Wydanie Czerwiec 2015r - (Plik naszholding0615)
Transkrypt
Wydanie Czerwiec 2015r - (Plik naszholding0615)
nr 6/201 5 (104) Dwóch górników nie żyje, najdłuższa akcja w historii górnictwa podziemnego zakończona W NUMERZE Zrobiliśmy wszystko... Postąpili logicznie lecz to była zła droga To zdjęcie obrazuje skalę zniszczeń w podziemiach Ruchu Śląsk kopalni Wujek, do których doszło w wyniku wstrząsu w dniu 18 kwietnia. Wyrobiska prowadzące do ściany 7 zostały zaciśnięte i zasypane na setkach metrów. Szli do wyjścia, a w kierunku przeciwnym, dalej na południe, zniszczenia były mniejsze. Poniżej chodnika 7 wszystko stoi, tylko spąg jest lekko popękany. Tam by nie mieli prawie wcale metanu. Tam był tlen, woda... 3 Kruszywa z węgla – nowy standard Skała płonna, która pojawia się przy wydobyciu węgla, zgodnie z polskim ustawodawstwem klasyfikowana jest jako odpad, ale w rzeczywistości stanowi niemal czysty produkt skalny, głównie łupki i piaskowce. Skały te mogą być produktem handlowym. Umożliwia to nasza linia produkcyjna kruszyw w kopalni Wujek. 5 Musimy fedrować pełną parą 1 czerwca br. kopalnia Mysłowice-Wesoła przekazała do SRK część ruchu Mysłowice, z zakładem przeróbczymi i szybem Łokietek. Pozostała cześć ruchu Mysłowice nadal znajduje się w obszarze kopalni Mysłowice-Wesoła. Podkreślam również, że nadal mamy kopalnię o nazwie Mysłowice-Wesoła z dwoma obszarami górniczymi. 6 Z robiliśmy wszystko co było w naszej możliwości, wykorzystaliśmy każdy sposób dotarcia do zaginionych – powiedział prezes KHW Zygmunt Łukaszczyk, podsumowując akcję ratowniczą w Ruchu Śląsk kopalni Wujek. 36-letni sztygar Marcin Szamański i 44letni ślusarz Lech Szymczak wskutek potężnego wstrząsu 18 kwietnia zostali uwiązieni kilometr pod ziemią w przylegających do ściany 7 wyrobiskach. Ciała górników odnaleziono w 59. dniu akcji. Żeby je wydostać na powierzchnię trzeba było wydrążyć kolejny chodnik. W sumie akcja trwała 67 dni. Zaangażowanych w nią było blisko 1000 osób. – Akcja ratownicza kosztowała 21 milionów złotych – poinformował. – W obliczu śmierci górników to schodzi na margines. Najważniejsza sprawa to filozofia pewnego działania, dobrej praktyki górniczej. Nie zostawia się ludzi pod ziemią. Górnicy pracujący w polskim górnictwie głębinowym, nie tylko węgla kamiennego, mają poczucie pewności, że w sytuacjach obwału czy innych zdarzeń zawsze będzie niesiona im pomoc. Szef Holdingu wyjaśnił także kwestie odszkodowań dla rodzin górników. – W Katowickim Holdingu Węglowym są jasno określone procedury, które mówią o tym, jakie zadośćuczynienie przysługuje rodzinom górników, którzy stracili życie w takich okolicznościach. To jest jedna kwestia. Druga sprawa dotyczy tego, że stosujemy pewną zasadę. Powiem o niej publicznie, bo uważam, że jest to dobra praktyka i będę jej bronił. Zasada ta mówi o tym, że członkom rodzin poszkodowanych w tego typu zdarzeniach, oprócz wspomnianego zadośćuczynienia finansowego, proponuje się zatrudnienie. Tego typu zadośćuczynienie uważam za obowiązek zakładu – zaznaczył prezes. ABC Murcki-Staszic Nasz Wujek Echo Wieczorka strony 9-12 strony 13-16 str. 2-4 i 13-14 strony 18-20 Pierwsza ściana na wschodzie Litera „w” w oznaczeniu 01Aw wskazuje na lokalizację we wschodniej części pokładu 510. „A” oznacza partię złóż. Przebijanie się na wschód ma głębokie uzasadnienie ekonomiczne. W udostępnianych aktualnie złożach w nowej części kopalni zalega aż 61 mln t węgla o kaloryczności 30 MJ/kg, zapopieleniu poniżej 0,5 proc. i zasiarczeniu poniżej 0,3 proc. Taki węgiel, nawet na trudnym rynku, ciągle jest rarytasem. 7 Nasza Kopalnia strony 20-22 Lewe L-4 dezorganizuje pracę kopalni Krok po kroku, decyzja po decyzji MD-1 – najwyższa jakość i bezpieczeństwo Klimatyzacja centralna – pierwsza w Holdingu Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że każda absencja pracownika to kłopot dla pracodawcy. Negatywny wpływ na stabilność funkcjonowania przedsiębiorstwa ma szczególnie absencja chorobowa, która jest tak nagminnie wykorzystywana przez pracowników jako środek do przedłużania sobie urlopu. Po wystąpieniu wstrząsu w rejon pokładu 409 skierowano pracowników do kontroli stanu wyrobisk. Stwierdzono brak możliwości dojścia do ściany 7 zarówno dowierzchnią centralną jak również dowierzchnią badawczą 1 oraz brak dwóch górników, którzy zatrudnieni byli w ścianie 7 do prac konserwacyjnych. Głównym celem stawianym sobie przez załogę i kierownictwo tego oddziału jest najwyższa jakość świadczonej pracy. Ten zgrany i doświadczony zespół ludzi cechuje się wysoką fachowością, dyscypliną, umiejętnością pełnej mobilizacji oraz wysoką determinacją w dążeniu do realizacji zaplanowanych celów. Wraz ze wzrostem głębokości, na jakich obecnie wydobywa się węgiel kamienny, pogarsza się jakość powietrza w wyrobiskach. Spowodowane jest to coraz wyższą temperaturą górotworu, gromadzącą się wodą oraz pracą urządzeń elektrycznych i spalinowych. Konieczna jest klimatyzacja. 2 Pytanie, na które przynajmniej w naszym regionie, w środowisku górniczym nie trzeba szukać odpowiedzi. Należy zrobić wszystko co możliwe, niezależnie od kosztu i czasu. Tak jak tym razem... Ratownicy idą po ludzi. Ich zadaniem jest wydobycie żywych lub umarłych. Idą nawet wtedy, gdy wiadomo, że szans na przeżycie nie było. Granicę poszukiwań stanowi bezpieczeństwo ratowników. Tak się utarło, choć nieprawda, że tak było zawsze. Podobno część krzyży, które niekiedy można jeszcze spotkać na Śląsku i w Zagłębiu, ustawionych w polach, lasach, na łąkach, w okolicach dawno zamkniętych kopalń wskazuje gdzie kilkaset metrów pod ziemią pogrzebani są górnicy, po których nie dało się zejść, czy z jakichś powodów nikt nie zszedł. Nie wszyscy to jednak tak to odbierają. Świadczyło o tym jedno z pytań zadanych w trakcie akcji: skoro poszukiwani na pewno już nie żyją, wiadomo gdzie mniej więcej są, po co ryzykować? Odpowiedź pierwsza – bo tak trzeba, bo tego oczekują ci, którzy pracują w kopalniach. Muszą wiedzieć, że w razie nieszczęśliwego zdarzenia, które także im może się przytrafić, też zostanie zrobione wszystko. Jeśli nawet dla nich będzie za późno, to przynajmniej dla ich rodzin. Po to by mogły ich pochować. – Pożegnanie z bliskim bardzo pomaga w przeżywaniu i zaakceptowaniu utraty związanej ze śmiercią oraz przyjęciu tego faktu do świadomości nie tylko na poziomie informacji, ale i na płaszczyźnie emocjonalnej – mówi kontaktująca się z rodzinami psycholog z Centrum Usług Wspólnych KHW SA, Anna Bentkowska. – Istnieje w nas silna potrzeba pożegnania się z bliską osobą, również w związku z naszą tradycją, która jest pełna szacunku dla ciała zmarłego. Pochówek jest bardzo ważny do rozpoczęcia procesu żałoby członków rodziny, a ceremonia pogrzebowa pozwala uczestnikom wyrazić swoje emocje. Brak możliwości pożegnania zmarłego stwarza ryzyko wystąpienia syndromu pustego grobu, który przejawia się w postaci ciągłej koncentracji na stracie i cierpieniu. Ma to też znaczenie dla samych ratowników. Wiedzą dlaczego ryzykują. Nie wydobycie ciał mogłoby tak dla nich, jak dla pozostałych osób zaangażowanych w akcję oznaczać poczucie bezskuteczności działań, czy nawet porażki. Niezależnie od czasu, sił, środków, jakie włożono w akcję. ! Nasz Holding ul. Damrota 16, 40-022 Katowice, tel.: 32 757 30 69 Redaktor naczelny: Wojciech Jaros e-mail: [email protected] Redaktor prowadzący: Jarosław Galusek e-mail: [email protected] Nasz Holding jest także dostępny w wersji elektronicznej w formie plików pdf na stronie: www.khw.pl/aktualnosci/Nasz_Holding.html W najdłuższej akcji w powojennej historii polskiego górnictwa wykorzystano wszelkie dostępne środki, Jak wybuch tony Maciej Dorosiński To był 59. dzień akcji w ruchu Śląsk kopalni Wujek. Właśnie wtedy, 15 czerwca, ratownikom udało się zlokalizować ciała dwóch zaginionych kolegów. Poszukiwali ich od 18 kwietnia, kiedy po potężnym wstrząsie 36-letni sztygar Marcin Szymański i 44-letni ślusarz Lech Szymczak nie wyjechali na powierzchnię. Niestety 15 czerwca ciał nie można było wywieźć. Udało się to zrobić tydzień później. Aby było to możliwe konieczne było wydrążenie jeszcze jednego, ostatniego, chodnika o długości ok. 40 m. Tak zbliżano się do końca najdłuższej akcji w powojennej historii polskiego górnictwa. Akcji, która trwała 67 dni, w którą zaangażowanych było blisko 1000 osób, podczas której wykorzystano najlepsze z możliwych rozwiązań. Wszechobecne zagrożenia Akcja ratownicza rozpoczęła się tuż po wstrząsie, który miał miejsce 16 minut po północy. Zastępy w pierwszych godzinach jej trwania próbowały ręcznie przedzierać się przez silnie zaciśnięte wyrobiska prowadzące do ściany 7 w pokładzie 409 na poziomie 1050. Niestety próby te nie przyniosły efektu. Wówczas pojawiła się koncepcja wykonania odwiertu z powierzchni i drążenia pod ziemią chodnika ratowniczego. Kombajn, którym wykonywano nowe wyrobisko, został złożony w ekspresowym tempie, czyli w trzy dni. Normalnie trwa to ok. tygodnia. Ratownicy pod ziemią działali w bardzo niebezpiecznych warunkach. IV- najwyższa kategoria zagrożenia metanowego, III – także najwyższy stopień zagrożenia tąpaniami. Do tego wysoka temperatura, która w niektórych miejscach osiągała nawet 50 stopni i wilgotność dochodząca do 90 proc. Jedyna szansa Na powierzchni pracowano nad odwiertem do poziomu 1050. Jego wiercenie rozpoczęło się 23 kwietnia, a zakończyło się 5 maja. Za idealne wyznaczenie punktu, w którym Prezes Zygmunt Łukaszczyk (od prawej), wiceprezes Robert Łaskuda i dyrektor kopalni Adam Zelek podczas konferencji podsumowującej akcję ratowniczą należało rozpocząć operacje, odpowiadały służby mierniczo-geologiczne Katowickiego Holdingu Węglowego. Specjaliści mieli jedną szansę, którą w pełni wykorzystali. Odwiert trafił tam, gdzie zakładano. Eksperci uznali to za majstersztyk. Przez wywiercony otwór można było podać jedzenie, picie, lekarstwa, latarki, nadzieję... Nie było komu. Kamera opuszczona ponad kilometr wgłąb ziemi zarejestrowała pustą przestrzeń, komunikatów głosowych nikt nie usłyszał. Tak naprawdę to była ich jedyna szansa. Gdyby tylko wiedzieli, że tam mają czekać... Musieliby wytrwać w ciemnościach 17 dni. Akcja na dole nie pozostawiała złudzeń. Obsługa kombajnu chodnikowego pobijała rekordy postępów, ale do wydrążenia było 700 metrów. Dopiero w 57. dniu akcji kombajn dotarł do chodnika badawczego 7, prowadzącego do ściany 7. Dopiero wtedy pojawiła się nadzieja na spenetrowanie wyrobisk bezpośrednio przylegających do ściany. Dopiero wtedy akcja nabrała przyspieszenia. Ratownicy od razu odnaleźli aparat ucieczkowy oraz kurtkę jednego z górników. Dwa dni później, 15 czerwca, odnaleźli kurtkę drugiego z poszukiwanych. Tego samego dnia, o godz. 20.28 ratownicy zlokalizowali ciała górników. Ich determinacja była niewiarygodna. Pod sekcjami obudowy było jeszcze znośnie, ale po wyjściu ze ściany poruszali się kompletnie zrujnowanym chodnikiem badawczym 5b. Temperatura 50 st. C, wilgotność 90 proc., na plecach cały ekwipunek umożliwiający przeżycie w beztlenowej atmosferze, a przed sobą szczeliny, przez które trzeba się przecisnąć, choć rozum podpowiada, żeby wracać, uciekać jak najdalej stamtąd. 50-100 metrów takiego czołgania odbiera wszystkie siły. Tą samą drogę 59 dni wcześniej pokonali Marcin Szymański i Lech Szymczak. Przeciskali się przez szczeliny dopóty, dopóki nie doszli do całkowitego zawału. Nie zdawali sobie sprawy, że zawał zrujnował setki metrów wyrobisk i że to jest droga donikąd. Czekali na ratunek, doczekali śmierci. Pocieszamy się myślą, że zasnęli i już się nie zbudzili... 22 czerwca o godz. 18.38 po wydrążeniu dodatkowej przecinki ratowniczej ciała 36letniego sztygara i 44-letniego ślusarza przetransportowano na powierzchnię, a następnie do zakładu Medycyny Sądowej. Następnego dnia o godz. 6.44 formalnie zakończono akcję ratowniczą. Wyrazy najgłębszego współczucia Przyjaciołom, Rodzinom Panów Marcina Szymańskiego i Lecha Szymczaka górników kopalni Wujek, ofiar tragicznego wstrząsu z 18 kwietnia 2015 składa Zarząd i Pracownicy Katowickiego Holdingu Węglowego SA Zrobiliśmy wszystko, aby Was odnaleźć Będziemy o Was pamiętać " Szukać do końca NASZ HOLDING NASZ HOLDING 3 by uratować zaginionych górników trotylu Zarząd Holdingu podsumował akcję w czasie konferencji, która zorganizowano w ruchu Śląsk w czwartek, 25 czerwca. Prezes KHW Zygmunt Łukaszczyk swoje wystąpienie rozpoczął od złożenia kondolencji dla rodzin górników. Zmarli byli żonaci. Starszy z nich osierocił 12-letnią córkę. Ponadto prezes Łukaszczyk podziękował wszystkim służbom, które były zaangażowane w akcje. Szczególne słowa uznania skierował do ratowników, służb kopalnianych, Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego i strażaków. Później prezes zaznaczył, jak wielką siłę miał wstrząs z 18 kwietnia. – Stosując pewne uproszczenie można powiedzieć, że jego siła była równa eksplozji 1 tony trotylu pod ziemią. Zaznaczył, że było to najsilniejsze tego typu zjawisko od 30 lat i wywołało ogromne spustoszenie. Nie zostawia się ludzi pod ziemią – Akcja ratownicza kosztowała 21 milionów złotych. W obliczu śmierci górników to schodzi na margines. Najważniejsza sprawa to filozofia pewnego działania, dobrej praktyki górniczej. Nie zostawia się ludzi pod ziemią. Górnicy pracujący w polskim górnictwie głębinowym, nie tylko węgla kamiennego, mają poczucie pewności, że w sytuacjach obwału czy innych zdarzeń zawsze będzie niesiona im pomoc. Prezes stwierdził, że straty związane z tąpnięciem są wciąż szacowane, bo na dole została cała infrastruktura techniczna, czyli kompletne wyposażenie ściany 7. – Tego majątku już nie odzyskamy. Katowicki Holding Węglowy jest ubezpieczony od tego typu zdarzeń, jak i od prowadzenia akcji ratowniczej. Będziemy w tych sprawach rozmawiać z ubezpieczycielem. Szef Holdingu wyjaśnił także kwestie odszkodowań dla rodzin górników. – W Katowickim Holdingu Węglowym są jasno określone procedury, które mówią o tym, jakie zadośćuczynienie przysługuje rodzinom górników, którzy stracili życie w takich okolicznościach. To jest jedna kwestia. Druga sprawa dotyczy tego, że stosujemy pewną zasadę. Powiem o niej publicznie, bo uważam, że jest to dobra praktyka i będę jej bronił. Zasada ta mówi o tym, że członkom rodzin poszkodowanych w tego typu zdarzeniach, oprócz wspomnianego zadośćuczynienia finansowego, proponuje się zatrudnienie. Tego typu zadośćuczynienie uważam za obowiązek zakładu – zaznaczył prezes. Byli w pułapce W czasie konferencji przedstawiono także przebieg akcji. Dokonał tego wiceprezes Holdingu ds. produkcji Robert Łaskuda, który podkreślił, że w tym przypadku zastosowano najnowocześniejsze rozwiązania. O trudach akcji opowiedział wiceprezes CSRG Mirosław Bagiński. – W trakcie wszystkich penetracji ratownicy byli wyposażeni w aparaty regeneracyjne. Pracowali w atmosferze całkowicie niezdatnej do oddychania, przy zagrożeniu metanowym, zawałowym, torując sobie drogę przez zagniecione fragmenty wyrobisk ręcznie, przy temperaturze w niektórych miejscach przekraczającej 50 st. C i wilgotności powyżej 90 proc. To w zasad- niczym wymiarze determinowało czas prowadzenia działań ratowniczych – wyjaśnił. O szczegółach akcji opowiedzieli także członkowie zastępu z ruchu Śląsk, którzy odnaleźli ciała górników i później uczestniczyli w ich wywożeniu na powierzchnię. Z ich relacji wynika, że górnicy przeżyli wstrząs i przeszli kilkaset metrów szukając wyjścia. – Skrzyżowanie, gdzie byli, stało, ale dalej w żadną stronę nie dało się przejść. Wszystko było pozaciskane. Znaleźli się w pułapce. Przeszli kilkaset metrów szukając wyjścia i zabrakło im sił żeby wrócić. Aby pokonać ten odcinek musieli się czołgać i przeciskać pomiędzy zniszczonymi konstrukcjami. Im dalej szli, tym było trudniej – relacjonował ratownik Mirosław Czerwiński. W czasie konferencji pojawił się także temat funkcjonowania kopalni Wujek-Śląsk. – Nasza kopalnia na szczęście jest zakładem dwuruchowym: mamy Wujek i Śląsk. Jeśli chodzi o nasz jeden filar, czyli Wujek, to pracuje normalnie. Niedawno oddaliśmy tam nową ścianę o dużych zasobach i ruch Wujek na tej ścianie ma zapewnioną, bez kolejnych zbrojeń, możliwość fedrowania do roku 2016-2017. Natomiast ruch Śląsk pracował na trzech ścianach, a od sierpnia będzie fedrować na dwóch. Ta ściana, w której miało miejsce to zdarzenie było już na końcu eksploatacji. Zostało jej ok. 27-28 metrów. W skali rocznego wydobycia kopalni nie ma to znaczenia – wyjaśnił dyrektor zakładu Adam Zelek. " POLECAMY „Ratownicy – pasja zwycięstwa” to tytuł trzeciej już książki autorstwa Karoliny Bacy-Pogorzelskiej i Tomasza Jodłowskiego (zdjęcia) poświęconej tym razem ludziom, którzy wykonują najtrudniejsza chyba pracę w górnictwie, wchodząc tam, skąd wycofuje się górników ze względu na zagrożenie. Opowieści o akcjach, o tym co było, co zdarzyło się kiedyś. O tym co zdarzyło się niedawno, bądź dzieje się na bieżąco, mało kto jest skłonny rozmawiać. Powód? Można go znaleźć i zrozumieć czytając opowieści ratowników… Zdjęcie z książki Karoliny Bacy-Pogorzelskiej i Tomasza Jodłowskiego: „Ratownicy – pasja zwycięstwa” zamieszczamy dzięki uprzejmości i za zgodą autora. Postąpili logicznie lecz to była zła droga Rozmowa z PIOTREM OBŁOJEM, ratownikiem, którego zastęp zlokalizował poszukiwanych górników Jak dochodziliście do miejsca, w którym znajdowały się ciała poszukiwanych? – Dowierzchnią badawczą 1, potem przez chodnik 7, przez całą długość ściany 7, chodnik 5b, przecinkę 2 do chodnika 5a. Z niego ponownie do dowierzchni badawczej 1 i przecinkę 4. Warunki są tam tragiczne. Nie da się tego jakoś normalnie opowiedzieć. Po prostu się nie da. Ciepło, bardzo ciepło, mało tlenu, dużo metanu. Przez cały czas w aparatach oddechowych. Kamizelki chłodzące, systemy schładzania powietrza na aparatach oddechowych… ale to nie załatwia sprawy całkowicie. Można wytrzymać, lecz nadal jest bardzo gorąco. Ponadto ciasno. Z ociosów, ze stropu już się nie obsypywało, bo to wszystko się uspokoiło. Tyle, że po wstrząsie zacisnęło chodniki. Wszystkie elementy, które w nich były – rury, belki, konstrukcje z przenośników, stojaki… To wszystko zostało rozrzucone i ściśnięte. Taka sytuacja była we wszystkich chodnikach. Przez ścianę dało się przejść? – Tak, ale od 20 do 120 sekcji tylko na kolanach. Przez 40 minut nie było z wami kontaktu. – Przesada. Tylko przez dwadzieścia. Gdy wracaliśmy, zerwała się łączność, uszkodzenie linii. Łączności nie było od przecinki 4 do końcówki ściany 7. Jakieś 120-150 metrów, czyli dwadzieścia mi- nut, jak na te warunki krótki czas na przejście odcinka. Kierownik akcji na dole na pewno bardzo się denerwował, ale myśmy już wychodzili. Co w tej części akcji było najważniejsze? – To że doszliśmy do nich, że ich znaleźliśmy. Że wszyscy ratownicy wyszli żywi i cali. Żadnemu nic się nie stało. Dla nas to to są sprawy najważniejsze. Jak Pan widzi sytuację poszukiwanych? Szli świadomie, wybrali dobrą drogę? – Wybrali złą drogę. Tylko że tego nie mogli wiedzieć. Szli do wyjścia, a w kierunku przeciwnym, dalej na południe, zniszczenia były mniejsze. Poniżej chodnika 7 wszystko stoi, tylko spąg jest lekko popękany. Tam by nie mieli prawie wcale metanu. Tam był tlen, woda... Postąpili logicznie, bo kto będzie szedł w kierunku, z którego był wstrząs. Uciekali przez ścianę do wyjścia. Nikt by nawet nie pomyślał, że to może mieć aż taki zasięg. I doszli do miejsca, gdzie nie dało się przejść. Może już nie mieli siły, doszedł metan, ubyło tlenu, stracili przytomność… Tragicznie się to wszystko skończyło... Tyle dobrze że ich znaleźliśmy, że wreszcie to się zamyka… Kilka słów o Panu… – 45 lat, żonaty, dwóch dorosłych synów. Też w górnictwie? – Nie! Daleko od tego. Piotr Obłój, ratownik zastępowy zastępu ratowniczego z kopalni Wujek Ruch Śląsk. 26 lat w górnictwie, 11 lat w kopalni Katowice, reszta na Śląsku. Wieczorem, 15 czerwca 2015 r. jego zastęp dotarł do poszukiwanych. ! ! ! Rozmawiając we wtorek (16 czerwca 2015 r.) przed południem z p. Obłojem premier Ewa Kopacz podziękowała mu i pozostałym ratownikom za udział w tej trudnej akcji, wysiłek wkładany w zapewnienie bezpieczeństwa górnikom. Wyraziła również wdzięczność za to, że ratownicy są zawsze na posterunku i można na nich liczyć w bardzo trudnych sytuacjach. 4 NASZ HOLDING Dlaczego akcja trwała tak długo A kcja trwała ponad dwa miesiące. Dobrze ponad miesiąc od wstrząsu trudno było już mówić o jej ratowniczym celu. Niezależnie od oficjalnego określenia stał się on poszukiwawczy, co jednak w żadnym stopniu nie zmieniało realnych sytuacji z nią związanych. Podczas akcji zadawano bardzo wiele pytań. Poniżej przytaczamy te, które były artykułowane najczęściej. Dlaczego taka trudna? – drążenie wyrobisk ratowniczych przebiegało w utrzymującym się na bardzo wysokim poziomie zagrożenia metanowego oraz zagrożenia tąpaniami, m.in. z powodu długości drążonego wyrobiska w pasie podwyższonych naprężeń górotworu, wysokiej temperaturze i wilgotności; – pracując najszybciej jak było to możliwe uzyskiwano duże postępy dobowe: 20 do nawet 30 metrów, co wywoływało problemy organizacyjne. Dotyczyły one między innymi transportu materiałów, prowadzonej profilaktyki wentylacyjno-metanowej przy wyznaczonym ograniczeniu zatrudnienia pracowników na całej długości dowierzchni ratowniczej i chodnika ratowniczego; – drążone przez ratowników chodniki prowadziły przez wyrobiska, w których atmosfera była niezdatna do oddychania z uwagi na niska zawartość tlenu i dużą koncentrację metanu. Czy udział w akcji stanowił zagrożenie dla osób w niej uczestniczących? Tak. Przede wszystkim chodnik drążono w strukturze skały, która nie była jednolita. Wcześniej, w całym tym rejonie różne kopalnie prowadziły wydobycie węgla, zostawiając zawały, stare wyrobiska. Nie da się też jednoznacznie określić, jaki wypływ na układ skał (a tamtędy, nieco dalej przebiega duży uskok) wywarł potężny wstrząs z 18 kwietnia. Było to więc drążenie wyrobiska w nieodprężonym pokładzie 409, w warunkach pokładu zaliczonego do III, najwyższego, stopnia zagrożenia tąpaniami. Ponadto pokład 409 zaliczony jest do najwyższej, IV kategorii zagrożenia metanowego, a drążona dowierzchnia ratownicza przebiegała przez wyrobiska, w których występuje bardzo duże nagromadzenie metanu, co wymuszało prowadzenie prac w aparatach regeneracyjnych Wraz z wydłużaniem się dowierzchni ratowniczej wzrastała temperatura oraz wilgotność powietrza w przodku, pogarszały się parametry wentylacyjne. Aby uzyskać szybszy postęp zastosowano najmniejszą dostępną obudowę. Zawężona obudowa powoduje zmniejszenie wymiany powietrza w chodniku. Tymczasem miał on ponad siedemset metrów długości. Czemu to trwało tak długo? Biorąc pod uwagę ilość prac – wykonanie odwiertu z powierzchni, wydrążenie ponad 700 metrów chodnika, spenetrowanie przez ratowników ponad kilometra wyrobisk w południowej części rejonu – czas był krótki. Najdłużej trwało docieranie w rejon ściany 7. Przecinki, przez które potencjalnie wcześniej można było tam się dostać okazały się niedrożne. Drogami normalnie prowadzącymi do ściany po wstrząsie z 18 kwietnia nie dało się przejść. Chodniki zostały zawężone, zaciśnięte. Spąg (ich dolna część) uderzyła o strop. Podawane czasem wymiary: od 1,2 do 1,9 metra to nie wielkość wolnej prze- strzeni, jaka tam pozostaje, lecz odległość od obecnego poziomu spągu do stropu. W przestrzeni tej mieści się – oprócz skał – także znaczna część infrastruktury technicznej, jaka znajdowała się w chodnikach: rurociągi, kable, elementy konstrukcji kolejki podwieszanej, kotwy… Usunąć to można tylko ręcznie, gdyż usuwanie mechaniczne elementów metalowych mogłoby spowodować powstawanie iskry i zapłon metanu. Z tego powodu zaniechano ręcznego wykonywania „chodnika” (tunelu 1x1m) prowadzącego przez rumosz i skupiono się na drążeniu chodnika ratowniczego – bo dotrzeć jak najbliżej strefy, gdzie, jak przypuszczano, mogli znajdować się obaj, lub przynajmniej jeden z poszukiwanych. Dlaczego szukano w rejonie skrzyżowania ściany 7 z chodnikiem 7? Wiadomo było, że kilkadziesiąt sekund przed wstrząsem jeden z poszukiwanych telefonował na powierzchnię z konkretnego aparatu. Nie wiedzieliśmy czy nadal byli razem, czy może jeden z nich już wcześniej zaczął wychodzić. Nie wiedzieliśmy jak daleko mogli dojść. Razem do przeszukania były prawie dwa kilometry wyrobisk w przeważającej większości zaciśniętych, zawalonych. Miejsce, w okolicy którego wykonano odwiert z powierzchni, było punktem wyjścia. Ponieważ w jego okolicy poszukiwani byli zlokalizowani po raz ostatni, stamtąd należało zacząć. Skąd wiadomo, że dowierzchnia badawcza 1 i centralna były zaciśnięte, że nie dało się nimi przejść? Z chodnika ratowniczego wykonywano regularnie odwierty do wyrobisk przebiegających równolegle – dowierzchni centralnej i badawczej. Nie było jednak wolnych przestrzeni, które uzasadniałyby wykonanie przecinki do dowierzchni centralnej i umożliwiały wykonanie penetracji przez ratowników. Przejścia przez dwie przecinki i chodnik badawczy pokazały, że tam gdzie było zagęszczenie obudowy, wzmocnienia, głównie w okolicy skrzyżowań, pozostały wolne przestrzenie. Nie były jednak na tyle duże żeby prowadzić penetrację przez zastępy. Zwłaszcza że parę metrów dalej, w miejscach stosowania normalnej obudowy, występuje rumosz skalny i prawie całkowite zaciśnięcie wyrobisk. Kombajn drążył chodnik od 22 kwietnia. Po 12 maja zawężono szerokość chodnika ratowniczego i uzyskiwany jest postęp rzędu do 20 metrów na dobę. Czemu nie zrobiono tego wcześniej? Obudowa w rozmiarze „siódemki”, ze względu na swoje niewielkie wymiary, jest bardzo rzadko stosowana w kopalniach węgla kamiennego. Kopalnia Wujek oraz kopalnie sąsiednie nie były w posiadaniu tego typu obudowy. Natychmiast po podjęciu decyzji o rozpoczęciu drążenia dowierzchni ratowniczej, kopalnia złożyła zamówienie u producenta na zakup obudowy ŁP7 i rozpoczęła wykonywanie dowierzchni ratowniczej w najmniejszej obudowie jaka była wtedy dostępna, czyli w obudowie ŁP8. Producent, aby wyprodukować dany typ obudowy, musi zakończyć produkcję bieżącej produkowanej serii, np. ŁP10, a następnie odpowiednio ustawić urządzenia do produkcji elementów obudowy o innym rozmiarze, np. ŁP7. Elementy obudowy, które stanowią łuki ociosowe i łuki stropnicowe, wykonywane są z prostek stalowych o profilu „V”. Każdy rozmiar obudowy charakteryzuje się odpowiednią długością elementów oraz innym promieniem gięcia. Te wszystkie czynniki spowodowały, że pierwsze odrzwia obudowy w rozmiarze ŁP7zabudowane zostały w dowierzchni 12 maja 2015 r. Na czym polega trudność drążenia umocnionego chodnika w złożu węgla? Czy nie da się tego robić szybciej? Aby można przebywać i pracować w wyrobisku, musi być tam prowadzona potężna infrastruktura techniczna. Trzeba zabudować obudowę zabezpieczającą ociosy (ściany) i strop chodnika (sufit). Z tyłu natomiast, za kombajnem budowano cały czas i przedłużano: – urządzenia odstawy (przenośnik zgrzebłowy SKAT oraz przenośnik taśmowy o szerokości taśmy 1000 mm), – rurociągi dla instalacji przeciwpożarowej, odwadniającej, sprężonego powietrza, odmetanowania, – szyny dla transportu materiałów kolejką podwieszaną zębatą spalinową KPZS, – sieć elektro-energetyczną (kable, transformatory, wyłączniki elektryczne), – sieć teletechniczną wykorzystywaną do łączności telefonicznej, czujników metanometrycznych i innych gazów, temperatury oraz zabudowanych geofonów służących do bieżącego monitorowania stanu zagrożenia tąpaniami w rejonie dowierzchni, – lutniociąg, służący do tłoczenia powietrza do przodka dowierzchni oraz obniżania temperatury (lutnie o średnicy 800 mm). Wszystkie elementy musiały zostać dostarczone na miejsce, zabudowane, sprawdzone, uruchomione. Prowadząc akcję ratowniczą, poszukiwawczą, pamiętać trzeba o bezpieczeństwie ratowników! Dlaczego przejścia przez kolejne przecinki 3, 4, chodnik badawczy 5b trwały dłużej niż drążenie chodnika. Przecież tam były wolne przestrzenie. Przed wejściem do chodników prostopadłych do przebiegu chodnika ratowniczego trzeba było zatrzymać drążenie, wykonać odwiert kontrolny do przecinek i chodnika badawczego. Na tej podstawie oceniano stan zawalenia, zaciśnięcia, wypiętrzenia spągu, jak też ilość metanu. Połączenie ze starymi zrobami i ścianą 7 powoduje, że we wszystkich zniszczonych wyrobiskach znajduje się metan w dużych koncentracjach. Przed wycięciem obudów tamtych chodników (ustawionych prostopadle do kierunku wykonywania chodnika ratowniczego) i zabudowania obudów zabezpieczających chodnik ratowniczy, trzeba było zlikwidować miejscowo problem metanu. Przemieszczenie się przodka przez przecinkę 4 i chodnik badawczy 5b polegało na odizolowaniu przecinanych dowierzchnią ratowniczą wyrobisk. W tym celu podczas przecinania chodnika badawczego 5b, po stronie wschodniej i zachodniej od skrzyżowań z dowierzchnią ratowniczą, postawione zostały szkielety deskowe, owinięte płótnem i za te tamy wtłoczono pianę w celu wypełnienia pustki i odizolowania „starych” wyrobisk. Dlaczego nie wykonano skrętu chodnika ratowniczego na zachód zaraz za 5b, ani (jak wstępnie też zakładano) w np. połowie ściany? Kopalnia opracowała różne warianty wykonania chodnika ratowniczego. Pierwszy zakładał, że w przypadku braku możliwości wejścia do ściany przez chodnik badawczy 5b, wykonany zostanie chodnik ratowniczy 1 w kierunku ściany, w odległości 5m na południe od chodnika badawczego 5b. Z chwilą przebicia się przodka do chodnika badawczego 5b i próbie spenetrowania wyrobisk przez zastępy ratownicze stwierdzono znaczne uszkodzenia obudowy w chodniku badawczym 5b. Po przeprowadzonej analizie uznano, że drążenie chodnika ratowniczego 1 i przebicie do ściany w tym miejscu będzie niekorzystne, ze względu na: – stwierdzone uszkodzenia obudowy w chodniku badawczym 5b, które – jak przypuszczano – mogły występować również w północnym odcinku ściany (brak możliwości wejścia do ściany), – w ścianie 7, w północnym odcinku ściany, znajduje się kombajn ścianowy. Ewentualne przebicie w tym miejscu uniemożliwiałby wejście ratowników do ściany ze względu na znaczne gabaryty kombajnu, – prognozowane było (co się potwierdziło) duże zagrożenie metanowe w miejscu przebicia. Nachylenie pokładu 409, a tym samym ściany „7” wynosi średnio około 5,5 stopnia w kierunku południowym i południowo-zachodnim. Północna część ściany znajduje się wyżej niż część południowa. Metan jest gazem lżejszym od powietrza, dlatego najwyższych jego koncentracji należy się spodziewać w najwyższej dostępnej części wyrobiska. W tym przypadku byłby to północny odcinek ściany. Chodniki ratownicze w kierunku ściany 7 zaprojektowane zostały w bezpośrednim sąsiedztwie istniejących wyrobisk. Było to rozwiązanie najbardziej korzystne ze względu na naprężenia górotworu panujące w rejonie, a tym samym ze względu na zagrożenie tąpaniami. Odsunięcie projektowanych chodników od chodników sąsiednich powodowałoby wzrost naprężeń w ich rejonie, a tym samym wzrost zagrożenia tąpaniami. Może się ono objawić m.in. występowaniem wstrząsów górotworu w rejonie drążonego chodnika, co zagroziłoby bezpieczeństwu pracujących tam górników. M. in. z tego powodu nie został przyjęty do realizacji projekt wykonania chodnika ratowniczego w połowie długości ściany. Analizowano również inne aspekty wykonania chodnika ratowniczego do frontu ściany w kierunku południowo-zachodnim (skośny) uznając, że głównymi zagrożeniami (poza wzrostem zagrożenia tąpaniami) będzie tam duża koncentracja metanu i brak gwarancji skutecznego przewietrzenia oraz opadnięcie stropnic obudowy zmechanizowanej na nadstawki przenośnika ścianowego i tym samym brak możliwości wejścia do ściany. Dlatego zrezygnowano z tej koncepcji. Jakie warunki stwierdzili ratownicy w rejonie ściany? Bardzo trudne. Odsyłamy do rozmowy z p. Piotrem Obłojem, ratownikiem, którego zastęp dotarł do ciał poszukiwanych. Czy z tego zdarzenia można wyciągnąć jakieś wnioski? Takie same jak zawsze – że w górnictwie trzeba liczyć się ze zdarzeniami nieprzewidywalnymi. I że, gdy zajdą, trzeba robić wszystko, co jest technicznie możliwe. ! NASZ HOLDING 5 Dialog techniczny z producentami i handlowcami branży kruszyw naturalnych w Wujku Kruszywa z węgla – nowy standard kadziesiąt lat temu pytaliśmy o ich wykorzystanie. Ale wówczas odpowiadano nam, że kruszywa i piaski to nie jest misja kopalni węgla – wspominał profesor. Witold Gałązka S kała płonna, która pojawia się przy wydobyciu węgla, zgodnie z polskim ustawodawstwem klasyfikowana jest w kopalni jako odpad, ale w rzeczywistości stanowi niemal czysty produkt skalny, głównie łupki i piaskowce, marginalnie występują frakcje ilaste. Skały te mogą być produktem handlowym. Umożliwia to nasza linia produkcyjna kruszyw – mówił Grzegorz Falkus, szef Zespołu Przeróbki, Jakości Węgla i Surowców Kamiennych KHW na otwarciu dialogu technicznego z handlowcami kruszyw naturalnych. Na zaproszenie Holdingu do kopalni Wujek w Katowicach zjechało w piątek, 19 czerwca, kilkudziesięciu przedstawicieli firm handlowych, eksperci i przedstawiciele producentów z branży kruszyw naturalnych dla drogownictwa i robót inżynieryjno-budowlanych. Właśnie w Wujku, przy ul. Wincentego Pola uruchomiono w grudniu 2013 r. nowoczesną linię do rozdrabniania skał kopalnianych i produkcji kruszyw. Zbudowano ją przy wsparciu Unii Europejskiej, która pokryła trzecią część kosztów – 2,2 mln zł. Ponieważ skały płonne formalnie traktowane są jak odpady, które przedsiębiorca musi zagospodarować na własny koszt, każda tona sprzedana z kruszarni w Katowicach stanowi dla KHW czysty zysk, chociaż ceny są kilkakrotnie niższe niż w przypadku tradycyjnych kruszyw. Nauczyć się rynku – Dlaczego organizujemy ten dialog techniczy? Ponieważ zależy nam na tym, aby nauczyć się rynku, który Państwo dużo lepiej znacie. Chcielibyśmy dowiedzieć się, jak jeszcze można nasze produkty wzbogacić, jak lepiej dopasować ofertę do oczekiwań odbiorców – tłumaczył na powitanie dyrektor Falkus, witając gości w sali konferencyjnej Domu Kultury kopalni Wujek. W ciągu doby wytwarza się w katowickiej instalacji 1,5 tys. t kruszyw (to mniej więcej 50 wielkich wywrotek wypełnionych kamieniem), 2 mln t rocznie, ale wydajność można jeszcze powiększyć. Niedługo będzie to koniecznością. – Kopalnia Wujek w czerwcu definitywnie zakończyła eksploatację metodą podsadzkową, w której wykorzystawaliśmy wydobywane wraz z węglem skały. Zatem ich strumień będzie teraz większy niż dotąd – mówił Adam Zelek, dyrektor Wujka, zapewniając też, że mimo trudności w górnictwie, kopalnia ma przed sobą jeszcze wiele lat eksploatacji. Skały są czyste chemicznie. Waldemar Rasała, wiceprezes ds. handlowo-rynkowych KHW, podkreślał, że kopalnia Wujek słynie z produkcji węgli ekologicznych, o bardzo niskiej zawartości siarki i popiołów, natomiast w całym KHW (po restrukturyzacji ruchu Boże Dary) praktycznie cały urobek odznacza się zawartością siarki poniżej 0,7 proc. – Rynek węglowy, jak wiadomo, należy do bardzo trudnych. Ale z naszego krótkiego doświadczenia sprzedaży kruszyw wynika, że ich rynek jest zauważalnie trudniejszy! – przyznał wiceprezes Rasała, wspominając, że przygoda górników z obróbką kamieni ma już długa historię. Cena to nie wszystko – W 1991 r. zbudowaliśmy własną linię z kruszarką i było to wówczas wielkie osiągnięcie. Skruszony kamień dodawano do podsadzki. Ale możliwości maszyn okazały się ograniczone, wynosiły wówczas 300-400 t skały dziennie – opisywał wiceprezes Rasała. wiązanych (lub niewiązanych) hydraulicznie. Transport kruszyw odbywa się z Wujka samochodami ciężarowymi lub koleją, co nie przedstawia żadnych trudności, bo tuż obok kruszarni znajduje się kopalniana bocznica. Spedycja może przebiegać na bardzo dużą skalę. Po pierwsze - ekologia Ogromny potencjał kopalń W Wujku produkuje się trzy podstawowe frakcje (klasy) kruszyw, według wielkości ziaren kamieni (najdrobniejsze mają od 48 mm, średnie od 8-16 mm, największe ponad 16 mm). – Instalacja jest inwestycją proekologiczną i zgodnie z założeniem nie ma prawa wpływać na środowisko, pylić i hałasować, gdyż nasza kopalnia mieści się praktycznie w centrum miasta – Andrzej Gwiazda, główny inżynier odpowiedzialny w kopalni Wujek za przeróbkę mechaniczną, jakość produkcji i zbyt, kierownik Działu Przeróbki Mechanicznej, pokazał gościom właściwości katowickiej kruszarni. Zademonstrował m.in. urzadzenie odpylające z filtrem. Zapylone powietrze przepuszczane jest przez układ dysz wodnych zraszających, a drobne fragmenty pyłów osiadają na filtrze. Inną nowinką, która ogranicza dokuczliwość instalacji dla otoczenia, są rękawy ładujące, automatycznie regulujące swoją długość do wysokości sterty. Dzięki temu podczas załadunku kruszywa do boksu unika się pylenia. Cała instalacja objęta jest zakładową kontrolą produkcji. – Na poszczególnych etapach działają specjalne procedury, dzięki którym gwarantujemy czystość i jakość kruszyw. Posiadamy certyfikat ZKP 1454-CPD-303 wydany przez Instytut Mechanizacji Budownictwa i Górnictwa Skalnego – zaznacza inż. Gwiazda. Kruszenie przebiega w kilku fazach: najpierw w tempie 150 t na godzinę skały trafiają na kruszarki udarowo-pierścieniowe, po czym są przesiewane i ponownie kruszone, aż do uzyskania materiału, który na końcu zostaje jeszcze raz przesiany na trzy podstawowe klasy wielkości ziaren. Produkt zsypuje się do betonowych, szczelnych boksów, które mają dokładne oznaczenia. Restrykcyjnie przestrzega się zasady niemieszania kruszyw różnych rodzajów ze sobą oraz tego, by nie doszło do zanieczyszczenia materiału. Kruszywa spełniają 5 norm PN (wymiary, uziarnienie, wskaźnik kształtu, odporność na rozdrabnianie i mrozoodporność), mogą służyć do wyrobu mieszkanek bitumicznych i nawierzchni oraz tzw. mieszanek O współpracy z górnictwem wokół surowców mineralnych opowiadał prof. Stefan Góralczyk z Instytutu Mechanizacji Budownictwa i Górnictwa Skalnego. – Nasza współpraca datuje się od końca lat 90. XX w. Na początku kontaktowaliśmy się z firmą Haldex, która funkcjonowała od lat w obszarze wykorzystania odpadów. Ale też od dawna eksploatowaliśmy hałdy z łupkiem przepalonym, który stanowił podstawowy surowiec do produkcji kruszyw. Trzeba powiedzieć, że kamień z produkcji węgla był właściwie niewykorzystywany. W kraju musimy rozwijać politykę europejską co do zagospodarowanie odpadów, która jeszcze nie funkcjonuje w Polsce należycie. Coraz większe znaczenie ma zagospodarowanie surowców wtórnych. Kilka lat temu robiliśmy wielki projekt badawczy, w którym okazało się, że mamy w Polsce nawet ponad 1,3 mld t zbilansowanych surowców, mogących posłużyć do produkcji kruszyw! Zasoby do produkcji kruszyw naturalnych są dużo mniejsze. Przy produkcji węgla na poziomie 70 mln t rocznie górnictwo wytwarzało ok. 30 mln t kamienia i jest to wielki potencjał surowcowy – podkreślał prof. Góralczyk. Zastrzegł, że nie każdy z surowców, powstających przy wydobyciu węgla nadaje się na kruszywo budowlane, jednak współcześnie gama zastosowań kruszyw poszerza się tak znacznie, że można dziś znaleźć miejsce dla kruszyw powstających w kopalniach. – Oczywiście nikt nie będzie woził skał z Katowic na drugi koniec Polski, ale Górny Śląsk stanowi potężny rezerwuar budowlany. Kruszywa kopalanine są alternatywą dla surowców tradycyjnych! – ocenił ekspert. Profesor Góralczyk powiedział, że zmiany w branży są wprost kolosalne. I podał przykłady: – Czy 15 lat temu widzieliśmy, by ktokolwiek po rozbiórce budowli przekruszał materiał na placu? Nie, po prostu wywożono gruz. Teraz to już się dzieje. Pamiętam, że gdy byłem studentem, podczas praktyk w Bogatyni zwracaliśmy uwagę na ogromne zasoby surowców, towarzyszących wydobyciu węgla brunatnego. Już kil- Cennych rad udzielił górnikom podczas dialogu technicznego w Katowicach Aleksander Kabziński, prezes Polskiego Związku Producentów Kruszyw z Kielc. – Pochodzenie kruszyw może być dowolne, naturalne lub nie. Natomiast mamy w branży kruszyw wspólnego wroga. Jest nim wielka nadwyżka mocy produkcyjnych. Bo ileż można ich wyprodukować? Wytwarzaliśmy jeszcze niedawno 340 mln t, a dzisiaj tylko 220-240 mln t. Branża będzie szła w tym kierunku, że odbiorcy zaczną narzucać kolejne, coraz wyższe wymagania. Dlatego na przykład dzisiaj tylko bezczelny producent nie ma u siebie zakładowej kontroli produkcji, certyfikacja też jest często spotykana – mówił Kabziński. Uznał, że podstawowe na rynku jest wymaganie jednorodności: – Mówiąc obrazowo każda fura musi wieźć dokładnie taki sam produkt, którego właściwości nie zmieniają się w kolejnych partiach transportu. Takim jednorodnym kruszywem mogą zainteresować się szczególnie duże budowy dróg, autostrad, linii kolejowych, wałów i nasypów – tłumaczył. Dodał, że idealnie byłoby, gdyby kopalnia zapisała w swoim profilu i w nazwie nie tylko wydobycie węgla, ale też kopalin towarzyszących. Tak postąpiono m.in. w KGHM Polska Miedź, gdzie za kilkadziesiąt milionów złotych uzyskano koncesję na wydobycie m.in. piasków. W tej chwili kopalnie miedzi oprócz rudy wydobywają i sprzedają też kruszywa. Po trzecie Kabziński zwrócił uwagę na kwestię ceny i odległości od odbiorcy: – Powinniście mieć swoją rentę geograficzną, tzn. taką odległość, na którą transport kruszywa ma jeszcze sens. Często powyżej 100 km transport staje się droższy niż ładunek! Generalnie nikogo nie obchodzą dzisiaj ceny kruszyw na placu, a tylko w miejscu odbioru, czyli na budowie. To zupełnie podstawowa sprawa! Pilnujcie też bezpieczeństwa transportu na drogach, przestrzegajcie skrupulatnie ładowności, by nie znaleźć się w żadnym konflikcie na drogach publicznych. Wprowadzenie tych kilkuset tysięcy ton kruszywa będzie dla was trudne. Nigdy, przenigdy, nie używajcie w opisie pojęcia „odpady”, bo przegracie na rynku! Jako związek producentów kruszyw jesteśmy do waszej dyspozycji, zapraszamy do nas, mamy silną grupę związaną z jakością, a wy zwracacie na nią uwagę – zachęcał prezes Kabziński. Dyr. Leon Kurczabiński, szef Zespołu Strategii Sprzedaży KHW ocenił, że pora na zmianę podejścia do skał, jako do odpadów, ale też górnictwo nie powinno mieć z tym żadnego problemu: – W zasadzie nie ma w kopalniach produktów odpadowych. W każdej z nich występują kopaliny towarzyszące, czyli jakiś minerał, który może być sensownie wykorzystany. W historii górnictwa węgla w regionie znamy przypadki, gdy niejako przy okazji wydobywano bardzo rzadkie i cenne pierwiastki i surowce, które sprzedawały się nawet lepiej niż węgiel – mówił dyr. Kurczabiński. ! 6 NASZ HOLDING Musimy fedrować pełną parą Rozmowa z MARKIEM PIESZCZKIEM, dyrektorem kopalni Mysłowice-Wesoła września i października br. W partii A zachód prowadzone są roboty przygotowawcze w pokładach 416 i 501. W partii tej planujemy w listopadzie uruchomić ścianę 511. Ponadto w partii D w październiku br. planowane jest uruchomienie ściany 121. W IV kwartale br. będziemy liczyć na dobry węgiel i to w dużej ilości. Największym zadaniem strategicznym jest teraz udostępnienie dużych zasobów węgla w pokładzie 501 i 510 w partii C. Jest to duża baza zasobowa, która w przyszłych latach powinna zostać udostępniona dla zachowania rytmiki i ciągłości produkcji kopalni na kolejnych kilkanaście lat. Jakie zmiany zaszły w funkcjonowaniu kopalni Mysłowice-Wesoła po przekazaniu jej części do Spółki Restrukturyzacji Kopalń? Na początku chciałbym uściślić kilka kwestii. Otóż 1 czerwca br. kopalnia Mysłowice-Wesoła przekazała do SRK część ruchu Mysłowice, z zakładem przeróbczymi i szybem Łokietek. Działanie to podyktowane było koniecznością uproszczenia struktury czynnego zakładu górniczego i ograniczeniem zbędnych kosztów. Pozostała cześć ruchu Mysłowice nadal znajduje się w obszarze kopalni Mysłowice-Wesoła. Podkreślam również, że nadal mamy kopalnię o nazwie Mysłowice-Wesoła z dwoma obszarami górniczymi tj. Mysłowice i Wesoła II. Innych istotnych zmian w jej funkcjonowaniu nie ma. Czy przyszła teraz kolej na restrukturyzację zatrudnienia? Oczywiście, załoga to podstawa funkcjonowania każdej kopalni. W naszej pracuje ponad 5 tys. osób. To bardzo dużo jak na obecne górnictwo. Nie mogę jednak mówić o przeroście zatrudnienia. Proces restrukturyzacji zatrudnienia prowadzony jest w sposób ciągły, dostosowany do potrzeb kopalni. W kopalni Mysłowice-Wesoła pracuje bardzo młoda załoga. To ma swoje dobre i złe strony. Proszę pamiętać, że w górnictwie doświadczenie nabywa się latami. Musimy więc kształcić młodych ludzi w miejscu pracy. Ten obowiązek spada na starszych pracowników. Ci jednak odchodzą na emerytury. Tak więc problem kształcenia wymagać będzie z naszej strony głębszej analizy. To jest jedno z naszych najpilniejszych zadań, żeby odpowiednio pokierować młodymi kadrami. Ile węgla kopalnia musi obecnie wyprodukować, żeby można było mówić o jej rentowności? W obecnej sytuacji niezbędne minimum to 12-13 tys. t na dobę. Kiedy w ub. r. obejmowałem stanowisko dyrektora po tragedii, która się tu wydarzyła, kopalnia nie posiadała żadnej czynnej ściany wydobywczej. W krótkim czasie załodze udało się uruchomić w listopadzie i grudniu dwie ściany, które uzyskiwały bardzo dobre wyniki. Dotyczy to ścian 522 i 414, zaprojektowanych odpowiednio w pokładach 510 i 416. Ściana w tym ostatnim pokładzie osiągała postępy dochodzące do 200 m miesięcznie. To jest doprawdy znakomity wynik. W szczytowym momencie wydobywaliśmy z obu ścian ok. 15 tys. ton na dobę. Chcąc zrealizować założenia planu techniczno-ekonomicznego musimy prowadzić wydobycie dwoma, trzema, a nawet czterema ścianami. To nam zapewni utrzymanie wydobycia na poziomie tych 12-13 tys. ton na dobę. Tym sposobem na pewno osiągniemy dodatni wynik finansowy w ciągu roku. W br. kopalnia ma plan wydobyć ok. 3 mln ton węgla o najwyższych parametrach jakościowych. W kolejnych latach, zgodnie z założoną strategią, wielkość wydobycia powinna mieć tendencję wzrostową do ok. 3,5-4 mln ton rocznie. Dlatego odtwarzamy park maszynowy dla ścian, przodków, zakładu przeróbczego, odstawy taśmowej i obsługi energomaszynowej. Jakimi partiami złoża dysponuje obecnie kopalnia Mysłowice-Wesoła? W sumie dysponujemy czterema wiodącymi partiami, mianowicie A wschód, A zachód, B i D. W partii A wschód aktualnie posiadamy ścianę wydobywczą 01Aw w pokładzie 510. W partii B aktualnie udostępniamy ścianę 576 w pokładzie 510. Uruchomienie tej ściany planujemy na przełomie zowania środowiska pracy. Jej warunki musimy stale poprawiać. Schodzenie do coraz niżej położonych pokładów niejako wymusza inwestycje w klimatyzację. Znajdą się na to środki? Owszem. Te inwestycje już się rozpoczęły i będą realizowane. W wielu miejscach kopalni temperatura przekracza już 28 st C. Obowiązuje zatem skrócony czas pracy. Stosujemy już schładzanie powietrza w oparciu o klimatyzację grupową o mocy 1 MW. Na razie pozwala to jedynie schładzać powietrze na dwóch przodkach. Naszym celem jest rozbudowa tej instalacji, aby móc zwiększyć jej moc do 3 MW i schładzać powietrze w większej ilości wyrobisk. Efektywność pracy stanowi także ogromne wyzwanie dla takiej kopalni jak nasza. Wszystkie nasze prowadzone strategiczne inwestycje ukierunkowane są na zwiększenie efektywności i komfortu pracy oraz minimalizowanie ponoszonych kosztów. To o czym powiedziałem, z już prowadzonymi inwestycjami, jakimi są rozbudowa poziomu 865 m, modernizacja szybu Piotr i stopniowe kończenie modernizacji zakładu przeróbczego, daje pogląd na skalę inwestycji w przyszłość zakładu. Nie obawia się pan, że plany te mogą przynajmniej w części utrudnić zagrożenia? Kopalnia jest rzeczywiście skrępowana wieloma zagrożeniami o najwyższych wyznacznikach. Czwarta kategoria zagrożenia metanowego w połączeniu z zagrożeniem pożarowym i tąpaniowym rodzi ogromne niebezpieczeństwo. Musimy mu stawić czoła. Dlatego inwestujemy w najnowocześniejsze sposoby monitorowania i zwalczania zagrożeń. Stawiamy na odmetanowanie. Wykorzystujemy w tym względzie doświadczenia firm specjalistycznych, jak Zakład Odmetanowania Kopalń, sięgamy też po innowacje. W ścianie 01 Aw dla przykładu wykonany został ponad 500 m otwór kierunkowy usytuowany w skale płonnej nad pokładem, którym będziemy ujmować metan. Z kolei rozcięcie pokładu systemem poprzecznym umożliwi aktywne przeciwdziałanie zagrożeniu pożarowemu poprzez wypełnienie zrobów mieszaniną popiołowo-wodną. Istotnym elementem funkcjonowania kopalni jest transport materiału i załogi. W jaki sposób kopalnia radzi sobie z tym wyzwaniem? Modernizujemy i rozbudowujemy układy transportowe w oparciu o najnowsze systemy. Główne drogi przewozowe na przekopach przebudowujemy do gabarytów pozwalających na uzyskanie większej efektywności transportu. Transport oddziałowy do przodków i ścian realizowany jest równolegle. Niezbędne są inwestycje w taśmociągi do transportu załogi. Pierwsze uruchomione zostały w marcu br. w partii A zachód. Wykorzystaliśmy w tym celu odpowiednio przygotowane wyrobiska. W kwietniu br. wykonane zostało wyrobisko – przekop przewozowy A-D na poziomie 865 m. Jest ono strategicznie ważne dla kopalni ze względów wentylacyjnych i transportowych. Wykorzystując je zabudujemy kolejne trzy taśmociągi przeznaczone do jazdy ludzi, dzięki którym załoga bezpośrednio z poziomu 865 m dowożona będzie w rejon partii A wschód. Rozmawiał: Kajetan Berezowski Metan od dawna stanowi źródło przychodu kopalni. Jest szansa, aby można było dalej inwestować w jego ujmowanie i zagospodarowywanie? Musimy unikać emisji metanu do powietrza kopalnianego i tworzyć bezpieczne warunki pracy. Kopalnia od lat ujmuje metan i gospodarczo go wykorzystuje poprzez sprzedaż do Zakładu Energetyki Cieplnej. Z metanu, który ujmujemy, produkuje się ciepło i prąd. Chcemy ten proces intensyfikować, a więc zwiększyć gospodarcze zużycie gazu. To jest druga, choć niewielka gałąź naszego przychodu. Produkować chcemy także chłód. Wykorzystamy go do klimaty- Ponad 6 lat po zakończeniu wydobycia Ruch Mysłowice został przekazany do Spółki Restrukturyzacji Kopalń o zagospodarowanie całej przestrzeni z nowymi funkcjami tego obszaru. Myślę o połączeniu mieszkań, usług, pracowni uczelni artystycznych, boisk, basenów, parków rozrywki... Innymi słowy, o stworzenie wielofunkcyjnej przestrzeni, do której można przyjechać z rodziną i interesująco spędzić czas – kreślił przyszłość terenów pogórniczych Paweł Dyl, prezes zarządu Polskiego Centrum Inwestycyjnego. Nad przekształceniami terenów i obiektów kopalni, tak aby wpisywały się one w rozwój miasta dyskutowali wspólnie przedstawiciele Katowickiego Holdingu Węglowego, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego, wyższych uczelni artystycznych, instytucji finansowych, spółdzielni mieszkaniowych. Zainteresowanie inwestowaniem na terenach po kopalni Mysłowice wyrazili m. in.: PKO BP, Dom Maklerski Banku BPS, Bank Ochrony Środowiska, Wojewódzki Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach oraz inne instytucje publiczne, finansowe oraz pozarządowe. Ówczesny wiceprezes zarządu KHW Waldemar Mróz postawił sprawę jasno: – Nasza spółka ma kompletną dokumentację kopalni, ma wiedzę o składnikach należącej do niej przestrzeni. Gotowi jesteśmy się nią podzielić, z myślą, że zostanie obrócona w inwestycje, służące społeczności miasta i regionu. Natomiast teren i położone na nim nieruchomości chcemy zbyć komercyjnie – mówił. Innych pomysłów na rewitalizację Mysłowic też nie brakowało. Ks. Jan Grzesica z fundacji „Wioska Serca im. Jana Pawła II” chciał tu widzieć ostoję dla naturalnych i społecznych sierot, dotkniętych przez los dziewcząt i samotnych matek, a także miejsce dla ludzi starszych. Pojawił się również projekt rewitalizacji i termoizolacji całej dzielnicy Piasek, czyli zespołu familoków starszego od katowickiego Nikisza, połączony z budową 160 mieszkań komunalnych i wykorzystaniu kopalnianej geotermii do ich ogrzewania. ! Kopalnia Mysłowice, którą połączono z Wesołą w 2007 r., zakończyła wydobycie 1 stycznia 2008 r. Z czasem stała się obciążeniem dla połączonej kopalni. O zagospodarowaniu terenów pogórniczych ruchu Mysłowice dyskutowano od dawna. Być może przeniesienie go do Spółki Restrukturyzacji Kopalń przyniesie w tym względzie konkretne efekty. Na terenie przeszło 40 ha jest kilkadziesiąt obiektów, w tym biurowce, budynki łaźni, maszyn wyciągowych, nadszybi, magazynów, elektrowni, zakłady przeróbki węgla, itd. – Jako miasto jesteśmy zainteresowani, aby tak zagospodarować i przekształcić obiekty, aby po raz kolejny wpisały się w rozwój Mysłowic – zapewniał w 2011 prezydent Mysłowic Edward Lasok. Ponad 180-letnia kopalnia Mysłowice miała się stać w wielu planach przestrzenią dla zupełnie odmiennej aktywności niż górnicza. – Kopalnia, to przestrzeń z kilkudziesięcioma nieruchomościami, tworzącymi wspólnie pewną historię. Jakkolwiek wielu uważa nasz pomysł jako karkołomny, chodzi nam NASZ HOLDING 7 Górnicy kopalni Mysłowice-Wesoła uruchomili ścianę 01Aw na poziomie 665 m Pierwsza ściana na wschodzie Podpis... będzie jutro, bo dzisiaj autor zwiał do domu Witold Gałązka P rzygotowanie ściany polega na zabudowie wnęk i na demontażu łuków ociosowych w celu odsłonięcia ociosu ścianowego już do urabiania kombajnem – tłumaczy Tomasz Zapart, kierownik ściany 01Aw, którą na początku czerwca uruchomiono w kopalni Mysłowice-Wesoła. Litera „w” w oznaczeniu 01Aw wskazuje na lokalizację we wschodniej części pokładu 510. „A” oznacza partię złóż (która na niższym o 200 m budowanym właśnie poziomie 865 łączy się kamiennym przekopem z partią D). Części A-D na wyższym poziomie 665 m mają połączenie przekopem taśmowym. Przebijanie się na wschód ma głębokie uzasadnienie ekonomiczne. W udostępnianych aktualnie złożach w nowej części kopalni zalega aż 61 mln t węgla o kaloryczności 30 MJ/kg, zapopieleniu poniżej 0,5 proc. i zasiarczeniu poniżej 0,3 proc. Taki węgiel, nawet na trudnym dzisiejszym rynku, ciągle jest rarytasem i bez problemu znajduje nabywców. – Gdybyśmy nie wykonali całej pracy, nie można by tego węgla wydobyć, a dla kopalni oznaczałoby to stratę ok. 10 lat eksploatacji – tłumaczył przed rokiem w trakcie prac budowlanych na poziomie 865 m Grzegorz Standziak, główny inżynier energomechaniczny, kierownik Działu Energomechanicznego kopalni Mysłowice-Wesoła. Obiecujące zasoby na wiele lat ! 01Aw to pierwsza w historii kopalni ściana w partii A-wschód. Jej zasoby oszacowano na ok. 360 tys. t węgla, który zapewni byt Wesołej na najbliższy czas. Kopalnia musi nadganiać zaległości w wydobyciu, które powstały po katastrofie w październiku 2014 r. – w innym miejscu na poziomie 665 m przez niemal kwartał trzeba było wstrzymać eksploatację. W polu, na którego końcu leży nowa ściana, zaprojektowano jeszcze trzy równoległe inne ściany wydobywcze, które będą kolejno uruchamiane. Pokład ma 6 stopni nachylenia i 3,5 m miąższości. Pierwsza ściana zostanie jednak wybrana na wysokość tylko 3 m, bo przy zagrożeniach tąpaniowych, takie rozwiązanie narzucają reguły sztuki górniczej. Wciąż trwa drążenie wyrobisk pomocniczych w okolicy do ścian z numerami 02, 03 i 04. Dotychczas roboty przygotowawcze (wraz ze zbrojeniem chodników) pochłonęły ok. 23 mln zł. Trasa do nowej ściany z podszybia szybu Piotr liczy ponad 4 km. Kolejka spągowa przewozi górników tylko do połowy. Potem muszą iść pieszo a cała droga zabiera im nawet godzinę w jedną stronę. – W przyszłości to się zmieni – zapowiadają w Holdingu. Pod koniec 2015 r. ruszą taśmy przystosowane do przewozu ludzi, co znacznie skróci czas dotarcia oddziału wydobywczego na przodek. Jedna z taśm osobowych pobiegnie pochyłym przekopem między poziomami 665 i 865 m, którym wcześniej, przed pogłębieniem szybu Piotr, wywożono na górę urobek skalny z głębszego poziomu. Do ściany prowadzi nas nadsztygar Rafał Lamik, kierownik odstawy głównej. Każdego dnia pokonuje na własnych nogach kilkanaście kilometrów, by przeglądnąć system przenośników. Na taśmach suną już pierwsze kęsy węgla z robót przygotowawczych. Część ze 112 podopiecznych nadsztygara Lamika kontroluje skrzyżowania i przesypy, znakuje odblaskową farbą metalowe elementy urządzeń, sprawdza mocowania, stabilność konstrukcji i system awa- W grudniu 2011 r. na spotkaniu w szybie Wilson w Katowicach przedstawiciele Stowarzyszenia „Pamięć”, Polskiego Centrum Inwestycyjnego SA oraz Fundacji Byłych Żołnierzy i Funkcjonariuszy Sił Specjalnych „Szturman” podpisali list intencyjny w sprawie rewitalizacji kopalni Mysłowice. Potencjalnymi akcjonariuszami w spółce PCI mieliby zostać: Johann Bros, prezes Pro Invest, Monika Paca, prezes Fundacji Eko Art Silesia, Wiesław Słoniewski, współwłaściciel warszawskiego Biura Obsługi Biznesu, Sławomir Piecka, szef zespołu inwestorów z Warszawy, Stanisław Kałuża, prezes spółki Grodzka 43 i Barbara Tekieli, prezes spółki Polab. Dyskutowano o możliwościach przekształcenia terenów pokopalnianych w zaplecze o charakterze kulturalno-naukowym i rekreacyjno-handlowym. W 2013 r. Katowicki Holding Węglowy po raz kolejny wystąpił z inicjatywą sprzedaży gruntu i nieruchomości po dawnej kopalni, deklarując, że jest w stanie wspólnie z samorządem i inwestorami, uczestniczyć w jego rewitalizacji. Ówczesny prezes KHW Roman Łój przyznał, że ryjnego wyłączania odstawy. – Przenośniki są używane, z drugiej ręki, jednak musieliśmy doprowadzić je do takiego stanu, żeby działały jak nowe – tłumaczy szef odstawy i po drodze wydaje podwładnym bieżące instrukcje. W miarę zbliżania się do 01Aw w wyrobiskach robi się coraz tłoczniej. Przy budowie, transporcie i rozmaitych pracach krzątają się cieśle, ślusarze, elektrycy i mechanicy. Kolejka podwieszana Scharf dowozi z szybu setki drewnianych bali, z których powstaną rusztowania podpierające strop m.in. w ścianie – tzw. kaszty. Prac i transportu doglądają, idący z nami, Piotr Kozioł z działu BHP, st. inspektor Bartłomiej Rogosz z działu Mechanicznej Dokumentacji Technicznej st. inspektor Adam Szymiński z działu Dokumentaji Energetyczno-Materiałowej. Kombajn na chodzie, ściana gotowa Za tablicą o zagrożeniu tąpaniowym i ograniczeniach w liczebności załogi, dochodzimy do początku ściany. Na całej długości 160 m trwają pospieszne przygotowania na wizytę inspektorów Okręgowego Urzędu Górniczego, którzy formalnie zezwolą na uruchomienie wydobycia. Planuje się, że wybieg będzie miał 568 m. Odległość tę, jest świadom, iż na rynku nieruchomości panuje zastój, a na dodatek pokopalniany teren nie jest łatwo sprzedać. W efekcie kolejnych rozmów, 28 stycznia 2013 r., przedstawiciele mysłowickiego Urzędu Miasta i Katowickiego Holdingu Węglowego odpisali porozumienie w sprawie projektu zagospodarowania terenów i obiektów po nieczynnej już kopalni Mysłowice. – Chciałbym, żeby nam wszystkim zależało, by w ramach najbliższego rozdania unijnego zagospodarować ten obszar tak, aby pracował dla rozwoju Mysłowic, nie przysparzając jedynie kosztów – mówił podczas tej nadzwyczajnej sesji prezydent Mysłowic, Edward Lasok. Samorządy Mysłowic, Jaworzna i Sosnowca przygotowały dokumentację pod kątem przyszłej rewitalizacji siedmiu zdegradowanych terenów poprzemysłowych na ich terenie. W przypadku Mysłowic chodziło przede wszystkim o zagospodarowanie terenu dawnej kopalni Mysłowice w ścisłym centrum miasta. Podczas konferencji w tej sprawie prezydent Mysłowic Edward Lasok mówił, że pomysłodawczynią wspólnego projektu trzech miast była skrawając węgiel, pokona kombajn Joy typu 4LS22. Urobek do chodnika odstawczego zgarnięty zostanie przez ścianowy przenośnik zgrzebłowy Rybnik 850, a dalej przetransportuje go podścianowy Grot 1100. Po drodze na taśmy węgiel ze ściany wpadnie w kruszarkę Skorpion 3000P. Tomasz Zapart, kierownik ściany, dysponuje ostatnie zadania przed uruchomieniem wydobycia. – Przygotowanie polega na zabudowie wnęk, demontażu łuków ociosowych w celu odsłonięcia osciosu ścianowego już do urabiania kombajnem. W miejscach, gdzie po demontażu łuków – na metr, półtora do przodu – coś nam się odspoiło, musimy zabezpieczyć się przed ewentualnym opadem stropu. W tym celu wiercimy otwory wielkośrednicowe, wprowadzamy w nie prostki, konstruujemy przy pomocy stojaków drewnianych sztuczny strop. Stąd m.in. tak duże ilości transportowanego do ściany drewna, które wykorzystywane jest też do kasztowania. Po przejechaniu ścianą paru metrów, trzeba będzie zabudować sporo kasztów. Rabunek zacznie się dopiero za postępem ściany – opisuje Tomasz Zapart, dodając, że kombajn jest już na chodzie i może ruszyć w każdej chwili. Wszystko zależy od decyzji Okręgowego Urzędu Górniczego. " na początku 2013 r. ówczesna minister rozwoju regionalnego, a obecna europejska komisarz ds. wspólnego rynku, przemysłu i przedsiębiorczości Elżbieta Bieńkowska. Ona sama wyraziła nadzieję, że po przygotowaniu dokumentów nastąpi drugi krok. Tym razem chodziło o projekty ponadlokalne, a miasta dostały unijne dofinansowanie na dokumentację pod kątem przyszłej rewitalizacji terenów zdegradowanych. Objęła ona: badania geologiczne, geotechniczne i ocenę stopnia zanieczyszczenia – pod kątem zagospodarowania wytypowanych gruntów, ekspertyzy stanu technicznego obiektów, strategię zagospodarowania – wraz z analizą społeczną oraz ekspertyzy ws. pozyskania prawa własności gruntów. Ostatecznie 1 czerwca 2015 r. Katowicki Holding Węglowy przekazał Spółce Restrukturyzacji Kopalń dawną kopalnię Mysłowice, ostatnio ruch Mysłowice połączonej kopalni Mysłowice-Wesoła. Dla Mysłowic jest to kolejny krok w kierunku zagospodarowania terenów pokopalnianych wraz infrastrukturą w postaci budynków i budowli, w tym z szybem Łokietek. Kaj 8 NASZ HOLDING Postępowanie w sprawie sprzedaży ZEC Zarząd KHW SA informuje, że w postępowaniu dotyczącym sprzedaży 100 proc. akcji Zakładów Energetyki Cieplnej w Katowicach SA zainteresowanie nabyciem wykazało 20 firm, z których 10 złożyło oferty wstępne. Wszystkie one zostały dopuszczone do dalszego postępowania. Prowadzone jest ono zgodnie z przyjętymi założeniami i harmonogramem. Przyjęte kryterium stanowi cena oraz – po złożeniu ofert wiążących – warunki współpracy z KHW SA. Transakcja sprzedaży może zostać sfinalizowana w połowie września 2015. Szanowni Państwo Powstały z inicjatywy mieszkańców Katowic oraz braci górniczej Szpital Murcki od blisko stu lat niesie pomoc oraz zapewnia dostęp do opieki zdrowotnej mieszkańcom południowych dzielnic miasta. By zapewnić godne warunki hospitalizacji i dostęp do najlepszych metod terapeutycznych wszystkim potrzebującym, działalność szpitala już od 25 lat wspiera fundacja, której patronem został wielki syn polskiej ziemi, sługa Boży, ksiądz kardynał Stefan Wyszyński. Czerpiąc z nauki Prymasa Tysiąclecia, który bezustannie zwracał uwagę na potrzebę otoczenia troską drugiego człowieka, fundacja przeznacza zgromadzone środki na wyposażenie sal chorych oraz zakup wysokospecjalistycznego sprzętu medycznego i rehabilitacyjnego. Z okazji obchodzonego jubileuszu działalności fundacji w imieniu zarządu, dyrekcji i pracowników Szpitala Murcki serdecznie dziękujemy wszystkim darczyńcom i sympatykom za wszelkie dobro, słowa uznania i okazane wsparcie, które otrzymaliśmy w ciągu minionych 25 lat. Jesteśmy pełni nadziei, że dzięki Państwa dalszemu wsparciu i ofiarności kolejne lata pozwolą na dalszy rozwój służącego nam szpitala. Zarząd fundacji Kajakiem do... Paryża Kajetan Berezowski N ie straszne im wichry i sztormy. W strugach ulewnego deszczu wypłynęli 20 czerwca z Mysłowic do Paryża. Jacek Paris, górnik z kopalni Staszic, ze swą żoną Moniką postawili sobie zadanie nie lada, ale – jak powiadają – nazwisko zobowiązuje. – Z Przemszy kierujemy się na Wisłę. To będzie najtrudniejszy odcinek, ponieważ Przemsza nie jest zbyt przyjazna dla jakiejkolwiek żeglugi. Następnie popłyniemy Notecią, Wartą, Odrą, rzekami i kanałami Niemiec, Holandii, Belgii i Francji. W sumie mamy do pokonania 2,5 tys. km, w tym 150 śluz, a trasa biegnie przez cztery europejskie stolice – Warszawę, Berlin, Brukselę i Paryż – tłumaczy Jacek Paris. Wyprawa ma potrwać ok. 6 tygodni łącznie z powrotem do domu autokarem. Każdego dnia Parisowie będą musieli przepłynąć średnio ok. 70 km. We Francji i Belgii postoje mogą być dłuższe, ponieważ jednostki zawodowe, tzw. biała flota, mają pierwszeństwo. Będą też musieli wnosić stosowne opłaty niczym na autostradzie. Nie zabrali z sobą, wbrew pozorom, wielu bagaży. – Śpiwór, namiot, trochę jedzenia i ubrań, dwa pięciolitrowe kanistry paliwa i wiosła – wylicza Jacek Paris. Paliwo dlatego, ponieważ ich kajak pneumatyczny został wyposażony w silnik spalinowy, gdyż na wielu europejskich kanałach istnieje zakaz wiosłowania. Gdy włącza silnik ich kajak traktowany będzie jako tzw. mała łódź motorowa. – Silnik jest również niezbędny dla naszego bezpieczeństwa, aby mieć możliwość szybkiego manewru na wodzie, w sąsiedztwie dużych barek. Poza tym pewne odcinki marszruty prowadzą pod prąd i wiosłowanie mogłoby okazać się dla nas wyzwaniem ponad siły – wyjaśnia Jacek. Parisowie wzięli z sobą także pływaki stabilizujące kajak, które uniemożliwiają jego Monika i Jacek Paris zwodowali swój kajak na Przemszy wywrócenie. Mają ponadto żagiel zwinięty w małe kółko. – Przy sprzyjającym wietrze sprawdza się rewelacyjnie – zapewnia Jacek. Przygoda mysłowickiej rodziny z kajakarstwem wzięła swój początek od zakupu pneumatycznego kajaka. Miał on służyć podczas wakacyjnych wypadów z dziećmi. Okazało się jednak, że Batory, bo tak go nazwali, doskonale radzi sobie zarówno na morzu, jeziorze, jak i rzece. Chrzest bojowy odbył w Chorwacji. – Jest mocny, ale trzeba dmuchać na zimne. Najważniejszy jest rozsądek. Musimy bezpiecznie dotrzeć do Paryża i cało wrócić do domu – tłumaczy kapitan wyprawy. Na razie nie ma nikogo, kto wątpiłby w jej sukces. W ub. r. Parisowie popłynęli swoim „Batorym” z Mysłowic do Gdańska. Na miejscu ofiarowali Bazylice Mariackiej serce z węgla, które złożyli pod ołtarzem św. Barbary. – Popłynęliśmy dawnym szlakiem węglowym wiodącym od Przemszy, przez Wisłę nad Bałtyk, prawie 1000 km. Męża zafascynowała postać Andrzeja Sapoka, który w la- FOT.: MACIEJ DOROSIŃSKI tach 20. zeszłego stulecia wybrał się kajakiem z Oświęcimia do Gdańska, chcąc poznać warunki żeglugi na Wiśle. W efekcie zbudował własny statek pod nazwą „Katowice” i transportował nim towary – opowiada Monika. Oboje mają świadomość, że wyprawa do Paryża będzie znacznie trudniejsza. Dlatego systematycznie się do niej przygotowywali. Jeszcze w środę, 24 czerwca rano udało nam się połączyć telefonicznie z Moniką Paris. Małżonkowie cumowali właśnie w Puławach. – Podróż odbywa się zgodnie z planem, choć mamy już za sobą kilka przygód. Przed Sandomierzem pękła nam obudowa silnika. Jackowi udało się nawiązać kontakt z mechanikiem i zespawać ją. Były też inne drobne awarie, które usunęliśmy we własnym zakresie. We wtorek, 23 czerwca, deszcz lał strumieniami na całej trasie. Nieźle przemokliśmy, ale nie tracimy rezonu i ruszamy dalej – zapewniła Monika Paris. Śmiałkom życzymy stopy wody pod... dnem kajaka. ! Świadczenia dla pracowników Bożych Darów Bartłomiej Szopa R uch Boże Dary kopalni Murcki-Staszic w najbliższych dniach najprawdopodobniej zostanie oficjalnie przekazany do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Ostatnie tygodnie były więc pełne napięć i niepokoju wśród pracowników zakładu, którzy nie do końca wiedzą, co ich czeka. Szczególnie mocno sprawa dotyczy tych osób, które zainteresowane są możliwością skorzystania z przewidzianych osłon. Naprzeciw tym problemom wyszedł dyrektor ds. pracowniczo-ekonomicznych Paweł Owczarek. Z jego inicjatywy w obydwu ruchach zorganizowano specjalne dyżury informacyjne, w czasie których pracownicy mogli zasięgnąć porady. W okresie od 18 kwietnia do 25 maja z porad skorzystało blisko sto osób. Eksperci z Murcek-Staszica zebrali najczęściej pojawiające się pytania wraz z odpowiedziami. Jakie są rodzaje świadczeń osłonowych? Są 3 rodzaje świadczeń osłonowych, z których mogą skorzystać pracownicy: " urlop górniczy w wymiarze do czterech lat – dla pracowników zatrudnionych pod ziemią, którym ze względu na wiek, łączny staż pracy lub staż pracy pod ziemią brakuje nie więcej niż cztery lata do nabycia prawa do emerytury, a prawo do emerytury nabędą przed 1 stycznia 2020 r. " urlop w wymiarze do trzech lat dla pracowników przeróbki mechanicznej węgla, którym ze względu na wiek, łączny staż pracy brakuje nie więcej niż trzy lata do nabycia prawa do emerytury/emerytury pomostowej, a prawo do emerytury nabędą przed dniem 1 stycznia 2019 r. " jednorazowa odprawa pieniężna – w wysokości 12-krotnego przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia dla osób, z którymi umowa o pracę zostanie rozwiązana na podstawie porozumienia stron, nie później niż do końca 2015 r., przeznaczona dla pracowników zakładów przeróbki mechanicznej i powierzchni kopalń posiadających co najmniej pięcioletni staż pracy w przedsiębiorstwie górniczym. Jak technicznie będzie wyglądało przejście na urlop górniczy? Pracownik po wypisaniu wniosku i wstępnej weryfikacji przez Centrum Usług Wspólnych odnośnie uprawnienia do urlopu górniczego zostanie przeniesiony na część likwidowanego zakładu, w tym wypadku wyodrębniony teren Ruchu Boże Dary. Przebywając pod Spółką Restrukturyzacji Kopalń, będzie weryfikowany przez ZUS pod kątem nabycia uprawnień emerytalnych przed 1 stycznia 2020 r. dla pracowników zatrudnionych pod ziemią oraz przed 1 stycznia 2019 r. dla pracowników przeróbki mechanicznej węgla. Po pozytywnej weryfikacji będzie mógł skorzystać z urlopu górniczego. Jak wygląda wyliczenie kwoty urlopu górniczego? W okresie korzystania z urlopu górniczego albo urlopu dla pracowników zakładu przeróbki mechanicznej węgla pracownik otrzymuje świadczenie socjalne w wysokości 75 proc. miesięcznego wynagrodzenia, obliczanego jak wynagrodzenie za urlop wypoczynkowy z zaznaczeniem, że do podstawy obliczania wynagrodzenia dodajemy 1/12 ostatnio wypłaconej nagrody rocznej (14 pensja), 1/12 ostatnio wypłaconej nagrody barbórkowej i 1/60 ostatnio wypłaconej nagrody jubileuszowej Czy po przejściu na urlop górniczy będę mógł podjąć inną pracę? Tak, o ile nie będzie to praca w przedsiębiorstwie górniczym. ! NASZ HOLDING 9 W letnich miesiącach wzrasta liczba osób korzystających z chorobowego Lewe L-4 dezorganizuje pracę kopalni PAWEŁ OWCZAREK Prosimy przyjąć od całej Społeczności KWK Murcki-Staszic wyrazy najszczerszego współczucia. Jednocześnie pragniemy przekazać wyrazy najwyższego uznania za determinację i trud dla każdego ratownika i pracownika biorącego udział w akcji poszukiwawczej. z-ca dyrektora ds. pracowniczo-ekonomicznych W szyscy doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że każda absencja pracownika to kłopot dla pracodawcy. Negatywny wpływ na stabilność funkcjonowania przedsiębiorstwa ma szczególnie absencja chorobowa, która jest tak nagminnie wykorzystywana przez pracowników jako środek do przedłużania sobie urlopu. Zjawisko to jest popularnie zwane przez pracowników „rewirem”. Statystyki absencji chorobowej prowadzone w latach poprzednich przez zakłady KHW SA dowodzą, iż ten rodzaj absencji wzrasta o ok. 2 proc. podczas miesięcy letnich. To o 112 pracowników nieobecnych w pracy więcej. Nadmierna absencja chorobowa wpływa na: negatywny wynik ekonomiczny, wynagrodzenie pracownika oraz dezorganizację pracy na każdym etapie produkcyjnym, ale także pozaprodukcyjnym. Pracodawca jest upoważniony do kontroli pracownika, a jednocześnie ubezpieczonego, dotyczącej zasadności wykorzystywanego zwolnienia lekarskiego. W związku z powyższym, od dłuższego czasu w kopalni prowadzone są kontrole mające na celu nie tylko zminimalizować, ale z czasem całkowicie wyeliminować bezzasadne korzystanie ze zwolnień lekarskich. Przeprowadzane kontrole oraz kwartalna analiza zwolnień lekarskich wykonywana przez dział pracowniczy, pozwala na zidentyfikowanie pracowników legitymujących się nadmierną absencją chorobową, która to niejednokrotnie jest wykorzystywana na remonty mieszkań, wyjazdy na odpoczynek, oraz sprawowanie opieki nad najbliższymi. Bywa także, że podczas trwania zwolnienia lekarskiego prowadzona jest własna działalność gospodarcza! Wszyscy wiemy, że jest to nadużycie. Dla pracowników, którym udowodni się taki precedens skutki, mogą być następujące: – zmiana stanowiska pracy poprzez przeniesienie z dołu na powierzchnię, a co za tym idzie obniżenie wynagrodzenia, – pozbawienie uprawnienia do premii motywacyjnej wypłacanej przez zakład. Poprzez zastosowanie systemu motywacyjnego, w postaci dodatkowej premii, której głównym założeniem było wynagrodzenie tych pracowników, którzy miesiące letnie traktują jak pozostałe w roku i angażują się w swojej pracy, nastąpił spadek osób korzystających z L-4. Niestety, ten spadek wy- Wobec ciosu, który spadł na Rodziny Górników poległych w kopalni Wujek, niełatwo znaleźć słowa otuchy. Można jedynie życzyć sił do zniesienia tego bólu, który tylko czas może złagodzić. Brać górnicza z KWK Murcki-Staszic Biorąc lewe L-4 dokładasz pracy innym. Ktoś przecież musi to zrobić za ciebie... stąpił jedynie w miesiącach, w których wypłacano premie. Nie jest to więc spełnienie celu, jaki założył sobie pracodawca. Najbardziej drastycznym instrumentem wobec tych pracowników, którzy wykorzystują zwolnienia lekarskie niezgodnie z przeznaczeniem jest wypowiedzenie umowy o pracę, a nawet rozwiązanie w trybie dyscyplinarnym. Niejednokrotnie pracodawca korzysta z tego instrumentu, ponieważ jest to uznane za naruszenie obowiązków pracowniczych. Informujemy pracowników naszego zakładu, że w dalszym ciągu pracodawca będzie prowadził podobne działania kontrolne wobec osób przebywających na L-4. Nie można odstąpić od wyznaczonego celu, bo nas na takie precedensy w trudnych dla górnictwa polskiego czasach po prostu nie stać. Kontrole osób przebywających na zwolnieniach lekarskich w miesiącach letnich zostaną wzmożone. Natomiast tym pracownikom, dla których ważne jest dobro zakładu, będą wypłacane premie motywacyjne. ! Decyzją zarządu Katowickiego Holdingu Węglowego SA od 8 czerwca obowiązki dyrektora kopalni Murcki-Staszic pełni naczelny inżynier Marek Skuza Z notesu byłego dyrektora Dziękuję Wam za lata współpracy W dniu 29.05.2015 r. powiadomiono mnie, że zakończono postępowanie kwalifikacyjne na stanowisko wiceprezesa do spraw technicznych w spółce TAURON Wydobycie i wybrano mnie do pełnienia tej funkcji. Do tej pory zmiana mojego miejsca pracy była decyzją przełożonych. To oni, analizując potrzeby firmy i moje predyspozycje zawodowe, powierzali mi odpowiednie stanowisko pracy. Moja decyzja o odejściu z KHW SA KWK Murcki-Staszic jest jedną z trudniejszych, jakie podjąłem w swojej karierze zawodowej. Decyzja ta nie była podyktowana niezadowoleniem z tego jak i z kim wykonuję dotychczasowe obowiązki. Był to świadomy wybór drogi, jaką chcę przejść, spełniając się zawodowo. Decyzja, która tylko potwierdza mój charakter człowieka, który ciągle szuka nowych wyzwań. Dziękuję Wam za kilka lata dobrej współpracy. Nie będę wyliczał co udało się nam wspólnie zbudować, gdyż spojrzenie na naszą kopalnię jest najlepszą tego oceną. Wierzę w to, że tworzona przez nas wspólnie przyszłość KWK Murcki-Staszic będzie kontynuowana przez mojego następcę. Tomasz Cudny 10 NASZ HOLDING Dostać kopa i wyjść z domu. Nie mogę się już doczekać tych małych miasteczek, wiosek, miejsc „normalnych” tzn. bez atrakcji turystycznych. One jakoś najbardziej do mnie przemawiają, Baza Informacji Turystycznej już działa! Nie musieliśmy długo czekać na odzew, w związku z pomysłem stworzenia BIT (Bazy Informacji Turystycznej). Na początku kwietnia na adres redakcji wpłynął mail następującej treści: Efektem tego maila jest poniższy wywiad. Mamy nadzieję, że zachęci to innych pracowników kopalni do podzielenia się wrażeniami ze swoich wyjazdów. Może wzorem pana Damiana, ktoś napisze list do redakcji i przedstawi swojego kolegę, koleżankę, który/a ma pasję poznawania ciekawych zakątków, a my już skontaktujemy się z daną osobą i zachęcimy do podzielenia się wrażeniami z Czytelnikami. Nie muszą to być wyprawy jak wymienione powyżej. Jest przecież wiele miejsc zasługujących na to, by je pokazać innym. Nasze łamy stale są otwarte dla wszystkich chętnych. Zapraszamy do współpracy! Panie Maćku, pańskie wyprawy robią wrażenie na innych. – Ja sceptycznie podchodzę do „takich rzeczy”, nie mam w naturze chwalić się i nagłaśniać swoich wypraw. Nie widziałem w tym nic nadzwyczajnego, nic szczególnego, by pisać o tym. Po prostu facet gdzieś tam się wybiera w świat i tyle... Ale rzeczywiście, miło mi się zrobiło, gdy się o tym dowiedziałem i teraz już inaczej na to zaczynam patrzeć. W dzisiejszych czasach, gdy bez trudu możemy trafić praktycznie w każdy zakątek świata, fajnie jest podzielić się wrażeniami z innymi o tym co się widziało, poznało, co zachwyciło, tak, aby i w nich obudzić ciekawość poznania i pojechania w konkretne, polecone miejsce. Pan, jak mało kto, może pochwalić się tym, że zwiedził sporo naprawdę ekscytujących miejsc. – Rzeczywiście udało mi się w dość krótkim czasie zobaczyć trochę świata – wykąpać się w oceanie Indyjskim, być w Himalajach, spać pod namiotem na Syberii, pojeździć rowerem w Maroko. Trudno i nie trudno jest pokazać piękno, tego świata. Można opisywać tysiącami słów, ale prawda jest taka, gdy po raz pierwszy widzi się na własne oczy ośmiotysięcznik to odbiera mowę i to dosłownie – człowiek czuje się jak małe dziecko, które dostało wymarzoną zabawkę. Ten nasz świat to ocean kontrastów. Pamiętam, jak po 3 tygodniach w Birmie, gdzie przenikała człowieka duchowość miejsc i ludzi, wracaliśmy do kraju przez Bangkok i trafiliśmy na Khao San Road. Koleżanka, z którą tam byłem, specjalnie mnie „zgubiła”, bym samotnie poczuł specyfikę tego miejsca. Nie pamiętam czy kiedykolwiek doznałem takich negatywnych i pozytywnych emocji naraz. Na stu metrach w ciągu kilku minut, człowiek widzi całe zepsucie tego świata. Ten kontrast, między uduchowioną Birmą w duszy i rozpustą Bangkoku w oczach, też w pewnym stopniu był piękny! Dla większości załogi naszej kopalni jest pan postacią anonimową. Podejrzewam, że wielu kolegów, niby coś tam słyszało o pańskich wyprawach, ale szczegółów nie zna. Czy mógłby się pan przedstawić naszym pracownikom i czytelnikom? – Nazywam się Maciej Trlik, urodziłem się w październiku 1979 roku, czyli wychodzi, że mam już 36 lat. Pracuję w KWK Murcki-Staszic w Ruchu Boże Dary, od lutego 2008 roku. Od niecałych 6 lat jestem ratownikiem w Kopalnianej Stacji Ratownictwa Górniczego. Tyle o sobie. Dodam jeszcze, że… cieszę się, że tu pracuję! Niewątpliwie praca w KSRG pomaga panu w utrzymywaniu dobrej formy, zarówno fizycznej jak i psychicznej. W końcu samotne wyprawy to nieustanna walka ze swoimi słabościami: zmęczonymi mięśniami, czy różnymi „czarnymi myślami”. – W większości miejsc, które odwiedziłem, byłem zawsze z kimś. Albo z ekipą poznaną przez internet, albo z braćmi. W ubiegłym roku, zdecydowałem się jechać w Himalaje samotnie. Wiązało się to z tym, że musiałem wynająć tragarzy ze względu na ilości rzeczy oraz przewodnika. Ale od A do Z sam organizowałem tę wyprawę i… czułem się sam. Samotne wyprawy mają swoje plusy. Mój kolega, Andrzej, który sporo podróżuje w takiej formie, mówi, że człowiek „bardziej doświadcza świata”, tzn. bardziej realnie, prawdziwie go odbiera. Według niego, każde wrażenie jest spotęgowane. Zgadzam się z nim w stu procentach. Ale jeżeli o mnie chodzi to zdecydowanie wolę poznawać świat z kimś. Miałem taką sytuację podczas wyprawy na Chulu w Himalajach, że bombardowany widokami nie miałem z kim dzielić tego piękna i swego zachwytu nad nim. Brakowało kogoś obok komu mógłbym powiedzieć chociażby „ale zajefajnie” i wiedzieć, że bez zbędnych słów ta osoba odbierze to w stu procentach. Kolokwialnie mówiąc, to po prostu fajnie jest otworzyć do kogoś gębę. Co do słabości to zawsze są. Nie ważne czy jest się samemu, czy z kimś. Zdecydowanie łatwiej jest podróżować z kimś. Rozmawiamy akurat w nieciekawym momencie. Trwa akcja ratownicza w Wujku. Pan również bierze w niej udział. Równocześnie przygotowuje się pan do kolejnej wyprawy. Odporność psychiczną i zdrowie fizyczne wystawia pan na ciężką próbę. – Ciężko to mają rodziny zaginionych górników jak i oni sami. Ja tam wykonuję swoją pracę i staram się robić to jak najlepiej. ! Witam panie Piotrze, jestem ratownikiem KSRG przy KWK Murcki-Staszic, Ruch Boże Dary. Chciałbym przedstawić kolegę – pracownika stacji ratowniczej Macieja Trlika, który ma bardzo ciekawą i niezwykle interesującą pasję, jaką jest podróżowanie i alpinizm. W ostatnim numerze ABC zachęcał pan do współpracy i wspólnego redagowania. Myślę, że osoba wspomnianego kolegi idealnie się do tego nadaje. Poniżej prezentuję listę wypraw, które odbył: lipiec 2010, Korsyka – rowerowo, objechanie płn. części wyspy; listopad 2010, Maroko – rowerowo, trasa z Marrakeszu do Mahamid (w międzyczasie wejście na szczyt Dżabal Tubkal, 4167 m n.p.m.); lipiec 2011, Czarnogóra – rowerowo, Góry Komowi; listopad 2011, Birma – zwiedzanie kraju; sierpień 2012, Rosja, Syberia, Ałtaj – trekking w rejonie Biełuchy i wyspy Olchon; listopad 2012, Turcja, Stambuł – zwiedzanie. kwiecień 2013, Nepal – trekking do południowego sanktuarium Annapurny, 4130 m n.p.m. marzec 2014, Nepal – próba wejścia na Chulu West (6419 m n.p.m.) ze względów pogodowych wycofanie z wysokości 6000 m n.p.m. Liczę, że zainteresuje pana osoba kolegi oraz że poświęci mu pan troszeczkę miejsca w kolejnym wydaniu ABC. Z górniczym pozdrowieniem Damian Synówka NASZ HOLDING 11 Reszta idzie już łatwo pokazują codzienne życie, zwykłego człowieka – mówi MACIEJ TRLIK, ratownik z Ruchu Boże Dary – Wszyscy mi mówią: „Gdzie ty jedziesz? Przecież to niebezpieczne. Nie boisz się? „. Co prawda Iran sąsiaduje z Irakiem, Pakistanem, Afganistanem, ale rzeczywistość jest taka, że Iran to bezpieczny kraj. Warto poczytać fora, wpisy tych, którzy tam są lub dopiero co wrócili – to jest prawdziwa kopalnia realnej wiedzy o tym kraju. Co zdecydowało? Hmm… ogólnie mówiąc, trochę wszystkiego. Zawsze jakoś tak ciągnęło mnie do krajów islamskich i jestem pewny, że kultura perska mnie zachwyci. Pragnę jej dotknąć, posmakować, oddychać tym powietrzem. Może nawet uda się ją choć trochę zrozumieć? No a poza tym góry! Kilka lat temu natknąłem się Damavand na jakimś blogu i tak to się rozwijało, kiełkowało od kilku lat, czyli dokładnie tak, jak to już wcześniej opisałem. Czy oprócz zdobywania szczytów w Górach Elbrus, poświęci pan trochę czasu na „klasyczne” zwiedzanie Iranu? – Oczywiście! W Iranie przecież mamy kilka najstarszych miast świata! Ale jest to sprawa, nad którą będę myślał później. Na razie całą uwagę skupiam na górach – to jest priorytet. Choć nie mogę się już doczekać tych małych miasteczek, wiosek, miejsc „normalnych” tzn. bez atrakcji turystycznych. One jakoś najbardziej do mnie przemawiają, pokazują codzienne życie, zwykłego człowieka. ! Poza ćwiczeniami w KSRG ćwiczy pan dodatkowo? Jeśli tak, to ile czasu to panu pochłania? – Dość sporo, to fakt. Staram się ćwiczyć wydolność 3 razy w tygodniu oraz siłowo 4 razy. Poza tym kilka lat temu odbyłem kurs skałkowy i wysokogórski. Na marginesie, każdemu, kto nawet w Tatry się wybiera, polecam taki kurs. Niewątpliwie przygotowanie fizyczne pochłania sporo czasu, ale to wszystko procentuje w czasie wypraw. Po sobie wiem, że, aby dobrze przygotować się do wyjazdu, spędzam sporo czasu na lekturze przewodników, analizowaniu map, opracowaniu trasy. Ale to na pewno „mały pikuś” w porównaniu z tym, jak wyglądają pańskie przygotowania. Proszę opisać jak to wygląda od A do Z, czyli od pomysłu do jego realizacji w punkcie docelowym, gdzieś w świecie. Jak pan to ogarnia logistycznie? – Jeżeli chodzi o przygotowanie, przynajmniej ja tak mam, że zawsze wyjazd rodzi się najpierw gdzieś tam w głowie na długo wcześniej i tam już powoli dojrzewa. Jak wino, hahaha. Prawie zawsze, bo kilka wyjazdów spontanicznych też było. Po fazie pomysłu, następuje faza leżakowania pomysłu. Odkładam go na „przespanie”, po czym, za kilka dni, czasem tygodni, a nawet miesięcy do niego wracam. Gdy już przychodzi moment decyzji „OK, jadę tam”, to w 90 procentach we wszystkim pomaga mi internet. Czytam wszelkie fora i opinie, które kształtują szkielet wyprawy. Bywa, mimo XXI wieku, że samo dostanie mapy, czy to w formie papierowej czy elektronicznej trwa miesiąc albo dłużej! Szukanie jak mam się dostać do danego kraju, a tam jak z konkretnego miasta w np. góry. Czy taxi czy autobus, a może da się tam stopa złapać? Kolejna rzecz – pogoda. Kiedy jechać, w jakich miesiącach, jaka była na przestrzeni ostatnich kilku lat pogoda w podobnym okresie. Następnie, co ze spaniem po wylądowaniu? Załatwić hostel na dzień czy na dwa, może jakieś inne możliwości, a może brać namiot? Przeglądanie sprzętu i ubrań, dokupowanie jeśli coś jest zniszczone albo po prostu nie mam tego, a jest przydatne w danym rejonie. Sprawdzanie wymaganych szczepień. Załatwianie wizy w odpowiednim momencie, bo nie zawsze można dostać ją od reki. Kolejno, czy będę miał dostęp do żywności? Jak nie, to wyliczyć ile zabrać z Polski, a co kupić na miejscu. Często-gęsto robi się taka lista niezbędnych rzeczy, ze trzeba znaleźć „złoty środek”, czyli kupić mnóstwo koniecznych rzeczy, ale… równocześnie jak najmniej. Potem znów całymi dniami czy wieczorami ślęczenie nad mapą i ustalanie trasy. Co zrobić, jak nie da się pokonać odcinka z A do B „bo coś tam” – szukanie alternatywnych tras. Znów przegląd sprzętu i to się tak powtarza kilka razy w kółko. I nie wynika to z chaosu tylko z umiejętności metodycznego przygotowania się do wyprawy. No i na koniec najciekawsze… Jeszcze nigdy, ale to przenigdy nie udało mi się kurczowo trzymać zakreślonego planu! Choć jest ten plan, ustalone są szczegóły, to jednak rzeczywistość wszystko weryfikuje i jak trzeba, a zazwyczaj trzeba, należy improwizować. Oczywiście wszystko w granicach zdrowego rozsądku i niezbędnego poczucia bezpieczeństwa! Hahaha! Słysząc od pana o ilości spraw do załatwienia, boję się, że uzyskamy zamiar odwrotny do oczekiwanego i zniechęcimy ludzi do podróżowania. – To, co się wydaje takie przytłaczające, w rzeczywistości jest wspaniałą częścią. Ja bardzo cieszę się na ten etap. Rosnące podniecenie i niecierpliwość poznania i zobaczenia nowego – lubię ten stan. Dla mnie jest czystą przyjemnością obserwować, jak z małego pomysłu rodzi się coś dla nas wielkiego, coś naszego! Tworzyć TO poprzez wszystkie szczegóły – uwielbiam to. i siostra wymyślali sobie jakąś tam zabawkę pod choinkę, czy na urodziny, a ja... „A tyś się uparł na atlas świata i w szkole zawsze patrzyłeś w okno zamiast na tablicę”. Zdecydowanie nie było to nic gwałtownego, będącego wynikiem jakiegoś programu w telewizji, czy przeczytanej książki – gdzieś tam w sobie to miałem od zawsze aby nie tylko zobaczyć ale i doświadczyć tego świata. Przyznam szczerze, że zawsze się bałem zrobić ten pierwszy krok, te odległości wydawały mi się tak irracjonalne… Aż nadarzyła się pierwsza okazja. Bez wątpienia najważniejszy jest zapał i chęć poznania. Chyba się pan zgodzi, że bez tego każdy wyjazd będzie niewypałem i skończy się narzekaniem „że to, czy tamto”... – W ogóle nie wyobrażam sobie jechać gdzieś bez chęci poznania i zapału – no bo po co?! Może się mylę, ale chyba każdy, kto jedzie gdzieś poza all inclusive ma to w sobie. Nie, no to musi być na 100 procent!!! Jak miałbym z kimś takim jechać, komu brak zapału i wiecznie narzeka to... kula w łeb. Taki ktoś zamęczy psychicznie i fizycznie, to gorsze jak truchtem wbiec na PIOMĘ. Znamy już listę pańskich osiągnięć, jest naprawdę imponująca. Chciałbym, aby przez kilka kolejnych numerów opisał pan miejsca, które zobaczył i które pana szczególnie zachwyciły. Mam nadzieję, że pokaże pan czytelnikom jak „od kuchni” przygotować się do wyjazdu w określone miejsce. Oczywiście chodzi o wyjazdy bardziej w charakterze turystycznym niż wyczynowym. – Jasne, nie ma problemu bym dzielił się z innymi moimi doświadczeniami. Mam nadzieję, że pokażę czytelnikom, że tak naprawdę najtrudniej jest zrobić ten pierwszy krok. Trzeba dostać tego „kopa”, by wyjść z domu, a reszta idzie już łatwo! Kiedy u pana pojawiła się ta ciekawość świata, chęć poznawania nowego? To był jakiś dłuższy proces czy wynik jakiegoś gwałtownego przeżycia – wycieczki, programu TV, książki? – O, to ciekawe pytanie. Całkiem niedawno próbowałem to sobie uzmysłowić i jakoś czasowo poukładać w głowie, skąd to się wszystko u mnie wzięło. Moja mama powiedziała mi, że jak byłem mały, to brat W tym roku celem pańskiej wyprawy jest Teheran – stolica Iranu, oraz Góry Elbrus. Iran, dawniej zwany Persją, kojarzy nam z różnymi bajkami z dzieciństwa, księżniczkami, żeglarzami i latającymi dywanami. Obecnie w oczach Polaków chyba nie jest to najbezpieczniejsze miejsce na świecie. Co spowodowało, że wybrał pan właśnie ten kraj? Zapowiada się ekscytująca wyprawa. Czy jest pan już w stanie określić budżet w jakim się pan zamknie? A przy okazji, może trochę więcej pan powie, jak te wyjazdy wyglądają od strony finansowej. Czyli, kolokwialnie mówiąc: ile i za co? – Budżet? Hmmm... Bilet do Teheranu z Warszawy był za 1800 zł, ja kupiłem za 1100 zł ale z Berlina. Natomiast autobus do Berlina (na samo lotnisko), z Katowic, w obie strony, to 77 zł! Cały czas się zastanawiam, jak ta firma działa? Dzienny budżet to ok. 50- 70 dolarów. Maksymalnie wyjdzie ok. 4500 zł wraz z biletem. A i tak zawsze 1/3 gotówki przywożę do Polski. Natomiast musimy pamiętać, że idąc w góry musimy mieć odpowiednią odzież, buty, śpiwór itp. Co kosztuje niemało, ale za to, taki sprzęt kupuje się raz na długi czas. W imieniu czytelników życzę panu powodzenia i liczę, że we wrześniowym numerze ukaże się pańska relacja z wyprawy okraszona pięknym zdjęciami. Rozmawiał Piotr Ubowski Od autora Jakiś czas po naszej rozmowie dostałem SMS-a następującej treści: „12.25 czasu lokalnego po podejściu 1410 m Damavand zdobyty” Redaktor naczelny: Piotr Ubowski, e-mail: [email protected] tel. kopalniany: 930 5349, 930 5353; pocztowy: 32 605 53 49. 32 605 53 53 zdjęcia: Piotr Ubowski ISSN 1505-1579 NASZ HOLDING 12 Pożar na niby, akcja na poważnie 22 maja br. przeprowadzono ewakuację pracowników i gości, którzy znajdowali się ok. godz. 10.00 w budynku dyrekcji KWK Murcki-Staszic Ruch Staszic. Przyczyną ewakuacji było zagrożenie pożarowe. Ewakuacja przebiegła niezwykle sprawnie, wręcz wzorowo. Z budynku w ciągu niewiele ponad 4 minuty wyprowadzono, bez paniki i w sposób zdyscyplinowany, wszystkie osoby. Nikt nie odniósł obrażeń. Na szczęście nie był to prawdziwy pożar ani inny, czarny scenariusz, ale ćwiczenia ewakuacyjne przeprowadzone na wypadek pożaru. Za to emocje, które miały miejsce wśród zaskoczonych pracowników, były już jak najbardziej prawdziwe! Alarm rzeczywiście wzbudził wśród nich najpierw zdziwienie, a potem zaskoczenie i lekki strach. Reakcja była za to w pełni profesjonalna, głównie za sprawą koordynatorów na poszczególnych piętrach, którzy w sposób spokojny, acz zdecydowany, od pierwszych sekund od ogłoszenia alarmu, sprawnie kierowali akcją ewakuacji poszczególnych pięter. Duża dyscyplina i brak chaosu, to także efekt tego, że na każdym piętrze rozwieszone są dokładne schematy dróg ewakuacyjnych, które w sposób przejrzysty wskazują drogę ucieczki w momencie zagrożenia. Przebieg akcji obserwował przedstawiciel Zakładowej Straży Pożarnej KHW SA zastępca komendanta pan Witold Bartos, który podsumował jej przebieg jednym słowem: „wzorowo”. Warto nadmienić, że wcześniej w Holdingu tego typu akcje wykonano w Biurze Zarządu oraz w CUW, natomiast wśród kopalń KWK Murcki-Staszic jest pierwszą, która takie ćwiczenia ewakuacyjne przeprowadziła. Podsumowując, z zadowoleniem należy stwierdzić, iż pracownicy wzorowo zdali egzamin z zachowania w sytuacji zagrożenia. Miejmy nadzieję, że nigdy nie będzie realnej potrzeby przeprowadzania ewakuacji budynku, ale ostrożności nigdy za wiele. Przebieg ćwiczeń I. Realizacja założeń do ćwiczeń ewakuacyjnych. 1. Ćwiczenia przeprowadzono dnia 22 maja 2015 r., o godz. 10.00. 2. Miejsce powstania zadymienia w pokoju nr 6 na parterze budynku dyrekcji. 3. O godz. 10.00 pracownik działu APA pan Tadeusz Nowak zauważył zadymienie i telefonicznie powiadomił administratora budynku pana Krzysztofa Łukaszewicza oraz dyspozytora KWK Murcki-Staszic Ruch Staszic o zaistniałym zagrożeniu. 4. O godz. 10.01 administrator budynku zgłasza telefonicznie potwierdzoną informację o zagrożeniu pożarowym dyspozytorowi KWK Murcki-Staszic Ruch Staszic. 5. O godz. 10.02 dyspozytor KWK Murcki-Staszic Ruch Staszic wyznacza pana Krzysztofa Łukaszewicza do kierowania działaniami ratowniczymi oraz uruchamia sygnalizację alarmową. 6. O godz. 10.03 dyspozytor KWK Murcki-Staszic Ruch Staszic powiadomił telefonicznie o ewakuacji Państwową Straż Pożarną i Zakładową Straż Pożarną KHW SA. 7. Godz. 10.02 – kierujący działaniami ratowniczymi pan Krzysztof Łukaszewicz podejmuje decyzję o ewakuacji pracowników z budynku dyrekcji: – wyznacza osoby do koordynowania ewakuacją na poszczególnych piętrach budynku: Andrzej Caban – piwnica Sławomir Szałajko – parter Zenon Dubiel – I piętro Wojciech Gawełek – II piętro Mateusz Kościelny – III piętro – wyznacza osoby do przeliczenia pracowników gromadzących się na zewnątrz budynku w miejscu zbiórki: Tadeusz Nowak, Danuta Korzeniowska – wyznacza Sławomira Szałajko jako osobę do wskazania pierwszemu dowódcy straży pożarnej drogi dojścia do pożaru – zajmuje miejsce w pomieszczeniu Posterunku Służby Ochrony, gdzie przyjmuje meldunki o stanie ewakuacji. 8. Po ogłoszeniu alarmu (godz. 10.02) pracownicy niezwłocznie opuszczają budynek, wykorzystując drogi ewakuacyjne i udają się do punktu zbornego znajdującego się przed budynkiem od strony zachodniej. 9. Wyznaczeni pracownicy wraz z pracownikami Służb Ochrony sprawdzają, czy wszystkie osoby opuściły budynek (kontrola wszystkich kondygnacji) i przekazują informacje do kierującego działaniami ratowniczymi pana Krzysztofa Łukaszewicza (godz. 10.05). 10. Godz. 10.06 – Tadeusz Nowak przekazuje do kierującego działaniami ratowniczymi informacje, że z budynku ewakuowało się 114 osób – 113 pracowników oraz 1 osoba z zewnątrz (petent). 11. Kierujący działaniami ratowniczymi porównuje liczbę osób, które opuściły budynek z liczbą osób znajdujących się w budynku w czasie ogłoszenia alarmu. 12. Godz. 10.08 – kierujący działaniami ratowniczymi powiadamia telefonicznie dyspozytora KWK Murcki-Staszic Ruch Staszic o opanowaniu zagrożenia pożarowego przez pracowników i ogłasza zakończenie akcji ewakuacyjnej. 13. Pracownicy wracają do budynku do swoich zajęć. 14. Godz. 10.09 – dyspozytor KWK Murcki-Staszic Ruch Staszic powiadamia telefonicznie o odwołaniu akcji Państwową Straż Pożarną i Zakładową Straż Pożarną KHW SA. Ocena 1. O planowanych ćwiczeniach powiadomiono Komendę Miejską Państwowej Straży Pożarnej w Katowicach pismem DEP/APA/2015/41 z dnia 07.05.2015r. 2. Zarządzenie ewakuacji przeprowadzono za zgodą dyrektora kopalni zgodnie z analizą stanu bezpieczeństwa przeciwpożarowego powierzchni za 2014 rok z dnia 08.01.2015r. oraz zarządzeniem dyrektora kopalni nr 38/2013 i 42/2014. 3. Przeprowadzona ewakuacja i alarmowanie straży pożarnej – prawidłowe. 4. Czas ewakuacji wszystkich 114 osób z obiektu wraz z ich przeliczeniem – 4 min. 20 s. 5. Przebieg ewakuacji: – osoby ewakuowane spokojnie i bez paniki opuściły zagrożony budynek korzystając z klatek schodowych i wyjść ewakuacyjnych zgodnie z Instrukcją Bezpieczeństwa Pożarowego dla tego obiektu, – ewakuowani stosowali się do poleceń kierującego akcją, – współdziałanie osób koordynujących ewakuacją z kierującym działaniami ratowniczymi panem Krzysztofem Łukaszewicz – prawidłowe, – znajomość zasad alarmowania – prawidłowa, 6. W czasie ewakuacji dwoje drzwi w pomieszczeniach biurowych na 1 piętrze pozostały uchylone. 7. Działania przeprowadzonej ewakuacji obserwował przedstawiciel Zakładowej Straży Pożarnej KHW SA zastępca komendanta Witold Bartos. 8. Państwowa Straż Pożarna po odwołaniu przez dyspozytora KWK Murcki-Staszic Ruch Staszic nie dojechała na miejsce ewakuacji. 9. Przy ewakuacji obecne były kopalniane służby oddziału ds. p-poż, MEP-1 oraz Służby Ochrony DGP Dozorbud. Wnioski Pouczenie pracowników o konieczności zamykania drzwi biurowych (bez zamykania zamka) w czasie ewakuacji. Wypoczynek dzieci i młodzieży - zasady dofinansowania przez Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych Zgodnie z zapisami Regulaminu Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych, kopalnia nie organizuje już wypoczynku naszym dzieciom. Zachęcam więc do wysyłania dzieci i młodzieży na wypoczynek organizowany we własnym zakresie, oraz do korzystania z dofinansowania, które, jak w roku ubiegłym, kształtuje się następująco: Grupy dochodowe Kwota dopłaty (brutto) dochód: do 1000 zł/osobę 90 zł/dzień 1000,01-1500 zł/osobę 80 zł/dzień 1500,01-2000 zł/osobę 70 zł/dzień powyżej 2000 zł/osobę 60 zł/dzień Do dofinansowania uprawnione są osoby, o których mowa w rozdziale 4, ust. 1 Regulaminu, posiadające dzieci w wieku od 6 do 18 lat. Gdy pracownik posiada więcej niż jedno dziecko, to dofinansowanie przysługuje na każde z nich. Przypominam o istniejących 3 formach dofinansowania do wypoczynku dzieci i młodzieży: 1. Podstawą do zwrotu części poniesionego kosztu za wypoczynek dziecka jest rachunek/faktura wystawiony przez instytucję organizującą wypoczynek. W przypadku „zielonej szkoły” lub innych form wypoczynku organizowanych przez szkoły, fundacje itp., podstawą może być dokument potwierdzający wpłatę za wypoczynek tj. druk KP, przelew, zaświadczenie wystawione przez organizatora wypoczynku. Zwrotu części poniesionego kosztu dokonuje się po powrocie dziecka z wypoczynku. 2. Podstawą dokonania przelewu dofinansowania na konto instytucji organizującej wypoczynek jest stosowny wniosek, oraz pismo organizatora określające formę wypoczynku, miejsce, termin i koszt jaki ponoszą rodzice. Przelewu dofinansowania dokonuje się nie wcześniej niż 30 dni przed planowanym terminem wyjazdu dziecka na wypoczynek, jednak nie później niż ten termin. Pracownik zobowiązany jest dostarczyć fakturę/rachunek za wypoczynek dziecka w terminie do 14 dni od daty zakończenia wypoczynku. W przypadku nie dostarczenia ww. faktury/rachunku pracownik zobowiązany jest do zwrotu wypłaconej przez pracodawcę dotacji. W przypadku „zielonej szkoły” pracownik zobowiązany jest dostarczyć po powrocie dziecka zaświadczenie ze szkoły potwierdzające pobyt dziecka na przedmiotowym wypoczynku. 3. Pracownik, na podstawie wniosku o dotację i ratalne potrącanie kosztów wypoczynku dziecka, może się ubiegać o dofinansowanie, poprzez potrącanie w miesięcznych ratach kosztu wypoczynku, pomniejszonego o naliczoną wysokość dofinansowania. Raty kosztów wypoczynku dziecka muszą być potrącone pracownikowi przed wyjazdem dziecka na wypoczynek. Całościowe przelanie zebranych rat wraz z dofinansowaniem z ZFŚS odbywa się na wskazany nr rachunku bankowego organizatora wypoczynku i dokonuje się nie wcześniej niż 30 dni przed planowanym terminem wyjazdu dziecka na wypoczynek, jednak nie później niż ten termin. Pracownik zobowiązany jest dostarczyć fakturę/rachunek za wypoczynek dziecka w terminie do 14 dni od daty zakończenia wypoczynku. Dofinansowanie z Funduszu do wypoczynku uprawnione dziecko może otrzymać dwa razy w roku kalendarzowym, korzystając z dwóch różnych form wypoczynku według następującego porządku: a. kolonie zimowe (obóz, turnus sanatoryjno-leczniczy, inna zorganizowana forma wypoczynku) + „zielona szkoła”, b. kolonie letnie (obóz, turnus sanatoryjno-leczniczy, inna zorganizowana forma wypoczynku) + „zielona szkoła”, c. kolonie zimowe (obóz, turnus sanatoryjno-leczniczy, inna zorganizowana forma wypoczynku) + kolonie letnie, max do 21 dni do każdego wypoczynku. Dofinansowanie do „zielonej szkoły” może być udzielone tylko jeden raz w trakcie trwania nauki dziecka. Ważna informacja dotycząca dokumentów, które uprawniają do skorzystania z dofinansowania do wypoczynku dzieci i młodzieży: Faktura lub rachunek powinna być wystawiona na osobę zatrudnioną w kopalni, a w treści wpisany uczestnik wypoczynku. W przypadku emerytów lub rencistów, faktura lub rachunek powinna być wystawiona na nazwisko emeryta lub rencisty, a w treści także wpisany uczestnik wypoczynku. W treści faktury musi być zawarta forma wypoczynku (kolonie, obóz, zimowisko, sanatorium, wyjazd rehabilitacyjny, wyjazd profilaktyczny) oraz wpisany termin i miejsce pobytu dziecka na wypoczynku, miejscowość, państwo, nazwa ośrodka, a ponadto określać należności do uregulowania za wypoczynek dziecka. Na fakturze lub na rachunku wymagane jest potwierdzenie formy płatności: zapłacono gotówką lub zapłacono przelewem NASZ HOLDING 15 NR 296 Najdłuższa akcja ratownicza w historii polskiego górnictwa węglowego Krok po kroku, decyzja po decyzji 18 kwietnia, 2015 roku, o godzinie 0: 16 w Ruchu Śląsk, w rejonie ściany 7 w pokładzie 409 na poziomie 1050 m wystąpił jeden z najsilniejszych wstrząsów górotworu w górnictwie węglowym, o energii E = 4,0x10 do 9 J. Wstrząs ten spowodował tąpnięcie. Po wystąpieniu wstrząsu w rejon pokładu 409 skierowano pracowników do kontroli stanu wyrobisk. Równocześnie kontrolowano zgodnie z obowiązującymi procedurami czy 18 pracowników zatrudnionych w pokładzie 409 opuściło rejon. W wyniku kontroli stwierdzono brak możliwości dojścia do ściany 7 zarówno dowierzchnią centralną jak również dowierzchnią badawczą 1 oraz brak dwóch górników, którzy zatrudnieni byli w ścianie 7 do prac konserwacyjnych. O godzinie 2: 10 rozpoczęta została akcja ratownicza. Początek akcji W pierwszej fazie akcji rozpoczęto penetrację dowierzchni centralnej przez zastępy ratownicze. W czasie penetracji zastęp doszedł do 160 m na południe od przecinki 2 i stwierdził brak możliwości dalszej penetracji ze względu na zaciśnięte wyrobisko. W związku z tym kierownik akcji podjął decyzję o próbie dojścia do ściany 7 drugim równoległym wyrobiskiem – dowierzchnią badawczą 1. Przeprowadzona penetracja Przecinka 3 zawalona rumoszem skalnym, fragmentami obudowy, stempli... również wykazała brak możliwości przejścia poniżej 160 m na południe od przecinki 2. Po stwierdzeniu, że nie można dostać się do wyrobisk w rejonie ściany 7, podjęta została decyzja o rozpoczęciu przebierania zawału w dowierzchni centralnej. Jednocześnie z prowadzonymi pracami, 19 kwietnia, na posiedzeniu zespołu doradczego kierownika akcji, podjęta została Z ogromnym żalem i głębokim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o tragicznej śmierci górników Kopalni Węgla Kamiennego Wujek w Katowicach Ruch Śląsk w Rudzie Śląskiej śp. Marcina Szymańskiego śp. Lecha Szymczaka Bliskim naszych zmarłych Kolegów i Przyjaciół wyrazy głębokiego współczucia składa Kierownictwo, organizacje związkowe oraz załoga KHW SA KWK Wujek decyzja o rozpoczęciu drążenia nowego wyrobiska, równoległego do dowierzchni centralnej – dowierzchni ratowniczej. Otwór z powierzchni Ponieważ na podstawie oceny stanu zniszczeń w dowierzchni badawczej 1 i dowierzchni centralnej trzeba się liczyć z długą akcją ratowniczą, rozpoczęto rozpoznawanie możliwości wywiercenia otworu ratowniczego z powierzchni w rejon skrzyżowania chodnika badawczego 7 ze ścianą 7, w miejsce gdzie, jak podejrzewano, mogą się znajdować zaginieni górnicy. 21 kwietnia, w związku dużym prawdopodobieństwem szybszego dotarcia w rejon skrzyżowania za pomocą otworu ratowniczego P, niż dowierzchnią ratowniczą, zadecydowano o rozpoczęciu jego wiercenia. Przed rozpoczęciem wiercenia, należało rozwiązać wiele problemów technicznych, chociażby precyzyjnie wyznaczyć miejsce wiercenia na powierzchni w odniesieniu do dołowej osnowy geodezyjnej, zapewnić uzbrojenie w odpowiednie media –wodę, prąd, ale również rozwiązać sprawy formalne związane z własnością działek. Tego samego dnia do głębokości 26 m wbita została rura obsadowa o średnicy 460 mm pod projektowany otwór i ruszyły prace związane przygotowaniem terenu pod zabudowę wiertnicy. 5 maja otwór ratowniczy z powierzchni o długości 1054 m został ukończony. Dzięki opuszczonej kamerze stwierdzono, że otwór trafił precyzyjnie w zaplanowane miejsce w rejonie skrzyżowania ściany 7 z chodnikiem badawczym 7. Po ocenie nagrania z kamery stwierdzono, że obudowa chodnikowa jak i wyrobisko ścianowe są w dobrym stanie. Natychmiast do otworu opuszczone zostało urządzenie, za pomocą którego można było w sposób naprzemienny, co pół godziny, nadawać komunikaty głosowe i sygnał świetlny oraz prowadzić nasłuch. Wraz z urządzeniem opuszczono zasobnik z wodą pitną. Niestety, z rejonu ściany, nie zarejestrowano jakiegokolwiek dźwięku świadczącego o obecności poszukiwanych górników. Jest to pierwszy przypadek w historii polskiego ratownictwa górniczego, gdy dla ratowania ludzi wykonywany był otwór o długości przekraczającej 1000 m. Drążenie dowierzchni 23 kwietnia 2015 roku rozpoczęto drążenie dowierzchni ratowniczej. Wlot chodnika zlokalizowano ok. 100 m poniżej przecinki 2. Od początku drążenia wszystkich uczestniczących w akcji ratowniczej cechowała ogromna determinacja, aby jak najszybciej dotrzeć do zaginionych górników. Należy chociażby wspomnieć o szybkim tempie zabudowy urządzeń odstawy, transporcie i montażu kombajnu i postępach w trakcie drążenia dochodzących do 25 m na dobę. W czasie drążenia dowierzchni ratowniczej, raz na dobę wykonywane były otwory kontrolne w kierunku dowierzchni centralnej i co 50 m w kierunku dowierzchni badawczej 1. W celu potwierdzenia wystąpienia ewentualnych pustych przestrzeni CSRG dokonywała ich oceny poprzez wykonane otwory za pomocą kamery. Niestety, w trakcie drążenia dowierzchni ratowniczej nie stwierdzono wolnych przestrzeni umożliwiających wykonanie przecinki z dowierzchni ratowniczej, a następnie penetrację przez zastępy ratownicze. 1 maja, po wykonaniu 154 m dowierzchni ratowniczej, przodek dotarł do północnego ociosu przecinki 3. Po przebiciu do przecinki 3 stwierdzono, że przecinka ta jest zniszczona dlatego też podjęto decyzję o drążeniu kolejnego 252 m odcinka dowierzchni ratowniczej w kierunku przecinki 4. dokończenie na str. 16 ! Czesław Bubała, Marcin Śpiechowicz 14 NASZ WUJEK NASZ HOLDING ! Przebieg akcji krok po kroku, decyzja po decyzji dokończenie ze str. 13 20 maja przodek dowierzchni ratowniczej dotarł do przecinki 4. Po jej skontrolowaniu za pomocą otworów oraz kamery stwierdzono, że jej stan nie pozwala na przejście do wyrobisk sąsiednich. W związku z tym postanowiono odizolować ją od drążonej dowierzchni za pomocą piany chemicznej i kontynuować drążenie w kierunku znajdującego się w odległości 16 m chodnika badawczego 5b. Chodnik badawczy 5b był wyrobiskiem nadścianowym, którym doprowadzane było świeże powietrze do ściany 7 tzw. „odświeżanie”. W dniu 23 maja przodek dowierzchni przebił się do chodnika badawczego 5b. Po przebiciu stwierdzono, że stan chodnika pozwala na podjęcie próby penetracji wyrobisk w kierunku ściany 7. W jej trakcie stwierdzono, że w rejonie skrzyżowania chodnika badawczego 5b z dowierzchnią centralną spąg jest wypiętrzony tak, że pozostał prześwit ok. 1-1,2 m, a w dowierzchni centralnej na płd. od chodnika badawczego 5b prześwit wynosił około 0,8-0,9 m, a według oceny wizualnej po około 20 m jest pełny zawał chodnika. W chodniku badawczym 5b na zachód, za tamą stwierdzono wypiętrzony spąg i prześwit około 1,9 m. Na około 10 mb. jest zniszczona zapora pyłowa i brak jest możliwości dalszej penetracji. Ewentualne usuwanie zniszczonej zapory, musiałoby się odbywać przy pomocy narzędzi, co stwarzałoby duże zagrożenie dla ratowników górniczych pracujących w koncentracji metanu przekraczającej 30 proc. Według oceny wizualnej ratowników przestrzeń za zniszczoną zaporą sukcesywnie ulega zmniejszeniu do wysokości ok. 1,2 m. W związku z tym podjęta została decyzja o kontynuowaniu drążeniu dowierzchni ratowniczej w kierunku przecinki 5. Do wykonania pozostawało kolejne 231 m wyrobiska. W dniu 8 czerwca przodek dowierzchni ratowniczej zbliżył się na odległość 4 m do przecinki 5. Po wykonaniu otworu w kierunku przecinki 5 i sprawdzeniu stanu wyrobiska, postanowiono, że ze względu na brak pustych przestrzeni w przecince, należy rozpocząć drążenia chodnika ratowniczego 2 w kierunku ściany 7. Drążenie chodnika ratowniczego 2 Do wykonania w kierunku ściany 7 pozostało ok. 118 m chodnika ratowniczego 2 w tym około 41m do dowierzchni badawczej 1, z której przy zachowaniu odpowiednich jej gabarytów możliwe byłoby rozpoczęcie penetracji dostępnych wyrobisk. 12 czerwca przodek dowierzchni ratowniczej przebił się do dowierzchni badawczej 1. Z chwilą przebicia stężenia metanu w dowierzchni ratowniczej wzrosły do poziomu, który nakazał wycofanie ratowników do bazy. Według wstępnej oceny ratowników zatrudnionych w przodku chodnika ratowniczego 2, występująca przestrzeń w dowierzchni badawczej 1 prawdopodobnie umożliwi przeprowadzenie penetracji. Po spadku stężeń metanu do wartości bezpiecznych, ratownicy górniczy ponownie zostali wysłani do dowierzchni ratowniczej w celu skontrolowania rejonu przecięcia przecinki 4 oraz chodnika badawczego 5b przez dowierzchnię ratowniczą. W jej wyniku zastęp zlokalizował miejsce dopływu metanu w rejonie chodnika badawczego 5b i przystąpił do doszczelnienia tego skrzyżowania. Penetracja wyrobisk Po osiągnięciu odpowiednich parametrów wentylacyjnych, 13 czerwca 2015 roku, o godzinie 11:42 przystąpiono do penetracji wyrobisk. Pierwszy zastęp wysłany został chodnikiem badawczym 7, do ściany 7. Zastęp ten w rejonie napędu przenośnika podścianowego znalazł aparat ucieczkowy oraz bluzę roboczą. Aparat ten należał do jednego z zaginionych górników. W dalszej kolejności zastęp udał się do ściany 7. Po przejściu ściany, zastęp wszedł do chodnika badawczego 5b w kierunku wschodnim i po przejściu około 25 m dostał polecenie powrotu do bazy. O godzinie 14:06, po powrocie pierwszego zastępu do bazy, do penetracji wysłany został kolejny zastęp. Jego zadaniem było spenetrowanie dowierzchni badawczej 1 na północ i na południe od chodnika ratowniczego 2 oraz przecinki 5. Zastęp ten dotarł do 18. m na północ od skrzyżowania z chodnikiem ratowniczym 2 i stwierdził brak możliwości dalszego przejścia. W trakcie penetracji dowierzchni badawczej 1 na południe, zastępowi udało się dotrzeć do 189. m, gdzie swój początek miało rozlewisko wodne. W związku z powyższym zastęp ten skierował się do przecinki 6 wtórnej i skontrolował kolejno do- wierzchnię centralną na południe do przecinki 6 oraz na północ, gdzie po dojściu do 15 m na północ od przecinki 5 stwierdził zawał w pełnym przekroju wyrobiska. W drodze powrotnej, zastęp ten spenetrował jeszcze 15 m odcinek przecinki 5 i dotarł również do pełnego zawału. Po powrocie drugiego zastępu do bazy, do penetracji wysłany został trzeci zastęp. Jego zadaniem było dojście do chodnika badawczego 5b i podjęcie próby dalszej penetracji w chodnika badawczego 5b w kierunku dowierzchni centralnej. Zastępowi udało się pokonać 95 m chodnika badawczego 5b i dojść do 30 m przed dowierzchnią centralną, gdzie stwierdził brak możliwości przejścia dalej. Po powrocie do bazy, w rejon ściany wysłany został 4 zastęp, którego zadaniem było umożliwienie przejścia ratowników z chodnika badawczego 5b do chodnika badawczego 5a. Aby tego dokonać, konieczne byłe rozebranie tamy izolacyjnej wykonanej ze środków chemicznych w przecince 2a. Po rozebraniu tamy, zastępom udało się spenetrować około 60 metrowy odcinek chodnika badawczego 5a. Dalsze penetracja, ze względu na trudne warunki mikroklimatu panujące w chodniku badawczym 5a, była niemożliwa. Jednocześnie w kierunku ściany 7 budowany był lutniociąg, dla poprawy warunków wentylacyjnych w ścianie. Kolejno wysyłane zastępy dokonywały bardzo dokładnej kontroli dostępnych wyrobisk, ze zwróceniem szczególnej uwagi na chodnik badawczy 7 i ścianę 7, gdyż z tego rejonu zarejestrowany został ostatni kontakt z poszkodowanymi przed wystąpieniem wstrząsu. Niestety, przeprowadzane szczegółowe kontrole nie dały żadnych rezultatów i nie udało się odnaleźć żadnych kolejnych śladów po zaginionych. W dniu 15 czerwca podjęta została kolejna próba spenetrowania chodnika badawczego 5a. Zastępowi udało się dotrzeć w rejon skrzyżowania dowierzchni badawczej 1 i przecinki 4, gdzie około godziny 20:20 znaleziono ciała dwóch poszkodowanych górników. Niestety, ze względu na bardzo trudne warunki panujące w tym miejscu oraz zaniżone gabaryty wyrobisk, niemożliwe było wydostanie poszkodowanych górników drogą, którą przeszli ratownicy. W dniu następnym, na posiedzeniu zespołu doradczego kierownika akcji, przeanalizowane zostały możliwe warianty dotarcia w miejsce, w którym znajdują się poszkodowani górnicy. Ze względu na bezpieczeństwo zatrudnionych w rejonie ratowników górniczych, ustalono, że najbezpieczniej będzie wydrążyć nowy, około 40metrowy chodnik, który połączy się z dowierzchnią badawczą 1, około 10 m od miejsca przebywania poszkodowanych górników. 17 czerwca 2015 roku rozpoczęto wykonywanie przecinki 4 północnej ratowniczej. Po dotarciu do dowierzchni badawczej 1, ratownicy górniczy przetransportowali poszkodowanych górników na powierzchnię. Autorzy opracowania są długoletnimi pracownikami kopalni Wujek. Czesław Bubała pełni obowiązki głównego inżyniera ds. tąpań i obudowy – kierownika działu, a Marcin Śpiechowicz – inżyniera ds. tąpań i obudowy. NASZ HOLDING NASZ WUJEK 17 Kolejna akcja krwiodawstwa 10 lipca, po raz czwarty w tym roku, pod budynek dyrekcji kopalni w Katowicach Brynowie podjedzie ambulans Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Katowicach. Akcji jak zawsze będzie patronował Klub Honorowych Dawców Krwi im. Dziewięciu z Wujka. – Efekt tegorocznych akcji – mówi Jerzy Maksymowicz, prezes działającego przy naszej kopalni klubu – to 30 litrów krwi oddanej przez ponad sześćdziesięciu dawców. Na dzień dzisiejszy w kopalnianym klubie zrzeszonych jest osiemdziesięciu członków, w zdecydowanej większości pracowników lub emerytów naszej kopalni. Zaledwie trzy osoby rekrutują się z poza naszego górniczego środowiska. Mówienie przy takiej okazji o znaczeniu krwi dla ratowania ludzkiego życia wydaję się absolutnie zbędne, więc ograniczymy się jedynie do zaproszenia potencjalnych dawców do punktu pobrań, który zostanie uruchomiony 10 lipca przed budynkiem dyrekcji kopalni. ! Wypoczynek nad ciepłym morzem Jak co roku Związek Zawodowy Górników w Polsce KWK Wujek zorganizował dla 70 swoich członków i ich rodzin wiosenną wycieczkę nad ciepłe morze. Tym razem wybór padł na czarnogórską miejscowość Biela. Oprócz wypoczynku, uczestnicy zwiedzali Kotor, Budwę i wyspę Świętego Stefana oraz odbyli rejs po przepięknej zatoce Kotorskiej. Zapierające dech w piersiach widoki, wspaniałe góry i krystaliczna woda zrekompensowały uczestnikom trudy podróży, a szczególnie niespodzianki i przygody jakie towarzyszyły im w drodze powrotnej do kraju. ! Zmiany kadrowe W maju odnotowaliśmy jedną zmianę na stanowisku w dozorze ruchu. Michał Frejtak, dotychczasowy sztygar zmianowy w oddziale PTD-S został nadsztygarem górniczym – kierownikiem oddziału. Gratulujemy i życzymy zawodowych sukcesów. Dziękujemy za pracę W maju swoją długoletnią pracę zawodową w kopalni zakończyli i przeszli na emerytury: Marek Janus z ME, Kazimierz Ignasiak z IPI, Jerzy Gocman z KG-2, Dariusz Bysiec z KG-3S, Damian Grządziel z MM-1, Bogusław Tatka z MTA-1-S, Dariusz Tyliby z MEO-S, Grzegorz Hoszek z PRP-1, Damian Kasperczyk z WWO-S, Tadeusz Kowalczyk i Henryk Skrajda z WWO-S. Wszystkim odchodzącym dziękujemy za lata przepracowane w kopalni Wujek i życzymy dobrego zdrowia oraz udanej realizacji nowych planów życiowych. ! Konkursy BHP Znamy rozstrzygnięcia kwietniowej edycji konkursów o tytuł bezpiecznego pracownika i bezpiecznego sztygara miesiąca. W kwietniu posiadaczami voucherów o wartości 300 złotych i oczywiście tytułów „bezpieczny pracownik miesiąca” zostali: Grzegorz Lempka z KG-2, Ireneusz Konefał z MM-1, Ryszard Dylong z MTA-1, Włodzimierz Mańkowski z MD-1-S, Andrzej Ćwięk z PTD-S oraz Ewa Szopińska z TZ. Posiadaczami tytułu „bezpieczny sztygar miesiąca” zostali natomiast: Tomasz Krupski z KG-2, Janusz Domagała z KG-2, Grzegorz Gajda z MM-1, Janusz Jakubik z MD-1-S, Łukasz Glazer PTD-S oraz Tatiana Zawiła z TZ. Gratulujemy! Monika i Grzegorz Lempka (KG-2) – bezpieczny pracownik kwietnia 18 NASZ WUJEK NASZ HOLDING Rozwój awansował do I ligi! To wielki sukces. Cieszę się, że udowodniliśmy coś wszystkim niedowiarkom – mówi trener MAREK KONIAREK Trener Marek Koniarek poleciał w górę na ramionach piłkarzy Rozwoju Katowice. Rozwój Katowice awansował do pierwszej ligi. Jak duża to radość? – Mogę porównać ją jedynie do tej z czasów, kiedy sam grałem w piłkę. Jako trener przeżywałem mniejsze radości. W Piotrówce zrobiliśmy w 2010 roku awans do trzeciej ligi... Teraz jest podwójne szczęście. Udowodniliśmy coś tym wszystkim niedowiarkom, którzy mówili, że Rozwój się nie liczy. Obojętnie, gdzie przychodziłem na stadion, to słyszałem: „wy nie chcecie, nie macie szans”. A stało się inaczej! Końcówka sezonu była trudna, zdarzyła się seria pięciu meczów bez wygranej. Nie było chwili zwątpienia? – Różnie się to układało. Nie pod każdym względem byliśmy zespołem profesjonalnym, ale chłopcy byli profesjonalni. To, co w ostatnich meczach straciliśmy nieszczęśliwie w końcówkach, los nam oddał. Po remisie ze Zniczem Pruszków chłopcy siedzieli w szatni i nie wiedzieli, co się stało. Ja jednak dziękowałem im za grę do końca, bo wtedy ciężko napracowaliśmy się, by zdobyć bramkę. Zdobyliśmy, nie dowieźliśmy prowadzenia i bardzo żałowaliśmy tego punktu. Na koniec jednak karta się odwróciła. Tak też było z golami traconymi w samych końcówkach. Przez sporą część wiosny to Rozwój je tracił, ale w ostatniej kolejce stało się odwrotnie. – W Kołobrzegu, gdzie wygraliśmy, to w chwili, gdy sędzia gwizdał po raz ostatni, nie było mnie już na ławce, takie były nerwy! Coś leżało w podświadomości. Prowadząc, zamiast dalej grać swoje, staraliśmy się tylko bronić wyniku. Wiele nas to kosztowało, bo ścisk w tabeli był ogromny i każdy mecz mógł wiele zmienić. O awans walczyło siedem drużyn, ale w Górze wyszło na nasze. Finiszowaliśmy meczami z zespołami ze środka tabeli. Było łatwiej? – W ogóle tak nie uważam. Nie ma tak, że te drużyny grały o nic, bo nie potrzebowały punktów do awansu czy utrzymania. Grały dla siebie, swobodnie, bez presji, chcąc się pokazać. To były trudne mecze. Druga połowa spotkania w Górze była jedną z najlepszych rozegranych przez naszą drużynę wiosną. Gdzie był klucz? – Do Góry przyjechaliśmy wygrać, bo remis nam nic nie dawał. Wiedzieliśmy oczywiście, jak ciężki to teren. Chłopcy byli bardzo zmobilizowani. Już w pierwszej połowie mieliśmy karnego, ale nie strzeliliśmy. W przerwie powiedzieliśmy sobie w szatni, że zostało jeszcze 45 minut i musimy jeździć na tyłkach. Każdy musi dać maksa z tego, co ma. Tak by później nie żałował. Mimo upalnej pogody chłopcy podkręcili tempo. Nie ma co ukrywać, że był w Rozwoju zawodnik, który robił wielką różnicę. – Wszyscy chłopcy grali bardzo dobrze, a wyróżniającą się osobą był Tomek Wróbel. W końcówce sezonu pokazywał formę prezentowaną jesienią. To, jakie sytuacje miał wiosną... Mocno życzyłem mu tej bramki, bo ona temu chłopakowi się należała. Walczył, zostawiał serce, ale coś nie mógł się wstrzelić. Zrobił to w Górze, czyli chyba najlepszym momencie. Dziękuję wszystkim. Zawodnikom, całemu klubowi, działaczom. I raz jeszcze wspomnę o niedowiarkach. Gdy obejmowałem zespół w marcu, wielu nawet nie pomyślało o tym, że w czerwcu Rozwój może znaleźć się w I lidze. ! Wyniki (wiosna 2015): Stal Stalowa Wola (d) 1:5, Górnik Wałbrzych (w) 0:1, Wisła Puławy (d) 2:2, MKS Kluczbork (w) 2:0, Zagłębie Sosnowiec (d) 2:2, Kotwica Kołobrzeg (w) 2:1, Puszcza Niepołomice (w) 1:0, Stal Mielec (w) 1:3, Legionovia Legionowo (d) 2:1, Okocimski Brzesko (w) 1:3, Błękitni Stargard Szczeciński (d) 0:0, Limanovia (w) 1:1, Raków Częstochowa (d) 1:1, Znicz Pruszków (d) 1:1, Nadwiślan Góra (w) 3:1. Klasyfikacja kanadyjska (bramki i asysty): 18 – Tomasz Wróbel, 12 – Robert Tkocz, 10 – Adam Żak, 9 – Łukasz Winiarczyk, 8 – Sebastian Gielza, 5 – Przemysław Bella, Mateusz Mazurek, 4 – Filip Kozłowski, 3 – Patryk Kun, Przemysław Szkatuła, Tomasz Wawrzyniak. OŚWIADCZENIE ZARZĄDU Po zakończonym awansem do I ligi sezonie zarząd Klubu Sportowego Rozwój Katowice pragnie podziękować wszystkim tym, którzy przyczynili się do tego historycznego sukcesu. Sztabowi szkoleniowemu, na czele z trenerami Markiem Koniarkiem i Dietmarem Brehmerem. Zawodnikom, w tym także tym, którzy bronili naszych barw w poprzednich sezonach, przyczyniając się do ciągłego progresu zespołu. Trenerom i pracownikom klubu. Kibicom, którzy trzymali kciuki, licznie odwiedzając stadion wiosną i tworząc niezapomnianą atmosferę piłkarskiego święta na ostatnim meczu w Górze. Całemu górniczemu środowisku Katowickiego Holdingu Węglowego i KWK Wujek. Sponsorom, Urzędowi Miasta Katowice i wszystkim firmom współpracującym. Przyjaciołom klubu, współpracownikom i wolontariuszom. Mediom na co dzień informującym o życiu klubu, w tym TVP Katowice i Śląskie. TV, dzięki którym zostały uwiecznione historyczne dla nas momenty. Dziękujemy za liczne gratulacje i życzenia, jakie w ostatnich kilkudziesięciu godzinach spłynęły do klubu. Wielkie, wielkie dzięki. Liczymy, że będziecie z nami także w przyszłym sezonie i z tego miejsca już dziś zapraszamy na mecze Rozwoju Katowice. Pierwszoligowego Rozwoju Katowice! Zawodnicy Rozwoju Katowice fetowali awans na boisku Nadwiślana Góra. Ze sportowym pozdrowieniem zarząd KS Rozwój Katowice NASZ HOLDING 19 NR 2 78 Z wielkim smutkiem i żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci dwóch górników z kopalni Wujek. MD-1 – najwyższa jakość i bezpieczeństwo O ddział Mechaniczny Maszyn i Urządzeń Dołowych MD-1 to jeden z większych oddziałów naszej kopalni, obecnie jest w nim zatrudnionych ponad 160 osób. Funkcję kierownika sprawuje pan Andrzej Moryl. Osoby dozoru tego oddziału to: Mirosław Czypionka, Grzegorz Walczak, Krzysztof Skrzypczyk, Rafał Chrząścik, Artur Benducki, Jarosław Toporowski, Adrian Mosielski, Jacek Gola, Michał Zachariasz, Piotr Samczyk, Rafał Wielek, Damian Kwaśnik. Obsługę administracyjną oddziału prowadzi pani Mirosława Stolarz. Główne zadania oddziału MD-1 koncentrują się na obsłudze, konserwacji i naprawie urządzeń i maszyn, biorących bezpośredni udział w wydobyciu, odstawie urobku, drążeniu przodków, naprawy urządzeń transportu podwieszanego (ciągników spalinowych) oraz szeroko pojętego doprowadzenia mediów, tj. utrzymanie rurociągów wysokiego ciśnienia, sprężonego powietrza oraz rurociągów przeciwpożarowych. Biorą czynny udział w pracach zbrojeniowych i likwidacyjnych. Głównym celem stawianym sobie przez załogę i kierownictwo tego oddziału jest najwyższa jakość świadczonej pracy. Ten zgrany i doświadczony zespół ludzi cechuje się wysoką fachowością, dyscypliną, umiejętnością pełnej mobilizacji oraz wysoką determinacją w dążeniu do realizacji zaplanowanych celów. Jako jeden z oddziałów kopalni otrzymał wyróżnienie BHP dla najbezpieczniejszego oddziału, co przy specyfice zadań wykonywanych przez pracowników, na pewno było nie lada wyzwaniem. Jednym z większych wyzwań obecnie jest uzbrojenie ściany 162, utrzymanie ruchu, sprawności maszyn i urządzeń tak, by uniknąć jakiejkolwiek awarii i zapobiegać potencjalnym zdarzeniom wypadkowym. Wyzwaniem najbliższego półrocza jest wdrożenie nowatorskich rozwiązań zsuwni i przesypów odstawy urobku ze wspomnianej ściany 162, w celu uzyskania grubego sortu. Doskwierają im problemy związane z brakiem części zamiennych i podzespołów do naprawy i remontu urządzeń. Mimo wszelkich cięć oszczędnościowych oddział MD-1 spełnia zadania stawiane przez kierownictwo kopalni i zarząd KHW SA – jest to zasługa załogi i dozoru tego oddziału. Wszelkie podzespoły, które ulegają zniszczeniu lub amortyzacji zostają wykorzystywane ponownie w sposób zapewniający poprawność działania oraz zachowanie bezpieczeństwa pracy. Podobnie jak w innych pionach – oddział ten też boryka się z brakami kadrowymi oraz kompetencyjną luką pokoleniową. Jednak kierownictwo dokłada wszelkich starań by w 100 procentach zapewnić ciągłość ruchu technologicznego przy równoczesnym zachowaniu bezpieczeństwa życia i zdrowia pracowników kopalni. W perspektywie nadchodzących lat i ciągłego postępu technologicznego, wprowadzania nowych maszyn i urządzeń, zwiększania mechanizacji wydobycia złóż podziemnych, oddział Mechaniczny Maszyn i Urządzeń Dołowych będzie się rozwijał i zyskiwał nowe kompetencje, zgodnie z kierunkiem wyznaczanym przez wprowadzane innowacje. ! To niewypowiedziana rozpacz dla rodzin i przyjaciół. Pragniemy złożyć najszczersze kondolencje wszystkim pogrążonym w żałobie. Pracownicy KWK Wieczorek Zasady BHP ułatwią życie Dogadać się z komputerem W tym miesiącu chcielibyśmy przyjrzeć się szerzej temu tematowi pytając: Czy obsługując komputer robisz to bezpiecznie? Czy pamiętasz o zasadach ergonomii i swoim bezpieczeństwie w pracy i w domu? Wielu pracowników obsługujących komputery uważa, że jest to zupełnie obojętne, gdzie i na czym usadowimy komputer, lecz jest to poważny błąd. Poglądy, że oprócz problemów ze wzrokiem i koncentracją uwagi związaną z długim przebywaniem przed monitorem komputera nie ma innych skutków ubocznych – również mijają się z prawdą. Bolące plecy, kręgosłup w okolicy lędźwi i karku, bóle stawów, rozdrażnienie, złe samopoczucie to tylko nieliczne z objawów niewłaściwego rozplanowania stanowiska pracy, a także rozmieszczenia osprzętu. Osoby nie dbające o ergonomię na stanowisku obsługi komputera szukają przyczyn ww. dolegliwości bardzo daleko, a okazuje się, że są na wyciągnięcie ręki – to miejsce ich codziennej pracy! Pamiętajmy zatem w myśl ergonomii – nauki zajmującej się dostosowaniem pracy do możliwości psychofizycznych człowieka mającej na celu humanizowanie pracy poprzez taką organizację układu człowiek-maszyna-warunki otoczenia, aby wykonywana była ona przy możliwie niskim koszcie biologicznym i najbardziej efektywnie, co uzyskuje się m.in. poprzez eliminację źródeł chorób zawodowych. Ergonomia w tym kontekście to nic innego jak ogólnie zasady tworzenia zdrowego i bezpiecznego miejsca pracy przy komputerze. dokończenie na str. 20 " Ich zadanie to obsługa, konserwacja i naprawa maszyn i urządzeń dołowych 20 ECHO WIECZORKA NASZ HOLDING Podstawowe zasady, jakimi powinnyśmy się kierować organizując swoje stanowisko komputerowe Monitor Musi spełniać podstawowe normy bezpieczeństwa oraz ma być tak ustawiony, aby górna krawędź monitora znajdowała się na linii naszego wzroku. Monitor powinien być pochylony na podstawie tak, aby jego powierzchnia znajdowała się pod kątem prostym do osi spojrzenia skierowanego nieco w dół. Optymalna odległość monitora od naszej głowy to ok. 50cm (odległość ekranu monitora od oczu w tradycyjnych monitorach określa się jako 1,5 do 2 przekątnych ekranu). Górny brzeg ekranu monitora powinien być nieco niżej od poziomu oczu pracownika – nigdy odwrotnie – czyli powyżej tego poziomu. Takie ustawienie monitora pozwala na eliminację uciążliwych i powodujących bóle szyjnego odcinka kręgosłupa ruchów głowy: w górę przy spojrzeniu na monitor oraz w dół przy spojrzeniu na dokument czy też klawiaturę. Jeśli korzystasz z monitora kineskopowego (CRT) używaj filtra na monitorze. Ustawiaj monitor około 30 stopni w prawo lub lewo i co 3 m-ce zmieniaj stronę, po któ- rej stoi monitor. Przedmioty, z których często korzystasz, ustaw po przeciwnej stronie. (Jeśli pracujesz dziennie dłużej niż 6 godzin, to częściej niż co 3 m-ce powinieneś zmieniać ustawienie monitora.) Jeśli pisząc musisz czytać inny dokument, np. przepisując, używaj przypinanej podstawki do monitora Fotel Fotel obrotowy na podstawie pięcioramiennej, wyposażonej w mechanizm ułatwiający łatwe przesuwanie fotela po podłodze. Fotel powinien mieć regulację oparcia tył-przód, lekko odginając się pod wpływem ciężaru do komfortowej pozycji ok. 100-120 stopni, wysokości siedziska góra- dół w zakresie 40-50cm Dla osób niskich lub pracujących przy wysokich biurkach zalecane są podnóżki. Wysokie osoby, aby uniknąć przeciążenia karku, powinny ustawiać siedzisko jak najniżej. Stopy opieraj na podłodze/podnóżku. Siedź w odległości od monitora „na wyciągnięcie ręki” – opierając się plecami wycią- gnij rękę –opuszkami powinieneś dotknąć monitora. Co 20 minut zmień pozycję, porusz się odciążając i korygując przeciążenia, np. wstań, popraw swoją postawę na krześle, na parę minut podnieś siedzisko o co najmniej 15 cm, usiądź lekko do przodu, a stopy przesuń pod krzesło stwarzając pozycję jak na klęczniku. Łokcie powinny być komfortowo rozluźnione, przy ciele, spoczywając jak najczęściej na oparciu krzesła. Stanowisko komputerowe Winno mieć zapewnione dobre oświetlenie rzędu 300-500 Lx oraz odpowiednią minimalną powierzchnię zgodną z polską normą, ma mieć zagwarantowaną dostateczną wentylację pomieszczenia naturalną lub mechaniczną oraz zapewnienie wystarczającego komfortu cieplnego w okresie jesienno-zimowym (minimum +18 st. C). Ponad to pamiętajmy o tym, że do pracy przy obsłudze komputera może być skierowany pracownik, który posiada wymagane kwalifikacje do pracy na przydzielonym stanowisku oraz musi odznaczać się wła- ściwym stanem zdrowia potwierdzonym świadectwem lekarskim. Zabrania się: ! kobietom w ciąży pracować przy monitorach ekranowych powyżej 4 godz. na dobę, ! spożywać posiłków na stanowisku pracy, ! palenia tytoniu w pomieszczeniu pracy, ! samowolnego naprawiania urządzeń zestawu komputerowego oraz elementów zasilanych energią elektryczną, ! czyszczenia na mokro klawiatury, obudowy monitora i ekranu, komputera i innych urządzeń będących podłączonych do zasilania energią elektryczną, ! używania do czyszczenia rozpuszczalników z wyjątkiem specjalnych preparatów przeznaczonych do tego celu, ! przechowywania na stanowisku pracy cieczy łatwopalnych. Stosując się do powyższych zasad bezpiecznie i bez uszczerbku na zdrowiu będziesz wykonywać prace związane z obsługą komputera na swoim stanowisku pracy. Służby BHP Turyści z Wieczorka na Klaku i Strażovie Kolejnym celem członków Koła PTTK nr 2 przy KWK Wieczorek była Słowacja, a ściślej Pasmo Małej Fatry i Góry Strażowskie. 18-to osobowa grupa w dn. 23-24 maj zdobyła dwa szczyty: Klak (1352 m n. p. m.) oraz Strażov (1214 m n. p. m.). Dodatkową atrakcją była możliwość zwiedzenia miejscowości Cicmany, gdzie znajduje się ponad 130 zabytkowych, drewnianych chałup, pomalowanych w białe ornamenty, które mają zapobiegać nagrzewaniu się drewnianych konstrukcji. Pogoda nas nie rozpieszczała – trochę padało, ale dla wytrawnych turystów to nie problem. Najbliższe plany Koła to obóz wędrowny w Kotlinie Kłodzkiej oraz EXTREMA – wycieczka górska dla prawdziwych twardzieli. Sekcja żeglarska „Bractwo Żeglarskie HAJER” płynie w dniach 6-14 czerwca w rejs po Jeziorach Mazurskich. Z turystycznym pozdrowieniem Tadeusz Kucharski Turyści z Wieczorka nie po raz pierwszy pierwszy trafili na niesprzyjającą aurę... Gdzie z bonami kopalni? Z dniem 1 czerwca br. została podpisana umowa na realizację bonów na posiłki profilaktyczne dla pracowników KHW SA KWK Wieczorek w sklepach sieci E. Leclerc. Obecnie bony można realizować w następujących placówkach tej sieci: Tychy, ul. Budowlanych 7; Chorzów, ul. Żołnierzy Września 22; Katowice, ul. Jankego 15d; Sosnowiec, ul. Mieroszewskich 2a. " Echo Wieczorka - 40-432 Katowice, ul. Szopienicka 58 ISSN 123-51-42 Tel.: /32/ 707 53 64, Fax: /32/ 707 54 66, e-mail: [email protected] Redaguje zespół. Koordynator zespołu: Anna Gorzewska-Siudy NASZ HOLDING ECHO WIECZORKA 21 Z historii dzielnicy Zbudowany na planie amfiteatru P oczątki Nikiszowca, dziś coraz bardziej rozsławionego i modnego, ściśle związane są z kopalnią Giesche, która w latach 1903-04 w polu „Reserve” rozpoczęła budowę dwóch nowych szybów Carmer (obecnie Pułaski) i Nickisch (obecnie Poniatowski) w celu eksploatacji nowych pokładów węgla. Do rozpoczęcia wydobycia potrzeba było jednak znacznej siły roboczej, a sprowadzenie takowej nie było łatwe. Były to tereny leśne, bez jakiejkolwiek infrastruktury mieszkalnej. Aby przyciągnąć nową kadrę musiano najpierw zapewnić jej odpowiednie miejsce zamieszkania. Zgodę na budowę Nikiszowca wyraził Wydział Powiatowy w piśmie z dnia 17 grudnia 1908 roku (na podstawie uchwały z dnia 16 grudnia tegoż roku), oczywiście stawiając przy tym warunki dotyczące m.in. budowy katolickiego kościoła, szkół, urządzeń kanalizacyjnych, dróg czy zaopatrzenia w wodę. Wykonanie projektu powierzono Georgowi i Emilowi Zillmannom, nie narzucając im żadnych koncepcji. Architekci stworzyli osiedle trójkondygnacyjnych bloków, połączonych ze sobą nadwieszkami nad ulicami wewnętrznymi, w typowo miejskim stylu. Rozwiązania zastosowane w Nikiszowcu były rzadko spotykane w budownictwie tego typu. Osiedle miało być przeznaczone dla około 1200 rodzin. Wszystkie bloki posiadały charakterystyczne odmienne fronty, w każdym również znajdowały się przechodnie bramy oraz wewnętrzne dziedzińce, w których zlokalizowano pomieszczenia gospodarcze i piece chlebowe (tzw piekarnioki). W projekcie braci Zillmann znalazły się również: plac zieleni z brodzikami, place gier i zabaw dla dzieci, jak również neobarokowy kościół katolicki dla mieszkańców Giszowca, Nikiszowca i Janowa. Przyjmuje się, że Nikiszowiec w swoich zasadniczych ramach powstał w latach 1908-1912. Realizacja osiedla jako całego zamkniętego układu przestrzennego trwała jednak o wiele dłużej. Została rozciągnięta w czasie z powodu starań o nadanie kolejnych koncesji na dalszą budowę i wybuchu I wojny światowej. Budowa Nikiszowca, nie przebiegała dokładnie z planami, czego główną przyczyną był najprawdopodobniej brak funduszy. Z zaplanowanych inwestycji, nie zrealizowano placu gier i zabaw dla dzieci, placu zieleni z brodzikami, bloku mieszkalnego w północno-wschodniej części osiedla (przy planowanym kościele) oraz nadwieszki łączącej dwa bloki mieszkalne przy ulicy Odrowążów. Pewnym modyfikacjom uległ również w trakcie budowy projekt kościoła. Nikiszowiec wybudowano pomiędzy drogą łączącą Giszowiec z Szopienicami (zachód), zabudowaniami szybu „Carmer” (południe), torami kolejowymi (wschód) i nieistniejącym już dzisiaj przedłużeniem obecnej ulicy Zamkowej (północ), na dość wąskim paśmie terenu. Niektóre obiekty, choć przynależące do infrastruktury osiedla zlokalizowano poza jego zwartymi granicami – torami kolejowymi i ulicą Szopienicką (dawniej Sosnowiecka). Z godnie z główną koncepcją architektoniczną Nikiszowiec przybrał kształt widowni amfiteatralnej, widzianej z lotu ptaka, w której na scenie – placu centralnym – zbiegały się wszystkie ulice. Drogi w osiedlu pozostawiono gruntowe bite, wybrukowane zapewne dopiero w latach 20-tych. W największym bloku ulokowano przeważającą część budynków użyteczności publicznej: w ściętym narożniku bloku w parterach z podcieniami 6 sklepów, pralnię z łaźnią (Rymarska), dom noclegowy (dla 450 pracowników, mieszczący kantynę i świetlicę oraz pocztę (Nałkowskiej). W bloku tym zlokalizowano również zarząd kopalni, cechownię i łaźnie dla pracowników. Blok ten pozostawiono od strony ulicy Szopienickiej otwarty (dokładnie naprzeciw bramy wjazdowej na teren szybu Nickisch), a na jego dziedzińcu wybudowano wieżę ciśnień i kotłownię, którą połączono w poprzek ulicy Szopienickiej z szybem Nickisch. W osiedlu znalazły się: posterunek żandarmerii z aresztem dla jednego więźnia (zlokalizowany pod dzisiejszym zakładzie fotograficznym Krzysztofa Niesporka), mieszkania dla żandarmerii, aptekę i najprawdopodobniej dwa małe sklepy zlokalizowane w blokach mieszkalnych przy ulicy Św. Anny. Nie zabrakło również restauracji z szynkiem i salą widowiskową, którą usytuowano na parterze bloku mieszkalnego, przy Placu Wyzwolenia. W Nikiszowcu wybudowano 2 szkoły: żeńską i męską, z 36 klasami, połączono je budynkiem z 14 mieszkaniami przeznaczonymi dla nauczycieli. Na placach znajdujących się przed szkołami ustawiono dwa publiczne ustępy oraz zabudowania gospodarcze. Po zachodniej stronie, przy szybie Nickisch zlokalizowano magazyny, straż pożarną i stację ratowniczą. Poza zwartą zabudową osiedla znalazły się działki ogrodowe, oraz ochronka dla dzieci i szpital dla zakaź- nie chorych wybudowany w 1910 roku. Nikiszowiec zelektryfikowano oraz wyposażono we własną sieć wodociągową i kanalizacyjną. Wodę doprowadzono do zlewów kuchennych, a na klatkach schodowych umieszczono ubikacje. W maju 1914 roku we wschodniej części osiedla rozpoczęto budowę kościoła. Z powodu wybuchu I wojny światowej prace budowlane zostały przerwane. Budowę wznowiono na krótko w 1918 roku, jednak przez kryzys i inflację znowu ją przerwano. Po kolejnych dwóch przerwach w 1921 r. dokończono wznoszenie murów i wybudowano wieże. W roku 1925 Franciszek Rozkoszny, budowniczy z Katowic, wykonał sklepienie. Konstrukcję żelazną kopuły i dachu wykonano w hutach Król i Laura. Probostwo wybudowała firma Kutz z Katowic w 1927 r. W dniu 23 października 1927 r. ks. bp Arkadiusz Lisiecki poświecił nowy kościół św. Anny. ! 20 NASZ HOLDING Z głębokim smutkiem i żalem przyjęliśmy wiadomość o tragicznej śmierci naszych kolegów z kopalni Wujek Ruch Śląsk. W pokładach 510 B1 oraz 501Az i 416 na poz. 665 m będzie chłodniej! Łączymy się w bólu Klimatyzacja centralna – pierwsza w Holdingu z rodzinami, bliskimi oraz W dotkliwą stratę. raz ze wzrostem głębokości, na jakich obecnie wydobywa się węgiel kamienny, pogarsza się jakość powietrza w wyrobiskach. Spowodowane jest to coraz wyższą temperaturą górotworu, gromadzącą się wodą oraz pracą urządzeń elektrycznych i spalinowych. Aby zapewnić bezpieczne i komfortowe warunki pracy tam, gdzie nastąpiły zagrożenia temperaturowe, konieczne jest stosowanie urządzeń do klimatyzacji kopalń. Stosowane do tej pory lokalne urządzenia schładzające powietrze nie zawsze mogą sprostać temu zadaniu. Wynika to z zapotrzebowania na dużą moc chłodniczą, a co za tym idzie z konieczności wyprowadzenia znacznych ilości ciepła poza rejony ochładzane, do prądów powietrza wentylacyjnego. Analiza istniejących na rynku rozwiązań technicznych oraz dotychczasowych doświadczeń kopalni jednoznacznie wskazuje, że najlepszym rozwiązaniem jest zastosowanie układu klimatyzacji centralnej, z produkcją wody lodowej w budynku powierzchniowej stacji centralnej klimatyzacji. W tym celu w KWK Mysłowice-Wesoła rozpoczęto przygotowania do ogłoszenia przetargu na budowę klimatyzacji centralnej, mającej w przyszłości objąć swoim działaniem ww. rejony eksploatacyjne. Planowany do zastosowania w naszej kopalni układ, zakłada budowę stacji opartej na sprężarkach amoniakalnych, jednak docelowo planuje się jego rozbudowę i stworzenie skojarzonego układu energetyczno-chłodniczego, wykorzystującego metan z Kopalnianej Stacji Odmetanowania. System klimatyzacji centralnej będzie układem scentralizowanej klimatyzacji z agregatami chłodniczymi, wytwarzającymi wodę lodową (o temp. około 2°C) na powierzchni w rejonie szybu Wentylacyjnego II, skąd woda rozprowadzana będzie rurociągami do chłodnic powietrza w rejonach eksploatacji. Wychodząca z wyrobisk dołowych szybem Wentylacyjnym II woda, rurociągami będzie kierowana do tzw. mieszalnika (kolektora). Kolektor będzie wstępnie schładzał wodę, która skierowana dostanie do wymienników ciepła, gdzie schładzanie wody odbywać się będzie poprzez proces odparowywania czynnika chłodniczego w agregacie amoniakalnym. Dla poprawy efektywności energetycznej przewiduje się zastosowanie tzw. układu free-coolingu, tj. dodatkowej „suchej wieży chłodniczej”, która pozwoli odciążyć agregat w okresie jesienno-zimowym (zmniejszyć zużycie energii), a nawet sezonowo-przy bar- współpracownikami ofiar. Nasza górnicza społeczność poniosła Składamy najszczersze kondolencje wszystkim pogrążonym w żałobie. Dyrekcja i Pracownicy KWK Mysłowice-Wesoła Wybierz swojego OSIP dzo niskich temperaturach pominąć, korzystanie z agregatu chłodniczego. Woda lodowa z powierzchniowej stacji centralnej klimatyzacji, poprzez szyb W II trafi do poziomu 465 m, następnie szybem Wacław do poziomu 665 m kierowana będzie do komory dołowej klimatyzacji. Podstawowym urządzeniem dołowej stacji centralnej klimatyzacji będzie trójkomorowy, rurowy podajnik cieczy (PES). W podajniku nastąpi redukcja ciśnienia hydrostatycznego (słupa wody z rurociągu szybowego) oraz wymiana czynnika chłodzącego (wody lodowej). Dalej, poprzez sieć rurociągów czynnik chłodzący będzie rozprowadzany do wyrobisk, gdzie w chłodnicach przodkowych nastąpi jego konwekcja. Obliczenia rozkładu temperatury w wyrobiskach eksploatacyjnych oraz analiza rozwiązań technicznych pokazała, że dla projektowanej eksploatacji, po uwzględnieniu strat ciepła w rurociągach rozprowadzających wodę lodową niezbędna jest moc chłodnicza dla układu klimatyzacji „północ” w wielkości 3 MW. Przy doborze urządzeń chłodniczych powierzchniowej stacji wzięto pod uwagę wysoką efektywność energetyczną, a tym samym niskie koszty eksploatacji w przyszłości. Budowa nowego układu klimatyzacji rozpocznie się od wykonania prac budowlanych, niezbędnych do uruchomienia instalacji wraz z rurociągami wody zimnej i gorącej. Następnie zainstalowane zostaną stacje pomp i stacja uzdatniania wody oraz układ chłodniczy oparty na chłodziarkach sprężarkowych, a także suchej wieży chłodniczej. Prace dołowe obejmą budowę rurociągów szybowych oraz wyposażenia dołowej komory klimatyzacji wraz z siecią rurociągów klimatyzacyjnych. Planuje się, że inwestycja o mocy chłodniczej 3 MW oddana będzie do użytku w pierwszej połowie 2017 r. Docelowo planuje się zainstalowanie zespołu silników spalinowych, zasilanych metanem (pochodzącym z wyrobisk górniczych), a także rozbudowę układu chłodzenia o chłodziarki absorbcyjne. Ogólna koncepcja rozbudowy projektu, polega na wytworzeniu energii elektrycznej za pomocą generatorów napędzanych silnikami gazowymi, odzyskaniu ciepła ze spalin i chłodzenia silników, przesyle „chłodu” za pomocą zimnej wody, wytworzonego w chłodziarkach absorpcyjnych, zasilanych ciepłem z silników oraz w chłodziarkach kompresorowych zasilanych energią elektryczną z generatorów. Nadwyżki energii elektrycznej i ciepła będą zagospodarowane wewnątrz kopalni. Zasilenie silników gazowych metanem z sieci odmetanowania kopalni przyniesie efekt ekologiczny. Decydując się na budowę centralnej klimatyzacji, pierwszej w skali grupy kopalń KHW SA, KWK Mysłowice-Wesoła na długie lata rozwiąże aspekty rosnących wymogów stawianych wentylacji i warunkom mikroklimatycznym na dole kopalni, przyczyniając się do poprawy środowiska pracy w przodkach eksploatacyjnych i chodnikowych oraz w innych rejonach zakładu. Bardziej korzystnie warunki pracy winny przyczynić się do poprawy bezpieczeństwa i higieny pracy pod ziemią, a także wzrostu wydajności oraz zmniejszenia emisji zanieczyszczeń do środowiska naturalnego. Czg 29 czerwca (na wszystkich zmianach) przeprowadzone zostaną wybory na Oddziałowych Społecznych Inspektorów Pracy. Głosujemy stawiając znak X przy nazwisku tylko jednego kandydata. Ruch Mysłowice przekazany do SRK Z dniem 1 czerwca Kopalnia Mysłowice-Wesoła przekazała do Spółki Restrukturyzacji Kopalń SA Ruch Mysłowice, a wraz z nim 285 pracowników (102 z kopalni Mysłowice-Wesoła, 178 z kopalni Murcki-Staszic i 5 z kopalni Wieczorek), którzy wyrazili chęć skorzystania z możliwości urlopu górniczego, zgodnie z zasadami wynikającymi z „ustawy o zmianie ustawy o funkcjonowaniu górnictwa w latach 2008-2015 oraz niektórych innych ustaw” (Dz. U. 2015 r. poz. 143) wprowadzającej dla pracowników restrukturyzowanych zakładów górniczych możliwość skorzystania z instrumentów osłonowych. Zgodnie z wymogami zapisów ustawy z urlopu górniczego skorzysta 226 osób, z urlopu dla pracowników przeróbki mechanicznej 31 osób a z jednorazowej odprawy pieniężnej 28 osób. 1 lipca br. wraz z przekazaniem do SRK Ruchu Boże Dary przekażemy ok. 60 kolejnych pracowników naszej kopalni. NASZ HOLDING NASZA KOPALNIA 21 W poszukiwaniu innowacyjnych rozwiązań... Obudowy przecinek ścianowych W ieloletnie doświadczenia wykazują, że przy występowaniu silnie pofałdowanych pokładów, wymuszających nieregularne pozostawianie w stropie wyrobisk półki węglowej o różnej grubości lub przy występowaniu bezpośrednio w stropie pokładu słabych skał w postaci łupków ilastych, z występującymi często cienkimi wkładkami węgla, dochodzi do licznych obwałów skał stropowych bezpośrednio w przodku wyrobiska. Powstałe obwały utrudniają zabudowę obudowy podporowej i wymagają szczelnego wypełnienia dla uniemożliwienia ich poszerzania się i działania na obudowę zwiększonych nacisków. Każdy obwał wymaga również podjęcia działań wyprzedzających polegających na prętowaniu stropu, jak również jego wzmacnianiu środkami chemicznymi. Doświadczenia praktyczne ze stosowania obudowy spłaszczonej typu ŁPrw-32/V32 o szerokości 7,2 m i wysokości 3,8 m wykazały duże problemy z utrzymaniem stropu bezpośrednio w przodkach, ograniczając postępy drążenia. Ponadto obudowa ta w większości przypadków, wymuszonych przez skomplikowane warunki górniczo-geologiczne, musi być wzmocniona dodatkowym podciągiem zabudowanym w osi wyrobiska i podbudowanym stojakami stalowymi. Taka konfiguracja poważnie utrudnia proces zbrojenia ściany, ograniczając przedział transportowy do połowy szerokości wyrobiska. Kolejnym problemem jest tzw. „wyjazd” ściany z przecinki ścianowej. Operacją poprzedzającą wyjazd jest wypięcie od strony ociosu ścianowego łuków ociosowych obudowy wyrobiska. Ponieważ wymiar obudowy chodnikowej przecinek ścianowych jest dobierany do gabarytów sekcji zmechanizowanych zbrojonych ścian, po usunięciu łuków ociosowych, w świetle wyrobiska ścianowego pozostają części łuków stropnicowych lub, jak w przypadku obudowy ŁPrw, łuków ociosowych II. Dla sprawnego wyjazdu ściany z przecinki, przed wykonaniem pierwszych skrawów technologicznych, muszą one być wypięte lub obcięte, co stanowi dodatkowy nakład pracy, ale także powoduje niebezpieczeństwo powstania obwałów stropu podczas manewrowania stropnicami obudowy zmechanizowanej. W poszukiwaniu nowych rozwiązań obudów, w kopalni Mysłowice-Wesoła wprowadzono wykonanie przecinek ścianowych dla ścian: 01 w pokładzie 510 Aw, 511 w pokładzie 501 Az, 554 w pokładzie 510 Dw oraz 576 w pokładzie 510 partia B1, w obudowie łukowej podatnej spłaszczonej, asymetrycznej ŁPSpA. Dla ściany 01 Aw (oddanej do ruchu 9.06.2015 r.) zastosowano rozmiar odrzwi 11 (ŁPSpA-V32/4/6,2m x 3,8m), dla pozostałych przecinek ścianowych rozmiar odrzwi 31 (ŁPSpA-V32/4/7,2m x 3,8m). Ściana 01 Aw prowadzona jest w warstwie przystropowej pokładu 510. Pokład 510 w tym rejonie jest silnie sfałdowany, z niespodziewanymi „wejściami” piaskowca, a w konsekwencji koniecznością pozostawiania w czasie drążenia półki węglowej o różnej grubości. Podobne warunki górniczo-geologiczne występują w czasie drążenia przecinki ściany 511 w pokładzie 501 Az. Przecinki ścian 554 oraz 576 w pokładzie 510 drążone są bezpośrednio pod zrobami lub w małej odległości od nich, co po- Ogólny widok przecinki dla ściany 01 w pokładzie 510 AW w odrzwiach obudowy ŁPSpA-V32/4/6,2m x 3,8m bez stosowania wzmocnień w postaci zabudowanych stojaków pośrednich woduje, że strop jest bardzo niestabilny i stale występują zagrożenia obławami. Innowacyjność obudowy typu ŁPSpA polega na tym, że odrzwia asymetryczne mają tak dobrane długości łuków, że złącza łuków ociosowych ze stropnicowymi są względem siebie przesunięte, co pozwala zmniejszyć strzałkę łuków stropnicowych od strony frontu ściany. W tym przypadku po wypięciu łuków ociosowych front ścianowy jest przygotowany do urabiania, bez dodatkowego angażowania załogi w cięcie łuków stropnicowych. Wielkości obudowy przecinek ścianowych dobrano dla projektowanych sekcji obudów zmechanizowanych. Obudowę przecinek ścian wykonano ostatecznie jako odrzwia obudowy ŁPSpA-V32/4 w rozstawie d=0,75 m ze stali typu G480W. W przodku obudowę stabilizowano na bieżąco za pomocą rozpór wieloelementowych, w rozstawie 1,2 m i jednego podciągu z kształtownika V32. Łuki stropnicowe odrzwi obudowy ŁPSpA-V32/4 skręcano trzema strzemionami, a zakładki łuków ociosowych ze stropnicowymi skręcano dwoma strzemionami. Moment dokręcenia strzemion minimum 450 Nm. Tor kolejki podwieszanej jest bezpośrednio mocowany do odrzwi. Dla stref opadów skał stropowych (powyżej 1,5m) oraz przy wystąpieniu wykropleń wody ze skał stropowych stosowano zagęszczenie odrzwi obudowy do rozstawu 0,5m. W sporadycznych przypadkach stosowano wzmocnienie obudowy drugim podciągiem stalowym w stropie. Zastosowana obudowa nie wymagała dodatkowego podparcia w osi wyrobiska podciągiem podbudowanym stojakami stalowymi. Rozwiązanie obudowy pozwala stosować typowe akcesoria i wyposażenie jak dla standardowego chodnika. Przy stabilnym stropie, przy braku obwałów postępy przecinek dochodzą do 9 m/dobę. Średnie postępy tygodniowe dochodzą do 40 m/tydzień. Dla przecinki ścian 01 Aw w pokładzie 510 prowadzono obserwacje i pomiary Rys. 1. Schemat i wyniki pomiarów szerokości i wysokości odrzwi i zsuwów na złączach odrzwi szerokości i wysokości przecinki oraz zsuwów na połączeniach w kilku wyznaczonych bazach pomiarowych. Schemat pomiarów szerokości i wysokości odrzwi i pomiarów zsuwów na złączach odrzwi przedstawiono na rys. 1, a wyniki w tablicy. Przeprowadzone pomiary geodezyjne po wydrążeniu całej przecinki wykazały zmniejszenie szerokości o ok. 100 mm przy wyciśnięciu spągu na pierwszych 50 m do 0,2 m, a na pozostałym odcinku do ok. 0,1 m. Badania i prowadzone obserwacje wykazały korzystną pracę obudowy i stabilny przekrój przecinek mimo ich znacznych gabarytów, które w wyłomie dochodzą na szerokości do 7,6 m, a na wysokości do 4,1m. Dodatkowymi atutami tego rozwiązania jest: możliwość poszerzenia odrzwi przez zmianę długości zakładek na łukach dla ułatwienia montażu kombajnu ścianowego, wysoka odporność obudowy uzyskiwana właściwym kształtem oraz korzystną długością zakładek łuków obudowy oraz uzyskanie wzmacniania się obudowy tak, aby obciążenie niszczące odrzwia nie było mniejsze od obciążeń dla odrzwi pracujących w stanie podatnym. ! 22 NASZA KOPALNIA Stawiamy na jakość Rozmowa z mgr JOLANTĄ BORZĘCKĄ, kierownikiem Działu Kontroli Jakości Węgla w kopalni Mysłowice-Wesoła Jak obecna sytuacja rynkowa w naszej branży przekłada się na pracę działu, którym pani kieruje? W obecnej sytuacji rynkowej proces sprzedaży węgla uległ znacznemu pogorszeniu. Głównymi czynnikami powodującymi utrudniony zbyt tego surowca są nadmierna podaż węgla na rynku oraz jego cena. Oprócz niniejszych przyczyn warto również nadmienić, iż aktualni odbiorcy węgla są znacznie bardziej wyedukowani w kwestiach parametrów jakościowych węgla, co skutkuje stawianiem większych wymagań dostawcom węgla jak i całkowitym ukierunkowaniem rynku zbytu właśnie na odbiorcę. Dlatego kopalnie, będąc producentami węgla, zostają zobligowane do sprostania kryteriom stawianym przez odbiorców, zwracając szczególną uwagę na parametry jakościowe węgla. Współcześnie kopalnie, wprowadzając swój produkt na rynek zbytu, z pewnością dokonują większego nakładu pracy dbając o konkurencyjną jakość produktu, niż w latach ubiegłych. Nad jakością węgla produkowanego przez KHW SA czuwają działy kontroli jakości węgla. Dział Kontroli Jakości Węgla KWK Mysłowice-Wesoła to dział m.in. kontrolujący jakość parametrów węgla opuszczającego nasza kopalnię. Jak wygląda taka stała kontrola jakości węgla? Nasz dział dysponuje najnowocześniejszym urządzeniem tej klasy dostępnym na rynku w Polsce. Urządzenie to służy do ciągłego pomiaru parametrów węgla, które on-line równocześnie są udostępniane na ekranie monitora w Dziale Kontroli Jakości Węgla, w biurze głównego inżyniera przeróbki oraz w dyspozytorni Zakładu Przeróbczego. Parametry te dotyczą ładowanego miału na tzw. szybkim załadunku (tj. do ok. 2 tys. t/h). Podgląd taki umożliwia natychmiastową reakcję Działu Kontroli Jakości Węgla we współpracy z Zakładem Przeróbczym na szybkie oraz sprawne działanie w uzyskiwaniu odpowiedniej klasy miałowej węgla, która musi być zgodna z zamówioną przez Odbiorcę. Dział Kontroli Jakości Węgla naszej kopalni posiada również dwa nowoczesne stacjonarne tzw. analizatory węgla służące do pomiaru parametrów węgla pobieranego ręcznie z taśm załadowczych czy pryzm zwałowych. Ponadto dział dysponuje również urządzeniem do ciągłego pomiaru parametrów jakościowych węgla pryzmowanego na zwałach do bezpośredniej drobnicowej sprzedaży sortymentów miałowych. Także i w tym przypadku istnieje wizualizacja parametrów węgla. Pragnę zaznaczyć, że wszystkie przytoczone tutaj urządzenia mierzą cztery podstawowe cenotwórcze parametry węgla tj. wartość opałową, popiół, wilgoć i siarkę. Pomiar ww. parametrów dokonuje się w ciągu trzech minut dla jednej próby węglowej. Urządzenia z ciągłym pomiarem parametrów jakościowych węgla rejestrują pomiary cząstkowe parametrów węgla, co jedną minutę oraz dowolne średnie w zależności od potrzeb np. dotyczą danego wagonu, składu pociągu, zmiany, doby itp. Każdy produkt węgla wypuszczony na rynek jest zaopatrzony w certyfikat jakości węgla wystawiony przez Dział Kontroli Jakości Węgla. Z jakimi działami, oprócz ZPMW współpracujecie najczęściej? Dział Kontroli Jakości Węgla oprócz ZPMW najczęściej współpracuje z Laboratorium Chemicznym, Działem Mierniczo-Geologicznym, a także z Zespołem Sprzedaży Pionu Handlowo-Rynkowego KHW SA. Współpracując z działem TMG staramy się z odpowiednim wyprzedzeniem określić parametry jakościowe węgla, które mogą wystąpić w kolejno przygotowywanych do eksploatacji pokładach, aby sprostać oczekiwaniom odbiorcy. Mając na uwadze powyższe, jak i zarówno ciężką pracę wszystkich pracowników kopalni, zwłaszcza pracowników dołowych, wszystkie działy związane z bezpośrednią produkcją węgla dokładają wszelkich starań aby jakość naszych produktów węglowych bez względu na ich sortyment czy klasę była zawsze najwyższej jakości, takiej która sprostałaby wysokim wymaganiom odbiorców węgla, zachęcając ich do zakupów węgla zwłaszcza z KWK Mysłowice-Wesoła. Rozmawiała: Bożena Ochenkowska Zmiany kadrowe w maju Marek Firlej awansował na stanowisko nadsztygara mechanicznego – kierownika oddziału MD-4. Andrzej Młynek awansował na stanowisko sztygara zmianowego oddziału MD-1. NASZ HOLDING LAUREACI KONKURSÓW POPRAWY BEZPIECZEŃSTWA PRACY Maj 2015 Bezpieczny pracownik: Grzegorz Musiał oddział KG-1 (grupa I - TG), Artur Błotko oddział MD-3 (grupa II - TEM oraz TW), Zygmunt Ciwis oddział JPS-1 (grupa III pozostali pracownicy). Bezpieczny sztygar: Rafał Wiklak oddział MEE-2, Dariusz Pyl oddział KG-1, Mariusz Lipiński oddział MDTO-2. Kwiecień 2015 Bezpieczny pracownik: Adam Niemiec oddział KG-1 (grupa I - TG), Marek Modlisz oddział MM-1 (grupa II - TEM oraz TW), Marek Szwed oddział JPR (grupa III pozostali pracownicy). Bezpieczny sztygar: Mariusz Gibas oddział MD-1, Rafał Nowak oddział KG-3, Bartłomiej Drabek oddział WMO. Wyróżnionym pracownikom nagrody wręczyli dyrektor kopalni mgr inż. Marek Pieszczek oraz główny inżynier BHP mgr inż. Grzegorz Pelon Co nowego na przeróbce? Mimo trudnej sytuacji finansowej nadal realizujemy inwestycje i remonty na terenie zakładu przeróbki mechanicznej węgla. Sytuacja ekonomiczna spowodowała zwolnienie tempa modernizacji oraz wydłużenie pewnych zadań w czasie, ale mimo to udało się zrealizować kilka ważnych przedsięwzięć: ! uruchomiono nowy punkt sprzedaży węgla na terenie szybów głównych, ! zabudowano nową wagę samochodową, ! wyremontowano drogi i place składowe dla węgla i materiałów, ! utwardzono parking przy ul. Piastów Śląskich przeznaczony dla pojazdów wysokotonażowych, ! w dwóch kolejnych budynkach odnowiono elewację oraz wyremontowano dachy. W planach na kolejne dwa lata kopalnia przewiduje miedzy innymi: ! dalszą modernizację obiektów budowlanych (załadowni kamienia i stacji przygotowania I), ! dostawę i zabudowę dwóch nowych pras filtracyjnych, ! budowę dodatkowej kontrolnej klasyfikacji odwadniającej groszki II, ! zabudowę nowych zbiorników cieczy ciężkiej. Informujemy, że istnieje możliwość zakupu kruszywa naturalnego produkowanego na bazie skały przywęglowej. Cena wynosi 5 zł za tonę netto. Odbiór transportem własnym z terenu kopalni. Informacji szczegółowych udziela pełnomocnik systemu zarządzania jakością KWK Mysłowice-Wesoła, tel. 32 317 5772. Na emeryturę! W maju na zasłużoną emeryturę odeszła kilkunastoosobowa grupa naszych pracowników, w której znaleźli się: Sławomir Drutowski TZL, Zygmunt Wójcik WSR, Bogdan Łobodziński MTA-1, Mirosław Tomiczek KG-4, Krzysztof Marzec MM-1, Henryk Jania MD-1, Wiesław Czubak PZL, Marek Stylok TTDM, Roman Gorol JPS-1, Marek Lippik MGM, Marek Jancewicz KG-1, Zbigniew Solarz TTD, Tomasz Kozioł GG, Henryk Pietrzyk WM, Lesław Wrona PTD, Stanisław Stachurski TZL. Gratulujemy jednym i drugim! Nasza kopalnia - KWK Mysłowice-Wesoła, cechownia, pok. 18 Redaguje kolegium: Bożena Ochenkowska - redaktor naczelna, Tomasz Rozynek, Piotr Rak. e-mail: [email protected] Zamieszczamy odpłatne reklamy oraz bezpłatne (dla pracowników) ogłoszenia drobne: sprzedam, kupię, zamienię (ilość ograniczona - wg. kolejności przyjęcia). 23 BHP NASZ HOLDING 24 NASZ HOLDING Akcje ze skupu makulatury – Janowie, należącej do przejętego na własność Państwa przedsiębiorstwa Giesche SA, w takim zakresie, w jakim odnosi się ona do nieruchomości niemających charakteru przemysłowego i niewchodzących w skład przedsiębiorstwa przemysłowego. Minister umorzył postępowanie na podstawie art. 105 § 1 w związku z art. 107 § 1 Kodeksu postępowania administracyjnego, uznając, że „po stronie wnioskodawcy także obecnie nie istnieje prawo podmiotowe, z którego wywodzić można interes prawny do żądania weryfikacji decyzji, na mocy których upaństwowienie to nastąpiło. Stanisław Tryba Z cyklu: Historia kopalń współpraca: Wiesław Sosin W poprzednim wydaniu, opisując dzieje firmy Giesche SA, zatrzymaliśmy się na II Wojnie Światowej. Jej dalsze losy były jeszcze ciekawsze. Proszę się przekonać. Po wojnie spółkę, uznaną za niemiecką, znacjonalizowano. Nie wzięto w jej wypadku pod uwagę, że miała akcjonariat amerykański, jak również tego, że dekret o nacjonalizacji nie obejmował nieruchomości, a jedynie zakłady przemysłu ciężkiego. Giesche SA została znacjonalizowana w całości. Rząd USA upomniał się jednak o majątek amerykańskich akcjonariuszy. Na mocy postanowień układu z 16 lipca 1960 roku, zawartego między rządami USA i PRL, firmie SACO przyznano odszkodowanie za znacjonalizowane mienie m.in. Spółki Akcyjnej Giesche. Amerykanie dostali w sumie 40 mln dolarów, płatne w 20 ratach, po 2 mln dol. w latach 1961–1981, z czego aż 80 procent dotyczyło akcji Giesche. W zamian za 40 milionów dolarów odszkodowania, w tym ponad 30 milionów za spółkę Giesche, Amerykanie wydali przedwojenne akcje na okaziciela i zrezygnowali z dalszych roszczeń względem majątku różnych spółek w Polsce. Błąd, lenistwo, niedbalstwo Akcje Giesche SA zostały zdeponowane w archiwum Ministerstwa Finansów. Nie zostały jednak formalnie unieważnione, a rejestry handlowe nie wykreślone. Był to wielokrotnie powtarzany błąd, lenistwo, niedbalstwo (do wyboru) ze strony urzędników. W efekcie, gdy akcje na okaziciela pojawiły się na przełomie lat 80. i 90. na rynku kolekcjonerskim, w wyniku ich nielegalnego wyprowadzenia z zasobów archiwalnych Ministerstwa Finansów, stały się podstawą do ewentualnych roszczeń. Było to możliwe, ponieważ Spółka Akcyjna Giesche nie została zlikwidowana. Nadal figurowała ona w Rejestrze Handlowym B pod numerem 1637 – aż do dnia 22.03.2006 roku, gdy została – na wniosek nowych „właścicieli” – wpisana do Krajowego Rejestru Sądowego pod numerem 253073. Oznacza to, że (w sensie prawnym) Spółka Akcyjna Giesche istniała nieprzerwanie od 1922 roku. Byt podmiotu prawnego, takiego jak spółka prawa handlowego, zakończyć się może bowiem jedynie poprzez jej likwidację, albo upadłość i wykreślenie z rejestru spółek. Jak doszło do reaktywacji spółki Giesche? Otóż na początku lat 80., w trakcie transportu do papierni w Konstancinie, w celu spóźnionej utylizacji, akcje znalazły się w skupie makulatury (na ul. Różanej 36), należącej do Spółdzielni Pracy Surowców Wtórnych. Stamtąd podobno wyniósł je pracownik skupu i sprzedał kolekcjonerowi przedwojennych akcji w Polsce. W 2005 r. do kolekcjonera zgłosili się Marek Niegrzybowski oraz Zbigniew Rybak i za 200 tys. zł., kupili pakiet akcji kolekcjonerskich Giesche SA. Według Prokuratury reaktywacja spółki na tej podstawie była bezprawna. Po przepisaniu spółki do Krajowego Rejestru Sądowego w Katowicach, jej nowe władze przeniosły siedzibę do Gdyni. Gdy w 2007 roku „nowi właściciele” Giesche wygrali sześć spraw, w których sądy potwierdziły, że nale- Oddalenie i apelacja Pozew z 2006 r. dotyczył jedynie fragmentu potencjalnych roszczeń ży do nich 140 hektarów z katowickich dzielnic Szopienice, Dąbrówka Mała, Ligota i Giszowiec. Sprawa stała się bardzo poważna. Pozew wniesiony na próbę Strategicznym celem spółki stało się odzyskanie „utraconego” majątku, a chodziło o nieruchomości o powierzchni ok. 9 tys. ha. Spółka wystąpiła do Skarbu Państwa, Miasta Katowice, Katowickiego Holdingu Węglowego i Hutniczo-Górniczej Spółdzielni Mieszkaniowej, o zwrot majątku wartego 341 185 366 zł i 14 groszy. Jednocześnie Spółka wysunęła też roszczenia wobec Ministerstwa Gospodarki. Sprawą zajęła się Prokuratura i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Giesche Spółka Akcyjna z siedzibą w Gdyni, przy ul. Świętojańskiej, 25.08.2006 r. złożyła do Sądu Rejonowego w Katowicach pozew, przeciwko Skarbowi Państwa (reprezentowanego przez Prezydenta Miasta Katowice), Gminie Katowice oraz Katowickiemu Holdingowi Węglowemu SA, wnosząc o wydanie orzeczenia, iż treść księgi wieczystej KW nr 53651, jest niezgodna ze stanem rzeczywistym, nakazanie wykreślenia Holdingu jako użytkownika wieczystego gruntu oraz zabezpieczenia powództwa poprzez zarządzenie wpisu ostrzeżenia w księdze wieczystej, o niezgodności ujawnionego w niej stanu prawnego. Pozew dotyczył jedynie fragmentu potencjalnych roszczeń spółki. Wniesiono go niejako na próbę, aby minimalizować koszty. Jego wygranie stwarzałoby precedens bardzo niebezpieczny dla KHW SA. Charakter sprawy, a także możliwość jej dynamicznego rozwoju spowodowały, że KHW SA wykazał się w tym przypadku wyjątkową ostrożnością. Zespół Kontroli Wewnętrznej i Audytu, przy współpracy Konsorcjum Radców Prawnych i Adwokatów, rozpoczął pracę od gromadzenia wszelkich informacji, dotyczących reaktywacji Spółki Giesche SA. Nawiązano też kontakty ze środowiskiem prawniczym Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego oraz Urzędem Miejskim w Katowicach. Sprawą zajęła się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która badała dokumentację kilkunastu podobnych przypadków reaktywowania po 1989 roku przedwojennych firm. Zachodziło bowiem uzasadnione podejrzenie, iż pozostałe procesy, nie zawsze były zgodne z prawem. Dopiero po kilku latach Sprawa, gdzie zbiegało się kilka wątków, w tym sprawa karna dotycząca legalności reaktywacji Firmy Giesche SA, prowadzona przez Prokuraturę Okręgową w Katowicach, czy też legalności decyzji nacjonalizacyjnych prowadzona przez Ministerstwo Gospodarki, była bardzo skomplikowana i wymagała stałego monitoringu. Biorąc pod uwagę powyższe, postanowiono aby Konsorcjum Radców Prawnych i Adwokatów pełniło rolę koordynatora prawnego działań, a w szczególności czynności związanych z zebraniem i dokonaniem analizy prawnej wszelkich dokumentów, mogących mieć wpływ na ostateczne rozstrzygnięcie sądów i organów administracji. Niezbędnym było także śledzenie całokształtu sprawy przez ówczesny Zespół Przekształceń Własnościowych. Komórki organizacyjne KHW SA i obsługa prawna, podejmowały szereg działań wspierających postępowania prowadzone przez organy ścigania, urzędy państwowe i Sądy, zmierzające do zablokowania starań właścicieli akcji. Dopiero jednak po kilku latach działania te zaczęły dawać efekt. W dniu 4.11.2009 roku minister gospodarki wydał decyzję umarzając postępowanie wszczęte w oparciu o wniosek spółki Giesche SA z siedzibą w Gdyni, z dnia 6.07.2007 roku (uzupełniony pismami z dnia 6.11.2007 roku oraz 25.11.2008 roku) w sprawie stwierdzenia nieważności decyzji Ministra Górnictwa i Energetyki z dnia 28.07.1966 roku znak: Po-6/79-7/66, zatwierdzającej protokół zdawczo-odbiorczy Kopalni Węgla Kamiennego „Wieczorek” w Katowicach 16 Na wniosek KHW SA uaktywniła się Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa, z racji tego, że Skarb Państwa jest nadal jedynym akcjonariuszem Spółki Giesche SA. Na wniosek Prokuratora Okręgowego w Katowicach w dniu 28.09.2011 r. zostało wznowione przez Sąd Rejonowy w Katowicach postępowanie zakończone prawomocnym postanowieniem tego Sądu z dnia 20.07.2005 r., w sprawie o upoważnienie do zwołania Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy. Do czasu zakończenia tego postępowania, zawieszone zostało postępowanie w sprawie wznowienia postępowania o wpis Giesche SA do Krajowego Rejestru Sądowego. W dniu 17 lipca 2013 r., zapadło postanowienie Sądu, oddalające wniosek M. Niegrzybowskiego, P. Rybaka i J. Stecia. Tym samym Sąd uznał, iż wyżej wymienieni nie byli uprawnieni, w oparciu o posiadane akcje, które mają jedynie wartość historyczną, do zwołania Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia Spółki. Powyższe rozstrzygnięcie było bardzo korzystne dla KHW SA oraz innych zainteresowanych w sprawie, w tym Gminy Katowice, gdyż po jego uprawomocnieniu możliwe było kontynuowanie zawieszonego postępowania w sprawie wpisu do Krajowego Rejestru Sądowego. W konsekwencji w dniu 12.03.2015 r. postanowieniem wydanym na posiedzeniu niejawnym, wykreślono Spółkę Giesche SA z Rejestru Handlowego, co oznacza utratę bytu prawnego przez ten podmiot. W Warszawie toczy się nadal proces karny „właścicieli” Spółki. Za usiłowanie wyłudzenia majątku grozi im nawet 10 lat więzienia. Wydawać by się mogło, że przygoda „nowych właścicieli” Giesche SA z polskim systemem prawnym się kończy. Ale nic podobnego. Otóż nie zamierzają się oni poddawać. W dniu 14.04.2015 r., Kancelaria Drania i Partnerzy, działająca w imieniu Giesche SA, złożyła apelację od ww. Postanowienia Sądu Rejonowego Katowice-Wschód, z 12.03.2015 r., uchylającego postanowienie z dnia 22.03.2006 r. i dokonany na jego podstawie wpis do KRS. W związku z tym w dniu 4.05.2015 r. przygotowana została odpowiedź KHW SA na tę apelację, w której wniesiono o jej oddalenie. Użyto przy tym argumentów wskazujących na to, że do zarejestrowania Giesche SA w ogóle nie powinno dojść, ponieważ „nowi właściciele” nie mieli statusu akcjonariuszy, a do reaktywowania przedwojennej Spółki doszło z naruszeniem prawa. ! Pełny tekst do pobrania ze strony: http://www.khw.pl/firma/historia_wieczorek. html
Podobne dokumenty
Wydanie Marzec 2015r - (Plik naszholding0315)
dla pracowników przeróbki mechanicznej – 276, z jednorazowych odpraw pieniężnych – 116. Nie wskazało odpowiedzi 20 osób. Warto tu jednak pamiętać, że wybór jednego, drugiego, lub trzeciego rozwiąza...
Bardziej szczegółowo