Wydanie Czerwiec 2015r - (Plik naszholding0615)

Transkrypt

Wydanie Czerwiec 2015r - (Plik naszholding0615)
nr 6/201
5 (104)
Dwóch górników nie żyje, najdłuższa akcja w historii górnictwa podziemnego zakończona
W NUMERZE
Zrobiliśmy wszystko...
Postąpili logicznie
lecz to była zła droga
To zdjęcie
obrazuje skalę
zniszczeń
w podziemiach
Ruchu Śląsk
kopalni Wujek,
do których
doszło
w wyniku
wstrząsu
w dniu
18 kwietnia.
Wyrobiska
prowadzące
do ściany 7
zostały
zaciśnięte
i zasypane
na setkach
metrów.
Szli do wyjścia, a w kierunku
przeciwnym, dalej na południe,
zniszczenia były mniejsze. Poniżej
chodnika 7 wszystko stoi, tylko spąg
jest lekko popękany. Tam by nie mieli
prawie wcale metanu.
Tam był tlen, woda...
3
Kruszywa z węgla
– nowy standard
Skała płonna, która pojawia się
przy wydobyciu węgla, zgodnie
z polskim ustawodawstwem
klasyfikowana jest jako odpad, ale
w rzeczywistości stanowi niemal
czysty produkt skalny, głównie łupki
i piaskowce. Skały te mogą być
produktem handlowym. Umożliwia to
nasza linia produkcyjna
kruszyw w kopalni Wujek.
5
Musimy fedrować
pełną parą
1 czerwca br. kopalnia Mysłowice-Wesoła przekazała do SRK część
ruchu Mysłowice, z zakładem
przeróbczymi i szybem Łokietek.
Pozostała cześć ruchu Mysłowice
nadal znajduje się w obszarze kopalni
Mysłowice-Wesoła. Podkreślam
również, że nadal mamy kopalnię
o nazwie Mysłowice-Wesoła
z dwoma obszarami górniczymi.
6
Z
robiliśmy wszystko co było w naszej
możliwości, wykorzystaliśmy każdy
sposób dotarcia do zaginionych – powiedział prezes KHW Zygmunt Łukaszczyk, podsumowując akcję ratowniczą
w Ruchu Śląsk kopalni Wujek.
36-letni sztygar Marcin Szamański i 44letni ślusarz Lech Szymczak wskutek potężnego wstrząsu 18 kwietnia zostali uwiązieni
kilometr pod ziemią w przylegających
do ściany 7 wyrobiskach. Ciała górników odnaleziono w 59. dniu akcji. Żeby je wydostać
na powierzchnię trzeba było wydrążyć kolejny chodnik. W sumie akcja trwała 67 dni. Zaangażowanych w nią było blisko 1000 osób.
– Akcja ratownicza kosztowała 21 milionów złotych – poinformował. – W obliczu
śmierci górników to schodzi na margines.
Najważniejsza sprawa to filozofia pewnego
działania, dobrej praktyki górniczej. Nie zostawia się ludzi pod ziemią. Górnicy pracujący w polskim górnictwie głębinowym, nie
tylko węgla kamiennego, mają poczucie
pewności, że w sytuacjach obwału czy innych zdarzeń zawsze będzie niesiona im
pomoc.
Szef Holdingu wyjaśnił także kwestie odszkodowań dla rodzin górników.
– W Katowickim Holdingu Węglowym
są jasno określone procedury, które mówią
o tym, jakie zadośćuczynienie przysługuje
rodzinom górników, którzy stracili życie
w takich okolicznościach. To jest jedna kwestia. Druga sprawa dotyczy tego, że
stosujemy pewną zasadę. Powiem o niej publicznie, bo uważam, że jest to dobra praktyka i będę jej bronił. Zasada ta mówi o tym,
że członkom rodzin poszkodowanych w tego typu zdarzeniach, oprócz wspomnianego
zadośćuczynienia finansowego, proponuje
się zatrudnienie. Tego typu zadośćuczynienie uważam za obowiązek zakładu – zaznaczył prezes.
ABC Murcki-Staszic
Nasz Wujek
Echo Wieczorka
strony 9-12
strony 13-16
str.
2-4 i 13-14
strony 18-20
Pierwsza ściana
na wschodzie
Litera „w” w oznaczeniu 01Aw
wskazuje na lokalizację we wschodniej
części pokładu 510. „A” oznacza partię
złóż. Przebijanie się na wschód ma
głębokie uzasadnienie ekonomiczne.
W udostępnianych aktualnie złożach
w nowej części kopalni zalega aż 61
mln t węgla o kaloryczności 30 MJ/kg,
zapopieleniu poniżej 0,5 proc.
i zasiarczeniu poniżej 0,3 proc. Taki
węgiel, nawet na trudnym rynku,
ciągle jest rarytasem.
7
Nasza Kopalnia
strony 20-22
Lewe L-4 dezorganizuje
pracę kopalni
Krok po kroku,
decyzja po decyzji
MD-1 – najwyższa jakość
i bezpieczeństwo
Klimatyzacja centralna
– pierwsza w Holdingu
Wszyscy doskonale zdajemy sobie
sprawę z tego, że każda absencja
pracownika to kłopot dla pracodawcy.
Negatywny wpływ na stabilność
funkcjonowania przedsiębiorstwa ma
szczególnie absencja chorobowa, która
jest tak nagminnie wykorzystywana
przez pracowników jako środek
do przedłużania sobie urlopu.
Po wystąpieniu wstrząsu w rejon
pokładu 409 skierowano pracowników
do kontroli stanu wyrobisk.
Stwierdzono brak możliwości dojścia
do ściany 7 zarówno dowierzchnią
centralną jak również dowierzchnią
badawczą 1 oraz brak dwóch górników,
którzy zatrudnieni byli w ścianie 7
do prac konserwacyjnych.
Głównym celem stawianym sobie przez
załogę i kierownictwo tego oddziału
jest najwyższa jakość świadczonej
pracy. Ten zgrany i doświadczony
zespół ludzi cechuje się wysoką
fachowością, dyscypliną, umiejętnością
pełnej mobilizacji oraz wysoką
determinacją w dążeniu do realizacji
zaplanowanych celów.
Wraz ze wzrostem głębokości,
na jakich obecnie wydobywa się węgiel
kamienny, pogarsza się jakość
powietrza w wyrobiskach.
Spowodowane jest to coraz wyższą
temperaturą górotworu, gromadzącą
się wodą oraz pracą urządzeń
elektrycznych i spalinowych.
Konieczna jest klimatyzacja.
2
Pytanie, na które
przynajmniej w naszym
regionie, w środowisku
górniczym nie trzeba szukać
odpowiedzi. Należy zrobić
wszystko co możliwe,
niezależnie od kosztu i czasu.
Tak jak tym razem...
Ratownicy idą po ludzi. Ich zadaniem jest
wydobycie żywych lub umarłych. Idą nawet
wtedy, gdy wiadomo, że szans na przeżycie
nie było. Granicę poszukiwań stanowi bezpieczeństwo ratowników.
Tak się utarło, choć nieprawda, że tak było zawsze. Podobno część krzyży, które niekiedy można jeszcze spotkać na Śląsku
i w Zagłębiu, ustawionych w polach, lasach,
na łąkach, w okolicach dawno zamkniętych
kopalń wskazuje gdzie kilkaset metrów
pod ziemią pogrzebani są górnicy, po których nie dało się zejść, czy z jakichś powodów nikt nie zszedł.
Nie wszyscy to jednak tak to odbierają.
Świadczyło o tym jedno z pytań zadanych
w trakcie akcji: skoro poszukiwani na pewno już nie żyją, wiadomo gdzie mniej więcej
są, po co ryzykować?
Odpowiedź pierwsza – bo tak trzeba, bo
tego oczekują ci, którzy pracują w kopalniach. Muszą wiedzieć, że w razie nieszczęśliwego zdarzenia, które także im może się
przytrafić, też zostanie zrobione wszystko.
Jeśli nawet dla nich będzie za późno, to
przynajmniej dla ich rodzin. Po to by mogły
ich pochować.
– Pożegnanie z bliskim bardzo pomaga
w przeżywaniu i zaakceptowaniu utraty
związanej ze śmiercią oraz przyjęciu tego
faktu do świadomości nie tylko na poziomie
informacji, ale i na płaszczyźnie emocjonalnej – mówi kontaktująca się z rodzinami
psycholog z Centrum Usług Wspólnych
KHW SA, Anna Bentkowska. – Istnieje
w nas silna potrzeba pożegnania się z bliską
osobą, również w związku z naszą tradycją,
która jest pełna szacunku dla ciała zmarłego. Pochówek jest bardzo ważny do rozpoczęcia procesu żałoby członków rodziny,
a ceremonia pogrzebowa pozwala uczestnikom wyrazić swoje emocje. Brak możliwości pożegnania zmarłego stwarza ryzyko
wystąpienia syndromu pustego grobu, który przejawia się w postaci ciągłej koncentracji na stracie i cierpieniu.
Ma to też znaczenie dla samych ratowników. Wiedzą dlaczego ryzykują. Nie wydobycie ciał mogłoby tak dla nich, jak dla pozostałych osób zaangażowanych w akcję
oznaczać poczucie bezskuteczności działań,
czy nawet porażki. Niezależnie od czasu, sił,
środków, jakie włożono w akcję. !
Nasz Holding
ul. Damrota 16, 40-022 Katowice,
tel.: 32 757 30 69
Redaktor naczelny: Wojciech Jaros
e-mail: [email protected]
Redaktor prowadzący:
Jarosław Galusek
e-mail: [email protected]
Nasz Holding jest także dostępny w wersji
elektronicznej w formie plików pdf na stronie:
www.khw.pl/aktualnosci/Nasz_Holding.html
W najdłuższej akcji w powojennej historii polskiego górnictwa wykorzystano wszelkie dostępne środki,
Jak wybuch tony
Maciej Dorosiński
To
był 59. dzień akcji w ruchu Śląsk
kopalni Wujek. Właśnie wtedy, 15 czerwca, ratownikom
udało się zlokalizować ciała dwóch zaginionych kolegów. Poszukiwali ich od 18 kwietnia, kiedy po potężnym wstrząsie 36-letni
sztygar Marcin Szymański i 44-letni ślusarz
Lech Szymczak nie wyjechali na powierzchnię. Niestety 15 czerwca ciał nie
można było wywieźć. Udało się to zrobić tydzień później. Aby było to możliwe konieczne było wydrążenie jeszcze jednego, ostatniego, chodnika o długości ok. 40 m. Tak
zbliżano się do końca najdłuższej akcji
w powojennej historii polskiego górnictwa.
Akcji, która trwała 67 dni, w którą zaangażowanych było blisko 1000 osób, podczas
której wykorzystano najlepsze z możliwych
rozwiązań.
Wszechobecne zagrożenia
Akcja ratownicza rozpoczęła się tuż
po wstrząsie, który miał miejsce 16 minut
po północy. Zastępy w pierwszych godzinach jej trwania próbowały ręcznie przedzierać się przez silnie zaciśnięte wyrobiska
prowadzące do ściany 7 w pokładzie 409
na poziomie 1050. Niestety próby te nie
przyniosły efektu. Wówczas pojawiła się
koncepcja wykonania odwiertu z powierzchni i drążenia pod ziemią chodnika
ratowniczego.
Kombajn, którym wykonywano nowe
wyrobisko, został złożony w ekspresowym
tempie, czyli w trzy dni. Normalnie trwa to
ok. tygodnia. Ratownicy pod ziemią działali
w bardzo niebezpiecznych warunkach. IV- najwyższa kategoria zagrożenia metanowego, III – także najwyższy stopień zagrożenia tąpaniami. Do tego wysoka temperatura, która w niektórych miejscach osiągała
nawet 50 stopni i wilgotność dochodząca
do 90 proc.
Jedyna szansa
Na powierzchni pracowano nad odwiertem
do poziomu 1050. Jego wiercenie rozpoczęło się 23 kwietnia, a zakończyło się 5 maja.
Za idealne wyznaczenie punktu, w którym
Prezes Zygmunt Łukaszczyk (od prawej), wiceprezes Robert Łaskuda i dyrektor
kopalni Adam Zelek podczas konferencji podsumowującej akcję ratowniczą
należało rozpocząć operacje, odpowiadały
służby mierniczo-geologiczne Katowickiego Holdingu Węglowego. Specjaliści mieli
jedną szansę, którą w pełni wykorzystali.
Odwiert trafił tam, gdzie zakładano. Eksperci uznali to za majstersztyk.
Przez wywiercony otwór można było podać jedzenie, picie, lekarstwa, latarki, nadzieję... Nie było komu. Kamera opuszczona ponad kilometr wgłąb ziemi zarejestrowała pustą przestrzeń, komunikatów głosowych nikt nie usłyszał. Tak naprawdę to była ich jedyna szansa. Gdyby tylko wiedzieli,
że tam mają czekać... Musieliby wytrwać w ciemnościach 17 dni.
Akcja na dole nie pozostawiała złudzeń.
Obsługa kombajnu chodnikowego pobijała
rekordy postępów, ale do wydrążenia było 700 metrów. Dopiero w 57. dniu akcji
kombajn dotarł do chodnika badawczego 7,
prowadzącego do ściany 7. Dopiero wtedy
pojawiła się nadzieja na spenetrowanie wyrobisk bezpośrednio przylegających do ściany. Dopiero wtedy akcja nabrała przyspieszenia.
Ratownicy od razu odnaleźli aparat
ucieczkowy oraz kurtkę jednego z górników. Dwa dni później, 15 czerwca, odnaleźli kurtkę drugiego z poszukiwanych. Tego
samego dnia, o godz. 20.28 ratownicy zlokalizowali ciała górników.
Ich determinacja była niewiarygodna.
Pod sekcjami obudowy było jeszcze znośnie, ale po wyjściu ze ściany poruszali się
kompletnie zrujnowanym chodnikiem badawczym 5b. Temperatura 50 st. C, wilgotność 90 proc., na plecach cały ekwipunek
umożliwiający przeżycie w beztlenowej atmosferze, a przed sobą szczeliny, przez które trzeba się przecisnąć, choć rozum podpowiada, żeby wracać, uciekać jak najdalej
stamtąd. 50-100 metrów takiego czołgania
odbiera wszystkie siły.
Tą samą drogę 59 dni wcześniej pokonali
Marcin Szymański i Lech Szymczak. Przeciskali się przez szczeliny dopóty, dopóki nie
doszli do całkowitego zawału. Nie zdawali sobie sprawy, że zawał zrujnował setki metrów
wyrobisk i że to jest droga donikąd. Czekali
na ratunek, doczekali śmierci. Pocieszamy się
myślą, że zasnęli i już się nie zbudzili...
22 czerwca o godz. 18.38 po wydrążeniu
dodatkowej przecinki ratowniczej ciała 36letniego sztygara i 44-letniego ślusarza
przetransportowano na powierzchnię, a następnie do zakładu Medycyny Sądowej. Następnego dnia o godz. 6.44 formalnie zakończono akcję ratowniczą.
Wyrazy najgłębszego współczucia
Przyjaciołom, Rodzinom
Panów
Marcina Szymańskiego
i
Lecha Szymczaka
górników kopalni Wujek, ofiar tragicznego wstrząsu z 18 kwietnia 2015
składa
Zarząd i Pracownicy Katowickiego Holdingu Węglowego SA
Zrobiliśmy wszystko, aby Was odnaleźć
Będziemy o Was pamiętać
"
Szukać
do końca
NASZ HOLDING
NASZ HOLDING
3
by uratować zaginionych górników
trotylu
Zarząd Holdingu podsumował akcję
w czasie konferencji, która zorganizowano
w ruchu Śląsk w czwartek, 25 czerwca. Prezes KHW Zygmunt Łukaszczyk swoje wystąpienie rozpoczął od złożenia kondolencji
dla rodzin górników. Zmarli byli żonaci.
Starszy z nich osierocił 12-letnią córkę.
Ponadto prezes Łukaszczyk podziękował
wszystkim służbom, które były zaangażowane w akcje. Szczególne słowa uznania
skierował do ratowników, służb kopalnianych, Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego i strażaków.
Później prezes zaznaczył, jak wielką siłę
miał wstrząs z 18 kwietnia.
– Stosując pewne uproszczenie można
powiedzieć, że jego siła była równa eksplozji 1 tony trotylu pod ziemią. Zaznaczył, że
było to najsilniejsze tego typu zjawisko
od 30 lat i wywołało ogromne spustoszenie.
Nie zostawia się ludzi
pod ziemią
– Akcja ratownicza kosztowała 21 milionów
złotych. W obliczu śmierci górników to
schodzi na margines. Najważniejsza sprawa
to filozofia pewnego działania, dobrej praktyki górniczej. Nie zostawia się ludzi
pod ziemią. Górnicy pracujący w polskim
górnictwie głębinowym, nie tylko węgla kamiennego, mają poczucie pewności, że
w sytuacjach obwału czy innych zdarzeń zawsze będzie niesiona im pomoc.
Prezes stwierdził, że straty związane
z tąpnięciem są wciąż szacowane, bo na dole została cała infrastruktura techniczna,
czyli kompletne wyposażenie ściany 7.
– Tego majątku już nie odzyskamy. Katowicki Holding Węglowy jest ubezpieczony
od tego typu zdarzeń, jak i od prowadzenia
akcji ratowniczej. Będziemy w tych sprawach rozmawiać z ubezpieczycielem.
Szef Holdingu wyjaśnił także kwestie odszkodowań dla rodzin górników.
– W Katowickim Holdingu Węglowym
są jasno określone procedury, które mówią
o tym, jakie zadośćuczynienie przysługuje
rodzinom górników, którzy stracili życie
w takich okolicznościach. To jest jedna
kwestia. Druga sprawa dotyczy tego, że stosujemy pewną zasadę. Powiem o niej publicznie, bo uważam, że jest to dobra praktyka i będę jej bronił. Zasada ta mówi o tym,
że członkom rodzin poszkodowanych w tego typu zdarzeniach, oprócz wspomnianego
zadośćuczynienia finansowego, proponuje
się zatrudnienie. Tego typu zadośćuczynienie uważam za obowiązek zakładu – zaznaczył prezes.
Byli w pułapce
W czasie konferencji przedstawiono także
przebieg akcji. Dokonał tego wiceprezes
Holdingu ds. produkcji Robert Łaskuda,
który podkreślił, że w tym przypadku zastosowano najnowocześniejsze rozwiązania.
O trudach akcji opowiedział wiceprezes
CSRG Mirosław Bagiński.
– W trakcie wszystkich penetracji ratownicy byli wyposażeni w aparaty regeneracyjne. Pracowali w atmosferze całkowicie
niezdatnej do oddychania, przy zagrożeniu
metanowym, zawałowym, torując sobie
drogę przez zagniecione fragmenty wyrobisk ręcznie, przy temperaturze w niektórych miejscach przekraczającej 50 st. C
i wilgotności powyżej 90 proc. To w zasad-
niczym wymiarze determinowało czas prowadzenia działań ratowniczych – wyjaśnił.
O szczegółach akcji opowiedzieli także
członkowie zastępu z ruchu Śląsk, którzy odnaleźli ciała górników i później uczestniczyli
w ich wywożeniu na powierzchnię. Z ich relacji wynika, że górnicy przeżyli wstrząs
i przeszli kilkaset metrów szukając wyjścia.
– Skrzyżowanie, gdzie byli, stało, ale dalej
w żadną stronę nie dało się przejść. Wszystko było pozaciskane. Znaleźli się w pułapce.
Przeszli kilkaset metrów szukając wyjścia
i zabrakło im sił żeby wrócić. Aby pokonać
ten odcinek musieli się czołgać i przeciskać
pomiędzy zniszczonymi konstrukcjami. Im
dalej szli, tym było trudniej – relacjonował
ratownik Mirosław Czerwiński.
W czasie konferencji pojawił się także temat funkcjonowania kopalni Wujek-Śląsk.
– Nasza kopalnia na szczęście jest zakładem dwuruchowym: mamy Wujek i Śląsk.
Jeśli chodzi o nasz jeden filar, czyli Wujek,
to pracuje normalnie. Niedawno oddaliśmy
tam nową ścianę o dużych zasobach i ruch
Wujek na tej ścianie ma zapewnioną, bez
kolejnych zbrojeń, możliwość fedrowania
do roku 2016-2017. Natomiast ruch Śląsk
pracował na trzech ścianach, a od sierpnia
będzie fedrować na dwóch. Ta ściana,
w której miało miejsce to zdarzenie było już
na końcu eksploatacji. Zostało jej ok. 27-28
metrów. W skali rocznego wydobycia kopalni nie ma to znaczenia – wyjaśnił dyrektor zakładu Adam Zelek. "
POLECAMY
„Ratownicy – pasja zwycięstwa” to tytuł
trzeciej już książki autorstwa Karoliny Bacy-Pogorzelskiej i Tomasza Jodłowskiego
(zdjęcia) poświęconej tym razem ludziom,
którzy wykonują najtrudniejsza chyba pracę
w górnictwie, wchodząc tam, skąd wycofuje się górników ze względu na zagrożenie.
Opowieści o akcjach, o tym co było, co
zdarzyło się kiedyś. O tym co zdarzyło się
niedawno, bądź dzieje się na bieżąco, mało
kto jest skłonny rozmawiać. Powód? Można
go znaleźć i zrozumieć czytając opowieści
ratowników…
Zdjęcie z książki Karoliny Bacy-Pogorzelskiej i Tomasza Jodłowskiego:
„Ratownicy – pasja zwycięstwa” zamieszczamy dzięki uprzejmości
i za zgodą autora.
Postąpili logicznie
lecz to była zła droga
Rozmowa z PIOTREM OBŁOJEM,
ratownikiem, którego zastęp zlokalizował poszukiwanych górników
Jak dochodziliście do miejsca, w którym znajdowały się ciała poszukiwanych?
– Dowierzchnią badawczą 1, potem przez
chodnik 7, przez całą długość ściany 7,
chodnik 5b, przecinkę 2 do chodnika 5a.
Z niego ponownie do dowierzchni badawczej 1 i przecinkę 4. Warunki są tam tragiczne. Nie da się tego jakoś normalnie opowiedzieć. Po prostu się nie da. Ciepło, bardzo
ciepło, mało tlenu, dużo metanu. Przez cały
czas w aparatach oddechowych. Kamizelki
chłodzące, systemy schładzania powietrza
na aparatach oddechowych… ale to nie załatwia sprawy całkowicie. Można wytrzymać, lecz nadal jest bardzo gorąco. Ponadto
ciasno. Z ociosów, ze stropu już się nie obsypywało, bo to wszystko się uspokoiło. Tyle, że po wstrząsie zacisnęło chodniki.
Wszystkie elementy, które w nich były
– rury, belki, konstrukcje z przenośników,
stojaki… To wszystko zostało rozrzucone
i ściśnięte. Taka sytuacja była we wszystkich chodnikach.
Przez ścianę dało się przejść?
– Tak, ale od 20 do 120 sekcji tylko
na kolanach.
Przez 40 minut nie było z wami kontaktu.
– Przesada. Tylko przez dwadzieścia.
Gdy wracaliśmy, zerwała się łączność,
uszkodzenie linii. Łączności nie było
od przecinki 4 do końcówki ściany 7. Jakieś 120-150 metrów, czyli dwadzieścia mi-
nut, jak na te warunki krótki czas na przejście odcinka. Kierownik akcji na dole
na pewno bardzo się denerwował, ale myśmy już wychodzili.
Co w tej części akcji było najważniejsze?
– To że doszliśmy do nich, że ich znaleźliśmy. Że wszyscy ratownicy wyszli żywi
i cali. Żadnemu nic się nie stało. Dla nas to
to są sprawy najważniejsze.
Jak Pan widzi sytuację poszukiwanych?
Szli świadomie, wybrali dobrą drogę?
– Wybrali złą drogę. Tylko że tego nie
mogli wiedzieć. Szli do wyjścia, a w kierunku przeciwnym, dalej na południe, zniszczenia były mniejsze. Poniżej chodnika 7
wszystko stoi, tylko spąg jest lekko popękany. Tam by nie mieli prawie wcale metanu.
Tam był tlen, woda... Postąpili logicznie, bo
kto będzie szedł w kierunku, z którego był
wstrząs. Uciekali przez ścianę do wyjścia.
Nikt by nawet nie pomyślał, że to może mieć
aż taki zasięg. I doszli do miejsca, gdzie nie
dało się przejść. Może już nie mieli siły, doszedł metan, ubyło tlenu, stracili przytomność… Tragicznie się to wszystko skończyło... Tyle dobrze że ich znaleźliśmy, że
wreszcie to się zamyka…
Kilka słów o Panu…
– 45 lat, żonaty, dwóch dorosłych synów.
Też w górnictwie?
– Nie! Daleko od tego.
Piotr Obłój, ratownik zastępowy zastępu ratowniczego z kopalni Wujek Ruch
Śląsk. 26 lat w górnictwie, 11 lat w kopalni Katowice, reszta na Śląsku.
Wieczorem, 15 czerwca 2015 r. jego zastęp dotarł do poszukiwanych.
! ! !
Rozmawiając we wtorek (16 czerwca 2015 r.) przed południem z p. Obłojem
premier Ewa Kopacz podziękowała mu i pozostałym ratownikom za udział w tej
trudnej akcji, wysiłek wkładany w zapewnienie bezpieczeństwa górnikom.
Wyraziła również wdzięczność za to, że ratownicy są zawsze na posterunku
i można na nich liczyć w bardzo trudnych sytuacjach.
4
NASZ HOLDING
Dlaczego akcja trwała tak długo
A
kcja trwała ponad dwa miesiące. Dobrze ponad miesiąc od wstrząsu trudno było już mówić o jej ratowniczym
celu. Niezależnie od oficjalnego określenia
stał się on poszukiwawczy, co jednak w żadnym stopniu nie zmieniało realnych sytuacji
z nią związanych. Podczas akcji zadawano
bardzo wiele pytań. Poniżej przytaczamy te,
które były artykułowane najczęściej.
Dlaczego taka trudna?
– drążenie wyrobisk ratowniczych przebiegało w utrzymującym się na bardzo wysokim poziomie zagrożenia metanowego oraz
zagrożenia tąpaniami, m.in. z powodu długości drążonego wyrobiska w pasie podwyższonych naprężeń górotworu, wysokiej temperaturze i wilgotności;
– pracując najszybciej jak było to możliwe
uzyskiwano duże postępy dobowe: 20 do nawet 30 metrów, co wywoływało problemy organizacyjne. Dotyczyły one między innymi
transportu materiałów, prowadzonej profilaktyki wentylacyjno-metanowej przy wyznaczonym ograniczeniu zatrudnienia pracowników na całej długości dowierzchni ratowniczej i chodnika ratowniczego;
– drążone przez ratowników chodniki
prowadziły przez wyrobiska, w których atmosfera była niezdatna do oddychania
z uwagi na niska zawartość tlenu i dużą koncentrację metanu.
Czy udział w akcji stanowił zagrożenie
dla osób w niej uczestniczących?
Tak. Przede wszystkim chodnik drążono
w strukturze skały, która nie była jednolita.
Wcześniej, w całym tym rejonie różne kopalnie prowadziły wydobycie węgla, zostawiając
zawały, stare wyrobiska. Nie da się też jednoznacznie określić, jaki wypływ na układ skał
(a tamtędy, nieco dalej przebiega duży
uskok) wywarł potężny wstrząs z 18 kwietnia. Było to więc drążenie wyrobiska w nieodprężonym pokładzie 409, w warunkach
pokładu zaliczonego do III, najwyższego,
stopnia zagrożenia tąpaniami. Ponadto pokład 409 zaliczony jest do najwyższej, IV kategorii zagrożenia metanowego, a drążona
dowierzchnia ratownicza przebiegała przez
wyrobiska, w których występuje bardzo duże
nagromadzenie metanu, co wymuszało prowadzenie prac w aparatach regeneracyjnych
Wraz z wydłużaniem się dowierzchni ratowniczej wzrastała temperatura oraz wilgotność powietrza w przodku, pogarszały się
parametry wentylacyjne. Aby uzyskać szybszy postęp zastosowano najmniejszą dostępną obudowę. Zawężona obudowa powoduje
zmniejszenie wymiany powietrza w chodniku. Tymczasem miał on ponad siedemset
metrów długości.
Czemu to trwało tak długo?
Biorąc pod uwagę ilość prac – wykonanie
odwiertu z powierzchni, wydrążenie ponad 700 metrów chodnika, spenetrowanie
przez ratowników ponad kilometra wyrobisk
w południowej części rejonu – czas był krótki.
Najdłużej trwało docieranie w rejon ściany 7. Przecinki, przez które potencjalnie
wcześniej można było tam się dostać okazały się niedrożne.
Drogami normalnie prowadzącymi
do ściany po wstrząsie z 18 kwietnia nie dało
się przejść. Chodniki zostały zawężone, zaciśnięte. Spąg (ich dolna część) uderzyła
o strop. Podawane czasem wymiary: od 1,2
do 1,9 metra to nie wielkość wolnej prze-
strzeni, jaka tam pozostaje, lecz odległość
od obecnego poziomu spągu do stropu.
W przestrzeni tej mieści się – oprócz skał
– także znaczna część infrastruktury technicznej, jaka znajdowała się w chodnikach:
rurociągi, kable, elementy konstrukcji kolejki podwieszanej, kotwy…
Usunąć to można tylko ręcznie, gdyż usuwanie mechaniczne elementów metalowych
mogłoby spowodować powstawanie iskry
i zapłon metanu. Z tego powodu zaniechano
ręcznego wykonywania „chodnika” (tunelu 1x1m) prowadzącego przez rumosz i skupiono się na drążeniu chodnika ratowniczego – bo dotrzeć jak najbliżej strefy, gdzie, jak
przypuszczano, mogli znajdować się obaj,
lub przynajmniej jeden z poszukiwanych.
Dlaczego szukano w rejonie skrzyżowania ściany 7 z chodnikiem 7?
Wiadomo było, że kilkadziesiąt sekund
przed wstrząsem jeden z poszukiwanych telefonował na powierzchnię z konkretnego
aparatu. Nie wiedzieliśmy czy nadal byli razem, czy może jeden z nich już wcześniej zaczął wychodzić. Nie wiedzieliśmy jak daleko
mogli dojść. Razem do przeszukania były
prawie dwa kilometry wyrobisk w przeważającej większości zaciśniętych, zawalonych.
Miejsce, w okolicy którego wykonano odwiert z powierzchni, było punktem wyjścia.
Ponieważ w jego okolicy poszukiwani byli
zlokalizowani po raz ostatni, stamtąd należało zacząć.
Skąd wiadomo, że dowierzchnia badawcza 1 i centralna były zaciśnięte, że nie
dało się nimi przejść?
Z chodnika ratowniczego wykonywano
regularnie odwierty do wyrobisk przebiegających równolegle – dowierzchni centralnej
i badawczej. Nie było jednak wolnych przestrzeni, które uzasadniałyby wykonanie
przecinki do dowierzchni centralnej i umożliwiały wykonanie penetracji przez ratowników.
Przejścia przez dwie przecinki i chodnik
badawczy pokazały, że tam gdzie było zagęszczenie obudowy, wzmocnienia, głównie
w okolicy skrzyżowań, pozostały wolne
przestrzenie. Nie były jednak na tyle duże żeby prowadzić penetrację przez zastępy.
Zwłaszcza że parę metrów dalej, w miejscach
stosowania normalnej obudowy, występuje
rumosz skalny i prawie całkowite zaciśnięcie
wyrobisk.
Kombajn drążył chodnik od 22 kwietnia. Po 12 maja zawężono szerokość
chodnika ratowniczego i uzyskiwany
jest postęp rzędu do 20 metrów na dobę.
Czemu nie zrobiono tego wcześniej?
Obudowa w rozmiarze „siódemki”, ze
względu na swoje niewielkie wymiary, jest
bardzo rzadko stosowana w kopalniach węgla kamiennego. Kopalnia Wujek oraz kopalnie sąsiednie nie były w posiadaniu tego
typu obudowy. Natychmiast po podjęciu decyzji o rozpoczęciu drążenia dowierzchni ratowniczej, kopalnia złożyła zamówienie
u producenta na zakup obudowy ŁP7 i rozpoczęła wykonywanie dowierzchni ratowniczej w najmniejszej obudowie jaka była wtedy dostępna, czyli w obudowie ŁP8.
Producent, aby wyprodukować dany typ
obudowy, musi zakończyć produkcję bieżącej produkowanej serii, np. ŁP10, a następnie
odpowiednio ustawić urządzenia do produkcji elementów obudowy o innym rozmiarze,
np. ŁP7. Elementy obudowy, które stanowią
łuki ociosowe i łuki stropnicowe, wykonywane są z prostek stalowych o profilu „V”.
Każdy rozmiar obudowy charakteryzuje się
odpowiednią długością elementów oraz innym promieniem gięcia. Te wszystkie czynniki spowodowały, że pierwsze odrzwia obudowy w rozmiarze ŁP7zabudowane zostały
w dowierzchni 12 maja 2015 r.
Na czym polega trudność drążenia
umocnionego chodnika w złożu węgla?
Czy nie da się tego robić szybciej?
Aby można przebywać i pracować w wyrobisku, musi być tam prowadzona potężna
infrastruktura techniczna. Trzeba zabudować obudowę zabezpieczającą ociosy (ściany) i strop chodnika (sufit). Z tyłu natomiast,
za kombajnem budowano cały czas i przedłużano:
– urządzenia odstawy (przenośnik zgrzebłowy SKAT oraz przenośnik taśmowy
o szerokości taśmy 1000 mm),
– rurociągi dla instalacji przeciwpożarowej, odwadniającej, sprężonego powietrza,
odmetanowania,
– szyny dla transportu materiałów kolejką
podwieszaną zębatą spalinową KPZS,
– sieć elektro-energetyczną (kable, transformatory, wyłączniki elektryczne),
– sieć teletechniczną wykorzystywaną
do łączności telefonicznej, czujników metanometrycznych i innych gazów, temperatury
oraz zabudowanych geofonów służących
do bieżącego monitorowania stanu zagrożenia tąpaniami w rejonie dowierzchni,
– lutniociąg, służący do tłoczenia powietrza do przodka dowierzchni oraz obniżania
temperatury (lutnie o średnicy 800 mm).
Wszystkie elementy musiały zostać dostarczone na miejsce, zabudowane, sprawdzone, uruchomione. Prowadząc akcję ratowniczą, poszukiwawczą, pamiętać trzeba
o bezpieczeństwie ratowników!
Dlaczego przejścia przez kolejne przecinki 3, 4, chodnik badawczy 5b trwały
dłużej niż drążenie chodnika. Przecież
tam były wolne przestrzenie.
Przed wejściem do chodników prostopadłych do przebiegu chodnika ratowniczego
trzeba było zatrzymać drążenie, wykonać odwiert kontrolny do przecinek i chodnika badawczego. Na tej podstawie oceniano stan
zawalenia, zaciśnięcia, wypiętrzenia spągu,
jak też ilość metanu. Połączenie ze starymi
zrobami i ścianą 7 powoduje, że we wszystkich zniszczonych wyrobiskach znajduje się
metan w dużych koncentracjach. Przed wycięciem obudów tamtych chodników (ustawionych prostopadle do kierunku wykonywania chodnika ratowniczego) i zabudowania obudów zabezpieczających chodnik ratowniczy, trzeba było zlikwidować miejscowo problem metanu.
Przemieszczenie się przodka przez przecinkę 4 i chodnik badawczy 5b polegało
na odizolowaniu przecinanych dowierzchnią
ratowniczą wyrobisk. W tym celu podczas
przecinania chodnika badawczego 5b,
po stronie wschodniej i zachodniej od skrzyżowań z dowierzchnią ratowniczą, postawione zostały szkielety deskowe, owinięte płótnem i za te tamy wtłoczono pianę w celu wypełnienia pustki i odizolowania „starych”
wyrobisk.
Dlaczego nie wykonano skrętu chodnika ratowniczego na zachód zaraz za 5b,
ani (jak wstępnie też zakładano) w np.
połowie ściany?
Kopalnia opracowała różne warianty wykonania chodnika ratowniczego. Pierwszy
zakładał, że w przypadku braku możliwości
wejścia do ściany przez chodnik badawczy 5b, wykonany zostanie chodnik ratowniczy 1 w kierunku ściany, w odległości 5m
na południe od chodnika badawczego 5b.
Z chwilą przebicia się przodka do chodnika
badawczego 5b i próbie spenetrowania wyrobisk przez zastępy ratownicze stwierdzono
znaczne uszkodzenia obudowy w chodniku
badawczym 5b. Po przeprowadzonej analizie
uznano, że drążenie chodnika ratowniczego 1 i przebicie do ściany w tym miejscu będzie niekorzystne, ze względu na:
– stwierdzone uszkodzenia obudowy
w chodniku badawczym 5b, które – jak przypuszczano – mogły występować również
w północnym odcinku ściany (brak możliwości wejścia do ściany),
– w ścianie 7, w północnym odcinku ściany, znajduje się kombajn ścianowy. Ewentualne przebicie w tym miejscu uniemożliwiałby wejście ratowników do ściany ze względu
na znaczne gabaryty kombajnu,
– prognozowane było (co się potwierdziło) duże zagrożenie metanowe w miejscu
przebicia. Nachylenie pokładu 409, a tym samym ściany „7” wynosi średnio około 5,5
stopnia w kierunku południowym i południowo-zachodnim. Północna część ściany
znajduje się wyżej niż część południowa. Metan jest gazem lżejszym od powietrza, dlatego najwyższych jego koncentracji należy się
spodziewać w najwyższej dostępnej części
wyrobiska. W tym przypadku byłby to północny odcinek ściany.
Chodniki ratownicze w kierunku ściany 7
zaprojektowane zostały w bezpośrednim sąsiedztwie istniejących wyrobisk. Było to rozwiązanie najbardziej korzystne ze względu
na naprężenia górotworu panujące w rejonie,
a tym samym ze względu na zagrożenie tąpaniami.
Odsunięcie projektowanych chodników
od chodników sąsiednich powodowałoby
wzrost naprężeń w ich rejonie, a tym samym
wzrost zagrożenia tąpaniami. Może się ono
objawić m.in. występowaniem wstrząsów
górotworu w rejonie drążonego chodnika, co
zagroziłoby bezpieczeństwu pracujących tam
górników.
M. in. z tego powodu nie został przyjęty
do realizacji projekt wykonania chodnika ratowniczego w połowie długości ściany. Analizowano również inne aspekty wykonania
chodnika ratowniczego do frontu ściany
w kierunku południowo-zachodnim (skośny) uznając, że głównymi zagrożeniami (poza wzrostem zagrożenia tąpaniami) będzie
tam duża koncentracja metanu i brak gwarancji skutecznego przewietrzenia oraz
opadnięcie stropnic obudowy zmechanizowanej na nadstawki przenośnika ścianowego i tym samym brak możliwości wejścia
do ściany. Dlatego zrezygnowano z tej koncepcji.
Jakie warunki stwierdzili ratownicy
w rejonie ściany?
Bardzo trudne. Odsyłamy do rozmowy z p.
Piotrem Obłojem, ratownikiem, którego zastęp dotarł do ciał poszukiwanych.
Czy z tego zdarzenia można wyciągnąć
jakieś wnioski?
Takie same jak zawsze – że w górnictwie
trzeba liczyć się ze zdarzeniami nieprzewidywalnymi. I że, gdy zajdą, trzeba robić wszystko, co jest technicznie możliwe. !
NASZ HOLDING
5
Dialog techniczny z producentami i handlowcami branży kruszyw naturalnych w Wujku
Kruszywa z węgla – nowy standard
kadziesiąt lat temu pytaliśmy o ich wykorzystanie. Ale wówczas odpowiadano nam,
że kruszywa i piaski to nie jest misja kopalni węgla – wspominał profesor.
Witold Gałązka
S
kała płonna, która pojawia się
przy wydobyciu węgla, zgodnie z polskim ustawodawstwem klasyfikowana jest w kopalni jako odpad, ale w rzeczywistości stanowi niemal czysty produkt
skalny, głównie łupki i piaskowce, marginalnie występują frakcje ilaste. Skały te
mogą być produktem handlowym. Umożliwia to nasza linia produkcyjna kruszyw
– mówił Grzegorz Falkus, szef Zespołu
Przeróbki, Jakości Węgla i Surowców Kamiennych KHW na otwarciu dialogu technicznego z handlowcami kruszyw naturalnych.
Na zaproszenie Holdingu do kopalni Wujek w Katowicach zjechało w piątek, 19
czerwca, kilkudziesięciu przedstawicieli
firm handlowych, eksperci i przedstawiciele producentów z branży kruszyw naturalnych dla drogownictwa i robót inżynieryjno-budowlanych.
Właśnie w Wujku, przy ul. Wincentego
Pola uruchomiono w grudniu 2013 r. nowoczesną linię do rozdrabniania skał kopalnianych i produkcji kruszyw. Zbudowano ją
przy wsparciu Unii Europejskiej, która pokryła trzecią część kosztów – 2,2 mln zł. Ponieważ skały płonne formalnie traktowane
są jak odpady, które przedsiębiorca musi zagospodarować na własny koszt, każda tona
sprzedana z kruszarni w Katowicach stanowi dla KHW czysty zysk, chociaż ceny są
kilkakrotnie niższe niż w przypadku tradycyjnych kruszyw.
Nauczyć się rynku
– Dlaczego organizujemy ten dialog techniczy? Ponieważ zależy nam na tym, aby nauczyć się rynku, który Państwo dużo lepiej
znacie. Chcielibyśmy dowiedzieć się, jak
jeszcze można nasze produkty wzbogacić,
jak lepiej dopasować ofertę do oczekiwań
odbiorców – tłumaczył na powitanie dyrektor Falkus, witając gości w sali konferencyjnej Domu Kultury kopalni Wujek.
W ciągu doby wytwarza się w katowickiej
instalacji 1,5 tys. t kruszyw (to mniej więcej 50 wielkich wywrotek wypełnionych kamieniem), 2 mln t rocznie, ale wydajność
można jeszcze powiększyć. Niedługo będzie
to koniecznością.
– Kopalnia Wujek w czerwcu definitywnie zakończyła eksploatację metodą podsadzkową, w której wykorzystawaliśmy wydobywane wraz z węglem skały. Zatem ich
strumień będzie teraz większy niż dotąd
– mówił Adam Zelek, dyrektor Wujka, zapewniając też, że mimo trudności w górnictwie, kopalnia ma przed sobą jeszcze wiele
lat eksploatacji.
Skały są czyste chemicznie. Waldemar
Rasała, wiceprezes ds. handlowo-rynkowych KHW, podkreślał, że kopalnia Wujek
słynie z produkcji węgli ekologicznych,
o bardzo niskiej zawartości siarki i popiołów, natomiast w całym KHW (po restrukturyzacji ruchu Boże Dary) praktycznie cały
urobek odznacza się zawartością siarki poniżej 0,7 proc.
– Rynek węglowy, jak wiadomo, należy
do bardzo trudnych. Ale z naszego krótkiego doświadczenia sprzedaży kruszyw wynika, że ich rynek jest zauważalnie trudniejszy! – przyznał wiceprezes Rasała, wspominając, że przygoda górników z obróbką kamieni ma już długa historię.
Cena to nie wszystko
– W 1991 r. zbudowaliśmy własną linię
z kruszarką i było to wówczas wielkie osiągnięcie. Skruszony kamień dodawano
do podsadzki. Ale możliwości maszyn okazały się ograniczone, wynosiły wówczas 300-400 t skały dziennie – opisywał
wiceprezes Rasała.
wiązanych (lub niewiązanych) hydraulicznie. Transport kruszyw odbywa się z Wujka
samochodami ciężarowymi lub koleją, co
nie przedstawia żadnych trudności, bo tuż
obok kruszarni znajduje się kopalniana
bocznica. Spedycja może przebiegać na bardzo dużą skalę.
Po pierwsze - ekologia
Ogromny potencjał kopalń
W Wujku produkuje się trzy podstawowe
frakcje (klasy) kruszyw, według wielkości
ziaren kamieni (najdrobniejsze mają od 48 mm, średnie od 8-16 mm, największe ponad 16 mm).
– Instalacja jest inwestycją proekologiczną i zgodnie z założeniem nie ma prawa
wpływać na środowisko, pylić i hałasować,
gdyż nasza kopalnia mieści się praktycznie
w centrum miasta – Andrzej Gwiazda,
główny inżynier odpowiedzialny w kopalni
Wujek za przeróbkę mechaniczną, jakość
produkcji i zbyt, kierownik Działu Przeróbki Mechanicznej, pokazał gościom właściwości katowickiej kruszarni.
Zademonstrował m.in. urzadzenie odpylające z filtrem. Zapylone powietrze przepuszczane jest przez układ dysz wodnych
zraszających, a drobne fragmenty pyłów
osiadają na filtrze. Inną nowinką, która
ogranicza dokuczliwość instalacji dla otoczenia, są rękawy ładujące, automatycznie
regulujące swoją długość do wysokości sterty. Dzięki temu podczas załadunku kruszywa do boksu unika się pylenia. Cała instalacja objęta jest zakładową kontrolą produkcji.
– Na poszczególnych etapach działają
specjalne procedury, dzięki którym gwarantujemy czystość i jakość kruszyw. Posiadamy certyfikat ZKP 1454-CPD-303 wydany
przez Instytut Mechanizacji Budownictwa
i Górnictwa Skalnego – zaznacza inż.
Gwiazda.
Kruszenie przebiega w kilku fazach: najpierw w tempie 150 t na godzinę skały trafiają na kruszarki udarowo-pierścieniowe,
po czym są przesiewane i ponownie kruszone, aż do uzyskania materiału, który
na końcu zostaje jeszcze raz przesiany
na trzy podstawowe klasy wielkości ziaren.
Produkt zsypuje się do betonowych, szczelnych boksów, które mają dokładne oznaczenia. Restrykcyjnie przestrzega się zasady
niemieszania kruszyw różnych rodzajów ze
sobą oraz tego, by nie doszło do zanieczyszczenia materiału.
Kruszywa spełniają 5 norm PN (wymiary,
uziarnienie, wskaźnik kształtu, odporność
na rozdrabnianie i mrozoodporność), mogą
służyć do wyrobu mieszkanek bitumicznych i nawierzchni oraz tzw. mieszanek
O współpracy z górnictwem wokół surowców mineralnych opowiadał prof. Stefan
Góralczyk z Instytutu Mechanizacji Budownictwa i Górnictwa Skalnego. – Nasza
współpraca datuje się od końca
lat 90. XX w. Na początku kontaktowaliśmy
się z firmą Haldex, która funkcjonowała
od lat w obszarze wykorzystania odpadów.
Ale też od dawna eksploatowaliśmy hałdy
z łupkiem przepalonym, który stanowił
podstawowy surowiec do produkcji kruszyw. Trzeba powiedzieć, że kamień z produkcji węgla był właściwie niewykorzystywany.
W kraju musimy rozwijać politykę europejską co do zagospodarowanie odpadów,
która jeszcze nie funkcjonuje w Polsce należycie. Coraz większe znaczenie ma zagospodarowanie surowców wtórnych. Kilka
lat temu robiliśmy wielki projekt badawczy,
w którym okazało się, że mamy w Polsce
nawet ponad 1,3 mld t zbilansowanych surowców, mogących posłużyć do produkcji
kruszyw! Zasoby do produkcji kruszyw naturalnych są dużo mniejsze. Przy produkcji
węgla na poziomie 70 mln t rocznie górnictwo wytwarzało ok. 30 mln t kamienia i jest
to wielki potencjał surowcowy – podkreślał
prof. Góralczyk.
Zastrzegł, że nie każdy z surowców, powstających przy wydobyciu węgla nadaje się
na kruszywo budowlane, jednak współcześnie gama zastosowań kruszyw poszerza
się tak znacznie, że można dziś znaleźć
miejsce dla kruszyw powstających w kopalniach.
– Oczywiście nikt nie będzie woził skał
z Katowic na drugi koniec Polski, ale Górny
Śląsk stanowi potężny rezerwuar budowlany. Kruszywa kopalanine są alternatywą dla
surowców tradycyjnych! – ocenił ekspert.
Profesor Góralczyk powiedział, że zmiany
w branży są wprost kolosalne. I podał przykłady: – Czy 15 lat temu widzieliśmy, by
ktokolwiek po rozbiórce budowli przekruszał materiał na placu? Nie, po prostu wywożono gruz. Teraz to już się dzieje. Pamiętam, że gdy byłem studentem, podczas
praktyk w Bogatyni zwracaliśmy uwagę
na ogromne zasoby surowców, towarzyszących wydobyciu węgla brunatnego. Już kil-
Cennych rad udzielił górnikom podczas
dialogu technicznego w Katowicach Aleksander Kabziński, prezes Polskiego Związku Producentów Kruszyw z Kielc.
– Pochodzenie kruszyw może być dowolne, naturalne lub nie. Natomiast mamy
w branży kruszyw wspólnego wroga. Jest
nim wielka nadwyżka mocy produkcyjnych.
Bo ileż można ich wyprodukować? Wytwarzaliśmy jeszcze niedawno 340 mln t, a dzisiaj tylko 220-240 mln t. Branża będzie szła
w tym kierunku, że odbiorcy zaczną narzucać kolejne, coraz wyższe wymagania. Dlatego na przykład dzisiaj tylko bezczelny
producent nie ma u siebie zakładowej kontroli produkcji, certyfikacja też jest często
spotykana – mówił Kabziński.
Uznał, że podstawowe na rynku jest wymaganie jednorodności: – Mówiąc obrazowo każda fura musi wieźć dokładnie taki
sam produkt, którego właściwości nie
zmieniają się w kolejnych partiach transportu. Takim jednorodnym kruszywem
mogą zainteresować się szczególnie duże
budowy dróg, autostrad, linii kolejowych,
wałów i nasypów – tłumaczył.
Dodał, że idealnie byłoby, gdyby kopalnia
zapisała w swoim profilu i w nazwie nie tylko wydobycie węgla, ale też kopalin towarzyszących. Tak postąpiono m.in. w KGHM
Polska Miedź, gdzie za kilkadziesiąt milionów złotych uzyskano koncesję na wydobycie m.in. piasków. W tej chwili kopalnie
miedzi oprócz rudy wydobywają i sprzedają
też kruszywa.
Po trzecie Kabziński zwrócił uwagę
na kwestię ceny i odległości od odbiorcy:
– Powinniście mieć swoją rentę geograficzną, tzn. taką odległość, na którą transport
kruszywa ma jeszcze sens. Często powyżej 100 km transport staje się droższy niż ładunek! Generalnie nikogo nie obchodzą
dzisiaj ceny kruszyw na placu, a tylko
w miejscu odbioru, czyli na budowie. To zupełnie podstawowa sprawa! Pilnujcie też
bezpieczeństwa transportu na drogach,
przestrzegajcie skrupulatnie ładowności, by
nie znaleźć się w żadnym konflikcie na drogach publicznych. Wprowadzenie tych kilkuset tysięcy ton kruszywa będzie dla was
trudne. Nigdy, przenigdy, nie używajcie
w opisie pojęcia „odpady”, bo przegracie
na rynku! Jako związek producentów kruszyw jesteśmy do waszej dyspozycji, zapraszamy do nas, mamy silną grupę związaną
z jakością, a wy zwracacie na nią uwagę
– zachęcał prezes Kabziński.
Dyr. Leon Kurczabiński, szef Zespołu
Strategii Sprzedaży KHW ocenił, że pora
na zmianę podejścia do skał, jako do odpadów, ale też górnictwo nie powinno mieć
z tym żadnego problemu:
– W zasadzie nie ma w kopalniach produktów odpadowych. W każdej z nich występują kopaliny towarzyszące, czyli jakiś
minerał, który może być sensownie wykorzystany. W historii górnictwa węgla w regionie znamy przypadki, gdy niejako
przy okazji wydobywano bardzo rzadkie
i cenne pierwiastki i surowce, które sprzedawały się nawet lepiej niż węgiel – mówił
dyr. Kurczabiński. !
6
NASZ HOLDING
Musimy fedrować pełną parą
Rozmowa z MARKIEM PIESZCZKIEM, dyrektorem kopalni Mysłowice-Wesoła
września i października br. W partii A zachód prowadzone są roboty przygotowawcze w pokładach 416 i 501. W partii tej planujemy w listopadzie uruchomić ścianę 511. Ponadto w partii D w październiku
br. planowane jest uruchomienie ściany 121. W IV kwartale br. będziemy liczyć
na dobry węgiel i to w dużej ilości. Największym zadaniem strategicznym jest teraz
udostępnienie dużych zasobów węgla w pokładzie 501 i 510 w partii C. Jest to duża baza zasobowa, która w przyszłych latach powinna zostać udostępniona dla zachowania
rytmiki i ciągłości produkcji kopalni na kolejnych kilkanaście lat.
Jakie zmiany zaszły w funkcjonowaniu
kopalni Mysłowice-Wesoła po przekazaniu jej części do Spółki Restrukturyzacji Kopalń?
Na początku chciałbym uściślić kilka kwestii. Otóż 1 czerwca br. kopalnia Mysłowice-Wesoła przekazała do SRK część ruchu Mysłowice, z zakładem przeróbczymi i szybem
Łokietek. Działanie to podyktowane było koniecznością uproszczenia struktury czynnego
zakładu górniczego i ograniczeniem zbędnych kosztów. Pozostała cześć ruchu Mysłowice nadal znajduje się w obszarze kopalni
Mysłowice-Wesoła. Podkreślam również, że
nadal mamy kopalnię o nazwie Mysłowice-Wesoła z dwoma obszarami górniczymi tj.
Mysłowice i Wesoła II. Innych istotnych
zmian w jej funkcjonowaniu nie ma.
Czy przyszła teraz kolej na restrukturyzację zatrudnienia?
Oczywiście, załoga to podstawa funkcjonowania każdej kopalni. W naszej pracuje
ponad 5 tys. osób. To bardzo dużo jak
na obecne górnictwo. Nie mogę jednak mówić o przeroście zatrudnienia. Proces restrukturyzacji zatrudnienia prowadzony jest
w sposób ciągły, dostosowany do potrzeb
kopalni. W kopalni Mysłowice-Wesoła pracuje bardzo młoda załoga. To ma swoje dobre i złe strony. Proszę pamiętać, że w górnictwie doświadczenie nabywa się latami.
Musimy więc kształcić młodych ludzi
w miejscu pracy. Ten obowiązek spada
na starszych pracowników. Ci jednak odchodzą na emerytury. Tak więc problem
kształcenia wymagać będzie z naszej strony
głębszej analizy. To jest jedno z naszych najpilniejszych zadań, żeby odpowiednio pokierować młodymi kadrami.
Ile węgla kopalnia musi obecnie wyprodukować, żeby można było mówić
o jej rentowności?
W obecnej sytuacji niezbędne minimum
to 12-13 tys. t na dobę. Kiedy w ub. r. obejmowałem stanowisko dyrektora po tragedii,
która się tu wydarzyła, kopalnia nie posiadała żadnej czynnej ściany wydobywczej.
W krótkim czasie załodze udało się uruchomić w listopadzie i grudniu dwie ściany, które uzyskiwały bardzo dobre wyniki. Dotyczy
to ścian 522 i 414, zaprojektowanych odpowiednio w pokładach 510 i 416. Ściana
w tym ostatnim pokładzie osiągała postępy
dochodzące do 200 m miesięcznie. To jest
doprawdy znakomity wynik. W szczytowym
momencie wydobywaliśmy z obu ścian
ok. 15 tys. ton na dobę. Chcąc zrealizować
założenia planu techniczno-ekonomicznego
musimy prowadzić wydobycie dwoma, trzema, a nawet czterema ścianami. To nam zapewni utrzymanie wydobycia na poziomie
tych 12-13 tys. ton na dobę. Tym sposobem
na pewno osiągniemy dodatni wynik finansowy w ciągu roku. W br. kopalnia ma plan
wydobyć ok. 3 mln ton węgla o najwyższych
parametrach jakościowych. W kolejnych latach, zgodnie z założoną strategią, wielkość
wydobycia powinna mieć tendencję wzrostową do ok. 3,5-4 mln ton rocznie. Dlatego
odtwarzamy park maszynowy dla ścian,
przodków, zakładu przeróbczego, odstawy
taśmowej i obsługi energomaszynowej.
Jakimi partiami złoża dysponuje obecnie kopalnia Mysłowice-Wesoła?
W sumie dysponujemy czterema wiodącymi partiami, mianowicie A wschód, A zachód, B i D. W partii A wschód aktualnie
posiadamy ścianę wydobywczą 01Aw w pokładzie 510. W partii B aktualnie udostępniamy ścianę 576 w pokładzie 510. Uruchomienie tej ściany planujemy na przełomie
zowania środowiska pracy. Jej warunki musimy stale poprawiać.
Schodzenie do coraz niżej położonych
pokładów niejako wymusza inwestycje
w klimatyzację. Znajdą się na to środki?
Owszem. Te inwestycje już się rozpoczęły
i będą realizowane. W wielu miejscach kopalni temperatura przekracza już 28 st C.
Obowiązuje zatem skrócony czas pracy. Stosujemy już schładzanie powietrza w oparciu
o klimatyzację grupową o mocy 1 MW.
Na razie pozwala to jedynie schładzać powietrze na dwóch przodkach. Naszym celem jest
rozbudowa tej instalacji, aby móc zwiększyć
jej moc do 3 MW i schładzać powietrze
w większej ilości wyrobisk. Efektywność
pracy stanowi także ogromne wyzwanie dla
takiej kopalni jak nasza. Wszystkie nasze
prowadzone strategiczne inwestycje ukierunkowane są na zwiększenie efektywności
i komfortu pracy oraz minimalizowanie ponoszonych kosztów. To o czym powiedziałem, z już prowadzonymi inwestycjami, jakimi są rozbudowa poziomu 865 m, modernizacja szybu Piotr i stopniowe kończenie modernizacji zakładu przeróbczego, daje pogląd
na skalę inwestycji w przyszłość zakładu.
Nie obawia się pan, że plany te mogą
przynajmniej w części utrudnić zagrożenia?
Kopalnia jest rzeczywiście skrępowana
wieloma zagrożeniami o najwyższych wyznacznikach. Czwarta kategoria zagrożenia
metanowego w połączeniu z zagrożeniem
pożarowym i tąpaniowym rodzi ogromne
niebezpieczeństwo. Musimy mu stawić czoła. Dlatego inwestujemy w najnowocześniejsze sposoby monitorowania i zwalczania zagrożeń. Stawiamy na odmetanowanie. Wykorzystujemy w tym względzie doświadczenia firm specjalistycznych, jak Zakład Odmetanowania Kopalń, sięgamy też po innowacje. W ścianie 01 Aw dla przykładu wykonany został ponad 500 m otwór kierunkowy
usytuowany w skale płonnej nad pokładem,
którym będziemy ujmować metan. Z kolei
rozcięcie pokładu systemem poprzecznym
umożliwi aktywne przeciwdziałanie zagrożeniu pożarowemu poprzez wypełnienie zrobów mieszaniną popiołowo-wodną.
Istotnym elementem funkcjonowania
kopalni jest transport materiału i załogi. W jaki sposób kopalnia radzi sobie
z tym wyzwaniem?
Modernizujemy i rozbudowujemy układy
transportowe w oparciu o najnowsze systemy. Główne drogi przewozowe na przekopach przebudowujemy do gabarytów pozwalających na uzyskanie większej efektywności transportu. Transport oddziałowy
do przodków i ścian realizowany jest równolegle. Niezbędne są inwestycje w taśmociągi do transportu załogi. Pierwsze uruchomione zostały w marcu br. w partii A zachód. Wykorzystaliśmy w tym celu odpowiednio
przygotowane
wyrobiska.
W kwietniu br. wykonane zostało wyrobisko – przekop przewozowy A-D na poziomie 865 m. Jest ono strategicznie ważne dla
kopalni ze względów wentylacyjnych
i transportowych. Wykorzystując je zabudujemy kolejne trzy taśmociągi przeznaczone do jazdy ludzi, dzięki którym załoga bezpośrednio z poziomu 865 m dowożona będzie w rejon partii A wschód.
Rozmawiał: Kajetan Berezowski
Metan od dawna stanowi źródło przychodu kopalni. Jest szansa, aby można
było dalej inwestować w jego ujmowanie i zagospodarowywanie?
Musimy unikać emisji metanu do powietrza kopalnianego i tworzyć bezpieczne warunki pracy. Kopalnia od lat ujmuje metan
i gospodarczo go wykorzystuje poprzez
sprzedaż do Zakładu Energetyki Cieplnej.
Z metanu, który ujmujemy, produkuje się
ciepło i prąd. Chcemy ten proces intensyfikować, a więc zwiększyć gospodarcze zużycie gazu. To jest druga, choć niewielka gałąź
naszego przychodu. Produkować chcemy
także chłód. Wykorzystamy go do klimaty-
Ponad 6 lat po zakończeniu wydobycia Ruch Mysłowice został przekazany do Spółki Restrukturyzacji Kopalń
o zagospodarowanie całej przestrzeni z nowymi funkcjami
tego obszaru. Myślę o połączeniu mieszkań, usług, pracowni uczelni artystycznych, boisk, basenów, parków rozrywki...
Innymi słowy, o stworzenie wielofunkcyjnej przestrzeni,
do której można przyjechać z rodziną i interesująco spędzić
czas – kreślił przyszłość terenów pogórniczych Paweł Dyl,
prezes zarządu Polskiego Centrum Inwestycyjnego.
Nad przekształceniami terenów i obiektów kopalni, tak aby
wpisywały się one w rozwój miasta dyskutowali wspólnie
przedstawiciele Katowickiego Holdingu Węglowego, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego, wyższych
uczelni artystycznych, instytucji finansowych, spółdzielni
mieszkaniowych. Zainteresowanie inwestowaniem na terenach po kopalni Mysłowice wyrazili m. in.: PKO BP, Dom
Maklerski Banku BPS, Bank Ochrony Środowiska, Wojewódzki Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach oraz inne instytucje publiczne, finansowe
oraz pozarządowe.
Ówczesny wiceprezes zarządu KHW Waldemar Mróz postawił sprawę jasno:
– Nasza spółka ma kompletną dokumentację kopalni, ma
wiedzę o składnikach należącej do niej przestrzeni. Gotowi
jesteśmy się nią podzielić, z myślą, że zostanie obrócona
w inwestycje, służące społeczności miasta i regionu. Natomiast teren i położone na nim nieruchomości chcemy zbyć
komercyjnie – mówił.
Innych pomysłów na rewitalizację Mysłowic też nie brakowało. Ks. Jan Grzesica z fundacji „Wioska Serca im. Jana
Pawła II” chciał tu widzieć ostoję dla naturalnych i społecznych sierot, dotkniętych przez los dziewcząt i samotnych
matek, a także miejsce dla ludzi starszych.
Pojawił się również projekt rewitalizacji i termoizolacji całej
dzielnicy Piasek, czyli zespołu familoków starszego od katowickiego Nikisza, połączony z budową 160 mieszkań komunalnych i wykorzystaniu kopalnianej geotermii do ich
ogrzewania.
!
Kopalnia Mysłowice, którą połączono z Wesołą w 2007 r.,
zakończyła wydobycie 1 stycznia 2008 r. Z czasem stała się
obciążeniem dla połączonej kopalni. O zagospodarowaniu
terenów pogórniczych ruchu Mysłowice dyskutowano
od dawna. Być może przeniesienie go do Spółki Restrukturyzacji Kopalń przyniesie w tym względzie konkretne efekty.
Na terenie przeszło 40 ha jest kilkadziesiąt obiektów,
w tym biurowce, budynki łaźni, maszyn wyciągowych, nadszybi, magazynów, elektrowni, zakłady przeróbki węgla, itd.
– Jako miasto jesteśmy zainteresowani, aby tak zagospodarować i przekształcić obiekty, aby po raz kolejny wpisały
się w rozwój Mysłowic – zapewniał w 2011 prezydent Mysłowic Edward Lasok. Ponad 180-letnia kopalnia Mysłowice miała się stać w wielu planach przestrzenią dla zupełnie
odmiennej aktywności niż górnicza.
– Kopalnia, to przestrzeń z kilkudziesięcioma nieruchomościami, tworzącymi wspólnie pewną historię. Jakkolwiek
wielu uważa nasz pomysł jako karkołomny, chodzi nam
NASZ HOLDING
7
Górnicy kopalni Mysłowice-Wesoła uruchomili ścianę 01Aw na poziomie 665 m
Pierwsza ściana na wschodzie
Podpis... będzie
jutro, bo dzisiaj
autor zwiał do
domu
Witold Gałązka
P
rzygotowanie ściany polega na zabudowie wnęk i na demontażu łuków
ociosowych w celu odsłonięcia ociosu
ścianowego już do urabiania kombajnem
– tłumaczy Tomasz Zapart, kierownik ściany 01Aw, którą na początku czerwca uruchomiono w kopalni Mysłowice-Wesoła.
Litera „w” w oznaczeniu 01Aw wskazuje
na lokalizację we wschodniej części pokładu 510. „A” oznacza partię złóż (która
na niższym o 200 m budowanym właśnie
poziomie 865 łączy się kamiennym przekopem z partią D). Części A-D na wyższym
poziomie 665 m mają połączenie przekopem taśmowym.
Przebijanie się na wschód ma głębokie
uzasadnienie ekonomiczne. W udostępnianych aktualnie złożach w nowej części kopalni zalega aż 61 mln t węgla o kaloryczności 30 MJ/kg, zapopieleniu poniżej 0,5 proc.
i zasiarczeniu poniżej 0,3 proc. Taki węgiel,
nawet na trudnym dzisiejszym rynku, ciągle
jest rarytasem i bez problemu znajduje nabywców.
– Gdybyśmy nie wykonali całej pracy, nie
można by tego węgla wydobyć, a dla kopalni oznaczałoby to stratę ok. 10 lat eksploatacji – tłumaczył przed rokiem w trakcie prac
budowlanych na poziomie 865 m Grzegorz
Standziak, główny inżynier energomechaniczny, kierownik Działu Energomechanicznego kopalni Mysłowice-Wesoła.
Obiecujące zasoby
na wiele lat
!
01Aw to pierwsza w historii kopalni ściana
w partii A-wschód. Jej zasoby oszacowano
na ok. 360 tys. t węgla, który zapewni byt
Wesołej na najbliższy czas. Kopalnia musi
nadganiać zaległości w wydobyciu, które
powstały po katastrofie w październiku 2014 r. – w innym miejscu na poziomie 665 m przez niemal kwartał trzeba było
wstrzymać eksploatację.
W polu, na którego końcu leży nowa
ściana, zaprojektowano jeszcze trzy równoległe inne ściany wydobywcze, które będą
kolejno uruchamiane. Pokład ma 6 stopni
nachylenia i 3,5 m miąższości. Pierwsza
ściana zostanie jednak wybrana na wysokość tylko 3 m, bo przy zagrożeniach tąpaniowych, takie rozwiązanie narzucają reguły sztuki górniczej.
Wciąż trwa drążenie wyrobisk pomocniczych w okolicy do ścian z numerami 02, 03
i 04. Dotychczas roboty przygotowawcze
(wraz ze zbrojeniem chodników) pochłonęły ok. 23 mln zł.
Trasa do nowej ściany z podszybia szybu
Piotr liczy ponad 4 km. Kolejka spągowa
przewozi górników tylko do połowy. Potem
muszą iść pieszo a cała droga zabiera im nawet godzinę w jedną stronę.
– W przyszłości to się zmieni – zapowiadają w Holdingu. Pod koniec 2015 r. ruszą
taśmy przystosowane do przewozu ludzi, co
znacznie skróci czas dotarcia oddziału wydobywczego na przodek.
Jedna z taśm osobowych pobiegnie pochyłym przekopem między poziomami 665
i 865 m, którym wcześniej, przed pogłębieniem szybu Piotr, wywożono na górę urobek skalny z głębszego poziomu.
Do ściany prowadzi nas nadsztygar Rafał
Lamik, kierownik odstawy głównej. Każdego dnia pokonuje na własnych nogach kilkanaście kilometrów, by przeglądnąć system przenośników. Na taśmach suną już
pierwsze kęsy węgla z robót przygotowawczych. Część ze 112 podopiecznych nadsztygara Lamika kontroluje skrzyżowania
i przesypy, znakuje odblaskową farbą metalowe elementy urządzeń, sprawdza mocowania, stabilność konstrukcji i system awa-
W grudniu 2011 r. na spotkaniu w szybie Wilson
w Katowicach przedstawiciele Stowarzyszenia „Pamięć”,
Polskiego Centrum Inwestycyjnego SA oraz Fundacji Byłych Żołnierzy i Funkcjonariuszy Sił Specjalnych „Szturman” podpisali list intencyjny w sprawie rewitalizacji kopalni Mysłowice. Potencjalnymi akcjonariuszami w spółce
PCI mieliby zostać: Johann Bros, prezes Pro Invest, Monika Paca, prezes Fundacji Eko Art Silesia, Wiesław Słoniewski, współwłaściciel warszawskiego Biura Obsługi
Biznesu, Sławomir Piecka, szef zespołu inwestorów
z Warszawy, Stanisław Kałuża, prezes spółki Grodzka 43
i Barbara Tekieli, prezes spółki Polab. Dyskutowano
o możliwościach przekształcenia terenów pokopalnianych
w zaplecze o charakterze kulturalno-naukowym i rekreacyjno-handlowym.
W 2013 r. Katowicki Holding Węglowy po raz kolejny wystąpił z inicjatywą sprzedaży gruntu i nieruchomości
po dawnej kopalni, deklarując, że jest w stanie wspólnie
z samorządem i inwestorami, uczestniczyć w jego rewitalizacji. Ówczesny prezes KHW Roman Łój przyznał, że
ryjnego wyłączania odstawy.
– Przenośniki są używane, z drugiej ręki,
jednak musieliśmy doprowadzić je do takiego stanu, żeby działały jak nowe – tłumaczy
szef odstawy i po drodze wydaje podwładnym bieżące instrukcje.
W miarę zbliżania się do 01Aw w wyrobiskach robi się coraz tłoczniej. Przy budowie,
transporcie i rozmaitych pracach krzątają
się cieśle, ślusarze, elektrycy i mechanicy.
Kolejka podwieszana Scharf dowozi z szybu setki drewnianych bali, z których powstaną rusztowania podpierające strop
m.in. w ścianie – tzw. kaszty. Prac i transportu doglądają, idący z nami, Piotr Kozioł
z działu BHP, st. inspektor Bartłomiej Rogosz z działu Mechanicznej Dokumentacji
Technicznej st. inspektor Adam Szymiński
z działu Dokumentaji Energetyczno-Materiałowej.
Kombajn na chodzie,
ściana gotowa
Za tablicą o zagrożeniu tąpaniowym i ograniczeniach w liczebności załogi, dochodzimy do początku ściany. Na całej długości 160 m trwają pospieszne przygotowania
na wizytę inspektorów Okręgowego Urzędu
Górniczego, którzy formalnie zezwolą
na uruchomienie wydobycia. Planuje się, że
wybieg będzie miał 568 m. Odległość tę,
jest świadom, iż na rynku nieruchomości panuje zastój,
a na dodatek pokopalniany teren nie jest łatwo sprzedać.
W efekcie kolejnych rozmów, 28 stycznia 2013 r., przedstawiciele mysłowickiego Urzędu Miasta i Katowickiego
Holdingu Węglowego odpisali porozumienie w sprawie
projektu zagospodarowania terenów i obiektów po nieczynnej już kopalni Mysłowice.
– Chciałbym, żeby nam wszystkim zależało, by w ramach
najbliższego rozdania unijnego zagospodarować ten obszar tak, aby pracował dla rozwoju Mysłowic, nie przysparzając jedynie kosztów – mówił podczas tej nadzwyczajnej sesji prezydent Mysłowic, Edward Lasok.
Samorządy Mysłowic, Jaworzna i Sosnowca przygotowały
dokumentację pod kątem przyszłej rewitalizacji siedmiu
zdegradowanych terenów poprzemysłowych na ich terenie. W przypadku Mysłowic chodziło przede wszystkim
o zagospodarowanie terenu dawnej kopalni Mysłowice
w ścisłym centrum miasta. Podczas konferencji w tej
sprawie prezydent Mysłowic Edward Lasok mówił, że pomysłodawczynią wspólnego projektu trzech miast była
skrawając węgiel, pokona kombajn Joy typu 4LS22. Urobek do chodnika odstawczego zgarnięty zostanie przez ścianowy przenośnik zgrzebłowy Rybnik 850, a dalej przetransportuje go podścianowy Grot 1100.
Po drodze na taśmy węgiel ze ściany wpadnie w kruszarkę Skorpion 3000P.
Tomasz Zapart, kierownik ściany, dysponuje ostatnie zadania przed uruchomieniem
wydobycia.
– Przygotowanie polega na zabudowie
wnęk, demontażu łuków ociosowych w celu odsłonięcia osciosu ścianowego już
do urabiania kombajnem. W miejscach,
gdzie po demontażu łuków – na metr, półtora do przodu – coś nam się odspoiło, musimy zabezpieczyć się przed ewentualnym
opadem stropu. W tym celu wiercimy otwory wielkośrednicowe, wprowadzamy w nie
prostki, konstruujemy przy pomocy stojaków drewnianych sztuczny strop. Stąd m.in.
tak duże ilości transportowanego do ściany
drewna, które wykorzystywane jest też
do kasztowania. Po przejechaniu ścianą paru metrów, trzeba będzie zabudować sporo
kasztów. Rabunek zacznie się dopiero
za postępem ściany – opisuje Tomasz Zapart, dodając, że kombajn jest już na chodzie i może ruszyć w każdej chwili. Wszystko zależy od decyzji Okręgowego Urzędu
Górniczego. "
na początku 2013 r. ówczesna minister rozwoju regionalnego, a obecna europejska komisarz ds. wspólnego rynku, przemysłu i przedsiębiorczości Elżbieta Bieńkowska.
Ona sama wyraziła nadzieję, że po przygotowaniu dokumentów nastąpi drugi krok. Tym razem chodziło o projekty ponadlokalne, a miasta dostały unijne dofinansowanie
na dokumentację pod kątem przyszłej rewitalizacji terenów zdegradowanych. Objęła ona: badania geologiczne,
geotechniczne i ocenę stopnia zanieczyszczenia
– pod kątem zagospodarowania wytypowanych gruntów,
ekspertyzy stanu technicznego obiektów, strategię zagospodarowania – wraz z analizą społeczną oraz ekspertyzy ws. pozyskania prawa własności gruntów.
Ostatecznie 1 czerwca 2015 r. Katowicki Holding Węglowy przekazał Spółce Restrukturyzacji Kopalń dawną kopalnię Mysłowice, ostatnio ruch Mysłowice połączonej kopalni Mysłowice-Wesoła. Dla Mysłowic jest to kolejny krok
w kierunku zagospodarowania terenów pokopalnianych
wraz infrastrukturą w postaci budynków i budowli, w tym
z szybem Łokietek.
Kaj
8
NASZ HOLDING
Postępowanie w sprawie
sprzedaży ZEC
Zarząd KHW SA informuje,
że w postępowaniu dotyczącym
sprzedaży 100 proc. akcji
Zakładów Energetyki Cieplnej
w Katowicach SA zainteresowanie
nabyciem wykazało 20 firm,
z których 10 złożyło oferty
wstępne. Wszystkie one zostały
dopuszczone do dalszego
postępowania.
Prowadzone jest ono zgodnie
z przyjętymi założeniami
i harmonogramem.
Przyjęte kryterium stanowi cena
oraz – po złożeniu ofert
wiążących – warunki współpracy
z KHW SA.
Transakcja sprzedaży może
zostać sfinalizowana w połowie
września 2015.
Szanowni Państwo
Powstały z inicjatywy mieszkańców Katowic
oraz braci górniczej Szpital Murcki od blisko stu lat niesie pomoc oraz zapewnia dostęp do opieki zdrowotnej mieszkańcom południowych dzielnic miasta.
By zapewnić godne warunki hospitalizacji i dostęp do najlepszych metod terapeutycznych wszystkim potrzebującym, działalność szpitala już od 25 lat wspiera fundacja, której patronem został wielki syn polskiej ziemi, sługa Boży, ksiądz kardynał
Stefan Wyszyński.
Czerpiąc z nauki Prymasa Tysiąclecia,
który bezustannie zwracał uwagę na potrzebę otoczenia troską drugiego człowieka, fundacja przeznacza zgromadzone środki
na wyposażenie sal chorych oraz zakup wysokospecjalistycznego sprzętu medycznego
i rehabilitacyjnego.
Z okazji obchodzonego jubileuszu działalności fundacji w imieniu zarządu, dyrekcji
i pracowników Szpitala Murcki serdecznie
dziękujemy wszystkim darczyńcom i sympatykom za wszelkie dobro, słowa uznania
i okazane wsparcie, które otrzymaliśmy
w ciągu minionych 25 lat.
Jesteśmy pełni nadziei, że dzięki Państwa
dalszemu wsparciu i ofiarności kolejne lata
pozwolą na dalszy rozwój służącego nam
szpitala.
Zarząd fundacji
Kajakiem do... Paryża
Kajetan Berezowski
N
ie straszne im wichry i sztormy.
W strugach ulewnego deszczu wypłynęli 20 czerwca z Mysłowic do Paryża. Jacek Paris, górnik z kopalni Staszic, ze
swą żoną Moniką postawili sobie zadanie
nie lada, ale – jak powiadają – nazwisko zobowiązuje.
– Z Przemszy kierujemy się na Wisłę. To
będzie najtrudniejszy odcinek, ponieważ
Przemsza nie jest zbyt przyjazna dla jakiejkolwiek żeglugi. Następnie popłyniemy Notecią, Wartą, Odrą, rzekami i kanałami Niemiec, Holandii, Belgii i Francji. W sumie
mamy do pokonania 2,5 tys. km, w tym 150
śluz, a trasa biegnie przez cztery europejskie
stolice – Warszawę, Berlin, Brukselę i Paryż
– tłumaczy Jacek Paris.
Wyprawa ma potrwać ok. 6 tygodni łącznie z powrotem do domu autokarem. Każdego dnia Parisowie będą musieli przepłynąć średnio ok. 70 km. We Francji i Belgii
postoje mogą być dłuższe, ponieważ jednostki zawodowe, tzw. biała flota, mają
pierwszeństwo. Będą też musieli wnosić
stosowne opłaty niczym na autostradzie.
Nie zabrali z sobą, wbrew pozorom, wielu
bagaży.
– Śpiwór, namiot, trochę jedzenia i ubrań,
dwa pięciolitrowe kanistry paliwa i wiosła
– wylicza Jacek Paris.
Paliwo dlatego, ponieważ ich kajak pneumatyczny został wyposażony w silnik spalinowy, gdyż na wielu europejskich kanałach
istnieje zakaz wiosłowania. Gdy włącza silnik ich kajak traktowany będzie jako tzw.
mała łódź motorowa.
– Silnik jest również niezbędny dla naszego bezpieczeństwa, aby mieć możliwość
szybkiego manewru na wodzie, w sąsiedztwie dużych barek. Poza tym pewne odcinki
marszruty prowadzą pod prąd i wiosłowanie
mogłoby okazać się dla nas wyzwaniem ponad siły – wyjaśnia Jacek.
Parisowie wzięli z sobą także pływaki stabilizujące kajak, które uniemożliwiają jego
Monika i Jacek Paris zwodowali swój kajak na Przemszy
wywrócenie. Mają ponadto żagiel zwinięty
w małe kółko.
– Przy sprzyjającym wietrze sprawdza się
rewelacyjnie – zapewnia Jacek.
Przygoda mysłowickiej rodziny z kajakarstwem wzięła swój początek od zakupu
pneumatycznego kajaka. Miał on służyć
podczas wakacyjnych wypadów z dziećmi.
Okazało się jednak, że Batory, bo tak go nazwali, doskonale radzi sobie zarówno
na morzu, jeziorze, jak i rzece. Chrzest bojowy odbył w Chorwacji.
– Jest mocny, ale trzeba dmuchać na zimne. Najważniejszy jest rozsądek. Musimy
bezpiecznie dotrzeć do Paryża i cało wrócić
do domu – tłumaczy kapitan wyprawy.
Na razie nie ma nikogo, kto wątpiłby w jej
sukces. W ub. r. Parisowie popłynęli swoim
„Batorym” z Mysłowic do Gdańska.
Na miejscu ofiarowali Bazylice Mariackiej
serce z węgla, które złożyli pod ołtarzem św.
Barbary.
– Popłynęliśmy dawnym szlakiem węglowym wiodącym od Przemszy, przez Wisłę
nad Bałtyk, prawie 1000 km. Męża zafascynowała postać Andrzeja Sapoka, który w la-
FOT.: MACIEJ DOROSIŃSKI
tach 20. zeszłego stulecia wybrał się kajakiem z Oświęcimia do Gdańska, chcąc poznać warunki żeglugi na Wiśle. W efekcie
zbudował własny statek pod nazwą „Katowice” i transportował nim towary – opowiada Monika.
Oboje mają świadomość, że wyprawa
do Paryża będzie znacznie trudniejsza. Dlatego systematycznie się do niej przygotowywali.
Jeszcze w środę, 24 czerwca rano udało
nam się połączyć telefonicznie z Moniką Paris. Małżonkowie cumowali właśnie w Puławach.
– Podróż odbywa się zgodnie z planem,
choć mamy już za sobą kilka przygód.
Przed Sandomierzem pękła nam obudowa
silnika. Jackowi udało się nawiązać kontakt
z mechanikiem i zespawać ją. Były też inne
drobne awarie, które usunęliśmy we własnym zakresie. We wtorek, 23 czerwca,
deszcz lał strumieniami na całej trasie. Nieźle przemokliśmy, ale nie tracimy rezonu
i ruszamy dalej – zapewniła Monika Paris.
Śmiałkom życzymy stopy wody pod...
dnem kajaka. !
Świadczenia dla pracowników Bożych Darów
Bartłomiej Szopa
R
uch Boże Dary kopalni Murcki-Staszic w najbliższych dniach najprawdopodobniej zostanie oficjalnie
przekazany do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Ostatnie tygodnie były więc pełne napięć i niepokoju wśród pracowników zakładu, którzy nie do końca wiedzą, co ich czeka. Szczególnie mocno sprawa dotyczy tych
osób, które zainteresowane są możliwością
skorzystania z przewidzianych osłon.
Naprzeciw tym problemom wyszedł dyrektor ds. pracowniczo-ekonomicznych Paweł Owczarek. Z jego inicjatywy w obydwu
ruchach zorganizowano specjalne dyżury
informacyjne, w czasie których pracownicy
mogli zasięgnąć porady. W okresie od 18
kwietnia do 25 maja z porad skorzystało blisko sto osób. Eksperci z Murcek-Staszica
zebrali najczęściej pojawiające się pytania
wraz z odpowiedziami.
Jakie są rodzaje świadczeń osłonowych?
Są 3 rodzaje świadczeń osłonowych,
z których mogą skorzystać pracownicy:
" urlop górniczy w wymiarze do czterech
lat – dla pracowników zatrudnionych
pod ziemią, którym ze względu na wiek,
łączny staż pracy lub staż pracy pod ziemią
brakuje nie więcej niż cztery lata do nabycia
prawa do emerytury, a prawo do emerytury
nabędą przed 1 stycznia 2020 r.
" urlop w wymiarze do trzech lat dla pracowników przeróbki mechanicznej węgla,
którym ze względu na wiek, łączny staż pracy brakuje nie więcej niż trzy lata do nabycia prawa do emerytury/emerytury pomostowej, a prawo do emerytury nabędą
przed dniem 1 stycznia 2019 r.
" jednorazowa odprawa pieniężna – w wysokości 12-krotnego przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia dla osób,
z którymi umowa o pracę zostanie rozwiązana na podstawie porozumienia stron, nie
później niż do końca 2015 r., przeznaczona dla pracowników zakładów przeróbki
mechanicznej i powierzchni kopalń posiadających co najmniej pięcioletni staż pracy
w przedsiębiorstwie górniczym.
Jak technicznie będzie wyglądało przejście na urlop górniczy?
Pracownik po wypisaniu wniosku
i wstępnej weryfikacji przez Centrum Usług
Wspólnych odnośnie uprawnienia do urlopu górniczego zostanie przeniesiony
na część likwidowanego zakładu, w tym wypadku wyodrębniony teren Ruchu Boże Dary. Przebywając pod Spółką Restrukturyzacji Kopalń, będzie weryfikowany przez ZUS
pod kątem nabycia uprawnień emerytalnych
przed 1 stycznia 2020 r. dla pracowników zatrudnionych pod ziemią oraz przed 1 stycznia 2019 r. dla pracowników przeróbki mechanicznej węgla. Po pozytywnej weryfikacji
będzie mógł skorzystać z urlopu górniczego.
Jak wygląda wyliczenie kwoty urlopu
górniczego?
W okresie korzystania z urlopu górniczego albo urlopu dla pracowników zakładu
przeróbki mechanicznej węgla pracownik
otrzymuje świadczenie socjalne w wysokości 75 proc. miesięcznego wynagrodzenia,
obliczanego jak wynagrodzenie za urlop
wypoczynkowy z zaznaczeniem, że do podstawy obliczania wynagrodzenia dodajemy 1/12 ostatnio wypłaconej nagrody rocznej (14 pensja), 1/12 ostatnio wypłaconej
nagrody barbórkowej i 1/60 ostatnio wypłaconej nagrody jubileuszowej
Czy po przejściu na urlop górniczy będę mógł podjąć inną pracę?
Tak, o ile nie będzie to praca w przedsiębiorstwie górniczym. !
NASZ HOLDING
9
W letnich miesiącach wzrasta liczba osób korzystających z chorobowego
Lewe L-4 dezorganizuje
pracę kopalni
PAWEŁ OWCZAREK
Prosimy przyjąć
od całej Społeczności
KWK Murcki-Staszic
wyrazy najszczerszego
współczucia.
Jednocześnie pragniemy
przekazać wyrazy
najwyższego uznania
za determinację i trud
dla każdego ratownika
i pracownika biorącego
udział w akcji
poszukiwawczej.
z-ca dyrektora ds. pracowniczo-ekonomicznych
W
szyscy doskonale zdajemy sobie
sprawę z tego, że każda absencja
pracownika to kłopot dla pracodawcy. Negatywny wpływ na stabilność
funkcjonowania przedsiębiorstwa ma
szczególnie absencja chorobowa, która jest
tak nagminnie wykorzystywana przez pracowników jako środek do przedłużania sobie urlopu. Zjawisko to jest popularnie zwane przez pracowników „rewirem”. Statystyki absencji chorobowej prowadzone w latach poprzednich przez zakłady KHW SA
dowodzą, iż ten rodzaj absencji wzrasta
o ok. 2 proc. podczas miesięcy letnich. To
o 112 pracowników nieobecnych w pracy
więcej.
Nadmierna absencja chorobowa wpływa
na: negatywny wynik ekonomiczny, wynagrodzenie pracownika oraz dezorganizację
pracy na każdym etapie produkcyjnym, ale
także pozaprodukcyjnym.
Pracodawca jest upoważniony do kontroli pracownika, a jednocześnie ubezpieczonego, dotyczącej zasadności wykorzystywanego zwolnienia lekarskiego. W związku
z powyższym, od dłuższego czasu w kopalni prowadzone są kontrole mające na celu
nie tylko zminimalizować, ale z czasem całkowicie wyeliminować bezzasadne korzystanie ze zwolnień lekarskich. Przeprowadzane kontrole oraz kwartalna analiza zwolnień lekarskich wykonywana przez dział
pracowniczy, pozwala na zidentyfikowanie
pracowników legitymujących się nadmierną absencją chorobową, która to niejednokrotnie jest wykorzystywana na remonty
mieszkań, wyjazdy na odpoczynek, oraz
sprawowanie opieki nad najbliższymi. Bywa
także, że podczas trwania zwolnienia lekarskiego prowadzona jest własna działalność
gospodarcza! Wszyscy wiemy, że jest to
nadużycie.
Dla pracowników, którym udowodni się
taki precedens skutki, mogą być następujące:
– zmiana stanowiska pracy poprzez
przeniesienie z dołu na powierzchnię, a co
za tym idzie obniżenie wynagrodzenia,
– pozbawienie uprawnienia do premii
motywacyjnej wypłacanej przez zakład.
Poprzez zastosowanie systemu motywacyjnego, w postaci dodatkowej premii, której głównym założeniem było wynagrodzenie tych pracowników, którzy miesiące letnie traktują jak pozostałe w roku i angażują
się w swojej pracy, nastąpił spadek osób korzystających z L-4. Niestety, ten spadek wy-
Wobec ciosu, który spadł
na Rodziny Górników
poległych w kopalni
Wujek, niełatwo znaleźć
słowa otuchy. Można
jedynie życzyć sił
do zniesienia tego bólu,
który tylko czas może
złagodzić.
Brać górnicza
z KWK Murcki-Staszic
Biorąc lewe L-4 dokładasz pracy innym. Ktoś przecież musi to zrobić za ciebie...
stąpił jedynie w miesiącach, w których wypłacano premie. Nie jest to więc spełnienie
celu, jaki założył sobie pracodawca.
Najbardziej drastycznym instrumentem
wobec tych pracowników, którzy wykorzystują zwolnienia lekarskie niezgodnie
z przeznaczeniem jest wypowiedzenie umowy o pracę, a nawet rozwiązanie w trybie
dyscyplinarnym. Niejednokrotnie pracodawca korzysta z tego instrumentu, ponieważ jest to uznane za naruszenie obowiązków pracowniczych.
Informujemy pracowników naszego zakładu, że w dalszym ciągu pracodawca będzie prowadził podobne działania kontrolne
wobec osób przebywających na L-4. Nie
można odstąpić od wyznaczonego celu, bo
nas na takie precedensy w trudnych dla górnictwa polskiego czasach po prostu nie stać.
Kontrole osób przebywających na zwolnieniach lekarskich w miesiącach letnich zostaną wzmożone. Natomiast tym pracownikom, dla których ważne jest dobro zakładu,
będą wypłacane premie motywacyjne. !
Decyzją zarządu
Katowickiego Holdingu
Węglowego SA
od 8 czerwca obowiązki
dyrektora kopalni
Murcki-Staszic pełni
naczelny inżynier
Marek Skuza
Z notesu byłego dyrektora
Dziękuję Wam za lata współpracy
W
dniu 29.05.2015 r. powiadomiono mnie, że zakończono postępowanie kwalifikacyjne na stanowisko wiceprezesa
do spraw technicznych w spółce TAURON Wydobycie i wybrano mnie do pełnienia tej funkcji.
Do tej pory zmiana mojego miejsca pracy była decyzją przełożonych. To oni, analizując potrzeby firmy i moje predyspozycje zawodowe, powierzali mi odpowiednie stanowisko pracy. Moja decyzja
o odejściu z KHW SA KWK Murcki-Staszic jest jedną z trudniejszych, jakie podjąłem w swojej karierze zawodowej. Decyzja ta nie była podyktowana niezadowoleniem z tego jak i z kim wykonuję dotychczasowe obowiązki. Był to świadomy wybór drogi, jaką chcę przejść,
spełniając się zawodowo. Decyzja, która tylko potwierdza mój charakter człowieka, który ciągle szuka nowych wyzwań.
Dziękuję Wam za kilka lata dobrej współpracy. Nie będę wyliczał co
udało się nam wspólnie zbudować, gdyż spojrzenie na naszą kopalnię
jest najlepszą tego oceną. Wierzę w to, że tworzona przez nas wspólnie przyszłość KWK Murcki-Staszic będzie kontynuowana przez mojego następcę.
Tomasz Cudny
10
NASZ HOLDING
Dostać kopa i wyjść z domu.
Nie mogę się już doczekać tych małych miasteczek, wiosek, miejsc „normalnych” tzn. bez atrakcji turystycznych. One jakoś najbardziej do mnie przemawiają,
Baza Informacji Turystycznej już działa!
Nie musieliśmy długo czekać na odzew, w związku z pomysłem stworzenia BIT
(Bazy Informacji Turystycznej). Na początku kwietnia na adres redakcji wpłynął
mail następującej treści:
Efektem tego maila jest poniższy wywiad. Mamy nadzieję, że zachęci to innych
pracowników kopalni do podzielenia się wrażeniami ze swoich wyjazdów. Może
wzorem pana Damiana, ktoś napisze list do redakcji i przedstawi swojego kolegę,
koleżankę, który/a ma pasję poznawania ciekawych zakątków, a my już skontaktujemy się z daną osobą i zachęcimy do podzielenia się wrażeniami z Czytelnikami.
Nie muszą to być wyprawy jak wymienione powyżej. Jest przecież wiele miejsc zasługujących na to, by je pokazać innym. Nasze łamy stale są otwarte dla wszystkich chętnych. Zapraszamy do współpracy!
Panie Maćku, pańskie wyprawy robią
wrażenie na innych.
– Ja sceptycznie podchodzę do „takich
rzeczy”, nie mam w naturze chwalić się
i nagłaśniać swoich wypraw. Nie widziałem
w tym nic nadzwyczajnego, nic szczególnego, by pisać o tym. Po prostu facet gdzieś
tam się wybiera w świat i tyle... Ale rzeczywiście, miło mi się zrobiło, gdy się o tym
dowiedziałem i teraz już inaczej na to zaczynam patrzeć.
W dzisiejszych czasach, gdy bez trudu
możemy trafić praktycznie w każdy zakątek świata, fajnie jest podzielić się
wrażeniami z innymi o tym co się widziało, poznało, co zachwyciło, tak, aby
i w nich obudzić ciekawość poznania
i pojechania w konkretne, polecone
miejsce. Pan, jak mało kto, może pochwalić się tym, że zwiedził sporo naprawdę ekscytujących miejsc.
– Rzeczywiście udało mi się w dość krótkim czasie zobaczyć trochę świata – wykąpać się w oceanie Indyjskim, być w Himalajach, spać pod namiotem na Syberii, pojeździć rowerem w Maroko. Trudno i nie trudno jest pokazać piękno, tego świata. Można
opisywać tysiącami słów, ale prawda jest taka, gdy po raz pierwszy widzi się na własne
oczy ośmiotysięcznik to odbiera mowę i to
dosłownie – człowiek czuje się jak małe
dziecko, które dostało wymarzoną zabawkę.
Ten nasz świat to ocean kontrastów. Pamiętam, jak po 3 tygodniach w Birmie, gdzie
przenikała człowieka duchowość miejsc
i ludzi, wracaliśmy do kraju przez Bangkok
i trafiliśmy na Khao San Road. Koleżanka,
z którą tam byłem, specjalnie mnie „zgubiła”, bym samotnie poczuł specyfikę tego
miejsca. Nie pamiętam czy kiedykolwiek
doznałem takich negatywnych i pozytywnych emocji naraz. Na stu metrach w ciągu
kilku minut, człowiek widzi całe zepsucie
tego świata. Ten kontrast, między uduchowioną Birmą w duszy i rozpustą Bangkoku
w oczach, też w pewnym stopniu był piękny!
Dla większości załogi naszej kopalni
jest pan postacią anonimową. Podejrzewam, że wielu kolegów, niby coś
tam słyszało o pańskich wyprawach,
ale szczegółów nie zna. Czy mógłby się
pan przedstawić naszym pracownikom
i czytelnikom?
– Nazywam się Maciej Trlik, urodziłem
się w październiku 1979 roku, czyli wychodzi, że mam już 36 lat. Pracuję w KWK
Murcki-Staszic w Ruchu Boże Dary, od lutego 2008 roku. Od niecałych 6 lat jestem
ratownikiem w Kopalnianej Stacji Ratownictwa Górniczego. Tyle o sobie. Dodam
jeszcze, że… cieszę się, że tu pracuję!
Niewątpliwie praca w KSRG pomaga
panu w utrzymywaniu dobrej formy,
zarówno fizycznej jak i psychicznej.
W końcu samotne wyprawy to nieustanna walka ze swoimi słabościami:
zmęczonymi mięśniami, czy różnymi
„czarnymi myślami”.
– W większości miejsc, które odwiedziłem, byłem zawsze z kimś. Albo z ekipą poznaną przez internet, albo z braćmi.
W ubiegłym roku, zdecydowałem się jechać
w Himalaje samotnie. Wiązało się to z tym,
że musiałem wynająć tragarzy ze względu
na ilości rzeczy oraz przewodnika. Ale
od A do Z sam organizowałem tę wyprawę
i… czułem się sam. Samotne wyprawy mają
swoje plusy. Mój kolega, Andrzej, który
sporo podróżuje w takiej formie, mówi, że
człowiek „bardziej doświadcza świata”, tzn.
bardziej realnie, prawdziwie go odbiera.
Według niego, każde wrażenie jest spotęgowane. Zgadzam się z nim w stu procentach.
Ale jeżeli o mnie chodzi to zdecydowanie
wolę poznawać świat z kimś. Miałem taką
sytuację podczas wyprawy na Chulu w Himalajach, że bombardowany widokami nie
miałem z kim dzielić tego piękna i swego
zachwytu nad nim. Brakowało kogoś obok
komu mógłbym powiedzieć chociażby „ale
zajefajnie” i wiedzieć, że bez zbędnych słów
ta osoba odbierze to w stu procentach. Kolokwialnie mówiąc, to po prostu fajnie jest
otworzyć do kogoś gębę. Co do słabości to
zawsze są. Nie ważne czy jest się samemu,
czy z kimś. Zdecydowanie łatwiej jest podróżować z kimś.
Rozmawiamy akurat w nieciekawym
momencie. Trwa akcja ratownicza
w Wujku. Pan również bierze w niej
udział. Równocześnie przygotowuje się
pan do kolejnej wyprawy. Odporność
psychiczną i zdrowie fizyczne wystawia pan na ciężką próbę.
– Ciężko to mają rodziny zaginionych górników jak i oni sami. Ja tam wykonuję swoją
pracę i staram się robić to jak najlepiej.
!
Witam panie Piotrze,
jestem ratownikiem KSRG przy KWK Murcki-Staszic, Ruch Boże Dary. Chciałbym
przedstawić kolegę – pracownika stacji ratowniczej Macieja Trlika, który ma bardzo ciekawą i niezwykle interesującą pasję, jaką jest podróżowanie i alpinizm.
W ostatnim numerze ABC zachęcał pan do współpracy i wspólnego redagowania.
Myślę, że osoba wspomnianego kolegi idealnie się do tego nadaje. Poniżej prezentuję listę wypraw, które odbył:
lipiec 2010, Korsyka – rowerowo, objechanie płn. części wyspy;
listopad 2010, Maroko – rowerowo, trasa z Marrakeszu do Mahamid (w międzyczasie wejście na szczyt Dżabal Tubkal, 4167 m n.p.m.);
lipiec 2011, Czarnogóra – rowerowo, Góry Komowi;
listopad 2011, Birma – zwiedzanie kraju;
sierpień 2012, Rosja, Syberia, Ałtaj – trekking w rejonie Biełuchy i wyspy Olchon;
listopad 2012, Turcja, Stambuł – zwiedzanie.
kwiecień 2013, Nepal – trekking do południowego sanktuarium Annapurny,
4130 m n.p.m.
marzec 2014, Nepal – próba wejścia na Chulu West (6419 m n.p.m.) ze względów
pogodowych wycofanie z wysokości 6000 m n.p.m.
Liczę, że zainteresuje pana osoba kolegi oraz że poświęci mu pan troszeczkę
miejsca w kolejnym wydaniu ABC.
Z górniczym pozdrowieniem
Damian Synówka
NASZ HOLDING
11
Reszta idzie już łatwo
pokazują codzienne życie, zwykłego człowieka – mówi MACIEJ TRLIK, ratownik z Ruchu Boże Dary
– Wszyscy mi mówią: „Gdzie ty jedziesz?
Przecież to niebezpieczne. Nie boisz się? „. Co
prawda Iran sąsiaduje z Irakiem, Pakistanem,
Afganistanem, ale rzeczywistość jest taka, że
Iran to bezpieczny kraj. Warto poczytać fora,
wpisy tych, którzy tam są lub dopiero co wrócili – to jest prawdziwa kopalnia realnej wiedzy o tym kraju. Co zdecydowało? Hmm…
ogólnie mówiąc, trochę wszystkiego. Zawsze
jakoś tak ciągnęło mnie do krajów islamskich
i jestem pewny, że kultura perska mnie zachwyci. Pragnę jej dotknąć, posmakować, oddychać tym powietrzem. Może nawet uda się
ją choć trochę zrozumieć? No a poza tym góry! Kilka lat temu natknąłem się Damavand
na jakimś blogu i tak to się rozwijało, kiełkowało od kilku lat, czyli dokładnie tak, jak to
już wcześniej opisałem.
Czy oprócz zdobywania szczytów
w Górach Elbrus, poświęci pan trochę
czasu na „klasyczne” zwiedzanie Iranu?
– Oczywiście! W Iranie przecież mamy
kilka najstarszych miast świata! Ale jest to
sprawa, nad którą będę myślał później.
Na razie całą uwagę skupiam na górach – to
jest priorytet. Choć nie mogę się już doczekać tych małych miasteczek, wiosek, miejsc
„normalnych” tzn. bez atrakcji turystycznych. One jakoś najbardziej do mnie przemawiają, pokazują codzienne życie, zwykłego człowieka.
!
Poza ćwiczeniami w KSRG ćwiczy
pan dodatkowo? Jeśli tak, to ile czasu to
panu pochłania?
– Dość sporo, to fakt. Staram się ćwiczyć
wydolność 3 razy w tygodniu oraz siłowo 4
razy. Poza tym kilka lat temu odbyłem kurs
skałkowy i wysokogórski. Na marginesie,
każdemu, kto nawet w Tatry się wybiera,
polecam taki kurs. Niewątpliwie przygotowanie fizyczne pochłania sporo czasu, ale to
wszystko procentuje w czasie wypraw.
Po sobie wiem, że, aby dobrze przygotować się do wyjazdu, spędzam sporo
czasu na lekturze przewodników, analizowaniu map, opracowaniu trasy. Ale
to na pewno „mały pikuś” w porównaniu z tym, jak wyglądają pańskie przygotowania. Proszę opisać jak to wygląda od A do Z, czyli od pomysłu do jego
realizacji w punkcie docelowym, gdzieś
w świecie. Jak pan to ogarnia logistycznie?
– Jeżeli chodzi o przygotowanie, przynajmniej ja tak mam, że zawsze wyjazd rodzi się
najpierw gdzieś tam w głowie na długo wcześniej i tam już powoli dojrzewa. Jak wino, hahaha. Prawie zawsze, bo kilka wyjazdów
spontanicznych też było. Po fazie pomysłu,
następuje faza leżakowania pomysłu. Odkładam go na „przespanie”, po czym, za kilka
dni, czasem tygodni, a nawet miesięcy
do niego wracam. Gdy już przychodzi moment decyzji „OK, jadę tam”, to w 90 procentach we wszystkim pomaga mi internet. Czytam wszelkie fora i opinie, które kształtują
szkielet wyprawy. Bywa, mimo XXI wieku,
że samo dostanie mapy, czy to w formie papierowej czy elektronicznej trwa miesiąc albo dłużej! Szukanie jak mam się dostać
do danego kraju, a tam jak z konkretnego
miasta w np. góry. Czy taxi czy autobus,
a może da się tam stopa złapać? Kolejna rzecz – pogoda. Kiedy jechać, w jakich
miesiącach, jaka była na przestrzeni ostatnich kilku lat pogoda w podobnym okresie.
Następnie, co ze spaniem po wylądowaniu?
Załatwić hostel na dzień czy na dwa, może
jakieś inne możliwości, a może brać namiot?
Przeglądanie sprzętu i ubrań, dokupowanie
jeśli coś jest zniszczone albo po prostu nie
mam tego, a jest przydatne w danym rejonie.
Sprawdzanie wymaganych szczepień. Załatwianie wizy w odpowiednim momencie, bo
nie zawsze można dostać ją od reki. Kolejno,
czy będę miał dostęp do żywności? Jak nie, to
wyliczyć ile zabrać z Polski, a co kupić
na miejscu. Często-gęsto robi się taka lista
niezbędnych rzeczy, ze trzeba znaleźć „złoty
środek”, czyli kupić mnóstwo koniecznych
rzeczy, ale… równocześnie jak najmniej. Potem znów całymi dniami czy wieczorami ślęczenie nad mapą i ustalanie trasy. Co zrobić,
jak nie da się pokonać odcinka z A do B „bo
coś tam” – szukanie alternatywnych tras.
Znów przegląd sprzętu i to się tak powtarza
kilka razy w kółko. I nie wynika to z chaosu
tylko z umiejętności metodycznego przygotowania się do wyprawy. No i na koniec najciekawsze… Jeszcze nigdy, ale to przenigdy
nie udało mi się kurczowo trzymać zakreślonego planu! Choć jest ten plan, ustalone są
szczegóły, to jednak rzeczywistość wszystko
weryfikuje i jak trzeba, a zazwyczaj trzeba,
należy improwizować. Oczywiście wszystko
w granicach zdrowego rozsądku i niezbędnego poczucia bezpieczeństwa!
Hahaha! Słysząc od pana o ilości spraw
do załatwienia, boję się, że uzyskamy
zamiar odwrotny do oczekiwanego
i zniechęcimy ludzi do podróżowania.
– To, co się wydaje takie przytłaczające,
w rzeczywistości jest wspaniałą częścią. Ja
bardzo cieszę się na ten etap. Rosnące podniecenie i niecierpliwość poznania i zobaczenia nowego – lubię ten stan. Dla mnie
jest czystą przyjemnością obserwować, jak
z małego pomysłu rodzi się coś dla nas
wielkiego, coś naszego! Tworzyć TO poprzez wszystkie szczegóły – uwielbiam to.
i siostra wymyślali sobie jakąś tam zabawkę
pod choinkę, czy na urodziny, a ja... „A tyś
się uparł na atlas świata i w szkole zawsze
patrzyłeś w okno zamiast na tablicę”. Zdecydowanie nie było to nic gwałtownego, będącego wynikiem jakiegoś programu w telewizji, czy przeczytanej książki – gdzieś
tam w sobie to miałem od zawsze aby nie
tylko zobaczyć ale i doświadczyć tego świata. Przyznam szczerze, że zawsze się bałem
zrobić ten pierwszy krok, te odległości wydawały mi się tak irracjonalne… Aż nadarzyła się pierwsza okazja.
Bez wątpienia najważniejszy jest zapał
i chęć poznania. Chyba się pan zgodzi,
że bez tego każdy wyjazd będzie niewypałem i skończy się narzekaniem „że
to, czy tamto”...
– W ogóle nie wyobrażam sobie jechać
gdzieś bez chęci poznania i zapału – no bo
po co?! Może się mylę, ale chyba każdy, kto
jedzie gdzieś poza all inclusive ma to w sobie. Nie, no to musi być na 100 procent!!!
Jak miałbym z kimś takim jechać, komu
brak zapału i wiecznie narzeka to... kula
w łeb. Taki ktoś zamęczy psychicznie i fizycznie, to gorsze jak truchtem wbiec
na PIOMĘ.
Znamy już listę pańskich osiągnięć, jest
naprawdę imponująca. Chciałbym, aby
przez kilka kolejnych numerów opisał
pan miejsca, które zobaczył i które pana szczególnie zachwyciły. Mam nadzieję, że pokaże pan czytelnikom jak
„od kuchni” przygotować się do wyjazdu w określone miejsce. Oczywiście
chodzi o wyjazdy bardziej w charakterze turystycznym niż wyczynowym.
– Jasne, nie ma problemu bym dzielił się
z innymi moimi doświadczeniami. Mam
nadzieję, że pokażę czytelnikom, że tak naprawdę najtrudniej jest zrobić ten pierwszy
krok. Trzeba dostać tego „kopa”, by wyjść
z domu, a reszta idzie już łatwo!
Kiedy u pana pojawiła się ta ciekawość
świata, chęć poznawania nowego? To
był jakiś dłuższy proces czy wynik jakiegoś gwałtownego przeżycia – wycieczki, programu TV, książki?
– O, to ciekawe pytanie. Całkiem niedawno próbowałem to sobie uzmysłowić i jakoś
czasowo poukładać w głowie, skąd to się
wszystko u mnie wzięło. Moja mama powiedziała mi, że jak byłem mały, to brat
W tym roku celem pańskiej wyprawy
jest Teheran – stolica Iranu, oraz Góry
Elbrus. Iran, dawniej zwany Persją, kojarzy nam z różnymi bajkami z dzieciństwa, księżniczkami, żeglarzami i latającymi dywanami. Obecnie w oczach
Polaków chyba nie jest to najbezpieczniejsze miejsce na świecie. Co spowodowało, że wybrał pan właśnie ten kraj?
Zapowiada się ekscytująca wyprawa.
Czy jest pan już w stanie określić budżet w jakim się pan zamknie?
A przy okazji, może trochę więcej pan
powie, jak te wyjazdy wyglądają
od strony finansowej. Czyli, kolokwialnie mówiąc: ile i za co?
– Budżet? Hmmm... Bilet do Teheranu
z Warszawy był za 1800 zł, ja kupiłem
za 1100 zł ale z Berlina. Natomiast autobus
do Berlina (na samo lotnisko), z Katowic,
w obie strony, to 77 zł! Cały czas się zastanawiam, jak ta firma działa? Dzienny budżet
to ok. 50- 70 dolarów. Maksymalnie wyjdzie
ok. 4500 zł wraz z biletem. A i tak zawsze 1/3 gotówki przywożę do Polski. Natomiast musimy pamiętać, że idąc w góry musimy mieć odpowiednią odzież, buty, śpiwór
itp. Co kosztuje niemało, ale za to, taki
sprzęt kupuje się raz na długi czas.
W imieniu czytelników życzę panu powodzenia i liczę, że we wrześniowym
numerze ukaże się pańska relacja z wyprawy okraszona pięknym zdjęciami.
Rozmawiał Piotr Ubowski
Od autora
Jakiś czas po naszej rozmowie
dostałem SMS-a następującej treści:
„12.25 czasu lokalnego
po podejściu 1410 m Damavand
zdobyty”
Redaktor naczelny: Piotr Ubowski,
e-mail: [email protected]
tel. kopalniany: 930 5349, 930 5353;
pocztowy: 32 605 53 49. 32 605 53 53
zdjęcia: Piotr Ubowski
ISSN 1505-1579
NASZ HOLDING
12
Pożar na niby, akcja na poważnie
22
maja br. przeprowadzono ewakuację pracowników i gości, którzy
znajdowali się ok. godz. 10.00 w budynku dyrekcji KWK Murcki-Staszic Ruch
Staszic. Przyczyną ewakuacji było zagrożenie
pożarowe. Ewakuacja przebiegła niezwykle
sprawnie, wręcz wzorowo. Z budynku w ciągu niewiele ponad 4 minuty wyprowadzono,
bez paniki i w sposób zdyscyplinowany,
wszystkie osoby. Nikt nie odniósł obrażeń.
Na szczęście nie był to prawdziwy pożar
ani inny, czarny scenariusz, ale ćwiczenia
ewakuacyjne przeprowadzone na wypadek
pożaru. Za to emocje, które miały miejsce
wśród zaskoczonych pracowników, były już
jak najbardziej prawdziwe! Alarm rzeczywiście wzbudził wśród nich najpierw zdziwienie, a potem zaskoczenie i lekki strach. Reakcja była za to w pełni profesjonalna, głównie za sprawą koordynatorów na poszczególnych piętrach, którzy w sposób spokojny, acz
zdecydowany, od pierwszych sekund
od ogłoszenia alarmu, sprawnie kierowali
akcją ewakuacji poszczególnych pięter. Duża
dyscyplina i brak chaosu, to także efekt tego,
że na każdym piętrze rozwieszone są dokładne schematy dróg ewakuacyjnych, które
w sposób przejrzysty wskazują drogę ucieczki w momencie zagrożenia. Przebieg akcji
obserwował przedstawiciel Zakładowej Straży Pożarnej KHW SA zastępca komendanta
pan Witold Bartos, który podsumował jej
przebieg jednym słowem: „wzorowo”.
Warto nadmienić, że wcześniej w Holdingu tego typu akcje wykonano w Biurze Zarządu oraz w CUW, natomiast wśród kopalń
KWK Murcki-Staszic jest pierwszą, która
takie ćwiczenia ewakuacyjne przeprowadziła. Podsumowując, z zadowoleniem należy
stwierdzić, iż pracownicy wzorowo zdali egzamin z zachowania w sytuacji zagrożenia.
Miejmy nadzieję, że nigdy nie będzie realnej
potrzeby przeprowadzania ewakuacji budynku, ale ostrożności nigdy za wiele.
Przebieg ćwiczeń
I. Realizacja założeń do ćwiczeń ewakuacyjnych.
1. Ćwiczenia przeprowadzono dnia 22
maja 2015 r., o godz. 10.00.
2. Miejsce powstania zadymienia w pokoju nr 6 na parterze budynku dyrekcji.
3. O godz. 10.00 pracownik działu APA
pan Tadeusz Nowak zauważył zadymienie
i telefonicznie powiadomił administratora
budynku pana Krzysztofa Łukaszewicza
oraz dyspozytora KWK Murcki-Staszic
Ruch Staszic o zaistniałym zagrożeniu.
4. O godz. 10.01 administrator budynku
zgłasza telefonicznie potwierdzoną informację o zagrożeniu pożarowym dyspozytorowi KWK Murcki-Staszic Ruch Staszic.
5. O godz. 10.02 dyspozytor KWK Murcki-Staszic Ruch Staszic wyznacza pana
Krzysztofa Łukaszewicza do kierowania
działaniami ratowniczymi oraz uruchamia
sygnalizację alarmową.
6. O godz. 10.03 dyspozytor KWK Murcki-Staszic Ruch Staszic powiadomił telefonicznie o ewakuacji Państwową Straż Pożarną i Zakładową Straż Pożarną KHW SA.
7. Godz. 10.02 – kierujący działaniami ratowniczymi pan Krzysztof Łukaszewicz podejmuje decyzję o ewakuacji pracowników
z budynku dyrekcji:
– wyznacza osoby do koordynowania ewakuacją na poszczególnych piętrach budynku:
Andrzej Caban – piwnica
Sławomir Szałajko – parter
Zenon Dubiel – I piętro
Wojciech Gawełek – II piętro
Mateusz Kościelny – III piętro
– wyznacza osoby do przeliczenia pracowników gromadzących się na zewnątrz
budynku w miejscu zbiórki: Tadeusz Nowak, Danuta Korzeniowska
– wyznacza Sławomira Szałajko jako
osobę do wskazania pierwszemu dowódcy
straży pożarnej drogi dojścia do pożaru
– zajmuje miejsce w pomieszczeniu Posterunku Służby Ochrony, gdzie przyjmuje
meldunki o stanie ewakuacji.
8. Po ogłoszeniu alarmu (godz. 10.02)
pracownicy niezwłocznie opuszczają budynek, wykorzystując drogi ewakuacyjne
i udają się do punktu zbornego znajdującego się przed budynkiem od strony zachodniej.
9. Wyznaczeni pracownicy wraz z pracownikami Służb Ochrony sprawdzają, czy
wszystkie osoby opuściły budynek (kontrola wszystkich kondygnacji) i przekazują informacje do kierującego działaniami ratowniczymi pana Krzysztofa Łukaszewicza
(godz. 10.05).
10. Godz. 10.06 – Tadeusz Nowak przekazuje do kierującego działaniami ratowniczymi informacje, że z budynku ewakuowało się 114 osób – 113 pracowników oraz 1
osoba z zewnątrz (petent).
11. Kierujący działaniami ratowniczymi
porównuje liczbę osób, które opuściły budynek z liczbą osób znajdujących się w budynku w czasie ogłoszenia alarmu.
12. Godz. 10.08 – kierujący działaniami
ratowniczymi powiadamia telefonicznie
dyspozytora KWK Murcki-Staszic Ruch
Staszic o opanowaniu zagrożenia pożarowego przez pracowników i ogłasza zakończenie akcji ewakuacyjnej.
13. Pracownicy wracają do budynku
do swoich zajęć.
14. Godz. 10.09 – dyspozytor KWK
Murcki-Staszic Ruch Staszic powiadamia
telefonicznie o odwołaniu akcji Państwową
Straż Pożarną i Zakładową Straż Pożarną
KHW SA.
Ocena
1. O planowanych ćwiczeniach powiadomiono Komendę Miejską Państwowej Straży Pożarnej w Katowicach pismem
DEP/APA/2015/41 z dnia 07.05.2015r.
2. Zarządzenie ewakuacji przeprowadzono za zgodą dyrektora kopalni zgodnie
z analizą stanu bezpieczeństwa przeciwpożarowego powierzchni za 2014 rok
z dnia 08.01.2015r. oraz zarządzeniem dyrektora kopalni nr 38/2013 i 42/2014.
3. Przeprowadzona ewakuacja i alarmowanie straży pożarnej – prawidłowe.
4. Czas ewakuacji wszystkich 114 osób
z obiektu wraz z ich przeliczeniem – 4
min. 20 s.
5. Przebieg ewakuacji:
– osoby ewakuowane spokojnie i bez paniki opuściły zagrożony budynek korzystając z klatek schodowych i wyjść ewakuacyjnych zgodnie z Instrukcją Bezpieczeństwa
Pożarowego dla tego obiektu,
– ewakuowani stosowali się do poleceń
kierującego akcją,
– współdziałanie osób koordynujących
ewakuacją z kierującym działaniami ratowniczymi panem Krzysztofem Łukaszewicz
– prawidłowe,
– znajomość zasad alarmowania – prawidłowa,
6. W czasie ewakuacji dwoje drzwi w pomieszczeniach biurowych na 1 piętrze pozostały uchylone.
7. Działania przeprowadzonej ewakuacji
obserwował przedstawiciel Zakładowej
Straży Pożarnej KHW SA zastępca komendanta Witold Bartos.
8. Państwowa Straż Pożarna po odwołaniu przez dyspozytora KWK Murcki-Staszic Ruch Staszic nie dojechała na miejsce
ewakuacji.
9. Przy ewakuacji obecne były kopalniane
służby oddziału ds. p-poż, MEP-1 oraz
Służby Ochrony DGP Dozorbud.
Wnioski
Pouczenie pracowników o konieczności
zamykania drzwi biurowych (bez zamykania zamka) w czasie ewakuacji.
Wypoczynek dzieci i młodzieży - zasady dofinansowania przez Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych
Zgodnie z zapisami Regulaminu Zakładowego Funduszu
Świadczeń Socjalnych, kopalnia nie organizuje już
wypoczynku naszym dzieciom. Zachęcam więc
do wysyłania dzieci i młodzieży na wypoczynek
organizowany we własnym zakresie, oraz do korzystania
z dofinansowania, które, jak w roku ubiegłym, kształtuje
się następująco:
Grupy dochodowe
Kwota dopłaty (brutto)
dochód: do 1000 zł/osobę
90 zł/dzień
1000,01-1500 zł/osobę
80 zł/dzień
1500,01-2000 zł/osobę
70 zł/dzień
powyżej 2000 zł/osobę
60 zł/dzień
Do dofinansowania uprawnione są osoby, o których mowa
w rozdziale 4, ust. 1 Regulaminu, posiadające dzieci
w wieku od 6 do 18 lat. Gdy pracownik posiada więcej niż
jedno dziecko, to dofinansowanie przysługuje na każde
z nich.
Przypominam o istniejących 3 formach dofinansowania
do wypoczynku dzieci i młodzieży:
1. Podstawą do zwrotu części poniesionego kosztu
za wypoczynek dziecka jest rachunek/faktura wystawiony
przez instytucję organizującą wypoczynek. W przypadku
„zielonej szkoły” lub innych form wypoczynku
organizowanych przez szkoły, fundacje itp., podstawą
może być dokument potwierdzający wpłatę
za wypoczynek tj. druk KP, przelew, zaświadczenie
wystawione przez organizatora wypoczynku. Zwrotu
części poniesionego kosztu dokonuje się po powrocie
dziecka z wypoczynku.
2. Podstawą dokonania przelewu dofinansowania
na konto instytucji organizującej wypoczynek jest
stosowny wniosek, oraz pismo organizatora określające
formę wypoczynku, miejsce, termin i koszt jaki ponoszą
rodzice. Przelewu dofinansowania dokonuje się nie
wcześniej niż 30 dni przed planowanym terminem
wyjazdu dziecka na wypoczynek, jednak nie później niż
ten termin. Pracownik zobowiązany jest dostarczyć
fakturę/rachunek za wypoczynek dziecka w terminie
do 14 dni od daty zakończenia wypoczynku. W przypadku
nie dostarczenia ww. faktury/rachunku pracownik
zobowiązany jest do zwrotu wypłaconej przez
pracodawcę dotacji. W przypadku „zielonej szkoły”
pracownik zobowiązany jest dostarczyć po powrocie
dziecka zaświadczenie ze szkoły potwierdzające pobyt
dziecka na przedmiotowym wypoczynku.
3. Pracownik, na podstawie wniosku o dotację i ratalne
potrącanie kosztów wypoczynku dziecka, może się
ubiegać o dofinansowanie, poprzez potrącanie
w miesięcznych ratach kosztu wypoczynku,
pomniejszonego o naliczoną wysokość dofinansowania.
Raty kosztów wypoczynku dziecka muszą być potrącone
pracownikowi przed wyjazdem dziecka na wypoczynek.
Całościowe przelanie zebranych rat wraz
z dofinansowaniem z ZFŚS odbywa się na wskazany nr
rachunku bankowego organizatora wypoczynku
i dokonuje się nie wcześniej niż 30 dni przed planowanym
terminem wyjazdu dziecka na wypoczynek, jednak nie
później niż ten termin. Pracownik zobowiązany jest
dostarczyć fakturę/rachunek za wypoczynek dziecka
w terminie do 14 dni od daty zakończenia wypoczynku.
Dofinansowanie z Funduszu do wypoczynku uprawnione
dziecko może otrzymać dwa razy w roku kalendarzowym,
korzystając z dwóch różnych form wypoczynku według
następującego porządku:
a. kolonie zimowe (obóz, turnus sanatoryjno-leczniczy,
inna zorganizowana forma wypoczynku) + „zielona
szkoła”,
b. kolonie letnie (obóz, turnus sanatoryjno-leczniczy, inna
zorganizowana forma wypoczynku) + „zielona szkoła”,
c. kolonie zimowe (obóz, turnus sanatoryjno-leczniczy,
inna zorganizowana forma wypoczynku) + kolonie letnie,
max do 21 dni do każdego wypoczynku. Dofinansowanie
do „zielonej szkoły” może być udzielone tylko jeden raz
w trakcie trwania nauki dziecka.
Ważna informacja dotycząca dokumentów, które
uprawniają do skorzystania z dofinansowania
do wypoczynku dzieci i młodzieży:
Faktura lub rachunek powinna być wystawiona na osobę
zatrudnioną w kopalni, a w treści wpisany uczestnik
wypoczynku. W przypadku emerytów lub rencistów,
faktura lub rachunek powinna być wystawiona
na nazwisko emeryta lub rencisty, a w treści także
wpisany uczestnik wypoczynku. W treści faktury musi być
zawarta forma wypoczynku (kolonie, obóz, zimowisko,
sanatorium, wyjazd rehabilitacyjny, wyjazd profilaktyczny)
oraz wpisany termin i miejsce pobytu dziecka
na wypoczynku, miejscowość, państwo, nazwa ośrodka,
a ponadto określać należności do uregulowania
za wypoczynek dziecka.
Na fakturze lub na rachunku wymagane jest
potwierdzenie formy płatności: zapłacono gotówką lub
zapłacono przelewem
NASZ HOLDING
15
NR 296
Najdłuższa akcja ratownicza w historii polskiego górnictwa węglowego
Krok po kroku,
decyzja po decyzji
18
kwietnia, 2015 roku, o godzinie 0: 16 w Ruchu Śląsk, w rejonie
ściany 7 w pokładzie 409 na poziomie 1050 m wystąpił jeden z najsilniejszych wstrząsów górotworu w górnictwie
węglowym, o energii E = 4,0x10 do 9 J.
Wstrząs ten spowodował tąpnięcie. Po wystąpieniu wstrząsu w rejon pokładu 409
skierowano pracowników do kontroli stanu
wyrobisk. Równocześnie kontrolowano
zgodnie z obowiązującymi procedurami
czy 18 pracowników zatrudnionych w pokładzie 409 opuściło rejon. W wyniku kontroli stwierdzono brak możliwości dojścia
do ściany 7 zarówno dowierzchnią centralną jak również dowierzchnią badawczą 1
oraz brak dwóch górników, którzy zatrudnieni byli w ścianie 7 do prac konserwacyjnych. O godzinie 2: 10 rozpoczęta została
akcja ratownicza.
Początek akcji
W pierwszej fazie akcji rozpoczęto penetrację dowierzchni centralnej przez zastępy ratownicze. W czasie penetracji zastęp doszedł do 160 m na południe od przecinki 2
i stwierdził brak możliwości dalszej penetracji ze względu na zaciśnięte wyrobisko.
W związku z tym kierownik akcji podjął decyzję o próbie dojścia do ściany 7 drugim
równoległym wyrobiskiem – dowierzchnią
badawczą 1. Przeprowadzona penetracja
Przecinka 3 zawalona rumoszem skalnym, fragmentami obudowy, stempli...
również wykazała brak możliwości przejścia poniżej 160 m na południe od przecinki 2. Po stwierdzeniu, że nie można dostać
się do wyrobisk w rejonie ściany 7, podjęta
została decyzja o rozpoczęciu przebierania
zawału w dowierzchni centralnej.
Jednocześnie z prowadzonymi pracami, 19 kwietnia, na posiedzeniu zespołu doradczego kierownika akcji, podjęta została
Z ogromnym żalem i głębokim smutkiem przyjęliśmy wiadomość
o tragicznej śmierci
górników Kopalni Węgla Kamiennego Wujek w Katowicach
Ruch Śląsk w Rudzie Śląskiej
śp.
Marcina Szymańskiego
śp.
Lecha Szymczaka
Bliskim naszych zmarłych Kolegów i Przyjaciół
wyrazy głębokiego współczucia
składa
Kierownictwo, organizacje związkowe
oraz załoga KHW SA KWK Wujek
decyzja o rozpoczęciu drążenia nowego wyrobiska, równoległego do dowierzchni centralnej – dowierzchni ratowniczej.
Otwór z powierzchni
Ponieważ na podstawie oceny stanu zniszczeń w dowierzchni badawczej 1 i dowierzchni centralnej trzeba się liczyć
z długą akcją ratowniczą, rozpoczęto rozpoznawanie możliwości wywiercenia
otworu ratowniczego z powierzchni w rejon skrzyżowania chodnika badawczego 7
ze ścianą 7, w miejsce gdzie, jak podejrzewano, mogą się znajdować zaginieni górnicy. 21 kwietnia, w związku dużym prawdopodobieństwem szybszego dotarcia
w rejon skrzyżowania za pomocą otworu
ratowniczego P, niż dowierzchnią ratowniczą, zadecydowano o rozpoczęciu jego
wiercenia.
Przed rozpoczęciem wiercenia, należało
rozwiązać wiele problemów technicznych,
chociażby precyzyjnie wyznaczyć miejsce
wiercenia na powierzchni w odniesieniu
do dołowej osnowy geodezyjnej, zapewnić
uzbrojenie w odpowiednie media –wodę,
prąd, ale również rozwiązać sprawy formalne związane z własnością działek. Tego samego dnia do głębokości 26 m wbita została rura obsadowa o średnicy 460 mm
pod projektowany otwór i ruszyły prace
związane przygotowaniem terenu pod zabudowę wiertnicy.
5 maja otwór ratowniczy z powierzchni
o długości 1054 m został ukończony. Dzięki
opuszczonej kamerze stwierdzono, że
otwór trafił precyzyjnie w zaplanowane
miejsce w rejonie skrzyżowania ściany 7
z chodnikiem badawczym 7. Po ocenie nagrania z kamery stwierdzono, że obudowa
chodnikowa jak i wyrobisko ścianowe są
w dobrym stanie.
Natychmiast do otworu opuszczone zostało urządzenie, za pomocą którego można
było w sposób naprzemienny, co pół godziny, nadawać komunikaty głosowe i sygnał
świetlny oraz prowadzić nasłuch. Wraz
z urządzeniem opuszczono zasobnik z wodą
pitną. Niestety, z rejonu ściany, nie zarejestrowano jakiegokolwiek dźwięku świadczącego o obecności poszukiwanych górników.
Jest to pierwszy przypadek w historii polskiego ratownictwa górniczego, gdy dla ratowania ludzi wykonywany był otwór o długości przekraczającej 1000 m.
Drążenie dowierzchni
23 kwietnia 2015 roku rozpoczęto drążenie
dowierzchni ratowniczej. Wlot chodnika
zlokalizowano ok. 100 m poniżej przecinki 2. Od początku drążenia wszystkich
uczestniczących w akcji ratowniczej cechowała ogromna determinacja, aby jak najszybciej dotrzeć do zaginionych górników.
Należy chociażby wspomnieć o szybkim
tempie zabudowy urządzeń odstawy, transporcie i montażu kombajnu i postępach
w trakcie drążenia dochodzących do 25 m
na dobę.
W czasie drążenia dowierzchni ratowniczej, raz na dobę wykonywane były otwory
kontrolne w kierunku dowierzchni centralnej i co 50 m w kierunku dowierzchni badawczej 1. W celu potwierdzenia wystąpienia ewentualnych pustych przestrzeni
CSRG dokonywała ich oceny poprzez wykonane otwory za pomocą kamery. Niestety, w trakcie drążenia dowierzchni ratowniczej nie stwierdzono wolnych przestrzeni
umożliwiających wykonanie przecinki z dowierzchni ratowniczej, a następnie penetrację przez zastępy ratownicze.
1 maja, po wykonaniu 154 m dowierzchni
ratowniczej, przodek dotarł do północnego
ociosu przecinki 3. Po przebiciu do przecinki 3 stwierdzono, że przecinka ta jest zniszczona dlatego też podjęto decyzję o drążeniu
kolejnego 252 m odcinka dowierzchni ratowniczej w kierunku przecinki 4.
dokończenie na str. 16
!
Czesław Bubała, Marcin Śpiechowicz
14
NASZ WUJEK
NASZ HOLDING
!
Przebieg akcji krok po kroku, decyzja po decyzji
dokończenie ze str. 13
20 maja przodek dowierzchni ratowniczej
dotarł do przecinki 4. Po jej skontrolowaniu
za pomocą otworów oraz kamery stwierdzono, że jej stan nie pozwala na przejście
do wyrobisk sąsiednich. W związku z tym
postanowiono odizolować ją od drążonej
dowierzchni za pomocą piany chemicznej
i kontynuować drążenie w kierunku znajdującego się w odległości 16 m chodnika badawczego 5b. Chodnik badawczy 5b był wyrobiskiem nadścianowym, którym doprowadzane było świeże powietrze do ściany 7
tzw. „odświeżanie”.
W dniu 23 maja przodek dowierzchni
przebił się do chodnika badawczego 5b.
Po przebiciu stwierdzono, że stan chodnika
pozwala na podjęcie próby penetracji wyrobisk w kierunku ściany 7. W jej trakcie
stwierdzono, że w rejonie skrzyżowania
chodnika badawczego 5b z dowierzchnią
centralną spąg jest wypiętrzony tak, że pozostał prześwit ok. 1-1,2 m, a w dowierzchni centralnej na płd. od chodnika badawczego 5b prześwit wynosił około 0,8-0,9 m,
a według oceny wizualnej po około 20 m jest
pełny zawał chodnika.
W chodniku badawczym 5b na zachód,
za tamą stwierdzono wypiętrzony spąg
i prześwit około 1,9 m. Na około 10 mb. jest
zniszczona zapora pyłowa i brak jest możliwości dalszej penetracji. Ewentualne usuwanie zniszczonej zapory, musiałoby się
odbywać przy pomocy narzędzi, co stwarzałoby duże zagrożenie dla ratowników
górniczych pracujących w koncentracji metanu przekraczającej 30 proc. Według oceny
wizualnej ratowników przestrzeń za zniszczoną zaporą sukcesywnie ulega zmniejszeniu do wysokości ok. 1,2 m.
W związku z tym podjęta została decyzja
o kontynuowaniu drążeniu dowierzchni ratowniczej w kierunku przecinki 5. Do wykonania pozostawało kolejne 231 m wyrobiska. W dniu 8 czerwca przodek dowierzchni
ratowniczej zbliżył się na odległość 4 m
do przecinki 5. Po wykonaniu otworu w kierunku przecinki 5 i sprawdzeniu stanu wyrobiska, postanowiono, że ze względu
na brak pustych przestrzeni w przecince,
należy rozpocząć drążenia chodnika ratowniczego 2 w kierunku ściany 7.
Drążenie chodnika
ratowniczego 2
Do wykonania w kierunku ściany 7 pozostało ok. 118 m chodnika ratowniczego 2
w tym około 41m do dowierzchni badawczej 1, z której przy zachowaniu odpowiednich jej gabarytów możliwe byłoby rozpoczęcie penetracji dostępnych wyrobisk.
12 czerwca przodek dowierzchni ratowniczej przebił się do dowierzchni badawczej 1.
Z chwilą przebicia stężenia metanu w dowierzchni ratowniczej wzrosły do poziomu,
który nakazał wycofanie ratowników do bazy.
Według wstępnej oceny ratowników zatrudnionych w przodku chodnika ratowniczego 2, występująca przestrzeń w dowierzchni
badawczej 1 prawdopodobnie umożliwi
przeprowadzenie penetracji. Po spadku stężeń metanu do wartości bezpiecznych, ratownicy górniczy ponownie zostali wysłani
do dowierzchni ratowniczej w celu skontrolowania rejonu przecięcia przecinki 4 oraz
chodnika badawczego 5b przez dowierzchnię
ratowniczą. W jej wyniku zastęp zlokalizował
miejsce dopływu metanu w rejonie chodnika
badawczego 5b i przystąpił do doszczelnienia
tego skrzyżowania.
Penetracja wyrobisk
Po osiągnięciu odpowiednich parametrów
wentylacyjnych, 13 czerwca 2015 roku,
o godzinie 11:42 przystąpiono do penetracji
wyrobisk. Pierwszy zastęp wysłany został
chodnikiem badawczym 7, do ściany 7. Zastęp ten w rejonie napędu przenośnika podścianowego znalazł aparat ucieczkowy oraz
bluzę roboczą. Aparat ten należał do jednego z zaginionych górników. W dalszej kolejności zastęp udał się do ściany 7. Po przejściu ściany, zastęp wszedł do chodnika badawczego 5b w kierunku wschodnim
i po przejściu około 25 m dostał polecenie
powrotu do bazy.
O godzinie 14:06, po powrocie pierwszego zastępu do bazy, do penetracji wysłany
został kolejny zastęp. Jego zadaniem było
spenetrowanie dowierzchni badawczej 1
na północ i na południe od chodnika ratowniczego 2 oraz przecinki 5. Zastęp ten
dotarł do 18. m na północ od skrzyżowania
z chodnikiem ratowniczym 2 i stwierdził
brak możliwości dalszego przejścia.
W trakcie penetracji dowierzchni badawczej 1 na południe, zastępowi udało się dotrzeć do 189. m, gdzie swój początek miało
rozlewisko wodne. W związku z powyższym zastęp ten skierował się do przecinki 6 wtórnej i skontrolował kolejno do-
wierzchnię centralną na południe do przecinki 6 oraz na północ, gdzie po dojściu
do 15 m na północ od przecinki 5 stwierdził zawał w pełnym przekroju wyrobiska.
W drodze powrotnej, zastęp ten spenetrował jeszcze 15 m odcinek przecinki 5 i dotarł również do pełnego zawału.
Po powrocie drugiego zastępu do bazy,
do penetracji wysłany został trzeci zastęp.
Jego zadaniem było dojście do chodnika
badawczego 5b i podjęcie próby dalszej penetracji w chodnika badawczego 5b w kierunku dowierzchni centralnej. Zastępowi
udało się pokonać 95 m chodnika badawczego 5b i dojść do 30 m przed dowierzchnią centralną, gdzie stwierdził brak możliwości przejścia dalej. Po powrocie do bazy,
w rejon ściany wysłany został 4 zastęp,
którego zadaniem było umożliwienie
przejścia ratowników z chodnika badawczego 5b do chodnika badawczego 5a. Aby
tego dokonać, konieczne byłe rozebranie
tamy izolacyjnej wykonanej ze środków
chemicznych w przecince 2a. Po rozebraniu tamy, zastępom udało się spenetrować
około 60 metrowy odcinek chodnika badawczego 5a. Dalsze penetracja, ze względu na trudne warunki mikroklimatu panujące w chodniku badawczym 5a, była niemożliwa.
Jednocześnie w kierunku ściany 7 budowany był lutniociąg, dla poprawy warunków wentylacyjnych w ścianie. Kolejno
wysyłane zastępy dokonywały bardzo dokładnej kontroli dostępnych wyrobisk, ze
zwróceniem szczególnej uwagi na chodnik
badawczy 7 i ścianę 7, gdyż z tego rejonu
zarejestrowany został ostatni kontakt z poszkodowanymi przed wystąpieniem
wstrząsu. Niestety, przeprowadzane szczegółowe kontrole nie dały żadnych rezultatów i nie udało się odnaleźć żadnych kolejnych śladów po zaginionych.
W dniu 15 czerwca podjęta została
kolejna próba spenetrowania chodnika badawczego 5a. Zastępowi udało
się dotrzeć w rejon skrzyżowania dowierzchni badawczej 1 i przecinki 4,
gdzie około godziny 20:20 znaleziono
ciała dwóch poszkodowanych górników. Niestety, ze względu na bardzo trudne warunki panujące w tym miejscu oraz
zaniżone gabaryty wyrobisk, niemożliwe
było wydostanie poszkodowanych górników drogą, którą przeszli ratownicy.
W dniu następnym, na posiedzeniu zespołu doradczego kierownika akcji, przeanalizowane zostały możliwe warianty dotarcia w miejsce, w którym znajdują się poszkodowani górnicy. Ze względu na bezpieczeństwo zatrudnionych w rejonie ratowników górniczych, ustalono, że najbezpieczniej będzie wydrążyć nowy, około 40metrowy chodnik, który połączy się z dowierzchnią badawczą 1, około 10 m
od miejsca przebywania poszkodowanych
górników. 17 czerwca 2015 roku rozpoczęto wykonywanie przecinki 4 północnej ratowniczej. Po dotarciu do dowierzchni badawczej 1, ratownicy górniczy przetransportowali poszkodowanych górników
na powierzchnię.
Autorzy opracowania są długoletnimi
pracownikami kopalni Wujek. Czesław
Bubała pełni obowiązki głównego
inżyniera ds. tąpań i obudowy
– kierownika działu, a Marcin
Śpiechowicz – inżyniera ds. tąpań
i obudowy.
NASZ HOLDING
NASZ WUJEK
17
Kolejna akcja krwiodawstwa
10 lipca, po raz czwarty w tym roku, pod budynek dyrekcji kopalni w Katowicach Brynowie
podjedzie ambulans Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Katowicach. Akcji jak zawsze będzie patronował Klub Honorowych Dawców Krwi im. Dziewięciu
z Wujka. – Efekt tegorocznych akcji – mówi Jerzy Maksymowicz, prezes działającego
przy naszej kopalni klubu – to 30 litrów krwi oddanej przez ponad sześćdziesięciu dawców.
Na dzień dzisiejszy w kopalnianym klubie zrzeszonych jest osiemdziesięciu członków,
w zdecydowanej większości pracowników lub emerytów naszej kopalni. Zaledwie trzy osoby rekrutują się z poza naszego górniczego środowiska. Mówienie przy takiej okazji o znaczeniu krwi dla ratowania ludzkiego życia wydaję się absolutnie zbędne, więc ograniczymy
się jedynie do zaproszenia potencjalnych dawców do punktu pobrań, który zostanie uruchomiony 10 lipca przed budynkiem dyrekcji kopalni. !
Wypoczynek nad ciepłym morzem
Jak co roku Związek Zawodowy Górników w Polsce KWK Wujek zorganizował dla 70 swoich członków i ich rodzin wiosenną wycieczkę nad ciepłe morze. Tym razem wybór padł
na czarnogórską miejscowość Biela. Oprócz wypoczynku, uczestnicy zwiedzali Kotor, Budwę i wyspę Świętego Stefana oraz odbyli rejs po przepięknej zatoce Kotorskiej. Zapierające dech w piersiach widoki, wspaniałe góry i krystaliczna woda zrekompensowały uczestnikom trudy podróży, a szczególnie niespodzianki i przygody jakie towarzyszyły im w drodze powrotnej do kraju. !
Zmiany kadrowe
W maju odnotowaliśmy jedną zmianę na stanowisku w dozorze ruchu. Michał Frejtak, dotychczasowy sztygar zmianowy w oddziale PTD-S został nadsztygarem górniczym – kierownikiem oddziału. Gratulujemy i życzymy zawodowych sukcesów.
Dziękujemy za pracę
W maju swoją długoletnią pracę zawodową w kopalni zakończyli i przeszli na emerytury:
Marek Janus z ME, Kazimierz Ignasiak z IPI, Jerzy Gocman z KG-2, Dariusz Bysiec z KG-3S, Damian Grządziel z MM-1, Bogusław Tatka z MTA-1-S, Dariusz Tyliby z MEO-S, Grzegorz Hoszek z PRP-1, Damian Kasperczyk z WWO-S, Tadeusz Kowalczyk i Henryk Skrajda z WWO-S.
Wszystkim odchodzącym dziękujemy za lata przepracowane w kopalni Wujek i życzymy
dobrego zdrowia oraz udanej realizacji nowych planów życiowych. !
Konkursy BHP
Znamy rozstrzygnięcia kwietniowej edycji
konkursów o tytuł bezpiecznego pracownika i bezpiecznego sztygara miesiąca.
W kwietniu posiadaczami voucherów
o wartości 300 złotych i oczywiście tytułów
„bezpieczny pracownik miesiąca” zostali:
Grzegorz Lempka z KG-2, Ireneusz Konefał
z MM-1, Ryszard Dylong z MTA-1, Włodzimierz Mańkowski z MD-1-S, Andrzej
Ćwięk z PTD-S oraz Ewa Szopińska z TZ.
Posiadaczami tytułu „bezpieczny sztygar
miesiąca” zostali natomiast: Tomasz Krupski z KG-2, Janusz Domagała z KG-2, Grzegorz Gajda z MM-1, Janusz Jakubik z MD-1-S, Łukasz Glazer PTD-S oraz Tatiana
Zawiła z TZ.
Gratulujemy!
Monika i Grzegorz Lempka (KG-2)
– bezpieczny pracownik kwietnia
18
NASZ WUJEK
NASZ HOLDING
Rozwój awansował do I ligi!
To wielki sukces. Cieszę się, że udowodniliśmy coś wszystkim niedowiarkom – mówi trener MAREK KONIAREK
Trener
Marek
Koniarek
poleciał
w górę
na ramionach
piłkarzy
Rozwoju
Katowice.
Rozwój Katowice awansował do pierwszej ligi. Jak duża to radość?
– Mogę porównać ją jedynie do tej z czasów, kiedy sam grałem w piłkę. Jako trener
przeżywałem mniejsze radości. W Piotrówce zrobiliśmy w 2010 roku awans do trzeciej
ligi... Teraz jest podwójne szczęście. Udowodniliśmy coś tym wszystkim niedowiarkom, którzy mówili, że Rozwój się nie liczy.
Obojętnie, gdzie przychodziłem na stadion,
to słyszałem: „wy nie chcecie, nie macie
szans”. A stało się inaczej!
Końcówka sezonu była trudna, zdarzyła się seria pięciu meczów bez wygranej. Nie było chwili zwątpienia?
– Różnie się to układało. Nie pod każdym
względem byliśmy zespołem profesjonalnym, ale chłopcy byli profesjonalni. To, co
w ostatnich meczach straciliśmy nieszczęśliwie w końcówkach, los nam oddał. Po remisie ze Zniczem Pruszków chłopcy siedzieli w szatni i nie wiedzieli, co się stało. Ja
jednak dziękowałem im za grę do końca, bo
wtedy ciężko napracowaliśmy się, by zdobyć
bramkę. Zdobyliśmy, nie dowieźliśmy prowadzenia i bardzo żałowaliśmy tego punktu.
Na koniec jednak karta się odwróciła.
Tak też było z golami traconymi w samych końcówkach. Przez sporą część
wiosny to Rozwój je tracił, ale w ostatniej kolejce stało się odwrotnie.
– W Kołobrzegu, gdzie wygraliśmy, to
w chwili, gdy sędzia gwizdał po raz ostatni,
nie było mnie już na ławce, takie były nerwy!
Coś leżało w podświadomości. Prowadząc,
zamiast dalej grać swoje, staraliśmy się tylko
bronić wyniku. Wiele nas to kosztowało, bo
ścisk w tabeli był ogromny i każdy mecz
mógł wiele zmienić. O awans walczyło siedem drużyn, ale w Górze wyszło na nasze.
Finiszowaliśmy meczami z zespołami
ze środka tabeli. Było łatwiej?
– W ogóle tak nie uważam. Nie ma tak, że
te drużyny grały o nic, bo nie potrzebowały
punktów do awansu czy utrzymania. Grały
dla siebie, swobodnie, bez presji, chcąc się
pokazać. To były trudne mecze.
Druga połowa spotkania w Górze była
jedną z najlepszych rozegranych przez
naszą drużynę wiosną. Gdzie był klucz?
– Do Góry przyjechaliśmy wygrać, bo remis nam nic nie dawał. Wiedzieliśmy oczywiście, jak ciężki to teren. Chłopcy byli bardzo zmobilizowani. Już w pierwszej połowie
mieliśmy karnego, ale nie strzeliliśmy.
W przerwie powiedzieliśmy sobie w szatni,
że zostało jeszcze 45 minut i musimy jeździć
na tyłkach. Każdy musi dać maksa z tego,
co ma. Tak by później nie żałował. Mimo
upalnej pogody chłopcy podkręcili tempo.
Nie ma co ukrywać, że był w Rozwoju
zawodnik, który robił wielką różnicę.
– Wszyscy chłopcy grali bardzo dobrze,
a wyróżniającą się osobą był Tomek Wróbel. W końcówce sezonu pokazywał formę
prezentowaną jesienią. To, jakie sytuacje
miał wiosną... Mocno życzyłem mu tej
bramki, bo ona temu chłopakowi się należała. Walczył, zostawiał serce, ale coś nie
mógł się wstrzelić. Zrobił to w Górze, czyli
chyba najlepszym momencie. Dziękuję
wszystkim. Zawodnikom, całemu klubowi,
działaczom. I raz jeszcze wspomnę o niedowiarkach. Gdy obejmowałem zespół
w marcu, wielu nawet nie pomyślało o tym,
że w czerwcu Rozwój może znaleźć się
w I lidze. !
Wyniki (wiosna 2015): Stal Stalowa
Wola (d) 1:5, Górnik Wałbrzych (w) 0:1,
Wisła Puławy (d) 2:2, MKS Kluczbork
(w) 2:0, Zagłębie Sosnowiec (d) 2:2,
Kotwica Kołobrzeg (w) 2:1, Puszcza
Niepołomice (w) 1:0, Stal Mielec (w) 1:3,
Legionovia Legionowo (d) 2:1,
Okocimski Brzesko (w) 1:3, Błękitni
Stargard Szczeciński (d) 0:0, Limanovia
(w) 1:1, Raków Częstochowa (d) 1:1,
Znicz Pruszków (d) 1:1, Nadwiślan
Góra (w) 3:1.
Klasyfikacja kanadyjska (bramki
i asysty): 18 – Tomasz Wróbel, 12
– Robert Tkocz, 10 – Adam Żak, 9
– Łukasz Winiarczyk, 8 – Sebastian
Gielza, 5 – Przemysław Bella, Mateusz
Mazurek, 4 – Filip Kozłowski, 3 – Patryk
Kun, Przemysław Szkatuła, Tomasz
Wawrzyniak.
OŚWIADCZENIE ZARZĄDU
Po zakończonym awansem do I ligi sezonie zarząd Klubu Sportowego Rozwój
Katowice pragnie podziękować wszystkim tym, którzy przyczynili się do tego
historycznego sukcesu.
Sztabowi szkoleniowemu, na czele z trenerami Markiem Koniarkiem i Dietmarem
Brehmerem. Zawodnikom, w tym także tym, którzy bronili naszych barw
w poprzednich sezonach, przyczyniając się do ciągłego progresu zespołu. Trenerom
i pracownikom klubu. Kibicom, którzy trzymali kciuki, licznie odwiedzając stadion
wiosną i tworząc niezapomnianą atmosferę piłkarskiego święta na ostatnim meczu
w Górze. Całemu górniczemu środowisku Katowickiego Holdingu Węglowego i KWK
Wujek. Sponsorom, Urzędowi Miasta Katowice i wszystkim firmom współpracującym.
Przyjaciołom klubu, współpracownikom i wolontariuszom. Mediom na co dzień
informującym o życiu klubu, w tym TVP Katowice i Śląskie. TV, dzięki którym
zostały uwiecznione historyczne dla nas momenty.
Dziękujemy za liczne gratulacje i życzenia, jakie w ostatnich kilkudziesięciu
godzinach spłynęły do klubu. Wielkie, wielkie dzięki. Liczymy, że będziecie z nami
także w przyszłym sezonie i z tego miejsca już dziś zapraszamy na mecze Rozwoju
Katowice.
Pierwszoligowego Rozwoju Katowice!
Zawodnicy Rozwoju Katowice fetowali awans na boisku Nadwiślana Góra.
Ze sportowym pozdrowieniem
zarząd KS Rozwój Katowice
NASZ HOLDING
19
NR 2 78
Z wielkim smutkiem
i żalem przyjęliśmy
wiadomość o śmierci
dwóch górników
z kopalni Wujek.
MD-1 – najwyższa jakość
i bezpieczeństwo
O
ddział Mechaniczny Maszyn i Urządzeń Dołowych MD-1 to jeden
z większych oddziałów naszej kopalni, obecnie jest w nim zatrudnionych ponad 160 osób. Funkcję kierownika sprawuje pan Andrzej Moryl.
Osoby dozoru tego oddziału to: Mirosław
Czypionka, Grzegorz Walczak, Krzysztof
Skrzypczyk, Rafał Chrząścik, Artur Benducki, Jarosław Toporowski, Adrian Mosielski, Jacek Gola, Michał Zachariasz, Piotr
Samczyk, Rafał Wielek, Damian Kwaśnik.
Obsługę administracyjną oddziału prowadzi
pani Mirosława Stolarz.
Główne zadania oddziału MD-1 koncentrują się na obsłudze, konserwacji i naprawie urządzeń i maszyn, biorących bezpośredni udział w wydobyciu, odstawie urobku, drążeniu przodków, naprawy urządzeń
transportu podwieszanego (ciągników spalinowych) oraz szeroko pojętego doprowadzenia mediów, tj. utrzymanie rurociągów
wysokiego ciśnienia, sprężonego powietrza
oraz rurociągów przeciwpożarowych. Biorą
czynny udział w pracach zbrojeniowych i likwidacyjnych.
Głównym celem stawianym sobie przez
załogę i kierownictwo tego oddziału jest
najwyższa jakość świadczonej pracy. Ten
zgrany i doświadczony zespół ludzi cechuje się wysoką fachowością, dyscypliną,
umiejętnością pełnej mobilizacji oraz wysoką determinacją w dążeniu do realizacji
zaplanowanych celów. Jako jeden z oddziałów kopalni otrzymał wyróżnienie
BHP dla najbezpieczniejszego oddziału, co
przy specyfice zadań wykonywanych przez
pracowników, na pewno było nie lada wyzwaniem.
Jednym z większych wyzwań obecnie
jest uzbrojenie ściany 162, utrzymanie ruchu, sprawności maszyn i urządzeń tak, by
uniknąć jakiejkolwiek awarii i zapobiegać
potencjalnym zdarzeniom wypadkowym.
Wyzwaniem najbliższego półrocza jest
wdrożenie nowatorskich rozwiązań zsuwni
i przesypów odstawy urobku ze wspomnianej ściany 162, w celu uzyskania grubego sortu.
Doskwierają im problemy związane
z brakiem części zamiennych i podzespołów do naprawy i remontu urządzeń. Mimo
wszelkich cięć oszczędnościowych oddział MD-1 spełnia zadania stawiane przez
kierownictwo kopalni i zarząd KHW SA
– jest to zasługa załogi i dozoru tego oddziału. Wszelkie podzespoły, które ulegają
zniszczeniu lub amortyzacji zostają wykorzystywane ponownie w sposób zapewniający poprawność działania oraz zachowanie
bezpieczeństwa pracy.
Podobnie jak w innych pionach – oddział
ten też boryka się z brakami kadrowymi
oraz kompetencyjną luką pokoleniową. Jednak kierownictwo dokłada wszelkich starań
by w 100 procentach zapewnić ciągłość ruchu technologicznego przy równoczesnym
zachowaniu bezpieczeństwa życia i zdrowia
pracowników kopalni.
W perspektywie nadchodzących lat i ciągłego postępu technologicznego, wprowadzania nowych maszyn i urządzeń, zwiększania mechanizacji wydobycia złóż podziemnych, oddział Mechaniczny Maszyn
i Urządzeń Dołowych będzie się rozwijał
i zyskiwał nowe kompetencje, zgodnie
z kierunkiem wyznaczanym przez wprowadzane innowacje. !
To niewypowiedziana
rozpacz dla rodzin
i przyjaciół.
Pragniemy złożyć
najszczersze
kondolencje wszystkim
pogrążonym w żałobie.
Pracownicy
KWK Wieczorek
Zasady BHP ułatwią życie
Dogadać się
z komputerem
W tym miesiącu chcielibyśmy przyjrzeć się
szerzej temu tematowi pytając: Czy obsługując komputer robisz to bezpiecznie? Czy
pamiętasz o zasadach ergonomii i swoim
bezpieczeństwie w pracy i w domu?
Wielu pracowników obsługujących komputery uważa, że jest to zupełnie obojętne,
gdzie i na czym usadowimy komputer, lecz
jest to poważny błąd. Poglądy, że oprócz
problemów ze wzrokiem i koncentracją
uwagi związaną z długim przebywaniem
przed monitorem komputera nie ma innych
skutków ubocznych – również mijają się
z prawdą. Bolące plecy, kręgosłup w okolicy
lędźwi i karku, bóle stawów, rozdrażnienie,
złe samopoczucie to tylko nieliczne z objawów niewłaściwego rozplanowania stanowiska pracy, a także rozmieszczenia osprzętu. Osoby nie dbające o ergonomię na stanowisku obsługi komputera szukają przyczyn ww. dolegliwości bardzo daleko,
a okazuje się, że są na wyciągnięcie ręki – to
miejsce ich codziennej pracy!
Pamiętajmy zatem w myśl ergonomii
– nauki zajmującej się dostosowaniem pracy do możliwości psychofizycznych człowieka mającej na celu humanizowanie pracy poprzez taką organizację układu człowiek-maszyna-warunki otoczenia, aby wykonywana była ona przy możliwie niskim
koszcie biologicznym i najbardziej efektywnie, co uzyskuje się m.in. poprzez eliminację źródeł chorób zawodowych. Ergonomia
w tym kontekście to nic innego jak ogólnie
zasady tworzenia zdrowego i bezpiecznego
miejsca pracy przy komputerze.
dokończenie na str. 20
"
Ich zadanie to obsługa, konserwacja i naprawa maszyn i urządzeń dołowych
20
ECHO WIECZORKA
NASZ HOLDING
Podstawowe zasady, jakimi powinnyśmy się kierować organizując swoje stanowisko komputerowe
Monitor
Musi spełniać podstawowe normy bezpieczeństwa oraz ma być tak ustawiony, aby
górna krawędź monitora znajdowała się
na linii naszego wzroku. Monitor powinien
być pochylony na podstawie tak, aby jego
powierzchnia znajdowała się pod kątem
prostym do osi spojrzenia skierowanego
nieco w dół. Optymalna odległość monitora od naszej głowy to ok. 50cm (odległość
ekranu monitora od oczu w tradycyjnych
monitorach określa się jako 1,5 do 2 przekątnych ekranu).
Górny brzeg ekranu monitora powinien
być nieco niżej od poziomu oczu pracownika – nigdy odwrotnie – czyli powyżej
tego poziomu. Takie ustawienie monitora
pozwala na eliminację uciążliwych i powodujących bóle szyjnego odcinka kręgosłupa ruchów głowy: w górę przy spojrzeniu na monitor oraz w dół przy spojrzeniu
na dokument czy też klawiaturę. Jeśli korzystasz z monitora kineskopowego
(CRT) używaj filtra na monitorze. Ustawiaj monitor około 30 stopni w prawo lub
lewo i co 3 m-ce zmieniaj stronę, po któ-
rej stoi monitor. Przedmioty, z których
często korzystasz, ustaw po przeciwnej
stronie. (Jeśli pracujesz dziennie dłużej
niż 6 godzin, to częściej niż co 3 m-ce powinieneś zmieniać ustawienie monitora.)
Jeśli pisząc musisz czytać inny dokument,
np. przepisując, używaj przypinanej podstawki do monitora
Fotel
Fotel obrotowy na podstawie pięcioramiennej, wyposażonej w mechanizm ułatwiający łatwe przesuwanie fotela po podłodze. Fotel powinien mieć regulację
oparcia tył-przód, lekko odginając się
pod wpływem ciężaru do komfortowej pozycji ok. 100-120 stopni, wysokości siedziska góra- dół w zakresie 40-50cm Dla
osób niskich lub pracujących przy wysokich biurkach zalecane są podnóżki. Wysokie osoby, aby uniknąć przeciążenia
karku, powinny ustawiać siedzisko jak
najniżej.
Stopy opieraj na podłodze/podnóżku.
Siedź w odległości od monitora „na wyciągnięcie ręki” – opierając się plecami wycią-
gnij rękę –opuszkami powinieneś dotknąć
monitora. Co 20 minut zmień pozycję, porusz się odciążając i korygując przeciążenia, np. wstań, popraw swoją postawę
na krześle, na parę minut podnieś siedzisko o co najmniej 15 cm, usiądź lekko
do przodu, a stopy przesuń pod krzesło
stwarzając pozycję jak na klęczniku. Łokcie
powinny być komfortowo rozluźnione,
przy ciele, spoczywając jak najczęściej
na oparciu krzesła.
Stanowisko komputerowe
Winno mieć zapewnione dobre oświetlenie
rzędu 300-500 Lx oraz odpowiednią minimalną powierzchnię zgodną z polską normą, ma mieć zagwarantowaną dostateczną
wentylację pomieszczenia naturalną lub
mechaniczną oraz zapewnienie wystarczającego komfortu cieplnego w okresie jesienno-zimowym (minimum +18 st. C).
Ponad to pamiętajmy o tym, że do pracy
przy obsłudze komputera może być skierowany pracownik, który posiada wymagane
kwalifikacje do pracy na przydzielonym
stanowisku oraz musi odznaczać się wła-
ściwym stanem zdrowia potwierdzonym
świadectwem lekarskim.
Zabrania się:
! kobietom w ciąży pracować przy monitorach ekranowych powyżej 4 godz. na dobę,
! spożywać posiłków na stanowisku pracy,
! palenia tytoniu w pomieszczeniu pracy,
! samowolnego naprawiania urządzeń zestawu komputerowego oraz elementów zasilanych energią elektryczną,
! czyszczenia na mokro klawiatury, obudowy monitora i ekranu, komputera i innych urządzeń będących podłączonych
do zasilania energią elektryczną,
! używania do czyszczenia rozpuszczalników z wyjątkiem specjalnych preparatów
przeznaczonych do tego celu,
! przechowywania na stanowisku pracy
cieczy łatwopalnych.
Stosując się do powyższych zasad bezpiecznie i bez uszczerbku na zdrowiu będziesz wykonywać prace związane z obsługą komputera na swoim stanowisku pracy.
Służby BHP
Turyści z Wieczorka na Klaku i Strażovie
Kolejnym celem członków Koła PTTK nr 2 przy KWK Wieczorek była Słowacja, a ściślej
Pasmo Małej Fatry i Góry Strażowskie. 18-to osobowa grupa w dn. 23-24 maj zdobyła dwa
szczyty: Klak (1352 m n. p. m.) oraz Strażov (1214 m n. p. m.). Dodatkową atrakcją była
możliwość zwiedzenia miejscowości Cicmany, gdzie znajduje się ponad 130 zabytkowych,
drewnianych chałup, pomalowanych w białe ornamenty, które mają zapobiegać nagrzewaniu się drewnianych konstrukcji. Pogoda nas nie rozpieszczała – trochę padało, ale dla wytrawnych turystów to nie problem.
Najbliższe plany Koła to obóz wędrowny w Kotlinie Kłodzkiej oraz EXTREMA – wycieczka górska dla prawdziwych twardzieli. Sekcja żeglarska „Bractwo Żeglarskie HAJER”
płynie w dniach 6-14 czerwca w rejs po Jeziorach Mazurskich.
Z turystycznym pozdrowieniem
Tadeusz Kucharski
Turyści z Wieczorka nie po raz
pierwszy pierwszy trafili na
niesprzyjającą aurę...
Gdzie z bonami kopalni?
Z dniem 1 czerwca br. została podpisana umowa na realizację bonów na posiłki profilaktyczne dla pracowników KHW SA KWK Wieczorek w sklepach sieci E. Leclerc. Obecnie
bony można realizować w następujących placówkach tej sieci: Tychy, ul. Budowlanych 7;
Chorzów, ul. Żołnierzy Września 22; Katowice, ul. Jankego 15d; Sosnowiec, ul. Mieroszewskich 2a. "
Echo Wieczorka - 40-432 Katowice, ul. Szopienicka 58
ISSN 123-51-42
Tel.: /32/ 707 53 64, Fax: /32/ 707 54 66, e-mail: [email protected]
Redaguje zespół. Koordynator zespołu: Anna Gorzewska-Siudy
NASZ HOLDING
ECHO WIECZORKA
21
Z historii dzielnicy
Zbudowany na planie amfiteatru
P
oczątki Nikiszowca, dziś coraz bardziej rozsławionego i modnego, ściśle
związane są z kopalnią Giesche, która
w latach 1903-04 w polu „Reserve” rozpoczęła budowę dwóch nowych szybów Carmer (obecnie Pułaski) i Nickisch (obecnie
Poniatowski) w celu eksploatacji nowych
pokładów węgla.
Do rozpoczęcia wydobycia potrzeba było
jednak znacznej siły roboczej, a sprowadzenie takowej nie było łatwe. Były to tereny leśne, bez jakiejkolwiek infrastruktury mieszkalnej. Aby przyciągnąć nową kadrę musiano najpierw zapewnić jej odpowiednie
miejsce zamieszkania.
Zgodę na budowę Nikiszowca wyraził
Wydział Powiatowy w piśmie z dnia 17
grudnia 1908 roku (na podstawie uchwały
z dnia 16 grudnia tegoż roku), oczywiście
stawiając przy tym warunki dotyczące m.in.
budowy katolickiego kościoła, szkół, urządzeń kanalizacyjnych, dróg czy zaopatrzenia w wodę. Wykonanie projektu powierzono Georgowi i Emilowi Zillmannom, nie
narzucając im żadnych koncepcji. Architekci stworzyli osiedle trójkondygnacyjnych
bloków, połączonych ze sobą nadwieszkami
nad ulicami wewnętrznymi, w typowo miejskim stylu.
Rozwiązania zastosowane w Nikiszowcu
były rzadko spotykane w budownictwie tego typu. Osiedle miało być przeznaczone
dla około 1200 rodzin. Wszystkie bloki posiadały charakterystyczne odmienne fronty,
w każdym również znajdowały się przechodnie bramy oraz wewnętrzne dziedzińce, w których zlokalizowano pomieszczenia
gospodarcze i piece chlebowe (tzw piekarnioki). W projekcie braci Zillmann znalazły
się również: plac zieleni z brodzikami, place
gier i zabaw dla dzieci, jak również neobarokowy kościół katolicki dla mieszkańców
Giszowca, Nikiszowca i Janowa.
Przyjmuje się, że Nikiszowiec w swoich
zasadniczych ramach powstał w latach 1908-1912. Realizacja osiedla jako całego zamkniętego układu przestrzennego
trwała jednak o wiele dłużej. Została rozciągnięta w czasie z powodu starań o nadanie
kolejnych koncesji na dalszą budowę i wybuchu I wojny światowej. Budowa Nikiszowca, nie przebiegała dokładnie z planami, czego główną przyczyną był najprawdopodobniej brak funduszy. Z zaplanowanych
inwestycji, nie zrealizowano placu gier i zabaw dla dzieci, placu zieleni z brodzikami,
bloku mieszkalnego w północno-wschodniej części osiedla (przy planowanym kościele) oraz nadwieszki łączącej dwa bloki
mieszkalne przy ulicy Odrowążów. Pewnym
modyfikacjom uległ również w trakcie budowy projekt kościoła.
Nikiszowiec wybudowano pomiędzy drogą łączącą Giszowiec z Szopienicami (zachód), zabudowaniami szybu „Carmer” (południe), torami kolejowymi (wschód) i nieistniejącym już dzisiaj przedłużeniem obecnej ulicy Zamkowej (północ), na dość wąskim paśmie terenu. Niektóre obiekty, choć
przynależące do infrastruktury osiedla zlokalizowano poza jego zwartymi granicami
– torami kolejowymi i ulicą Szopienicką
(dawniej Sosnowiecka). Z godnie z główną
koncepcją architektoniczną Nikiszowiec
przybrał kształt widowni amfiteatralnej, widzianej z lotu ptaka, w której na scenie – placu centralnym – zbiegały się wszystkie ulice.
Drogi w osiedlu pozostawiono gruntowe
bite, wybrukowane zapewne dopiero w latach 20-tych. W największym bloku ulokowano przeważającą część budynków użyteczności publicznej: w ściętym narożniku
bloku w parterach z podcieniami 6 sklepów,
pralnię z łaźnią (Rymarska), dom noclegowy (dla 450 pracowników, mieszczący kantynę i świetlicę oraz pocztę (Nałkowskiej).
W bloku tym zlokalizowano również zarząd
kopalni, cechownię i łaźnie dla pracowników. Blok ten pozostawiono od strony ulicy
Szopienickiej otwarty (dokładnie naprzeciw bramy wjazdowej na teren szybu Nickisch), a na jego dziedzińcu wybudowano
wieżę ciśnień i kotłownię, którą połączono
w poprzek ulicy Szopienickiej z szybem
Nickisch.
W osiedlu znalazły się: posterunek żandarmerii z aresztem dla jednego więźnia (zlokalizowany pod dzisiejszym zakładzie fotograficznym Krzysztofa Niesporka), mieszkania
dla żandarmerii, aptekę i najprawdopodobniej dwa małe sklepy zlokalizowane w blokach mieszkalnych przy ulicy Św. Anny.
Nie zabrakło również restauracji z szynkiem i salą widowiskową, którą usytuowano
na parterze bloku mieszkalnego, przy Placu
Wyzwolenia. W Nikiszowcu wybudowano 2
szkoły: żeńską i męską, z 36 klasami, połączono je budynkiem z 14 mieszkaniami
przeznaczonymi dla nauczycieli. Na placach
znajdujących się przed szkołami ustawiono
dwa publiczne ustępy oraz zabudowania gospodarcze.
Po zachodniej stronie, przy szybie Nickisch zlokalizowano magazyny, straż pożarną i stację ratowniczą. Poza zwartą zabudową osiedla znalazły się działki ogrodowe,
oraz ochronka dla dzieci i szpital dla zakaź-
nie chorych wybudowany w 1910 roku. Nikiszowiec zelektryfikowano oraz wyposażono we własną sieć wodociągową i kanalizacyjną. Wodę doprowadzono do zlewów
kuchennych, a na klatkach schodowych
umieszczono ubikacje.
W maju 1914 roku we wschodniej części
osiedla rozpoczęto budowę kościoła. Z powodu wybuchu I wojny światowej prace budowlane zostały przerwane. Budowę wznowiono na krótko w 1918 roku, jednak przez
kryzys i inflację znowu ją przerwano.
Po kolejnych dwóch przerwach w 1921 r.
dokończono wznoszenie murów i wybudowano wieże. W roku 1925 Franciszek Rozkoszny, budowniczy z Katowic, wykonał
sklepienie. Konstrukcję żelazną kopuły i dachu wykonano w hutach Król i Laura. Probostwo wybudowała firma Kutz z Katowic
w 1927 r. W dniu 23 października 1927 r. ks.
bp Arkadiusz Lisiecki poświecił nowy kościół św. Anny. !
20
NASZ HOLDING
Z głębokim smutkiem
i żalem przyjęliśmy
wiadomość o tragicznej
śmierci naszych kolegów
z kopalni Wujek Ruch
Śląsk.
W pokładach 510 B1 oraz 501Az i 416 na poz. 665 m będzie chłodniej!
Łączymy się w bólu
Klimatyzacja centralna
– pierwsza w Holdingu
z rodzinami, bliskimi oraz
W
dotkliwą stratę.
raz ze wzrostem głębokości, na jakich obecnie wydobywa się węgiel
kamienny, pogarsza się jakość powietrza w wyrobiskach. Spowodowane jest
to coraz wyższą temperaturą górotworu, gromadzącą się wodą oraz pracą urządzeń elektrycznych i spalinowych. Aby zapewnić bezpieczne i komfortowe warunki pracy tam,
gdzie nastąpiły zagrożenia temperaturowe,
konieczne jest stosowanie urządzeń do klimatyzacji kopalń.
Stosowane do tej pory lokalne urządzenia
schładzające powietrze nie zawsze mogą
sprostać temu zadaniu. Wynika to z zapotrzebowania na dużą moc chłodniczą, a co
za tym idzie z konieczności wyprowadzenia
znacznych ilości ciepła poza rejony ochładzane, do prądów powietrza wentylacyjnego.
Analiza istniejących na rynku rozwiązań
technicznych oraz dotychczasowych doświadczeń kopalni jednoznacznie wskazuje,
że najlepszym rozwiązaniem jest zastosowanie układu klimatyzacji centralnej, z produkcją wody lodowej w budynku powierzchniowej stacji centralnej klimatyzacji.
W tym celu w KWK Mysłowice-Wesoła
rozpoczęto przygotowania do ogłoszenia
przetargu na budowę klimatyzacji centralnej,
mającej w przyszłości objąć swoim działaniem ww. rejony eksploatacyjne. Planowany
do zastosowania w naszej kopalni układ, zakłada budowę stacji opartej na sprężarkach
amoniakalnych, jednak docelowo planuje się
jego rozbudowę i stworzenie skojarzonego
układu energetyczno-chłodniczego, wykorzystującego metan z Kopalnianej Stacji Odmetanowania.
System klimatyzacji centralnej będzie
układem scentralizowanej klimatyzacji
z agregatami chłodniczymi, wytwarzającymi
wodę lodową (o temp. około 2°C) na powierzchni w rejonie szybu Wentylacyjnego II, skąd woda rozprowadzana będzie rurociągami do chłodnic powietrza w rejonach
eksploatacji.
Wychodząca z wyrobisk dołowych szybem Wentylacyjnym II woda, rurociągami
będzie kierowana do tzw. mieszalnika (kolektora). Kolektor będzie wstępnie schładzał
wodę, która skierowana dostanie do wymienników ciepła, gdzie schładzanie wody
odbywać się będzie poprzez proces odparowywania czynnika chłodniczego w agregacie
amoniakalnym.
Dla poprawy efektywności energetycznej
przewiduje się zastosowanie tzw. układu
free-coolingu, tj. dodatkowej „suchej wieży
chłodniczej”, która pozwoli odciążyć agregat
w okresie jesienno-zimowym (zmniejszyć
zużycie energii), a nawet sezonowo-przy bar-
współpracownikami ofiar.
Nasza górnicza
społeczność poniosła
Składamy najszczersze
kondolencje wszystkim
pogrążonym w żałobie.
Dyrekcja i Pracownicy
KWK Mysłowice-Wesoła
Wybierz swojego OSIP
dzo niskich temperaturach pominąć, korzystanie z agregatu chłodniczego.
Woda lodowa z powierzchniowej stacji
centralnej klimatyzacji, poprzez szyb
W II trafi do poziomu 465 m, następnie szybem Wacław do poziomu 665 m kierowana
będzie do komory dołowej klimatyzacji. Podstawowym urządzeniem dołowej stacji centralnej klimatyzacji będzie trójkomorowy,
rurowy podajnik cieczy (PES). W podajniku
nastąpi redukcja ciśnienia hydrostatycznego
(słupa wody z rurociągu szybowego) oraz
wymiana czynnika chłodzącego (wody lodowej). Dalej, poprzez sieć rurociągów czynnik
chłodzący będzie rozprowadzany do wyrobisk, gdzie w chłodnicach przodkowych nastąpi jego konwekcja.
Obliczenia rozkładu temperatury w wyrobiskach eksploatacyjnych oraz analiza rozwiązań technicznych pokazała, że dla projektowanej eksploatacji, po uwzględnieniu strat
ciepła w rurociągach rozprowadzających wodę lodową niezbędna jest moc chłodnicza dla
układu klimatyzacji „północ” w wielkości 3
MW. Przy doborze urządzeń chłodniczych
powierzchniowej stacji wzięto pod uwagę wysoką efektywność energetyczną, a tym samym niskie koszty eksploatacji w przyszłości.
Budowa nowego układu klimatyzacji rozpocznie się od wykonania prac budowlanych, niezbędnych do uruchomienia instalacji wraz z rurociągami wody zimnej i gorącej.
Następnie zainstalowane zostaną stacje
pomp i stacja uzdatniania wody oraz układ
chłodniczy oparty na chłodziarkach sprężarkowych, a także suchej wieży chłodniczej.
Prace dołowe obejmą budowę rurociągów
szybowych oraz wyposażenia dołowej komory klimatyzacji wraz z siecią rurociągów
klimatyzacyjnych. Planuje się, że inwestycja
o mocy chłodniczej 3 MW oddana będzie
do użytku w pierwszej połowie 2017 r.
Docelowo planuje się zainstalowanie zespołu silników spalinowych, zasilanych metanem (pochodzącym z wyrobisk górniczych),
a także rozbudowę układu chłodzenia o chłodziarki absorbcyjne. Ogólna koncepcja rozbudowy projektu, polega na wytworzeniu energii
elektrycznej za pomocą generatorów napędzanych silnikami gazowymi, odzyskaniu ciepła ze spalin i chłodzenia silników, przesyle
„chłodu” za pomocą zimnej wody, wytworzonego w chłodziarkach absorpcyjnych, zasilanych ciepłem z silników oraz w chłodziarkach
kompresorowych zasilanych energią elektryczną z generatorów. Nadwyżki energii elektrycznej i ciepła będą zagospodarowane wewnątrz kopalni. Zasilenie silników gazowych
metanem z sieci odmetanowania kopalni
przyniesie efekt ekologiczny.
Decydując się na budowę centralnej klimatyzacji, pierwszej w skali grupy kopalń
KHW SA, KWK Mysłowice-Wesoła na długie lata rozwiąże aspekty rosnących wymogów stawianych wentylacji i warunkom mikroklimatycznym na dole kopalni, przyczyniając się do poprawy środowiska pracy
w przodkach eksploatacyjnych i chodnikowych oraz w innych rejonach zakładu. Bardziej korzystnie warunki pracy winny przyczynić się do poprawy bezpieczeństwa i higieny pracy pod ziemią, a także wzrostu wydajności oraz zmniejszenia emisji zanieczyszczeń do środowiska naturalnego. Czg
29 czerwca (na wszystkich
zmianach) przeprowadzone
zostaną wybory na Oddziałowych
Społecznych Inspektorów Pracy.
Głosujemy stawiając znak X
przy nazwisku tylko jednego
kandydata.
Ruch Mysłowice
przekazany do SRK
Z dniem 1 czerwca Kopalnia
Mysłowice-Wesoła przekazała
do Spółki Restrukturyzacji Kopalń SA
Ruch Mysłowice, a wraz z nim 285
pracowników (102 z kopalni
Mysłowice-Wesoła, 178 z kopalni
Murcki-Staszic i 5 z kopalni
Wieczorek), którzy wyrazili chęć
skorzystania z możliwości urlopu
górniczego, zgodnie z zasadami
wynikającymi z „ustawy o zmianie
ustawy o funkcjonowaniu górnictwa
w latach 2008-2015 oraz niektórych
innych ustaw” (Dz. U. 2015 r. poz. 143)
wprowadzającej dla pracowników
restrukturyzowanych zakładów
górniczych możliwość skorzystania
z instrumentów osłonowych.
Zgodnie z wymogami zapisów ustawy
z urlopu górniczego skorzysta 226
osób, z urlopu dla pracowników
przeróbki mechanicznej 31 osób
a z jednorazowej odprawy
pieniężnej 28 osób.
1 lipca br. wraz z przekazaniem
do SRK Ruchu Boże Dary przekażemy
ok. 60 kolejnych pracowników naszej
kopalni.
NASZ HOLDING
NASZA KOPALNIA
21
W poszukiwaniu innowacyjnych rozwiązań...
Obudowy przecinek ścianowych
W
ieloletnie doświadczenia wykazują,
że przy występowaniu silnie pofałdowanych pokładów, wymuszających nieregularne pozostawianie w stropie
wyrobisk półki węglowej o różnej grubości
lub przy występowaniu bezpośrednio
w stropie pokładu słabych skał w postaci
łupków ilastych, z występującymi często
cienkimi wkładkami węgla, dochodzi
do licznych obwałów skał stropowych bezpośrednio w przodku wyrobiska. Powstałe
obwały utrudniają zabudowę obudowy podporowej i wymagają szczelnego wypełnienia
dla uniemożliwienia ich poszerzania się
i działania na obudowę zwiększonych nacisków. Każdy obwał wymaga również podjęcia działań wyprzedzających polegających
na prętowaniu stropu, jak również jego
wzmacnianiu środkami chemicznymi.
Doświadczenia praktyczne ze stosowania
obudowy spłaszczonej typu ŁPrw-32/V32
o szerokości 7,2 m i wysokości 3,8 m wykazały duże problemy z utrzymaniem stropu
bezpośrednio w przodkach, ograniczając
postępy drążenia. Ponadto obudowa ta
w większości przypadków, wymuszonych
przez skomplikowane warunki górniczo-geologiczne, musi być wzmocniona dodatkowym podciągiem zabudowanym w osi
wyrobiska i podbudowanym stojakami stalowymi. Taka konfiguracja poważnie utrudnia proces zbrojenia ściany, ograniczając
przedział transportowy do połowy szerokości wyrobiska.
Kolejnym problemem jest tzw. „wyjazd”
ściany z przecinki ścianowej. Operacją poprzedzającą wyjazd jest wypięcie od strony
ociosu ścianowego łuków ociosowych obudowy wyrobiska. Ponieważ wymiar obudowy chodnikowej przecinek ścianowych jest
dobierany do gabarytów sekcji zmechanizowanych zbrojonych ścian, po usunięciu łuków ociosowych, w świetle wyrobiska ścianowego pozostają części łuków stropnicowych lub, jak w przypadku obudowy ŁPrw,
łuków ociosowych II. Dla sprawnego wyjazdu ściany z przecinki, przed wykonaniem
pierwszych skrawów technologicznych,
muszą one być wypięte lub obcięte, co stanowi dodatkowy nakład pracy, ale także powoduje niebezpieczeństwo powstania obwałów stropu podczas manewrowania stropnicami obudowy zmechanizowanej.
W poszukiwaniu nowych rozwiązań obudów, w kopalni Mysłowice-Wesoła wprowadzono wykonanie przecinek ścianowych dla
ścian: 01 w pokładzie 510 Aw, 511 w pokładzie 501 Az, 554 w pokładzie 510 Dw
oraz 576 w pokładzie 510 partia B1, w obudowie łukowej podatnej spłaszczonej, asymetrycznej ŁPSpA. Dla ściany 01 Aw (oddanej do ruchu 9.06.2015 r.) zastosowano rozmiar odrzwi 11 (ŁPSpA-V32/4/6,2m
x 3,8m), dla pozostałych przecinek ścianowych rozmiar odrzwi 31 (ŁPSpA-V32/4/7,2m x 3,8m).
Ściana 01 Aw prowadzona jest w warstwie
przystropowej pokładu 510. Pokład 510
w tym rejonie jest silnie sfałdowany, z niespodziewanymi „wejściami” piaskowca,
a w konsekwencji koniecznością pozostawiania w czasie drążenia półki węglowej
o różnej grubości. Podobne warunki górniczo-geologiczne występują w czasie drążenia przecinki ściany 511 w pokładzie 501 Az.
Przecinki ścian 554 oraz 576 w pokładzie 510 drążone są bezpośrednio pod zrobami lub w małej odległości od nich, co po-
Ogólny widok przecinki dla ściany 01 w pokładzie 510 AW w odrzwiach obudowy ŁPSpA-V32/4/6,2m x 3,8m bez stosowania
wzmocnień w postaci zabudowanych stojaków pośrednich
woduje, że strop jest bardzo niestabilny
i stale występują zagrożenia obławami.
Innowacyjność obudowy typu ŁPSpA polega na tym, że odrzwia asymetryczne mają
tak dobrane długości łuków, że złącza łuków
ociosowych ze stropnicowymi są względem
siebie przesunięte, co pozwala zmniejszyć
strzałkę łuków stropnicowych od strony
frontu ściany. W tym przypadku po wypięciu łuków ociosowych front ścianowy jest
przygotowany do urabiania, bez dodatkowego angażowania załogi w cięcie łuków stropnicowych.
Wielkości obudowy przecinek ścianowych dobrano dla projektowanych sekcji
obudów zmechanizowanych. Obudowę
przecinek ścian wykonano ostatecznie jako
odrzwia obudowy ŁPSpA-V32/4 w rozstawie d=0,75 m ze stali typu G480W.
W przodku obudowę stabilizowano na bieżąco za pomocą rozpór wieloelementowych,
w rozstawie 1,2 m i jednego podciągu
z kształtownika V32. Łuki stropnicowe
odrzwi obudowy ŁPSpA-V32/4 skręcano
trzema strzemionami, a zakładki łuków
ociosowych ze stropnicowymi skręcano
dwoma strzemionami. Moment dokręcenia
strzemion minimum 450 Nm. Tor kolejki
podwieszanej jest bezpośrednio mocowany
do odrzwi.
Dla stref opadów skał stropowych (powyżej 1,5m) oraz przy wystąpieniu wykropleń
wody ze skał stropowych stosowano zagęszczenie odrzwi obudowy do rozstawu 0,5m.
W sporadycznych przypadkach stosowano
wzmocnienie obudowy drugim podciągiem
stalowym w stropie. Zastosowana obudowa
nie wymagała dodatkowego podparcia w osi
wyrobiska podciągiem podbudowanym stojakami stalowymi.
Rozwiązanie obudowy pozwala stosować
typowe akcesoria i wyposażenie jak dla
standardowego chodnika. Przy stabilnym
stropie, przy braku obwałów postępy przecinek dochodzą do 9 m/dobę. Średnie postępy
tygodniowe dochodzą do 40 m/tydzień.
Dla przecinki ścian 01 Aw w pokładzie 510 prowadzono obserwacje i pomiary
Rys. 1.
Schemat
i wyniki
pomiarów
szerokości
i wysokości
odrzwi
i zsuwów
na złączach
odrzwi
szerokości i wysokości przecinki oraz zsuwów na połączeniach w kilku wyznaczonych
bazach pomiarowych. Schemat pomiarów
szerokości i wysokości odrzwi i pomiarów
zsuwów na złączach odrzwi przedstawiono
na rys. 1, a wyniki w tablicy.
Przeprowadzone pomiary geodezyjne
po wydrążeniu całej przecinki wykazały
zmniejszenie szerokości o ok. 100 mm
przy wyciśnięciu spągu na pierwszych 50 m
do 0,2 m, a na pozostałym odcinku
do ok. 0,1 m.
Badania i prowadzone obserwacje wykazały korzystną pracę obudowy i stabilny
przekrój przecinek mimo ich znacznych gabarytów, które w wyłomie dochodzą na szerokości do 7,6 m, a na wysokości do 4,1m.
Dodatkowymi atutami tego rozwiązania
jest: możliwość poszerzenia odrzwi przez
zmianę długości zakładek na łukach dla ułatwienia montażu kombajnu ścianowego,
wysoka odporność obudowy uzyskiwana
właściwym kształtem oraz korzystną długością zakładek łuków obudowy oraz uzyskanie wzmacniania się obudowy tak, aby obciążenie niszczące odrzwia nie było mniejsze
od obciążeń dla odrzwi pracujących w stanie
podatnym. !
22
NASZA KOPALNIA
Stawiamy na jakość
Rozmowa z mgr JOLANTĄ BORZĘCKĄ,
kierownikiem Działu Kontroli Jakości Węgla w kopalni Mysłowice-Wesoła
Jak obecna sytuacja rynkowa w naszej
branży przekłada się na pracę działu,
którym pani kieruje?
W obecnej sytuacji rynkowej proces
sprzedaży węgla uległ znacznemu pogorszeniu. Głównymi czynnikami powodującymi utrudniony zbyt tego surowca są nadmierna podaż węgla na rynku oraz jego cena. Oprócz niniejszych przyczyn warto również nadmienić, iż aktualni odbiorcy węgla
są znacznie bardziej wyedukowani w kwestiach parametrów jakościowych węgla, co
skutkuje stawianiem większych wymagań
dostawcom węgla jak i całkowitym ukierunkowaniem rynku zbytu właśnie na odbiorcę. Dlatego kopalnie, będąc producentami węgla, zostają zobligowane do sprostania kryteriom stawianym przez odbiorców, zwracając szczególną uwagę na parametry jakościowe węgla. Współcześnie kopalnie, wprowadzając swój produkt na rynek zbytu, z pewnością dokonują większego
nakładu pracy dbając o konkurencyjną jakość produktu, niż w latach ubiegłych.
Nad jakością węgla produkowanego przez
KHW SA czuwają działy kontroli jakości
węgla. Dział Kontroli Jakości Węgla KWK
Mysłowice-Wesoła to dział m.in. kontrolujący jakość parametrów węgla opuszczającego nasza kopalnię.
Jak wygląda taka stała kontrola jakości
węgla?
Nasz dział dysponuje najnowocześniejszym urządzeniem tej klasy dostępnym
na rynku w Polsce. Urządzenie to służy
do ciągłego pomiaru parametrów węgla,
które on-line równocześnie są udostępniane na ekranie monitora w Dziale Kontroli
Jakości Węgla, w biurze głównego inżyniera
przeróbki oraz w dyspozytorni Zakładu
Przeróbczego. Parametry te dotyczą ładowanego miału na tzw. szybkim załadunku
(tj. do ok. 2 tys. t/h). Podgląd taki umożliwia
natychmiastową reakcję Działu Kontroli Jakości Węgla we współpracy z Zakładem
Przeróbczym na szybkie oraz sprawne działanie w uzyskiwaniu odpowiedniej klasy
miałowej węgla, która musi być zgodna
z zamówioną przez Odbiorcę. Dział Kontroli Jakości Węgla naszej kopalni posiada
również dwa nowoczesne stacjonarne tzw.
analizatory węgla służące do pomiaru parametrów węgla pobieranego ręcznie z taśm
załadowczych czy pryzm zwałowych. Ponadto dział dysponuje również urządzeniem
do ciągłego pomiaru parametrów jakościowych węgla pryzmowanego na zwałach
do bezpośredniej drobnicowej sprzedaży
sortymentów miałowych. Także i w tym
przypadku istnieje wizualizacja parametrów
węgla.
Pragnę zaznaczyć, że wszystkie przytoczone tutaj urządzenia mierzą cztery podstawowe cenotwórcze parametry węgla tj. wartość
opałową, popiół, wilgoć i siarkę. Pomiar ww.
parametrów dokonuje się w ciągu trzech minut dla jednej próby węglowej. Urządzenia
z ciągłym pomiarem parametrów jakościowych węgla rejestrują pomiary cząstkowe
parametrów węgla, co jedną minutę oraz dowolne średnie w zależności od potrzeb np.
dotyczą danego wagonu, składu pociągu,
zmiany, doby itp. Każdy produkt węgla wypuszczony na rynek jest zaopatrzony w certyfikat jakości węgla wystawiony przez Dział
Kontroli Jakości Węgla.
Z jakimi działami, oprócz ZPMW
współpracujecie najczęściej?
Dział Kontroli Jakości Węgla oprócz
ZPMW najczęściej współpracuje z Laboratorium Chemicznym, Działem Mierniczo-Geologicznym, a także z Zespołem Sprzedaży
Pionu
Handlowo-Rynkowego
KHW SA. Współpracując z działem TMG
staramy się z odpowiednim wyprzedzeniem
określić parametry jakościowe węgla, które
mogą wystąpić w kolejno przygotowywanych do eksploatacji pokładach, aby sprostać oczekiwaniom odbiorcy.
Mając na uwadze powyższe, jak i zarówno ciężką pracę wszystkich pracowników
kopalni, zwłaszcza pracowników dołowych,
wszystkie działy związane z bezpośrednią
produkcją węgla dokładają wszelkich starań
aby jakość naszych produktów węglowych
bez względu na ich sortyment czy klasę była zawsze najwyższej jakości, takiej która
sprostałaby wysokim wymaganiom odbiorców węgla, zachęcając ich do zakupów węgla zwłaszcza z KWK Mysłowice-Wesoła.
Rozmawiała: Bożena Ochenkowska
Zmiany kadrowe w maju
Marek Firlej awansował na stanowisko nadsztygara mechanicznego – kierownika oddziału MD-4.
Andrzej Młynek awansował na stanowisko sztygara zmianowego oddziału MD-1.
NASZ HOLDING
LAUREACI KONKURSÓW
POPRAWY BEZPIECZEŃSTWA PRACY
Maj 2015
Bezpieczny pracownik: Grzegorz Musiał oddział KG-1 (grupa I - TG), Artur Błotko
oddział MD-3 (grupa II - TEM oraz TW), Zygmunt Ciwis oddział JPS-1 (grupa III pozostali pracownicy).
Bezpieczny sztygar: Rafał Wiklak oddział MEE-2, Dariusz Pyl oddział KG-1, Mariusz
Lipiński oddział MDTO-2.
Kwiecień 2015
Bezpieczny pracownik: Adam Niemiec oddział KG-1 (grupa I - TG), Marek Modlisz
oddział MM-1 (grupa II - TEM oraz TW), Marek Szwed oddział JPR (grupa III pozostali pracownicy).
Bezpieczny sztygar: Mariusz Gibas oddział MD-1, Rafał Nowak oddział KG-3,
Bartłomiej Drabek oddział WMO.
Wyróżnionym pracownikom nagrody wręczyli dyrektor kopalni mgr inż. Marek
Pieszczek oraz główny inżynier BHP mgr inż. Grzegorz Pelon
Co nowego na przeróbce?
Mimo trudnej sytuacji finansowej nadal realizujemy inwestycje i remonty na terenie zakładu przeróbki mechanicznej węgla. Sytuacja ekonomiczna spowodowała zwolnienie tempa
modernizacji oraz wydłużenie pewnych zadań w czasie, ale mimo to udało się zrealizować
kilka ważnych przedsięwzięć:
! uruchomiono nowy punkt sprzedaży węgla na terenie szybów głównych,
! zabudowano nową wagę samochodową,
! wyremontowano drogi i place składowe dla węgla i materiałów,
! utwardzono parking przy ul. Piastów Śląskich przeznaczony dla pojazdów wysokotonażowych,
! w dwóch kolejnych budynkach odnowiono elewację oraz wyremontowano dachy.
W planach na kolejne dwa lata kopalnia przewiduje miedzy innymi:
! dalszą modernizację obiektów budowlanych (załadowni kamienia i stacji przygotowania I),
! dostawę i zabudowę dwóch nowych pras filtracyjnych,
! budowę dodatkowej kontrolnej klasyfikacji odwadniającej groszki II,
! zabudowę nowych zbiorników cieczy ciężkiej.
Informujemy, że istnieje możliwość zakupu kruszywa naturalnego produkowanego
na bazie skały przywęglowej. Cena wynosi 5 zł za tonę netto. Odbiór transportem
własnym z terenu kopalni. Informacji szczegółowych udziela pełnomocnik
systemu zarządzania jakością KWK Mysłowice-Wesoła, tel. 32 317 5772.
Na emeryturę!
W maju na zasłużoną emeryturę odeszła kilkunastoosobowa grupa naszych pracowników,
w której znaleźli się: Sławomir Drutowski TZL, Zygmunt Wójcik WSR, Bogdan Łobodziński MTA-1, Mirosław Tomiczek KG-4, Krzysztof Marzec MM-1, Henryk Jania MD-1, Wiesław Czubak PZL, Marek Stylok TTDM, Roman Gorol JPS-1, Marek Lippik MGM, Marek
Jancewicz KG-1, Zbigniew Solarz TTD, Tomasz Kozioł GG, Henryk Pietrzyk WM, Lesław
Wrona PTD, Stanisław Stachurski TZL.
Gratulujemy jednym i drugim!
Nasza kopalnia - KWK Mysłowice-Wesoła, cechownia, pok. 18
Redaguje kolegium: Bożena Ochenkowska - redaktor naczelna, Tomasz Rozynek,
Piotr Rak.
e-mail: [email protected]
Zamieszczamy odpłatne reklamy oraz bezpłatne (dla pracowników) ogłoszenia
drobne: sprzedam, kupię, zamienię (ilość ograniczona - wg. kolejności przyjęcia).
23
BHP
NASZ HOLDING
24
NASZ HOLDING
Akcje ze skupu makulatury
– Janowie, należącej do przejętego na własność Państwa przedsiębiorstwa Giesche SA, w takim zakresie, w jakim odnosi
się ona do nieruchomości niemających
charakteru przemysłowego i niewchodzących w skład przedsiębiorstwa przemysłowego. Minister umorzył postępowanie
na podstawie art. 105 § 1 w związku
z art. 107 § 1 Kodeksu postępowania administracyjnego, uznając, że „po stronie wnioskodawcy także obecnie nie istnieje prawo
podmiotowe, z którego wywodzić można
interes prawny do żądania weryfikacji decyzji, na mocy których upaństwowienie to nastąpiło.
Stanisław Tryba
Z cyklu: Historia kopalń
współpraca: Wiesław Sosin
W
poprzednim wydaniu, opisując
dzieje firmy Giesche SA, zatrzymaliśmy się na II Wojnie Światowej. Jej dalsze losy były jeszcze ciekawsze.
Proszę się przekonać.
Po wojnie spółkę, uznaną za niemiecką,
znacjonalizowano. Nie wzięto w jej wypadku pod uwagę, że miała akcjonariat amerykański, jak również tego, że dekret o nacjonalizacji nie obejmował nieruchomości,
a jedynie zakłady przemysłu ciężkiego. Giesche SA została znacjonalizowana w całości. Rząd USA upomniał się jednak o majątek amerykańskich akcjonariuszy. Na mocy
postanowień układu z 16 lipca 1960 roku,
zawartego między rządami USA i PRL, firmie SACO przyznano odszkodowanie
za znacjonalizowane mienie m.in. Spółki
Akcyjnej Giesche. Amerykanie dostali
w sumie 40 mln dolarów, płatne w 20 ratach, po 2 mln dol. w latach 1961–1981,
z czego aż 80 procent dotyczyło akcji Giesche. W zamian za 40 milionów dolarów
odszkodowania, w tym ponad 30 milionów
za spółkę Giesche, Amerykanie wydali
przedwojenne akcje na okaziciela i zrezygnowali z dalszych roszczeń względem majątku różnych spółek w Polsce.
Błąd, lenistwo, niedbalstwo
Akcje Giesche SA zostały zdeponowane
w archiwum Ministerstwa Finansów. Nie
zostały jednak formalnie unieważnione,
a rejestry handlowe nie wykreślone. Był to
wielokrotnie powtarzany błąd, lenistwo,
niedbalstwo (do wyboru) ze strony urzędników. W efekcie, gdy akcje na okaziciela
pojawiły się na przełomie lat 80. i 90.
na rynku kolekcjonerskim, w wyniku ich
nielegalnego wyprowadzenia z zasobów archiwalnych Ministerstwa Finansów, stały
się podstawą do ewentualnych roszczeń.
Było to możliwe, ponieważ Spółka Akcyjna
Giesche nie została zlikwidowana. Nadal
figurowała ona w Rejestrze Handlowym B
pod numerem 1637 – aż do dnia 22.03.2006
roku, gdy została – na wniosek nowych
„właścicieli” – wpisana do Krajowego Rejestru Sądowego pod numerem 253073.
Oznacza to, że (w sensie prawnym) Spółka
Akcyjna Giesche istniała nieprzerwanie
od 1922 roku. Byt podmiotu prawnego, takiego jak spółka prawa handlowego, zakończyć się może bowiem jedynie poprzez
jej likwidację, albo upadłość i wykreślenie
z rejestru spółek.
Jak doszło do reaktywacji spółki Giesche?
Otóż na początku lat 80., w trakcie transportu do papierni w Konstancinie, w celu spóźnionej utylizacji, akcje znalazły się w skupie
makulatury (na ul. Różanej 36), należącej
do Spółdzielni Pracy Surowców Wtórnych.
Stamtąd podobno wyniósł je pracownik
skupu i sprzedał kolekcjonerowi przedwojennych akcji w Polsce. W 2005 r. do kolekcjonera zgłosili się Marek Niegrzybowski
oraz Zbigniew Rybak i za 200 tys. zł., kupili
pakiet akcji kolekcjonerskich Giesche SA.
Według Prokuratury reaktywacja spółki
na tej podstawie była bezprawna. Po przepisaniu spółki do Krajowego Rejestru Sądowego w Katowicach, jej nowe władze przeniosły siedzibę do Gdyni. Gdy w 2007 roku
„nowi właściciele” Giesche wygrali sześć
spraw, w których sądy potwierdziły, że nale-
Oddalenie i apelacja
Pozew z 2006 r. dotyczył jedynie fragmentu potencjalnych roszczeń
ży do nich 140 hektarów z katowickich
dzielnic Szopienice, Dąbrówka Mała, Ligota i Giszowiec. Sprawa stała się bardzo poważna.
Pozew wniesiony na próbę
Strategicznym celem spółki stało się odzyskanie „utraconego” majątku, a chodziło
o nieruchomości o powierzchni ok. 9 tys.
ha. Spółka wystąpiła do Skarbu Państwa,
Miasta Katowice, Katowickiego Holdingu
Węglowego i Hutniczo-Górniczej Spółdzielni Mieszkaniowej, o zwrot majątku
wartego 341 185 366 zł i 14 groszy. Jednocześnie Spółka wysunęła też roszczenia wobec Ministerstwa Gospodarki. Sprawą zajęła się Prokuratura i Agencja Bezpieczeństwa
Wewnętrznego. Giesche Spółka Akcyjna
z siedzibą w Gdyni, przy ul. Świętojańskiej, 25.08.2006 r. złożyła do Sądu Rejonowego w Katowicach pozew, przeciwko
Skarbowi Państwa (reprezentowanego
przez Prezydenta Miasta Katowice), Gminie
Katowice oraz Katowickiemu Holdingowi
Węglowemu SA, wnosząc o wydanie orzeczenia, iż treść księgi wieczystej KW
nr 53651, jest niezgodna ze stanem rzeczywistym, nakazanie wykreślenia Holdingu
jako użytkownika wieczystego gruntu oraz
zabezpieczenia powództwa poprzez zarządzenie wpisu ostrzeżenia w księdze wieczystej, o niezgodności ujawnionego w niej stanu prawnego.
Pozew dotyczył jedynie fragmentu potencjalnych roszczeń spółki. Wniesiono go
niejako na próbę, aby minimalizować koszty. Jego wygranie stwarzałoby precedens
bardzo niebezpieczny dla KHW SA. Charakter sprawy, a także możliwość jej dynamicznego rozwoju spowodowały, że
KHW SA wykazał się w tym przypadku wyjątkową ostrożnością. Zespół Kontroli Wewnętrznej i Audytu, przy współpracy Konsorcjum Radców Prawnych i Adwokatów,
rozpoczął pracę od gromadzenia wszelkich
informacji, dotyczących reaktywacji Spółki
Giesche SA. Nawiązano też kontakty ze środowiskiem prawniczym Wydziału Prawa
i Administracji Uniwersytetu Śląskiego oraz
Urzędem Miejskim w Katowicach. Sprawą
zajęła się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która badała dokumentację
kilkunastu podobnych przypadków reaktywowania po 1989 roku przedwojennych
firm. Zachodziło bowiem uzasadnione podejrzenie, iż pozostałe procesy, nie zawsze
były zgodne z prawem.
Dopiero po kilku latach
Sprawa, gdzie zbiegało się kilka wątków,
w tym sprawa karna dotycząca legalności
reaktywacji Firmy Giesche SA, prowadzona
przez Prokuraturę Okręgową w Katowicach, czy też legalności decyzji nacjonalizacyjnych prowadzona przez Ministerstwo
Gospodarki, była bardzo skomplikowana
i wymagała stałego monitoringu. Biorąc
pod uwagę powyższe, postanowiono aby
Konsorcjum Radców Prawnych i Adwokatów pełniło rolę koordynatora prawnego
działań, a w szczególności czynności związanych z zebraniem i dokonaniem analizy
prawnej wszelkich dokumentów, mogących
mieć wpływ na ostateczne rozstrzygnięcie
sądów i organów administracji. Niezbędnym było także śledzenie całokształtu sprawy przez ówczesny Zespół Przekształceń
Własnościowych. Komórki organizacyjne
KHW SA i obsługa prawna, podejmowały
szereg działań wspierających postępowania
prowadzone przez organy ścigania, urzędy
państwowe i Sądy, zmierzające do zablokowania starań właścicieli akcji.
Dopiero jednak po kilku latach działania
te zaczęły dawać efekt. W dniu 4.11.2009 roku minister gospodarki wydał decyzję umarzając postępowanie wszczęte w oparciu
o wniosek spółki Giesche SA z siedzibą
w Gdyni, z dnia 6.07.2007 roku (uzupełniony pismami z dnia 6.11.2007 roku
oraz 25.11.2008 roku) w sprawie stwierdzenia nieważności decyzji Ministra Górnictwa
i Energetyki z dnia 28.07.1966 roku znak:
Po-6/79-7/66, zatwierdzającej protokół
zdawczo-odbiorczy Kopalni Węgla Kamiennego „Wieczorek” w Katowicach 16
Na wniosek KHW SA uaktywniła się Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa, z racji tego, że Skarb Państwa jest nadal jedynym akcjonariuszem Spółki Giesche SA.
Na wniosek Prokuratora Okręgowego
w Katowicach w dniu 28.09.2011 r. zostało
wznowione przez Sąd Rejonowy w Katowicach postępowanie zakończone prawomocnym
postanowieniem
tego
Sądu
z dnia 20.07.2005 r., w sprawie o upoważnienie do zwołania Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy. Do czasu
zakończenia tego postępowania, zawieszone zostało postępowanie w sprawie wznowienia postępowania o wpis Giesche SA
do Krajowego Rejestru Sądowego.
W dniu 17 lipca 2013 r., zapadło postanowienie Sądu, oddalające wniosek M. Niegrzybowskiego, P. Rybaka i J. Stecia. Tym
samym Sąd uznał, iż wyżej wymienieni nie
byli uprawnieni, w oparciu o posiadane akcje, które mają jedynie wartość historyczną,
do zwołania Nadzwyczajnego Walnego
Zgromadzenia Spółki. Powyższe rozstrzygnięcie było bardzo korzystne dla KHW SA
oraz innych zainteresowanych w sprawie,
w tym Gminy Katowice, gdyż po jego uprawomocnieniu możliwe było kontynuowanie
zawieszonego postępowania w sprawie
wpisu do Krajowego Rejestru Sądowego.
W konsekwencji w dniu 12.03.2015 r. postanowieniem wydanym na posiedzeniu
niejawnym, wykreślono Spółkę Giesche SA
z Rejestru Handlowego, co oznacza utratę
bytu prawnego przez ten podmiot. W Warszawie toczy się nadal proces karny „właścicieli” Spółki. Za usiłowanie wyłudzenia
majątku grozi im nawet 10 lat więzienia.
Wydawać by się mogło, że przygoda „nowych właścicieli” Giesche SA z polskim
systemem prawnym się kończy. Ale nic podobnego. Otóż nie zamierzają się oni poddawać. W dniu 14.04.2015 r., Kancelaria
Drania i Partnerzy, działająca w imieniu
Giesche SA, złożyła apelację od ww. Postanowienia Sądu Rejonowego Katowice-Wschód, z 12.03.2015 r., uchylającego postanowienie z dnia 22.03.2006 r. i dokonany
na jego podstawie wpis do KRS. W związku
z tym w dniu 4.05.2015 r. przygotowana została odpowiedź KHW SA na tę apelację,
w której wniesiono o jej oddalenie. Użyto
przy tym argumentów wskazujących na to,
że do zarejestrowania Giesche SA w ogóle
nie powinno dojść, ponieważ „nowi właściciele” nie mieli statusu akcjonariuszy,
a do reaktywowania przedwojennej Spółki
doszło z naruszeniem prawa. !
Pełny tekst do pobrania ze strony:
http://www.khw.pl/firma/historia_wieczorek.
html

Podobne dokumenty

Wydanie Marzec 2015r - (Plik naszholding0315)

Wydanie Marzec 2015r - (Plik naszholding0315) dla pracowników przeróbki mechanicznej – 276, z jednorazowych odpraw pieniężnych – 116. Nie wskazało odpowiedzi 20 osób. Warto tu jednak pamiętać, że wybór jednego, drugiego, lub trzeciego rozwiąza...

Bardziej szczegółowo