Rzeźba i przestrzeń – pdf do pobrania
Transkrypt
Rzeźba i przestrzeń – pdf do pobrania
Jest rzeczą oczywistą, że każdy rzeźbiarz marzy o jak najlepszej lokalizacji dla tworzonego przez siebie pomnika czy rzeźby plenerowej. Nie zawsze jest to możliwe. Na szczycie Giewontu zakotwiczono znak chrześcijaństwa, 12-metrowy żelazny krzyż, który z wysokości 1909 m n.p.m. dominuje nad sąsiednimi szczytami i nad całą północną doliną otaczającą Zakopane. Jednak jestem przekonany, że jakakolwiek próba lokalizacji rzeźb na innych szczytach naszych gór spotkałaby się z jednoznacznym protestem nie tylko dyrekcji Tatrzańskiego Parku Narodowego. Szukanie lokalizacji dla pomnika najwybitniejszego prezydenta Miasta Krakowa, prof. Józefa Dietla, miało niezwykły przebieg. Wykonano makietę zgodną z rzeźbą autorstwa Ksawerego Dunikowskiego i na konnej platformie obwożono ją po placach starego Krakowa, by pod okiem mistrza wybrać miejsce posadowienia pomnika. Wreszcie przymiarka na placu Wszystkich Świętych zadowoliła rzeźbiarza i władze miasta. Trzeba przyznać, że usytuowanie pomnika Dietla w zatoce placu, między głównym budynkiem Urzędu Miasta Krakowa a kościołem i budynkiem klasztoru oo. Franciszkanów jest znakomite. Pomnik emanuje siłą i dostojeństwem postaci stwarzając niepowtarzalny nastrój placu, przy czym bryła pomnika, przesunięta względem osi kościoła, nie przeszkadza jego elewacji. W XX w. znakomity brytyjski rzeźbiarz Henry Moore jako jeden z pierwszych zajął się problemem powiązania rzeźby z otaczającym ją krajobrazem. Jego rzeźby o syntetycznych, monumentalnych formach, oparte są na wykorzystaniu naturalnych tworów przyrody. Tworzył formy otwarte i zamknięte, stosował prześwity, co w szczególny sposób wiązało rzeźbę z plenerem. Przykładem są tu postacie leżących kobiet, „Rodzina”, czy „Król i królowa”, rzeźba osadzona w pejzażu wielkich, angielskich wrzosowisk, znakomicie współgrająca z przestrzenią. Najważniejsze spośród moich doświadczeń osadzania rzeźby w przestrzeni dotyczy pomnika Bitwy Partyzanckiej w Lasach Janowskich na terenie cmentarza poległych, który związany jest swoją bryłą z otaczającym go lasem i płaszczyzną polany. Ważny był też pomnik Żołnierza Polskiego w Katowicach, zlokalizowany pośród wysokich bloków miesz- 16 wszystkie fot. w artykule: grażyna chromy-rościszewska bronisław chromy kalnych osiedla Ignacego Paderewskiego, uniesiony nasypem na tło nieba. Dzięki swej monumentalnej, zwartej formie z prześwitami nadaje osiedlu specyficzny klimat, wchodząc w relację z otaczającymi go bryłami bloków mieszkalnych. Kiedy Wydział Kultury Miasta Nowy Targ w 1965 r. zlecił mi urządzenie wystawy rzeźb w górskim terenie, wybrałem Polanę Chochołowską w pobliżu schroniska, w sąsiedztwie górskich grani i lasów. Przekonałem się, że bryła rzeźby eksponowanej w takim pejzażu musi posiadać specyficzne walory. Mój wybór padł na rzeźby owiec wykonanych z odpowiednio dobranych, granitowych otoczaków. rzeźba i przestrzeń o pomniku w mieście bronisław chromy – artysta rzeźbiarz, wieloletni wykładowca Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, posiada autorską galerię w Parku Decjusza na Woli Justowskiej w Krakowie. Ich zdjęcie na tle górskiej hali zostało wkrótce wykorzystane na plakacie pt. „Visitez la Pologne”, co świadczy o trafności miejsca lokalizacji wystawy. O trafności wyboru tych rzeźb przekonała mnie dodatkowo delegacja mieszkańców Chochołowa, która przyszła podczas likwidacji ekspozycji, by przekonać mnie o konieczności pozostawienia jej na Polanie Chochołowskiej, jako pomnika zwierząt przez wieki związanych z górskimi halami. Wtedy nie mogłem go zostawić, obecnie władze Zakopanego nie zgadzają się na posadowienie owiec na hali. A szkoda... Wreszcie dwa pomniki znad Wisły. Gdyby umieszczonego u wylotu Smoczej Jamy Smoka Wawelskiego usunięto, niewątpliwie wywołałoby to protest, nie tylko dzieci. Choć można by wykonać inną wersję pomnika: w nurcie Wisły, 30 m od brzegu, buchająca ogniem głowa, a na bulwarze pod Smoczą Jamą dwie olbrzymie smocze łapy. Reszta w wyobraźni każdego widza patrzącego na taflę Wisły, bo tam „ukryta” byłaby reszta smoka. Na koniec popatrzmy na pomnik psa Dżoka – najwierniejszego z wiernych. To współczesna legenda Krakowa. Pies jechał autobusem ze swoim panem. Na rondzie Grunwaldzkim pan zasłabł, więc zatrzymano autobus i wyniesiono chorego na zewnątrz, by wezwać karetkę pogotowia ratunkowego. Lekarz z karetki stwierdził zgon, ciało zabrano. Ale pies przywarł do miejsca, gdzie na trawie utrwalił się zapach jego pana. Oczekujący na rondzie Grunwaldzkim pies zwracał powszechną uwagę, nie pozwalając nikomu zbliżyć się do miejsca, skąd karetka zabrała jego pana. Mijały dnie i miesiące, pies trwał na miejscu. Reagował tylko na sygnał 17 karetki pogotowia, a pić chodził do Wisły naprzeciw Wawelu i Skałki. Próby odłowienia nie dały rezultatu. Dopiero po jedenastu miesiącach dał się namówić na pójście z panią, która co dzień, niestrudzenie przynosiła oczekującemu posiłki. Nowa pani nadała mu imię Dżok. Krakowskie Towarzystwo Opieki Nad Zwierzętami było już spokojne o dalszy los tak wiernego zwierzęcia. Po sześciu latach pani zmarła i Dżok za pośrednictwem radia i telewizji znalazł opiekę w domu położonym w Swoszowicach koło Krakowa. Dżok jednak nie zgodził się na nowego pana i podkopawszy się pod ogrodzeniem uciekł. Poszukiwania prowadzone na apel radia, telewizji i prasy przyniosły rezultat. Okazało się, że pies zginął pod kołami pociągu. W opinii krakowian była to śmierć samobójcza. Myślę, że rzeczywiście tak było. Jeżeli na najbardziej ruchliwym rondzie Krakowa przez jedenaście miesięcy żaden pojazd nie potrącił Dżoka, to znaczy że pies wiedział, jak ich unikać. A w Swoszowicach, gdzie pociąg przejeżdża raz na pół godziny, nie uniknął jego kół. Jeszcze za życia Dżoka Towarzystwo Opieki Nad Zwierzętami myślało o upamiętnieniu psa-legendy. Poproszono mnie o projekt pomnika i mimo, że było wielu zwolenników usytuowania rzeźby na rondzie Grunwaldzkim, zgodzono się na moją propozycję, aby pomnik Dżoka ustawić na drugim brzegu Wisły, naprzeciw miejsca, gdzie pijał on wodę. Pomnik psa Dżoka powinien był stanąć blisko miejsca, gdzie przez tak długi czas oczekiwał on na swojego pana, ale jednocześnie musiało to być miejsce spokojne, gdzie sympatycy zwierząt mogliby rozmyślać nad niesłychanym oddaniem psów, a Dżoka w szczególności. Pomnik usytuowany na Bulwarach Wisły, na osi ulicy Koletek, między drzewami, stanął w dobrym miejscu. Przychodzą tu dzieci i dorośli z psami i kotami, aby pogłaskać łapę pomnikowego psa. Dżok znalazł się na pomniku pod osłoną rąk swego pana, na którego tak długo czekał.