wrzesie\361 2004 nr 34.pub - Szpital dla Nerwowo i Psychicznie

Transkrypt

wrzesie\361 2004 nr 34.pub - Szpital dla Nerwowo i Psychicznie
Szpital dla
Nerwowo
i Psychicznie
Chorych
w
Rybniku
NASZ BIULETYN
Wrzesień 2004 ROKU
Nr 9 (34) 2004
W tym numerze między innymi: Tak tej biduli odpowiedziałem,
Czy człowiek jest istotą wolną?, „Kozy....”, Historia naszego Szpitala,
Z Pamiętnika ..., .....i po wakacjach.
PRZECZYTAJ I PODAJ DALEJ
Państwowy
Str . 2
N AS Z BI UL E TYN
W rz es i eń 2 00 4 r.
Tak tej biduli odpowiedziałem
W chwili kiedy inne gabinety i poradnie z najmniej oczekiwanych i przewidywanych powodów tracą na
popularności ja nie narzekam. Do mnie ludzie walą drzwiami i oknami. Nie za forsę, nie za forsę i niech mnie
Urząd Skarbowy nie nachodzi. W mojej pracy nie wykorzystuję też państwowych obiektów i urządzeń służby
zdrowia.
A moich porad nie refunduje Narodowy Fundusz Zdro wia. Interesanci chcą płacić dużo, ale tych kopert
pozostawionych na parapecie nawet nie otwieram. Moja popularność wzięła się stąd, że podglądam życie w
najdrobniejszych jego szczegółach, kojarzę słowa, zdarzenia i strzępy myśli, wyciągam wnioski i poznaję prawdę.
Więc przychodzą do mnie ludzie o złamanych sercach i z innymi problemami prosząc o poradę. Przychodzą
panie bym im poradził gdzie mają sobie wpiąć kolczyk: w ucho, język, nos, sutki, pępek, czy jeszcze gdzie
indziej. Pytają mnie jaki wydziergać sobie wzorek, czy motylka, jaszczurkę, czy zakaz wjazdu wszelkich
pojazdów. Natomiast panowie biznesmeni pytają czy lepiej byłoby sobie wydziergać komin Elektrowni Rybnik,
podziałkę centymetrową, a może muchę? Opowiadają mi z zachwytem, że takimi wzorkami, to nawet szczycą się
co niektórzy kongresmeni USA. Ostatnio czeka do mnie w kolejce Szejk Emiratów Arabskich. T en nie wiem, co
kombinuje. Ma już harem, może jakąś bombę chce wwieść? Doradzam im wszystkim jak tylko potrafię, jak dotąd
nie miałem żadnej reklamacji, ani pretensji. Moich porad udzielam poprzez pryzmat ogólnie przyjętych norm
społecznych, zwyczajów, obyczajów i fascynacji nowością. Trafiają się też sprawy trudniejsze, w których
rozwiązanie wsłuchuję się w głos społeczeństwa i dokonuję głębszego sondażu. Ostatnio zgłosiła się do mnie
pewna pani, która wysłała swojego ukochanego męża na wczasy solo, by ten wygrzał sobie plecy, wyleczył
wreszcie przewlekłe lumbago, katar kiszek i nie chodził po sypialni jak kaleka, bo przestał już uprawiać seks, a
zaczął uprawiać grządki. Siadła załamana na fotelu podając mi świeżo otrzymany od męża list, a nagły gniew
zwęził jej wargi. Czekając mojej odpowiedzi trzymała zdjęcie męża i gniotła w ręku kopertę. Ten drań takiego
doznał uniesienia na tych wczasach, że list ten wyrzeźbił w poezji:
Kochana Żono!
O brzeg morski bije fala,
Na plaży rosną ananasy,
Albatros nad głową leci z dala,
Takie mam w tym roku wczasy!
Flądra ogon w wodzie moczy,
Ludzie! - jaki świat uroczy!!!
Ciało mam już opalone,
Leżąc myślę o syrence,
By me myśli rozwichrzone
Wre szcie wzięła w swoje ręce.
Czekam na przypływ fali,
Może jakaś przypłynie z oddali.
Morze się pieni, falami w brzeg ciska,
A na nich syren, jak okiem ogarnę,
Chyba płynie cała agencja towarzyska.
Nie wiem, czy mam się wspinać na palmę, czy morską latarnię.
Jest ich zbyt dużo i są już blisko.
Nie pozwolę im wszystkim sobą się bawić.
W ich wzroku widzę gotowość na wszystko,
A chcę też nieco kondycji dla Ciebie zostawić.
Zadowolić je wszystkie nie dam rady,
Ale w ogóle jest uroczyście.
Część z nich mi robi piersiowe okłady,
A reszta zaspokaja inne pragnienia turyście.
N AS Z BIUL E TYN
Wr ze si eń 2 0 0 4 r .
Str . 3
Żar tu z nieba aż się leje,
Szybko zasycha syrenkom łuska,
A gdy któraś z nich zemdleje,
Wtedy oddychanie usta - usta.
A inne po plaży się przechadzają
I tak jest codziennie, nic się nie zmienia.
Wszystkie łapczywie na mnie spoglądają
I zewsząd słyszę tylko głosy uwielbienia.
Ich piersi są jędrne, usteczka czerwone,
Można je nawet rączką przywitać,
Ale czy mogę mieć kochanki z ogonem,
Więc piszę, bo chcę się Ciebie zapytać?
Bajeczne mam tutaj wieczory i ranki,
bo takich pieszczot nie miałem w domu.
Nawet kiedy mi to robiły twoje koleżanki,
O czym nigdy nie poskarżyłem nikomu.
Oprócz syren, krzyku mewek,
Jest tu wiele innych dziewek,
Co golizną oczy nęcą
I pupciami nieźle kręcą.
Te kilka wrażeń spisanych niedbale,
by jak najszybciej wysłać doglądam,
a za Tobą nie tęsknię wcale
I cieszę się, że twojej mamusi nie oglądam.
Są tu białe i mulatki
Co nie noszą ani szmatki.
Są też czarne niczym smoła.
Nagość aż o pomstę woła.
Ze wszystkimi sypiam nago,
Ustąpiło me lumbago.
Więc co ja mam z nimi zrobić,
Żona kochana?
Wszystkie chcą ze mną jechać,
A większość jest już spakowana.
Sztuczek znają od cholery,
Kamasutra przy nich blada.
Przewyższają zmysłowość Wenery,
A temperament, że caryca wysiada.
Jedna już ściągnęła dres
I za uchem coś mi bredzi,
Żebym jej zostawił adres
To po wakacjach nas odwiedzi.
A druga do męża też wracać nie chce
I o podróży coś zaczyna ględzić.
Pieści me ciało, pawim piórkiem łechce,
Że się nie mogę od niej opędzić.
Kiedy już ten list przeczytałem, ta urocza i płacząca bidula pyta. Co ja mam robić? On tam jeszcze jest. Czy mam
wziąć wałek, swoją mamusię z kijem bejzbolowym, wsiąść do łodzi podwodnej, popłynąć na tę plażę i rozgonić
to całe towarzystwo? Czy mam mu życzyć, by robił wszystko i wyleczył już wreszcie to swoje lumbago i przestał
mi stękać to, a tamto? A może ten łobuz tylko tak ze mnie żartuje, a tak naprawdę mnie kocha?
Popatrzyłem na zdjęcie jej męża i mówię. Kochana pani! Właśnie z tej plaży wróciłem, poznaję gościa. T am
rzeczywiście tak się dzieje. Ale ten łysy drań z wydętym brzuchem, trzymający się za obolałe biodro, chodzi po
plaży w samotności i zadumie układając wiersze. On na pewno panią kocha!
Zainteresowanych lokalizacją powyższego kurortu proszę o kontakt, służę wyczerpującą informacją.
Józef Zubrzycki
S t r . 44
N AS Z BI UL E TYN
W rz es i eń 2 00 4 r.
N ajserdeczniejsze życzenia
dla wrześniowych
solenizantów z oddziału IX.
Życzymy powrotu do zdrowia,
spełnienia planów oraz wszelkiej
pomyślności Panom: Arkadiuszowi K., Bogusławowi P.
Redakcja
Czy człowiek jest istotą wolną?
POSŁU GA DUSZPASTERSKA
W KOŚCIELE - KAPLICY
Msza Święta:
Niedzie le i święta : 9.00 i 10.30
W tygodniu: codzie nnie o 15.30
/oprócz czwartku/
Okazja do spowiedzi: 20 min przed każdą Mszą św.
Serdecznie zapraszam!
ks. Zygmunt Wiśniowski
odpowiedzialni, bo jednak czujemy w sobie tę
odpowiedzialność za siebie, za innych, czasami za los
Postawione w tytule pytanie jest pytaniem małego otaczającego nas świata?
Jesteśmy odpowiedzialni wobec kogoś, kto wie,
o wolność, ale też o odpowiedzialność
widzi,
kto chce. Czyli wobec jakiejś Osoby, która dała
ludzką. Gdy dowiadujemy się z środków
nam
życie,
talent, powołanie i wolność.
masowego przekazu, czy relacji otoczenia o czynach
W
ten
oto
sposób nasza wolność poprzez nasze
ludzi, którzy zatracili w swoim życiu i postępowaniu
autorytety i uważają, że mogą korzystać z wolności i doznanie odpowiedzialności wiąże nas nieustannie z
mogą robić co chcą pozbawiając inne osoby godności Bogiem. “W niej to ostatecznie została zaczepiona
lub nawet życia to coraz częściej zastanawiamy się pajęczyna, po której sączyć się będzie w nasze wnętrze
piekło lub niebo, śmierć lub życie, dobro i zło.”
czym jest wolność? Czy jestem istotą wolną?
Filozofowie zastanawiali się nad tym problemem i
powstały dwa zwalczające się stanowiska. Zwolennicy
determinizmu uważają, że człowiek będąc cząstką W oparciu o przemyślenia ks. prof. Józefa Tischnera
przyrody podlega jej prawom, a zatem każdy jego
Dusz paste rz
czyn jest determinowany przez warunki w których
żyje, przez czynniki odziedziczone po przodkach,
warunki społeczno-gospodarcze, psychologiczne, np.
ZAPRASZAM Y NA PIKNIK
podświadomość, a nawet przez wszechmoc Boga.
Druga grupa, zwolennicy indeterminizmu nie przeczyli Dział Terapii Zajęciowej przy naszym Szpitalu oraz
temu, ale dla człowieka robili wyjątek: człowiek jest Stowarzyszenie Homo - Homini zapraszają
istotą wolną, sam siebie określa do takiego lub innego szanownych pacjentów, rodziny oraz przyjaciół na
czynu, on i tylko on jest odpowiedzialny za własny festyn.
czyn, chociaż, być może, czynniki zewnętrzne i Jego miejscem w dniu 11.09.04 r. Będzie teren
we wnętrzne skłoniły go do niego. Spór determinizmu i Parku /pod wieżą/.
indeterminizmu trwa i nic nie wskazuje na jego Latu będziemy mówić do widzenia z nadzieją na
zakończenie. Dla naszych rozważań niech wystarczy jego powrót. Tańcem, uciechami, wystawami prac
stwierdzenie, że mamy świadomość własnej wolności i przypomnimy o potrzebie „otwartych drzwi” dla
jej bezpośrednich konsekwencji.
w szyst kich dośw iadcz ony ch psy chicz ny m
Wolność człowieka stanowi jakiś niezwykły element
cierpieniem.
w przyrodzie. To wolność decyduje o tym, że człowiek
jest jednostką w pełni suwerenną i autonomiczną,
KALENDARIUM
która panuje nad tym, gdy czegoś chce .
Z wolnością człowieka wiąże się jeszcze coś bardziej
zasadniczego: dzięki wolności możemy powiedzieć, że
jesteśmy sprawcami jakiegoś czynu. Jesteśmy za ten
czyn odpowiedzialni. Ale odpowiedzialnym można 01.09 - NMP Królowej Pokoju
03.09 - Dzień Energetyka
być zawsze wobec kogoś.
Wobec kogo jesteśmy ostatecznie odpowiedzialni za 08.09 - Narodzenie NMP
12.09 - NMP Piekarskiej, Dzień Wojsk Lądowych
nasz czyn? Na przykład za ten czyn, o którym nikt z
13.09 - Dzień Kolejarza
ludzi nie wie? Wobec kogo jesteśmy odpowiedzialni
14.09 - Święto Podwyższenia Krzyża
za życie? Czy wobec świata? Czy wobec historii?
18.09 - Dzień Geologa
Ależ to są abstrakty!!! Świat nic o nas nie chce
27.09 - Światowy Dzień T urystyki
wiedzieć. Historia i ludzie o nas prawdopodobnie
28.09 - Dzień Budowlanych
szybko zapomną. Wobec kogo zatem jesteśmy
Str . 5
N AS Z BIUL E TYN
Wr ze si eń 2 0 0 4 r .
Str . 5
Dziękujemy wszystkim Jubilatom za lata pracy na rzecz Naszego Szpitala. Dziękujemy za włożony trud i
wieloletnie zaangażowanie, często za cenę wielu osobistych wyrzeczeń. Dziękujemy za to, iż
przyczyniliście się Państwo do umacniania pozytywnego wizerunku Naszego Szpitala.
Życzymy aby dalsza kariera zawodowa była pełna sukcesów i satysfakcji. Natomiast w życiu osobistym
życzymy wszelkiej pomyślności.
Jubilaci:
1. Paszenda Wiesława -35 lat pracy
2. Kuczera Jadwiga -35 lat pracy
3. Plutowska Danuta -35 lat pracy
4. Czerniak Zofia -30 lat pracy
5. Szymańska Krystyna -30 lat pracy
6. Mieszczok Maria -30 lat pracy
7. Smołka Lidia -30 lat pracy
8. Dyduła Henryk -25 lat pracy
9. Kocoń Kazimierz -25 lat pracy
10. Lach Bożena -25 lat pracy
11. Lachowska Jadwiga -25 lat pracy
12. Owczorz Grażyna -25 lat pracy
13. Wieczorek Aniela -25 lat pracy
14. Glucklich Ewa -25 lat pracy
15. Juszczyk Małgorzata -25 lat pracy
16. Kałuża Urszula -25 lat pracy
17. Knura Jolanta -25 lat pracy
18. Kozłowska Natalia -25 lat pracy
19. Tomaszuk Teresa -25 lat pracy
20. Szołdruk Mariola -20 lat pracy
21. Rychlik Jolanta -20 lat pracy
22. Kowalak Bogusław -20 lat pracy
23. Krzyżanowska Maria -20 lat pracy
24. Szałowska Mirosława -20 lat pracy
25. Zimończyk Jolanta -20 lat pracy
26. Szultka Ewa -20 lat pracy
27. Winikajtis Mariusz -20 lat pracy
Apel do Czytelników „Naszego Biuletynu”!
Ogłaszamy konkurs na opowiadanie, opis wydarzenia z Waszego
życia. Najciekawsze prace będziemy drukować w naszym
Kozy, wieprzki i króliki
Pan Bóg po to wyposażył ludzi w kły, aby jedli mięso. Najlepsze mięso jest własnego chowu.
Co kiedyś katowiczanie, którzy nie mieli krewnych na wsi, robili aby takie mięso mieć?
Ano, na podwórkach wszystkich domów za wyjątkiem ścisłego centrum stały chlewiki, chodź i tu
zdarzały się wyjątki. Hodowlą zwierząt mięsnych zajmował się każdy, kto mógł. Ci, którzy nie mieli
własnej hodowli, pracowicie zbierali resztki i odpadki kuchenne, aby takim wkładem zapewnić sobie
udział w mięsie i wędlinach własnego wyrobu. Katowickie ogródki działkowe rozciągały się wtedy już do
ulicy Granicznej
i Francuskiej, a tam bywało, kwik przyszłej kiełbasy dochodził do uszu nagminnie. Świnie czyli wieprzki
na miejskim pożywieniu, rosły w oczach.
ciąg dalszy na następnej stronie
S t r . 66
N ASZ
B IUL
TY N
N AS
Z BIUL
EE
TYN
zesi
r wiec
ie c 20 0 3
WrCze
eń 20- 0L4i pr.
N r 6- 7 (2 0 - 21 ) 20 0 3
Kozy, wieprzki i króliki c.d
T ak, ale małe prosięta trzeba było jakoś zdobyć. Sprawy tej, nie rozwiązywały tak jak w
przypadku ludzi bociany. Pewnego dnia instruktaż dla ludności w tej sprawie nadało
Polskie Radio Katowice, które w latach 50-tych nadawało audycje z “ Kaczmarkiem co mo
gowa”. I właśnie wtedy Kaczmarek co mo gowa śpiewał:
“W Mikołowie na jarmarku kupił Karlik koza”. Katowiczanie, nawet Ci ,którzy nie bardzo rozumieli
gwarę Kaczmarka chórmem na peron 7. lub 8. katowickiego dworca kolejowego i wsiadali do pociągu
jadącego do Mikołowa. Perony 6.,7. i 8. były mniej więcej na przeciwko kina “ Rialto”. Wchodziło się na
nie schodami w górę. Były to perony ślepe i z nich odjeżdżały pociągi w stronę Bielska i Raciborza, a
więc Mikołowa. W mikołowskie dni targowe katowiccy przyszli hodowcy, z teczkami i zawartością
worków pod pachą, wspinali się na peron. Kołnierze swych okryć mieli podniesione, czapki bardziej
nasunięte na oczy. Nie wszyscy chcieli aby ich rozpoznano. Po pół godzinnej jeździe pociąg dojechał do
Mikołowa i wszyscy maszerowali w stronę targu. Tam, wśród wszelakiego żywego stworzenia
dokonywali zakupu jednego, rzadziej dwóch prosiąt. Na luksus posiadania kozy i tym samym jej kupna,
mogli pozwolić sobie nieliczni. Głównie Ci, którzy mieszkali na obrzeżach miasta. Zakup koźlęcia był
ewenementem i prawie zawsze wywoływał sensacje. Kupujący króliki byli hodowcami drugiej kategorii i
ich zakup nie wzbudzał ża dnego zainteresowania. Jako, że do odjazdu pociągu pozostawało trochę czasu
zakupy oblewano w okolicznych barach i czasami bywało, że świeżo zakupiona trzódka bardzo późno
poznawała swoje nowe lokum.
W pociągu do Katowic panowała sielska atmosfera. Przedziały wagonów, a wtedy wagony nie miały
korytarzy i każdy przedział miał drzwi na zewnątrz, pachniały wsią
i wypełnione były kwikiem nowo zakupionych wieprzków. Na trasie z Mikołowa do Katowic kiedy już
było ciemno, konduktor nie zawsze zdążył zapalić gazowe oświetlenie wagonu, świnki cichły już w
Piotrowicach. Tam też wysiadali pierwsi hodowcy, dalej sukcesywnie w Ligocie, Brynowie. Reszta
dojeżdżała do Centrum.
W końcu trzeba było wziąć worek na plecy lub na wózek, którym podjechał z domu udziałowiec i po
chwili już prosiak był oglądany przez wszystkich, przyszłych jego konsumentów.
Z kozami nie było kłopotów. Pasły się na jakichś nieużytkach, przeważnie torów kolejowych lub w
pobliżu cmentarza. Z wieprzkami sprawa była bardziej skomplikowana. To delikatne zwierzę mięsne
wymagało bardziej zróżnicowanego pożywienia. Do tego celu idealnie nadawały się nie zjedzone resztki i
pomyje z jakiegoś zakładu zbiorowego żywienia. Najlepsze były ze stołówek szkolnych lub zakładowych.
Warto było zapewnić szefowej kuchni lub kierowniczce (wtedy były kierowniczki a nie dyrektorki)
szkoły skromny udział w garmażerce. W zamian był zapewniony byt świni przez cały rok szkolny. Na
dodatek dzieci często grymasiły i nie chciały jeść pysznego krupniczku ani ziemniaków z sosem
chrzanowym.
Wieprzek rósł w oczach. Kiedy osiągnął już jakieś 130 kg wyznaczona została data egzekucji. Rano, w
umówione miejsce kaźni, przyjeżdżał zamówiony masarz i rzeźnik
w je dnej osobie. Krytycznym okiem ogarniał swoje miejsce pracy, tj. duży stół, balie na mięso i wyroby,
piec do gotowania wody i parzenia wędlin, po czym zabierał się do roboty.
Szczegółów tej rzeźnickiej pracy nie ma co opisywać. Pod wieczór już wszyscy udziałowcy raczyli się
smażonym krupniokiem. Degustacji towarzyszyło raczenie się trunkiem z toastem na apetyt.
Następnego dnia trzeba było pomyśleć o sporządzeniu kiełbasy. Dobra kiełbasa musi zawierać dodatek
cielęciny lub młodej wołowiny. Wkład ten kupowano na targu u ba by albo, w ostateczności w sklepie
mięsnym. Kłopotem było zdobycie naturalnego jelita. Do zmielonej masy mięsnej dodawało się saletrę,
sól i przyprawy. I tu tkwi tajemnica dobrej kiełbasy! Warunkiem koniecznym jest pieprz i czosnek i to w
odpowiednich ilościach! Wszystko to po dokładnym wymieszaniu stworzyło zawartość, którą napełniało
się jelita. Następnie posiadacze ogródków działkowych wędzili kiełbasy w wędzarniach z beczek
dębowych a pozostali w wędzarniach publicznych. Najlepsze wędliny wędzone były w dymie wiśniowym
z dodatkiem jałowca. Wędzenie na ciepło musiało trwać kilka godzin. Po tym czasie można było dokonać
próby organoleptycznej. Gorącą jeszcze kiełbasę, różową w środku, pachnącą dymem i czosnkiem
krajano na tzw. korki. Do tego kiszone ogórki i wódeczka w proporcji jedna pięćdziesiątka na jeden
korek. Pycha! Zaś poczciwe kozy pasły się na nasypach torów lub poboczach dróg. Mleko kozie, mimo iż
takie zdrowe nie miało zbyt wielu amatorów. Za kilka lat uznano kozy za symbol biedy i ich hodowla
zanikła, zarówno w miastach jak i na wsiach. Króliki, najwdzięczniejsze w hodowli, jeszcze do dziś, na
dalekich przedmieściach Katowic kicają po klatkach.
N AS Z BIUL E TYN
Wr ze si eń 20 0 4 r.
Str . 7
Z POEZJĄ NA TY
Oczami depresji
Gorące łzy po policzkach spływają
I radosne myśli gdzieś w oddali znikają,
Żal dziwny ściska całe T woje ciało,
A problemy dnia codziennego przygniatają.
Niemoc cały organizm ludzki wtedy dopada,
Kotara bezsilności i beznadziei świata się odsłania
Ukazując człowieka malutkiego i w środku pustego,
Do żadnego kroku, a zwłaszcza czynu niezdolnego.
Strach jak cień każdemu krokowi towarzyszy,
Wszystkie nadzieje i plany jak tran niszczy
I wtedy nawet słońce bez swojego blasku wstaje,
Każdemu porankowi odcienie szarości nadaje.
Od ludzi jak tylko możesz, to stronisz
I w najciemniejszym kącie domu się chronisz
By pozbierać myśli, które się wciąż rozrabiają,
T woją duszę i umysł w różne strony - „rozciągają”.
I walczysz ze sobą, aż Ci tchu i sił brakuje,
Każda przychylna osoba swą pomoc ofiaruje,
Namawiając byś przestał się tym zamartwiać
Nie myśląc o niczym i „wziąć się w garść”.
A gdzie szukać tej „garści”, w których się masz zebrać,
By T woje dni mogły jaśniejszych barw nabrać,
T ego nikt Ci już nie powie, drogi nie wskaże,
A przecież „we wnętrzu Siebie” jej nie znajdziesz.
I tylko przyjacielska dłoń z tego Cię może wyciągnąć,
Z nią możesz sukces „wychodzenia z dołka” osiągnąć,
Bo „stan depresji” najzdrowszych ludzi „wciąga”
I coraz to wyższe plony w swoich żniwach osiąga.
Zagubiona
KINOMANIAK
W ostatnim okresie miałem okazję obejrzeć w
kinie TZR świetną komedię sytuacyjną pt.
„Starsza pani musi zniknąć”. Aby tradycji stało się zadość
odwiedziliśmy po drodze kawiarnię, gdzie degustowaliśmy
smaczne w-zetki i lody. Następnie podziwialiśmy architekturę
rynku w Rybniku. Wracając do filmu - młode małżeństwo
nabywa dom spełniający ich oczekiwania, niestety z lokatorką
-starszą panią. „Umila” ona im życie do tego stopnia, że
sielanka zamienia się w koszmar i wyzwal a w nich niskie
instynkty, co prowadzi do ... . Dwie godziny dobrej zabawy.
Kibic
Namiętność
Spójrz na te drzewa
gałęzie - jak chiński
rysunek plączą się.
Ile w nich ciszy,
ile prawdy,
ile namiętności.
Namiętności plączą się,
jak winne pędy w winnicach,
a miłość uderza do głowy,
jak najwytworniejsze wino.
Zygmunt B. oddz. VIII
ULOTNOŚĆ
Ulotni jak motyle
Żyjemy tylko chwilę
Lecimy w szarość dni
By krótko tylko żyć
Lecimy w słońca blask
By chwilę tylko trwać
Marek Łucz ak
Moje wędrówki po muzyce
Z X muzą mamy do czynienia już od bardzo
dawna. Spotykamy się już z nią za czasów
faraonów i cesarzy. To ich małżonkom i nałożnicom w
kąpieli towarzyszyły dźwięki harfy i liry. T u
przypomina mi się współczesny wirtuoz harfy Andreas
Wollenwaider. Moja fascynacja muzyką zaczęła się w
12 roku życia kiedy to po starej stajni urządziliśmy
klub, w którym słuchaliśmy listy przebojów Radia
Luksemburg. Potem zająłem się zbieraniem kartek
dźwiękowych za którymi zjeździłem pół Śląska. W
latach 70 - tych słuchając III programu polskiego radia
nagrywałem przeboje grup zagranicznych, gdyż byłem
posiadaczem magnetofonu. W tym radiu pracowali
tacy prezenterzy jak: Roman Waschko, Piotr
Kaczkowski i Wojciech Mann. Posiadali oni
olbrzymie płytoteki. W ten sposób poznaliśmy muzykę
pop, regee, soul, free jazz, potem był punk, heawy
metal. Pisząc o muzyce nie wolno pominąć Franciszka
Walickiego, dzięki któremu powstało wiele polskich
zespołów. A zaczęło się wszystko od hasła „Polska
m ło d z ie ż
śp ie wa
p o l sk i e p io s e n k i” .
Str . 8
N AS Z BIUL E TYN
Wr ze si eń 20 0 4 r.
BIBLIOTEKA
POLECA
Począwszy od tego nume ru pragniemy z apoznać
nasz ych Cz yte lników z historią
Sz pitala
Psychiatrycznego w Rybniku. Za z godą Pana dr
Pawła Dragona, prezentujemy Jego pracę , którą
napisał wspólnie z Panią dr Anną Dragon, pt.
„Krótki zarys historii
Państwowego Sz pitala dla Ne rwowo i Psychicznie
Chorych w Rybniku od 1886 do 1979 r.”.
Osiemdziesięcioletni okres istnienia Państwowego
Szpitala Psychiatrycznego w Rybniku zwanego do 1948
r. Śląskim Zakładem Psychiatrycznym obfituje w tak
wiele ciekawych wydarzeń, że zasługuje na publikację,
a nie tylko omówienie.
Z historycznego punktu widzenia dzieje rybnickiego
szpitala psychiatrycznego można podzielić na cztery
okresy główne, z tego każdy składa się z 2– 3
podokresów. Okres pierwszy obejmuje lata 1886 do
1922. W tym okresie są lata budowy zakładu,
początkowej działalności, lata pierwszej wojny
światowej, plebiscytu, okres powstań i przekazania
władzom polskim. Okres drugi obejmuje lata 1921 do
1939. Jest to szczególny okres w historii szpitala.
Pierwsze lata po przejęciu od władz niemieckich - lata
bardzo trudne, lata rozbudowy i modernizacji zakładu
przerwane wybuchem II wojny światowej 1 września
1939 r. Trzeci okres dziejów szpitala obejmuje lata
wojny i okupacji od 1939 do 1945 r. Również i ten
okres w sposób szczególny utrwalił się w historii
szpitala. Obejmuje on lata represji wobec polskiego
personelu szpitala i chorych, zwłaszcza pacjentów
żydowskiego pochodzenia. To czas napływu do szpitala
ogromnej ilości chorych z głębi Niemiec - z terenów
dotkniętych nalotami lotnictwa alianckiego. Są to lata
eutanazji chorych i niedorozwiniętych umysłowo, a
przede wszystkim w ostatnich miesiącach wojny, kiedy
to szpital znalazł się na pierwszej linii frontu i został
prze Niemców zamieniony w twierdz ę, co
spowodowało prawie całkowitą zagładę zakładu.
Czwarty okres to lata od 1945 r. do chwili obecnej /do
1979 r.– od red./.
cdn.
Re dakcja
Czas wakacji mija, nadchodzi czas
szkoły, czas odrabiania lekcji itp..
Będziemy pomagać w nauce naszym
dzieciom, ale może znajdzie się też czas na
zaznajomienie z historią Polski, historią która jest
najlepszą nauczycielką życia. Aby przybliżyć
zamierzchłe czasy proponuję sięgnąć po książki
Karola Bunscha. W cyklu pt.
„Powieści piastowskie”, autor opisuje m.in. walkę
Bolesła wa Śmiałe go o przywrócenie Polsce
znaczenia, jakie zapewnił jej Chrobry. Inna część
cyklu po święcona jest cza som pano wania
Władysława Hermana /1079-1102/. Ukazuje ona
sytuację w Polsce po wygnaniu króla Bolesława
Śmiałego, który na skutek buntu możnowładców i
tragicznego konfliktu z biskupem Stanisławem ze
Szczepanowa, musiał wraz ze swym synem
Mieszkiem szukać schronienia na Węgrzech. Pisarz
przedstawia powrót Mieszka i jego matki do Polski,
co przyczyniło się do wybuchu wrogich nastrojów
przeciwko rządom Hermana, którego poczynaniami
kierował palatyn Sieciech.
Bunsch znany jest nie tylko z cyklu powieści o
tematyce historycznej, w jego przebogatym dorobku
pisarskim znajdujemy także trylogię o Aleksandrze
Wielkim. Powieści te obejmują okres panowania
wielkiego władcy, ukazując tło jego decyzji i
poczynań. Bogactwem książek Bunscha jest wartka
akcja, wielowątkowość oraz ciekawe opisy bitew.
Niezastąpionym przewodnikiem po odległych czasach
jest także Aleksander Krawczuk. W swoich książkach
wskrzesza on wiele postaci świata antycznego. T en
współczesny pisarz i historyk w książce pt. „Maraton”
omawia fragment dziejów świata antycznego z okresu
bitwy pod Maratonem, w której Ateńczycy pod wodzą
Miltiadesa odnieśli zwycięstwo nad Persami. Autor w
swoich powieściach wykorzystuje źródła i odkrycia
archeologiczne. Przekazuje je nam w niebanalnej i
ciekawej formie. „Maraton” to tylko jedna a wielu
powieści Krawczuka, które warto przeczytać.
T ak więc zachęcam do lektury wszystkich
zainteresowanych historią. Myślę, iż Ci którzy nie
interesują się zamierzchłymi czasami powinni chociaż
spróbować zaznajomić się z tymi powieściami,
naprawdę warto.
Bibliotekarz
N AS Z BIUL E TYN
Wr ze si eń 20 0 4 r.
Str. 9
Str . 9
WARCABY ROSYJSKIE
a
b
c
d
e
f
g
h
8
7
6
5
4
3
2
1
Zasady gry:
1. Przymusowe bicie
2. Przegrana - brak ruchu
Białe zaczynają i wygrywają.
Odpowiedź na stronie 12.
Ryszard
Pani Maria Witek, mieszkanka DPS w Lyskach jest autorką
prezentowanego powyżej rysunku. To symboliczny obraz wspólnoty
mieszkanek DPS. Autorka ukryta w symbolu dojrzałego jabłka, obok
współmieszkanki. Obraz jest raczej wyrazem pragnienia czy też
życzeniem, rzeczywistość jest trudniejsza, mniej barwna, doskwiera
samotność. W oryginale rysunek jest nasycony barwami. Autorka odkrywa
w komentarzu pragnienie dokonania dzieła o szczególnej wartości,
jednakże pragnienie to jest konfrontowane z codziennością,
niewystarczalnością sił do zmiany oporu materii.
Bóg nagradza tych, którzy Go
pilnie szukają
/Hebr. 11,6/
Co jest tą nagrodą?
Je st n ią życ ie wie czne ,
poznawanie Boga jedynego i
p ra wdz iwe go , or az te go
k tó r e go p o sła ł, Je z usa
Chrystusa. Osoby wywyższające Jehowę
Boga dziękczynieniem, rzeczywiście
„posiądą ziemię i będą na niej
przebywać na zawsze”. Natomiast żaden
zły nie będzie miał przyszłości. W
obecnych dniach ostatnich wywyższenie
Boga Jehowy jest szczególnie ważne, bo
„świat przemija”. Wolę Bożą można
znaleźć na kartach Biblii, ponieważ jest
natchniona przez Boga. W książce tej
utrwalono wiele doniesień o tym jak Bóg
Jehowa błogosławił ludziom, którzy Go
wywyższali oraz o tym co spotkało
osoby, które tego nie czyniły.
Na podstawie książki pt. „Codzienne
badanie Pism”.
Ż. T.
KĄCIK SMAKOSZA
Omlet z pomidorami
Składniki:
30-40 dag pomidorów, 3 dag masła, sól, masło, 2 łyżki wody, 6 jaj,
natka pietruszki.
Pomidory opłukać, pokroić w grube krążki i układać partiami na
rozgrzane masło, obsmażyć szybko z 2 stron, osolić.
Jaja umyć, rozbić do garnuszka, rozmącić dokładnie trzepaczką
dolewając 2 łyżki wody, osolić. Wlać na patelnię na rozgrzany
tłuszcz. Smażyć powoli ok. 8 minut. Zwinąć dwa boki do środka lub
na pół i zsunąć na ogrzany talerz. Na wierzch ułożyć przygotowane
pomidory. Całość przybrać natką pietruszki.
Mizeria z kwaskiem cytrynowym
40 dag świeżych ogórków, sól, pieprz, cukier, 1-2 łyżki siekanego
kopru, kwasek cytrynowy.
Ogórki umyć, obrać, cienko poszatkować. Ułożyć na salaterce,
oprószyć solą, cukrem, posypać koperkiem, skropić rozpuszczonym
kwaskiem cytrynowym.
Smacznego!
Krystyna D.
Str . 10
N AS Z BIUL E TYN
Wr ze si eń 20 0 4 r.
Z PAMIĘTNIKA TERAPEUTKI....
Podekscytowana ‘’nowym’’ wynalazkiem techniki siedzę od godziny w łazience podziwiając
każdy usłyszany szmer programatora. I może nie jest to najlepsze zajęcie w niedzielne przedpołudnie, ale czyż
można się nie cieszyć z nareszcie pustego kosza na bieliznę.
T a technika, instrukcja obsługi i biel obudo wy przyćmiły wszystkie tematy na dzisiejszy wywód.
A miało nie być tak radośnie i tak pozytywnie.
Bo wcześniej dobiła mnie ta nienawiść ludzi do ludzi, te przypisywanie wręcz trądu lub innych okropności
narodowi żydowskiemu przez gorliwych katolików.
Skąd wzięła się ta nienawiść?
Dlaczego ci którzy mają wpływ na kształtowanie masowo-wrogich poglądów, tak często zapominają o tym po co
Bóg stworzył świat i nas samych?
Dlaczego nie stać nas, aby się przyznać – że WSZYSCY jesteśmy dziećmi tego samego Boga?
W bojowym nastroju – dobrnęłam do wieczornego otwarcia Igrzysk Olimpijskich – i tutaj [ na szczęście],
szybko wróciłam do równowagi psychicznej.
Ku własnej radości zobaczyłam ekipy zawodników z Iranu, Iraku, Izraela i Palestyny...
Ludzi trzymających się za ręce!
Czy taki poziom tolerancji osiągamy TYLKO w sporcie?
Czy kiedykolwiek będzie nas jeszcze stać na wykorzystanie go w innych dziedzinach życia?
Uratować świat przed nienawiścią. Przede wszystkim dla nas samych.
W. G.
Z PAMIĘTNIKA PACJENTA...
Lato z ptakami odchodzi, a nasz dzisiejszy wiatr, pędzi na miarę wczorajszego osiągnięcia
Mateusza Kusznierewicza.
Niezłomność, Nadzieja i Wiara.
Nie pomyślałem nigdy wcześniej, że kiedykolwiek usłyszę tak wspaniałe wykonanie wierszy Michała
Zabłockiego...
Pewnie, gdyby nie tegoroczne Ateny – Agnieszka Chrzanowska ukrywała by się dalej w ‘’krainie
łagodności’’ ze swoją gitarą i piórem.
Na nasze szczęście, greccy bogowie – pozwolili jej ‘’dosiąść’’ współczesnego Olimpu.
Też bym tak chciał...
A jedyne co mam to złudzenia i pewnie sam jestem winien temu, że zamiast ‘’ducha walki’’, dopuściłem do
siebie ‘’ducha rezygnacji’’- i, że literackość mojego pióra, dosięga tylko szpitalnego biuletynu...
Niczym Naznaczony –
Genetyką, wychowaniem,
Poplątanym wnętrzem i
‘’pobytem’’ w psychiatryku...
Odwracanie losu, najwyraźniej nie jest moją mocną stroną.
Niczym Naznaczony – nawet poza murami tego szpitala,
pozostanę jego dożywotnim pacjentem.
Pacjent
Str. 11
NASZA GALERIA
Z Galerii „Pod Wieżą”
Skończyły się wakacje /dla niektórych/.
Wrzesień to taki miesiąc, który wg tradycji kulturowej, otwiera po letniej przerwie
nowy sezon artystyczny.
To właśnie we wrześniu teatry przedstawiają swoje nowe repertuary, galerie wypełniają się
wystawami sztuki, więcej jest koncertów, dzieci idą do szkół.
Ci, których to obchodzi i interesuje szukają nowych tomików poezji, wszak jesień
sprzyja refleksji i melancholii /nie tylko tej od Kępińskiego/.
Rysunek Heleny S. „Odpoczywający płot”, poza jego bezprzecznym artyzmem,
opartym w głównej mierze o metaforę i skrót myślowy najchętniej nazwałbym „rysowanym
wierszykiem”.
Poza wszystkim innym spełnia on w Galerii „Pod Wieżą” rolę swoistego rodzaju testu.
To po reakcji na ten obraz wie się od razu kto zawitał do galerii, czy ktoś refleksyjny,
wrażliwy i skomplikowany, czy też tylko toporny i „grubo ciosany”.
Andrzej Obuchowicz
Str . 12
N AS Z BIUL E TYN
Wr ze si eń 20 0 4 r.
.......... I PO WAKACJACH
Nadszedł okres wakacji. Pomyślałem sobie, cóż my przez ten okres urlopów będziemy tu
robić? Jednak to co przeżyliśmy w tym czasie bardzo mnie zaskoczyło. I tak po kolei.
30 czerwca na IX mieliśmy tzw. „Dzień Oddziału”. Oczywiście musiał być to dzień wyjątkowy.
Zaczęliśmy wspólnym uroczystym śniadaniem. Następnie zawitała do nas Pani Nadleśniczy
Janina Kuczera. Mówiła o bardzo ciekawych sytuacjach związanych z naturą, lasem, ale nie tylko. Po tym
ciekawym spotkaniu rozegraliśmy mecz siatkówki na naszym spacerniku. Był on pełen dramaturgii, a kto
wygrał? Nie o wynik tu chodziło, a o przebywanie na świeżym powietrzu i rozruszanie kości. Ruszaliśmy nimi
także w innych konkurencjach. Po południu mieliśmy kolejnego gościa, a był nim Roman Poważny na swym
motorze. Było to bardzo ciekawe spotkanie. Jednak punktem kulminacyjnym tego dnia był wybór
najsympatyczniejszej Pani naszego oddziału. W zaciętej rywalizacji głosujących wygrała Pani terapeutka
Bogusia. T o jej przypadła korona, kwiaty i upominek. Całości dnia dopełniła zabawa taneczna, na której
gościliśmy Panie z Lysek i oddz. VI.
8 lipca zapowiadał się niezbyt szczególnie, jednak popołudnie miało być czymś wyjątkowym. Liczną grupą
wyszliśmy do znanego nam ogrodu. Wreszcie świeże powietrze, opalanie, ale nie tylko. Na łonie natury
urządziliśmy sobie wyżerkę. Była kawa i ciasto, kiełbasa i szaszłyki z grilla. Aby nie było nam tak dobrze
wyszliśmy na przechadzkę na basen i stadion żużlowy. Obiecaliśmy sobie powtórkę spotkania.
11 lipca mieliśmy kolejną frajdę, gdyż pod opieką naszego terapeuty Wojciecha Koniecznego kibicowaliśmy
rybnickim „Rekinom” w meczu z Zieloną Górą. Wyróżniającym się zawodnikiem spotkania okazał się Mark
Loram, zdobywca 15 punktów. Piękne zawody były ubarwione przez kibiców „meksykańską falą”.
Dwa tygodnie później uczestniczyliśmy w jednej z kolejnych zabaw, która zasługuje na wzmiankę. Chętnych do
potańcówki zebrało się bardzo dużo. Pogoda dopisała, a od strony gastronomicznej też było pełne zabezpieczenie.
Nasza pani terapeutka okazała się wspaniałą tancerką w parze z Piotrkiem Ś. Należy też wspomnieć o wyczynach
tanecznych pana Józefa Zubrzyckiego. Brakło by mi tu miejsca żeby wszystkich wyszczególnić, dlatego powiem
tyle, że wszyscy byli super.
25 lipca na ekranach tv mogliśmy obejrzeć finał pucharu Ameryki, gdzie Brazylijczycy okazali się
bezkonkurencyjni. Porównując grę zespołów europejskich w minionych mistrzostwach starego kontynentu z grą
Brazylijczyków, nasuwa mi się skojarzenie z antyfudbolem. W finale Mistrzostw Europy dominowała destrukcja
poczynań przeciwnika, oraz obrona własnej bramki za wszelką cenę. Gra była szablonowa i schematyczna, co
dawało kibicom niedosyt i nudę. W obydwu turniejach pokazało się kilku młodych zawodników, co dobrze wróży
na przyszłość piłce nożnej. No a który styl jest lepszy okaże się za dwa lata na mistrzostwach świata.
Sierpień przywitaliśmy wyjściem do kina w T ZR na film pt. „Król Artur”. Jak przy takich okazjach bywa,
zgodnie z tradycją odwiedziliśmy kawiarnię. Niestety pogoda nie dopisała więc nie „zaliczyliśmy” dłuższego
spaceru. Co do filmu, to jak każda legenda, tak i ta miała coś z prawdy. Film bardzo nam się podobał, dlatego
polecam go gorąco.
Pogoda w wakacje była w „kratkę”. Jak tylko było ciepło i słonecznie nasze drogi prowadziły na miejscowy
basen, gdzie moczyliśmy nasze ciała. Rzeczywiście po wejściu do wody było tak przyjemnie, że w ogóle nie
chciało się nam wracać do oddziału. Człowiek nie wiedział kiedy upływał wyznaczony czas. W czasie tych
kąpieli towarzyszyły nam rybnickie
„Rekiny”, których odgłosy dochodziły
z pobliskiego stadionu żużlowego.
Nie mogę nie wspomnieć o spacerach, a
to do lasu na jarzyny, a to na jabłka, czy
gruszki rosnące przy ścieżkach, którymi
wę dr o wa liśmy . No ce p o t ak ich
wyjściach były całkowicie przesypiane.
Były to super wakacje, nigdy
nie spodziewałem się, że tak wiele
można było przez ten okres przeżyć,
bą dź c o bą dź w s z p it a lu
psychiatrycznym.
Piotr Myrcik
Str. 13
NASZ BIULETYN
Wrzesień 2004 r.
Zespół Profilaktyki i Rehabilitacji
Psychiatrycznej
ul. Floriańska 24
Rybnik
tel. 4226080
Skład Zespołu: psycholog, psychiatra, pedagog,
pielęgniarka.
Godziny dyżurów:
poniedziałek, wtorek środa, piątek
w godz. 7.00 - 11.00 /12.00 - 15.00 w terenie/
czwartek 14.00 - 20.00 /10.00- 14.00 w terenie/
Zespół prowadzi specjalistyczne oddziaływanie
terapeutyczne dla osób z zaburzeniami psychicznymi i ich
rodzin /również w miejscu zamieszkania/.
Koordynator
ds. osób z zaburzeniami psychicznymi
mgr Danuta Szostakowska
POTRZEBUJESZ POM OCY W OPIECE NAD
OSOBĄ CHORĄ PSYCHICZNIE,
Z NIEDOROZWOJEM UM YSŁOWYM
LUB CHOROBĄ ALZHEIM ERA
UZYSKASZ JĄ BEZPŁATNIE
Szpital Psychiatryczny – oddział X
Rybnik, ul. Gliwicka 33, tel. 43-28-181 lub 43-28-182
Zajęcia terapeutyczno –rehabilitacyjne prowadzimy
od ponie działku do piątku
w godz. od 8.00 do 14.00
Zapewniamy dwa darmowe posiłki (śniadanie i obiad)
Skierowanie możesz uzyskać od lekarza psychiatry,
BI BLI OT E KA
ZAP R A SZA !
Zachęcamy do skorzystania z bogatego
księgozbio ru. O fe rujemy powie ści hi sto ryczne,
obyczajowe, wojenne, przygodowe, reporterskie.
Literaturę popularno-naukową, fantastykę, literaturę
dziecięcą oraz młodzieżową. Na miejscu działa czytelnia,
w której można przejrzeć prasę i skorzystać z
księgozbioru podręcznego.
Biblioteka mieści się naprzeciw
kuchni.
Czynna: od poniedziałku do piątku w godzinach
od 8.00 do 15.30
Klub Pacjenta
Czynny codziennie od
8.00 -15.00
W soboty od 8.00 – 12.00
REDAKCJA DZIĘKUJE
Dyrekcji Naszego
Szpitala
Z A UŻ Y CZ E NIE NA M
Ś RO DK Ó W T E CHNICZ NY C H
(X E RO K O PIA RK I, T US Z U O RA Z
PA P IE RU)
NIE ZB Ę DNY CH DO D RUK U I
K O LP O RT A Ż U
„NASZEGO BIUL ETYNU”
CENTRUM MED YCZN E
Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej
4 4 – Rybnik, ul. B. W. Politycznych 3
Poradnia Zdrowia Psychicznego i Zdrowia
Psychicznego dla Dzieci.
Tel. 43 29 453
GABINET PSYCHOLOGICZNY
TERAPIA D ZIEC I I RODZINY
mgr Janusz Kuraś
psycholog - psychoterapeuta
____________________________________
Rybnik– Niewiadom
tel. 4213472
ul. Ks. P. Skargi 10
kom. 691403717
Stowarzyszenie działające na rzecz osób
chorych psychicznie i ich rodzin
Homo - Homini
zaprasza w każdy czwartek o godz. 15.00
do „Klubu Pacjenta” na spotkanie grupy
wsparcia.
W ramach spotkania istnieje możliwość
uzyskania pomocy prawnej.
Zarząd Stowarzyszenia
PS. Pacjenci tradycyjnie zaglądają do Klubu
już przed godz. 15.00.
PRAKTYKA LEKARSKA
Lek. med. Eugeniusz Karchut
PSYCHIATRA
wizy ty w miejscu zamieszkania
pod tel. 609 03 14 06
Recepty Refundowane NFZ
Str. 14
N AS Z BIUL E TYN
Wr ze si eń 20 0 4 r.
KRZYŻÓWKA
S P O R T
1
13 sierpnia w Atenach zostały otwarte Letnie Igrzyska
Olimpijskie. Na dobry początek żniwa medalowe rozpoczęła nasza
najlepsza pływaczka, Otylia Jędrzejczak, zdobywając dwa srebrne
medale na 100 m motylkiem i 400 m dowolnym bijąc przy okazji
na tych dystansach rekordy Polski. Do tych medali dorzuciła
trzeci, tym razem złoty na 200 m motylkiem.
*
Bardzo dobrze spisali się nasi wioślarze, Sycz i Kucharski, którzy
obronili mistrzostwo olimpijskie z Sydney, gdyż Ateny też okazały
się dla nich złote.
*
Mamy kolejne brązowe medale, a to za sprawą Sylwii Gruchały
we florecie, Agaty Wróbel w podnoszeniu ciężarów, Mateusza
Kusznierewicza w żeglarstwie w klasie Finn, Anny Rogowskiej w
skoku o tyczce, oraz dwójki kajakowej kobiet - Pastuszka i
Kulesza. Nie zawiódł Robert Korzeniowski, który we wspaniałym
stylu zdobył złoto w chodzie na 50 km.
W punktacji medalo we j zajmujemy 23 miejsce. W
dwutygodniowych zmaganiach na olimpiadzie zdobyliśmy 10
medali - trzy złote, dwa srebrne i pięć brązowych. .
*
Bardzo dobrze rozpoczęli siatkarze pokonując Serbów,
mistrzów olimpijskich z Sydney 3:0.
*
W polskiej lidze piłki nożnej Wisła Kraków pewnie kroczy do
tytułu Mistrza Polski, pokonując na wyjeździe GKS 3:0. Z
kompletem trzech zwycięstw Wisła jest na czele tabeli.
*
W lidze żużlowej RKM Rybnik zaledwie zremisował z Unią
Leszno, z jego zdobycz punktowa /7 punktów/ nie napawa
optymizmem.
*
W rozegranym meczu piłki nożnej, reprezentacja Polski, w
kompromitującym stylu uległa Danii 5:1.
Kibic
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
1. Rewia, pokaz
2. Część zdania
3. Kuje konie
4. Najlepsi z najlepszych
5. Pierwiastek
6. Uznanie
7. Gruba gałąź
8. Imię kobiece
9. Litera alfabetu greckiego
10. Lennik
11. Na kwiaty
12. Ptak drapieżny
Przychodzi żaba ze skarpetką na głowie do lekarza. Lekarz pyta:
- Co pani dolega?
- Koleś, nie żartuj, to jest napad! Skrzeczy żaba.
Sie dzi facet u dentysty. Od kilku godzin dentysta męczy się przy
jego trzonowcach, wreszcie ociera pot z czoła i pyta faceta:
- T o co, zrobię przerwę na papierosa?
- O tak, proszę.
I dentysta wyrwał mu obie jedynki.
13. Niepogoda
14. Zagłębienie w ziemi
15. Szkło w oknie
N A SZ B IU L ET YN
Kibic
Warcaby.
1. b6 - ac5
2. b4 - ac3
3. b4, d6, f4, h6, f8, db8
Ryszard
Wy daw ca: Oddział IX Państw owego S zpitala dla N erw owo i P sychicznie C horych w Ry bniku, Redaktor Naczelny : Krzy sztof Kutryb
Zastępca Red. N acz. Janusz Kuraś. Zespół redakcyjny : Bronisław Św ięs, Wacław Lisow ski, Krzy sztof C holew icki, Janusz Konieczny,
Wojciech Konieczny , Józef Zubrzycki, Bartłomiej D., P iotr My rcik, T. Ź., Kibic, Bogusław , Ry szard O , O tylia Jagiełło /druk/,
Bartłomiej Lew czuk.
Kolportaż: oddział IX, tel. 4226561 w . 176, nakład: 250 egzemplarzy .