wrzesie\361 2004 nr 34.pub - Szpital dla Nerwowo i Psychicznie
Transkrypt
wrzesie\361 2004 nr 34.pub - Szpital dla Nerwowo i Psychicznie
Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku NASZ BIULETYN Wrzesień 2004 ROKU Nr 9 (34) 2004 W tym numerze między innymi: Tak tej biduli odpowiedziałem, Czy człowiek jest istotą wolną?, „Kozy....”, Historia naszego Szpitala, Z Pamiętnika ..., .....i po wakacjach. PRZECZYTAJ I PODAJ DALEJ Państwowy Str . 2 N AS Z BI UL E TYN W rz es i eń 2 00 4 r. Tak tej biduli odpowiedziałem W chwili kiedy inne gabinety i poradnie z najmniej oczekiwanych i przewidywanych powodów tracą na popularności ja nie narzekam. Do mnie ludzie walą drzwiami i oknami. Nie za forsę, nie za forsę i niech mnie Urząd Skarbowy nie nachodzi. W mojej pracy nie wykorzystuję też państwowych obiektów i urządzeń służby zdrowia. A moich porad nie refunduje Narodowy Fundusz Zdro wia. Interesanci chcą płacić dużo, ale tych kopert pozostawionych na parapecie nawet nie otwieram. Moja popularność wzięła się stąd, że podglądam życie w najdrobniejszych jego szczegółach, kojarzę słowa, zdarzenia i strzępy myśli, wyciągam wnioski i poznaję prawdę. Więc przychodzą do mnie ludzie o złamanych sercach i z innymi problemami prosząc o poradę. Przychodzą panie bym im poradził gdzie mają sobie wpiąć kolczyk: w ucho, język, nos, sutki, pępek, czy jeszcze gdzie indziej. Pytają mnie jaki wydziergać sobie wzorek, czy motylka, jaszczurkę, czy zakaz wjazdu wszelkich pojazdów. Natomiast panowie biznesmeni pytają czy lepiej byłoby sobie wydziergać komin Elektrowni Rybnik, podziałkę centymetrową, a może muchę? Opowiadają mi z zachwytem, że takimi wzorkami, to nawet szczycą się co niektórzy kongresmeni USA. Ostatnio czeka do mnie w kolejce Szejk Emiratów Arabskich. T en nie wiem, co kombinuje. Ma już harem, może jakąś bombę chce wwieść? Doradzam im wszystkim jak tylko potrafię, jak dotąd nie miałem żadnej reklamacji, ani pretensji. Moich porad udzielam poprzez pryzmat ogólnie przyjętych norm społecznych, zwyczajów, obyczajów i fascynacji nowością. Trafiają się też sprawy trudniejsze, w których rozwiązanie wsłuchuję się w głos społeczeństwa i dokonuję głębszego sondażu. Ostatnio zgłosiła się do mnie pewna pani, która wysłała swojego ukochanego męża na wczasy solo, by ten wygrzał sobie plecy, wyleczył wreszcie przewlekłe lumbago, katar kiszek i nie chodził po sypialni jak kaleka, bo przestał już uprawiać seks, a zaczął uprawiać grządki. Siadła załamana na fotelu podając mi świeżo otrzymany od męża list, a nagły gniew zwęził jej wargi. Czekając mojej odpowiedzi trzymała zdjęcie męża i gniotła w ręku kopertę. Ten drań takiego doznał uniesienia na tych wczasach, że list ten wyrzeźbił w poezji: Kochana Żono! O brzeg morski bije fala, Na plaży rosną ananasy, Albatros nad głową leci z dala, Takie mam w tym roku wczasy! Flądra ogon w wodzie moczy, Ludzie! - jaki świat uroczy!!! Ciało mam już opalone, Leżąc myślę o syrence, By me myśli rozwichrzone Wre szcie wzięła w swoje ręce. Czekam na przypływ fali, Może jakaś przypłynie z oddali. Morze się pieni, falami w brzeg ciska, A na nich syren, jak okiem ogarnę, Chyba płynie cała agencja towarzyska. Nie wiem, czy mam się wspinać na palmę, czy morską latarnię. Jest ich zbyt dużo i są już blisko. Nie pozwolę im wszystkim sobą się bawić. W ich wzroku widzę gotowość na wszystko, A chcę też nieco kondycji dla Ciebie zostawić. Zadowolić je wszystkie nie dam rady, Ale w ogóle jest uroczyście. Część z nich mi robi piersiowe okłady, A reszta zaspokaja inne pragnienia turyście. N AS Z BIUL E TYN Wr ze si eń 2 0 0 4 r . Str . 3 Żar tu z nieba aż się leje, Szybko zasycha syrenkom łuska, A gdy któraś z nich zemdleje, Wtedy oddychanie usta - usta. A inne po plaży się przechadzają I tak jest codziennie, nic się nie zmienia. Wszystkie łapczywie na mnie spoglądają I zewsząd słyszę tylko głosy uwielbienia. Ich piersi są jędrne, usteczka czerwone, Można je nawet rączką przywitać, Ale czy mogę mieć kochanki z ogonem, Więc piszę, bo chcę się Ciebie zapytać? Bajeczne mam tutaj wieczory i ranki, bo takich pieszczot nie miałem w domu. Nawet kiedy mi to robiły twoje koleżanki, O czym nigdy nie poskarżyłem nikomu. Oprócz syren, krzyku mewek, Jest tu wiele innych dziewek, Co golizną oczy nęcą I pupciami nieźle kręcą. Te kilka wrażeń spisanych niedbale, by jak najszybciej wysłać doglądam, a za Tobą nie tęsknię wcale I cieszę się, że twojej mamusi nie oglądam. Są tu białe i mulatki Co nie noszą ani szmatki. Są też czarne niczym smoła. Nagość aż o pomstę woła. Ze wszystkimi sypiam nago, Ustąpiło me lumbago. Więc co ja mam z nimi zrobić, Żona kochana? Wszystkie chcą ze mną jechać, A większość jest już spakowana. Sztuczek znają od cholery, Kamasutra przy nich blada. Przewyższają zmysłowość Wenery, A temperament, że caryca wysiada. Jedna już ściągnęła dres I za uchem coś mi bredzi, Żebym jej zostawił adres To po wakacjach nas odwiedzi. A druga do męża też wracać nie chce I o podróży coś zaczyna ględzić. Pieści me ciało, pawim piórkiem łechce, Że się nie mogę od niej opędzić. Kiedy już ten list przeczytałem, ta urocza i płacząca bidula pyta. Co ja mam robić? On tam jeszcze jest. Czy mam wziąć wałek, swoją mamusię z kijem bejzbolowym, wsiąść do łodzi podwodnej, popłynąć na tę plażę i rozgonić to całe towarzystwo? Czy mam mu życzyć, by robił wszystko i wyleczył już wreszcie to swoje lumbago i przestał mi stękać to, a tamto? A może ten łobuz tylko tak ze mnie żartuje, a tak naprawdę mnie kocha? Popatrzyłem na zdjęcie jej męża i mówię. Kochana pani! Właśnie z tej plaży wróciłem, poznaję gościa. T am rzeczywiście tak się dzieje. Ale ten łysy drań z wydętym brzuchem, trzymający się za obolałe biodro, chodzi po plaży w samotności i zadumie układając wiersze. On na pewno panią kocha! Zainteresowanych lokalizacją powyższego kurortu proszę o kontakt, służę wyczerpującą informacją. Józef Zubrzycki S t r . 44 N AS Z BI UL E TYN W rz es i eń 2 00 4 r. N ajserdeczniejsze życzenia dla wrześniowych solenizantów z oddziału IX. Życzymy powrotu do zdrowia, spełnienia planów oraz wszelkiej pomyślności Panom: Arkadiuszowi K., Bogusławowi P. Redakcja Czy człowiek jest istotą wolną? POSŁU GA DUSZPASTERSKA W KOŚCIELE - KAPLICY Msza Święta: Niedzie le i święta : 9.00 i 10.30 W tygodniu: codzie nnie o 15.30 /oprócz czwartku/ Okazja do spowiedzi: 20 min przed każdą Mszą św. Serdecznie zapraszam! ks. Zygmunt Wiśniowski odpowiedzialni, bo jednak czujemy w sobie tę odpowiedzialność za siebie, za innych, czasami za los Postawione w tytule pytanie jest pytaniem małego otaczającego nas świata? Jesteśmy odpowiedzialni wobec kogoś, kto wie, o wolność, ale też o odpowiedzialność widzi, kto chce. Czyli wobec jakiejś Osoby, która dała ludzką. Gdy dowiadujemy się z środków nam życie, talent, powołanie i wolność. masowego przekazu, czy relacji otoczenia o czynach W ten oto sposób nasza wolność poprzez nasze ludzi, którzy zatracili w swoim życiu i postępowaniu autorytety i uważają, że mogą korzystać z wolności i doznanie odpowiedzialności wiąże nas nieustannie z mogą robić co chcą pozbawiając inne osoby godności Bogiem. “W niej to ostatecznie została zaczepiona lub nawet życia to coraz częściej zastanawiamy się pajęczyna, po której sączyć się będzie w nasze wnętrze piekło lub niebo, śmierć lub życie, dobro i zło.” czym jest wolność? Czy jestem istotą wolną? Filozofowie zastanawiali się nad tym problemem i powstały dwa zwalczające się stanowiska. Zwolennicy determinizmu uważają, że człowiek będąc cząstką W oparciu o przemyślenia ks. prof. Józefa Tischnera przyrody podlega jej prawom, a zatem każdy jego Dusz paste rz czyn jest determinowany przez warunki w których żyje, przez czynniki odziedziczone po przodkach, warunki społeczno-gospodarcze, psychologiczne, np. ZAPRASZAM Y NA PIKNIK podświadomość, a nawet przez wszechmoc Boga. Druga grupa, zwolennicy indeterminizmu nie przeczyli Dział Terapii Zajęciowej przy naszym Szpitalu oraz temu, ale dla człowieka robili wyjątek: człowiek jest Stowarzyszenie Homo - Homini zapraszają istotą wolną, sam siebie określa do takiego lub innego szanownych pacjentów, rodziny oraz przyjaciół na czynu, on i tylko on jest odpowiedzialny za własny festyn. czyn, chociaż, być może, czynniki zewnętrzne i Jego miejscem w dniu 11.09.04 r. Będzie teren we wnętrzne skłoniły go do niego. Spór determinizmu i Parku /pod wieżą/. indeterminizmu trwa i nic nie wskazuje na jego Latu będziemy mówić do widzenia z nadzieją na zakończenie. Dla naszych rozważań niech wystarczy jego powrót. Tańcem, uciechami, wystawami prac stwierdzenie, że mamy świadomość własnej wolności i przypomnimy o potrzebie „otwartych drzwi” dla jej bezpośrednich konsekwencji. w szyst kich dośw iadcz ony ch psy chicz ny m Wolność człowieka stanowi jakiś niezwykły element cierpieniem. w przyrodzie. To wolność decyduje o tym, że człowiek jest jednostką w pełni suwerenną i autonomiczną, KALENDARIUM która panuje nad tym, gdy czegoś chce . Z wolnością człowieka wiąże się jeszcze coś bardziej zasadniczego: dzięki wolności możemy powiedzieć, że jesteśmy sprawcami jakiegoś czynu. Jesteśmy za ten czyn odpowiedzialni. Ale odpowiedzialnym można 01.09 - NMP Królowej Pokoju 03.09 - Dzień Energetyka być zawsze wobec kogoś. Wobec kogo jesteśmy ostatecznie odpowiedzialni za 08.09 - Narodzenie NMP 12.09 - NMP Piekarskiej, Dzień Wojsk Lądowych nasz czyn? Na przykład za ten czyn, o którym nikt z 13.09 - Dzień Kolejarza ludzi nie wie? Wobec kogo jesteśmy odpowiedzialni 14.09 - Święto Podwyższenia Krzyża za życie? Czy wobec świata? Czy wobec historii? 18.09 - Dzień Geologa Ależ to są abstrakty!!! Świat nic o nas nie chce 27.09 - Światowy Dzień T urystyki wiedzieć. Historia i ludzie o nas prawdopodobnie 28.09 - Dzień Budowlanych szybko zapomną. Wobec kogo zatem jesteśmy Str . 5 N AS Z BIUL E TYN Wr ze si eń 2 0 0 4 r . Str . 5 Dziękujemy wszystkim Jubilatom za lata pracy na rzecz Naszego Szpitala. Dziękujemy za włożony trud i wieloletnie zaangażowanie, często za cenę wielu osobistych wyrzeczeń. Dziękujemy za to, iż przyczyniliście się Państwo do umacniania pozytywnego wizerunku Naszego Szpitala. Życzymy aby dalsza kariera zawodowa była pełna sukcesów i satysfakcji. Natomiast w życiu osobistym życzymy wszelkiej pomyślności. Jubilaci: 1. Paszenda Wiesława -35 lat pracy 2. Kuczera Jadwiga -35 lat pracy 3. Plutowska Danuta -35 lat pracy 4. Czerniak Zofia -30 lat pracy 5. Szymańska Krystyna -30 lat pracy 6. Mieszczok Maria -30 lat pracy 7. Smołka Lidia -30 lat pracy 8. Dyduła Henryk -25 lat pracy 9. Kocoń Kazimierz -25 lat pracy 10. Lach Bożena -25 lat pracy 11. Lachowska Jadwiga -25 lat pracy 12. Owczorz Grażyna -25 lat pracy 13. Wieczorek Aniela -25 lat pracy 14. Glucklich Ewa -25 lat pracy 15. Juszczyk Małgorzata -25 lat pracy 16. Kałuża Urszula -25 lat pracy 17. Knura Jolanta -25 lat pracy 18. Kozłowska Natalia -25 lat pracy 19. Tomaszuk Teresa -25 lat pracy 20. Szołdruk Mariola -20 lat pracy 21. Rychlik Jolanta -20 lat pracy 22. Kowalak Bogusław -20 lat pracy 23. Krzyżanowska Maria -20 lat pracy 24. Szałowska Mirosława -20 lat pracy 25. Zimończyk Jolanta -20 lat pracy 26. Szultka Ewa -20 lat pracy 27. Winikajtis Mariusz -20 lat pracy Apel do Czytelników „Naszego Biuletynu”! Ogłaszamy konkurs na opowiadanie, opis wydarzenia z Waszego życia. Najciekawsze prace będziemy drukować w naszym Kozy, wieprzki i króliki Pan Bóg po to wyposażył ludzi w kły, aby jedli mięso. Najlepsze mięso jest własnego chowu. Co kiedyś katowiczanie, którzy nie mieli krewnych na wsi, robili aby takie mięso mieć? Ano, na podwórkach wszystkich domów za wyjątkiem ścisłego centrum stały chlewiki, chodź i tu zdarzały się wyjątki. Hodowlą zwierząt mięsnych zajmował się każdy, kto mógł. Ci, którzy nie mieli własnej hodowli, pracowicie zbierali resztki i odpadki kuchenne, aby takim wkładem zapewnić sobie udział w mięsie i wędlinach własnego wyrobu. Katowickie ogródki działkowe rozciągały się wtedy już do ulicy Granicznej i Francuskiej, a tam bywało, kwik przyszłej kiełbasy dochodził do uszu nagminnie. Świnie czyli wieprzki na miejskim pożywieniu, rosły w oczach. ciąg dalszy na następnej stronie S t r . 66 N ASZ B IUL TY N N AS Z BIUL EE TYN zesi r wiec ie c 20 0 3 WrCze eń 20- 0L4i pr. N r 6- 7 (2 0 - 21 ) 20 0 3 Kozy, wieprzki i króliki c.d T ak, ale małe prosięta trzeba było jakoś zdobyć. Sprawy tej, nie rozwiązywały tak jak w przypadku ludzi bociany. Pewnego dnia instruktaż dla ludności w tej sprawie nadało Polskie Radio Katowice, które w latach 50-tych nadawało audycje z “ Kaczmarkiem co mo gowa”. I właśnie wtedy Kaczmarek co mo gowa śpiewał: “W Mikołowie na jarmarku kupił Karlik koza”. Katowiczanie, nawet Ci ,którzy nie bardzo rozumieli gwarę Kaczmarka chórmem na peron 7. lub 8. katowickiego dworca kolejowego i wsiadali do pociągu jadącego do Mikołowa. Perony 6.,7. i 8. były mniej więcej na przeciwko kina “ Rialto”. Wchodziło się na nie schodami w górę. Były to perony ślepe i z nich odjeżdżały pociągi w stronę Bielska i Raciborza, a więc Mikołowa. W mikołowskie dni targowe katowiccy przyszli hodowcy, z teczkami i zawartością worków pod pachą, wspinali się na peron. Kołnierze swych okryć mieli podniesione, czapki bardziej nasunięte na oczy. Nie wszyscy chcieli aby ich rozpoznano. Po pół godzinnej jeździe pociąg dojechał do Mikołowa i wszyscy maszerowali w stronę targu. Tam, wśród wszelakiego żywego stworzenia dokonywali zakupu jednego, rzadziej dwóch prosiąt. Na luksus posiadania kozy i tym samym jej kupna, mogli pozwolić sobie nieliczni. Głównie Ci, którzy mieszkali na obrzeżach miasta. Zakup koźlęcia był ewenementem i prawie zawsze wywoływał sensacje. Kupujący króliki byli hodowcami drugiej kategorii i ich zakup nie wzbudzał ża dnego zainteresowania. Jako, że do odjazdu pociągu pozostawało trochę czasu zakupy oblewano w okolicznych barach i czasami bywało, że świeżo zakupiona trzódka bardzo późno poznawała swoje nowe lokum. W pociągu do Katowic panowała sielska atmosfera. Przedziały wagonów, a wtedy wagony nie miały korytarzy i każdy przedział miał drzwi na zewnątrz, pachniały wsią i wypełnione były kwikiem nowo zakupionych wieprzków. Na trasie z Mikołowa do Katowic kiedy już było ciemno, konduktor nie zawsze zdążył zapalić gazowe oświetlenie wagonu, świnki cichły już w Piotrowicach. Tam też wysiadali pierwsi hodowcy, dalej sukcesywnie w Ligocie, Brynowie. Reszta dojeżdżała do Centrum. W końcu trzeba było wziąć worek na plecy lub na wózek, którym podjechał z domu udziałowiec i po chwili już prosiak był oglądany przez wszystkich, przyszłych jego konsumentów. Z kozami nie było kłopotów. Pasły się na jakichś nieużytkach, przeważnie torów kolejowych lub w pobliżu cmentarza. Z wieprzkami sprawa była bardziej skomplikowana. To delikatne zwierzę mięsne wymagało bardziej zróżnicowanego pożywienia. Do tego celu idealnie nadawały się nie zjedzone resztki i pomyje z jakiegoś zakładu zbiorowego żywienia. Najlepsze były ze stołówek szkolnych lub zakładowych. Warto było zapewnić szefowej kuchni lub kierowniczce (wtedy były kierowniczki a nie dyrektorki) szkoły skromny udział w garmażerce. W zamian był zapewniony byt świni przez cały rok szkolny. Na dodatek dzieci często grymasiły i nie chciały jeść pysznego krupniczku ani ziemniaków z sosem chrzanowym. Wieprzek rósł w oczach. Kiedy osiągnął już jakieś 130 kg wyznaczona została data egzekucji. Rano, w umówione miejsce kaźni, przyjeżdżał zamówiony masarz i rzeźnik w je dnej osobie. Krytycznym okiem ogarniał swoje miejsce pracy, tj. duży stół, balie na mięso i wyroby, piec do gotowania wody i parzenia wędlin, po czym zabierał się do roboty. Szczegółów tej rzeźnickiej pracy nie ma co opisywać. Pod wieczór już wszyscy udziałowcy raczyli się smażonym krupniokiem. Degustacji towarzyszyło raczenie się trunkiem z toastem na apetyt. Następnego dnia trzeba było pomyśleć o sporządzeniu kiełbasy. Dobra kiełbasa musi zawierać dodatek cielęciny lub młodej wołowiny. Wkład ten kupowano na targu u ba by albo, w ostateczności w sklepie mięsnym. Kłopotem było zdobycie naturalnego jelita. Do zmielonej masy mięsnej dodawało się saletrę, sól i przyprawy. I tu tkwi tajemnica dobrej kiełbasy! Warunkiem koniecznym jest pieprz i czosnek i to w odpowiednich ilościach! Wszystko to po dokładnym wymieszaniu stworzyło zawartość, którą napełniało się jelita. Następnie posiadacze ogródków działkowych wędzili kiełbasy w wędzarniach z beczek dębowych a pozostali w wędzarniach publicznych. Najlepsze wędliny wędzone były w dymie wiśniowym z dodatkiem jałowca. Wędzenie na ciepło musiało trwać kilka godzin. Po tym czasie można było dokonać próby organoleptycznej. Gorącą jeszcze kiełbasę, różową w środku, pachnącą dymem i czosnkiem krajano na tzw. korki. Do tego kiszone ogórki i wódeczka w proporcji jedna pięćdziesiątka na jeden korek. Pycha! Zaś poczciwe kozy pasły się na nasypach torów lub poboczach dróg. Mleko kozie, mimo iż takie zdrowe nie miało zbyt wielu amatorów. Za kilka lat uznano kozy za symbol biedy i ich hodowla zanikła, zarówno w miastach jak i na wsiach. Króliki, najwdzięczniejsze w hodowli, jeszcze do dziś, na dalekich przedmieściach Katowic kicają po klatkach. N AS Z BIUL E TYN Wr ze si eń 20 0 4 r. Str . 7 Z POEZJĄ NA TY Oczami depresji Gorące łzy po policzkach spływają I radosne myśli gdzieś w oddali znikają, Żal dziwny ściska całe T woje ciało, A problemy dnia codziennego przygniatają. Niemoc cały organizm ludzki wtedy dopada, Kotara bezsilności i beznadziei świata się odsłania Ukazując człowieka malutkiego i w środku pustego, Do żadnego kroku, a zwłaszcza czynu niezdolnego. Strach jak cień każdemu krokowi towarzyszy, Wszystkie nadzieje i plany jak tran niszczy I wtedy nawet słońce bez swojego blasku wstaje, Każdemu porankowi odcienie szarości nadaje. Od ludzi jak tylko możesz, to stronisz I w najciemniejszym kącie domu się chronisz By pozbierać myśli, które się wciąż rozrabiają, T woją duszę i umysł w różne strony - „rozciągają”. I walczysz ze sobą, aż Ci tchu i sił brakuje, Każda przychylna osoba swą pomoc ofiaruje, Namawiając byś przestał się tym zamartwiać Nie myśląc o niczym i „wziąć się w garść”. A gdzie szukać tej „garści”, w których się masz zebrać, By T woje dni mogły jaśniejszych barw nabrać, T ego nikt Ci już nie powie, drogi nie wskaże, A przecież „we wnętrzu Siebie” jej nie znajdziesz. I tylko przyjacielska dłoń z tego Cię może wyciągnąć, Z nią możesz sukces „wychodzenia z dołka” osiągnąć, Bo „stan depresji” najzdrowszych ludzi „wciąga” I coraz to wyższe plony w swoich żniwach osiąga. Zagubiona KINOMANIAK W ostatnim okresie miałem okazję obejrzeć w kinie TZR świetną komedię sytuacyjną pt. „Starsza pani musi zniknąć”. Aby tradycji stało się zadość odwiedziliśmy po drodze kawiarnię, gdzie degustowaliśmy smaczne w-zetki i lody. Następnie podziwialiśmy architekturę rynku w Rybniku. Wracając do filmu - młode małżeństwo nabywa dom spełniający ich oczekiwania, niestety z lokatorką -starszą panią. „Umila” ona im życie do tego stopnia, że sielanka zamienia się w koszmar i wyzwal a w nich niskie instynkty, co prowadzi do ... . Dwie godziny dobrej zabawy. Kibic Namiętność Spójrz na te drzewa gałęzie - jak chiński rysunek plączą się. Ile w nich ciszy, ile prawdy, ile namiętności. Namiętności plączą się, jak winne pędy w winnicach, a miłość uderza do głowy, jak najwytworniejsze wino. Zygmunt B. oddz. VIII ULOTNOŚĆ Ulotni jak motyle Żyjemy tylko chwilę Lecimy w szarość dni By krótko tylko żyć Lecimy w słońca blask By chwilę tylko trwać Marek Łucz ak Moje wędrówki po muzyce Z X muzą mamy do czynienia już od bardzo dawna. Spotykamy się już z nią za czasów faraonów i cesarzy. To ich małżonkom i nałożnicom w kąpieli towarzyszyły dźwięki harfy i liry. T u przypomina mi się współczesny wirtuoz harfy Andreas Wollenwaider. Moja fascynacja muzyką zaczęła się w 12 roku życia kiedy to po starej stajni urządziliśmy klub, w którym słuchaliśmy listy przebojów Radia Luksemburg. Potem zająłem się zbieraniem kartek dźwiękowych za którymi zjeździłem pół Śląska. W latach 70 - tych słuchając III programu polskiego radia nagrywałem przeboje grup zagranicznych, gdyż byłem posiadaczem magnetofonu. W tym radiu pracowali tacy prezenterzy jak: Roman Waschko, Piotr Kaczkowski i Wojciech Mann. Posiadali oni olbrzymie płytoteki. W ten sposób poznaliśmy muzykę pop, regee, soul, free jazz, potem był punk, heawy metal. Pisząc o muzyce nie wolno pominąć Franciszka Walickiego, dzięki któremu powstało wiele polskich zespołów. A zaczęło się wszystko od hasła „Polska m ło d z ie ż śp ie wa p o l sk i e p io s e n k i” . Str . 8 N AS Z BIUL E TYN Wr ze si eń 20 0 4 r. BIBLIOTEKA POLECA Począwszy od tego nume ru pragniemy z apoznać nasz ych Cz yte lników z historią Sz pitala Psychiatrycznego w Rybniku. Za z godą Pana dr Pawła Dragona, prezentujemy Jego pracę , którą napisał wspólnie z Panią dr Anną Dragon, pt. „Krótki zarys historii Państwowego Sz pitala dla Ne rwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku od 1886 do 1979 r.”. Osiemdziesięcioletni okres istnienia Państwowego Szpitala Psychiatrycznego w Rybniku zwanego do 1948 r. Śląskim Zakładem Psychiatrycznym obfituje w tak wiele ciekawych wydarzeń, że zasługuje na publikację, a nie tylko omówienie. Z historycznego punktu widzenia dzieje rybnickiego szpitala psychiatrycznego można podzielić na cztery okresy główne, z tego każdy składa się z 2– 3 podokresów. Okres pierwszy obejmuje lata 1886 do 1922. W tym okresie są lata budowy zakładu, początkowej działalności, lata pierwszej wojny światowej, plebiscytu, okres powstań i przekazania władzom polskim. Okres drugi obejmuje lata 1921 do 1939. Jest to szczególny okres w historii szpitala. Pierwsze lata po przejęciu od władz niemieckich - lata bardzo trudne, lata rozbudowy i modernizacji zakładu przerwane wybuchem II wojny światowej 1 września 1939 r. Trzeci okres dziejów szpitala obejmuje lata wojny i okupacji od 1939 do 1945 r. Również i ten okres w sposób szczególny utrwalił się w historii szpitala. Obejmuje on lata represji wobec polskiego personelu szpitala i chorych, zwłaszcza pacjentów żydowskiego pochodzenia. To czas napływu do szpitala ogromnej ilości chorych z głębi Niemiec - z terenów dotkniętych nalotami lotnictwa alianckiego. Są to lata eutanazji chorych i niedorozwiniętych umysłowo, a przede wszystkim w ostatnich miesiącach wojny, kiedy to szpital znalazł się na pierwszej linii frontu i został prze Niemców zamieniony w twierdz ę, co spowodowało prawie całkowitą zagładę zakładu. Czwarty okres to lata od 1945 r. do chwili obecnej /do 1979 r.– od red./. cdn. Re dakcja Czas wakacji mija, nadchodzi czas szkoły, czas odrabiania lekcji itp.. Będziemy pomagać w nauce naszym dzieciom, ale może znajdzie się też czas na zaznajomienie z historią Polski, historią która jest najlepszą nauczycielką życia. Aby przybliżyć zamierzchłe czasy proponuję sięgnąć po książki Karola Bunscha. W cyklu pt. „Powieści piastowskie”, autor opisuje m.in. walkę Bolesła wa Śmiałe go o przywrócenie Polsce znaczenia, jakie zapewnił jej Chrobry. Inna część cyklu po święcona jest cza som pano wania Władysława Hermana /1079-1102/. Ukazuje ona sytuację w Polsce po wygnaniu króla Bolesława Śmiałego, który na skutek buntu możnowładców i tragicznego konfliktu z biskupem Stanisławem ze Szczepanowa, musiał wraz ze swym synem Mieszkiem szukać schronienia na Węgrzech. Pisarz przedstawia powrót Mieszka i jego matki do Polski, co przyczyniło się do wybuchu wrogich nastrojów przeciwko rządom Hermana, którego poczynaniami kierował palatyn Sieciech. Bunsch znany jest nie tylko z cyklu powieści o tematyce historycznej, w jego przebogatym dorobku pisarskim znajdujemy także trylogię o Aleksandrze Wielkim. Powieści te obejmują okres panowania wielkiego władcy, ukazując tło jego decyzji i poczynań. Bogactwem książek Bunscha jest wartka akcja, wielowątkowość oraz ciekawe opisy bitew. Niezastąpionym przewodnikiem po odległych czasach jest także Aleksander Krawczuk. W swoich książkach wskrzesza on wiele postaci świata antycznego. T en współczesny pisarz i historyk w książce pt. „Maraton” omawia fragment dziejów świata antycznego z okresu bitwy pod Maratonem, w której Ateńczycy pod wodzą Miltiadesa odnieśli zwycięstwo nad Persami. Autor w swoich powieściach wykorzystuje źródła i odkrycia archeologiczne. Przekazuje je nam w niebanalnej i ciekawej formie. „Maraton” to tylko jedna a wielu powieści Krawczuka, które warto przeczytać. T ak więc zachęcam do lektury wszystkich zainteresowanych historią. Myślę, iż Ci którzy nie interesują się zamierzchłymi czasami powinni chociaż spróbować zaznajomić się z tymi powieściami, naprawdę warto. Bibliotekarz N AS Z BIUL E TYN Wr ze si eń 20 0 4 r. Str. 9 Str . 9 WARCABY ROSYJSKIE a b c d e f g h 8 7 6 5 4 3 2 1 Zasady gry: 1. Przymusowe bicie 2. Przegrana - brak ruchu Białe zaczynają i wygrywają. Odpowiedź na stronie 12. Ryszard Pani Maria Witek, mieszkanka DPS w Lyskach jest autorką prezentowanego powyżej rysunku. To symboliczny obraz wspólnoty mieszkanek DPS. Autorka ukryta w symbolu dojrzałego jabłka, obok współmieszkanki. Obraz jest raczej wyrazem pragnienia czy też życzeniem, rzeczywistość jest trudniejsza, mniej barwna, doskwiera samotność. W oryginale rysunek jest nasycony barwami. Autorka odkrywa w komentarzu pragnienie dokonania dzieła o szczególnej wartości, jednakże pragnienie to jest konfrontowane z codziennością, niewystarczalnością sił do zmiany oporu materii. Bóg nagradza tych, którzy Go pilnie szukają /Hebr. 11,6/ Co jest tą nagrodą? Je st n ią życ ie wie czne , poznawanie Boga jedynego i p ra wdz iwe go , or az te go k tó r e go p o sła ł, Je z usa Chrystusa. Osoby wywyższające Jehowę Boga dziękczynieniem, rzeczywiście „posiądą ziemię i będą na niej przebywać na zawsze”. Natomiast żaden zły nie będzie miał przyszłości. W obecnych dniach ostatnich wywyższenie Boga Jehowy jest szczególnie ważne, bo „świat przemija”. Wolę Bożą można znaleźć na kartach Biblii, ponieważ jest natchniona przez Boga. W książce tej utrwalono wiele doniesień o tym jak Bóg Jehowa błogosławił ludziom, którzy Go wywyższali oraz o tym co spotkało osoby, które tego nie czyniły. Na podstawie książki pt. „Codzienne badanie Pism”. Ż. T. KĄCIK SMAKOSZA Omlet z pomidorami Składniki: 30-40 dag pomidorów, 3 dag masła, sól, masło, 2 łyżki wody, 6 jaj, natka pietruszki. Pomidory opłukać, pokroić w grube krążki i układać partiami na rozgrzane masło, obsmażyć szybko z 2 stron, osolić. Jaja umyć, rozbić do garnuszka, rozmącić dokładnie trzepaczką dolewając 2 łyżki wody, osolić. Wlać na patelnię na rozgrzany tłuszcz. Smażyć powoli ok. 8 minut. Zwinąć dwa boki do środka lub na pół i zsunąć na ogrzany talerz. Na wierzch ułożyć przygotowane pomidory. Całość przybrać natką pietruszki. Mizeria z kwaskiem cytrynowym 40 dag świeżych ogórków, sól, pieprz, cukier, 1-2 łyżki siekanego kopru, kwasek cytrynowy. Ogórki umyć, obrać, cienko poszatkować. Ułożyć na salaterce, oprószyć solą, cukrem, posypać koperkiem, skropić rozpuszczonym kwaskiem cytrynowym. Smacznego! Krystyna D. Str . 10 N AS Z BIUL E TYN Wr ze si eń 20 0 4 r. Z PAMIĘTNIKA TERAPEUTKI.... Podekscytowana ‘’nowym’’ wynalazkiem techniki siedzę od godziny w łazience podziwiając każdy usłyszany szmer programatora. I może nie jest to najlepsze zajęcie w niedzielne przedpołudnie, ale czyż można się nie cieszyć z nareszcie pustego kosza na bieliznę. T a technika, instrukcja obsługi i biel obudo wy przyćmiły wszystkie tematy na dzisiejszy wywód. A miało nie być tak radośnie i tak pozytywnie. Bo wcześniej dobiła mnie ta nienawiść ludzi do ludzi, te przypisywanie wręcz trądu lub innych okropności narodowi żydowskiemu przez gorliwych katolików. Skąd wzięła się ta nienawiść? Dlaczego ci którzy mają wpływ na kształtowanie masowo-wrogich poglądów, tak często zapominają o tym po co Bóg stworzył świat i nas samych? Dlaczego nie stać nas, aby się przyznać – że WSZYSCY jesteśmy dziećmi tego samego Boga? W bojowym nastroju – dobrnęłam do wieczornego otwarcia Igrzysk Olimpijskich – i tutaj [ na szczęście], szybko wróciłam do równowagi psychicznej. Ku własnej radości zobaczyłam ekipy zawodników z Iranu, Iraku, Izraela i Palestyny... Ludzi trzymających się za ręce! Czy taki poziom tolerancji osiągamy TYLKO w sporcie? Czy kiedykolwiek będzie nas jeszcze stać na wykorzystanie go w innych dziedzinach życia? Uratować świat przed nienawiścią. Przede wszystkim dla nas samych. W. G. Z PAMIĘTNIKA PACJENTA... Lato z ptakami odchodzi, a nasz dzisiejszy wiatr, pędzi na miarę wczorajszego osiągnięcia Mateusza Kusznierewicza. Niezłomność, Nadzieja i Wiara. Nie pomyślałem nigdy wcześniej, że kiedykolwiek usłyszę tak wspaniałe wykonanie wierszy Michała Zabłockiego... Pewnie, gdyby nie tegoroczne Ateny – Agnieszka Chrzanowska ukrywała by się dalej w ‘’krainie łagodności’’ ze swoją gitarą i piórem. Na nasze szczęście, greccy bogowie – pozwolili jej ‘’dosiąść’’ współczesnego Olimpu. Też bym tak chciał... A jedyne co mam to złudzenia i pewnie sam jestem winien temu, że zamiast ‘’ducha walki’’, dopuściłem do siebie ‘’ducha rezygnacji’’- i, że literackość mojego pióra, dosięga tylko szpitalnego biuletynu... Niczym Naznaczony – Genetyką, wychowaniem, Poplątanym wnętrzem i ‘’pobytem’’ w psychiatryku... Odwracanie losu, najwyraźniej nie jest moją mocną stroną. Niczym Naznaczony – nawet poza murami tego szpitala, pozostanę jego dożywotnim pacjentem. Pacjent Str. 11 NASZA GALERIA Z Galerii „Pod Wieżą” Skończyły się wakacje /dla niektórych/. Wrzesień to taki miesiąc, który wg tradycji kulturowej, otwiera po letniej przerwie nowy sezon artystyczny. To właśnie we wrześniu teatry przedstawiają swoje nowe repertuary, galerie wypełniają się wystawami sztuki, więcej jest koncertów, dzieci idą do szkół. Ci, których to obchodzi i interesuje szukają nowych tomików poezji, wszak jesień sprzyja refleksji i melancholii /nie tylko tej od Kępińskiego/. Rysunek Heleny S. „Odpoczywający płot”, poza jego bezprzecznym artyzmem, opartym w głównej mierze o metaforę i skrót myślowy najchętniej nazwałbym „rysowanym wierszykiem”. Poza wszystkim innym spełnia on w Galerii „Pod Wieżą” rolę swoistego rodzaju testu. To po reakcji na ten obraz wie się od razu kto zawitał do galerii, czy ktoś refleksyjny, wrażliwy i skomplikowany, czy też tylko toporny i „grubo ciosany”. Andrzej Obuchowicz Str . 12 N AS Z BIUL E TYN Wr ze si eń 20 0 4 r. .......... I PO WAKACJACH Nadszedł okres wakacji. Pomyślałem sobie, cóż my przez ten okres urlopów będziemy tu robić? Jednak to co przeżyliśmy w tym czasie bardzo mnie zaskoczyło. I tak po kolei. 30 czerwca na IX mieliśmy tzw. „Dzień Oddziału”. Oczywiście musiał być to dzień wyjątkowy. Zaczęliśmy wspólnym uroczystym śniadaniem. Następnie zawitała do nas Pani Nadleśniczy Janina Kuczera. Mówiła o bardzo ciekawych sytuacjach związanych z naturą, lasem, ale nie tylko. Po tym ciekawym spotkaniu rozegraliśmy mecz siatkówki na naszym spacerniku. Był on pełen dramaturgii, a kto wygrał? Nie o wynik tu chodziło, a o przebywanie na świeżym powietrzu i rozruszanie kości. Ruszaliśmy nimi także w innych konkurencjach. Po południu mieliśmy kolejnego gościa, a był nim Roman Poważny na swym motorze. Było to bardzo ciekawe spotkanie. Jednak punktem kulminacyjnym tego dnia był wybór najsympatyczniejszej Pani naszego oddziału. W zaciętej rywalizacji głosujących wygrała Pani terapeutka Bogusia. T o jej przypadła korona, kwiaty i upominek. Całości dnia dopełniła zabawa taneczna, na której gościliśmy Panie z Lysek i oddz. VI. 8 lipca zapowiadał się niezbyt szczególnie, jednak popołudnie miało być czymś wyjątkowym. Liczną grupą wyszliśmy do znanego nam ogrodu. Wreszcie świeże powietrze, opalanie, ale nie tylko. Na łonie natury urządziliśmy sobie wyżerkę. Była kawa i ciasto, kiełbasa i szaszłyki z grilla. Aby nie było nam tak dobrze wyszliśmy na przechadzkę na basen i stadion żużlowy. Obiecaliśmy sobie powtórkę spotkania. 11 lipca mieliśmy kolejną frajdę, gdyż pod opieką naszego terapeuty Wojciecha Koniecznego kibicowaliśmy rybnickim „Rekinom” w meczu z Zieloną Górą. Wyróżniającym się zawodnikiem spotkania okazał się Mark Loram, zdobywca 15 punktów. Piękne zawody były ubarwione przez kibiców „meksykańską falą”. Dwa tygodnie później uczestniczyliśmy w jednej z kolejnych zabaw, która zasługuje na wzmiankę. Chętnych do potańcówki zebrało się bardzo dużo. Pogoda dopisała, a od strony gastronomicznej też było pełne zabezpieczenie. Nasza pani terapeutka okazała się wspaniałą tancerką w parze z Piotrkiem Ś. Należy też wspomnieć o wyczynach tanecznych pana Józefa Zubrzyckiego. Brakło by mi tu miejsca żeby wszystkich wyszczególnić, dlatego powiem tyle, że wszyscy byli super. 25 lipca na ekranach tv mogliśmy obejrzeć finał pucharu Ameryki, gdzie Brazylijczycy okazali się bezkonkurencyjni. Porównując grę zespołów europejskich w minionych mistrzostwach starego kontynentu z grą Brazylijczyków, nasuwa mi się skojarzenie z antyfudbolem. W finale Mistrzostw Europy dominowała destrukcja poczynań przeciwnika, oraz obrona własnej bramki za wszelką cenę. Gra była szablonowa i schematyczna, co dawało kibicom niedosyt i nudę. W obydwu turniejach pokazało się kilku młodych zawodników, co dobrze wróży na przyszłość piłce nożnej. No a który styl jest lepszy okaże się za dwa lata na mistrzostwach świata. Sierpień przywitaliśmy wyjściem do kina w T ZR na film pt. „Król Artur”. Jak przy takich okazjach bywa, zgodnie z tradycją odwiedziliśmy kawiarnię. Niestety pogoda nie dopisała więc nie „zaliczyliśmy” dłuższego spaceru. Co do filmu, to jak każda legenda, tak i ta miała coś z prawdy. Film bardzo nam się podobał, dlatego polecam go gorąco. Pogoda w wakacje była w „kratkę”. Jak tylko było ciepło i słonecznie nasze drogi prowadziły na miejscowy basen, gdzie moczyliśmy nasze ciała. Rzeczywiście po wejściu do wody było tak przyjemnie, że w ogóle nie chciało się nam wracać do oddziału. Człowiek nie wiedział kiedy upływał wyznaczony czas. W czasie tych kąpieli towarzyszyły nam rybnickie „Rekiny”, których odgłosy dochodziły z pobliskiego stadionu żużlowego. Nie mogę nie wspomnieć o spacerach, a to do lasu na jarzyny, a to na jabłka, czy gruszki rosnące przy ścieżkach, którymi wę dr o wa liśmy . No ce p o t ak ich wyjściach były całkowicie przesypiane. Były to super wakacje, nigdy nie spodziewałem się, że tak wiele można było przez ten okres przeżyć, bą dź c o bą dź w s z p it a lu psychiatrycznym. Piotr Myrcik Str. 13 NASZ BIULETYN Wrzesień 2004 r. Zespół Profilaktyki i Rehabilitacji Psychiatrycznej ul. Floriańska 24 Rybnik tel. 4226080 Skład Zespołu: psycholog, psychiatra, pedagog, pielęgniarka. Godziny dyżurów: poniedziałek, wtorek środa, piątek w godz. 7.00 - 11.00 /12.00 - 15.00 w terenie/ czwartek 14.00 - 20.00 /10.00- 14.00 w terenie/ Zespół prowadzi specjalistyczne oddziaływanie terapeutyczne dla osób z zaburzeniami psychicznymi i ich rodzin /również w miejscu zamieszkania/. Koordynator ds. osób z zaburzeniami psychicznymi mgr Danuta Szostakowska POTRZEBUJESZ POM OCY W OPIECE NAD OSOBĄ CHORĄ PSYCHICZNIE, Z NIEDOROZWOJEM UM YSŁOWYM LUB CHOROBĄ ALZHEIM ERA UZYSKASZ JĄ BEZPŁATNIE Szpital Psychiatryczny – oddział X Rybnik, ul. Gliwicka 33, tel. 43-28-181 lub 43-28-182 Zajęcia terapeutyczno –rehabilitacyjne prowadzimy od ponie działku do piątku w godz. od 8.00 do 14.00 Zapewniamy dwa darmowe posiłki (śniadanie i obiad) Skierowanie możesz uzyskać od lekarza psychiatry, BI BLI OT E KA ZAP R A SZA ! Zachęcamy do skorzystania z bogatego księgozbio ru. O fe rujemy powie ści hi sto ryczne, obyczajowe, wojenne, przygodowe, reporterskie. Literaturę popularno-naukową, fantastykę, literaturę dziecięcą oraz młodzieżową. Na miejscu działa czytelnia, w której można przejrzeć prasę i skorzystać z księgozbioru podręcznego. Biblioteka mieści się naprzeciw kuchni. Czynna: od poniedziałku do piątku w godzinach od 8.00 do 15.30 Klub Pacjenta Czynny codziennie od 8.00 -15.00 W soboty od 8.00 – 12.00 REDAKCJA DZIĘKUJE Dyrekcji Naszego Szpitala Z A UŻ Y CZ E NIE NA M Ś RO DK Ó W T E CHNICZ NY C H (X E RO K O PIA RK I, T US Z U O RA Z PA P IE RU) NIE ZB Ę DNY CH DO D RUK U I K O LP O RT A Ż U „NASZEGO BIUL ETYNU” CENTRUM MED YCZN E Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej 4 4 – Rybnik, ul. B. W. Politycznych 3 Poradnia Zdrowia Psychicznego i Zdrowia Psychicznego dla Dzieci. Tel. 43 29 453 GABINET PSYCHOLOGICZNY TERAPIA D ZIEC I I RODZINY mgr Janusz Kuraś psycholog - psychoterapeuta ____________________________________ Rybnik– Niewiadom tel. 4213472 ul. Ks. P. Skargi 10 kom. 691403717 Stowarzyszenie działające na rzecz osób chorych psychicznie i ich rodzin Homo - Homini zaprasza w każdy czwartek o godz. 15.00 do „Klubu Pacjenta” na spotkanie grupy wsparcia. W ramach spotkania istnieje możliwość uzyskania pomocy prawnej. Zarząd Stowarzyszenia PS. Pacjenci tradycyjnie zaglądają do Klubu już przed godz. 15.00. PRAKTYKA LEKARSKA Lek. med. Eugeniusz Karchut PSYCHIATRA wizy ty w miejscu zamieszkania pod tel. 609 03 14 06 Recepty Refundowane NFZ Str. 14 N AS Z BIUL E TYN Wr ze si eń 20 0 4 r. KRZYŻÓWKA S P O R T 1 13 sierpnia w Atenach zostały otwarte Letnie Igrzyska Olimpijskie. Na dobry początek żniwa medalowe rozpoczęła nasza najlepsza pływaczka, Otylia Jędrzejczak, zdobywając dwa srebrne medale na 100 m motylkiem i 400 m dowolnym bijąc przy okazji na tych dystansach rekordy Polski. Do tych medali dorzuciła trzeci, tym razem złoty na 200 m motylkiem. * Bardzo dobrze spisali się nasi wioślarze, Sycz i Kucharski, którzy obronili mistrzostwo olimpijskie z Sydney, gdyż Ateny też okazały się dla nich złote. * Mamy kolejne brązowe medale, a to za sprawą Sylwii Gruchały we florecie, Agaty Wróbel w podnoszeniu ciężarów, Mateusza Kusznierewicza w żeglarstwie w klasie Finn, Anny Rogowskiej w skoku o tyczce, oraz dwójki kajakowej kobiet - Pastuszka i Kulesza. Nie zawiódł Robert Korzeniowski, który we wspaniałym stylu zdobył złoto w chodzie na 50 km. W punktacji medalo we j zajmujemy 23 miejsce. W dwutygodniowych zmaganiach na olimpiadzie zdobyliśmy 10 medali - trzy złote, dwa srebrne i pięć brązowych. . * Bardzo dobrze rozpoczęli siatkarze pokonując Serbów, mistrzów olimpijskich z Sydney 3:0. * W polskiej lidze piłki nożnej Wisła Kraków pewnie kroczy do tytułu Mistrza Polski, pokonując na wyjeździe GKS 3:0. Z kompletem trzech zwycięstw Wisła jest na czele tabeli. * W lidze żużlowej RKM Rybnik zaledwie zremisował z Unią Leszno, z jego zdobycz punktowa /7 punktów/ nie napawa optymizmem. * W rozegranym meczu piłki nożnej, reprezentacja Polski, w kompromitującym stylu uległa Danii 5:1. Kibic 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 1. Rewia, pokaz 2. Część zdania 3. Kuje konie 4. Najlepsi z najlepszych 5. Pierwiastek 6. Uznanie 7. Gruba gałąź 8. Imię kobiece 9. Litera alfabetu greckiego 10. Lennik 11. Na kwiaty 12. Ptak drapieżny Przychodzi żaba ze skarpetką na głowie do lekarza. Lekarz pyta: - Co pani dolega? - Koleś, nie żartuj, to jest napad! Skrzeczy żaba. Sie dzi facet u dentysty. Od kilku godzin dentysta męczy się przy jego trzonowcach, wreszcie ociera pot z czoła i pyta faceta: - T o co, zrobię przerwę na papierosa? - O tak, proszę. I dentysta wyrwał mu obie jedynki. 13. Niepogoda 14. Zagłębienie w ziemi 15. Szkło w oknie N A SZ B IU L ET YN Kibic Warcaby. 1. b6 - ac5 2. b4 - ac3 3. b4, d6, f4, h6, f8, db8 Ryszard Wy daw ca: Oddział IX Państw owego S zpitala dla N erw owo i P sychicznie C horych w Ry bniku, Redaktor Naczelny : Krzy sztof Kutryb Zastępca Red. N acz. Janusz Kuraś. Zespół redakcyjny : Bronisław Św ięs, Wacław Lisow ski, Krzy sztof C holew icki, Janusz Konieczny, Wojciech Konieczny , Józef Zubrzycki, Bartłomiej D., P iotr My rcik, T. Ź., Kibic, Bogusław , Ry szard O , O tylia Jagiełło /druk/, Bartłomiej Lew czuk. Kolportaż: oddział IX, tel. 4226561 w . 176, nakład: 250 egzemplarzy .