M. A. Krąpiec, Rozważania o narodzie, s.
Transkrypt
M. A. Krąpiec, Rozważania o narodzie, s.
C z ł o w i e k w kulturze, 1 O. Mieczysław A. K r ą p i e c Rozważania o narodzie "Człowiek w kulturze", 1993 nr 1, s. 5-37 1. P O J A W I E N I E SIĘ KONCEPCJI N A R O D U Jest znamienne, że w filozoficznych dociekaniach S t a r o ż y t ności, w t y m samego Arystotelesa, j a w i ą się, jako naturalne twory społeczne tylko: rodzina, gmina i państwo; naród jest nieobecny. I chociaż Ateńczycy, podobnie jak Spartanie b y l i Grekami, to jednak brak jest w starożytności filozoficznego rozumienia „ n a r o d u " . Ciekawe dlaczego? Czyżby zagadnienie wspólnej religii, od której grecka myśl filozoficzna uciekała i którą starała się przezwyciężyć, szukając uzasadnień spraw dzalnych w pochodzie od: THESEI T H E O I do P H Y S E I THEOS — mogła mieć jakiś w p ł y w ? Filozofia narodu nie była zatem znana — jako j a k a ś wyjaśniająca teoria społeczności, z w y j ą t kiem narodu żydowskiego, k t ó r y poczuł się — chyba jako je dyny wśród mieszkańców świata — jako „Naród Przymierza" i dał temu wyraz w swej bogatej twórczości religijnej, stano wiącej „Biblię" Starego Testamentu. W filozoficznej myśli sta r o ż y t n y c h G r e k ó w pojawiły się koncepcje dotyczące zasadniczo społeczności rodzinnej i „ m i a s t o - p a ń s t w o w e j " (POLIS). Dla tego o zjawisku „ n a r o d u " m ó w i się dziś raczej jako zjawisku stosunkowo m ł o d y m , chociaż narody i więzi narodowe n i e w ą t pliwie istniały „zawsze", jak o t y m świadczą plemienne k u l t u r y „pierwotne", np. plemion A f r y k i . Dlatego szukając „ ź r ó d e ł " narodu wskazujemy na więzi jakiejś grupy (zwanej pier wotnie „plemieniem") ludzi wywodzącej się, drogą narodzin (stąd: „ n a r ó d " od jakiegoś przodka czy jakiegoś rodu). Tak więc 6 O. Mieczysław A. Krąpiec w narodzie ż y d o w s k i m wskazuje się na A B R A H A M A , jako początkodawcę, a w innych narodach uformowanych ,,na w z ó r " narodu żydowskiego szuka się w mitach jakiegoś mitycznego przodka, np. Lecha, Czecha, Rusa, a Eneasza u Rzymian itp. Jednak świadomość pochodzenia od wspólnego pnia nie stanowi elementu konstytuującego jeden naród, jak o t y m świadczy narodowa świadomość Szwajcarów, u k t ó r y c h nawet nie istnie je jedność mowy, gdyż języki: niemiecki, francuski i reto-rom a ń s k i tam obowiązują. Muszą więc istnieć jakieś inne czyn niki, które powodują więź społeczną wyrażającą się w formie narodu. Dokonuje się nie od razu lecz w d ł u ż s z y m wymiarze historycznym. Wspólne przeznaczenie, wspólne przeżywanie doli i niedoli w dłuższym okresie historii powoduje — m i ę d z y i n n y m i — także więź narodowej wspólnoty. Znaczy to wszy stko, że samo pojęcie narodu jest dość elastyczne i rozumie nie narodu jest analogiczne. Trzeba w y m i e n i a ć więcej czyn ników, by poprzez uwzględnienie tych czynników można było zrozumieć charakter poszczególnych narodów. Albowiem w y rażenie „ n a r ó d " nie jest j a k i m ś „uniwersale-powszechnikiem" jednoznacznie określającym "istotę n a r o d ó w w ogóle, a po szczególne narody nie stanowią tylko realizację takiego ewen tualnego powszechnika. Rozumienie narodu jest n i e w ą t p l i w i e analogiczne i trzeba u w z g l ę d n i a ć w poszczególnych wypadkach (w rozumieniu różnych narodów) czynniki właściwe dla da nego narodu. Inne bowiem czynniki k o n s t y t u u j ą np. n a r ó d żydowski, a inne naród polski, chociaż i tu i tam trzeba uwzględnić czynniki wspólne dla wszystkich narodów. Nie mniej jednak czynniki wspólnie występujące nie w y t ł u m a c z ą do końca rozumienia poszczególnych n a r o d ó w świata. Ich jed nak ominięcie także powoduje niezrozumienie samej analogicz nej koncepcji narodu. Czynniki bowiem wspólne stanowią jak by w a r u n k i konieczne, czynniki zaś właściwe dla poszczegól nych n a r o d ó w są warunkami w y s t a r c z a j ą c y m i dla rozumienia sprawy narodu. Warunki te kształtowały się w ciągu dziejów, dlatego należy spojrzeć na podstawowe fakty i generalne ich interpretacje, ROZWAŻANIA O NARODZIE 7 by kształtować w s t ę p n e rozumienie specyficznego b y t u : na rodu. Rzeczywiście, koncepcja narodu jako świadomej plemienno- k u ł t u r o w e j wspólnoty w y t w o r z y ł a się na podłożu religijnym, u s t a r o ż y t n y c h Żydów, za panowania w p a ń s t w i e Judzkim k r ó la Jozjasza (640—609). Nad Jerozolimą wisiało od dłuższego czasu zagrożenie od A s y r y j c z y k ó w i Egipcjan. To przecież pół nocne p a ń s t w o Izraela, złożone z wielu pokoleń, zostało ś m i e r telnie zagrożone przez Teglat Filasara I I I i jego n a s t ę p c y Salmanassara V; a ok. r. 721 Sargon II zmiótł to p a ń s t w o z powierzchni ziemi, uprowadzając w niewolę całą inteligen cję — a d m i n i s t r a c j ę Izraela, zostawiając na miejscu jedynie biedotę — H A M HA AREC. L e w i c i i uchodźcy p a ń s t w a Izra elskiego wynieśli ze stolicy swego p a ń s t w a Samarii „ P r a w o " Mojżesza i u k r y l i je w Ś w i ą t y n i jerozolimskiej, gdzie leżało ono gdzieś w zapomnieniu. Za panowania Jozjasza, gdy upa dająca Asyria s t a r ł a się z Egiptem i gdy pojawiła się nowa wzrastająca potęga Babilonu, k r ó l Jozjasz doszedł do przeko nania, że nieszczęścia spadające na Ż y d ó w są k a r ą Boga— — J A H V E za niewierność Żydów, za szerzenie się obcych, po gańskich, religii w samej ś w i ą t y n i — a nie tylko nas dworach monarszych i królewskiego haremu — żon obcoplemiennych. Jozjasz rozpoczął r e f o r m ę swego p a ń s t w a w dwunastym roku swych rządów (628). Zwracała się ona głównie przeciw k u l t o w i obcych religii i stanowiła praktyczny wyraz odrzucenia obcych dominacji. Wówczas to znalezienie przypadkowe ukrytej w ś w i ą t y n i „Księgi Prawa" wniesionej do Jerozolimy przez uchodźców lewickich z byłego północnego królestwa, stało się okazją do jasnego u ś w i a d o m i e n i a sobie, że powodem nieszczęść, tak dla Izraela jak i Judy była niewierność wobec J A H V E . Należało zatem oczyścić świątynię i samo p a ń s t w o z obcych k u l t ó w , należało stać się „ N a r o d e m Przymierza" z Jahve. Reforma k r ó l a Jozjasza (w dużej mierze za s p r a w ą k a p ł a n a Hilkiasza i proroka Jeremiasza) uświadomiła m i e s z k a ń c o m Judy, iż są „ N a r o d e m Przymierza" z Jahve; że po to jest p a ń stwo, po to są nieprzyjaciele Hebrajczyków, aby ich zmusić 8 O. Mieczysław A. Krąpiec do wierności wobec Jahve, gdyż t y l k o On jeden może zagwa r a n t o w a ć trwanie wspólnoty narodowej, by ta przechowała sens „Bożego Przekazu" dany temu narodowi dla wszystkich ludzi. Uświadomienie sobie tego właśnie p o s ł a n n i c t w a stało się podstawą jedności Judy, p o d s t a w ą narodowej tożsamości; na ród ten ma b y ć „ N a r o d e m Przymierza" i to ma s t a n o w i ć isto tę jego tożsamości. Myśl ta powtarzana n a m i ę t n i e przez pro roków i psalmistów u t w o r z y ł a jeden świadomy „naród w y brany" dla zachowania Bożego Przekazu. Ta świadomość „ N a rodu Przymierza" zachowała się w nadchodzącej niewoli ba bilońskiej i wysiedleniu z „Ziemi Obiecanej", przy zburzeniu p a ń s t w a , Jerozolimy i samej świątyni. Sensem p a ń s t w a ma b y ć wierność Bogu—JAHVE i Jego przykazaniom — po to, by tworzący p a ń s t w o naród, stał się „ N a r o d e m Przymierza"; by naród ten był poślubiony J A I I V E , jak małżonka jest poślu biona swemu mężowi i jest mu we wszystkim wierna. Ś w i a domość bycia „ N a r o d e m Przymierza" staje się cechą w y r ó ż niającą Ż y d ó w spośród wszystkich pogańskich narodów, wśród k t ó r y c h są oni rozproszeni. Co więcej, dostrzega się sens tego rozproszenia: Ideo dispersit vos inter gentes ut vos enarretis mirabilia eius et faciatis scire eum — „dlatego rozproszył was p o m i ę d z y narodami, abyście wy opowiadali o jego cudach i uczynili to, by On był znany". T r w a to do czasów Chrystusa. Święty P a w e ł przenosi koncepcję „ N a r o d u Przymierza" na nowy „Lud przymierza — Kościół", a więc tych, k t ó r z y uznali Bóstwo Mesjasza Chrystusa i spowodowane p r z e z e ń pojedna nie — i nowe przymierze człowieka z Bogiem poprzez ś m i e r ć i zmartwychwstanie Jezusa. Izrael, jako „ n a r ó d przymierza" starego, popadł częściowo w zaślepienie, by o d t ą d poganie mogli się stać „ n a r o d e m przymierza": „Nie chcę bowiem, bracia, żebyście nie mieli wiedzieć tej tajemnicy (abyście sami siebie nie uważali za m ą d r y c h ) , że zaślepienie po części, spadło na Izraela, dopóki poganie nie w e j d ą do pełności" (Rz 11, 25). Reformę religijno-państwową króla Jozjasza, miał uznać jako swój, analogiczny, program z w i ą z a n y z religią Chrystu- ROZWAŻANIA O NARODZIE 9 sową, K a r o l Wielki, każąc się koronować przez papieża, w Rzy mie 25 X I I 800 roku na cesarza rzymskiego. Środowisko teo logiczne Karola Wielkiego, z A l k u i n e m na czele, widząc w monarsze „ n a m i e s t n i k a Boga" p r z y p o m i n a ł o o obowiązkach i posłannictwie monarchy, takie jakie właśnie miał realizować w swym p a ń s t w i e k r ó l Jozjasz. Monarcha miał zapewnić w swym państwie religijne życie chrześcijańskie dla poddanych, miał tej religii bronić, miał w p r o w a d z a ć chrześcijański ład moralny i obyczaj, uznając p r y mat duchowej w ł a d z y „kluczy Piotrowych" papieża rzymskie go. Restauracja cesarstwa rzymskiego (zachodniego) nie b y ł a nawrotem do pogańskich cesarzy Rzymu, lecz — w oparciu 0 k u l t u r ę religijną chrześcijaństwa — miała się stać czynni kiem umożliwiającym realizowanie „ p a ń s t w a Bożego", według Objawienia zapoczątkowanego w Starym Testamencie, dopeł nionego w Nowym, wedle którego to ludy pogańskie staną się „ n a r o d e m Przymierza" przez Chrystusa. Renesans K a r o l i ń s k i w dziedzinie p o l i t y k i stworzył nowe oblicze Europy. Ośrodek w ł a d z y i k u l t u r y przeniósł się znad basenu Morza Śródziemnego na północ od A l p . Pod panowa niem Karolingów powoli poczęły w y t w a r z a ć się wspólnoty frankońsko-galickie i frankońsko-saskie G e r m a n ó w . Wyspy Albionu p r z e ż y w a ł y swoje dzieje formowania się p a ń s t w -hrabstw w ś r ó d miejscowej zróżnicowanej plemiennie ludności 1 n a p ł y w o w e j wojowniczych N o r m a n ó w . Miejscowe władze p a ń s t w o w e Europy zapewniały jej ludom w m i a r ę możności spokojny rozwój inspirowany chrześcijaństwem i karolińskimi ideałami, coraz bardziej docenianymi wobec zagrożenia od stro ny islamu, k t ó r y opanował półwysep Iberyjski i ciągle zagra żał I t a l i i i Cesarstwu B i z a n t y ń s k i e m u . L u d y Europy dojrze w a ł y w ramach p a ń s t w dynastycznych, g w a r a n t u j ą c y c h porzą dek prawny i k u l t u r o w y rozwój w duchu chrześcijańskim, s y n t e t y z u j ą c y m Objawienie biblijne ze s t a r ą k u l t u r ą grecko-rzymską. W i e k i średnie zdawały się być bliskie stworzeniu prawdzi- 10 O. Mieczysław A. Krąpiec wej wspólnoty Europy, posługującej się wśród intelektualnych elit, jednym, coraz bardziej rozwijającym się językiem łaciń skim. Ta wspólnota języka znosiła bariery pomiędzy r ó ż n y m i narodami i pozwalała na swobodny udział najrozmaitszych l u d ó w Europy we w s p ó l n y m budowaniu k u l t u r y humanistycz nej. Elity intelektualne ludów Europy spotykały się na tych samych uniwersytetach, w tych samych klasztorach, na tych samych synodach. Historie teologii, filozofii, prawa, medycyny, sztuk wyzwolonych notują imiona uczonych ze Szkocji, A n g l i i , Irlandii, Francji, Niderlandów, Flandrii, Prowansji, Katalonii, Kastylii, Niemiec, Sycylii, Italii, Czech, Polaków i t d . Jednak ambicje władców p o w o d o w a ł y powolny rozpad Europy i jej podziały na antagonizujący ze sobą Wschód (po zdobyciu przez K r z y ż o w c ó w Bizancjum) i Zachód Cesarstwa Rzymskiego Na rodu Niemieckiego wraz z F r a n c j ą i Anglią. P a ń s t w a dynastyczne, skłócone rozbieżnymi interesami, sta ły się w jakiejś mierze czynnikami g e n e r u j ą c y m i narodowe świadomości ludów mówiących w s p ó l n y m językiem. Stosun kowo wcześnie, bo już w średniowieczu pod koniec X I V stu lecia pojawiają się niekiedy ostre formy nacjonalizmu fran cuskiego, angielskiego i niemieckiego, czego objawami b y ł y wojny długoletnie o dominację narodowych dynastii. Wybuch jednak narodowych świadomości nastąpił po Francuskiej Re wolucji i wojnach Napoleona. To Francuska Rewolucja u ś w i a domiła siłę mas ludowych („trzeciej klasy") porwanych h a s ł a mi rewolucji do wyzwalania się od t y r a n i i . W y w o ł a n e jednak przez Napoleona wojny, d a ł y w efekcie wzmożone poczucie świadomości narodowej, nie tylko Francuzów, ale także Hisz panów, Włochów, Niemców, P o l a k ó w i Rosjan. To w czasie wojen napoleońskich J. G. Fichte — chłop z pochodzenia, f i lozof z wykształcenia — na uniwersytecie berlińskim ogłaszał Reden an die Deutsche Nation. Blokada A n g l i i , podbicie Prus i A u s t r i i , zdobycie Kremla i spalenie Moskwy przyczy niło się do intensywnego pobudzenia świadomości w s p ó l n o t y n a r o d ó w tak zwycięskich jak i podbitych. A po Kongresie Wiedeńskim, stworzony (przez zabiegi Metternicha) nowy po- ROZWAŻANIA O NARODZIE 11 r z ą d e k Europy, rządzonej przez wielkie dynastie jeszcze bar dziej przyczynił się do uświadomienia, że suwerenność przy sługuje nie tyle p a n u j ą c y m władcom ile r z ą d z o n y m narodom; i to wykazała „Wiosna L u d ó w " 1848. Od tej chwili nieustan nie w Europie pojawiają się p a ń s t w a narodowe, mimo że są one jeszcze niekiedy pod władzą dynastycznych książąt. * * * K a ż d e z narodowych p a ń s t w posiada swoje — jak wspom niano — specyficzne oblicze, k t ó r e k s z t a ł t u j e się na tle jakiejś ogólnie rozumianej „postaci" narodu. 2. N I E K T Ó R E W Ł A Ś C I W O Ś C I N A R O D U a) W powszechnym (mniej lub więcej) przekonaniu naro dem jest wspólnota plemienna: „ w s p ó l n o t a k r w i " . Dla wielu stanowi ona rzeczywiście silną więź, wzmocnioną jesz cze wspólnotą mowy i dziedziczonych wartości kulturowych. Wspólnota plemienna stoi, zazwyczaj, u podstaw formowania się — świadomego swoich wartości — narodu. Ten proces for mowania się n a r o d ó w z plemiennych i szczepowych wspólnot dokonuje się ciągle, do dzisiejszego dnia, jak to można zau ważyć w młodych kulturach współczesnej A f r y k i , A z j i i archi pelagów wysp Oceanii. Ale świadomość „wspólnoty k r w i " nie może się przerodzić — jak to także miało miejsce w Europie — w jakiś rasizm. Właśnie rasizm — jak o t y m pisze A. J. Toynbee (A Study in History, I, 1934, s. 209 nn.) — swe mocne korzenie miał w ruchu protestanckim. Po rozpadnięciu się chrześcijańskiej więzi Europy i zdobywaniu zamorskich kolonii u kolonistów (zwłaszcza protestanckich) — obeznanych dobrze z Biblią Sta rego Testamentu, gdzie jasno jest zarysowany obraz „ n a r o d u wybranego" •— poczęło się krzewić poczucie „ w y b r a n e g o na rodu" kolonizatorów w stosunku do aborygenów, k t ó r y c h się 14 O. Mieczysław A. Krąpiec symbolu swej ojczystej ziemi, gdyż nie czują się w t y m aspek cie zagrożeni. c ) Bardzo istotnym czynnikiem k r e u j ą c y m ś w i a d o m o ś ć n a r o d o w e j t o ż s a m o ś c i jest w s p ó l n y naród, jego wspólne dzieje, p r z e ż y w a n e jako dzieje „swoje". Toynbee (The New Europę, w: The Nation, t. X V I I , 1915, s. 826) zwraca słusznie uwagę, że utożsamienie się z historią narodu stanowi o samej „duszy narodu". Dlatego w poezji jakiegoś narodu są opiewane jego wspólne dzieje, jego w a l k i zwycięskie i klęski — słowem: wspólnie p r z e ż y w a n a dola i niedola wrażająca się w narodową pamięć, przeżywaną wspólnie przez naród. Wspólność narodowego losu, akceptowanego i p r z e ż y w a n e go jako los w dużej mierze osobisty, może być i bywa — ostatnio nawet bardzo intensywnie — osłabiany przez ś w i a dome ruchy polityczne, dążące do internacjonalizmu, do u t w o rzenia nowego społeczeństwa proletariackiego, gdzie wszystko ma się stać „obcym", co nie jest związane z ideologią i jej wyznacznikami. Prócz jednak politycznych czynników osłabiających naro dowe więzi jest także i gospodarka ponadnarodowa, w k t ó r e j kreuje się nowe „wartości", uprzednio znane jako wartości n a d r z ę d n e , jako środki do realizowania szlachetnego celu, a pod w p ł y w e m przeakcentowania r o l i gospodarki — staje się celem, a nie środkiem do wyższych celów; staje się wówczas celem: nie lepsze „być człowiekiem" — ale „mieć" pieniądz jako na rzędzie p o d p o r z ą d k o w a n i a sobie ludzi drugich. Skoncentrowa nie zasadniczych w y s i ł k ó w tylko na gospodarce może się oka zać dla człowieka i danego narodu ostatecznie czymś szkodli wym, ze względu na odwrócenie wartości: celu i środków. Za grożenie jest niewątpliwie realne, zwłaszcza w społeczeństwach współczesnych wysoko zorganizowanych gospodarczo, jak o t y m zdaje się świadczyć Japonia i Korea P o ł u d n i o w a , gdzie wysoki gospodarczy dobrobyt związał się z niemal totalnym zaangażowaniem się człowieka w p r a c ę i gdzie miejsce pracy staje się namiastką „ojczyzny", nie umożliwiającej harmonijny rozwój ludzkiej osoby. ROZWAŻANIA O NARODZIE 15 d) Jeśli n a r ó d jest wspólnotą zasadniczo d u c h o w ą ludzi (o t y m samym plemiennym pochodzeniu, z a m i e s z k a ł y m na tej samej ziemi, a k c e p t u j ą c y m w s p ó l n y los) to t y m samym istot n y m czynnikiem n a r o d o w o t w ó r c z y m jest d u c h o w a w i ę ź wypowiadająca się we wspólnej narodowej kulturze, w skład k t ó r e j wchodzi i religia, i nauka, i sztuka wraz z t e c h n i k ą , i moralność wraz z obyczajowością c h a r a k t e r y s t y c z n ą szczegól nie dla danego narodu. Wszystko to tworzy z jednej strony wyraz „ d u c h a " narodu (jakby, m ó w i ą c językiem Hegla — sta nowi „obiektywnego ducha"), a z drugiej, jest tą właśnie k u l t u r o w ą kolebką, w której można bezpiecznie pielęgnować roz wój osobowości tych wszystkich, k t ó r z y poczuwają się do łącz ności z danym narodem, najpierw interioryzując tego właśnie „ducha", czyli zastaną „ n a r o d o w ą " k u l t u r ę , a następnie, tę k u l t u r ę w różnych formach rozwijając. Przede wszystkim wiąże się to z m o w ą ojczystą, rodzimym językiem, k t ó r y jest nie tylko koniecznym środkiem komuni kowania się międzyludzkiego, ale sam w sobie zawiera bardzo w a ż n e cechy sprzężone z rodzimą k u l t u r ą i jej osobowym cha rakterem. K u l t mowy ojczystej nie jest jedynie usprawnia niem „ n a r z ę d z i a " coraz bardziej doskonalonego komunikowa nia się międzyludzkiego, ale jest pierwszym „ t w o r z y w e m " w dziedzinie kulturowej twórczości. J u ż pierwsze s t a r o ż y t n e refleksje, dotyczące retoryki, zwracają u w a g ę na rolę języka, jako narzędzia doskonalącego samego człowieka. Całe bowiem życie duchowe człowieka w y r a ż a się w formułowaniu języko w y m tychże przeżyć. Nawet samo brzmienie słów danego języka już wskazuje na ogólnie charakteryzujące rysy przeżyć „du chowych" żłobiących w tworzywie j ę z y k o w y m dźwiękowy w y raz u ż y w a n y c h słów. Stosunek do przyrody, otoczenia, osób drugich — dalszych i bliskich — nachylenie emocjonalne, ostrość intelektualnego rozumienia —• wszystko to (i wiele, wiele n i e u ś w i a d o m i o n y c h czynników) znajduje swój wyraz w języku, k t ó r y i nas samych duchowo kształtuje i na k t ó r y my, poprzez, nasze życie i jego realizowanie się, wywieramy także swój w p ł y w . Stąd historia języka jest jakby ż y w y m 16 O. Mieczysław A. Krąpiec „ m u z e u m " k u l t u r y danego narodu. W j ę z y k u bowiem, lepiej niż w tworach k u l t u r y materialnej, zachowuje się obraz l u dzkiego „ d u c h a " . Dlatego k u l t mowy ojczystej ma tak donio słe znaczenie dla osobistej k u l t u r y człowieka — jak i w makro-skali — dla k u l t u r y całego narodu. Ujawnia się to zresztą, przy pierwszym zetknięciu się z drugimi, w naszym spontani cznym osądzie drugich, na podstawie naszych w r a ż e ń doty czących sposobu u ż y w a n i a ich „języka". K u l t u r a j ę z y k a jest znakiem ogólnej k u l t u r y narodowej i pierwszym przejawem więzi narodowej. Oczywiście sam fakt opanowania jakiegoś języka, jako na rzędzia komunikowania się, jeszcze nie decyduje o ś w i a d o m o ści przynależenia do jakiegoś narodu. P r z y k ł a d e m tu mogą b y ć Szwajcarzy u ż y w a j ą c y j ę z y k a niemieckiego, francuskiego, w ł o skiego (reto-romańskiego także!), k t ó r z y przez sam fakt u ż y wania tych j ę z y k ó w nie utożsamiają się ani z Niemcami, ani Francuzami, czy Włochami, gdyż u podstaw ich świadomości narodowej są zawarte te wszystkie duchowe „wartości", k t ó r e decydują o t y m , że m i e s z k a ń c y są Szwajcarami. Ale zjawisko Szwajcarii wielojęzycznej, potwierdza przekonanie, że język jest zasadniczo n a r z ę d z i e m do komunikowania wartości prze żywanych, k t ó r e m o ż e m y świadomie przekazać w językowych znakach. Znaczy to, że istnieje głębszy pokład, bytowy, p r z e ż y w a n y c h „wartości", aniżeli ich zasadniczo znakowy cha rakter. To duch ludzki w y r a ż a się poprzez „znaki", a może ich najważniejszym przejawem są znaki języka macierzystego. Sam jednak duch l u d z k i nie wyczerpuje się w warstwie czy sto znakowej ludzkiego języka, jak to mylnie jest głoszone przez n i e k t ó r y c h s t r u k t u r a l i s t ó w (C. Lévi-Strauss), filozofów i filozofujących językoznawców. e) K u l t u r a tworząca się w „języku narodowym" sięga g ł ę b szych pokładów ludzkiego życia aniżeli tylko językowa „signifikacja". Dotyczy ona przede wszystkim ludzkiego sposobu dzia łania, czyli l u d z k i e g o postępowania znajdującego swój wyraz w o b y c z a j o w o ś c i , będącej jakby „ s k a m i e l i n ą " ludzkiego zachowania się, obejmującego dziedzinę tak ROZWAŻANIA O NARODZIE 17 poznawczą jak i wolitywną, dążeniową. Oczywiście ludzki spo sób działania i zachowania się jest t y m samym moralnym spo sobem zachowania, gdyż nie m o ż n a oddzielić ludzkiego działa nia od moralności. Wszelkie bowiem ludzkie działanie jest n a s t ę p s t w e m a k t ó w decyzyjnych, a te s t a n o w i ą ze swej istoty „byt moralny"; jako że w nich jest zawsze zawarta konieczna relacja sądu praktycznego (dobrowolnie wybranego) o dobru do zespołu sądów teoretycznych człowieka o rzeczywistości; zwłaszcza rzeczywistości świata osób. Zatem dziedzina ludz kiego, a przez to samo moralnego, działania jest pierwszym przejawem duchowej k u l t u r y człowieka i grup ludzkich na turalnie zjednoczonych w narodzie. P a m i ę ć o narodowym spo sobie p o s t ę p o w a n i a może najbardziej charakteryzuje poszcze gólne narody i są przedmiotem troski w narodowym wycho waniu kulturowym. Równocześnie jednak twórczość artystyczna i jej przejawy w literaturze, budownictwie, rzeźbie, malarstwie, tańcu, m u zyce i innych dziedzinach życia artystycznego r ó w n i e ż —• w dużej mierze — charakteryzuje różne narody, jakkolwiek w dziedzinie twórczości jest niezmiernie trudno w y k r y ć w większości w y p a d k ó w (ustanowić regułę) sam „styl" naro dowy. Niemniej powszechnie uznaje się jako charakterysty czną sztukę chińską, japońską, europejską z jej narodowymi odmianami. Do wspólnego dziedzictwa kulturowego narodu należy tak że nauka wraz z filozofią i światopoglądem religijno-wierzen i o w y m p r z e ż y w a n y m przez naród. Oczywiście w narodzie jednym mogą być różne wierzenia, ale one t w o r z ą „z grubsza" jakiś przez wszystkich odczuwany i p r z e ż y w a n y „ s e n s " ludz kiego życia. Sens ten w y s t ę p u j ą c y w makro-skali jest także mocno c h a r a k t e r y z u j ą c y m k u l t u r ę danej narodowej grupy. Nauka, filozofia są ze swej natury w a r t o ś c i a m i nie związa n y m i z czynnikami k o n s t y t u u j ą c y m i jakiś naród, niemniej jed nak pamięć o ludziach wybitnych nauki i filozofii wzbogaca n a r o d o w ą t r a d y c j ę i stanowi czynnik w z m a c n i a j ą c y poczucie więzi narodowej. 2 — Człowiek w kulturze 18 O. Mieczysław A. Krąpiec f) Na ostatku należy zwrócić u w a g ę na fakt, że poczucie narodowe jest pewnym o k r e ś l o n y m faktem politycznym poz w a l a j ą c y m odróżnić jedne narody od innych. Tak jak istnieje poczucie w ł a s n e j osobowej bytowości (gdyż wiemy z doświad czenia, je „ja", to nie „ty") — tak też w analogicznym stop niu istnieje p o c z u c i e g r u p o w e j n a r o d o w e j t o ż s a m o ś c i . Wskutek czego o d w o ł u j e m y się często do tego właśnie poczucia w ważnych zbiorowych doświadczeniach, zagrożeniach czy planach wspólnej pracy. Zatem jest n i e w ą t pliwie pomiędzy poszczególnymi ludźmi, jako członkami tego samego narodu pewna wola i chęć utożsamiania się (jedno czenia) z t y m i wszystkimi czynnikami-wartościami, które kon s t y t u u j ą „ b y t narodowy". Dlatego to właśnie wskutek tej wo li jednoczenia się n a s t ę p u j e zjawisko organizowania się w z w a r t ą grupę, k t ó r e j n a j w y ż s z y m przejawem jest organizo wanie się w formie p a ń s t w a . Współcześnie p o d k r e ś l a się pra wo do życia państwowego poszczególnych, świadomych siebie i swych wartości, n a r o d ó w . Nie wszystkie narody w y r a ż a j ą tę wolę, gdyż nie u wszystkich jeszcze w y s t ę p u j e ta wola w dość intensywnej formie. Niemniej jednak wola zbiorowa narodu do organizowania się w polityczną zbiorowość, jak w y raża się Toynbee (The New Europe, The Nation, X V I I , 1915, s. 826): a present will to cooperative in a political organisa tion — staje się p o d s t a w ą wywalczenia praw do organizowa nia się w p a ń s t w o . Co więcej Toynbee zwraca u w a g ę , że chyba istotą narodu jest „więź ludzi charakteryzująca się wolą jed noczenia się występującą u wszystkich isób", by pielęgnować wspólnie p r z e ż y w a n e w a r t o ś c i — a group of men hound to gether by the immanence of this impuls in each individual (tamże, s. 315). Jest rzeczą c h a r a k t e r y s t y c z n ą , że to zjawisko „woli u t o ż samiania s i ę " k s z t a ł t o w a ł o się powoli w dziejach n a r o d ó w . Jest to bowiem zjawisko złożone zarazem z jakoś wspólnie p r z e ż y w a nych doniosłych faktów życia jakiejś grupy, jak też w s p ó ł p r a cy wybitnych twórców k u l t u r y „narodowej", k t ó r a pozwalała później poszczególnym osobom „ d o j r z e w a ć " psychicznie, mo- ROZWAŻANIA O NARODZIE 19 ralnie, twórczo... Dziś stajemy się powoli świadkami, jak oso by •— członkowie dojrzali, dojrzałych k u l t u r narodowych, for mują sobie nową wolę współżycia bliższego osób różnych na r o d ó w i przez to przenikania wzajemnego r ó ż n y c h k u l t u r . Dzieje się to wszystko zasadniczo na tle r o z w i n i ę t e j narodo wej k u l t u r y i narodowej dojrzałości, suponującej zazwyczaj — jak dotąd — stan narodowej k u l t u r y chroniony w ł a s n ą •— te go narodu — państwowością. Dlatego narody, k t ó r e nie posia dają p a ń s t w a wolę jednoczenia się i organizowania politycz nie w y r a ż a j ą w pracy i walce o stworzenie swego narodowego p a ń s t w a . Sytuacja jednak współczesna jest dość skompliko wana, albowiem coraz więcej t e r y t o r i ó w jest zamieszkała przez różne narodowości. J e s t e ś m y bowiem ś w i a d k a m i prze mieszczania się r ó ż n y c h grup narodowych — już to z przy musu, jak miało miejsce w okresie d y k t a t u r y proletariatu w Z w i ą z k u Radzieckim, już to w poszukiwaniu pracy i lep szych w a r u n k ó w życia, jak to ma miejsce w Europie Zachod niej, Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. Proces przemieszcza nia się ma — jak się wydaje — tendencje rozwojowe. Dla tego jako jedyny ratunek dla spokojnego życia ludności jest poszanowanie praw człowieka, jako podstawy ł a d u społecz nego. Zostało to zresztą zawarte w „ P r e a m b u l e " t y c h ż e praw. Co prawda „ P r e a m b u ł a " rzeczona stanowi uzasadnienie jedy nie funkcjonalne, nie zaś ostateczne, filozoficzne (które doma ga się uwzględnienia struktury bytowo-osobowej człowieka), to jednak samo funkcjonalne uzasadnienie wystarcza dla za gwarantowania pokoju i pokojowych podstaw współżycia l u d ności. A formuła „ P r e a m b u ł y " brzmi: „Biorąc pod uwagę, że uznanie godności każdego z członków rodziny ludzkiej, oraz, ich r ó w n y c h i nienaruszalnych praw sta nowi fundament wolności, sprawiedliwości i pokoju w świe cie; Biorąc pod u w a g ę , że zapoznanie i wzgarda praw człowie ka, doprowadziły do czynów barbarzyńskich, wstrząsających sumieniem ludzkości, oraz że nadejście świata, w k t ó r y m l u dzie, uwolnieni od strachy i nędzy, będą się cieszyli w o l n o ś - 20 O. Mieczysław A. Krąpiec cią słowa i p r z e k o n a ń , zostało uznane za najwyższe pragnie nie człowieka; Biorąc pod uwagę, że trzeba z a g w a r a n t o w a ć ochronę praw człowieka przez legalną władzę, aby ten nie był zmuszony szukać w buncie ostatecznego ratunku przeciwko t y r a n i i i uciskowi; Biorąc pod uwagę, że popieranie przyjacielskich stosunków m i ę d z y narodami ma zasadnicze znaczenie; Biorąc pod u w a g ę , że w Karcie N a r o d ó w Zjednoczonych na nowo proklamowano w i a r ę w fundamentalne prawa człowieka, w godność i w artość osoby ludzkiej, w równość praw mężczyzn i kobiet, oraz że postanowiono popierać postęp społeczny i s t w a r z a ć jak najlepsze w a r u n k i życia w atmosferze pełnej wolności; Biorąc pod uwagę, że p a ń s t w a będące członkami Organiza cji Narodów Zjednoczonych zobowiązały się zapewnić, we w s p ó ł p r a c y z tą organizacją, powszechne i skuteczne poszano wanie praw człowieka i jego podstawowych wartości; Biorąc pod u w a g ę , że u ś w i a d o m i e n i e sobie przez wszyst kich, czym są te prawa i wolności, ma zasadnicze znaczenie dla pełnego wykonania powyższego zobowiązania, Zgromadze nie Ogólne proklamuje P O W S Z E C H N Ą D E K L A R A C J Ę PRAW C Z Ł O W I E K A jako w s p ó l n y ideał dla wszystkich l u d ó w i wszy stkich n a r o d ó w tak, aby każda jednostka i wszystkie i n s t y t u cje, mając ustawicznie w pamięci tę Deklarację, p o d e j m o w a ł y wysiłki — poprzez nauczanie i kształcenie — w celu wzmo żenia szacunku dla tych praw i wolności; aby p o d e j m o w a ł y wysiłki — poprzez wprowadzenie nowych p r z e p i s ó w narodo w y c h i m i ę d z y n a r o d o w y c h — w celu zapewnienia powszech nego i skutecznego uznania i w y p e ł n i a n i a owych praw i w o l ności zarówno wśród ludów p a ń s t w będących członkami Orga nizacji N a r o d ó w Zjednoczonych, jak i tych, k t ó r e zamiesz kują terytoria podległe ich zarządowi". T Na tle uznania praw człowieka ogłoszonych w „ D E K L A R A C J I " , a nie jakiejś uchwale-ustawie —• co świadczy, że pra wa te istnieją zawsze a t y l k o sobie powszechnie je u ś w i a d a - ROZWAŻANIA O NARODZIE 21 miamy, można skutecznie w p r o w a d z a ć ustrój zwany dziś „ d e mokratycznym", k t ó r y może zapewnić wszystkim grupom mniejszości narodowych swobodny rozwój k u l t u r o w y pod sku teczną ochroną p a ń s t w a . P o d s t a w ą jednak jest uznanie praw człowieka, a więc realnych ludzi zjednoczonych t a k ż e dobro wolną więzią narodowej tożsamości. Więź ta, jako więź rela cyjna — nie może niweczyć tych praw, k t ó r e są n a s t ę p s t w e m s t r u k t u r y bytowej ludzkiej osoby, a k t ó r e to prawa ogólnie zostały proklamowane — jako zawsze obowiązujące — przez Narody Zjednoczone, jak też przez Urząd Nauczycielski K o ścioła w encyklice Pacem in terris przez Jana X X I I I . Wydaje się, że jest to jedyna droga — poprzez uznanie Praw Człowieka — do harmonijnego rozwoju osobowego i do rozwoju życia narodowego i jego narodowej k u l t u r y . 3. O PODSTAWACH TOŻSAMOŚCI N A R O D U POLSKIEGO Panowanie Karola Wielkiego i z w i ą z a n y z t y m „ r e n e s a n s karoliński" w y w a r ł w całym średniowieczu głęboki w p ł y w tak na władeów-królów, jak i kształtujące się w p a ń s t w a i po wstające z plemion narody Europy, w t y m t a k ż e naszego pol skiego Narodu. Albowiem ideał chrześcijańskiego władcy i poddanych przejęli wraz z chrztem i r z y m s k ą k u l t u r ą pia stowscy książęta i królowie Polski. To właśnie przyczyniło się do uformowania polskiego Narodu i jego specyficznej narodo wej k u l t u r y . a) Polska wraz z chrztem wkroczyła na a r e n ę życia społecz nego i politycznego zarówno Europy Zachodniej (Niemiec, Skandynawii, Czech, Węgier, Rzymu) jak i Europy Wschodniej (Rusi Kijowskiej). Chociaż pierwotnie była oddzielona od Germanii pasmem ziem zamieszkałych przez l u d y Słowian Za chodnich i Północnych, to jednak bardzo wcześnie zetknęła się z zaborczym działaniem Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, k t ó r e parło na wschód, ujarzmiając niezależ nych dotąd Słowian na północy i nad Odrą. Mieszko, dostrze- 22 O. Mieczyslavj A. Krąpiec gając zagrożenie ze strony Niemiec, na dwa lata przed swą śmiercią, zhołdował swe p a ń s t w o papieżowi, by uzależniając się formalnie od dalekiego Rzymu zyskać podstawy uniezależnie nia się od bliskiego cesarskiego sąsiada. Był to krok o niezwy kłej doniosłości dziejowej, albowiem związał bezpośrednio Pol skę z k u l t u r ą łacińską u jej źródła. Przyjęcie chrztu poprzez p o b r a t y m c ó w z Pragi i związanie p a ń s t w a z papiestwem usta wiło politykę p a ń s t w o w ą w dobrym, dla narodu, kierunku, k t ó r y —- jak u k a z a ł y dzieje •— przyczynił się do uratowania narodu od zagłady, k t ó r a ciągle zagrażała nam w historii. Przede wszystkim Mieszko w p r o w a d z i ł Polskę w krwiobieg k u l t u r y łacińskiej, i to w jej rzymskim źródle, bez pośrednic twa germańskiego i bizantyńskiego. Rzymski porządek pra wny, realizowany przez Kościół, k t ó r y organizował całokształt życia kulturowego państwa, c h a r a k t e r y z o w a ł się: rozumnym p o r z ą d k i e m dobra — ordo boni ac recti. Prawo —- dzieło rozumu porządkującego działanie — miało n a d a w a ć charakter ludzki, a więc: rozumny, społeczeństwu. I chociaż władza Piastów była silną i nie znoszącą większego sprzeciwu, to jed nak była ona miarkowana i kierowana prawem, jako r o z r z ą dzeniem rozumu. Tradycja natomiast b i z a n t y ń s k a (przejęta także przez narody Niemiec) wywodząca się z woluntarystycznej (Ulpiana) koncepcji prawa — quod principi placet legis habet vigorem — zyskała potem, w okresie Reformacji, smut ną bo ograniczającą suwerenność człowieka formułę: cuius regio — eius religio, oznaczającą zobowiązanie poddanych do wyznawania tej religii, jaką posiadał władca. A taka formuła zyskała u Zygmunta Augusta s ł y n n ą odpowiedź: „nie jestem królem ludzkich s u m i e ń " — co wyróżniało in plus polską k u l t u r ę okresu królewskiego. Zatem umiejscowienie polskiego narodu w klimacie k u l t u ry łacińskiej (rzymskiej) przyczyniło się do racjonalnego spo sobu życia społecznego, albowiem przyporządkowano człowie kowi różnorodne formy życia zorganizowanego państwa; to dla człowieka jest konieczna administracja, sądownictwo, szkol nictwo, szpitalnictwo, gdyż to człowiek jest t y m , dla kogo ROZWAŻANIA O NARODZIE 23 Bóg „zstąpił z nieba i za s p r a w ą Ducha Świętego przyjął cia ło z M a r y i Dziewicy i stał się człowiekiem" — jak w każdej Mszy niedzielnej wspólnie wyznawano w i a r ę . Postawienie człowieka na szczycie w a r t o ś c i —• nawet religijnych, mogło dać dobre podstawy dla tolerancji wobec ludzi w y z n a j ą c y c h inne poglądy. Tolerancja polska była istotnie zakorzeniona w Ewangelii głoszonej przez Kościół wraz z jego r z y m s k ą tra dycją ł a d u i praw. Samo zaś utożsamienie się narodu polskie go z k u l t u r ą łacińską doszło do tego stopnia, że do k o ń c a XV wieku posiadaliśmy nasze piśmiennictwo t y l k o w j ę z y k u ł a cińskim. Dzieła Jana Długosza, Mikołaja Kopernika, Ostroroga, Statuty Wiślickie, traktaty filozoficzne i teologiczne pro fesorów Akademii, a nawet sama poezja, k t ó r e j wyrazem był chłop z pochodzenia — Klemens Janicki, b y ł y łacińskie. Sta l i ś m y się bardziej łacińscy i zachodni niż Czechy, od k t ó r y c h przyjęliśmy, wraz z chrztem, o b r z ą d e k łaciński. Dobrze to zrobiło polskiej m y ś l i i okres Renesansu stał się czynnikiem u j a w n i a j ą c y m niezwykle wysoki i wysublimowany kunszt polskiego języka u Jana Kochanowskiego, k t ó r e g o twórczość można było p o r ó w n a ć z twórczością samego Horacego. Bez ł a cińskiej „ i n k u b a c j i " kulturowej pobratymcze nam narody wschodniej Słowiańszczyzny z d o b y ł y się bardzo późno, bo właściwie dopiero w X I X wieku, na dojrzałość artystyczną, jak o t y m świadczy literatura rosyjska i u k r a i ń s k a . b) W ponad t y s i ą c l e t n i m naszym życiu narodowym, to re ligia chrześcijańska, poprzez struktury organizacyjne Kościo ła rzymskokatolickiego p r z y c z y n i ł a się zasadniczo do urato wania od rozpadu i zagłady samego narodu. Po raz pierwszy — nie licząc prac Kazimierza Odnowiciela (Mnicha) po buncie p o g a ń s t w a — w okresie głębokiego rozbicia dzielnicowego i za grożenia jedności narodowej wskutek nacisku niemieckich (także Czech) sąsiadów, osłabiona substancja narodu doznała strasznego uderzenia i zniszczenia od Mongołów. K l ę s k a Leg nicka w y w a r ł a niezatarty ślad, w postaci wyniszczenia p o l skiej szlachty (administracji) na Śląsku, k t ó r y odtąd ulegał postępującej germanizacji. Mimo bardzo niesprzyjających wa- 24 O. Mieczysław A. Krąpiec r u n k ó w , to Kościół poprzez działalność zakonów żebraczych, poprzez stworzenie przez W. K a d ł u b k a rozbudowanej „ l e g e n dy" o św. Stanisławie i cudownym zrośnięciu się jego ciała, a nade wszystko poprzez działalność arcybiskupa Ś w i n k i , do prowadził do koronacji królewskiej najpierw P r z e m y s ł a w a , a następnie W ł a d y s ł a w a Łokietka, k t ó r y mimo wielu niepowo dzeń, utwierdził jedność n a r o d o w ą i przyczynił się do ugrun towania mocnego ośrodka małopolskiego w Krakowie. Później ośrodek ten zdobył się na wielkie polityczne koncepcje zjed noczenia Korony i L i t w y , jej chrztu i przeciwstawienia się najgroźniejszemu, ówczesnemu, t e u t o ń s k i e m u p a ń s t w u zakon nemu. W rezultacie Grunwald przekreślił nie tylko zagrożenie istnienia polskiej państwowości, ale także i tendencje hegemonistyczne ówczesnego germanizmu. Natomiast ugruntowa nie się unii Korony i L i t w y przyczyniło się do przekazania wielu e l e m e n t ó w k u l t u r y łacińskiej (w jej polskiej recepcji) narodom L i t w y i Rusi Halickiej, co także umocniło te narody w ich narodowej tożsamości i więzi z Europą. c) Po raz drugi pojawiło się zagrożenie, niemal śmiertelne, dla życia narodu i całości p a ń s t w a w okresie szwedzkiego „ p o topu", gdy zaciężna, głównie niemiecka, armia k r ó l a szwedz kiego zalała Polskę, dokonała ogromnych spustoszeń i zagro ziła — poprzez zaborcze u k ł a d y z Kozakami, Rakoczym, Bo gusławem Radziwiłłem, Elektorem Brandenburskim — nie t y l ko istnieniu p a ń s t w a , ale i samego, podzielonego w w y n i k u Re formacji, narodu. Wówczas to obrona Częstochowy i L w ó w : Ś l u b y Jana Kazimierza poprzez uznanie chłopów jako części narodu, co wyprzedziło 3 Maj i ogłoszenie Najświętszej M a r y i Panny K r ó l o w ą Polski — s t a ł y się nie t y l k o manifestem sprze ciwu, ale zarazem zarodzią odnowy ówczesnej Polski. Wówczas to i n n o w i e r c ó w , k t ó r z y zazwyczaj wspomagali k r ó l a szwedzkie go i same ruchy Reformy uznano za element obcy katolickiemu narodowi, k t ó r y zjednoczył się przy wyznaniu rzymskokatolic k i m , co mu pomogło zachować tożsamość n a r o d o w ą w okresie rozbiorów. d) Wielką dziejową p r ó b ą narodowej tożsamości i zarazem ROZWAŻANIA O NARODZIE 25 trzecim realnym zagrożeniem tożsamości narodowej i istnie nia samego narodu polskiego stał się okres rozbiorów Polski. Wówczas to dostrzeżono konkretnie i dano temu świadomy, narodowy wyraz w wielkiej literackiej twórczości poetów i powieściopisarzy, że to wiara katolicka stanowi osnowę tożsa mości narodowej. Jedność polskiego Kościoła, mimo dokona nych rozbiorów, pozostawała symbolem jedności tego samego narodu, żyjącego w trzech zaborach: poprzez nauczanie tego samego katechizmu, pisanego w t y m samym j ę z y k u ; poprzez k u l t tych samych polskich świętych; poprzez świętowanie tych samych świąt i w i d o m ą h i e r a r c h i ę polskiego Kościoła, k t ó r e m u przewodził (mniej lub bardziej) realnie arcybiskup-prymas Pol ski. Wówczas to dostrzeżono, że t y m , co ostatecznie różni Pola k ó w od protestanckich Prus i p r a w o s ł a w n e j Rosji jest religia rzymskokatolicka. Rozumiano to dobrze w imperium rosyjskim, gdy uniemożliwiano katolikom obsadzanie najwyższych wojsko wych godności. Zresztą polityka carskiej Rosji dążyła do wpro wadzenia p r a w o s ł a w i a na polskich terenach, nawet siłą, i przy pomocy prześladowania fizycznego, jak to miało miejsce na Podlasiu. W zaborze pruskim w dobie tzw. Kulturkampfu w ł a dze zaborcze u d e r z a ł y przede wszystkim w Kościół, szczególnie zaś w funkcje prymasa Polski, arcybiskupa gnieźnieńskiego (casus: Ledóchowskiego), k t ó r y był widomym znakiem narodo wej jedności. e) Czwartym, w i e l k i m zagrożeniem, dla istnienia narodu i narodowej tożsamości był fakt drugiej wojny światowej i związane z nią następstwa, tak w trakcie samych działań wojennych jak i jej s k u t k ó w , w t y m — coraz bardziej jawnie głoszonych — zbrodni stalinizmu. Okupant ziem polskich szcze gólnie brutalnie uderzył w Kościół katolicki jako, uznaną lub domniemaną, podstawę tożsamości narodu. W stosunku do wszystkich innych zawodów, liczba księży polskich zabitych i aresztowanych jest najwyższa, a straty duchowieństwa, zwłaszcza jego kadry kierowniczej (administracyjnej i nauko wej) są wysoce znamienne dla okupacyjnej p o l i t y k i . Tu u w i doczniło się szczególnie ostro, gdzie wrogowie naszego narodu 26 O. Mieczysław A. Krąpiec widzą główne siły naszego przetrwania. Sam stalinowski sy stem sprawowania w ł a d z y doprowadził wszystkie społeczeń stwa, w t y m także polskie, do daleko posuniętej atomizacji, gdy uderzono we wszystkie formy organizacyjne nie ustano wione „odgórnie". J e d y n ą ogólnonarodową, w dużej mierze niezależną, organizacją społeczną, pozostał Kościół rzymsko katolicki, chociaż i ten był penetrowany poprzez rozmaite ośrodki dyspozycyjne w stosunku do władzy. A l e w samym Kościele rozwiązano rozmaite stowarzyszenia, usunięto religię ze szkolnego nauczania. Wówczas to Kościół zdobył się na rzecz zdumiewającą: utworzenie niezależnego szkolnictwa ka techetycznego, w k t ó r y m uczono nie tylko religii, ale także elementów polskiej k u l t u r y i chrześcijańskiego rozumienia ż y cia. Kościół, pod przewodnictwem episkopatu, zwłaszcza p r y masa Stefana k a r d y n a ł a Wyszyńskiego, począł na nowo orga nizować polskie społeczeństwo, korzystając z okazji zbliżają cego się tysiąclecia chrztu Polski i uroczystego przypomnienia, że N M P jest K r ó l o w ą Polski. Nowenna ogólnonarodowa zwią zana z pielgrzymowaniem obrazu Madonny z Częstochowy (a później po zaaresztowaniu tego obrazu — pielgrzymowania księgi ewangelii i świecy-symbolu) przyczyniła się do samo rzutnego organizowania się w parafiach k o m i t e t ó w pielgrzym kowych organizujących zatomizowaną parafialną społeczność w prężne, pełne inicjatywy komórki. Ludzie poczęli nabierać do siebie zaufania, poczęli się solidarnie popierać i przezwy ciężać marazm i bojażń-strach, jako skutki stalinowskiego ter roru. Komitety te, powoli, przekształcały się w inne komitety: budowy kościołów, organizacje popierające ruch oazowy i i n ne nieformalne grupy religijne np. ruch neokatechumenatu. Działalność tę popierał a nieraz inspirował k a r d y n a ł Prymas W y s z y ń s k i i przez to p o m a g a ł organizowaniu się na nowo na rodu w społeczeństwo poczynające żyć autonomicznie, niezale żnie od wszelkich oficjalnych struktur związanych z władzą i „ o d g ó r n y m i " nakazami. Co więcej, w okresie, w k t ó r y m „ u r z e c z o w i a n o " a nieraz wprost instrumentalizowano człowie ka, czyniąc z niego „ ś r u b k ę " w machinie p a ń s t w o w e j , Prymas ROZWAŻANIA O NARODZIE 27 Wyszyński przypominał, w języku dla wszystkich zrozumia łym, o godności człowieka, jego naturalnych prawach, gdy cią gle zwracał się do wiernych: „umiłowane Dzieci Boże". Akcen tował przez to w y j ą t k o w y charakter ludzkiej osoby, mającej Boga za Ojca, dzięki czemu wszyscy ludzie mogą się czuć b r a ć mi i siostrami jednej ludzkiej rodziny. W stosunku do teorii „walki klas" przedstawiał inną d o k t r y n ę : miłości bliźniego i so lidaryzmu społecznego. Te wątki, w szacie doktrynalnej po dejmuje później K a r o l Wojtyła jako papież. Nieustanne za biegi Kościoła o wolność człowieka, twardy opór wobec pro pagandy — już nie tylko kłamliwej, ale wręcz zakłamanej, zmiana pokoleń, załamanie społeczne i gospodarcze, wreszcie w y b ó r Polaka na papieża, pozwoliły usamodzielnić się naro dowi i powoli przekształcać się w społeczeństwo obywatelskie. Mimo szalejącego kryzysu, naród coraz bardziej doświadczo ny, nie dał się wciągnąć w zabójcze dla niego rewolucyjne działania i powoli, chociaż z dużymi stratami ludzi „ucieka jących" od ojczystej niedoli — dochodzi do pogłębionej świa domości własnej narodowej tożsamości i własnej, trudnej, ale doniosłej w tej części Europy, drogi. W tych wszystkich zabiegach rola religii rzymskokatoli ckiej i Kościoła jest n i e w ą t p l i w a . Ostatni okres trwania na szego potwierdza, jako istotną, tę linię życia narodowego, k t ó rą przed wiekami w y b r a l i dla narodu założyciele p a ń s t w a pol skiego: Mieszko i Chrobry. Tysiącletnia historia potwierdza, że Kościół katolicki i jego wiara nie jest tylko dodatkiem histo rycznym do polskości, ale jest jej składnikiem istotnym — w skali makrospołecznej. Kościół w swej działalności utożsa mił się — w Polsce — z narodem i jego losem. f) Fakt jednak utożsamienia się Kościoła rzymskokatoli ckiego w Polsce, z narodem, jest z a u w a ż a n y — jak wspomnia no — w skali makroskopowej, co wcale nie znaczy, by dla każdego Polaka racją dostateczną jego polskości było wyzna nie r e l i g i i rzymskokatolickiej. Historia bowiem dostarcza nam bardzo wielu nazwisk wybitnych Polaków, k t ó r z y nie b y l i ka tolikami, ale należeli do różnych w y z n a ń (wyznawali religię 28 O. Mieczysław A. Krąpiec Mojżeszową, islam, p r a w o s ł a w i e , Kościół reformowany w jego r ó ż n y c h odmianach, niekiedy wyznawali i ateizm i j a k ą ś postać deizmu) i wnieśli do k u l t u r y polskiej bardzo duże i cenne war tości. Budzą oni u wszystkich wysoki podziw i wdzięczność za ich pracę, twórczość i wzbogacenie rodzimej k u l t u r y . Jest nawet możliwe, że to w ł a ś n i e ich „ w y z n a n i o w e " stanowisko, odmienne od katolickiego, dało im impuls do kulturowej t w ó r czości, lub przynajmniej im pomagało do pogłębienia lub po szerzenia narodowej k u l t u r y . Ale właśnie ich praca i t w ó r czość albo w y r a s t a ł a z gleby narodowej (w makro-skali: kato lickiej) k u l t u r y , albo przyjęła się — jak ziarno rzucone na r o lę urodzajną — na tej glebie kulturowej, k t ó r a w p r z e ż y w a niu całego narodu, nie była glebą zakwaszoną nienawiścią, ciasnotą i nietolerancją. To właśnie polska tradycyjna toleran cja w y p ł y w a ł a z ducha chrześcijańskiego, otwartego na czło wieka drugiego i jego sprawy. A w takim właśnie duchu był wychowywany przez tysiąc lat nasz n a r ó d przez „ p a n u j ą c ą " lub dominującą w naszym społeczeństwie religię katolicką, jako religię zasadniczej większości narodu. 4. P R Ó B Y C H A R A K T E R Y S T Y K I POLSKIEGO N A R O D U Dzisiaj, gdy wraz z c a ł y m narodem, p r z e ż y w a m y czasy przełomowe i niezwykle brzemienne dla n a s t ę p n y c h pokoleń, k t ó r y c h „ b y ć " lub „nie b y ć " zależy od postawy społecznej i indywidualnej obecnego pokolenia — otrzymujemy ze ś r o dowiska Kościoła katolickiego niezwykle cenną pomoc i sfor m u ł o w a n i a , mające się stać drogowskazem na naszej trudnej drodze. Wskazania te dotyczą zasadniczo trzech dziedzin: a) samego człowieka, b) s t o s u n k ó w międzyludzkich, c) stosun ku do pracy i jej w y t w o r ó w , a więc — m ó w i ą c grosso modo — narodowego mienia. I te zagadnienia stanowią osnowę tej pracy. Są to zagadnienia stanowiące istotne z r ę b y tzw. „ k a tolickiej nauki społecznej" Kościoła. Ich rozumienie, i na t y m tle rozwiązywanie zagadnień dotyczących ludzi żyjących ROZWAŻANIA O NARODZIE 29 w społecznych organizacjach: rodziny, narodu, p a ń s t w a , sto s u n k ó w międzyludzkich mogą stanowić podstawę teorii poli t y k i , rozumianej filozoficznie (czym jest polityka, jako realny sposób istnienia człowieka w społeczeństwie) i mogą przyczy nić się do prób wyznaczania takich międzyludzkich relacji, które w bezkonfliktowy sposób przyczynią się do realizowa nia wspólnego dobra ludzi. Wśród nich należy w y a k c e n t o w a ć te relacje, k t ó r e są w ł a ściwe dla polskiego narodu i k t ó r e pozwolą przez to bliżej zrozumieć jego n a r o d o w ą odrębność. Cechy te niewątpliwie mieszczą się w analogicznie ogólnym schemacie narodu — w szczególnym zastosowaniu do narodu polskiego, k t ó r y przez w i e k i się kształtuje i którego dzieje realne należy poznać by je zinterioryzować i z n i m i się „.utożsamić". Takie zaś utoż samianie się pozwala na zdystansowanie się i k r y t y k ę t y c h e l e m e n t ó w życia narodu, k t ó r e j a w i ł y się i jawią jako zbyte czne lub nawet szkodliwe. Jest jednak niezmiernie trudno wskazać na czynniki c h a r a k t e r y z u j ą c e ostro poszczególny na ród, w t y m zaś szczególnie naród polski, znajdujący się w t y m a nie i n n y m miejscu Europy, na k t ó r y m ścierały się różne k u l t u r y , różne ludy i różne interesy n a r o d ó w i p a ń s t w dyspo nujących przemocą militarną. a) Niemniej jednak nie można uciec od „zapisu historii" j a k i nosi cały naród i k t ó r y — poprzez interioryzację i utoż samienie się z losem dziejowym — nosi w sobie t a k ż e k a ż d y członek tego narodu. W naszej historii, zwłaszcza w dobie zaborów, w t y m szcze gólnie totalitarnego zaboru: ziemi, ciała i duszy ostatnich lat 50, z a u w a ż a m y bardzo symptomatyczne zjawisko dzisiaj, j a k i m jest ośmieszanie i zwalczanie w a r t o ś c i tradycyjnych polskości •— dziedzictwa religii katolickiej. Dla niektórych „ P o l a k - k a t o i i k " staje się wartością ujemną, co na tle głębo kiego kryzysu moralnego i ekonomicznego naszego społeczeń stwa zyskuje nawet dziennikarskie uznanie •— jak o t y m ś w i a dczy w y w i a d Fredro Bonieckiego w „Wolnej Europie". Zapo mina się przy t y m , że to w ł a ś n i e antyreligijna i antypolska 30 O. Mieczysław A. Krąpiec systemowa ideologia komunistyczna przez całe półwiecze ce lowo d e p r a w o w a ł a Naród poprzez k ł a m s t w o i pół-prawdy, poprzez niszczenie wartości religijnej, by zniszczyć, a przynaj mniej osłabić jego narodową tożsamość, czyniąc z Narodu za tomizowaną, antyreligijną, zwolnioną z moralności i u ż y w a nia rozumu — „masę ludzką", k i e r o w a n ą namiętnościami i wytresowanymi odruchami. A proces ten prowadzony w imię „wolnej m y ś l i " i jawiącego się liberalizmu t r w a nadal, nawet się nasila w oparciu o pozory demokracji i hasła „wchodzenia do Europy", jakoby ta Europa m i a ł a być wspólnotą pornogra ficzną, alkoholiczną, w y z u t ą z poszanowania ludzkiego życia, aborcyjną i eutanazyjną. Dlaczego jednak akcentuje się czynnik religijny, jako je den z podstawowych e l e m e n t ó w k o n s t y t u u j ą c y c h Naród, w t y m szczególnie Naród Polski? Wydaje się, że istnieją ku temu dwa powody, pierwszy, że t a k ą jest nasza historia, a pa mięć historyczna jest t y m czynnikiem, k t ó r e g o odrzucenie, uniemożliwia trwanie jednego narodu; a po w t ó r e dlatego, że sama religia jest ogniskową k u l t u r y , k t ó r a jest „duszą" same go narodu. Po pierwsze — religia rzymskokatolicka (jak już wykaza no) przez cały czas istnienia Polski b y ł a jakby niszą, w k t ó r e j naród organizował się, jednoczył, wzmacniał i działał, i w k t ó rej w czasie narodowych nieszczęść się „ z a m y k a ł " . Religia ta stała się własnością Polaków w całym trudnym tysiącleciu; dlatego nie sposób zrozumieć dziejów tego narodu bez r e l i g i i rzymskokatolickiej. Wyraził to R. Dmowski: „Gdy zrobimy wysiłek myśli, prowadzący do głębszego poznania źródeł po chodzenia p i e r w i a s t k ó w naszej duszy, k t ó r e czynią nas ludźmi, takimi j a k i m i dziś j e s t e ś m y i nowoczesnym narodem europej skim, to się okaże, że t k w i ą one z a r ó w n o w naszym prasta r y m gruncie etnicznym i w istnieniu przez w i e k i p a ń s t w a polskego, jak i w naszym od dziesięciu w i e k ó w t r w a j ą c y m ka tolicyzmie. Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, zabar wieniem jej na pewien -sposób, ale t k w i w jej istocie, w zna cznej mierze stanowi jej istotę. Usiłowanie oddzielenia u nas ROZWAŻANIA O NARODZIE 31 katolicyzmu od polskości, oderwania narodu od religii i od K o ścioła, jest niszczeniem samej istoty narodu" (Kościół, Naród i Państwo). Na współczesne, dziennikarskie zarzuty (dziennikarzy w y chowanych przez PRL) pod adresem religii katolickiej i jej r o l i niezbyt pozytywnej w naszych dziejach, w y r a ż a j ą c y c h zarazem przekonanie, że lepiej by było, gdyby w Polsce zapa nował protestantyzm, k t ó r y by nas „zrównał" z przodujący mi narodami Europy i A m e r y k i — można odpowiedzieć, że w takim właśnie wypadku już by Polski nie było od czasów „ P o t o p u " szwedzkiego, gdyż b y ł b y zrealizowany zaprojekto wany podział Polski. W ą t p l i w ą jest natomiast argumentacja 0 „wyższości" protestantyzmu nad katolicyzmem (z punktu widzenia politycznego!) — gdyż sprawa w i a r y i jej wartości jest poza dyskusją. Wiara ma cele transcendentne i wieczne, 1 może stać tylko na prawdzie, a nie na skuteczności politycz nych działań. Ale ciekawie s p r a w ę rzekomej wyższości prote stantyzmu nad katolicyzmem omawia w cytowanej rozprawie (Kościół, Naród i Państwo) Roman Dmowski. Warto przypo m n i e ć sobie u r y w k i tych r o z w a ż a ń : „Reformacja w swej isto cie była rozpętaniem egoizmów panujących i narodów, k t ó r e z e r w a ł y z Rzymem, zorganizowaniem się ich energii, do bez względnej, nie przebierającej w środkach w a l k i z i n n y m i na rodami. Najlepszą ilustracją tej prawdy była walka A n g l i i dą żącej do zniszczenia potęgi katolickiej Hiszpanii, prowadzona drogą popieranego przez Elżbietę najordynarniejszego korsarstwa w latach, kiedy m i ę d z y obu p a ń s t w a m i formalnie pano wał pokój; taką samą, bliższą nam jej ilustracją była polityka e l e k t o r ó w brandenburskich i k r ó l ó w pruskich wobec Polski. To, jak powiedzieliśmy, było jedną z przyczyn przewagi poli tycznej n a r o d ó w protestanckich nad katolickimi". Nieco wcze śniej pisze ten autor: „...wyższość n a r o d ó w protestanckich nad katolickimi miała liczne źródła(...) miała je w położeniu geogra ficznym k r a j ó w i w ich zasobach przyrodzonych; w t y m , że siłę narodów katolickich rozbijała występująca pod rozmaity mi postaciami walka masonerii przeciw Kościołowi, walka, 32 O. Mieczysław A. Krąpiec której nie było w krajach protestanckich, gdzie masoneria dla w y z n a ń i sekt stała się rodzajem nad-kościoła; w t y m , że pro testantyzm, b ę d ą c y etycznie n a w r ó c e n i e m w znacznej mierze od Ewangelii ku Staremu Testamentowi, był jakby religią stworzoną na okres rodzącego się w dobie Reformacji nowo czesnego kapitalizmu europejskiego; wreszcie w t y m , że w y z wolenie się spod w ł a d z y duchowej Rzymu dało p a n u j ą c y m i narodom pełną swobodę działania, rozpętało do skrajności ich egoizm dynastyczny i narodowy, pozwalało im na nieprzebieranie w środkach w a l k i " . Słowem — jak już poprzednio wspomniano — politykę przeniesiono ze sfery moralności do sfery ,,sztuki" rządzenia; a sztuka jako sztuka nie ogląda się na moralność, to w dziedzinie p o l i t y k i postulował N. Machiavelii. Wszystko to — t j . teoria i praktyka X V I I I , X I X i XX wieku — jednak doprowadziło do totalitaryzmu, a ten jest obcy kulturze polskiego tysiąclecia. Raczej doświadczaliśmy słabych, rodzimych rządów... ; Po w t ó r e —- sama religia staje się racją uzasadniającą l u dzkie działanie kulturowe. Wprawdzie wielu bywa twórców kulturowych niereligijnych, jak np. wielu profesorów uniwer sytetu było i jest niewierzącymi, wielu a r t y s t ó w wyznaje ateizm, wiele polityków nie liczy się z, moralnością w swym po s t ę p o w a n i u i uznaje to za dodatkowy argument swej wysokiej profesjonalności — t y m niemniej żaden człowiek nie działa bez zasadniczych impulsów, mniej lub bardziej u ś w i a d o m i o nych, nakłaniających w sposób ostateczny do takiego a nie innego działania. I właśnie te impulsy-motywy ostateczne są motywami właśnie religijnymi, albo w sensie prawdziwościo w y m , albo też w sensie mitycznym. Nigdy w ludzkiej k u l t u rze nie brakowało m i t ó w i mitycznych „bogów". B y ł y w na szej zachodnio-europejskiej kulturze grecko-rzymskiej b ó s t w a olimpijskie: Mocy-Zeusa-Jowisza, Miłości-Afrodyty-Wenery, Wojny-Aresa, Przemysłu-Rzemiosła-Hefajstosa, Handlu-Komunikacji-Hermesa-Merkurego itp. Człowiek nie potrafi żyć bez rzeczywiście obranej Transcendencji Boga Osoby lub w y i m a ginowanej, wygodnej, mitycznej postaci pseudo-transcendensu. ROZWAŻANIA O NARODZIE 33 Dlatego przy upadku religii pojawiają się „bóstwa" równie groźne (jak dla niektórych 'wygodne), bóstwa, w imię k t ó r y c h skazano na straszną śmierć setki milionów ludzi. Pojawiły się bóstwa REWOLUCJI, P O S T Ę P U , N A U K I , POKOJU (będziemy tak zaciekle walczyć o pokój •— dopóki nie zbu rzymy wszystkich domów mieszkalnych — „śmiano się" w ZSRR), D E M O K R A C J I i t d . Człowiek potrzebuje ostatecz nych m o t y w ó w - i m p u l s ó w usensowniających jego ludzkie, t r u dne działanie. A właśnie religię pojmuje się jako między oso bą ludzką i boską relację, nacechowaną ostatecznym uzasad nieniem wszelkiego ludzkiego działania jako ludzkiego więc racjonalnego. S t ą d religia przenika i rzeczywiście ostatecznie uzasadnia — stając się jakby ogniskową ludzkich zabiegów poznawczych, wolitywnych, twórczych... Nie można zatem w y rzucić m o t y w ó w religijnych, gdyż one zmienią charakter z ra cjonalnego i uzasadnionego typu, na działanie o motywach ostatecznych pozaracjonalnych, mitycznych — co zresztą ce lowo się propaguje w celu wyrugowania religii racjonalnie rozumianej. Dlatego też n a r ó d polski nie ma się czego „ w s t y dzić" swych religijnych m o t y w ó w działania, gdyż one są zaw sze obecne w k a ż d y m człowieku — jako właśnie m o t y w y osta teczne, k t ó r e należy sobie do końca uświadomić. Spontanicz ne zaś uznawanie tych m o t y w ó w religijnych świadczy jedy nie o odziedziczonej wysokiej kulturze społecznej, w której jednostka może racjonalnie dojrzewać. Groźne są zasadnicze ten dencje zastępowania m o t y w ó w ostatecznych, racjonalnie r e l i g i j nych, motywami-impulsami infra-racjonalnymi, podniesionymi do godności „bóstw", gdyż takie „bóstwa" jak P O S T Ę P , RE WOLUCJA, W O L N A MIŁOŚĆ, W O L N O M Y Ś L I C I E L S T W O — są bardzo krwawe i groźne, same nie znoszą tolerancji — cho ciaż domagają się jej dla siebie od religii autentycznej. Jak wiadomo, kultura rozwija się w czterech wielkich nur tach ludzkiego działania: poznania, w jego przed naukowym i naukowym wyrazie; moralności utrwalającej się w obycza jowości; poznaniu twórczym i technicznym, oraz religii. I t y l ko religia jest osobowym przeżyciem racjonalnym, w i ą ż ą c y m 3 — Człowiek w kulturze 34 O. Mieczysław A. Krąpiec człowieka z Transcendensem (Bogiem), jako t y m , kto ostatecz nie uzasadnia l u d z k ą postawę, w y r a ż a j ą c ą się w decyzjach ż y ciowych człowieka. Tak więc ludzkie poznanie, komunikowane w t y m samym ojczystym języku, staje się bazą świadomości wspólnoty na rodowej, tej wspólnoty, k t ó r a utożsamia się z jej przeszłością, jej teraźniejszością i bierze udział w odpowiedzialnym formo waniu przyszłości. Człowiek, jako członek tego samego narodu ogniskuje w sobie (wyrażając to w swej racjonalnej działalno ści) — przeszłość (tak wielką jak i małą) swego narodu; przy czynia się do formowania, w ciuchu tożsamości historycznej, teraźniejszości, a przez to samo realnej przyszłości. K r y t y k a przeszłości i teraźniejszości narodowej może się odpowiedzialnie w y r a z i ć za cenę utożsamienia się z narodem. Inaczej będzie albo k r y t y k ą teoretyczną, albo polityczną i n s t r u m e n t a l i z a c j ą krytykującego. b) Szczególnie cennym dziedzictwem narodowym jest jego moralność, utrwalająca się w społecznej obyczajowości. Ogólno ludzka moralność przybiera postać moralności chrześcijańskiej, gdy dla uzasadnienia moralnego postępowania odwołuje się do — ukazanego w Objawieniu celu i sensu ludzkiego życia zmierzającego do ostatecznego zjednoczenia się z Bogiem na zawsze; gdy przymierza się do w z o r ó w nadprzyrodzonych uka zanych w Osobie i nauczaniu Chrystusa; gdy liczy na skutecz ną pomoc — w postaci łaski — zsyłanej przez Boga, z k t ó r y m utrzymuje się modlitewny kontakt. Moralność chrześcijańska — i etyka jako teoria moralności — jedyna, poprzez wyakcen towanie i ustawienie na pierwszym miejscu miłości Boga i bliź niego, racjonalnie uzasadniała poświęcenie się dla drugich •— do granic śmierci — w pracy i obronie Ojczyzny, jako naj wyższej doczesnej w a r t o ś c i otwierającej „ b r a m y niebios". Wspólne przeżywanie moralności, przepojonej religijnymi mo t y w a m i tworzy bezcenny narodowy obyczaj jako bezpieczną kolebę k u l t u r o w ą . Nade wszystko m o r a l n o ś ć chrześcijańska daje ostateczne podstawy dla solidaryzmu ogólnoludzkiego. Etyka chrześcijan- ROZWAŻANIA O NARODZIE 35 ska jest bardzo ściśle związana z religią, do tego stopnia, że w t ó r n y m odniesieniem każdego aktu ludzkiego moralnego jest ostatecznie Bóg, k t ó r y — w e d ł u g Objawienia — jest „ O j c e m " wszystkich ludzi; i wszyscy ludzie zostali utworzeni „na obraz i podobieństwo Boga" przez posiadanie w sobie poznającego i zdolnego do miłości ducha. Nadto — w e d ł u g Objawienia •— wszyscy ludzie są przeznaczeni na życie wieczne w najbliż szej łączności z Bogiem w wieczności. Zatem każda ludzka osoba, będąc szczególnie związana więzami „dziecięctwa" Bo żego jest zarazem związana z osobami drugimi d u c h o w ą w i ę zią tak wspólnej pochodności jak i wspólnego przeznaczenia ostatecznego. Życie na ziemi jest pojęte jako „ p i e l g r z y m o w a nie" przez śmierć ku wiecznemu życiu w pełni doskonałości i szczęścia. Samo zaś „ p i e l g r z y m o w a n i e " , czyli życie doczesne jest r ó ż n o r o d n i e wspomagane przez współtowarzyszące osoby, z k t ó r y c h każda spełnia specjalny zamysł Boga i specjalną „ p o m o c " dla drugiego. W takiej właśnie perspektywie i rozu mieniu życia ludzkiego — wszystkich ludzi więcej wiąże niż dzieli. Wiąże ich wspólne, od Boga pochodzenie i wspólne, z Bogiem ostateczne, wiekuiste, zjednoczenie. Dzielić może j e dynie u ż y w a n i e niektórych „środków" u ż y w a n y c h w „drodze" ku wiecznemu przeznaczeniu. I u ś w i a d o m i e n i e sobie takiego sensu ludzkiego życia, stwarza zasadniczą p o d s t a w ę solidaryz mu ogólnoludzkiego, k t ó r y powinien spory o bogactwa „tego świata" doprowadzić do właściwych w y m i a r ó w : sporu o środki „bardziej komfortowego" życia. To powinno zasadniczo stępić wojenne zapędy pomiędzy narodami i r ó ż n y m i grupami ludzi. U nas P o l a k ó w — współżyto przez stulecia z Ż y d a m i , Maho metanami i ludami ościennymi. c) Stanowisko społecznego solidaryzmu nie przekreśla soli daryzmu narodowego i wspólnej obrony tych wartości, k t ó r e istotnie lub w wysokiej mierze są związane z realizowaniem ludzkiego przeznaczenia. Dlatego moralnie konieczną b y ł a i jest obrona wartości najwyższych, stanowiących „wspólne dobro" narodu i p a ń s t w a i każdej osoby. I tylko w perspektywie wiecz nego życia, m o ż n a zażądać poświęcenia życia doczesnego po- 36 O. Mieczysław A. Krąpiec szczególnej jednostki, dla obrony wartości najwyższych •— oso bowych. W naszych dziejach b y ł y liczne ofiary z życia Po laków za ludzką i narodową wolność — która, jedynie, umożliwia życie człowieka jako osoby rozumnej. Były ofiary w obronie w i a r y objawionej przeciw m u z u ł m a n o m , k t ó r y c h kultura groziła zniszczeniem k u l t u r y ojczystej. Świadomość poświęcenia milionów r o d a k ó w za te wartości tworzy także narodowy solidaryzm Polaków. Nie są bowiem obojętne, dla więzów narodowych, ofiary życia pod Legnicą, Chotynią, Grun waldem, Cecora, Chocimiem, Warszawą, na szerokich ziemiach ZSRR w Gułagach, w obozach koncentracyjnych hitleryzmu i t d . P a m i ę ć tych ofiar jest zapisem nie m o g ą c y m zaginąć w świadomości tego, kto jest Polakiem. U m i ł o w a n i e wolności człowieka, w w o l n y m narodzie, była szczególnie doceniana w świadomości P o l a k ó w i to do tego stopnia, że w a l k i z za borcą nie m i a ł y być prowadzone w imię „ z e m s t y " czy niena wiści ale pod hasłem „za wolność naszą i waszą". Instynktow nie bowiem w y c z u w a ł nasz naród, że pozbawienie wolności jest r ó w n o w a ż n e pozbawieniu podstaw „bycia człowiekiem", jeśli właśnie „bycie człowiekiem" realizuje się w wolnych aktach decyzyjnych, w k t ó r y c h to my sami determinujemy siebie do działania. A k t decyzyjny stoi u podstaw „bycia człowiekiem" działającym jako osoba. Wszelkie bowiem ludzkie działania ogniskują się w akcie decyzyjnym, k t ó r y w swej istocie jest właśnie w o l n y m wyborem dla siebie takiego sądu praktycznego o dobru — poprzez k t ó r y to sąd my sami siebie determinu jemy do racjonalnego działania i konstytuujemy siebie przy czyną sprawczego naszego działania. Pozbawienie więc w o l ności osoby ludzkiej uderza w podstawy możliwości wykona nia aktu decyzyjnego. Oczywiście pozbawienie wolności nie zawsze i nie we wszystkich potrafi realnie ograniczyć w e w n ę t r z ną wolność, niemniej jest realnym zabiegiem skierowanym w t y m celu. Dlatego w pieśniach narodowych i ludowych moment w o l ności tak mocno był w naszej narodowej kulturze p o d k r e ś l a ny. A największe spustoszenie ustrój totalitarny s p r a w i ł w sy- ROZWAŻANIA O NARODZIE 37 tuacji właśnie „decyzyjnej", gdzie wielu wyżej nad wolność — podstawowy warunek godnego bycia osobą — stawia sprawy „gospodarcze", nie te realne, podejmowane w wolnych aktach decyzyjnych, ale te, k t ó r e mają „napełnić" nienasycony worek wielorakich pożądań jednostki. Obniżenie się moralności, za nikanie obyczajowości (która jakoś u t r w a l a ł a wartości moral ne w obrzędach i zwyczajach) wskazuje na to, że k u l t u r a na rodowa — a k u l t u r ą są i pozostaną i religia, i sztuka, i moral ność — znajduje się w d u ż y m stopniu zagrożona i trzeba zorganizowanej pracy pokoleń, aby wrócić do stanu r ó w n o w a g i . O. Mieczysław A. Krąpiec