Test w magazynie "Estrada i Studio"

Transkrypt

Test w magazynie "Estrada i Studio"
TEST
2.750 zł
cena za sztukę
PRODUCENT
Dynaudio
www.dynaudio.com
DYSTRYBUCJA
Audiostacja
Warszawa
tel. 22-616-13-86
www.audiostacja.pl
Konstrukcja: dwudrożne monitory aktywne bi-amp z obudową
typu bass-reflex.
Przetworniki: woofer 7” z membraną MSP; tweeter z jedwabną
kopułką 1,1”.
Wzmacniacze: klasa D, 50 W
(LF), 50 W (HF).
Nominalna czułość wejściowa: przełączana – 50 mV,
100 mV, 200 mV.
Pasmo przenoszenia:
55–19 kHz (±2 dB, w wolnym
polu, tryb –10 Hz).
Maks. SPL: 109 dB (1 m, para
monitorów).
Częstotliwość podziału: 4,3 kHz.
Wejścia: analogowe, XLR, RCA.
Zasilanie: sieciowe, 90–230 V.
Wymiary: 186×320×296 mm.
Waga: 8 kg.
ZAKRES ZASTOSOWAŃ
 aktywny monitor bliskiego
pola w każdego typu studiu
nagrań
 system do konsumenckiego
odsłuchu muzyki
Tomasz Wróblewski
Seria LYD to swego rodzaju nowe
otwarcie w Dynaudio. Monitory są
reklamowane jako nowa jakość w referencyjnym odsłuchu, i już samo to
powinno zwrócić uwagę wielu potencjalnych nabywców.
W
 ostatnich dwóch latach
w firmie Dynaudio zaszły
spore zmiany, co znalazło swoje odzwierciedlenie także
w ofercie produktowej i sposobie
dystrybucji. Od 1999 roku sprzedażą jej wyrobów profesjonalnych
zajmowała się korporacja TC Group,
choć głównym źródłem utrzymania Dynaudio przez całą pierwszą
dekadę XXI była współpraca z firmami Volkswagen i Volvo (z tą
drugą zakończona po jej zakupie
przez Geely) w zakresie dostarczania głośników do samochodów.
W 2014 roku większość udziałów
Dynaudio zakupiła chińska korporacja inwestycyjna GoerTek, a pod
koniec 2015 roku zapadła decyzja,
by samodzielnie rozpocząć dystrybucję monitorów studyjnych bezpośrednio z firmy w Danii.
I tak oto najnowsze monitory mającego już ponad 40 lat przedsiębior-
stwa, którego głośniki znajdziemy
w najbardziej renomowanych zestawach hi-end na świecie i które samo
zdążyło zapracować na swoją markę
wśród profesjonalistów pracujących
w studiach, trafiły do naszej redakcji. Po różnych przygodach z kolejnymi wersjami klasycznych BM
i systemami AIR zarząd Dynaudio
podjął męską decyzję i ograniczył
ofertę w zakresie sprzętu profesjonalnego do tego, co wszyscy znają
i kochają – czyli BM6A, BM15A,
montowanych w ścianie M3 oraz
masteringowych M5P – dodając najnowszą rodzinę LYD.
Efekt jest taki, że na stronie Dynaudio w zakładce Discontinued
znajdziemy znacznie więcej produktów niż w aktualnościach... W przypadku LYD sporo zapożyczono
z BM Mk III, a ja pozwolę sobie na
brutalną szczerość – pod wieloma
względami to w zasadzie te same
monitory. Widać to natychmiast
w charakterystykach, a i wygląd
różni się niewiele. Podobna jest też
cena, dla której pewnym uzasadnieniem może być to, że LYD są
w całości produkowane w Danii.
Podkreśleniem tego faktu jest też
sama nazwa nowych monitorów, bo
lyd po duńsku oznacza dźwięk.
Konstrukcja
Elektronika nowych monitorów,
taka jak zasilacz oraz wzmacniacze, pracuje w oparciu o tzw. lekkie
technologie – zasilacz jest impulsowy, a tor mocy zbudowano na bazie układów w klasie D. Producent
nie ujawnia zbyt wielu szczegółów
technicznych dotyczących konstrukcji, ale skoro mowa jest o zastosowaniu DSP, a wzmacniacze
pracują cyfrowo, to należy przyjąć,
że sygnał wejściowy przetwarzany
jest do postaci zerojedynkowej już
na początku i pozostaje w niej aż do
końcowych obwodów wzmacniaczy.
W tym względzie mamy zatem podobieństwo do rozwiązań stosowanych przez Eve Audio.
Użytkownik może zdefiniować
najniższą użyteczną częstotliwość
monitorów, wybierając między 45,
55 a 65 Hz. Istnieje też możliwość
wyboru charakteru brzmieniowego
(Neutral, Dark, Bright) i kompensacji przetwarzania niskich tonów
w przypadku bliskiej odległości
ściany (Wall, Free). Zamiast potencjometru regulacji czułości wejściowej zastosowano przełącznik
–6/0/+6 dB. Jest także przełącznik
aktywujący działanie trybu uśpienia po dłuższym braku sygnału na
Dynaudio LYD7
aktywne monitory bliskiego pola
NASZE SPOSTRZEŻENIA
e fektowny i nasycony informacjami dźwięk
możliwość wpływu na charakter brzmienia
solidne i eleganckie
wykonanie
niewielkie gabaryty, jak na
7-calowy woofer
osłona membrany przetwornika wysokich tonów
 niektórych zastosow
waniach mogą się okazać
zbyt ciche
brak potencjometrycznej
regulacji czułości
50
Estrada i Studio • listopad 2016
wejściu, porządne złącze do podłączenia kabla sieciowego (to, które
zastosowano w BM Mk III, było
jakąś totalną pomyłką) i włącznik
zasilania, którego aktywność sygnalizuje znajdująca się obok niego
dioda LED. Wszystkie te elementy,
plus wejścia analogowe XLR i RCA,
znajdują się na tylnym panelu.
Obudowa wykonana jest z twardej i grubej płyty MDF, z tubowym
tunelem bass-reflex biegnącym
wzdłuż górnej, tylnej krawędzi.
Bardzo efektowna, całkowicie biała
płyta czołowa jest jeszcze bardziej
masywna niż reszta, z typowym
dla Dynaudio wyprofilowaniem.
Użyte przetworniki to sami dobrzy znajomi z BM Mk III – doskonały tweeter, z jedwabną kopułką
1,1” oraz tylną komorą obniżającą
rezonans, i fantastyczny woofer
z 7-calową, polimerową membraną
MSP zintegrowaną z osłoną przeciwpyłową, potężnym magnesem
i nawijaną drutem aluminiowym
cewką o średnicy około 4”. Dostarczana do przetworników moc jest
dość skromna, bo wynosi po 50 W
na każdy z nich. Zmierzony przeze
mnie maksymalny poziom SPL
z jednego monitora wynosił 106 dB
w odległości 1 metra i z typowym
sygnałem o charakterze muzycznym. Monitory mają wbudowany
ogranicznik poziomu sygnału,
który zabezpiecza przed przesterowaniem. Przychodzi taki moment,
że dalsze zwiększanie stopnia
wysterowania monitorów już nie
działa i po prostu nie zagrają one
głośniej, niż ustalił to producent.
Zjawisku ograniczania nie towarzyszy jednak zwiększanie głośności
odczuwalnej (jak w limiterze) ani
znaczące przebarwienie czy przejaskrawienie sygnału, zatem kwestia
ta została odpowiednio rozwiązana
na poziomie DSP.
Częstotliwość podziału ustawiono dość wysoko, bo aż na
okolice 4 kHz. Większość pracy
związanej z przetwarzaniem podstawowych częstotliwości muzycznych spoczywa zatem na wooferze,
a tweeter ogranicza się tylko do
reprodukcji ich harmonicznych.
To rozwiązanie dość ryzykowne,
ale ma szereg zalet – zwłaszcza
gdy producent monitorów sam jest
producentem głośników, jak to ma
miejsce w przypadku Dynaudio.
Najważniejszą z nich jest to, że emisja środka, odpowiedzialnego za
czytelność dźwięków muzycznych,
nie jest podzielona na dwa przetworniki. Nie ma zatem kłopotów
Estrada i Studio • listopad 2016
fazowych, nie licząc standardowych
zaburzeń wynikających ze zjawiska
dzielenia się membrany. Tu jednak
zredukowano je przez zastosowanie
specjalnego materiału, z którego
ją wykonano. Ponadto membrana
– razem z dużą, kopułkową osłoną
przeciwpyłową – tłoczona jest
z jednego fragmentu tworzywa,
co dodatkowo wzmocniło całość.
Aluminiowy karkas i nawijana aluminiowym drutem cewka wpłynęły
na zmniejszenie wagi tej struktury,
co pozwoliło rozłożyć jej rezonanse
własne w szerszym paśmie, bez
eksponowania jednego, bardziej
wyrazistego.
W głośnikach obowiązuje jednak stara handlowa zasada „coś
za coś”, więc lekką konstrukcję
drgającą trzeba było zawiesić na
sztywniejszych resorach (głównie
wewnętrznym), co zmniejsza efektywność i nieznacznie wydłuża
odpowiedź impulsową monitorów
w paśmie do ok. 500 Hz. Efekt
muzyczny takiego rozwiązania
jest jednak nienaganny, więc nie
czepiajmy się szczegółów technicznych, będących pochodną przyjętych założeń konstrukcyjnych i gabarytów monitora.
W praktyce
Konstruktorzy zdążyli już nas przyzwyczaić, że monitory z 7-calowym
wooferem potrafią zagrać naprawdę
nisko. Wprawdzie nie jest to ten
schodzący do 30 Hz bas, którym
uraczą nas duże zestawy oparte na
10- i 12-calowych przetwornikach,
ale w bliskim polu aż taki luksus
nie jest nam potrzebny. Ponadto
osoby, którym brakuje pasma
30–60 Hz, zawsze mogą wspomóc
się subwooferem, biorąc poprawkę
na pewną utratę kontroli nad szybkością wybrzmiewania dźwięku.
LYD7 należy do tych monitorów,
które – jak na swoje niewielkie
wymiary – mają zaskakująco dużo
basu. Ciekawym rozwiązaniem jest
funkcja ±10 Hz, która pozwala
przesunąć dolną granicę przetwarzania z 55 Hz do 45 Hz lub 65 Hz.
Zastosowano tu starą sztuczkę,
znaną z tzw. korektorów pasywnych, według której tak naprawdę
wartością nominalną jest 45 Hz,
a 55 i 65 wynikają ze zmiany ustawienia filtru górnoprzepustowego.
Jednak od strony użytkownika
możliwość uaktywnienia przetwarzania o 10 Hz w dół prezentuje się
bardzo atrakcyjnie, i tak też działa.
Bas w LYD7 nie jest przesadnie
szybki, ale za to czysty i pozbawiony jakichkolwiek zakłóceń od
strony bass-refleksu. Jest to efektem
Monitory z serii LYD mają
kilka ciekawych rozwiązań, jak
realizowane przez DSP przełączanie najniższej częstotliwości funkcją Bass Extension
oraz filtr przechyłowy (tilt)
Dark/Bright, które z powodzeniem zastępują wykorzystywaną na ogół filtrację półkową. Interesująco przedstawia
się też bass-reflex, który został wyprowadzony za pośrednictwem rozszerzającej się ku
wylotowi tuby.
Charakterystyka częstotliwościowa LYD7 z uwzględnieniem wszystkich dostępnych
filtrów i przesunięcia najniższej częstotliwości przetwarzania. Doskonale widać wyeksponowane pasmo w okolicach 16 kHz, co nadaje brzmieniu monitorów specyficzny
posmak hi-end.
51
TEST
Dynaudio LYD7
Wysokie pasmo LYD7 to sama
słodycz, wynikająca z zastosowania znakomitego tweetera o bardzo
ekspresyjnym charakterze przetwarzania. To on tworzy polewę,
krem i jest wisienką na całym tym
brzmieniowym torcie. Praktycznie
pozbawiony rezonansów i zniekształceń, pozwala słuchać szerokiego, otwartego dźwięku przez
długi czas, bez zmęczenia słuchu.
On też odpowiedzialny jest za
precyzję transjentów, klarowność
soniczną i doskonałą stereofonię
monitorów Dynaudio. To wręcz audiofilsko grający przetwornik, który
znacząco wyróżnia się w gronie
tweeterów przeznaczonych do zastosowań profesjonalnych.
Bardzo niski poziom zniekształceń w całym paśmie
przetwarzania sprawia, że monitory LYD7 grają wyjątkowo
czysto i przejrzyście.
Poszczególne elementy systemu: bass-reflex, woofer i tweeter. Uwagę zwraca bardzo szerokie działanie
bass-refleksu, który wspiera woofer w paśmie od 30 aż do
120 Hz. Ceną za takie rozwiązanie jest spowolnienie odpowiedzi impulsowej w paśmie
do 500 Hz i sporo rezonansów
wtórnych w zakresie 1–2 kHz.
Ogólnie jednak widać tu bardzo
wysoki poziom konstrukcyjny
systemów i przemyślaną, konsekwentnie realizowaną koncepcję brzmieniową.
Charakterystyka wodospadowa pokazuje to, o czym
wspomniano w tekście głównym – wsparcie niskich tonów
przez szeroko działający bass-reflex spowodowało wydłużenie wybrzmiewania częstotliwości do 500 Hz. Przez rozproszenie tego zjawiska w tak
szerokim paśmie nie ma ono
negatywnego wpływu na finalny efekt brzmieniowy.
52
Podsumowanie
użycia rozszerzającego się ku wylotowi tunelu bass-reflex. Dzięki temu
nie występują żadne turbulencje
i nie ma miejsc pojawienia się gwałtownego skoku ciśnienia „przepychanych” tunelem mas powietrza.
Bass-reflex nie ma też wyrazistego
rezonansu podstawowego, co w połączeniu z wydajnym i doskonale
skonstruowanym wooferem (o znikomych zniekształceniach harmonicznych w całym jego paśmie) dało
znakomity efekt brzmieniowy.
Czytelnicy moich testów monitorów doskonale wiedzą, że jeśli
wychwalam jakieś rozwiązanie,
to na pewno zaraz potem pojawi
się informacja o tym, jakie są jego
skutki uboczne. Konstrukcję kompaktowych monitorów niemal
zawsze charakteryzuje syndrom
przykrótkiej kołderki, bez względu
na ich cenę. Po pierwsze, monitory
nie mogą grać zbyt głośno – stąd
zabieg ograniczania poziomu sygnału na poziomie DSP. Druga
rzecz jest bardziej subiektywnej
natury. Jak dla mnie, ten bas brzmi
nieco sztucznie, choć nie wszyscy
podzielą moją opinię. Z pewnością
jednak znakomicie wypadnie on
w przypadku muzyki stricte elektronicznej, gdzie wszystkie dźwięki
są wykreowane na drodze syntezy
czy samplingu.
W zakresie częstotliwości środkowych, może z wyjątkiem najniższej średnicy, z którą mam ten sam
problem co z basem, LYD7 grają
wręcz wzorcowo. Tutaj procentuje
odtwarzanie niemal całego pasma
„żywego” środka za pośrednictwem
jednego przetwornika. Ponieważ
jednak trudno 7-calowym wooferem
obsłużyć z jednakową efektywnością pasmo do 4 kHz, monitory
mają coś, co znamy też z wielu
innych zestawów Dynaudio – nieznacznie konturowe brzmienie. Ma
ono swoich fanów na całym świecie, więc trudno tę cechę oceniać
jednoznacznie.
Ostatnie zdanie w poprzednim akapicie jest swego rodzaju puentą.
LYD7, podobnie jak i pozostałe
monitory z tej serii, są w pewnym
sensie hi-endowe w kontekście
brzmieniowym. Grają w sposób
bardzo przyjemny, a jednocześnie
precyzyjny. Niektórzy mogą je za to
uwielbiać, inni niekoniecznie, ale
fakt pozostaje faktem – mają swoje
charakterystyczne brzmienie.
Na rynku przyjdzie im się zmierzyć głównie z takimi monitorami
jak Eve SC207, Yamaha MSP 7
Studio czy Adam A7X. Jednocześnie LYD7 są o ok. 1.000 zł tańsze
od klasycznych Dynaudio BM6A
(mowa o cenie jednej sztuki). Są od
nich mniejsze i lżejsze, ale też grają
sporo ciszej. Ogólnie rzecz biorąc,
maksymalny poziom SPL wytwarzany przez LYD7 jest 6–9 dB
niższy niż w monitorach z podobnego przedziału cenowego. To dość
jednoznacznie ogranicza obszar
ich zastosowań do niewielkich pomieszczeń. Dokładnie to było celem
projektantów – stworzyć monitor,
który będzie brzmiał dobrze przede
wszystkim przy cichszym odsłuchu.
Patrząc na sprawę z dużym przymrużeniem oka, konfrontacja Dynaudio z monitorami Adam oraz
Eve przypomina trochę różnicę między duńską, nieco spauperyzowaną
arystokracją o audiofilskich skłonnościach a wykwalifikowanymi
specjalistami z Niemiec. A mówiąc
całkiem poważnie – to bardzo dobre i sprawnie grające monitory
bliskiego pola, dostarczające dużo
emocji przy słuchaniu i potrafiące
przekazać odpowiednią dawkę
informacji potrzebnych do sprawnego i efektywnego zmiksowania
dźwięku. Estrada i Studio • listopad 2016