Miesiecznik 158
Transkrypt
Miesiecznik 158
Pojazd marsjański przeprowadza badania. Oprócz kamery i mikroskopu, dysponuje kilkoma spektrometrami, a także ramieniem do pobierania próbek. MiesiÊcznik Biuletyn Informacyjny ŒKF MIESIÊCZNIK - biuletyn Śląskiego Klubu Fantastyki. Redagują: Piotr W. Cholewa, Elżbieta Gepfert, Wojciech Gierasimiuk, Małgorzata Pudlik, Piotr Raku Rak, Arkadiusz Sroka. Adres: ul. Pocztowa 16, skr. poczt. 502, 40-956 Katowice. Tel. (wtorek 16.00–18.00) 253 98 04. E-mail: [email protected] Konto: PKO BP O/Katowice, 27 10202326 105880278 Biuletyn dostępny w Internecie pod adresem http://www.skf.org.pl Wydawnictwo bezpłatne. Na tym marsjańskim zdjęciu widzimy krater meteorytowy Noachis Terra, a na jego ścianie wąwozy i szczeliny, co sugeruje obecność wody (dawno temu). Być może już wkrótce zbadają to kolejne wyprawy – dwie amerykańskie i jedna europejska. Zdjęcie wykonała sonda Mars Global Surveyor. (Foto: NASA/JPL/Malin Space Science Systems) Jedna ze stacji kontrolnych, należąca do DSN – Deep Space Network. Stacje takie znajdują się na pustyni Mojave w Kalifornii (USA), pod Madrytem w Hiszpanii oraz niedaleko Canberry w Australii. To one będą utrzymywać łączność z misjami marsjańskimi. 31.05.2003 NR 158 Poduszki powietrzne pozwalają lądownikowi odbijać się jak piłka i wreszcie miękko wylądować Galeria Marsjañski pojazd Lądownik na spadochronach zmniejsza szybkość opadania Rakieta Delta II wyniesie sondy w przestrzeń kosmiczną. Start Delty II Raz na 26 miesięcy Mars i Ziemia znajdują się blisko siebie na orbitach. Raz na kilkanaście lat to zbliżenie następuje w odpowiednim punkcie orbity i odległość między planetami jest stosunkowo niewielka. Ten moment nastąpił właśnie teraz, więc NASA i Europejska Agencja Kosmiczna wysyłają sondy na Czerwoną Planetę. O europejskim Mars Express napiszemy w jednym z najbliższych numerów. Dzisiaj o amerykańskim Mars Explorer Rover. To dwa identyczne geologiczne pojazdy marsjańskie, które wystartują z Cape Canaveral 8 i 25 czerwca 2003, by w styczniu przyszłego roku dotrzeć do celu. Do badań wybrano miejsca, gdzie wcześniejsze obserwacje ujawniły ślady (być może) wody – tak jak krater Noachis Terra (fotografia na okładce). Każdy z pojazdów zdolny będzie pokonać około 100 metrów dziennie, a łączny zasięg to 1 km. Wszystkie obrazy to artystyczne wizje kluczowych etapów lotu. Drukujemy je dzięki uprzejmości NASA i JPL. PWC Pojazd marsjański w całej okazałości. Nazywa się MER – Martian Exploration Rover Pojazd księżycowy opuszcza lądownik Wreszcie podąża do zauważonego ciekawego obiektu. Marsjańska sonda wchodzi w atmosferę Czerwonej Planety Pojazd toczy się po powierzchni... Wieœci Premiera długo oczekiwanej kontynuacji X-menów, zatytułowanej X2, pobiła wszelkie dotychczasowe rekordy – nastąpi równocześnie w 80 krajach. Poprzedni rekord należał do drugiej części Gwiezdnych wojen – Ataku klonów, która miała premierę tego samego dnia w 74 krajach. W czasie „weekendu otwarcia” film zarobił na świecie 155 mln dolarów, a w samych USA prawie 86 mln. To czwarty debiut w historii Hollywood – X2 ustępują tylko Spider-Manowi (114 mln w weekend otwarcia) i premierom obu filmów o Harrym Potterze. Sam film – w reżyserii Bryana Singera – nie zawiódł oczekiwań. Już pierwsza cześć była bardzo udana, druga podniosła poprzeczkę jeszcze wyżej. Zaczyna się od próby zamachu na prezydenta USA – zamachowcem jest mutant Nightcrawler, a podejrzenia padają na grupę prof. Xaviera. Jednocześnie Mystique planuje uwolnienie Magneta... X-meni mają za sobą trzydzieści lat historii i dość skomplikowaną mitologię. Singer musiał więc pierwszy film poświęcić na prezentację bohaterów, sytuacji, okoliczności itd. Twierdził, że X2 to właśnie ten film, który chciał zrealizować od samego początku – ale nie mógł. Udało mu się stworzyć fabułę (opartą na komiksowych podcyklach God Loves, Man Kills oraz Weapon X), która wykorzystuje siedmiu oryginalnych mutantów, wprowadza czwórkę nowych – i nowego złoczyńcę. Jest kilka dramatycznych momentów – masowy atak na instytut prof. Xaviera, walka Wolverine’a i Deathstrike, walka powietrzna – i finał, który może być wprowadzeniem do części trzeciej. Trzeba zobaczyć. ! Zespół X-menów planuje już nowe filmy. Producentka, Lauren Schuler Donner, zamierza zrealizować kolejną ekranizację komiksu. Tym razem będzie to John Constantine: Hellblazer. Film będzie bardziej mroczny niż X2. Bohater, John ! Constantine, nie ma żadnych nadzwyczajnych mocy, ale mimo to odsyła demony do Piekła. W roli głównej wystąpi Keanu Reeves, a produkcja rozpocznie się we wrześniu. Natomiast Alan Cumming (Nightcrawler w X2) wystąpi w ekranizacji Upiora Opery (a dokładniej musicalu Andy’ego Webera)– chociaż nie zagra samego Upiora. Produkcja Upiora Opery rozpocznie się w październiku. Mówi się już o trzecim filmie cyklu. Bryan Singer stwierdził, że nie jest pewien, że będzie go reżyserował – chociaż polubił X-Menów, aktorów, ekipę, więc chciałby jakoś uczestniczyć w realizacji. Zrezygnowała natomiast Halle Berry (Storm) – Singer twierdzi jednak, że przy dobrym scenariuszu i ona może wrócić. Hugh Jackman (Wolverine) zapewnia, że bardzo chciałby powrócić do swojej roli. Podobno podpisano już kontrakty z Rebeccą Romijn-Stamos (Rogue), Alanem Cummingiem i Danielem Cudmore (Colossus). Olivia Williams, brytyjska aktorka, która zagra panią Darling w aktorskiej wersji przygód Piotrusia Pana, zapewniła w wywiadzie, że film sięga głębiej pod powierzchnię fantastycznej opowieści J. M. Barrie. Reżyser, P. J. Hogan, pokazuje magię dzieciństwa i związane z tym marzenia. Pamięta jednak, że sam Barrie miał spore kłopoty z rozumieniem dziecięcej psychiki – pan Darling (ojciec Wendy) i kapitan Hak (wróg Piotrusia) to ta sama osoba – zagra ją Jason Isaacs (jako Wendy wystąpi Rachel Hurd-Wood, jako Piotruś – Jeremy Sumpter). W rezultacie powstaje film, który nie będzie sentymentalną opowieścią hollywoodzką. Film powstaje w Australii. Zobaczymy. ! 15 maja w USA (a kilka dni później w Polsce) nastąpiła premiera drugiej części dzieła braci Wachowski, Matrix: Reaktywacja. Już wcześniej jednak z gwiazd, Carrie-Ann Moss, zapewniła, że nigdy już nie wystąpi w filmach, gdzie musiałaby uprawiać sztuki walki. Jest dumna z tego, co udało jej się osiągnąć, ale nie lubiła tych zajęć. Treningi do ! 3 nowych Matrixów okazały się trudniejsze i bardziej wyczerpujące niż do oryginału, w dodatku aktorka złamała nogę. Przed premierą wszystkie gwiazdy filmu zjawiły się 15 maja na festiwalu w Cannes, gdzie pokazano Reaktywację. Przybyli Keanu Reeves, Carrie-Anne Moss, Laurence Fishburne, Hugo Weaving, Monica Belluci i Jada Pinkett Smith, a także producent Joel Silver. Bracia Wachowski pozostali w USA, gdyż – jak wyjaśnili – pracują nad trzecim filmem, którego premierę zaplanowali na listopad. A sam film? W swym ostatnim locie Osiris przyniósł Syjonowi ostrzeżenie: nadchodzą maszyny (Last Flight of „Osiris” jest częścią Animatrixa – animowanego „wprowadzenia” do filmu). Wszystkie pojazdy zostają wezwane do obrony ostatniej siedziby ludzkości, jednak Morpheus chce czekać na ostatnią wiadomość Wyroczni dla Neo. Po długich zabiegach uzyskuje na to zgodę, ale przepowiednia jest (jak zwykle) raczej niejasna. W każdym razie Neo musi znaleźć niejakiego Merowinga, pilnowanego przez dwóch bliźniaków (ubranych na biało). Oczywiście, po drodze musi walczyć z wieloma agentami Smithami (Smith odkrył, jak się replikować), co jest sceną znaną ze wszystkich zwiastunów. Film spotkał się z niejednolitym przyjęciem. Niektórzy byli zachwyceni, inni twierdzą, że stracił głębię pierwszego Matrixa i przypomina raczej grę komputerową, a postacie to bohaterscy rewolucjoniści, jak z Gwiezdnych wojen. No cóż, niedługo trafi na ekrany dokończenie. Na razie film trzeba zobaczyć i wyrobić sobie własną opinię. W każdym razie Matrix: Reaktywacja zarobił w weekend otwarcia 135 mln dolarów (od czwartku do niedzieli, gdyż w czwartek odbyły się pierwsze przedpremierowe pokazy), a 93 mln dolarów od piątku – to tegoroczny rekord i drugi wynik w historii (za zeszłorocznym Spider-Manem ze 115 milionami). Sieć telewizyjna Cartoon Network, popularna nie tylko wśród dzieci, zaplanowała dwa nowe seriale. W pierwszym z nich, Teen Titans (oparty na serii komiksów DC Comics) wystąpi Robin, the Boy Wonder, który wspólnie z grupą innych ! 4 superbohaterów (Cyborg, Starfire, Beast Boy i Raven) broni świata przed superzłoczyńcami nowej generacji, a przy tym musi sobie radzić ze wszystkimi problemami nastolatka. W drugim serialu, Duck Dodgers, wystąpi znany i popularny bohater, kaczor Duffy, w towarzystwie prosiaka Porky’ego, którzy trafiają w wiek 24 i pół. Muszą ratować Ziemię przed marsjańskim Comendantem X-2 (w tej roli Marsjanin Marvin). Premiery obu seriali zaplanowano na wakacje. Planowany jest kolejny film kinowy o Kruku, tym razem zatytułowany The Crow: Wicked Prayer. Wystąpią David Boreanaz (serial Anioł ciemności), Edward Furlong (w 1991 zagrał Johna Connora w Terminatorze 2) i Tara Reid wystąpią w filmie w tradycyjnym dla cyklu Kruka układzie. Furlong zagra byłego oszusta Jimmy’ego Cuervo, który wraz z narzeczoną (Emmanuelle Chriqui) zostaje zamordowany przez Luca Ctasha (Boreanaz) i jego gang satanistów. Mord jest elementem rytuału, który ma uczynić z Crasha nieśmiertelnego demona. Oczywiście zabity wraca z zaświatów i mści się na zabójcach. Produkcja rusza w czerwcu. ! Dziecięcy oddział Warner Bros zaplanował 26 odcinków nowej amerykańskiej wersji klasycznego japońskiego anime Astro Boy (Tetsuwan Atom). Oryginalne przygody Astro Boya emitowano w Japonii od 1963 – był to jeden z pierwszych seriali anime. Treścią są przygody robota, zbudowanego na kształt zmarłego syna pewnego genialnego uczonego. Chłopiec-robot walczy o dobro i sprawiedliwość w Metro City. W produkcji uczestniczą również Sony i Tezuka Productions (Osamu Tezuka stworzył postać Astro Boya). ! Znany aktor Donald Sutherland dołączył do zespołu realizującego miniserial Miasteczko Salem dla sieci TNT. Zagra Richarda Strakera, tajemniczego właściciela sklepu z antykami i prawą rękę szefa wampirów. Obok Sutherlanda wystąpią także Rutger Hauer, James Cromwell, Rob Lowe, Andre Braugher i Samantha Mathis. ! Arnold Schwarzenegger oraz znany z Monty Pythona John Cleese wystąpią gościnnie w filmowej adaptacji znanej powieści Julesa Verne’a W 80 dni dookoła świata. W rolach głównych wystąpią Jackie Chan i Jim Broadbent, a królową Wiktorię zagra Kathy Bates. Zdjęcia potrwają trzy miesiące, najpierw w Tajlandii, potem w niemieckim studio ! Babelsberg. Reżyseruje Frank Coraci według scenariusza Michaela D. Weissa i Davida Titchera. Studio Paramount regularnie wydaje w wersjach DVD kolejne sezony kolejnych seriali Star Treka. Po zakończeniu The Next Generation, przyszła pora na Deep Space Nine (w Polsce serial miał tytuł Star Trek: Stacja kosmiczna). Pierwszy sezon ukazał się niedawno, teraz Trekkies mają szansę zdobyć drugi – wydany na siedmiu płytach. Sezon rozpoczął się trylogią The Siege, The Circle i The Homecoming o walkach politycznych i powstaniu ruchu religijnego na Bajor. To był mocny start, ale i później sporo było rzeczywiście udanych odcinków – zabawny Rules of Acquisition, opowieść „spiskowa” Whispers, Shadowplay – odcinek o społeczeństwie holograficznym, na długo przed pojawieniem się tego tematu w Voyagerze, Tribunal, w którym O’Brien staje przed cardassiańskim sądem, czy wreszcie dwuczęściowy Maquis, który prezentuje tło dla późniejszej serii ST: Voyager. Na płytach zamieszczono liczne dodatki, choć bez komentarza audio przy żadnym ze znaczących odcinków. Do najciekawszych należy 15-minutowy New Frontiers: The Story of Deep Space Nine – choć lepiej pasowałby do pierwszego sezony, gdyż traktuje o genezie serialu i jego ewolucji. Warto też wspomnieć o 17-minutowym Crew Dossier: Jadzia Dax – to wywiad z Terrym Farrellem, który stworzył postać oficera naukowego stacji. Warto, choć cena wysoka – 130 dolarów. ! Studio animacji Sony zatrudniło grupę doświadczonych twórców, planując zrealizować kilka nowych filmów animowanych komputerowo, które dorównałyby Shrekowi, Epoce lodowcowej czy Toy Story. Jules Feiffer, autor stripów komiksowych (za które otrzymał nagrodę Pulitzera) pracuje nad This Enchanted Forest, komedią fantasy. Reżyser Króla lwa, Roger Allers, wyreżyseruje Tam Lin, film luźno oparty na irlandzkiej balladzie ludowej, według scenariusza Neila Gaimana. Jill Culton i Anthony Stacchi wspólnie wyreżyserują Open Season, oparty na pracach rysownika Steve’a Moore’a – o zwierzętach, które postanawiają odegrać się na myśliwych; scenariusz napisze Nat Muldin (Doktor Dolittle). I wreszcie bracia Paul i Gaetan Brizzi (twórcy Fantasii 2000) wyreżyserują Cloudy With the Chance of Meatballs, oparty na książce dla dzieci autorstwa Judi i Rona Barretów – o krainie, gdzie jedzenie spada z nieba; scenariusz ! stworzy Wayne Rice (Stary, gdzie moja bryka?). Trylogia przygód archeologa Indiany Jonesa ukaże się w końcu na DVD. Premierę zaplanowano na 4 listopada, kiedy to do sklepów trafi zestaw The Adventures of Indiana Jones – The Complete DVD Movie Collection, zawierający cztery dyski (po jednym na film i jeden poświęcony w całości dodatkom). Wśród dodatków znajdzie się film dokumentalny Laurenta Bouzerau, choć nie będzie komentarza reżysera. ! Disney przygotowuje nowy film o zombie, zatytułowany Thrillia. Akcja rozgrywa się na Jamajce, gdzie grupa młodych ludzi przypadkiem budzi do życia zombie. Film ma być pierwszym animowany wyłącznie komputerowo i będzie realizowany także w wersji 3D. Reżyseruje Hype Williams. Również w studio Disneya powstaje aktorki film Joe 90, oparty na serialu Gerry’ego i Sylvii Anderson. Serial był kukiełkowy (podobnie jak Thunderbirds), emitowany w Wlk. Brytanii w latach 1968-69, a jego bohaterem jest młody agent organizacji World Intelligence Network; używa specjalnych okularów, które mogą udostępnić mu wzorce mózgowe najlepszych ekspertów świata. ! Futurama, animowany serial stworzony przez Matta Groeninga, z pomocą Davida X. Cohena (w Polsce nadawany pod tytułem Przygody Fry’a w kosmosie) doczekał się licznych wielbicieli, choć – przynajmniej u nas – nie dorównuje popularnością Simpsonom. A szkoda. Ostatnio Fox Home zaprzestał produkcji, ale za to wielbiciele Futuramy mogą wreszcie kupić jej wydanie na DVD. Na razie ukazała się tylko połówka pierwszego sezonu, trzynaście odcinków na trzech płytach. Pierwszym jest pilot – kiedy dostarczyciel pizzy, Philip J. Fry wskutek wypadku zostaje zamrożony w Sylwestra 1999. Budzi się w Nowy Rok – ale po tysiącu lat. Poznaje tu nowych przyjaciół – jednooką obcą kobietę Leelę, zdeprawowanego robota Bendera, a nawet jedynego żyjącego krewnego, nieco zwariowanego prof. Farnswortha. Razem zakładają firmę Planet Express, dostarczającą pizzę w galaktyce. A potem jest coraz zabawniej. Futurama zawiera mnóstwo dowcipów z sf, filmów, schematów itd. Żarty są inteligentne i wymagają pewnej wiedzy – choć i bez niej można się nieźle bawić. Na dyskach znalazły się wycięte sceny, projekty scen itd. ! 5 Wszystkie epizody opatrzono też komentarzem dźwiękowym – rozmawiają, opowiadają anegdotki i zdradzają sekrety produkcyjne różne osoby, choć zawsze są wśród nich twórcy – Groening i Cohen. Warto – cena 40 dolarów. George Lucas, twórca Gwiezdnych wojen, uzupełnił swoje studio efektów specjalnych Industrial Light & Magic o zespół animacji. Zapewne chce zapewnić sobie miejsce na szybko rosnącym i dochodowym ryku animacji komputerowych. Zespół na razie składa się z dziewięciu osób, ale ma wzrosnąć. Nie wiadomo jeszcze, jakie będzie pierwsze dzieło Lucas Animation. ! W siódmym sezonie serialu Stargate SG1 aktorzy będą mieli okazję, by wykazać się nie tylko przed kamerą. Christopher Judge (Teal’c) napisał scenariusz do jednego z odcinków, Michael Shanks (Daniel Jackson) napisze do kolejnego, Amanda Tapping (mjr Samantha Carter) będzie reżyserować. Mniej natomiast do roboty będzie miał Dean Anderson (płk Jack O’Neill). Oczywiście, pozostanie dowódcą grupy SG1 i wystąpi we wszystkich odcinkach, ale akcja będzie się koncentrować na pozostałej trójce. Nie wszyscy widzowie są zadowoleni, że powrócił Shanks i zastąpi Corina Nemeca, który całkiem dobrze się zaaklimatyzował. Na to nie ma rady, decyduje producent – ale postać Nemeca (Jonas Quinn) powróci jeszcze w odcinku, do którego sam napisał scenariusz. ! Michael Shanks, doktor Jackson z serialu Stargate SG1, w czasie swojej nieobecności na planie (przez cały szósty sezon wystąpił tylko kilkakrotnie), zagra podróżnika Adama Wade w niskobudżetowym filmie Sumuru, opartym na cyklu powieści Saxa Rohmera. Akcja toczy się w dalekiej przyszłości, a bohater ląduje na obcej planecie, gdzie odkrywa pozostałości ludzkiej cywilizacji, ale całkiem przetransformowanej. Rządzą wyłącznie kobiety, mężczyźni pracują w kopalniach i są wykorzystywani dla przedłużania gatunku. Film trafi jesienią do niemieckiej telewizji (niemiecka sieć częściowo finansowała projekt), nie wiadomo jeszcze, kiedy będzie wyemitowany w USA. Sam Shanks twierdzi, że film traktował jak opłacone wakacje w Południowej Afryce – bo tam odbywały się zdjęcia. ! ! 6 Studio Capitol Films wspólnie z Creature Shop Jima Hensona wyprodukują Pięcioro dzieci i Coś na podstawie klasycznej powieści Edith Nesbit z 1902. Wystąpią m. in. Kenneth Branagh, Eddie Izzard i Freddie Highmore, wyreżyseruje John Stephenson (szef Creature Shop), a budżet wyniesie 20 mln dolarów. Film opowiada o piątce rodzeństwa, które przypadkiem odkopuje Piaskoludka – Psammetycha, magiczną (choć niedużą) istotę sprzed ośmiu tysięcy lat. Piaskoludek zgadza się spełnić jedno ich życzenie dziennie. Scenarzysta i reżyser M. Night Shyamalan (Szósty zmysł, Znaki) zrealizuje thriller z elementami nadprzyrodzonymi The Woods dla wytwórni Disneya. To pierwszy z dwóch, jakie zamówił u niego Disney. W filmie wystąpią Ashton Kutcher, Joaquin Phoenix i Kirsten Dunst, a treścią jest życie niewielkiej społeczności ludzkiej, żyjącej w odosobnieniu w lesie, zamieszkanym przez rasę mitycznych stworzeń. Akcja toczy się w roku 1897. Zdjęcia rozpoczną się w październiku, premiera latem przyszłego roku. ! Arnold Schwarzenegger, po zakończeniu produkcji trzeciej części Terminatora – Rise of the Machines, stwierdził, że być może powróci znowu w filmie Terminator 4. Oświadczył, że jest pełen energii, dużo trenuje i uważa, że znalazł się na środkowym, nie końcowym etapie kariery. ! Andy Serkis, który w trzeciej części Władcy Pierścieni, Powrocie króla, ponownie „zagra” animowaną komputerowo postać Golluma, wciąż pracuje na planie. Wprawdzie główne zdjęcia zakończono dwa lata temu, jednak Serkis nadal pozuje i nadal nagrywa głos. Ciągle też podróżuje do Nowej Zelandii i z powrotem. Jednak jego praca została doceniona – 18 maja odebrał nagrodę Saturn jako najlep! szy aktor drugoplanowy. ! Z budżetem 50 mln dolarów powstanie film aktorski Onimusha, adaptacja bestsellerowej gry wideo studia Capcom. Jak gra, film opowie o walce samuraja z demonami. Akcja rozgrywa się w XVI-wiecznej Japonii, gdzie władcy korzystają z pomocy ciemnych sił, by rządzić krajem. Jak dotąd sprzedano 4 miliony kopii gry, a wkrótce ukaże się na rynku jej trzecia część. Maciej Wojtyszko, reżyser teatralny i filmowy, a przede wszystkim autor wielu książek nie tylko dla dzieci – w tym Bromby i innych, Tajemnicy szyfru marabuta czy komiksu Trzynaste piórko Eufemii, powrócił do swoich bohaterów. Podczas ! Międzynarodowych Targów Ksiązki w Warszawie promował książkę Bromba i inni – po latach także, w której do dawnych opowieści dodał suplement o obecnych losach niezwykłych postaci. Możemy się więc dowiedzieć, że Pciuch pracuje teraz w dziale poczty elektronicznej i wyłapuje wirusy, Malwinka i Fikander są małżeństwem i mają dwójkę dzieci, Filwinkę i Meandra, natomiast „metoda Glusia” zyskała niezwykłą popularność wśród studentów uczelni artystycznych. To nie wszystko, naturalnie – ale bohaterowie są równie interesujący co przed laty. Książkę wydała Agencja Edytorska EZOP. Ogłoszono oficjalną datę premiery (zachodniej) nowej książki Neala Stephensona, autora m. in. wydanych w Polsce Diamentowego wieku, Zamieci, Cryptonomiconu i Zodiaku. Quicksilver („Rtęć” albo „Żywe srebro”), która ukaże się 23 września, ma być pierwszą częścią „Cyklu Barokowego”. Książka, której akcja rozgrywa się na początku XVIII wieku, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami ma pewne „rodzinne” powiązania z Cryptonomiconem – pojawią się nazwiska Waterhouse, Shaftoe i Root. (Przy okazji – w jednym z wywiadów Stephenson stwierdził, że wspomniana książka była swego rodzaju eksperymentem: czy administrator Unixa może być interesującą postacią fikcyjną?) Więcej informacji (w tym fragment pierwszego rozdziału) znaleźć można na stronie http://www.baroquecycle.com. ! Leigh Brackett (19151978) nie jest znana nowej generacji czytelników – a szkoda. Publikowała od 1940, tworząc opowiadania pełne akcji, przygód, nieco w stylu noir, a jej teksty były inspiracją dla wielu twórców Złotego Wieku SF. Pracowała też dla Hollywood (współtworzyła scenariusz Imperium kontratakuje). Jej pierwsze, „pulpowe” teksty zostały niedawno przypomniane w tomie Martian Quest: The Early Brackett, w wyborze Stephena Haffnera i z przedmową Michaela Moorcocka. To dwadzieścia opowiadań, poczynając od pierwszego opublikowanego (które użyczyło tytułu całemu zbiorowi) - marsjański imigrant Drake musi stawić czoła obcemu Khomowi, by ratować kolonię. W The Stellar ! Legion żołnierze bronią wenusjańskiej fortecy, gotowi polec; na szczęście okazuje się, że można zwyciężyć nie tylko siłą. W The Demon of Darkside okoliczności zmuszają bohatera do podróży przez groźną, nocną stronę Merkurego. W Interplanetary Reporter trwa wojna między Marsem i Wenus. I tak dalej – opowieści te określano jako Planet Stories. W większości tekstów Brackett przyjmuje wizję Układu Słonecznego, jaką powszechnie uznawano w latach ’40: Mars jest suchy, pustynny, ale nadaje się do życia, Wenus jest wilgotna, bagnista i pełna miejscowych odmian flory i fauny, Merkury w połowie jasny, w połowie ciemny i możliwy do kolonizacji, na księżycach Jowisza kwitnie dziwne życie, pas asteroidów to kryjówki przestępców i wygnańców. Poza tym autorka lubiła męskich bohaterów dość specyficznych – przestępców, wyrzutków, szpiegów – całkiem innych, niż przeważali w ówczesnej fantastyce. Zbiór jest dość drogi (40 dolarów za hardcover), ale wydaje się obowiązkowy dla każdego prawdziwego fana. Sieciowa księgarnia Amazon. com oświadczyła, że piąty tom przygód Harry’ego Pottera będzie największą premierą nowej książki w historii firmy. Zamówiono ponad 875.000 egzemplarzy. Amerykański Border Group, drugi (po Barnes & Noble) sprzedawca książek w USA, także zebra ponad pół miliona zamówień. Rzeczniczka wydawcy, Scholastic, twierdzi, że w dniu premiery na rynek trafi 6,8 mln egzemplarzy powieści Harry Potter and the Order of Phoenix. ! Stosunkowo młode wydawnictwo Golden Gryphon Press jako swoją jubileuszową, 25. książkę zaprezentowało antologię The Silver Gryphon, złożoną z opowiadań napisanych przez autorów poprzednich dwudziestu czterech. Mieli napisać tekst, który najlepiej definiuje ich jako pisarzy. Powinna dzięki temu powstać znakomita antologia, gdyż autorzy należą do najlepszych twórców krótkich tekstów na amerykańskim rynku. Po części się to udało. Kevin J. Anderson, Kage Baker i Robert Reed umieścili akcję w swoich światach sf. Paul Di Filippo stworzył mieszankę technologii i popkultury (geniusz komputerowy spotyka piękną haker); Lucius Shepard bada jądro ciemności w tekście o Wietnamie, R. Garcia Robertson w Far Barbary opisuje kolejną historię alternatywną – i tak dalej. Niestety, nie zawsze są to ! 7 dzieła wybitne – Kwantum Babes Barretta i Fire Dogs Lansdale’a są dość błahe, Duncan kończy swoje The Haw River Trolley kiedy akurat dochodzi do sedna, satyra Lupoffa The American Monarchy nie jest zbyt ostra, kilka innych wydaje się raczej szkicami. Niewątpliwie The Silver Gryphon to ciekawa antologia, jednak nie wybitna; obok tekstów, które z pewnością znajdą się na listach nominowanych do ważnych nagród, jest sporo, które rozczarowują czytelnika. W dniach 14-16 maja w Los Angeles odbyła się wystawa gier komputerowych Electronic Entertainment Expo. Studia Square Enix zademonstrowało amerykańską wersję swojej koronnej gry, Final Fantasy XI na PC i PlayStation 2. Oprócz tego studio pokaże kilka innych nowych gier: Unlimited Saga, Final Fantasy X-2, Star Ocean: Till the End of Time oraz Drakengard – na PS2, Final Fantasy: Crystal Chronicles na GameCube oraz Final Fantasy Tactics Advance i Sword of Mana na Gameboy Advance. Oczywiście głównym produktem Square pozostaje Final Fantasy w jej licznych odmianach – jak wiedzą gracze, każda jest inna. Final Fantasy XI to pierwsza z wielodostępowych gier online – oferuje graczom 40 do 60 godzin zabawy. Gra toczy się w czasie rzeczywistym, więc świat się zmienia niezależnie od tego, czy uczestnik aktualnie gra, czy nie. Beta testy dla wersji na PlayStation zaczną się w czerwcu, na PC – w lipcu. Final Fantasy X-2 na PS 2 to pierwszy sequel w cykli Final Fantasy. X-2 kontynuuje wydarzenia dziesiątej części – a choć legenda i postacie mogą się wydawać znajome, gra proponuje całkowicie odnowiony system walki oraz pierwszą kobietę jako główną bohaterkę. Final Fantasy Crystal Chronicles pozwala podłączyć ręczne konsole GameBoy Advance do „dużych”, stacjonarnych GameCube. Dzięki temu gra toczy się na dwóch ekranach – jednym telewizyjnym, widocznym dla wszystkich, drugim na GameBoyu, widocznym tylko dla gracza. Crystal Chronicles może obsłużyć do czterech graczy. Final Fantasy Tactics Advance także na GameBoya, toczy się w tym samym świecie, co pierwsza Tactics przeznaczona na PlayStation 2. ! 8 Studio Warthog pracuje nad grą wideo (na PlayStation 2 i Xbox), będącą „prequelem” dla znanego i popularnego kiedyś serialu Battlestar Galactica. Premierę gry zaplanowano na jesień – równocześnie w wydaniem serialu na DVD i VHS, a także emisją nowego miniserialu telewizyjnego – wszystko to dla upamiętnienia 25. rocznicy nadania pierwszego odcinka. Gracze przyjmują rolę podporucznika Adamy, a akcja rozgrywa się 40 lat przed fabułą serialu. Adama będzie mógł pilotować starsze wersje słynnych myśliwców Colonial Viper, nowy ciężki bombowiec i znajomy widzom Cylon Raider. Gra ma 15 poziomów, z których większość to walki kosmiczne (w trzeciej osobie), bliższe raczej symulatora niż strzelanki. ! W dniu premiery drugiej części Matrixa – Reaktywacji, do sklepów na całym świecie trafiło 4 miliony egzemplarzy gry Enter the Matrix, przygotowanej przez studio Atari, oddział Infogrames. Proponowana cena detaliczna to ok. 50 dolarów. Twórcy filmu, Larry i Andy Wachowski, są też scenarzystami i reżyserami gry, równocześnie z Reaktywacją kręcili filmiki i pojedyncze sceny do gry, wykorzystując przy tym te same techniki i efekty. Łącznie dla potrzeb gry nakręcono około godziny filmu. Gracz występuje w roli Ghosta (Anthony Wong) lub Niobe (Jada Pinkett-Smith) i może przełączać między widokiem pierwszej i trzeciej osoby. Można też spowolnić upływ czasu gry (w sytuacjach np. znanego uchylania się przed kulami). Enter the Matrix pojawił się w wersjach na PC, Xbox, GameCube i PlayStation 2 – i od razu wszedł na szczyt listy przebojów. W ciągu pierwszego tygodnia sprzedano na świecie ponad milion kopii gry. Jednocześnie przygotowywana jest sieciowa gra oparta na filmie Matrix – The Matrix Online powinien ruszyć w 2004, a akcję umieszczono bezpośrednio po zakończeniu trzeciego filmu, Matrix: Revolutions. Gracze będą mogli chodzić po ulicach miasta, bywać w klubach, wchodzić do budynków i używać sztuk walki dla pokonania przeciwników. ! Studio Activision wprowadziło na rynek grę zainspirowaną filmem X2 (na PlayStation 2, Xbox, GameCube, PC i GameBoy Advance). W grze X2: Wolverine’s Revenge bohater filmu staje przeciwko swym wrogom, znanym z filmu i z komiksów, w tym przeciwko Lady Deathstrike i Magneto. Gracz ! w postaci Wolverine’a wyrusza do Weapon X i ma 48 godzin na rozbrojenie wirusowej bomby, umieszczonej w jego ciele. Innym przebojem studia Activision ma szansę zostać nowa gra z klasycznego cyklu Wolfensteina – Castle Wolfenstein: Tides of War (Wolfenstein był pierwszą chyba strzelanką w pierwszej osobie). Gra (na konsole Xbox) umożliwia rozgrywki zespołowe (oczywiście także jedno- i dwuosobowe). Tradycyjnie, bohaterem jest komandos B. J. Blazkowicz, który dociera do zamku Wolfenstein i ma pokrzyżować mroczne plany hitlerowców. ! Ta sama firma zaplanowała na 2004 grę (na PC) Vampire: Masquerade – Bloodlines opartą na RPG Wampir. Akcja toczy się we współczesnym Los Angeles, a gracz przyjmuje rolę młodego wampira na usługach księcia ciemności. Sama rozgrywka łączy RPG oraz walkę w pierwszej osobie. Grę opracowało studio Troika Games, znane m. in. z Falloutu. ! Wytwórnia Warner Brothers i DC Comics ogłosiły wspólnie, że studio Electronic Arts uzyskało wyłączne prawa do produkcji i dystrybucji gier interaktywnych opartych na nowym, piątym filmie o przygodach Supermana – a także następnych, gdyż piąty Superman ma być początkiem trylogii filmowej. Na razie jednak realizacja jest mocno spóźniona, ze względu na problemy z obsadą i nie tylko. ! Jonathan Mostow, reżyser trzeciej części Terminatora, zrealizował dodatkowe zdjęcia, które będą wykorzystane w grze komputerowej, zatytułowanej tak jak film – Terminator 3: Rise of the Machines. Gra trafi na rynek jesienią i zawiera pięć minut ujęć, natomiast jej fabuła krzyżuje się z akcją samego filmu. Postacie w grze używają głosów prawdziwych aktorów (i są do nich podobne): Arnolda Schwarzeneggera, Nicka Stahla i Claire Danes. Gra, przeznaczona na konsole nowej generacji, toczy się w pierwszej osobie, a gracz wciela się w postać terminatora T800. ! Greg Goodrich, jeden z producentów zapowiadanej gry Buffy the Vampire Slayer: Chaos Bleeds zapowiedział, że twórcy postarali się nieco poszerzyć świat znany z serialu, ale też uwzględniali wydarzenia ostatniego, siódmego sezonu. Zmieniali nieco fabułę po kolejnych odcinkach. W grze większość postaci mówi głosami aktorów serialu (a nawet Jossa ! Whedona, twórcy Buffy), choć sama Sarah Michelle Gellar nie była osiągalna dla nagrań. Gracz może się wcielić nie tylko w Buffy, ale też w Willow, Xandera, Spike’a, Faith czy Sida (to drewniana kukiełka z duszą łowcy demonów, występująca w pierwszym sezonie). Możliwa jest rozgrywka w pojedynkę i zespołowa w kilku trybach. Łącznie występują 24 postacie dobre i złe. Whedon ma zdolności każdej z nich, zna magię, walczy jak pogromca. Dodatkowo pojawi się też Tara (z głosem Amber Benson) jako wampir, z którym Willow musi stoczyć walkę. Gra powinna trafić na rynek 26 sierpnia. Przeznaczona jest na PlayStation 2, Xbox i GameCube Vivendi Universal Games przygotowuje nową grę wideo The X-Files: Resist or Serve, należącą do gatunku „horror survival”. Wystąpią w niej (jako głosy i jako wzorce postaci) David Duchovny jako Fox Mulder i Gillian Anderson jako Dana Scully. To pierwsza gra, gdzie gracz będzie mógł wcielić się w te postacie. Mulder jest bardziej dynamiczny niż w serialu, częściej toczy walki i widzi więcej zjawisk paranormalnych. Scully za to rozwiązuje zagadki. Potrafi przeprowadzić sekcję, przyrządzać odtrutki, ale i trucizny, które wykorzystują przeciwko wrogim stworom. Gra mieści się mniej więcej w fabule siódmego sezonu serialu. Muzykę skomponował także znany z serialu Mark Snow. Premierę zaplanowano na listopad. ! Ponieważ kukiełkowy brytyjski serial Gerry’ego Andersona (w Polsce niestety całkiem nieznany) ma się doczekać wersji kinowej i aktorskiej, sporo trafia na rynek związanych z nim artykułów. Jednym z nich jest album CD z muzyką serialu. Muzyka Barry’ego Graya była istotna, podkreślała akcję, pomagała w tworzeniu nastroju. Płyta rozpoczyna się motywem przewodnim ze znanym fanom głosem odliczającym „5... 4... 3... 2... 1... Thunderbirds are go! ”. Fraza perkusyjna z tego utwory pojawia się przetworzona jeszcze kilkakrotnie, w Monorail to Disaster, Rescue! czy FAB 1 Pursuit. W innych utworach łatwo rozpoznać fragmenty znanych kompozycji i piosenek, na przykład 2. Sonatę Chopina w Vault of Death czy Oh, Susanna w sielankowym Jeremiah and Lady Penelope. W dołączonej do CD książeczce ! 9 umieszczono kilka fotosów z serialu, życiorys kompozytora i opowieść współproducenta płyty, Ralpha Tittertona, o odkryciu dawno – wydawało się – zaginionych taśm-matek. Album Thunderbirds ma być pierwszym z całego cyklu, poświęconego serialom Gerry’ego Andersona i jego studia SuperMarionation. też nękał filmowców telefonicznie. Wskutek tego postać Tanka została usunięta z obu sequeli i zastąpiona Linkiem (w tej roli Harold Perrineau Jr.) Rzecznik studia odmówił komentarza. Złodzieje okradli plan zdjęciowy trzeciego filmu o przygodach Harry’ego Pottera – najbardziej ucierpiały polistyrenowe dynie i gipsowe kamienie, wyniesione lub porozbijane. Nie było to specjalnie trudne – zdjęcia odbywają się w regionie Glencoe, w Wlk. Brytanii, a niektóre elementy planu (np. domek Hagrida) stoją tak blisko autostrady, że stały się atrakcją turystyczną. Dostęp do rekwizytów nie był więc trudny. Był to raczej wybryk typu chuligańskiego. Poważniejszą sprawą jest kradzież przygotowywanego do wydania piątego tomu przygód czarodzieja – jej treść jest oczywiście pilnie strzeżoną tajemnicą. Dwa egzemplarze książki ktoś chciał sprzedać redakcji gazety Sun, żądając 25 tys. funtów. Brytyjska policja zatrzymała cztery osoby. Sąd uznał winnym kradzieży Donalda Parfitta, operatora wózka widłowego w drukarni. Autorka przygód Harry’ego Pottera, Joan K. Rowling, na liście najbogatszych Brytyjczyków wyprzedziła królową Elżbietę. Listę publikuje gazeta Sunday Times – według ich badań, Rowling dysponuje majątkiem wartości 280 mln funtów i jest 122. najbogatszą osobą w kraju. Mniej więcej połowa z tego to dochody z książek, reszta to zysk ze sprzedaży praw do filmu. Królowa z majątkiem wartości ok. 250 mln funtów zajmuje zaledwie 133. miejsce na liście swych najbogatszych poddanych. ! Amerykański sąd federalny wstępnie ocenił, że wnuczka A. A. Milne’a, twórcy Kubusia Puchatka, nie ma praw handlowych do tej postaci na rynku amerykańskim. Byłby to poważny cios dla wytwórni filmów Walt Disney Co., a zwycięstwo Stephen Slesinger Inc., firmy obecnie dysponującej prawami do misia (w 1930 Milne sprzedał prawa do Kubusia amerykańskiemu agentowi literackiemu, Stephenowi Slesingerowi). Firma Slesingera utrzymuje, że Disney jest jej winien miliony dolarów za wykorzystanie postaci – Disney co roku zarabia na Puchatku (filmach, zabawkach itd.) około miliarda dolarów, korzystając z dyskusyjnego kontraktu ze Slesingerem i wsparcia wnuczki autora, Clare Milne. Proces jeszcze się nie zakończył. ! Marcus Chong, który w pierwszym Matriksie grał rolę Tanka, wniósł do sądu oskarżenie przeciwko twórcom filmu o niedotrzymanie obietnicy obsadzenia go w dwóch kolejnych częściach. Podobno przyrzekli mu to ustnie w 1998, oraz na piśmie, w kontrakcie zawartym w 2000. Oskarżenie dotyczy również oczerniania aktora – twórcy filmu „intencjonalnie wygłaszali liczne fałszywe oświadczenia... że jest terrorystą”. Tymczasem w sieci znalazło się potwierdzenie, że Chong został aresztowany 18.10.2000 za wygłaszanie gróźb – pięć dni po zerwaniu rozmów na temat honorarium. Często ! 10 ! Gabinet Foxa Muldera, bohatera Archiwum X, trafił do Hollywood Entertainment Museum w Los Angeles, na stałe wypożyczony od studia Fox Television. Zrekonstruowano go ze wszystkimi szczegółami. Samo muzeum powstało w 1996 i można tam znaleźć m. in. mostek ze Star Trek: The Next Generation a także (już nie z fantastyki) bar z serialu Zdrówko. ! Niemiecka firma EM. TV & Marchandising AG zgodziła się odsprzedać słynne studio Jim Henson Co. dzieciom twórcy Muppetów i założyciela firmy, Jima Hensona za 89 mln dolarów. Umowa kończy dwuletnie poszukiwania nabywcy (przez pewien czas zainteresowane było studio Walta Disneya). EM. TV odkupiła studio Hensona od rodziny za 680 mln dolarów, u szczytu popularności jego dzieł, tzn. w 2000. Od tego czasu części aktywów firmy zostały sprzedane – w tym postacie z Ulicy Sezamkowej. ! Piątka dzieci Jima Hensona zasiądzie w radzie nadzorczej firmy. Hensonowie zapłacą EM. TV 78 mln dolarów w gotówce za wszystkie postacie, studio telewizyjne i filmowe oraz studio efektów specjalnych znane jako Creature Shop. Ponadto Niemcy zachowają 11 mln z bieżących środków płynnych. ! Legenda Artura to chyba najbardziej znany mit, najczęściej i w różnych wersjach przedstawiany w literaturze i na ekranie. Najzabawniejszą próbą był niewątpliwie Monty Python i święty Graal. W filmie tym miała miejsce jedna z najbardziej krwawych, ale i najzabawniejszych walk na miecze w historii kina: między Arturem i Czarnym Rycerzem (jak pamiętamy, Rycerz traci kolejno obie ręce i obie ! nogi, po czym krzyczy za oddalającym się Arturem: „Uciekasz, tchórzu! Wracaj i walcz, odgryzę ci nogi!”) Wielbiciele tej bohaterskiej postaci i kolekcjonerzy mogą teraz kupić figurkę rycerza o standardowej wysokości 25 cm – w czarnej kolczudze, hełmie, kaftanie z łbem dzika i rękawicach (ale bez butów). Co jest zabawne, można powtórzyć walkę Artura, gdyż rycerz ma odczepiane kończyny – a miejsca łączenia pięknie maskuje kolczuga. Nie da się zobaczyć jego twarzy (w filmie też jej nie widzimy), gdyż hełm nie jest „zdejmowalny”. Rycerz jest uzupełnieniem kolekcji firmy Sideshow Toys, rozpoczętej figurkami pięciu głównych rycerzy Okrągłego Stołu. Niestety, cenę ma wysoką – 40 dolarów. Urzędnicy z Multnomah County w stanie Oregon przez pewien czas poszukiwali ekspertów języka klingońskiego, których chcieli zatrudnić. Oferta została jednak wycofana. Okazało się, że biuro poszukiwało tłumaczy do publicznego szpitala dla psychicznie chorych. Wśród 55 języków, którymi – jak ustalono – mogą się posługiwać pacjenci, z gorliwości ktoś dopisał również klingoński. Zabawne. ! Mimo licznych seriali, wciąż nowych, filmów, powieści i komiksów, niektórzy nadal uważają, że Star Trek najlepszy był w oryginalnym serialu, nadawanym w latach 1966-69. Niewątpliwe dawne odcinki mają swój urok. Dla ich miłośników firma Sideshow Collectibles przygotowała specjalny prezent (za który trzeba zapłacić 40 dolarów) – popiersia ulubionych bohaterów. I to nie tylko kapita- ! na Kirka, pana Spocka, doktora McCoya i Scotty’ego, ale też czarnych charakterów, jak choćby Klingona, kapitana Kolotha. Popiersia z tworzywa sztucznego mają 18 cm wysokości i ważą ok. półtora kilograma. Firma wykonała po ok. 5000 odlewów każdego z nich. Odlewano ręcznie, wg rzeźby Olufa W. Hartvigsona. Na ogół są dość podobne do oryginałów (choć np. Spock bardziej od Kirka). Popiersia noszą odpowiednie mundury i insygnia. Są rzeczywiście starannie wykonane W tej chwili dostępni są tylko Kirk i Spock właśnie. Latem pojawi się główny mechanik Montgomery „Scotty” Scott, doktor Leonard „Bones” McCoy i kapitan Gornów (z odcinka Arena). Nieco później i wyłącznie w sieci kapitan Koloth (z Trouble with Tribbles) – ten jedynie w 1000 kopii. Jeszcze później – i już z innego serialu – Data i Jean-Luc Picard. Oczywiście prawdziwy Trekkie nie odmówi sobie przynajmniej jednego popiersia, które będzie mógł postawić na biurku. Na razie jest to plotka, ale podobno dwóch brytyjskich fanów, Tim Illingworth i Pat McMurray (których bogowie najwyraźniej postanowili zniszczyć) stworzyło komitet organizacyjny Worldconu 2014. Mają już jednego presupportera, którym jest Eddie Cochrane (ponieważ przynajmniej jeden jest potrzebny, Eddiemu przyznano specjalną zniżkę). Dla kolejnych chętnych opłata wynosi 14 funtów (lub 20 dolarów i euro). Jak twierdzą założyciele, nie ustalili jeszcze, w jakim kraju miałby się odbywać Worldcon 2014, ale rozsądnym założeniem wydaje się Europa. PWC ! Rys. Małgorzata Pudlik 11 Nagrody 30 maja podczas tradycyjnego Seminarium Literackiego w Chorzowie wręczono nagrody Śląskiego Klubu Fatnastyki – ŚLĄKFY. Nominacje uzyskali w kategorii Twórca Roku 2002: Tomasz Bagiński, Jacek Dukaj, Andrzej Pilipiuk i Andrzej Sapkowski; w kategorii Wydawca Roku 2002: Anna Brzezińska i Edyta Szulc (Runa), Eryk Górski i Robert Łakuta (Fabryka Słów), Tomasz Kołodziejczak (Egmont) i Andrzej Miszkurka (Mag); w kategorii Fan Roku 2002: Artur Długosz i Konrad R. Wągrowski (wydawcy Esensji), Szymon Sokół (Kraków) oraz Ryszard Derdziński i Tomasz Gubała (Parmadili – sekcja tolkienowska). Zwyciężyli: Twórca Roku 2002: Tomasz Bagiński twórca filmu Katedra na podst. opowiadania Jacka Dukaja Wydawca Roku 2002 Tomasz Kołodziejczak wydawca komiksów, w tym (i przede wszystkim) Sandmana Fan Roku 2002: Ryszard Derdziński i Tomasz Gubała z sekcji Parmadili, autorzy najlepszych chyba stron tolkienowskich Gratulujemy! Dwa słynne i wpływowe amerykańskie magazyny fantastyczne ogłosiły listy swoich laureatów, zwycięzców plebistytu czytelników. Są to Analog Science Fiction and Fact, przyznający nagrody AnLab, oraz Asimov’s Science Fiction, przyznający nagrodę czytelników. Ceremonia miała miejsce podczas Nebula Weekend, 19 kwietnia. Oto nagrodzeni: AnLab (Analog) mikropowieść: Pat Forde: In Spirit; nowela: Stephen L. Burns: Look Away; opowiadanie: Stephen Baxter: The Hunters of Pangaea; artykuł: Robert Zubrin: Galactic Society; okładka: David A. Hardy; ! Nagroda Czytelników (Asimov’s) mikropowieść: Ian R. MacLeod: Breathmoss; nowela: Ursula K. Le Guin: The Wild Girls; opowiadanie: Robert Reed: She Sees My Monsters Now; wiersz: Bruce Boston: Eight Things Not to Do or Say When a Mad Scientist Moves Into Your Neighborhood; 12 okładka: Dominic Harman; ilustracja w tekście: Michael Carroll. Włosi przyznali swoje Italia Awards za najlepszą fantastykę publikwoaną we Włoszech 3 maja, podczas Italconu, który odbywał się w San Marino. Zwycięzców wybiera jury złożone z fanów i włoskich członków World SF (to organizacja zrezszająca głównie pisarzy). Oto laureaci: powieść: Enrica Zunic: Nessuna giustificazione; powieść zagraniczna: Lois McMaster Bujold: Komarr; grafik: Giuseppe Festino; redaktor: Giuseppe Lippi; tłumacz: Vittorio Curtoni; opowiadanie: Vittorio Catani: La musica è finita; tekst krytyczny: Aleksandar Mickovic, Marcello Rossi i Nicola Vianello: Enciclopedia della Fantascienza in TV 1; artykuł: Vittorio Catani: La fantascienza italiana alla ricerca della sua identità; seria książkowa: Urania; magazyn: NOVA SF; fanzin: Avatar; opowiadanie fanowskie: Vittorio Catani: L’obelisco di sangue; artykuł fanowski: A. Jarok i L. Kremo: La fantascienza e il vecchio continente. ! 18 maja w Hollywood Academy of Science Fiction, Fantasy and Horror Films wspólnie z Cinescape Magazine już po raz dwudziesty dziewiąty przyznały nagrody Saturna. Najwięcej wyróżnień przypadło Stevenowi Spielbergowi i Raportowi mniejszości, ale i Władca Pierścieni: Dwie wieże otrzymał wyróżnienia w dwóch kategoriach (w tym dla Andy’ego Serkisa jako Golluma). Oto pełna lista nagrodzonych: film science fiction: Raport mniejszości (Minority Report); film fantasy: Władca Pierścieni: Dwie wieże (The Lord of the Rings: The Two Towers); f i l m horror: The Ring (The Ring); film akcji/przygodowy/thriller: Droga do Zatracenia (Road to Perdition); film animowany: W krainie bogów – Spirited Away (Spirited Away); aktor: Robin Williams – Zdjęcie w godzinę (One Hour Photo); aktorka: Naomi Watts – The Ring; aktor drugoplanowy: Andy Serkis (Gollum) – Władca Pierścieni: Dwie wieże; aktorka drugoplanowa: Samantha Morton – Raport mniejszości; młody aktor: Tyler Hoechlin – Droga do Zatracenia; reżyser: Steven Spielberg – Raport mniejszości; scenariusz: Scott Frank i Jon Cohen – Raport mniejszości; muzyka: Danny Elfman – Spider-Man; kostiumy: Trisha Biggar – Gwiezdne wojny – część II: Atak klonów (Star Wars: Episode II – Attack of the Clones) oraz Ngila Dickson i Richard Taylor – Władca Pierścieni: Dwie wieże; charakteryzacja: Peter Owen i Peter King – Władca Pierścieni: Dwie wieże; efekty specjalne: Rob Coleman, Pablo Helman, John Knoll i Ben Snow – Gwiezdne wojny – część II: Atak klonów; DVD (edycja normalna): Armia wilków (Dog Soldiers); ! 13 DVD (edycja specjalna): Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (The Lord of the Rings: The Fellowship of the Ring), wersja rozszerzona; DVD (edycja klasyki): E. T. (E. T.: The Extra-Terrestrial); DVD (program telewizyjny): Star Trek: The Next Generation, sezony 1–7; serial telewizyjny: Alias; serial telewizji kablowej: Ucieczka w kosmos (Farscape); program telewizyjny: Steven Spielberg Presents Taken; aktor TV: David Boreanaz – Anioł ciemności (Angel); aktorka TV: Jennifer Garner (Alias); aktor drugoplanowy TV: Victor Garber (Alias); aktorka drugoplanowa TV: Allyson Hannigan (Willow) – Buffy – postrach wampirów (Buffy the Vampire Slayer); Dr Donald A. Reed Award: James Cameron za innowacyjność w dziedzinie filmu; Filmmakers’ Showcase Award: Bill Paxton za reżyserski debiut: Ręka Boga (Frailty); Za osiągnięcia życia: Sid i Marty Krofft oraz Kurt Russell za ich wkład w kulturę; Międzynarodowa Gildia Horroru przyznała swoje nagrody za wybitne osiągnięcia w dziedzinie horroru i dark fantasy w roku 2002. Oto laureaci: powieść: A Winter Haunting Dana Simmonsa; pierwsza powieść: A Scattering of Jades Alexandra Irvine’a; forma długa: My Work Is Not Yet Done Thomasa Ligottiego; forma średnia: Death and Suffrage Dale’a Baileya i Pavane for a Prince of the Air Elizabeth Hand (remis); forma krótka: Prospect Cards Dona Tumasonisa; zbiór opowiadań: Figures in Rain Cheta Williamsona; antologia: Dark Terrors 6, red. Stephen Jones i David Sutton; tekst niebeletrystyczny: Ramsey Campbell, Probably Ramseya Campbella; opowieść graficzna: Abarat Clive’a Barkera; periodyk: The Magazine of Fantasy and Science Fiction; grafik: Jason Van Hollander; film: Frailty (Ręka Boga); telewizja: Six Feet Under. ! 17 maja w Science Museum w Londynie miała miejsce tradycyjna ceremonia przyznania nagrody Arthura C. Clarke’a – za najlepszą powieść sf, wydaną po raz pierwszy w Wielkiej Brytanii. Otrzymał ją Christopher Priest za swoja powieść Separation. W skład nagrody wszedł również czek na 2003 funty (ta tradycja rozpoczęła się od czeku na 2001 funtów w roku 2001). Książka była wydana przez Simon & Schuster i właściwie pozbawiona promocji – a także trudna do znalezienia w księgarniach. Wydawnictwo Gollancz dokonało potem spektakularnego przejęcia praw i pierwsze wydanuie hardcoverowe Separation zapowiadane jest na listopad. Brytyjska prasa, która zwykle nie poświęca zbyt wiele uwagi fantastyce, tym razem zrobiła wyjątek: The Spectator zamieścił informację o nagrodzie w kolumnie plotek, zauważając, że książka Priesta jest dedykowana Paulowi Kincaidowi, administratorowi Nagrody. Niestety (z punktu widzenia skandalistów), nie jest dedykowana żadnemu z piątki sędziów, którzy decydują o jej przyznaniu. ! 14 Czeska Akademia Science Fiction, Fantasy i Horroru przyznała nagrodę Jaszczura (Mlok – od tytułu powieści Karela Čapka Inwzja jaszczurów czyli Valka s mloky) za najlepszą powieść zagraniczną wydaną w 2002 – The Iron Grail Roberta Holdstocka. Tłumaczył Petr Kotrle. PWC ! Listy do redakcji Prawie trzy lata temu, w Miesięczniku 129 (październik 2000) Tadeusz A. Olszański zamieścił recenzję książki Andrzeja Kraśnickiego Noemi i latające dyski. 5 maja 2003 autor postanowił odpowiedzieć i bronić swojej powieści. W zasadzie po tak długim czasie redakcja odrzuca wszelkie materiały dyskusyjne – z prostego powodu: pewnie nikt z czytelników nie pamięta już tekstu, z którym ktoś próbuje polemizować. Tym razem jednak zrobimy wyjątek od tej zasady, a to ze względu na niezwykłe walory rozrywkowe listu autora. Dla porządku jednak przypominamy również treść samej recenzji. PWC Bajka dla głupich dzieci „Może nie tak daleko od Was są groźni Devilowie, którzy chcą zniszczyć nasz świat. Czytajcie to wszystko w gwiazdach i naszych książkach. ” Tak kończy się powieść Andrzeja J. Kraśnickiego Noemi i latające dyski, początek – hue, hue, hue – gwiezdnej sagi (zapowiadane tytuły: Noemi i gwiazdy, Noemi i cudowne genetyczne dzieci, Noemi i Demiurg w walce z Czarnym Obłokiem oraz Bajki dla genialnych dzieci) . W czerwcu 2014 r. kolejna amerykańska wyprawa księżycowa zostaje przechwycona przez Demiurgów, kosmiczną rasę, która ongiś zasiała życie na Ziemi, a teraz postanowiła ofiarować Ziemianom supertechnologie, stanowiące panaceum na wszystkie bolączki ludzkości. Pod jednym warunkiem – wyrzeczenia się broni masowej zagłady. Po pewnych trudnościach (wojskowi zawsze mają problemy z rozumieniem rzeczy najprostszych) rzecz zostaje sfinalizowana, w ciągu zaledwie paru dni. Teraz Demiurgowie muszą zająć się poważniejszym problemem – Czarnym Obłokiem, zagrażającym układowi Oriona, w którym istnieje wysoko rozwinięta cywilizacja. Jeżeli nie uda się powstrzymać ekspansji Obłoku. . . przesuną układ Oriona w bezpieczniejsze miejsce. W końcu drobnostka dla rasy, istniejącej od setek miliardów lat, ustalającej fizyczne parametry światów, powstających w kolejnych Wielkich Wybuchach. Przedpotopowy pomysł, popłuczyny po Daenikenie i ufologach, przepisane na żywca prawa robotyki Asimova, prostacki ateizm, a przede wszystkim – koszmarna grafomania. Grafomania znacznie gorsza, niż w przysłowiowych już Narodzinach Metanoi Krajskiego. Bo Krajskiemu, przy całej jego nieudolności pisarskiej, o coś chodzi, coś ma on nam do powiedzenia. I to coś nie jest bagatelne, niegodne uwagi. Tu natomiast mamy autora, piszącego dla czystej przyjemności pisania, która, niestety, nie przekłada się na przyjemność czytania. Podobnie musieli to ocenić wydawcy, skoro autor najwidoczniej wydał swą powieść własnym nakładem. Tadeusz A. Olszański Andrzej J. Kraśnicki: Noemi i latające dyski, Warszawa 2000. 15 inż. Andrzej J. Kraśnicki www.grawitacja.vel.pl [email protected] Warszawa 5.05.2003r. Artykuł dyskusyjny Odpowiedź na recenzję mojej książki p. t. Noemi i latające dyski napisanej w Biuletynie Śląskiego Klubu Fantastyki przez Pana Tadeusza A. Olszańskiego Bajka dla głupich dzieci. . . i głupich recenzentów. Zastanawiałem się czy nie przesadzam w pejoratywnym określeniu mojego Szanownego Recenzenta. Ale jak nazwać kogoś, kto nie rozumie tego, co czyta i do tego wysnuwa mylne, nieuzasadnione wnioski? Ale do rzeczy. Książka moja nie jest przeznaczona dla dzieci, a tym bardziej głupich. Została pomyślana jako beletrystyczne wprowadzenie w trudną, nawet dla bardziej mądrych Recenzentów – teorię grawitacji. Czym więc jest grawitacja? Nie tylko tym, co trzyma nasze nogi przy ziemi. Jest parametrem czasoprzestrzeni. I to może najważniejszym. Jest wielką, fundamentalną siłą przyrody, która wiąże i utrzymuje w równowadze wszystkie gwiazdy, planety, księżyce, mgławice i cały Wszechświat. Mimo, że jak elektryczność jest odczuwalna i wszechobecna wokół nas – jest jedną z najbardziej tajemniczych i niedostępnych sił przyrody. Omawiając w książce możliwości ujarzmienia i opanowania tego fenomenu natury – chciałem zwrócić uwagę na ogromne korzyści i możliwości, jakie faktycznie otwierają się przed naszą, ludzką cywilizacją. I właśnie, opisane w niej możliwości przemieszczania się w czasie, przenikania przez materialne ściany, teleportacja, telekineza mogą faktycznie stać się dostępne dla ludzi po opanowaniu grawitacji. Wszystko (albo prawie wszystko) , co opisałem w swojej książce może pewnego dnia (a zapowiada się, że szybko ten czas się zbliża) stać się najprawdziwszą rzeczywistością! Piszę o tym szerzej w swoich artykułach na stronach internetowych: www.grawitacja.mogilno.com, www.ndw.v.pl Jednak, aby zrozumieć przesłanie zawarte w mojej książce trzeba mieć przynajmniej minimum współczesnej wiedzy technicznej oraz znajomość osiągnięć fizyki teoretycznej, teorii względności, i mechaniki kwantowej. Dla kogoś o ciasnym umyśle przepojonym bzdurami Tolkiena niedostępne, niezrozumiałe są pojęcia lewitacji i telepatycznego sterowania latającym dyskiem. A takie dyski latają wokół nas – tylko ślepi ich nie widzą lub nie chcą widzieć! Aby zrozumieć tezy zawarte w moich „bajkach” trzeba nieco wiedzieć o osiągnięciach teoretycznych Einsteina, Rogera Penrose, Stephena Hawkinga, Paula Daviesa, prof. Jana Pająka, prof. Arkadiusza Jadczyka. Z pracami naukowymi prof. Pająka zapoznałem się już po napisaniu książki i ku mojemu zdziwieniu i satysfakcji w pełni potwierdzają, ba – niekiedy wyprzedzają moje fantastyczne hipotezy i przewidywania. 16 Również prof. Jadczyk, z którym utrzymuję kontakt internetowy ostrożnie aprobuje moje pomysły. Mam nadzieję, że wbrew druzgocącej krytyce Szanownego Recenzenta moja książka zainspiruje młodych, genialnych naukowców do realizacji moich pomysłów i do ujarzmienia i podporządkowania ludziom tej cudownej, fenomenalnej siły przyrody, – jaką jest grawitacja. A niedouczeni krytycy niech zostaną przy swoim Tolkienie, przewodnikach po Bieszczadach i stosunkach ukraińskich. Niech każdy zajmuje się tym, na czym naprawdę się zna. inż. Andrzej J. Kraśnicki PS. Moją odpowiedź Panu Olszańskiemu chcialbym uzupelnic jeszcze o jedno stwierdzenie. Mianowicie, że moj krytyk nie odróżnia antyklerykalizmu od ateizmu. W swojej ksiazce bowiem nie wykluczam istnienia Boga tylko inaczej Go rozumiem – jako Uniwersalny Pierwotny Intelekt, Siłę Sprawczą, Wolę i Myśl tworzącą światy i istniejącą Rzeczywistość. Nazwa zresztą nie jest ważna. Na stronie 44 mojej ksiazki Noemi i latajace dyski piszę: „PRÓŻNIA UNIVERSUM jest nieskończona i wieczna! Nie ma początku i końca. Również CZAS istnieje ZAWSZE i nigdy się nie skończy. Próżnia jest początkiem wszystkiego. Zawiera w sobie nieskończenie wielkie MOCE. Moce te i siły może wyzwolić tylko WOLA I MYŚL DEMIURGÓW. . . uzyskana z przekazu od Angelów, którzy ją dostali od SWOICH STWORZYCIELI PRADAWNYCH WŁAŚCICIELI MOCY”. Myśl i moc należy tu rozumieć jako INFORMACJĘ – co właściwie każdy inteligentny czytelnik winien sam wydedukować. Tak więc stwierdzenie Pana Olszańskiego, że jestem prymitywnym ateistą, jest niesłuszne i nieprawdziwe. Rys. Małgorzata Pudlik 17 Recenzje i opinie Jak to na wsi Dawno temu byłem z rodzicami u brata mojego dziadka. Staruszek wraz z całą swą liczną rodziną mieszkał w jakiejś maleńkiej wioseczce w Kieleckim i żył jak przystało na nieskażonego cywilizacją chłopa. Ot, hodował krówki, uprawiał jakieś poletko, dokarmiał świnki i zbierał siano do stodoły. Pamiętam, że, mimo iż byłem tylko kilkuletnim grzdylem, wiele sobie po tym wyjeździe obiecywałem. Marzyły mi się konne eskapady, spanie w stodole i picie świeżutkiego mleka prosto od krowy. Śniłem o prowadzeniu traktora i koszeniu zboża przy użyciu wielkiej jak dwa razy ja i ostrej jak język (OCENZUROWANO) kosy. Jak łatwo się domyśleć, srogo się zawiodłem. Bo oto koń, wyleniała szkapa, potrafił już tylko robić pod siebie, w sianie grasowały szczury wielkie jak koty, a gdy zobaczyłem, jak się doi krowę, i dopuściłem do głowy skojarzenia, stwierdziłem, że nigdy więcej nie wypiję nie gotowanego mleka (na szczęście teraz są kartoniki). Ponadto traktor bardziej śmierdział i dymił niż jechał, a kosy, choćby i tępej, nikt nawet nie chciał mi pokazać... Dlaczego o tym piszę? Nie tak dawno temu moja agroturystyczna przygoda wróciła do mnie ze zdwojoną mocą. Stało się tak za sprawą Andrzeja Pilipiuka i jego Czarownika Iwanowa , drugiego tomu przygód wiejskiego egzorcysty Jakuba Wędrowycza. Opisana przez niego wieś... ale może po kolei. Po książkę Pilipiuka sięgnąłem zachęcony dość sprawnie przeprowadzoną akcją reklamową. Od czasu do czasu daję się nabrać na umieszczany w widocznym miejscu napis „Bestseller”, a gdy już pojawią się stwierdzenia, że oto czytam na własną odpowiedzialność, nie ma możliwości, bym po pozycję nie sięgnął. Jestem wszak odpowiedzialny, czyż nie? Sięgnąłem więc, przeczytałem... i chyba naszło mnie małe déjŕ vu. Bo oto znów przed oczami błysnęła mi maleńka, na wpół zrujnowana wioseczka, w nosie zakręcił smród nawozu, a pod stopami zazgrzytał żwir. Kolejny raz w swym życiu byłem na wsi z moich wspomnień... Po kilku chwilach zdziwionych ochów, achów i ojejów, postanowiłem, że podzielę się mieszanymi uczuciami jakie wzbudziła we mnie owa książeczka. A posłużę się starym jak świat systemem plus-minus. Do dzieła więc. Umiejscowienie akcji poza wielkimi miastami, demitologizacja wsi (choć z tego, co dostrzegam ostatnio bywając u kilku znajomych, mocno już nieaktualna) i uczynienie bohaterem bimbrownika, były posunięciami niezwykle ryzykownymi, ale jak się okazało bardzo dobrymi. Podobnie jak uczynienie Wędrowycza antybohaterem (z tym, że tu o ryzyku nie może być mowy, to już raczej sprawdzona recepta – kogo pamięta się bardziej: agentkę Clarice Starling czy dr Hannibala Lectera?) Do trafionych pomysłów Pilipiuka należy również dodać wybór formy. Powiązane jedynie grupką bohaterów i miejscem akcji luźne historie pozwalają na wykorzystanie każdego niemal pomysłu bez obaw, że nie będzie współgrał z akcją. Dzięki temu mamy cały 18 szereg kilkustronicowych historyjek o tym jak Jakuba diabli biorą, czy też jak dokonuje on doskonałego morderstwa przy pomocy środków kosmetycznych. Ale nie każdy pomysł autora jest trafiony. W poczet największych pomyłek należy wliczyć tytułową ponad stustronicową nowelkę Czarownik Iwanow, gdzie właściwa krótkim historyjkom konwencja gubi się w natłoku pomysłów, niekonsekwencji i źle poprowadzonych postaci. Bo oto bohater z racji długości historyjki i potęgi przeciwnika obdarzony zostaje mocami nadprzyrodzonymi, by zaraz utracić je z rąk kogoś, kogo właśnie uratował i kto jest (a nie tylko udaje, że jest) mu sojusznikiem. Nie wiadomo skąd pojawia się nie wnoszący nic do akcji końdemon, tajni agenci (potrzebni tylko po to, by efektownie zginąć), a potężny przeciwnik raz okazuje się być na jednej stronie niezniszczalnym tytanem, na następnej zwykłym sztukmistrzem, a w finale na powrót niemal bogiem. Jakby tego było mało, cudownie zły Wędrowycz staje się całkiem miły i pomimo nieubłaganie pędzącego czasu, zawsze znajduje chwilę by np. wyegzorcyzmować punka. Po co, ja się pytam, światu nawrócony punk, gdy lada chwila nastąpić może armageddon?! Dobrym pomysłem nie są również (dość częste) opowiadania na kanwie starych jak świat dowcipów. Pal sześć jeszcze, gdy kawał rzucony jest przez któregoś z bohaterów w trakcie dialogów. Wszak też ludzie i pośmiać się mogą (co tam, że ze stuletnich historyjek). Ale żeby całe opowiadanie oparte na gagu o śmierdzących skarpetkach?! Zostawmy już jednak treść, która w ogólnym rozrachunku potrafi się jakoś wybronić. Niestety nie można tego powiedzieć o redakcji. Stephen King powiedział kiedyś, że pisać jest rzeczą ludzką, a redagować boską. Złośliwych ma bogów Pilipiuk, złośliwych. Bo jak można w ogóle zlekceważyć powtórzenia, a często nawet błędy ortograficzne? O literówkach już nie wspomnę, mogłyby spokojnie założyć w tej książce swoje związki zawodowe. Niemal całkowicie odbiera to przyjemność czytania. Podsumowując. Jeżeli oczekujesz wysublimowanego humoru, zapomnij. Wędrowycz jest raczej dla tych, którzy, niczym Bareja z socjalizmu, chcą pośmiać się z czasem przejaskrawionej polskiej rzeczywistości ubranej w fantastyczny garniturek. No i dla miłośników bimbru rzecz jasna. Jakub „Azver” Ćwiek Andrzej Pilipiuk: Czarownik Iwanow. Fabryka Słów, Lublin 2002. Rys. Małgorzata Pudlik 19 Mistrzowie (?) polskiej fantasy Tytuł zbioru sześciu opowiadań autorów, związanych z miesięcznikiem Science Fiction brzmi buńczucznie: Młode wilki polskiej fantastyki. Tom pierwszy: mistrzowie fantasy. Metryk autorom nie sprawdzałem, na tytuł wilków zasługuje tylko dwu (jeden z nich to dość już doświadczony autor, w dodatku jego opowiadanie trudno zaliczyć do fantasy), a do mistrzostwa wszystkim im jeszcze bardzo daleko. Jeśli w ogóle majaczy na horyzoncie (niektórym – być może). Pierwsze wrażenie jest niemiłe, choć nie jest to wina autorów. Kolejność autorów jest inna na okładce, inna zaś – na stronie tytułowej (ta druga odpowiada kolejności druku). Brak też spisu treści, choć aż osiem stron przeznaczono na reklamy własnych wydawnictw. Jeszcze zabawniejsze wrażenie robi lektura panegirycznej recenzji Roberta J. Szmidta (Science Fiction nr 24), w której twórca antologii pisze o innym opowiadaniu Macieja Guzka, niż to, które w niej zamieścił. Antologię otwiera nowela Agnieszki Hałas Gad i sługa ziemi. Standardowa fantasy, przyzwoicie pomyślana i nieźle napisana, niestety przewidywalna do bólu. Ale czyta się przyjemnie. Po niej następuje Złoto Gór Szarych Macieja Guzka, przezabawna parodia, mieszająca konwencję fantasy i westernu (Rio Dragon, New Gondor Herald, rewolwerowiec Buffalo Bilbo, Yaruga River, Wyatt Elf itd., itp.). Inwencja językowa autora jest imponująca. Szczerze uśmiałem się też, czytając o poszukiwaczach złota w Górach Szarych: byli nimi „kędzierzawy The One, Jack De Craft i inny Jack o nazwisku Saturday”, z których pierwszy „zadowolił się srebrem i miedzią”, drugi „zgoła niczym”, a trzeci „na koniec oszalał, bo doszedł do wniosku, że szukać złota nie warto (...) on zaś ukontentuje się platyną”. Fajnie, ale ilu czytelników Młodych Wilków... skojarzy, o co tu chodzi? Kto z młodszej ich generacji kojarzy pseudonim Jack de Craft, kto jeszcze pamięta artykuł Andrzeja Sapkowskiego Nie ma złota w Górach Szarych (Nowa Fantastyka nr 5/1993). Mimo tej wątpliwości Złoto... jest najlepszym tekstem tomu. Dalej jest gorzej: Łzy Nemezis Rafała Dębskiego, nie tyle fantasy, co historyczny horror z czasów wypraw krzyżowych, daje się czytać z dużym trudem. Autor bardzo lubi „tarzać się we flakach” i najwidoczniej oczekuje tego od czytelników. Całość kiepska, ale da się strawić. Nie mogę tego powtórzyć o Mugfarze Wiesława Gniazdowskiego, wyglądającym mi na nowelizację nieudanego scenariusza rolplejowego. Opowiadanie bezmyślne i wulgarne. Poza tym, proszę autora, redaktora, korektora i wydawcy, nie ma czegoś takiego jak „rządza” (parokrotnie powtórzone). Pożądanie nie ma nic wspólnego z rządzeniem. A słowniki ortograficzne są ogólnie dostępne. Także o zamykającej tom Zagubionej duszy Sebastiana Uznańskiego nie da się powiedzieć nic dobrego. Właściwie trudno powiedzieć o niej cokolwiek – jej zaletą jest to, że gładko wychodzi z pamięci (Mugfar, niestety, nie). Na koniec zostawiłem opowiadanie przedostatnie, Nóż Wojciecha Szydy, jedyny w Młodych wilkach... tekst oryginalny i jedyny, w którym chodzi o coś więcej, niż opowiedzenie historyjki (lub, jak u Guzka – dobrą zabawę). Niestety, autor popsuł kapitalny pomysł, wprowadzając do metaforycznej przypowieści zupełnie niepotrzebny wątek rodem z SF. Ale jeśli wziąć go w nawias, pozostaje przejmująca opowieść o świecie „po ciemnej stronie księżyca, będącej słońcem dla ludzi skazanych na udawanie życia”, w którym kobiety i mężczyźni żyją w separacji i wrogości – i o jego zagładzie. Tekst jest też kiepsko napisany, a Szyda często 20 nie umie zapanować nad formą, powściągnąć i zdyscyplinować swej wyobraźni. Ciekawe, że opublikowany niemal równocześnie Stroiciel ciszy (Nowa Fanrastyka nr 4/2003) jest znacznie lepiej napisany, ale też znacznie mniej oryginalny i ważki. Tak czy inaczej Nóż wart jest lektury i chwili refleksji. Tadeusz A. Olszański Młode wilki polskiej fantastyki. Tom pierwszy: mistrzowie fantasy (antologia). Wyd. Ares 2, Katowice 2003. Matryca prze³adowana „Streszczenie Matrixa Reloaded: po przegranej wojnie z maszynami niedobitki ludzkości ukrywają się w podziemnym mieście i usiłują przetrwać, organizując dyskoteki” (cytat z sieci) Wiele osób, z którymi rozmawiałam, nie kryło swojego rozczarowania najnowszym filmem braci Wachowskich. Powtarzały się westchnienia w stylu „Ach, pierwszy Matrix to dopiero było coś, oglądałem/łam go .... [tu wstawić dowolną dwucyfrową liczbę] razy”. Cóż, pierwszy Matrix był swego rodzaju odkryciem, rewolucją – w przeciwieństwie do tytułu trzeciej części, który rewolucję dopiero zapowiada. Niewolnicy wielkich firm, wyścigowe szczury w garniturach i krawatach, z radością znalazły w filmie alegorię swojego życia, pozostali widzowie wraz z bohaterem odkrywali świat i rządzące nimi prawidła. Sequel siłą rzeczy nie posiada już tej magii nowości, więc reżyserzy próbowali zastąpić ją mnożeniem tajemnic i niespodzianek oraz coraz to bardziej nieprawdopodobnych i komiksowych scen. Komiksowych. Słowo kluczowe. Bo Matrix: Reloaded jest bardzo fajnym i przyjemnym w odbiorze filmem pod jednym warunkiem: należy na niego patrzeć jak na zwariowany komiks i broń Boże nie oczekiwać przesadnego zachowywania logiki. Zdecydowanie wyszłoby mu na dobre, gdyby został od początku został zrobiony jako kreskówka, najlepiej anime. Walki, na które tak się cieszyłam, jako żywo przypominały mi Królika Bugsa tłukącego się z Kojotem czy inną tego typu postacią. Myślę, że w wersji anime mogłoby to wyglądać nawet całkiem fajnie (przynajmniej nie byłoby durnego efektu komputerowego przyśpieszenia). Neo „doing his Superman thing” czyli frunący nad chmurami przy świetle księżyca, silnie skojarzył mi się z Tuxedo z Czarodziejki z Księżyca – oczami wyobraźni widziałam frak zamiast sutanny, maseczkę zamiast czarnych okularów i czerwoną różę w dłoni. Swoją drogą reżyserzy trochę przedobrzyli z wszechmocą głównego bohatera, bo to generalnie szkodzi logice: jeśli Neo umie wzbić się w górę jak rakieta, to czemu nie zrobił tego od razu na początku walki ze zmultyplikowanym Smithem, tylko po kilku minutach? Odpowiedź: bo wtedy nie byłoby długiej sekwencji walki. Nota bene, zwijałam się ze śmiechu, kiedy na ekranie pojawiały się coraz to bardziej zwariowane sztuczki: Smithowie wyrajający się ze wszystkich stron, opadający Neo jak mrówki, Neo skaczący im po głowach, Smithowie wylatujący w powietrze po uderzeniu drągiem 21 przez Neo – całkiem jak Rzymianie kasowani przez Asterixa, brakowało jeszcze tylko pozostających na ziemi sandałów. A w momencie, kiedy wszyscy Smithowie naraz zwalili się na niego („Kupą, mości panowie!!”), czekałam już tylko, kiedy spod stosu wypełzną osobno nóżki i osobno rączki i na boku połączą się znów w całego Neo (taki trik był kiedyś w Króliku Bugsie i bardzo mi się to podobało). Nie wypełzły, szkoda, ale za to Neo znowu zrobił numer z Asterixa i wrzucił wszystkich w powietrze. W Przyczajonym tygrysie też były sceny walk przeczące prawom fizyki, ale tam to było jakoś z większym wdziękiem zrobione. Ponieważ siłą pierwszego Matrixa było ujawnianie, że pewne rzeczy nie są tym, czym się wydają, taki sam motyw mamy w Matrix: Reloaded. Nagle połowa występujących w nim postaci okazuje się programami (słowo daje, przy czwartej z kolei takiej rewelacji zaczęłam ziewać), co więcej, istnieją poważne poszlaki, że sam Zion/Syjon jest tylko kolejną „warstwą” Matrixa. Owszem, przyjemnie jest w gronie fanów poroztrząsać różne szczegóły i podyskutować nad tym, co oznacza darowana Neo w prezencie łyżka, czy agent Smith może wstępować w ciało żywego człowieka i czy aby prawdą jest, że ludzie służą maszynom jako bateryjki (w obliczu tysięcy „mątw” atakujących Zion, wydaje się to energetycznie nieprawdopodobne), ale jednocześnie żywię poważne obawy, że trzecia część Matrixa skończy się po prostu sceną, w której jakiś małolat zamyka grę „Matrix” i odchodzi od komputera. Byłoby to, niestety, mało oryginalne rozwiązanie, więc miejmy nadzieję, że bracia Wachowscy zaserwują nam coś bardziej odkrywczego. Wadą filmu jest przeładowanie go długimi, nudnymi i kompletnie niezrozumiałymi przemówieniami – najgorszy jest „wykład” Architekta, chociaż Wyrocznia też nieźle truje. A taka z niej sympatyczna pani... Cóż, twórcom najwyraźniej wydawało się, że świetną receptą na film będzie wymieszanie w równych proporcjach „gadających głów” i wschodnich sztuk walki, odbywających się w tempie na zmianę lekko przyspieszonym lub silnie zwolnionym. Szkoda, że nie pokazano więcej scenografii Zionu, która była wspaniała. Duże wrażenie robi najazd kamery na wielopiętrową przepaść poziomów mieszkalnych w momencie, kiedy Link mówi „Dobrze być w domu” – wglądał jak nawiązanie do niesamowitego widoku wnętrza mrowiska w Mrówce Z. Bardzo podobał mi się Nabuchodonozor z zewnątrz i widok bram Zionu w scenie, kiedy bohaterowie tam przybywali – te gigantyczne przekładnie i koła zębate poruszające równie gigantyczne bramy (tylko co tam robił ten facet w pancerzu mecha?). Zamiast „Stand by, Zion control” cały czas słyszałam „Stand by, ion control” i generalnie miałam skojarzenia z bazą rebeliancką na Hoth (minus śnieg). W ogóle skojarzeń z Gwiezdnymi wojnami miałam – jak to ja – mnóstwo. Scena wielkiej narady, kiedy to pani radna pyta, kto zgłasza się na ochotnika do pomocy Nabuchodonozorowi, jako żywo była podobna do narady Rebelii w VI Epizodzie, i kiedy po wstało dwoje kapitanów statków, tylko czekałam, aż z tyłu jakiś chłopak zawoła: „I’m with you, too!”. W scenie uwalniania Klucznika pasowałyby z kolei słowa: „Jestem Wybrańcem, przyszedłem cię uratować!”. Ciekawy efekt dawały setki różnie reagujących Neo na otaczających Architekta ekranach – istotnie, to by wskazywało na fakt, że Neo jest programem i właśnie oglądamy jego „poprzednie wersje” i zapisy tego, jak się zachowały w analogicznej minucie rozmowy. Z pewnością Matrix: Reloaded nie jest filmem, który mogłabym oglądać po kilka razy, ale jest w nim parę fajnych pomysłów i zapadających w pamięć scen. Przede wszystkim bardzo mi 22 się podobało to, że przez otworzone odpowiednim kluczem drzwi przechodziło się do innego miejsca, a po ich zamknięciu nie dało się już wrócić. Podobał mi się ten biały, sterylny korytarz „między światami” (to nie jest idealne określenie, bo to były tylko różne części tego samego świata, ale dobrze brzmi). Podobali mi się Link z rodziną, Klucznik, Wyrocznia i pilnujący jej uśmiechnięty Chińczyk w okularach. I to, jak wyjaśnia, że walczył z Neo, żeby się upewnić, czy jest on Wybrańcem, a Neo na to: „A nie mogłeś zapytać?”. Szkoda tylko, że Klucznik zginął, zgodnie z obowiązującą w amerykańskich filmach idiotyczną zasadą, że drugoplanowa postać w starszym wieku absolutnie nie ma prawa przeżyć, lecz musi obowiązkowo umrzeć, najlepiej ratując przy tym innych, młodszych bohaterów (czyżby Amerykanie chcieli coś przez to zasugerować?). A czy komuś by to szkodziło, gdyby po wykonaniu swojego zadania Klucznik otworzył sobie jakieś drzwi i przeszedł przez nie, powiedzmy, do sympatycznego domku w górach? Podobały mi się sceny walk na dachach pędzących ciężarówek, oczywiście oglądane z komiksowego punktu widzenia, bo przy podejściu realistycznym rozsądek musiałby rozgłośnie zawyć: „A gdzie jest opór powietrza???”. Śmiałam się w duchu, bo kto to widział, żeby motocykle na ciężarówce przewozić od razu z pełnymi bakami? Za to Morfeusz z kataną jest the best, szczególnie jego unieszkodliwienie samochodu duchów-bliźniakówalbinosów. Podobał mi się agent Smith jako naczelny Bad Guy i scena, w której poprawia krawat swojemu klonowi. Nie podobało mi się natomiast efekciarskie noszenie ciemnych okularów we wszystkich możliwych sytuacjach z wyjątkiem łóżkowych, ponieważ zwracam uwagę, że większa część akcji Matrixa dzieje się w pomieszczeniach zamkniętych, w dodatku kiepsko oświetlonych, więc bohaterowie kompletnie nic by nie widzieli (kto choć raz w życiu nosił okulary ze szkłami fotochromowymi – a one przecież nie zaciemniają się do całkowitej czerni! – ten wie, o co mi chodzi). A mogło to być takie fajne anime... Agnieszka „Achika” Szady Matrix: Reaktywacja (The Matrix Reloaded). Reż. i scen. Larry i Andy Wachowski; obs. Keanu Reeves, Laurence Fishburne, Carrie-Ann Moss, Hugo Weaving, Helmut Bakaitis, Monika Bellucci, Gloria Foster, Randall Duk Kim, Harold Perrineau, Jada Pinkett Smith, Adrian Rayment, Neil Rayment, Lambert Wilson, Anthony Zerbe. Muz. Don Davis i in., zdjęcia Bill Pope, montaż Zach Staenberg. Efekty specjalne: Animal Logic, Spectrum Studios. Czas proj. 138 min. USA 2003. Rys. Małgorzata Pudlik 23 Imprezy Sandman w Polsce Od 6 maja przebywał w Polsce Neil Gaiman, autor, pisarz, scenarzysta i w ogóle człowiek-orkiestra. Wizyta była elementem europejskiej promocji książki Koralina, wydanej u nas przez wyd. Mag. Los zrządził, że towarzyszyłem pisarzowi w czasie polskiej wizyty i myślę, że warto powiedzieć o niej kilka słów. Neil zjawił się w Warszawie w środę (przyleciał z Barcelony) i właściwie tylko to pierwsze popołudnie miał w miarę wolne i mógł chwilę wypocząć. Następny dzień miał być morderczy. Czwartek zaczął się od wizyty w telewizji, w programie „Kawa czy herbata”, a zatem w porze barbarzyńsko porannej. Gość odpowiedział na standardowy zestaw pytań – jak wiadomo, o tej porze głębokie dyskusje raczej nie wchodzą w grę. A ja miałem okazję po raz pierwszy w życiu popracować jako tłumacz kabinowy. Robota jest nerwowa, ale do wytrzymania (zaciąłem się na słowie „Barcelona”, potem jakoś poszło). Szybki powrót do hotelu, szybki wywiad (już beze mnie na szczęście) dla nowego programu młodzieżowego, potem zgodnie z planem chat w Wirtualnej Polsce – całkiem dobrze wypadł. Dla ciekawych: zorganizowano to tak, że przy jednym komputerze siedział moderator, który z listy pytań wybierał te najciekawsze (wiadomo, że na wszystkie nie da się odpowiedzieć w czasie przydzielonej nam godziny), ja tłumaczyłem, Neil odpowiadał, tłumaczyłem z powrotem, pani wpisywała odpowiedź na drugim komputerze. Przy którymś pytaniu o tłumaczenia, Neil odpowiedział, że oczywiście nie może sprawdzić, czy przekłady jego książek są dobre. Musi wierzyć tłumaczom i czytelnikom. Po czym dodał: „na przykład teraz od pół godziny opowiadam o moich wakacjach w PorNeil Gaiman składa autografy tugalii, a tłumacz wymyśla odpowiedzi na wasze pytania; nie mogę tego w EMPiK-u (fot. Esensja) sprawdzić, bo przecież nie znam polskiego”. To koncepcja stała się czymś w rodzaju żartu – kiedy przy kolejnych wywiadach ktoś zadawał mu typowe i często wcześniej powtarzane pytanie, Neil mówił: „Kiedy w zeszłym roku byłem w Portugalii... ” Przed wyjściem z budynku, gdzie mieścił się lokal Wirtualnej Polski, Neila dopadła ekipa telewizyjna i zrobili z nim szybki wywiad – co spowodowało, że mieliśmy kłopot z dotarciu na czas do warszawskiego Empiku (tego przy domach Centrum). Pilotująca nas Kasia Rodek poprosiła kierowcę taksówki, żeby się spieszył... Jazda stała się tłem do wyjaśnień na temat Śmierci (w komiksie Sandman jest to śliczna dziewczyna, w stylu „gotyckim”) – że gdyby zginął, wolałby, żeby zamiast szkieletu z kosą stanęła przy nim ładna panienka i zapytała „Naprawdę nikt cię nie ostrzegał przed taksówkarzami w Warszawie? ” W Empiku czekał tłum fanów, dziennikarzy itd. – konferencja prasowa, połączona z sesją pytań i odpowiedzi, ciągnęła się długo. Potem w tylnej salce odbywały się wywiady indywidu24 alne, dłuższe lub krótsze. Zaraz potem wrócił do księgarni Empiku i zaczął podpisywać książki. Trwało to dłuuuugo. Ja miałem za zadanie liczenie chętnych (doszło mniej więcej do 400), z dołu, z ulicy, dochodziły tylko pogłoski, jak daleko sięga kolejka (daleko). Sklep był już formalnie zamknięty, jednak autor stwierdził, że chętnie da autografy wszystkim – nie chce, by jakiś czytelnik odszedł rozczarowany. Następnego dnia czekał nas wyjazd do Krakowa. Wyruszyliśmy rano, w towarzystwie Tomka Kołodziejczaka z Egmontu i Nurka z Esensji. Szczęśliwie dzień w Krakowie był dość swobodny, tylko dwa wywiady dawały czas na pobieżne przynajmniej zwiedzenie głównych atrakcji turystycznych (Wawel, Sukiennice itd.). Organizator spotkań krakowskich, Kamil Śmiałkowski, przygotował niespodziankę – wystawę prac krakowskich i nie tylko grafików. Nie trzeba chyba wspominać, że prace były ilustracjami – bądź powstały z inspiracji – dzieł Gaimana. Autor był pod wrażeniem. Podpisywanie trwało krócej niż w Warszawie (tutaj po sesji autografów autor miał jeszcze spotkanie w klubie „Pod Jaszczurami”), za to w krakowskim Empiku wysiadła klimatyzacja. Nie było łatwo. Na spot- Neil Gaiman Pod Jaszczurami – podziwia prace krakowskich kaniu padało więcej pytań o karierę komiksową Neila, a mniej o literagrafików (fot. Esensja) cką (oraz jak zawsze sporo pytań o muzykę, jego znajomość z Tori Amos itd.). Kolację jedliśmy w „Chłopskim jadle” niedaleko Rynku. Wzorem Rosińskiego, Neil także pozostawił po sobie pamiątkę – rysunek Sandmana na drewnianej desce zawieszonej nad piecem (Rosiński podczas swojej wizyty w Krakowie narysował oczywiście Thorgala). Neil przy okazji wyjaśnił, że po raz pierwszy słyszy poprawnie wymawiane nazwisko „Rosiński”, a wymowa wydała mu się interesująca. Wracaliśmy w towarzystwie Przemka Truścińskiego, znakomitego rysownika. Miał pewne plany w związku z wizytą Gaimana – częściowo udało się je zrealizować, ale nie chcę przedwcześnie zdradzać szczegółów. W Warszawie mieliśmy wolne do 15 – no, prawie, gdyż trzeba było nagrać jeszcze jedną rozmowę. Było dość miło, ekipa telewizyjna rozstawiła się na trawniku przy Bibliotece Narodowej, słońce świeciło... Wolny czas potem wykorzystaliśmy, żeby spokojnie pochodzić po Starówce. Spotkanie – właściwie element czegoś w rodzaju jednodniowego konwentu – odbywało się w nowej wielkiej księgarni „Traffic Club” w centrum Warszawy. Przebiegło udanie, Neil dostał w prezencie zestaw portretów Sandmana w wykonaniu grupy polskich komiksiarzy. Przy kolacji nastąpił zasadniczy przykry moment całej wizyty – gość odkrył, że ukradziono mu portfel. Po chwili paniki przekonał się, że sytuacja nie jest tragiczna (a tylko irytująca i kłopotliwa) – nie stracił paszportu i zachował jedną kartę kreNeil Gaiman i Paulina Braiter w warszawskim Traffic Clubie dytową, trzymaną w innej kieszeni. Stwierdził zatem, że skoro po(fot. Esensja) zostałe były ubezpieczone, nie ma o czym mówić. My przejęliśmy się dużo bardziej, gdyż w pewnym sensie był pod naszą opieką – nie dopilnowaliśmy. Neil uspokajał nas, że coś takiego może się przecież zdarzyć w absolutnie każdym miejscu... No ale zdarzyło się u nas. W niedzielę wciąż trochę smętni odprowadziliśmy gościa na lotnisko – odlatywał do Kopenhagi. Na pożegnanie poprosił jeszcze, żebym przetłumaczył mu na polski zdanie „Nie wiem, to było coś po polsku” – i nauczył się je wymawiać. Jak wyjaśnił, kiedy w domu spytają 25 się, czy nauczył się czegoś w obcym języku, zacytuje to zdanie. A kiedy spytają, co to znaczy, odpowie „Nie wiem, to było coś po polsku”. Muszę powiedzieć, że autor (choć gwiazda) okazał się bardzo sympatyczny, bardzo szanował czytelników, zawsze znalazł chwilę, żeby pogadać z kimś chętnym (a było ich wielu). Przybywanie w jego towarzystwie przez te kilka dni było dla mnie prawdziwą przyjemnością. Piotr W. Cholewa Co: Wizyta Neila Gaimana w Polsce Gdzie: Warszawa: Empik, Traffic Club; Kraków: Empik, „Pod Jaszczurami” Kiedy: 7–11 maja 2003. Hej na krakowskim rynku... Może nie tak całkiem na krakowskim rynku, ale bardzo blisko niego od 1 do 4 maja gościliśmy na konwencie miłośników fantastyki i gier fabularnych zwanym ConQuestem. Konwent odbywał się w budynku Zespołu Szkół Energetycznych w samym centrum miasta – jednak organizatorzy mieli dla nas wiele innych niespodzianek. Mianowicie już 1 maja w klubie „Kuriozum” przy ulicy Józefa 25 o 19: 30 można było poskakać na koncercie formacji The Last Day Of Jezus ze Słowacji. Jeżeli ktoś lubi death/goth rock, to pewnie świetnie się bawił, my (na szczęście) byliśmy zupełnie gdzie indziej – ale o tym za chwilę. Od 1 do 3 maja w kinie Cinema City Plaza przy ulicy Pokoju 44 odbywała się impreza związana z komiksem. W programie były pokazy prac twórców komiksowych oraz projekcja filmu X-Men 2. Natomiast w związku z obchodami święta Konstytucji 3 Maja we Dworku Białoprądnickim odbywał się festyn pod nazwą „Dzień z Rzeczpospolitą Szlachecką”, na którym przewidziano pokazy szermierki, jazdy konnej oraz muzyki dawnej. Ogółem cały sarmacki świat! To tyle jeżeli chodzi o imprezy towarzyszące, wróćmy zatem do ConQuestu. Na rozpoczęciu o godzinie 15.00 organizatorzy zaczęli ostro, zaskakując nas czymś nowym: konkursem Gramy, który przewidywał wyłonienie najlepszego gracza (w gry fabularne, oczywiście); w tym celu należało zaliczyć serię sesji u różnych mistrzów gry prowadzących różne systemy. Nigdy nie zgadniecie kto wygrał! Nie, nie ja, ale pan Telefax. Nagrodą była kostka specjalnie wykonana na tę okazję oraz zestaw gier komputerowych. Nie wiem jak Wy, ale ja gratuluję! Po rozpoczęciu można było się wybrać na jedną z wielu prelekcji. Co ciekawszymi okazały się: „Warsztaty walki w mieście” prowadzone przez Rafała „Rafiego” Janickiego, Andrzeja „Starego” Wardasa, „Porucznika” Michała Madeckiego, Krzysia „Bookata” Bortela i wielu innych (o których nie pamiętam, za co przepraszam); „Kryminalistyka” w wykonaniu Andrzeja „Starego” Wardasa, gdzie można było się dowiedzieć o metodach prowadzenia śledztwa; „Ochroniarz w RPG, czyli wszystko co Warsztaty walki w mieście – Michał Madecki, chcieliście wiedzieć o ochronie”, a opowiadał o niej „Porucznik” Andrzej Wardas, Krzysztof Bortel (fot. Cypis) Michał Madecki; „Warsztaty walki ulicznej”, na których Boguś Dawiec prezentował sposoby obrony przed bandą dresów (ja jednak radziłabym oddać komórkę, bo nie opłaca się leżeć przez to w szpitalu); „Nowe seriale fantastyczne, nie wenezuelskie, czyli co warto oglądać w telewizji, a czego nie” – opowiadał Krzysiu „Bookat” Bortel. Po raz kolejny Boguś Dawiec pokazywał tym razem walkę mieczem w stylu iaido i kenjutsu – był to eksperyment samurajski. Nikt nie podchodził blisko, bo kto chciałby w taki sposób stracić głowę (ja rozumiem dla dziewczyny, ale tak?) I wiele innych prelekcji, na których niestety nie mogłam być, bo jestem sama jedna... Równocześnie odbywało się wiele ciekawych konkursów w których można było się 26 wykazać wiedzą z różnych dziedzin (nie tylko fantastyki, jak się okazało). Na konkursie feministycznym na fantastycznie fantastycznego faceta pytali o pięć marek podpasek, albo o pięć firm produkujących perfumy dla kobiet itp... Największym i zaskakującym konkursem był konkurs nieustający, w którym drużyny zbierały punkty za zajęte miejsca w innych konkursach oraz za poprowadzenie własnego spotkania w bloku czwartym wolnym. Największą liczbę punktów zdobyła drużyna Monsters Inc. (czyli moja): aż 850. W finale daliśmy jednak komu innemu wygrać Najlepszy gracz – Telefax 400 Kreolek (jacy szlachetni jesteśmy prawda?) (fot. Cypis) Kolejnym niespotykanym punktem programu był cykl spotkań pod tytułem „Sławy fandomu gotują”. Tu w akcji można było zobaczyć Piotra W. Cholewę w asyście Elę Gepfert (świetne naleśniki), Macieja Sabata (chińskie danie) i Michała Madeja (lasagne), Pawła Ziemkiewicza (podobno wyśmienite chili con carne) i wielu innych. Z zajęć fizycznych można było zagrać w Troll Balla, bardzo brutalną grę, w której ponoć nie ma zasad. Nie obyło się bez ofiar, gdyż w pewnym momencie gry rozpadła się służąca za piłkę głowa trolla – ale na szczęście żadnemu trollowi nie stała się krzywda. Innym „ruchliwym” punktem programu były „Gry bez prądu”, które prowadzili Piotr W. Cholewa i Krzyś „Bookat” Bortel. Z opowiadań wiem, że była świetna zabawa – ja byłam niestety gdzie indziej. Wieczorami odbywało się wiele LARP-ów, oprócz tego była sala kinowa na której puszczano filmy i stare i nowe, zgodnie z życzeniami widzów. Co najważniejsze, był też bufet, w którym można było do- Finał konkursu nieustającego. W środku Anathema. (fot. Ghandi) stać ciepłe jedzenie (bardzo dobre i tanie) i zimne napoje. Konwent bardzo udany, świetna lokacja szkoły (bardzo blisko rynku), bardzo dobrze rozreklamowany. Wprowadzono wiele niestandardowych punktów programu, przygotowano bardzo ładny i czytelny informator z premią w postaci gry fabularną „System Q10”. Ciepła woda była tylko w jednej łazience (ale za to był prysznic). Wszystko to daje piątkę za całokształt. Oczywiście zdarzyło się kilka niedociągnięć, ale o nich nawet nie warto wspominać. Ciekawa jestem tylko, czym zaskoczą nas na następnym ConQueście, na którym – mam nadzieję – się spotkamy. Do zobaczenia! ZOEY Co: ConQuest; Gdzie: Zespół Szkół Energetycznych, ul. Loretańska 16, Kraków Kiedy: 1–4 maja 2003 r. Rys. Małgorzata Pudlik 27 Zapowiedzi Playwak W dniach od 28 lipca do 9 sierpnia, tradycyjnie już w Gowidlinie nad jeziorem Gowidlińskim (woj. pomorskie, około 50 km od Gdańska), odbędzie się jedenasty z kolei Playwak – zlot miłośników fantastyki (ze szczególnym uwzględnieniem graczy RPG) organizowany przez GKF Collaps. Okolica jest cicha spokojna, jezioro duże i czyste. Wymarzone warunki do odpoczynku od szarości i mitręgi dnia codziennego. Organizatorzy zapewniają miejsce pod namiot i dobrą pogodę (wskażcie mi taką, która nie jest odpowiednia na granie, odpoczynek i... piwo). Dla tych których znudzi jednak ta szeroka oferta (nie wierzę) istnieje możliwość wypożyczenia wszelakiego sprzętu pływającego w pobliskich ośrodkach wczasowych, jak również wynajęcia kwatery lub/i całego domku u okolicznych mieszkańców. Miejscowi nas znają i uwielbiają („O, znowu te oszołomy z miasta przyjechały!”). Termin: 28.07 – 09.08.2003 r. Miejsce: Gowidlin (woj. pomorskie) Koszt: 45 zł (40 zł dla uczestników zeszłorocznego Playwaku) Warunek: uczestnicy muszą mieć bezwzględnie ukończone 18 lat Dojazd: PKSem z Gdyni do Gowidlina; w wiosce, polną drogą przy kościele iść wzdłuż jeziora ok. 1 km piechotą; koło krzyża skręcić w głąb lasu Uwaga: uczestnicy zabierają ze sobą namioty i jedzenie (najbliższy sklep ok. 1 km od miejsca zlotu) Kontakt: Grzegorz Grabarczyk (prezes) 602 881 511, email [email protected] Jarosław Gwizdała (skarbnik) email [email protected] WWW: http://manta.univ.gda.pl/~demonek/collaps/index.html Okazja: na miejscu można będzie koszulki okolicznościowe (cena ok. 15–20zł) wydrukowane z okazji Playwaku oraz koszulki „czysto” Collapsowe (dla krewnych i znajomych królika, w tym roku 20-lecie klubu). Bachanalia Fantastyczne 2003 Listy informacyjny nr 1 – Zielonogórski Klub Fantastyki AD ASTRA zaprasza na tradycyjne Bachanalia. Termin: 5–7 września 2003 (pierwszy weekend Winobrania) Miejsce: Zespół Szkół Budowlanych, ul. Botaniczna (trwają jeszcze rozmowy z innymi...) Akredytacja: do 31.07.2003 – 30 zł od 01.08.2003 – 40 zł w drzwiach – 45 zł Noclegi: do 31.07 – 27 zł za noc, od 01.08.2003 – 25% więcej w drzwiach – 35% więcej Wspólna sala: do 31.07.2003 – 5 zł za noc, od 01.08.2003 – 7,50 zł za noc, w drzwiach – 10 zł za noc 28 Konto: ZKF AD ASTRA, PKO II O/M Zielona Góra 10205415-19914-270-1 Program: spotkania ze znanymi ludźmi (jakimi, to się jeszcze okaże, trwają rozmowy, na razie swój przyjazd potwierdził Artur Szyndler); prelekcje tematyczne oraz dyskusje; konkursy: na szkic scenariusza, plastyczny, literacki, X-meni, Terry Pratchett, filmowy; pokazy filmów, sesje RPG; konkurs na mistrza gry; LARP (najprawdopodobniej dwa); bitewniaki: 3 konkursy (najładniejsza armia, pokaz, RPG połączona z bitewniakiem); Bractwo Rycerskie z Zielonej Góry: pokazy walk, tańca oraz wyrobu broni. (skansen w Ochli); Magic: the Gathering – turniej oraz rozgrywki wolne; loteria fantowa. Dodatkowe konkursy: na puszczanie latawca, na wywoływanie wiatru, na najgłupsze przebranie; Kontakt: Waldemar Gruszczyński: email [email protected], tel.693 341 084 Andrzej Diaczuk: email [email protected], tel. 602 666 591 adres klubowy: [email protected] Bia³a Dama nagroda za najlepszą kobiecą przygodę roku W świecie RPG zdecydowaną większość stanowią mężczyźni. To do nich adresowane są prawie wszystkie pojawiające się na rynku gier fabularnych produkty, to oni piszą do branżowych pism, to oni je redagują i wydają, to oni zdobywają laury za najlepsze scenariusze. Z czego to wynika? Czyżby rację mieli ci, którzy twierdzą, że dziewczyny grają w RPG tylko po to, żeby „złapać faceta”? Może jesteśmy dyskryminowane przez szowinistyczne środowisko? A może po prostu brak nam talentu? Chcemy, żeby nasz konkurs udowodnił, że kobiety nie tylko potrafią pisać i prowadzić scenariusze RPG, lecz także to, że tworzone przez nie historie – choć zapewne różniące się od „męskich” – nie są od nich gorsze. Kobiece Konklawe w składzie: Janina „Bodhisatva” Gurgul, Magda Madej, Krysia Nahlik, Marzena „Elma” Ples, Joanna Szaleniec, Gabriela „MidMad” Zielińska przedstawia więc zupełnie nową, rewolucyjną i rewelacyjną nagrodę. Nagrodę dla kobiet, ze względu na kobiety, przyznawaną przez kobiety... Taką, która ma „ruszyć z podstaw bryłę” polskiego RPG, a jeśli wolicie – „wprowadzić polskie RPG do Europy”. Biała Dama będzie przyznawana na konwencie IMLADRIS w Krakowie [www.imladris.prv.pl]. Patronat honorowy: Galicyjska Gildia Fanów Fantastyki [ www.ggff.rpg.pl] Patronat medialny: Poltergeist [ www.rpg.info.pl ] Regulamin konkursu i informacje znajdziecie na stronie: http://bialadama.rpg.net.pl ( lub http://www.bialadama.prv.pl ) oraz pod adresem e-mail: [email protected] IV konkurs literacki Klubu „Druga Era” Klub Fantastyki „Druga Era” z Poznania ogłasza konkurs na najlepsze opowiadanie fantastyczne. Zapraszamy wszystkich , którzy chcą spróbować swoich sił na polu literatury fantastycznej i marzą o literackich sukcesach. Prosimy o nadsyłanie niepublikowanych wcześniej opowiadań o tematyce związanej z szeroko pojętą fantastyką. Opowiadania będą oceniane pod kątem walorów literackich, nowatorstwa na gruncie fantastyki oraz ogólnego wrażenia. Spośród nadesłanych opowiadań zostanie 29 wybrane najlepsze i uhonorowane główną nagrodą. Najlepsze opowiadanie będzie także opublikowane w klubowym fanzinie Inne Planety. Zwycięzcy otrzymają następujące nagrody pieniężne: – 1 miejsce – 300 zł – 2 miejsce – 200 zł – 3 miejsce – 100 zł Rozstrzygnięcia konkursu dokona jury złożone z członków Klubu Fantastyki „Druga Era”. Opowiadania można nadsyłać do 31 października 2003. Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi na przełomie listopada i grudnia 2003 roku. Oficjalne ogłoszenie wyników nastąpi na imprezie związanej z fantastyką, którą Klub Fantastyki „Druga Era” planuje zorganizować w grudniu 2003. Nadsyłane opowiadania powinny spełniać następujące warunki: – wielkość do 15 stron znormalizowanego maszynopisu (27.000 znaków) – brak wcześniejszej publikacji w czasopiśmie o zasięgu ogólnopolskim – tematyka związana z szeroko pojętą fantastyką – jeden autor może nadesłać jedno opowiadanie Dodatkowych informacji można zasięgnąć na stronie internetowej Klubu Fantastyki „Druga Era”: http://www.kfdrugaera.republika.pl Opowiadania w formie papierowej proszę nadsyłać na adres: Dariusz Grupa Os. Zygmunta Starego 6/43, 60-684 Poznań (wydruk lub maszynopis), lub w formie elektronicznej na adres e-mail: [email protected] (w formacie MS Word). Sceny z ¿ycia smoków odc. 18 EUROCON 1991 Napisanie tego odcinka przyszło mi chyba najtrudniej ze wszystkich – ale kto się lubi przyznawać do porażek? Tym bardziej, że wizje były oszałamiające, a i możliwości – jeśli je dobrze wykorzystać – nienajgorsze. Zabrakło może trochę wyobraźni co do skali całego przedsięwzięcia i wysiłku, jakiego ono wymagało, a także chyba, jak to się teraz przyjęło określać, odpowiednich „zasobów ludzkich”. Jeśli ktoś zastanawia się, jacy ludzie są najważniejsi w komitecie organizacyjnym dowolnego konwentu, odpowiedź jest prosta – są nimi gżdacze. Ten znakomity polski odpowiednik angielskiego terminu „gophers” odnosi się do osób wykonujących najczarniejszą robotę konwentową – dostarczanie odpowiedniego sprzętu na właściwe miejsce i we właściwym czasie, doprowadzenie gości do właściwych pomieszczeń i ogólnie – wykonywanie wszelkich poleceń organizatorów imprezy. „Kiedy fruwam, to jestem fruwaczem. . . ” i tak dalej. Najwspanialszy plan obróci się wniwecz, gdy ktoś zabierze klucz od pomieszczenia, gdzie są nader istotne rekwizyty. . . O tym kluczu jeszcze będzie. 30 Po kolei jednak. Pomysł zorganizowania Euroconu w Polsce przyszedł mi do głowy dwa lata wcześniej, gdy zmiany okrągłostołowe pozwalały mieć nadzieję, że uda się uniknąć asysty smutnych panów przy każdym z zaproszonych zachodnich gości. Z drugiej zaś strony, połączenie Polconu, Euroconu i (miałem wówczas nadzieję) spotkania World SF mogło dać w sumie imprezę z udziałem jeśli nie kilkudziesięciu, to przynajmniej kilkunastu zagranicznych twórców i to spośród tych najbardziej znanych. Z World SF nie wyszło, pisałem już dlaczego, ale i tak kilku moich znajomych autorów, z Poulem i Karen Andersenami oraz Johnem Brunnerem na czele, wyraziło chęć przyjazdu, podobnie jak Gianfranco Viviani, najbardziej znany włoski wydawca sf. Teraz – gdzie? Zależało mi na tym, aby było to miejsce również o walorach turystycznych, bo nie tylko konwentem człowiek żyje. . . Kraków wydawał się dość oczywisty – ale nie do końca byłem pewien, jaki jest miejscowy fandom, bo w końcu na kimś się ciężar organizacji musiał oprzeć. Co prawda, na spotkaniach zorganizowanych m. in. przez Konsulat Amerykański z Jamesem Gunnem i Frederikiem Polem zjawiały się dość liczne grupy fanów, ale to nie musiało o niczym świadczyć, jeśli chodzi o prężność organizacji. I wówczas, gdzieś tak przed Euroconem w San Marino w roku 1989, w „Alfie” pojawili się dwaj przedstawiciele krakowskiego fandomu, Marek Świtniewski i Jacek Kwaśniewski. Po zwyczajowych pytaniach gości o plany wydawnicze zapytałem ich o zdanie na temat organizacji potrójnej imprezy w Krakowie. Reakcja była wręcz entuzjastyczna, a problemy organizacyjne wręcz nie istniały. Uzgodniwszy zatem datę – 9-12 maja 1991 r. – zgłosiłem (o czym już pisałem wcześniej) zamiar organizacji Euroconu 1991 na Euroconie w San Marino. Pisałem już, że po wstępnych rozgrywkach konkurent – Zagrzeb – ustąpił pola i organizację Euroconu Krakowowi przyznano. Mimo że w jakiś sposób byłem pomysłodawcą imprezy, ze zrozumiałych względów nie mógłbym zająć się całością spraw organizacyjnych w Krakowie; pozostawiłem sobie funkcję Koordynatora i załatwianie spraw zagranicznych, niekiedy tylko podsuwając ten czy inny pomysł. Zamarzył mi się, na przykład, pokaz laserowy do muzyki Alan Parsons Project. Udało mi się nawet uzyskać zgodę autorów i wykonawców na wykorzystanie ich utworów; co z tego, kiedy w tamtym czasie nikt nie dysponował odpowiednią aparaturą, a przynajmniej nie było jak się o tym dowiedzieć. W jednej tylko sprawie byłem nieugięty – brak opłaty za uczestnictwo. Otóż przez całe lata osiemdziesiąte organizatorzy większości ważnych konwentów w Europie nie pobierali opłat akredytacyjnych (lub pobierali je w wymiarze znacznie zredukowanym) od uczestników z Europy Wschodniej, zdając sobie sprawę, że są to dla nich zupełnie inne pieniądze. Co więcej, dbali o zorganizowanie tańszych noclegów, choćby i w śpiworze na sali gimnastycznej, byleby tylko ściągnąć więcej osób „zza żelaznej kurtyny”. Uznałem, że po zmianach politycznych dobrze będzie jakoś się zrewanżować i nie pobierać tej opłaty w ogóle. I to nie tylko od gości zagranicznych, ale od wszystkich – aby już nie było żadnych różnic. Natomiast środki na konwent mieli dostarczyć sponsorzy, w zamian za możliwość reklamowania się podczas imprezy. Różnie z tymi sponsorami bywało – pamiętam takiego, co obiecywał, że wszystko zorganizuje – tyle że za odpowiednią opłatą. Niemniej znalazło się parę instytucji, które wspomogły imprezę finansowo, m. in. wydawnictwa „Alfa” i „Amber” (wspominam tylko o nich, bo o nich wiem, jako że sam tę pomoc załatwiałem) . Mój udział w organizacji ograniczał się do mniej więcej comiesięcznych wyjazdów do Krakowa na spotkania z Komitetem Organizacyjnym. Z pewną obawą widziałem, że pojawia się na nich ledwie kilka osób – poza wymienionymi Markiem i Jackiem jeszcze Joasia Zielińska 31 oraz dwie Ole – Siemieniec i Bily. Moje łagodne perswazje, że powinno być znacznie więcej osób, spotykały się z zapewnieniami, że będą. A program? Też będzie. . . No to pozostałem przy swoich sprawach zagranicznych, ze szczególnym uwzględnieniem istniejącego jeszcze Związku Sowieckiego. Wybierały się na Eurocon tłumy fanów z najdalszych krańców Sojuza – potrzebne były tylko zaproszenia koniecznie z okrągłą pieczęcią. Mieliśmy taką i każdy zainteresowany dostał. Oczywiście, potem się okazało, że na Eurocon przyjechało ledwie kilku fanów, a cała reszta, jeśli przyjechała w ogóle, to raczej w celach hm, komercyjnych, a nie kulturalnych. Ot, siurpryza. Niewiele brakowało, a w ogóle nie byłbym na otwarciu imprezy. Otóż na ten sam dzień zaplanowano rozmowy między „Alfą” a kierownictwem Komitetu Normalizacji w sprawie prywatyzacji wydawnictwa. Rozmów nie dało się przełożyć, a efekt był taki, że wkrótce po rozmowach kierowca służbowy „Alfy” grzał Polonezem gierkówką (cud boski, że nikt nas nie zatrzymał) najpierw w stronę Katowic, a potem przez Olkusz do Krakowa. Dotarliśmy w niecałe trzy godziny, po to tylko by się dowiedzieć, że w kinie „Kijów”, gdzie miało się odbyć otwarcie, z powodu opóźnienia w ogóle już czasu na otwarcie imprezy nie ma. Dopiero na mój wrzask, że program filmowy jest bardzo ważny, ale nie ważniejszy od otwarcia, znalazło się kilkanaście minut na ceremonię i powitanie gości zagranicznych, do których niespodziewanie dołączył Jim Hogan. Program filmowy był w ogóle jednym z ciekawszych elementów imprezy – m. in. Jackowi, który go organizował, udało się zdobyć kopię właśnie odkopanych gdzieś resztek filmu „Na Srebrnym Globie” i właśnie w czasie Euroconu odbył się pierwszy pokaz. Natomiast z resztą programu było, hm, różnie. Gdyby nie pomoc w ostatniej chwili klubów z Katowic, Gdańska i Białegostoku, w ogóle skończyłoby się totalną porażką. A tak – było jak było. Mnie przypadła rola prowadzenia obrad Europejskiego Stowarzyszenia SF – a miałem co do Stowarzyszenia swoje zamiary. . . Wydawało mi się, że kolejne towarzystwo wzajemnej adoracji zupełnie jest fantastyce niepotrzebne i należy ESFS bardziej otworzyć na fandom. W swoich zamiarach znalazłem poparcie Gianfranco Vivianiego, ówczesnego wiceprezesa Stowarzyszenia, którego Ion Hobana delegował, gdyż sam nie mógł lub nie chciał przyjechać. Gdyby wiedział, że go zdejmą, pewnie by chciał. . . Zebrani delegaci krajowi ESFS powierzyli niżej podpisanemu zadanie pokierowania Stowarzyszeniem „na drodze odnowy”; Gianfranco został wybrany wiceprzewodniczącym, a Leonid Kuric sekretarzem. Ponadto dokonano zmiany w regulaminie nagrody ESFS. Przez kilka poprzednich lat miała ona formę dyplomu, a przedstawiciele wszystkich krajów zgłaszali swoich faworytów, którym dyplomy te automatycznie przyznawano – że to niby autorzy z jednego kraju w innym nie są znani. Postanowiłem mimo to przywrócić znaczenie nagrodzie i przyznawać tylko po jednej. I okazało się, że można! W kategorii „Pisarz” bezapelacyjnie zwyciężył Stanisław Lem; inne nagrody też bez większych kłopotów przyznano. Ceremonia wręczenia nagród miała się odbyć w czasie bankietu w hotelu „Cracovia”, na którą, niestety, nie udało się Mistrza ściągnąć. Może dobrze jednak, że tak się stało, bo był jedynym, który ją otrzymał – w czasie wizyty, którą Marek i ja złożyliśmy mu w domu. Pozostałe zaś nagrody spoczęły zamknięte w jakiejś szafie, od której klucz miała osoba, co już wyszła do domu (patrz wstęp) – i klops, musiałem ograniczyć się do odczytania laureatów. . . Organizatorzy konwentów – kochajcie swoich gżdaczy! W następnym odcinku – jak to z „Alfą” było. Wiktor Bukato 32 Premiery maja i czerwca Kino X-Men 2. Reż. Bryan Singer; obs. Patrick Stewart, Hugh Jackman, Ian McKellen, Rebecca Romijn-Stamos, Halle Berry. USA 2003. [01.05] Dwa pokolenia X-Menów łączą swe siły z nieoczekiwanym sojusznikiem, by stawić czoła nowemu zagrożeniu. Początkowo mutanci walczą o prawo do życia w społeczeństwie, które robi wszystko, by wyrzucić ich poza nawias. Ich i tak nienajlepsza sytuacja jeszcze bardziej się pogarsza, gdy obdarzony nadludzkimi mocami niezidentyfikowany napastnik dokonuje zamachu na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Wszystko wskazuje na to, że zamachowcem był mutant... Oszukać przeznaczenie 2. Reż. David R. Ellis; obs. A. J. Cook, Sarah Hattingh. USA 2003. [09.05] Kimberly Corman wraz z grupą swoich przyjaciół wybiera się w podróż. W czasie drogi przytrafia im się wypadek, z którego cało wychodzą Kimberly i kilka innych osób. Niedługo później ludzie, którym udało się uniknąć katastrofy, zaczynają umierać w tajemniczych okolicznościach. Kimberly musi odkryć tajemnicę tych tajemniczych śmierci zanim nadejdzie jej kolej... Matrix Reaktywacja. Reż. Larry i Andy Wachowski; obs. Keanu Reeves, Laurence Fishburne, Carrie-Anne Moss, Hugo Weaving. USA 2003. [15.05] Wokół Zionu zamyka się pierścień Armii Maszyn. Jedynie godziny dzielą ostatnią enklawę ludzi na Ziemi od losu, jaki zgotuje im armia 250.000 Strażników zaprogramowanych na zniszczenie ludzkości. Mieszkańcy miasta, natchnieni wiarą Morfeusza w Wybrańca, który wypełni przepowiednię Wyroczni i zakończy wojnę z Maszynami, wszystkie swoje nadzieje i oczekiwania pokładają w Neo. On sam szuka rozwiązania, nękają go niepokojące wizje... 28 dni później. Reż. Danny Boyle; obs. Cillian Murphy, Naomie Harris, Megan Burns, Brendan Gleeson. Wielka Brytania/USA/Holandia 2002. [30.05] Grupa angielskich bojowników o prawa zwierząt włamuje się do pilnie strzeżonego laboratorium, w którym przeprowadzane są eksperymenty na zwierzętach. Uwalnia przetrzymywane w klatce szympansy, mimo iż przerażony naukowiec ostrzega ich, że są one nosicielami śmiertelnie groźnego wirusa. 28 dni później Jim budzi się ze śpiączki na opuszczonym oddziale intensywnej terapii jednego z londyńskich szpitali. Błądzi ulicami wyludnionego miasta, gdzie atakują go ofiary tajemniczej epidemii – zarażeni wirusem ludzie, których jedynym celem stało się zabijanie. Prosiaczek i przyjaciele (animowany). Reż. Francis Glebas. USA 2003. [30.05] Łagodny i bojaźliwy Prosiaczek czuje się gorszy od innych, bo przyjaciele ze Stumilowego Lasu mówią mu, że jest za mały, by pomagać przy „miodowych żniwach”. Gdy Prosiaczek znika, pozostali wyruszają na jego poszukiwanie kierując się pozostawionym przez niego albumem, który służy im jako mapa. Po drodze uświadamiają sobie, jak ważną rolę pełni w ich życiu zaginiony przyjaciel. W widowiskowym finale Prosiaczek po raz kolejny udowodni, że nie trzeba być wielkim, by dokonywać wielkich czynów. Pinokio. Reż. Roberto Benigni; obs. Roberto Benigni, Nicoletta Braschi, Carlo Giuffre. Włochy/Francja/Niemcy 2002. [30.05] Przejmująca i zmysłowa adaptacje znanej wszystkim bajki Carlo Collodiego – historii cieśli, który ogromnie pragnie syna i przywiązuje się do jednej ze swych drewnianych lalek, która ożywa dzięki sile jego wiary i miłości. Jądro Ziemi. Reż. Jon Amiel; obs. Hilary Swank, Aaron Eckhart, Tcheky Karyo, Bruce Greenwood. USA 2003. [06.06] Geolog dr Josh Keyes odkrywa, że jakaś niezwykła siła powoduje zmianę temperatury w jądrze Ziemi. Fakt ten może stać się przyczyną tego, że Ziemia przestanie krążyć wokół własnej osi. Keyes w towarzystwie najlepszych specjalistów z NASA, chcąc odsunąć nadciągającą zagładę kontynentu, wyrusza podziemnym statkiem w podróż do jądra naszej planety. DVD i wideo Kto wrobił królika Rogera. Reż. Robert Zemeckis; obs. Bob Hoskins, Christopher Lloyd, Joanna Cassidy. USA 1988. Hollywood, rok 1947. W mieście obok normalnych ludzi mieszkają aktorzy filmów rysunkowych zwani Toons. Kiedy zostaje zamordowany przedstawiciel świata ludzi, podejrzenie pada na królika Rogera. Stephen King: Lśnienie. Reż. Mick Garris; obs. Rebecca De Mornay, Steven Weber, Courtland Mead, Wil Horneff. USA 1997. Horror oparty na powieści Stephena Kinga pod tym samym tytułem. Opowieść o mrocznym hotelu, w którym ożywają wspomnienia o okrutnej zbrodni popełnionej w tym miejscu. Rój. Reż. Irwin Allen; obs. Michael Caine, Katharine Ross, Richard Widmark, Richard Chamberlain, Olivia de Havilland. USA 1978. 33 Olbrzymi rój zabójczych afrykańskich pszczół terroryzuje mieszkańców amerykańskiego miasteczka. Grupa śmiałków podejmuje desperacką próbę walki z niebezpiecznym przeciwnikiem. Inspektor Gadżet. Reż. David Kellogg; obs. Matthew Broderick, Rupert Everett, Joely Fisher. USA 1999. Kinowa wersja bijącego rekordy popularności serialu telewizyjnego. Jej bohaterem jest pracownik ochrony, szary przeciętniaczek, który nieoczekiwanie zmienia się w superinspektora policji, zdolnego do niezwykłych transformacji i dysponującego najnowszymi zdobyczami techniki. Tylko on może stawić czoła najbogatszemu i najgroźniejszemu złoczyńcy świata. Harry Potter i Komnata Tajemnic. Reż. Chris Columbus; obs. Daniel Radcliffe, Rupert Grint, Emma Watson, Kenneth Branagh, Robbie Coltrane. USA 2002. Harry Potter ma kiepskie lato. Musi je spędzić w towarzystwie władczego wujostwa – ciotki Petunii i wuja Vernona Dursleyów – nie cierpiących jego magicznych umiejętności. Co więcej, jak się wydaje, zapomnieli o nim jego najlepsi przyjaciele, Ron Weasley i Hermiona Granger. Nie odpowiedzieli na żaden z wysłanych do nich listów. Nagle w tajemniczy sposób w sypialni Harry’ego pojawia się domowy skrzat, Zgredek, który przestrzega młodego czarodzieja przed powrotem do Hogwartu. Pi. Reż. Darren Aronofsky; obs. Sean Gullette, Mark Margolis, Ben Shenkman, Pamela Hart. USA 1998. Opowieść o młodym matematyku, znajdującym sie o krok od rozszyfrowania tajnego kodu, dającego władzę nad duchowym i materialnym światem. Nagroda za reżyserię na festiwalu filmowym w Sundance. Inwazja. Reż. Josh Olson; obs. Zach Galligan, Lisa Ann Hadley, Daniel Johnson. USA 2002. Opowieść o insektach, które atakują swe ofiary i zjadają od środka. Dick Tracy. Reż. Warren Beatty; obs. Warren Beatty, Al Pacino, Dustin Hoffman, Madonna. USA 1990. Kinowa wersja popularnego komiksu o twardym policjancie w żółtym płaszczu ścigajacym złoczyńców. Śmierć nadejdzie jutro. Reż. Lee Tamahori; obs. Pierce Brosnan, Halle Berry, Rick Yune. USA 2002. Po karkołomnym pościgu na zaminowanym polu w strefie zdemilitaryzowanej James Bond wpada w ręce wroga i trafia do północnokoreańskiego więzienia. W czasie akcji ginie koreański pułkownik Moon, a bezwzględny porucznik, Zao zostaje trwale okaleczony. Po kilku miesiącach Bond zostaje zwolniony w ramach wymiany więźniów. Szef Krajowej Agencji Bezpieczeństwa Falco wymienia Zao na Bonda. Falco przekonany jest, że Bond pod wpływem tortur zdradził swych towarzyszy. Na polecenie M agent 007 zostaje przewieziony do laboratorium na Falklandach i poddany obserwacji, wkrótce jednak ucieka na pokładzie okrętu wojskowego. Gotów jest na wszystko, by odzyskać dobre imię. Animatrix (animowany). Reż. Peter Chung (odcinek Matriculated), Andy Jones (odcinek Ostatni lot „Ozyrysa”), Yoshiaki Kawajiri (odcinek Program), Takeshi Koike (odcinek World Record), Mahiro Maeda (odcinki The Second Renaissance część 1 i 2), Kouji Morimoto (odcinek Beyond), Shinichirô Watanabe (odcinek Kid’s Story). USA 2003. Akcja opowieści dzieje się w uniwersum Matrixa. Twórcy starają się tutaj odpowiedzieć na pytanie, czy istnieje tylko jeden Matrix, ten, który przedstawiony jest w oryginalnym filmie, czy też możliwe jest istnienie kilku, z których każdy jest doskonale dostosowany do spacyfikowania różnych grup ludzkich „komórek mocy”. Jimmy Neutron: Mały geniusz (animowany). Reż. John A. Davis. USA 2001. Jimmy – niezwykle inteligentny chłopczyk wraz ze swoim psem robotem wyruszają w kosmiczną podróż. W czasie jej trwania przeprowadzą szalenie niebezpieczną misję ocalenia Ziemi przed groźnymi kosmitami. Jimmy musi się bardzo spieszyć bo... mama czeka z obiadem. Informacje o filmach drukujemy dzięku uprzejmości magazynu „Cinema”. Rys. Małgorzata Pudlik 34 Poduszki powietrzne pozwalają lądownikowi odbijać się jak piłka i wreszcie miękko wylądować Galeria Marsjañski pojazd Lądownik na spadochronach zmniejsza szybkość opadania Rakieta Delta II wyniesie sondy w przestrzeń kosmiczną. Start Delty II Raz na 26 miesięcy Mars i Ziemia znajdują się blisko siebie na orbitach. Raz na kilkanaście lat to zbliżenie następuje w odpowiednim punkcie orbity i odległość między planetami jest stosunkowo niewielka. Ten moment nastąpił właśnie teraz, więc NASA i Europejska Agencja Kosmiczna wysyłają sondy na Czerwoną Planetę. O europejskim Mars Express napiszemy w jednym z najbliższych numerów. Dzisiaj o amerykańskim Mars Explorer Rover. To dwa identyczne geologiczne pojazdy marsjańskie, które wystartują z Cape Canaveral 8 i 25 czerwca 2003, by w styczniu przyszłego roku dotrzeć do celu. Do badań wybrano miejsca, gdzie wcześniejsze obserwacje ujawniły ślady (być może) wody – tak jak krater Noachis Terra (fotografia na okładce). Każdy z pojazdów zdolny będzie pokonać około 100 metrów dziennie, a łączny zasięg to 1 km. Wszystkie obrazy to artystyczne wizje kluczowych etapów lotu. Drukujemy je dzięki uprzejmości NASA i JPL. PWC Pojazd marsjański w całej okazałości. Nazywa się MER – Martian Exploration Rover Pojazd księżycowy opuszcza lądownik Wreszcie podąża do zauważonego ciekawego obiektu. Marsjańska sonda wchodzi w atmosferę Czerwonej Planety Pojazd toczy się po powierzchni... Pojazd marsjański przeprowadza badania. Oprócz kamery i mikroskopu, dysponuje kilkoma spektrometrami, a także ramieniem do pobierania próbek. MiesiÊcznik Biuletyn Informacyjny ŒKF MIESIÊCZNIK - biuletyn Śląskiego Klubu Fantastyki. Redagują: Piotr W. Cholewa, Elżbieta Gepfert, Wojciech Gierasimiuk, Małgorzata Pudlik, Piotr Raku Rak, Arkadiusz Sroka. Adres: ul. Pocztowa 16, skr. poczt. 502, 40-956 Katowice. Tel. (wtorek 16.00–18.00) 253 98 04. E-mail: [email protected] Konto: PKO BP O/Katowice, 27 10202326 105880278 Biuletyn dostępny w Internecie pod adresem http://www.skf.org.pl Wydawnictwo bezpłatne. Na tym marsjańskim zdjęciu widzimy krater meteorytowy Noachis Terra, a na jego ścianie wąwozy i szczeliny, co sugeruje obecność wody (dawno temu). Być może już wkrótce zbadają to kolejne wyprawy – dwie amerykańskie i jedna europejska. Zdjęcie wykonała sonda Mars Global Surveyor. (Foto: NASA/JPL/Malin Space Science Systems) Jedna ze stacji kontrolnych, należąca do DSN – Deep Space Network. Stacje takie znajdują się na pustyni Mojave w Kalifornii (USA), pod Madrytem w Hiszpanii oraz niedaleko Canberry w Australii. To one będą utrzymywać łączność z misjami marsjańskimi. 31.05.2003 NR 158