Konsultacje z dziennikarzami polskimi dotyczące dezinformacji w

Transkrypt

Konsultacje z dziennikarzami polskimi dotyczące dezinformacji w
Konsultacje z dziennikarzami polskimi dotyczące dezinformacji w środowisku
informacyjnym.
Warszawa, 16 listopada 2016 r.
Przemówienie ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza
Problem dezinformacji jest być może jednym z kluczowych, gdy rozważamy kwestie
bezpieczeństwa, a w każdym razie kluczowym z tych, którymi zajęto się w ostatnim czasie.
Gdy sięgniemy do pierwszych refleksji na temat sztuki wojennej, no to jest oczywiste, że
nasuwa się ta wspaniała książka Sun Tzu, która w swojej istocie dotyczy właśnie
dezinformacji. Czyli skoncentrowana jest na takiej refleksji, jak doprowadzić do pokonania
przeciwnika bez użycia broni, a wiec samymi narzędziami, które dzisiaj traktujemy jako
narzędzia, służące dezinformacji.
Mówię o tym dlatego, żeby uświadomić, że problematyka dezinformacji, chociaż dzisiaj tak
popularna, chociaż dzisiaj tak przywrócona do łask przez analityków w istocie była
przedmiotem refleksji, analizy, także stosowania od tysiącleci.
To samo zresztą możemy powiedzieć o takich narzędziach wojny hybrydowej jak dywersja.
Jesteśmy pod dużym wrażeniem taktyki zastosowanej przez wojska Federacji Rosyjskiej w
konflikcie Ukraińskim. Sformułowanie „zielone ludziki” na nazwę oddziałów Specnaz
zajmujących tereny jako przedstawiciele ludu pracującego, ludu miast, wsi wschodniej
Ukrainy. No ale przecież można sięgnąć czy do początków drugiej wojny światowej, czy do
innych wydarzeń, gdzie zobaczymy, że działania dywersyjne pod pozorem występowania
ludności miejscowej, autochtonicznej kraju, który się atakuje, były prawie zawsze stosowane.
Mówię o tym dlatego, żeby wskazać, iż dezinformacja na poziomie taktycznym, o którym
właśnie mowa czyli doraźnych działań, jest częścią historii wojen i konfliktów, jak już
powiedziałem od tysiącleci.
W tej materii mamy pewne udoskonalenia, mamy pewien rozwój i upowszechnienie tego
typu działań zgodnie z rozwojem techniki, ale nie mamy zasadniczej fundamentalnej zmiany.
Czy przeanalizujemy wydarzenia drugiej wojny światowej związane np. z inwazją na
Normandię i dezinformację zastosowaną przez aliantów wskazującą, mającą wskazać, że
inwazja zostanie dokonana w innym miejscu czy jakiekolwiek, wiele innych działań, z
taktyczną dezinformacją mamy do czynienia od bardzo dawna.
To co jest nowe, związane ze światem komunistycznym i postkomunistycznym, bo nie ma
cienia wątpliwości, że dezinformacja stała się jednym z kluczowych narzędzi pielęgnowanych
i rozwijanych przez państwa czyn też formacje komunistyczne. To co jest nowe, to
masowość działań dezinformacyjnych. Masowość związana z upowszechnieniem działań
agentury wpływu, która stała się niezbędnym, instytucjonalnym narzędziem ułatwiającym i
umożliwiającym dezinformację.
Chyba trzeba w tym momencie przywołać doświadczenie Polski w ostatnich latach i jest
oczywiste, że nasuwa się ono samo z siebie.
To jest doświadczenie związane z tragedią smoleńską, w której doprowadzono do
stworzenia fikcyjnego obrazu przebiegu wydarzeń, ale było to możliwe wyłącznie dzięki
współdziałaniu ośrodka nadającego dezinformację, ośrodka rosyjskiego, z akceptacją i
powielaniem tej dezinformacji przez czynniki kraju, na który oddziaływano. Gdyby nie było
tego feedbacku, tego oddziaływania wewnętrznego czy powtarzania przez ośrodki
wewnętrze dezinformacji płynącej z zewnątrz, skuteczność takiego działania byłaby w istocie
bardzo, bardzo ograniczona. Tylko posiadanie agentury wpływu, tylko posiadanie swojego
aparatu, który recypuje, odbiera i powiela dezinformację od wewnątrz przedstawiając się jako
źródło wewnętrzne danego kraju, daje szansę skuteczności dezinformacji, także na poziomie
taktycznym, o którym teraz rozmawiamy. To jest jedno z kluczowych unowocześnień,
kluczowych zmian jakie zostały, stały się wielkim wynalazkiem ruchu komunistycznego, który
doprowadził do umasowienia działania agentury wpływu i jej oddziaływania od wewnątrz na
ośrodki kierownicze oraz na świadomość społeczną podmiotu, na który oddziałują.
Oczywiście, żeby było jasne, mówię o strukturze działania odwołując się do sprawy tragedii
smoleńskiej. To w żaden sposób nie przesądza o rzeczywistym przebiegu wydarzeń.
Gdyby analizować poszczególne elementy czy też etapy tej wielkiej operacji
dezinformacyjnej, mówię wielkiej, dlatego że przecież ogarnęła ona nie tylko Polskę.
Ogarnęła ona także wiele innych krajów.
To, że to jest sytuacja niebezpieczna, to że to jest sytuacja zagrażająca ładowi społecznemu
i pokojowemu na świecie stało się refleksją dopiero ostatnich lat i ostatnich miesięcy.
Mieliśmy do czynienia w okresie ubiegłej kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych z
masową refleksją środków społecznego przekazu w Stanach Zjednoczonych, iż oto ktoś z
zewnątrz próbuje oddziaływać na przebieg kampanii wyborczej i ewentualnie na przebieg
wyborów. I że to oddziaływanie jest dokonywane właśnie między innymi poprzez ośrodki
działające świadomie dezinformacyjnie i mające swoich odbiorców wewnątrz kraju, na który
się oddziałuje. Powstały nawet tezy, że to jest tylko część procesu dezinformacyjnego, który
ma objąć także inne kraje natowskie. Bez względu na to, na ile te tezy są prawdziwe na ile
nie są prawdziwe, trzeba sobie uświadomić, iż świadomość dezinformacji jako jednego z
narzędzi zagrażającego bezpieczeństwu militarnemu, bezpieczeństwu krajów Zachodu, stała
się częścią refleksji nad sytuacją militarną i sytuacją bezpieczeństwa świata w ogóle. To jest,
jak już powiedziałem poziom taktyczny. I można tę analizę prowadzić głębiej, ale nie wiem,
czy to jest teraz najważniejsze.
Istota polega na tym, że nowoczesna dezinformacja polega nie tylko na dawaniu fałszywej
informacji, ale także na jej kreowaniu, odebraniu i rezonowaniu od wewnątrz. Bez tego
wewnętrznego rezonansu ta dezinformacja nie może być skuteczna.
Dużo bardziej interesującym jest poziom strategiczny, którego wynalazcą jest jak się wydaje
ruch komunistyczny. Człowiekiem, który najprecyzyjniej, najbardziej dogłębnie, jak mi się
wydaje, w dotychczasowych badaniach nad dezinformacją, zanalizował tę problematykę jest
były funkcjonariusz KGB Związku Sowieckiego, Anatolij Golicyn, który w serii swoich książek,
całe życie można by powiedzieć, poświęcił właśnie analizie dezinformacji płynącej ze
Związku Radzieckiego, w tym jego strategicznego wymiaru tej dezinformacji. Taka
najbardziej znana książka, pierwsza, która była poświęcona tej tematyce to „Nowe kłamstwa
w miejsce starych”. Książka, która ukazała w 1984 roku, która ma olbrzymią ilość bardzo
ważnych refleksji i analiz, dla mnie jako dla Polaka, szczególnie istotna kiedy ją po raz
pierwszy przeczytałem w końcu lat osiemdziesiątych, był opis wydarzeń, które mają się
zdarzyć w ruchu komunistycznym i w świecie za „żelazną kurtyną”. Powtarzam, książka
wyszła w roku ’84, a opisywała bardzo precyzyjnie wydarzenia, których byliśmy świadkami,
częściowo aktorami, a częściowo przedmiotami w roku ‘89. I muszę uczciwie powiedzieć, że
choć można by dyskutować, nad szczegółami, to struktura wydarzeń, które opisał Golicyn w
swojej książce, była trafna. Tak rzeczywiście się stało. Zmiana, przemiana, która się
dokonała w latach ‘89/90 w świecie za „żelazną kurtyną” przebiegała według struktury
opisanej przez Golicyna. Być może dlatego, gdy książka ta została wydana przeze mnie,
jako Szefa Kontrwywiadu Wojskowego w 2006 roku i mająca stanowić podręcznik dla
oficerów kontrwywiadu, mój następca uznał, że to jest lektura niewłaściwa i książkę
„zaaresztował”. Nie była, w żadnym wypadku, dostępna dla funkcjonariuszy kontrwywiadu.
Być może ta precyzja opisu i demistyfikacja przebiegu wydarzeń z przełomu lat
osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych została uznana za zagrożenie. Czy, jak ocenić to
działanie tych funkcjonariuszy to już pozostawiam do własnej refleksji. Czy tylko jest to tylko
nieroztropność czy też mieliśmy do czynienia ze zjawiskiem dalej idącym. Przy analizie
problematyki dezinformacji trzeba być niesłychanie ostrożnym, niesłychanie ostrożnym i
precyzyjnym, bo obracamy się w „sferze cienia”, gdzie nie ma w danym momencie
ostatecznych dowodów, a na pewno nie takich, które można by przedstawić skutecznie
sądowi. W związku z tym, ostrożność, precyzja, są szczególnie wymagane.
Jak już mówiłem, to co jest niezwykle interesujące i najważniejsze w tej książce, i
następnych książkach Golicyna, to to, że wskazuje on na strategiczny wymiar dezinformacji.
Najprościej byłoby to opisać w sposób następujący: Golicyn uważa państwo sowieckie i
jego następców, za jedną wielką mistyfikację. Problem nie polega na tym, że poszczególne
działania są działaniami dezinformacyjnymi zmierzającymi do osiągnięcia konkretnego celu.
Problem polega na tym, że całe instytucje, struktury instytucji państwowych są dezinformacją
– że mamy do czynienia działaniem długofalowym, obliczonym na dziesięciolecia i na
strukturalne wprowadzenie w błąd drugiej strony, a w istocie to quasi państwo jest
narzędziem grupy przestępczej, zmierzającej do władzy nad światem. Taka jest ostateczna
konkluzja Golicyna, jego refleksji nad działaniem państwa sowieckiego i jego następców.
Na ile to jest refleksja prawdziwa, to powinno być przedmiotem badań i dlatego tak wiele
uwagi w Akademii Sztuki Wojennej poświęcamy właśnie analizie tego zjawiska. Stąd waga
prac podejmowanych przez pana profesora Zybertowicza, przez pana profesora
Cenckiewicza, przez pana doktora Targalskiego na Akademii Sztuki Wojennej, bowiem
dezinformacja słusznie została obecnie uznana, jak już mówiłem, za jedno z
najgroźniejszych zjawisk dla bezpieczeństwa, pokoju i możliwości rozwoju demokratycznego
państw wolnego świata.
Dlatego witam serdecznie inicjatorów tej konferencji i głęboko wierzę, że przyczyni się ona
do lepszego doprecyzowania obszarów tej patologii – obszarów, z którymi mamy do
czynienia – z dezinformacją i pozwoli nam precyzyjniej skonstruować narzędzia, które tej
dezinformacji będą zdolne się przeciwstawić.
Ale jedno jest pewne i o tym trzeba jasno powiedzieć, że fundamentalnym narzędziem
przeciwstawiania się dezinformacji jest po pierwsze prawda, i to jest rzecz fundamentalna, i
swoboda, wolność, dochodzenia do prawdy - przeciwstawianie się temu, co nazywa się
poprawnością polityczną i co służy do blokowania możliwości w ogóle analizy rzeczywistości.
Z całym szacunkiem dla tych wszystkich uczciwych i dzielnych dziennikarzy, i analityków,
naukowców, którzy przynależą do tego, co się nazywa głównym nurtem, mainstream
informacji w Polsce i innych krajach. Warto, żeby oni obdarzali większym szacunkiem i
przychylnością tych wszystkich, którzy przede wszystkim koncentrują swój wysiłek, nie na
powielaniu stereotypów, ale na dochodzeniu do prawdy. I nie na podporządkowywaniu
swojej narracji bieżącym celom politycznym, lecz na informowaniu opinii publicznej o faktach.
Dlatego, że jako historyk mogę powiedzieć z absolutną pewnością: najpierw są fakty, później
interpretacje. W dezinformacji jest dokładnie odwrotnie. Najpierw przedstawiana jest w
dezinformacji interpretacja, a fakty są dobierane do tezy. Jeżeli tej struktury dezinformacji nie
zrozumiemy, będziemy ciągle na nią podatni.
Dziękuję bardzo.