Szkice 2010.indb - Uniwersytet Śląski

Transkrypt

Szkice 2010.indb - Uniwersytet Śląski
Studenckie Zeszyty Naukowe
Uniwersytetu Śląskiego
w Katowicach
SZKICE
O PAŃSTWIE
I POLITYCE
TOM XI
UNIWERSYTET ŚLĄSKI, KATOWICE 2010
Redakcja
Agnieszka Kandzia
Korekta
Dominika Uliczka
Współpraca
Grzegorz Szewczyk
Skład i łamanie:
Piotr Pielach
Recenzenci
prof. UŚ dr hab. Joachim Liszka, prof. UŚ dr hab. Bogdan Łomiński,
prof. UŚ dr hab. Sylwester Wróbel, prof. UŚ dr hab. Stanisław Michalczyk,
prof. UŚ dr hab. Marian Gierula, prof. UŚ dr hab. Zbigniew Oniszczuk,
dr hab. Piotr Świercz, dr Olga Szura-Olesińska, dr Małgorzata Kubicka,
dr Tomasz Słupik, dr Mirosława Wielopolska-Szymura
Opiekun Koła Naukowego Politologów
dr Tomasz Słupik
Opiekun Koła Naukowego Stosunków Międzynarodowych
dr Olga Szura-Olesińska
Publikacja ukazała się staraniem Koła Naukowego Politologów Uniwersytetu Śląskiego przy współpracy Koła Naukowego Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu
Śląskiego.
Copyright © 2010 Uniwersytet Śląski
ISBN: 978-83-930226-2-5
Wydawnictwo i-Press
http://i-press.pl
e-mail: [email protected]
Wstęp
Z wielką radością oddajemy do Państwa rąk jedenasty już tom Studenckich Zeszytów
Naukowych Szkice o Państwie i Polityce, wydawanych przez Koło Naukowe Politologów
Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach we współpracy z Kołem Naukowym Stosunków
Międzynarodowych. Pojawienie się kolejnej pozycji, to doskonała okazja do przypomnienia, iż seria ta swoimi korzeniami sięga jeszcze lat osiemdziesiątych. Szkice… z każdym
kolejnym wydaniem są lepsze i znacznie pomnażają liczbę czytelników, a przy tym na stałe
już wpisały się w pejzaż intelektualny, nie tylko Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa, ale także całego Wydziału Nauk Społecznych. Są forum, na którym swoje rozważania
mogą prowadzić zarówno studenci wkraczający dopiero w świat nauki, jak i doktoranci,
posiadający i rozwijający swe doświadczenia związane z prowadzeniem pracy naukowej.
Podobnie jak to było w przeszłości, tak i teraz wydawnictwo ma formę otwartą. Przekrój tematyczny niniejszej publikacji w sposób dobitny ukazuje, jaką złożonością i obfitością podejmowanej problematyki, mogą poszczycić się nauki społeczne. Skupiają się one
bowiem nad tym, co dla człowieka podstawowe, a co zarazem stanowi największą i niezgłębioną tajemnicę – jego własnym istnieniem i tym wszystkim, czemu daje ono swój
początek. Przekłada się to wprost na niesamowitą wręcz rozpiętość podejmowanych w nim
zagadnień i problemów. Nie należy tego jednak, bynajmniej, poczytywać za słabość publikacji. Wręcz przeciwnie, każdy z czytelników odnajdzie w niniejszym zeszycie coś, co na
pewno go zainteresuje i – na co szczególnie liczymy – zainspiruje do własnej i pogłębionej
refleksji.
Tym to sposobem wydawnictwo obfituje w niesamowite bogactwo myśli. Znajdziemy
w nim teksty, które odwołują się do problematyki międzynarodowej, zarówno obecnej,
jak i te dokonujące analizy historycznej. Ale także artykuły podejmujące różnoraką problematykę wybranych wątków lokalnych i regionalnych. Oprócz tego teksty z płaszczyzny
marketingu politycznego i medioznawstwa oraz oczywiście te, które najpewniej zaliczyć
można do dziedziny wiedzy, jaką jest historia idei czy fi lozofia polityczna.
Na koniec chcielibyśmy Państwu życzyć owocnej lektury, szczerze licząc przy tym na
to, iż treści wypełniające niniejszą publikację, zainteresują Państwa i dzięki rosnącemu
wciąż poziomowi merytorycznemu, będą stanowić rodzaj intelektualnej zachęty do zastanowienia się nad poruszonymi zagadnieniami, problemami, czy wreszcie – zaistniałymi
aporiami.
mgr Agnieszka Kandzia
Redaktor Tomu XI
mgr Grzegorz Szewczyk
Przewodniczący KNP UŚ
To m a s z O k r a s k a
Stosunki chińsko-amerykańskie w XXI wieku.
Walka o hegemonię?
Zagadnienia omawiane w niniejszej pracy koncentrują się na relacjach pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chińską Republiką Ludowo-Demokratyczną, stanowiących jeden
z najistotniejszych czynników współczesnych stosunków międzynarodowych, którego
ranga cały czas się zwiększa. Jest to implikowane przede wszystkim poprzez wzrost potęgi
Chin, obserwowany w wymiarach politycznym, gospodarczym i militarnym. Pozwala on
Państwu Środka na formułowanie polityki zagranicznej o zasięgu nie ograniczającym się
wyłącznie do Azji Południowo-Wschodniej. Globalne możliwości oddziaływania sprawiają zaś, iż Pekin próbuje podjąć wyzwanie walki o światową hegemonię z jedynym dotychczasowym supermocarstwem, czyli Stanami Zjednoczonymi.
Zakreślenie ram podjętej analizy na pierwszą dekadę XXI wieku, z selektywnym
uwzględnieniem wydarzeń lat wcześniejszych, jest uwarunkowane w największym stopniu dwoma czynnikami. Z jednej strony wzmiankowany okres stał się areną intensyfikacji
amerykańskich działań o charakterze hegemonicznym w środowisku międzynarodowym,
z drugiej zaś stanowił tło dla znacznego wzrostu potencjału Chin.
Autor stawia sobie za cel prezentację najistotniejszych uwarunkowań, które wpłynęły na charakter omawianego problemu, a także weryfikację hipotezy, stwierdzającej, iż
w krótko lub średnioterminowej perspektywie Chiny będą w stanie osiągnąć status mocarstwowy, jakim obecnie legitymują się Stany Zjednoczone lub wręcz zdystansować USA
w wyścigu o globalną hegemonię.
Zarys relacji bilateralnych w latach 90. XX wieku
Najistotniejszą determinantą stosunków chińsko-amerykańskich po zimnej wojnie stał
się rozpad Związku Radzieckiego, a tym samym sytuacja, w której zabrakło wspólnego
wroga, będącego spoiwem dwustronnego partnerstwa. Chińska percepcja nowych okoliczności wiązała się z obawami przed uznaniem przez Zachód Państwa Środka za głównego przeciwnika ideologicznego, wzmocnionymi ponadto sankcjami za doprowadzenie do
masakry na Planu Tienanmen. Dodatkową okolicznością, jaka wymusiła zmianę sposobu
myślenia elit chińskich w kategoriach geopolityki i geostrategii była pierwsza wojna w Zatoce Perskiej, która ujawniła rozmiar militarnej supremacji USA nad resztą świata. Zobligowało to Pekin do podjęcia wojskowej modernizacji na szeroką skalę1.
Polityka administracji Billa Clintona wobec Chin charakteryzowała się równoległym
ustępowaniem Pekinowi w określonych kwestiach i próbami utrzymania dotychczasowej
przewagi Stanów Zjednoczonych w innych obszarach. Zagadnieniem, do którego Stany
Zjednoczone przestały przywiązywać tak dużą wagę, była z pewnością kwestia przestrzegania praw człowieka w Chinach. Aktualne pozostały co prawda działania polegające na
1
M. Kaczmarski, Polityka wobec Azji Wschodniej, [w:] Polityka zagraniczna USA po zimnej wojnie
(red. J. Zając.), Toruń 2005, s. 161.
5
wnoszeniu skarg do Komisji Praw Człowieka ONZ czy też werbalne potępienia (zwłaszcza
ze strony Kongresu), jednak realny skutek mogły przynieść tylko sankcje gospodarcze2.
Tymczasem administracja Clintona w 1993 roku zdecydowała o oddzieleniu zagadnień
praw człowieka od kwestii stosunków handlowych z Chinami, do końca kadencji sukcesywnie decydując o przedłużaniu klauzuli najwyższego uprzywilejowania dla Państwa
Środka. Zarazem USA pozbawiły się możliwości nacisku, wyrażając zgodę na rozpoczęcie
negocjacji Chin w sprawie przystąpienia do Światowej Organizacji Handlu, które ostatecznie dokonało się w 2001 roku3.
Głównym środkiem powstrzymywania Pekinu było angażowanie się Stanów Zjednoczonych w kwestię tajwańską. Politykę USA wobec napięć w Cieśninie Tajwańskiej cechuje
dychotomia. Z jednej strony, począwszy od 1979 roku, Amerykanie potwierdzają swoją
politykę trzech „nie”, tj. „nie” dla niepodległości Tajwanu, „nie” dla dwóch Chin i „nie” dla
członkostwa Taipei w organizacjach międzynarodowych, których członkami są państwa.
Zarazem, na mocy uchwalonego w tym samym roku przez Kongres Taiwan Relations Act
USA zobowiązały się do obrony wyspy w razie chińskiego ataku4.
Przełomowym momentem w amerykańskiej polityce wobec Tajwanu był wrzesień 1992
roku, kiedy to prezydent George H.W.Bush zdecydował o zniesieniu 10-letniego embarga na sprzedaż broni na wyspę. Ta decyzja i kontrakty zbrojeniowe, które za nią poszły,
umocniły amerykańskie gwarancje bezpieczeństwa dla Taipei. Egzemplifikacją zdecydowanej postawy USA wobec kwestii tajwańskiej były działania podjęte przez administrację
Billa Clintona w 1996 roku wobec agresywnych manewrów chińskiej marynarki wojennej
wokół wyspy5. Prezydent nakazał wysłanie w rejon Cieśniny Tajwańskiej dwóch zespołów
lotniskowców, co skutecznie ustabilizowało sytuację.
Steven Mosher poddaje jednak krytyce ówczesne działania administracji, stwierdzając,
iż znacznie skuteczniejsze byłoby poinformowanie Pekinu, „że jeśli jeszcze raz dopuści się
takich jawnych aktów agresji, Stany Zjednoczone natychmiast uznają demokratyczny rząd
Tajwanu”. Autor wskazuje na konieczność wyperswadowania Chinom, iż próby użycia siły
wobec Taipei przyniosą skutek odwrotny od zamierzonego, bowiem podniosą międzynarodowy status wyspy6.
Wobec problemu koreańskiego politykę obu mocarstw również cechowały rozbieżności. Mimo iż ChRL w 1992 roku nawiązało stosunki z Koreą Południową, przyjmując politykę równowagi z obydwoma państwami koreańskimi, to w dalszym ciągu nie było skłonne ulegać naciskom Stanów Zjednoczonych w kwestii sankcji wobec Phenianu. Było to
2
Chiny co pewien czas wykonywały pojednawcze gesty, jak np. podpisanie dwóch podstawowych
paktów praw człowieka przed wizytą Jiang Zemina w Waszyngtonie w 1997 r., jednak nie niosły one
za sobą faktycznych następstw w działaniach władz w Pekinie. Zob. J. Kukułka, Historia współczesna
stosunków międzynarodowych 1945-2000, Warszawa 2007, s. 775.
3 W zamian Stany Zjednoczone wymusiły na Chinach podjęcie działań umożliwiających lepszą ochronę własności intelektualnej, a także szersze otwarcie rynku dla przedsiębiorstw amerykańskich.
4 Należy zauważyć, iż wśród amerykańskich polityków istnieją różnice zdań w kwestii reakcji na
ewentualny chiński atak na Tajwan. Zazwyczaj Kongres pozostaje na bardziej pryncypialnym stanowisku niż władza wykonawcza, co uwidoczniło się m.in. w uchwaleniu 16 października 1999 roku ustawy
wzmacniającej gwarancje bezpieczeństwa ze strony USA. Zarazem jednak Amerykanie skutecznie powstrzymują Taipei przed ogłoszeniem niepodległości, argumentując, iż wówczas nie podejmą kontrakcji
militarnej w razie chińskiego zagrożenia. Korzystnym dla Stanów Zjednoczonych jest utrzymywanie się
status quo, pozwalającego trzymać Pekin w strategicznym szachu, a zarazem nie narażać się na konfl ikt
zbrojny.
5 Miały one na celu wywarcie presji na mieszkańców Tajwanu, by, w kontekście odbywających się
wówczas wyborów prezydenckich, nie popierali opcji niepodległościowych.
6 S. W. Mosher, Hegemon. Droga Chin do dominacji, Warszawa 2007, s. 207.
6
spowodowane przyjętą strategią, zakładającą utrzymanie Korei Północnej w swojej strefie
wpływów, niedopuszczenie do upadku obecnego reżimu i blokowanie zjednoczenia półwyspu7. Zarazem jednak Pekin nie dążył do zaognienia sytuacji wokół programu atomowego KRL-D, czego dowodem było włączenie się do negocjacji w 1997 roku wraz z Seulem
i Waszyngtonem.
Warto również zwrócić uwagę na politykę Stanów Zjednoczonych wobec Japonii. Była
ona powodowana chęcią zwiększenia roli Tokio w regionie, a tym samym zrównoważenia
dwustronnego sojuszu, potwierdzanego w dokumentach, takich jak „Wspólna deklaracja
Japonii i USA w sprawie bezpieczeństwa – sojusz XXI wieku” z 17 kwietnia 1996 roku czy
też, podpisana rok później, umowa regulująca podział zadań między oboma państwami
na wypadek konfliktu zbrojnego w regionie. Dowodem na trwałość amerykańsko-japońskiego sojuszu było rozpoczęcie w 1999 roku współpracy w dziedzinie badań i rozwoju
systemów przeciwrakietowych8.
Kontekst globalny stosunków dwustronnych w XXI wieku
Pierwszym znaczącym wydarzeniem we wzajemnych relacjach w czasie prezydentury
George’a W.Busha było zderzenie samolotów obu państw nad wybrzeżem Chin, które zaowocowało próbą sił w kwestii zwrotu amerykańskiej załogi wraz z maszyną (ostatecznie
doszło do tego, a Bush jedynie „wyraził ubolewanie”, nie przepraszając za śmierć chińskiego pilota). Ponadto amerykański prezydent zaostrzył retorykę względem Państwa Środka
w stosunku do postawy swojego poprzednika.
Mimo początkowych zadrażnień, a także, wynikającego z szerszego spojrzenia, prawdopodobnego konfliktu obu mocarstw o hegemonię9, stosunki amerykańsko-chińskie
w czasie prezydentury Busha należy zaklasyfi kować jako poprawne. Najistotniejszym
przyczynkiem do tego był fakt istnienia zwiększających się współzależności ekonomicznych pomiędzy tymi państwami.
Proces ten jest strategicznie niekorzystny dla USA, gdyż Chińczycy, kupując obligacje
rządu Stanów Zjednoczonych, w coraz większym stopniu finansują amerykański dług publiczny. Z kolei niska wartość jena w stosunku do dolara powoduje dużą nadwyżkę chińskiego eksportu we wzajemnym handlu. Efektem tych tendencji jest swoisty paradoks,
ponieważ wojna w Iraku była opłacana, de facto, właśnie przez Państwo Środka10. Pośrednim efektem powyższych zjawisk była amerykańska zgoda na przyjęcie Chin do Światowej
Organizacji Handlu w 2001 r., a także poszanowanie chińskich interesów w sprawie Korei
Północnej oraz Iranu.
Istotnym aspektem kryzysu finansowego, który dotknął USA, było podważenie zaufania do dolara amerykańskiego jako waluty światowej. Pomyślną dla Stanów Zjednoczonych okolicznością było jednak to, iż Chiny nie zdecydowały się na rezygnację z dolara
7
J. Szczudlik-Tatar, Stanowisko Chin wobec próby atomowej w Korei Północnej, „Biuletyn PISM” nr 40
(572), 08.07. 2009.
8 M. Kaczmarski, op.cit., s.169.
9 Benjamin Barber słusznie wskazuje na zapis w Narodowej Strategii Bezpieczeństwa z roku 2002,
mówiący iż USA nie mogą dopuścić, by jakiekolwiek inne mocarstwo uzyskało pozycję równą tej, którą
miała Ameryka po upadku Związku Radzieckiego. Barber zwraca uwagę na militarny aspekt tej materii
i wskazuje, iż obok „nowej” doktryny prewencji, w koncepcjach Busha mieliśmy również do czynienia
ze „starą” doktryną odstraszania. Zob. B. R. Barber, Imperium strachu. Wojna, terroryzm i demokracja,
Warszawa 2005, s.115.
10 D. S. Zbytek, Azjatycka szachownica, Warszawa 2008, s. 32-33.
7
jako głównej waluty rezerwowej11. Było to uwarunkowane faktem, iż Pekin jest głównym
beneficjentem światowego (tj. w znacznym stopniu amerykańskiego) popytu. Kondycja gospodarcza Państwa Środka w bardzo dużej mierze zależy od eksportu, co jest postrzegane
przez decydentów chińskich jako zagrożenie12.
Wzajemne uzależnienie ekonomiczne Stanów Zjednoczonych i Chin zmusza oba państwa do prowadzenia polityki nienacechowanej chęcią zdestabilizowania sytuacji konkurenta i w tym względzie nie należy się spodziewać zmian, przynajmniej w ciągu najbliższych lat. W perspektywie długookresowej rywalizacja obu mocarstw na polu ekonomicznym może stanowić decydujący czynnik w walce o hegemonię w Azji PołudniowoWschodniej, a potencjalnie także na innych obszarach. Będzie ona dla USA istotniejsza
niż obecna recesja, której skutki powoli mijają. Zarazem jednak ewentualne strukturalne
zmiany przeprowadzone w efekcie kryzysu w amerykańskiej gospodarce mogą znacząco
wpłynąć na współzawodnictwo z Chinami13.
Analizując kontekst militarny wzajemnych relacji należy zwrócić szczególną uwagę na
kilka kwestii. Mimo wyraźnego progresu wydatków ChRL na zbrojenia, Stany Zjednoczone utrzymały w tym względzie wyraźną przewagę nad Państwem Środka14. USA ustępują
Chinom jeśli chodzi o liczbę żołnierzy (1 546 tys. przy 2 255 tys. Chin), jednak mają nad
Pekinem niekwestionowaną przewagę w ważniejszej klasyfi kacji. Utrzymując w posiadaniu ok. 5 500 głowic nuklearnych, Stany Zjednoczone nie są poważnie zagrożone poprzez
chiński arsenał, liczący ok. 300 głowic (przy czym trudno oszacować liczbę głowic możliwych do użycia w razie konfliktu zbrojnego). USA są zdolne do zneutralizowania potencjału atomowego Chin, same pozostając władne wyprowadzać uderzenia za pomocą okrętów
podwodnych, przystosowanych do przenoszenia głowic.
Armia chińska nie dysponuje z kolei pełnym wachlarzem środków przenoszenia broni atomowej. Mimo iż doktryna nuklearna ChRL zakłada dysponowanie zarówno wyrzutniami lądowymi, jak i przystosowanymi do przenoszenia ładunków samolotami oraz
łodziami podwodnymi, jak dotąd Pekinowi nie udało się ukończyć budowy rzeczonego
okrętu, który stanowi najskuteczniejsze narzędzie odstraszające. Przeszkodą jest brak
kompetencji technologicznych oraz bardzo wysoki koszt projektu15.
11 Chiński minister: Nikt nie mówi o porzucaniu dolara, http://wyborcza.pl/1,76842,6703586,Chinski_
minister__Nikt_nie_mowi_o_porzuceniu_dolara.html, z dnia 5.06.2010.
12 Edward Haliżak wskazuje na dwa istotne zagrożenia wynikające z chińskiej struktury handlu międzynarodowego. Według danych Światowej Organizacji Handlu, eksport państw azjatyckich do Chin
jest niemal w całości realizowany poprzez specjalny region administracyjny Hongkongu. Położenie
Hongkongu czyni go zaś wrażliwym na wszelkiego rodzaju blokady handlowe, które mogą być podjęte
w razie ewentualnego konfliktu. Jako drugie zagrożenie Haliżak wskazuje na możliwość wojny handlowej i wprowadzenia sankcji ekonomicznych przez USA lub Unię Europejską. Chiny uznają tę groźbę za
realną, gdyż USA oficjalnie nie uznają chińskiej gospodarki za rynkową, wobec tego są w stanie łatwo
nałożyć cła retorsyjne lub wprowadzić postępowanie antydumpingowe wobec chińskich towarów. Zob.
E. Haliżak, Polityka i strategia Chin w kształtowaniu międzynarodowego bezpieczeństwa, Warszawa 2007,
s. 117-118.
13 Przykładowo część ekonomistów uważa, że problemem gospodarki USA nie jest niedowartościowany juan, ale słabnąca konkurencyjność własnego przemysłu. Gdyby Waszyngton zdecydował się na posunięcia radykalne i doszłoby do obłożenia wysokim cłem chińskich towarów, to zastąpią je nie produkty
rodzime, lecz wietnamskie, indyjskie, tajskie czy brazylijskie. Za: W. Gadomski, Wojna walutowa dolara
z juanem, „Gazeta Wyborcza”, 11.10.2010.
14 Przykładowo w 2005 roku wydatki Ameryki na cele obronne wyniosły 495 mld USD, zaś Chin 99,5
mld USD.
15 D. S. Zbytek, op.cit, s.153-154.
8
Z kolei sposobem na powstrzymywanie szybkiego wzrostu potencjału militarnego Pekinu był ze strony USA skuteczny nacisk na europejskich sojuszników, by ci nie znosili
embarga na dostawy broni do Państwa Środka, nałożonego po masakrze na Placu Tiananmen. Tym samym Chińczycy skazani byli na importowanie broni z Rosji, która nie jest
skłonna udostępniać Pekinowi najnowszej technologii, zdając sobie sprawę z osłabiania
takimi działaniami własnej pozycji strategicznej w Azji16.
Zbigniew Brzeziński zauważa jednak, iż „sukcesy administracji Busha w uregulowaniu stosunków z Chinami na niwie gospodarczej i utrzymywanie przewagi militarnej, nie
mogą przesłonić faktu, że już w połowie prezydentury Busha chińska i rosyjska polityka zagraniczna w najpoważniejszych kwestiach były bliższe sobie niż polityce amerykańskiej”17.
Jedną z takich kwestii był bez wątpienia sprzeciw Moskwy i Pekinu wobec amerykańskich planów zbudowania systemu obrony przeciwrakietowej. Dla Chin system ów stanowiłby realne zagrożenie, ponieważ mógłby zneutralizować niezbyt liczne chińskie siły
jądrowe18.
Kwestia tajwańska
Kwestią sporną pomiędzy USA i ChRL jest status Tajwanu. Stany Zjednoczone pozostają przy stanowisku obrony wyspy w razie chińskiej agresji, sprzedając zarazem Taipei
duże ilości broni. Pekin z kolei konsekwentnie stosuje w przytaczanej kwestii politykę
„jedności Chin”, nie próbując jednak siłą doprowadzić do zaanektowania Tajwanu19. Chińczycy są wszakże przygotowani na wypadek wzmocnienia tendencji niepodległościowych
na wyspie (m.in. dokonują wzmocnień tych formacji wojskowych, które znalazłyby zastosowanie w ewentualnym konflikcie w Cieśninie Tajwańskiej, takich jak np. nowoczesna
flota podwodna). Dla Państwa Środka niezależność Tajwanu, obok kwestii prestiżowych,
geopolitycznych i historycznych (na wyspę uciekły pokonane w wojnie domowej siły nacjonalistyczne), jest kłopotliwa również z tego powodu, iż demokratyczny model rządów
na wyspie stanowi niepożądany przykład dla obywateli ChRL20.
W kontekście sporu o Tajwan Chiny są postrzegane przez USA jako główne zagrożenie w potencjalnym konflikcie natury symetrycznej. Dowodem może być choćby raport
z czteroletniego przeglądu obronnego Stanów Zjednoczonych opublikowany w 2006 roku,
którego jedną z zasadniczych tez była konieczność radykalnego zwiększenia liczby okrętów wojennych (szczególnie lotniskowców) na Pacyfiku21.
Mimo to, analizując przewagi omawianych państw, Edward Haliżak nadal postrzega
Stany Zjednoczone jako mocarstwo morskie22. Wskazuje, iż USA za pomocą floty oraz sił
powietrznych jeszcze przez długi czas będzie kontrolować akweny w całej Azji Wschod-
16
17
18
19
20
A. Bryc, Rosja w XXI wieku. Gracz światowy czy koniec gry?, Warszawa 2008, s. 176.
Z. Brzeziński, Druga szansa, Warszawa 2008, s. 14.
M. Kaczmarski, Rosja na rozdrożu. Polityka zagraniczna Władimira Putina, Warszawa 2006, s. 113.
J. Fenby, Chiny. Upadek i narodziny wielkiej potęgi, Kraków 2009, s. 881-882.
E. Haliżak, Polityka i strategia Chin w kształtowaniu międzynarodowego bezpieczeństwa, Warszawa
2007, s. 81-84.
21 J. Dołęga, Kierunki polityki obronnej Stanów Zjednoczonych. Perspektywy, „Biuletyn PISM” nr 15
(355), 02.03.2006.
22 USA posiadają bazy floty w Japonii, Korei Południowej i Australii oraz porozumienia o korzystaniu
z portów w Singapurze, Malezji, Brunei, Indonezji i na Filipinach.
9
niej. Ponadto zwraca uwagę na wyraźną przewagę strategiczną Ameryki w siłach nuklearnych, pozwalającą na „skuteczne odstraszanie przy minimalnym ryzyku odwetu”23.
Obecny prezydent Tajwanu Ma-Ying-jeou opiera swoją politykę na zasadach „nie dla
niepodległości” i „nie dla zjednoczenia”, starając się zarazem ocieplić stosunki z Chinami.
Wyrazem tej postawy było podpisanie przez oba podmioty w czerwcu br. układu o wolnym
handlu. Ekonomista Liu Ho-tai ocenia tę umowę jako konieczną, podkreślając, że Tajwan
musi się obronić jako gospodarka, by mógł zachować faktyczną suwerenność polityczną24.
Polityka regionalna
Sytuacja międzynarodowa w Azji Południowo-Wschodniej, którą zastała administracja
George’a W.Busha, nacechowana była wysokim stopniem skomplikowania, nie pozwalającym na swobodne formułowanie strategii przez nowe władze amerykańskie. Trafnie opisywał ją Francis Fukuyama stwierdzając, że: „Korea Północna stała się głównym krótkofalowym zagrożeniem dla bezpieczeństwa regionu; Chiny są zagrożeniem długofalowym,
ale na razie mogą okazać się pomocne w sprawie koreańskiej; Korea Południowa zbliżyła
się do Północnej i oddaliła od Stanów Zjednoczonych, a Japonia próbuje wykorzystać sojusz z USA dla zrównoważenia Chin i Korei Północnej”25.
Wpływ na stosunki z Chinami miało niewątpliwie zacieśnienie sojuszu Stanów Zjednoczonych z Japonią oraz intensyfikacja kontaktów z Indiami. Istotne stało się zwłaszcza
to drugie zagadnienie, z racji na dynamiczny wzrost potencjału ekonomicznego Indii, który pociąga za sobą również wzmocnienie polityczne i militarne najludniejszej demokracji
świata.
W 2004 roku, uwieńczając sukcesem trzyletnie negocjacje, Bush wraz z premierem
Atalem Bihari Vajpayee, ogłosili rozwój strategicznego partnerstwa, uwzględniającego
również dziedzinę obrony przeciwrakietowej. Najbardziej znaczącą amerykańską decyzją
było zniesienie sprzeciwu wobec indyjskiego programu atomowego, mimo że, jak stwierdza Zbigniew Brzeziński: „Kraj ten nie spełniał wymogów traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej przyjętych przez pięć wymienionych w nim mocarstw posiadających
taką broń”26.
W 2006 roku zawarto umowę umożliwiającą współpracę w dziedzinie energii jądrowej,
a także, sfinalizowane w dwa lata później „porozumienie nuklearne”, zaakceptowane przez
MAEA i Grupę Dostawców Nuklearnych (NSG)27. Nastąpił również intensywny rozwój
współpracy w dziedzinie dostaw amerykańskiego sprzętu wojskowego, w tym nowoczesnych radarów28.
23 E. Haliżak, Zmiana układu sił USA-Chiny a transformacja porządku międzynarodowego, Warszawa
2005, s. 160.
24 M. Kruczkowska, Tajwan bliżej Chin, „Gazeta Wyborcza”, 29.06.2010.
25 F. Fukuyama, Ameryka na rozdrożu. Demokracja, władza i dziedzictwo neokonserwatyzmu, Poznań
2006, s. 156.
26 Z. Brzeziński. op.cit., s. 144.
27 J. Zajączkowski, Rola Azji Południowej i Wschodniej w strategii międzynarodowej USA, [w:] K.A.Kłosiński op.cit., s. 388-389.
28 Nie oznacza to, iż w stosunkach wzajemnych nie pojawiały się sprzeczności. Dotyczyły one m.in.
wsparcia Stanów Zjednoczonych dla Pakistanu (w tym zapowiedzi sprzedaży myśliwców F-16), braku
zgody Amerykanów na postanowienia dotyczące liberalizacji rolnictwa i usług w negocjacjach w ramach
WTO czy też współpracy energetycznej Indii z Iranem. Delhi twierdziło, iż USA w hegemoniczny sposób ograniczają rolę Indii w środowisku międzynarodowym, choćby nie udzielając poparcia w kwestii
uzyskania przez nie stałego miejsca w RB ONZ. Zob. J. Zajączkowski, Indie w stosunkach międzynarodo10
Wzmocnieniu partnerstwa z Indiami towarzyszyła zarazem zmiana polityki wobec
ich konkurenta w regionie – Pakistanu. Była ona uwarunkowana koniecznością zdobycia sprzymierzeńców przy okazji rozprawy z afgańskimi Talibami, zaś pakistański reżim
gen. Perveza Musharaafa miał największe możliwości wpływu na sytuację w Afganistanie.
Islamabad został zatem nagrodzony za lojalną wobec USA postawę dużymi kwotami dotacji, a także statusem major non-NATO ally (głównego amerykańskiego sojusznika spoza
NATO)29. Warto zaznaczyć, iż wcześniej Pakistan pełnił rolę satelicką wobec Chin, które
wykorzystywały wpływ na władze w Islamabadzie do szachowania Indii.
Japonia, w przeciwieństwie do Indii, jest obecnie uznawana za państwo będące raczej
w fazie stagnacji niż dynamicznego rozwoju30. Stąd też przywódcy Kraju Kwitnącej Wiśni
są zdeterminowani, by utrzymywać sojusze z silniejszymi podmiotami w celu równoważenia potęgi Chin. Zarazem jednak Tokio nie chciało jednostronnie polegać na Stanach
Zjednoczonych, stąd też podjęło próby przełamania impasu w stosunkach z Rosją. Okazały się one jednak nieskuteczne w obliczu nieumiejętności rozwiązania sporu terytorialnego o Wyspy Kurylskie31.
Tokio pozostało zatem przy ścisłym sojuszu z Amerykanami, ignorując lub umieszczając na planie dalszym kontrowersyjne kwestie, w tym rozmieszczenie helikopterowej amerykańskiej bazy Futenma na Okinawie, wywołujące protesty mieszkańców wyspy. Mimo
iż część japońskiej elity politycznej (ciesząca się znacznym poparciem społecznym) dążyła
do likwidacji bazy, a nawet wyprowadzenia wojsk USA z Japonii, uzasadnianego potrzebą
większej samodzielności i integracji politycznej z Azją, o losie Futenmy przeważyły względy natury strategicznej. W zasięgu operacji prowadzonych z bazy znajdują się bowiem tereny Chin, Tajwanu i obu Korei. Japonia zaś czuła się zagrożona nie tylko poprzez Pekin,
ale także działania Pjongjangu32.
Ponadto w 2007 r. dwukrotnie przeprowadzono wspólne manewry morskie USA i Japonii z udziałem okrętów Indii oraz Australii. Skłoniły one niektórych analityków do sformułowania koncepcji, iż powstaje swoiste „azjatyckie NATO”, czyli sojusz między tymi
czterema demokratycznymi państwami33. Wydaje się, iż jest to nieco przedwczesny osąd,
choć z pewnością strategia Stanów Zjednoczonych w tym regionie ma na celu ograniczenie
potęgi Chin z pomocą innych państw34.
wych, Warszawa 2008, s. 218.
29 R. Włoch, op.cit., s.196-197.
30 W sierpniu 2010 r. ujawniono dane mówiące, iż miejsce Japonii jako drugiej gospodarki świata zajęły
Chiny. W dalszym ciągu jednak, jeśli chodzi o wartość PKB per capita Państwo Środka zdecydowanie
ustępuje azjatyckiemu konkurentowi – na statystycznego Chińczyka wypada 3,6 tys. dol., na Japończyka
37,8 tys. dol. Przeciętny dochód mieszkańca USA to 42,2 tys. dol. Za: M. Kruczkowska, Chiny przegoniły
Japonię, „Gazeta Wyborcza”, 17.08.2010.
31 A. Kirpsza, Rosyjsko-japoński spór o Wyspy Kurylskie z perspektywy konstruktywistycznej, [w:] Pojedynek o hegemonię w podwubiegunowym świecie, (red. P. Sosnowski, W. Wesołowski), Warszawa 2010, s.
96-97.
32 J. Szczudlik-Tatar, Problem bazy Futenma na Okinawie w stosunkach amerykańsko-japońskich, „Biuletyn PISM” nr 67 (675), 28.04.2010.
33 Sceptycznie do tej kwestii podchodzą Zbigniew Brzeziński i Brent Scowcroft, uznając, iż sojusz amerykańsko-indyjski nie został przez USA przemyślany ze strategicznego punktu widzenia. Szczególną
wagę przypisują potencjalnej możliwości rozbudowy arsenału jądrowego przez Hindusów (dzięki amerykańskiej pomocy), który mógłby wywołać analogiczną reakcję ze strony Chin, dotychczas realizujących praktykę minimalnego odstraszania nuklearnego. Zob. Z. Brzeziński, B. Scowcroft, Ameryka
i świat, Łódź 2009, s.158-159.
34 Steven Mosher zaleca USA pozyskiwanie jak największej ilości sojuszników oraz rozbudowę baz
amerykańskich w Azji Południowo-Wschodniej i powstawanie nowych, tak by utwierdzić państwa za11
Należy zwrócić uwagę, iż równolegle do amerykańskiego zaangażowania w Azji Środkowej, które nastąpiło po 11 września 2001 roku również Chiny podjęły walkę o wpływy w tamtym rejonie. W czerwcu 2001 roku powołana została Szanghajska Organizacja
Współpracy, za pomocą której Pekin realizuje swoje interesy względem takich państw jak:
Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan i Uzbekistan, zwłaszcza na polu zapewnienia sobie dostaw surowców energetycznych. Pekin był zaniepokojony geopolityczną ekspansją Amerykanów w środkowoazjatyckich republikach i dążył do ukrócenia obecności wojsk amerykańskich w regionie. Szczególną uwagę zwracano na bazę Manas, znajdującą się zaledwie
200 mil od granicy między Chinami a Kirgistanem.
Jednakże równie istotną dla Pekinu kwestią było zagrożenie infiltracją muzułmańskich
fundamentalistów, która mogłaby zdestabilizować region Sinciang, zagrożony ujgurskim
separatyzmem. Chiny były skłonne nie naciskać zbyt mocno na władze w Biszkeku, ponieważ obecność Amerykanów zapobiegała rozprzestrzenianiu się wpływów radykalnych
islamistów – uwzględniając interesy gospodarcze Państwa Środka35.
Rywalizacja w Afryce
XXI wiek stał się dla ChRL czasem intensywnej ekspansji na kontynencie afrykańskim. W odróżnieniu od Stanów Zjednoczonych bądź krajów Unii Europejskiej, Chiny
nie uzależniają przyznawania pomocy gospodarczej biednym państwom Afryki od tego
czy dotrzymują one standardów dotyczących demokracji i rządów prawa. Postawa taka
spotyka się z krytyką Zachodu, zwłaszcza w kontekście chińskiego wsparcia dla takich
państw jak Zimbabwe Roberta Mugabego czy też Sudan, przez który przetaczają się czystki
dokonywane przez nielegalne milicje. Protesty wzbudza również intensywna eksploatacja
afrykańskich surowców, zwłaszcza zaś podpisywanie długoletnich kontraktów na ich dostawy do Chin.
Zwolennicy chińskiego zaangażowania w Afryce odpowiadają, iż przynosi ono rozwój gospodarczy oraz rozbudowę infrastruktury w postaci nowych dróg, szkół i szpitali,
natomiast zachodnie zarzuty dotyczące grabieżczej polityki wobec zasobów naturalnych
i dewastacji środowiska są wyrazem neokolonialnego podejścia i pragnienia uzyskania
bogactw dla siebie. Nie można zaprzeczyć, iż aktywność Chin w Afryce przyczyniła się
do wzrostu zainteresowania tym kontynentem również ze strony pozostałych mocarstw
– USA, UE i Indii. Faktem jest też, że niezależnie od preferowanej przez afrykańskich satrapów metody oddzielenia polityki od umów gospodarczych, chińskie firmy są w stanie
wykonać większość inwestycji na podobnym poziomie jak przedsiębiorstwa zachodnie,
natomiast w znacznie krótszym czasie.
Reakcją na intensywne działania Chin o charakterze dyplomacji ekonomicznej na kontynencie afrykańskim było powołanie przez administrację Busha w lutym 2007 r. AFRICOM-u, czyli Amerykańskiego Dowództwa w Afryce. Wywołało ono przychylne reakcje
większości państw afrykańskich liczących na znaczniejsze wsparcie wojskowe ze strony
Stanów Zjednoczonych. Część obserwatorów postrzegała jednak utworzenie AFRICOM
-u jako wyrazu neokolonialnych tendencji w polityce Stanów Zjednoczonych, twierdząc,
że głównym zadaniem Dowództwa ma być ochrona interesów naftowych USA36.
grożone wzrostem potęgi Chin w przekonaniu, że Stany Zjednoczone nie porzucą spraw regionu na rzecz
współpracy z Pekinem. Zob. S. Mosher, op.cit., s. 204-206.
35 R. Weitz, Chiny, USA, Rosja spoglądają na Biszkek, http://www.stosunkimiedzynarodowe.info/artykul,661,Chiny_USA_Rosja_spogladaja_na_Biszkek, z dnia 19.05.2010.
36 K. Zajączkowski, Afryka w polityce zagranicznej USA, [w:] K. A. Kłosiński: op.cit., s. 400.
12
Współdziałanie i rywalizacja na forum ONZ
Ponieważ Chiny są członkiem stałym Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów
Zjednoczonych, bez ich poparcia, a w najlepszym wypadku braku weta, nie można podjąć
w ramach ONZ decyzji uderzających w państwa takie jak Iran, prawdopodobnie dążący do
wyprodukowania broni atomowej, Korea Północna czy Sudan. Tymczasem Chińczycy nie
są skłonni do głosowania w Radzie Bezpieczeństwa przeciwko krajom, z którymi łączą ich
interesy ekonomiczne, a Zachód nie dysponuje skutecznymi środkami nacisku, z pomocą
których mógłby perswadować swoje stanowisko. Każdorazowo przyjęcie rezolucji wprowadzającej sankcje wobec wymienionych państw lub choćby potępiającej je, wymagało
żmudnego osiągania kompromisów z Pekinem.
Jednocześnie Chiny starają się zachować umiarkowanie w popieraniu reżimów, które
zanadto narażają się społeczności międzynarodowej. Stąd to właśnie chińska dyplomacja
pomagała zażegnać konflikt w Darfurze, Pekin powstrzymuje też od radykalnych posunięć dyktatorów Korei Północnej i Birmy, nie dążąc jednak do trwałego rozwiązania konfliktów w tych państwach. Zarazem ChRL stara się zdjąć z siebie odium kraju nastawionego agresywnie wobec swoich sąsiadów, m.in. poprzez współpracę na forum Stowarzyszenia
Narodów Azji Południowo-Wschodniej.
Prawa człowieka
Na skutek wzrostu potęgi Chin znacznie zmniejszyły się możliwości i chęci krytykowania Państwa Środka w kontekście łamania praw człowieka. Znamienną była kompromitująca postawa zachodnich gigantów informatycznych, które w imię potencjalnych pokaźnych zysków na chińskim rynku, zgadzały się na wszechstronną współpracę z władzami.
Szczególnie skandalicznymi były wypadki podawania przez Yahoo bądź Google informacji pozwalających na zlokalizowanie i uwięzienie chińskich opozycjonistów. Niedawno
we władzach powyższych podmiotów pojawiła się refleksja, iż być może należy w swoim
postępowaniu w większym stopniu skupić się na kwestiach etycznych. Stało się to jednak
dopiero po cyber-atakach na serwisy Google w USA, wystosowanych przez chińskich hakerów, prawdopodobnie przy cichym poparciu rządu37.
Mimo licznych apeli prezydent Bush nie odrzucił zaproszenia na ceremonię otwarcia
Igrzysk Olimpijskich w Pekinie w 2008 roku, pomimo że kilka miesięcy wcześniej w stolicy
Tybetu Lhasie wybuchły zamieszki na dużą skalę, prawdopodobnie brutalnie spacyfikowane i owocujące trwałymi represjami. Jedynymi przejawami wsparcia dla represjonowanej
mniejszości tybetańskiej są rzadkie i nienagłaśniane spotkania amerykańskich polityków
z Dalajlamą38. Ponadto chińskie władze zdyskontowały obecność pierwiastka fundamentalizmu religijnego w konflikcie z Ujgurami, skutecznie próbując włączyć walkę z nimi do
światowej wojny z terroryzmem, podjętej po 11.09.2001 roku.
Zakończenie
Wzrost potęgi Chin spowodował, że Amerykanie, dotychczas czujący się pewnie jako
gwarant stabilności i sui generis opiekun państw azjatyckich, musieli zmierzyć się z am37 M.Bosacki, USA idą na wojnę z Chinami, http://wyborcza.pl/1,75477,7482001,USA_ida_na_wojne_z_Chinami.html, z dnia 04.03.2010.
38
Obama spotkał się z Dalajlamą, http://dziennik.pl/swiat/article553309/Obama_spotkal_sie_z_dalajlama.html, z dnia 04.03.2010.
13
bicjami Państwa Środka sięgającymi wejścia w rolę samodzielnego hegemona w regionie.
Czynnikiem, który w największym stopniu uwarunkował zmianę sytuacji politycznej
w Azji Południowo-Wschodniej była gospodarka. Z jednej strony istotną kwestią stały
się konsekwencje kryzysu, które Stany Zjednoczone odczuły zdecydowanie boleśniej niż
Chiny, z drugiej zaś skutki długoterminowych procesów globalizacyjnych na świecie39.
W kontekście stosunków bilateralnych, ich najbardziej znaczącym przejawem było to, iż
Chiny stały się państwem, które kupując obligacje rządu USA w znacznym stopniu finansują amerykański deficyt budżetowy. Tym samym Waszyngton nie dysponuje swobodą
w kształtowaniu stosunków z Pekinem, mając świadomość, iż ewentualne agresywne działania ekonomiczne Chińczyków (np. odejście od dolara na rzecz euro) mogą doprowadzić
do krachu gospodarki amerykańskiej40. Amerykanie usilnie wywierają też nacisk na Chiny, by te zaprzestały praktyki sztucznego zaniżania kursu juana, umożliwiającej przedsiębiorcom Państwa Środka łatwiejszy eksport. Władze chińskie zdają sobie sprawę, iż będą
musiały zezwolić na umocnienie swojej waluty, jednak chcą ten proces rozłożyć w czasie41.
USA, nie będąc w stanie wywrzeć skutecznego nacisku na Chiny w wielu istotnych dla
ładu międzynarodowego kwestiach, musiały skupić się na utrzymywaniu dotychczasowych
aktywów, takich jak faktyczna niezależność Tajwanu, a także na podtrzymywaniu i szukaniu sojuszy (Japonia, Indie, Korea Południowa, Wietnam). Mimo osiągnięcia pewnych
sukcesów w tej materii należy ocenić, że pierwsza dekada XXI stulecia geopolitycznie należała do Chin. Symbolem bezsilności Stanów Zjednoczonych stał się gest amerykańskich
sportowców, którzy na uroczystości otwarcia igrzysk w 2008 r. honor niesienia flagi narodowej powierzyli pochodzącemu z Darfuru obywatelowi USA Lopezowi Lomongowi42.
Pytaniem otwartym pozostaje: czy i kiedy Chiny będą w stanie uzyskać status mocarstwowy równy Stanom Zjednoczonym oraz jak wpłynie to na relacje obu państw? Konrad
Seitz przewiduje, że USA będą musiały być gotowe na pełne włączenie Chin do krwiobiegu
światowej gospodarki i polityki oraz „zrobienie im miejsca na czele”. Pekin z kolei będzie
musiał uznać rolę Stanów Zjednoczonych jako mocarstwa czuwającego nad Azją Wschodnią oraz rozwiązywać konflikty z innymi państwami kontynentu w sposób pokojowy i na
zasadach równouprawnienia43.
Mimo oszałamiającego postępu osiąganego przez Państwo Środka w wielu wymiarach,
chińscy przywódcy nadal borykają się z wieloma problemami, zarówno w polityce we39 Najnowszą kwestią sporną, która ujawniła się w stosunkach Pekinu z USA, Japonią i państwami
Unii Europejskiej jest uzależnienie światowego przemysłu wykorzystującego metale ziem rzadkich od
chińskiego eksportu tychże. Tymczasem Chiny zasugerowały możliwość wykorzystania tej zależności
w polityce zagranicznej, wprowadzając nieformalne embargo na dostawy 17 pierwiastków do Japonii
w okresie sporów terytorialnych z Tokio. Za: A. Kublik, Świat się łączy przeciw Chinom, „Gazeta Wyborcza”, 29.10.2010.
40 Ken Miller wydaje się jednak słusznie zwracać uwagę, iż obie strony są zakładnikami wzajemnej
polityki ekonomicznej, a Chiny nie wykonają pierwszego kroku w kierunku jej zmiany. K. Mille, Coping
With China’s Financial Power, „Foreign Affairs” July/August 2010, s. 99.
41 Geng Xiao wskazuje, iż zanim kurs juana zostanie uwolniony Chiny muszą przejść wiele trudnych reform: rolną sektora energetycznego, państwowych przedsiębiorstw i zabezpieczenia społecznego. Konieczne będzie także wycofywanie subsydiów tak, by ceny na rynku wewnętrznym dostosowały
się do poziomu światowego. Za: W. Gadomski, Wojna walutowa dolara z juanem, „Gazeta Wyborcza”,
11.10.2010.
42 Znamiennym jest także afront, jakiego doznały USA w czasie dyskusji wielostronnych na klimatycznym szczycie w Kopenhadze. Licząc na współpracę Chin i wypracowanie consensusu w rozmowy osobiście zaangażował się prezydent Obama, natomiast Pekin przysłał tylko wiceministra spraw
zagranicznych.
43 K. Seitz: Chiny-powrót olbrzyma, Warszawa 2008, s. 420.
14
wnętrznej44, jak i zagranicznej. Brak konieczności odpowiadania przed wyborcami przez
Hu Jintao z pewnością korzystnie wpływa na możliwość realizowania długofalowej polityki państwa. Z drugiej strony niedobór wolności politycznych i nierespektowanie praw
człowieka sprawiają, iż Chiny nie mogą liczyć na osiągnięcie statusu umożliwiającego globalne oddziaływanie również w sferze kulturowej, co jest jednym z wyznaczników potęgi
supermocarstw.
Artykuł jest rozwinięciem tematyki poruszanej w pracy dyplomowej autora.
44 Wśród istotnych wad chińskiego wzrostu wymienia się m.in.: mizerne rezultaty wprowadzania „zielonych technologii” (43% rzek monitorowanych przez państwo jest tak zanieczyszczone, że człowiek nie
powinien mieć z nimi kontaktu, 16 spośród 20 najbardziej zanieczyszczonych miast świata to miasta
chińskie), gigantyczną korupcję, nagminne gwałcenie własności intelektualnej, najwyższy na świecie
wskaźnik samobójstw wśród kobiet oraz mieszkańców wsi. Niezwykle istotne jest także, jak długo jeszcze uda się utrzymać niskie koszty pracy w Chinach przyciągające zagranicznych inwestorów. Na skutek
robotniczych protestów już dziś przedsiębiorcy przenoszą swoje fabryki z wybrzeża w głąb państwa,
a częściowo także do Wietnamu czy Indonezji. Warto również zwrócić uwagę na kwestie starzenia się
społeczeństw. Wg prognoz w Chinach już od 2015 r. zacznie spadać liczba pracujących poniżej 65. roku
życia, zaś do roku 2050 liczba osób powyżej 65. roku życia wzrośnie trzykrotnie. Z kolei Stany Zjednoczone w prognozach demograficznych są traktowane znacznie łagodniej. Uważa się, iż w połowie XXI
wieku USA będą młodszym społeczeństwem od większości krajów rozwijających się i o wiele młodszym
od Chin. Zob. A. Lubowski, Mocarstwo czy beczka prochu?, „Gazeta Wyborcza” , 21-22.08.2010; T. C. Fishman, Świat w pułapce starości, „Gazeta Wyborcza”, 13-14.XI.2010; A. Leszczyński, Fabryka świata na
wulkanie, „Gazeta Wyborcza”, 13-14.11.2010.
15
Izabela Szatanek
Na skraju przepaści. Stosunki amerykańsko-radzieckie
podczas kubańskiego kryzysu rakietowego
Kryzys kubański, nazywany też w historiografii radzieckiej kryzysem karaibskim, był
najgroźniejszym konfliktem dyplomatycznym zimnej wojny pomiędzy dwoma ówczesnymi supermocarstwami – Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim. Żaden inny
nie był tak poważny. Mógł bowiem doprowadzić do wojny nuklearnej, której wybuch przyniósłby katastrofalne skutki dla całego świata. Dwa wrogie obozy stanęły naprzeciwko
siebie. Na szczęście, dzięki rozsądkowi obu przywódców, uniknięto konfrontacji zbrojnej.
Oszczędzono tego ludzkości. Zaistniałą sytuację najlepiej obrazują słowa Johna Lewisa
Gaddisa, który napisał, że kryzys kubański był: „jedynym wypadkiem po II wojnie światowej, w którym przecięły się wszystkie najważniejsze obszary rywalizacji sowiecko-amerykańskiej: wyścig zbrojeń nuklearnych, […] , sprzeczne aspiracje ideologiczne, konkurencja
w Trzecim Świecie, stosunki z sojusznikami, wewnętrzne implikacje polityki zagranicznej
i osobowości przywódców. Kryzys ten był czymś w rodzaju lejka, do którego nagle wszystko wpadło i się wymieszało. Na szczęście, po drugiej jego stronie nie czyhała żadna czarna
dziura”1. Ale jak do tego wszystkiego doszło? Należy zacząć od początku.
Od czasu II kryzysu berlińskiego przez blisko rok w stosunkach amerykańsko-radzieckich nie działo się nic, co mogłoby zagrozić pokojowi na świecie. Można powiedzieć, że
atmosfera uległa zamrożeniu. Oficjalnie ani Amerykanie, ani Rosjanie nie podejmowali
przeciwko sobie żadnych wrogich kroków. Jednak tak naprawdę obie strony nie próżnowały i przez cały ten czas nie ustawały w wysiłkach, by bronić swych interesów w różnych
częściach świata. Takim zapalnym punktem w stosunkach pomiędzy oboma supermocarstwami stała się Kuba, która już od blisko trzech lat wymykała się z rąk Amerykanów.
Przez Kreml została ona uznana za łakomy kąsek, a to na skutek fatalnie prowadzonej
polityki zagranicznej wobec tej wyspy przez dyplomację USA, czego symbolem stała się
spektakularna katastrofa w Zatoce Świń2.
Inwazja w Zatoce Świń pozostawiła po sobie posmak upokorzenia u Amerykanów,
zwłaszcza u ich prezydenta. John Fitzgerald Kennedy i jego administracja postanowili pozbyć się w jakiś sposób problemu, którym był dla nich Fidel Castro Ruz3. Nie chciano
1
2
D. A. Brugioni, Inwazja na Kubę, [w:] Zimna wojna, (red. Robert Cowley), Warszawa 2009, s. 237.
Była to przygotowana przez Centralną Agencję Wywiadowczą inwazja 1400-tu kubańskich uchodźców w celu obalenia reżimu Fidela Castro. Akcja ta, opatrzona kryptonimem „Operacja Zapata”, miała
miejsce 17-ego kwietnia 1961 roku. Zakończyła się ona jednak kompletnym niepowodzeniem z uwagi
na nieotrzymanie wsparcia militarnego ze strony Waszyngtonu oraz brak pomocy ze strony miejscowej
ludności na Kubie.
3 W związku z tym opracowano plan nazwany „Operacja Mangusta”. Jej nieoficjalnym celem miało
być zamordowanie Fidela Castro, w czym CIA próbowała posłużyć się mafią. Gama pomysłów przechodziła ludzkie pojęcie. Brano tu pod uwagę tak pożałowania godne pomysły, jak np.: podrzucenie kubańskiemu premierowi zatrutych cygar, zatrutego pióra, dosypanie trucizny a nawet pozbawienie go brody,
aby umniejszyć jego autorytet w społeczeństwie. Jakikolwiek komentarz do tych absurdów jest zbyteczny
– wg. The „Church Committee”, „Assassination Planning out the plots: Cuba” 1975.
17
pozostawić sprawy nierozstrzygniętej, m. in. ze względu na Republikanów, którzy na pewno zamierzali drążyć temat podczas mających się odbyć jesienią 1962 roku wyborów do
Kongresu, a także w czasie wyborów prezydenckich w 1964 roku. Mogło to więc mieć katastrofalne skutki dla Demokratów. Liczono się też z amerykańską opinią publiczną, która
podchodziła niechętnie i z obawą do socjalistycznego reżimu na Kubie. Do rozpętania psychozy w społeczeństwie przyczynili się zresztą przywódcy USA, którzy od początku zimnej wojny straszyli swój naród komunistami i ich chęcią zdobycia władzy nad światem4.
Stanom Zjednoczonym zaczęło zależeć na doprowadzeniu do międzynarodowej izolacji Kuby. Podczas konferencji 22 stycznia 1962 roku, Organizacja Państw Amerykańskich
uchwaliła rezolucję potępiającą socjalistyczną dyktaturę Castro i wykluczającą Kubę ze
struktur tejże organizacji. To, a także embargo na handel z Kubą nałożone przez Stany
Zjednoczone, sprawiło, że gospodarka wyspy była w coraz bardziej katastrofalnym stanie.
Wiosną i latem 1962 roku amerykańska marynarka wojenna prowadziła manewry na Karaibach, prawdopodobnie na wypadek, gdyby Castro został jednak obalony lub zamordowany. To w zupełności utwierdziło kubańskiego przywódcę w przekonaniu, że rząd USA
planuje kolejną inwazję. W obawie przed amerykańskim atakiem, El Comendante rozpoczął zabiegi o uzyskanie pomocy militarnej od ZSRR5.
Sam Fidel Castro początkowo nie chciał u siebie rakiet nuklearnych. Uważał, że broń
konwencjonalna całkowicie wystarczy, aby zapobiec inwazji. Chruszczow usilnie starał się
go przekonać do swego pomysłu: „Kiedy Castro i ja omawialiśmy ten problem, wciąż się
kłóciliśmy. Nasza kłótnia była bardzo gorąca. Ale w końcu Fidel zgodził się ze mną”6. Dla
radzieckiego premiera ochrona dyktatury Castro, jako przyczółka komunizmu na półkuli
zachodniej, była bardzo ważna. Chruszczow uważał za swój obowiązek bronić socjalistycznego ustroju Kuby, gdyż jego klęska zahamowałaby rozwój ruchu rewolucyjnego na świecie, a komuniści w wielu krajach uznaliby, że Związek Radziecki jest zbyt słaby, aby stanąć
w obronie sojuszników przeciwko amerykańskiemu imperializmowi. Chodziło zresztą nie
tylko o ideologiczny pragmatyzm, ale była w tym także duża doza romantyzmu starego
bolszewika, który całkowicie utożsamiał się z tym, co zaszło na dalekiej wyspie7. Castro po
http://history-matters.com/archive/church/reports/ir/html/ChurchIR_0043a.htm z dnia 15.12.2007.
Inną częścią „Mangusty” był pomysł sabotowania Kuby przez niszczenie dużych ilości cukru, który był
podstawowym towarem eksportowym wyspy – wg Program Review by the Chief of Operations, Operation
Mongoose (Lansdale), 18 January 1962, w: U.S., Department of State, Foreign relations of the United
States 1961-1963, Volume X, Cuba, 1961-1962, Washington, DC. www.mtholyoke.edu/acad/intrel/cuba/
mongoose.htm, z dnia 15.12.2007.
4 H. Brogan, John Fitzgerald Kennedy, Wrocław 2003, s. 149.
5 J. L. Gaddis, Teraz już wiemy… . Nowa historia zimnej wojny, Warszawa 1997, s. 333.
W lipcu 1962 roku do Moskwy przybyła delegacja kubańska, której przewodniczył minister obrony Raul
Castro. Goście brali udział w rozmowach z wysokimi przedstawicielami radzieckich sił zbrojnych, w tym
także z Chruszczowem. Podczas spotkań omówiono szczegóły dostarczania i rozmieszczenia na Kubie
rakiet średniego zasięgu z głowicami nuklearnymi. Od końca lipca zaczęły napływać na wyspę radzieckie dostawy broni oraz żołnierze Armii Czerwonej i specjaliści wojskowi. Aż do wybuchu kryzysu Rosjanie zorganizowali blisko sto takich transportów – wg M. Smoleń, Stracone dekady. Historia ZSRR 19171991, Warszawa 1994, s. 268. Pełny opis z detalami, co i w jakich ilościach przewożono znajduje się w:
R. Malinovsky and M. Zakharov, Memorandum on Deployment of Soviet Forces to Cuba, 24 May 1962
www.gwu.edu/7Ensarchiv/NSAEBB/NSAEBB14/doc18.htm, z dnia 20.12.2007. Cała operacja radziecka
otrzymała nazwę „Anadir”.
6 N. S. Khrushchev, Khrushchev Remembers: The Last Testament, Boston 1974, s. 511.
7 J. L. Gaddis, Teraz już wiemy…, s. 334.
18
latach stwierdził: „Nikita bardzo kochał Kubę. Można powiedzieć, że miał do niej emocjonalną słabość, ponieważ był człowiekiem o silnych przekonaniach politycznych”8.
Inną z przyczyn był także narastający konflikt z Chinami o przewodnictwo w świecie
socjalistycznym. Chruszczow chciał również umocnić swoją mocno nadwątloną, po wielu niepowodzeniach w polityce wewnętrznej kraju, pozycję w Politbiurze. Chodziło więc
o wzrost autorytetu Związku Radzieckiego na arenie międzynarodowej oraz wzrost autorytetu Chruszczowa w gronie jego współpracowników. Ważne znaczenie odgrywała też
zimnowojenna rywalizacja obu supermocarstw. Gdyby Stany Zjednoczone nie zdecydowały się na żadne posunięcie w związku z umieszczeniem radzieckich rakiet na Kubie, to
osłabłaby pozycja USA w świecie i analogicznie wzrósłby prestiż Sowietów9.
Najważniejszą kwestią była chyba jednak próba „odegrania się” na Amerykanach za
to, że umieścili w pobliżu granic ZSRR, a dokładnie na terenie Turcji, rakiety z głowicami nuklearnymi. Już w 1958 roku Chruszczow skarżył się: „Co pomyśleliby sobie Amerykanie, gdyby Rosjanie zbudowali bazy wojskowe w Meksyku, czy też w jakimś innym
miejscu?”10 Sowiecki przywódca czuł się osobiście urażony faktem umieszczenia rakiet
w Turcji i nie potrafił o tym zapomnieć. Podczas każdego pobytu na Krymie uświadamiał
wszystkim swoim gościom istnienie na przeciwległym brzegu wycelowanych w jego daczę
pocisków. Sam pomysł rewanżu narodził się podczas kolejnego pobytu Chruszczowa nad
Morzem Czarnym, tym razem w Warnie, w Bułgarii11. Radzieckie rakiety na Kubie miały
ochronić reżim Castro i upokorzyć Stany Zjednoczone. Świadczą o tym dobitnie słowa
Chruszczowa: „ Teraz nareszcie dowiedzą się, jakie to uczucie, gdy nakierowane są na ciebie nieprzyjacielskie rakiety, nie zrobiliśmy nic ponadto, jak tylko daliśmy im skosztować
ich własnego lekarstwa”12. Według słów Anatolija Gribkowa „[rakiety średniego zasięgu]
z terytorium ZSRR nie mogły dosięgnąć terytorium USA, ale rozmieszczone na Kubie,
mogły stać się strategiczną bronią nuklearną”13. Braterska „pomoc” dla narodu kubańskiego mogłaby też służyć jako element przetargowy przy ewentualnych negocjacjach w sprawie usunięcia rakiet z Turcji. Uważano zresztą, że skoro Amerykanie utrzymują na Kubie
wojsko (baza w Guantanamo), to dlaczego i Rosjanie nie mieliby tego robić – tak byłoby
przecież sprawiedliwie. Tym samym Stany Zjednoczone na własne życzenie, choć nieświadomie, zapędziły się w kozi róg, podając Chruszczowowi jak na tacy pomysł z rakietami.
Jednakże Chruszczow popełnił dwa poważne błędy. Po pierwsze, nie zadowolił się
wysłaniem na wyspę tylko broni konwencjonalnej. To wystarczyłoby do zabezpieczenia
rządów Castro i postawienia prezydenta Kennedy’ego w trudnej sytuacji politycznej. Drugim, jeszcze poważniejszym błędem, było staranne ukrywanie całej sprawy przed światem,
tym bardziej, że dobrowolne przyjmowanie przez rząd kubański radzieckich rakiet nie
było sprzeczne z międzynarodowymi normami prawnymi. Castro powiedział: „Ostrzegałem Nikitę, że robienie tajemnicy będzie na rękę imperialistom”14. Tak też się stało. To,
że Chruszczow od początku nie działał otwarcie, wykorzystał później Kennedy w swoich
argumentach przeciwko akcji Związku Radzieckiego. Zadziwia również fakt, że podjęte
8
9
10
11
Idem, Zimna wojna. Historia podzielonego świata, Warszawa 2007, s. 97.
T. C. Sorensen, Kennedy, New York 1965, s. 676-678.
H. Brogan, op.cit., s. 158.
A. Dobrynin, In Confidence: Moscow’s Ambassador to America’s Six Cold War Presidents (1962-1986),
New York 1995, s. 75.
12 H. Brogan, op.cit., s. 158.
13 Wywiad z Anatolijem Gribkowem w serialu CNN „Cold War: episode 10: Cuba: 1959-1962”. http://
edition.cnn.com/SPECIALS/cold.war/episodes/10/script.html z dnia 20.05.2008.
14 R. Kennedy, Trzynaście dni. Wspomnienia z kryzysu kubańskiego, Warszawa 2003, s. 7.
19
przez niego działania mogły znacząco podkopać pozycję Kennedy’ego. Zapewne doskonale zdawał sobie sprawę, że żaden inny człowiek na stanowisku amerykańskiego prezydenta
nie byłby mu tak przychylny, jak właśnie John Fitzgerald Kennedy.
W sierpniu 1962 roku w USA zaczęły szerzyć się pogłoski, że Rosjanie przewożą na
Kubę duże ilości broni, a także specjalistów wojskowych. Informacjom tym nie dawano
wiary, gdyż pochodziły z kręgów emigracji kubańskiej. Także dyrektor CIA, John McCone,
twierdził, że istnieją dowody, iż Rosjanie budują na wyspie wyrzutnie rakiet ofensywnych.
Tymczasem doradcy Kennedy’ego i eksperci od spraw wschodnich stanowczo sprzeciwiali
się tym rewelacjom, i to jeszcze dość długo: „Sowieci nie posuną się tak daleko”15. W swoich twierdzeniach kierowali się faktem, że jak do tej pory, Sowieci trzymali broń atomową
w granicach swojego państwa i nie wysyłali jej nawet do krajów Europy Wschodniej. Doradcy utrzymywali ponadto, że Związek Radziecki ograniczy się jedynie do wyposażenia
Kuby w broń defensywną, ponieważ Rosjanie ewidentnie zdają sobie sprawę, iż broń ofensywna mogłaby sprowokować amerykańską inwazję na wyspę16.
Sytuacja, jaka powstała wokół Kuby, zmusiła Biały Dom do bliższego zainteresowania
się tą sprawą i podjęcia odpowiednich działań. Również Moskwa musiała zacząć reagować
wobec narastających kontrowersji. 4 września 1962 roku doszło do spotkania radzieckiego
ambasadora w USA, Anatolija Dobrynina z prokuratorem generalnym Robertem Kennedym. Podczas rozmowy ambasador przekazał bratu prezydenta zapewnienia Chruszczowa, że na Kubie nie zostaną rozmieszczone nie tylko rakiety „ziemia-ziemia”, ale też i żadna broń ofensywna. Kubańskie wojsko jest zaopatrywane jedynie w broń defensywną i nie
zostaną podjęte żadne kroki mogące zagrozić zarówno bezpieczeństwu USA, jak i stosunkom amerykańsko-radzieckim. Ponadto Dobrynin twierdził, że z sympatii, jaką premier
ZSRR darzy prezydenta Kennedy’ego, nie chciałby mu zaszkodzić przed wyborami17.
Tego samego dnia po południu prezydent wygłosił przemówienie, w którym ostrzegł,
że jakakolwiek próba rozmieszczenia na Kubie broni defensywnej wywoła poważne konsekwencje18. W odpowiedzi, 11 września, Moskwa zapewniła, że nie zainstaluje ani na
wyspie, ani nigdzie indziej, poza terytorium ZSRR, rakiet jądrowych. To samo napisał
w prywatnym liście Chruszczow Kennedy’emu19. 13 września Waszyngton wydał bardziej
stanowcze oświadczenie stwierdzające, iż „zainstalowanie ofensywnej bazy wojskowej
o znaczącym potencjale” na Kubie zmusi USA do podjęcia „wszelkich kroków” mających
15 McCone, Memorandum of Discussion with Mr. McGeorge Bundy, Friday, October 5, 1962, w: CIA
Documents on the Cuban Missile Crisis 1962, (red. M. McAuliffe) Washington 1992, s. 115-118.
16 T. C. Sorensen, op.cit., s. 670-671. W tym czasie w USA trwała zaciekła kampania wyborcza. Do uszu
kongresmenów i senatorów doszły już słuchy na temat zaopatrywania Kuby w radziecką broń. Republikanie wykorzystali sytuację, aby oskarżyć demokratyczną administrację o opieszałość i brak zainteresowania bezpieczeństwem kraju. Prym w formułowaniu zarzutów pod adresem prezydenta i jego współpracowników wiedli radykalni prawicowi senatorowie. Nawoływali oni do inwazji na Kubę, blokady
wyspy lub rozpoczęcia jakiejś innej, bliżej niesprecyzowanej „akcji“ – wg Ibidem, s. 669.
17 R. Kennedy, op.cit., s. 16-17.
18 Statement by President John F. Kennedy on Cuba, September 4, 1962, (source): U. S., Department of
State, Bulletin, Volume XLVII, No. 1213 (September 24,1962), p. 405. www.mtholyoke.edu/acad/intrel/
jfk state.htm z dnia 20.12.2007.
19 Statement by Soviet Union that a US attack on Cuba would mean nuclear war, September 11, 1962,
(source): „New York Times”, September 12, 1962, p. 16. www.mtholyoke.edu/acad/intrel/precrisis.htm
z dnia 20.12.2007. Rosjanie tłumaczyli to tym, że zasięg rakiet jest „wystarczający”, aby osiągnąć zamierzony cel, odpalając je ze Związku Radzieckiego. W oświadczeniu dodano również, że owo stwierdzenie
nie ma na celu zastraszenia kogokolwiek, a potwierdzać to miały oklepane frazesy, iż Związek Radziecki
„miłuje pokój i nie chce wojny”.
20
na celu ochronę ich bezpieczeństwa20. Nieco wcześniej, 9 września, prezydent Kennedy
zatwierdził loty zwiadowcze nad Kubą.
14 października o świcie, samolot szpiegowski U-2 odbył lot nad zachodnią Kubą,
a zdjęcia przez niego wykonane zaczęto analizować w ciągu nocy i następnego dnia, w poniedziałek rano. 15 września rządowi specjaliści doszli do wniosku, iż przedstawiają one
bazę rakiet średniego zasięgu w trakcie budowy, usytuowaną w pobliżu San Cristobal21.
16 października oznajmiono prezydentowi to, co poprzedniego dnia odkrył wywiad.
Kennedy był wściekły, że Chruszczow go okłamał. Nie spodziewał się, iż Sowieci przeprowadzą tak lekkomyślną i ryzykowną akcję, i to w miejscu takim jak Kuba. Natychmiast
zwołano zebranie najważniejszych osób w państwie22.
Gdy wysocy urzędnicy CIA przedstawili zebranym zdjęcia i objaśnili, co przedstawiają, wszyscy byli zdumieni i zaskoczeni. Nikt się nie spodziewał, że Rosjanie sprowadzą na
Kubę rakiety „ziemia-ziemia”, zwłaszcza, że przez cały czas Moskwa oficjalnie się zarzekała, że tego nie uczyni. Zastanawiano się, dlaczego Chruszczow tak postąpił i wysunięto
kilka teorii na ten temat:
a. radziecki premier uważa, że jeśli Amerykanie nie zareagują na rakiety na Kubie,
to nie zareagują na kolejne posunięcia ZSRR w innych częściach świata, np. w Berlinie
Zachodnim;
b. jeśli Amerykanie zaatakują Kubę, to spotkają się z potępieniem ze strony ONZ,
swoich zachodnich sojuszników oraz państw Ameryki Łacińskiej;
c. Rosjanie mogą szantażować Amerykanów: wywierać naciski, aby USA zlikwidowały swoje bazy wojskowe za granicą lub chcą „przehandlować Kubę na Berlin”.
Generał Carter powiedział, że rakiety będą gotowe do odpalenia w ciągu tygodnia,
może dwóch. Prezydent zlecił więc regularne wykonywanie lotów szpiegowskich nad
Kubę, w celu ciągłego otrzymywania nowych zdjęć. Kazał także przedyskutować wszystkie
możliwe warianty rozwiązania kryzysu oraz utrzymania całej sprawy w ścisłej tajemnicy,
aż do czasu ostatecznego zdecydowania, jakie środki przedsięwziąć23.
Po południu prezydent odbył rozmowę z ambasadorem USA przy ONZ, Adlai’em Stevensonem. Poinformował go, że być może trzeba będzie zneutralizować rakiety przy użyciu siły. Stevenson przekonywał Kennedy’ego, że najpierw należy wypróbować wszystkie
inne – pokojowe – metody zażegnania sporu, a atak powinien być ostatecznością24.
Już podczas wieczornego posiedzenia Komitetu pojawiło się sześć opcji rozwiązania
kryzysu:
a. nie robić nic;
b. wywierać naciski dyplomatyczne i ostrzeżenia w stosunku do Związku Radzieckiego; utworzenie specjalnej komisji ONZ lub OPA; usunięcie rakiet z Turcji w zamian za
usunięcie rakiet z Kuby; nadzwyczajne spotkanie Chruszczowa i Kennedy’ego;
20 H. Brogan, op.cit., s. 160.
21 D. A. Brugioni, op.cit., s. 239.
22 Grupa ludzi, która brała w nim udział do historii przeszła pod nazwą ExComm, czyli Executive
Committee of the National Security Council – Komitet Wykonawczy Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Już na początku zdecydowano, że owe zebrania najważniejszych osób w państwie miały odbywać się
codziennie, kilka razy dziennie.
23 Transcript of a Meeting at the White House, 16 October 1962, (source): U.S., Department of State,
Foreign relations of the United States 1961-1963, Volume XI, Cuban Missile Crisis and Aftermath. www.
mtholyoke.edu/acad/intrel/transcri.htm z dnia 20.12.2007.
24 Letter from the Representative the United Nations (Stevenson) to the President Kennedy, October
17, 1962 (source): Kennedy Library, National Security Files, Countries Series, Cuba. www.yale.edu/lawweb/avalon/diplomacy/forrel/cuba/cuba025.htm z dnia 20.12.2007.
21
c. potajemne kontakty z Castro,
d. blokada morska Kuby,
e. przeprowadzenie nalotów na wyrzutnie i inne obiekty wojskowe znajdujące się na
wyspie,
f.
przeprowadzenie inwazji w celu usunięcia Castro25.
W środę, 17 października, podczas posiedzeń wykrystalizowały się dwie opcje postępowania wobec rakiet na Kubie. Pierwszą z nich była blokada wyspy. Najbardziej za tym
rozwiązaniem opowiadał się Sekretarz Obrony Robert McNamara (jego i innych zwolenników blokady nazwano później „gołębiami”). Uważał, że jest to bardzo elastyczna forma
nacisku, który w każdej chwili można zwiększyć, jeśli zajdzie taka konieczność. Argumentował również, że proponowana przez Kolegium Szefów Sztabów koncepcja „chirurgicznego uderzenia”, czyli zbombardowania wyrzutni rakietowych (druga główna opcja – jej
zwolenników nazwano później „jastrzębiami”), nie daje stuprocentowej pewności powodzenia. Ponadto trzeba by było wtedy zbombardować pozostałe obiekty wojskowe na wyspie i ostatecznie dokonać inwazji. Także brat prezydenta, Robert, prokurator generalny,
opowiedział się za blokadą, twierdząc, że atak byłby „Pearl Harbor na odwrót i zhańbiłby
dobre imię Stanów Zjednoczonych na kartach historii”26 jako wielkiego mocarstwa, które
zaatakowało małego sąsiada.
Tymczasem nowe zdjęcia ujawniły dalsze wyrzutnie rakiet w budowie. Kolegium Szefów Sztabów z generałem Curtisem LeMayem, zaczęło naciskać na prezydenta w sprawie
przeprowadzenia akcji militarnej. LeMay dowodził, że blokada nic nie zmieni, a na naloty
Rosjanie nie zareagują. Prezydent odniósł się do tych propozycji bardzo ostrożnie, zwłaszcza, że omawiano też moralne kwestie związane z nalotem. Jeszcze podczas pierwszego
posiedzenia ExComm, Robert Kennedy napisał na kartce: „Wiem teraz jak się czuł Tojo
przed Pearl Harbor”27. Narastające wątpliwości sprawiły, że prezydent wstępnie opowiedział się za blokadą.
W czwartek, 18 października, w Białym Domu miało odbyć się, już od dawna zaplanowane spotkanie prezydenta z radzieckim ministrem spraw zagranicznych Andriejem Gromyką. Kennedy postanowił nie ujawniać tego, że wiedział o rakietach, a jedynie posłuchać,
co gość ma do powiedzenia.
Dopiero pod koniec spotkania zaczęto rozmawiać o sytuacji na Kubie. Gromyko powiedział, że Kuby nie interesuje eksport rewolucji i, tak jak Związek Radziecki, opowiada
się za pokojowym współistnieniem. Radziecka pomoc dla wyspy obejmuje jedynie broń
defensywną i niewielką ilość specjalistów, którzy uczą Kubańczyków, jak posługiwać się
tą bronią. Rosjanie pomagają także w dziedzinie rolnictwa, aby zapobiec pladze głodu na
wyspie. W odpowiedzi prezydent odczytał swoje oświadczenie z 4 września tego roku. Na
25 Off the Record Meeting on Cuba, October 16, 1962, 6:30–7:50 p.m., (source): U.S., Department of State,
Foreign relations of the United States, 1961-1963, Volume XI, Cuban Missile Crisis and Aftermath. www.
mtholyoke.edu/acad/intrel/transci2.htm z dnia 20. 12. 2007. Także w: Najnowsza historia świata…, t. 1,
s. 339. Wszystkie wersje można było łączyć ze sobą. Szybko jednak odrzucono opcję, aby nie robić nic,
gdyż prezydent powinien reagować, jeśli istnieją wątpliwości co do bezpieczeństwa kraju. Gdyby tego nie
zrobił, Kennedy nie mógłby liczyć na reelekcję w 1964 roku. W najgorszym przypadku mogło to nawet
doprowadzić do impeachmentu (postawienia prezydenta w stan oskarżenia i usunięcia go z urzędu).
26 R. Kennedy, op.cit., s. 21-22.
27 R. Kennedy’s note to the President, w: Ch. Kenney, John F. Kennedy. The presidential portfolio. History as told through the collection of the John F. Kennedy Library and Museum, New York 2000, s. 156.
Argumenty moralne bardzo przemawiały do prezydenta. Nie chciał się stawiać na jednej płaszczyźnie ze
zbrodniarzem wojennym, jakim był japoński generał Hideki Tojo.
22
to Gromyko odpowiedział wymijająco, że Związek Radziecki wielokrotnie wypowiedział
się jasno w tej sprawie i że on sam nie ma więcej nic do dodania28.
Zaraz po rozmowie z prezydentem, Gromyko udał się do Departamentu Stanu na spotkanie z Deanem Ruskiem. Podczas rozmowy Rusk oświadczył, że Stany Zjednoczone
nie zamierzają dokonać agresji przeciwko Kubie. Zaznaczył, że ustrój polityczny wyspy
stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa i wspólnoty interesów państw półkuli zachodniej.
Sekretarz Stanu wyraził również niezadowolenie z powodu radzieckiej broni na Kubie, nie
wspominając przy tym o rakietach. Na to Gromyko odparł, że Kubańczycy mają prawo
bronić się przed atakami kontrrewolucjonistów. Stwierdził także, że jeśli Waszyngton ma
jakieś roszczenia materialne wobec Kuby, to rząd USA powinien nawiązać bezpośredni
kontakt z Hawaną w celu uregulowania tych roszczeń29.
Następnie podjęto temat amerykańskich baz wojskowych poza granicami USA. Gromyko twierdził, że ZSRR ma prawo udzielać Kubie pomocy w jej rozwoju gospodarczym
i umacnianiu jej obronności, skoro Stany Zjednoczone utrzymują liczne bazy i doradców
wojskowych w wielu krajach świata, a na mocy szeregu układów wojskowych kraje te zobowiązały się wpuszczać na swe terytorium różnego rodzaju broń amerykańską, w dowolnym czasie. Rusk nie zamierzał zabierać głosu w sprawie wojskowości i nie zagłębiał się
dłużej w ten temat z radzieckim gościem30.
Podczas kolejnego posiedzenia Narodowej Rady Bezpieczeństwa, po szczegółowym
przeanalizowaniu obu koncepcji, zdecydowano się na blokadę. Gdyby jednak nie odniosła
spodziewanych rezultatów, miałby nastąpić atak lotniczy. Była to więc próba osiągnięcia
kompromisu wśród zwolenników różnych rozwiązań. Ostateczna decyzja miała jednak
należeć do Johna Kennedy’ego.
Adlai Stevenson oświadczył, że Amerykanie powinni usunąć rakiety z Turcji i Włoch
w zamian za wycofanie przez Sowietów rakiet z Kuby. Uważał również, że Stany Zjednoczone powinny zrezygnować z utrzymywania bazy w Guantanamo. Propozycje te wywołały wiele kontrowersji. Większość uczestników spotkania zdecydowanie im się sprzeciwiła.
Prezydent także je odrzucił, ale zaznaczył, że już jakiś czas temu nakazał Departamentowi
Stanu, aby wszczął negocjacje z rządami Turcji i Włoch w sprawie wycofania z ich terytorium rakiet „Jupiter”. Kennedy oświadczył, że to jeszcze nie jest odpowiedni moment, żeby
wysuwać takie propozycje wobec Rosjan i nie należy rezygnować z bazy w Guantanamo
pod presją31.
28 Memorandum of Conversation between the US and USSR, 18 October 1962, (source): Kennedy Library, National Security Files, Meetings and Memoranda Series, NSC Meetings. www.yale.edu/lawweb/
avalon/diplomacy/forrel/cuba/cuba029.htm z dnia 27. 12. 2007. Nieco inaczej przedstawił to spotkanie
Robert Kennedy w swoich wspomnieniach. Według niego Gromyko w odpowiedzi na przeczytane przez
prezydenta oświadczenie stanowczo zaprzeczył, jakoby na Kubie były rakiety ofensywne. Patrz: R. Kennedy, Trzynaście dni…, s. 25-26. Zapewne jego wersja jest fałszywa. Trudno powiedzieć, dlaczego Bobby
Kennedy tak rozmijał się z prawdą. Najprawdopodobniej, pisząc swe wspomnienia kilka lat po śmierci
brata, chciał w jak najlepszym świetle ukazać jego wizerunek, przeciwstawiając mu obraz fałszywego, zakłamanego Rosjanina. Oprócz chęci budowy mitu tragicznie zmarłego prezydenta, była to także zwykła
propaganda antyradziecka – normalny skutek trwania zimnej wojny. Taka retoryka miała również pomóc zainteresowanemu w zwycięstwie w wyborach prezydenckich w 1968 roku, do których się szykował
i których już nie dożył.
29 A. Gromyko, 1036 dni prezydenta Kennedy’ego, Warszawa 1973, s. 298.
30 Ibidem, s. 299.
31 Minutes of the 505th Meeting of the National Security Council, October 20 1962, (source): Kennedy Library, National Security Files, Meetings and Memoranda Series, NSC Meetings. www.yale.edu/lawweb/
avalon/diplomacy/forrel/cuba/cuba034.htm z dnia 27.12.2007.
23
Ostatecznie ustalono, że prezydent wygłosi w poniedziałek wieczorem przemówienie
do narodu. John Kennedy zdecydował się na blokadę (która oficjalnie miała być nazywana
kwarantanną). Amerykański przywódca chciał usunąć pociski z Kuby bez rozlewu krwi,
jeśli to tylko możliwe, i pragnął uniknięcia wybuchu konfliktu nuklearnego pomiędzy
USA i ZSRR. Chciał też, aby Chruszczow miał pole do manewru i nie był zmuszony do
podjęcia ostatecznych kroków32.
W tym samym czasie Dean Rusk wezwał do siebie ambasadora ZSRR, Anatolija Dobrynina i przekazał mu treść prezydenckiego przemówienia. Zaznaczył też, że poinstruowano
go, aby nie udzielać odpowiedzi na żadne pytania związane z wręczanym dokumentem
i nie komentować ich. Po zapoznaniu się z tekstem ambasador radziecki stwierdził, iż rząd
amerykański w sposób świadomy wywołuje niebezpieczny kryzys33. Według prasy, Dobrynin opuszczał Departament Stanu głęboko wstrząśnięty, czemu nie można się dziwić,
gdyż o rakietach na Kubie dowiedział się właśnie dopiero od Ruska34.
Dokładnie o tej samej porze ambasador USA w Moskwie – Foy Kohler, wręczył w radzieckim ministerstwie spraw zagranicznych tekst przemówienia Kennedy’ego wraz z jego
osobistym listem do Chruszczowa. Prezydent pisał w nim m.in.: „Podczas naszej wymiany poglądów i rozmów na temat Berlina i innych problemów międzynarodowych, jedna
kwestia nurtowała mnie ogromnie, a mianowicie, że Pański rząd może nie docenić determinacji Stanów Zjednoczonych. Zakładam, że ani pan, ani w ogóle nikt przy zdrowych
zmysłach nie zamierza świadomie rozpętywać wojny w epoce atomowej. To oczywiste, że
żaden kraj nie może wygrać. Katastrofalne skutki dotknęłyby cały świat, wszystkich, nie
wyłączając agresora”35.
O godzinie 19:00 rozpoczęło się transmitowane z Gabinetu Owalnego orędzie Johna
F. Kennedy’ego do narodu. Prezydent poinformował rodaków o sytuacji, jaka zaistniała
na Kubie. Wyjaśnił, że sprawa jest bardzo poważna, i że Rosjanie cały czas kłamali na
temat rakiet. Zapowiedział zastosowanie blokady morskiej Kuby, a także branie pod uwagę przez administrację możliwości dokonania prewencyjnego ataku na wyspę. Kennedy
wyraził nadzieję, że Rosjanie wykażą zdrowy rozsądek i zechcą zakończyć spór w pokojowy sposób. W dalszej części prezydent zwracał się do „znajdujących się w niewoli oby32 Ponadto najważniejszych sojuszników z NATO postanowiono powiadomić osobiście. Misję tę powierzono, jak na ironię, byłemu sekretarzowi stanu, Deanowi Achesonowi. Był zaciekłym przeciwnikiem
blokady, a teraz musiał jej bronić w rozmowach z międzynarodowymi partnerami. W poniedziałek, 22
października, udał się w podróż do Europy, gdzie spotkał się z premierem Wielkiej Brytanii Haroldem
Macmillanem, prezydentem Francji Charlesem de Gaullem i kanclerzem RFN Konradem Adenauerem.
Wszyscy szefowie rządów zapewnili Achesona o pełnym poparciu ze strony swoich państw. Szczególne
poparcie wyraził generał de Gaulle, mówiąc: „Uczyniłbym dokładnie to samo.” – wg: R. Kennedy, Trzynaście dni…, s. 32. To pokazało, że Rosjanom nie udało się rozbić sojuszu Ameryki z Europą Zachodnią
o czym właśnie najdobitniej świadczą słowa francuskiego przywódcy, powszechnie znanego przecież ze
swej niechęci wobec USA. Moskwie nie udało się trwale skłócić sojuszników podczas kryzysu sueskiego.
Euro-atlantyckie partnerstwo i solidarność przetrwały i miały się całkiem dobrze. W chwili zagrożenia
wspólnota interesów okazała się ważniejsza, niż partykularne ambicje poszczególnych państw. Nawet
dla Francji.
33 T. C. Sorensen, op.cit., s. 701-703.
34 Rzeczywiście, ani Chruszczow, ani Castro nie raczyli go poinformować o swoim przedsięwzięciu.
Dobrynin miał później z sarkazmem powiedzieć: „Chruszczow chciał sprawić Waszyngtonowi niespodziankę; ostatecznie to on sam przeżył niespodziankę, kiedy jego tajny plan został ujawniony.” – wg: J. L.
Gaddis, Teraz już wiemy, op.cit., s. 341, oraz A. Dobrynin, In Confidence, op.cit., s. 77.
35 Letter from President Kennedy to Chairman Khrushchev, October 22, 1962, (source): U.S., Department of State, Foreign relations of the United states, 1961-1963, Volume XI, Cuban Missile and Aftermath. www.mtholyoke.edu/acad/intrel/kenlet.htm z dnia 27.12.2007.
24
wateli Kuby”, a w końcowych ustępach już bezpośrednio do Amerykanów: „Droga, którą
obecnie obraliśmy, pełna jest niebezpieczeństw […] – ale ta właśnie najpełniej odpowiada
naszemu charakterowi narodowemu, cechującej nas jako naród odwadze oraz naszemu
zaangażowaniu się na całym świecie. Cena wolności zawsze jest wysoka – ale Amerykanie
zawsze ją płacili. Lecz jednej drogi nie wybierzemy nigdy, a jest to droga poddania się lub
podporządkowania”36.
Adlai Stevenson wręczył delegatowi radzieckiemu przewodzącemu w tym miesiącu
w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, Walerianowi Zorinowi, rezolucję, wzywającą do usunięcia rakiet z Kuby. Zażądał również zwołania nadzwyczajnej sesji Rady Bezpieczeństwa
ONZ. Zrobili to także przedstawiciele Związku Radzieckiego i Kuby. Sam Chruszczow
natychmiast został powiadomiony o wystąpieniu Kennedy’ego. Przez cały czas na Kremlu
odbywały się narady polityków i wojskowych, którzy byli szczegółowo informowani przez
wywiad o przygotowaniach wojskowych USA. Natomiast radzieccy obywatele nie wiedzieli, przynajmniej nie z własnych środków masowego przekazu ani o wystąpieniu przywódcy
USA, ani o blokadzie Kuby37.
W tym czasie amerykańskie siły zbrojne zostały postawione w stan podwyższonej gotowości bojowej38. Przemówienie prezydenta było tłumaczone na 38 języków i transmitowane przez USA na cały świat. Zarówno w Stanach, jak i na świecie ludzie byli zszokowani
i przerażeni. Wielu obywateli USA ogarnęła panika, ale większość przyjęła decyzje prezydenta ze spokojem i była dumna ze swojego przywódcy. Nigdy wcześniej świat nie był tak
bliski zagłady. W swoich wspomnieniach Robert Kennedy napisał: „Tej nocy udawaliśmy
się na spoczynek pełni niepokoju”39.
Następnego dnia rano, 23 października, mimo obaw Amerykanów, nie nastąpiło
żadne posunięcie ze strony Rosjan. Jedyne, na co Chruszczow się zdecydował, to przesłanie Kennedy’emu listu, w którym nazwał kwarantannę „piractwem” i stanowczo zaprotestował przeciwko prowadzeniu przez USA polityki „awanturnictwa” na wodach
międzynarodowych40.
Szef CIA poinformował zgromadzonych, że na Kubie panuje spokój, a do tamtejszych
wyrzutni dostęp mają tylko Rosjanie. Jedyne, co może dziwić, to fakt, że dopiero teraz
przystąpiono do maskowania owych wyrzutni. W dalszej części posiedzenia prezydent na36 Orędzie prezydenta Kennedy’ego z 22 października 1962 roku, [w:] R. Kennedy, Trzynaście dni…,
s. 11-123.
37 R. Miedwiediew, Chruszczow. Biografia polityczna, Warszawa 1990, s. 208.
38 Stan gotowości bojowej został podniesiony do poziomu DEFCON 3, a w lotnictwie strategicznym do
DEFCON 2 – najwyższego możliwego w warunkach pokoju. DEFCON to skrót od Defence Condition –
Stan Obrony. Poziom podstawowy w czasie pokoju to DEFCON 5, a stan wojny to DEFCON 1. – wg J. L.
Gaddis, Teraz już wiemy…,op.cit., s. 346. W rejon Karaibów wysłano 183 okręty i podwodne łodzie atomowe z rakietami „Polaris”. W powietrzu nieustannie przebywała część bombowców B-52, uzbrojonych
w ładunki atomowe. Kilka tysięcy pocisków nuklearnych ukrytych w silosach w zachodnich Stanach
było gotowych do odpalenia. W południowo-wschodnich Stanach zaczęto koncentrować wojsko. Na
Florydzie postawiono w stan gotowości bojowej sześć dywizji. Baza w Guantanamo została zaopatrzona
w dodatkowe oddziały. Przygotowano także statki do ewentualnego przerzutu wojsk na Kubę. W stan
gotowości bojowej zostały również postawione amerykańskie wojska w Europie Zachodniej, np. garnizon berliński cały czas przeprowadzał manewry; a także obsługa rakiet w Turcji i we Włoszech. Pełny
opis rodzajów i liczby amerykańskich sił zbrojnych, zaangażowanych w przygotowania do ewentualnej
inwazji. – wg: D. A. Brugioni, Inwazja na Kubę, op.cit., s. 240-247.
39 R. Kennedy, Trzynaście dni… , s. 34-35.
40 Telegram from the Embassy in the Soviet Union to the Department of State, October 23, 1962, (source): Department of State, Presidential Correspondence. www.yale.edu/lawweb/avalon/diplomacy/forrel/
cuba/cuba048.htm z dnia 27.12.2007.
25
kazał rozpoczęcie przygotowań w razie ewentualnej blokady Berlina Zachodniego, a także omówiono procedury postępowania na wypadek zestrzelenia któregoś z samolotów
zwiadowczych U-2. Ustalono, że nastąpiłoby wtedy zniszczenie wyrzutni, która zestrzeliła
samolot41.
Ponowne spotkanie Komitetu odbyło się wieczorem. John McCone przekazał wiadomość, że Moskwa, rosyjskim statkom zmierzającym na Kubę, przesłała zaszyfrowane telegramy. Ich treści nie znano, ale statki nadal płynęły wyznaczonym kursem. Niepokojem
napawały również napływające w rejon Karaibów radzieckie okręty podwodne. Prezydent
zlecił ich dokładne śledzenie. W dalszej części posiedzenia Kennedy zatwierdził i podpisał
projekt blokady wyspy. Blokada miała wejść w życie następnego dnia o godzinie 10:00 rano.
Jej obszar miał sięgać do 500 mil od wybrzeży wyspy42. Następnie prezydent napisał list do
Chruszczowa, w którym wzywał do przestrzegania kwarantanny przez Związek Radziecki. Na końcu wyraził życzenie: „Pragnę, abyśmy obaj okazali rozwagę i uczynili wszystko,
aby uniknąć sytuacji, w której trudno będzie zapanować nad biegiem wydarzeń”43.
Po zebraniu prezydent poprosił brata, aby ten spotkał się z ambasadorem Dobryninem.
Do rozmowy doszło jeszcze tego samego wieczora w radzieckiej ambasadzie. Na początku Robert Kennedy zastrzegł, że przyszedł z własnej inicjatywy, a nie z polecenia brata.
Następnie stwierdził, że prezydent został oszukany i, że nawet w trakcie czwartkowego
spotkania minister Gromyko nie uznał za stosowne poinformować go o dostawie rakiet
na Kubę. Prezydent ufał zapewnieniom rządu ZSRR i uspokajał rodaków, że nie ma powodów do niepokoju. Dobrynin nie miał nic do powiedzenia. Potwierdził jedynie, że zgodnie
z jego wiedzą, radzieckie statki płyną nadal wyznaczonym kursem. Wychodząc, prokurator generalny jeszcze raz potwierdził realizację planu blokady morskiej Kuby44.
Jeszcze tego samego dnia pod przewodnictwem przedstawiciela ZSRR, Waleriana Zorina, odbyło się posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Sala posiedzeń była wypełniona
do ostatniego miejsca. Jako pierwszy przemawiał Stevenson, który przezornie, jeszcze poprzedniego dnia podczas orędzia Kennedy’ego, zapisał się do głosu. Wytłumaczył, dlaczego rząd USA zastosował blokadę morską Kuby, a następnie przedłożył projekt rezolucji, w którym żądano wycofania radzieckich rakiet z Kuby i ustanowienia nadzoru ONZ
na wyspie, „dla zapewnienia wykonania niniejszej rezolucji”. Dopiero po zastosowaniu
do tych żądań, Amerykanie mieli znieść kwarantannę. Natomiast przedstawiciele Kuby
i ZSRR zarzucili Amerykanom pogwałcenie Karty Narodów Zjednoczonych oraz to, że ich
41 Minutes of Meeting of the Executive Committee of the National Security Council, October 23, 1962,
(source): Kennedy Library, National Security Files, Executive Committee Meetings. www.yale.edu/lawweb/avalon/diplomacy/forrel/cuba/cuba047.htm z dnia 27.12.2007.
42 Record of Action of the Second Meeting of the Executive Committee of the National Security Council,
23 October 1962. www.yale.edu/lawweb/avalon/diplomacy/forrel/cuba/cuba050.htm z dnia 27.12.2007.
Także [w:] John McCone, Memorandum for the File, 23 October 1962. www.yale.edu/lawweb/avalon/diplomacy/forrel/cuba/cuba051.htm z dnia 27.12.2007. W międzyczasie, dla swoich poczynań, Waszyngton
uzyskał akceptację ze strony Organizacji Państw Amerykańskich. Przedstawiciele krajów Ameryki Łacińskiej jednogłośnie udzieliły Stanom Zjednoczonym poparcia, co dało prawne podstawy do ogłoszenia
kwarantanny. Jak widać – mimo wielu rozbieżnych interesów – i w tej części świata USA mogły liczyć na
swoich sojuszników.
43 Telegram from the Department of State to the Embassy in the Soviet Union, October 23, 1962, (source): Department of State, Presidential Correspondence. www.yale.edu/lawweb/avalon/diplomacy/forrel/
cuba/cuba052.htm z dnia 27.12.2007.
44 Memorandum from Attorney General Kennedy to President Kennedy about his meeting with Soviet
Ambassador Dobrynin, October 24, 1962, (source): U.S., Department of State, Foreign Relations of the
United States, 1961-1963, Volume XI, Cuban Missile and Aftermath, also (source): Kennedy Library,
President’s Office Files, Cuba, Security. www.mtholyoke.edu/acad/intrel/agrfk .htm z dnia 28.12.2007.
26
działania stanowią zagrożenie dla pokoju na świecie45. Mimo wzajemnych oskarżeń, obie
strony apelowały o możliwość pertraktacji w sprawie pokojowego rozwiązania kryzysu.
Zgodnie z zapowiedzią, 24 października rano, na wodach terytorialnych Kuby, zaczęła
obowiązywać kwarantanna. Na porannym posiedzeniu ExComm John McCone przedstawił najnowsze zdjęcia, z których wynikało, że prace przy wyrzutniach idą pełną parą i za
kilka dni niektóre osiągną gotowość bojową. Następnie Robert McNamara poinformował,
że dwa radzieckie statki zbliżają się do granicy kwarantanny i w ciągu godziny dojdzie do
zatrzymania któregoś z nich. Na dodatek obie jednostki były eskortowane przez sowiecką
łódź podwodną. Napięcie sięgało zenitu. Jednak przedstawiciel Biura Wywiadu Marynarki Wojennej poinformował, że dwadzieścia radzieckich statków zbliżających się do strefy
blokady, zastopowały maszyny lub zawróciło z kursu. Prezydent natychmiast wydał rozkaz, aby amerykańskie okręty nie przystępowały do żadnych działań i dały im spokojnie
odpłynąć46.
W tym samym czasie Chruszczow przyjmował z wizytą amerykańskiego biznesmena
Williama Knoxa. Powiedział mu, że Kennedy powinien zgodzić się na spotkanie na szczycie, gdyż konflikt na Karaibach nieuchronnie prowadzi do wojny nuklearnej (wtedy po
raz pierwszy przyznał, że rakiety na Kubie są wyposażone w głowice nuklearne). Dodał,
że radzieckie łodzie podwodne zatopią każdy amerykański okręt, który będzie próbował
zmusić do zatrzymania jakikolwiek radziecki statek. Na zakończenie stwierdził: „Jeśli Stany Zjednoczone chcą wojny, wszyscy spotkamy się w piekle”47.
Tego samego dnia odbyło się posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Sekretarz Generalny U Thant zaproponował Amerykanom zawieszenie blokady na kilka tygodni, jeśli
w zamian Rosjanie zaprzestaną wysyłania rakiet na Kubę. W odpowiedzi John Kennedy
stwierdził, że blokada to skutek wprowadzenia na Kubę w ukryty sposób broni ofensywnych i jej zlikwidowanie zależy wyłącznie od ich usunięcia. W ZSRR wezwanie U Thanta
nie zostało podane do publicznej wiadomości.
W czwartek, 25 października, John Kennedy wystosował odpowiedź na środowy list
Nikity Chruszczowa, w którym ten pisał do amerykańskiego prezydenta, że „działania
Stanów Zjednoczonych wobec Kuby stanowią jawny akt bandytyzmu lub […] szaleństwo
zdegenerowanego imperializmu” oraz, że Stany Zjednoczone „spychają ludzkość w przepaść wojny rakietowo-nuklearnej”48. Prezydent Kennedy odpisał, że to Związek Radziecki
jest winien zaistniałej sytuacji, a Stany Zjednoczone musiały jakoś zareagować. Na końcu
dodał: „Mam nadzieję, że Pański rząd podejmie niezbędne działania w celu przywrócenia
poprzedniego stanu rzeczy”49.
Tego dnia wysoki przedstawiciel ambasady radzieckiej w Waszyngtonie (i jednocześnie agent KGB, o czym Amerykanie wiedzieli), Aleksander Fomin, spotkał się ze znanym
reporterem stacji telewizyjnej ABC, akredytowanym przy Departamencie Stanu, Johnem
Scali. Fomin poprosił go, aby poprzez swoje źródła w Departamencie Stanu zapytał, czy
45 Excerpt from Statement by Soviet Ambassador Valerian A. Zorin to U.N. Security Council, October
23, 1962. www.mtholyoke.edu/acad/intrel/zorin2.htm z dnia 28.12.2007.
46 Record of Action of the Third Meeting of the Executive Committee of the National Security Council, 24
October 1962. www.yale.edu/lawweb/avalon/diplomacy/forrel/cuba/cuba055.htm z dnia 28.12.2007.
47 T. C. Sorensen, op.cit., s. 710.
48 Letter from Chairman Khrushchev to President Kennedy, October 24, 1962, (source): U.S. Department of State, Foreign relations of the United States, 1961-1963, Volume XI, Cuban Missile Crisis and
Aftermath www.mtholyoke.edu/acad.intrel/nikita.htm z dnia 28.12.2007.
49 Telegram from the Department of State to the Embassy in the Soviet Union, October 25, 1962, (source): Department of State, Presidential Correspondence. www.yale.edu/lawweb/avalon/diplomacy/forrel/
cuba/cuba068.htm z dnia 28.12.2007.
27
USA są zainteresowane następującą transakcją: Rosjanie, pod nadzorem ONZ usuną rakiety, jeśli Amerykanie obiecują nie dokonywać inwazji na Kubę50. Scali natychmiast pojechał do Departamentu Stanu, żeby porozmawiać z Ruskiem. Sekretarz Stanu stwierdził,
że istotnie, Stany Zjednoczone są zainteresowane porozumieniem się. Scali udał się więc
do Białego Domu, aby zobaczyć się z prezydentem. Kennedy poinstruował reportera, aby
ten dał Fominowi jasno do zrozumienia, że zainteresowanie propozycją jest obecne na
„najwyższym szczeblu” rządu USA.
Wieczorem Scali z Fominem spotkali się ponownie. Scali powiedział, że ma powód, by
wierzyć, że najwyżsi urzędnicy w amerykańskim rządzie widzą „rzeczywiste możliwości”
zgody na wcześniejszą propozycję Fomina. Scali dodał także, że szybka reakcja ze strony
Rosjan jest pożądana, gdyż sytuacja jest „bardzo nagląca”51.
Tymczasem sekretarz generalny ONZ, U Thant, ponownie skierował depesze do obu
przywódców supermocarstw, w których poprosił, aby statki USA i ZSRR unikały możliwości bezpośredniej konfrontacji. Zarówno Kennedy, jak i Chruszczow, pozytywnie ustosunkowali się do tych próśb. Ich oświadczenia zostały odczytane podczas popołudniowej
sesji Rady Bezpieczeństwa ONZ w Nowym Jorku, która zresztą miała bardzo dramatyczny przebieg. W trakcie posiedzenia Adlai Stevenson zaprezentował zdjęcia zrobione nad
Kubą. Delegat radziecki, Walerian Zorin, oskarżył CIA, że sfabrykowała dowody, a na pytania amerykańskiego ambasadora udzielał jedynie wymijających odpowiedzi. Stevenson
wyrzucał Zorinowi, że to Związek Radziecki, a nie Stany Zjednoczone stworzył zagrożenie, wysyłając rakiety na Kubę. Rozmowa przedstawiała się następująco:
– Stevenson: „W porządku, proszę pozwolić mi zadać jedno proste pytanie: Czy pan,
ambasadorze Zorin, zaprzecza, że Związek Radziecki rozmieścił i wciąż rozmieszcza wyrzutnie rakiet średniego i dalekiego zasięgu na Kubie? Tak czy nie. Proszę nie
czekać na tłumaczenie. Tak czy nie?
– Zorin: Nie jestem na amerykańskiej sali sądowej, proszę pana, a pan nie jest prokuratorem. Nie mam zamiaru odpowiadać na pytanie postawione w tak oskarżycielski sposób. W stosownym czasie, otrzyma pan odpowiedź.
– Stevenson: Jest pan w tym momencie na sali sądowej światowej opinii publicznej
i może pan odpowiedzieć: Tak czy nie? Zaprzeczał pan istnieniu tej broni i chcę
wiedzieć, czy dobrze pana zrozumiałem.
– Zorin: Proszę kontynuować swoje oświadczenie, a w stosownym czasie otrzyma
pan swoją odpowiedź.
– Stevenson: Jestem gotów czekać na pańską odpowiedź dopóki piekło nie zamarznie,
jeśli taka jest pańska decyzja. Jestem również gotów przedstawić dowody tu i teraz”.
Wtedy Stevenson pokazał serię dużych fotografii, przedstawiających rakiety na Kubie.
Wyprowadzony z równowagi delegat amerykański powiedział także, że Rosjanie powinni pozwolić przedstawicielom Organizacji Narodów Zjednoczonych skontrolować miejsca
ukazane na zdjęciach52. W dalszej części posiedzenia nie podjęto żadnych konkretnych
decyzji co do możliwości rozwiązania kryzysu.
50 Memorandum from ABC Correspondent John Scali to the Director of the Bureau of Intelligence and
Research (Hilsman), (source): U.S. Department of State, Foreign relations of the United states, 1961-1963,
Volume XI, Cuban Missile Crisis and Aftermath. www.mtholyoke.edu/acad/intrel/scali.htm z dnia
28.12.2007.
51 Ch. Kenney, op.cit., s. 178-181.
52 Pełne wystąpienia delegatów USA i ZSRR w: Statement by Soviet Ambassador Zorin, United Nations
Security Council Meeting, October 25, 1962, (source): „New York Times”, October 26, 1962, p. 16. www.
mtholyoke.edu/acad/intrel/zorin3.htm z dnia: 28.12.2007 oraz Statement by Ambassador Stevenson to U.
N. Security Council, October 25, 1962, (source): U.S., Department of State, Bulletin, Volume XLVII, No.
28
W tym czasie do Białego Domu napłynęły informacje, że prace przy budowie wyrzutni
bardzo przyspieszono. Na dodatek Rosjanie rozpoczęli ekspresowy wyładunek i montaż
bombowców IŁ-28.
W piątek 26 października o świcie doszło do zatrzymania pierwszego statku. Był to
frachtowiec o nazwie „Marcula”. Został zbudowany w amerykańskiej stoczni, należał do
armatora z Panamy, zarejestrowany był w Libanie, miał grecką załogę i płynął w czarterze
ze Związku Radzieckiego, a dokładniej z Rygi. Frachtowiec został osobiście wytypowany przez Kennedy’ego. Prezydent nie chciał zatrzymywać radzieckiego statku, ale jednocześnie chciał udowodnić Chruszczowowi, że Stany Zjednoczone traktują kwarantannę
jak najbardziej poważnie. Nieuzbrojeni marynarze z dwóch amerykańskich niszczycieli
przeprowadzili inspekcję statku. Kontrola przebiegła bardzo spokojnie. Po stwierdzeniu,
że przewożony ładunek nie zawiera broni, „Marcula” otrzymała pozwolenie na kontynuowanie rejsu.
To jednak nie natchnęło prezydenta optymizmem. Na porannym posiedzeniu ExComm
John McCone zameldował, że większość rakiet średniego zasięgu osiągnęła już pełną gotowość bojową, pozostałe zaś zrobią to do końca tygodnia. Najbardziej zatrważająca była
informacja, że rakiety dalekiego zasięgu będą gotowe do ataku w przeciągu miesiąca.
Wobec tego prezydent nakazał zwiększenie częstotliwość lotów zwiadowczych nad Kubą
i równocześnie nadal uważał, że należy jeszcze poczekać z dokonaniem inwazji na wyspę.
Jednocześnie Biały Dom wydał oświadczenie, w którym poinformowano opinię publiczną, że Rosjanie bardzo przyspieszyli prace nad budową rakiet i nic nie wskazuje na to, aby
miano ich zaprzestać53.
Kennedy postanowił również zwiększyć naciski na Rosjan. W tym celu rzecznik prasowy Departamentu Stanu, Lincoln White, wydał oświadczenie, w którym przypomniał
poniedziałkowe przemówienie prezydenta, stwierdzające, że „dalsze działania będą uzasadnione”, jeśli praca przy wyrzutniach będzie kontynuowana54. Miało to wywrzeć zamierzony efekt i utwierdzić Rosjan w przekonaniu, że Amerykanie są zdeterminowani i przygotowani do dokonania inwazji.
Tymczasem wieczorem nadeszła wiadomość od Nikity Chruszczowa do Johna Kennedy’ego. List, bez wątpienia napisany osobiście przez radzieckiego premiera, był długi,
nieco chaotyczny, w swej formie daleko odbiegający od standardów dyplomatycznej korespondencji, napisany bardzo emocjonalnie, ale w istocie rzeczy zawierający możliwość rozsądnego rozwiązania kryzysu. Chruszczow podkreślał, że jego kraj pragnie żyć w pokoju,
a rakiety zostały dostarczone na Kubę tylko po to, aby zapobiec amerykańskiej inwazji na
wyspę. Jednocześnie proponował, że jeśli Stany Zjednoczone zapewnią, iż nie napadną
na Kubę, to Związek Radziecki wycofa rakiety z wyspy pod kontrolą ONZ55. List został
przeanalizowany podczas wieczornego posiedzenia ExComm. Propozycja w nim zawarta
była identyczna do tej, jaką Fomin złożył Scaliemu. Treść wiadomości od Chruszczowa
natchnęła zebranych optymizmem. Jednakże radość członków Komitetu okazała się krótkotrwała, a to za sprawą wydarzeń dnia następnego.
1220, pp. 737-740. www.mtholyoke.edu/acad/intrel/adlai.htm z dnia 28.12.2007.
53 Oświadczenie Białego Domu w sprawie dalszej rozbudowy potencjału rakietowego na Kubie z 26
października 1962 roku, w: R. Kennedy, Trzynaście dni…, s. 124.
54 T. C. Sorensen, op.cit., s. 712.
55 Telegram from the Embassy in the Soviet Union to the Department of State, October 26, 1962, (source):
U.S. Department of State, Foreign relations of the United States, 1961-1963, Volume XI, Cuban Missile
Crisis and Aftermath. www.mtholyoke.edu/acad/intrel/nikita2.htm z dnia 29.11.2007.
29
W sobotę, 27 października rano, Robert Kennedy otrzymał zatrważającą wiadomość
od Johna Edgara Hoovera. Dyrektor FBI donosił, że Rosjanie w swoich placówkach dyplomatycznych w Nowym Jorku, rozpoczęli przygotowania do niszczenia tajnych akt. Powodem była obawa, że Stany Zjednoczone dokonają inwazji na Kubę, co oznaczałoby wojnę56.
W tym samym czasie prezydent otrzymał kolejny list od radzieckiego przywódcy, którego treść nie była już utrzymana w tak pojednawczym tonie. Specjaliści doszli do wniosku, że oświadczenie powstało w radzieckim ministerstwie spraw zagranicznych (poprzedni list Chruszczow napisał osobiście). Rząd w Moskwie wysunął następujące propozycje:
Związek Radziecki usunie rakiety z Kuby, jeśli Stany Zjednoczone usuną rakiety z Turcji
oraz, że Związek Radziecki zagwarantuje, iż nie będzie ingerował w wewnętrzne sprawy
Turcji, jeżeli Stany Zjednoczone zagwarantują to samo wobec Kuby57. List ten, w przeciwieństwie do poprzedniego, został upubliczniony przez Kreml.
W ten sposób prezydent został postawiony w bardzo trudnej sytuacji. Te piętnaście
rakiet średniego zasięgu w Turcji nie były czymś ważnym ze strategicznego punktu widzenia, ale stanowiły swego rodzaju zobowiązanie Stanów Zjednoczonych wobec partnerów
z NATO. Dla Amerykanów było zasadniczą sprawą, by być silnym, wiarygodnym partnerem. Kennedy przekonywał, że radziecka propozycja jest całkiem rozsądna – stanowi prostą wymianę. Bał się, że Amerykanie zostaną uznani przez światową opinię publiczną za
„uparciuchów”, niechętnych rozsądnym rozwiązaniom, a jeśli stanowczo będą odmawiać
usunięcia pocisków z Turcji – w obliczu możliwości dobicia tak uczciwego targu, byłoby
bardzo trudno wytłumaczyć ludziom, dlaczego Stany Zjednoczone dążą do podjęcia militarnych kroków przeciwko Kubie. Ponadto rakiety w Turcji były „militarnie bezużyteczne”
i lepszą dla nich alternatywą byłyby okręty podwodne z pociskami atomowymi „Polaris”.
Bundy argumentował, że amerykańscy sojusznicy mogliby to odebrać jak sprzeniewierzenie się wspólnym interesom NATO, ale prezydent podtrzymywał swoje stanowisko w tej
sprawie58.
Tego dnia doszło do niebezpiecznego incydentu. Jeden z U-2 stacjonujących na Alasce, naruszył radziecką przestrzeń powietrzną nad Syberią. Rosjanie natychmiast wysłali
ku niemu swoje myśliwce przechwytujące MIG. To samo uczynili Amerykanie, wysyłając
swoje F-102A. Mogło dojść do eksplozji działań, gdyż, z powodu obowiązującego alarmu,
piloci mogli użyć rakiet „powietrze-powietrze” z głowicami nuklearnymi, w które były
wyposażone ich samoloty. Na szczęście w porę zorientowano się w sytuacji59.
Tymczasem do Białego Domu dotarła wiadomość, która mogła mieć decydujący wpływ
na dalszy przebieg kryzysu. U-2 dokonujący lotu zwiadowczego nad Kubą, został zestrzelony przez rakietę „ziemia-powietrze”. Pilot, major Rudolf Anderson jr., zginął. To on odkrył 15 października rakiety na Kubie. Zestrzelenia samolotu dokonali lokalni radzieccy
dowódcy przy gorącym poparciu kubańskiego dyktatora i bez wiedzy Moskwy (Chruszczow był wściekły, gdy dowiedział się o incydencie)60. W Komitecie podniosły się głosy,
56 R. Kennedy, op.cit., s. 56-57. Należałoby dodać, że data ta dodatkowo nasuwała nieprzyjemne skojarzenia i potęgowała nastrój grozy i przerażenia. Dokładnie rok wcześniej w Berlinie miała miejsce
konfrontacja czołgów amerykańskich i radzieckich na Friedrichstrasse.
57 Drugi list przewodniczącego Chruszczowa do prezydenta Kennedy’ego z 26 października 1962 roku
w: R. Kennedy, op.cit., s. 125-128.
58 Ch. Kenney, op.cit., s. 184-185. Kennedy miał trudny orzech do zgryzienia: nie chciał, by przestarzałe
rakiety stały się przyczyną wybuchu trzeciej wojny światowej i bardzo chciał je usunąć, ale, z drugiej
strony, nie chciał tego robić pod presją.
59 J. L. Gaddis, Teraz już wiem, op.cit., s. 347.
60 Oficjalnie to Castro wziął na siebie całą odpowiedzialność za incydent. Jednak tak naprawdę samolot majora Andersona został zestrzelony przez radziecką baterię przeciwlotniczą na rozkaz generała30
że następnego dnia należy rozpocząć bombardowanie rakiet „ziemia-powietrze”. Jednak
prezydent zaczął uspokajać zebranych: „Nieważny jest pierwszy krok, ale następne. Obie
strony będą eskalować. Po pierwszym kroku podejmą drugi, czwarty, piąty… Szóstego już
nie będzie, bo nikt się nie ostanie. Zdajmy sobie sprawę, że ruszamy na wielce ryzykowną
wyprawę”61.
Także Chruszczow musiał powściągać emocje Castro, gdy ten przesłał mu telegram,
w którym twierdził, że Amerykanie niewątpliwie dokonują inwazji i stanowczo domagał
się, aby Rosjanie uprzedzili ich atak62. Chruszczow natychmiast odpisał, że w przypadku konfliktu ucierpiałyby nie tylko Stany Zjednoczone, ale również Związek Radziecki
i Kuba. Przywódca ZSRR przekonywał El Comendante, iż: „Nie ma wątpliwości, że naród
kubański walczyłby dzielnie i bohatersko ginął. Ale nie walczymy przeciwko imperializmowi po to, by ginąć…”63.
W Waszyngtonie John F. Kennedy nakazał przemyśleć wszystkie konsekwencje każdego możliwego scenariusza ewentualnego konfliktu zbrojnego i ostrzec sojuszników
z NATO, aby się przygotowali w obliczu zagrożenia. Jednocześnie amerykański przywódca
postanowił dać Rosjanom jeszcze jedną szansę i wstrzymać decyzje o ataku o jeszcze jeden
dzień. Uważał, że należy kontynuować rokowania. W związku z tym całe popołudniowe
posiedzenie ExComm było poświęcone przygotowaniu odpowiedzi na list Chruszczowa.
Departament Stanu przedstawił szkic pisma do radzieckiego premiera, w którym Stany
Zjednoczone odrzucają możliwość usunięcia rakiet z Kuby. Robert Kennedy stanowczo
zaprotestował. Nie zgodził się z tonem, a tym bardziej z treścią odpowiedzi. Wysunął inną
propozycję. Zakładała ona, że należy zignorować ostatni list Chruszczowa, a odpowiedzieć
na ten poprzedni – z 26 października. Waszyngton obiecałby znieść blokadę i przyrzekłby
nie atakować Kuby, jeśli Moskwa usunie z wyspy broń ofensywną. Ukończony list został
przedłożony prezydentowi, a ten zaakceptował go i podpisał. Treść odpowiedzi zawierała
to wszystko, co wcześniej zaproponował Robert Kennedy, a także pośrednio dotykała problemu rakiet w Turcji, na temat których rząd Stanów Zjednoczonych był skłonny rozmawiać dopiero po rozwiązaniu kryzysu kubańskiego. Jednocześnie prezydent polecił bratu,
by ten przedstawił amerykańskie stanowisko ambasadorowi Dobryninowi64.
Wieczorem Robert Kennedy pojechał do siebie, do Departamentu Sprawiedliwości, na
najważniejszą misję swego życia, aby spotkać się z Dobryninem. Już na wstępie prokurator
generalny zaznaczył, że prezydent nie chce wojny i robi wszystko, aby jej uniknąć. Mimo
to, generałowie z armii USA wywierają na niego naciski, żeby rozpocząć inwazję, zwłaszcza teraz, po zestrzeleniu samolotu zwiadowczego U-2 nad Kubą. Ten incydent dowodzi
tego, że jeśli przywódcy obu państw chcą w pełni panować nad sytuacją, to muszą jak najporucznika Stiepana Grieczki. Głównodowodzący siłami radzieckimi na Kubie generał Issa Plijew nie
dostał z Moskwy pozwolenia na strzelanie do amerykańskich samolotów. Zob.: USSR, Directive, TOP
SECRET, Prohibition on use of Nuclear Weapons without order from Moscow, October 27, 1962. www.
gwu.edu/621027%20Ciphered%20Telegram%20No.%202007.pdf z dnia: 04.01.2008. Lecz Grieczko, nie
mogąc skontaktować się z Plijewem, a widząc strzelających Kubańczyków, uznał po prostu, że musi zareagować w sposób solidarny wobec sojuszników i również zaczął strzelać. Zob: J. L. Gaddis, Teraz już
wiemy…, s. 350-351. Zapewne ów incydent uzmysłowił Chruszczowowi, jak łatwo może stracić kontrolę
nad biegiem wydarzeń, co niewątpliwie doprowadziłoby do tragicznego fi nału. To tłumaczy, dlaczego
później poszedł Amerykanom na rękę w sprawie rakiet.
61 R. Kennedy, op.cit., s. 59.
62 Prime Minister Fidel Castro’s letter to Premier Khrushchev, October 26, 1962. www.gwu.edu/%7Ensarchive/nsa/cuba_mis_cri/621026%20Castro%20Letter%20to%20Khrushchev.pdf z dnia: 04.01.2008.
63 J. L. Gaddis, Teraz już wiemy, op.cit., s. 351-352.
64 R. Kennedy, op.cit., s. 61-65.
31
szybciej zakończyć trwający kryzys. Inaczej stracą kontrolę nad biegiem wydarzeń. Ambasador zapytał, co w takim razie proponują. RFK przedstawił mu treść listu prezydenta do
Nikity Chruszczowa. Na pytanie o rakiety w Turcji dodał, że jest to wprawdzie wewnętrzna sprawa NATO, ale prezydent już dawno zadecydował o ich usunięciu. Tak więc, po
zakończeniu kryzysu, zostaną usunięte z terytorium Turcji. Na pożegnanie stwierdził, że
rząd USA oczekuje odpowiedzi najpóźniej jutro. Rosjanie muszą zlikwidować wyrzutnie,
bo w przeciwnym razie to Amerykanie tego dokonają. Przypomniał również, iż czas nagli,
więc nie można zwlekać65.
Nie pozostało już nic innego, jak tylko czekać na ruch Rosjan. Dla wielu członków administracji Kennedy’ego była to najdłuższa noc w życiu, np. dla Roberta McNamary’ego:
„To była piękna noc […]. Wyszedłem z Gabinetu Owalnego i pomyślałem, że być może nie
dane mi będzie dożyć, aby zobaczyć kolejną sobotnią noc”66. Także po stronie radzieckiej
odczuwano niemniejszy strach: „Nuklearna katastrofa wisiała na włosku… i nie liczyliśmy
już dni i godzin, ale minuty”67.
Chruszczow, w obawie przed amerykańską inwazją na Kubę, postanowił niezwłocznie
zaakceptować warunki stawiane przez Kennedy’ego. Natychmiast wysłał kuriera do Komitetu Radiofonii, ażeby swoją decyzję oznajmić przez radio. Wprawdzie nie był to popularny
sposób przekazywania informacji, ale radziecki przywódca doskonale zdawał sobie sprawę, że w tym przypadku czas odgrywa decydującą rolę i nie należy zwlekać68.
W niedzielny poranek, Radio Moskwa zaczęło nadawać wyczekiwaną wiadomość – list
Chruszczowa. Premier ZSRR zgadzał się na wszystkie warunki stawiane przez Kennedy’ego. Wyraził również chęć spotkania na szczycie w sprawie rozmów rozbrojeniowych,
a nieoficjalną drogą (poprzez Dobrynina) przesłał najlepsze życzenia prezydentowi i prokuratorowi generalnemu69.
Mimo to, w Komitecie nie wszyscy przyjęli list Chruszczowa z radością. Szefowie Sztabów sugerowali, że Moskwa może chcieć w ten sposób zyskać na czasie i dzięki temu dalej
prowadzić prace przy wyrzutniach. Generał Curtis LeMay oświadczył wprost, że to największa klęska w historii USA i jeszcze tego samego dnia Amerykanie powinni dokonać
inwazji. Niektórzy oficerowie twierdzili nawet, iż załatwiając sprawę w ten sposób, prezydent dopuścił się zdrady. Nie chcąc sobie psuć nastroju, Kennedy postanowił nie zwracać
uwagi na pełne agresji absurdalne wynurzania wojskowych. Natychmiast nakazał odwołanie zaplanowanych na niedzielę lotów zwiadowczych, a marynarka otrzymała rozkaz,
aby nie zatrzymywać w tym dniu żadnych statków zmierzających na Kubę. Jednocześnie
prezydent zobowiązał członków ExComm do nieudzielania wywiadów oraz unikania wy65 U.S., Department of Justice, Memorandum TOP SECRET, Memorandum for the Secretary of State
from the Attorney General, on Robert Kennedy’s October 27 Meeting with Dobrynin, October 30, 1962.
www.gwu.edu/%7Ensarchive/nsa/cuba_mis_cri/621030%20Memorandum%20for%20Sec.%20of%20
State.pdf z dnia: 04.01.2008. Spotkanie to bardzo dokładnie zrelacjonował również radziecki ambasador.
Patrz: Dobrynin Report of Meeting with Robert Kennedy on Worsening Threat, October 27, 1962. www.
gwu.edu/%7Ensarchive/nsa/cuba_mis_cri/621027%20Dobrynin%20Cable%20to%20USSR.pdf z dnia:
04.01.2008
66 Wywiad z Robertem McNamarą w serialu CNN: Cold War: episode 10: Cuba: 1959-1962. http://edition.cnn.com/SPECIALS/cold.war/episodes/10/script.html z dnia 20.05.2008.
67 Soviet General and Army Chief of Operations, Anatoly Gribkov. http://library.thinkquest.org/11046/
days/index.html z dnia 20.05.2008.
68 V. Zubok, K. Plesakov, Zimna wojna zza kulis Kremla: od Stalina do Chruszczowa, Warszawa 1999,
s. 326.
69 Przewodniczący Chruszczow do prezydenta Kennedy’ego, 28 października 1962 roku, [w:] R. Kennedy, op.cit., s. 132-134.
32
powiedzi, które mogłyby być odczytane przez drugą stronę jako przechwalanie się i napawanie przez Amerykanów odniesionym zwycięstwem. Nie chciano, żeby Chruszczow
poczuł się upokorzony. Kennedy stwierdził: „Jeśli ktokolwiek miałby tryumfować, to niech
uczyni to następne pokolenie, bo tylko ono wygrało, a nie jeden czy drugi rząd, czy kraj”70.
Amerykański prezydent nie chciał przypisywać sobie zasług za rozwiązanie kryzysu.
Jeszcze tego samego dnia Kennedy wystosował list do Chruszczowa, a wieczorem wydał telewizyjne oświadczenie, w którym, odnosząc się do wspomnianego listu, stwierdzał,
iż decyzje radzieckiego premiera w sprawie rakiet na Kubie stanowią „ważny i konstruktywny wkład w utrzymanie pokoju”. Prezydent dodał również, że należy jak najszybciej
podjęć rozmowy na temat zakazu prób z bronią jądrową71.
Dnia 29 października w Nowym Jorku rozpoczęto omawianie realizacji zawartego
kompromisu72. Już 7 listopada doszło do porozumienia pomiędzy USA i ZSRR w sprawie
inspekcji statków odpływających z Kuby. Amerykanie uzyskali możliwość przeliczania rakiet wywożonych przez Rosjan. Cztery dni później, 11 listopada, Stany Zjednoczone wydały komunikat, że z Kuby wywieziono już 42 rakiety, natomiast nadal znajduje się tam
30 bombowców IŁ-28, które Amerykanie zaliczali do broni ofensywnej, a których Chruszczow nie zamierzał wycofywać. W związku z tym blokada wyspy wciąż trwała.
W końcu jednak, pod wpływem nacisków Kennedy’ego, radziecki przywódca zgodził
się wycofać bombowce w ciągu miesiąca. W odpowiedzi na to, 20 listopada 1962 roku,
amerykański prezydent ogłosił zniesienie blokady morskiej Kuby i odwołał okręty wojenne
z Karaibów. Z Florydy wycofano skoncentrowane tam wojsko i lotnictwo. Zdemobilizowano także powołanych na czas kryzysu rezerwistów oraz wycofano dodatkowe posiłki wojsk
z bazy z Guantanamo. Jednocześnie prezydent Kennedy zapewnił, że Stany Zjednoczone
nie dokonają inwazji na Kubę73. Także Związek Radziecki odwołał stan pogotowia w swoich siłach zbrojnych74. Dnia 7 stycznia 1963 roku przedstawiciel radziecki Wasilij Kuzniecow i amerykański ambasador przy ONZ, Adlai Stevenson, wystosowali wspólne pismo
do U Thanta, w którym poinformowano sekretarza generalnego, iż obie strony doszły do
porozumienia w sprawie zakończenia kryzysu kubańskiego.
Kryzys kubański zakończył się nie jakimś wyraźnym zwycięstwem którejś ze stron,
ale kompromisem i ustępstwami. Na pewno moralne zwycięstwo odniósł Kennedy. Przez
cały czas trwania kryzysu zachowywał się spokojnie i od początku konsekwentnie dążył
do pokojowego rozwiązania problemu. Nawet za cenę złożenia obietnicy, że Amerykanie
nigdy nie dokonają inwazji na Kubę. Postępując tak a nie inaczej, prezydent umocnił swoją
pozycję, zarówno w amerykańskim społeczeństwie, jak i na arenie międzynarodowej.
Zakładając, że priorytetem Chruszczowa było zapewnienie przetrwania komunistycznej dyktaturze na Kubie, można tu mówić o jego zwycięstwie. Castro pozostawał u władzy
przez następne kilkadziesiąt lat; przeżył zarówno Kennedy’ego, jak i Chruszczowa, a nawet
nie zaszkodził mu rozpad Związku Radzieckiego 30 lat później. Za swój sukces – choć
bardziej symboliczny – premier ZSRR uznał obietnicę wycofania rakiet z Turcji, (mimo że
nie było to zagwarantowane w oficjalnych dokumentach). W przypadku rakiet był to chyba
70 R. Kennedy, op.cit., s. 78.
71 Prezydent Kennedy do przewodniczącego Chruszczowa, 28 października 1962 roku, [w:] R. Kennedy, op.cit., s. 138-139 oraz Oświadczenie prezydenta Kennedy’ego w związku z listem przewodniczącego
Chruszczowa, 28 października 1962 roku, [w:] Ibidem, s. 137.
72 N. S. Chruszczow, W walce o pokój i socjalizm. Wybór przemówień i artykułów z lat 1956-1963, Warszawa 1964, s. 589.
73 Oświadczenie prezydenta Kennedy’ego na temat Kuby z 20 listopada 1962 roku, w: R. Kennedy, op.cit.,
s. 141-142.
74 N. S. Chruszczow, op.cit., s. 589-590.
33
jednak sukces połowiczny, a może i nawet, patrząc z drugiej strony, porażka. Za cichą zgodę usunięcia niewiele wartych militarnie „Jupiterów”, musiał wycofać z Kuby całą radziecką broń ofensywną. Chruszczow doskonale zdawał sobie sprawę, że nie po to posyłał w tak
wielkiej tajemnicy rakiety na wyspę na drugi koniec świata, żeby je zaraz zabrać z powrotem. Na dodatek wyglądało to tak, że zabrał rakiety, a nie dostał nic w zamian, gdyż należy
pamiętać, że opinia publiczna nie wiedziała o obietnicy Amerykanów na temat wycofania
rakiet z Turcji. Jednak przed rodakami musiał robić dobrą minę do złej gry. Mimo to, upokorzenie jakiego doznał ze strony USA, znacznie osłabiło jego pozycję w ZSRR i sprawiło,
że jesienią 1964 roku utracił stanowisko na rzecz Leonida Breżniewa.
Natomiast Castro był wściekły na Chruszczowa za to, że ten zmusił go do przyjęcia rakiet, a potem za jego plecami dogadał się z Jankesami i wycofał je tak szybko, jak tylko się
dało. Kubański premier postanowił od tej pory prowadzić bardziej samodzielną politykę
zagraniczną i mniej ufać Sowietom.
Najważniejszą rolę odegrał jednak strach przed zagładą, podzielany przez obie strony,
jak również strach przed wzajemnym niezrozumieniem się, co w konsekwencji również prowadziło do zagłady. Swego czasu na szczycie w Wiedniu 3 i 4 czerwca 1961 roku, Kennedy
przestrzegał przed groźbą niezrozumienia, co wtedy zostało wyśmiane przez Chruszczowa.
Jednak zbyt wolna wymiana korespondencji podczas dramatycznych momentów kryzysu
mogła doprowadzić do tragedii. Postanowiono temu zapobiec. Aby w przyszłości uniknąć
nieporozumień w sprawach kryzysowych, 20 czerwca 1963 roku, Waszyngton i Moskwa
założyły tzw. „gorącą linię”, która łączyła telefonicznie Biały Dom i Kreml75. Nie chciano
dopuścić w przyszłości do sytuacji, w której jakiekolwiek działanie jednej strony zostanie
źle zinterpretowane przez drugą stronę, a tym samym stanie się zarzewiem wojny. „Gorąca
linia” dawała możliwość szybkiej weryfikacji ewentualnych wątpliwości. Kryzys kubański
dobitnie pokazał, że w decydujących momentach czas odgrywa najważniejszą rolę.
Zimna wojna była jątrzona nie tyle nawet przez nienawiść, co przez strach przed nieznanym. Zarówno blok kapitalistyczny, jak i socjalistyczny, odnosiły się do siebie z ogromną nieufnością. Uważały, że dzieli je wszystko, a nie łączy nic. Wydarzenia z października
1962 roku niewątpliwie zweryfikowały ten pogląd. Uświadomiły obu stronom, że mimo
wyznawania nieco odmiennych wartości, tak naprawdę w fundamentalnych sprawach, niczym się od siebie nie różnią. Jedną z tych kwestii był pokój jako cel nadrzędny, a zaistniałe
spory ukazały granice, których nie wolno przekroczyć, aby ten cel nie został zaprzepaszczony. Dzięki temu, Stany Zjednoczone i Związek Radziecki nie dopuściły już więcej do
sytuacji, która mogłaby zagrozić pokojowi na świecie.
75 Memorandum of Understanding Between the United States of America and the Union of Soviet Socialist Republics Regarding the Establishment of a Direct Communication Link; June 20, 1963. www.yale.edu/
lawweb/avalon/diplomacy/soviet/sov003.htm, z dnia 13.05.2008.
34
Ag nie szk a Kandzia
ANZUS – Pakt Bezpieczeństwa Pacyfiku. Geneza, rozwój… rozpad? Do czego Australii potrzebny jest ANZUS?
Nie ma wątpliwości, że Pakt Bezpieczeństwa Pacyfiku jest paktem asymetrycznym,
z wyraźną przewagą Stanów Zjednoczonych. Przez lata nie brakowało kontrowersji, konfliktów, a nawet wykluczeń. Jednak prawie 60 lat istnienia porozumienia pokazało, że dla
Australii jest ono jednym z najważniejszych obszarów współpracy międzynarodowej, a dla
USA skutecznym narzędziem prowadzenia polityki regionalnej. Zbieżne interesy strategiczne obu państw powodują, że korzyści z paktu są dwustronne. Zarys historii ANZUS oraz zasadność istnienia sojuszu dla polityki australijskiej jest tematem tego właśnie
artykułu.
Tuż po zakończeniu II wojny światowej Stany Zjednoczone przystąpiły do tworzenia
polityczno-wojskowych paktów i porozumień w różnych częściach globu. Cel był prosty:
zbudowanie dominacji nad światem zgodnie z koncepcją Pax Americana1. Należało więc
podporządkować większość państw kapitalistycznych świata zachodniego, aby ograniczyć
możliwości rozwoju i działania Związku Radzieckiego oraz innych państw socjalistycznych i komunistycznych. Do wielkiego bloku amerykańskiego zamierzano włączyć także
rozwijające się państwa trzeciego świata oraz młode państwa powstałe w wyniku działania ruchów narodowowyzwoleńczych i rewolucyjnych. Pakty wojskowe i polityczne miały więc stworzyć realne granice wpływów USA, okrążając nimi ZSRR i państwa Europy
Środkowo-Wschodniej. Podobnymi działaniami zostały objęte również tereny Azji Południowo-Wschodniej oraz strefy Oceanu Spokojnego i Indyjskiego, choć tutaj próbowano
nieco ograniczać wpływy amerykańskie (w 1944 roku w Canberze podpisano traktat, na
mocy którego Australia i Nowa Zelandia ogłosiły swoje specjalne strefy wpływów na Południowym Pacyfiku). W 1949 roku prezydent Filipin pod silnym wpływem polityków amerykańskich, zaproponował utworzenie jednego „paktu Pacyfi ku”. Projekt przepadł, głównie dlatego, że zainteresowali się nim jedynie azjatyccy sojusznicy amerykańscy, a nie jak
pierwotnie zakładano, większość państw regionu. USA wykorzystywały również ówczesną
słabość Wielkiej Brytanii, zaangażowanej w procesy dekolonizacyjne. Państwa Commonwealthu zgodnie z deklaracją londyńską z 1949 roku stały się „swobodnie stowarzyszonymi niepodległymi członkami”, a nie, jak dotąd, „członkami podległymi Koronie Brytyjskiej”2. Pojęcie „dominium brytyjskiego” przestało formalnie obowiązywać. Tym samym
państwa Oceanii oraz „azjatyckie dominia” – Indie, Pakistan i Cejlon mogły skorzystać ze
swobody prowadzenia polityki zagranicznej. W zamian za podporządkowanie koncepcji
amerykańskiej polityki na obszarze Azji Południowo-Wschodniej, w 1950 roku USA podpisały umowy o pomocy gospodarczej i techniczno-technologicznej z Birmą, Filipinami,
1
Koncepcja relatywnego pokoju, realizowana przez Stany Zjednoczone w świecie zachodnim po zakończeniu II wojny światowej, zakładająca dominację militarną i ekonomiczną USA nad światem.
2 W. Olszewski, Historia Australii, Wrocław 1997, s. 258.
35
Indonezją, Kambodżą i Laosem3. Porażką zakończyła się jednak kolejna próba zbudowania
szerszego paktu współpracy gospodarczej, społecznej i kulturalnej.
Wobec zwycięstwa komunizmu w Chinach, szalejącej wojny koreańskiej oraz wyżej
wymienionych porażek negocjacyjnych, chcąc zbudować sieć powiązań logistycznych
i wywiadowczych, USA musiały zmienić taktykę pozyskiwania i utrwalania sojuszy w regionie. Postanowiono o podpisywaniu dwustronnych umów o „wzajemnym zagwarantowaniu bezpieczeństwa”4. Takie porozumienia zawarto wówczas z Filipinami (30 sierpnia
1951) i Japonią (8 września 1951, chcąc normalizować stosunki z tym krajem podczas wojny koreańskiej) oraz Koreą Południową (1 października 1953). Podpisaniu traktatu pokojowego z Japonią sprzeciwiały się Australia i Nowa Zelandia. Oba kraje obawiały się
znacznego wzrostu potęgi militarnej Japończyków. Podpis rządu australijskiego był jednak
nieodzowny na amerykańsko-japońskim porozumieniu. W obliczu ponownego uzbrojenia japońskiej armii i ekspansji regionalnej, administracja Harrego Trumana była więc
chętna do poszerzenia gwarancji bezpieczeństwa dla państw Oceanii5. Do udziału w Pakcie miała być początkowa zaproszona także Wielka Brytania, która pierwotnie nie chciała
wyrazić zgody, aby „jej kolonia” stała się silnym graczem i żeby za sprawą Australii Stany Zjednoczone przejęły brytyjskie interesy i wpływy polityczno-gospodarcze w regionie
Oceanu Spokojnego.
1 września 1951 Stany Zjednoczone, Australia i Nowa Zelandia zawarły Pakt Bezpieczeństwa Pacyfiku, który skierowany był głównie przeciwko japońskim zamiarom remilitaryzacji. Podpisany w San Francisco, stał się częścią całego systemu porozumień podpisanych jako dodatek do paktu pokojowego z Japonią.
Skrócona nazwa paktu – ANZUS – pochodzi od pierwszych liter angielskich nazw krajów członkowskich. Porozumienie weszło w życie 29 kwietnia 1952, a zawarte zostało na
czas nieokreślony. Siedzibą sojuszu jest Canberra. Sygnatariuszami Paktu zostali: Percy C.
Spender – ambasador Australii w Stanach Zjednoczonych, Carl A. Berendsen – szef nowozelandzkiej misji dyplomatycznej w Stanach Zjednoczonych oraz ze strony amerykańskiej:
Dean Acheson (sekretarz stanu w administracji Harry’ego Trumana), John Foster Dulles
(dyplomata, doprowadził do sfinalizowania rozmów i podpisania paktu) oraz senatorowie zaangażowani w podpisanie dokumentu – Alexander Wiley z Partii Republikańskiej
i John J. Sparkman z Partii Demokratycznej. W artykule 3. Stwierdzono, że „Strony będą
się wspólnie konsultowały, ilekroć zdaniem którejkolwiek z nich integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron będzie zagrożone
w regionie Pacyfiku”6. Od tej pory Australia i Nowa Zelandia stały się najważniejszymi sojusznikami Stanów Zjednoczonych w regionie i były z USA ściśle powiązane. W preambule
podkreślono, że Stany Zjednoczone podpisały już umowy, na mocy których posiadają swoje siły zbrojne na Filipinach oraz Wyspach Ryukyu, a po wejściu w życie traktatu z Japonią,
będą one także w tym kraju – w celu pomocy w utrzymaniu pokoju i bezpieczeństwa7.
W momencie powstania paktu, jego celem było stworzenie wzajemnych gwarancji bezpieczeństwa w razie agresji na którąkolwiek ze stron oraz zapewnienie pokoju w regionie
3
Z. M. Klepacki, Organizacje międzynarodowe rozwiniętych państw kapitalistycznych, Państwowe
Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1986, s. 308.
4 Ibidem, s. 309.
5 W. Tow, H. Albinski, ANZUS – Alive and Well after Fifty Years, Australian Journal of Politics and
History, t. 48, nr 2, czerwiec 2002, s. 156-157.
6 Pakt Bezpieczeństwa pomiędzy Australią, Nową Zelandią i Stanami Zjednoczonymi, z dnia 1 września 1951 roku.
7 Preambuła do Pakt Bezpieczeństwa pomiędzy Australią, Nową Zelandią i Stanami Zjednoczonymi,
z dnia 1 września 1951 roku.
36
Oceanu Spokojnego. Miał on czuwać nad zachowaniem integralności terytorialnej i niezależności politycznej państw regionu. Kraje członkowskie mogły swobodnie konsultować
się z innymi państwami w celu dokonywania oceny bieżącej sytuacji politycznej i militarnej. Zadaniem sygnatariuszy miało być także podnoszenie ich potencjału militarnego8
i równoważenie sił w stosunku do zasobów przeciwnika. Państwa zrzeszone w ANZUS
i SEATO miały także przeciwdziałać ruchom narodowowyzwoleńczym i ruchom postępowym. Wzorując się na dokumencie założycielskim NATO, pakt stwierdza, że „za zbrojną
napaść na którąkolwiek ze stron uważa się napaść na terytorium lądowe każdej ze Stron
lub na terytorium wysp znajdujących się pod jurysdykcją Strony albo na jej siły zbrojne,
jednostki pływające oraz samoloty”, co w praktyce pozwala na militarne zaangażowanie
Australii i Nowej Zelandii w dowolnym punkcie Oceanu Spokojnego w konflikt zbrojny
„sprokurowany” przez USA9. ANZUS był więc i jest w rzeczywistości porozumieniem bardziej ofensywnym, a mniej obronnym.
Od momentu założenia do częściowego rozpadu głównym organem paktu była Rada,
skupiająca ministrów spraw zagranicznych krajów członkowskich lub ich zastępców, spotykających się na posiedzeniach raz w roku w jednej ze stolic (mogła zbierać się w zależności od potrzeby). Jej podstawową działalnością było konsultowanie stanowisk państw
członkowskich oraz formułowanie zaleceń dotyczących podnoszenia potencjału militarnego10. Wykluczenie z paktu Nowej Zelandii (przez USA) spowodowało, że Rada zbiera się
w ograniczonym składzie ministrów USA i Australii i nazywana jest AUSMIN (Australia-United States Ministerial Consultations). Oprócz Rady, działał również Stały Komitet
Koordynacyjny składający się oficjalnie z wiceministrów spraw zagranicznych. W praktyce jednak byli to ambasadorzy Australii i Nowej Zelandii w Stanach Zjednoczonych oraz
zastępca sekretarza lub wysokiego urzędnika Departamentu Stanu USA11. Przedstawiciele
komitetu zbierali się w Waszyngtonie (zwykle w nieregularnych odstępach czasowych) na
specjalnych naradach dotyczących bezpieczeństwa regionu Pacyfi ku oraz wydarzeń na
arenie międzynarodowej. Komitet Wojskowy składał się z przedstawicieli sztabów generalnych państw, akredytowanych przy Radzie ANZUS. Zbierali się w razie konieczności
na zlecenie rządów państw członkowskich. Spełniali funkcje doradcze podczas posiedzeń
Rady. W 1986 roku Zbigniew Klepacki pisał: „rozważają i przedstawiają sztabom generalnym środki, jakie należy podjąć celu wzmocnienia potencjału militarnego tych państw,
przedkładają Radzie rezolucje zaaprobowane przez szefów sztabów w tej kwestii”12. Odsunięcie Nowej Zelandii spowodowało, że wymienione wyżej organy nie działają już w pierwotnej formie, ale wciąż funkcjonują w ograniczonym zakresie. ANZUS nie ma oddzielnego personelu, ani budżetu. Wszystkie kwestie finansowe pokrywane są przez państwo
organizujące spotkanie. Sprawy administracyjne załatwiane są drogą korespondencyjną
przed sesjami.
Przez pierwsze 25 lat swojego istnienia ANZUS nie odgrywał większej roli, będąc niejako grupą roboczą przy SEATO13 – Organizacji Paktu Azji Południowo-Wschodniej. ANZUS realizował jedynie politykę zaplanowaną na posiedzeniach SEATO. Mimo początkowych oporów polityków amerykańskich przed konsultowaniem decyzji z australijskimi
8
9
10
11
12
Z. M. Doliwa-Klepacki, Encyklopedia organizacji międzynarodowych, Warszawa 1997, s. 489.
Z. M. Klepacki, Organizacje międzynarodowe…, s. 323.
Ibidem, s. 321.
Ibidem, s. 321-322.
Z. M. Klepacki, Organizacje międzynarodowe rozwiniętych państw kapitalistycznych, PWN, Warszawa 1986, s. 322.
13 Państwa-sygnatariusze ANZUS były także członkami SEATO.
37
i nowozelandzkimi doradcami, sojusz intensywnie koordynował prace i działania podczas
zimnej wojny. Wspólne dążenia do nierozprzestrzeniania się komunizmu w czasie zimnej
wojny zaowocowały bardzo silną współpracą państw w Korei i Wietnamu. Działania wojsk
australijskich podczas wojny koreańskiej utwierdziły polityków amerykańskich w przekonaniu, że ANZUS był dobrą inwestycją14. W 1950 Australia wysłała do Korei 3. Batalion
Royal Australian Regiment, a Royal Australian Navy zaangażowała w konflikt dziewięć
statków: lotniskowiec „Sydney”, niszczyciele „Bataan”, „Warramung”, „ANZAC” i „Tobruk” i fregaty „Murchison”, Shoalhaven”, „Condamine” i „Culgoa”15. Australijskie oddziały brały udział w dwóch najważniejszych bitwach 1951 roku (pod Kapyong i w zakolu
rzeki Imjin). Walki te pomogły poskromić chińską ofensywę i zapobiec przełamaniu sił
ONZ. Australijska armia stacjonowała w Korei do 1957 roku.
Zdobyte tam doświadczenia oraz prowadzenie długoletnich walk z partyzantką komunistyczną na Malajach, a później na Borneo stało się nieodzowne podczas rozpoczynającego się konfliktu w Wietnamie. Latem 1962 roku do Wietnamu wysłano 30 żołnierzy
(w tym kilkunastu komandosów ze Special Air Service). Zajmowali się głównie szkoleniem
wojsk w walkach „w dżungli”, nie biorąc w nich bezpośredniego udziału16. „Co prawda
niektórzy wyżsi oficerowie australijscy pragnęli, aby „the TEAM” działał wyłącznie w prowincji Phuoc Tuy, to władze tak amerykańskie jak i sajgońskie stanowczo przeciw temu
protestowały, uznając, że wiedza przekazywana przez doradców jest zbyt cenna i powinni
oni działać na jak najszerszym froncie”17. Sytuacja zmieniła się na początku 1964 roku,
kiedy wojska sajgońskie zaczęły ponosić klęski. Ponad 100 australijskich doradców oraz
kilkuset amerykańskich żołnierzy było obecnych już podczas walk na obszarze od Strefy
Zdemilitaryzowanej po Deltę Mekongu18. Od 1967 roku do działań w Wietnamie włączono samoloty bojowe „Sroki” oraz okręty wojenne Royal Australian Navy19. Udział wojsk
australijskich i nowozelandzkich w tym konflikcie nie miał wielkiego znaczenia dla całej wojny, ale na pewno miał duży wpływ na liczne pomniejsze operacje. Wpłynął też na
wzmocnienie prestiżu Australii w regionie.
Na początku lat 70-tych zaczęto krytykować ingerencję i prowadzenie azjatyckiej polityki regionalnej przez USA. Z członkowstwa w SEATO najpierw zrezygnował Pakistan
(1973), potem Francja (1974), wobec czego zdecydowano, że dalsze istnienie paktu jest bezzasadne i organizację rozwiązano w Bangkoku w 1977 roku. W tym samy czasie trwały
też zaciekłe spory pomiędzy członkami ANZUS. Australia, wspierana przez Nową Zelandię, nie wyrażała zgody na podnoszenie swojego potencjału militarnego, wręcz przeciwnie
14 W. Tow, H. Albinski, ANZUS – Alive and Well after Fifty Years, Australian Journal of Politics and
History, t. 48, nr 2, czerwiec 2002, s. 156-157.
15 Australians in Korea, Australian War Memorial, http://www.awm.gov.au/exhibitions/korea/ausinkorea/ z dnia 20.11.2010.
16 Szkoleniami zajmował się specjalnie utworzony oddział australijskich żołnierzy i doradców – Australia Army Training Team, zwany „the TEAM”, na którego pierwszym dowódcą został pułkownik P.T.
„Ted” Serong. Liczba doradców zmieniała się – osiągając maksimum (227 osób) w 1970 roku. Łącznie,
przez 10 lat istnienia, w AATT działało 992 żołnierzy, z których 33 poległo w czasie walk, a 122 odniosło
rany. Za działalność doradczą odznaczono aż 105 żołnierzy, a 4 z nich „za przykładną odwagę, szczególny akt poświęcenia lub wyjątkowe oddanie obowiązkom w obliczu nieprzyjaciela” otrzymało najwyższe odznaczenie wojenne Imperium Brytyjskiego – Victoria Cross (Kevin Wheatley, Peter Badcoe, Ray
Simpson, Keith Payne – jest jedynym żyjącym Australijczykiem uhonorowanym tym odznaczeniem).
17 P. Taras, Australijczycy w Wietnamie, „Poligon – magazyn miłośników wojsk lądowych”, nr 1/2010,
s. 63.
18 P. Taras, Australijczycy w Wietnamie, „Poligon – magazyn miłośników wojsk lądowych”, nr 1/2010,
s. 63.
19 Ibidem, s. 79.
38
chciała go redukować, co z kolei nie podobało się przedstawicielom USA. Kolejnym punktem spornym stały się decyzje (dotyczące stref działania ANZUS) podejmowane przez
Stany Zjednoczone bez konsultacji z partnerami. Aktywność w sojuszu państw Oceanii
nieco się zmniejszyła20. W 1974 roku, w Wellington, ówczesny premier Nowej Zelandii –
Norman Kirk, zaproponował utworzenie na Południowym Pacyfiku strefy bezatomowej.
Stany Zjednoczone, które na atolu Bikini przeprowadzały wówczas próby jądrowe, stanowczo się temu sprzeciwiły. W organizacji zaczęły ścierać się dwa poglądy. Liberałów, optujących za rozwiązaniem paktu i konserwatystów, popieranych przez USA, propagujących
wzmocnienie funkcjonowania ANZUS w basenie Pacyfi ku. Aby uzmysłowić niezdecydowanym potrzebę istnienia organizacji, w 1976 roku pod nazwą „Kangur II”, przeprowadzono wspólne manewry floty wojennej państw członkowskich, w których udział wzięło
ponad 30 tysięcy żołnierzy21. Do lat 80-tych organizacja nie prowadziła jednak znaczących
działań militarnych.
W lipcu 1984 roku, nowozelandzki premier nowo powołanego rządu Partii Pracy –
David Lange, wprowadził zakaz wpływania na nowozelandzkie wody i zawijania do tamtejszych portów okrętów o napędzie nuklearnym lub wyposażonych w broń atomową.
Obawiał się, że nawet niewielka ilość okrętów wojennych zawijających do portów mogłaby zwrócić uwagę Związku Radzieckiego22. Był gorącym zwolennikiem podpisania paktu
ustanawiającego strefę bezatomową na obszarze Południowego Pacyfiku.
Tabela 1. Liczba statków United States Navy zawijających do portów w Nowej Zelandii
w latach 1967-1984 (w nawiasach liczba statków wyposażonych w broń atomową).
Rok
Liczba statków
Rok
Liczba statków
1967
13
1976
2 (2)
1968
14
1977
9
1969
26
1978
10 (1)
1970
13
1979
12 (1)
1971
18
1980
12 (1)
1972
14
1981
10
1973
7
1982
2 (1)
1974
1
1983
7 (2)
1975
2
1984
8 (1)
Źródło: H. Clark, Disarmament and Arms Control, Report of the Select Committee on
Foreing Affairs and Defence, Wellington 1985, [za:] M. Pugh, The ANZUS Crisis, Nuclear
Visiting and Deterrence, Cambridge University Press 1989, s. 56.
Zakaz ten, niezaprzeczenie wymierzony w USA, stał się początkiem kryzysu w organizacji. Przez dwa kolejne lata nie odbywały się posiedzenia Rady ANZUS, a jedynie konsultacje poszczególnych ministrów AUSMIN. W lutym 1985 roku USA usiłowały zlekceważyć zakaz podczas, gdy niszczyciel „Buchanan” chciał uzyskać zgodę na wpłynięcie do
nowozelandzkiego portu. Stany Zjednoczone ogłosiły także, że od 1986 roku zawieszają
20 Słownik polityki, (red. M. Bankowicz), Warszawa 1996, s. 169.
21 Z. Doliwa-Klepacki, Encyklopedia organizacji międzynarodowych, Warszawa 1997, s. 490.
22 M. Pugh, The ANZUS Crisis, Nuclear Visiting and Deterrence, Cambridge University Press 1989,
s. 56-57.
39
gwarancje bezpieczeństwa dla Nowej Zelandii. Przez jednego sygnatariusza została ona
więc wykluczona z Paktu, ale porozumienia nie zerwano, ponieważ nadal utrzymywane
są bilateralne stosunki Australia – Stany Zjednoczone oraz Australia – Nowa Zelandia.
Zdolność przystosowania się Australii do pogodzenia stanowisk z oboma sojusznikami
(w tak trudnym momencie) uratowała wiarygodność sojuszu. Stany zjednoczone zachowały twarz, a Nowa Zelandia nie wycofała się z porozumienia. Czas trwania sojuszu pozostał
nieograniczony i wciąż obowiązuje roczny okres wypowiedzenia uczestnictwa. Militarystyczna polityka Stanów Zjednoczonych została jednak wyraźnie wyhamowana. Canberra
chciała również wprowadzić zakaz wykonywania prób jądrowych na Pacyfiku, ale rosnące
potęgi nuklearne Indii i Pakistanu skutecznie powstrzymały ją od tego kroku. Zasada nuklearnego odstraszania jest jednak wciąż dla Australii gwarantem bezpieczeństwa. Kryzys
ten spowodował, że, że spotkania AUSMIN stały się regularne i wzmożona została aktywność wojskowa i wywiadu.
W tym samym czasie australijskie społeczeństwo wyrażało poparcie dla istnienia sojuszu. W badaniach przeprowadzonych przez Morgan Gallup Poll opinia publiczna wyraziła przekonanie, że Stany Zjednoczone pomogą Australii na wypadek zagrożenia23. Choć
warto zauważyć, że w latach 1983-1996 rządy premierów Boba Hawke’a i Paula Keatinga
zdecydowanie intensywniej były zaangażowane z rozwiązywanie problemów regionalnych
niż administracja Ronalda Reagana i George’a Busha Seniora.
Zaangażowanie w poszczególne konflikty regionalne umacniało pozycję Australii jako
silnego gracza na arenie międzynarodowej, jednak drugiej strony wpływało negatywnie na stosunki z największym państwem regionu – Chińską Republiką Ludową. Warto
wspomnieć jedynie o trzecim kryzysie tajwańskim, podczas którego rząd Johna Howarda
zachęcał Chińczyków do powściągliwości i wspierał wdrażanie Siódmej Floty Amerykańskiej (Chiny wstrzymały wówczas na rok kontakty dyplomatyczne). W przypadku ponownego zaostrzenia konfliktu tajwańskiego, USA mogą zażądać od rządu australijskiego intensywnego zaangażowania się w spór24. Decyzja rządu w Canberze będzie tu niezmierne
istotna. Odmowa wsparcia stanowiłaby ewidentny przejaw słabości polityki regionalnej
USA. Pakt ANZUS zapewne przestałby istnieć. Ponowny sprzeciw wobec Chin zachwiałby
stosunkami gospodarczymi z tym krajem25, a na to Australia w dobie kryzysu pozwolić
sobie nie może. Trudno sobie jednak wyobrazić sytuację, w której ani Australia, ani Stany
Zjednoczone nie zareagowałyby na tak rażącą destabilizację ładu regionalnego.
W czasie operacji w Timorze Wschodnim w 1999 roku premier John Howard stwierdził, że Australia mogłaby w regionie Pacyfiku odgrywać rolę „zastępcy szeryfa”. Duże
znaczenie wojsk australijskich dla operacji w Indonezji podkreślił również w 2001 roku
Colin Powell w wystąpieniu przed senacką komisją spraw zagranicznych26. Konflikt ten
pokazał ponadto, że współpraca australisko-amerykańska nie opiera się jedynie na po23 Zob. S. Loosley, A Matter of Political Culture, [w:] W.T.Tow, Australian-American Relations: Looking
Toward the Next Century, Melbourne 1998, [za:] W. Tow, H. Albinski, ANZUS – Alive and Well after Fifty
Years, Australian Journal of Politics and History, t. 48, nr 2, czerwiec 2002, s. 160.
24 Alexander Downer – minister spaw zagranicznych w rządzie Johna Howarda, w 2004 roku próbował na nowo interpretować postanowienia sojuszu ANZUS. Podczas wizyty w Chinach zapowiedział, że
Australia zareaguje, jeśli zbrojnie zostanie zaatakowana kontynentalna część Stanów Zjednoczonych.
Departament Stanu USA natychmiast zareagował na te słowa przypominając, że terytorium Stanów
Zjednoczonych to również pokłady statków pływających po Pacyfi ku.
25 Chiny od 2010 roku są najważniejszym partnerem handlowym Australii.
26 Zob. Przedruk wystąpienia C. Powell, U.S. Looks to Its Allies for Stability in Asia and the Pacific, The
New York Times, 27.01.2001, [za:] http://www.nytimes.com/2001/01/27/opinion/27iht-edcolin.t.html
z dnia 20.11.2010
40
stanowieniach paktu. Bowiem, ani terytorium Australii, ani Stanów Zjednoczonych nie
zostało w tym przypadku naruszone, a mimo to oba kraje rozpoczęły działania. Australia
bardziej jednak walczy o swoją samodzielność, niż zależność.
„Sydney Statement”, wydany pod koniec 1996 roku przez ministrów Australii i USA
(AUSMIN) potwierdził pozimnowojenną orientację sojuszu, którego celem stało się
„przyczynianie się do rozwoju regionalnego w dziedzinie bezpieczeństwa, które sprzyja
demokracji, rozwoju gospodarczego i dobrobytu i stabilności strategicznej"27. Dzisiaj, najważniejszymi działaniami w regionie są walka z międzynarodowym terroryzmem oraz
zabieganie o przestrzeganie praw człowieka. Poddano weryfikacji główne zadania Paktu
ANZUS. Wśród nich znalazły się:
1. promocja demokracji i dobrobytu gospodarczego w regionie Pacyfiku,
2. wykluczanie użycia siły w sporach międzynarodowych,
3. zapobieganie proliferacji broni masowego rażenia,
4. wspieranie współpracy regionalnej w dziedzinie bezpieczeństwa.
W latach 90-tych wspólnie popierano demokratyzację na Tajwanie i Filipinach, w Korei
Południowej, Tajlandii i Indonezji. Nie brakowało jednak różnic. Australia opowiadała
się za demokratyzacją w stylu azjatyckim, z uwzględnieniem specyficznych wartości regionalnych. Stawiała, w pierwszej kolejności, na promowanie liberalnej wymiany handlowej pomiędzy krajami. W ten sposób wzmocniono też dialog z Chinami – kwestie praw
człowieka i demokratyzacji wplatano w rozmowy o stosunkach gospodarczych. Nie ma
wątpliwości, że Stany Zjednoczone biorą przykład z Australii w kwestiach dotyczących
„postępowania” z państwami azjatyckimi. Kiedy w latach 1993-1994 Korea Północna zapragnęła stać się potęgą nuklearną, australijska dyplomacja doprowadziła do nie zastosowania bezpośrednich represji amerykańskich, zgodnie ze strategią ograniczania użycia
siły, jako arbitra w sporach regionalnych. Zapobiegła atakom powietrznym na to państwo
i na pewno zapobiegła kolejnemu konfliktowi.
Najważniejszymi czynnikami, które spajają sojuszników paktu jest pragnienie pokoju
i stabilizacji politycznej Azji (oparta w pierwszym okresie na wspólnej walce przeciwko
Japonii w czasie II wojny światowej). Faktyczne wspólne działania obu państw doprowadziły do podpisania porozumienia na długie lata. William Tow i Henry Abinski uważają,
że pamięć o tej współpracy oraz postrzeganie Australii i Nowej Zelandii jako wartościowych członków wspólnoty państw zachodnich (skierowanej przeciwko blokowi sowieckiemu) jest podstawą dzisiejszej działalności USA w regionie Azji Południowo-Wschodniej28.
Podobieństwo kultury, języka, liberalnych wartości demokratycznych, a nawet systemu
prawnego powoduje, że sojusz nie jest sztuczny ani wymuszony. Zachodnie wartości polityczne (solidarność ideologiczna) i wspólna tożsamość29 stanowią dzisiaj najtrwalsze spoiwo porozumienia i nawet konflikty z lat 70-tych i 80-tych nie były w stanie go naruszyć.
Dzięki tak istotnym czynnikom, które konsolidują sojuszników, łatwiej walczyć z ewentualnymi zagrożeniami zewnętrznymi. Po atakach na World Trade Center we wrześniu
2001 roku, w których zginęło 11. obywateli Związku Australijskiego, rząd Johna Howarda
na podstawie artykułu 4. paktu zapewnił o solidarności i wsparciu dla USA w „wojnie
27 Sydney Statement – Joint Security Declaration, Australia – United States: A Strategic Partnership for
the Twenty-First Century, Australian Department of Foreign Affairs (DFAT), http://www.dfat.gov.au/
geo/us/ausmin/sydney_statement.html z dnia 20.11.2010.
28 Australia popierała obecność wojsk USA w Azji Południowo-Wschodniej, na Zachodnim Pacyfi ku
I w rejonie Oceanu Indyjskiego. Zob. W. Tow, H. Albinski, ANZUS – Alive and Well after Fifty Years,
Australian Journal of Politics and History, t. 48, nr 2, czerwiec 2002, s. 162-163.
29 S. M. Walt, Why Alliances Endure or Collpase?, Survival 39, nr 1, 1997, s. 168-170.
41
z terroryzmem”. Sojusz nie okazał się być fikcyjny, a Australia stała się być odpowiedzialnym partnerem. Zapowiedziano udzielenie natychmiastowej pomocy w postaci dowódców i doradztwa wojskowego, ale także w formie zaangażowania w ewentualny konflikt
zbrojny. Bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych ma bowiem wpływ na poczucie bezpieczeństwa globalnego i regionalnego. Australia wysłała do Iraku 2000 żołnierzy (Operation
Falconer) oraz okręty RAN. Dość szybko jednak kontyngenty zaczęto zmniejszać – do 850
żołnierzy w 2005 roku i do 300 w 2008 (spowodowane było to głównie naciskami ze strony
opozycji i społeczeństwa australijskiego. Głównym zadaniem żołnierzy z Antypodów była
stabilizacja kraju i prowadzenie szkoleń w nowej irackiej armii. Także Afganistanie Australijscy żołnierze zajmowali się szkoleniem sił afgańskich w Uruzgan na południu kraju.
Minister Obrony Australii – John Faulkner nie zgodził się jedna, by armia australijska
przejęła dowodzenie w strefie NATO w Uruzgan. 1,5-tysięczny kontyngent miał zostać wycofany w 2009 roku, ostatecznie do tego nie doszło. Australijczycy nie zgodzili się jednak
na powiększenie sił zbrojnych, czego oczekiwali Amerykanie.
Wydarzenia z 9 września spowodowały nie tylko ponowne zacieśnienie współpracy pomiędzy Australią i Stanami Zjednoczonymi, ale do gry wkroczyła ponownie także Nowa
Zelandia. Do Afganistanu wysłała mały kontyngent sił specjalnych. Nie zmieniło to jednak
faktu, że niepokój dotyczący amerykańskiej potęgi nie osłabł.
Z okazji 50. rocznicy istnienia paktu, ówczesny Minister Obrony Australii – Peter Reith stwierdził, że najbardziej charakterystyczna dla Paktu jest „łatwość i otwartość z jaką
sojusznicy dzielą wartości, perspektywy i różnice”30. Różnice te, co warto podkreślić, nie
dotyczą zasadności podejmowania działań w regionie, ale sposobów rozwiązywania niektórych kwestii. A najważniejsze wyzwania, które stoją przed sojusznikami (w tym Nową
Zelandią) to:
– zagrożenia terrorystyczne,
– nierozwiązany konflikt na Półwyspie Koreańskim,
– niestabilna sytuacja w Cieśninie Tajwańskiej,
– rosnąca rola Chin w regionie,
– brak stabilności politycznej małych wysp na Pacyfi ku,
– nielegalni uchodźcy,
– handel narkotykami,
– piractwo morskie.
ANZUS ewoluował wraz ze zmianami zachodzącymi na arenie międzynarodowej.
Z paktu wymierzonego przeciwko państwom komunistycznym przekształcił się w porozumienie, którego celem jest wymiana informacji logistycznych i wywiadowczych, dążąc
do zminimalizowania zagrożenia tetrystycznego w obszarze Azji Południowo-Wschodniej
i Pacyfiku. Asymetryczność porozumienia, wywołuje liczne napięcia. Australijscy przeciwnicy paktu wciąż utrzymują, że interesy jednego państwa mają zdecydowanie nadrzędne znaczenie wobec interesów pozostałych sojuszników (nawet biorąc pod uwagę ponowne
zaangażowanie Nowej Zelandii), a Australia, oferując Ameryce swą pomoc, naraziła na
szwank własną suwerenność. Zależność taka prowadzić mogłaby, według nich, do zaangażowania w konflikty, których poniosłaby więcej strat niż odniosła korzyści. Oprócz tego,
uzależnienie od USA może zrazić do Australii inne państwa. Amerykańscy sceptycy mówią zaś o minimalnych środkach „włożonych” do tego porozumienia przez pozostałe państwa, a wielkich korzyściach, jakie chciały z tego paktu osiągnąć i osiągnęły. Podkreśla się
30 P. Reith, The U.S.-Australian Alliance in an East Asian Context, wystąpienie podczas Konferencji
ANZUS na Uniwersytecie w Sydney, [za:] http://www.australianpolitics.com/foreign/anzus/01-0630reith.shtml z dnia 20.10.2010.
42
przede wszystkim, że rząd australijski wydał zgodę na rozmieszczenie zaledwie 8 tysięcy
żołnierzy w wojnie w Wietnamie (w tym samym czasie, kiedy Korea Południowa zaproponowała wsparcie 50 tysięcy swoich żołnierzy), a na wojnie zginęło „zaledwie” 500 żołnierzy australijskich. Australia mogła natomiast korzystać z najbardziej zaawansowanych
technologii obronnych podczas działań w Pine Gap, Nurrungar and North West Cape31,
poznawać sztukę wywiadu wojskowego oraz zdobywać i udoskonalać broń. W lipcu 2000
roku Australia i Stany Zjednoczone podpisały Deklarację o Wzmocnionej Współpracy
w Dziedzinie Wyposażenia Obronnego i Przemysłu Zbrojeniowego w celu wzmożenia
współpracy w badaniach i produkcji broni32. Obok Wielkiej Brytanii, Australia stała się
jedynym państwem zwolnionym ze specjalnych mechanizmów regulujący zakup broni
i transfer technologii. Australia także dzisiaj może liczyć na szczególne względy wśród
amerykańskich polityków. Każdego roku prowadzone są wspólne ćwiczenia wojskowe.
Około 80 Amerykanów działa w strukturach Australian Defence Force i tyle samo Australijczyków w armii USA33. Warto jednak podkreślić, że nie tylko Australia stała się beneficjentem pomocy w tym regionie. Zyskały również Japonia i Korea Południowa. Dla większości obserwatorów sojusz był i jest wyrazem dobrych stosunków międzypaństwowych
oraz dynamicznych i pozytywnych przemian.
Mimo wielu głosów sprzeciwu, ANZUS, z całą pewnością, stanowi swego rodzaju parasol ochronny nad stosunkami australijsko – amerykańskimi i przyczynił się do zwiększenia poczucia bezpieczeństwa i pewności Australii w regionie. Dzięki szkoleniom wraz
z wojskami amerykańskimi jest ona w stanie utrzymać znaczną przewagę technologiczną i taktyczną wśród państw Azji Wschodniej i Pacyfi ku i, co bardzo ważne, ma możliwość kontrolowania amerykańskiego procesu decyzyjnego w tym regionie. Na pewno,
przyszłość ANZUS zależy głównie od współpracy australijsko-chińskiej. Chiny stając się
największym handlowym partnerem Australii zagrażają też strategicznej pozycji USA
w tym regionie. Nic nie wskazuje jednak na to, by Australia zrezygnowała z partnerstwa
strategicznego USA na rzecz Chin. Tym bardziej, że ma dzisiaj niezwykle uprzywilejowaną pozycję, jako jedyny znaczący pośrednik między Pekinem a Waszyngtonem. Australia
nie jest w stanie przeciwstawić się amerykańskiej polityce, ale może jak najdłużej wykorzystywać swoje korzystne położenie geopolityczne. Ani Stanom Zjednoczonym, ani tym
bardziej Australii nie opłaca się więc z tego sojuszu rezygnować.
31 W. Tow, H. Albinski, ANZUS – Alive and Well after Fifty Years, Australian Journal of Politics and
History, t. 48, nr 2, czerwiec 2002, s. 158-159.
32 Zob. Statement of Principles for Enhanced Cooperation in Matters of Defense Equipment and Industry, http://www.minister.defence.gov.au/Mooretpl.cfm?CurrentId=179, z dnia 20.11.2010.
33 E. W. Gnehm, ANZUS: the alliance through American eses, Australian Journal of International Affairs, nr 2, czerwiec 2001, s. 163.
43
Szymon Kołodziej
Strategie funkcjonowania imigrantów muzułmańskich
we Francji
Tożsamość nigdy nie jest skończonym projektem, lecz jest raczej nieustannym procesem. Co więcej, należy podkreślić, że autoidentyfikacja ma charakter wielowymiarowy,
konstruujemy wiele tożsamości, które są dynamiczne, gdyż stanowią wynik relacji, jakie
jednostka buduje w społeczeństwie. Dlatego kształt tożsamości jest zależny od otoczenia
kulturowego i środowiska społecznego1. Analiza funkcjonowania muzułmańskiej mniejszości kulturowej na terytorium Francji jest niemożliwa bez uwzględniania dwóch podstawowych zmiennych: tożsamości narodowej obywateli kraju przyjmującego oraz percepcji
i otwartości islamu2 na komunikowanie międzykulturowe. Jak się wydaje, dopiero synteza wyżej wymienionych składników precyzuje specyfikę wielokulturowego środowiska
politycznego.
Kulturowy aspekt kształtowania tożsamości wpływa na decyzje jednostki, jak również
na sposób postrzegania rzeczywistości, które są skorelowane z kręgiem aksjonormatywnym obcej kultury. Wówczas zasadniczej zmianie podlega proces socjalizacji, do pewnego stopnia normowany przez instytucje3. Zbadanie zakresu regulacji polityki państwowej i zdolności jej adaptacji do warunków wieloetniczności jest wprost proporcjonalne do
stopnia asymilacji lub integracji grup społecznych funkcjonujących w ramach organizmu
państwowego.
Jerzy Mikułowski-Pomorski zwraca uwagę, że w procesie komunikowania skuteczność
przekazu, czyli komunikatywność zależy od form komunikacji4. W małych grupach i na
poziomie jednostek formy te zostają ustalone, a następnie podlegają kodyfi kacji. Proces
ten opiera się na doświadczeniu i znajomości tak zwanych artefaktów kulturowych, a więc
wytworów, sposobów postępowania i idei, które kształtują sposób i formy komunikacji.
Niemniej tam, gdzie doświadczenie w komunikowaniu między reprezentantami różnych
1
Zob. N. J. Martin, T. K. Nakayama, Intercultural Communication in Contexts, wyd. 2, Mayfield Publishing Co., Mountain View 2000.
2 Islam jest nie tylko religią, lecz nade wszystko – wyznacznikiem tożsamości kulturowej; określa afiliacje
grupowe i odniesienia przestrzenne (pochodzeniowe) oraz czasowe. Kwestie te stają się szczególnie ważne
w czasie kryzysów oraz napięć i kierują się własną dynamiką w tym sensie, że odchodzenie od praktykowania islamu jako kultu religijnego nie oznacza odchodzenia od islamu jako tożsamości kulturowej, (za:)
J. Zdanowski: Muzułmanie we Francji, [w:] Muzułmanie w Europie (red. A. Parzymies), Wydawnictwo
Akademickie DIALOG, Warszawa 2005, s. 446.
3 Benedetto Vecchi w korespondencyjnej rozmowie z Zygmuntem Baumanem wyraża przekonanie, że
mówimy dziś o tożsamości z powodu załamania się owych instytucji, przez wiele lat konstruujących – by
przywołać jedno ze słynnych określeń Georga Simmela – przesłanki, na których zbudowano współczesne
społeczeństwo, [w:] Bauman Z.: Tożsamość. Rozmowy z Benedetto Vecchim, przeł. J. Łaszcz, Gdańskie
Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2007, s. 10.
4 J. Mikułowski-Pomorski, Jak narody porozumiewają się ze sobą w komunikacji międzykulturowej
i komunikowaniu medialnym, Kraków 2007, s. 23.
45
kultur jest niewielkie, decydentami w poszukiwaniu form stają się instytucje, które mają
ambicje kształtowania obywatelskości jednostek.
Fundamentalne pytanie dotyczy sposobu prowadzenia polityki kulturalnej przez państwo narodowe. Jaki wpływ ma spotkanie międzykulturowe na zmianę tożsamości narodowej, a jaki na zmianę tożsamości kulturowej określonej mniejszości?
Wykres 1. Szacowana liczebność imigrantów muzułmańskich we Francji
w latach 1999-2010.
II POKOLENIE
2010 r.
ok. 5,5 mln.
1999 r.
1,2 mln.
III POKOLENIE
2005 r.
5-6 mln.
2008 r.
5,0-5,2 mln.
Źródło: Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych Francuskiego Instytutu Badań Demograficznych oraz publikacji prasowych.
Odpowiednim studium przypadku wydaje się kwestia funkcjonowania imigrantów
muzułmańskich we Francji, a w szczególności pytanie, czy mniejszość etniczna wyznająca
islam podlega procesom asymilacji czy też raczej integracji?
Laïcité we Francji
Teza wyjściowa w analizie budowania i kreowania tożsamości kulturowej w dobie globalizacji w interesujący sposób została nakreślona przez Michaela Wieviorkę. Autor uznał,
że procesy globalizacji mają wpływ na dwa aspekty: dezintegrację tradycyjnego stylu życia
i dezintegrację tożsamości narodowej5. Jeżeli uzna się pogląd, że globalizacja wpływa na
5 Zob. M. Wieviorka, Race, Culture, and Society: The French Experience with Muslims, [w:] N. AlSayyad, M. Castells, Muslim Europe or Euro-Islam. Politics, Culture, and Citizenship in the Age of Globalization, Lexington Books, Oxford 2002, s. 131-145.
46
dezintegrację tożsamości kulturowej (choć należy pamiętać, że społeczności lokalne w zależności od stopnia kultywowania własnej tradycji są w stanie lepiej lub gorzej nie poddawać się skutkom procesów globalnych, zachowując unikalną tożsamość regionalną)6, to
za równie prawdziwe, a priori, należy przyjąć, że społeczeństwa wielokulturowe tworzą
się często ze szkodą dla tożsamości narodów autochtonicznych. Analiza mechanizmów
i zasad kreujących funkcjonowanie nacji muzułmańskiej w najbardziej laickim społeczeństwie Europy pozwoli z całą pewnością zweryfikować wyżej nakreślone tezy. Badanie realiów rządzących współczesną Francją zbliży nas do odpowiedzi na pytanie o pomyślność
założeń integracyjnych francuskiej władzy i naświetli zagadnienie asymilacji imigrantów
muzułmańskich we Francji. Najliczniejszą grupę imigrantów we Francji stanowią Arabowie z krajów północno-zachodniej Afryki, w szczególności z Maroka, Algierii i Tunezji.
Wywodzący się z tego rejonu świata islam, określa się mianem maghrebijskiego7.
Uwarunkowania migracyjne
Relacje francusko-afrykańskie w okresie, w którym „czarny kontynent” zamieszkiwali głównie Arabowie, związane są z tradycjami sięgającymi nawet VIII wieku. Jednak
z punktu widzenia analizy stanu obecnego dominujące znaczenie i wpływ na kształt imigracji muzułmańskiej miały lata 30. i 40. XIX wieku. Francja najpierw podbiła Algierię,
zaś pół wieku później ustanowiła protektorat w Maroku. Dekolonizacja w Afryce przyniosła naturalne problemy natury społeczno-gospodarczej krajów okupowanych, ułatwiając tym samym decyzję mieszkańców trzeciego świata (szczególnie tych rodzin, których
sytuacja bytowa była najtrudniejsza) o związaniu planów życiowych z do niedawna jedyną
europejską „opiekunką”. Kolejnym punktem zwrotnym wzajemnych relacji między muzułmanami z Afryki a państwem francuskim była I wojna światowa. Wówczas po stronie
francuskiej walczyło około 100 tysięcy muzułmanów na frontach całego świata8. Zasłużeni
dla Republiki, osiedlają się między innymi w Paryżu, który, dziękując za zasługi i oddanie
funduje muzułmanom pierwszy meczet. Polityka Francji zmienia się w latach 30. XX wieku, kiedy około 200 tysięcy Algierczyków generuje bezrobocie, na co rząd odpowiada blokadami napływu dalszej ludności. Konieczność odbudowy państwa po II wojnie światowej
zmusiła rząd Charlesa de Gaulle’a do bardziej powściągliwego przyjmowania siły roboczej
6
Tarek Mitri – członek Światowej Rady Kościelnej w Genewie, wydaje się, że trafnie diagnozuje skutki
globalizacji w kontekście kreowania tożsamości. Dostrzega, że kiedy państwo staje się agresywne, ludzie
znajdują ochronę w strukturach tradycyjnych wspólnot i tożsamości. Zauważa także, że efekty globalizacji są zaproszeniem do ujednolicenia kulturowego, a wielu wypadkach poszukuje się przychylności
i potwierdzania tradycyjnych tożsamości. Autor dodaje, że stoimy przed paradoksem, gdzie niespotykana jednorodność zaognia poszukiwanie różnic i uznania. (When a state becomes oppressive, people
find protection in traditional community structures and identities for meaning and security. The effects of
globalization leading to greater cultural uniformity invite, in many cases, a search for specificity and favour
a reaffirmation of traditional identities. We are before a paradox where unprecedented homogenization
exacerbates the quest for distinction and recognition), (cyt. za:) T. Mitri, Christians and Muslims: memory,
amity and enmities, [w:] A. Al - Azmeh, E.Fokas, Islam in Europe, Cambridge University Press, New York
2007, s. 31.
7 Na terenie Europy islam jest bardziej zróżnicowany etnicznie i kulturowo. Mamy więc maghrebijski typ
islamu (wywodzący się z Afryki Północnej), o silnych tradycjach walski antykolonialnej. Islam maghrebijski ma bardzo głęboki rys niepodległościowy, wyzwoleńczy i on właśnie odegrał postępową rolę, (cyt. za:)
R. Kapuściński, Rwący nurt historii - zapiski o XX i XXI wieku, Wydawnictwo Znak, Kraków 2007, s. 107.
8 W 1919 roku na terenie Francji przybywało około 10 tysięcy muzułmanów, zaś w 1924 roku – 120
tysięcy, (za:) J.F. Clement, L’islam en France, [w:] B. Etienne, L’islam en France. Islam, état et société, Hachette Littérature, Paryż 1991, s. 97.
47
pochodzenia muzułmańskiego. Niewątpliwie przyczyniła się do tego działalność weryfikacyjna Państwowego Urzędu Imigracyjnego powołanego w l945 roku, na który nałożono
limity ilościowe i jakościowe przyjmowanych osób (robotnicy musieli posiadać pożądane kwalifikacje zawodowe, jak również odznaczać się umiejętnością czytania i pisania).
Lata 60. i 70. obfitują w masowe przyjazdy niewykwalifi kowanych pracowników z okolic
Maroka, Tunezji, Turcji czy Bliskiego Wschodu9. Z lepszym lub gorszym skutkiem rządy
centroprawicowe, których symbolem był Valery Giscard d’Estaing, próbowały nakłonić
imigrantów do wyjazdu z obczyzny, wydzielając między innymi środki finansowe na ten
cel, ograniczając liczbę wydawanych pozwoleń na pracę czy też rozpoczynając deportacje.
Zmieniło się to w 1975 roku, kiedy rozpoczęto akcję „łączenia rodzin”, w wyniku której
młodzi mężczyźni zaczęli sprowadzać swoje żony i dzieci, co wiązało się z ewolucją mentalności rodzin już przebywających na terytorium Republiki. Do 1982 roku nastąpił przyrost populacji żeńskiej z rejonu Maghrebu we Francji10. Co więcej, mają miejsce migracje
zarobkowe i połączone są z adaptacją religijną i tworzeniem meczetów w zakładach pracy.
Gilles Kepel nazywa taką falę „islamem pokoju społecznego”, czego rezultatem było założenie w 1977 roku w Paryżu „Światowej Ligi Muzułmańskiej”11.
W latach 70. i 80. rodzi się we Francji trzecie pokolenie imigrantów. Jest to jednocześnie
czas, w którym do głosu dochodzi w pełni ukształtowane drugie pokolenie, a sen o naturalnej asymilacji pryska wraz ze strajkami robotniczymi i sprawą chusty muzułmańskiej 1989
roku. Reprezentanci drugiego pokolenia, którzy mają obywatelstwo francuskie, domagają
się rozszerzania swoich praw w sektorze publicznym. Podkreśla się, że manifestowanie
swoich przekonań czy też wierzeń religijnych (które są przecież efektem tożsamości muzułmanów) w sferze publicznej jest rzeczą naturalną. Wynikać to może głównie z różnego
charakteru źródeł religijnych w tradycji islamu i chrześcijaństwa. Fazlur Rahman, zwraca
uwagę, że „nauki Koranu są zorientowane praktycznie: dostarczają ludziom wskazówek”12.
To wszystko w konsekwencji, jak zauważa Kadivar13, sprawia, że granica pomiędzy sferą
prywatną i publiczną w islamie zaciera się. Dostrzega to również Ryszard Kapuściński:
„Islam jest niezwykle spójny, przenika wszelkie obszary życia. Trzeba bowiem pamiętać,
że islam to nie tylko wiara, lecz – jak mówią muzułmanie – „wszystko”. Jest więc zwłaszcza
prawem. Prawo islamskie – szariat – drobiazgowo ustala i określa zasady postępowania
muzułmanina, zwłaszcza jego obowiązki wobec Boga, wobec sąsiada (Innego) i wobec sa-
9
Główną przyczyną omawianego napływu imigrantów było zakończenie wojny algierskiej. Szacuje
się, że w okresie tym przez Francję przewinęło się do 600 tysięcy Algierczyków. Taki napływ ludności
świadczy o nieskuteczności PUI.
10 Liczba kobiet w wieku od 20 do 35 lat zwiększyła się w przypadku Algierek o 25%, Tunezyjek o 50%,
zaś Marokanek o 100%. Szacuje się, że w 1982 roku wśród imigrantów muzułmańskich przebywających
na stałe na terenie Republiki aż 44% tej populacji miało mniej niż 17 lat. Wszystkich imigrantów z Maghrebu w tym czasie było ponad 1,5 mln, [w:]I. Kielan-Glińska: Muzułmanie w laickiej Francji (1974-2004).
W kierunku integracji czy separatyzmu?, Wydawnictwo Nomos, Kraków 2009, s. 31-34.
11 G. Kepel, Les banlieues de l’Islam. Naissance d’une religion en France, Editions du Seuil, Paryż 1991,
[w:] Tożsamość i przynależność. O współczesnych przemianach identyfikacji kulturowych w Polsce i w Europie (red. M. Kempy, G. Woroniecka, P. Załęcki), Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2008, s. 62-63,
12 Zob. F. Rahman, The Qur’anic Concept of God, the Uniwerse and Man, [w:] B.S. Turner, Islam. Critical
Concepts in Sociology, T. 1: Islam as Religion and Law, New York: Routlege, London, (za:) op. cit. (red.
M. Kempy, G. Woroniecka, P. Załęcki), s. 51-65.
13 Zob. M. Kadivar: An Introduction to the Public and Private Debate in Islam, Social Research 2 (70),
(za:) op. cit. (red. M. Kempy, G. Woroniecka, P. Załęcki)
48
mego siebie”14. Z kolei w demokracjach zachodnich to, co prywatne, jest mocno oddzielone
od tego, co publiczne. Wówczas rodzą się różnice.
Lata 90. rozpoczęły się od rządów socjalistów zaostrzających politykę migracyjną, zaś
eksplikację ich działań stanowiły słowa Françoisa Mitteranda, który określił „próg tolerancji” na przyjmowanie dalszych imigrantów do 4 milionów obywateli. Rządy prawicy
w 1993 roku pod przywództwem Eduarda Balladura oznaczały „zerową imigrację” realizującą się w braku zgody na przyjmowanie wszystkich, którzy wiązaliby dłuższe plany
z Francją.
W 1999 roku przybysze z Afryki stanowili 40% (1,7 miliona) wszystkich imigrantów we
Francji15. Podaje się, że w 2005 roku na terytorium Republiki przebywało 8,5 mln wszystkich imigrantów i obcokrajowców, nie ma jednak jasnych danych, jaki procent tej liczby
stanowili muzułmanie, a tym bardziej przybysze z rejonu Maghrebu16. Renata Włoch podaje, że w 2008 roku na terenie Republiki żyło do 5 milionów muzułmanów17. Oznacza
to, że od 2004 do 2008 roku do Francji przybyło ich zaledwie milion18. Ograniczenie napływu imigrantów muzułmańskich należy tłumaczyć trzema wydarzeniami, które trwale
zmieniły atmosferę społeczną wokół wyznawców islamu. Należą do nich: zamachy terrorystyczne w Europie, do których przyznali się fanatycy islamscy (w marcu 2004 r. w Madrycie i w lipcu 2005 r. w Londynie19), podkreślenie przez Radę Stanu laickiego charakteru
funkcjonowania Republiki z silnym oddzieleniem tego, co prywatne, od tego, co publiczne, a także uchwalenie w 2004 roku ustawy o zakazie noszenia ostentacyjnych symboli
religijnych w szkołach publicznych. Obecnie ogólną liczbę muzułmańskich mieszkańców
Francji szacować należy na około 5,5 mln.
14 R. Kapuściński: Rwący nurt historii…, s. 110.
15 Wówczas przebywało około 4,3 mln imigrantów na terytorium całej Republiki. W tym 1,2 mln
muzułmanów z rejonu Maghrebu, (za:) Kielan Glińska I.: Muzułmanie w laickiej Francji (1974-2004).
W kierunku integracji czy separatyzmu?, Wydawnictwo Nomos, Kraków 2009, s. 44., Dane te zdają się
uwiarygodniać wyniki Francuskiego Instytutu Badań Demograficznych z tego samego roku, w których
liczba zarejestrowanych imigrantów pochodzenia muzułmańskiego wyniosła 3,65 miliona. Dodając
konwertytów oraz nielegalnych imigrantów, liczba ta z pewnością przekroczyła 4 miliony.
16 Należy podkreślić, że trudności w ocenie skali imigracji maghrebijskiej wynikają przede wszystkim
z upolitycznienia danych w zależności od interesu polityka (np. w 2003 roku Nicolas Sarkozy podał, że
we Francji żyje do 6 mln muzułmanów), a także z nieprecyzyjnych wskaźników pomiaru (niektóre badania jako imigrantów określają zarówno osoby przebywające na stałe na terytorium Francji, jak i tymczasowo) czy też braku pytania o przynależność religijną w spisach powszechnych. Portal Arabia.pl podaje,
że w 2005 roku wśród wszystkich imigrantów muzułmanie stanowili do 5 milionów osób, http://www.
arabia.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=279607&Itemid=2, z dnia 11.05.2010.
17 Zob. R Włoch, „Laïcité nie podlega negocjacjom”? Republikański model integracji muzułmańskich
imigrantów we Francji, [w:] op. cit., (red. M. Kempy, G. Woroniecka, P. Załęcki), s. 51-65. Inne dane
z tego samego roku mówią o 5,2 miliona osób, (za:) A. Rybińska: Francuzi nie z Europy, „Rzeczpospolita”:
http://www.rp.pl/artykul/456523_Francuzi_nie_z_Europy.html z dnia 11.05.2010.
18 Z raportu francuskiej Komisji Praw Człowieka wynika, że w latach 2005-2006 […] nastąpił we Francji wzrost uczuć ksenofobicznych i licznych aktów przemocy na tle rasistowskim […], (za:) „Le Monde”
21.03.2006.
19 7 lipca 2005 roku po raz kolejny ktoś perfidnie wykorzystał islam do usprawiedliwienia aktów terroru,
w konsekwencji cała brytyjska, a właściwie europejska społeczność muzułmańska stała się podejrzana.
Władze i siły porządkowe z jednej strony podkreślają, że winą nie wolno obarczać całej wspólnoty muzułmańskiej, z drugiej zaś orientalny wygląd skazuje na częste zatrzymania i kontrole, (cyt. za:) M. Widy: Życie codzienne w muzułmańskim Paryżu, Wydawnictwo Akademickie DIALOG, Warszawa 2005, s. 128.
49
Emancypacja buerów
W celu zrozumienia zjawisk zachodzących we Francji między większością obywatelską – rdzennymi Francuzami a mniejszością kulturową – imigrantami muzułmańskimi, niezbędne wydaje się bliższe przyjrzenie się procesowi radzenia sobie z własną odmiennością kulturową z perspektywy przybyszów. Szczególnie istotne jest doświadczenie
drugiego pokolenia imigrantów.Osoby wywodzące się z drugiego pokolenia, urodzone
na terytorium Republiki najczęściej nazywano „buerami”. Terminologia ta powstała na
kanwie sprzeciwu imigrantów francuskich, którzy nie życzyli sobie, aby tytułowano ich
Arabami, gdyż, jak wskazuje Hargreaves, przywoływało to skojarzenia podległości wobec
obcych, zawierało w sobie pierwiastek kolonializmu20. Słowo „buer” zawiera w sobie nie
tylko pochodzenie i tożsamość etniczną muzułmanów z rejonu Maghrebu, ale jest symbolem i „nośnikiem” określonego stylu życia21. Formy kultury muzułmańskiej drugiego pokolenia określić można jako pewną wypadkową specyficznego życia na pograniczu. O ile
pierwsze pokolenie „oddychało” sprzeciwem wobec wszystkiego co francuskie, co zagraża muzułmanom epatującą, wszechobecną laickością, o tyle buerowie żyli w przestrzeni
konfrontacji kultury rodzimej – arabskiej, z kulturą publiczną – codzienną, zawodową.
Permanentny kontakt z Francuzami prowadził jednocześnie do emancypacji świadomości praw obywatelskich i do negacji przejawów dyskryminacji w zakładach pracy. Za ikonę obecności imigrantów we Francji uznać można „marsz Buerów” w 1983 roku, którego
doniosłość polegała na uświadomieniu sobie przez społeczeństwo francuskie, że nie żyje
w warunkach monokulturowości. Laickie przyzwyczajenia republikańskie długo jeszcze
nie pozwoliły obywatelom Heksagonu22 zaakceptować tego faktu. Potwierdzają to badania
z 1989 roku, kiedy to dwie trzecie społeczeństwa obawiało się utraty przez Francję tożsamości kulturowej23. W pewnym sensie na poczucie konieczności zaznaczenia odmiennej
tożsamości miała wpływ polityka państwa. Akcja „łączenia rodzin” była jedynie próbą
zamaskowania wcześniejszych błędów polityki asymilacyjnej. Początkowo w drugim pokoleniu następowała pospieszna integracja, rozluźnienie nakazów moralnych pierwszych
muzułmanów na francuskiej ziemi. Sytuacja ta uległa radykalnej zmianie wraz z nastaniem antyimigranckiej polityki Paryża. Kluczowe znaczenie należy przypisać próbom
deportacji córek i synów pierwszych muzułmanów. W mentalności mniejszości spowodowało to efekt odwrotny od zamierzonego – muzułmanie zaczęli sprowadzać swoje rodziny
w celu silniejszego podkreślenia swoich więzi z kontynentem europejskim. Nie pozostało
to bez wpływu na zmianę postawy życiowej Arabów, którzy, będąc sami we Francji, bardzo skrzętnie oddzielali to, co zawodowe, od tego, co stanowi istotę ich życia – od religii.
Jorgen Nielsen zauważa, że pojawienie się rodzin w życiu codziennym ojców skutkowało
silną chęcią dawania świadectwa przykładnego muzułmanina, który przestrzega świętych
zasad Koranu24. Miała to być jednocześnie rekompensata za dotychczasową absencję w życiu opuszczonych rodzin.
Zatem muzułmanie drugiego pokolenia jeszcze bardziej eksponują swoją ortodoksyjność niż pokolenie ich rodziców, protoplastów. Nie jest to jednak naturalna konsekwencja
20 Zob. A. Hargreaves: Immigration, “race” and ethnicity in contenorary France, Londyn, Nowy Jork
1995.
21 Jedną z pierwszych stacji radiowych w Paryżu była stacja „Buer”, powstał nowy rodzaj muzyki, którą
tworzyli wyłącznie Buerowie – „râsi”. Niemniejsze znaczenie miała proza czy fi lm, które opowiadały
o życiu na przedmieściach („banlieues”).
22 Inaczej Francja, ze względu na zbliżony kształt granic do sześciokąta na mapie politycznej.
23 A. Hargreaves, op. cit., s. 151.
24 J. Nielsen: Muslim In Wetern Europe, (za:) I. Kielan-Glińska, op. cit., s. 54-55.
50
przyjmowania ekstremalnych postaw rodziców, ale raczej skutek nieumiejętnej polityki
państwa. Ta radykalizacja postaw wynikająca z wychowania w gettach kulturowych nie
pozwala przezwyciężać barier asymilacyjnych ze społeczeństwem francuskim25.
Wychowanie przez własne środowisko kulturowe na obcej ziemi sprawia, że częstym
udziałem mniejszości staje się akulturacja26, która jednak odrzuca asymilację. Drugie pokolenie mogło pójść drogą: integracji – z zachowaniem elementów odrębności; separacji
– z jednoczesnym odrzuceniem integracji i asymilacji przy zachowaniu kultury i wartości
rodziców z pierwszego pokolenia lub wreszcie marginalizacji – czego konsekwencją było
zarówno odrzucenie własnej tożsamości, jak i brak umiejętności wejścia w permanentny
kontakt z inną kulturą.
Trzecie pokolenie
W wyniku postaw pierwszego i drugiego pokolenia coraz bardziej klarowne okazywały się nowe ścieżki, którymi mogło podążyć trzecie pokolenie. Możemy wyróżnić dwa
modele, równie racjonalne, które mogłyby stać się udziałem trzeciego pokolenia. Pierwszy
oznacza przejście od radykalizmu ojców do osłabienia tradycji pokoleniowej, pomimo surowego wychowania wynikającego z chęci wcześniej opisywanej rekompensaty nieobecności w życiu rodzinnym. Bunt wobec spartańskiego wychowania, postępowa emancypacja
obywatelskości europejskiej czy też chęć „wyrwania się z gett kulturowych” to wystarczające wytłumaczenie relatywizacji roli religii w życiu przeciętnego imigranta. Istnieje
jednak druga, równie prawdopodobna teoria. Model, który umownie moglibyśmy nazwać
„tradycyjnym”, odwołuje się nie do bieżącej sytuacji, ale raczej sinusoidalnie do uniwersalnych motywacji etnicznych. Iwona Goral zwraca uwagę na rolę poszukiwania własnej
tożsamości przez trzecie pokolenie, zarówno z potrzeby, jak i ciekawości wobec własnych
korzeni. Nie bez znaczenia pozostaje podkreślenie indywidualizmu, ale jednocześnie pytanie o religijność swoich dziadków27. Pomieszanie chęci zaznaczenia unikalnej wartości
osoby z poszanowaniem tradycji w rezultacie radykalizuje przekaz międzykulturowy. Nie
można bezsprzecznie wskazać, która z opisywanych dróg zdominowała przestrzeń muzułmańskiej mentalności we Francji. Można jednak mówić o odchodzeniu od skrajności
obydwu postaw. Niezależnie jednak od proporcji podziału mentalności muzułmańskiej
trzeciego pokolenia, jedno pozostało niezmienne. Absolutnie wszystkie pokolenia musiały
radzić sobie z kwestią laickości państwa, nietolerancją religijną i niskim stopniem liberali25 Warto zaznaczyć niejednorodność islamu francuskiego. Niemniej, można wyróżnić kilka elementów, które potwierdzają wspólną tożsamość muzułmanów we Francji: zatrzymanie migracji w 1974 roku,
polityka „łączenia rodzin”, kształtowanie wspólnoty rodzinnej, wzrost stopnia zaangażowania islamu
w życiu codziennym muzułmanów po rewolucji irańskiej.
26 Akulturacja – proces zmian kulturowych wywołanych przez konfrontację odmiennych systemów
kulturowych w sytuacji ich ciągłego i głównie bezpośredniego kontaktu, który prowadzi do stopniowych przekształceń w jednym lub we wszystkich wchodzących w interakcję systemach. Przekształcenia
te polegają na adaptacji obcej treści do własnej kultury (dyfuzja kulturowa), eliminacji niektórych treści
rodzimych, modyfi kacji elementów pozostałych i tworzeniu treści synkretycznych, co w efekcie prowadzi do wzrostu podobieństw i zmniejszania się różnic w kontaktujących się systemach; proces akulturacji
może zatrzymać się na etapie modyfi kacji jednego z systemów, może doprowadzić do powstania nowej
pod względem jakościowym kultury lub do dekulturacji, tj. dekompozycji i upadku systemu wskutek
zaniku istotnych treści rodzimej tradycji, (za:) Encyklopedia Powszechna PWN, T. 1, wyd. 1, Warszawa
1996, s. 81.
27 I. Goral, Francja wobec zjawiska imigracji z krajów muzułmańskich w latach 1968 – 2008, Instytut
Europy Środkowo-Wschodniej, Lublin 2008, s. 14.
51
zacji przestrzeni publicznej na obecność innej religii niż „laickość”. Egzemplifikację braku
opisywanych wolności i nagromadzenia niewygodnych zakazów stanowi konflikt z państwem, związany z zakazem noszenia hidżabu przez przedstawicieli islamu w placówkach
publicznych.
Wydaje się, że kwestia przeniesienia islamu ze sfery prywatnej w publiczną przechyla szalę nietolerancji wobec imigrantów, a także definiuje pewną przewagę modelu
„tradycyjnego”28.
Uzasadniona wydaje się teza, że mimo trudnych doświadczeń imigrantów, trzecie pokolenie, abstrahując od nieadekwatności wartości rodzinnych do tych, które reprezentuje
kraj przyjmujący, może jednak wybrać drogę, która będzie pewną quasi-formą asymilacji
(przystosowanie w pełnym znaczeniu tego słowa miało miejsce bardzo rzadko29). Ponad
kulturowe przyjaźnie, które młodzi ludzie zawiązują ze swoimi rówieśnikami powodują,
że dysonans kulturowy, którego doświadczają muzułmanie i który często był pielęgnowany
przez ich matki i ojców w gettach kulturowych, ma charakter konstruktywny, tym samym
sprawiając, że pobudzany jest szerszy kontekst kształtowania świadomej tożsamości30.
W ramach kontaktów międzykulturowych wyróżnia się trzy rodzaje strategii radzenia
sobie z odmiennością kulturową. Pierwszy wariant oznacza odrzucenie wartości rodzinnych przy jednoczesnym zidentyfikowaniu się z grupą kultury dominującej. Jednak taki
pełny rodzaj asymilacji doprowadza często wyznawców islamu do utraty kontaktu z rodziną, co w konsekwencji prowadzi do ostracyzmu lokalnego w ramach gett islamskich31.
Drugą możliwością jest budowanie tożsamości mieszanej z podkreśleniem podobieństw zarówno społeczności rodzimej, jak i społeczeństwa. Katarzyna Szyniszewska
zwraca uwagę, że wariant ten dotyczy przede wszystkim dziewcząt o tożsamości arabskiej,
które chcą utrzymywać zarówno dobre kontakty z rodziną, jak i z rówieśnikami. To jednak
wymaga od nich kłamstw, które w skrajnym przypadku doprowadzają do napięć pokoleniowych, co może skutkować zerwaniem wszelkich kontaktów z rodziną32.
Wreszcie imigranci wybierają także trzeci wariant, który polega na odrzuceniu kultury francuskiej przy jednoczesnym uznaniu własnej wyższości. Ta droga, którą najczęściej podążały poprzednie pokolenia muzułmańskie na obcej ziemi wydaje się modelem
dominującym i zyskującym na popularności. Powyższe możliwości wskazują, że w środowiskach religijnych tworzą się pogranicza kulturowe. Efekt dyfuzji kulturowej może
prowadzić do rozwinięcia złożonej tożsamości, ułatwiając funkcjonowanie w nowej przestrzeni. We Francji z dużym dystansem podchodzi się do wszelkiej niezależności młodych osób, a w szczególności dziewcząt. Z jednej strony państwo znajduje się pod presją
ekonomiczną wysokich świadczeń na rzecz młodych muzułmanów33, niechętnie płacąc na
28 Dane statystyczne z lat 1998-2001 wskazują, że wśród deklarujących przynależność do religii islamskiej bardzo duży jest odsetek ludzi młodych: w grupie wiekowej 18-24 lata jako muzułmanie deklaruje
się 41% (katolików-8%), zaś w grupie wiekowej 50-64 lata silny związek z islamem deklaruje 24% potomków pierwszych imigrantów (katolików-5%), (za:) C. Dargent: Les musulmans déclarés en France:
affirmation religieuse, subordination socjale et progressisme politiques, [w:] Ibidem.
29 K. Szyniszewska: W poszukiwaniu swojej tożsamości – drugie pokolenie imigrantów na przykładzie
Francji i USA, [w:] D. Lalak: Migracja, uchodźctwo, wielokulturowość – zderzenie kultur we współczesnym
świecie, Wydawnictwo Akademickie „Żak”, Warszawa 2007, s. 248.
30 Ibidem, s. 261.
31 Sytuację ilustrują słowa Aichy: Nie zgadzam się w niczym z poglądami mojej rodziny, ani z wierzeniami religijnymi, według których kobieta ma podlegać mężczyźnie, który może ją bić i poniewierać, ani ze
sposobem życia, ubierania się, mówienia, [w:] K. Szyniszewska, op. cit.
32 Zob. H. Malewska-Pyre, Ja wśród swoich, PWN, Warszawa 1996, s. 37.
33 Dane dotyczące bezrobocia […] są dokładnym odbiciem krajowej stopy bezrobocia imigrantów i ich
52
ich edukację, a z drugiej strony istnieje presja kulturowa ze strony tradycyjnego modelu
rodziny muzułmańskiej, aby dziewczyny szybko wychodziły za mąż zgodnie z wolą ojca.
Młode muzułmanki często nie mają możliwości rozwijania kariery zawodowej, nie rzadziej są niewykształcone34 i zmuszane szybko zakładać rodzinę z mężczyznami, których
nie znają. Ponadto również jest tak, że to mąż decyduje, w jakich warunkach kulturowych
funkcjonuje rodzina i jakie wartości wyznaje. W istocie przypomina to sytuację kobiet
z pierwszego pokolenia oraz pogłębia niezadowolenie społeczne, które nie sprzyja budowaniu atmosfery konstruktywnego kontaktu kulturowego. Ma to niewątpliwie duży wpływ
na kształtowanie się tożsamości młodego pokolenia imigrantów.
Przyczyn powyższego procesu szukać należy w dwóch tendencjach. Pierwsza dotyczy
opisywanego, konserwatywnego podejścia rodzin muzułmańskich do wychowania swoich
dzieci, co jest źródłem frustracji pogłębiającej się z każdym pokoleniem i niewykształcenia
instynktów adaptacji do nowych warunków społecznych. Takie niedostosowanie rodzi lęk,
wycofanie, a w konsekwencji izolację. Jeżeli jednak pomimo tego nowe pokolenie decyduje
się funkcjonować w społeczeństwie, opuszcza rodzinne getta, to zrywa wszelkie kontakty
ze swoimi matkami i ojcami. Z takiej decyzji w kulturze arabskiej najczęściej nie można
się wycofać. Sprawia to, że jedyną pomoc mniejszości imigranckie mogą znaleźć w instytucjach (druga tendencja).
Castels i Miller35 wyróżniają trzy modele polityki państwa przyjmującego w stosunku
do imigrantów: model zróżnicowanego wykluczenia36, model wielokulturowy37 lub model
asymilacyjny, w którym można zauważyć: po pierwsze rezygnację mniejszości z własnej
odmienności na rzecz szybkiej naturalizacji w kręgu kultury dominującej, a po drugie zaznacza się, że zmianom podlega także społeczeństwo przyjmujące38. Polityka Francji wykazuje daleko idący sceptycyzm co do zwyczajów imigrantów. Często jednak nie oferuje
pomocy materialnej, a także błędnie diagnozuje politykę integracyjną. W 2004 roku Izba
Obrachunkowa opublikowała listę błędów popełnianych w dziedzinie tej polityki w ciągu
potomków, która wynosi ponad 25%. Dla porównania, odsetek bezrobotnych wśród wszystkich Francuzów
wynosi średnio 10%, (za:) R. Kruszka: Problemy integracji imigrantów we Francji, „Polityka Społeczna”,
nr 8, 2008, s. 32.
34 Muzułmanie z rejonu Maghrebu legitymują się najniższym wykształceniem wśród imigrantów: 45%
Algierczyków nie ma żadnego wykształcenia lub podstawowe. Podobną sytuacją mają Tunezyjczycy
(48%), [w:] I. Goral, op. cit.
35 S. Castels, M. J. Miller: The Age of Migration. Challenges and Responses for People on the Move, (cyt.
za) Brzozowski J.: Problem asymilacji muzułmańskich imigrantów w Europie, Zeszyty Naukowe Akademii Ekonomicznej w Krakowie, 2006, nr. 699, s. 53-63.
36 Sprowadza się do przyjmowania imigrantów bez przyznawania im jakichkolwiek praw politycznych
czy obywatelskich. Selektywnie przyjmuje się jedynie osoby, które swoimi kwalifi kacjami odpowiadają
na potrzeby narodowego rynku pracy. Przykładem tak realizowanego zaniechania asymilacji są Niemcy
i ich polityka wobec mniejszości tureckiej.
37 Obowiązuje przede wszystkim w USA, gdzie państwo nie promuje wartości innych kultur. Z kolei np.
w Australii prowadzona jest polityka edukacji wielokulturowej, w ramach której pielęgnuje się kulturą
obcą.
38 Klasyczne koncepcje asymilacyjne odnosiły się do tzw. mainstream’u – zakładały jednokierunkowe
przemiany w społeczności imigranckiej. Współcześnie dostrzega się wielowymiarowość procesu asymilacji, która również modyfi kuje kulturę przyjmującą. W latach 60. XX wieku społeczeństwa np. Wielkiej
Brytanii, Stanów Zjednoczonych czy Kanady zdały sobie sprawę z nieskuteczności działań asymilacyjnych w sferze kultury. Wówczas postanowiono odejść od „czystej” polityki asymilacyjnej na rzecz integracji. Ta ostatnia oznaczała odejście od narzucania wzorów kulturowych na rzecz aktywnej polityki
społecznej i edukacyjnej. Wydaje się, że Francja na pewnym etapie błędnie zdefiniowała cele polityki
integracyjnej, ograniczając ją do niwelowania negatywnych skutków nieudanych prób asymilacji.
53
ostatnich 30 lat39. Raport ten obnaża błędy kolejnych gabinetów, które koncentrowały się
wyłącznie na ograniczaniu napływu ludności muzułmańskiej, nie zważając na wypracowanie instrumentów polityki integracyjnej. Ilona Kielan-Glińska zwraca uwagę, że „fundamentalnym błędem było niezauważenie momentu, w którym z imigracji typowo zarobkowej zmieniła się ona w osiadłą w wyniku łączenia rodzin”40. Podobnego zdania jest Alain Finkielkraut, znany publicysta i filozof francuski: „chodzi o olbrzymią, niewyobrażalną
wprost mutację demograficzną: w ciągu 20, może 30 lat ostatnich lat Francja zmieniła swe
oblicze. […] Zatrudnieni cudzoziemcy otrzymali zgodę na sprowadzanie do siebie swoich
bliskich, co samo w sobie nie stanowi problemu, sprzyja natomiast decyzjom definitywnego osiedlania się całych rodzin we Francji, ten zaś fakt zmienia w sposób znaczący skład
społeczeństwa francuskiego, jego strukturę, pejzaż”41. Spowodowało to, iż cudzoziemcy
zaczęli osiedlać się na przedmieściach wielkich miast, tworząc getta kulturowe42. Podstawą
takiego wykluczenia społecznego jest dyskryminacja w życiu zawodowym. Imigrantowi
ubiegającemu się o posadę zadaje się pytanie, czy nie jest z pochodzenia Maghrebijczykiem, co w przypadku pozytywnej odpowiedzi automatycznie eliminuje daną kandydaturę
o pracę43. Ponadto marginalizację w hierarchii społecznej wzmacnia niekorzystna sytuacja
mieszkaniowa imigrantów: „szacuje się, że we Francji istnieje około 750 podobnych blokowisk, które określane są jako «tereny utracone republiki» – wymykają się normom i regułom rządzącym francuskim społeczeństwem, a na próby zewnętrznej integracji reagują
sprzeciwem i agresją”44. Z całą pewnością ważną przyczyną generującą nienawiść do rodowitych Francuzów jest świadomość młodych ludzi o dyskryminacji zarówno finansowej
(ograniczenia możliwości podjęcia pracy), jak i mentalnej. Wyrazem tej drugiej są właśnie
akty wandalizmu, którego dopuszcza się najmłodsze pokolenie imigrantów. Odpowiedzią
państwa nie jest pomoc w zwalczaniu często źródeł (przyczyn) tej agresji w postaci pomocy
społecznej dla wykluczonych, aktywnej polityki rynku pracy czy też walki ze stereotypami, ale raczej niwelowanie skutków. Przykładem tak krótkowzrocznej polityki może być
działanie Lionela Jospina, który w 2001 roku ogłosił plan walki z gettem45.
Trzecie pokolenie dochodzi do głosu wraz z eskalacją konfliktu z państwem francuskim
dotyczącego zakazu noszenia symboli religijnych w szkołach. Ustawa z 15 marca 2004 roku
zabraniała noszenia w szkołach publicznych „ostentacyjnych” symboli religijnych46. Uzna39 Zob.
www.ccomptes.fr/Cour-des-comptes/publications/raports/immigration/immigration.pdf,
z dnia 07.05.2010.
40 I. Kielan-Glińska, Tworzenie struktur islamu „republikańskiego” we Francji - Francuska Rada Kultu
Muzułmańskiego, „Studia Historyczne”, zeszyt 1, 2000, s. 67-68.
41 Rozmowa Nelsona Rodrigo Pereiry z Alainem Fikelkrautem: Chusty to manifest, „Fronda”, nr
33, 17.02.2004, s. 118.
42 Segregacja przestrzenna na tle etnicznym jest we Francji powszechna i przyczynia się do pogłębiania
nierówności społecznych, (cyt za:) R. Kruszka: Problemy integracji imigrantów we Francji, „Polityka Społeczna”, nr 8, 2008, s. 32.
43 W 1991 roku wskaźnik bezrobocia wśród mniejszości muzułmańskiej wynosił 23%, podczas gdy
wśród Francuzów jedyne 11%. Dyskryminacje i obawy imigrantów potwierdzają wyniki badań z 2006
roku – aż 52% imigrantów odczuwało strach przed utratą pracy, zaś jedynie co piąty muzułmanin przejmował się obniżeniem znaczenia religii w życiu codziennym, Pew Research Center: Muslim in Europe:
economic worries top concerns about religious and cultural identity, 07.06.2006r. http://pewglobal.org/
reports/display.php?ReportID =254, z dnia 11.05.2010.
44 Zob. A. Koziński, Powstanie paryskie, „Wprost”, nr 45, 2005.
45 Plan zakładał wyburzenie w ciągu 2 lat około 20 tysięcy slumsów i przesiedlenia społeczności muzułmańskiej w małych grupach na oddalone o siebie osiedla, aby skupiska imigranckie nie liczyły więcej
niż 1 milion mieszkańców.
46 Reperkusje budziły także następujące sprawy: orientowanie trumien na cmentarzach w kierunku
54
no, że jest to przejaw manifestowania własnej religijności. Jednak w istocie przesłanie było
ukryte, gdyż symbolika chusty mówi, że „Francja jest światem, do którego możesz należeć,
który możesz wraz z innymi dzielić, pod warunkiem jednak, że będziesz przestrzegać zasad i że zechcesz być za ten świat odpowiedzialnym. Chusta wyraża następującą treść: «To
nie ja jestem tym, który musi się zaadaptować i przyjąć jako swoją tę ojczyznę, to ona musi
mnie przyjąć takim, jaki jestem, i dostosować się do mnie»”47. Jak podnosili zwolennicy
zakazu, było to pogwałcenie tak zwanej zasady laïcité, czyli stosunków zachodzących między państwem republikańskim a innymi religiami48. Umowne ramy mają oznaczyć tym
pojęciem laickość, która w wydźwięku francuskim będzie oddzieleniem tego, co państwowe, od tego, co religijne i Kościelne, z wyższością tego, co państwowe – jak wynika z definicji zaproponowanej przez Radę Stanu. Oddzielność od Kościoła zapisywano między
innymi w Konstytucjach z 1946 i 1958 roku. Zatem z historii francuskiego społeczeństwa
laickiego jak i szeroko widzianego islamu (od prywatnego po sferę publiczną) egzemplifikacji tożsamości religijnej musiał towarzyszyć konflikt.
Podstawowe wydają się dwie kwestie. Po pierwsze, jak rozwijać się będą stosunki między antagonistycznymi kulturami w ramach społeczeństwa wielokulturowego, a po drugie, czy relacje międzykulturowe faktycznie zmniejszą szansę emancypacji społeczności
muzułmańskiej?
Nawet wówczas, kiedy występuje wola ze strony państwa, aby komunikować się
z mniejszością muzułmańską, to taka możliwość jest ograniczona ze względu na utrudnienia wynikające z rozproszenia mniejszości. Komunikowanie, niezależnie od intencji
nadawcy, staje się realne, kiedy mniejszość etniczna lub religijna odbiera i odpowiada przekazem adekwatnym do sytuacji. Zaś prowadzenie dialogu z bliżej nieokreśloną strukturą
uniemożliwia takie postępowanie. Stąd w interesie państwa leży, aby określić w polityce
miejsce islamu, a nawet rozmawiać z oficjalną stroną, która będzie posiadała legitymizację
całej społeczności do dialogu. Państwo francuskie, głównie poprzez działania ministrów
spraw wewnętrznych, w latach 1995-2003 - próbowało tworzyć instytucje, które zrzeszałyby muzułmańskich imigrantów, aby wzmocnić tak zwany „pakt laicki”, czyli spowodować
sytuację, w której relacje pomiędzy państwem a mniejszością mogłyby być oficjalnie regulowane. Państwo broniło zatem zasad republikańskich laïcité oraz działało w odpowiedzi
na niezadowolenie społeczne wynikające z innej tożsamości i zwyczajów Europejczyków,
niż imigrantów. Aby „pozorna” nierównowaga z punktu widzenia imigrantów nie została
zachwiana oraz aby „oponent” przestał być amorficzny, Dalil Boubaker (Rektor Meczetu
w Paryżu) stworzył w 1995 roku, pod naciskiem aparatu władzy państwowej Narodową
Koordynacje Muzułmanów Francji. Nie byłoby w tym niczego nadzwyczajnego, gdyby nie
dalsze próby wpływania na tę organizację przez aparat władzy. W 2003 roku49 organizacja
Mekki, kwestie dotyczące rytualnego uboju, czy też problem budowy meczetów z wysokimi minaretami.
W ostatnim przypadku, jak pisze Guillaume: […] miejsce ukrywanego islamu ojców zajmuje dziś reislamizacja. Niegdyś islam był kryjówką słabych, obecnie staje się pochodnią rewindykacji społecznych i kulturowych, (cyt za:) M. Skoczek, Imigranci w społeczeństwach przyjmujących: imigracja i izolacja. Imigranci
i społeczeństwo przyjmujące, [w:] „Migracje i Społeczeństwo”, nr 5, Neriton, Warszawa 2000, s. 8-9.
47 Rozmowa Nelsona Rodrigo Pereiry… , s. 122.
48 Laïcité – odmowa podporządkowania tego, co polityczne, temu, co religijne lub nałożenia się tych
dwóch płaszczyzn, (cyt. za:) Conseil d’Etat. 2004. Un siecle de laïcité, www.conseil-etat.fr/ce/actual/pdf/
letre_ja_n3.pdf, z dnia 12.05.2005.
49 W tym samym 2003 roku Nicolas Sarkozy zaproponował wprowadzenie nowego prawa migracyjnego, które w założeniu miało dawać gwarancję wydalania z terytorium Republiki co roku do 40 tysięcy
cudzoziemców. Ostatecznie pomysł ten skrytykowany przez obrońców praw człowieka nie doczekał się
realizacji.
55
została przekształcona przez Nicolasa Sarkozy’ego we Francuską Radę Kultu Muzułmańskiego (CFCM)50. Jednak Sarkozy zaznaczył, że nie jest to swoisty „parlament” (choć sposób wyboru przedstawicieli jest łudząco podobny do sposobu wyboru obowiązującego we
francuskim systemie wyborczym), ponieważ obywatele Francji reprezentowani są przez
instytucje Republiki. W literaturze podkreśla się, że celem współpracy pomiędzy powyższymi podmiotami, z punktu widzenia interesu narodowego Francji, jest przejście od „islamu we Francji” do „islamu francuskiego”.
Wnioski zatem nasuwają się same. Pierwsze spostrzeżenie dotyczy próby regulacji przez
państwo zachowań mniejszości. Ten przemyślany mechanizm samoobrony aparatu władzy polega na tworzeniu podległych sobie instytucji reprezentujących imigrantów i „ustawianie” ich pod własną jurysdykcją. Problem na linii organizacja – państwo polega jednak
na tym, że ten projekt relacji wzajemnych nie zakłada nawet koegzystencji, nie wspominając o komunikacji czy też konstruktywnym dialogu, lecz skierowany jest na „wchłonięcie”
islamu w myśl republikańskiej zasady laïcité. Po drugie, polityka podporządkowania szybko się mści, przytaczając chociażby problem zamieszek na przedmieściach Paryża w 2005
i 2007 roku. Wydarzenia te są z całą pewnością wynikiem traktowania kultury obcej jako
podrzędnej w stosunku do francuskiej.
Politykę Francji w zakresie kształtowania relacji z mniejszościami zarówno religijnymi, jak tożsamościowymi (które to autoidentyfikacje w przypadku islamu pokrywają się)
powinno się określić jako aspiracyjnie asymilacyjną. Proces ten można rozumieć abstrakcyjnie – jako dążenie do wchłonięcia imigrantów, albo też generalnie – jako próbę przeprowadzenia integracji51 z krajem przyjmującym, zachowując odrębność mniejszości będącej
podmiotem asymilacji. Słowa Prezydenta Francji zdają się potwierdzać znaczenie realpolitik: „każdy wkłada część swojej tożsamości, wzbogacając się jednocześnie o tożsamość
swoich poprzedników […]. W tym tyglu, czy ktoś tego chce, czy nie, znajduje się islam. By
integracja się powiodła, ci, którzy są przyjmowani, nie muszą się wyrzekać tego, czym są.
[…] Oto, dlaczego myślę bardziej o integracji niż o asymilacji”52.
Podsumowanie
Opisywane procesy związane z komunikacją międzykulturową we Francji wykazują
dwie tendencje, które w zależności od kontekstu migracyjnego zyskują w różnym czasie
przewagę.
Pierwszym trendem jest asymilacja, zaś drugim proces integracji. Sumując, realnie we
Francji ma dziś miejsce ostrożna polityka integracyjna, jednocześnie wyraźnie zaprzesta50 Wyborcy do CFCM były pośrednie: każdemu meczetowi, który wyraził chęć wzięcia udziału z wyborach, została przydzielona kwota elektorów oparta na wielkości Sali do modlitwy. Elektorzy wybrali 150
przedstawicieli do zgromadzenia ogólnego. Dodatkowo 40 przedstawicieli desygnowały stowarzyszenia
i meczety, a 10 zostało mianowanych przez ministra spraw wewnętrznych, (cyt. za:) R. Włoch: „Laïcité nie
podlega negocjacjom”? Republikański model integracji muzułmańskich imigrantów we Francji, [w:] op. cit.,
(red. M. Kempy, G. Woroniecka, P. Załęcki), s. 61.
51 Problem polega jednak na tym, że integracja w rozumieniu muzułmańskim ma swój koniec, zaś
w rozumieniu francuskim jest niekończącym się procesem. Alain Finkielkraut wydaje się, trafnie diagnozować tok myślenia imigrantów: […] stajemy się Francuzami, by nie musieć się integrować. A ponieważ jesteśmy Francuzami, uznajemy się za upoważnionych do bycia, kim jesteśmy, bez żadnych ograniczeń, (cyt. za:) Rozmowa Nelsona Rodrigo Pereiry z Alainem Fikelkrautem: Chusty to manifest, „Fronda”,
nr 33, 17.02.2004, s. 119.
52 N. Sarkozy: La Republique, les religions, l’esperance. Entretiens avec Thibaud Collin et Philippe Verdin,
Paryż 2004, s. 109.
56
ło się promowania form asymilacji. W pewnym momencie państwo zorientowało się, że
nie potrafi wyjść naprzeciw oczekiwaniom imigrantów. Przejście od asymilacji do polityki
integracyjnej i odwrotnie – na „osi” komunikacji we Francji zależy między innymi od: stosunku władzy politycznej do polityki kulturalnej, religijności imigrantów w sferze publicznej oraz przede wszystkim od aktywnej polityki państwa w sferze edukacji53. Wydaje się,
że państwo francuskie zatrzymało się w procesie kulturalizacji obywateli wraz z heterogenizacją środowiska kulturowego w granicach władzy politycznej. Chęć nie asymilacji, ale
uniformizacji życia w społeczeństwie prowadzi już nie do wzbogacania spuścizny danego
narodu, lecz do zaniechania i oporu wobec modyfikacji wartości narodowych. W rezultacie oddziaływanie władzy politycznej okazuje się nieadekwatne w stosunku do dążenia
obywateli w kierunku dyfuzji kulturowej. Brak zrozumienia środowiska międzykulturowego prowadzi do postrzegania państwa narodowego jako przeszkody w komunikacji.
Państwo przestaje być skutecznym moderatorem i katalizatorem kontaktów międzykulturowych, a zaczyna doprowadzać do abberacji procesów asymilacji. Wydaje się, że bardzo
trudno będzie przekonać społeczeństwo, że władza jako jedyny podmiot posiada monopol
na wychowanie obywateli w duchu danego narodu. W literaturze naukowej podkreśla się,
że system wykazuje pewną „dążność” do trwałości, kostnienia struktury społecznej w celu
zapewnienia stabilności. Jednak czasem zmieniające się relacje między grupami w systemie społecznym wymuszają osiąganie stabilności poprzez przystosowanie się, czyli poprzez zmiany, które powinny likwidować sprzeczności systemowe.
Współcześnie, wraz z wszechogarniającą komunikacją międzykulturową ponad granicami państw narodowych, ludzie coraz częściej będą zdawać sobie sprawę, że tożsamość
jest procesem, który mogą dowolnie kształtować, a także, że uzależniona jest przynajmniej
w takiej samej mierze od polityki państwa, jak i od doświadczenia oraz indywidualnego
wyboru jednostki.
Naturalna pozostaje dążność jednostek do poszanowania ich wewnętrznej integralności psychiczno-społecznej, jak również wyboru tożsamości etnicznej przy jednoczesnym
zachowaniu obywatelstwa politycznego. Problem tworzenia tożsamości narodowej jednostki polega jednak na tym, że w warunkach wielokulturowości powyższa integralność
zawiera sprzeczny imperatyw: akulturacja utrudnia odczuwanie wspólnoty politycznej
wszystkich obywateli Republiki.
53 Aktywna polityka edukacyjna powinna się przejawiać w walce ze stereotypami wciąż obecnymi we
Francji szczególnie po 2004 r. Dwoma znaczącymi wymiarami stereotypizacji świadomości mogą być:
utożsamianie islamu – jako tożsamości wyrażanej w religii, z islamizmem – ideologią polityczną, a także
stawianie znaku równości pomiędzy „dżihadem” rozumianym jako wojna z niewiernymi a „walką z samym sobą” wyrażającą się w przezwyciężaniu słabości sumienia. Stereotypy przyczyniają się do postrzegania islamu jako religii konfrontacji, ekspansji).
57
Bartosz Olcha
Fundamenty systemu Hiszpanii frankistowskiej
W poniższym artykule podjąłem się omówienia ustrojowych fundamentów państwa
hiszpańskiego z lat 1936-1975. Temat jest niezwykle obszerny i jego zaprezentowanie na
kilkunastu stronach pozwala jedynie na pewne naszkicowanie głównych problemów, co
może w niektórych momentach skutkować u wnikliwego czytelnika wrażeniem trywializacji tematu. Myślę jednak, że posłużenie się kilkoma uproszczeniami nie spowoduje obniżenia merytorycznej wartości tej pracy. Szczególnie dociekliwi i zainteresowani tematem
mogą sięgnąć przede wszystkim po książkę P. Skibińskiego pt. „Państwo Generała Franco.
Ustrój Hiszpanii w latach 1936-1967”, która jest jedynym precyzyjnym opracowaniem tego
zagadnienia w polskiej literaturze przedmiotu. Tym, których bardziej interesuje doktryna frankizmu, polecam przede wszystkim pracę A. Wielomskiego pt. „Hiszpania Franco.
Źródła i istota doktryny politycznej”. Artykuł podzielony jest na 4 fragmenty; opisuję w kolejności: systemową pozycję dyktatora, Kościoła katolickiego, Ruchu Narodowego i armii.
Caudillo
Francisco Paulino Hermenegildo Teódulo Franco y Bahamonde urodził się 4 grudnia 1892 roku w nadmorskim El Ferrol, w rodzinie, gdzie kultywowano wojskowe tradycje nieprzerwanie od XVIII wieku. Jego przodkowie wykonywali obowiązki oficerów
marynarki, samemu Francisco nie będzie dane przedłużyć tej tradycji, wejdzie w skład
korpusu oficerskiego wojsk lądowych1. Gen. Franco przeszedł do historii jako przywódca
puczystów, na czele których stanął 18 lipca 1936 roku, a dzień ten w oficjalnej historiografii
frankizmu zapoczątkował krwawą wojnę domową, która przetoczyła się przez Hiszpanię
w ciągu następnych trzech lat2. Po zakończeniu zbrojnych zmagań gen. Franco stanął na
czele państwa.
Szczery monarchizm jest jedną z niewielu wyrazistych cech światopoglądu hiszpańskiego dyktatora. W czasie wojny domowej, gdy wojska puczystów posuwały się do przodu,
z każdym kolejnym zdobytym miastem, do przebywającego na wygnaniu Alfonsa XIII3
trafiał list, w którym głównodowodzący informował o postępach w kampanii4. Zanim
1
2
A. Bachoud, Franco, Warszawa 2000, s. 9.
Literatura dotycząca hiszpańskiej wojny domowej jest w Polsce stosunkowo bogata, z ciekawszych
publikacji wymienić można: M.J. Chodakiewicz, Zagrabiona pamięć: Wojna w Hiszpanii 1936-39, Warszawa 1997; P. Moa, Mity wojny domowej: Hiszpania 1936-1939, Warszawa 2007; W.H. Carroll, Ostatnia
krucjata: Hiszpania 1936, Wrocław 2007; szczególną wartość ma pozycja J. Giertycha pt. Hiszpania bohaterska, ze względu na fakt, że są to zapiski naocznego świadka wydarzeń, - praca ta nie posiada natomiast
cienia obiektywizmu, autor jednoznacznie deklaruje się po stronie obozu gen. Franco, ze szczególną
sympatią opisując przede wszystkim karlistów. Niestety książka została wydana ostatni raz w 1937 roku,
wiadomo mi jednak co najmniej o jednym jej nieoficjalnym wznowieniu.
3 Król Hiszpanii w latach 1886-1931 abdykował i udał się na emigrację po przegranych przez prawicę
wyborach municypalnych w 1931 roku. Nigdy nie powrócił na tron.
4 J. Bartyzel, Franco, http://haggard.w.interia.pl/franco.html.
59
zakończyły się działania wojenne, przyszły dyktator wypowiadał się dość mgliście, gdy
dotykał sprawy kształtu powojennego ustroju. Przede wszystkim nie chciał doprowadzić
do pogłębienia podziałów w swoim obozie, gdzie przecież bez ustanku dochodziło do
ostrych polemik między republikańskimi falangistami5 i monarchistycznymi karlistami6.
Franco pragnął swoją postawą ucieleśniać ideały monarchii przedizabelitańskiej7, którą
bezdyskusyjnie podziwiał. Nierzadko kopiował królewskie rytuały: po zakończeniu wojny
domowej ukazywał się z królewskimi insygniami, a od 1948 roku rozpoczął nadawanie
tytułów szlacheckich8. Franco w swoich myślach rysował obraz monarchii, która miała być
odmienna od liberalnej, a jej wyrazistość miała przyćmić lata dezorganizacji w życiu Hiszpanii. Caudillo oświadczał: „Kiedy ten trudny etap historii przeminie […], nadejdzie taki
moment – jeżeli taka będzie wola, i to wola wyrażona przez samych Hiszpanów – że będzie
można doprowadzić, bez szkody dla jedności kraju i osłabiania władzy, do ustanowienia jej
(monarchii – przyp. moje). Nazywam to ustanowieniem, gdyż będzie chodziło o monarchię, która – przejmując zrąb naszych tradycji – będzie zasadniczo społeczna, radykalnie
odmienna od monarchii, która ostatnio przywiodła nas do upadku”9. Gen. Franco jasno
stwierdza, iż monarchia ma być zwieńczeniem przejściowej dyktatury. Ustanowienie katolickiego i tradycyjnego ustroju stało się dla Caudillo zadaniem o najwyższej wadze.
Pierwszym i najistotniejszym etapem ewolucji systemu frankistowskiego w wytyczonym przez dyktatora kierunku, było formalne ustanowienie monarchii. Naród w drodze
referendum przyjął Ustawę o Sukcesji (Ley de Succesión) dnia 6 lipca 1947 roku. Frekwencja wyniosła 90% – „za” głosowało 78% wyborców. W artykule pierwszym widnieje zapis,
że Hiszpania jest „państwem katolickim i społecznym, które zgodnie ze swą tradycją konstytuuje się w Królestwo”. Regentem został Francisco Franco10. W drodze ustawy dyktator
zyskał prawo do wyznaczenia swojego następcy, jednak w tym aspekcie mógł kierować się
wręcz nieograniczoną swobodą. Przyszłym monarchą mógł być właściwie którykolwiek
z pretendentów legitymujących się królewskim pochodzeniem11. Caudillo pozostał wierny
burbońskiej linii dynastycznej wywodzącej się od królowej Izabeli, mimo że bliższa była
mu wizja monarchii ucieleśniana przez, odsuniętych na mocy tzw. Sankcji Pragmatycznej,
pretendentów karlistowskich. Ostateczna decyzja podjęta została 22 lipca 1969 roku. Po
śmierci gen. Franco jego następcą miał zostać don Juan Carlos Borbón y Borbón (wnuczek
Alfonsa XIII), który przez wiele lat kształcił się pod okiem Caudillo12. Z zamierzenia dyk5
Mowa o członkach partii Falange Española powołanej do życia decyzją José Antonia Primo de Rivery w 1933 roku, partia została scalona z ruchem karlistowskim dekretem gen. Franco z datą 19 kwietnia 1937 roku. Falanga była stronnictwem w wielu miejscach programu odpowiadającym wzorcowi
faszystowskiemu.
6 Karliści to tradycjonalistyczny ruch monarchistów, którego początki sięgają pierwszej połowy XIX
wieku. Nazwa pochodzi od Don Carlosa – katolickiego pretendenta do tronu Hiszpanii odsuniętego
na mocy tzw. Sankcji Pragmatycznej w 1833 roku. Myśl karlistowska i dzieje ruchu na przestrzeni lat
znakomicie opracowane są w obszernej książce J. Bartyzela pt. Umierać, ale powoli. O monarchistycznej
i katolickiej kontrrewolucji w krajach romańskich 1815-2000, Kraków 2002.
7 Chodzi tu o monarchię nie tyle sprzed panowania Izabeli II (pan. 1833-1868), co o ideał karlistowski
osadzony na trwałych fundamentach religijnych, czerpiący inspirację z czasów świetności monarchii
hiszpańskiej, tj. okresu de Loyoli czy Kontrreformacji, jak również z lat wielkich odkryć geograficznych
i konkwist.
8 A. Bachoud, op.cit., s. 191.
9 F. Franco, Pensamiento politico, t. II, Madrid 1975, s. 730. Franco, mówiąc o upadku, ma na myśli
okres panowania Alfonsa XIII.
10 P. Skibiński, Państwo Generała Franco. Ustrój Hiszpanii w latach 1936-1967, Kraków 2004, s. 171.
11 R. Samsel, W. Źrałek, Hiszpania bez dyktatora, Warszawa 1978, s. 73.
12 J. Bartyzel, Franco, http://haggard.w.interia.pl/franco.html, z dnia 12.12.2010.
60
tatora monarchia nie została restaurowana, takie sformułowanie narzucałoby skojarzenie
z liberalnym porządkiem sprzed 1931 roku. Franco chętniej posługiwał się słowem instauracja, przez którą rozumiał wszczepienie tej instytucji w system frankistowski13. Stąd
wielka dbałość o wykształcenie i odpowiednich wychowawców dla przyszłego króla, który miał zapewnić przetrwanie reżimu po śmierci wodza. Juan Carlos złożył przysięgę na
wierność zasadom Ruchu Narodowego, ale nie dotrzymał jej przeprowadzając, gdy wstąpił
na tron, zwrot w kierunku demokracji parlamentarnej.
Pozycja Caudillo w ramach systemu była szczególna. Tytułowany wodzem Hiszpanii
z łaski Bożej, Szefem Państwa, Generalissimusem Sił Zbrojnych, Wielkim Admirałem,
Przywódcą Ruchu Narodowego i Regentem Królestwa sprawował rządy w ramach dyktatury personalnej14. Hiszpańscy badacze wyróżniają 2 główne czynniki przesądzające o takim właśnie obliczu systemu: 1) Franco zespalał „liczne sfery społeczne i grupy polityczne
wywodzące się z bloku dominującego, które bez jego zdecydowanego i moderacyjnego
przewodnictwa pogrążyłyby się w wewnętrznych walkach”; 2) w ramach piastowanej władzy Caudillo „miał pełną swobodę i zawsze kierował się własnym uznaniem”15. Dyktator
przybierał wygodną dla siebie postawę arbitra rozsądzającego spory między kłótliwymi
skrzydłami swego obozu. Mógł przypominać intryganta umiejętnie przeciwstawiającego sobie rywalizujące koterie polityczne. Gdy przeprowadzał kolejne reorganizacje rządu
rygorystycznie pilnował parytetu poszczególnych stronnictw w ramach gabinetu. W wypadku konfliktu grożącego rozbiciem bazy politycznej dymisjonował przedstawicieli obu
zwaśnionych stron. Franco, jak widać, hołdował skutecznej metodzie: „dziel i rządź”. Pozwoliła mu ona utrzymać niekwestionowaną władzę przez blisko 40 lat, co stanowi pewien
fenomen, zważywszy, że człowiek ten nigdy wcześniej nie parał się polityką.
Franco, będąc wrogiem demokracji liberalnej (czy też parlamentarnej), promował koncepcję demokracji organicznej,a za przykład takowej uważał ustrój Hiszpanii pod własnymi rządami. Zakładaną jej cechą była wewnętrzna harmonia stojąca w opozycji do walk
politycznych i klasowych jako wyznaczników demokracji parlamentarnej. Caudillo był
przeświadczony o tym, że w Hiszpanii nie jest możliwe funkcjonowanie ustroju demoliberalnego. Skutkiem tego modelu rządów była przecież wojna domowa. W proponowanej
wizji uprzywilejowane są takie komórki społeczne jak: rodzina i korporacja zawodowa,
dodajmy kosztem jednostki i jej egoistycznego partykularyzmu. Pochodną demokracji organicznej było odrzucenie pasożytujących na społeczeństwie partii i ustanowienie w zamian organicznej reprezentacji w Kortezach. Przedstawicielstwo takie miało składać się
z interesów poszczególnych sektorów, w tym wspomnianych korporacji i rodzin. Istotą
powyższego rozwiązania był dialog prowadzony w sposób, który gwarantowałby dobro
wspólne narodu16.
Kościół katolicki
We frankistowskiej Hiszpanii znaczenie i pozycja Kościoła w systemie były szczególne.
Model ten zaczerpnięto z tradycji. Przez całe wieki zachodziła w tym kraju „intymna”
jedność pomiędzy państwem a religią katolicką. Można ją zdefiniować jako rodzaj unii
13
14
15
16
A. Wielomski, Hiszpania Franco. Źródła i istota doktryny politycznej, Biała Podlaska 2006, s. 278-279.
R. Dobrzyński, Błękitne imperium gen. Franco, Warszawa 1975, s. 261.
M. Tuńon de Lara, J. Valdeon Baruque, A. Domínguez Ortiz, Historia Hiszpanii, Kraków 1997, s. 595.
P. Skibiński, op.cit., s. 282. Koncepcja powyższa nasuwa pewne skojarzenia z myślą Juana Vázqueza
de Melli (1853-1928), jednego z teoretyków karlizmu. Patrz: Szlachta B., Konserwatyzm. Z dziejów tradycji myślenia o polityce, Kraków 1998.
61
świata boskiego reprezentowanego przez Kościół ze światem ziemskim, któremu przewodził król17. Na Półwyspie Iberyjskim nie udało się zaszczepić reformacji. Hiszpania przysporzyła religii miliony nowych wiernych w Ameryce Południowej, była krajem, w którym Św. Inkwizycja najdłużej wydawała swoje wyroki, wbrew czarnej legendzie w latach
końcowych 1759-1808, przekazała władzom świeckim zaledwie czterech heretyków. Liczba
mizerna, jeśli przeszło sto lat później hiszpańska ziemia w ciągu tylko 3 lat stanie się grobem 60 000 ludzi, których „zbrodnie” polegały na arystokratycznym pochodzeniu, zbyt
pokaźnym majątku lub ślubach zakonnych18. Wracając do okresu frankistowskiego, dość
powiedzieć, że sam Franco oraz jego świta uzależniali wielkość i jedność kraju od narodowej wierności Bogu. Generał nawiązywał przy tym do koncepcji tradycjonalistycznej
monarchii hiszpańskiej, gdzie wartości chrześcijańskie miały miejsce szczególne19 Prymas
Goma dokonał interpretacji naczelnego hasła Hiszpanii narodowej z okresu wojny domowej: „España- una, grande, libre”. Zdaniem dostojnika jedność wymusza „konieczność
inkorporowania dzisiejszych wrogów – tzn. separatystów i zwolenników Frontu Ludowego
i Republiki – w skład narodu hiszpańskiego, natomiast wielkość Hiszpanii – zależy od
stopnia zachowania specyfi ki narodowej tradycji”20.
Po zwycięskim zakończeniu walk Caudillo odwdzięczył się Kościołowi za okazane poparcie. Duchowni otrzymali bogate posiadłości ziemskie, z których republika wywłaszczyła ich przed laty. Przywrócono ponadto wpływy kleru w administracji prowincjonalnej
i wynagrodzono szerokimi przywilejami polityczno-społecznymi, w rodzaju wyłączenia
duchownych spod jurysdykcji państwowej czy oddania im pod kontrolę 88% szkolnictwa
i 77% wydawnictw21. Jak po latach podkreśla jeden z prominentnych polityków monarchistycznych, taka dysproporcja w kręgach szkolnictwa pozwoliła z czasem skutecznie odsunąć falangistów od wpływu na edukację22.
Sprawą, która budziła wzajemne niezrozumienie w początkowym okresie relacji państwo-Kościół był konflikt dotyczący sposobu mianowania biskupów. Franco twardo obstawał przy stanowisku, że głowa państwa winna mieć wpływ na proces nominacji. Rację
swoją uzasadniał wieloletnią tradycją tego przywileju, który sięgał czasów królów katolickich oraz faktem, że korzystała z niego nawet ateistyczna republika, a także chęcią ewentualnego zablokowania nominacji dostojnika, nieprzychylnie nastawionego do obowiązującego państwowego porządku. Problem był o tyle ważny, że w okresie wojny domowej
zamordowanych zostało 12 biskupów, których stolice nadal wakowały. Kompromis udało
się osiągnąć w czerwcu 1941 roku. Porozumienie przewidywało następującą procedurę nominacji: 1) nuncjusz ustalał liczbę 6 kandydatów, po czym przesyłał ją do Rzymu; 2) Papież
dokonywał wyboru 3 nazwisk lub zgłaszał własne propozycje; 3) Z przedstawionej przez
papieża listy głowa państwa dokonywała wyboru najbardziej odpowiedniego kandydata23.
Dla właściwego unormowania prawnego pozycji Kościoła w państwie gen. Franco, niezbędna była umowa konkordatowa, nad którą negocjacje trwały od 1939 do 1953 roku,
a więc aż czternaście lat. W latach II Wojny Światowej hierarchia kościelna zarzucała frankizmowi zbyt śmiały flirt z pogańskimi narodowymi-socjalistami. Papież mógł stawiać
warunki,a dla hiszpańskiego dyktatora katolicyzm był nieodzowny dla przetrwania i le17
18
19
20
21
22
23
62
Ibidem, s. 31.
R. Konik, W obronie Świętej Inkwizycji, Warszawa 2002, s. 84, 91.
M. Myśliwiec, Katalonia na drodze do niepodległości, Bytom 2006, s. 47.
P. Skibiński, op.cit., s. 32.
J. R. Nowak, Hiszpania po wojnie domowej (1939-1971), Warszawa 1972, s. 58-59.
P. Skibiński, op.cit., s. 66.
Ibidem, s. 110-111.
galnego sprawowania władzy24. Porozumienie z największą potęgą duchową zawarte zostało 27 sierpnia 1953 roku. Podpisy na kartach konkordatu złożyli: Alberto Martín Artajo
(minister spraw zagranicznych oraz członek Akcji Katolickiej) i Fernando María Castiella
(ambasador przy Watykanie), a ze strony kościelnej kard. Domenico Tardini25. Prof. Bachoud tak ocenia znaczenie tego dokumentu: „Było to naturalne ukoronowanie wyjątkowego przymierza, nawet w historii bardzo katolickiej Hiszpanii, łączącego szefa państwa
Hiszpańskiego z Kościołem. Podkreślano tu już gwarancje lojalności, jakie Franco musiał
przedstawić katolicyzmowi”26. G. Bernatowicz-Bierut zauważa, że, zawierając porozumienie, Watykan wydatnie przyczynił się do umocnienia pozycji frankistowskiej Hiszpanii,
która w tym okresie wychodziła z izolacji i włączała się do społeczności międzynarodowej.
Artykuł 1 konkordatu stanowi: „religia katolicka jest jedyną religią Hiszpanii”. W Artykule 6 zastrzeżono, że nikt nie może być prześladowany ze względów religijnych, jednak
równocześnie zakazuje on adoracji publicznej innego kultu niż religia katolicka27. Konkordat ustanowił w Hiszpanii strukturę państwa wyznaniowego, gdzie Kościół cieszył się
nieskrępowaną autonomią w ramach swoich działań. W uznaniu zasług Franco dla obrony
wiary katolickiej oraz zasad moralnych, papież Pius XII udekorował go najwyższym odznaczeniem watykańskim – Orderem Chrystusa28.
Jeden z autorów tak wyraża się o usytuowaniu Kościoła w ramach reżimu frankistowskiego: „Frankizm jest systemem politycznym, który nie tylko Kościół toleruje lub przyznaje mu autonomię, lecz czyni zeń jeden z fundamentów ustroju politycznego”. Dodajmy,
że w czasie negocjacji konkordatowych, najbliższy doradca Franco – Luis Carrero Blanco
obiecał stronie kościelnej akceptację wszystkiego, „o co poprosi”29. Charakter państwa
wyznaniowego wymusił istnienie narodowej religii, Hiszpanie nazywali ją el nacionalcatolicismo. Franco tym samym oparł się pokusie ufundowania państwa na fundamencie
ideologicznym, postawił na trwałość wiecznej instytucji i odrzucił laicki model dyktatury
partii politycznej. Falanga przegrała z Kościołem. Gdy tylko dochodziło do sporów władzy świeckiej z dostojnikami, Franco niemal za każdym razem przyznawał rację stronie
kościelnej, często reagując odwołaniem krnąbrnych urzędników i ministrów30. Położenie
religii w ramach państwa zadekretowano nie tylko w konkordacie, druga z Zasad Ruchu
Narodowego (Principios Fundamentales del Movimiento Nacional) stanowi m.in. „naród
hiszpański uważa za swą najwyższą powinność podporządkowanie się Prawu Boskiemu,
określonemu przez doktrynę Świętego Rzymskiego Kościoła Katolickiego, jedynej prawdziwej wierze, nieodłącznej od naszej tożsamości narodowej, inspirującej nasze prawodawstwo”31. Caudillo podkreślał katolicki charakter państwa i „współprzenikanie się państwa i Kościoła”, lecz dostrzegał również odmienność celów tych dwóch urzędów. Władza
świecka ma za zadanie budować silną Hiszpanię, natomiast celem Kościoła jest przygotowanie Hiszpanów do zbawienia32. Obrazem „współprzenikania się” może być pozycja
hierarchów w życiu politycznym, dzierżyli oni przedstawicielstwo we wszystkich ważnych
24
25
26
27
28
29
A. Bachoud, op.cit., s. 196.
P. Skibiński, op.cit., s. 187.
A. Bachoud, op.cit., s. 310.
G. Bernatowicz-Bierut, Hiszpania we współczesnym świecie 1945-1975, Warszawa 1978, s. 88.
W. Brodzikowski, J. Łoskoczyński, Franco. Generał wielkiej misji, Warszawa 1999, s. 127.
J. Madiran, Le concile en question, Grez-en-Bouere 1985, s. 109-110. (Za:) A. Wielomski, Hiszpania…,
s. 323.
30 P. Skibiński, op.cit., s. 112.
31 P. Machcewicz, T. Miłkowski, Historia Hiszpanii, Wrocław-Warszawa-Kraków 1998, s. 404.
32 A. Wielomski, op.cit., s. 325.
63
organach państwowych. W Kortezach zasiadało czterech purpuratów, których mianował
sam Szef Państwa. Urzędy, takie jak Rada Regencyjna czy Rada Królestwa, również nie
były pozbawione kościelnych dostojników33.
Przez trzydzieści lat państwo i Kościół żyły w Hiszpanii w pełnej symbiozie,a harmonia
wewnętrzna chroniła system przed groźbą rozpadu. Uniżenie Franco wobec dostojników
było w Watykanie odbierane ze szczerą aprobatą. Wtem nadszedł dotkliwy cios dla twórców frankistowskiej Hiszpanii, który dostrzegają niemal wszyscy badacze i historycy tego
systemu. W latach 1962-1965 miał miejsce Sobór Watykański II, który stanowił odwrót od
tradycyjnego magisterium Kościoła. Dokumenty soborowe co prawda nie zakwestionowały zasadności państwa wyznaniowego, ale wprowadziły szeroko zakrojoną tolerancję religijną realizowaną w postaci ekumenizmu. Otworzono się na prawa człowieka. Dokonano
także głęboko sięgających zmian w liturgii. A co najważniejsze i najbardziej dotkliwe dla
systemu frankistowskiego, wypromowano zasadę rozdziału Kościoła od państwa i zakazano duchownym brania czynnego udziału w sferze polityki.
Zobrazowaniem zmian w Kościele Katolickim niech będą słowa słynnej liderki Komunistycznej Partii Hiszpanii – Dolores Ibarruri: „W przeciwieństwie do roku 1936 mamy
dziś Kościół odrodzony, z hierarchią nie konserwatywną, lecz postępową, i z tysiącami
księży, którzy swoim postępowaniem powodują pogodzenie ludu z Kościołem”34. Jeden
z przychylnych Franco autorów pisze: „pod wpływem soborowej wizji Chrystusa-demokraty, duchowieństwo hiszpańskie zaczęło uważać, iż w 1936 roku Kościół powinien poprzeć republikanów, a nie nacjonalistów. Wielu duchownych zaczęło się zbliżać do marksizmu, a sam Episkopat w roku 1967 zalecał dialog ze związkami zawodowymi, także tymi
o charakterze marksistowskim”35. Wyrazem reorientacji hierarchów w stosunku do wizji
przeszłości było przemówienie prymasa Enrique Vicente y Tarancóna, w którym prosi
o „przebaczenie” w imieniu kleru za to, że „nie potrafił w odpowiedniej chwili okazać
się prawdziwym rzecznikiem pojednania pomiędzy bratobójczymi obozami wojny”36. Co
ciekawe, Franco nigdy nie odważył się publicznie skrytykować papieża, niezmiennie podkreślał, że Hiszpania jest i będzie wierna zwierzchnikowi Kościoła, ponieważ wynika to
z jej tradycji. Ani razu też nie podważył konieczności włączenia postanowień soborowych
do hiszpańskiego systemu prawnego37. Franco czuł się jednak opuszczony, w duchu czynił
wyrzuty dostojnikom, że w ten sposób odwdzięczają się za wybawienie ich od hekatomby,
która pod rządami Frontu Ludowego niechybnie ich czekała.
Sytuacja stała się szczególnie niejasna, gdy duchowni masowo zaczęli kontestować porządek państwowy, powtarzały się manifestacje solidarności z ciemiężonymi robotnikami
i studentami. Księża wbrew duchowi aggiornamento zabrali się do czynnego uprawiania
polityki po opozycyjnej i lewicowej stronie. Władza miała do czynienia nie tylko z tymi
duchownymi, którzy wspomagali materialnie i duchowo zwolenników demokratyzacji,
ale też z tymi sprzyjającymi terrorystycznej baskijskiej ETA. Franco wobec wywrotowej
działalności dużej części kleru, zdecydował się na stosowanie represji. Jak sugeruje jeden
z lewicowych autorów, z nieoficjalnych danych Episkopatu wynika, że w latach 1953-1970
zapadło blisko 200 wyroków wobec duchownych38.
33 R. Samsel, W. Źrałek, op.cit., s. 105.
34 Mundo Obrero, z dnia 3.07.1974, nr 3. (cyt. za) A. Kruczkowski, Dzieło Boże w Hiszpanii, WrocławWarszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1981, s. 121.
35 A. Wielomski, op.cit.,s. 326.
36 E. González Duro, Franco, una biografía psicológica, Madrid 1992, s. 384.
37 P. Skibiński, op.cit., s. 356.
38 R. Samsel, W. Źrałek, op.cit., s. 101.
64
Falanga i Movimiento Nacional
Trzecią podporę, na której ufundowany został ustrój Hiszpanii lat 1936-1975, stanowiła
partia. Ugrupowanie o tyle ciekawe, że nie wpisuje się we wzorzec totalitarny. Nie znaczy
to wszakże, że chcę tu powiedzieć o jakimś quasi-demokratycznym jej rodowodzie. Partia autorytarna – to najwłaściwsze określenie dla stronnictwa dzierżącego część władzy
w Hiszpanii frankistowskiej. Jedna i nienaruszalna wykładnia ideologiczna, zawłaszczenie
państwa przez organizację polityczną, przymusowość członkowstwa – nic takiego nie charakteryzowało partii hiszpańskiej z okresu dyktatury. Falanga czy późniejsze Movimiento Nacional nie monopolizowały wszystkich dróg dostępu do władzy, np. członkowstwo
w partii nie było konieczne, aby objąć znaczące stanowisko państwowe (notabene w późniejszym okresie dyktatury wręcz w tym przeszkadzało). Co więcej, tak jak cały frankizm,
tak i partia frankistowska nie była ideologicznym monolitem o kształcie monopartii, określić ją raczej należy jako koalicję ugrupowań. Sama indoktrynacja i konformistyczne wymuszenia obecne były w stopniu minimalnym. Mówiąc najogólniej, partia autorytarna
zdominowana jest przez państwo, partia totalitarna państwo to dominuje39. Dr Skibiński
przekonuje: „Partii na wzór faszystowski w Hiszpanii nie było – stała się ona raczej biernym narzędziem w rękach Franco. Nie sprawowała kontroli nad rządem ani nad wojskiem.
Przeciwnie – to członkowie rządu i wojskowi mogli decydować o losach FET.
Renesans Falangi przypada na lata 1936-1945. Falanga wyobrażała ogromną siłę, gdy
spojrzymy na liczbę jej członków: w roku 1936 było ich 36 000, w 1938 – 362 000,w chwili
zakończenia wojny domowej – 650 000, a trzy lata później – 932 00040. Tak ogromny rozrost partii wynika po części z faktu, że wypełniona deklaracja członkowska gwarantowała
nietykalność dla szeregowych republikanów i lewicowców, którzy, widząc własną klęskę,
w obawie przed represjami, z wyrachowania przystępowali do zwycięskiego obozu. Mimo
pokaźnej liczebności, dominacja Falangi była tylko pozorna. W latach 1939-1945 partia
dzierżyła 30,3 % stanowisk na najwyższych szczeblach administracji, a samych stanowisk
ministerialnych – 37,9 %. Było to sporo mniej niż piastowała armia i mniej, niż chcieliby
sami falangiści41. Pamiętajmy przy tym, że FET obejmowała także karlistów, choć ich rola
była niewspółmiernie mniejsza42. Franco traktował partię instrumentalnie, przywódcy
Falangi nastawieni na „podbój państwa” ostentacyjnie kontestowali rządy Generalissimusa. Co bardziej krnąbrnych dyktator zaktywizował w pożądanym dla siebie kierunku,
wysyłając na antykomunistyczną krucjatę u boku Niemiec43. Pozbył się tym samym potencjalnych spiskowców, a zarazem uczynił z nich bohaterów walczących z bolszewizmem
w ZSRR. Trudno o lepsze posunięcie.
Spersonifikowanym symbolem Falangi w pierwszych latach frankistowskiej Hiszpanii
był Ramón Serrano Suñer. Spokrewniony z Franco, były przywódca młodzieżowej organizacji CEDA44 stał się politykiem nad wyraz aktywnym w kręgach władzy. Wydaje się, że
39
40
41
42
W. Sokół, Legitymizacja systemów politycznych, Lublin 1999, s. 72; A. Wielomski, op.cit., s. 313.
W. Brodzikowski, J. Łoskoczyński, op.cit., s. 137.
P. Machcewicz, T. Miłkowski, op.cit., s. 400-401.
FET to skrót pierwszego członu nazwy: Falange Española Tradicionalista, pełna nazwa partii powstałej z połączenia przedwojennej Falangi i ruchu karlistowskiego brzmiała: Falange Española Tradicionalista y de las Juntas de Ofensiva Nacional-Sindicalista (FET y de las JONS).
43 Chodzi rzecz jasna o tzw. Błękitną dywizję walczącą u boku III Rzeszy na froncie wschodnim, jej historii poświęcona została książka W.J. Muszyńskiego: Błękitna dywizja. Ochotnicy hiszpańscy na froncie
wschodnim 1941-1945, Warszawa 2002.
44 CEDA, skrót od: Confederación Española de Derechas Autónomas (Hiszpańska Konfederacja Niezależnej Prawicy), hiszpańska partia polityczna, której założycielem był José Maria Gil Robles, była naj65
sam dyktator darzył go sporym zaufaniem45. Zakwalifikowanie Suñera po latach nie jest
łatwe. Większość autorów określa go jako ortodoksyjnego faszystę46. Przeciwnie uważa
wielokrotnie przywoływany dr Skibiński, który w Suñerze nie widzi nie tylko zdeklarowanego faszysty, ale nawet problematycznego falangisty, który do Falangi dołączył przecież
jako jeden z nowych – camisas nuevas – już podczas wojny domowej47. W 1941 roku, pod
naciskiem niezadowolonych falangistów, Suñer wystąpił z projektem utworzenia homogenicznego rządu i podporządkowania armii organizacji politycznej. Franco zdecydował się
odrzucić propozycję, która miała być zerwaniem z tradycją reprezentacji każdego ze stronnictw współtworzących system i demonstracyjnie mianował konserwatywnego i niechętnego falangistom gen. Valentína Galarzę ministrem spraw wewnętrznych48. Prasa partyjna
podjęła nagonkę. Franco starał się załagodzić konflikt, ale wściekli falangiści chwycili się
radykalnych metod. 16 sierpnia 1942 roku w Begoñi (niedaleko Bilbao) grupa bojówkarzy
przeprowadziła atak na wychodzący z Kościoła tłum karlistowski. Rzucone w zbiegowisko
granaty zabiły dwie osoby i raniły kilkadziesiąt. Pech falangistów polegał na tym, że wśród
zaatakowanych był gen. Varela49, który potraktował zdarzenie jako zamach na własne życie
i zażądał wespół z gen. Galarzą kary śmierci dla wykonawców oraz usunięcia falangistów
ze struktur władzy. W odpowiedzi na roszczeniowy ton przedstawicieli armii, dyktator
usunął ich z pełnionych funkcji, a równocześnie dymisję otrzymał Serrano Suñer50. Odtąd,
w razie konfliktów pomiędzy stronnictwami politycznymi, Szef Państwa będzie starał się
ukarać równomiernie zwaśnione strony i zachować, choćby cząstkowo, reprezentację każdej z nich w ramach struktury władzy.
Wraz z zakończeniem II Wojny Światowej w Hiszpanii dobiega końca okres inspiracji wzorcami faszystowskimi. Główni orędownicy tego modelu ustrojowego odchodzą
w polityczny niebyt, skierowani przez Franco na zagraniczne placówki dyplomatyczne.
Po zakończeniu II Wojny Światowej Franco sukcesywnie odsuwa prominentnych falangistów od wysokich stanowisk ministerialnych. W dobie międzynarodowego ostracyzmu
wymierzonego w Hiszpanię, eliminowanie wpływów FET stanowiło próbę dyskredytacji
oskarżeń o faszyzm. Sam Caudillo wywodzi swoją władzę z katolicyzmu, odróżniając się
od ateistycznych i wyrastających z niezadowolenia społecznego rządów Führera i Duce51.
Nastała postępująca i trwająca do końca życia Franco era „defalangizacji” systemu. Krótko po zakończeniu wojny przeprowadzono reorganizację rządu, spod kompetencji Falangi
wyłączono prasę i propagandę. Odwołano kilku ministrów reprezentujących interesy partii. Ich teki przejęli katolicy, m.in. Martín Artajo – przywódca Akcji Katolickiej. Wydarzenia te postrzega się jako próbę „europeizacji” Hiszpanii, gdyż w tym czasie we Włoszech
i Francji znaczenie zyskują partie chadeckie52. Katolicki desant na tyle zagroził Falandze,
że zepchnięta do narożnika, dotkliwie kąsała.
silniejszym prawicowym ugrupowaniem w warunkach republikańskich, a jej taktyka polegała na przystosowaniu się do realiów demokratycznej walki o wyborców i odsunięcie lewicy od władzy w sposób
pokojowy.
45 P. Skibiński, op.cit., s. 35.
46 A. Bachoud, op.cit., s. 197.
47 P. Skibiński, op.cit.,s. 36. Camisas nuevas (nowe koszule) – popularne określenie grupy działaczy
zdecydowanych na dołączenie do Falangi wraz ze wzrostem jej popularności. Założycieli ugrupowania
i przedwojennych działaczy określało się jako camisas viejas (stare koszule).
48 Ibidem, s. 99-100.
49 Gen. Valera związany był ze środowiskiem karlistów.
50 L. Mularska-Andziak, Franco, Londyn 1994, s. 116-117.
51 A. Wielomski, op.cit., s. 223.
52 W. Brodzikowski, J. Łoskoczyński, op.cit., s. 112.
66
Lipiec 1957 roku dał nowy etap konstytuowania się frankizmu. Tego miesiąca oficjalnie powołany do życia został Ruch Narodowy (Movimiento Nacional). Osobisty przyjaciel
Franco i najważniejszy hiszpański polityk przez szereg lat – Luis Carrero Blanco, definiował Movimiento nie jako partię, lecz strukturę jej przeciwną. Jego zdaniem Ruch Narodowy „nie toleruje […] grup, które uważają się za depozytariuszy jego istoty bardziej
niż inne”. Późniejszy premier wyraźnie wychodzi w tym miejscu przeciwko roszczeniom
Falangi53. W najważniejszej i ostatniej ustawie konstytucyjnej frankizmu – Ley Orgánica
de Estado (LOE), Movimiento określany jest „wspólnotą Hiszpanów w ramach pryncypiów […], która kształtuje porządek polityczny, otwarty na wszystkich Hiszpanów i […]
promuje życie polityczne w ramach uporządkowanej konkurencji kryteriów”54. Ruch Narodowy jako twór dla „wszystkich Hiszpanów” tworzył obszar znacznie szerszy niż ograniczający się do samej Falangi. Partia została w nim niemal całkowicie roztopiona, nie
odgrywała tam wielkiej, ani tym bardziej dominującej roli. Zasady Ruchu Narodowego
wyrastały przede wszystkim ze „specyficznie interpretowanej” społecznej nauki Kościoła,
widać w nich także silne piętno tradycjonalizmu karlistowskiego. W tym konstytucyjnym
tyglu znalazło się również miejsce na wpływy Falangi. Pierwsza zasada nawiązuje bezpośrednio do jej programu i mówi o Hiszpanii jako „jedności przeznaczenia”. Kolejna zasada
sankcjonuje wyznaniowy charakter państwa, a trzecia z kolei mówiła o idei Hispanidad
zaczerpniętej od Ramiro de Maeztu55. Kolejne punkty informują o takich sprawach, jak
m.in. nienaruszalność terytorium Hiszpanii czy rola armii56.
Koniec Falangi przypieczętowało mianowanie Juana Carlosa przyszłym królem (1969).
Partia była przeciwna zarówno tej kandydaturze, jak i ustanowieniu monarchii w ogóle.
Działacze czuli się zdradzeni i oszukani takim obrotem sprawy. Notorycznie skandowane
było hasło: „Falanga- si, Juan Carlos- no!”57. Rozgoryczenie sięga zenitu, gdy od władzy
Falangi uniezależniają się nawet marionetkowe syndykaty. Już rok później zakazane zostają manifestacje falangistowskie, pretekst: Falanga nie posiada osobowości prawnej58.
Symbolicznym i ostatecznym akcentem „defalangizacji” jest zdarzenie z protestacyjnego
wiecu na madryckim placu Santa Barbara, gdzie w listopadzie 1969 były dowódca straży
przybocznej Franco – Francisco Hernández popełnia samobójstwo strzałem w głowę59.
Armia
Hiszpańskie siły zbrojne w przeciągu wielu lat wywalczyły sobie znaczącą pozycję
w ramach państwa. Niemal cała tradycja XIX wieku to walka postępowej armii z karlistowskimi powstańcami. Do tego doliczyć należy pokaźną liczbę pronunciamentos – wojskowych przewrotów. Dokonywano ich rzekomo w obronie izebelitańskiej monarchii,
wysocy wojskowi widzieli jednak ustrój monarchiczny jako fasadę, za którą rzeczywiste
rządy sprawowali oni sami. Mentalność generałów kazała im traktować własny kraj niemal
53 P. Skibiński, op.cit., s. 240.
54 Ibidem, s. 439.
55 Ramiro de Maeztu (1875-1936) był z pochodzenia Baskiem, mimo to cechował go hiszpański nacjonalizm. Literatura przedmiotu wiąże go z tzw. Pokoleniem 98. Maeztu kontestował zacofanie ojczyzny
obnażone po wojnie ze Stanami Zjednoczonymi. Jego idea Hispanidad miała zapewnić związek kraju
z jego byłymi koloniami przybierając kształt, ufundowanej na katolickiej podstawie, wspólnoty ducha.
56 Ibidem, s. 271-277, 287.
57 W. Brodzikowski, J. Łoskoczyński, op.cit., s. 166-167.
58 A. Wielomski, op.cit., s. 224.
59 W. Brodzikowski, J. Łoskoczyński, op.cit., s. 167.
67
jak terytorium kolonii zamorskiej, dotyczyło to zarówno liberalnego gen. Espartero, jak
i reakcyjnego gen. Narváeza60. Drugi z wymienionych, u kresu życia zapytany przez spowiednika, czy przebaczył swym wrogom, miał podobno odpowiedzieć: „Już nie mam ani
jednego wroga, Ojcze, ja ich wszystkich rozstrzelałem”61. Miarę ingerencji armii w życie
polityczne Hiszpanii niech oddadzą działania oficerów podczas Wielkiej Wojny, którzy,
domagając się szerszych przywilejów, zorganizowali się w Junty Obrony (Juntas de Defensa). Po kilku latach wojskowi podzielili się na dwie antagonistyczne grupy: junteros i africanos. Ci drudzy zarzucali oponentom z armii politykierstwo, samych polityków zresztą,
mówiąc oględnie, nie darzyli głębokim szacunkiem. Africanos opowiadali się za polityką
„znacznie twardszą i prowojenną”. Ich priorytetową sprawą była wojna kolonialna, najzdolniejsi z nich dowodzili Legią Cudzoziemską i złożonymi z Maurów oddziałami, tzw.
Regulares62. Afrykańscy oficerowie zwyciężyli walkę o wpływy. Z tego grona wywodziło
się dwóch późniejszych dyktatorów: Miguel Primo de Rivera i Francisco Franco.
Większość armii zdecydowanie poparła nacjonalistów w wojnie domowej. Znaczącym
wyjątkiem jawi się być marynarka, która niemal jak jeden mąż stanęła po stronie republiki, uniemożliwiając tym samym na pewien czas transport zbuntowanych wojsk gen.
Franco na kontynent. Dyktatorskie rządy Generalissimusa to swoiste apogeum znaczenia
wojskowych w aparacie państwa hiszpańskiego. Szef Państwa otaczał się rodziną i armią,
choć można przypuszczać, że pomiędzy oboma środowiskami nie dostrzegał różnicy –
traktował armię jak rodzinę. W składzie rządu liczba oficerów była największa w latach
tuż po wojnie domowej, potem systematycznie się zmieniała w zależności od zastanych
realiów. Generałowie ustępowali miejsca technokratom, lecz nigdy nie zostali zmarginalizowani i wypchnięci poza nawias ław rządowych, jak stało się to udziałem Falangi.
Ciekawie rysuje się również bilans wydatków budżetowych, gdzie do lat 70-tych na cele
wojskowe nigdy nie przeznaczano mniej niż 25% całości wydatków. Prof. Nowak wylicza,
że w 1946 roku środki Ministerstwa Spraw Wojskowych szesnastokrotnie przewyższały
budżet Ministerstwa Spraw Zagranicznych. W tym samym roku wydatki na armię stanowiły w przybliżeniu 50% środków budżetowych63. Była to hojna rekompensata za chude
lata republiki. Cytowana książka nie obejmuje jednak ostatnich lat frankistowskiej dyktatury, a wtedy wydatki na cele wojskowe spadły do zaledwie 1,5% PNB. W latach 1939-1975
wśród wszystkich ministrów 1/3 wywodziła się z armii, a oficerem, który zrobił największą karierę polityczną był admirał Luis Carrero Blanco64. Nie dane było mu dożyć końca
rządów Szefa Państwa, zginął w zamachu bombowym zorganizowanym przez baskijską
ETA, gdy piastował stanowisko premiera (1973). Pozycja armii gwarantowała jej spore
wpływy w wymiarze sprawiedliwości, dość powiedzieć, że za udział w strajkach, nielegalnych demonstracjach i związkach odpowiadało się przed wojskowymi trybunałami. Taka
praktyka miała miejsce aż do 1963 roku65. W tymże roku część armii skutecznie wyraziła
niezadowolenie z pełnienia przez nią funkcji represyjnych, jeden z oficerów pisał z niechęcią o fakcie, że „wykorzystuje się armię do osądzania faktów, do których rozpatrywania
w każdym państwie prawa istnieje specjalnie w tym celu powołana jurysdykcja”66.
60
61
62
63
64
65
66
68
B. Gola, F. Ryszka, Hiszpania, Warszawa 1999, s. 141-142.
J.R. Nowak, op.cit., s. 19.
M. Tuńon de Lara, J. Valdeon Baruque, A. Domínguez Ortiz, op.cit., s. 525.
J.R. Nowak, op.cit., s. 45-46.
B. Gola, F. Ryszka, op.cit., s. 271-272.
P. Machcewicz, T. Miłkowski, op.cit., s. 419.
A. Bachoud, op.cit., s. 419-420.
We wzajemnych relacjach Szefa Państwa i armii od czasu do czasu „trzeszczało”. Pierwszy niewielki zgrzyt miał miejsce we wrześniu 1943 roku. Franco otrzymał list podpisany
przez kilku niezadowolonych generałów (m.in. sławnego Moscardó67 i karlisty Vareli), jego
towarzyszy z lat wojny domowej. Nadawcy ostrzegali Caudillo przed pokusą przekształcenia Hiszpanii w państwo totalitarne, jednocześnie optując za powrotem do ustroju tradycyjnej monarchii katolickiej. Franco przyjął sugestię ze spokojem, nie usunął z armii
sfrustrowanych generałów, lecz w drodze prywatnych rozmów w łagodny sposób wymusił
lojalność wobec siebie, a z czasem uniknął niebezpieczeństwa, pozbawiając sygnatariuszy
listu bezpośredniego dowództwa nad oddziałami68.
Większych komplikacji dostarczyły wydarzenia datowane od końca lat 50-tych, gdy
sporą część tek ministerialnych – kosztem armii i Falangi – przejęli cywile związani z katolickimi ośrodkami wpływu. Wielu oficerów, tym razem także niższych rangą, wyrażało
swoje niepokoje związane z prowadzoną przez rząd polityką gospodarczą i zagraniczną.
Krytykowano zbliżenie z państwami zachodnimi i rokowania z EWG. Na wielkich manifestacjach (niejednokrotnie organizowanych wespół z Falangą) niepochlebnie krzyczano
o nieudolnie przeprowadzanych reformach gospodarczych, a także wprost o złodziejstwie
nowej ekipy, którą wiązano z Opus Dei. Oficerowie zapewniali o swej lojalności i apelowali
do Caudillo, by ten zahamował łagodzenie kursu rządowego. Franco, nie chcąc antagonizować przeciw sobie armii, zdecydował się na proste rozwiązanie – podniósł uposażenia
oficerów, których zarobki były raczej mizerne, w związku z czym nie odczuwali oni ogólnego wzrostu dobrobytu na skutek wprowadzenia liberalnych metod ekonomicznych69.
W ostatnim roku dyktatury opozycję antyfrankistowską zasiliła część, zwykle niższych
stopniem, oficerów. Na początku roku aresztowano dwóch z nich, a po chwili ujawniono
istnienie tajnej Demokratycznej Unii Wojskowej, w której skład wchodziło ponad 300 oficerów. Jej postulaty powielały program opozycji demokratycznej o silnych akcentach socjalnych. Popierano przywrócenie praw i swobód obywatelskich, równomierny podział dochodu narodowego i nieskrępowany wybór swych przedstawicieli przez społeczeństwo70.
Jak wiadomo, armia pozostała bierna, gdy przeprowadzono w Hiszpanii transformację
w stronę „republiki z koroną”. Ostatni i rozpaczliwy atak frankistowskich mundurowych
dokonał się 23 lutego 1981. Tego dnia ppłk Tejero dokonał nieudanej i komicznej w swej
istocie próby zamachu stanu, z inicjatywy gen. Jaime Milansa del Bosch.
Podsumowując, prawdziwym jawi się stwierdzenie, że frankizm był dyktaturą personalną, która oparła porządek ustrojowy na posłuszeństwie katolickim zasadom ustrojowym, z marszu odrzucając sekularyzację i rozdział Kościoła od państwa. Hiszpania lat
1936-1975 wymyka się, charakterystycznemu dla lat zimnowojennych, podziałowi na reżimy liberalno-demokratyczne i socjalistyczne. Mimo, że kraj ten formalnie przynależny był
w tym czasie do świata zachodniego, stanął do niego w niekłamanej opozycji, odrzucając
parlamentarny model ustrojowy, materializm i dziedzictwo epoki Oświecenia. Partia i siły
zbrojne były elementami dopełniającymi system, które raczej miały go chronić przed zawaleniem niż budować jego wielkość. Naomiast wielkość Hiszpanii gen. Franco pokładał
w jej wierności Bogu.
67 Gen. Moscardó, wtedy jeszcze w stopniu pułkownika, zasłynął heroiczną obroną twierdzy Alkazar
w Toledo podczas pierwszych miesięcy wojny domowej. Gen. Franco odłożył ofensywę na Madryt, by
wspomóc obrońców. Historycy utrzymują, że fakt ten spowodował przedłużenie wojny domowej aż do
1939.
68 B. Gola, F. Ryszka, op.cit., s. 271.
69 W. Brodzikowski, J. Łoskoczyński, op.cit., s. 169-170.
70 G. Bernatowicz-Bierut, op.cit., s. 241.
69
Jacek Redo
Historia głowy państwa w monarchiach skandynawskich
Głowa państwa Królestwa Danii
Monarcha duński posiada stosunkowo duże uprawnienia. Warto na wstępie podkreślić, że
obecnie panująca w Danii królowa Małgorzata II wywodzi się z dynastii Glücksburgów, bocznej linii Oldenburgów i jest drugą, po japońskiej, najstarszą monarchinią na świecie1. Królowa
Małgorzata jest pierwszą kobietą na tronie w ostatnich 700 latach, a drugą w historii. Oczywiście pierwszą królową w historii Danii również była Małgorzata. Warto prześledzić historię
dynastii królewskiej, aby lepiej zrozumieć dzisiejszą pozycję głowy państwa Królestwa Danii.
Początkowo elekcją króla zajmowały się „do XII w. w trzech regionach Danii zgromadzenia
rycerzy (tingi)”2. Wtedy też coraz większą władzę zdobywała szlachta, stając się zagrożeniem
dla króla. Stopniowo dochodzi do przejmowana władzy na prowincji przez rycerzy i najbogatszych obywateli. Król czuł, że władza powoli, ale systematycznie, wymyka mu się z rąk, więc
zdecydował się na podjęcie kilku kroków. Sytuację XIII-wiecznej Danii oddaje cytat: „coraz
częściej wybuchające konflikty pomiędzy rycerstwem a monarchą zmusiły króla do pewnych
ustępstw. Ich wyrazem był wydany w 1282 roku akt, tzw. Wielka Karta, określany w literaturze
«archetypem duńskiej konstytucji pisanej», w którym król zobowiązał się do przestrzegania
praw rycerzy, Kościoła i mieszczaństwa. Tego typu przysięgę – przestrzegania obowiązujących
praw – do dnia dzisiejszego składają monarchowie przed objęciem tronu”3. Zmianę sytuacji
przyniosło panowanie wspomnianej już Małgorzaty I, która unią kalmarską zawartą 20 lipca
1397 na zamku w Kalmarze zjednoczyła trzy państwa, tym samym zostając władczynią Danii,
Norwegii i Szwecji. Nim umarła w 1412 roku „podjęła przedsięwzięcia zmierzające do organizacji nowoczesnego, jak na owe czasy, sprawnie zarządzanego królestwa z dominującą rolą
monarchy, otoczonego sprawnym aparatem zarządzającym. Wprowadziła system podatków
oraz diet «danehov» wypłacanych arystokracji, podejmowała kontrolę zarządzania monarchią – odbywając podróże od zamku do zamku”4. W tym miejscu moim obowiązkiem jest
poinformować Czytelnika, że w nazewnictwie duńskim istnieje Danehoff – parlament okresu
Średniowiecza. Unia personalna trwała blisko 100 lat. Wraz z jej końcem, który miał miejsce
6 czerwca 1523, nastąpił kres dominacji Danii w regionie. Swą pozycję Duńczycy utracili na
rzecz Szwecji. Monarcha, tracąc uprawnienia (a był nim w owym czasie Christian III), w 1536
r. „zwołał do Kopenhagi ogólnokrajowe zgromadzenie przedstawicieli czterech stanów, które
po raz pierwszy obradowało pod nazwą Riksdag”5. Jak pisze Marian Grzybowski, w zgromadzeniu wzięło udział „blisko 1200 przedstawicieli rycerstwa, mieszczan, duchowieństwa oraz
chłopów”. Efektem obrad był m.in. sprzeciw wobec duchowieństwa katolickiego, zastąpienie
katolicyzmu religią luterańską, co wiązało się z objęciem przez króla zwierzchnictwa nad pań1
2
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dania. z dnia 23.05.2010.
J. Marszałek-Kawa, Parlamenty jednoizbowe w państwach nordyckich. Pozycja i funkcjonowanie, Toruń 2003, s. 93.
3 Ibidem, s. 93.
4 J. Nowiak, Współpraca nordycka. Wzór dobrej polityki, Poznań 2001, s. 39.
5 J. Marszałek-Kawa, op. cit.
71
stwowym Kościołem luterańskim6. Władca nie miał zamiaru stracić prymatu w królestwie,
jednocześnie musiał podążać z duchem epoki i dopuścić do władzy władców ziemskich, duchowieństwo, a nawet co bogatszych kupców. Faktyczny przełom w absolutnej dominacji
głowy państwa duńskiego datuje się na 1660 r., kiedy to „parlament stanowy, czyli Danehoff
(termin «Danehoff» jest tożsamy z terminem «Danehov», który pierwotnie oznaczał wspomnianą dietę wypłacaną za obrady w Kopenhadze) uzyskał podstawę swego funkcjonowania
w postaci przyjętej zasady corocznego zwoływania ciała reprezentantów w celu uchwalania
reguł prawa. Jednocześnie, znosząc elekcyjność wyboru władcy, a w jej miejsce wprowadzając
zasadę dziedziczności tronu, przekazano królowi uprawnienia do samodzielnego zarządzania
królestwem”7. Pozornie władza nadal spoczywała w rękach królewskich, jednak nie pochodziła już tylko „z łaski Bożej”, ale również z łaski Danehoffu. Pewne utrzymanie status quo można
wytłumaczyć troską o Danię, która traciła prymat wśród państw regionu. Coraz większym
zagrożeniem dla basenu Morza Bałtyckiego była carska Rosja i Królestwo Szwecji. „Początki ograniczenia władzy monarszej przypadały na lata 30. XIX w.; wówczas opinia publiczna
wymusiła na Fryderyku VI powołanie doradczych zgromadzeń okręgowych (staenderforsamlinger). Powołane zostały cztery tego typu zgromadzenia okręgowe (prowincjonalne) – dla obszaru Wysp Duńskich, Szlezwiku oraz Holsztyna. W 1838 r. zgromadzenia okręgowe wystąpiły do króla o połączenie ich w zgromadzenie ogólnokrajowe. Żądanie to spotkało się jednak
z odmową8”. Nowoczesny parlament stał się częścią ustrojową Danii wraz z ustawą wyborczą
z 1848 r. W legislatywie monarcha mianował ¼ jej członków, ¾ natomiast pochodziło z wyboru dokonywanego przez obywateli płci męskiej powyżej 30 roku życia (z wyjątkiem służących).
Wymagana była do tego samodzielność majątkowa (cenzus majątkowy).
Jednak przełomowe zmiany nadeszły dopiero w połowie XIX w., kiedy przez Europę
przeszła Wiosna Ludów. Bezpośrednio po niej „król, obawiając się radykalizacji rezultatów
tych nurtów, zdecydował się na przeprowadzenie reformy ustrojowej”9. Kres absolutyzmowi
monarszemu położył Fryderyk VII królewskim reskryptem z 28 stycznia 1848 roku. Członkowie rządu mieli być od tej pory odpowiedzialni przed reprezentacją społeczeństwa, czyli
przed parlamentem. Swoimi decyzjami król dał początek nowoczesnej formie rządów, którą
z pewnością można datować na okres bezpośrednio po Wiośnie Ludów. Wtedy to liberałowie
zaczęli domagać się demokratyzacji ośrodków władzy i wprowadzenia wyborów powszechnych. Król wobec żądań nie mógł pozostać obojętny, aczkolwiek wiedział, że reformując może
jedynie ponieść straty. Sprzeciw społeczny był poważny, „król osobiście reform nie popierał,
aczkolwiek zdawał sobie sprawę z konieczności uwzględnienia oddolnego nacisku na jej przeprowadzenie”10. Jednak ustąpił, czym uspokoił nastroje i, można przypuszczać, uratował swoje stanowisko, ponieważ niechęć do zmian niosłaby wzrost agresji społecznej, która prędzej
czy później mogłaby się skończyć zamachem stanu. Co prawda, głowa państwa nadal skupiała
w swoich rękach wiele istotnych praw, ale stopniowo i nieuchronnie je traciła. Również korzystanie z jeszcze przysługujących praw uległo zauważalnej zmianie, ponieważ król znał już
siłę Duńczyków. Wraz ze zmianami politycznymi, kulturowymi, szły zmiany prawne. Najważniejszą z nich była konstytucja datowana na 5 czerwca 1849, której wprowadzenia domagały się środowiska farmerskie oraz liberalne. Na jej mocy władza ustawodawcza spoczywała w gestii króla oraz Riksdagu. Konstytucja ta dawała władcy szeroką władzę wykonawczą,
6 M. Grzybowski, Dwuizbowość w parlamentaryźmie państw nordyckich [w:] Izby drugie parlamentu
(red. E. Zwierzchowski), Białystok 1996, s. 226 i nast.
7 J. Marszałek-Kawa, op.cit., s. 94.
8 M. Grzybowski, op.cit., s. 226.
9 J. Marszałek-Kawa, op.cit., s. 94.
10 M. Grzybowski, op.cit., s. 217.
72
a poza nią władca „miał szerokie uprawnienia nominacyjne oraz dużą swobodę w zakresie
kierowania polityką zagraniczną. Ponadto monarcha dysponował prawem udzielenia lub
odmowy sankcji wobec ustaw parlamentu (dwuizbowego Riksdagu), zachował także pewne
kompetencje w dziedzinie sądownictwa (sądy uzyskały limitowany zakres niezawisłości, jednak nadal orzekały w imieniu króla)”11. Z pewnością zmiany ustrojowe, czego sztandarowym
przykładem może być Francja XIX-ego wieku, były po części stymulowane rozwojem prasy,
industrializacją, emigracją i wieloma innymi czynnikami. Joanna Marszałek-Kawa wprost
pisze, że „przewagę wśród organów państwowych zdobyła legislatywa”12. Marian Grzybowski
wskazuje na jeszcze jedną zmianę – samorząd, głównie terytorialny. W owym czasie na samorząd składały się gminy i okręgi, a w tych drugich, zgodnie z ustawą o podziale terytorialnym
z 1862 r., „organami o funkcjach przedstawicielskich pozostawały zgromadzenia okręgowe
– landstingi. Ich przewodniczących mianował […] król”13, jednak, jak dalej czytamy, to była
jedyna niedemokratyczna cecha tych ciał. Tak więc monarsze została odebrana władza nad
sądownictwem, legislatywą i samorządem. Jedyną realną władzę głowa państwa posiadała
jeszcze w egzekutywie, jednak, jak się niedługo potem okazało, i to miało ulec zmianie. W Kopenhadze nadal toczył się spór, czasowo zażegnany w 1849 r., o rolę monarchy w kreowaniu
rządu i powoływania ministrów. W imieniu i obronie władzy królewskiej stanęli konserwatywni politycy, którzy „optowali za swobodą króla w mianowaniu ministrów”14. Naturalnie
odmienne stanowisko prezentowali liberałowie, dążący do tego, ażeby ministrowie mieli poparcie większości parlamentarnej. Jak można się domyślić, „król Christian IX opowiedział się
za stanowiskiem konserwatystów, powołując swych ministrów ze składu partii dysponującej
większością w izbie wyższej”15. Do eskalacji konfliktu nie doszło, ponieważ 28 lipca 1866 do
władzy powrócili konserwatyści, Dania zaś weszła w stan wojny z Prusami, co odsunęło spory
o ustrój. W następstwie tych wydarzeń „król uzyskał ponownie prawo zwoływania i rozwiązywania parlamentu, uprawnienie sankcjonowania ustaw oraz kompetencję do wydawania
aktów o charakterze prowizorycznym”16. W tym samym okresie władca postanowił wykorzystać dogodne warunki i zmienił ordynację „podnosząc wysokość cenzusu majątkowego
jako podstawy biernego prawa wyborczego do Landstingu, ograniczono jego rangę, samodzielność, czyniąc go organem elitarnym, konserwatywnym, o wizji ustroju państwa tożsamej z monarszą”17. Jak widać, Christian IX, zwany „Ojcem Europy”, z racji faktu, iż jego dzieci
zasiadały na tronach Danii, Grecji, Rosji i Wielkiej Brytanii, idealnie wykorzystał większość
parlamentarną. Monarcha ten był Królem Danii 43 lata i dożył chwili, kiedy liberałowie odnieśli zwycięstwo nad konserwatystami. Było to przeszło 30 lat po ostatnim większym sporze
parlamentarnym, także „monarcha musiał uszanować werdykt wyborców i powołać część
ministrów spośród liberałów”18. Żaden z autorów nie wskazuje powodów, które skłoniły króla
do ustępstwa. Była to polityczna kalkulacja, gdyż władca, nie uznając wyborów, najprawdopodobniej spotkałby się z protestami na ulicach Kopenhagi. Poza tym nadal w swoich rękach
skupiał wiele władzy, także doprowadzenie do konfliktu mogłoby go ich pozbawić. Warto
odnotować, z jakimi uprawnieniami wszedł Król Danii w XX w. W tym czasie król mianuje
11 I. Bokszczanin, Rząd Królestwa Danii [w:] I. Bokszczanin, E. Zieliński, Rządy w państwach Europy 2,
Warszawa 2005, s. 57.
J. Marszałek-Kawa, op.cit., s. 96.
M. Grzybowski, op.cit., s. 217.
Ibidem, s. 226.
Ibidem, s. 226
J. Marszałek-Kawa, Parlamenty…, s. 97.
Ibidem, s. 97.
I. Bokszczanin, op.cit., s. 59.
12
13
14
15
16
17
18
73
dożywotnio 12 członków Lagtingu19, poza tym nadal głowa państwa jest w stanie zawetować
ustawę tak, by parlament nie mógł weta przełamać. Okresu harmonii nie zniszczyła nawet II
wojna światowa, wydaje się nawet, że właśnie wojna przyniosła polityczny pokój do Kopenhagi. Z racji tego, że Europa zajęta była walką, która nie zawitała do Skandynawii i na Półwysep Jutlandzki, znacznie wzrosła pozycja międzynarodowa monarchów nordyckich. Już
„w listopadzie 1914 r. król Chrystian zaproponował wstępne rozmowy pokojowe Jerzemu V,
Wilhelmowi II i Mikołajowi II”20. Monarsza koncentracja na sprawach międzynarodowych
została skrupulatnie wykorzystana przez parlament. Błyskawicznie, bo od 1915 r., „likwidacji
uległy uprawnienia króla do mianowania części członków Landstingu”21. Nie zniechęciło to
jednak duńskiej głowy państwa do zaniedbania Europy. Na początku roku 1917 Christian X
podjął, wspólnie z dworem hiszpańskim i papieżem Benedyktem XV, kolejne inicjatywy, „ale
także i one spaliły na panewce, ponieważ doszło tymczasem do kilku dramatycznych zmian
na scenie wojennej i politycznej”22. Zatroskanie to można zrozumieć, ponieważ główni „aktorzy”: Wilhelm II, Franciszek Józef i car Mikołaj, byli jego kuzynami. Jeśli chodzi o europejskie
dwory, było to nic innego jak wojna w wielkiej rodzinie. Tuż pod koniec wojny Wilhelm II „za
pośrednictwem króla Danii, Chrystiana X, przekazał na ręce Rządu Tymczasowego [po rewolucji lutowej w 1917 r. powstał rząd premiera Georgija Lwowa] gwarancję bezpieczeństwa dla
carskiej rodziny w czasie przeprawy przez Bałtyk”23. Ciekawostką jest fakt, iż w przypadku
„zgłaszania się kilku pretendentów do berła królewskiego itp. odbywają się posiedzenia wspólne Sejmu połączonego”24. Zatem w razie sporu o koronę decydujący, i w zasadzie jedyny głos,
należał do władzy ustawodawczej. W wyniku plebiscytu w sprawie przyłączenia Szlezwiku
do Danii wiosną 1920 r. doszło do wielu wystąpień przeciwko monarsze. Król zdymisjonował
rząd, powołał nowy, jednak szybko wycofał się z tej decyzji na skutek masowych wezwań do
likwidacji monarchii i wprowadzenia republiki. Jedynym pokojowym wyjściem były wybory,
które wygrała liberalna partia Venstre. Premierem został przedstawiciel tej partii, N. Neergaard25. W wyniku ataku na Danię 9 kwietnia 1940, 10 kwietnia powstał „ogólnonarodowy rząd
koalicyjny”, działający do 29 sierpnia 1943 „Rząd ten cieszył się całkowitym poparciem króla
Chrystiana X”26. Po wojnie w Danii przeprowadzono szereg reform, z których największą jest
nowa konstytucja. W XXI w. Król Danii ma jedynie funkcje reprezentacyjne. Nominalnie
przysługujące mu prawa realizuje rząd lub premier.
Głowa państwa Królestwa Norwegii
Losy Króla Norwegii są najbardziej zawiłe ze wszystkich trzech koron nordyckich. Spowodowane jest to tym, że Norwegia większość czasu była „łupem”, naprzemiennie Danii i Szwecji. Nowoczesną formę państwa datuje się na początek XIX w., kiedy to „konstytucja eidsvollska z 1814 r. wprowadziła ustrój ograniczonej monarchii parlamentarnej”27. Zgodnie z jej
19 M. Keczedzi-Szapowałow, Ustrój polityczny państw współczesnych, Warszawa 1905, s. 36.
20 T. Aronson, Zwaśnieni monarchowie. Tryumf i tragedia europejskich monarchii w latach 1910-1918,
Kraków 1998, s. 126.
M. Grzybowski, op.cit., s. 229.
T. Aronson, op.cit., s. 151.
Ibidem, s. 163.
M. Niedziałkowski, Izby wyższe w parlamentach współczesnych, Warszawa 1918, s. 53.
I. Bokszczanin, op.cit., s. 60.
T. Konecki, Skandynawia w drugiej wojnie światowej. Od neutralności i pacyfizmu do militaryzmu
i wyścigu Zbrojeń, Warszawa 2003, s. 83.
27 I. Bokszczanin, Rząd Królestwa Norwegii, [w:] I. Bokszczanin, E. Zieliński, Rządy w państwach Euro-
21
22
23
24
25
26
74
postanowieniami od tego momentu „król mógł podejmować decyzje jedynie razem z gabinetem ministrów”28. Ustawa zasadnicza stanowiła, iż „władzę wykonawczą sprawuje monarcha,
który jednak nie ponosi odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Ta odpowiedzialność
spoczywa na organie kolegialnym składającym się z doradców królewskich – Radzie Państwa (rządzie)”29. Jednocześnie nastąpił podział aktów prawnych na królewskie i wydawane
w imieniu króla. „Decyzje, uchwalane przez Radę Państwa w Christianii pod nieobecność
króla, miały formę „najwyższego dekretu” (zamiast „dekretu królewskiego”)”30. Warto zaznaczyć, że w latach 1814-1905 Norwegia i Szwecja były związane unią personalną i na tronie norweskim zasiadał Król Szwecji. Stąd też dość oryginalna, z dzisiejszej perspektywy, organizacja
pracy rządu państwa: „rada została podzielona na dwie części: pierwszą z siedzibą w Sztokholmie i druga w Christianii. Premier oraz dwóch ministrów powinni stale przebywać przy
królu (w Sztokholmie)”31. Nie da się nie zauważyć, że król i premier nie zawsze orientowali się
w sytuacji w Christianii, mogli jedynie bazować na przekazach listownych od namiestnika,
ministrów i innych urzędników. Taka sytuacja z jednej strony była nie na rękę Norwegom,
bowiem o swoich problemach nie mogli rozmawiać z decydentami, a jedynie z ich zastępcami. Z drugiej strony była korzystna, ponieważ autorytet Szwedów urzędujących w Norwegii
z pewnością był mniejszy, co niewątpliwie sprzyjało działaniom na rzecz uzyskania większych swobód i uniezależnienia się od silniejszego sąsiada. W latach 70. XIX w. Norwegia
targana była sporami o charakterze konstytucyjnym. Pierwszą decyzją w tym konflikcie było
zniesienie w 1872 r. urzędu namiestnika szwedzkiego32. Dopełnienie tego rozwiązania przyszło dopiero w następnej dekadzie, bowiem decyzją Stortingu „monarcha został pozbawiony
prawa weta absolutnego wobec uchwał parlamentu”33. Wskutek takich przeobrażeń nastąpiło
powolne, ale systematyczne, wykształcanie się partii politycznych, które zasiadając w legislaturze rywalizowały z szwedzkim królem o kontrolę polityczną nad ministrami34. Ostatni raz
sprzeciw królewski doprowadził do zerwania unii ze Szwecją w 1905 roku35. Norwegowie popisali się sprytem, doprowadzając do tej sytuacji. Osłabianie pozycji Króla Szwecji i Norwegii
(unia personalna w latach 1814-1905) zostało dostrzeżone przez dumnych Norwegów. Postanowili oni wykorzystać słabość monarchy, panujący dwugłos, i uzyskać niepodległość. Norwegowie uchwalili w Oslo ustawę, na mocy której miały powstać konsulaty norweskie. Chcieli
prowadzić własną politykę zagraniczną, argumentując to swoją ogromną flotą. Naturalnie
król nie wyraził zgody. Ta decyzja była jak woda na młyn dla Norwegów. Wszyscy urzędnicy
norwescy zależni od władcy podali się do dymisji. Monarcha nie przyjął rezygnacji, ponieważ
nie miał kim zastąpić takiej rzeszy urzędników. Wtedy uchwalono ustawę mówiącą, że jeśli
król nie dysponuje zasobami kadrowymi, to znaczy że jest niezdolny do władania. Szybko też
wypowiedziano unię ze Szwecją (7 czerwca 1905) i proklamowano w Stortingu Królestwo
Norwegii36. Tak więc opór korony szwedzkiej przed równouprawnieniem podmiotów wchodzących w skład unii doprowadził do jej zerwania. Norwegia odłączyła się od Danii z powodu
py 2, Warszawa 2005, s. 256.
28 J. Nowiak, Współpraca nordycka. Wzór dobrej polityki, Poznań 2001, s. 41.
29 I. Bokszczanin, Rząd Królestwa Norwegii, op.cit.…, s. 262.
30 Ibidem, s. 259.
31 Ibidem, s. 258.
32 J. Osiński, Storting – parlament Królestwa Norwegii, Warszawa 1993, s. 6.
33 I. Bokszczanin, Rząd Królestwa Norwegii, op.cit., s. 256.
34 A. Kubka, Podziały socjopolityczne w Norwegii w latach 1973-1997, Gdańsk 2004, s. 103.
35 J. Zaleśny, Partycypacja głowy państwa w ostatnich etapach procesu legislacyjnego, Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, Studia nad polityką tom VII, Warszawa
1999, s. 40.
36 T. Cieślak, Szwecja: z dziejów XIX i XX wieku, Poznań, 1969, s. 65 i nast.
75
wojen napoleońskich, a dokładniej została potraktowana jako łup wojenny. Dania bowiem
stała po stronie Napoleona Bonaparte. Szwecja zaś utraciła resztę Półwyspu Skandynawskiego przez nieumiejętność zaspokojenia autonomicznych potrzeb Norwegów. Bezpośrednio
w II wojnę światową Norwegia weszła 9 kwietnia 1940, kiedy to III Rzesza zaatakowała Danię
i Norwegię. Inaczej niż państwo na Półwyspie Jutlandzkim, nie zdecydowała się na uległość
wobec okupanta. Przy znacznym udziale żołnierzy brytyjskich oraz nieocenionej pomocy
Polaków, Oslo stawiało opór. Walki trwały dwa miesiące, aż w końcu na dalekiej północy
wygrał agresor. „Rząd i król do czerwca opuścili kraj (Tromso) na pokładzie brytyjskiego
krążownika Devonshire”37. Po wojnie w kraju wszystko wróciło do normy, zaś kolaborujący
z nazistami Vidkun Quisling został skazany na śmierć. Wyrok przez rozstrzelanie wykonano
24 października 1945 w twierdzy Akershus w Oslo. Obecnie Król Norwegii ma uprawnienia
jedynie ceremonialne, chociaż tradycyjnie w prawie pisanym i w zwyczaju jego pozycję można porównać do pozycji brytyjskiego władcy.
Głowa państwa Królestwa Szwecji
Konecki w cytowanej pracy pisze, że „powszechnie uważa się, że pierwszym szwedzkim
królem był Erik Segersall (Zwycięski), który panował przy końcu IX wieku […]. Żoną jego
była Sigrid Storadda, czyli Świętosława, córka Mieszka I. Niektóre źródła podają, że pojął on
za żonę nieznaną z imienia księżniczkę słowiańską, nie wymieniając Świętosławy”38. Cytat
ten zawiera oczywisty błąd, jakim jest źle podany wiek lub imię – albo autor miał na myśli
X w., albo nie może być mowy o córce polańskiego Mieszka I, panującego w X w. Wątpliwości budzi również źródło internetowe, które głosi, że „w latach 980-984 Eryk poślubił Sygrydę Storrådę (Świętosławę) – córkę Mieszka I”39. Eryk Zwycięski zmarł w 995 r., przeżywszy
około 50 lat. Szwecję charakteryzuje mniejsza niż Danię i Norwegię ekspansja na Ocean
Atlantycki, która jest zrozumiała z czysto geograficznych powodów. „W latach 1161-1167
na tronie szwedzkim zasiadał Karl Sverkersson, który pierwszy nazwał się królem Szwedów
i Gotów”40. Jednak pierwsza koronacja miała miejsce dopiero w 1210 r., kiedy to w Uppsali
zażądał jej król Erik Knutsson. Pod koniec XIV w. „arystokracja powołała na tron Szwecji
Albrechta z Meklemburgii. Był to pierwszy władca przybyły z zagranicy41.
Każde państwo ma własną datę (wydarzenie, władcę), która może być nazwana jego wyjściem ze średniowiecza. W Polsce za taki moment może uchodzić założenie Akademii Krakowskiej, bitwa pod Grunwaldem, referat Pawła Włodkowica w Konstancji czy panowanie
Kazimierza Wielkiego. W Szwecji za takie wydarzenie uchodzi koronacja Gustawa I Wazy
na króla, o którym w literaturze naukowej można przeczytać, że: „stał się twórcą podstaw
nowożytnej Szwecji. Doprowadził do uznania dziedziczności tronu, oswobodził kraj z zależności handlowej od Lubeki. Na sejmie w 1527 roku wprowadził reformację, przez co bogate
posiadłości duchowieństwa przeszły na własność korony, zorganizował armię i flotę”42. Inny
autor wylicza zasługi Gustawa Wazy, do których zalicza kierowanie oporem przeciw tyranowi Christianowi II, zsekularyzowanie dóbr kościelnych, wprowadzenie luteranizmu. Z tych
powodów obecnie jest on nazywany „ojcem Szwecji”43. Po XVII w., jakże wspólnym dla Pol37
38
39
40
41
42
43
76
T. Konecki, op.cit., s. 79.
Z. Bagiński, Królestwo Szwecji, Warszawa 1978, s. 19.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Eryk_Zwycięski, z dnia 26.05.2010.
Z. Bagiński, op.cit., s. 20.
Ibidem, s. 21.
J. Nowiak, op.cit., s. 40.
Z. Bagiński, op.cit., s. 22.
ski i Szwecji, królestwo skandynawskie zaczęło przeżywać problemy wewnętrzne. Po części
można ich początku upatrywać w nowym silnym wrogu w basenie Morza Bałtyckiego – carskiej Rosji. Przede wszystkim jednak zmian należy doszukiwać się w nowym akcie prawnym,
nazywanym konstytucją. Stanisław Sagan pisze, że uchwalona w 1720 r. „nowa konstytucja
znacznie zawężała możliwość wywierania wpływu przez króla na Radę Królestwa. Otrzymał
on w Radzie dwa głosy i został zobligowany do realizacji decyzji większości”44. Termin „konstytucja” może wprowadzić w błąd, gdyż nie był to akt prawny o dzisiejszym znaczeniu, nie
miał znaczenia powszechnego. Była to umowa między monarchą a szlachtą. W Szwecji po
1719 r. „król we wszystkich ważnych sprawach musiał uzyskiwać aprobatę Rady Państwa”45.
Od razu da się zauważyć różnicę w nazewnictwie, gdzie jeden używa określenia „Rada Królestwa”, zaś drugi „Państwa”. Wyczerpujące rozróżnienie tych terminów omawia literatura
(patrz: bibliografia), tu ważne jest wskazanie największej różnicy – personalnej. W Radzie
Państwa nie zasiada monarcha, natomiast w Radzie Królestwa jest obecny z (ewentualnie)
pełnoletnim następcą tronu. Okres ten zwany w literaturze „erą wolności”, charakteryzuje się wzrostem znaczenia parlamentu. Swoją reprezentację otrzymali także duchowieństwo
i mieszczaństwo. Dość nieoczekiwanie w 1772 r. miał miejsce zamach stanu Gustawa III Wazy,
który „spowodował ograniczenie wpływów czterostanowego Riksdagu z okresu „ery wolności” i zahamowania rozwoju instytucji parlamentarnych na korzyść absolutyzmu oświeconego”46. Europa pod kierunkiem Napoleona Bonaparte odcisnęła na Królestwie Szwecji
najsilniejsze ze wszystkich trzech królestw ślady. Na mocy prawa uchwalonego w 1809 r. „król
stał na czele władzy wykonawczej”47. Czas ten jednak był zbyt krótki, by pozostawić po sobie
coś więcej od wzmianki. Podpisany 14 stycznia 1814 Traktat Kiloński kończy wojny napoleońskie w Skandynawii. W wyniku zmian, jakie spowodowało podpisanie traktatu, następcą
tronu, a od 1818 r. królem i założycielem obecnie panującej linii dynastycznej, został francuski marszałek Bernadotte. „Wiek XIX charakteryzowało stopniowe zanikanie osobistych
rządów króla i związanej z nim biurokracji oraz wzrostu uprawnień i faktycznych wpływów
parlamentu”48. „Od lat 1860. coraz częstszą stała się praktyka odbywania większości posiedzeń Rady bez obecności króla”49. Kres dominacji króla nad Radą datuje się na rok 1870, kiedy to, jak się później okazało, „po raz ostatni król zdymisjonował członka Rady Państwa bez
wcześniejszego uzgodnienia z pierwszym ministrem”50. Prócz zmian terytorialnych, Szwecja
weszła w XX wieku w silne zmiany prawne, których autorem był w głównej mierze charyzmatyczny i skuteczny premier Staff. Sagan opisuje to następującymi słowami: „równolegle
zachodził proces dalszego uniezależniania się rządu od monarchy. Spór pomiędzy Staffem
[premierem] a Gustawem V (1907-1950) doprowadził do przyjęcia zasady monopolu rządu na
prowadzenie polityki państwa i ponoszenia za to odpowiedzialności przed parlamentem”51.
Uchwalony w 1920 r. Nowy Akt o Riksdagu doprowadził do wzmocnienia parlamentu przy
ograniczeniu roli monarchy. Trudno jednoznacznie ocenić, co bardziej wpłynęło na zmiany – I wojna światowa czy też reformy gabinetu Edena z 1917 r., polegające: „po pierwsze, na
wycofaniu się monarchy z dążeń do wywierania wpływu na skład polityczny rządu, po wtóre
44
45
46
47
48
49
S. Sagan, Zarys ustroju politycznego Szwecji, Katowice 1992, s. 7.
J. Nowiak, op.cit., s. 54.
M. Grzybowski, op.cit., s. 215.
S. Sagan, op.cit., s. 9.
I. Bokszczanin, Rząd Królestwa Szwecji, op.cit., s. 222.
M. Grzybowski, Rząd i administracja rządowa w monarchiach skandynawskich (Dania – Norwegia –
Szwecja), Kraków 2001, s. 42.
50 Ibidem, s. 53.
51 S. Sagan, Riksdag – Parlament Królestwa Szwecji, Warszawa 1992, s. 6.
77
zaś, na przyjęciu tej funkcji przez najsilniejsze partie polityczne, reprezentowane w Riksdagu
(ściślej: w jego izbie niższej)”52. W latach 30. ubiegłego wieku pojawiła się potrzeba reformy
ustrojowej. Jednakże z powodu wojny doszła ona do skutku dopiero w 1953 r. Czas wojny to
chyba ostatni okres znaczącej roli w polityce wewnętrznej monarchy szwedzkiego. Wskutek
niemieckiego ultimatum w 1941 r., które miało „rozpatrzyć nie tylko rząd i komisje parlamentarne spraw zagranicznych i obrony, lecz także cały Riksdag na specjalnej tajnej sesji”53
w Szwecji doszło do niewyobrażalnej sytuacji, ponieważ „król zagroził, wbrew konstytucji,
cofnięciem poparcia dla rządu, a nawet abdykacją”54. Konecki również zauważa wzrost znaczenia władcy rezydującego w Sztokholmie w okresie 1939-1940. Pisze on mianowicie tak:
„w Szwecji, gdzie rządy nie doznawały wewnętrznego rozbicia w skali belgijskiej, rola króla
nie wychodziła na ogół poza funkcje «doradcy swoich doradców» i sprawy reprezentacyjne,
z wyjątkiem okresu II wojny światowej, kiedy to Gustaw V w drodze osobistych interwencji w międzynarodowej dziedzinie usiłował pomóc Szwecji w pokonaniu trudnej sytuacji”55.
Obecnie królem Szwecji jest Karol XVI Gustaw, a następczynią tronu pozostaje jego najstarsze dziecko, córka, księżna Västergötland Wiktoria Bernadotte. Specjalnie dla niej parlament
zmienił prawo poprzez wprowadzenie zasady primogenitury. „Szwecja jest pierwszym krajem, który wprowadził tę zasadę”56. Czarny ma tu na myśli monarchie konstytucyjne, które
umieściły takie prawo w konstytucji.
Obecnie Król Szwecji pełni, w porównaniu z dwoma pozostałymi monarchami, niewielką rolę. „W Szwecji, w myśl konstytucji z 1974 r., król nie posiada nawet symbolicznego prawa do wskazania kandydatury premiera, ani do jego formalnego powołania”57.
Ta niezbyt subtelna, ale bardzo trafna opinia Antoszewskiego i Herbuta pokazuje, że Król
Szwecji panuje, ale nie rządzi. Wtedy też odebrano monarsze prawo weta, które przysługiwało mu na mocy konstytucji jeszcze z 1809 r., „mimo że król nie korzystał z tego prawa od
1913 roku”58 Monarcha pełni jednak znaczącą rolę w życiu społecznym królestwa. Mimo
iż szwedzki władca od 1974 r. nie przewodniczy już cotygodniowym posiedzeniom Rady
Państwowej, to podpisuje przyjęte przez nią dokumenty. Monarchia odarta z zaszczytnych
funkcji pozostaje dla Szwedów najwyższą władzą, obywatelskie „skargi i pisemne odwołania kierowane są na adres króla, skąd przekazywane są według kompetencji poszczególnym resortom”59. Król, królowa, książęta i księżniczki mają czynne prawo wyborcze „jednakże, zgodnie z tradycją, ani szwedzki monarcha, ani jego bliscy nie korzystają z tego prawa”60. Po wyborach do parlamentu, wraz z następcą (a obecnie następczynią) tronu, „król
przybywa do jego siedziby na otwarcie”61. Warto zaznaczyć, że sesje zwołuje talman. „Król
nie wygłasza […] mowy tronowej, czyni to bezpośrednio premier w postaci expose”62.
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
M. Grzybowski, Systemy polityczne współczesnej Skandynawii, Warszawa 1989, s. 115.
Konecki T., Skandynawia…, s. 164.
Ibidem.
J. Stembrowicz, Rząd w systemie parlamentarnym, Warszawa 1982, s. 115.
R. M. Czarny, Szwecja w Unii Europejskiej, Kielce 2002, s. 19.
A. Antoszewski, R. Herbut, Systemy polityczne współczesnej Europy, Warszawa 2006, s. 250.
S. Sagan, Współpraca parlamentu i rządu w Szwecji, Katowice 1989, s. 59.
Z. Bagiński, op.cit., s. 38.
R. M. Czarny, op.cit., s. 19.
Z. Bagiński, op.cit., s. 26.
P. Deszczyński, System parlamentarny: „zdominowany” Szwecji [w:] P. Deszczyński, K. Gołata, Demokratyczne systemy polityczne, Poznań 2000, s. 153.
78
E l ż b i e t a Wr o n k a
Inquiry, czyli pierwsza próba zatrudnienia naukowców
w służbę politykom
Konferencja w Paryżu początkiem amerykańskiej ery
W grudniu 1918 roku w porcie Hoboken New Jersey amerykańska delegacja zmierzająca na pokojową konferencję do Paryża zaokrętowała się na SS George Washington. Wojna, która miała zakończyć wszystkie wojny, miała być wówczas sfinalizowana konferencją
pokojową, która miała zakończyć wszystkie konferencje. Delegacje zmierzające do Paryża
miały rozwiązać kwestie terytorialne, dyplomatyczne i ekonomiczne, które wcześniej stały się jej przyczyną. W konferencji uczestniczyło 55 krajów, a wśród nich najważniejsze:
Francja reprezentowana przez Clemenceua, Wielka Brytania na czele z Loydem Georgem,
Włochy kierowane przez V. E. Orlando oraz delegacja Stanów Zjednoczonych, na której
czele stał Woodrow Wilson. Delegacja amerykańska przyjechała na konferencję, przywożąc ze sobą setki skrzyń wypełnionych mapami, bibliografiami, książkami, raportami,
opracowaniami statystycznymi. Jak pisze o Neil Smith w książce „American Empire”, ilość
zgromadzonego materiału wywołała wśród pracowników odpowiedzialnych za transport
śmiechy i żarty1.
Dla prezydenta Wilsona pokojowa konferencja w Paryżu była kontynuacją działań podejmowanych przez niego w kraju. Jako architekt korporacyjnego liberalizmu, bardzo entuzjastycznie wspierał kampanię na rzecz reform w dziedzinie taryf i bankowości, których
efektem miało być uwolnienie amerykańskiego kapitału i szersze jego zainwestowanie za
granicą. Rozumiał on doskonale, że tak jak Wielka Brytania czerpała ogromne korzyści
z tak zwanego wolnego handlu w czasie swojej dominacji na rynkach światowych, tak teraz
Stany Zjednoczone, dzięki swej rozwijającej się ekonomii, mogłyby stać się głównym beneficjentem handlu światowego. Tak więc Wilson był przekonany, że pokojowa konferencja w Paryżu jest początkiem amerykańskiej ery2. Dla rządu Stanów Zjednoczonych była
pierwszym wydarzeniem międzynarodowym na tak wielką skalę, w której brała udział
amerykańska delegacja. W przeciągu XIX wieku amerykańska administracja zawężała
swoje międzynarodowe interesy do pewnych obszarów świata (szczególnie Ameryka Południowa), nie wykazując zainteresowania działaniami na szerszą skalę mającymi charakter
globalny. Jak określił to Bowman, „do roku 1898 byliśmy potęgą odizolowaną od reszty
świata3”, jednakże delegacja, która przybyła do Paryża 20 lat później miała wyraźnie ambicje o charakterze globalnym. W latach 1896-1914 nastąpiło przewartościowanie pojęcia
narodowego interesu Stanów Zjednoczonych od nacjonalizmu do internacjonalizmu. Globalne ambicje pojawiły się w różnych formach. Motywem przewodnim ekspansjonizmu
amerykańskiego była koncepcja wyjątkowości (exceptionalism). Język lansujący koncepcję
1 N. Smith, American Empire, Roosevelt Geographer and the Prelude to Globalization, University of California Press, 2003, s. 139.
2 Ibidem, s. 140.
3 Bowman do Harry Wilson Harrisa, 31 czerwca 1939 roku, Johns Hopkins University.
79
ekspansjonizmu łączył ze sobą elementy ekonomii i geografii, zakładając ekspansję handlu, politycznych interesów oraz oddziaływania kulturowego. Żądanie globalnego ekspansjonizmu i otwarcie nowych rynków zostało zapoczątkowane przez amerykańskich farmerów i przemysłowców przerażonych swym własnym sukcesem i ogromną nadprodukcją.
W latach 1898-1914 roczne obroty z tytułu eksportu wzrosły trzykrotnie. Rozwiązaniem
problemu nadprodukcji byłaby więc ekspansja handlu i otwarcie nowych rynków. Jak powiedział senator Albert Beveridge: „amerykańskie fabryki produkują więcej niż Amerykanie mogą zużyć […], amerykańska ziemia produkuje więcej niż oni mogą skonsumować.
Los nakreślił, jaką politykę mamy prowadzić; handel światowy musi być i będzie nasz”4.
Powstanie Inquiry
Wraz z przystąpieniem Stanów Zjednoczonych do wojny podjęto działania mające na
celu przygotowanie strony amerykańskiej do konferencji pokojowej. Mając ograniczone
zaufanie do swojego Sekretarza Stanu Lansinga, na początku września 1917 roku, Wilson zwrócił się do swojego zaufanego współpracownika Edwarda Housa, by ten „po cichu
zebrał […] grupę mężczyzn w celu opracowania możliwych żądań państw uczestniczących w konflikcie zbrojnym oraz wypracowania amerykańskiej pozycji w tym względzie”5.
W tym okresie polityka zagraniczna Stanów Zjednoczonych była kreowana przede wszystkim przez prezydenta. Departament Stanu był zbyt słaby i przez to nieefektywny, a jego
pracownicy mieli niewielkie doświadczenie, jeśli chodzi o prowadzenie polityki zagranicznej. Izolacjonizm amerykański, brak zainteresowania innymi krajami oraz kontaktu z nimi sprawiły, że rząd był niedoinformowany w kwestiach międzynarodowych, „jak
również zbyt mały i rozproszony, by przetwarzać informacje, które mogły być mu przedstawione w odniesieniu do spraw międzynarodowych”6.
Prezydent, w pełni świadomy sytuacji, zwrócił się do swojego bliskiego współpracownika Housa, by ten zgromadził ludzi, którzy swoją wiedzą i doświadczeniem pomogą przygotować delegację amerykańską do konferencji w Paryżu. Edward H. House był kimś w rodzaju „profesjonalnego politycznego pośrednika”. Zamieszkały w Teksasie miał silny brytyjski akcent z okresu swojego dzieciństwa w Anglii oraz ogromną fortunę odziedziczoną
po swoich rodzicach, którzy mieli ogromne plantacje trzciny cukrowej i bawełny, transport
morski, jak również byli właścicielami banku. W roku 1911 House poparł w kampanii prezydenckiej Gubernatora ze stanu New Jersey – Woodrowa Wilsona , w konsekwencji zostając prawą ręką nowo wybranego prezydenta.
Wyspecjalizowana organizacja, którą udało się stworzyć, została nazwana Inquiry. Stanowiła znaczącą innowację w prowadzeniu polityki zagranicznej. Została określona jako
zbiornik pomysłów (think tank). Była kierowana przez Sidneya E. Mezesa, którego kwalifikacje jako filozofa religii i prezesa City College of New York były znacznie mniej ważne
niż niekwestionowana lojalność wobec Housa, którego był szwagrem. House, wychodząc
naprzeciw oczekiwaniom Wilsona, by w ramach tworzonej organizacji znaleźli się również
przedstawiciele liberalnej opozycji, zaprosił do niej byłego socjalistę Waltera Lippmanna,
młodego dziennikarza, wówczas asystenta sekretarza wojny. W szeregach Inquiry znaleźli
się również Archibald Coolidge – znany profesor historii Europy Wschodniej Uniwersy4
E. S. Rosenberg, Spreding the American Dream: American Economic and Cultural Expansion 18901945, Nowy Jork: Hill and Wang, 1982, s. 22.
5 L. E. Gelfand, The Inquiry: American Preparation for Peace 1917-1919, New Heaven: Jale University
Press, 1963, s. 28.
6 R. Wiebe, The Search for Order, Nowy Jork: Hill and Wang, 1967, s. 254.
80
tetu w Harvardzie oraz James T. Shotwell – historyk uniwersytetu w Kolumbii. To właśnie
ten ostatni zaproponował nazwę «Inquiry», świadomie nadając nic nieznaczące imię, czyli
takie, które nie przykuwałoby uwagi, tym samym dając możliwość utrzymania w sekrecie prowadzonych przez organizację działań7. Pod koniec października 1917 roku za sprawą Coolidgea do prac Inquiry został zaproszony Isaiah Bowman. Zarówno Coolidge, jak
i Shotwell uważali, że zaproszenie geografa pomoże wypracować rozwiązania, które będą
gwarancją pokoju po zakończeniu działań wojennych.
Znany ze swoich badań i ekspedycji w Ameryce Łacińskiej, ale przede wszystkim
jako dyrektor Amerykańskiego Towarzystwa Geograficznego, Bowman wydawał się być
oczywistym wyborem dla działającej w Nowym Jorku Inquiry. Jak określił to Mezes, „był
jednym z wiodących, jeśli nie pierwszym geografem w kraju”. Bowman entuzjastycznie
zgodził się oddać do dyspozycji swoją osobę, jak również Amerykańskie Towarzystwo
Geograficzne i w przeciągu dwóch tygodni Inquiry przeniosła się z budynku Biblioteki
Publicznej w Nowym Jorku na trzecie piętro budynku Towarzystwa.
Prace Inquiry a potrzeba pokoju naukowego
Wszystkie działania Inquiry były utrzymywane w sekrecie. Administracja Wilsona
obawiała się możliwych ataków ze strony działaczy antywojennych. Jednocześnie obawiano się, że informacje na temat przygotowań pokojowych mogłyby sugerować, że Wilson
chce wycofać się z prowadzonej wojny. Na początku zaledwie czterech z pracowników
Amerykańskiego Towarzystwa Geograficznego wiedziało o faktycznych pracach prowadzonych przez Inquiry, ale i tak pracownicy ochrony w sposób szczególny byli uczulani
na właściwe zabezpieczenie biur organizacji8. Jak określił to Ray Stannard Bakes, autor
biografii Wilsona, „na długo przedtem jak wojna się zakończyła, wszystkie wielkie narody
stwierdziły, że wiedza naukowa będzie odgrywała najistotniejszą rolę w jakiejkolwiek konferencji pokojowej. Pokój starego typu może być osiągnięty przez dyplomatów, ale pokój
nowego typu wymaga ogromnej i bardzo precyzyjnej wiedzy9. Ważnym było, by Stany
Zjednoczone w ramach przyszłej konferencji pokojowej nie były tylko „rozjemcą”, ale by
w sposób aktywny „wyznaczyły ramy pokoju o charakterze naukowym”10.
Do roku 1917 informacje z zakresu geografii podawane przez Amerykańskie Towarzystwo Geograficzne miały właśnie tylko taki charakter, jednakże nacisk kładziony na
osiągnięcie pokoju o charakterze naukowym miał szeroki rezonans. Zostały zespolone ze
sobą: potrzeba politycznego współdziałania na płaszczyźnie naród – państwo, planowanie,
instytucjonalizacja polityki zagranicznej, jak również większa świadomość klasy średniej
reprezentowanej w wielu przypadkach przez naukowców, inżynierów, menedżerów, czyli
specjalistów w różnych dziedzinach. Istniało przekonanie, że możliwe jest osiągnięcie bardzo precyzyjnego rozwiązania, wręcz podania naukowej odpowiedzi na każdy z problemów, który może pojawić się w trakcie konferencji pokojowej. Naukowcy z poszczególnych
dziedzin głęboko wierzyli w możliwość bardzo precyzyjnych rozwiązań naukowych i odpowiedzi na poszczególne pytania. Tak więc Inquiry, w oparciu o to przekonanie i niezbędne dane, miała za zadanie wypracować rozwiązania pokojowe w kwestiach terytorialnych,
politycznych i ekonomicznych. Naukowcy już wcześniej doradzali politykom w sprawach
konferencji pokojowych, jednakże celowe przygotowania prowadzone w ramach podob7
8
9
10
N.Smith, op.cit., s. 120.
I. Bowman, Notes on the Inquiry, 30 listopada 1918 roku, s. 11, Johns Hopkins University.
R. S. Baker, Woodrow Willson and World Settlement, Nowy Jork 1922, vol. 1, s. 108.
William H. Buckler do Waltera Hinesa Page’a, 30 kwietnia 1917 roku, w: Gelfand, The Inquiry, s. 16.
81
nej komisji nie miały miejsca w historii Stanów Zjednoczonych w odniesieniu do polityki
zagranicznej. Członkowie Inquiry często byli określani jako „eksperci”, a wzmianki prasowe, które pojawiły się pod koniec wojny, określały organizację jako elitę naukowców11.
Historyk Robert Wiebe podsumował, że Wilson „przeszedł rodzaj intelektualnej migracji
swojego pokolenia i zaoferował najbardziej szczegółowy plan nowego świata”12, i to właśnie
dzięki grupie ekspertów wchodzących w skład Inquiry.
Struktura organizacji i charakter prowadzonych prac
Pod koniec roku 1917 pracownicy Inquiry przenieśli się na górne piętro budynku Amerykańskiego Towarzystwa Geograficznego. Tu w dalszym ciągu gromadzili dane, które
w ich przekonaniu miały stać się podstawą „nowego świata” autorstwa Stanów Zjednoczonych. Doświadczenie w zakresie porządku geograficznego zdobyte przez Bowmana, w ramach badań przez niego prowadzonych i mających odzwierciedlenie w polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych wobec Ameryki Południowej, miało teraz zostać wykorzystane
przez Inquiry i objąć swoim zasięgiem cały świat.
Licząca 51 naukowców grupa Inquiry powiększyła się prawie trzykrotnie tak, że u schyłku wojny składała się ze 126 pracowników. W jej składzie dominowali geografowie (Bowman, Mark Jefferson, Ellen Semple, Douglas Johnson, Nevin Fenneman, George McBride),
historycy oraz kartografowie, ale również byli tam ekonomiści, psychologowie i geolodzy.
Ich prace były prowadzone dwojako: w odniesieniu do poszczególnych regionów świata,
np. Rosja i Europa Wschodnia, Ameryka Łacińska, Afryka i Bałkany, ale także w ramach
poszczególnych tematów, np. kartografia, historia dyplomacji.
Praca zespołu naukowców była początkowo nadzorowana przez czteroosobowy Komitet Wykonawczy. Na czele Komitetu stał Sydney Mezes. Członkami byli: James Shotwell,
historyk odpowiedzialny za prowadzone badania, nowojorski prawnik David Hunter Miller, (partner w interesach zięcia Housa), pełniący funkcję skarbnika oraz 28-letni Walter
Lippman pełniący funkcję sekretarza. Lippman był już wówczas znanym dziennikarzem
zajmującym się sprawami polityki, piszącym dla liberalnej „New Republic”13.
W początkowej fazie swojej działalności Inquiry koncentrowała się na szeroko zakrojonym gromadzeniu danych i materiałów z różnych źródeł. W ramach organizacji zostało
utworzonych sześć podkomisji: podkomisja do spraw rządu i polityki, podkomisja geograficzna, podkomisja socjologiczno-historyczna, podkomisja do spraw ekonomii i biznesu,
podkomisja prawa narodowego oraz podkomisja strategiczna. Bardzo istotna była współpraca z różnymi departamentami rządu, takimi jak: Departament Stanu, Handlu, Spraw
Wewnętrznych, Rolnictwa, ale najważniejszym z tych kontaktów była bliska współpraca
z Military Intelligence Division (Wydział Wywiadu Wojskowego), głównym organem rządowym odpowiedzialnym za wywiad zagraniczny. Od roku 1918 Bowman pełnił funkcję
łącznika między Inquiry a Wywiadem Wojskowym. Inquiry w ramach swoich prac kontaktowała się także z francuskimi i brytyjskimi partnerami. W oparciu o zebrane informacje określiła interesy i ewentualne żądania, które mogły być wysunięte przez zainteresowane strony u schyłku wojny, jednocześnie dokonując podziału państw na grupę „przyjaciół”
(Imperium Brytyjskie), „wrogów” i państw neutralnych (Dania, Holandia). Pod koniec
11 N. Smith, op.cit., s. 121.
12 R. Wiebe, op.cit., s. 217-218.
13 R. Still, Walter Lippman and American Century, Boston 1980, s. 125.
82
lutego 1918 roku, w związku ze zbliżającą się konferencją pokojową, prace Inquiry skoncentrowały się na analizie zgromadzonych dotąd danych14.
Czternaście Punktów Wilsona i Inquiry
W roku 1917 Inquiry odniosła swój pierwszy polityczny sukces, chociaż wówczas nie
mógł on być ogłoszony publicznie. Rewolucyjny rząd sowiecki groził szybkim wycofaniem
się „z imperialistycznej wojny”, Brytyjczycy i Francuzi nie mogli dojść ze sobą do porozumienia, a Leon Trocki ujawnił tajne terytorialne ustalenia (traktaty), podpisane wcześniej
w trakcie wojny między Rosją a europejskimi stronami konfliktu. Kopie tych układów zostały znalezione wśród porzuconych w pośpiechu dokumentów cara. Kiedy rządy Wielkiej Brytanii i Francji nie chciały dojść do porozumienia i wydać oświadczenia w sprawie wspólnych celów wojennych, Wilson, zaniepokojony istnieniem tajnych porozumień,
próbował skierować działania tak, by zmierzały do podpisania pokoju (będącego bardziej
korzystnym z punktu widzenia globalnych interesów Stanów Zjednoczonych), a nie, jak
zabiegały o to państwa Europy, w stronę ich terytorialnych korzyści.
W tej sytuacji House zwrócił się do Inquiry, by ta stworzyła wstępny szkic powojennych
celów Stanów Zjednoczonych. Ten wstępny szkic stał się podstawą dla słynnych Czternastu
Punktów wygłoszonych przez Wilsona 8 stycznia 1918 roku. Przygotowaniem Czternastu
Punktów zajęła się czteroosobowa grupa pracowników Inquiry, rozpoczynając swoje prace w drugim tygodniu grudnia. Porównali oni, przy użyciu map fizycznych i informacji
z dziedziny statystyki w odniesieniu do grup narodowych, etnicznych i językowych, z zakresu handlu, ekonomii i ruchów politycznych, proponowane rozwiązania terytorialne
w ramach tajnych porozumień z wysuniętymi przez siebie propozycjami podziału Europy.
Na początku prac Bowman w sposób szczególny zwracał uwagę na sytuację Polski i jej
przyszłe granice po zakończeniu wojny. Lippman był odpowiedzialny za opracowanie memorandum i tak, końcem grudnia 1917 roku, przekazał House’owi wersję stworzonego
przez siebie dokumentu zatytułowanego „Cele wojenne i warunki pokojowe – sugestie”.
Dokument ten zawierał szereg propozycji dotyczących stworzenia krajów narodowych
i wyznaczenia nowych granic. Propozycje planów były przedstawione na dołączonych mapach wraz z precyzyjnym opisem. Jednakże Wilson przesłał dokument do poprawek. Po
otrzymaniu kolejnej wersji 4 stycznia 1918 roku, Wilson i House wprowadzili dodatkowe
poprawki dotyczące proponowanych granic, dodali preambułę i pięć dodatkowych punktów odnoszących się do kwestii o charakterze ogólnym, czyli relacji między państwami.
Jak później relacjonował House: „ja i Wilson skończyliśmy tworzenie mapy świata”15.
W dniu 8 grudnia 1918 roku Wilson przedstawił Czternaście Punktów w przemówieniu na forum Kongresu. Zostały one przyjęte przez opinię publiczną entuzjastycznie.
Pięć pierwszych punktów wygłoszonych przez Wilsona odnosiło się do generalnych zasad
dyplomacji, włączając w to dotrzymywanie układów, ochronę wolnego dostępu do mórz,
redukcji zbrojeń, równości szans ekonomicznych, szukania właściwego uregulowania
kwestii kolonialnych. Osiem pozostałych punktów dotyczyło poszczególnych krajów i ich
prawa do samostanowienia. Ostatni punkt wzywał do stworzenia „generalnego zgromadzenia narodów”, w celu zabezpieczenia „wzajemnych gwarancji niezależności politycznej
i integralności terytorialnej”, czyli późniejszej Ligii Narodów16.
14 N. Smith, op.cit., s. 123.
15 R. Baker, op.cit., vol.3, s. 43.
16 S. C. Schlesinger, Act of Creation, The Founding of the United Nations, Oxford 2003, s. 27.
83
Opracowane przez Inquiry, a przedstawione przez Prezydenta, propozycje rozwiązań
terytorialnych nie wszędzie były jednoznaczne, co wynikało ze złożoności problemów.
Punkt VII odnosił się do Belgii i odzyskania przez nią niepodległości i był stosunkowo
najmniej problematyczny, podczas gdy punkt VIII, który traktował o kwestii północnej
i wschodniej granicy Francji, wzbudzał więcej emocji. W punkcie IX Willson odniósł się
do żądań Włoch w stosunku do regionów alpejskich (Trentino) oraz wschodniego Adriatyku od Triestu po Wybrzeże Dalmackie, które było jednym z głównych ustaleń tajnych
porozumień podpisanych między Włochami, Wielką Brytanią a Francją w roku 1915,
w celu przejścia Włoch na stronę Ententy. Wilson świadomie pominął w swoich Czternastu Punktach kwestię Adriatyku, wiedząc jednocześnie, że będzie to problematyczne
zagadnienie. W punkcie X Wilson (The Inquiry) zaproponował, by Austro-Węgry mogły
samo stanowić o swojej przyszłości. Był to sprytny zabieg dyplomatyczny, za którym ukryta była niechęć Inquiry do rozpadu Austro-Węgier. Jeszcze bardziej niejednoznaczne było
stanowisko wyrażone w punkcie XI, a dotyczące Bałkanów. „Ostateczne stosunki pomiędzy różnymi krajami bałkańskimi muszą być oparte na uczciwie wyważonych przesłankach ekonomicznych i narodowościowych opracowanych w sposób uczciwy, bezstronny
i naukowy”17. Punkt XII odnosił się do kwestii Turcji i pośrednio do Syrii, Palestyny i Arabii Saudyjskiej. Punkt XIII traktował o Polsce. Chociaż Inquiry początkowo nalegała na
stworzenie niepodległej i demokratycznej Polski (głównie dzięki zabiegom Bowmana), to
jednak pojawiające się trudności nie sprzyjały takiemu rozwiązaniu sprawy. Kwestie etniczne, jak również sprawa Prus Wschodnich oraz Gdańska sprawiły, że jeszcze na etapie prac prowadzonych przez Inquiry, Lippman, Mezes i Miller wycofali się z koncepcji
niepodległej demokratycznej Polski na rzecz państwa polskiego będącego częścią Federacji Rosyjskiej. Jednakże Wilson i Bowman byli temu zdecydowanie przeciwni, popierając
koncepcję Polski niepodległej. W trakcie konferencji pokojowej w Paryżu, Bowman wszedł
w skład komisji zajmującej się kwestiami Polski. Pracował w niej aż do kwietnia 1919 roku
razem z Robertem Lordem, historykiem z Harvardu. Zaproponowane przez nich utworzenie państwa polskiego jako buforu pomiędzy Niemcami a Związkiem Radzieckim zostało poparte przez Wielką Czwórkę, jednak obszar Polski proponowany przez delegacje
brytyjską i francuską był mniejszy niż w wizji Wilsona. Bowman bardzo mocno wspierał
stanowisko Prezydenta i w ramach pracy komisji starał się wskazywać powody uzasadniające ekspansję terytorialną Polski, zarówno na zachód, jak i na wschód. Jak określił to Neil
Smith w książce „American Empire”: „Bowman był zaangażowany w geografię polityczną
dosłownie w każdym zakątku świata, jednakże najbardziej zaangażowany był w sprawy
Polski […]. Mocno popierał powstający polski rząd kierowany przez Józefa Piłsudskiego,
a wymierzony przeciwko bolszewikom i stał się (Bowman) czymś w rodzaju narodowego
bohatera Polski”18.
Czternaście Punktów Wilsona stały się podstawą do wypracowania warunków pokojowych. Zagwarantowały one Wilsonowi, obok faktu przystąpienia Stanów Zjednoczonych
do wojny, wyjątkowo mocną pozycję na arenie światowej. Należy pamiętać, że Czternaście
Punktów były w dużej mierze dziełem naukowców zaangażowanych w pracę Inquiry, co
jeszcze bardziej wzmocniło jej znaczenie, a tym samym stało się przyczyną jeszcze intensywniejszej pracy w celu przygotowania delegacji amerykańskiej do konferencji pokojowej.
Lippmann z jednej strony chełpił się, że „Inquiry może włożyć słowa w usta Prezydenta”,
ale jednocześnie miał świadomość, że przed komisją jest mnóstwo ciężkiej pracy19.
17 Ibidem, s. 28.
18 N. Smith, op.cit., s. 149.
19 I. Bowman, Peace Conference, 5 października 1939 roku, JHU s. 4; [w:] Neil Smith, op.cit., s. 125.
84
Cele i ambicje Bowmana – geograf jako antidotum na chaos
Jednakże prace Inquiry wydawały się mieć charakter dość chaotyczny. I tak, na przykład, w ramach prowadzonych prac, żadna z grup ekspertów nie koncentrowała się bezpośrednio na kwestii Niemiec, podczas gdy aż dwunastu badaczy pracowało nad sprawami
historii dyplomacji, a piętnastu zajmowało się kwestiami Ameryki Łacińskiej. Przyczyną
takiego stanu rzeczy mógł być sposób doboru członków Inquiry dokonany przez House’a i Mezesa. Głównym czynnikiem branym pod uwagę była kwestia dochowania tajemnicy, a tym samym zaufania. Bardziej drugorzędną wydała się być sprawa faktycznych
umiejętności w poszczególnych dziedzinach. Chociaż wskazówka, jaką House przekazał
Mezesowi odpowiedzialnemu za rekrutacje personelu Inquiry, to: „absolutna dyskrecja,
umiejętności i poczucie patriotyzmu”, to jednak Inquiry „stała się czymś nieco większym
niż kliką, bardziej czymś w rodzaju grupy kolegów i przyjaciół związanych nieformalnymi
więzami, zamiast stać się grupą prawdziwych ekspertów”20. Więcej niż połowa personelu
wchodzącego w skład Inquiry pochodziła z uniwersytetów w Harvardzie, Yale, Columbia,
Princeton oraz z Amerykańskiego Towarzystwa Geograficznego, podczas gdy 2/3 spośród
najbardziej aktywnych członków zdobywało swoje tytuły naukowe na wymienionych powyżej uniwersytetach. Czas, w jakim przyszło działać Inquiry był bardzo krótki, w związku z czym nie miała ona możliwości przeprowadzania swoich własnych, niezależnych badań, a musiała oprzeć się na opracowaniach naukowych wcześniej przygotowanych. Przykładem jest tutaj Bowman, którego wiedza z zakresu geografii zdominowała pracę Inquiry.
Coraz więcej naukowców było angażowanych do prowadzonych prac, ale im bardziej
zakres prac się poszerzał, tym bardziej zdawali oni sobie sprawę z jego ogromu, tracąc
z oczu główny cel. Wielu spośród członków, włączając w to Coolidge’a, kwestionowało potrzebę zatrudniania naukowców specjalistów, gdyż głównym elementem prac prowadzonych przez Inquiry było zbieranie istniejących i opracowanych wcześniej danych. Zdarzało
się wielokrotnie, że projekty raz rozpoczęte były nagle powstrzymywane i zarzucane na
rzecz innych przedsięwzięć. Ten brak konsekwencji w działaniach mógł być spowodowany
faktem, że House, który był ojcem Inquiry, poddał ją pod decyzje jej członków, (a niekiedy,
niestety, brak decyzji).
Do wiosny 1918 roku Bowman był mocno niezadowolony z wytworzonej sytuacji. Inquiry była całkowicie nowym instrumentem w kreowaniu polityki zagranicznej Stanów
Zjednoczonych, dodatkowo całkowicie zdezorganizowanym i zagrożonym defragmentacją. Bowman zaś był pozbawiony możliwości kontroli i sterowania. Szczególnie drażnił
go fakt nieprzeprowadzania właściwych syntez danych, nieodpowiednie wykorzystanie
personelu Inquiry do pracy w poszczególnych grupach, jak również prace nadzorowane
przez Mezesa i Lippmanna koncentrujące się na przygotowaniu map, które, w odczuciu
Bowmana, wykazywały wiele sprzeczności. Przygotowywanie map odbywało się bez żadnego planu. Bowman jako specjalista w dziedzinie geografii, posiadający duże doświadczenie, czuł ogromną frustrację z faktu bycia wykluczonym z prac Komisji Wykonawczej. Podzielona na 29 oddziałów: 12 geograficznych i 17 zajmujących się opracowaniami, Inquiry
w dalszym ciągu wydawała się być chaotyczna i pozbawiona kontroli. W ocenie Bowmana,
Mezes, który stał na jej czele, był „bardzo głupim dyrektorem i przebiegłym ignorantem”.
W wyniku częściowej reorganizacji, w maju 1918 roku, Bowman otrzymał stanowisko
dyrektora do spraw badań, jednak to stanowisko go nie satysfakcjonowało, ponieważ jego
ambicje były znacznie większe. Napięcie na linii Mezes – Lippmann sprawiły, że ten drugi
wycofał się z prac Inquiry na rzecz stanowiska propagandzisty w Wywiadzie Militarnym
20 N. Smith, op.cit., s. 126.
85
we Francji. Wewnętrzne napięcia w Inquiry, jak również brak efektów, skłoniły w końcu House’a do zaproponowania stanowiska dyrektora Inquiry Isaiah’owi Bowman’owi.
W trakcie spotkania, które odbyło się w domu House’a i miało charakter przyjacielskiej
wizyty, gospodarz zapytał: „gdybyś miał pełną władzę nad ludźmi, pieniędzmi i planami,
czy wziąłbyś odpowiedzialność za Inquiry?”. Bowman miał odpowiedzieć: „te trzy warunki zawierają wszystko, czego potrzebuję”21.
Bowman wykorzystał swoją szansę i natychmiast przystąpił do reorganizacji pracy Inquiry, której celem miało być szybkie i skuteczne przygotowanie USA do konferencji pokojowej. Stworzył Komitet Badawczy (Research Comittee), w którego skład, oprócz niego
samego, weszli: Shotwell, Allen Young – ekonomista i Charles Haskins – historyk i dziekan
The Graduate School of Art And Science w Harvardzie, który został przewodniczącym Komitetu. Jak podsumował Bowman, „po raz pierwszy w historii Inquiry prowadzone prace
były uporządkowane, efektywne i konsekwentne”. W dodatku wzbudzały duże zainteresowanie zarówno ze strony House, jak i ze strony samego Prezydenta. House nadzorował te
prace systematycznie przez cotygodniowe wizyty w budynku Amerykańskiego Towarzystwa Geograficznego, gdzie Inquiry w dalszym ciągu miała swoją siedzibę. W dniu 8 października 1918 miała miejsce wizyta Prezydenta Woodorowa Wilsona w biurach Inquiry.
Zadowolony z prac Komisji i zachęcony przez Bowmana, Wilson złożył swój podpis na
szafie, w której znajdowały się akta.
Zbliżająca się konferencja była powodem nowych napięć wewnątrz Inquiry. Bowman
został odwołany ze swego stanowiska, a jego miejsce ponownie zajął Mezes, któremu House powierzył zadanie przygotowania listy uczestników konferencji pokojowej w Paryżu,
z ramienia Inquiry. W początkowej fazie na liście tej nie znalazł się Bowman, jak można
sądzić, z powodu niechęci do niego. Jednak po interwencji Sekretarza Stanu Lansinga, jak
również samego prezydenta Wilsona, Bowman został włączony w grupę ekspertów wyjeżdżających do Paryża.
Zwięczenie prac Inquiry, czyli Konferencja w Paryżu
W grudniu 1918 roku delegacja amerykańska składająca się ze 1248 członków, z czego
21 stanowili eksperci z Inquiry, znalazła się na statku George Washington. Członkowie
Inquiry i politycy wchodzący w skład delegacji byli wyposażeni w ogromne ilości materiałów: książek, ekspertyz i map, przygotowanych w toku prowadzonych przez nich prac.
Ilość tych materiałów zdumiała, a nawet rozbawiła załogę statku. Jak określił to historyk
William Appleman Williams, „głównym celem Wilsona, zmierzającego na konferencję do
Paryża, było ni mniej ni więcej jak tylko skonstruowanie liberalnego, kapitalistycznego
porządku światowego, gwarantującego wolny dostęp ekonomiczny”22 . Do realizacji tego
celu posłużyć miały wszystkie opracowane materiały, jak również reprezentacja członków
Inquiry. Dla Wilsona pokojowa konferencja w Paryżu była kontynuacją prowadzonej przez
niego polityki wewnętrznej, której celem było między innymi umożliwienie kapitałowi
amerykańskiemu zamorskie inwestycje.
Konferencja pokojowa w Paryżu poruszała wiele spraw: reparacje, utworzenie Ligi
Narodów, kwestie ekonomiczne, ale najważniejsza była kwestia terytorialna. Nakreślenie
stabilnych granic w Europie było dla amerykańskich przywódców bardzo ważnym celem,
ponieważ stabilna geografia geopolityczna była uważana za warunek konieczny w rozwoju
handlu światowego i prowadzeniu inwestycji na skalę międzynarodową.
21 I. Bowman, Notes…, op.cit., 29 lipca 1918 roku.
22 W. Appleman Williams, The Tragedy of American Diplomacy, Nowy Jork 1962, s. 197.
86
W czasie rozmów pokojowych mapy przygotowane przez członków Inquiry miały bardzo szerokie zastosowanie. Na nich możliwe było przedstawienie informacji dotyczących
rozkładu ludności pod względem narodowościowym, kulturowym, etnicznym, a także
nakreślenie istniejących granic i proponowanych rozwiązań. Niejednokrotnie sprzeczne ze sobą wizje i żądania delegacji poszczególnych państw musiały osiągać konsensus
w najdrobniejszych kwestiach: dyskusje i spory toczyły się o małe i większe obszary, doliny
rzeczne, kopalnie. Nowe granice miały stworzyć nową polityczną geografię, która miała
stać się gwarantem trwałego pokoju, ale i amerykańskiej ekspansji ekonomicznej. Jak to
określił Bowman, w trakcie konferencji „został odkryty nowy język – język map. Mapa
była tak dobra, jak błyskotliwy plakat, ale będąc mapą, jednocześnie była gwarancją autentyczności”. Bowman był w pełni świadomy, że „zmiany o charakterze kartograficznym
w Paryżu, były de facto zmianami o charakterze politycznym”23. Chociaż amerykańska
delegacja była często krytykowana za brak doświadczenia w dyplomacji, to jednak prace,
w których uczestniczyła, prowadzone w oparciu o mapy, spotkały się z podziwem delegacji
wielu krajów europejskich.
Wśród kwestii granic dużo uwagi poświęcono sprawie odradzającego się Państwa Polskiego. W ramach Komisji Pięciu, w której bardzo aktywnie uczestniczył Bowman, decydowały się losy przyszłych granic. Propozycja wysunięta przez delegację amerykańską,
a tym samym przez Inquiry, zakładała przyłączenie Górnego Śląska oraz Prus Zachodnich łącznie z Gdańskiem do Polski, tworząc szeroki pas wzdłuż biegu Wisły, dający Polsce dostęp do morza (była to realizacja XIII punktu Wilsona: „wolny i bezpieczny dostęp
do morza”). Mimo w pełni profesjonalnego przygotowania pod kątem analiz, ekspertyz
i map, propozycja delegacji amerykańskiej spotkała się z dużym oporem ze strony delegacji
brytyjskiej, kierowanej przez Loyda Georga. Bowman odpowiedzialny za Sekcję Wywiadu
powiedział, że Loyd George był tak dobrze przygotowany do konferencji, że był w stanie
cytować różne argumenty doradców amerykańskich tak, jakby znał wcześniej stanowisko amerykańskie, podczas gdy Wilson w trakcie prowadzonych negocjacji poruszał się
po omacku24. Prace kierowane przez doradców i ekspertów Komisji Pięciu znalazły się
w zastoju. Zniecierpliwieni Loyd George i Wilson zdecydowali się podjąć decyzję za zamkniętymi drzwiami, tym samym przełamując polski impas. Ostatecznie zdecydowano,
że Gdańsk zostanie wolnym miastem, a na terenie Górnego Śląska odbędzie się plebiscyt.
Taka decyzja niewątpliwie nie świadczyła o sukcesie delegacji amerykańskiej, a tym samym członków Inquiry. Kwestia granicy wschodniej natomiast nie wzbudzała tak wiele
kontrowersji – rozwiązanie militarne wsparte działaniami politycznymi nadało kształt
wschodniej granicy Polski. W koncepcji Bowmana, Polska miała być buforem pomiędzy
bolszewicką Rosją a Niemcami, dlatego poparł on nowo tworzący się rząd Józefa Piłsudskiego, jak również wojnę polsko-bolszewicką a następnie pokój ryski.
Jeszcze więcej emocji i zamieszania wśród członków delegacji amerykańskiej wywołała kwestia Włoch i Jugosławii, a w szczególności sprawa przynależności Rijeki. Delegacja
włoska, kierowana przez Orlando, w sposób bardzo zdecydowany zabiegała o przyłączenie Rijeki do Włoch. Ponieważ uczestniczyła w Komisji Dziesięciu zajmującej się kwestią Bałkan, miała znaczną przewagę w stosunku do delegacji jugosłowiańskiej, która nie
brała udziału w pracach komisji. Wilson, który w tym względzie zgadzał się z sugestią
ekspertów Inquiry, opowiadał się za przyłączeniem Rijeki do nowo powstającego państwa
Południowych Słowian (Jugo – południe). Jednak w czasie krótkiego powrotu Wilsona
23 I. Bowman, Constantinople and the Balkans, [w:] What really happened in Paris, ad. Edward M. House and Charles Seymour, Nowy Jork 1921, s. 14.
24 Beer Diary, 31 marca 1919 roku.
87
do Waszyngtonu, House – jego najbliższy doradca, a jednocześnie twórca Inquiry, stanął
na czele delegacji amerykańskiej i wbrew jego zamierzeniom poparł żądania Włochów.
Podjęta przez niego decyzja miała charakter jednoosobowy i stała w sprzeczności ze stanowiskiem całej delegacji. Miał on poparcie jedynie swojego szwagra Mezesa, szefa Inquiry
skonfliktowanego z Bowmanem. House uciekł się do podstępu, wysyłając informacje do
Prezydenta, że eksperci Inquiry poparli jego stanowisko w sprawie Rijeki. Gdy informacja
ta dotarła do Bowmana, zwrócił się on do członków Inquiry obecnych w Paryżu i wspólnie
z nimi napisał list do Prezydenta Wilsona, zarzucający kłam informacjom przekazanym
przez House’a. W efekcie Wilson zrezygnował z House’a jako swojego doradcy, a ten wyjechał z Paryża25. Ostatecznie Rijeka otrzymała status wolnego portu na mocy traktatu
w Rapallo. W odczuciu Bowmana i pozostałych członków delegacji była to kolejna klęska
dyplomacji amerykańskiej.
Sukces czy klęska?
Znaczenie Inquiry w polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych jest nie do przecenienia. Po raz pierwszy rząd spróbował przygotować się do konferencji poprzez przeprowadzenie systematycznej analizy spraw odnoszących się do całego świata, a nie ograniczył
się do samej reakcji na wydarzenia, z którymi musiał się zmierzyć. Podejście „naukowe”,
jakie charakteryzowało prace Inquiry, obejmowało swoim zasięgiem cały świat. Od strony
instytucjonalnej, organizacja ta była pierwszym w historii polityki zagranicznej Stanów
Zjednoczonych inkubatorem, zbiornikiem pomysłów (think tank). Inquiry była też organizacją, która jako pierwsza wykorzystała wiedzę z zakresu geografii w ekspansji ekonomicznej. Ekspansji, którą właśnie rozpoczynał biznes amerykański i która stała się początkiem American Century (Amerykańskiego Stulecia).
Naukowcom wchodzącym w skład Inquiry, a szczególnie Bowmanowi, udało się połączyć ekonomiczny globalizm, który został zapoczątkowany w okresie administracji Wilsona, z encyklopedyczną wiedzą płynącą z książek, ekspertyz i map opracowanych przez
Amerykańskie Towarzystwo Geograficzne, a następnie wykorzystanych przez Inquiry. Zaproponowana przez administrację Wilsona polityka Otwartych Drzwi, będąca opozycją
do izolacjonizmu, uzyskała nowe oparcie i podstawy w spojrzeniu zaprezentowanym przez
Bowmana, przedstawiającym świat w kategoriach geograficzno-etniczno-socjologicznych
i stała się bazą do dalszych działań w kierunku globalizmu.
Zakończenie rozmów pokojowych w Paryżu automatycznie pozbawiło Inquiry podstaw do dłuższej działalności. Brak pełnego sukcesu delegacji amerykańskiej wywołał
uczucie rozczarowania. Rozbudzone potrzeby „zatrudnienia wiedzy naukowej” w poczynania polityków i tym samym wykorzystanie jej na polu ekonomii sprawiły, że członkowie
Inquiry stali się inicjatorami powołania do życia nowej organizacji pod nazwą Rady do
Spraw Stosunków Międzynarodowych. Nie miała ona charakteru oficjalnego organu doradczego rządu i niejednokrotnie była określana jako grupa lobbystów. Wywarła ogromny
wpływ na politykę międzynarodową Stanów Zjednoczonych, szczególnie od czasu drugiej
wojny światowej.
25 Oprócz niego z pracy delegacji amerykańskiej podczas konferencji zrezygnowało łącznie dziewięciu
innych delegatów.
88
Monika Kor nacka
Przemysław Grzonka
Społeczeństwo informacyjne a zagrożenie wolności jednostki
Pojęcie wolności
Aby mówić o zagrożeniach dla wolności jednostki stwarzanych przez społeczeństwo informacyjne, należy najpierw określić, czym owa wolność jest. Pytanie to nurtuje filozofów
i myślicieli od ponad dwóch tysięcy lat. Już w starożytnej Grecji problem ten był dyskutowany i debaty trwają po dziś dzień. Ich skutkiem jest duża ilość mniej lub bardziej udanych
prób definicji tego pojęcia1, zaś jego rozumienie i zakres zmieniały się diametralnie. Dowodził tego Benjamin Constant, charakteryzując różnice na tym polu między starożytnością a czasami nowożytnymi2. Część autorów, wśród których wymienić można Edmunda
Burke’a, w ogóle uznała, iż jest to pojęcie niedefiniowalne3. Dlatego też prześledzenie całej
historii ewolucji rozumienia wolności bądź stworzenie kompletnego katalogu, choćby tylko
ważniejszych i bardziej wpływowych koncepcji, przekracza zdecydowanie ramy tej pracy,
a taka próba spowodowałaby jedynie całkowite rozmycie podstawowego problemu.
Najogólniejszą definicją wolności podawaną m.in. przez „Nową Encyklopedię Powszechną” PWN jest „brak zewnętrznego przymusu”4. Stanowi to uproszczenie myśli
angielskiego myśliciela Johna Locke’a, który pisał: „Wolność sprowadza się bowiem do
niezależności od przymusu i gwałtu ze strony innych. Nie jest to możliwe tam, gdzie nie
ma prawa. Nie jest więc to, jak się nam mówi, wolnością, gdyby każdy robił to, co mu się
podoba. Któż bowiem miałby być wolny, gdyby inny był w stanie go tyranizować? Być wolnym, to znaczy dysponować i swobodnie, zgodnie z własnym sumieniem, kierować własną
osobą, działaniem, majątkiem, całą swą własnością z przyzwoleniem prawa, któremu się
podlega, nie być więc poddanym czyjejś arbitralnej woli, ale kierować się bez przeszkód
własną wolą”5.
Podobnego spojrzenia na sprawę u Friedricha von Hayek’a dopatruje się Miłowit Kuniński, stwierdzając, iż ten, „analizując naturę wolności wskazywał na przymus jako jej przeciwieństwo. Przymus nie oznacza bynajmniej braku możliwości podejmowania wolnej decyzji, lecz polega na manipulowaniu druga osobą, na uczynieniu jej narzędziem realizacji
celów tego, kto kontroluje sytuację, kto w ten sposób określa cele pośród których dana
1
Dla przykładu Słownik Języka Polskiego PWN (wydanie Warszawa 1989) podaje trzy defi nicje wolności, Nowa Encyklopedia Powszechna PWN (wydanie Warszawa 1997) pięć, zaś Wikipedia w wersji polskojęzycznej aż czternaście.
2 M. Kuniński, Wolność i demokracja, http://www.omp.org.pl/index.php?module=subjects&func=viewpage&pageid=309, z dnia 07.01.2010
3 B. Szlachta, Problem wolności w ujęciu konserwatysty, http://www.omp.org.pl/index.php?module=subjects&func=viewpage&pageid=698, z dnia 07.01.2010
4 Wolność, w: Nowa Encyklopedia Powszechna PWN: T.6: SZ, Warszawa 1997, Wydawnictwo Naukowe
PWN, s. 881.
5 J. Locke, Traktat drugi. Esej dotyczący prawdziwych początków, zakresu i celu rządu obywatelskiego,
[w:] Dwa traktaty o rządzie, (tłum., wstęp i komentarz Zbigniew Rau), Wydawnictwo Naukowe PWN,
Warszawa 1992 s. 201.
89
osoba ma wybierać. Komu narzuca się alternatywy wyboru zostaje pozbawiony wolności
i spełnia wolę drugiego w jego interesie”6. Jest to bardzo ważne z punktu widzenia tej pracy
spostrzeżenie, które pojawi się, gdy będą omawiane problemy np. z ograniczeniem pluralizmu źródeł pochodzenia informacji, kreowania rzeczywistości czy też lansowania określonych postaw i wzorów kulturowych.
Innym z podstawowych obecnie sposobów podejścia do pojęcia wolności jest koncepcja
rozróżnienia między wolnością negatywną a wolnością pozytywną, opisana m. in. przez
Isaiaha Berlina w eseju „Dwie koncepcje wolności”7. Różnicę między nimi M. Kuniński
sprowadza do odpowiedzi na następujące dwa pytania:
1. Wolność negatywna: „Jak daleko sięga obszar, w granicach którego podmiot osoba czy
grupa osób ma lub powinien mieć całkowitą swobodę działania wedle własnej woli,
bez wtrącania się innych osób?”. Berlin w charakterystyczny dla siebie metaforyczny
sposób nadaje temu pytaniu także inną postać: ile drzwi stoi przed mną otworem,
jakie są przeszkody, które napotykam? W sensie negatywnym wolność tego rodzaju
polega na braku przymusu. Uświadomiwszy sobie, iż pojmowanie wolności jako realizacji pragnień bez ingerencji ze stronny innych osób, może oznaczać osiąganie wolności także przez wygaszenie pragnień, Berlin modyfikuje koncepcję wolności przez
jej obiektywizację, uznanie, iż polega ona na braku przeszkód na drodze realizacji
pragnień („ile drzwi stoi przede mną otworem”).
2. wolność pozytywna: „Co lub kto jest źródłem władzy lub ingerencji, która może przesądzić, że ktoś ma zrobić raczej to niż tamto, być taki a nie inny?”, czy kieruję sobą
sam, czy też czynią to inni.
Wolność negatywna oznacza decydowanie i działanie swobodne w ramach prawa. Wolność pozytywną Berlin rozumie jako bycie panem samego siebie, nie zaś czyimś niewolnikiem czy też niewolnikiem natury lub uczuć8.
Ta pierwsza może być również określona jako „wolność od” (władzy, przymusu, ingerencji innych etc.) i przez to jest właściwie tożsama z tą, o której pisał Locke. Została
ona wyrażona w art. IV „Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela” z 26 sierpnia 1789 roku,
mówiącej, iż: „Wolność polega na czynieniu tego wszystkiego, co nie szkodzi drugiemu. W ten sposób nie ma innych granic dla używania praw naturalnych człowieka, jak
te, które zapewniają używanie tychże praw innym członkom społeczeństwa. Te granice
może określić tylko Ustawa”9. Jest to tradycyjny sposób pojmowania wolności10.
Ta druga zaś określana jest jako „wolność do” (wyboru, działania – np. udziału w wyborach etc.). Została ona sformułowana w XIX wieku przez myślicieli takich jak Leonard
Hobhouse, na bazie m. in. dzieł Johna Stuarta Milla11. Jej odzwierciedleniem są zapisy pozytywne wielu aktów prawnych (np. „Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka” z 10 grudnia 1948 roku czy „Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej” z 2 kwietnia 1997 roku), stwierdzające, że prawem człowieka jest dostęp do określonej kategorii dóbr materialnych i niematerialnych (np. prawo do informacji) i gwarantujące jej bezpieczeństwo socjalne.
6
7
8
9
M. Kuniński, op. cit.
Wolność: Isaiaha Berlina głos w dyskusji, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2343, z dnia 07.01.2010.
M. Kuniński, op. cit.
Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela z 26 sierpnia 1789 roku, http://www.biblioteka.pluru.pl/
index.php?option=com_content&view=article&id=106:deklaracja-praw-czowieka-i-obywatela-z-1789r&catid=45:francja&Itemid=65, z dnia 07.01.2010.
10 R. Lis, Relacje między wolnością a demokracją.Liberalny punkt widzenia, [w:] Aktualność wolności.
Wybór tekstów, wybór i wstęp Bronisław Misztal i Marek Przychodzeń, Fundacja ALETHEIA, Warszawa
2005, s. 267.
11 Ibidem.
90
Przy analizowaniu zagrożeń stwarzanych dla wolności jednostki przez społeczeństwo
informacyjne na pewno należy mieć na uwadze je obie, mimo iż ta dychotomia bywa czasem krytykowana12.
Zagrożenia prawa do prywatności
Warunkiem, by dany system polityczny uznano za demokratyczny, jest m.in. przestrzeganie właściwych temu systemowi swobód i praw obywatelskich. Rozwój społeczeństwa informacyjnego, wzmożona produkcja i obieg informacji sprawiają, iż często narusza się podstawowe prawa człowieka i obywatela zagwarantowane w konstytucji, bądź w innych aktach
prawnych; zwłaszcza zaś prawo do prywatności i prawo do ochrony danych osobowych.
Państwo zawsze dążyło do kontrolowania swych obywateli poprzez gromadzenie
o nich informacji. Jednakże dopiero rozwój nowoczesnych technik pozwolił na łączenie
tych rozproszonych danych w jeden zbiór oraz na swobodny ich przepływ między instytucjami. „Jeden z najstarszych skomputeryzowanych systemów ewidencji ludności zainstalowany został w 1955 roku w RPA, gdzie niemożliwym był inny sposób obserwacji
zatrudnienia i zamieszkania czarnej ludności przez władze państwa. W 1987 roku, obywatele Niemiec, jako pierwsi w Europie, zostali zaopatrzeni w odczytywane przez komputer
dowody tożsamości. Podobną właściwość mają wszystkie paszporty wydawane od 1988
roku na obszarze Wspólnoty Europejskiej13”. Rozwój systemów służących do gromadzenia
i przechowywania danych osobowych spowodował równoczesny rozwój prawodawstwa
regulującego wspomniany obszar. W 1973 roku, jako pierwszy, uchwalił akty prawne regulujące funkcjonowanie banków danych Parlament Szwedzki. Dziś w większości krajów
obowiązują podobne ustawy14. Dane osobowe są również chronione na gruncie prawa
międzynarodowego15.
Przepisy te powstały po to, by zagwarantować obywatelom prawo do prywatności, które może być naruszone w każdej z czterech faz procesu przetwarzania danych (zbierania,
opracowywania, udostępniania oraz usuwania). Określają one:
– Rodzaj gromadzonych danych personalnych,
– Podmioty, którym dane personalne mogą być udostępnione,
– Warunki dostępu do danych personalnych,
– Cel gromadzenia i wykorzystywania danych personalnych,
– Środki ochrony danych personalnych,
– Podmioty odpowiedzialne za stan danych personalnych (ich całość i nienaruszalność),
– Zasady przepływu danych personalnych,
– Zasady postępowania w przypadku nieprawidłowego wykorzystania danych personalnych16.
12 M. Szyszkowska, O wolności, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4415/q,O.wolnosci, z dnia
07.01.2010.
13 A. Pawłowska, Prawo do informacji czy prawo do prywatności?, [w:] Rewolucja informacyjna i społeczeństwo, (red L. Zacher), Fundacja Edukacyjna TRANSFORMACJE, Warszawa 1997, s. 107.
14 Chronologicznie: w USA od 1974, w Niemczech od 1876, w Kanadzie od 1977, we Francji od 1978,
w Danii, Norwegii, Wielkiej Brytanii od 1984, Irlandii i Australii od 1988 roku.
15 m.in. w art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka oraz w wydanych w 1973 roku rezolucjach 22
i 29 Rady Europejskiej w sprawie ochrony sfery prywatności osób fi zycznych ze względu na wykorzystanie elektronicznych banków danych w sektorze prywatnym.
16 A. Pawłowska, Prawo…, op. cit., s. 108.
91
Ustawy o prywatności gwarantują osobom prywatnym:
– Dostęp do zgromadzonych o nich danych oraz dostęp do informacji o podmiotach,
którym dane te są udostępnione,
– Możliwość sprostowania danych nieprawdziwych,
– Możliwość zablokowania danych nieprawdziwych oraz tych, których prawdziwość
zainteresowany kwestionuje (a niemożliwym jest udowodnienie ich prawdziwości),
– Możliwość usunięcia zgromadzonych danych, jeśli ich zbieranie było niedozwolone
lub jeśli zachodzą przesłanki usprawiedliwiające zablokowanie,
– Prawo wystąpienia o odszkodowanie za straty majątkowe lub osobiste poniesione
w wyniku zamieszczenie nieprawdziwych danych.
„W materii gromadzenia, przetwarzania, przechowywania i udostępniania danych personalnych, społeczeństwa informacyjne stoją w obliczu konfliktu dwóch równorzędnych
wartości – bezpieczeństwa publicznego oraz prawa do zachowania prywatności. Pełna realizacja jednej z wymienionych wartości uniemożliwia pełna realizacje drugiej. Ochrona
prywatności wymaga: zminimalizowania informacji czerpanych zarówno przez informacje rządowe, jak i pozarządowe; nie kumulowania informacji w jeden zbiór; udostępniania
informacji wyłącznie osobie lub organizacji do tego uprawnionej. Systemy prawne społeczeństw informacyjnych zmierzają do pogodzenia racji obywatela i państwa”17.
Użytkownicy Internetu nie chcą, by osoby postronne mogły łatwo poznać treść ich emaili, czy też ustalić ich tożsamość. Dlatego też często korzystają z technik szyfrowania. Jednak policja i inne służby odpowiedzialne za zachowanie bezpieczeństwa państwowego są
przeciwne temu, by obywatele mogli kodować informacje. Państwa w wyniku tego sporu
wprowadzają, najlepsze ich zdaniem, regulacje. Francja ustanowiła zakaz używania technik szyfryzacji dla osób prywatnych oraz organizacji. Za złamanie przewidziane są kary
pieniężne oraz – w skrajnych przypadkach – kara pozbawienia wolności. Władze Stanów
Zjednoczonych podejmowały próby wprowadzenia w życie inicjatywy Clipper chip, która
zakładała legalne kodowanie wiadomości przez obywateli, ale tylko pod warunkiem, że
równocześnie zdeponują oni w odpowiednim urzędzie klucz dekodujący, dzięki któremu
państwo mogłoby deszyfrować każdy wysyłany przez nich komunikat. Inicjatywa nie znalazła dużego poparcia, w związku z czym nie weszła w życie.
Ponownie państwo staje przed wyborem, którą z wartości realizować – bezpieczeństwo publiczne czy prawo do prywatności. Policja i tajne służby państwowe przekonują, iż
zakaz kodowania danych przesyłanych przez Internet jest niezbędny do skutecznej walki
z organizacjami przestępczymi. Przeciwnicy takiego rozwiązania nawet jeśli zgadzają się
z pewnymi ograniczeniami swej prywatności, nadal żądają by państwo umożliwiło im kodowanie informacji oraz zachowanie w tajemnicy klucza służącego dekodowaniu informacji. „Uważają oni, że ograniczenie prawa do tajemnicy może nastąpić jedynie na podstawie
decyzji sędziego wydawanej według kryteriów podobnych do tych, które stosuje się przy
decyzjach o podsłuchu lub rewizji mieszkania”18.
Jednak nawet szyfrując wiadomości, osoby korzystające z Internetu nie są anonimowe,
wbrew temu, co uważa większość obywateli. O realności problemu utraty anonimowości
przez użytkowników sieci, świadczyć może sprawa wirusa Melissa – pierwszego makrowirusa dla MS Worda posiadającego także funkcjonalność robaka internetowego. Natychmiast po infekcji wirus skanował książkę adresową w MS Outlook i przesyłał własne kopie
pod 50 pierwszych adresów. Dokonywał tego bez zgody czy wiedzy użytkownika, jednak
wiadomości wyglądały jakby zostały przesłane w jego imieniu. Epidemia została szybko
17 Ibidem, s. 108-109.
18 T. Goban-Klass, Cywilizacja medialna, WsiP, Warszawa 2005, s. 233.
92
opanowana. Mimo to wirus zdążył wyrządzić poważne szkody w wielu systemach komputerowych: liderzy branży, tacy jak Microsoft, Intel oraz Lockheed Martin zostali zmuszeni
do tymczasowego wyłączenia swoich korporacyjnych systemów pocztowych. W zidentyfikowaniu autora wirusa pomógł zainstalowany w oprogramowaniu Windows tajny mechanizm programowy (Global Unique Identifier – GUID). W ciągu tygodnia amerykańskie
organy ścigania (a dokładnie jednostki do zwalczania cyberprzestępczości) dzięki niemu
odnalazły i aresztowały jego twórcę (programistę Davida L. Smitha). Nikt nie jest w pełni
anonimowy w sieci. Zresztą, nie tylko Internet i komputer daje możliwość inwigilacji. Także za pomocą innych urządzeń możliwe jest np. sprawdzanie, gdzie dokładnie przebywa
dana osoba. „We współczesnych przedsiębiorstwach obserwacja personelu staje się obowiązkiem menadżerów. W firmach przewozowych nowa technologia pozwala sprawdzać
zarówno kierowcę, jak i jego pojazd. Telefon komórkowy jest często narzędziem kontroli
czasu i miejsca pracy, można bowiem lokalizować pracowników za pomocą służbowych
telefonów komórkowych. Dokładne dane o miejscu samochodu przysyłane są za pomocą
nadajnika GPS, wówczas informacja dociera do biura poprzez pakietową transmisję danych. Usługa „Gdzie oni są?” opiera się na SMS-ach. Telefon wyposażony w opcję „Szef”
sam wysyła pod specjalny numer wiadomości tekstowe o miejscu przebywania pracownika, uwzględniając miasto i nazwę ulicy, a niekiedy nawet mapkę”19.
Pozostaje do rozstrzygnięcia dylemat, czy pracodawcy maja prawo kontrolować
w taki sposób swych podwładnych? Czy przyzwalanie na takie postępowanie nie przyczyni się w niedalekiej przyszłości do stworzenia orwellowskiej rzeczywistości, gdzie w imię
bezpieczeństwa będziemy musieli zrzec się własnej prywatności? Równie dobrze można
spekulować, czy elity wiedzy i władzy będą chciały promować (m.in. poprzez media i inne
środki przekazu) ład demokratyczny oraz społeczeństwo obywatelskie, które sprzyjają
ochronie prywatności. Możliwe jest wzmocnienie tendencji merytokratycznych (rządy fachowców bez liczenia się ze społeczeństwem) czy technokratycznych (rządy techników,
którzy jako twórcy techniki i jedyni, którzy są zdolni skutecznie nią operować – „wiedzą
lepiej” i przedkładają kryteria techniczne nad społeczne). Rozwój takich tendencji stanowi
rzeczywiste zagrożenie dla demokracji.
Przestępstwa komputerowe
„Żywiołowy rozwój komputeryzacji powoduje jej związki ze wszystkimi dziedzinami
życia społecznego, w tym także z przestępczością zorganizowaną”20. Bezpieczeństwo w Internecie jest trudne i kosztowne do osiągnięcia. Przyczynia się do tego m.in. to, iż:
– Sieć nie ma właściciela,
– Nie posiada centralnej kontroli,
– Brak standardowej, akceptowanej przez wszystkich użytkowników polityki
(w tym także bezpieczeństwa),
– Brak międzynarodowego prawodawstwa w dziedzinie przestępstw komputerowych.
Przestępstwa popełniane w cyberprzestrzeni Karol J. Jakubowski definiuje jako obejmujące wszelkie zachowania przestępcze związane z funkcjonowaniem elektronicznego
przetwarzania danych, polegające zarówno na naruszeniu uprawnień do programu komputerowego, jak i godzące bezpośrednio w przetwarzaną informację, jej nośniki i obieg
19 Ibidem, s. 238.
20 M. Wawrzak-Chodaczek, Kształcenie kultury audiowizualnej młodzieży, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2000, s. 51.
93
w komputerze oraz całym systemie połączeń komputerowych, a także sam komputer. Charakterystyczne dla przestępstw komputerowych jest to, iż:
– Są niemożliwe do dokonania poza środowiskiem komputerowym,
– Często są popełniane przy biernym udziale komputerów (poprzez: oszustwa, wyrządzenie szkód w interesach gospodarczych oraz prywatnych),
– Dokonywane są przez profesjonalnych przestępców z wykorzystaniem komputerów służących do wspomagania swojej działalności (poprzez: nadzór interesów, komunikację, produkcję fałszywych dokumentów, zacieranie śladów).
Ogólnie można sklasyfikować cyberprzestępstwa według typów i rodzajów czynów21:
Tabela 1.
Typ
Przestępstwa przeciw
poufności, integralności i dostępności
danych oraz systemów
komputerowych
Czyn
–
–
–
–
–
Przestępstwa związane
z użyciem komputera
–
–
Przestępstwa komputerowe ze względu na
treść informacji stanowiącej jej przedmiot
–
Nielegalny dostęp do systemu komputerowego.
Nielegalne przechowywanie danych.
Nielegalna ingerencja w dane, powodująca ich uszkodzenie, usuniecie,
zniszczenie, modyfi kację lub zablokowanie.
Nielegalna ingerencja w system powodująca poważne zakłócenia
w funkcjonowaniu systemu komputerowego na skutek wprowadzenia, uszkodzenia, usunięcia, pogorszenia, zmiany lub zablokowania
danych.
Wytwarzanie, sprzedaż, oferowanie do używania, import, rozpowszechnianie lub upowszechnianie w inny sposób, a także posiadanie:
• przyrządów lub narzędzi, w tym programów komputerowych,
przeznaczonych lub specjalnie przystosowanych do celów związanych z popełnieniem wyżej wymienionych przestępstw;
• haseł, kodów dostępu lub innych podobnych danych, umożliwiających dostęp do systemu komputerowego lub jego części, w zamiarze ich użycia w celu popełnienia któregokolwiek z powyżej
wymienionych przestępstw.
Fałszerstwo komputerowe (np. wprowadzenie zmian do elektronicznego zapisu informacji o znaczeniu prawnym przez osobę do tego
nieupoważnioną, posługiwanie się cudzym podpisem elektronicznym,
nieautoryzowane generowanie danych lub całych dokumentów elektronicznych mających wartość dowodową).
Oszustwo komputerowe, czyli spowodowanie utraty własności, przez
wprowadzenie, zmianę, usunięcie lub zablokowanie danych komputerowych albo inna ingerencja w proces przetwarzania danych,
w zamiarze przysporzenia sobie lub innej osobie nienależnej korzyści
majątkowej.
Wytwarzanie, rozpowszechnianie, przesyłanie, udostępnianie, a także
posiadanie pornografii z udziałem osób do lat 18 w systemie komputerowym lub na nośnikach danych.
Przestępstwo przeciwko – Cyfrowe zwielokrotnianie i rozpowszechnianie utworów lub wykonań
własności intelektualnej artystycznych bez zgody osoby uprawnionej.
Prawo do kopiowania, powielania oraz modyfi kowania utworu podlega ochronie prawnej, jednak internauci nie zważają na prawa autorskie i wymieniają się pirackimi plikami.
21 M. Nowina Konopka, Społeczeństwo informacyjne a globalizacja, [w:] Społeczeństwo informacyjne.
Istota, rozwój, wyzwania, (red. M. Witkowska, K. Cholawo-Sosnowska), Wydawnictwo Akademickie
i Profesjonalne, Warszawa 2006, s. 173-174.
94
Piractwo dotyczy zarówno materialnych, jak i informacyjnych dóbr. Do tych ostatnich
można zaliczyć takie, których wartość ocenia się poprzez zawartość i treść: wiadomości,
utwory muzyczne, filmy. Dobra te mają wspólne cechy, takie jak łatwość powielania i szybka dezaktualizacja.
Skutki piractwa dla państwa to m.in. zmniejszenie przychodów i zysków firm, których
produkty są podrabiane, zahamowanie wzrostu płac i wolniejszy rozwój firm, zmniejszenie płaconych przez firmy podatków, a tym samym mniejsze wpływy do budżetu państwa.
Wszystko to prowadzi do spowolnienia wzrostu gospodarczego państwa. Dla twórców do
najbardziej uciążliwych implikacji piractwa należą m.in. uzyskiwanie mniejszych wynagrodzeń oraz demobilizacja, która jest następstwem braku skutecznej ochrony praw autorskich. Nabywcy zaś ponoszą ryzyko zakupu wadliwego, rezygnują ze świadczeń dodatkowych, tj. np. z gwarancji czy pomocy technicznej oraz ryzykują konsekwencjami prawnymi w przypadku udowodnienia przestępstwa22.
Z drugiej jednak strony rozmaite systemy zabezpieczania przed kopiowaniem naruszają prawo do swobodnego użytkowania swojej własności. Wprowadzanie nadmiernych
obostrzeń również godzi w wolność. Trudno bowiem inaczej nazwać sytuację, w której np.
nabywcy płyty usiłuje się zakazać i uniemożliwić wgranie jej do przenośnego odtwarzacza
mp3 lub skopiowanie w celu odtwarzania np. w samochodzie.
Zupełnie innym problemem jest malware (od mal – coś złego, ware – artykuły, rzeczy).
Pod tym terminem kryją się wszystkie zagrożenia, takie jak np. wirusy, robaki komputerowe czy konie trojańskie, a także phishing.
Wirus to mały program, który nie uruchamia się na ogół sam. Robi to niczego nieświadomy użytkownik komputera. Wirus może dotrzeć do komputera za pośrednictwem
wszelkich nośników informacji (np. dysków, taśm a także 2P2, czy IM jak GG), a także
z dokumentem Office’a bądź e-mailem.
Robaki komputerowe rozmnażają się samodzielnie, bez udziału człowieka. Ich niebezpieczeństwo nie kryje się, jak w przypadku wirusów, w niszczeniu danych, ale w szybkim
ich rozmnażaniu. Może to prowadzić do np. blokowania serwerów internetowych. Wirusy
różnią się od robaków także tym, iż infekują nośniki danych i RAM, zaś robaki aktywnie
rozprzestrzenia się pocztą, protokołami sieciowymi.
Trojany (konie trojańskie) niezauważone przez użytkownika instalują się samodzielnie na dysku komputera. „Najczęściej zadaniem Trojanów jest pełnienie roli szpiega, który monitoruje zasoby inwigilowanego komputera, aktywność internauty w sieci i następnie co jakiś czas przesyła dane na ten temat pod określony adres „zleceniodawcy” – szpiega,
będącego osoba fizyczną. […] W efekcie niezależnie od woli właściciela komputera osoba
z zewnątrz może swobodnie na nim pracować, uruchamiając zainstalowane na nim programy, przeglądając, zmieniając lub niszcząc zbiory, a także bez kłopotu przechwytując
hasła. Co gorsze, komputer może stać się w rękach hakera marionetką atakująca inne komputery – nawet zaprzyjaźnionych osób”23.
Do komputerowych przestępstw możemy zaliczyć również:
– Podsłuch (eavesdropping) – dane są przesyłane bez zakłóceń, ale naruszona jest
ich poufałość,
– Phishing (scamming) – zdobywanie przez użytkowników sieci danych innych internautów, pozwalających np. na oczyszczanie ich kont z pieniędzy,
– Spoofing – osoba może podszyć się pod inną tożsamość,
22 Ibidem, s. 175.
23 W. Gogołek, Technologie informacyjne mediów, Oficyna Wydawnicza ASPRA-JR, Warszawa 2005,
s. 232.
95
– Penetracja (tampering) – dane są przechwytywane, modyfikowane i przesyłane
do adresata,
– Denial of Service (DoS/DDoS) – odmowa wykonania usługi, atakowany serwer
zablokowany dużą ilością żądań. Haker wyzwala masowy atak na cel, korzystając
z zaanektowanych (niewystarczająco zabezpieczonych) komputerów, tzw. Zombie.
DDoS (Distributed Denial of Service) – tworzy automaty programowe „żołnierzy”,
które instalują się na przypadkowo wybranych komputerach i stamtąd dokonują
zwielokrotniony atak (z wielu komputerów jednocześnie) na komputer ofiary,
– Port scan – uruchamianie usług na wielu portach i wykorzystywanie luk (związanych z usługą) w bezpieczeństwie,
– Naśladowanie (impersonation) – dane docierają do osoby podszywającej się pod adresata,
– Misrepresentation – osoba lub organizacja może podawać fałszywą informację
o prowadzonej działalności czy swojej ofercie24.
Jedną z najczęściej używanych usług internetowych jest poczta elektroniczna. Z jej popularnością związane są jednak także zagrożenia. Niemal każdy internauta wysyłający
i odbierający emaile spotkał się z tzw. spamem. Są to olbrzymie ilości maili natarczywie
oferujących produkty i usługi. Stanowią ponad połowę elektronicznej korespondencji
i przynoszą wielomiliardowe straty. Największym generatorem spamów jest USA (niecałe 23%), dalej Korea Południowa (niecałe 22%) oraz Chiny (niecałe 13%). Polska jest na
11 miejscu z wynikiem nieco ponad 2%25.
Cyberprzemoc
„Przez cyberprzemoc (cyberbullying) rozumie się różne formy nękania za pomocą Internetu i narzędzi elektronicznych: e-mailów, witryn, czatów, gier online czy for dyskusyjnych w Internecie. To także dręczenie przy wykorzystaniu komunikatorów (jak np. GaduGadu) czy złośliwych SMS-ów”26. Cyberprzemoc charakteryzuje się świadomym, wrogim
i powtarzającym się działaniem na szkodę ofiary. Ogólnie można wyróżnić następujące
przypadki cyberprzemocy:
– Rozsyłanie bądź zamieszczanie w sieci kompromitujących materiałów (m.in. fi lmów czy zdjęć) dotyczących danej osoby,
– Podszywanie się pod kogoś w Internecie (m.in. włamanie się na konta pocztowe
i konta komunikatorów w celu rozsyłania – w imieniu właściciela – kompromitujących wiadomości),
– Rozsyłanie niepowołanym osobom otrzymanych wiadomości jako zapisu prywatnej rozmowy czy kopii e-maila bądź zamieszczanie ich w takim miejscu, że potencjalnie każdy może je zobaczyć,
– Tworzenie kompromitujących i ośmieszających stron internetowych,
– Bezpośrednie nękanie ofiary drogą elektroniczną (np. grożenie, straszenie czy obrażanie),
– Grooming (uwodzenie dzieci przez osoby dorosłe za pośrednictwem Internetu.
Zazwyczaj używa się do tego celu czatów i różnego rodzaju komunikatorów.
Dorosły nakłania nieletniego do rozmów o seksie, oglądania pornografii, itp., co
24 Ibidem, s. 243.
25 Dane na rok 2005.
26 P. T. Nowakowski, Przemoc w sieci. Przyczynek do dalszych analiz, [w:] Internet – między edukacją,
bezpieczeństwem a zdrowiem (red. Mirosław Kowalski), Maternus Media, Tychy 2008, s. 57.
96
częstokroć jest przyczynkiem do dalszego molestowania. Niejednokrotnie udaje rówieśnika ofiary i stara się wzbudzić jej zaufanie, by nakłonić do spotkania w świecie
rzeczywistym).
Następstwa przemocy w sieci mogą być przeróżne. Ich cechą wspólną jest to, iż najczęściej osoby dotknięte cyberbullyingiem doświadczają problemów w funkcjonowaniu
również poza siecią.
Zagrożenia dla tożsamości jednostki i jej relacji z otoczeniem społecznym
Następną grupą zagrożeń są te godzące w tożsamość, indywidualność, samodzielność
i niezależność, a także w relacje z innymi, w więzi społeczne oraz w sposób funkcjonowania w społeczeństwie.
Jako podstawowe zagrożenie należy wymienić ubożenie jednostek jako indywidualności. Następuje standaryzacja wzorców widoczna w zachowaniach ludzi i języku, jakim się
posługują. Zaczynają naśladować wzorce płynące z mediów – głównie telewizji i Internetu – od celebrytów, showmanów, sportowców lub bohaterów filmów czy seriali, takie jak
sposób bycia, wyrażania się, ubiór czy fryzura. Tworzone przez nich wzorce zaczynają być
postrzegane jako „obowiązujące” w społeczeństwie, nie pozostawiając miejsca dla innych.
Jednocześnie mamy do czynienia ze stymulacją aspiracji (materialnych, konsumpcyjnych, intelektualnych, seksualnych) przez media, jednak bez możliwości ich praktycznej
realizacji przez przeciętnego odbiorcę, co może prowadzić do frustracji, buntu, przestępstw
etc27. Wybitnym przykładem jest stworzenie stereotypu, iż atrakcyjne fizycznie są jedynie
jednostki szczupłe, które to przekonanie doprowadziło u wielu osób do wystąpienia takich
chorób jak anoreksja czy bulimia. To samo można powiedzieć o propagowaniu łatwego,
konsumpcyjnego stylu życia. Prowadzi to do pogłębiającej się komercjalizacji kultury, czego skutki są trudne do wyobrażenia i przewidzenia, choć już teraz można przewidywać,
że będą ponadgeneracyjne. Lech W. Zacher rozważa w tym kontekście możliwość zdominowania kultury przez nową „kulturę techno” wynikającą z coraz to większych zmian
w środkach wyrazu, kryteriach estetycznych, formach i treściach. Postrzega ją jednak negatywnie, jako „umasowienie chłamu kulturalnego”28.
Łączy się z tym orientacja na konsumpcję rozrywki, przy czym ta rozrywka to z reguły
kultura masowa, najczęściej bardzo niskiej jakości. Wywołuje ona bierność u jednostek.
Rodzi też pytanie o to czy człowiek to jedynie homo ludens, dla którego rozrywka jest
jedynym celem, czy jednak jest kimś więcej i czy rzeczywiście potrzebuje aż takiej ilości
rozrywki, jaką oferują media29.
W połączeniu z wszechobecnością mass mediów kreujących i upowszechniających
te wzorce, sprawia to, iż nie ma już często miejsca na indywidualność oraz oryginalność.
Mało która jednostka jest na tyle silna psychicznie, by oprzeć się takiej presji. Te zaś, którym się to udaje i świadomie lub nie, odrzucają te wzorce, stają się wyalienowane ze społeczeństwa, żyją poza głównym jego nurtem i stopniowo coraz bardziej tracą z nim kontakt.
Stają przed dylematem wyboru: oglądać gwiazdy tańczące na lodzie, popularną aktualnie
telenowelę bądź udzielać się w modnym portalu społecznościowym w Internecie, mimo
że nie są zainteresowane takimi formami aktywności (i dzięki temu pozostawać w kon27 L. W. Zacher, Telewizja jako społecznie ryzykowne medium i forma przekazu informacji i wartości,
[w:] Rewolucja informacyjna i społeczeństwo (red. Z. Zacher), Fundacja Edukacyjna TRANSFORMACJE,
Warszawa 1997, s. 128.
28 Idem, Zagrożenia w cywilizacji informacyjnej…, [w:] op.cit., s. 175.
29 Idem, Telewizja…, op. cit., s. 127.
97
takcie i relacjach z dominującą grupą, która się tym interesuje) lub nie oglądać, jednocześnie pozbawiając się kompetencji kulturowych i możliwości komunikowania się z ludźmi,
dla których programy i portale tego typu stanowią sedno życia i znajdują się w centrum
zainteresowań.
Wszystkie te zjawiska są szczególnie widoczne wśród młodzieży, co szeroko opisuje
Stanisław Juszczyk30, ponieważ ona najczęściej ma większe kompetencje w korzystaniu
z nowoczesnych środków komunikowania od pokolenia swoich rodziców i częściej z nich
korzysta. Do tego dochodzi afirmacja agresji oraz banalizacja śmierci i przemocy – oszacowano, iż dziecko spędzające dużo czasu przed telewizorem przed piętnastym rokiem
życia ma okazję zobaczenia od 13 do 32 tysięcy morderstw31, co w nieunikniony sposób
oddziałuje na jego rozwój. Maria Nowina Konopka podaje następujące wady korzystania
przez młode osoby z technik wirtualnej rzeczywistości32:
– wyobcowanie ze środowiska rzeczywistego,
– utrata umiejętności komunikowania się w grupie,
– utrata empatii,
– obniżenie poziomu wrażliwości,
– obniżenie poziomu uczuciowości,
– spadek zainteresowania nauką szkolną,
– trudności z koncentracją,
– utrata inicjatywy,
– przytępienie wyobraźni i zachowań estetycznych,
– zanik zdrowych form wypoczynku na rzecz całkowitego poświęcenia czasu wolnego grom komputerowym.
Poważnym zagrożeniem z punktu widzenia funkcjonowania człowieka jako członka
społeczeństwa jest „dehumanizacja stosunków międzyludzkich, następująca w wyniku
rozwoju teleedukacji i telepracy, preferencji kontaktów przez telefon (videotelefon), automatyzacji zarządzania itp.”33, o której pisze Lech W. Zacher. Zmiany w społeczeństwie
następują na skutek tworzenia się nowych więzi międzyludzkich, powstających w wyniku
zmiany sposobu komunikowania. Coraz częściej bezpośredni kontakt osobisty zastępowany jest kontaktem za pośrednictwem nowych środków komunikowania: telefonów, faksów,
poczty elektronicznej, komunikatorów internetowych, for dyskusyjnych etc., co prowadzi
do powstania nowych społeczności sieciowych, w miejsce istniejących dotychczas. Mamy
coraz większe trudności w komunikowaniu się z najbliższymi, choć jednocześnie tak łatwo jest nawiązywać kontakty z osobami z całego świata. „Świat on line” zastępuje świat
fizyczny34. Stanisław Juszczyk pisze, że może to prowadzić do swoistego paradoksu socjologicznego: człowiek posiada wiedzę o tym, co wydarzyło się w najodleglejszych częściach
świata, jednocześnie jest zupełnie nieświadom tego, co dzieje się w jego najbliższym otoczeniu i nie zauważa swojej pogłębiającej się samotności35. Maria Nowina Konopka stwierdza zaś, iż „obecne wspólnoty to efemerydy, w których komunikacja wewnątrzgrupowa
nie przeważa nad wymianą informacji i nie odgrywa roli integratora”36. Nie da się jednak
30 S. Juszczyk, Człowiek w świecie elektronicznych mediów – szanse i zagrożenia, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2000, s. 95 i nast.
Ibidem, s. 109.
M. Nowina Konopka, Społeczeństwo…, op. cit., s. 183.
L. W. Zacher, Zagrożenia…, op. cit., s. 175176.
Ibidem.
S. Juszczyk, Człowiek…, op. cit., s. 73.
M. Nowina Konopka, Społeczeństwo…, op. cit., s. 190.
31
32
33
34
35
36
98
w dłuższej perspektywie uciec przed tym procesem poprzez odrzucenie nowych sposobów komunikowania. Doprowadziłoby to człowieka jedynie do alienacji od bardzo dużej
i stale rosnącej części społeczeństwa z nich korzystających, nie dając w zamian nic, gdyż
tradycyjne sposoby komunikowania są coraz mocniej wypierane przez nowe, w związku
z czym grupa osób korzystających jedynie bądź głównie z nich z biegiem czasu będzie się
coraz bardziej kurczyć.
Prowadzi to do rozwoju takich negatywnych zjawisk, jak napięcia narastające przy intensyfikacji komunikacji, wzrost dywersyfikacji społecznej oraz rosnący dystans społeczny i kulturowy między grupami społecznymi. Należy jednak zaznaczyć, iż wprowadzanie
nowych środków komunikacji może zaostrzyć lub złagodzić problemy związane z zachodzącymi w społeczeństwie zmianami, w zależności od tego, w jaki sposób następuje wprowadzenie multimediów i ich rozwój. W zależności od tego mogą one przyczynić się do
zintensyfikowania zagrożeń bądź stać się narzędziem umożliwiającym stawienie im czoła.
Jednak, jak konstatuje Josep Llampayas, utrzymanie dobrobytu i szans dalszego wzrostu
kulturowego i ekonomicznego zależy w znacznej mierze od szybkości wprowadzenia zasobów multimedialnych oraz od skuteczności i masowości ich zastosowań37.
Wszystko to jednak godzi bezpośrednio w wolność jednostki, zwłaszcza przez kreowanie przymusu społecznego za pomocą lansowania wzorów kulturowych, konsumpcyjnego
sposobu życia i zunifikowanych form rozrywki oraz narzucania sposobów komunikowania, pod groźbą wykluczenia społecznego.
Uzależnienia
Wraz z rozwojem technicznym postępuje rozwój różnego rodzaju patologii, wśród których uzależnienia stanowią pokaźna grupę. Internet a także telewizja posiadają status „złodziei czasu”, jednak, o ile podczas oglądania telewizji można wykonywać inne czynności,
to Internet na to nie pozwala. Uzależnienie od Internetu czy telewizji są przejawami szerszego zjawiska, jakim jest uzależnienie od technologii cyfrowych w ogóle.
Uzależnienie od Internetu, polegające na wielogodzinnym spędzaniu czasu przed komputerem na ogół objawia się w:
– Zmianie rytmu dnia i pory snu,
– Problemach w szkole/pracy,
– Wycofaniu z relacji interpersonalnych,
– Porzuceniu dotychczasowych zainteresowań,
– Utracie łaknienia i zaniedbaniach dotyczących higieny osobistej,
– Poczuciu niepokoju, irytacji podczas prób zaprzestania korzystania z Internetu,
– Braku posłuszeństwa,
– Poczuciu „pochłonięcia” przez Internet,
– Potrzebie wydłużenia czasu spędzanego przy Internecie,
– Utracie kontroli nad korzystaniem z Internetu,
– Traktowaniu Internetu jako ucieczki od problemów codziennych,
– Okłamywaniu bliskich w celu ukrycia swego zaangażowania w Internet,
– Popadaniu w depresję, uczucie lęku, bezradności itp. w czasie spędzanym poza
Internetem38.
37 Josep B. Llampayas, Skutki kulturowe nowych środków multimedialnych, [w:] Rewolucja informacyjna i społeczeństwo, (red. L. Zacher), Warszawa 1997, s. 160-161.
38 M. Golka, Bariery w komunikowaniu i społeczeństwo (dez)informacyjne, PWN, Warszawa 2008,
s. 150-151.
99
W skrajnej postaci uzależnienie polega na całkowitym wycofaniu się z realnego świata.
Badacze twierdzą, że wszystko to, co bezpiecznie, co szybko i w dużym stopniu zaspokaja
przynajmniej podstawowe potrzeby człowieka, uzależnia. Tłumaczy to skalę uzależnień
od Internetu – medium zapewniającego anonimowość, możliwość samorealizacji i łatwy
kontakt z drugim człowiekiem39.
„Uzależnienie od Internetu, mimo wielu podobieństw do innych uzależnień dotyczących zarówno przyczyn ich powstania, jak i symptomów, różni się od innych tym, że jego
nieodłączną częścią jest kontakt z innymi ludźmi. Specyficzny charakter tych kontaktów
sprawia, że – paradoksalnie – w sieci najintensywniej udzielają się towarzysko introwertycy, osoby chorobliwie wręcz nieśmiałe, zagubione, niedowartościowanie, o niskim statusie
społecznym. Osoby o takich cechach również najczęściej uzależniają się od Internetu”40.
Jednostki takie często zdają sobie sprawę ze swoich problemów i najczęściej szukają pomocy w Internecie. Korzystają z dostępnych testów diagnostycznych, porad psychologów,
grup terapeutycznych, odpowiednich forów i grup wsparcia. Jednak nie zawsze pozyskane
w ten sposób informacje są wiarygodne, często mają pseudonaukowy charakter. Ponadto
zazwyczaj nie zwraca się w nich uwagi na niezwykle istotny czynnik, jakim jest okres,
w którym symptomy uzależnienia występują. Podstawą do uznawania osoby za uzależnioną jest występowanie objawów przez minimum 12 miesięcy. Wiele przypadków uzależnień
zdiagnozowanych przez internetowych specjalistów mija po pewnym czasie i przekształca
się z powrotem w nieszkodliwe hobby.
Rozwój nierówności w społeczeństwie
Bardzo istotnym zagrożeniem wolności są pogłębiające się nierówności w społeczeństwie, warunkowane przez tworzenie się i funkcjonowanie społeczeństwa informacyjnego
oraz rozwój technologii informacyjnych. Marian Golka przytacza za Paulem DiMaggio
i współautorami następującą definicję „cyfrowych nierówności”: „nierówność w dostępie
do Internetu, intensywności jego wykorzystania, wiedzy o sposobach szukania informacji, jakości podłączenia i wsparcia społecznego, pomagającego w korzystaniu z Internetu,
a także nierówności w zdolności do oceny jakości informacji i różnorodności wykorzystania sieci”41. Definicję tę można śmiało rozszerzyć na inne nowe media i technologie
informacyjne.
Rozwój społeczeństw informacyjnych, wbrew początkowym optymistycznym założeniom, nie przyczynia się do wytworzenia egalitarnych struktur społecznych, ale przeciwnie, do zwiększenia się różnic, kreując nieznane dotąd narzędzia tworzenia nowych
ich obszarów. Krystyna Doktorowicz42 podaje tu takie kategorie jak: informacyjnie biedni
i informacyjnie bogaci, informacyjnie wyedukowani i informatyczni analfabeci. Za Rayem
Thomasem przytacza cztery czynniki warunkujące pogłębianie się istniejących i tworzenie
nowych nierówności w społeczeństwie informacyjnym:
1. Technologie informacyjne są produktem kapitalizmu i jako takie są przedmiotem
obrotu rynkowego, natomiast nie stosuje się ich do realizacji utopii społeczeństwa
egalitarnego.
39 Ibidem.
40 A. Czajkowska, Internetoholizm, [w:] W cyberprzestrzeni (red. W. Godzic), RaBID, Kraków 1999,
s. 53.
41 M. Golka, Bariery…, op. cit., s. 138.
42 K. Doktorowicz, Społeczeństwo informacyjne – podziały i nierówności, [w:] Rewolucja informacyjna
i społeczeństwo (red. L. W. Zacher), Warszawa 1997, s. 296.
100
2. Tempo rozwoju technologii informacyjnych wskazuje na to, że społeczna i kulturalna luka między różnymi poziomami ich zastosowania będzie się powiększała,
w szczególności między tymi, którzy mają do tych technologii dostęp, a tymi, którzy go nie posiadają.
3. Nowe technologie informacyjne będą budowane ponad już istniejącymi, co oznacza, że ubodzy staną się jeszcze biedniejsi, ponieważ nie będzie ich stać na ciągłą
przebudowę stale modernizującej się infrastruktury, zaś bogaci, nadążający za
zmianami będą jeszcze bogatsi.
4. Społeczeństwa zamożniejsze i lepiej wykształcone są lepiej od społeczeństw ubogich przystosowane do wykorzystania technologii informacyjnych.
Proces wzrostu rozwarstwienia jest dodatkowo wspomagany przez istnienie monopolu
wielkich korporacji z najbogatszych krajów świata, takich jak Microsoft, Apple czy IBM,
w dziedzinie rozwoju technologii informacyjnych, które narzucają standardy technologiczne. Kolejnym czynnikiem jest duże, stale zwiększające się tempo tego rozwoju sprawiające,
że rozwiązania technologiczne bardzo szybko starzeją się i są zastępowane przez nowe, zanim jeszcze społeczeństwom i jednostkom biedniejszym udało się je przyswoić i wdrożyć.
Z tego powodu muszą być one permanentnie zacofane i stan ten stale się pogłębia.
Sytuacja ta znajduje odbicie w przytaczanych przez Mariana Golkę danych odnośnie
różnic w dostępie do Internetu między kontynentami. W 2000 roku 42,6% użytkowników
sieci pochodziło z Ameryki Północnej, 23,8% z Europy Zachodniej, 20,6% z Azji, 4,7%
z Europy Wschodniej, 1,3% z Bliskiego Wschodu i jedynie 0,6% z Afryki. Dostęp do Internetu w połowie 2005 roku miało ok. 65% populacji Ameryki Północnej, ok. 52% Europy
Zachodniej i ok. 44% populacji Azji43. W Polsce w tym samym czasie było to 30%, podczas
gdy w 2007 roku 41%44. W czerwcu 2009 roku ponad 50% polskich gospodarstw domowych posiadało szerokopasmowy dostęp do Internetu45.
Wykres 1. Miejsce pochodzenia użytkowników internetu w 2000 roku.
0,6%
1,3%
6,4%
Ameryka Północna
4,7%
Europa Zachodnia
Azja
42,6%
20,6%
Europa Wschodnia
Bliski Wschód
23,8%
Afryka
Inne
43 M. Golka, Bariery…, op. cit., s. 138.
44 Główny Urząd Statystyczny, Społeczeństwo informacyjne w Polsce. Wyniki badań statystycznych z lat
20042007, Warszawa 2008, s. 61, http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/PUBL_NTS_spoleczenstwo_
informacyjne_w_Polsce_2004_2007.pdf, z dnia 10.01.2010.
45 Urząd Komunikacji Elektronicznej, Zmiany na rynku usług szerokopasmowych, czerwiec 2008 – czerwiec 2009, http://www.uke.gov.pl/uke/index.jsp?place=Lead02&news_cat_id=19&news_id=4943&layout=1&page=text, z dnia 10.01.2010.
101
Różnice widać również przy porównaniu możliwości dostępu do Internetu w dużych
miastach, małych miastach i na wsiach. Dla przykładu w Polsce w 2007 roku w komputery
wyposażone było 54% gospodarstw domowych, przy czym w dużych miastach (powyżej
100 tys. mieszkańców) było to 60%, w mniejszych miastach (do 100 tys. mieszkańców)
55%, a na obszarach wiejskich 46%46. W tym samym roku dostęp do Internetu posiadało
41% gospodarstw domowych w naszym kraju – w dużych miastach 50%, w mniejszych
miastach 44%, a na obszarach wiejskich 29%47. Różnice występują również między poszczególnymi województwami, powiatami, a nawet dzielnicami w obrębie miast. Tomasz
GobanKlas uważa, iż taki stan rzecz prowadzi do „upośledzenia”, zwłaszcza dzieci z obszarów mniej rozwiniętych, co poważnie ogranicza szanse rozwoju tych regionów48.
Wykres 2. Gospodarstwa domowe wyposażone w komputery w Polsce w 2007 roku.
Ogółem
Miasta powyżej 100 tys. mieszkańców
Miasta do 100 tys. mieszkańców
Tereny wiejskie
0
10
20
30
40
50
60
Wykres 3. Gospodarstwa domowe z dostępem do internetu w Polsce w 2007 roku.
Ogółem
Miasta powyżej 100 tys. mieszkańców
Miasta do 100 tys. mieszkańców
Tereny wiejskie
0
10
20
30
40
50
Bardzo poważnym ograniczeniem wolności, powodującym zróżnicowanie w dostępie
do informacji i możliwości komunikowania jest dominacja kulturowa języka angielskiego
i alfabetu łacińskiego, widoczna zwłaszcza w Internecie, o czym pisze Marian Golka49.
Według podanych przez niego danych obecnie 31% użytkowników sieci używa języka angielskiego, a na drugim miejscu jest chiński – 16%. Tymczasem spośród niecałych 6,8 miliarda ludzi żyjących obecnie na świecie50 jako pierwszego języka chińskiego używa ok.
1,2 miliarda, a angielskiego ok. 328 miliony i został on o milion wyprzedzony przez ję46 Główny Urząd Statystyczny, Społeczeństwo…, op. cit., s. 53, http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/
PUBL_NTS_spoleczenstwo_informacyjne_w_Polsce_2004_2007.pdf, z dnia 10.01.2010.
47 Główny Urząd Statystyczny, Społeczeństwo…, op. cit., s. 61, http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/
PUBL_NTS_spoleczenstwo_informacyjne_w_Polsce_2004_2007.pdf, z dnia 10.01.2010.
48 T. GobanKlas, Cywilizacja…, op. cit., s. 226.
49 M. Golka, Bariery…, op. cit., s. 139.
50 Dane U.S. Census Bureau, http://www.census.gov/ipc/www/popclockworld.html, z dnia 10.01.2010.
102
zyk hiszpański51. Uznaje się, że ¾ stron internetowych jest sformułowana w języku angielskim. Przez wiele lat brakowało klawiatur z oznaczeniami innymi niż łacińskie, choć
obecnie coraz częściej się pojawiają. Tymczasem na świecie istnieje prawie sześć tysięcy
języków, ale jedynie około sto kilkadziesiąt posiada swoje pismo i swoją literaturę. Pismo
zresztą często jest niealfabetyczne (oparte na piktogramach lub ideogramach) albo alfabet
wzorowany jest na łacińskim, z lepszym lub gorszym skutkiem. Wszystko to sprawia, że
większość ludzkości nie ma możliwości korzystania z ogromnej części zasobów Internetu,
z uwagi na brak kompetencji językowych.
Następnym zagrożeniem jest pojawienie się tzw. „analfabetyzmu komputerowego”. Tomasz GobanKlas analizując je, stwierdza, iż obsługa nowych mediów jest dużo trudniejsza niż tradycyjnych i wymaga o wiele większych kompetencji, stąd jedynie niektórzy są
w stanie je w pełni wykorzystać52. Powoduje to narastanie różnic społecznych, szczególnie
co do poziomu poinformowania. Ci, którzy sobie nie radzą z obsługą nowoczesnych urządzeń i nie potrafią wykorzystywać nowoczesnych technologii, mają ograniczone możliwości dostępu do informacji i w ogóle uczestnictwa w życiu społeczeństwa informacyjnego.
Jak pisze Maria Nowina Konopka, „funkcjonowanie w społeczeństwie informacyjnym
generuje stałą konieczność podnoszenia poziomu własnych kompetencji”53. Do tego autorka zauważa, iż nie wystarczy zdobycie informacji, gdyż te nie są równoznaczne z wiedzą.
Do przekształcenia jednych w drugą potrzeba „procesu myślowego, refleksji ukierunkowanej na możliwości weryfikacji i przetworzenia. Informacja nie stanowi potencjału człowieka, który nie potrafi jej wykorzysta, spożytkować. Jedynie umiejętności połączenia wielu
różnych danych, wykorzystanie ich w codziennym życiu, skonfrontowanie z innego rodzaju informacjami umożliwia zaklasyfikowanie danej informacji jako tej, która poszerza
wiedzę jej posiadacza”54. Za Umberto Eco przytacza podział struktury społeczeństwa na
trzy klasy:
– najniższą – do której przynależą osoby niepotrafiące posługiwać się komputerem,
a więc nastawione na korzystanie z informacji w sposób bierny,
– średnią – składającą się z osób korzystających na co dzień z sieci komputerowej,
ale niemających umiejętności programistycznych,
– najwyższą – stanowiącą zbiór osób, które opanowały umiejętność współpracy
z komputerem i pełnego korzystania z jego możliwości, potrafią więc nie tylko odbierać informacje i korzystać z nich, ale także je tworzyć55.
Oczywistą jest tu konstatacja, że ludzie należący do klasy najniższej będą wraz z rozwojem społeczeństwa informacyjnego coraz bardziej nieprzystosowani we wszystkich
dziedzinach życia, zwłaszcza zaś jeśli chodzi o dostęp do informacji i konkurencyjność
na rynku pracy, co w konsekwencji będzie prowadziło do wykluczenia. Jednocześnie
wzrastać będzie uprzywilejowanie klasy najwyższej, której członkowie wieść będą prym
w społeczeństwie. Można zaryzykować tezę, iż brak umiejętności korzystania z komputera
i nowoczesnych technologii będzie w XXI wieku bardziej dotkliwy niż brak umiejętności
czytania i pisania w wieku XX.
Zasygnalizowane tutaj ważkie problemy związane z nierównościami w dostępie do informacji i nowych technologii oraz z umiejętnościami ich wykorzystania, stawiają pod du51 Ethnologue: Languages of the World (red. M. Paul Lewis), Dallas 2009, http://www.ethnologue.org/
ethno_docs/distribution.asp?by=size, z dnia 10.01.2010.
T. GobanKlas, Cywilizacja…, op. cit., s. 259260.
M. Nowina Konopka, Społeczeństwo…, op. cit., s. 184.
Ibidem.
Ibidem, s. 185.
52
53
54
55
103
żym znakiem zapytania zarówno wolność jednostki do swobodnego dostępu do informacji i uczestniczenia w życiu społeczeństwa informacyjnego, jak i wolność od narzucania jej
dominującej kultury, języka czy standardu technologicznego. Jeśli nie będzie się im przeciwdziałać, to oba te obszary wolności będą poważnie zagrożone.
Manipulowanie informacją
Ostatnią grupą zagrożeń dla wolności jednostki są problemy związane z wolnym, swobodnym dostępem do rzetelnej, prawdziwej informacji. Sposób działania mediów w społeczeństwie informacyjnym powoduje wystąpienie dużych wątpliwości, co do tego czy rzeczywiście otrzymywane z mediów informacje są rzetelne, czy też jesteśmy za ich pośrednictwem manipulowani.
Marian Golka stawia tezę, iż współcześnie „mamy do czynienia z niedoinformowaniem, przeinformowaniem albo z informowaniem o sprawach nieważnych i drugorzędnych czy wręcz szkodliwych, jak również ze świadomym dezinformowaniem – czyli kłamstwem lub manipulowaniem”56. Za Herbertem Schillerem podaje sposoby manipulowania
przez media amerykańskie, polegające na stwarzaniu:
– mitu indywidualizmu i osobistego wyboru,
– mitu neutralności mediów w podawaniu informacji,
– mitu niezmienności natury ludzkiej w kwestii informacji, których rzekomo człowiek potrzebuje,
– mitu braku konfliktu społecznego,
– mitu pluralizmu środków komunikowania57.
Z kolei Stanisław Juszczyk przytacza za Adamem Lepą najczęściej stosowane sposoby
manipulowania za pomocą następujących rodzajów informacji:
– Opatrywanie informacji, które powinny być bezstronne, komentarzem redakcyjnym,
– Podawanie informacji niepełnych lub usunięcie fragmentu informacji,
– Podawanie informacji nieprawdziwych,
– Podawanie informacji wieloznacznych, by utrudnić ich zrozumienie,
– Podawanie informacji mało istotnych jako pierwszych, co sugeruje ich ważność,
– Podawanie informacji ważnych jako informacji bez znaczenia,
– Narzucanie punktowego spojrzenia na problemy, niepokazywanie ich w całościowym wymiarze,
– Przekazywanie informacji w nadmiarze, w celu spowodowania dezinformacyjnego
chaosu58.
Dalej stwierdza on, iż każdego dnia jesteśmy zalewani potokiem różnych informacji,
jednak ich pozorna różnorodność jest często złudzeniem wywołanym przez ich obfitość,
co stwarza iluzję wolnego wyboru informacji, ponieważ pozornie docierają one do nas z wielu źródeł. Celem socjotechnicznego działania jest tu właśnie wywołanie wrażenia, że skoro
wszystkie media przekazują to samo i tak samo, to znaczy, że jest to prawda, w myśl zasady, że kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą. Powszechny zalew informacjami
działa unifikująco na sposób myślenia ludzi, na czym bazują mass media wykorzystując
skłonność do zachowań stadnych, uczestniczenia w grupie większościowej i myślenia
56 M. Golka, Bariery…, op. cit., s. 112.
57 Ibidem, s. 122.
58 S. Juszczyk, Człowiek…, op. cit., s. 66.
104
w kategoriach: „rację ma większość”. Dzięki temu można sterować ludźmi za pomocą presji
tzw. opinii publicznej.
System manipulowania opiera się głównie na selekcji informacji i przypisywaniu im odpowiedniej ważności, przez co nawet jeśli nie uda się narzucić odbiorcy sposobu myślenia
o danym fakcie, to zwykle przynajmniej można go skłonić, by myślał właśnie o danym fakcie, a nie o innym, zgodnie z teorią agendasetting. Wykorzystuje się tu efekty pierwszeństwa przekazu informacji (tę, którą poznamy pierwszą, uznajemy za prawdziwą oraz podstawową i do niej odnosimy inne, otrzymane później), lub odwrotny efekt końca/świeżości
(najlepiej pamiętamy to, co dotarło do nas jako ostatnie, więc na tym się opieramy).
Mass media, a zwłaszcza telewizja, ze względu na ich siłę perswazyjną, powszechność
oraz atrakcyjność wizualnego przekazu, kreują „nierzeczywistą rzeczywistość”59 – fikcyjny świat medialny. To nieustanna inscenizacja i reżyseria (nawet, gdy mamy do czynienia z przekazami „na żywo”) to upolitycznienie i ideologizacja. Niebezpieczeństwo polega
na tym, iż dla wielu ten wyreżyserowany świat staje się realnym, którego problemami żyją.
W wyniku sprzężenia zwrotnego zaczynają wierzyć, że najważniejsze rzeczywiście jest to,
co np. powiedział Kuba Wojewódzki w ostatnim odcinku „Mam talent!”. A stąd już tylko
mały krok do „społecznego zidiocenia”.
Jedyną formą obrony przed manipulacją jest weryfi kowanie podawanych nam informacji w oparciu o inne, pochodzące z alternatywnych, zaufanych źródeł. Tu jednak stajemy
wobec sytuacji, że dowolne informacje pochodzące ze środków masowego przekazu (bądź
innych), w tym te mające za zadanie prostować inne informacje, również mogą być zmanipulowane, choć niekoniecznie w ten sam sposób, przez tę samą grupę interesów. Oznacza
to, że właściwie nigdy nie możemy być do końca pewni czy informacja, którą posiedliśmy,
jest prawdziwa. Sytuację dodatkowo utrudnia fakt, iż sami dziennikarze, mimo iż zobowiązani wymogami prawa i etyki zawodowej do zachowywania najwyższej staranności
i rzetelności przy gromadzeniu faktów, częstokroć z różnych powodów (brak czasu, brak
możliwości, lenistwo) zaniedbują ich weryfikację i mało przejmują się wiarygodnością.
Dobrze ilustruje to cytowana przez Mariana Golkę wypowiedź Ryszarda Kapuścińskiego: „dziennikarstwo bardziej przypomina dziś działalność rozrywkową niż informacyjną.
Informuje się o wydarzeniach, nie dochodząc jednocześnie do ich źródeł, do prawdziwych
przyczyn. Nawet te wiadomości o bieżących wydarzeniach, wyrwane są z szerszego kontekstu. A wydarzenie wyrwane z szerszego kontekstu może mieć zupełnie inną wymowę
i znaczenie niż ma w rzeczywistości. W ten sposób, zamiast informować, dziennikarze
wprowadzają w błąd”60. Jedynym pewnym sposobem na weryfikację, jaki autor znajduje,
jest więc bezpośrednia, osobista obserwacja, co jednak od dawna jest niemożliwe, bo dawno wyszliśmy poza horyzont lokalny i życie we wspólnocie61.
Bardzo istotny jest tu również problem pluralizmu mediów, który w dobie zaawansowanej koncentracji na rynkach medialnych jest często mocno ograniczony lub wręcz pozorny. Wielkie koncerny medialne (Murdocha, Blacka, Turnera, Bertelsmanna, Marinho,
Berlusconiego lub w warunkach polskich „Agora”62) kontrolują jednocześnie wiele tytułów
prasowych, stacji radiowych, telewizyjnych oraz witryn internetowych i mają bezpośredni
wpływ na informacje w nich podawane. Często profile poszczególnych mediów znajdujących się posiadaniu danego koncernu się od siebie różnią, nawet diametralnie, więc przeciętny odbiorca nie ma w świadomości faktu, iż w istocie należą do jednego wydawcy
59
60
61
62
L. W. Zacher, Telewizja…, op. cit., s. 128.
M. Golka, Bariery…, op. cit., s. 115
Ibidem, s. 118.
Ibidem, s. 116.
105
i mogą realizować jedną, określoną politykę informacyjną. Potęguje to fałszywe wrażenie
pluralizmu rzekomo niezależnych od siebie źródeł informacji, jakie do nas docierają.
Zakończenie
Wolność jest wartością przyrodzoną człowiekowi. Jej ograniczanie lub odbieranie
jest równoznaczne z łamaniem najbardziej fundamentalnych z praw człowieka, wyrażonych w aktach prawa m. in. „Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela” z 26 sierpnia
1789 roku, „Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka” z 10 grudnia 1948 roku. Niestety,
w dobie zaawansowanego rozwoju technologii komunikacyjnych i społeczeństwa informacyjnego, zdarza się, iż te podstawowe prawa są naruszane bądź łamane. Współczesna
technika częstokroć umożliwia oraz ułatwia ten proceder, zarówno osobom prywatnym,
jak i korporacjom. Również organy władzy państwowej, które w systemie demokracji liberalnej powinny reprezentować interesy obywateli, gwarantować ich prawa i być wzorem
działalności dla innych podmiotów, nieraz wykorzystują dostępne rozwiązania technologiczne do nieuprawnionego inwigilowania obywateli. Poprzez niedbalstwo lub złą wolę
urzędników dopuszczają do wycieków ważnych danych osobowych. W dodatku, z uwagi na tempo rozwoju technologicznego, prawodawcy nie nadążają z tworzeniem uregulowań odpowiadających rzeczywistości i zapewniających ochronę podstawowych praw,
takich jak wolność.
Systemy prawne społeczeństw informacyjnych muszą zmierzać do pogodzenia racji
obywatela i państwa. Poza tym konieczne jest wypracowanie takich nowych, oddolnych
mechanizmów społecznych, by podstawowe prawa człowieka były respektowane i gwarantowane w tej nowej rzeczywistości. Nie jest możliwym wprawdzie osiągnięcie pełnej harmonii, ale należy intensyfikować starania. W innym przypadku grozi nam to, iż mimo niewątpliwych zdobyczy społeczeństwa informacyjnego, zaprzepaszczona zostanie ogromna
część dotychczasowego dorobku ludzkości.
106
Jarosław Wichura
Podstawowe mechanizmy działania propagandy politycznej.
Strategie – techniki – uwarunkowania skuteczności
Bez względu na to, w jaki sposób propaganda jest definiowana, dość oczywistym jest,
iż termin ten początkowo wywołuje bezwarunkowe skojarzenie „wpływu kogoś na inną
osobę”1. Bez względu jednak na sposób rozumienia i definiowania owego zjawiska, faktem
jest, iż propaganda stanowi powszechny fenomen współczesnego świata. Jej przejawy dostrzec możemy w każdy aspekcie otaczającej nas rzeczywistości – rozpoczynając od świata
polityki, a kończąc na zalewających nas każdego dnia komunikatach reklamowych.
W literaturze przedmiotu istnieje tendencja do uznawania propagandy jako zjawiska
przede wszystkim współczesnego, nierozerwalnie związanego z pojawieniem się środków
masowego przekazu. W rzeczywistości jednak historia propagandy liczy sobie kilka tysięcy lat i towarzyszy człowiekowi od samego początku. Już wiele wieków przed pojawieniem
się mass mediów w ich aktualnym kształcie, starożytne cywilizacje potrafiły w sposób
niezwykle sprawny i skuteczny wykorzystywać właściwe danej epoce sposoby i techniki
wymiany informacji.
Pierwotnie przez propagandę rozumiano rozpowszechnianie stronniczych idei, nierzadko przy użyciu podstępu i kłamstwa. Z czasem, kiedy uczeni poddali zjawisko głębszej analizie, propaganda nie stanowiła już wyłącznie cechy „złych” reżimów totalitarnych.
Obecnie znaczeniem słowa „propaganda” obejmuje się także „perswazję”, „sugestię” i „wywieranie wpływu”, które poprzez manipulację symbolami, obrazami czy sloganami, odwołują się do naszych uprzedzeń oraz emocji.
Perswazja – nieodłączny element propagandy – pojawia się niemal we wszystkich zawodach. Prawie każdy chcący się liczyć polityk zatrudnia ekspertów i doradców do spraw
mass mediów, którzy doradzają mu, jak przekonywać i jak zostać wybranym na stanowisko. Właściwie każda branża i grupa interesu wynajmuje lobbystę reprezentującego ją
przed parlamentem oraz władzami państwowymi i lokalnymi. Na każdą osobę, która potrzebowałaby pomocy w przygotowaniu komunikatu perswazyjnego, czekają dziś w pogotowiu rzesze specjalistów i firm świadczących usługi w zakresie „konsultacji wizerunku”
doradzając, jak uczynić swój osobisty wizerunek atrakcyjniejszym. Firmy zajmujące się
„public relations” można wynająć do uporania się z dowolnym problemem związanym
z opinią publiczną.
Na obecnym etapie rozwoju cywilizacyjnego i technicznego propaganda przestała
być aktem wyłącznie spontanicznym i jednorazowym. Współcześnie mamy do czynienia
z propagandą totalną i permanentną, celową i zaplanowaną w każdym – nawet najmniejszym – szczególe. Propaganda jest sposobem szczególnie skutecznym w działaniu, możliwym do szerokiego stosowania, ale i społecznie niebezpiecznym, jeżeli będzie nadużywana. Nie dziwi więc fakt, iż stała się przedmiotem szczególnego zainteresowania zarówno
teoretyków, jak i praktyków.
1
L. W. Doob, Propaganda. Its Psychology and Technique, Henry Holt and Company, Nowy Jork 1935,
s. 4.
107
Wybrane strategie i techniki propagandy politycznej
„Która propaganda?” Powód zadania tego pytania zdaniem L. W. Dooba jest oczywisty
i jasny, jednakże odpowiedzi nie sposób udzielić. Propaganda dysponuje wieloma instrumentami, powiedzeniami, melodiami i obiektami wizualnymi, które ułatwiają osiągnięcie
celu. Zdaniem autora „propaganda, która ma oddziaływać na daną społeczność, musi być
także przez nią wybrana i akceptowana. Tylko w ten sposób każdy dorosły człowiek – podobnie jak dziecko – będzie w stanie wierzyć w nowe postawy i adaptować je na potrzeby
codziennego życia”2. Przyjrzyjmy się zatem zagadnieniu strategii i technik propagandy,
których jedynie umiejętne wykorzystywanie może zapewnić skuteczność i efektywność
podejmowanych działań.
Pojęcie „strategia”, należące do terminologii wojskowej, często ma zastosowanie w odniesieniu do samej propagandy. Traktowanie propagandy jako pochodnej polityki każe
rozciągać na nią zasady ogólne strategii przy podejmowaniu decyzji politycznych3. Termin „strategia” ma zastosowanie między innymi dlatego, iż zawiera elementy planowania,
przewidywania i programowania, które mają wiele wspólnego z programowaniem działań w oparciu, o które zamierza się osiągnąć założone cele. Jednocześnie M. Szulczewski
zwraca uwagę na problemy mieszczące się w pojęciu strategii propagandy. Jego zdaniem
obejmują one ogólne współzależności wszelkich poczynań werbunkowych z wytyczaniem
głównych linii polityki oraz z kierunkami ich realizacji. Należy podkreślić, iż do zadań
tych należą także sprawy stosowania podstawowych ustaleń nauk społecznych w programowaniu propagandowych poczynań oraz kodyfi kowanie i uogólnianie wniosków praktyki działań werbunkowych4.
Stosowanie poszczególnych strategii może mieć charakter świadomy, może wynikać
z wiedzy empirycznie potwierdzonej, ale także mieć za podstawę myślenie zdroworozsądkowe. Dyrektywy zdroworozsądkowe dają ogólną, wynikającą z doświadczenia odpowiedź na pytanie: jak powinien postępować człowiek, jeśli chce osiągnąć planowane cele?5
Dyrektywy tego typu są w zasadzie związane z myśleniem reproduktywnym, to znaczy
korzystają jedynie z utrwalonej w różnych źródłach wiedzy.
Strategie możemy sklasyfikować według stopnia zawartego w nich ryzyka, wyróżniamy
wówczas kolejno:
– strategie ostrożne – polegają na wyborze jednej zmiennej, ale o wyższym stopniu
niezawodności;
– strategie ryzykowne – zwykle nie skomplikowane, jednak łatwe do rozszyfrowania
i wykrycia;
– strategie „leniwe” – charakteryzują się nikłym lub średnim stopniem ryzyka, tylko pozornie przybliżają rozwiązanie problemu. Z reguły nieelastyczne, nieczytelne,
mało odporne na zmianę sytuacji, a wiec mało skuteczne6.
Warto dodać, iż polityczna akcja propagandowa bywa najczęściej szczególnym przypadkiem tego, co T. Kotarbiński7 nazywa „współdziałaniem negatywnym”, kiedy to
uczestnicy dążą do celów niezgodnych, wiedzą o tym i z tej racji starają się sobie nawzajem
przeszkodzić w tych dążeniach. Spośród dyrektyw zalecanych w tego typu działaniu war2
3
4
5
Ibidem, s. 411.
H. M. Kula, Propaganda współczesna, wyd. Adam Marszałek, Toruń 2005, s. 176.
M. Szulczewski, Propaganda polityczna, Książka i Wiedza, Warszawa 1972, s. 272-273.
S. Kuśmierski, Strategie i techniki propagandy, [w:] Teoria i praktyka propagandy (red. A. Kosseski,
S. Kuśmierski) Książka i Wiedza, Warszawa 1985, s. 159.
6 Ibidem, s. 163.
7 Zob. T. Kotarbiński, Pozytywne i negatywne formy współdziałania, „Argumenty” 1967, nr 28.
108
to zwrócić uwagę na „regułę zaskoczenia”, która doradza podejmowanie działań niekorzystnych dla przeciwnika w odpowiednio wybranym momencie oraz „regułę kunktacji”,
według której należy tak długo zwlekać z wykonaniem zamierzonych, niekorzystnych dla
przeciwnika działań, aż nadejdzie moment, od którego poczynając, nie będzie on już mógł
skutecznie im przeciwdziałać.
Zanim przejdziemy do omówienia technik propagandy, należy zaakcentować rolę taktyki, która mieści się w samym zakresie strategii. Taktyka, przy pomocy której realizujemy
cele pośrednie, w literaturze definiowana jest w sposób następujący: „Taktyka propagandy
to sposób praktycznego stosowania ustaleń strategicznych, umiejętności organizowania
akcji, właściwego wykorzystania dostępnych środków, w tym środków przekazu”8. Zadaniem taktyki jest więc troszczenie się o to, aby obok głównego celu osiągnąć maksimum efektów dodatkowych (ubocznych), które, nie będąc sprzeczne z celem zasadniczym,
znacznie uzupełnią wartość akcji.
Technika propagandowa rozumiana jest jako zespół sprawdzalnych empirycznie dyrektyw, dzięki którym można dokonać zmiany lub utrwalenia postaw odbiorcy według
zamierzonych celów. Przyjęcie pewnej techniki propagandowej służącej osiągnięciu założonych celów rzutuje nie tylko na sposób formułowania treści komunikatu i sposób przekazu, ale również na wybór środków i metod propagandowego działania. Tak więc technika propagandowa w sposób istotny rzutuje na całokształt działania propagandowego.
Wybór technik propagandowych warunkowany jest nie tylko celem działania, ale w wielu
przypadkach przede wszystkim systemem propagandowym9.
Techniki propagandy w literaturze klasyfikowane są w niezwykle rozmaity sposób,
trudny do jednoznacznego opracowania. Niektórzy autorzy zwracają uwagą na aspekt
polityczny, inni zaś odnoszą techniki propagandy do perswazji i technik reklamowych.
Niniejszy artykuł ma na celu zatem przedstawić i krótko scharakteryzować dokonania najważniejszych polskich, a także amerykańskich autorów na polu technik propagandy.
S. Kuśmierski10 zwraca uwagę na fakt, iż rozpatrując możliwość zastosowania poszczególnych technik propagandowych, należy wystrzegać się takiego ich traktowania, z którego wynikałoby, że pojmowane są one jako samodzielne procedury postępowania. Autor
dokonuje następującego podziału technik propagandy:
1. ze względu na sposób dotarcia informacji do odbiorcy:
– kanalizacja – proponuje nowe sposoby zaspokajania istniejących potrzeb;
– suplementacja – polega na jednoczesnym wykorzystaniu kilku sposobów dotarcia do adresata;
– propaganda faktów – oddziałując pośrednio na decyzje oceniające, podsuwa
przesłanki, nie formułując wniosków;
2. ze względem na sposób interpretacji informacji:
– symplifikacja – operuje skrótem, dąży do formuł możliwie zwięzłych i jednoznacznych;
– jednostronna i dwustronna argumentacja – argumentacja jednostronna powinna być stosowana względem osób o postawach neutralnych, dwustronna zaś
do osób, których postawy mają kierunek przeciwny do celu propagandy;
– stereotypizacja – wykorzystywanie nastawień grupowych, zbiorowych wyobrażeń o innych wspólnotach;
3. ze względu na adresata i kontekst społeczny:
8 H. M. Kula, op.cit., s. 181.
9 L. Wojtasik, , Psychologia propagandy politycznej, PWN, Warszawa 1986, s. 35.
10 S. Kuśmierski, op.cit., s. 167.
109
– identyfikacja – utożsamianie się nadawcy z odbiorcą, odwoływanie się do
wspólnych interesów;
– propaganda socjologiczna – cała grupa świadomie lub nieświadomie podporządkowuje się jakiemuś wzorowi;
– irradiacja – propagandzista oddziałuje przez kontekst, w którym ukazuje dany
obiekt;
4. ze względu na czas:
– propaganda przygotowująca – polega na wytworzeniu atmosfery wyczekiwania;
– propaganda towarzysząca – musi nadążać za faktami, nadawać im optymalną
interpretację;
– propaganda następcza – budowanie zaufania odbiorcy na uprzednio już utrwalonych postawach11.
Z kolei Adam Lepa12 podkreśla, iż „technika” propagandy wyraźnie akcentuje praktyczną warstwę propagandy, jej działanie i skuteczność. Ponadto każdy komunikat propagandowy zawiera w sobie wszystkie cztery istotne składniki – fakty, oceny, argumenty,
wezwanie albo przynajmniej jeden z nich. Sam autor wymienia kolejno, jego zdaniem najważniejsze, techniki propagandy:
– przemilczanie – polega na powtarzaniu pewnych treści, przy pominięciu innych,
często jeszcze ważniejszych;
– „publiczność odziedziczona” – w następstwie odpowiednich działań wykorzystuje
się do przyjęcia treści propagandowych tych odbiorców mediów masowych, którzy
nastawili się na percepcję zupełnie innych treści;
– niezwykłość przekazu – najczęściej sensacyjne ujęcie problemu czy przedstawianego faktu;
– moda – mechanizmy psychologiczne, dzięki którym człowiek ulega obowiązującemu w jego środowisku sposobowi zachowania się;
– manewr odciągający – w celu odwrócenia uwagi społeczeństwa od spraw niekorzystnych dla dysponentów propagandy, podsuwa mu się jakiś inny obiekt zainteresowania;
– sformułowania eufemistyczne – polega na zmniejszaniu drastyczności w opisywaniu faktów, pozwala patrzeć z „przymrużeniem oka”;
– hiperbolizacja – nadmierne przedstawianie rangi danego wydarzenia;
– nadmierne uogólnienie – doprowadza adresata do przekonania, iż dany fakt wykazuje znamiona zjawiska powszechnego;
– uproszczenie za pośrednictwem „cliché” – maskowanie cech pozytywnych człowieka, instytucji, czy ideologii;
– autorytet – angażowanie osoby cieszącej się uznanym autorytetem dla poparcia
określonego stanowiska, działania, programu wyborczego;
– propaganda uprawiana czynem – polega na udzielaniu doraźnej pomocy lub na
świadczeniu ludziom gestów szczególnej życzliwości;
– ultymatywność sformułowań – sformułowanie propozycji w taki sposób, iż zawsze
trzeba wybrać tę lepszą możliwość, wcześniej zaplanowaną w scenariuszu akcji propagandowej13.
11 Ibidem, s. 168-180.
12 A. Lepa, Świat propagandy, Biblioteka „Niedzieli”, Częstochowa 1994, s. 69.
13 Ibidem, s. 73-104.
110
Problematyka technik propagandy szczególnie bogato reprezentowana jest w literaturze amerykańskiej. A. Pratkanis i E. Aronson14 wyróżniają cztery techniki wywierania
wpływu, które korzeniami sięgają starożytności:
1. perswazja wstępna – polega na przejęciu kontroli nad sytuacją i stworzeniu atmosfery sprzyjającej komunikatowi, ustala to, co „każdy wie” i „co wszyscy uważają za
oczywiste”;
2. wiarygodność źródła – nadawca musi zaprezentować się jako ktoś sympatyczny,
dobrze poinformowany, godny zaufania albo posiadający inne atrybuty ułatwiające
przekonywanie;
3. konstrukcja komunikatu – priorytetem w przekazywanej informacji staje się odwrócenie uwagi odbiorców od argumentów przemawiających przeciwko prezentowanemu stanowisku;
4. kontrolowanie uczuć – wzbudzanie w odbiorcach określonych emocji, a następnie
podsuwanie im sposobu reakcji na te emocje.
Największa amerykańska encyklopedia propagandy – International Encyclopedia of
Propaganda charakteryzuje wiele technik propagandowych, spośród których najistotniejsze wydają się być trzy:
1. przeniesienie (transference) – polega na łączeniu osoby bądź rzeczy, już ocenionej
przez opinię publiczną, z produktem lub osobą, którą propagandysta dopiero próbuje „sprzedać” odbiorcom;
2. dowód uznania (testimonial) – w społeczeństwie opartym o fundament statusu
i sukcesu społecznego poszczególne jednostki stają się bardziej podatne na sugestie
osób posiadających uznanie i istotne osiągnięcia;
3. zwykły człowiek (plain folks) – propagandysta ukazuje się odbiorcom jako przeciętny obywatel, dobrze rozumiejący problemy i codzienność swoich słuchaczy15;
Warto nadmienić, iż terminem szerszym niż technika jest metoda. Słowo metoda wywodzi się z greckiego „methodis”, co oznaczało sposób badania. Obecnie termin ten ma
wiele znaczeń, jednakże przyjmuje się, iż metoda to „sposób postępowania, dobór rodzaju
działania, świadomie stosowany z możliwością powtórzenia go we wszystkich przypadkach danego typu”16. Technika, będąc zakresowo węższa niż metoda, może więc być stosowana na różnych płaszczyznach działalności propagandowej i podporządkowana różnym
metodom.
Uwarunkowania skuteczności działania propagandowego
Skuteczność propagandy warunkowa jest przez wiele czynników i pomniejszych elementów, których dopiero wspólne skoordynowanie może zapewnić sukces propagandzisty. Punktem wyjściowym rozważań będą dwie istotne funkcje propagandy zamierzonej:
funkcja informacyjna i inspiracyjna. Pierwsza z nich łączy się z zaspokojeniem ciekawości
człowieka oraz z jego pragnieniem znajomości różnych spraw dotyczących świata i ludzi.
Druga ze wspomnianych funkcji łączy się natomiast z wywieraniem określonego wpływu
na człowieka przez przekazywane treści i ich formy tak, aby kształtować pożądane postawy
14 A. Pratkanis, E. Aronson, Wiek propagandy. Używanie i nadużywanie perswazji na co dzień, PWN,
Warszawa 2005, s. 49.
15 R. Cole (ed.), International Encyclopedia of Propaganda, Routledge, London 1998, s. 611.
16 S. Kuśmierski, op.cit., s. 167.
111
i zachowania17. Wydaje się więc, iż propaganda jest dopiero wówczas w pełni skuteczna,
gdy równocześnie spełnia funkcję informacyjną i inspiracyjną.
S. Michalczyk podkreśla, iż skuteczność oddziaływań propagandowych zależy ponadto
od wzajemnego współgrania trzech czynników:
– Medium i komunikat. Wiarygodność nadawcy oraz kontrola informacji wzmacniają skuteczność propagandy. I odwrotnie – postrzeganie propagandy przez odbiorcę jako procesu manipulacyjnego powoduje obniżenie jej wartości i efektywności;
– Sytuacja. Wpływ propagandy rośnie w sytuacji niebezpieczeństwa, która generuje
zwiększone dążenie do poszukiwania informacji;
– Odbiorca. Wpływ propagandy może być redukowany przez wiedzę i wykształcenie
odbiorcy, a także poprzez jego własne zaangażowanie w poszukiwanie prawdy18.
Treści propagandowe znacznie częściej oddziałują jako czynniki wzmacniające, niż
zmieniające postawę. Zjawisko to nie jest rezultatem bezpośredniego oddziaływania propagandy, jego geneza tkwi w pewnych psychicznych właściwościach człowieka, które ujawniają się podczas recepcji materiału propagandowego. Właściwości te to zdolności selektywne, wśród których można wyróżnić: selektywność ekspozycji, selektywność percepcji
oraz selektywność zapamiętywania19. Selektywność ekspozycji to właściwość człowieka
polegająca na występowaniu tendencji do poddawania się takiemu przekazowi propagandowemu, który jest zgodny z jego postawami oraz unikania (świadomie lub nieświadomie) przekazu propagandowego, który lansuje treści przeciwne. Selektywność percepcji to
zjawisko polegające na swoistym, zgodnym z posiadanymi postawami, rozumieniu treści
propagandowych. Sprzeczne z postawami odbiorcy treści propagandowe zostają w trakcie percepcji przekształcone w taki sposób, aby odpowiadały temu, co odbiorca akceptuje.
Z kolei selektywność zapamiętywania zakłada, iż szybciej i w sposób bardziej trwały zapamiętywane są treści zgodne z naszymi postawami. W praktyce trudno jest dokładnie
odróżnić selektywność percepcji od selektywności zapamiętywania20.
J. Ellul akcentuje różne rozumienia skuteczności propagandy, w zależności od faktu
bycia jej bezpośrednim odbiorcą lub jedynie zewnętrznym i biernym obserwatorem. Autor
zauważa, iż wszyscy ci, którzy żyją w silnie spropagandyzowanym otoczeniu i są naocznymi świadkami masowych przedsięwzięć, podkreślają skuteczność propagandy. Z kolei
osoby negujące efektywność propagandy, żyją w państwach liberalnych, których władze
nie są nastawione na powszechne działania propagandowe21.
Obok cech, które przypisywać można propagandzie jako formie oddziaływania na
zbiorowość, wyróżnić da się także pewne podstawowe zasady, którymi kierują się organizatorzy werbunkowych poczynań przy urzeczywistnianiu swoich zamierzeń. M. Szulczewski podkreśla, iż „jeżeli propaganda jest działaniem celowym, mającym przynosić
określone skutki we wskazanych środowiskach i we właściwym czasie – to niewątpliwie
najważniejszą zasadą, która współokreśla tego typu poczynania, jest planowość”22. Jednocześnie autor ujmuje planowość w szereg pytań, które muszą stawiać sobie organizato17 J. Sztumski, Propaganda: jej problemy i metody, wyd. Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 1990, s. 124.
18 S. Michalczyk, Komunikowanie polityczne: teoretyczne aspekty procesu, wyd. naukowe „Śląsk”, Katowice 2005, s. 271.
19 L. Wojtasik, Psychologiczne uwarunkowania efektywności propagandy, [w:] op.cit. (red. A. Kosseski,
S. Kuśmierski), s. 109.
20 H. M. Kula, op.cit., s. 191-192.
21 J. Ellul, Propaganda. The Formation of Men’s Attitudes, Borzoi Books, New York 1965, s. 287.
22 M. Szulczewski, op.cit., s. 56.
112
rzy tego typu akcji: pytanie o sytuację, przyczyny, cel, elementy akcji, kierunki przyszłych
działań, adresata, sprawdziany przyszłych poczynań, a także pytanie o perspektywy.
W literaturze przedmiotu – oprócz planowości – wymieniany jest cały szereg zasad,
wśród których dla zapewnienia skuteczności propagandowych poczynań najważniejsze
wydają się być:
– Zasada zrozumiałości – jeżeli w przekonaniu adresatów propagandy emitowane
treści nie są klarowne, to bywają przez nich odrzucane;
– Zasada stopniowania – nazywana także „taktyką małych kroków”, polega na dozowaniu treści propagandowych;
– Zasada wiarygodności – zgodność informacji przekazywanej w komunikatach
propagandowych z wiedzą, jaką posiada na ten temat społeczeństwo;
– Zasada powszechności działań – działania propagandowe należy prowadzić tak,
aby ich adresat był przekonany, że tak samo myśli wielu ludzi, a nawet całe społeczeństwo;
– Zasada informacji oczekiwanej – polega na przekazywaniu ludziom treści, na które oni rzekomo czekają;
– Zasada wzbudzania emocji – podstawą tej zasady jest przeświadczenie, iż argumentacja emocjonalna przejawia szczególną siłę przekonania;
– Zasada rzekomej oczywistości – wysuwana argumentacja dotyczy zupełnie innej
idei niż ta, która jest propagowana w rzeczywistości;
– Zasada aktualności – wymaga od dysponentów „trzymania ręki na pulsie”, a także
reagowania w sposób natychmiastowy na wystąpienia przeciwnika i zmiany w otoczeniu23.
Trzeba pamiętać, że u ogromnej większości ludzi pamięć jest bardziej chłonna rano
niż wieczorem. Ponadto, aby mieć pewność, iż odbiorca lepiej zapamięta daną informację, należy permanentnie zwiększać zainteresowanie przedmiotem, wiązać materiał w logiczną i konstrukcyjnie przejrzystą całość, a także zapewniać „odbieranie wszystkimi
zmysłami”24. Na podstawie zamieszczonej poniżej krzywej efektywności niezakłóconej
pracy umysłowej oraz krzywej efektywności pracy umysłowej zakłóconej, jednoznacznie
wynika, iż najbardziej efektywne zaplanowanie powtórzeń polega na ich rozmieszczeniu
w pierwszej części apelu propagandowego.
Wykres 1. Krzywa efektywności niezakłóconej pracy umysłowej
I – ilość zapamiętanej informacji
Źródło: M. Gajlewicz, Czynniki wyznaczające skuteczność propagandy,
Warszawa 1971, s. 22.
23 A. Lepa, op.cit., s. 55-69.
24 M. Gajlewicz, Czynniki wyznaczające skuteczność propagandy, Warszawa 1971, s. 22.
113
Wykres 2. Krzywa efektywności zakłóconej pracy umysłowej
I – ilość zapamiętanej informacji
Źródło: M. Gajlewicz, Czynniki wyznaczające skuteczność propagandy,
Warszawa 1971, s. 22.
G. S. Jowett i V. O’Donnell25 wyrażają pogląd, iż nawet w sytuacji porażki danej kampanii propagandowej, należy dokonać dokładnej oceny celem znalezienia powodów klęski.
Ponadto nie wszystkie efekty propagandy będą widoczne w sposób natychmiastowy. Niektóre z nich celowo zostały zaprojektowane tak, aby oddziaływać w sposób opóźniony lub
długoterminowy.
Kończąc dywagacje nad uwarunkowaniami skuteczności działania propagandowego,
należy wspomnieć o istotnym znaczeniu kodu społeczno-kulturowego dla odbioru komunikatów propagandowych. Podstawowymi – niejako organizującymi – elementami kodu
społeczno-kulturowego są stereotypy, które stanowią coś w rodzaju standardowych szablonów służących jako odniesienia i filtra wszelkich informacji o konkretnych zjawiskach
w otoczeniu, służących zarówno do identyfikacji, jak i oceny tych zjawisk. Podstawowe stereotypy każdej grupy społecznej, środowiska, społeczności służą do odróżnienia „swoich”
od „obcych”, „wrogów” od „przyjaciół” – odgrywają zasadniczą rolę w konstytuowaniu
i utrzymaniu trwałości środowiska26. Można więc wnioskować, iż ukształtowane w społeczeństwie stereotypy warunkują zarówno ocenę poszczególnych komunikatów, jak i ocenę wiarygodności źródła emitującego komunikaty propagandowe. Sam kod społecznokulturowy stanowi natomiast istny „filtr”, przez który przechodzą wszystkie komunikaty
propagandowe27.
Odporność na propagandę
Czy przed propagandą można się bronić? Propaganda jest skomplikowana i przyjmuje mnóstwo różnych postaci, które często zmieniają się pod wpływem nowego otoczenia,
okoliczności i naszych prób położenia kresu propagandzie. W związku z tym niezwykle
trudno w sposób jednoznaczny wskazać, jak się przed nią bronić.
Wydaje się, że jeśli idzie o zapobieganie propagandzie, można przyjąć dwa ogólne podejścia. Po pierwsze, możemy podjąć działania o charakterze obronnym. Innymi słowy,
nauczyć się rozpoznawać propagandę, odgrywać rolę „adwokata diabła” i demaskować fał25 G. S. Jowett, V. O’Donnell, Propaganda and Persuasion, Sage Publications, California 2006, s. 315.
26 H. M. Kula, op.cit., s. 197-198.
27 Do polskiej literatury przedmiotu problem wprowadził Józef Kossecki w książce Cybernetyka społeczna, Warszawa 1981.
114
szywe apele. Z drugiej jednak strony, musimy podejmować także działania o charakterze
ofensywnym, które pozwolą zidentyfikować najbardziej znane formy propagandy i przeciwdziałać im już u źródła28. Zapobieganie wymaga działań zarówno indywidualnych, jak
i instytucjonalnych – musimy przeciwdziałać propagandzie na własną rękę, a równolegle
zmieniać sposób funkcjonowania naszego społeczeństwa.
A. Lepa29 podkreśla, iż formowanie postawy odporności na propagandę leży przede
wszystkim w gestii pedagogii. W jej tworzeniu powinni uczestniczyć rodzice, nauczyciele,
ale także dziennikarze i inni przedstawiciele środków masowego przekazu. Jak zauważa
autor, są to postulaty nowe i bardzo trudne w realizacji, zwłaszcza gdy pedagogika mass
mediów w wielu krajach znajduje się dopiero w powijakach. Jednocześnie A. Lepa wskazuje
na trzy fundamentalne czynniki budujące prawidłowy stosunek człowieka do propagandy:
– wiedza – szczególnie ważna jest znajomość środków masowego przekazu, a przede
wszystkim ich najważniejszych mechanizmów;
– praca nad sobą – niezbędna do ukształtowania pewnych umiejętności, wśród których na szczególną uwagę zasługują: krytycyzm w stosunku do treści emitowanych
w mediach masowych oraz zdolność dokonywania selekcji;
– postawa – stanowiąc stosunek człowieka do osób, zjawisk, rzeczy i idei, angażuje
nasz umysł, wolę, uczucia, działanie, gwarantuje względną trwałość istnienia30.
Z kolei francuski socjolog – J. Ellul, wyraża pogląd, iż brak relacji pomiędzy opinią
społeczną a działaniami propagandysty wzmaga odporność na propagandę i zmniejsza
skuteczność perswazyjnych poczynań. Propaganda przede wszystkim powinna być zainteresowana kształtowaniem postaw i zachowań w sposób przemyślany. W przypadku irracjonalnych działań, nieuwzględniających zdania opinii społecznej, propaganda pozostaje
nieefektywna. Ponadto autor zwraca uwagę na problem propagandy jako zjawiska prowadzącego do obojętności. Za przykład podaje jednostkę funkcjonującą w społeczeństwie
demokratycznym, która w konsekwencji oddziaływania dwóch różnych kampanii propagandowych, unieważnia skuteczność obu jednocześnie31.
Ostrzeżenie nadania określonego komunikatu powoduje, iż ludzie reagują gromadzeniem sił, by przed nim się bronić. Jak podkreślają amerykańscy badacze, owa obrona czyniona jest przez ludzi na dwa sposoby – poprzez granie własnymi postawami („playing
attitudinal politics”) oraz przygotowywanie możliwego sposobu odparcia komunikatu.
Przez „granie własnymi postawami” rozumiemy trzymanie się i wyrażanie określonego
poglądu nie dlatego, że w niego wierzymy, ale dlatego, że chcemy osiągnąć pewien cel strategiczny. Na przykład wielu ludzi nie lubi, gdy komunikat zagraża ich wolności, a co za
tym idzie, chcą sprawiać wrażenie niezależnych. Natomiast druga metoda obrony, z którą
mamy do czynienia w następstwie ostrzeżenia – odparcie komunikatu – polega na gotowości do przeanalizowania zbliżającego się komunikatu i wygłoszenia kontrargumentów32.
Oprócz kwestii odbiorcy i zachowań umożliwiających jego odporność na propagandę,
należy rozważyć także element treści przekazu. Najczęstszą przyczyną niepowodzeń propagandy jest to, że przedstawiany materiał jest nudny, nie dość jasny i niezbyt wiarygodny.
Dotyczy to szerokiego wachlarza tematyki propagandowej – polityki, moralności i religii.
Niejednokrotnie politycy czynią usilne starania, aby przedstawić racjonalną argumentację
28
29
30
31
32
A. Pratkanis, E. Aronson, op.cit., s. 295.
A. Lepa, op.cit., s. 135.
Ibidem, s. 137-154.
J. Ellul, op.cit., s. 278, 281.
R. B. Cialdini, A. Levy, C. P. Herman, S. Evenbeck, Attitudinal Politics: The Strategy of Moderation,
„Journal of Personality and Social Psychology” 1973, nr 25, s. 100-108.
115
i przekazać prawdy, w które najgłębiej wierzą, a wskutek tego bardzo szybko tracą zainteresowanie słuchaczy. Argumentacja prowadzona bez wzięcia pod uwagę odczuć i nastrojów
słuchaczy oraz pomijająca ich oczekiwania z całą pewnością nie będzie prowadziła do wytyczonych celów propagandowych, a jedynie „uodporni” odbiorcę na dane treści33.
Jakie są zatem najlepsze sposoby redukcji naszej podatności na taktyki propagandowe?
A. Pratkanis i E. Aronson34 proponują trzy strategie. Strategia pierwsza polega na regulacji
i legislacji. U podstaw tej strategii leży przekonanie, iż niektóre techniki perswazyjne wykorzystywane przez środki masowego przekazu są nieuczciwe, a ich wyeliminowanie leży
w interesie społeczeństwa. Druga strategia obrony przed technikami propagandowymi
polega na wcieleniu się w rolę „adwokata diabła” – na udawaniu, przynajmniej przez chwilę, stronnika stanowiska przeciwnego wobec stanowiska propagandysty. Z kolei strategia
trzecia opiera się na wypracowywaniu metod przeciwstawiania się perswazji w określonej
dziedzinie lub na określony temat. Strategia ta funkcjonuje w ramach dwóch następujących technik:
– „rozbrajanie miny” – oznacza ujawnienie negatywnej informacji na własny temat
lub na temat jakiejś kwestii, zanim zdąży to zrobić nasz przeciwnik lub inni;
– zaszczepienie (inoculation) – jeśli przedstawimy ludziom zawczasu krótki argument, który potrafią odeprzeć, to zazwyczaj będą oni „uodpornieni” przeciw tej samej argumentacji, gdy przedstawi się ją później w pełnej wersji35.
Podsumowanie
Pragnąc zrozumieć wielowymiarową propagandę oraz jej wpływ na społeczeństwo, nie
można poprzestać tylko i wyłącznie na studiowaniu definicji tego zjawiska. Dlatego niniejszy artykuł ukazał dwa najistotniejsze składniki propagandy, którymi są jej strategie
oraz techniki. Nawet pobieżne przedstawienie wymienionych składników przybliża obraz problemu i pozwala zrozumieć, jak potężnym narzędziem współczesnego świata jest
propaganda.
Obecnie ludzie są o wiele lepiej poinformowani niż kiedykolwiek w przeszłości, o wiele bardziej świadomi zachodzących procesów i równocześnie mniej cyniczni. Mimo to
przeciętny odbiorca nadal wykazuje skłonność do żywych reakcji na coś nowego, nieoczekiwanego, a czasami wręcz nielogicznego. Nic nie wskazuje na to, aby współczesne społeczeństwo było bardziej uodpornione na wezwania do m.in. nienawiści etnicznej, niechęci
wobec różnych mniejszości, histerycznej nietolerancji, nienawiści, masochizmu i okrucieństwa niż w poprzednich epokach.
Społeczeństwo musi nauczyć się punktować kłamstwa w „prawdach”, które akceptuje,
a także doceniać prawdy w „kłamstwach”, które odrzuca. Tylko wówczas będzie możliwe
rozpoznanie propagandysty, który głosi jedynie zwodnicze i iluzoryczne wartości.
33 O. Thomas, Historia propagandy, Książka i Wiedza, Warszawa 2001, s. 105.
34 A. Pratkanis, E. Aronson, op.cit., s. 290-293.
35 Ibidem, s. 292-293.
116
Maciej Preidl
Media Agenda – Public Agenda setting
Praktyka politycznej codzienności pokazuje, jak wielkie znaczenie na obecnym etapie
rozwoju społeczeństw i świata ma rzeczywistość medialna. To właśnie media są nie tylko
areną starć ideologii i programów, ale także kreują wartości i sprawy (ang. issues) ważne
dla społeczeństwa. Mają wpływ na postawy, poglądy i emocje swoich odbiorców. Współcześni autorzy, opisując rzeczywistość medialną, często przytaczają określenie infotainment (od angielskich słów information i entertainment), które obrazuje aktualny stan i rolę
mediów, sprowadzanych do miejsca bezrefleksyjnej rozrywki i polityki pokazywanej jako
show, a nie miejsca wymiany poglądów czy starcia różnych ideologii. Analizy skupiają się
na ogłupiającej społeczeństwo sile telewizji, prasy, radia i internetu. Z drugiej strony podkreślany jest również aspekt wpływu na odbiorców i manipulacji rzeczywistością, której
dopuszczają się media. Właściciele i redaktorzy mają swoje partykularne interesy, sprzyjają lub są wrogami poszczególnych formacji politycznych i polityków, a medialne relacje
zawsze mają subiektywny charakter.
Proces wpływu mediów na postawy ludzi jest złożony i zawiera wiele elementów z pogranicza psychologii, marketingu, reklamy, promocji, public relations czy neurolingwistycznego programowania. Wiedza z wymienionych dziedzin ma najczęściej zastosowanie
w drugim etapie manipulacji (między innymi w procesie framingu – ramkowania), który
występuje podczas opracowywania wybranego materiału. Pierwszy etap, podczas którego
zapada decyzja, które z tysięcy informacji zostaną przedstawione w mediach, nazywa się
ustalaniem agendy (ang. public agenda setting).
Teoria ustalania agendy (Agenda setting Theory) wyłania się ze studiów nad komunikacją i skupia się na wpływie massmediów na ustalanie politycznej agendy, czyli spraw, które
są poruszane w dyskursie politycznym. Czym jest agenda setting? Wg Rogera Cobb’a jest
to „komplet spraw, które są komunikowane w hierarchii ważności w określonym punkcie
czasu”1. Agenda setting wyznacza priorytety dla alternatywnych spraw (issues), które pojawią się w przestrzeni medialnej i publicznej. Dlaczego agenda setting przyciąga od wielu lat uwagę mediów i czemu studia nad tym tematem interesują doradców politycznych
i samych polityków? Według Bernarda Cohena: „media być może nie zawsze są skuteczne,
mówiąc ludziom, jak mają myśleć, ale są oszałamiająco skuteczne w mówieniu swoim czytelnikom i słuchaczom, o czym mają myśleć”2. Dzieje się tak dlatego, gdyż ludzie wierzą
w to, co zobaczą lub przeczytają w mediach. Według G. Ray Funkhousera3: „zwykły człowiek wierzy w słowa mediów dotyczące ważnych spraw, obojętnie czy jest z tymi sprawami
związany osobiście, czy jest zainteresowany, czy nie”. Gra o media to gra o kontrolę nad
„rządem dusz”, które przecież w społeczeństwie demokratycznym decydują, kto będzie
u władzy przez następną kadencję, mając realny wpływ na to, co dzieje się w państwie.
1
R. Cobb, C. Elder, Participation in American politics: The Dynamics of Agenda-Building, Baltimore
and London 1983.
2 B. Cohen, The Press and Foreign Policy, Princeton 1963.
3 R. Funkhouser, The Issues of the Sixties, „Public Opinion Quarterly” 37 (1973).
117
Działania mediów przyczyniają się do sukcesu lub upadku rządów (do tej drugiej ewentualności dużo częściej), gdyż już samo ustalenie tego, co będzie głównym tematem przekazywanej informacji ma ogromną siłę rażenia.
Przykładem ilustrującym ten proces jest tzw. „afera Rywina” i relacje z obrad sejmowej komisji śledczej, które przez kilka miesięcy stanowiły główną informację we wszystkich serwisach informacyjnych. Obnażały one mechanizmy władzy rządu Sojuszu Lewicy
Demokratycznej i przyczyniły się do dymisji rządu Leszka Millera oraz katastrofalnego
wyniku tego ugrupowania w następnych wyborach parlamentarnych. Z drugiej strony codzienna obecność w mediach Zbigniewa Ziobry i Jana Rokity pozwoliła na dobry wynik
wyborczy Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej w wyborach parlamentarnych w 2005 roku4. Fakt, iż przez kilka miesięcy serwisy informacyjne, programy publicystyczne w telewizji i stacjach radiowych skupiały swoją uwagę na relacjach z obrad komisji, to przykład oddziaływania procesu ustalania agendy i decyzji wydawców na polską
rzeczywistość – jej postrzeganie i następującą zmianę.
Ustalanie agendy to teoria, w której wiadomości przekazywane przez mass media mają
ogromny wpływ na odbiorców – poprzez wybór, którego dokonują wydawcy, dotyczący
tych spraw i stories, które uznają za najważniejsze i którym poświęcą najwięcej miejsca.
Głównym aksjomatem tej teorii jest salience transfer, czyli proces, który poprzez uwypuklenie, nadanie znaczności (prominence) danej sprawie odnosi się do zdolności mediów
(lub innych aktorów sceny publicznej) do wpływania na przyłączanie się ludzi, wyborców
do politycznych issues.
Drugim aksjomatem jest zdolność mass mediów do przekazywania odbiorcom wiadomości wagi i znaczenia poszczególnych kwestii zawartych w agendzie. Teoria agenda
setting składa się z czterech obszarów:
1. Media agenda – sprawy poruszane i dyskutowane w mediach;
2. Public agenda – sprawy poruszane i dyskutowane oraz osobiście istotne dla społeczeństwa;
3. Policy agenda – sprawy, które są uważane za ważne przez decydentów politycznych;
4. Corporate agenda – sprawy uważane za ważne przez biznes i korporacje.
Te cztery agendy łączą się ze sobą i wpływają na siebie wzajemnie. Dwa podstawowe
założenia podkreślane w większości badań nad agenda setting to:
1. prasa i media nie odzwierciedlają rzeczywistości, lecz filtrują ją i nadają jej kształt;
2. media koncentrują się na kilku sprawach i tematach oraz prowadzą opinię publiczną
do postrzegania tych tematów jako istotniejszych niż inne.
Badania agenda setting skupiają się na charakterystyce: odbiorców wiadomości (public), poruszanych spraw oraz mediów, co pozwala przewidywać różnice w agenda setting.
Istotnym aspektem w teorii agenda setting jest „potrzeba ukierunkowania” (need for orientation). Jest to połączenie osobistego zainteresowania publiczności (odbiorców) danym tematem oraz niepewności, nieznajomości przez nich danej sprawy. Wyższy poziom zainteresowania i niepewności jest powodem potrzeby ukierunkowania. Jednostki są znacząco
skłonne do poddawania się wpływowi mediów. Powody są różne – na przykład lenistwo,
bezgraniczne zaufanie do przekazu medialnego i „ludzi z telewizji”. Jest to psychologiczny
aspekt teorii agenda setting5. Drugim ważnym aspektem teorii jest „uprzykrzanie sprawy”
4
W elekcji parlamentarnej 2005 roku Sojusz Lewicy Demokratycznej otrzymał poparcie 11,31%, Platforma Obywatelska RP 24,14% , a Prawo i Sprawiedliwość 26,99%. Dla porównania, w wyborach w 2001
r. komitet SLD-UP otrzymał 41,04%, PO 12,68%, zaś PiS 9,50% głosów. Gwałtowna erozja poparcia dla
SLD rozpoczęła się po nagłośnionych w mediach aferach – Rywina i Starachowickiej.
5 K. Miller, Communication theories: perspectives, processes and contexts, New York 2005.
118
(issue obtrusiveness). Badania Zuckera (1978) pokazały, że dana sprawa uprzykrza się widowni, jeśli większość odbiorców ma z nią bezpośredni kontakt, a jest mniej natrętna, gdy
odbiorcy nie mają z nią doświadczenia i styczności. To oznacza, że rezultaty agenda setting
będą najsilniejsze dla nieuprzykrzających spraw, ponieważ odbiorcy muszą opierać się na
mediach w celu uzyskania informacji na dane tematy6.
W badaniach nad procesem ustalania agendy wyróżnia się jej kilka poziomów7. Są to:
1. Pierwszy poziom – w jego obrębie media używają przedmiotów lub spraw, by wpływać na opinię publiczną. Na tym poziomie media sugerują, o czym odbiorcy wiadomości powinni myśleć (warunkuje to ilość relacji i sprawozdań).
2. Drugi poziom – media skupiają się na charakterystyce przedmiotów i spraw. Na tym
poziomie media sugerują, jak ludzie powinni myśleć o danej sprawie. Występują tu
dwa rodzaje cech: (1) poznawcze (tematy) oraz (2) emocjonalne (oceniające: pozytywne, negatywne lub obojętne).
3. Trzeci poziom – agenda setting wśród samych mediów – salience transfer wśród mediów.
Najważniejszymi pojęciami w teorii agenda setting są:
1. Gatekeeping – kontrola nad wyborem treści dyskutowanych w mediach. Głównym
produktem media gatekeeping określającym zawartość salience transfer jest to, co
ludzie wiedzą i czym się przejmują w każdym momencie czasu. Gatekeepers to osoby odpowiedzialne w redakcjach za określenie treści głównych informacji.
2. Priming – są to efekty określonego, ważniejszego kontekstu uzyskania i interpretacji
informacji. Przekaz medialny daje możliwość prezentacji określonych spraw, czyniąc je bardziej dostępnymi i żywymi w świadomości odbiorców8. Mówi nie o tym,
o czym myśleć, ale w jaki sposób myśleć na dany temat.
3. Framing – jest to proces kontroli nad treścią przekazów medialnych lub komunikacji publicznej. Framing definiuje, w jaki sposób pewna część treści przekazu jest
podana („opakowana”), a w konsekwencji, jaki jest jej wpływ na określoną interpretację. Swoją siłę i zdolność oddziaływania framing zawdzięcza użyciu swoistych
narzędzi: wyboru, podkreślenia, wyłączenia bądź przerobienia.
Agenda setting ma ogromne znaczenie w procesie komunikowania politycznego oraz
w sprawowaniu władzy, gdyż wyjaśnia, dlaczego tak wiele osób nadaje tym samym sprawom wysoki stopień ważności. Stara się również przewidzieć czy ludzie, na których oddziałują te same media, mają taką samą hierarchię ważności spraw. Należy jednak zwrócić
uwagę na to, iż teoria agenda setting nie jest idealna i ma swoje uwarunkowania oraz ograniczenia, a w szczególności:
1. Odbiorcy mogą być niezbyt dobrze poinformowani lub mało zaangażowani w sprawy publiczne. Mogą być także sceptyczni i nie wykazywać zainteresowania problemami innych ludzi. Istnieje możliwość, że będą zdradzać jedynie tymczasowe
i przelotnie zainteresowanie sprawami publicznymi i ignorować detale.
2. Na wpływ agenda setting nie są podatne silne jednostki, które same tworzą własne
wyobrażenia na temat świata.
6
7
Ibidem.
R. Coleman, S. Banning, Network TV News' affective framing of the presidential candidates: Evidence for a second-level agenda-setting effect through visual framing, “Journalism & Mass Communication
Quarterly”, 83/2006, s.313-328; G.Lee, Priming as an Aspect of Agenda setting Effects in the Digital Age.
Conference Paper, International Communication Association 2005, s.1-31; P. Shoemaker, S. Reese, Mediating the Message: Theories of Influences of Mass Media Content, New York 2006.
8 K. Miller, op.cit.
119
3. Newsy medialne nie mogą tworzyć lub ukrywać problemów, mogą jedynie zmieniać
świadomość poprzez zmianę kolejności lub zastosowanie hierarchii problemów.
Przykłady agenda setting
Od momentu pierwszego badania agenda setting (wtedy nazywanego teorią wpływu
mediów) w wyborach prezydenckich w USA w 1968 roku, efekt ustalania agendy przewija
się przez setki różnych badań zarówno w USA, jak i Europie. Wszystkie skupiają się na
zrozumieniu, w jaki sposób media mają wpływ na polityczną agendę uczestników wyborów i ich publiczną świadomość. Profesor Donald Shaw9 przypomina, że media ustalają
agendę najważniejszych spraw i wydarzeń, co przekłada się na ich ważność i znaczenie
w dyskursie polityczno-społecznym. Zasadnicze, pojawiające się pytanie, to: ile przekazów
medialnych jest koniecznych, by mieć realny wpływ na publiczną agendę? Długookresowe
badania mediów w USA w latach 1998-2001 przeprowadzone przez Media Tenor pokazują,
iż wzrost zainteresowania mediów daną sprawą jest wtedy, gdy pojawia się ponad 200 artykułów w gazetach codziennych, 50 relacji telewizyjnych i 25 artykułów w tygodnikach.
Ustalanie agendy jest ściśle związane z trwaniem danej sprawy oraz strukturą przekazów
informacyjnych. Monitorując daną sprawę, można łatwo zauważyć rosnące bądź malejące
znaczenie tej sprawy, właśnie poprzez ilość przekazów i ich miejsce w serwisie informacyjnym lub gazecie. Na przykład, wspomniana wyżej „afera Rywina” przez wiele miesięcy
nie schodziła z pierwszych stron gazet i czołówek wiadomości, z biegiem czasu ustępowała
pola innym wiadomościom, aż do momentu całkowitego „wymarcia”. Gdy po długim czasie, we wrześniu 2008 roku pojawiła się informacja o śmierci jedynej skazanej w tej sprawie
osoby, tak naprawdę nie zainteresowało to prawie nikogo.
Przeprowadzone przez Media Tenor badania pokazują jeszcze jeden bardzo ważny
czynnik związany z ustalaniem agendy oraz widocznością i liczbą medialnych przekazów – zarządzanie reputacją. Analizy pokazują, iż politycy lub prywatne firmy, które mają
bardzo dobrą reputację, w większości przypadków mogą liczyć na przychylność mediów
i dużą ilość przekazów medialnych. Z drugiej strony, politycy lub firmy o złej reputacji,
bardzo często spotykają się z bardzo negatywnym nastawieniem mediów oraz często z brakiem możliwości pokazania się w mediach. Dobrym przykładem może być porównanie sytuacji Platformy Obywatelskiej i jej lidera Donalda Tuska oraz Prawa i Sprawiedliwości i jej
prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Wpadki Donalda Tuska, jeśli w ogóle są opisywane przez
media, to z przymrużeniem oka, natomiast każdy lapsus bądź niepopularne stwierdzenie
Jarosława Kaczyńskiego są przez media nagłaśniane i piętnowane. Przykładem może tu
być nagłośnienie faktu nieznajomości słów polskiego hymnu przez Jarosława Kaczyńskiego na konwencji PiS, co przez kilka dni było tematem przewodnim serwisów informacyjnych, a z drugiej strony informacja o nieprawidłowym powitaniu w języku angielskim Sekretarz Stanu USA – Condoleezzy Rice przez Donalda Tuska, która pojawiła się zdawkowo
w serwisach informacyjnych, dodatkowo okraszona komentarzem, iż dobrze, że Tusk się
stara, a nie zachowuje jak lider PiS.
9 M. McCombs, E. Maxwell, D. L. Shaw, The agenda-setting function of mass media. Public Opinion
Quarterly, 1972, vol. 36, s. 176-187.
120
Korelacja media agenda – public agenda
Początkowe badania nad komunikacją pokazywały zróżnicowany obraz możliwości wpływu mediów na opinie o danej sprawie. Cohen jako pierwszy pokazał, że media
mają dużo większą zdolność wpływania na to, które sprawy są postrzegane jako ważne
i istotne10. Media agenda jest zbiorem spraw adresowanych przez media i public agenda,
w kwestiach uznawanych za ważne przez public. Media agenda (pozycjonowanie, ustalanie ważności polityki poprzez jej hierarchizację w mediach) wpływa na public agenda,
a więc na opinie ludzi. W przełomowym dla badań nad agenda setting artykule McCombs
i Shaw, autorzy mówią o wysokiej współzależności pomiędzy media agenda i public agenda. Ustalili oni, że podstawowymi kryteriami mającymi wpływ na ważność sprawy jest
umiejscowienie w strukturze newsów prezentowanych przez media oraz długość przekazu. Uważali również, iż decyzje wyborcze niezaangażowanych wyborców są skorelowane
z media agenda11.
Relację pomiędzy media agenda i public agenda można pokazać również jako proces,
w którym media, nadając wzór relacjonowaniu informacji, powodują wzrost zainteresowania nimi (public agenda). Dzięki temu dana sprawa staje się widoczna i zaczyna żyć w świadomości public. Sprawy najbardziej widoczne stają się najważniejsze społecznie i w ten
sposób kształtowana jest opinia odbiorców, ich stosunek do danej sprawy oraz późniejsze
zachowania. Relacjonowanie wydarzeń przez media ma znaczący wpływ na zachowanie
społeczeństwa poprzez wybór mediów oraz sposób prowadzenia relacji (atmosfera i ton
relacji), co ma wpływ na percepcję odbiorców i ich zachowania.
Warto również zadać pytanie o to, kto ustala agendę medialną. Maxwell McCombs
przytacza metaforę „obierania cebuli” jako najlepiej ilustrującą proces zależności pomiędzy wszystkimi innymi agendami a agendą medialną, która jest środkiem cebuli12. Metafora ta doskonale odzwierciedla proces, w którym treść docierająca do agendy medialnej jest
poddana wpływom wszystkich innych agend ją otaczających. W procesie tym McCombs
przywołuje trzy najważniejsze czynniki, które mają wpływ na wybór tematów przez media
i tym samym obecność w świadomości odbiorców. Są to: główne źródła informacji, inne
organizacje medialne oraz normy i tradycje dziennikarstwa.
Podsumowanie
Ciekawym przypadkiem, który może posłużyć za podsumowanie rozważań o ustalaniu agendy, jest przypadek Falcona Heene’a z Fort Collins w Kolorado. Bohater bawił się
w ogrodzie rodziców, gdzie ojciec – domowy eksperymentator – miał swój balon. Ojciec
widział, jak mały Falcon bawił się w koszu balonowym. Ku swemu przerażeniu kilka chwil
później zauważył, że balon odrywa się od ziemi i unosi w przestworza kosz. Przez następne
półtorej godziny lot balonu jest transmitowany przez media na całym świecie, od CNN
po Al-Dżazirę. W relacjonowanie sprawy włącza się Wolf Blitzer (komentator polityczny CNN), w Polsce TVN24 przerywa program i nadaje relację na żywo. Po blisko dwóch
godzinach balon spada, a oczom widzów ukazuje się kosz z otwartymi drzwiczkami. Napięcie potęguje zastępca lokalnego szeryfa, który mówi, że widział „coś” wypadającego
10 B. Cohen, op.cit.
11 M. McCombs, E. Maxwell, D. Shaw, op.cit.
12 M. McCombs. Ustanawianie agendy. Media masowe i opinia publiczna, Kraków 2008.
121
z balonu. Po chwili chłopiec zostaje znaleziony … w swoim domu na strychu, gdzie uciął
sobie drzemkę13.
Przez dwie godziny media, a za ich pośrednictwem miliony widzów śledziły lot balonu.
Dziennikarze prowadzili relacje z jak największych wydarzeń politycznych, w internecie
pojawiły się gadżety nawiązujące do lotu, np. koszulki z napisem: „Go, Falcon go!”. W międzyczasie tysiące rówieśników Falcona zmarło z głodu, weszło na minę, inni pracowali
niczym niewolnicy. A media pokazywały ludziom dramat, sensację spowodowaną wybrykiem dziecka, która nie była niczym innym, jak sztucznie wykreowanym newsem spełniającym wszystkie zasady infotainment, czyli zatartej granicy między informacją i rozrywką
(przypomnę – ang. information + entertainment). Przykład pokazuje, jak ogromna jest siła
mediów, które z błahego wydarzenia potrafią zrobić wielki dramat śledzony przez miliony
widzów na całym świecie. Uzmysławia również, jak media potrafią wpłynąć na społeczeństwo tylko przez to, o czym mówią (nie analizując nadawanych ram i emocji do przekazu),
na ludzi, którzy zelektryzowani siedzą przed telewizorem i dyskutują właściwie o niczym.
Podobnych przykładów znajdziemy wiele na całym świecie. Autor felietonu konkluduje:
„Media są jak prąd – jak człowiek umie się z nim obchodzić, będzie mu łatwiej zrobić wiele
rzeczy. Jeśli nie umie – spędzi życie przed telewizorem, stale w drgawkach”14.
Przenosząc powyższy mechanizm w świat codziennych wydarzeń, na przykład politycznych, możemy tylko sobie wyobrazić, w jakim stopniu jesteśmy atakowani błahymi
informacjami, które w przekazach medialnych urastają do rangi wielkich rzeczy. Ogromna władza gatekeepers w selekcji wiadomości czyni z mediów i ustalanej przez nie agendy
narzędzie wpływu i kontroli nad społeczeństwami. Zawodowi i profesjonalni komunikatorzy zdają sobie z tego doskonale sprawę, dlatego traktują media instrumentalnie, a ich
działania skierowane są ku temu, by nieprzerwanie istnieć w rzeczywistości medialnej,
a w konsekwencji w świadomości ludzi. Zrodziło to niebezpieczeństwo, iż tak naprawdę
problemy całych społeczeństw, dyskurs polityczny, kluczowe issues mogą być sprowadzane
do rangi kabaretu, dramatu, wojny, czyli negatywnego przekazu, który jest oczekiwany
przez publiczność. Również fakt, iż agenda setting to dopiero pierwszy krok manipulacji
mediów, po którym następują kolejne, polegające nie tylko na odpowiedzi na pytanie: „Co
jest tematem?”, a „W jaki sposób jest pokazywane?”, prowadzi do pytań o realność i rzetelność informacji, które pojawiają się codziennie w mediach. Czy świat, który widzimy
w telewizji, o którym czytamy w prasie czy słyszymy w radiu, jest światem rzeczywistym?
Czy problemy i sprawy, o których mówi się odbiorcom, że są ważne, mają naprawdę taką
rangę? Czy w końcu jeszcze świadomie podejmujemy decyzje mające wpływ na nasze życie
czy tylko kierujemy się tym, co inni uznają za słuszne?
13 Sz. Hołownia, Zrobieni w balona, „Newsweek” nr 43/2009.
14 Ibidem.
122
Magdalena Marzec
Koncentracja kapitału medialnego, czyli największe niemieckie
konsorcja środków masowego przekazu
„Marzeniem przedsiębiorcy jest monopol”.
A. Peretz1
Koncentracja kapitału medialnego
Koncentracja kapitału medialnego, obok regionalizacji mediów, jest jednym z determinantów niemieckiego systemu środków masowego komunikowania. Zjawisko to jest
konsekwencją zmian, jakie zaszły w niemieckiej przestrzeni medialnej na przełomie lat
80. i 90. XX wieku. Rozwój nowych technologii był przyczyną łączenia się firm z sektora
środków masowego przekazu i ich ekspansji poza granice Niemiec.
Samo pojęcie koncentracji kapitału jest wieloznaczne. W nauce o ekonomii można wyróżnić dwa jego rodzaje. Jeden definiuje go jako skupienie produkcji, a drugi jako kumulację
rynku. Istotą tego drugiego jest zwiększanie udziału produktów danego przedsiębiorstwa
lub ich grupy w rynku właściwym, na danym terytorium. Przez rynek właściwy w tym
przypadku rozumie się rynek towarów (np. rynek prasy), które ze względu na ich przeznaczenie, cenę oraz właściwości są uznawane przez ich nabywców za substytuty2 co prowadzić
może do powstania monopolu3. Celem koncentracji produkcji jest natomiast rozszerzenie
zdolności konkurencyjnej przedsiębiorstwa przede wszystkim poprzez zwiększenie skali
produkcji lub przejmowanie innych ogniw procesu wytwórczego. Koncentracja produkcji wiąże się także z dążeniem do uzyskania przewagi na rynku. Spotęgowanie zdolności
konkurencyjnej przedsiębiorstwa następuje przede wszystkim przez zwiększanie wytwórczości i wykorzystywanie korzyści skali (koncentracja pozioma) lub przejmowanie innych
ogniw procesu produkcyjnego – złóż surowców, działalności związanej z przetwarzaniem
czynników aż po sprzedaż (koncentracja pionowa)4. Integracja horyzontalna opiera się zatem na łączeniu mediów tego samego rodzaju działających na różnych rynkach. Koncentracja wertykalna polega natomiast na skupieniu się różnych środków masowego przekazu
działających na tym samym lub różnych rynkach5. Taki właśnie sposób łączenia przedsiębiorstw medialnych dominuje w niemieckim systemie medialnym.
W praktyce koncentracja środków masowego przekazu następuje najczęściej poprzez
fuzje i przejęcia firm sektora medialnego (zarówno koncentracja produkcji, jak i rynkowa)
1
2
A. Peretz, Od kartelu do koncernu, Warszawa 1929, s. 9.
L. Czerwonka, Ochrona konkurencji. Dostosowania Polski do rozwiązań Unii Europejskiej, [w:] Nieefektywność rynku w teorii i praktyce, (red. T. Kamińska, T. Kątowski), Sopot 2003.
3 B. Wawrzyniak, Koncentracja w gospodarce jako światowa tendencja w zarządzaniu globalnym, [w:]
Grupy kapitałowe w Polsce (red. M. Romanowska, M. Trocki, B. Wawrzyniak) Warszawa 2000, s. 27.
4 A. Sosnowska, Koncentracja produkcji w przemyśle, [w:] Koncentracja produkcji i zachowania rynkowe przedsiębiorstw (red. A. Sosnowska), Warszawa 1998, s. 11-13.
5 M. Mrozowski, Media masowe Władza, rozrywka i biznes, Warszawa 2001, s. 163.
123
oraz alianse strategiczne i sieci przedsiębiorstw (koncentracja rynkowa). Niemiecki rynek
massmediów został opanowany przez rodzime holdingi, które w ostatnim dziesięcioleciu
kierują swoją ekspansję m.in. ku wschodniej i środkowej Europie.
Robert McChesney pod koniec lat 90. XX wieku stwierdził, iż globalne media i komunikacja stanowią swojego rodzaju armię posuwającą naprzód globalny kapitalizm6. Występowanie międzynarodowych środków masowego przekazu współistnieje wraz z ekonomizacją komunikowania oraz rynkiem i zasadami nim rządzącymi. Korelację taką za Stanisławem Michalczykiem możemy nazwać paradygmatem komunikowania globalnego7.
Międzynarodowe media i ich podmioty właścicielskie funkcjonują na rynku w sytuacji
potężnej i narastającej konkurencji. Oprócz amerykańskich, tzw. global players, to właśnie niemieckie konsorcja medialne odgrywają znaczącą rolę na arenie międzynarodowej.
Wpływają one na przepływ informacji i dostępność do idei, a co za tym idzie na poziom
pluralizmu mediów na danym rynku.
Duże korporacje medialne działające w obrębie całego świata zderzają się z problemem
różnic kulturowych. Zawierają transakcje w społeczeństwach kierujących się bardzo różnymi systemami wartości. Przy zderzeniu się odmiennych kultur i systemów społecznych
pojawia się niepewność, brak zaufania oraz konieczność zabezpieczania się przed ryzykiem. Czynniki te Fukuyama wskazuje jako główne źródło kosztów transakcyjnych8, które
mogą prowadzić do negatywnych przejawów globalizacji.
Postępująca koncentracja na rynku medialnym jest spowodowana w głównej mierze
czynnikami ekonomicznymi. Poszczególne media funkcjonują na rynku w sytuacji konkurencji niedoskonałej. Ograniczenie tej konkurencji sprawia, iż właściciele środków masowego przekazu dążą do zapewnienia swoim firmom określonego poziomu przychodów,
który zaspokoi ich wymagania9. Wartość sprzedaży produktu medialnego jest ważną informacją dla reklamodawców, banków i innych podmiotów w zakresie kondycji danego
medium. Duże firmy mają silniejszą pozycję i mogą łatwiej zaspokoić potrzeby reklamodawców oraz publiczności. Małe podmioty nie mogąc podołać konkurencji, muszą wiązać
się z silniejszymi partnerami.
Proces koncentracji mediów przebiega z reguły dwuetapowo. Najpierw małe stacje łączą
się w większe sieci, które następnie wchodzą w skład koncernów. Potężne firmy rozszerzają
swoją ofertę o stacje telewizyjne i radiowe, a także nowe tytuły czasopism i magazynów.
Proliferacja podmiotów może prowadzić do specjalizacji mediów, ale też sprzyjać ujednolicaniu ich oferty. Konsorcja środków masowego przekazu posiadają większą łatwość
mnożenia oferty programowej i nie ponoszą w związku z tym tak wielkich kosztów jak
pomniejsze firmy. Duże podmioty oprócz ugruntowanej pozycji na rynku, znanej marki,
dysponują też większymi zasobami archiwalnymi, z których mogą korzystać. Większe budżety także ułatwiają im pokonanie konkurencji.
Massmedia są ważnymi graczami w przestrzeni publicznej. Mogą one służyć zarabianiu pieniędzy przez swoich właścicieli, spełniać tzw. misję publiczną ale także brać udział
w grze politycznej, próbując wpływać na zmiany postaw społeczeństwa10. W Niemczech od
końca lat 70. państwo gwarantowało nadawcom publicznym monopol w zakresie radiofonii
i telewizji. Lata 80. przyniosły zmiany dotyczące pozycji nadawców publicznych. Mogli oni
6
7
Capitalism and Information (red. R. McChesney, E.M. Wood, J.B. Foster) New York 1998, s. 2.
S. Michalczyk, Społeczeństwo medialne. Studia z teorii komunikowania masowego. Katowice 2008,
s. 162.
8 F. Fukuyama, Zaufanie. Kapitał społeczny a droga do dobrobytu, Warszawa-Wrocław 1997, s. 36-45.
9 W. J. Baumol, Business behaviour, value and growth, New York 1967, s. 30.
10 T. Kowalski, B. Jung: Media na rynku…, Warszawa 2006, s. 17-19.
124
czerpać dochody zarówno z abonamentu, jak i z reklam11. Komercyjne stacje musiały zadowolić się tylko wpływami z reklam. Nadawcy prywatni byli dodatkowo ograniczani przez
państwo przyznawaniem licencji, które pozwalały określać liczbę i sposób funkcjonowania
tych podmiotów. Pomimo utrudnień dla komercyjnych konsorcjów medialnych zdobyły one
silną pozycję na rynku niemieckim i przyczyniły się do postępującej jego monopolizacji.
Największe niemieckie koncerny medialne
Do najważniejszych niemieckich gigantów medialnych funkcjonujących na rynku
można zaliczyć koncerny: Heinrich Bauer Verlag, Bertelsmann AG, Hubert Burda Media
Holding GmbH & Co. KG, Verlagsgruppe Georg von Holtzbrinck GmbH (GvH), Axel Springer AG oraz WAZ-Mediengruppe.
Początki Bauer Verlag (Heinrich Bauer Verlag) były dosyć skromne. Johann Andreas
Ludolph Bauer w 1875 r. założył w Hamburgu małą drukarnię zajmującą się początkowo
produkcją darmowej gazetki reklamowej Rothenburgsort. Kilka lat później syn założyciela – Heinrich Bauer, przejął rodzinne przedsiębiorstwo. W 1926 r. wydawnictwo zaczęło
drukować magazyn Rundfunkkritik. Wraz z postępującym znaczeniem nowego medium –
radia, nakład pisma Rundfunkkritik zaczął rosnąć. Po wojnie nastąpiła kolejna zmiana pokoleniowa w zarządzie firmy. Alfred Bauer przejął stery władzy po swoim ojcu Heinrichu.
Wydawnictwo nie otrzymało jednak licencji brytyjskiej na drukowanie prasy. Dopiero po
utworzeniu Republiki Federalnej Niemiec mogło wznowić swoją działalność. W latach 60.
nastąpił duży rozwój firmy i powiększenie wydawanej ilości tytułów, m.in. o Hören und Sehen, Quick, Bravo. W 1980 r. Bauer czasopismem Woman's World wszedł na amerykański
rynek i rozpoczął swoją zagraniczną ekspansję. W latach 80. powstały we Francji, Wielkiej
Brytanii i Hiszpanii także tzw. spółki-córki. Po upadku żelaznej kurtyny Bauer, podobnie jak wielu innych niemieckich wydawców, wykorzystał możliwość rozszerzenia swojej
działalności na Europę Środkową i Wschodnią. Szczególnie atrakcyjna dla wydawnictwa
stała się Polska, która posiada duże możliwości rozwoju rynku wydawniczego. Obecnie
grupa wydawnicza działa w 15 krajach12.
Pomimo zaangażowania firmy w różnych segmentach rynku medialnego (Aneks1),
konsorcjum Bauer skupia swoją działalność głównie na rynku czasopism przeznaczonych
dla kobiet, młodzieży oraz publiczności telewizyjnej (gazetki z programem telewizyjnym).
Konsorcjum wydaje w Niemczech plotkarskie magazyny, takie jak Revue i Neue Post, charakteryzujące się słabej jakości papierem. Prezentują one życie arystokracji i celebrytów.
Dzięki niskiej cenie, zyskały popularność, przynosząc znaczne zyski. Poszczególne formaty tych czasopism powielane są niemal we wszystkich krajach, w których Bauer ma
swoje filie. Koncern z powodzeniem wykorzystuje dywersyfikację czasopism. Na przykład,
popularne czasopismo młodzieżowe Bravo jest konsekwentnie powielane o nowe odmiany np. Bravo Girl!, Bravo Sport i Bravo Screenfun. Bauer jest liderem niemieckiego rynku
gazetek z programem telewizyjnym. Tytuły o największej sprzedaży to tv14, TV Movie13.
Spośród innych mediów drukowanych imperium medialne Bauer posiada tylko jedną gazetę, i to w dodatku lokalną, ukazującą się w Magdeburgu – Volksstimme.
Zaangażowanie domu medialnego w dziedzinie mediów zwiększyło się przez przejęcie
brytyjskiej firmy Emap na początku 2008 r. Grupa Bauer posiada ponadto 31,5% prywat11 Rundfunkänderungsstaatsvertrag (http://urheberrecht.org/law/normen/rstv/RStV-00a-1987/text/)
12 http://www.mediadb.eu/datenbanken/deutsche-medienkonzerne/verlagsgruppe-bauer.html
13 W kwietniu 2008 r. „tv14” miał ponad dwa miliony sprzedanych egzemplarzy, a „TV Movie” około
1,6 miliona sprzedanych egzemplarzy, http://www.ivw.de
125
nego kanału RTL II14. Konsorcjum jest właścicielem stacji radiowych, m.in. Radio Hamburg15. Inne rozgłośnie będące częściowo w posiadaniu koncernu to: Oldie 95, Delta Radio,
a także Radio NORA16.
W 2007 roku wydawnictwo zmieniło swoją nazwę z Bauer Verlag na Heinrich Bauer
Verlag. Był to celowy zabieg związany z planowanym rozszerzeniem działalności na inne
kraje europejskie17. W 2006 r. Bauer przejął udziały w polskiej spółce radiowej Broker FM,
która posiada m.in. polskie radio RMF FM. W lutym 2008 r. nabył brytyjskie przedsiębiorstwo medialne Emap. Według danych holdingu zapłacił on za nie równowartość około 16 miliardów euro, w tym za same czasopisma aż 600 milionów. Konsorcjum posiada
w Wielkiej Brytanii tytuły takie jak Yours, FHM, Grazia i Closer. Bauer jest drugim co do
wielkości posiadaczem komercyjnych stacji radiowych i największym wydawcą magazynów w Wielkiej Brytanii18.
Duża ilość podległych podmiotów i poszerzanie zakresu działalności sprawiają, że dochody konsorcjum w 2009 r. osiągnęły wielkość ponad dwóch miliardów euro (Tabela 1).
Zakup nowych mediów sprawia, że rośnie także liczba pracowników tego domu medialnego. Na uwagę zasługuje fakt, iż firma nieźle radzi sobie z kryzysem na rynku mediów.
Tabela 1. Dochód i ilość pracowników Heinrich Bauer Verlag w poszczególnych latach.
2009
2008
2007
2006
2005
2004
2003
2002
2001
Dochód
(mln. euro)
2064
1790
1814
1791
1757
1703
1679
1709
1752
Ilość
pracowników
–
6965
6600
6417
6550
6371
6402
6575
6288
Źródło: Mediendatenbank. (http://www.mediadb.eu)
Kolejnym niemieckim gigantem medialnym i zarazem międzynarodowym konsorcjum jest spółka akcyjna Bertelsman. Początki firmy, podobnie jak w przypadku Heinrich
Bauer Verlag, nie zapowiadały tak świetlanej przyszłości. W 1835 r. litograf Carl Bertelsmann założył swoją drukarnię w mieście Gütersloh. Początkowo aktywność przedsiębiorstwa Bertelsmanna nastawiona była na druk literatury religijnej. Z czasem Henryk,
syn właściciela, rozszerzył działalność na inne wydawnictwa, czasopisma i serie książek
edukacyjnych. W czasach nazistowskich nowy dzierżyciel wydawnictwa Heinrich Mohn,
bierny członek SS, publikował literaturę nacjonalistyczną, m.in. książki Panzer am Feind,
Volk ohne Raum19. Po II wojnie światowej wydawnictwo otrzymało licencję na działanie
w brytyjskiej strefie okupacyjnej. Ówczesny właściciel, politycznie niezależny Reinhard
Mohn – syn Heinricha, przekształcił konające przedsiębiorstwo w globalną korporację20.
14 Do innych udziałowców RTL II należą: RTL Group SA ( w posiadaniu Bertelsmanna ) 35,9%, Tele
München Fernsehen GmbH & Co KG 31,5% i Burda GmbH 1,1%.
15 Udział konsorcjum Bauer w Radiu Hambug wynosi 25%, pozostali udziałowcy to GmbH & Co. KG:
UFA (Bertelsmann) 29,2%, Axel Springer AG 25%, itd. (www.kek-online.de)
16 http://www.kek-online.de/Inhalte/bauerverlag.pdf
17 http://www.dwdl.de/story/19058/bauer_verlag_verpasst_sich_einen_neuen_namen/
18 http://www.hbv.de/
19 Książka autorstwa Hansa Grimma wprowadzała do dyskusji publicznej żądanie zwiększenia przestrzeni dla narodu niemieckiego.
20 T. Lehning, Das Medienhaus. Geschichte und Gegenwart des Bertelsmann-Konzerns. Paderborn
2004, s. 15-30.
126
Bertelsmann stopniowo poszerzał swoją ofertę, nabywając poszczególne magazyny firmy Gruner + Jahr z Hamburga (m.in. Stern, Geo, Brigitte) aż w 1972 r. osiągnął ugruntowaną pozycję wśród konsorcjów medialnych w Niemczech. Pod zarządem Berlelsmanna,
Gruner + Jahr został pierwszym niemieckim wydawnictwem inwestującym za oceanem.
W 1994 r. zakupił New York Times, a do końca 2000 r. magazyny gospodarcze Fast Company i Inc. W czerwcu 2005 r. koncern nieoczekiwanie wycofał się z amerykańskiego rynku.
Dom medialny stał się ogólnoświatowym konsorcjum, również dzięki utworzeniu niemieckiej prywatnej telewizji. W 1984 r., Berttelsmann wraz z CLT-UFA The European Entertainment Entreprise stworzył kanał RTL. Od 1995 r. koncern zainteresował się Internetem,
inwestując w firmę AOL. Wspólnym przedsięwzięciem domu medialnego i AOL była m.in.
budowa amerykańskiej księgarni internetowej barnesandnoble.com. Na początku 1999 r.
Bertelsmann ponowił inwestycje na rynku telewizyjnym, tworząc niemiecką, płatną telewizję Premiere i inwestując w następnych latach w przedsiębiorstwa produkcyjne TV Pearson
i Fremantle. Obecnie Bertelsmann to niewątpliwie światowej klasy dom medialny21.
Firma lokuje swój kapitał właściwie we wszystkich segmentach rynku medialnego
(Aneks2). Do koncernu Bertelsmann należą takie przedsiębiorstwa, jak wydawnictwo Gruner + Jahr, Grupa RTL, grupa wydawnicza Random House, Direct Group Bertelsmann oraz
spółka akcyjna Arvato AG (Tabela 2).
Konsorcjum jest obecnie głównym udziałowcem (89,8%) Grupy RTL (w tym RTL,
RTL 2, Super RTL, Vox, n-tv). Firma w ciągu ostatnich lat rozszerzyła swoją ofertę i posiada
obecnie 42 stacje telewizyjne i 32 rozgłośnie radiowe w dziesięciu krajach. Nowością wśród
zasobów koncernu była funkcjonująca od połowy stycznia 2006 r. usługa video na żądanie,
wprowadzona w ramach platformy RTL. W ramach usług on-line, od kwietnia 2007 r.,
można skorzystać także z możliwości darmowego pobierania plików video i muzyki pochodzących z zasobów Sony BMG i Universal Music.
Tabela 2. Poszczególne spółki wchodzące w skład Bertelsmann AG.
Logotyp
Spółki Bertelsmann AG
Udział w holdingu w %
Pracownicy
Dochód
w mln.
Dochód w %
Arvato
100,00
60 323
4 826
30,7
Direct Group
Bertelsmann
100,00
10 087
1 246
7,9
Gruner + Jahr
74,90
13 571
2 508
16,0
RTL Group
91,00
12 520
5 410
34,4
21 http://www.bertelsmann.com/bertelsmann_corp/wms41/customers/bmcorp/pdf/Chronik_
COM_0110.pdf
127
Logotyp
Spółki Bertelsmann AG
Udział w holdingu w %
Pracownicy
Dochód
w mln.
Dochód w %
Random
House
100,00
5 432
1 723
11,0
Źródło: Bertelsmann AG: Geschäftsbericht 2009. s. 82, 12. April 2010
(http://www.bertelsmann.com – PDF, online).
Berltelsmann to nie tylko potentat telewizyjny, ale również prasowy. Konsorcjum posiada 74,9% wydawnictwa Gruner + Jahr, przez co jest właścicielem czasopism, takich jak
Stern, Geo, Capital, Neon i Brigitte. Wydawnictwo działa w Niemczech, w innych krajach europejskich oraz w Chińskiej Republice Ludowej i wytwarza około 54% dochodów
(w 2008 r.) poza granicami Niemiec. Gruner + Jahr od momentu przejęcia w 2008 r. od
brytyjskiej grupy medialnej Pearson 50% udziałów stał się jedynym akcjonariuszem Financial Times w Niemczech22.
Oprócz podstawowych mediów, takich jak prasa, radio czy telewizja, Bertelsmann
oferuje także usługi komunikacyjne i cyfrowe. Należąca do konsorcjum spółka akcyjna
Arvato AG jest jednym z największych na świecie dostawców usług medialnych i łączności.
W dziale nowoczesnych usług jest zatrudniona około połowa z liczby zagranicznych pracowników Bertelsmanna.
Kolejnym przejawem aktywności konsorcjum jest działalność wydawnicza. Dzięki
przejęciu amerykańskiego wydawnictwa Random House oferta niemieckiego domu medialnego wzrosła o 11 000 nowych tytułów książek rocznie i 100 firm wydawniczych w 16
krajach (np. Goldmann w Niemczech, Doubleday i Alfred A. Knopf w USA oraz Ebury
i Transworld w Wielkiej Brytanii)23. Bertelsmann to obecnie największa na świecie grupa
wydawnicza, która publikuje dzieła bestsellerowych autorów, np. J.K. Rowling (książka
Harry Potter), Johna Grishama (The Rainmaker) czy Dana Browna (Kod Da Vinci).
Specjalnym podmiotem, będącym udziałowcem koncernu medialnego Bertelsmann,
jest Fundacja Bertelsmanna (Bertelsmann Stiftung). Pomimo tego, iż firma jest spółką akcyjną, nie jest ona notowana na giełdzie. 77,4 % udziałów należy właśnie do fundacji a pozostałe 22,6 % do rodziny Mohn24. Organizacja została założona w 1977 r. przez Reinharda
Mohna i posiada obecnie ponad 300 współpracowników. Na swoich stronach internetowych fundacja określa siebie jako niezależną i neutralną politycznie. Stawia sobie ona za
cel rozwiązanie bieżących problemów społecznych. Jej ideą jest przekonanie, że „konkurencja i zaangażowanie obywatelskie są podstawą postępu społecznego”25. Fundacja widzi
siebie jako inicjatora wpływu na decyzje polityczne26. Organizuje także warsztaty, seminaria, spotkania z urzędnikami, politykami i ekspertami, sporządza także różnego rodzaju analizy, m.in. stworzony w 2004 r. i powszechnie cytowany w mediach ranking oceny
polityki gospodarczej największych krajów uprzemysłowionych.
22
23
24
25
26
http://www.bertelsmann.com.
Ibidem.
http://www.bertelsmann.com/bertelsmann_corp/wms41/bm/index.php?ci=100&language=2.
http://www.bertelsmann-stiftung.de/cps/rde/xchg/SID-0A000F0A-18F544C3/bst/hs.xsl/269.htm.
G. Thielen, Vorstandsmitglied der Bertelsmann AG und Vorsitzender des Kuratoriums und Präsidiums
der Bertelsmann Stiftung [w:] Reformbilanz: 25 Jahre Bertelsmann Stiftung (red. Bertelsmann Stiftung).
Gütersloh 2002, s. 26.
128
Ogromna ilość podmiotów pozostających pod zarządem konsorcjum generuje duże
koszty funkcjonowania medialnego giganta. Kryzys ekonomiczny panujący w ostatnich
latach na świecie nie oszczędził koncernu. Dochody Bertelsmanna spadają, czemu sprzyja
także wzrost liczby pracowników. W 2009 r. konsorcjum zarobiło 15,4 miliarda euro (Tabela 3). Zysk generuje przede wszystkim grupa medialna RTL, wykorzystując głównie swoje możliwości w zakresie reklamy. W 2008 r. Bertelsmann osiągnął najniższy zysk w przeciągu ostatnich pięciu lat i, biorąc pod uwagę stan gospodarki światowej, można oczekiwać
kolejnego spadku dochodów. Koncern cierpi z powodu złej gospodarki i miliardów długu.
Grupa RTL nie przynosi już takich dochodów, jak kiedyś. Kryzys gospodarczy sprawia,
że firmy szukają oszczędności głównie w budżetach promocyjnych, z tego powodu drogie reklamy telewizyjne stały się mniej popularne. Według firmy Nielsen, badającej rynek
medialny w styczniu i lutym 2008 r., wydano około 70 mln euro mniej na reklamy, aniżeli
rok wcześniej. W 2009 r. członkowie zarządu odstąpili 50% swoich tantiemów na rzecz budżetu konsorcjum. Wynagrodzenie zarządu w 2008 r. wyniosło około 22 mln euro. Przekazanie części zarobków władz firmy miało być zapowiedzią wprowadzenia ścisłego programu oszczędnościowego. W porównaniu jednak do międzynarodowych konkurentów
Bertelsmann nie wypada najgorzej pod względem swoich dochodów. Amerykański rywal
konsorcjum – Time Warner ogłosił 16 mld. dolarów straty.
Tabela 3. Dochód i ilość pracowników Bertelsmann AG w poszczególnych latach.
2009
2008
2007
2006
2005
2004
2003
2002
2001
Dochód
(mln. euro)
15 364
16 118
18 758
19 297
17 890
17 016
16 801
18 312
18 979
Ilość pracowników
—
106 083
102 397
97 132
88 516
76 266
76 266
80 632
80 296
Źródło: Mediendatenbank. (http://www.mediadb.eu/)
Kolejny gigant medialny – współczesne konsorcjum Hubert Burda Media Holding
GmbH & Co zostało założone w mieście Offenburger przez ojca Franza Burda. W roku
1926 niespełna dwudziestotrzyletni młodzieniec przejął rodzinny interes. Pierwszą z gazet
wydawanych przez małe jeszcze wydawnictwo w nakładzie 60 tys. egzemplarzy była Süddeutsche Zeitung Radio Sürag. W czasach III Rzeszy Franz Burda wstąpił do NSDAP. Zaangażowanie polityczne właściciela drukarni zaowocowało bogatymi kontraktami na produkcję map i planów lotniczych dla wojska. Po wojnie, firma działała we francuskiej strefie
okupacyjnej i specjalizowała się w druku podręczników, znaczków oraz gazet przeznaczonych dla żołnierzy. W 1954 r. wydawnictwo zaczęło druk nowych czasopism Das Ufer
i Bunte Illustrierte. Bunte jest do tej pory jednym z najpopularniejszych pism plotkarskich
posiadającym wiele odmian (m.in. wprowadzona w 2009 Burda Moden). Wydawnictwo,
oprócz sukcesów, zanotowało także porażki. W 1992 r. rozpoczęto druk tabloidu Super,
który miał być konkurencją, zwłaszcza we wschodnich Niemczech, dla gazety bulwarowej
koncernu Axel Springer – Bild. Jednakże wycofanie się z projektu australijskiego wydawcy Ruperta Murdoch’a przyczyniło się do upadku projektu. Sukces odniósł za to wydany
na licencji magazyn dla kobiet Elle. Popularne stały się czasopisma Lisa, tygodnik Super
Illu, a zwłaszcza ukazujący się od 1993 r. magazyn Fokus, określany mianem nowoczesnego magazynu informacyjnego. Miał on za zadanie przełamać monopol Spiegla27. W roku
27 U. D. Filipp: Focus im Spiegel der Marktforschung. Die Erfolgsgeschichte einer Zeitschrift. [w:] Auf der
Suche nach dem Publikum. Medienforschung für die Praxis, Konstanz 1995, s. 21-44.
129
2000 koncern zbudował w Offenburgu tzw. Park Medialny, wydając na tę inwestycję ponad
3 miliardy marek niemieckich28.
Obecnie Burda Media Holding posiada swoje filie zarówno w Niemczech, jak i za granicą.
Specjalizuje się w mediach elektronicznych, marketingu, druku. Największa część przychodów firmy pochodzi ze sprzedaży różnych wydawnictw. Według planów holdingu w 2012
r., nowoczesne technologie cyfrowe będą przynosić około 50% całkowitych dochodów29.
Koncern swoją działalność medialną lokuje głównie w segmencie czasopism (Aneks 3).
Hubert Burda Media i jego partnerzy w 2008 r. opublikowali 261 tytułów na całym świecie,
w tym 75 w Niemczech. Na ofertę wydawniczą składają się tytuły takie jak: Elle, Freundin,
Amica, Bunte, Focus, Focus Money, Playboy. W Parku Medialnym w Offenburgu drukowane są: Freizeit Revue, Burda Modemagazin, Lisa, Young, a w berlińskim wydawnictwie
SUPERillu, natomiast w Hamurgu fit for fun, TV Spielfilm30.
Holding Burda oferuje także usługi w zakresie marketingu bezpośredniego. Według
danych pochodzących od koncernu, może ona poszczycić się posiadaniem 200 milionów
kontaktów z klientami indywidualnymi31.
Usługi cyfrowe stanowią drugi filar holdingu. Tworzą go takie podmioty, jak: Burda
Digital Systems, Burda Digital Ventures oraz Tommorow FOCUS AG, który w 64% należy
do grupy Burda. Spółka akcyjna Tommorow FOCUS AG posiada 50 domen internetowych
(w tym focus.de, tvspielfilm.de, max.de, fitforfun.de, cinema.de) i oferuje swoje usługi w zakresie marketingu i nowych technologii. W rankingu sprzedawców internetowych z 2010
r. klasuje się tuż za Deutsche Telekom32. Dostawcą nowych technologii jest również Burda
Wireless oferująca Internet bezprzewodowy a także usługi z zakresu telewizji i radia33. Broadcast Burda GmbH i Focus TV Produktions GmbH to podmioty holdingu, które skupiają
w swoich rękach kanały telewizji tradycyjnej i cyfrowej. Do koncernu należy pośrednio
i bezpośrednio ponad 30 stacji telewizyjnych i radiowych, w tym: BB Radio, Ostseewelle
i Antenne Bayern oraz Focus TV-Produktions GmbH zajmująca się produkcją telewizyjną
kanałów, takich jak np. ProSieben, RTL, Sat.1, VOX, RTL2.
Swoją działalność zagraniczną holding zainicjował w 1987 r., wchodząc na rynek ZSRR
z pierwszym zachodnim magazynem o modzie: Burda Moden. Kryzys gospodarczy spowodował, że liczba zagranicznych tytułów pozostających w rękach koncernu sukcesywnie spada. 134 z zagranicznych czasopism wydawanych jest przez Burda Eastern Europe34.
Burda wydaje swoje czasopisma także we Francji, Wielkiej Brytanii i na rynku azjatyckim
oraz udostępnia licencje w Słowenii, Chorwacji i Serbii35.
Pomimo całkiem niezłych wyników ekonomicznych firmy (Tabela 4) z powodu kryzysu finansowego Burda Holding musiał sprzedać w lutym 2009 dwa tytuły: Tomorrow
i Young36. Z powodu spadku wpływów z reklam, które stanowią główny dochód holdingu,
28 http://www.mediadb.eu/datenbanken/deutsche-medienkonzerne/hubert-burda-media-holdinggmbh-co.html.
29 Hubert Burda Media Holding GmbH & Co: Geschäftsbericht 2009 pdf online, http://www.hubertburda-media.de/hps/upload/hxmedia/hbmi/HB3UAe38.pdf.
30 http://www.kek-online.de/Inhalte/burdamedia.pdf.
31 http://www.hubert-burda-media.de/geschaeftsfelder/direktmarketing.
32 http://faz-community.faz.net/blogs/netzkonom/archive/2010/03/18/online-vermarkter-tomorrowfocus.aspx.
33 http://www.hubert-burda-media.de/geschaeftsfelder/digital.
34 Przedsiębiorstwo Burda Eastern Europe rozciąga swoją działalność na Rosję, Ukrainę, Kazachstan,
Polskę, Czechy i Rumunię.
35 http://www.hubert-burda-media.de/geschaeftsfelder/magazine/international.
36 http://www.dwdl.de/story/19698/burda_stellt_tomorrow_und_young_ein/.
130
musiał szukać planu oszczędnościowego. Dzięki szybkiej reakcji menedżerów koncernu
wynik finansowy był zadowalający.
Tabela 4. Obrót i ilość pracowników Hubert Burda Media Holding GmbH & CO.
w poszczególnych latach.
2009
2008
2007
2006
2005
2004
2003
2002
2001
Obrót
(mln. euro)
—
2 297
2 214
2 151
2 062
1 964
2 004
1 857
1 840
Ilość pracowników
—
7 592
7 941
7 084
7 170
7 309
7 388
7 051
6 717
Źródło: Mediendatenbank. (http://www.mediadb.eu/)
Kolejny koncern medialny Georg von Holtzbrinck GmbH ma swoje początki w okresie międzywojennym. Georg von Holtzbrinck, potomek westfalskiej szlachty, w 1936 r.
wraz ze swoim przyjacielem Wilhelmem Schlösserem założył przedsiębiorstwo medialne
mające swoją siedzibę w Stuttgarcie. Po wojnie Holtzbrinck utworzył dla „głodnych książek” Niemców klub książki (Buchklub), a w 1948 r. założył w Stuttgarcie Dom Biblioteczny (Hausbücherei), później przekształcony w Niemiecki Związek Książki (Bücherbund),
a następnie w 1966 r. w Niemiecki Klub Książki. Pod rządami syna założyciela – Dietera,
nastąpił początek ekspansji holdingu na rynki zagraniczne. W 1986 r. Holtzbrinck kupił
w USA wydawnictwo książek Henry Holt i Scientific American Group. W latach 80. firma
medialna ze Stuttgartu zaangażowała się w dziedzinę mediów elektronicznych, początkowo w ścisłym sojuszu z konsorcjum Leo Kircha. Holtzbrinck współtworzy w 1983 r. stację
telewizyjną Sat.1, by w końcu odsprzedać swoje udziały konsorcjum Kircha za prawie 200
milionów marek niemieckich.
Dieter von Holtzbrinck, konsekwentnie angażował środki swojej firmy w segment prasowy. W krótkich odstępach czasu kupił gazety: Main-Post (1992), Tagesspiegel w Berlinie
(1992), Trierischer Volksfreund (1993). Kulminacyjnym momentem ekspansji na rynek mediów drukowanych jest zakup od Gerda Buceriusa w 1996 r. prestiżowego tygodnika Die
Zeit za 140 mln marek niemieckich. W XXI wieku koncern rozpoczął inwestycje w branży
online. W 2007 r. Holtzbrinck kupił StudiVZ mający 16,6 mln użytkowników, portal społecznościowy podobny do polskiej naszej klasy, skupiający jednak głównie studentów37.
Konsorcjum Georg von Holtzbrinck GmbH składa się z 50 spółek zależnych (Aneks 4)
i zatrudnia 13.872 pracowników w przedsiębiorstwie macierzystym. Filozofia firmy opiera
się na podwyższaniu jakości, decentralizacji i indywidualizmie. Grupa wydawnicza jest
podzielona na cztery działy: wydawniczy, edukacyjny i naukowy, gazet i publikacji gospodarczych oraz mediów elektronicznych i usług radiowo-telewizyjnych. W pewnych segmentach tematycznych, np. w nauce i gospodarce, Holtzbrinck zajmuje wiodącą pozycję38.
Poszczególne wydawnictwa wchodzące w skład Holtzbrincka, takie jak: Fischer, Rowohlt, Kiepen-heuer & Witsch i Henry Holt, przynoszą roczny obrót w wysokości 500 mln
euro. Wydawnictwa wyspecjalizowane w publikacjach edukacyjnych i naukowych generują zysk 640,4 mln euro39. Wśród nich znajduje się Nature Publishing Group i jej najsłynniejszy produkt – czasopismo naukowe Nature.
37 http://www.holtzbrinck.com/artikel/974952&s=de.
38 http://www.holtzbrinck.com/artikel/778436&s=de.
39 http://www.holtzbrinck.com/artikel/778430&s=de.
131
W sektorze prasy i czasopism gospodarczych do tej pory Holtzbrinck miał dwie krajowe gazety: Daily Mirror drukowaną w Berlinie oraz tygodnik Die Zeit przygotowywany
w Hamburgu. Oddzielnie w skład konsorcjum wchodzi segment gazet regionalnych, który składa się z pięciu głównych tytułów: Saarbrücken Zeitung (udział Holtzbrinck: 52,3%)
wraz z jej spółkami zależnymi Lausitzer Rundschau z Cottbus i Trierischer Volksfreund,
a także Südkurier (Konstanz) oraz Main- Post (Würzburg). Wśród nowszych nieudanych
inwestycji można zaliczyć kupiony w 2004 r. tabloid – 20 Cent, który ukazywał się w Lausitz oraz Kraju Saary (Saarland) i skierowany był przede wszystkim do młodych czytelników. W lutym 2009 r. gazeta została rozwiązana z powodu niższych wpływów z reklam.
We wrześniu 2004 r. Holtzbrinck utworzył gazetę News jako dziennik ukazujący się we
Frankfurcie. Miał on być konkurentem dla Welt Kompakt, należącego do koncernu Springer. Na początku maja 2006 zespół redakcyjny Welt Kompakt został przeniesiony do siedziby redakcji News w Berlinie. Dziennikarze upadłej gazety utworzyli nowy projekt –
Business News poświęcony przede wszystkim sprawom gospodarczym. Jednakże i ten ze
względu na niskie wyniki sprzedaży został w czerwcu 2007 r. zaprzestany. W dziedzinie
niemieckiej publicystyki gospodarczej Holtzbrinck jest potentatem. Pozycję lidera zachowuje m.in. dzięki Düsseldorf Handelsblatt Group (Handelsblatt, Business Week, VDI-Nachrichten i kilku publikacjom specjalistycznym). Ponadto grupa posiada udziały w europejskim wydaniu dziennika ekonomicznego The Wall Street Journal40.
Ostatnie inwestycje koncernu obejmowały nowe technologie. Spółki córki odpowiedzialne za media elektroniczne w konsorcjum to: Holtzbrinck Ventures, Holtzbrinck Networks i eLab Holtzbrinck41. W ostatnich latach konsorcjum nabyło portal społecznościowy StudiVZ, stronę poświęconą usługom i aukcjom z dziedziny budownictwa My Hammer
oraz największą w Niemczech agencję randkową on-line Parship. Holtzbrinck Networks
GmbH jest odpowiedzialny za strategiczne inwestycje w dziedzinach: e-commerce, portali
internetowych, prenumeraty online i eTravel. Do koncernu należą firmy specjalizujące się
w dystrybucji książki buecher.de i portal o niemieckich miastach meinestadt.de.
Holtzbrinck ulokował swój kapitał także w kanale informacyjnym n-tv, oraz firmach
produkujących programy telewizyjne AVE, Spektrum TV i Zeit TV. Od grudnia 2006 posiada także 40,3% udziałów w Gute Laune TV, kanale poświęconym niemieckiej muzyce pop,
a od października 2006 zainwestował w Neva Media – platformę dla operatorów telewizji
komórkowej42. W 2009 roku konsorcjum zarobiło 2,200 miliarda euro (Tabela 5). Wpływ
kryzysu gospodarczego zauważalny był szczególnie w segmencie tradycyjnych środków
masowego przekazu. Media internetowe wygenerowały ponad 40% budżetu firmy.
Tabela 5. Dochód i ilość pracowników Georg von Holtzbrinck GmbH
w poszczególnych latach.
2009
2008
2007
2006
2005
2004
2003
2002
2001
Dochód
(mln. euro)
2 200
2 589
2 489
2 243
2 086
1 961
1 937
2 241
2 329
Ilość pracowników
—
17 447
17 086
15 473
13 872
12 855
11 800
12 500
12 600
Źródło: Mediendatenbank. (http://www.mediadb.eu/)
40 http://www.kek-online.de/Inhalte/tazei_beteiligungen_georgvonholtzbrinck.pdf.
41 eLab Holtzbrinck jest dostawcą Internetu i aplikacji mobilnych oraz współtworzy portal Golem.de
oraz portal zdrowia NetDoktor.de.
42 http://www.kek-online.de/db/index.php?c=1229&mt=1,2,3&s=&f=1.
132
Jednym z najbardziej znanych w Polsce niemieckich wydawnictw jest Axel Springer
Verlag. Jego początki sięgają czasów przedwojennych. Kupiec Hinrich Springer nabył
w 1909 r. pozostające w złej kondycji wydawnictwo Hammerich & Lesser, z siedzibą w mieście Altona obok Hamburga. Początkowy rozwój firmy przerwał wybuch wojny. Dopiero
po podpisaniu przez Niemcy kapitulacji Axel Cäsar Springer, otrzymawszy aliancką licencję na pismo Hör zu, odbudował rodzinne wydawnictwo. W kolejnych latach firma
rozwinęła swoją działalność m.in. o nowy tytuł: Hamburger Abendblatt. Lata 50. przyniosły doniosłe inwestycje. W 1952 r. Springer założył Bild-Zeitung, a w 1953 r. nabył od
brytyjskich oficerów Die Welt, zaś pod koniec lat 50. berlińskie wydawnictwo Ullstein AG
(drukujące Berliner Morgenpost i BZ). Po krótkiej przerwie koncern kontynuował swoją
ekspansję, kupując wydawnictwo Kindler & Schiermeyer (publikujące m.in. czasopisma
Eltern, Jasmin)43. Agresywna strategia ekonomiczna wydawnictwa Axel Springer stała się
przyczynkiem do publicznej debaty nad koncentracją kapitału i zagrożeniem pluralizmu
opinii. Jednak nie powstrzymała ona Springera przed rozszerzaniem swojej działalności.
Na początku 1965 r. powstający koncern zainteresował się kupnem ZDF, jednak inwestycja
ta nie miała szans powodzenia.
Przez lata w Axel Springer panowała patriarchalna kultura korporacyjna. Wraz ze
śmiercią Axela Springera w 1985 r. wybuchł w zarządzie poważny konflikt, po którym
spółka długo nie mogła wrócić do swojej świetności. Dodatkowo wydawnictwo walczyło
o dominację na rynku z grupą Leo Kircha. Lata 80. to także rozwój bulwarówki Bild. W tym
okresie powstały nowe odmiany tego tabloidu, m.in. Bild der Frau i Sport Bild, rozwinięto
też inwestycje poza granicami Niemiec. Ekspansja zagraniczna koncernu rozpoczęła się
w Europie Wschodniej. W 2003 r. miała początek produkcja tabloidu Fakt, polskiej wersji
Bild, a w 2004 r. zaczęto w Rosji wydawać w oparciu o licencję Springera prestiżowy Forbes. W sektorze telewizyjnym Springer był dopiero początkującym graczem i pozostawał
w cieniu grupy Kirch. Pod koniec 1996 r. Springer rozpoczął konsolidację swojej działalności telewizyjnej. Sprzedał przynoszący straty udział w niemieckiej telewizji satelitarnej,
natomiast zwiększył zaangażowanie w kanale Sat.1. Po upadku grupy Leo Kirch pozycja
Springera w branży telewizyjnej umocniła się44. Dużą porażkę koncern poniósł natomiast
na początku 2006 r., kiedy Federalny Urząd Antykartelowy zabronił przejęcia większości
monachijskiej grupy telewizyjnej ProSiebenSat.1 od głównego udziałowca Haim Sabana za
cenę 2,45 mld euro. Decyzja ta wywołała wielką debatę publiczną dotyczącą siły opiniotwórczej grupy Springer.
Obecnie Axel Springer Verlag jest najważniejszym wydawcą prasy w Niemczech
(Aneks 5). Jego główna siła opiera się o tabloid Bild, sprzedawany dziennie w ponad trzech
milionach egzemplarzy. Springer jest także ważnym wydawcą prasy lokalnej i regionalnej.
Hamburger Abendblatt jest głównym tytułem lokalnym.
Udział Springera w segmencie czasopism stopniowo się zmniejsza. Koncern jest liderem wśród wydawców gazetek z programem telewizyjnym, m.in. Hörzu, Funk Uhr, TV neu
i TV Digital45. Nakład czasopism telewizyjnych w 2008 r. wyniósł ponad dwa miliony kopii,
jednak w 2009 r. nastąpił spadek, a sprzedaż wyniosła zaledwie 1,77 mln46. Wśród oferty
wydawnictwa znajdziemy także magazyny przeznaczone dla kobiet i młodzieży oraz o tematyce muzycznej, a drukowane przez powstałą w 2008 r. nową grupę wydawniczą Frauen, Jugend und Musik. Większość gazet i czasopism wchodzących w skład koncernu Sprin43
44
45
46
C. Jacobi: 50 Jahre Axel-Springer-Verlag. 1946 - 1996. Berlin, Hamburg 1996, s. 9-46.
http://www.mediadb.eu/datenbanken/internationale-medienkonzerne/axel-springer-ag.html.
http://www.kek-online.de/Inhalte/springer.pdf.
http://www.axelspringer.de/artikel/Veroeffentlichung-des-Geschaeftsberichts-2009_1199432.html.
133
gera ma swoje strony internetowe. Najpopularniejszą jest witryna bild.de, która osiągnęła
ponad miliard wyświetleń strony miesięcznie, a w czwartym kwartale 2009 r. odnotowała
ona 6.41 mln użytkowników. W czołówce popularności plasuje się także Spiegel Online.
Zmiany na rynku telewizyjnym i radiowym oraz postępujący kryzys gospodarczy doprowadziły do systematycznego ograniczania zaangażowania dużych koncernów w tej
branży. Na przełomie 2007 r. i 2008 r. Springer wycofał się z Sat.1. a w 2008 r., sprzedając za
około 500 mln euro swoje 12% udziałów w ProSieben. Springer posiada 27% udziałów w lokalnej stacji telewizyjnej w Hamburgu i jest właścicielem firmy producenckiej Schwartzkopff TV. Konsorcjum bezpośrednio angażuje swój kapitał w Radio Hamburg GmbH (25%),
Antenne Bayern Hörfunkanbieter GmbH (16%), Radio/Tele FFH GmbH (10,3%), Stuttgart
Regional Hörfunk GmbH (10,3%), a także w Regiocast GmbH. W ten sposób grupa może
mieć wpływ na różnych nadawców47.
Axel Springer AG posiada udziały w mediach w Europie, Rosji i Turcji. W 2009r. konsorcjum objęło w posiadanie lub udzieliło licencji dla ponad 170 gazet i czasopism w 36
krajach. Segment Print International dostarczył firmie w 2009 r. 11,9% zysków (w 2008r.:
15%). Działalność Springer Verlag w Europie Zachodniej i Środkowej skupia się na Szwajcarii i Francji. Przez przejęcie w 2007 r. spółki Jean Frey AG konsorcjum zaczęło wydawać
w Szwajcarii dwie gazety gospodarcze, pięć czasopism i gazetki telewizyjne: Beobachter,
Bilanz, TV-Star. We Francji koncern posiada tylko trzy czasopisma i w porównaniu do
innych krajów nie zajmuje silnej pozycji. W Hiszpanii Springer wydaje 16 czasopism48.
Europa Wschodnia okazała się bardzo atrakcyjna dla niemieckiego koncernu. Posiada
on w Rumunii 40% udziałów w spółce joint venture-Edipresse, na Węgrzech grupa włada
ponad trzydziestoma czasopismami i dziesięcioma gazetami, będąc największym węgierskim wydawcą. Jeszcze większe dochody przynosi Axel Springer w Polsce z ogólnopolskim dziennikiem Fakt wydawanym w liczbie 491 000 egzemplarzy, gazetami sportowymi
i dziesięcioma czasopismami (w tym Newsweek wydawany na licencji). W 2006 r. odniósł
sukces dzięki wprowadzeniu na rynek poważnej gazety Dziennik, która miała być konkurencją dla Gazety Wyborczej. Jednak nakład Dziennika spada. W 2008 r. sprzedawanych było 157 tys. egzemplarzy a na początku 2009 roku średnio tylko 90 tys. Spadające
dochody sprawiły, że Springer jesienią 2009 r. odsprzedał więc część akcji Wydawnictwu
Infor PL, pozostawiając sobie pakiet jedynie 49% udziałów49. Podobnie jak w Niemczech
próbował wejść na polski rynek telewizyjny. Zostało to jednak udaremnione przez organy
antymonopolowe.
W Rosji na licencji Springera funkcjonują czasopisma Forbes i Newsweek. Pod koniec
2009 r. koncern nabył podmioty należące w Rosji do jego niemieckiego rywala – Gruner +
Jahr, który wycofał się z rynku. Przejęcie to rozszerzyło ofertę koncernu w Rosji o tytuły
Geo, Gala Biografia i Geo Traveller oraz o nowe portale internetowe. Turcja, z racji dużej
ilości emigrantów pochodzących z tego kraju, a zamieszkujących Niemcy, jest naturalnym
rynkiem poddanym ekspansji Springera. Pod koniec 2008 r. Springer ogłosił przystąpienie
do Dogan Yayin Holding, wiodącej tureckiej grupy medialnej, która w 2007 r. osiągnęła
przychody w wysokości około 2 mld dolarów. Do Dogan Yayin Holding należą gazety: Milliyet i ukazująca się również w Niemczech Hürriyet50.
Dochody koncernu Axel Springer AG w 2009 r. były niższe niż rok wcześniej (Tabela 6).
Spadek odnotował głównie dział mediów drukowanych. Gazety i czasopisma w 2009 r. wy47
48
49
50
134
http://www.kek-online.de/Inhalte/springer.pdf.
http://www.axelspringer.de/artikel/Internationale-Medien_149152.html.
http://www.axelspringer.pl/artykuly,informacje-o-firmie,1311,1.html.
http://www.axelspringer.de/artikel/Internationale-Medien_149152.html.
generowały 66,3% zysku (w 2008 r.: 70 %). Wiele małych firm, współdziałających ze Springerem miało problemy z rentownością. W 2009 r. dochodziło także do gwałtownych konfrontacji niemieckich wydawnictw z firmami kolporterskimi. Najbardziej rozwijającym
się sektorem działalności koncernu okazały się być usługi internetowe, które dostarczyły
w 2009 r. 18% budżetu (w 2008r.: 14%)51.
Tabela 6. Dochód i ilość pracowników Axel Springer AG w poszczególnych latach.
2009
2008
2007
2006
2005
2004
2003
2002
2001
Dochód
(mln. euro)
2611
2728
2578
2367
2392
2402
2320
2777
2864
Ilość pracowników
10740
10666
10348
9733
10166
10700
10949
13203
14069
Źródło: Mediendatenbank. (http://www.mediadb.eu/)
Głównym filarem grupy medialnej WAZ (WAZ Mediengruppe) była założona w 1948
roku w Essen przez socjaldemokratę Ericha Brosta i wydawcę Jakoba Funke, Westdeutsche
Allgemeine Zeitung (w skrócie WAZ). WAZ w pierwszych dziesięcioleciach swego istnienia
przejmowało stopniowo mniejsze, lokalne gazety w Zagłębiu Ruhry, by osiągnąć dominującą pozycję. W 1974 r. WAZ-Verlag kupił tytuł Westfalenpost. W kolejnych latach spółka
wchłonęła dortmundzką SPD-Zeitung, Westfälische Rundschau i Neue Rhein / Neue Ruhr
Zeitung. Westdeutsche Allgemeine Zeitung i wraz z pomniejszymi, przejętymi gazetami
utworzyła w 1976 r. WAZ-Gruppe, której zakres władzy rozciągał się od granicy z Holandią
oraz do wschodniej Westfalii i Sauerlandu (Iserlohn Kreisanzeiger). Poszczególne lokalne
gazety i ich redakcje wchodzące w skład grupy są niezależne, odróżniają się pomiędzy
sobą także treścią. Współpraca między podmiotami szczególnie zauważalna jest w dziedzinie reklamy. Skonsolidowane działania wielu redakcji prowadzą do wypracowania lepszej oferty dla reklamodawców. Grupa WAZ po zjednoczeniu Niemiec rozszerzyła swoją
ekspansję w kierunku Turyngii52. W ostatnich latach, oprócz gazet w Nadrenii PółnocnejWestfalii, drugą część dochodu przynoszą koncernowi bawarskie magazyny.
Pomimo tego, iż WAZ Mediengruppe specjalizuje się głównie w segmencie mediów
drukowanych, to posiada także udziały w regionalnej telewizji, radiu i mediach online.
W rękach wydawnictwa w 2007 r. znajdowało się 38 dzienników, 108 czasopism i 133 gazetki ogłoszeniowe, a także specjalne produkty: broszura pocztowa (Post-Broschüre) oraz
gazetka z ofertami poczty niemieckiej – Einkauf aktuell53. Podstawowym przedmiotem
działalności grupy są media drukowane, a dochodami – sprzedaż reklam.
W Nadrenii Północnej – Westfalii w skład grupy gazet należących do WAZ wchodzą
oprócz Westdeutsche Allgemeine Zeitung (WAZ) także Neue Ruhr/Neue Rhein Zeitung
(NRZ), die Westfalenpost (WP) i Westfälische Rundschau (WR). Ponadto WAZ posiada
mniejszościowy udział w Iserlohner Kreisanzeiger und Zeitung (IKZ)54. Łącznie gazety te
posiadają nakład 804240 egzemplarzy55. W Essen wydawnictwo posiada także dwa lokalne
51 http://www.axelspringer.de/publikationen/cw_publikation_de_1224444.html.
52 http://www.waz-mediengruppe.de/Historie.12.0.html?&L=?ziel=_self&L=&link=Historie.12.0.html%3F%26L%3D.
53 http://www.waz-mediengruppe.de/Printmedien.7.0.html?&L=?ziel=_self&L=&link=Printmedien.7.0.html%3F%26L%3D.
54 http://www.waz-mediengruppe.de/Tageszeitungen.21.0.html?&L=.
55 http://daten.ivw.eu/index.php?menuid=1&u=&p=&20101=ON&20094=ON&detail=true&titelnrlist
135
tygodniki: Borbecker Nachrichten i Werdener Nachrichten. W Turyngii WAZ włada trzema dziennikami regionalnymi: Thüringer Allgemeine, Ostthüringer Zeitung, Thüringische
Landeszeitung, posiada także monopol na ich dystrybucję. Łączny nakład tych trzech tytułów wynosi 313.603 egzemplarzy56.
Czasopisma grupy WAZ są wydawane przez takie podmioty, jak Gong Verlag i Westdeutschen Zeitschriften-Verlag (WZV), które wchodzą w skład koncernu. Najbardziej znane są magazyny Gong, Bild + Funk, Die Aktuelle, Das goldene Blatt, Echo der Frau i Ein
Herz für Tiere57. Tygodniowy nakład wszystkich tych tytułów wynosi 5 mln egzemplarzy.
Czasopisma specjalistyczne drukowane są w ramach grupy WAZ przez Reiner H. Nitschke
Verlag, Verlag für Technik und Handwerk (VTH) i Verlagsgruppe Bahn GmbH (VGB)58.
W połowie marca 2008 r. grupa WAZ nabyła od wydawnictwa Gruner + Jahr czasopismo
kobiece Frau im Spiegel59. W październiku 2007 r. koncern WAZ poszerzył swoją grupę
podległych przedsiębiorstw o esseńskie wydawnictwo Klartext Verlag, drukujące książki
o tematyce regionalnej.
Działalność grupy WAZ skupia się głównie na mediach drukowanych, ale koncern posiada także udziały w mediach elektronicznych i online. Holding od czerwca 2008 r. włada
24,9% akcji w telewizji nrw.tv60, posiada także lokalne radiostacje, m.in. Antenne Ruhr
(udział 75 %), Radio Essen (75 %), Radio Hagen (75 %), Radio Herne 90acht (75 %), Radio
Sauerland (75 %) oraz 10 innych stacji61.
Działalność holdingu z Essen w dziedzinie mediów online być może nie jest tak imponująca, jak innych niemieckich potentatów medialnych, jednak jest wyraźnie sprofilowana. W 2003r. WAZ-Mediengruppe razem z Verlagsgruppe Georg von Holtzbrinck i Ippen
Verlagsgruppe założyli spółkę ISA GmbH & Co. KG. Przedsiębiorstwo to specjalizuje się
w internetowych portalach ogłoszeniowych, m.in. immowelt.de, stellenanzeigen.de, markt.
de, motoso.de und trauer.de. Od 2007 r. WAZ Group zawiaduje regionalnym portalem online-derwesten.de62.
WAZ, pomimo iż postrzegany jest jako koncern skupiony na mediach regionalnych
w latach 90. skierował swoje zainteresowanie także za granicę. W 1990 r. zaangażował
kapitał na wschodnioeuropejskim rynku i do dziś posiada udziały w prasie węgierskiej,
bułgarskiej63, chorwackiej, rumuńskiej, serbskiej czarnogórskiej i macedońskiej. WAZ
dysponuje także udziałami w austriackich bulwarówkach Kronen Zeitung i Kurier. Pod koniec 2007 r. koncern kupił rosyjską regionalną gazetę Sloboda, zapowiadając jednocześnie
zwiększenie swojego zaangażowania w Rosji.
Ostatni kryzys gospodarczy dotknął WAZ Mediengruppe. Pomimo braku danych dotyczących wyników finansowych z 2009 r. można zauważyć największy spadek dochodów
pomiędzy 2007 i 2008 r. (Tabela 7) Na tle innych niemieckich koncernów medialnych, pod
względem dochodów, grupa z Essen zajmuje ostatnie, dziesiąte miejsce (Tabela 8).
e=1343;&alle=[Details].
56 http://daten.ivw.eu/index.php?menuid=1&u=&p=&20101=ON&20094=ON&detail=true&titelnrlist
e=2621;&alle=[Details].
57 http://www.waz-mediengruppe.de/Publikumszeitschriften.20.0.html?&L=.
58 http://www.waz-mediengruppe.de/Fachzeitschriften.131.0.html?&L=.
59 http://www.waz-ediengruppe.de/fileadmin/template/Inhalte/Downloads/PDF/Pressemitteilungen_2008/PMFrau_im_Spiegel.pdf.
60 http://www.medienhandbuch.de/news/waz-mediengruppe-steigt-bei-nrwtv-ein-13600.html.
61 http://www.waz-mediengruppe.de/Westfunk.31.0.html?&L=.
62 http://www.waz-mediengruppe.de/markt_gruppe.81.0.html?&L=.
63 http://www.dw-world.de/dw/article/0,2144,2414618,00.html.
136
Tabela 7. Dochód i ilość pracowników WAZ Mediengruppe w poszczególnych latach.
2009
2008
2007
2006
2005
2004
2003
2002
2001
Dochód
(mln. euro)
—
1 255
1 741
1 741
1 684
1 995
1 950
1 985
1 900
Ilość pracowników
—
—
18 000
16 000
16 000
—
—
20 000
—
Źródło: Mediendatenbank. (http://www.mediadb.eu/)
Tabela 8. Ranking dziesięciu największych niemieckich koncernów medialnych
pod względem dochodów w 2009 r.
Koncern medialny
Roczny dochód (mld euro)
Bertelsmann AG
15,364
ARD
6,385
ProSiebenSat.1
2,761
Axel Springer AG
2,612
Hubert Burda Media Holding GmbH & Co
2,297
Georg von Holtzbrinck GmbH
2,200
Bauer Media Group
2,064
ZDF
2,049
Verlagsgruppe Weltbild GmbH
1,940
WAZ Mediengruppe
1,255
Źródło: http://www.mediadb.eu/rankings/deutsche-medienkonzerne.html.
Dane dotyczące dochodów Hubert Burda Media Holding, Verlagsgruppe Weltbild,
WAZ-Mediengruppe pochodzą z 2008 r.
Podsumowanie
Rozwój nowych mediów i zmiany zachodzące w gospodarce, polityce i społeczeństwie
w XX w. przyczyniły się do nasilenia zjawiska koncentracji kapitału środków masowego
przekazu i ekspansji niemieckich koncernów poza granice rodzimego państwa. Głównym
rynkiem inwestycyjnym dla gigantów medialnych okazał się być sektor prasy, a szczególnie tytuły, które są atrakcyjne z reklamowego punktu widzenia64. Jedynie Berltelsmann
poważnie angażuje się w dziale telewizyjnym.
Nasilenie inwestycji, a co za tym idzie rozrost zatrudnienia, wraz z pogłębiającym się
ogólnoświatowym kryzysem ekonomicznym spowodowały w ostatnich latach duże problemy finansowe dużych domów medialnych. Najbardziej rentownym sektorem okazały
się być usługi multimedialne, najmniej – rynek telewizyjny. Oprócz Heinrich Bauer Verlag
właściwie wszystkie opisane powyżej koncerny w 2009 r. zanotowały gorszy niż w latach
poprzednich wynik finansowy. Świadczy to zarówno o dużym wpływie ogólnoświatowych
tendencji ekonomicznych na ich funkcjonowanie, ale jest także wynikiem zmieniających
się sposobów korzystania z mediów. Jednakże, jak wskazują naukowcy, tendencja koncentracji kapitału medialnego będzie dalej postępować, pomimo zagrożeń z tym związanych.
64 Dotyczy to głównie popularnych czasopism kobiecych, młodzieżowych i telewizyjnych dzienników
oraz pism fachowych.
137
138
MDF 1 (19 %)
Super Sonntag,
Magdeburg
General-Anzeiger,
Magdeburg
ANZEIGENBLÄTTER
Quelle: Bauer, FORMATT-Institut, KEK Stand: 03/2009
Beteiligungen ohne %-Angabe bezeichnen 100%ige bzw. knapp darunter liegende
Beteiligungen (bezogen auf die angegebene Obergesel lschaft)
Radio NORA (8,7 %;
Delta Radio hält zudem
10,2 %)
Delta Radio (9 %)
Oldie 95,0 (16,4 %)
FERNSEHEN
Lokal
Volksstimme, Magdeburg
RTL II (31,5 %)
Radio Hamburg (25 %
Kapitalanteil, 28,8 %
Stimmrechte)
über Radio Hamburg:
ZEITUNGEN
FERNSEHEN
Bundesweit
Heinrich Bauer Verlag KG
HÖRFUNK
Medienaktivitäten des Bauer-Konzerns
Powercar
Rezepte pur
Romanwoche
Schöne Woche
Schlüsselloch
Selbst ist der Mann
Sexy
Sexwoche
Der Landser SOS
Freizeitwoche (80 %)
Gartenidee
happy day
Kochen & Genießen
Laura
Laura wohnen
kreativ
Bravo Sport
Bravo ScreenFun
Bravo HipHop Special
Bravo Girl
Bravo
Blitz-Illu
Bella
Bauidee
Avanti
Auto Zeitung
Astrowoche
Alles für die Frau
Sonstige:
tv world (Supplement)
tv!top
TV pur
Meine Geschichte
(51 %)
Mein Erlebnis (51 %)
Maxi
mach mal Pause
Lissy
Life & Style
Lecker
Neue Post
Der Landser
TV Movie Digital
diverse Rätselhefte
YGO Collector
Wohnidee
Woche Heute
Welt der Wunder
Wahre Geschichten
Tina Koch & Backideen
Tina
Super Sexy
NeoX Anime Guide
Das neue
Wochenend
TV Movie
Das neue Blatt
TV klar
NeoX
Mini extra - Backen
Spezial
TV Hören und Sehen
Das Neue
Mini
Card Collector Extra
Auf einen Blick
TV 14
Militär + Geschichte
Card Collector
TV-Programm:
Coupé
Meine Melodie
Bussi Bär
InTouch
Fernsehwoche
Mein Leben
Bummi
Aktuelle:
ZEITSCHRIFTEN
Aneks 1.
RTL Radio – Die besten Hits aller
Zeiten
+ weitere indirekte Beteiligungen
an Radio Regenbogen, bigFM,
Oldie 95, Radio NORA, Radio
Galaxy, delta radio, Radio TON,
big.FM
Apollo (HITRADIO RTL Sachsen
hält 55 % an BCS, die 40 % an
Apollo hält)
Radio 21 (9,8% + weitere indirekte
Anteile)
radio top 40 (Antenne Thüringen
hält 100 %)
Antenne Thüringen (15 %)
Rock Antenne (Antenne Bayern
hält 100 %)
Antenne Bayern (16 %)
Radio NRW (Mantelprogramm;
16,1 %)
Antenne MecklenburgVorpommern (25,44 %)
Radio Hamburg (29,17%)
Sachsen-Funkpaket (Radio Leipzig, Radio Dresden, Radio Chemnitz, Radio Zwickau, Radio Lausitz,
Vogtland Radio; 31,9 %)
Hit-Radio Antenne (Niedersachsen; 35,9 %)
BMG Rights Management (Rechte an einem
Katalog von Aufnahmen
über 200 europäischer
Künstler, ca. 10.000 Titel)
MUSIK
CLT-UFA International
Fremantle International
Distribution
RTL Group
RECHTEHANDEL
Objektiv Film/Trebitsch
Phoenix Film (51 %)
Teamworx
Grundy Light
Entertainment
Radio Brocken (53,5 %)
89,0 RTL (53,5 %)
Grundy UFA TV
Produktion
UFA Entertainment
HITRADIO RTL Sachsen (69,4 %)
105.5 Spreeradio
UFA Film Produktion
UFA Fernsehproduktion
RTL Group
104,6 RTL
PRODUKTION
RTL Group
HÖRFUNK
CBC Cologne
Broadcasting Center
TECHNISCHE
DIENSTLEISTUNGEN
G+J: Online-Auftritte der
Print-Titel
RTL Group: RTL World
(Online-Angebote, interaktive TV-Angebote, Service Provider), soz. Netzwerk wer-kennt-wen.de
ONLINE
vier digitale, noch nicht
auf Sendung befindliche
Spartenprogramme
K1010 (19,87 %)
n-tv
VOX
Super RTL (50 %)
RTL II (35,9 %)
RTL
RTL Group
FERNSEHEN
Bertelsmann AG
Medienaktivitäten des Bertelsmann-Konzerns
Sonstige:
Art
Börse Online
Brigitte
Brigitte Woman
Capital
Dogs
Eltern
Eltern for family
emotion
Essen & Trinken
E & T für jeden Tag
Flora Garten
Geo (+ Spezialausgaben)
TV-Programm:
RTV (Supplement;
Bertelsmann AG: 75 %)
Aktuelle:
Gala
Spiegel (25,25 %)
Stern
Gruner + Jahr (74,9%)
ZEITSCHRIFTEN
Geolino
Häuser
Healthy Living
Impulse
Living at home
Manager Magazin (24,9 %
+ weitere indirekte Anteile))
Men´s Health (24,9 % +
weitere indirekte Anteile)
NEON
Nido
National Geographic (50 %)
National Geographic World
(50 %)
PM Magazin (+ Spezialausgaben)
Schöner wohnen
Stern Spezialausgaben
View
VIVA!
Woman
auto motor sport und
diverse weitere Titel des
Motor-Presse-Verlags zu
den Themenbereichen
Auto, Motorsport, Sport,
Freizeit etc. (54,9 %)
Quelle: Unternehmensangaben, FORMATT-Institut, KEK Stand: 4/2009
Beteiligungen ohne %-Angabe bezeichnen 100%ige bzw. knapp darunter liegende
Beteiligungen (bezogen auf die angegebene Obergesellschaft)
zu Beteiligungsverhältnissen der Bertelsmann AG und der RTL Group
siehe RTL Group
DVA u. a.
Knaus
Heyne
Siedler
Luchterhand
Goldmann
Carl Blessing
C. Bertelsmann
Random House
BUCHVERLAGE
Döbelner Anzeiger
(60 % über Sächsische
Zeitung, die 100 % hält)
Morgenpost Sachsen
(60 %)
Sächsische Zeitung
(60 %)
Financial Times
Deutschland
Gruner + Jahr (74,9%)
ZEITUNGEN
Aneks 2.
139
Aneks 3.
Medienaktivitäten
desdes
Burda-Konzerns
Medienaktivitäten
Burda-Konzerns
Hubert Burda Media Holding GmbH & Co. KG
ZEITSCHRIFTEN
Aktuelle:
HÖRFUNK
FERNSEHEN
Bundesweit
direkt:
Studio Gong
(40 %)
Antenne Bayern (16 %)
Mittelbar über die Studio
Gong Gruppe (40 %-Beteiligung über HFB Gesellschaft):
Antenne Bayern (7 %)
RTL II (1,1 %)
Focus TV
Gesundheit
tv.gusto (50 %)
Antenne Niedersachsen
(19 %)
BB Radio (50 %)
BB Radio (50 %)
Big.FM (10,1 %)
BLR (Bayerische Lokalradios; 32 %)
Donau 3 FM (50 %)
Die neue 107,7 (26,7 %)
die neue welle (12,4 %)
die neue welle (8,6 %)
Donau 3 FM (50 %)
FERNSEHEN
Lokal
über HFB
Hörfunk- u.
Fernsehen
Beteiligungsges.
(40 %):
egoFM (45 % + Beteiligung
über Digitale RF Bayern
GmbH & Co. KG)
MFF
Münchenfenster
(40 %)
Funkhaus Aschaffenburg
(35 %)
TV Augsburg
(12,6 %)
Funkhaus Nürnberg
(14,7 %)
Franken Live TV
(18,5 %)
Funkhaus Regensburg
(25 %)
Funkhaus Würzburg
(50 %)
Hit Radio FFH (4,2 %)
Hit Radio FFH (2,4 %)
Hit 1Radio Karlsruhe
(13,9 %)
Hit 1 Radio Karlsruhe
(8,6 %)
Ostseewelle (46,3 %)
Ostseewelle (29,1 %)
Handy-TV
Neva Media
GmbH (33,3 %)
Frau im Trend
Wohnen &
Wohlfühlen
Focus
Freizeit Revue
Super Illu
Freizeit aktuell
TVProgramm:
Freizeit Spass
Produktionen z. B.:
TV Spielfilm
Focus TV
(ProSieben)
TV Spielfilm
XXL
Focus TV spezial
(VOX)
TV Today
Garten Träume
TV Today
digital
Glücks Revue
Focus TV
Reportage
(Sat.1)
Exklusiv – die
Reportage (RTL 2)
future TREND
(RTL)
Männer TV
(DSF)
Focus Gesundheit
(Premiere)
Burda Internet TV
Productions GmbH
abantis media
GmbH (BonGusto.
de, beQueen.de,
daskochrezept.de )
TV Schlau
Stern TV
Magazin
(Supplement)
Sonstige:
ARD Buffet
Burda
Modemagazin
Radio Görlitz (45 %)
Chip
Sonderheft
Cinema
Das Haus
Beteiligungen ohne %-Angabe
bezeichnen 100%ige bzw. knapp
darunter liegende Beteiligungen
(bezogen auf die angegebene
Obergesellschaft)
Sachsen-Funkpaket (Radio
Leipzig, Radio Dresden, Radio Chemnitz, Radio Zwickau, Radio Lausitz, Vogtland
Radio; 50 %)
Quelle: Burda, FORMATT-Institut, KEK
RPR 1 (1 %)
Stand: 08/2009
Top FM (7,5 %)
mittelbar: Radio21
Lisa Kochen +
Backen
Mein schöner
Garten
Mein schöner
Garten classic
Mein schöner
Garten extra
Mein schöner
Garten spezial
Meine Familie &
ich
Meine Familie &
ich kreativ
küche
Elle
(50 %)
neue woche
Elle bistro
(50%)
Playboy
Elle Decoration
(50 %)
Wohnen &
Garten
Fit for Fun
Wohnen
Träume
Frau im Trend
Radio Zwickau (45 %)
RT.1 (16,7 %)
Lisa WohlfühlJournal
Viel Spaß
Focus Schule
Radio Primavera (35 %)
Rock-Antenne
(mittelbar 23 %)
Lisa Blumen &
Pflanzen
Domicil
Focus Money
Radio Leipzig (45 %)
Lisa
Lust auf Genuss
Chip Test &
Kauf
Das Haus
spezial
Sevenload
(20%)
InStyle
Love it
Tomorrow Focus
AG (63,2 %)
Radio Gong
- Mainland (96,4 %)
- Donauspatz (75 %)
- Nürnberg (49 %)
- 96,3 (29 %)
Guter Rat
Chip FotoVideo digital
Radio Chemnitz (45 %)
Radio Galaxy (15,8 %)
Gartenspaß
Lisa Wohnen +
Dekorieren
Das Haus
Ideenmagazin
Glam.de (49 %)
Freundin Wellfit
Chip
womensnet.de
Radio Fantasy Augsburg
(50 %)
Freundin
Burda Spezial
Radio 106,4 (7,6 %)
Radio Dresden (45 %)
140
Bunte
Focus TV
Produktions GmbH
ONLINE
Radio Arabella (15 %)
Radio Galaxy (10,5 %)
TVPRODUKTION
diverse
Rätselhefte
Macroscope Film GmbH
(50 %)
Die Zeit TV
Spektrum TV
TV-PRODUKTION
Neva Media GmbH
(33,3%; DVB-H-Lizenz
wurde Ende 2008 zurückgegeben )
Handy-TV
PotsdamTV (55 %)
Regional
FERNSEHEN
Gute Laune TV (40,34 %)
Bundesweit
FERNSEHEN
Quelle: Holtzbrinck, Trierischer Volksfreund, KEK Stand: 03/2009
neun7
Saarbrücker Zeitung (52,33 %)
sailaffairs (Supplement)
Parship (k. A.)
WirtschaftsWoche
Volkszeitung
Volksblatt
Trierischer Volksfreund
(52,33 %)
Südkurier
Schweinfurter Tagblatt
saar.amateur (52,33 %)
My-Hammer.de (k. A.)
Potsdamer Neueste Nachrichten
Potato (52,33 %; Supplement)
Perspektiven (Supplement)
NEW INVESTOR (Supplement)
Main-Post
Lausitzer Rundschau
Handelsblatt
Markt
mainSonntag
ANZEIGENBLÄTTER
Diverse Wissenschaftsmagazine
Zitty
Spektrum der
Wissenschaft
JUNGE Karriere
Die Zeit
fivetonine (Supplement)
Bellevue
Der Tagesspiegel
ZEITSCHRIFTEN
Bote vom Haßgau
ZEITUNGEN
buecher.de (33,3 %)
meineleute.de (47 %)
meinestadt.de (47 %)
allesklar.de (47 %)
Abacho.de (55 %)
meinVZ
SchülerVZ
StudiVZ
Pointoo.de
NetDoktor.de
Golem.de
ONLINE
Beteiligungen ohne %-Angabe bezeichnen 100%ige bzw. knapp darunter
liegende Beteiligungen (bezogen auf die angegebene Obergesellschaft)
bigFM (52,33 % über
Saarbrücker Zeitung)
94,5 Radio Cottbus (35 %
über Lausitzer Rundschau/
Saarbrücker Zeitung)
HÖRFUNK
brinck
Verlagsgruppe Georg von Holtzbrinck GmbH
Medienaktivitäten der Verlagsgruppe Georg von Holtz
Aneks 4.
141
142
5DGLR+DPEXUJ.DSLWDO
DQWHLO6WLPPUHFKWH
%HUOLQHU5XQGIXQN
DQ*HVHOOVFKDIWHUPLW
%HWHLOLJXQJ
VXQVKLQH OLYH
5RFNODQG5DGLR
5DGLRUDGLRIIQ+LW
5DGLR$QWHQQHUDGLR
15:5DGLR*DOD[\
ZHLWHUHLQGLUHNWH%HWHLOLJXQJHQ
GHOWD 5DGLR5DGLR+DPEXUJ
5HJLRFDVW XUDGLR IIQ MH
1) zu den – weitgehend intransparenten –
Hörfunkbeteiligungen siehe Hörfunk
5RFNODQG6DFKVHQ$QKDOW
5DGLR6$:
5DGLR365
56+5DGLR6FKOHVZLJ+ROVWHLQ EHU5DGLR+DPEXUJ
5DGLR1R5D 5HJLRFDVW 2OGLH5DGLR+DPEXUJ
5HJLRFDVW
5DGLR+DPEXUJGHOWD
5DGLRUDGLRIIQ UDGLRIIQ
56$5DGLR6DFKVHQ$QKDOW
5DGLR%RE
/DQGHVZHOOH7KULQJHQ
%HWHLOLJXQJHQGHU5DGLRKROGLQJ
(XURFDVW DQGHU5HJLRFDVW
EHWHLOLJWLVW
5DGLRIIQ DSROOR 5DGLRPLWWHOEDU
(1(5*<%UHPHQ
+DUPRQ\IP
3ODQHWUDGLR '$%
$QWHQQH0HFNOHQEXUJ
9RUSRPPHUQ
UV
+LW5DGLR))+
Hamburg 1 (27 %)
%HWHLOLJXQJHQGHU5DGLRKROGLQJ GLUHNWH%HWHLOLJXQJHQ
5HJLRFDVWDQGHU6SULQJHU
$QWHQQH%D\HUQ
EHWHLOLJWLVW
5RFN$QWHQQH'$%
HOI
Axel Springer Digital TV
GmbH
Schwartzkopff TVProductions GmbH & Co.
KG
TV-PRODUKTION
buecher.de (33,3 %)
wallstreet:online AG
(75,01 %)
Transfermarkt.de (51 %)
Hamburg.de (51 %)
Zanox.de AG (60 %)
auFeminin.com S.A.
(79,7 %; aufeminin.com,
gofeminin.de)
Idealo.de (74,9 %)
Onmeda
Immonet.de
Ullstein GmbH / first
media (z.B. WELT online,
Morgenpost.de)
BILD digital GmbH & Co.
KG (Bild.de)
ONLINE
tv.berlin (27,4 %)
FERNSEHEN
5HJLRQDO
HÖRFUNK1)
Axel Springer AG
Medienaktivitäten des Springer-Konzerns
u. a. Berliner Woche, Hamburger Wochenblatt, Hanse
Journal, Sächsischer Bote,
Spandauer Volksblatt
ANZEIGENBLÄTTER
Paps (50 %)
Treff (50 %)
Young Family (50 %)
+ diverse SpecialInterest-Titel (zu
Angeln, Foto, Golf,
Segeln, Tauchen etc.)
über den Jahr Top
Special Verlag (50 %)
Computer Bild Spiele
Der Freund
Jolie
Frau von Heute
Familie & Co. (50 %)
Euro am Sonntag
Euro
Starflash
Computer Bild
Sport Bild
SPIELEN und
LERNEN (50 %)
Rolling Stone
Bild spezial
Bild der Frau
Autotuning (+weitere
Autotitel)
Auto Bild
Audio Video Foto Bild Popcorn
Quelle: Springer, FORMATT-Institut, KEK Stand: 04/2009
Beteiligungen ohne %-Angabe bezeichnen 100%ige bzw.
knapp darunter liegende Beteiligungen (bezogen auf die
angegebene Obergesellschaft)
Lauenburgische Landeszeitung
Oskar (50 %)
Sonstige:
Musikexpress
TV Guide
Harburger Anzeigen und
Nachrichten (24,8 %)
Metal Hammer
TV Neu
Hamburger Abendblatt
Markt und Mittelstand
TV Digital
Die Welt + Welt am Sonntag
Mach mit (50 %)
Hörzu
Funkuhr
B.Z.
Mädchen
Bildwoche
Bergedorfer Zeitung
TV-Programm:
ZEITSCHRIFTEN
Berliner Morgenpost
BILD + Bild am Sonntag
ZEITUNGEN
Aneks 5.
P a w e ł Wo j t u s i a k
Komunikowanie lokalne w powiecie będzińskim
Historia prasy lokalnej w zagłębiu dąbrowskim
Omawiając zagadnienie prasy lokalnej powiatu będzińskiego, należy uwzględnić specyfikę mikroregionu, w którym powiat ten się znajduje. Ze względów zarówno historycznych, jak i geograficznych należy mówić o lokalnej lub mikroregionalnej prasie Zagłębia
Dąbrowskiego, a nie konkretnego powiatu.
Do pierwszej wojny światowej ruch wydawniczy w obrębie Królestwa Polskiego regulowała ustawa o cenzurze i prasie z 6 IV 1865 roku i jej nowelizacje. Rozstrzygnięcia kluczowe dla spraw polityki prasowej carskiej Rosji zapadały w mocno zhierarchizowanym Ministerstwie Spraw Wewnętrznych w Petersburgu, a sprawy dotyczące bezpośrednio Królestwa Polskiego (będącego formalnie państwem suwerennym połączonym z carską Rosją
unią personalną) rozstrzygane były w Warszawskim Komitecie Cenzury przy generał-gubernatorze warszawskim. We wszystkich ważniejszych ośrodkach Królestwa Polskiego
działały instytucje cenzury prewencyjnej, co doprowadziło do sytuacji, w której prasa na
prowincji ukazywała się w znacznie zmniejszonej częstotliwości. Czynnik ten znaczenie
hamował rozwój prasy lokalnej. Sytuacja uległa poprawie dopiero po rewolucji 1905 roku1.
Pierwszą próbę założenia legalnego lokalnego pisma w Zagłębiu podjęto w 1898 roku,
a miał to być „Kurier Sosnowiecki”. Sztuka ta jednak udała się dopiero 12 I 1901 roku Włodzimierzowi Talko, lekarzowi pracującemu w Sosnowcu, a mieszkającemu w Będzinie. Pismo na początku istnienia oficjalnie nosiło nazwę „Przemysłowo-Handlowy Kurier Sosnowiecki”. Ukazywało się w Sosnowcu, gdyż było to wówczas najliczniejsze miasto Zagłębia
(choć prawa miejskie ukazem carskim Sosnowiec dostał dopiero w 1902 roku),a druk czasopisma odbywał się w oficynie „St. Święcki” założonej w Dąbrowie Górniczej. Pierwszym
redaktorem „Kuriera Sosnowieckiego” został Jacques de Verdmon, urodzony w Łęczycy
warszawski dziennikarz. Później (po ukazaniu się dwóch pierwszych numerów) wyjechał
z miasta, lecz został stałym współpracownikiem pisma, więc od lutego 1901 jego obowiązki przejął Konstanty Prus. Do lipca 1905 roku, kiedy ukazał się ostatni numer „Kuriera”
(działalność gazety wtedy zawieszono) w redakcji gazety zachodziło wiele zmian2. Poza
tematyką lokalną, kulturą i gospodarką (zwłaszcza lokalne górnictwo, hutnictwo i przemysł) w tygodniku zamieszczano informacje od korespondentów na przykład ze Lwowa
czy z Łodzi3.
W 1901 roku podjęto próbę wydawania w Zagłębiu Dąbrowskim dziennika pod nazwą
„Telegramy Sosnowieckie”. Jednak okazało się, że życie tego niewielkiego okręgu przemysłowego jest zbyt monotonne, by pomysł miał jakąkolwiek rację bytu.
Nowe prawo prasowe z 17 XI 1905 złagodziło cenzurę. Już pod jego jurysdykcją powstał
„Głos Zagłębia”, w którym znalazło się sporo ludzi związanych wcześniej z „Kurierem
1
E. Gondek, Legalna prasa Zagłębia Dąbrowskiego w latach 1901-1914, [w:] „Zeszyty Zagłębiowskie”
1989 nr 2, Sosnowiec 1989, s. 11.
2 Ibidem, s. 12-13.
3 Ibidem, s. 12.
143
Sosnowieckim”. Spora część lokalnej inteligencji współpracowała z nową gazetą. Pismo
poruszało problem sytuacji Polaków pod zaborami, zawierało kronikę lokalną, felietony
i teksty literackie. Warto zwrócić uwagę na rozpatrywanie przez pismo kwestii agrarnej
w Rosji przez pryzmat interesów polskich oraz na sprawozdania z działalności polskiego
koła do rosyjskiej Dumy. Pismo to okazało się kolejną zagłębiowską efemerydą. Na jego
miejscu i nawet w jego siedzibie powstał „Kurier Zagłębia” z bezpłatnym dodatkiem „Górnik i Hutnik”. Pierwszy numer ukazał się 10 III 1907 roku. Dziennik borykał się z cenzurą
– często płacił kary za niepoprawne politycznie teksty. Wiosną 1909 na skutek konfliktu
w redakcji część jego dziennikarzy przystąpiło do tworzenia nowego dziennika „Zagłębie”.
Kiedy w latach 1909-1914 „Kurier Zagłębia” zwiększył nakład w dni powszednie z 1 750
do 10 000 i wydania niedzielne z 5 000 do 14 000 egzemplarzy, założono oddziały redakcji w Dąbrowie Górniczej, Będzinie, Strzemieszycach i Zawierciu. „Kurier Zagłębia” był
przedsiębiorstwem uwzględniającym handlowe prawa rynku, a w zespole miał wykwalifikowanych dziennikarzy4.
Od 27 VI 1909 roku, tj. od pierwszego numeru gazety „Zagłębie”, w okręgu wychodziły
dwa dzienniki. Gazeta ta była mocno zaangażowana politycznie. Ponadto na jej łamach
podejmowano takie tematy, jak: moralność, wychowanie młodzieży, stan dróg, higiena,
lecznictwo, rozwój przemysłu, emigracja zarobkowa, życie kulturalne i ruch teatralny.
Drukowano też felietony i krótkie teksty literackie. Kolejna gazeta ukazała się 19 I 1910
roku. Była to „Iskra”, której siedziba mieściła się w Sosnowcu, a filie w Będzinie, Dąbrowie
Górniczej i Kielcach (Sosnowiec był wtedy w województwie świętokrzyskim).
W Będzinie od 10 II 1912 roku zaczął wychodzić tygodnik artystyczno-literacki „Echo”.
Była to inicjatywa „Kuriera Zagłębia”. Pismo to ukazywało się nieregularnie. Następnie
w oficynie „Kuriera Zagłębia” powstawał tygodnik „Gazeta Zagłębia”. Inne gazety tego
okresu w Zagłębiu to np.: „Goniec Zagłębia”, „Kordon”, a ponadto Lewek Szpigelman wydawał w języku hebrajskim pismo, którego nazwa w wersji jidysz brzmiała „Unzer Wort”
(pismo to ukazywało się w Będzinie)5.
Prasa zagłębia dąbrowskiego w dwudziestoleciu międzywojennym
Do 1918 roku w Zagłębiu ugruntowała się już pozycja prasy i kultura jej czytelnictwa,
chociaż większość z wydawanych wówczas 66 tytułów było efemerydami.
Od 1918 do 1926 roku było w regionie 56 tytułów prasowych. Po raz pierwszy pojawiła
się polska prasa administracji i samorządu lokalnego. Taki charakter miały np. „Biuletyn Tygodniowy Wydziału Statystycznego” (Sosnowiec 1920-1925), „Dziennik Urzędowy Starostwa Powiatu Będzińskiego” (1922-1923) i „Samorząd Powiatu Będzińskiego”
(1924-1927)6.
Należy wskazać, że wychodziło wiele pism nawiązujących do lokalnego przemysłu
(„Głos Przemysłowo-Handlowy”) i pism związków zawodowych np. „Głos Pracy” firmowany przez Konstantego Ćwierka7.
4
5
6
Ibidem, s. 16.
Ibidem, s. 18-19.
E. Gondek, Życie kulturalne w Zagłębiu Dąbrowskim, [w:] Zagłębie Dąbrowskie w II Rzeczypospolitej
(red. J. Walczak), Sosnowiec 2005, s. 249-250.
7 Zob. M. Kaczmarczyk, Problematyka społeczno-polityczna w twórczości dziennikarskiej Konstantego
Ćwierka, [w:], Oblicza prasy Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego 1918-1939 (red. D. Rott), Katowice 2004,
s. 9-19.
144
Istotną prasą były gazety wydawane przez i dla społeczności wyznania mojżeszowego
np. „Zagłembier Cajtung” (nakład od 3 000 do 5 000 egzemplarzy), a w Będzinie „Dos Judisze Wochenblat”, „Hachze”, „Fołks-Blat”, „Najer Undzer Tog”8.
Istotne były także wydawnictwa środowiska lewicowego np. „Wiadomości Delegatów
Rad Robotniczych”, „Komunista”, czy „Głos Robotniczy”. Z kolei środowiska centrowe należące do należące do Narodowego Związku Robotniczego wydawały np: „Znicz”, „Głos
Wolny”9.
Warto zaznaczyć, że „Kurier Zagłębia” i „Iskra” przetrwały I wojnę światową. Jednak
pierwsza z gazet przestała działać z przyczyn ekonomicznych w 1922 roku, a jej środowisko stworzyło „Ekspres Zagłębia” (1926-1939, dziennik ten popierał Piłsudskiego i BBWR),
druga przetrwała, ale zmieniła profil polityczny i została sprzedana, a jej pomysłodawca
tworzył po wielu zawirowaniach od 1926 roku „Kurier Zachodni-Iskra”. Inna ważna prasa okresu sanacyjnego to np. „Ster Zagłębia” i „Dziennik Pracy”, ale najciekawsza gazeta
omawianego okresu to „Torpeda”10 – najtańszy dziennik w Sosnowcu, którego początkowy
nakład wynosił 8 000-9 000 egzemplarzy, a w 1937 roku już 11 000. Materiały na temat
prasy podczas okupacji hitlerowskiej są bardzo ubogie i mało istotne dla rozważań poruszanych w artykule, natomiast jeśli chodzi o okres PRL, odwołania do niego znajdują się
w dalszej części pracy.
Prasa lokalna powiatu będzinskiego
Ustawa z dnia 26 stycznia 1984 r. o prawie prasowym to najważniejszy akt prawny
regulujący działalność prasy we współczesnej Polsce. Współcześnie prasa lokalna powiatu
będzińskiego jest raczej w kiepskiej kondycji i nie wydaje się jej zbyt dużo. Przyczyn tego
można upatrywać na kilku płaszczyznach, ale najważniejszy jest fakt, iż w powiecie tym
bardzo silną pozycję ma prasa samorządowa (o czym jeszcze będzie można przeczytać
później), która jest darmowa lub przynajmniej dotowana przez samorządy i tym samym
trudno jest z nią konkurować prasie komercyjnej, która musi przynosić zyski.
Najistotniejszym, nie związanym z samorządem medium w powiecie będzińskim, jak
i w całym Zagłębiu jest tygodnik „Wiadomości Zagłębia” (który należy uznać za tygodnik lokalny lub mikroregionalny). Tygodnik informacyjno-publicystyczny „Wiadomości Zagłębia" posiada ponad pięćdziesięcioletnią historię. Pierwszy numer „WZ", wówczas
pod nazwą „Wiadomości Sosnowieckie", ukazał się na fali odwilży w PRL 1 maja 1956
roku (w tym samym czasie działalność zaczął tygodnik „Polityka”). Pismo było organem
Frontu Narodowego. Funkcję redaktora naczelnego gazety pełnił Edward Poppek. Tygodnik posiadał dwie mutacje terenowe: „Wiadomości Będzińskie”, a później „Wiadomości
Będzińsko-Dąbrowskie" oraz „Wiadomości Mysłowicko-Szopienickie”. Pismo wydawane było w formacie 28 na 40 cm i miało objętość 8 stron. 24 kwietnia 1959 roku gazeta
zmieniła tytuł na „Wiadomości Zagłębia”. Równocześnie przestała się ukazywać mutacja
będzińsko-dąbrowska „WZ”, a czasopismo objęło swym zasięgiem wszystkie miejscowości Zagłębia. Tygodnik zmienił format na A-2 (43 cm na 60 cm), zmniejszyła się jednak
objętość grzbietu z 8 do 6 stron. 24 lutego 1961 roku, po ukazaniu się 221 numerów, przestała wychodzić mutacja mysłowicko-szopienicka „WZ”. Jednocześnie redakcja zaczęła
8 E. Gondek, Życie kulturalne…, op. cit., s. 252-253.
9 Ibidem, s. 253-253.
10 Zob. szerzej: M. Ziółkowska, „Torpeda”! – osiągamy drugi próg umasowienia, [w:] Oblicza prasy Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego 1918-1939 (red. D. Rott i M. Kaczmarczyk), tom 2, Katowice-Sosnowiec
2005, s. 61-67.
145
wydawać mutacje zawierciańską i myszkowską (ukazuje się do 27 lipca 1962). W lutym
1961 roku „Wiadomości Zagłębia” zostały przejęte przez Śląskie Wydawnictwo Prasowe
RSW „Prasa” w Katowicach. 6 maja 1966 roku w kioskach ukazał się numer jubileuszowy
„Wiadomości Zagłębia” przygotowany z okazji 10-lecia pisma. Na łamach gazety pojawiły
się gratulacje, refleksje czytelników, wspomnienia. 4 grudnia 1970 roku ukazał się próbny
numer gazety drukowany w kolorze. Był to pierwszy lokalny tygodnik w Polsce wydawany
w ten sposób. Pismo zmieniło także swój tytuł na „Zagłębie”. W 1976 roku czasopismo
powróciło do czarno-białej szaty graficznej i dawnego tytułu „Wiadomości Zagłębia”. Po
wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu 1981 roku wydawanie „WZ” zostało zawieszone. Gazeta powróciła na rynek w marcu 1982 roku. 2 maja 1986 roku ukazał się numer jubileuszowy z okazji 30-lecia pisma. Można w nim było znaleźć refleksje na temat
przeszłości gazety, wspomnienia dziennikarzy, a przede wszystkim głosy czytelników.
W 1990 roku, w związku z procesem likwidacyjnym RSW „Prasa”, tytuł „Wiadomości
Zagłębia” został przejęty przez Sosnowiecką Spółdzielnię Pracy Dziennikarzy11. W 1999
roku gazeta zmieniła szatę graficzną, objętość i sposób składu. Wydawcą tygodnika stała
się spółka z ograniczoną odpowiedzialnością „Wiadomości Zagłębia” kierowana przez Jadwigę Krzeszowiec, która pełniła jednocześnie funkcję redaktora naczelnego tygodnika.
Wraz ze zmianą właściciela prawa do tytułu i przejęciem tygodnika przez Wyższą Szkołę
Humanitas, gazeta ponownie zmieniła charakter i szatę graficzną. Odmłodzono zespół reporterski, do którego dołączyła grupa studentów dziennikarstwa i komunikacji społecznej
w WSH. Tygodnik stał się bardziej publicystyczny, drukując więcej tekstów analitycznych,
opiniotwórczych i popularnonaukowych. Funkcję redaktora naczelnego „WZ” nadal pełni
red. Jadwiga Krzeszowiec. Nadzór wydawniczy nad gazetą sprawują pracownicy naukowi
Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej WSH. W redakcji tygodnika prowadzone są zajęcia dla studentów dziennikarstwa, młodzież może odbywać w gazecie staże
i praktyki zawodowe. Najlepsi absolwenci dziennikarstwa i komunikacji społecznej zatrudniani są w „Wiadomościach Zagłębia” na stanowiskach reporterskich12. „Wiadomości
Zagłębia” kosztują 1 złoty 10 groszy.
Kolejnym lokalnym medium prasowym jest cotygodniowy dodatek do regionalnego
„Dziennika Zachodniego” „Zagłębie”. Jego redaktorem naczelnym jest Elżbieta KazibutTwórz. Gazeta ta, podobnie jak „Wiadomości Zagłębia”, porusza problemy lokalne i ma
charakter informacyjno-opiniotwórczy, a bardzo ważnym dla jej jakości dziennikarzem
jest Sebastian Reńca, dziennikarz dobrze znający specyfikę regionu i sprawnie poruszający się w tak trudnych materiach, jak np. fundusze unijne. Cena gazety wynosi 1 złoty 70
groszy.
Ostatnim, krótko omawianym medium regionalnym funkcjonującym na terenie badanym przez autora jest regionalna „Gazeta Wyborcza-Katowice”, dziennik ukazujący się
w takiej formie w całym regionie konurbacji śląskiej, obejmujący swoją tematyką cały ten
obszar. Gazeta ta ma podobny charakter do dwóch poprzednich, z tą różnicą, że obejmuje
większy obszar. Jej redaktor naczelny to Dariusz Kortko. Cena gazety wynos 1 złoty 80
groszy.
Ponadto pod koniec 2009 roku w Zagłębiu, a więc i na terenie powiatu będzińskiego,
pojawiły się dwa nowe bezpłatne tytuły prasowe. Pierwszym jest Miesięcznik SpołecznoKulturalny „Teraz Zagłębie”, którego nakład wynosi 35 000 egzemplarzy. Gazeta dotyka
tematów społeczno-politycznych oraz kulturalnych, zawiera również dział, w którym opi11 Takie spółdzielnie pracy powstawały licznie na początku lat 90-tych, jednak bardzo szybko upadały.
Przykładem spółdzielni funkcjonującej do dziś, i to bardzo dobrze prosperującej jest „Polityka”.
12 http://www.wiadomoscizaglebia.pl, z dnia 11.01.2009
146
sywane są bieżące wydarzenia lokalne. Zespół redakcyjny z redaktorem naczelnym Markiem Szulcem na czele, stara się dotrzeć zarówno do starszych czytelników, jak i do młodzieży (np. dział „NIGHT RIDE” – gdzie opisywane są lokalne dyskoteki i wybierana jest
„Miss Miesiąca Miesięcznika”). Drugim tytułem lokalnym jest tygodnik „Twoje Zagłębie”,
który chwali się nakładem 80 000 egzemplarzy. W przeciwieństwie do „Teraz Zagłębie”,
które ma aspiracje opiniotwórcze, jest to gazeta o charakterze informacyjnym. Różni się
także sposób ich dystrybucji – „Twoje Zagłębie” można znaleźć w prawie każdej skrzynce
pocztowej w regionie, a „Teraz Zagłębie” można bezpłatnie dostać w takich punktach, jak
Centrum Informacji Miejskiej oraz w wybranych sklepach.
Prasa samorządowa powiatu będzińskiego
Jak już zostało wspomniane, na opisywanym obszarze prasa samorządowa ma bardzo
silną, ugruntowaną pozycję. W ośmiu gminach powiatu i w starostwie łącznie wydaje się
aż jedenaście tytułów.
„Ziemia będzińska”/„Kasztelanka” jest bezpłatnym, dobrze wydanym miesięcznikiem samorządowym powiatu będzińskiego. Informacje są w nim zawarte w sposób przejrzysty, prosty i czytelny. Oprócz standartowych informacji zawartych w każdej gazecie
wydawanej przez jednostki samorządu terytorialnego dotyczących władz i ich działań,
specyfika gazety polega podawaniu szerokich informacji dotyczących trzeciego sektora
(stowarzyszenia w regionie, jak założyć stowarzyszenie, jak ubiegać się o środki na działalność stowarzyszenia w starostwie). Poza tym, istotnymi tematami w tej gazecie są: kultura,
sport, służba zdrowia. Warto tu też zaznaczyć, że poprzedniczką tej gazety była założona we wrześniu 2001 roku „Kasztelanka”, która także była bezpłatnym miesięcznikiem
i ukazywała się do końca 2006 roku. Tym, co ją wyróżniało, to stałe rubryki: informacje
europejskie i ABC Konsumenta. Nakład wynosi 3 000 egzemplarzy, archiwalne numery
obu gazet można znaleźć na stronie internetowej starostwa13.
Drugim i aktualnie ostatnim bezpłatnym miesięcznikiem wydawanym przez starostwo
jest „Cooltularny Powiat”, traktowany często jako dodatek do „Ziemi będzińskiej”. Traktuje on o wydarzeniach kulturalnych i imprezach powiatowych, tak różnych, jak: koncert
zespołu „Feel”, „Festiwal Muzyki Celtyckiej”, lokalne dożynki, repertuar „Teatru dzieci
Zagłębia”, „Ogólnopolski konkursie kolęd i pastorałek”.
Miesięcznikiem wydawanym przez gminę Będzin są „Aktualności Będzińskie”. Są
one bezpłatne, a ich nakład wynosi obecnie 3 000 egzemplarzy (bywało już ich nawet 6
000) i według redakcji, rozchodzi się w całości. Swym zasięgiem obejmuje obszar całego
powiatu, gdyż rozsyłany jest do wszystkich gmin na jego terenie. Gazeta dociera również
do największych miast województwa śląskiego oraz wszystkich najważniejszych w województwie instytucji. „AB” ukazują się regularnie od 1990 roku. Jest to jedna z pierwszych
gazet samorządowych w województwie śląskim. Gazeta kolportowana jest poprzez 27
punktów rozsianych na terenie całego miasta:
– Centrum miasta – 1 090 egzemplarzy, z czego 200 kolportuje i rozsyła po instytucjach i urzędach całego województwa redakcja „AB”,
– Osiedle Łagisza – 150 egzemplarzy,
– Osiedle Grodziec – 150 egzemplarzy,
– Osiedle Syberka – 700 egzemplarzy,
– Osiedle Małobądz – 230 egzemplarzy,
13 http://www.starostwo.bedzin.pl/, z dnia 12.01.2009.
147
– Osiedle Warpie – 200 egzemplarzy,
– Osiedle Zamkowe – 400 egzemplarzy,
– Osiedle Ksawera – 80 egzemplarzy.
Z doświadczenia wydawcy oraz z sondaży, jakie przeprowadziła redakcja „AB” wynika,
że czytelnicy gazety to osoby z wyższym wykształceniem (40 procent), w wieku od 25 do 45
lat (45 procent). Dzięki rubrykom poświęconym dzieciom i uczniom, gazeta dociera również do młodzieży szkolnej i do 1 180 dzieci uczęszczających do będzińskich przedszkoli
oraz ich rodziców. Z badań przeprowadzonych przez firmę SMG/KRC monitorującą rynek
prasowy w Polsce wynika, że 55 procent ze wszystkich czytelników prasy, najchętniej czyta
wiadomości lokalne z miasta, osiedla i ulicy, a takie właśnie ukazują się w „AB”. Aktualności Będzińskie na stałe wrosły w codzienne życie mieszkańców Będzina. Są one dostępne
także na stronie internetowej miasta14.
Oprócz omawianej wyżej gazety, gmina Będzin posiada także swoje pismo kulturalne,
które nazwą nawiązuje do starszego periodyku, wydawanego przez starostwo, a omawianego wcześniej – „Coolturalny Powiat”. Miesięcznik Będziński nazywa się „Coolturalny
Będzin” i także jest to pismo bezpłatne. Autor nie widzi głębszego sensu w funkcjonowaniu obu tych pism, gdyż pismo będzińskie powtarza wiele treści powiatowego i na odwrót. Zdaniem autora jest to marnowanie publicznych pieniędzy dla zaspokojenia urzędniczych ambicji, a łatwiej byłoby wydawać wspólne miejsko-powiatowe pismo, co znacznie
zmniejszyłoby koszty. Niemniej można uznać, że konkurowanie pismom będzie służyć.
Należy także podkreślić, że oba pisma reprezentują wysoką jakość, choć często się powtarzają. Warto powtórzyć za internetową stroną Będzina, że miesięcznik poświęcono
wszelkim przejawom kultury w mieście. Pismo można otrzymać za pośrednictwem kilku
będzińskich instytucji: Wydziału Promocji, Kultury i Sportu Urzędu Miejskiego, Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej, Ośrodka Kultury oraz Ośrodka Sportu i Rekreacji. Dla wszystkich, do których nie dotrze papierowa wersja gazety, pozostaje jej wersja
elektroniczna15.
Kolejnym prezentowanym miesięcznikiem samorządowym jest „Echo Czeladzi”, bezpłatny miesięcznik wydawany przez tamtejszy Urząd Miejski, a nakład to 6 000 egzemplarzy. Jest to bardzo solidne pismo ukazujące się 20-ego dnia każdego miesiąca od roku
1990. Porusza ważne kwestie dla społeczności lokalnej miasta, takie jak: sytuacja w szpitalu miejskim, informacje kulturalne, zagospodarowanie terenów pokopalnianych, itp. Aktualny numer i archiwum są dostępne na stronie internetowej miasta16.
Pismem samorządowym Gminy Bobrowniki jest kosztujący 1 złoty miesięcznik „Informator Gminy Bobrowniki”. Na pierwszy rzut oka widać, że wydawcą tego pisma jest
mała, biedna gmina. Pismo wydawane jest w fatalny sposób i bywa nieczytelne. Zarówno
w piśmie, jak i na stronie internetowej miasta brak informacji o nakładzie. Na szczęście na
stronie internetowej gminy pismo dostępne jest za darmo w wersji elektronicznej. Pismo
należy jednak pochwalić za mówienie o sprawach trudnych dość prostym i przystępnym
językiem, np. merytoryczne i rzeczowe sprawozdania z sesji Rady Gminy i sprawozdania
budżetowe17.
Gmina Mierzęcice wydaje bezpłatny miesięcznik pod nazwą „Nasza Gmina Mierzęcice”. Podobnie jak w wypadku poprzedniego pisma, wyczuwa się tu, że wydaje je mała
gmina, jednak tylko z powodu tematyki, a nie z powodu jakości wydania. Kwestie porusza14
15
16
17
148
http://www.bedzin.pl/, z dnia 12.01.09.
Ibidem.
http://www.czeladz.pl, z dnia 12.01.09.
http://bobrowniki.pl/, z dnia 12.01.09.
ne w piśmie to dla przykładu: dożynki, rozmowa z przedstawicielem OSP, klasa sportowa
w gminie, rodzinny piknik lokalnego PTTK, a także, jak uzyskać pieniądze z Funduszu
Alimentacyjnego. Pismo jest także dostępne na stronie gminy18.
Gminny Ośrodek Kultury Gminy Psary z siedzibą w Gródkowie wydaje „Głos Gminy
Psary”, który jest wydany, zdaniem autora, bardzo źle (logo gazety to zwykły WordArt
z programu Word z pakietu Office, i to dostępny już w wersji pakietu z 1997 roku). Co do
profilu gazety, to jest on podobny do „Naszej Gminy Mierzęcice”, choć forma i treść jest
o wiele gorszej jakości. Na stronie internetowej gminy jest jeden z numerów miesięcznika
z 2007 roku, ale odnaleźć jest go bardzo trudno19.
W roku 1991 ukazał się pierwszy numer miesięcznika samorządowego „Kurier Sławkowski”. Pierwsze dwa numery pisma miały podtytuł „Biuletyn Burmistrza", numer trzeci
– „Gazeta Samorządowa", a od numeru czwartego nosi już podtytuł „Biuletyn Samorządowy". Przez pierwsze lata redaktorem naczelnym pisma był Henryk Drzewiecki, a od 1994
roku naczelną Kuriera została Teresa Krzewicka. 26 czerwca 2007 roku Kurier Sławkowski
został uhonorowany nagrodą Starosty Będzińskiego w dziedzinie Twórczości Artystycznej, Upowszechniania i Ochrony Kultury. Pismo zawiera informacje o działalności władz
samorządowych i prezentuje kronikę wydarzeń, publikuje artykuły o tematyce społecznej
i kulturalnej, popularyzuje wiedzę o historii miasta i o ludziach z nim związanych. Promuje lokalną kulturę i twórczość. Gazeta ta kosztuje 2 złote i jest warta swojej ceny, a jej
bezpłatne internetowe wydanie znajduje się na stronie gminy20.
Jedną z pierwszych inicjatyw, jaką podjął Zarząd Miasta Wojkowice po ustanowieniu
nowej jednostki administracyjnej, tj. miasta Wojkowice, była decyzja o wydawaniu miesięcznika lokalnego „Głos Wojkowic”. Pierwszy numer ukazał się we wrześniu 1992 roku.
Początkowo, tj. do roku 2002, gazeta ukazywała się jako miesięcznik. Aktualnie wydawana
jest jako bezpłatny dwumiesięcznik, a nakład to 1 700 egzemplarzy. Gazeta jest przyzwoicie wydana i dostępna także na stronie miasta21.
Ostatnią omawianą gazetą jest bezpłatny miesięcznik gminy Siewierz pod nazwą „Kurier Siewierski”, którego nakład wynosi 2 000 egzemplarzy. Choć jest on wydawany, zdaniem autora, w nienajlepszej jakości, jest to bardzo przyzwoita gazeta, posiadająca wszystko, co powinna zawierać prasa samorządowa. Oprócz standartowych informacji gminnych, są w nim dobrze opisane inwestycje, informacje o lokalnym harcerstwie, a zwłaszcza
historia regionu (np. „kartka z kalendarza”). Pomimo, że Siewierz nie jest dużą gminą,
jego gazetę samorządową należy nazwać w pełni profesjonalną. Jest ona także dostępna
w internecie22.
Wśród licznych tytułów prasy samorządowej powiatu będzińskiego możemy wyodrębnić kilka cech charakterystycznych, a także różnic pomiędzy tymi tytułami. Po pierwsze,
większość tytułów (poza dwoma) jest bezpłatna. Po drugie, wszystkie poruszają tematykę
gminną (zwłaszcza polityczną), a co za tym idzie, przez sceptyków mogą być określane jako
„tuba władzy” (w mniejszym zakresie dotyczy to „Coolturalnego Będzina” i „Starostwa”).
Generalnie można powiedzieć, że gazety z większych miast (zwłaszcza Będzina i Czeladzi)
targetingowo są nastawione na inteligencję miejską, a gazety mniejszych gmin (np. Psary,
Bobrowniki) na odbiorcę raczej ze średnim i niższym wykształceniem. Gazety z większych
gmin (a co za tym idzie bogatszych) są lepiej wydawane niż te z gmin mniejszych.
18
19
20
21
22
http://www.mierzecice.pl/pl, z dnia 12.01.09.
http://www.psary.pl/, z dnia 12.01.09.
http://www.slawkow.pl, z dnia 12.01.09.
http://www.wojkowice.pl, z dnia 12.01.09.
http://www.siewierz.pl/, z dnia 12.01.09.
149
Regionalne radio i telewizja w powiecie będzińskim
Powiat będziński nie ma własnego, lokalnego (samorządowego, czy komercyjnego) radia i telewizji. Odbierać można jednak na jego terenie kilka radiowych stacji regionalnych
oraz telewizję „Silesia”, a także programy regionalne na kanale „TVP Info”.
Na terenie województwa śląskiego działa wiele różnorodnych, regionalnych stacji radiowych. Zróżnicowanie to objawia się wielością profilów: tradycyjny (np. „Radio Katowice”), muzyka regionalna (np. „Radio Piekary”), muzyka młodzieżowa (np. „Radio Planeta
FM”, „Radio ESKA”), itp.
Z ustaleń i doświadczenia autora wynika, że jedyną (mającą znaczenie na tyle doniosłe,
aby o niej wspominać) regionalną rozgłośnią radiową słuchaną w powiecie jest „Radio
Katowice”. Inne rozgłośnie mające regionalne korzenie, a wykazujące się dużą ilością słuchaczy, to stacje nastawione na muzykę rozrywkową i niewielką ilość informacji (także
tych lokalnych). Stacji tych słucha głównie młodzież, która niekoniecznie jest zainteresowana regionem (np. „Planeta”). Jedyną stacją muzyczną, którą warto, zdaniem autora,
w jakikolwiek sposób wyróżnić jest „Antyradio”, ponieważ poza muzyką prezentuje też
szereg informacji lokalnych, takich jak informacje dla kierowców oraz informacje o wydarzeniach kulturalnych.
Wracając do wspomnianego już „Radia Katowice”, jest to regionalna rozgłośnia Polskiego Radia nadająca z Katowic. Istnieje od 1927 roku. Radio Katowice jest największą
rozgłośnią regionalną w Polsce. Obejmuje swym zasięgiem całe województwo śląskie
i znaczną część województw ościennych oraz część terenów Czech i Słowacji. Posiada redakcje w Częstochowie, Bielsku-Białej, Zawierciu i Gliwicach. Stacja posiada swoje studio
nagraniowe dla muzyków oraz salę występów, gdzie odbywają się zamknięte koncerty. Na
stronie internetowej radia czytamy: „Najważniejsze dla nas są sprawy naszego regionu. To
właśnie im poświęcamy największą część programu Radia Katowice. Słuchaczom proponujemy wszystko to co naszym zdaniem powinno znaleźć się radiu publicznym – informację, reportaż, publicystykę, sport, kulturę i oczywiście dobrą muzykę, także poważną.
Wiele miejsca na naszej antenie poświęcamy audycjom edukacyjnym”, dalej czytamy: „Patronujemy najważniejszym imprezom kulturalnym w regionie. Sami również je organizujemy. Dyktando, czy Po naszymu, czyli po Śląsku weszły już na stałe w kalendarz imprez
i cieszą się coraz większą popularnością”.
Warto zwrócić uwagę na wysoką jakość reportaży i programów dotyczących tematyki
lokalnej. Zdaniem autora, poruszanie rozmaitych tematów ważnych dla lokalnych społeczności, acz niekoniecznie tak dochodowych jak granie muzyki „na okrągło”, jest możliwe dzięki publicznemu (państwowemu) charakterowi stacji. Bez publicznych pieniędzy nie
jest możliwe tworzenie tak dobrego, lokalnego programu.
Telewizja lokalna w powiecie będzińskim
Podobnie jak w przypadku radia, w omawianym powiecie nie ma lokalnej telewizji.
Jeśli chodzi o stacje regionalne, do niedawna funkcjonowała „TVP Katowice”, jednak dziś
nadaje ona tylko kilka godzin dziennie na antenie programu „TVP INFO”, a jej rola została
sprowadzona do przedstawiania regionalnego programu informacyjnego, prognozy pogody i sportu, a także ewentualnie lokalnej muzyki i wydarzeń kulturalnych.
Rolę tej publicznej telewizji przejęła szybko komercyjna „Telewizja Silesia” („TVS”),
której twarzą jest były dziennikarz telewizji publicznej Marek Czyż. Telewizja ta ma młody
i rozwijający się zespół. Jej atutem jest połączenie tego, co dla regionu istotne (programy
150
informacyjne, kulturalne oraz reportaże itp.) oraz tego, co w regionie popularne („Śląski
koncert życzeń”, „Lista śląskich szlagierów”). Zasadniczym minusem tej stacji jest fakt,
iż nie jest dostępna dla wszystkich, ponieważ występuje tylko na niektórych sieciach kablowych i niektórych platformach telewizji cyfrowej. Tu pojawia się zasadniczy (zdaniem
autora jedyny) atut programu telewizji publicznej – dociera ona do o wiele szerszego grona
odbiorców.
Internet w powiecie będzińskim – internetowe strony samorządowe
Niniejsza część artykułu nie traktuje o sposobach rozpowszechnienia i dystrybucji internetu w powiecie, natomiast dotyczy stron internetowych kierowanych do osób zainteresowanych jego obszarem. Chodzi tu zarówno o mieszkańców, turystów, a także m.in.
potencjalnych inwestorów. Niektóre z omawianych poniżej stron są kierowane tylko do
jednej z tych grup, a inne do wszystkich. Jednak zasadniczy podział dokonany przez autora
nie dotyczy odbiorców tych stron, a ich twórców. Strony te zostały podzielone na tworzone
dla podmiotów samorządowych oraz na strony niezależne od władz samorządowych.
Pierwszą opisywaną stroną jest witryna starostwa powiatowego (www.starostwo.bedzin.pl). Strona ta jest dobrze, przejrzyście i czytelnie zrobiona. Łatwo ją odszukać w wyszukiwarkach internetowych i jest na bieżąco aktualizowana. Znajdują się na niej dobrze
opracowane, typowe informacje dla tego typu witryn (dotyczące władz powiatu, budżetu
itp.) oraz sporo informacji kulturalnych i turystycznych. Znajdują się na niej także odnośniki do wszystkich stron gmin wchodzących w skład powiatu.
Kolejno omawianą jest strona Urzędu Miasta w Będzinie (www.bedzin.pl i/lub www.
um.bedzin.pl). Jest ona bardzo podobna do strony starostwa, jeśli chodzi o tematykę. Jednak zdaniem autora, witryna gminy jest mniej estetyczna graficznie od obejmującej tematyką cały powiat odpowiedniczki. Strona ta także jest na bieżąco aktualizowana i łatwo ją
znaleźć za pomocą wyszukiwarki.
Dobrym produktem jest strona miasta Czeladź (www.czeladz.pl). Na tle omówionych
wcześniej stron wyróżnia ją większa ilość informacji bieżących z życia miasta.
Gmina Mierzęcice (www.mierzecice.pl) ma również dobrze opracowaną graficznie
stronę. Jednak nie jest ona pozbawiona wyraźnych wad. Jest dużo rzadziej aktualizowana
niż poprzednio omawiane strony (mniej więcej raz na tydzień). Ciekawym pomysłem jest
widoczne ukierunkowanie strony na turystykę, jednak gdy klikamy w link dotyczący np.
gospodarstw agroturystycznych, jedyne co zobaczymy to napis „w opracowaniu”. Napis
ten pojawia się niestety nie tylko w miejscach dotyczących turystyki, ale także w innych
obszarach strony. Gdyby nie ten fakt, to witrynę tą należałoby uznać za dobrą i przyjazną,
uwzględniając, że należy ona do niewielkiej gminy.
Trudno mieć zastrzeżenia do strony miasta Sławków (www.slawkow.pl). Jedyne, co
można jej zarzucić, to zbyt małą ilość informacji bieżących oraz fakt, że przy pierwszej
wizycie trzeba chwilę zastanowić się nad jej obsługą. Jednak już po krótkiej chwili strona
nie ma przed użytkownikiem tajemnic.
Nie można także mieć większych zastrzeżeń do strony Urzędu Miasta Wojkowice
(www.wojkowice.pl), jednak graficznie pozostawia ona wiele do życzenia.
O stronie Siewierza (www.siewierz.pl) nie można powiedzieć, że ma graficzne niedociągnięcia. Jej jedyną dostrzeżoną przez autora wadą jest fakt, że często zdarzają się dni,
w których strona i każdy na niej zamieszczony link bardzo długo się ładują.
Zaskakująco dobrze zrobiona jest strona internetowa Gminy Bobrowniki (www.bobrowniki.pl). Jest przejrzysta oraz na bieżąco aktualizowana, choć nie ma na niej zbyt wie151
lu informacji bieżących. Wynika to raczej nie z nieumiejętności jej prowadzenia, a z wielkości gminy – w tak małej jednostce trudno o codziennie „newsy”.
Zupełnym przeciwieństwem witryny Gminy Bobrowniki jest strona Gminy Psary
(www.psary.pl), która zdaniem autora jest najgorzej zrobioną stroną internetową z omawianych stron podmiotów samorządowych w powiecie. Witryna ta jest za rzadko aktualizowana, jej szata graficzna jest amatorska, a informacji zbyt mało. W dodatku niektóre
linki prowadzą „donikąd”.
Internet w powiecie będzńskim – strony niezależne od władz samorządowych
Najciekawszą stroną niezależną od władz samorządowych jest portal www.zaglebie.
info, traktujący o całym mikroregionie Zagłębia Dąbrowskiego. Strona ta jest na bieżąco
aktualizowana i bardzo profesjonalna, zarówno pod kątem grafiki oraz treści. Znajduje
się na niej bardzo dużo informacji o regionie z zakresu kultury, sportu, polityki, gospodarki, itp. Są tam także informacje o historii regionu, reportaże oraz publicystyka, a także
wywiady z lokalnymi politykami. Strona współpracuje z czterema forami internetowymi:
mieszkańców Sosnowca (www.forum-sosnowiec.pl), Dąbrowy Górniczej (www.dabrowagornicza.org), Będzina (www.bedzin-forum.pl) i Czeladzi (www.forum.czeladz.org.pl).
Z obserwacji autora wynika, że z tej strony najchętniej korzystają mieszkańcy Zagłębia
(w Sosnowcu konkuruje z nią strona www.sosnowiec.info.pl).
Drugą omawianą przez autora stroną jest czeladz.org traktująca o Czeladzi i okolicach.
Profil strony jest podobny do portalu opisywanego wcześniej. Dużo można na niej znaleźć
rzetelnych i ciekawie opracowanych informacji o historii miasta. Sporo także lokalnej polityki, publicystyki, kultury i rozrywki, a także sportu. Podobnie jak zaglebie.info, czeladz.
org współpracuje z forum www.forum.czeladz.org.pl. Strona ta (tak jak i poprzednia) jest
na bieżąco aktualizowana.
Kolejną omawianą przez autora stroną jest www.psary.info i jest to ciekawa, choć rzadko aktualizowana strona. Interesujące są na niej informacje dotyczące historii Psar i okolic, a także te o lokalnej przyrodzie, poza tym nie ulegają one dezaktualizacji. Strona ma
na celu promocję pewnej firmy sprzedającej projekty domów jednorodzinnych i zapewne
dlatego autorzy bardziej dbają o zamieszczanie bieżących informacji dotyczących cen projektów domów niż o aktualizację m.in. wydarzeń sportowych.
Ostatnią omawianą przez autora stroną jest witryna dzielnicy Będzina – Łagisza,
zamieszczona pod adresem www.lagisza.rox.pl. Strona, choć niedoskonała graficznie,
zawiera ciekawe informacje z życia dzielnicy. Wydaje się jednak, że została „porzucona”
przez autorów, gdyż ostatnia informacja pochodzi z 23 czerwca 2008 roku. Niemniej informację dotyczące historii dzielnicy, a także dane liczbowe są interesujące. Gdyby strona była
na bieżąco aktualizowana, mieszkańcom Łagiszy byłoby czego zazdrościć.
Public relations w powiecie będzińskim
Pomimo doniosłości i dużej wagi zagadnienia Public Relations (PR), informacje uzyskane przez autora od jednostek samorządu terytorialnego są raczej skąpe, a niektóre podmioty w ogóle nie udzieliły autorowi odpowiedzi na pytania.
Jeżeli chodzi o PR w Starostwie Powiatowym, wiedza autora jest oparta na odpowiedzi
rzecznika prasowego starosta na e-mail, którego zasadnicza treść brzmiała: „Jestem studentem politologii na Uniwersytecie Śląskim i za zadanie postawiłem sobie opisanie systemu komunikowania lokalnego w powiecie będzińskim. W tym celu chciałbym uzyskać
152
od Pana/Pani kilka informacji na temat Public Relations w starostwie. W szczególności
jestem ciekaw, jakie zadania i w jaki sposób w tej materii wykonuje starostwo oraz jakie są
na to przeznaczane środki. Kolejną interesującą mnie kwestią jest odpowiedź na pytanie,
czy starostwo w działaniach PR korzysta z usług firm zewnętrznych” (e-mail o podobnej treści autor wysłał do przedstawicieli wszystkich jednostek samorządu terytorialnego
w powiecie). W odpowiedzi (po 3 dniach) autor dowiedział się, że: „Zadania w zakresie
szeroko pojętego PR realizują w Starostwie Powiatowym 2 wydziały: Promocji i Sportu
oraz Informacji” oraz, że w 2009 r. na promocję w budżecie powiatu przeznaczono kwotę
250 tys. złotych, a Starostwo w działaniach PR nie korzysta z usług firm zewnętrznych.
W odpowiedzi rzecznik, a zarazem Naczelnik Wydziału Informacji wstawił także dwa linki do miejsc na stronie internetowej starostwa, gdzie można przeczytać, czym zajmują się
oba działy zaangażowane w PR.
Zakres rzeczowy Wydziału Informacji, to generalnie informacja i kontakty z mediami,
a realizowany jest poprzez zadania takie jak23:
1. współpraca z redaktorami naczelnymi gazet samorządowych gmin Powiatu i zamieszczanie materiałów o tematyce powiatowej;
2. współpraca z oddziałami tygodników i dzienników regionalnych oraz regionalnymi rozgłośniami radiowymi i nieodpłatne zamieszczanie informacji z Powiatu na
łamach tych gazet i w programach radiowych;
3. współpraca z telewizją;
4. opracowywanie projektów odpowiedzi na notatki krytyczne i projektów sprostowań do błędnych informacji zamieszczonych w gazetach;
5. sporządzanie informacji ze spotkań, w których uczestniczy kierownictwo Rady,
Zarządu oraz Starostwa;
6. sporządzanie informacji z:
– obrad związków i stowarzyszeń dotyczących życia mieszkańców Powiatu,
– wydarzeń kulturalnych i sportowych w Powiecie,
– prac jednostek organizacyjnych Powiatu;
7. opracowywanie treści okolicznościowych: życzeń, gratulacji, podziękowań itp.;
8. organizowanie i nadzorowanie terminów spotkań dziennikarzy z władzami samorządowymi Powiatu, w tym konferencje prasowe z wybranych tematów;
9. opracowywanie miesięcznika samorządowego Powiatu;
10. nadzór nad stroną internetową.
W zakresie promocji powiatu, Wydział Promocji i Sporu realizuje następujące zadania24:
1. promowanie potencjału społecznego, gospodarczego, kulturalnego i turystycznego
gmin Powiatu poprzez inicjowanie konferencji, seminariów, szkoleń, spotkań, wystaw i innych form prezentacji ich historii, kultury i dorobku materialnego;
2. opracowywanie i rozpowszechnianie materiałów informacyjnych wszechstronnie
ukazujących dorobek Powiatu i jego walory za pośrednictwem różnorodnych publikacji i wydawnictw oraz środków masowego przekazu;
3. promowanie wizerunków graficznych herbu i flagi Powiatu;
4. współpraca ze środkami masowego przekazu w zakresie dotyczącym promocji
i rozwoju Powiatu;
5. współuczestnictwo w przygotowywaniu wydarzeń o charakterze reprezentacyjnym, z udziałem przedstawicieli powiatu;
23 Na podstawie informacji ze strony www.starostwo.bedzin.pl, z dnia 21.01.2009.
24 Ibidem.
153
6. współpraca z instytucjami zewnętrznymi w zakresie wspólnych działań promocyjnych powiatu;
7. inicjowanie i realizacja imprez promocyjnych, kulturalnych i sportowych o zasięgu
lokalnym i regionalnym;
8. ustalanie założeń programowo-artystycznych imprez kulturalno-promocyjnych
o zasięgu powiatowym oraz nadzorowanie ich organizacji.
Z informacji uzyskanych od rzeczniczki UM w Będzinie wynika, iż działania z zakresu
PR prowadzone są przez pracowników UM – rzecznika prasowego UM i redaktora naczelnego „AB", bez udziału firm zewnętrznych. Autor, ukazując działania PR w Będzinie,
posłuży się tym samym podziałem, którym posłużyła się Pani Rzecznik w odpowiedzi na
e-mail (prezentowane poniżej opinie i informacje sformułowała Pani Rzecznik w swoim
liście elektronicznym).
Formy multimedialne:
1. Strona internetowa www.bedzin.pl – informacje redagowane i umieszczane są na
bieżąco, a strona jest permanentnie aktualizowana i rozbudowywana. Suma rocznych wejść na internetową stronę Będzina przewyższa 400 tys.
2. Newsletter – informacje w formie mailowej dostarczane bezpośrednio zainteresowanym osobom.
3. Publikowanie „Aktualności Będzińskich” w Internecie poszerza grono odbiorców
tego wydawnictwa daleko poza granice Polski.
4. Rozbudowane serwisy medialne na stronie www.bedzin.pl adresowane do mediów.
5. Biuletyn Informacji Publicznej.
6. Odpowiedzi udzielane pracownikom mediów oraz mieszkańcom za pośrednictwem
poczty elektronicznej.
Formy pisemne/wizualne:
1. Wydawanie „Aktualności Będzińskich”.
2. Informacje w darmowych mediach – dostarczanie przez rzecznika prasowego serwisów informacyjnych z wydarzeń i przedsięwzięć miejskich.
Formy werbalne:
1. Nagrania dla rozgłośni radiowych z bieżących wydarzeń w mieście.
2. Udzielanie odpowiedzi na pytania dziennikarzy i bezpośrednie kontakty z dziennikarzami.
3. Spotkania i bezpośrednie kontakty z mieszkańcami i przedstawicielami mediów.
W przypadku urzędu siewierskiego i czeladzkiego, autor uzyskał odpowiedź na e-mail
(po 3 dniach) i osoby odpowiedzialne za PR (Czeladź – Rzecznik Prasowy; Siewierz - Kierownik Referatu Oświaty, Kultury i Promocji) bardzo życzliwie zaproponowały spotkanie, na którym miały być udzielone wszelkie informacje, jednak w terminie dla autora
niedogodnym.
W przypadku wszystkich gmin powiatu będzińskiego do działań PR należy zaliczyć
opracowywanie stron www i prasy samorządowej oraz podobne działania typowe dla
samorządów. Jednak należy zaznaczyć, że pozostałe gminy nie odpowiedziały na e-mail
autora, a próby kontaktu telefonicznego bądź osobistego z urzędnikami okazały się nieskuteczne. Co najmniej przyjemną formę przybrały w Gminie Wojkowice. Podczas rozmowy z urzędnikami tej gminy, autor miał wrażenie, że urzędnicy nie wiedzą czego dotyczą
pytania i wręcz boją się udzielać odpowiedzi. Autor w rozmowie z sekretariatem ogólnym,
Wydziałem Promocji i Informacji nie uzyskał żadnych informacji. Także wiadomość wysłana do Burmistrza drogą elektroniczną pozostała bez odpowiedzi.
154
Mariusz Gołąbek
Toponimia w służbie ideologii – nazewnictwo miast
w Związku Radzieckim
W latach 1917-1991 na terytorium Rosji, a następnie Związku Radzieckiego dokonano
tysięcy zmian w nazewnictwie miast, osiedli, wsi, ulic, dzielnic etc. Zdecydowana większość z nich odnosiła się do panującego w państwie ustroju politycznego. Jego totalitarny
wymiar jednocześnie determinował zmiany toponimiczne i był przez nie wspomagany. Na
człowieka radzieckiego, który mieszkał w mieście poświęconym wybitnemu radzieckiemu
politykowi, przy ulicy nazwanej ku czci bohatera Wielkiej Wojny Ojczyźnianej i pracował w zakładzie imienia czołowego przodownika pracy, taka sytuacja nie pozostawała bez
wpływu. Wszechobecność nazwisk, dat czy odnośników do rewolucji, wojen i planów pięcioletnich była czymś naturalnym.
Najstarsi obywatele, pamiętający czasy carskie lub pierwsze lata po rewolucji październikowej, bez wątpienia zauważali zmiany w nazewnictwie, ale w państwie radzieckim do
czasów rządów Nikity Chruszczowa i Leonida Breżniewa trudno mówić o stabilizacji życia
społecznego, która pozwalałaby się skupić na takich „drobiazgach”. Młodsze pokolenia,
mające więcej szczęścia do czasów, w których przyszło im funkcjonować, traktowały taką
sytuację jako zastaną i absolutnie normalną. Stąd nie do końca dziwi fakt, że po upadku
Związku Radzieckiego wiele miast zachowało swoich bolszewickich patronów. Powstaje
pytanie, na ile wielu z nich pozostało w pamięci ludzkiej jedynie dlatego, że ich nazwiska znajdują się w atlasach geograficznych i tablicach informacyjnych, choć w pierwszych
latach istnienia komunistycznego państwa stanowili jego elitę. Z jednej strony sit transit
gloria mundi, jak uczy znana sentencja, z drugiej jednak zatarciu ulegają także zbrodnie.
Praca „Toponimia w służbie ideologii – nazewnictwo miast w Związku Radzieckim”
ma na celu przybliżenie tego słabo dotychczas zbadanego elementu systemu totalitarnego.
Poprzez ilość zmian i ich charakter można określić natężenie uciążliwości działań władzy wobec obywatela. Jednocześnie nie jest celem autora ocena tychże zmian, jak również
szczegółowa etymologia nazwy każdego z miast. W tym przypadku ważniejsze jest zaobserwowanie zjawiska, którego masowość w Związku Radzieckim jest dla zewnętrznego
obserwatora zadziwiająca.
Toponimia to dział językoznawstwa zajmujący się badaniem znaczenia i pochodzenia
nazw geograficznych. Z uwagi na to, że państwo totalitarne ingeruje we wszystkie sfery życia społecznego, politycznego i ekonomicznego, również ten element nauki nie mógł pozostać nietknięty. Można jednak zastanowić się, na ile wpływ państwa na nazewnictwo może
dawać możliwość opisu jego ustroju. Z drugiej strony należy zwrócić uwagę na przedmiot.
Są nim miasta jako element swoisty, w tym aspekcie dla Związku Radzieckiego. W żadnym
z innych państw, nawet totalitarnych, zmiany nazw miejscowości nie były czynione na tak
ogromną skalę. W przypadku pracy „Toponimia w służbie ideologii – nazewnictwo miast
w Związku Radzieckim” brane są pod uwagę jedynie obiekty, które posiadają obecnie prawa miejskie. W Rosji charakterystycznym jest istnienie tzw. osiedli typu miejskiego, wśród
155
których zdarzają się jednostki o liczbie ludności przekraczającej nawet 30 tys. Jednakże ich
liczba oraz brak wiarygodnych informacji wykluczają szczegółowe badanie.
Źródła polskojęzyczne dotyczące tematu są nadzwyczaj skromne. Wydawnictwa zwarte dotyczące toponimii często opisują jedynie nazwy starosłowiańskie, skrzętnie omijając okres Związku Radzieckiego. Jedyną pomocą służą wszelkiego rodzaju encyklopedie,
z Encyklopedią PWN na czele. Niezbędnymi do pracy nad historią ZSRR są źródła dotyczące właśnie tego tematu. Tu cenieni są przede wszystkim autorzy: Paweł Wieczorkiewicz,
Włodzimierz Marciniak oraz David Marples. Pozostałe źródła, łącznie z pozycją „Historia ZSRR w zarysie”, pełnią rolę pomocniczą. Podstawą informacji na interesujący temat
pozostaje sieć internetowa. Pomocą służą przede wszystkim strony rosyjskie i rosyjskojęzyczne. Największą pomoc w tym aspekcie przekazuje portal www.mojgorod.ru, gdzie
można znaleźć opis historii niemal wszystkich rosyjskich miast oraz www.gatchina3000.
ru, stanowiąca zbiór haseł dotyczących Związku Radzieckiego. Poza tym warto również
skorzystać z serwisów miejskich, gdzie można zapoznać się ze szczegółowymi dziejami
poszczególnych miast.
Praca składa się z trzech rozdziałów. Pierwszy zawiera ogólny opis historii ZSRR
w aspekcie zmian nazewniczych, dzieląc dzieje państwa na siedem okresów historycznych
i jest swoistym uzupełnieniem drugiego rozdziału, mającego charakter informacyjny.
Drugi rozdział został podzielony na dziewięć podrozdziałów, które kategoryzują zmiany nazewnicze wedle kryteriów przyjętych przez autora. Są to najczęściej kwestie związane
z patronem danej miejscowości bądź (w przypadku jego braku) z językiem odnoszącym się
do ideologii panującej w Związku Radzieckim.
Rozdział trzeci ma na celu statystyczne ujęcie zmian opisanych w rozdziale drugim
z uwzględnieniem pewnych niezbędnych czynników. Zawiera również próbę określenia
możliwości badania natężenia nacisku władz totalitarnego państwa wobec społeczeństwa
w pewnych okresach dziejów poprzez liczbę i charakter zmian nazewniczych.
1. Historia ZSRR w aspekcie zmian nazewniczych
Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich (ZSRR) powstał w 1922 roku. Jednak
jego historię zwykło się datować od czasów rewolucji październikowej, po której na mapie
świata zaistniał nowy organizm państwowy – Rosyjska Federacyjna SRR (RFSRR). Historię ZSRR można podzielić na kilka odcinków czasowych. Kryteria klasyfikacji to czasy panowania kolejnych przywódców partyjnych, a także daty najważniejszych wydarzeń
politycznych. Zmiany nazewnicze miast uszeregowane wedle tych okresów pozwalają na
wysnucie ciekawych wniosków oraz stworzenie pewnych modeli zmian.
Pierwszym okresem w historii Związku Radzieckiego, który pozwalają wyodrębnić
ważne chwile w jego historii, to lata 1917-1924. Daty graniczne oznaczają w tym przypadku
rewolucję październikową oraz śmierć jej wodza, Włodzimierza I. Lenina. Epoka ta charakteryzowała się umacnianiem nowej władzy oraz rugowaniem ze świadomości publicznej pamiątek po dynastii Romanowów. Sytuacja ta znalazła odzwierciedlenie w toponimii
i miała na nią dwutorowy wpływ. Z jednej strony rewolucje roku 1917 oraz wojna domowa,
która na Syberii i Dalekim Wschodzie trwała nawet do roku 1923, wygenerowały rzesze
bohaterów, którym poświęcono wiele miast, wsi, ulic i innych obiektów. Z drugiej strony następowało ustawiczne usuwanie nazw kojarzących się z ancient regime. Do obu tych
modeli szybko dołączył kolejny, związany z symbolicznymi elementami nowego ustroju,
takimi jak „październik”, „pierwszy maja”, „czerwony”, „proletariat” czy „gwardia”. O ile
156
dwa pierwsze modele obowiązywały przede wszystkim w omawianych latach 1917-1924,
o tyle ten ostatni był eksploatowany przez cały okres istnienia Związku Radzieckiego.
Śmierć Lenina w styczniu 1924 roku rozpoczęła nową epokę w historii ZSRR. Walka
o władzę, która wybuchła w łonie Rosyjskiej Komunistycznej Partii (bolszewików), wyniosła na szczyty jej pierwszego sekretarza, Józefa W. Stalina. Stanowisko to początkowo
nie dawało pełni władzy w państwie, jednakże wzmacnianie aparatu partyjnego kosztem
administracji państwowej szybko podniosło jego rangę. Śmierć wodza rewolucji dała pretekst do lawiny zmian w nazewnictwie miast, tym razem na cześć najwyższych działaczy
bolszewickich. Przed rokiem 1924 skala procederu była niewielka. Poza szeregiem miejscowości poświęconych Włodzimierzowi Leninowi, z których najbardziej transparentnym
przykładem był Leningrad, wiele z nich nazwano na cześć Józefa Stalina, Lwa Trockiego, Feliksa Dzierżyńskiego, Michaiła Kalinina, Aleksieja Rykowa i Aleksandra Zinowiewa. Pośmiertnie uczczono też Jakowa Swierdłowa i Michaiła Frunze. Wspomniana walka
o władzę w partii, która od 1925 roku nazywała się Wszechzwiązkową Komunistyczną
Partią (bolszewików), szybko przyniosła pierwsze ofiary. Najważniejszą z nich był Trocki, którego porażka zaowocowała wygnaniem z kraju oraz usunięciem nazw miast jemu
poświęconych. Zmierzający do jednowładztwa Stalin nie zamierzał jednak poprzestać na
Trockim i w ciągu kilku lat zniszczył (nie tylko politycznie) swoich realnych i rzekomych
rywali. Pretekstem do ostatecznej rozprawy z partyjną opozycją była śmierć Siergieja Kirowa w grudniu 1934 roku. Data wydarzenia jest następną graniczną pomiędzy kolejnymi
okresami w historii Związku Radzieckiego.
Kirow został zamordowany prawdopodobnie na rozkaz samego Stalina, który miał
obawiać się jego popularności, mimo że leningradzki polityk był wobec pierwszego sekretarza absolutnie lojalny. Dyktator wykorzystał śmierć działacza do uruchomienia tzw.
„wielkiej czystki” w partii i wojsku, a także rozpętania terroru wobec całego radzieckiego
społeczeństwa. Siergiej Kirow, o którego śmierć obwiniono „wrogów partii”, stał się szybko
najważniejszą, obok samego Lenina, osobą w bolszewickim panteonie. Na jego cześć nazwano niezliczoną ilość obiektów, a, co charakterystyczne, upadek Związku Radzieckiego
nie spowodował wykreślenia tych nazw. Od chwili śmierci Kirowa datuje się najbardziej
krwawa epoka w historii Związku Radzieckiego. Wówczas to ruszyła kolejna lawina zmian
nazw miast odnosząca się do najważniejszych działaczy, wśród których byli Sergo Ordżonikidze, Kliment Woroszyłow i Wiaczesław Mołotow, a także zmarły w 1935 roku Walerian Kujbyszew. Na tej fali usunięto przy okazji nazwy ku czci tych, którzy podzielili los
Trockiego, czyli Rykowa i Zinowiewa. Poza tym zaobserwować można również zaistnienie kolejnego modelu nazewnictwa, dotyczącego działaczy średniego i republikańskiego
szczebla. Nadawanie miastom swoich własnych imion stało się dla nich elementem budowania sobie pomnika za życia. Często jednak nowa nazwa miasta obowiązywała przez stosunkowo krótki okres, gdyż „wielka czystka” pochłaniała także tych, którzy wydawali się
być wcześniej nietykalni. W końcu pochłonęła nawet samego jej kreatora, Nikołaja Jeżowa.
Rozstrzelanie ostatnich ofiar terroru w łonie partii i wojska w 1940 roku kończy ten okres
historii Związku Radzieckiego.
Wybuch II wojny światowej zmienił diametralnie obraz świata. Dla ZSRR wojna ta rozpoczęła się 22 czerwca 1941 roku i do dziś niewiele osób w Moskwie wydaje się pamiętać
o wcześniejszym fakcie zagarnięcia połowy Polski, części Finlandii, republik nadbałtyckich oraz Besarabii. Przejęcie nowych ziem przez Związek Radziecki było powodem wygenerowania kolejnego modelu nazewnictwa, który jednakże mniej odnosił się do ustroju
komunistycznego państwa, a bardziej do czynników wielkoruskich. W tym schemacie zamieścić można również fakt deportacji całych narodów, nie tylko Polaków czy Bałtów, ale
157
też Tatarów Krymskich, Czeczeńców, Kałmuków i innych. Chodziło bowiem o zastąpienie nazw miast wyrażanych w lokalnych językach na nazwy rosyjskie. Po wybuchu wojny
niemiecko-radzieckiej w czerwcu 1941 roku do wywożonych narodów dołączyli Niemcy
zamieszkujący tereny Powołża i Kaukazu. Specyficzna sytuacja miała miejsce w przypadku jednego z miast Niemieckiej Nadwołżańskiej Autonomicznej SRR, Marksztadt.
Miejscowość ta, poświęcona Karolowi Marksowi, stała się dla władz nie lada wyzwaniem.
Z jednej strony jej nazwa odnosiła się do Niemca, natomiast z drugiej do wielkiego teoretyka komunizmu. Problem rozwiązano poprzez usunięcie sylaby „-sztadt”. Zakończenie
II wojny światowej pozwoliło na rozszerzenie zakresu stosowania omawianego modelu,
gdyż w granicach Związku Radzieckiego znalazły się terytoria południowego Sachalinu
i Rusi Zakarpackiej oraz, (co szczególnie ważne), północnych Prus Wschodnich. Te obszary nigdy wcześniej nie należały do Rusi, Rosji czy ZSRR i wyrugowanie stamtąd wpływów
niemieckich odbyło się dwutorowo. Usunięto jakiekolwiek germańsko brzmiące nazwy,
natomiast lukę tą wypełniono nowo powstałą kategorią bohaterów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, a także nie stroniono od postaci zasłużonych w całej historii Rosji. Szybko znalazło to odzwierciedlenie na terytorium całego państwa, a dodatkowo wspaniałomyślnie
przywracano niektórym miastom dawne nazwy. Czy to II wojna światowa spowodowała,
że Związek Radziecki stał się kontynuatorem polityki państwa carów i czy w ogóle można
mówić o takiej ciągłości? Odpowiedź na pytanie jest niezwykle skomplikowana i rozprawa
dotycząca nazewnictwa miast nie jest miejscem na dyskusję na ten temat, choć może być
w tej materii pomocna. Śmierć Józefa Stalina w roku 1953 kończy czwarty wyodrębniony
przez autora okres w dziejach ZSRR.
Piąta epoka to czas rządów Nikity Chruszczowa, a więc lata 1953-1964. W tym okresie miała miejsce jedna z najważniejszych decyzji dotyczących nazewnictwa miast, będąca
rezultatem słynnego referatu pierwszego sekretarza na XX Zjeździe Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego w lutym 1956 roku oraz kolejnej walki o władzę w łonie Biura
Politycznego w czerwcu roku następnego. Trzy miesiące później, 11 września 1957 roku,
Prezydium Rady Najwyższej ZSRR wydało dekret zakazujący nadawania miastom i obiektom nazw od imion ludzi żyjących1. Był to efekt przede wszystkim walki o wpływy, gdyż
uderzał w partyjnych wrogów Chruszczowa, czyli Wiaczesława Mołotowa i Klimenta Woroszyłowa. O ile jednak Mołotow został ukarany „zesłaniem” na placówkę dyplomatyczną
w Ułan-Bator, o tyle marszałek w porę wycofał się z tzw. grupy antypartyjnej, dzięki czemu
jego rodzinny Ługańsk, po jego śmierci, przez dwadzieścia lat ponownie nazywany był
Woroszyłowgradem. Destalinizacja nazewnictwa została natomiast przeprowadzona sześć
lat po XX Zjeździe, kiedy to wraz z usunięciem ciała generalissimusa z Mauzoleum Lenina,
wyrugowano jego imię z nazw miast wcześniej mu poświęconych. Wydarzenie to skończyło okres gwałtownych i licznych zmian nazewniczych w historii Związku Radzieckiego aż
do czasów późnej pieriestrojki.
Koniec ery rządów Nikity Chruszczowa, który był jedynym usuniętym ze stanowiska
pierwszym sekretarzem Komitetu Centralnego KPZR, rozpoczął kolejny okres w historii
państwa. Związana z osobą Leonida Breżniewa epoka stagnacji i stabilizacji została dokładnie odzwierciedlona w aspekcie, pod którego kątem rozpatrywana jest historia ZSRR.
Zmiany w nazewnictwie miast miały charakter jednostkowy i często odnosiły się do bohaterów historii Rosji, a także pisarzy i naukowców lub dotyczyły symboli ustroju. Jedynym
novum stało się nazwanie kilku miast na cześć przywódców zagranicznych partii komunistycznych, takich jak Palmiro Togliatti, Maurice Thorez czy Gieorgij Dymitrow. Początek
końca systemu, uwidoczniony w latach osiemdziesiątych poprzez zgony kolejnych sekreta1
158
A. Kijas, J. Morzy, J. Ochmański, Zarys Dziejów ZSRR, Warszawa 1984, s. 448.
rzy generalnych: Leonida Breżniewa, Jurija Andropowa i Konstantina Czernienki, zakończył erę stagnacji. Na ich cześć nazwano pojedyncze miasta, ale nowe nazwy zostały po
kilku latach odrzucone przez mieszkańców na fali głasnosti i pieriestrojki.
Rok 1985 i wybór Michaiła Gorbaczowa na stanowisko przywódcy KPZR to początek
ostatniej epoki w historii Związku Radzieckiego, zakończonej rozpadem państwa. Jej cechą charakterystyczną stało się przebudzenie tej części radzieckiego społeczeństwa, która
zamieszkiwała większe miasta oraz wybuch lokalnych nacjonalizmów. Oba czynniki miały swój udział w upadku imperium oraz usuwaniu w kolejnych latach komunistycznego
nazewnictwa. Wymazywanie przeszłości w latach 1987-1991 dotyczyło przede wszystkim
obszarów zurbanizowanych oraz peryferyjnych, gdzie usuwanie imion bolszewickich
działaczy często równało się wyrzucaniu rusycyzmów. Stąd też mniejsze miejscowości
w Rosji czy na Ukrainie pozostały przy komunistycznych nazwach, gdyż upadek Związku
Radzieckiego niewiele zmienił w życiu ich mieszkańców.
Siedem okresów w historii Związku Radzieckiego charakteryzowało się różnym natężeniem i charakterem zmian w nazewnictwie miast, co pozwoliło na ich wyodrębnienie
i uszeregowanie. Kolejne modele opisane powyżej pozwalają na lepsze zrozumienie zakresu ingerencji w toponimię stosowanej przez władze Związku Radzieckiego. Ukazanie
współzależności wyżej wymienionych czynników jest niezwykle ważnym elementem badań w tej dziedzinie.
2. Zmiany nazw miast w Związku Radzieckim w latach 1917-1991
2.1. Miasta nazwane na cześć przywódców ZSRR
Kategoria miast poświęconych przywódcom Związku Radzieckiego obejmuje patronat
nad nimi Włodzimierza I. Lenina, Józefa W. Stalina, Nikity S. Chruszczowa, Leonida I.
Breżniewa, Jurija W. Andropowa oraz Konstantina U. Czernienki2. Ostatni żyjący przywódca ZSRR, Michaił S. Gorbaczow, nie doczekał się miast na swoją cześć.
a. Miasta nazwane na cześć Włodzimierza I Lenina (1870-1924). Nazewnictwo charakteryzuje się tym, iż wykorzystano wszystkie możliwe konfiguracje nazwisk (Lenin,
Uljanow) i otczestwa wodza rewolucji (Iljicz).
– Rosja: Tałdom (O. Moskiewski)3 – w latach 1918-19294 Leninsk; od 1919 roku
Leninsk (O. Wołgogradzki); od 1924 r. Uljanowsk (miasto obwodowe); Sankt
Petersburg – w l. 1924-1991 Leningrad (miasto wydzielone5); od 1925 r. Leninsk
2
W niektórych źródłach można znaleźć twierdzenie, iż w latach 1953-1955 najpotężniejszym człowiekiem w Związku Radzieckim był premier Giergij M. Malenkow. Były to jednak czasy walki o władzę
po zmarłym Stalinie, więc także inne osobistości życia politycznego ZSRR miały poważny wpływ na
bieżącą politykę. Najdobitniej pokazał to Nikita Chruszczow, który szybko przejął pełnię władzy w państwie. Uznawanie Malenkowa za przywódcę w tym okresie determinowałoby dyskusję na temat pozycji
Ławrientija P. Berii w roku 1953 lub niektórych polityków radzieckich na początku lat 80., w ostatnich
miesiącach rządów ciężko chorego Leonida Breżniewa.
3 Ze względu na powtarzające się nazwy miast na całym obszarze ZSRR, przy każdym z nich pojawia
się dokładna lokalizacja (obwód lub republika). Jeśli dane miasto jest stolicą obwodu, wówczas pojawia
się wpis „miasto obwodowe”.
4 Przy niemal każdym z opisywanych miast podane zostały daty graniczne, w ramach których nadano
i odebrano nazwę (np. 1919-1929). Jeśli miasto nadal nosi wspomnianą nazwę, wówczas obok niej pojawia się jedynie data nadania.
5 Jednocześnie Sankt Petersburg jest ośrodkiem administracyjnym Obwodu Leningradzkiego, któremu pozostawiono nazwę sprzed 1991 roku. Drugim miastem wydzielonym będącym stolicą obwodu,
którego nie jest częścią, jest Moskwa.
159
Kuźniecki (O. Kemerowski, w l. 1922-1925 Lenino); od 1948 r. Leninogorsk
(Tatarstan), od 1960 r. Nowouljanowsk (O. Uljanowski).
– Ukraina: od 1924 r. Iljiczowsk (O. Odeski); od 1974 r. Uljanowka (O.
Kirowogradzki).
– Republiki Kaukazu: Giumri – w l. 1924-1990 Leninakan (Armenia); Szarur – w l.
1924-1990 Iljicz (Azerbejdżan); Achalgori – do 1991 r. Leningori (Gruzja)6.
– Republiki Azji Centralnej: Turkmenabat – w l. 1924-1927 Leninsk (Turkmenistan);
Chodżent – w l. 1939-1992 Leninabad (Tadżykistan); Ridder – w l. 1941-2002
Leninogorsk (O. Wschodniokazachstański)7; Bajkonur – w l. 1955-1995 Leninsk
(O. Kyzyłordyński), Asaka – w czasach ZSRR Leninsk (Uzbekistan)8; Karasu –
w czasach ZSRR Iljiczowsk (Uzbekistan) 9.
b. Miasta nazwane na cześć Józefa W. Stalina (1878-1953). Charakterystyczną cechą
w tym przypadku jest to, iż żadna z nazw nie przetrwała próby czasu i wszystkie
zostały zniesione w czasie rządów Nikity Chruszczowa.
– Rosja: Wołgograd – w l. 1925-1961 Stalingrad (miasto obwodowe); Nowokuźnieck
– w l. 1932-1961 Stalinsk i Stalinsk-Kuźnieck10 (O. Kemerowski); Nowomoskowsk
– w l. 1934-1961 Stalinogorsk (O. Tulski).
– Ukraina: Donieck – w l. 1924-1961 Stalino (miasto obwodowe);
Czerwonozawodzkoje – w l. 1928-1962 Stalinka (O. Połtawski).
– Gruzja: Cchinwali – w l. 1934-1961 Staliniri (Osetia Południowa).
– Tadżykistan: Duszanbe – w l. 1929-1961 Stalinabad11.
c. Miasto nazwane na cześć Nikity S. Chruszczowa (1894-1971). W tym przypadku sytuacja jest specyficzna, gdyż Chruszczow nie był sekretarzem dożywotnim, a został
odsunięty od władzy. Dodatkowo to on był inicjatorem destalinizacji, która obejmowała również zakaz nadawania miejscowościom i obiektom nazw od imion osób
żyjących12. Mimo to, jedno z ukraińskich miast nosiło przez pewien okres jego imię:
Swietłowodzk (O. Kirowogradzki) – w l. 1961-1962 Chruszczow.
d. Miasta nazwane na cześć Leonida I. Breżniewa (1906-1982), Jurija W. Andropowa
(1914-1984) i Konstantina U. Czernienki (1911-1985). Cechy szczególne i tło historyczne są w tym przypadku zbieżne, gdyż kilku miastom nadano nazwy ku czci
zmarłych sekretarzy niemal natychmiast po ich śmierci. Po kilku latach przywrócono miastom tradycyjne nazwy.
6
7
8
9
Brak danych na temat daty nadania miastu nazwy Leningori.
Niektóre źródła podają, iż w latach 1992-2002 miasto nosiło nazwę Leninogor.
Brak danych na temat dokładnej daty nadania miastu obecnej nazwy.
Brak danych na temat dokładnej daty nadania miastu obecnej nazwy. Żadne źródło nie potwierdza
(ale żadne też nie zaprzecza), iż nazwa Iljiczowsk odnosi się do otczestwa Lenina.
10 Historia miasta jest specyficzna, gdyż składa się ono z dwóch początkowo niezależnych organizmów
miejskich, leżących po obu brzegach rzeki Tom. Prawobrzeżna część to dawny Kuźnieck, który uzyskał
prawa miejskie już w roku 1622, natomiast lewobrzeżna to założone w roku 1929 osiedle robotnicze pod
nazwą Sad-Gorod, które po dwóch latach stało się pełnoprawnym miastem Nowokuźnieckiem. W roku
1932 Nowokuźnieck nazwano Stalińskiem, a po połączeniu obu miast w roku 1939 nowy organizm mianowano Stalińskiem-Kuźnieckiem, aby po krótkim czasie wykreślić drugi człon nazwy. Stalińsk funkcjonował do roku 1961, kiedy to nadano mu obecną nazwę. http://www.mojgorod.ru/kemerovsk_obl/
novokuzneck/index.html, z dnia 10.12.2007.
11 http://www.dushanbe.tj/index.php?lng=ru&id=360, z dnia 10.12.2007.
12 Chruszczow był również inicjatorem tzw. kampanii Ziem Dziewiczych w Kazachstanie. Wiąże się
z nią kolejna ciekawa sytuacja. „Stolicą” Ziem Dziewiczych („Celinnyj Kraj”) wybrano Akmolińsk, który
przemianowano na Celinograd. Od roku 1992 miasto zwane było Akmoła, natomiast po roku 1998, już
jako stolica państwa – Astana (w jęz. kazachskim „stolica”).
160
– Rosja: Nabierieżnyje Czełny – w l. 1982-1988 Breżniew (Tatarstan); Rybińsk – w l.
1984-1989 Andropow (O. Jarosławski); Szarypowo – w l. 1985-1988 Czernienko
(miejsce narodzin, Kraj Krasnojarski)13.
2.2. Miasta nazwane na cześć działaczy wysokiego szczebla państwowego
Nie tylko faktyczni przywódcy Związku Radzieckiego opisani powyżej stawali się patronami miast. Spora ich liczba została nazwana bądź przemianowana ku czci formalnych
głów państwa radzieckiego, członków najwyższych władz partyjnych oraz komisarzy ludowych (od 1946 roku – ministrów). Większość z tych miejscowości po upadku Związku
Radzieckiego nie powróciła do tradycyjnych nazw. Kolejne osobistości życia politycznego
ZSRR zostały uszeregowane wedle kryterium chronologicznego, obejmującego apogeum
ich działalności politycznej.
a. Miasta nazwane na cześć Jakowa M. Swierdłowa (1885-1919)14.
– Rosja: Jekatierynburg – w l. 1924-1991 Swierdłowsk (miasto obwodowe15).
– Ukraina: od powstania w 1938 r. Swierdłowsk (O. Ługański).
b. Miasta nazwane na cześć Feliksa E. Dzierżyńskiego (1877-1926)16. Niezwykłym zjawiskiem jest to, że po roku 1991 żadne z miast nie pozbyło się patrona. Warto wspomnieć, że moskiewski tłum w czasie puczu sierpniowego zniszczył właśnie pomnik
Dzierżyńskiego. - Rosja: od powstania w r. 1921 Dzierżyński (O. Moskiewski); od
1929 r. Dzierżyńsk (O. Niżegorodzki); Narian-Mar (Nieniecki O.A.) – w l. 1929-1933
Osiedle im. Dzierżyńskiego; Sorsk (Chakasja) – od powstania w l. 40. do 1966 r.
Dzierżyński.
– Ukraina: od 1936 r. Dnieprodzierżyńsk (O. Dniepropietrowski); od 1938 r.
Dzierżyńsk (O. Doniecki).
– Białoruś: od 1932 r. Dzierżyńsk (miejsce narodzin – podmiejska wieś)17.
c. Miasto nazwane na cześć Wiktora P. Nogina (1878-1924)18.
13 Wspomnieć należy również, iż przypuszczalnie taką samą nazwę nosiło miasto Soldanesti (Mołdawia) w latach 1985-1988, jednak żadne ze źródeł uchodzących za wiarygodne tego nie potwierdza.
14 Jakow M. Swierdłow (1885-1919) - rosyjski działacz bolszewicki, członek i sekretarz Komitetu Centralnego partii bolszewickiej, w latach 1917-1919 przewodniczący Wszechrosyjskiego Centralnego Komitetu Wykonawczego (formalna głowa państwa). Był jednym z głównych decydentów w sprawie rozstrzelania rodziny carskiej w roku 1918. Zmarł rok później jako jedna z milionów ofiar epidemii grypy
hiszpanki. http://gatchina3000.ru/great-soviet-encyclopedia/bse/100/114.htm, z dnia 10.12.2007, M.
McCauley, Who’s who in Russia since 1900, London – New York 1997, s. 203-204.
15 W przypadku obwodu, którego stolicą jest Jekatierynburg, występuje podobna sytuacja jak w Sankt
Petersburgu. Zmiana nazwy centrum administracyjnego nie pociągnęła za sobą zmiany nazwy obwodu.
Dlatego Jekatierynburg jest stolicą Obwodu Swierdłowskiego, co jest małym paradoksem historii. Nazwa
Jekatierynburg wywodzi się od imienia żony cara Piotra I, Jekatieriny Aleksiejewny, natomiast nazwa
obwodu odnosi się do człowieka, który walnie przyczynił się do egzekucji cara Mikołaja II i jego rodziny
w roku 1918.
16 Feliks E. Dzierżyński (1877-1926) – polski i radziecki działacz bolszewicki, jeden z przywódców rewolucji październikowej, twórca i pierwszy przewodniczący Wszechrosyjskiej Nadzwyczajnej Komisji
do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem (WCzK). Encyklopedia Popularna PWN (red. R. Marcinkowski),
Warszawa 1982, s. 181.; M. McCauley, op.cit., s. 75-76.
17 Feliks Dzierżyński urodził się we wsi Dzierżynowo, stąd często obie miejscowości są mylone. Dzierżyńsk był stolicą tzw. Dzierżeńszczyzny, czyli obwodu autonomicznego Polaków na Białorusi. Podobnie
rzecz się miała z Polakami na Ukrainie, gdzie istniała tzw. Marchlewszczyzna. Tu stolicą był Marchlewsk,
dziś noszący nazwę Dowbysz. Nie jest to jednak miasto, a osiedle typu miejskiego, toteż opracowanie go
nie obejmuje.
18 Wiktor P. Nogin (1878-1924) – radziecki działacz bolszewicki, przewodniczący Rady Moskiew161
– Rosja: od 1930 r. Nogińsk (O. Moskiewski).
d. Miasto nazwane na cześć Aleksandra D. Ciurupy (1870-1928)19.
– Ukraina: od 1925 r. Ciurupińsk (O. Chersoński, miejsce narodzin).
e. Miasta nazwane na cześć Lwa D. Trockiego (1879-1940)20. Były to jedynie okresowe
epizody, gdyż największa fala zmian „ku czci” miała nadejść dopiero w latach trzydziestych, gdy Trocki przebywał na wygnaniu.
– Rosja: Gatczyna – w l. 1923-1929 Trock (O. Leningradzki); Czapajewsk– w l. 19271929 Trock (O. Samarski).
– Ukraina: Donieck – w 1924 r. przez kilka tygodni Trock21 (miasto obwodowe).
f. Miasta nazwane na cześć Michaiła W. Frunze (1885-1925)22.
– Kirgistan: Biszkek – w l. 1926-1991 Frunze (miejsce narodzin).
g. Miasta nazwane na cześć Grigorija I. Pietrowskiego (1878-1958)23.
– Ukraina: od 1926 r. Dniepropietrowsk (miasto obwodowe).
h. Miasta nazwane na cześć Grigorija J. Zinowiewa (1883-1936)24. Dzieje kariery tego
polityka potoczyły się w czasach Stalina podobnie do losów Trockiego. Upadek
Zinowiewa zaowocował odebraniem prawa do kultu jego osoby.
– Ukraina: Kirowograd – w l. 1924-1934 Zinowiewsk (miejsce narodzin, miasto
obwodowe).
i. Miasta nazwane na cześć Aleksieja I. Rykowa (1881-1938)25.
– Ukraina: Jenakijewo – w l. 1928-1937 Rykowo (O. Doniecki).
j. Miasta nazwane na cześć Siergieja M. Kirowa (1886-1934)26. Tu cechą charakterystyczną jest znaczna liczba miejscowości mu poświęconych oraz fakt, iż w Rosji i na
skiej, Ludowy Komisarz ds. Przemysłu i Handlu. http://www.hronos.km.ru/biograf/nogin.html, z dnia
10.12.2007.
19 Aleksander D. Ciurupa (1870-1928) – pochodzący z Ukrainy radziecki działacz bolszewicki, po rewolucji zastępca przewodniczącego Rady Komisarzy Ludowych oraz przewodniczący Państwowego Komitetu Planowania w latach 1923-1925. http://gatchina3000.ru/great-soviet-encyclopedia/bse/121/315.
htm, z dnia 10.12.2007.
20 Lew D. Trocki (1879-1940) – jeden z najbardziej znanych radzieckich działaczy bolszewickich, po
roku 1917 Ludowy Komisarz Spraw Zagranicznych i organizator Armii Czerwonej. Po śmierci Lenina
jego konflikt ze Stalinem zaostrzył się, co doprowadziło do wygnania Trockiego ze Związku Radzieckiego w roku 1929 i śmierci z ręki agenta NKWD w roku 1940. R. Marcinkowski, op.cit., s. 804. M. McCauley, op.cit., s. 209-211.
21 Uwagę zwraca fakt, że przez kilka tygodni miasto poświęcone zostało Trockiemu, by po tym niedługim czasie nazwać je na cześć Stalina.
22 Michaił W. Frunze (1885-1925) – bolszewicki działacz i wojskowy pochodzenia mołdawskiego. Odegrał ogromną rolę w zwycięstwie bolszewików w wojnie domowej i zwalczył separatystyczne ruchy ludów turkijskich Azji Centralnej, Ludowy Komisarz ds. Armii i Marynarki (zastąpił L. Trockiego). Zmarł
w wyniku nieudanej operacji. Op.cit. (red. R. Marcinkowski), s. 222. M. McCauley, op.cit., s. 87-88.
23 Grigorij I. Pietrowski (1878-1958) – radziecki działacz bolszewicki, w latach 20. i 30. przewodniczący Wszechrosyjskiego Centralnego Komitetu Wykonawczego, zastępca przewodniczącego Rady
Najwyższej., op.cit. (red. R. Marcinkowski), s. 584. http://gatchina3000.ru/great-soviet-encyclopedia/
bse/088/751.htm, z dnia: 10.12.2007.
24 Grigorij J. Zinowiew (1883-1936) – wysoki działacz bolszewicki, członek wąskiego Komitetu Centralnego partii od roku 1907, przewodniczący Komitetu Wykonawczego Kominternu, po śmierci Lenina
sprzymierzeniec (wraz z Lwem Kamieniewem) Stalina. Potem jednak stał się jego wrogiem. Rozstrzelany
w 1936 roku. M. McCauley, op.cit., s. 241-242.
25 Aleksiej I. Rykow (1881-1938) – wieloletni wysoki działacz bolszewicki, członek Biura Politycznego,
przewodniczący Rady Komisarzy Ludowych po śmierci Lenina, w latach 30. wystąpił wraz z Nikołajem
Bucharinem przeciw Stalinowi, został aresztowany i w roku 1938 roku rozstrzelany. Ibidem, s. 174-175.
26 Siergiej M. Kirow (1886-1934) – szczególnie popularny w latach 30. działacz bolszewicki związany
162
Ukrainie nie dokonywano zmian w ich nazewnictwie po roku 1991. Siergiej Kirow
jest powszechnie uważany za ofiarę stalinizmu, toteż jego postać nie stanowi większych kontrowersji. Kult Kirowa wydaje się być do dziś największym fenomenem.
– Rosja: od 1934 r. Kirow (miasto obwodowe, miejsce narodzin)27, Kirowsk (O.
Murmański); od 1935 r. Kirowograd (O. Swierdłowski.), Kirowo-Czepieck
(rok powstania miasta, O. Kirowski); od 1936 r. Kirow (O. Kałuski); od 1953 r.
Kirowsk (O. Leningradzki).
– Ukraina: od 1939 r. Kirowograd (miasto obwodowe, w latach 1934-1939 Kirowo);
od 1944 r. Kirowsk (O. Ługański); od 1958 r. Kirowskoje (O. Doniecki).
– Republiki Kaukazu: Wanadzor – w l. 1935-1993 Kirowakan (Armenia); Gandża
– w l. 1935-1989 Kirowabad (Azerbejdżan).
k. Miasta nazwane na cześć Waleriana W. Kujbyszewa (1888-1935)28.
– Rosja: Samara – w l. 1935-1991 Kujbyszew (miasto obwodowe); Biełogorsk –
w l. 1935-1957 Kujbyszewka Wostocznaja (O. Amurski); od 1935 r. Kujbyszew
(O. Nowosybirski, miejsce jego zesłania w l. 1907-1909); Bołgar – w l. 1935-1991
Kujbyszew (Tatarstan); od powstania w 1946 r. Nowokujbyszewsk (O. Samarski).
– Risztan (Uzbekistan) – do 1977 r. Kujbyszewo29;
l. Miasta nazwane na cześć Sergo Ordżonikidze (1886-1937)30.
– Rosja: Władykawkaz – w l. 1931-1944 i 1954-1990 Ordżonikidze (Północna
Osetia-Ałania).
– Ukraina: Jenakijewo – w l. 1937-1943 Ordżonikidze (O. Doniecki); Stachanow
– w l. 1937-1940 Sergo (O. Ługański); od powstania w 1956 r. Ordżonikidze (O.
Dniepropietrowski).
– Tadżykistan: Wahdat – w l. 1936-1992 Ordżonikidzebad.
m. Miasto nazwane na cześć Daniła J. Sulimowa (1890-1937)31.
– Rosja: Czerkiesk (Karaczajo-Czerkiesja) – w l. 1934-1937 Sulimow.
n. Miasto nazwane na cześć Nikołaja I. Jeżowa (1895-1940)32.
z Leningradem. Lata rewolucji i wojny domowej spędził na Kaukazie, gdzie umacniał wpływy nowej władzy, został zamordowany przypuszczalnie na polecenie Stalina, który widział w nim poważne zagrożenie
dla swojej pozycji. Śmierć Kirowa stała się przyczynkiem do tzw. „wielkiej czystki”. Op.cit. (red. R. Marcinkowski), s. 344 (w tymże źródle można znaleźć zdanie, iż Kirow został „zamordowany w Leningradzie
przez wroga ustroju socjalistycznego”. Twierdzenie to funkcjonowało nawet po kilkudziesięciu latach,
które upłynęły od XX Zjazdu KPZR). M. McCauley, op.cit., s. 115-116.
27 S. Kirow urodził się w podmiejskiej wsi Urżum. W roku 1993 mieszkańcy miasta odrzucili w referendum możliwość przywrócenia miastu tradycyjnej nazwy Wiatka. Z niewiadomych przyczyn wiele
polskich źródeł nie wspomina o tym fakcie, nadal jej używając.
28 Walerian W. Kujbyszew (1888-1935) – wieloletni działacz bolszewicki, członek Biura Politycznego,
w latach 1930-1934 przewodniczący Państwowego Komitetu Planowania (Gospłanu), zmarł na atak serca. Op.cit. (red. R. Marcinkowski), s. 387. M. McCauley, op.cit., s. 124.
29 Data nadania miejscowości nazwy Kujbyszewo jest nieznana.
30 Grigorij K. Ordżonikidze, ps. Sergo (1886-1937) – gruziński i radziecki działacz bolszewicki, wieloletni współpracownik Stalina, członek Biura Politycznego. Według N. Chruszczowa został zmuszony
do popełnienia samobójstwa, gdy Stalin stracił do niego zaufanie. Op.cit. (red. R. Marcinkowski), s. 548.
M. McCauley, op.cit., s. 153.
31 Danił J. Sulimow (1890-1937) – radziecki działacz bolszewicki, w latach 20. działa w uralskich strukturach partii, od roku 1930 przewodniczący Rady Komisarzy Ludowych RFSRR, aresztowany i rozstrzelany w 1937 roku w ramach „wielkiej czystki” organizowanej przez N. Jeżowa, który „przejął” na 2 lata
miasto Czerkiesk. http://gatchina3000.ru/great-soviet-encyclopedia/bse/107/503.htm, z dnia 10.12.2007.
32 Nikołaj I. Jeżow (1895-1940) – przewodniczący NKWD w latach 1936-1938, poprzednik Ł. Berii.
Na polecenie Stalina rozpętał wielką kampanię terroru względem całego społeczeństwa. Gdy przestał
być dyktatorowi potrzebny, został aresztowany i rozstrzelany. http://www.hrono.ru/biograf/ezhov.html,
163
– Rosja: Czerkiesk (Karaczajo-Czerkiesja) – w l. 1937-1939 Jeżowo-Czerkiesk;
o. Miasta nazwane na cześć Michaiła I. Kalinina (1875-1946)33.
– Rosja: Korolow – w l. 1928-1938 Kalininskij i w l. 1938-1996 Kaliningrad (O.
Moskiewski); Twer – w l. 1931-1990 Kalinin (miejsce narodzin – podmiejska
wieś, miasto obwodowe); od 1946 r. Kaliningrad (miasto obwodowe); od 1962 r.
Kalinińsk (O. Saratowski).
– Armenia: Taszyr – w l. 1937-1990 Kalinino.
p. Miasta nazwane na cześć Andrieja A. Żdanowa (1896-1948)34.
– Rosja: Zapoliarnyj – w l. 1956 (powstanie miasta) – 1963 Żdanowsk (O.
Murmański).
– Ukraina: Mariupol – w l. 1948-1989 Żdanow (miejsce narodzin, O. Doniecki); od
1966 r. Żdanowka (O. Doniecki)35.
– Azerbejdżan: Bejlagan – w l. 1939-1991 Żdanowsk.
r. Miasta nazwane na cześć Wiaczesława M. Mołotowa (1890-1986)36.
– Rosja37: Siewierodwińsk – w l. 1938-1957 Mołotowsk (O. Archangielski); Perm
– w l. 1940-1957 Mołotow (Kraj Permski); Nolińsk – w l. 1940-1957 Mołotowsk
(miejsce narodzin, O. Kirowski).
s. Miasta nazwane na cześć Klimenta J. Woroszyłowa (1881-1969)38.
– Rosja: Stawropol – w l. 1935-1943 Woroszyłowsk (Kraj Stawropolski); Ussuryjsk
– w l. 1935-1957 Woroszyłow39 (Kraj Nadmorski); Nowodwińsk – w l. 1936 (powstanie) – 1957 Woroszyłowskij (O. Archangielski).
– Ukraina: Ałczewsk – w l. 1931-1961 Woroszyłowsk (O. Ługański); Ługańsk – w l.
1935-1958 i 1970-1990 Woroszyłowgrad (miejsce narodzin, miasto obwodowe).
z dnia 10.12.2007.
33 Michaił I. Kalinin (1875-1946) – jeden z najbliższych współpracowników Lenina i Stalina. Przez
wiele lat pełnił formalną funkcję głowy państwa, najpierw jako Przewodniczący Wszechrosyjskiego
Centralnego Komitetu Wykonawczego, a później jako Przewodniczący Rady Najwyższej ZSRR. Op.cit.
(red. R. Marcinkowski), s. 323. M. McCauley, op.cit., s. 106-107.
34 Andriej A. Żdanow (1896-1948) – wieloletni radziecki działacz bolszewicki najwyższego szczebla,
członek Biura Politycznego, brał udział w obronie Leningradu w 1941 roku, odpowiedzialny za masowe
represje. Po wojnie z jego nazwiskiem kojarzyła się kampania ścisłego nadzoru nad radziecką kulturą.
Powód śmierci Żdanowa do dziś nie został ostatecznie wyjaśniony. Op.cit. (red. R. Marcinkowski), s. 905.
M. McCauley, op.cit., s. 239.
35 Do roku 1966 miejscowość nosiła nazwę Nowo-Żdanowka. Brak danych na temat daty nadania tej
nazwy.
36 Wiaczesław M. Mołotow (1890-1986) – jeden z najbardziej znaczących polityków w historii Związku
Radzieckiego, wieloletni ludowy komisarz (od 1946 roku - minister) spraw zagranicznych, także premier,
po śmierci Stalina włączył się do walki o schedę po nim. Po nieudanej próbie obalenia Chruszczowa
w roku 1957 został ambasadorem w Mongolii, a po kilku latach wyrzucony z partii, do której przyjął go
ponownie w 1984 roku Op.cit. (red. K. Czernienko. R. Marcinkowski), op.cit., s. 479. M. McCauley, op.cit.,
s. 146-147.
37 W. Mołotow urodził się w okolicy. Według niektórych źródeł, których jednak nie można uznać za
wiarygodne, także gruzińska miejscowość Trialeti w latach 1940-1957 nosiła nazwę Mołotowo.
38 Kliment J. Woroszyłow (1881-1969) – marszałek Związku Radzieckiego, przez wiele lat stalinizmu
zajmował najwyższe stanowiska związane z wojskiem. Poparł tzw. „grupę antypartyjną” w 1957 roku,
jednakże szybko się wycofał z tej inicjatywy, dzięki czemu w następnych latach kolekcjonował kolejne medale i tytuły za osiągnięcia w czasie II wojny światowej. Op.cit. (red. R. Marcinkowski), s. 868.
M. McCauley, op.cit., s. 223.
39 Do roku 1935 miasto nosiło nazwę Nikolsk. Nie było to jednak nawiązanie do żadnego z carów,
a do św. Mikołaja Cudotwórcy. http://www.mojgorod.ru/primor_kraj/ussurijsk/index.html, z dnia
10.12.2007.
164
t. Miasta nazwane na cześć Anastasa I. Mikojana (1895-1978)40.
– Rosja: Karaczajewsk (Karaczajo-Czerkiesja) – w l. 1926-1944 Mikojan-Szachar.
u. Miasto nazwane na cześć Dmitrija F. Ustinowa (1908-1984)41.
– Rosja: Iżewsk (Udmurcja) – w l. 1984-1987 Ustinow.
2.3. Miasta nazwane na cześć zagranicznych działaczy i myślicieli komunistycznych
a. Nazwy miast związane z niemieckimi myślicielami i działaczami komunistycznymi. Należy wspomnieć, iż nazwy te były związane z faktem zamieszkiwania miast
przez osadników niemieckich (za wyjątkiem Karlo-Libknechowska, tu nazwa pochodziła od patrona jednej z kopalń). Miasta Marks i Engels leżały w Niemieckiej
Nadwołżańskiej ASRR, zlikwidowanej po napaści Niemiec na ZSRR w 1941 roku.
Natomiast kaukaskie miejscowości poświęcone zamordowanej w 1919 roku Róży
Luksemburg zostały założone przez osadników ze Szwabii. Niemieccy mieszkańcy
wszystkich tych miejscowości zostali po roku 1941 deportowani do azjatyckiej części
Związku Radzieckiego.
– Karol Marks: od 1941 r. Marks (w l. 1920-1941 Markssztadt, O. Saratowski,
Rosja).
– Fryderyk Engels: od 1931 r. Engels (O. Saratowski, Rosja).
– Róża Luksemburg: Bolnisi – w l. 1921-1944 Luksemburgi (Gruzja); Akstafa – do
1939 r. Luksemburg (Azerbejdżan)42.
– Karl Liebknecht: Soledar – w l. 1965-1991 Karlo-Libknechtowsk (O. Doniecki,
Ukraina)43.
b. Nazwy miast związane z przywódcami partii komunistycznych w Europie po II
wojnie światowej. Nazewnictwo obejmuje tu zarówno działaczy partii z państw
socjalistycznych (Rumunia, Bułgaria, Czechosłowacja), jak i z Zachodu (Francja,
Włochy).
– Maurice Thorez (1900-1964): od 1964 r. Torez (O. Doniecki, Ukraina).
– Palmiro Togliatti (1893-1964): od 1964 r. Toliatti (O. Samarski, Rosja)44.
– Gheorghe Gheorghiu-Dej (1901-1965): Liski – w l. 1965-1991 Georgiu-Deż (O.
Woroneski).
40 Anastas I. Mikojan (1895-1978) – długoletni ormiański i radziecki działacz bolszewicki, brat Artioma, słynnego konstruktora samolotów MiG. Utrzymywał się na najwyższych, choć nie czołowych,
stanowiskach w partii i państwie przez bez mała pół wieku. Za czasów Nikity Chruszczowa kształtował
politykę zagraniczną państwa. W latach 1964-1965 sprawował funkcję Przewodniczącego Rady Najwyższej. Op.cit. (red. R. Marcinkowski), s. 469. M. McCauley, op.cit., s. 143-144.
41 Dmitrij F. Ustinow (1908-1984) – marszałek Związku Radzieckiego, przez wiele lat sprawował funkcje związane z armią i programem rakietowym. Za czasów L. Breżniewa i J. Andropowa był jednym
z najbardziej wpływowych polityków w ZSRR. Op.cit. (red. R. Marcinkowski), s. 823. M. McCauley,
op.cit., s. 215-216.
42 Data nazwania miejscowości – brak danych.
43 Rosyjskie nazewnictwo specyficznie traktuje słowa obcojęzyczne. Przenoszenie ich na grunt rosyjski
odbywa się nie poprzez pisownię, a słowo mówione. Stąd też Libknechtowsk, a nie Liebknechtowsk lub
Torez, a nie Thorez.
44 Nazwa nie była przypadkowa, gdyż w mieście znajduje się fabryka Łady (AwtoWAZ), z którą dzięki
działaniom Togliattiego współpracę rozpoczął Fiat. Toliatti zachowało swoją nazwę po upadku ZSRR –
w 1996 roku w referendum głosujący opowiedzieli się za pozostawieniem tej nazwy. Wspomnieć trzeba
też, iż rejon, którego miasto jest centrum administracyjnym, zachował nazwę Stawropolski. http://portal.tgl.ru/tgl/history.htm, z dnia 10.12.2007.
165
– Georgij Dymitrow (1882-1949): od 1972 r. Dimitrowgrad (O. Uljanowski, Rosja),
Dimitrow (O. Doniecki, Ukraina). Data została wybrana nieprzypadkowo, gdyż
wówczas przypadała 90. rocznica urodzin działacza.
– Klement Gottwald (1896-1953): Żmijow – w l. 1976-1990 Gotwald (O. Charkowski,
Ukraina).
2.4. Miasta nazwane na cześć bohaterów rewolucji i wojen
Cechą charakterystyczną w tym przypadku jest, iż bardzo często nazwa miejscowości
jest jedynym śladem działalności danej osoby. Nie sposób wówczas dotrzeć do jakichkolwiek dokładniejszych danych na jej temat. Jednocześnie niewiele miast rosyjskich i ukraińskich odrzuciło niżej wymienionych patronów po roku 1991, a dokonały tego przede
wszystkim mniejsze republiki, które uzyskały wówczas niepodległość.
a. Lokalni bohaterowie rewolucji październikowej, na cześć których poświęcono więcej niż jedno miasto.
– Fiodor A. Siegiejew (ps. Artiom)45: od 1921 r. Artiomowo (O. Doniecki, Ukraina)
i Artiomowsk (O. Ługański, Ukraina); od 1924 r. Artiomowsk (O. Doniecki,
Ukraina); od 1938 r. Artiomowskij (O. Swierdłowski, Rosja) oraz od 1939 r.
Artiomowsk (Kraj Krasnojarski, Rosja).
– Grigorij I. Kotowski46: od 1935 r. Kotowsk (O. Odeski, Ukraina); od powstania w 1940 r. Kotowsk (O. Tambowski, Rosja) oraz Hincesti – w l. 1944-1965
Kotowskoje i w l. 1965-1990 Kotowsk (miejsce narodzin, Mołdawia).
– Wiktor Kingisepp47: od 1922 r. Kingisepp (O. Leningradzki, Rosja) oraz
Kuressaare – w l. 1952-1988 Kingiseppa (Estonia).
– Stiepan Szaumian48: od 1923 r. Stepanakert (Górny Karabach, Azerbejdżan)49
oraz od 1938 r. Stepanawakan (Armenia).
– Nariman Narimanow50: Hanlar – do 1938 r. Narimanow (Azerbejdżan) oraz od
1984 r. Narimanow (O. Astrachański, Rosja).
b. Działacze bolszewiccy, którzy zginęli przed rewolucją październikową.
– Rosja: od lat 20. XX wieku Łakińsk (M.I. Łakin51, O. Władimirski); od 1941 r.
Babuszkin (Iwan W. Babuszkin52, Buriacja).
45 Artiom (właśc. Fiodor A. Siergiejew, 1883-1921) – rosyjski i ukraiński działacz bolszewicki, przewodniczący Tymczasowego Rządu Ukraińskiej SRR. Op.cit. (red. R. Marcinkowski), s. 44.
46 Grigorij I. Kotowski (1881-1925) – rosyjski wojskowy i działacz bolszewicki pochodzenia mołdawskiego, walnie przyczynił się do skomunizowania Ukrainy i Mołdawii. Ibidem, s. 373.
47 Wiktor Kingisepp (1888-1922) – estoński działacz bolszewicki, przywódca nielegalnej Komunistycznej Partii Estonii. W 1922 roku schwytany przez rodaków i skazany na śmierć za zdradę ojczyzny. Ibidem, s. 343.
48 Stiepan Szaumian (1878-1918) – ormiański działacz bolszewicki, zwany „kaukaskim Leninem”, przewodniczący Rady Komisarzy Ludowych Baku, został rozstrzelany przez brytyjskich interwentów. Ibidem, s. 757.
49 Azerowie w roku 1991 zmienili nazwę na Chankendi. Z uwagi na to, że rząd w Baku nie kontroluje tych ziem, przyjmuje się ormiańską nazwę. http://www.armeniainfo.am/about/?section=population,
z dnia 10.12.2007.
50 Nariman Narimanow (1870-1925) – azerski działacz bolszewicki, pisarz, organizator i jeden z przewodniczących rządu radzieckiego w Baku oraz Zakaukaskiej FSRR. http://gatchina3000.ru/great-sovietencyclopedia/bse/080/081.htm, z dnia 10.12.2007.
51 M.I. Łakin (1876-1905) – miejscowy działacz bolszewicki. Miasto wyrosło wokół zakładów jego imienia. http://www.mojgorod.ru/vladimir_obl/lakinsk/index.htm, z dnia 10.12.2007.
52 Iwan W. Babuszkin (1873-1906) – miejsce śmieci – bliski współpracownik Lenina, został skazany na
166
– Gruzja: Choni – w l. 1936-1991 Culukidze (Aleksander G. Culukidze53).
c. Działacze, którzy zginęli lub zostali zamordowani w czasie rewolucji październikowej i wojny domowej (1917-1922).
– Rosja: od 1918 r. Tutajew (I.P. Tutajew54, O. Jarosławski), Roszal (Semen G.
Roszal55, O. Moskiewski), Demidow (Jakow E. Demidow56, O. Smoleński);
Pawłowsk – w l. 1918-1944 Słuck (W.K. Słucki57, Sankt Petersburg); Poszechonije
– w l. 1918-1992 Poszechonije-Wołodarsk (W. Wołodarski58, O. Jarosławski); od
1920 r. Szymanowsk (W. Szymanowski59, O. Amurski); od 1921 r. Machaczkała
(Machacz Dachadajew60, Dagestan); od 1922 r. Bujnaksk (Ułłubij D. Bujnakski61,
Dagestan); od 1923 r. Jelizowo (G.M. Jelizow62, Kraj Kamczacki); od 1929 r.
Czapajewsk (Wasilij I. Czapajew63, O. Samarski); Siergijew Posad – w l. 19301991 Zagorsk (Władimir N. Łubocki Zagorski64, O. Moskiewski); od 1935 r.
Ipatowo (Piotr M. Ipatow65, Kraj Stawropolski); od 1938 r. Skorowodino (A.N.
Skorowodin66, O. Amurski); Michajłowsk – w l. 1963-1999 Szpakowskoje (F.G.
Szpak67, Kraj Stawropolski).
śmierć przez rozstrzelanie za zorganizowanie zbrojnego strajku w Irkucku. Op.cit. (red. R. Marcinkowski), s. 54.
53 Aleksander G. Culukidze (1876-1905) – miejsce narodzin – rosyjski i gruziński działacz bolszewicki.
http://gatchina3000.ru/great-soviet-encyclopedia/bse/121/265.htm, z dnia 10.12.2007.
54 I.P. Tutajew (1899-1918) – miejsce śmierci – żołnierz Armii Czerwonej. http://www.mojgorod.ru/
jaroslav_obl/tutajev/index.html, z dnia 10.12.2007.
55 Semen G. Roszal (1896-1917) – bohater rewolucji październikowej, uczestnik walk w okolicach
Piotrogrodu i Mohylewa. http://gatchina3000.ru/great-soviet-encyclopedia/bse/097/854.htm. z dnia
10.12.2007.
56 Jakow E. Demidow (1889-1918) – pierwszy przewodniczący miejscowego komitetu RKP (b). http://
www.mojgorod.ru/smolensk_obl/demidov/index.html. z dnia 10.12.2007.
57 W. K. Słucki (1874-1917) – uczestnik rewolucji październikowej. http://www.mojgorod.ru/gor_spb/
pavlovsk/index.html. z dnia 10.12.2007.
58 W. Wołodarski (1891-1918) – uczestnik rewolucji październikowej. http://www.mojgorod.ru/jaroslav_obl/poshehonje/index.html. z dnia 10.12.2007.
59 W. Szymanowski (1882-1918) – uczestnik rewolucji październikowej, rozstrzelany w Błagowieszczeńsku. http://www.mojgorod.ru/amursk_obl/shimanovsk/index.html. z dnia 10.12.2007.
60 Machacz (Machomed-Ali) Dachadajew (1882-1918) – działacz i organizator władzy bolszewickiej w Dagestanie, rozstrzelany przez kontrrewolucjonistów. http://gatchina3000.ru/great-sovietencyclopedia/bse/019/944.htm. z dnia 10.12.2007.
61 Ułłubij D. Bujnakski (1890-1919) – działacz i organizator władzy bolszewickiej w Dagestanie, rozstrzelany przez kontrrewolucjonistów. http://gatchina3000.ru/great-soviet-encyclopedia/bse/001/833.
htm. z dnia 10.12.2007.
62 G.M. Jelizow (zm. 1922) – miejsce śmierci – przywódca oddziału partyzantów, zginął z rąk kontrrewolucjonistów. http://gatchina3000.ru/great-soviet-encyclopedia/bse/037/222.htm. z dnia 10.12.2007.
63 Wasilij I. Czapajew (1887-1919) – radziecki bohater wojny domowej, zasłynął w walkach Czechosłowackim Korpusem, na jego cześć nakręcono słynny film. Op.cit. (red. R. Marcinkowski), s. 143.
64 Władimir N. Łubocki Zagorski (1883-1919) – sekretarz bolszewickiego poselstwa w Berlinie. http://
gatchina3000.ru/great-soviet-encyclopedia/bse/041/884.htm. z dnia 10.12.2007.
65 Piotr M. Ipatow (zm. 1918) – miejsce śmierci – uczestnik wojny domowej. http://www.mojgorod.ru/
stavrop_kraj/ipatovo/index.html. z dnia 10.12.2007.
66 A.N. Skorowodin (1890-1920) – miejsce śmierci – pierwszy przewodniczący lokalnej rady rewolucyjnej. http://www.mojgorod.ru/amursk_obl/skovorodino/index.html. z dnia 10.12.2007.
67 F.G. Szpak (zm. 1918) – uczestnik rewolucji październikowej, http://mihailovsk.ru/index.php?option=com_content&task=view&id=114&Itemid=42. z dnia 10.12.2007.
167
– Ukraina: od 1935 r. Szczors (Nikołaj A. Szczors68, O. Czernihowski).
– Mołdawia: Singerei, w l. 1944-1991 Łazowsk (Siergiej G. Łazo69).
– Armenia: Gawar – w l. 1956-1996 Kamo (Simon Ter-Petrosjan, ps. Kamo70);
Waik – w l. 1956-1994 Azizbekow (Meszadi Azizbekow71).
b. Miasta nazwane na cześć oficerów i żołnierzy z czasów II wojny światowej.
– Gieorgij K. Żukow72: od 1997 r. Żukow (w l.1974-1997 Żukowo, O. Kałuski,
Rosja).
– Siemion Budionny73: Biriucz – w l. 1919-1958 Budionnyj (O. Biełgorodzki, Rosja);
od 1973 r. i w l. 1935-1957 Budionnowsk (Kraj Stawropolski, Rosja); Nowoazowsk
(O. Doniecki, Ukraina) – w l. 1923-1958 Budionnowka.
– Pozostali – Rosja: od 1939 r. Sierow (na cześć Anatolija K. Sierowa74, O.
Swierdłowski); od 1944 r. Czekalin (Aleksander P. Czekalin75, O. Tulski); od
1946 r. Gurjewsk (S. S. Gurjew76, O. Kaliningradzki), Gusiew (S. I. Gusiew77, O.
Kaliningradzki), Czerniachowsk (Iwan D. Czerniachowski78, O. Kaliningradzki),
Niestierow (Stiepan K. Niestierow79, O. Kaliningradzki), Ładuszkin (I. M.
Ładuszkin80, O. Kaliningradzki); Rybińsk – w l. 1946-1957 Szczerbakow
(Aleksander Szczerbakow81, O. Jarosławski); od 1947 r. Mamonowo (Nikołaj
68 Nikołaj A. Szczors (1895-1919) – miejsce narodzin – bohater wojny domowej na Ukrainie. Op.cit.
(red. R. Marcinkowski), s. 759.
69 Siergiej G. Łazo (1894-1920) – miejsce narodzin – bohater rewolucji październikowej, wsławił się
w walkach na Dalekim Wschodzie, tamże organizował władzę bolszewicką, zginął spalony żywcem
przez japońskich interwentów. Ibidem, s. 429.
70 Simon Ter-Petrosjan, ps. Kamo (1882-1922) – urodzony w Gori (podobnie jak Stalin, stąd dawna znajomość pomiędzy nimi) rewolucjonista, przyczynił się do rozszerzenia władzy bolszewickiej na obszar
Kaukazu. http://www.hrono.ru/biograf/bio_t/tar_petrosyan.html. z dnia 10.12.2007.
71 Meszadi Azizbekow (1976-1918) – azerski bolszewik, jeden z bakijskich rewolucjonistów, rozstrzelany przez angielskich interwentów. Op.cit. (red. R. Marcinkowski), s. 52.
72 Gieorgij K. Żukow (1896-1974) – miejsce narodzin – marszałek ZSRR, minister obrony, zdobywca
Berlina, jeden z najwybitniejszych wojskowych w historii. Ibidem, s. 907.
73 Siemion M. Budionny (1883-1973) – marszałek ZSRR, uczestnik wojny polsko-radzieckiej, szczególnie związany z oddziałami kawalerii. Ibidem, s. 103.
74 Anatolij K Sierow (1910-1939) – miejsce narodzin – pilot, uczestnik wojny domowej w Hiszpanii, bohater Związku Radzieckiego. http://www.mojgorod.ru/sverdlov_obl/serov/index.html. z dnia 10.12.2007.
75 Aleksander P. Czekalin (1925-1941) – miejscowy radziecki partyzant, brutalnie torturowany i zamordowany przez Niemców. http://gatchina3000.ru/great-soviet-encyclopedia/bse/121/679.htm. Dostępny: 10.12.2007. Samo miasto Czekalin jest drugim najmniejszym miastem w Rosji i liczy sobie zaledwie ok. 1 tys. mieszkańców. http://www.mojgorod.ru/tuljsk_obl/chekalin/index.html. z dnia 10.12.2007.
76 S. S. Gurjew (1902-1945) – generał radziecki, zginął w czasie szturmu Koenigsberga. http://www.
mojgorod.ru/kalining_obl/gurijevsk/index.html. z dnia 10.12.2007.
77 Siergiej I. Gusiew (1918-1945) – radziecki kapitan, który zginął w walkach o miasto, bohater Związku
Radzieckiego. http://www.mojgorod.ru/kalining_obl/gusev/index.html. z dnia 10.12.2007.
78 Iwan D. Czerniachowski (1906-1945) – radziecki generał, dowódca wojsk Trzeciego Frontu Białoruskiego, zginął w zachodniej części Prus Wschodnich. http://www.mojgorod.ru/kalining_obl/chernahovsk/index.html. z dnia 10.12.2007.
79 Stiepan K. Niestierow (1906-1944) – radziecki pułkownik, zginął w czasie szturmu miasta. Nazwa
nie ma nic wspólnego ze słynnym lotnikiem P. Niestierowem. http://www.mojgorod.ru/kalining_obl/
nesterov/index.html. z dnia 10.12.2007.
80 I. M. Ładuszkin (1922-1945) – radziecki żołnierz, bohater Związku Radzieckiego, zginął w czasie
szturmu Koenigsberga. http://www.mojgorod.ru/kalining_obl/ladushkin/index.html. z dnia 10.12.2007.
81 Aleksander S. Szczerbakow (1901-1945) – generał radziecki, szef Głównego Zarządu Armii Czerwonej. http://www.hronos.km.ru/biograf/sherbakov.html. z dnia 10.12.2007.
168
W. Mamonow82, O. Kaliningradzki); od 1999 r. i w l. 1967-1981 Gadżijewo
(Magomet I. Gadżijew83, O. Murmański); od 1971 r. Gorodowikowsk (Oka I.
Gorodowikow84, Rep. Kałmucji).
– Ukraina: od 1947 r. Watutino (Nikołaj F. Watutin85, O. Czerkaski,); od 1973 r.
Kuzniecowsk (Nikołaj I. Kuzniecow86, O. Rowieński).
– Kazachstan: Żarkent – w l. 1942-1991 Panfiłow (Iwan W. Panfiłow87, O.
Ałmatyński).
2.5. Miasta nazwane na cześć republikańskich działaczy partyjnych i państwowych
– Rosja: Miednogorsk – do 1937 r. Piatakow (G. Ł. Piatakow88, O. Orenburski);
Sierow – w l. 1934-1937 Kabakowsk (I. D. Kabakow89, O. Swierdłowski);
Partizansk – w latach 30. Gamarnik (Jan B. Gamarnik90, Kraj Nadmorski).
– Ukraina: od 1963 r. Wachruszewo (Wasilij W. Wachruszew91, O. Ługański,).
– Litwa: Marijampole – w l. 1955-1989 Kapsukas (Vincas Mickievicius-Kapsukas92);
Wisaginia – w l. 1975 (powstanie) - 1992 Snieckus (Antanas Snieckus93).
82 Nikołaj W. Mamonow (1919-1944) – radziecki dowódca, bohater Związku Radzieckiego, zginął w czasie walk pod Pułtuskiem. http://www.mojgorod.ru/kalining_obl/mamonovo/index.html.
z dnia10.12.2007.
83 Magomet I. Gadżijew (1907-1942) – kapitan Floty Północnej, bohater Związku Radzieckiego. http://
www.gadjievo.ru/index.php?do=static&page=%CE%20%E3%EE%F0%EE%E4%E5. z dnia 10.12.2007.
84 Oka I. Gorodowikow (1879-1960) – generał radziecki pochodzenia kałmuckiego, szczególnie związany z oddziałami kawalerii. http://gatchina3000.ru/great-soviet-encyclopedia/bse/011/930.htm. z dnia
10.12.2007.
85 Nikołaj F. Watutin (1901-1944) – generał radziecki, dowódca Frontu Woroneskiego i 1. Frontu Ukraińskiego, prawdopodobnie zginął w zasadzce UPA Op.cit. (red. R. Marcinkowski), s. 840.
86 Nikołaj I. Kuzniecow (1911-1944), oficer radzieckiego wywiadu, działał na terenach Ukrainy, przeniknął do Wehrmachtu, zginął w 1944 w potyczce z UPA, bohater Związku Radzieckiego. http://gatchina3000.ru/great-soviet-encyclopedia/bse/067/084.htm. z dnia 10.12.2007.
87 Iwan W. Panfiłow (1893-1941) – generał radziecki, dowódca słynnej 316 dyw. piechoty, która stawiła
zaciekły opór Niemcom pod Moskwą. Op.cit. (red. R. Marcinkowski), s. 564.
88 G. Ł. Piatakow (1890-1937) – lokalny działacz partyjny i państwowy, aresztowany i rozstrzelany
w 1937 roku. Nazwa ku czci Piatakowa obowiązywała krótko (lub pozostała jedynie w planach) z uwagi na aresztowanie działacza. http://www.mojgorod.ru/orenburg_obl/mednogorsk/index.html. z dnia
10.12.2007.
89 I. D. Kabakow (zm. 1937) – lokalny działacz partyjny i państwowy, aresztowany i rozstrzelany w 1937
roku. http://www.mojgorod.ru/sverdlov_obl/serov/index.html. z dnia 10.12.2007.
90 Jan B. Gamarnik (1894-1937) – wieloletni członek partii bolszewickiej, działał na Ukrainie, Białorusi
i Dalekim Wschodzie (w latach 1923-1928 przewodniczący Komitetu Krajowego), prawdopodobnie padł
ofiarą tzw. „wielkiej czystki”. http://gatchina3000.ru/great-soviet-encyclopedia/bse/008/337.htm. z dnia
10.12.2007.
91 Wasilij W. Wachruszew (1902-1947) – radziecki działacz partyjny i państwowy, pracował w ministerstwie przemysłu. http://gatchina3000.ru/great-soviet-encyclopedia/bse/003/525.htm. z dnia 10.12.2007.
92 Vincas Mickievicius-Kapsukas (1880-1935) – rosyjski i litewski działacz bolszewicki, jeden z założycieli i przywódców Komunistycznej Partii Litwy i Białorusi. http://gatchina3000.ru/great-sovietencyclopedia/bse/058/815.htm. z dnia 10.12.2007.
93 Antanas Snieckus (1903-1974) – litewski i radziecki działacz bolszewicki, w latach 1940-1974 I sekretarz KC KP Litwy. http://gatchina3000.ru/great-soviet-encyclopedia/bse/103/670.htm. z dnia 10.12.2007.
169
– Gruzja: - Ozurgeti – do 1990 r. Macharadze94 (Filip Macharadze95); Senaki – w l.
1933-1976 Misza Cchakaja i w l. 1976-1989 Cchakaja (Michaił Cchakaja96).
– Kazachstan: Taraz – w l. 1936-1938 Mirzojan (Lewon M. Mirzojan,
O. Dżambułski97).
– Uzbekistan: od 1975 r. Achunbabajew (Jułdasz Achunbabajew98).
2.6. Miasta nazwane na cześć pozostałych bohaterów życia społecznego ZSRR
a. Kategoria miast nazwanych na cześć naukowców. Patroni najczęściej byli członkami Akademii Nauk ZSRR i wybitnymi umysłami ścisłymi (matematycy, fizycy,
mechanicy). Do tego grona zaliczyć również można geografa i myśliciela Piotra
Kropotkina oraz kontrowersyjnego sadownika Iwana Miczurina.
– Rosja: od 1921 r. Kropotkin (Piotr A. Kropotkin, geograf i myśliciel, teoretyk anarchizmu, Kraj Krasnodarski), od powstania w 1931 r. Gubkin (O.
Biełgorodzki) oraz od 1986 r. Gubkinskij (Iwan M. Gubkin, geolog, JamałoNieniecki O.A.), od 1932 r. Miczurińsk (miejsce śmierci, O. Tambowski) oraz
od powstania w 1968 r. Nowomiczurińsk (miejsce narodzin, Iwan W. Miczurin,
sadownik, O. Riazański), od 1941 r. Karpińsk (miejsce narodzin, Aleksander P.
Karpiński, geolog, O. Swierdłowski), od 1948 r. Czapłygin (miejsce narodzin,
Siergiej A. Czapłygin, matematyk i mechanik, O. Lipiecki), od 1956 r. Bilibino
(Jurij Bilibin, geolog, Czukocki O.A.), od powstania w 1968 r. Kurczatow (Igor
W. Kurczatow, fizyk jądrowy, O. Kurski), od 1984 r. Murawlienko (Wiktor M.
Murawlienko, specjalista przemysłu naftowego99, Jamało-Nieniecki O.A.), od
1996 r. Korolow (Siergiej P. Korolow, mechanik, twórca radzieckiej potęgi rakietowej, O. Moskiewski).
– Ukraina - od powstania w 1978 r. Szołkino (Kirył I. Szołkin, fizyk jądrowy,
Krym).
b. Kategoria miast nazwanych na cześć pisarzy. Zawiera ona zarówno poetów związanych z systemem radzieckim, jak również tych, którzy są kojarzeni jako narodowi
wieszcze niektórych społeczności.
– Rosja: Spassk – w l. 1925-2005 Biednodemianowsk (Diemian Biedny, poeta i satyryk rewolucji i wojny domowej, O. Penzański), Niżny Nowogród – w l. 19321990100 Gorki (Maksym Gorki, miasto obwodowe), od 1933 r. Serafimowicz
94 Brak danych na temat daty nadania nazwy.
95 Filip Macharadze (1868-1941) – miejsce narodzin – wieloletni gruziński działacz bolszewicki republikańskiego szczebla, przewodniczący Rady Najwyższej Gruzińskiej SRR w latach 1938-1941. http://
gatchina3000.ru/great-soviet-encyclopedia/bse/074/529.htm. z dnia 10.12.2007.
96 Michaił Cchakaja (1865-1950) – gruziński i radziecki działacz bolszewicki, wieloletni aktywista
miejscowej partii komunistycznej, działacz Międzynarodówki Komunistycznej. Op.cit. (red. R. Marcinkowski), s. 114.
97 Lewon M. Mirzojan (1897-1939) – ormiański działacz bolszewicki, I sekretarz KC KP Kazachstanu
w latach 1936-1938, wcześniej przewodniczący kazachskiego komitetu krajowego. Prezydent Kazachstanu Nursułtan A. Nazarbajew pozytywnie ocenił Mirzojana w czasie swojej wizyty w Armenii. http://
news.president.am/eng/?sub=press&year=2001&from=16. Z dnia10.12.2007.
98 Jułdasz Achunbabajew (1885-1943) – radziecki działacz bolszewicki, w latach 1925-1943 w najwyższych władzach Uzbeckiej SRR. http://www.slownik.ru/content-id-5422.html, http://gatchina3000.ru/
great-soviet-encyclopedia/bse/084/084.htm. z dnia 10.12.2007.
99 http://www.muravlenko.com/static/muravlenko_biografiya.html. z dnia 10.12.2007.
100 http://www.admgor.nnov.ru/script/oldnews.php?doc_id=11404&item=336&schtxt=.
z dnia
10.12.2007.
170
(Aleksander Serafimowicz Popow, O. Wołgogradzki), od 1941 r. Furmanow
(Dymitr A. Furmanow, autor słynnej książki „Czapajew”, O. Iwanowski),
Adygejsk – w l. 1976-1991 Teuczeżsk (Cug-Tagir Teuczeż, narodowy poeta adygejski, Rep. Adygei)
– Gruzja: Bagdati – w l. 1940-1990 Majakowski (miejsce narodzin, Włodzimierz
W. Majakowski)
– Armenia: od 1967 r. Czarencawan (Jegisze Czarenc, ormiański poeta, przetłumaczył „Międzynarodówkę” dla rodaków101)
– Kazachstan: Taraz – w l. 1938-1997 Dżambuł (Dżambuł Dżabajew, narodowy
poeta i pieśniarz kazachski, O. Dżambułski102).
c. Kategoria miast nazwanych na cześć pionierów lotnictwa i kosmonautów.
– Rosja: od 1937 r. Czkałowsk (miejsce narodzin, O. Niżegorodzki) oraz Orenburg
– w l. 1938-1957 Czkałow (Walerij P. Czkałow, najbardziej znany radziecki pilot
doświadczalny okresu międzywojennego, miasto obwodowe), od 1968 r. Gagarin
(miejsce narodzin, Jurij A. Gagarin, pierwszy człowiek na orbicie, O. Smoleński)
– Ukraina: Bierdiajsk – w l.1939-1958 Osipienko (miejsce narodzin, Polina D.
Osipienko, jedna z pierwszych kobiet-lotników, O. Zaporoski).
d. Kategoria miast nazwanych na cześć bohaterów przodownictwa pracy.
– Aleksiej G. Stachanow (górnik dołowy, prekursor ruchu przodownictwa pracy):
Żukowskij – w l. 1938-1947 Stachanowo (O. Moskiewski, Rosja) oraz od 1978 r.
Stachanow (miejsce pracy, O. Ługański, Ukraina).
2.7. Nazwy miast odnoszące się do symboli ustroju
Kategoria ta obejmuje szereg słów potocznych, które w Związku Radzieckim (z uwagi
na historię, święta państwowe etc.) stały się swoistymi symbolami ustroju. Zawiera ona
miasta, których nazwy odnoszą się do słów: październik („oktiabr”, od rewolucji październikowej), maj (od Święta Pracy), rada („sowiet”), czerwony („krasnyj”), gwardia, armia,
proletariat, komsomoł, pionier oraz partyzant („partizan”).
– Rosja103: Możga – w l. 1917-1924 Sowietskij oraz w l. 1924-1926 Krasnyj (Udmurcja);
w l. 1917-1955 Krasnaja Sloboda i od 1955 r. Krasnoslobodsk (O. Wołgogradzki);
w l. 1919-1927 Krasnokokszajsk i od 1927 r. Joszkar-Oła („czerwone miasto”
w jęz. maryjskim, Mari-El); od 1920 r. Krasnodar (Kraj Krasnodarski), Sowietsk
(O. Kirowski); Ploretarsk (O. Rostowski); od 1922 r. Sowietskaja Gawań (Kraj
Chabarowski); od 1925 r. Majskij104 (Kabardyno-Bałkaria); Kanasz (w języku
Czuwaszów „rada”, Czuwaszja); od 1926 r. Kyzył (w językach tureckich „czerwony”, Tuwa)105; od 1929 r. Krasnoarmiejsk i w l. 1928-1929 Krasnofłotnyj (O.
Moskiewski); Gatczyna – w l. 1929-1944 Krasnogwardiejsk (O. Leningradzki);
od 1930 r. Krasnowiszersk (Kraj Permski); od 1931 r. Komsomolsk (O.
101 http://www.vcisch.narod.ru/THARENC/index.html. z dnia 10.12.2007.
102 Należy nadmienić, iż okręg, którego stolicą jest Taraz, zachował odniesienie do Dżambuła Dżabajewa. Kazachska wersja imienia poety to Żambył. http://www.tarazinfo.kz/main.php?action=tarazhist.
z dnia 10.12.2007.
103 Istnieje również miasteczko Sobinka (O. Władimirski), które w latach 20. i 30. XX wieku nazywano Komawangard. Nazwa pochodziła od miejscowej fabryki tekstyliów „Komunistyczna Awangarda”.
Była to jednak nazwa nieoficjalna. http://www.mojgorod.ru/vladimir_obl/sobinka/index.html. z dnia
10.12.2007.
104 http://www.mojgorod.ru/kabardbalk_r/majskij/index.html. z dnia 10.12.2007.
105 http://www.mojgorod.ru/r_tyva/kyzyl/index.html. z dnia 10.12.2007.
171
–
–
–
–
Iwanowski); Biełogorsk – w l. 1931-1935 Kranopartizansk (O. Amurski); od
1932 r. Komsomolsk nad Amurem (Kraj Chabarowski); od 1933 r. NarianMar (nienieckie „czerwone miasto”, Nieniecki O.A.); od 1934 r. Ułan-Ude
(w języku buriackim „czerwona Uda”, Buriacja); od 1940 r. Krasnozawodsk
(O. Moskiewski); od 1942 r. Krasnoarmiejsk106 (O. Saratowski), od 1946 r.
Gwardiejsk (O. Kaliningradzki), Pionierskij (O. Kaliningradzki), Sowietsk
(O. Kaliningradzki), Oktiabrskij (Baszkiria); od 1950 r. Sowietsk (O. Tulski);
od 1951 r. Pierwomajsk (O. Niżegorodzki); od 1956 r. Oktiabrsk (O. Samarski),
Nowodwińsk - w l. 1957-1977 Pierwomajskij (O. Archangielski); Biriucz – w l.
1958 – 2005 Krasnogwardiejskoje (O. Biełgorodzki), Jugorsk – w l. 1962-1963
jako Komsomolskij (Chanty-Mansyjski O.A.); Zielienokumsk – w l. 1963-1965
Sowietsk (Kraj Stawropolski); od 1963 r. Sowietskij (Chanty-Mansyjski O.A.);
Wiljuczynsk – w l. 1968-1970 Sowietskij (Kraj Kamczacki).
Ukraina: od 1920 r. Pierwomajsk (O. Nikołajewski); od 1922 r. Krasnograd
(O. Charkowski); od 1924 r. Junokommunarowsk (O. Doniecki); Wolniansk –
w l. 1935-1939 Krasnoarmiejskoje i w l. 1939-1966 Czerwonoarmiejskoje (O.
Zaporoski); od 1936 r. Krasnodon (O. Ługański)107; od 1938 r. Krasnoarmiejsk
(O. Doniecki); Pierwomajsk (O. Ługański); Perewalsk – w l. 1938-1964
Parkommuna (od Komuny Paryskiej, O. Ługański); Radiwiłow – w l. 1939-1992
Czerwonoarmiejsk (O. Rowieński); od 1949 r. Komsomolskoje (O. Doniecki); od
1952 r. Pierwomajskij (O. Charkowski); od 1953 r. Czerwonograd (O. Lwowski);
od 1960 r. Czerwonopartizansk (O. Ługański), Komsomolsk (O. Połtawski).
Armenia: Armawir – w l. 1932-1992 Oktemberian.
Uzbekistan: Chanabad – od 1972 r. do lat 90. Sowietabad; Nurabad – do 1983 r.
Sowietabad.
Kazachstan108: od 1925 r. Kyzył-Orda (w językach tureckich „czerwona orda”).
2.8. Miasta nazwane na cześć bohaterów życia społecznego carskiej Rosji
Kategoria ta obejmuje pisarzy, naukowców, wojskowych, buntowników i odkrywców
żyjących w czasach carskiej Rosji. W zdecydowanej większości są to nazwiska neutralne
ideologicznie. Z tego też powodu najchętniej były używane w ostatnich dekadach istnienia
ZSRR.
a. Kategoria miast nazwanych na cześć wybitnych naukowców:
– Rosja: od 1947 r. Żukowskij (Nikołaj J. Żukowskij, fizyk, pionier aerodynamiki i hydrodynamiki, O. Moskiewski); od 1948 r. Łomonosow (Michaił W.
Łomonosow, wszechstronnie uzdolniony, jeden z pierwszych fizykochemików,
także poeta, Sankt Petersburg); od 1967 r. Mendelejewsk (Dmitrij I. Mendelejew,
chemik, twórca słynnej tablicy pierwiastków, Rep. Tatarstanu).
– Ukraina: od 1925 r. Łutugino (Leonid I. Łutugin, geolog, O. Ługański).
b. Kategoria miast nazwanych na cześć wybitnych artystów, pisarzy i poetów.
106 Miasto powstało na miejscu niemieckiej osady Balcer (istniejącej w latach 1927-1942). Obecna nazwa
ku czci Armii Czerwonej od 1942 r. na fali usuwania niemieckich symboli z kraju
107 http://www.krasnodon.info/index.php?do=static&page=histori. z dnia 10.12.2007.
108 W Tukmenistanie znajduje się miasto Turkmenbaszy, które do 1993 r. nosiło nazwę Krasnowodzk.
Była ona jednak związana z powstaniem miasta w 1869 r. i pochodziła z lokalnego języka: Kyzył-Su „czerwone wody”.
172
– Rosja: od 1937 r. Puszkin (Aleksander S. Puszkin, Sankt Petersburg)109; od 1954 r.
Czechow (Anton P. Czechow, O. Moskiewski); od powstania w 1955 r. Czajkowski
(miejsce urodzenia, Piotr I. Czajkowski, Kraj Permski); od 1956 r. Lermontow
oraz w l. 1953 (powstanie) - 1956 Lermontowskij (Michaił J. Lermontow, Kraj
Stawropolski).
– Ukraina: od 1944 r. Korsuń Szewczenkowski (miejsce urodzenia, Taras
Szewczenko, O. Czerkaski); od 1962 r.110 Iwano-Frankowsk (Iwan Franko, ukraiński poeta, miasto obwodowe).
– Azerbejdżan: od 1989 r. i w l. 1918-1935 Gandża (średniowieczny poeta perski
Nizami Gandżawi, pochodzący z miasta).
– Kazachstan: od 1939 r. Fort Szewczenko (O. Mangystauski) oraz Aktau –
w l. 1964-1991 Szewczenko (Taras Szewczenko przebywał tu na zesłaniu, O.
Mangystauski).
– Uzbekistan: od powstania w 1958 r. Nawoi (Aliszer Nawoi, średniowieczny myśliciel i pisarz111).
c. Kategoria miast nazwanych na cześć osób związanych z wojskiem.
– Rosja: od 1946 r. Bagrationowsk (Piotr I. Bagration, generał carski, bohater wojny
z Napoleonem, O. Kaliningradzki) oraz Makarow (Stiepan O. Makarow, wiceadmirał, oceanograf, zginął w czasie wojny rosyjsko-japońskiej, O. Sachaliński).
– Ukraina: Żółkiew – w l. 1951-1992 Niestierow (Piotr N. Niestierow, rosyjski pionier lotnictwa O. Lwowski).
d. Kategoria miast nazwanych na cześć odkrywców i eksploratorów.
– Rosja: od 1945 r. Niewielsk (Giennadij I. Niewielski, admirał, eksplorator
Sachalinu, O. Sachaliński); od 1952 r. Arseniew (Władimir K. Arseniew, etnograf i badacz Dalekiego Wschodu Kraj Nadmowski); od powstania w 1953
r. Szelechow (Grigorij I. Szelechow, założyciel pierwszych rosyjskich kolonii
w Ameryce, O. Irkucki); od powstania w 1957 r. Wichoriewka (Wichor Sawin,
pułkownik strzelców moskiewskich, zginął w potyczce z Tunguzami, O. Irkucki).
– Kirgistan: Karakoł – w l. 1889 (powstanie) -1921 i 1939-1991 Przewalsk (miejsce
śmierci – Nikołaj M. Przewalski, badacz Azji Środkowej, geograf)112.
– Kazachstan: od 2002 r. i w l. 1786 (powstanie)-1941 Ridder (Philip Ridder, brytyjski odkrywca rud metali, O. Wschodniokazachstański)113.
e. Kategoria miast nazwanych na cześć buntowników i rewolucjonistów.
– Rosja: od 1918 r. Pugaczow (Jemielian I. Pugaczow, Kozak doński, przywódca powstania z lat 1773-1774, O. Saratowski); Orłow – w l. 1923-1992 Chałturin
(Stiepan N. Chałturin, członek Narodnoj Woli, autor nieudanego zamachu na
Aleksandra II w 1881 r., O. Kirowski); od powstania w 1948 r. Saławat (Saławat
Jułajew, uczestnik buntu Pugaczowa, bohater narodowy Baszkirów, Rep.
Baszkirii); od 1948 r. Bielinskij (Wissarion G. Bielinski, filozof, krytyk literacki,
główny przedstawiciel rewolucyjnych demokratów, O. Penzański).
109 W Obwodzie Moskiewskim leży miasto Puszkino. Nazwa odnosi się jednak do dawnego właściciela,
bojara Puszki, i nie ma żadnego związku z A. Puszkinem.
110 Nazwę nadano w czasie obchodów 300-lecia miasta, które wcześniej znane było jako Stanisławów.
111 http://www.navoi.ru/. z dnia 10.12.2007.
112 Sytuacja związana z Nikołajem Przewalskim jest specyficzna z uwagi na plotki, które pojawiały się
wielokrotnie nawet na szczytach radzieckiej władzy. Są one powielane w niemal każdej biografii Józefa
Stalina, gdyż istnieją przesłanki, aby uważać Przewalskiego za biologicznego ojca generalissimusa. To
może wyjaśniać sytuację, w której miastu nadawano i odbierano tą samą nazwę.
113 http://kazridder.info/history/zarojdenie2.html. z dnia 10.12.2007.
173
– Ukraina: od 1954 r.114 Chmielnickij (Bohdan Chmielnicki, miasto obwodowe).
2.9. Miasta, którym usunięto nazwy kojarzące się z carską przeszłością
Kategoria ta obejmuje szereg nazw związanych z kolejnymi władcami carskiej Rosji115,
rodziną imperatorów116, a także najwyższymi dowódcami wojskowymi117. W niektórych
przypadkach usunięcie nazw wiązało się również z rugowaniem rusycyzmów, jeśli chodzi o republiki niesłowiańskie118. Uwagę zwraca fakt, że jedynie dwa miasta powróciły do
przedrewolucyjnych nazw (Pawłowsk w 1944 r. i Sankt Petersburg w 1991 r.).
– Rosja: do 1917 r. Murmańsk (miasto obwodowe) nazywał się Romanow na
Murmaniu, Morozowsk (O. Rostowski) – Taubenskaja, Swobodnyj (O. Amurski)
– Aleksiejewsk; do 1918 r.: Puszkin (Sankt Petersburg) – Carskoje Sieło, Tutajew
(O. Jarosławski) – Romanow-Borysoglebsk, Pugaczow (O. Saratowski) –
Nikołajewsk, Pawłowsk (w granicach miasta Sankt Petersburg, w latach 19181944 Słuck); do 1919 r.: Joszkar-Oła (Rep. Mari-El) – Carewokokszajsk; do 1920
r.: Marks (O. Saratowski) – Jekatierinsztadt, Krasnodar (Kraj Krasnodarski) –
Jekatierynodar, Szymanowsk (O. Amurski) – Gondatti; do 1921 r.: Machaczkała
114 Nazwę nadano w rocznicę obchodów 300-lecia ugody perejasławskiej.
115 Chodzi tu o miasta poświęcone Piotrowi I, Elżbiecie I, Katarzynie II, Pawłowi I i Mikołajowi II.
116 Przede wszystkim chodzi tu o miasta odnoszące się do dynastii Romanowych lub samego słowa
„car” bądź „imperator” (Carskoje Sieło, Imperatorskaja Gawań). Kategoria ta obejmuje także najbliższą
rodzinę carów: Katarzynę (żonę Piotra I), Konstantyna (wnuka Katarzyny II), Elżbietę i Katarzynę (żonę
i siostrę Aleksandra I), Marię Aleksandrowną (żonę Aleksandra II), Marię Fiedorowną (żonę Aleksandra
III, na której cześć nazwano miasto Marijsk w O. Kemerowskim i nazwa ta obowiązywała przez cały
okres istnienia Związku Radzieckiego), Aleksandrę i Aleksieja (żonę i syna Mikołaja II).
117 Kategoria ta obejmuje: księcia Aleksandra Golicyna, marszałka Aleksandra W. Suworowa, generałów: von Taube, Michaiła D. Skobieliewa, Wasilija A. Perowskiego, admirała Wasilija S. Zawojkę, gubernatorów: N. Ł. Gondattiego i M. S. Korsakowa. Wyjątkiem jest miasto Bogdanowicz (O. Swierdłowski,
Rosja) nazwane na cześć gen. E. W. Bogdanowicza, które zachowało patrona przez cały okres istnienia
Związku Radzieckiego.
118 Wspomnieć należy, iż nie tylko ideologia była powodem zmian nazw miast w Związku Radzieckim.
Czasy porewolucyjne przyniosły również zmiany w odniesieniu do niektórych obszarów zamieszkiwanych przez narody nie-słowiańskie. Nazwy miast w republikach, republikach autonomicznych i okręgach
autonomicznych zostały poddane swoistemu „przystosowaniu” do miejscowych języków, choć wcześniej
wyrażane były w języku rosyjskim. Często nazwy te były odniesieniem do pewnych aspektów ustrojowych, jednakże wyrażane były one w mowie lokalnego narodu. Dodać również należy, iż w okresie po II
wojnie światowej niektóre miasta uzyskały podobny przywilej za „bohaterstwo w czasie wojny”.- Rosja:
od 1921 r. Machaczkała (Machacz – Mahomet, kała – twierdza); od 1925 r. Kanasz (w języku Czuwaszów
„rada”); od 1926 Możga (od nazwy jednego z plemion umdurckich, http://www.hrono.ru/heraldicum/
russia/subjects/towns/mozhga.htm. z dnia 10.12.2007.; od 1927 r. Joszkar-Oła („czerwone miasto” w jęz.
maryjskim); od 1930 r. Syktywkar ( Syktyw – nazwa rzeki Sysoła w języku Komi, Kar – miasto); ChantyMansyjsk – w l. 1931-1940 Ostiako-Wogulsk (od narodów zamieszkujących region, w 1940 r. zmieniono
naukową terminologię nazewniczą); Gorno-Ałtajsk – w l. 1932-1948 Ojrot-Tura (w miejscowym „miasto
Ojratów”, dawna nazwa Ałtajczyków, od 1948 r. analogiczna sytuacja, jak w przypadku Ostiako-Wogulska); od 1933 r. Salechard (z nienieckiego „dom na przylądku”, http://www.mojgorod.ru/janao/salehard/
index.html. z dnia 10.12.2007.); od 1934 r. Ułan-Ude (buriackie „czerwona Uda”); Biesłan – w l. 19411950 Iriston („osetinskoje”); Władykawkaz – w l. 1944-1954 Dzaudżikau (osetyńska nazwa miasta nadana na rozkaz Stalina, za odwagę narodu osetyńskiego. http://www.osetiaonline.ru/content/view/26/59/.
Z dnia: 10.12.2007.). Azerbejdżan: Gandża – pod tą nazwą w l. 1918-1935 i od 1991 r. (perski poeta Nizami
Gandżawi). Kirgistan: Karakoł – pod tą nazwą w l. 1921-1939 i od 1991 r. Kazachstan: od 1925 r. KyzyłOrda („czerwona orda”) i w l. 1920-25 Ak-Meczet („biały meczet”); Ałmaty – w l. 1921-1993 Ałma-Ata.
http://www.almaty.kz/page.php?page_id=384&lang=2. z dnia: 10.12.2007.
174
–
–
–
–
–
(Dagestan) – Pietrowsk-Port, Kropotkin (Kraj Krasnodarski) – Romanowskij,
Kyzył (Tuwa) – Biełocarsk119; do 1922 r.: Sowietskaja Gawań (Kraj Chabarowski)
– Impieratorskaja Gawań; do 1923 r.: Anadyr (Czukocki O.A.) – Nowo-Marijsk,
Jelizowo (Kraj Kamczacki) – Zawojko; do 1924 r. Sankt Petersburg (miasto wydzielone) – Piotrogród, Jekatierynburg (miasto obwodowe, w latach 19241991 Swierdłowsk); do 1925 r.: Wołgograd (miasto obwodowe) – Carycyn120,
Nowosybirsk (miasto obwodowe) – Nowonikołajewsk; do 1930 r.: Poliarnyj
(O. Murmański) – Aleksandrowsk; do 1931 r.: Biełogorsk (O. Amurski) –
Aleksandrowsk; do 1950 r.: Borzja (O. Czytyński) – Suworowskij.
Ukraina: do 1921 r. Zaporoże (miasto obwodowe) nazywało się Aleksandrowsk,
do 1922 r. Krasnograd (O. Charkowski) – Konstantinograd, do 1923 r.
Nowoazowsk (O. Doniecki) – Nowonikołajewskaja, do 1924 r. Kirowograd
(miasto obwodowe) – Jelizawietgrad, do 1926 r. Dniepropietrowsk (miasto obwodowe) – Jekatierynosław.
Azerbejdżan: do 1918 r. Gandża – Jelizawietpol.
Gruzja: do 1921 r. Bolnisi – Katharinenfeld.
Uzbekistan: do 1924 r. Fergana – Skobielew.
Kazachstan: do 1920 r. Kyzył-Orda (miasto obwodowe) – Perowsk, do 1939 r.
Fort Szewczenko (O. Mangystauski) – Fort Aleksandrowskij.
3. Ilość zmian nazewniczych jako czynnik opisu etapów dziejów ZSRR
Historię Związku Radzieckiego można podzielić na siedem epok. Pierwsza z nich przypada na ostatnie lata życia Włodzimierza Lenina, trzy kolejne zawierają rządy Józefa Stalina, a piątą wyznacza era Nikity Chruszczowa. Najdłuższy z okresów obejmuje aż 21 lat
i dożywotnie kadencje trzech następnych sekretarzy generalnych, w tym Leonida Breżniewa. Ostatni natomiast mieści się w szeroko pojętym czasie pieriestrojki. Uszeregowanie
tych siedmiu epok za pomocą zmian nazewniczych opisanych w rozdziale drugim pozwala
na wysnucie bardzo ciekawych wniosków.
Biorąc pod uwagę wyłącznie zmiany dotyczące nazw obiektów na terenie byłego Związku Radzieckiego obecnie posiadających prawa miejskie, można odczytać pewną charakterystykę danej epoki. Należy zaznaczyć, iż spośród wszystkich kategorii nazewniczych
wymienionych powyżej można wyróżnić trzy najważniejsze, które stanowią swego rodzaju
istotę rzeczy. Są to zmiany dotyczące przywódców Związku Radzieckiego, najważniejszych
działaczy partyjnych oraz mające na celu usunięcie carskiej symboliki z pamięci ludzkiej.
Pozwalają one na jeszcze dokładniejszą analizę danego okresu, który musi zawierać w sobie minimum kilka lat. Ze statystycznego punktu widzenia najprostszą metodą winno być
sprawdzenie, w którym roku dokonano największej ilości zmian nazw miast. To z kolei
mogłoby dać odpowiedź na pytanie dotyczące okresu, w którym ustrój totalitarny najbardziej dał się we znaki społeczeństwu. Prosta statystyka, nie podparta wiedzą historyczną,
nie bierze jednak pod uwagę pewnych szczegółów związanych (na przykład) z karierami
119 Należy zaznaczyć, iż Republika Tuwy uzyskała wówczas niepodległość. Cały czas jednakże pozostawała pod silnym wpływem radzieckim i w roku 1944 została anektowana przez ZSRR. Nazwa Biełocarsk
odnosiła się do tradycyjnego nazewnictwa ludów syberyjskich, które odnosiło się do rosyjskiego cara.
120 Należy jednak nadmienić, iż popularne skojarzenie nazwy miasta ze słowem „car” jest błędne.
W rzeczywistości etymologia nazwy Carycyn odnosi się do czasów Złotej Odry, gdyż założone w 1589 r.
miasto nawiązywało do słów w językach tureckich „żółta woda” („sary-sy”) bądź „żółta wyspa” („sarysin”). http://www.infovolgograd.ru/histori/historiTSar.htm. z dnia 10.12.2007.
175
niektórych działaczy czy sytuacją międzynarodową121. Proste matematyczne wyliczenie
nie pozwala również na ustosunkowanie się do różnego charakteru zmian, jak chociażby
do usuwania treści ideologicznej z nazwy danego miasta. Dlatego też koniecznym staje się
uwzględnienie tych kilku wymienionych czynników.
Według charakterystyki przedstawionej w rozdziale drugim, w latach 1917-1990
w ZSRR dokonano minimum 340 zmian nazw miast, z czego co najmniej 134 dotyczyły
trzech najważniejszych kategorii, natomiast ponad 60 dokonano celem usunięcia niektórych aspektów związanych z ustrojem komunistycznym (w okresie destalinizacji i pieriestrojki). W pierwszej wyróżnionej epoce (1917-1924) dokonano około 40 zmian, z czego
minimum 25 odnosiło się do najważniejszych działaczy i rugowania carskich symboli. Ten
krótki okres charakteryzował się jednak przede wszystkim walką o ustanowienie i umocnienie nowej władzy, toteż zmian było stosunkowo niewiele.
Śmierć Lenina zapoczątkowała drugą epokę w dziejach Związku Radzieckiego, trwającą przez następną dekadę (1924-1934). Wówczas dokonano zmian nazw co najmniej 62
miast, z których niemal 40 odnosiło się do najważniejszych kategorii. W tym okresie miały
też miejsce pierwsze powroty do dawnych nazw, jednakże powody tego stanu rzeczy nie są
znane. Dotyczyły one przede wszystkim miast poświęconych Leninowi.
Zabójstwo Siergieja Kirowa to preludium do najbardziej represyjnej epoki stalinizmu,
trwającej do wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej (1934-1941). W ciągu zaledwie kilku
lat dokonano w ZSRR rekordowej liczby zmian nazw miast (około 70), z czego połowa
odnosiła się do imienia samego Stalina oraz jego najbliższych współpracowników. Ogromny wpływ na tę sytuację miała „wielka czystka”, której ofiarami padali lokalni działacze,
co z kolei rzutowało na likwidację ich patronatu. Śmierć Kirowa, a następnie Waleriana
Kujbyszewa oraz Sergo Ordżonikidze miały niebagatelny wpływ na ten stan rzeczy. Należy jednak pamiętać, iż słynni działacze bolszewiccy umierali również w innych epokach,
jednakże nie poświęcano im tak wielu obiektów. Lata 1934-1941 to rozkwit kultu nie tylko
wspomnianych zmarłych czy samego Józefa Stalina, ale też Wiaczesława Mołotowa czy
Klimenta Woroszyłowa. I jednocześnie był to okres największego terroru. Historia potwierdza, iż stopień represji i ingerencji władzy w życie człowieka radzieckiego był wówczas
największy. Zdecydowanie najwyższa w historii liczba zmian nazw miast w tak krótkim
okresie, uwzględniając przy tym najważniejsze kategorie, jest dowodem na współzależność
opisanych czynników.
Lata 1941-1953 wyznaczane przez rozpoczęcie operacji „Barbarossa” i śmierć Stalina
charakteryzują się mniejszym natężeniem zmian. Dokonano ich wówczas około 55, z czego jedynie 16 można uznać za najważniejsze. Przede wszystkim coraz chętniej sięgano
do carskiej przeszłości. Liczniejsza stała się kategoria przywracania dawnych nazw, która
zawiera siedem takich przypadków.
Era Nikity Chruszczowa, obejmująca lata 1953-1964 zupełnie różniła się od poprzednich pod względem ingerencji w toponimię. Przede wszystkim uczyniono mniej zmian
(około 50), ale z tego niemal połowa dotyczyła usuwania treści ideologicznej. Przyczyniła
się do tego szeroko pojęta destalinizacja oraz wspomniany Dekret Rady Najwyższej z roku
121 Przykładem może być tu rok 1946, który przewyższa inne lata w ilości zmian nazewniczych dotyczących osób ze ścisłego kierownictwa KPZR. Należy jednak pamiętać, że zdecydowaną większość
z tych zmian stanowiły przeprowadzane na ziemiach przyłączonych Związku Radzieckiego, a więc także
w Prusach Wschodnich. Według prostej statystyki rok 1946 charakteryzował się większym natężeniem
ucisku ze strony państwa względem obywateli niż lata „jeżowszczyzny”. Podobnie zresztą wygląda kwestia związana z rokiem 1935, w którym zaistniało najwięcej zmian ku czci zmarłych Siergieja Kirowa
i Waleriana Kujbyszewa. Tymczasem wówczas dopiero zaczynał się okres największych stalinowskich
represji.
176
1957, który zabraniał kultywowania czci osób żyjących. Stabilizacja sytuacji w państwie
znajduje oddźwięk w statystyce nazewniczej, gdyż liczba zmian z roku na rok spadła do
poziomu jednostkowego. Wyjątkiem był jedynie rok 1961, czyli apogeum „demontażu”
kultu Stalina.
Breżniewowska stagnacja w życiu społecznym i politycznym trwała dwie dekady. Objęła ona również kwestie związane z nazewnictwem, gdyż w całym tym okresie dokonano
stosunkowo niewielu (co najmniej 43) zmian, z czego pewna część dotyczyła miejscowości,
którym nadawano prawa miejskie. Jedynie dwanaście z nich odnosiło się do trzech najważniejszych kategorii. Podobna sytuacja trwała do przełomu lat 1987 i 1988. Od tego okresu
datuje się kolejna „rewolucja nazewnicza”, która tym razem dotyczyła wyłącznie usuwania
bolszewickich elementów z nazw miast. W latach 1987-1990 dokonano dwudziestu takich
zmian, ale już w roku 1991 przeprowadzono je na masową skalę, przywracając największym metropoliom nazwy z czasów carskich, co wyrażało brak poparcia ludności miejskiej
dla upadającego ustroju. Czynnik niszczenia symboli reżimu, do których zaliczają się również nazwy obiektów geograficznych, jest niezwykle ważny dla oceny systemu totalitarnego. Pokazuje on bowiem stopień akceptacji różnych grup społecznych wobec odchodzącej
władzy i jej metod rządzenia.
Zakończenie
Rosja jest krajem wyjątkowym. Największym obszarowo na świecie i posiadającym fascynującą historię, która pozostawia badaczowi wiele zagadek. Ogrom Rosji powoduje, że
postawiona tu kwestia niecodziennego wykorzystywania nazw miast do budowania pomników kolejnym władcom, może dać banalną wręcz odpowiedź na nie. Rola, jaką w ustrojach totalitarnych i autorytarnych przypisuje się symbolice jest powszechnie znana. Związek
Radziecki był pod tym względem zdecydowanym pionierem i liderem, gdyż nawet w III
Rzeszy nie posunięto się do tak daleko idącego ingerowania w mające często wielowiekową
tradycję nazewnictwo. Faktem jest, iż prawdopodobnie w każdym z niemieckich miast były
ulice ku czci Adolfa Hitlera i jego najbliższych współpracowników. Było to jednak niewiele
w porównaniu ze skalą analogicznego zjawiska w Związku Radzieckim. Porównując obszar
Niemiec i Rosji, można uzyskać proste wyjaśnienie problemu. W Rosji „ulicami” są „miasta”. Pozostaje mieć nadzieję, że jest to zbyt daleko idące uproszczenie. Ponieważ wówczas
zaistnienie sygnalizowanego we wstępie problemu nie miałoby racji bytu.
Czasy ZSRR to kilkaset zmian nazw miast, w których żyły i umierały kolejne pokolenia ludzi radzieckich. Także poprzez toponimię byli oni w pewien sposób kształtowani na
wzór zalecany przez ideologię maksizmu-leninizmu. Celem pracy było udowodnienie tezy,
iż poprzez liczbę zmian nazw miejscowości oraz ich charakter można wysnuć wnioski na
temat pewnych epok w dziejach tego wielkiego państwa. Czy przypadkiem jest, iż najbardziej uciążliwy dla społeczeństwa okres stalinizmu jednocześnie równa się epoce, w której
zmiany nazw miast były najliczniejsze i najbardziej widoczne? Podobnie rzecz się ma z pozostałymi wyróżnionymi etapami dziejów ZSRR. Ograniczenie się do miast powoduje, iż
jedynym krajem na świecie, który może być brany pod uwagę przy analizie tak postawionej
teorii jest Związek Radziecki jako okres w historii Rosji. Należy pamiętać, że w wielu państwach totalitarnych i autorytarnych podobne zmiany miały miejsce, ale na mniejszą skalę,
ponieważ nie było ich widać na mapie świata. Ale w przypadku Rosji widać. Bo Rosja jest
krajem wyjątkowym.
177
Dag mara Apolinarsk a
Śląsk jako region. Niektóre problemy
Region jest pojęciem, które ma zastosowanie w wielu naukach, dlatego tak trudno wypracować uniwersalną definicję, która będzie mieć zastosowanie w każdej z nich. Termin
ten ma swój źródłosłów w łacińskim regio, co tłumaczy się jako ruch w określonym kierunku lub też, a może przede wszystkim, jako okolicę, dzielnicę, krainę. Słowniki określają to pojęcie jako obszar o określonych cechach krajobrazowych, etnograficznych lub
gospodarczych. Słowo lub w tej definicji ma znaczenie ze względu na to, że region nie musi
kompleksowo zawierać wszystkich tych cech na raz, wystarczy jedno kryterium, z uwagi
na które będziemy badać konkretny obszar.
Region jest pojęciem na tyle szerokim i wielopłaszczyznowym, że można go rozpatrywać w kontekście wielu dziedzin. Zdaniem Jerzego Damrosza o regionie można mówić
jako o obszarze wyodrębnionym, charakteryzującym się co najmniej jedną cechą swoistą,
która odróżnia go od terenów przyległych1. Za region uważa się część terytorium narodowego i państwowego, pod pewnymi względami odrębnego od pozostałych części (lub
przynajmniej wyróżniającego się spośród nich), posiadającego w niektórych dziedzinach
cechy własne2. Zatem jest to pojmowanie regionu bardzo szeroko, gdyż definicja nie zawęża, które cechy obszaru decydują o zakwalifikowaniu go do bycia regionem. Dlatego
przypatrzę się wszystkim czynnikom, aby stwierdzić w jakim stopniu i w jakim kontekście
Śląsk można traktować jako region.
Pojęcie to można jeszcze rozpatrywać w dwóch aspektach. W węższym ujęciu jest to część
państwa, która wyróżnia się spośród innych ze względu na właściwości, jakie posiada. Cechy
te mogą dotyczyć różnych dziedzin, takich jak: właściwe tylko jednemu regionowi ważne
wydarzenia historyczne, rozwój gospodarczy, tradycja, język, obyczaje, wyznanie. W szerszym znaczeniu za region uważa się terytorium obejmujące kilka państw, które są powiązane
ze sobą ze względu na cechy ich łączące. Do takich regionów zalicza się m.in. region współpracy bałtyckiej3. W poniższym tekście będę odnosić się jedynie to definicji wyjaśniającej
region w ujęciu węższym, ponieważ dotyczy ona tematu moich rozważań, jakim jest Śląsk.
Aby można było mówić o jakimś obszarze jako o regionie, musi zaistnieć co najmniej
jedna przesłanka, kryterium, które wytyczy nam granice krainy. Jednym z takich kryteriów jest z pewnością aspekt administracyjny, innymi czynnikami mogą być czynniki
polityczne, historyczne (kulturowe), ludzkie, fizyczno-geograficzne, ekonomiczno-przestrzenne (gospodarcze). W trakcie moich rozważań odpowiem na pytanie, jakim regionem
jest obecnie Śląsk, a jakim był kiedyś. Przez Śląsk rozumiem jedynie obszar dzisiejszego
województwa śląskiego, jednakże losy pozostałych śląskich terenów także pokrótce zostaną pokrótce poruszone.
Wyjaśnienie terminu „region” do literatury wprowadza również Wspólnotowa Karta Regionalna. Europejski akt prawny wyjaśnia to pojęcie jako „terytorium stanowiące
1
2
3
H. Skorowski, Europa regionu. Regionalizm jako kategoria aksjologiczna, Warszawa 1998/99, s.19.
Ibidem, s. 22.
W. Misiak, Europa regionalna procesy automizacji i integracji, Wrocław 1995, s.13.
179
z geograficznego punktu widzenia wyraźną całość, bądź też jednolity kompleks terenów
tworzących zamkniętą całość, a którego ludność charakteryzują określone wspólne cechy,
przy czym chciałby on utrwalić i rozwinąć pewne wynikające z nich właściwości, aby pobudzać postęp kulturalny, społeczny i gospodarczy”. Ta definicja zwraca uwagę na naturalne właściwości krajobrazu, które odgradzają region od przyległych obszarów oraz na
mieszkańców regionu, którzy posiadają pewne cechy właściwe tylko im. Oba te aspekty
zostaną poniżej przedstawione w kontekście rozważań nad Śląskiem, które obejmą więcej
czynników, niż te wymienione przez Wspólnotową Kartę Regionalną.
Region administracyjny ma łatwe do wskazania granice, ponieważ jego obszar został
określony aktem prawnym. Podział administracyjny kraju nie zawsze pokrywa się z historycznym podziałem czy społecznym rozwojem regionu. W tym wypadku nie potrzeba szczegółowej analizy kultury, gwary każdej miejscowości, lecz wystarczy odwołać się
do dokumentów stanowiących o podziale terytorialnym państwa. Decyzją ustawodawcy
w 1999 r. utworzono województwo śląskie, które nie obejmowało swoim zasięgiem historycznych ziem należących do tego obszaru. W myśl realizacji polityki prowadzonej przez
kraje członkowskie Unii Europejskiej polscy decydenci postanowili zastąpić czterdzieści
dziewięć województw szesnastoma. Powrócono do nazwy województwa sprzed II wojny
światowej. Czy można zatem powiedzieć, że województwo śląskie jest regionem jako jedno z szesnastu polskich województw? W takim znaczeniu jak najbardziej Śląsk jest regionem. Czy wszystkie śląskie ziemie wchodzą w skład województwa? Obecnie województwo śląskie sięga od południa po ziemię żywiecką, od północy po powiat kłobucki, od
wschodu po powiat zawierciański i od zachodu rozciąga się po raciborski. W efekcie śląskie
obejmuje ziemie takie jak: Żywiecczyzna, Zagłębie Dąbrowskie, część Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej, powiat zawierciański i myszkowski, które wcześniej nie wchodziły
w skład śląskiej ziemi. Jednak Opole, które historycznie zaliczano do terenów Górnego
Śląska, zostało stolicą innego województwa – opolskiego. Utworzono dwa twory, które powinny być jednym województwem: śląskie, które swoim zasięgiem obejmuje także tereny
nieśląskie oraz opolskie. W granicach państwa polskiego po 1945 r. znalazły się też tereny Dolnego Śląska, nazywane przez ówczesną władzę ziemiami odzyskanymi. W 1999 r.
utworzono województwo dolnośląskie ze stolicą we Wrocławiu. W swoich rozważaniach
odniosę się do ziem Górnego Śląska obejmującego dwa województwa: śląskie oraz opolskie. Oczywiście biorąc za cechę odrębności, która decyduje o tym czy dany obszar jest
regionem czy też nie, podział administracyjny bez wahania stwierdzam, ze Śląsk jest regionem. Jednakże jest to region sztuczny, gdyż sztucznie narzucone granice nie zmieniają
ludzkiej mentalności. Takie wyróżnienie regionu jest bardzo proste, ponieważ wytyczenie
granic bez uwzględnienia właściwości historycznych, geograficznych czy kulturowych nie
przysparza większych problemów w momencie tworzenia, ewentualne problemy pojawiają się po dokonaniu zmian, kiedy to dana miejscowość nie zgadza się na przyłączenie do
konkretnego województwa. Przygotowywanie reformy administracyjnej, która miała doprowadzić do zmniejszenia liczby województw w Polsce, wywoływało dużo negatywnych
emocji w mieszkańcach i gospodarzach miast, które miały stracić status stolicy województwa. Obawiano się zmniejszenia ich prestiżu oraz odcięcia środków finansowych. Rządowy
projekt, który zakładał utworzenie 12 województw (pozycję stolicy utrzymałyby miasta tj.:
Białystok, Gdańsk, Katowice, Kraków, Lublin, Łódź, Olsztyn, Poznań, Rzeszów, Szczecin,
Warszawa i Wrocław) był zbyt drastyczny dla kilku polskich miast, których silne lobby
spowodowało zablokowanie w Sejmie tej decyzji, w efekcie wybrano koncepcje zakładającą
powstanie 15 województw. W rezultacie utworzono 16 województw, ze względu na wielki
180
sprzeciw Opolszczyzny wobec wcielenia jej obszaru do przyszłego woj. śląskiego. Na rzecz
utworzenia woj. opolskiego działał Ryszard Zembaczyński (AWS), który wówczas przeciwstawił się rządowym planom reformy.
Oprócz Opolszczyzny do woj. śląskiego nie chciały przynależeć krainy Żywiecczyzny
i Beskidzia. Nie chciały one funkcjonować w cieniu dużych śląskich miast, wolały być
wcielone w granice woj. małopolskiego, co w przypadku obecnego powiatu żywieckiego
byłoby zasadne, zważywszy na historyczne powiązania tego terenu z Galicją. Krainy nie
miały na tyle silnego poparcia wśród parlamentarzystów, by podjęto decyzję o przyłączeniu ich terenów do Małopolski4.
Państwo jest podzielone na regiony administracyjne, nad którymi sprawuje władzę,
ustanawiając w każdym z nich delegaturę swojej władzy. W polskich województwach
od 1998 r. istnieje dwuwładza: wojewoda, który jest przedstawicielem Rady Ministrów
w województwie i sejmik województwa, który sprawuje regionalną władzą samorządową. W Polsce regiony administracji samorządowej i administracji rządowej mają taki sam
zasięg terytorialny. Nie ma także regionów, których dotyczyłyby specjalne unormowania
prawne, jak to miało miejsce przed wybuchem drugiej wojny światowej wobec województwa śląskiego.
Region można także wyznaczyć pod kątem zachowań politycznych, jakie są charakterystyczne dla danego obszaru. Należałoby zadać pytanie, czy Śląsk wyróżnia się polityką
wśród innych polskich regionów? Patrząc przez pryzmat upodobań politycznych można
się pokusić o stwierdzenie, że większość miast śląskich w wyborach samorządowych oddaje swoje głosy na lokalne ugrupowania nie mające żadnych powiązań z partiami politycznymi. Od 1990 r. w śląskich radach miast zasiadały komitety wyborcze, które cieszyły się
ogromnym poparciem społecznym. Początkowo rady były bardzo rozdrobnione, z czasem
ujawniły się silne komitety, które piastowały władzę przez kolejne kadencje, jak to ma miejsce m.in. w Chorzowie. W województwie śląskim, a wcześniej w katowickim, w radach
miejskich (m.in. Gliwice) działała reprezentacja mniejszości niemieckiej.
Relację Ślązaków do partii politycznych wyjaśnia Wilhelm Szewczyk: „Śląsk nie był
i nie jest kochany przez żadną ekipę rządową, nie ma żadnego przebicia parlamentarnego,
jest nadal we władzy ludzi, którzy się z nim nie umieją zidentyfikować i w istocie nic o nim
nie wiedzą”5. Dlatego Ślązacy, mając do wyboru oddanie głosu na partię polityczną czy na
lokalne stowarzyszenie, częściej wybiorą to drugie rozwiązanie.
Lokalne komitety reprezentują zwykle poglądy konserwatywne, odnoszące się do wiary katolickiej i wartości propagowanych przez Kościół. Z tych powodów prawicowe partie
polityczne w starciu z lokalnymi strukturami wyborczymi rzadko wychodzą zwycięsko.
Jedyną alternatywą są partie lewicowe, które nie mają konkurencji wśród lokalnych komitetów. Jednakże uzyskują one poparcie głównie ludności napływowej w miastach śląskich, popularne są też w miastach zagłębiowskich6. Granice województwa śląskiego nie
pokrywają się z granicami chadeckiego, śląskiego regionu politycznego. Region ten sąsiaduje z miastami zagłębiowskimi, gdzie bardzo popularne są partie polityczne o orientacji
lewicowej. Tak więc w jednym województwie występują co najmniej dwa różne regiony
polityczne.
Innym uwarunkowaniem, które decyduje o inności regionu, jest jego historia. Wspólne
losy sprzyjają poczuciu jedności i tworzeniu się wspólnoty. Losy śląskiej ziemi nie były
4
5
6
R. Wróbel, Rząd zdąży z reformą, „Rzeczpospolita”, 11.05.1998 r., (wydanie elektroniczne).
W. Szewczyk, Czym była autonomia Śląska?, w: „Dziennik Zachodni” nr 91, 11-13.05.1990 r., s. 4.
D. Apolinarska, Komitety lokalne na Górnym Śląsku na przykładzie Chorzowa i Katowic (praca magisterska), Katowice 2008.
181
łatwe, ponieważ była ona terenem przygranicznym i często zmieniano jej przynależność
państwową. Jej dzieje są częścią historii innych państw, które chętnie widziały Śląsk w ramach swoich granic.
Śląsk był zasiedlony przez plemię Ślężan, lecz zamieszkiwali oni jedynie tereny obecnego województwa dolnośląskiego. O tym plemieniu wspomniał już niemiecki kronikarz
Thietmar, opisując obronę Niemczy. Tłumaczył on, że nazwa plemienia pochodzi od Góry
Ślęży. Językoznawcy spierają się, co dało początek nazwie całej krainy geograficznej. Przypuszczenia dotyczyły pochodzenia nazwy od Góry Ślęży, rzeki Ślęży lub germańskiego
plemienia Silingów, którzy zamieszkiwali te tereny, zanim przybyli Słowianie. Zdaniem
wielu badaczy nazwę Śląsk wyprowadzono od słowa „ślęg”, które oznaczało wilgoć, pogodę deszczową. I właśnie to słowo zachowało się w nazwie góry i rzeki, które równocześnie
dało nazwę ludności oraz całej krainie7.
W XIII w. pojawia się uściślenie granic Śląska. Kraina ta, według kronikarzy, leżała
na zachód od Przesieki Śląskiej, puszcz granicznych rozdzielających Dolny i Górny Śląsk,
a więc był to Dolny i Środkowy Śląsk. Z kolei ziemie leżące na wschód od Przesieki nazywano księstwem opolskim. Podział na Śląsk i Opolszczyznę znikł w połowie XV w., kiedy
to Śląskiem nazywano cały ten obszar włącznie z księstwami górnośląskimi. Był to efekt
działalności kościelnej, którzy traktowali ten teren jako jedną krainę8.
Wzmianki historyczne dowodzą, iż w IX wieku Śląsk podlegał Świętopełkowi Wielkiemu, władcy Wielkich Moraw. Później obszar ten został podbity przez Mieszka I i był
pod władaniem Monarchii Piastowskiej, aż do wieku XIV. W 1335 roku Kazimierz Wielki
zrzekł się Śląska na rzecz Monarchii Luksemburgów. W granicach państwa czeskiego był
do 1526 roku, kiedy to został podporządkowany Monarchii Habsburgów. W XVIII wieku,
w wyniku wojen śląskich, toczonych między Austrią i Prusami, teren ten znalazł się pod
panowaniem pruskim. Od 1871 roku Śląsk stał się częścią Rzeszy Niemieckiej9.
Kiedy budowano potęgę Rzeszy, prowadzono silną germanizację na terenach śląskich.
Już na początku XIX w. zakazano w szkołach nauczać języka polskiego, zastępując go
językiem niemieckim. Na Śląsk zaczęto nieść „kaganek oświaty”, zwłaszcza na obszary
Górnego Śląska, który pod tym względem był mniej rozwinięty. Powstawały nowe szkoły
elementarne, gimnazja, a w 1811 r. utworzono Uniwersytet Wrocławski. Germanizacja po
zjednoczeniu Niemiec dotknęła tereny Górnego Śląska (w większości obszar dzisiejszego
województwa śląskiego oraz opolskiego), gdzie występowało największe zróżnicowanie
narodowościowe, natomiast na Dolnym Śląsku lwią część społeczeństwa stanowili Niemcy, albo zniemczeni Ślązacy. W tym okresie kształtuje się nowoczesna świadomość narodowa i pojęcie narodu10. Na śląskie ziemie przybywali polscy działacze z Wielkopolski,
którzy toczyli walkę o rząd dusz z pruskimi nauczycielami oraz lokalnymi księżmi. Obie
strony żądały deklaracji Ślązaków o przynależność państwową. Wielu z nich odczuwała
niechęć do Niemców, którzy ich traktowali jak ludzi drugiej kategorii. Z drugiej strony nie
czuli więzi z państwem polskim, którego od dłuższego czasu nie było na mapie Europy.
Wielu z nich utożsamiało się jedynie z regionem i pochodzeniem śląskim.
Śląsk nie był objęty działaniami I wojny światowej, jednak wystąpił rezultat jej prowadzenia pod postacią problemów gospodarczych regionu. Pojawiły się problemy z pozyskaniem podstawowych produktów żywnościowych. Mimo tego, z czasem region zaczął
czerpać korzyści z prowadzenia wojny, zwłaszcza duże zakłady przemysłowe, które prze7
8
9
10
182
Historia Śląska, (red. M. Czapliński), Wrocław 2002, ss. 14-15.
Ibidem, s. 16.
R. Pysiewicz-Jędrusik, A. Pustelnik, B. Konopska, Granice Śląska, Wrocław 1998, ss. 15-16.
Historia Śląska…, s. 296.
kwalifikowały się na przemysł zbrojeniowy (w Bytomiu przy kopalni zbudowano fabrykę
materiałów wybuchowych). Korzyści te w nieznacznym stopniu rekompensowały ogrom
strat, jakie ponosiła ludność w wyniku wojny. Im walki trwały dłużej, tym poziom jakości
życia bardziej spadał.
Wojna przyniosła rozpad wielkich monarchii wielonarodowościowych i Ślązacy stanęli przed wyborem przynależności państwowej. Śląsk Cieszyński, który leżał w granicach
monarchii Habsburgów, w większości przypadł Czechosłowacji z wszystkimi kopalniami i węzłem kolejowym Bogumin. W dalszym ciągu toczyła się walka o tereny Górnego
Śląska, gdzie obie strony prowadziły silną propagandę. Kler również wykorzystywano do
nacjonalistycznej agitacji. Instytucja Kościoła miała poważanie wśród Ślązaków, zwłaszcza
od czasu wprowadzenia polityki Kulturkampfu, jednakże śląscy księża kończyli niemieckie studia teologiczne i albo nie wtrącali się do polityki, albo narodowościowo czuli się
Niemcami, co nie podobało się stronie polskiej. W celu ograniczenia wpływu niemieckich
duchownych, masowo sprowadzono księży z Galicji oraz z poznańskiego.
Zwycięzcy I wojny światowej „podzielili” Śląsk pomiędzy dwa narody, ustanawiając
nowe granice na mapie Europy. Przyłączenie go do nowych państw poprzedzone było trzema powstaniami i plebiscytem. Dzięki tak zaciętej walce o te tereny, podjęto decyzję, która
miała przeciągnąć Ślązaków na stronę polską, a mianowicie Sejm II RP uchwalił autonomię dla Śląska. Autonomia była kartą przetargową, która miała przekonać Ślązaków do
opowiedzenia się po stronie polskiej w plebiscycie z 20 marca 1920 roku. W plebiscycie
Polskę poparło 40,3% ludności uprawnionej do głosowania, a Niemcy 59,4%. Głosy liczono
także gminami, za Polską opowiedziały się 674 gminy, a za Niemcami 624. Brak akceptacji przez aliantów rozwiązania podziału terytorium autorstwa Wojciecha Korfantego oraz
niemiecki opór wobec jakiegokolwiek podziału przyczyniły się do wybuchu trzeciego powstania śląskiego. Jednak o ostatecznym podziale śląskich ziem (później zatwierdzonym
przez Radę Ambasadorów) zdecydowała Rada Ligi Narodów11. Zatem dokonał się podział
ziemi śląskiej: po stronie polskiej powstało województwo śląskie12, a po niemieckiej prowincja górnośląska13 oraz prowincja dolnośląska14.
Niewątpliwie podział terenu traktowanego przez ostatni wiek jako całość i rozwijającego się w określonym kierunku było decyzją niekorzystną dla regionu i jego mieszkańców.
Autonomia, którą cieszyło się województwo śląskie, szybko przestała obowiązywać, gdyż
już w 1926 roku bardzo ją ograniczono. Rządy sanacyjne przyniosły ogromne zmiany. Nastąpiła szeroko zakreślona polonizacja ludności śląsko-języcznej (chociaż już wcześniej uchwalono język polski językiem urzędowym i zaczęto zmieniać nazwy niemieckie na polskie).
11 Podział przemysłu śląskiego kształtował się następująco: Niemcy otrzymali 79 %, a Polacy 29 % spornego terenu, z tym że Polska otrzymała 53 kopalnie węgla (a Niemcy 14), wszystkie 9 kopalń rud żelaza,
10 kopalń rud cynku i ołowiu (na 15), 5 hut żelaza (na 9),wszystkie 18 hut cynku, ołowiu i srebra. Więcej
w: Historii Śląska (red. M. Czapliński), Wrocław 2002.
12 Województwo śląskie objęły dawne tereny pruskie oraz część ziem Śląska Cieszyńskiego. Stolicą województwa zostały Katowice, całość została podzielona na powiaty grodzkie (Katowice, Bielsko, Królewska Huta, późniejszy Chorzów) oraz początkowo na 9 powiatów wiejskich (katowicki, lubliniecki,
pszczyński, tarnogórski, rybnicki, świętochłowicki, bielski, cieszyński i rudzki). Więcej w: Historii Śląska (red. M. Czapliński), Wrocław 2002, s. 365.
13 Prowincja górnośląska obejmowała niemiecką część rejencji opolskiej o powierzchni 9715 km2 i ok.
1,3 mln. ludności. W 1922 r. przeprowadzono na tym terenie referendum, w którym miano zdecydować
czy ludność śląska chce pozostać pruską prowincją czy też tworzyć osobny kraj w ramach Rzeszy. Więcej
w: Historii Śląska (red. M. Czapliński), Wrocław 2002, s. 365.
14 Prowincja dolnośląska składała się z dawnej rejencji wrocławskiej bez części powiatów sycowskiego,
górowskiego, milickiego i namysłowskiego, które przyłączono do Polski oraz rejencji legnickiej. Więcej
w: Historii Śląska (red. M. Czapliński), Wrocław 2002, s. 373.
183
Na tych terytorialnych perturbacjach stracił cały region, rozbito jego jedność historyczną, a, co gorsze, gospodarczą, z powodu czego każda z części poniosła nieoszacowane
straty. Zmiany nastąpiły także wśród ludności zamieszkującej województwo. Niemcy wyemigrowali, a na ich miejsce napłynęła polska ludność, głównie z Galicji. Ślązacy, z czasem
niezadowoleni z polityki prowadzonej przez Polaków, zaczęli identyfikować się jedynie
z krainą śląską, nie zaś z państwem, czy to polskim, czy niemieckim.
Wraz z wybuchem II wojny światowej nasiliły się szykany ludności śląskiej, tym razem
ze strony niemieckiej. Już w październiku 1939 r. województwo śląskie zostało wcielone do
Rzeszy. Wraz z częścią ziem kieleckich oraz krakowskich stworzono rejencję katowicką.
W 1941 r. połączono rejencje opolską i katowicką, tworząc jedną – rejencję górnośląską.
Dalsze prześladowania i procesy polonizacyjne Ślązaków miały miejsce już w „wyzwolonej” Polsce. Po zakończeniu II wojny światowej losy Śląska ważyły się na konferencjach
Wielkiej Trójki, w efekcie których cały okręg przemysłowy znalazł się w radzieckiej strefie
wpływów. Ostateczne rozstrzygnięcie miało nastąpić na konferencji pokojowej, do której nigdy nie doszło. Na Śląsk przyszła nowa polska władza, która dążyła do centralizacji
i ujednolicania państwa. Ślązacy, którzy w czasie wojny znaleźli się na volklistach, po jej
zakończeniu byli represjonowani i zamykani w obozach koncentracyjnych, które były zbudowane przez nazistów. Śląsk Dolny, jak i Górny znalazł się w granicach polskich i w obu
tych obszarach ustanowiono dwa oddzielne okręgi administracyjne. Polacy zaczęli kolejną
falę odniemczania Śląska, wypraszania Niemców z tzw. ziem odzyskanych. Wysiedlani
Niemcy z Dolnego Śląska zostawiali dorobek całego życia, swoje domostwa, gospodarstwa,
które były zajmowane przez Polaków przybyłych z Kresów Wschodnich. Tak więc niemieckie miasto, jakim był Wrocław, praktycznie z dnia na dzień stało się miastem polskim.
Inna sytuacja miała miejsce na Górnym Śląsku, gdzie rdzenni Ślązacy pozostali, starając
się znaleźć w nowej rzeczywistości.
Nowa sytuacja polityczna odcisnęła także swoje piętno na gospodarczej kondycji regionu, a w szczególności wpłynęła na kondycję ekonomiczną oraz społeczną rdzennej ludności, która została zdegradowana w obu tych wymiarach. Ludność zamknęła się w swoich
enklawach, nie dopuszczając do siebie ludności napływowej, która była wrogo nastawiona
do Ślązaków. Wartości, jakie przez wieki pielęgnowali, takie jak wiara katolicka, poszanowanie własności, znowu stały się zagrożone wobec nowego totalitaryzmu. Polscy Ślązacy,
którzy cieszyli się, że po wojnie spod hitlerowskiego buta powrócili do Polski, szybko się
rozczarowali. Wielu z nich zaczęła z sentymentem wspominać niemiecką praworządność
i, mimo wszystko, wolność. Władze państwowe zaczęły politykę „odniemczania”, dzięki
której miała zostać zniszczona kultura regionu15. Sposobami polskiej władzy na wykorzenienie niemieckości ze Ślązaków były: zmiana nazw ulic, miast, niemiecko brzmiących
nazwisk, niszczenie pomników upamiętniających niemieckie panowanie, zakaz używania języka niemieckiego oraz „tworzenie” historii Śląska przez odwoływanie się do jego
piastowskiego rodowodu i nazywanie go „ziemiami odzyskanymi”16. W 1945 r. zniesiono
Statut organiczny dla województwa śląskiego, zaś, żeby jeszcze bardziej zmniejszyć jednolitość tego regionu, dołączono Zagłębie Dąbrowskie, które zresztą zostało już przyłączone
po wkroczeniu niemieckich wojsk w 1939 r. Zmiana nazwy województwa na śląsko-dąbrowskie miała na celu pomniejszenie odrębności regionu. W 1950 r. przeprowadzono
reformę administracyjną, która ingerowała w historyczny podział granic tego regionu.
W miejsce dwóch województw powstały trzy: wrocławskie, katowickie i opolskie. Z ziem
15 Przez ten termin rozumiem zespół dzieł artystycznych, wiedzy, norm i zasad, występujących na pewnym regionie.
16 Historia Śląska…, ss. 463-467.
184
historycznie śląskich, które dotychczas wchodziły w skład województwa poznańskiego
(powiaty: krośnieński, świebodziński i zielonogórski) i wrocławskiego (powiaty: żagański,
kożuchowski, szprotawski, łużycki, żarski i głogowski) utworzono województwo zielonogórskie. Dolnośląskie powiaty, tj. brzeski i namysłowski, znalazły się w granicach województwa opolskiego. Natomiast województwo katowickie zostało powiększone o powiaty
nieśląskie: myszkowski, kłobucki i częstochowski17. Obok przemieszczenia się ludności,
napływania nowych wartości kulturowych, pojawiły się działania zmieniające podział administracyjny regionu, a polegające na włączaniu w granice śląskich województw powiatów historycznie należących do innych regionów. Jednocześnie śląskie tereny przesuwano
w obręb innych okręgów.
Trochę „oddechu” Ślązacy uzyskali wraz z nadejściem październikowej odwilży, kiedy rozpoczęto akcję „łączenia rodzin”, która miała na celu emigrację śląskich Niemców
do Niemiec. W wyniku takiego działania wiele osób opuściło Dolny Śląsk. Dysproporcja
pomiędzy Górnym a Dolnym Śląskiem zwiększyła się za rządów Edwarda Gierka, który
promował obszar śląsko-zagłębiowski. Rozpoczęto wtedy tam liczne inwestycje: w Bielsku
i Tychach otwarto linie produkcyjne „maluchów”, powstawały nowe ośrodki przemysłowe, otwarto hutę „Katowice”. Górnicy otrzymywali liczne przywileje: tworzono dla nich
specjalne sklepy z różnorodnym asortymentem, w Wiśle, Szczyrku i Ustroniu powstawały
nartostrady oraz ośrodki wypoczynkowe dla rodzin górniczych. Niewątpliwie górnictwo
i charakter przemysłowy tego obszaru silnie związał i ujednolicił ten region. Degradowany
Śląsk wreszcie stał się doceniony, co stało się celem nowej fali migrantów. Mimo że Gierek
był poważany przez Ślązaków i postrzegany jako ten, który dba o region, to niechęć do
władz peerelowskich nie ustąpiła. Grudzień, który wówczas sprawował władzę w Katowicach, lekceważył Ślązaków i ich dorobek kulturowy. Wtedy właśnie m.in. wyburzono większość kamienic z Giszowca, które stanowiły zabytek miejskiej architektury.
W 1975 r. z inicjatywy Gierka przeprowadzono reorganizację administracyjną kraju,
zniesiono powiaty oraz rozdrobniono województwa. Utworzono 49 województw, cały region Śląska znalazł się w takich województwach jak: bielskie, katowickie, opolskie, wrocławskie, wałbrzyskie, legnickie, jeleniogórskie i zielonogórskie. Bielskie i zielonogórskie
objęły także teren nieśląski. Z kolei powiaty śląskie: górowski i sycowski zostały przydzielone do województw nieśląskich, odpowiednio do leszczyńskiego oraz kaliskiego.
Tak oto nielubiany Śląsk przez resztę Polski stał się gwarantem bezpieczeństwa ówczesnej władzy. Tutaj nie budowano opozycji, nie organizowano strajków. Dopiero w 1978 r.
Kazimierz Świtoń powołał w Katowicach Komitet Wolnych Związków Zawodowych. Sam
Świtoń mówił, że spiskowcami była jedynie ludność napływowa, dziwił się, jak mogły tutaj
wybuchnąć aż trzy powstania śląskie, gdyż jego zdaniem Ślązacy się boją i nie chcą się na17 Województwo wrocławskie złożone było z 27 powiatów: bolesławiecki, bystrzycki, dzierżoniowski,
górowski, jaworski, jeleniogórski, kamiennogórski, kłodzki, legnicki, lubański, lubiński, lwówecki, milicki, nowogrudzki, oleśnicki, oławski, strzeliński, sycowski, średzki, świdnicki, trzebnicki, wałbrzyski,
wołowski, wrocławski, ząbkowski, zgorzelecki, złotoryjski; oraz z czterech miast na szczeblu powiatowym: Jelenia Góra, Legnica, Wałbrzych, Wrocław.
Województwo opolskie obejmowało 14 powiatów: brzeski, głubczycki, grodkowski, kluczborski, kozielski, krapkowicki, namysłowski, niemodliński, nyski, oleski, opolski, prudnicki, raciborski, strzelecki,
miasta, stanowiące odrębne powiaty to: Opole, Brzeg, Nysa i Racibórz.
Województwo katowickie: składało się z 14 powiatów: będziński, bielsko-bielski, cieszyński, częstochowski, gliwicki, kłobucki, lubliniecki, myszkowski, pszczyński, rybnicki, tarnogórski, tyski, wodzisławski, zawierciański oraz z 17 miast z powiatowym statusem: Katowice, Będzin, Bielsko-Biała, Bytom, Chorzów, Cieszyn, Czeladź, Częstochowa, Dąbrowa Górnicza, Gliwice, Mysłowice, Ruda Śląska,
Rybnik, Siemianowice-Śląskie, Sosnowiec, Świętochłowice, Tychy, Zabrze i Zawiercie. Więcej na ten
temat w Historii Śląska…, s. 503.
185
rażać. Ślązacy nie brali też udziału we wcześniejszych rebeliach z XIX w. organizowanych
przez Polaków, a wręcz przeciwnie, potępiali powstania z 1830, 1846 czy 1863 r. i traktowali je jako zamach na legalną władzę18. Zdaniem Heleny Karczyńskiej jest to cecha charakterystyczna Ślązaków, którzy odznaczali się niezwykłym posłuszeństwem wobec władzy19.
W 1980 r. Śląsk Górny i Dolny przyłączył się do strajków. Kiedy zaczęły się aresztowania, jak zwykle szukano powiązań Ślązaków z niemieckimi korzeniami, proponowano
im paszporty i wręcz wypychano na zachód. W latach osiemdziesiątych zaczęto mówić
o mniejszościach narodowych w Polsce, a na Śląsku w dalszym ciągu istniała mniejszość
niemiecka, która domagała się swoich praw. Po 1989 r. zaczęły powstawać organizacje
wspierające Niemców, ale przede wszystkim Ślązaków. Tworzono nie tylko stowarzyszenia
zajmujące się rozpowszechnianiem śląskiego gadania, tradycji czy wartości, ale także powstawały organizacje dążące do uzyskania przez Śląsk autonomii na zasadach podobnych
jak w dwudziestoleciu międzywojennym (Ruch Autonomii Śląska, Śląski Związek Akademicki, Związek Ludności Narodowości Śląskiej). Pod koniec XX w. wrocławianie zaczęli
się upominać o przywłaszczone skarby swojej ziemi przez muzea warszawskie. Eksponaty
zaczęły stopniowo powracać na Śląsk. Mimo olbrzymiego spustoszenia, jakie się dokonało
na Dolnym Śląsku wśród ludności, chęć utrzymywania więzi z korzeniami regionu wciąż
była żywa. Historia, która ukształtowała ludność śląską nadal jest żywa, dlatego coraz więcej jest osób, które pragną ją rozpowszechniać przez organizowanie wielu festiwali związanych z kulturą Śląska. Granice historyczne Śląska są znacznie szersze niż obecne granice
województwa śląskiego.
Tak jak linie administracyjne i naturalne wytyczają granice regionu, tak zamieszkująca
ludność stanowi o jego odrębności. Ludność jest ważnym czynnikiem w trwaniu wyjątkowości regionu. To właśnie dzięki nim trwają tradycja, obyczaje, normy społeczne. Wiele
jest różnych obyczajów, które zachowały się w domach śląskich, takich jak: świętowanie
urodzin zamiast imienin, zawieranie związków małżeńskich w miesiącu z literą „r” w nazwie, co ma przynieść nowożeńcom szczęście, chowanie przed dziećmi prezentów wielkanocnych w ogródku itp.
Obecnie na rynku wydawniczym ukazują się książki pisane gwarą śląską, jednakże
żadne z nich nie zostały spisane wcześniej. Wszystkie legendy, pieśni, opowieści były przekazywane ustnie. Pojawienie się takich książek, moim zdaniem oznacza, że gwara nadal
jest żywa i wciąż się rozwija.
Współcześnie województwo śląskie jest bardziej jednolite narodowościowo niż przed
wojnami. Zamieszkiwane jest przez Polaków, niektórzy z nich posiadają także obywatelstwo niemieckie, ale mniejszość niemiecka jest spotykana częściej w województwie
opolskim.
Ciągłe zmiany suwerena sprawiły, że przybywała tu ludność z różnych regionów Europy, a bogactwo regionu i pewność pracy przyciągała potencjalnych osadników. Przykładowo, Katowice w 1817 r. liczyły tylko 700 mieszkańców, w 1840 r. 1 326, a w 1910 r. już 43
tysiące. Natomiast Królewska Huta (dzisiejszy Chorzów) w tym czasie liczyła 72,6 tysięcy
mieszkańców. W Gliwicach utrzymywała się podobna tendencja20. Ruch migracyjny nie
był jednokierunkowy, również Ślązacy wyruszali w poszukiwaniu szczęścia (do 1890 r.
do Ameryki wyjechało 120 tysięcy Górnoślązaków, a innymi kierunkami emigracji były
krainy niemieckie: Saksonia, Brandenburgia, Nadrenia, Westfalia). Wraz z osadnikami
niemieckimi przybywali Żydzi niemieccy, którzy ze względu na posiadany kapitał szybko
18 A.Faruga, Czy Ślązacy są narodem? Przemilczana historia Górnego Śląska, Radzionków 2004, ss. 7-8.
19 Specyfika tożsamości regionalnej pogranicza Śląska (red. H. Karczyńska), Opole 2002, s. 22.
20 Historia Śląska…, ss. 296-297.
186
zaczęli odgrywać ważną rolę w życiu gospodarczym Śląska. Kiedy na mapie pojawiła się
Polska, a część Górnego Śląska przyłączono do niej, zaczęto sprowadzać ludność z Galicji.
Przybysze, z racji wykształcenia, zajmowali wysokie stanowiska urzędnicze, otrzymywali
etaty nauczycielskie. Z kolei w czasie drugiej wojny światowej przyjeżdżali Niemcy, a po
wojnie ich miejsce zajęli Kresowiacy. Ludność na Śląsku stale się przemieszczała.
Ślązacy są „wyznacznikiem” regionu. Gwara, jaką się posługują, wyróżnia ich na tle
innych mieszkańców Polski. Stroje ludowe, pieśni, legendy, wyznanie (katolickie i luterańskie) oraz obyczaje są tym, co określa ich odrębność.
W analizie regionu ważnym czynnikiem jest potencjał ludzki i to nie tylko w wymiarze
kulturowym.
Śląsk można nazwać regionem migracyjnym, ponieważ, tak jak inne obszary przygraniczne, często tu napływała i odpływała ludność w efekcie zmiany przynależności terytorium do konkretnego państwa. Tak jak wspominałam wcześniej, ruch migracyjny w XIX
i na początku XX wieku był spory, ale nie tylko wtedy ludzie się przemieszczali. Świadczy
o tym fakt, że po drugiej wojnie światowej także przyjeżdżano na Śląsk. Można wymienić
dwie duże fale migracyjne na Górny Śląsk. W latach powojennych przyjeżdżała tu głównie ludność „zza Buga”, zamieszkiwała domy i gospodarstwa pozostawione przez śląskich
Niemców. W tamtych czasach najwięcej ludności napłynęło do Wrocławia, nie tylko lwowiaków, ale przede wszystkim ludności z ziem poznańskich, warszawskich, kieleckich,
rzeszowskich krakowskich, łódzkich, lubelskich, pomorskich, śląskich oraz białostockich.
Skład społeczny tej grupy to 70% ludności wiejskiej i 28% ludności pochodzącej ze środowiska robotniczego21. Z kolei w latach 1948-1950 pojawiło się kilka tysięcy Greków.
Ludność zaczęła migrować do miast tworzących ROW (Rybnicki Okręg Węglowy)
w latach sześćdziesiątych. Jeszcze w latach pięćdziesiątych rozpoczęto plany zagospodarowania tego terenu, ze względu na wzrost wartości węgla koksującego, który znajdował się
w na obszarze rybnickim i wodzisławskim. Rozwój tej części woj. śląskiego spowodował
napływ nowej siły roboczej do pracy w kopalniach.
Duży napływ ludności na Górny Śląsk, a dokładnie do miast Górnośląskiego Okręgu
Przemysłowego miał miejsce w latach siedemdziesiątych, kiedy u władzy był sekretarz Gierek. Śląsk w owych czasach był traktowany jak eldorado, dlatego tak wielu zdecydowało się
tu przyjechać. Jednak odbywały się też migracje w przeciwnym kierunku. W latach sześćdziesiątych wielu mieszkańców Śląska posiadających rodziny w Niemczech i odpowiednie
dokumenty wyjechało za żelazną kurtynę w ramach łączenia rodzin.
Obecnie województwo śląskie nie jest już na tyle atrakcyjnym miejscem, by przyciągać
rzesze przybyszów.
Tabela 1. Liczba ludności w wybranych miastach śląskich na przestrzeni lat 22.
Miasto
Połowa XIV w.
XVI/XVII w.
1789
1910
1939
1971
2009
Bytom
1 500
1 400
1 642
62 718
100 800
187 200
186 900
Chorzów
—
—
—
72 641
108 540
152 000
114 300
Gliwice
900
1 500
1 872
66 981
117 323
171 800
198 900
Katowice
—
—
—
43 174
132 436
306 000
315 400
Zabrze
—
—
—
63 373
126 211
196 200
190 300
Źródło: Opracowanie własne.
21 Ibidem, ss. 496-497.
22 J. Kokot, Problemy narodowościowe na Śląsku od X do XX wieku, Opole 1973, s. 73.
187
Powyższa tabela przedstawia liczbę ludności w wybranych miastach na Śląsku. Na podstawie tych wskaźników można zauważyć, że obecnie najbardziej zaludnionym miastem
są Katowice. Największy wzrost w zaludnieniu nastąpił w roku 1971, kiedy to ogromna
fala ludności, głównie pochodzącej z terenów wiejskich przybyła do GOP. Obecnie region
śląski nie jest regionem migracyjnym, a wręcz przeciwnie – w Chorzowie, Zabrzu oraz
Bytomiu liczba ludności się zmniejszyła.
Przemysł, jaki się tutaj rozwinął, przyciągał ludność spoza regionu. Możliwość pracy
i dobre zarobki kusiły migrantów w XIX i XX wieku. Tak tworzyły się miasta, które dzisiaj
stanowią największą i najbardziej zaludnioną konurbację w Polsce.
Obecnie województwo śląskie tworzy 167 gmin zgrupowanych w 36 powiatach: 17 powiatach ziemskich i 19 grodzkich (miasta na prawach powiatu). Spośród 167 gmin, 49 to
gminy miejskie, 22 miejsko-wiejskie i 96 wiejskie. Region zajmuje obszar 12.331 km2 i pod
względem powierzchni (3,9%) znajduje się na 14. miejscu w kraju, przed województwem
świętokrzyskim i opolskim. Z tego wynika, że terytorialnie jest niewielkim regionem, ale
bardzo gęsto zaludnionym. System osadniczy województwa śląskiego składa się z 1.582
miejscowości, w tym z 71 miast, które tworzą sieć o gęstości 58 miast/10 tys. km2. Gęstość
ta jest ponad dwukrotnie wyższa od średniej krajowej, wynoszącej 28 miast/10 tys. km2.
Województwo śląskie zamieszkuje 4,7 mln osób, co stanowi 12,3% ludności Polski.
Pod względem liczby ludności znajduje się na 2. miejscu w kraju po województwie mazowieckim (13,4%). Pomimo, iż obecnie napływ ludności do województwa śląskiego się
zatrzymał, to nie występuje zjawisko odpływu jego mieszkańców do innych części Polski.
Liczba ludności od lat siedemdziesiątych po dziś dzień utrzymuje się na podobnym poziomie (z minimalnymi wahaniami wysokości zaludnienia w niektórych śląskich miastach).
Województwo śląskie jest najbardziej zurbanizowanym regionem Polski (78,9% ludności
miejskiej), posiadającym najwyższą w kraju gęstość zaludnienia (382 os./km2, kraj: 122 os./
km2)23. Zatem niewątpliwie województwo śląskie jest regionem miejskim.
Regiony fizyczno-geograficzne rozróżniamy ze względu na ich cechy naturalne, dzięki
którym zauważalne są granice między obszarami. W ramach regionu istnieje harmonia
i spójność występujących tam elementów środowiska. Pierwsze wzmianki dotyczące podziału na krainy geograficzne kraju sięgają okresu średniowiecza. Dzieła Jana Długosza dla
następców były skarbnicą wiedzy geograficznej. Obecny obowiązujący podział geograficzny kraju jest zasługą Jerzego Kondrackiego. Zgodnie z jego zapisami obszar dzisiejszego
województwa śląskiego leży na Wyżynie Śląsko-Krakowskiej, która składa się z Wyżyny
Śląskiej (Garb Tarnogórski, Chełm, Wyżyna Katowicka, Pagóry Jaworznickie, Płaskowyż
Rybnicki), Wyżyny Woźnico-Wieluńskiej (Wyżyna Wieluńska, Próg Herbski, Próg Wóźnicki, Obniżenie Liswarty, Obniżenie Krzepicie, Obniżenie Górnej Warty), Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej (Wyżyna Częstochowska, Wyżyna Olkuska, Rów Krzeszowski,
Garb Tenczyński). Także w ujęciu fizyczno-geograficznym województwo śląskie stanowi
region zbudowany z trzech większych geograficznych obszarów. Wyżynne ukształtowanie
terenu wyróżnia go wśród sąsiadujących regionów.
Region w ujęciu gospodarczym identyfi kujemy na podstawie dokonań człowieka, jego
ingerencji i sposobu zagospodarowania otaczającej go przestrzeni. Zgodnie z tym kryterium regiony można dzielić na obszary rolnicze, przemysłowe, usługowe, turystyczne
itp. Z punktu widzenia rozwoju gospodarczego wyróżnia się regiony rozwinięte, rozwijające się oraz zacofane. Śląskie od momentu odkrycia surowców występujących na tym
obszarze stało się okręgiem przemysłowym, dlatego też tak bardzo był pożądany przez
państwa z nim sąsiadujące. Druga połowa XIX wieku to intensywny rozwój przemysłu.
23 Strategia Rozwoju Województwa Śląskiego na lata 2000-2020.
188
Powstawały państwowe i prywatne kopalnie, huty, fabryki. O tym, że region ten stanowił
całość, świadczą szlaki komunikacyjne, np. zbudowano szosę łączącą wszystkie ważne śląskie ośrodki z Galicją (Wrocław-Brzeg-Opole-Górny Śląsk-Kraków), gdzie sprzedawano
towary ze względu na obowiązującą strefę wolnocłową24. Na Dolnym Śląsku rozwinął się
przemysł włókienniczy, natomiast na Górnym Śląsku przemysł ciężki. Szybka industrializacja Śląska była wspierana prze kapitał żydowski. Wszelkie rozwiązania infrastruktury były dostosowane do rozwijającego się regionu. Podział śląskich ziem jaki nastąpił po
pierwszej wojnie światowej, przyniósł ogromne szkody dla całego regionu. Nowe granice
podzieliły ważne linie kolejowe, przez co polskie władze musiały budować od nowa wiele
stacji i połączeń torowych. Zmianom uległa produkcja, rynek zbytu, wszystko trzeba było
nakierować na nowych odbiorców. Wybuch drugiej wojny światowej spowodował zmianę
właściciela śląskiego przemysłu, lecz nie na długo. Polska po wojnie, oprócz całego Górnego Śląska i Opolszczyzny, otrzymała także Dolny Śląsk, który był zniszczony walkami
wojennymi (w przeciwieństwie do Górnego Śląska). Działający pod egidą niemiecką Górnośląski Okręg Przemysłowy nadal był traktowany jako całość.
Okres niemieckiego panowania nad ogromną większością Śląska sprzyjał jego rozwojowi i tworzeniu pewnych zależności między regionami Rzeszy. W granicach Polski zaczęto
budować od nowa relacje gospodarcze z nowymi regionami, które miały stać się rynkami
zbytu dla śląskiego przemysłu ciężkiego. Podział Śląska po 1919 r. wpłynął niekorzystnie
na standard życia jego mieszkańców. Scalenie tych ziem w Polsce po 1945 r. nie odnowiło
tych samych stosunków gospodarczych pomiędzy ośrodkami śląskimi. Można stwierdzić,
iż najbardziej ujednoliconym gospodarczo regionem jest Górnośląski Okręg Przemysłowy, który nie pokrywa się z historycznymi granicami regionu śląskiego (Górny Śląsk, Jaworzno, Zagłębie Dąbrowskie). Wszystkie części tego obszaru borykały się z podobnymi
problemami związanymi z przemysłem ciężkim prowadzonym na tym terenie. Granice
województwa śląskiego nie są tożsame z granicami okręgu przemysłowego i w tym wypadku nie można go traktować jako regionu w znaczeniu gospodarczym.
Województwo śląskie nadal mieści się w grupie najsilniejszych gospodarczo regionów
Polski. W wytwarza się w nim 13,7% (2002) Produktu Krajowego Brutto (PKB) i 17,2%
krajowej produkcji sprzedanej przemysłu (z tego 62% przypada na sektor prywatny). Pod
względem wielkości wytwarzanego PKB województwo śląskie zajmuje po województwie
mazowieckim (20,4%) drugie miejsce w kraju. PKB w przeliczeniu na 1 mieszkańca wynosi
22,6 tys. zł i jest wyższe od średniej krajowej (20,4 tys. zł). Jest to efekt skoncentrowanego
tutaj przemysłu, jak również rozwoju sektora prywatnego i usług.
W regionie produkuje się 91,4% polskiego węgla kamiennego, 63,0% wyrobów walcowanych, 42,6% koksu, 68,8% stali surowej, 19,7% energii elektrycznej i 82,7% samochodów
ogólnego przeznaczenia. Dla gospodarki województwa w dalszym ciągu duże znaczenie
ma górnictwo węgla kamiennego, hutnictwo żelaza, cynku i ołowiu, energetyka, przemysł
elektromaszynowy, spożywczy i chemiczny, a w ostatnim okresie również przemysł motoryzacyjny. Sektor prywatny systematycznie wzmacnia swoją pozycję, choć jego rozwój jest
wolniejszy niż w pozostałych regionach kraju25.
Granice regionu śląskiego w ujęciu administracyjnym, politycznym, historycznym,
geograficzno-fizycznym czy gospodarczym nie zazębiają się. Jest to wynik częstych zmian,
jakie były dokonywane na tym terenie. Zmianom ulegał nie tylko podział administracyjny,
ale także przynależność państwowa. Mieszanie się ludności, różne sposoby zarządzania
i gospodarowania bogactwem regionu nie sprzyjały stabilizacji i spokojnemu rozwijaniu
24 Historia Śląska…, s.268.
25 Strategia Rozwoju Województwa Śląskiego na lata 2000-2020
189
się kultury, edukacji oraz gospodarki, dlatego w każdym momencie historycznym wyglądał on inaczej. Polonizacja, jaka nastąpiła po zakończeniu drugiej wojny światowej pozbawiła różnorodności tygla kulturowego, jakim Śląsk był przed wojną. Pod względem struktury ludności dzisiejszy Śląsk nie jest tym samym, jakim był przed 1945 r., czy nawet przed
1919 r. W śląskiej gospodarce ciężki przemysł ustąpił miejsca usługom. Ten region nie jest
tym samym regionem, który był 50, 100 czy 200 lat temu. Przedwojenny Śląsk był krainą
otwartą na cudzoziemców, przez co stał się wielojęzyczny, wieloetniczny i wieloreligijny.
Ślązaków, którzy pracują „na grubie”, też jest coraz mniej. Charakter ziemi ewoluuje, lecz,
mimo tego, widać na ulicach, że mieszkańcy Śląska angażują się w promowanie swojego
obszaru, a nawet we wspieranie idei separatystycznych. Po raz trzeci RAŚ zorganizował
marsz Ślązaków w rocznicę uzyskania autonomii. Kiedy odbył się pierwszy taki happening, brało w nim udział około 300 osób, a teraz liczba ta wzrosła do ponad tysiąca.
Województwo śląskie jest regionem tylko w ujęciu administracyjnym. Śląskie krainy
fizyczno-geograficzne wchodzą także w skład innych regionów. Śląskie nie też jest regionem jednolitym politycznie, bo tendencje do głosowania na lokalne komitety, o których
wspominałam wcześniej, utrzymują się głównie w górnośląskich miastach na prawach powiatów. Regionem historycznym również nie jest, ponieważ obecnie w skład województwa
wchodzi m.in. ziemia krakowsko-częstochowska czy Żywiecczyzna, których historia oraz
folklor są zupełnie inne. Gospodarczo region jest jednolity jedynie w obrębie GOP, także
też nie jest w pełni regionem gospodarczym.
Regiony w poszczególnych ujęciach są trudne do oddzielenia między sobą, gdyż każdy
czynnik wpływa na to, czy dany obszar jest spójny. W każdym z tych podejść śląskie jest
regionem, ale w różnym zakresie i w różnym stopniu.
190
To m a s z Ć w i e r t n i a k
Znaczenie i następstwa Cogito kartezjańskiego
w filozofii europejskiej
Licząca sobie dwa i pół tysiąca lat filozofia europejska stanowi dzieje wysiłku człowieka
dążącego do poznania, zrozumienia i wyjaśnienia otaczającego go świata (zarówno rzeczy,
jak i osób) oraz własnego bytu. Cechą zaś specyficzną poznania filozoficznego jest dążenie
do uzyskania możliwie pewnych, intersubiektywnie sprawdzalnych i komunikowalnych
rezultatów poznawczych. Fakt zaś, że proces poznawczego uzgadniania się z rzeczywistością jest zawsze dziełem filozofującego podmiotu powoduje pojawienie się relacji: podmiot
(myśl) – przedmiot (byt). Bliższe spojrzenie na historię filozofii pozwala na wyodrębnienie
w niej swoistych typów, związanych właśnie z postawieniem akcentu bądź to po stronie
podmiotowej, bądź po stronie przedmiotowej. Warto od razu wskazać, że w okresie poprzedzającym wystąpienie René Descartesa (Kartezjusza), obejmującym filozofię starożytną i średniowieczną, dominowało obiektywistyczne rozumienie filozofii1, zakładającej
w punkcie wyjścia obiektywne istnienie rzeczywistości otaczającej człowieka, której wyjaśnienie stanowiło zadanie filozofii. Można więc mówić o dominacji w tym okresie fi lozofii
bytu2. Natomiast właśnie od czasów Kartezjusza (1596-1650) następuje zasadnicza zmiana
akcentów w dziedzinie poznawczej. Radykalny zwrot ku podmiotowi i związana z tym
subiektywizacja poznania filozoficznego prowadzą do wielorakich następstw w filozofii,
kulturze, a nawet w sferze społeczno-politycznej. Fakt ten czyni zasadnym zwrócenie uwagi na zasadnicze elementy i konsekwencje przełomu dokonanego przez Kartezjusza, co
jednak możliwe będzie po naszkicowaniu zasadniczych rysów fi lozofii przedkartezjańskiej
(starożytnej i średniowiecznej).
Filozofia przedkartezjańska jako filozofia bytu
Od początków swojego istnienia fi lozofia dąży do ogarnięcia całości rzeczywistości
(bytu) i poszukuje jej fundamentalnej zasady3. Towarzyszy temu przekonanie o pierwotności bytu względem poznającego podmiotu, a zarazem świadomość więzi łączącej myśl
z bytem. Uchodzący za „ojca” ontologii Parmenides z Elei daje temu wyraz w słowach:
„tym samym bowiem myśleć jest oraz być”4 oraz: „Albowiem bez bytu, w którym się wyraża właśnie to, co jest, nie odnajdziesz myślenia.5” Stwierdzenia te wyznaczają paradygmat
1
Choć oczywiście występowały w tym czasie także odmienne wątki, jak choćby myśl świętego Augustyna i jego kontynuatorów, gdzie mocno akcentowano analizę przeżyć wewnętrznych człowieka.
2 Zob. M. A. Krąpiec, Filozofia i filozofie. [w:] Idem, Człowiek, kultura, uniwersytet. Lublin 1982, s. 313.
3 D. Kubok, Problem apeiron i peras w filozofii przedsokratejskiej. Katowice 1998, s. 10.
4 „to gar auto noein estin te kai einai”. H. Diels, W. Kranz, Fragmente der Vorsokratiker. Griechisch Und
Deutsch. Zürich 1985 (dalej cytowane jako: DK), Parmenides 28 B 3. (cyt. za) D. Kubok, Prawda i mniemania. Studium filozofii Parmenidesa z Elei. Katowice 2004, s. 146.
5 „ou gar aneu tou eontos, en ho pefatismenon estin, heureseis to noein”. DK Parmenides B 8 35-36. (cyt.
za:) D. Kubok, Prawda i mniemania…, s.148-149.
191
filozofii europejskiej w zasadzie aż do schyłku średniowiecznej scholastyki. Zgodnie z nim
byt warunkuje myślenie, które z kolei stanowi odsłanianie bytu. Relacja więc przebiega od
bytu ( jako pierwotnego) ku myśleniu, które spełnia się w „odczytywaniu” tego, co jest.6
Wysiłek poznawczy późniejszych myślicieli antycznych koncentrował się właśnie na tym,
aby możliwie adekwatnie uchwycić w poznaniu obiektywną strukturę rzeczywistości.
Powyższe rozumienie relacji podmiotu poznającego do rzeczywistości (bytu) znalazło kontynuację (choć w nowym kontekście chrześcijańskiego Objawienia) w filozofii średniowiecznej, której najbardziej chyba dojrzały przykład znaleźć można w myśli Tomasza
z Akwinu. Ugruntowując egzystencjalnie swoją metafizykę, za naczelną zasadę teoriopoznawczą przyjął realizm, zagwarantowany (w interpretacji M. A. Krąpca) absolutną pierwotnością sądu egzystencjalnego (stanowiącego afirmację faktyczności istnienia bytu)7.
Także tutaj uznaje się więc pierwotność rzeczywistości względem podmiotu, którego aktywność poznawcza i myślowa oparta jest na zasadach logicznych stanowiących odczytanie i przyswojenie podstawowych praw bytu, który sam w sobie jest inteligibilny8. Jak
określa to Richard Heinzmann: „wszelkie poznanie tkwi w bycie, zeń się wyprowadza i do
niego sprowadza z powrotem”9.
Podsumowując powyższy paradygmat uprawiania filozofii można powiedzieć, że rzeczywistość istniejąca obiektywnie jest tu rozumiana jako naturalne środowisko człowieka,
którego zadaniem jest jej coraz doskonalsze poznawanie, gdyż – jak stwierdza Arystoteles
– „Wszystkim ludziom wrodzone jest pragnienie poznania”10.
Jednakże u schyłku epoki średniowiecznej dochodzi do kryzysu dotychczasowego sposobu filozofowania. Przerost logiki, nominalizm i woluntaryzm łączące się ze sceptycyzmem (William Ockham) powodują stopniowe rozchodzenie się dróg bytu i myślenia11.
U początków zaś epoki nowożytnej zaczyna rozwijać się nowe przyrodoznawstwo, co
pociąga za sobą postulaty opracowania nowej metody badań naukowych zapewniającej
człowiekowi opanowanie przyrody i w konsekwencji władzę nad światem (Francis Bacon)12. W tym – z konieczności skrótowo zarysowanym – kontekście pojawia się postać
Kartezjusza.
Zarys podstawowych poglądów filozoficznych Kartezjusza
Wykształcony w kolegium jezuickim Kartezjusz zapoznał się ze scholastyką w esencjalistycznym (redukującym rolę istnienia w bycie) nurcie wywodzącym się od Franciszka
6
7
Zob. D. Kubok, Prawda i mniemania…, rozdział Byt i myślenie, s. 137-155.
„Owo stwierdzenie istnienia, wyrażone formalnie w sądzie egzystencjalnym jest właśnie owym
pierwszym aktem, bezpośrednim, bezznakowym, łączącym nas z rzeczywistością i będącym podstawą
dla rzeczywistego poznania we wszelkich dalszych etapach tego poznania. Sąd egzystencjalny jest ponadprawdziwy i jest racją prawdziwości dalszych sądów orzecznikowych. Jest punktem wyjścia poznania
realnego świata i punktem wyjścia – jako akt poznawczy – w poznaniu metafi zykalnym, a więc w wyodrębnianiu bytu jako bytu, czyli bytu jako istniejącego. Na egzystencjalnej, bezwzględnie pierwotnej
funkcji »jest‹‹ – »istnieje‹‹ opiera się wszelki realizm poznawczy i realizm ujęcia bytu”. M. A. Krąpiec, Byt
i istota, Lublin 2001, s. 73.
8 M. A. Krąpiec, Metafizyka. Zarys teorii bytu. Lublin 1978, s. 163-164.
9 R. Heinzmann, Filozofia średniowiecza, tłum. Piotr Domański, Kęty 1999, s. 200.
10 „Pantes anthropoi tou eidenai oregontai fysei”. Arystoteles, Metafizyka. Tekst polski na podstawie
tłum. T. Żeleźnika przygotowali M. A. Krąpiec i A. Maryniarczyk, Lublin 1996, A1, 980 a 20.
11 Zob. R. Heinzmann, Filozofia średniowiecza…, s. 252.
12 Zob. E. Coreth, H. Schöndorf, Filozofia XVII I XVIII wieku, (tłum. P. Gwiazdecki), Kęty 2006,
s. 96-100.
192
Suareza13. Dostrzegając wielość nierzadko sprzecznych koncepcji występujących w tradycyjnej filozofii, przyczynę niezadawalającego stanu jej, jak i pozostałych nauk widzi w braku uprzednio opracowanej metody. Jej wzór odnajduje on w poznaniu matematycznym14.
Właśnie metoda matematyczna ma dostarczyć człowiekowi możliwość osiągnięcia poznania pewnego (czyli takiego, o którego prawdziwości nie można wątpić), a właśnie pewności
brakowało, zdaniem Kartezjusza, dotychczasowym twierdzeniom filozoficznym. Znajdując to co pewne (a odrzucając to, co jedynie prawdopodobne), ma nadzieję odbudować na
trwałych fundamentach całość ludzkiej wiedzy na podobieństwo drzewa (korzeń – metafizyka, pień – fizyka, gałęzie – mechanika, medycyna i moralność). Ponieważ metafizyka
stanowi tu korzeń dla całej wiedzy, Kartezjusz chce przede wszystkim położyć na nowo
fundamenty metafizyki15.
W celu zdobycia niezachwianego, niepowątpiewalnego punktu wyjścia w poznaniu,
poddaje on radykalnemu wątpieniu wszystkie swoje dotychczasowe poglądy16, aby znalazłszy to, w co wątpić już nie można, oprzeć na tym cały gmach wiedzy. Ten proces, opisany
w Medytacjach o pierwszej filozofii17, a który można nazwać metodycznym wątpieniem,
przebiega w trzech fazach: najpierw Kartezjusz kwestionuje świadectwo zmysłów (gdyż
mogą być mylące), następnie podaje argument snu (brak jednoznacznej granicy między
jawą a snem), poprzez który kwestionuje realność świata zewnętrznego, który jednakże
nie podważa podstawowych elementów myślenia (rozciągłość, liczba, miejsce i czas), a tym
samym nie podważa odnoszących się do nich nauk (arytmetyki i geometrii). Szczytem
procesu wątpienia jest przyjęcie hipotezy ducha złośliwego (genius malignus), zgodnie
z którą istnieje wszechpotężny zwodziciel, który wszystkie siły wytężył, aby wprowadzać
ludzi w błąd. W tej sytuacji, w której wszystko (łącznie z arytmetyką i geometrią) zdaje się
być zakwestionowane, Kartezjusz dostrzega to, w co wątpić już nie można: skoro wątpi, to
myśli, a skoro myśli, to jest (gdyż musi istnieć podmiot myśli). Znajduje to wyraz w słynnej
formule Cogito, ergo sum (Myślę, więc jestem). Jest to fakt, któremu zgodnie z zasadą niesprzeczności zaprzeczyć nie można (sprzeczne jest powiedzenie: „Ja nie istnieję”). Tak więc
fakt istnienia Ja – podmiotu myślącego stanowi punkt oparcia dla całej ludzkiej wiedzy18.
Efektem tego rozumowania jest uznanie absolutnej pewności własnego istnienia przy
jednoczesnym zakwestionowaniu obiektywności świata zewnętrznego. Pozostaje tylko
jaźń, którą Kartezjusz utożsamia z „rzeczą myślącą” (res cogitans)19, posiadającą w sobie
zasób idei20. Co więcej, tak rozumiana jaźń jest skazana na immanencję, gdyż to co ze13 Z tego nurtu filozofii wypływają tendencje do uznawania pierwszeństwa tego, co możliwe (co da się
pomyśleć) wobec tego, co realnie istniejące. Wynika to z esencjalistycznej koncepcji bytu. Zob. E. Coreth, H. Schöndorf, Filozofia XVII I XVIII wieku…, s. 18.
14 W. Tatarkiewicz, Historia filozofii, tom II, Warszawa 1978, s. 47.
15 Zob. E. Coreth, H. Schöndorf, Filozofia XVII I XVIII wieku…, s. 27.
16 „trzeba raz w życiu z gruntu wszystko obalić [w tekście francuskim: »pozbyć się wszelkich poglądów,
w które dotychczas wierzyłem‹‹] i na nowo rozpocząć od pierwszych podstaw.” R. Descartes, Medytacje
o pierwszej filozofii. (Przeł. M. i K. Ajdukiewiczowie. S. Swieżawski, I. Dąbska). Kęty 2001, I, 17.
17 R. Descartes, Medytacje…, I, 18-23.
18 „zwróciłem uwagę na to, że w chwili, gdy chciałem tak myśleć, że wszystko jest fałszywe, stawało się
konieczne, bym ja, którym to myślał, był czymś. A spostrzegłszy, że ta prawda: myślę, więc jestem była
tak niezachwiana i pewna, że wszelkie najbardziej dziwaczne przypuszczenia sceptyków nie zdołały jej
zachwiać, uznałem bez obawy błędu, że mogę ją przyjąć jako pierwszą zasadę fi lozofii, której poszukiwałem”. R. Descartes, Rozprawa o metodzie, (przeł. W. Wojciechowska), Warszawa 1981, s. 38.
19 „jestem więc dokładnie mówiąc tylko rzeczą myślącą”. R. Descartes, Medytacje…, II, 27.
20 Widać tu wielką różnicę w stosunku do wcześniejszych koncepcji przyjmujących istnienie idei, gdzie
ich bytowość była rozumiana obiektywistycznie i pozapodmiotowo: przykładem koncepcja idei Platona,
Plotyna (który umieścił idee w Intelekcie – Nous), czy Augustyna (odwieczne idee w Umyśle Boga). Tym193
wnętrzne: „rzecz rozciągła” (res extensa) – obejmująca również ciało i zupełnie różna od
res cogitans21 – nie może w żaden sposób stanowić źródła wartościowego poznania dla
umysłu, ponieważ istnienie tego, co zewnętrzne jest kwestionowane. Jedyne, czym dysponuje podmiot, to umysł i zawarte w nim idee. Według Kartezjusza te z idei, które są
przez podmiot ujmowane jasno i wyraźnie (clare et distincte), można na mocy oczywistości
uznać za prawdziwe i pewne22. Tak więc prawdziwość, rozumiana w myśl tzw. klasycznej
definicji prawdy jako zgodność myśli z rzeczywistością, tutaj zostaje uznana za relację wewnątrzpodmiotową, pomiędzy umysłem podmiotu, a zawartymi w nim ideami. Wobec
tego podmiot kartezjański jest zamknięty, a jego umysł samowystarczalny, bo wyposażony w zasób idei. Jak pisze Władysław Tatarkiewicz: „Zmysły mają znaczenie wyłącznie
praktyczne, funkcję poznawania spełnia wyłącznie rozum. Nie jest nawet prawdą, jakoby
zmysły musiały stanowić początek poznania, do którego rozum potem nawiązuje; wrażenia zmysłowe są jedynie sposobnością do uświadomienia sobie przez rozum własnych
wrodzonych idei”.23
Powstaje jednak pytanie, czy idee ujmowane jasno i wyraźnie przez podmiot odpowiadają czemuś na zewnątrz. Rodzi się problem, jak zbudować „pomost” między dwiema
niesprowadzalnymi do siebie rzeczywistościami: światem myślącego podmiotu (res cogitans) i zewnętrznych rzeczy materialnych (res extensa). W tym celu Kartezjusz, w oparciu
o analizę zawartych w umyśle idei, dąży do udowodnienia istnienia Boga24. Właśnie Bóg,
jako doskonały i dobry (a więc nie mogący wprowadzać w błąd), ma gwarantować adekwację pomiędzy wewnątrzpodmiotowym światem idei (o ile są ujmowane jasno i wyraźnie),
a światem zewnętrznym25. Człowiek nie poznaje więc bezpośrednio rzeczy, tylko idee, których odniesienie do rzeczy gwarantuje Bóg.
Po udowodnieniu istnienia Boga, a więc zarazem po zagwarantowaniu odpowiedniości
między ludzkimi ideami a światem zewnętrznym, powstaje z kolei problem, jak możliwy
w takim razie jest fałsz w ludzkim poznaniu. Aby dać na to odpowiedź, Kartezjusz dokonuje podziału res cogitans na dwa aspekty: intelekt ograniczony do zasobu swoich idei,
które same w sobie, o ile są postrzegane jasno i wyraźnie nie mogą być fałszywe oraz wolę.
Wola, która jest odpowiedzialna za wydawanie sądów, jest nieograniczona (znak podobieństwa człowieka do Boga) – widać tu woluntarystyczne nastawienie filozofii Kartezjusza. Błędy i fałsz w poznaniu powstają wtedy, gdy wola wyda sąd, zanim intelekt ujmie ideę
jasno i wyraźnie.26
czasem Kartezjusz umieszcza idee w umyśle podmiotu.
21 R. Descartes, Medytacje…, VI, 78.
22 Zob. E. Coreth, H. Schöndorf, Filozofia XVII I XVIII wieku…, s. 41-42.
23 W. Tatarkiewicz, Historia filozofii…, s. 52. W tej sytuacji problematyczne pozostaje to, w jaki sposób
należące do sfery res extensa zmysły (skoro są sposobnością do uświadomienia sobie przez rozum własnych idei) mogą wywierać wpływ na rozum (res cogitans).
24 Kartezjusz przeprowadza dwa dowody. Pierwszy, zawarty w III Medytacji, wychodzi od idei substancji nieskończonej, której adekwatna przyczyna również musi być nieskończona – jest nią Bóg. Drugi
dowód, zamieszczony w V Medytacji, wychodzi z koniecznego związku istoty i istnienia dostrzeżonego
w ludzkiej idei Boga. Dowody te były w historii filozofii wielokrotnie krytykowane (m. in. przez Immanuela Kanta) za nieuprawnione przechodzenie od porządku mentalnego do porządku realnego. Problem
może też stanowić ich prawomocność po przyjęciu hipotezy genius malignus.
25 R. Descartes, Medytacje…, IV, 53. Kartezjusz stoi tu na antypodach myśli Tomasza z Akwinu, według którego Bóg jawi się w poznaniu fi lozoficznym, biorącym początek zawsze od danych zmysłowych,
jako końcowy punkt dojścia (czego przykładem Tomaszowe quinque viae). Natomiast u Kartezjusza
Bóg pełni rolę „pomostu” epistemologicznego , którego istnienie trzeba wykazać najpierw, by uzasadnić
przedmiotowość ludzkiego poznania.
26 Zob. E. Coreth, H. Schöndorf, Filozofia XVII i XVIII wieku…, s. 46-47.
194
Przedstawione tu skrótowo podstawowe założenia filozofii kartezjańskiej, przyczyniając się do rozbicia dotychczasowego obiektywistycznego obrazu świata, wywarły olbrzymi
wpływ na dzieje filozofii europejskiej, w dużej mierze ukierunkowując i determinując jej
dalsze etapy.
Główne następstwa myśli Kartezjusza w filozofii europejskiej
Przyjęcie przez Kartezjusza w punkcie wyjścia pewności istnienia siebie samego jako
myślącego podmiotu (Cogito, ergo sum) można uznać za rewolucję w historii fi lozofii. Wraz
z tym przełomem myśl jako zasadniczy atrybut podmiotu otrzymuje prymat nad rzeczywistością (bytem)27, a rolę „filozofii pierwszej” zaczyna w coraz większym stopniu odgrywać teoria poznania. Jak zauważa M. A. Krąpiec: „Jeśli dotąd poznanie było zawieszone
pomiędzy ludzką świadomością jako funkcją a jakimś, poza świadomością realnym przedmiotem, to od czasów Descartesa myślenie i poznawanie dokonuje się już na wewnętrznym polu naszej świadomości. U Kartezjusza jest ono jeszcze operacją na ideach, z przeświadczeniem, że każdej idei odpowiada obiektywny stan rzeczy […], ale z biegiem czasu
przeświadczenie to będzie blednąć, a myślenie jako operacja na ideach zamknie się niemal
zupełnie wewnątrz ludzkiego ducha”.28 W związku z tym „została zamknięta droga – na
dłuższy czas – od przedmiotu do podmiotu w procesie poznawczym”29, gdyż „Poznanie
stało się całkowicie immanentnym działaniem ducha. […] W takim układzie filozofia stała
się już tylko myśleniem, a nie poznaniem w sensie filozofii starogreckiej i średniowiecznej.
Pole bytowe zostało zasadniczo ograniczone do pola świadomości”.30 Nieuchronną konsekwencją takiego rozumienia fi lozofii staje się jej subiektywizacja oraz wzrost sceptycyzmu,
gdyż zamknięcie poznania w obszarze danych świadomości (idei) powoduje utratę obiektywnego kryterium (rzeczywistości pozapodmiotowej) gwarantującego intersubiektywną
sprawdzalność i kontrolowalność rezultatów poznawczych31. W skrajnych sytuacjach prowadziło to filozofię blisko solipsyzmu.
Przesunięcie przedmiotu filozoficznych analiz z bytu na sferę ludzkich ujęć poznawczych (idei) znalazło kontynuację w dwóch przeciwstawnych stanowiskach filozoficznych
następujących po Kartezjuszu: empiryzmie (John Locke, George Berkeley, David Hume)
i racjonalizmie (m.in. Benedykt Spinoza i Gottfried Wilhelm Leibniz). Pomimo różnic oba
te kierunki przyjmują , że – jak piszą E. Coreth i H. Schöndorf – „nasze poznanie musi
zostać zrekonstruowane możliwie systematycznie z pierwotnych, niemal atomicznych idei,
które znajdują się w świadomości”32. Podobnie problem ten ujmuje M. A. Krąpiec: „Jeśli
racjonalizm kładł nacisk na idee – pojęcia, to empiryzm podkreślał idee – percepcje. Świat
idei był jednak wspólnym polem badań tak racjonalistycznych, jak i empirycznych kierunków”33. W późniejszym czasie opozycję między racjonalizmem a empiryzmem starał się
przezwyciężyć Immanuel Kant, jednakże uczynił to kosztem niepoznawalności „rzeczy
samej w sobie”. Także chronologicznie następne nurty fi lozoficzne akcentowały bardziej
analizę danych świadomości, niż poznawanie danej człowiekowi w spontanicznym poznaniu rzeczywistości (np. fenomenologia, idealizm niemiecki, egzystencjalizm).
27
28
29
30
31
32
33
Choć niewątpliwie drogę do tego ufundowali już wcześniejsi fi lozofowie ze szkoły suarezjańskiej.
M. A. Krąpiec: Byt i istota…, s. 88-89.
Ibidem, s. 89.
Ibidem.
Zob. M. A. Krąpiec, O filozofii, Lublin 2008, s. 59-62.
E. Coreth, H. Schöndorf, Filozofia XVII I XVIII wieku…, s. 96.
M. A. Krąpiec: Filozofia i filozofie…, s. 314.
195
Na konsekwencje przyjęcia w punkcie wyjścia zasady Cogito, ergo sum zwrócił uwagę
Leszek Kołakowski w pracy Horror metaphysicus34. Skoro w poznaniu pierwotna jest jaźń –
ego, istnienie zaś świata zewnętrznego jest problematyczne i wymaga dowodzenia, to można przyznać, że ego urasta do rangi absolutu: „Kartezjańskie ego istotnie jest w tym sensie
absolutem, że będąc zawsze jedynym i wyjątkowym, nieprzeniknienie i wsobnie moim,
może zawsze powiedzieć, jak biblijny Stwórca, «jestem, który jestem». […] Jak Absolut samotożsame, jest ego jak Absolut jedyne i konieczne”35. Jest ono jedyne, gdyż : „nie sposób
go ująć jako egzemplarz gatunku”36, jest zarazem konieczne, bo „będąc znany tylko sobie,
nie jestem zdolny pojąć ani mej nieobecności, ani przyczyny, która przywiodła mnie do
istnienia”.37 W efekcie, jak stwierdza Wojciech Kaute: „U progu nowożytności w kulturze
i cywilizacji Europy i świata rodzi się nowy Bóg – Ja”38.
Kolejną konsekwencją myśli kartezjańskiej, która zaciążyła w dziejach filozofii, jest podział rzeczywistości na dwa niesprowadzalne do siebie obszary: „rzecz myślącą” (res cogitans) i „rzecz rozciągłą” (res extensa). Dorobek wielu następujących po Kartezjuszu myślicieli można interpretować jako próbę przezwyciężenia kartezjańskiego dualizmu. Powstaje
bowiem problem, którego Kartezjusz ostatecznie nie rozwiązał: jak wytłumaczyć fakt wzajemnego oddziaływania na siebie obu obszarów rzeczywistości, czego najdobitniejszym
przykładem jest człowiek w jego psychofizycznej jedności. Zarówno okazjonalizm (Nicolas
Malebranche), „harmonia wprzód ustanowiona” Leibniza, panteizm Spinozy, sensualizm
G. Berkeleya prowadzący do spirytualizmu negującego istnienie rzeczy materialnych
(„istnieć” znaczy: „być postrzeganym”, czyli: esse = percipi), jak i materialistyczny redukcjonizm (J. O. de La Mettrie), mogą być interpretowane jako próby uratowania jedności
świata i człowieka39. Tak więc stanowisko Kartezjusza mogło prowadzić z jednej strony do
skrajnego idealizmu (polegającego na redukcji świata materialnego – res extensa do sfery
psychicznej – res cogitans), z drugiej zaś strony do skrajnego materializmu (gdzie dochodzi
do zredukowania całej sfery duchowej do świata materii i mechaniki). Jak zauważa Leszek
Kołakowski, w świecie pokartezjańskim mamy do czynienia z rozpołowieniem świata „na
dwie beznadziejnie niekomunikowane części – pozbawioną wymiarów jaźń i jednorodną, nieskończoną i nieskończenie podzielną przestrzeń. Nieuchwytne ego, obojętny i niewytłumaczalny obserwator rzeczy, przestało odpowiadać jakimkolwiek potrzebom teoretycznym, toteż bez żalu wyrzucali je na śmietnik ci, których dociekliwość skupiała się
wokół świata dającego się badać, zrozumieć i opisać w pojęciach abstrakcyjnych; scjentyzm
i materializm przejęły prawomocnie jedną półkulę […] kartezjańskiej spuścizny. Pozostała
półkula przypadła – również prawomocnie – tym, którzy zaczynali od Cogito i w nieunikniony sposób na zawsze w nim pozostawali, bądź to zawieszając świat w niepewnym stanie
zniewolenia przez ego, bądź nawet czyniąc zeń jego wytwór. Rozłupanie rzeczywistości
przywiodło kartezjanizm do samozaprzeczenia; nie stało miejsca dla duszy w przestrzeni
– a i wiecznie dziewicza jaźń, filar wiedzy, ulotniła się”40.
34 L. Kołakowski, Horror metaphysicus, [w:] Tenże, Jeśli Boga nie ma…, Horror metaphysicus, Poznań
1999, (przeł. M. Panufiuk), s. 246-249.
35 Ibidem, s. 247-248.
36 Ibidem, s. 248.
37 Ibidem.
38 W. Kaute: Cogito i idea „umowy społecznej” jako paradygmat nowożytności, w: Demokracja, liberalizm, społeczeństwo obywatelskie. Doktryna i myśl polityczna, (red. W. Kaute, wsp. P. Świercza), Katowice
2004, s. 27.
39 Zob. E. Coreth, H. Schöndorf, Filozofia XVII I XVIII wieku…, s. 60.
40 L. Kołakowski, Horror metaphysicus, s. 248-249.
196
Przełom spowodowany kartezjańską koncepcją Cogito zaowocował też doniosłymi
konsekwencjami w sferze filozofii polityki, dając podstawy nowożytnym koncepcjom państwa i społeczeństwa41. Jak wspomniano wyżej, kartezjańskie ego urasta do rangi absolutu.
Jednakże w społeczeństwie (państwie) takich jednostek – absolutów jest wiele. Powstaje
pytanie, jak zorganizować życie jednostek, z których każda rości sobie pretensje do bycia niepodzielną całością. „Jest to – pisze W. Kaute – pytanie absurdalne; wszak przyjęcie
istnienia wielości Ja – bogów, to tyle, co odarcie każdego z nich z »boskości‹‹: to tyle, co
uznanie, iż Ja to tylko ja; statystyczna jednostka ludzka. Jednocześnie takie pytanie musi
być zadane. W przeciwnym wypadku – choć z innej strony – dochodzi się do absurdu;
w świecie pozostaje tylko jedna istota; ta, która pierwsza inicjuje myślenie. Jest to pytanie
o Ja w sferze polis”42. W efekcie następuje zerwanie z klasyczną (arystotelesowską) koncepcją państwa jako tworu naturalnego służącego rozwojowi człowieka, na rzecz rozumienia państwa jako wyniku umowy społecznej dokonanej uprzednio przez wolne jednostki
(Thomas Hobbes, John Locke). Tak rozumiane państwo nie stoi już na fundamencie prawa
naturalnego, gdyż wszelkie obowiązujące w nim normy są efektem umowy między autonomicznymi i egoistycznymi jednostkami, których motywacje – skoro każda z nich jest
całością – dadzą się sprowadzić do żądzy posiadania43. „W świecie nowożytnym to nie Bóg
ma człowieka, to człowiek ma Boga”44.
Przedstawione powyżej w sposób skrótowy konsekwencje myśli Kartezjusza w filozofii
europejskiej wskazują na rolę punktu wyjścia w filozoficznym poznaniu. Przyjęcie za takowy jaźni (Cogito, ergo sum) zdeterminowało w dużej mierze dalszy rozwój myśli. I choć
niewątpliwie w filozofii pokartezjańskiej dokonano wielu odkryć, których znaczenia trudno przecenić, to wolno chyba stwierdzić, że tak rozumiana filozofia utraciła w dużej mierze swój wymiar mądrościowy i uniwersalistyczny, dzięki któremu, będąc poszukiwaniem
prawdy o rzeczywistości, „może stać się podstawą światopoglądu, życia i kultury jednostki, a zarazem całych społeczeństw”45. Zdaje się, że tylko powrót do obiektywistycznego
rozumienia filozofii jako poznania bytu jako nośnika dobra, prawdy i piękna (transcendentalia) może spowodować, że – jak ujmuje to Władysław Stróżewski – „Porządek bytu
i świadomości, tak niefortunnie rozdzielany w czasach nowożytnych, splata się ponownie
w jedno”46. Dzięki temu „możemy zakładać, że nasze poznanie nie rozgrywa się w próżni,
lecz sięga samego bytu, a nasze działania nie są beznadziejne, lecz ostatecznie kierują się ku
jakiemuś dobru”47. Tak rozumiana filozofia, wykorzystując także osiągnięcia nowożytnej
filozofii podmiotu, ma szanse uniknąć pułapek, w które wpadła myśl nowożytna i współczesna. Tym samym może na powrót stać się autentycznym „umiłowaniem mądrości”.
41
42
43
44
45
46
47
Zob. W. Kaute, Cogito…, s. 23-36.
Ibidem, s. 27.
Ibidem, s. 35-36.
Ibidem, s. 35.
M. A. Krąpiec, Filozofia i filozofie…, s. 320.
W. Stróżewski, Ontologia, Kraków 2006, s. 201.
Ibidem.
197
Grzegorz Szewczyk
O państwie, prawie i „harmoniach społecznych”
w myśli Fryderyka Bastiata
Nazwisko francuskiego myśliciela kojarzone jest dziś w zasadzie wyłącznie z jego aktywnością na gruncie nauk ekonomicznych, gdzie dał się poznać z perspektywy nieugiętego apologety kapitalizmu i wolnego rynku, rozumianych w duchu tradycji laissez-faire1.
Jako publicysta zwalczał wszelkie przejawy stereotypowego i powierzchownego ujmowania
szeroko pojętej problematyki ekonomicznej. Dowodem na poparcie tych słów jest chociażby dzieło zatytułowane po prostu: „Sofizmaty ekonomiczne”. Twórczość Bastiata, z jednej
strony stanowi nawiązanie do klasyków pokroju Turgota czy Saya, a z drugiej zapowiada
nadejście i buduje podwaliny pod to, co w ekonomii określamy dziś mianem nurtu subiektywno-marginalistycznego, tj. tzw. „szkoły austriackiej” na czele z Mengerem, BöhmBawerkiem i Misesem. To właśnie za sprawą konsekwentnego trzymania się subiektywnej
teorii wartości określa się często Bastiata „preaustriakiem”.
Choć niezaprzeczalnym jest wkład, który francuski teoretyk włożył, za sprawą prowadzonej przez siebie polemiki z ideami socjalizmu, w rozwój ekonomii wolnorynkowej, to
jednak niewybaczalnym błędem byłoby sprowadzanie całokształtu podejmowanej przez
niego problematyki tylko i wyłącznie do płaszczyzny ekonomicznej. Przeciwnie, czego dowodem staje się uwaga zgłoszona przez Deana Russela z „The Foundation for Economic
Education”, który to gotów był stwierdzić: „Francuz dał się poznać nie tyle jako ekonomista, lecz w pierwszym rzędzie pisarz zajmujący się podstawami organizacyjnymi i filozoficznymi państwa”2. I rzeczywiście, po głębszej analizie dzieł Bastiata nie sposób się
z uwagą wyrażoną powyżej nie zgodzić. Co najciekawsze, jej przyjęcie skutkuje rzuceniem
całkiem nowego światła na interpretację intelektualnej spuścizny pozostawionej przez
Francuza. Okazuje się bowiem, że jego aktywność na gruncie ekonomii nie była celem
samym w sobie, a raczej środkiem do celu, jakim stało się ukazanie zdrowych relacji społecznych i właściwie funkcjonującego państwa.
Oczywistym i wręcz wskazanym jest postawienie następującego pytania: dlaczego warto dziś sięgać do poglądów dziewiętnastowiecznego myśliciela? Co ciekawe, odpowiedź
kryje się w samym pytaniu. Warto, bowiem przyszło nam żyć w czasach permanentnego
konfliktu, który co prawda próbuje się wszelkimi możliwymi sposobami tłumaczyć poprzez uznanie go za naturalną konsekwencję przyjęcia i hołdowania zasadom państwa
demokratycznego, jednak nie do zbagatelizowania pozostają negatywne skutki, które ów
konflikt powoduje, przenikając niemal całokształt relacji społecznych i międzyludzkich.
Obserwując otaczający nas świat, możemy wręcz dojść do przekonania, że pomiędzy jednostkami nie mogą istnieć jakiekolwiek zbieżne cele; że panuje i panować musi nieustająca
dysharmonia. Taki stan rzeczy to „woda na młyn” dla wszelkiej maści „społecznych pla1
Pochodzenie tego zwrotu przypisuje się czasom panowania Ludwika XV na tronie francuskim. Król
miał zapytać grupę kupców: „Jak mogę wam pomóc?”. Na co oni odparli: Laissez-nous faire, laissez-nous
passer. Le monde va de lui meme („Pozwól nam pracować, pozwól nam działać. Świat kręci się sam”).
2 J. Kłos, Wprowadzenie, [w:] F. Bastiat, Państwo, Lublin-Chicago-Warszawa 2006, s. 10.
199
nistów”, którzy zacierają ręce, ciesząc się z pozytywnego dla nich obrotu rzeczy. Im dalej
bowiem to zjawisko postępuje, tym większą rolę uzurpują dla swojej działalności. W ferowanej przez siebie wizji człowieka, którą nie bez podstawy skrzętnie starają się ukryć,
przyjmują, iż jednostka przesiąknięta jest złem i kieruje się w życiu jedynie własnym interesem. Hołdując owej koncepcji, zdają się dostrzegać antagonizm dosłownie wszędzie:
„między kapitałem a pracą,
między ludem a mieszczaństwem,
między rolnictwem a fabryką,
między chłopem a mieszkańcem miasta,
między krajowcem a cudzoziemcem,
między producentem a konsumentem,
między cywilizacją a organizacją.
Słowem: między wolnością a harmonią”3.
Z tego też powodu uważają, iż musi istnieć „byt wyższy”, który poprzez zakres posiadanych przez siebie kompetencji miałby nie tylko stanowić rodzaj swoistego hamulca dla
owych niepożądanych dążeń, ale wręcz poddać skwapliwej kontroli i regulacji przebieg poszczególnych relacji wewnątrz społeczeństwa. Tym „bytem wyższym” ma być oczywiście
państwo i to właśnie ono ma wziąć na siebie odpowiedzialność za sprawowanie pieczy nad
tym, co według „inżynierów społecznych” naturalnie jest źródłem tarć.
W stosunku jednak do postawionej powyżej diagnozy i zalecanych metod leczenia
oponuje Fryderyk Bastiat. Na pytanie o to, czy permanentny konflikt stanowi wyznacznik
społeczeństwa demokratycznego, udziela odpowiedzi negatywnej. Mało tego, przyjmuje
założenie, w myśl którego należy wszystkie prawowite interesy uznać za naturalnie harmonijne”4. Rozwiązanie kwestii społecznej leży zatem, idąc w ślad za proponowaną przez
niego argumentacją, nie w kontroli i przymusie, ale w daniu ludziom swobody działania.
Stwierdza: „Jeśli więc spostrzegamy jakiś brak harmonii w świecie, to jest on tylko wynikiem braku wolności lub niesprawiedliwości”5.
Wskazane pojęcia „wolności” i „sprawiedliwości” zajmują w tradycji bastiatowskiej
nadrzędne miejsce. Nim jednak przejdziemy do szczegółowej ich analizy, skupmy się
wpierw na kwestiach metodologicznych, jakimi kieruje się Francuz, zwłaszcza, iż te spełniają rolę determinantów dla zgłaszanych później postulatów i udzielanych odpowiedzi.
Myśl bastiatowska ma zasadniczo aposterioryczny charakter, choć sam autor nadmienia,
iż: „Doświadczenie działa skutecznie lecz brutalnie. Uczy o skutkach naszych czynów, dając
nam je odczuć – kiedy leżymy na stosie musimy uwierzyć, że ogień pali. Tego surowego
nauczyciela chciałbym, tak dalece, jak jest to możliwe, zastąpić łagodniejszym: Przewidywaniem”6. Dobry i rzetelny analityk to tym samym osoba, która nie tyle skupia się na tym, „co
widać”, ale nade wszystko na tym, „czego nie widać”, co dane pośrednio. Prawdziwe, pełne
poznanie dokonuje się bowiem dzięki ścisłemu związkowi zachodzącemu między doświadczeniem a rozumem. To z kolei objawia się nierozerwalnością teorii i praktyki7. Idąc w ślad
za wskazanym pouczeniem, przy wprowadzaniu w życie jakichkolwiek reform społecznych
należy zwracać uwagę zwłaszcza na skutki, jakie spowodują one w przyszłości, gdyż „każdy
3
4
5
6
7
200
F. Bastiat, Harmonie ekonomiczne, w: Dzieła zebrane, T. II, Warszawa 2009, s. 12.
Por. ibidem, s. 9-10.
Tamże, s. 21-22.
F. Bastiat, Co widać i czego nie widać, Lublin-Chicago-Warszawa 2005, s. 13-14.
Ów postulat Bastiat przejął od swojego intelektualnego poprzednika Jean-Baptiste Saya.
czyn, zwyczaj, prawo lub instytucja nie pociąga zwykle jednego a wiele następstw. Z nich
jedne są natychmiastowe – te widać, inne pojawiają się stopniowo – tych nie widać”8.
Oprócz wyżej wymienionych założeń metodologicznych Fryderyk Bastiat przyjmuje
jeszcze jedno, a mianowicie uważa, iż pomiędzy postulatami ekonomicznymi a normami
etycznymi nie istnieją rozbieżności. Jaki dowód feruje na poparcie swej tezy? Otóż zauważa, iż zarówno ekonomia, jak i etyka należą do dziedzin praktycznych, dotyczą bowiem
ludzkiego działania. Idąc tym śladem, wyróżnia dwa, wzajemnie niesprzeczne systemy
etyczne: etykę religijną/filozoficzną oraz etykę utylitarną/ekonomiczną, mające na uwadze ten sam cel w postaci dobra, rozumianego jako właściwe działanie. Tym co je natomiast różnicuje, to ich sposób odnoszenia się do osoby ludzkiej. Etyka religijna/filozoficzna zwraca się bowiem do człowieka „jako działającego”, oferując mu zbiór apriorycznych
norm, z kolei etyka utylitarna/ekonomiczna odnosi się do człowieka „jako doznającego”,
formułując tym samym normy w znacznej mierze o charakterze aposteriorycznym. „Łatwo jednak zrozumieć, że ten system etyki, bardziej implicite niż explicite, jest ostatecznie
jedynie pewnym dowodem naukowym. Straciłby skuteczność, gdyby zmienił swój charakter. Ta etyka nie apeluje do serca, ale do rozumu, nie stara się namawiać, lecz przekonać,
nie udziela rad, lecz daje dowody. Jej misja nie polega na poruszaniu, lecz na oświecaniu
i odnosi nad złem zwycięstwo dzięki temu, iż pozbawia go pożywienia”9. Bastiat uważa, że
właściwie funkcjonujące społeczeństwo, tj. społeczeństwo harmonijne, może istnieć tylko
wtedy, gdy konstytuowane jest przez postulaty zgłaszane przez obydwa systemy etyczne,
z których miano naczelnych przysługuje „wolności” i „sprawiedliwości”.
Etyka i ekonomia, stanowiąc przykład dyscyplin o praktycznym charakterze, nie mogą
jednak istnieć w oderwaniu od wiedzy teoretycznej, czyli tej, którą moglibyśmy w swej
istocie nazwać mianem metafizyki. To ona bowiem, podejmując problematykę natury
Bytu, stara się odpowiedzieć na pytanie o to, czym/kim jest człowiek, określić jego możliwości, etc. I choć Bastiat nie poświęca tym zagadnieniom zbyt wiele miejsca, to stanowisko przez niego reprezentowane, daje się w dość prosty sposób wychwycić. Francuz uważa
mianowicie, że osoba ludzka stanowi integralną część Bytu i pomimo, iż z natury jest istotą
wolną, to owa wolność może realizować się jedynie w obrębie wolności „oferowanej” mu
przez sam Byt. Człowiek nie dysponuje bowiem możliwością „wyzwolenia się” spod jarzma praw rządzących rzeczywistością. Nie dysponuje, gdyż sam jest jej integralną częścią.
Bastiat, dając tym samym wyraz stanowisku realistycznemu, ostatecznie przyjmuje za ów
„wytrych” do poznania natury Bytu logikę10. Konkludując, należy przyjąć, że to właśnie
rzeczywistość i rządzące nią prawa, mają według Francuza pełnić rolę ostatecznego weryfikatora wszelkich założeń i postulatów, zarówno tych z dziedziny ekonomii, jak i etyki.
Wspomnieliśmy o tym, że dla Bastiata wszystkie prawowite interesy są ze swej istoty
harmonijne, tym natomiast, co ów ład zaburza, jest brak wolności oraz niesprawiedliwość.
Kluczem do zrozumienia, ale i ostatecznego rozwiązania problematyki społecznej, staje
się według Francuza odpowiedź na pytanie o właściwe funkcje, jakie miałoby sprawować
państwo. Z tego też powodu jedno ze swych dzieł rozpoczyna następującymi słowami:
„Państwo! Cóż to jest?
Gdzie się znajduje?
Co robi?
Co powinno robić?”11.
8
9
10
11
F. Bastiat, Co widać i czego nie widać, Lublin-Chicago-Warszawa 2005, s. 13.
F. Bastiat, Sofizmaty ekonomiczne, [w:] Dzieła zebrane, T. I, Warszawa 2009, s. 325-326.
Koncepcję tę rozwinęła w XX wieku amerykańska fi lozof rosyjskiego pochodzenia, Ayn Rand.
F. Bastiat, Państwo, Lublin-Chicago-Warszawa 2006, s. 17.
201
Celem postawionych pytań staje się poznanie istoty tego, do czego się odnoszą, chodzi tu
zatem o zdefiniowanie pojęcia państwa. Bastiat jako wnikliwy obserwator ówczesnego społeczeństwa dostrzegł rosnący w jego ramach wpływ zjawiska, które określił mianem „personifikacji państwa”. Dodajmy, że to zjawisko występuje powszechnie również dziś i w skali
nieporównanie większej niż miało to miejsce w dziewiętnastowiecznej Francji. Polega ono
na postrzeganiu państwa jako bytu osobowego, którego konieczną racją egzystencji staje się
spełnianie wszelkich ludzkich potrzeb i zachcianek. Historycznie ujmując, ten sposób myślenia nie jest niczym nowym. Zjawisko to bowiem znane jest od wieków, podobnie zresztą
jak fatalne skutki, jakie ze sobą niesie. Ludzie ulegający jego czarowi fanatycznie wierzą,
że to właśnie państwo, tak jakby był to byt ontycznie ugruntowany12, niczym ich niewolnik, miało zagwarantować im pracę, godziwe wynagrodzenie, odpowiednie wykształcenie,
a zdecydowanie najbardziej pożądaną sytuacją byłaby taka, w ramach której na wszelkich
możliwych płaszczyznach egzystencji zapewniłoby im dostatni los. W ten właśnie sposób
rozumieją służebną funkcję, jaką ma ono wobec nich pełnić. Oburzają się, gdy nie wykonuje jej należycie. W skrajnych okolicznościach gotowi są sięgnąć nawet za broń, żeby tylko
zamanifestować swoje niezadowolenie z zaistniałej sytuacji. Obarczają wtedy winą rządzących, którzy ich zdaniem niewłaściwie spełniają powierzone im obowiązki, stanowiąc przecież rodzaj pośredników między nimi samymi, a ową „niesforną i kapryśną osobą”, za jaką
uważają państwo. Przecież, jak mniemają, jego celem jest dogadzanie im. Jak więc śmie
żądać za pełnione przez siebie funkcje opłat, które nazywa podatkami?
Dla Bastiata zjawisko, o którym mowa, jest konsekwencją niewłaściwego rozeznania
w tej materii, która traktuje o naturze państwa i należnych mu zadaniach. Według niego
ludzie uważający państwo za byt osobowy, dopuszczają się metafizycznego przekłamania,
postulując idealistyczny projekt intelektu nie liczący się w żaden sposób z elementarną
„logiką Bytu”. Wznoszone przez nich postulaty miast opierać się na realnych13 podstawach, celowo pomijają je, pozostając tym samym w sferze oderwanych od rzeczywistości
i sprzecznych z nią fantazji. Z tego to właśnie powodu Francuz dokonuje sprowadzenia
całego problemu „na ziemię” stwierdzając, iż:
„Państwo to wielka fikcja,
dzięki której
każdy usiłuje żyć
kosztem innych”14.
Jeśli przywołane słowa wyrwać z kontekstu, można by pomyśleć, że ich autor jest osobą
wrogo nastawioną do państwa w każdej formie, jaką może ono tylko przybrać; że niczym
anarchista nawołuje do jego obalenia. Rzecz ma się jednak zgoła odmiennie. Krytyka nie
musi bowiem prowadzić do negacji tego, co jej się poddaje. Jej celem jest i być musi ustalenie prawdy. Tej dyrektywy ściśle trzyma się Bastiat. Żeby jednak poprawnie zinterpretować wspomniany powyżej fragment, musimy spojrzeć na niego z pewnej perspektywy.
Dostrzeżemy w ten sposób celowość, jaka mu przyświeca. Francuz dąży bowiem do uświadomienia ludziom faktu wtórności istnienia państwa w stosunku do istnienia ich samych.
Kształt i zakres obowiązków państwa zależne są tym samym tylko i wyłącznie od ich woli
i aktywności. Z drugiej strony fragment ów ma za zadanie pokazać, że ostatecznym weryfikatorem każdej teorii jest rzeczywistość, niewzruszenie „rządząca się” prawami logiki,
jak to już wcześniej zaznaczyliśmy. Oznacza to, ni mniej, ni więcej, iż człowiek może co
12 W znaczeniu: istniejący realnie.
13 Przez co rozumiem: wynikających z rzeczywistości i z nią zgodnych; logicznych.
14 F. Bastiat, Państwo, Lublin-Chicago-Warszawa 2006, s. 27.
202
prawda snuć najpiękniejszą, najwznioślejszą wizję, w której wszyscy ludzie wiodą szczęśliwą, niezmąconą smutkami egzystencję, przy czym musi mieć ciągle na uwadze, że jej
ewentualne wprowadzenie w życie możliwe będzie tylko wtedy, kiedy ona sama nie będzie
pozostawała w sprzeczności z prawami, które rządzą rzeczywistością. Realne jest bowiem
tylko to, co zgodne, a więc niesprzeczne z Bytem.
Kolejną rzeczą, na jaką trzeba zwrócić szczególną uwagę to fakt, że dla każdego celu
muszą istnieć konkretne metody służące jego realizacji. Człowiek, nawet jeśli usilnie by się
starał, nie ma możliwości dokonania zmian w regułach rządzących światem. Odpowiedź
na pytanie, dlaczego tak właśnie jest, okazuje się zadziwiająco prosta. Ponieważ nie jest on
panem istnienia, nie ustala jego zasad, będąc natomiast jego częścią, sam im podlega. Nie
oznacza to bynajmniej, że wszystko w świecie jest z góry zdeterminowane. Przeciwnie. To
od działalności człowieka polegającej na przetwarzaniu materiałów istniejących w przyrodzie zależy bowiem kształt jego życia oraz to, co nazywamy postępem. Tym samym Byt to
nie tylko zbiór racjonalnych, określonych i stałych prawideł, ale także nieskończona gama
możliwości, których realizacja zależy od woli samego człowieka.
Jeśli przyjąć, że państwo jest rzeczywiście pewną „tajemniczą osobą”, która dzięki użyciu przysłowiowej magicznej różdżki może uszczęśliwić ludzkość, to zapewne mielibyśmy
na to historycznie poświadczone dowody. Takich jednak nie odnajdujemy. Człowiek musi
zatem pogodzić się z faktem, że jego los leży wyłącznie w jego rękach i zależy od podejmowanych przez niego wyborów. Jeśli więc pragnie osiągnąć określone dobro, musi powziąć
proporcjonalny do jego wartości trud. Według Bastiata istnieje jednak rodzaj swoistej
„drogi na skróty”, polegający w istocie na „życiu kosztem innych”. Ma on z jednej strony
stanowić alternatywę dla trudu wiążącego się z pracą, a z drugiej znosić odpowiedzialność
za podejmowane decyzje. Dla myśliciela to właśnie owo zjawisko doprowadza do kryzysu
prawa, a w jego konsekwencji fundowanego w jego ramach państwa. Dochodzimy tu do
zasadniczego pytania, które stawia Bastiat: „Czym jest prawo?”.
Poprzez odwołanie się do doświadczenia, „preaustriak” stwierdza: „to norma, zarządzenie, dobre lub złe, które raz ogłoszone obowiązuje wszystkich. Aby to wyegzekwować
organizuje się siły publiczne i dla ich wyposażenia ściąga z narodu ludzi i pieniądze”15.
Poddając krytyce współczesne mu prawodawstwo francuskie, dostrzega, iż miast chronić
obywatela przed nieprawością, samo się jej dopuszcza; że odwróciło się od swego nadrzędnego celu i legalizuje to, przeciwko czemu ma w swej istocie występować. Gdy chore
jest prawo, z konieczności musi także chorować narzędzie, jakim do jego egzekwowania
jest państwo. Źródła owego „zakażenia” należy szukać w tym, co już zostało wcześniej
nadmienione, mianowicie w legalizacji grabieży, jakiej hołduje zasada „życia cudzym kosztem”, tj. żerowania na pracy bliźniego i czerpania z niej zysków. Zjawisko to przejawia się
w dwóch postaciach: egoizmie oraz fałszywej filantropii16. Prawo zamiast służyć wszystkim obywatelom, staje się narzędziem wzajemnego wyzysku. Taka sytuacja z kolei doprowadza w swych skutkach do degradacji naturalnego sędziego, jakim dla każdego powinno
być jego własne sumienie, co też objawia się zatarciem naturalnej różnicy pomiędzy tym,
co sprawiedliwe, a co niesprawiedliwe; między dobrem, a złem. Prawo zaczyna zatem zastępować w pełnionej przez siebie roli etykę, miast z niej wypływać.
15 F. Bastiat, Co widać i czego nie widać, Lublin-Chicago-Warszawa 2005, s. 34.
16 Bastiat zdaje się tu poprzedzać stanowisko, jakie w tej kwestii przyjmie później Ayn Rand. Zmianie
ulegają zastosowane terminy. Bastiatowski „tępy egoizm” należałoby utożsamić z randowskim rozumieniem hedonizmu, z kolei „fałszywa fi lantropia” to nic innego jak randowski altruizm. Podkreślić należy
także wspólny dla obojga myślicieli krytyczny stosunek do „życia kosztem innych”, które Rand określa
w głoszonej przez siebie fi lozofii obiektywizmu mianem „pasożytnictwa”.
203
Nadmieniliśmy już wyżej, iż ostatecznym weryfikatorem wszelkich działań, nieugiętym
w swych zasadach, jest w myśli bastiatowskiej sama rzeczywistość. Wspomnieliśmy także,
iż Francuz traktował związek zachodzący między teorią a praktyką jako nierozerwalny.
Kierując się tymi metodologicznymi założeniami, chcąc określić to, czym jest w swej istocie prawo, musimy zatem pierwej poznać Byt i zasady nim rządzące. To z kolei kieruje
nasze wysiłki ku ukazaniu statusu ontologicznego człowieka i określeniu jego natury.
Swoista bastiatowska metafizyka/antropologia wyraża się w twierdzeniu, że podstawową właściwością człowieka jest to, że żyje i, że jego istnienie nie jest czymś bezwarunkowym, danym raz na zawsze. Przeciwnie, domaga się stałego podtrzymywania. Taka sytuacja rodzi odpowiedzialność za to, co zostało podarowane. Człowiek okazuje się zatem
istotą wolną. „Istnienie, Zdolności, Przyswajanie – innymi słowy Osobowość, Wolność,
Własność – oto człowiek”17. Może on działać na własną szkodę, może także, obierając właściwe, racjonalne środki postępowania, stale się rozwijać. Prawo istnieje zatem w pierwszej
kolejności po to, by owo indywidualne życie chronić.
Bastiat zdecydowanie odróżnia prawo naturalne, mające swe źródło w samym już niepowątpiewalnym fakcie ludzkiego istnienia, od prawa stanowionego, które z kolei powstaje
wskutek ludzkiej aktywności. Francuz unika tym samym zarówno „religijnego” rozumienia prawa naturalnego, które to nakazywało doszukiwać się jego źródła w woli Bożej, jak
i tego „dzisiejszego”, odwołującego się do niezbywalnej godności, jaką obdarzona jest każda osoba. Bastiat jako iusnaturalista twierdzi, że prawo pozytywne o tyle jest prawem, o ile
pozostaje w zgodzie z prawem naturalnym. W przeciwnym bowiem razie mamy do czynienia z wypaczeniem funkcji, jaką ma ono pełnić. Musimy bowiem pamiętać, że na gruncie
prawa stanowionego postulować i sankcjonować można dosłownie wszystko. Może ono dla
przykładu legalizować grabież, która ze swej istoty jest mu przeciwna i której ma przecież
przeciwdziałać. Parafrazując słowa Bastiata, wzajemna grabież wcale nie staje się mniejszą
grabieżą tylko dlatego, że jest wzajemna. Nie staje się mniejszym przestępstwem przez to,
że jest dokonywana legalnie i z zachowaniem porządku18. Należy jednakowoż pamiętać, co
szczególnie autor „Harmonii ekonomicznych” zdaje się podkreślać, że właściwym kryterium określania i stanowienia prawa jest etyka, gdyż pozostaje ono wobec niej w naturalnej
relacji podległości. Z tejże również perspektywy musi następować jego ewentualna krytyka. Tylko bowiem w tym wypadku może być rzetelna.
Prawo określa istnienie państwa i funkcje, jakie ma ono pełnić. Nie należy przy tym
zapominać, że wszelkie prawo zbiorowe fundowane jest na indywidualnym. Sytuacja przeciwna powodowałaby bowiem stan, w którym ludzie nie byliby wolni, gdyż każdy stanowiłby własność każdego. Myśliciel gloryfikuje tym samym indywidualizm pozostający
w opozycji do krytykowanej i odrzucanej przez niego idei kolektywizmu. Nie oznacza to
bynajmniej, jakoby sprzeciwiał się jakimkolwiek formom zrzeszeń – przeciwnie, dostrzega
pozytywną rolę, jaką mogą one pełnić. Zastrzega przy tym, że ich ewentualnemu powstaniu musi towarzyszyć świadomy i wolny wybór tych, którzy będą wchodzić w ich skład.
Grupowej sile wolno bowiem czynić tylko to, do czego naturalne uprawnienie mają jednostki: chronić osobę, wolność i własność, dbać o prawa wszystkich i zapewniać panowanie sprawiedliwości nad nami wszystkimi. Ową grupową siłą jest w tym konkretnym
wypadku państwo. Należy jednak pamiętać, że „prawo zbiorowe ma swoją zasadę, swoją
rację bytu, swoje uzasadnienie w Prawie jednostek do obrony. A Siła wspólna nie może
mieć zgodnie z rozsądkiem innego celu, innej misji niż te jednostkowe siły, które zastę17 F. Bastiat, Prawo, Lublin-Rzeszów 2003, s. 13.
18 Por. F. Bastiat, Państwo, Lublin-Chicago-Warszawa 2006, s. 29.
204
puje”19. Dla Francuza prawo nie tylko ma dążyć do gwarantowania sprawiedliwości, ale
ono samo jest sprawiedliwością. Ma więc służyć wszystkim w takim samym stopniu. Nie
może nikogo faworyzować. Stanowi bowiem organizację „naturalnego Prawa do słusznej
samoobrony. Jest zastąpieniem sił pojedynczych jedną siłą zbiorową, by działała w kręgu,
w którym one mają prawo działać, by robiła to, co one mają prawo robić, by ochraniała
Osoby, Wolności i Własności, by utrzymywała każdego w jego Prawie, by zagwarantowała
panowanie Sprawiedliwości dla wszystkich”20.
Fryderyk Bastiat, uwypuklając rolę prawa naturalnego i gwarantowanego przez nie
ładu i „harmonii społecznych”, zdaje się być protoplastą rozwiązań, jakie w tej materii
rozwinie w przyszłości Friedrich August von Hayek, określając owe zjawisko mianem ładu
spontanicznego.
Powyżej przedstawiliśmy, czym dla Bastiata jest prawo. By być konsekwentnym należy
także ukazać, co też ostatecznie rozumie on pod pojęciem państwa. Otóż podaje on następującą jego definicję, stanowiącą naturalny skutek przyjętych wcześniej założeń metafizycznych, antropologicznych, etycznych i prawnych:
„Jeśli o nas chodzi,
uważamy, że państwo nie jest
lub nie powinno być niczym innym,
jak tylko wspólną siłą
ustanowioną nie po to,
by stać się narzędziem ucisku
i wzajemnej grabieży.
Przeciwnie
istnieje po to,
by oddać każdemu co mu się należy,
i by zapanowała sprawiedliwość
i bezpieczeństwo” 21.
Na podstawie przedstawionych wyżej poglądów można uznać, że filozoficzno-społeczna myśl Fryderyka Bastiata bliska jest temu, co obecnie postuluje nurt polityczny nazywany minarchizmem. Głoszona przez Francuza idea prawa zakłada bowiem stosowanie
ze strony państwa minimalnej ilości przymusu – takiego, który ma gwarantować i strzec
naturalnych i niezbywalnych praw każdego człowieka. Działalność państwa stanowi pożytek dla obywateli, jednak tylko wtedy, kiedy służy im ono w takim samym stopniu. „Preaustriak” postuluje zatem rząd prosty, silny i niezachwiany. Zdaje sobie przy tym doskonale
sprawę z tego, że im bardziej rozwinięte funkcje państwa i rządu, tym mniejsza wolność
samych obywateli. Analogicznie jawi się sprawa odnośnie podatków. Albo mamy do czynienia z rozrośniętym aparatem państwowym, za utrzymanie którego przyjdzie słono zapłacić obywatelom, albo postuluje się państwo minimalne, którego utrzymanie kosztuje
odpowiednio mniej. W tym konkretnym przypadku nie istnieje jakakolwiek trzecia droga,
pomimo, iż tak jak i w czasach współczesnych Bastiatowi, tak i dziś znajdują się ludzie
głoszący utopijne hasła taniego, a zarazem rozbudowanego państwa, które należycie zadba o los każdego obywatela, zapewniając mu „darmowo” pożądany przez niego poziom
egzystencji. Do wszystkich tego typu utopistów Francuz kieruje następujące słowa: „Łaski
panowie! Szanujcie przynajmniej arytmetykę”22. Zwrot ten ma w swej istocie ten sam wy19
20
21
22
F. Bastiat, Prawo, Lublin-Rzeszów 2003, s. 14.
Ibidem, s. 15.
F. Bastiat, Państwo, Lublin-Chicago-Warszawa 2006, s. 47.
F. Bastiat, Co widać i czego nie widać, Lublin-Chicago-Warszawa 2005, s. 21.
205
dźwięk, co późniejsze, popularne stwierdzenie Ayn Rand: „Nie można mieć ciastka i zjeść
ciastka”23. Chodzi o wskazanie na elementarne zasady logiczne, których nie da się w żaden
sposób obejść. Zauważmy przy tym, że postulat minimalnego państwa propagowany przez
Francuza stanowi wyraz z jednej strony jego utylitaryzmu, a z drugiej stania na stanowisku iusnaturalistycznym. Jest to zatem ostateczny argument na poparcie tezy o harmonii
zachodzącej między etyką religijną/filozoficzną i utylitarną/ekonomiczną.
Myśl Fryderyka Bastiata, pomimo upływu lat, nic nie straciła na swej ważności. Przeciwnie, wydaje się, że dziś jest bardziej aktualna niż w czasach, w których się kształtowała.
Dowodem na poparcie tych słów stają się zagrożenia, przed którymi autor „Sofizmatów
ekonomicznych” starał się przestrzec potomnych, a z którymi to dziś powszechnie mamy
do czynienia i które traktujemy już wręcz jako naturalne. Za przykład podać można przerost prawodawstwa, a w konsekwencji także państwa, czego najjaskrawszym obrazem staje
się rozdęta do granic możliwości, pogrążona w meandrach często niekompletnych albo
sprzecznych ze sobą przepisów biurokracja, tracąca sprzed oczu służebną funkcję, jaką ma
przecież pełnić wobec obywateli. W końcu państwowi urzędnicy nie działają filantropijnie,
opłacani są bowiem z pieniędzy podatników. Nie dziwi zatem fakt gigantycznych podatków, które trzeba łożyć na utrzymanie tak zwanego „państwa opiekuńczego”. I pomyśleć,
że w średniowieczu problemem stawało się płacenie „zwykłej” dziesięciny. W sprawie podatków Francuz uznawał amerykańską zasadę no taxation without representation (nie ma
podatków bez reprezentacji). W jej myśl podatki winny być stanowione w zgodzie z wolą
obywateli z przeznaczeniem na funkcje, które państwo będzie stanowiło sprawiedliwie, tj.
w równym stopniu dla dobra wszystkich.
Recepta, jaką daje Bastiat na taki obrót spraw jest prosta. Otóż odwołuje się ona do wolności każdego człowieka, której swym istnieniem ma strzec prawo i instytucja państwa.
Myśliciel tym samym skupia się nie tylko na ukazaniu tego, co widać oraz tego, czego nie
widać, ale przede wszystkim na unaocznieniu tego, co jest, a co być powinno. Stanowczo
przestrzega przed tym, do czego może doprowadzić nieodpowiedzialne, a więc sprzeczne z normami etycznymi i racjonalnymi zasadami postępowania działanie ludzkie. Jakże
dobitnie brzmi dziś ostrzeżenie: „Fałszywy system prawodawczy staje się siłą rzeczy zasadą działania całego społeczeństwa”24. To współczesne, skonfliktowane do cna i ogłupione
frazesami społeczeństwo stanowi spełnienie najczarniejszego scenariusza, o jakim tylko
mógł pomyśleć Fryderyk Bastiat. Sytuacja ta nie jest jednak dziełem przypadku. Przeciwnie, osobom sprawującym władzę zależy bowiem na tym, by masy były ciemne i niczego
nieświadome, gdyż tylko w tym stanie podatne są na różnoraką manipulację. Autor „Harmonii ekonomicznych”, dając wyraz stanowisku realistycznemu, zdawał sobie doskonale
sprawę z tego, że nie istnieją środki, by sprawić, by wszyscy ludzie stali się w pełni świadomi swej egzystencji i postępowali moralnie. Uważał jednak, że można spowodować, a nawet należy do tego z całym uporem dążyć, by odpowiedzialna większość nie była zmuszana płacić ceny za niewłaściwe zachowanie mniejszości. Z tego też właśnie powodu Bastiat
głosi: „Najważniejsze, aby państwo przestało samo nauczać, a pozwoliło nauczać innym.
Wszystkie monopole są obrzydliwe, lecz najgorszy jest monopol na nauczanie”25. Na szczęście, dzięki niedawnemu wydaniu wszystkich dzieł Fryderyka Bastiata w języku polskim,
możemy w naszym kraju w pełni delektować się myślą bastiatowską, a tym samym przyczynić się do przełamania owego monopolu.
23 Warto zaznaczyć, że ta zasada posiada swoją manifestację na gruncie ekonomicznym w postaci aksjomatu: „Nie można konsumować ponad to, co się wyprodukowało”.
24 F. Bastiat, Przeklęty pieniądz, [w:] Dzieła zebrane, T. I, Warszawa 2009, s. 122.
25 Ibidem, s. 142.
206
Paweł Soł tysik
Dostojewski i Nietzsche. Układy odniesienia
Tomasz Mann „blademu przestępcy” z szóstego rozdziału „Tako rzecze Zaratustra”
imputuje twarz Fiodora Dostojewskiego, domniemując, że oblicze to majaczyło także Nietzschemu, któremu twórczość autora „Zbrodni i kary” była nad wyraz bliska. Mann napisał: „Byli bowiem braćmi, braćmi z ducha, towarzyszami losu, wyrastającymi w tragicznej
grotesce ponad wszelką mierność i przeciętność”1. Nietzsche ów szósty rozdział zaczyna
następująco: „Nie chcecie zabijać, sędziowie i ofiarnicy, zanim zwierzę karku nie nagnie?
Przecież blady przestępca pochylił głowę: z oczu jego przemawia wielka wzgarda. „Może ja
jest czymś, co pokonane być winno, moje ja jest dla mnie wielkim wzgardzeniem człowieka” – oto mówią jego oczy. Iż samego siebie on zasądził, najwznioślejszą to było jego chwilą:
nie dopuśćcie, aby wyniosły powracał do swej niskości!”2. Mann udowadnia także uderzające podobieństwa pomiędzy teoriami nadczłowieka a bogoczłowieka oraz obecność koncepcji wiecznego powrotu w myśli Dostojewskiego poprzez przywołanie rozmowy Iwana
z Diabłem w „Braciach Karamazow”. Obu także jako charakterystyczny przypisuje termin
zbrodniczość (sic!)3. Można sądzić, że Nietzsche w „Zaratustrze” dokonał analizy postawy
Raskolnikowa, gdy o „bladym przestępcy” pisał: „Tak oto mówi czerwony sędzia: „Czemu
zamordował ten złoczyńca? Rabować chciał?” Lecz ja powiadam wam: dusza jego chciała
krwi, nie rabunku: on użył za szczęściem noża! Jego biedny rozum nie pojął tego obłędu
i namówił go. […] I usłuchał biednego rozumu swego: jako ołów ciążyła na nim ta namowa
i oto zrabował, zamordowawszy. Nie chciał się wstydzić swego obłędu”4. Wydaje się, że to
odnosi się wprost do „Zbrodni i kary”. Rzeczywiście, istnieje głęboki związek pomiędzy
Niemcem pragnącym wyzbyć się ciężkiej niemieckości i wielkim Rosjaninem.
„Filozofia jest nauką nadbrzeżną, co uznać należy za wielki komplement, tam właśnie
bowiem, pośród gruboskórnego zamętu chciwości, filozofia może spełniać swoją misję,
której najwyższym kapłanem był Pyrron: żadnego zadęcia, w potarganej chlamidzie chodzić na targ sprzedawać świnie. Żaglowiec Nietzsche ludzi, których spotkał na morzach
książek i w portowych gospodach fi lozofii, opływa kursem zaczynającym się od gniewu,
lecz prowadzącym poza gniew i oburzenie w stronę południowej radości”5. Gdybyśmy
mieli rozważać genius loci to odnajdziemy go z całą pewnością tak na południu Europy,
zajmowanej w czasach antycznych przez Helladę, a później Rzym, jak i na wschodzie starego kontynentu, gdzie od Iwana Groźnego dominuje żywioł rosyjski.
Fiodor Michajłowicz Dostojewski urodził się w 1821 roku w Moskwie, a 23 lata później
w Rocken, niedaleko Lipska, w Turyngii przyszedł na świat Friedrich Nietzsche. Obaj stali
1
T. Mann, Dostojewski – z umiarem, (przeł. J. Błoński), [w:] Idem, Dostojewski – z umiarem i inne eseje,
wyb. D. Żmij-Zielińska, Warszawa 2000, s. 222. Tekst był wykorzystany jako przedmowa do amerykańskiego wydania wyboru opowiadań Dostojewskiego.
2 F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra, (przeł. W. Berent), Kęty 2004, s. 29.
3 T. Mann, op.cit., s. 229-230.
4 F. Nietzsche, op.cit., s. 30.
5 Sławek T., Żaglowiec Nietzsche, [w:] Idem, Żaglowiec, czyli przeciw swojskości, Katowice 2006, s. 202.
207
jednymi z najważniejszych postaci w intelektualnym krajobrazie Europy XIX wieku. Nietzsche jako profesor filologii klasycznej upodobał sobie południe. Dostojewski poświęcił
życie fenomenowi Rosji. Te miejsca wywierają wielki wpływ na ich myśl. Tadeusz Sławek
pisze: „może gdyby Piotr Wielki uczył się sztuki budowy okrętów w Neapolu, nie w północnym, uporządkowanym nad wyraz Zaandam, nie stworzyłby swojego wstrętnego, nieludzkiego państwa, które jak zapowiedź złowrogiego pancernika rozsiadło się nad płytkim
Bałtykiem”6. Nietzsche z kolei w Turynie, gdzie odnalazł idealne warunki życiowe, napisał
swojego „Antychrysta”. Relacje pomiędzy myślą Dostojewskiego i fi lozofią Nietzschego są
bezsporne. Fascynującą perspektywą porównania obu gigantów są momenty ich śmierci.
Autor „Braci Karamazow” umarł w 1881 roku, zaś śmierć Nietzchego zamyka chronologię XIX wieku.
Gustaw Herling-Grudziński w opartej na faktach powiastce fi lozoficznej7 „Gasnący
Antychryst” opisuje ostatni etap życia niemieckiego filozofa. Przypominając jego niespokojnego ducha i zwyczaj częstej zmiany miejsc pobytu, wpisuje go w krajobraz południa, dokładniej Turynu. Herling-Grudziński literacko łączy „zmierzchanie” Nietzschego z piemoncką jesienią: „…za dnia miasto pod szaro-złotawym kloszem… Gwarno pod
portykami, suną powozy, dochodzą dźwięki orkiestr. Przestał w tym okresie regularnie
pracować, powolnym krokiem przemierzał Turyn aż do granic odrętwienia nóg, ustawicznie zmieniał kawiarnie i miejsca posiłków. […] W połowie listopada otwarły się upusty
niebieskie. Ulewa, szaruga, nawet mgła zakopcona, już wczesnym popołudniem zapadał
półmrok. Wychodził z domu tylko na posiłki do pobliskiej traktierni, w pokoju zamykał
się na klucz, unikał gospodarza i jego rodziny. Euforię wyparła apatia…”8. Autor „Innego
świata” pokazuje Nietzschego, którego opuszczają siły witalne, zagrożonego nawrotami
choroby psychicznej. Ostatecznie odtwarza wizerunek wielkiego wichrzyciela XIX wieku
w najpodlejszej kondycji psychofizycznej aż do końca: „w marcu umieszczono go w zakładzie dla chorych umysłowo w Jenie. Jego wypełniana codziennie karta kliniczna […] jest
przejmująco monotonna: zjadł własne ekstrementy, wypił własną urynę… Z Jeny przewieziono go Naumburga, gdzie siedem lat wegetował pod okiem matki. Po jej śmierci zabrała
go do Weimaru siostra, Elizabeth Förster. Umarł tam w sierpniu w 1900 roku, nigdy nie
odzyskawszy przytomności”9. Wywołuje to ogromny kontrast z nietzscheańskimi koncepcjami woli mocy, siły witalnej i nadczłowieka. Takie było zamierzenie Herlinga-Grudzińskiego, który chciał spór Nietzschego z chrześcijaństwem zakończyć kompromitacją filozofa. Zaburzenia świadomości nękające Nietzschego powodowało porażenie postępujące,
które nauka wiąże z zakażeniem syfilicznym10. Ciało także podupadało. Nietzsche gasł.
Kontekstem upadania Herling-Grudziński uczynił sam spór z ideą boga. Bogdan Baran
przypomina słowa Nietzschego, że: „Nadczłowiek nie zna świata, ma żyć w świecie doczesnym. Jego właściwością jest siła, zdolność do tego, by „żyć pod panowaniem odwróconych
6
7
Ibidem.
„Ta mało fi lozoficzna powiastka o fi lozofie oparta jest na faktach i dokumentach (zapis Nieztschego
w notatniku z maja i brulion jego listu do Brandesa…). Napisałem ją po przeczytaniu książki germanisty
włoskiego Anacleto Verrecchia „Katastrofa Nietzschego w Turynie” za: G. Herling-Grudziński, Gasnący
Antychryst, [w:] Idem, Opowiadania zebrane, Poznań 1990, s. 162.
8 G. Herling-Grudziński, Gasnący Antychryst, [w:] Idem, Opowiadania zebrane, Poznań 1990, s. 159.
9 Ibidem, s. 162.
10 Wiedza o chorobie psychicznej Nietzschego jest powszechna. Tomasz Mann przypomina także
o tym, że Dostojewski cierpiał na epilepsję, „świętą chorobę”, jak ją nazywał autor „Czarodziejskiej
góry”, która bez wątpienia wywierała wpływ na jego pisanie i zagrażała władzom umysłowym. Drugą
chorobą Dostojewskiego był hazard. Za: T. Mann, Dostojewski – z umiarem, (przeł. J. Błoński) [w:] idem,
Dostojewski – z umiarem i inne eseje, (wyb. D. Żmij-Zielińska), Warszawa 2000, s. 224 i nast.
208
wartości i pragnąć ich wiecznego powracania. Nadczłowiek przychodzi po śmierci Boga:
„Pomarli bogowie wszyscy, niechże więc za wolą naszą nadczłowiek żyje”11. Kończy zaś
wywód wnioskiem: „Nadczłowiek to człowiek zmierzchający”12. Połączenie szczytu mocy
z momentem przesilenia, przejścia pomiędzy jednym a drugim, w filozofii Nietzschego
stało się punktem odniesienia do interpretacji schyłku życia jego samego.
Na pogrzebie Fiodora Dostojewskiego przedstawiciel młodzieży, student Pawłowski,
powiedział: „Nie zapominajmy, że […] stanowił dla nas uosobienie moralnej doskonałości,
absolutnej harmonii słowa i czynu, zgodności postępowania z poglądami”13. Uroczystości
pogrzebowe trwały dwa dni i rozpoczęły się 31 stycznia 1881 roku wyprowadzeniem zwłok
z ostatniego mieszkania, które zajmował14. Niemniej warto przypomnieć, że Dostojewski
umierał co najmniej 2 razy – jak pisze Bohdan Urbankowski. 23 kwietnia 1849 za swoją
działalność w kole Michaiła Pietraszewskiego pisarz został aresztowany. W grudniu tego
samego roku stał na szafocie ze zawiązanymi oczami, oczekując komendy „pal!”. Został
ułaskawiony – powędrował na katorgę15. Doświadczenie śmierci i jej temat wielokrotnie
pojawiają się w jego twórczości. Kiedy Dostojewski umarł w wieku 60 lat, pogrzeb stał się
niemalże uroczystością narodową. Gdy trumnę ze zwłokami wystawiono na widok publiczny, ludzie za wszelką cenę chcieli się do niej zbliżyć, posuwając się do kłamstw i podstępów. Egzemplifi kację może stanowić podawanie się obcych kobiet za Annę Dostojewską, wdowę po pisarzu16. „Samo zaś przeniesienie zwłok było nie tylko w owych latach
jedną z najokazalszych uroczystości żałobnych, jakie pamiętano, ale zarazem głębokim
hołdem oddanym wielkiemu człowiekowi i pisarzowi rosyjskiemu”17. Dostojewski odchodził otoczony sławą twórcy narodowego i pewnością pamięci o sobie i swoich dziełach.
W 1878 roku został zaproszony na dwór carski, gdzie poznał wielu członków rodziny
carskiej. Kiedy umarł, państwo rosyjskie również złożyło mu hołd w osobach: bratanka
Aleksandra II – księcia Dymitra Konstantynowicza i jego matki – szwagierki cara – wielkiej księżnej Aleksandry Josifownej oraz wnuczki Mikołaja I – księżnej Eugenii Maksymilianownej Oldenburskiej18. Dostojewski był zaangażowany w sprawy państwa rosyjskiego
i tworzył rosyjską myśl polityczną. Mann zarzucił mu fikcję samotności, której potrzebował, żeby usprawiedliwić upublicznianie najgłębszych treści duchowych19. Samotność była
z kolei faktycznie wielką towarzyszką filozofii Nietzschego, który w „Tako rzecze Zaratustra” napisał: „Samotność jednych to ucieczka chorego, samotność innych to ucieczka przed
11 B. Baran, Człowiek zmierzchający, [w:] idem, Postnietzsche. Reaktywacja, Kraków 2003, s. 50.
12 Ibidem, s. 51.
13 Pogrzeb, przeł. Z. Podgórzec, [w:] Okrutny talent. Dostojewski we wspomnieniach, krytyce i dokumentach, (wyb. Z. Podgórzec), Kraków 1984, s. 337. Tekst bazuje na relacji anonimowego autora z uroczystości pogrzebowych zawartej w broszurze „Fiodor Miachajłowicz Dostojewskij” wydanej w 1881 roku.
14 Ibidem, s. 331.
15 B. Urbankowski, Spojrzenie na śmierć, w: idem, Dostojewski: dramat humanizmów, Warszawa 1994,
s. 60. Chwilą w której skazańcy dowiedzieli się, że egzekucja nie będzie wykonana, mimo iż stali już na
szafocie było pytanie Kaszkina – jednego ze skazanych z Dostojewskim – skierowane po francusku do
oberpolicmajstra Gałachowa: „Dlaczego pop, który udzielał spowiedzi, nie ma naczynia z komunią?” –
akt nie miałby sensu. Wtedy generał Gałachow miał odpowiedzieć również po francusku, że wszyscy
zostana ułaskawieni. – Ibidem, s. 68-69.
16 B. Urbankowski, Anegdota metafizyczna, [w:] idem, Dostojewski: dramat humanizmów, Warszawa
1994, s. 60.
17 Pogrzeb, op.cit., s. 331.
18 Ibidem, s. 332.
19 T. Mann, op.cit., s 235.
209
chorym”20. Raymond Polin dodaje: „Zapatrywania Nietzschego na kwestie polityczne oraz
sprawy związane z funkcjonowaniem państwa […] jest to wręcz filozofia samotności”21.
O ile Dostojewski polityką zajmował się dość szeroko i wiele u niego refleksji na temat
zorganizowania państwa, a w szczególności władzy, o tyle u Nietzschego polityki trzeba
w jego filozofii szukać wkomponowanej w wywody na inne tematy. Stanowi ona integralną
część koncepcji dotyczących kultury, jest wpisana w refleksję o człowieku. Wiele z namysłu
nad państwem i urządzeniem społeczeństwa nosi w sobie znamiona koncepcji nadczłowieka i afirmacji siły witalnej. Jak pisze Polin: „Dla Nietzschego […] wspólnota polityczna
powstaje z ustanowienia politycznej woli na drodze przemocy i podboju. […] Zdobycie
jest aktem przemocy i nie może się obejść bez serii następnych aktów przemocy i straszliwej tyranii. […] Takiemu początkowi państwa odpowiada forma rządu, która otrzymuje
suwerenność ze swojego podboju i ustalenia władzy. […] Państwo istnieje w zgodzie ze
swą naturą, poza wszelkimi kategoriami moralnymi. «Państwo albo zorganizowana niemoralność»”22. W takiej rzeczywistości społecznej odnajduje się tylko „nadczłowiek”, któremu państwo potrzebne jest po to, by wyjść ponad nie lub udowodnić swoją osobność
i niezależność względem pozostałych ludzi. Ostre zantagonizowanie wybitnej jednostki
oraz społeczeństwa to krok dalszy niż ten, na który poważy się Josè Ortega y Gasset23. Niemniej co do opisu społeczeństwa masowego zdanie obu jest podobne. Nietzsche szkicuje
także przeciwstawienie ideału państwa – państwo zdegenerowane „instynktem stadnym”.
W polu jego krytyki znajdują się doktryny liberalne oparte na umowie społecznej. Polin
parafrazuje Nietzschego: „Temu zdrowemu i dobrze zorganizowanemu państwu przeciwstawione zostaje państwo niezdrowe, instytucja wyłącznie nastawiona na pomoc, która
– jak się mówi – zawdzięcza swoje pochodzenie umowie społecznej. Umowa ta została
zawarta, aby zagwarantować wszystkim bezpieczeństwo i zaspokojenie potrzeb, przede
wszystkim jednak tych, którzy nie są zdolni sami się utrzymać i rządzić, to znaczy słabych,
nieuzdolnionych, przeciętnych, krótko mówiąc: tych, którzy są niepotrzebni i zbędni”24.
Nietzsche podporządkowuje organizację społeczności samorealizacji jednostki. Stał się
także krytykiem nowoczesnego państwa europejskiego. Widział w nich trojakie oznaki
dekadentyzmu. Zarzucał demokracji i socjalizmowi sprzeciw wobec życia, odbicie władzy
stada oraz zakłamanie25. Nietzsche w opozycji do rządów autorytarnych sytuował niemal
bez alternatywy demokrację i socjalizm, wyprowadzając ich korzenie z fałszywej w swoim
mniemaniu teorii równości. Polin zanotował, że: „liberalizm działa na Nietzschego jak
czerwona płachta na byka. Tak samo jak pseudokultura mas będzie sławić przeciętność,
tak samo będzie ona stanowić fundament i gwarancje dla jej przyszłości. Aby go nie urazić (albo wręcz uhonorować), nie mówi się o przeciętnym, że jest przeciętny, lecz, że jest
„liberalny” […] Demokracja i socjalizm postrzegają siebie jako naśladowców chrześcijaństwa […], polityka równości jest naśladowczynią polityki odwetu26”. Nietzsche upatrywał
zagrożenia wyniosłości i wielkości w systemach opierających się na szerokim zapleczu społecznym i emancypującym masy oraz zbiorowość. Przez pryzmat rządu można przyjrzeć
20 F. Nietzsche, op.cit., s. 127.
21 R. Polin, Nietzsche a państwo albo polityka samotnika, przeł. Z. Kadłubek, [w:] Dystans i zaangażowanie. Wspólnota – literatura – doświadczenie. Antologia przekładów (red. T. Sławek, Z. Kadłubek),
Katowice 2008, s. 126.
22 R. Polin, op.cit., s. 131-132.
23 Por. J. Ortega y Gasset, Bunt mas, (przeł. P. Niklewicz), Warszawa 2006.
24 R. Polin, op.cit., s. 132.
25 Ibidem, s. 134-135.
26 Ibidem, s. 136.
210
się poglądom autora „Woli mocy”. Rząd w państwie autorytarnym („zdrowym, niemoralnym, silnym”) nie potrzebuje legitymizacji, jest punktem odniesienia sam dla siebie.
Jednocześnie spełnia on wolę państwa w sensie aktów przemocy i tyranii. Rząd wówczas
służy idei państwa, którą Nietzsche pochwala. W procesie zdobywania wpływu na życie
polityczne przez społeczeństwo rząd, zmuszony jest poddać się jego woli. Legitymacja wynika z reprezentacji społeczeństwa w rządzie, który teraz pełni wyznaczone mu funkcje
i ma nad sobą suwerena. Zdaniem Nietzschego, rządy nowoczesnych państw europejskich
działają w interesie „zbędnych”, ale wbrew interesowi państwa jako takiego aż do jego unicestwienia, kiedy pozostanie jedynie wspólnota jako element najbardziej pierwotny. Polin
wskazuje także na platońskie echa w takiej koncepcji: „W każdym zdrowym społeczeństwie – mówi Nietzsche – występują trzy różne typy ludzi, które stykają się ze sobą w określonych okolicznościach w kontekście zależności. Te trzy naturalne typy człowieka różnią
się między sobą im właściwymi w danym wypadku: królestwem pracy, sztuką doskonałości i mistrzostwem. Elita składa się z dwóch pierwszych typow27”. Nietzsche, który tak
bardzo chciał przekroczyć swoją niemieckość, mimo braku skupienia zainteresowania na
polityce w szczególności, sformułował sądy ogólne na poziomie systemowym, odnosząc je
do własnych koncepcji filozoficznych.
Dostojewski zawsze pisał o Rosji. Mikołaj Bierdiajew nazywa go „narodnikiem”: „był
do głębi Rosjaninem. Nie można go sobie wyobrazić poza Rosją. […] Wyznawał i głosił
narodnictwo religijne. Narodnictwo jest oryginalnym tworem ducha rosyjskiego. Na Zachodzie nie ma narodnictwa”28. Bierdiajew zauważa też, że: „Geografia ziemi rosyjskiej
odpowiada geografii duszy rosyjskiej”29. Fenomen zależności pomiędzy geografią Rosji
i jej państwowością pozostaje niewyczerpanym źródłem refleksji. „W imperium carskim
nadmiar ziemi uczynił asymilację praktycznie niemożliwą oraz wykluczył rządy prawa.
Świadomość tego nadmiaru stopniowo rosła w literaturze rosyjskiej i wytworzyła intrygi powieściowe oraz interpretacje realiów geograficznych (np. u Dostojewskiego Syberia
pojawia się jako miejsce kary, oczyszczenia i szansy). Być może stąd właśnie bierze się ta
część tożsamości rosyjskiej, zgodnie z którą Rosja wydaje się zbyt wielka i różnorodna, by
dało się nią administrować w sposób „racjonalny”. Rossija staje się w ten sposób bytem
mistycznym, który los skazał na pozostawanie jednością niepodzielną (jedinaja i niedielimaja)”30. Dostojewski w pewnym sensie rezygnuje z rozbudowanej refleksji systemowej,
z abstrakcyjnych rozważań nad modelami rządzenia. Jego myśl przesiąknięta jest Rosją,
która staje jakby ponad abstrakcyjnym myśleniem. Dociekania na temat liberalizmu, socjalizmu są rosyjskie w swej wymowie z założenia. „Parafrazując Szatowa – bohatera „Biesów”: Rosjanie wierzą w Rosję i dlatego mogą wierzyć w Boga”31. Mistycyzm towarzyszący
postrzeganiu własnego kraju oraz przekonanie o mesjanistycznym charakterze własnego
narodu, (o czym także w cytowanym dziele pisze Bierdiajew), zbliża pojęcia polityczne do
pola semantycznego teologii. Rosja niejako sama w sobie warunkuje wiarę w Boga, do27
28
29
30
Ibidem, s. 138.
M. Bierdiajew, Światopogląd Dostojewskiego, (przeł. H. Paprocki), Kęty 2004, s. 88, 90.
Ibidem, s. 89
E. M. Thompson, Trubadurzy imperium. Literatura rosyjska i kolonializm, (przeł. A. Sierszulska),
Kraków 2000, s. 49. Warto także wspomnieć, że Syberia w świadomości rosyjskiej występuje zgoła inaczej niż w polskiej: „Od wieku dziewiętnastego literatura rosyjska kontynuuje tradycje przedstawiania
Syberii jako miejsca, dokąd Rosjanie mogą emigrować, jeśli trudno im zarobić na życie w Ojczyźnie.
W „Braciach Karamazow” Dostojewskiego pani Chochłakowa radzi Dymitrowi Karamazowowi, by szukał szczęścia w obfitującej w złoto Jakucji”. – Ibidem, s. 217.
31 E. M. Thompson, Trubadurzy imperium. Literatura rosyjska i kolonializm, (przeł. A. Sierszulska),
Kraków 2000, s. 167.
211
prowadzając do skrajnych przeżyć intelektualnych i emocjonalnych, także do skrajnego
wyczerpania.
Zaangażowanie w pracę pisarską Dostojewskiego czyniło z niego tytana pracy. Tomasz
Mann odnotował, że Dostojewski napisał kiedyś na wyznaczony termin trzy i pół arkusza
druku, czyli 56 stron tekstu – w ciągu dwóch dni i dwóch nocy32. „Nie odczuwam sprzeciwu wobec zmęczenia; powoduje ono to, że raczej poddaję mu się z pewną satysfakcją
– przymykam oczy i niknę w jakiejś odnawiającej moje siły ciemności. Zmęczenie godzi
mnie ze światem”33.
Bierdiajew referuje założenia myśli Dostojewskiego: „Rosja ukształtowała się w ogromne i ciemne królestwo chłopskie, na czele którego stał car, warstwy społeczne były słabo
rozwinięte, warstwa kulturalna bardzo słaba, występowała hipertrofia aparatu państwowego. […] Warstwa kulturalna czuła swoją bezsiłę wobec żywiołu narodu – wobec ciemnego oceanu żywiołu i odczuwała niebezpieczeństwo, że zostanie pochłonięta przez ten
ocean. […] Władza carska, usankcjonowana przez wiarę religijną narodu, ochraniała warstwę kulturalną przed ciemnotą narodu. Jednak warstwa ta miała świadomość, że żyje
w ciągłym niebezpieczeństwie”34. Takie położenie pomiędzy ludem a autorytarną władzą
było powodem nieustającej niepewności o własny los. Tym właśnie różni się rosyjskie „narodniczostwo” od znanego w Europie pojęcia patriotyzmu, choć na pozór mogą wydawać się zbliżone. Patriotyzm zbudowany jest na uczuciu przywiązania czy wręcz miłości
ojczyzny. „Narodniczostwo” mówi nam, że zajmuje się pozycję konieczną i niepożądaną
jednocześnie. Z jednej strony istnienie inteligencji w Rosji ma fundamentalne znaczenie
dla jej historii. Władze carskie nieraz stawały po jej stronie, ochraniając przed „ciemnotą”. Z drugiej strony pozycja wolnomyśliciela w Rosji, zwłaszcza za czasów Dostojewskiego, przypominała balans na krawędzi przepaści. W okresie po zerwaniu z Wissarionem
Bielińskim i związaniu się z Michaiłem Pietraszewskim, Fiodor Miachajłowicz popierał
władzę cara: „Według mnie – pisał – nie było nic bardziej głupiego od idei władzy republikańskiej w Rosji. Reformy, jeśli są potrzebne, muszą wynikać z autorytetu cara”35. Jak już
było wspomniane, pod koniec życia także bawił na carskim dworze, a żegnany był także
przez członków rodziny carskiej. Dostojewski – eksperymentator: „badał nieskończone
elementy duszy człowieka. Formy i granice duszy zachodnioeuropejskiej, jej racjonalizm
i związek z kulturą byłyby przeszkodą w eksperymentach tego typu. Oto dlaczego Dostojewski mógł działać jedynie w Rosji i jedynie dusza rosyjska mogła być tworzywem dla jego
badań i odkryć”36.
Dla Dostojewskiego charakterystyczny jest pewien rodzaj izolacji. Mann oskarżał go,
co wzmiankowano wyżej, o fi kcję samotności. W istocie lepiej chyba nazwać jego postawę
wyalienowaniem. Na gruncie politycznym wyrazem alienacji, która także miała podtekst
religijny, było wspieranie pozycji cerkwi prawosławnej i postulowanie chrześcijańskiej miłości. Dostojewski zwracał uwagę na wpływ hierarchii na stosunki międzyludzkie, także
32 T. Mann, op.cit., s. 232.
33 T. Sławek, Czy zmęczenie jest przeznaczeniem człowieka?, Katowice 2003. Tekst wykładu z okazji
Siódmego Koncertu Akademickiego z okazji święta Uczelni – 35-lecia Uniwersytetu Śląskiego ukazał
się także drukiem w wydawnictwie ciągłym: Sławek T., Czy zmęczenie jest przeznaczeniem człowieka?,
„Gazeta Uniwersytecka”, nr 10. Przywoływany tekst opublikowano także w Internecie: http://gu.us.edu.
pl/index.php?op=artykul&rok=2003&miesiac=7&id=2708&type=no. z dnia 28.02.2009.
34 M. Bierdiajew, op.cit., s. 90.
35 F. Dostojewski, List do komisji sledczej, przeł. Z Podgórzec, „Znak” 1976, nr 265, s. 1030 9 (za:)
B. Urbankowski, Spojrzenie na śmierć, [w:] idem, Dostojewski: dramat humanizmów, Warszawa 1994,
s. 62.
36 M. Bierdiajew, op.cit., s. 90.
212
na osobnego człowieka i to, w jaki sposób zmienia się jego postawa w zależności od zmiany pozycji społecznej. Bohdan Urbankowski analizuje to zjawisko w następujący sposób:
„Machina tworzy system fikcyjnych rang i wartości, redukuje człowieka do jego urzędowego stopnia, podporządkowuje go innym bez względu na jego wartość osobistą. […] Wartość człowieka okazuje się więc tylko wartością miejsca, które on zajmuje, co gorsza sam
człowiek zaczyna w to wierzyć. […] Hierarchia jest jednością nienaruszalną, szatańską”37.
W ten sposób drabina społeczna tworzy niezwykle determinujący układ odniesienia. Alienacji poddani są ludzie tworzący aparat państwowy, zajmujący miejsce w hierarchii, ale
także ci, którzy takiego miejsca nie posiadają. Struktura polityczna oddziałuje w dwóch
kierunkach – na zewnątrz i do wewnątrz. Poprzez odniesienie do humanizmu następuje
krytyka systemu totalitarnego, autorytarnego władzy a przynajmniej takiego jego wydania, jakie pamiętał sam Dostojewski.
Drugim piętrem alienacji politycznej jest alienacja ekonomiczna. Interpretacja stosunków ekonomicznych zbliża Dostojewskiego do Karola Marksa. Urbankowski przypomina, że nad postacią Diewuszkina z „Biednych ludzi” Dostojewski pracował w tym samym
czasie, w którym Marks tworzył „Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne”, do których mogłaby stanowić ilustrację38. Poprzez stosunki ekonomiczne Dostojewski krytykuje przede
wszystkim kapitalizm jako system, który nie może zapewnić żadnej sprawiedliwości społecznej. Neguje także możliwość awansu społecznego dzięki pracy. Pobrzmiewa tu rodzaj
fatalizmu w postrzeganiu miejsca w społeczeństwie, ale i demaskowanie mitu wyzwalającego pieniądza.
Nietzsche samotnik i Dostojewski wyalienowany (z wyboru) poza chronologią XIX
wieku wciąż pozostają autorytetami. „Pamięć o Nietzschem, która w ciągu XX wieku tliła
się ze zmiennym natężeniem, pod koniec stulecia zdominowała obraz jego końców. Zaczęła się kariera Nietzschego jasno-widza świadomości końca XX wieku”39. Tomasz Mann
w przywoływanym eseju przyznaje Dostojewskiemu miejsce w światowej literaturze, nawet za dziesiątą część jego twórczości, stawiając go pod pewnymi względami ponad Johanem Wolfgangiem Goethe, Marcelem Proustem oraz Lwem Tołstojem. Wzajemny wpływ
obu gigantów na siebie jest nie do przecenienia.
37 B. Urbankowski, Humanizm i alienacja, [w:] idem, Dostojewski: dramat humanizmów, Warszawa
1994, s. 168, 170.
38 Ibidem, s. 172.
39 B. Baran, Postnietzsche, Kraków 2003, s. 9.
213
J o a n n a Zw o l e n n i k
Meandry ponowoczesności: podwójne życie fundamentalizmu.
Manicheizm społeczno-polityczny w filozofii Michela Foucaulta
a zadania religii w czasach postsekularnych w rozważaniach Jürgena Habermasa
Nieznośna rzeczywistość ponowoczesności
Mylą się ci, którzy za ponowoczesność uważają wszystko to, co zostało przez filozofów
odgrodzone temporalną kurtyną od nowoczesności. Ponowoczesność jest próbą swojego
rodzaju redefinicji czasów nowoczesnych, w obliczu zachodzących szybciej niż kiedykolwiek dotąd zmian historycznych, społeczno-politycznych i kulturowych. Ponowoczesność
stawia przede wszystkim pytanie o człowieka – jego status ontologiczny, tożsamość, przyszłość w zyskującym coraz to nowe wymiary świecie1. Stąd pojęcia między innymi fundamentalizmu czy nacjonalizmu zyskują zupełnie nowy wymiar.
Ponowoczesność dla współczesnej filozofii jest pojęciem, którego wprowadzenie miało
wiele kwestii doprecyzować, a w efekcie doprowadziło do jeszcze większej wieloznaczności, gdyż w dochodzeniu do prawdy nie było już tylko jednej, jedynie słusznej drogi. Filozofowie hermeneuci korzystając z dorobku swoich poprzedników w zupełnie inny sposób
tłumaczyli historyczność procesu dziejowego niż myśliciele otwarcie odrzucający dorobek
dialektyki heglowskiej2. Ponowoczesność stała się macierzą, skłonną pomieścić tyle prawd,
ilu znalazłoby się jej wyznawców. Nic więc dziwnego, że jednostka żyjąca niejako na przecięciu wielu prawd, stoi przed wyborem, który nastręcza jej wielu dylematów natury ontologicznej. Istnienie fundamentalizmów wszelkiego rodzaju jest więc wpisane w ów dylemat
jednostki – w jaki sposób poradzić sobie z wyborem między tym, co czarne i tym, co białe,
między indywidualizmem a kolektywizmem, między bezpieczeństwem a samorealizacją?
Dychotomia definicyjna pojęcia fundamentalizm
Nie sposób we wstępie rozważań nad tematem pracy nie podjąć próby określenia (o ile
jest w ogóle możliwe wypracowanie ogólnej definicji), czym jest fundamentalizm. Fundamentalistą bowiem określać zwykło się w literaturze (niezależnie od kontekstu – politycznego, religijnego czy filozoficznego) człowieka, który bezkrytycznie wyznaje daną ideę,
z zaznaczeniem, że tak naprawdę sama treść owej myśli nie jest tak ważna, jak gorliwość
tej wiary.
Fundamentalizm jest pojęciem zasadniczo skupionym wokół zagadnienia prawdy,
gdzie nie jest ważny sposób, za pomocą którego się do tej prawdy dochodzi, ale efekt końcowy. „Punkt centralny świata fundamentalizmu stanowi Prawda, wokół której obracają
1
Z. Bauman, Ponowoczesność czyli dekonstrukcja nieśmiertelności, „Kultura Współczesna” 1996, nr
1/2, s. 29.
2 Ibidem, s. 35.
215
się inne „ciała niebieskie” – wartości z najjaśniej świecącą pewnością na czele”3. Dlaczego
właśnie prawda stanowi jądro fundamentalizmu? Ponieważ jest jedna, stała, niezmienna,
ostateczna i wieczna, a co za tym idzie – jest w świecie uosobieniem jasności i siły, jest
unaocznieniem dobra4.
Stąd przekonanie, że treść pewnych doktryn wręcz zachęca do wyznawania ich w sposób fundamentalistyczny, a inne wręcz kreują fundamentalistyczny obraz świata. Z drugiej strony, istnieją ideologie, które w swoim założeniu wyrzekają się takiego postrzegania
rzeczywistości, co nie oznacza, że nie mogą kryć w sobie treści fundamentalistycznych.
Jak powiedział Leszek Kołakowski, bardzo ważne w roli badacza pewnych zjawisk w nauce
jest to, by starać się dawać odpowiedź na pytanie, jakie założenia są ukryte w doktrynach
politycznych i do jakich działań skłaniają5.
Istotę fundamentalizmu możemy więc zasadniczo podzielić na dwa wymiary: po pierwsze – treść danego poglądu, po wtóre – sposób jego wyznawania. Rozważania wokół paradoksalności pojęcia fundamentalizmu, wynikające z różnych podejść definicyjnych w filozofii zostawiam do swobodnej interpretacji, gdyż nie są one bezpośrednim tematem pracy.
Tym, co jest charakterystyczne we wzajemnych relacjach fundamentalizmu „treściowego” i fundamentalizmu „wyznaniowego” to twierdzenie, że nawet niefundamentalistyczną ideologię można wyznawać w sposób fundamentalistyczny, a doktrynę fundamentalistyczną w sposób niefundamentalistyczny6.
Rozumienie fundamentalizmu w oparciu o sposób jego wyznawania spycha na drugi
plan treści, które są przedmiotem rozważań. W rozważaniach politycznych takie podejście
do zagadnienia fundamentalizmu rodzi niebezpieczeństwo utraty walorów dystynktywności – w efekcie bowiem, w oparciu o sposób wyznawania i krzewienia danej ideologii,
takimi samymi fundamentalizmami będą zarówno liberalizm jak i nacjonalizm czy nazizm. Co więcej, takie rozumienie fundamentalizmu jest bardzo dalekie od jego znaczenia zakorzenionego głęboko w przekonaniu społecznym, gdzie rzeczywistość nadała mu
zupełnie inny, pejoratywny (w większości przypadków) wydźwięk. Przytoczona definicja
fundamentalizmu według A. Szahaja wskazuje istotę zjawiska – umiejscowienie prawdy
w centrum rozważań, co staje się bazą do analizy filozofii politycznej Foucaulta. O tym, że
owa definicja wskazuje na polityczny wymiar zjawiska, świadczą między innymi: ogólne
założenie fundamentalizmu wywodzące się z pojęcia prawdy, zawężenie możliwości poznawczych do świata polityki, spójne z potocznym rozumienie pojęcia, precyzyjne wyodrębnienie zjawisk, których pojęcie fundamentalizmu politycznego dotyczy, aż w końcu –
przekonanie o walorach praktycznych takiego uproszczenia.
Mówiąc o fundamentalizmie jako stosunku wyznawców do prawdy, należy wyodrębnić
kilka jego innych cech dystynktywnych.
Pierwszą z nich jest manicheizm7. To, czym jest manicheizm najpełniej odzwierciedla
cytat: „Fundamentalista jest daltonistą z wyboru. Uznając biel i czerń, zapewnia sobie proste widzenie świata”8. Świat widziany oczami manicheisty jest albo biały, albo czarny, albo
dobry, albo zły. W tym świecie nie ma mowy o kompromisie pomiędzy wartościami, jakie
dana jednostka wyznaje a wartościami innych ludzi, a każde odstępstwo od wyznawanej
3 A. Szahaj, Jednostka czy wspólnota? Spór liberałów z komunitarystami a „sprawa polska”, Warszawa
2000, s. 203.
4 Ibidem, s. 204.
5 L. Kołakowski, Główne nurty marksizmu cz.1, Powstanie, Poznań 2001, s. 13-15.
6 Ibidem, s. 16.
7 A. Szahaj, op. cit., s. 211.
8 J. Kracik, Chrześcijaństwo a pokusa fundamentalizmu, Warszawa 1998, s.14.
216
doktryny jest traktowane jako śmiertelny wróg. Nie ma w tym świecie również miejsca na
niezdecydowanie, niejasności, wątpliwość, a wynikające z tego powodu konflikty opierają
się na zasadzie „kto nie jest z nami, jest przeciwko nam”. Dla manicheisty nieustająca walka jest naturalnym stanem rzeczy, wpisanym w naturę człowieka9.
Drugą cechą, o której mówi się w kontekście rozważań wokół fundamentalizmu politycznego jest odrzucenie podziału na sferę publiczną i prywatną – fundamentalizm nie
rozróżnia życia politycznego od pozapolitycznego, bowiem w każdym wymiarze życia toczy się walka o słuszną sprawę i nie da się obok niej przejść obojętnie bez opowiedzenia się
po którejś ze stron.
Trzecią cechą jest również wynikająca z manichejskiej koncepcji życia społecznego militaryzacja języka. Związane jest to bezpośrednio z przeświadczenia, że świat jest areną
walki dobra ze złem. Polityka staje się w tym rozumieniu wojną i dlatego sposób komunikowania się aktorów politycznych jest taki specyficzny. Z tego ujęcia kreuje nam się wizja
świata podzielonego na dwa zwalczające się obozy.
Zamknięcie na jakąkolwiek krytykę zamyka wachlarz cech charakteryzujących fundamentalizm, który jawi się nam jako zespół wartościujących przekonań, z których jedno
jest następstwem drugiego, a całość tworzy zamkniętą konstrukcję, oporną na jakąkolwiek
zewnętrzną argumentację10.
Pierwiastek fundamentalistyczny w filozofii Michaela Foucaulta
Michael Foucault jest uważany za rewolucjonistę podejścia do definiowania zagadnień z zakresu współczesnej teorii polityki. Szczególne miejsce w swoich rozważaniach
poświęcił on zagadnieniu władzy, parafrazując podstawowe pytanie stawiane przez teorię
polityki:„kto jest suwerenem?” Według Foucaulta istotnym było porzucenie tradycyjnych
dociekań dotyczących suwerennej władzy na rzecz podjęcia rozważań nad pytaniem, „jak
ta władza ma być sprawowana?” Chodziło o porzucenie badania nad cyrkulacją władzy.
Według Foucaulta nie było istotne z czyich do czyich rąk ona przechodzi, ale którędy
przebiega i jakie mechanizmy wznieca w społeczeństwie. Ważne stały się stosunki władzy,
ich asymetryczność i reaktywność zamiast, jak do tej pory, koncentrowanie się na postaci
suwerena. Jak sam Foucault mówił: „dyskurs ten w gruncie rzeczy ścina królowi głowę,
a w każdym razie krytykuje suwerena i się go pozbywa”11. Zmiana perspektywy teoretycznej dotyczy również odejścia od analizowania władzy na poziomie intencji i decyzji
na rzecz zainteresowania się praktyką – miejscem, w którym intencja wychodzi na światło
dzienne i gdzie wytwarza naoczne skutki w postaci działania.
Podejście Foucaulta przeczy wypracowanej przez wieki metodologii, badającej w jaki
sposób z wielu jednostek i woli może powstać jedna dusza albo jedno ciało polityczne,
zwane suwerenem. Foucault odważnie polemizuje z pomnikiem nowożytnych nauk politycznych, jakim bez wątpienia jest „Lewiatan” T. Hobbesa. O ile Hobbes mówi o tym,
jak powinno się łączyć społeczeństwo w jeden organizm, Foucault pokazuje, że politykę
można postrzegać jako stan permanentnej wojny. W jego teorii nie ma bowiem miejsca na
wybory, partie polityczne, ruchy masowe, zgromadzenia czy debatę polityczną. Wynika
to z założenia, że współczesnemu społeczeństwu brakuje środka, w którym władza byłaby
skupiona i który mógłby pełnić funkcję centrum politycznego. Władza według Foucaulta
9 A. Szahaj, op. cit., s. 213.
10 Ibidem, s. 212.
11 M. Foucault, Trzeba bronić społeczeństwa. Wykłady College De France 1976, tłum. M. Kowalska,
Warszawa 1998, s. 67.
217
jest rozproszona w całym społeczeństwie i nie sposób jej „zgromadzić” w jednym wskazanym miejscu. Rezygnuje on również z prawno-ekonomicznego modelu władzy, w którym
jest ona jedynie towarem wędrującym pomiędzy kontrahentami. Cytat „polityka to wojna
prowadzona innymi metodami” najpełniej oddaje koncepcję władzy według Foucaulta.
Z owej koncepcji wynika również kształt stosunków społecznych, jakie rządzą jednostką – wszechobecny manicheizm, powoduje, że społeczeństwem są ci, którzy biorą udział
w nieustającej wojnie12.
Słownictwo, jakiego używa Foucault w swoich rozważaniach jest mocno zmilitaryzowane, a pojęcia takie jak: „państwo”, „suwerenność”, „legitymizacja” w jego wizji
nie mają prawa bytu. Znajdujemy natomiast „racjonalne taktyki”, „anonimowe strategie” i „pseudo-pokój”. Ta dialektyka pokazuje nam namacalnie, że mamy do czynienia
z fundamentalizmem.
Obraz społeczeństwa, w którym ciągle trwa walka o władzę, tworzy w rzeczywistości
obraz świata politycznego jako miejsca walki „zła ze złem”, gdzie poglądy jednych wykluczają dyskurs innych. Nietzscheański antyplatonizm daje Foucaultowi legitymację do
twierdzenia, że nieobecność czegokolwiek, co mogłoby być podstawą moralnego zobowiązania wobec społeczeństwa, wyklucza realne istnienie takiej potrzeby. Jak konstatuje ideologię Nietzschego w kontekście myśli chrześcijańskiej L. Kołakowski: „Chrześcijaństwo
jest przeto świadomością ludzkiej słabości i nędzy i próżno dowodzić, że istnieje lub może
istnieć chrześcijaństwo prometejskie, tj. że można pogodzić wiarę chrześcijańską z nadzieją na samo-zbawienie. Dwie wielkie idee XIX stulecia, które, mimo wszystkich między
nimi różnic, wcielały najdoskonalej owe prometejskie oczekiwania – Marksa i Nietzschego
– były antychrześcijańskie w korzeniu swoim, nie zaś w wyniku przypadkowych okoliczności historycznych”13. Kołakowski wyjaśnia tym samym, że niemożliwość pogodzenia
myśli chrześcijańskiej z filozofią Nietzschego jest „naturalną konsekwencją jego wiary
w nieograniczone możliwości ludzkiego samo-tworzenia”14. Foucault, hołdując manichejskiej wizji świata, afirmując wiarę w nietzscheańską samodoskonałość, jednocześnie musi
odrzucać prometejski wymiar chrześcijaństwa. Wizja społeczeństwa, w którym nie istnieje potrzeba dążenia do kolektywnego rozwoju duchowego, jest zatem próbą kształtowania
społeczeństwa sekularnego, nastawionego na nieustanną walkę o jednostkowy byt.
Ocena współczesnego społeczeństwa jest zatem negatywna – Foucault odmawia mu
takich wartości jak: wolność i autentyczność. Teoria polityki Foucaulta nie zna wolności obywatelskich, praw człowieka, wolności czy totalitaryzmu. W ich miejscu znajdujemy
prosty, czarno-biały świat, w którym żyje wrogie społeczeństwo, od którego ucieczką jest
jedynie aktywność na polu filozofii. Taki styl życia, będący tym samym stylem samego Foucaulta, prowadzi według niego do zdystansowania się od bezwzględnego społeczeństwa.
Czyż nie jest to ze strony autora lansowanie jedynie słusznego modelu życia społecznego,
a tym samym swojego rodzaju fundamentalizm? Foucault daje nam wybór pomiędzy jednym a drugim fundamentalizmem. Odnośnie rozważań na temat polityczności i niepolityczności sfer władzy, Foucault stwierdza, że władza polityczna jest wszechobecna, gdyż
zarezerwowana dla rodziny sfera „niepolityczna” tak naprawdę jest najbardziej polityczna,
zważywszy na fakt, iż procesy z nią związane zachodzą w najniższym poziomie chłonności politycznej – w domach, w szkołach, w szpitalach, kołyskach i konfesjonałach – które
12 Ibidem, s. 85.
13 L. Kołakowski, Cywilizacja na ławie oskarżonych, Warszawa 1990, s. 127.
14 Ibidem, s. 128.
218
często stanowią pierwotny poziom kształtowania się pojęcia władzy15. Najmniejsza aktywność człowieka ma znaczenie polityczne.
Krytyka społeczeństwa, jakiej dokonał, jest krytyką społeczeństwa liberalnego i całej
współczesnej polityki. Liberalizm porównał do pustej latarni, która jest jedynie zewnętrzną
figurą dobrze kojarzącą się z bezpieczeństwem wewnętrznym. Przywołując benthamowską
ideę więzienia idealnego, człowiek jako jednostka znacząca staje się więźniem politycznego
i medialnego Panoptikonu16, ale jest to cena, jaką zapłacić trzeba za udział w kształtowaniu rzeczywistości społeczno-politycznej.
Foucault dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że nie istnieje jeszcze władza, która mogłaby w pełni zilustrować praktycznie jego ideologię. Doktryna ta niesie ze sobą powiew
niebezpieczeństwa, bowiem zawiera ona wszystkie cechy, jakimi na początku próbował
autor określić fundamentalizm. Jest o tyle groźna, że jest wezwaniem do buntu, walki ze
społeczeństwem, które tak naprawdę walczyć nie chce.
Wizja społeczeństwa w stanie permanentnej wojny rodzi pytanie: w jaki sposób człowiek, funkcjonujący w czasach ponowoczesnych, ma uchronić się przed fundamentalizmami, zachowując swoją ontologiczną autonomię?
Paradygmat krytyczny w niekrytycznych czasach
W dorobku naukowym J. Habermasa zagadnienie społeczeństwa ponowoczesnego zajmuje od samego początku szczególne miejsce. Uczeń M. Horkheimera i T. Adorno, jako reprezentant drugiej generacji szkoły frankfurckiej, od samego początku swojej
pracy badawczej stara się w antypozytywistyczny sposób analizować wszelkiego rodzaju
związki zachodzące między myśleniem teoretycznym a praktycznymi potrzebami. O tym,
w jakim kierunku ewoluują jego poglądy i teorie możemy się przekonać, zestawiając jego
najnowsze prace z dorobkiem zgromadzonym przed rokiem 2001. Dlaczego ta data staje
się w pewien sposób granicznym momentem rozwoju jego myśli politycznej? J. Habermas
w swoich wcześniejszych pracach postulował zastąpienie religii pewną formułą komunikacyjnej racjonalności. Potencjał religii jako czynnika scalającego społeczeństwo wyczerpał
się i społeczeństwo domaga się nowej formy, którą ma zapewnić postępująca racjonalizacja świata17. Po wydarzeniach z 11 września 2001 roku, Habermas zauważa jednak, że
w prawdziwie postsekularnym świecie obecność religii jest wciąż bardzo istotna, zwłaszcza
z punktu widzenia powiązania jej ze sferą państwowości. Habermas podkreśla tu z jednej
strony postępującą sekularyzację, a z drugiej narastający fundamentalizm. Uchwycenie
istoty tej wzajemnej zależności jest właśnie osią moich rozważań18.
Jak współcześnie rozumieć sekularyzację?
J. Habermas, tworząc pojęcie nowoczesności, zauważa, że historia przedstawiana jest
w formie jednolitego procesu, z którego rodzą się poszczególne problemy. Proces ów jest
wynikiem nieuniknionego postępu, przez który mamy wrażenie, że historyczne doświadczenia nieco przyśpieszyły. Nowoczesność kojarzy nam się między innymi z rewolucją,
15
16
17
18
M. Walzer, Samotna polityka Michaela Foucaulta, Warszawa 2002, s. 26.
M. Foucault, Nadzorować i karać: narodziny więzienia, Warszawa 1993, s. 143.
J. Habermas, Filozoficzny dyskurs nowoczesności, Kraków 2000, s. 16.
Ibidem, s. 25.
219
postępem, emancypacją, ale również z kryzysem19. Widoczne nawiązanie do dialektyki
heglowskiej pozwala stwierdzić, że nowoczesność możemy nazwać czasem postępu i jednoczesnego wyobcowania człowieka. Habermas zauważa, że fundamentalizm religijny,
pomimo, że posługuje się językiem zapożyczonym z religii, to w swej istocie jest on zjawiskiem czysto nowoczesnym. Jako przyczynę powstawania coraz to nowych fundamentalizmów uważa Habermas nie religię, a „przyśpieszoną i wykolejoną modernizację”20. Sekularyzacja – oddzielenie religii od państwa, jest jedną z podstawowych cech nowoczesnego,
wyemancypowanego społeczeństwa. W tej sytuacji fundamentalizm religijny jest próbą
rozwiązania problemu oddzielenia państwa od religii oraz częstego upokorzenia wyznawców religii. Państwo natomiast zastanawia się nad słusznością postępującej sekularyzacji
i rozważa jej wpływ na kondycję społeczeństwa. Zagadnienie fundamentalizmu dotyczy
zatem zarówno religii, jak i państwa – sfer, w jakich współczesne społeczeństwo funkcjonuje. Zatem potrzeba dialogu jest bardzo wyraźna. Zakresy, w jakich na kształt stosunków społecznych mają wpływ religia i państwo, wciąż pozostają rozmyte, a problem ich
wzajemnego współistnienia pozostaje nierozwiązany. Na tym etapie rozważań pojawia się
zagadnienie właśnie sekularyzacji, będące jednym z rozwiązań relacji państwo-religia21.
Problematyczne jest pojmowanie sekularyzacji jako przymusowego wywłaszczenia
dóbr kościelnych na rzecz świeckiej władzy państwowej. Taka teza budzi dwie przeciwstawne oceny, wypracowane przez państwo i kościół. Z jednej strony mamy podkreślenie
poskromienia autorytetu kościelnego przez świecką władzę, a z drugiej, akt bezprawnego
zawłaszczenia. W oparciu o ten podział, można posługiwać się dwoma modelami do wyjaśnienia istoty problemu22. Model pierwszy – MODEL WYPARCIA RELIGII nakazuje
nam interpretację odczarowanej nowoczesności w duchu postępowo-optymistycznym.
MODEL BEZPRAWNEGO WYWŁASZCZENIA RELIGII wskazuje na interpretację bezdomnej nowoczesności w duchu teorii upadku23. Według Habermasa obydwa te ujęcia nie
są czyste, zaś są niejako grami o sumie zerowej, wzajemnie się wykluczając. Wybór jednej
oznacza całkowite odrzucenie drugiej. Widzimy tu bezpośrednie nawiązanie do manichejskiej koncepcji społeczeństwa, które musi wybrać pomiędzy czymś a czymś. Ów determinizm jest przecież najbardziej podstawową formą fundamentalizmu24.
Społeczeństwo postsekularne jest w swej konsystencji niezwykle niejednorodne i w takim razie pojmowanie sekularyzacji modelowo jest z góry skazane na niepowodzenie. Ciężko rozstrzygać o prymacie nauki i techniki nad kościołem i odwrotnie. W społeczeństwie
podlegającym sekularyzacji istnieją wszak wspólnoty religijne, które starają się być niejako
zewnętrznym elementem. Z tego powodu Habermas próbuje tworzyć trzeci model, będący
konsensusem pomiędzy nauką (prowadzącą do racjonalizacji obrazu człowieka w świecie)
a religią25. Istotą stosunków państwo – kościół, według Habermasa, ma być zachowanie
wzajemnej autonomii i poszanowania dla strefy wpływów dla wspólnego budowania ładu
społecznego. Habermas stara się określić wzajemne powiązania religii, nauki i oświeconego zdrowego rozsądku, by zachować możliwie jak największe dobro dla społeczeństwa.
Sekularyzacja jest procesem nieuniknionym, nie da się od niej uciec czy jej zatrzymać, ale
19 J. Habermas, Wierzyć i wiedzieć, Warszawa 2003, s. 114.
20 Ibidem, s. 116.
21 J. Habermas, Teoria działania komunikacyjnego, t. 2 Przyczynek do krytyki rozumu funkcjonalnego,
Warszawa 2002, s. 575.
22 J. Habermas, Wierzyć i wiedzieć…, s. 118.
23 Ibidem, s. 120.
24 J. Habermas, Teoria działania… , s. 577.
25 J. Habermas, Wierzyć i wiedzieć…, s. 121.
220
w swej sile nie powinna ona niszczyć środowisk religijnych, bo „sekularyzacja, która nie
niszczy, odbywa się w formie przekładu”26.
Potrzeba dialogu pomiędzy kościołem a państwem przekłada się bezpośrednio na społeczeństwo. Wiąże się to z określeniem języka, którym posługuje się społeczeństwo. „Owa
rysa językowego upośledzenia przebiega także przez nasz wspólny dom. Będziemy mogli
trafnie ocenić ryzyko tamtej wykolejonej sekularyzacji tylko pod warunkiem, że zdamy
sobie sprawę, co znaczy sekularyzacja tutaj, w naszych już zsekularyzowanych społeczeństwach”27. Habermas pokazuje nam, że zjawisko, o którym mowa, nie jest charakterystyczne dla społeczeństw pozaeuropejskich, od dawna borykających się z fundamentalizmem,
ale jest najbardziej aktualne w społeczeństwach europejskich Badając współczesne, postsekularne społeczeństwo, Habermas zauważa, że niepokojący staje się powszechny rozwój
funkcjonalizmu, zarówno w sferze władzy, pieniądza, kultury czy polityki. Nazywa ten
proces, będący grupą zjawisk związanych z ekspansją gospodarki i polityki, „kolonizacją świata życia”28. Skutkiem tego jest uchylenie wartości panujących dotychczas w społeczeństwach na rzecz bezpośredniego wpływu pieniądza i władzy na podmiot. Habermas
sprzeciwia się zdecydowanie takiemu kształtowi stosunków społecznych. Religia nie jest tu
bynajmniej powodem tego sprzeciwu. Powodem jest troska o jednostkę jako podmiot relacji interpersonalnych. Złotym środkiem na wyjście z tej sytuacji jest próba kształtowania
modelu uspołecznienia i legitymacji, jaką Habermas podejmuje, by zażegnać spór między
religią a nauką i państwem. Proces sekularyzacji wraz z porozumieniem sfery nauki i religii składa się na działanie komunikacyjne, którego zdaniem jest koordynacja różnych
typów aktywności społecznej. Takie wprowadzenie rozumu w krąg ponowoczesności ma
zdaniem Habermasa zastąpić tę rolę, którą odgrywała w społeczeństwie przedsekularyzacyjnym religia29. Habermas nawiązuje tu chociażby do myśli filozofa i religioznawcy M.
Eliadego, który przyporządkowuje religii znaczenie nie tylko kulturotwórcze, ale przede
wszystkim społeczne. Człowiek religijny bowiem dąży do wyznaczenia swoistej axis mundi, wokół której organizuje się jego życie na przecięciu czasu świeckiego i świętego. „Fakt,
że człowiek religijny pragnie żyć w sacrum, jest w istocie równoznaczny z faktem, że chce
umiejscowić się w rzeczywistości obiektywnej, opiera się obezwładniającej sile nieskończonej względności doświadczeń czysto subiektywnych, chce żyć w świecie rzeczywistym
i owocnym, nie zaś w ułudzie”30. Człowiek w czasach przedsekularnych poszukiwał narzędzia porządkowania świata w prawdzie życia religijnego, człowiek ponowoczesny szuka tej
prawdy w nauce i filozofii.
Z jednej strony ponowoczesność podkreśla wymiar niezależności jednostki, z drugiej
jest epoką, w której człowiek czuje się wyobcowany.
Wraz z odejściem religii powstaje pytanie: co ma zastąpić jej rolę w kreowaniu solidaryzmu społecznego? W jaki sposób będzie przekazywana tradycja i normy etyczne? Jeśli
nie potrafi tego zrobić nauka, to marazm w stosunkach religia – państwo będzie narastał
i postępująca sekularyzacja nie będzie w tym pomagała. Fundamentalizm religijny pokazuje współczesnemu państwu, że konieczne jest nawiązanie dialogu pomiędzy państwem
a religią, ponieważ nie da się zwalczyć jakiegokolwiek fundamentalizmu religijnego jedynie poprzez państwo, tu działać trzeba dwutorowo – państwo może jedynie zewnętrznie
26
27
28
29
30
Ibidem, s. 123.
J. Habermas, Teoria działania…, s. 579.
Ibidem, s. 580.
Ibidem, s. 581.
M. Eliade, Sacrum, mit, historia, Warszawa 1974, s. 55.
221
wpływać na fundamentalizm religijny, ale by został on trwale usunięty potrzebna jest wewnętrzna ingerencja samego środowiska religijnego.
Takie zarysowanie sekularyzacji i wynikającej z niej odrębności działań państwa i kościoła, jest wynikiem dociekań Habermasa w kwestii społeczeństwa ponowoczesnego. Wyodrębnia on zadania, jakie w społeczeństwie postsekularnym powinna wypełniać religia,
a także zarysowuje funkcje i zakres działania państwa.
Zadania religii
Według Habermasa punktem wyjścia do określenia zadań religii w społeczeństwie
postsekularnym jest zaakceptowanie przez nią samą wielości wyznań, a co za tym idzie
– uświadomienie sobie potrzeby dialogu wewnątrzreligijnego. Jako przykład podaje tu autor ruch ekumeniczny. W stosunkach z państwem religia powinna uznać reguły prawne
panujące w państwie konstytucyjnym, a postawą religii wobec instytucji państwa winno
być poszanowanie jego autonomii31. W stosunku do świata nauki religia powinna uznać jej
autorytet w kwestii poznania świata, ponieważ w nowoczesnym świecie to właśnie nauka
jest źródłem realnych informacji o otaczającym nas świecie. Religia z kolei powinna wnosić
do społeczeństwa unikalny charakter przesłania pełnego nadziei, którego realizowanie pozwala jej zachować swoją odrębność i sprawia, że nie zostanie ona nigdy zredukowana do
warstwy kultury, sztuki czy historii. Taka bowiem forma religii jest najbardziej potrzebna
państwu, zwłaszcza w momencie, kiedy przychodzi mu się zmierzyć z działalnością sekt
i terroryzmem32. Tutaj widać zmianę w filozofii Habermasa. Do dnia 11 września 2001
roku główną osią jego rozważań na temat nowoczesnego społeczeństwa było stwierdzenie,
że rosnąca rola rozumowego poznania będzie stopniowo wypierała znaczenie religii, lecz
jak dalece nieskuteczna był to teoria mogliśmy przekonać się, śledząc bieg tych tragicznych
wydarzeń. Habermas następstwo wydarzeń z 11 września określa mianem „poruszenia
religijnej struny w głębi świeckiego świata”, o czym świadczą wypełnione po brzegi synagogi, kościoły i meczety. Religia jest zatem potrzebna nawet w najbardziej świeckim społeczeństwie, ze względu na transcendentny model nadziei, do której człowiek podświadomie
ucieka, kiedy zawodzą wszelkie racjonalne fundamenty. Państwo z kolei nie powinno wykluczać religii z procesu kształtowania więzi społecznych, ponieważ religia jest jego sprzymierzeńcem w walce z fundamentalizmami. Jest swoistym specjalistą, bez którego nie
sposób zrozumieć treści, jakie skrajne formy kultu religijnego wysyłają do społeczeństwa.
Reasumując, niewątpliwie ponowoczesne społeczeństwo nieustannie będzie zmagać się z postępującą sekularyzacją oraz narastającymi, w skutek zawężającego się wciąż
miejsca religii wśród wartości społecznych, religijnymi ekstremizmami. Habermas wizję
przyszłości ponowoczesnego społeczeństwa opiera na realizacji założeń i zadań religii jako
autonomicznej sfery życia publicznego, ale z zaznaczeniem, że treści religijne również powinny ulec swoistej sekularyzacji, zwłaszcza jeśli chodzi o język i formę przekazu prawdy.
Pominięcie zasad wypływających z religii katolickiej grozi społeczeństwu zanegowaniem
podstaw cywilizacji zachodniej. Bez sekularyzacji nie wpisujemy się w ramy ponowoczesnego społeczeństwa, dlatego dialog między religią a państwem jest niezwykle ważny,
a wręcz niezbędny. L. Kołakowski w artykule „Odwet sacrum w kulturze świeckiej” pisze,
że „zuniwersalizować sacrum, to je unicestwić. Powiedzieć, że wszystko jest sakralne, to
tyle, co powiedzieć, że nic nie jest sakralne, że te obie jakości – sacrum i profanum – zro31 J. Habermas, Wierzyć i wiedzieć…, s. 124.
32 G. Rohrmoser, Kryzys religii i polityki, Warszawa 1992, s. 60.
222
zumiałe są tylko w przeciwstawieniu wzajemnym”33. Świat ponowoczesny musi budować
swoją rzeczywistość, nie starając się sacrum sprowadzić do sfery profanum, ale czerpiąc
równomiernie zarówno z dorobku historiozofii porządku chrześcijańskiego, jak również
ze sfery naukowej, przed którą wielkie oczekiwania stawia post-rzeczywistość i człowiek
w niej funkcjonujący.
Zarówno wizja rzeczywistości społecznej M. Foucaulta, jak również koncepcja J. Habermasa, poruszają niewątpliwie problem tożsamości jednostki i tym samym problem
zasad rządzących organizacją i funkcjonowaniem społeczeństwa w czasach, w których
rozwiązanie tego rodzaju dylematów jest kwestią niezwykle trudną i złożoną. Co prawda, Habermas krytykuje Foucaulta za jego postrzeganie podmiotu, który pozbawiony jest
mocy emancypacyjnej (Foucault nie dostrzega instancji, która mogłaby być tego wyzwolenia podstawą), ale to nie deprecjonuje dyskursu pomiędzy tymi dwiema wizjami ponowoczesnego społeczeństwa.
Człowiek z jednej strony od fundamentalizmu ucieka, a z drugiej do niego dąży. Dwie
wizje świata ponowoczesnego, wykreowane przez notabene wybitnych współczesnych
filozofów, dają namiastkę poczucia, jak cienka jest granica oddzielająca świat nauki od
świata religii, sacrum od profanum, to, co duchowe od tego, co materialne. Ponowoczesność tym różni się od nowoczesności, że stawia wiele pytań i wszystkie pozostawia bez
odpowiedzi. Dlatego też żadne z zaprezentowanych rozwiązań fi lozoficznych nie może
być oceniane w kategoriach dobra lub zła. Każde z nich z pewnością jest jedną z wielu
kreacji prawdy, prawdy, której relatywizm kształtuje pluralizm myśli filozoficznej czasów
ponowoczesności.
33 L. Kołakowski, Odwet sacrum w kulturze świeckiej, [w:] Cywilizacja na ławie oskarżonych, Warszawa
1990, s. 144.
223
To m a s z Wa w a k
Podstawowe kategorie polityczne
w doktrynie konserwatyzmu Rogera Scrutona
Próba ujęcia istoty któregokolwiek z odgałęzień konserwatyzmu rodzi zawsze problemy
definicyjne. Znawcy tematu podkreślają odmienność myśli konserwatywnej od zwalczających ją doktryn liberalizmu i socjalizmu, które dla ich wyznawców są zawsze związane
z uniwersalnymi pojęciami wolności oraz równości. Konserwatyzm takich skojarzeń nie
budzi, ponieważ jak pisze P. Kłoczowski: „konserwatystą jest człowiek, który chce chronić,
pielęgnować i utrzymywać przy życiu nie byle jaki, lecz określony stan rzeczy publicznej”1.
W związku z tym można mówić za R. Legutką o „relacyjności” myśli konserwatywnej,
to znaczy o jej powiązaniu z konkretną rzeczywistością polityczno-społeczną, a nie z zestawem abstrakcyjnych haseł.
Jednocześnie jednak „u podstaw konserwatyzmu tkwi stała potrzeba ludzka i naturalny odruch zachowania tego, co istnieje”2. Jak pisze M. Oakeshott: „Być konserwatywnym
znaczy więc przedkładać to, co swojskie, nad to, co nieznane, wypróbowane nad niewypróbowane, fakt nad tajemnicę, to, co rzeczywiste, nad to, co możliwe, ograniczone nad
nieograniczone, bliskie nad dalekie, wystarczające nad nadmierne, wygodne nad doskonałe, to przedkładać dzisiejszy śmiech nad utopijną błogość”3.
Możemy tu więc mówić z jednej strony o powiązaniu tej doktryny z partykularną rzeczywistością polityczną, to znaczy zakorzenioną w społeczeństwie czy narodzie, a z drugiej
strony o tym, co ma się na myśli, mówiąc o conservatio, czyli o zachowywaniu tego, co już
jest i do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Problem jednak w tym, że nawet w obrębie jednej
wspólnoty politycznej różni ludzie deklarują przyzwyczajenie do różnych wartości i nie da
się zwykle ustalić elementów wspólnych, tak by nie narazić się na zarzut arbitralnego ich
wyboru i kształtowania własnej, sztucznej wizji polityczności, a więc właśnie czynności,
której konserwatyści obawiają się najbardziej.
Dlatego też współcześni filozofowie konserwatywni, tacy jak Michael Oakeshott, Roger
Scruton czy Ryszard Legutko wszelkie próby sformułowania doktryny czy choćby sprecyzowania stanowiska konserwatywnego poprzedzają uwagami o trudnościach, jakie się
z tymi wysiłkami wiążą. R. Legutko uważa, że trudności te oscylują wokół problemu sprecyzowania, czym dla konserwatysty jest rzeczywistość, a więc właśnie to, czego chce on
bronić przed utopijnymi i marzycielskimi projektami swoich adwersarzy. To co rzeczywiste nie może być ignorowane przez żadną z doktryn politycznych, bo przecież doktryna
chce zawsze uchodzić za realistyczną, a nie fikcyjną. Ale to właśnie konserwatyzm wychodzi od zbadania konkretnych warunków społecznych, by móc na ich podstawie wnioskować o najodpowiedniejszej dla nich polityce i prawodawstwu. W tym sensie jest on
empiryczny (a nie spekulatywny), co dowodzi jego związków z filozofią Davida Hume’a,
jednego z ojców empiryzmu i konserwatyzmu angielskiego.
1
2
3
P. Kłoczowski, Wstęp, [w:] E. Burke, Rozważania o rewolucji we Francji, Warszawa 1994, s. 14.
R. Legutko, Etyka absolutna i społeczeństwo otwarte, Kraków 1998, s. 109.
M. Oakeshott, Wieża Babel i inne eseje, Warszawa 1999, s. 192.
225
Filozofię polityczną Rogera Scrutona można zaklasyfikować do tego właśnie typu koncepcji konserwatywnych, dla których rzeczywistość jest „całością kulturową wytworzoną
w długim ciągu dziejowych przemian”4, wynikiem procesu historycznego, który stworzył
całość warunków społeczno-ekonomicznych, religijnych i obyczajowych. Scruton byłby
więc reprezentantem konserwatyzmu angielskiego, któremu patronują Hume i Burke.
Głównym dziełem Scrutona, w którym formułuje on doktrynę polityczną, jest książka
„Co znaczy konserwatyzm”, która stanowi polemikę z liberalizmem i socjalizmem, będąc
jednocześnie próbą budowy koncepcji fi lozoficznej, która mogłaby stanowić podstawę dla
realizacji konserwatywnego programu politycznego. Scruton przyznaje, że „konserwatyzm
rzadko wyraża się w maksymach, formułach czy celach. Jego istota jest niewyrażalna, a jeśli już zostanie – pod przymusem – wyartykułowana, to z domieszką sceptycyzmu. Da się
to jednak zrobić i w czasach kryzysu, pod naciskiem konieczności politycznej lub głodu
doktryny, konserwatyzm nie szczędzi po temu starań, chociaż nie zawsze z przekonaniem,
że znalezione słowa będą zgodne z instynktem, który je zrodził”5. Jest to więc w dużej
mierze odpowiedź na podobne próby formułowania swoich doktryn, poczynione przez
liberalnych i lewicowych intelektualistów, którzy są obecnie główną siłą w dyskusjach nad
filozofią polityki na Zachodzie.
Cel polityki
Konserwatyzm narodził się jako reakcja na idee oświecenia i zrodzoną przez nie rewolucję francuską. Odrzucenie filozofii XVIII-wiecznej zasadza się na krytyce rozumu,
jako wyznacznika dobrego postępowania człowieka, gwaranta szczęśliwego społeczeństwa
oraz sprawiedliwego państwa. Klasycy myśli konserwatywnej, jak Burke czy de Maistre,
widzieli w idei rozumu naturalnego źródło nieszczęść narodu francuskiego i zagrożenie
dla innych państw. Edmund Burke – jak pisze I. Berlin – „odrzuca […] abstrakcyjne idee,
ponadczasowe i uniwersalne polityczne prawdy, oderwane od historycznego rozwoju i procesu organicznego wzrostu, który tworzy ludzi i społeczeństwa”6. Rozumowe abstrakcje
odrzuca jeszcze bardziej stanowczo Joseph de Maistre: „Konstytucja 1795 roku, tak jak
i poprzednie, została napisana dla człowieka. Otóż nie ma wcale człowieka na świecie.
W swoim życiu widziałem Francuzów, Włochów, Rosjan etc.; wiem nawet, dzięki Monteskiuszowi, «że można być Persem». Ale jeśli idzie o człowieka, oświadczam, że nie spotkałem go nigdy w życiu; jeśli istnieje, to nic mi o tym nie wiadomo”7.
Dla tych autorów wysiłki Rousseau i jego jakobińskich naśladowców były próbą stworzenia sztucznego ustroju, nieopartego na żadnym konkretnym doświadczeniu społecznym. Liberałowie i radykałowie, zrywając z wielowiekową tradycją monarchii opartej na
religii i hierarchii społecznej, zastąpili ją nowym ustrojem, który zasadzał się na fikcyjnych
prawach człowieka i obywatela oraz przekonaniu o istnieniu powszechnych reguł polityki, które mogą być zastosowane do rządzenia każdym narodem na ziemi. Tymczasem,
jak pisze Kłoczowski, przytaczając poglądy Burke’a, „takie idee jak «wolność», «władza»,
«umowa społeczna», «prawa człowieka» nie są same w sobie ani dobre, ani złe. Ich znaczenie i konsekwencje ich zastosowania zależą od kontekstu, zaś kontekstów jest nieskończenie wiele”8. W kontekście Francji dobre było to, co miało legitymację francuskiej tra4
5
6
7
8
226
R. Legutko, op. cit, s. 110.
R. Scruton, Co znaczy konserwatyzm, Poznań [2002], s. 17.
I. Berlin, Pokrzywione drzewo człowieczeństwa, Warszawa 2004, s. 112.
J. Trybusiewicz, De Maistre, Warszawa 1968, s. 70-71.
P. Kłoczowski, op. cit, s. 18.
dycji życia politycznego, a ta nie opierała się na ideach oświeceniowych, lecz na rządach
monarchicznych. Chcąc zniszczyć tradycyjne prawa i obyczaje, jakobini musieli sięgnąć
do argumentów siłowych, ponieważ natrafi li na opór obrońców nienaruszalnej struktury
społecznej, której nie można z dnia na dzień zmienić, nie narażając się na jej całkowity
rozkład a w efekcie katastrofę wojny domowej.
Te odległe echa sporów sprzed przeszło dwustu lat słychać także we współczesnych dyskusjach o polityce. Można je w pewnym uproszczeniu sprowadzić do antagonizmu pomiędzy polityką rozumianą jako środek do osiągania celów a polityką rozumianą jako cel sam
w sobie. „Usposobienie konserwatywne”9, za którym opowiadają się Michael Oakeshott
i Roger Scruton, prowadzi do tego drugiego modelu.
Stosunki międzyludzkie przybierają rozmaitą postać, nie można jednak nie zauważyć,
że takie relacje jak przyjaźń czy miłość zasadniczo różnią się od stosunków, jakie występują pomiędzy pracownikiem a pracodawcą czy klientem a sprzedawcą. Różnica zasadza
się na tym, że wchodzimy w relacje z bliskimi nam ludźmi nie w celu osiągnięcia korzyści
materialnych, satysfakcji czy wywarcia wpływu na ich decyzje, ale dlatego, że ludzie ci są
naszymi krewnymi czy przyjaciółmi. Mówienie o jakimkolwiek celu takiej relacji, oznaczałoby zniszczenie uczucia miłości, braterstwa czy przyjaźni, które rodzą się w nas na zasadzie spontaniczności, a nie racjonalnej kalkulacji. Ta jest zwykle początkiem zawiązywania
umowy o pracę czy kupna jakiegoś towaru, nie zaś istotą bycia mężem czy przyjacielem.
Zdaniem Scrutona można wysnuć analogię pomiędzy przyjaźnią a polityką. Jak pisze
sam autor: „Politycy mogą mieć cele i ambicje co do rządzonego przez nich narodu. Społeczeństwo jest jednak czymś więcej niż niemym organizmem. Posiada osobowość i wolę.
Jego historia, instytucje i kultura przechowują w sobie ludzkie wartości – innymi słowy,
społeczeństwo ma charakter nie tylko środka, ale i celu w sensie kantowskim. Polityk, który pragnie mu narzucić zestaw celów, nie chcąc przy tym zrozumieć racji i wartości, które
społeczeństwo proponuje w zamian, działa z pogwałceniem zasad przyjaźni. A przecież
polityk, który nie jest «zaprzyjaźniony» z porządkiem społecznym, nie ma chyba prawa
do rządzenia? Podporządkowanie polityki określającym działania celom, choćby najsłuszniejszym, jest z konserwatywnego punktu widzenia irracjonalne, niszczy bowiem stosunki, na których opiera się rządzenie”10.
Konkretne decyzje nie powinny być podejmowane w zgodzie z opracowanym wcześniej
planem, który wyznacza cele działania, ale raczej winny się wyłaniać same na drodze doświadczenia rządzenia państwem. Działając, polityk poznaje, co jest dobre dla społeczeństwa i podejmuje decyzje, wsłuchując się w głos narodu. Głos narodu nie jest tutaj pustym,
populistycznym frazesem, ale czymś, w czego realność sam Scruton mocno wierzy. Jak pisze: „gdzieś pod wzburzoną powierzchnią «opinii» leży niewypowiedziana jedność”11. Jeżeli rzeczywiście tak jest, to nie można poświęcać jej dla jednorazowych planów, które burzą harmonię organizmu społecznego, zakorzenionego w wielowiekowej historii i tradycji.
Jak można się domyślić, Scruton ideę polityki jako środka do osiągania celów wiąże
z myślą liberalną i socjalistyczną, a więc z doktrynami, na których kształt w dużej mierze miało wpływ oświecenie. Liberał i socjalista, chcący nieustannie reformować państwo,
u podstaw myślenia postępują podobnie jak rewolucjoniści francuscy, którzy zniszczyli
francuski organizm społeczny. Tak samo jak oni, powołują się na abstrakcyjne idee uniwersalne, nie biorąc pod uwagę wielowiekowej tradycji, która jest gwarantem stabilności
społecznej. Każde działanie poprzedzają analizą, badają łańcuchy przyczynowo-skutko9 Termin używany przez M. Oakeshotta w cytowanym powyżej eseju „O postawie konserwatywnej”.
10 R. Scruton, op. cit, s. 34.
11 Ibidem, s. 36.
227
we, zapominając, że rozwiązania problemów politycznych rodzą się w samym działaniu,
w uczestnictwu w życiu wspólnoty i wsłuchaniu się w jej potrzeby.
Narzucając instytucjom społecznym zewnętrzne wobec nich cele, liberał i socjalista
niszczą ich istotę. Scruton uważa, że w każdym społeczeństwie istnieją instytucje, których
autonomia musi być zagwarantowana po to, aby mogły one prawidłowo spełniać swoje
funkcje. A ich funkcje są niczym innym, jak tylko ich wewnętrznymi celami. Mowa tu
o rodzinie, kościołach, uniwersytetach, szkołach czy klubach sportowych. Jak pisze Scruton: „instytucja jest autonomiczna, jeżeli jej cele są dla niej swoiste, można je osiągnąć
tylko poprzez tę instytucję. […] Istnienie wewnętrznego celu jest warunkiem autonomiczności, lecz aby można było mówić o instytucji, dany układ musi trwać dłużej niż jego
poszczególni członkowie i musi im oferować transcendentną więź członkostwa. W takich
układach działanie najłatwiej rodzi i utwierdza ideologię”12.
Dlatego też takie działanie władzy jak ustawowe ułatwienie przeprowadzenia rozwodu
jest sprzeczne z ideą instytucji rodziny jako tej, której głównym celem jest samo trwanie,
nie zaś jakakolwiek relacja kontraktowa, na mocy której jedna strona może domagać się
rozwiązania umowy, gdy uważa, że druga strona się z niej nie wywiązuje.
Podobnie bezsensowna jest taka reforma edukacji, która zakłada, że celem kształcenia
jest tylko i wyłącznie nabycie umiejętności przydatnych na rynku pracy, nie zaś uczenie
się, jako czynność wartościowa sama w sobie. Jak uważa Scruton: „metody nauczycieli nie
sytuują w centrum ucznia, ale naukę, skupiają się na temacie – nie na rozważaniach o przydatności jakiejś partii wiedzy. Właściwie wykształcona osoba to bowiem taka, od której
określoną partię wiedzy wyegzekwowano”13. Stąd krytyka, jaką Scruton, przeprowadził
wobec nauczania tzw. meta przedmiotów, jak gender studies czy Communications Studies,
które są zlepkiem różnych dyscyplin humanistycznych, a ich istnienie jest tłumaczone rzekomymi wymogami współczesnej gospodarki.
W tym kontekście zrozumiała jest również krytyka Unii Europejskiej jako instytucji,
która działa na zasadzie biurokratyzmu i narzucania swoim członkom odgórnych celów.
Scruton uważa, że nie ma czegoś takiego jak interes Unii czy unijna racja stanu, są jedynie
interesy poszczególnych państw i instrumentalne traktowanie polityki przez Brukselę oraz
najsilniejsze państwa jak Niemcy i Francja. Nie może być mowy o traktowaniu polityki
jako celu samego w sobie, ponieważ trudno mówić o czymś takim, jak wspólnota europejska oparta na organicznych, tradycyjnych podstawach. A tylko to może być gwarantem
spójnej polityki, a w efekcie także bardziej konkurencyjnej gospodarki.
Autorytet i lojalność
Konserwatyzm od samego początku odnosił się krytycznie do rozpowszechnionej przez
Hobbesa, Locke’a i Rousseau koncepcji głoszącej, jakoby państwo powstało na drodze umowy
społecznej. Myśliciele ci głosili, że autonomiczne jednostki zawarły (lub jak uważał Rousseau
powinny zawrzeć) umowę powołującą do życia instytucje polityczne. Władza swoją legitymację czerpie z kontraktu zawartego przez jednostki, znajdujące się w przedpolitycznym stanie
natury. Państwo, władza, instytucje społeczne są więc tworami najzupełniej sztucznymi.
Poglądom tym sprzeciwili się de Maistre i Burke. Przytaczając poglądy de Maistre’a,
I. Berlin pisze: „umowy […] zakładają obietnice i środki ich spełnienia. Ale obietnica jest
aktem zrozumiałym jedynie w ramach wypracowanej siatki już istniejących, świadomie
12 Ibidem, s. 194.
13 Idem, Kochajcie wiedzę. Rozmawia Tomasz Pompowski, „Polska The Times”, http://www.polskatimes.pl/forumpolska/gdansk/50901,roger-scruton-kochajcie-wiedze,id,t.html, z dnia 04.10.2008.
228
przyjętych społecznych konwencji. Mechanizm jej spełniania zakłada zaś istnienie rozwiniętej społecznej struktury. By można było zawrzeć umowę, niezbędne jest nie tylko samo
istnienie społeczeństwa żyjącego według pewnych zasad i konwencji, ale konieczne jest też,
by odznaczało ono się znacznym stopniem porządku i złożoności”14.
Krytyka kontraktualnego pochodzenia władzy zawarta musi być przynajmniej implicite u każdego myśliciela konserwatywnego. Pisząc o umowie społecznej, Roger Scruton
stwierdza: „ten jednak konkretny mit – który niegdyś posłużył za wygodne narzędzie do
przekonania ludzi, że źródło prawowitości władzy leży gdzie indziej niż w boskim uprawnieniu monarchów – ma się do faktów mniej więcej tak jak pogląd, że moi rodzice i ja nieświadomie zawarliśmy kiedyś umowę, że oni będą mnie karmić i wychowywać w zamian
za moją późniejszą opiekę”15.
Państwo – czy szerzej wspólnota polityczna – są podobnie jak rodzina tworami naturalnymi, to znaczy, że nie sposób wyobrazić sobie człowieka „niepolitycznego”, żyjącego
poza jakimkolwiek społeczeństwem. Każdy poszczególny człowiek swoją indywidualność
i poczucie własnej tożsamości zawdzięcza kontekstowi społeczno-kulturalnemu, w jakim
się urodził, wychowywał, kształcił i w jakim cały czas aktywnie przebywa. Marksistowska, radykalna krytyka instytucji państwa jako mechanizmu zniewolenia klasowego jest,
zdaniem Scrutona, równie chybiona jak krytyka rodziny jako instytucji opartej na „«patriarchalnej» formie opresji, z której należy wyzwolić kobiety i dzieci, jeżeli ma im być dana
wolność i możliwość samorealizacji”16.
Legitymacja władzy nie wywodzi się z umowy. Jej źródłem powinien być autorytet.
Władza uznana przez społeczeństwo to władza wobec której obywatele czują lojalność
i którą darzą czcią na wzór czci, jaką dziecko czuje wobec rodzica. Analogia z rodziną
polega tu na tym, że relacja dziecko – rodzic zasadza się na naturalnej (niekontraktowej)
miłości, której oddziaływanie dziecko odczuwa poprzez działanie władzy, jaką posiada
nad nim ojciec i matka. Ta władza, jednocześnie wyznaczając dziecku ograniczenia, daje
mu samoświadomość, zapoczątkowuje jego proces indywidualizacji, dając mu możliwość
identyfikacji siebie samego wobec innych, stopniowo poznawalnych przedmiotów. Narzucając mu ograniczenia, jednocześnie zakreśla granice wolności. Analogicznie jest z władzą
polityczną: „podobnie uznanie ograniczeń, bezradności i podporządkowania się zewnętrznej woli sygnalizuje uzmysłowienie sobie przez jednostkę, że przynależy do społeczeństwa.
Z tego aktu świadomości rodzi się miłość do swego kraju”17.
Aby ta miłość mogła się w ogóle narodzić, konieczne jest, aby w człowieku pojawiła się świadomość przynależności do wspólnoty, która swoją istotą wykracza poza zbiór
milionów pojedynczych jednostek, za to stanowi twór mający swoją zbiorową tożsamość.
Jeżeli człowiek od najmłodszych lat czuje związek z tak rozumianą wspólnotą, którą można przyrównać do ojczyzny, to wykształca się w nim lojalność oraz patriotyzm, które to
umożliwiają istnienie posłuchu dla władzy w narodzie.
W tym miejscu należy zaznaczyć, że autorytet i lojalność nie są dla Scrutona pojęciami
abstrakcyjnymi. Sam autor przyznaje w wielu miejscach, że, chcąc przełożyć konserwatywne
credo na kształt spójnej doktryny politycznej, natrafia na trudności, ponieważ światopogląd
konserwatysty jest trudno wyrażalny. Niełatwo mówić o lojalności tak samo jak o sprawiedliwości czy równości. Zawsze jest się lojalnym wobec jakiegoś konkretnego autorytetu, a autorytet kształtuje lojalność konkretnego narodu. Pojęcia te są w pełni zrozumiałe dopiero
14
15
16
17
I. Berlin, op. cit, s. 126.
R. Scruton, op.cit., s. 42.
Ibidem, s. 45.
Ibidem, s. 47.
229
w kontekście określonej kultury politycznej. To kultura bowiem nadaje działaniom człowieka
określony sens i wartość. Jak pisze autor, „będziemy jednak zmuszeni przyznać, że jakikolwiek wysuniemy ideał, nie ma on szans przeżyć poza systemem społecznym, który dostarczył
pojęć i percepcji ludziom do niego dążącym. Kiedy stanie się oczywiste, że znaczną i być może
najważniejszą część tych pojęć dziedziczymy, wtedy zwyczaj, tradycja i wspólna kultura zyskają rangę nadrzędnych pojęć politycznych. W sytuacji, gdy dzięki nim zwykli obywatele
mają poczucie wartościowości tego, co robią, tożsamość jednostki i lojalność wobec form życia publicznego są w ostatecznym rozrachunku jednym i tym samym”18.
W świetle tych uwag łatwo można zauważyć, że takie zjawisko jak przywiązanie Brytyjczyków do osoby monarchy zrozumiałe może być tylko w kontekście siły symbolu jaki
stanowi Korona. Lojalność wobec królowej nie wynika z jej osobistych przymiotów i zasług, zrozumiałe jest tylko na gruncie wielowiekowej kultury politycznej Zjednoczonego
Królestwa. Jest to symbol jedności narodowej i ciągłości tradycji, przez co może być najlepszym przykładem rozumienia polityki jako celu samego w sobie.
Tradycja
Polityk konserwatywny to taki, który przy podejmowaniu decyzji, kieruje się nie tylko
wytycznymi planu działania, ale także wczuwa się w instynkt narodu. Nie chodzi tu jednak o bieżące w danym okresie nastroje społeczne, które mogłyby być badane za pomocą
sondaży, ale o „wszelkie zwyczaje, ceremonie i formy uczestnictwa w życiu instytucjonalnym, które nie mają charakteru mechanicznego, lecz kierują się jakąś racją, a racja ta leży
nie w tym, co będzie, lecz w tym, co było”19.
Konserwatyzm angielski od czasów Burke’a swoje podstawy buduje na „umowie społecznej między żywymi, umarłymi i jeszcze nienarodzonymi”20, to znaczy na wspólnym
dorobku pokoleń, który ma służyć następnym generacjom. Tak rozumiana tradycja znacznie ogranicza działanie konserwatywnego polityka. O ile dla filozofa czy polityka pooświeceniowego miarą dobrej decyzji jest jej relacja do „tu i teraz”21, o tyle dla konserwatysty
ważna jest zarówno przeszłość, jak i przyszłość. Jest tak, ponieważ kształt życia politycznego nie jest skutkiem bieżących potrzeb społecznych czy pracy określonej liczby żyjących
w danym okresie osób, lecz wynikiem kilkuwiekowego procesu kształtowania się kultury
narodowej, która swoje odzwierciedlenie znajduje w konkretnych instytucjach politycznych. Działanie wyrastać powinno z tradycji politycznej, a jeżeli tak nie jest, to burzy ono
równowagę organizmu, jakim jest społeczeństwo i państwo.
Co ważne, tradycja nie jest czymś, co zostało kiedykolwiek wynalezione, co można by
racjonalnie podważyć czy zdekonstruować, powołując się na intencje, które stały za postępowaniem jej twórcy. Tradycja nie ma twórcy, jest „nie zwyczajem czy rytuałem, lecz formą
wiedzy społecznej”22, jak pisze Scruton. Następnie stwierdza: „Przez wiedzę społeczną rozumiem wiedzę ucieleśnioną w common law, w procedurach parlamentarnych, w manierach,
18
19
20
21
Ibidem, s. 55.
Ibidem, s. 57.
I. Berlin, op.cit, s. 98.
Planowanie związane było przez większą część najnowszej historii z wybieganiem w przyszłość
o najwyżej kilka lat, co było powszechne szczególnie w krajach, gdzie uskuteczniano tzw. gospodarkę
planową. Planowanie połączone z uwzględnieniem dobra przyszłych pokoleń stało się normą dopiero
pod koniec XX wieku i wiąże się głównie ze wzrostem znaczenia czynników ekologicznych przy opracowywaniu planów gospodarczych.
22 R. Scruton, op.cit., s. 59.
230
stroju i konwenansach społecznych, jak również w moralności. Wiedza ta powstaje w skutek działania «niewidzialnej ręki» ze współżycia społecznego, z napotkanych i rozwiązanych
problemów, z porozumień utrwalonych przez zwyczaj, z konwenansów koordynujących nasze namiętności, które inaczej kolidowałaby ze sobą, tudzież z nie kończącego się procesu
negocjacji i zawierania kompromisów, za pomocą którego ugłaskujemy psy wojny”23.
Racjonaliści formułują zarzuty pod adresem logiki i sensu tradycyjnych form postępowania. Twierdzą, że polityka uprawiana bez otoczki odwołań do historii czy religii byłaby
przejrzystsza i nie straciłaby nic na swojej skuteczności, a nawet by zyskała, będąc pozbawioną dziwacznych przyzwyczajeń i irracjonalnych lęków. Tymczasem , jak pisze L. Kołakowski, „nie wiemy, w jakich rozmiarach rozmaite, z tradycji odziedziczone formy życia
– rodzina, naród, społeczności religijne, rytuały – są ważne i są nieodzowne dla trwania
i dla jakości trwania społeczeństw. Nie ma żadnych racji do mniemania, że niszcząc te
formy lub piętnując je jako irracjonalne, mnożymy szanse zadowolenia z życia, pokoju,
bezpieczeństwa i wolności; są natomiast liczne racje, by oczekiwać czegoś przeciwnego”24.
Konserwatyści akceptują i pochwalają tradycję, ponieważ są z natury ostrożni wobec
eksperymentowania na żywej tkance społeczeństwa, które to eksperymentowanie często
kończy się tragicznie. Zauważyli to już wielcy konserwatywni myśliciele, jak Edmund Burke czy Alexis de Tocqueville. Jak napisał Burke w „Rozważaniach o rewolucji we Francji”: „W dniu, w którym dokonała się wasza rewolucja, Europa jako całość znajdowała się
niewątpliwie w kwitnącym stanie. Trudno powiedzieć, w jakiej mierze ową pomyślność
zawdzięczała duchowi naszych dawnych obyczajów i przekonań, lecz skoro oddziaływanie
takich przyczyn nie może być obojętne, musimy założyć, że było ono w zasadzie korzystne”25. Również Tocqueville, który przecież uchodzi za entuzjastę amerykańskiego liberalizmu, podkreślał, że stabilność państwa zależy w mniejszej mierze od jego położenia geograficznego czy bieżącego stanu prawnego, a bardziej od mocy obyczajów, zakorzenionych
w myśleniu jego mieszkańców. Dlatego też sukces demokracji amerykańskiej wiąże się nie
tyle z istotą samej demokracji, co raczej z tradycjami życia publicznego, które sięgają czasów pierwszych osadników z Mayflower.
Pozwala to jeszcze raz zauważyć Scrutonowi, że konceptualna geneza instytucji państwowych nie może rościć sobie prawa do bycia uniwersalną dla wszystkich społeczeństw.
Jest ona prawdziwa w odniesieniu do Stanów Zjednoczonych, ale nie dla Wielkiej Brytanii.
Ta ma inną tradycję życia politycznego, ufundowaną na monarchii parlamentarnej, a nie
na oddolnej demokracji purytańskich gmin wyznaniowych.
Istota samej tradycji jest, jak to bywa zwykle u konserwatystów, niewyrażalna za pomocą słów. Aby zrozumieć, czym jest tradycja, nie studiuje się traktatów z dziedziny filozofii polityki czy antropologii społecznej, ale uczestniczy się w życiu politycznym. Próbując
sformułować doktrynę, Scruton kolejny raz podkreśla, że pełną wiedzę na temat polityki
można uzyskać jedynie na drodze praktyki.
Istotnym składnikiem tradycji jest religia. Co szczególne, religia nie była nigdy przez
konserwatystów rozpatrywana z punktu widzenia osobowej relacji człowieka do Boga.
Wiara takich konserwatystów, jak Burke, de Tocqueville, Disraeli czy nawet de Maistre
jest dyskusyjna. Wychwalając religię, podkreślają jej ogromny wpływ na jedność społeczeństwa i jego moralność, nie interesuje ich jednak prawdziwość wierzeń, którą to zajmowali się z zapałem filozofowie oświeceniowi. Dla konserwatysty ważna jest jedność władzy
i społeczeństwa; tradycji i życia politycznego; przeszłości, teraźniejszości oraz przyszłości;
23 Ibidem.
24 L. Kołakowski, Czy diabeł może być zbawiony i 27 innych kazań, Kraków 2006, s. 287.
25 E. Burke, op.cit, s. 95.
231
tak więc muszą oni właśnie w religii upatrywać źródła tej jedności. Religia chrześcijańska
jest w Europie obecna u narodzin wszystkich państw i towarzyszy ich historii oraz tradycji
nieprzerwanie do czasu rewolucji francuskiej, gdy po raz pierwszy w sposób tak radykalny
zanegowano w praktyce życia politycznego jej znaczenie dla funkcjonowania państwa. Toteż, broniąc tradycji narodowej przed absolutystycznym i uniwersalnym Rozumem, konserwatyści będą się odwoływać do religii.
Oczywiście w XX wieku kłopot z religią ma inną postać niż miało to miejsce w wieku
XVIII czy XIX, gdy masy ludowe były w większości wierzące, a sceptycyzm wobec religii był
postawą rozpowszechniającą się jedynie pośród warstw wyższych. Obecnie społeczeństwa
zachodnie ulegają szybkiemu procesowi laicyzacji, który ma swoje odzwierciedlenie także
w sferze życia publicznego. Odwoływanie się do religii jako gwaranta jedności narodowej
jest więc coraz trudniejsze, ponieważ zderza się z niewiarą poszczególnego człowieka pomnożoną przez liczbę osób deklarujących się, jeżeli nie jako niewierzący, to co najmniej
jako niepraktykujący. O ile świadomość narodowa i przywiązanie do tradycji są postawami,
które można w jakimś zakresie kształtować, o tyle gorzej z wiarą religijną, która jest sprawą
bardzo indywidualną26 i w zasadzie niedostępną dla ideologicznego oddziaływania państwa demokratycznego, które musi uszanować sferę prywatnego życia obywateli.
Jak mówi Roger Scruton: „Wydawałoby się zatem, że konserwatywna wizja może przetrwać przy braku głębokiej wiary religijnej, aczkolwiek zawsze skorzysta na jej obecności. Nie ma jednak nic niebezpieczniejszego dla państwa niż przenoszenie nie spełnionych
uczuć religijnych na trywialne sprawy świeckie. Jeśli uczucie religijne istnieje, lepiej skanalizować je ku jego właściwemu przedmiotowi. A jeśli jego istnienie podtrzymuje porządek
społeczny, to jest to dodatkowa przyczyna, aby je krzewić i kształtować”27. Wiara religijna
jest – zdaniem Scrutona – bardzo bliska myśleniu konserwatywnemu. Jeżeli bowiem więź
społeczna znajduje swoje ugruntowanie w relacji autorytetu do lojalności, to relacja ta najpełniejszą gwarancję znajduje w wierze w rzeczywistość transcendentną, która gwarantuje
słuszność zobowiązań poczynionych na ziemi. Jeżeli bowiem chrześcijanin ma obowiązek
bycia dobrym obywatelem państwa, w którym żyje, to państwo to będzie jedynie zyskiwać
na jego wierze. To właśnie z wiary będzie również wynikać jego przywiązanie do instytucji
społecznych i politycznych, od rodziny i Kościoła zaczynając, a na życiu wspólnoty lokalnej, wyborach i Koronie kończąc.
Wolność
Dla współczesnych sporów o istotę i granice polityki kluczowym zagadnieniem jest stosunek do wolności. Odkąd pojęcie autorytetu władzy państwowej zostało zanegowane, na
jego miejsce postawiono ideę wolności jako gwaranta szczęścia i pokoju dla społeczeństw
wyzwalanych spod okowów absolutystycznej władzy. Jak pisze S. Kowalczyk: „Zwolennicy
liberalizmu uznali wolność za istotę człowieczeństwa. Wolność to dobro samo w sobie i to
dobro najwyższe. Wszystko inne jest wtórne i powinno być podporządkowane respektowaniu
wolności. Wolność indywidualnego człowieka jest w liberalizmie absolutyzowana, stanowiąc
26 Postawa przywiązania nie do samej wiary, ale do Kościoła jako instytucji, nie wchodzi tutaj w zakres
rozważań jako związana tylko z niektórymi krajami (jak Polska), gdzie znaczenie Kościoła jest wyjątkowe z racji szczególnych doświadczeń historycznych. Zjawisko takie nie występuje natomiast w Anglii.
Por. Cz. Miłosz, Rodzinna Europa, b.m.w., s. 81-83.
27 R. Scruton, op.cit., s. 234.
232
wyznacznik norm etyczno-społecznych. Wolność człowieka jest celem samym w sobie, dlatego nie powinny jej naruszać: ekonomia, polityka, kultura, wychowanie, a także religia”28.
Wolność jest centralnym zagadnieniem także dla wielu myślicieli XX-wiecznych z grona
tzw. nowej lewicy, jak również dla szeregu ruchów społecznych, walczących o prawa dla
prześladowanych mniejszości. Można więc powiedzieć, że Roger Scruton, podejmując polemikę z liberałami i socjalistami, zmuszony jest rozpatrzyć stosunek konserwatyzmu do wolności, głównie po to, aby zdewaluować ich rozumienie istoty polityki. Drugim powodem
będzie tradycja myślenia wolnościowego, jaka obecna jest w angielskim życiu politycznym
i intelektualnym co najmniej od czasów XVII-wiecznych wojen religijnych. Trudno jest bowiem znaleźć wśród wybitnych brytyjskich myślicieli politycznych takiego, który by nie
doceniał znaczenia wolności w życiu jednostki i społeczeństwa. Wolność jest jednym z priorytetów choćby dla Edmunda Burke’a, który jej gwarancję widzi w prawach i instytucjach
politycznych, wpisanych na trwałe w życie publiczne Zjednoczonego Królestwa.
Liberałowie i socjaliści, choć skłóceni w wielu kwestiach, u źródeł swojej afirmacji
wolności wychodzą z podobnej przesłanki. Uważają mianowicie, że władza państwa jest
zagrożeniem dla autonomii jednostki i zbiorowości. Już Locke obawiał się nietolerancji
religijnej; ekonomiści austriaccy (idąc zresztą jego ścieżką) widzieli w państwie zagrożenie dla nieskrępowanej działalności gospodarczej; Marcuse, Foucault czy Sartre zwalczali
burżuazję i kapitalizm, ponieważ tłamszą one indywidualność i autentyzm jednostki. Ta
negacja zastanych warunków skłania autorów do przewartościowania idei polityki i położenia akcentu nie na władzy państwa, lecz na wolności jednostki29.
Scruton wychodzi z odwrotnego założenia. Jak pisze, „prawdziwa ludzka wolność jest
ograniczona sytuacją człowieka, dlatego nie może być wolna od «czerwia władzy». Wolność nie polega na braku władzy, lecz na istnieniu władzy odpowiadającej tym, których
obejmuje”30. Gdzie indziej stwierdza, „wolność jest zrozumiała jako cel społeczny, tylko
pod warunkiem, że podporządkuje się ją czemuś innemu, organizacji lub ładowi, w którego ramach realizowane są cele jednostek. Stąd dążenie do wolności jest zarazem dążeniem
do jej ograniczania, będącego jej warunkiem wstępnym. Z grubsza rzec biorąc, obowiązkiem jednostki jest wywalczenie sobie możliwie największej wolności słowa, sumienia
i zgromadzeń, natomiast obowiązkiem polityka jest określenie i utrzymywanie przy życiu
porządku, w którym tę wolność można realizować. Jedna z istotniejszych różnic między
konserwatyzmem a liberalizmem zawiera się więc w tym, że dla konserwatysty wolność
jednostki nie jest absolutna, lecz podrzędna wobec innej wartości, a mianowicie autorytetu
ustanowionego rządu”31.
Wolność absolutna, taka, za jaką w punkcie wyjścia swojej fi lozofii opowiadał się Jean
Paul Sartre, jest zdaniem Scrutona niebezpieczną fi kcją. Może zaprowadzić jednostkę
w dowolną stronę, ponieważ nie posiada żadnej formy, w ramach której mogłaby się rozwijać. Filozofowie, począwszy od Kanta, a skończywszy na Sartrze, próbowali wyposażyć
28 S. Kowalczyk, Liberalizm i jego filozofia, Katowice 1995, s. 133.
29 Dla liberałów wolność jednostki jest nie tylko główną zasadą prawną oraz granicą działalności państwa, ale także sensem istnienia samego państwa. To społeczeństwo cywilne Locke’a powołuje państwo
do życia, by ochronić wolność jednostki, toteż władza państwowa znajduje się zawsze w pozycji służebnej
wobec jednostki. Natomiast wielu fi lozofów marksistowskich w swojej radykalnej krytyce państwa dochodziło do zanegowania istnienia państwa jako elementu wyzysku klasowego i ideologicznego, postulując obalenie systemu kapitalistycznego. Przy tym wielu z nich negacja zaprowadziła do afi rmacji totalności państwa komunistycznego jako przejściowej formy organizacji społeczeństwa. Temat ten Scruton
podejmuje w „Intelektualistach nowej lewicy”.
30 R. Scruton, Intelektualiści nowej lewicy, Poznań 1999, s. 265.
31 Idem, Co znaczy konserwatyzm, op.cit., s. 28.
233
wolność w bardziej lub mniej abstrakcyjne ramy działania, jednakże rezultaty tych wysiłków są albo bardzo dyskusyjne, jak w wypadku Kanta, albo groteskowo żałosne, jak
w przypadku uwiedzionego komunizmem Sartre’a32. By tego uniknąć, należy przyjąć za
fundament określony system wartości, który uosobienie znajduje w porządku społecznym.
Dopiero gdy jednostka czuje, jakie mogą być etyczne rezultaty jej wyborów, może naprawdę w pełni wybierać. A najpełniej realizuje się to w kontekście kulturowym, w jakim jednostka przebywa i w jakim czuje się zakorzeniona. Jest to zresztą konieczność, ponieważ
każdy człowiek, jak to już było zauważone, rodzi się, wychowuje i działa przez całe życie
nie w próżni, ale w określonej wspólnocie, zbudowanej na pewnej tradycji i wartościach.
Przytaczając wypowiedz autora, R. Legutko pisze „«Czy nie jest psychologiczną naiwnością mniemanie – pisał współczesny konserwatysta Roger Scruton – że ja obecnie w wieku
35 lat zakorzeniony w moim języku, kulturze i historii mogę nagle dokonać gwałtownego
skoku o 180 stopni i uznać, że jestem Anglikiem jedynie poprzez przypadek, i że posiadam
w każdym momencie wolność by ten fakt zmienić? Przecież jeżeli gdziekolwiek idę, to zabieram swoją angielskość ze sobą, tak jak zabieram moje przywiązanie do rodziny, języka,
życia i samego siebie». Ów bagaż niesie ze sobą na dobre i na złe, bo przynależność narodowa pociąga za sobą cały szereg obligacji trudnych do spełnienia i bywa często przyczyną
osobistych rozterek. Ale bagażu tego zrzucić się nie da, bo stanowi on część nas samych.
Ludzi, którzy by to potrafili – mieszkańców świata otwartego – po prostu nie ma”33.
Wolność była jednym z priorytetów konserwatywnej polityki premier Margaret Thatcher, szczególnie kiedy doszło do jeszcze mocniejszego zbliżenia Wielkiej Brytanii ze Stanami Zjednoczonymi. Zdaniem Scrutona motywy i skutki tamtej polityki nie mogą być
jednak wzorem dla tworzonej przez niego doktryny. Wolność, która była wtedy hasłem
torysów, była używana przede wszystkim ze względu na uczestnictwo Wielkiej Brytanii
w zimnej wojnie. Przeciwstawiano ją zniewoleniu, jakie Związek Radziecki narzucał swoim obywatelom i innym narodom.
Po upadku bloku komunistycznego konserwatyści nie mogą dalej głosić wolnościowych poglądów, jak w latach 80-tych, jeżeli chcą odróżnić się od swych liberalnych i lewicowych oponentów. Wolność jako główna idea współczesnej polityki nie służy już walce
z autorytarnym państwem komunistycznym, ale jest przesłanką dla takich postulatów, jak
tolerancja, niezależność światopoglądowa czy łagodzenie prawa karnego, a nie są to hasła
konserwatywne.
Natomiast takie elementy liberalizmu ekonomicznego, jak przywiązanie do własności prywatnej czy niechęć do zbyt rozbudowanego systemu fiskalnego, będą bliskie wizji
Scrutona. Konserwatyści powinni jego zdaniem opowiadać się za wolnym rynkiem, ale
nie powinien to być najważniejszy cel ich polityki, jak dla neoliberałów, dla których miarą
dobrego rządzenia jest jak najlepsza wydajność gospodarki. Dla konserwatysty wolny rynek jest o tyle dobry, o ile jest zgodny z narodową tradycją. Jak wiadomo, Wielka Brytania.
a w szczególności Anglia, była krajem, gdzie narodził się wolnorynkowy kapitalizm, upowszechniany w jej koloniach i przeniesiony na grunt Stanów Zjednoczonych. Jednakże to
dla tych ostatnich stanowi on najważniejszy fundament tradycji politycznej, przez co amerykańscy Republikanie, a za nimi neoliberałowie mogą głosić, że wolność, także na gruncie ekonomii, jest największą wartością polityczną. Podobne próby czynione przez torysów
byłyby zdaniem Rogera Scrutona odejściem od tego, co znaczy konserwatyzm brytyjski.
32 Dla Kanta pozytywnym momentem realizacji wolności był imperatyw kategoryczny, dla Sartre’a negatywnym momentem była tzw. „zła wiara”. Vide: R. Scruton, Co znaczy konserwatyzm, op.cit., s. 265280; R. Scruton, Intelektualiści nowej lewicy, op.cit., s. 239-260.
33 R. Legutko, Bez gniewu i uprzedzenia. Szkice o książkach, ludziach i ideach, Paryż 1989, s. 159.
234
Spis treści
Tomasz Ok raska
Stosunki chińsko-amerykańskie w XXI wieku. Walka o hegemonię?....................................5
Izabela Szatanek
Na skraju przepaści. Stosunki amerykańsko-radzieckie
podczas kubańskiego kryzysu rakietowego. ...........................................................................17
Agnieszka Kandzia
ANZUS – Pakt Bezpieczeństwa Pacyfiku. Geneza, rozwój… rozpad?
Do czego Australii potrzebny jest ANZUS? ...........................................................................35
Szymon Kołodziej
Strategie funkcjonowania imigrantów muzułmańskich we Francji.....................................45
Bartosz Olcha
Fundamenty systemu Hiszpanii frankistowskiej. ..................................................................59
Jacek Redo
Historia głowy państwa w monarchiach skandynawskich ...................................................71
Elżbieta Wronka
Inquiry, czyli pierwsza próba zatrudnienia naukowców w służbę politykom.....................79
Monika Kornacka, Przemysław Grzonka
Społeczeństwo informacyjne a zagrożenie wolności jednostki .............................................89
Jarosław Wichura
Podstawowe mechanizmy działania propagandy politycznej
Strategie – techniki – uwarunkowania skuteczności ...........................................................107
Maciej Preidl
Media Agenda – Public Agenda setting ............................................................................... 117
Magdalena Marzec
Koncentracja kapitału medialnego, czyli największe niemieckie konsorcja
środków masowego przekazu................................................................................................123
235
Paweł Wojtusia k
Komunikowanie lokalne w powiecie będzińskim ................................................................143
Mariusz Gołąbek
Toponimia w służbie ideologii – nazewnictwo miast
w Związku Radzieckim .........................................................................................................155
Dagmara Apolinarska
Śląsk jako region. Niektóre problemy ...................................................................................179
Tomasz Ćwiertnia k
Znaczenie i następstwa Cogito kartezjańskiego
w filozofii europejskiej ........................................................................................................... 191
Grzegorz Szewczyk
O państwie, prawie i „harmoniach społecznych”
w myśli Fryderyka Bastiata ..................................................................................................199
Paweł Sołtysik
Dostojewski i Nietzsche. Układy odniesienia.......................................................................207
Joanna Zwolennik
Meandry ponowoczesności: podwójne życie fundamentalizmu.
Manicheizm społeczno-polityczny w filozofii Michela Foucaulta
a zadania religii w czasach postsekularnych
w rozważaniach Jürgena Habermasa ..................................................................................215
Tomasz Wawa k
Podstawowe kategorie polityczne
w doktrynie konserwatyzmu Rogera Scrutona ....................................................................225
236

Podobne dokumenty