Poczytajmy o tym

Transkrypt

Poczytajmy o tym
strona 18
Gazeta 15, 11 - 15 kwietnia 2014
www.gazetagazeta.com
CIEKAWOSTKI ZE ŚWIATA
Ale
Numer
Rowerem do rezydencji... prezydenta
Rowerem można dojechać
prawie wszędzie. Nawet do rezydencji prezydenta RP. Wystarczy
5 zł za godzinę jazdy i mkniemy
rowerową ścieżką po półwyspie
helskim wprost do Juraty.
Ścieżka rowerowa na mierzei
helskiej to prawie 45 kilometrów
(Puck - Swarzewo - Władysławowo - Chałupy - Kuźnica - Jastarnia - Jurata - Hel). Według internautów "żadna inna droga, dróżTo cykl, w którym przedstawiamy różne ciekawostki i sensacyjne ka w Polsce nie zapewnia cyklidoniesienia z wielu dziedzin - medycyny, techniki, życia celebrytów, tren- ście takiej wentylacji płuc". "W
dów światowych, sportu, kultury, mody, kulinariów, motoryzacji i wielu każdym razie... jadąc rowerem,
innych. Dzisiaj turystycznie o Polsce.
słyszeć szum morza za plecami -
BEZCENNE" - piszą rowerzyści.
Trasą można dojechać do Juraty, gdzie jedną z atrakcji jest
rezydencja prezydenta RP. W latach trzydziestych XX wieku w
willi "Muszelka" na terenie Oficerskiego Domu Wypoczynkowego "Jantar" wypoczywał prezydent Ignacy Mościcki. Na drewnianym ganku przyjmował gości,
w tym prymusów Szkoły Morskiej, odbywał narady ze współpracownikami i wypoczywał z
rodziną.
Urok Juraty doceniły także
władze powojenne. W latach
sześćdziesiątych XX wieku w
sosnowym lesie w pobliżu Juraty, na terenie należącym obecnie
do gminy Hel, wybudowano pawilony, które następnie przekształcono w Ośrodek Wypoczynkowy Urzędu Rady Ministrów "Mewa". Słabo wykorzystywany i nieremontowany uległ
zaniedbaniu. 1 sierpnia 1989
roku został przejęty przez Kancelarię Prezydenta RP.
Rezydencja w obecnym kształcie powstała w latach 1996-2003.
Pierwsza willa została wyremon-
towana w 1998 roku jako rezydencja pary prezydenckiej. Druga, oddana w 1999 roku, służy
gościom prezydenta. W 2002
roku na terenie ośrodka stanęła
mierząca 35 metrów wysokości
"Panorama", a w 2003 roku zakończono modernizację pozostałych budynków. Kompleks mieści się po południowej stronie
Półwyspu Helskiego, terenie tzw.
umocnionego Helu, nad brzegiem Zatoki Puckiej.
Dziś rezydencja Prezydenta
RP to centrum reprezentacyjnokonferencyjne czynne przez cały
rok miejsce aktywności politycznej głowy państwa, wykorzystywane do spotkań z innymi politykami, ale także w celach wypoczynkowych. W helskiej rezydencji gościli m.in. Vaclav Havel, król Juan Carlos, Javier Solana, Angela Merkel, George W.
Bush, Wiktor Juszczenko, Valdas
A-damkus, Johannes Rau czy
Christian Wulff. Dostać się tutaj
można lądem, morzem i z powietrza - na pomoście od strony zatoki jest lądowisko dla helikopterów.
pływa. To nie jest prawda. Woda
w Wiśle ma określoną skalę czystości i widać, że życie w tej rzece jest na dobrym poziomie" przekonuje.
Ryb w wodzie jest coraz
mniej. Jako przewodnik wędkarski zna łowiska w wielu częściach świata. Potwierdza, że ryb
ubywa. Nie tylko w Polsce.
"Są odłowy przemysłowe, jest
turystyka wędkarska. Do wody
wraca jedynie ułamek procenta
złowionych ryb. W krajach skandynawskich też zabijają. Niestety, do Norwegii jeździ się nie tylko po ładne widoki, ale też po
ryby. Ludzie jeżdżą tam na dorsze z lodówkami, swoimi samo-
chodami. Są biura turystyki wędkarskiej, które zajmują się grupowymi wyjazdami po mięso.
Jadą autokarem z podczepiona
wielka lodówą" - opowiada.
Dzika, polska Wisła to jego
zdaniem ciągle bardzo interesujące łowisko.
"W Wiśle jest każda ryba:
szczupaki, sandacze, okonie, bolenie, sumy, jazie, klenie, brzany
i płocie, leszcze, ukleja a nawet
dzikie karpie. Można łowić, ale
najlepiej duże ryby potem wypuszczać. Niech wrócą do wody
i mają możliwość rozmnażania
się. To leży w interesie nas
wszystkich" - przekonuje.
Tomasz Barański
Skąd wzięły się czarownice na Łysej Górze
rych podejrzane o uprawianie
czarnej magii były pytane, czy
uczestniczą w sabatach.
Ale o prawdziwej niemalże
magicznej przemianie wstrętnej
wiedźmy w sympatyczną Babę
Jagę możemy mówić dopiero w
XX wieku, kiedy jej wizerunek
stał się niemal symbolem Kielecczyzny
Od kilku lat czarownica na
stałe zagościła w mocno rozwijającym się biznesie turystycznym regionu świętokrzyskiego.
Dość powiedzieć, że jej kontury
układające się w kształt litery "Ś"
stały się logiem promocyjnym
województwa. Jak powiedział
PAP Life Jacek Kowalczyk z
Urzędu Marszałkowskiego województwa świętokrzyskiego, według badań przeprowadzonych w
Polsce, ten znak po usunięciu
podpisu jest najlepiej rozpoznawalnym obok loga Australii. Oto
kolejna - marketingowa moc czarownicy, która regionalnych ekspertów z dziedziny PR zainspirowała do stworzenia bardzo chwytliwego hasła "Świętokrzyskie
czaruje - poleć na weekend".
Również w tym duchu od
czterech lat organizowane są w
Kielcach koncerty z gwiazdami
muzyki polskiej "Sabat Czarownic", z których transmisję telewizyjną ogląda co roku około 2 mln
widzów.
Źródło - PAP Life
Stocznia Gdańska pełna zabytków
Ponad 240 obiektów na terenie Stoczni Gdańskiej zostało
uznanych za zabytki przez Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Część z
nich pochodzi z połowy XIX wieku, najmłodsze powstały w latach 70. ubiegłego wieku.
Za obiekty zabytkowej wartości zostały uznane m.in. stocznio-
we hale, żurawie, budynki, pochylnie, elementy infrastruktury
takie jak polery, latarnie, torowiska, a także urządzenia i maszyny np. suwnice, tokarki, frezarki
oraz strugarki poprzeczne.
Niektóre obiekty stoczniowe
pochodzą nawet z lat 70. XX wieku.
Jednym z inicjatorów akcji
wpisania obiektów stoczniowych
na listę zabytków było Europejskie Centrum Solidarności w
Gdańsku.
Wpis do wojewódzkiej ewidencji zabytków oznacza, że
wszelkie prace budowlane i rozbiórkowe przy danym zabytku
wymagają uzgodnienia z konserwatorem zabytków.
W Wiśle można złowić każdą rybę
Przewodnik wędkarski Sebastian Kalkowski mieszka nad
Wisłą i przekonuje, że królowa
polskich rzek to miejsce niezwykłe, często przez Polaków niedoceniane. "W Wiśle można złowić
każdą rybę" - mówi PAP Life Kalkowski.
Łowi od dziecka, a wędkarskiego bakcyla połknął dzięki
tacie. W dzieciństwie najwięcej
czasu spędzał nad Narwią, gdzie
jego rodzice kupili ziemię i zbudowali działkę.
"Wisła była dla mnie wtedy
bardzo wielka, nieczytelna i niezrozumiała" - mówi PAP Life Sebastian Kalkowski. Dziś jest inaczej. Wisła to jego ulubione łowisko. Choć jeździ łowić ryby po
całej Polsce a nawet Europie,
przekonuje, że duże ryby można
złowić nawet w Warszawie.
"Wisła w Warszawie jest nieciekawa pod kątem pejzażu, widok psują mosty i cała aglomeracja dużego miasta, ale ryb jest
tu sporo. Wystarczy minąć Żerań
i od razu zaczyna się fajna, dzika Wisła. Szczególnie dzikie odcinki zaczynają się już kilka kilometrów poniżej centrum i powyżej centrum Warszawy - są
tam fajne dzikie wyspy" - mówi.
Wisła to rzeka dzika, która
cały czas się zmienia. "Wiosną
pływamy - są kamienie, potem
najczęściej po czerwcowych opadach bardzo podnosi się woda i
tam gdzie łowiliśmy na wiosnę
okazuje się, że zrobiło się za płytko i piach wszystko zasypał. Albo
na odwrót - było płytko, a zrobiło się bardzo głęboko. Taka jest
Wisła. Cały czas się zmienia i dlatego trzeba ją bardzo dobrze
znać i łowić jak najczęściej" mówi Kalkowski.
Czy ryby z Wisły można jeść?
- pytamy naszego rozmówcę. On
sam łowi jedynie dla sportu i dla
przyjemności, a zabieranie ryb w
ogóle dla niego nie istnieje. Podkreśla jednak, że ryby z Wisły są
pełnowartościowym pożywieniem.
"Ciągle ludzie mają wyobrażenie, że woda jest zanieczyszczona i nie wiadomo, co w Wiśle
Najkrótsze noce w roku były
zawsze w prastarej tradycji uważane za magiczny czas. To właśnie wtedy, według podań ludowych, na Łysą Górę (Świętokrzyskie) miały przybywać na sabaty
czarownice. Dziś, włożone między legendy, stały się elementem
turystycznego biznesu.
Jak wygląda świętokrzyska
czarownica, wie chyba każdy długi nos, chustka na głowie, regionalna zapaska w czerwonoczarne pionowe pasy i koniecznie miotła, która służyła jako środek lokomocji, na setki lat zanim
w tym samym celu używał jej
współczesny produkt kultury
masowej Harry Potter.
Trudno odpowiedzieć na pytanie dlaczego sabaty miały odbywać się właśnie na Łysej Górze. Najprawdopodobniej powiązanie tego miejsca z magicznymi obrzędami, można odnaleźć
w tradycjach pogańskich. To właśnie na tym, drugim pod względem wysokości po Łysicy szczycie Gór Świętokrzyskich, do dziś
znajdują się ślady wału kultowego. Zdaniem historyków, w czasach pierwszych Słowian góra
była uważana za miejsce szczególne, na której odprawiano pogańskie rytuały.
Pytanie, w którą noc? Prasłowiańska Noc Kupały zdaniem
etnografów bardziej tyczy się tej
z 21 na 22 czerwca. W tradycji
chrześcijańskiej często mówiło
się jednak o nocy "świętojańskiej", która w kalendarzu przypada dwie doby później.
"Wątki chrześcijańskie nałożyły nam się po prostu na to, co
było wcześniej, na wątki przedchrześcijańskie" - wyjaśniła PAP
Life Ewa Tomaszewska, etnografka z Muzeum Wsi Kieleckiej.
Wizerunek wzgórza znacznie
skomplikował się w średniowieczu, gdy na Łysą Górę sprowadzono relikwie Krzyża Świętego,
a gospodarzami tego miejsca na
całe stulecia stali się Benedyktyni. Trudno pobożnych i pracowitych zakonników wiązać w jakikolwiek sposób z pradawnymi
wierzeniami. Ale okoliczna ludność, choć od pokoleń chrześcijańska kultywowała tradycje
przodków związane z tzw. Nocą
Kupały. Oprócz poszukiwania
kwiatu paproci, puszczania wianków na wodzie, a nawet śpiewania nieobyczajnych pieśni, w
skład obrzędów wchodziło rozpalanie na szczytach wzgórz
ognisk, nazywanych sobótkami.
"Ta noc była traktowana jako
święto miłości i płodności" - wyjaśniła Tomaszewska
Nie trudno wyobrazić sobie
jak bardzo płonąca sobótka, na-
wiązująca do pradawnych, pogańskich wierzeń nie pasowała
do nowego wizerunku wzgórza,
na którym znajdowało się najważniejsze sanktuarium ówczesnego Królestwa Polskiego.
Sprawa stała się na tyle poważna, że musiał zainterweniować
sam król Kazimierz Jagiellończyk. Jak wynika z materiałów
przekazanych PAP Life przez
Muzeum Wsi Kieleckiej, w 1478
roku monarcha wydał państwowy zakaz rozpalania w tym miejscu sobótek.
Wszystko co pogańskie z
pewnością budziło sprzeciw. Nie
brakowało wówczas nawiązań
do czarnej magii i diabelskich
mocy. Czy właśnie wtedy narodziły się legendy o czarownicach
z Łysej Góry? Nie wykluczone.
Mogło to jednak nastąpić później, gdy Europę opanowała fala
procesów o czary, podczas któ-