Etyka wielkich cywilizacji

Transkrypt

Etyka wielkich cywilizacji
JAN CIECHANOWICZ
TRZY ETYKI HERAKLITEJSKIE.
TOM I.
ETYKA WIELKICH CYWILIZACJI
NEW
YORK
*
POLISH GUIDE PUBLISHING
*
2010
Na okładce: Peter Paul Rubens: Umierający Seneka
Copyright by Jan Ciechanowicz
Wydanie drugie, przejrzane
2
Przekazuję jeno nauki staroŜytnych, lecz sam niczego nie tworzę
(Konfucjusz, VI wiek p.n.e.)
Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie pereł przed
wieprze, aby ich nie stratowały, a potem was samych nie rozszarpały
(Jezus z Nazaretu, I wiek).
3
4
SPIS
TREŚCI
Wstęp. Narodziny, rozwój i śmierć cywilizacji.
Cywilizacja staroŜytnego Egiptu.
Cywilizacja Izraela.
Cywilizacja Chin.
Cywilizacja Indii.
Cywilizacja buddyzmu.
Cywilizacja Grecji.
Cywilizacja Rzymu.
Cywilizacja chrześcijaństwa.
Cywilizacja islamu.
Cywilizacja Japonii.
5
WSTĘP. NARODZINY, ROZWÓJ I ŚMIERĆ CYWILIZACJI.
KaŜda cywilizacja od samych początków swego istnienia wytwarza pewien
ramowy paradygmat norm etycznych w postaci nakazów i zakazów, które umoŜliwiają
utrzymywanie procesów socjalnych w stanie względnego uporządkowania i zapewniają
zarówno stosunkowo harmonijne funkcjonowanie, jak i rozwój tejŜe cywilizacji. Król
Prus Fryderyk II Wielki (1712 – 1786) w dziele „Anty-Machiavelli” bardzo trafnie
zauwaŜał: „Gdyby nawet nie było sprawiedliwości na ziemi, a Boga w niebie, to tym
bardziej potrzeba by, aby ludzie byli cnotliwi, gdyŜ cnota łączy ich, jest niezbędna dla
ich zachowania, podczas gdy zbrodnia moŜe im przynieść tylko nieszczęście i zgubę”.
Normy moralne, podobnie jak mity organizujące świadomość masową i znajdujące się
6
u źródeł róŜnych cywilizacji, mają nieraz charakter uniwersalny i są podobne do siebie
nawzajem, choć przecieŜ powstały niezaleŜnie od siebie na róŜnej szerokości
geograficznej, w róŜnych epokach dziejowych, w łonie róŜnych ras i etnosów. Są to
tak zwane normy i wartości ogólnoludzkie. Ale występują obok nich takŜe normy i
wartości oryginalne, lokalne, niepowtarzalne, charakterystyczne tylko dla danego kręgu
cywilizacyjnego lub wręcz dla jednego tylko narodu lub jego części. Dotyczy to
zresztą takŜe poglądów metafizycznych. Max Scheler w dziele „Istota i formy
sympatii” pisał, Ŝe w ujęciu filozofii Wschodu „nie zło jako obiektywne podświadome
istnienie (i jego realne przyczyny) ma podlegać, jak w cywilizacji zachodniej, stałemu
pomniejszaniu i usuwaniu (na drodze działania materialnej techniki, wynalazczości,
przyrodoznawstwa itd.), lecz zlikwidowane ma być jedynie cierpienie z powodu zła zaleŜne od tego, jak dalece uznaje się je za istotę wszystkiego, co realne - a to w ten
sposób, Ŝe wszelki opór przeciw złu, mianowicie wszelki automatycznie dokonujący się
opór psychiczny i fizyczny przeciw niemu, zostaje złamany przez rosnące aktywne
panowanie wewnętrzne nad moŜliwie wszystkimi psychofizycznymi automatycznymi
procesami i reakcjami witalnymi”. Taka róŜnica w metodologii zwalczania zła nie
mogła nie powodować fundamentalnych róŜnic takŜe na innych płaszczyznach myślenia
o kulturze i cywilizacji, jak teŜ w etyce i stylu Ŝycia.
***
Aleksander Świętochowski w jednej ze swoich publikacji poczynił ongiś trafne
rozróŜnienie pomiędzy pojęciami „cywilizacja” a „kultura”. „Cywilizacja - pisał obejmuje zewnętrzne warunki i formy Ŝycia społecznego, kultura jego treść wewnętrzną.
Administracja kraju, przemysł, handel, sądy, komunikacje itd. - są same przez się
instytucjami cywilizacyjnymi; kulturalnymi stają się wówczas, gdy istotnie spełniają
swoje cele, gdy w nich urzędnik jest sługą ogółu, a nie poborcą łapówek, kupiec
rzetelnym pośrednikiem, a nie oszustem, fabrykant - sumiennym producentem, a nie
fałszerzem, sędzia - sprawiedliwym rozjemcą, a nie stronniczym wyzyskiwaczem prawa.
Cywilizacja jest, Ŝe tak powiem, przenośną, to znaczy: moŜna ją bez wszelkich zmian
przesuwać z kraju do kraju i wprowadzać od razu; kultura zaś jest miejscową,
rodzimą i powstaje drogą długich przekształceń historycznych… Cywilizacja jest
niezaleŜną od rozwoju masy społecznej, kultura jest jej wytworem. Najkrócej mówiąc,
pierwsza dotyczy rzeczy, druga - ludzi”. Idąc za Sutherlandem polski uczony dzielił
historię ludzkości na cztery podstawowe okresy: dzikość, barbarzyństwo, cywilizację i
kulturę.
Od tamtego czasu nieraz tę koncepcję podwaŜano; napisano teŜ niemało
specjalnych dzieł poświęconych temu zagadnieniu, Ŝe wymienimy tak znakomite
imiona, jak Oswald Spengler, Arnold Toynbee, William Graham Sumner, Lew
Gumilow, Alfred Rosenberg, Feliks Koneczny, Max Weber, Vilfredo Pareto, Theodor
Wiesengrund Adorno, Jürgen Habermas, Herbert Marcuse , Florian Znaniecki, Pitirim
Sorokin. Nie ma więc potrzeby, aby w tym miejscu podejmować ten temat na nowo.
Warto jednak uwypuklić pewną specyfikę zjawiska kultury, na którą zwracał uwagę
Fryderyk Nietzsche, pisząc w „Niewczesnych rozwaŜaniach”: „Kulturą jest przede
wszystkim jedność stylu artystycznego we wszystkich przejawach Ŝyciowych pewnego
narodu. To jednak, Ŝe się wiele wie i nauczyło, nie jest ani koniecznym środkiem
kultury, ani jej oznaką i zgadza się w ostatecznym razie jak najlepiej z
przeciwieństwem kultury, barbarzyństwem, to znaczy: z bezstylowością lub chaotycznym
pomieszaniem wszystkich stylów… Zapewne, potrzebujemy historii, lecz potrzebujemy
jej w sposób inny niŜ potrzebuje jej rozpieszczony próŜniak w ogrodzie wiedzy, choćby
nawet dostojnie miał patrzeć z góry na nasze grube i pozbawione wdzięku potrzeby i
konieczności. Wiadomo, Ŝe potrzebujemy jej do Ŝycia i do czynu, nie do wygodnego
7
odwrócenia się od Ŝycia i od czynu, lub nawet do upiększenia Ŝycia samolubnego, lub
czynu tchórzliwego i lichego. Chcemy tylko o tyle słuŜyć historii, o ile ona słuŜy
Ŝyciu… Obserwuj stado, które pasąc się przeciąga przed tobą: nie wie ono, co to
wczoraj, co dziś, co jutro, wyprawia skoki, Ŝre, spoczywa, trawi, skacze znowu. I tak
od rana do nocy i dzień po dniu, krótko przywiązane swą przyjemnością i przykrością,
mianowicie do kołka chwili i dlatego ani stęsknione ani przesycone… OtóŜ zwierzę
Ŝyje niehistorycznie: gdyŜ rozpływa się w teraźniejszości… Człowiek natomiast dźwiga
wielkie i coraz większe brzemię przeszłości”…
Co prawda, owa ahistoryczność myślenia, zapomnienie o biegu czasu czyni
zwierzą szczęśliwym, to jednak, sensem Ŝycia ludzkiego jest nie szczęście, lecz
godność, rozum i obowiązek, które - choć implikują walkę i cierpienie - ale teŜ
jedynie nadają ludzkiej egzystencji wyŜszy sens i znamię człowieczeństwa,
Trafnie brzmią dziś takŜe słowa Nietzschego o tym, iŜ „naleŜymy do czasów,
w których kulturze grozi, Ŝe zginie od środków kultury”. Stąd konieczność sięgania do
etycznych korzeni wielkich cywilizacji jako do orzeźwiającego źródła wszelkiej
zdrowej, nie zdegenerowanej kultury.
***
Gustave Le Bon w „Psychologii tłumu” zauwaŜał: „Po osiągnięciu pewnego
stopnia potęgi i złoŜoności budowy, cywilizacja zaczyna kostnieć, a następnie poczyna
chylić się ku upadkowi. Nadchodzi dla niej jesień, za którą czai się zimna śmierć.
Oznaką tej ostatniej fazy jest powolny zanik ideału, który był sokiem oŜywczym
duszy rasy. W miarę jak ginie ten ideał, chwieją się w duszach wszystkie wierzenia
religijne, polityczne i społeczne, które z niego czerpały swą moc.
Wraz z zanikiem ideału i zdrowej myśli naród zatraca swą spójność, jedność
i siłę. Jednostki mogą wprawdzie rozwijać swą indywidualność i inteligencję, ale
równocześnie zbiorowy egoizm rasy zostaje zastąpiony przez wybujały egoizm
jednostek, którego najwaŜniejszym skutkiem jest wypaczenie charakterów i zanik
zdolności do bezinteresownych czynów.
Jednolita całość zamienia się w luźne zbiorowisko jednostek, utrzymujące się
sztucznie przez pewien czas dzięki tradycjom i instytucjom. Rozdarci przez
najsprzeczniejsze interesy, ludzie nie potrafią sami sobą rządzić; domagają się, by ktoś
kierował nawet najdrobniejszymi ich czynami.
Wraz z ostatecznym zatraceniem ideału umiera bezpowrotnie dusza rasy.
Zamienia się wtedy w bezduszne zbiorowisko jednostek i staje się tym, czym była na
początku - tłumem. Cywilizacja zachwiana u swych źródeł staje się pastwą losu i
przypadku. Rozpoczynają się rządy tłumów, a u wrót państwa pojawiają się hordy
barbarzyńców…
KaŜdy więc naród w pogoni za ideałem przechodzi od barbarzyństwa do
cywilizacji, a z chwilą upadku ideału umiera. Tak wygląda bieg jego Ŝywota…
KaŜda cywilizacja czerpie swe siły z kilku zaledwie zasadniczych idei, które
są bardzo rzadko odnawiane. Wszelkie przewroty historyczne mają najczęściej swe
źródło w zmianach dokonanych w tych zasadniczych ideach…
Kiedy pewne wierzenie zaczyna upadać, nie pociąga ono za sobą upadku
instytucji, które dzięki niemu powstały; instytucje te zachowują swą moc i tylko powoli
ustępują miejsca innym. JeŜeli zaś dane wierzenie upadnie w zupełności, to upadek ten
pociąga za sobą ruinę wszystkiego, co ono podtrzymywało. Nie udało się dotychczas
Ŝadnemu narodowi zmienić swych wierzeń, aby nie był równocześnie zmuszony do
najszybszego przekształcenia wszystkich elementów swej cywilizacji. To przekształcenie
trwa dopóty, dopóki naród nie wytworzy sobie nowych wierzeń, które by potrafiły
owładnąć duszami wszystkich i uwolnić umysły od chaosu, w jakim przebywać muszą z
8
powodu braku stałych wierzeń. Wierzenia trwałe i powszechne są prawdziwą ostoją
cywilizacji. Nadają one kierunek ideom i jedynie one są w stanie tchnąć w tłumy
wiarę i poczucie obowiązku…
Z wielkim trudem przychodzi wykorzenienie pewnej idei z duszy tłumu, gdy raz
obrała sobie w niej siedzibę. MoŜna to uczynić jedynie za pomocą gwałtownych
zaburzeń, ale tylko pod warunkiem, Ŝe idee te straciły swą władzę nad duszą tłumu.
Przewrót czy rewolucja wyrzuca tylko to, co juŜ zostało porzucone, a pozorne Ŝycie
zawdzięczało jedynie sile nawyku. Rewolucja obalająca pewne wierzenia zaczyna się
zwykle wtedy, kiedy straciły one swą władzę nad duszami i poczęły się chylić do
upadku. Łatwo jest rozpoznać moment, w którym stare wierzenie zaczyna chylić się ku
upadkowi; momentem tym jest czas, kiedy wartość danego wierzenia zostaje poddana
dyskusji. PoniewaŜ kaŜde powszechne wierzenie czerpie swe soki Ŝywotne z jakiegoś
złudzenia, dlatego tak długo będzie Ŝywotne, jak długo nie zostanie poddane
egzaminowi”…
Cywilizacje rodzą się samorzutnie z przyczyn dotąd niewyjaśnionych, gdy ludzie
powodowani potrzebą samoorganizacji i porządkowania stosunków społecznych tworzą
uładzone grupy socjalne. Bywają wielkie cywilizacje narodowe, jak np. staroegipska,
perska, Ŝydowska, chińska, rosyjska czy brytyjska; albo sakralne, czyli takie, które
moŜna zdefiniować za pomocą terminologii teologicznej, jak buddyjska, islamska,
chrześcijańska, hinduistyczna. Impulsem do powstawania zarówno pierwszych jak i
drugich jest zawsze pewien mit, jakaś oŜywcza idea, obraz, pomysł, wyobraŜenie,
przemawiające do serc ludzkich i porywające je za sobą. „W istocie niezwykłość i
legenda są prawdziwym źródłem cywilizacji. W historii większą rolę odgrywają
zmyślenia niŜ rzeczywistość” (Gustave Le Bon, Psychologia tłumu). Nie są to idee czy
zmyślenia przez kogoś zamierzone, świadome, celowe, lecz impulsywne, niejako
instynktowne, zjawiające się nie wiadomo skąd.
Cywilizacje rodzą się, dojrzewają i umierają w procesie naturalnego rozwoju.
„Cywilizacje mogą mieścić się na osobnych obszarach, a mogą teŜ zachodzić na
siebie geograficznie i mieścić się po dwie, a nawet więcej na tym samym obszarze.
Np. cywilizacja Ŝydowska mieści się obok kaŜdej innej, a miasta orientalne, np. Kair,
są istnymi rojowiskami rozmaitych cywilizacji. Stykając się z sobą, czy to stale
geograficznie, czy teŜ za pośrednictwem wojny, handlu, piśmiennictwa itp.,
oddziaływają wzajemnie na siebie cywilizacje, w stopniu przeróŜnym, mniejszym lub
większym” (Feliks Koneczny, Polskie Logos a Ethos, t. 2).
Wszystkie ludy, jak powiadał Św. Augustyn, stanowią niejako gałęzie wielkiego
drzewa ludzkiego, którego los objęty jest niezbadanym planem Boga. KaŜdą
cywilizację cechują konkretne, oryginalne, specyficzne stereotypy zachowań czyli
zwyczaje i obyczaje, które nadają danemu kręgowi cywilizacyjnemu własne
niepowtarzalne oblicze. „Naturalne sposoby postępowania, będące sposobami
zaspokajania potrzeb, są skuteczne w mniejszym lub większym stopniu. Przeto
powodują mniejszy lub większy ból bądź przyjemność. Ich cechą zasadniczą jest
zawsze ich dostosowanie do jakiegoś celu. Jeśli byłyby one wadliwie dostosowane i
nieskuteczne, to powodowałyby ból, który zmuszałby ludzi do efektywniejszego uczenia
się. Naturalne sposoby postępowania podlegają zatem: (1) tendencji do ulepszania
nakierowanej na dostosowanie środków do celów, tak długo jak owo dostosowanie jest
na tyle niedoskonałe, Ŝe powoduje cierpienie. Podlegają one takŜe (2) tendencji do
wzajemnej zgodności, poniewaŜ wszystkie one odpowiadają ich indywidualnym celom w
sposób bardziej harmonijny i pozbawiony antagonizmu, jeśli istnieje pomiędzy nimi
współdziałanie i róŜne normy wzajemnie się wspierają. Formy organizacji
przemysłowej, formy rodziny, kategorie własności, konstrukcje prawne oraz typy religii
9
ukazują istnienie takiego właśnie ciąŜenia ku wzajemnej zgodności na przestrzeni całej
historii ludzkiej cywilizacji. Cywilizacja Wschodu oraz cywilizacja zachodnia stanowią
w jej obrębie dwie wielkie, odrębne, kulturowe kategorie. KaŜda z nich jest na
wskroś harmonijna, kaŜda posiada swą własną filozofię i swoistego ducha. Są one od
siebie całkowicie odseparowane poprzez odmienne obyczaje, przeciwstawne punkty
widzenia, róŜne metody postępowania, róŜne wyobraŜenia co do tego, jakie formy
organizacji społecznej są korzystne. Ich przeciwstawność staje przed naszymi oczyma w
postaci szerokiej gamy moŜliwych róŜnic w rozwiązywaniu zasadniczych problemów
Ŝycia ludzkiego, jak i róŜnic w sposobach pojmowania ziemskiej egzystencji, poprzez
które filozofia Ŝyciowa moŜe podlegać kontroli. Jeśli jakieś dwie planety zostałyby
złączone w jedną, to ich mieszkańcy nie mogliby się bardziej róŜnić w swych
poglądach co do tego, o jakie rzeczy najbardziej warto zabiegać, oraz jakie sposoby
postępowania są najkorzystniejsze dla osiągnięcia przyzwoitego standardu Ŝyciowego”
(William Graham Sumner, Naturalne sposoby postępowania w gromadzie).
Jurij Łotman zresztą zaznaczał: „Przeszłe stany kultury stale rzucają do jej
przyszłości swe ułamki: teksty, fragmenty, poszczególne imiona i pomniki. KaŜdy z tych
elementów ma własny zasięg „pamięci”, kaŜdy z kontekstów, do których on jest
włączany, aktualizuje pewien stopień jego głębi”. Ma więc miejsce interferencja
elementów kultury i cywilizacji.
Filozof mesjanista Wincenty Lutosławski w ksiąŜce „Ludzkość odrodzona”
(Warszawa 1910) jednoznacznie odnotowywał: „Grecka cywilizacja opierała się o
egipską, rzymska o grecką, średniowieczna germańska o rzymską, francuska o
germańską, a angielska o francuską”. Z kolei cywilizacje słowiańskie opierały się albo
na rzymską, albo na greko-bizantyjską itd. Istnieje więc niewątpliwie coś takiego jak
ciągłość cywilizacji i przejmowanie sztafety cywilizacyjnej. śadna nowa kultura czy
teoria nie powstaje w próŜni. KaŜdy twórca czy wynalazca zaciąga intelektualny dług
wobec poprzedników i współczesnych. Nie znaczy to, Ŝe kaŜdy badacz tylko naśladuje
cudze idee i pomysły i skazany jest na wtórność lub przyczynkarstwo, które, i
owszem, są zmorą wielu artystów i naukowców, ale przecieŜ nie wszystkich.
Robert Musil w 1935 roku pisał: „Kultura nie jest związana z Ŝadnym ustrojem
politycznym. KaŜdy moŜe jej narzucić swoje specyficzne Ŝądania i ograniczenia. Nie
istnieją aksjomaty kulturalne (a w szczególności aksjomaty uczuciowe), które nie
mogłyby zostać zastąpione przez inne, tak Ŝe na nowych podstawach kultura znowu
staje się moŜliwa. Wszystko zaleŜy od całości, podobnie jak sądząc z pojedynczych
wypowiedzi lub czynów nie moŜna powiedzieć o kimś, Ŝe jest głupcem albo
geniuszem albo urodzonym przestępcą. Przypominam zwłaszcza powiedzenie Nietzschego
zawarte w jego szkicach pośmiertnych: „Zwycięstwo ideału moralnego zostaje
wywalczone przez uŜycie tych samych niemoralnych środków co kaŜde zwycięstwo: przy
uŜyciu przemocy, kłamstwa, oszczerstwa, niesprawiedliwości”.
Postępujemy niezgodnie z tą obserwacją za kaŜdym razem, kiedy oburzając się
na brutalność i dziwaczność tego, co nowe, jednocześnie mylimy to nasze osobiste
oburzenie z prawami historii stworzenia. Nie trzeba wiele, Ŝeby to, co swojskie, uznać
za konieczne.
Część niechęci do ustrojów wybitnie dyktatorskich spowodowana jest po prostu
przyzwyczajeniem do systemów parlamentarno-demokratycznych. Wywołują one takie
samo uczucie przywiązania, jak moŜe nieco znoszony, ale po latach jakŜe wygodny
garnitur. Formy te dają kulturze duŜą swobodę. Ale takŜe taką samą swobodę dają
równieŜ jej szkodnikom. Nie ma potrzeby utoŜsamiania z nimi istoty kultury na dobre i
złe. Nawet oświecony absolutyzm jest dobry, jeśli tylko absolut jest oświecony.
10
Jeśli zatem nie moŜna wyjść od tradycyjnego ideału kultury, a nawet zakłada
się, Ŝe jest on dziś naraŜony na silne tendencje reformatorskie, i jeśli ponadto nie
wiadomo dokładnie, czym jest kultura - dla nas, twórców, kultura jest bowiem czymś
przekazanym przez tradycję, czymś, co przeŜywamy i co bynajmniej nie we wszystkim
jest sympatyczne, czyli raczej wolą, Ŝyjącą w nas i ponad nami, niŜ dającym się
zdefiniować wyobraŜeniem - czym wobec tego naleŜy się kierować?
Nie sądzę, by nawet w tym stanie rzeczy wszystko miało być pozostawione do
czyjegoś uznania.
Kultura zakłada istnienie pewnej ciągłości i szacunek nawet dla czegoś, z czym
walczy. JuŜ choćby ten fakt trudno zignorować.
Następnie wolno chyba stwierdzić, Ŝe kultura zawsze była czymś
ponadnarodowym. Historia sztuki i nauki jest tego jednym wielkim przykładem.
Zjawisko to występuje nawet u ludów prymitywnych. Zwłaszcza w swoich najwyŜszych
warstwach kultura zaleŜna jest od związków ponadnarodowych, a genialność jest
podobnie rozdzielona, jak występowanie innych osobliwości.
Ale gdyby nawet sama kultura nie miała charakteru ponadnarodowego, to
przecieŜ w obrębie własnego narodu pozostałaby z pewnością czymś ponadczasowym,
co pozwala przeskakiwać ponad wielkimi często obszarami depresji i nawiązywać do
czasów bardzo nieraz odległych. NaleŜy z tego wysnuć wniosek, Ŝe tym, którzy słuŜą
kulturze, nie wolno identyfikować się bez reszty z takim czy innym stanem
przejściowym ich kultury narodowej.
Kultura tymczasem nie jest tradycją, którą moŜna przekazywać tak po prostu z
ręki do ręki, jak to sobie wyobraŜają tradycjonaliści, tylko zachodzi tu osobliwy
proces: ludzie twórczy nie tyle przejmują to, co pochodzi z innych czasów i okolic, ile
raczej rzeczy te rodzą się w nich na nowo.
Nosicielami tego procesu są pojedyncze osoby”… Są to przede wszystkim
myśliciele, filozofowie, mędrcy tworzący dzieła pisane, stające się potem częścią
składową kultury narodowej i uniwersalnej. Scripta manent.
„Tyle jest filozofii!
Która ostanie się? - Nie wiem.
Lecz filozofia, to wiem,
Przetrwa na pewno ten świat” (Fryderyk Schiller).
Religia bowiem i filozofia stanowią zaląŜek, embrion, jądro i sedno kaŜdej kultury.
Stanowią jakby konkretną historyczną postać i egzemplifikację odwiecznego boskiego
Logosu, Mądrości wypowiedzianej, urzeczywistnionej, urzeczowionej, zmaterializowanej
w kształcie tego czy innego dzieła i aktywnie współkształtującej świat. Nie
przypadkiem Chińczycy i Hebrajczycy, dwa wielkie narody rozmiłowane w mądrości i
nauce, usiłowali ująć w artykuły Prawa całe Ŝycie w jego najdrobniejszych nawet
szczegółach. W chińskiej „Księdze obyczajów” czytamy, Ŝe gość przy pierwszym
podanym kieliszku „musi mieć powaŜny wyraz twarzy, przy drugim zaś - pełen
szacunku i szczęścia”; a z talmudycznej „Miszny” dowiadujemy się, iŜ w sobotę po
zmierzchu krawiec nie ma prawa wyjść na ulicę z igłą w ręku czy w kieszeni.
***
Historia powstania cywilizacji na naszej planecie jest obecnie poznana dość
dokładnie. Wiadomo, Ŝe pierwsze jej wielkie ognisko ukształtowało się w dorzeczu
Eufratu i Tygrysu w piątym tysiącleciu przed nową erą. Ale równolegle zjawiły się i
rozwijały imponujące cywilizacje Asyrii i Babilonu, Egiptu, Chin, Indii, Persji.
Niewątpliwymi pionierami ludzkości były właśnie te pierwotne wielkie cywilizacje,
11
przewyŜszające nawet późniejsze olbrzymie dokonania Greków i Rzymian. Grecy np.
usiłowali początkowo ujmować czas historyczny w okresy olimpijskie. Jednocześnie
przez całe wieki Ŝyli według kalendarza słoneczno-księŜycowego, podług którego pięć
lat z rzędu miało 12 miesięcy, a w trzech kolejnych po 13. Przy tym w kaŜdym
greckim mieście-państwie miesiące zwano inaczej. Rzymianie wynaleźli okresy
panowania konsulów, zanim Gajusz Juliusz Cezar nie odwiedził egipskiej królowej
Kleopatry i przy okazji tamtejsi kapłani nie poinformowali go dokładnie o swym
kalendarzu. W 46 roku przed nową erą (a więc 3000 lat później niŜ Egipcjanie) Cezar
kazał wprowadzić egipski kalendarz słoneczny na terytorium całego Cesarstwa
Rzymskiego, nad którym, jak wiadomo, nigdy nie zachodziło Słońce. Na cześć tego
monarchy nazwano ten kalendarz „juliańskim”, choć faktycznie był on po prostu
egipskim. KaŜdy czwarty rok tego kalendarza był przestępnym, dłuŜszym o jeden
dzień i liczącym ich 366. Nowy rok Rzymianie obchodzili 22 marca. We dniu czas
określano według zegara słonecznego, a w nocy go nie mierzono. [W 531 roku mnich
Dionizy Mały zaproponował podzielić czas na dwie części: przed narodzeniem i po
narodzeniu Chrystusa. Kościół propozycję zaakceptował i tak zaczęła się Nowa Era w domniemanym roku narodzin Jezusa z Nazaretu. Rozstrzygnięcia tego nie akceptują
jednak ani śydzi, ani wyznawcy islamu i buddyzmu, ani szereg innych wyznań. Nie
mają oni jednak wpływu na to, Ŝe w sferze publicznej cały świat Ŝyje według
kalendarza chrześcijańskiego; inne systemy mierzenia czasu istnieją tylko w wąskich
sferach dotyczących spraw lokalnych i konfesyjnych]. Oparte na podstawach
naukowych kalendarze astronomiczne obowiązywały we wcześniejszych cywilizacjach
Egiptu, Asyrii, Sumeru, Akadu, Babilonu o całe tysiąclecia wcześniej niŜ potrafiła je
pojąć i przyjąć Europa.
Uczeni Sumeru opisali tajemnicze zjawisko, z którym dotychczas nie bardzo
potrafi się uporać nowoczesna nauka, mianowicie tzw. precesję czyli ruchy wahadłowe
formy orbity oraz zahamowanie ruchu Ziemi wokół Słońca, kiedy to w okresie
równania wiosennego obserwuje się wschód Słońca nie w dniu następnym, lecz w
poprzednim. Co z kolei pozwala na snucie rozwaŜań o moŜliwości cofania się w
czasie (czyli podróŜy w czasie) i w ogóle stawia pod znakiem zapytania samo
istnienie czasu, gdyŜ moŜe okazać się, iŜ czasu wcale nie ma, Ŝe linearny ruch od
przeszłości przez teraźniejszość ku przyszłości w ogóle nie istnieje. [Augustyn z
Hipony wyznawał: „Dopóki mnie nikt nie pyta, wydaje mi się, Ŝe wiem, czym jest
czas; gdy jednak próbuję wyjaśnić jego istotę, jestem bezradny” ].
Uczeni sumeryjscy opracowali koncepcję dwunastu okresów Zodiaku i nadali
odnośnym gwiazdozbiorom odzwierzęce imiona, który to system został później przejęty
przez wszystkie kultury staroŜytne. A przecieŜ w kategoriach Zodiaku przeszłość jest
przyszłością i nie ma czasu linearnego, lecz istnieje tylko nieustanne pulsowanie
teraźniejszości, w której jednocześnie wszystko juŜ się stało - takŜe cała „przyszłość”.
W Sumerze powstała kosmogonia i niejako afiliowana przy niej astronomia.
Uczeni tego kraju zdawali sobie sprawę z faktu, Ŝe we wszechświecie istnieje
nieskończenie wiele układów słonecznych. Powstanie zaś naszej Ziemi w jej obecnej
postaci to - według dzieła „Enuma elit” - było skutkiem tego, iŜ z przestrzeni
kosmicznej nadleciała jakaś błędna planeta i zderzyła się z juŜ krąŜącą po orbicie
wokółsłonecznej planetą Tiamat, która została wytrącona ze swej elipsoidy i rozpadła
się na części: Ziemię, KsięŜyc i liczne asteroidy. Tak zwana zaś „Lista Królów”
podaje, iŜ w zamierzchłej przeszłości na Ziemi wylądował przybyły z kosmosu „naród
wybrany” Annuakowie, którzy załoŜyli pierwsze na tej planecie osiedla, a nastąpiło to
właśnie w Międzyrzeczu. Z innego jeszcze pisma klinowego dowiadujemy się, Ŝe
Wielki Potop, opisany m.in. w „Pięcioksięgu MojŜeszowym”, był przewidzianym przez
12
Annuaków wynikiem globalnej katastrofy, która nastąpiła na skutek niestabilności
lodowej tarczy Antarktydy.
W sumeryjskiej opowieści o Gilgameszu z trzeciego tysiąclecia p.n.e.
spotykamy liczne wątki i tematy znane z o tysiące lat późniejszego hebrajskiego
„Pięcioksięgu MojŜeszowego”: stworzenie człowieka z gliny, potop globalny, arkę
Noego (Utnapisztim), górę Ararat (Nisir), kuszenie kobiety przez węŜa i dziesiątki
innych paradygmatów kultur staroŜytnych. Mityczny przodek wielu narodów Bliskiego
Wschodu Abraham był postacią historyczną, Sumerem z pochodzenia, potomkiem
ksiąŜęcego rodu Farrah; słuŜył jako dowódca wojskowy róŜnym formacjom w ziemi
Kanaan, odbił m.in. z niewoli w Damaszku swego bratanka Lotha.
MoŜna zaryzykować twierdzenie, iŜ podstawowym bodaj wątkiem „Opowieści
o Gilgameszu” jest odwieczny i wieczny temat przemijania ludzkiego Ŝycia, tragedia
nieubłaganej i nieuniknionej śmierci. Po zgonie swego przyjaciela Enkidu Gilgamesz
pojął, odczuł z całą ostrością okoliczność, Ŝe przecieŜ taki sam kres czeka i jego. To
było piorunujące odkrycie:
„Biega Gilgamesz bez celu po ostępach,
Gorzko opłakuje Enkidu, swego druha.
„Ja teŜ umrę; a wtedy i ja będę jak Enkidu.
Smutek zamieszkał w mym łonie.
Boję się śmierci, w stepy uchodzę”…
Bóstwo Utnapisztim nie mogło go jednak pocieszyć, poinformowało jedynie, Ŝe nic nie
jest waŜne, i Ŝe wszystko, co powstaje, musi teŜ zginąć.
„CzyŜ dom budujemy, aby miał stać po wsze czasy?
Czy wystawiamy dokument, by pozostał waŜny na zawsze?
Czy bracia dzielą ojcowiznę, by posiadać ją na zawsze?
Czy nienawiść wroga trwa wiecznie?
Czy rzeka z brzegów występuje, aby nieskończenie toczyć wezbrane wody?
Wielcy Bogowie wyznaczają Ŝycie i śmierć,
Ale dnia śmierci nie wyjawiają”…
Jak widać, temat śmierci, tak waŜny i podejmowany przez wszystkie bez
wyjątku cywilizacje, pozostaje „nieoswojony” w ciągu siedmiu tysięcy lat
udokumentowanego rozwoju ludzkości. „Nieoswojony”, poniewaŜ śmierć takŜe dziś, jak
przed niezliczonymi wiekami, budzi przeraŜenie i bezsilną na nią niezgodę w sercu
człowieka. Niewiele przecieŜ od powyŜszych słów autorów „Gilgamesza” róŜnią się
skreślone w XX wieku zdania wybitnego filozofa europejskiego: „Najbardziej
fundamentalną egzystencjalną dychotomią jest dychotomia między Ŝyciem a śmiercią.
To, Ŝe musi umrzeć, jest dla człowieka faktem niezmiennym, którego jest on świadom,
i sama ta świadomość ma głęboki wpływ na jego Ŝycie. Śmierć jest czymś krańcowo
przeciwnym w stosunku do Ŝycia, jest obca i nie do pogodzenia z doświadczeniem
Ŝycia. Cała nasza wiedza o Ŝyciu nie zmieni tego faktu, Ŝe śmierć nie jest sensowną
jego częścią i Ŝe nic nam nie pozostaje, jak tylko fakt śmierci zaakceptować, a zatem
w odniesieniu do Ŝycia - ponieść klęskę” (Erich Fromm, Niech się stanie człowiek).
Dwoma największymi odkryciami ludzkości były i są: odkrycie istnienia Boga
i odkrycie istnienia duszy. Stały się one punktem startowym narodzin i rozwoju
cywilizacji i kultury. Odkrycia te zostały dokonane prawdopodobnie jednocześnie przez
Sumerów i Egipcjan. W kaŜdym bądź razie zarówno w „Opowieści o Gilgameszu” jak
i w „Księdze Umarłych” znajdujemy rozpaczliwe pytania o istocie Boga i duszy, o
13
tym, jak dusze Ŝyją i komunikują się po śmierci ciała, o tym, co to jest Ŝycie i co
to jest śmierć, co to jest czas i co to jest wieczność; kiedy dusza łączy się z ciałem
(w chwili poczęcia czy później), czy dusze są stwarzane, czy istnieją wiecznie i moŜe
są wielokrotnie wcielane w organizmy materialne? Odpowiedzi na te pytania
poszukiwali autorzy nie tylko staroegipskich ksiąg mądrości „Pert am chru”, ale i
tybetańskiej „Bardo Todol”, jak teŜ mędrcy Azteków, Greków, Rzymian, Niemców,
Włochów, Francuzów, Rosjan. Mimo pozornych róŜnic, wynikających przewaŜnie z
róŜności kategorii językowych, filozoficzne koncepcje Wschodu i Zachodu są do siebie
uderzająco podobne, gdyŜ wszystkie są natchnione przez Boga (Logos, Niebo).
Mówiąc o pochodzeniu i trwaniu religii wypada uznać jednak, Ŝe - i nie
jest to tautologią - podstawową tego przyczyną była widocznie wola Boga, a nie
przenikliwość człowieka. To On stworzył człowieka na obraz i podobieństwo swoje,
co teŜ uczyniło go zdolnym do dostrzegania i przyswajania tego, co Boskie, oraz do
czynnego urzeczywistniania tegoŜ w swym Ŝyciu i postępowaniu: Bóg zaczął Ŝyć w
człowieku, a człowiek w Bogu - bo była na to wola Boga. Nie lęk i przeraŜenie, nie
ciemnotę mas i nie wyrachowanie kapłanów, nie fantazje i urojenia chorego umysłu,
nie strach przed śmiercią i dziwne widzenia senne są więc źródłem religijnych
wyobraŜeń i uczuć, lecz bogopodobieństwo człowieka, jego mądrość, jego zdolność do
dostrzegania rzeczywistości nie tylko materialnej (która zresztą takŜe jest Boską), ale i
duchowej, transcendentalnej, metafizycznej. A zdolność ta najwcześniej w dziejach
ludzkości została nadana przez Boga prawdopodobnie Sumerom i Egipcjanom, nieco
później zaś takŜe Grekom i Hebrajczykom, Indom i Majom oraz innym narodom za
pośrednictwem natchnionych proroków i mędrców.
Królestwo Sumerów uległo zagładzie na skutek jakiegoś straszliwego
kataklizmu; ostatnie teksty tej kultury, jak np. „Tren o zagładzie miasta Ur”, opisują
masowe wymieranie ludności, przytaczając obraz agonii uderzająco podobny do procesu
umierania ludzi na skutek napromieniowania po wybuchu bomby atomowej; taki jest
teŜ obraz zniszczeń w przyrodzie i w infrastrukturze miejskiej. Sumerowie, którym
udało się przeŜyć tę zagładę, rozproszyli się, a poszczególne ich grupy zainicjowały
juŜ na nowym miejscu rozwój wielkich kultur Asyrii, Akadu, Hetytów, Chin. Oni teŜ
uchodzą za przodków Aryjczyków, którzy zorganizowali potęŜne królestwa na
półwyspie Hindustanu, a później rozsiedlili się równieŜ na rozległych terenach od Chin
i Persji przez Azję Środkową, Kaukaz, Ukrainę aŜ do Skandynawii. Naukowcy
węgierscy, tureccy i fińscy wskazują na uderzające, nie mogące być przypadkowym,
podobieństwo słownictwa swych języków do leksyki sumeryjskiej, a w podręcznikach
szkolnych Węgier i Turcji z historii podaje się wprost, iŜ ich przodkowie
zamieszkiwali Mezopotamię. Na terenie sąsiedniej Rumunii znajdują się prastare
budowle podobne do słynnego Stonehange w Wielkiej Brytanii oraz do rytualnych
budowli Indian Ameryki Łacińskiej. Niektórzy historycy nie wykluczają więc
moŜliwości, iŜ przed wieloma tysiącami lat Sumerowie przenieśli elementy swej
cywilizacji takŜe na kontynent amerykański.
***
Asyryjczykom - jak wynika z pradawnych pamiętników pisanych - nie była
obca nauka o Jednym Bogu. Ten kraj, połoŜony w międzyrzeczu Tygrysu i Eufratu,
na terenie dzisiejszego Iraku, był najstarszym państwem, potęŜnym imperium,
trzymającym w posłuszeństwie Medów, Chaldejczyków, Babilończyków oraz inne
staroŜytne ludy tego regionu. Jeden z asyryjskich królów posiadał bibliotekę liczącą 30
tysięcy tabliczek i był niewątpliwie człowiekiem oczytanym i wykształconym, co mu
wszelako nie przeszkadzało kazać zdzierać skórę z Ŝywych ludzi - morderców, złodziei
i cudzołoŜników. To państwo i jego kultura istniały przez kilka tysięcy lat. Około 650
14
roku p.n.e. dookoła stołecznej Niniwy wzniesiono mury obronne wysokie na 30
metrów, nad którymi górowały dwukrotnie wyŜsze baszty. Grubość murów wynosiła
od 15 do 20 metrów; w górnej części tej konstrukcji, posiadającej 15 bram przebiegał
szlak, po którym równolegle mogło się poruszać od czterech do sześciu wozów
bojowych; długość zaś tej otaczającej miasto budowli wynosiła ponad 10 km.
Wewnątrz wznosiły się dwie gigantyczne świątynie czcicieli ognia, kilka pałaców, w
tym królewski, liczne rzeźby i monumenty. Nad Tygrysem zbudowano zapory i wały
przeciwpowodziowe. Niniwa była twierdzą nie do zdobycia, a jednak padła na skutek
zbytniej pewności siebie jej gospodarzy; w 612 roku p.n.e. dumne miasto zostało
zdobyte przez Medów, przodków dzisiejszych Irańczyków.
Bliskowschodnie cywilizacje aryjskie wywarły wielki wpływ na kształtowanie
się światowych religii i systemów etyczno-prawnych. H.W.F. Saggs przytacza w swej
ksiąŜce „Wielkość i upadek Babilonii” liczne paralele, czy raczej zapoŜyczenia, w
„Biblii” zaczerpnięte prawdopodobnie z o tysiące lat wcześniejszych tekstów asyryjskobabilońskich i sumeryjskich. Niekoniecznie jednak musi to być świadectwem
„plagiatu”. Chodzi o to, Ŝe kultura staroŜytna w ogóle nie znała tego pojęcia, a w
kaŜdym razie nikt wówczas nikomu plagiatu nie zarzucał. PowaŜnej i głębokiej
mentalności staroŜytnych było bowiem obce zarówno gorączkowe silenie się na
„oryginalność”, jak i zawistne tropienie cudzych dokonań oraz zazdrosne chronienie
własnych idei i myśli. Wszystko to uwaŜano za „rzecz brzydką i zwyczaj sromotny”, a
raz wypowiedziana mądra myśl natychmiast stawała się dobrem naleŜącym do
wszystkich - ku zadowoleniu i „słusznej dumie” autora. Powtarzana, uzupełniana,
modyfikowana, rozbudowywana była przez kaŜdego, kto tylko był do tego zdolny.
Myśliciel czuł się - i był - ogniwem w złotym łańcuchu wielkiej wspólnej tradycji
intelektualnej. „Powtarzał” na swój sposób idee cudze, lub samodzielnie na nowo je
odkrywał, i był dumny, jeśli to samo działo się z jego pomysłami. [ Szereg badaczy
uwaŜa np., iŜ cała Piąta Księga MojŜeszowa (Deuteronomium) stanowi skrótową i
uproszczoną wersję kodeksu Hammurabiego.]
Słabe było wówczas i poczucie „oklepania” róŜnych prawd niewątpliwych, w
przeciwieństwie do naszego wieku, kiedy to nawet najmądrzejsza myśl, jeśli nie jest
„nowa”, bywa zaraz okrzykiwana za banalną, a najprymitywniejsza bzdura bywa z
cmokaniem oblizywana ze wszystkich stron i powtarzana tylko dlatego, Ŝe nikt
wcześniej na nią nie wpadł. StaroŜytna kultura, której obce było pozerskie słaboglowie,
przesiąknięta była przekonaniem, Ŝe to, co mądre i szlachetne, co słuŜy samopoznaniu
i rozwojowi człowieka, nie stanie się „oklepane”, nawet jeśli zostanie powtórzone
tysiące razy. „Wszystkie wielkie umysły zawsze podobnie sobie coś myślały w obliczu
oglądu i nie traciły go z oczu podczas myślenia. Poznaje się to między innymi po
tym, Ŝe nawet skrajnie się róŜniąc bardzo często się zgadzają jednak i spotykają znów,
gdy idzie o sprawy szczegółowe, mówią bowiem bez wyjątku właśnie o tej samej
rzeczy, którą wszyscy mieli przed oczami: o świecie, o naocznej rzeczywistości; co
więcej, do pewnego stopnia mówią nawet wszyscy to samo, a inni nigdy im nie
wierzą. Widać to dalej po trafności, oryginalności wyraŜenia, po jego stałym
dopasowaniu do samej rzeczy, bo wyraŜenie to przyniosła naoczność; po naiwności
wypowiedzi, po nowatorstwie obrazów, po uderzającej trafności porównań, co cechuje
bez wyjątku dzieła wielkich umysłów, a czego stale brak innym, wobec czego stoją im
do dyspozycji tylko banalne zwroty i wyświechtane obrazy, a nie pozwolą sobie nigdy
na naiwność, gdyŜ zagraŜa to obnaŜeniem ich smętnej pospolitości, ale za to się
mizdrzą” (A. Schopenhauer, Świat jako wola i przedstawienie, t. I).
Jeśli idzie o myśl etyczną, to właśnie w źródłach sumeryjskich, babilońskich,
asyryjskich znajdujemy idee, spostrzeŜenia, wnioski, sugestie, które później występują
15
w kulturze Greków i Hebrajczyków, Rzymian i Persów, jak teŜ w tekstach
chrześcijańskich i mahometańskich. śe wspomnimy tu garść idei etycznych Sumeru:
-„Bądź posłuszny słowom matki twojej, jak słowom Boga.
- Bądź sprawiedliwy, ale nikogo nie potępiaj.
- Ludzie są fałszywi i kłamliwi.
- Kobieta bez męŜa jest podobna do roli pozbawionej uprawy.
- MęŜczyzna, który nie ma Ŝony ani dzieci, musi siedzieć na łańcuchu.
- Pochlebiaj młodemu człowiekowi, a da ci wszystko, czego zapragniesz.
- Kto nie pił wina, nie wie, co w Ŝyciu jest dobre.
- Członek cudzołoŜnika wart jest sromu cudzołoŜnicy.
- Poczęcie jest rozkoszą, ciąŜa kłopotem.
- Biedni nie mają prawa głosu.
- Jeśli ktoś powie ci coś przykrego, nie odpłacaj pięknym za nadobne, bo moŜe to
mieć powaŜne następstwa.
- Kto sypia z Ŝoną bliźniego, dopuszcza się wielkiej niegodziwości i grzechu.
- Kto rzuca oszczerstwa, sam jest godny potępienia.
- Kto gnębi poddanych, słabych wydaje na pastwę silnych, jest niegodziwcem.
- śycie Ŝebraka, bez zobowiązań wobec społeczeństwa, teŜ ma swoje zalety.
- Zdarza się, Ŝe ludziom dobrze się wiedzie, choć nie są poboŜni.
- Wyroki Boskie są dla ludzi niepojęte.
- BezboŜników w końcu spotyka zasłuŜona kara.
- Bóg w końcu wynagradza poboŜnych.
- Nie czyń zła, a nie będziesz musiał lękać się Boga.
- Nie mów źle, a smutek nie wnijdzie do twego serca.
- Nie postępuj źle, a nie będziesz stale w kłopotach.
- Bądź przezorny, a Bóg będzie z tobą.”
Jak głosi legenda, na nagrobku króla asyryjskiego Assurbanipala (Sardanapala) wyryte
były słowa, odzwierciedlające nader hedonistyczną filozofię Ŝyciową tego słynnego
monarchy: „Tyleć ja mam, ilem zjadł, nauŜywał do woli i uciech zaznał miłosnych”.
To teŜ swoista mądrość Ŝyciowa, później odbita takŜe m.in. w jednym z ustępów
Księgi Koheleta.
Z kolei w tekstach babilońskich (np. w eposie o Atrachazisie) spotykamy
m.in. wątki socjalno-eutanazyjne:
„Ziemia stała się szeroka, jej mieszkańcy liczni…
Czyniony przez nich tumult gnębił Boga;
Enlil usłyszał ten hałas,
Zawołał do wielkich Bogów:
„Zgiełk rodzaju ludzkiego stał się nie do zniesienia,
Ten hałas nie daje mi spać”…
Wobec tej deklaracji bogowie podjęli wcale racjonalną decyzję zesłania na ludzkość
potwornego głodu, aby zredukować nadmierną liczebność tego odraŜającego gatunku.
Bogowie wstrzymali wody, nie pozwolili obrodzić pszenicy. Przez sześć lat trwał
straszliwy głód, aŜ ludzie posunęli się do kanibalizmu, zjadali sąsiadów, krewnych,
własne dzieci.
„Gdy nadszedł rok szósty, zaczęto córkę przyrządzać na posiłek,
16
Dziecko przyrządzano jako poŜywienie…
Jedna rodzina poŜerała drugą”…
Okazało się, Ŝe aby nie dochodziło do ludoŜerstwa, powinno się liczebność ludzkości
regulować. W eposie „Atrachazis” ludzkość ponownie się - dzięki Ŝyczliwości bogów
- rozmnoŜyła i znów stała się nieznośna w swej nieprawości; na co bogowie
zareagowali, jak zawsze, adekwatnie:
„Zaraza połoŜy kres tym hałasom!
Jak burza sprowadzi na nich bóle, zawroty głowy, dreszcze i gorączkę.
AŜ się opamiętają”…
A gdy dobrzy bogowie ulitowali się nad ludźmi ponownie, ci znów stali się
dokuczliwi i aroganccy, i nie było na nich Ŝadnej innej rady, jak spowodowanie
powszechnego potopu.
Autorzy babilońscy ubolewali m.in. nad nieustającą wrogością i wojnami między
ludźmi:
„Oto podniosła się bogini Niezgody, która znajdowała się w wieŜy Złej Rady i
obudziła Bezmyślny Gniew, PoŜądliwość, Ślepą Zajadłość i śądzę Zemsty . I one to
chwyciły za broń wszelkiego rodzaju i przepędziły w haniebny sposób spośród siebie
Rozum, Sprawiedliwość, PoboŜność i Umiarkowanie”… Wydaje się, Ŝe takŜe dziś te
słowa sprzed ponad pięciu tysięcy lat zachowują swą aktualność i głęboki sens
metaforyczny.
***
TakŜe w okresie późniejszym powstawały na tych ziemiach rozmaite teksty
akadyjskie, hetyckie, asyryjskie z II tysiąclecia p.n.e., w których czytamy m.in.
następujące zdania o charakterze dydaktycznym:
-„Nie czyń zła, a nie doznasz trwałego cierpienia.
- Dawno i dawniej Ŝyło się jak zawsze.
- Zachowaj się właściwie, a nie dotknie cię przykrość.
- Kłótnia powstała wśród niewolników, oszczerstwo - u fryzjerów.
- Niestety, słowo grzesznej niewiasty góruje w sądzie nad słowami jej uczciwego męŜa.
- Nie powtarzaj rzeczy złych, mów tylko to, co dobre.
- Powstrzymaj swe usta, czuwaj nad swym językiem.
- Jeśliś rozumny, okazuj swój rozum ze skromnym umiarem.
- Nie szukaj miejsca kłótni.
- Nie udzielaj rad przewrotnych.
- Jeśli dostrzeŜesz kłótnię, obejdź to miejsce.
- Wrogowi odpłać dobrem, przestępcy okaŜ sprawiedliwość.
- Przeciwnikowi swemu nie wyrządzaj zła.
- Nie Ŝeń się z nierządnicą, która ma tysiące męŜów; cześć i uległość nie istnieją dla
niej; jeśli wejdzie do twego domu, wyprowadź ją stamtąd, albowiem umysł jej jest
zwrócony ku obcemu męŜczyźnie; legnie w gruzach dom, do którego ona wstąpi, a
mąŜ jej nie zazna spokoju.
- Gdy ktoś lŜy cię, nie odpowiadaj mu tym samym.
- Ktokolwiek dopuszcza się oszczerstw, spadnie na niego kara BoŜa.
- Nie opowiadaj podłości, opowiadaj, co dobre.
- Nie wypowiadaj słów swego serca, nawet gdy jesteś sam.
- Co teraz wypowiesz bez namysłu, będziesz później cofał i Ŝałował.
- JeŜeli król nie będzie przestrzegał prawa, jego kraj zostanie spustoszony.
17
- Bogobojność rodzi dobrobyt, ofiara przedłuŜa Ŝycie, a modlitwa uwalnia od grzechu.
- Nie ufaj zbytnio mocy swojej modlitwy, Bóg moŜe odwrócić się od tego, co wychodzi
z ust twoich.
- Wielb Pana Mądrości!
- Ten, kto się wywyŜsza, dozna poniŜenia.
- Kto uwaŜa się za potęŜnego, zostanie powalony, a kto mówi, Ŝe jest słaby, stanie się
mocny.
- Bądź wesołego serca, bo ten, kto jest posępny, ściąga na siebie niepowodzenia.
- Śpiący i zmarły są podobni do siebie.
- Kto śpi z Ŝoną drugiego, tego zbrodnia jest cięŜka.
- Kto nieprawdziwie donosi na współobywatela, tego zbrodnia jest cięŜka.
- Kto spotwarza, kto rozmawia o rzeczach nieprzyzwoitych, kto innych wytyka palcem tego zbrodnia jest cięŜka.
- KtóŜ zrozumie zamysły Boga na niebie?”
***
Wielkie cywilizacje powstawały w zamierzchłej przeszłości takŜe na
przeciwległej półkuli ziemskiej, na kontynentach amerykańskich; przy czym były one
równie dawne i wysoko rozwinięte, jak egipska i babilońska. Nie były to jednak
cywilizacje wytworzone przez dobrze dziś znanych światu Azteków, Inków i Majów.
Te trzy narody były bowiem etnosami młodymi, które dopiero w XII wieku podbiły
lokalną ludność terenów, na których w XVI wieku zastali ich Hiszpanie. Owi
zdobywcy przekształcili autochtonów w niewolników i obchodzili się z nimi w
niesłychanie okrutny sposób. Na przykład Muiskowie, którzy stanowili wyŜszą warstwę
socjalną na terenie obecnej Kolumbii, uwaŜali, Ŝe jeśli do któregoś z ich wodzów czy
arystokratów ma w jakiejś sprawie zbliŜyć się zwykły Indianin, musi on przedtem do
naga się rozebrać, oprzeć się na ręce i kolana i dopiero w takiej pozycji, trzymając
głowę między kolan, czołgać się tyłem do pana, powtarzając uniŜonym głosem swą
prośbę. Jeśli zaś przypadkiem rzucał wzrok na Muiska, a temu się wydało, Ŝe jest to
spojrzenie w jakiś sposób „niewłaściwe”, to Indianina albo Ŝywego odzierano ze skóry,
albo wrzucano do podziemnego lochu w połowie wypełnionego wodą, gdzie on w
zupełnej ciemności pływał obok rozkładających się trupów wcześniejszych ofiar, zanim
nie został ukąszony przez jadowitą Ŝmiję wodną, która zadawała mu zbawienną
śmierć…
Aztekowie zaś ofiarowali Bogu Słońca Ŝywe serca młodych Indian, którym
wyrywano je ręcznie z piersi rozprutej noŜem. U nich ekipy katów pracowały dniem i
nocą, zabijając tysiące więźniów, których upieczone ciała potem zjadano po
doprawieniu papryką lub sosem pomidorowym. Liczne rzeźnie musiały ciągle
dostarczać Aztekom świeŜe ludzkie mięso, dokładnie tak, jak obecnie dostarcza się
wieprzowinę czy wołowinę. Kortez osobiście obserwował, jak rodzina aztecka ze
smakiem zajadała pieczone niemowlę z kukurydzą. Kapłani azteccy układali ciało
ofiary na kamiennym ołtarzu, noŜem wykrajali serce i ofiarowali je symbolicznie
Słońcu; potem zaś zwłoki ćwiartowali i rozdawali je poddanym.
Istniało zresztą ongiś takŜe zjawisko endokanibalizmu, czyli zjadania
współplemieńców, Trobriańczycy np. składali do grobu umyte, namaszczone i
przyozdobione ciała swych zmarłych; po kilku zaś dniach wydobywali zwłoki,
wyjmowali kości z rozkładającego się trupa i nie bez apetytu je wysysali. Okazanie w
trakcie ceremonii obrzydzenia oznaczałoby brak uszanowania wobec zmarłego.
Udział w rytualnym spoŜywaniu zwłok bywał nieraz warunkiem przystąpienia
do jakiejś wyŜszej kasty społecznej, oznaką dojrzałości i męstwa lub poboŜności.
***
18
Niejako na marginesie zaznaczmy, Ŝe w niektórych kulturach krwawe ofiary
sakralne czy tortury miały po prostu wzbudzać lęk w poddanych i uczyć ich pokory
oraz posłuszeństwa względem władzy świeckiej. Na tym polegał ich ukryty sens
pozareligijny, socjotechniczny. Na przykład w nowoŜytnej, protestanckiej Danii
nagminnie stosowano publicznie tak zwane „łamanie kołem”. Ten proceder pewien
duński autor opisuje w następujący sposób: „Kat mocno pętał skazanego, chwytał jego
prawą rękę i systematycznie łamał mu w stawach wszystkie pięć palców jeden za
drugim. Potem była kolej na łokieć, do czego kat musiał pomóc sobie kolanem, jak
przy łamaniu kija, a na koniec staw ramienia, co z reguły nie nastręczało trudności.
Po potraktowaniu w ten sam sposób lewej ręki skazanego, oprawca zabierał się do
stawów stóp, kolan i kości udowej. Tak spreparowaną „szmacianą” ludzką kukłę,
rozdzierająco jęczącą, rzucał byle gdzie. Skazany mógł juŜ teraz spokojnie dogorywać,
gdyŜ nie było juŜ na nim czego łamać i wykręcać.”
Represje tego rodzaju miały w „chrześcijańskiej” Europie zasięg niesłychanie
szeroki i głęboki. Tu łamano ciała, by złamać dusze.
W 496 roku ujrzał świat dekret papieŜa Gelazjusza I o paleniu na stosie dzieł
„pogańskich” i ewentualnie takŜe ich autorów. Obrany dzięki przekupstwu papieŜ
Aleksander VI (1492) wprowadził w Ŝycie jeden z najmniej chlubnych wynalazków w
dziejach ludzkości, mianowicie - cenzurę. Spośród władców świeckich wątpliwa palma
pierwszeństwa we wprowadzeniu cenzury państwowej naleŜy do króla Hiszpanii Filipa
II (1556). Na mocy tych rozporządzeń poddano szykanom, prześladowaniom oraz
przemyślnym torturom mnóstwo twórczych i bezkompromisowych ludzi. A „Święty
arsenał” z 1693 roku przewidywał następujące „środki perswazji”:
„1. Tortury ogniem. Bose nogi oskarŜonego smaruje się tłuszczem, a następnie wkłada
je do ognia.
2. Śrubowanie nóg. Na nogi oskarŜonego wciąga się Ŝelazne buty, które stopniowo
ściska się śrubami aŜ do pęknięcia Ŝył.
3. Tortury z trzciną. Pomiędzy palce związanych rąk wtłacza się kawałki trzciny, a
następnie zaciska się ręce.
4. Biczowanie dzieci na oczach rodziców”…
Nie zabrakło wśród setek fantazyjnych pomysłów inkwizytorskich wyrywania paznokci,
wycinania języka, wykłuwania oczu, drąŜenia zdrowych zębów, rwania nozdrzy,
nadeptywania na genitalia, tłoczenia młotkiem palców nóg i rąk itd. Tego rodzaju
męki moŜna by jeszcze jakoś pojąć, gdyby zadawano je potwornym zbrodniarzom,
mordercom, ojcobójcom czy dzieciobójcom, krwawym gwałcicielom. Ale chodziło
przecieŜ tylko o tych, którzy waŜyli się powiedzieć jakieś nieostroŜne słowo, lub padli
ofiarą fałszywych oskarŜeń, jak tysiące niewinnych śydów podstępnie oskarŜanych o
dokonywanie rzekomych mordów rytualnych. Tak więc nie za bardzo czym się ma
chlubić „chrześcijańska” Europa przed resztą świata. Gdzie jak gdzie, ale tu
straszliwych okrucieństw popełniono w nadmiarze. I nie jest to Ŝaden ewenement:
ludzka krew stanowi jedno ze spoiw cywilizacji .
***
W cywilizacjach prekolumbijskich Ameryki, tak jak w cywilizacjach
europejskich, barbarzyństwo i okrucieństwo współegzystowały z wysokim poziomem
rozwoju kultury duchowej i materialnej. I tu i tam powstawały znakomite dzieła nauki
i sztuki, zachodził rozwój gospodarczy, społeczny i polityczny. Inkowie wytworzyli
m.in. skomplikowany i niemal doskonały system totalitarnej administracji i zarządzania;
wprowadzili policję obyczajową. Zabroniono przemieszczania się z jednej wsi do
drugiej; wprowadzono surowo egzekwowany system powszechnego obowiązku pracy;
cudzołóstwo i pederastię karano spaleniem na stosie. Z drugiej zaś strony
19
zlikwidowano przedinkowski system oświaty indiańskiej, zamknięto wszystkie szkoły,
spalono mnóstwo staroŜytnych rękopisów i dokumentów - Indianie mieli zapomnieć o
swej kulturze i swych dziejach. W XVI wieku hiszpańscy konkwistadorzy uczynili
dokładnie to samo z kulturą peruwiańskich Inków.
Naukowcy doszukują się aŜ tak licznych, Ŝe nie mogących być sprawą
przypadku, podobieństw między petroglifami najdawniejszych kultur indiańskich
Ameryki Łacińskiej a inskrypcjami w piramidach i świątyniach egipskich. W obydwu
kulturach np. jako symbol Drogi Mlecznej występuje wizerunek węŜa; w obydwu
kapłani trzymają w rękach wygięte rogi; są przedstawione identyczne instrumenty
medyczne i astronomiczne, jak teŜ kształt i orientacja przestrzenna budynków
świątynnych. Prawie zupełnie identyczne są przekazy mitologiczne o przybyszach z
nieba, naleŜących do rasy Khan (czyli o bogach spuszczających się z nieba).
Brzmienie tego „etnonimu” pozwala niektórym badaczom na wysnuwanie idei, Ŝe
byli to potomkowie Kaina (kainici), którego to antybohatera biblijnego zesłano jakoby
za bratobójstwo aŜ na ląd amerykański. [Na podstawie przypadkowego podobieństwa
brzmienia odnośnych nazw nie powinno się jednak wysnuwać daleko idących hipotez
o rzekomej identyczności tych czy innych zjawisk i przedmiotów: po litewsku wyraz
„pienas” znaczy „mleko”, a nie to, co po łacinie jest określane jako „penis”, choć
podobieństwo brzmienia jest niewątpliwe; po rosyjsku zaś „piena” to „piana”, ale nic
wspólnego nie ma z Ŝadnym z poprzednich wyrazów. Oczywiście, wybujała
wyobraźnia moŜe i tu doszukiwać się jakichś zbieŜności i pokrewieństw, ale skutkiem
tych zabiegów moŜe być wyłącznie samoośmieszanie się i samodyskredytacja takich
„naukowców”].
W obecnej Ameryce Łacińskiej dominuje pogląd, Ŝe Europejczycy w XVI
wieku byli mniej kulturalni i niŜej rozwinięci niŜ cywilizowani Amerindowie. „Kiedy
Kortez dotarł do Meksyku, zastał tam wysoce rozwiniętą kulturę i religijność, jeszcze
bogatszą niŜ w Hiszpanii. MoŜna powiedzieć, Ŝe Aztekowie byli bardziej religijni niŜ
Hiszpanie; byli do tego stopnia religijni, Ŝe jest dla nas szokiem np. to, Ŝe kapłani
składali ofiary z ludzi. Władza miała charakter teokratyczny… No, i przybyli
chrześcijanie ze swą moralnością, i orzekli, Ŝe Aztekowie są okrutni. Gdyby jakiś Aztek
przybył do Hiszpanii, to mógłby uznać za okrucieństwo fakt, Ŝe w czasie letnich
upałów ksiądz nosi sutannę, mógłby teŜ wiele innych rzeczy uznać za okrucieństwo.
Mógłby teŜ dojść do wniosku, Ŝe to Hiszpanie są barbarzyńcami, gdyŜ nie składają
ofiar, natomiast mogą heretyka spalić Ŝywcem na stosie.
Trzeba by się zastanowić, ile barbarzyństwa jest u jednych i u drugich, ile
okrucieństwa u jednych i drugich. Aztekowie nie poświęcali przecieŜ ludzkiego Ŝycia w
akcie okrucieństwa wobec danego człowieka; uwaŜali, Ŝe dla ofiary jest to najwyŜszy
przywilej. Podobnie, jak za przywilej uwaŜa się w niektórych religiach azjatyckich to,
Ŝe Ŝona zostaje spalona wraz ze swym zmarłym męŜem. A oni za najwyŜsze szczęście i
za największą nagrodę uwaŜali to, Ŝe są składani w ofierze swym kamiennym bogom.
Trudno znaleźć naród bardziej religijny niŜ Aztekowie czy Majowie. Zapełnili oni
Meksyk piramidami, innymi budowlami sakralnymi… Religijność Azteków miała większy
wpływ na kulturę niŜ religijność Hiszpanów.
Inkowie w Peru takŜe byli bardziej religijni niŜ konkwistadorzy, niŜ Pizarro i
jego towarzysze. Pizarro o wiele więcej myślał o złocie niŜ o Biblii. Wszyscy ci
konkwistadorzy myśleli przede wszystkim o złocie. Krytykowali innych ludzi, którzy
oddawali cześć kamieniom, a sami czcili złoto; krytykowali tych, którzy składali
kamiennym bogom ofiary z ludzi, a sami poświęcali wiele istnień ludzkich bogowi
bogactwa i złota, gdyŜ zabili miliony Indian, kaŜąc im pracować w kopalniach.
Zabijali teŜ Hiszpanów. Uwięzili teŜ samego Atahualpę, a ponadto go oszukali, gdyŜ
20
wzięli za niego okup w postaci komnaty pełnej przedmiotów ze złota, a mimo to go
zamordowali.
Nie moŜna więc twierdzić, Ŝe ci, którzy przybyli na tę półkulę, by ją podbić,
byli bardziej religijni. Prawda jest taka, Ŝe ci konkwistadorzy wcale nie byli bardziej
religijni…
JeŜeli analizujesz historię Indii, historię Chin, Afryki czy innych narodów,
pierwszą rzeczą, z jaką się spotykasz, jest religijność. I jest to religijność w całej swej
dziewiczej postaci, choć jej nie rozumiemy, choć wydają się nam barbarzyńskie pewne
metody i absurdalne jej przejawy, i chociaŜ w pewnych chwilach mówimy do siebie:
„To są barbarzyńcy, wierzą w księŜyc, wierzą w jakieś zwierzę, wierzą w jakiś
przedmiot”… Trzeba jednak powiedzieć, Ŝe w historii ludzkości pierwszą rzeczą, która
ma swe odzwierciedlenie wszędzie i we wszystkim, są własnie te elementy religijne,
przenikające kulturę.
Ta zasada nie odnosi się do jednego narodu w szczególności, lecz, w takiej czy
innej formie, do wszystkich narodów. śadne społeczeństwo nie było wyjątkiem od tej
reguły…
W historii ludzkości nie było narodu, którego kultura nie byłaby przesycona
elementami religijnymi”… Tyle komunistyczny dyktator Kuby Fidel Castro, który przez
całe nieomal Ŝycie był przekonanym ateistą, i dopiero w 2008 roku, juŜ po abdykacji,
stwierdził, Ŝe „ideologie przychodzą i odchodzą, a wiara pozostaje”. Tym cenniejsze
są jego wyznania dotyczące owej fundamentalnej prawdy, iŜ religie są fundamentem i
ośrodkiem kaŜdej kultury, na co wskazywaliśmy juŜ powyŜej w tym tekście. I
przypomnijmy, Ŝe kaŜda religia zawiera jako swą integralną część określoną doktrynę
etyczną.
***
Paradygmaty mentalności wschodniej a zachodniej - choć zawierają pewne
elementy wspólne, ogólnoludzkie - róŜnią się od siebie dość radykalnie. Wschodni typ
myślenia, uznający reinkarnację, jakby ma wejrzenie do istotowych energii boskich
przenikających wszechświat. Myślenie zaś zachodnie przewaŜnie koncentruje się na
zewnętrznej warstwie materialnej bytu. Przejawił się w tym m.in. wpływ mentalności
Ŝydowskiej skondensowanej w „Starym Testamencie”, choć niektórzy bibliści twierdzą,
iŜ w najwcześniejszych redakcjach „Biblii” znajdowały się ongiś fragmenty mówiące o
reinkarnacji. Potem te pozostałości po hinduizmie i buddyzmie zostały
„wyczyszczone”…
W przeciwieństwie do praktycznego ducha Grecji, Rzymu i Izraela, ducha
skierowanego na panowanie nad światem zewnętrznym i postępkami społecznymi ludzi,
duch Wschodu był inny. „W prawie całej Azji, wziąwszy wszystko razem, „mędrzec”,
metafizyk odnieśli zwycięstwo zarówno nad religią jak i nad naukami pozytywnymi…
Jest to najwaŜniejszy moment róŜnicujący kulturę zachodnią i kulturę azjatycką.
Metafizyka oznacza tutaj samopoznanie i samozbawienie… Stąd teŜ bierze się w
Chinach, Indii, a nawet w Japonii, przewaga w wierze tych ludzi ideału mędrca nad
zachodnimi ideałami i wzorami bohatera i świętego (które na Zachodzie od Benedykta
aŜ do Ignacego przezwycięŜającego właściwy stan zakonny stawały się coraz bardziej
praktyczne, eudajmonistyczne i społeczne); stąd teŜ sławna azjatycka „tolerancja”
wobec przynaleŜności do jednej lub wielu religii; stąd równieŜ podwójny brak:
racjonalnych nauk specjalistycznych, autochtonicznego przemysłu i techniki produkcji
oraz uformowanej w imperium, ściśle zhierarchizowanej instytucji kościelnej
wyposaŜonej w ścisłą dogmatykę” (Max Scheler, Problemy socjologii wiedzy). Mądry
Niemiec w sposób oczywisty się mija z prawdą, gdy mówi o rzekomym braku nauki,
przemysłu i techniki w cywilizacjach Wschodu, bo to przecieŜ właśnie tam dokonano
21
przed wiekami największych wynalazków i odkryć w tych dziedzinach. Ale prawdą
jest, Ŝe kultura Zachodu była przewaŜnie skierowana na rozwój materialny: początkowo
Ŝywność, mieszkanie, a dopiero potem idee, myśli, ideały. Kultura Wschodu
uwypuklała pierwszeństwo ducha: poprawny stan duszy i zdrowy styl myślenia są na
pierwszym miejscu, a dopiero za nimi idzie ewentualne dbanie o jadło i komfort:
waŜne, kim człowiek jest, a nie to, co on je i posiada
Dla myślenia wschodniego typowe jest zamiłowanie do utrzymywania ładu
społecznego, harmonii, hierarchiczności, dyscypliny państwowej opartej na świadomej
samodyscyplinie obywateli. Co teŜ przez powierzchownych obserwatorów bywa mylnie
interpretowane jako gwałt nad jednostką i rzekome łamanie tak zwanych „praw
człowieka”. Wschód zawsze potrafił myśleć nie tylko w kategoriach osobistej korzyści,
lecz takŜe w kategoriach państwa, narodu, zespołu, rodziny. Jego celem było dobro
wszystkich jako zorganizowanej całości, co nie tylko utwierdzało integralność
organizacji społecznej, lecz równieŜ słuŜyło poszczególnym jednostkom ludzkim. A
wszystko jakby organicznie wpisywało się w kosmiczno-metafizyczny ład boskiego
Wszechświata. Max Scheler w dziele „O pozytywistycznej filozofii historii wiedzy”
zaznaczał: „Status intelektu w indyjskim i wschodnioazjatyckim kręgu kulturowym
cechuje się tym, Ŝe zarówno nad postawą pozytywno-naukową, jak i nad postawą
religijną posiada w nim przewagę postawa metafizyczna. ToteŜ nie ma tutaj postępu
wiedzy w sensie nieskończonego procesu i nie istnieje wsparta o podział pracy,
racjonalna, specjalistyczna nauka, która słuŜąc rozczłonkowanemu na zawody
organizmowi narodowemu oraz wyszkolonej warstwie zawodowych urzędników usiłuje
stworzyć obraz świata, dzięki któremu moŜna by opanować go technicznie. Występuje
natomiast coś całkowicie odmiennego: Przede wszystkim ponawiane wciąŜ od nowa
ćwiczenie się w duchowych postawach, pozwalających człowiekowi osiągnąć mądrość,
przy czym materiał, na podstawie którego ktoś uprawia te duchowe postawy, jest
zawsze ten sam, nie zmienia się i w sposób istotny nie pomnaŜa. Materiał ten tworzą
stare pomniki pisma, dzieła stanowiących osobowy wzór mędrców (np. teksty
wedyjskie, tradycje Buddy, Konfucjusza, Laotse itd.). Nie są one materiałem
nauczania, lecz materiałem ćwiczeniowym, słuŜącym wprawianiu się w czynnościach
duchowych: materiałem medytacji. Nie czyta się ich, aby wiedzieć, co w nich napisano
- do tego wystarczyłaby jedno- lub dwukrotna lektura - lecz czyta się je wciąŜ od
nowa, aby na ich podstawie (jako na przykładzie) i w powiązaniu z przepisami
techniki kierowania psychiką wyćwiczyć nowe, coraz doskonalsze postawy świadomości,
które moŜna by potem zastosować w dowolnym momencie Ŝycia w zetknięciu się z
całym przypadkowym doświadczeniem. Tak więc celem tego rodzaju „nauki” jest
zarówno w Chinach, jak i w Indiach „kształcenie”, „kształtowanie” człowieka - nie
zaś znajomość reguł, według których moŜna kierować przyrodą. Nauka ta zaczyna się
na poziomie duszy i zstępuje z niego ku porządkowi świata nieoŜywionego, w
przeciwieństwie do nauki europejskiej, która wznosi się od tego, co martwe, poprzez
to, co oŜywione, ku duszy i Bogu. W tym właśnie sensie najwyŜsze klasy w Indiach i
Chinach są równie jednostronnie nastawione na kształcenie, jak w Europie na
osiągnięcia i kierowanie. Do kaŜdego rodzaju nauki przynaleŜy pewien rodzaj techniki.
Do azjatyckiego ideału wiedzy naleŜy w sposób konieczny biotechnika i psychotechnika
samowyzwalania się (poprzedzające zachowanie czysto oglądowe uprzedmiotowienie
wszelkiego poŜądania, chcenia, wszelkich namiętności i afektów); do europejskiego
ideału naleŜy technika opanowywania przyrody za pomocą narzędzi”. Oczywiście, te
spostrzeŜenia Maxa Schelera mają dziś charakter wyłącznie dotyczący historii wiedzy,
gdyŜ zarówno w paradygmatach poznawczych Azjatów, jak i Europejczyków nastąpiły
radykalne zmiany w kierunku syntezy obydwu stylów myślenia.
22
Nadal jednak się twierdzi, iŜ dla myślenia zachodniego typowe jest dobitne
porządkowanie i organizowanie stosunków i procesów społecznych przez klarowne,
jednoznaczne i twarde przepisy prawne, precyzyjne funkcjonowanie mechanizmów
produkcyjnych, narzucających ludności określone sposoby zachowań mentalnych i
prakseologicznych, spod dyktatu których moŜna się wyłamać w rozrywce i (ściśle
skądinąd reglamentowanym) gadaniu oraz rozrabianiu politycznym, tworzącym pozory
rzekomej wolności osobistej. Jak twierdzą współcześni socjologowie niemieccy,
mentalność zachodnia jest drogą do dobrobytu materialnego, rozhukanego
indywidualizmu (egoizmu) i relatywizmu moralnego (amoralizmu). Jeśli nie trzymać jej
w karbach kultury i skutecznych socjotechnik rządzenia, w tym manipulacji, moŜe się
kończyć rozpadem moralnym, atomizacją i kryzysem, a nawet kollapsem,
cywilizacyjnym. W sumie jednak uwolnienie potencjału wolności osobistej kaŜdego
obywatela, w razie umiejętnej jednoczesnej kanalizacji jego aktywności, takŜe moŜe
prowadzić do rozkwitu społeczeństwa jako totalności zorganizowanej.
Z racjonalnego punktu widzenia zarówno przesadny kolektywizm, jak i
nadmierny indywidualizm, są destruktywne. Zgubne teŜ byłoby zapoznawanie wartości
zarówno kolektywizmu, jak i indywidualizmu. Fałszywy światopogląd prowadzi do
błędnej polityki i złej ekonomii społecznej; moŜe fatalnie zawaŜyć na losach całych
narodów, państw i cywilizacji. Widocznie zachodnia cywilizacja powinna unikać
przesadnej koncentracji uwagi na Ŝyczeniach i potrzebach konsumpcyjnych, aby
uniknąć zniewolenia przez pogoń za fizjologicznymi przyjemnościami, która wiedzie do
rozkładu i rozpadu moralności i ładu państwowego. Wschodnia mentalność, aby nie
skończyć zbiorowym samobójstwem ludzkości, powinna się nauczyć myślenia
pluralistycznego, filozofowania niedogmatycznego, umiejętności traktowania z pewną
rezerwą swych własnych idei, zasad, tendencji woli, dąŜeń; a takŜe szacunku dla
cudzych pryncypiów, nawet jeśli wydają się one obce i nie do zaakceptowania.
***
Warto zaznaczyć, Ŝe takŜe w poglądach na cierpienie mentalność wschodnia
a zachodnia róŜnią się dość radykalnie. Zgodnie z pierwszą kaŜde cierpienie to los,
przeznaczenie karmiczne danego człowieka, na które on zasłuŜył, i pomagać mu w
pozbyciu się tego cierpienia moŜe mu tylko zaszkodzić, powodując jeszcze gorszy los.
Dlatego np. w Indiach nie daje się jałmuŜny nędzarzom, aby umoŜliwić spełnienie się
losowych przeznaczeń, na mocy których są oni właśnie nędzarzami. Według
tamtejszych wyobraŜeń, jeśli ktoś jest biedny, wynika to z uwarunkowań karmicznych,
a nie jest sprawą przypadku lub osobistych zaniedbań; trzeba więc kaŜdy wyrok losu
z pokorą przyjąć, zaakceptować i nie dąŜyć do zmiany swego połoŜenia. Ten punkt
widzenia pozbawiony jest wewnętrznego współczucia i miłości, uniemoŜliwia
doskonalenie stosunków społecznych i ekonomicznych.
Zachodnia perspektywa widzenia polega na przekonaniu, Ŝe trzeba pomagać
cierpiącym i dąŜyć do optymalizacji sytuacji wszystkich członków społeczeństwa.
Współczując i pomagając innym ludzie dynamicznie się rozwijają zarówno
indywidualnie, jak i zespołowo. Niektórzy jednak twierdzą, iŜ wewnętrzne współczucie
ściąga na współczującego niebezpieczeństwa i problemy osoby, której się współczuje.
Jeśli zaś czyjeś cierpienia są skutkiem jego błędnego światopoglądu i fatalnego
usposobienia, to im bardziej mu się pomaga, tym gorszy i podlejszy staje się zarówno
jego pogląd na Ŝycie, jak teŜ charakter i postępowanie. Miłosierdzie do zła okazuje
się hołubieniem i pielęgnowaniem tegoŜ zła, które w końcu srodze mści się na tych,
którzy nim się zaopiekowali. Czy więc wynika z tego, Ŝe nie wolno współczuć i
pomagać? Bynajmniej. Pomagać ludziom trzeba, ale czynić to powinno się w sposób
właściwy, sprzyjając przede wszystkim oczyszczeniu duszy osób cierpiących,
23
kształtowaniu ich właściwego światopoglądu i usposobienia. Jeśli to się uda, inne
problemy i cierpienia zanikną same jak za machnięciem czarodziejskiej róŜdŜki. Jest to
przekonanie rozpowszechnione w łonie cywilizacji prawosławnej.
Z człowieka Zachodu moŜna wiele wybić i wyszarpać przez zadawanie mu
bólu lub groŜenie śmiercią; jest on bardzo wraŜliwy na tego rodzaju „perswazję”. Z
kolei na człowieku Wschodu nie robi ona większego wraŜenia, poniewaŜ jest on
bardziej wytrzymały na ból, a śmierci prawie się nie boi. Jest natomiast bardzo mocno
związany emocjonalnie z rodziną i groŜąc w jego obecności krewnym, albo torturując
ich na jego oczach, moŜna osiągnąć bardzo wiele. (Dlatego oficerowie słuŜb
specjalnych USA, W. Brytanii, Izraela i Polski w latach 2003 – 2010 nagminnie
stosowali w okupowanym Iraku i Afganistaniete bestialskie metody w stosunku do
patriotów tych krajów, broniących swej ojczyzny przed barbarzyńskimi najeźdźcami).
Na ludzi Zachodu rujnująco oddziałują narkotyki, a na ludzi Wschodu alkohol.
W kulturze Zachodu w XX wieku warstwa świadomości związana z
przekazywaniem Ŝycia, wychowaniem dzieci i kształtowaniem zdrowej osobowości
została zupełnie zrujnowana. Przez kult konsumpcji, nieuporządkowanego seksu, który
zastąpił wzniosłą i czystą erotykę słuŜącą inicjowaniu nowego Ŝycia, ludzie Europy
zostali doszczętnie wykorzenieni z podstaw istnienia. Właśnie w krajach Zachodu
dzieci i młodzieŜ mają najwięcej problemów ze zdrowiem psychicznym, popełniają
najwięcej przestępstw i samobójstw, spoŜywają najwięcej alkoholu, nikotyny, innych
narkotyków. Konsumpcyjny stosunek do świata i instrumentalne traktowanie innych
ludzi kończą się tendencjami do samodestrukcji. Doszło do tego, Ŝe za „normalne”
uwaŜa się juŜ zarówno schizofrenię, pederastię, jak i inne cięŜkie schorzenia
degeneratywne. Prawdziwa normalność jest coraz rzadziej spotykana, stąd więc
statystycznie „normą” staje się to, co zwyrodniałe i nienormalne. Są to społeczeństwa
umierające, których duchowa śmierć juŜ następuje, a agonią cywilizacyjna
prawdopodobnie skończy się aktem niesłychanego wandalizmu, którym będzie
rozpętanie wojny atomowej . „Umysł ludzki na szlaku technokracji stał się
przeciwnikiem wszelkiego Ŝycia, a tym samym takŜe i ludzkiej duszy (Konrad Lorenz,
Regres człowieczeństwa). Cywilizacje nie mogą ani się rodzić, ani Ŝyć bez
fundamentów duchowych i idealistycznych, opartych na zdolności do ofiarności i do
słuŜenia innym ludziom.
***
Mimo wielu róŜnic cywilizacje Zachodu i Wschodu wykazywały w ciągu
swego rozwoju takŜe wiele zbieŜności, i to w sprawach nawet najbardziej
egzotycznych. Oto np. koncepcja liczb „magicznych” i „świętych” - miała ona miejsce
niemal we wszystkich kulturach i cywilizacjach. StaroŜytni zarówno na Zachodzie, jak
i na Wschodzie uwaŜali, Ŝe szczególnie szczęśliwe są liczby nieparzyste, a najbardziej
- „3”. Pitagoras twierdził, iŜ jest to cyfra doskonała, wyraŜająca początek, środek i
koniec, czyli zawierająca w sobie wszystko, co istnieje. W hinduizmie Trimutri to
święta trójca bogów : Brahma (Stwórca), Wisznu (śycie) i Sziwa (Przemijanie i
Śmierć). W mitologii rzymskiej spotykamy Trójcę Kapitolińską: Jowisz, Junona,
Minerwa. Były teŜ trzy Parki (boginie losu) i trzy Gracje (boginie piękna). A w
chrześcijaństwie obowiązuje wiara w Trójcę Przenajświętszą: Bóg Ojciec (Stwórca),
Bóg Syn (Odkupiciel przed śmiercią) i Bóg Duch Święty (utrzymujący świat w
ładzie). Człowieka oraz jego byt na ziemi równieŜ postrzegano w systemie trójkowym:
narodziny - Ŝycie - śmierć; dzieciństwo - dojrzałość - starość; chłopiec - ojciec starzec; panna - matka - staruszka itd. W wielu językach zachowały się wyraŜenia,
24
dające wyraz magicznemu traktowaniu „trójki”: „do trzech razy sztuka”; „aller guten
Dinge sind drei”; „Bóg trójcę lubi”…
Inna „święta” liczba to „7”. Siedem dni tygodnia; siedem przykazań
miłosierdzia (nagiego przyodziać, głodnego nakarmić, spragnionego napoić, bezdomnego
ugościć, chorego i więźnia nawiedzić, umarłego pochować); siedem głównych darów
Ducha (rozum, inteligencja, rada, męstwo, wiedza, prawość, bojaźń BoŜa); siedem
grzechów głównych (pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, nieumiarkowanie w
jedzeniu i piciu, gniew, lenistwo). W mitologii greckiej było siedem Plejad, córek
Atlasa: Elektra, Tajgete, Alkione, Maja, Merope, Keleno (które popełniły zbiorowe
samobójstwo z rozpaczy po śmierci swych sióstr przyrodnich Hyad, które zabiły się na
wieść o śmierci ukochanego brata), i które Zeus Gromowładny umieścił na niebie
jako grupę gwiazd. Siedem dziewcząt i siedmiu chłopców poŜerał co roku potworny
Minotaur, mieszkający w labiryncie. Na siedem pomazanych krwią kamieni przysięgli
Arabowie, zawierając swe święte przymierze.
Magiczną moc zarówno w kulturach Zachodu, jak i Wschodu przypisywano
takŜe liczbom „9”, „12” i „40”, o czym dowiadujemy się z mitów greckich i
rzymskich, z „Pięcioksięgu MojŜeszowego”, z księgi „Zohar” , z „Ewangelii”, z dzieł
Plutarcha, ze średniowiecznych traktatów alchemicznych, z chińskiej „Księgi Przemian”
itd.
„Zarówno w dziejach Wschodu, jak i Zachodu moŜna dostrzec, Ŝe człowiek w
ciągu stuleci przebył pewną drogę, która prowadziła go stopniowo do spotkania z
prawdą - nie mogło bowiem być inaczej - w sferze osobowego samopoznania: im
bardziej człowiek poznaje rzeczywistość i świat, tym lepiej zna siebie jako istotę
jedyną w swoim rodzaju, a zarazem coraz bardziej naglące staje się dla niego pytanie
o sens rzeczy i jego własnego istnienia. Wszystko, co jawi się jako przedmiot naszego
poznania, staje się tym samym częścią naszego Ŝycia. Wezwanie „poznaj samego
siebie”, wyryte na architrawie świątyni w Delfach, stanowi świadectwo fundamentalnej
prawdy, którą winien uznawać za najwyŜszą zasadę kaŜdy człowiek, określając się
pośród całego stworzenia właśnie jako „człowiek”, czyli ten, kto „zna samego siebie”.
Wystarczy zresztą przyjrzeć się choćby pobieŜnie dziejom staroŜytnym, aby
dostrzec wyraźnie, jak w róŜnych częściach świata, gdzie rozwijały się róŜne kultury,
ludzie równocześnie zaczynali stawiać sobie podstawowe pytania towarzyszące całej
ludzkiej egzystencji: Kim jestem? Skąd przychodzę i dokąd zmierzam? Dlaczego istnieje
zło? Co czeka mnie po tym Ŝyciu?
Pytania te są obecne w świętych księgach Izraela, znajdujemy je w Wedach,
jak równieŜ w Awestach; spotykamy je w pismach Konfucjusza czy Lao-Tse, w
przepowiedniach Tirthankhary i Buddy; są obecne w poematach Homera czy w
tragediach Eurypidesa i Sofoklesa, podobnie jak w pismach filozoficznych Platona i
Arystotelesa. Wspólnym źródłem tych pytań jest potrzeba sensu, którą człowiek od
początku bardzo mocno odczuwa w swoim sercu: od odpowiedzi na te pytania zaleŜy
bowiem, jaki kierunek winien nadać własnemu Ŝyciu…
KaŜdy naród posiada swoją pierwotną, oryginalną mądrość, stanowiącą
prawdziwy skarb kultury” (Jan Paweł II, Encyklika apostolska Fides et Ratio,
wprowadzenie 1,3).
O tych właśnie, nieogarniętych w swym bogactwie, wzniosłości i pięknie,
skarbach kultury etycznej wielkich cywilizacji będzie mowa w naszej ksiąŜce.
***
25
CYWILIZACJA STAROśYTNEGO EGIPTU
Przed pięcioma tysiącami lat przodującym w skali globalnej narodem - i to
przodującym pod kaŜdym względem - byli Egipcjanie. JuŜ bowiem trzydzieści
wieków przed narodzeniem Chrystusa stanowił Egipt silne scentralizowane państwo, w
którym rozwijało się oryginalne piśmiennictwo, literatura, technika, muzyka, filozofia,
teologia, medycyna, architektura, rzeźba, malarstwo; istniał świetny ujednolicony system
zarządzania. Nie wykluczone, Ŝe cywilizacja egipska była kontynuacją jakiejś jeszcze
starszej i doskonalszej, która uległa zagładzie na skutek niewiadomego kataklizmu.
Trudno bowiem byłoby inaczej wytłumaczyć m.in. fakt, Ŝe jeden z egipskich
katalogów astronomicznych ukazuje dokładnie pozycje gwiazd stałych, w których one
się znajdowały przed 58 tysiącami lat. Być moŜe chodziło o legendarną Atlantydę; na
razie pozostaje to kwestią otwartą.
StaroŜytni Egipcjanie byli narodem aryjskim, nie zaś semickim, jak to się
niekiedy przedstawia. Mieszkańcy delty Nilu wytworzyli rozwiniętą cywilizację i
kulturę. Produkowali wyroby z metali, drewna, ceramiki, kamienia. Wynaleźli koło
(niezaleŜnie od Chińczyków), rozmaite rodzaje uzbrojenia. Budowali okręty długie na
45 metrów. Około 1350 roku przed nową erą architekt Amenofis zbudował barkę, na
której przetransportowano na odległość około tysiąca kilometrów waŜącą 800 ton
rzeźbę, przedstawiającą wizerunek króla Memnona. Prawie 3000 lat p.n.e. Egipcjanie
byli mistrzami w architekturze monumentalnej, w sztuce tkackiej; osiągnęli
zadziwiające wyniki w zakresie astronomii, geografii, matematyki. (Aby oznaczyć
milion, rysowali figurkę człowieka z podniesionymi ze zdziwienia rękami wobec tak
wielkiej liczby). 365-dniowy rok wprowadzono w Egipcie około 4240 roku p.n.e.;
wcześniej posługiwano się kalendarzem 360-dniowym, ale od kiedy, nie wiadomo.
Wówczas teŜ opracowano alfabet hieroglificzny, który później dał początek alfabetowi
Fenicjan, Hebrajczyków i innych, młodszych od Egipcjan, ludów.
Egipcjanie byli narodem pokojowo usposobionym, wojny prowadzili prawie
wyłącznie obronne (tylko niekiedy prewencyjne), poniewaŜ uwaŜali je za wielkie
nieszczęście. Jeńców wojennych nie zabijali, po niedługim czasie puszczali ich wolno,
a nawet oddawali za nich swe córki. Być moŜe właśnie ta nieopatrzna hybrydyzacja
stała się później jedną z przyczyn procesu degeneracji i upadku tej wielkiej
cywilizacji.
26
Wszyscy chłopcy egipscy uczęszczali do szkół przyświątynnych, gdzie ich
uczono czytać, pisać, rachować, wierzyć w Boga. Uczniowie rokujący nadzieję po
kilka lat mieszkali na terenie świątyni zdobywając pogłębioną wiedzę w zakresie
hieroglifografii, arytmetyki, geometrii, zarządzania, geografii. Po ukończeniu tego etapu
nauki młodzieniec otrzymywał tytuł „pisarza z deszczułką” i mógł być mianowany na
rozmaite urzędy administracyjne. Najbardziej uzdolnieni młodzi ludzie kontynuowali
naukę w „Domu śycia” na terenie świątyni, studiując dzieła wielkich architektów,
filozofów, farmakologów, lekarzy, chemików, fizyków, matematyków, teologów,
astronomów, pisarzy, których w tym państwie nigdy nie brakło. W programie
przewidywano zajęcia laboratoryjne. Rodzice codziennie opłacali naukę dzieci
przynosząc do świątyni rozmaite potrawy dla nauczycieli. Nauczano istotnych prawd
moralnych, bez których człowiek by błądził w Ŝyciu jak pijane dziecko we mgle, jak
np.: „Bądź czysty, strzeŜ się, Ŝeby kto inny ciebie oczyszczał”. - „Nie szukaj zwady”.
- „Nie staraj się pogodzić dwu pokłóconych, obaj bowiem zwrócą się przeciwko temu,
kto chciał ich rozsądzić”. - „Dobrze wiedzie się temu, kto uwaŜa na swoje usta”. „Nieprawość nigdy nie osiągnie celu”. - „Kto prawo omija, będzie ukarany”. - „Jeśli
jesteś zaproszony do stołu człowieka dostojniejszego niŜ ty, bierz to, co ci
zaproponuje, i patrz tylko na to, co masz przed sobą”. - „Bogactwo nie przychodzi
samo i bywa odjęte temu, kto je miłuje”. - „Nie zgromadzi majątku ten, kto jest
leniwy”. - „Walcz przeciwko chciwości; ta choroba powoduje wiele cierpienia, czyni
nieprzyjaciół z rodziny, czyni gorzkimi przyjaciół, róŜni ojców z matkami, odsuwa Ŝonę
od męŜa, brata od brata”. - „Przemawiaj tylko wtedy, gdy wiesz, Ŝe przesądzisz
sprawę” - „Daj temu, kto ci dał, aby dał znowu”. - „Nie odpłacaj za dobro złem”. „Nie ma popędliwego, który byłby cnotliwy”. - „Człowiekowi chciwemu wciąŜ czegoś
brakuje”. - „Miarą człowieka jest jego język”. - „Dobrze jest, kiedy to, co ma być
dobre, jest naprawdę dobre”…itd .
Podczas wielkich świąt, w szczególności zaś Nowego Roku, obchodzonego w
lipcu, ze świątyń wynoszono relikwie i obnoszono je uroczyście po ulicach wśród
wiwatujących tłumów.
Domy egipskie liczyły często kilka pięter, były rozległe i otaczały je sady, w
których rosły palmy, cyprysy, tamaryszki, drzewa owocowe, a w których teŜ
koniecznie znajdowały się klomby oraz stawy z rybami.
JuŜ przed 2000 rokiem p.n.e. funkcjonował tu ogólnokrajowy system irygacyjny,
który umoŜliwiał obfite zbiory jęczmienia, orkiszu, lnu, papirusu; korzenie tego
ostatniego spoŜywano, a z innych części wyrabiano „papier” oraz przedmioty
codziennego uŜytku. W całym kraju było mnóstwo sadów i ogrodów, w których
pielęgnowano jabłonie, wiśnie, czereśnie, pomarańcze, cytrusy, wiele innych drzew i
krzewów, zarówno owocowych, jak i ozdobnych. Naród ten był bowiem rozmiłowany
nie tylko w mądrości, ale i w pięknie.
Stałymi elementami wśród potraw były: ryby, drób, owoce i warzywa. Za
mięsem rogacizny czy trzody chlewnej Egipcjanie specjalnie nie przepadali. Chętnie
pijali piwo i wino własnej domowej produkcji.
***
MoŜna zaryzykować twierdzenie, Ŝe przeciętny poziom intelektualny mieszkańca
Egiptu sprzed pięciu tysięcy lat niewiele się róŜnił od obecnego przeciętnego poziomu
Europejczyków, poziom zaś elit był tam raczej wyŜszy.
O tzw. „księgach mądrościowych” „Starego Testamentu” papieŜ Jan Paweł II
w encyklice apostolskiej „Fides et ratio” pisał: „Wolna od uprzedzeń lektura tych
stronic Pisma uświadamia nam bardzo wyraźnie, Ŝe w tekstach tych zawarta jest nie
tylko wiara Izraela, ale takŜe dorobek cywilizacyjny nie istniejących juŜ kultur. Wydaje
27
się, Ŝe na mocy jakiegoś szczególnego zamysłu słyszymy tu znowu głos Egiptu i
Mezopotamii, oraz, Ŝe pewne wspólne elementy kultur staroŜytnego Wschodu wracają
do Ŝycia na tych stronach, bogatych w niezwykle głębokie intuicje”. Wielu
egiptologów uwaŜa, iŜ przypowieści Salomona, psalmy i szereg innych części „Starego
Testamentu” są oparte na dawnej literaturze egipskiej. (Por. Elmar Gruber, Holger
Kersten „Pra-Jezus. Buddyjskie źródła chrześcijaństwa”).
Zasługą autorów
„Starego Testamentu” było m.in. zebranie, uwiecznienie na piśmie i przekazanie
przyszłym pokoleniom szeregu nauk, idei, teorii, wytworzonych przez wcześniejsze
cywilizacje, Ŝe wspomnimy tu tylko o modelu stworzenia świata z „Księgi Rodzaju”,
o dziejach Hioba, o podaniu o potopie. Jak pisze Roberto Gervaso: „Egipt był kolebką
wierzeń millenarystycznych. W cieniu piramid kształtowały się początki sztuki i nauki,
tu narodziły się nekromancja, astrologia, farmakologia, stąd właśnie wywodzi się
najstarsza wiedza”. Stąd wywierał Egipt przemoŜny wpływ na kształtowanie się
wielkiej kultury greckiej, która się stała podstawą, fundamentem i przysłowiowym
„korzeniem” cywilizacji europejskiej.
W 1868 roku odnaleziono na papirusach w Leyden kilka egipskich bajek
„zwierzęcych”, wśród których była teŜ powszechnie znana w Europie pt. „Lew i
mysz”, w której mała myszka przez wdzięczność ocala Ŝycie potęŜnego lwa, który
wpadł do sieci. Wielu badaczy uwaŜa, iŜ tekst grecki Ezopa stanowi po prostu
przeróbkę bajki egipskiej, która posłuŜyła za pierwowzór takŜe późniejszym pisarzom
europejskim (Christian F. Gellert, Jean de la Fontaine, Gotthold Ephraim Lessing,
Ignacy Krasicki czy Iwan Kryłow). Przy czym bajka ta była tylko jedną z wielu w
duŜym zbiorze, z którego szereg pomysłów i wątków poprzez literaturę grecką i
rzymską przedostało się do krwiobiegu literatury ogólnoeuropejskiej.
***
W wieku XIX uczeni całego świata „zdobywszy język egipski, który od tylu
wieków był umarły, zabrali się do tłumaczenia olbrzymiej liczby tekstów,
przechowanych bądź na papirusach, bądź na szczątkach ruin odwiecznych, wśród
świątyń, pałaców, grobów i piramid, na mumiach, sfinksach i obeliskach oraz na
innych niezliczonych zabytkach sztuki egipskiej, wydobytych z ziemi” (J. A. Święcicki).
Pierwsze egipskie teksty pisane powstały przed około siedmioma tysiącami lat.
Kolejne kilka tysiącleci, w tym okres trzydziestu sześciu dynastii historycznych,
cechował stały rozwój najprzeróŜniejszych sfer Ŝycia duchowego, religii nie
wyłączając. W wierzeniach dawnych Egipcjan, jak zaznacza uczony niemiecki
Wiedemann, współistniały obok siebie trzy podstawowe Ŝywioły: 1. „monoteizm
słoneczny”, tj. przekonanie o tym, Ŝe istnieje jeden Bóg, który manifestuje swą potęgę
w oddziaływaniu Słońca; 2. kult potęgi przyrody, ustawicznie się odradzającej po
okresach zimowej „śmierci”; 3. antropomorficzne wyobraŜenie bóstw, podobnych do
człowieka.
W dawnych tekstach egipskich spotykamy wiele imion bóstw, odpowiedzialnych
(tak jak w chrześcijaństwie „święci”) za ten czy inny fragment rzeczywistości, i
dlatego poszczególni historycy nazywają religię mieszkańców doliny Nilu politeizmem
(wieloboŜem). A jednak jeśli głębiej się wczytać w zachowane teksty, to się zauwaŜy,
iŜ obok elementów politeistycznych - nawet w epoce najwcześniejszej - występuje
bardzo wyraźnie idea Boga Jedynego, Stwórcy wszechświata i innych, pomniejszych,
bóstw, będących niejako na jego rozkazach i manifestujących się w róŜnych siłach
natury. Badania E. de Rouge’a i H. Brugscha wykazały, Ŝe staroegipskie wyobraŜenie
Boga, jako Absolutu skondensowanego w bycie osobowym (Neter), posiadającego moc
„samoistnienia” w wieczności i będącego przyczyną siebie samego, o całe tysiąclecia
28
wyprzedzało te pojęcia, które spotykamy u Hebrajczyków, chrześcijan i mahometan, a
którymi oni się szczycą jako rzekomi „odkrywcy” tej idei.
Aby nie być gołosłownym, przytoczmy kilka fragmentów dzieł egipskich z
epoki, gdy ani judaizmu, ani chrześcijaństwa, ani tym bardziej islamu (z całą ich
wielką mądrością i… zarozumialstwem) jeszcze nie było. W tych tekstach, powstałych
przed sześcioma tysiącami lat, z którymi znacznie później zetknęli się zarówno
Hebrajczycy, jak i Arabowie, znajdujemy całe pasaŜe jakby Ŝywcem wyjęte zarówno z
„Pięcioksięgu MojŜeszowego”, jak i z „Koranu”.
„Bóg jest jeden i jedyny, i nikt inny z Nim nie istnieje; Bóg jest jeden, który
jest stworzycielem wszystkiego. Bóg jest duchem, duchem ukrytym, duchem duchów,
wielkim duchem Egipcjan, duchem boskim. Bóg jest i był od początku. Istniał On
zawsze i był wówczas, gdy nikt inny nie istniał. On istniał, gdy nic innego nie
istniało. A co istnieje, On stworzył. Jest On ojcem początków. Bóg jest jeden i
wieczny. On jest wieczny i nieskończony i trwa na zawsze, na wieki. Trwał przez
wieki nieskończone i trwać będzie przez wieczność całą.
Bóg jest bytem ukrytym i nikt nie moŜe poznać Jego postaci. Nikt nie potrafi
odtworzyć Jego postaci. Jest On wielką tajemnicą. Nikt nie wie, jak Go poznać.
Odkrywa Jego tylko wiara. Jego imię ukryte; Jego imię jest Tajemnicą dla Jego
dzieci. Imiona Jego niezliczone, a istota jedna. Bóg jest prawdą, Królem Prawdy; On
trwa w prawdzie. Bóg jest Ŝyciem, a Ŝycie trwa tylko przez Niego. On daje Ŝycie
człowiekowi i wdycha w jego nozdrza tchnienie Ŝycia. Bóg jest ojcem ojców i matką
matek. On rodzi, lecz nigdy nie został zrodzony. On stwarza, lecz nigdy nie został
stworzony. On sam siebie rodzi i stwarza wciąŜ od nowa. Bóg sam jest jedynym
prawdziwym istnieniem. On Ŝyje we wszystkich rzeczach, będąc ponad wszystkimi
rzeczami. (…) Bóg stworzył wszechświat i wszystko w nim. Jest Stworzycielem
wszystkiego co istnieje, co było, co jest i co będzie. On jest Stwórcą świata, nieba i
ziemi, otchłani, wód i gór… (…) Bóg jest wdzięczny tym, którzy Go czczą i słucha
tego, kto do Niego woła. On wspomaga słabego przeciwko silnemu; wspiera tych,
którzy jęczą w więzach. On sądzi potęŜnych i bezsilnych, Ŝywych i umarłych. Bóg zna
tych, którzy Go znają; miłuje tych, którzy Go miłują; nagradza tych, którzy Mu słuŜą;
opiekuje się tymi, którzy za Nim idą”…
A znowuŜ w innym papirusie czytamy zdania prawie identyczne z poprzednimi:
„Bóg jest Ŝyciem i Ŝyje się tylko przez Niego. On daje Ŝycie człowiekowi i wdycha w
jego nozdrza tchnienie Ŝycia… Bóg jest ojcem i matką, ojcem ojców i matką matek…
On sam siebie rodzi i stwarza. On sam jest twórcą postaci własnej i rodzicem ciała
własnego. Bóg jest istnieniem, On Ŝyje we wszystkich rzeczach i ponad wszystkimi
rzeczami… Bóg stworzył wszechświat i wszystko w nim. On jest Stworzycielem tego
wszystkiego, co istnieje, co było, co jest i co będzie. On jest stwórcą świata… On jest
Stwórcą nieba i ziemi, otchłani, wód i gór” …
W „Hymnie do Boga Atona” czytamy znamienne słowa: „Ty tworzysz siemię
w męŜczyźnie, dajesz synowi Ŝycie w łonie matki; Ty uspokajasz dziecię i ono nie
płacze; Ŝywisz je w brzuchu i darujesz mu oddech, gdy ono wychodzi z łona matki
w dniu swych narodzin; otwierasz jego usta i dajesz mu wszystko, czego potrzebuje.
Gdy pisklę w jaju podaje głos, Ty posyłaz mu oddech przez skorupę i dajesz mu
Ŝycie. Naznaczasz mu chwilę, gdy musi przebić skorupę, aby wyjść z jaja i podać
swój głos wówczas, gdy wypełnia się określony przez Ciebie czas. I pisklę kroczy na
swych łapkach, gdy wyjdzie z jajka. JakŜe wieloliczne jest to, co Ty tworzysz, i jak
głęboko skryte przed oczyma ludzi, Jedyny BoŜe, i nie ma drugiego prócz Ciebie! Ty
byłeś sam, Jedyny, i idąc za głosem Twego serca stworzyłeś ziemię z ludźmi, bydłem,
wszelkimi zwierzętami, które stąpają swymi nogami na dole i latają na skrzydłach w
29
górze… KaŜdemu człowiekowi przeznaczyłeś jego miejsce, i kaŜdemu odmierzyłeś czas
jego Ŝycia… JakŜe piękne są Twe zamierzenia, o Władco Wieczności!..”
Nie będzie chyba przesadnym twierdzenie, Ŝe juŜ w tych parędziesięciu
zdaniach zawarty jest, jak w embrionie, cały późniejszy rozwój teologii i filozofii
judejskiej, chrześcijańskiej i mahometańskiej, cała ich nieskończona mistyka i
fundamentalna ontologia.
***
Wiele obrazowych sformułowań tekstów staroegipskich brzmi tak, jakby było
Ŝywcem wzięte z „Biblii”; szkopuł jednak w tym, Ŝe sakralne księgi Egipcjan
zostały spisane o tysiące lat wcześniej niŜ takowe śydów i chrześcijan: „Bóg
wysłuchuje próśb do Niego skierowanych. On słucha wołania tych, którzy są w
więzach. On sądzi potęŜnych i bezsilnych. Bóg zna tego, który Go zna, nagradza tych,
którzy Mu słuŜą, opiekuje się tymi, którzy za Nim idą”…
Widzialne ucieleśnienie jedynego Boga, czczone jeszcze w prehistorycznym
okresie Egiptu, bóg Słońca Ra (Re) miał „wyłonić się z siebie samego”, tak, jak
Logos grecki i chrześcijański. Był czas, gdy nie istniały ani niebo, ani ziemia. Istniał
tylko bezkres wód i ciemności. Przez ogrom czasu, w którym właściwie nie było
jeszcze czasu, ta „woda” istniała w chaotycznym bezruchu. Lecz w jej łonie tkwiły
ziarna (zarodki) rzeczy. Gdy nadszedł czas, kiedy duch „wody” pierwotnej uczuł
impuls aktu stwórczego, wyemanował Słowo, a Ono bezzwłocznie w byt się wcieliło,
to jest przybrało kształty materialne… Aktem następnym dzieła stworzenia było
ukształtowanie się zarodka-jajka, z którego wyłonił się Ra, bóg Słońca, zawierający w
sobie wszechpotęŜną moc Ducha Boskiego, który niejako z wiecznej potencjalności
przeszedł
w stan realności.
Mimo zupełnej jednoznaczności egipskiego monoteizmu teoretycy judaizmu i
Ŝydokatolicyzmu usiłują go negować. Ksiądz Janusz Frankowski m.in. pisał w artykule
pt. „Biblia - spotkanie z Bogiem Jedynym” na łamach „Tygodnika Powszechnego”:
„W czym Biblia jest zupełnie jedyna? Przede wszystkim w tym, Ŝe ukazuje nam, ona
pierwsza, od początku, jasno i konsekwentnie, jedynego, osobowego, „Ŝyjącego”,
najświętszego i absolutnie doskonałego Boga. MoŜemy bowiem przeglądać wszystkie
księgi święte świata, i nie ma wcześniejszej, w której byśmy odnaleźli tak jasny,
zdecydowany i przyjęty juŜ na zawsze obraz jedynego Boga”. Nagromadzenie
przymiotników w intencji autora winno widocznie uniemoŜliwić inny punkt widzenia,
podobnie jak dalsze, pełne zarozumialstwa i lekcewaŜenia słowa o monoteizmie
Egipcjan oraz genialnych filozofów greckich, których dzieła, co prawda, zaginęły, ale
nawet zachowane fragmenty nie pozostawiają wątpliwości, iŜ mieli oni zupełnie
klarowne (o ile moŜna w tym temacie w ogóle mówić o jakiejkolwiek „klarowności”)
wyobraŜenie o Bogu Jedynym . Z okoliczności jednak, Ŝe poszczególni teoretycy są
wypełnieni duchem pychy intelektualnej, własnej wyjątkowości, wyŜszości i
„wybraności” wcale nie wynika, iŜ nie mijają się z prawdą.
Trzeba mieć wiele złej woli, aby uparcie nie zauwaŜać, Ŝe w staroŜytnym
Egipcie ponad trzy tysiące lat przed narodzeniem Jezusa Chrystusa istniała wiara w
Jedynego Boga. „Dla Egipcjanina - pisał Marice Maeterlinck w „Wielkiej Tajemnicy”
- istnieje jeden jedyny Bóg, i „nie ma innych poza nim”: „Jest On jedyną istotą
bytującą w substancji i prawdzie”. - „Tyś jest jedyny, a z Ciebie wynikły miliony
istot”. - „On stworzył wszystko, a sam nie b ył stworzony”. - „Jest jeden i sam”. -
30
„Jest wczoraj, dziś i jutro”. - „Jest Bogiem, który sam się Bogiem czyni, istnieje sam
przez siebie, sam siebie rodzi i zrodził wszystko od początków istnienia”.
Nad wyraz wymowny jest staroegipski hymn na cześć Boga Ra, w którym
stwierdza się, Ŝe Bóg ten nie moŜe mieć drugiego obok siebie, lecz posiada tylko
„ramiona rozliczne”, a stąd - odpowiadająca im „mnogość imion”. Idea Boga
jedynego, najwyŜszego, najmocniejszego (wszechmocnego) i miłosiernego (!) wyłania
się tu z cała jednoznacznością:
„Cześć Tobie, Ra, wielki mistrzu prawdy!
Ty zawsze posłuch dajesz modłom uciśnionych!
Dla czcicieli swych, Panie, masz serce przyjazne!
Bojaźliwych przed ludźmi bronisz gwałtownymi!
Ty sędzią jesteś i mocarzy i biedaków!
(…)
Ty karmisz ryby w rzekach i ptaki powietrzne!
Ty temu dajesz tchnienie, co się w jajku tworzy!
Ty pokarmu dostarczasz kaczkom na bagniskach!
Gęsi dzikie swą strawę zawdzięczają Tobie.
Ty o gadach pamiętasz i o szczurach w norze!
Ty owadom wszelakim dajesz poŜywienie!
Cześć Tobie, róŜnorodnych kształtów stworzycielu!
Tyś jeden, chociaŜ Twoje ramiona rozliczne!
Ty nad człowiekiem we śnie czuwasz, gdy spoczywa,
I dobro wszelkie swoim przynosisz stworzeniom!
(…)
Tyś jeden i nie ma przy Tobie drugiego!
Twe imiona są mnogie - nikt nie zna ich liczby!”
Minęło kilka tysiącleci, a reminiscencje hymnu staroegipskiego spotykamy nieraz w
miejscach najmniej oczekiwanych, jak np. wielokrotnie w twórczości wybitnego poety
katolickiego, księdza Jana Twardowskiego. Oto jego wiersz pt. „Który”:
„Który stworzyłeś
pasikonika jak szmaragd z oczami na przednich nogach
czerwoną trajkotkę z wąsami na głowie
bociana gimnastykującego się na łące
kruka niosącego brodę z dłuŜszych piór
barana znającego tylko drugą literę łacińskiego alfabetu
kolibra lecącego tyłem
słonia wstydzącego się umierać moŜe dlatego Ŝe taki duŜy
osła aŜ tak miłego Ŝe głupiego
kowalika chodzącego do góry ogonem
zresztą wszystkich co nie wiedzą dlaczego ale wiedzą jak
kanciaste orzeszki buku co pękają tylko na czworo
anioła po nieobecnej stronie - bez własnego pogrzebu z braku ciała
Ŝabę grającą jak nakręcony budzik
nieśmiertelniki więdnące… (…)”
RównieŜ w wierszu pt. „Świat” powracają wątki znane z literatury staroegipskiej, Ŝe
wspomnimy z niego parę zdań:
31
„Bóg się ukrył dlatego by świat było widać
gdyby się ukazał to sam byłby tylko
kto by śmiał przy nim zauwaŜyć mrówkę
piękną złą osę zabieganą w kółko
zielonego kaczora z Ŝółtymi nogami
czajkę składającą cztery jajka na krzyŜ
kuliste oczy waŜki i fasolę w strąkach
(…)
jodłę co nie zrzuca szyszki tylko łuski”
O Bogu Ukrytym lub teŜ Nieznanym pisali równieŜ filozofowie i poeci greccy. Bóg
bowiem jest jeden, lecz ludzie nadają Mu róŜne imiona i inaczej Go sobie
wyobraŜają, tak jak z tego samego złota biją monety o róŜnym kształcie, nazwie i
wizerunku.
***
Egipcjanie byli narodem ludzi wierzących w Boga. Ich świątynie nie
stanowiły jednak miejsc słuŜących do gromadzenia się wiernych na wspólne modlitwy,
lecz były rezydencjami kapłanów, którzy razem z faraonem (namiestnikiem Boga na
ziemi) pilnie uwaŜali na to, aby wszystko w kraju działo się zgodnie z ładem
ustanowionym przez Niebo. Nikt prócz nich nie miał prawa wstępu do tych ośrodków
mądrości. Natomiast ci ludzie widzieli we wszystkim obecność i manifestację Ducha
BoŜego i dlatego właśnie oddawali cześć rozmaitym zjawiskom i tworom przyrody,
widząc w nich słusznie egzemplifikację, emanację i przejaw stwórczej mocy Boga.
Mieszkańcy doliny Nilu byli więc na wskroś narodem mistycznym, a nawet sakralnym,
dostrzegającym we wszystkim manifestację Boga i Jego dzieło. Dlatego balsamowali
nawet ciała niedźwiedzi, wilków, krokodyli, psów i kotów, grzebali je w świętych
miejscach i nosili po nich Ŝałobę.
Wierzyli, iŜ dusza Ŝyje tak długo, jak długo istnieje ciało zmarłego człowieka. I
dlatego doprowadzili do perfekcji sztukę balsamowania ciał zmarłych. Pierwszą
czynnością balsamujących było wyjęcie mózgu i wnętrzności. Grzebano je w
specjalnych pojemnikach osobno. Serce zostawiano w trupie jako siedlisko woli i
uczuć zmarłego. Następnie martwy organizm odwadniano trzymając go w soli.
Odwodnione zwłoki nasycano wonnymi olejkami z dodatkiem ziół, których skład
stanowił tajemnicę zawodową. Następnie owijano mumię w lniane pasy, pomiędzy
które kładziono amulety o magicznej mocy, chroniące ciało przed zniszczeniem. Były
to przedmioty symbolizujące Ŝycie, szczęście, moc itd. Oczy zabezpieczano złotymi
wyobraŜeniami oczu, ręce - złotymi wizerunkami rąk, lub teŜ po prostu złotymi
blaszkami. UwaŜano bowiem, iŜ złoto posiada magiczną energię osłaniającą. Cała
twarz mumii była konserwowana przy pomocy cienkiej złotej folii. Niektóre mumie
niemowląt i małych dzieci były zawijane w całości w złote „pieluszki”. [W
pierwszych dekadach XX wieku barbarzyńskie rządy Egiptu pozwoliły równie
barbarzyńskim Amerykanom na wykopywanie mumii staroŜytnych Egipcjan,
pochowanych na gigantycznych cmentarzach tego kraju, i na ich transport do USA,
gdzie z ciał zmarłych zdejmowano bandaŜe , skierowując je na przeróbkę do zakładów
przemysłu celulozowo-papierniczego, a zwłoki mielono i uŜywano jako nawóz na
polach farmerów. W ten sposób zniszczono - według najnowszych obliczeń
egiptologów - około 800 milionów mumii. Oto najwymowniejszy przykład „kultury”
anglosaskiej!].
32
Śmierć Egipcjanie uwaŜali nie za ostateczny kres Ŝycia, lecz za przemienienie,
za zmianę formy istnienia i za krok zbliŜający człowieka do Boga. A jednak smucili
się z powodu przemijania Ŝycia i zawsze o jego kruchości pamiętali. Kazali nieraz
podczas uczty wnosić do sali obok potraw i napojów takŜe mumię zmarłego, aby
słuŜyła obecnym za ostrzeŜenie i napomnienie.
***
„StaroŜytni Egipcjanie - zaznacza E. O. James - wyróŜniali się zainteresowaniem
moralną stroną świata. Wprawdzie ich mędrcy nie usiłowali zbudować i sformułować
jakiegoś systemu etycznego, ale uznawali, Ŝe dobro i sprawiedliwość mają znaczenie
kosmiczne”. Dobro moralne uosabiała postać bogini Maat, będącej wcieleniem prawdy,
sprawiedliwości, praworządności i ładu. Ona to, jako córka Boga Słońca, była
„jasnością” i prowadziła duszę zmarłego człowieka, która znalazła się po śmierci ciała
w sali sądu Ozyrysa i Ra, ku wadze, na której mieli zwaŜyć ją Toth i Anubis.
Jest to głęboka, piękna i wspólna wszystkim wielkim religiom symbolika:
prawda, dobro i sprawiedliwość są zasadniczo boskimi atrybutami wszechświata i
struktury społecznej. Dobro stanowiło jakby istotę kosmosu, społeczeństwa i Ŝycia
osobowego, pierwiastek rozpraszający ciemności, a tworzący harmonię, ład i szczęście.
Faraonów uwaŜano w staroŜytnym Egipcie za synów boga Ra i dlatego właśnie za ich
najpierwszy obowiązek uwaŜano utrzymywanie „sprawiedliwości” (Maat) za pomocą
rządzenia narodem przez „prawdę”, zapobieganie bezprawiu, anarchii, swarom i
konfliktom wewnętrznym. W najstarszym dziele etycznym świata pod tytułem „Nauki
Ptahhotepa” czytamy: „JeŜeli jesteś kierownikiem, który rozkazuje wielu ludziom,
staraj się zdobyć wszystkie zalety, aby charakter twój nie miał skazy. Nie miej złych
zamiarów w stosunku do ludzi, bo Bóg cię ukarze”… Egipcjanie wierzyli, Ŝe serce
jest siedzibą sumienia, a więc Ŝe kaŜdy człowiek tam właśnie - w swoim sercu powinien szukać prawdy i wskazówek na drodze Ŝycia. Z biegiem czasu wzniosła
moralność stała się powszechna w całym narodzie, kiedy uznano, Ŝe wszyscy ludzie są
zdolni do zrozumienia natury wszechświata i do nawiązania z nim partnerskich,
harmonijnych związków.
Początkowo tylko dygnitarze, wysocy urzędnicy i kapłani stanowiący naturalną
elitę dąŜyli do zdobycia wiedzy metafizycznej i usiłowali kształtować swe Ŝycie
zgodnie z jej zasadami. Potem jednak uznano, Ŝe „ta wiedza, jak droga, leŜy nawet
przed tym, który nic nie wie”… KaŜdy człowiek posiada zdolność rozumowania
zgodnego z nakazami sumienia, czyli Ŝe moŜe poznawać słuszne sposoby
postępowania. Właśnie z „serca” wychodziła główna zasada kierująca Ŝyciem człowieka
uczciwego i właśnie ono, określając postępowanie, stawało się charakterem. Pisano, Ŝe
serce (czyli sumienie) jest „głosem Boga, który rozbrzmiewa w kaŜdym: szczęśliwy
ten, kogo poprowadziło ono właściwą drogą postępowania”…
***
„Nauki Ptahhotepa” sprzed 5500 lat sławią wierne i czyste Ŝycie rodzinne,
pracowitość, posłuszeństwo wobec prawa, unikanie zwady, Ŝyczliwość dla ludzi. Wiele
uwagi poświęca autor rozwaŜaniu o sprawiedliwości. „Maat” w staroŜytnym Egipcie to
była jednocześnie bogini sprawiedliwości i prawdy, jak i sama sprawiedliwość, ład i
prawda; to równieŜ harmonia i porządek świata płynące z Nieba. Maat jako
sprawiedliwość jest niezaleŜna od ludzi i powinni oni jej się bezwzględnie
podporządkować, poniewaŜ „nigdy nie spełniają się zamiary ludzkie, lecz za to
spełniają się zamiary boskie”. W związku z tym trzeba się poddawać prawu, które
jest egzemplifikacją porządku kosmicznego i stanowi o tym, co w kaŜdej sytuacji jest
dobre i właściwe. Łamać prawo to szkodzić własnemu szczęściu i pomyślności, które
33
przecieŜ są najwyŜszymi wartościami w Ŝyciu człowieka. „Bądź szczęśliwy przez całe
Ŝycie, - radzi Ptahhotep - nie czyn nic ponad to, co naleŜy czynić; nie skracaj czasu
przeznaczonego na radość, bo oburzającą rzeczą jest marnować czas przeznaczony na
radość”. [Później znajdziemy odbicie tej „epikurejskiej” mądrości w mądrościowych
księgach „Starego Testamentu” Koheleta, Syracha i „Salomona”.]
Istnieją jednak obowiązki nie tylko w stosunku do rodziców, ale i w stosunku
do dzieci. Nawet psy wychowują swe potomstwo, cóŜ dopiero - ludzie.
Powinno się więc uczynić wszystko, aby wychować swe dzieci na dobrych ludzi:
„JeŜeli jesteś człowiekiem szlachetnym i z łaski Boga urodzi ci się syn, to jeŜeli jest
dobrze usposobiony, jeŜeli idzie za twoim przykładem i jeŜeli troszczy się o twą
pomyślność, czyń mu to wszystko, co jest dobre, bo to jest twój syn, który naleŜy do
nasienia twojej duszy i nie oddalaj go od serca twego. JeŜeli jednak potomek
przeciwstawia ci się, jeŜeli nie wykonuje poleceń lub je przekracza i postępuje
niezgodnie z twymi słowami, jeŜeli jego usta wypowiadają złe słowa, to powinieneś go
zniewolić, bo działa w nieprzyjaźni przeciw tobie i Bóg uderzy go swym gniewem; jest
on tym, na którego juŜ w łonie matki nałoŜona była zguba”… [„Stary Testament”
2300 lat później powie: „Kto ojca zniewaŜa, a matkę wypędza, jest synem bezecnym,
zhańbionym… Temu, kto ojcu i matce złorzeczy, w noc ciemną lampa zgaśnie”…] I
jeszcze mędrzec egipski dodaje: „JeŜeli jesteś człowiekiem rozumnym, wychowaj syna
tak, Ŝeby się podobał Bogu”…
Przypomnijmy garść dalszych autentycznych fragmentów z „Nauk Ptahhotepa”
ukazujących rozmaite aspekty Ŝycia ludzkiego w świetle mądrości moralnej.
- „Słuchanie więcej warte, niŜ wszystkie rzeczy, ono bowiem wytwarza miłość. Syn,
który przyjmuje słowa nauki od swego ojca, nie będzie błądził w swych planach i
doŜyje późnej starości.
- Posłuszeństwo przynosi poŜytek synowi posłusznemu. Ten, który słucha, staje się
posłusznym, a zdolny do słuchania jest takŜe zdolny do mówienia i rozkazywania.
- Niech serce twoje będzie zatopione w sobie, niech usta twoje będą zaciśnięte, a
zamiary twoje ukryte przed innymi ludźmi.
- Nie krzywdź tego, kto jest uciskany, bo jego szkoda stanie się szkodą tego, kto go
krzywdzi.
- CzyŜ to takie złe, Ŝe Ŝycie jest krótkie, jak spadanie ściętego drzewa?
- JeŜeli ktoś wyŜszy od ciebie rozprawiając wpadnie w zapał, opuść ręce, pochyl głowę
i nie daj się unieść namiętności. Jeśli on nie pozwoli ci przerwać swej mowy,
zbłądziłbyś bardzo, gdybyś ją przerwał, bo to byłby dowód, Ŝe nie jesteś zdolny do
zachowania spokoju, gdy ci przeczą… JeŜeli masz do czynienia z człowiekiem
zapalczywym, tak się zachowaj, jak gdyby cię nic wzruszyć nie mogło; milcząc
będziesz miał przewagę nad tym, który się zuŜywa na złą mowę. Ten, kto się hamuje,
ma wielką wartość i zdobywa uznanie wielkich…
- JeŜeli jesteś człowiekiem doskonałym, opanuj bez reszty swe serce i milcz!
- Człowiek, który panuje nad sobą, jest wyŜszy od tych, którzy posiadają fortunę, a
człowiek ulegający namiętnościom będzie Ŝył uzaleŜniony od swej Ŝony…
- Spotykając przeszkody podczas urzeczywistniania swoich zamiarów będziesz skłonny
do uniesienia - broń się przeciw niemu.
- Mówiąc, myśl o tym, co ci zarzucić mogą.
- JeŜeli jesteś mędrcem zasiadającym w radzie, jedynie ku mądrości kieruj swe myśli.
Lepiej zmilcz, niŜ Ŝebyś miał skalać swoje słowa…
- Mówić pośród zebrania to sztuka, gdyŜ słowo podlega większej krytyce niŜ co
innego, a wartość jego uwydatnia się dopiero śród zdań sprzecznych.
34
- Nie powtarzaj, a nawet nie słuchaj tego, co ktoś w uniesieniu wypowiada; są to
słowa, które się wymknęły z duszy wzburzonej.
- Niech słyszą twoje rozkazy, lecz mów bez uniesienia i niech twe oblicze będzie
powaŜne.
- Hamuj Ŝywość serca gorącego, człowiek spokojny zwycięŜa przeszkody.
- Względem podwładnych postępuj Ŝyczliwie.
- Gdyś potęŜny, oddaj cześć mowie rozumnej i spokojnej. StrzeŜ się pychy!..
- Nie pogardzaj ludźmi, którzy nie podzielają twego zdania.
- Ucz naród oddawać cześć wielkim.
- Miłość, którą sam czujesz, staraj się przelać w serca tych, których kochasz. Tak
działaj, Ŝeby naród mógł kochać [swego władcę] i być posłusznym.
- Nie szerz pomiędzy ludźmi trwogi, gdyŜ Bóg będzie tak samo działał względem
ciebie; pozwól kaŜdemu człowiekowi Ŝyć w spokoju.
- Bądź czynny, dopóki Ŝyjesz, pracując więcej, niŜ ci przeznaczono; ale pamiętaj, Ŝe
godzien nagany, kto robi zły uŜytek ze swego czasu. Praca daje bogactwo, lecz nie
ostanie się ono, gdy działać przestaniesz.
- Przymioty osobiste to twoja zupełna własność, która więcej znaczy niŜ przodkowie,
bo przecieŜ kaŜdy ma przodków, ale nie kaŜdy ma rozum.
- PoniewaŜ nie wiemy, co jutro na nas czeka, mądrze czyni ten, kto w swym domu
umie być uprzejmym dla kaŜdego.
- JeŜeli pragniesz, aby postępowanie twoje było dobre, strzeŜ się ataków złego
usposobienia. Ta choroba straszna prowadzi do niezgody i długo nie poŜyje, kogo ona
dotknie. Ona to sprowadza kłótnie ojców z matkami, braci z siostrami; ona
wprowadza nienawiść do małŜeństwa i jest wcieleniem wszelkiego zła. Gdy zasadą
człowieka jest sprawiedliwość, gdy on chodzi jej ścieŜkami, złe usposobienie przystępu
do niego nie ma.
- JeŜeli chcesz zdobyć szacunek w domu, do którego wchodzisz, zwłaszcza w domu
zwierzchnika lub przyjaciela, trzymaj się z daleka od zbytniej poufałości z kobietą,
która do niego naleŜy, bo to ci na dobre nie wyjdzie; tysiące ludzi pokutowało za tę
rozkosz chwilową, krótką jak sen.
- JeŜeliś mądry, strzeŜ swego domu i kochaj Ŝonę w czystości; Ŝołądek jej napełniaj,
grzbiet przyodziewaj, bo jej ciału naleŜy się taka pieczołowitość. Pieść ją i dopóki
Ŝyjesz, staraj się spełniać jej Ŝyczenia. Postępowanie takie zaszczytne. Nie bądź
brutalny, gdyŜ obejście łagodne oddziałuje na nią daleko więcej niŜ siła. Gdy się
garnie do ciebie, otwórz jej ramiona swoje, skłaniaj ją ku sobie i okazuj swą miłość,
gdyŜ to ją utrwali w domu twoim; gdy ją odpychasz - to koniec wszystkiego.”
Jak widać więc, dla Ptahhotepa wielkie znaczenie miały takie cnoty jak
sprawiedliwość, umiarkowanie, rozum, samokontrola, prorodzinne usposobienie, rozwaga
i ostroŜność.
***
Co dawni Egipcjanie uwaŜali za dobre, a co za złe, dowiedzieć się moŜemy
takŜe z „Księgi Zmarłych” (165 rozdziałów, około 600 stron druku, gdyby ją dziś
wydać!), pochodzącej z okresu V Dynastii (około 3700 lat p.n.e.).
Znajduje się tam m.in. opis tego, co robi dusza człowieka, a raczej coś w
rodzaju jego sobowtóra (czy ciała astralnego) „Ka”, po śmierci, po rozstaniu się z
ciałem fizycznym. OtóŜ przezwycięŜając rozmaite przeszkody przybywa ona do
tajemnej krainy Amenti, w której panuje bóg Ozyrys, jedno z „ramion” Boga
Jedynego. Tu dusza zmarłego staje przed obliczem sądu złoŜonego z 42 bóstw pod
przewodnictwem Ozyrysa i wygłasza tak zwaną „spowiedź negatywną”,
wyszczególniającą kolejno przy kaŜdym wyznawanym przewinieniu imię sędziego, ku
35
któremu się zwraca. Oto w jakich słowach przemawia Ka w „Księdze Zmarłych”:
„Cześć wam, Panowie Prawdy! Cześć Tobie, BoŜe Wielki, panie prawdy! Przybyłem
do Ciebie, o Panie, staję przed Tobą, Ŝeby wpatrywać się w świętość Twoją. Znam
Cię, znam imię Twoje, znam imiona tych 42 bóstw, które mieszkają wraz z Tobą w
tym przybytku prawdy, Ŝyjąc strzeŜeniem grzeszników i karmiąc się ich krwią w dniu
obrachunku”.
Na „sądzie ostatecznym” dusza spowiada się z całą szczerością - bo nic nie
da się ukryć przed wszechwidzącym okiem Boga - jakich grzechów nie popełniła i
jakich nieprawości potrafiła za Ŝycia uniknąć. Z tej listy moŜna klarownie wnioskować
o skali wartości etyki staroegipskiej. Oto bowiem Ka powiada: 1. Nie popełniłem
niesprawiedliwości. 2. Nie rabowałem. 3. Nie skrzywdziłem Ŝadnego człowieka. 4. Nie
kradłem. 5. Nie zabiłem ani męŜczyzny, ani kobiety. 6. Nie zmniejszałem ofiar
świątynnych. 7. Nie oszukiwałem. 8. Nie zabierałem rzeczy naleŜnych Bogu. 9. Nie
kłamałem. 10. Nie zabierałem przemocą majątku bliźniego. 11. Nie mówiłem wyrazów
złych. 12. Nie zabierałem nikomu siłą poŜywienia. 13. Nie postępowałem podstępnie. 14.
Nie jadłem swego serca (to znaczy: nie Ŝywiłem zawiści). 15. Nie napadałem na
ziemię cudzą. 16. Nie zabijałem świętych zwierząt. 17. Nie niszczyłem pól zaoranych.
18. Nie działałem z cudzą krzywdą. 19. Nie powielałem oszczerstw przeciwko ludziom.
20. Nie wpadałem w gniew bez przyczyny. 21. Nie popełniałem czynów bezwstydnych
ani pederastii. 22. Nie oddawałem się samogwałtowi. 23. Nie miałem stosunków
seksualnych z cudzą Ŝoną. 24. Nie przyprawiałem ludzi o trwogę. 25. Nie wygłaszałem
gniewnych oracji. 26. Nie byłem głuchy na słowa sprawiedliwości i prawdy. 27. Nie
powodowałem cudzego płaczu. 28. Nie wygłaszałem bluźnierstw. 29. Nie postępowałem
gwałtownie. 30. Nie działałem bez naleŜytej rozwagi. 31. Nie pomstowałem na Boga.
32. Nie mówiłem nad potrzebę. 33. Nie popełniłem zdrady, anim się nie przyglądał złu.
34. Nie złorzeczyłem królowi. 35. Nie mąciłem wody bieŜącej. 36. Nie popełniałem
przesady w słowach. 37. Nie wygłaszałem klątw przeciw Bogu. 38. Nie postępowałem
zuchwale. 39. Nie czyniłem wyróŜnień bezzasadnych. 40. Nie zwiększałem swego
dobrobytu cudzym kosztem. 41. Nie lekcewaŜyłem Boga ani w sercu swoim, ani w
rzeczach do Niego naleŜących. 42. Nie myślałem nigdy pogardliwie o Bogu.”
Po tej spowiedzi Ka wchodzi do kolejnej sali, gdzie odbywa się proces tak
zwanej psychostazji, tj. waŜenia serca osoby zmarłej. W obecności kolejnych 12 bóstw
Anubis, bóg zmarłych, mający głowę szakala, spełnia tę czynność. Toth, bóstwo
mądrości i pisarz Boga, stoi przy wadze z przyborami do pisania i odnotowuje wyniki
waŜenia. Na jednej szali spoczywa serce zmarłego, na drugiej symbol Maat
(sprawiedliwości) - mistyczne pióro.
JeŜeli waŜenie serca wypadało niepomyślnie dla zmarłego, wówczas
trójkształtny potwór (hybryda krokodyla, lwa i hipopotama), zwany „poŜeraczem
zmarłych”, dopominał się o duszę lub ciało ofiary, albo teŜ dusza była skazywana na
„drugą zagładę”, tym razem ostateczną. Dusze, które zdołały wykazać swą czystość,
przechodziły do tzw. Sekhet-Aaru, czyli do „pola pokoju” (znanego w późniejszych
religiach jako „raj”, „pola elizejskie” itp.), gdzie umarli rozpoczynali nowe, tym razem
wieczne, Ŝycie wśród rozkoszy bardzo podobnych do ziemskich.
Z „Księgi Zmarłych” wiele wątków przedostało się do późniejszej „Biblii”, Ŝe
przytoczymy tu kilka wymownych przykładów:
- Kto miłuje swego bliźniego, znajduje wokół siebie rodzinę.
- Kto się boi zła, unika zła.
- Nie wybieraj śmierci przed Ŝyciem w niepokoju, bo Bóg moŜe ci wrócić spokój, ale
ty umarły juŜ nie wrócisz.
36
- Mądry człowiek, gdy odzierają go z szat, sam oddaje swe szaty.
- Człowiek mądry i sprawiedliwy zawsze mówi prawdę. Co jest w jego sercu, to jest
na jego języku.”
Celem tych nauk było zaszczepienie młodzieŜy mądrości Ŝyciowej, nawyku
samodzielnego myślenia, z tym, aby dalsze jej Ŝycie było pomyślne, godziwe i
szczęśliwe, które to cele osiąga się przez zachowanie zdrowych zasad moralnych,
uczciwe spełnianie obowiązków człowieka i obywatela, przez kultywowanie wiary
ojców i najlepszych wzorców etycznych znanych z dawnych dziejów narodu.
***
Jako ciekawostkę warto wspomnieć fakt, iŜ ze wszystkich liczących się
władców świata najdłuŜej panował faraon Pepi II, który wstąpił na tron około roku
2310 p.n.e., jako sześcioletni chłopiec i władał Egiptem przez 94 lata. Spośród
waŜniejszych monarchów europejskich, dodajmy dla porównania, najdłuŜej zasiadał na
tronie Ludwik XIV, który został koronowany na króla Francji 14 maja 1643 roku w
wieku czterech lat, a panował przez 72 lata i 110 dni, czyli do dnia śmierci 1
września 1715 r., nie doŜywając do swych 77 urodzin czterech dni.
Najkrócej w dziejach panował król Cejlonu (obecnie Sri Lanka) Virabaha z
dynastii Kalinga Kszatria, który został zdetronizowany i zamordowany w kilka godzin
po koronacji, która odbyła się w Polonnaruwa w 1196 roku.
***
Z okresu XVII Dynastii pochodzą piękne egipskie nauki moralne, jako Ŝywo
przypominające późniejsze księgi biblijne Syracha, Koheleta, Przysłów, Mądrości, jak
teŜ „Talmudu”.
-„Niech oczy twe będą otwarte z obawy, Ŝebyś się nie stał Ŝebrakiem.
- Leniwy nie jest człowiekiem.
- Nie wypełniaj swego serca dobrem cudzym; pilnuj siebie, nie licz na dobro bliźniego,
ono nie wejdzie do twego domu.
- Staraj się milczeć.
- Barbarzyńcy ciągną zyski nieprawe skąd się da.
- Nie zabijaj, gdyŜ sam moŜesz być zabity.
- Nędzny to człowiek, który morduje swego brata.
- Szczęśliwy, kto je chleb własny i raduje się z tego w sercu swoim.
- Niechaj gorycz nie przenika do serca twojej matki.
- Człowieka słabego serca nie bierz za towarzysza.
- Nie słuchaj rad szalonego.
- Nie ocalaj swego Ŝycia kosztem innych.
- Chroń swój język przed złymi słowami.
- Lepszy jest chleb przy spokojnym sercu niŜ bogactwo pełne niepokoju.
- Nie bądź zbyt szczery w stosunku do ludzi, abyś nie zaszkodził swej powadze.
- Czego nie powiesz, to nie będzie źródłem niepokoju dla twego serca.
- Nie zawieraj przyjaźni z szaleńcem.
- Kto zabija, będzie zabity; na tego, kto rozkazuje zabić, będzie wydany rozkaz
zagłady.
- Nie pilnuj Ŝony, kiedy jest u siebie, i choć znasz jej zalety, nie mów o nich do niej.
- Kto silny nie złości się za prawdę.”
***
37
Z kolei w innym wielkim dziele kultury staroegipskiej, nazwanym „Księgami
Piramid” , znajdujemy nieco odmienną wykładnię moralności. Wykute w grobach
króla Wenisa teksty utoŜsamiają faraona z Ozyrysem, który codziennie rodzi się i
umiera w postaci byka świętego. Okazuje się, Ŝe śmierć nie jest czymś trwałym, ani
tym bardziej ostatecznym, gdyŜ po niej władca odradza się jak Ozyrys, towarzyszący
Słońcu w jego wędrówce po nieboskłonie. Świat jednak jawi się w tej wizji jako pole
nieustannej walki, wojny, zmagania o swoje miejsce pod Słońcem kaŜdej Ŝywej istoty.
Wszędzie czai się zło, moce ciemności, chaos usiłujący zakłócać ład Kosmosu. „Księgi
Piramid” są nacechowane wolą walki, duchem godności i dumy człowieka.
Materialnym wyrazem, a zarazem symbolem, tej potęgi człowieka stały się słynne
egipskie piramidy. Przypomnijmy, Ŝe piramida faraona Cheopsa ma obecnie 137
metrów wysokości (od razu po wzniesieniu była o dziewięć metrów wyŜsza), jej
pojemność wynosi 2600000 metrów sześciennych, a bok podstawy mierzy 230,5 m.
Składa się ona z ponad trzech milionów bloków kamiennych, z których niektóre waŜą
około 50 ton, przeciętne zaś - 2,5 tony. Budowa tej gigantycznej konstrukcji trwała 23
lata, co nawet przy obecnym stanie techniki budowlanej stanowiłoby nie lada wyczyn,
Ŝe juŜ nie wspomnimy o niezwykle sprawnej organizacji pracy dziesiątków tysięcy
robotników. Dotychczas tak naprawdę nie wiadomo, jak Egipcjanie transportowali
ogromne bryły kamienia do Teb z kamieniołomów oddalonych o ponad 700
kilometrów.
Istnieje punkt widzenia, Ŝe piramidy pełniły nie tylko sakralne funkcje.
Niektórzy egiptolodzy uwaŜają, Ŝe piramidy wytwarzają (lub koncentrują) wokół i
wewnątrz siebie szczególnego charakteru promieniowanie magnetyczne i bioelektryczne.
Zarówno piramida Cheopsa, jak teŜ słynny Sfinks w Tebach oraz sarkofagi mają
tajemniczą zdolność do skupiania w pewnych miejscach i kierunkach promieni
biologicznie aktywnych. Stwierdzono, Ŝe piramida Cheopsa od szczytu aŜ do podstawy
jest przeniknięta pionową wiązką intensywnego promieniowania kosmicznego,
wpadającego do środka przez znajdującą się na szczycie platformę o wymiarach sześć
na sześć metrów. Francuski egiptolog Andre Boyis opowiada, jak to dotarł do komory
królewskiej jednej z piramid i znalazł w niej m.in. zmumifikowanego kota, który
musiał tam zawędrować względnie niedawno przez jakiś otwór. Ciało zwierzątka było
dokładnie odwodnione, choć w komorze panował chłód i było bardzo wilgotnie.
Wysunięto hipotezę, Ŝe to sam kształt piramid powoduje skutek mumifikacyjny oraz
podjęto na szeroką skalę badania nad tym fenomenem. W ten sposób m.in. uczony
czeski Karel Drbal dowiódł leczniczego oddziaływania energetycznego kształtów
piramidalnych, w tym czapek uŜywanych ongiś przez staroŜytnych magów i
czarowników.
Tak jak kaŜda inna istota Ŝywa, człowiek od chwili poczęcia posiada właściwy
sobie zasób energii witalnej, która jest przekształconą energią kosmiczną. Egipcjanie
dostrzegli przed wieloma tysiącami lat, iŜ Ŝycie stanowi sumę rozmaitych rodzajów
energii, znajdującą się w stanie dynamicznej równowagi. Z biegiem czasu zasoby
energetyczne są powoli wydawane i zmierzają w kierunku entropii, kiedy to następuje
zrównanie jej poziomu z tłem energetycznym otoczenia - czyli śmierć biologiczna.
Ciągle wyczerpujący się w procesie pracy umysłowej i fizycznej zapas energii moŜe
być jednak uzupełniany i odnawiany przez sen, wypoczynek, zmianę otoczenia, a takŜe
- jak się okazało - przez znalezienie się pod taką czy inną konstrukcją o kształcie
piramidy. Piramida jako bryła usytuowana w kierunku północ-południe posiada
zdolność sprowadzania i skupiania określonych rodzajów energii kosmicznej oraz
przekazywania jej Ŝywym istotom, które się znalazły w ich obrębie. Stąd w XX wieku
w wielu krajach (USA, Brazylia, Czechy, Węgry, Francja) zapanowała moda na
38
projektowanie i wznoszenie budowli (w tym domów mieszkalnych, kościołów i
szpitali) w kształcie piramid.
W tym kontekście wypada zauwaŜyć, Ŝe formy architektoniczne w ogóle nie są
czymś przypadkowym i dowolnym, ukształtowały się one w ciągu tysięcy lat
naturalnego i logicznego rozwoju kultury ludzkiej. W staroŜytnym Egipcie chowano
zmarłych w konstrukcjach grobowych mających postać czteroroŜnych piramid. Miało to
bezpośredni wpływ na fakt, Ŝe mumie nie rozkładały się, lecz zachowywały swój
pierwotny kształt. Obecnie w Egipcie znajduje się około 70 duŜych piramid. Badając je
naukowcy zetknęli się ze zjawiskami wielce zagadkowymi. W 1939 roku jeden z
brytyjskich archeologów odkrył miejsce pochówku matki faraona Cheopsa. Gdy badacz
- częściowo widocznie w celu samoreklamy - prowadził audycję radiową z tego
miejsca, nagle poczuł się źle, choć przedtem był w doskonałym stanie zdrowia.
Wezwani lekarze przez kilka godzin bez skutku walczyli o jego Ŝycie - uczony zmarł
nie odzyskując przytomności. W kolejnych latach wielu dalszych naukowców spotkał
w tymŜe miejscu tenŜe los.
Świat nauki podjął intensywne badania, mające na celu wyjaśnienie tego
fenomenu. Zbadano czynniki bakteriologiczne, wirusologiczne, mikroklimatyczne, szereg
innych, lecz nie osiągnięto zadowalających rezultatów. Wreszcie zwrócono uwagę na
kształty geometryczne piramid w aspekcie ich moŜliwego wpływu na stan zdrowia
znajdujących się w nich ludzi. Ustalono, iŜ kształty piramid powodują dehydratację
organizmów, co w oczywisty sposób wpływa na zachowanie mumii. Przeprowadzono
liczne eksperymenty z udziałem zwierząt i ludzi, które unaoczniły, Ŝe dłuŜsze
przebywanie wewnątrz piramid fatalnie wpływa na ludzki mózg, powodując zawroty
głowy, halucynacje, lęk, panikę, utratę przytomności i śmierć. Prawdopodobnie
tradycyjne postacie piramid tak formują potoki energii kosmicznych, Ŝe skutki są
właśnie takie, jak opisane powyŜej. Ustalono jednak takŜe, iŜ krótkie przebywanie w
ściśle określonych miejscach w piramidzie wywiera skutki lecznicze. W organizmie
zachodzi proces polaryzacji komórek, gospodarka energetyczna ciała zostaje
zrównowaŜona i „doładowana”, na skutek czego zanikają dysfunkcje poszczególnych
organów dotkniętych przedtem jakąś nieprawidłowością i pacjent powraca do zdrowia.
Ze względu na wysoki poziom promieniowania pod piramidą oraz obok niej nie wolno
spać (we śnie organizm jest bezbronny w obliczu szkodliwych oddziaływań), a
jednorazowy pobyt nie powinien przekraczać 30 minut. Jest to jakby oddziaływanie
homeopatyczne, które w małych dawkach leczy, w duŜych zabija. Warto zaznaczyć,
Ŝe ta właściwość piramid była znana nie tylko Egipcjanom, ale teŜ cywilizacjom
prekolumbijskim Ameryki Łacińskiej, mieszkańcom Indii, Tybetu, Persji.
Docent Milan Walentowicz, który badał piramidę Cheopsa, tak o niej pisał: „W
dolnej części piramidy znajduje się komora królewska, w której mieści się sarkofag.
Jest to miejsce, w którym został złoŜony zabalsamowany faraon wystawiony na
promieniowanie kosmiczne, które wysuszyło jego ciało. Dlatego tam nie nastąpił proces
mikrobiologicznego rozkładu. Budowę piramidy zarządzili wielcy kapłani, którzy
potrafili dostrzegać ziemskie i kosmiczne promieniowanie. Jeszcze przed ukończeniem
budowy włoŜyli sarkofag do komory, a potem doprowadzili do końca tytaniczne prace
budowlane. Wychodzili przy tym z religijnego załoŜenia, Ŝe dopóki istnieje ciało, dopóty
faraon Ŝyje (naleŜy to widocznie rozumieć w ten sposób, Ŝe jak długo istniało jego
DNA, tak długo istniała moŜliwość sklonowania jego osoby).”
Nawiasem mówiąc, to, Ŝe piramidalny kształt dachu wpływa hamująco na
rozkład organizmów biologicznych, od dawna było znane na ziemiach słowiańskich.
Dlatego w Polsce, Bułgarii, Rosji, na Białorusi, Litwie, Ukrainie wyroby mięsne
domowej produkcji (kiełbasy, szynki, słoninę itp.) przechowywano nie w chłodnych
39
piwnicach, lecz na poddaszach domów, humien, swirnów, innych zabudowań
gospodarczych, mających piramidalny kształt dachu. Medycy przypuszczają, Ŝe taki
kształt budowli w jakiś sposób sprzyja zduszeniu aktywności chorobotwórczych
mikroorganizmów, posiada jaskrawo wyraŜone właściwości bioaktywne. Prawdopodobnie
stoŜkowate daszki nad studniami na ziemiach byłego W. Ks. Litewskiego takŜe dają
świadectwo „podświadomej wiedzy” tamtejszych wieśniaków o moŜliwościach
sterylizacyjnych tego rodzaju kształtów.
Obecnie uwaŜa się, iŜ dawni Rzymianie posiadali nawet bardziej rozwiniętą
wiedzę o formach architektonicznych niŜ Egipcjanie. UwaŜali bowiem, Ŝe jeszcze
doskonalszą pod wieloma względami jest zaokrąglona kopuła. Nie powoduje ona
paraliŜów, ataków serca, wylewów, halucynacji, zawrotów głowy, do czego prowadzi
zbyt długie przebywanie pod dachem piramidalnym; a jednocześnie jest zabójcza dla
wirulentnych mikroorganizmów. Obecnie ustalono ponad wszelką wątpliwość, Ŝe kopuły
- w tym teŜ świątynne - wywierają nadzwyczaj korzystny wpływ na organizm ludzki.
Kopuła, dzięki swemu kształtowi, przepuszcza przez siebie potoki idących z kosmosu
mikroleptonów (superlekkich cząstek), koncentrując je następnie tak, iŜ manifestują
właściwości bakteriobójcze. Nie przypadkiem w dawnych czasach podczas epidemii
kapłani gromadzili tłumy wiernych w kościołach: wbrew pozorom powodowało to nie
masowe przekazywanie sobie nawzajem zarazków, lecz ich masową likwidację pod
kopułami świątyń. A to z kolei prowadziło do wyhamowania, lokalizacji i zaniku
potwornych epidemii. Tę kurację jeszcze bardziej uskuteczniał leczniczy dym mirry,
masowo wykorzystywany juŜ przed sześcioma tysiącami lat w świątyniach Egiptu;
podobnie jak muzykoterapia w postaci dzwonów i dzwoneczków uŜywanych w celach
rytualnych.
Przy okazji warto dodać, iŜ Egipcjanie jako pierwsi w dziejach ludzkości
wprowadzili specjalizację w zakresie medycyny.
Wracając do tekstów zawartych w „Księgach Piramid” warto podkreślić, iŜ
gloryfikują one męstwo, waleczność, siłę człowieka, który potrafi przeciwstawić się
nawet Bogu, rządzącemu jego losem. Nieco późniejsze „Księgi Sarkofagów” (Średnie
Państwo, przed 1778 p.n.e.) oraz „Księgi Umarłych” (Nowe Państwo, 1580 – 1080
p.n.e.) sławią takŜe wytrwałość i stałość charakteru, rozsądek i sprawiedliwość.
Wzorem Ŝycia według tych zasad jest samodyscyplina „człowieka
spokojnego”, zawsze cierpliwego i cichego, opanowanego, trzymającego się w cieniu;
pana swych popędów; dąŜącego do doskonałości moralnej i zawodowej, „aŜ nie będzie
wady w jego naturze”. Źródłem zaś, z którego czerpie on siły i pocieszenie, jest
„zasada kosmiczna” i ustalony ład boski, przejawiający się w harmonii przyrody,
społeczeństwa i w usposobieniu dobrych ludzi.
W okresie Średniego Państwa przed rokiem około 1780 p.n.e. poczucie
jednostkowej odpowiedzialności moralnej nabrało najwyŜszego znaczenia; za czym
szedł godny charakter i osobista prawość w postępowaniu. Do cnót, które wówczas
ceniono, naleŜały uczciwość, prawdomówność, sprawiedliwość, wspaniałomyślność,
szczerość, a do występków szczególnie niemile widzianych policzono kradzieŜ, gwałt,
cudzołóstwo. „Mów prawdę, czyń prawdę, czyń to, co pozostaje w zgodzie z prawdą,
bo prawda jest potęŜna, bo prawda jest wielka, bo prawda jest trwała, a kiedy
znajdziesz jej drogę, poprowadzi cię do błogosławionego stanu istnienia”…
W „Księgach Sarkofagów” sam Bóg wyznaje zupełnie „po chrześcijańsku”:
„Uczyniłem kaŜdego człowieka takim samym, jak jego bliźni … I nie rozkazałem
ludziom czynić zła; to ich własne serca złamały to, co ja ustanowiłem”… Zapowiada
teŜ karę pośmiertną dla złych i niesprawiedliwych.
40
śycie przemija, trzeba więc Ŝyć rozumnie i pięknie, korzystając rozsądnie z
dóbr i radości tego świata. „Jedne istoty rodzą się, Ŝyją i przemijają; inne zajmują
ich miejsce i kroczą tą samą drogą. Tak się juŜ dzieje od pradawnych czasów, Ŝe i
faraonowie niegdyś Ŝyli, a teraz spoczywają w swoich piramidach… (…) A więc
radosnym czyń swój dzień i niech cię to nie smuci”…
***
W okresie przejściowym (około 2200 – 2050 p.n.e.) da się zaobserwować
załamanie tradycyjnego systemu etycznego Egiptu. Miejsce ufności w Ŝycie i radości
zajmują smutek, gorycz i rozpacz. W kraju szerzyły się konflikty, zamieszki, bunty,
demoralizacja. Narrator dzieła filozoficznego „Załamany Ŝyciem” daje wyraz
rozczarowaniu ludźmi i światem, pełnym okrucieństw, nikczemności i innych form zła.
Wolałby od Ŝycia ucieczkę w zaświaty, aby nie stykać się na co dzień z ludzką
podłością. „Miejscem odpoczynku i ukojenia serca, miejscem ucieczki jest Kraina
Zachodnia i do niej Ŝegluje nieszczęśliwy człowiek”. Były to odczucia powszechne w
owym czasie. Krokodyle w Nilu pęczniały z obfitości jadła - tak wielu ludzi
popełniało samobójstwa rzucając się do nurtu rzeki.
I jakby na marginesie tej ogólnej tendencji brzmiały zdania „Nauk moralnych
dla króla Merikare” wyraŜające ufność w Boga, który stworzył świat i osadził go na
ładzie odwiecznej sprawiedliwości, który stworzył ludzi na swoje podobieństwo, a
takŜe „rośliny, zwierzęta, ptaki i ryby, aby ich Ŝywiły”. Bóg teŜ stworzył władzę, aby
dbała o porządek i sprawiedliwość oraz o dobrobyt i moralność ludności. Gdyby
władca zaniedbał pełnienia swych obowiązków i stał się niesprawiedliwy, spadłaby na
niego kara za sprzeniewierzenie się przykazaniom BoŜym.
Z kolei w „Naukach moralnych króla Amenemhata” jest mowa o ostroŜności i
dalekowzroczności Ŝyciowej. „Bądź powściągliwy wobec poddanych, albowiem wszyscy
ludzie oddają swoje serca nie inaczej jak tylko ze strachu. Nie zbliŜaj się do nich i
nie bądź samotny. Nie dowierzaj bratu i nie ufaj przyjaciołom; nie jednaj sobie
zauszników - to nie popłaca”. W Ŝadnej sytuacji - a szczególnie w trudnej - nie
powinno się polegać na innych ludziach, „nikt bowiem nie ma sprzymierzeńców w
dniu nieszczęścia”. Księga radzi temu, kto dzierŜy ster władzy: „Nie czyń róŜnicy
między synem dostojnika a człowieka prostego, lecz uwaŜaj na ich rozum i
usposobienie… Nie uciskaj wdowy… Pociesz płaczącego… Walcz, znaj siebie i wiedz,
Ŝe nie będzie kochał króla ten, kto jest u jego boku”…
Wiele mądrości egipskich z owego okresu brzmi zupełnie aktualnie takŜe dziś,
jak np. fragment sprzed około czterech tysięcy lat: „Nie niszcz siebie, gdy zasiadaj w
piwiarni. Nie trać rozumu i nie zapominaj o twych przysięgach. Gdy upadniesz i
chwycisz za skraj ubrania tego, kto siedzi obok ciebie, nikt ci nie poda pomocnej
dłoni. Nawet przyjaciele odwrócą się od ciebie, mówiąc z oburzeniem: „Precz z tym
pijakiem!”…
***
Od najdawniejszych czasów stanowisko kobiety egipskiej było bardzo wysokie,
moŜna powiedzieć, Ŝe uprzywilejowane. Mogła ona być władczynią kraju, urzędniczką,
kapłanką, a jako pani domu posiadała swobodę rozległą i przewaŜnie trzymała męŜa
jeśli nie pod obcasem, to z pewnością pod kontrolą. Pod tym względem Egipt
stanowił ewenement wśród krajów Bliskiego Wschodu, gdyŜ w Ŝadnym innym
państwie panie nie miały aŜ tak uprzywilejowanej pozycji. Ten stan rzeczy miał swe
zarówno dobre, jak i złe strony. Wpływ pań łagodzi stosunki społeczne. Dlatego dzieje
Egiptu nie znają ostentacyjnych okrucieństw, krwawych orgii, zakamieniałego
fanatyzmu, wściekłej nienawiści. Pewna elegancja, powściągliwość, godność i łagodność
w rządzeniu krajem wynikać mogły - przynajmniej po części - ze znacznego wpływu
41
płci pięknej na całokształt stosunków socjalnych. Z drugiej jednak strony, wrodzona
labilność psychiki kobiecej mogła pociągać za sobą lekkie rozluźnienie obyczajów. Na
jednym z papirusów pewien Egipcjanin naleŜący do sfer elitarnych państwa z całą
szczerością wyznawał, iŜ odpowiednio do Ŝyczenia swej Ŝony zobowiązał się czynić
tylko to, co ona uzna za słuszne. Skończyło się fatalnym zamętem i poniŜającym
rozwodem…
W Egipcie, jeśli kobieta chciała, mogła poślubić nawet rodzonego brata, do
czego zresztą nieraz dochodziło, a incest powodował degenerację. Istniały dwa rodzaje
małŜeństwa. Młodzi ludzie mogli zawierać tzw. „wstępne małŜeństwo”, trwające rok.
Jeśli po tym okresie strony uznawały, iŜ nie dogadzają sobie nawzajem, związek
ulegał rozwiązaniu. Jeśli zaś próba wypadała pomyślnie, zawierano ślub i kobieta z
„przyjaciółki” stawała się prawowitą panią domu, której przysługiwały niezwykle
rozległe prawa. śona zastrzegała dla siebie m.in. prawo do rozwodu nawet bez
podawania powodu; przy czym otrzymywała od męŜa znaczne „odszkodowanie”.
ZwaŜywszy, Ŝe podpisując kontrakt ślubny mąŜ juŜ przedtem zrzekał się na rzecz
ukochanej małŜonki większej części swego majątku, którą Ŝona mogła swobodnie
dysponować, sprzedawać, darować, poŜyczać itd., to po rozwodzie okazywał się nieraz
po prostu bez środków do Ŝycia. W stadle małŜeńskim mąŜ nie miał nad Ŝoną Ŝadnej
władzy, nie mógł dysponować jej własnością ani nawet wystąpić o rozwód…
Co prawda, sytuacja niewiast egipskich była róŜna w róŜnych okresach istnienia
przez kilka tysiącleci tego państwa, to jednak nigdy nie była dramatyczna. Choć
wieloŜeństwo było dozwolone prawem, to korzystali z niego tylko królowie i nieliczni
majętni dygnitarze, których Ŝony i tak cieszyły się wieloma przywilejami i
dobrodziejstwami tego stanu rzeczy.
Obyczaje Egipcjanek nie były zbyt surowe. Dziewczynki z reguły wychodziły
za mąŜ po 12 roku Ŝycia, a chłopcy po piętnastym. Na uroczystości i przyjęcia panie
przychodziły w powłóczystych i zupełnie przeźroczystych strojach. SłuŜba domowa płci
obojga miała za ubiór jedynie pas na biodrach. Na wsi chłopi pracowali zupełnie bez
odzieŜy, co z kolei ułatwiało rozmaite kontakty erotyczne. A jednak źródła pisane
donoszą o tym, iŜ ogół pań egipskich cechowała powściągliwość i czystość moralna,
jak teŜ powaga w stosunkach małŜeńskich. Tam zresztą, gdzie tradycyjne stereotypy
zachowań nie były pełnione, prawo przewidywało kary nad wyraz surowe. Jeden z
papirusów podaje dzieje męŜa oszukiwanego przez wiarołomną Ŝonę, którą zdradzony
małŜonek „zabił i rzucił psom na poŜarcie”. Zdradę małŜeńską uwaŜano w Egipcie
za zjawisko wyjątkowo odraŜające i zupełnie nie licujące z godnością człowieka. Tak
więc jeśli komuś argumenty na rzecz cnoty wydawały się niewystarczające, podpierano
je mocą rygorystycznego prawa, które przewidywało ew. karę śmierci dla obojga
cudzołóŜców , nie mówiąc o pedofilii czy sodomii.
MałŜeństwa egipskie zawierano albo uświęcając je w obecności kapłanów, albo
bez Ŝadnych formalności, polegając na ustnej ugodzie stron, bez spisywania
jakichkolwiek zobowiązań. Polegano po prostu na wzajemnej przyzwoitości, a
małŜeństwa w tym kraju cechowała wierność i faktyczna nierozerwalność. Teksty na
papirusach donoszą, Ŝe Egipcjanki wysoko sobie ceniły szczęście rodzinne, chętnie
rodziły dzieci i przykładnie o nie dbały; dla męŜów zaś były mądrymi doradczyniami
i lojalnymi przyjaciółkami. Rodzice jednakowo dbali zarówno o synów, jak i o córki.
Gdy te ostatnie dorastały, nie tylko brały udział w rządzeniu państwem, ale teŜ
uprawiały handel, poezję, badania naukowe czy sztukę lekarską. W trzecim tysiącleciu
przed nową erą odnotowano imię pierwszej kobiety lekarki: Peseczet, która
praktykowała w mieście Memfis, a posiadała recepturę 96 leków na róŜne
dolegliwości.
42
***
Zgodnie z głębokim intuicyjnym wglądem Egipcjan z drugiego tysiąclecia p.n.e.
osoba ludzka miała się składać z czterech podstawowych części: 1. ciała fizycznego; 2.
„ka” , czyli duchowej kopii tegoŜ ciała, na którą składają się potrzeby, pragnienia i
oczekiwania czyli gospodarka energetyczna, która po śmierci - jak przedstawiliśmy juŜ
powyŜej w tym rozdziale - oddziela się od ciała i zamieszkuje razem z nim w grobie;
3. „ba” (charakteru, usposobienia, które wstępuje w ciało w chwili narodzin, a
opuszcza je po śmierci i przedstawiane było w postaci ptaka z ludzką twarzą; 4. „akh”
czyli „tchnienia”, które zaraz po śmierci ulatuje do świata boskiego. W
zmodyfikowanej formie te wyobraŜenia Ŝyją dalej w metafizycznych koncepcjach
chrześcijaństwa, judaizmu, islamu, buddyzmu, innych współczesnych religii.
***
W 1750 roku przed narodzeniem Chrystusa wybuchło w Egipcie powstanie
chłopów i niewolników. Jeden z papirusów donosi: „Stolica padła w ciągu godziny.
Nędzarze wzięli do niewoli faraona. Dworaków wypędzano z domostw stanowiących
własność faraona. Urzędników pozbawiano Ŝycia, a ich rejestry zabierano i
niszczono”. śadna mądrość filozoficzna nie gwarantuje spokoju w państwie, gdy
nadchodzi czas zamętu i rewolucji. A jednak jest ona konieczna, by ludzie nie
zapomnieli o swoim człowieczeństwie.
Z okresu Nowego Państwa zachował się piękny hymn do Słońca, będący
prawdopodobnie dziełem samego faraona Echnatona, pierwszego znanego historycznie
reformatora, twórcy religii monoteistycznej. W hymnie tym Słońce , symbol i
ucieleśnienie Boga Jedynego, jest uznawane za źródło i stwórcę Ŝycia. „Dzięki swej
cudownej sile Ŝyciodajnej stwarza Słońce nowe istoty, a stworzone utrzymuje przy
Ŝyciu. Dzięki Niemu rodzą się i Ŝyją ludzie i zwierzęta. Stworzyło ziemię wedle
Ŝyczenia swego, stworzyło samo bez niczyjej pomocy”… TakŜe ład, prawo,
sprawiedliwość, dobro, miłość i Ŝyczliwość pochodzą od Słońca, od jego ciepłej mocy.
„Obce kraje Palestyny i Etiopii i nasz Kraj Egipski - kaŜdy w ogóle naród postawiłeś
na jego właściwym miejscu i stworzyłeś to, czego mieszkańcy jego potrzebują.
Promienie Twoje obejmują wszystkie kraje, podbijasz je miłością Twoją”… Powinni
więc ludzie, jako „dzieci Słońca”, Ŝyć według „praw jasności”, dąŜyć do dobra i
prawdy, a to tym bardziej, Ŝe „kaŜdy człowiek ma swoje przeznaczenie i policzony jest
czas Ŝywota jego”…
***
Z tego samego czasu, z okresu XVII Dynastii (około 1500 rok p.n.e.)
pochodzą słynne „Nauki” pisarza Ani dla swego syna Khonsuhotepa. Powtarzają one
niektóre wątki tradycyjnej mądrości Ŝyciowej Egipcjan, znane z wcześniejszych źródeł
pisanych, ale teŜ zawierają mnóstwo oryginalnych idei moralnych. Piękne i wzniosłe
są słowa tych staroŜytnych nauk, dotyczące np. szacunku naleŜnego matce od swego
dziecka: „Daj jej chleba pod dostatkiem i noś ją na rękach tak, jak ona nosiła
ciebie. Byłeś dla niej cięŜkim brzemieniem; kiedy urodziłeś się po swych miesiącach,
nadal cię dźwigała i jej pierś przez trzy lata była w twoich ustach. Ona dała cię do
szkoły i gdy uczyłeś się pisma, czekała w domu na ciebie z chlebem i napojem. A
gdy juŜ dorosłeś i oŜeniłeś się i masz swój dom, pamiętaj o trudach matki, o
wychowaniu, jakie ci dała”…
Przypomnijmy garść wspaniałych mądrości pisarza Ani, przydatnych i dziś
wielu synom, o ile mają dość rozumu, by je pojąć i docenić.
43
- „Nie licz na dobroć innych, licz tylko na siebie.
- Nie jest człowiekiem, kto ciągle się chwieje; szanuje się tylko tego, kto jest zdolny
zrealizować swoje zamiary.
- Nie odmawiaj pomocnej dłoni nieznajomemu, który w biedzie przyszedł do ciebie.
- Nie otwieraj serca swego przed obcym człowiekiem, by ten nie uŜył słów twoich
przeciwko tobie.
- Nie śpieszy się ten, kto chce osiągnąć cel.
- śeń się, póki jeszcze jesteś młody, Ŝeby Ŝona dała ci syna; właściwą jest rzeczą
mieć potomstwo, gdyŜ człowiek, kiedy ma duŜo dzieci, jest szczęśliwy i bliski
doskonałości…
- Gdy człowiek jest pijany, nie wchodź do niego, choćby to był zaszczyt dla ciebie…
- Nie upijaj się w piwiarniach, gdyŜ źle jest, jeśli z ust twych wychodzą słowa
bezładne. Padając, rozbijasz twarz, a nikt ci ręki nie poda. Przeciwnie, towarzysze
twoi podniosą się, mówiąc: do licha z tym pijakiem!...
- Nie przyglądaj się z domu swego czynom innych ludzi, a jeśli dostrzegłeś cokolwiek,
nie rozpuszczaj o tym wieści po świecie, Ŝeby się to nie stało dla ciebie zbrodnią,
godną śmierci, Ŝeś nie milczał…
- Bądź przezorny i nie mów wiele; milcz, a będzie ci dobrze…
- Nie odpowiadaj zwierzchnikowi rozgniewanemu; trzymaj się na uboczu; mów
łagodnie do tego, kto jest wzburzony. Jest to lekarstwo na uspokojenie jego serca…
Staraj się milczeć…
- StrzeŜ się kobiety, która nieznana jest w mieście; nie miej z nią stosunków; jest to
woda głęboka o wirach nieznanych. śona w nieobecności męŜa przysyła ci listy,
wzywa cię co dzień; gdy bez świadków zarzuca na ciebie sieci, to moŜe wywołać
zbrodnię, godną śmierci…
- Nie chodź za niewiastą swoją; nie dozwól, Ŝeby owładnęła sercem twoim…
- Nie postępuj brutalnie z Ŝoną w domu swoim; nie mów do niej: „gdzie jest to,
przynieś mi tamto”, gdyŜ ona wszystko ułoŜyła na swoim miejscu, co widzą przecieŜ
oczy twoje…
- Nie zbliŜaj się do tłumu, jeśli widzisz, Ŝe trwa tam kłótnia i bijatyka…
- Unikaj tłumów z obawy, Ŝebyś nie skalał imienia swego. Bóg nienawidzi uroczystości
hałaśliwych; gdy Go błagasz w cichości serca kochającego, On, twój dobroczyńca,
słyszy twe słowa i przyjmuje ofiarę…
- Niech oczy twoje będą otwarte z obawy, Ŝebyś się nie stał Ŝebrakiem; nierób nie jest
człowiekiem…
- Gdy człowiek jest powściągliwy, jego język nie szkodzi nikomu.
- Nie pozwalaj, by opowiadano o nieobecnym, wielkie to bowiem wykroczenie.
- Ukrywaj to, co zostało powiedziane w twoim domu, i zachowuj się tak, jakbyś był
głuchym.
- Choćby nawet nie usłuchano tego, coś powiedział, powinieneś trzymać się tego, co
uznajesz za właściwe.
- Nie wypełniaj serca swego dobytkiem innych; pilnuj siebie, nie licz na dobro
bliźniego; ono nie wejdzie do twego domu…
- Nie zbiera się rzeczy dobrych, kiedy się złe zasiewa…
- Chadzaj codziennie po drodze prawości, a dojdziesz do celu…
- Nie przekraczaj Ŝadnych granic, Ŝebyś nie był ciągany po trybunałach…
- Nie mów źle o nikim, juŜ w dniu twej mowy słowo do domu powróci…
- Nie staraj się prostować dróg krętacza; bo kaŜdy człowiek jest przywiązany do
swego usposobienia tak samo, jak do swego ciała…
44
- Gdy jesteś dobry - będziesz szanowany; czy w gronie licznym, czy w samotności
znajdziesz swych ludzi, którzy wykonają wszystko, co powiesz…
- Nie wywołuj kłótni; ruina człowieka na jego języku się mieści…
- StrzeŜ się być złym…
- Kto odpowiada szorstko - zniechęca; kto mówi łagodnie - jest kochany…
- Nie wypełniaj chciwie swego Ŝołądka, Ŝebyś mógł stać silnie na nogach; gdyś
przyszedł na świat - inne ci szczęście przeznaczono…
- Nie przeciwstawiaj się swoim pragnieniom, ale dbaj, Ŝeby były dobre…
- Szukaj ciszy, a będziesz miał wszystko, co ona daje…
- KaŜdy człowiek tworzy siebie samego…
- Nie goń za szczęściem; gonisz za nim, czy nie, i tak go nie ma”…
***
Z czasów króla Meneptaha II (około 1300 rok p.n.e.), to jest z
niespokojnego okresu najazdu Hyksosów, gdy cywilizacja egipska zachwiała się pod
ciosami barbarzyńskich najeźdźców, a odwieczny ład społeczny został zakłócony,
pochodzi papirus (przechowywany w Leyden), w którym znajdujemy przejmujący opis
„sytuacji rewolucyjnej”, powszechnego zamętu, upadku prawa i moralności:
„Gdy wojna sroŜy się w kraju, krew płynie, a śmierć sieje spustoszenie; tylko panom
nie dzieje się krzywda, bo Ŝyją nie na polu otwartym, lecz wśród grodów mocno
obwarowanych…
- Ludzie latają po kraju, ptakom podobni, nie myśląc wcale o jutrze, jak gdyby ich
pędził czar mocy magicznych…
- Człek szanowany popada w pogardę, a ten, kto samemu sobie sandałów sporządzić
nie potrafił, staje się przywódcą tłumów…
- Barbarzyńcy ciągną zyski nieprawe skąd się da; z dnia wczorajszego nie zostało
nic…
- Ludzie bez znaczenia dochodzą dostatków, a Ŝona wielkiego pana idzie w niewolę…
- Niewolnice obwieszone są złotem, srebrem i klejnotami wszelkimi, a egipskie panie
domu nie mają co podać rodzinie do jedzenia…[CzyŜby zamęt rewolucyjny został
Egipcjanom zaserwowany przez jakiś obcy naród?].
- Ci, którzy dawniej nie mieli ławy drewnianej do wypoczynku, dziś się wylegują na
ozdobnych łoŜach…
- Faworytki przywodzą bogaczy do ruiny…
- Nędzny to człowiek, który morduje swego brata…
- Słowami mędrców gardzą zazwyczaj głupcy…
- Człowiek serca twardego mówi błagającemu: „idź precz!; ten, kto zna imię Boga
wielkiego, myśli: „pomogę mu”…
- Ten, kto otwiera szkoły i akademie, ogłasza komentarze i uczy ludzi, staje się
mistrzem swego narodu…
- Pisarze teorii przewrotnych, którzy ogłaszają swe niecne teksty, są najgorsi i we
właściwym czasie zostaną napiętnowani…
- Nauki milczeć muszą, gdy ludzie rozmiłują się w barbarzyństwie…
- Szczęśliwy, kto je chleb własny i raduje się w sercu swoim”…
***
„ Nauki Amenhotepa” z okresu Nowego państwa, podający w formie sentencji
i przysłów zasady etyki i mądrości Ŝyciowej posłuŜyły za źródło wielu autorom
kompilującym później „Stary Testament”t. Oto parę przykładów tych „paralelizmów”
(w nawiasie podajemy cytaty z „Biblii”) :
45
- „Nie spieraj się z człowiekiem popędliwym i nie draŜnij go słowami. Postępuj z
wolna, bez pośpiechu i gwałtowności, z przeciwnikiem swoim, a wobec krzywdziciela
swego bądź grzecznym i łagodnym. Nie poŜądaj ziemi sąsiada i nie naruszaj jego
granic, bo chciwiec, który tak czyni, nie bywa szczęśliwy… StrzeŜ się, abyś nie
skrzywdził człowieka biednego, ani nie naduŜył przemocy przeciwko słabemu. Nie
podnoś ręki na starca. Lepsza jest jedna miara zboŜa w nagrodę za twą własną pracę
niŜ pięć tysięcy miar zdobytych nieuczciwie”… („Księga Przysłów”: „Nie mów
bliźniemu: „Idź sobie, przyjdź później, dam jutro” - gdy moŜesz dać zaraz. Nie spiskuj
przeciwko bliźniemu, gdy mieszka przy tobie beztrosko… Bez poŜytku są skarby źle
nabyte, lecz sprawiedliwość wyrywa od śmierci… Lepiej mieć mało Ŝyjąc
sprawiedliwie, niŜ niegodziwie mieć wielkie zyski”).
-„Jako urzędnik nie dopominaj się u nikogo o łapówkę i nie patrz mu na rękę. Nie
uŜywaj fałszywych miar, nie składaj nigdy fałszywego świadectwa, nie fałszuj nigdy
Ŝadnych dokumentów”… („Chleb oszustwa miły jest człowiekowi, lecz potem usta
napełni kamieniem… Dwojakie cięŜarki i miara podwójna - obydwu Bóg nie znosi”…
).
- „Nie łaj nigdy człowieka starszego od siebie, bo on ujrzał słońce przed tobą. Jeśli
na tamtym świecie zostaniesz przed Bogiem Ra oskarŜony słowami: „będąc młodszym
łajał on starszego”, będzie to czymś bardzo obciąŜającym przed obliczem Boga Ra”…
- „Nie wyśmiewaj się nigdy ze ślepego, nie wydrwiwaj karła, nie przedrzeźniaj
kulawego… Pamiętaj o tym, Ŝe człowiek jest gliną i trzciną, a Bóg jest jego stwórcą.
Jakim go stworzył, takim on jest; człowiek tego nie winien”…
***
JuŜ z hellenistycznego okresu dziejów Egiptu (epoka Ptolemeuszy) pochodzą
nauki moralne spisane na zwoju papirusowym, znajdującym się obecnie w Luwrze:
- „Nie zabijaj, gdyŜ sam moŜesz być zabity…
- Niechaj gorycz nie przenika do serca twej matki…
- Nie działaj podług rad szalonego…
- Człowieka słabego nie bierz za towarzysza…
- Nie poniŜaj niŜszych, a zdobędziesz szacunek czcigodnych…
- Nie ocalaj swego Ŝycia kosztem innych…
- Nie krzywdź swej Ŝony, która jest słabsza od ciebie; niechaj ma w tobie opiekuna…
- Nie znęcaj się nad dzieckiem swoim, bo ono słabe; i owszem, bądź mu podporą i
nie powierzaj je temu z synów twoich, który jest silniejszy i odwaŜniejszy …
- Nie dopuszczaj, aby syn twój spoufalał się z męŜatką…
- Nie przyjmuj postawy dumnej i nie naigrawaj się ze starca, zwierzchnika twego…”
***
Cywilizacja egipska zgasła na skutek wielu niekorzystnych czynników
wewnętrznych i zewnętrznych. O okresie jej ostatecznego upadku czytamy w tekstach
papirusowych, iŜ były to czasy skorumpowanych urzędników, łapówkarzy, miernych
polityków, niemądrych królów, którzy obsadzali stanowiska państwowe aktorami,
pieśniarzami, fryzjerami, manikiurzystkami, prymitywnymi wierszokletami. Za autorytety
uchodzili osobnicy zdemoralizowani i perwersyjni; panowały zawiść i nienawiść
46
między obywatelami, zaciekłe zwalczanie się zaślepionych egoizmów indywidualnych i
grupowych. Tak konają wielkie cywilizacje i narody - przez wewnętrzny rozkład
moralny i organizacyjny. W końcu przychodzi sąsiad i dobija agonizujace
społeczeństwo.
Koptowie, potomkowie twórców wielkiej cywilizacji, zostali w 641 roku
podbici przez Arabów i od wielu stuleci są przez nich wyniszczani. Są chrześcijanami,
mieszkają w Górnym Egipcie. Hugo Kołłątaj pisał o nich w dziele „Rozbiór krytyczny
zasad historii początkowej wszystkich ludów” : „JeŜeli dotąd znajdują się tam
pokolenia dawnych Egipcjan, choćby one nie były zmieszane z tylu obcymi
przychodniami, nic wszelako powiedzieć o swej staroŜytności nie umieją. Mowa ich
albo zupełnie zaginęła, albo tak daleko z obcymi zmieszana została, iŜ próŜno
podobno łudzą się, którzy rozumieją znaleźć w niej dawne i prawdziwe znaczenie
mowy owych pierwszych Egipcjan”…
Z kolei profesor Lew Gumilow w dziele „Etnogenez i biosfera Ziemli” w
następujący, niekoniecznie trafny, sposób streszcza dzieje tego kraju: „W staroŜytnym
Egipcie zjednoczone szczepy Chamitów ukształtowały potęŜny etnos i wytworzyły
rozgałęziony system społeczny. Byli tam faraon i jego doradcy, ksiąŜęta i wojownicy,
kapłani i pisarze, handlarze, rolnicy i nędzni wyrobnicy. System się komplikował w
miarę kontaktowania się z obcoplemieńcami. Podbojów w Nubii i Syrii dokonywali
zawodowi Ŝołnierze, układy z Babilonią zawierali wytrawni dyplomaci, a kanały i
pałace budowali specjaliści - inŜynierowie, pobierający nauki od dzieciństwa.
Rozgałęziony układ społeczny przetrwał inwazję Hyksosów i się odrodził jakby
napełniony nową potęgą. Lecz w XI wieku przed nową erą zaczął się proces
uproszczenia i utraty zdolności oporu systemu. W 950 roku p.n.e. władza nad Egiptem
trafiła do rąk Libijczyków. W 715 roku p.n.e. dominację przejęli Etiopczycy, którzy
przegrali wojnę z Asyrią i Azjaci okupowali Egipt, który juŜ sam przestał się bronić.
Dynastia Sajsów uwolniła kraj, lecz i ona się trzymała na oszczepach Libijczyków i
Hellenów. W roku 550 p.n.e. padła i ona, po czym w Egipcie panowali kolejno
Persowie, Macedończycy, Rzymianie, Arabowie, Berberowie, Mamelucy i Turcy. Z
wszystkich grup socjalnych do pierwszego wieku nowej ery przetrwali tylko
fellachowie, czyli rolnicy, oraz drobna garstka zhellenizowanych miejskich Koptów.
Fellachowie stali się entosem-izolatem. ChociaŜ obok nich wrzało bujne Ŝycie
historyczne, nic to ich nie obchodziło. Zamknęli się w społeczności wyobcowanej
etnicznie z otoczenia, lecz przez dwa tysiące lat pozostawali sobą. To moŜna nazwać
etniczną statyką lub spokojem. To znaczy, iŜ rozwój tak się wyhamował, Ŝe w ogóle
moŜe być nieuwzględniany przy opisywaniu tej społeczności”…
***
A jednak od około IX wieku przed narodzeniem Chrystusa trwały w Egipcie
wydarzenia, których konsekwencje trwałe są do dziś. Idzie mianowicie o dzieło
MojŜesza. Ten twórca nowej religii był od dzieciństwa wychowywany na egipskim
dworze królewskim. Wielu twierdzi, Ŝe był Ŝydowskiego pochodzenia. Ale nie wszyscy.
Inni uwaŜają, Ŝe był rodowitym Egipcjaninem, który z jakichś względów osobistych
postanowił wyprowadzić z pustyni społeczność ludzi chorych, trędowatych,
upośledzonych, pogardzanych, wysyłanych przez wiele pokoleń na wieczną kwarantannę
do jednej z oddalonych prowincji, z której to społeczności ukształtował się w ciągu
wieków szczególny etnos.. [Zsyłanie na przymusowe osiedlenie określonych grup
socjalnych na wyznaczone ku temu wydzielone tereny było znane i rozpowszechnione
takŜe w staroŜytnej Asyrii, której władcy uwaŜali m.in. śydów za wyjątkowo
szkodliwą i nie dającą się reedukować zbiorowość, jakby genetycznie upośledzoną. Nie
47
sięgnęli więc, co prawda, po ostateczną metodę rozwiązania tej kwestii, lecz rozsiedlili
wszystkie szczepy (pokolenia) Izraela po róŜnych, oddalonych od siebie regionach
ówczesnej ojkumeny (aby rozrzedzić ich toksyczność), tak iŜ do dziś uczeni Ŝydowscy
nie mogą odnaleźć dziesięciu swych „pokoleń” i ogłaszają za nie to Hindusów, to
Majów, to Anglików; przy czym uŜywają tak naciąganych i sztucznych argumentów,
Ŝe trudno je czytać bez uczucia politowania].
Uczony niemiecki Rolf Krauss w ksiąŜce pt. „Moise le Pharaon” (Paris 2000)
twierdzi, Ŝe MojŜesz w XIII wieku przed nową erą był egipskim wicekrólem, który w
imieniu faraona Merneptaha prowadził wojnę przeciwko rebeliantom w pustynnej
prowincji, do której od wielu stuleci zsyłano przestępców, zbrodniarzy, psychicznie
chorych i fizycznie upośledzonych, ojcobójców, prostytutki, szaleńców, z których z
biegiem czasu ukształtowało się coś na kształt osobnego „ludu”, straszliwie
obciąŜonego genetycznie, który był przez władze Egiptu trzymany w twardym rygorze
i zmuszany do najcięŜszych prac. Kiedy ci pogardzani niewolnicy wreszcie się
zbuntowali, pułkownik Moise został do nich wysłany z misją pacyfikacyjną. Gdy
jednak z kolei zmarł faraon, sam wszczął rebelię i poprowadził odziały buntowników
oraz podległe sobie regularne oddziały wojsk egipskich na stolicę kraju, dąŜąc do
przejęcia władzy monarszej. PoniewaŜ puczu nie udało się skutecznie zrealizować,
stanął na czele buntowników, z których powoli kształtował się nowy etnos, i razem z
nimi koczował prze wiele (40?) lat po pustyni, uciekając przed oddziałami zbrojnymi
coraz to kolejnych faraonów. Po drodze przekazał swym poddanym zarówno
staroegipską doktrynę o Bogu Jedynym, jak i odnośny kodeks moralny. W końcu
uciekinierzy przybyli do księstwa Kanaan, leŜącego juŜ poza zasięgiem ówczesnej
władzy faraonów, wyrŜnęli niemal w pień tutejszych mieszkańców i osiedlili się na
stałe w tej „ziemi obiecanej”.
***
Ciekawą, lecz znowuŜ niekoniecznie do końca adekwatną hipotezę wysnuł na
łamach powieści „Pustynia” (1997) znakomity pisarz polski Jan Dobraczyński, który
pisał, iŜ Mozis, czyli MojŜesz, w dzieciństwie długo pozostawał pod opiekuńczymi
skrzydłami świątyni egipskiej. Uczono go tam wielu rzeczy , jakich się nie uczyło
nawet dzieci faraonów; przybliŜono mu niezrozumiałą dla prostaków naukę o Atonie,
Jedynym Bogu osobowym. Nauczono rozkazywać Ŝywiołom i poruszać moce
niebieskie. Chłopiec śpiewał razem z kapłanami słowa hymnu: „Jestem tym, który jest.
Jestem wszystkim, co było, co jest i co będzie. śaden ze śmiertelników nie uchyli
mojej zasłony”…
Królowa Hatszepsut powołała go na wodza armii udającej się na wojnę. Gdy
Mozis ostatecznie opuszczał świątynię, sędziwy kapłan Sen Ka, kładąc drŜące ze
starości dłonie na jego czole rzekł: „Oby wielki Aton uczynił tobie to, czego nie zwykł
czynić dla zwykłych śmiertelników. Niech ci objawi swą moc. Niech ci zdradzi
tajemnicę swego istnienia”… Nowy arcykapłan zaprasza Mozisa do siebie i wręcza mu
na poŜegnanie nieduŜą Ŝółtą chustę z lśniącego materiału z wypisanymi na niej
tajemniczymi znakami. Jest to święte zaklęcie Boga, dostępne tylko dla wybranego,
dla tego, przed kim Bóg odkryje swą twarz. Według słów kapłana, w owym czasie
pomarańczowa chusta będzie znakiem tych, którzy walczą w imię Atona, Boga
Jedynego Egipcjan. Po dokonaniu namaszczenia na bogowybraność kapłan kazał
MojŜeszowi na zawsze zachować tę chustę.
JuŜ będąc przywódcą śydów MojŜesz wysłał do Memfis swą egipską Ŝonę
Seforę: albo miał juŜ przyjaciółkę Ŝydowską, albo się obawiał, Ŝe rozzłoszczeni śydzi
wymordują mu całą rodzinę. Ze „Starego Testamentu” wiadomo mniej więcej, jak
przebiegała mordercza wędrówka po pustyni, w czasie której wyrosło juŜ nowe
48
pokolenie, skonsolidowane nienawiścią do wszystkiego co obce i wiarą, Ŝe w końcu
dotrze się do ziemi obiecanej przez MojŜesza. Po wielu perypetiach tak się teŜ stało,
a Jan Dobraczyński barwnie i sugestywnie opisuje takŜe psychologiczne i filozoficzne
aspekty tej legendy.
W „Starym Testamencie” znajdujemy wiele tchnących nienawiścią, oszczerczych
i krańcowo niesprawiedliwych zmyśleń o Egipcie. Tego nieubłaganego resentymentu
nie da się ująć w kategoriach rozumowych. I to tym bardziej, Ŝe tak zwanej „niewoli
egipskiej” prawdopodobnie w ogóle nie było, jak to twierdzi m.in. wybitny znawca
Kabały Lichtman, autor wielu fundamentalnych dzieł z zakresu filozofii Ŝydowskiej.
TakŜe Hans Dieter Leuenbach w ksiąŜce „Co to jest ezoteryka?” zauwaŜa:
„Osiedlenie się narodu Ŝydowskiego w staroŜytnym Egipcie nie jest stwierdzone
historycznie… Istnieje jednak duŜe prawdopodobieństwo, Ŝe w biblijnym opowiadaniu
jest ziarenko prawdy. Imię MojŜesz pochodzi z języka egipskiego. MoŜna stwierdzić, Ŝe
istnieje niezwykła zbieŜność między wierzeniami egipskimi a Ŝydowskimi, nawet jeśli na
pierwszy rzut oka wydają się one diametralnie róŜne. Dla religii egipskiej znamienna
była ogromna ilość róŜnych bogów, lub - mówiąc dokładniej - postaci boskich, w
których przejawiała się rozmaita energia i siła Kosmosu. Wtajemniczeni ze szkół
kapłańskich wiedzieli dokładnie, iŜ rozproszony świat bóstw był tylko wyrazem
jednolitych zasad, jednego Boga, który rządził całym Wszechświatem. MoŜna przyjąć,
Ŝe objawienie i poznanie jedynego Boga było celem wtajemniczenia. Wielopostaciowy
świat bóstw był wyrazem ezoterycznej wiary egipskiej, a jej ezoteryczną stroną była
wiedza o tym Jedynym, Wszechmocnym Bogu. W religii Ŝydowskiej rządzący i
wszechmocny Bóg był czczony egzoterycznie. Tajemnicza nauka polegała na tym, Ŝe
wszechmogący Bóg objawiał się w róŜnych formach energii, którym nadawano róŜne
imiona „boskie”… Gdy rdzennie egipskie, tradycyjne wierzenia zostały podwaŜone i
rozwodnione w duchu uniwersalizmu, państwo i egipski „naród wybrany” upadły.
Potęga i władza państwa leŜy w poziomie i mądrości stanu kapłańskiego.
Egipt swoje panowanie zawdzięczał postawie tej najwyŜszej grupie społecznej. Dość
stwierdzić, Ŝe faraon kaŜdorazowo był wybierany spośród ich kasty, a więc był
człowiekiem wysoce wykształconym, dokładnie znającym mechanizmy i tajniki
sprawowania władzy. Nie ma Ŝadnych dowodów na to - wbrew twierdzeniom
autorów „Starego Testamentu” - Ŝe kasta egipskich kapłanów była amoralna, zepsuta i
próŜniacza. To właśnie kapłani opracowali prawo, na którego mocy kaŜdy próŜniak
(”człowiek bez wartości”) mógł być poddany natychmiastowej eutanazji czyli likwidacji
fizycznej. NiemoŜliwe, by tego rodzaju przepis opracowali próŜniacy i rozpustnicy. To
raczej próŜniacy i rozpustnicy byliby skłonni takich ludzi potępiać. Kapłani osobiście
uprawiali (odcięci od świata murami klasztorów) rolę naleŜącą do państwa, czyli Ŝyli z
pracy własnych rąk; w Ŝywieniu - na mocy surowych przepisów - zachowywali
niezwykłą prostotę i umiarkowanie, podobnie zresztą jak faraon. (Nieumiarkowanie w
jedzeniu i piciu zupełnie słusznie uwaŜali za źródło ocięŜałości intelektualnej oraz
wielu chorób fizycznych i psychicznych). Nikt nie widział ich nigdy unoszących się
gniewem, przekomarzających się i tańczących z cudzymi Ŝonami, śmiejących się,
pijanych. Powaga, rozum, rozwaga, samodyscyplina i inne cechy kultury moralnej
nabywano w okresie wieloletnich studiów i nowicjatu. To była prawdziwa elita narodu,
a nie fałszywi przebierańcy i oszuści, straszący ludzi Bogiem, szatanem i piekłem, aby
wyłudzić od nich pieniądze za wydanie przepustki do raju. Przed ludem ukazywali się
rzadko, Ŝyli według surowej reguły klasztornej, czystość posuwali tak daleko, Ŝe
kąpiele brali po kilka razy dziennie i w świecie staroŜytnym słynęli jako najzdrowsi i
najcnotliwsi spośród ludzi. Byli Ŝywym przykładem mądrości i cnoty dla narodu i
moŜe dlatego cywilizacja egipska istniała tak długo i zapisała na konto ludzkości tak
49
wiele fundamentalnych zdobyczy. Jak twierdzą niektórzy antropolodzy, cywilizacja
egipska zaczęła chylić się ku upadkowi dopiero wtenczas, gdy do kasty kapłańskiej
pozwolono wprowadzać osoby obcego pochodzenia.
Jak widać więc istnieje wiele punktów widzenia zarówno na losy cywilizacji
egipskiej, jak i na jej rolę w kształtowaniu późniejszych religii i moralności.
***
W VII wieku p.n.e. do Egiptu zaczęli ciągnąć liczni helleńscy uczeni,
filozofowie, matematycy, historycy - aby zaczerpnąć garść mądrości z dorobku tej
wielkiej cywilizacji. Tales z Miletu przywiózł stamtąd do Grecji kalendarz słoneczny i
koncepcję roku liczącego 365 dni. Archont Aten Solon przejął od króla Egiptu
Amasisa II prawo przewidujące, iŜ obywatele muszą w końcu kaŜdego roku
informować urząd państwowy o swych dochodach, ich źródle i aktualnym stanie
posiadania; jeśli komuś dowiedziono w tej mierze oszustwa, był karany śmiercią. W
ten sposób takŜe w Grecji została kompletnie zlikwidowana korupcja i przekupstwo w
jakiejkolwiek postaci. Znaczny był teŜ wpływ kultury Egiptu na słynne ustawodawstwo
Likurga czy na filozofię Platona, którzy to wielcy męŜowie Hellady nie ukrywali
swego podziwu dla wspaniałej cywilizacji kwitnącej przez szereg tysiącleci w delcie
największej rzeki Afryki Północnej. CzyŜ tylko oni? Teofrast np. nazywał Egipcjan
„najbardziej uczonym spośród wszystkich szczepem ludzkim, zamieszkującym święty
kraj, który jest dziełem Nilu”…
Nawiasem mówiąc Egipcjanie dość zazdrośnie strzegli swych tajemnic i
niechętnie raczej dzielili się nimi z obcokrajowcami. Jednym z wielkich uczonych
greckich, któremu powierzyli wiele ze swych nauk, gdy był jeszcze młodym
człowiekiem, był słynny Pitagoras z Samos, którego zgodzili się kształcić kapłani ze
świątyni w Tebach. To od nich - w ciągu 23 lat nauki - przejął koncepcję SłowaŚwiatła, doktrynę ewolucji człowieka przez siedem cykli planetarnych, teorię liczb
świętych, muzyki sfer i sztukę samoopanowania woli.
Platon, studiując pod kierunkiem kapłanów egipskich, doszedł do trzeciego
stopnia wtajemniczenia Izydy, które dawało mu całkowitą jasność umysłu oraz pełne
panowanie nad emocjami i umysłem. A w jego „Prawach” i „Państwie” znajdujemy
szereg idei zapoŜyczonych bezpośrednio z tekstów staroegipskich.
Pitagoras po powrocie do Grecji załoŜył uczelnię zwaną Świątynią Muz, a
Platon sławną Akademię, które to dwie inicjatywy okazały się mieć dla całej kultury
europejskiej znaczenie fundamentalne. Wpływy egipskie zamanifestowały się nawet w
imponderabiliach, w symbolice uŜywanej i naduŜywanej takŜe dziś, Ŝe wspomnimy o
znaku „ryby”, która w kulturze egipskiej była symbolem losu (przeznaczenia). Tak
więc moŜna nie bez podstaw mówić o „egipskich korzeniach” Europy.
***
50
CYWILIZACJA IZRAELA
Dzieje pierwszorzędnego narodu, którego ludowe podania mitologiczne stały się
„pismem świętym” dla ponad stu nacji drugo- i trzeciorzędnych, a który był przez
uczonych niemieckich zwany „narodem filozoficznym” oraz „Narodem Ksiąg”, są
dość dobrze znane. Jest to bowiem jedna z najsłynniejszych społeczności etnicznych
w historii ludzkości. TakŜe autor tych słów poświęcił jemu wiele uwagi w swych
ksiąŜkach „Filozofia kosmizmu” (t. 1-3, Rzeszów 1999), „Syjon, Olimp i Golgota”
(Mołodeczno 2002), „Antysemityzm” (New York 2010). Dlatego nie będziemy w tym
miejscu zbyt wiele mówić o frapujących dziejach politycznych i społecznych tego
narodu, lecz skupimy się na jego duchowości, mądrości i usposobieniu moralnym.
śydzi (Hebraes) wychodzą na widownię historyczną w okresie X-IX wieku p.n.e.,
z czego wynika, Ŝe rozwój ich swoistej duchowości i specyficznej kultury trwa około
trzech tysięcy lat. Z hebrajskiej „Księgi Wyjścia” dowiadujemy się, Ŝe był to lud
51
„twardego karku”, „podstępny”, „rozkiełznany”, „wyrachowany”, „przewrotny”,
czyniący sobie „boga ze złota”… Większość etnosów, z którymi on się zetknął u
źródeł swego losu, obecnie nie istnieje i znana jest zaledwie z nazwy. śydzi zaś dzięki niezbadanym wyrokom Opatrzności BoŜej i potędze swego ducha niezmordowanie tworzyli dzieło swych globalnych dziejów, aŜ osiągnęli zarówno
imponujący stan liczebny (prawdopodobnie dziś około 120 mln. osób), jak i pozycję
jednego z najpotęŜniejszych narodów świata (mimo rozproszenia, a moŜe - dzięki
niemu). [W Ŝyciu stajemy się tym, czym stać się chcemy i nad czym pracujemy. Kto
myśli, Ŝe stać go tylko na coś małego, zostaje małym; a kto stawia przed sobą cel
wielki i uparcie do jego realizacji dąŜy, w końcu staje się olbrzymem]. Powierzchowni
obserwatorzy twierdzą, Ŝe podstawowe cechy usposobienia Ŝydowskiego stanowią
materializm, merkantylizm i wyrachowanie. Do takiego wniosku skłania widocznie
okoliczność, Ŝe śydzi często są geniuszami finansowymi, tak iŜ niektórym się
wydaje, Ŝe produkują złoto z powietrza. Ale jest to tylko jedna z cech rasowych tego
narodu, i to nie najwaŜniejsza. Bo równie wielu jak finansowych, jest tego
pochodzenia geniuszy muzycznych, politycznych, naukowych, medycznych i innych.
Przy uwaŜnym spojrzeniu na Ŝycie, dzieje i literaturę tego narodu wychodzi na
jaw, Ŝe bodaj najistotniejszą cechą jego mentalności jest bezprecedensowe
uduchowienie, wzniosły idealizm, Ŝywiołowe przywiązanie do wartości kultury
intelektualnej, etycznej, estetycznej, religijnej. I właśnie to (w połączeniu z
wrodzonymi i pracowicie rozwijanymi talentami, rzadko spotykaną energią i
tytanicznym uporem w dąŜeniu do raz wytyczonego celu), a nie zręczność w robieniu
interesów (która wcale w powyŜszych sprawach nie przeszkadza), uczyniło z śydów
naród wielki, globalny, „naród panów”. Co z kolei budzi poczucie zagroŜenia, zawiść
i chęć szkodzenia w tych, którym się aŜ tak dobrze nie powiodło… Stąd powstaje
antysemityzm i etniczna agresja antyŜydowska.
Jeszcze w czasach staroŜytnych historycy greccy Apion i Molon zarzucali
śydom, Ŝe nie wydali wybitnych ludzi, jak np. mędrców, filozofów, poetów, uczonych
lub wynalazców w zakresie techniki, lecz tylko oszustów, lichwiarzy i złodziejów.
Pisali nie bez złośliwości, Ŝe śydzi to najmniej uzdolnieni spośród barbarzyńców,
którzy nawet w najmniejszym stopniu nie przyczynili się jakimś poŜytecznym
wynalazkiem do wspólnego dobra ludzkości. TakŜe wiele stuleci później niemiecki
uczony Duhm notował: „ChociaŜ Judejczycy byli rozproszeni po całym świecie, znali
jednak rzeczywisty świat mniej od Greków, poniewaŜ nie mieli pojęcia o naukowym
zbieraniu i opracowywaniu rozległego materiału faktograficznego”… Jest to ewidentne
mijanie się z prawdą, śydzi bowiem nie tylko usystematyzowali i spisali ogromny
materiał dotyczący teologii, historii, etyki, ale równieŜ wyłonili z łona swego narodu
plejadę wybitnych myślicieli, artystów, wynalazców, pisarzy.
***
Początki judaizmu jako narodowej religii Ŝydowskiej sięgają końca drugiego
tysiąclecia przed nową erą. Oczywiście, rozmaite doktryny tej religii kształtowały się
w ciągu wielu stuleci pod niewątpliwym wpływem innych narodów: Egipcjan,
Babilończyków, Kananejczyków, Persów, Greków. Kultura zaś śydów z kolei
oddziaływała na inne etnosy i rasy.
Wybitny Ŝydowski uczony i myśliciel Sigmund Freud (nie wierzył w Boga i
Ŝycie pozagrobowe, a w wywiadzie na krótko przed śmiercią powiedział: „Was sollte
mich veranlassen, unter allem kursierenden Schwachsinn gerade diesen zu glauben?”),
który wszystko traktował z punktu widzenia filozofii materialistycznej, pisał w dziele
„MojŜesz i monoteizm” : „Gdy załoŜymy, Ŝe imperium faraonów było przesłanką
pojawienia się idei monoteistycznej, to zobaczymy, Ŝe idea ta oderwana od podłoŜa i
52
przeniesiona na inny naród została przezeń po długim okresie inkubacji objęta w
posiadanie i strzeŜona jak najbardziej drogocenny skarb. Ze swej strony utrzymała ona
naród ów przy Ŝyciu, budząc w nim dumę z faktu bycia narodem „wybranym”. Jest
to religia praojca, z którą wiąŜą się nadzieje na nagrodę, wyróŜnienie, a wreszcie na
panowanie nad światem. Te ostatnie fantazje Ŝyczeniowe, dawno porzucone przez
naród Ŝydowski, Ŝyją ciągle wśród jego wrogów jako wiara w sprzysięŜenie „mędrców
Syjonu”…
Francuscy i niemieccy badacze takŜe twierdzą, Ŝe monoteizm Hebrajczycy
przejęli od Egipcjan i Kananejczyków, których to ostatnich niemal doszczętnie
zresztą wymordowali. (TakŜe swych współbraci śydzi traktowali nieraz niezbyt
łagodnie; gdy na początku nowej ery jeden z odłamów judaizmu zwycięŜył drugi,
zwycięŜonych wycięto w pień, a 600 przedstawicieli wyŜszej warstwy wbito na haki,
potem na ich oczach pozarzynano ich dzieci, a w końcu publicznie zgwałcono i
bestialsko pozabijano ich bezbronne Ŝony). KaŜdy fanatyzm idzie w parze z
nienawiścią i okrucieństwem w stosunku do tych, którzy myślą i wierzą inaczej tego dowodzą dzieje wszystkich ras, wyznań i narodów.
JuŜ przed wieloma wiekami dawni pisarze Ŝydowscy wyraŜali wysokie zdanie
o własnym narodzie i w celach pedagogicznych idealizowali jego oblicze moralne. W
jednej z ksiąg apokryficznych, tzw. sybilliańskich znajdujemy następujące zdania
śydów o śydach: „Zabiegają o sprawiedliwość i cnotę, odrzucają chciwość
przynoszącą wiele zła ludziom, wojnę i głód nieustanny. Ich miary są sprawiedliwe w
mieście i na wioskach. Nie dopuszczają się nocnych kradzieŜy nawzajem, nie porywają
wołów ze stad, ani kóz, ani baranów. Sąsiad nie przestawia granic na polu sąsiada, i
człowiek bogaty nigdy nie krzywdzi biednego, ani nie prześladuje wdowy; raczej
pomaga stale dostarczając zboŜa, wina i oliwy. Człowiek zasobny dzieli się zawsze
swymi zbiorami z potrzebującymi, z tymi, którzy niczego nie mają.” Jest to obraz w
oczywisty sposób wyidealizowany, bo przecieŜ nie brak wśród śydów - jak wśród
kaŜdego narodu - rozmaitej maści oszustów, złodziei, łgarzy, bandytów, krętaczy,
spryciarzy itp. Ale teŜ w tym opisie tkwi wiele prawdy, szczególnie prawdy o
wysokim poziomie elity tego narodu, o jego godnej szacunku orientacji aksjologicznej
i etycznej. „Przeznaczeniem Izraelitów jest słuŜba BoŜa, podczas gdy poganie będą
zmuszeni troszczyć się o ich sprawy doczesne” - czytamy w „Talmudzie”. Ta
konstatacja daje wiele do myślenia, a jej niezamierzone potwierdzenie znajdujemy
takŜe w tekstach pisarzy nieŜydowskich, przy tym znanych z dość oziębłego stosunku
do tego ludu. Oto Szlangbaum w „Lalce” Bolesława Prusa zwraca się do
Wokulskiego: „U nas, panie, u śydów, jak się młodzi zejdą, to oni nie zajmują się,
jak u państwa, tańcami, komplementami, ubiorami, głupstwami, ale oni albo robią
rachunki, albo oglądają uczone ksiąŜki, jeden przed drugim zdaje egzamin albo
rozwiązuje sobie szarady, rebusy, szachowe zadania. U nas ciągle jest zajęty rozum i
dlatego śydzi mają rozum, i dlatego, niech się pan nie obrazi, oni cały świat
zawojują. U państwa wszystko się robi przez te sercowe gorączke i przez wojne, a u
nas tylko przez mądrość i cierpliwość”.
Prawie kaŜde jednak triumfalne wystąpienie na widowni geniusza Ŝydowskiego
powodowało jakieś złośliwe, płynące z kompleksu niŜszości, docinki i deklaracje mniej
lub bardziej zakamuflowanej wrogości. Dlatego jeden z wielkich myślicieli
Ŝydowskich, jakim był Baruch Spinoza, pisał: „Człowiek wolny Ŝyjący wśród ludzi
ciemnych stara się, o ile moŜe, unikać ich dobrodziejstw… KaŜdy sądzi według swego
usposobienia… A więc człowiek ciemny, wyświadczywszy komuś dobrodziejstwo, oceniać
je będzie według swego usposobienia, i jeŜeli zobaczy, Ŝe ten, kto go doznał, ceni je
mniej, będzie się smucił… OtóŜ człowiek wolny stara się łączyć z innymi ludźmi
53
przyjaźnią i nie odpłacać ludziom stosownie do ich afektów róŜnymi dobrodziejstwami,
lecz kierować sobą i innymi wedle wolnego osądu rozumu i czynić to tylko, co sam
uznaje za najwaŜniejsze. A zatem człowiek wolny, aby nie zostać znienawidzonym przez
ciemnych i podlegać nie ich popędom, lecz rozumowi jedynie, będzie dąŜył wedle
moŜliwości do unikania ich dobrodziejstw…
Mówię: „o ile moŜe”, albowiem ludzie, chociaŜ ciemni, są jednak ludźmi, którzy
w koniecznej potrzebie mogą dać pomoc ludzką, nad którą nie ma nic cenniejszego.
Dlatego teŜ często się zdarza, Ŝe koniecznie trzeba przyjąć od nich dobrodziejstwo, a
skutkiem tego i odwdzięczyć się im stosownie do ich myśli. Dodać naleŜy, Ŝe przy
unikaniu ich dobrodziejstw, naleŜy zachować ostroŜność, aby nie wydawało się, Ŝe ich
lekcewaŜymy, albo Ŝe ze skąpstwa boimy się potem im się odwdzięczyć. W ten sposób
bowiem, unikając ich nienawiści, przez to samo zwrócilibyśmy ku sobie ich niechęć. A
zatem przy unikaniu dobrodziejstw trzeba się liczyć z poŜytkiem i zacnością”… Wydaje
się jednak, Ŝe kaŜdy „obcy”, podobnie jak kaŜdy geniusz, powinien raczej się liczyć z
niegodziwością ludzi.
W dziele „Poza dobrem i złem” Fryderyk Nietzsche dość ostro oceniał tego
rodzaju postawę, odmawiając Spinozie prawa do miana wysoce etycznego myśliciela.
Pisał: „Ci odtrąceni przez społeczeństwo, ci wiecznie prześladowani, srodze szczuci, oraz przymusowi pustelnicy w rodzaju Spinozów i Giordanów Brunów - stają się
zawsze w końcu, bodaj pod maską najwyŜszego uduchowienia i sami snadź o tym nie
wiedząc, wyrafinowanymi mściwymi trucicielami (rozgrzebmy wreszcie podłoŜe etyki i
teologii Spinozy!) - nie mówiąc juŜ o idiotyzmie moralnego oburzenia, które u filozofa
jest niezawodną oznaką, iŜ filozoficzny humor go odbieŜał. W męczeństwie filozofa w
jego „poświęcaniu się za prawdę” przejawia się, do jakiego stopnia był on
agitatorem i komediantem; w stosunku do niejednego filozofa, o ile był dotychczas
przedmiotem jeno artystycznej ciekawości, moŜna dostrzec niebezpieczne Ŝyczenie, by
ujrzeć go takŜe w stanie zwyrodnienia (przedzierzgniętego w „męczennika”, w
krzykacza ze sceny i trybuny”. Tyle Nietzsche. Ale kto zna dzieła i dzieje wielkiego
filozofa Barucha Spinozy, ten wie, iŜ kim jak kim, ale „krzykaczem ze sceny” i
agitatorem on nie był.
W pewnym Ŝydowskim kawale znajdujemy dowcipną odpowiedź na pytanie,
kim był Spinoza. „Wolnomyśliciel zapytał talmudystę, co sądzi o poglądzie Spinozy,
Ŝe człowiek nie stoi wyŜej od zwierząt i posiada tę samą, co one, naturę, - Jeśli tak,
odpowiedział talmudysta, to moŜe mi wytłumaczysz, dlaczego wśród zwierząt nie
urodził się Ŝaden Spinoza”…
I tu dostrzegamy, Ŝe jedną ze specyficznych cech umysłowości Ŝydowskiej
stanowi poczucie humoru, często smutnego i gorzkiego, odpowiednio do losów tego
narodu. Ponad dwa tysiące lat rozproszenia, tułaczki, wyobcowania i niezasłuŜonych
prześladowań wytworzyły w nich nie tylko umiejętność wychodzenia obronną ręką
niemal z kaŜdej opresji, ale i zdolność traktowania wszystkiego z przymruŜeniem
oka, sub speciae aeternitatis. - „Do pewnego krawca przyszedł klient zamówić
spodnie. Gdy krawiec wykonał je dopiero po miesiącu, zawołał: „Panie, przecieŜ
Bóg stworzył świat w ciągu sześciu dni, a pan na głupią parę spodni potrzebował aŜ
miesiąca!” Na to krawiec: „Panie kochany, popatrz pan na ten świat, a popatrz pan
na te spodnie!”… Albo jeszcze inaczej: „Pewien bogacz zwrócił się do Herszla:
„Słuchaj, Herszl, jeŜeli powiesz mi bez chwili zastanowienia kłamstwo, dam ci
talara”… „Jak to talara? - zawołał Herszl - przecieŜ obiecałeś dwa!”… I wreszcie:
„Do krawca przyszedł Srul i kazał przyszyć sobie do marynarki maluśkie kieszeni.
„Po co?” zapytał krawiec. „śebym mógł zgodnie z prawdą twierdzić, Ŝe mam pełne
kieszenie pieniędzy” - odparł Srul”… Poczucie humoru naleŜy do sztuki przetrwania.
54
***
Według podania zawartego w „Torze” ojciec narodu Ŝydowskiego MojŜesz
urodził się w Egipcie gdzieś na przełomie XIV – XIII wieku p.n.e. (wielu
archeologów i biblistów przesuwa tę datę o około 3 - 4 stulecia później) . W kaŜdym
bądź razie miał to być czas, kiedy rzekomo jeden z faraonów nakazał zabijanie
wszystkich rodzących się wówczas dzieci Ŝydowskich płci męskiej (informacja nie
potwierdzona przez jakiekolwiek źródło historyczne). Matka potrafiła jakoś synka
ukryć, a gdy miał trzy miesiące, zostawiła go w koszyku na brzegu Nilu, gdzie go
teŜ znalazła córka faraona, zabrała go po kryjomu do pałacu, nadała imię MojŜesz
(Moisi) i kazała w tajemnicy przed faraonem chować.
Dzieciństwo i młodość miał chłopiec spędzić na dworze królewskim, gdzie był
kształcony w sztuce kierowania wojskiem i państwem. Prawdopodobnie miał
usposobienie gwałtowne i nieokiełznane, skoro zobaczywszy pewnego razu, jak
nadzorca bije za źle wykonywaną pracę jakiegoś śyda, rzucił się na dręczyciela i
okrutnie go zamordował (zew krwi czy jeszcze jedna mistyfikacja?), choć przecieŜ
wystarczyłoby te rękoczyny przerwać słownie - leŜało to w mocy wychowanka dworu
monarszego. Po dokonaniu mordu młodzieniec się przestraszył, zakopał trupa do piasku
i w trwodze uciekł z miejsca zbrodni. Po pewnym czasie znalazł przytułek w domu
jednego z prowincjonalnych kapłanów egipskich, a nawet pojął za Ŝonę jego córkę, z
którą spłodził kilkoro dzieci, których zresztą później się zrzekł i wygnał z domu.
Od pewnego momentu MojŜesz zaczął miewać dziwne wizje wzrokowe i słyszeć
tajemnicze głosy, zwracające się do niego jakoby w imieniu Boga. Niektórzy (zarówno
sąsiedzi MojŜesza, jak i szereg uczonych XX wieku: Ernest Renan, Iwan Sikorski,
Benedykt Dybowski i in.) poczytywali to za omamy wzrokowe i słuchowe powstające
na skutek systematycznego naduŜywania wina. Religijna tradycja Ŝydowska jest jednak
zdania, Ŝe to sam bóg Jahwe obrał MojŜesza na przywódcę śydów egipskich i
objawiał mu się w róŜnych postaciach, mówiąc, co ma czynić i mówić swoim
rodakom. W wieku 80 lat - idąc za głosem Boga - udaje się do śydów i objawia
im, Ŝe Jahwe kazał mu objąć nad nimi przywództwo i wyprowadzić z Ziemi
Egipskiej, gdzie byli przymuszani - jak inni mieszkańcy - do pracy w charakterze
rzemieślników, robotników budowlanych i rolnych, a nie mieli prawa Ŝyć z ulubionej
przez nich wysokoprocentowej lichwy, którą to okoliczność poczytywali za niesłychaną
niesprawiedliwość i okrutną niewolę.
Na czele z MojŜeszem udali się do faraona z Ŝądaniem, aby wypuścił ich poza
granice swego państwa, ten jednak zamiast się ucieszyć, Ŝe wreszcie się pozbędzie
kłopotliwych i zawsze niezadowolonych poddanych, czemuś się uparł i nakazał im
pozostać w Egipcie. Co więcej, aby tak głupie pomysły nie przychodziły śydom do
głowy, obciąŜył ich dodatkowymi obowiązkami. Za niewłaściwe postępowanie jednego
człowieka, faraona, Jahwe postanowił cięŜko doświadczyć cały naród egipski - jak
donosi „Tora” - który nawet nic nie wiedział o pertraktacjach między władcą a
śydami. Zatruwa więc Jahwe (czyimi rękami?) wody Nilu, na skutek czego w
okropnych męczarniach umiera mnóstwo ludzi; nasyła na cały kraj plagę Ŝab i
owadów; organizuje masowy mór bydła i trzody chlewnej; zsyła potworne gradobicie
niszczące zasiewy; rzuca na Egipt chmury szarańczy zŜerającej całą roślinność i
przekształcającą Ŝyzne pola w pustynię; powoduje okropne ciemności, a w końcu
wymordowuje nic nie winnych noworodków ludzkich i zwierzęcych. A czyni te
wszystkie bestialstwa w porozumieniu i z współudziałem MojŜesza, którego tak
Ŝyczliwie traktowali Egipcjanie przez wiele dziesięcioleci. Wszystkie plagi spadają
wyłącznie na Egipcjan, a omijają śydów, cieszących się mściwie z cierpień
55
współobywateli. W biblijnej „Księdze Wyjścia” (11, 1 – 10) czytamy: „Potem rzekł
Jahwe do MojŜesza: - Jeszcze jedną plagę ześlę na faraona i na Egipt. Potem was
wypuści stąd, wypuści na pewno, po prostu wypędzi was stąd. PrzykaŜ tylko ludowi:
niech kaŜdy męŜczyzna od swego sąsiada, a kobieta od swej sąsiadki wyprosi srebrne
i złote naczynia. A Jahwe sprawił, Ŝe Egipcjanie stali się Ŝyczliwi dla ludu. MojŜesz
zaś cieszył się wielkim powaŜaniem w Egipcie, tak wśród słuŜebnych faraona, jak i w
całym narodzie.” Mimo iŜ byli otaczani szacunkiem i Ŝyczliwością Egipcjan, śydzi jeśli wierzyć „Pięcioksięgowi” - zamyślali po cichu wszelkie przeciwko nim zbrodnie.
„MojŜesz rzekł więc: - Tak mówi Jahwe: O północy Ja przejdę przez Egipt. Umrze
wtedy w ziemi egipskiej wszystko pierworodne, od pierworodnego syna faraona, który
zasiada na tronie, aŜ do pierworodnego niewolnicy pochylonej nad Ŝarnami i do
pierworodnego bydlęcia. Podniesie się wówczas w całym Egipcie wielki lament,
jakiego dotąd nie było i nie będzie. Ale u synów Izraela nawet pies nie zawyje”…
Gdy faraon i Egipcjanie zrozumieli, Ŝe wszystkie klęski i biedy sprowadzają na ich
kraj śydzi, „gorączkowo przynaglali lud, by jak najszybciej wyprawić ich z Egiptu”.
Ci jednak postanowili przy okazji ograbić na poŜegnanie ten gościnny dla nich kraj.
„Izraelici poszli za radą MojŜesza i wyprosili od Egipcjan srebrne i złote naczynia, a
takŜe szaty. (…) ToteŜ spełnili ich Ŝyczenie. Tak to złupili Egipt”. Po czterysta
trzydziestu latach pobytu w kraju nad Nilem około dwumilionowa społeczność
Ŝydowska (samych tylko pieszych, a więc dorosłych i sprawnych, męŜczyzn było
ponad sześćset tysięcy) z ogromnym dobytkiem wyniosła się wreszcie z
„poŜyczonymi” rzeczami byłych współobywateli z Egiptu. Kilka egipskich oddziałów
wojskowych usiłowało gonić złodziei, aby odzyskać skradzione wyroby ze srebra i
złota, ale nie dało rady.
Trzy miesiące po ucieczce z Egiptu Izraelici - jak podaje „Pięcioksiąg” dotarli do świętej góry na Pustyni Synajskiej. Pewnego razu, gdy MojŜesz bawił na
tej górze, Jahwe zawarł z nim sojusz (przymierze), obiecując sakralizację narodu
Ŝydowskiego, o ile będzie Ŝył według przykazań, które mu podyktuje. Obiecał m.in.,
Ŝe sprawi, iŜ za nagrodę doprowadzi do stanu, gdy Izraelici będą poŜyczali całemu
światu pieniądze na lichwę, a oni od nikogo poŜyczać nie będą. [Po trzech tysiącach
lat w XXI wieku ta obietnica została spełniona]. Następnie MojŜesz przez 40 dni i
nocy spisywał na Górze Synaj słowa Boga, gdy zaś wrócił w dół do rodaków,
okazało się , Ŝe ci juŜ od Jahwe się odwrócili i na całego tańczą wokół Złotego
Cielca, oddając się zapamiętale konsumpcji i rozpuście. Zaskoczony i zgorszony tym
odstępstwem Bóg chciał pozabijać wszystkich śydów, lecz MojŜesz uprosił go nie
czynić tego, sam zaś na czele szczepu Lewitów (którzy - według niektórych badaczy byli rodowitymi Egipcjanami) przystąpił do zaprowadzania porządku i ponownego
nawracania śydów na prawdziwą wiarę; przy czym tylko w ciągu jednego dnia Lewici
wymordowali trzy tysiące ludzi. Za karę zaś wszyscy Hebrajczycy musieli przez
czterdzieści lat błąkać się po pustyni.
MojŜesz nie doŜył do wejścia na Ziemię Obiecaną, umarł w wieku 120 lat; ale
Bóg pozwolił mu przed zgonem spojrzeć z przygranicznego wzgórza na miasto
Jerycho, wzniesione przez rdzennych mieszkańców tych terenów, które niebawem miały
stać się łupem śydów.
Król Prus Fryderyk II Wielki (1712 – 1786) pisał: „MojŜesz, biorąc rzecz po
ludzku, okazał się mało sprawnym męŜem, gdyŜ prowadził lud izraelski przez
czterdzieści lat drogą, którą bardzo wygodnie moŜna przebyć w sześć tygodni, a z
kultury egipskiej skorzystał bardzo niewiele. Pod tym względem stoi on o wiele niŜej
od Romulusa, Tezeusza i innych bohaterów. JeŜeli zaś MojŜesz miał natchnienie boskie
- jak się to widzi ponad wszelką wątpliwość - w takim razie moŜna go uwaŜać za
56
ślepe narzędzie Wszechmocy Boga i w tym takŜe znaczeniu przewodnik śydów, jako
człowiek, nie dorównuje załoŜycielowi rzymskiego państwa, pierwszemu perskiemu
monarsze i tym bohaterom, którzy własną dzielnością i własnymi siłami dokonali tak
wielkich czynów, jakich ten dokonał z bezpośrednią pomocą Boga”…
***
Przed zgonem MojŜesz zdąŜył zreferować rodakom kodeks etyczny nowej religii,
którego jedną z wersji znajdujemy w „Księdze Kapłańskiej” (18; 1 – 30).
„Jam jest Jahwe, Bóg wasz! (…) Nikomu z was nie wolno obcować po
małŜeńsku z bliskimi krewnymi… Nie będziesz więc odkrywał nagości swego ojca ani
matki. [Poza wszelką wątpliwością zwrot „odkrywać nagość” znaczy w tych księgach
nic innego jak „uprawiać seks” - J.C.]. Ona jest matką twoją, nie będziesz więc
odkrywał jej nagości. Nie będziesz teŜ odkrywał nagości swojej macochy, bo ona
naleŜy do twego ojca. Nie będziesz odkrywał teŜ nagości swojej siostry , córki twego
ojca albo matki, i to zarówno urodzonej w waszym domu, jak i poza nim. Nie
będziesz odkrywał nagości córki twego syna ani córki twojej córki, bo ich nagość jest
twoją nagością. Nie będziesz odkrywał nagości córki Ŝony twego ojca, bo ona jest
jego dzieckiem, a twoją siostrą; nie będziesz więc odkrywał jej nagości. Nie będziesz
odkrywał nagości siostry twego ojca, bo jest ona jego bliską krewną. Nie będziesz
odkrywał nagości siostry twojej matki, bo ona jest jej bliską krewną. Nie będziesz
odkrywał nagości brata twego ojca, nie będziesz więc się zbliŜał do jego Ŝony, bo ona
jest twoją ciotką. Nie będziesz odkrywał nagości swojej synowej, bo ona jest Ŝoną
twego syna, nie będziesz więc odkrywał jej nagości. Nie będziesz odkrywał nagości
Ŝony twego brata, bo ona naleŜy do niego. Nie będziesz odkrywał nagości kobiety i
nagości jej córki; nie pojmiesz teŜ córki jej syna ani córki jej córki, odkrywając ich
nagość, bo są one bliskimi krewnymi. Byłaby to rozpusta! Nie pojmiesz teŜ jakiejś
kobiety razem z jej siostrą, aby nie współzawodniczyły ze sobą, gdy będziesz odkrywał
nagość jednej w obecności drugiej. Nie zbliŜaj się do kobiety w czasie jej słabości
miesięcznej, aby odkrywać jej nagość. Nie będziesz obcował cieleśnie z Ŝoną twego
bliźniego, bo stałbyś się przez to nieczysty. śadnego swego potomka nie oddasz na
ofiarę Molochowi, aby nie bezcześcić imienia twego Boga. (…) Nie będziesz obcował z
męŜczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, bo to jest obrzydliwość! Nie będziesz teŜ
obcował z Ŝadnym zwierzęciem, bo przez to stałbyś się nieczysty. Kobieta teŜ nie
podda się zwierzęciu w celu obcowania z nim, bo to rzecz haniebna!
Nie kalajcie się niczym takim, bo tym wszystkim kalały się narody, które Ja
wyrzucam przed wami. Nawet ziemia została skalana, więc i na niej będę dochodził
winy, a wtedy ona wyrzuci od siebie swoich mieszkańców. Wy zaś przestrzegajcie
moich praw i wyroków i nie dopuszczajcie się Ŝadnych takich obrzydliwości, i to
zarówno tubylec, jak i obcy, który osiadł pośród was”…
W dalszym ciągu tejŜe księgi znajdujemy dalsze racjonalne i zdrowe, a niekiedy
nieco dziwne, zasady moralne, z których garść przypomnijmy poniŜej: „Nie
dopuszczajcie się kradzieŜy ani kłamstwa! Nie oszukujcie się nawzajem! Nie
przysięgajcie fałszywie… Nie rozszerzaj oszczerstw pośród społeczeństwa ani nie
nastawaj na Ŝycie bliźniego! Nie bądź mściwy i nie chowaj urazy do współrodaków,
ale miłuj bliźniego jak samego siebie! (…)
Nie będziecie obcinać włosów dookoła głowy i nie będziecie skracać końców
swojej brody. Nie będziecie sobie robili nacięć na ciele, nie będziecie się teŜ
tatuować. (…) Nie skazuj swej córki na hańbę, czyniąc z niej nierządnicę; niech i
kraj nie uprawia nierządu, aby nie napełnił się rozpustą.
Zachowujcie moje szabaty. (…) Przed siwą głową powstań, okazując szacunek
starcowi, a bojaźń wobec Boga… Kiedy przybysz osiedli się u was, w waszym kraju,
57
nie uciskajcie go… Masz go miłować jak siebie samego” . I dalej w tejŜe księdze
(20, 9 – 21): „Ktokolwiek złorzeczy swemu ojcu albo matce, musi ponieść śmierć;
ściąga na siebie karę śmierci, poniewaŜ złorzeczył ojcu czy matce. MęŜczyzna, który
cudzołoŜy z Ŝoną bliźniego, musi ponieść śmierć, i to zarówno on sam, jak i
cudzołoŜnica. Kto obcuje cieleśnie z Ŝoną swego ojca, odkrywa nagość swego ojca:
oboje muszą ponieść śmierć, ściągają na siebie ten wyrok. Kto obcuje cieleśnie ze
swą synową, musi ponieść śmierć razem z nią; oboje dopuścili się tej hańby i
ściągnęli na siebie ten wyrok. Kto obcuje cieleśnie z męŜczyzną, tak jak się obcuje z
kobietą, wraz z nim dopuszcza się obrzydliwości: obaj muszą ponieść śmierć, ściągnęli
na siebie ten wyrok. (…) Kto by obcował ze zwierzęciem, musi ponieść śmierć. To
zwierzę teŜ macie zabić. Jeśli kobieta zbliŜa się do jakiegoś zwierzęcia, aby z nim
obcować, masz zabić i ją, i to zwierzę; muszą ponieść śmierć - ściągnęli na siebie
ten wyrok. Jeśli ktoś pojmie siostrę, córkę swego ojca albo matki, i zobaczy jej
nagość, a ona nagość jego, jest to hańba! Mają być straceni na oczach rodaków…
Kto obcuje z Ŝoną swego stryja, odkrywa nagość swego stryja. Poniosą więc oboje
cięŜar swego grzechu - pomrą bezdzietni. Kto pojmie w małŜeństwo Ŝonę swego brata,
dopuszcza się złego czynu, bo odsłania nagość swego brata. Tacy pomrą bezdzietni”…
***
MojŜesz był kimś więcej niŜ przywódcą politycznym, organizatorem
społecznym, dowódcą wojskowym; był duchowym ojcem jednego z wielkich narodów.
Potrafił dzięki gigantycznemu potencjałowi intelektualnemu i osobistej charyzmie
stworzyć z róŜnorodnych pod względem antropologicznym szczepów jednolity naród
o Ŝelaznej samoświadomości zbiorowej, naród cementowany i oŜywiany przez tysiące
lat wspólną wiarą oraz ideałami świętości, sprawiedliwości, nacjonalizmu i mesjanizmu
dziejotwórczego. To on jednoosobowo opracował szczegółowy kodeks norm (nakazów
i zakazów) regulujących całokształt Ŝycia ludności: od rytuałów związanych z
oddawaniem czci Bogu do najdrobniejszych zabiegów higieny osobistej; od zasad
rządzenia państwem do opieki nad zwierzętami domowymi; od wychowania w
rodzinie do kulinarii i kolejności potraw podawanych podczas uczty, od ekologii do
seksuologii. Spisany przez niego „Pięcioksiąg” czyli „Tora” wskazuje na to, iŜ znał
wcześniejszą mitologię i prawo, etykę i pedagogikę wielkich narodów staroŜytności,
takich jak Egipcjanie, Babilończycy, Sumerowie, Asyryjczycy, Akadyjczycy, Persowie; i
pełną garścią czerpał wiedzę z tych źródeł, tworząc swe wiekopomne dzieło. Miał
umysł chłonny, twórczy i potęŜny, moŜna by powiedzieć - encyklopedyczny.
MojŜesz był nie tylko ojcem Hebrajczyków, był Nauczycielem dziesiątków
innych narodów, które nie potrafiły dorobić się własnej doktryny religijno-moralnej, i
przejęły „święte księgi” spisane przez Moisi, Ŝe wspomnimy tu tylko o słynnych
Dziesięciorgu Przykazań , jednym z najtrafniejszych kodeksów moralnych
wszechczasów. Pierwsze trzy nakazy tego kodeksu reglamentują stosunki ludzi z
Bogiem Jedynym. Jedynym, gdyŜ gdyby równorzędnych bogów było wielu, w świecie
panowałby chaos i zamieszanie, wypływające z wielości prawd i wartości. Monoteizm
jest więc lepszy niŜ politeizm choćby ze społecznego punktu widzenia: wiele bogów i
wierzących w nich ludzi pozabijałoby się nawzajem w jałowej rywalizacji. Jak wiemy,
MojŜesz wystąpił zdecydowanie przeciwko składaniu ofiar z ludzi, wróŜbiarstwu,
kazirodztwu, cudzołóstwu, czarownictwu; stanął na pozycji twardej, szlachetnej i
zdrowej etyki postulującej samoopanowanie i odpowiedzialność osoby ludzkiej.
Niezmiernie duŜe znaczenie w naukach MojŜesza nadano świętowaniu sabatu
czyli dnia świętego, który to dzień powinien być w całości poświęcony Bogu (poprzez
modlitwę, rozmyślanie i czytanie „Tory”), a nie jakimkolwiek sprawom ziemskim.
Nawet niewolnicy, goje i zwierzęta muszą w tym dniu odpoczywać - ku czci Jahwe.
58
Piąte przykazanie postuluje bezwzględny obowiązek szanowania rodziców; jak
wiemy, prawo MojŜeszowe przewidywało karę śmierci dla dziecka, które powaŜyło się
przekląć lub pobić matkę czy ojca.
Przykazania od szóstego do dziesiątego regulują stosunki wzajemne między
śydami i - jak twierdzą niektórzy niezupełnie słusznie, tylko między śydami (por.
Abdusalam Hussejnow, Ruben Apresian: „Etika”, s. 70 – 71, Moskwa 1990) - a
podstawowa zasada tu brzmi: „Nie mścij się i nie pomstuj na syna swego narodu, i
kochaj bliźniego jak siebie samego”. Wszystkie pięć ostatnich zasad Dekalogu są
wyrazem dąŜenia do ustanowienia sprawiedliwości w stosunkach między ludźmi, a
więc i w społeczeństwie jako totalności. Uznanie tych zasad za podstawę Ŝycia i ich
realizowanie w praktyce miało stanowić o „wybraństwie” Izraela, o jego dostojeństwie
moralnym. Złamanie którejkolwiek z tych zasad stanowi przejaw złej woli i
niesprawiedliwości i powinno być karane prawem talionu: oko za oko, ząb za ząb,
ręka za rękę, dusza za duszę, Ŝycie za Ŝycie. Z niektórych - nie ze wszystkich sformułowań „Tory” wynika, iŜ MojŜesz uwaŜał, Ŝe te normy obowiązują wyłącznie
w stosunkach między śydami, w stosunku zaś do obcych wolno stosować inne zasady,
oparte na egoizmie , merkantylizmie i cynizmie moralnym, co jest niewątpliwie
przejawem teologicznego (czyli motywowanego religijnie, czyli najgorszego z
moŜliwych) rasizmu i nacjonalizmu. Skoro bowiem doktrynalnie uznaje się samych
siebie za „wybranych przez Boga”, za wyŜszych, lepszych, doskonalszych niŜ inne
narody, to w sposób naturalny traktuje się innych właśnie jako rzekomo „gorszych”. A
gdy się osiągnie nad nimi panowanie, nieuchronnie musi dochodzić do dyskryminacji,
wyzysku, poniewierania tych „gorszych” przez rzekomo „lepszych”.
Tę postawę da się zrozumieć jednak na tle epoki, w której „Pięcioksiąg”
powstawał. Była to epoka barbarzyństwa, gdy było czymś zwykłym, iŜ rozmaite
plemiona i księstwa toczyły ze sobą nieustanne boje na śmierć i Ŝycie. Aby w tej
wojnie wszystkich przeciwko wszystkim zwycięŜyć lub przynajmniej przetrwać, trzeba
było, z jednej strony, zminimalizować wrogość wewnątrz własnego socjum, oraz, z
drugiej strony, stosować wszelkie moŜliwe (łącznie z najbardziej niemoralnymi) metody
w stosunku do rywala i wroga. Dlatego „Tora” nie tylko pochwalała pomoc
wzajemną między śydami, ale teŜ sianie wrogości między ich przeciwnikami, jak teŜ
krwawe pacyfikowanie całych ludów gojskich, o ile odwaŜyły się stawiać czoła
„narodowi wybranemu”. Kompletnemu wyniszczeniu podlegały teŜ te wspólnoty
Ŝydowskie, które powaŜyły się były na jakieś reformowanie, zmienianie,
modyfikowanie tradycyjnych dogmatów judaizmu; w tym przypadku w pień wycinano
nie tylko całą ludność (łącznie z dziećmi, kobietami i starcami), ale teŜ inwentarz
Ŝywy, kóz, owiec, psów, kotów, a domy obracano w perzynę. Co więcej, w stosunku
do siedmiu ludów sąsiednich obowiązywała absolutna wrogość i religijny postulat ich
całopalenia w kaŜdym nadarzającym się przypadku. 93-cia zasada księgi „Tarjag
Micwot”, do której wrócimy jeszcze w dalszym ciągu tego tekstu, powiada: „Nie
wolno zawierać przymierza z siedmioma narodami, osiadłymi w Erec Jisrael przed
przybyciem śydów. Są to: Hetyci, Amoryci, Kanaanici, Chiwici, Jebuszyci, Girgaszyci,
Peryzyci”. A to jakoby dlatego, Ŝe nie przestrzegają one rzekomo przykazań BoŜych,
ale chyba przede wszystkim dlatego, Ŝe byłoby głupotą ufać i zawierać sojusz z kimś,
komu wymordowaliśmy dzieci i kogo wyrzuciliśmy z jego ojczystego domu , a sami
w nim zamieszkaliśmy - wykorzysta on bowiem kaŜdą okazję, by się zemścić. Nie
dziw więc, Ŝe ta sama księga nakazuje (425) „wybicie siedmiu narodów”, choć
oczywiście pod pretekstem, Ŝe nie chciały porzucić bałwochwalstwa i były niemoralne.
„(426) Nie wolno litować się nad bałwochwalcami. Ani nie wolno ich ratować”. Nie
wolno teŜ ich poślubiać, nawet jeśli dokonali konwersji na judaizm (427). Zresztą
59
ortodoksyjni śydzi wszystkich nie-śydów uwaŜają za bałwochwalców, ze wszystkimi
wynikającymi stąd konsekwencjami. Rabin Yitzhak Ginsburg, naleŜący do najbardziej
wirulentnego odłamu mesjanicznego ruchu Chabad – Lubavitch , w kwietniu 1996 roku
pisał na łamach ukazującego się w USA tygodnika „The Jewish Week”: „Dusze nieśydów są zupełnie innego i niŜszego rzędu niŜ dusze Ŝydowskie. Są one w całości
diabelskie i nie posiadają Ŝadnych cech czy moŜliwości odkupieńczych. Nawet
pojedyncza komórka pochodząca z ciała śyda i kaŜdy Ŝydowski łańcuch DNA stanowi
część Boga… śycie śyda ma bezgraniczną wartość, a w jego Ŝyciu jest nieskończenie
więcej świętości i unikalności niŜ w Ŝyciu nie-śyda”… Przedtem wybitny chasyd
Shneur Zalman określał wszystkich nie-śydów jako „śmieci genetyczne”: „Materiał, z
którego stworzono nie-śydów pochodzi z plew… W rzeczywistości oni sami są
plewami, a to, Ŝe jest ich znacznie więcej niŜ śydów, jest tylko potwierdzeniem tej
tezy, bo przecieŜ ilość plew jest zawsze większa niŜ ilość ziaren… Wszyscy śydzi są z
natury dobrzy, a wszyscy nie-śydzi nic nie warci”…
W modlitwie Halel na Rosz Chodesz śydzi proszą Boga: „Nie nas, Haszem,
nie nas, ale Imię Swoje wywyŜszaj, za Twoją dobroć i za Twoją wierność”…
Wydawać by się mogło, Ŝe te słowa świadczą o zupełnym samozaparciu się narodu,
uwaŜającego się za „wybrany”, lecz dalsze słowa mówią co innego: „Po co mają
mówić narody? Gdzie jest ich bóg? A nasz Bóg jest w Niebie i czyni wszystko, czego
zapragnie. Ich boŜki to srebro i złoto - dzieło rąk człowieka. Mają usta, ale nie
mówią; mają oczy, ale nie widzą. Mają uszy, ale nie słyszą; mają nos, ale nie czują
zapachu. Ich ręce nie mają czucia, ich nogi nie chodzą, nie wydają dźwięku swoimi
gardłami”… Jest sprawą ewidentną wszelako, iŜ wszystkie te twierdzenia są absolutnie
i w pełnym zakresie bezpodstawne i kłamliwe. Wszystkie narody wierzą w Jedynego
Boga (niektóre z nich czyniły to na długo przed Izraelem!), a to, Ŝe rozmaite Boskie
energie niejako mogą być symbolizowane zarówno przez stwory oŜywione (np. w
Egipcie koty), jak i przez figurki i obrazy stworzone przez człowieka, jest rzeczą
powszechną, dobrze znaną takŜe śydom.
***
Według „Tory” Bóg zawarł przymierze (jak równy z równymi!?) z śydami
i w ten sposób „wybrał” dzieci Izraela spośród innych narodów. Uczynił to jednak
tylko dlatego, by - choć bardzo zepsuci i amoralni przedtem - poszli za wolą Boga
Jedynego i budowali swe Ŝycie na zasadach sprawiedliwości. Jak czytamy w
„Księdze Powtórzonego Prawa” , to nie świętość, cnota i sprawiedliwość Izraela są
przyczyną jego „wybraństwa”, lecz wyłącznie wola Boga oraz okoliczność, iŜ poganie
wciąŜ składali ofiary z ludzi Molochowi, czyli byli „niegodziwi”. Zasada „nie morduj”
stanowiła rzeczywiście przełom w dotychczasowych dziejach ludzkości, znamionowała
przejście - przynajmniej w płaszczyźnie teoretycznej - od barbarzyństwa do
cywilizacji. I choć nadal mordowano (takŜe z róŜnymi imionami Boga na ustach)
mnóstwo ludzi, to jednak juŜ zdawano sobie sprawę z tego, Ŝe w ten sposób popełnia
się grzech, niesprawiedliwość, zbrodnię, wykroczenie przeciwko Prawu BoŜemu. Odtąd
bowiem wiedziano, Ŝe Bóg Jedyny zabrania zabijania ludzi przez ludzi i w ten sposób
jednoczy ludzkość w miłości. W tym kontekście „wybraność” Izraela to nie trzymanie
sztamy z rodakami ze względu na wspólny interes grupowy, lecz gigantyczny
imperatyw moralny, potwornie trudne do wykonania zadanie dziejowe, od którego nie
wolno i nie sposób się uchylić.
Osią mesjanizmu MojŜeszowego nie jest jednak ani miłość, ani Ŝyczliwość, ani
łagodność, ani miłosierdzie, ani przebaczenie, lecz surowa, bezwzględna, nie znająca
wyjątków, nieugięta (choć przecieŜ znająca swe granice) sprawiedliwość. Nie rozum,
nie uroda, nie siła czynią człowieka człowiekiem, lecz zdolność do Ŝycia i
60
postępowania we wszystkim zgodnego z Przykazaniami BoŜymi, czyli Ŝe zdolność do
bycia sprawiedliwym. Ta zdolność stanowi kamień probierczy bycia człowiekiem, jest
kryterium rozumu, siły, wewnętrznej urody osoby ludzkiej. Zadaniem zaś Izraela jest
ustanowienie sprawiedliwości na całej kuli ziemskiej.
Fundamentalną cechą filozofii MojŜesza było przekonanie o tym, Ŝe drogą ku
rozkwitowi i szczęściu ludzi jest sprawiedliwość społeczna, dyktatura prawa, stojąca na
straŜy godności i Ŝycia człowieka. Stąd kategoryczny charakter nie tylko Dziesięciorga
Przykazań, ale i wszystkich późniejszych praw, ustanowionych przez mędrców i
spisanych w „Talmudzie” przez uczonych rabinów.
Nauki MojŜesza nie są jednak do końca doskonałe, w niektórych momentach
stanowią wręcz zaprzeczenie zasady sprawiedliwości, Ŝe wspomnimy tu tylko o
koncepcji „grzechu pierworodnego”, która przewiduje zbiorową odpowiedzialność
wszystkich pokoleń ludzkości za domniemane wykroczenie prarodziców (Adama i
Ewy); niby dlaczego miliardy ludzi mają być obwiniani i karani za popełnienie
grzechu przez swych dalekich przodków? Skąd aŜ taka pamiętliwość i mściwość
Boga, skoro jest On „miłością” przynajmniej w stosunku do „narodu wybranego”?
Podobnie ma się sprawa z tezą, iŜ za grzechy rodziców odpowiadają dzieci aŜ do
tysięcznego pokolenia; czy w ten sposób nie znosi się czasem osobistą
odpowiedzialność za swe czyny, bo przecieŜ wynika, Ŝe mimo wszelkich starań w
dąŜeniu do cnoty i tak jesteś potępieńcem i skazańcem, a najzacniejsze nawet
postępowanie nie ma nagrody w postaci np. Ŝycia wiecznego. Bo „niewinnych” nie
ma, nawet noworodek jest grzesznikiem i zasługuje na potępienie…
***
Podstawę całej kultury i cywilizacji Ŝydowskiej stanowi „Pięcioksiąg
MojŜeszowy”, zawierający doktrynę teologiczną, kosmologiczną, filozoficzną, etyczną,
społeczną, estetyczną i polityczną światowej wspólnoty Ŝydowskiej. Dzieło to
doczekało się zresztą nie tylko peanów na swą cześć, ale i druzgocących diagnoz, Ŝe
przypomnimy w tym miejscu odnośny fragment słynnej „Spowiedzi” Lwa Tołstoja:
„Historia święta zaczyna się od opisu, jak to Bóg, istniejący wiecznie, stworzył z
niczego przed sześcioma tysiącami lat niebo i ziemię; a potem zwierzęta, ryby, rośliny
i wreszcie człowieka Adama i jego Ŝonę Ewę, uczynioną z jego Ŝebra. Mamy następnie
podane, jak Bóg, bojąc się, aby Adam z Ŝoną nie jedli jabłek z drzewa, mającego
czarodziejską siłę obdarzania potęgą, zabronił im jeść tych jabłek; jak to, nie bacząc
na ten zakaz, pierwsi ludzie zjedli jabłko i zostali za to wypędzeni z raju, i jak za to
samo zostało następnie przeklęte całe ich potomstwo, przeklęta ziemia, która odtąd
zaczęła wydawać trujące rośliny. Mamy potem opisane Ŝycie potomków Adama, którzy
tak znikczemnieli, iŜ Bóg zmuszony był ich potopić; i to nie tylko ludzi, ale i
zwierzęta, a zostawił tylko jednego Noego z rodziną i zabranymi do arki zwierzętami.
Mamy dalej opisane, jak to ze wszystkich ludzi, którzy się po potopie rozrodzili, Bóg
wybrał Abrahama i zawarł z nim przymierze, według którego Abraham zobowiązał się
uznawać Boga za Boga i na dowód tego zaprowadzić obrzezanie. A w zamian za to
Bóg zobowiązał się obdarzyć Abrahama licznym potomstwem i popierać jego i jego
potomków. Potem mamy opowiedziane, jak to Bóg, protegując Abrahama i jego
progeniturę, czynił w ich interesie same nadzwyczajne rzeczy, zwane cudami i
popełniał przy okazji najbardziej wyszukane okrucieństwa.
W ten sposób cała ta historia, z wyjątkiem naiwnych (jak odwiedziny Abrahama
przez Boga i dwóch aniołów, oŜenek Izaaka i inne), niekiedy niewinnych, lecz częściej
nieetycznych opowieści (jak oszustwo umiłowanego przez Boga Jakuba, okrucieństwa
Samsona, przebiegłość Józefa), cała ta historia, począwszy od klęsk zesłanych przez
MojŜesza na Egipcjan i wymordowania przez anioła wszystkich ich pierworodnych, do
61
ognia, który zniszczył 250 buntowników, do zapadłych w ziemię Kore, Datana i
Abirona, do zniszczenia w ciągu kilkunastu minut 14700 ludzi, do rŜniętych piłami
wrogów tępionych przez Eliasza (wziętego na ognistym wozie do nieba) ofiarników i
Elizeusza, przeklinającego wyśmiewających się z niego malców - oto szereg
cudownych wydarzeń i bestialskich przestępstw, dokonanych przez naród Ŝydowski, jego
wodzów i jego Boga.
JeŜeliby cała ta historia „Starego i Nowego Testamentu” była wykładana jako
zwykła powiastka, wtedy mało kto z wychowawców odwaŜyłby się opowiadać ją
dzieciom lub dorosłym, których chciałby oświecić. Powiastka ta uwaŜana by była za
nie nadającą się do rozwaŜania przez ludzi, jako rzekomo zawierająca jedynie
prawdziwe opisanie świata i jego praw, jako najbardziej wierne odtworzenie Ŝycia
dawniej Ŝyjących ludzi i tego, co naleŜy uwaŜać za dobre, a co za złe, o istocie i
właściwościach Boga i obowiązkach człowieka. Mówi się o ksiąŜkach szkodliwych. Lecz
czyŜ jest w świecie chrześcijańskim ksiąŜka, któraby przyniosła tyle szkód ludziom niŜ
ta okropna księga, zwana „Historią Świętą Starego i Nowego Testamentu”?
Dla człowieka, któremu wbito do głowy jako najświętszą prawdę wiarę w
stworzenie świata z niczego przed sześcioma tysiącami lat, a następnie w arkę Noego,
która pomieściła wszystkie zwierzęta, w upadek Adama, (…) - dla takiego człowieka
wymagania rozumu nie są obowiązujące i taki człowiek nie moŜe potem uwierzyć w
Ŝadną inną prawdę. (…) Kładź, co chcesz, w głowę, która raz przyjęła na wiarę
rzeczy bezsensowne, nic się w niej nie ostoi”… Za te słowa wielki pisarz został
wyklęty przez cerkiew prawosławną.
***
Tak jak pracowita pszczoła zbiera kropelki słodkiego nektaru z tysięcy
rozmaitych kwiatów i znosi je do swego ula, tak pisarze Ŝydowscy zbierali mądrość
wszystkich znanych sobie ras i narodów, aby spisywać je, gromadzić i porządkować w
licznych księgach dydaktycznych. Z wiekami uzbierało się tych skarbów niezliczone
mnóstwo. Hebrajskie elity intelektualne w ciągu trzech tysięcy lat wytworzyły rozległe
piśmiennictwo w zakresie etyki teoretycznej i stosowanej. Po „Pięcioksięgu
MojŜeszowym” na drugim miejscu stoi „Talmud”, księga mądrości Ŝydowskiej, która
była opracowywana przez wiele pokoleń tannaitów (nauczycieli), a w ciągu
pierwszych pięciu stuleci nowej ery przybrała kształt ostateczny. Nad definitywną
systematyzacją luźnych fragmentów naleŜących do około 4000 autorów pracowało
ponoć ponad stu mędrców, zamieszkałych przewaŜnie w Palestynie i Babilonie.
Początkowo tekst „Talmudu” cechowała chaotyczność, co skłoniło rabinów do
wielokrotnych prób porządkowania i kodyfikowania tego olbrzymiego dzieła.
W „Talmudzie” „męŜowie uczeni w piśmie” zarówno komentują teksty
biblijne, jak i wypowiadają się sami na temat rozmaitych aspektów Ŝycia ludzkiego.
Pierwszą historycznie rzecz biorąc część tych komentarzy nazwano: „Miszna”. Potem
powstały jeszcze komentarze do tych komentarzy, a ich całokształt nazwano:
„Gemara”. Całość zaś zyskała miano „Talmudu”, czyli „studium tradycji Ŝydowskiej”,
a uzupełniana była jeszcze w ciągu XI – XIII w. Z biegiem czasu „Talmud” zajął
faktycznie pierwsze miejsce w Ŝyciu śydów, stał się wykładnią mądrości na kaŜdą
sytuację Ŝyciową, kaŜdorazowo interpretowaną i stosowaną przez wykształconych
rabinów, którzy, jak wiadomo, są nie tyle kapłanami, ile nauczycielami i prawnikami.
Ze względu na swą objętość i zawiłość (tekst pisany bez znaków przestankowych i
choćby tylko dlatego moŜliwy do interpretowania na wiele sposobów) „Talmud” był
niedostępny jako całość nawet dla względnie wyrobionych odbiorców, stąd powstała
konieczność spreparowania wyciągów z niego. Tak powstał „Szulchan Aruch Kicur”
(„stół zastawiony”), a nieco później i „Baba Batra” („otwarta brama do mądrości”),
62
stanowiące kwintesencję Ŝydowskich nauk sapiencjalnych i etycznych. Istnieje szereg
redakcji i wiele wydań „Talmudu”, które nieraz dość istotnie róŜnią się między sobą
co do treści, gdyŜ powstawały w środowiskach wyznających róŜne nurty myśli
Ŝydowskiej, jak gnoza, kabała i in.
„Talmud”, liczący w róŜnych edycjach od 20 do 60 tomów, to nie tylko zbiór
przepisów religijnych i prawniczych, ale takŜe rozwaŜania i komentarze filozoficzne,
odnoszące się do róŜnych sfer Ŝycia ludzkiego. Ujęto w nim tysiące przypowieści,
dyskusji rabinów, anegdot, epigramatów, przysłów - często bardzo rozumnych, nieraz
dziwacznych, niekiedy absurdalnych, niesmacznych i gorszących. W wielu
przypadkach to są parafrazy np. dawnych mądrości egipskich, jak owa przypowieść o
Honim, podróŜniku, który spotkał na swej drodze bardzo starego człowieka,
pieczołowicie sadzącego młode drzewko chleba świętojańskiego. „Kiedy moŜna będzie
jeść owoce z tego drzewka?” - spytał Honi. „Za siedemdziesiąt lat” - odparł starzec.
„Myślisz, Ŝe będziesz tak długo Ŝył?” - pytał dalej Honi. „Świat nie był pustynią,
kiedy pojawiłem się na nim - brzmiała odpowiedź. - A więc sadzę dla tych, którzy
przyjdą po mnie”… Cała atmosfera „Talmudu” jest przepojona duchem powagi, a
nawet surowości moralnej, religijnej i intelektualnej. Nie ma w nim miejsca na głupie
Ŝarty, śmieszki i lekkomyślne aluzje. Mądrość jest sprawą powaŜną, a z wiela śmiechu
i rozbawienia niechybnie poznaje się durnia.
„Talmud” zawiera szczegółowe przepisy na kaŜdą okazję Ŝyciową, zakazy
(365) i nakazy (248) moralne, dokładnie reglamentujące całokształt Ŝycia człowieka.
Do podstawowych dogmatów judaizmu naleŜy teza o tym, Ŝe śydzi jakoby są tak
zwanym „narodem wybranym”, najlepszym, z którym Ŝaden inny naród nawet
porównywany być nie moŜe, a którego przeznaczeniem jest panowanie nad światem,
ba, dla którego w ogóle świat został stworzony.
„Talmud” podaje mnóstwo przepisów rytualnych, jak np. ten, mówiący o
tym, Ŝe jakakolwiek krew nie moŜe być spoŜyta w Ŝadnym wypadku. Dlatego w
świątyniach Ŝydowskich istnieje specjalny rytuał zarzynania, powiedzmy, kur, tak, aby
jeszcze za Ŝycia zeszła z nich cała krew, zanim trafią do garnka. Prawowierny śyd
nie zarŜnie więc kury, kupionej na rynku, w domu , lecz zaniesie ją do synagogi,
gdzie ptak zostanie uśmiercony w sposób nader okrutny: będzie mu powoli spływała
krew z poderŜniętego gardła. To samo czyni się z cielętami i innymi zwierzętami,
przeznaczonymi do uboju. Zadaje się im straszliwą, powolną śmierć, zamiast szybkiej i
prawie bezbolesnej, np. przez zastosowanie prądu elektrycznego.
Przepisy „Talmudu” zabraniają Ŝydowskim obywatelom Izraela pracy w soboty,
i to pracy jakiejkolwiek, co powoduje określone komplikacje w Ŝyciu społecznym.
Aby więc nie stanęły elektrownie, wodociągi, rozgłośnie radiowe, nasłuch wojskowy,
Internet, wprowadzono instytucję „szabesgojów”, którymi w Izraelu są nie nie-śydzi,
lecz śydzi, którzy są wolnomyślicielami, niewierzącymi lub niepraktykującymi
wyznawcami judaizmu. W tym państwie takŜe wszystkie inne dziedziny Ŝycia są
podporządkowane zasadom talmudycznym „Halachy”, o której będzie mowa w
dalszym ciągu tego tekstu. W Izraelu nie ma cywilnych ślubów i rozwodów,
małŜonków moŜe złączyć lub rozłączyć tylko rabin. Obywatel Izraela, który urodził się
nie ze stadła połączonego przez rabina, traktowany jest jako „mamzerim”, czyli
„bękart”, i nie ma m.in. prawa zawarcia związku małŜeńskiego „w obrębie świętej
kongregacji Izraela”. Co się tyczy rozwodu, to bez trudu moŜe go uzyskać mąŜ; Ŝona
natomiast, nawet jeśli jest przez męŜa bita, zdradzana, albo jeśli mąŜ jest alkoholikiem
lub impotentem, nie uzyska rozwodu bez zgody męŜa. Jeśli uzyska rozwód poza
granicami Izraela, jej dzieci z nowego związku będą prawnie uwaŜane za „bękartów”
i będą naraŜone na szereg dyskryminacyjnych przepisów prawa talmudycznego.
63
„Talmud” początkowo miał tylko niejako uprzystępniać śydom naukę „Tory”, z
czasem jednak stał się księgą odrębną, której celem jest m.in. przekonanie odbiorców
o słuszności decyzji Sanhedrynu i starszyzny hebrajskiej, skazującej na śmierć Jezusa
z Nazaretu jako bezboŜnego samozwańca uzurpującego sobie miano mesjasza. Stąd w
„Talmudzie” duŜa ilość sformułowań antychrześcijańskich i doktryna o tym, Ŝe
mesjaszem zbiorowym - dla którego Bóg stworzył cały świat - jest naród Ŝydowski,
który w ten sposób stał się juŜ nie tylko „narodem wybranym”, ale wręcz „narodem
mesjańskim”, „narodem świętym”! Stan zaś rozproszenia, diaspora staję się w świetle
tej doktryny nie karą BoŜą za grzechy, za zamordowanie Jezusa Chrystusa, lecz drogą
i sposobem opanowywania i podboju całego świata i wszystkich ludów ziemi przez
śydów.
***
Jest rzeczą oczywistą, Ŝe „Talmud” stanowi nie tyle źródło, ile wytwór
Ŝydostwa, Ŝe juŜ przed powstaniem tego duŜego tekstu istniał zarówno naród
Ŝydowski, jak i jego myśl, mentalność, specyficzny duch i takieŜ usposobienie, etyka,
filozofia. W „Talmudzie” duch Ŝydowski ostatecznie się ukształtował i został
wyraŜony w skondensowanej i skoncentrowanej postaci, wyraŜając nadzieje, obawy,
wiarę, marzenia, mądrość, rozpacz, zacność, siłę i słabość tego narodu.
Istotną rolę w naukach talmudycznych odgrywa doktryna dotycząca
sprawiedliwości, która powinna stanowić podstawowy motyw działalności człowieka, i
to nie tylko w stosunku do innych ludzi, ale teŜ do wszystkich istot oŜywionych,
poniewaŜ „sprawiedliwy dba takŜe o Ŝycie swoich zwierząt”. A „litość dla zwierząt to
nakaz Pisma” (Szabbat 128). Niewłaściwe traktowanie naszych „młodszych braci”
określane jest w „Talmudzie” jako „caar baale chaim” („niedola Ŝywych istot”), a
takie postępowanie uznaje się za karygodne, wręcz za przestępstwo. Sprawiedliwość
rabiniczna rozciąga się więc na wszystkie istoty Ŝywe, w tym na rośliny, a nawet na
rzeczy uŜyteczne, takie jak chleb i reszta Ŝywności, przedmioty uŜytku codziennego,
których nie powinno się niszczyć, lecz - jeśli są nam niepotrzebne - trzeba przekazać
osobom potrzebującym. Według rabinów podstawową zasadą sprawiedliwości jest
formuła zawarta m.in. w „Księdze Kapłańskiej” (19, 18): „Będziesz miłował swego
bliźniego jak siebie samego”. Praktycznym skutkiem tej zasady jest według „Talmudu”
„gemilut chasadim” - „dokonywanie dobrych czynów” , rozumiane jako nieustanne
niesienie pomocy bliźniemu oraz jako obowiązek takŜe napominania tych, którzy
wkroczyli na drogę zła i popełniają wiele błędów i grzechów. Do „dobrych
uczynków” naleŜy m.in. uprzejmość i szanowanie ludzkiej godności innego człowieka
niezaleŜnie od jego pochodzenia i sytuacji majątkowej, słowność, punktualność,
odwiedzanie chorych i więzionych, pocieszanie strapionych, oddawanie ostatniej czci
zmarłym, dbanie o dobre wychowanie i rozwój umysłowy dzieci (Tamid 28a; Pirke
Awot 1, 4, 10, 12, 15). Pochwalana jest postawa czynna w zaprowadzaniu
sprawiedliwości: „Sprawiedliwi mało mówią, a wiele czynią” (Bawa Mecja 87). I to
nawet własnym kosztem, niosąc pomoc potrzebującym. W zamierzchłej przeszłości
zostawiano część urodzaju w naroŜniku pola dla ubogich lub dotkniętych klęską
Ŝywiołową. Później, w diasporze, wysoko ceniono dobroczynność, dawanie jałmuŜny,
pomaganie dawaniem pieniędzy, Ŝywności, odzieŜy. Ta zasada obowiązuje w stosunku
do wszystkich ludzi, a nie tylko do współwyznawców. Powiada bowiem „Talmud”
(Gittin 7b; Midrasz Miszle 25, 11): „Nawet jeśli twój wróg podniósł przedtem na
ciebie rękę, chciał cię zabić, a potem głodny i spragniony przyszedł do twego domu,
daj mu jeść i pić”). Jest to nawiązanie do „Księgi Kapłanów”, która poleca: „Jeśli
zuboŜeje twój brat i podupadnie, to ty wspomoŜesz go, czy to będzie obcy czy tubylec,
aby mógł Ŝyć z tobą”. Jeśli dłuŜnik nie jest w stanie zwrócić zaciągniętej poŜyczki,
64
powinno się unikać spotkań z nim, aby nie wprawiać go w zakłopotanie (Midrasz
Szemot Rabba 31, 6).
„Talmud” interpretuje jałmuŜnę bardzo szeroko, jako wszelką pomoc, mającą na
celu wsparcie potrzebującego. Ubogi ma prawo oczekiwać pomocy od bliźnich, których
los postawił w lepszej sytuacji. Ten zaś, kto pomaga, powinien zachowywać się
dyskretnie, nie naigrawać się z biedaka, okazywać uprzejmą Ŝyczliwość i zrozumienie
sytuacji, które to gesty są nieraz bardziej waŜne niŜ sam materialny datek (Sukka
49b). Ofiarodawca ma obowiązek uwaŜania na to, aby jego pomoc została
wykorzystana w sposób właściwy, słuŜyła dobru biorcy, jak teŜ powinien zachęcać do
podjęcia jakiejś pracy, aby się utrzymywać z własnego wysiłku. Kategorycznie
zabrania się dawania jałmuŜny w celach samoreklamy, afiszowania się czy uniknięcia
płacenia podatków i innych zobowiązań (Jakut Szimoni Miszle 9, 47; Midrasz Szemot
Rabba 31, 18).
Dawanie jałmuŜny (czyli udzielanie pomocy materialnej) to wielka sztuka,
a nie pusty gest mający na celu własne wywyŜszenie. „Rabbi Janaj ujrzał, jak pewien
człowiek na oczach wszystkich dał biednemu monetę. Rzekł: „Byłoby lepiej, gdybyś mu
wcale nie dawał, niŜ dawał tak, aby go zawstydzić” (Chagiga 5). „Jaka jałmuŜna
ratuje od gwałtownej śmierci? - Taka, gdy ten, kto daje, wie, komu ją dał, a ten, kto
bierze, nie wie, od kogo wziął” (Bawa Batra 8). Pan Bóg nakazuje pomagać
dyskretnie, jakby poŜyczając, mówiąc: „Oddasz, kiedy będziesz mógł”… śydowscy
miliarderzy w USA co roku łoŜą gigantyczne sumy na cele społeczne, na budowę
szpitali, świątyń, uniwersytetów, bibliotek, przytułków dla bezdomnych, domów
pogodnej starości itp., a czynią to zawsze anonimowo, gdyŜ tradycja Ŝydowska głosi,
Ŝe tylko takie bezimienne dary mają wartość. A Bóg i tak wie, kto co komu dał.
„Rzekł Raw Assi: „Nakaz miłosierdzia jest większy od wszystkich innych nakazów”
(Bawa Batra 9)… „Nauczali nasi mistrzowie: Biednym nie-śydom naleŜy dawać
jałmuŜnę na równi z biednymi izraelskimi, chorych nie-śydów odwiedzać na równi z
chorymi izraelskimi i pochówek sprawiać zmarłym nie-śydom na równi z izraelskimi a to kierując się pragnieniem pokoju” (Gittin 61)… „Bacz, aby drzwi twego domu
nie były zamknięte wtedy, kiedy siadasz do stołu” (Derech Erec Zutta 9).
Szczególną odmianę sprawiedliwości stanowi sprawiedliwość sądowa, o której
w „Talmudzie” czytamy:
„W chwili, gdy sędzia zasiada do rozsądzenia sprawy bliźnich swoich, powinien
widzieć w wyobraźni ostry miecz, wiszący nad jego głową.
Sędzia, który przyznaje komuś w sposób niesprawiedliwy dobro drugiego, okupi
to przed Bogiem ceną swej duszy.
Biada sędziemu, który jest moralnie przekonany o niesprawiedliwości sprawy,
lecz daje się uwieść przez świadków; Bóg zaŜąda od niego rachunku.
Bądź raczej prześladowanym, niŜ miałbyś zostać prześladowcą”…
Niesprawiedliwość z kolei ma wiele obliczy, a jedno z nich to kłamstwo, fałsz
jako brak prawdy, do której przecieŜ kaŜdy człowiek ma naturalne prawo. Choć
sprawa ta nie naleŜy do łatwych. „KaŜda półprawda jest całkowitym kłamstwem.
Kłamstwa mówić nie wolno, niektórych prawd nie naleŜy. Kłamca musi mieć dobrą
pamięć… Rabbi Eliezer zwykł był mówić: „Człowiek powinien unikać tego, co
brzydkie, a nawet tego, co wydaje się brzydkie” (Tossefta Cholin 2). Kłamstwo zaś
niejako z definicji jest brzydkie, nawet jeśli jest ubrane w ładne słowa i wyrasta z
tzw. „dobrych intencji”, wiodących, jak wiadomo, do piekła.
śydowska mentalność nie zna małodusznego i podłego wszechprzebaczenia.
Zresztą i pewien poeta staropolski ostrzegał:
65
„Kto dobrze czyni komu niedobremu,
Jako podkowy przybił mu ku złemu”…
Są rzeczy, których się nie powinno i nie wolno nigdy ani zapominać, ani
przebaczać, o ile się nie chce stać moralnym współuczestnikiem straszliwych zbrodni.
śydzi doskonale zdają sobie z tego sprawę, w przeciwieństwie do chrześcijan.
„Talmud” zaleca skromność i powściągliwość w samoocenie. Nie powinno się
wywyŜszać przez poniŜanie innych. „Jaką miarą kto mierzy, taką mu odmierzą” (Sotta
5)… „Jeśli ktoś powie ci: Usuń źdźbło z twoich oczu, odpowiedź: Usuń belkę z
twoich oczu” (Bawa Batra 15)… „Moje poniŜenie to moje wywyŜszenie, moje
wywyŜszenie to moje poniŜenie” (Szemot Rabba 45). „Nie czyń innemu, co tobie
niemiłe” (Szabbat 31)… „Akawia ben Mahalalel powiada: „ZwaŜaj na trzy rzeczy, a
nie dojdziesz do grzechu: Wiedz, skąd przychodzisz, dokąd idziesz i przed kim masz
zdać sprawę. Skąd przychodzisz? Ze śmierdzącej kropli. Dokąd idziesz? Do miejsca
prochu, robactwa i larw. A przed kim będziesz musiał zdać sprawę? Przed królem,
który jest królem królów, przed Tym, który jest Święty Błogosławiony” (Pirke Awot 3,
1).
***
Etyka judaizmu zakazuje nienawiści nie tylko śyda do śyda, ale i w ogóle do wszystkich ludzi, według nakazu z „Księgi Kapłańskiej” (19, 17): „Nie będziesz
chował w sercu nienawiści do swego brata” oraz z „Talmudu”: „Kto nienawidzi
jakiegokolwiek człowieka, nienawidzi Tego, Który rzekł słowo i świat zaistniał” (Sifre
śuta Bamidbar 18). Zakazana jest teŜ mściwość, chowanie urazy i dąŜenie do
wyrównania krzywd na drodze przemocy: „Jeśli ktoś noŜem skaleczy sobie jedną ze
swych rąk, to czyŜ będzie mścił się na sobie ucinając tę drugą rękę, która tę szkodę
uczyniła?” (Nedarim 6). Zresztą jeszcze w „Księdze Joba” (30, 28 – 29) znajdujemy
szlachetne zdanie: „Byłoby to cięŜkim przestępstwem, gdybym się zaparł Boga na
wysokości, jeślibym cieszył się z upadku mojego wroga i radował się tym, Ŝe spotkało
go coś złego”… W „Talmudzie” zachodzi rozwinięcie tej idei: „Szemuel Młodszy
powiada: „Nie ciesz się, gdy pada twój wróg, nie raduj się w duchu, kiedy się
potknie, bo Pan zobaczy i uzna to za złe i odwróci swój gniew od niego” (Awot 4,
24”. Choć motywacja tej postawy wydaje się bardzo wątpliwa i dwulicowa: „nie ciesz
się z nieszczęścia twego wroga, jeśli chcesz, aby nadal pozostawał w swym
nieszczęściu”, to jednak sama zasada jest absolutnie szlachetna i piękna. Czytamy w
księdze „Szabbat” (32): „Pewien człowiek przyszedł do Rawa i rzekł: „Władca
mojego miasta przykazał mi: Idź i zabij tego i tego człowieka, a jeŜeli tego nie
zrobisz, ja zabiję ciebie”. - Odparł mu Rawa: „Niech cię zabije, a ty nie zabijaj.
Czemu sądzisz, Ŝe twoja krew jest czerwieńsza? A moŜe to krew tamtego człowieka
jest czerwieńsza od twojej?” - „Oto obrońcy człowieka: skrucha i dobre uczynki”… „Kto jest bohaterem? - Ten, kto z wroga czyni przyjaciela” (Awot d’Rabbi Natan 23).
„Ben Azaj powiada: „Spełniaj ochoczo dobre czyny, choćby najłatwiejsze, a
uciekaj od grzechu, bo dobry czyn pociąga za sobą dobry czyn, a grzech pociąga za
sobą grzech; nagrodą dobrego czynu jest sam dobry czyn, a karą za grzech jest sam
grzech” (Pirke Awot 4, 2). „Gdy oddalasz od siebie kogoś lewą ręką, prawą
natychmiast go przybliŜaj” (Sotta 47). „Lepszy jest ten, kto czyni dobrze z miłości,
niŜ ten, kto działa ze strachu” (Sotta 31). „Nie sądź swojego bliźniego, aŜ będziesz
w tym samym co on połoŜeniu” (Hillel).
***
66
Pochlebstwo groźniejsze jest od obmowy: pierwsze ukrywa przed nami nasze
wady, druga zmusza do ich naprawy. Człowiek mądry czyni z cudzej złośliwości
narzędzie własnej doskonałości. Mówi więc „Talmud”: „Miłuj tego, kto cię napomina
i karci, a miej w nienawiści pochlebcę” (Awot d’Rabbi Natan 29). Chwalić
kogokolwiek wolno tylko za oczy, ale nie w nadziei, Ŝe nasze słowa zostaną
przekazane osobie przez nas chwalonej. „W oczy chwal człowieka z umiarem, chwal
zaś go wylewnie za jego plecami” (Eiruwin 18). Nie dawaj powodu, aby obmowa
skierowała się przeciwko tobie. Popełnisz drobny błąd, a zła sława będzie ogromna i
trwała; dasz powód do drwin i na zawsze utracisz szacunek u ludzi. OstroŜność nie
uchroni, co prawda, przed wymyślonymi pomówieniami i plotkami, zwaŜywszy, Ŝe
ludzie chętniej lŜą i dają wiarę złym pogłoskom o człowieku dobrym niŜ wierzą
prawdzie o złym, to jednak trzeba unikać dawania powodu do obmowy. „Siedem
dołków pod człowiekiem uczciwym, a tylko jeden pod złym” (Sanhedryn 7)… „Rzekł
Rabbi Jossi: „Niech moim udziałem będzie los tego, kogo podejrzewają o zło, ale nie
ma w nim winy” (Moed Kattan 18).
Powinno się Ŝyć rozumnie, ostroŜnie; a postępować odpowiednio do sytuacji.
„Temu, kto pluje w górę, plwociny spadną na twarz” (Kohelet Rabba 7). Przezorność
i dalekowzroczność zabezpieczają przed wieloma niebezpieczeństwami, niepowodzeniami
i poraŜkami.
***
Według niektórych autorów „Starego Testamentu” i „Talmudu” wszyscy
ludzie są równi i przysługuje im niezbywalna godność oraz wolność.
Za jedno z podstawowych praw człowieka uwaŜa się w judaizmie prawo do
zachowania Ŝycia. Nawet samo tylko podniesienie ręki na bliźniego, bez uderzenia, a
więc sam zamiar pobicia kogoś piętnuje się jako niegodziwy. „Ten, kto podnosi rękę
przeciw swemu bliźniemu, chociaŜ go nie uderzył, jest złym człowiekiem” (Sanhedryn
58b). Z tym prawem „Talmud” łączy prawo do posiadania środków do prowadzenia
godziwego trybu Ŝycia. Dlatego tradycja Ŝydowska potępia wszelką nieuczciwość w
handlu, wszelki podstęp, kaŜde niewywiązanie się z umowy, kaŜde oszustwo. Wymaga
natomiast bezwzględnego i skrupulatnego dotrzymywania zobowiązań i danego słowa.
„Talmud” od początku był „socjalistyczny”, prosocjalny, zorientowany na
osiągnięcie sprawiedliwości społecznej. Zamanifestował się w tym wpływ „Praw” i
„Państwa” Platona na autorów tego wielkiego dzieła. Dodajmy jeszcze, iŜ według
nakazów etyki talmudycznej prawo do posiadania środków do godziwego Ŝycia
obejmuje m.in. prawo robotnika do regularnego i adekwatnego do włoŜonego wysiłku
wynagrodzenia, a naruszenie tego prawa naleŜy traktować jako wykroczenie przeciwko
Bogu.
***
Etykę „Talmudu” najwłaściwiej naleŜałoby określić jako „etykę
Ŝyczliwości”. Według niej powinno się wykorzystywać kaŜdą okazję do czynienia
dobra, do budowy przyjaznych stosunków z ludźmi. Wszelki powód, nawet wspólny
obiad, jest ku temu dobry. „Dobry jest wspólny posiłek, bo zbliŜa oddalonych”
(Sanhedryn 103)… „Ben Azaj mówił: „Nie gardź Ŝadnym człowiekiem i nie lekcewaŜ
Ŝadnej rzeczy, bo kaŜdy człowiek ma swoją godzinę, a kaŜda rzecz ma swoje miejsce”
(Awot 4, 3).
Etyka judaizmu chroni prawo człowieka do dobrego imienia przez zakaz
rozpowszechniania złośliwych plotek, pogłosek i oszczerstw wszelkiego rodzaju.
Zabrania więc kategorycznie zniesławiania kogokolwiek, niezaleŜnie od tego, czy jest
to śyd, czy nie. NaraŜenie innego człowieka na publiczny wstyd jest przyrównywane
do rozlewu krwi. „Talmud” zabrania nie tylko wypominania, lecz samego nawet
67
przypominania cudzoziemcom Ŝyjącym obok śydów ich obcego pochodzenia, aby nie
sprawić im przykrości; tak jak nie powinno się grzesznikom, którzy stanęli na drogę
poprawy, wypominać ich dawnych grzechów. Niedopuszczalne jest równieŜ oszustwo,
polegające na przekręcaniu faktów, manipulacji nimi, na fałszywym przedstawianiu
tych czy innych okoliczności, mając na celu pobudzenie kogoś do tych czy innych
działań. Po prostu nie wolno mówić co innego, a myśleć co innego. „Niech wasze
„tak” zawsze będzie prawe i niech wasze „nie” teŜ zawsze będzie prawe” (Bawa
Mecja 49a).
***
Jedną z oryginalnych i wyprzedzających swój czas koncepcji talmudycznych
stanowi doktryna o osobistej doskonałości i dąŜeniu do świętości. „Bądźcie świętymi,
bo i ja Pan, wasz Bóg, jestem święty” (Księga Kapłańska 19, 1). Na pierwszym
miejscu znajduje się w tym dąŜeniu sztuka panowania nad sobą, polegająca nie tylko
na powstrzymywaniu się od złych słów i czynów, lecz i na niedopuszczaniu do siebie
złych pragnień , nikczemnych uczuć i brudnych myśli, które uwaŜa się za gorsze od
czynów, poniewaŜ brudzą samą duszę. Do najgorszych zjawisk tego rzędu zalicza się
zawiść, chciwość, pychę, Ŝądzę władzy, gniew, Schadenfreude. Panowanie nad sobą w przeciwieństwie do tradycji greko – rzymskiej, chrześcijańskiej i islamskiej - nie
oznacza w judaizmie ascezy i umartwiania ciała. Ceniąc i oczekując Ŝycia wiecznego
wyznawcy tej religii nie uwaŜają, Ŝe powinno się to odbywać kosztem Ŝycia
doczesnego, które jest przecieŜ darem Boga i posiada własną niepowtarzalną wartość.
Nie uznają teŜ ciała za nieczyste źródło grzechu, a jego skłonności i potrzeb za z
definicji złe. Wręcz przeciwnie, ciało jest mieszkaniem duszy, czyli pierwiastka
boskiego, i dlatego naleŜy mu się dbanie o to, by było zawsze czyste, zdrowe i
sprawne. Dlatego codzienne mycie ciała stanowi w judaizmie obowiązek religijny. A
odmawianie ciału naleŜnych mu dozwolonych prawem przyjemności jest grzechem. „Na
tamtym świecie człowiek będzie zdawać sprawę z kaŜdej dozwolonej przyjemności, od
której się powstrzymał” (Kiddyszin 4, 12). Tego, kto praktykuje osobisty post i
umartwienie, uwaŜa się za grzesznika, podobnie jak tych, którzy nie cenią bogactwa i
nie zakładają rodziny, które to rzeczy są dobre i dane ludziom od Boga.
Za wielką cnotę w kulturze Ŝydowskiej uwaŜa się praktykowanie zajęć
intelektualnych, czytanie mądrych ksiąg, rozwaŜanie rozmaitych kwestii naukowych i
Ŝyciowych. TakŜe ufna wiara w Boga i w Jego dobroczynne działanie w Ŝyciu
ludzkim naleŜą do cnót, których skutkiem są radość, zadowolenie ze swego losu,
pogoda ducha. Wiara w Boga to jakby wiara małego synka w swego ojca, w jego
dobroć, siłę i opiekuńczość. Wymaga ona uznania swej zaleŜności od Boga, ale teŜ właśnie dzięki temu - uwalnia od pychy i od zaleŜności od rzeczy przemijających i
od ludzi. Pokora przed Bogiem to podstawa zarówno mądrości, jak i szczęścia.
Bojaźń BoŜa jest wszelako nie aŜ tak waŜna jak miłość do Boga ze względu na Jego
wszechmoc i absolutną doskonałość.
Człowiek bez Boga zdany jest na pastwę własnej niedoskonałości. „Gdy pada
jeden rząd winorośli, wkrótce niszczeje cała winnica” (Awot d’Rabbi Natan 24). Stąd
postulat pokory, łagodności uznania swej niedoskonałości w obliczu Pana. „Niech
twoja wola ustąpi przed wolą bliźniego” (Derech Erec Zutta 1). „Bądź raczej
przeklinany, lecz sam nie przeklinaj” (Berachot 51). „Człowiek uczy się mówić bardzo
wcześnie, milczeć - bardzo późno”… „Wejść jest zawsze łatwiej niŜ wyjść”…
„Umiejętność milczenia jest podporą mądrości”… „Pan Bóg dał człowiekowi dwoje
uszu i jedne usta - Ŝeby duŜo słuchał i mało mówił”…
***
68
Spełnienie obowiązku stanowi właściwe powołanie człowieka na ziemi, twierdzi
jeden z autorów „Talmudu”. „Duch BoŜy nie gości tam, gdzie panuje smutek, gdzie
lenistwo, śmiech, lekkomyślność, gadulstwo i błahostki, - ale tam, gdzie jest radość
spełniania nakazów” (Szabbat 30)… „Gdy myślisz i rozwaŜasz, dochodzisz do tego,
Ŝe kaŜdy człowiek ma trzy imiona: jedno to, jakim nazywają go ojciec i matka; drugie
to, jakim nazywają go ludzie; i trzecie - jakie zdobywa sobie sam; a najwłaściwsze
jest to właśnie” (Tanchum Wajichal). Swoje imię zdobywa człowiek pracą własnego
umysłu i swoich rąk, jak teŜ posłuszeństwem nakazom BoŜym i Ŝyczliwą postawą
wobec innych ludzi. „Miłuj niebiosa, miłuj wszystkie nakazy: jeśliś bliźniemu uczynił
najmniejszą krzywdę, niech będzie wielką w twoich oczach; a jeśliś bliźniemu uczynił
wiele dobrego, niech to będzie w twoich oczach niewiele. Jeśli twój bliźni uczyni ci
trochę dobrego, niech to będzie w twoich oczach wiele, a jeśli uczyni ci wiele złego,
niech to będzie w twoich oczach niewiele” (Awot d’Rabbi Natan )… „Miłość bez
napominania nie jest miłością” (Bereszit Rabba 44)… „Jehuda Ben Tejma powiada:
„Bądź silny jak tygrys, lekki jak orzeł, prędki jak jeleń, potęŜny jak lew po to, aby
spełniać wolę Ojca twego, który jest w niebiesiech” (Awot 5, 24)… „Człowiek winien
spełniać swoje obowiązki względem ogółu tak, jakby to były obowiązki wobec Boga”
(Szakalim 9)… „Człowiek powinien postępować tak, jakby mieszkał w nim Bóg”
(Taanit 11).
***
„Talmud” jest księgą Ŝycia, podręcznikiem mądrego postępowania, nie zaś jak to często przedstawiają jego krytycy - jałowym mędrkowaniem. Niech posłuŜą
dowodem na to fragmenty przytoczone poniŜej.
„Między wielkimi filozofami Ŝydowskimi rabim Tarfonem a rabim Akibą
zaszła róŜnica zdań w kwestii: co jest waŜniejsze - studia czy działanie? Rabi Tarfon
twierdził, Ŝe działanie jest waŜniejsze, bo co ma większe zastosowanie w Ŝyciu,
piękne słowa czy konkretny czyn? Rabi Akiba powiedział: Nauka jest waŜniejsza, jest
ona światłem i siłą. Po dłuŜszej dyspucie mędrcy doszli do wniosku, Ŝe studia są
waŜniejsze, jeśli prowadzą do działania”…
- „Szczęściem człowieka ciemnego jest to, Ŝe nie wie on o swej niewiedzy.
- Gdy ktoś jest dzieckiem mając lat dwadzieścia, pozostanie głupcem do końca Ŝycia.
- Milczący głupiec moŜe uchodzić za mędrca.
- Biada temu, kto czyni naukę środkiem do bogacenia się (Hillel).
- Nędza nie jest ujmą, ale teŜ nie jest zaszczytem.
- PoŜycz człowiekowi pieniądze, kupisz sobie wroga.
- Z pieniędzmi nie jest tak dobrze, jak jest źle bez nich.”
Wiele tekstów talmudycznych lansuje daleko posunięty rygoryzm moralny i
obowiązek samodzielnego myślenia, ale czyni to w sposób nad wyraz nienatrętny,
nietrywialny i elegancki, miejscami zaś nawet - „przewrotny”…
- „Kto się kładzie z psami, ten wstaje z pchłami.
- Jeśli dziewczyna przychodzi do rabina, to rabin jest rabinem, a dziewczyna
dziewczyną. Jeśli rabin przychodzi do dziewczyny, to rabin nie jest rabinem, a
dziewczyna nie jest dziewczyną.
- Nie martw się o jutro, nigdy nie wiesz, co cię spotka dziś.
- Biada pokoleniu, którego bohaterzy są w pogardzie (Jalkut Szimeoni Rut).
- Trzej kochają się wzajemnie: śydzi na obczyźnie, niewolnicy i kruki (Pesachim 113).
- Rozpocząłeś dobre dzieło - doprowadź je do końca (Jeruszalmi, Megilla 2).
- Nie ufaj samemu sobie, aŜ dopiero w dniu śmierci (Hillel).
- Człowiekowi ukazuje się we śnie tylko to, o czym zamyśla jego serce (Berachot).
69
- Rzekł rabbi Papa: „Złodziej podczas kradzieŜy teŜ wzywa miłosiernego Boga”
(Berachot).
- Naucz swój język mówić: „Ja nie wiem”, bo moŜesz być przyłapany na kłamstwie
(Berachot).
- Powiada rabbi Jehuda: „Trzy rzeczy przedłuŜają dni i lata ludzkiego Ŝywota: kiedy
się przeciąga swą modlitwę; kiedy się długo siedzi u stołu; kiedy się długo przebywa
w wychodku” (Berachot).
- Bar Chama mówił: „Rozmyślać moŜna wszędzie, tylko nie w łaźni ani w ustępie”
(Kidduszin).
- Rabinowie nauczali, kto jest bogatym człowiekiem. „Ten, kto zadowolony jest ze
swego majątku”, mówił rabbi Meir. „Ten, kto ma piękną i skromną Ŝonę”, mówił
rabbi Akiba. „Ten, kto ma ustęp blisko stołu”, mówił rabbi Josi (Szabbat).
- Powiedział Mistrz: „Pięć spraw czyni człowieka bliŜszym śmierci niŜ Ŝycia: kiedy się
zjadło i natychmiast wstało; kiedy się wypiło i natychmiast wstało; kiedy się spało i
natychmiast wstało; kiedy się krew puszczało i natychmiast wstało; kiedy się
spółkowało i natychmiast wstało” (Szabbat).
- „JeŜeli dorosła śydówka uwiedzie chłopca poniŜej dziewięciu lat, nie jest winna (…).
Nie podlega karze śyd za stosunek płciowy z dziewczynką poniŜej trzech lat” (Eben
Haezer 20, 1).
[Pięć ostatnich wypowiedzi ilustruje jedną z charakterystycznych cech mentalności
Ŝydowskiej: obok wzniosłości znienacka zjawia się wulgarny fizjologizm, co świadczy
jakby o zaniku zdolności rozróŜniania między tym, co stosowne, a co niestosowne w
określonej sytuacji].
Są teŜ w prawie talmudycznym inne niezbyt chwalebne instrukcje postępowania.
Wybitny uczony Ŝydowski, profesor izraelskich uniwersytetów Izrael Shahak krytycznie
pisze o zawartych w „Talmudzie” kontrowersyjnych pseudomądrościach: „Talmudyczna
zasada, według której „zakazuje się mnoŜenia nasienia Amalekitów”, odnosi się do
wszystkich gojów. Zasadniczo nie powinno się udzielać gojom pomocy nawet w dni
powszednie. JednakŜe w przypadku, gdy dysponują oni własnymi lekarzami i
połoŜnymi, zezwala się śydom na ich leczenie i odbieranie porodów, gdyŜ spotkawszy
się z odmową lekarza Ŝydowskiego czy połoŜnej, goje mogliby zamiast nich wezwać
własnych. W rezultacie więc Ŝydowski lekarz czy połoŜna straciliby okazję do zarobku,
co jest przecieŜ wielce niepoŜądane. Zalecenie to odnosi się w równym stopniu do dni
powszednich jak i do szabatu, pod warunkiem, Ŝe nie dochodziło do profanacji święta.
JednakŜe w tym drugim przypadku szabat moŜe posłuŜyć jako wymówka, za pomocą
której „moŜna wprowadzić pogańską kobietę w błąd, przekonując, iŜ udzielenie jej
pomocy doprowadziłoby do naruszenia szabatu”. W odniesieniu do przypadku
profanacji szabatu Ŝydowscy mędrcy rozróŜniają dwie kategorie prac, których w szabat
wykonywać nie wolno. Pierwsza obejmuje prace zakazane przez Torę, czyli tekst
biblijny (interpretowany przez „Talmud”); prace te tylko mogą być wykonywane w
wyjątkowych okolicznościach, to znaczy wtedy, gdy niewykonanie ich spowodowałoby
realną groźbę wybuchu wrogości wobec śydów. Drugą kategorię stanowią trzy rodzaje
prac zabronionych tylko przez mędrców, którzy poszerzyli oryginalne prawo Tory;
nastawienie do pogwałcenia tych zakazów jest z reguły łagodniejsze.
W innym miejscu rabini rozwaŜają kwestię, czy wolno Ŝydowskiemu lekarzowi
podróŜować w czasie szabatu do chorego goja, w celu udzielenia mu pomocy,
doroŜką. Po wyjaśnieniu, iŜ podróŜowanie w szabat doroŜką konną nie pogwałca Tory,
a jedynie „zakaz nałoŜony przez mędrców”, Sofer powołuje się na oświadczenie
Majmonidesa wedle którego podczas szabatu nie naleŜy pomagać kobiecie
nieŜydowskiej przy porodzie, nawet jeśli nie pociąga to za sobą profanacji szabatu.
70
Dodaje teŜ, Ŝe zasada ta dotyczy nie tylko połoŜnych, lecz rozciąga się na całą
praktykę lekarską. Następnie jednak wyraŜa obawę, czy zastosowanie zasady w
praktyce nie wywoła „niepoŜądanej wrogości wobec śydów”, poniewaŜ goje najpewniej
„nie uznają wyjaśnienia o konieczności przestrzegania szabatu” i gotowi są pomyśleć,
Ŝe „dla śydów krew innowierców niewiele jest warta”. A co gorsza, nieŜydowscy
lekarze mogliby się za to mścić na swych Ŝydowskich pacjentach. Trzeba więc znaleźć
jakieś lepsze uzasadnienie odmowy. Sofer doradza więc, aby Ŝydowski lekarz, który w
czasie szabatu został wezwany do nieŜydowskiego pacjenta gdzieś poza miasto,
wymówił się od obowiązku pod pretekstem, iŜ musi pozostać w mieście, by pilnować
zdrowia własnych pacjentów; moŜe więc powiedzieć: „Nie wolno mi opuścić mego
posterunku ze względu na niebezpieczeństwo groŜące zdrowiu tego czy innego
pacjenta”. Przy takim racjonalnym uzasadnieniu odmowy nie trzeba się obawiać
wrogości ze strony gojów. Podobnym argumentem posługują się przecieŜ lekarze,
usprawiedliwiając na przykład swoje spóźnienie do pacjenta: „Najpierw musiałem
udzielić pomocy innemu pacjentowi”. Tylko jeśli „w Ŝaden sposób nie da się
uzasadnić odmowy”, lekarz moŜe skorzystać z doroŜki konnej, aby dostać się w szabat
do nieŜydowskiego pacjenta.
W całej tej dyskusji nie chodzi wcale o dobro pacjenta, lecz o to, jaką
wymówką naleŜy wobec niego się posłuŜyć. Zakłada się przy tym, Ŝe słuszniejszą
rzeczą jest wprowadzenie goja w błąd niŜ leczenie go, o ile tylko nie wywoła to
wrogości z jego strony. W dzisiejszych czasach, rzecz jasna, Ŝydowscy lekarze nie są
juŜ na ogół tak religijni, więc pewnie nawet nie wiedzą o tych wszystkich zakazach.
Co więcej, nawet lekarze wierzący wolą raczej być w zgodzie z przysięgą Hipokratesa,
niŜ stosować się do wskazań fanatycznych rabinów. JednakŜe trudno powiedzieć, Ŝe
zalecenia te nie mają na lekarzy Ŝydowskich Ŝadnego wpływu”… Widzimy więc tu,
jak koślawe wyobraŜenia religijne nie tylko nie stanowią podstawy filozoficznej do
Ŝycia w prawdziwie moralny sposób, lecz wręcz skłaniają do postępowania jaskrawo
niemoralnego, gdy się odmawia pomocy medycznej komuś tylko dlatego, Ŝe naleŜy do
innego wyznania czy innej rasy. Trudno o dobitniejszy wyraz braku przyzwoitości
etycznej i rozumu. Ale przecieŜ znajdujemy w „Talmudzie” o wiele więcej idei
szlachetnych i mądrych:
- „Pozostaw pijanego - sam upadnie (Szabbat).
- Przy trzech okazjach poznaje się człowieka: przy kielichu, przy spłacie naleŜności i
gdy jest w gniewie (Eruwin).
- Ucieczka jest początkiem klęski (Pesachim).
- Gra na flecie jest muzyką dla ksiąŜąt, tkaczom się nie podoba (Joma).
- Kto swe oko skierował na kielich, dla tego cały świat jest prosty (Joma).
- Kto sam choć trochę się zabrudzi, tego ludzie zabrudzą jeszcze bardziej (Joma).
- To, co dziecko mówi na ulicy, pochodzi od ojca lub matki (Sukka).
- Rabbi Chanina rzekł: „Wiele nauczyłem się od moich nauczycieli, więcej od kolegów,
najwięcej od moich uczniów (Taanit).
- Śpiesz się, gdy masz kupić pole; zwlekaj, gdy masz wybrać Ŝonę (Jewamot).
- Rabbi Nachman mawiał: „Napisano: „Miłuj bliźniego jak siebie samego”” - wybierz
mu więc lekką śmierć”.
- Rabbi Jochanan powiedział: „Kto nie dotrzymuje wierności Ŝonie, temu i Ŝona nie
dotrzymuje wiary… Tak jest, jak mówią ludzie: on sobie przy dyniach, ona przy
ogórkach” (Sota).
- Nie gadaj zbyt wiele z Ŝoną - dotyczy to własnej Ŝony, a tym bardziej Ŝony cudzej
(Awot).
71
- Rabbi Jehuda mówił: „KaŜdy, kto nie uczy swego syna rzemiosła, uczy go
złodziejstwa” (Kidduszin).
- Kto jada na ulicy, podobny jest do psa (Kidduszin).
- Usługa lekarza leczącego za darmo ma niewielki skutek (Baba Kama).
- Bardzo mało daje ten, kto wiele nawet dając, daje niechętnie. Wiele daje ten, kto
dając mało, daje z radosną twarzą (Baba Batra).
- Hillel mawiał: „Bliźniego swego nie sądź, zanim nie wnikniesz w jego połoŜenie”
(Awot).
- Rabbi Chanina mawiał: „Módl się o powodzenie władzy, bo gdyby nie strach przed
nią, ludzie poŜarliby Ŝywcem jeden drugiego” (Awot).
- Obmowa szkodzi trzem ludziom: obmawiającemu, słuchającemu i obmawianemu
(Erachin).
- Bardziej miłuj tego, kto wytyka ci błędy, niŜ tego, kto cię wciąŜ chwali (Rabbi
Natan).
- Ludzie wyznają cztery zasady: „Co moje to moje, a co twoje to twoje”; jest to
zasada sodomitów. „Co moje to twoje, a co twoje to moje”; tak mówi motłoch. „Co
moje to twoje, a co twoje to teŜ twoje”; tak mówi poboŜny. „Co moje to moje, a co
twoje to teŜ moje”; tak powiada łotr” (Awot).
W jednym ze średniowiecznych midraszy pewien rabin zawarł skrótowy opis
Ŝycia ludzkiego, który, jego zdaniem, ma wyglądać następująco: „Gdy człowiek ma
rok, podobny jest do króla, którego wszyscy całują i ściskają. W wieku lat dwu lub
trzech podobny jest do świni stawiającej nogi w kaŜdą kałuŜę. W wieku lat dziesięciu
skacze jak kozioł. Gdy ma lat dwadzieścia, rŜy jak koń, stroi się i szuka sobie
przyjaciółki. Skoro się oŜenił, podobny jest do jucznego osła. Gdy spłodził dzieci, staje
się bezczelny, jak pies goniący za poŜywieniem. Gdy się zestarzeje, robi się podobny
do małpy”… Nic dodać, nic ująć…
***
Trzeba przyznać, Ŝe niektórzy autorzy „Talmudu” nie ustrzegli się zachwytów
nad samymi sobą, nad swą domniemaną wyjątkowością i wybraństwem, i posunęli
się w tych zapędach aŜ do samoubóstwienia. Moralność talmudyczna jest niewątpliwie
„narodowa” (völkisch). Choć przecieŜ ektoplazmatyczne wyziewy grupowej
megalomanii i pseudopoetyckiego uniesienia są zgoła czymś innym niŜ ścisła wiedza i
rozumna, zrównowaŜona samoocena. A to tym bardziej, im bardziej łączy się z
pogardą, a nawet nienawiścią w stosunku do innych ludzi, religii i narodowości. Ta
księga, jak wiemy, zawierająca w sobie niemało prawdziwej mądrości, jednocześnie
określa nie-śydów takimi pojęciami, jak „nochrim” (obcy), „akum” (bałwochwalca),
„goj” (poganin), „klifot” (nierządnik), mającymi jednoznacznie pejoratywną konotację.
ToteŜ jeden z uczonych rabinów, który nawrócił się był na katolicyzm, wyznawał, iŜ
„Talmud” zawiera wiele zabawnych fantazji, niesmacznych nieprzyzwoitości, a nade
wszystko najstraszliwszych bluźnierstw przeciwko wszystkiemu, co w religii
chrześcijańskiej jest najdroŜszego”… Aby unaocznić, czym są owe kontrowersyjne
wypowiedzi, przytoczmy garść z nich z zaznaczeniem ksiąg, z których pochodzą.
- „Wy jesteście ludźmi, ale inne narody świata nie są ludźmi, lecz zwierzętami” (Baba
Mecja 114b).
- „Bóg stworzył ich (nie-śydów) w kształcie ludzi na cześć Izraela. Nie są bowiem
stworzeni w innym celu, jak dla słuŜenia śydom dniem i nocą. I nie moŜna im dać
kiedykolwiek odpoczynku, ani dniem, ani nocą. Nie przystoi bowiem śydowi, aby mu
słuŜyły zwierzęta we własnej postaci, lecz zwierzęta w postaci ludzkiej” (Midrasz
Talpot).
72
- „Gojim, jako niewolnicy, jako bydlęta słuŜące synom Izraela, naleŜą do śydów z
całym swym dobytkiem… Oszukanie goja jest dozwolone” (Baba Kama 113b).
- „Najlepszy wśród gojów zasługuje na śmierć i musi być zabity” (Awoda Zara 26b).
- „KaŜda gojka (nie-śydówka) jest nierządnicą” (Eben Haezer 6, 8).
- „Płód w łonie kobiety gojskiej niczym się nie róŜni od bydlęcia” (Jore Dea 240).
- „śyd moŜe zabić goja bezkarnie, a goj śyda nie moŜe. JeŜeli goj zabił śyda, to
odpowiada za to; jeŜeli śyd zabił goja, to nie odpowiada” (Tosefta Awoda Zara 8, 5).
- „Na dwór goja patrzy się jak na zagrodę dla bydła” (Tosefta Rubin 8, 1).
- „Nie-śyda moŜna okpić, to jest oszukać go w rachunku itd., byle tylko tego nie
zauwaŜył, gdyŜ imię BoŜe mogłoby być zniewaŜone” (Choszen Hamiszpat 348).
- „Nie wolno sądzić się w nieŜydowskim sądzie i w nieŜydowskim interesie” (Choszen
Hamiszpat 26, 1).
- „JeŜeli nie-śyd domaga się od śyda, aby świadczył przeciwko innemu śydowi w
sądzie, (…) nie wolno mu tego czynić. Ale jeśli śyd Ŝąda od śyda, by w takiej
sprawie świadczył przeciwko nie-śydowi, to moŜe” (Choszen Hamiszpat 28, 314).
- „Celem uniewaŜnienia ślubów, przysiąg i obietnic śyd udaje się do rabina, a gdy go
nie ma, zaprasza trzech innych śydów, mówi im, Ŝe Ŝałuje, iŜ to uczynił i uniewaŜnia,
oni zaś mówią do niego trzy razy „mutter lach”, co znaczy, iŜ jest wolny od
niekorzystnego zobowiązania wobec nie-śyda” (Szulchan Aruch 1, 247).
- „śyd nie moŜe nigdy według prawa swego zaniechać tępienia gojów; nie wolno im
dawać spokoju, nie wolno zostawić jakiegokolwiek miejsca” (Majmonides, Hilhot akum,
X, 1, 2).
- „Zawiadomienie nie-śydów o naszych stosunkach religijnych równa się zabiciu
wszystkich śydów, bo gdyby nie-śydzi wiedzieli, czego o nich nauczamy, to by nas
pozabijali” (Dibre Dawid 37).
- „KaŜdy goj, który studiuje Talmud, i kaŜdy śyd, który mu w tym pomaga, winni być
zabici” (Awoda Zara 8; Sanhedryn 59; Szagiga 13).
Nawet w mądrej księdze rabina Szneur Zalmana z Lady pt. „Likutej –
Amarim” spotykamy zaskakujące swym rasizmem twierdzenie: „Jednak dusze nieśydów pochodzą od zupełnie nieczystych kliopot, w których zupełnie nie ma dobra, jak
powiedziane w księdze „Ec chaim” (brama 49, rozdział 3): „I całe dobro, które
czynią poganie, czynią wyłącznie ze względu na samych siebie”. I jak komentuje
„Gemara”: „Miłosierdzie narodów jest grzechem”: „Wszystkie sprawiedliwe i
miłosierne czyny narodów świata są dokonywane z próŜności itd.” (Por. Rabbi Szneur
– Zalman iz Lady, „Likutej Amarim (Tanija)”, Vilnius 1991).
Motywacja tego rodzaju „mądrości” jest niejasna, przecieŜ nie sposób
powaŜnie myśleć, Ŝe śydzi są nienawistnikami całej ludzkości - ich dramatyczne
dzieje są tego zaprzeczeniem. Być moŜe amoralizm, nieograniczenie i niekrępowanie
siebie etycznymi normami humanitaryzmu i uniwersalizmu sprzyjają - w pewnych
okolicznościach - skuteczności działania i dlatego niekiedy ludzie świadomie odsuwają
na ubocze zasady moralne, stawiając na pierwszy plan sukces, osiągnięcie celu za
wszelką cenę, zwycięstwo w nieubłaganej walce o swoje miejsce pod słońcem.
Wiadomo teŜ, Ŝe nienawiść ma ogromną energię konsolidującą grupę socjalną.
„Usiłując osiągnąć pewne cele ludzie napotykają trudności: brak pieniędzy, brak
wrodzonych zdolności, brak przyjaciół, opór innych ludzi, by wymienić tylko niektóre.
Ale moralność ma niewiele wspólnego z niesieniem pomocy ludziom w przezwycięŜeniu
tego rodzaju trudności. Wręcz przeciwnie, gdyby nie moralność, byłyby one często o
wiele łatwiejsze do przezwycięŜenia” (Peter Winch, „Etyka a działanie”).
Prawdopodobnie wiedzieli o tej prawidłowości takŜe poszczególni autorzy „Talmudu” i
73
nie zawracali głowy ani sobie, ani rodakom perorowaniem o „braterstwie wszystkich
ludzi”. Nawiasem mówiąc, ci co to tak bardzo lubili zawsze gadać o „miłości
bliźniego”, wymordowali w najokrutniejszy sposób miliony niewinnych ludzi
naleŜących do róŜnych ras, wiar i narodów. Teoretyczne nauki proroków i mędrców
nie za bardzo oddziałują na praktyczne postępowanie jednostek i ludów.
Przytoczone powyŜej filipiki „Talmudu” zostały zanotowane w konkretnych
sytuacjach konfliktowych i zagroŜeniowych, mają charakter polemiczny, sarkastyczny i
literacki. Są wyrazem walki o przetrwanie, kiedy to dobrze jest zdeprecjonować wroga
moralnie, a własne serca pokrzepić jadowitymi docinkami o „głupich gojach”. Tego
rodzaju rzeczy były i są znane w wielu innych kulturach. Ale byłoby postępowaniem
wielce ryzykownym wydawać sąd o jakimś narodzie bazując na tego rodzaju
ekstremistycznych i marginalnych wypowiedziach. A tak czyniono w stosunku do
śydów wielokrotnie. Oto np. ksiądz Stanisław Tworkowski pisał: „Chcąc naprawdę
poznać, kim są śydzi, trzeba uwaŜnie przeczytać księgę, która jest odbiciem duszy
Ŝydowskiej, według której kaŜdy śyd myśli, działa i nienawidzi. Jest to „Talmud”,
księga przewrotności i kłamstwa… „Talmud” jest księgą tak zbrodniczą, iŜ
wielokrotnie władze duchowne i świeckie róŜnych krajów wydawały przeciwko niej
surowe rozporządzenia. „Talmud” zawiera obelgi, bluźnierstwa przeciwko Bogu, Trójcy
Świętej, KrzyŜowi Świętemu, Kościołowi, oraz bezwstydne i rozpustne opowiadania”…
Z kolei według Adolfa Hitlera „śyd to groźny zarazek, który rozmnaŜa się gwałtownie, gdy
tylko znajdzie się w organizmie odpowiedniego Ŝywiciela. Konsekwencje jego obecności
równieŜ przypominają skutki obecności pasoŜyta. Tam, gdzie się pojawi, naród będący jego
Ŝywicielem prędzej czy później z tej infekcji umiera”. A więc kto nie chce umrzeć z powodu
Ŝydowskiej zarazy, powinien ją zwalczać zabijając wszystkie co do jednego „zarazki”…
Pisząc te słowa przywódca Niemców równieŜ powoływał się na niektóre fragmenty
Talmudu.
Powinno się jednak powiedzieć, Ŝe dziwaczne, śmieszne, złośliwe, spotwarzające,
ksenofobiczne wypowiedzi stanowią zaledwie margines tej wielkiej księgi mądrości.
Wydaje się, iŜ kaŜdą ksenofobię da się wyjaśnić per analogiam z podobnymi
zjawiskami. OtóŜ gdy np. weźmiemy całokształt piśmiennictwa niemieckiego, bez trudu
odnajdziemy w nim (w publicystyce, beletrystyce, twórczości ludowej) wyraziste
wątki antyfrancuskie, antyrosyjskie, antypolskie, antyangielskie, antyŜydowskie.
Analizując z tego punktu widzenia teksty polskie dostrzeŜemy w nich multum
docinków antyniemieckich, antyrosyjskich, antyŜydowskich, a nawet antylitewskich czy
antyczeskich. W piśmiennictwie ukraińskim, litewskim i białoruskim aŜ się roi od
wypowiedzi antypolskich, antyrosyjskich i antyŜydowskich; w słowackim - od
antywęgierskich, w węgierskim - od antysłowackich, antyŜydowskich i antyniemieckich
itd. Czyli Ŝe - gdy jakiś etnos styka się w procesie swych dziejów z innymi
narodami, dochodzi nieuchronnie do zadraŜnień, nieporozumień, konfliktów, rywalizacji;
a to znajduje swe odbicie w określonych stereotypach, uogólnieniach, szablonach
myślowych, które są ubierane w szaty „mądrości narodowych”, ostrzeŜeń, rad,
nakazów i zakazów. Nieraz te szablony są uwieczniane na piśmie. Jednym zaś ze
sposobów „walki ideologicznej” z partnerem (rywalem, przeciwnikiem, wrogiem)
geopolitycznym jest przedstawianie go w przesadnie negatywnej, nieraz karykaturalnej,
postaci jako rzekomego nosiciela rozmaitych cech odraŜających lub co najmniej
niemiłych i śmiesznych. Często wręcz odmawia mu się właściwości człowieczeństwa.
Stąd np. Polak w niemieckim stereotypie to „podczłowiek”, którego cechuje głupota
zmieszana z podłością, lenistwo, brak higieny, patologiczne kłamstwo, brak dobrego
wychowania itp. Stąd Polak w stereotypie ukraińskim to grabieŜca, złodziej, nierób i
hulaka skaczący wokół cudzej Ŝony, a Polka to przebiegła ladacznica, chodząca do
74
kościoła. Stąd teŜ Rosjanin w karykaturalnym wyobraŜeniu polskim stanowi wzór
gbura, nieokrzesanego chama, zaborcy i grabieŜcy. Wszystkie ta stereotypy - podobnie
jak barbarzyńskie głupstwa niektórych rabinów - mają się nijak do rzeczywistości i
faktów. Ale są tym bardziej trwałe, im mniej mają wspólnego z logiką i prawdą.
Pełnią zresztą zupełnie realną funkcję kompensacyjną: zbiorowe samowywyŜszanie się,
choć świadczy o braku samowiedzy i dobrego wychowania, dodaje otuchy, krzepi
serca, konsoliduje grupę etniczną i - często wbrew faktom - pomaga zachować
pozytywną samoocenę, bez której kaŜda zbiorowość uległaby atomizacji i rozpadowi
jako zorganizowana całość, stając się materiałem budowlanym dla innych nacji.
Poczucie wyŜszości, podobnie jak niektóre inne złudzenia, dodaje sił do
dalszego trwania, do walki o swoje miejsce pod słońcem. Stąd pochodzi zarówno
trwałość mitów narodowych, jak i ich zasadniczo pozytywna rola w Ŝyciu etnosów.
Co nie zmienia faktu, iŜ megalomania narodowa stanowi odmianę zabobonu i
zbiorowego szaleństwa, o którym Sigmund Freud w „Psychopatologii Ŝycia
codziennego” pisał: „śe zabobon pochodzi ze stłumionych popędów wrogości i
okrucieństwa, najwyraźniej przejawia się to u bardzo inteligentnych neurotyków
cierpiących na nerwicę natręctw. Zabobon jest w przewaŜającej części oczekiwaniem
nieszczęścia, a kto często Ŝywił złowrogie Ŝyczenia wobec innych, które wskutek
wychowania musiał zepchnąć do nieświadomości, ten szczególnie będzie skłonny
spodziewać się kary za to nieświadome zło w formie groŜącego mu z zewnątrz
nieszczęścia”… A któŜ ma więcej powodów do spodziewania się raptownych
nieszczęść, niŜ naród rozpierzchły po świecie, często bezbronny przed obliczem
okrutnej dziczy, i który juŜ doznał tylu tego rodzaju katastrof? Zabobony etniczne
powstają najczęściej w czasach barbarzyńskich, kiedy umysły ludzi są jeszcze
zawęŜone, schematyczne, prymitywne, wypełnione sennymi rojeniami, o których inny
znakomity intelektualista Ŝydowski, wybitny socjolog Herbert Spencer zauwaŜył: „To,
co dzikus przeŜywa we śnie, jest dla niego równie realne, jak to, co widzi na jawie”.
Jest moralną tragedią narodu, jeśli tego rodzaju mrzonki senne pozostają w umysłach
jego członków takŜe wówczas, gdy on juŜ przeszedł okres dziecinny i wkroczył w
epokę dojrzałości.
Król Prus Fryderyk II Wielki w dziele „Anty-Machiavelli” zauwaŜał:
„Wylewy, które pustoszą okolice, pioruny, które w zgliszcza miasta obracają, jad
zarazy, który całe kraje wyniszcza, nie przynoszą światu tyle szkody, co niebezpieczne
zasady moralne… Dopust niebieski trwa tylko przez pewien czas i niszczy tylko
niektóre okolice, a straty, chociaŜ bolesne, dadzą się powetować”… Natomiast
wykoślawiona moralność psuje całe pokolenia, kaleczy dusze ludzkie przez dziesiątki,
setki, a nawet tysiące lat, powoduje liczne nieporozumienia, konflikty i prześladowania.
Rozum i spryt nie oświecone przez sumienie i cnotę, prowadzą do zbrodni. „UŜywać
sztuki rozumowania przeciwko dobru ludzkości, to znaczy ranić się samemu tym
mieczem, który jest nam dany ku naszej obronie”, pisał tenŜe mądry monarcha.
***
Sąsiedzi nie lubią się i obgadują nawzajem . PoniewaŜ zaś dla śydów
sąsiadami są wszyscy, a oni są sąsiadami wszystkich, wychodzi na to, Ŝe oni
wszystkich nie lubią i ich wszyscy nie kochają. Stąd być moŜe pochodzą
ksenofobiczne urojenia niektórych autorów „Talmudu” i antysemickie fantazje
poszczególnych gojów. Inna rzecz, Ŝe jest bodaj ewenementem na skalę powszechną,
Ŝe tego rodzaju zmyślenia i fantazmaty [łącznie z nakazem „Awoda-Zary” („O
bałwochwalstwie” lub „O obcym nauczaniu”), by profanować, wyśmiewać i niszczyć
kaŜdą inną religię i myśl prócz judejskiej] zostały wpisane jako dogmaty do ksiąg
75
religijnych i dydaktycznych, a nie pozostały na marginesie folkloru jako wspomnienie
czasów prymitywnego barbarzyństwa i jaskiniowej ciemnoty.
Wypada wszelako z naciskiem podkreślić, Ŝe szereg wybitnych intelektualistów
Ŝydowskich w ciągu XX wieku (i nie tylko) wypowiadało się nader krytycznie o tego
rodzaju tradycji moralnej swego narodu. I tak np. znakomity poeta, publicysta i
dramaturg Antoni Słonimski (1895 – 1976) w zbiorze esejów pt. „Moje walki nad
bzdurą” (Wydawnictwo „Rój”, 1932) zdecydowanie deklarował: „Stary Testament” to dzieło niewątpliwie malownicze w swej ponurości, i ludzie dorośli czytając je mogą
znajdować przyjemność w rozpamiętywaniu, jak wiele szkodliwych i zbrodniczych
przesądów potrafił człowiek strącić ze stolca świętości. Znajomość zaginionych form
Ŝycia okazuje nam skromny jeszcze, ale jakŜe wspaniały postęp nie tylko siły i wiedzy
ludzkiej, ale i moralności. Mimo to jednak pewne wzniosłe czyny królów i proroków
Ŝydowskich mogą dziś liczyć co najwyŜej na nazwę grandy, machlojki czy zwykłego
draństwa. Etyka chrześcijańska nie dała się jeszcze zrealizować w Ŝyciu. Ale etyka
„Starego Testamentu” pozostała juŜ daleko poza nami. Pokutuje jeszcze w ciemnych
głowach ortodoksów, odór tej „nauki” zaraził marksistowski system społeczny, ale
gaśnie juŜ stos całopalenia. Na razie jednak małego Dawida uczy się, Ŝe nad światem
panuje groźny starszy Pan B. Uczy się, Ŝe naród wybrany moŜe sobie postępować bez
skrupułów z „niewiernymi”. Bo jakŜe wygląda w naszych oczach ten srogi władca?
Obraz bynajmniej nie jest stworzony na podobieństwo ludzkie. Nie trzeba się opierać
na pośrednikach i komentatorach, naleŜy przeczytać źródłowe dzieło religii Ŝydowskiej
- „Stary Testament”. PodróŜując parę lat temu po Ziemi Świętej, przewertowałem, Ŝe
tak powiem, w terenie te księgi. Wizja lokalna wypadła dość posępnie. Zwłaszcza cała
afera wyjścia śydów z Egiptu i stosunek Boga Ŝydowskiego do osoby Faraona i
narodu egipskiego ogromnie mi nie trafiły do smaku (…)
Gdy Faraon chciał wypuścić śydów z niewoli, MojŜesz z Aaronem popisywali się
przed nim cudami, które świadczyć miały o ich boskim posłannictwie. Okazało się
jednak, Ŝe kapłani egipscy wszystkie te triki znają i potrafią je odstawiać w dowolnej
ilości. Wtedy Bóg spuścił plagi. Mało tego, uprzedził MojŜesza, Ŝe zatwardzi serce
Faraona i Ŝe Faraon nie da się tak łatwo przekonać, bo nie byłoby zabawy. Gdy
Faraon, juŜ dostatecznie przestraszony Ŝabami i ciemnościami, chce pozbyć się narodu
wybranego, co robi dobry Pan Bóg? Powiada o tym MojŜesz: „I zatwardział Pan
serce Faraona i nie wypuścił synów Izraelskich”. CzyŜ to nie przypomina znanego
systemu: „Bić po mordzie i lać zimną wodą”? Ale to jeszcze nie wszystko; aby dać
pełną miarę i przykład etyki i moralności, dobry Pan Bóg poleca swemu wybranemu
narodowi okradzenie Egipcjan. Jest autorem tego pomysłu i dopomaga do realizacji,
uciekając się znowu do pomocy cudów. Powiedziane jest: „Tedy synowie Izraelscy
uczynili według rozkazu MojŜeszowego i wypoŜyczyli u Egipcjan naczynia srebrnego i
naczynia złotego i szat. A Pan dał łaskę ludowi w oczach Egipcjanów, Ŝe im
poŜyczyli; i złupili Egipt” (…) Niestety, najgorsza jest „ciemność egipska”, w której
wychowuje się dziś synów narodu wybranego… Ta podwójna etyka, jedna dla śydów,
a druga, obowiązująca, a raczej nie obowiązująca wobec innych narodów, jest stałą
nicią przewodnią Ŝydowskich przypowieści. Podobne nauczanie religii w szkołach
jednoznaczne jest z szerzeniem zepsucia. To początek tej wielkiej szkoły nienawiści,
którą jest całe nieomal współczesne wychowanie Ŝydowskie. To kurs podstawowy tej
nienawiści, wykładanej we wszystkich klasach szkoły Ŝycia.
Nie chodzi tu o formę nauczania religii, ale o samą jej istotę. Być moŜe,
przypowieści Ŝydowskie mają więcej piękna i specyficznego uroku, przyznać jednak
trzeba, Ŝe „Iliada” jest równie wielce udanym dziełem literackim; nikt jednak nie
zgodzi się wychowywać dzieci na wzorach moralnych z czasów wojny trojańskiej.
76
Bohater „Odysei” moŜe uchodzić za wybitnie sympatyczną postać, ale nie jako święty
prorok. Nie moŜna się łudzić nadzieją, Ŝe śydzi sami zreformują czy zniosą naukę
religii w szkołach. Oczekiwać tego moŜna raczej ze strony bardziej kulturalnych
czynników rządowych. Niestety, jak dotąd, popiera się wszelką ciemnotę i ogłupia
młodzieŜ, wychowując ją w fałszywej i sprzecznej z interesami kaŜdego państwa,
barbarzyńskiej etyce staroŜytnej, a raczej staroŜydnej”… To są słowa człowieka
absolutnie przyzwoitego, wszechstronnie wykształconego i utalentowanego, jakim był
znakomity poeta polsko-Ŝydowski Antoni Słonimski. Wypada tu dodać, Ŝe wychowanie
w takiej etyce „staroŜydnej” okazuje się najszkodliwsze właśnie dla samej
społeczności Ŝydowskiej, gdyŜ powoduje w końcu wybuchy nieprzejednanej wrogości
do śydów - na zasadzie psychologicznego „prawa wzajemności”. Bo niby dlaczego
wszyscy mają kochać tych, którzy wszystkich nienawidzą na skutek „staroŜydnego”
wychowania? Tym bardziej, Ŝe nieraz to, co złe w tym wychowaniu, przesłania i
czyni niewidocznym to, co w nim piękne, mądre i wzniosłe.
***
W społeczeństwie Ŝydowskim zawsze na pierwszym planie stawiano i stawia się
dziś kwestię odpowiedzialności rodziców za rozwój umysłowy i wychowanie swych
dzieci. Oto jak Achikar poucza swego syna:
„Nie poŜądaj zewnętrznego piękna, ono bowiem przemija i odchodzi, gdy
pamięć dobra i dobre imię pozostaje na zawsze.
- Pochylaj głowę, synu mój, i w dół spoglądaj. ZniŜaj swój głos. Bądź powściągliwy,
skromny, milczący, powolny. Nie bądź zuchwały i kłótliwy. Nie podnoś swego głosu w
rozdraŜnieniu, bo gdyby podniesionym głosem budowało się dom, osioł budowałby dwa
domy dziennie.
- Bądź dobry, synu mój, bądź mądry, a wina swego nie spijaj z kłótliwymi kobietami.
- Synu mój, widzisz kobietę ubraną w piękne szaty, nasmarowaną olejkiem,
wymalowaną; z natury jest głupia, kłótliwa, zuchwała. Nie pragnij jej w swym sercu.
Gdybyś nawet oddał jej cały swój majątek, tyle zyskasz, Ŝe sławy dobrej nie
znajdziesz.
- Jak kolczyki w uszach dzikiego osła, które nie zdadzą się na nic, tak jest z piękną
kobietą: w swych słowach i postępkach jest pospolita, samolubna, nieskromna i
gadatliwa.
- Nie ma nic cięŜszego, jak hańba, pogarda i obmowa.
- Z dobrocią, synu mój, spotykaj swoich wrogów; dziel ich troski i noś Ŝałobę, gdy
spotyka ich nieszczęście; nie okazuj radości podczas ich klęski.
- Jeśli cię wróg złem nawiedza, wyjdź naprzeciw niego z dobrem, i gościnnie go
podejmij.
- Nie ciesz się, kiedy wróg twój umrze.
- Nie pozwól, synu, przyjacielowi swemu deptać ci po nogach, aby ci nie wszedł na
piersi.
- Przed panem twoim wiele i głupio nie przemawiaj, byś w oczach jego nie wydał się
szydercą.
- Nie zaniedbuj kary dla twego syna. Karanie syna jest jak nawóz dla ogrodu, jak
węzeł dla worka, jak pęta dla bydła, jak zawór dla drzwi.
- Nie ucz głupca słów mądrości i rozsądku, bo słowa twoje dla niego uciąŜliwe.
- Wryj i chowaj w sercu swoje słowa i nie wyjawiaj tajemnicy przyjacielowi. Gdybyś
ją wyjawił, oddaliłbyś przyjaźń.
77
- Synu mój, dla człowieka, który nie ma w swym sercu spokoju, śmierć jest lepsza od
Ŝycia”.
***
W sposób szczególny prorodzinna filozofia Ŝyciowa narodu Ŝydowskiego została
w XX wieku odzwierciedlona w działalności praktycznej i w twórczości pisarskiej
wielkiego pedagoga i Człowieka Henryka Goldszmita (1879 – 1942), znanego
powszechnie jako Janusz Korczak, który dobrowolnie poszedł z wychowankami domu
sierot do komory gazowej (aby dzieci nie czuły się samotne i opuszczone w chwili
śmierci), choć Niemcy proponowali mu objęcie katedry wychowania na najlepszych
swych uniwersytetach. OtóŜ ten Bohater Ludzkości w przecudnym dziele „Jak kochać
dziecko” pisał zwracając się do kobiety brzemiennej: „Powiadasz: „Moje dziecko”.
Kiedy, jeśli nie w okresie ciąŜy, masz do tego największe prawo? Bicie małego jak
pestka brzoskwini serduszka jest echem twego tętna. Twój oddech daje i jemu tlen
powietrza. Wspólna krew przebiega w nim i w tobie, a Ŝadna czerwona kropla krwi
nie wie jeszcze, czy pozostanie twoją lub jego, czy wylana będzie i umrze jako
danina, którą pobiera tajemnica poczęcia i porodu. Kęs chleba, który Ŝujesz, to dla
niego materiał do budowy nóg, na których biegać będzie, skóry, która je będzie
ukrywać, oczu, którymi patrzeć będzie, mózgu, w którym myśl zapłonie, rąk, które do
ciebie wyciągnie, uśmiechu, z którym zawoła: „Mamo!”… Razem macie przeŜyć
stanowczą chwilę: wspólnie wspólnym bólem cierpieć będziecie. Uderzy dzwon-hasło: Gotowe. - I jednocześnie ono powie: „Chcę Ŝyć własnym Ŝyciem”, ty zaś powiesz:
„śyj teraz własnym Ŝyciem!” W całej bodaj literaturze światowej nie ma piękniejszych
i mądrzejszych słów o brzemienności i rodzicielstwie, jak w tym i w innych
tekstach Janusza Korczaka.
***
Prawdopodobnie w ostatnich wiekach starej ery powstały cztery księgi
„Starego Testamentu”, nie uznawane długo za kanoniczne przez judaizm, lecz
nacechowane zaiste nadludzkim pięknem moralnym i wzniosłą mądrością. „Księga
Przysłów” zwana teŜ „Księgą Przypowieści Salomona”, została spisana
prawdopodobnie około V wieku przed narodzeniem Chrystusa (inni twierdzą, Ŝe
dopiero w III – II w,) jako zbiór aforyzmów dotyczących mądrości Ŝyciowej, w języku
hebrajskim. Liczne są w niej zapoŜyczenia z wcześniejszych tekstów staroegipskich,
babilońskich, perskich, greckich; ale wiele równieŜ wątków oryginalnych. Najczęściej
zwraca się w tym opracowaniu uwagę na kultywowanie takich cnót, jak
sprawiedliwość, roztropność, umiarkowanie, pracowitość, pokora, czystość, miłość
bliźniego, dobre wychowanie dzieci przez rodziców, rozumne rządzenie poddanymi, a
całość przesiąknięta jest wzniosłym humanizmem religijnym. Przypomnijmy jako
ilustrację garść spośród tych mądrych i cudownych w swym pięknie myśli.
-„W ustach głupiego rózga na jego pychę. [Inne tłumaczenie: „ Usta głupiego są jego
zgubą.”]
- Na bliźnich polegać - to siebie zgubić.
- Lepszy jest suchy kęs chleba w spokoju, niŜ dom pełen biesiad kłótliwych.
- Lepiej mieć mało Ŝyjąc sprawiedliwie, niŜ niegodziwie mieć wielkie zyski.
-Lepiej mieć rozum niŜ srebro.
- Mądrością rozumnego - poznanie swej drogi, zwodzenie siebie - głupotą niemądrych.
- Udziałem łatwowiernych - głupota.
- Sprawiedliwość wywyŜsza narody, a czyn haniebny pomniejsza.
- W zyskach grzesznika niepokój.
- Wszystkie dni są złe dla nieszczęśliwego.
78
- Kto złem za dobre odpłaca, temu zło nie ustąpi z domu.
- Niemądry jest ten, kto daje porękę i kto przysięgą ręczy za bliźniego.
- Rozsądek posiadł, kto w słowach oszczędny.
- Kto znalazł Ŝonę - dobro znalazł.
- I gorliwość niedobra przy braku rozwagi.
- Kto nabywa mądrość, ten siebie kocha.
- Posłuchaj rady, przyjmij naukę, abyś był mądry w przyszłości.
- Klęska nawiedza tego, kto lubi spać długo.
- Zaprzestać sporu zaszczytem dla męŜa, bo kaŜdy, kto głupi, wybucha.
- Chleb oszustwa miły jest człowiekowi, lecz potem usta napełni kamieniem.
- Postępowanie uczciwe i prawe milsze jest dla Boga niŜ krwawa ofiara.
- Popada w nędzę, kto lubi hulanki.
- Lepiej mieszkać w pustyni, niŜ z kłótliwą Ŝoną.
- Obrzydła ofiara występnych, tym bardziej złoŜona w złej myśli.
- Kto sieje zło, zbiera nieszczęście.
- O bogactwo się nie ubiegaj i odstąp od swojej chytrości.
- Nie mów do uszu głupiego, bo wzgardzi mądrością twej mowy.
- Nie odpowiadaj głupiemu według jego głupoty, byś nie stał się jemu podobnym”.
- Ale: „Głupiemu odpowiadaj według jego głupoty.
- Za wzniosła dla głupca jest mądrość.
- Szyderca jest wstrętny dla ludzi.
- Chwyta za uszy psa, kto w cudze spory się miesza.
- Człowieka poniŜa jego pycha.
- Kto ucho odwraca, by Prawa nie słuchać, tego nawet modlitwa jest wstrętna.
- Niegodziwiec jest wstrętny dla prawych, dla nieprawych wstrętny jest uczciwy.
- Jak ciemność jest droga łotrów; nie wiedzą, o co się potkną.
- Nie czyń wyrzutów bezmyślnemu zuchwalcowi, by cię nie znienawidził; poprawiaj
rozumnego - ten będzie ci wdzięczny.
- Kradzione skarby nie przynoszą korzyści; sprawiedliwość uchroni od śmierci. Bóg nie
zagłodzi sprawiedliwego, odrzuci jednak złe pragnienia łotrów.
- Człowiek, który łudzi fałszywymi obietnicami, jest jak wiatr i chmura bez deszczu.
- Nie chwal się dniem jutrzejszym, gdyŜ nie wiesz, jak się skończy dzisiejszy.
- Oto cztery rzeczy, których nie moŜna pojąć: drogi orła na niebie; drogi węŜa na
skale; drogi okrętu na pełnym morzu; drogi męŜczyzny z niewiastą.
- Szydercą jest upajające, mocne wino i nie jest mądry ten, kto dla niego traci głowę.
- Głupi jest ten, który nienawiść pokrywa kłamliwymi słowy i rozsiewa obmowę. W
licznych słowach nie uniknie się nigdy złowrogiej omyłki. Dlatego teŜ rozsądniejszy
jest ten, kto powściąga swój język.
- Kobieta piękna i głupia to złoty kolczyk w nosie świni.
- Dzielna Ŝona jest koroną swego męŜa. Taka jednak, która go hańbi, jest próchnicą
jego kości.
- Ten, kto Ŝałuje kija, nienawidzi swego syna; kto go kocha, karze zawczasu.
- Nawet głupiec, jeśli milczy, bywa uwaŜany za mądrego; rozsądny jest ten, kto
zamyka swoje usta.
- Majątek przyciąga wielu przyjaciół; biedaka opuszczają nawet krewni.
- Nie spoŜywaj chleba człowieka zawistnego, ani nie pragnij jego przysmaków, bo gdy
mówi tobie: „jedz i pij!”, juŜ jakby wszystko obliczył, lecz sercem bynajmniej z tobą
nie jest.”
***
79
Niezwykle mądre i w jakimś sensie bardzo „ helleńskie”, epikurejskie z ducha,
są „Księgi Koheleta” (Eklezjastesa), wspaniałe dzieło filozofii moralnej
wszechczasów, spisane w języku greckim.
„W wielkiej mądrości - wiele utrapienia, a kto przysparza wiedzy przysparza i cierpień. [Inna wersja polskiego tłumaczenia: „Gdzie duŜo mądrości, tam
wiele zgryzoty, a komu przybędzie wiedzy, przybędzie boleści”… Albo jeszcze inaczej:
„Poznałem, Ŝe i to równieŜ jest myślą zwiewną; gdzie bowiem wielka mądrość, tam
liczne troski, a kto gromadzi wiedzę, ból gromadzi”.]
- Lepiej jest słuchać karcenia mędrca, niŜ słuchać pochwały głupca.
- Wszelki trud i wszelkie powodzenie w pracy rodzi w bliźnim zawiść.
- Nie ma na ziemi człowieka sprawiedliwego, któryby zawsze postępował dobrze, a
nigdy nie zgrzeszył.
- Jedni dla drugich są bydłu podobni.
- Wszelki trud i wszelka cnota w czynieniu są z zawiści, jaką ma człowiek dla swego
bliźniego.
- Pomnij na Stwórcę twego w dniach twojej młodości, nim złe dni nadejdą i nastaną
lata, kiedy będziesz mówił: nie cieszą one mnie…
- Słowa mędrców są jak ościenie i jak gwoździe wbite na utwierdzanie podobieństw
pisma, a są dane od jedynego pasterza. Dosyć, synu mój, Ŝe będziesz ich pilnował, bo
czytanie ksiąg nie ma końca, a za wiele nauki utrudza ciało. Kres i zakończenie
wszystkiego, co słyszałeś: Boga się bój, przykazania wypełniaj. Oto i cały człowiek. Bo
kaŜdy uczynek Bóg powoła na sąd, razem ze wszystkim, co zatajone, czy złe jest, czy
dobre.
- Wargi głupca są jego zgubą.
- Głupi mnoŜy wyrazy, choć człowiek nie wie, co będzie.
- Nawet w myśli swojej nie złorzecz królowi, ani w skrytości alkowy bogatego nie
przeklinaj: bowiem ptak powietrzny poniesie głos twój, a ten, który ma skrzydła,
wyjawi, co powiedziałeś.
- Słów nie ma być wiele. Bo z wielu frasunków bierze się mara senna, a z wielu słów
mowa głupiego.
- Gdzie duŜo słów i wielomówienia, tam duŜo marności.
- Jeden zło czyniący niszczy wiele dobrego.
- Kiedy głupi idzie drogą, serca do niczego nie ma, i wszystkim mówi, Ŝe głupi są.
- Kto kopie dół, sam weń wpada.
- Kto zwaŜa na wiatr, nie będzie siał; kto ogląda się na chmury, nie zacznie Ŝniwa.
- Nie bądź w duchu twoim pochopny do gniewu, gniew bowiem w łonie głupców
przystaje.
- Wygoń z twego serca gniew.
- W dniu pomyślności Ŝyj szczęśliwie. W dzień złej przygody rozwaŜaj sobie, Ŝe Bóg
uczynił i tamten dzień i ten, aby nie mógł dojść człowiek, co będzie jutro.
- Sprawiedliwy ginie za swoją dobrą sprawą, bezboŜny trwa ze swoim złoczynieniem.
Nie bądź zbyt sprawiedliwy ani za rozumny: dlaczego miałbyś sam siebie gubić? Nie
czyń za wiele zła i nie upieraj się w głupstwie: dlaczego miałbyś przed czasem
umierać?
- śaden człowiek na ziemi nie jest tak sprawiedliwy, Ŝeby czynił tylko dobro, a nie
grzeszył.
- I rzekłem: będę mądry. Ale mądrość daleko ode mnie.
- Występność jest nierozumna, a nierozum szalony.
- Bóg uczynił ludzi szczerymi i prostymi. Za wieloma wymysłami gonili oni sami.
- Mądrość człowieka jaśnieje na jego twarzy.
80
- Znienawidzony będzie człowiek hardego oblicza.
- Człowiek ma władzę nad człowiekiem na swoje nieszczęście.
- Tego, co jest krzywe, nikt nie wyprostuje.
- Jak trzask cierni pod kotłem jest śmiech, którym głupi się śmieją.
- Od prześladowań i mądry zwariuje.
- Podarunki psują szlachetność serca.
- Nie mów: jak to jest, Ŝe dni dawne były lepsze niŜ te, co są teraz? Bo nie z
mądrości zapytujesz o to.
- Temu, kto kocha pieniądze, nigdy nie dosyć pieniędzy. A któŜ, kto pokochał
bogactwo, będzie dosyć bogaty?
- Kto chce sycić się bogactwem, nie znajdzie nikogo, kto by mu spać pozwolił. Jest
gorzkie utrapienie, które widziałem pod słońcem, kiedy pilnuje kto bogactw na złe
samemu sobie.
- A kaŜdy człowiek, któremu Bóg daje bogactwo i majętności i władzę, aby ich uŜywał
i aby wziął swój udział i radował się w swoim trudzie, dar to jest z łaski nieba.
- Nie ma rychłej kary na czyniących zło i dlatego serce synów ludzkich napełniło się
chęcią, aby zło czynili. Grzesznik sto razy zło czyni i dalej Ŝyje. A przecie wiem:
będą szczęśliwi, którzy boją się Boga i drŜą przed jego obliczem. Nie będzie
szczęśliwy zło czyniący i dni jego jak cień przeminą… Jest marność, która dzieje się
na ziemi, Ŝe sprawiedliwym przypada wedle uczynku nieprawych, a nieprawym wedle
uczynku sprawiedliwych… Nie moŜe człowiek dojść rozumem, jak to wszystko dzieje się
pod słońcem. Choćby utrudził się szukając, nie zdoła odgadnąć…
- Ta sama dola kaŜdemu: dostają to samo sprawiedliwy i bezboŜny, zły i dobry,
składający ofiary i nie składający ofiar… A to jest najgorsze we wszystkim, co dzieje
się pod słońcem, Ŝe wszystkim przypada ta sama dola. I serce synów człowieka jest
pełne zła, i szaleństwo w ich sercach za Ŝycia ich, a potem idą do umarłych…
- Nie bądź zbyt święty ani nazbyt mądry, po cóŜ masz się wysilać? Nie bądź teŜ zbyt
grzeczny ani zbyt głupi, po cóŜ miałbyś umierać przed czasem?
- Czego szukałem i nie znalazłem? MęŜczyznę, człowieka godnego, jednego z tysięcy
znalazłem, ale kobiety zacnej nie znalazłem Ŝadnej.
- Piękną jest rzeczą jeść i pić, i szczęścia zaŜywać przy swojej pracy, którą się
człowiek trudzi pod słońcem, jak długo się liczą dni jego Ŝycia, których mu Bóg
uŜyczył.
- Nie ma dla człowieka nic dobrego, jak tylko Ŝeby jadł i pił i cieszył swoją duszę
czymkolwiek, co zebrał swoim trudem.
- Nie ma nic lepszego, jak tylko weselić się i Ŝyć w dobrym bycie. Gdy bowiem
człowiek je i pije i dobrze mu się dzieje z trudu jego, dar to jest BoŜy.
- Otom widział, Ŝe dobro miłe człowiekowi jest jeść i pić i cieszyć się dostatkiem z
wszelkiego trudu, którym trudzić się będzie pod słońcem, przez liczbę dni swego
Ŝywota… Bo taki nie będzie wiele rozmyślał o dniach swego Ŝywota, gdy Bóg czas
mu zajmie weselem serca jego.
- Wszystko na jedno i to samo miejsce idzie. Wszystko z prochu powstało i w proch
się obróci.
- I chwaliłem umarłych dawno pogrzebanych bardziej niŜ Ŝywych, jacykolwiek dotąd
zyją. Szczęśliwszy od jednych i drugich jest ten, kto jeszcze nie był i nie oglądał zła
czynionego pod słońcem.
- Czym jest to, co było? Tym samym, co będzie. Czym jest to, co uczynione zostało?
Tym, co uczynione zostanie. A nie masz nic nowego pod słońcem. Kto otworzy usta i
powie: patrzcie, to jest nowe? A to juŜ działo się w wiekach, które były przed nami.
Nie zostaje pamięć o ludziach dawnych. Ani o tych, którzy po nich nastali, pamiętać
81
będą później urodzeni. Widziałem wszelkie dzieła czynione pod słońcem. A wszystkie
one dym są marny i ulatują z wiatrem.
- Oddałem serce swoje badaniom, wnikliwej obserwacji wszystkiego, co zostało
stworzone pod niebem… Złe to zajęcie Bóg darował ludziom, by się trudzili.
Widziałem mianowicie wszystkie dzieła stworzone pod słońcem, lecz wszystko to
marność i gonitwa za wiatrem.
- Zobaczyłem, Ŝe istnieje wyŜszość mądrości nad głupotą, podobnie jak wyŜszość
światła nad ciemnością. Mądry ma oczy, głupi błądzi w ciemności… I to jednak jest
mi wiadome, Ŝe ten sam los spotka ich obu… Po co więc miałbym być mądrzejszy?
Powiedziałem sobie w sercu, Ŝe i to jest marność…
- Bo któŜ wie, co jest dobre dla człowieka w tym Ŝywocie przez liczbę dni jego
marności, które jak cień przeminęły? A kto powie człowiekowi, co będzie po nim pod
słońcem?
- Pójdź więc, uŜywaj z weselem chleb twój i pij z dobrym sercem twoje wino… I
oglądaj Ŝycie razem z kobietą, którą umiłowałeś, przez wszystkie dni twego marnego
Ŝywota…
- Wesel się, młodzieńcze, w młodości twojej, wdzięcznym sercem przyjmuj dni młodości
twojej. Idź drogami twego serca, według Ŝądania twoich oczu… Ale wiedz, Ŝe za
wszystko Bóg wezwie ciebie na sąd…”
***
Widocznie w I wieku przed nową erą została napisana w języku greckim
przez nieznanego autora biblijna „Księga Mądrości”, prawdopodobnie na terenie
Egiptu; nie uznają ją za kanoniczną śydzi i protestanci, lecz tylko prawosławni i
katolicy. Omawiamy ją w rozdziale o cywilizacji Ŝydowskiej, choć jest ona
polemiczna w stosunku do dwu poprzednich ksiąg i utrzymana raczej jest w duchu
greko-rzymskiego stoicyzmu i niektórzy badacze uwaŜają, iŜ naleŜy ona do dorobku
kultury greckiej.
„Mądrość nie wejdzie w duszę przewrotną, nie zamieszka w ciele zaprzedanym
grzechowi.
- Straszny jest los plemienia grzesznego.
- Starość jest czcigodna nie przez długowieczność i nie liczbą lat ją się mierzy:
sędziwością u ludzi jest mądrość, a miarą starości - Ŝycie nieskalane. [ Inne
tłumaczenie: „Starość jest szanowana nie za to, Ŝe długowieczna, i nie mierzy się jej
ilością lat. Siwizną ludzi jest ich roztropność, sędziwym wiekiem - Ŝycie nieskalane”.
- O kimś, kto zmarł młodo: „Zabrany został, by złość nie odmieniła jego myśli albo
ułuda nie uwiodła duszy: bo urok marności przesłania dobro, a burza namiętności
mąci prawy umysł. (…) Dusza jego podobała się Bogu, dlatego pospieszył wyjąc go
spośród nieprawości. (…) Wcześnie osiągnąwszy doskonałość, przeŜył czasów wiele.
- Jedno dla wszystkich wejście w Ŝycie i wyjście to samo.
- Mądrości zło nie przemoŜe.
- Tchórzliwa jest nieprawość , gdy sama siebie potępia i zawsze przewiduje trudności,
dręczona sumieniem. [Inne tłumaczenie: Tchórzliwa jest nieprawość i sama siebie sądzi
wystawiając świadectwo, gdyŜ przyciśnięta sumieniem zawsze czeka na najgorsze. Bo
strach niczym innym nie jest jak odmową lekarstw rozumu.] Duszę niegodziwca ścigają
potworne zjawy, nawiedza go „nagły a niespodziewany lęk”, a strach zamyka go „w
więzieniu bez krat Ŝelaznych”, skutego „łańcuchem śmierci”. I nie zazna szczęścia, kto
popełnił nieprawość, a chce ją ukryć. „Świat cały jaśniał w promienistym świetle i
wokół swoich zajęć chodził bez przeszkody. Tylko na niegodziwcach połoŜyła się cięŜka
noc, obraz tej, która przyjąć ich miała, ciemności”.
82
- Koroną męŜa jest dzielna Ŝona, a próchnicą jego kości - bezwstydna.
- Kto ust swych strzeŜe, ten strzeŜe Ŝycia; kto usta rozwiera, zgubi sam siebie.
- Przepadnie bogactwo podstępnie zagarnięte.
- Kto z mądrym przestaje, nabywa mądrości; towarzysz głupców poniesie szkodę.
- Nieszczęście pędzi za grzesznikami, a szczęście nagrodą dla prawych.
- śądza - pułapką nieprawych.
- Kto napomnienie lubi, kocha mądrość; kto nagan nie znosi, jest głupi.
- StrzeŜcie się szemrań bezuŜytecznych i od obmowy powściągajcie język. GdyŜ słowo
ukryte nie odejdzie w pustkę, a usta kłamliwe zabijają duszę.
- Kto lekcewaŜy mądrość i naukę, jest nędzny. PróŜna jest takich nadzieja, a prace
daremne i dzieła ich bez poŜytku. Kobiety ich są szalone, a dzieci występne i ród ich
przeklęty.
- Sprawiedliwy umarły zawstydza bezboŜnych Ŝywych i szybko spełniona młodość
podeszłe lata nieprawych.
- Odprawiają dzieciobójcze obrzędy albo podziemne misteria, albo szaleńcze orgie z
dziwacznymi pieśniami. JuŜ nie szanują Ŝycia, ani czystego małŜeństwa: jeden drugiego
podstępem zabija albo cudzołóstwem dręczy. Wszędzie krew i morderstwo, złodziejstwo
i zdrada, zepsucie i niewierność, gwałt i krzywoprzysięstwo, ucisk dobrych i niepamięć
dobrodziejstw, znieprawienie dusz i płci pomieszanie, bezład w małŜeństwie, rozpusta i
samowola. GdyŜ hołd składany bałwanom niesławnym jest początkiem i spełnieniem
wszelkiego zła .
- Jaśniejąca jest i nigdy blasku nie traci Mądrość. Łatwo ją widzą, którzy ją miłują,
i znajdą ją, którzy jej szukają. Uprzedza poŜądających jej, dając się poznać pierwsza.
Kto wstaje do niej rano, nie będzie się trudził, znajdzie ją siedzącą u swoich drzwi.
Ktokolwiek o niej rozmyśla jest prawdziwie rozumny, i czuwając w nocy dla niej,
zaraz pozbywa się troski. GdyŜ tych, którzy są jej godni, sama szuka wszędzie, i na
ich drogach zjawia się im łaskawie i w kaŜdym ich zamyśle, witając ich, spotyka.
Najpewniejszym jej początkiem jest poŜądanie nauki. A dbałość o naukę jest miłością.
A miłość jest trzymaniem się praw Mądrości. A trzymanie się jej praw jest pewnością
niezniszczenia.
- Bardziej ruchliwa niŜ jakikolwiek ruch jest Mądrość. Wszędzie sięga, wszystko
przenika, bo jest najczystsza. Ona jest samym tchnieniem Boskiej Potęgi i czystym
promieniem chwały Wszechmogącego, nic teŜ co jest skalane jej nie dotyka. Albowiem
jest odblaskiem Wiekuistego Światła i niesplamionym zwierciadłem Boskiej dzielności i
obrazem dobroci Boga… Bóg miłuje tylko tego, kto Ŝyje z Mądrością.
- Zło mądrości nie przemoŜe… JeŜeli ktoś kocha sprawiedliwość, z Jej to trudów
poczęły się cnoty. Ona to naucza roztropności, rozumu, sprawiedliwości i męstwa, nad
które nic poŜyteczniejszego nie ma w Ŝyciu ludzi. A jeŜeli ktoś poŜąda wielkiej
umiejętności, Ona wie, co było, ogląda, co będzie…
- W spokrewnieniu z Mądrością jest nieśmiertelność, i w przyjaźni z Nią szlachetna
rozkosz, i w trudach jej rąk niewyczerpane bogactwo, i w stałym przestawaniu z nią roztropność, i sława w mówieniu jej mową.
- Gdyby ktoś był doskonały pośród synów ludzkich, ale nie miał Mądrości,
poczytywany będzie za nic.
- Na równi nienawistny jest Bogu bezboŜnik i bezboŜne czyny. Kara więc spadnie na
dzieło i na winowajcę.
- Dłoń Boga, która świat stworzyła z bezkształtnej materii, wszystko moŜe.
- Jak ziarnko piasku na szali cały świat jest przed tobą i jak kropla rosy porannej, co
spada na ziemię. Ale Ty litujesz się nad wszystkimi, bo wszystko moŜesz, i nie
baczysz na grzechy ludzi, aby mogli odmienić serca. (…) Twój duch niezniszczalny jest
83
w kaŜdej rzeczy. Dlatego tych, którzy upadają, karzesz po trochu, aby odwrócili się od
zła i Tobie zawierzyli, Panie… (…) Marni z natury byli wszyscy ludzie, którzy w
niewiedzy o Bogu Ŝyli i widząc rzeczy dobre nie poznali Tego, kto jest, ani oglądając
dzieła nie odgadli mistrza… Ale ogień, albo wiatr, albo prędkie powietrze, albo
kolisko gwiazd, albo Ŝywioł wody, albo planety niebios mieli za bogów władających
światem. Jeśli tedy pięknością ich uwiedzeni, za bogów je brali, niech wiedzą, na ile
od nich lepszy jest Pan. Bo twórca piękności to wszystko stworzył. A jeśli mocą i
działaniem ich zdumiewali się, wiedzieć powinni z tego, na ile mocniejszy jest Ten,
który kształt im nadał… Albowiem z wielkości i piękności stworzeń Twórcę ich
poznajemy przez podobieństwo.”
***
W „Księdze Mądrości” natykamy się w sposób zgoła niespodziewany na ostrą
i bezkompromisową polemikę z waŜnymi sformułowaniami „Księgi Koheleta”. Co
bowiem u Eklezjastesa uchodzi za najwyŜszą mądrość, to autor „Księgi Mądrości”
spostrzega jako rozumowanie „krzywe”, błędne. „Rzekli bowiem w sobie samych,
rozumując krzywo: Krótkie jest i smutne Ŝycie, i Ŝadnego lekarstwa na śmierć
człowieka, i nikogo nie znamy, kto by wrócił z Hadesu. Bo przypadkiem urodziliśmy
się, a będziemy potem, jakby nas nigdy nie było. I dymem jest dech w nozdrzach
naszych, a myśl jedną iskrą w biciu naszego serca. Kiedy ona zgaśnie, w popiół
obróci się ciało i duch rozwieje się jak puste powietrze.
I nasze imię będzie z czasem zapomniane, i nikt nie będzie pamiętał dzieł
naszych. I przeminie Ŝywot nasz jak ślad obłoku i rozejdzie się, jak mgła, gnana
promieniami słońca i gorącością jego zwycięŜona.
Bo przemijaniem cienia jest udział nasz i nie odwołać nam naszego zgonu:
pieczęć jest odsłonięta i nikt nie wraca.
Pójdźmy więc, cieszmy się tym, co jest dobrego, uŜywajmy rzeczy stworzonych
gorliwie, jak w młodości.
Na drogocennym winie i wonnościach niech nam nie zbywa, i kwiat wiosenny
niech nas nie ominie.
Nierozwiniętymi róŜami koronujmy się, zanim zwiędną. Nikogo z nas na uczcie
niechaj nie zabraknie, zostawiajmy wszędzie pamiątki wesela, bo taki jest nasz dział i
taki nasz los”…
W tym miejscu autor „Księgi Mądrości” (do dziś anonimowy) wkłada w usta
krzywo myślących idee amoralizmu, które - jego zdaniem - nieuchronnie muszą się
rodzić w duszach ludzi małych i niskich, goniących za przyjemnościami i dobrami
materialnymi, zgodnie z prawidłowością psychologiczną, głoszącą, iŜ „w duszę
nikczemną nie wejdzie Mądrość, ani będzie mieszkać w ciele pod władzą grzechu”. A
więc mówią dalej hedoniści: „Uciskajmy ubogiego sprawiedliwego, nie oszczędzajmy
wdowy, ani uszanujmy starca wiekowej siwizny. Siła nasza niech będzie prawem
sprawiedliwości, gdyŜ to, co słabe, okazało się bez poŜytku.
Zasadźmy się na sprawiedliwego, bo jest nam uciąŜliwy i sprzeciwia się czynom
naszym i wymawia nam występek przeciw prawu i rozgłasza odstępstwa od tego, co
nas uczono… Stał się nam oskarŜeniem myśli naszych, cięŜarem jest sam widok jego.
GdyŜ nie takie jak innych jest jego Ŝycie i drogi jego są wymyślne… Tak rozumowali
i pobłądzili, zaślepiła ich bowiem ich niegodziwość”…
Zaistniała tu sytuacja niezwykła: to, co jedna z ksiąg świętych (Eklezjastes)
zaleca jako najwyŜszy przejaw rozumu, druga, „KM”, potępia jako błąd, a nawet
niegodziwość. Naszym zdaniem, obaj autorzy, przecząc sobie nawzajem, mają rację,
tak jak Ŝycie, które raz po raz zaprzecza samo sobie, a jednak zawsze - ma rację.
** *
84
Jeszcze jedną przecudną syntezę ducha Śródziemnomorza stanowi „Księga
Syracha” (Eklezjastyk), skompilowana w II wieku p.n.e. przez Jezusa, syna Syracha,
ku czci swego ojca. Czytamy w tym niezwykłym tekście m.in. następujące zdania:
- „Wszystka mądrość od Boga pochodzi.
- Źródłem mądrości jest słowo Boga na wysokości, a jej drogami są odwieczne
przykazania.
- Bojaźń Pana jest zaczątkiem mądrości.
- Izrael naleŜy chwalić za mądrość jego. [Ale cóŜ po ludzkim chwaleniu, które tak
rzadko jest sprawiedliwe? - J.C.].
- Jeśli pragniesz mądrości, zachowuj przykazania, a Pan ci jej uŜyczy… Jego
upodobaniem są wierność i dobroć.
- Kto czci ojca, czyni pokutę za grzechy; kto darzy szacunkiem matkę, jakby gromadził
skarby.
- Kto powaŜa ojca, będzie długo Ŝył.
- Błogosławieństwo ojca umacnia korzeń, ale przekleństwo matki wyrywa roślinę.
- Pochwałą człowieka jest sława jego ojca, kto swą matkę przeklina, grzeszy
straszliwie.
- Ojca przewrotnego przeklną własne dzieci, a jego potomstwo Ŝyć będzie zawsze w
hańbie.
- Kto gardzi swoim ojcem, jest jak bluźnierca; kto zniewaŜa swoją matkę, obraŜa
Stwórcę.
- Przy wszelkiej pomyślności zawsze uniŜaj swego ducha, abyś u Boga znalazł
miłosierdzie.
- Nie uwłaczaj człowiekowi w jego starości, albowiem i z nas niektórzy się zestarzeją.
- Nie wychwalaj męŜa z powodu jego pięknej postawy, ani się brzydź człowiekiem z
powodu jego wyglądu. Mała jest pszczoła wśród latających stworzeń, lecz owoc jej
ma pierwszeństwo pośród słodyczy.
- Nie prowadź Ŝycia Ŝebraczego, lepiej umrzeć niŜ Ŝebrać.
- Darowany przysmak plami duszę, a dla człowieka rozumnego jest chorobą
wnętrzności.
- Nie badaj spraw dla ciebie niedosięŜnych i spraw ukrytych przed tobą nie dociekaj.
- Nie wstydź się odejść od grzechów swoich.
- Nie płaszcz się przed głupcem i nie zwaŜaj na jego zamoŜność.
- Z człowiekiem głupim nie zadawaj się, abyś nie gardził ludźmi szlachetnymi.
- Trzymaj się z dala od ludzi, którzy mają władzę zabijania; nie będziesz się obawiał
śmierci.
- Nie mów o nikim „szczęśliwy” przed jego śmiercią, bo człowieka poznaje się po
jego śmierci.
- W dniu nieszczęścia nie pozostanie wróg w ukryciu.
- Kto dotyka smoły, temu klei się ręka; kto przyjaźni się z błaznem, uczy się jego
błazeńskich zwyczajów.
- JakaŜ jest zgoda hieny z psem, jaka bogatego z biednym?
- KaŜde dzieło, które jest śmiertelne, zniszczeje, i zgnije ten, który je stworzył.
- Nie ma bogactwa większego niŜ zdrowie.
- Przemawiaj zwięźle, o wielu sprawach mów oszczędnie; bądź podobny do tego,
który wie, lecz milczy zarazem.
- Nie lej słów zamiast wina; nie lej słów tam, gdzie rozbrzmiewa muzyka; nie bądź
zbyt mądry w nieodpowiednim czasie.
- Nie bądź przy winie bohaterem, bo wielu juŜ się od wina zataczało.
85
- CóŜ to za Ŝycie, w którym brak jest wina, od dawna stworzonego ku radości?
Radość serca, wesele, ozdoba - oto wino pite w stosowną porę i z umiarem.
- Nie sprzeczaj się z człowiekiem gadatliwym i nie dorzucaj drzew do ognia.
- Unikaj poufałości z prostakiem, aby twoi przodkowie nie byli zniewaŜani.
- Nie naradzaj się z głupim, bo nie potrafi rozmowy zachować w tajemnicy.
- Wobec obcego nie zdradzaj tajemnic, nie wiesz bowiem, co wymyśli.
- Nie otwieraj swego serca kaŜdemu człowiekowi, abyś nie usunął od siebie szczęścia”.
Zdolność milczenia stanowi w oczach tego mędrca część składową tak wielkiej zalety
charakteru, jaką jest rozwaga, która przejawia się w sposób wieloraki w rozmaitych
sytuacjach Ŝyciowych.
- „Nie oskarŜaj, zanim dokładnie nie zbadasz; najpierw zastanów się, a dopiero potem
udzielaj nagany. Nie odpowiadaj, zanim nie wysłuchasz, a w środek mów nie wpadaj.
Nie wadź się o rzecz, która ci nie jest konieczna, i nie mieszaj się do sporów
grzeszników…
- Nie bierz na siebie zbyt wiele spraw, bo jeśli będziesz je mnoŜył, nie unikniesz
szkody.
- Nie poniŜaj się przed głupcem i nie powstawaj przeciwko panującym.
- Nie bądź lwem we własnym domu.
- Nie ulegaj swemu sercu i swoim oczom, gdy są one kierowane złymi
poŜądliwościami.
- Nie śpiesz się zbytnio przy uciąŜliwej pracy, przy uprawie roli zleconej ci przez
Boga.
- UniŜaj mocno swą pychę, bo kresem człowieka jest robactwo.
- Nie krzywdź Ŝony roztropnej, dobroć jej bowiem jest cenniejsza od złota.
- Nie okazuj zazdrości wobec swojej Ŝony, abyś jej nie nasunął złej myśli przeciw
tobie.
- Nie oddawaj swej duszy kobiecie, abyś się od niej nie uzaleŜnił.
- Nie zbliŜaj się do cudzej Ŝony, abyś nie wpadł w jej sidła.
- Nie zasiadaj do uczty z męŜatką i nie spoŜywaj z nią wina, abyś nie zwrócił ku niej
swego serca i nie musiał we krwi zstępować do grobu.
- Nie ma jadu nad jad węŜa, i nie ma gniewu nad gniew kobiety.
- Nawet w ubóstwie zachowaj swoją godność i przyjmij wyrok, na jaki zasłuŜyłeś.
- Ubogiemu mądrość podniesie głowę i posadzi go pomiędzy dostojnikami.
- Wypełniaj swój obowiązek, pamiętaj o nim, i wytrwaj przy swym zajęciu aŜ do
starości.
- Nie wprowadzaj do domu byle kogo, bo ileŜ to ran moŜe zadać włóczęga.
- Syn źle wychowany jest wstydem dla ojca, a taka córka przysporzy mu wiele
zgryzoty.
- Jeśliś nie nagromadził w młodości, jakŜe moŜesz cokolwiek znaleźć w starości?
- Kto czyni zło, sam je na siebie sprowadza i nawet nie wie, dlaczego na niego
spadło.
- Bóg obarczył wielką udręką i cięŜkim jarzmem synów ludzkich, juŜ od dnia ich
wyjścia z łona matki, aŜ po dzień ich powrotu do Matki wszystkiego co Ŝyje: zgryzotą
i lękiem serca myślą o tym, czego oczekują - o dniu śmierci.
- Ze śmiercią przypadnie człowiekowi w udziale zgnilizna i robactwo, glisty i pędraki.
- Wszystko, co z ziemi jest, powróci do ziemi, a co jest z góry, powróci do góry.”.
***
86
Spośród późniejszych Ŝydowskich ksiąg dydaktycznych nie powinno się
przeoczać „Halachy”, etycznej wykładni „Tory”, dzieła narzucającego rygor
poszukiwania i praktykowania mądrości Ŝyciowej. „Halacha” stanowi tak zwane
„trzecie piętro” wykładni mądrości mozaistycznej po „Torze” i „Misznie”. Nakłada
ona na kaŜdego śyda religijny obowiązek poszukiwania i zdobywania rozumu oraz
bycia mądrym. Drogi prowadzące ku spełnieniu tego obowiązku są wielorakie, lecz
przede wszystkim jest to uwaŜne codzienne studiowanie „Tory”, uwaŜanej za
niewyczerpane źródło wszelkich prawd filozoficznych i Ŝyciowych. Stąd pierwszy
obowiązek śyda polega na tym, aby przynajmniej raz w Ŝyciu odręcznie przepisał cały
tekst tej księgi. Oto „Halacha” powiada: „Jest obowiązkiem religijnym kaŜdego śyda,
by przepisał dla siebie Sefer Tora… Nawet jeśli ktoś odziedziczył Sefer Tora po ojcu,
ma przykazanie, by przepisał ją sam. Gdy ktoś wynajmuje pisarczyka, by ten
przepisał Torę, lub gdy ktoś kupił Sefer Tora i znalazł tam błąd - jest to tak, jak
gdyby ją przepisał…
Jest obowiązkiem religijnym dla kaŜdego śyda, by nabywał święte ksiąŜki do
nauki, takie jak Miszna czy Gemara, czy kodeksy halachiczne, aby uczyć się z nich
samemu i poŜyczać do nauki innym (…)
Powiedzieli nasi rabini błogosławionej pamięci „jego sprawiedliwość ostanie
się na wieki”, a to odnosi się do osoby, która przepisuje Torę lub kupuje ksiązki i
wypoŜycza je innym.(…)
Sefer Tora powinna być traktowana z wielkim szacunkiem. Nie spluwa się w
pobliŜu Sefer Tora i nie chwyta się jej bez jej okrycia. Gdy widzi się, Ŝe ktoś niesie
Sefer Tora, trzeba wstać i pozostać tak aŜ do momentu, gdy Sefer Tora zostanie
wprowadzona na swoje miejsce, albo do momentu, gdy straci się ją z oczu. W
synagodze w chwili wyjmowania i wkładania Sefer Tora do Arki jest obowiązkiem, by
wszyscy, obok których Sefer Tora jest prowadzona, jej towarzyszyli. (…)
Jeśli na ławce są umieszczone religijne ksiąŜki, nie wolno na tej ławce siadać,
chyba Ŝe ksiązki leŜą na jakiejś rzeczy, która jest znacznie wyŜsza. Ale pod Ŝadnym
pozorem nie wolno kłaść ksiąŜek na ziemi. Nie kładzie się ksiązki na kolanach, by
opierać na niej łokcie. W razie wielkiej konieczności wolno siedzieć na skrzynce, w
której są religijne ksiązki; ale jeśli tam jest Sefer Tora - nie wolno.
Jeśli Sefer Tora podarła się, chowa się ją w przeznaczonym na to miejscu;
podobnie postępuje się z innymi świętymi księgami i przedmiotami kultu. Nie wolno
teŜ ich palić.
Nie rzuca się ksiąŜek religijnych, nawet jeśli są to teksty halachiczne czy
agadyczne. I nie wolno odwracać ksiąŜek tyłem do przodu. Gdy zauwaŜy się
odwróconą ksiąŜkę, naleŜy połoŜyć ją we właściwy sposób. Nie wolno spełniać potrzeb
fizjologicznych w pobliŜu ksiąŜek. (…)
Ten, kto zniszczył święte księgi, pogwałcił przykazania… NaleŜy protestować
przeciwko praktykom niektórych introligatorów, którzy do podklejania okładek uŜywają
części z innych religijnych ksiąŜek. NaleŜy teŜ być bardzo ostroŜnym, gdy oddaje się
stare święte ksiązki do nieŜydowskiego introligatora; trzeba usunąć wtedy z nich stare
okładki, by introligator nie wykorzystał ich do ksiąŜek niereligijnych.
Nie kupuje się Sefer Tora i innych świętych ksiąg od nie-śyda za cenę wyŜszą
niŜ są warte, aby nie zachęcać w ten sposób do kradzieŜy; ale jeśli cena jest zgodna
z ich wartością - jest obowiązkiem je kupić… Jeśli nie-śyd Ŝąda wiele, naleŜy go
przekonać do obniŜenia ceny; jeśli się zaś upiera, naleŜy zostawić towar w jego
rękach. Ale nie Ŝąda się od nie-śyda, by odsprzedał je za zbyt niską cenę, aby się
nie rozgniewał i nie wyrzucił je gdzieś, gdzie ulegną poniŜeniu i zniszczeniu.
87
Jeśli Sefer Tora wypada komuś z rąk, nawet gdy była osłonięta swoim
okryciem, musi on pościć, aby zmazać swą winę. I jest zwyczaj, Ŝe poszczą się teŜ ci,
którzy to widzieli.”
Na ile nam wiadomo, Ŝaden inny naród, Ŝadna inna kultura i cywilizacja nie
wyrobiła w sobie tak ogromnego szacunku do ksiąg uczących wiary w Boga i
mądrości. To zaś znaczy, Ŝe duchowość Ŝydowska przewyŜsza wszystkie inne pod
względem wyrafinowania i szczegółowego opracowania naleŜnych w tym względzie
subtelnych zachowań. CóŜ się dziwić, Ŝe ten naród nie ma sobie równych pod
względem wyrobienia umysłowego i przywiązania do narodowej tradycji duchowej?
***
„Powinno się szanować swego rabina i bać się go bardziej niŜ ojca, bo
ojciec wprowadza do Ŝycia w tym świecie, a rabin do Ŝycia w Świecie Przyszłym.
Jest napisane: „Przed siwizną powstań i szanuj oblicze starca”. (…) Słowa
te odnoszą się z pewnością do mądrości, bo jest napisane dalej „o których wiesz, Ŝe
są przywódcami ludu - ich starszyzną”. Dlatego jest obowiązkiem powstać przed
męŜem uczonym, który jest biegły w Torze, nawet jeśli nie jest on stary wiekiem i nie
jest rabinem. I podobnie jest obowiązkiem powstać przed starcem, to jest przed kimś,
kto ma siedemdziesiąt lat, nawet jeśli jest on nieuczony, pod warunkiem, Ŝe nie jest to
człowiek zły. Nawet jeśli starcem jest nie-śyd, szanuje się go w słowach i ofiarowuje
się mu pomocną dłoń.
Jeśli trzech ludzi idzie drogą, a jednym z nich jest rabin, to rabin idzie w
środku, a dwaj pozostali nieco z tyłu za nim; a idą z obu jego stron: starszy po
prawej, młodszy po lewej stronie.
Jest wielkim grzechem upokarzać uczonych męŜów lub ich nienawidzić.
Jerozolima została zburzona właśnie dlatego, Ŝe lekcewaŜono tam męŜów uczonych, jak
jest napisane: „Wykpiwano posłańców Boga i lekcewaŜono Jego słowa i szydzono z
Jego proroków” - tzn. upokarzano tych, którzy uczyli Jego słów. I to mówi Tora:
„Jeśli odrzucicie moje prawa”, to znaczy, jeśli odrzucicie tych, którzy uczą moich
praw. KaŜdy, kto lekcewaŜy mędrców, nie ma udziału w Przyszłym Świecie, i jest jak
ci, którzy lekcewaŜą słowa Boga.”
Prawo halachiczne przewiduje zupełne zwolnienie od podatków uczonych męŜów
studiujących „Torę” i inne mądre księgi, i to niezaleŜnie od tego, czy są oni bogaci,
czy mają skromny poziom materialny. Nie ma bowiem dla narodu większego skarbu
niŜ wykształceni i mądrzy jego członkowie. Jeśli jakiś zwykły śyd jest mądrzejszy i
bardziej oczytany niŜ kapłan (kohen), który przecieŜ jest uwaŜany z definicji za
świętego, to naleŜy go szanować bardziej niŜ kapłana. Ale teŜ jeśli człowiek uczony
lekcewaŜy normy etyczne i nie ma bojaźni BoŜej, jest uwaŜany za najmniej
wartościowego członka społeczeństwa i nie zasługuje nawet na najmniejszy szacunek.
Etykę judaizmu cechuje jednak w tym temacie pewną niekonsekwencja lub
sprzeczność wewnętrzna, stanowiąca jakby jej ograniczenie. Z jednej bowiem strony
„Halacha” nakazuje darzyć największym szacunkiem - jako posłańców Boga - ludzi
uczonych i mądrych; z drugiej jednak „Awoda Zara” postuluje jako religijny
obowiązek nienawiść, profanację i niszczenie (jako z gruntu fałszywych) wszystkich
obcych wartości duchowych, religijnych, etycznych i moralnych, a „Talmud” w
niektórych miejscach nawet kaŜe zabijać mądrych nie-śydów tylko dlatego, Ŝe są
mądrzy. [Być moŜe z tej filozofii wynikały straszliwe prześladowania religii i
masowe mordowanie dziesiątków tysięcy kapłanów chrześcijańskich po zwycięstwie
„wielkich rewolucji” we Francji w końcu XVIII , w Rosji w 1917 i w Hiszpanii w
1936 roku]. Wydaje się, Ŝe logika i przyzwoitość etyczna powinny nakazywać
88
szacunek nie tylko dla Ŝydowskich ksiąg i nie tylko do Ŝydowskich mędrców, ale teŜ
dla wszystkich innych, niezaleŜnie od ich narodowości. Są oni bowiem wszyscy
posłańcami Boga, „wydelegowanymi” niejako przez Niego do róŜnych narodów, aby
głosili całej ludzkości te same odwieczne nauki o Prawdzie i Dobru. Szacunek
przysługuje więc wszystkim mądrym i dobrym ludziom, a nie tylko tym z nich,
którzy naleŜą do jakiegoś jednego „wybranego” narodu lub wyznania.
Jeśli nie uznamy tego za pewnik, zetkniemy się z precedensem antysemityzmu.
Johann Gottfried Herder w drugim tomie „Myśli o filozofii dziejów” rozpatrywał
śydów „tylko jako pasoŜytniczą roślinę, która uczepiła się wszystkich prawie narodów
europejskich, ciągnąc z nich soki w mniejszej lub większej mierze. Po upadku
dawnego Rzymu było ich w Europie stosunkowo jeszcze mało. Wskutek prześladowań
ze strony Arabów przyszli oni tutaj wielkimi gromadami i rozdzielili się sami między
poszczególne narody. Mało prawdopodobne, Ŝe mieli jakoby zawlec trąd i syfilis do
naszej części świata; gorszym od tego było to, Ŝe podczas wszystkich barbarzyńskich
stuleci byli jako bankierzy, pośrednicy i słudzy cesarstwa podłymi narzędziami lichwy
i dla własnej korzyści utrwalili i umocnili barbarzyńsko-pyszałkowatą ignorancję
Europejczyków w dziedzinie handlu. Często obchodzono się z nimi okrutnie, odbierając
w sposób tyrański to, co zdobyli skąpstwem i oszustwem, czy teŜ pracowitością,
roztropnością i porządkiem. Wobec tego jednak, Ŝe przywykli do takiego postępowania
z nimi i musząc się z tym liczyć, stawali się jeszcze bardziej chytrzy i uprawiali
jeszcze większe zdzierstwa”… Tego rodzaju zarzuty mnoŜą się szczególnie wówczas,
gdy goje stykają się z praktyką Ŝydowskich bankierów .
***
Nadzwyczaj wyrafinowana jest Ŝydowska kultura Ŝycia rodzinnego. Czytamy
oto: „Trzeba być bardzo uwaŜnym, jeśli chodzi o szacunek do ojca i matki, bo Tora
przyrównuje szanowanie rodziców do czci i bojaźni BoŜej. Jest napisane: „Szanuj ojca
i matkę”. I jest napisane: „Szanuj Boga”. O ojcu i matce jest napisane: „KaŜdy
człowiek będzie czuł bojaźń przed ojcem i matką”. I jest napisane: „Przed Bogiem
twoim będziesz czuł bojaźń”. Tak jak jest przykazany szacunek i strach przed
Wszechmogącym, tak jest przykazany szacunek i bojaźń przed rodzicami… Święty
Błogosławiony mówi: „Policzę im to, jak gdybym mieszkał pomiędzy nimi i jak gdyby
uszanowali mnie samego”…
Nie staje się na miejscu przeznaczonym dla ojca w zgromadzeniu starszych,
lub wśród jego przyjaciół, lub w miejscu, w którym ojciec ma zwyczaj się modlić. I
nie siada się na miejscu przeznaczonym dla ojca przy stole. Nie zaprzecza się jego
słowom i nie podwaŜa się jego słów w jego obecności, a nawet się nie mówi „Ojciec
ma rację”. Jeśli syn jest godnie ubrany i przewodzi jakiemuś zgromadzeniu, a
przyszedł jego ojciec lub matka - rozdarli jego ubranie, bili go po głowie, napluli mu
w twarz - to syn nie moŜe ich wstydzić, ani okazywać urazy, ani rozzłościć się
wobec nich - lecz powinien milczeć i bać się Króla nad królami (…). Ale moŜe
pozwać ich do sądu za szkody, które mu wyrządzili.
śywi się, poi, ubiera i dba o rodziców, przyprowadza się i odprowadza ich, a
wszystko to się robi z pogodą na twarzy. Bo nawet gdyby ktoś karmił rodziców
kaŜdego dnia tuczonym drobiem, a okazywał im złość - będzie za to przez Boga
ukarany.
Jeśli ojciec lub matka śpi, a klucz do sklepu syna jest pod ich poduszką, nie
wolno budzić ich ze snu, nawet jeśli łączy się to z duŜą stratą. Ale jeśliby był w tym
zysk dla ojca, gdyby się go zbudziło i jeśli się go nie obudzi, będzie Ŝałował straty jest obowiązek obudzić go, aby go w ten sposób uradować. (…)
89
Jeśli matka powiedziała komuś „zrób to” i on to zrobił, a potem przyszedł
ojciec i zapytał go „kto kazał ci to zrobić?”, a człowiek ten czuje, Ŝe jeśli powie, Ŝe
kazała mu to matka - ojciec rozzłości się na matkę - to nie mówi, Ŝe powiedziała mu
to matka, nawet jeśli wtedy ojciec rozzłości się na niego.
Jest obowiązek wstawania przed ojcem i matką.
Jest obowiązek szanowania rodziców takŜe po ich śmierci. I jeśli wspomina się
ich w ciągu dwunastu miesięcy od ich śmierci w mowie lub na piśmie, powinno się
dodać: „niech ja będę odkupieniem za nich”; to znaczy „niech na mnie spadnie całe
zło, które moŜe się naleŜeć ich duszy”. A po dwunastu miesiącach, gdy juŜ zmarły
otrzymał to, co miał otrzymać, bo nawet sąd Gehenny nad złymi w Izraelu nie trwa
dłuŜej niŜ dwanaście miesięcy, - mówi się lub dopisuje: „Niech jego (jej) pamięć
będzie błogosławiona na Ŝycie w Świecie Przyszłym”.
Nawet jeśli ojciec był złym człowiekiem i grzesznikiem, naleŜy go szanować i
czuć przed nim bojaźń. Nawet mamzer (mieszaniec) ma obowiązek szanowania ojca i
matki. (…) Gdy ktoś widzi, Ŝe jego ojciec robi wykroczenie przeciwko słowom Tory,
nie mówi mu: „zgrzeszyłeś przeciwko słowom Tory”, ale mówi mu: „Ojcze, w Torze
jest napisane to i to”; tak, jakby zadawał pytanie, nie zaś go ostrzegał; a ojciec sam
zrozumie, lecz nie będzie zawstydzony.
Jeśli ojciec powiedział dziecku, by przekroczyło jakieś przykazanie Tory, czy
nawet tylko zalecenie rabiniczne, nie naleŜy słuchać ojca (…). Jeśli ojciec powie ci
„sprofanuj sabat”, nie słuchaj go. Odnosi się to do wszystkich przykazań. (…) Jeśli
ojciec powiedział do syna, aby nie rozmawiał z jakimś człowiekiem i aby mu nie
wybaczył, a syn chce się z tym człowiekiem pogodzić, nie powinien zastanawiać się
nad takim poleceniem ojca, gdyŜ jest zakazane nienawidzić innego śyda (chyba Ŝe ten
śyd popełnia jakiś grzech).
Jeśli syn chce iść do jakiegoś miejsca, aby uczyć się Tory, poniewaŜ tam
będzie miał więcej poŜytku z nauki, a ojciec mu z jakiegoś powodu tego zabrania, nie
musi on słuchać ojca, poniewaŜ studiowanie Tory jest większe niŜ szacunek dla ojca i
matki. (…) I podobnie jest, gdy syn chce się oŜenić, a ojciec się nie zgadza, syn nie
musi go słuchać.
MęŜczyzna i kobieta - oboje mają taki sam obowiązek szanowania rodziców.
Ale poniewaŜ kobieta zamęŜna podlega swemu męŜowi, jest przez to zwolniona z
szanowania ojca i matki. Jeśli jej mąŜ się temu nie sprzeciwia, to jednak ma ona
obowiązek, na ile to moŜliwe, dbać o swych rodziców.
KaŜdy, kto zniewaŜa ojca lub matkę, nawet słowami czy gestami tylko, jest
przeklęty przez Wszechmogącego, jak jest napisane (Deut. 27:16) „Przeklęty, kto
przeklina ojca i matkę”.
Jeśli rodzic miałby wbity cierń, to jego dziecko nie moŜe go wyjąć, bo
mogłoby to spowodować ranę (co jest zakazane pod groźbą kary śmierci przez
uduszenie: chenek). Podobnie, jeśli syn jest lekarzem, nie moŜe spowodować u
rodziców upływu krwi i nie moŜe przeprowadzać im operacji chirurgicznej, pomimo, iŜ
intencją jest leczenie. Do czego to się dokładnie odnosi? - Do sytuacji, gdy jest ktoś
inny, kto moŜe to zrobić. Ale jeśli nie ma tam kogoś innego, kto by to zrobił, a
rodzic cierpi, wtedy jego dziecko moŜe powodować u niego upływ krwi i
przeprowadzić operację, poniewaŜ jest to na potrzeby leczenia.
Jeśli starość i niemoc umysłowa dotknęły ojca lub matkę, powinno się
traktować ich według ich stanu umysłowego, aŜ Bóg zmiłuje się nad nimi. Ale jeśli
nie jest to dłuŜej moŜliwe dla dziecka z powodu ich stanu, moŜe ich zostawić i
odejść, przykazując innym, aby się nimi odpowiednio opiekowali.”
90
Ale nie tylko dzieci mają obowiązki wobec rodziców. Są teŜ zobowiązania
idące w kierunku odwrotnym. Nie wolno wciąŜ obciąŜać dzieci nie kończącymi się
wymaganiami, nie wolno ich poniŜać, obraŜać oraz bić bez dania powaŜnego powodu.
Raczej powinno się wybaczać drobne uchybienia i traktować dzieci łagodnie.
Szacunek przyjdzie sam, ale jeśli ojciec nie szanuje sam siebie, to i dzieci go nie
będą szanowały.
„Nie wolno bić dorosłego syna; dorosłość zaś nie zaleŜy od liczby lat, lecz
od natury syna. Jeśli zachodzi podejrzenie, Ŝe wystąpi on przeciwko ojcowi w mowie
lub czynie, nie wolno go bić, ale trzeba pouczać słowami. KaŜdy, kto bije dorosłego
syna, jest osądzany.
Powinno się szanować starszego brata(…). Powinno się szanować teścia i
teściową (…). Szacunek naleŜy się takŜe ojcu ojca, z tym, Ŝe szacunek dla ojca jest
większy niŜ szacunek dla dziadka.
Ten, kto chce naprawdę uszanować ojca i matkę, powinien zajmować się
studiowaniem Tory i dobrymi uczynkami, bo to jest największe uhonorowanie dla
rodziców, gdy ludzie mówią: „szczęśliwi ojciec i matka, którzy wychowali takiego
syna”. Ale jeśli syn nie chodzi uczciwą drogą, wtedy ojcu przypada wstyd z jego
powodu, i taki syn zasmuca rodziców największym zawstydzeniem. Podobnie ojciec, jeśli
chce naprawdę dbać o dobro synów, powinien zajmować się studiowaniem Tory i
dobrymi uczynkami; będzie on wtedy miły Niebu i miły ludziom, a jego dzieci będą
dumne z niego. Ale jeśli ktoś nie chodzi uczciwą drogą, to hańba przypada teŜ jego
dzieciom. TakŜe z powodu grzechu ojców umierają dzieci, jak jest napisane: „śmierć
nawiedza synów za grzechy ojców” (Ex. 34:7). I nie ma większego okrucieństwa niŜ
powodowanie grzechami śmierci dzieci. Nikt zaś nie jest bardziej miłosierny dla dzieci
niŜ człowiek sprawiedliwy, bo jego zasługi trwają przez tysiąc pokoleń.” W całym
dorobku kultury światowej nie ma słów równie mądrych, jak słowa Ŝydowskich ksiąg
dydaktycznych.
***
„Halacha” przynosi mnóstwo nad wyraz trafnych obserwacji nad kondycją
moralną człowieka, nad dobrem i złem tkwiącym w jego duszy. Przypomnijmy poniŜej
część z nich.
„Ludzie mają róŜne cechy usposobienia. Bywają gwałtowni, ciągle wpadający
w złość, i bywają spokojni, którzy nigdy się nie złoszczą, lub złoszczą się raz na kilka
lat. Są ludzie bardzo wyniośli i są ludzie bardzo skromni. Są ludzie poŜądliwi, którzy
nigdy nie mogą się nasycić, i są ludzie o czystych sercach, którzy nie poŜądają nawet
tych rzeczy, które są potrzebne dla ciała.
Bywają ludzie pragnący bogactwa, którzy nie nasycą się wszystkimi pieniędzmi
świata, tak jak jest napisane: „Kto kocha pieniądze, nie nasyci się pieniędzmi”
(Kohelet 5;9); a bywają teŜ ludzie o skromnych potrzebach, którym wystarcza
niewielka ilość, taka, która nie zaspokaja nawet wszystkich ich potrzeb, i nie uganiają
się za bogactwem. Są ludzie, którzy głodują, by oszczędzić pieniądze, a to, co zjadają
za własne pieniądze, zjadają cierpiąc. I bywają ludzie rozrzutnie wydający wszystkie
swoje pieniądze.
Podobnie jest ze wszystkimi innymi usposobieniami u ludzi: są pogodni i
przygnębieni, nikczemni i szlachetni, okrutni i współczujący, łagodnego i twardego
serca.
Najlepsza i najbardziej słuszna rzecz - ta nauczyć się postępować drogą
środka. PoŜądać tylko rzeczy, których ciało potrzebuje i bez których nie moŜna Ŝyć,
jak jest napisane: „Sprawiedliwy je dla nasycenia swojej duszy” (Przysłowia 13;25).
Podobnie powinien człowiek zajmować się interesami po to, by dostać to, co jest
91
potrzebne do codziennego Ŝycia, jak jest napisane: „Dla sprawiedliwego wystarczy
odrobina” (Psalmy 37;16). Nie wyciągać rąk po więcej, ale i nie marnować
pieniędzy; rozdawać jałmuŜnę według swoich moŜliwości i poŜyczać mądrze temu, kto
potrzebuje. Nie powinien być człowiek nazbyt wesoły i Ŝartujący, ale i nie nazbyt
powaŜny i przygnębiony; miałby cieszyć się przez wszystkie dni, być zadowolonym i
mieć łagodne oblicze. I podobnie z innymi cechami; ten, kto postępuje drogą środka,
jest nazywany mądrym (chacham).
Duma (pycha) jest najgorszą cechą, nie wolno człowiekowi postępować z
wyniosłością nawet w małym stopniu, ale powinien on się zachowywać skromnie, jak
przykazali nasi mędrcy błogosławionej pamięci: „Bądź bardzo, ale to bardzo
uniŜonego ducha” (Awot 4;4). Jak moŜna stać się skromnym? Wszystkie słowa
człowieka powinny być łagodne, głowa pochylona, spojrzenie skierowane w dół, a
serce w górę. I kaŜdego człowieka naleŜy postrzegać jako waŜniejszego od siebie. Jeśli
jest on bardziej uczony od ciebie, masz obowiązek szanowania go, i jeśli jest bogatszy
od ciebie, takŜe masz obowiązek szanowania go… Pomyśl w ten sposób, Ŝe skoro Bóg
dał temu drugiemu bogactwo, to widocznie zasługuje na to.
A jeśli drugi człowiek jest mniejszy od ciebie w wiedzy czy w bogactwie,
uwaŜaj, Ŝe jest on bardziej sprawiedliwy od ciebie, bo jeśli popełnia jakiś grzech, robi
to niechcący i przez przypadek. A jeśli ty popełnisz wykroczenie, robisz to świadomie.
Jeśli będziesz tak myśleć zawsze, nie popadniesz w pychę i będzie ci dobrze.
Podobnie gniew jest bardzo złą cechą. I słuszne jest dla człowieka
powstrzymywać się od gniewu jak najbardziej. Powinien się on nauczyć, by nie
wpadać w gniew nawet jeśli jest ku temu powód. A jeśli musi wywrzeć wraŜenie na
swoich dzieciach czy domownikach, moŜe udawać przed nimi , Ŝe się gniewa, aby ich
napomnić, podczas gdy faktycznie powinien zachować wewnętrzne opanowanie.
Powiedział Elijahu do Raw Jehudy: „Nie wpadaj w gniew, a nie zgrzeszysz; nie
oburzaj się, a nie zgrzeszysz” (Berachot 29b). Powiedzieli teŜ nasi rabini
błogosławionej pamięci: „KaŜdy, kto się złości, to jakby popełniał grzech awoda zara
(bałwochwalstwa), i rządzą nim wszystkie rodzaje Gehenny (wszystkie moce piekielne),
jak jest napisane: „Usuń gniew z twojego serca i odsuń zło od twojego ciała”
(Kohelet 11;10). (…) śycie człowieka gniewnego nie jest Ŝyciem. Dlatego przykazane
jest, by oddalić się od gniewu, tak, aby przywyknąć do niego, Ŝe nie poruszą
człowieka rzeczy naprawdę prowokujące do gniewu. Jest to droga najlepsza, droga dla
sprawiedliwych, Ŝe są obraŜani, lecz nie obraŜają innych, wysłuchują obelg, a nie
odpowiadają, działają z miłością i zachowują pogodę ducha nawet w cierpieniu…
Powinien człowiek zawsze jak najwięcej milczeć, a rozmawiać powinien tylko
o słowach Tory, lub o rzeczach, które są potrzebne do Ŝycia. A nawet o rzeczach
potrzebnych dla ciała nie powinien rozmawiać zbyt duŜo. Powiedzieli nasi rabini
błogosławionej pamięci: „Kto przymnaŜa słów, sprowadza grzech” i powiedzieli teŜ:
„Nie znalazłem dla ciała nic lepszego od milczenia” (Awot 1;17). Powiedział Rawa:
„Co oznacza werset „śmierć i Ŝycie jest w mocy języka?” Ten, kto szuka Ŝycia,
znajdzie je przez język, a ten, kto szuka śmierci, znajdzie ją takŜe przez język”.
Nie powinien być człowiek zbyt wesoły i Ŝartujący, ale i nie smutny i
pogrąŜony w depresji. Powinien być zadowolony i pogodny. Tak powiedzieli rabini
błogosławionej pamięci: „Śmiech i lekkomyślność przyzwyczajają człowieka do
niemoralności” (Awot 3;17).
Człowiek nie powinien teŜ być zachłanny, zatroskany o bogactwo, ale i nie
powinien lekcewaŜyć pracy. Powinien patrzeć przyjaznym okiem na sprawy, mniej
zajmować się interesami, a więcej zajmować się Torą. A tym małym, co ma, powinien
się cieszyć. Tak powiedzieli rabini błogosławionej pamięci: „Zawiść, poŜądanie i duma
92
wyciągają człowieka ze świata i naleŜy się od nich oddalić” (Awot 4;28). Ale nie
wolno teŜ pomyśleć w ten sposób: „Skoro zawiść, poŜądanie, duma i tym podobne
rzeczy to zła droga i wyciągają one człowieka ze świata, odsunę się od nich jak
najbardziej i oddalę się w drugą stronę: nie będę jadł mięsa, nie będę pił wina, nie
będę się Ŝenił, nie będę mieszkał w ładnym mieszkaniu i nie będę nosił ładnych
ubrań, ale będę chodził w worku itd.”. To teŜ jest zła droga i nie wolno tak
postępować. Kto tak robi, jest nazywany grzesznikiem(…). Człowiek powinien
powstrzymywać się tylko od złych rzeczy, których zakazuje Tora, i nie powinien robić
dla siebie zakazów przez ślubowania i przysięgi co do rzeczy dozwolonych. Tak
powiedzieli rabini błogosławionej pamięci: „Czy nie dosyć ci tego, co zakazuje Tora,
Ŝe zakazujesz sobie rzeczy dozwolonych?” (Nedarim 9:1). I zakazali uciskać siebie
samego postami więcej niŜ naleŜy.
O wszystkich tych rzeczach powiedział król Salomon - pokój z nim - „Nie bądź
za nadto sprawiedliwym i nie bądź nazbyt mędrcem; dlaczego miałbyś gubić siebie
samego?” (Kohelet 7;16). I powiedział: „WywaŜ kroki swoich nóg i niech wszystkie
twoje drogi będą utwierdzone” (Przysłowia 4:26).
Człowiek nie moŜe się wstydzić przed innymi ludźmi, gdy ci wyśmiewają się,…
W Ŝadnym razie nie wolno odpowiadać im niegrzecznie, aby nie nabyć zwyczaju bycia
zuchwałym w innych sprawach, nawet nie związanych ze słuŜbą BoŜą…
Jest w naturze człowieka, Ŝe na jego czyny mają wpływ jego przyjaciele,
koledzy i sąsiedzi. Dlatego człowiek powinien zaprzyjaźnić się z dobrymi ludźmi,
przesiadywać zawsze z mędrcami, aby się uczyć z ich czynów. I powinien oddalać się
od złych ludzi, którzy chodzą w ciemnościach, aby nie uczyć się od nich tego, co złe.
Powiedział król Salomon: „Kto chodzi z mędrcami, zmądrzeje; a przyjaźniący się z
głupcami stanie się głupcem”. (…) Dlatego męŜczyzna powinien starać się poślubić
córkę mędrca i wydać własną córkę za mędrca; jeść i pić z mędrcami, takŜe interesy
prowadzić z nimi we wszystkich sprawach… I powiedzieli nasi rabini błogosławionej
pamięci: „Siedź w pyle ich nóg i pij z pragnieniem ich słowa” (Awot 1:4).
***
Jest przykazanie, by kochać innego śyda jak siebie samego, jak jest napisane:
”Kochaj bliźniego jak siebie samego” (Leviticus 19:18). Dlatego naleŜy mówić
przychylnie o drugim i traktować jego własność i jego cześć tak, jak szanuje się
własną. Kto cieszy się z poniŜenia drugiego człowieka, mimo tego, Ŝe nie jest to w
obliczu tego człowieka i sam nie jest sprawcą jego poniŜenia, ale wywyŜsza swoje
dobre czyny i mądrość w stosunku do czynów i wiedzy drugiego, aby go postrzegano
jako człowieka waŜnego, zaś tego drugiego jako gorszego, to człowiek, który tak
postępuje, nie ma części w Przyszłym Świecie, póki nie zrobi całkowitej teszuwy
(skruchy, nawrócenia).
KaŜdy, kto nienawidzi w sercu innego śyda, grzeszy(…), jak jest napisane:
„Nie będziesz nienawidził swojego brata w sercu” (Leviticus 19:17). A jeśli zgrzeszył
przeciw niemu, nie powinien on nienawidzić go i milczeć, (…) ale jest obowiązek, by
powiedzieć bliźniemu o tym i zapytać, „dlaczego zrobiłeś mi to i to? Dlaczego
zgrzeszyłeś przeciwko mnie?”, bo jest napisane: „Musisz napomnieć swojego
bliźniego” (Leviticus 19:17). A jeśli tamten prosi o wybaczenie, trzeba mu przebaczyć
i nie wolno go traktować okrutnie…
W „Awot de rabi Natan” jest napisane: „Co to jest nienawiść do ludzi?
Człowiek nie powinien myśleć: będę kochał mędrców, ale nienawidził uczniów, będę
kochał uczniów, ale nienawidził nieuczonych ludzi, lecz powinien kochać ich
wszystkich, a nienawidzić tylko odstępców od wiary i tych, co namawiają do
odstępstwa i zwodzą ludzi.” Według „Halachy” powinno się kochać wszystkich
93
członków swego narodu, nawet tych, którzy się nam nie podobają, gdyŜ ich
wszystkich stworzył Bóg. „I jeśli on przestrzega praw twojego narodu, masz go
kochać, jeśli nie, nie powinieneś go kochać”. Nie wolno nigdy człowiekowi prosić
Niebo o sąd nad innym człowiekiem, który uczynił mu coś złego. KaŜdy bowiem, kto
woła o karę dla drugiego, sam będzie ukarany jako pierwszy. MoŜna jednak pozywać
drugiego przed sąd ziemski.
„Gdy ktoś widzi, Ŝe drugi człowiek zgrzeszył, lub poszedł złą drogą, jest
przykazaniem, by nawrócić go na dobrą drogę i powiedzieć mu, Ŝe popełnia grzech,
jak jest napisane: „Musisz upomnieć twojego bliźniego” (Leviticus 19:17). A gdy ktoś
napomina bliźniego, czy to w sprawach pomiędzy nimi, czy w sprawach pomiędzy nim
a Bogiem, naleŜy to robić na osobności i rozmawiać z nim w sposób łagodny, i dać
mu do zrozumienia, Ŝe rozmawia się z nim dla jego dobra, by doprowadzić go do
Ŝycia w Przyszłym Świecie. KaŜdy, kto moŜe zaprotestować przeciw złemu czynowi, a
nie robi tego, będzie odpowiedzialny za to zło, poniewaŜ miał moŜliwość
zaprotestowania. To odnosi się tylko do przypadku, gdy człowiek wie, Ŝe grzesznik go
posłucha. Ale gdy wiadomo, Ŝe nie posłucha, nie wolno go napominać. Bo powiedział
Rabi Ila-a: „Tak jak jest obowiązkiem powiedzieć coś, co będzie wysłuchane, tak teŜ
jest obowiązkiem nie mówić czegoś, co nie będzie wysłuchane”. Bo jest napisane:
„Nie napominaj złego, bo cię znienawidzi, poucz mądrego, a będzie cię kochał”
(Przysłowia 9:8).
Nie wolno człowiekowi zawstydzać drugiego człowieka, czy to słowem, czy to
czynem, a nade wszystko w obecności innych ludzi. Powiedzieli nasi rabini
błogosławionej pamięci: „Ten, kto zawstydza innego człowieka publicznie, nie ma
udziału w Przyszłym Ś wiecie” (Bawa Mecja 58b) i powiedzieli jeszcze: „Lepiej jest
dla człowieka rzucić się do płonącego pieca, niŜ zawstydzić kogoś publicznie” (Bawa
Mecja 59a)… Dlatego człowiek powinien być bardzo ostroŜny, by nie upokorzyć kogoś
publicznie, czy jest to dziecko czy dorosły, nie moŜna nazywać go w sposób, który go
upokarza, ani opowiadać w jego obecności czegoś, co go zawstydza. A jeśli ktoś
zgrzeszył przeciw człowiekowi i ten chce go upomnieć, nie moŜe go przy tym
upokarzać… O co tu chodzi? - O sprawy pomiędzy człowiekiem i jego bliźnim. Ale w
sprawach Nieba, jeśli ktoś napomniany na osobności nie zmienił się, poucza się go
publicznie i upublicznia się jego grzech, zawstydza się go i przeklina go, aŜ wróci na
dobrą drogę, tak jak robili to wszyscy prorocy w Izraelu. (…)
Człowiek powinien być ostroŜny, by nie zrobić Ŝadnej rzeczy, przez którą
wydałoby się innym, Ŝe popełnia grzech (nawet jeśli w rzeczywistości go nie popełnia).
(…) Jest cechą ludzi poboŜnych nie przyjmować prezentów, ale ufać, Ŝe Bóg da
człowiekowi wystarczająco na jego potrzeby, bo jest napisane: „Kto nienawidzi
podarków - będzie Ŝył” (Przysłowia 15:27).
I na zakończenie warto jeszcze raz powiedzieć, iŜ „Hallacha” zawiera obok
genialnie mądrych myśli takŜe pewną liczbę sformułowań dziwacznych, a o niektórych
z nich wybitny uczony Ŝydowski Izrael Shahak (1933 – 2001) pisze co następuje:
„Zgodnie z Halachą śydowi nie wolno dopuścić (o ile potrafi temu zapobiec), by
jakikolwiek goj został mianowany na najskromniejsze nawet stanowisko, dzięki któremu
mógłby sprawować władzę nad śydami… Na podkreślenie zasługuje fakt, iŜ reguła ta
odnosi się równieŜ do osób, które przeszły na judaizm i ich potomków po kądzieli
przez dziesięć pokoleń lub „tak długo, jak długo udaje się przodków ustalić”. [Ta
zasada, stosowana konsekwentnie w Izraelu prowadzi do rasowej dyskryminacji
zarówno „mieszańców’, jak i nie-śydów; stosowana zaś w poszczególnych krajach
rozproszenia powoduje wyeliminowanie autochtonów z udziału w rządzeniu ich
własnym krajem oraz do drastycznego obniŜenia poziomu elit politycznych i innych na
94
skutek stosowania kryterium etniczno-rasowego, a nie merytorycznego w doborze
kadry kierowniczej; przy czym kaŜda próba samoobrony jest w tym względzie
natychmiast paraliŜowana rejwachem o „budzącym się antysemityzmie”].
Izrael Shahak pisze dalej: „Goje uwaŜani są za skończonych łgarzy i
zabrania się im zeznawać przed sądami rabinackimi.
Stosunek płciowy pomiędzy zamęŜną śydówką a jakimkolwiek innym męŜczyzną
niŜ jej małŜonek jest w przypadku obojga przestępstwem zagroŜonym karą śmierci i
zarazem jednym z najohydniejszych grzechów. Status kobiet nie-śydówek jest zupełnie
inny. „Halacha” przyjmuje, iŜ wszyscy goje są z natury występni, mówi o tym
wyraźnie werset: „I zapałała Ŝądzą do swych kochanków, którzy w sile swych
członków i Ŝądzy podobni byli do osłów i ogierów”. Nie ma więc znaczenia, czy
kobieta nie-śydówka jest zamęŜna czy nie, gdyŜ w opinii śydów samo pojęcie
małŜeństwa do nie-śydów się nie odnosi. (Wśród pogan związki małŜeńskie nie
istnieją). Stąd stosunki płciowe między śydami a nie-śydówkami nie są uznawane za
cudzołóstwo. Talmud przyrównuje je do grzechu zoofilii…
Zgodnie z „Encyklopedią Talmudyczną” „ten, kto doświadczył cieleśnie Ŝony
goja, nie podlega karze śmierci, poniewaŜ napisane jest „Ŝony bliźniego”, a nie „Ŝony
obcego” (…). I chociaŜ zamęŜna kobieta nieŜydowska jest dla goja zakazana, „ śyda
zakaz ten nie obowiązuje”.
Z powyŜszego nie wynika wcale, Ŝe stosunek płciowy pomiędzy śydem a
nieŜydowską kobietą jest dozwolony, wręcz przeciwnie. JednakŜe główna kara spada w
tym przypadku na kobietę; musi ona zostać stracona, nawet wtedy, gdy została przez
śyda zgwałcona . „Jeśli śyd spółkuje z nie-śydówką, bez względu na to, czy jest ona
trzyletnią dziewczynką czy dorosłą kobietą, czy jest zamęŜna czy nie, nawet wtedy, gdy
sam śyd jest dzieckiem w wieku lat dziewięciu i jednego dnia - poniewaŜ stosunek
ten był świadomym czynem, kobieta musi zostać stracona, jak zwierzę, gdyŜ z jej
powodu śyd popadł w tarapaty”. śyd natomiast powinien zostać wychłostany, a jeśli
jest przypadkiem członkiem kapłańskiego rodu Kohenów, powinien otrzymać dwakroć
więcej rózeg, jako Ŝe popełnił podwójne przestępstwo; Kohenom nie wolno uprawiać
stosunków z prostytutkami, wszystkie zaś gojki są uznawane za prostytutki”…
Gwoli sprawiedliwości powinno się w tym miejscu zaznaczyć, Ŝe
przekonanie o własnej wyŜszości (i vice versa o niŜszości narodów „niewybranych”)
mają przedstawiciele wszystkich religii, w tym chrześcijańskiej . Oto np. u jakŜe
mądrego BłaŜeja Pascala w „Myślach” znajdujemy następujący fragment: „Nie ma
Odkupiciela dla pogan, nawet się Go nie spodziewają. Nie ma odkupiciela dla Ŝydów,
spodziewają się go na próŜno. Jest Odkupiciel jedynie dla chrześcijan”. A więc tylko
oni będą odkupieni, a cała reszta ludzkości to odtrącone wyrzutki i wieczni
potępieńcy! „Nasza religia jest tak boska, ze druga religia boska była tylko jej
podstawą”, powiada Pascal. Erazm z Rotterdamu w rozprawie pt. „Metoda teologii”
potwierdza to mniemanie: „IleŜ to wieków czekali śydzi na swego tyle razy
obiecywanego Mesjasza! CzegóŜ jednak lud w Jego osobie oczekiwał? Jakiegoś
nadzwyczajnego króla, który by rozszerzył daleko granice swoich posiadłości, śydom
przyniósł wyzwolenie, naród swój uszczęśliwił bogactwami, obcych prawu MojŜesza
pogan ogniem i mieczem wytępił. Niestety, próŜne to i złudne oczekiwanie”… Według
holenderskiego pisarza jedynie nauki chrześcijańskie są w tym względzie poprawne.
Według zaś islamu zarówno śydzi, jak i chrześcijanie są w błędzie i nie mogą być
stawiani na równi z wyznawcami Mahometa.
***
znajdziemy
w dydaktycznej księdze
Szereg specyficznych mądrości
Ŝydowskiej zwanej „Tarjag Micwot” czyli „613 przykazań religijnych”, wydanej
95
wielokrotnie w wielu językach, nie wyłączając polskiego (Kraków 2000). Dowiadujemy
się z niej, Ŝe w judaizmie trzy grzechy są uwaŜane za nieodpuszczalne:
bałwochwalstwo, cudzołóstwo, morderstwo. Są one bowiem profanacją samego Haszem
(Boga). Oto niektóre z zawartych tam idei i obowiązków religijnych.
- „Nie wolno mianować króla innego niŜ spośród Izraela. Królem moŜe być tylko śyd
z urodzenia.
- Król moŜe mieć maksymalnie 18 Ŝon. [Choć król Salomon miał ich ponoć ponad
300).
- NaleŜy wypełniać dane słowo.
- Nie wolno zabić niewinnego. Publiczne zawstydzenie człowieka (śyda) jest
równoznaczne z rozlewem krwi.
- KaŜdy męŜczyzna ma obowiązek bycia płodnym i posiadania potomstwa.
- Nie wolno odsłonić nagości kobiety zamęŜnej. Dotyczy to przypadku cudzołóstwa z
kobietą zamęŜną, naleŜącą prawnie do jakiegoś męŜczyzny.
- Nie wolno świadczyć fałszywie.
- Kara śmierci przez uduszenie (cheneka, chana) naleŜy się: za cudzołóstwo z zamęŜną
śydówką; za skaleczenie rodzica; za porwanie śyda; za fałszywe proroctwo; za
prorokowanie w imię boŜków; za nieposłuszeństwo mędrca (zaken mamre) autorytetowi
Sanhedrynu.
- Nie wolno uderzyć ojca ani matki; nawet w samoobronie, chyba ze rodzic chce
zabić.
- Nie wolno pozwolić Ŝyć czarownicy.
- Trzeba poŜyczać ubogiemu.
- Nie będzie się wymagać długu od biedaka, gdy nie ma on czym zapłacić.
- Nie wolno wysłuchiwać skargi jednej ze stron, gdy nie dzieje się to w obecności
strony przeciwnej.
- Nie będzie świadczył grzesznik. Ktoś, kto ma złą sławę jako łamiący jakieś
przykazanie, nie moŜe świadczyć, nawet jeśli wiadomo, Ŝe nie będzie kłamał.
- Nie wolno litować się nad biedakiem w sądzie. NaleŜy traktować obie strony równo.
- Nie wolno naginać wyroku przeciwko grzesznikowi z powodu wiedzy o jego
grzeszności.
- Nie wolno mieć w sądzie względów dla człowieka znamienitego.
- Nie wolno ukarać zmuszonego do grzechu.
- Nie wolno zabić mordercy, zanim postawi się go przed sądem.
- Nie wolno przyjąć łapówki; nawet w postaci pochlebnych słów.
- Nie wolno kraść Ŝadnej rzeczy. Nie wolno teŜ pomagać w kradzieŜy, ani kupować
kradzionych rzeczy.
[W dawnym Izraelu złodziej spłacał co najmniej podwójną wartość tego, co ukradł. W
przeciwnym razie szedł na sześć lat do niewoli tego, kogo okradł].
- Nie wolno męŜczyźnie mieć stosunków z męŜczyzną.
- Nie wolno męŜczyźnie mieć stosunków ze zwierzęciem.
- Nie połoŜy się kobieta ze zwierzęciem.
- Grzech w myśli nie jest równy popełnionemu fizycznie.
- Uwodziciel musi poślubić uwiedzioną.
- Nie rozwiedzie się uwodziciel ze swoją ofiarą.
- Nie będzie nierządnej wśród córek izraelskich. Nie wolno kobiecie i męŜczyźnie Ŝyć
razem bez kontraktu ślubnego i ślubu.
96
- Nie będzie nosiła kobieta ozdób męŜczyzny. Kobiety nie mogą nosić strojów męŜczyzn;
nie mogą teŜ iść na wojnę uzbrojone jak męŜczyzna; nie mogą się one przyłączać do
armii, nawet jeśli nie noszą broni.
- Nie będzie męŜczyzna nosił ozdób kobiety. MęŜczyzna nie moŜe nosić strojów
kobiecych, ani upodabniać się do kobiet farbując włosy, nosząc biŜuterię kobiecą,
wisiorki itp.”
[Kapłan Ŝydowski nie ma prawa poślubić kobietę „sprofanowaną”, a więc ani
pozbawioną przed nim dziewictwa przez kogoś innego, ani zbyt niskiego pochodzenia,
ani konwertytki, ani rozwódki, ani wdowy. Dyskwalifikowałoby to bowiem status
kapłański jego potomstwa. - W judaizmie kapłańskość jest dziedziczna. Arcykapłan
zaś musi poślubić „naarę:, czyli dziewicę między 12 a 13 rokiem Ŝycia, która jeszcze
przez nikogo nie była molestowana i przebywa w zupełnej nieświadomości w
sprawach płci.
Zwierzęta „nieczyste”, z którymi kontakt dotykowy powoduje nieczystość
rytualną, to łasica, mysz, ropucha, jeŜ, kameleon, jaszczurka, ślimak, kret.].
- „W sporze pomiędzy dwoma grupami ludzi jednakowo uczonych w Torze naleŜy
skłonić się za opinią większości; ale jeśli grupa mędrców Tory jest w mniejszości, to
ich opinia przewaŜa nad duŜą grupą ludzi nieuczonych.
- Nie wolno przysięgać fałszywie.
- Nie wolno obmawiać. Istnieją trzy rodzaje obmowy: rechilut - plotki; laszon hara mówienie o kimś źle z intencją zaszkodzenia mu; moci szem ra - mówienie o kimś
nieprawdy, która go zniesławia. Najgorsze z tych wszystkich rzeczy jest słuchanie, bo
to ono stwarza mówiącemu okazję do grzechu.
- Nie wolno zawstydzać oblicza bliźniego. Zawstydzenie, zwłaszcza publiczne, jest jak
morderstwo.
- Nie wolno oszukiwać Ŝadnego człowieka w słowach. Nie wolno nikogo obraŜać, ranić
uczuć, dokuczać, zawstydzać, wypominać mu złe czyny, wołać go przezwiskiem.
- Nie wolno się mścić.
- Nie wolno zajmować się myślami heretyckimi i zwracać oczu ku niemoralności.
- Nie wolno chować urazy.
- Nie wolno jeść i pić jak Ŝarłok i pijak.
- NaleŜy szanować mędrców Tory (talmide chachamim).
- Nie wolno kastrować nikogo, ani człowieka, ani zwierzęcia, ani ptaka; nie wolno teŜ
nikogo sterylizować.
- NaleŜy przyłączyć się do mędrców Tory, by jak najwięcej od nich się nauczyć.
- Dobrze jest oŜenić się z córką uczonego i własne córki równieŜ wydać za mąŜ za
uczonych.
- Nie wolno przestraszyć się na wojnie.”
Jak łatwo zauwaŜyć, są to obserwacje i nakazy o bardzo zróŜnicowanej
wartości merytorycznej; niektóre są trafne i mądre, inne zabawne, jeszcze inne
zaskakują prymitywizmem i płycizną pojęć.
***
Wybitnym myślicielem, klasykiem kilku kultur jest Ibn Gabirol Salomon Ben
Juda (Awencebrol, Awicebron), głęboki erudyta piszący w języku arabskim, poniewaŜ
urodził się był w hiszpańskim mieście Malaga w czasach, gdy kraj ten znajdował się
we władaniu Maurów. Przyszedł na świat w roku 1020 albo 1021, a Ŝywot zakończył
w okresie między 1058 a 1070 w Walencji. Nazywa się go z reguły neoplatonikiem,
a pewne podstawy do tego znajdziemy w jedynym zachowanym (w łacińskiej wersji)
97
dziele pt. „Fons Vitae” („Źródło śycia”). Styl jego tekstów jest klarowny i czysty, a
przy tym aforystyczny i w barwie głosu jakby raczej grecki, a nie Ŝydowski.
Ibn Gabirol tedy pisał: „Pytanie mędrca to juŜ pół drogi do prawdy;
cierpliwość do bliźniego - połowa mądrości.
- Kto ma prawo rządzić? Albo mędrzec mający koronę, albo król mający mądrość.
- Nie ma szans na poznanie całej prawdy, gdyŜ jest ona bez kresu; ale dąŜyć do
mądrości trzeba chociaŜby po to, by nie pozostawać durniem - własnie tym kieruje się
człowiek rozumny.
- Najpiękniejszą cechę człowieka stanowi Ŝądza poznania.
- Człowiek jest mądry tylko wówczas, gdy szuka mądrości; jak tylko zacznie mniemać,
Ŝe ją znalazł, natychmiast okazuje się głupcem.
- Nikt nie powinien zarzucać nauczycielowi uchybień, zanim nie pozna takŜe innych
nauk i nie będzie mógł je porównywać.
- Królowie mogą sądzić kaŜdego, lecz własnie mędrcowi dane jest sądzić królów.
- Wartość kaŜdego człowieka jest proporcjonalna do wiedzy przezeń posiadanej.
- Pierwszym krokiem ku mądrości jest milczenie, drugim - słuchanie, trzecim zapamiętywanie, czwartym - działanie, piątym - wykładanie mądrości.
- Nikt nie zostanie mędrcem wcześniej, aŜ nie zdobędzie trzech umiejętności: nie
uwaŜać siebie za bardziej zdolnego niŜ inni w zdobywaniu mądrości; nie zazdrościć
temu, kto jest bogatszy; nie oczekiwać nagrody za swą mądrość.
- Unikaj świętoszkowatego głupca i grzeszącego filozofa.
- Jeśli ktoś nie potrafi powstrzymać swej zapalczywości, to znaczy, Ŝe ma kłopoty ze
swym mózgiem.
- Milczenie jest najlepszą odpowiedzią głupcowi.
- Silny jest ten, kto uspokaja głupca i łagodzi jego gniew.
- Kto nie umie kierować sobą, nie potrafi teŜ kierować innymi.
- Ludzie mniemają, ze jakoby zła jest pod słońcem więcej niŜ dobra. Dobro, ich
zdaniem, stanowi wyjątek, podczas gdy zło jest bezgraniczne i wszechobecne. Przy
czym ten błąd podzielają nie tylko osobnicy z tłumu, ale i ci, co to uchodzą we
własnych oczach za filozofów. Przyczynę tego złudzenia stanowi fakt, Ŝe ludzie sądzą o
całym wszechświecie na podstawie swego osobistego doświadczenia. Ignorant i głupiec
mniema, Ŝe cały świat istnieje ze względu na niego i dla niego, a gdy zdarzy mu się
jakieś nieszczęście, zaraz wnioskuje, iŜ całe uniwersum stanowi ucieleśnienie zła.
Gdyby jednak potrafił sobie uprzytomnić ogrom całego wszechświata i znikomość
własnej w nim egzystencji, mógłby z uświadomienia siebie samego jako drobniutkiej
cząstki jedynego kosmosu wysnuć wniosek o całej prawdzie… Niektórzy twierdzą, Ŝe
jakoby cały wszechświat stworzono tylko w jednym celu - aby zapewnić egzystencję
człowieka, który z kolei zyskuje dzięki temu siły, by słuŜyć Bogu. Wszystko, co istnieje,
twierdzą oni, istnieje ze względu na człowieka; nawet sfery niebieskie ponoć podległe
są w swym wiecznym ruchu interesom człowieka i mają słuŜyć zaspokojeniu jakichś
ludzkich potrzeb. Tego punktu widzenia nie sposób nie nazwać fałszywym. (…) Nawet
jeśli przypuścić, Ŝe wszechświat istnieje ze względu na człowieka, a egzystencja
człowieka z kolei ma na celu słuŜenie Bogu, to rodzi się pytanie: Jaki jest cel
ostateczny tego słuŜenia Bogu? Bóg przecieŜ nie staje się w najmniejszym nawet
stopniu bardziej doskonały z powodu tego, Ŝe Jego własne stworzenia JemuŜ i słuŜą;
podobnie jak Bóg nie poniósłby najmniejszego uszczerbku, gdyby wokół Niego nie było
nic prócz Niego samego. Na to moŜna byłoby odrzec, Ŝe słuŜenie Bogu doskonali nie
Boga, lecz nas samych. Ale w takim razie pozostaje pytanie: Jaki jest cel naszego
doskonalenia się? - Przynagleni takimi pytaniami, jesteśmy zmuszeni wyciągnąć
następujący wniosek: Taka jest wola Boga. Logika, zarówno jak i tradycja, wykazują,
98
Ŝe wszechświat stworzono wcale nie ze względu na człowieka i Ŝe wszelkie rzeczy w
świecie istnieją ze względu na same siebie”…
O człowieku i jego losie wielki śyd wywodził: „KaŜdy człowiek moŜe
postępować tak, jak mu się podoba. Jeśli chce wstąpić na ścieŜkę dobra i osiągnąć
świętość - moŜe postąpić właśnie tak. Jeśli woli wkroczyć na ścieŜkę zła - to takŜe
leŜy w jego mocy i w granicach jego moŜliwości. (…) Ród ludzki pozyskał dla siebie
szczególną pozycję we wszechświecie właśnie dlatego, Ŝe człowiek jest zdolny do
samopoznania, do odróŜniania dobra od zła. Niech nie wierzy w to ani jedna dusza,
ani tępak spośród gojów, ani ciemniak spośród Izraelitów, jakoby Wszechmocny Bóg niech się sławi imię Jego! - juŜ przy narodzinach człowieka z góry nakreśla, czy ma
on być świętym, czy potępieńcem. Sprawy mają się zgoła inaczej. KaŜdemu
człowiekowi dane zostało prawo swobodnego wyboru: moŜe on zostać zarówno kimś
cnotliwym, jak i kims grzesznym, madrym lub głupim, łagodnym lub okrutnym,
mściwym lub wielkodusznym. Stąd zaś wynika, Ŝe grzesznik sam sobie gotuje swój
upadek, sam siebie skazuje na nieszczęścia i łzy, sam szykuje dla siebie męki duszy.
Ta myśl stanowi jedną z najwaŜniejszych zasad naszej wiary, ona jest opoką naszej
Tory i jej przykazań. Gdyby Bóg sam decydował za człowieka, czy ma zostać świętym
czy grzesznikiem, - jak to mniemają niezbyt dalekowzroczni astrologowie - to po co
dyktuje nam przez Proroków swą wolę: czyńcie to, a tego nie czyńcie, równajcie drogi
wasze, a nie podązajcie za grzesznikami? Gdyby los człowieka nie był wykuwany przez
niego samego, a był mu narzucany przez jakąś siłę zewnętrzną - jakiŜ sens miałoby
istnienie Tory? Albo, powiedzmy, jakim prawem Bóg karałby ludzi grzesznych a
nagradzałby sprawiedliwych?...
Nie dziw się i nie powiadaj w zakłopotaniu: „Czy moŜe człowiek czynić
wszystko, co sobie zechce? Czy moŜe kierować swym postępowaniem? Czy moŜna
sobie wyobrazić, jakoby człek był w stanie coś uczynić bez pozwolenia Stwórcy i
wbrew Jego woli?” - zrozum i pamiętaj, Ŝe choć na swiecie wszystko dzieje się wedle
woli Pana, postępki nasze i czyny nie wychodzą poza obręb naszej kontroli. Co mam
tu na myśli? Stwórca chce, aby wszystko, co On stworzył, stosowało się do Jego woli;
lecz dokładnie tak chciał teŜ, aby człowiek posiadał wolną wolę, aby nic go nie
zmuszało do jakichś czynów i aby nikt nie zabraniał mu niczego w jego postępowaniu;
aby kaŜdy śmiertelnik miał swobodę Ŝyć tak, jak mu nakazuje jego własny rozsądek,
darowany mu przez Boga - Ŝyć i rozstrzygać o wszystkim samemu. Właśnie dlatego o
kaŜdym człowieku sądzi się i kaŜdego człowieka sądzi się według czynów jego”…
Gdy ibn Gabirola zapytano, kto jest lepszy, bogacz czy mędrzec, odparł, Ŝe
mędrzec. Ale dlaczego w takim razie mędrcy częściej stoją pod drzwiami bogaczy niŜ
bogacze przed drzwiami medrców? Ano dlatego, ze mędrzec zdaje sobie sprawę z
wartości bogactwa, a bogacz nie rozumie znaczenia mądrości.
Ktoś mu powiedział, Ŝe jemu się wydaje, iŜ ludzie notorycznie popełniają zło i
dlatego jego dusza dąŜy do odosobnienia od nich. Na to filozof odparł: „Nie rób tego,
poniewaŜ nie sposób Ŝyć bez ludzi. śyj jednak pośród nich tak, jak Ŝyłby głuchy
umiejący słyszeć; ślepiec umiejący widzieć; niemy, umiejący mówić”…
Ibn Gabirol mawiał: „Są czteru kategorie ludzi: 1. człowiek, który wie i wie, Ŝe
wie - to jest uczony, słuchajcie go; 2. człowiek, który wie i nie wie, Ŝe wie - ten jest
nieświadomy, obudźcie go; 3. człowiek, który nie wie i wie, Ŝe nie wie - ten pyta o
dobrą radę, więc go pouczcie; 4. wreszcie człowiek, który nie wie i nie wie, Ŝe nie
wie - ten jest głupcem, zostawcie go jemu samemu”.
99
Prócz Ibn Gabirola wybitnymi filozofami i uczonymi Ŝydowskimi piszącymi
w języku arabskim byli m.in. teŜ Ibn Ezra, czyli Abraham Ben Meir (1092 – 1167)
oraz Ibn Daud, czyli Abraham Ben Dawid (1110 – 1180).
***
Oryginalne koncepcje filozoficzno-etyczne zawiera kabalistyczna księga „Zohar”.
Przedstawiony w niej system religijno-filozoficzny zwany Kabałą , nawiązuje do
pochodzącej z VII wieku kosmogoniczno-historycznej księgi „Jecirah” i buduje
zbliŜoną do neoplatonizmu teogonię, jak teŜ kosmogonię. Główne dzieło Kabały „Zohar” („Blask”) zostało zredagowane w Hiszpanii w XII wieku przez MojŜesza
Baal Szew Tow z Leonu. Zajmuje się ona metafizycznymi rozwaŜaniami dotyczącymi
Boga i objawienia, konstytuuje takŜe podstawowy dla całej Kabały paradygmat
poznawczy w postaci dziesięciu sefirotów (emanacji, atrybutów Boga) i wprowadza
podstawowe, biegunowe pary mocy kosmicznych działających we wszechświecie. W
tym samym czasie Abraham Abulafia rozwija Kabałę ekstatyczną, kładąc nacisk na
indywidualną drogę człowieka ku Bogu . Po wygnaniu śydów z Hiszpanii w 1492
roku (pod zarzutem fałszowania monety i doprowadzenia ludności kraju na skraj
nędzy przez bezboŜną lichwę), główny ośrodek Kabały przesuwa się do Saffed w
Galilei, gdzie Isaac Luria rozwija ideę o szczególnym posłannictwie człowieka w
świecie idealnym; jego myśl kontynuują Chaim Vital oraz Josef ibn Tabui.
Dowodzą oni, Ŝe modlitwa i duchowa intencja człowieka mają ogromną siłę sprawczą.
Pod znacznym wpływem Kabały znaleźli się (lub zbieŜną drogą podąŜali) znakomici
myśliciele Johannes Reuchlin, Knoor von Rosenroth, Pico della Mirandola, Jacob
Boehme oraz loŜe masońskie we Francji i na Litwie.
Kabała wychodzi z talmudycznej tradycji , według której świat istnieje dzięki
trzydziestu sześciu sprawiedliwym, którzy są rozsiani po całym świecie, są nieznani i
nie znają się nawzajem, ale dzięki swej osobistej świętości wewnętrznej sprawiają, Ŝe
świat nie ulega zagładzie, lecz wciąŜ nadal istnieje. Są raczej nieświadomi swej roli, a
jeden z nich jest prawdopodobnie Ŝywym Mesjaszem i pozostaje w ukryciu dlatego,
Ŝe świat nie jest go godzien. Świat jest przedstawiany przez kabalistów jako organizm,
którego kościec stanowią owi 36 sprawiedliwych. Zupełnie identycznie jak hinduizm
Kabała traktuje świat jako organiczną, nierozerwalną całość, jako jeden całościowy
organizm. Zamiast „świat” powinno się mówić „świat BoŜy”, zamiast „inni” - „my”
itd. W kaŜdej chwili świat jest gotowy do odkupienia, zbawienie jest obok…
Poszczególne traktaty księgi „Zohar” zawsze rozpoczyna zdanie: „Rabbi
Szymon otworzył bramy mocom języka”, języka hebrajskiego, a nie byle jakiego,
języka świętego, sakralnego, pochodzącego bezpośrednio od Boga. Dwadzieścia dwie
litery języka hebrajskiego pełne są utajonych, skrytych znaczeń; to nie są po prostu
litery, to są zindywidualizowane byty metafizyczne; nawet sam ich kształt nie jest
przypadkowy, lecz niesie w sobie pewną mistyczną wiedzę. Wbrew ewidentnym
faktom (alfabet Ŝydowski był wzorowany na piśmie filistyńskim i innych
wcześniejszych alfabetach) kabaliści twierdzą, Ŝe to sam Bóg skonstruował litery
hebrajskie, aby MojŜesz mógł spisać „Torę”. Talmudyści twierdzą, iŜ litery są
istotami mistycznymi, demiurgami Boga, przez które On przemawia do swego „narodu
wybranego”.
Wszystko istnieje tylko w Bogu. „Być” znaczy „być Jego bytem”. Jak to
wyraził po niemiecku Franz Kafka: „Sein bedeutet Sein sein”. W języku zawsze tkwi
pewna filozofia, pewne prawdy metafizyczne i ostateczne, zapomniane przez ludzie
myślenie dyskursywne i faktograficzne, lecz zakodowane bezpośrednio w materiale
100
językowym. Jak to ujął Benjamin Lee Whorf: „Język zawiera przeczucie nieznanej,
szerszej rzeczywistości, w stosunku do której świat fizykalny jest jedynie naskórkiem…
Docieranie do świata przez matematykę nie jest czym innym jak docieraniem do
świata przez szczególną odmianę języka. Wzorce matematyczne są czymś
podstawowym w sensie kosmicznym”. Są jakby częścią i specyficznym jednocześnie
odzwierciedleniem harmonii Wszechświata, podobnie jak jest nim język muzyki,
mistyki, a nieraz teŜ filozofii, w tym - filozofii moralnej.
Według Kabały - tak jak według wcześniejszej filozofii Plotyna - cały świat
stanowi jeden niepodzielny organizm, wypełniony rozmaitymi energiami boskimi.
Działają w nim wszelako takŜe moce ciemności, moce diabelskie, stąd pochodzą zaś
podziały, wrogość, walka, zło. Rozdzielenie triumfuje nad jednością, tak jak śydzi,
choć są jednym Narodem BoŜym, muszą jednak Ŝyć w diasporze, w rozproszeniu,
zanim nie powrócą do Ziemi Obiecanej.
Trzeba przyznać jednak, Ŝe ostatecznie Kabała, choć stanowi intelektualną
konstrukcję o niezaprzeczalnych walorach estetycznych, tak naprawdę nie udziela
odpowiedzi na podstawowe pytania filozofii, czyli i w tym przypadku - jak to bardzo
trafnie wyraził ongiś Moshe Dawidowitz - „kaŜda podróŜ mistyczna kończy się tam,
gdzie się zaczęła”. Z czego wcale nie wynika, Ŝe nie warto w tę podróŜe się udawać.
Wręcz przeciwnie. Są bowiem rzeczy, o których najlepiej nie mówić, gdyŜ o nich jak o istocie Boga - człowiek nic wiedzieć, ani nic powiedzieć nie moŜe. Nie
przypadkiem Majmonides napisał: Tak samo jak byłoby błędem przypisywać Bogu
akcydent mnogości, jest błędem przypisywać Mu akcydent jedności”. Jak i wszelkie
inne „akcydenty”… A przecieŜ tylu „mądrych” ludzi z wypiekami fanatyzmu na
twarzy i pianą wściekłości na ustach głosi wszem i wobec swe „jedynie słuszne”
iluzje, nie mając nawet zielonego pojęcia o tym, o czym perorują!
***
Osobny temat, lub dokładniej, osobną warstwę semantyczną w Kabale stanowią
roztrząsania dotyczące sfery moralnej Ŝycia ludzkiego. Zaskakują one nieraz
nieoczekiwanym sposobem spostrzegania rzeczywistości, jak np. w tezie, Ŝe
starotestamentowa tak zwana „niewola egipska” to nic innego jak „stan ciemnoty
moralnej”, a „wyjście z niewoli Egipskiej” to pokonanie przez dojrzałą osobowość
człowieka swych własnych zwierzęcych, egoistycznych, hedonistycznych i
merkantylnych uczuć, tendencji, poglądów - czyli przejście do etyki Ŝyczliwości i
solidarności międzyludzkiej. [Por. Lichtman: Nauka Kabały” ].
Idee Kabały niekiedy o całe stulecia wyprzedzały swój czas, jak np. dotyczące
przyrody i stosunku człowieka do niej. W słowniku pojęć kabalistycznych Raphaela
Yedidya („Kabała”, Warszawa 2005) czytamy: „Bóg stworzył wiele róŜnych zwierząt,
a wszystkie one mają słuŜyć człowiekowi. Nie ma takiego zwierzęcia, od najmniejszego
do największego, które nie byłoby uŜyteczne dla człowieka. Oto jak postępują
zwierzęta: narodziły się z wiedzą o tym, co chroni je przed drapieŜnikami i
truciznami. Psy znają roślinę, która przyprawia je o wymioty, jeśli zjedzą przedtem
coś trującego. Zanim kogut stanie w szranki ze Ŝmiją, zjada roślinę, która chroni go
przed jadem. Osaczony słoń ucieka do wody i trąbą polewa swego prześladowcę tak
długo, aŜ ten odstąpi od ataku. Po stoczonej walce ptaki leczą rany przykładając na
nie leczniczą roślinę. KaŜdy ptak potrafi uwić gniazdo mocne, a zarazem miękkie.
Pszczoły budują plastry w ten sposób, aby zmagazynować w nich jak największą ilość
miodu. Pająki przędą sieci, w które łapią na pokarm owady. Tak jak istnieją ludzie
okrutni i ludzie łagodni, tak niektóre zwierzęta są okrutne, a inne łagodne”. Są to
idee jak najbardziej nowoczesne i zgodne z ustaleniami etologii i innych nauk XXI
wieku.
101
TakŜe w innych dziedzinach myśl Ŝydowska zwracała uwagę na liczne, przez
innych bagatelizowane, niuanse tematu: „MęŜczyzna, który kładzie się ze swą Ŝoną,
musi przestrzegać pewnych przepisów dla własnego dobra, dla dobra Ŝony i dzieci,
które mogą przyjść na świat z ich związku. Po pierwsze, nie oddawaj się temu aktowi
zbyt często, poniewaŜ szkodzi to duchowi. śył kiedyś podobno męŜczyzna, który w
łóŜku z Ŝoną zuŜywał całe swoje nasienie, wskutek czego osłabł i stracił zdrowie, a
jego członki dotknęła drŜączka.
Po drugie, męŜczyźnie nie wolno całować łona Ŝony podczas spółkowania, w
przeciwnym razie jego dzieci urodzą się nieme.
Po trzecie, małŜonkom nie wolno ze sobą rozmawiać, w przeciwnym razie dzieci
urodzą się głuche.
Po czwarte, nie wolno kłaść się do łóŜka, w którym śpi małe dziecko, nie
wolno spółkować przy świetle księŜyca lub świec, w przeciwnym razie dzieci będą
epileptykami.
Po piąte, męŜczyźnie nie wolno kłaść się z kobietą, która ma okres, w
przeciwnym razie dzieci będą często zapadać na zdrowiu.
Po szóste, jeŜeli męŜczyźnie śni się kobieta i budzi się przepełniony Ŝądzą, nie
powinien kłaść się na Ŝonie, w przeciwnym razie na ciele dziecka pojawi się piętno
Szatana.
Po siódme, podczas spółkowania męŜczyźnie nie wolno patrzeć na łono Ŝony, w
przeciwnym razie dziecko urodzi się ślepe.
W łoŜnicy mąŜ i Ŝona powinni wyzbyć się z serc wszystkich niecnych myśli, a
wyobraŜać sobie tylko rzeczy miłe i czyste, w przeciwnym razie dziecko, które się
narodzi, zostanie ukarane za grzechy rodziców. Im czystszy związek, tym szczęśliwsze
Ŝycie dziecka”… Jak się wydaje, w tych wszystkich wywodach tylko ostatnie zdanie
nie jest bezpodstawne. Ale moŜe być prawdą, Ŝe za grzechy matki pokutuje syn; za
grzechy ojca przedwcześnie umiera córka.
Raczej za dziwactwo wypadałoby uznać przekonanie, Ŝe „kobieta, która w
łóŜku z męŜem leŜy na prawym boku, urodzi syna, a kobieta, która spoczywa na
lewym boku, powije córkę. JeŜeli męŜczyzna zlegnie z Ŝoną wieczorem podczas uczty
lub balu, dziecko, które przyjdzie na świat, będzie szukać towarzystwa przedstawicieli
tej samej płci - syn będzie pragnął innych męŜczyzn, a córka będzie wolała inne
kobiety, tak jak wieczór jest na pół dniem, a na pół nocą. A ostatecznie dusza tego
dziecka odrodzi się w króliku”…
TakŜe niektóre inne tezy Kabały dotyczące mądrości Ŝyciowej mieszczą się w
ramach średniowiecznego zabobonu i nie mogą tych granic przekroczyć, jak np.
następujące rozwaŜanie: „JeŜeli podczas negocjacji wysmarujesz nogę świńskim
smalcem, wówczas uda ci się sprzedać wszystko, co masz do sprzedania…
śeby skłonić nieprzyjaciela do poddania się, zmieszaj w jednym naczyniu
musztardę i sól, dolej własnego moczu i dobrze ukryj mieszankę przez trzy dni, a
następnie posmaruj nią próg domu wroga, a natychmiast podda się twojej woli.
śeby zamknąć usta komuś, kto źle o tobie mówi, weź długi lniany sznurek,
pójdź z nim na cmentarz, odetnij kawałek sznura długości grobu; zrób na sznurku
wiele węzłów, przy kaŜdym z nich wymawiając słowa: „Tak oto zawiązuję mu język,
Ŝeby nigdy juŜ nie powiedział o mnie złego słowa”; następnie zagrzeb sznurek koło
grobu.
śeby zabezpieczyć się przed wszystkimi wrogami, noś przy pasku głowę węŜa, a
przy boku oko koguta.
Komu grozi wielkie niebezpieczeństwo z rąk nieprzyjaciół, powinien trzykrotnie
wypowiedzieć następujące słowa: „Spotkałem nieprzyjaciół i zobaczyłem ich, ale oni
102
mnie nie widzieli. Będę nimi rządził, a oni mną nie będą rządzili. Ich słowa są jak
ziemia, a moje słowa nad nimi. Mają ośle głowy, a ja mam głowę lwa. Mają
świńskie języki, a ja mam język króla”. Niestety, ani wrogów, ani „przyjaciół” nie da
się załatwić w tak prosty sposób, choć wielu śydów wierzyło i wierzy w moc tego
rodzaju kabalistycznych zaklęć.
***
Osobną warstwę ideograficzną stanowią w Kabale obserwacje w zakresie
medycyny, ale dziś mają one raczej charakter ciekawostek i dziwactw
folklorystycznych, niŜ zgodnych z celem zaleceń medycznych. Oto np. jak się zaleca
kurację groźnej bądź co bądź choroby, jaką jest malaria: „Najlepszym lekarstwem na
tę chorobę jest chinina. ZaŜywaj ją przez trzy dni, a szybko wyzdrowiejesz. MoŜesz
takŜe postąpić w następujący sposób: weź ucięte paznokcie rąk i nóg chorego i upiecz
je w cieście. Poproś kogoś o zabranie ciasta na targ, przykazując, Ŝeby po drodze z
nikim nie rozmawiał, a ciasto dał pierwszemu napotkanemu psu. JeŜeli pies zje ciasto,
chory powróci do zdrowia.
Podobnie działa następujący środek: weź obcięte paznokcie rąk i nóg chorego,
połóŜ je na Ŝarzących się w misce węglach z dodatkiem siarki; przykryj choremu
głowę i kaŜ mu na czczo wdychać dym; poproś go, Ŝeby ugasił Ŝar własnym moczem
i wyniósł na zewnątrz.
Trzeci sposób jest taki: weź Ŝywego kraba, włóŜ go do małego woreczka wraz
z obciętymi paznokciami chorego, zawieś woreczek na szyi chorego blisko serca”.
Wygląda na to, Ŝe autorzy tych „recept” przypuszczali, Ŝe jakaś szczególna energia
malaryczna albo antymalaryczna tkwiła właśnie w paznokciach osoby chorej.
Dlaczego, niewiadomo.
Na tymŜe poziomie proponowano m.in. przepisy na bezsenność: „Kto z
nieznanych powodów nie moŜe zasnąć, niech połoŜy sobie na czoło lniany woreczek
wypełniony wilgotną solą, a kiedy sól wyschnie, zwilŜy ją ponownie.
Na mówienie przez sen zaleca się noszenie na szyi zęba psa. Jeśli ktoś krzyczy
przez sen z powodu dręczących go koszmarów i budzi się w środku nocy, to znak, Ŝe
ciału brak czegoś, co otrzymuje po przebudzeniu się. Kto śpi z ręką na sercu, często
miewa krótki oddech, moŜe teŜ cierpieć na słabe nerwy i depresję. JeŜeli przy głowie
chorego połoŜysz ząb lub kość lewego ramienia zmarłej osoby, śpiący nie obudzi się
tak długo, jak długo nie zabierzesz zęba lub kości…
Oto sposób, który pomoŜe szaleńcowi: postaw go pod drzewem leszczynowym,
obetnij mu włosy i paznokcie u rąk i nóg; wytnij w drzewie otwór, włóŜ do srodka
włosy i paznokcie, zatkaj szczelnie kawałkiem drewna i wypowiedź następujące słowa:
„Oto twoja część, tak jak włosy i paznokcie nigdy do niego nie powrócą, tak nie
powróci do niego choroba”. Następnie zakryj choremu oczy, tak Ŝeby nie widział
drzewa i zaprowadź go do domu. Jest jeszcze jeden sposób: daj szaleńcowi do
zjedzenia mięso kurczaka, który zdechł bez Ŝadnego powodu”… Trudno oczywiście o
bardziej bezsensowne zalecenia zdrowotne, ale nie róŜnią się one od podobnych
nonsensów wykoncypowanych w łonie innych cywilizacji w tymŜe czasie.
Myliłby się jednak ten, kto na podstawie pewnej liczby nonsensów zawartych
w księdze „Zohar” wnioskowałby o jej bezwartościowości. Oto chociaŜby bardzo
proste, lecz zupełnie trafne spostrzeŜenie kulinarne: „Człowiek, który je małe ryby, nie
zachoruje na Ŝołądek, ryby bowiem to doskonały sposób na zachowanie ciała w
zdrowiu”. To prawda, ale dlaczego „małe ryby”? - Dlatego, Ŝe w ich tkance znacznie
mniej toksyn niŜ w tkance ryb duŜych, starych. Wszystko się zgadza z ustaleniami
nowoczesnej nauki!
103
W 1543 roku ukazało się dzieło Mikołaja Kopernika o obrotach ciał
niebieskich, w którym uczony twierdził, Ŝe ośrodkiem naszego układu planetarnego jest
Słońce, dokoła którego poruszają się planety, które jednocześnie obracają się wokół
swej osi, powodując zmianę dnia i nocy. Ale przecieŜ o czymś takim pisał równieŜ
kilka wieków wcześniej autor księgi „Zohar”. (Inna rzecz, Ŝe wielka Ŝydowska
tradycja intelektualna powstała, a potem pozostawała, pod przemoŜnym wpływem
wcześniejszych cywilizacji Sumeru, Akkadii, Babilonii, Asyrii i Egiptu. Historycy nauki
uwaŜają, Ŝe rozległa wiedza w zakresie nauk przyrodniczych i głębokie myśli
filozoficzne wyłuszczone na łamach „Pięcioksięgu MojŜesza”, „Talmudu”, księgi
„Zohar” były moŜliwe wyłącznie pod warunkiem, Ŝe autorzy tych dzieł byli dokładnie
obeznani z tekstami uczonych męŜów Sumeru i Egiptu i przejęli z nich wiele
istotnych wątków).
Kabałę, podobnie jak inne Ŝydowskie księgi dydaktyczne i filozoficzne,
cechuje niespoŜyty entuzjazm dla mądrości, wiedzy, kultury intelektualnej. Czytamy w
niej m.in. następujące piękne i rozumne zdania: „Oto co musisz zrobić, Ŝeby stać się
mądrym człowiekiem: nie czytaj ksiąŜki raz, ale wiele razy; przeczytanie ksiąŜki raz
czy dwa to za mało, poniewaŜ za kaŜdym razem czytając ksiąŜkę od nowa odkrywamy
w niej coś nowego. Im więcej ksiąŜek czytamy, tym stajemy się mądrzejsi. Mądrość
człowieka mierzy się ilością przeczytanych przez niego ksiąŜek. Kupuj więc duŜo
ksiąŜek o róŜnej treści i czytaj ich najwięcej”… Mądrość całego świata staje się
własnością tego, kto lubi czytać. A z kultury intelektualnej wypływa teŜ czystość
myśli i wzniosłość serca, o których Kabała powiada: „Czystość myśli daje zdrowie,
podczas gdy podstęp i złe słowa wiodą do choroby”…
***
Gdybyśmy rozpatrywali systemy norm etycznych jako przepisy na przetrwanie
w nieprzyjaznym świecie, jako kodeksy walki o swoje miejsce pod słońcem, to
niewątpliwie musielibyśmy za najskuteczniejsze uznać etykę Ŝydowską i chińską; a to
dlatego, Ŝe Ŝadna z nich nie paraliŜuje ducha walki i woli zwycięstwa dogmatem
abstrakcyjnego humanizmu, lecz na pierwszym miejscu stawia celowość i dobro
własnego narodu; humanitaryzm jest dobry jedynie wówczas, gdy dodaje zdrowia, siły,
wiary narodowi. TakŜe sytuacja, gdy rygoryzm moralny obowiązuje tylko w stosunku
do członków własnej grupy socjalnej i w ten sposób ją cementuje, a obcy są
traktowani jak bydło, rozwiązuje ręce, pozwala na stosowanie bez zahamowań
wszelkich moŜliwych sposobów walki i rywalizacji, a ostatecznie czyni zwycięstwo
bardziej realnym. Ci zaś, którzy krępują sami siebie normami moralnymi w trakcie
walki na śmierć i Ŝycie - a czymŜe jeszcze jest świat, jeśli nie areną takiej walki? mają z natury rzeczy mniejszy arsenał broni, a więc teŜ ich moŜliwości odniesienia
zwycięstwa są bardziej ograniczone. Dlatego młode, dynamiczne, bezkompromisowe
ruchy społeczne i narodowe niejako instynktownie odrzucają hamulce moralne i
bezwzględnie dąŜą do zwycięstwa: zwycięzca zawsze ma rację, a pokonany nigdy. W
ogóle dobrze jest podczas prowadzenia działań zaczepnych sprawić, by wszyscy
pacyfiści i moraliści znaleźli się w obozie przeciwnika. Dlatego teŜ śydzi, dąŜąc do
opanowania całego świata, stosują etykę podwójną. Czytamy oto w księdze Pirke
Awot”: „Cały Izrael ma udział w Przyszłym Świecie, jak jest napisane: „Wszyscy w
Twoim narodzie są sprawiedliwi, na wieki odziedziczą ziemię.” Są sprawiedliwi z
definicji takŜe wówczas, gdy są niesprawiedliwi, gdyŜ postępowania członków
„narodu wybranego” nie moŜna mierzyć zwykłą miarą. To tak samo, jak na początku
XX wieku Lenin pisał, Ŝe moralne jest wszystko, co słuŜy sprawie budowania
komunizmu, takŜe mordowanie milionów ludzi i wyniszczanie całych narodów.
Panieńskie nazwisko matki Lenina było: Maria Blank. Widocznie istnieją wrodzone,
104
dziedziczne , warunkowane na poziomie molekularnym paradygmaty myślenia i
stereotypy zachowań.
***
Dzięki energii, konsekwencji i bezwzględnemu uporowi w dąŜeniu do raz
obranego celu śydzi są takŜe dziś, jak byli w staroŜytności, narodem
potęŜnym i
dynamicznym pod kaŜdym względem. Nie twierdzimy oczywiście, Ŝe kaŜdy z około
120-milionowej rzeszy tego narodu jest geniuszem, ale kaŜdy jest świadomą cząstką
swego narodu, zdąŜającego konsekwentnie do przed wiekami naznaczonego celu. To
budzi nieraz zgrozę. Oto Przemysław Dymski w ksiąŜce „Antysemityzm - hańba czy
nadzieja?” (Warszawa 1991) pisze: „Nasze dziejowe doświadczenia z śydami są jak
najgorsze. To samo spotkało pozostałe narody, choć moŜe w róŜnym stopniu. śydzi
rozpełzli się wszędzie jako naród do końca zły, zazdrosny o cudzą sławę i powodzenie,
nienawidzący rzetelności i uczciwości. Najlepiej czują się i mnoŜą w ciemnej aurze
zepsucia i zamętu, którą sami najumiejętniej tworzą i podŜegają. (…) Chorobliwie
wroga postawa śydów wobec wszystkich nie-śydów nie jest cechą wrodzoną, to
znaczy, nie wynika z właściwości ich semickiej rasy. Odpowiedzialną za zły charakter
narodu Ŝydowskiego jest wyłącznie jego religia, a mianowicie judaizm… Judaizm,
utraciwszy na znaczeniu jako postać kultu, tym bardziej zyskał na wadze jako system
społeczno-moralny, którego jądrem jest idea wybraństwa (wyŜszości, mesjanizmu)
Ŝydowskiego. Jest to powszechne przekonanie śydów o ich, danym im rzekomo przez
Boga, prawie do panowania nad światem i do bezlitosnego tępienia kaŜdego sprzeciwu
wobec ich dominacji. Bezwzględność ta jest posunięta aŜ do bestialstwa, skoro
nakazuje mordowanie nawet małych dzieci oraz brzemiennych kobiet, jeśli wymaga
tego dobro śydów”… Mnóstwo tego rodzaju diagnoz i epikryz powypisywano w
wielu krajach świata i w dziesiątkach języków. Lecz Izrael nie przejmuje się pustym
wstrząsaniem powietrza przez przestraszonych gojów i konsekwentnie dąŜy do
zrealizowania raz powziętego celu historycznego.
Znakomity intelektualista Ŝydowski Yuri Slezkin w ksiąŜce pt. „The Jewish
Century” ( Princeton University Press, 2004) nazywa swój naród „the Mercurian
Society” - społecznością merkurialną, lotną, będącą ciągle w drodze, w ruchu, w
stanie ekspansji, a trudniącą się nie prymitywną pracą własnych rąk, lecz zajęciami
bardziej nieuchwytnymi, zefirycznymi, płynnymi, jak np. pisarstwo wszelkiego rodzaju,
handel, lichwiarska bankowość. Z kolei społeczeństwa apollińskie, zajęte rolnictwem,
przemysłem, wojnami, są jakby obsługiwane przez „merkuriańczyków”, którzy jednak
- dzięki energii, sprytowi, ruchliwości i bezprecedensowym zdolnościom do mimikry i
przystosowywania się (opanowanie języków, zwyczajów, form religijnych, zmiana
imion i nazwisk etc.) - zawsze okazują się sprawniejsi pod względem mentalnym i
organizacyjnym od narodów osiadłych, i bez trudu uzyskują pozycję dominującą w
sferze finansów, mediów, administracji, szkolnictwa, piśmiennictwa, nauki, prawa,
medycyny, słuŜb specjalnych, polityki. [Jak ironicznie zauwaŜył Iwan Bunin: „KaŜdyj
śyd - priroŜdionnyj russkij litierator”].
W ciągu XX wieku śydzi zajęli miejsce elit narodowych w całej Europie,
Australii, obu Amerykach (eliminując elity rodowite), co spowodowało, iŜ stali się
najpotęŜniejszym narodem świata, panami całej ziemi, jakby wedle znanego proroctwa
biblijnego. Yuri Slezkin wskazuje dalej na najistotniejsze, jego zdaniem, dźwignie
wzrostu znaczenia jego rodaków w skali globalnej. Mają to być: opanowanie sfery
finansów, a co za tym idzie, takŜe mediów, uniwersytetów i polityki. Wysoko
rozwinięta inteligencja, zmysł dyplomatyczny, błyskawiczny spryt nauczyły śydów
mimikry socjalnej, wyznaniowej i mentalnej, to jest : bezproblemowego zmieniania na
zewnątrz oblicza konfesyjnego, światopoglądowego, narodowego, ideologicznego;
105
błyskawicznego przedzierzgnięcia się z dnia na dzień z komunistów w demokratów, z
konserwatystów w rewolucjonistów, z ateistów w fanatycznych katolików i odwrotnie;
przybierania dowolnego zabarwienia w zaleŜności od aktualnej sytuacji, od potrzeb i
konieczności. śaden inny etnos - zauwaŜa z dumą Yuri Slezkin - nie posiada
umiejętności takiej mimikry, takiej elastyczności na pozór, połączonej na wewnątrz z
wiernością tradycji i celom narodowym, solidarnością plemienną, wybujałym i
niezniszczalnym poczuciem toŜsamości i dumy narodowej. „Oto naród - pisze autor
ksiąŜki „The Jewish Century” - który nie ma własnego terytorium (a właściwie ma,
tylko nie chce tam Ŝyć), nie ma własnego języka (a właściwie ma, tylko nie chce go
uŜywać), naród, który składa się wyłącznie z inteligencji i konsekwentnie odmawia
podejmowania proletariackich zajęć, uŜywa pseudonimów zamiast własnych imion i
nazwisk, a jednocześnie konsekwentnie buduje swą odrębność; naród, który
bezpośrednio lub pośrednio (chociaŜby przez Ŝydowskie Ŝony nieŜydowskich dygnitarzy)
wywiera decydujący wpływ na wszystkie sfery Ŝycia, łącznie z religijnym, całego
świata”… ZwaŜywszy, Ŝe stan duchowny (idzie o katolicyzm i protestantyzm)
stanowi w wielu krajach m.in. Ameryki Łacińskiej i Europy Środkowej kastę
uprzywilejowaną takŜe pod względem materialnym, a przy tym dominującą nad
ciemnymi masami ludu, śydzi skutecznie infiltrowali go i są bliscy zupełnego
zdominowania i opanowania. Jednocześnie - dodaje Yuri Slezkin - zajmują wiodące
stanowisko we wszystkich partiach politycznych, od komunistycznych, przez
liberalistyczne, „zielone” aŜ do chadeckich i konserwatywnych; a dotyczy to
wszystkich krajów kultury europejskiej, a więc czterech powyŜej wymienionych
kontynentów. śydzi rzadko padają ofiarą tak wulgarnej skłonności, jak alkoholizm,
choć prawie wszystkie wytwórnie produkujące tę truciznę stanowią ich własność. Są
teŜ monopolistami w przemyśle pornograficznym, narkotykowym, w bankowości itd. Są
właścicielami ogromnych, wręcz niewyobraŜalnych majątków, mają cały świat w swej
kieszeni - zauwaŜa nie bez ironii znakomity Ŝydowski socjolog. Jako jedni z
pierwszych zrozumieli doniosłość zachowania czystości rasowej i dbają o nią od
czasów MojŜesza, uwaŜając mieszańców za bezwartościowych bastardów; jednocześnie
wśród innych narodów popularyzują małŜeństwa mieszane, konkubinaty i „wolną
miłość”.
Yuri Slezkin uwaŜa, Ŝe w sytuacji, gdy osiemdziesiąt procent śydów są
bezwyznaniowcami i ateistami, judaizm juŜ nie stanowi głównego spoiwa
jednoczącego globalny naród Ŝydowski. Tym spoiwem jest obecnie klarowna i
niezachwiana samoświadomość rasowa i narodowa, poczucie „bogowybraństwa”, dumne
przekonanie o swej wyŜszości nad wszystkimi innymi narodami świata, pogarda dla
gojów, jak teŜ solidarność, pomoc wzajemna i współpraca śydów w skali światowej.
Te elementy są dodatkowo wzmacniane przez świadome krzewienie i podtrzymywanie
poczucia krzywdy zbiorowej i nieustannego zagroŜenia tak zwanym „antysemityzmem”.
Przy tym nie ma znaczenia, czy to zagroŜenie naprawdę istnieje, waŜne - by istniało
wirtualnie, psychologicznie jako czynnik cementujący Ŝydowską odrębność,
ekskluzywność i wyŜszość. „Gojem moŜe być kaŜdy, ale śydem trzeba się urodzić”
- konkluduje Yuri Slezkin na 359 stronie swego dzieła: Bóg bowiem stworzył, jego
zdaniem, śydów i nie-śydów jako dwa zupełnie odrębne i nieprzystające do siebie
nawzajem gatunki istot oŜywionych, z których jeden jest przeznaczony do
panowania nad światem, drugi - do słuŜenia pierwszemu.
***
Warto zaznaczyć, iŜ mimo Ŝyciowej zaradności, ruchliwości i energii tego
narodu, jego naturalny światopogląd nacechowany jest tragizmem, co z łatwością da
106
się stwierdzić czytając utwory poetów i pisarzy Ŝydowskiego pochodzenia, piszących w
róŜnych językach, lecz połączonych owym charakterystycznym smutkiem; Ŝe
przypomnimy tu wymowny wiersz pt. „Agonia” Jana Brzechwy (1900 – 1966),
znakomitego poety piszącego po polsku.
„Od dnia wcielenia mego śmierć mi przesłania drogę,
AŜ tak nawykłem do niej, Ŝe umrzeć juŜ nie mogę.
Jeno wieczyście konam i w tym konaniu trwam.
Skąd wziąłem się na świecie - juŜ nie pamiętam sam.
Jest we mnie zgrzyt ostatni wszystkiego, co przemija,
I klęska jest nie moja, i rozpacz jest - niczyja;
Nad kaŜdym zamieraniem staję jak czarny mnich,
Spoglądam w mgły niebytów siebie nie widząc w nich.
Rozpływam się, rozpylam - niech mnie zawieja zdmucha!
Jest we mnie jesień liści i drzew umarłych próchno,
Chłód dnia uchodzącego, nocy śmiertelny nów…
Zatracam się, przemijam na to, by powstać znów.
(…)
Jestem ostatnim tchnieniem zachodzącego słońca,
Które codziennie kona i kona tak bez końca,
I oczom się wydaje, gdy na przyziemiu tkwi,
Czerwonym napomknieniem o mej zakrzepłej krwi.
(…)
I jeno grób gościnny krzyk moich ust oniemia,
Bo wiem, Ŝe nikt nie będzie kochał mnie tak jak ziemia,
Co zawsze woła, nęci i wciąga mnie w swój cień,
I czeka na mój powrót jak na weselny dzień”…
W obliczu Wielkiej Tajemnicy - albo Wielkiego Absurdu - istnienia inny wybitny
pisarz Ŝydowski Stanisław Jerzy Lec poczuł się zmuszony zauwaŜyć: „Trzeba przejść
przez Ŝycie z godnym przymruŜeniem oka, dając świadectwo jakiemuś nieznanemu
Wielkiemu Demiurgowi, Ŝe poznaliśmy się na kapitalnym Ŝarcie”.
***
I na zakończenie tematu przypomnijmy kilka charakterystycznych mądrości
ze słynnej i nieraz powyŜej cytowanej księgi Ŝydowskich nauk moralnych „Pirke
Awot”.
- „Jehoszua Ben Perachja uczył: „Wybierz sobie nauczyciela i nabądź sobie
przyjaciela. Osądzaj kaŜdego człowieka według jego zasług”.
- Nataj Haarbeli uczył: „Oddal się od złego sąsiada; nie zaprzyjaźniaj się ze złym
człowiekiem i nie upadaj na duchu z powodu ciosów losu”.
- Szemaja uczył: „Kochaj swoją pracę, a miej w nienawiści urzędy i nie bądź
stronnikiem władzy”.
- Awtaljon uczył: „Mędrcy - bądźcie ostroŜni w waszych słowach, abyście nie zasłuŜyli
na karę wygnania”.
- Hillel nauczał: „JeŜeli nie ja dla mnie - kto dla mnie? A gdy ja tylko dla siebie kim ja jestem? I jeśli nie teraz - to kiedy?”
107
- Szamaj uczył: „Mów trochę, a czyń wiele. I przyjmuj kaŜdego człowieka z pogodnym
obliczem”.
- Szimon uczył: „Przez wszystkie moje dni wzrastałem pośród mędrców i nie
znalazłem nic równie dobrego dla człowieka, jak milczenie. I nie nauka jest
najwaŜniejsza, tylko czyn. A kaŜdy, kto mnoŜy słowa, sprowadza grzech”.
- Rabi Dosa ben Harkinas uczył: „Przesypianie poranka, wino w południe, dziecinne
rozmowy i przesiadywanie pośród nieuków usuwają człowieka ze świata”.
- Rabi Chanina uczył: „Jeśli dwóch siedzi, a nie dzielą się słowami Tory, to jest to
zgromadzenie szyderców, jak jest napisane: „Nie zasiadaj w zgromadzeniu szyderców”.
Ale jeśli dwóch siedzi i dzielą się słowami Tory, to Obecność Boga przebywa między
nimi”.
- Rabi Chanina uczył: „Kto daje pierwszeństwo bojaźni przed grzechem, a nie swojej
mądrości, tego mądrość się ostoi, lecz kto daje pierwszeństwo swojej mądrości, a nie
bojaźni przed grzechem, tego mądrość się nie ostoi”.
- Rabi Chanina nauczał: „U kogo dobre uczynki górują nad jego mądrością, tego
mądrość się ostoi, u kogo mądrość góruje nad jego dobrymi uczynkami, tego mądrość
się nie ostoi”.
- Raban Gamaliel uczył: „Bądźcie ostroŜni wobec moŜnych, bo oni zbliŜają się do
człowieka tylko dla własnej korzyści, udają przyjaciół, gdy im to odpowiada, lecz nie
zostaną przy człowieku w chwili, gdy znajdzie się on w potrzebie.”
- Raban Gamaliel nauczał: „Uznaj wolę Boga za twoją wolę, Ŝeby On przyjął twoją
wolę za własną. UniewaŜnij swoje postanowienie wobec Jego postanowienia, aby On
uniewaŜnił postanowienie innych wobec ciebie”.
- Hillel nauczał: „Nie odłączaj się od społeczności, nie dowierzaj sobie samemu aŜ do
dnia swojej śmierci, nie osądzaj przyjaciela, aŜ się znajdziesz w jego połoŜeniu, i nie
wypowiadaj słów, których nie moŜna pojąć… Nie mów: „gdy będę wolny, zacznę się
uczyć”, bo moŜe nigdy nie będziesz wolny.
- Hillel nauczał: „Prostak nie boi się grzechu, a nieuczony nie jest poboŜny; wstydliwy
się nie nauczy, a niecierpliwy nie moŜe nauczać. Nie osiągnie mądrości ten, kto
zanadto poświęca się handlowaniu. W miejscu, gdzie nie ma ludzi, ty staraj się być
człowiekiem!”
- Hillel, widząc czaszkę unoszącą się na powierzchni wody, powiedział do niej: „Za to,
Ŝe utopiłaś, utopili ciebie, a w końcu ci, co utopili ciebie, zostaną utopieni”.
- Hillel nauczał: „Więcej mięsa - więcej robactwa; więcej interesów - więcej
zmartwień; więcej Ŝon - więcej czarów; więcej słuŜących - więcej poŜądliwości; więcej
sług - więcej kradzieŜy. Ale: więcej Tory - więcej Ŝycia; więcej uczenia się - więcej
mądrości; więcej rady - więcej zrozumienia; więcej dobroczynności - więcej pokoju.
Kto nabywa dobre imię - nabywa dla siebie samego. Kto nabywa słowa Tory nabywa dla siebie Ŝycie w Przyszłym Świecie”… Tymi słowami zaiste Boskiej
Mądrości wypada zamknąć rozdział poświęcony podstawom etycznym wielkiej
cywilizacji wielkiego narodu .
***
108
CYWILIZACJA CHIN
Archeolodzy prowadzący prace wykopaliskowe na terenie współczesnych Chin
często bywają zaskakiwani znaleziskami w postaci grobów sprzed 6 – 7 tysięcy lat,
w których spoczywają szczątki ksiąŜąt i księŜniczek - nieraz młodo zmarłych naleŜących do zupełnie innego typu antropologicznego niŜ obecni mieszkańcy tego
wielkiego kraju. Zmarli przed tysiącami lat reprezentanci ówczesnej elity mieli włosy
blond lub rude, szare lub niebieskie oczy i byli dolichocefaliczni (długogłowi), czyli
Ŝe naleŜeli do rasy aryjskiej. Ta i szereg innych okoliczności pozwoliły profesorowi
Uniwersytetu Leningradzkiego Lwu Gumilowowi na wysunięcie hipotezy, iŜ
pierwotnymi twórcami tej wspaniałej staroŜytnej kultury byli nie skośnoocy i
Ŝółtoskórzy mieszkańcy obecnych Chin, lecz jakaś tajemnicza rasa o cechach
nordyckich (m.in. wpływowy ongiś lud „do”) , która dopiero około III wieku p.n.e.
zmieszała się z azjanickimi góralami tybetańskimi, tworząc nowy etnos, zwany
chińskim, który jednak został spadkobiercą i kontynuował kulturę okresu
wcześniejszego. Nie wszyscy badacze podzielają ten punkt widzenia, lecz na korzyść
koncepcji Lwa Gumilowa moŜe świadczyć fakt zadziwiającej zbieŜności paradygmatów
myślenia etycznego mędrców staroŜytnych Chin ze schematami aksjologicznymi
filozofów aryjskich Sumeru, Indii, Hellady, Cesarstwa Rzymskiego czy późniejszej
Europy chrześcijańskiej. Choć trzeba przyznać, Ŝe i odrębności są istotne, i to nawet
na poziomie molekularnym, fizjologicznym, jak np. okoliczność, Ŝe Chińczycy nie
mogą pić krowiego mleka, poniewaŜ ich organizmy nie umieją przyswajać laktozy. Z
róŜnicami zaś biologicznymi nie mogą nie być zsynchronizowane odnośne róŜnice
mentalne i charakterologiczne. Dlatego Chińczyków - z europejskiego punktu widzenia
- cechuje bardzo swoista mentalność i obyczajowość, o czym będziemy mówili w
dalszym ciągu niniejszego tekstu.
[Niektórzy badacze wskazują na uderzające
podobieństwo hieroglifów chińskich do znacznie starszych piktogramów sumeryjskich.
Twierdzą oni, Ŝe pewna liczba aryjskich Sumerów dostała się na teren obecnych Chin
po zagładzie swego państwa i dała impuls do raptownego dynamicznego rozwoju
kultury na tym terenie. To Sumerowie mieli przynieść tu mnóstwo gotowej wiedzy w
zakresie filozofii, astronomii, medycyny, muzyki, architektury, jak teŜ piśmiennictwo].
Tak czy inaczej, ale jest faktem , iŜ na terenie Chin dokonano w przeszłości
mnóstwa genialnych wynalazków i odkryć, Ŝe wspomnimy tu koło, proch, papier,
cegły, druk, alfabet hieroglificzny (około 50000 znaków, z czego około 3 - 4 tysięcy
w uŜyciu powszechnym), naukową medycynę, artylerię, muzykę (nuty), rakiety
wielostopniowe , pieniądze papierowe, kalendarz, kompas (około 1030 roku p.n.e.),
zapałki, taczkę, rozmaite farby i laki. Wał przegubowy znany jako wał
Kardana, nazywany tak od imienia włoskiego inŜyniera Girolamo Cardano (1501 –
1576), który w ksiąŜce „De subtilitate rerum” (1550) opisał ten mechanizm i wcale
nie pretendował do autorstwa tego wynalazku - został skonstruowany w Chinach w II
109
wieku przed nową erą, a do Europy trafił w wieku IX. Wielkie piece do wytopu
Ŝeliwa znane były w Chinach w VII wieku, pierwsze europejskie w Skandynawii w
VIII. Pług z odkładnicą, siew rzędami, pług Ŝelazny, miękkie chomąto, postronki - te
waŜne wynalazki równieŜ przyszły do Europy z Chin. Gaz naturalny juŜ w IV
tysiącleciu przed nową erą był w Państwie Środka wykorzystywany w celu ogrzewania
i oświetlania pomieszczeń. W I wieku przed n.e. Chińczycy drąŜyli odwierty na
ponad sto metrów w głąb ziemi, wydobywali i wykorzystywali ropę naftową.
Chiński matematyk Szan-Hao w XII wieku przed nową erą , na 600 lat przed
uczonym greckim, sformułował prawo dotyczące trójkąta prostokątnego, zwane dziś
„prawem Pitagorasa”. W XI wieku p.n.e. filozof Iń-Yan nie tylko opracował teorię
praelementów (woda, powietrze, ogień, ziemia, metal, drewno) znajdujących się we
wzajemnej więzi i rozwoju, ale i sformułował prawa dialektyki na długo przed
Heraklitem i Demokrytem, nie mówiąc o G.W.F. Heglu i Karolu Marksie. Pisał on o
jedności procesów zachodzących w kosmosie i na ziemi, o wzajemnej zaleŜności
procesów przyrodniczych, o niebezpieczeństwach płynących z zakłócania naturalnej
równowagi ekologicznej przez nieprzemyślaną aktywność gospodarczą człowieka. W
549 roku przed nową erą gubernator Li Wan powziął był zamiar podjęcia zakrojonych
na szeroką skalę robót irygacyjnych na dwu burzliwych rzekach, których prąd
zagraŜał murom pałacu królewskiego. Wtem królewicz Ts’in zakazał mu tego, a
kronikarze skrzętnie zanotowali zdanie młodego władcy: „Słyszałem, Ŝe ci w
staroŜytności, którzy prowadzili naród do rozkwitu, nie naruszali gór, nie podnosili
nizin, nie zatrzymywali rzek, nie pogłębiali jezior”… Królewicz zdawał więc sobie
sprawę z tego, iŜ dobrobyt ludu i spokój w państwie zaleŜą od zachowania naturalnej,
harmonijnej równowagi w przyrodzie. Do Europejczyków i Amerykanów ta prawda z
oporami zaczęła docierać dopiero 2,5 tysięcy lat później.
Z Chin pochodzi teŜ tak powszechnie uŜywany wynalazek cywilizacyjny jak
papier toaletowy. Oczywiście, ludzie wszędzie i zawsze dokonywali odnośnego zabiegu
higienicznego. StaroŜytni Rzymianie uŜywali w tym celu wilgotnej gąbki umocowanej na
kijku, którą po zastosowaniu ponownie opuszczano do pojemnika ze słoną wodą. Francois
Rable twierdził, Ŝe najprzyjemniej podcierać się Ŝywym kaczątkiem. Wikingowie uŜywali w
tym celu kłaków sierści, Amerindowie - liści i wiech kukurydzy, francuska arystokracja wyszywanych lnianych szmatek. Prosci ludzie nie byli w tym względzie zbyt wybredni i
zadowalali się garścią liści, trawy, słomy czy siana. Natomiast jako pierwsi specjalnego
papieru toaletowego uŜywali cesarze chińscy jeszcze przed nową erą, potem tamtejsza
arystokracja i wreszcie cały kraj. W Stanach Zjednoczonych i Europie dokonano tego
wynalazku dopiero w 1857 roku, prawdopodobnie zresztą idąc za przykładem Chińczyków.
Medycyna wschodnia, w przeciwieństwie do bardziej prymitywnej zachodniej,
zawsze traktowała organizm ludzki jako całość i nie dzieliła go na osobne układy.
Opracowała teŜ szereg specjalnych gimnastyk, które pozwalają cały organizm
utrzymywać w stanie idealnej równowagi wewnętrznej, jak teŜ w naturalnej jedności
ze środowiskiem przyrodniczym. Co zaś wydaje się szczególnie intrygujące, to fakt, iŜ
autorzy pradawnych rozpraw filozoficznych, etycznych, medycznych, politycznych,
matematycznych, astronomicznych tego kraju ostentacyjnie wręcz podkreślali, Ŝe
zawarta w ich traktatach wiedza stanowi zaledwie ułamek owej mądrości, którą
posiadali jeszcze dawniejsi uczeni męŜowie.
Jednym z prawdziwych „cudów świata” jest niewątpliwie znany powszechnie
Mur Chiński (długość 3500 km, wysokość od 4 do 16 metrów, grubość od 5 do 8
metrów) zbudowany w okresie od 500 do około 300 roku przed nową erą. Tak
tytanicznej i trwałej budowli nie zna Ŝadna inna cywilizacja świata, a jest ona
110
świadectwem nie tylko mrówczej pracowitości ludu chińskiego, ale teŜ geniuszu
chińskich inŜynierów i organizatorów państwa.
Papier został wynaleziony w Chinach na samym początku II wieku p.n.e.
przez Ts’ai Luna, który później zmarł śmiercią samobójczą. Najstarsze pieniadze
papierowe wydrukowano w Chinach w 116 roku p.n.e. w prowincji Sze-Tochman. (W
Europie one się pojawiły w Szwecji podczas Wojny Trzydziestoletniej (1618 – 1648),
kiedy to wojowniczy król Gustaw Adolf, aby pokryć wydatki wojenne załoŜył
Królewski Bank Wymiany.)
W 1974 roku niedaleko miasta Xi’an rolnicy kopali studnię, lecz zamiast
wody natknęli się na fragmenty glinianych figurek, na groty strzał i mechanizmy kusz
zrobione z brązu. Okazało się, Ŝe natrafili na mającą około 2100 lat armię Ŝołnierzy i
koni z terakoty, i to większych rozmiarów niŜ w rzeczywistości, stojącą w idealnym
szyku bojowym od czasów cesarza Szy Huang-ti, który w 221 p.n.e. ponownie
zjednoczył zwaśnione państewka chińskie, a po jego śmierci i widocznie ku jego czci
urządzono wspaniałe mauzoleum, które raczej zasługiwałoby na nazwę muzeum sztuki
rzeźbiarskiej . Jak obliczono, prace przy budowie tego mauzoleum trwały 38 lat, a
zatrudnionych przy tym było ponad 700 tysięcy architektów, rzemieślników,
robotników i artystów rzeźbiarzy z całych Chin.
Piśmiennictwo chińskie jest ogromne i bodaj przewyŜsza pod kaŜdym
względem piśmiennictwo reszty świata razem wzięte. Gdy w XVIII wieku ułoŜono
antologię literatury chińskiej, okazało się, Ŝe liczy ona 36 tysięcy tomów.
***
Okres od VI do III wieku przed nową erą charakteryzował się - tak jak w
Grecji! - wspaniałym rozkwitem myśli filozoficznej. Sami mieszkańcy Państwa Środka
zwykli mówić o istniejących i rywalizujących ze sobą wówczas „stu szkołach”. I choć
liczebnik „100” naleŜy w tym kontekście rozumieć symbolicznie, jako wskaźnik liczby
mnogiej, to jednak dość trafnie i obrazowo wyraŜa on rzeczywiste bogactwo i
róŜnorodność myśli chińskiej we wspomnianym okresie, do którego - jak
zauwaŜyliśmy powyŜej - moŜe być przyrównany jedynie odpowiedni okres rozwoju
(zbieŜny w czasie) myśli greckiej. Podobnie jak w antycznej Helladzie wrzało
wówczas w Chinach od nowych idei i pomysłów, od polemik, dyskusji, sporów
naukowych i filozoficznych, które niekiedy przeradzały się w walkę ideologiczną, a
nawet polityczną, kończącą się prześladowaniami, gdy jednej ze stron brakło
argumentów intelektualnych, ale za to nie zbywało na wpływach czy wręcz władzy
realnej.
Nie tylko medycyna, ale teŜ filozofia chińska usiłowała ujmować świat jako
organiczną całość. Słusznie tedy Carl Gustaw Jung powiada: „W przeciwieństwie do
wychowanego na myśli greckiej umysłu zachodniego, umysł chiński nie zmierza do
chwytania szczegółów dla nich samych, lecz do uzyskania poglądu, który widzi
szczegół jako część całości. (…) „I Cing” (Księga Przemian), którą moŜemy nazwać
eksperymentalną podstawą klasycznej filozofii chińskiej, jest jedną z najstarszych metod
ujmowania dowolnej sytuacji jako całości i w ten sposób umieszczania szczegółów na
tle kosmicznym - wzajemnego oddziaływania „in” i „jang”.
Filozof Wan Czun (ok. 27 – 98) pisał: „Człowiek się rodzi z duchowego eteru i
w chwili śmierci znów do niego powraca”. Nic nie ginie i nic nie umiera; wszystko
jest tylko nieustannym przechodzenim w siebie nawzajem na pozór przeciwstawnych
pierwiastków i stanów.
***
filozofia
moralności
jest nacechowana daleko posuniętym
Chińska
rygoryzmem i bezprecedensowym wyrafinowaniem. „Specyficznie chińskie religie
111
wolne są od jakichkolwiek niemoralnych wyobraŜeń czy praktyk… Religie występujące
w Chinach określane są jako wrogie nieprzyzwoitości… Nie ma w nich Ŝadnych
obrzędów przypominających niemoralne ryty, jakie spotykamy w innych religiach. O
chińskiej poezji lirycznej mówi się równieŜ, Ŝe jest nieskalana” (William Graham
Sumner, „Naturalne sposoby postępowania w gromadzie”).
Inna cecha tej mentalności to doskonałe rozumienie hierarchiczności bytów.
W staroŜytnych Chinach np. dzieci były zobowiązane do traktowania rodziców z
bezwzględną uległością, ale za to dzieci przez rodziców - z ogromną troską i
miłością. Ktoś nie szanujący rodziców jest jak pies, gdyŜ właśnie to róŜni człowieka od
zwierzęcia, Ŝe dba on o swoich rodziców. W dawnym rękopisie chińskim znajdujemy czułą
opowieść o ośmioletnim chłopcu, który, leŜac w swoim łóŜeczku, potajemnie się rozbierał
do naga i tak lezał przez całą noc, aby zwabić do siebie komarów, które w przeciwnym razie
mogłyby kąsać jego śpiących rodziców. Jeszcze w XXI wieku zdarzają się przypadki, gdy
młodzi Chińczycy rzucają się w dół do przepasci z jednej ze świetych gór, gdyŜ - według
pradawnego podania - mogą w ten sposób uchronić swych rodziców przed starością.
Przypomnijmy, idąc za profesorem Sorbony Marcelem Granetem („Cywilizacja
chińska”) garść szczegółów dotyczących stosunków między pokoleniami: „W obecności
rodziców obowiązuje dzieci powaga: unika się więc czkania, kichania, kaszlania,
ziewania, wycierania nosa i plucia… Aby udowodnić ojcu, Ŝe się go traktuje jako
zwierzchnika, trzeba zawsze w jego obecności stać, patrzeć prosto, być
wyprostowanym, nie waŜąc się nigdy oprzeć się ani pochylić, ani teŜ stać na jednej
nodze. W ten oto sposób, głosem pokornym i łagodnym, jaki przystoi poddanemu,
trzeba rano i wieczorem złoŜyć hołd. Następnie oczekuje się na rozkazy.” Nie wolno
uchylać się od ich wykonania, lecz moŜna wyrazić swe zdanie. Syn, podobnie jak
wasal, powinien udzielać rad z całą szczerością i nie powinien wahać się przy
formułowaniu zastrzeŜeń , a nawet napomnień. Winien jednakŜe zachować ton
łagodny, wyraz twarzy przyjazny, postawę skromną, cokolwiek by się stało. „JeŜeli
rodzice upierają się przy swej decyzji, dzieci mogą tylko podwoić łagodność, aby w
ten sposób powrócić do łask, gdyŜ wówczas będą mogły ponowić swe ostrzeŜenia.
Pobici aŜ do krwi nie oburzają się, ani nie czują zniewagi.
Posłuszeństwo obowiązuje zarówno w drobnych, jak i w wielkich sprawach.
Podobnie teŜ usługiwanie ojcu polega przede wszystkim na oddawaniu mu drobnych
usług, gdyŜ przez nie właśnie okazać moŜna swój szacunek. Synowie proszą więc o
pozwolenie naprawienia szat rodziców, gdy tylko spostrzegą w nich dziurę. Proszą o
pozwolenie zmycia popiołem rozpuszczonym w wodzie plam na czepcu, pasie, tunice
czy spodniej szacie. Co pięć dni grzeją wodę i zapraszają rodziców do wzięcia
kąpieli. Myją nogi rodziców… Syn przygotowuje rodzicom potrawy, które, właściwie
przyprawione, są odpowiednie w róŜnych porach roku i dla róŜnego wieku rodziców.
Im rodzice są starsi, tym wykwintniejsze musi być podawane im jedzenie. W wieku lat
siedemdziesięciu potrzebuje się bowiem stale potraw delikatnych, a po osiemdziesiątce
- samych łakoci. KaŜdy syn winien się nauczyć przygotowywania ośmiu wybranych
potraw, a przede wszystkim bogatego zestawu mięs i aromatycznego wina, które
podtrzymują starców.
Według starochińskich podręczników etyki i etykiety musi teŜ syn dbać o „dobrą”
śmierć ojca. Zawczasu troszczy się o nabycie luksusowej trumny („Ŝadna trumna nie
będzie jednak dostatecznie wspaniała dla ojca”) . Byłoby nieszczęściem, gdyby zmarł
on niespodziewanie i nie u siebie. Powinien oddać się śmierci zgodnie z rytuałem, w
pokoju zastrzeŜonym dla pana domu… Byłoby nieszczęściem, gdyby śmierć nadeszła
zbyt szybko, i syn nie zdąŜyłby wziąć umierającego ojca na ręce i złoŜyć go na ziemi,
112
gdzie winien on wydać ostatnie tchnienie, podobnie jak na tej samej ziemi jako
noworodek musiał wydać ongiś swój pierwszy krzyk.
Trzeba teŜ przygotować watę. Będzie ona słuŜyła do „zebrania ostatniego
tchnienia” konającego. Trzeba wezwać wszystkich krewnych, by byli gotowi wydać
krzyk, pozdrawiający odejście duszy ojca… Najstarszy syn wydaje rozkaz do wezwania
duszy-tchnienia, co odbywa się w ten sposób, Ŝe z wysokości dachu powiewa się
szatami zmarłego wykrzykując jego imię. Skoro jednak dusza ta nie da się schwytać
w znane sobie szaty, skoro zmarły nie odŜywa, gdy się je rzuci na ciało, syn kaŜe
napełnić ryŜem zmieszanym z nefrytem usta zmarłego, które do tego momentu trzyma
się rozwarte za pomocą kościanej łyŜeczki…
Wreszcie umyte ciało zostaje z powrotem złoŜone na śmiertelnym łoŜu, po czym
przykrywa się je szatami zmarłego, zamknąwszy uprzednio wszystkie otwory ciała
kawałkami nefrytu. śadna obca dusza nie będzie teraz mogła wstąpić w szczelnie
zamknięte ciało i nie uczyni zeń wampira…
Lekko pochowane ciało musi być przechowywane w domu przez wiele
miesięcy (trzy w przypadku zwykłego szlachcica, jeszcze dłuŜej, jeśli zmarły miał
wyŜszą rangę). Jest grzechem zarozumiałości, gdy się zbyt długo opóźnia lub chce
całkowicie zapobiec rozkładowi ciała. Lecz byłoby jeszcze większą zbrodnią, gdyby
goście, przybywający z daniną kondolencyjną, dostrzegli wychodzące ze źle
pielęgnowanego ciała czerwie, które przekraczają drzwi domostwa pozbawiając ziemię
domową tej substancji, która winna do niej powrócić”… Gdy nadchodzi rytualna
godzina wyraŜania Ŝalu, rodzina zbiera się w kupę, lamentuje i tupie nogami w
porządku i na rozkaz dany przez kierownika chóru. Przy czym dalsi krewni nie mają
prawa wydawania zbyt Ŝałosnych jęków. Wszystko ma przebiegać zgodnie z
obowiązującym, uświęconym przez tysiąclecia rytuałem. Po miesiącach następował
ostateczny pochówek; zwłoki grzebano głęboko w ziemi na rodzinnym cmentarzu.
Groby rodziców i dalszych przodków otaczano religijną czcią.
***
W Ŝyciu Chińczyków, szczególnie z okresu taoistycznego, duŜą rolę
odgrywały rozmaite magiczne wyobraŜenia, zabobony i fantastyczne przesądy, które
nieraz przybierały kształty niebezpieczne dla społeczeństwa jako organicznej całości.
Jeszcze w pierwszych wiekach nowej ery bezwzględnie zabijano wszystkie dzieci
urodzone w pierwszym lub piątym miesiącu chińskiego kalendarza (a juŜ, nie daj
BoŜe, w „dniu sowy” , czyli w piątym dniu piątego miesiąca!). Mniemano, Ŝe syn
urodzony wtedy, gdy dzień jest najdłuŜszy, musi nad miarę wyrosnąć. A skoro tylko
osiągnie wysokość drzwi, jego Przeznaczenie kaŜe mu zabić swego ojca, gdyŜ ma w
duszy coś z ojcobójczego usposobienia sów, które - jak wiadomo - uprawiają
kanibalizm. Tak nieszczęśliwie urodzone dzieci porzucano w zaroślach. Zdarzało się
przy tym, jak donoszą niezliczone dawne teksty, Ŝe odnajdywały je i wykarmiały
dzikie bestie, tak dalece bowiem oczywisty był ich zwierzęcy charakter, który odkryto
dzięki zbadaniu dnia ich narodzin. Matki same Ŝądały porzucenia noworodków
naznaczonych tak fatalnym znamieniem przez siły wyŜsze. Nawet w przypadku
„normalnych” narodzin dziecko musiało przeŜyć bez poŜywienia pierwsze trzy dni
swego Ŝycia złoŜone na gołej ziemi, gdyŜ wierzono, Ŝe duch witalny i tchnienie
dziecka same w sobie są bezsilne i niezdolne do Ŝycia, a dopiero kontakt z matkąziemią moŜe w nim utwierdzić moc istnienia. W Państwie Środka, mającym juŜ
wówczas ogromny dorobek w zakresie cywilizacji, techniki, filozofii, poezji, muzyki,
malarstwa, wciąŜ uwaŜano m.in., Ŝe „męŜczyzna moŜe zdobyć imię dla swego syna,
jeśli zabije wroga, którego odciętą głowę zakopie następnie pod drzwiami swego
113
domu”… Dodajmy, Ŝe męŜczyzna ze stanu szlacheckiego w Chinach staroŜytnych miał
prawo (i musiał) wstępować w związki małŜeńskie między 30 a 70 rokiem Ŝycia.
***
RównieŜ chińska filozofia człowieka nacechowana była daleko posuniętą
swoistością. Np. Sun-Czang-Chi mówił o swej radości z trzech powodów: poniewaŜ
jest człowiekiem, a nie bydlęciem; poniewaŜ jest męŜczyzną, a nie kobietą, oraz
poniewaŜ jest 95-letnim starcem, a nie dzieckiem.
We wczesnym dzieciństwie i w późnej starości człowiek jest bezsilny i musi
poddawać się losowi. Miedzy tymi krańcami Ŝywota leŜy okres czynny, gdy kaŜdy w
znacznym stopniu jest zdolny do wybierania i determinowania swego losu. Choć
przecieŜ nadal jest poddawany uwarunkowaniom, których Ŝadną miarą pokonać nie
moŜe, jak np. cięŜka choroba, kalectwo, zło bliźnich, wojny, kataklizmy przyrodnicze i
społeczne.
Uczciwość, sprawiedliwość, prawość, szczerość, szlachetność, przyzwoitość są
w mentalności chińskiej spostrzegane nie jako rzekoma „naiwność’, „brak
praktycyzmu” lub cwana poza, lecz jako rzeczywisty kapitał, wrodzona zdolność i
siła Ŝyciowa, jako bardzo rzadki dar Nieba.
Są więc Chińczycy nader podejrzliwi i
nieufni, zanim się przekonają, iŜ rzeczywiście mają do czynienia z kimś godnym
szacunku i zaufania, a nie z „normalną” chytrą miernotą. Za największą mądrość
uchodzi w tamtejszej tradycji zdolność do pójścia za odruchem swego serca, nie
łamiąc prawa, czyli za wrodzoną cnotą. Starochińska „Księga Przemian” poucza:
- „Nieokrzesanych z łagodnością znosić.
- Nie wiązać się z tym, co szkodliwe.
- Niewinny sposób bycia przynosi pomyślny los.
- Kto swemu charakterowi nie dodaje stałości, tego udziałem jest wstyd.
- Wyzbywszy się błędów, osiąga się radość.
- Szczerość wobec tego, co złe, jest niebezpieczna.
- Ukryte zamiary bywają źródłem niepokoju.
- Nie szukaj zaszczytów, lecz dokonań”…
Cywilizację chińską cechowała przez szereg tysiącleci potęŜna stabilność, która
wynikała z konsekwentnego praktykowania w Ŝyciu milionowych mas niewzruszonych
zasad tradycyjnej etyki i opartego na nich prawa. Stolica Chin Pekin przez bardzo
długi okres czasu miała przeciętnie nader niską zabudowę, a to z powodu, iŜ prawo
kategorycznie zabraniało wznoszenia w tym mieście budowli wyŜszych niŜ pałac
cesarski. UniemoŜliwiło to powstanie arcydzieł architektury urbanistycznej, ale jednak
zachowało poczucie, Ŝe władza cesarza jest ponad wszystkim i powinno się przy niej
trwać i jej słuchać. W połączeniu z wielką mądrością filozoficzną i pracowitością to
poddanie się hierarchicznemu prawu przyniosło wynik wcale imponujący: trwające
przez siedem tysięcy lat mocarstwo.
Przysłowie chińskie - dokładnie tak, jak Ŝydowskie! - powiada: „Kto mnoŜy
wiedzę, mnoŜy cierpienie”. W ciągu kilku tysięcy lat cywilizacja tego gigantycznego i
„wiecznego” kraju nagromadziła ogrom „cierpienia” takiego właśnie rodzaju, cierpienia
jakŜe wzniosłego, płynącego z mądrości. Wydaje się, Ŝe do myśli etycznej Chin
dokładnie pasują słowa niemieckiego filozofa Maxa Stirnera, który w dziele „Jedyny i
jego własność” notował: „Moralność, w swej pierwotnej i niejasnej postaci, jawi się
jako przyzwyczajenie. Postępować zgodnie z obyczajami i zwyczajami swego kraju oto co oznacza być moralnym. Dlatego prawdziwie moralne postępowanie, czystą
niezafałszowaną moralność najzwyczajniej praktykują Chińczycy. Trzymają się oni
114
starych zwyczajów i obyczajów i z nienawiścią odnoszą się do wszelkich nowości,
traktując je jako karygodne przestępstwo. Albowiem nowość jest śmiertelnym wrogiem
starego, wrogiem przyzwyczajenia i stałości. Nie ulega teŜ w istocie wątpliwości, iŜ
człowiek, wskutek przyzwyczajenia, zabezpiecza się przed natarczywością rzeczy i
świata, tworząc własny świat, w którym sam czuje się swojsko i pewnie, tzn., buduje
dla siebie niebo, choć przecieŜ tak pojmowane „niebo” nie oznacza nic innego jak
tylko właściwe miejsce człowieka, gdzie nic obcego dłuŜej go nie określa, nic nie ma
juŜ go w swej mocy; gdzie doczesność nie wywiera nań Ŝadnego wpływu i nie
alienuje go; słowem, gdzie odrzucono ziemskie marności, a walka ze światem dobiega
końca, człowiekowi zaś niczego się juŜ nie odmawia. (…) Zaszczepione Chińczykom
przyzwyczajenie pozwalało im „przewidzieć” wszystko i być przygotowanym na kaŜdą
ewentualność. Chińczyk zawsze wie, co mu się moŜe przydarzyć i jak ma się w danej
sytuacji zachować, toteŜ nie musi podejmować decyzji stosownie do okoliczności; z
nieba jego spokoju nie spadnie nań nagle niespodziewany cios. Temu wyrosłemu i
wychowanemu w duchu moralności Chińczykowi obce jest zdziwienie czy zaskoczenie względem wszystkiego zachowuje się obojętnie, to znaczy z jednakowym nastawieniem,
gdyŜ prastare zwyczaje stoją na straŜy duchowego spokoju w jego relacjach ze
światem”… I choć Chińczykowi takŜe, jak powiada Sy-ma Cien, „kłopoty dnia
codziennego przeszkadzają wielkim sprawom świata”, wie on na podstawie liczącej
tysiące lat mądrości narodowej (bardzo podobnie, ale teŜ bardzo inaczej, jak śyd !),
czego ma oczekiwać od innych ludzi i jak ma się wobec tego zachować.
***
Jednym z najbardziej wpływowych nurtów myśli chińskiej jest konfucjanizm,
zwany tak od imienia swego załoŜyciela. Ta szkoła filozoficzna, ukształtowana w VI
wieku p.n.e., wchłonęła duŜą część gigantycznej mądrości tego narodu i ukształtowała
uniwersalną teorię etyczno-prawną o nieprzemijającym znaczeniu i sensie. UwaŜa się,
Ŝe Konfucjusz (Kung-Kju) - obok Buddy, MojŜesza, Sokratesa, Jezusa i Mahometa naleŜy do wąskiego grona owych wielkich ludzi, którzy wywarli najgłębszy wpływ na
moralny i umysłowy rozwój ludzkości. Opracował on i pozostawił przyszłym
pokoleniom system norm etycznych: uczciwość, oszczędność, kult nauki, wierność
obowiązkowi, miłosierdzie, szacunek dla starszych, kompromisowość, samodyscyplina,
odrzucenie wszelkich form donosicielstwa - które złoŜyły się na fundament tak
zwanych „wartości azjatyckich”. „Ucz się tak - powiadał - jakby ci wciąŜ brakło
wiedzy”. Właśnie w nieprzerwanym samokształceniu widział ten mędrzec drogę ku
rozwinięciu i zrealizowaniu wszystkich ludzkich uzdolnień. Tak jak uczeni Ŝydowscy
zobowiązywał wszystkich rodziców do dbania o jak najmocniejszy rozwój intelektualny
dzieci i nakazywał im co tydzień dawać synowi jakąś sumę pieniędzy przeznaczoną na
zakup ksiązki, którą chłopiec musiał sam wybrać i nabyć u wędrownego księgarza.
Urodził się Konfucjusz w 552 roku przed nową erą w niewielkiej miejscowości
Tsou, połoŜonej w księstwie Lu (w późniejszej prowincji Szantung). śył w czasach
niespokojnych, a poniewaŜ piastował urzędy państwowe, dzielił wszystkie dole i
niedole władców, którym doradzał. Według tradycji miał się wywodzić z rodu
królewskiego, naleŜał w piętnastym pokoleniu do dawnej dynastii Szang. Nie jest to
jednak pewne. Wiadomo natomiast dokładnie, iŜ ojciec Konfucjusza był zawodowym
Ŝołnierzem, oficerem pochodzącym ze szlachty, który wsławił się szeregiem męŜnych
czynów. śycie osobiste tego wojaka układało się jednak - według ówczesnych
wyobraŜeń - raczej niepomyślnie: urodziło mu się kolejno dziewięć córek, a z
utęsknieniem oczekiwanego syna Niebo wciąŜ nie przysyłało. W tej sytuacji Szulan
Che wziął na utrzymanie inną kobietę i ta powiła mu syna, ale chłopczyk okazał się
cięŜko upośledzony i słaby. Wówczas 66-letni Ŝołnierz poślubił 19-letnią dziewczynę,
115
co było rzeczą podwójnie „barbarzyńską”, po pierwsze dlatego, ze w Chinach
uwaŜano wówczas, Ŝe oŜenek po 64 roku Ŝycia stanowi coś wysoce niewłaściwego
(jako Ŝe dziedziczność jest juŜ mocno „zmęczona”); a po drugie, dlatego, Ŝe za
dopuszczalną róŜnicę wieku między potencjalnymi małŜonkami miano lat 10, a nie 45.
Było to więc małŜeństwo ze wszech miar gorszące dla otoczenia, lecz nie dla państwa
„młodych” i nie dla ludzkości, gdyŜ 27 sierpnia 552 roku p.n.e. urodził się w tym
„niedobranym” rzekomo stadle zdrowy i krzepki chłopczyk, któremu nadano imię Ciu
(Kju) oraz przezwisko CzŜun-ni. Sądzone mu było później zasłynąć na całej ziemi.
Filozof, stawiający ponad wszystko rytuał, został poczęty i urodzony wbrew wszelkim
przepisom rytuału, tak wysoko w Państwie Środka cenionego.
Dzieciństwo chłopca - z woli Nieba - okazało się niełatwe. Gdy miał
zaledwie dwie wiosny, zmarła jego matka, a gdy 17 - ojciec; ten zresztą miał w dniu
odejścia skończonych i chwalebnych lat 84. Ze względu na niedostatek osierocony
chłopczyk musiał wynajmować się sąsiadom jako pastuszek do gęsi, owiec, krów; jako
słuŜący do noszenia wody itp. Nie odziedziczył po ojcu Ŝadnego majątku materialnego,
ale za to - dobre imię, rzetelne usposobienie, upór i konsekwencję charakteru oraz
krzepę fizyczną. Był mocno zbudowany, barczysty i mierzył aŜ 191 cm. Prawdziwy
chiński Platon. Odpowiednio do swych predyspozycji obrał teŜ drogę „uczonego”, co
wówczas znaczyło, Ŝe musiał umieć czytać, pisać, rachować, strzelać z łuku, rozumieć
(a nawet komponować) muzykę, kierować powozem wojskowym, walczyć wręcz oraz
znać się na rytuałach i się do nich stosować. W wieku 30 lat opanował to wszystko
doskonale i załoŜył własną szkołę, w której uprawiano etykę, rytuał oraz badania nad
staroŜytnymi tekstami (wówczas Chiny miały juŜ za sobą około trzech tysięcy lat
kultury pisanej i udokumentowanej). Bardzo wcześnie - jak kaŜdy prawdziwy geniusz zaskakiwał otoczenie przebłyskami znakomitego intelektualizmu.
MoŜe to zabrzmieć zaskakująco, ale w wieku dziewięciu lat Konfucjusz został
zaręczony z kobietą o wiele lat starszą od niego, która urodziła mu po latach syna i
córkę.
W późniejszych latach - niepoprawny idealista - wmieszał się do polityki ,
powodowany chęcią poprawiania świata i słuŜenia dobru ludzi, próbował skłonić
władcę, któremu słuŜył, do wcielania w Ŝycie swoich zasad i ideałów. Skutek był do
przewidzenia. Zamiast powszechnego szczęścia i dobrobytu doszło do cięŜkich
zaburzeń spokoju społecznego, a reformator poszedł z uczniami na sześcioletnie
wygnanie. Pod tym względem jego los był nieco szczęśliwszy niŜ los działającego
mniej więcej w tymŜe czasie w Grecji Platona (427 – 347 p.n.e.), którego po prostu
sprzedano w niewolę.
Gdy Konfucjusz po niełatwych peregrynacjach, przejściach i doświadczeniach
powrócił do stron ojczystych, został - rzecz zaskakująca - uroczyście powitany z
honorami naleŜnymi prawdziwemu mędrcowi; lecz na dworze ksiąŜęcym Ŝadnego
urzędu mu nie powierzono. Prowadził więc Ŝywot wędrownego nauczyciela i mędrca.
Cieszył się ogromnym szacunkiem i miał liczne grono uczniów. Według tradycji,
zmarł w wieku 72 lat; miał wówczas około trzech tysięcy „studentów”, z których
70 zostało wybitnymi uczonymi. Obecnie nauki tego wielkiego Mistrza Mądrości
wyznaje około półtora miliarda ludzi na wszystkich kontynentach.
***
Konfucjusz dogłębnie zbadał wewnętrzną istotę człowieka, motywy jego
postępowania, specyfikę jego połoŜenia we wszechświecie oraz rozmaite sposoby
bytowania na ziemi. Decydującym we wszystkim ma być „Ŝeń” czyli człowieczeństwo
(Ŝyczliwość, dobroduszność, humanitaryzm), które stanowi zarówno rdzeń osoby
ludzkiej, jak i, jednocześnie, niejako jej zadanie Ŝyciowe. „Pokonywać samego siebie
116
i zachowywać dobre obyczaje to właśnie znaczy być humanitarnym (…). Stałość,
odwaga, prostota, powściągliwość w słowach - oto cechy, które wiodą do
humanitaryzmu”… Powołaniem człowieka jest uczynienie samego siebie ludzkim. „Być
ludzkim znaczy kochać ludzi”, dbać o harmonię i sprawiedliwość w stosunkach z
innymi na zasadzie wzajemności: „Nie czyń innym tego, czego nie Ŝyczysz sobie”.
Czyli Ŝe Konfucjusz samodzielnie opisał tzw. „złotą regułę moralności”, zwaną takŜe
„zasadą wzajemności” („czego nie pragniesz dla siebie, tego nie czyń innym ”),
którą formułowali niezaleŜnie od siebie mędrcy Egiptu, Grecji, Judei, Rzymu, Indii,
Persji, Chin.
Obok człowieczeństwa („Ŝeń”) dobrego człowieka powinien cechować rytualizm
(etykieta, obrzędowość, prawidło, ceremonia, czyli - „li”) będący materializacją lub
manifestacją „Ŝeń” w postępowaniu opartym na samokontroli, samodyscyplinie,
trzymaniu samego siebie i swych uczuć w ramach rozumu i przyzwoitości;
postępowanie ujęte w konkretne normy i stereotypy zachowań uznane za właściwe.
Rytuał zabezpiecza harmonię i pozwala na uniknięcie konfliktów. Podstawą zaś rytuału
jest szacunek dla przeszłości i do ludzi starszych. „Szacunek do rodziców stanowi
podstawę miłości do ludzi”. Uszanowanie syna dla ojca i troska ojca o syna stanowią
jądro, fundament, sedno, ostoję moralności jako takiej. Bez niego moralność nie
istnieje jako system cywilizowanych norm współŜycia społecznego. Nawet
ustawodawstwo chińskie z przełomu starej i nowej ery przewidywało, Ŝe dzieci mają
obowiązek ukrywania rodziców nawet przed władzami państwa; za donoś zaś na ojca,
matkę, dziadka czy babcię prawo przewidywało karę śmierci. Szacunek syna do ojca
to kamień węgielny chińskiej etyki i cywilizacji.
Inny aspekt rytuału to zasada zobowiązująca do tego, by kaŜdy człowiek
odpowiadał swej funkcji społecznej i moŜliwie najlepiej ją pełnił, to znaczy, aby
kaŜdy znajdował się na swoim miejscu i czynił to, co do niego naleŜy. „Król
powinien być królem, dygnitarz - dygnitarzem, ojciec - ojcem, syn - synem, rolnik rolnikiem”. Wszelkie państwo, aŜeby mogło trwać, musi być rządzone przez jakąś
mądrą władzę, przez osoby merytorycznie do tego przygotowane i się nadające, a nie
przez przypadkowo wyłonionych spośród motłochu awanturników. Mieszanie się i
dowolna zmiana ról społecznych, tak charakterystyczne dla tzw. „demokracji”, są
niedopuszczalne. Prostak nie powinien zostać prezydentem, a nieuk posłem czy
ministrem.
Stąd wynika „weń” - zasada dobrego wychowania, jako synteza dobrych
predyspozycji wrodzonych ze zbawiennymi naukami nabytymi i właściwym
wykształceniem. Człowiek dobrze wychowany to przede wszystkim człowiek
odpowiedzialny, postępujący zawsze tak, jak się naleŜy.
I wreszcie zasada „cziuń-czy” („człowiek szlachetny”) postuluje, iŜ kaŜda
osoba ludzka powinna dąŜyć do doskonałości. Samo „wysokie” pochodzenie niewiele
znaczy i niczego nie przesądza, podobnie zresztą jak i „niskie”. Dopiero bowiem
właściwe wychowanie czyni „człowieka szlachetnego”. Konfucjusz unikał nazywania
kogokolwiek, w tym teŜ samego siebie, człowiekiem szlachetnym. Ale wymieniał
poszczególne jego cechy i właściwości. A więc „człowiek szlachetny” zawsze jest
ludzki, dobroduszny, prawdomówny, samodzielny, uczciwy, skromny; nieustannie się
kształci i czyta mądre księgi; wszystkich traktuje jednakowo, ani przed nikim się nie
poniŜa, ani nie poniŜa nikogo; przyjaźni się tylko z ludźmi wartościowymi i
powaŜnymi; przyjmuje od innych wyłącznie to, co dobre; sądzi i poprawia tylko siebie
samego; jego czyny są zgodne z jego myślami i słowami. Przeciwieństwem
szlachetnego jest człowiek niski („siao-Ŝeń”) , który spogląda nie w górę, a w dół;
myśli o zysku, a nie o doskonałości; nie umie znosić przeciwności i trudów losu;
117
wysuwa pretensje do innych ludzi, a nie dba o własny rozwój moralny i umysłowy;
jest skłonny do siania niezgody, do plotek i oczerniania, a nawet do kradzieŜy i
grabieŜy. Jest to człek nieokrzesany, którego serce wypełnia zawiść, złośliwość,
nieprzyjaźń, chuć, fizjologizm wszelkiego rodzaju, nieumiarkowanie we wszystkim.
Konfucjańska koncepcja człowieka wychodziła z załoŜenia, Ŝe natura ludzka jest
nieprzenikniona i dwoista, otwarta zarówno na dobro, jak i na zło. Powinno się więc
nauczyć dokładnego rozróŜniania między tym, co dobre, a tym, co złe, i zupełnie
świadomie czynić zawsze dobro, a przeciwstawiać się złu. Powinno się konsekwentnie
szanować godność cudzą i własną oraz być odpowiedzialnym za kaŜde swe
posunięcie. Słuchać innych, tylko bowiem oczyma drugich moŜemy dostrzec własne
błędy. Trzymać się jednak z dala od ludzi małych i nic nie wartych, oni bowiem
zaraŜają swą małością takŜe tych, którzy noszą w sobie górne marzenia i mają
wysokiego ducha. Nieustanne moralne czuwanie nad tym, aby wciąŜ być dobrym ,
stanowi niejako patos bycia człowiekiem.
***
Konfucjusz uwaŜał, Ŝe w zasadzie nie ma większego znaczenia, czy w Boga
wierzymy, czy nie; czy On jest, czy Go nie ma; czy wiemy, jak jest zbudowany
świat i jak on funkcjonuje, czy nie; czy jest wieczna dusza, czy jej nie ma. A to
dlatego, Ŝe człowiek absolutnie nic o tych sprawach nie wie i wiedzieć nie moŜe, a
skazany jest na, przewaŜnie jałową, grę wyobraźni i puste słowotwórstwo. Ale choć
nie wiemy, czy Bóg jest, czy Go nie ma, warto oddać Mu cześć . NajwaŜniejsza
wszelako jest wiedza o tym, jak powinno się na tym świecie Ŝyć i jak się
praktycznie zachowywać we wszelkich moŜliwych do pomyślenia sytuacjach.
Mistrz Kung, zgodnie z odwieczną tradycją chińską, uwaŜał, Ŝe Niebo jest
źródłem wzniosłych zasad moralnych. Pisał: „Niebo zrodziło cnotę, która jest we
mnie”. „Niebo”, czyli bliŜej nie dająca się określić Potęga i Mądrość kosmicznoduchowa, która wszystkie rzeczy tworzy, ustala, utrzymuje i porządkuje ( jest to
pojęcie intuicyjnie bliskie chrześcijańskiej kategorii „Duch Święty”). Człowiek powinien
wyrobić w sobie umiejętność słyszenia głosu Nieba we własnym sercu, a głos ów
poprowadzi go do mądrości, dobra i cnoty. Gdy osoba odnajdzie swą drogę prawdy,
spełni wówczas obowiązek względem siebie, rodziny, państwa; potrafi przeciwstawić
się złym skłonnościom, szkodliwym nawykom, zgubnym popędom.
W dobrze rządzonym społeczeństwie kaŜdy obywatel robi to, co naleŜy do
niego, i nie wtrąca się do cudzych spraw, a tym bardziej - kompetencji. Władca jest
władcą, poddany - poddanym, nauczyciel - nauczycielem, uczeń - uczniem itd. KaŜdy
zajmuje ściśle określone połoŜenie i musi sumiennie spełniać odpowiednie do niego,
ściśle określone obowiązki. Gdy wszyscy będą pilnie baczyli na swój obowiązek
człowieka i obywatela, wtedy wszyscy będą dobrzy, a w kraju zapanuje spokój, ład i
dobrobyt. Gdy np. w rodzinie syn okazuje ojcu bezgraniczne posłuszeństwo, a ojciec
miłuje syna i dba o jego los, wówczas wszystkim sprzyja szczęście, a rodzina
osiągnie swoje cele. Jeśli ktoś zboczy ze swego „tao”, wpada na błotniste bezdroŜa,
schodzi na manowce i nigdy do niczego nie dojdzie.
Wszyscy jednak nie mogą ciągle postępować zgodnie z zasadami prawości.
Ludzie nawykli mierzyć róŜnymi miarkami postępki swoje a cudze. JeŜeli uwaŜają coś
za korzystne dla siebie, czynią bez zastanowienia zło innym ludziom, zręcznie i
przebiegle usprawiedliwiając podłość przed innymi i przed sobą. Tylko człowiek
oświecony i z natury szlachetny postępuje według zasady wzajemności. On się po
prostu organicznie brzydzi niskimi uczynkami, nawet gdyby miały mu przynieść
wymierne korzyści materialne. JuŜ samo szlachetne postępowanie sprawia mu tyle
118
radości, Ŝe Ŝadnej innej nagrody nie potrzebuje. Ale prostak nie jest w stanie tego
pojąć.
Ogromne znaczenie wychowawcze Konfucjusz przypisywał muzyce; mawiał,
Ŝe dobra muzyka wygładza stosunki moralne i społeczne między ludźmi, wprowadza
spokój do ludzkich zachowań, zaprowadza ład w sercach, czyni dusze lepszymi,
bardziej harmonijnymi. Natomiast muzyka zła wnosi do duszy i do Ŝycia pierwiastek
niepokoju, nieładu i zepsucia, chaotyzuje procesy psychiczne, zamiast je
harmonizować. Mędrcy i władcy powinni dbać o to, aby zła muzyka nie miała
dostępu do ludu, aby go nie psuła i nie demoralizowała.
***
W kulturze europejskiej tradycja ta została potraktowana z daleko posuniętą
rezerwą. Johann Gottfried Herder w „Myślach o filozofii dziejów” notował: „Tak jak
Chińczycy niezmiernie lubią pozłacany papier i lakier, często wyciągnięte zawijasy ich
znaków graficznych i pusty dźwięk pięknych sentencji, tak teŜ kultura ich ducha
zupełnie podobna jest do tego pozłacanego papieru i lakieru, do znaków ich pisma i
dzwoneczkowatego brzmienia ich zgłosek. Zdaje się, Ŝe przyroda odmówiła im, jak
wielu narodom tego zakątka ziemi, daru swobodnej, wielkiej wynalazczości w naukach,
szczodrą natomiast ręką udzieliła ich małym oczom owego ducha obojętności, chytrej
zapobiegliwości i przemyślności, mistrzostwa i talentu do naśladowania wszystkiego, co
ich chciwość uwaŜa za poŜyteczne. Wiecznie ruchliwi, wiecznie zaaferowani, odchodzą
i przychodzą w poszukiwaniu zarobków lub słuŜby, tak Ŝe pomimo wysoko rozwiniętej
formy ich ustroju politycznego moŜna by ich zawsze uwaŜać za wędrujących
Mongołów…Ich sztuka lekarska, podobnie jak ich handel, to jakieś subtelne, zwodnicze
macanie pulsu, które dobrze oddaje cały ich charakter w jego zmysłowej subtelności i
pozbawionej wynalazczości niewiedzy (…). Mogli oni poszczególne wiadomości
zaczerpnąć, skąd im się podobało - cały gmach ich mowy i ustroju, urządzeń i
sposobu myślenia jest czymś ich własnym. Tak jak Chińczycy nie lubią szczepienia
drzew, tak teŜ sami nie wchłonęli w siebie nawet obecnie niczego od innych ludów;
mimo pewnych z nimi kontaktów pozostali w swym zakątku świata mongolskim
plemieniem wynaturzonym w chińską kulturę niewolniczą.
Wszelkie sztuczne kształtowanie ludzi dokonuje się przez wychowanie; sposób
wychowania Chińczyków przyczynił się, obok ich charakteru narodowego, do tego, Ŝe
stali się tym, czym są, a nie czymś więcej. Skoro bowiem zgodnie z mongolskim,
koczowniczym zwyczajem posłuszeństwo dzieci miało stać się teraz podstawą wszelkich
cnót nie tylko w obrębie rodziny, ale takŜe w państwie, musiała oczywiście z czasem
wytworzyć się owa pozorna etyczność, owa uprzedzająca dworska uprzejmość, sławione
nawet przez nieprzyjaznych im świadków jako charakterystyczny rys Chińczyków. Jakie
jednak były następstwa tej dobrej dla nomadów zasady w warunkach wielkiego
państwa? Skoro w państwie tym nie ustanowiono Ŝadnych granic dla zasady
dziecięcego posłuszeństwa, nakładając na dorosłego męŜczyznę, który sam ma dzieci i
oddaje się męskim zajęciom, takie same obowiązki, jakie przystoją tylko nie
wychowanemu jeszcze dziecku; co więcej, skoro obowiązki te wprowadzono wobec
kaŜdej zwierzchności, która przecieŜ tylko w przenośnym znaczeniu, bo pod przymusem
i z konieczności, a nie wskutek naturalnego popędu, nazywana jest ojcem - cóŜ innego
mogło, cóŜ musiało powstać w takich warunkach, jeśli nie to, Ŝe chcąc wbrew
naturze stworzyć nowe ludzkie serce, przyzwyczajono prawdziwe serce do obłudy?
Jeśli dorosły męŜczyzna ma być ciągle dziecięco posłuszny, to musi wyrzec się
samorzutnej energii działania, do którego w tym wieku zobowiązała go przyroda.
Miejsce serdecznej prawdy zajmują puste ceremonie, a syn, który za Ŝycia ojca
119
rozpływał się wręcz w dziecięcej uległości wobec swej matki, zaniedbuje ją po jego
śmierci, skoro tylko ustawa nazwie ją konkubiną. Tak samo ma się rzecz z dziecięcymi
obowiązkami wobec mandarynów. To nie dzieło natury, to nakaz; to przyzwyczajenia,
a jeśli są przeciwne naturze, stają się fałszywymi, osłabiającymi przyzwyczajeniami.
Stąd rozdźwięk między chińską doktryną polityczną i etyczną, a jej rzeczywistymi
dziejami. JakŜe często dzieci państwa strącały ojców z tronu! JakŜe często ojcowie
wściekle rozprawiali się z dziećmi! Skąpi mandaryni pozwalają ginąć z głodu tysiącom
ludzi, a kiedy ich zbrodnie dochodzą uszu „wyŜszego” ojca, zostają bezskutecznie
karani pospolitą chłostą, jak chłopcy. Stąd ów brak męskiej siły i poczucia czci
rzucający się w oczy nawet w malowidłach przedstawiających chińskich bohaterów i
wielkich ludzi. Cześć stała się jedynie dziecięcym obowiązkiem, a siła wyrodziła się w
konwencjonalne uszanowanie wobec państwa; słuŜbę pełni nie szlachetny rumak, lecz
oswojony muł, który, jeśli chodzi o zwyczaje wykonywane od rana do wieczora,
odgrywa bardzo często rolę lisa.
Ta dziecięca niewola ludzkiego rozumu, siły i uczucia musiała z konieczności
wywrzeć osłabiający wpływ na całą strukturę państwa. Jeśli całe wychowanie nie jest
juŜ niczym innym jak manierą, jeśli maniery i zwyczaje nie tylko nakładają więzy na
wszystkie stosunki Ŝyciowe, ale je wręcz gwałcą, to jakieŜ sumy energii, i to
najszlachetniejszej energii ludzkiego serca i ducha, traci państwo (…). Narodowi, który
śpi na ciepłym piecu i od rana do wieczora pije ciepłą wodę, obcy jest zarówno duch
wojowniczości, jak i myślenia”. Te zdania, wypowiedziane na przełomie XVIII a XIX
wieku, w XXI zupełnie straciły na aktualności, gdyŜ w mentalności chińskiej nastąpiły
radykalne zmiany, czyniące z tego narodu pioniera światowego rozwoju umysłowego i
technologicznego.
***
Konfucjusz nie zostawił dzieł pisanych przez siebie osobiście; jego
myśli zostały jednak spisane przez uczniów i słuchaczy mistrza. Tradycja przypisuje
mu jednak zredagowanie czterech podstawowych dzieł: „Księgi Przemian”, „Księgi
Dokumentów”, „Księgi Pieśni” , jak teŜ utworu o charakterze kroniki „Wiosny i
jesienie”. Dzieła te jednak nie zachowały się w całości, lecz tylko we fragmentach,
przytaczanych przez późniejszych autorów. Urywki te, poświęcone najrozmaitszym
kwestiom państwowym, moralnym, politycznym, psychologicznym, religijnym,
estetycznym, zebrano ostatecznie w tomie, który został nazwany „Lun-ju” czyli
„Rozprawy i powiedzenia”, a który na języki europejskie tłumaczy się zwyczajowo
jako „Dialogi Konfucjańskie” lub „Dialogi” Konfucjusza. Jest to ksiąŜka naleŜąca
do skarbnicy najwartościowszych dzieł filozoficzno – literackich, jakie kiedykolwiek
stworzyła ludzkość. Znajdziemy w niej wiele myśli i spostrzeŜeń nacechowanych
głębokim rozumieniem serca i spraw ludzkich, świata jako takiego.
-„Szlachetny podnosi zalety ludzi, a nie podkreśla ich przywar; prostak czyni
przeciwnie.
- Szlachetny wymaga od siebie; prostak stawia Ŝądania innym.
- A gdy najpierw mierzysz w swoje własne winy, nie zaś w błędy innych, czyŜ nie jest
to właśnie zwalczaniem zła?
- Tsy-Kung lubił oceniać innych ludzi. Mistrz powiedział: „Tsy-kungu, czy uwaŜasz to
za godne mędrca? Doprawdy, nie znajduję na to dość wolnego czasu”…
- Nie boleję nad tym, iŜ ludzie mych zalet nie poznali. Ubolewam tylko, Ŝe nie dość
wiele ich posiadam.
- Gdy ktoś bez umiaru szafuje przyrzeczeniami, spełnienie ich przysporzy mu wiele
kłopotów.
120
- Trudno mieć do czynienia z kobietami i nikczemnikami. Jeśli do nich się zbliŜysz,
przestają cię słuchać. Jeśli zaś od nich się oddalasz, nieuchronnie zaczynają cię
nienawidzić.”
Konfucjusz twierdził, Ŝe dziewczynki są dla swych rodziców „wodą rozlaną”,
gdyŜ po wyjściu za mąŜ odchodzą do domu małŜonka.
Przykazanie czci dzieci w stosunku do rodziców jest w kulturze konfucjańskiej
przestrzegane rygorystycznie. Nauczyciel bowiem mówił: „Pełnieniu synowskiego
obowiązku w stosunku do rodziców nie przeczy, Ŝe moŜe on im coś proponować. Ale
gdy zobaczy, Ŝe oni jego propozycji nie akceptują, staje przed nimi znów pełen
szacunku, i stara się dla nich, na nic się nie skarŜąc”. W jednej z przypowiastek
starochińskich jest mowa o 60-letnim męŜczyźnie Lao Laj-cy, który ubierał się i nosił
jak dziecko, gaworzył jak noworodek, aby zapobiec temu, Ŝe starzy jego rodzice będą
przeraŜeni, gdy dostrzegą, iŜ ich syn równieŜ nie jest juŜ młody, oni zaś sędziwi i
bliscy kresu swego Ŝycia.
- „Nie moŜna nie pamiętać o wieku swych rodziców. Radować się bowiem naleŜy z
długiego ich Ŝywota, a lękać się nieustannie, Ŝe ich kres się zbliŜa.
- Szlachetny nigdy nie zaniedbuje swoich krewnych.
- CzyŜ nie daje to radości, gdy człowiek się uczy i czas swój ćwiczeniem w nauce
wypełnia?
- Człowiek rozumny winien miłować wszystkich, lecz bliskie stosunki utrzymywać tylko z
tymi, którzy posiedli cnotę.
- Przyjaciela powinno się miłować dozgonnie.
- Przyjaźń z prawymi, przyjaźń ze szczerymi, przyjaźń z tymi, którzy wiele widzieli przynosi poŜytek. Przyjaźń z obłudnymi, przyjaźń z fałszywymi, przyjaźń z pochlebcami
- przynosi jedynie szkodę.
- Utrzymujcie kontakty z tymi, którzy są tego godni; trzymajcie się z dala od tych,
którzy godni nie są.
- Kto będąc szlachetnym powagi nie zachowa, ten nie będzie szanowany; ten uczyć się
będzie, lecz nie będzie wytrwały. Niechaj więc kaŜdy wierność i szczerość na
pierwszym miejscu stawia. Niechaj nie ma przyjaciół od siebie gorszych. I niechaj
błąd popełniwszy nie cofnie się przed naprawieniem go.
- Nie smucę się, iŜ się na mnie ludzie nie poznali. Boleję jeno nad tym, iŜ sam ludzi
poznać nie zdołałem.
- Jeśli jednostka jest w porządku, to i rodzina jest w porządku; jeśli rodzina jest w
porządku, to i państwo jest w porządku; jeśli państwo jest w porządku, to i cały
świat jest w porządku.”
śycie społeczne opiera się na systemie zaleŜności, zwanych w staroŜytnych
Chinach „wielkimi zasadami współŜycia ludzi”. Są to: zaleŜność poddanego od władcy;
zaleŜność syna od ojca; zaleŜność Ŝony od męŜa; zaleŜność młodszego rodzeństwa od
starszego i zaleŜność przyjaciół od siebie nawzajem. W społeczeństwie „harmonijnym”
kaŜdy obywatel spokojnie i sumiennie robi to, co umie i potrafi, a nie - jak w
demokracji - kaŜdy sądzi i decyduje o sprawach, w których nie ma najmniejszego
rozeznania. „Kto w dzieciństwie sprzeciwia się rodzicom, ten w wieku dojrzałym
sprzeciwia się zwierzchnikom i wywołuje zamęt w państwie”. O jednym jednak ze
swych rozmówców Konfucjusz powiedział, iŜ „nie sprzeciwia się on niczemu, jakby
był głupcem”. O jeszcze innym nieco inaczej: „Jen Juan nie jest uczniem, który
pobudza do rozpraw, z kaŜdym bowiem moim słowem skwapliwie się zgadza”. Z tych
słów wynika, Ŝe krytycyzm był uwaŜany przez tego mędrca za cechę dającą
świadectwo rozumowi. Wiedzący zawsze stoi nad prostakiem i ma naturalne prawo do
121
rozkazywania mu, co zresztą przekłada się na harmonię socjalną. Gdy prostak jest
stawiany ponad wiedzącym, państwo się demoralizuje, dezorganizuje i rozkłada.
Aktywność człowieka stanowi część Ŝycia wszechświata i jest
współodpowiedzialna za harmonię w całym kosmosie. Tak jak fale się rozchodzą, gdy
się rzuci kamień do wody, tak teŜ czynności kaŜdej jednostki ludzkiej zataczają coraz
to szersze kręgi, powodując wibracje i obrót swoistych energii. I kiedyś nadchodzi
nieuchronnie chwila, gdy to, cośmy uczynili, wraca do nas. śadna myśl i Ŝaden czyn
nie ginie bez śladu, lecz wszystkie na zawsze pozostają częścią wiecznego procesu
kosmicznego. Jeśli echa naszych czynów nie zdąŜą za naszego Ŝycia wrócić do nas,
wrócą jednak do naszych dzieci, wnuków lub prawnuków, powodując w ich Ŝyciu te
czy inne perturbacje.
- „Człowiek rodzi się do pracy.
- Błędy człowieka szlachetnego są jak zaćmienie słońca lub księŜyca; wszyscy je widzą.
- Człowiek szlachetny stara się, by inni byli dobrzy; prostak czyni odwrotnie.
- Czy nauczyć cię prawdziwej wiedzy? OtóŜ jeśli coś wiesz, przyznaj, Ŝe wiesz. Gdy
zaś czegoś nie wiesz, przyznaj, Ŝe nie wiesz. Oto prawdziwa wiedza.
- Uczyć się, lecz nie myśleć, to rzecz bezuŜyteczna; ale myśleć, i nie uczyć się, to
rzecz niebezpieczna.
- Nie widziałem jeszcze takiego, kto by umiejąc dostrzec swoje błędy sam się przed
sobą nie obwiniał.
- Gniewu swego na innych nie rozciągaj, ani dwakroć tego samego błędu nie
popełniaj.
- Dawniej ludzie uczyli się dla samych siebie, dziś robią to na pokaz.
- NajwyŜej cenię tych, którzy od samego urodzenia wiedzę posiadają. NiŜej stawiam
tych, którzy wiedzę przez naukę zdobyli. Po nich idą ci, którzy z trudem ucząc się, w
końcu wiedzę zdobywają. NajniŜej zaś stawiam tych, którzy, mimo wysiłków, wiedzy
zdobyć nie są w stanie.
- Człowiekowi szlachetnemu chodzi o wartości duchowe, podczas gdy prostak zabiega o
wartości materialne.
- Jedynie największy mędrzec i największy głupiec nigdy się nie zmieniają.
- Ogłada jest równie waŜna jak przymioty wewnętrzne, przymioty wewnętrzne zaś są
równie waŜne jak ogłada. Jeśli bowiem pozbawić włosów skórę tygrysa czy lamparta,
nie będzie się róŜniła od skóry psiej albo baraniej.
- Kto rozszerza swą wiedzę przez znajomość pism, a z obyczajności więzy sobie czyni,
ten tylko nie zboczy z właściwej drogi.
- MąŜ uczony, który się zadowala Ŝyciem jeno w zaciszu domowym, nie jest wart tego
miana.
- Kto dzień w dzień uświadamia sobie, czego jeszcze nie osiągnął, a w ciągu miesiąca
nie zapomina tego, czego się nauczył, o tym rzec moŜna, iŜ naukę umiłował.
- Nie nauczaj tego, komu brak zdolności.
- Nie pomagaj wypowiedzieć się temu, kto się sam wysłowić nie stara.
- Gdy komuś jeden kąt ukaŜę, a on sam trzech pozostałych nie odgadnie, wówczas
więcej takiego człowieka nie uczę.
- Ucz się tak, jakbyś jeszcze niczego nie osiągnął; a prócz tego lękaj się, byś nie
stracił tego, co juŜ osiągnąłeś.
- MąŜ uczony winien być silny i wytrwały. Obowiązki jego są bowiem cięŜkie, a droga
przed nim daleka.
122
- Są powody, aby z szacunkiem spoglądać na młodych. KtóŜ wie, jak dalece mogą nas
przewyŜszyć? Gdy kto jednak doszedł lat pięćdziesięciu i nie zasłynął, ten nie jest juŜ
szacunku godzien.
- Bądź uczonym szlachetnym, a nie uczonym prostakiem.
- Nie ma innej róŜnicy między ludźmi, jak tylko w naukach, które przyswoili.
- Popełnić błąd i nie naprawić go, oto co moŜna nazwać prawdziwym błędem.
- Kto tylko cnotę poznał, ten nie dorównuje temu, kto ją umiłował. Kto zaś ją tylko
umiłował, ten nie dorównuje temu, kto w niej radość znalazł.
- Nie moŜna rozmawiać o sprawach wyŜszych z człowiekiem poniŜej poziomu średniego.
- Człowiek mądry i cnotliwy trwa w spokoju i jest zadowolony.
- Cnota trwająca w umiarze jest cnotą najwyŜszą.
- Gdy wszyscy kogoś nienawidzą, naleŜy to zbadać; gdy zaś wszyscy kogoś miłują, to
równieŜ trzeba zbadać.
- Szlachetny nie musi się znać na sprawach drobnych, lecz moŜna mu wielkie zadania
powierzać; prostakowi spraw wielkiej wagi powierzać nie wolno, lecz winien on się
znać na sprawach drobnych.
- Szlachetny winien być wierny zasadom, lecz wystrzegać się zaślepienia.
- Zręczne słowa mogą zachwiać cnotą. Drobna niecierpliwość moŜe zniweczyć wielkie
zamierzenie.
- Szlachetny boleje nad tym, iŜ sam czegoś dokonać nie umie. Nie martwi się zaś tym,
Ŝe go ludzie nie doceniają.
- Szlachetny winien tym się martwić, Ŝe Ŝycie jego dobiega kresu, a nie zyskał jeszcze
naleŜytego rozgłosu.
- Szlachetny jest opanowany i obce mu są swary; nie unika on ludzi, lecz z Ŝadną
grupą się nie łączy.
- Słowa powinny jasno myśli wyraŜać.
- Na nic, co nieobyczajne, nie spoglądaj; niczego, co nieobyczajne, nie słuchaj; o
niczym, co nieobyczajne, nie mów; niczego, co nieobyczajne, nie czyń.
- Szlachetny wolny jest od przygnębienia i od lęku. Jeśli człowiek w swoim sercu
strzeŜe się nieprawości, czym miałby się dręczyć, czego obawiać?
- Nie czyń innym, czego sobie nie pragniesz. Wówczas ani w rodzinie, ani w całym
kraju nikt ci nie będzie niechętny.
- PomnaŜać cnotę - to najwyŜej cenić wierność i szczerość oraz dąŜyć zawsze do
sprawiedliwości.
- Trzeba wpierw chcieć zrozumieć samego siebie, a następnie zrozumieć innych ludzi.
Taka jest droga do cnoty i rozumu.
- Martwi mnie tylko, Ŝem cnoty nie dość kultywował; Ŝem staroŜytnych naśladując nie
umiał do końca mej nauki wyjaśnić; Ŝem nie zdołał postępować zawsze wedle tego, co
wiem, iŜ jest prawe; Ŝem nie potrafił naprawić tego, co jest we mnie niedobre.
- Przekazuję jeno nauki staroŜytnych, lecz sam niczego nie tworzę.
- Szlachetny odznacza się godnością, lecz nie dumą; prostak bywa dumny, choć brak
mu godności.
- Pokonaj w sobie chęć wywyŜszania się, chełpliwość, gniew i chciwość.
- Czy naprawdę wierny moŜe nie upominać tego, komu wierność winien?
- Trudno nie skarŜyć się w nieszczęściu.
- Za doskonałego moŜna uwaŜać człowieka, który widząc korzyść - pamięta o
prawości; widząc bliźnich w niebezpieczeństwie - naraŜa własne Ŝycie; i który nigdy,
nawet po wielu latach, nie zapomina o danym przyrzeczeniu.
- Szlachetny nie wejdzie do domostwa człowieka, który z własnej woli zły czyn
popełnił.
123
- Są trzy rzeczy, których człowiek szlachetny powinien się wystrzegać: 1. W wieku
młodym, kiedy krew wre, a duchy Ŝywotne są w największym natęŜeniu, niechaj się
wystrzega lekkomyślności; 2. W wieku średnim, gdy krew i duchy Ŝywotne osiągają
największą moc, niechaj się wystrzega rozwiązłości; 3. W wieku podeszłym, gdy krew
stygnie, a duchy Ŝywotne słabną, niechaj się chciwości wystrzega.
- Nie martwcie się tym, Ŝe nie piastujecie stanowisk; dbajcie o to, by być stanowisk
godnymi. Nie martwcie się, Ŝe nikt was nie zna; dbajcie o to, byście byli godni tego,
by was znano.
- Szlachetny stara się być w swych słowach powolny, a szybki w czynach.
- Cnota nie pozostaje samotna; z pewnością mieć będzie naśladowców.
- Istnieje pięć cnót składających się na humanitaryzm: powaga, szczodrość , szczerość,
gorliwość, łagodność. Kto bowiem powaŜny, tego wszyscy powaŜają; kto szczodry, ten
wszystkich sobie pozyska; kto szczery, temu ludzie ufają; kto gorliwy, ten zasługi
zdobędzie; kto łagodny, ten ludźmi powodować moŜe.
- Przyglądanie się cudzym błędom wiedzie ku poznaniu cnoty.
- Kto rankiem cnotę pojął, ten o zmierzchu w spokoju umrzeć moŜe.
- Czy daleko jest od nas cnota? - Wystarczy, bym jej tylko pragnął, a juŜ zjawia się
we mnie.
- Nie poddawaj się pokusie wina; dbaj o to, aby zachować w tej dziedzinie rozsądek
i miarę.
- Choćbym miał lichym Ŝywić się jadłem, pić tylko wodę i zgięte ramię mieć w nocy
za poduszkę, to i tak w tym stanie radość znajdę. Nieprawym zaś sposobem zdobyte
bogactwa i zaszczyty wydają mi się jak płynące po niebie chmury.
- Kto panu słuŜąc często go upomina, w niełaskę popada; kto z przyjacielem
przestając często go napomina, przyjaźń traci.
- Kto ludzi stara się ująć zręcznymi słowami, często bywa znienawidzony.
- Wyszukane słowa, przesadny wygląd i okazywanie nadmiernego szacunku - oto czego
wstydzi się mędrzec.
- Hańbą jest kogoś nienawidzić, lecz udawać przyjaźń.
- Kto wciąŜ szuka własnej wygody i korzyści, wpada w tarapaty.
- Nawet gdy kogoś długo znasz, odnoś się do niego z szacunkiem.”
Jak zaznaczyliśmy powyŜej, stosunki międzyludzkie są najwaŜniejszym tematem
filozofii Konfucjusza: szacunek młodszego do starszego, poddanego do władcy, syna
do ojca, Ŝony do męŜa, kobiety do męŜczyzny - to, według niego, szkieletowa
konstrukcja społeczeństwa. „Cnota panującego jest cnotą wiatru, cnota poddanego jest
cnotą trawy. Gdy pierwszy dmucha, drugi musi się pochylić”. Jeśli któregoś z tych
rodzajów szacunku zabraknie, zostanie zachwiana hierarchia, czyli ład i porządek
socjalny, a do stosunków między ludźmi zakradną się dowolność, zamęt, nieład i
chaos. Jeśli bowiem młodzi nie szanują starszych, to młodzi nie otrzymują naleŜnych
nauk, a starzy nie są zabezpieczeni w podeszłym wieku. Jeśli syn nie szanuje ojca, to
wnuk wyrasta na gbura i durnia, poniewaŜ jego ojciec niczego się nie nauczył od
starszego pokolenia i nie mógł niczego dobrego przekazać swemu synowi. Jeśli
poddani nie szanują władzy, to władzę w państwie przejmują bandyci i złodzieje. Jeśli
Ŝona nie szanuje męŜa, cudzołoŜnicy powodują, Ŝe niszczona jest rodzina, a dzieci
czują się sierotami przy Ŝyjących rodzicach.
-„Gdy ład w kraju panuje, wówczas lud prosty o losach kraju nie rozprawia.
- Mędrzec w obliczu groŜącego niebezpieczeństwa, gotów jest Ŝycie poświęcić. Gdy zysk
widzi, najpierw zwraca się myślami ku prawości.
124
- Szlachetny podlega trzem przemianom: Widziany z daleka, wydaje się surowy; gdy
się do niego zbliŜymy, wydaje się łagodny; gdy zaś usłyszymy jego głos, wydaje się
stanowczy.
- Trzy są rzeczy, które w męŜu szlachetnym budzą trwogę: Odczuwa lęk wobec woli
Niebios, cześć wobec wielkich ludzi i bojaźń wobec słów mędrców. Prostak nie zdoła
pojąć woli Niebios, nie czuje więc przed nią lęku; nie okazuje teŜ naleŜnego szacunku
ludziom wielkim i drwi ze słów mędrców.
- MąŜ szlachetny zachowuje naleŜyty dystans nawet w stosunku do własnego syna.”
***
Konfucjusz był bliski zdania, Ŝe sens Ŝycia polega na poszukiwaniu sensu
Ŝycia. Pisał: „Jeśli nie wiesz, jak słuŜyć ludziom, po co zajmujesz się słuŜeniem Bogu?
Jeśli nie wiesz, jak Ŝyć, po co rozmyślasz o śmierci? Bóg powinien być czczony, ale z
zachowaniem naleŜnego dystansu. Sens świata nie leŜy poza człowiekiem; kto próbuje
budować sens świata poza człowiekiem, nie moŜe sprawić, by był to sens prawdziwy.
Nie jestem kimś, kto doznał niezwykłego olśnienia. Jestem tylko człowiekiem, który
duŜo studiował i długo starał się uczyć innych”. Gdy go ktoś zapytał, czy naleŜy
odpłacać dobrem za nienawiść, rzekł: „CzymŜe wtedy odpłacić za dobro? Raczej
prawością odpowiadać na nienawiść, a dobrem odpłacać za dobro”. (…)
- „Człowiek szlachetny umie biedę znosić; prostak daje upust narzekaniom.
- Ani mąŜ wytrwały, ani ten, kto do ludzi właściwy ma stosunek, nie zabiega o
zachowanie Ŝycia kosztem uchybienia zasadom humanitaryzmu.
- Niestety, nie napotkałem dotychczas takiego, kto by tak umiłował cnotę, jak się
uciechy miłuje.
- Kto wiele wymaga od siebie, a mało od innych, ten się uchroni przed gniewem
ludzi.
- Gdy człowiek czuje, Ŝe śmierć się zbliŜa, jego słowa stają się dobre.
- Kto posiadł mądrość, tego niepewność nie nęka.
- Człowiek szlachetny nienawidzi tych, którzy zamiast swe pragnienia wyjawić, zmyślają
powody dla ich usprawiedliwienia.
- Szlachetny na dziewięć rzeczy zwraca szczególną uwagę:
Patrząc, stara się widzieć jasno.
Słuchając, stara się dokładnie słyszeć.
Stara się zachować łagodny wyraz twarzy.
W postawie wyraŜa szacunek.
W słowach jest lojalny.
W czynach jest rozwaŜny.
Gdy ma wątpliwości, pyta innych.
W gniewie pamięta o jego skutkach.
Gdy zysk dostrzeŜe, pamięta o prawości.
śycie pędzi w ukryciu, by cel swój [doskonałość] osiągnąć.
- Nie wiemy, czy jest Bóg, czy Go nie ma - złóŜmy więc Mu ofiarę.”
***
Ci, którzy są potęŜni, powinni być sprawiedliwi, Ŝyczliwi, wielkoduszni i nie
dbający o własną kieszeń. W takim jedynie razie mają szansę na zachowanie na
dłuŜej swej pozycji. Jeśli w państwie dominuje rozum i sprawiedliwość, hańbą w nim
są bieda i niedola; jeśli w państwie dominuje nieprawość i przekupstwo, hańbą jest
mieć w nim zaszczyty, stanowiska i majątek. Dobry obywatel myśli o obowiązku, zły
- o własnej kieszeni. Jeden z chińskich mędrców pisał, iŜ „trudno jest kierować
125
ludem, który posiada znaczną wiedzę”. [Nawiasem mówiąc, takŜe rzymski mąŜ stanu
Warron zanotował swego czasu: „Lud nie musi wiedzieć wiele z tego, co jest prawdą,
i musi wierzyć w wiele takiego, co jest fałszem”. I to dla własnego dobra].
Niekoniecznie musi to być prawdą. Lepiej rządzić narodem rozumnym i
przewidywalnym, niŜ ciemnym, głupim i bez ładu w głowie, od którego niewiadomo
czego moŜna się w kaŜdej chwili spodziewać, a który swoje intelektualne
schaotyzowanie nazywa „umiłowaniem wolności”. Konfucjusz zostawił szereg trafnych
spostrzeŜeń na temat sztuki i psychologii rządzenia państwem.
-„Władca powinien obyczajnością dawać przykład poddanym, a poddani powinni
wiernie mu słuŜyć.
- Co czynić, by lud był uległy? - Gdy się na urzędy wynosi prawych, a oddala od
nich wszystkich nieprawych, wówczas lud staje się uległy. Gdy się zaś wynosi na
urzędy nieprawych, a oddala od nich prawych, wówczas lud uległy nie będzie.
- Gdy szlachetny państwem kieruje, niczego z uporem się nie trzyma, ani niczego z
góry nie odrzuca; i zawsze stoi po stronie tego, co prawe.
- Mówić to, co prawe, lecz tego nie czynić, to brak odwagi.
- KaŜdy występek człowieka zaleŜy od jego środowiska.
- Kto cnotą rządy sprawuje, jest jako gwiazda polarna, co sama w miejscu pozostaje,
a wszystkie gwiazdy wokół niej krąŜą.
- Niechaj myśli władcy stronią od zła.
- Szlachetny kaŜdą rzecz z róŜnych stron widzi i nie ma uprzedzeń; prostak rzecz z
jednej strony widzi i uprzedzeniem się kieruje.
- Kto pragnie szybko działać, nie osiąga celu; kto zwaŜa na drobne korzyści, nie
osiąga rzeczy wielkich.
- Szlachetny kocha zgodę, lecz nie jest bezkrytyczny; prostak jest bezkrytyczny, lecz
bynajmniej nie jest zgodliwy.
- Lud od zła stroni; ale nie wie, co to jest wstyd, gdy się nim rozkazami kieruje, a
karami zdusić go się stara. Wie jednak, co to jest wstyd, i prawym się staje, gdy się
nim cnotą kieruje, a obyczajnością pozyskać się stara.
- Kto mądrością władzę zdobył, lecz humanitaryzmem utrzymać jej nie zdoła, ten
choćby juŜ władzę posiadł, utracić ją musi. Kto mądrością zdobył władzę i
humanitaryzmem ją utrzymał, lecz jej z godnością nie sprawuje, tego lud szanować nie
będzie. Kto mądrością zdobył władzę, humanitaryzmem ją utrzymał i z godnością ją
sprawuje, wzbudzając szacunek u ludu, lecz kieruje ludem wbrew obyczajom, ten nie
jest dobrym władcą.
- Aby posiąść tzw. „pięć zalet”, władca powinien: 1. być szczodrym, lecz nie
rozrzutnym; 2. potrafić zachęcić lud do pracy, nie wywołując jego gniewu; 3. być
dostojnym, lecz nie zarozumiałym; 4. potrafić budzić szacunek, lecz wystrzegać się
okrucieństwa; 5. moŜe mieć pragnienia, lecz nie powinien być chciwy.”
Konfucjusz wyszczególnia teŜ cztery najgorsze wady władców. Są to: 1. zabijanie ludzi
zamiast ich nauczania (okrucieństwo); 2. domaganie się owoców pracy bez uprzedzenia
i powaŜnych powodów (ucisk); 3. niedbałe wydawanie poleceń i wymaganie ich
ścisłego i terminowego wykonania (tyrania); 4. sknerstwo w wynagradzaniu ludzi za
ich korzystne dla państwa czyny.
-„Szlachetny zdobywa wpierw zaufanie ludu, a dopiero potem obarcza go pracą.
Dopóki nie zdobędzie zaufania, lud będzie uwaŜał, iŜ jest gnębiony. Szlachetny wpierw
126
zdobywa zaufanie ludu, a dopiero potem udziela mu napomnień. Dopóki zaufania nie
zdobędzie, lud uwaŜa, Ŝe jest prześladowany.
- CzyŜ godzi się słuŜyć księciu razem z nędznikami? - Zanim dostaną się na słuŜbę do
księcia, jedyną ich troską jest to, aby się tam dostać. Gdy tylko osiągną swój cel,
jedyną ich troską jest to, by otrzymanego stanowiska nie utracić. A skoro troska przed
utratą stanowiska tak ich zaprząta, nie ma nic, przed czym by się cofnęli, dąŜąc do
jego utrzymania.
- Czy istnieją słowa, które mogą przynieść zgubę krajowi? - Nie moŜna oczekiwać, by
same słowa miały taką wagę. Istnieją jednak słowa o zbliŜonej mocy. Mawiają bowiem
ludzie: Nie to mnie cieszy, Ŝe jestem władcą, lecz to, Ŝe moim słowom nikt sprzeciwić
się nie śmie. - Nic w tym złego, gdy nikt się nie sprzeciwi słusznym słowom władcy,
ale gdy słowa władcy nie są słuszne, a nikt się im nie przeciwstawi, to czyŜ owo
powiedzenie nie jest bliskie takiemu, co zgubę na kraj ściąga?
- W celu utrwalania władzy naleŜy czynić trzy rzeczy: zapewnić dostatek Ŝywności i
wojska oraz pozyskać zaufanie ludu… Trzeba teŜ, by władca postępował jak władca,
minister - jak przystoi ministrowi, ojciec - jak ojcu naleŜy, a syn - po synowsku…
Jeśli władca nie postępuje bowiem, jak się godzi władcy, minister - jak przystoi
ministrowi, ojciec - jak ojcu naleŜy, a syn - po synowsku, to choćbyś miał przed sobą
miskę ryŜu, nie wiesz, czy zdołasz ją spoŜyć w spokoju.
- Kiedy lud jest zasobny, czyŜ moŜe czego zabraknąć władcy? Gdy jednak ludowi
zabraknie chleba, jakŜe mógłby władca Ŝyć dostatnio?”
Jedno z księstw trapiły bandy rozbójników. Gdy jego władca zwrócił się o radę do
Konfucjusza, mędrzec miał rzec: „Gdybyś ty sam, Panie, nie był chciwy, nie byłoby
rozbójników, choćby nawet za rozbój dawano nagrody”… Konfucjusz wprowadził trzy
rodzaje obowiązku: najwyŜszy - w stosunku do rodziny; drugi, nieco niŜszy, - w
stosunku do społeczności, oraz trzeci, jeszcze niŜszy - w stosunku do państwa.
- „Są trzy rodzaje uchybień, których naleŜy unikać w czasie rozmowy z władcą
szlachetnym: zabierać głos, zanim zostało się o to poproszonym (to błąd
niecierpliwości); milczeć, gdy się zostało do zabrania głosu wezwanym (to błąd
skrytości); mówić, nie spojrzawszy uprzednio na wyraz twarzy swego rozmówcy (to
błąd mówienia na oślep).
- Szlachetny wstrzymuje się od mówienia o sprawach, których nie rozumie.
- Jeśli odwaŜny jest człowiek szlachetny, lecz brak mu prawości, zostaje buntownikiem;
jeśli prostak jest odwaŜny, lecz brak mu prawości, staje się złoczyńcą.
- Są rzeczy, które winny szlachetnego napawać nienawiścią. Powinien on nienawidzić
rozgłaszania błędów innych ludzi. Powinien nienawidzić ludzi niskiego stanu
zniesławiających swoich zwierzchników. Powinien nienawidzić odwaŜnych, którzy nie
znają obyczajności. Powinien nienawidzić śmiałych, którzy nie przestrzegają zasad
moralności.” Jeden zaś z uczniów Konfucjusza, o imieniu Tsy-kung miał rzec:
„Nienawidzę tych, którzy są wścibscy, i uwaŜają, Ŝe na tym polega mądrość.
Nienawidzę nieustępliwych, którzy uwaŜają, Ŝe na tym polega odwaga. Nienawidzę i
tych, którzy ujawniają cudze tajemnice i uwaŜają, Ŝe na tym polega prawość”…
Konfucjusz zaś mówił:
- „Nawet władcy nie wolno przekraczać bariery, gdy chodzi o wielkie nakazy moralne;.
tylko w mniejszych moŜna „wchodzić i wychodzić”…
- Trzy są rodzaje przyjemności poŜytecznej i trzy rodzaje przyjemności szkodliwej. Do
pierwszych naleŜą: przyjemność płynąca z właściwego przestrzegania obrzędów i zasad
127
muzyki; przyjemność rozmowy o cnotliwych czynach innych ludzi; przyjemność
posiadania wielu mądrych przyjaciół. Do grupy drugiej naleŜą: przyjemność
zaspokajania próŜności; przyjemność bezcelowych wędrówek; przyjemność rozwiązłych
biesiad.
- Kiedy władca miłuje obyczajność, lud daje mu się kierować z łatwością.
- Komu nie powierzono stanowisk, nie powinien się troszczyć o to, jak je naleŜy
sprawować… Ambicje człowieka szlachetnego nie powinny wykraczać poza jego
pozycję… Szlachetny jest powściągliwy w wydawaniu sądów.
- Gdy ład panuje w kraju, moŜna mówić śmiało i działać śmiało. Gdy w kraju nie ma
ładu, trzeba działać śmiało, lecz mówić ostroŜnie.
- Jak naleŜy słuŜyć władcy? - NajwaŜniejsze, to w niczym go nie oszukiwać i umieć
mu się otwarcie w razie konieczności przeciwstawić.” Państwo, które nie pozwala
obywatelom na otwarte wyraŜanie krytyki, zmusza ich do ukrytego spiskowania, a
poniewaŜ i to uwaŜa (poniekąd słusznie) za przestępstwo, zmuszone jest ich surowo
karcić. Wychodzi więc na to, Ŝe wolność myśli i słowa leŜy zarówno w interesie
władzy, jak i poddanych, a jej brak wykopuje między nimi przepaść, do której
wszyscy wpadają w razie wojny domowej.
-„Władca tak winien ludowi przewodzić, by ów pracując w pocie czoła nie odczuwał
trudu.
- Gdy kary i grzywny nie są sprawiedliwe, lud nie ma dla siebie pewnego schronienia.
- Gdy władca miłuje obyczajność, lud nigdy nie odmówi mu szacunku. Gdy miłuje
sprawiedliwość, lud mu nigdy nie odmówi posłuszeństwa. Kiedy zaś miłuje
prawdomówność, lud go zawsze będzie kochał.
- Gdy władca zachowuje właściwą postawę, lud pełni swoje obowiązki bez jego
rozkazu. Kiedy jednak władca nie odznacza się naleŜytą postawą, to - choćby
rozkazywał - lud nie będzie mu posłuszny.
- Jeśli samego siebie potrafisz uczynić wzorowym, jakie moŜesz napotkać trudności w
sprawowaniu rządów? Jeśli jednak samego siebie wzorowym uczynić nie potrafisz,
jakŜe ci myśleć o naprawianiu innych?
- O sprawach dokonanych nie naleŜy mówić; nie naleŜy teŜ udzielać rad w tych
sprawach, które juŜ zaszły zbyt daleko; ani wyrzutów czynić w tym, co juŜ minęło.
- Zwycięzca staje się cesarzem, zwycięŜony staje się przestępcą.”
Władza musi być skryta, tajemnicza, a jednocześnie wszechobecna i nieprzystępna,
odgrodzona od zwykłych ludzi , a jej posunięcia nieprzewidywalne jak wyroki losu dopiero taka władza budzi szacunek, strach, zgrozę, pokorę i entuzjazm . W Chinach
przez tysiąclecia opracowano magiczny teatr sprawowania władzy; były tam całe
dzielnice a nawet miasta, do których Ŝaden zwykły śmiertelnik wstępu nie miał; były
to tereny przeznaczone wyłącznie dla cesarza i jego dworu. Państwo chińskie to
najdłuŜej Ŝyjące i najskuteczniej rządzone państwo w dziejach ludzkości, a jego elita
polityczna nie ma i nie będzie miała sobie równych pod względem posiadanej wiedzy,
kultury, wyrafinowania i konsekwencji.
W „Wielkiej księdze Tao” Lao Tse czytamy godne zastanowienia słowa o
psychologii rządzenia: „Ten, kto władcy słuŜy dobrą radą, radą zgodną z Tao, nie
ucieka się do przemocy. Przemoc często rodzi przemoc. Cierniste tylko krzaki wyrosną
tam, gdzie stały wojska. Po wielkiej wojnie, chude nastają lata. Kto mądry, osiąga
swój cel i na tym poprzestaje; nie śmie dalej rosnąć w siłę. Osiąga swój cel, ale się
nim nie pyszni; osiąga swój cel, ale nie idzie po trupach; osiąga swój cel, ale obca
128
mu duma. (…) Kto ma mocną pozycję, znaczy, Ŝe jest stary, a to kłóci się z Tao. Kto
się zaś kłóci z Tao, tego koniec bliski”.
Praworządność powinno się jednak utwierdzać w państwie zdecydowanie. I to
stosując róŜne metody. „Sprawcie, aby uczciwość popłacała bardziej niŜ kradzieŜ, a
nie będzie kradzieŜy”. [Wystarczy - tak jak było w Chinach - za pierwszą kradzieŜ
uciąć prawą rękę, za drugą - lewą, a kradzieŜe ustaną kompletnie; tak, jak w
Chinach].
Starochińska zasada psychologicznego przygotowania Ŝołnierzy do walki
polegała na doniesieniu do świadomości jednego zdania: „Pogardzać wszelkimi
trudnościami i cierpieniami, patrzeć na śmierć jako na powrót do stanu pierwotnego”.
Konfucjusz uwaŜał, Ŝe jednym ze sposobów właściwego przygotowania do
pełnienia funkcji kierowniczych w państwie jest „doskonalenie cnoty przez słuchanie i
uprawianie muzyki”.
***
Mędrzec krytycznie oceniał swoje czasy, gdy pisał: „Gwałtowność w dawnych
czasach manifestowała się w zuchwalstwie, obecnie zaś znajduje swój wyraz w
bezgranicznym rozpasaniu. Pycha w staroŜytności przejawiała się w nieprzystępności,
obecnie zaś wyraŜa się w gniewie i kłótliwości. W dawnych czasach głupota
przejawiała się w prostactwie, dziś znajduje ujście w krętactwie. JuŜ wiele lat minęło,
jak władcy utracili cnotę, a lud popadł w bezprawie”.
W pewnej rozmowie, gdy był juŜ w podeszłym wieku, Konfucjusz tak mówił
o sobie: „Jest to człowiek, który z takim zapałem oddaje się uprawianiu cnót, Ŝe
zapomina o jedzeniu; który cnotę osiągnąwszy taką radość czuje, Ŝe o smutkach
zapomina; i tak jest zajęty, iŜ nie wie, Ŝe starość się zbliŜa”… W innym miejscu
dodawał: „Gdy miałem lat piętnaście, skupiłem swe wysiłki na nauce. Gdy osiągnąłem
lat trzydzieści, ustaliły się moje zasady; w wieku zaś lat czterdziestu nie znałem juŜ
wahań. W wieku lat pięćdziesięciu pojąłem wolę Niebios. Gdy osiągnąłem wiek lat
sześćdziesięciu, rozumiałem wszystko, co się kryło za tym, co mi mówiono. Dopiero
gdy doŜyłem lat siedemdziesięciu, mogłem pójść za pragnieniem mojego serca, nie
przekraczając przy tym Ŝadnej z reguł etycznych”.
***
Myśl konfucjańska stanowiła jeden z najwspanialszych szczytów kultury
chińskiej i powszechnej, ale jej losy były dramatyczne. W III wieku p.n.e. cesarz Cyn
Szy-huandi kazał spalić wszystkie dzieła naleŜące do tradycji konfucjańskiej, a ich
autorów, o ile jeszcze Ŝyli, wymordować. W tym bowiem czasie jedną z nowych i
najbardziej wpływowych szkół filozoficznych załoŜyli w Państwie Środka tak zwani
legiści. Na ich czele stał Hań-fej (ok. 288 – 233 p.n.e.), arystokrata z pochodzenia,
który głosił, Ŝe człowiek z natury swej jest zły. Dlatego posłuszeństwo w państwie
moŜna zagwarantować wyłącznie przez stosowanie bezwzględnego okrucieństwa w
tępieniu najnieznaczniejszych nawet przejawów opozycyjności. Legiści najzacieklej
zwalczali przede wszystkim naukę konfucjanizmu, zawierającą, jak wiadomo, łagodne
wątki humanistyczne. Hań-fej miał od urodzenia wadę wymowy, co spowodowało, Ŝe
był wyśmiewany przez rówieśników, a zatem stronił od nich i widocznie nabawił się
dość głębokiego resentymentu przeciwko ludziom jako takim. Jego podstawowe dzieła
„Pięć pasoŜytów” oraz „Narzekania samotnego” odegrały waŜną rolę w kształtowaniu
się chińskiego sposobu myślenia o sprawach państwowych. Oto kilka próbek jego
stylu:
- „Tao” zrodziło się razem z niebem i ziemią, lecz nie przeminie nawet wówczas,
gdy niebo i ziemia przeminą.
129
- Jeśli komuś przydarzyło się nieszczęście, jego serce wypełniają lęk i bojaźń; a gdy
serce wypełniają lęk i bojaźń, postępowanie staje się słusznym, myśli - dojrzałymi i
rozumnymi. Gdy postępowanie staje się słuszne, nie powstają klęski i szkody, gdy zaś
nie ma klęsk i szkód, człowiek spokojnie Ŝyje w pomyślności i długoleciu przeznaczone
mu lata Ŝywota. Gdy osiąga się sukces w sprawach, prowadzi to do zamoŜności i
znakomitości. Pomyślność, zamoŜność, długie lata Ŝycie i znakomitość są zwane
szczęściem. Lecz korzeń szczęścia tkwi w nieszczęściu, i dlatego powiedziano: „O
nieszczęście! Jesteś oporą szczęścia!”
Jeśli ktoś ma szczęście, przychodzą do niego bogactwo i znakomitość. Gdy
przychodzą bogactwo i znakomitość, jego szaty i potrawy stają się wyśmienite. Piękne
szaty i wyborne potrawy wywołują pychę. Gdy zjawia się pycha, nasze czyny stają się
wadliwe, a w postępowaniu zanika cnota („tao”). Gdy zaś czyny stają się wadliwe i
grzeszne, człowiekowi grozi przedwczesna śmierć, a gdy zaniedbuje się „tao”, nie ma
skutecznych dokonań. Gdy zaś człowiekowi z powodu jego samego grozi przedwczesna
śmierć i nie moŜe on osiągnąć sławy skutecznymi działaniami, jest to wielkie
nieszczęście, lecz jego korzenie tkwią w szczęściu.
- Natura człowieka jest samolubna, naznaczona zamiłowaniem do zysku i nienawiścią
do biedy.
- Mądry władca ukrywa swe ślady, utajnia powody swych decyzji, chowa swą mądrość,
maskuje swe intencje i moŜliwości - tak, aby nikt nie mógł się zorientować i je
wykorzystać w swoim celu.
- Władca powinien być otoczony aureolą tajemniczości.
- Władca w Ŝadnym razie nie moŜe dzielić się swą władzą z kimkolwiek. Jeśli odstąpi
dostojnikom choćby cząstkę swej władzy, oni niebawem pozbawią go reszty.
- Zawijaste i tajemnicze przemowy kapłanów na nic się ludowi nie nadają.
- Wśród urzędników trzeba utrzymywać klimat podejrzliwości i wzajemnego braku
zaufania, celowo dzielić ich na zwalczające się frakcje, skrycie je wspierając - aby
przez to osłabić wpływ tej warstwy na władzę.
- Rządząc narodem w niebezpiecznych czasach, nie wolno postępować łagodnie i
wyrozumiale.
- śyjącym obecnie pokoleniem nie da się rządzić metodami zmarłych władców z
przeszłości.
- Gdy wre walka, nie wolno iść na ustępstwa.
- W kaŜdym państwie są ludzie-pasoŜyci. Jest ich pięć kategorii i jeśli władca ich nie
wykorzeni i nie zajmie się wychowaniem narodu w duchu przyzwoitości, państwo
ulegnie destrukcji, a dynastia upadnie. Oto ci ludzie:
1. Uczeni, którzy wychwalają postępowanie dawnych i obcych władców za ich
domniemany humanitaryzm; ćwiczą w demagogicznych przemowach, budząc w
obywatelach wątpliwości co do słuszności obowiązujących praw, a we władcach rozdwojenie i zwątpienie.
2. Gaduły, które pieprzą rozmaite bzdury, opierają się na obce siły, byle tylko
pozałatwiać swe własne prywatne interesy - i to kosztem ojczystego kraju.
3. Ci, co to noszą miecze, gromadzą się w zbiegowiska, manifestują swe rzekome
zalety, aby zdobyć rozgłos i łamać przepisy prawa.
4. Ci, którzy unikają płacenia podatków, gromadzą się skrycie po prywatnych domach,
uŜywają swego majątku na łapówki i uchylają się od wszelkich powinności oraz od
słuŜby wojskowej.
5. Handlarze i rzemieślnicy, którzy podrabiają rozmaite wyroby i dobrą monetę,
skupują tanio i gromadzą nieprzebrane zapasy produktów rolnych, aby je następnie
sprzedawać po wygórowanej cenie w dogodnym momencie, w okresie zimy lub głodu.”
130
Hań-fej nie miał Ŝadnych wątpliwości co do tego, jak naleŜy postępować z tego
rodzaju „pięcioma pasoŜytami”.
Zdaniem legistycznej szkoły myślenia, władza moŜe bez skrupułów wydawać
ustawy i rozporządzenia dotyczące regulacji Ŝycia obywateli w kaŜdym, najmniejszym
nawet i najprywatniejszym szczególe. Nie musi teŜ przebierać w środkach, dąŜąc do
realizacji swej polityki. Władza nie musi liczyć się z moralnością, ani dotrzymywać
obietnic złoŜonych wcześniej ludowi. Dobre jest to , i tylko to, co słuŜy utrzymaniu
władzy w swym ręku, reszta to sentymentalne ględzenie, niegodne męŜczyzny. Władca
ma prawo, a nawet obowiązek, stanowienia o wszystkim i utrzymywania ładu i
spokoju w państwie wszelkimi dostępnymi środkami, z których kaŜdy jest chwalebny,
o ile prowadzi do celu i jest skuteczny. W kraju nie wolno dopuszczać do Ŝadnej
wolności w czymkolwiek, w tym do Ŝadnej samodzielności intelektualnej, do Ŝadnego
wolnomyślicielstwa, które zawsze jest zarodkiem buntu i zamieszania. Ludność musi
ślepo podporządkowywać się prawu i stojącej za nim władzy.
Hań-fej mawiał, Ŝe „ludzie zajmujący się mądrością nie są przydatni do
czegokolwiek, bo jeśli się ich chce do czegoś wykorzystać, wnoszą zaraz zamieszanie
do prawa”. W kraju nie powinno być Ŝadnych uczonych ksiąg, ani samych ludzi
uczonych, badaczy czy artystów, poniewaŜ „działalność reprezentantów nauki i sztuki
jest szkodliwa”.
Jeden z legistów Li Sy (280 – 208 p.n.e.) namawiał cesarza, aby ten kazał
spalić wszystkie księgi w państwie, prócz wróŜebnych, a takŜe aby zakazał
rozprawiania o dawnych czasach, o innych krajach (takŜe wyjazdów do nich), o
filozofii klasycznej. „Kto będzie powoływał się na dawne czasy, aby przyganiać
obecnym, zostanie skazany na śmierć wraz z całą swoją rodziną”. Kto zaś chce się
uczyć, niech bierze sobie za nauczyciela urzędnika, a najlepiej wojskowego, w ten
sposób nauczy się karności i właściwego postępowania. Nawroty takiego myślenia
następowały później teŜ w innych krajach. Adolf Hitler np. pisał w swoim dziele
„Mein Kampf” : „Nie kaŜdy nauczyciel moŜe być feldfeblem, ale kaŜdy feldfebel moŜe
być nauczycielem”…
***
Kolejny nawrót przeciwkonfucjańskiej reakcji antyintelektualnej nastąpił w
Chinach podczas „rewolucji kulturalnej” w Chinach komunistycznych w okresie około
1960 – 1980, kiedy to dyktator Mao Tse-tung kazał hunwejbinom „bić Konfucjusza jak
szczura przebiegającego ulicę”. Ponownie palono na stosach księgi wielkiego mędrca i
jego uczniów, a ludność Chińskiej Republiki Ludowej pogrąŜona została w zamęcie
moralnym i umysłowym, w demoralizacji i barbarzyństwie. Ale przetrwała. Teng Siaoping, następca Mao na stanowisku przewodniczącego KPCh , nakazał zaprzestanie
kampanii skierowanej przeciwko najlepszym tradycjom narodu, ponownie zdecydowanie
postawił kraj na szyny mądrości konfucjańskiej, aby odzyskać godne miejsce w
świecie.
Chodziło o sprawy zupełnie konkretne. Np. we wczesnym okresie
sprawowania władzy byli chińscy komuniści przeciwnikami regulacji urodzin, a
dyktator Mao w 1950 roku pisał: „Im więcej dzieci, tym lepiej. Człowiek zawsze
więcej wytwarza niŜ spoŜywa. Więcej ludzi to więcej idei, więcej entuzjazmu i więcej
energii… Tylko ten, kto nie lubi swego narodu, moŜe domagać się od niego zrzeczenia
się z własnych dzieci”… [Były to słowa jak najbardziej zgodne z postawą
Konfucjusza, który pisał: „Im więcej w rodzinie synów, tym więcej szczęścia”.]
Aborcję uwaŜano wówczas w Chinach Ludowych za niegodziwość. Gdy jednak kraj
się przeludnił, gdy „zjadano” wszystko, co produkowano, i nie było środków na
inwestycje, na rozwój i modernizację kraju, nadeszła nie tylko stagnacja, ale i czas na
131
zmianę poglądów. Ustawodawczo narzucono krajowi przymusową regulację urodzin pod
hasłem: „Jedna rodzina - jedno dziecko”. Tradycyjnej mądrości komuniści (50 mln
członków partii) przeciwstawili własne „sześć zasad”:
1. ZauwaŜać, akceptować i rozumieć zalety innych ludzi;
2. Szczerze i otwarcie radzić się innych ludzi; nikogo nie potępiać za potknięcia;
3. Pomagać innym, jeśli zetknęli się oni z trudnościami, i znajdować w tym
radość;
4. Szczerze sprzyjać tym, którzy wskazują na niedociągnięcia, i prowadzić z nimi
wymianę zdań;
5. Tych, którzy nie chcą się poprawić, poddawać ostrej krytyce; nie powinno się
ukrywać czyichkolwiek błędów ze względu na osobę czy urząd;
6. Umacniać dąŜenie do brania na siebie odpowiedzialności za jedność partii i
narodu, kierując się ideą wspólnego dobra i wspólnego interesu.
A jednak od początku XXI wieku konfucjanizm przeŜywa w Chinach, Wietnamie,
Korei swój wielki renesans. Tak jak Niemcy zakładają w wielu krajach filie
Instytutu Goethego, tak Chińczycy tworzą na całym świecie filie of Konfuzius
Institute , a jego księgi dydaktyczne są wydawane w wielomilionowych nakładach
w wielu językach.
***
PotęŜnym nurtem myśli chińskiej był i pozostaje taoizm, którego jednym z
największych reprezentantów był filozof Lao-cy (Lao-tse, Lao-ce), Ŝyjący na przełomie
VI i V wieku przed nową erą. Temu mędrcowi przypisuje się tradycyjnie autorstwo
81 aforyzmów składających się na księgę „Tao Te King”, lecz niektórzy
przypuszczają, Ŝe jest to raczej dzieło zbiorowe, stworzone przez szereg róŜnych i
róŜniących się między sobą autorów. Nie ujmuje to jednak nic wielkiej mądrości tego
nurtu filozoficznego.
„Tao” (dosłownie: „droga”) to symbol „ścieŜki pośredniej”, biegnącej
między przeciwieństwami, jak rzeka między brzegami. Lao-cy porównuje „tao” z
wodą: „Błogosławieństwo wody ukazuje się w tym, Ŝe wszystkim czyni dobrze, a
przy tym bez oporu szuka zawsze najniŜszego miejsca, którego unikają ludzie”.
„Tao” bywa interpretowane jako droga, metoda, zasada, siła natury lub Ŝycia, jako
przyczyna wszystkich zjawisk, prawo, dobro, moralny ład świata i wreszcie jako
Bóg, gdyŜ stanowi niepojętą istotę wszystkiego, bezimienną prazasadę
determinującą i określającą bieg istnienia. „Tao” rozpada się na zasadniczą parę
przeciwieństw: „jang” i „in”. „Jang” to ciepło, światło, męskość. „In” to zimno,
ciemność, kobiecość. „Jang” jest Niebem, „in” - ziemią.
„Tao” moŜe być tłumaczone takŜe jako „energia” lub „cnota”, czyli Ŝe jest
to „droga”, którą prowadzi człowieka energia cnoty. W gruncie rzeczy „tao”
stanowi szyfr na oznaczenie wszystko ogarniającej, lecz trudnej do ogarnięcia i
werbalnego ujęcia siły kosmicznej. Aby się z nią połączyć, człowiek nie moŜe
uczynić nic lepszego, jak tylko poddać się jej bez najmniejszego sprzeciwu.
Wszystko odbywa się na mocy WyŜszej Woli; wszystko, co się dzieje, jest
nieuchronne, konieczne, nieuniknione i jedynie moŜliwe. Powinno się po prostu
pozwolić się unieść i nieść przez ten potok zdarzeń, które następują pomimo i
ponad naszą wolą, chęcią, planami, staraniami i marzeniami.
Tylko wówczas, gdy człowiek jest wolny całkowicie od osobistych uczuć,
Ŝądz, dąŜeń, zaczyna tak naprawdę Ŝyć zgodnie z rytmem wszechświata i natury,
wstępuje na jedynie słuszną drogę czyli „tao”. Spokój, ukojenie, panowanie nad
sobą, pokora, rezygnacja, obojętność względem wartości materialnych i stosunków
socjalnych, dystans do tego, co się dzieje wokół nas - to są cechy osoby, która
132
wkroczyła na właściwą i słuszną drogę Ŝycia. Wszystko, co się naturalnie dzieje,
jest słuszne i właściwe dlatego, Ŝe się właśnie dzieje, - takŜe wówczas, gdy
powoduje nasze cierpienia, jak np. w przypadku śmierci ukochanej osoby. Chodzi
jednak nie o to, Ŝe się jest niewraŜliwym na ból i cięŜar istnienia, lecz o to, Ŝe
się wszystko (takŜe największe cierpienie) rozumie, odbiera i uznaje jako część
wielkiej całości, która istnieje, Ŝyje i zmienia się według odwiecznych postanowień
WyŜszej Konieczności zwanej Losem czyli „Tao”.
U Lao-cy, jak powiada Carl Gustaw Jung w dziele „Typy psychologiczne” ,
”Tao” to „właściwa droga”, prawidłowe rządzenie”, droga pośrednia między
przeciwieństwami, wolna od nich, a jednak łącząca je w sobie. Sens Ŝycia polega
na tym, by pójść tą pośrednią drogą i nigdy z niej nie zboczyć. U Lao-cy’ego
całkowicie brak momentu ekstazy; jego miejsce zajmuje pełna wyŜszości filozoficzna
jasność, nie przysłonięta Ŝadną mistyczną mgłą intelektualna i intuicyjna mądrość,
która przedstawia najwyŜszy z dających się osiągnąć stopni duchowego spokoju, i
dlatego teŜ - obca wszelkiemu chaosowi - przebywa wśród gwiazd, z dala od
nieładu tego świata. Poskramia ona wszelką dzikość, nie opanowuje jej wszakŜe
przez oczyszczenie i nie podnosi wzwyŜ przez przekształcenie”. O ile konfucjanizm
głosił aktywność, o tyle taoizm - raczej bierność jako świadome poddanie się
nieubłaganemu Losowi. Lao-cy powiada tedy: „śycie człowieka między niebem a
ziemią jest jak biały koń, którego widzimy przez szpaltę drzwi: momentalnie
przemyka i juŜ go nie ma”…
***
„Tao” jest teŜ drogą wyodrębniania się świata uładzonego z pierwotnego
chaosu. „Oto rzecz w chaosie powstająca, która zrodziła się przed niebem i
ziemią. Od wszystkiego niezaleŜna, niezmienna, zawsze aktywna… Nie znamy jej
prawdziwej nazwy, zwiemy ją „tao”… Jest to zasada absolutna, kosmiczna,
działająca takŜe w Ŝyciu moralnym rodzaju ludzkiego. Chodzi o to, by tej zasadzie
się poddać i niejako na jej fali płynąć, nie narzucając ani sobie, ani innym
ludziom Ŝadnych norm, nakazów i zakazów. „Niech państwo będzie małe, a jego
lud nieliczny. Choćby były w nim dziesiątki i setki narzędzi - niech pozostaną bez
uŜytku. Niech lud boi się śmierci i unika dalekich podróŜy… Choćby mieli zbroję i
broń - niech ich nie wystawiają do boju. Niech sąsiednie państwa spoglądają ku
sobie nawzajem, niech wzajemnie słuchają piania swych kogutów i szczekania
psów. Lecz niech ich mieszkańcy doŜyją starości i śmierci nie ruszając się z
miejsca … (…) Trzeba wypędzić mądrość, odrzucić wiedzę, a ludzie będą
szczęśliwsi; trzeba wygnać humanitaryzm i moralizatorstwo, a ludzie będą
obowiązkowi i litościwi”… Najlepsza jest „pustka serca”: brak ambicji, celów,
ekspansywnych dąŜeń, zawiści, pragnień, chęci. „Kto staje na palcach, ten nie
postoi długo. Kto idzie duŜymi krokami, ten nie będzie szedł długo. Kto wystawia
siebie na pokaz, nie osiągnie swego celu. Kto siebie chwali, nie zdobędzie sławy.
Kto wywyŜsza sam siebie, niczego nie osiągnie. Kto napada na innych, nie zazna
powodzenia. (…) Gdzie przebywały wojska, tam rosną ciernie i chwasty. Po
wielkich wojnach następują głodne lata. (…) Kiedy rząd jest bezczynny, lud jest
szczęśliwy i zadowolony. Kiedy rząd jest czynny, to lud staje się nieszczęśliwy. (…)
Mądry władca powiada: jeŜeli ja nic nie czynię, to lud sam będzie się
przekształcał; jeŜeli jestem spokojny, to lud sam będzie się poprawiał; jeŜeli jestem
bierny, to lud stanie się zamoŜny”…
Rzecz podstawowa to zachowywać spokój, a w przypadku zwycięskiej
wojny nie gonić za sławą. Gonienie bowiem za sławą jest radowaniem się z
powodu zabójstwa mnóstwa ludzi. Ten, kto się cieszy z zabijania ludzi, nie moŜe
133
zdobyć współczucia. Pomyślność wynika z poszanowania ludzi, a klęski pochodzą
ze stosowania przemocy. Jeśli podczas wojny giną liczni ludzie, powinno się z
tego powodu smucić i płakać. Zwycięstwo trzeba celebrować idąc w kondukcie
Ŝałobnym. Usprawiedliwione mogą być tylko wojny obronne, ale i wówczas
powinno się ograniczyć tylko do wypędzenia wroga z kraju z moŜliwie
najmniejszymi dla niego i dla siebie stratami. Trzeba zwycięŜyć, gdy wróg zmusza
do tego, ale nie naleŜy na nikogo napadać. Ta sama filozofia walki obowiązuje w
niektórych chińskich sportach bojowych: działać przez niedziałanie, uderzać przez
unikanie uderzania, zwycięŜać przez cofanie się.
Oto kilka autentycznych zdań spisanych przez Lao-cy:
-„Nie ma nieszczęścia cięŜszego, niŜ niedocenianie przeciwnika.
- Jak ryba nie moŜe wynurzać się z głębokich toni, tak i państwo nie powinno
wystawiać na pokaz swe doskonałe metody rządzenia.
- Najlepszym władcą jest taki, o którym lud tylko wie, Ŝe on istnieje. Nieco
gorszym jest taki, który domaga się od ludu, aby go lubiano i wywyŜszano. Jeszcze
gorszym jest taki, który boi się ludu; a najgorszymi są tacy władcy, którymi lud
gardzi.
- Jeśli elity nie są dla ludu przykładem szlachetności, zostaną obalone…
- Kto nie gardzi ludem, nie będzie przez lud pogardzany.
- Gdy są mnoŜone przepisy prawa i dekrety, mnoŜą się teŜ naruszyciele i
przestępcy.
- Trudno rządzić krajem, gdy ma on duŜą wiedzę. Dlatego kierowanie ludem za
pomocą mędrców przynosi krajowi nieszczęście, a bez ich pomocy prowadzi kraj
do pomyślności. Gdy zostanie wykorzeniona uczoność, wówczas nie będzie teŜ
smutku.
- Kto umie kierować ludźmi, nie stawia się poniŜej ich. Lecz z drugiej strony, gdy
mądry wzniesie się ponad lud, powinien stawiać siebie jakby poniŜej innych. Gdy
dąŜy do tego, by być ponad ludźmi, powinien stawiać się jakby za ludźmi. Dlatego
gdy on stoi ponad ludem, nie ciąŜy ludowi; choć jest na przedzie, lud mu nie
usiłuje szkodzić. Dlatego ludzie chętnie go wysuwają przed siebie i nie odwracają
się od niego.
- Kto jest odwaŜny bez humanitaryzmu, szczodry bez oszczędności, znajdując się na
przedzie odpycha tych, którzy są za nim - ten zginie.
- Prawdziwe słowa nie są piękne. Słowa piękne nie zasługują na zaufanie. Kto
dobry, ten nie jest wymowny. Wymowny nie moŜe być dobry. Kto wie, nie
przekonuje; kto przekonuje, nie wie.
- Kto wiele obiecuje, nie zasługuje na zaufanie.
- Pokonanie tego, co trudne, zaczyna się od tego, co łatwe; dokonanie tego, co
wielkie, zaczyna się od tego, co małe; poniewaŜ to, co trudne, pochodzi z tego, co
łatwe, a to , co wielkie, z tego, co małe. Dlatego człowiek mądry zaczynając nie
od tego, co wielkie, dokonuje tego, co wielkie… Gdzie wiele łatwizny, tam teŜ
wiele trudów.
- Zyskuje się Ŝyczliwość albo stawiając się niŜej, albo będąc niŜej.
- Na nienawiść trzeba odpowiadać Ŝyczliwością, na zło - dobrem.
- Ci, którzy działając, śpieszą do sukcesu, ponoszą poraŜki. Kto ostroŜnie kończy
swe dzieło, podobnie jak je zaczął, wieńczy je sukcesem.
- Mądry nikogo nie potępia.
- Nieskończona cnota jest podobna do jej niedostatku; człowiek najwyŜszej cnoty
podobny jest do prostaka… Wielka doskonałość podobna jest do niedoskonałości.
134
Wielka prosta podobna do krzywej; wielki dowcip - do głupoty; wielki mówca - do
jąkały.
- Gdy mnie mało znają, jestem szczególnie drogi. Dlatego mądry podobny jest
temu, kto się ubiera w grube szaty.
- Nie wychodząc z swego dworu moŜna poznać cały świat.
- Kto wie, nie mówi; kto mówi, ten nie wie.
- Kto zna umiar, unika niebezpieczeństw.
- Nie ma większego nieszczęścia niŜ nierozpoznanie granic swoich moŜliwości i nie
ma większego niebezpieczeństwa niŜ dąŜenie do nabywania bogactw… Kto wiele
zgromadzi, wiele straci… Kto wiele zaoszczędzi, poniesie wielkie straty.
- Patrzę na Boga i nie widzę; dlatego teŜ nazywam Go niewidzialnym. Słucham Go
i nie słyszę; dlatego nazywam Go niesłyszalnym… Spotykam się z Nim, a nie
widzę Jego twarzy; podąŜam za Nim, a nie widzę Jego pleców.
- Kto zna innych, jest mądry, a kto zna siebie, jest bystry. Kto wygrywa z innymi,
jest silny, a kto wygrywa sam z sobą, jest potęŜny. Kto wie, ile mu potrzeba, jest
bogaty. Kto dzielnie trwa w swym zamiarze, ma siłę woli. Kto zna swoje miejsce,
będzie Ŝył długo, a kto umrze, lecz nie wszystek, będzie Ŝył na wieki.
- Kiedy ustąpią pragnienia, zapanuje spokój i ład sam się zaprowadzi na świecie.
- Wiedza prorocza to tylko złuda, prowadząca do ogłupienia.
- PowaŜanie zaczyna się od pogardy, a na szczyt wchodzi się od dołu.
- Kto poŜąda, ten drogo zapłaci, a kto wielkie posiada bogactwa, wielkie poniesie
straty. Kto zna umiar, ten się wstydził nie będzie, kto wie, kiedy przestać, uniknie
zguby i Ŝył będzie długo.
- Nie ma większego nieszczęścia niŜ brak umiaru.
- Mędrcy nie mają własnych zmartwień, lecz zmartwieniami innych się przejmują.
Jeśli ktoś jest dobry, uwaŜam go za dobrego; jeśli ktoś nie jest dobry, to teŜ
uwaŜam go za dobrego i osiągam dobroć. Jeśli ktoś jest wierny, wierzę mu; jeśli
ktoś nie jest wierny, to teŜ mu wierzę i osiągam wierność. Mędrcy mogą rządzić
światem, bo prosty jest ich umysł. Wszyscy mędrcy są dziećmi.
- Kto przemoc stosuje, nie umrze spokojnie.
- KaŜdy wie, Ŝe to, co jest piękne, to jest piękne. Dzięki temu wiadomo, co jest
brzydkie. KaŜdy teŜ wie, Ŝe dobre jest to, co jest dobre. Stąd wiadomo, co nie jest
dobre.
- Niebo i ziemia nie są miłosierne: nie martwią się o los tego, co istnieje.
- Zaszczyt i hańba taką samą napełniają trwogą; nieszczęścia naleŜy cenić tak
samo jak szczęście.
- Kto zmarł, lecz nie został zapomniany, ten Ŝyje”.
***
Jednym z geniuszy filozoficznej etyki chińskiej był Mo-cy (Mo-Ti,
Mo-tsi), który Ŝył w latach 479 – 400 przed nową erą. Oto parę jego idei:
-„Jeśli szlachetni i rozumni kierują głupimi i nikczemnymi, panuje ład. Jeśli zaś
głupi i nikczemni panują nad szlachetnymi i rozumnymi, powstaje zamieszanie.
Szacunek dla mądrości stanowi podstawę kierowania państwem.
- Wszyscy władcy tego świata pragną, by ich kraj był bogaty, lud liczny, a rządy i
sądy sprawiedliwe; nie rozumieją jednak tego, Ŝe rządzić trzeba wywyŜszając ludzi
uczciwych.
- Niewielu jest władców, którzy zaniedbując cnotliwych i lekcewaŜąc uczonych
zdołaliby zachować władzę.
- Kiedy głupcy sprawują rządy, nadchodzi czas zamętu.
135
- Trzeba potomnym przekazywać to, co w przeszłości dobre, i wprowadzać rzeczy
nowe, jeśli są korzystne w nowych czasach.
- Bogactwo kraju zaleŜy od pracy; gdy tylko lud pracą wzgardzi, bogactwo zniknie.
- Jeśli sam sobą kierować nie potrafisz, jakŜe pokierujesz całym krajem?
- Bezcelowe jest zabieganie o przyjaźń tych, którzy są daleko, jeśli się nie
pozostaje w przyjaźni z tymi, którzy są blisko.
- Nieskuteczne są czyny tego, kto nie dotrzymuje przyrzeczeń.
- Mówiąc trzeba dbać nie o słowa, lecz o myśli, i nie o piękno mowy, lecz o
wnikliwość.
- Niebo nie czyni Ŝadnej róŜnicy między biednym a bogatym, szlachetnym a
prostakiem.
- Kto innych kocha, sam będzie kochany; kto innych popiera, sam będzie
popierany. Kto innych nienawidzi, sam będzie nienawidzony; kto innych krzywdzi,
sam będzie krzywdzony.
- Pilność prowadzi do bogactwa, lenistwo do nędzy.
- Głosić sprawiedliwość, samemu jej nie czyniąc, to tyle co popełniać nieprawość.
- Głośna muzyka słuŜy temu, by uwodzić głupich ludzi”.
***
Warto się zatrzymać przy myślach filozofa Men-cy, zwanego z łacińska w
Europie Mencjuszem (372 - 289 p.n.e.). Pisał on m.in.:
-„Jeśli władca stawia korzyść na pierwszym, a sprawiedliwość na drugim miejscu,
wówczas jego poddani zapragną wszystko jemu odebrać.
- Liczni są, którzy coś czynią, lecz nie wiedzą, dlaczego.
- Jeśli ten, kto na górze, nie dba o zasady, wówczas ci, którzy są niŜej od niego,
praw przestrzegać nie będą.
- Pod władzą cnotliwego króla wszyscy stają się cnotliwi; pod władzą
sprawiedliwego wszyscy są sprawiedliwi.
- Jeśli rozwaŜając swe czyny uznam, Ŝe nie jestem dobry, wówczas nawet wobec
zwykłego człowieka odczuwam lęk. Jeśli zaś uznam, Ŝe dobrze czyniłem, wówczas
nawet przeciw tysiącom wystąpić się nie lękam.
- Kto ludzi miłuje, sam jest miłowany; kto ich szanuje, sam jest szanowany.
- Nie słyszałem, by ktoś sam będąc garbaty, innych zdołał wyprostować.
- Miłuję Ŝycie, poniewaŜ jednak jest coś, co miłuję bardziej niŜ Ŝycie, nie będę się
starał zachować Ŝycia za wszelką cenę. Nienawidzę śmierci, poniewaŜ jednak jest
coś, czego nienawidzę bardziej niŜ śmierci, nie będę się starał unikać śmierci za
kaŜdą cenę.
- Jeśli ten, kto na górze, nie dba o zasady, wówczas ci, którzy są niŜej od niego,
praw przestrzegać nie będą.
- Prawdziwie szanuje władcę ten, kto mu mówi o tym, co trudne.
- Kto się z wolą Nieba nie zgadza, sam ku zgubie zmierza; kto się z wolą Nieba
zgadza, Ŝyć będzie.
- Kto w sercu swym nie znajduje współczucia dla drugiego człowieka, ten nie jest
godzien miana człowieka. Kto w swym sercu nie znajduje wstydu za własne złe
czyny i nienawiści do cudzych złych czynów, ten nie jest godzien miana człowieka.
Kto w swym sercu nie znajduje chęci wyrzeczenia się wszystkiego i dania
wszystkiego bliźniemu, ten nie jest godzien miana człowieka. Kto nie odróŜnia tego,
co złe, od tego, co dobre, ten nie jest godzien miana człowieka.
- Liczni są ci, którzy coś czynią, lecz nie wiedzą, dlaczego.
- Stan, w którym Ŝyjemy, zmienia ducha, jak poŜywienie zmienia ciało.
136
- Nie ma ani w szczęściu ani w nieszczęściu niczego takiego, czego sami sobie nie
zgotowaliśmy.”
ZauwaŜalne miejsce w filozofii Mencjusza zajmują rozwaŜania o śmierci.
Chiński myśliciel - podobnie jak w tymŜe mniej więcej czasie Rzymianin Marcus
Tullius Cicero - uwaŜał, Ŝe „tota philosophorum vita commentatio mortis est” „całe Ŝycie filozofów jest przygotowywaniem się do śmierci”. O tej ostatecznej
sprawie powinno się zawsze pamiętać. Jak ostrzegał bowiem Andreas Fulvius:
„Czart pragnie nam odjąć pamięć o śmierci, aby nas nieopatrznych w złym
Ŝywocie zdybała”. Ale nie powinno się teŜ nią ciągle zamartwiać. Póki się Ŝyje,
naleŜy myśleć o Ŝyciu, a śmierć sama wszystko załatwi, gdy nadejdzie jej
godzina. Czekać zaś długo nie przyjdzie, gdyŜ „śmierć to pocisk wystrzelony w
ciebie, a Ŝycie to chwila zanim ten pocisk cię dosięgnie” (al-Chusri). Mencjusz,
podobnie jak Montaigne, doszedł do wniosku, iŜ nie warto zamartwiać się tym, co
nieuchronne i znane od samego początku: „Nie martwcie się, iŜ nie potraficie
umrzeć, gdy nastanie czas, śmierć sama nauczy was tego gruntownie. Od myśli o
śmierci uciąŜliwe staje się Ŝycie, od myśli o Ŝyciu - śmierć”. TakŜe w staroŜytnych
Chinach Ŝartowano (jak Antoni Czechow), iŜ „Ŝyć wiecznie byłoby tak samo
uciąŜliwie, jak nie spać przez całe Ŝycie”. I tam (jak w Europie za sprawą
Plutarcha) uwaŜano, Ŝe „o zmarłych naleŜy mówić albo dobrze, albo wcale” - „de
mortuis aut bene, aut nihil”. Wiedziano równieŜ, Ŝe mądrość chroni przed
rozpaczą, poniewaŜ z góry wie, Ŝe wszystko, co człowiek ma na tym świecie jego Ŝycia nie wyłączając - ma na zasadzie poŜyczki, a nie daru czy stałej
własności, wszystko więc będzie musiał wcześniej czy później oddać. To Bóg
(Niebo) poŜycza człowiekowi na krótko jego Ŝałosne istnienie, a potem je
bezwzględnie ściąga i zabiera, nie zwaŜając na rozpaczliwe prośby i starania.
W Chinach teŜ Ŝywiono przekonanie, Ŝe skoro się Ŝyje tylko raz, powinno się
Ŝyć rozumnie, uczciwie, dostojnie i twórczo. W jednym z dzieł Mencjusza
czytamy: „Kto umarł, lecz nie został zapomniany, jest nieśmiertelny”. Nie zostają
zapomniani zaś ci, którzy pozostawili wdzięczność za dobre czyny. Bo fakt, Ŝe
ktoś umarł, wcale nie jest dowodem na to, Ŝe on Ŝył, czyli, jak to ironicznie
sformułował Stanisław Jerzy Lec:
„Zaczął Ŝycie w pieluszce,
Zakończył na poduszce.
W przerwie mu się zdawało,
śe dniało i zmierzchało”.
Takie Ŝycie jest pustką, nieporozumieniem, przysłowiowym wrzaskiem idioty,
głośnym i bezsensownym. Śmierć staje się warunkiem nieśmiertelności dopiero po
przeŜyciu Ŝycia sensownego, twórczego i pięknego - takiego, jakimi były Ŝywoty
wielkich mędrców Państwa Środka.
***
Dawni chińscy filozofowie w IV – III wieku p.n.e., dokładnie tak, jak w
tymŜe czasie greccy sofiści, byli rozmiłowani w ekwilibrystyce intelektualnej, w
rozmaitych paradoksach , aporiach i antynomiach. Mistrzem tego rodzaju sztuczek
był m.in. Chuj-szi (ok. 350 – 250 p.n.e.), autor jednej ksiązki, złoŜonej z jednego
rozdziału pt. „Chuj-cy”. Był on autorem paradoksów: „W jajku są pióra”; „Kura
ma trzy nogi”; „Pies moŜe zostać baranem”; „Koń znosi jajka”; „Oczy nie
widzą” itp. Paradoks „2 razy 2 = 6” wyjaśnia się np. dość prosto: aby „2” wziąć 2
137
razy, trzeba te „2” juŜ przedtem mieć, a potem wziąć to jeszcze dwa razy, co w
sumie daje „6”. Np. są dwie zapałki, 2 razy 2 znaczy: do tych dwu zapałek
dodajemy jeszcze dwa razy dwie i mamy w wyniku sześć. A więc okazuje się, Ŝe
„dwa razy dwa równa się sześć.” Analogicznie np. dwa razy jeden równa się trzy,
a jeden razy jeden równa się dwa itd.
***
Filozof Siuń-cy (ok. 313 – 235 p.n.e.) urodził się w królestwie Czao; w
młodości odbył podróŜ do wielu prowincji Chin, słuchając wykładów szeregu
mędrców. W wieku dojrzałym pełnił funkcje doradcy ksiąŜąt, był gubernatorem, nie
dorobił się jednak ani stałej i wysokiej pozycji społecznej, ani majątku, poniewaŜ
ciągle się naraŜał dygnitarzom swą prawdomównością. Mówił ksiąŜętom prawdę
prosto w oczy, a potem znów musiał salwować się ucieczką w najdalsze zakątki
imperium, aby uniknąć nienawiści moŜnowładców. Zmarł niedoceniony przez swe
pokolenie. Jego dzieło pt. „Siuń-cy”, złoŜone z 32 rozdziałów , przetrwało jednak
do dziś i jest chętnie czytywane. Oto kilka sentencji z niego:
- „Człowiek z natury jest zły; rodzi się wyposaŜony w instynkt chciwości; od
początku jest wypełniony zawiścią i złośliwością.
- Gdy człowiek jest uprzejmy i ustępliwy, przeczy to jego naturze.
- Wrodzone właściwości pochodzą od Nieba; jest niepodobieństwem wyrobić je w
sobie przez wychowanie lub przez samokształcenie.
- Nie pochylaj głowy nad tym, co było, i nie obawiaj się tego, co będzie. Nie
oddawaj się niespokojnym myślom. Gdy nadejdzie właściwa chwila, trzeba działać.
- Jeśli człowiek starannie uprawia rolę i strzeŜe swego dobra, nawet Niebo nie jest
w stanie pogrąŜyć go w nędzy.
- Orchidea sama w sobie jest aromatyczna i miła, lecz jeśli ją opuścic do moczu,
człowiek doskonały do niej się nie zbliŜy, a prości ludzie nie będą jej nosili przy
pasie. Wynika to jednak nie z tego, Ŝe orchidea ma złe właściwości, lecz z tego,
Ŝe ohydny jest mocz, do którego ją opuszczono. Dlatego człowiek doskonały woli
Ŝyć w dobrym otoczeniu, a przyjaźnie nawiązuje tylko z ludźmi wykształconymi.
Postępuje tak po to, aby się odgrodzić od fałszu i podłości, a zbliŜyć się z ludźmi
uczciwymi i prostolinijnymi.
- To, co było przed tysiącem lat, będzie znowu.
- Początek jest kresem, a kres jest początkiem; wszystko zaś tworzy krąg, który nie
ma ani początku, ani końca.
- Wszystkie rzeczy dąŜą do sobie podobnych.
- Jeśli będziesz postępował zbyt okrutnie, poniesiesz klęskę; jeśli zbyt łagodnie obudzisz się z łańcuchami na ręcach.
- Ludzie własnymi słowy przywołują na siebie nieszczęścia.
- Kto nie poświęca się bez reszty swej sprawie, nie odnosi sukcesu.
- Uczyć się trzeba całe Ŝycie - do ostatniego tchnienia; kto się nie uczy - jest
zwierzęciem.
- Gdy ktoś zadaje niestosowne pytanie, trzeba zbyć je milczeniem.
- Nie spieraj się z tymi, którzy lubią się spierać.
- Gdy się dba tylko o korzyść własną i zapomina o obowiązku, to się nazywa
największą podłością.
- Muzyka, jej dźwięki, głęboko przenikają w świadomość człowieka i szybko go
zmieniają; dlatego nasi przodkowie komponowali piękną muzykę, która - będąc
harmonijną i spokojną - krzewiła w kraju zgodę, łagodność i dobre obyczaje.
- Śmierć następuje tylko raz, człowiek nie rodzi się ponownie.”
***
138
Mądrość chińska od wielu stuleci jest obecna w kulturze narodów Europy, nawet
tych, które były przez stulecia hermetycznie zamknięte w obrębie katolicyzmu. „Ex
oriente lux” przeniknął m.in. do literatury polskiej, o czym świadczy chociaŜby
opowiadanie biskupa Ignacego Krasickiego „Tay-tsong, cesarz chiński” w jego ksiąŜce
„śycia zacnych ludzi”:
„Pewnego czasu ten władca rozmawiając poufale z tymi, którzy go otaczali, rzekł:
„Monarcha jedno ma serce, a na nie czatują zewsząd jego poddani. Jedni chcą go
podejść próŜnej chwały powabem, drudzy ponętą grzeczności i rozkoszy pieszczotą,
inni czołganiem pochlebstwa. Najwięcej zaś takich się znajduje, którym fałsz i
zdrada dodaje broni. Im więc usilniej do celu swego zmierzają, tym bardziej
rozdawcy urzędów strzec się naleŜy, iŜby złym wyborem nie zgrzeszył”.
Czuły o dobro poddanych monarcha przykładny oraz małŜonek nie
zaniedbywał obowiązków prawego ojca. Nie spuszczał się na mistrze i nauczyciele,
lubo ich jak najdoświadczeńszych dobierał, a z kaŜdej okoliczności biorąc wstęp i
pochop ku zbawiennym przestrogom, gdy razu jednego płynął z nimi po rzece,
rzekł: „Widzicie, dzieci, jak woda nasz czołn unosi, ale go i pogrąŜyć moŜe.
MiejcieŜ to na pamięci, iŜ lud jest podobny do wody, a władca do czołna”.
Na rok przed śmiercią temu z synów, którego po sobie następcą tronu
wyznaczył, zostawił na piśmie przestróg dwanaście następujących:
- „Bądź panem serca twojego i wszystkimi jego wzruszeniami umiej rozrządzać.
- ZasłuŜonych, zdatnych i cnotliwych na stopniach urzędniczych rozsadzaj.
- Skąd moŜesz, zgromadzaj uczonych ludzi i nimi się otaczaj.
- Pilne miej oko na sprawy namiestników twoich, aŜebyś się na nich nie zawiódł.
- Brzydź się potwarzą: którzy cudzą sławę szarpią, od siebie oddalaj.
- Bądź nieprzyjacielem zbytku i niepotrzebnej okazałości.
- śyj, ile się z stanem twoim zgodzić moŜe, jak najoszczędniej.
- Według miary zasług lub bezprawia nagradzaj i karz.
- Kunszt rolniczy najpotrzebniejszy, a wojenny przydatny, wzmagaj i wspieraj; nauki
pomnaŜaj, uczonych szanuj.
- Bierz przykłady z dawnych rządców, jak sam rządzić masz…
- Staw sobie za cel jak największą doskonałość; czyniąc inaczej nie dojdziesz do
niej, poczciwy twój zamiar uczyni cię godnym naśladowania.
- A na koniec miej to na baczności, iŜby cię najwyŜszej władzy okazałość nie
zaślepiła: naówczas staniesz się dumnym, poddasz się rozkoszy i zbytkom, a to
czyniąc i siebie, i państwo zgubisz”.
W rok potem zakończył Ŝycie, w pięćdziesiątym trzecim roku swego wieku,
panowania dwudziestym trzecim.”
Jak wiemy, polscy władcy (z wyjątkiem litewskiej dynastii Jagiellonów) nie
przejmowali się naukami ani chińskich, ani rodzimych mędrców i doprowadzili w
końcu do upadku Rzeczypospolitej (nigdy zresztą nie mieli weny ani głowy do
rządzenia), co wszelako nie odejmuje wartości naukom Państwa Środka, które
zostały z wdzięcznością przyjęte i „nostryfikowane” m.in. w Japonii, Korei,
Wietnamie.
***
139
CYWILIZACJA
INDII
JuŜ w siódmym tysiącleciu przed nową erą na półwyspie Hindustanu istniała
zaawansowana i wyrafinowana kultura duchowa i materialna, tworzona przez
kilkanaście ludów naleŜących do róŜnych ras. W piątym i czwartym zaś tysiącleciu
p.n.e. kwitły wielkie cywilizacje m.in. Harappy i MohendŜo-Daro, kiedy to na terenie
dzisiejszego Pakistanu, Indii i Bangladesz rozwijały się setki duŜych miast liczących
po 200 i więcej tysięcy mieszkańców. Powstały wówczas liczne księgi w języku,
którego do dziś nie udało się odczytać. W trzecim tysiącleciu p.n.e. nastąpiło
wygaśnięcie tych wielkich cywilizacji, prawdopodobnie na skutek jakichś
katastrofalnych zmian klimatycznych. Około 1500 roku p.n.e. powstała w Hindustanie
nowa cywilizacja indyjska, istniejąca do dziś. Jej twórcami byli Aryjowie, wojownicza
rasa, która podbiła te tereny i narzuciła ludności tubylczej nową wiarę i nowy język sanskryt. „Aryja” znaczy w tym języku „szlachetny”, „cywilizowany”, „pan”, „władca”,
140
ale takŜe „jasnowłosy”. Ośrodkiem nowego państwa stał się rejon dzisiejszego
Peszawaru w Pakistanie.
Część uczonych niemieckich uwaŜa, iŜ pierwotną siedzibą rasy aryjskiej (nordyckiej)
były tereny Szwecji, i szerzej - Skandynawii. Obok tej teorii istnieją teŜ poglądy, Ŝe rasa
aryjska zamieszkiwała pierwotnie tereny Ukrainy i Rosji Południowej czy Polski i
Wielkiego Księstwa Litewskiego. W kaŜdym bądź razie pozostawiła na tych ziemiach istotne
ślady genetyczne. Obecnie istnieją liczne dowody na to, Ŝe jednak Aryjowie zamieszkiwali
pierwotnie, Ŝyzne wówczas i kwitnące , tereny obecnej pustyni Kara-Kum i okolice
Aszchabadu, stolicy Turkmenistanu. Przed czterema tysiącami lat istniała tam wysoko
rozwinięta cywilizacja. Aryjowie oddawali cześć ogniowi jako prazasadzie i symbolowi
Mądrego Kosmosu, wznosili okazałe świątynie, składali ofiary z koni, uchodzących w
ich oczach za coś najcenniejszego. Zresztą to właśnie oni konia udomowili i wynaleźli
wóz czterokołowy. Stąd, z terenu Turkmenii, który był być moŜe tylko przejściowym
terenem ich długiej wędrówki, ekspandowali w II tysiącleciu p.n.e. do Iranu i Indii,
niosąc ze sobą wyŜszą cywilizację i kulturę. Na skutek zaś niekorzystnych zmian
klimatycznych ich kolebka niebawem się wyludniła, choć resztki ludności pozostały.
Gdy się spojrzy na monumentalną architekturę i rzeźbę współczesnej Turkmenii, uderza
jej zupełne podobieństwo do zrekonstruowanych świątyń i pałaców aryjskich sprzed
czterech i pięciu tysięcy lat - gust estetyczny jest determinowany genetycznie.
Zadziwia teŜ absolutna przyzwoitość tych ludzi, dla których - tak jak dla Hindusów niedotrzymanie danego słowa, zdrada, tchórzostwo czy kradzieŜ równają się
kompletnemu odczłowieczeniu i upodleniu.
[Niemiecki filolog Hans F.K. Günther w ksiąŜce „Rassenkunde des deutschen Volkes”
pisał: „Przedstawiciele rasy nordyckiej są szczupli i wysocy, między innymi z powodu długich
nóg. MęŜczyzna mierzy przeciętnie 1,74 m. Zarówno całe ciało, jak i wszystkie kończyny, a
takŜe kark, dłonie i stopy cechują się jednocześnie siłą i delikatnością. Przedstawiciele tej
rasy mają wydłuŜone głowy i pociągłe twarze, wąskie usta i często wydatny podbródek. Rasę
nordycką cechuje jasna, zaróŜowiona karnacja, przez co skóra jest Ŝywa, często jaśniejąca i
zawsze sprawia wraŜenie młodej - tak jak mleko zmieszane z krwią. Przez skórę prześwitują
naczynia krwionośne (przynajmniej u młodych przedstawicieli tej rasy), ukazując „błękitną
krew”. Gładkie włosy są proste lub lekko falowane, a dzieci mogą mieć włosy kręcone. Włosy,
cienkie i delikatne - często „jak jedwab” - są jasne, a niezaleŜnie od tego, czy są jasno- czy
ciemnoblond, zawsze mają odcień złotawy lub rudawy… Tęczówki przedstawicieli rasy
nordyckiej są błękitne, niebieskoszare lub szare… W oczach często moŜna dostrzec blask, jest
w nich coś jaśniejącego”… Do cech psychomoralnych rasy aryjskiej Günther policzył
odwagę i rozwagę, wrodzoną zdolność do podejmowania powaŜnych przedsięwzięć, pewność
siebie, umiłowanie sprawiedliwości, olbrzymią energię twórczą, rozległe zainteresowania
umysłowe, uduchowienie, idealizm, bezinteresowność, dar narracji i uzdolnienia muzyczne,
talent organizacyjny i wojskowy. Adolf Hitler w „Mein Kampf” notował: „Cała kultura,
wszystkie osiągnięcia artystyczne, naukowe i techniczne, jakie moŜemy teraz oglądać, są
niemal wyłącznie wytworem Aryjczyka. UpowaŜnia to do uzasadnionego wniosku, Ŝe
wyłącznie on był twórcą wyŜszego człowieczeństwa, a więc wzorem tego, co rozumiemy pod
pojęciem „człowiek”. To Prometeusz ludzkości. Z jego jasnego czoła niezmiennie błyskała
boska iskra geniuszu, nieustannie rozpalając płomień wiedzy oswiecającej mrok milczących
tajemnic i powodując, Ŝe człowiek wspinał się coraz bardziej po drodze prowadzącej do
dominacji nad innymi istotami Ŝyjącymi na Ziemi. Gdyby go usunięto, przypuszczalnie po
kilku tysiącach lat ciemność znów zapanowałaby nad ziemia, kultura ludzka by przeminęła, a
świat zmieniłby się w pustynie”. Na długo zresztą przed autorem „Mein Kampf” znakomity
filozof i uczony Friedrich Schlegel w dziele „Őber die Sprache und Weisheit der Indier”
(1808) twierdził: „Wszystko, absolutnie wszystko, pochodzi z Indii”, a za praojczyznę rasy
141
indogermańskiej uwaŜał Himalaje. Jego poglądy podzielał Ŝydowski uczony Theodor Benfey
i szereg innych badaczy].
Połowę II tysiąclecia p.n.e. uwaŜa się najczęściej za okres, w którym
zaistniało w Indii myślenie sensu stricte filozoficzne i naukowe, choć niektórzy
przenoszą tę cezurę o dalsze parę tysiącleci wstecz. W kaŜdym bądź razie nawet w
staroŜytnych Chinach uwaŜano Indie za pradawną „ojczyznę mądrości”, za „wielkie
światło Azji” i twierdzono, iŜ właśnie stamtąd spłynęły na Państwo Środka pierwsze
orzeźwiające podmuchy prawdziwego oświecenia. Nie tylko zresztą na Państwo Środka,
ale i na inne narody. Oto z bramińskiego mitu o stworzeniu dowiadujemy się, Ŝe Bóg
(Brahma) stworzył pierwszego człowieka o imieniu Adima oraz jego towarzyszką
Hewę, po czym przeznaczył im jako ojczyznę kwitnącą wyspę Cejlon (Formozę). W
sanskrycie wyraz „adima” znaczy „pierwszy”, podczas gdy w języku hebrajskim wyraz
„Adam” takiego znaczenia nie ma. Inne dawne dzieło pt. „Bhawisjat-Purana” zawiera
właściwie cały początek „Starego Testamentu” od pierwszego człowieka w raju aŜ do
potopu, z którego Bóg ratuje tylko osobnika o imieniu Njuha, który się w
późniejszym tekście hebrajskim przepoczwarzył w Noego. Duchowość indyjska
znacząco wpłynęła na rozwój kultury wielu krajów i narodów. Jeden z uczonych
chińskich pisał w 1924 roku: „Indie nauczyły nas wyznawać ideę absolutnej wolności,
tej podstawowej wolności umysłu, która mu umoŜliwia zerwanie wszelkich więzów
dawnej tradycji i zwyczaju oraz obyczajów właściwych poszczególnej epoce - wolności
duchowej, która zrzuca z siebie krępujące ją siły materialnej egzystencji… Indie
nauczyły nas równieŜ idei absolutnego umiłowania, czystego umiłowania skierowanego
ku wszystkim stworzeniom Ŝywym, wykluczającego wszelkie obsesje zazdrości, gniewu,
niecierpliwości, odrazy i współzawodnictwa, a wyraŜającego się w głębokiej litości i
współczuciu dla pozbawionych rozsądku, złych i grzesznych - absolutnego umiłowania,
świadomego nierozdzielności wszystkich istot”.
W przeciwieństwie do szeregu innych kultur (nie do wszystkich) mentalność
indyjska była jakby pozaczasowa, gigantyczne dzieła jej kultury były anonimowe,
grupowe; kształtowały się i uzupełniały w ciągu wielu stuleci, a nawet tysiącleci, gdy
kaŜde kolejne pokolenie dodawało do wersji zastanej coś z własnego doświadczenia,
tak iŜ poszczególni badacze określają wiek tego czy innego utworu epickiego czy
filozoficznego od np. ośmiuset do ośmiu tysięcy lat. Tak mocno przemieszane tu są
warstwy semantyczno-czasowe. Stąd teŜ, jeśli kroniki egipskie operują setkami i
tysiącami konkretnych autentycznych imion, nazw, zdarzeń, faktów, - to źródła
indyjskie mają charakter na wpół mitologiczny, gdzie obok osób historycznych aŜ się
roi od stworów fantastycznych, „wirtualnych”, róŜnych duchów, bogów, demonów itp.
W drugim tysiącleciu przed nową erą Indie - jak zaznaczyliśmy powyŜej zostały najechane i podbite przez potęŜny etnos aryjski obdarzony subtelnym zmysłem
estetycznym , moralnym i kulturotwórczym. Aryjowie w bardzo krótkim okresie
historycznym potrafili wytworzyć na półwyspie Hindustańskim oryginalną i
wyrafinowaną kulturę intelektualną i polityczną, której produktem i kwintesencją
został później buddyzm - światopogląd o niebotycznej mądrości i wytworności,
posiadający olbrzymie piśmiennictwo, lecz z Indii w okresie późniejszym - całkowicie
wyparty! Aryjowie utworzyli w Indiach trzy wyŜsze kasty (warstwy, klasy) socjalne:
braminów (kapłanów), kszatrijów (rycerzy, szlachciców) oraz wajsjów (kupców i
wolnych rolników). Stanowili mniejszość wśród ogromnego morza ludności Indii, lecz
właśnie oni , ze względu na swą wyŜszość duchową, stanowili ostoję Ŝycia
państwowego i umysłowego tego kraju. Ta elitarna mniejszość dbała o czystość swej
krwi i obwarowała swą odrębność szeregiem rygorystycznych przepisów,
przewidujących przewaŜnie karę śmierci za zmieszanie krwi z reprezentantami ras
142
(kast) niŜszych. Później nazwę „Aryjczyk” zarezerwowano dla osób o powaŜnych
walorach umysłowych, intelektualnych, charakterologicznych, moralnych - dla „ludzi
wyŜszych”. [Gotama Sidharta podczas Nocy Olśnienia odkrył słynne „prawdy
aryjskie”: 1. wszelkie istnienie jest niezadowalające, uciąŜliwe przez swą ciągłość,
szczęśliwe przez swą przemijalność; 2. przyczyna uciąŜliwości istnienia tkwi w
nienasyconych egocentrycznych poŜądaniach; 3. te poŜądania mogą być raz i na zawsze
definitywnie wyciszone, a razem z nimi zniknie teŜ niezadowolenie; 4. istnieje metoda
ich wygaszania, zwana ośmioczłonową (ośmiotorową) drogą; 5. osoba, która odbierze
te prawdy nie jako postulaty ogólne, lecz jako prawdę osobistą, staje się Aryjczykiem,
czyli człowiekiem czyniącym kroki ku uwolnieniu się od uciąŜliwości tego świata].
Właściwy hinduizm jednak inaczej rozstawia akcenty, choć przecieŜ wywodzi
się dokładnie z tegoŜ podłoŜa kulturowego, co buddyzm. Kładzie on ogromny nacisk
na praktyki ascetyczne i umartwienia. „KaŜda powściągliwość, niewaŜne, czego
dotyczy, wychodzi człowiekowi na korzyść. KaŜde wyrzeczenie działa poŜytecznie na
ludzką duszę. Powściągliwość, zarówno gdy chodzi o ilość i jakość poŜywienia, jak i o
myśli, uczucia, słowa - jest dobra” (Gandhi).
„W etyce Hindusów, której najbogatszy i najsilniejszy wyraz znajdujemy w
„Wedach”, „Puranach”, utworach poetyckich, mitach, legendach dotyczących świętych,
znajdują się w sentencjach i regułach Ŝycia, zawierają nakazy: miłości bliźniego z
całkowitym odrzuceniem wszelkiego egoizmu; miłości w ogóle nie ograniczonej tylko
do rodzaju ludzkiego, lecz ogarniającej wszystko, co Ŝyje; dobroczynności aŜ do
oddawania rzeczy zdobytych codziennym cięŜkim trudem; bezgranicznej cierpliwości
wobec kaŜdego, kto nas zniewaŜa; odpłacania za wszelkie, choćby największe, zło
dobrem i miłością; dobrowolnego znoszenia z radością wszelkiego poniŜenia;
powstrzymania się od wszelkiego zwierzęcego poŜywienia; całkowitej czystości i
wyrzeczenia się wszelkiej rozkoszy przez kogoś, kto dąŜy do właściwej świętości;
odrzucenie wszelkiej własności, opuszczenia kaŜdej siedziby, wszystkich bliskich;
najgłębszej, całkowitej samotności, spędzonej na milczącej obserwacji, połączonej z
dobrowolną pokutą i strasznym, powolnym samoudręczeniem w celu całkowitego
umartwienia woli, co prowadzi w końcu do dobrowolnej śmierci głodowej; a takŜe na
oddawaniu się na pastwę krokodylom, rzucaniem się w dół z uświęconych szczytów w
Himalajach, grzebaniu Ŝywcem, równieŜ rzucaniu się pod koła ogromnego wozu, który
obwozi bogów przy wtórze śpiewów, okrzyków radości i tańca bajader. A według
przepisów tych, których początki sięgają przeszło czterech tysięcy lat, mimo Ŝe naród
ten pod wieloma względami tak się wyrodził, Ŝyją wciąŜ jeszcze jednostki posłuszne im
aŜ do ostatnich granic. Coś, co zachowało się w praktyce u ludu obejmującego tak
wiele milionów, mimo Ŝe nakłada największe ofiary, nie moŜe być dowolnie
wymyślonym kaprysem, lecz musi mieć podstawę w samej istocie ludzkości. Do tego
dochodzi jednak, Ŝe nie moŜna się dość nadziwić jednomyślności, jaką odnajduje się,
porównując Ŝycie chrześcijańskiego i hinduskiego pokutnika lub świętego. Przy tak
zasadniczo odmiennych dogmatach, obyczajach i okolicznościach zewnętrznych dąŜenia
i Ŝycie wewnętrzne obu są zupełnie jednakowe… Mistycy chrześcijańscy i nauczyciele
filozofii wedanty zgodni są co do tego, Ŝe uwaŜają wszelkie dzieła zewnętrzne i
ćwiczenia religijne za zbędne dla kogoś, kto osiągnął doskonałość. - Tyle zgodności w
tak odmiennych czasach i u tak róŜnych ludów jest namacalnym dowodem, Ŝe nie
wyraŜa się tu, jak z upodobaniem twierdzi optymistyczny banał, dziwaczne i obłędne
podejście, lecz istotna strona natury ludzkiej, która tylko rzadko się ukazuje na skutek
swej doskonałości” (Arthur Schopenhauer, Świat jako wola i przedstawienie, t. 1).
***
143
Około VII – VI wieku p.n.e. pierwsi Europejczycy zaczęli docierać do Indii i
czerpać z jej kultury nie tylko wiedzę w zakresie nauk matematycznych czy
filozoficznych, ale teŜ impulsy do samodzielnych przemyśleń w zakresie szeregu
innych gałęzi wiedzy. Max Scheler, filozof niemiecki, w dziele pt. „Człowiek w
epoce zacierania się przeciwieństw” w pierwszej połowie XX wieku proroczo pisał:
„Dalszym odnoszącym się do kształtowania się człowieka procesem zacierania się
przeciwieństw w wielkiej skali jest zaawansowane juŜ równieŜ zacieranie się
przeciwieństw pomiędzy Europą oraz - za pośrednictwem świata islamu - wielkimi
centrami azjatyckimi, Indiami, Chinami, Japonią - proces, który w przyszłości jeszcze
znacznie się pogłębi. TakŜe tutaj Europa dawno przestała być stroną dającą. PoniewaŜ
przekazała ona tym ludom i przekazuje im nadal swe techniczne i ekonomiczne metody
produkcji oraz warunkujące ich rozwój osiągnięcia nauk, ludy te - dzięki stworzeniu
własnych przemysłów w swych krajach - będą stawały się w coraz większym stopniu
niezaleŜne od Europy.
Natomiast Europa ze swej strony (…) wchłania wciąŜ głębiej, w coraz większej
skali i za pośrednictwem niezliczonej ilości kanałów w swe duchowe ciało starą
mądrość Wschodu, np. prastarą azjatycką technikę Ŝycia i cierpienia, aby moŜe nawet
kiedyś Ŝywotnie objąć ją w posiadanie. Prawdziwie kosmopolityczna filozofia
powszechna powstaje na naszych oczach - co najmniej zaś powstaje podstawa dla
ruchu, który nie tylko rejestruje w sensie historycznym tak długo całkowicie obce nam
naczelne aksjomaty istnienia i Ŝycia indyjskiej filozofii, buddyjskich form religii,
mądrości chińskiej i japońskiej, lecz jednocześnie sprawdza je rzeczowo oraz
przekształca w Ŝywotny element własnego myślenia. Obraz dzisiejszego człowieka,
chociaŜ nie wyzbywa się form duchowości ugruntowanych przez antyk,
chrześcijaństwo i współczesną naukę - tam, gdzie się tego próbuje, schodzi się na
manowce - zostaje jednak przez to zmodyfikowany w znacznym stopniu i pod bardzo
istotnym względem.
RównieŜ tutaj dochodzi do zacierania się przeciwieństw pomiędzy ideami
człowieka oraz kształtującymi go wzorami. Zacieranie to dotyczyć będzie przede
wszystkim róŜnic pomiędzy podstawowym zachodnim ideałem aktywnego w świecie
zewnętrznym „bohatera” a rozpowszechnionym głównie w Azji, występującym
najdobitniej w południowym, pierwotnym buddyzmie ideałem „mędrca” znoszącego
cierpienia i zło istnienia oraz przeciwstawiającego się im dzięki sztuce znoszenia,
„niestawienia oporu”, a lepiej to ujmując - duchowego oporu wobec kierującej się na
zewnątrz, powstającej automatycznie reakcji przeciwko złu. Do sfery istotowej
człowieka przynaleŜy bowiem zasadniczo moŜność likwidowania kaŜdego cierpienia i
zła, począwszy od najprostszych cielesnych bólów po najgłębsze cierpienia duchowej
osoby, zarówno od zewnątrz, poprzez przekształcanie wywołujących je zewnętrznych
bodźców, jak i od wewnątrz, poprzez likwidację naszego popędowego oporu przeciwko
bodźcowi, krótko mówiąc - poprzez sztukę znoszenia. (…)
Ludziom Zachodu brakuje w ogóle systematycznej techniki przezwycięŜania
cierpień od wewnątrz, tudzieŜ wiary w nią oraz w moŜliwość jej nieograniczonego
postępu. Do niedawna brakowało nam przecieŜ takŜe psychotechniki, zarówno w sensie
systematycznej psychoterapii, jak i w sensie sztuki wewnętrznej techniki Ŝycia i
kierowania psychiką, poniewaŜ wykluczała ją medycyna XIX wieku o głównie
naturalistycznym charakterze, nastawiona na leczenie poszczególnych narządów i
kompleksów komórek. PoniewaŜ jednak ciało i psychika są w procesie Ŝycia
strukturalnie rzecz biorąc jednością, cały proces Ŝyciowy musi więc być równieŜ z
technicznego punktu widzenia z zasady podatny na obustronne zmiany, czyli poprzez
bodźce fizyko-chemiczne oraz poprzez korytarz świadomości - pytanie o to, czy i jak
144
dalece ma to miejsce, jest kwestią pozytywnej nauki i techniki - i to nie tylko w
przypadku chorób systemu nerwowego, lecz takŜe w przypadku organicznych i
wewnętrznych schorzeń organizmu”.
Myśl indyjska początkowo świadomie odrzucała ideę opanowania świata
zewnętrznego przez podbój, badanie i pracę, co nieuchronnie spowodowało - w
pewnym sensie zamierzoną - nędzę materialna ogromnych mas ludności tego
półwyspu, a jednocześnie nadzwyczajną subtelność tutejszej filozofii. Feliks Koneczny
w dziele „Polskie Logos a Ethos” (t. 1, s.12) z niezupełnie na miejscu będącą ironią
pisał: „Najbardziej uduchowione Indie zdobyły się w swej myśli filozoficznej tylko na
prymitywne odrzucenie wszelkiej walki o byt, na podniesienie nędzy do godności
zasady”. To odrzucenie nie było prymitywne, gdyŜ i w obrębie duchowości
chrześcijańskiej mieliśmy do czynienia z zakonami ascetycznymi. Świat zachodni zaś
coraz lepiej zaczyna zdawać sobie sprawę z marności swej zadyszanej pogoni za
pieniędzmi, rzeczami i przyjemnościami.
***
Mentalność, a więc i ustrój społeczny, Indii były od początku nacechowane
arystokratyzmem i odcieniem rygorystycznej hierarchiczności. Około 1500 roku p.n.e.
ukształtował się tam - jak juŜ napomknęliśmy poprzednio - system społeczny oparty
na rozróŜnieniu czterech warn: 1. bramini (kapłani, nauczyciele); 2. kszatrijowie
(władcy, wojownicy); 3. wajsjowie (rolnicy, robotnicy, handlarze); 4. siudrowie (słudzy
wszystkich; rasa niŜsza, której zabraniano m.in. czytania świętych tekstów). Jak się
wydaje, początkowo podział na warny miał pochodzenie etniczne, kiedy to coraz to
nowi zaborcy ogłaszali sami siebie za panów; a potem o pozycji społecznej
decydowały przywileje stanowe i walory osobiste, aŜ wreszcie system uległ skostnieniu
i przepływ informacji genetycznej miedzy warnami (później nazwanymi kastami) został
radykalnie przecięty. Odtąd raz i na zawsze definitywnie ustalono, Ŝe członek kasty
niŜszej nie moŜe zasiadać przy jednym stole z członkiem kasty wyŜszej; Ŝe członek
kasty wyŜszej nie moŜe przyjąć z rąk członka kasty niŜszej nawet kubka wody; Ŝe
członek Ŝadnej kasty nie moŜe zbliŜyć się do bramina na mniejszą niŜ obowiązująca
odległość. Kastom wyŜszym groziło skalanie, powodujące degradację, nawet jeśli cień
członka kasty niŜszej padł na niego przez przypadek. Dlatego kaŜde uchybienie
przeciwko rygorystycznym przepisom było z reguły karane śmiercią.
Z biegiem czasu drakońskie przepisy nieco zliberalizowano i kontakty między
członkami sąsiadujących ze sobą kast stały się normą, ale wciąŜ stosunek erotyczny
męŜczyzny z kasty niŜszej z kobietą z kasty wyŜszej był karany wrzuceniem obojga
do głębokiego dołu, na którego dnie wiło się mnóstwo jadowitych węŜów.
Filozoficzną podstawą systemu kastowego jest idea transmigracji dusz
(metempsychozy, reinkarnacji, metemsomatozy) , przekonanie, Ŝe miejsce zajmowane w
hierarchii jest określone przez uczynki popełnione w poprzednim wcieleniu (karman) i
nie moŜe być zmienione. Odrodzenie w wyŜszej kaście, a więc nieprzedłuŜanie drogi
do zespolenia z Bogiem, wymaga uczynków dobrych, rozumianych jako akceptacja
stanu rzeczy i postępowanie według właściwej dharmy (drogi).
Wszystko w społeczeństwie hinduskim jest zhierarchizowane, w tym język,
postępowanie, potrawy, wypowiedzi itd. PoŜywienie np. dzieli się na wegetariańskie i
niewegetariańskie, w obrębie zaś tego drugiego na najniŜszym szczeblu znajduje się
mięso wołowe i wieprzowe. Spośród napojów do najpodlejszych zalicza się alkohole,
spoŜywać które (podobnie jak wołowinę i wieprzowinę) mają prawo tylko członkowie
niŜszych warstw społecznych. Reprezentanci kast wyŜszych muszą być wegetarianami i
abstynentami, aby zachować czystość rytualną i karmiczną. WaŜne teŜ jest, kto posiłek
przygotował, jakiego opału uŜyto podczas gotowania, kto pokarm podaje do stołu. Na
145
północy Indii cała Ŝywność jest dzielona na dwie klasy: „kaccha”, do gotowania której
uŜyto wody, oraz „pakka”, gotowaną na topionym maśle. Pierwszy rodzaj Ŝywności
moŜe być przyjęty wyłącznie z rąk członka własnej kasty, natomiast naleŜąca do klasy
drugiej - tylko z rąk ściśle przepisami określonych kast. Zasadniczo obowiązuje norma,
Ŝe nie powinno się przyjmować poŜywienia z rąk warstwy niŜszej, wolno natomiast z
rąk reprezentantów klas wyŜszych. Na południu Indii bramin nigdy nie przyjmie wody,
a tym bardziej Ŝywności, z rąk przedstawiciela kasty niŜszej.
PrzynaleŜność do tej czy innej kasty w kolejnych ponownych urodzinach zaleŜy
właśnie od postępowania w tym Ŝyciu zgodnego lub nie z przepisami rytualnymi,
dotyczącymi spoŜywania pokarmów, od stylu Ŝycia, poziomu moralnego, uduchowienia
i usposobienia. Kasty są zaleŜne od charakteru ludzi. „Przez własne uczynki staje się
braminem, kszatrią, wajsją, siudrą czy teŜ pariasem”. Dusza wędruje z ciała do ciała ,
dopóki nie osiągnie stanu doskonałości, przerwie pasmo wcieleń i wreszcie się połączy
z boską Duszą Wszechświata i w niej się roztopi. Arystokratyczne idee hierarchii
oddziałują takŜe na instytucję małŜeństwa i rodziny. Kasty są podzielone na podgrupy,
z których kaŜda zabrania swym członkom zawierać związki małŜeńskie z osobami
spoza danej grupy. Obowiązuje w tym względzie ścisła endogamia. W niektórych
regionach Indii są dopuszczalne związki międzykastowe, ale nigdy dziewczyna nie
moŜe poślubić członka kasty niŜszej niŜ ta, do której ona sama naleŜy; wolno
natomiast wyjść za mąŜ za reprezentanta kasty wyŜszej, dokonując w ten sposób
hipergamii czyli awansu społecznego dzięki zawarciu związku małŜeńskiego. W
zasadzie obowiązuje jednak zasada zawierania małŜeństw w obrębie własnej kasty i
podkasty; kto się z tej reguły wyłamuje, zostaje wydalony ze swej społeczności i
spada do niŜszej lub w ogóle do kasty pariasów.
Dokładne wykonywanie wszystkich przepisów, obowiązujących w danej kaście,
to nie tylko obowiązek społeczny, ale i religijny, podobnie jak naruszenie
któregokolwiek z licznych obowiązków kastowych , to nie tylko wykroczenie prawne,
ale i grzech z punktu widzenia religii.
***
Z zasadą hierarchiczności w mentalności indyjskiej łączy się organicznie
wyobraŜenie o uporządkowanej wszechjedności wszystkiego co istnieje, i wynikający
z niego etyczny obowiązek powszechnej Ŝyczliwości. „Jako lud leśny, Hindusi - w
przeciwieństwie do miejskiego świata antycznego i chrześcijańskiego - nie Ŝyją w
pierwotnym północnoeuropejskim nastawieniu woli na opanowanie i kierowanie
przyrodą; nie Ŝyją równieŜ, jak Grecy, w pełnym dystansu podziwie i miłości do jej
plastycznych form i postaci, lecz Ŝyją „w” niej, to znaczy w witalnym odczuciu
jedności z nią i z jej widzianym jako uniwersalne wszechŜyciem. Dlatego teŜ nie
stawiają człowieka, jeśli chodzi o metafizyczną rangę i byt, wyŜej od zwierzęcia i
rośliny - bądź jak Platon i Arystoteles, jako błyszczącego wierzchołka arystokracji
przyrody, bądź jak śydzi, jako jej „pana” i stworzonego na podobieństwo Boga jej
„króla”, w którego zgodnej z wolą boŜą słuŜbie pozostaje wszelkie inne Ŝycie, a nawet
istnienie - lecz przestawają ze stworzeniami Ŝywymi, a takŜe z wyrazem Ŝycia ukrytym
jeszcze dla nich w świecie nieorganicznym, jak ze swymi „braćmi”, „towarzyszami”,
„przyjaciółmi”, w kaŜdym razie jak równy z równym, nie w miłości spoglądającej z
góry, litościwej (jak choćby w starotestamentowym „sprawiedliwy lituje się nad swoim
bydlęciem”), lecz prosto, oko w oko. Nie istnieje tutaj metafizyczne oddzielenie - bądź
substancjalne, bądź tylko funkcjonalne - ducha od Ŝycia, „osoby” od „cielesnej istoty
witalnej”… (Max Scheler, Istota i formy sympatii).
***
146
W myśleniu indyjskim od zarania obecna była idea, Ŝe mądrość jest
potrzebna człowiekowi nie dla szczęścia, bo ona szczęścia nie daje, lecz - dla niej
samej, gdyŜ jest ona czymś więcej niŜ wszystkie dobra tego świata. Jest wartością
samą w sobie i samą dla siebie.
UwaŜano tu teŜ, iŜ złe mówienie lub choćby tylko myślenie o rodzicach
powoduje, Ŝe zachorujesz lub umrzesz ty sam, albo twoje dzieci. Gdy zaś rodzice źle
mówią lub myślą o swych dzieciach, te zaczynają chorować i często umierają przed
rodzicami. Myśl bowiem jest potęŜną energią, która potrafi wskrzeszać zmarłych i
zabijać Ŝyjących.
Mimo swej odrębności religijność hinduska w niczym nie jest ani mniej
subtelna, ani mniej głęboka i wyrafinowana niŜ Ŝydowska czy chrześcijańska. Jeden z
staroindyjskich traktatów teologicznych mówi o wierze i niewierze jak następuje:
„Jaką nadzieję mieć mogą ci, którzy opuszczają Boga, choćby nawet przebiegli całą
ziemię? O szaleńcy! Sprawiedliwi, którzy rozmyślali nad tym przedmiotem, mówią nam:
Porzućcie wszystko, oprócz Boga, gdyŜ wszystko jest cierpieniem. Nie potępiajcie
niczego, co Bóg stworzył. Bóg jest naszym skarbem, pokarmem i podporą. Jego
substancja duchowa zasila wszystkie członki. On naszym władcą, duszą i ciałem. Bóg
tak się opiekuje stworzeniami swymi, jak matka swym dzieckiem. O BoŜe! Tyś jest
prawdą: daj mi ukojenie, miłość, poboŜność i wiarę!” Filozofia indyjska uwaŜała
widzialny świat materialny za „maję”, czyli majak, rojenie, majaczenie na jawie, za
rzeczywistość iluzoryczną, nierzeczywistą. KaŜde przecieŜ ciało jest zanikającą,
przemijającą chimerą, której los jest zaleŜny od szeregu poprzednich wcieleń, podlega
determinacji karmicznej i, jeśli dręczy je jakaś choroba czy boleść, byłoby grzechem,
wykroczeniem przeciwko WyŜszej Przyczynowości usiłowanie uwolnić ciało od cierpień,
czyli leczenie go. Jeśli Bóg zesłał na kogoś schorzenie, trzeba je odcierpieć i w ten
sposób odkupić przewiny przodków lub własnych poprzednich wcieleń. W ten sposób,
poprzez pokorne, a nawet radosne, znoszenie cierpień, dusza jest leczona,
„wyprostowywana” i ratowana.
Innymi drogami chadza myślenie ludzi Zachodu, dla których to raczej dusza
jest czymś ulotnym, nieuchwytnym, a nawet niewiadomo, czy w ogóle istniejącym,
ciało zaś czymś jak najbardziej realnym. Trzeba więc dbać o nie, leczyć kaŜdego
człowieka i kaŜdą chorobę, co sprzyja takŜe uzdrowieniu duszy, gdyŜ „mens sana in
corpore sano”. Obecnie jest jasne, Ŝe te dwa style myślenia o świecie są
komplementarne i nawzajem się uzupełniają. Ludzie Zachodu „idą na Wschód”,
poszukują nowych prawd filozoficznych i etycznych, odchodzą nieraz od własnych
wielowiekowych stereotypów intelektualnych i moralnych zarówno w teorii , jak i w
praktyce, dąŜąc m.in. „do nałoŜenia zdrowych ograniczeń na nieograniczoną Ŝądzę
grabieŜy, właściwą białemu człowiekowi”. Ludzie Wschodu zaś modyfikują
idealistyczne paradygmaty swej mentalności i przejmują z Zachodu zainteresowanie
pozytywnym badaniem świata w zakresie nauk, praktycyzm i realizm.
Ciało i dusza stanowią jedność psychofizyczną. Ciało staje się duszą, a dusza
ciałem. Gdy uprawiamy ćwiczenia fizyczne, pościmy, nie grzeszymy obŜarstwem i
pijaństwem - pozytywne zmiany zachodzą nie tylko w ciele, ale i w duszy. Oddalają
się z niej szaleństwa, Ŝądze, lęki, smutki. Bywa teŜ tak, Ŝe gdy wyrzucamy z duszy
śmieci brudnych uczuć, wyobraŜeń, myśli, zamiarów - takŜe nasze ciało staje się jakby
„uduchowione”, jest sprawniejsze, czystsze, ładniejsze, zaczyna promieniować
wewnętrznym światłem rozumu i godności. Być moŜe więc harmonia rozwoju polega
na tym, by jednocześnie medycyna dbała o ciało, nauka o ducha, a religia o duszę
człowieka, i aby wszystkie te warstwy osobowości współpracowały ze sobą,
wspierając się nawzajem, a nie sobie się przeciwstawiając, jak to często bywało
147
przedtem zarówno w cywilizacjach zachodnich, jak i wschodnich. ZwaŜywszy jednak,
Ŝe dusza (w pojęciu metafizyki wieczna, z punktu widzenia fizyki pola energetycznego
znacznie trwalsza niŜ ciało) ma pozycję priorytetową, trzeba widocznie dbać przede
wszystkim o nią, tak jak czyniła to od tysiącleci cywilizacja indyjska. Jeśli bowiem
człowiek nie będzie leczył swego ciała, lecz odcierpi i odkupi swe przewinienia,
moŜe to odbić się pozytywnie na jego potomstwie, na dzieciach i wnukach. Ale jeśli
- poprzez ból fizyczny - nie uleczy, nie wyprostuje i nie oczyści swej chorej i
wykoślawionej duszy, niczego dobrego nie moŜe spodziewać się dla swych potomków,
którzy będą musieli odcierpieć za to, za co nie odcierpiał ich przodek. W świetle
więc wschodniej mądrości leczenie ciała zawsze i za wszelką cenę nie jest ani dobre,
ani celowe, ani usprawiedliwione. Pomagać i leczyć trzeba , ale czynić to powinno się
tak, aby nie zaszkodzić duszy, która potrzebuje cierpienia dla swego uleczenia.
Jeśli dusza stanowi swoistą strukturę emocjonalno-energetyczno-informacyjną
(„na początku było Słowo”), leŜącą u podstaw bytu osobowego, a ciało jest niejako
„naroślą” na niej, jej „ubraniem” (zwlekanym w akcie umierania), to okazuje się, Ŝe
właśnie ona jest najwaŜniejszą i właśnie o nią naleŜy dbać przede wszystkim (nie
ignorując zdrowych i naturalnych potrzeb ciała).
Skrajnością Wschodu jest wszelako dąŜenie do uczynienia duchowych podstaw
istnienia absolutnie czystymi i nietykalnymi, gotowość do zniszczenia wszystkiego i
wszystkich (w tym całych narodów i ludzkości), o ile przeczą one modelowi
idealnemu. Normalny człowiek Wschodu gotów jest bez namysłu np. do zlikwidowania
jako raŜącej anomalii nie tylko homoseksualisty, ale teŜ kogoś, kto po prostu ma inne
zapatrywania polityczne czy filozoficzne. Wschód jest zawsze gotowy do zabijania
ciała w imię ducha. Z drugiej strony skrajnością Zachodu jest ubóstwianie dóbr
materialnych, swych poŜądań, chuci, chęci. Owo chutliwe potakiwanie za wszelką cenę
swym apetytom i zachciankom (nawet ewidentnie patologicznym, jak perwersje
seksualne, narkomania i alkoholizm) prowadzi nieuchronnie do rozpasania,
demoralizacji, rozbicia rodzin, narodów, kultur i państw. Zachód gotów jest zabijać
ludzi - a to zarówno ich dusze, jak i ciała - byle tylko zadośćuczynić swym
niepohamowanym Ŝądzom. To zaś jest droga do nikąd. Być moŜe więc powoli
dojrzewa czas do syntezy tych dwu filozofii Ŝycia, do tego, by ludzkość, odrzucając
skrajności, uniknęła śmiercionośnego konfliktu jednostronności i potrafiła wejść na
drogę, wiodącą do syntezy tego, co dobre we wszystkich cywilizacjach świata.
***
Myślenie religijne kapłanów indyjskich jest inne niŜ chrześcijańskich. Hinduscy
bramini np. twierdzą, Ŝe piekło, o którym wspominają „Wedy”, miało raczej jedynie
odgrywać rolę straszaka dla wymuszenia na ludziach wykonywania obowiązków
moralności. Piekło to nie jest według nich co innego jak tylko świadomość zła oraz
tych niedobrych następstw, które nieuchronnie po grzesznych czynach następują. Pisarz
staroŜytny Tymeusz przeprowadzał paralelę między filozofią a medycyną: „Jak czasami
leczymy ciało niezdrowymi lekarstwami, kiedy najzdrowsze nie wywołują poŜądanego
skutku, tak teŜ powstrzymujemy złe umysły fałszywymi twierdzeniami”. Skoro rozum i
mądrość nie potrafią kierować kobietami i szarym tłumem - jak to określa K. Graves
w „Biografii Szatana” - to trzeba im napędzić obaw sugerując wyobraŜenia o
straszliwych karach dla grzeszników po śmierci, „poszczuć” ich jak nie panem
Bogiem, to szatanem. Najdawniejsze księgi religijne róŜnych narodów zawierają te
elementy straszenia, (raz Belzebubem, to znów Haszemem), kapłani bowiem dochodzili
do wniosku, Ŝe w ten tylko sposób moŜna pokierować ludźmi. A jednak juŜ w epoce
przedchrześcijańskiej wielu myślicieli otwarcie wskazywało na bezpodstawność i
amoralizm tego rodzaju pogróŜek. Dla Cycerona teorie o karach ścigających
148
zbrodniarza na tamtym świecie były „głupimi bajkami”, dla Plutarcha - „baśniowymi
opowieściami”. Seneka zaś pisał: „Rzeczy, czyniące okolice piekielne strasznymi, jak
to: ciemności, rzeka płonącego ognia, wreszcie sąd BoŜy, są bajkami, którymi bawią
się poeci, napawając nas tylko próŜnym strachem”. W hinduizmie ta prawda była od
początku znana wszystkim ludziom.
Bóg Hindusów jest bezosobowy jako rozlany we Wszechświecie
wszechobecny i stwórczy Rozum - Brahman. To bezosobowy Absolut, któremu
odpowiada jednostkowa nieśmiertelna jaźń człowieka zwana „atmanem”. Deussen
wyprowadza słowo „Brahman” od „barh” - „wezbranie”, to jest modlitewne uniesienie
pojmowane jako „wola człowieka dąŜąca wzwyŜ do tego, co święte i boskie”. Według
tradycji hinduskiej dusza ludzka nie umiera wraz z ciałem, lecz przebywa kolejne
wcielenia zwane „sansarą”. O tym, w jaką istotę wcieli się nasza dusza po śmierci,
decyduje bilans wcześniejszych uczynków, czyli - „karman”. Jeśli prowadziło się Ŝycie
zgodne z regułami zawartymi w świętych księgach hinduizmu, dusza zmarłego
przesiedla się o jeden stopień wyŜej i tak - jeśli nie obniŜy lotu - aŜ do
wspomnianego wyŜej zlania się z Absolutem, co jest wymarzonym ideałem .
Tak więc po śmierci dusza wychodzi z ciała, jak więzień z więzienia, ale nie
wyrusza do nieba, jak to sobie wyobraŜają Ŝydzi , muzułmanie i chrześcijanie, lecz
niebawem wsiedla się w dopiero co rodzącą się istotę; nie koniecznie ludzką. Dusza
mordercy wchodzi w ciało psa, dzika, osła, wielbłąda, byka, kozła; dusza pijaka - w
ciało dŜdŜownicy, owada, ptaka odŜywiającego się nieczystościami; dusza okrutnika w ciało zwierząt łaknących zakrwawionego mięsa, np. kotów, tygrysów. Po milionach
lat wędrówki dusza moŜe trafić do Boga, połączyć się z nim i zakończyć cykl
metemsomatozy w chwili zatracenia bytu indywidualnego.
W Indii uwaŜano, Ŝe dzieci biorą na siebie, przejmują karmiczne (losowe)
uwarunkowania (obciąŜenia lub osiągnięcia) rodziców, podpadając pod te same
grzechy, nieszczęścia i choroby, ale w specyficzny sposób. Jeśli np. jakaś Ŝona
złośliwie zdradzała swego męŜa, to jej ukochany syn będzie złośliwie zdradzany przez
swą Ŝonę. Praktyka Ŝyciowa wykazuje, Ŝe te wyobraŜenia nie są pozbawione podstaw.
Rodzice mogą jednak ratować swe dzieci, obdarzając je najszczerszą miłością i
otaczając modlitwą. Stąd przekonanie o tym, Ŝe matczyna modlitwa (równieŜ jeśli
matka jest grzeszna) ratuje dzieci nawet z piekła. Od pewnego momentu grzeszni
rodzice powinni teŜ zupełnie i definitywnie zerwać ze swą niechlubną przeszłością.
Jeśli jednak to nie zachodzi, to dzieci, obciąŜone przeklętą karmą rodziców , mogą
pomóc sami sobie pielęgnując w swoim Ŝyciu głęboką wiarę i cześć dla Boga, jak
teŜ Ŝyczliwość dla ludzi, łagodność, dobroduszność, absolutne niepotępianie
kogokolwiek za cokolwiek. Dzieci muszą zrewidować rodzicielski stosunek do Ŝycia,
przejąć od nich tylko to, co dobre, i wysiłkiem woli wypełnić swe serce Ŝyczliwością,
dobrocią i wiarą.
W Indii podstawowym tematem rozmyślań był dylemat Ŝycia i śmierci oraz
drogi ratowania duszy przed zatraceniem. Znaleziono ją: przez nieprzerwane i Ŝmudne
samodoskonalenie się - do „nirwany”, czyli stanu pełnego spokoju i świętości. W
dawnej kulturze hinduskiej istniała triada podstawowych celów Ŝyciowych, do których
warto dąŜyć. Na pierwszym miejscu stała „dharma” czyli Ŝywot cnotliwy, godny i
bogobojny; na drugim „artha” - dobrobyt materialny, osiągany uczciwie; na trzecim
„kama” - szczęście osiągane przez miłość rozumianą szeroko jako rodzaj świadomego,
opartego na niezmiennej Ŝyczliwości, stosunku do wszystkiego, co człowieka otacza.
***
149
Czas dla Hindusa nie ma charakteru linearnego, nie biegnie od „było”
poprzez „jest” do „będzie”, lecz stanowi rodzaj kołowrotu, wiecznego powrotu tego
samego, a postęp jest ułudą. Jest to światopogląd subtelny i wyrafinowany, tylko
incydentalnie niektórzy myśliciele Zachodu zbliŜają się do wyobraŜeń tego rodzaju
(Schopenhauer, Nietzsche, Steiner, Lutosławski, Roerich). „Zachodnia postawa
wyŜszości, jaką przybieramy wobec poglądów hinduskich, cechuje naszą barbarzyńską
istotę, która daleka jest jeszcze od tego, Ŝeby choć przeczuwać niezwykłą głębię
zawartych w nich myśli i ich zdumiewającą słuszność psychologiczną. Ciągle jeszcze
jesteśmy tak niewychowani, Ŝe potrzebujemy praw z zewnątrz, a ponadto tresera lub
ojca, aby wskazał nam, co jest dobre, i abyśmy, dzięki temu, mogli czynić co naleŜy”
(Carl Gustaw Jung, „Rebis czyli kamień filozofów”).
Podstawowy wymóg etyki hinduskiej to zachowanie równowagi ducha,
samoopanowania i olimpijskiego spokoju w kaŜdej sytuacji. Powinno się umieć
rozumnie przystosowywać do zmiennych i przemagających okoliczności zewnętrznych.
Mit indyjski przekazuje dzieje młodego boga Kriszny, który tocząc w rzece daremną
walkę z oplatającym go kosmicznym węŜem, symbolem uniwersalnego związku
przyczynowego, na okrzyk swego boskiego ojca, by pamiętał o swej boskiej naturze,
wyzwala się z wrogich splotów węŜa - tak lekko, jak kobieta wyciągająca dłoń z
rękawiczki - dzięki temu właśnie, Ŝe kaŜdą cząstką swego ciała zaczął elastycznie
dopasowywać się do ruchów potwora; poddając się im całkowicie pozostał sobą i
zachował autonomię swego istnienia. Gdyby się nadal borykał, przegrałby haniebnie,
gdyŜ nikt nigdy nie wygrywa walki ze swoim losem; ale kaŜdy moŜe z godnością
poddawać się jego wyrokom i go z honorem znosić.
Ideał wyzwolenia się od zewnętrznych uwarunkowań nie musiał koniecznie być
sprzeczny z Ŝyciem w społeczeństwie. Nie sposób jednak Ŝyć w ludzkiej społeczności
i być całkowicie od niej wolnym, powinno się po prostu ściśle stosować do zasad
dotyczących swej klasy socjalnej. Na przykład rycerz Ŝyje w zgodzie ze swą
„dharmą”, jeśli zabija tylko na wojnie (ale i na niej stosuje się do surowych
przepisów prowadzenia walki, dąŜy do postępowania szlachetnego, do minimalizowania
cierpień takŜe przeciwnika). Cnotliwy rybak nie krzywdzi innych istot prócz ryb, do
łowienia których zobowiązuje go jego pozycja społeczna. W tradycyjnej etyce
(takŜe w stosunku człowieka do
indyjskiej obowiązywały nakazy niekrzywdzenia
zwierząt), bezwarunkowej Ŝyczliwości, prawdomówności, uczciwości, nieuzaleŜniania się
od bogactwa, panowania nad zmysłowością. Czandra Dasgupta, myśliciel indyjski, pisze,
iŜ ten, kto dąŜy do mądrości: „Jest jednakowy dla tych, którzy czynią mu dobro, i
do tych, którzy czynią mu zło. Okazuje Ŝyczliwe zainteresowanie kaŜdą osobą na
właściwy jej sposób: z dziećmi się bawi, z dorosłymi jest powaŜny, wesołym
kompanem - dla młodzieŜy, współczujący w smutku - dla człowieka cierpiącego. Jest
rozumny, miły i kochający wszystko, z czym się zetknie”.
W słynnym dziele Maharishi PatandŜali’ego „Jogasutra” (II wiek p.n.e.)
czytamy charakterystyczne zdania: „Kto zachowuje równowagę ducha w Ŝyciu i
umieraniu, w szczęściu i nieszczęściu, w zysku i w stracie, w miłości i w nienawiści,
ten będzie zbawiony. Kto do niczego nie dąŜy i niczym nie gardzi, kto wolny jest od
przeciwieństw, czyja dusza nie zna namiętności, ten jest zbawiony bez reszty.
Kto nie czyni ani słusznie, ani niesłusznie, i porzuca nagromadzony w
poprzednim istnieniu skarb (dobrych i złych) czynów, czyja dusza uspokaja się, kiedy
zanikają pierwiastki cielesne, kto wolny jest od przeciwieństw, ten będzie zbawiony.
Pełne tysiąc lat rozkoszowałem się rzeczami zmysłowymi, a jednak ciągle od
nowa budzi się we mnie ich poŜądanie. Dlatego chcę się ich wyrzec i mego ducha
150
skierować ku Brahmie; obojętny na przeciwieństwa i wolny od poczucia „ja”, chcę
błąkać się wraz z dzikimi zwierzętami.
Dzięki czci dla wszystkich istot, dzięki Ŝyciu ascetycznemu, dzięki opanowaniu
siebie i brakowi pragnień, dzięki ślubowaniu i nienagannemu Ŝyciu, dzięki równowadze
ducha i znoszeniu przeciwieństw udziałem człowieka stanie się rozkosz w pozbawionym
właściwości Brahmie.
Kto wolny jest od pychy i zaślepienia, i przezwycięŜył błąd związania się z
czymkolwiek, kto pozostaje wierny najwyŜszemu atmanowi, czyje pragnienia wygasły,
kto pozostaje nietknięty przez przeciwieństwa przyjemności i bólu, ten, wolny od
zaślepienia, dotrze do owego nieprzemijającego miejsca.
Bóg, Stwórca wszelkich rzeczy, wielka jaźń, co zawsze zamieszkuje w sercach
ludzi, jest postrzegany przez serce, duszę, ducha; kto o tym wie, osiąga
nieśmiertelność. Kiedy światło zgaśnie, wtedy nie ma dnia i nocy, ani bytu, ani
niebytu…
A to światło, które świeci nad tym niebem, wyŜej niŜ wszystko, wyŜej niŜ
cokolwiek w najwyŜszym świecie, ponad którym nie ma Ŝadnych innych światów, jest
tym samym światłem, które jest we wnętrzu człowieka… (…) Jak ziarnko ryŜu, lub
jęczmienia, lub prosa, czy teŜ jądro ziarnka prosa, taki jest ten duch we wnętrzu
jaźni, złocisty jak płomień bez dymu; i jest on większy niŜ niebo, większy niŜ
przestrzeń, większy niŜ ta Ziemia, większy niŜ wszystkie istoty. Jest on duszą Ŝycia, jest
on moją duszą; stąd do niego, do tej duszy pójdę umierając”…
Wielkim zwolennikiem filozofii indyjskiej był genialny Europejczyk Arthur
Schopenhauer, który teŜ zapoŜyczył z myśli Indii ideę doktryny o świecie jako o woli
i przedstawieniu. On teŜ pisał w swym podstawowym dziele: „Teoretycznie moŜna
przyjąć trzy skrajności w Ŝyciu ludzkim i traktować je jako elementy rzeczywistego
Ŝycia człowieka. Po pierwsze, potęŜne pragnienia, wielkie namiętności (RadŜa-Guna).
Występują one u wielkich charakterów historycznych, pokazują je epopeja i dramat;
ale mogą się teŜ pokazać na małą skalę, bowiem miarą wielkości ich przedmiotów jest
tu tylko stopień, w jakim poruszają wolę, a nie stosunki zewnętrzne. Następnie, po
drugie, czyste poznanie, ujmowanie idei, uwarunkowane przez uwolnienie poznania od
słuŜby woli: Ŝycie geniusza (Satwa-Guna). Wreszcie, po trzecie, całkowity letarg woli,
a zarazem związanego z nią poznania, pusta tęsknota, nuda, która Ŝycie zamienia w
kamień (Tama-Guna). śycie jednostki, któremu daleko do tego, by trwało w jednej z
tych skrajności, rzadko tylko ich dotyka, a przewaŜnie zbliŜa się tylko nieco i z
wahaniem, skłaniając się w tę lub ową stronę - biedne, ubogie pragnienie małych
przedmiotów, stale powracające i w ten sposób unikające nudy” (Arthur
Schopenhauer, „Świat jako wola i przedstawienie”, t. 1) Nawiasem mówiąc, jak
napomknęliśmy powyŜej, u niektórych filozofów Europy da się zauwaŜyć przebłyski
myślenia „indyjskiego”, jak np. w owych zdaniach z drugiego tomu dzieła „O
Państwie BoŜym” Św. Augustyna: „Wola jest w nich wszystkich, a raczej wszystkie
one są niczym innym jak przejawami woli. Bo i czymŜe jest poŜądanie i radość, jeśli
nie wolą zostającą w zgodności z tym, czego chcemy? A czymŜe jest bojaźń i smutek,
jeŜeli nie wolą zostającą w niezgodzie z tym, czego chcemy?”. Tych zdań wielkiego
filozofa chrześcijańskiego nie powstydziłby się Ŝaden powaŜny mędrzec Indii…
PrzewaŜnie jednak jest tak, iŜ umysł indyjski na bardzo swoistych drogach uzyskuje
tak niespodziewane intuicje, Ŝe są one zupełnie niepojęte dla europejskiego stylu
myślenia, który dopiero po mozolnym wysiłku zaczyna pojmować te czy inne niuanse
filozofii znad Gangesu.
***
151
Oczywiście, niektóre elementy wyobraŜeń i zwyczajów indyjskich zawsze
wydadzą się Europejczykowi czymś dziwnym, a nawet dziwacznym. W staroŜytnej
Indii np. dowódca wojsk, zanim udał się na czele swych oddziałów na wyprawę
wojenną, musiał pójść do świątyni i odbyć (w najbardziej wymyślnych pozach)
stosunek płciowy z czterema kapłankami, uosabiającymi cztery Ŝywioły, z którymi
będzie walczył: ogień, wodę, ziemię i powietrze. UwaŜano, Ŝe pieprząc je,
symbolicznie je pokonuje i poddaje sobie. Choć przecieŜ jasne, Ŝe „wyjałowienie”
fizyczne i psychiczne po takich harcach bywało raczej przeszkodą w późniejszej walce
i wcale nie potęgowało potencjału intelektualnego, tak przydatnego u dowódcy na polu
walki.
Z drugiej strony jednak, w wielu księgach dydaktycznych Indii spotykamy
mnóstwo idei, myśli, spostrzeŜeń, „olśnień” absolutnie zrozumiałych i bliskich
kaŜdemu człowiekowi, niezaleŜnie od tego, na jakim kontynencie mieszka, do jakiej
kultury naleŜy i jakim językiem mówi. Bierzemy oto poemat „Kirata” i znajdujemy w
nim następujące sformułowania:
- „UwaŜaj na uprzejmą mowę wrogów. Jeleń idzie na śmierć, nie znając sensu
nawołujących krzyków myśliwego.
- Uprzejmość w obejściu z kobietą, szacunek dla ludzi godnych uszanowania, męstwo
przed wrogiem, uszanowanie dla starszych, szacunek do obrzędu przed ludźmi
poboŜnymi, ustępliwość wobec znających nasze słabości, wszelka uprzejmość przed
dumnymi, chytrość w stosunku do łotrów - oto wszystkie osiem cnót męŜczyzny.
- Nie ufaj temu, kto tobie nie ufa; nie ufaj i temu, kto tobie ufa. Niebezpieczeństwo,
wynikające z ufności, podcina ludzi w samym korzeniu. Coś powinien mąŜ ukrywać
przed zoną, coś przed krewnymi i dziećmi. Mądry niech mówi z wielką ostroŜnością,
po namyśle, czy warto czy nie warto w ogóle coś powiedzieć.
- Idą na zgubę ci głupcy, którzy nie są chytrzy z chytrymi; takich łotry do zguby
prowadzą…
- Nie wolno być łatwowiernym, nie powinno się wierzyć temu, czego się nie widziało
na własne oczy.
- W towarzystwie ludzi niskich nie ujrzy człowiek nic dobrego.
- Łajdak i przed najlepszym przyjacielem ukazuje siebie nie takim, jakim jest.
- Osobnik nikczemny potrafi tylko psuć, nie zaś załatwiać cudze sprawy. Mysz
przegryzie kosz z Ŝywnością, ale go nie naprawi”.
***
Klasyczne dzieło pisane kultury indyjskiej ma nazwę „Wedy” czyli „wiedza” w
liczbie mnogiej (tak jak w archaicznym języku białoruskim: „wiedy”). Stanowią one
jeden z najstarszych pomników literackich ludzkości, w postaci skończonej wystąpiły
około 2000 roku przed narodzeniem Chrystusa. Historycy indyjscy twierdzą, Ŝe
pierwsze redakcje tego dzieła istniały juŜ w szóstym tysiącleciu p.n.e. , czemu trudno
byłoby się dziwić, poniewaŜ wówczas juŜ od tysiąca lat istniała w dolinie Indusu
zaawansowana cywilizacja. Celem „Wed” - jak pisze A. Ch. Bhaktiwedanta Swami
Prabhupada - jest poznanie osobowości Boga, „obudzenie boskiej świadomości w
skłonnych do zapominania Ŝywych istotach. Ten sam cel w róŜny sposób jest wyraŜony
we wszystkich Pismach świata, Ŝeby głupcy mogli rozumieć. Okazuje się, Ŝe
ostatecznym celem wszystkich religii świata jest niesienie ludziom pomocy, aby wrócili
z powrotem do Boga”…
Jeśli wierzyć „Wedom” , to zmysłowość, lubieŜność, chuć stanowi najgorszą
przeszkodę dla rozumu poszukującego prawdy, jest teŜ podstawową przyczyną
materialistycznego zniewolenia ludzi. Przypomnijmy garść myśli z tej wielkiej księgi
mądrości.
152
- „Pewna jest śmierć dla narodzonych i pewne są narodziny dla zmarłych.
- Kto nie ma własnego poznania, a jest tylko wielce uczony, „osłuchany”, ten nie zna
sensu nauk duchowych, tak jak łyŜka nie zna smaku zupy.
- To, co złe, nie jest jeszcze złe, wszyscy widzą jego ohydę; obojętność - oto co złe,
posiada ona bowiem pozory dobra.
- Bogactwa tego, który daje, nie pomniejszają się.”
Złem jest twarde serce wobec człowieka głodnego; złem - zaŜywanie przyjemności,
gdy inni cierpią; złem z definicji - cudzołóstwo, kłamstwo, gry hazardowe, gniew,
zawiść, nienawiść, chciwość.
-„Nigdy mędrzec się nie gniewa, ani trwoŜy się, ni nudzi,
Nienawiścią nie zapłonie, ni radością się nie łudzi.
Choć fortuny cios weń wali, mędrzec nigdy się nie Ŝali.
Zawsze w cnocie mocno wryty, Ŝyje wedle praw natury,
Niewzruszony jako szczyty Himalajów święte góry
(…)
Razem z złota rozrostem miłość złota w nas rośnie,
Jak bykowi, co rośnie, rosną rogi o wiośnie”.
Natomiast o kobiecie jeden z tekstów wedyjskich wyraŜa się w sposób następujący:
„Niczego - nawet w głębi swego domu Nie powinna czynić z własnej woli.
W dzieciństwie poddana ojcu,
W młodości - męŜowi,
A gdy mąŜ umrze - swoim synom.
NiechŜe nigdy nie ma woli własnej,
Aby sama siebie nie zgubiła.
Niech zawsze będzie pogodna
I zręczna w domowej swej pracy.
Niech naczynia jej błyszczą czystością,
Ręka niech sakiewkę mocno ściska.
Jej pan, który ją pojął według świętego obrzędu,
Błogosławieństwem zawsze jest dla swojej Ŝony
Zarówno na tym, jak i na tamtym świecie.
Choćby nieokrzesany był, choćby lubieŜny,
ChociaŜby nie miał zgoła Ŝadnych cnót,
Rozumna Ŝona niechaj w kaŜdej chwili
Czci swego męŜa.”
O powszechnej zaś pladze wszystkich cywilizacji, o pijaństwie, w jednym z wierszy
indyjskich czytamy następujące słowa:
-„Pijaka sam diabeł judzi,
By na umór pił
I zakałą był wśród ludzi,
Pijaka sam diabeł judzi.
Choć się w nim sumienie budzi,
Brak do walki sił. –
Pijaka sam diabeł judzi,
153
By na umór pił”.
***
Warto podkreślić, Ŝe w ciągu kilku tysiącleci swego rozwoju filozofia indyjska
wytworzyła szereg koncepcji i teorii polemicznych do siebie nawzajem, co stanowi
jedną z najcenniejszych cech tej niezmierzonej kultury, na której przykładzie widzimy,
ze myśl ludzka porusza się jakby wahadłowo, od skrajności do skrajności, od
idealizmu do materializmu, od perfekcjonizmu do hedonizmu, od autorytaryzmu do
liberalizmu i odwrotnie. Między rozwojem gospodarczym (materialnym) a duchowym
istnieje pewna przestrzeń swobodna. O ile w pierwszej sferze w normalnych
warunkach, nie zakłócanych jakimikolwiek kataklizmami przyrodniczymi lub
socjalnymi, rozwój ma charakter linearny, przebiegający od stanów mniej
skomplikowanych i mniej doskonałych, czyli niŜszych, ku coraz to bardziej złoŜonym,
wyrafinowanym i wyŜszym, o tyle w sferze ducha, a takŜe w dziedzinie wyobraŜeń i
instytucji politycznych działa prawo, które moŜna byłoby nazwać „prawem euforii i
zmęczenia”. KaŜde bowiem społeczeństwo w kaŜdym okresie swego istnienia oscyluje
między stanem dynamicznym a apatycznym, miedzy uniesieniem a rozczarowaniem,
entuzjazmem a obojętnością, podobnie jak między liberalizmem a autorytaryzmem.
Gdy po pewnym czasie jeden stan zaczyna ludziom ciąŜyć, zaczynają dąŜyć do
przeciwstawnego i wówczas powracają, są reanimowane idee, tej zmianie słuŜące. W
długotrwałych dziejach Indii daje się zaobserwować wielokrotny ruch wahadła
filozoficznego, politycznego, religijnego, kiedy to stan świadomości społecznej
przechodził w swe przeciwieństwo.
Tak np. w VI wieku p.n.e. powstał w tym kraju filozoficzny system lokajaty,
zdecydowanie przeciwstawiający się sakralnej myśli „Wed”. Była to doktryna na
wskroś materialistyczna, w której za jedynie realne uwaŜano cztery pierwiastki
(Ŝywioły): wodę, powietrze, ogień oraz ziemię. Z połączenia tych pierwiastków w
róŜnych proporcjach miało powstawać wszystko, co istnieje. Zwolennicy lokajaty
uwaŜali, iŜ nie istnieje Ŝaden inny świat poza materialnym, widzialnym; Ŝe nie ma ani
Boga, ani Ŝycia pozagrobowego, ani wędrówki dusz, ani nawet samej nieśmiertelnej
duszy, ani nagrody za czyny dobre, ani kary za złe. Czarwaki, załoŜyciel tego ruchu
umysłowego, człowiek niewątpliwie wielkiej uczoności i rozumu, twierdził, Ŝe materia
stanowi jedyną formę istnienia świata, Ŝe śmierć stanowi definitywny kres ludzkiej
egzystencji, a poza Ŝyciem ziemskim nie ma Ŝadnego innego. śyje się raz i dlatego
powinno się Ŝyć dobrze, czyli godnie i szczęśliwie. Warto przeŜyć wszystko, co jest
cenne i warte doświadczenia, tylko w Ŝyciu bowiem moŜna być szczęśliwym. Po
śmierci nie ma ani radości, ani szczęścia, ani przyjemności. Czarwaki pisał: „śyjcie
radośnie, dopóki dane jest wam Ŝyć: nikt nie ujdzie badawczemu oku śmierci”.
Największymi wartościami dostępnymi człowiekowi są : radość, szczęście i miłość.
Trzeba więc je zdobywać. I nie musi się przy tym obawiać przykrości, gdyŜ choć po
przyjemności moŜe nastąpić cierpienie, to jednak natęŜenie przyjemności przewyŜsza na
ogół natęŜenie przykrości. Powinno się brać Ŝycie takim, jakim ono jest, i męŜnie
znosić nieuniknione cierpienia; jeśli zaś idzie o przyjemności, naleŜy je z radością
przyjmować i się nimi cieszyć. „Jedynym celem Ŝycia jest rozkoszowanie się
przyjemnościami. I nie naleŜy twierdzić, Ŝe jest to pogląd niesłuszny, bo przyjemności
rzekomo są zmieszane z przykrościami. Przykrości i tak są w Ŝyciu obecne. NaleŜy
więc korzystać z przyjemności, które są nam dostępne, i unikać w miarę moŜności
towarzyszących im cierpień”. Źródłami przyjemności mogą być: stosunki rodzinne,
przyjaźń, praca. „Dobra robota” daje wręcz szczęście. Powinniśmy pracować, abyśmy
osiągnęli pełnię zadowolenia z Ŝycia; nie pracują tylko głupcy i niedołęgi.
154
Lokajata - uderzająco podobna do europejskiego epikureizmu filozoficznego była ostro zwalczana przez wszystkie kierunki idealistycznej myśli indyjskiej, a jej
zwolennicy byli nieraz prześladowani przez władze świeckie.
***
Jednym z wielkich wytworów umysłowości indyjskiej jest
„Mahabharata”, dzieło ośmiokrotnie obszerniejsze niŜ „Iliada” i „Odyseja” razem
wzięte, w jakimś sensie jednak podobne pod względem treści do tych słynnych
eposów Homera. Ostatecznie ten tekst ukształtował się prawdopodobnie około X wieku
przed nową erą; jedni widzą w nim zlepek róŜnych tematów, koncepcji i stylów, inni
- dzieło jednolite, harmonijne i doskonałe. W kaŜdym bądź razie jest gigantyczne,
liczące ponad 200 tysięcy wierszy, ujętych w 18 ksiąg. Podobnie jak „Biblię”,
„Talmud” czy środkowoazjatycki „Monas” tworzyli aryjską „Mahabharatę” liczne
pokolenia mędrców, poetów, uczonych, mistyków, pisarzy, nauczycieli. Treścią
zewnętrzną, historyczną tego dzieła jest walka dwóch pokrewnych rodów ksiąŜęcych Kuru i Pandu - o panowanie nad północno-wschodnią częścią Indii. Wojna ta, często
krwawa i bezwzględna, kończy się klęską rodu Kuru i triumfem rodu Pandu. Nie to
jednak stanowi o istotnej treści „Mahabharaty”, lecz wielka w niej ilość pięknych,
nadzwyczaj głębokich wątków filozoficznych, etycznych, teologicznych,
historiozoficznych, psychologicznych, składających się na nieprzebraną skarbnicę
mądrości tego wielkiego narodu. Ten epos jest wykwitem ducha braminizmu, którego
wyznawcy zgromadzili i usystematyzowali bezmiar treści duchowych i moralnych.
Obok „Ramajany” stanowi „Mahabharata” nie tylko najpiękniejszą perłę literatury
indyjskiej, ale i jedno ze szczytowych osiągnięć duchowych całej ludzkości. Oto garść
idei zawartych w tym wiekopomnym dziele:
- „Człowiekowi, którego Bóg skazał na zatracenie, odejmuje On rozum, aby nie
pojmował, gdzie jest dobro.
- Kogo starzy ludzie uczą, a on nimi gardzi, jest skazany na zagładę.
- Kto nie cieszy się w szczęściu, nie smuci się w biedzie i twardy jest w walce - ten
jest ozdobą świata.
- Gdzie i kto widział czy słyszał o skłonności do czystej Ŝywności u kruka, o
uczciwości u gracza, o miłosierdziu u Ŝmii, o zadowoleniu u kobiety, o męstwie u
eunuchów, o rozsądku u pijanic, o Ŝyczliwości ze strony władzy?”
Człowieka wścibskiego, Ŝądnego bogactw i natrętnego często spotyka los owej
przysłowiowej myszki, która całą noc trudziła się, aby przegryźć dno koszyka, a gdy
wreszcie dopięła swego i dostała się wewnątrz, została poŜarta przez znajdującą się
tam głodną Ŝmiję, która z kolei umknęła przez tenŜe otwór na wolność. W
„Mahabharacie” znajdziemy równieŜ klasyczną maksymę etyczną, głoszącą: „Nie czyń,
drugiemu człowiekowi, co tobie niemiłe”. Pochwala się w niej prawość, umiarkowanie
jako unikanie krańcowości, łagodność. TakŜe człowiek sprawiedliwy zyska wszelkie
nagrody, podczas gdy niesprawiedliwy zostanie ukarany. JednakŜe, jak zauwaŜają
autorzy dzieła, los ma pewną niezgłębioną tajemnicę: nieraz zły bywa szczęśliwy i
Ŝyje długo, a dobrego trapią nieszczęścia i umiera przedwcześnie. Lecz trzeba czekać i
patrzeć końca; zamysły Opatrzności BoŜej są dla ludzi wielką tajemnicą.
-„Jak śpiewak nie chce śpiewać dla głuchych słuchaczy,
Tak mędrzec słów dla głupców marnować nie raczy.
Nienawiści nie czuj do nikogo, nie oczekuj swych działań wyniku,
Nie poŜądaj niczego na ziemi: te trzy prawdy miej w sercu, pątniku.
155
Kochamy, co nam miłe, chociaŜ klęsk udziela,
Czcimy ogień, choć dom nasz nieraz w pył spopiela.
Burza nie dotknie błahej trzciny, co wciąŜ się chwieje wśród równiny,
Lecz w dąb wysoki wciąŜ uderza i ciosy w szczyty gór wymierza”.
Siła idzie przed prawem, albowiem prawo jest siłą, ale gdy silny siłę utraci, wszystkie
siły i wszystkie prawa zwrócą się przeciw niemu.
- „Los to nic innego jak suma naszych czynów.
- śądze nasze nie mogą w istocie być zaspokojone, ale jeśli je zdeptać, to staniemy
ponad ich treścią i zyskujemy spokój ducha.
- Kto duszę swoją oddaje podszeptom zmysłów, tego rozum zostaje przez nie porwany,
jak okręt na wzburzonych falach oceanu.
- Opanuj na drodze rozmyślań trzepocące się Ŝądze; w spokoju pogrąŜony nie zwracaj
na nie uwagi.
- Mędrzec pilnie zbiera, jako Ŝniwiarz kłosy, na wszystkich polach świata - wielkich
myśli głosy.”
***
„Upaniszady” to kolejny gigantyczny zbiór ponad 200 dzieł filozoficznych,
zredagowanych w formie rozmów nauczyciela z uczniami (jak dialogi Platona czy
Fontenelle’a). Powstały one prawdopodobnie w okresie około VIII – VII wieku p.n.e. i
naleŜą do najgłębszych dzieł filozofii powszechnej. Czytamy w tych świętych tekstach
głębokie rozwaŜania o pierwiastku boskim („Brachmanie” i „Atmanie”) następujące
zdania: „Nie ogarniesz Go ani myślą, ani wzrokiem, ani mową… „On jest!” - tylko
tym wyrazem, a nie inaczej, ogarnąć Go moŜesz. „On jest!” - kto Go tak ogarnia,
temu istota jego będzie jasna…
Wszystko jest Brahmanem. Niechaj człowiek rozwaŜa świat widzialny jako
poczęty, skończony i oddychający w Brachmanie. Istota rozumna, której ciało jest
duchem, którego kształtem jest światło, którego myśli są prawdziwe, którego natura
podobna eterowi wszechobecnemu a niewidzialnemu, z którego powstały wszystkie
twory i wszystkie energie pragnień, z którego pochodzą wszystkie słodkie zapachy i
smaki - Ten, który ogarnia wszystko, który nigdy nie mówi i nigdy nie był zaskoczony,
On jest moim „ja” we wnętrzu serca, mniejszy od ziarna ryŜu, mniejszy od ziarna
orkiszu, mniejszy od ziarnka gorczycznego, mniejszy od nasienia kanaru. Lecz On
takŜe jest moim „ja” we wnętrzu serca, większy od ziemi, większy od sklepienia
niebios, większy od wszystkich światów. To jest Brahman; wyszedłszy z Niego, osiągnę
Go” („Czandagya” III, 14). „Byt powszechny - Brahman - choć niewidzialny, tak
mieszka w nas, jak sól w wodzie”, - obecna, lecz niewidoczna.
W upaniszadzie „Talawkara” (I, 1 – 9) uczeń pyta:
- „Za czyją to wolą myśl powstaje? Za czyim nakazem oddech działa? Za czyją
sprawą język mówi? Jaki to Bóg kieruje okiem lub uchem?”
- „Ten, który jest uchem ucha i okiem oka.
- AleŜ oko tam nie sięga, ani myśl, ani mowa. Nie pojmuję, jak moŜna uczyć takich
rzeczy!
- On jest róŜny od wszystkiego, co nam jest znane, On stoi ponad wszelką wiedzą.
Ten, którego nie moŜna wyrazić mową, a mowa przez Niego istnieje… Ten, który nie
myśli umysłem, a przez Niego myśl się wyłania… Ten, który nie patrzy okiem, a przez
którego oko widzi… Ten, który nie słyszy uchem, a przez Niego ucho jest słuchem…
156
Ten, który nie oddycha tchnieniem, a przez Niego oddech istnieje - ten jest Jedynym
Brahmanem”…
***
W upaniszadzie „Maitrayaniya” głęboko został ujęty los człowieka: „W tym
rozpadającym się ciele, stworzonym z kości, skóry, ścięgien, członków, mięśni, krwi i
śliny, pełnym zgnilizny i brudu, jaka moŜe być pobudka do radości prawdziwej?
[Meister Eckhart takŜe nazywał człowieka „śmierdzącym skórzanym workiem
wypełnionym kośćmi i gównem”]. W tym ciele słabym, wiecznie podległym szaleństwu,
pysze, chciwości, złudzeniu, trwodze, smutkom, zawiści, rozłące z istotami najdroŜszymi,
a obcowaniu z wrogami; w tym ciele naraŜonym nieustannie na głód, pragnienie,
choroby, bezsilność, nędzę, wzrost, upadek i śmierć - jakaŜ moŜe być pobudka do
radości prawdziwej?
Wszechświat jest zapłodniony upadkiem: trawy, drzewa i zwierzęta rodzą się, aby
umierać. Czym one są? Ludzie potęŜni znikają, pozostawiając radości swoje i sławę
swoją, przechodzą z tego świata do krainy duchów. Czym oni są? (…) Jeszcze więksi
od nich przemijali, oceany olbrzymie wysychały, góry zapadały, gwiazda polarna
niknęła; więzy, którymi planety były związane, pękały; świat wszystek ginął w potopie.
I w takim świecie cóŜ być moŜe pobudką do radości prawdziwej? Ty jeden, o
Panie święty, jesteś uciechą naszą; racz się zlitować nad nami!”
„Upaniszady” wysoko stawiają cnotę sprawiedliwości i podają, Ŝe człowiek nią
obdarzony, to ten, kto wypełnia obowiązki wobec Boga, przodków, ludzi i otoczenia,
w tym wobec zwierząt. Wielkimi cnotami są teŜ poboŜność i humanitaryzm (altruizm),
najobrzydliwszym zaś grzechem - cudzołóstwo, za które karano śmiercią, smaŜąc
oboje winowajców na Ŝelaznym łóŜku umieszczonym nad ogniskiem. Według autorów
tych ksiąg, wyznanie zła i wyraŜenie skruchy w sumieniu pomniejszają winę.
***
Wyrafinowana kultura indyjska - wbrew obiegowym w sferach „wykształconych”
Europy wyobraŜeniom - wykazywała daleko posuniętą surowość w sferze moralnej.
Nawet „Kamasutra”, staroindyjski „Traktat o miłowaniu”, dzieło Mallanagi Watsjajany
z IV wieku, zawierający niezliczone szczegółowe pouczenia o zbliŜeniu erotycznym,
czyli seksie, sugeruje daleko idącą lojalność np. w postępowaniu Ŝon i męŜów, czy
teŜ tych, którzy dzierŜą ster władzy:
„Wierna Ŝona, którą mąŜ głębokim zaufaniem obdarza, powinna odpowiednio się
prowadzić. Z jego przyzwolenia niechaj na siebie troskę o rodzinę przyjmie. Niechaj
dom schludnym uczyni i obejście dobrze wysprząta, niechaj go róŜnym kwieciem
przystroi, podłogom niechaj połysk nada i to, co serce raduje, w widocznych umieści
miejscach… Obcym Ŝona nie powinna opowiadać ani o własnym bogactwie, ani o tym,
co mąŜ jej rzekł… Okazuje męŜowi pełne uwielbienia oddanie; ma niezłomny charakter
i mądrość”…
O zachowaniu się sprawujących władzę „Kamasutra” pisze: „Królowie i
dostojnicy nie odwiedzają domostw zwykłych ludzi, lud bowiem ich postępowanie
ogląda i naśladuje… Nie powinni dopuszczać się Ŝadnych czynów frywolnych, poniewaŜ
nie jest to ani celowe, ani stosowne”…
Przytoczmy kilka dalszych fragmentów tej intrygującej księgi miłości,
poniewaŜ takŜe dziś, mimo upływu siedemnastu stuleci, wiele jej obserwacji z zakresu
psychologii stosunków moralnych da się sprawdzić praktycznie.
Oto co musi czynić pani, która chce pozbyć się partnera miłosnego: „NaleŜy
i
ganić wyśmiewać jego przyzwyczajenia i wady, śmiejąc mu się w nos i wymierzając
razy. Mówić na tematy, które są mu obce; pomniejszać jego wiedzę, obraŜać miłość
157
własną, szukać towarzystwa męŜczyzn, którym nie dorównuje pod względem wiedzy i
inteligencji. LekcewaŜyć go przy kaŜdej okazji, krytykować męŜczyzn, którzy maja te
same wady. Okazywać niezadowolenie ze sposobów, jakimi się posługuje, by osiągnąć
rozkosz zmysłową. Nie dawać mu ust do pocałowania. Nie pozwalać dotykać cipki.
Nie czynić Ŝadnego ruchu podczas zespolenia cielesnego. Domagać się seksu, kiedy
jest zmęczony. Wyśmiewać jego przywiązanie do niej. Nie odwzajemniać uścisków,
odwracać się, gdy całuje. Udawać senną lub zajętą, gdy nalega na zbliŜeniu
cielesnym. Parodiować i wyśmiewać jego słowa i gesty. Nie śmiać się, kiedy Ŝartuje.
Przerywać mu w połowie zdania i mówić o czym innym. Wyliczać jego wady,
dziwactwa i słabości, powtarzając, Ŝe jest nic nie warty”…
Według autora „Kamasutry” cechą charakterystyczną kobiety jest
okoliczność, Ŝe kiedy ona kocha, absolutnie nie dba o to, co jest dobrem, a co złem.
Jest teŜ w swym uczuciu zupełnie bezinteresowna. Na początku, kiedy męŜczyzna do
niej się zaleca, jej pierwszym odruchem jest odepchnięcie go, nawet jeśli go pragnie.
Ustępuje dopiero po wielu usilnych naleganiach. Ale gdy się juŜ to stanie, zapomina o
domu, o męŜu, o rodzicach, o wstydzie i honorze. Upada na dno niegodziwości i nie
poruszają jej nawet łzy jej własnych płaczących dzieci. Gotowa jest razem z
kochankiem nawet je pozabijać, jak teŜ zgładzić ich ojca, byle tylko nikt nie
przeszkadzał w uprawianiu występnej miłości, której poświęca cały majątek, całe ciało
i duszę. Aby bronić gacha, gotowa ryzykować nawet własne Ŝycie .
Watsjajana uwaŜa, Ŝe miłość męŜczyzny ma zupełnie inny charakter.
Zakochany stara się panować nad swoją namiętnością, powoduje się skrupułami
moralnymi lub rozumem, i chociaŜ nie potrafi nie myśleć o przedmiocie swego
poŜądania, to jednak usiłuje tłumić swoje uczucie. Niekiedy robi na nią zakusy, ale
szybko je porzuca, gdy mu się nie powiedzie. Gdy jednak męŜczyzna nie kocha
kobiety, a chodzi mu jedynie o jej wykorzystanie lub dopieczenie jej męŜowi,
wówczas nastaje na jej cnotę długo i ostentacyjnie, aŜ mu ulegnie i pogrąŜy w hańbie
siebie i całą swą rodzinę w oczach sąsiadów i całego miasta.
„Kamasutra” poświęca wiele miejsca temu, jak pozyskać względy dziewczyny
lub kobiety. Aby się jej przypodobać, powinno się trzymać określonych reguł, jak np.
trzeba być zawsze czystym i schludnie ubranym, robić drobne prezenty w postaci
kwiatów, błyskotek, słodyczy. Po poznaniu jej upodobań i słabości - usiłować
zadowalać je. Być zawsze miłym, kobiety bowiem, im głupsze, tym bardziej
przepadają za męŜczyznami ułoŜonymi, miłymi, bezbarwnymi, „bez jaj” i bez „ostrych
kantów”. W trakcie „subtelnej” rozmowy na odosobnieniu moŜna pozwolić sobie na
pewne dwuznaczne sformułowania. Nigdy nie powinno się w towarzystwie kobiety, o
której względy się zabiega, upijać, poniewaŜ w tym stanie stajemy się głupi, wulgarni,
zatracamy ostroŜność i rozum, a tego panie się obawiają. Dobrze jest popisać się
przed kobietami jakimś talentem, a jak go nie mamy, to przynajmniej opowiadaniem
jakichś historyjek i kawałów. NajwaŜniejsze jednak - to schlebianie i mówienie
komplementów, szczególnie zaś wychwalanie urody i zalet usposobienia, szczegółów
eleganckiego czy rzekomej mądrości naszej pani. Kobiety bowiem są tak zbudowane,
Ŝe nawet najbrzydsza uwaŜa się za ładną, a najgłupsza - za mądrą. Potwierdzając te
ich miłe złudzenia moŜna znaleźć łatwą drogę do ich serc, i nie tylko serc. I nie
trzeba w tym względzie mieć Ŝadnych zahamowań: kłamać trzeba odwaŜnie i
bezczelnie. „Oszukujcie te, które was oszukują, w większości bowiem stanowią one
rodzaj bezboŜny i bezwstydny. Niech same wpadają w pułapki, które na nas
zastawiają”. A gdy komplementami i obietnicami owładniemy ich duszą, bez
skrupułów i zahamowań musimy korzystać z tego, co nam same będą chętnie
158
ofiarować. Kobiety nie lubią męŜczyzn wstydliwych i mających wyrzuty sumienia,
wolą mieć do czynienia z takimi, jakimi są one same.
Wielu męŜczyzn uwaŜa, Ŝe zdobyć kobietę jest bardzo trudno. Nic bardziej
mylnego, uwaŜa autor „Kamasutry” i wyszczególnia cały szereg pań, które są
najłatwiejsze do zdobycia. A są to jego zdaniem m.in. kobiety, które stale tkwią w
drzwiach swego domu i gapią się na ulicę, które patrzą z uporem na męŜczyzn, które
przepadają za Ŝyciem towarzyskim i rozrywką, które są dumne ze swych talentów i
domniemanej mądrości, które są lekcewaŜone przez swe koleŜanki, które afiszują się
przesadną miłością do swego męŜa, które mają zazdrosnego męŜa, które się starzeją,
których mąŜ często wyjeŜdŜa i jest nieobecny, które są chciwe.
Takie kobiety są teŜ z natury niewierne i nic nie powstrzyma je przed zdradą
małŜeńską, Ŝaden stróŜ, ani Ŝadna pogróŜka. Jeśli Ŝona nie pilnuje sama siebie, nikt
jej nie upilnuje. Jeśli dotrzyma wierności, to tylko ze względu na samą siebie, lecz
nie ze względu na strach. Nic więc jej nie zabraniaj; jeśli zobaczy, Ŝe wolno jej
grzeszyć, będzie grzeszyć mniej; zakazy tylko popychają ją na złą drogę, a strach
przed męŜem tylko podnieca chorobliwą chuć. A i gachowie bardziej lgną do takiej,
która chce umknąć męŜowi, niŜ do takiej, której mąŜ swej połowicy nie pilnuje.
KaŜda piękna kobieta jest niewierna i zdradza na okrągło nie tylko swego męŜa, ale i
po kolei wszystkich swoich kochanków. Zazdrość zaś ich jeszcze bardziej ją podnieca
i popycha do dalszych wykroczeń bez względu na niebezpieczeństwa, które mogą stąd
wynikać. Honor - o ile go ma - jest jedynym stróŜem kobiety, a ta, która nie daje,
nie potrzebuje Ŝadnej straŜy; ta zaś, która ciągle chce, zgrzeszy i przez dziurkę od
klucza.
Tak więc staroindyjska nauka o miłości w redakcji Watsjajany jest raczej
realistyczna niŜ romantyczna, choć w kastach wyŜszych obowiązywał przez tysiąclecia
istnienia tej wielkiej cywilizacji daleko posunięty rygoryzm etyczny, według zasady: im
kto lepszy, tym na mniej sobie pozwala.
***
Fascynującym nurtem filozoficznej kultury Indii był dŜininizm, którego
podstawy w VIII (niektórzy twierdzą, Ŝe na przełomie VI – V) wieku przed nową erą
stworzył mędrzec Wardhamana. Mając lat trzydzieści opuścił on dom ojcowski i
rozpoczął Ŝywot wędrownego Ŝebraka. W ciągu kolejnych trzynastu lat na drodze
rozmyślań, wyrzeczeń i samoudręki usiłował uwolnić się od Ŝądz i poŜądań. Ostatnie
30 lat swego Ŝycia poświęcił głoszeniu i popularyzacji swych nauk religijno –
etycznych wśród kasty kszatrijów (rycerzy). Sama nazwa tego nurtu pochodzi od
imienia DŜiny, który w VI wieku nowej ery zreformował i ustalił ostateczny kształt
tego światopoglądu.
Według dŜinizmu prawdziwym celem Ŝycia ludzkiego jest osiągnięcie nirwany,
czyli wyzwolenia duszy od czasu, ruchu i przemian, kiedy to osiąga ona stan
najwyŜszej szczęśliwości, gdy panuje w niej absolutne ukojenie i wolność od
wzruszeń, uczuć, namiętności, poŜądań i cierpień. Podstawową cnotą jest „ahinsa”
czyli poszanowanie Ŝycia w kaŜdej postaci. DŜiniści (mnisi) kategorycznie
powstrzymują się od zabijania, nawet przez nieuwagę; delikatnymi miotełkami zmiatają
idąc przed sobą drogę, aby odmieść wszystkie drobne stworzenia, przecedzają wodę i
nie piją miodu, zasłaniają nos i usta chustami, podczas oddychania, aby jakaś muszka,
robaczek czy komar nie padły ofiarą ich nieuwagi.
W dŜinizmie podstawowymi zasadami godnego Ŝycia są: niewinność,
prawdomówność, miłosierdzie, skromność, samoograniczenie i asceza. Grzechem zaś
jest zadawanie cierpienia, kłamstwo, nieuczciwość, poŜądliwość, nieczystość, gniew,
zarozumiałość, skąpstwo i chciwość. PoŜądanie przyjemności stanowi źródło grzechu, a
159
cierpliwość (bardzo bliska chrześcijańskiej pokorze) to dobro najwyŜsze. Kto starannie
ukształtuje swe usposobienie, będzie człowiekiem wartościowym, opanowanym,
odpowiedzialnym, ani wesołym ani smutnym, zawsze rozwaŜnym, przewidującym i
Ŝyczliwym.
***
Około 400 roku przed narodzeniem Chrystusa uczony gramatyk Panini
ostatecznie skodyfikował i usystematyzował klasyczny język Indii uŜywany do dziś w
dziedzinie literatury, nauki i religii. Sanskryt, uwaŜany jest za język „święty”, którym
przed około 15 tysiacami lat posługiwała się cała ludzkość, i z którego wywodzą się zdaniem szeregu wybitnych uczonych indyjskich - wszystkie bez wyjątku języki
świata, łącznie z greką i łaciną, dialektami chińskimi, 350 językami Indian
meksykańskich, 830 językami archipelagu Papua – Nowa Gwinea, językiem hebrajskim
i językami aborygenów australijskich czy małych ludów Kaukazu i Tybetu, ponad
tysiącem języków Afryki. Sanskryt nie jest językiem martwym, w Indiach posługuje
się nim jako ojczystym na co dzień około 20 tysięcy osób. Jest to język kultury i
nauki; ukazują się w nim gazety i czasopisma, ksiązki i audycje radiowe; w nim teŜ
są odprawiane naboŜeństwa.
Zainteresowanie sanskrytem w Europie datuje się wiekiem XVIII. W 1786 roku
orientalista brytyjski sir William Jones w jednej ze swych publikacji wywodził:
„niezaleŜnie od tego, jak stary to język, sanskryt ma wspaniałą strukturę. Jest doskonalszy od
greki, bardziej rozbudowany od łaciny i bardziej wyrafinowany od obu. Wykazuje przy tym
większe podobieństwo do obu tych języków, zarówno pod względem rdzeni czasowników, jak i
zasad gramatycznych, niŜ byłoby to moŜliwe, gdyby miało to być sprawą przypadku.
Podobieństwa między tymi trzema językami są tak oczywiste, Ŝe kaŜdy badający je filolog
musiałby dojść do wniosku, iŜ wszystkie pochodzą ze wspólnego źródła, które być moŜe juŜ nie
istnieje. W. Jones jako pierwszy przeniósł na teren Europy termin „arya”, w ciągu zaś XIX
wieku nauka ustaliła, Ŝe około 50 najwaŜniejszych języków współczesnych wykazuje
znaczne podobieństwo do sanskrytu, w tym: włoski, hiszpański, niemiecki, angielski,
irlandzki, walijski, duński, szwedzki, cygański, jidysz, wszystkie słowiańskie i bałtyckie,
bengalski, perski. Na przykład wyraz „trzy” brzmi identycznie po irlandzku, bengalsku,
rosyjsku, walijsku jako „tri”, po ukraińsku i białorusku jako „try”, po duńsku i szwedzku jako
„tre”, po grecku „treis”, po łacińsku „tres”, po litewsku „trys”, po niemiecku „drei”, po
angielsku „thry”. Spośród języków nowoŜytnych litewski i białoruski są najbardziej zbliŜone
do prajęzyka sanskryckiego.
Przed około 2,5 tysiącami lat powstała ułoŜona w tym języku „Księga
Praw Manu” („Manama Dharma Szastra”), naleŜąca do najciekawszych zabytków
literatury sanskryckiej. Zawiera ona mnóstwo głębokich idei i obserwacji o istocie i
losie człowieka.
- „Miłość samego siebie nie jest chwalebna, na tym wszelako świecie nikt nie jest
wolny od jej wpływu.
- Nauczyciel, ojciec, matka i brat starszy nie powinni być nigdy traktowani z
lekcewaŜeniem.
- Setki lat nie mogłyby nagrodzić trudów, które znoszą matka i ojciec przy urodzeniu i
wychowaniu swych dzieci.
- Natura płci Ŝeńskiej dąŜy do zepsucia męŜczyzn i dlatego teŜ mędrcy nie ulegali
nigdy powabom niewiast.
- Przyznać trzeba, Ŝe kobieta moŜe sprowadzić z drogi prawej nie tylko szaleńca, lecz
nawet człowieka doświadczonego i ujarzmić go swoją namiętnością.
160
- Unikaj stosunków z wrogiem, z przyjacielem wroga, z człowiekiem przewrotnym, ze
złodziejem lub z Ŝoną cudzą”.
[24 wieki później Polak Tadeusz Kościuszko doradzał podobnie: „Nie poniŜaj się
nigdy zawieraniem znajomości z ludźmi złymi, zaznajamiaj się tylko z osobami o
dobrych obyczajach i godnymi szacunku”].
-„Z gniewu wypływa osiem występków: pochopność do rozgłaszania rzeczy złych,
szkodzenie komuś tajemne, zawiść, obmowa, przywłaszczanie sobie cudzej własności,
zniewaŜanie i bicie ludzi.
- śona cnotliwa, która pragnie znaleźć się w raju, nie powinna czynić niczego takiego,
co by męŜowi było niemiłe, czy to za jego Ŝycia, czy po jego śmierci”.
„Prawa Manu” podają rady dotyczące wyboru Ŝony: „Unikaj wzięcia Ŝony z
dziesięciu rodzin następujących, gdyby były nawet znane i bogate, a mianowicie: z
rodziny, w której zaniedbuje się sakramentów; która nie wydaje potomków męskich;
która nie zgłębia pism świętych; której członkowie mają ciało pokryte długimi
włosami; są smutni, hemoroidalni, suchotnicy; podlegają chorobom Ŝołądkowym,
trądom i padaczce. Nie poślubiaj Ŝony o włosach czerwonych lub takiej, która ma o
jeden członek za wiele, chorowitej, wcale nie obrosłej włosem lub teŜ zanadto,
gadatliwej albo mającej oczy i cerę czerwone. śeń się z dziewczyną dobrze
zbudowaną, która ma głos przyjemny, chód wdzięczny łabędzia lub młodego słonia;
której ciało pokryte puchem nieznacznym, która ma włosy delikatne, ząbki małe, a
członki zachwycające.
- Wszędzie, gdzie kobiety cześć odbierają, bóstwa są zadowolone; gdzie się ich nie czci
- wszystkie wysiłki są bezpłodne. KaŜda rodzina, której kapłanka Ŝyje w smutku,
wygasnąć musi; lecz gdzie kobiety są szczęśliwe - tam rodzina kwitnie pod kaŜdym
względem”.
CudzołoŜnik w dawnych Indiach często był karany spaleniem na rozŜarzonym
Ŝelaznym łoŜu; wierzono teŜ, Ŝe po śmierci wpada on w objęcia takiejŜe rozŜarzonej
do biała Ŝelaznej kobiety i wiecznie wije się jak robak w jej „płomiennym” uścisku.
O ile dołom społecznym zezwalano na pewien relatywizm moralny, o tyle kastę
wyŜszą, braminów, obowiązywały surowe i niewzruszone - stojące na straŜy zdrowia
moralnego, fizycznego i umysłowego - nakazy i zakazy etyczne.
-„Bramin, który nie poślubia dziewicy z kasty własnej, lecz wprowadza takową z
niŜszej kasty do swego łoŜa - pójdzie do piekła, a syn jego ma być pozbawiony
braminizmu i spada w dół hierarchii społecznej.
- Nie ma nic w świecie, co by się tak sprzeciwiało przedłuŜaniu Ŝycia, jak stosunek z
cudzą Ŝoną.
- Niechaj król, ukarawszy cudzołóŜców haniebnym okaleczeniem, wypędzi ich z
państwa, gdyŜ cudzołóstwo sprowadza w świecie mieszanie się klas, z którego pochodzi
gwałcenie obowiązków, będące przyczyną upadku rasy ludzkiej i zguby wszechświata.
- Kto rozmawia z cudzą Ŝoną w miejscu ustronnym, podlega karze jako cudzołoŜnik.
- Kto zabiega o względy niewiasty, przesyła jej kwiaty i wonności, umizga się do niej,
dotyka jej ozdób i odzieŜy, siada obok niej na jednym łóŜku - jest uwaŜany przez
mędrców za cudzołóŜcę.
- Przepisy te nie dotyczą Ŝon tancerzy, śpiewaków, ani tych, którzy się utrzymują z
hańby swych niewiast, gdyŜ ludzie ci sprowadzają gości, ułatwiają im stosunek z
Ŝonami lub teŜ kryją się, aŜeby wywołać spotkanie miłosne.
- JeŜeli Ŝona, dumna ze swej rodziny i swych przymiotów, okaŜe się niewierna męŜowi,
niechaj król odda ją psom na poŜarcie w miejscu najbardziej uczęszczanym.
161
- Trzeba czuwać nad złymi skłonnościami kobiet, choćby najsłabszymi… Zamknięte w
mieszkaniu i strzeŜone Ŝony nie są wszelako bezpieczne; te tylko za bezpieczne uwaŜać
moŜna, które sami się strzegą od złej woli własnej.
- Z powodu swej namiętności do męŜczyzn, niestałości usposobienia, braku poczucia
honoru, który to brak jest u nich naturalnym, są one, pomimo nadzoru, niewierne
męŜom. Bóg dał im w udziale Ŝądzę, gniew, dąŜność do zła i przewrotność,
umiłowanie swego łoŜa, swego ciała i swoich strojów”.
„Prawa Manu” określają wierność małŜeńską jako jedną z odmian wielkiej cnoty
sprawiedliwości, a niewierność jako jej niedopuszczalne złamanie. „Sprawiedliwość jest
jedynym przyjacielem, który towarzyszy ludziom poza grób, gdyŜ wszelkie inne uczucia
podlegają zniszczeniu razem z ciałem. Sprawiedliwość zakazuje równieŜ zniewaŜania
kalek, prostaczków, starców, ludzi brzydkich, biednych lub nisko urodzonych”.
„Prawa Manu” opisują teŜ szlak wędrówki duszy grzesznika po śmierci: „Po
wielu szeregach lat w strasznych siedzibach piekła wielcy zbrodniarze podlegli będą
dla dokończenia pokuty za grzechy następującym wędrówkom: Morderca bramina
przechodzi w ciało psa, dzika, osła, wielbłąda, byka, kozła, zwierzęcia dzikiego, ptaka,
zgodnie z cięŜkością winy. Bramin, który uŜywał napojów wyskokowych, niech się
odrodzi pod postacią owada, robaka, ptaka Ŝywiącego się nieczystościami lub
zwierzęcia dzikiego. Ci, którzy zgrzeszyli okrucieństwem, staną się zwierzętami
chciwymi mięsa okrwawionego, jak koty, tygrysy” itp. Po milionach lat pokuty i po
dokonanym oczyszczeniu dusza człowieka łączy się z Bogiem, czyli z Boską Duszą
Wszechświata, i zatraca byt indywidualny, przez co kończy się teŜ definitywnie pasmo
cierpień, udręk i bólu istnienia.
***
Najsłynniejszym wszelako systemem filozoficznym Indii, znanym i
praktykowanym w skali globalnej, jest „joga” (yoga) , system fizycznych i duchowych
ćwiczeń, prowadzących ku doskonałości ciała i umysłu. Te nauki były znane i
praktykowane w Indii od czasów najdawniejszych, choć za ich głównego kodyfikatora
uchodzi Ŝyjący na przełomie starej i nowej ery PatandŜali, autor klasycznego dzieła pt.
„Jogasutra”. Z Indii ten system został przeniesiony do Chin, Japonii, Korei i wielu
innych krajów, gdzie cieszy się takŜe dziś ogromną popularnością.
Podstawowym celem jogi jest osiągnięcie zupełnego samoopanowania,
samokontroli, a przez to doskonałego sposobu istnienia. Główna zaś metoda to
wstrzemięźliwość, powstrzymywanie się od tego, ku czemu popycha nie tylko ciało,
ale i rozum. Jogini ćwiczą umiejętność skupienia psychicznego, regulację oddechu i
innych procesów fizjologicznych poprzez specjalne postawy ciała, które pozwalają
osiągać określone stany psychiczne, jak np. spokój, trzeźwość, niewraŜliwość na ból,
chłód i głód. Wyniki tych ćwiczeń mogą być imponujące, jak np. umiejętność spania
na łóŜku nabijanym gwoździami, chodzenie po rozŜarzonych węglach, zatrzymanie
oddechu czy pracy serca na wiele godzin, a nawet dni. „Joga - jak powiada Carl
Gustaw Jung - jest systemem ćwiczeń, mających na celu osiągnięcie wyŜszych stanów
soterycznych”.
Jest teŜ na wskroś indywidualistyczna i nie przywiązuje szczególnej wagi do
cnót społecznych. Inni ludzie jogina nie obchodzą, wręcz nie istnieją dla niego. KaŜdy
dba o własną doskonałość, gdyŜ w tej sprawie i tak nikt nie jest w stanie
komukolwiek pomóc, a tylko przeszkadza. Wszelkie uspołecznienie, wszelki
kolektywizm obniŜa poziom jednostki; dokładnie tak, jak wyraził to Fryderyk
Nietzsche, twierdząc, Ŝe wszelka wspólnota pospolityzuje, a nawet upodla („jede
Gemeinschaft macht gemein”). Samodyscyplina, samokontrola, samoopanowanie
162
prowadzą do spokoju, a więc do harmonii z Bogiem i szczęśliwości. Przy tym wiara
w Boga stanowi integralną i konieczną cechę człowieka rozumnego.
„Jogasutry” PatandŜali’ego są traktatem naukowym, którego cel moŜna określić
jako dąŜenie do najgłębszego samopoznania człowieka i osiągnięcie w końcu mądrej
samoregulacji i autodeterminacji we wszystkim. Zawierają one zarówno teorię
ogólnofilozoficzną, jak i etyczną. Ziemia, woda, ogień, powietrze i przestrzeń - tworzą
wszystko. „Jogasutry” zawierają koncepcję o czterech popędach stanowiących sedno
psychiki człowieka:
1. Popęd poznawczy występuje powszechnie, zarówno u zwierząt, u wścibskiej
sąsiadki, jak i u filozofa; róŜnica leŜy w przedmiocie i w metodach poznania.
2. Popęd mocy (moco-wolności) polega na tym, Ŝe chcemy nad czymś panować lub
uwolnić się od tego, co nas krępuje. Ktoś chce być panem innych (choćby swego
psa), drugi pragnie zapanować nad swą psychiką i postępkami. Ktoś uwalnia się spod
manipulacji politycznej lub światopoglądowej, ktoś od więzów prawa czy moralności, a
jeszcze ktoś od dominacji małŜonka.
3. Popęd szczęścia polega na unikaniu przykrości lub zabieganiu o przyjemność,
komfort, spokój itp. Ktoś znajduje szczęście w radościach zmysłowych, ktoś w
intelektualnych, ktoś w pracy, ktoś w zwodzeniu, ktoś w kradzieŜy i rabunku, a ktoś
w słuŜeniu ludziom lub Bogu, ktoś w samodyscyplinie, a ktoś w rozpuście.
4. Popęd piękna polega na potrzebie przeŜywania uczuć estetycznych i etycznych,
filozoficznych i naukowych (w filozofii i nauce pierwiastek estetyczny odgrywa
ogromną rolę) , na potrzebie słuchania muzyki, oglądania piękna przyrody i człowieka,
na snuciu wątków literackich.
[ W sposób zadziwiający pradawne teorie jogi zazębiły się z nowoczesną
koncepcją psychologiczną o podstawowych potrzebach osoby ludzkiej: hiperdominacji
(władza, moc, siła); hiperakceptacji (sława, podziw, pochwały); hipergratyfikacji (wielki
majątek, pieniądze, rzeczy). ]
Ćwiczenia jogów mogą polegać na praktykowaniu długotrwałych wyrzeczeń
(odmawianie sobie jedzenia i picia), na wystawianiu się na upał lub chłód, na
wpatrywaniu się bez mrugania w dysk Słońca, na staniu na jednej nodze przez wiele
godzin, dni i tygodni; na długim staniu z jedną podniesioną ręką, na zachowaniu
absolutnej kontroli nad swą mową, emocjami, ruchami - aŜ do osiągnięcia stanu
absolutnej obojętności na ból oraz wszelkie bodźce zewnętrzne i wewnętrzne. Joga
proponuje m.in. tzw. „post księŜycowy” jako dietę odchudzającą. Zaczyna się go od
pełni księŜyca, gdy w pierwszym dniu spoŜywa się 14 kęsów potrawy; kaŜdego zaś
następnego dnia o jeden kęs mniej, tak iŜ przy nowiu jest się na zeru. A potem z
kaŜdym dniem zwiększa się porcję jedzenia o jeden kęs aŜ do 14 przy następnej
pełni. Wodę się pije bez ograniczeń; a jada się raz dziennie. Po pewnym czasie post
moŜna powtórzyć, a wyniki są znakomite. Przy okazji osoba poszcząca nabywa siły
woli, zdolności samokontroli i samosterowania.
Jeśli chodzi o etykę jogi, jest ona równie prosta, co mądra i piękna, czemu
dają świadectwo przytoczone poniŜej aforyzmy:
-„I cóŜ wart rodowód sławny, gdy puste głowy spichlerze?
ToŜ wiedzy nikt nie dziedziczy, a bez niej człowiek - to zwierzę.
- Dzieci kobiety rozpustnej godności swojej nie strzegą,
Nie ufaj nigdy tym ludziom, co wyszli z łona brudnego.
163
- Klejnot nauki jest największym bogactwem.
- Mało nauki - duŜo pychy.
- Mały rozum - duŜy apetyt. [Por. polskie przysłowie: Brzuch tłusty, łeb pusty].
- Lękaj się nawet łaskawości człowieka złego.
- Kto śledzi błędy cudze, nie zna własnych.
- Myśl o sprawach własnych, a cudze pozostaw ludziom.
- Człowiek jest niewolnikiem pieniędzy.
- Złoto zmienia we wrogów matkę i syna.
- Bogacz jest królem, choćby był synem niewolnicy.
- Ten jest mądry, kto gniew swój miarkuje do siły swojej.
- Człowiek dobry szuka honoru; średni - majątku i honoru; niski - majątku; sam
honor jest majątkiem człowieka wielkiego.
- Wytrwałość czyni człowiekiem.
- Los sprzyja wielkodusznym i konsekwentnym.
- W człowieku dobrym gniew trwa przez chwilę; w średnim - przez dwie godziny; w
niskim - przez dzień i noc; a w grzeszniku wielkim - aŜ do śmierci.
- Choćbyś czynił dobrze człowiekowi niskiemu - złym będzie; wąŜ karmiony mlekiem
nabiera więcej jadu.
- MoŜesz zobaczyć kwiaty drzewa figowego, kruka białego, nogi u ryb w wodzie, lecz
nie ujrzysz tego, co jest w umyśle kobiety.
- Skromność jest ozdobą kobiety.
- Głupiec błyszczy tak długo, dopóki nie przemówi.
- Milczenie jest ozdobą głupca.
- Nie osiągniesz przyjemności bez przykrości.
- Kłamstwo jest grzechem największym.
- Ojciec zadłuŜony jest wrogiem syna; matka niemoralna jest wrogiem dzieci; Ŝona
piękna jest wrogiem męŜa; syn głupi jest wrogiem rodziców.
- Cnota i występek płyną z towarzystwa.
- Bez cnoty nie ma czci.
- Bądź cnotliwy i nie myśl o reszcie.
- Zrób dziś to, co masz zrobić jutro.
- Prawda jest córką czasu.
- Kto umiera bezŜenny, idzie do piekła.
- Biedak, który odmawia od razu, jest lepszy od bogacza, który daje niechętnie.
- Uczciwe współzawodnictwo jest lepsze od zawiści.
- Jeśli chcesz utrzymać swój honor, nie proś nawet o kroplę wody.
- Jaki ojciec, taki syn; jaki król, taki naród.
- Człowiek prawdomówny jest wrogiem świata.
- Jeśli serce nieczyste, wszystkie czyny będą złe.
- Ten Ŝyje naprawdę, przez którego ludzie Ŝyją”.
***
Jedną ze słynnych, przetłumaczonych na dziesiątki języków, ksiąg
dydaktycznych Indii stanowi średniowieczna „Hitopadesja”, zbiór pouczających baśni,
przypowieści i opowiadań, którego autorem był prawdopodobnie Narajana. Znajdujemy
w nim m.in. następujące spostrzeŜenia etyczne:
-„Przemija młodość, uroda, Ŝycie, bogactwo, władza, obcowanie z ludźmi bliskimi
naszemu sercu - mędrzec nie musi się przywiązywać do tego wszystkiego.
- Pijany, szalony, zmęczony, gniewny, głodny, chciwy, tchórzliwy, nieroztropny,
śpieszący i zakochany - nie znają prawa moralnego.
164
- Obcowanie z ludźmi dobrymi jest lekiem dla duszy.
- Chciwego ugłaskasz pieniędzmi, pyszałka - pokorną prośbą, głupca - dogadzaniem,
mędrca - postawą odpowiadającą prawdzie.
- Gdziekolwiek padnie bohater otoczony wrogami - znajdzie on wieczne Ŝycie - jeśli
nie okazał słabości.
- Głupiec traci wszystko ze strachu utracenia czegoś nieistotnego.
- Pouczać głupiego jest to to samo, co młócić pustą słomę; wspomagać nikczemnika to to samo, co polewać piasek.
- Nędznika nigdy nie wolno wynosić na wysokie stanowisko, gdyŜ kiedy je osiągnie,
szkodzić będzie takŜe samemu dobroczyńcy.
- Kto ufa pochlebcy lub przynoszącemu dary wrogowi, ten upodabnia się śpiącemu na
wierzchołku drzewa - zbudzi się po złamaniu karku.
- Człowiek roztropny myśląc o środkach osiągnięcia celu, powinien teŜ myśleć o
konsekwencjach.
- Trzeba się bać niebezpieczeństwa dopóki nie nadeszło; lecz widząc, Ŝe nadeszło,
trzeba stawić mu czoło bez najmniejszego lęku.
- Prawdziwie szlachetny nie postępuje nieszlachetnie, nawet gdy mu grozi śmierć.
- Człowiek o zmiennych myślach i zamiarach bywa pogardzany i nienawidzony przez
współobywateli”.
Wysoce popularna jest „Hitopadesja” w Niemczech, w których ukazał się
szereg jej róŜnych przekładów. Oto dwa wiersze, zaczerpnięte z tego dzieła, w bardzo
dokładnym i trafnym brzmieniu niemieckim.
„Wer auch im Unglück noch besonnen bleibt,
Wen Wohlergehn zum Őbermut nicht treibt,
Wem in Gefahr der Mut nicht wird entrungen:
Der ist ein weiser Mann und hat die Welt bezwungen.
Die Armut wird durch Klugheit ausgeglichen,
Durch Sauberkeit die Kleidung, die geblichen,
Durch ihre Wärme, dass gering die Speise,
Die Hässlichkeit durch alle Denkungsweise.”
***
Światową sławą cieszy się równieŜ „Sjukasaptati” („70 opowiadań papugi”)
z XV wieku. Oto garść myśli z tego znakomitego dzieła:
-„Na dobro odpowiadaj dobrem, na zło - złem.
- Gdy zdarza się nieszczęście, źli ludzie zawsze szukają w nim czegoś dla siebie.
- Proszący o jałmuŜnę nie proszą, lecz ogłaszają na kaŜdym kroku: „Proszącym
zawsze trzeba dawać; los niedającego podobny będzie do naszego”.
- Odjazd w deszcz, nędza w dniach młodości, rozłąka przy pierwszej miłości - oto trzy
wielkie utrapienia.
- Niedorzeczne gadanie, śpiewanie pieśni, gdy nie ma się głosu, miłosne igraszki z tą,
która mówi „nie, nie trzeba” - oto trzy wielkie przykrości.
- Kto mądry, nie znając przyczyny czegoś, a nawet ją znając, nie powinien mówić
pochopnie. Wyroki losu są niepojęte.
- Ci ludzie są twardzi, którzy są umiarkowani w jedzeniu i mowie.
- Kto naprawdę chce osiągnąć to, co poŜąda, nie ma dla niego przeszkód.
165
- Rozum jest potrzebny tym, którzy szukają bogactw, honorów, szczęścia. Kto nie ma
rozumu, zdobywa sobie ciernie. Z siły nierozumnego korzystają inni…
- Jaki jest poŜytek z tego, kto jest ci oddany, lecz pozbawiony rozumu i tchórzliwy?
Ale teŜ jaki poŜytek odniesiesz z człowieka rozumnego i odwaŜnego, skoro nie jest ci
wierny?
- Niedobrze jest opowiadać o złych uczynkach, poniewaŜ juŜ samo opowiadanie moŜe
spowodować zło.
- Ile głów, tyle rozumów; ile kubków, tyle napojów; ile domów, tyle Ŝon. Komu
mądrość otworzyła oczy, od tego uciekają nieszczęścia, podobnie jak mrok ucieka od
tych, którzy mają w ręku lampę.
- Ludzie dobrzy zmieniają się w złych pod wpływem obcowania ze złymi.
- Najlepszych sławi się za ich własne cnoty, gorszych - za zasługi ich ojców.
- Widząc ludzi szlachetnych proszących o rzeczy marne, smuci się człowiek myślący.
- JakaŜ w tym mądrość, oszukać tego, kto ci zaufał? JakieŜ w tym bohaterstwo, zabić
tego, kto śpi na twej piersi?
- Szlachetnemu nie do twarzy upór ani w dobrem, ani w złem.
- O swych stratach finansowych, o cierpieniach duszy, o przykrościach rodzinnych, o
fałszu i poniŜeniu nie powinien mądry mówić innym.
- Tego chwalą, kto zna swój czas.
- KtóŜ się nie poniŜa wchodząc do domu cudzej Ŝony?
- Ludzie skłonni do dobra widzą tylko to, co dobre; źli widzą tylko złe; ludzie
bezstronni widzą zarówno to, co złe, jak i to, co dobre.
- Nawet rozumny męŜczyzna, gdy się zakocha w kobiecie, nie dba o siebie. A dla
kobiet męŜczyźni są jak woda w ręku.
- Kobiety mają podobne usta, ręce, policzki, piersi, pępki, biodra, lecz serce u kaŜdej inne.
- Kobietom podobają się tylko tacy męŜczyźni, którzy nie robią z siebie wielkich
panów, lecz jako niewolnicy słuŜą im, gdy są one rozgniewane; wszystkich innych
nienawidzą.
- Kto kocha niekochającą i znosi niekończące się ataki gniewu, ten jest kochankiem
najniŜszego gatunku. Kogo zawsze kochają udręczone swą miłością kobiety, a on ich,
pokornych, nie kocha, ten jest średnim kochankiem. Kto stale kocha oddaną mu piękną
kobietę, która go kocha, ten jest kochankiem najwyŜszego gatunku.
- Chciwa i skąpa, lekkomyślna, w mowie oschła, wiedząca, jak ci zaszkodzić - to
najniŜszy rodzaj kochanki. Ta, co bez powodu się gniewa i niechętnie godzi się, i
bywa raz dumna a raz dostępna, ta jest kochanką średniego poziomu. Ta zaś, co nie
gniewa się bez powodu, a gdy gniew minie, znów dobra jest z ukochanym, ma
wyrafinowane uczucia i umiejętności, uwaŜana jest za kochankę najlepszą.
- Korzeń kobiety - stosunek; szczęście bywa wtenczas, gdy z niego rezygnujemy.
- Daremno być wobec kobiety Ŝyczliwym, daremna jest z nią takŜe wyniosłość.
- MęŜczyzna tylko dopóty stoi na właściwej drodze, tylko dotąd kieruje swymi
uczuciami, zachowuje wstyd i trzyma się skromnie, póki w jego serce nie trafiły
strzały z wielkich, rozciągniętych aŜ do skroni oczu piękności…
- Gdy się powiada, Ŝe kobiety są niestałe, niezdolne do miłości, pozbawione cnoty,
oddające się perwersyjnym marzeniom, mają krótki rozum - wszystko to jest prawdą.
Odwracając się od męŜa i od dzieci, kobieta ma za nic cnotę; kochająca i czuła na
początku, staje się okrutna po osiągnięciu swego celu. Piękne panie dotąd tylko
bywają z męŜczyzną miłe, póki nie spostrzegą, Ŝe juŜ go w sobie rozkochały; a gdy
widzą, Ŝe zaplątał się juŜ w ich sieci, wloką go i poniewierają, jak rybę, która
połknęła przynętę. Kobiety z natury są ruchliwe i zmienne, jak fale morskie; ich
166
miłość krótkotrwała jak złocisty pasek na skraju wieczornego obłoku. Dopną swego - i
męŜczyzna nie jest im potrzebny; porzucają go bez skrupułów”… [W mądrościach
indyjskich, jak teŜ innych, zwraca na siebie uwagę ostentacyjny krytycyzm w stosunku
do rzekomej szczególnej lekkomyślności i niegodziwości kobiet, a przecieŜ kaŜdy swój
czyn lekkomyślny czy niegodziwy popełniają one wspólnie z męŜczyznami].
- „Miłość zaczyna się od oglądania przedmiotu miłości, potem pojawia się zaduma
razem z grą wyobraźni, potem bezsenność, chudnięcie, niedbalstwo, otępienie, utrata
wstydu, szał, zanik przytomności, śmierć. Te dziesięć stadiów przechodzą zakochani.
- Ludzie są przyjaciółmi pieniędzy. Kto ma pieniądze, ten ma krewnych i przyjaciół; kto
ma pieniądze, ten jest wielkim człowiekiem, choćby był karzełkiem; kto ma pieniądze,
ten jest uczony, choćby był skończonym durniem.
- Łatwo znaleźć ludzi zawsze mówiących to, co przyjemne, lecz trudno znaleźć takich,
którzy potrafią wypowiedzieć lub wysłuchać przykrą prawdę.
- Gdy los jest przeciwko człowiekowi, wszelkie środki zaradcze są bezuŜyteczne.
- Ludzie szlachetni są cierpliwi, nie biorą do serca ani spraw dobrych, ani błędów,
które są popełniane przez głupców, pijaków, kobiety, chorych, znękanych miłością.
- Zmarłymi za Ŝycia uwaŜa się pięciu: biednego, chorego, głupiego, wygnańca,
słuŜącego.
- JakiegoŜ grzechu nie dopuści się głodny? Ludzie w nędzy są bezlitośni. Działają,
Ŝeby wyŜyć; co nie jest akceptowane u ludzi dobrych, oni akceptują.
- Dziesięciu nie zwaŜa na prawo moralne: Pijany, niechlujny, szalony, zmęczony,
gniewny, głodny, śpieszący, chciwy, przeraŜony, zakochany.
- Od przyjaciół trzeba wysłuchiwać i to, co przyjemne, i to, co niemiłe.
- Dawać i brać, opowiadać tajemnice i samemu o nie rozpytywać, jeść u kogoś i
samemu częstować - oto sześć cech przyjaźni.
- Przyjaciel droŜszy od własnego Ŝycia.
- Mądrzy mówią, Ŝe między ludźmi dobrymi przyjaźń rodzi się zanim zdąŜą jeszcze
przejść razem siedem kroków.
- Trudno znaleźć takich, którzy by mówili i chętnie słuchali prawdę.
- Ludzie czyści wszędzie są spokojni i dumni ze względu na swe piękne postępowanie.
Postępujący zaś niewłaściwie chowają się lękliwie po uczynieniu zła.
- Kto słucha dobrego słowa i za nim idzie, ten bywa szczęśliwy na tym i na tamtym
świecie.
- Mądrze postępuje, kto przepędza od siebie lekarza pijanicę; aktora, źle znającego
swą rolę; pustelnika, który okazał się głupcem; wojaka tchórzliwego, babiarza
starego…
- Człowiek uczony, choć w biedzie, powinien stać z wysoko podniesionym czołem.
- Ostatni staje się pierwszym, gdy słuŜy władcy. Pierwszy staje się ostatnim, gdy słuŜbę
porzuca. Władca lubi tego, kto trwa przy nim, nawet jeśli jest bez wiedzy i
jakichkolwiek zalet. Królowie, kobiety i liany obejmują najczęściej to, co znajduje się
obok nich.
- Dla uczonych, dla tych, którzy mają wielkie zalety, dla mocnych w jakiejś sztuce, dla
wiedzących, jak naleŜy słuŜyć - nie ma innego przytuliska jak tylko władca. Tylko
zwróciwszy się do władcy człowiek wykształcony moŜe osiągnąć wysokie stanowisko.
- JakiŜ moŜe być sen u tych, których trapią choroby, długi, drańska Ŝona i którzy
mają długi?”
***
W 54-tym opowiadaniu ze zbioru „Siedemdziesiąt opowieści papugi”
znajdujemy następującą kanwę: We wsi Czamakuta mieszkał bramin Sridhara. TamŜe
przemieszkiwał i szewc Gandana. Bramin zamówił u szewca sandały, powiadając, Ŝe
167
majster będzie zadowolony, i otrzymał je. Szewc domagał się zapłaty, lecz bramin
tylko mówił: „Później będziesz zadowolony”. Minęło wiele czasu. Pewnego dnia szewc
schwytał bramina na ulicy. A był to dzień, w którym u właściciela wsi urodził się
syn. Cwany bramin w obecności świadków przemówił do mistrza od sandałów:
„Szewc, czy ja ci nie mówiłem, Ŝe będziesz zadowolony? Powiedz, czy ty jesteś
zadowolony, czy teŜ nie, Ŝe u naszego pana urodził się syn?” Gdyby szewc
powiedział, Ŝe nie jest zadowolony, właściciel wsi kazałby go uwięzić; a gdyby
powiedział „jestem zadowolony”, przepadłyby pieniądze. Odparł więc, wybierając
niejako mniejsze zło: „Jestem zadowolony”.
Tego rodzaju opowieści przypominają raczej ducha „Talmudu” niŜ „Wed” i
„Mahabharaty”.
***
W zbiorze aforyzmów wedyjskich Szri Czanakja Niti Szastry zebrano
nieprzebrane bogactwo „złotych myśli”:
-„Najwspanialszy jest ten człowiek, który studiując mądre księgi nabywa wiedzy o
najbardziej chwalebnych zasadach obowiązku i rozumu, co naleŜy, a czego nie naleŜy
czynić, co jest dobre, a co złe.
- Nawet mędrzec się smuci udzielając nauk głupiemu uczniowi, Ŝyjąc z nikczemną Ŝoną
lub nadmiernie spoufalając się z nędznikiem.
- Człowiek rodzi się sam i sam umiera; sam teŜ udaje się do piekła.
- Ziemia utrzymywana jest przez tych, którzy miłują prawdę; to siła prawdy sprawia,
Ŝe świeci słońce i wieje wiatr.
- Czas trwania Ŝycia jest niepewny i niepewne jest miejsce zamieszkania; wśród tych
wszystkich niestałych rzeczy niewzruszone są jedynie poboŜne uczynki.
- Los czyni Ŝebraka królem, a króla Ŝebrakiem. On to sprawia, Ŝe bogacz staje się
biedakiem, a biedak bogaczem.
- Pięć rzeczy: długość Ŝycia, rodzaj pracy, bogactwo, wykształcenie i czas śmierci są
określone juŜ wtedy, kiedy ktoś przebywa jeszcze w łonie matki.
- Opatrzność kontroluje nasze myśli i postępki, i to z jej wyroków nadchodzi ratunek
w potrzebie.
- JakieŜ zło moŜe być gorsze od poŜądania lub chciwości? CóŜ jest bardziej
grzesznego od rzucania oszczerstw? Czy osoba o czystym sercu musi odbywać
pielgrzymki do miejsc świętych? Jakiej to cnoty potrzebuje ktoś, kto postępuje
właściwie? CóŜ jest lepszą ozdobą od dobrej sławy? A jeśli człowiek okryje się hańbą,
to cóŜ gorszego moŜe być w chwili śmierci?
- Przebywanie z niegodziwą Ŝoną, fałszywym przyjacielem, zuchwałym sługą i
jadowitym węŜem oznacza niechybną śmierć.
- NaleŜy oszczędzać pieniądze na cięŜkie czasy, ratować Ŝonę kosztem bogactw, lecz
bez wątpienia naleŜy ratować duszę nawet kosztem Ŝony i bogactw.
- Oszczędzaj pieniądze na wypadek mogących nastąpić nieszczęść. Nie mów: „CzegoŜ
moŜe się obawiać człowiek bogaty?” Kiedy przychodzi nieszczęście, wtedy i bogactwo
zaczyna opuszczać swego pana.
- Kto traci swe pieniądze, tego porzucają przyjaciele, Ŝona, słuŜący i krewni. Kiedy
jednak ponownie stanie się zamoŜny, to ci, którzy go opuścili, przyjdą do niego z
powrotem. Najlepszym pokrewieństwem są pieniądze.
- Bogactwo osiągnięte w grzeszny sposób moŜe pozostać z tobą przez dziesięć lat,
jednakŜe w jedenastym roku zniknie nawet początkowy wkład.
- Nie warto starać się o bogactwo, którego zdobycie wymaga wielu cierpień, łamania
zasad cnoty lub teŜ oszukiwania ludzi.
168
- Kto jest bogaty, ten ma przyjaciół; kto jest bogaty, ten ma krewnych; kto jest
bogaty, ten jest człowiekiem.
- Czyjeś piękno znika, kiedy ktoś obdarzony tym pięknem postępuje niemoralnie;
szlachetny rodowód traci znaczenie pod wpływem złego zachowania; wiedza, kiedy nie
jest doskonalona, i bogactwo, kiedy jest niewłaściwie zdobywane i niewłaściwie
wykorzystywane, są nic nie warte.
- JakąŜ wartość ma wzniosłe pochodzenie, jeśli ktoś nie jest wykształcony; nawet nisko
urodzony człowiek jest szanowany z powodu swej uczoności.
- Nie zamieszkuj w kraju, gdzie cię nie szanują; gdzie nie moŜesz zdobyć środków do
Ŝycia; gdzie nie masz przyjaciół i gdzie nie moŜesz zdobyć wiedzy; gdzie ludzie nie
mają poczucia wstydu i nikogo się nie obawiają.
- Ten tylko jest naszym prawdziwym przyjacielem, kto nie opuszcza nas w potrzebie.
- Od człowieka złośliwego trzymaj się tak daleko, jak to tylko moŜliwe.
- Unikaj osoby, która mówi przyjemnie przy tobie, lecz próbuje cię zniszczyć za
plecami, poniewaŜ jest ona jak dzban trucizny z mlekiem na wierzchu.
- Szybko jest niszczony ten, kto przyjaźni się z człowiekiem, który się źle prowadzi,
ma nieczyste poglądy i jest nieuczciwy.
- Mędrzec nie powinien ujawniać tego, Ŝe stracił bogactwo; Ŝe jego umysł jest
poruszony; Ŝe jego Ŝona źle się prowadzi; Ŝe go obraŜono i Ŝe został zniesławiony.
- Nie ulegaj złemu przyjacielowi, ani teŜ nie wierz zwykłemu koledze, gdyŜ jeśli będzie
zły na ciebie, moŜe wyjawić wszystkie twoje tajemnice.
- Nie wyjawiaj tego, co zamierzasz zrobić, lecz trzymaj to w tajemnicy, będąc
zdeterminowanym, aby to wykonać.
- Rodzice, którzy nie kształcą swoich dzieci, są ich wrogami, gdyŜ głupi synowie są
wśród innych ludzi jak wrony wśród łabędzi.
- Osoba wykształcona moŜe nie posiadać bogactw, ale tak naprawdę jest zamoŜna; lecz
człowiek, który nie jest wykształcony, jest biedakiem pod kaŜdym względem.
- Wiele złych nawyków nabywa ktoś, kiedy jest zbyt swobodnie wychowywany, a wiele
dobrych, gdy jest karany; dlatego bij swego syna, jeśli go kochasz, i nigdy mu nie
folguj, aby potem cię nie przeklinał.
- Pieść syna do lat pięciu, uŜywaj na nim kija przez następne dziesięć lat, a gdy
osiągnie lat szesnaście, traktuj go jak przyjaciela.
- Mądrość zachowywana jest dzięki temu, Ŝe stosuje się ją w praktyce.
- Kto ma czyste ręce, ten nie lubi być u władzy.
- Głupcy zazdroszczą uczonym; biedacy - bogatym; kobiety niewierne - cnotliwym, a
brzydkie - pięknym.
- Ślepcy od urodzenia nie mogą widzieć i podobnie ślepi są ci, którzy się znajdują w
uścisku poŜądania. Osoby dumne nie postrzegają zła, które czynią; zaś ci, którzy mają
skłonność do gromadzenia bogactw, nie dostrzegają grzechu w swoich poczynaniach.
- Człowieka chciwego zjednasz sobie ofiarowując mu podarunek; człowieka zawziętego
- uprzejmością; głupca - kiedy go rozweselisz; a człowieka wykształconego - kiedy
będziesz prawdomówny.
- Jedną wspaniałą rzeczą, której naleŜy nauczyć się od lwa, jest to, ze wszystko, co
zamierza uczynić, robi z całego serca, z pełną determinacją i ze wszystkich sił.
- Człowiek szlachetny jest szczęśliwy, kiedy widzi, jak dobrze się innym powodzi;
nikczemnik cieszy się z nieszczęść innych.
- Nigdy nie bądź za nadto prostolinijny w swoim postępowaniu, gdyŜ w lesie ścinane
są te drzewa, które są proste, natomiast pozostawia się te, które są pokrętne.
169
- Ludzie niskiej klasy pragną bogactw; ludzie klasy średniej pragną bogactw i
szacunku; lecz ludzie najbardziej wzniośli pragną jedynie honoru, gdyŜ jest on
prawdziwym bogactwem szlachetnego człowieka.
- Odrzuć jednego członka rodziny, aby ratować całą rodzinę, rodzinę - aby ratować
wioskę, wioskę - aby ratować kraj, kraj - aby ratować swą duszę.
- Człowiek pracowity nie zazna biedy, a grzech nie dotknie tego, kto czuwa przy Bogu.
- Kto pragnie zadowalania zmysłów, ten musi porzucić wszelkie myśli o zdobywaniu
wiedzy, a kto potrzebuje wiedzy, nie moŜe mieć nadziei na zadowalanie zmysłów. Jak
bowiem osoba ciesząca się zmysłową przyjemnością moŜe posiąść wiedzę, a osoba
posiadająca wiedzę zadowalać zmysły?
- Ludzie piękni, młodzi i pochodzący ze szlachetnych rodzin są bezwartościowi, kiedy
nie są wykształceni.
- Pijacy i głupcy to są zwierzęta w ludzkiej postaci.
- CzegoŜ to pijak nie rozpowie i czego wrona nie zje?
- Nikczemnicy, którzy mówią o ukrytych wadach innych, niszczą siebie samych, tak jak
węŜe, które pełzają po kopcach mrówek.
- Zawsze powinniśmy mówić w taki sposób, aby zadowolić człowieka, od którego
spodziewamy się jakiejś łaski; tak jak myśliwy słodko śpiewa, kiedy chce zwabić i
zastrzelić jelenia.
- Zawsze powinniśmy uwaŜnie obchodzić się z ogniem, wodą, kobietami, głupcami i
Ŝmijami.
- Zdobywaj cnotę dniami i nocami; zawsze rozmyślaj o tym, co wieczne, i zapomnij o
tym, co tymczasowe.
- Nie ma Ŝadnego skarbu na ziemi, którym mógłby się odwdzięczyć uczeń swemu
nauczycielowi nawet za to, Ŝe nauczył go tylko jednej litery.
- Lepiej umrzeć, niŜ Ŝyć w hańbie. Utrata Ŝycia jest przyczyną chwilowego smutku,
hańba zaś jest źródłem smutku dzień po dniu.
- Trucizna znajduje się w zębach jadowitej Ŝmii i w Ŝądle skorpiona, lecz osoba
zawistna jest cała nią przesiąknięta.
- Człowiek chciwy nigdy nie będzie prawdomówny, a czystości nie ujrzysz u męŜczyzny
uganiającego się za kobietami.
- Są tylko dwa sposoby unikania cierni i zawistnych osób. W pierwszym przypadku
naleŜy uŜywać obuwia, a w drugim tak je upokorzyć, aby nie mogły ponownie unieść
twarzy, i w ten sposób trzymać je z daleka.
- Człowiek staje się wielki dzięki swoim zasługom, a nie z powodu zajmowania
wyniosłej pozycji. Czy moŜna nazwać wronę orłem jedynie dlatego, Ŝe siedzi na
wierzchołku wysokiego drzewa?”
***
Kultura indyjska wydała szereg wielkich poetów, którzy byli jednocześnie
znakomitymi filozofami, jak np. Kabir (1440 – 1518), autor obszernych zbiorów
poetyckich pt. „Bani” i „BidŜak”. Czytamy więc tam następujące słowa:
„W świętych sadzawkach jest tylko woda.
Wiem, bo kąpałem się w nich.
Bogowie, rzeźbieni w drzewie i kości słoniowej nie odzywają się.
Wiem, bo błagałem ich.
W świętych księgach Wschodu nie ma nic prócz słów.
Wiem, gdyŜ zaglądałem do nich.”
170
*
„Przyjacielu, na Niego czekaj póki Ŝyjesz, Jego poznawaj, póki Ŝyjesz.
Jego chciej pojąć, póki Ŝyjesz. Bo za Ŝycia czas na wyzwolenie.
JeŜeli nie rozerwiesz swoich pęt za Ŝycia, jakaŜ nadzieja na wyzwolenie w śmierci?
Ułudą jest wierzyć, Ŝe dusza zjednoczy się z Nim, kiedy wyjdzie z ciała.
JeŜeli moŜe być znaleziony teraz, będzie znaleziony i wtedy.
JeŜeli nie, zamieszkamy w Mieście Śmierci.
JeŜeli jesteś z Nim teraz, będziesz z Nim i później.
Zanurz się w Prawdzie, rozpoznaj Mistrza, uwierz w Prawdę!”
*
„Wędrowałem przez ocean Ŝycia nie znającego śmierci
I piękno tej podróŜy uwolniło mnie od stawiania pytań.
Jak drzewo jest zawarte w nasieniu,
Tak wszelkie choroby w tym stawianiu pytań”.
*
„Wewnątrz tego glinianego garnka są altany i gaje
I wewnątrz mieszka Stwórca..
Wewnątrz tego garnka jest siedem oceanów i niepoliczone gwiazdy.
Kwas do próbowania złota jest tam,
Jak i znawca oceniający drogie kamienie.
Wewnątrz tego garnka rozlega się muzyka wieczności
I bije źródło wszelkiej wody.
Wsłuchaj się! Pan mieszka wszędzie.”
„Nic nie zrozumie, kto nie kocha”
***
Hinduizm jest wyznawany w róŜnych krajach Azji i wszędzie wytworzył
subtelną, wyrafinowaną, urozmaiconą obrzędowość. W średniowiecznej Kampuczy np.
przywiązywano wielką wagę do socjotechnicznych moŜliwości obrzędów religijnych.
Ceremonie rytualne były skomplikowane i trwały długo, a dokonywali ich kapłani
odpowiednio do swej rangi. Bramini w długich białych płaszczach lamowanych
złocistym brokatem dęli w muszle w czasie przerw. Wszystkich kapłanów
obowiązywała, co prawda, pokora, zdawali jednak sobie sprawę (jak wszystkie ich
odpowiedniki na całym świecie) z tego, Ŝe prymitywne pospólstwo ma ich nieomal za
bogów; a w kaŜdym razie jako domniemani pośrednicy Wielkiego Boga budzili zgrozę
wśród wiernych klęczących przed nimi. Byli posłusznymi i zdyscyplinowanymi
członkami potęŜnej mafii (rodziny), sprzedającej profanom przepustki do raju.
NajwyŜszy kapłan (swego rodzaju papieŜ) pilnował tego, by starszyźnie okazywano
naleŜny respekt. Kapłani mieli do pomocy muzyków, kantorów intonujących rozmaite
hymny i dodających splendoru wyrafinowanym metodom manipulacji. Chórzystów
dobierano starannie, a ich szkolenie traktowano nad wyraz powaŜnie. Musieli śpiewać
171
melodyjnie i donośnie, tak, aby śpiew rozlegał się potęŜnie w rozległej świątyni,
przyprawiając wiernych o drŜenie serca i przypływ uczuć metafizycznych. Chórowi
wtórowały trąby, brązowe konchy, olbrzymie bębny, gongi i pomniejsze bębenki.
Niekiedy śpiewacy milkli, a procesja wolno obchodziła świątynię przy
akompaniamencie muzyki. Posągi bóstw niesiono na złotych tarczach pod złocistymi
parasolami. Tancerki świątynne wiły się i falowały, jakby były istotami
bezcielesnymi… A potem nadchodziła kolej na wiernych - zbliŜali się niosąc kwiaty,
które składali w świętym przybytku. Zarówno kapłani, jak i profani mieli nadzieję, Ŝe
w ten sposób wkupią się w łaski bóstw, które - zadowolone z hołdów i uwielbienia obdarzą ich jakimiś łaskami. W tym wszystkim chodziło o to, aby, z jednej strony,
przekazać bogom na niebiosach uwielbienie i miłość wiernych; z drugiej zaś - by
wiernym uświadomić wielkość bogów. I króla. Był on wszak takŜe ucieleśnieniem
pierwiastka boskiego…
„Wszyscy królowie khmerscy dokładali starań, by zapewnić sobie szczęśliwe
Ŝycie pozagrobowe. Dlatego usiłowali zyskać przychylność bogów, licząc na ich pomoc
w osiągnięciu nieśmiertelności. Budowali coraz więcej świątyń i klasztorów, w których
mnisi mieli zanosić modły. Inskrypcja znaleziona w pobliŜu jednej ze świątyń głosi:
„Król umieścił tu swój lingam (penis), jako obietnicę łask boskich”. Świątyni, w której
władca celebrował uroczystości, jego następca z reguły nie uŜywał, poniewaŜ wznosił
sobie nową. Wierzono, Ŝe zmarły król Ŝyje nadal, odprawiano teŜ specjalne modły i
obrzędy mające zapewnić mu przychylność bogów, szczęście i nieśmiertelność.” (…)
Hinduizm khmerski lubował się w obrzędowości barwnej i niezwykłej.
Ceremonie odbywające się w świątyni były imponujące i przeraŜające zarazem.
Czczono Sziwę, Wisznu i Brahmę, ślepo wierzono w ich straszliwą potęgę i
najwyŜszą wszechmoc, a ludzie padając przed nimi na twarz uświadamiali sobie
własną nicość. Wszyscy teŜ wierzyli, Ŝe król jest ucieleśnieniem Boga, modlono się
więc i do niego, co miało swe niebagatelne konsekwencje polityczne… „Obrzędy
odbywały się z wielką pompą, uroczyście i w niezwykłej scenerii. Mroczne wnętrza
wielkich posępnych świątyń rozświetlały setki palących się świec. Była to, co prawda,
ogromna rozrzutność, nie pozbawiona jednak wielkości i splendoru, a takŜe dowód
wielkiej Ŝarliwości religijnej. Królowie-bogowie i kler zawsze doceniali w pełni
znaczenie religii państwowej dla jedności narodu.
Lud był najwyraźniej głęboko religijny, o czym świadczą liczne świątynie i
wiele bogów, jednakŜe zbytnią moralnością nie grzeszył. Nie mogła teŜ wchodzić w grę
pruderia, bo zwyczajowo męŜczyźni i kobiety rozebrani do naga kąpali się razem. W
tej dziedzinie nie pozwalano zresztą na publiczną obrazę moralności. Tolerowano
swobodę seksualną, ale nie na widoku publicznym. W obrębie świątyń urządzano
często orgie seksualne pod płaszczykiem obrzędów religijnych, ale zwracano uwagę na
to, by wieść o nich nie przedostała się na zewnątrz” (John Audric, „Anghor.
Imperium Khmerów”).
***
W Indii, podobnie jak w Europie, w czasach nowoŜytnych trwało dramatyczne
poszukiwanie nowych, bardziej godnych człowieka, rozwiązań w zakresie teorii i
praktyki społeczno-politycznej. Tak Akbar Wielki, król Indii z dynastii Wielkich
Mogołów, załoŜył w XVI wieku fundamenty pod liberalizm, zrównując w prawach
wyznawców hinduizmu i islamu. W swej stolicy Fatehpur Sikri wprowadził nawet
dziwną religię synkretyczną. Na rozkaz tego władcy Abulfazl, ulubiony poeta i
minister Akbara, ogłosił następujące wyznanie wiary: „O BoŜe, w kaŜdej świątyni
widzę ludzi, którzy Ciebie szukają. I w kaŜdym języku, jak słyszałem, ludzie Cię
wychwalają. Poszukują Cię politeiści i muzułmanie. KaŜda religia mówi: „Ty jesteś
172
jeden, nie ma równego Tobie”. W meczecie ludzie szepczą święte modlitwy, w kościele
chrześcijańskim ludzie biją w dzwony z miłości do Ciebie. Czasem odwiedzam
chrześcijański klasztor, a czasem meczet. Ale w kaŜdej świątyni szukam tylko Ciebie.
Twoi wybrani nie mają nic wspólnego ani z herezją, ani z ortodoksją, bo Ŝaden z
nich nie znajduje się poza zasłoną Twej prawdy”.
KsiąŜę Dara Szikoh, prawnuk cesarza Akbara Wielkiego, był takŜe
wolnomyślicielem. Podobnie jak w obrębie chrześcijaństwa święty Jan od KrzyŜa i
Meister Eckhart, uwaŜał, iŜ w poznaniu Absolutu najwaŜniejszą rolę odgrywa
mistyczne doświadczenie intuicyjne, Ŝe dla duszy poszukującej Boga stereotypowe
dogmaty formalne są raczej przeszkodą niŜ pomocą w poszukiwaniu prawdy (choć
potrzebne są dla prymitywnej masy ludzkiej jako busola światopoglądowa).
Wewnętrzne objawienie, olśnienie nie nawiedza jednak kaŜdej duszy, lecz tylko
wybrane, wysoko rozwinięte, zdolne do osobistych intymnych rozmyślań. Z tego
przekonania filozoficznego wynikały logicznie zarówno pluralizm światopoglądowy, jak
i liberalizm oraz tolerancja polityczna. Umiłowanie wolności słowa i tolerancja
światopoglądowa były nieuchronnym postulatem takiego stylu myślenia. I jest fatalną
ironią losu, Ŝe te właśnie dąŜenia zamiast budowania pokoju przyczyniły się do
zaognienia konfliktów religijnych. Dara Szikoh budził w ortodoksyjnych muzułmanach
gwałtowną wrogość. Kroniki dworskie, pisane przez gorliwych wyznawców islamu,
dyszą zjadliwymi epitetami, odsądzającymi Darę od czci i wiary: „heretyk”,
„nikczemnik”, „lekkoduch”. Jak pisze Waldemar Hansen w ksiąŜce „Pawi tron”, nawet
w XX wieku nieugięci historycy muzułmańscy utrzymywali, Ŝe wyrok na księcia był
słuszny i kategorycznie odmawiają jego rewizji. TakŜe jezuita Francois Bernier,
francuski lekarz i podróŜnik, powodowany fanatycznym zaślepieniem, nie potrafił
odróŜnić wysokiej kultury politycznej księcia od oportunizmu ideowego i w swym
pamiętniku z podróŜy oskarŜał Darę Szikoha o to, Ŝe ów „dla pogan był poganinem,
a dla chrześcijan chrześcijaninem”. Idąc za fanatykami islamskimi pisał Bernier , Ŝe
ksiąŜę Dara „miał zbyt wygórowaną opinię o sobie” [obiegowy zarzut miernot
względem osób wybitnych] ; uwaŜał, Ŝe własnym rozumem osiągnie wszystko, czego
zapragnie, i uroił sobie, Ŝe nie ma na świecie człowieka, który potrafiłby udzielić mu
zbawiennej rady. Był teŜ ponoć bardzo draŜliwy, skory do pogróŜek, pochopny do
obelg i wyzwisk nawet w stosunku do najznamienitszych dostojników. Twierdzenia te
są jednak pospolitym kłamstwem.
Ostatnie dni Ŝycia liberalnego księcia były wstrząsającym świadectwem całej
ohydy fanatyzmu i nietolerancji. Dara został aresztowany na rozkaz swego brata
Aurangzeba, który mianował się tymczasowym królem Indii. Naoczny świadek opisuje,
co działo się w Delhi 28 sierpnia 1659 roku: „Nieszczęsny więzień został pod dobrą
straŜą ulokowany na grzbiecie słonia, jego młody syn, Sipehr Szikoh umieszczony obok
niego… Zwierzę to nie było jednak jednym z tych pełnych majestatu słoni z kraju
Pegu lub Cejlonu, których Dara zwykł był dosiadać, przystrojony w przepyszny
czaprak, złoconą uprząŜ i rząd pięknie rzeźbiony… Dara siedział teraz na marnym i
wynędzniałym zwierzęciu, pokrytym brudem… On i jego syn byli ubrani w brudny
przyodziewek z najgorszego materiału”… Słonia z więźniami prowadzono przez bazary
i wszystkie dzielnice miasta. To niegodne widowisko zgromadziło nieprzebrane tłumy.
Na kaŜdym kroku spostrzegano ludzi płaczących lub w najbardziej Ŝałobliwych
słowach biadających nad losem księcia i jego syna, którzy cieszyli się dotąd wielką
popularnością wśród prostego ludu. Ale nikt nie ruszył z miejsca, nikt nie sięgnął po
broń, by uwolnić ukochanego przecieŜ władcę i jego syna. Nikt nie ma
sprzymierzeńców w chwili niebezpieczeństwa, jeśli sam nie ma dość siły, by się
bronić.
173
W palącym słońcu sierpniowym nałoŜono księciu kajdany na nogi, dla
większego zaś upokorzenia orszak, złoŜony z kawalerzystów w kolczugach i z
obnaŜonymi szablami, ruszył największą arterią miasta, ulicą Czandni Czauk „najbogatszą ulicą świata”. Publicznemu poniŜeniu wczorajszego władcy i jego syna
miało się stać zadość. W ten sposób jakby tracił właściwą sobie aureolę. Po kilku
godzinach odstawiono więźniów do ich podmiejskiego więzienia, w którym miał
wkrótce być odegrany akt końcowy tej makabrycznej tragedii.
Wbrew oczekiwaniom Aurangzeba próba poniŜenia Dary nie osiągnęła
zamierzonego celu. Szlachetny i ufny ksiąŜę nie został ośmieszony i poniŜony; wręcz
przeciwnie, jego smutny los wzbudził powszechne współczucie, Ŝal i oburzenie. W
Delhi omal nie doszło do masowych rozruchów i wybuchu powstania ludowego. W tej
sytuacji Aurangzeb, nakłaniany do tego przez swą (i Dary) rodzoną siostrę, uznał, Ŝe
brata naleŜy natychmiast zgładzić „dla dobra wiary i państwa”. Fanatyczni
muzułmanie, przebywający na dworze króla, z entuzjazmem powitali to postanowienie,
nie mogli bowiem wybaczyć obalonemu monarsze wypowiedzianego ongiś przez siebie
ironicznego zdania: „Raj jest tam, gdzie nie ma ani jednego mułły”.
Trudno dziś powiedzieć, co bardziej powodowało Aurangzebem, gdy podejmował
straszliwą decyzję bratobójstwa: fanatyzm religijny czy Ŝądza nieograniczonej władzy.
Był to przecieŜ człowiek, który juŜ przedtem wtrącił do więzienia własnego ojca, jak i
jednego ze swych synów. Następny dzień, 29 sierpnia, miał być ostatnim dniem Ŝycia
Dary Szikoha. Wszystkie relacje o śmierci tego władcy, mimo iŜ róŜnią się w
drobnych szczegółach, są jednakowo ponure. - Do celi więziennej weszło kilku
oprawców, którzy otrzymali przedtem znany sobie rozkaz od Aurangzeba. Zastali Darę
i Sipehra Szikoha gotujących soczewicę, gdyŜ w obawie przed otruciem sami
przyrządzali sobie posiłki. KsiąŜę cofnął się gwałtownie na widok siepaczy. Przeczuł
złe. „Przyszliście mnie zabić!” - zawołał. Jego mały synek rozpłakał się i uchwycił
ojca oburącz za nogi, tuląc się do niego z całych sił. Chłopczyka oderwano siłą od
ojca i wyprowadzono do sąsiedniej sali, skąd dobiegło niebawem spazmatyczne łkanie
przedśmiertne. Dara rzucił się z noŜem na morderców, wbijając broń jednemu z nich
z taką siłą w bok, Ŝe utkwił w kości Ŝebrowej, z której nie mógł go wyrwać. Sługusi
z róŜnych stron otoczyli broniącego się księcia, kilka sztyletów pogrąŜyło się w jego
gardle, szyi i brzuchu. Następnie siepacze oddzielili głowę od reszty zwłok i
pośpieszyli z tym „darem” do Aurangzeba. Władca kazał uciętą głowę brata obmyć z
krwi w miednicy i rzekł: „Skoro za Ŝycia tego niewiernego zawsze odwracałem się od
tej twarzy, nie chcę patrzeć na nią i teraz”. Jeden ze świadków podał inaczej, Ŝe
mianowicie po dostarczeniu trofeum Aurangzeb stanął nogą na ściętej głowie, która
wtedy „zaniosła się przeciągłym chichotem: „cha, cha, cha!”, co przyprawiło wszystkich
obecnych o niekłamane przeraŜenie”. Włoski podróŜnik Niccolo Manucci podał jeszcze
inny opis zdarzenia: „Aurangzeb dowiedziawszy się, Ŝe dostarczono głowę Dary,
rozkazał przynieść ją sobie do ogrodu na tacy, obmytą z krwi i w turbanie. ZaŜądał
takŜe pochodni, aby mógł zobaczyć znamię, które ksiąŜę miał na czole, i dzięki temu
upewnić się, Ŝe to naprawdę głowa brata, a nie jakiejś innej osoby. Kiedy przekonał
się o tym, rozkazał połoŜyć na ziemi i zadał jej trzy ciosy w twarz szablą”. Następnie
wydał rozkaz umieszczenia głowy w skrzyni i dostarczenia jej ojcu, zdetronizowanemu
cesarzowi, gdy ten będzie posilał się przy stole. UłoŜył sobie to wszystko pełen
radości, Ŝe wreszcie zemści się na ojcu za miłość okazywaną Darze i lekcewaŜenie
jego własnej osoby. Tak teŜ uczyniono. Gdy stary cesarz, ojciec zarówno Dary, jak i
Aurangzeba, zabrał się do więziennego posiłku, wszedł specjalny poseł ze skrzynką i
postawił ją przed sędziwym człowiekiem, mówiąc: „Król Aurangzeb przesyła ten dar
Waszej Cesarskiej Mości na dowód swej synowskiej pamięci”. Stary cesarz rzekł na
174
to: „Niechaj Bóg będzie pochwalony, Ŝe mój syn jeszcze o mnie nie zapomniał”.
Skrzynka stała przed nim na stole i skwapliwie kazał ją otworzyć. Nagle, gdy
podniesiono wieczko, rozpoznał twarz syna. Zdjęty zgrozą wydał dziki jęk i padł
twarzą na stół i leŜał jak nieŜywy … Ciało Dary kazał Aurangzeb dla postrachu
ludności Delhi obwozić po mieście przywiązane do słonia. Następnie pogrzebano je
bez Ŝadnych honorów w grobowcu cesarza Humajuna. Tego samego dnia wieczorem
Rauszanora, siostra Dary i Aurangzeba, wydała wystawne przyjęcie. Głowę Dary
pochowano w odległym o 200 km słynnym TadŜ Mahalu, grobowcu mauzoleum jego
matki.
Okrucieństwa i moralny upadek Aurangzeba były pierwszą oznaką tego, Ŝe
dynastia Wielkich Mogołów wyczerpała się genetycznie i zaczyna ulegać zwyrodnieniu.
Jego następcy i potomkowie konsekwentnie prowadzili gigantyczne imperium do
katastrofy. śaden z nich juŜ nigdy nie potrafił zdobyć się na czyny wzniosłe i
wielkie. PotęŜna dynastia zdegenerowała się i upadła do poziomu przeciętnych,
nikczemnych, barbarzyńskich uzurpatorów. Gdy król Aurangzeb zmarł, zerwała się
straszliwa trąba powietrzna, tak gwałtowna, Ŝe zniszczyła wszystkie namioty w
obozowisku. Wiele osób i zwierząt zginęło, udławiwszy się straszliwym kurzem.
Zapadły takie ciemności, Ŝe ludzie wpadali na siebie nie widząc, gdzie idą. Huragan
zmiótł szereg wsi i powalił tysiące potęŜnych drzew. Tak rozpoczął się w Indiach
wiek XVIII, okres wielkiej anarchii, wojen religijnych, utraty niepodległości i obcego
panowania. O światłym i tolerancyjnym księciu, który padł ofiarą swego fanatycznego
i Ŝądnego władzy brata indyjski historyk Kanungo później napisał, Ŝe „był to
męczennik miłości do wszystkiego, co ludzkie i boskie, człowiek heroicznego ducha,
który występował w obronie pokoju i zgody między ludźmi oraz dąŜył do wyzwolenia
umysłów z więzów ślepego autorytetu i dogmatów”. Za to właśnie został srogo
ukarany przez muzułmańskich fanatyków.
Jak więc widzimy, los człowieka, jego rozpaczliwe poszukiwanie dróg
prowadzących do dobra i prawdy, są podobne na Wschodzie i Zachodzie, w Azji i w
Europie, Afryce i Ameryce. Ludzkość - co przed tysiącami lat niezbicie ustaliła
filozofia indyjska - stanowi organiczną całość, Ŝyjącą i rozwijającą się według tych
samych prawidłowości pod kaŜdą szerokością geograficzną.
***
TakŜe obecnie myśl indyjska kontynuuje swą Ŝmudną i twórczą pracę nad
rozszyfrowaniem fundamentalnych tajemnic bytu. Tak Jinarajadasa Czandra w dziele
„Człowiek we Wszechświecie” (Madras 1957, t. I) pisze: „Mistrzowie Mądrości,
pomocnicy i wykonawcy Logosu, kierują procesem ewolucyjnym we wszystkich jego
fazach i okresach; kaŜdy czuwa nad jednym z wielkich działów ewolucji Ŝycia i
formy…
MoŜna by powiedzieć, Ŝe teozofia jest, przynajmniej pod pewnym względem,
objawiona, ale jest to objawienie wiedzy przez Tych, którzy ją w pełni posiedli, tym,
którzy jej jeszcze nie zdobyli…
Jesteśmy bowiem jak piana na fali morskiej, pojawiamy się bez udziału naszej
własnej woli, a przestajemy istnieć po dokonaniu się procesu, nad którym nie mamy
Ŝadnej władzy. Jesteśmy utkani z mglistej jako sny materii, a nasze drobne, nieznaczne
Ŝywoty otacza równieŜ sen…
Mądrość odwieczna mówi nam, Ŝe wszechświat z jego miriadami gwiazd jest
wyrazem Świadomości i śycia, zwanego przez ludzi róŜnymi imionami - Bogiem,
Iszwarą, Ahura Mazdą, Allachem albo teŜ Logosem. To śycie Jedyne jest Postacią, „Osobą” - jednak nieskończenie wyŜszą ponad wszelkie ograniczenia, jakie się łączą
z naszym pojęciem Postaci (Osoby). Logos, owo Słowo Kosmiczne, stanowi zawsze
175
Jednię. Jest „Jedynym bez wtórego”; jednak w procesie oŜywiania swą energią
wszechświata działa jako Trójca, przejawiając się w trzech zasadniczych postaciach.
Bóg jako Trójca nazywa się w hinduizmie: Brahma – Stwórcą; Wisznu – Utrzymującym
i Chroniącym śycie; Sziwą – Niszczycielem Form, Wyzwolicielem śycia. A
chrześcijańska Trójca to: Bóg Ojciec, Bóg Syn i Bóg Duch Święty. W innych
religiach mamy równieŜ imiona dla tych trzech postaci boskiego działania…
Pomocnikami Logosu Kosmicznego w jego pracy we wszechświecie są siedem
Wielkich Duchów, które są jakby wcieleniami jego własnej natury…
To, co my nazywamy Ŝyciem i śmiercią, stanowi dla duszy tylko wysyłanie
części swej energii i świadomości w niŜsze sfery, a potem ponowne wciąganie jej i
skupianie we własnej, wyŜszej…
Śmierć jako rozproszenie się w nicość nie istnieje w przyrodzie. śycie oddala
się od formy przechodząc, na pewien czas, w ponad-fizyczne otoczenie, zachowując
tam wszystkie zdobyte doświadczenia, jako nowe zdolności do budowania świeŜych
form… Choć jeden kształt za drugim rodzi się i umiera, kolejne Ŝywoty tych form to
tylko wchodzenie i odchodzenie tego samego Ŝycia na scenę działania, w wielkim
dramacie ewolucji. Nie ginie nigdy ani jedna cząstka raz zdobytego doświadczenia, jak
nie ginie Ŝadna drobina materii… Wszystkie cząstki „dusz-grup” roślinnego i
zwierzęcego królestwa są w ciągłej ze sobą wojnie, w walce o przeŜycie
najzdatniejszego organizmu. Jednak w tej walce ani jedna, choćby najmniejsza
„jednostka Ŝycia” nie bywa nigdy unicestwiona; zwycięstwo jednego typu lub gatunku
nie naleŜy wyłącznie do niego, lecz do całości Ŝycia, które usiłowało znaleźć tę
najlepszą, najzdatniejszą formę, aby móc wyrazić drzemiące i utajone energie…
Dusze bywają według swojego wyrobienia starsze i młodsze… Najmłodsze są te,
które nie są w stanie kierować sobą, swą Ŝądzą i całą gwałtowną i prymitywną
naturą, a zdolności umysłowych prawie nie posiadają. W dzisiejszym okresie ewolucji
dusze te przebywają tylko w ciałach dzikich plemion Afryki i Australii oraz w
najniŜszych, tak zwanych zbrodniczych, typach najnędzniejszych nor miejskich w
cywilizowanych społeczeństwach… Znacznie wyŜszym typem są dusze nieco „starsze”,
które wyszły juŜ ze stadium dzikiego, ale są jeszcze bardzo prymitywne, o ciasnej
myśli i zakresie zainteresowań, niezdolne do Ŝadnej inicjatywy, posiadające mało
rozsądku, wyobraźni i inteligencji. Do tego typu naleŜy dziś jeszcze duŜa część
ludzkości… Jeszcze „starsze” dusze tworzą tzw. kulturalne warstwy róŜnych narodów
i ras, o horyzoncie myślowym znacznie szerszym, niŜ zamykającym się juŜ tylko w
kręgu rodziny ani nawet jednego narodu, o pewnych wyraźnych ideałach i tęsknocie
do doskonałości i do pewnego stopnia świadomym dąŜeniu do niej. Znacznie mniej
liczne są te, które odkryły juŜ, iŜ treścią Ŝycia jest ofiara i oddanie się czemuś
wyŜszemu, które się zbliŜają, lub juŜ są na „drodze” [por. chińskie „tao” i
chrześcijańskie „jam jest drogą”] i świadomie kształtują swą przyszłość. A na samym
szczycie, jako najwyŜszy wykwit ludzkości, stoją nadludzie, tak zwani Mistrzowie
Mądrości. I ci przemoŜni Starsi Bracia ludzkości, którzy są przedstawicielami Boga na
ziemi, pomagają i kierują nią wedle Jego boskiego zamysłu…
Wedle powszechnego prawa, po śmierci ciała fizycznego dusza spędza pewien
czas w sferze astralnej, a potem, zrzuciwszy swą astralną powłokę, przechodzi w sferę
tzw. niŜszo-mentalną, gdzie pozostaje parę stuleci. Sfera ta, to „niŜsze niebo”, zwane
najczęściej w literaturze teozoficznej „Dewachanem” (dosłownie: miejscem bogów) i
tam raz jeszcze przeŜywa wszystkie tęsknoty, pragnienia i aspiracje, jakie Ŝywiła
podczas Ŝycia na ziemi, ale tym razem w pełni ich zrealizowania i szczęścia. Całe
stulecia spędza w takim czynnym szczęściu, aŜ się wyczerpią wszystkie nagromadzone
176
za Ŝycia energie jej pragnień. Wówczas odrzuca i ciało mentalne, i moŜna powiedzieć,
Ŝe kończy swój cykl, czy teŜ „krąg”, inkarnacyjny, i znajduje się znów „u siebie”,
w swej własnej „ojczyźnie”, w swoim przyczynowym ciele, ze wszystkimi swoimi
doświadczeniami, które zostały juŜ teraz przetworzone w ideały, cechy charakteru i
zdolności. Ale Ŝe wiele jej jeszcze pozostaje do dokonania na tej drodze do
doskonałości, znów się inkarnuje, przybierając kolejno trzy nowe przewodniki, to jest
ciało mentalne, potem astralne, a wreszcie fizyczne…
Godzina śmierci jest zazwyczaj wyznaczona z góry przez Władców Karmy, tj.
Wielkie Anioły Boga, które spełniają w Jego planie rolę zarządców Karmicznym
Przeznaczeniem poszczególnych ludzi…
Samobójstwo nie leŜy nigdy i w Ŝadnym przypadku w przeznaczeniu człowieka.
Za ten czyn dusza zawsze ponosi sama odpowiedzialność, choć nieraz i inni mogą w
niej w duŜej mierze brać udział. Oczywiście, istnieje wiele odmian samobójstwa, jeśli
chodzi o jego pobudki: czasem jest to ucieczka od skutków jakiegoś przestępstwa,
innym razem jest to wynikiem nerwowego załamania lub choroby umysłowej, a czasem
pobudki są szlachetne i wcale nie egoistyczne; a skutki karmiczne będą zaleŜały od
tych właśnie pobudek”…
Reinkarnacja - to jest wyobraŜenie, iŜ Ŝycie wciela się kolejno w róŜne
kształty, by wznosić się w coraz to wyŜsze stany - szerszych myśli, szlachetniejszych
uczuć, wspanialszych zdolności; oraz Ewolucja - tj. wyobraŜenie, iŜ kaŜda forma
rozwija się, stając się coraz bardziej złoŜonym w swej budowie i doskonalszym
organizmem - te dwie idee dopełniają się, są jako prawa i lewa ręka Wielkiego
Architekta, który kształtuje i buduje wszechświat… Choć reinkarnację uwaŜa się
zwykle za dotyczącą tylko duszy człowieka, jest to w istocie proces powszechny,
stosujący się do kaŜdego Ŝycia, obecnego we wszystkich organizmach. śycie róŜy,
która więdnie i usycha, powraca do jej „duszy-grupy”, a potem wciela się znów w
nową róŜę. śycie szczeniaka, który zdycha od jakiejś choroby, wraca do swej psiej
„duszy-grupy”, a potem znów inkarnuje się jako szczenię innej suki.
Co do człowieka, jedyną róŜnicą jest to, Ŝe po śmierci ciała dusza jego nie
powraca do Ŝadnej „duszy-grupy”, gdyŜ przedstawia ona indywidualną i odrębną
jednostkę świadomości, jakby gatunek sam dla siebie. A gdy się wciela powtórnie,
powraca z cechami i zdolnościami, które rozwinął w swych poprzednich Ŝywotach na
ziemi, a które się nie umniejszają bynajmniej, jeśli je dzieli z inną jednostką.
Jednak ogólnie przyjęło się uŜywać terminu Reinkarnacja wyłącznie w
zastosowaniu do procesu dotyczącego dusz ludzkich, i to głównie w trzech
następujących koncepcjach:
1. W pojęciu, iŜ przy urodzeniu dziecka Bóg nie stwarza dlań wówczas specjalnej
duszy, bowiem dusza ta istniała juŜ wpierw od wieków jako indywidualna
jednostka, pozostająca w jakimś stanie duchowym, a teraz po raz pierwszy i po
raz ostatni wciela się w kształt ludzki. Teorię tę nazywamy nauką o
preegzystencji duszy.
2. W pojęciu drugim dusza ludzka wciela się niejednokrotnie w róŜne kształty na
Ziemi, czasem w ludzkie, czasem w zwierzęce, a nawet roślinne. Podobnie i
po śmierci obecnego ciała będzie mogła znów uŜyć jakiegoś zwierzęcego lub
roślinnego kształtu, zanim powróci raz jeszcze w swe ludzkie mieszkanie. Ta
teoria jest głównie znana pod imieniem metempsychozy lub transmigracji.
3. Teoria trzecia mówi, iŜ dusza ludzka przed urodzeniem dziecka, które oŜywia,
przebywała juŜ wielokrotnie na Ziemi, uŜywając ciał kobiet lub męŜczyzn, ale
ani zwierząt, ani roślin, za wyjątkiem pradawnych czasów, przed tak zwaną
indywidualizacją, to jest zanim nie została odrębną, samo-świadomą i wieczną
177
indywidualnością; i Ŝe po śmierci fizycznego ciała, po upływie pewnego okresu
czasu spędzonego w stanie o wiele wyŜszym, tj. nie w materii w zwykłym
pojęciu, a w znacznie subtelniejszej, dusza znów powraca na Ziemię, aby
oŜywić ciało kobiety lub męŜczyzny, ale juŜ nigdy rośliny czy zwierzęcia. I
właśnie ta doktryna jest , ściśle rzecz ujmując, indyjską nauką o Reinkarnacji.
Dusza ludzka wędruje w kolejnych inkarnacjach po całej ziemi, wsiedla
się w przedstawicieli róŜnych ras i narodów. Oto jak teozof indyjski Jinarajadasa
w ksiąŜce pt. „Człowiek we Wszechświecie” (Madras 1957) opisuje liczący wiele
tysięcy lat proces wędrówki duszy: „Wyobraźmy sobie duszę, która rodzi się po
kolei w jednej pod-rasie po drugiej, aŜ przejdzie wszystkie. Rozpoczyna w
pierwszej, Atlantyckiej, i jako olbrzym prymitywny jakŜe dziwnych doznaje
doświadczeń. A potem znów całkiem innych jako góral, dzielny, śmiały, hardy i
nieco ponury, a wraŜliwy na zmiany pogody, górskie burze i nawałnice, ulewy i
słońce. A wśród Tolteków w Meksyku, czy teŜ w Peru, będzie miała doświadczenie
zarządcy, kierownika jakiegoś pięknego patriarchalnego plemienia czy osady
(rozumne rządy były chwałą Tolteków); tu odpowiedzialność za dobrobyt i
bezpieczeństwo wioski, a moŜe i większej połaci kraju, spocznie na barkach
kierownika i dusza będzie się uczyć dbania o innych i jakiejś pracy szerszej,
zapominając w znacznej mierze o sobie… A jako kolonista turański pozna trudy
wędrówek, zmysł przygody i przedsiębiorczości w poszukiwaniu nowych ziem do
osiedlenia; wyrobi odwagę w walce z przeciwnościami, siłę w przezwycięŜaniu
przeszkód… Wśród pierwotnych Semitów pozna, co to znaczy być bojownikiem o
szybkiej decyzji, nieugiętym męstwie i zdolności do oddawania własnego Ŝycia dla
dobra czy w obronie swego plemienia… A w podrasie Akkadyjskiej pozna coś z
przedziwnej magii morza, rozwinie zdolności psychologiczne, które pomogą jej
orientować się w najodpowiedniejszych momentach dla puszczenia w ruch danych
towarów, wyrobi spryt i inteligencję w handlowym współzawodnictwie… A potem
jako Chińczyk-rolnik, stale zamieszkały na jednym miejscu, nie opuszczający nigdy
swej ojcowskiej zagrody, jakŜe dokładnie pozna potrzeby swej wsi, zbliŜy się z
sąsiadami, rozumiejąc i dzieląc z nimi troski, radości i udręki trudów rolnika.
ZbliŜy się do przyrody, pozna rytm ziemi i pór roku, zrozumie wiele z czaru i
znaczenia Ŝycia wiejskiego w ciszy, z dala od zgiełku i gwaru wojennych i
handlowych wysiłków.
Wyobraźmy teraz tę samą duszę w rasie Aryjskiej. JakieŜ to nowe
doświadczenie będzie tu zbierać? śycie w Indiach pozostawi na pewno niezatarty
ślad, rozwijając jej filozoficzne zdolności i coś z czysto hinduskiego bezosobowego
spojrzenia na świat i Ŝycie. A potem Egipt staroŜytny, trzeźwy i praktyczny,
pogodny i rozumny, a bynajmniej nie marzycielski, dostarczy nowych przeŜyć. A
jako Arab, urodzony w głębi pustyni, która niezawodnie wywrze głęboki wpływ na
wraŜliwość duszy, na jej odczuwanie bezmiaru przestrzeni i surowości przyrody, a
samotności człowieka… A w Iranie, gdzie rozwój cywilizacji zmusi do Ŝycia w
dobrobycie, do zdobywania powodzenia w przemyśle i handlu, a więc rozwijania
inicjatywy, przedsiębiorczości, pracowitej obrotności, uczciwej wymiany, jakŜe inne
będzie tu miała doświadczenia! Myśl nieraz przyjmowała tam formy poetycko
subtelne, wyszukane w wyrazie, tak iŜ choćby jednostka sama nie miała zdolności
artystycznych, całe Ŝycie ówczesnego Iranu przygotowywało ją do następnej
inkarnacji w rasie Celtyckiej - moŜe jako Ateńczyka w Grecji - a tu ileŜ nowych
pojęć o Ŝyciu… Wiara w istnienie bogów otaczających nas wszędzie, na ziemi, na
morzach, w powietrzu; wiara, Ŝe sami od nich pochodzimy… A widząc przed sobą
jako cel Ŝycia stworzenie zeń dzieła sztuki, postawienie sobie ideału, by znać coś z
178
kaŜdej nauki i sztuki, rozwijało całą naturę wszechstronnie i dawało równowagę i
ogromne bogactwo wzruszeń… A jako Rzymianin, ze swoją wiarą, Ŝe rodzina,
religia i państwo stanowią jedność, z jego głębokim rozumieniem i szacunkiem dla
prawa, z gotowością poddania się mu, aby nauczyć się samemu sztuki rządzenia.
Albo jako Francuz czy Włoch, wraŜliwy, szybki w emocjonalnych reakcjach,
urzeczony przez idee same w sobie, bez względu na materialne ich zastosowanie…
Albo jako Irlandczyk, z jego marzycielską, romantyczną, a intuicyjną naturą,
przechodzący z łatwością od zapałów do przygnębień… A potem w Teutońskiej
rasie, urodzony w Skandynawii czy Anglii, jakieŜ nowe cechy tu zdobędzie, jakie
świeŜe przeŜyje doznania? Praktyczność, trzeźwość, sumienność w interesach, a
bezosobistość w badaniach naukowych, niezaleŜność indywidualną itp. A arcydzieła
Beethovena, Wagnera, Shakespeare’a, czyŜ nie pokaŜą jej nowych stron Ŝycia?”
***
Odgłosy i echa indyjskiego stylu myślenia o świecie z jego ideami Wielkiego
Przemijania i Wiecznego Powrotu tego samego, z jego pesymizmem i rezygnacją,
łatwo znaleźć we współczesnych literaturach rasy nordyckiej. Oto Wacław Potocki
zanotował:
„Wszystko było na ziemi, co się dzieje znowu,
Osoby tylko mienią…
I wam, i wam, Ŝebyście wiedziały, panienki,
ZbieŜą lata, podrą się czerwone sukienki,
Spadnie krasa, młodziańskich w której oczu wabie,
AŜ marski a bielidło nie pomoŜe babie”.
Z kolei Alfred Tennyson pisał:
„Pan ludzkiej duszy zwierzęcego ciała za mieszkanie uŜyczył.
A człowiek spytał: „CzyŜem jest Twym dłuŜnikiem, Panie?”
A Pan mu na to: „Jeszcze nie, najczystszym je uczyń i najdoskonalszym,
A wówczas nowe ode Mnie, stokroć lepsze, dostaniesz mieszkanie”…
TakŜe u Iwana Bunina w „Snach Czandra” znajdujemy podobny nastrój; nie
mówiąc juŜ o filozoficznych dziełach Arthura Schopenhauera, Rudolfa Steinera,
Mikołaja Roericha czy Heleny Bławackiej.
Wracając do ksiąŜki Jinarajadasa, przypomnijmy kilka dalszych jego myśli
z zakresu etyki filozoficznej.
Człowiek ma bardzo mało uŜytecznych i twórczych myśli. Dlaczego? Po
pierwsze, dlatego, Ŝe „elemental myślowy aŜ nazbyt często przywiera do dawnych,
juŜ zwietrzałych i nieaktualnych myśli, i wciąŜ je przeŜuwa, pomimo naszych
usiłowań, by się wyrwać spod ich władzy. Po drugie, dlatego, Ŝe znaczna część
naszych myśli nie stanowi wcale naszej oryginalnej własności, a jest nam
podawana przez innych. Do pierwszej kategorii naleŜą wszelkie przesądy, będące
niczym innym, jak pojęciami, które niegdyś były nam w Ŝyciu uŜyteczne, choć
mogły nie być prawdziwe, ale dziś utraciły swój sens, stały się przeŜytkiem i lepiej
byłoby pozbyć się ich… Do tej kategorii naleŜą przesądy o wyŜszości jakiejś rasy,
kasty, narodu, religii czy płci.
179
Drugi typ stanowią myśli innych ludzi, od których wciąŜ roi się w
atmosferze, a które wywierają nieustanny nacisk na naszą duszę… Gdy takie obce
myśli usiłują się wcisnąć w obręb naszych, naleŜy baczyć, aby dopuszczać do
siebie tylko te, które mogą być uŜyteczne dla pracy naszej duszy, a inne
energicznie odrzucać (…).
Nasze Ja to nie owe namiętności i nałogi sfery psychicznej, nie musimy się
z nimi utoŜsamiać (…).
Nie naleŜy wyobraŜać, iŜ ów „los”, ułoŜony na jedno Ŝycie człowieka, jest
czymś zupełnie niezmiennym i zakrzepłym… Zadaniem, wpisanym zawsze w los
człowieka, jest nieugięcie walczyć, zmagać się z przeciwnościami, przeciwstawiać
klęskom, nieszczęściom, bólom i własnym słabościom; a nie poddawać się biernie
fali, nie uginać pod brzemieniem, nie ślepnąć od chwilowej, choćby czarnej,
mgły…
Prawdziwy związek miłości łączy zawsze dusze, a nie tylko ich ziemskie
powłoki; jakkolwiek róŜne będą te ostatnie, miłość przeniknie zawsze jak błyskawica
od duszy do duszy wprost… Drogi prawdziwej miłości nie zawsze są łatwe”…
SłuŜenie pomocą innym, a nie tylko Ŝycie dla siebie, nazywała staroindyjska
filozofia „rozkwitem duszy”, a człowieka, który wyszedł poza ramy zwierzęcego
egoizmu - „Mistrzem Mądrości i Współczucia”. „Celem człowieka nie jest być
szczęśliwym lub nieszczęśliwym, lecz uczynić chociaŜby krok w kierunku
urzeczywistnienia swego wewnętrznego Logosu”.
***
A. Ch. Bhaktiwedanta Swami Prabhupada w swym znanym, wiele razy
wydawanym w róŜnych językach dziele pt. „Księga myślenia indyjskiego” mówi o
czterech wadach ludzkiego umysłu: człowiek skazany jest na popełnianie błędów;
człowiek ulega iluzjom; zmysły człowieka są zwodnicze; człowieka cechuje wrodzona
skłonność do kłamstwa. „KaŜdy skłania się ku temu, by zwodzić innych. Ktoś moŜe
być pierwszorzędnym głupcem, lecz udaje osobę wykształconą i mądrą. ChociaŜ
wszystko będzie wskazywało, Ŝe on się myli i błądzi, będzie twierdził: „Myślę, Ŝe to
jest tak, a to tak”. On nawet nie rozumie swej własnej sytuacji. On pisze księgi o
filozofii, chociaŜ sam daleki jest od doskonałości. Na tym polega jego choroba”.
Wypada, być moŜe, w tym miejscu zauwaŜyć, Ŝe gdyby ksiązki o filozofii, lub o
innych tematach, pisali tylko ci, którzy są doskonali, to w ogóle nie istniałoby Ŝadne
piśmiennictwo i Ŝadna filozofia, poniewaŜ kaŜdy człowiek - i to nawet najbardziej
dobry - daleki jest od doskonałości; ta cecha jest atrybutem Boga, a nie ułomnego i
słabego rodzaju ludzkiego. Dlatego wolno nam przypuszczać, Ŝe autor „Księgi
myślenia indyjskiego” takŜe nie był wcieleniem doskonałości, lecz mimo to spod jego
pióra wyszło dzieło wcale wartościowe i godne uwagi, o czym niech poświadczą
poniŜej przytaczane urywki z niego.
„Ludzkie Ŝycie róŜni się od Ŝycia zwierzęcego wielką odpowiedzialnością…
KaŜda władza nadana jest przez Boga, dlatego wszelka częściowa władza
powinna być wykorzystana dla wykonania woli Pana, nie inaczej. Pan moŜe być
poznany przez tych, którzy wybierają pokorne zachowanie się…
Kto wszystko widzi w stosunku do NajwyŜszego Pana, kto widzi wszystkie
istoty jako Jego organiczne cząstki, i kto widzi NajwyŜszego Pana wewnątrz
wszystkiego, ten nigdy nie nienawidzi niczego i nikogo… Tylko ten moŜe zostać
błogosławionym, kto uwaŜa kaŜdą Ŝywą istotę za swego brata… [Według tejŜe
księgi na Ziemi Ŝyje 8 400 000 gatunków istot oŜywionych].
180
Kto zawsze bez róŜnicy widzi wszystkie Ŝywe istoty jako duchowe iskry
jednojakościowe z Panem, ten staje się prawdziwym znawcą rzeczy. CóŜ wówczas
moŜe być dla niego iluzją lub trwogą?
śywe istoty pod względem jakościowym tworzą jedność z NajwyŜszym
Panem, zupełnie tak, jak iskry od ognia są jakościowo identyczne z naturą ognia.
Tym nie mniej iskry dalece nie są ogniem pod względem ilościowym”…
Mędrzec widzi wszystko jako „energię NajwyŜszego Boga”, jako jego
emanację. KaŜda Ŝywa istota jest drobniutką cząstką Boga, jak kropelka wody jest
cząstką globalnego oceanu. KaŜda istota oŜywiona jest dzieckiem Istoty WyŜszej.
Ludzie, ptaki, płazy, robaki, ryby, ssaki, mikroorganizmy są „emanacją pogranicznej
energii NajwyŜszego Boga”. O ile na poziomie materialnym, powierzchownym
obecne są istotne między nimi przeciwieństwa, o tyle „w Ŝyciu duchowym nie ma
sprzeczności interesów”.
NajwyŜszy Duch, Parabrahman jest osobą podobnie jak inne indywidualne
istoty. „Jeśli chcemy się uwolnić od wszystkich form iluzji lub trwóg i stworzyć
jedność poza wszelkimi róŜnicami interesów, powinniśmy postawić Boga w centrum
wszystkich naszych działań… Prawdziwy cel Ŝycia to powrót do Boga” na drodze
etycznego postępowania i przez przekroczenie progu śmierci.
„Bóg na tyle jest dobry, Ŝe pozwala Ŝywym istotom wybierać i kontynuować
swą drogę. Jeśli Ŝywa istota chce iść do piekła, Pan przystaje na jej plan i nie
ingeruje; a jeśli ona zechce zawrócić do domu, z powrotem do Boga, Bóg pomoŜe
jej w realizacji tego zamiaru… Prawdziwa wolność polega na powrocie do Boga…
Niewiedza, niewątpliwie, jest niebezpieczna, lecz wiedza jest jeszcze
niebezpieczniejsza, jeśli jest mylna lub wprowadza w błąd… Cywilizacja
współczesna poczyniła znaczne postępy w sferze masowej oświaty, lecz wynikiem
tego było, Ŝe ludzie stali się jeszcze bardziej nieszczęśliwi niŜ byli kiedykolwiek
przedtem: ze względu na orientację tylko na postęp materialny wyłączona została
najwaŜniejsza część Ŝycia - Ŝycie duchowe”.
Ateizm, bezboŜnictwo to zło i głupota. Wykształcony bezboŜnik to trup
pokryty ozdobami. Celem prawdziwej oświaty powinna być samorealizacja,
aktualizacja wartości duszy. KaŜda inna oświata jest nieuctwem, a oddawanie się
jej pogrąŜa człowieka w najmroczniejszych odmętach ciemnoty.
Etnocentryzm takŜe stanowi odmianę ciemnoty. „Nacjonalizm i szowinizm
rozpowszechniły się w róŜnych krajach świata dlatego, Ŝe pospólstwo kultywuje
nieuctwo. Nikt nie rozumie, Ŝe ta mała Ziemia to tylko jeden z niezliczenie wielu
zgęstków materii, pływających w bezkresnej przestrzeni wszechświata. W
porównaniu z bezkresem przestrzeni te materialne baryłeczki podobne są do
cząsteczek pyłu w powietrzu. PoniewaŜ Bóg jest tak dobry, zaopatrzył te grudki
materii we wszystko, co jest konieczne do Ŝeglowania w przestworzach”. Lecz na
Ziemi nikt nie zawraca sobie głowy rozmyślaniem o tych rzeczach, wszyscy są
zajęci sprawami materialnymi, zabieganiem o bogactwo, siłę, przyjemności, wpływy.
„KaŜdy naród stał się źródłem trwogi dla innych”.
W mantrze dziewiątej „Księgi myślenia indyjskiego” znajdujemy następujące
spostrzeŜenia:
-„KaŜdy powinien zostać człowiekiem bez zarzutu i nauczyć się jednocześnie
okazywać innym naleŜny szacunek.
- Nie stawać się źródłem trwogi dla innych ani przez działania swego ciała, ani
przez myśli swego rozumu, ani przez swe słowa.
- Nauczyć się cierpliwości, nawet w obliczu czyjejś prowokacji.
181
- Nauczyć się unikania dwoistości w stosunkach z ludźmi.
- Nie utoŜsamiać siebie z grubym ciałem materialnym i nie uwaŜać za własnych
krewnych fizycznych.
- Nie czuć się szczęśliwym lub nieszczęśliwym w zaleŜności od tego, co wydaje się
poŜądane lub niepoŜądane.
- Próbować Ŝyć w samotnym zakątku, w cichej i spokojnej atmosferze, poniewaŜ
sprzyja to Ŝyciu duchowemu, a unikać miejsc ludnych, gdzie kręcą się bezboŜnicy,
materialiści i złe duchy.
- Zostać uczonym lub filozofem i uprawiać badania wiedzy duchowej; dowodzić, Ŝe
wiedza materialna kończy się razem ze śmiercią ciała, a wiedza duchowa jest
wieczna i niezmienna.
W celu osiągnięcia Ŝycia wiecznego kaŜdy musi dąŜyć do powrotu do
Boga. (…) Aby zostać szczęśliwym w tym Ŝyciu i osiągnąć wieczne, pełne błogości
Ŝycie po rozstaniu się z ciałem materialnym, kaŜdy powinien przyjąć świętą
literaturę Wed jako wiedzę transcendentalną. Uwarunkowana Ŝywa istota
zapomniała o swych wiecznych stosunkach z Bogiem i błędnie bierze swe
prowizoryczne urodziny za rzeczywiste. Pan Bóg z łaski swej zostawił Pismo
Wedanty w Indii oraz inne Pisma w innych krajach, Ŝeby w ten sposób
przypomnieć ludziom, Ŝe ich prawdziwym domem nie jest ten świat materialny.
śywa istota jest esencją duchową i moŜe być szczęśliwa tylko po powrocie do
swego duchowego mieszkania.
Osoba Boska posyła swych sumiennych sług ze swego królestwa, aby
krzewili Jej przesłanie, dzięki któremu kaŜdy moŜe wrócić do Boga. Niekiedy sam
Bóg przychodzi, by wykonać tę pracę, poniewaŜ wszystkie istoty oŜywione są Jego
ulubionymi dziećmi, Jego organicznymi cząsteczkami. Pan Bóg martwi się bardziej
niŜ my sami, poniewaŜ widzi nasze cierpienia, którym jesteśmy ciągle wydani na
pastwę… Cierpienia tego świata materialnego słuŜą pośrednio temu , by
przypomnieć nam o naszej niezgodności z martwą materią. Istoty rozumne
zauwaŜają z reguły te przypomnienia i zaczynają kultywować wiedzę
transcendentalną. śycie ludzkie jest najbardziej sprzyjającą okazją kultywowania
wiedzy transcendentalnej”. Nie wolno więc tej okazji przegapić. „Istota oŜywiona
posiada istnienie duchowe, dlatego nie rodzi się i nie umiera. Narodziny i śmierć
dotyczą zewnętrznej powłoki istoty duchowej - ciała.” Śmierć porównuje się ze
zrzuceniem, a narodziny z przywdziewaniem szat.
„Nieograniczone uciechy zmysłowe są drogą ku nieuctwu i śmierci.” Nie
powinny więc być celem Ŝycia ludzkiego. „Nigdzie, w Ŝadnym autorytatywnym
Piśmie nie powiedziane, Ŝe kaŜdy, niezaleŜnie od tego, co on robi i komu oddaje
cześć, osiągnie jeden i ten sam cel.” Styl naszego Ŝycia to jakby bilet, kupiony
na pociąg podąŜający do określonego celu. Jaki bilet i pociąg (to znaczy, jaką
filozofię Ŝyciową, etykę i tryb postępowania) wybierzemy, do takiego teŜ celu
dotrzemy. „Tylko ten, kto oczyszczony jest od wszystkich konsekwencji grzechów
moŜe mieć nieodstępną wiarę w Pana NajwyŜszego. Reszta pozostanie na
podstawie materialnej i będzie coraz dalej zbaczać z drogi prawdy. Niewierzący
zasługują na miano osłów i głupców… Opanowuje ich bez reszty Ŝądza i nieuctwo.
Człowiek poŜądliwy nie moŜe się pozbyć swych materialnych Ŝądz, a nieuk nic nie
wie ani o sobie, ani o Panu”… Gdy człowiek zaczyna wierzyć, wypełnia go
entuzjazm, radość Ŝycia i szczęście z powodu tego, iŜ moŜe słuŜyć Bogu.
Wówczas nauka o Bogu sama się przed nim otwiera i powoli, krok po kroku
uwalnia go od uzaleŜnień materialnych, a jego wątpiący umysł staje się
182
kryształowo czysty dzięki łasce Pana. Staje się teraz wolną duszą i dostrzega Pana
w kaŜdym przejawie Ŝycia. Dzięki przebudzeniu świadomości BoŜej zaczyna
człowiek panować nad prawami i uwarunkowaniami świata materialnego.
ArdŜuna zwracając się do Kriszny powiada, Ŝe umysł człowieka jest
niespokojny, zepsuty, uparty i bardzo silny, tak iŜ zapanować nad nim jest trudniej
niŜ rękoma ujarzmić wiatr. Jedyny sposób kontrolowania własnego umysłu to
skierować całą jego uwagę na Boga, jak to czynią prawdziwi jogini. Są jednak i
fałszywi wierzący, tylko udający wiarę na pokaz. OtóŜ oni „nie osiągają ani
wiedzy, ani wyrzeczenia się spraw materialnych, poniewaŜ większość z nich chce
Ŝyć w złotych łańcuchach materialnej niewoli pod pretekstem altruistycznej i
filantropijnej aktywności pod pozorem zasad religijnych. Fałszywą i dwulicową
manifestacją uczuć religijnych robią cyrk z oddanego słuŜenia, uprawiając
jednocześnie wszystkie gatunki niemoralności i grzechu”. Nie mają szacunku dla
autorytetu i mnoŜą dookoła demoralizację. „Te łotry - powiada indyjski filozof są kimś najbardziej niebezpiecznym w społeczeństwie ludzkim. Fałszywi krzewiciele
religii znajdują się po śmierci w najwstrętniejszych rewirach wszechświata”…
Praca jest pierwszym krokiem i drogą prowadzącą do świętości. „Powinno
się zawsze znajdować jakieś obowiązki i zajęcia. Ani przez chwilę nie wolno
pozostawać bezczynnym. MoŜemy bowiem rozwijać się tylko wówczas, gdy jesteśmy
zupełnie zajęci i pochłonięci pracą”. Przy czym trzeba mieć świadomość, Ŝe
pracujemy dla Boga, współpracujemy z Nim w dziele ulepszania tego świata. Lecz
przede wszystkim: pracując doskonalimy sami siebie; unikając pracy - cofamy się i
gnuśniejemy. Jak to wyraził poeta staropolski:
„Dlaczego owoc Ŝycia gorzkim jest dla wielu?
Bo chcą zbierać bez pracy i Ŝyją bez celu”.
W sumie jednak filozofia indyjska doradza zachowanie powściągliwego dystansu do
spraw tego świata, są one bowiem ulotne, złudne i przemijające. Napis na ścianie
jednej ze skalnych świątyń w Indii powiada: „Świat jest jak wielki most: przejdź
go, ale nie buduj na nim domu… Świat jest tylko na jedną godzinę - spędź ją
szlachetnie i poboŜnie. Reszta jest nie do poznania”…
***
183
CYWILIZACJA
BUDDYZMU
Buddyzm narodził się w VI wieku przed Chrystusem jako potęŜny ruch
odnowy moralnej i intelektualnej w Indiach. Wyrastał z najgłębszych tradycji półwyspu
Hindustanu, liczących nie jeden tysiąc lat. W kolejnych wiekach rozlał się po Chinach,
Tybecie, Nepalu, Japonii, Egipcie, Persji, Afganistanie, Palestynie, Mongolii, Syberii,
Tajlandii, Birmie, dając impuls rozkwitowi subtelnej duchowości, filozofii, sztuk
plastycznych, muzyki, literatury, medycyny. W tych krajach wzniesiono dziesiątki
tysięcy klasztorów, w których mnisi rozmyślali nad sensem świata i Ŝycia, spisywali
księgi filozoficzne, teologiczne, lekarskie, matematyczne, prawnicze; układali niezwykle
zasobne biblioteki.
Inicjator tego wielkiego ruchu urodził się w 563 roku p.n.e. w miejscowości
Kapilawastu jako syn Mayi i Suiddhodany , księcia z rycerskiego rodu Siakjów, do
którego naleŜały ziemie, połoŜone obecnie na pograniczu Indii i Nepalu. Królowa
Maya miała ponoć przed poczęciem tego syna dziwny sen. Śniło się jej, Ŝe „mknęła
po przestworzu nieba rozdarta gwiazda, która raptem zaczęła spadać; a była
wspaniała, sześciopromienna, róŜowoperłowej barwy, a na niej widniał wizerunek
słonia o kłach sześciu, białego jak mleko. Gwiazda ta, oświeciwszy królową, wdarła
się w jej łono po prawej stronie. Maya zbudziwszy się doznała w sercu błogiego
uczucia nieznanego śmiertelnikom. A gdy ranek zawitał i królowa męŜowi i dworzanom
sen opowiedziała, tłumacze snów i astrologowie orzekli: Sen to pomyślny; Słońce w
konstelację raka weszło; królowa syna powije, świętobliwe dziecię o cudownej wiedzy,
184
pomocnej wszelkiemu stworzeniu; dziecię, co ludzkość wybawi z niewiedzy lub nad
światem zapanuje, jeśli się do panowania zechce poniŜyć”… Tyle pradawna kronika
nepalska. Istotnie, po dziewięciu miesiącach przyszedł na swiat chłopczyk, nazwany
przez rodziców Siddharthą Gautamą (Gotamą) na cześć jednego z mędrców
staroŜytnych Indii. Siedem dni po porodzie jego matka zmarła, a chłopiec
wychowywał się do siódmego roku Ŝycia u boku swej ciotki (siostry matki)
MehapradŜapati.
Później lata upływały młodemu księciu w dostatkach bogatego dworu. Ojciec
gorąco kochał syna i odgrodził go od świata sztucznym przepychem, blichtrem i
radością wspaniałego dworu ksiąŜęcego, tak, aby Ŝycie wydawało mu się
nieskończonym pasmem szczęścia, przyjemności i rozrywki. Tak teŜ upłynęło wiele lat.
Młody ksiąŜę oŜenił się z piękną i dobrą, kochającą go kobietą, spłodził z nią syna.
Wydawało się, Ŝe idylla będzie trwała aŜ do starości. Stało się jednak inaczej.
Pewnego razu 29-letni wówczas ksiąŜę wybrał się na przejaŜdŜkę po
rozległym parku okalającym pałac. Gdy się zapuścił w odleglejsze jego zakątki, ujrzał
niespodziewanie starca, zgarbionego wiekiem i chorobą, który opierając się na laskę z
trudem posuwał się po ścieŜce. Siddhartha spytał swego woźnicę Czannę: „Kim jest
ten niezwykły człowiek? Czy on takim się urodził?” - „Nie, panie, był on kiedyś
młody i tryskał zdrowiem, jak ty” - odparł sługa. - „A w jaki sposób doszedł do
takiego nędznego stanu?” - pytał dalej zakłopotany ksiąŜę. - „Jest to nieuchronnym
losem wszystkich ludzi, Ŝe się starzeją i umierają” - odparł Czanna. - „Czy mnie teŜ
oczekuje ten los?” - dopytywał się dalej Siddhartha. - „Tak, panie”…
To spotkanie i słowa woźnicy wstrząsnęły młodym człowiekiem, tak iŜ stracił
wszelkie zainteresowanie otaczającymi pięknymi widokami, sposępniał i kazał zawrócić
powóz.
Jeszcze innym razem ksiąŜę zobaczył człowieka dotkniętego trądem. Gdy sługa
wytłumaczył mu istotę tej choroby, Gautama tak się wzruszył, Ŝe natychmiast porzucił
wszelkie rozrywki i w stanie głębokiego przygnębienia pogrąŜył się na osobności w
smutnych rozmyślaniach
o cierpieniach Ŝycia ludzkiego.
Niedługo potem zobaczył zabitego człowieka leŜącego na drodze. Natychmiast
się odwrócił i przeraŜony zawołał: „Biada wszystkim ludzkim istotom! CzyŜ nie ma
sposobu unicestwienia tych wszystkich cierpień i śmierci, przychodzących po kaŜdych
nowych narodzinach?!”
I wreszcie pewnego razu, gdy przyszłego proroka, jak zawsze, cieszyły muzyką
i tańcem piękne młode dziewczyny, Gautama niepostrzeŜenie zasnął. Aby nie obudzić
drzemiącego, panie zaprzestały muzykowania, i po chwili teŜ posnęły. Po ocknięciu się
ksiąŜę spojrzał na śpiące kobiety i był wstrząśnięty ich odraŜającym widokiem: jedna
z pań chrapała, druga miała niechlujnie zadartą suknię, u trzeciej z otwartych ust
spływała nić śliny… Młodzieniec powstał z łoŜa i z poczuciem odrazy rzucił się do
ucieczki ze swego sztucznego raju, stworzonego dlań przez bezgranicznie go
kochającego ojca. Od tej pory poŜądanie prawdy i dąŜenie do odgadnięcia tajemnicy
bytu zdominowały jego duszę. Po długich rozmyślaniach postanowił opuścić pałac,
kochającego ojca, umiłowaną Ŝonę Bhagadaccę i maleńkiego synka.
W tajemnicy opuścił miasto. Zdjął i oddał słudze, aby przekazał rodzicowi,
broń, drogocenne ozdoby i szaty oraz odciął duŜy kosmyk swych jasnych włosów na pamiątkę i jako prośbę o przebaczenie dla ojca. Rzekł teŜ: „Ziemia na mocy prawa
miłości będzie moją. Człowiek tylko w sobie moŜe mieć nadzieję, a nikt drugi
zbawienia tak jak ja nie szukał, bo własnego małego świata się wyrzekam, aby całemu
wielkiemu światu ocalenie przynieść”… Odtąd zaczęła się misja proroka. Profetyczny
ton tej wypowiedzi zaskoczył sługę, dziwił teŜ potem innych ludzi, do których młody
185
mnich wędrowny się zwracał ze swymi słowy. Niektórzy - jak później z Jezusa i
Mahometa - śmieli się i drwili z nowo upieczonego proroka, po pierwszy zaś kazaniu
poszedł za nim i jego naukami tylko jeden człowiek, niejaki pustelnik Kaundinja; po
drugim - czterech dalszych. Wkrótce gmina urosła do 60 osób. Wszyscy oni
rozchodzą się niebawem jako apostołowie po wsiach i miastach, głosząc dobrą nowinę
o zbawiennych naukach Mistrza. Po pewnym czasie do ruchu przyłączają się wybitni
uczeni i myśliciele, ksiąŜęta i królowie oraz tysiące prostych ludzi.
Te pierwsze lata wędrowne były teŜ okresem surowej ascezy pod
kierunkiem doświadczonych ascetów, kiedy to zbiegły ksiąŜę zapoznawał się z
tradycjami filozofii indyjskiej, uczył się rozmaitych technik medytacyjnych oraz
panowania nad własnym. W wieku 35 lat został nazwany Szakjamuni (mędrcem z
rodu Muni) oraz Buddą, gdy olśniło go przeświadczenie, Ŝe ratunek od cierpień i
odkupienie polega na tym, aby pozbyć się wszelkich Ŝądz, chęci, ambicji i dąŜeń.
Początkowo Gautama praktykował skrajną ascezę i umartwienia; później jednak
porzucił tę metodę, przekonawszy się, iŜ nie prowadzi ona do „oświecenia”. Obrał
„drogę środka” - wstrzemięźliwość, lecz nie umartwienia.
Pewnego dnia młody prorok zawędrował w pobliŜe wioski Gaya, usiadł w
cieniu drzewa i postanowił nie opuszczać tego miejsca dopóty, dopóki nie spłynie nań
Oświecenie. Stało się zaś to po tym, jak patrzał nocą na gwiazdy i potrafił uwolnić
swój umysł od wszystkich uczuć i Ŝądz, nawracając go do stanu pierwotnej beztroski i
jasności. Budda zrozumiał, Ŝe kontrola nad błądzącym umysłem stanowi punkt wyjścia
na drodze do Olśnienia i doskonałości. Człowiek bowiem tak beznadziejnie zaplątał się
w swych fałszywych myślach, wnioskach, rozumowaniach, Ŝe trudno mu jest pozbyć
się ich i w ten sposób uwolnić się spod ich jarzma. Aby odkryć swą wrodzoną,
nadaną przez Niebo absolutną mądrość, trzeba oczyścić umysł i serce od emocjonalno
– intelektualnych śmieci.
Prze kolejne 45 lat Budda nauczał ludzi, jak pokonać samego siebie, a przez to
i uciąŜliwość istnienia. Jego naukę nazwano „dharmą” czyli prawdą przynoszącą
ratunek i zbawienie. Była ona skierowana swym ostrzem na przecięcie ludzkich
niesnasek, wewnętrznego i społecznego nieładu przez wewnętrzne doskonalenie osoby.
Wszystko jest uciąŜliwością, a to zarówno cierpienie, jak i przeŜywanie przyjemności
cielesnych, a nawet duchowych. Źródłami zaś uciąŜliwości są trzy dąŜenia: do
posiadania, do bycia, do pozbycia się. „Ludzie, gonieni przez Ŝyczenia, biegają w
kółko jak przestraszony zając, wciąŜ powracając do cierpienia. Aby ten ruch przeciąć,
trzeba bez reszty pozbyć się wszelkich Ŝyczeń, chęci, dąŜeń; wybrać wycofanie się,
odejście, pozostawienie, wolność”… W ten sposób osiąga się „nirwanę” czyli
„wystygnięcie”, „wygaszenie”, samowystarczalność, szczęście polegające na uwolnieniu
się od trosk i radości tego świata.
Budda krok po kroku zyskiwał uczniów i zwolenników dla swych idei. Miały
one charakter egalitarny i podwaŜały tradycyjnie arystokratyczne, kastowe zapatrywania
hinduizmu: „dharma” przecieŜ dostępna jest kaŜdemu. Cztery podstawowe prawdy
buddyzmu wiąŜą się z przeświadczeniem, Ŝe: wszelka egzystencja jest uciąŜliwa; ta
uciąŜliwość ma swoje źródło w fałszywym myśleniu ludzi o sobie i świecie; moŜna
połoŜyć kres tej uciąŜliwości prze wkroczenie na drogę prawdy; aby to osiągnąć,
trzeba uprawiać rygorystyczne samodoskonalenie i samodyscyplinę, Ŝyć według
słusznych norm etycznych. I owszem, celem Ŝycia jest szczęście, a polega ono na
spokoju ducha. Ten zaś spokój z kolei jest skutkiem wyrzeczenia się pogoni za
dobrami materialnymi, wyzbycia się chęci i dąŜeń. Nie ma lepszych i gorszych ludzi.
Wszystkie narody, klasy społeczne, rasy, wyznawcy róŜnych religii, kobiety i
męŜczyźni, dzieci i dorośli - są równi. Jednak ludziom starym i juŜ nieŜyjącym
186
naleŜy się szczególny szacunek. Buddyzm nigdy nie walczył przeciwko innym
wyznaniom i religiom, uwaŜając, Ŝe wszystkie one są po prostu rozmaitymi
wyobraŜeniami o tych samych prawdach istnienia. Nie głosił - w przeciwieństwie do
judaizmu, islamu i katolicyzmu - Ŝe jest jedyną prawdziwą wiarą, a pozostałe są
fałszywe. Przeciwnie, uwaŜał, iŜ wszystkie one są prawdziwe, poniewaŜ w róŜnych
słowach mówią to samo: Ŝe jest Bóg, stwórca świata i ludzi; Ŝe człowiek powinien
wierzyć w Boga, jeśli nie chce się przekształcić w dziką bestię; Ŝe naleŜy dąŜyć do
moralnego dobra, a unikać zła; Ŝe kobieta nie jest mniej wartościowa niŜ męŜczyzna.
Głoszenie tych prawd zyskało dla buddyzmu w bardzo szybkim czasie liczne rzesze
zwolenników. W jednym z kazań Budda mówił zupełnie w duchu miłości
„chrześcijańskiej”:
„Zawsze tak było na świecie,
śe wrogość nie zwycięŜy wrogości.
Tylko miłość gasi zawiść,
Bo takie jest wieczne prawo”.
Wypada w tym miejscu z całą jasnością podkreślić, iŜ w dzisiejszym buddyzmie
dominuje skromny i naturalny, obcy wszelkiej egzaltacji, wyolbrzymieniu, manipulacji i
megalomanii punkt widzenia, zgodnie z którym Gautama nie był ani Bogiem, ani
wysłannikiem Boga czy prorokiem, ani teŜ Ŝadnym wcieleniem bóstwa, lecz zwykłym
(i niezwykłym!) człowiekiem, który dzięki swym własnym wysiłkom osiągnął
ostateczne wyzwolenie, czyli odkupienie, doskonałą mądrość i dzięki tylko własnej
pracy został „nauczycielem bogów i ludzi”. Jest zbawicielem tylko w tym znaczeniu,
Ŝe wskazał człowiekowi, jak zbawić samego siebie przez kroczenie drogą dobra do
końca. Dzięki harmonijnemu zespoleniu w swej osobie i w swym Ŝyciu wzniosłej
mądrości i miłosierdzia względem wszystkiego, co Ŝyje, Budda uosobił uniwersalny,
pozaczasowy i pozaprzestrzenny ideał Człowieka Doskonałego. Ze wszystkimi, kto się
do niego zwracał, rozmawiał natychmiast w ich ojczystej mowie, w sumie bowiem
znał 150 języków.
***
Przez 25 lat Buddzie towarzyszył jego kuzyn Ananda, będący jego najbliŜszym
współpracownikiem. Drugi kuzyn Dewadatta trzykrotnie porywał się na jego Ŝycie,
czynił mu wiele zła i doprowadził do rozbicia społeczności buddyjskiej. Prorok Ŝył
jako asceta - ubrany w szaty mnisie, z nieodłączną misą jałmuŜniczą, brzytwą, igłą i
sitem. Zarówno on, jak i jego uczniowie, Ŝyli z jałmuŜny, a posiłek przyjmowali tylko
raz na dobę - w okresie między wschodem słońca a południem. Profesorował w ten
sposób przez 44 lata, przy czym o ostatnich 24 z nich prawie nic nie wiadomo.
Zmarł Budda w 477 roku przed n.e. w miejscowości Kusinagara w wieku 80 lat, a
jego ostatnimi zdaniami miały być: „Szczęśliwy nie potrzebuje Ŝadnego istnienia…
śycie podlega starzeniu, gotujcie się pilnie do odkupienia”… W ten sposób osiągnął
nirwanę, czyli dynamiczny stan ponadświadomości, w którym wolny od niewiedzy,
namiętności, cierpień i czynów - juŜ jako duchowa moc, stara się bezustannie
zapewnić wszystkim istotom Ŝywym dobro.
Zwolennicy Buddy szerzyli naukę mistrza w róŜnych językach, narzeczach i
gwarach, jednocześnie po swojemu interpretując myśl nauczyciela, tak iŜ powstała
ogromna literatura tego nurtu, w niczym nie ustępująca późniejszym kulturom
intelektualnym chrześcijaństwa i islamu. AŜ wreszcie powstał jednak kanon buddyzmu
w języku pali (chyba na przełomie II i I wieku p.n.e.), złoŜony z trzech „koszy” czyli
187
rozdziałów. Praktyczną drogę do zbawienia przedstawiono w postaci „ośmiorakiej
ścieŜki”:
1. NaleŜyty światopogląd - doktryna o czterech szlachetnych prawdach dotyczących
uciąŜliwości istnienia (przedstawiona powyŜej).
2. NaleŜyte usposobienie, wolne od poŜądania, nieŜyczliwości, gwałtowności i
stosowania przemocy.
3. NaleŜyta mowa, wolna od fałszu, oszczerstwa, potępiania, łajania i gadulstwa;
nie kalająca się obmową i plotką.
4. NaleŜyte postępowanie, polegające na unikaniu zabijania (takŜe zwierząt),
kradzieŜy, cudzołóstwa, kaŜdej nieobyczajności.
5. NaleŜyte Ŝycie, wykonywanie zawodu, który nie powoduje śmierci lub krzywdy
istot Ŝyjących.
6. NaleŜyte dąŜenie, czyli wysiłki zmierzające do ujarzmienia i wykorzenienia
uczuć zgubnych, a z drugiej strony rozwijanie uczuć łagodnych, Ŝyczliwych i
przyjaznych..
7. NaleŜyte kształtowanie rozsądnego stosunku do własnych (i cudzych) myśli,
uczuć, wraŜeń cielesnych; dbanie o czystość duszy i ciała.
8. NaleŜyte rozmyślanie, zastanowienie, medytacja.
W swym słynnym „Kazaniu Benareskim”, mającym dla buddyzmu takie
samo znaczenie, jak Chrystusowe „Kazanie na Górze Oliwnej” dla
chrześcijaństwa, Gautama mówił o wielkich prawdach, które zostały mu objawione.
A więc o tym, Ŝe wszyscy jesteśmy istotami przemijalnymi, Ŝe Ŝycie składa się
głównie z przykrości, Ŝe cierpienie ludzkie wynika głównie z nieuświadamiania
sobie okoliczności, iŜ kaŜdy człowiek domaga się zaspokojenia czegoś, co nazywa
jaźnią, a co nią nie jest. „Pragnienie zaspokojenia namiętności, pragnienie
przyszłego Ŝycia, pragnienie powodzenia w tym Ŝyciu - to wszystko pociąga za
sobą niedolę”. Trzeba więc wyzwolić umysł z przesądów przez ćwiczenie woli;
przez miłość stopić się ze światem i stać się pokorną jego cząstką. W ten sposób
moŜna osiągnąć prawdziwe szczęście, to jest spokój, świadomość zlania się i
rozpłynięcia we wszechświecie, czyli w Bogu. W benareskim kazaniu Budda
ostrzegał: „Są dwie krańcowości, których powinno się unikać: pobłaŜanie
przyjemnościom zmysłowym - to jest niskie, wulgarne, przyziemne, nieszlachetne i
bezuŜyteczne; skłonność do skrajnego ascetyzmu - to powoduje ból, jest
nieszlachetne i bezcelowe”. Odrzucając obydwie te skrajności mędrzec wybiera
drogę środkową, która sprzyja widzeniu i wiedzy, prowadzi ku swiatu i światłu, ku
wyŜszej mądrości. Ta „droga środkowa” to właśnie owe „osiem ścieŜek”: 1.
właściwe rozumienie; 2. właściwa myśl; 3. właściwa mowa; 4. właściwe działanie; 5.
właściwy styl Ŝycia; 6. właściwe zamiary; 7. właściwy wysiłek; 8. właściwa
koncentracja. Jak juŜ zaznaczyliśmy powyŜej, kroczenie tą „ośmioraką ścieŜką”
pozwala unikać trzech poŜądań, albo dąŜeń, mącących całe ludzkie Ŝycie: dąŜenia
do uciech zmysłowych; dąŜenia do istnienia (tęsknota za nieśmiertelnością); dąŜenia
do nieistnienia (instynkt śmierci, tanatos). Jeśli człowiek nie uwolni się od tych
dąŜeń, nieuchronnie pada ofiarą nie tylko własnej głupoty, ale i obcej przebiegłości
i chytrości.
Rainer Maria Rilke w wierszu „Budda” trafnie oddał nastrój tej filozofii:
„Als ob er horchte. Stille: eine Ferne…
Wir halten ein und hören sie nicht mehr.
Und er ist Stern. Und andre grosse Sterne,
Die wir nicht sehen, stehen um ihn her.
188
O er ist Alles. Wirklich, warten wir,
Dass er uns sähe? Sollte er bedürfen?
Und wenn wir hier uns vor ihm niederwürfen,
Er bliebe tief und träge wie ein Tier.
Denn das, was uns zu seinen Füssen reist,
Das kreist in ihm seit Millionen Jahren.
Er, der vergisst, was wir erfahren
Und der erfährt, was uns verweist”.
Nawet metafizyka i ontologia buddyzmu mają charakter niejako etycznomoralny. Według niej w bezkresnej przestrzeni znajduje się nieskończenie wiele
nieskończenie róŜnorodnych światów i istot. KaŜdy świat dzieli się na trzy sfery,
leŜące jedna nad drugą: sfera rozkoszy zmysłowych, sfera czystych form i sfera
bezpostaciowa. W tej pierwszej, najniŜszej, sferze znajdują się zimne i gorące
piekła; jest to świat ludzi, zwierząt, demonów i pomniejszych bóstw. W sferze
czystych form Ŝyją wolne od poŜądania bóstwa; a w sferze bezpostaciowej istoty, które nie mają zewnętrznych form materialnych i przez całą wieczność są
pogrąŜone w cichej, szczęśliwej medytacji.
KaŜdy świat przechodzi kolejno cykl powstawania, rozwoju, trwania,
przemijania i odejścia w nieistnienie. Początkiem wszelkiego nowego świata jest
powstanie wiatru kosmicznego, którego zawirowania wytwarzają nowe byty. W
nowo powstających światach wcielają się w nowe kształty wyłaniające się z
otchłani dusze (istoty, jaźnie), które kontynuują właściwy sobie cykl wcieleń,
zaleŜny od charakteru poprzednich Ŝywotów.
Buddyzm w swym pierwotnym kształcie nie pretendował do ujęcia
wszystkich zjawisk świata w ramy objawionego systemu kosmologicznego i
historiozoficznego. W jednej z publikacji tego nurtu filozofii czytamy: „Budda był
istotą ludzką. Urodził się jako człowiek, Ŝył jako człowiek, dokonał Ŝycia jako
człowiek”. W „Pierwszym Kazaniu z Sarnath” , które wygłosił wkrótce po
„oświeceniu” („bodhi”), a które jest uwaŜane za jeden z kamieni węgielnych jego
nauki, nie ma ani słowa o rzeczach nadprzyrodzonych, o kulcie, składaniu ofiar.
Później buddyzm rozdzielił się na dwa podstawowe nurty: „wielki wóz”
(„mahajana”) i „mały wóz” („hinajana”). I właśnie ten pierwszy „wóz”,
ostatecznie ukształtowany w pierwszych wiekach nowej ery, zawiera naukę o Bogu
i panteonie „bodhisatwów” (odpowiednik chrześcijańskich „świętych”), jak teŜ
koncepcję zbawienia poprzez sam kult i adorację; co przyciągało do tej doktryny i
jej kapłanów milionowe masy osób świeckich, zdolnych do okazywania
zewnętrznych pozorów wiary, lecz niezdolnych do moralnego samodoskonalenia się
i etycznego perfekcjonizmu, tak charakterystycznego dla „hinajany”. Przy okazji
liczni kapłani zyskali moŜliwość tanim kosztem zdobywać dzięki „ofiarom
wiernych” ogromne fortuny i władzę.
***
Buddzie przypisuje się sformułowanie m.in. następujących spostrzeŜeń:
-„NajwyŜszego pokoju, szczęścia i radości zazna na ziemi ten, kto strzeŜe
wszystkiego, co Ŝyje i oddycha.
- ChociaŜby ojciec i matka najtroskliwiej dbali o twoją dzielność, chociaŜby nawet
krewni wielorakie o to czynili starania, największe szczęście zdobędziesz sam przez
ćwiczenia twojego ducha.
189
- Człowiek, który mało się uczy, starzeje się na wzór i podobieństwo wołu; porasta,
co prawda, w mięso, nie zyskuje jednak rozumu.
- Wszyscy ludzie są jednakowi; róŜni ich tylko imię, które im nadano.
- Podobnie jak deszcz wpada obficie do środka domu, którego dach jest wadliwie
pokryty, tak namiętności zalewają ducha, który nie ma nad sobą pana.
- Jedno słowo prawdy, darzące nas spokojem, jest więcej warte niŜ setki zdań
bezsensownego gadulstwa.
- Nie przypatruj się błędom i potknięciom bliźnich; przyglądaj się sobie i własnym
niedopatrzeniom.
- Jeśli potrafisz powstrzymać gniew, który cię opanowuje, jesteś dobrym
sterowniczym swego własnego Ŝycia.
- Kto niszczy Ŝycie, kto przywłaszcza to, co do niego nie naleŜy, kto poŜąda cudzej
Ŝony, kto oddaje się upojeniu sławą i wódką, ten juŜ na tym świecie podkopuje
korzenie swego istnienia.
- Mój czyn jest moją własnością; mój czyn jest moim dziedzictwem; mój czyn jest
łonem, które mnie rodzi; mój czyn jest rodem, z którego się wywodzę; mój czyn
jest moją ostoją .
- Nie zawierzaj jedynie autorytetowi swoich mistrzów i kapłanów. Wierz tylko w to,
co sam sprawdziłeś i uznałeś za rozumne, i dostosuj do tego swoje postępowanie.
Bądź dla siebie samego przewodnikiem i pochodnią”.
***
Budda odwoływał się nie do osobowego Boga, którego ewentualne istnienie
jest nie do udowodnienia i nie do obalenia, lecz do odwiecznego ładu kosmicznomoralnego. Mówił uczniom, Ŝe kaŜdy dobry uczynek przynosi zasługę, a kaŜdy zły karę (choć wiecznego potępienia nie ma); Ŝe nie warto oczekiwać ani przebaczenia,
ani odkupienia; Ŝe dusza człowieka wciela się po śmierci ciała w inną rodzącą się
istotę i właśnie w tych kolejnych wcieleniach moŜe nas spotkać kara za złe lub
nagroda za dobre czyny, popełnione w poprzednich Ŝyciach; Ŝe los człowieka znajduje
się w jego własnych rękach, moŜe on stworzyć sobie lepszą przyszłość wystrzegając
się zła, czyniąc dobro i oczyszczając swe serce z pragnień, złej woli i złudzeń, co
prowadzi w końcu do wyzwolenia duszy z więzów bytu jednostkowego i do zlania
się jej z Absolutem. Czyny złe prowadzą nieuchronnie do powstania złego losu
(karmanu) czyli fatalnego programu Ŝyciowego, przynoszącego cierpienia i
opóźniającego wyzwolenie z Kręgu Wcieleń. „śądze bezmyślnie Ŝyjącego człowieka
rosną jak liany w lesie; rzuca się on z istnienia w istnienie, jak małpa w lesie,
szukająca owoców”… Ludzie są istotami podniecanymi przez własne Ŝądze; wypełnia
ich niewiedza i egoizm, płyną więc z potokiem zachcianek, które sami sobie
wymyślili. Oswobodzenie się od cierpień, osiągnięcie stanu nirwany jest moŜliwe
wyłącznie na drodze wyrzeczenia się swego rzekomego „Ja”, swych emocji, uczuć,
woli, dąŜeń, ambicji. Natomiast człowiek ogarnięty jakąś Ŝądzą - jak mówił Budda „trafia do potoku, jak pająk w przez niego samego utkaną pajęczynę”. Jeden z
późniejszych komentatorów tak interpretował te słowa Nauczyciela: „Jak pająk, po tym
gdy utka pajęczynę, siedzi w jej środku i, zabijając w nagłym ataku motylka lub
muchę, które wpadły do sieci, pije ich krew, a potem znów wraca i znów siedzi na
tym samym miejscu, podobnieŜ i istoty, oddane Ŝądzom, zdeprawowane nienawiścią i
oszalałe z gniewu, płyną z potokiem swych chuci, który to potok sami wytworzyli, lecz
którego nie są w stanie powstrzymać”. Przy tym zatracają zmysł realności, nie
rozumieją juŜ względności spraw tego świata, wyolbrzymiają i absolutyzują to, co z
natury swej jest względne. „Synowie - moi, majątek - mój! - Tak zadręcza się
190
głupiec. A przecieŜ nawet on sam do siebie nie naleŜy. Skąd więc majątek? Skąd
bogactwo?”
Wszelka działalność poza ramami dobroci i Ŝyczliwości, dąŜenie do wiedzy
z pominięciem doskonalenia się moralnego jest absolutnie bezpłodne. Poddając swe
Ŝycie zasadom etyki człowiek tym samym przystosowuje je do ładu i harmonii
wszechświata.
Symbol buddyzmu - lew - znamionuje „ryk prawdy”, czyli ostatecznej
mądrości objawionej swiatu. Dziesiątki tysięcy kamiennych, misternie rzeźbionych
głów tego króla zwierząt spotykamy dziś w Indii, Birmie, Kampuczy, Wietnamie,
Tajlandii, w innych krajach o starodawnej i wysokiej kulturze. Jednocześnie i
równolegle symbolem tej pradawnej nauki jest „baranek”, uosobienie łagodnej
Ŝyczliwości.
Według profesora Luang Suriyabongsa myślą przewodnią i podstawową
przyczyną triumfu buddyzmu była tolerancja. Nie wolno przeszkadzać
człowiekowi na jego drodze do ostatecznego kresu; kaŜdy powinien mieć prawo do
swobodnego wyboru religii i osobistej drogi do własnego wybawienia. Budda
ostrzegał, iŜ nie naleŜy bezmyślnie przyjmować wszystkiego, co mówią nauczyciele
lub kapłani. To, co zgadza się z twoim wewnętrznym przeświadczeniem i
doświadczeniem, co po starannym rozwaŜeniu okazuje się zgodne z twoim
usposobieniem, odpowiada twoim racjom, sprzyja dobru twemu i dobru wszystkich
istot Ŝyjących - dopiero to przyjmij jako prawdę i Ŝyj z nią w zgodzie. Wystarczy
zresztą realizować w praktyce pięć przykazań, aby odmienić swój los na lepsze:
nie zabijaj, nie kłam, nie kradnij, nie cudzołóŜ, nie uŜywaj środków odurzających.
Buddyzm stanowi swoistą filozofię Ŝycia i z załoŜenia jest systemem raczej
agnostycznym, czyli uznającym, Ŝe umysł ludzki w Ŝaden sposób nie moŜe
przeniknąć tajemnicy istnienia, nie moŜe pojąć tego, czym jest świat, Bóg, Niebo,
Ŝycie, śmierć itd. MoŜe natomiast pojąć, iŜ Ŝycie kaŜdej osoby ludzkiej to
samodzielna droga ku doskonałości. Celem człowieka jest perfekcjonizm moralny,
który jest toŜsamy z wyzwoleniem się od cierpień, ze stanięciem ponad nimi i w
końcu wyzwolenie się z Kręgu Wcieleń oraz osiągnięcie całkowitego ukojenia
(spokoju). Najłatwiej postępuje się tą drogą w izolacji od świata, w klasztorach i
gminach zakonnych, w których starannie się ćwiczy trzy cnoty: majtri - uczucie
przyjaźni do wszystkich stworzeń; ahinsę - nieszkodzenie nikomu; karunę miłosierdzie; jak teŜ umiejętność panowania nad własnymi zmysłami. W nauce
buddyzmu tylko i wyłącznie czyny, sposób postępowania dają świadectwo
człowiekowi i zapewniają lub uniemoŜliwiają mu Ŝycie wieczne. Deklaracje słowne
lub uczestnictwo w naboŜeństwach - bez zacnego Ŝycia - są nic nie warte.
Starobuddyjska „Dharmapada” („Droga cnoty”), spisana w języku pali na
Cejlonie w VI wieku przed nową erą, zawiera liczne piękne i głębokie
obserwacje nad Ŝyciem ludzkim:
- „Cnoty wynikają z mądrości, ich najlepszą część stanowi mądrość, one są
stworzone z mądrości. Jeśli ktoś coś mowi lub czyni z nieczystym umysłem (w złej
intencji), to za nim podąŜa nieszczęście jak koło za śladami tego, kto ciągnie wóz.
- Jeśli ktoś mówi lub czyni coś z czystym umysłem (w dobrej intencji), szczęście
kroczy za nim jak nieodstępny cień.
- „On mnie obraził, on mnie uderzył, on mnie pokonał, on mnie okradł”. W tych,
którzy tają w sobie tego rodzaju myśli, nienawiść nigdy się nie kończy. W tych,
którzy nie hołubią w sercu takich odczuć, nienawiść zanika…
- Na tym świecie nienawiści nigdy nie da się pokonać nienawiścią, a zła złem, lecz
tylko dobrocią da się je pokonać. Oto odwieczna mądrość i cnota.
191
- Ani w niebie, ani wśród oceanu, ani w czeluści skalnej nie znajdzie się takiego
miejsca na ziemi, gdzie by Ŝyjącego nie dopadła i nie pokonała śmierć.
- Ciało ludzkie to gniazdo chorób, to coś przemijającego, nieustannie gnijącego i
rozkładającego się, poniewaŜ kresem kaŜdego Ŝycia jest śmierć. Z kości zbudowana
ta twierdza, krwią i skórą otynkowana; starość i śmierć, złudzenie i fałsz są w niej
umieszczone.
- Niektórzy nie wiedzą, Ŝe wszystkim nam przeznaczona jest śmierć; ci zaś, którzy
to wiedzą, zaraz kończą swe utarczki.
- Kto widzi prawdę w fałszu, a fałsz w prawdzie, ten nigdy nie osiągnie rozumu i
będzie niewolnikiem Ŝądz próŜnych.
- Zwycięstwo rodzi nienawiść; zwycięŜony Ŝyje w smutku; w szczęściu Ŝyje człowiek
spokojny, który zrezygnował ze zwycięstw i z poraŜek.
- Nie ma gorętszego ognia niŜ namiętność; nie ma większej biedy niŜ nienawiść; nie
ma większego nieszczęścia niŜ ciało; nie ma szczęścia równego spokojowi nirwany.
- Kto Ŝyje, szukając tylko rozkoszy, kto nie panuje nad zmysłami, kto jest
Ŝarłokiem, próŜniakiem i ospalcem, tego zło niewątpliwie wywróci, jak wicher
drzewo słabiutkie.
- Kto przyobleka się w złociste szaty, a się nie oczyścił z brudu (grzechu) i nie
zna ani prawdy, ani samoograniczenia - ten nie jest wart złocistych szat.
- Lecz ten, kto pozbył się brudu (grzechu), kto kocha prawdę i potrafi się
samoograniczać, ten jest godzien szat złocistych.
- Jeśli ktoś stale powołuje się na Pismo, jest niedbały w tym, by postępować tak,
jak ono nakazuje, jest podobny do pasterza, liczącego cudze krowy; on nie ma nic
wspólnego ze świętością.
- Jeśli ktoś nawet prawie wcale nie cytuje Pisma, lecz w Ŝyciu idzie za cnotą, kto
uwolnił się z pęt nienawiści, namiętności i ciemnoty, kto posiadł prawdziwą wiedzę,
ma swobodny umysł i nie jest przywiązany do czegokolwiek na tym i tamtym
świecie - ten ma udział w świętości.
- Ci, którzy ujarzmią swą myśl błądzącą w dali po bezdroŜach, idącą samotnie,
potykającą się o byle co, ulotną, chowającą się w sercu - ci uwolnią się od
Przeznaczenia.
- Jak w dom ze złym dachem przenikają krople deszczu, tak do słabo rozwiniętego
umysłu przenikają chucie i poŜądania.
- Jeśli podróŜnik nie spotka takiego jak on sam lub lepszego, niech raczej umocni
się w samotności: z głupcami przyjaźń jest niemoŜliwa.
- Niech nikt nie łączy się ze złymi przyjaciółmi i ludźmi niskimi; przywiązuj się do
towarzystwa ludzi dobrych i szlachetnych.
- Jeśli ktoś zobaczy człowieka mądrego, który dostrzega wady i je potępia, niech
idzie za nim jak za tym, który prowadzi do skarbu; lepiej, nie gorzej, będzie mu z
nim.
- Niech mędrzec doradza, poucza i powściąga przed złem; jest przyjacielem dobra i
przeciwnikiem zła.
- Kto idzie za cnotą, Ŝyje szczęsliwie.
- Stwórz sobie wyspę, walcz energicznie, bądź mądry i nie poddawaj się!
- Nie czyń tego, czego później będziesz mysiał Ŝałować.
- Głupiec, który zna swoją głupotę, jest juŜ rozumnym do pewnego stopnia; ale gdy
się ma za mądrego, jest głupcem skończonym.
- Jeśli głupiec nawet przez całe swe Ŝycie styka się z kimś mądrym, to i tak wie o
cnocie tyle, ile łyŜka o smaku potrawy.
192
- Nie mając rozumu głupcy postępują ze sobą nawzajem jak z wrogami, czynią zło,
które przynosi im samym gorzkie owoce.
- Gdy głupiec na swe nieszczęście opanuje wiedzę, niszczy ona jego pomyślność,
rozbijając mu głowę.
- Jak nie od razu kwaśnieje mleko, tak poczynione zło nie od razu daje owoce;
tlejąc się, jak Ŝar pokryty popiołem, podąŜa za głupcem, który zło uczynił.
- JeŜeli jeden człowiek zwycięŜył w walce tysiąc razy po tysiąc ludzi, a inny
zwycięŜył samego siebie, ten drugi jest większym zwycięzcą.
- Ten jest mądry, kto uśmierza samego siebie.
- Jak potęŜna skała nie moŜe być wywrócona przez wiatr, tak człowiek madry jest
niewraŜliwy zarówno na oszczerstwa, jak i na pochwały.
- Człowiek cnotliwy podąŜa swoją drogą w kaŜdych okolicznościach i nie
dopuszcza, aby uwiodły go z niej ani szczęście ani jego brak.
- Zło nie ima się tego, kto je odtrąca.
- KaŜdy człowiek lęka się kary i drŜy przed śmiercią - pamiętaj o tym i nie zabijaj
nikogo.
- Kto, szukając szczęścia własnego, zabija istoty równieŜ pragnące szczęścia, ten
go nie znajdzie po swojej śmierci.
- Człowiek, który się nie kształci, obrasta, jak wół, mięsem i sadłem.
- Dopóki człowiek nie zabije w sobie wszelkiej skłonności do kobiet, dopóty jego
umysł będzie w takiej niewoli, jak cielę, które pije mleko swojej matki.
- Śpiesz się czynić dobro, powściągaj swój umysł przed złem, poniewaŜ umysł tego,
kto nie śpieszy czynić dobro, znajduje w końcu upodobanie w tym, co złe.
- Niech kaŜdy unika zła, jak bogaty kupiec unika niebezpiecznej drogi, a ten, kto
chce Ŝyć - trucizny.
- Jeśli nawet ktoś popełnił zło, niech nie popełnia go wciąŜ na nowo, niech nie
buduje na nim swych zamiarów; gromadzenie zła czyni nieszczęsnym.
- Jeśli ktoś uczynił to co dobre, niech czyni to wciąŜ na nowo, niech buduje na
nim swe zamiary; gromadzenie dobra prowadzi do radości.
- Kto sam nie czyni zła, tego zło nie dotyka”. [Jest to oczywiście bardzo
ryzykowne twierdzenie, gdyŜ wielu nie czyniących zła dotyka ono w najdotkliwszy
sposób, ale twierdzenie piekne pod względem etyczno-dydaktycznym].
- „Ku temu, kto krzywdzi człowieka niewinnego, człowieka czystego i bez zarzutu,
właśnie ku takiemu głupcu wraca zło jako drobniusieńki pył, rzucony przeciw
wiatru.
- Czyniący zło idą do piekła, święci - do nieba, pozbawieni Ŝyczeń osiągają
nirwanę.
- O, Ŝyjemy szczęsliwi, niewrodzy wśród wrogich; wśród wrogich ludzi Ŝyjemy my,
niewrodzy!
- O, Ŝyjemy szczęśliwi my, niechorzy wśród chorych; wśród chorych Ŝyjemy my,
niechorzy!
- O, szczęsliwi Ŝyjemy my, którzy niczego nie posiadamy; Ŝywimy się radością, jak
promieniści bogowie!”
***
W księgach buddyjskich (podobnie jak w Ŝydowskich, chrześcijańskich,
konfucjańskich, mahometańskich) znajdujemy liczne krytyczne uwagi o płci pięknej:
- „Kobieta jest fałszem…
- Kobieta jest zepsuciem…
193
- Niezgłębiona, jak droga ryby w wodzie, jest istota kobiet, rozbójniczek wielce
przebiegłych, u których prawdy doszukać się próŜno, bo dla nich kłamstwo jest
prawdą, a prawda kłamstwem.
- „Jak więc mamy postępować względem kobiet?” - pyta uczeń mędrca. „Unikać
ich widoku” - odpowiada Budda. „A jeśli je ujrzymy, co czynić?” - „Nie mówić z
nimi”. - „A gdyby mówić wypadło, cóŜ wtedy?” - „Wówczas powinieneś się mieć
na baczności”…
James George Frazer w „Złotej gałęzi” odnotowuje, Ŝe panie lekkich
obyczajów były niekiedy traktowane przez społeczeństwo buddyjskie jako
uosobienie wszelkiego zła i czyniono z nich często kozłów (koźlic?) ofiarnych: „W
Syjamie istniał zwyczaj nakazujący co roku wybierać jedną kobietę zniszczoną
rozpustą i nieść ją na noszach przez ulice waląc przy tym w bębny i dmąc w
oboje. Gawiedź obrzucała ją przezwiskami i błotem; gdy juŜ obeszli całe miasto,
rzucali ją na kupę gnoju lub na Ŝywopłot z cierni za wałami i zabraniali powrotu
w mury miasta. UwaŜali, Ŝe zepsuta niewiasta wciągnęła w siebie wszystkie złe
moce i złe duchy przebywające w powietrzu”. PodobnieŜ inkwizycja europejska
paląc miliony lekkomyślnych pań na stosach, była przekonana, Ŝe postępuje bardzo
po boŜemu i mądrze.
***
Jak wiemy, Budda zmarł w wieku lat 80. W tym czasie prawie całe Indie
zostały juŜ podbite przez jego naukę. 200 lat później przyłączyły się do tej cywilizacji
liczne dalsze kraje: Chiny, Cejlon, Laos, Wietnam, Filipiny, Malezja, Indonezja,
KambodŜa, Syjam, Korea itd. Ten proces zaowocował ogromnym rozwojem sztuki i
nauki w tych krajach. Jeśli wnioskować ze słów historyków chińskich, w III wieku
nowej ery buddyzm odnosił największe triumfy, miał ogromne wpływy, prowadził
głębokie poszukiwania naukowe w formie licznych oryginalnych szkół filozoficznych,
inspirował fundamentalne dzieła w zakresie mistyki, etyki, filozofii, medycyny,
matematyki, astronomii, architektury, rzeźbiarstwa, muzykoterapii. Najstarsze malowidła
olejne naleŜą równieŜ do tej kultury , a powstały na terenie Afganistanu w VII wieku.
Buddyzm wytworzył teŜ rozbudowany, subtelny, szczegółowo przemyślany i wspaniały
kult, przebogatą i róŜnorodną obrzędowość, którą mnisi po mistrzowsku
wykorzystywali w celu duchowego panowania nad masami, dąŜąc do umocnienia i
obrony struktur swej organizacji kościelnej, która zapewniała im uprzywilejowaną
pozycję społeczną, wygody Ŝyciowe, bogactwo i władzę.
***
Centralne miejsce w doktrynie buddyjskiej zajmuje temat istnienia, przemijania i
śmierci. Nauczyciel miał bowiem powiedzieć: „Wszystko jest przemijające jak jesienne
chmury. Narodziny i śmierć Ŝyjących istot są jak sceny w sztuce teatralnej. śycie
ludzkie jest jak błyskawica na niebie albo woda górskiego potoku”…
Dla ludu indyjskiego przed wystąpieniem Buddy „przekonaniem” było
wyobraŜenie dalszego Ŝycia jako nie kończącej się wędrówki duszy i jej coraz to
nowych narodzin (wcieleń). „Wielka innowacja Buddy i jego kontynuatorów polegała
na tym, iŜ ośmielił się on wygłosić twierdzenie, na owe czasy niesłychane, Ŝe istnieje
śmierć, tzn. jakiś kres, jakieś zakończenie, przynajmniej ostateczne zaprzestanie owej
ciągłej wędrówki duszy, Ŝe istnieje jakieś „wybawienie” z tego nie kończącego się
ruchu, dotychczas obecnego w wyobraźni ludu, jakieś wejście duszy w „nirwanę”. W
trakcie indyjskiej historii coraz pełniejsze stawało się odkrycie i unaocznienie nie
nieśmiertelności, lecz śmierci. Potrzeba dowodu była tam zupełnie inna niŜ w Europie.
W buddyjskiej idei nirwany utorowała wreszcie sobie drogę, wobec „oczywistego”
194
dalszego Ŝycia i wędrówki, tęsknota za śmiercią, coraz bardziej dojmujące pragnienie
jakiegoś końca” (Max Scheler, Śmierć i dalsze Ŝycie).
W ciągu tysiącleci kultura prebuddyjska i buddyjska wytworzyła sztukę
eksterioryzacji, czyli świadomego wychodzenia duszy poza ciało i powrotu do niego,
którym to tematem nauka europejska zaczęła się powaŜnie zajmować dopiero pod
koniec XX wieku. Z publikacji fachowych dowiadujemy się o interesujących
spostrzeŜeniach osób, których eksterioryzacja była związana z otarciem się o śmierć, a
więc np. te osoby, które opuściły swe ciało podczas zabiegu chirurgicznego, na skutek
gwałtownej utraty zdrowia lub wypadku. Osoby, które przeŜyły śmierć kliniczną,
potem jednak wróciły do zdrowia, opisują swe przeŜycia w bardzo podobny sposób:
W momencie największego cierpienia dociera do chorego, jakby z innego wymiaru
przestrzennego, głos lekarza stwierdzającego zgon. Następnie się słyszy coś w rodzaju
brzęczenia, świstu, szumu wiatru, dzwonienia. Niektórzy słyszą jakby majestatyczną
muzykę, inni głośne stuki i uderzenia. Umierający czują, Ŝe są wciągani czy wsysani
w jakąś ciemną przestrzeń czy otchłań (w kształcie czegoś w rodzaju cylindra, kanału,
studni czy jaskini) i mają poczucie znajdowania się w drodze między dwoma
rzeczywistościami… Innego rodzaju przeŜycia mają osoby, które świadomie, z własnej
niewymuszonej woli, dzięki znajomości odpowiednich metod opuszczają swoje ciało.
Odczuwają siebie jako „obłok” czy „pole” energetyczne, które jednak zachowuje
osobową świadomość swego istnienia i zachowuje zdolności poznawcze… O ile
naukowe badania europejskie nad zagadnieniem eksterioryzacji znajdują się w
powijakach, o tyle od dawna ci z mnichów buddyjskich, którzy osiągnęli najwyŜszy
poziom doskonałości i samokontroli, potrafią wyprowadzić swą duszę z ciała (umrzeć),
a następnie teŜ ewentualnie ją do ciała z powrotem wprowadzić (zmartwychwstać).
Wypada w tym miejscu postawić pytanie: JakŜe i czy w ogóle są moŜliwe
godne zaufania sądy w tak niezwykłym temacie? Anagarika Govinda pisał: „MoŜna
dowodzić, Ŝe ten, kto nie umarł, nie jest w stanie wypowiadać się na temat śmierci
autorytatywnie, a skoro nikt, jak się zdaje, ze stanu śmierci nie powrócił, to jak
ktokolwiek moŜe wiedzieć, czym jest śmierć i co po niej następuje?
Tybetańczyk odpowie na to: „Nie istnieje ani jedna osoba, ani jedna istota
Ŝyjąca, która by nie powróciła juŜ ze śmierci. Tak naprawdę to umieraliśmy wiele
razy, zanim osiągnęliśmy obecne wcielenie. To, co nazywamy narodzinami, jest
jedynie odwrotnością śmierci, jak gdyby jedną z dwu stron tej samej monety.
Drzwiami, które zwiemy wejściem lub wyjściem, w zaleŜności od tego, z której
strony na nie patrzymy”.
Znacznie bardziej zastanawiające jest to, Ŝe nie wszyscy pamiętają swoją
poprzednią śmierć, co sprawia, Ŝe większość ludzi nie wierzy, Ŝe się to zdarzyło.
JednakŜe nie pamiętają oni równieŜ swoich narodzin, a nawet przez chwilę nie
wątpią w fakt swego przyjścia na świat. Ludzie zazwyczaj zapominają, Ŝe czynna
pamięć jest zaledwie małą częścią naszej normalnej świadomości, oraz Ŝe nasza
podświadoma pamięć rejestruje i przechowuje wszystkie minione wraŜenia i
doświadczenia, których nie przypomina sobie nasz czuwający umysł.
Są takŜe tacy, którzy mocą koncentracji i innych praktyk jogicznych potrafią
przywieść do obszaru rozróŜniającej świadomości to, co podświadome i dzięki temu
czerpać z nieprzebranych skarbów podświadomej pamięci, gdzie zgromadzone są
nie tylko wspomnienia naszych minionych Ŝywotów, ale i wspomnienia przeszłości
naszej rasy, ludzkości i wszelkich przedludzkich form Ŝycia, jak i samej
świadomości, która sprawia, Ŝe Ŝycie w tym wszechświecie jest moŜliwe”…
***
195
Buddyzm jest - teoretycznie rzecz biorąc, tak, jak chrześcijaństwo - religią
wolności i godności ludzkiej. W jednej z ksiąg tybetańskich czytamy: „Ci, którzy
są zaawansowani w praktyce duchowej, nie są przywiązani do wskazań, ani teŜ ich
nie łamią, by udowodnić, jacy to są wolni… Pamiętajcie, Ŝe wskazania nie są
przykazaniami moralnymi podanymi przez jakąś wszystko wiedzącą lub boską istotę.
Raczej ujawniają one, w jaki sposób zachowuje się osoba głęboko oświecona, w
pełni duchowo rozwinięta… Taka jednostka nie bierze sobie wskazań za wzór, to
one biorą ją sobie za wzór. JednakŜe póki nie osiągnie się takiego stopnia
rozwoju, dobrze jest przestrzegać wskazań; jeŜeli twój umysł nie będzie wolny od
zakłóceń wywoływanych przez nieuwaŜne zachowanie, to nigdy nie dojdziesz do
przebudzenia. Dlatego właśnie wskazania to fundament duchowej praktyki”.
A więc jednym z najbardziej twórczych i wspaniałych ośrodków kultury
buddyjskiej od dawna jest Tybet. Ale i tam nauki Gautamy zostały przeszczepione
na pradawną kulturę filozoficzną. Według starotybetańskich wierzeń świat powstał z
pierwotnego jaja. Dotychczas mit o pierwotnym jaju wciąŜ się pojawia w
obowiązujących recytacjach obrzędowych. Jest w nich ono symbolem początku
świata fizycznego, pierwotnych ludzi, demonów i bogów. Oto słowa z
kosmologicznego tekstu tybetańskiego: „Jajo rozerwało się i jego zewnętrzna
skorupa stała się królestwem duchów i pasoŜytów. Jego wewnętrzna błona stała się
osiemdziesięcioma i jednym złowieszczym znakiem i trzystoma sześćdziesięcioma
krzywdami. Białko jaja rozlało się po ziemi, stając się czterystoma czterema
rodzajami chorób. Środek jaja stał się trzystoma sześćdziesięcioma odmianami złych
duchów”… W tym fragmencie (podobnie jak w wielu innych tybetańskich tekstach
sakralnych) zwraca na siebie uwagę duch zgrozy i pesymizmu, przeświadczenie o
tym, Ŝe ludzkie Ŝycie nie jest jakimś darem, mającym być źródłem radości. Ale
pesymizm nie jest jednoznaczny z wycofaniem się z pola walki i księgi
tybetańskie zawierają mnóstwo mądrych rad i obserwacji, dotyczących właściwego
postępowania. Choć nieprawe Ŝycie i przebywanie w barbarzyńskim otoczeniu
zniekształca duszę, czyni ją ślepą na zło i dobro, powoduje długotrwałą patologię
w zachowaniach milionów ludzi, to przecieŜ i tak powinno się zachować godność
w kaŜdych okolicznościach. W „Pouczeniu o Samowyzwoleniu” czytamy:
„Długowieczne są zakorzenione złe skłonności i nawyki”. Tym zdecydowaniej
powinno się iść drogą dobra, mimo iŜ „wielkie osiągnięcia i zaangaŜowanie idą
w parze z wielkim ryzykiem.
- Trzymaj się z dala od małych ludzi, bo przy nich wszystko staje się małe;
wybieraj towarzystwo ludzi wielkich, z nimi i ty będziesz wielki.
- Nie idź za fałszywą pogłoską.
- Nie odpowiadaj na kłamliwe słowa.
- Nie ukrywaj swych słów przed tym, kto mówi szczerze.
- Gdy masz wiernego przyjaciela, to po kaŜdej plotce uśmiech staje się szerszy.
- ChociaŜ zajmujesz wysoką pozycję, broń prostych ludzi.
- ChociaŜ jesteś mądry, kieruj tymi, którzy są nieświadomi.
- ChociaŜ jesteś doświadczony, pamiętaj o własnej mierze.
- Niepozorne błękitne wody zdrojów tworzą ocean”…
W literaturze starotybetańskiej częstą formę dyskursu filozoficznego i etycznego
stanowi przypowieść, podająca w przystępnej, ale teŜ nieraz alegorycznej, formie
modele właściwego postępowania w tej czy innej sytuacji. Jak wiadomo, Tybet musiał
w ciągu wielu stuleci opierać się ekspansjonizmowi swego chińskiego sąsiada. Oto
196
fragmenty jednego z cyklu takich opowiadań z VII wieku, opartych widocznie na
wydarzeniach realnych.
„Minister tybetański (Kri) i minister chiński taki prowadzili ze sobą spór.
Generał Wang wiódł potęŜną armię chińską, a kiedy jego wojska osiągnęły cel, wysłał
poselstwo do Kri… „Posłałem ładunek prosa i ładunek gorczycy, jako Ŝe mam tak
liczną armię, podczas gdy liczebność twoich wojsk moŜna ustalić jak liczbę tygrysów i
jaków. Zmierz, proszę, głowy twoich Ŝołnierzy i zrób im czapki. Zmierz ich nogi i
zrób im buty. Oddziały tybetańskie osiągnęły juŜ ostateczną granicę liczebności, a moje
wojska są niezliczone. Jeśli ktoś raz juŜ się przedostanie przez wąskie gardło, moŜe
liczyć na to, Ŝe wejdzie do wielkiego Ŝołądka. Kiedy uderzy nasz piorun, nikt nie
umknie”.
Kri odpowiedział: „Nie ma sporu co do liczebności. JednakŜe liczne drobne
ptactwo stanowi poŜywienie pojedynczego jastrzębia, a liczne małe rybki są pokarmem
jednej wydry. Jeleń ma wiele rogów, lecz czy są one silne? Jak ma tylko dwa krótkie
rogi, a przecieŜ wiemy, jak są mocne. Sosna rosła przez setki lat, lecz pokona ją
pojedynczy topór… ChociaŜ jęczmień i ryŜ rosną na całej równinie, to są mlewem dla
pojedynczego młyna. ChociaŜ niebo jest usiane gwiazdami, to są one niczym w świetle
jednego słońca… Wojska twoje są jak komary nad powierzchnią jeziora. Nie zdałyby
się nawet do uprawy naszych pól. Podobnie jak mgły w górach, nie przygniotą one
naszych ludzi. Moja armia przetnie sobie przez nie drogę, tak jak pojedyncza kosa
przecina drogę wśród mnogich ździebeł trawy”…
Wang odpowiedział: „Jeśli cięŜka góra zgniecie małe jajko, to moŜna je uwaŜać
za rozbite. Jeśli fale wielkiego jeziora zaleją płonący ogień, to moŜna go uznać za
zgaszony”.
Kri odpowiedział: „Na wielkiej górze jest skała. Na skale jest drzewo. Na
drzewie jest gniazdo. W gnieździe jest jajko. Jeśli góra się nie osunie, to skała nie
pęknie. Jeśli skała nie pęknie, drzewo się nie złamie. Jeśli drzewo się nie złamie,
gniazdo nie zostanie zniszczone. A jeśli gniazdo nie zostanie zniszczone, to nie rozbije
się jajko. Właśnie z tego powodu góra nie moŜe rozbić jajka. Jeśli ogień płonie na
górze, a woda spływa doliną, to nie moŜe go dosięgnąć i ugasić”…
Chińczykom dopiero po 2 tysiącach lat, w 1950 roku, udało się podbić
męŜnych Tybetańczyków, dla których zaczął się długi okres martyrologii ,
komunistycznej niewoli i całkowitej negacji ich subtelnej i bogatej kultury.
***
Z kolei bohaterski i waleczny naród mongolski (który nieraz pokonywał w
wojnach swego setki razy liczebniejszego południowego sąsiada) takŜe wypracował
własny etos, oparty - Ŝe tak powiemy - na wielkich wartościach azjatyckich, takich
jak samodyscyplina, bezinteresowność, dbałość o wspólne dobro, patriotyzm,
rygorystyczna etyczność, godność. W tym stepowym kraju o surowym klimacie,
kształtującym twarde charaktery, zakorzenił się lamaizm, jedna ze specyficznych
odmian buddyzmu. „Lama” znaczy „mistrz”, przewodnik po Ŝyciu, wiedzący, co to
jest dobro, i potrafiący do niego prowadzić innych ludzi . W pewnym zakresie widać
tu podobieństwo do rabiniczności śydów, uwaŜających swych kapłanów takŜe przede
wszystkim za nauczycieli Ŝycia i mądrości, a nie za wodzirejów na obrzędach
kultowych. Lamaizm nauczał uczciwego i czystego Ŝycia, posuwając swe surowe
wymagania aŜ do postulatu całkowitego wyrzeczenia się wszelkich uciech cielesnych i
przyjemności fizycznych, uwaŜanych z definicji za wulgarne i prymitywne. Ale nawet
sami mnisi nie koniecznie bez reszty byli oddani tego rodzaju rygorom. Praktyka
Ŝyciowa z reguły łagodzi surowość norm etycznych.
197
Etyka dawnych Mongołów była oparta na zasadach humanitaryzmu i
rycerskości, choć nieraz swoiście rozumianych. Najgorszym przewinieniem moralnym
w kodeksie etyki mongolskiej było nieudzielenie pomocy potrzebującemu, i to
niezaleŜnie od tego, czy współplemieńcowi czy obcemu. Jeśli Mongoł np. spotykał na
pustyni czy w stepie kogoś umierającego z głodu czy pragnienia i nie udzielił mu
pomocy, był karany w ten sposób, Ŝe kładziono go na plecy w poprzek konia, wiąŜąc
pod brzuchem zwierzęcia ręce i nogi skazańca, a następnie wypędzano konia i tak
skrępowanego winowajcę na powolną śmierć w stepach. Gdyby ktoś powaŜył się
ofiarę uwolnić, poniósłby taką samą karę.
Według nakazów „jasy” czyli kodeksu moralnego Mongołów, podyktowanego
przez Czyngiz-chana (1155 – 1227) , jeśli Mongoł jechał stepem i spotkał kogoś
spragnionego, a nie dał mu wody - kara śmierci. Jeśli jadąc w szeregu widział, Ŝe
jadący na przedzie kolega zgubił łuk czy strzały, a nie podniósł ich i nie zwrócił
mu - kara śmierci. W wyjątkowych tylko przypadkach karę śmierci zastępowano
zesłaniem na Syberię. W oczach wojowniczych i szlachetnych rycerzy odmowa
pomocy w nagłym przypadku cudzego nieszczęścia uchodziła za krańcową
niegodziwość i bestialstwo; wychodzili z załoŜenia, Ŝe jeśli ktoś potrafi być aŜ do
takiego stopnia bezduszny i niemiłosierny, będzie teŜ zdolny do popełnienia kaŜdej
innej nieprawości; poddawano więc go eutanazji. Antidotum na agresywny egoizm i
brak serca widziano w budzeniu, a nawet narzucaniu, solidarności ogólnoludzkiej i
ducha pomocy wzajemnej bez względu na narodowość. [W tym względzie
buddyjska etyka Mongołów okazywała się nieskończenie wyŜsza i doskonalsza niŜ
etyka śydów, oddająca pierwszeństwo solidarności plemiennej przed ogólnoludzką].
Artur Lundkvist w dziele „Wola nieba” usiłował zrekonstruować styl
myślenia i system wartości moralnych średniowiecznych Mongołów poprzez opis
hipotetycznych zachowań Czyngiz-chana, rozpoczynając od stosunku wielkiego
wodza do róŜnoplemiennych kobiet, sprowadzanych na jego dwór z róŜnych stron
świata. Przy tym warto na wstępie zaznaczyć, Ŝe jest to obraz nie tylko
domniemany, ale teŜ nacechowany wulgarnym europejskim freudyzmem XX wieku
i literacką banalnością, lecz mimo to godnym przypomnienia w tym miejscu. A
więc Czyngiz-chan - według Lundkvista -: „Pozwala tym paniom na próbowanie z
nim róŜnych swoich sztuczek, on co zawsze pogardzał tym i potępiał coś takiego,
ale prowadzi to tylko do połowicznych osiągnięć, które nie zaspokajają jego Ŝądzy
i kiepsko tylko pokrywają poraŜkę, moŜe go wtedy ogarnąć nierozsądna niechęć do
kobiety, która go upokorzyła podnietami, na jakie sam udzielił zezwolenia, odpycha
ją brutalnie od siebie i bywa, Ŝe kaŜe ją wygnać z Karakorum na zawsze.
Zdarza się, Ŝe przychodzi mu do głowy, iŜ powinien był kazać ją zabić albo
sam ją uśmiercić za to, Ŝe przekroczyła jego spisane prawo, ale powstrzymuje się
w porę, byłoby to posunięciem się za daleko i stanowiłoby wewnętrzną
sprzeczność; jest Chanem i nie powinien tracić głowy.
Nie staje się jednak długo ofiarą tego opętania, nie jest tym, który by
pozwolił własnej Ŝądzy zapanować nad sobą, nie godzi się na to, by dać się
doprowadzić do szaleństw i stawać się pośmiewiskiem, przeciwstawia się z całą
siłą woli temu poŜądaniu bez potencji, przezwycięŜa je i wypiera.
I wtedy, po jakimś czasie, okazuje się, Ŝe jego słabość była chwilowa, Ŝe juŜ
przeszła, Ŝądza i potencja znowu połączyły się w jedno, znów moŜe znaleźć rozkosz
u swoich kobiet, ale uświadomił sobie ostrzeŜenie, za kaŜdym razem jest to teraz
dar zamiast oczywistości, skarb, którego nie wolno trwonić.
O stosunku między męŜczyznami i kobietami kaŜe Chan napisać: Naczelnym
zadaniem męŜczyzny według Woli Nieba jest prowadzenie wojny, zadaniem kobiety
198
jest rodzenie synów, którzy mają stać się wojownikami, i córek, które mają rodzić
nowych synów.
Ponadto zadaniem kobiety jest praca dla rodziny, doglądanie jurt i stada,
sporządzanie wojłoku, skóry i innych potrzebnych rzeczy, tak aby na wszelki
sposób mogła pomagać i wspierać męŜczyznę w prowadzeniu wojny. Jest rzeczą
słuszną i rozsądną, by męŜczyzna brał sobie kobiety, do których czuje Ŝądzę i
których potrzebuje, tak aby mógł je zapładniać i wydawać na świat wielu synów i
przyszłych wojowników.
Kobieta nie ma analogicznego prawa, by brać sobie innych męŜczyzn, dopóki
ten, którego ma, zdolny jest ją zapładniać, ale jeśli tak nie jest, powinna mieć
swobodę szukania innych męŜczyzn.
Jest czymś naturalnym, Ŝe syn poŜąda kobiet ojca, ale tylko gdyby ojciec
umarł i zostawił swoje kobiety, synowi wolno je przejąć, z wyjątkiem jednak tej
kobiety, która go urodziła i jest jego własną matką. Jeśli jest wielu synów, prawo
do przejęcia kobiet ojca przechodzi przede wszystkim na syna najstarszego, ale
moŜe on z dobrej woli zrezygnować z którejś, albo z kilku lub ze wszystkich kobiet
ojca na rzecz młodszych braci.
Słusznie panuje taki stosunek równowagi między męŜczyznami i kobietami, Ŝe
całkiem młodych męŜczyzn ciągnie często do nieco starszych i dojrzalszych kobiet,
podczas gdy starsi i dojrzalsi męŜczyźni wolą całkiem młode i niedoświadczone
kobiety.
Kiedy kobieta stała się za stara, by rodzić dzieci, jest rzeczą naganną, by
męŜczyzna nadal trwonił w niej swoje nasienie; to samo odnosi się do dziewczyny
tak młodej, Ŝe jest jeszcze niezdatna do zapłodnienia. Piękne kobiety, choćby nie
wiadomo jak godne poŜądania z powierzchowności, często są zimniejsze niŜ mniej
piękne, dają nierzadko mało rozkoszy i przynoszą zawód, z którym moŜe być
trudno się pogodzić. (…)
Ta sama kobieta nie daje jednak tej samej rozkoszy róŜnym męŜczyznom,
wprost przeciwnie, jest to tak mądrze urządzone, Ŝe kobieta, która wygląda na
mało albo wcale nie ponętną dla jednego męŜczyzny, moŜe dawać najwyŜszą
rozkosz innemu.
Rozkoszą męŜczyzny jest w końcu nie tyle kobieta, co jego własne
wyobraŜenie i własna siła; jeśli jego wyobraźnia jest dostatecznie Ŝywa, a siła
dostatecznie wielka, kaŜda kobieta daje mu rozkosz.
Jest rzeczą naganną, by męŜczyzna uŜywał innych otworów w kobiecie niŜ
ten, przez który moŜe ona zostać zapłodniona, oznacza to bowiem tylko rozlane
bez Ŝadnego poŜytku nasienie i świadczy o zmęczonej Ŝądzy, która wymaga
odpoczynku.
Nie tylko naganne, ale pod karą śmierci zakazane jest, by męŜczyzna uŜywał
innego męŜczyzny zamiast kobiety.
Wojownikom nie wolno przywiązywać się do swoich koni i ulegać pokusie, by
uŜywać ich zamiast kobiet, trwonią oni wtedy swoją siłę bez Ŝadnego poŜytku i
tracą właściwą furię w walkach.
Wojna przynosi prawo do gwałcenia kobiet w zdobytych miejscowościach,
stanowi to wartościową pokusę i siłę napędową w prowadzeniu wojny, ale takie
gwałty nie powinny być popełniane w nadmiarze i stawać się stałym zwyczajem,
gdyŜ wtedy podkopują one siłę i Ŝądzę wojownika”. [W XIX wieku socjolog
Ŝydowski Ludwik Gumplowicz wysunął teorię, Ŝe podstawową pobudkę do wojen
stanowi „neofilia seksualna” męŜczyzn, pragnących nieskrępowanego prawa do
gwałcenia kobiet, które jest moŜliwe tylko podczas wojny właśnie. - J.C.]
199
Trzeba przyznać, Ŝe ogólny obraz przedstawiony przez Lundkvista jest
mocno zafałszowany; mongolska kobieta jest w nim przedstawiona wyłącznie jako
przedmiot poŜądania męŜczyzn (zgodnie z prymitywnym schematem przyjętym w
permisywnych i moralnie zgniłych społeczeństwach skandynawskich), podczas gdy
faktycznie była ona w państwie Mongołów absolutnie równouprawniona: kończyła
akademie wojskowe i polityczne, dowodziła oddziałami wojskowymi, awansowała
do stopni generalskich, pełniła funkcje polityczne, administracyjne i dyplomatyczne.
Inna rzecz, Ŝe tym godnym i rozumnym paniom nie przychodziło do głowy, iŜ
wolność polega na tym - jak bohaterkom powieści skandynawskich - by gardzić
własnymi dziećmi i męŜem, uprawiać miłość z cudzymi męŜami i z psami, pić,
ćpać i kompletnie nie mieć wstydu…
W dalszym ciągu swej powieści „Wola nieba” szwedzki pisarz usiłuje, juŜ
nieco ściślej, zreferować swoje wyobraŜenia o innych aspektach etyki mongolskiej i
notuje: „Prawdziwi wojownicy walczą do końca, męski honor nie dopuszcza nawet
myśli o poddaniu się. Ale jedne narody rodzą się, by walczyć, inne, by spokojnie
pracować na roli lub handlować.
Je-lu Cz’u-c’aj : Wszyscy ludzie nie muszą Ŝyć w taki sam sposób, wielu z
nich nie umie Ŝyć tak jak Mongołowie, nie są oni nomadami i nie są tacy
wojowniczy, chcą Ŝyć w miastach i wsiach, osiadli na roli, którą uprawiają, i
wierni swoim zadaniom jako rzemieślnicy, urzędnicy, uczeni, kupcy, a zadaniem
Mongołów pośród nich mogłoby być prowadzenie nieuniknionych wojen dla
utrzymania pokoju, zachowywania jedności w wielkim mocarstwie za pomocą
sprawiedliwych praw i mądrych rządów, tak aby była w nim praca dla wszystkich
i właściwy dobrobyt, jak równieŜ pewna miara rozumu i sztuki Ŝycia”.
Chan: „Twoja mądrość jest jak zawsze godna pochwały, Je-lu Cz’u-c’aju, i
chętnie bym widział, aby moi potomkowie mogli osiągnąć to, co ty przedstawiasz,
mój czas juŜ wkrótce upłynie i mogę tylko połoŜyć fundament przyszłego państwa,
czyniłem to na swój sposób i muszę to robić dalej. Teraz przychodzi wojna z
Tangutami i Ŝadne wątpliwości czy skrupuły nie powstrzymają mnie od
doprowadzenia jej do końca, ale za państwem Si-sia leŜą wielkie państwa kitajskie,
Kin wciąŜ jeszcze nie jest ostatecznie pokonane, a jeśli Sung walczy dziś przeciw
Kin, podobnie jak nasi wojownicy pod Boru, nie przeszkadza to temu, Ŝe musimy
wkrótce zaatakować Sung, Ŝeby je podbić i włączyć do naszego mocarstwa, zgodnie
z naszą myślą, Ŝe tylko jedna wola moŜe panować na ziemi jak i w niebie, ale to
juŜ będzie sprawa moich potomków i tego dnia ja juŜ nie ujrzę”.
Chan pogrąŜa się w myślach, daje znak Je-lu Cz’u-c’ajowi, Ŝe rozmowa
skończona, Ŝe chce zostać sam. Dla swoich potomków Chan kaŜe zapisać:
„To się odnosi do moich synów, wnuków i ich potomków, jak długo istnieć
będzie mocarstwo Mongołów:
Nie zapominajcie nigdy, Ŝe jesteście z mojej krwi, waszym obowiązkiem wobec
mnie jest przynosić samym sobie chwałę .
Nie dopuśćcie nigdy do tego, by rozlała się między wami krew, by wdarło się
rozdarcie i rozdźwięk.
Mocarstwo musi pozostać jedno i niepodzielne, aŜeby nie popadło w walkę
między róŜnymi swoimi częściami i nie stało się łupem wrogów.
Tylko jedna wola moŜe panować, ale wielu moŜe ją wykonywać, którzy w
jasnym zrozumieniu jej celu podporządkują się jej.
Wojna jest i pozostanie naczelnym zadaniem, by państwo mogło ostać się
przeciw zewnętrznym i wewnętrznym wrogom, rozszerzyć się i umocnić.
Granice nie są nigdy pewne i ostateczne, dopóki istnieje świat poza nimi.
200
Zadaniem ludów podległych jest stosowanie się do woli władcy i wykonywanie
wszelkich prac oraz krzewienie umiejętności, które są poŜyteczne dla państwa.
Przy tym załoŜeniu mają one korzystać z pełnej sprawiedliwości i wszelkich
przywilejów, jakie daje państwo.
Wojna ma zatroszczyć się o to, aby Ŝaden lud nie urósł w zbytnią siłę i nie
stał się niebezpieczny dla siebie samego i dla innych.
Wojna ma takŜe zadbać o to, aby męŜczyźni pozostali męŜczyznami, a
kobiety kobietami.
Brak umiarkowania w rozkoszach i trybie Ŝycia karze się sam, i człowiek
mądry ich unika. Idźcie za pokusami i próbujcie rozkoszy do pewnej granicy, ale
nie pozwólcie im uzyskać władzy nad wami.
Rozkosze dąŜą do pozbawienia człowieka jego wolności, nie poddawajcie się
ich niewolnictwu, lecz wyłamujcie się z niego w porę.
Ale nie pozwólcie teŜ, by pokusy gromadziły się i stawały przemoŜne, Ŝadnej
rzeki nie moŜna zatamować, by nie szukała sobie ujścia.
TakŜe opór przeciw rozkoszom moŜe stać się niewolnictwem, człowiek silny
nie musi mu się podporządkowywać.
Istnieje pewna równowaga między przeciwieństwami, której nie moŜna zbyt
naruszyć, by nie upaść.
Gniew ma swoje zadanie u męŜczyzny, ale równie wielkie zadanie ma
opanowywanie gniewu.
Jeśli jest pod dostatkiem czasu, pozwólcie kaŜdej decyzji dojrzeć i przejaśnić
się, Ŝadna wielka burza nie powstaje od razu.
MęŜczyzna nie powinien płakać nad tym, co zrobił, czyni go to tylko słabszym
i nie przydaje się na nic, ale moŜe on zwrócić swoje niezadowolenie jako
oczyszczający gniew przeciw samemu sobie, za to, Ŝe nie widział dostatecznie
jasno.
Prawdziwy męŜczyzna pozostaje skromny i sprawiedliwy w duszy, patrzy na
siebie tak, jakby był kimś innym.
Władca musi być nieprzenikniony jak skała i wszystko obejmujący jak
woda”…
Legenda podaje, Ŝe gdy Czyngiz-chana zapytano, w czym widzi szczęście,
odparł: „Szczęście polega na tym, by pokonać swych wrogów, by ich gnać i
zabijać, by gwałcić ich Ŝony i córki”… Mongołowie, gdy zarzucano im
okrucieństwo i przelew krwi, odpowiadali, iŜ są Biczem BoŜym, zsyłanym przez
Niebo, aby karać ludy nieprawe i niesprawiedliwe. Zadziwiające, Ŝe w
starotestamentowej „Księdze Powtórzonego Prawa” (9, 1 – 6) naród Izraela teŜ
nazywa sam siebie swoistym „Biczem BoŜym”, nasyłanym przez Boga na róŜne
narody jako kara za ich grzechy i głupotę. Czytamy więc tam znamienne słowa:
„Słuchaj Izraelu! Teraz przeprawisz się przez Jordan, by pójść zawładnąć
narodami większymi i silniejszymi od ciebie, miastami rozległymi i opasanymi
bardzo wysokimi murami, ludem licznym i rosłym (…). DowiedzŜe się teraz, Ŝe
twój Bóg, Jahwe, pójdzie sam przed tobą jak niszczycielski ogień. On ich wytępi i
powali przed tobą, tak Ŝe ich wypędzisz i wygubisz szybko… Gdy juŜ twój Bóg ,
Jahwe, wyrzuci ich przed tobą, nie pomyśl jednak sobie: „To dla mojej
sprawiedliwości wywiódł mnie Jahwe, abym posiadł tę ziemię” - gdyŜ dla
niegodziwości tych narodów wypędza je Jahwe przed tobą. Nie dla twej
sprawiedliwości, nie dla prawości serca twego wkraczasz, by posiąść ich kraj, ale
z powodu niegodziwości tych narodów wypędza je przed tobą Jahwe, twój Bóg
201
(…). WiedzŜe zatem, iŜ twój Bóg, Jahwe, oddaje ci w posiadanie tę Ŝyzną ziemię
nie ze względu na twoją sprawiedliwość, boś ty jest ludem twardego karku!”…
Aby Izraelici i Mongołowie mogli spełniać rolę „Bicza BoŜego” ,
spadającego na grzbiety narodów głupich i nikczemnych, Bóg obdarzył ich był
szczególnie dokuczliwym usposobieniem (choć przecieŜ róŜnym od siebie), aby
byli cięŜką plagą dla pozbawionych rozumu i dzielności. Tak przynajmniej twierdzą
autorzy „Starego Testamentu” i średniowiecznych kronik mongolskich.
***
Powracając do uniwersalnych zasad etyki buddyjskiej przypomnijmy jeszcze raz
okoliczność, Ŝe w buddyzmie za dobre uchodzą wszystkie akty, które prowadzą do
przezwycięŜenia namiętności, uzaleŜnień (przede wszystkim od bogactwa i alkoholu),
Ŝądz i złudzeń. Jest to więc moralność pańska, oparta na samodyscyplinie,
arystokratyzmie etycznym, samoopanowaniu. „Etyka buddyjska i jej etos, jak równieŜ
formy religii istniejące jeszcze przed Buddą, rozwijają wprawdzie wolę panowania,
która bynajmniej nie jest mniejsza niŜ wola panowania na Zachodzie. Atoli ta wola
panowania nie jest skierowana na zewnątrz, ku produkcji materialnej i moŜliwemu
dzięki niej zwiększeniu liczby ludności i potrzeb materialnych, a nawet nie na ich
ciągłą ponowną reprodukcję, lecz do wewnątrz, ku panowaniu nad automatycznym
działaniem psychiki i wszelkich procesów Ŝyciowych, które tłumiłoby zmysłowe
poŜądanie. Dlatego teŜ, na przykład, odwrotnie niŜ u nas, występuje tam
dostosowywanie liczby dzieci do stabilnych stosunków produkcji, choćby przez
uśmiercanie dziewcząt, istnieje nadzwyczaj rozwinięta technika opanowywania procesów
psychicznych i Ŝyciowych, lecz nie ma godnej wzmianki techniki produkcyjnej i
wojskowej” (Max Scheler, „Problemy socjologii wiedzy). A to dlatego, Ŝe te ostatnie
uwaŜano za absolutnie bez znaczenia. Choć przyznać trzeba, Ŝe buddyzm przybierał dokładnie tak, jak chrześcijaństwo - znacznie odmienną postać w róŜnych krajach,
zamieszkiwanych przez narody o odmiennych cechach charakterologicznych. Buddyzm
kambodŜański tak się róŜnił od japońskiego, jak KambodŜanin od Japończyka; a
katolicyzm polski od hiszpańskiego tak, jak Polak od Hiszpana.
„Nieskończone cnoty” buddyzmu, skierowane na wszystkie istoty świata
(właśnie dlatego są one „nieskończone” czyli „nieograniczone”) to: 1. Ŝyczliwość i
pragnienie szczęścia dla wszystkich; 2. miłosierdzie, czyli współczucie z cudzym
cierpieniem; 3. współradowanie się, czyli radość z cudzego szczęścia i powodzenia; 4.
niezachwiane samoopanowanie i olimpijski spokój w kaŜdej sytuacji. Ćwiczenie w tych
cnotach otwiera drogę do Nieba Brahmana. Sam twórca doktryny o „prawdach”
nazywał je „aryjskimi”, a pojęcia „Aryjczyk” uŜywał na określenie osoby kroczącej
ścieŜką duchowego i moralnego samodoskonalenia, kogoś zupełnie innego niŜ ludzie z
tłumu, niŜ „człowiek masowy”. „Aryjski” znaczy „szlachetny” (choć pierwotnie ta
nazwa przysługiwała po prostu jasnowłosym mieszkańcom Indii Północnych). Godność
jest niezbywalną cechą człowieka rozumnego. „Człowiek mądry zawsze będzie pełen
gorliwości w gromadzeniu godnych czynów… Nie powinno się uwaŜać siebie za
grzesznego lub bezwartościowego, wręcz przeciwnie: powinno się widzieć czystym i
doskonałym” (Chogyam Trungpa).
***
Andrzej Szyszko - Bohusz, wybitny orientalista polski, w swej monografii o
buddyzmie (1984) w następujący sposób streszcza zawartość nauk moralnych
buddyzmu: „Etyka buddyjska opiera się na immanentnym moralnym prawie świata.
Praktyczna moralność wymaga przestrzegania pięciu przykazań (panczaszila): 1. Nie
202
zabijać. 2. Nie kraść. 3. Nie kłamać. 4. Nie dopuszczać się niedozwolonych stosunków
płciowych. 5. Nie uŜywać Ŝadnych napojów odurzających. (Narzuca się tu nieodparcie
olbrzymia zbieŜność tych przykazań z dekalogiem chrześcijańskim). Drogę zbawienia
określają ogniwa „szlachetnej ośmiorakiej ścieŜki”: 1. Właściwe spostrzeŜenie (słuszny
pogląd). 2. Właściwe myślenie (słuszne postanowienie). 3. Właściwa (słuszna) mowa. 4.
Właściwe (słuszne) postępowanie. 5. Właściwe (słuszne) Ŝycie. 6. Właściwe (słuszne)
dąŜenia. 7. Właściwa rozwaga (słuszne skupienie). 8. Właściwe zatopienie się w sobie
(słuszna medytacja). Szczególne znaczenie przypisuje się medytacji; jej róŜne stopnie są
w literaturze szczegółowo opisane i zalecane.
Celem „hinajany”, który poza nielicznymi wyjątkami moŜe być osiągnięty
tylko przez mnichów, jest stan „arhata”: stopniowo wznosząc się, po unicestwieniu
nienawiści, Ŝądzy i błędnych mniemań, osiąga się stan świętego, który
przezwycięŜył świat i który z chwilą śmierci przechodzi do nirwany.
W „mahajanie” etyka przybiera formę aktywną, bardziej odpowiadającą
równieŜ ludziom świeckim. Celem kaŜdego wiernego nie jest juŜ stanie się świętym,
który odwrócił się od świata, ale stanie się przyszłym Buddą, Bodhisatwą, który
przez ofiarowanie i wyrzeczenie się samego siebie przynosi zbawienie ogromnej
liczbie istot Ŝywych. Do stanu tego wznosi się poprzez 10 stopni odpowiadających
praktykowaniu dziesięciu doskonałości („paramita”, to jest cnót zasadniczych); są
nimi: jałmuŜna, skromność, cierpliwość, energia, medytacja, poznanie, umiejętność
przekazywania prawdy, postanowienie, cudowna moc i wiedza.”
Istnieją róŜne wykładnie i interpretacje etyki buddyjskiej; jedną z nich podał
w 2008 roku Tenzin Gjatso Dalaj Lama XIV podczas jednego z publicznych
spotkań z młodzieŜą europejską; streścił wówczas całą etykę w dwu zdaniach:
„Pomagaj innym. Jeśli nie moŜesz pomóc, przynajmniej nie szkodź”…
***
Wpływ buddyzmu na kulturę europejską jest od paru tysiącleci dość
znaczący, choć nie zawsze przez Europejczyków uświadamiany. Platon, Pyrrhon,
Teognis, Apollonios, Pantainos, Orygenes - to dalece nie wszyscy mędrcy
helleńscy, których myśl doznała wpływu kultury buddyjskiej. Choć moŜliwe jest
przecieŜ takŜe twierdzenie, Ŝe po prostu myśl tych filozofów biegła torem
rozumowań bardzo zbliŜonych do paradygmatów mentalności buddyjskiej. TakŜe
chrześcijaństwo ma liczne „koligacje”, lub po prostu paralelizmy myślowe z tym
wielkim nurtem moralno-religijnym. Niektórzy filozofowie, jak np. Arthur
Schopenhauer, twierdzili, Ŝe „chrystianizm jest jedynie buddyzmem zaszczepionym
na drzewie judaizmu”. Badacze dostrzegają podobieństwa takŜe między Ŝyciem
Buddy a Ŝyciem Jezusa z Nazaretu w następujących zdarzeniach: Mędrzec Asita
ubolewający, Ŝe nie doczeka „przebudzenia” Buddy po jego wtajemniczeniu jest
prototypem kuszenia Chrystusa przez szatana; chodzenie Jezusa po morzu, cudowne
nakarmienie tłumów, wdowi grosz i matka Chrystusa mają swe odpowiedniki w o
pół tysiąca lat wcześniejszych pismach buddyjskich.
W zupełnie buddyjskim duchu wypowiadała się teŜ nieraz wybitna
filozofka Ŝydokatolicka Simone Weil, jak np.: „Wiary trzeba bronić jedynie
niewinnością i miłością”… Wywarł teŜ buddyzm wpływ na twórczość takich
europejskich pisarzy i myślicieli (na ile o tym moŜe wnioskować autor tego tekstu
na podstawie swego ograniczonego doświadczenia lekturowego) , jak August
Wilhelm Schlegel, Friedrich Schlegel, Arthur Schopenhauer, Friedrich Nietzsche,
Aldous Huxley, Hermann Hesse, Karl Gjellerup, Emil Cioran. Ten ostatni przecieŜ
203
m.in. pisał: „Nie biegniemy ku śmierci, uciekamy przed katastrofą narodzin. Udało
się nam jakoś ujść, miotamy się tu i tam, próbujemy zapomnieć. Strach przed
śmiercią jest tylko projekcją w przyszłość lęku datującego się od pierwszych
naszych chwil.
Rzecz jasna, wzdragamy się przed traktowaniem narodzin jako klęski; czyŜ
nie wpajano nam, Ŝe jest to najwyŜsze dobro, i Ŝe to, co najgorsze, znajduje się u
kresu, nie zaś na początku naszej drogi. A jednak zło, prawdziwe zło, jest za
nami, nie zaś przed nami. Nie uświadomił sobie tego Chrystus, pojął zaś to Budda,
mówiąc: „Gdyby, o mnisi, nie istniały na świecie te trzy rzeczy, Doskonały nie
pojawiłby się na świecie”… I narodzinom przyznał miejsce przed starością i
śmiercią, [jako czemuś najgorszemu]
są one bowiem źródłem wszelkich ułomności
i klęsk”… A czyŜ nie brzmią zupełnie z buddyjska słowa wybitnego matematyka i
filozofa, przekonanego zresztą materialisty, Bertranda Russela: „Tajemnica szczęścia
tkwi w pogodzeniu się z faktem, Ŝe świat jest okropny, okropny, okropny?”…
***
Jak nieraz zaznaczyliśmy powyŜej, buddyzm w sposób szczególny
fascynował filozofów niemieckich, jako po prostu najbardziej mądrych ludzi
Europy; być moŜe zresztą takŜe z powodu aryjskości tej szlachetnej doktryny.
Jak się wydaje, głęboka więź nieomal mistyczna istnieje między myślą
buddyzmu a twórczością genialnego filozofa, poety i kompozytora Fryderyka
Nietzschego (1844 – 1900), który pisał o sobie: „Jestem z natury wojowniczy.
Atakowanie właściwe jest moim instynktom. Móc być nieprzyjacielem - to wymaga
silnej natury. Potrzebuje ona oporu, przeto szuka oporu: patos zaczepny z tą samą
koniecznością jest właściwy sile, jak uczucie zemsty i urazy - słabości. Kobieta,
na przykład, jest mściwa: to wynika z jej słabości, podobnie jak jej wraŜliwość na
cudzą niedolę. - Siła atakującego ma pewnego rodzaju miarę w przeciwieństwie,
którego mu trzeba. KaŜde wzrastanie ujawnia się wyszukiwaniem mocniejszego
przeciwnika - lub problemu: bo filozof, który jest wojowniczy, wzywa teŜ
problemy do walki. Nie w tym zadanie, by w ogóle stać się panem oporów, lecz
pokonywanie takich oporów, gdzie w grę wciągnąć trzeba całą swą siłę, sprawność
i mistrzostwo” (Friedrich Nietzsche, Ecce homo). A jednak wiemy, Ŝe chęć do
ataku wynika nieraz po prostu z subtelności, z niegodzenia się na prostactwo,
chamstwo, niegodziwość i wulgarność świata. Na co zresztą tenŜe autor równieŜ
wskazywał, gdy pisał: „Wstręt do ludzi, do „motłochu” był zawsze największym
moim niebezpieczeństwem… Bo nasza to wyŜyna i nasza ojczyzna: wysoko zbyt i
stromo zbyt tutaj mieszkamy wszystkim nieczystym i ich pragnieniom… Zaprawdę,
Ŝadnych kryjówek dla nieczystych tu chować nie będziemy! Jaskinią lodową
zdałoby się nasze szczęście ich ciałom i duchom! I jako wichry potęŜne będziemy
Ŝyć ponad nimi, sąsiady orłom, sąsiady śniegom, sąsiady słońcu: tak Ŝyją wichry
potęŜne. I niby wicher zadmę kiedyś jeszcze pomiędzy nich i duchem swym zaprę
ich duchowi dech: tak chce ma przyszłość”… F. Nietzsche pisał o dwóch wielkich
ruchach nihilistycznych, buddyzmie i chrześcijaństwie. W rozdziale „Budda
przeciwko „UkrzyŜowanemu” dzieła „Wola mocy” wywodził: „W ruchu
nihilistycznym zawsze jeszcze godzi się ściśle odróŜniać ruch chrześcijański od
buddystycznego. Ruch buddystyczny oznacza piękny wieczór, skończoną łagodność i
słodycz, - jest to wdzięczność względem wszystkiego, co się ma poza sobą; licząc
juŜ i to, czego brak: gorycz, rozczarowanie, złość zatajoną; ostatecznie: wysoka
miłość duchowa; wyrafinowanie filozoficznej sprzeczności jest poza nim, wypoczywa
on sobie takŜe i po niej: ale od niej zachowuje jeszcze duchową glorię i Ŝarzenie
204
się zachodzącego słońca. (Pochodzenie od kast najwyŜszych). Ruch chrześcijański
jest ruchem degeneratywnym, powstałym z najrozmaitszych Ŝywiołów, składających
się z odpadków i wydzielin: nie jest on wyrazem chylenia się jakiejś rasy do
upadku; od samego początku jest tworem złoŜonym ze skupiających się i
poszukujących się okazów chorobliwych… Dlatego nie jest on narodowy, nie jest
uwarunkowany przez rasę: zwraca się do wydziedziczonych zewsząd; zatajony
przeciwko wszystkiemu, co jest udane i co panuje; potrzeba mu symbolu,
przedstawiającego przekleństwo rzucone na tych, którzy się udali i którzy
panują… Jest on przeciwieństwem wszelkiego ruchu umysłowego, wszelkiej filozofii:
bierze stronę idiotów i rzuca klątwę na rozum. Złość zatajona przeciwko zdolnym,
uczonym, umysłowo niezaleŜnym: odgaduje on w nich to, co jest udane, pańskie…
Nieprzyjaźń nieprzyjaźni kresu nie połoŜy, przyjaźń kres nieprzyjaźni
połoŜy”: to rozpoczyna naukę Buddy - tak mówi nie moralność, - tak mówi
fizjologia”…
W nadmiernym przeczeniu i zaprzeczaniu kryje się często i manifestuje
nagromadzona a ukryta Ŝądza samopotwierdzenia, milości własnej, samouwielbienia.
W „Woli mocy” Fryderyk Nietzsche pisał: „Nihilizm: brak celu; brak odpowiedzi
na pytanie „dlaczego?” - Co znaczy nihilizm? To, Ŝe najwyŜsze wartości tracą
wartość. MoŜe on być oznaką siły; moc ducha mogła tak wzróść, Ŝe cele
dotychczasowe („przekonania”, artykuły wiary) są dla niej nieodpowiednie (wiara
mianowicie wyraŜa w ogólności przymus, wynikający z warunków egzystencji,
poddanie się autorytetowi stosunków, w których jakaś istota rozwija się, rośnie,
zyskuje moc…); z drugiej strony moŜe on być oznaką niedostatecznej siły, by
produktywnie znowu postawić sobie jakiś cel, jakieś „dlaczego”, jakąś wiarę.
Maksimum swojej siły względnej osiąga on jako gwałtowna siła burzenia: jako
nihilizm czynny. Przeciwieństwem jego byłby nihilizm znuŜony, który juŜ nie
atakuje: jego najsławniejsza forma to buddyzm: jako nihilizm bierny, jako oznaka
słabości: moc ducha mogła była się znuŜyć, wyczerpać, tak iŜ dotychczasowe cele
i wartości są nieodpowiednie i Ŝadnej wiary juŜ nie znajdują - synteza wartości i
celów (na której polega kaŜda silna kultura) juŜ się roztapia, wartości
poszczególne bój z sobą toczą: rozkład - czyli Ŝe wszystko, co orzeźwia, uzdrawia,
uspokaja, odurza, występuje na czoło w róŜnym przebraniu, religijnym lub
moralnym, politycznym lub estetycznym itd. Nihilizm przedstawia patologiczny
stan”… Patologia ta polega na wniosku, Ŝe „nic - czyli wszystko - nie ma
sensu”. Albo inaczej i dokładniej: „ZałoŜeniem tej hipotezy jest: iŜ nie ma Ŝadnej
prawdy, iŜ nie ma Ŝadnej absolutnej jakości przedmiotów, Ŝadnej „rzeczy samej w
sobie”… Wartość rzeczy wszelkich widzi on właśnie w tym, iŜ wartościom tym nie
odpowiada Ŝadna rzeczywistość… W końcu zaprzeczenie samo jako „po co” Ŝycia;
Ŝycie jako coś, co pojmuje się jako rzecz bez wartości i w końcu unicestwia …
Wszystko, co zostaje zrobione w słabości, nie udaje się… Nigdy nie reaguje
się prędzej i bardziej na ślepo, niŜ wtedy, kiedyby naleŜało wcale nie reagować…
Znamieniem natury silnej jest wyczekiwanie i opóźnianie reakcji: pewnego rodzaju
powściągliwość jest jej tak właściwą, jak słabości właściwym jest przymus
odruchu, nagłość, niemoŜność wstrzymania „czynu”… Wola jest słabą; a receptą
do zapobieŜenia rzeczom głupim byłoby mieć wcale silną i nic nie czynić…
Contradictio. Pewien rodzaj samozniszczenia, instynkt zachowawczy jest
skompromitowany… Słaby sam sobie szkodzi… To jest typ dekadentyzmu…
Faktycznie znajdujemy olbrzymie rozmyślanie nad praktykami do wywołania
niewzruszoności. Instynkt jest o tyle na tropie, Ŝe nie robić nic jest poŜyteczniej,
niŜ robić cokolwiek…
205
Wszystkie praktyki zakonów, filozofów samotników, fakirów wynikły z
trafnej miary wartości, Ŝe pewien gatunek człowieka jeszcze największą korzyść
sobie przynosi, jeśli o ile moŜności zapobiega działaniu ze swej strony”…
***
W ciekawy sposób interpretował charakter buddyzmu inny filozof niemiecki.
Według Maxa Schellera celem buddyzmu jest głęboka cisza umysłu, w której zanika i
ugasa poŜądanie, indywidualność i cierpienie; cisza, w której wszechświat i
indywiduum zostają odrzeczywistnione, stają się niejako obrazem, wyobraŜeniem,
przedstawieniem. Zarazem jednak poczucie włączenia własnego cierpienia w wielkie
cierpienie świata i w konieczność cierpienia ma nastrajać do łagodnej rezygnacji.
Buddyzm twierdzi, Ŝe „istnienie jest cierpieniem; powstanie i przemijanie, zmiana i
przemiana jako taka - bez względu na jej charakter, bez względu na to, czy budzi
znowu przyjemność, czy ból - jest cierpieniem”. Kategoria „cierpienia” („uciąŜliwości”)
wszelako nie moŜe tu być interpretowana jako synonim „bólu” fizjologicznego czy
psychicznego, lecz raczej jako bierność w sensie gramatycznym, jako „byciepoddanym-oddziaływaniom”. I nic więcej. Max Scheler wydaje się potwierdzać tę
interpretację, gdy pisze o kategorii „cierpienia” w buddyzmie: „Rdzeń ów obejmuje
raczej wszystko, co człowieka - na pozór z nieodpartą siłą - pobudza z zewnątrz, co
go tylko pociąga, wszystko, co w etymologicznym znaczeniu słowa jest „afektem”
człowieka; obejmuje jego „zniewolenie” przez bytowo autonomiczne i wykazujące
własne wzajemne uwarunkowanie przyczynowe postaci i rzeczy w ogóle. Jest to raczej
„doznawanie” jako przeciwieństwo „czynności” i „działania”, aniŜeli jako
przeciwieństwo przyjemności”…
Obecnie wyznawcy buddyzmu stanowią około 15 proc. mieszkańców ziemi,
lecz ten udział w ciągu ostatnich dziesięcioleci stale wzrasta.
***
206
CYWILIZACJA GRECKA
Leopoldo Zea, historyk i socjolog meksykański, w pracy „Filozofia historii
amerykańskiej” (1984) odnotowuje: „To, co moglibyśmy nazwać właściwymi dziejami
Europy, zaczyna się w Grecji. Grecja - to młodość świata, który osiągnął swój
rozkwit we współczesnej Europie… Właśnie w Grecji odbyło się uświadomienie ducha
jako wolności, które osiągnęło pełny rozwój w Europie. To okres młodości, początek
samowiedzy. Jeśli chodzi o dzieciństwo, o okres, gdy człowiek jeszcze nie mówi, nie
wyraŜa siebie, poniewaŜ nie posiada jeszcze wiedzy o sobie, to ono, odpowiada,
widocznie, przeszłości, uosobionej w starych narodach Wschodu”… Grecja właśnie
dlatego przeciwstawiła się Wschodowi, Ŝe jest on infantylny, irracjonalny „barbarzyński
niemowa”. „Swą ideę człowieka Europejczyk zaczerpnął właśnie od Greków. Właśnie
tę ideę usiłował Europejczyk zrealizować w swych nowoŜytnych dziejach. A Rewolucja
Francuska 1789 roku była kulminacją tego dąŜenia. Wychodząc z tego ideału i jego
realizacji człowiek osiąga uniwersalną wszechświatowość… Zadanie Europy polega na
tym, aby sprzyjać rozpowszechnianiu ducha jako wolności po całej planecie, wśród
wszystkich ludzi i narodów”.
Prawdziwą wolność Hellenowie rozumieli jednak nie jako moŜliwość czynienia
wszystkiego, co się komu Ŝywnie podoba (to byłaby wolność zwierzęca), lecz jako
Ŝycie zgodne z naturą i kulturą, z nakazami rozumu, sumienia i dobrego wychowania.
Cywilizacja grecka przywiązywała do wartości kulturalnych taką wagę, Ŝe w jej ujęciu
nie moŜna było sobie wyobrazić szczęścia większego niŜ w postaci Ŝycia uczonego,
pisarza lub artysty, to jest Ŝycia, w którym dominuje pierwiastek twórczości
intelektualnej. Epoka owa stworzyła sobie uszlachetniony obraz Ŝycia wiekuiście
szczęśliwego, którym się radują dusze herosów na Polach Elizejskich, czyli w greckim
„raju”. Ukazuje ich w trakcie uczestniczenia w najwyŜszym szczęściu, jakim jest
twórczość w zakresie myśli i sztuki. Jak głosi pewien anonimowy dialog z
pierwszego wieku p.n.e., „filozofowie mogą tam rozprawiać, poeci mają teatry, chóry
pląsów i popisów muzycznych. Prowadzą rozmowy ujęte w piękny ład przy stołach
zastawionych do uczty”. Otacza ich wieczna wiosna na ukwieconych łąkach,
zraszanych przez bieŜące strumienie.
Tak więc Ŝycie twórcze i rozumne wydawało się jakby odblaskiem Ŝycia
niebiańskiego, spadającym na ziemię przedsmakiem szczęśliwego Ŝycia dusz, którym
została dana łaska nieśmiertelności. Nawet więcej: takie Ŝycie zapewniało otrzymanie
owego daru wiecznej szczęśliwości! A moŜe nawet było jej początkiem,
błogosławieństwem udzielonym jeszcze podczas ziemskiej wędrówki. W dawnej
Helladzie „pracę umysłową, uprawianie nauk ścisłych i sztuk pięknych, uwaŜano za
niezawodne narzędzie ascezy, która oczyszcza duszę z plam ziemskich namiętności i
wyzwala ją powoli z obezwładniających więzów materii. Kto poświęcił całe Ŝycie
słuŜbie Muzom, mógł z pełnym zaufaniem liczyć na opiekę tych bogiń, które go
207
przywołają do siebie i wprowadzą w kręgi gwiaździste dzięki kulturze dojrzałe, by stać
się godnymi takiej chwały” (H. - J. Marrou, Historia wychowania w staroŜytności).
Wierzono wówczas i miano przeświadczenie, Ŝe poprzez kulturę („uprawę duszy”)
dostępuje człowiek nieśmiertelności, zyskuje rozum - przywilej bogów. Po śmierci
wielkich filozofów (Pitagorasa, Platona i in.) czczono ich jak świętych, a ich
domostwa przekształcano w świątynie, uwaŜano bowiem, Ŝe dostąpili mądrości nie
tylko dzięki własnemu wysiłkowi, ale i przez szczególną dla siebie łaskawość bogów.
„Historia filozofii pokazuje z całą jasnością połączenie twórczej ewolucji i
ekspansji. Filozofia grecka zaczęła się od prób zastąpienia znanych greckim
myślicielom rozbieŜnych, sprzecznych ze sobą, doktryn teologicznych - greckich,
egipskich, fenickich, babilońskich i perskich - przez logicznie spójny system wiedzy
ogólnej, której przedmiotem miał być „kosmos”. Od samego jednak początku kaŜdemu
systemowi filozoficznemu wcześniej czy później zaprzeczał całkowicie lub częściowo
jakiś inny system bądź jakieś inne systemy. Najlepiej są znane dwie skłócone ze sobą
teorie metafizyczne, które powstały w Grecji, i rozwijają się do dzisiaj - idealizm i
materializm. Ale grecka filozofia nie ograniczyła się w swej ewolucji twórczej do
metafizyki wszechświata. Filozofowie stworzyli szczególne gałęzie systematycznej wiedzy
- logikę, epistemologię, metodologię, etykę, politykę i estetykę” (Florian Znaniecki,
Społeczne role uczonych). Głęboki, bogaty w odniesienia związek religii, sztuki i
filozofii, którym Ŝyły narody Wschodu, rozpadł się u Greków na zróŜnicowane
wytwory tych trzech form duchowej twórczości. Klarowny, świadomy samego siebie
duch uwolnił filozofię od zaleŜności wobec religii oraz wizjonerskiej symboliki
poematów spokrewnionych z filozofią bądź religijnością. „Jej obrazowa siła naocznego
oddziaływania doprowadziła do wykształcenia wyróŜnionych odmian wytworów
duchowych. W ten sposób powstała u Greków zarówno filozofia, jak jej pojęcie i
samo wyraŜenie „filozofia”. (…) W słowie tym umieszcza Grek poszukiwanie prawdy
ze względu na samą prawdę - wartości niezaleŜnej od jakiegokolwiek praktycznego
zastosowania. (…) Greckiemu porządkowaniu nauk szczególnych filozofii odpowiada
organizacja szkół filozoficznych. Szkoły te były nie tylko ośrodkami dyskusji nad
zasadami, lecz takŜe warsztatami pozytywnego badania. W ciągu kilku pokoleń doszło
w tych szkołach do ukonstytuowania całej pełni nauk przyrodniczych i
humanistycznych” (Wilhelm Dilthey, O istocie filozofii). A takŜe do ufundowania
szeregu gałęzi techniki, od budowlanej do wojskowej.
W piątym wieku przed nową erą Herodot w swych dziewięciu księgach
historycznych po raz pierwszy wspomina o ośmiu cudach świata. W okresie
późniejszym lista ta była nieraz modyfikowana; nie mogła ze znanych względów brać
pod uwagę „cudów’ Chin, Indii czy tym bardziej Inków, Majów czy Azteków, lecz
przede wszystkim uwzględniała osiągnięcia greckie. Była to więc m.in. 13-metrowa
statua Zeusa w miejscowości Olimpia, połoŜonej około 150 km na zachód od Aten,
która uległa zniszczeniu w 462 roku p.n.e. (W tej miejscowości w okresie od 776
p.n.e. do 393 nowej ery odbywały się co cztery lata słynne Igrzyska Olimpijskie,
zakazane później przez duchowieństwo chrześcijańskie, a wznowione dopiero w 1896,
zimowe zaś w 1924). Dziełem Greków była teŜ 160-metrowej wysokości wieŜa latarni
morskiej w Aleksandrii; wspaniała świątynia Artemidy w Efezie; mauzoleum w
Helikarnasie z rzeźbami przedstawiającymi Mauzolosa i Artemizję; rzeŜba Heliosa na
wyspie Rodos. Byli więc Grecy pierwszymi twórcami sztuki europejskiej na
najwyŜszym stopniu doskonałości, a miłość piękna nazywali: „filokalia”. F.W.J.
Schelling w swej „Filozofii sztuki” notował: „KaŜdy, kto zastanawia się nad
idealnymi dziełami artystów greckich, musi w ich obecności poddać się bezpośrednio
wraŜeniu nierzeczywistości, musi pojąć, Ŝe przedstawiono tu coś, co wyŜsze jest ponad
208
wszelką rzeczywistość, choć w tym wyniesieniu dzięki sztuce zostało uczynione
rzeczywistym”. Nie przypadkiem J. W. von Goethe zauwaŜył: „Wśród wszystkich ludów
Grecy byli tymi, którzy najpiękniej prześnili sen Ŝycia”…
***
W 212 roku p.n.e. Archimedes skonstruował, jako pionier w skali globalnej,
broń laserową (laser = light amplification by stimulated emission of radiation),
mianowicie złoŜony układ luster, który tak koncentrował odbite promienie Słońca, Ŝe
drewniane okręty floty rzymskiej, zbliŜającej się do greckich Syrakuz , wybuchały
płomieniem jak pochodnie, rozpadając się na kawałki, a opancerzeni Ŝołnierze, jak
kamienie, szli na dno.
***
W roku zaś 1901 niedaleko od greckiej wyspy Antikithira nurkowie natrafili na
szczątki staroŜytnego statku handlowego, zmierzającego ongiś prawdopodobnie z
Hellady do Rzymu. Wskazywały na to znalezione na pokładzie liczne posąŜki z brązu
i marmuru oraz srebrne monety pochodzące z Pergamonu. Wydobyte pieniądze
pozwoliły badaczom ustalić, Ŝe okręt zatonął między 85 a 60 rokiem p.n.e. Wszystkie
znalezione pod wodą rzeczy umieszczono w Muzeum Archeologicznym w Atenach.
Uwagę naukowców zwrócił na siebie i przez dłuŜszy czas (sto lat!) przyprawiał o
przysłowiowy ból głowy niezwykły, wykonany z brązu przyrząd, pierwotnie zamknięty
w drewnianej obudowie wielkości pudełka na buty. Opisywano go jako „najbardziej
skomplikowany mechanizm świata staroŜytnego, jaki kiedykolwiek odkryto”. Znajdował
się wtedy w kilku kawałkach: były to koła zębate róŜnych rozmiarów o dokładnie
wyciętych trójkątnych trybach, zespolone w skomplikowane przekładnie, zdolne
przenosić ruch z jednego walu na drugi. Wielu uwaŜało, Ŝe jest to jakiś falsyfikat czy
nieporozumienie, gdyŜ ludzkość ponad dwa tysiące lat temu nie była w stanie ani
konstruować ani produkować aŜ tak złoŜonych urządzeń technicznych.
W 1958 roku naukowiec (fizyk i historyk) Derek de Solla Price doszedł do
wniosku, Ŝe to urządzenie umoŜliwiało obliczenie czasu występowania przeszłych i
przyszłych zjawisk astronomicznych, jak fazy KsięŜyca, zaćmienia Słońca, koniunkcje
planet itp. Trzy róŜne tarcze słuŜyć miały do oznaczania lat, miesięcy i dni odnośnych
zjawisk, jak teŜ obrazowały pozycje Słońca i KsięŜyca w określonym momencie.
W 1971 roku Price wykonał zdjęcia rentgenowskie mechanizmu i doszedł do
wniosku, Ŝe był to skomplikowany kalkulator astronomiczny i pisał: „Nigdzie nie
zachowało się nic podobnego do tego przyrządu… Z tego, co wiemy o nauce i
technice epoki hellenistycznej, wynika, Ŝe takie urządzenie nie mogło wtedy powstać”.
A przecieŜ powstało. W 2006 roku grupa naukowców ponownie zbadała ten
starogrecki przyrząd, lecz tym razem z pomocą nowoczesnego tomografa
komputerowego, tworzącego trójwymiarowe obrazy rentgenowskie o wysokiej
rozdzielczości. Okazało się, Ŝe mechanizm składał się z ponad trzydziestu
zazębiających się kół i rzeczywiście słuŜył do rachuby czasu i przewidywania róŜnych
zjawisk astronomicznych. Ustalono teŜ, Ŝe nie było na nim Ŝadnych oznak stosowania
„metody prób i błędów”, z czego wynika, iŜ takie aparaty były produkowane seryjnie
na podstawie wyjątkowo zaawansowanej i precyzyjnej wiedzy matematycznej,
astronomicznej i technicznej. Wysunięto równieŜ hipotezę, Ŝe tego rodzaju przyrządy
zostały zaprojektowane jeszcze za czasów Archimedesa, który był genialnym fizykiem,
matematykiem i konstruktorem; a później były coraz bardziej doskonalone. Europa
„chrześcijańska” zdobyła umiejętność konstruowania i budowy tego rodzaju
mechanizmów dopiero 1500 lat później. To jest jeden z dowodów na niesamowitość
twórczego geniuszu Hellenów, najbardziej utalentowanego narodu w dziejach
powszechnych.
209
***
Słynne Muzeum Aleksandryjskie było przez całe stulecia olbrzymim instytutem
naukowym, utrzymującym na koszt państwa liczne rzesze uczonych, posiadającym
wspaniałą bibliotekę (która na początku nowej ery osiągnęła 700 tysięcy tomów),
zbiory zoologiczne, ogrody botaniczne, obserwatoria astronomiczne itd. Pracowali tam
m.in. słynni uczeni: matematyk Euklides, astronom Ptolemeusz, geograf Eratostenes.
Wśród licznych osiągnięć cywilizacyjnych Grecy być moŜe dokonali teŜ jako
pierwsi wynalazku alfabetu. Robert Graves pisze w swych „Mitach greckich”: „Alfabet
grecki był uproszczeniem hieroglifów kreteńskich. Uczeni w zasadzie zgadzają się
obecnie, Ŝe alfabet pisany powstał w Egipcie w XVIII wieku przed Chrystusem na
skutek wpływów kreteńskich. Odpowiada to tradycji zachowanej u Arystydesa i
przekazanej przez Pliniusza, Ŝe Egipcjanin imieniem Menos („KsięŜyc”) wynalazł
alfabet „na piętnaście lat przed panowaniem Foroneusa, króla Argos”. Istnieją jednak
dowody, Ŝe zanim wprowadzono w Grecji zmodyfikowany alfabet przechowywany jako
tajemnica religijna przez kapłanki księŜyca - Io, względnie kapłanki Trzech Mojr”…
Na ogół uznaje się jednak, Ŝe nie jest wiadomo, jakiej narodowości byli wynalazcy
tzw. alfabetu protosemickiego. Przyjmuje się po prostu , Ŝe w procesie tym
uczestniczyli Huryci, Hetyci i Indoirańczycy. Hipoteza ta nie wyklucza wpływu
starszych systemów pisma niealfabetycznego: egipskiego, kreteńskiego, chińskiego i in.
„Wynalazcy alfabetu musieli mieć poprzedników, a wynaleziony w Palestynie lub Syrii
w drugim tysiącleciu p.n.e. alfabet musiał znajdować się pod wpływem pism Egiptu,
Babilonii czy Krety” (Dawid Diringer, Alfabet). Powinno się więc rozróŜniać między
wynalazkiem pisma, które znane było wielu mniej lub bardziej cywilizowanym ludom
Egiptu, Mezopotamii, Krety, Azji Mniejszej, Indii, Chin, Ameryki Środkowej, Cypru,
Japonii, a wynalazkiem alfabetu, t.j. takiego pisma, gdy kaŜdemu dźwiękowi
odpowiada konkretna litera. A to był juŜ wynalazek późniejszy, który stał się moŜliwy
tylko na podstawie wcześniejszych osiągnięć. I wielu uczonych jest zdania, Ŝe tego
kroku jako pierwsi dokonali właśnie Grecy.
***
Kultura starogrecka była niesłychanie bogata. Historia zna trzech Sokratesów,
pięciu Platonów, ośmiu Arystotelesów, siedmiu Ksenofontów itd. I choć w większości
przypadków zachowały się tylko drobne urywki z dzieł mędrców helleńskich, to nawet
one dają świadectwo ich niezrównanemu geniuszowi. I to do tego stopnia, Ŝe
niektórzy przypuszczają, Ŝe ich imponujące osiągnięcia koniecznie musiały mieć
poprzedników, być moŜe w postaci Atlantów, twórców wielkiej, zaginionej cywilizacji.
„Problem Atlantydy jest jeszcze od czasów staroŜytnych przedmiotem oŜywionych
polemik. PowaŜne próby wyjaśnienia sprawy idą w parze z niesamowitymi teoriami,
będącymi płodem czystej fantazji” (C. W. Ceram, Pierwszy Amerykanin). Opowieści o
Atlantydzie wywodzą się z dwóch dialogów filozofa greckiego Platona „Timajos” i
„Kritiasz”. Jest w nich mowa o tym, Ŝe prawodawca Solon, który Ŝył przeszło
dwieście lat przed Platonem (ok. 640 – 560 p.n.e.), posłyszał od kapłanów egipskich o
Atlantydzie, wyspie połoŜonej za Słupami Herkulesa i zamieszkanej przez lud wysoce
ucywilizowany i wojowniczy, który stworzył potęŜne i bogate państwo. Nie ma jednak
dowodów na to, Ŝe jakiś inny naród „pomógł” Grekom w dokonaniu tego, czego
dokonali oni sami.
Greccy myśliciele o tysiące lat wyprzedzali nieraz swój czas, dokonując
olśniewających intuicji naukowych. Tak np. Alkmaion z Krotony (ok. 500 p.n.e.),
autor trafnej uwagi o tym, Ŝe „łatwiej ustrzec się przed wrogiem, niŜ przed
przyjacielem”, uwaŜał mózg za siedzibę podstawowej części duszy, a powstawanie i
przebieg wraŜeń uzaleŜniał od organów zmysłowych. Dusza - według niego - jest
210
samoporuszalna z natury i posiadająca wieczny ruch, jest bogopodobna i nieśmiertelna.
Człowiek róŜni się od zwierząt tym, Ŝe tylko on myśli, a reszta zwierząt tylko czuje.
Anaksagoras z Klazomenu (ok. 500 – 428 p.n.e.) był zdania, Ŝe rozum
kosmiczny tworzy z materialnych cząstek-nasion (tzw. „homeomerii”, nieskończenie
małych drobinek) wszechrzeczywistość; twierdził, iŜ słońce, księŜyc i gwiazdy są
rozŜarzonymi bryłami kamiennymi; pisał teŜ, ze „rzeczy widzialne są podstawą do
poznania niewidzialnych”, Ŝe świat jest takim, jakim go postrzegamy, a równieŜ
nieskończenie podzielnym pod względem ilościowym i jakościowym. Gdy
Anaksagorasa zapytano, po co warto się urodzić, odparł, iŜ choćby po to, aby oglądać
rozgwieŜdŜone niebo i odbijający się w nim boski ład panujący we wszechświecie.
Uczeń Anaksagorasa Archelaos (ok. 450 p.n.e.) kontynuował myśl swego mistrza
i doszedł m.in. do wniosku, Ŝe dźwięk powstaje wskutek drgania powietrza, Ŝe Słońce
jest największą z gwiazd i Ŝe wszechświat jest nieskończony. Inny znów filozof grecki
Arystarchos z Samos (320 – 250 p.n.e.) twierdził, Ŝe Ziemia porusza się wokół
Słońca, był więc autorem pomysłu o heliocentryzmie naszego układu słonecznego.
Te i wiele innych idei myślicieli greckich „odŜyły” po paru tysiącach lat i
w kształcie zmodyfikowanym stały się podstawowymi twierdzeniami i zasadami
metodologicznymi nauki współczesnej. Diogenes z Apolonii np. pisał w 440 roku
p.n.e.: „Wydaje mi się, Ŝe przy rozpoczynaniu wszelkiej pracy naukowej koniecznie
naleŜy przyjąć jak najbardziej niewątpliwą pierwszą zasadę i posługiwać się prostym i
powaŜnym językiem”. Obecnie, 2500 lat po jej wypowiedzeniu, ta zasada obowiązuje
w kaŜdej naukowej dyskusji. Pyrron z Elidy (360 – 270 p.n.e.) był z kolei
protagonistą sceptycyzmu, subiektywizmu, relatywizmu, a nawet solipsyzmu, tak dobrze
znanych z historii nauki nowych czasów. Pisał: „Nic nie dzieje się z konieczności…
(…) śe miód jest słodki, tego nie twierdzę, Ŝe słodkim się wydaje, na to się
zgadzam… Z róŜnic w organach zmysłowych wynikają teŜ róŜnice w odbiorze wraŜeń.
Dla kozy liście oliwki są poszukiwanym poŜywieniem, dla człowieka natomiast są
gorzkie; dla przepiórki cykuta jest pokarmem, dla człowieka - śmiertelną trucizną; dla
świni ekskrementy są jadalne, dla konia nie.
Nic nie jest teŜ dobre ani złe obiektywnie. Bo gdyby cokolwiek było obiektywnie
dobre albo złe, musiałoby dla wszystkich być dobre lub złe, tak jak śnieg dla
wszystkich jest zimny… To samo moŜe być uwaŜane zarówno za dobro, jak i za zło
przez róŜnych ludzi”…
NaleŜący do tegoŜ nurtu Metrodor z Chios pisał w dziele „O przyrodzie” :
„Zaprzeczam, abyśmy wiedzieli, czy wiemy coś, czy nie wiemy; nie wiemy nawet, czy i to, o
czym mowa w zdaniu poprzednim, jest nam wiadome; nie wiemy w ogóle, czy coś istnieje, czy
nie istnieje”.
***
Badając świat Grecy poszukiwali m. in. jego początku, pratworzywa, pierwszego
impulsu, praelementu, pierwotnego budulca. Przy tym stwierdzali rzecz ewidentną:
świat otaczający człowieka składa się z niezliczonej mnogości nieskończenie
róŜnorodnych przedmiotów i zjawisk o niewyobraŜalnie odmiennych właściwościach. I
stawiali pytania: Czy istnieje coś, co łączy je wszystkie? Czy istnieje wspólna dla
całego wszechbytu podstawa, istota, substancja? - Odpowiedzi na te pytania były i są
róŜne, łącznie z tą, Ŝe nie istnieje nic prócz naszych własnych wyobraŜeń, jak to
twierdzili greccy relatywiści, a za nimi George Berkeley.
Dawni greccy (i chińscy) filozofowie podejmowali jednak wielokrotnie próby
określenia owego pierwiastka, który stanowiłby podstawę wszechrzeczy. Szczególnie
charakterystyczna pod tym względem była jońska (malezyjska) filozofia przyrody,
której czołowym reprezentantem był Tales z Miletu (ok. 620 – 540 p.n.e.), co prawda
211
rodowity Fenicjanin szlachetnego rodu, ale od początku do końca związany z kulturą
Hellady. Dzieła jego uległy w ciągu czasu zaginięciu, ale wiadomo, Ŝe był teŜ
astronomem (obserwował gwiazdy, przewidywał zaćmienia Słońca, ułoŜył kalendarz z
365 dniami), geografem, filozofem. W zakresie geometrii dotychczas obowiązuje tzw.
„twierdzenie Talesa”: Jeśli ramiona kąta płaskiego przeciąć dwiema równoległymi
prostymi, to odcinki wyznaczone przez te proste równoległe na jednym z ramion kąta
są proporcjonalne do odpowiednich odcinków na drugim ramieniu kąta. Tak zwane zaś
„odwrotne twierdzenie Talesa” głosi: Jeśli odcinki wyznaczone przez dwie proste na
jednym ramieniu kąta są proporcjonalne do odpowiednich odcinków wyznaczonych na
drugim ramieniu kąta, to te proste są równoległe”.
Ten znakomity uczony twierdził, Ŝe początkiem i podstawą wszystkiego jest
woda, i uzasadniał tę tezę argumentem, Ŝe wszystko Ŝyje z wilgoci, a tam, gdzie jej
nie ma, nie ma teŜ Ŝycia. Powietrze to woda rozrzedzona, a ziemia to woda
stwardniała. UwaŜał, Ŝe przyroda na pozór nieoŜywiona równieŜ jest Ŝywa (magnes,
bursztyn). Był przekonany, Ŝe wiatry powstają na skutek rozrzedzania się powietrza
pod działaniem słońca; Ŝe grzmot jest wynikiem zderzania się chmur, a błyskawica ich ocierania się o siebie nawzajem.
Tradycja głosi, Ŝe Tales w Ŝyciu osobistym pozostał bezŜenny. Bardzo
jednak kochał dzieci. Kiedy zaś go pytano, dlaczego nie ma własnych dzieci,
odpowiadał, Ŝe właśnie dlatego, iŜ kocha dzieci. Ta odpowiedź prawdopodobnie
dawała do zrozumienia, Ŝe uwaŜał, iŜ kto mnoŜy Ŝycie, mnoŜy cierpienie; tak więc
kto kocha swe „potencjalne” dzieci, nie będzie ich rodził, aby nie przyszły na ten
świat, by cierpieć i umierać. Gdy matka namawiała go do oŜenku, póki był młody
odpierał, Ŝe „jeszcze nie pora”, a później, Ŝe „juŜ nie pora”…
Miał za trzy rzeczy składać dzięki losowi: po pierwsze, za to, Ŝe się urodził
człowiekiem, a nie zwierzęciem; po drugie, Ŝe się urodził męŜczyzną, a nie kobietą;
po trzecie, Ŝe się urodził Grekiem, a nie barbarzyńcą. [Ta przypowiastka prowadzi do
wniosku, Ŝe albo nie był Fenicjaninem, albo Ŝe ta wypowiedź jest mu przypisywana
błędnie].
Opowiada się, Ŝe kiedy Tales w asyście starej słuŜącej wyszedł po ciemku z
domu, aby obserwować gwiazdy, wpadł do dołu i uskarŜał się na to. Niewiasta zaś
miała mu na to powiedzieć: „Ty, Talesie, nie mogąc dostrzec tego, co jest pod
nogami, chciałbyś poznać to, co jest na niebie”. W tej odpowiedzi znajdujemy, z
jednej strony, sugestię, Ŝe wielki wszechświat nigdy nie otworzy swych tajemnic przed
człowiekiem, a z drugiej strony - wskazówkę na znaną niepraktyczność uczonych i
filozofów, często gubiących się nawet w dość prostych sytuacjach Ŝyciowych. Ta
anegdota koresponduje ze znaną fraszką „Na matematyka” Jana Kochanowskiego:
„Przemierzył ziemię i głębokie morze,
Wie jako wstają i zachodzą zorze,
Wiatrom rozumie, praktykuje komu,
A sam nie widzi, Ŝe ma kurwę w domu”.
[Jeden z niemieckich poetów przedstawił krańcowy przypadek roztargnienia, kiedy to
pewien pan profesor przyprowadził do siebie dziewczynę, ale rozbierając się połoŜył
kolo niej swe spodnie na łóŜko, sam zaś przewiesił się na krześle].
Gdy Talesa pytano, czy ukryje się przed Bogiem człowiek, który źle czyni,
odparł, Ŝe nie ukryje się nawet ten, kto tylko zamierza źle czynić.
212
Powiadał, Ŝe śmierć niczym się nie róŜni od Ŝycia, a gdy go pytano, dlaczego
więc nie umiera, odpierał, iŜ właśnie dlatego, Ŝe śmierć niczym się nie róŜni od
Ŝycia.
Na pytanie „co jest trudne?”, odparł: „poznać samego siebie”; a na pytanie „co
jest łatwe?” powiedział: „udzielać rad bliźnim”.
Gdy cudzołoŜnik zapytał go, czy wolno mu złoŜyć przysięgę, Ŝe nie cudzołoŜył,
odpowiedział, Ŝe krzywoprzysięstwo nie jest gorsze od cudzołóstwa.
Na pytanie, co jest widokiem najbardziej niezwykłym, odpowiedział: „Tyran,
który doŜył późnego wieku”.
Gdy go pytano, w jaki sposób Ŝyje się najlepiej i najsprawiedliwiej,
odpowiedział: „Nie czyniąc tego, co się gani w innych”.
Na pytanie, kto jest szczęśliwy, mówił: „Ten, kto ma zdrowe ciało, bogatą
duszę i naturę podatną na kształcenie”.
Pradawne źródła przypisują Talesowi następujące wypowiedzi:
-„ Nie twarz naleŜy upiększać, ale być pięknym przez swe postępowanie.
- Trzeba pamiętać o przyjaciołach, zarówno obecnych, jak i nieobecnych.
- Jaką opiekę zapewnisz rodzicom, taką sam w starości otrzymasz od dzieci.
- Nie bogać się w nieuczciwy sposób, Ŝebyś nie ściągnął na siebie złej sławy obmową
tych, którzy ci zaufali.
- Lenistwo jest rzeczą uciąŜliwą.
- Pomyślność ukrywaj w domu, aby nie budzić zawiści.
- UŜywaj z umiarem.
- Nie wszystkim wierz.
- Prawdziwym panem jest ten, kto panuje nad samym sobą.
- Gadulstwo nigdy nie zwiastuje rozumnej myśli.
- Nie chodzić drogami utartymi ani teŜ krętymi.
- Ręcz za kogo, a nieszczęście pewne.
- Nie przejmuj od ojca tego, co marne.
- Ucz się tego, co najlepsze.
- Kropla drąŜy skałę.
- Nagana jest naprawą.
- Własnego serca nie zjadać, nie przejmować się zmartwieniami i niepowodzeniem.”
***
Uczniem Talesa był inny wybitny reprezentant szkoły milezyjskiej
Anaksymander (ok. 610 – 547 p.n.e.), matematyk, astronom, konstruktor zegara
słonecznego, autor zagubionego dzieła pt. „O przyrodzie” i pierwszej w Europie mapy
geograficznej. Usiłował dowieść tezy, Ŝe „zmienne zjawiska posiadają trwałą naturę”,
a za podstawę wszystkiego co istnieje, uwaŜał tzw. „apejron” czyli trudny bliŜej do
określenia „bezkres”, coś, co nie ma początku, ale samo jest początkiem wszystkiego,
coś, w czym zachodzą nieustające zmiany, wytwarzające to, co powstaje, istnieje i
zanika. UwaŜał, Ŝe świat jest bezkresny, a ruch wieczny; Ŝe „wszystko, co powstaje,
musi teŜ mieć swój kres”. Odkryte przez intelekt prawo nieuchronnej destrukcji
wszystkiego, co powstaje, jest niejako wrodzoną cechą samego istnienia. Jest to prawo
sensu stricte filozoficzne, a po raz pierwszy sformułowane przez Anaksymandra w
następujący sposób: „Skąd rzeczy biorą swój początek, tam muszą teŜ przepadać,
zgodnie z koniecznością; muszą bowiem płacić karę i zostać osądzone za swą
nieprawość, w zgodzie z porządkiem czasu”. TenŜe filozof opracował pierwszą w
dziejach kultury europejskiej kosmogonię czyli teorię powstania wszechświata.
Twierdził, Ŝe pierwsze zwierzęta powstały w wilgoci (wodzie) i były pokryte ostrymi,
213
kłującymi łuskami, zanim wyszły na ląd, a łuski im popękały i pospadały; Ŝe
człowiek pierwotny pochodził od zwierząt innych gatunków.
***
I wreszcie uczniem Anaksymandra był Anaksymenes (ok. 585 – 525 p.n.e.),
trzeci wybitny przedstawiciel szkoły jońskiej w filozofii. Przypisuje mu się dokonanie
szeregu odkryć w dziedzinie fizyki, geografii, meteorologii. Twierdził, Ŝe podstawą,
substancją wszystkiego jest powietrze [„aer”] , stanowiące w róŜnej koncentracji i
zagęszczeniu osnowę bytu; takŜe bogowie mieli ukształtować się w naturalny sposób z
tego pratworzywa. Opowiada się o nim, Ŝe gdy pewnego razu przechadzał się
cienistym gajem z jednym ze swych młodych słuchaczy, tamten zapytał sędziwego
filozofa: „Mistrzu, posiadasz rozległą wiedzę, pobierałeś nauki u najmądrzejszych
Hellenów, przestudiowałeś mnóstwo rozmaitych ksiąg, a i sam niejedną ułoŜyłeś,
dlaczego jednak wciąŜ cię nurtują wątpliwości i wydajesz się robić wraŜenie, jakbyś
wielu rzeczy nie byłeś pewien?” PogrąŜony w myślach Anaksymenes powstrzymał krok
i narysował na piasku swym starczym kijem dwa koła, jedno małe, drugie duŜe, i
rzekł: „Twoja wiedza to jest to oto małe koło, a moja - duŜe. Wszystko, co leŜy poza
nimi, jest niewiadome. Małe koło ma niewiele punktów stycznych z tym, co
niewiadome, a duŜe - wiele. To znaczy, Ŝe im większą ktoś posiada wiedzę, tym
bardziej styka się z tym, co jest jeszcze niepoznane i tym więcej ma wątpliwości; i
odwrotnie, im mniejszą ktoś ma wiedzę, tym mniej ma wątpliwości, i tym bardziej jest
pewny swej rzekomo wielkiej mądrości. Jest jednak tak, Ŝe im szerszy będzie krag twej
wiedzy, tym większa jego wspólna granica z tym, co niepoznane. W przyszłości, gdy
będziesz dowiadywał się wiele nowego, wiele teŜ będzie w twym umyśle powstawać
róŜnych pytań”…
***
Od samego początku kultura grecka asymilowała dorobek szeregu wybitnych
ludzi takŜe „barbarzyńskiego” pochodzenia. Anacharsis Scyta (ok. 600 p.n.e.) był np.
bratankiem króla scytyjskiego Kaduidasa, ale matką była Greczynką. Był poetą, a przy
tym człowiekiem szczerym i prostolinijnym; jego otwarty sposób mówienia stał się
przysłowiowy - w języku greckim powstał idiom „mówić jak Scyta” czyli nie owijając
w bawełnę. Do Anacharsisa naleŜy kilka trafnych spostrzeŜeń nad ludzkim Ŝyciem,
które zachowały się do dziś dzięki temu, Ŝe cytowali je w swych tekstach inni
pisarze. - Na pytanie, w jaki sposób moŜna uchronić się przed pijaństwem, odparł:
„Mając przed oczyma obrzydliwych opilców”… - Na pytanie, jaki okręt jest
najbezpieczniejszy, odpowiedział: „Ten, który juŜ wyciągnięto na ląd”… - Gdy pewien
Ateńczyk szydził z jego scytyjskiego pochodzenia, zareagował: „Dla mnie hańbą jest
moja ojczyzna, ty natomiast jesteś hańbą swojej ojczyzny”… - Na pytanie, co w
człowieku jest złego, a co dobrego, odrzekł: „Język”… - Mówił teŜ, Ŝe lepiej jest
mieć jednego przyjaciela wartościowego, niŜ wielu nic nie wartych.
Anacharsis miał zginąć raŜony przypadkową (?) strzałą podczas polowania juŜ
po powrocie do Scytii, i to przez rodzonego brata, który był zawistny i nie mógł mu
wybaczyć jego sławy. W Grecji ustanowiono ku jego czci kilka posągów, na jednym
z których zaś umieszczono zdanie: „Panuj nad językiem, nad Ŝołądkiem i nad
zmysłami”…
***
Ksenofanes z Kolofonu (ok. 580 – 480 p.n.e.), wojownik i filozof, za zasadę
wszechrzeczy uwaŜał ziemię i wodę. Dowodził, Ŝe świat jest niejako zamknięty w
sobie, nieruchomy i niepoznawalny; był więc inicjatorem agnostycyzmu filozoficznego.
Przypisuje się mu następujące m.in. wypowiedzi:
214
-„Wszystko jest Jednym i Bóg jest identyczny ze światem.
- Gdyby woły, konie i lwy miały ręce i potrafiły nimi malować, konie przedstawiałyby
wizerunki bogów w postaci koni, woły - wołów, a lwy - lwów, to jest nadawałyby
bogom takie formy, jaki jest ich własny kształt. Etiopowie uwaŜają, ze ich bogowie
mają płaskie nosy i są czarni; Trakowie mniemają, ze bogowie mają niebieskie oczy i
rude włosy”.
***
śyjący w V wieku p.n.e. Leukippos z Abdery w dziele „O wielkim porządku
świata”, przyjmował jako zasadę dla wyjaśnienia istoty bytu przeciwieństwa: pełnię i
pustkę, ciepło i zimno, byt i niebyt, nazywając byt „atomem”, czyli niepodzielną
cząstkę, będącą składnikiem wszystkich rzeczy materialnych i duchowych. ZbliŜone
poglądy miał teŜ Demokryt.
***
Interesującym myślicielem był Parmenides (ok. 540 – 470 p.n.e.), który
utoŜsamiał byt i duch. Być znaczy myśleć. [Później podobne idee sformułowali m.in.
Cyceron („vivere est cogitare”) i Descartes („cogito ergo sum”). UwaŜał, Ŝe byt jest
wieczny, ciągły, nieruchomy, niezmienny, stały i jedyny. Zjawiska nie są bytem, bo
nie moŜe być bytem to, co moŜe przestać istnieć. Dopiero duch, rozum kosmiczny
stanowi byt prawdziwy, a nie incydentalny.
***
Filolaos z Krotony (ok. 500 – 420 p.n.e.) pisał: „Świadczą o tym równieŜ
staroŜytni teologowie i wróŜbici, Ŝe dusza na skutek pewnego wykroczenia została
sprzęgnięta z ciałem i jest w nim pogrzebana jak gdyby w grobie.” Uwalnia się zaś
z tej niewoli dopiero w chwili śmierci ciała.
„Nie moŜna by było w ogóle niczego poznać, gdyby wszystko było
nieskończone”.
***
Empedokles z Agrygentu (ok. 495 – 435 p.n.e.) uwaŜał , iŜ u podłoŜa
wszechrzeczy znajdują się cztery elementy: ziemia, woda, powietrze i ogień. Materia z
natury jest nieruchoma, ale oŜywia ją duch. Ewolucja polega na tym, Ŝe róŜne
elementy łączą się w róŜnych proporcjach ze sobą wytwarzając w ten sposób całe
bogactwo zjawisk i przedmiotów. UwaŜał, iŜ dusza nie umiera, lecz wędruje z ciała
do ciała, wchodząc kolejno w rozmaite postacie zwierząt i roślin: „Byłem juŜ raz
chłopcem, dziewczynką, krzakiem, ptakiem i nurkującą niemą rybą”. Jest to doktryna
metemsomatozy. [O tym, Ŝe dusza jest wieczna, wywodził jeszcze w VII wieku p.n.e.
filozof Ferecydes Syryjczyk]. Empedokles teŜ twierdził, iŜ nic nie ginie, lecz tylko
zmienia swój sposób istnienia: „Jest niemoŜliwe, aby coś powstało z tego, co nie
istnieje; i jest rzeczą niemoŜliwą i niesłychaną, aby zginęło to, co istnieje”.
***
Niekiedy uczeni męŜowie padali ofiarą własnych teorii. Poeta grecki Lucyliusz
drwił ongiś z astrologa o imieniu Aweł, który wywróŜył był sobie, Ŝe umrze za
cztery godziny. „W rozpaczy czeka on swej godziny. Lecz leci czas, a śmierci nie
widać. Patrzy - juŜ piata godzina nadchodzi”. Nie chcąc pohańbienia swej nauki,
zapomniany przez śmierć, „Aweł powiesił się sam ku chwale własnej nauki”…
***
Według poglądów greckich - jak to ujął w tekście „O istocie filozofii”
Wilhelm Dilthey - „Eros filozoficzny rozwija się poprzez róŜne stopnie od miłości do
pięknych form aŜ po wiedzę o ideach. Nasza wiedza, takŜe na tym wyŜszym etapie,
pozostaje jednak tylko pewną hipotezą, mianowicie dotyczącą istot niezmiennych,
215
urzeczywistnionych w świecie realnym, nigdy jednak nie dochodzi do związku
przyczynowego, który rozciąga się od najwyŜszego dobra aŜ po jednostkowe rzeczy, w
których oglądamy to, co wieczne. W tej wielkiej tęsknocie, której nigdy nie zaspokaja
nasza wiedza, tkwi punkt wyjścia wewnętrznego związku filozofii i religijności, która
Ŝyje pełnią tego, co boskie”. Duch grecki połączył w organiczną całość mądrość
filozofii i mądrość wiary, nie negując Ŝadnej z nich, lecz tworząc z nich organiczną
całość. Tak Klemens Aleksandryjski (ok. 150 – 215) w „Kobiercach” wyznawał: „Nie
jest mi rzeczą nieznaną to, co szumnie głoszą lękliwi ignoranci, Ŝe mianowicie trzeba
się tylko zajmować rzeczami najbardziej koniecznymi, takimi, które słuŜą do
utwierdzenia wiary, a pomijając rzeczy świeckie… Sądzą oni, Ŝe filozofia jest czymś
złym i Ŝe wkradła się w nasze Ŝycie na zgubę ludzi za sprawą jakiegoś złego jej
wynalazcy. Ja zaś (…) dam poznać, Ŝe filozofia jest w pewnym sensie dziełem boskiej
Opatrzności… Jeśli nawet filozofia grecka nie ogarnia całości prawdy, jeśli nie jest
zdolna wypełniać przykazań Pańskich, niemniej jednak przygotowuje drogę najbardziej
królewskiej nauce, ucząc roztropności, kształtując charakter i przygotowując na
przyjęcie prawdy tego, kto uznaje Opatrzność.
Przed przyjściem Pana filozofia była konieczna dla Greków, aby ich prowadzić
do sprawiedliwości. Obecnie stała się poŜyteczna do tego, aby doprowadzić do czci
Boga. Stanowi ona konieczne przygotowanie dla tych, którzy czerpią wiarę z dowodzeń
rozumowych… TakŜe i ty, kiedy umocnisz wiarę murem filozofii, na pewno potrafisz ją
ustrzec przed sofistami”… Jakby odgłosem, echem tych zdań były słowa Georga
Friedricha Wilhelma Hegla wypowiedziane ponad dwa tysiące lat później: „W filozofii
religia znajduje swoje usprawiedliwienie. Myśl jest sędzią absolutnym, przed którym
treść religii musi się wytłumaczyć i usprawiedliwić”. - Chyba Ŝe chce funkcjonować
na poziomie prymitywnego zabobonu… Grecka filozofia i grecka religijność (a to
zarówno „pogańska”, jak i późniejsza chrześcijańska) zasadniczo afirmują świat, jego
istnienie i uposaŜenie jakościowe, jako królestwo Ŝywych, szlachetnych form-mocy,
które naleŜy kontemplować i miłować.
***
Grecy byli rozmiłowani w rozmaitego rodzaju ćwiczeniach umysłowych, w
ekwilibrystyce intelektualnej, która zresztą nieraz sprowadzała ich na manowce.
Twierdząc np. Ŝe nie ma róŜnicy między Ŝyciem a śmiercią Hegezjasz nakłaniał swych
słuchaczy do odbierania sobie Ŝycia, przez co zyskał miano Peisithanatosa. Max
Stirner zauwaŜał: „Całkowite zerwanie ze światem było dziełem sceptyków. Cały Mój
związek ze światem jest „bezwartościowy i fałszywy”. Tymon powiada: „Uczucia i
myśli, które czerpiemy ze świata, nie zawierają w sobie Ŝadnej prawdy”… „CóŜ to
jest Prawda!” - wykrzykuje Piłat. Zgodnie z nauką Pirrona, świat nie jest ani dobry,
ani zły, ani piękny, ani brzydki itd. Są to jedynie predykaty, które Ja mu nadaję.
Tymon mówi: „śadna rzecz jako taka nie jest ani dobra, ani zła; to człowiek
wyobraŜa ją sobie tak albo siak”; wobec świata pozostaje tylko ataraksja
(niewzruszoność) i afazja (niezabieranie głosu lub, innymi słowy, wyizolowane Ŝycie
wewnętrzne). W świecie tym nie moŜna juŜ więcej rozpoznać Prawdy, rzeczy przeczą
sobie nawzajem, wyobraŜenia rzeczy są nie do rozróŜnienia (dobro i zło stają się tym
samym, tak Ŝe to, co jeden nazywa dobrem, drugi uwaŜa za zło). Tu kończy się
poznanie „Prawdy” i pozostaje jedynie człowiek pozbawiony wiedzy, człowiek, który w
tym świecie nie widzi nic, co warto by poznać, pozwala istnieć temu światu
pozbawionemu Prawdy i nic sobie zeń nie robi”…
Twórca sofistyki Protagoras z Abdery (ok. 480 – 410 p.n.e.) pisał: „Człowiek
jest miarą wszystkich rzeczy, istniejących, Ŝe istnieją, i nie istniejących, Ŝe nie istnieją.
(…) O bogach nie mogę wiedzieć ani czy istnieją, ani czy nie istnieją, ani teŜ jaka
216
jest ich istota i jak się pojawiają. Wiele bowiem rzeczy stoi na przeszkodzie, aby
moŜna było coś o tym wiedzieć: niemoŜliwość odpowiedniego doświadczenia
zmysłowego i krótkość Ŝycia ludzkiego… (…) Prawa są ustanawiane przez wolę ludu,
rozporządzenie rządzących lub wyrok sędziów, uzyskując sankcję przez głosowanie lub
uchwałę zgromadzenia. Tak wielką moc posiada wyrok czy uchwała, Ŝe stosownie do
wyniku głosowania zmienia się natura rzeczy. Prawo moŜe uczynić niesprawiedliwe sprawiedliwym. Twierdzimy, Ŝe jedynie od opinii zaleŜy, co uznaje się za szlachetne, a
co za haniebne… Dobro samo polega na opinii, opinie zas są bardzo róŜne i wielka
jest rozbieŜność mniemań ludzkich”. Twierdził, Ŝe o kaŜdej rzeczy z jednakowym
prawem moŜna wypowiedzieć dwa przeciwstawne zdania, a kaŜde z nich będzie
słuszne i niesłuszne w jednakowym stopniu.
Z kolei Gorgiasz z Leontinoi, który Ŝył lat 108, (ok. 483 – 375 p.n.e.), powiadał, Ŝe
, po pierwsze, nic nie istnieje; po drugie, Ŝe gdyby nawet coś istniało, byłoby
niepoznawalne (poniewaŜ między poznawanym obiektem a poznającym subiektem
istniałaby nieprzekraczalna granica); po trzecie, nawet gdyby coś moŜna byłoby
poznać, nie sposób byłoby przekazać tej wiedzy komuś innemu, gdyŜ osoby ludzkie o ile w ogóle istnieją, co wcale nie jest takie pewne - to autonomiczne mikrokosmosy
o nieprzekraczalnych granicach mentalnych. Gorgiasz miał teŜ ponoć mówić:
„Dzielność męŜczyzny polega na tym, aby być zdolnym do zajmowania się sprawami
państwa. Kobieta powinna dobrze gospodarować, dbać o wszystko w domu i być
poddaną męŜowi, aby nie ulegała swym szaleńczym i zmiennym zachciankom”…
Przed 2,5 tysiącami lat powstała w Grecji zabawna przypowiastka sofistyczna.
OtóŜ młodzieniec o imieniu Euatlos, pragnący wybić się w zyskownym sądownictwie,
pobierał lekcje elokwencji u znanego filozofa Protagorasa z Abdery. [RóŜne przekazy
wymieniają w tym względzie róŜne imiona, jak np. Eubulidesa]. Umowa, którą
poprzednio ze sobą zawarli, głosiła, Ŝe opłatę za naukę uczeń uiści po pierwszym
swym wygranym, procesie sądowym. Ale po ukończeniu studiów zmienił zdanie, nie
zamierzał występować w Ŝadnym procesie i uwaŜał, Ŝe jest to wystarczającą podstawą,
by nie płacić ani grosza dawnemu nauczycielowi.
Protagoras, zniecierpliwiony zwłoką w spłaceniu naleŜności przez ucznia, zdybał
go na ulicy i zagroził procesem, w następujący sposób przedstawiając beznadziejną
sytuację, w jakiej rzekomo postawił swego ucznia: - „JeŜeli proces przegrasz, będziesz
musiał mi zapłacić na mocy wyroku sędziego; ale gdybyś nawet proces wygrał,
będziesz musiał mi zapłacić na mocy naszej umowy, według której zapłata ma być
uiszczona po pierwszym wygranym przez ciebie procesie. Więc tak czy owak będziesz
musiał mi zapłacić. CzyŜ nie lepiej oddać naleŜność bez kosztów sądowych”?
Na to sprytny uczeń, wykazując, Ŝe nauka u mistrza nie poszła w las, odparł:
„Mylisz się, nauczycielu! To twoja sprawa jest beznadziejnie przegrana. Bo jeŜeli
proces wygram, to nie zapłacę ci na mocy orzeczenia sądowego. A gdybym nawet
proces przegrał, to nie musiałbym ci płacić w myśl naszej omowy, która nakazuje mi
płacić tylko po pierwszym wygranym procesie. Więc lepiej nie wszczynaj hałasu,
szkoda twoich kosztów sądowych”…
Powszechnie znany w róŜnych wersjach był w staroŜytności sofizmat
„Kłamca”: Czy ktoś, kto twierdzi, Ŝe zawsze kłamie, mówi prawdę czy kłamie? Gdy,
mówiąc prawdę, mówisz, Ŝe kłamiesz, to kłamiesz; gdy zaś kłamiesz, mówiąc, Ŝe
kłamiesz, to mówisz prawdę! Pewien młody filozof nawet postradał rozum, usiłując
w dzień i w nocy rozwikłać tę antynomię, a drugi popełnił z rozpaczy samobójstwo…
217
A oto jak sofiści dowodzili, Ŝe oczy nie są potrzebne, by widzieć: Czy
moŜemy widzieć bez prawego oka? - Tak. - Czy moŜemy widzieć bez lewego oka? Tak. - A więc moŜemy widzieć bez prawego i bez lewego oka? - Tak. - A więc
moŜemy widzieć bez oczu!
Z kolei Menedemos z Eretrii (ok. 350 – 276 p.n.e.), wybitny polemista,
wywodził: „JeŜeli dwie rzeczy róŜnią się od siebie, to jedna nie jest tym, czym
druga? - Tak. - A czy róŜnią się od siebie czynienie dobra i dobro? - Tak. - A
zatem czynienie dobra nie jest dobrem. Skoro zaś nie jest dobrem, to jest złem. A
więc - czynienie dobra jest złem”…
Albo inaczej: Kija, od którego wciąŜ odcinać połowę, i tak nigdy nie da się
pociąć do końca. - PoniewaŜ zawsze pozostanie owa, niech nawet nieskończenie mała,
druga połowa…
Tego rodzaju karkołomne ćwiczenia wyostrzały umysły i uczyły myślenia
twórczego, paradoksalnego, nieszablonowego, odkrywczego, owocującego szeregiem
owocnych odkryć naukowych i filozoficznych.
***
Swoiste świadectwo mentalności, usposobieniu i hierarchii wartości Greków
dają ich podania sprzed 2,5 tysięcy lat, jak teŜ ówczesne normy obyczajowe i prawne
(pisane i niepisane). W VII wieku p.n.e. formułował swe twarde prawa pierwszy
ustawodawca grecki Drakon. Za kaŜdą przewinę, nawet drobną, podobnie jak za kaŜdą
zbrodnię, ten surowy mąŜ przewidział jedną karę: śmierci. Gdy go pytano, dlaczego
tak postępuje, odpowiadał, Ŝe nie moŜe wymyślić Ŝadnej innej sankcji, ani surowszej,
ani łagodniejszej. Było to logiczne w sytuacji przejścia od próŜni prawnej do
społeczeństwa ustawodawczo regulowanego. Drakon uwaŜał, Ŝe zarówno prawa pisane,
jak i rozkazy starszych, powinny być wykonywane bezwzględnie, poniewaŜ jeśli ktoś
nie słucha poleceń rodziców lub przełoŜonych, nie będzie teŜ słuchał praw
stanowionych. Gdy więc np. lekarz zalecał pacjentowi abstynencję, a chory pił i
wyzdrowiał, był karany śmiercią - za nieposłuszeństwo lekarzowi. To samo groziło
nastolatkom, nie słuchającym poleceń rodziców. W ten sposób zaprowadzono w Grecji
niemal idealny ład i porządek; stała się ona swego rodzaju „państwem prawa”, co z
kolei umoŜliwiło racjonalne zarządzanie krajem, jego dynamiczny i wszechstronny
rozwój, a następnie złagodzenie obyczajów i praw. W razie potrzeby jednak i później
okresowo wprowadzano prawa drakońskie, o ile stawało się to koniecznością.
Z kolei prawodawca Charon kazał Ŝołnierzy, którzy uciekli z pola walki,
przebierać na trzy dni w stroje kobiece i wystawiać ich do oglądu na plac miejski.
Król Sparty Teopomp, gdy mówiono mu, Ŝe kraj jego kwitnie ze względu na
to, Ŝe umie dobrze rozkazywać, odpierał, iŜ raczej dlatego, Ŝe lud umie dobrze
słuchać i wykonywać rozkazy.
Swego czasu (ok. 460 p.n.e.) wybitny filozof Zenon z Elei zawiązał spisek w
celu obalenia tyrana Nearchosa. SprzysięŜenie wykryto i został uwięziony. Gdy
wypytywano go o wspólników, wymienił wszystkich przyjaciół tyrana, aby mu
dowieść, Ŝe nie ma sprzymierzeńców i wszyscy go opuścili. A na pytanie, czy ktoś
jeszcze do spisku naleŜał, odpowiedział Nearchosowi: „Ty sam, będąc przekleństwem
państwa”… Gdy zaś go zbyt okrutnie torturowano, odgryzł sobie język i wypluł go w
twarz kata. W ten sposób niejako potwierdził słuszność własnych nauk, mówiących
m.in. o tym, Ŝe „filozofia uczy, jak gardzić śmiercią”.
Historyk Teopompos pisze, Ŝe Filip Macedoński załoŜył podczas swego
panowania nowe miasto i osiedliwszy tam najgorszych i najbardziej gburowatych ludzi
nadał mu nazwę „Złygród”.
218
Profesor Henryk Skolimowski w „Medytacjach” słusznie zauwaŜał: „Między
wartościami, które Grecy szczególnie sobie cenili, był honor. Honor jako walor
indywidualnego charakteru i honor jako walor spraw wielkich. Odwaga i bohaterstwo
były niekiedy konsekwencjami honoru widzianego jako jedna z definiujących cech
esencji człowieka. Aby okazać się prawdziwym człowiekiem, trzeba wykazać się
honorem. Postawa honoru wymaga poświęceń, a niekiedy bohaterstwa. Ta cecha
charakteru greckiego jest nam bliska”… Znajdowała róŜne wyraŜenie. Ateńczycy np.
nie prześladowali i nie zabijali uciekających z pola bitwy przeciwników; uwaŜali za
haniebne mordowanie tych, którzy juŜ nie stawiają oporu. [JakiŜ kontrast w stosunku
do Rosjan i Niemców, mordujących tysiące i tysiące wziętych do niewoli polskich
oficerów w 1939-40 roku].
Poeta Dioskorid opiewał postawę Spartanki o imieniu Demenenta, której ośmiu
synów pochowano jednocześnie po jednym z bojów. Matka nie wylewała łez i nie
skarŜyła się na los, miała tylko rzec: „Tobie dzieci swe urodziłam, ojczyzno”… Jedna
z tzw. „dziewięciu poetek” starogreckich o imieniu Anita opiewała z kolei samobójczą
śmierć trzech młodych dziewczyn z miasta Milet, które - aby nie dostać się w ręce
szturmujących miasto Galatów - odebrały sobie Ŝycie… TakŜe Antypater z Sydonu
sławił w swym wierszu dwóch mieszkanek Koryntu, matkę o imieniu Boiska i córkę
jej Rodopę za to, Ŝe wybrały śmierć, aby nie dostać się w ręce wrogów oblegających
miasto: matka przebiła córkę mieczem, a następnie sama udusiła się sznurkiem. Bo
„lŜejsza jest śmierć swobodna, niŜ los niewolniczy”…
Cel wychowania moralnego w Helladzie polegał na tym, aby, mówiąc słowami
Izokratesa, sprawić, by dobro stało się dla dzieci czymś przyjemnym, a zło czymś
obrzydliwym.
***
W Sparcie państwo nakazywało obywatelom wstępowanie w związki małŜeńskie,
a posiadanie odpowiednio licznego potomstwa uwaŜano za główny cel rodziny.
Obywatele bezŜenni doznawali szykan, natomiast ojcowie trzech, czterech i więcej
synów byli publicznie nagradzani.
Demostenes miał powiedzieć: „Hetery mamy dla przyjemności, dziewki dla
posługi codziennej, Ŝony zaś po to, aby rodziły nam prawe potomstwo i dobrze dom
prowadziły”. Mimo łagodnych obyczajów dbano o honor rodziny. Kiedy ktoś
powiedział filozofowi Stilponowi (ok. 320 p.n.e.), Ŝe jego córka swoim rozwiązłym
trybem Ŝycia przynosi mu wstyd, odparł: „Na pewno wstyd mniejszy od zaszczytu,
jaki ja jej przynoszę”. Eratostenes Scholastyk, myśliciel i poeta, pisał: „Dziewiczość skarb drogocenny. Lecz gdyby wszyscy chcieli ją zachować, z oblicza ziemi zniknęłoby
Ŝycie. Nie unikaj więc związku prawnego, załóŜ rodzinę, daj światu innego miast
siebie śmiertelnika. Lecz od rozpusty uciekaj”…
***
Fundamentalną cechą kaŜdego narodu jest jego stosunek do norm prawa
stanowionego i zwyczajowego. Poznać z niego, czy się ma do czynienia ze
społecznością powaŜną, dojrzałą, odpowiedzialną i rozumną, czy teŜ z masą
prymitywnej hołoty bez króla w głowie. Antyfon Sofista w V wieku p.n.e. pisał:
„Sprawiedliwość polega na tym, aby nie wykraczać przeciw temu, co za godziwe
uwaŜa państwo, którego się jest obywatelem. ToteŜ człowiek będzie postępował
sprawiedliwie, a zarazem z największą korzyścią dla siebie, jeŜeli w obecności innych
będzie się kierować prawem ustanowionym, a bez świadków - prawem natury. (…)
JeŜeli człowiek wykroczy przeciw prawom ustanowionym, będzie wolny od hańby i
kary, pod warunkiem, Ŝe uda mu się to ukryć przed tymi, którzy owe prawa
ustanowili; tylko jeŜeli mu się nie uda, będzie potępiony i ukarany. JeŜeli natomiast
219
bardziej niŜ to dopuszczalne, wykracza przeciw normom nakazywanym przez samą
naturę, ponosi szkodę niezaleŜnie od tego, czy zdołał swoje wykroczenie ukryć przed
wszystkimi ludźmi, czy teŜ nie zdołał, albowiem jest to wykroczenie nie przeciw
ludzkiemu mniemaniu, lecz przeciw prawdzie. A rzeczy te naleŜy rozwaŜyć dlatego, Ŝe
to, co uchodzi za sprawiedliwe według prawa, bardzo często jest przeciwne naturze
człowieka. Prawo ustanawia bowiem: dla oczu - co mają widzieć, a czego nie; i dla
uszu - co mają słyszeć, a czego nie; i dla języka - co ma mówić, a czego nie; i dla
nóg - dokąd mają iść, a dokąd nie; i dla umysłu - czego ma pragnąć, a czego nie. A
tymczasem dla człowieka nie jest ani trochę milsze i bliŜsze to, od czego prawa
odwodzą, niŜ to, do czego zachęcają. (…)” W sumie jednak „nic nie jest gorsze dla
człowieka, niŜ nie być poddanym Ŝadnej zwierzchności. Dlatego starsi przyzwyczajają
chłopców od najmłodszych lat do poddania i posłuszeństwa. W przeciwnym razie, jak
tylko osiągnęliby wiek męski, byliby przyczyną potwornych zmian i zamieszania…(…)
Kogo nigdy nie wabiło i nie pociągało to, co podłe i niskie, ten nie posiada
samodyscypliny, gdyŜ tylko w zwycięskiej walce z kuszącą siłą zła rodzi się w
człowieku etyczność”.
***
Wiadomo, Ŝe w czasach antycznych istniała w Grecji swoista demokracja, która
się jednak radykalnie róŜniła od demokracji i pseudodemokracji późniejszych. Była to
demokracja tylko dla niektórych, a niewolnictwo dla innych. Platon pisał: „Niewolnicy
to własność sprawiająca wiele kłopotów, gdyŜ oni nigdy nie zostaną przyjaciółmi
swych panów”. JakŜe mieliby nimi zostać? Nikt nie kocha swych ciemięŜycieli, nawet
niewolnik dobrowolny. A przecieŜ według praw społeczeństwa niewolniczego członek
klasy niŜszej nie był czymś więcej jak zwykła rzecz: gliniany dzban, łuk czy koń.
Jeśli ktoś źle traktował swego niewolnika, była to tylko jego prywatna sprawa, jak
prywatną sprawą jest np. to, co gospodarz robi ze swym psem. Marek Terencjusz
Warron w pierwszym wieku p.n.e. pisał: „Narzędzia pracy składają się z trzech
odmian: narzędzia mówiące, nieme i półnieme; do mówiących naleŜą niewolnicy, do
półniemych woły, do niemych powozy”… W roku 494 p.n.e wybuchło jedno z
pierwszych wielkich powstań niewolników w Grecji antycznej. Areną walk stało się
miasto Argos. Powstańcy dość długo utrzymywali władzę, lecz ostatecznie brak
umiejętności rządzenia i organizowania Ŝycia państwowego doprowadził do restauracji
dawnego ustroju.
Mimo swej ograniczoności demokracja antyczna wpłynęła decydująco na
późniejszą polityczną myśl Europy. Stanisław Majewski w dziele „Duch wśród
materii” pisał: „Pomiędzy dwoma krańcami - arystokracją a ochlokracją - stoi
„demokracja”, tj. rządy narodu, a więc rządy tych, którzy w danym momencie
historycznym stanowią naród. A czynną i dodatnią siłę narodu mają tylko ci, co mają
poczucie ojczyzny, co kochają swój naród, co rozumieją, Ŝe wypełnienie obowiązku i
praca są warunkiem bytu narodu, co gotowi egoizm poświęcić patriotyzmowi, co dobro
narodu stawiają wyŜej od dobra osobistego, co gotowi są nawet umrzeć dla szczęścia
i Ŝycia swego narodu.
Tylko tacy ludzie stanowią naród, tylko tacy są prawowitymi „demokratami”; a
znajdują się oni rozsiani wszędzie wśród dusz obojętnych, zaczynając od najwyŜszych,
najmądrzejszych lub najbogatszych warstw narodu, przechodząc przez wszystkie
warstwy średnie i dochodząc do najniŜszych - ludowych”. W tej wypowiedzi czuć
niewątpliwy wpływ mentalności europejskiej ukształtowanej na podstawie kultury
greckiej. Jednak Vifredo Pareto w tekście „Systemy socjalistyczne” zauwaŜał:
„Demokracja ateńska z pewnością bardzo róŜniła się od nowoczesnych systemów, które
takŜe nazywa się demokracjami. Przede wszystkim istnienie niewolnictwa sprawiało to,
220
Ŝe, jeśli moŜna się tak wyrazić, system ateński był niczym innym, jak demokracją
arystokracji. Co więcej, moralne, intelektualne i materialne warunki Ŝycia Ateńczyków
były dość odmienne od tych, w jakich Ŝyje człowiek współczesny. JednakŜe mimo
wielkiej róŜnicy środowiska społecznego podobieństwa charakterów i uczuć są
naprawdę frapujące. Zresztą urok antycznych greckich i rzymskich autorów polega na
tym, Ŝe wyraŜają oni te same uczucia, które przeŜywamy my sami”.
Gdy nastała era chrześcijańska, grecka myśl antyczna w sposób naturalny
zmieniła się zgodnie z duchem nowej epoki. I juŜ Walentyn około 160 roku notował:
„Prawo połączone z niesprawiedliwością zostało ustanowione w celach odwetu i
zemsty przeciwko tym ludziom, którzy pierwsi popełnili niesprawiedliwość. Nakazuje
zatem wyrywać ząb za ząb, oko za oko, za mord zaś odpłacać się mordem. Kto
jednak jako drugi z kolei popełnia niesprawiedliwość, popełnia ją wcale w nie
mniejszym stopniu, róŜni się tylko kolejnością popełnienia występku… W gruncie rzeczy
przykazanie to jest sprzeczne z naturą i dobrocią Ojca wszechrzeczy… Bo jeśli kto
chciał, by zgodnie z przykazaniem sformułowanym w słowach „Nie zabijaj!” - nie
popełniono ani jednego morderstwa, następnie zaś mimo wszystko przykazał, aby
mordercę karano śmiercią, tym samym ustanowił prawo przeciwne i czyniąc się sędzią
orzekającym w przedmiocie dwóch róŜnych morderstw, nie zdawał sobie widocznie
sprawy, Ŝe zakazując wszelkiego morderstwa, pod naporem konieczności usankcjonował
morderstwo na wywrót”. - Tak, jak uczynił to MojŜesz w „Starym Testamencie”.
***
W kaŜdej kulturze współtwórcami wartości etycznych i intelektualnych są
poeci, nie tylko zaś zawodowi filozofowie i uczeni, a tworzona przez nich mądrość
nosi na sobie piętno natchnienia i swoistej „wysokości”. Nie dziwmy się więc słowom
Fr. Nietzschego o tym, Ŝe „właściwymi filozofami Grecji są poprzednicy Sokratesa…
Są to wszystko osobistości wytworne, stojące zdala od ludu i obyczaju, obyte ze
zwyczajami róŜnych krajów, powaŜne aŜ do posępności, ze spojrzeniem nieśpiesznym,
nie obce sprawom państwowym i dyplomacji… Nic nie daje tak wysokiego
wyobraŜenia o duchu greckim, jak ta nagła obfitość typów, jak ta mimowolna
zupełność w postawieniu wielkich moŜliwości filozoficznego ideału”…
Najpierwszymi zaś spośród nich byli genialni poeci Hezjod i Homer. Ojciec
Hezjoda pochodził z miasta Kemy w Azji Mniejszej, gdzie naleŜał do biedniejszych
warstw społeczności greckiej. Następnie w poszukiwaniu chleba przeniósł się do Beocji
i osiadł we wsi Askra, w której teŜ przyszedł na świat jego genialny syn. Tu na
zboczach legendarnego Helikonu (góry wieszczów greckich) chłopczyk pasał gęsi i
kozy, wsłuchując się uwaŜnie w eolskie melodie, płynące z pobliskiej szkoły
śpiewaczej. Gdy wydoroślał, zaczął tworzyć jako poeta i filozof w jednej osobie. Jego
„Prace i dnie” oraz „Teogonia” są wielkimi dziełami kultury światowej. Od
początku był i zawsze pozostał twórcą ludowym, piszącym z pozycji tzw. „człowieka
prostego” dla takichŜe „ludzi prostych”.
U niego Minerwa, bogini mądrości, uwaŜa za swe ulubione zajęcie rzemiosło
rękodzielnicze, tkactwo. To daje wiele do myślenia: prawdziwie boska wytworność
polega na tym, aby uczciwie pracować w swym zawodzie, Ŝyć cicho i spokojnie,
stroniąc od przepychu, hałasu i złości tego świata. Hezjod uwaŜał za naleŜące do tego
samego syndromu charakterologicznego wyniosłość i pychę, skłonność do szyderstw i
pochlebstw, zakłamanie i chciwość, perfidię i rozpustę. Doradzał w stosunkach z
silnymi tego świata daleko posuniętą ostroŜność:
„Głupi, przeciw silnemu kto okoniem staje:
Nie zwycięŜy, a biedy i wstydu się naje”.
221
Droga wiodąca do cnoty, na pierwszy rzut oka jest przykrą, trudną i przepaścistą,
przedstawia ona poty, znoje i róŜne trudy; dla tej teŜ przykrości nie kaŜdy jest w
stanie wstąpić na nią i wedrzeć się aŜ na sam jej szczyt. Lecz kto się raz tam
dostanie, ten stamtąd postrzega, iŜ przebyta droga jest piękna, równa, gładka i daleko
przyjemniejsza, aniŜeli druga, prowadząca do występku i grzechu.
„Znój połoŜyli i pot nieśmiertelni przed cnotą bogowie, i długo stromą piąć musisz się
ścieŜką i kamienistą z początku; lecz kiedy dosięgniesz jej szczytu, łatwo idziesz wtedy
tą drogą , tak trudną.”
Cnoty i rozumu trzeba się jednak uczyć. A z tym bywa róŜnie:
„Ten najlepszy wśród ludzi, kto wszystko sam wyrozumie.
Dobry i ten, kto rady mądrej chętnie słuchać umie.
Lecz kto ani sam, co dobre, a co złe, nie widzi,
Ani ojcowskich słów nie słucha, jest najgorszym z ludzi”.
-„Pierwsi po Bogu są rodzice.
- MłodzieŜ na rówieśników lubi zwracać oczy.
- Najlepiej trzymać miarę, strzec właściwych granic.
- Dobra Ŝona to męŜa skarb prawdziwy, lecz złem największym w świecie jest niedobra
Ŝona. śądna uciech, co męŜa, choćby był ze stali, wcześnie uczyni starcem i bez
ognia spali.
- Pracuj, bracie miły, pracę bóstwa za dolę ludziom przeznaczyły.
- Smutki, niepokoje i przygnębienie wkradają się do komnat kobiecych dzięki zazdrości,
zabobonom, ambicji oraz niewypowiedzianemu mnóstwu próŜnych myśli.
- A czas marnie upływa, zarobek upada,
Z dnia na dzień teŜ robota niech się nie odkłada:
Leniwi, opieszali nie napełnią zboŜem
Swych stodół. śycie tylko pilnością utrzymywać moŜem,
Lecz w nędzy się starzeje człowiek opieszały.
- Złego zysku unikaj, zły zysk nie wzbogaca.
Szczęścia źródłem są tylko uczciwość i praca.
- Wyrodne dzieci rodziców się wstydzą.
- Tym prędzej człek się starzeje, im dręczon boleśniej.
- Do występku i do szubienicy wiedzie droga gładka i krótka”.
W świetle powyŜszych wypowiedzi Hezjoda widzimy, Ŝe niewątpliwie w
duŜym stopniu mylił się Max Scheler, gdy w tekście pt. „Duch pragmatyzmu i
filozoficzne pojęcie istoty człowieka” zauwaŜał: „Grekom brakowało ducha pracy,
właściwego człowiekowi nowoŜytnemu. Ich uniwersum stabilnych, obiektywnych idei i
form stanowiło w swej plastycznej, artystycznej harmonii treść światopoglądu, który z
istoty swej wręcz wykluczał czynne, techniczne przekształcanie i ulepszanie świata.
PrzecieŜ juŜ sam w sobie rozumny i harmonijny świat nie potrzebuje Ŝadnego
rozumnego przekształcania! Kontemplowanie go i podziwianie ze czcią musiałoby być
ostatecznym celem Ŝycia… W rzeczywistości przetransportowali ono jedynie na
wszechświat sposoby Ŝycia swego niepracującego stanu ludzi wolnych. To więc, co
„prezentuje się” nam bez związku z moŜliwą pracą, nie moŜe oznaczać dla nas
222
„kosmosu” przenikniętego rozumem, podlegającego panowaniu idei i wieczystych form,
lecz będący jego przeciwieństwem „chaos”, który niejako czeka na to, byśmy go
wciąŜ na nowo poprzez naszą pracę określali i formowali”. Nie trzeba jednak
zapominać, Ŝe Grecy nie oddzielali - w przeciwieństwie np. do mahometan kontemplacji ładu kosmicznego od jego pozytywnego poznawania i dlatego osiągnęli
ogromne postępy w rozwoju nauk przyrodniczych i matematycznych. Praca natomiast w najszerszym znaczeniu tego słowa - była ich sposobem Ŝycia, ich Ŝywiołem. Widać
to zresztą takŜe w utworach Hezjoda i innych poetów helleńskich.
***
Jednocześnie z Hezjodem Ŝył w Grecji wielki Homer, uwaŜany za poetę
wszechczasów , przedstawiany we wszystkich podręcznikach jak ociemniały od
urodzenia. Wydaje się jednak, Ŝe tak nie było, gdyŜ dwa wielkie jego dzieła, które
przetrwały do naszych czasów, „Iliada” i „Odyseja”, pełne są tak barwnych,
realistycznych opisów przyrody, pól, lasów, mórz, rozgwieŜdŜonego nieba, oddziałów
wojskowych, rodzajów broni, szat Ŝołnierzy, okrętów, Ŝe człowiek ślepy od urodzenia
nigdy by nie mógł zauwaŜyć tylu plastycznych szczegółów, linii, form i kolorów. Inna
rzecz, Ŝe poeta mógł stracić wzrok w starości.
„Iliada” była ulubionym dziełem literackim Aleksandra Macedońskiego, który nie
rozstawał się z tym poematem podczas swych dalekich wypraw wojennych i czerpał z
niego dumę z kultury swego narodu, siłę ducha i wiarę w siebie i wielkość swej
ojczyzny. W dziełach Homera znajdujemy szereg trafnych i mądrych obserwacji
psychologicznych i moralnych, z których garść przytaczamy poniŜej:
- „Bóg wojny dla wszystkich jednaki.
- Jedyna wróŜba najlepsza - walczyć w obronie ojczyzny.
- Źle, gdy rządzi wielu, jeden musi być pan.
- Wstawaj rano; ranek ułatwia pracę.
- Tylko człowiek zły wciąŜ zmienia przyjaciół.
- Nie kłam lekkomyślnie.
- Ze złymi się nie wdawaj, a z dobrymi nie wadź.
- Gdy ktoś zacznie cię złym słowem lub czynem krzywdzić, odpłać mu w dwójnasób.
- Siła człowieka - w winie.
- Nadmiar snu męczy.
- Świetnym skarbem człowieka jest umiar jego języka.
- Nie lŜyj nikogo, bo wraz gorsze usłyszysz obelgi.
- Pilnie strzeŜ się na bliźnich nieść potwarzy brzemię.
- Nigdy potwarz, jeŜeli ją uprawia mnóstwo,
Nie ginie całkiem; to teŜ w swym rodzaju bóstwo.
- Gdy dom postawisz, zwaŜaj, by dach nieczyszczony
Nie stał się siedliskiem krakającej wrony.
- Do jadła czy kąpieli nie uŜyj naczynia
Bez opłukania przedtem: złego to przyczynia.
- MęŜczyzna niech się nie myje w łaźni niewieściej,
Bo z czasem moŜe mu to przyczynić niemało boleści.
- PróŜniak, co na nadzieję czczą jedynie liczy,
223
Bez środków do Ŝycia naje się goryczy.
Nadzieja nie wyŜywi ubogiego człeka,
W pustym gadaniu tylko czas ucieka”.
W „Iliadzie” Homer m.in. opowiada: „śona Projtosa, boska Antea, pragnęła
namiętnie połączyć się z Bellerofontem w skrytej miłości. Jednak nie udało się jej
namówić szlachetnego i rozsądnego młodzieńca. Uciekła się zatem do kłamstwa i
powiedziała do króla Projtosa: - Zgiń, Projtosie, lub zabij Bellerofonta; zachciało mu
się bowiem obcować ze mną miłośnie wbrew mojej woli.
Tak rzekła, króla zaś ogarnął gniew, gdy to usłyszał. Wolał go nie zabijać obawiał się bowiem zemsty bogów - lecz wyprawił do Licji, wręczywszy mu składaną
tabliczkę; napisał na niej wiele zgubnych znaków, śmierć przynoszących. Polecił
Bellerofontowi, aby je przekazał jego teściowi; temu zaś polecił, aby zgładził
młodzieńca”. Miała to być ilustracja do tego, jak perfidne, zepsute i niebezpieczne
bywają niektóre panie.
***
Wybitnym poetą i myślicielem był Ŝyjący w VI wieku p.n.e. Teognis z Megary,
autor „Elegii” i „Dystychów”. Wydany w Niemczech „Corpus Theognidem” zawiera
prawie 1400 wierszy i fragmentów. Większość utworów poeta poświęcił swemu
młodemu przyjacielowi o imieniu Kyrnos i w ten sposób uwiecznił jego imię.
Najsłynniejszym bodaj porzekadłem Teognisa było zdanie: „Unikaj nadmiaru, to jest ze
wszystkiego najlepsze.”
[Trzeba przyznać, Ŝe umiarkowanie było w oczach Greków jedną z
najwartościowszych cnót; którą sławili nie tylko filozofowie, ale i poeci, w tym takŜe
ów anonimowy ze znanego zbiory epigramatów Planuda, który napisał:
„Wszystko, co ponad miarę - bezpoŜyteczne.
Gdy ponad miarę i miód staje się Ŝółcią”.]
A oto dalsze gnomy Teognisa:
- „Szczęście czy nieszczęście, rozwaŜaj je i znoś cierpliwie.
- Tylko od zacnych nauczyć się moŜesz zacności ;
A gdybyś z ludźmi podłymi chciał Ŝyć,
Zdrowy zatracisz wnet sąd
I się w bagno pogrąŜysz podłości.
- Szybko przy wina kielichu puszczam swe troski w niepamięć.
I nie targają juŜ mną plotki złośliwe i fałsz.
Lecz smuci się serce, Ŝe młodość powoli odchodzi.
Płaczę, bo starość schylona powoli do mnie podchodzi.
- Byłoby dla cię najlepsze, w ogóle nie przyjść na świat, śmiertelniku,
I nie oglądać promieni dnia słonecznego.
Aleś się skoro urodził, przejdź jak najprędzej przez bramę Hadesu
I pochowany pod ziemią głęboko na wieki spoczywaj.
- Szczęśliwy, kto schodzi do Hadesu,
Zanim podjął beznadziejną walkę ze światem,
224
Kto nie drŜał przed wrogiem, nie popełnił wymuszonej zbrodni,
I nie zaznał zdrady ze strony przyjaciół.
- Dobrze jest umrzeć młodo,
Lepiej - zaraz po urodzeniu,
Najlepiej zaś w ogóle się nie narodzić
I nie przychodzić na ten okrutny świat”.
[Reminiscencje tego filozoficznego pesymizmu znajdujemy co rusz w późniejszej myśli
europejskiej, i nieraz w miejscach dość nieoczekiwanych, jak np. u neofity Soerena
Kierkegaarda w ksiąŜce „Albo – albo” : „Szczęśliwy jest ten, kto umiera. Szczęśliwy,
kto umiera w starości; szczęśliwy ten, kto umiera w młodości; a jeszcze szczęśliwszy
ten, kto umarł w chwili urodzenia; a najszczęśliwszy taki, który się wcale nie
urodził”. - I nie musiał pokutować na tym świecie wpośród beznadziejnych trudów,
nieskończonych łajdactw, niezasłuŜonych cierpień. Podobnie czuł Wacław Potocki, gdy
kreślił słowa:
„Kto się rodzi na ten świat, ten umiera pewnie,
Więc się rodzących ludzi płakać trzeba rzewnie,
Nie dopiero, gdy pomrą].
Teognis zaś dalej powiada:
- „To, co było złem u dobrych, stało się „dobrym” u niskich.
Rządzą przemocą. Nie ma juŜ wstydu.
Niesprawiedliwość i bezczelność triumfują nad prawem
I rozciągają swą władzę szeroko nad ziemią.
- Gdyby to moŜna rozum sporządzić i włoŜyć do głowy,
Nigdy by z ojców cnych marny nie rodził się syn.
Słuchałby bowiem zbawiennych pouczeń. Niestety, nauki
Nic nie poradzą tu: dobrych nie zrobisz ze złych.
- Nie smuć się za bardzo i nie raduj nadmiernie,
Znoś wszystko spokojnie.
MąŜ znakomity wie,
śe wszystko przeminie jak wiatr.”
***
Postacie półlegendarnych, choć przecieŜ historycznych, siedmiu mędrców greckich
stoją niejako u samych źródeł całej filozofii europejskiej. Wśród ich imion wymienia
się najczęściej przedstawionego juŜ powyŜej Talesa z Miletu, Pittakosa z Mityleny,
Biasa z Priene, Solona z Salaminy (zwanego Ateńczykiem), Kleobulosa z Lindos,
Chilona ze Sparty, Periandra z Koryntu, ale teŜ Anacharsisa, Epimenidesa i in. Mieli
oni być autorami niezwykle trafnych i lapidarnych wypowiedzi, zwanych „gnomami”, a
ujmujących świat, Ŝycie i ludzi w celny i mądry sposób.
Solon z Salaminy (ok. 635 – 560 p.n.e.) był wybitnym męŜem stanu, poetą,
prawodawcą i myślicielem, który zreformował i skodyfikował wcześniejsze
ustawodawstwo ateńskie, wprowadzając do kodeksu i praktyki wiele mądrych
rozstrzygnięć. Jego przepisy zabraniały m.in. poŜyczek na procent, czyli lichwę, tym
samym broniąc ludność przed nędzą i przed wyzyskiem ze strony pasoŜytniczych
225
„bankowców”. [Później tę zasadę przejęła doktryna chrześcijańska]. Solon wprowadził
teŜ prawa, na mocy których np. ten, kto wybił w bójce oko innemu, był karany
wyłupieniem obydwu oczy; urzędnik państwowy przyłapany na pijaństwie, był karany
śmiercią, gdyŜ pozbawiał siebie rozumu, tego największego daru bogów, niezbędnego
do prowadzenia spraw społecznych; za kradzieŜ - kara śmierci; państwo powinno
Ŝywić i wychowywać dzieci tych, którzy polegli na wojnie; jawni rozpustnicy nie
mają prawa przemawiać do ludu i piastować stanowiska państwowe; kto nie łoŜył na
utrzymanie rodziców, był pozbawiany wszystkich praw obywatelskich i albo
wypędzany z państwa, albo przekształcany w niewolnika; kto próŜnował, był
powoływany przez sąd i zmuszany do robót publicznych. [W III Rzeszy Niemieckiej
obowiązywał przepis o odpowiedzialności karnej za „wstręt do pracy” („Arbeitshass”)].
Solon równieŜ nakazywał, aby kaŜdy mąŜ nie rzadziej niŜ trzy razy na miesiąc miał
stosunek seksualny ze swą Ŝoną; nie dla przyjemności wszelako, lecz po to, by w ten
niezawodny sposób małŜeńska więź odnawiała się przez czułość wbrew
nagromadzającym się z biegiem czasu nieporozumieniom i pretensjom…
Legenda donosi, Ŝe gdy Solon po utracie syna opłakiwał jego śmierć, a ktoś
powiedział mu, Ŝe to nie pomoŜe, odparł: „Właśnie dlatego płaczę, Ŝe to nic nie
pomoŜe”.
Politykowi, który skarŜył mu się w liście na to, Ŝe ma wielu wrogów, odpisał:
„Najłatwiej byś się pozbył trwogi, gdybyś się zrzekł władzy”.
Przypisuje mu się następne wypowiedzi:
- „Czcij Boga, szanuj rodziców.
- UwaŜaj cnotę za bardziej godną zaufania niŜ przysięgę.
- Nie kłam i nie przysięgaj krzywo.
- DąŜ do tego, co warte jest dąŜenia.
- Nie doradzaj tego, co najprzyjemniejsze, lecz to, co najlepsze.
- Kieruj się rozumem.
- Tylko ten moŜe rządzić innymi, kto potrafi kierować sobą.
- Nic ponad miarę.
- Nie przestawaj ze złymi, oni nie mogą być przyjaciółmi.
- Nie opowiadaj o tym, czegoś nie widział.
- Zamilcz o tym, co wiesz.
- Prawa są podobne do pajęczyny: jeŜeli dostanie się do niej stworzenie małe i słabe,
nie moŜe się wydostać, ale większe i silniejsze rozerwie ją i poleci dalej; małych
złodziei się karze, wielkim się kłania.
- Nie bądź sędzią; w przeciwnym bowiem razie znienawidzi cię człowiek schwytany na
występku.
- Unikaj takiej rozkoszy, która rodzi smutek lub wstyd.
- Nie pozyskuj zbyt szybko przyjaciół, a tych, których pozyskasz, nie odtrącaj szybko.
- Naucz się sztuki rządzenia, ucząc się być posłusznym.”
***
Chilon (zm. ok. 560 p.n.e.) był takŜe wybitnym politykiem. Na pytanie „co jest
trudne?” odparł: „Zamilczeć to, co powierzono w tajemnicy; wykorzystać dobrze wolny
czas; umieć znosić krzywdy”. Miał teŜ być autorem następujących maksym:
- „Szanuj podeszły wiek.
- StrzeŜ się samego siebie.
- Nie śmiej się z cudzego nieszczęścia.
- Nikomu nie groź, bo to cecha kobiet.
- Naucz się być dobrym gospodarzem we własnym domu.
- Powściągaj gniew.
226
- Pijąc, nie mów wiele, bo powiesz głupstwo.
- Nie obmawiaj bliźnich, tylko wtedy usłyszysz, kto ciebie obmawia.
- UwaŜaj za szczęśliwego tego, kto juŜ umarł.
- Nienawidź człowieka, zajmującego się niepotrzebnie cudzymi sprawami.
- Wybieraj raczej stratę niŜ haniebny zysk; strata raz ci sprawi przykrość, a taki zysk
zawsze.
- Nawet najrozumniejszemu filozofowi trudno odpowiadać na głupie pytania.
- Niech twój język nie wyprzedza myśli.
- Panuj nad namiętnością.
- Nie poŜądaj rzeczy niemoŜliwych.
- Nie wymachuj ręką, jest to bowiem rzecz nierozumna.
- Nie mów źle o zmarłych.
- Dla jedynowładców nawet ich własny dom jest niepewny i szczęście ma tyran, który
umiera we własnym domu naturalną śmiercią.
- Urządzaj skromną ucztę weselną.
- UwaŜaj za szczęśliwego tego, kto juŜ umarł.
- Bądź posłuszny prawom.
- Staraj się Ŝyć spokojnie.”
Zmarł Chilon z radości, usciskając syna za zwycięstwo w walce na pięści; był
wówczas w podeszłym wieku.
***
Kleobulos z Lindos (ok. 600), mędrzec, wyróŜniał się siłą i urodą; miał córkę
poetkę. Jego sentencje to:
-„Ze wszystkiego najlepszy jest umiar.
- Miej cnotę za swą towarzyszkę, a zło za wroga.
- Unikaj wyrządzania ludziom krzywdy.
- Nie stosuj nigdy przemocy.
- Starannie wychowuj swe dzieci.
- Raczej się wiele uczyć, niŜ być nieukiem.
- Panować nad rozkoszą.
- Nic nie robić na siłę.
- Wroga ludu uwaŜać za nieprzyjaciela.
- W obecności innych ani nie kłócić się z Ŝoną, ani jej zbytnio schlebiać; pierwsze jest
gorsze, ale drugie moŜe doprowadzić do utraty rozumu.
- Nie karać domowników po pijanemu; w przeciwnym bowiem razie będziesz uchodził
za awanturnika.
- Bierz za Ŝonę dziewczynę z równych sobie; jeśli bowiem poślubisz znakomitszą,
będziesz miał panów, nie krewnych.
- Nie śmiej się z mowy kogoś, kto wyszydza innych; znienawidzą cię bowiem ci, którzy
są wyszydzani.
- W powodzeniu nie bądź wyniosły, w niedostatku nie poniŜaj się.
- Córki naleŜy wydawać za mąŜ we właściwej porze, kiedy mają wiek dziewczyny, a
umysł kobiety.
- Przyjaciołom naleŜy dobrze czynić, aby stali się jeszcze lepszymi przyjaciółmi, a
nieprzyjaciołom naleŜy takŜe dobrze czynić, aby pozyskać ich przyjaźń”.
***
Bias z Priene (ok. 570 p.n.e.) był mówcą i politykiem. Zmarł w sądzie, gdy
pewnego dnia, będąc juŜ w sędziwym wieku, bronił kogoś i po wygłoszeniu mowy
skłonił głowę na piersi swego wnuka, który siedział obok. Werdykt padł na jego
227
korzyść, ale stwierdzono, Ŝe obrońca juŜ nie Ŝyje. Państwo wyprawiło mu wspaniały
pogrzeb. Przypisuje mu się następujące spostrzeŜenia i maksymy:
- „Nie mów szybko, bo to dowodzi braku rozumu.
- Od młodości do starości staraj się zachować mądrość, bo jest najniezbędniejszym i
najpewniejszym spośród wszystkich innych dóbr.
- Ludzie w większości są źli.
- Człowiek przeglądający się w lustrze, o ile wyda się piękny, powinien czynić to, co
jest piękne; a jeśli wyda się brzydki, powinien naprawić braki urody dąŜeniem do
ideału piękności w postępowaniu.
- StrzeŜ się głupoty.
- Myśl o tym, co masz czynić.
- Człowieka zasługującego na wzgardę nie chwal dla jego bogactwa.
- Nieszczęśliwy jest ten, kto nie umie znosić nieszczęścia.
- Lepiej rozstrzygać spór między nieprzyjaciółmi niŜ między przyjaciółmi, bo
rozsądzając na rzecz jednego przyjaciela, traci się drugiego, rozsądzając zaś swych
nieprzyjaciół zyskuje się jednego przyjaciela.
- Kiedy człowiek pracuje z przyjemnością? – Gdy ma z tego korzyść.”
***
Pittakos z Mityleny Ŝył około roku 600 p.n.e. Był dowódcą wojskowym i
politykiem. Przez dziesięć lat rządził w Mitylenie; zaprowadził ład, spokój i porządek;
po czym złoŜył rezygnację, zrzekł się władzy i zaszczytów, Ŝyjąc przez dalsze
dziesięć lat jako zwykły obywatel. Gdy miał pełnię władzy nad Ŝyciem
współobywateli, przyprowadzono do niego skrępowanego powrozami miedziorytnika,
który przed chwilą zabił toporem jego syna, Pittakos - po wysłuchaniu - kazał go
uwolnić z więzów, mówiąc: „Lepiej teraz przebaczyć, niŜ później Ŝałować…
Przebaczenie jest lepsze niŜ zemsta”… Jego nauki są następujące:
- „Dbaj o prawdę, wierność, wiedzę, zręczność, przyjaźń, staranność.
- Sam nie czyń tego, co potępiasz u innych.
- Kochaj wstrzemięźliwość.
- Nie szydź z nikogo w jego nieszczęściu.
- Znaj odpowiednią chwilę.
- Nie mów, co zamierzasz uczynić, w przypadku bowiem niepowodzenia zostaniesz
wyśmiany.
- Znoś cierpliwie drobne przykrości od innych.
- Nie mów źle o przyjacielu, ani dobrze o wrogu.
- Zysk nie zna miary.
- Człowiekowi, który po pijanemu dopuścił się przestępstwa, naleŜy wymierzyć
podwójną karę.
- Nie mów źle o przyjacielu, ani teŜ o nieprzyjacielu.
- Chwal takŜe i wroga, jeŜeli na to zasługuje.”
***
Periander z Koryntu (ok. 625 – 585 p.n.e.) pochodził z rodu Herakleitów. Był
politykiem i władcą jednego z miast greckich. Wrogowie rozpowszechniali o nim m.in.
- prawdopodobnie fałszywą - pogłoskę, Ŝe jego matka zakochała się w nim i oddawała
się miłości cielesnej z własnym synem, a i on miał znajdować w tym przyjemność.
Gdy wyszło to na jaw, stał się srogi dla wszystkich z tego właśnie powodu.
Opowiadano równieŜ, Ŝe gdy mu fałszywie doniesiono o rzekomej zdradzie Ŝony, zabił
ją kopnięciem nogi w brzuch, gdy była w ciąŜy. A gdy syn płakał nad matką, kazał
go wysłać na wygnanie. Kiedy zaś fałsz wyszedł na jaw, rozkazał spalić Ŝywcem tych,
którzy przynieśli mu to potworne oszczerstwo. Syna mu zabito, gdy czując zbliŜającą
228
się śmierć, posłał po niego na wyspę, na której odbywał samotne zesłanie. Podobno na
pytanie, dlaczego trzyma się urzędu tyrana, odpowiedział, Ŝe niebezpiecznie jest
zarówno dobrowolnie ustąpić, jak i wbrew woli utracić władzę.
Maksymy Periandra są następujące:
-„Dobrą sprawą jest spokój, niebezpieczną porywczość.
- Zysk jest rzeczą szpetną.
- Karz nie tylko tych, którzy popełnili występek, ale i tych, którzy dopiero noszą się z
tym zamiarem.
- Ukrywaj swoje niepowodzenie, abyś nie sprawił radości wrogom.
- Lekkomyślność bywa niebezpieczna.
- Rozkosze szybko mijają, cześć i cnota trwają wiecznie.
- Uczyń siebie godnym rodziców.
- Bądź taki sam dla przyjaciół zarówno w ich szczęściu, jak i w nieszczęściu.
- Dotrzymaj tego, co dobrowolnie przyrzekłeś; podłą jest rzeczą wykroczyć przeciwko
tej zasadzie.
- Karć, poprawiaj, skoro tylko zostaniesz przyjacielem.
- Prawa przyjmuj stare, ale pokarmy świeŜe.
- Nic nie czyń dla pieniędzy.
- Wiadomości powierzonych w tajemnicy nie ujawniaj.”
Tradycja głosi, Ŝe bliskim przyjacielem Periandra był słynny tyran Trazybulos. I
rzeczywiście, zachował się wymowny list tego ostatniego do filozofa, w którym
czytamy: „Posłańcowi twojemu nie dałem Ŝadnej odpowiedzi: zaprowadziłem go na
pole zasiane zboŜem i ścinałem kijem zbyt wysokie kłosy, a on szedł za mną…(…) Ty
takŜe tak czyń, jeŜeli chcesz się utrzymać przy władzy. Wybijających się obywateli
niszcz, czy ci się wydają wrogami czy nie. Bo dla władcy podejrzanymi stają się
często i przyjaciele”… Wiadomo, zdradzają przecieŜ tylko ci, którym się ufa, czyli
przyjaciele.
***
Epicharm z Kos (ok. 550 – 460 p.n.e.) był poetą i filozofem. Miał powiedzieć:
- „Tylko rozum widzi i tylko rozum słyszy; wszystko inne jest głuche i ślepe.
- Ręka rękę myje: daj coś, a zaraz teŜ coś dostaniesz.
- W słowie ci wszystko wychodzi dobrze, w czynie nie bardzo.
- Człowiek przezorny powinien myśleć nie potem, lecz przedtem.”
***
Heraklit z Efezu (ok. 544 – 484 p.n.e.) juŜ w dzieciństwie wzbudzał podziw
swymi zdolnościami. Nie uczęszczał do Ŝadnych szkół, gdy zaś mu czyniono z tego
zarzut, odpierał: „Wielka uczoność nie daje rozumu”. Kształcił się jednak samodzielnie
duŜo czytając i przysłuchując się rozmowom starszych ludzi, stając się wreszcie
jednym z najświatlejszych obywateli Hellady. Gardził mieszkańcami Efezu, w oczy
nazywał ich świńmi za chciwość i pogoń za przyjemnościami fizjologicznymi: „Świnie
rozkoszują się raczej błotem niŜ czystą wodą”. Istotnie, cóŜ tym zwierzętom po czystej
wodzie? JuŜ jako dorosły Heraklit ostentacyjnie wolał przebywać z małymi dziećmi,
od których - jak mawiał - nie oczekiwał głupstwa i podłości. Lubił samotność, być
moŜe właśnie dlatego, Ŝe się świetnie znał na ludzkich sprawach. Nawet o lekarzach
mówił tylko tyle, Ŝe „chorych krajają, przypiekają i na róŜne sposoby torturują,
jeszcze nagrody za to Ŝądają, choć przecieŜ nie zasługują na Ŝadne wynagrodzenie, bo
robią to samo, co choroby”, czyli wpędzają pacjentów do grobu. Nie dziw więc, Ŝe
medycy, gdy zwrócił się do nich o pomoc po zapadnięciu na puchlinę wodną,
odpowiedzieli, Ŝe tego leczyć nie potrafią; a wtedy będąc sam sobie lekarzem, umarł
zakopany w oborze w ciepłym nawozie, który miał mu wypocić chorobę. Klemens z
229
Aleksandrii podaje natomiast w „Kobiercach”, Ŝe wygnał z domu lekarzy, którzy
przyszli do niego, by mu pomóc; połoŜył się goły w słonecznym miejscu, by wyzbyć
się w ten sposób wody z organizmu. Rozszarpały go jednak własne psy, które nie
poznały swego pana w tym spuchniętym stanie.
W rozprawie „Typy światopoglądów” Wilhelm Dilthey pisał o Heraklicie:
„Filozof czyni przedmiotem swej refleksji to, co jest mu bliskie, co stale i na co dzień
otacza go, co jest zawsze takie samo. Być świadomym tego, co nam się zdarza: tak
właśnie przedstawiony zostaje głęboki spokój umysłu, w którym oczywiste dla
przeciętnych ludzi zjawiska biegu świata stają się dla prawdziwego filozofa
przedmiotem zdumienia i namysłu. Za pomocą tej metody kontemplacyjnej ujmował
Heraklit bieg wszechświata jako wszędzie jednakowy - jako nieustanną płynność i
nietrwałość wszystkich rzeczy, w kaŜdym zaś jego momencie ład odpowiadający myśli.
Tak oto tragiczne poczucie nieustannego przepływu czasu, w którym teraźniejszość jest
i jednocześnie juŜ nie jest, zanika wobec poczucia, Ŝe pośród tej ciągłej płynności
biegu świata mają w nim miejsce trwałe prawidłowości”. Zupełnie słuszne to
spostrzeŜenie niemieckiego filozofa.
Heraklit mianowicie twierdził, Ŝe wszystko powstaje z oparów ziemi i morza;
z czystych i jasnych oparów rodzi się ogień, który jest zasadą, substancjalną energią i
dynamicznym pratworzywem świata. Jest on teŜ źródłem powszechnej zmienności,
nieustającego ruchu, stawania się i przemijania. „Tego świata - pisał - jednego i tego
samego świata wszechrzeczy, nie stworzył ani Ŝaden z bogów, ani Ŝaden z ludzi, lecz
był on, jest i będzie wiecznie Ŝywym ogniem, zapalającym się według miary i według
miary gasnącym… (…) Wszystko płynie, wszystko się zmienia, i nie moŜna dwa razy
wejść do tej samej rzeki. (…)
- Wszystko się dzieje według przeznaczenia.
- Nie mnie, lecz głosu rozumu słuchając, mądrze jest przyznać, Ŝe wszystkie rzeczy
stanowią jedność.
- NaleŜy wiedzieć, Ŝe walka jest czymś powszechnym, a czymś sprawiedliwym niezgoda
i Ŝe wszystko powstaje z walki i konieczności.
- Walka jest ojcem wszechrzeczy, wszystkich rzeczy królem. Jednych przeznaczyła na
bogów, innych na ludzi; jednych uczyniła niewolnikami, innych zaś ludźmi wolnymi.
- Dusza jest iskrą z gwiezdnej substancji czyli z eterycznego ognia.
- Jeden człowiek jest wart dla mnie tyle, ile dziesięć tysięcy, jeśli jest najlepszy.
- Większość ludzi jest złych, a tylko niewielu jest dobrych.
- Złymi świadkami są oczy i uszy dla tych, którzy mają dusze barbarzyńców.
- Lud powinien walczyć o swoje prawa jak o mury ojczystego miasta.
- Psy na tych szczekają, kogo nie znają.
- Nie znano by imienia sprawiedliwości, gdyby nie istniała niesprawiedliwość.
- Bogiem człowieka jest jego charakter.
- Być rozumnym to największa cnota, a mądrość polega na tym, by mówić prawdę i
postępować zgodnie z naturą, słuchając jej głosu.
- Nie wystarczy duŜo wiedzieć, aby być mędrcem.
- Zuchwalstwo naleŜy tłumić bardziej niŜ poŜar.
- Dla Boga wszystko jest piękne, dobre i sprawiedliwe; to ludzie uwaŜają coś za
niesprawiedliwe, a coś za sprawiedliwe.
- Zadufanie w sobie jest czymś w rodzaju padaczki.
- Wszyscy ludzie Ŝyjący na ziemi trzymają się z dala od prawdy i sprawiedliwości i z
powodu haniebnej niewiedzy kierują się chciwością i Ŝądzą rozgłosu.
- Choćbyś wszystkie przeszedł drogi, nie dotrzesz do granic duszy, taka w niej głębia.
230
- Kto chce rozpoznać mędrca, sam musi być mądry”. [Tę wypowiedź przypisuje się
niekiedy takŜe Ksenofanesowi].
***
Wybitny historyk filozofii Heinrich Gomperz w ksiąŜce „Die Lebensauffassung
der griechischen Philosophen” (Jena 1927) twierdził, Ŝe podstawowym ideałem
filozofii greckiej był ideał wewnętrznej wolności, samodeterminacji i godności osoby
ludzkiej w jej uczuciach, myślach i czynach. A przede wszystkim - ideał bezwzględnej
wierności swoim przekonaniom w kaŜdej sytuacji i w kaŜdych okolicznościach. „Nicht
nur Mut und Treue, nicht nur Reinheit, Demut und Liebe, sondern auch Würde
fordern wir voneinander. Unter dieser Würde verstehen wir vor allem die Treue
gegen sich selbst: gegen die eigene Einsicht und gegen das eigene Gefühl. Als
verächtlich gilt uns, wer sich verkauft: Mund und Hand ohne Őberzeugung, den
eigenen Leib ohne Liebe… Die sittliche Forderung besteht darin: unter keinen
Umständen der eigenen Őberzeugung zuwider zu handeln”. PowyŜej wyłuszczone idee
i fakty, jak np. postępowanie Zenona z Elei, a później Sokratesa i wielu innych
szlachetnych męŜów greckich, potwierdzają słuszność tej uwagi. Potwierdzają ją zresztą
takŜe liczne piękne wypowiedzi i sentencje uczonych Greków, spośród których garść
przypomnijmy poniŜej.
- „Tym samym jest myślenie, co i przedmiot myślenia” (Parmenides).
- „Czy długo ty, nędzna, za próŜnymi nadziejami ulatywać będziesz, o duszo, w cieniu
chmur śnieŜnych, sny o bogactwie, o szczęściu zmieniając kolejno? Darmo Ŝadnego nie
daje się nam z dóbr. Ku Muzom podąŜaj za darami. A widma te, sercu kłamiące,
porzuć - niech gonią za nimi głupcy” (Krinagoras).
- „śycie, jak bez śmierci odejść z ciebie? Przynosisz wszędzie tysiące bied. Trudno ich
uniknąć, cięŜko i nieść. Co z natury swej jest piękne, tylko to w tobie cieszy: słońce,
księŜyca obieg, gwiazdy, ziemia i morze. Reszta - cierpienie i lęk. A jeśli zdarzy się
komuś szczęścia skosztować - w ślady juŜ Zemsta nadchodzi” (Ezop).
- „Po pierwsze, czcij bogów naleŜycie. Szanuj teŜ króla, gdyŜ jego władza teŜ od
bogów pochodzi. Szanuj nauczyciela na równi z rodzicami: ich dała tobie natura, a
on dba o ciebie z własnej woli. I za to powinieneś mu być wdzięczny w dwójnasób”
(Ezop).
- „Jeśli komuś dopisze szczęście, nie zazdrość mu, a ciesz się razem z nim; kto zaś ci
zazdrości, szkodzi sam sobie” (Ezop).
- „Przy winie nie okazuj swej uczoności; twe gadanie będzie bowiem nie na miejscu i
zostaniesz wyśmiany. Trzymaj język na uwięzi” (Ezop).
- „Nie wstydź się uczyć w podeszłym wieku: lepiej nauczyć się późno niŜ wcale się nie
nauczyć” (Ezop).
- „Przyjaźń nie istnieje ani u ludzi głupich, ani u mądrych; dla głupca kończy się ona
z chwilą, gdy przestaje dawać mu korzyści, a mędrzec - jako człowiek, który sam
sobie wystarcza - nie potrzebuje przyjaciół” (Teodor Ateista).
- „Nam, którzy gromadnie nawiedzamy dom, gdzie ktoś się narodził, naleŜy płakać,
ogarniając myślą róŜne nieszczęścia ludzkiego Ŝycia. A gdy ktoś zakończył cięŜkie
trudy śmiercią, o tym niech przyjaciele mówią z uznaniem i radością” (Eurypides).
- „Dobro i zło zawsze ze sobą graniczą” (Eurypides).
- „Ranę zadałeś, ranę otrzymasz” (Ajschylos).
- „Bogowie wiedzą: śmierć jest nieszczęściem, inaczej chętnie umieraliby sami”
(Safona).
- „Uroda cieszy tylko oczy, dobroć jest wartością trwałą” (Safona).
- „Kiedy gniew zawładnie tobą, trzymaj język za zębami” (Safona).
231
- „Złym sąsiadem bogactwo bez dobroci; kto jedno i drugie posiada, do szczęśliwych
naleŜy” (Safona).
- „Przede wszystkim ci, którym pomagam, krzywdzą mnie, jak mogą; dobrze o tym
wiem” (Safona).
- „Przyjaźń jest subtelną rozkoszą szlachetnych dusz” (Safona).
- „Zaiste, niemało jest dziwów; lecz i tak bywa, iŜ ponad prawdę ludzką wieść sięga i krasą pstrych przyozdobione kłamstw błędem tumanią baśnie” (Pindar).
- „Pięknie jeno mówić o bogach śmiertelnikowi godzi się: tak mniejszy będzie grzech”
(Pindar).
- „Daremnie chciałby człowiek czynić coś tak, by nie widział Bóg” (Pindar).
- „A to rodzaj ludzki najmarniejszy, który swoim gardzi i za nowym goni, złudne
Ŝywiąc nadzieje” (Pindar).
- „Lecz chęć zysku pęta nawet mądrość” (Pindar).
- „Na jedną rzecz dobrą dwa nieszczęścia zsyłają ludziom Nieśmiertelni; głupcy nie
potrafią tego znieść z godnością, ale zacni okazują światu pogodne oblicze” (Pindar).
- „Jeśli rozum jakiegoś śmiertelnika zna drogę prawdy, wie, Ŝe cieszyć się tym trzeba,
co dają Ŝyczliwi bogowie. Wiatry wiejące z nieba nieustannie zmieniają kierunek.
Szczęście nie na długo przychodzi” (Pindar).
- „Będę mały w małym, wielki w wielkim losie; będę szanować dolę, którą mam”
(Pindar).
- „Nigdy nie ujmuj czci rodzicom, póki cieszą się Ŝyciem z łaski losu” (Pindar).
- „Zawiść ściga piękne czyny” (Pindar).
- „To, co dalej, niedostępne jest i mądrym i niemądrym. Nie będę tego ścigał. Byłbym
nierozumny” (Pindar).
- „KaŜdy z nas ma swój własny charakter - i ten jest naszym bogiem, sprawcą
szczęścia lub nieszczęścia” (Menander).
- „Złe rozmowy psują dobre obyczaje” (Menander).
- „W przymusowych okolicznościach niepotrzebne jest rozumowanie, lecz moŜliwie
szybka decyzja” (Tukidydes).
- „Przestaniesz bać się, jeśli porzucisz swe oczekiwania” (Hekaton).
- „Jeśli chcesz być kochany, kochaj!” (Hekaton).
- „Ja nie płaczę nad tymi, kto utracił radości Ŝycia; płaczę nad tymi, kto Ŝyje,
wiecznie lękając się końca” (Anonim).
- „Z czasu korzystaj. Wszystko niepostrzeŜenie i szybko starzeje. Z koźlątka kozła czyni
jedno lato” (Anonim).
- „Ogień i morze - zło, a trzecie zło - kobieta. I jest to zło najgorsze. Lecz nie ma
nic lepszego, niŜ wierna Ŝona” (Anonim).
- „Kobieta kocha mocniej niŜ męŜczyzna, lecz wstyd zmusza ją nawet w szaleństwie
miłości ukrywać źródło uczucia” (Anonim).
- „Nic słodszego nad miłość; wszystkie pozostałe radości Ŝycia są drugorzędne”
(Nossida).
- „Nie, Filenido! Łzami ty mnie nie uwiedziesz!
Wiem, nikt ci nie jest milszy niŜ ja –
Póki w ramionach ty moich. Lecz
Gdy obejmie cię inny, widocznie,
Będziesz go kochać bardziej niŜ mnie” (Posidippos).
- „Kłamią na cię, jakoby ty włosy farbujesz,
Nikiłła, - czarnymi kupiłaś je na rynku” (Lucyliusz).
232
- „Miód ty kupujesz z woskiem, puder, warkocze i zęby.
Byłoby taniej kupić od razu całą gębę” (Lucyliusz).
- „Tylko w krzywe patrzy się Demostenida zwierciadło
Gdyby zajrzała w proste, rozpacz by ją opadła” (Lucyliusz).
- „Kiedyś była dumna z swej piękności
Fale włosów tylko wiatru pieścić pozwalała,
I śmiała się z nas. Zanim ręka starości
Ręce jej, piersi i twarz zmarszczkami usłała.
A teraz oczy wyblakły, brwi wyłysiały,
Usta zwiędłe mamroczą starcze komunały
Siwizna zbieliła włos
Tak na wyniosłych mści się kobietach los” (Agateusz).
„CóŜ tak lękacie się śmierci? To przecieŜ spokoju początek.
Wszelkie choroby i biedy, troski zmywa jak wrzątek.
I nigdy nikogo nie zwiedza raz drugi
Raz tylko wchodzi przez drzwi
I prowadzi nas z sobą na zawsze.
RóŜni to ją jak najkorzystniej od zmartwień,
Które tłumami bez przerwy dokuczają nam, zmieniając swe maski” (Agateusz).
- „Szczęśliwi są mędrcy, o których pamięć zachowuje się w księgach” (Agateusz).
- „Gawron nocny na ludzi krakaniem swym śmierć przywołuje.
Ale, gdy śpiewa Demobil, zdycha sam gawron złowieszczy” (Nikarch).
- „Przyśniło się leniwemu Markowi, Ŝe biegał on długo.
Po tym on nie śpi, aby nie biegać i nie męczyć się we śnie” (Lucyliusz).
- „O Menelaosie, Parysie, o obyczajach ty sądzisz poza domem.
A u Heleny twej pełen dom Parysów” (Lucyliusz).
- „Pijmy juŜ! MoŜe znajdziemy w tym winie jakąś nową, jakąś miłą,
Pełną słodkiego uroku pieśń.
Winem zatop mnie i wtedy powiedz: „Baw się Hedylu!”
Wstrętna to rzecz - tak w bezruchu, trzeźwo, jałowo Ŝyć” (Hedylos).
- „Prodiko! Wykąpmy się najpierw i uwieńczmy swe skronie,
A potem pijmy mocne wino, nalewając je w duŜe kielichy.
Krótka jest pora radości. Weselmy się, póki czas!
Potem przeszkodzi nam starość. A potem przyjdzie śmierć ” (Rufinus).
- „Wino to szpieg miłości. Tak zaklinał się Nikagoras, Ŝe nie kocha!
Lecz nagle się zdradził po którymś tam kieliszku.
Zaszlochał, pochylił czoło, spojrzał tak jakoś smutnie,
Wieniec zsunął mu się z głowy”… (Asklepiades).
233
- „Zazdrośnie strzeŜesz dziewictwa. CóŜ dalej?
Gdy będziesz w Hadesie, nikogo tam nie znajdziesz,
Kto by cię pokochał, piękna dziewczyno.
Rozkosze są dla Ŝywych.
Gdy poniesie nas mroczna rzeka,
Zostaną na jej brzegu nagie kości, popiołu garstka” (Asklepiades).
-„Pijmy wino! JuŜ późna noc.
MoŜe dziś raz ostatni ta lampa zaświeci naszemu czuwaniu.
Smutny jesteś? Pijmy dobre wino!
JuŜ niedługo wszyscy odpoczniemy wśród nieskończonej nocy” (Asklepiades).
***
Wielkim uczonym był Pitagoras z Samos (ok. 570 – 497 p.n.e.), myśliciel i
matematyk, twórca pojęcia „filozofia”, uczeń egipskich kapłanów. (Musiał poddać się
zabiegowi obrzezania na Ŝądanie egipskich nauczycieli, którzy w przeciwnym razie
odmówiliby mu dostępu do swych świątyń i nauk). Po powrocie z Egiptu załoŜył w
Krotonie tajny, elitarny związek mistyczno - polityczny, którego członkowie „aristoi”
(„najlepsi”) posiadali przez długi czas ogromne wpływy w Italii. Trzymali się z dala
od demosu czyli plebsu; ćwiczyli w doskonaleniu umysłu i serca, szczególnie w
zakresie samodyscypliny. Uczniowie Pitagorasa, starannie dobierani według
najsurowszych kryteriów takŜe genetycznych, słuchając wykładów mistrza, musieli
przez pięć lat zachowywać absolutne milczenie. Obowiązywała zasada: „Trzeba milczeć,
albo mówić rzeczy lepsze od milczenia”. Fryderyk Nietzsche w 25 wieków po śmierci
Greka pisał: „Kto rok milczy, ten oducza się gadania, a uczy się mówienia.
Pitagorejczycy byli najprzedniejszymi męŜami stanu swej epoki”. Grecy doskonale
zdawali sobie sprawę z dyscyplinującej i charakterotwórczej roli milczenia. Ksenokrates
(ok. 396 – 314 p.n.e.) jedną godzinę kaŜdego dnia poświęcał na milczenie, aby
wyćwiczyć pełną samokontrolę. Eurypides zaś zauwaŜał zjadliwie: „Nieumiarkowane
gadanie jest cechą dzieci niewolników”. A Lion Feuchtwanger - choć nie był ani
Grekiem, ani tym bardziej pitagorejczykiem - celnie odnotował: „Człowiek potrzebuje
dwu lat, aby się nauczyć mówić, i lat sześćdziesięciu, aby się nauczyć trzymać język
za zębami”.
Pitagoras uwaŜał, Ŝe zasadą wszechrzeczy i Ŝycia ludzkiego jest liczba jako
wzorzec-model, wszelkie istnienie bowiem sprowadza się do harmonii liczb
stanowiących duchową prazasadę materii, duszy i myśli. Uczony albo sformułował
samodzielnie, albo przywiózł z Egiptu znany aksjomat, noszący do dziś nazwę
„twierdzenia Pitagorasa” [pole kwadratu zbudowanego na przeciwprostokątnej trójkąta
prostokątnego równe jest sumie pól kwadratów zbudowanych na przyprostokątnych].
Litera „Υ” jest nazywana „literą Pitagorasa” i ma wskazywać na rozdroŜa
Ŝycia ludzkiego, kiedy człowiek w wieku młodzieńczym staje wobec alternatywy i
musi wybrać między dobrem (trud i praca nad sobą, sposobiące młodzieńca do tego,
co szlachetne, prawe i wzniosłe) i złem (to, co jest łatwe i nie wymaga wysiłku,
samowola, pospolita sytość ciała i zmysłów). W obydwu kierunkach droga jest
otwarta, a wybrać trzeba jedną z nich. Pitagorejczycy uwaŜali, Ŝe zawsze powinno się
wybierać dobro, bo ono jest ładem i uporządkowaniem, a człowiek stanowi przecieŜ
cząstkę wszechładu kosmicznego i boskiej harmonii wszechrzeczy. Kto wkracza na
drogę dobra i cnoty, musi być we wszystkim rozumny i umiarkowany, powinien
powstrzymywać się od spoŜywania mięsa zwierząt, ryb, ptaków, jaj, bobu i innych
234
potraw zakazanych przez kapłanów. Wymagając umiarkowania od swych uczniów
Pitagoras potępiał wszelką namiętność i uczuciowość, a w szczególności związaną ze
sprawami seksu; broniąc tego, co nazywał zdrową milością, zdecydowanie odrzucał
homoseksualizm jak najobrzydliwsze ze zboczeń, świadczące o biologicznym
zwyrodnieniu.
Twierdził, Ŝe dusza nie umiera po śmierci ciała, Ŝe istnieje od ciała osobno i
Ŝe moŜe się łączyć z dowolnym innym ciałem po śmierci poprzedniego. Była to
nauka o metempsychozie czyli wędrówce dusz. (AŜ do 553 roku takŜe liczni
chrześcijanie wyznawali doktrynę reinkarnacji, która została potępiona dopiero przez
Sobór Konstantynopolski. Tysiąc lat później wielki uczony Giordano Bruno został
Ŝywcem spalony na stosie za to, Ŝe nie wykluczał moŜliwości istnienia wędrówki dusz
i uwazał, iŜ wszechświat moŜe być nieskończony, i Ŝe moŜe w nim istnieć wiele
takich układów słonecznych jak nasz, zamieszkanych przez istoty rozumne ). Do
kompleksu twierdzeń w zakresie teorii metempsychozy naleŜało przekonanie o tym,
iŜ dusza jest trwalsza od ciała, które z kolei stanowi dla duszy więzienie, w którym
została zamknięta za grzechy popełnione w poprzedzających wcieleniach. Niejasne
jednak, czy grzechy są popełniane przez ciało czy przez duszę. W kaŜdym bądź razie
Pitagoras uwaŜał, Ŝe Ŝycie cielesne ma za cel wyzwolenie duszy, a zostanie ona
wyzwolona z ciała, gdy się oczyści, a się oczyści - gdy odpokutuje, odcierpi za
przewiny. Pokuta zaś jest urzeczywistniana m.in. przez doznawanie cierpień, chorób,
Ŝyciowe niedogodności, losowe przypadłości (w tym takŜe przez męczący proces
umierania, straszliwą i długą agonię), które naleŜy pokornie, godnie i po męsku
znosić aŜ do naturalnego zgonu, nie uciekając się do środków łagodzących cierpienie,
ani do samobójstwa. Chrześcijański punkt widzenia na to zagadnienie wyraził m.in.
Arnold Geulincx w swej „Etyce” : „Mniemanie Pitagorasa bardzo prawdopodobne
wśród poglądów filozoficznych, Ŝe mianowicie kiedy umieramy, zostajemy przeniesieni
w inne ciało. Lecz to tylko mniemanie lub podejrzenie, Ŝadna wiedza, poniewaŜ
głębokie jest tu milczenie rozumu; a w Piśmie Świętym jest jedynie objawienie Boga,
które tu coś nam mogłoby powiedzieć. PoniewaŜ zaś jest to mniemanie, stąd takŜe
niegodne filozofa; albowiem „przypuszczać” (czyli mniemać, mniemania wyobraŜać
sobie i podsycać) nie przynaleŜy „mądremu” (nie odnosi się do mędrca, czyli filozofa
- czyli miłośnika madrości), jak głosi stare powiedzenie. Takie więc mniemania,
podejrzenia, sny, chociaŜ moŜe byłyby prawdziwe, poniewaŜ jednak my nie moŜemy być
co do ich prawdziwości pewni, filozof powinien odrzucic i pozostawić pospólstwu,
które bardzo się nimi delektuje i z ochotą je przyjmuje” . Słabe to, oczywiście,
„obalenie”, gdyŜ w ten sposób da się obalić wszystkie twierdzenia filozoficzne i
teologiczne, poniewaŜ są one zawsze jedynie „mniemaniami” lub domniemaniami z
punktu widzenia krytycznego rozumu.
Pitagoras uwaŜał, Ŝe ludzkie Ŝycie składa się z czterech podstawowych
okresów po dwadzieścia lat kaŜdy: dzieciństwo, młodość, dojrzałość, starość. A jest
ono „podobne do święta ludowego: jedni idą na nie, Ŝeby wziąć udział w igrzyskach,
inni - Ŝeby handlować, a jeszcze inni, i to najlepsi, jako widzowie. Podobnie w Ŝyciu,
jedni są niewolnikami sławy, inni władzy, inni natomiast są filozofami i szukają
prawdy”. Powiadano, Ŝe na pierścieniu Pitagorasa było wygrawerowane zdanie:
„Krótkotrwałe niepowodzenie jest lepsze niŜ krótkotrwałe powodzenie”.
W łacińskim przekazie zachował się do naszych czasów tekst, który daje
pojęcie o poglądach tego wielkiego geniusza; nazywa się on „Aureum Pythagoreum
Carmen” - „Złota pieśń Pitagorasa”, w której zwraca się on do swego młodego
przyjaciela z wzniosłymi pouczeniami: „Przede wszystkim czcij Boga… Miej w swiętym
235
poszanowaniu przysięgę. Czcij równieŜ sławnych herosów oddając im naleŜną cześć.
Szanuj rodziców i najbliŜszych swych krewnych, a spośród nich wybieraj na przyjaciół
tych, którzy są cnotami najznakomitsi. Słuchaj ich głosu, kiedy ci radzą Ŝyczliwie lub
wyświadczają ci dobre przysługi. Nie zraŜaj się do przyjaciół z powodu ich drobnych
uchybień… Nad tym zaś staraj się zapanować: przede wszystkim nad Ŝołądkiem i
snem, następnie nad rozkoszą i gniewem. Nie czyń nic haniebnego ani z kim innym,
ani sam w tajemnicy. Najbardziej z wszystkich wstydź się samego siebie. Następnie
przestrzegaj sprawiedliwości, tak w słowach, jak i w uczynkach. Staraj się
przyzwyczaić do tego, abyś we wszystkim postępował rozwaŜnie. Wiedz, Ŝe
przeznaczeniem wszystkich jest umrzeć. Bogactwo niekiedy chętnie zdobywaj, niekiedy
znowu rad się go zrzeknij. Z nieszczęść jakie z woli Boga nawiedzają śmiertelnych,
część przeznaczoną ci losem znoś ze spokojem i bez szemrania. Wolno ci takŜe, o ile
moŜesz, uŜywać środków zaradczych. Wiedz jednak przy tym, Ŝe nie za wiele ich daje
los dobrym.
Wiele ci przyjdzie słuchać mów ludzkich, dobrych i złych. Ty ich jednak nie
słuchaj z podziwem, ani nie dozwól, by cię odwiodły od celu. JeŜeli ktoś będzie mówił
coś fałszywego, słuchaj wyrozumiale.
To zaś, co teraz ci powiem, zachowaj w kaŜdej sprawie: Niech nikt, czy to
przez słowa, czy to przez czyny, nie nakłoni cię do tego, byś miał coś mówić lub
czynić, co by nie było dla ciebie najlepsze. Zastanów się najpierw, zanim coś masz
uczynić, abyś się nie naraził na śmieszność. Mówić bowiem lub czynić bez
uprzedniego namysłu jest właściwością nierozwaŜnego człowieka. Czyń to, czego
później nie będziesz musiał Ŝałować. Ale nie czyń niczego, na czym się nie znasz. Ucz
się najpierw wszystkiego, co moŜe ci być poŜyteczne. W ten sposób spędzisz Ŝycie w
największej radości.
Nie zaniedbuj jednak troski o zdrowie. Zachowaj umiarkowanie w jedzeniu,
piciu, ćwiczeniach cielesnych. Mówiąc o umiarkowaniu, mam na myśli to wszystko, co
ci później nie sprawi cierpienia. Przyzwyczajaj się do prostego, niewystawnego
sposobu Ŝycia. Unikaj wszystkiego, co budzi zazdrość. Nie bądź hojny tam, gdzie nie
trzeba, jak ktoś nieświadomy tego, co dobre i przyzwoite, ale teŜ nie bądź skąpcem.
We wszystkim najlepszy jest umiar. Czyń to, co ci nie wyjdzie na szkode, lecz zanim
cokolwiek uczynisz, najpierw się namyśl.
Niech sen nie spocznie na twych zmęczonych powiekach, zanim nie przejdziesz
w myślach poszczególnych uczynków dnia poprzedniego: W czym źle postąpiłem? Co
wykonałem, a co opuściłem z mych powinności? I tak od początku do końca badaj
kolejno wszystkie uczynki, a złych Ŝałuj ze skruchą, z dobrych zaś się raduj. W tych
rzeczach musisz usilnie się ćwiczyć, o tych rozmyślać, te musisz pokochać. One zaś
cię utwierdzą na drodze do boskiej cnoty - świadkiem Ten, który wszczepił w naszą
duszę ideę czwórki, będącej źródłem wiecznotrwałej natury.
Ale i rąk przykładaj do dzieła, lecz najpierw módl się do Boga, aby je
doprowadził do skutku. (…) Poznasz boskie prawa w naturze. I ani nie będziesz
spodziewał się tego, co nie jest moŜliwe, ani nie będzie przed tobą ukryte, co spełnić
się moŜe. Poznasz, jak ludzie doznają nieszczęść, których sprawcami są sami. Biedni!
Skoro ani nie widzą dobra, ani nie słyszą, choć blisko jest przy nich! A niewielu jest
takich, którzy potrafią wybawić się z nieszczęść. Taki jest los śmiertelnych, który
zaślepia ich myśli, Ŝe podobnie jak krąŜki toczą się to w tym, to w tamtym kierunku i
niezliczone znoszą cierpienia. Groźnym towarzyszem jest tkwiący w nich od urodzenia
duch sprzeciwu, który im szkodzi z ukrycia. Nie naleŜy go budzić, lecz z dala unikać.
236
(…) Bądź dobrej myśli. Boski jest rodowód śmiertelnych. Święta natura
odsłania i ukazuje im wszystko. I jeśli coś i ty z tego zrozumiesz, zachowasz moje
nauki. I uleczysz swą duszę, i uwolnisz od męki.
Wystrzegaj się zakazanych potraw. Wiedz, Ŝe jest to część oczyszczalnych
obrzędów i wyzwolenia duszy od złego. RozwaŜ to wszystko. Za najwyŜszego
przewodnika obierz sobie rozum, dar Boga. Kiedy zaś rozłączysz się z ciałem i ulecisz
w przestwór eteru, staniesz się nieśmiertelny, nieskazitelny jak Bóg i nie podlegający
juŜ śmierci”.
Pitagorasowi przypisuje się teŜ zdania:
- „Najkrótsze słowa „tak” i „nie” wymagają najwięcej zastanowienia.
- Nie bądź niczyją małpą.
- Nie głoś prawdy na ludnych zgromadzeniach: lud uczyni z niej zły uŜytek.
- Wstrzymaj się od zabijania zwierząt: przelewanie ich krwi doprowadziło ludzi do
zabijania sobie podobnych.
- Nie wybieraj na przyjaciela kogoś, kto Ŝyje w niezgodzie ze swą Ŝoną.
- Uprawiaj pole własnymi rękoma: nie powierzaj tego niewolnikom; uprawa ziemi
potrzebuje rąk człowieka wolnego.
- Naucz się poznawać ludzi; poznanie ludzi jest poręczniejsze i potrzebniejsze niŜ
poznanie bogów.
- Nie czyń wymówek Ŝonie w obecności dzieci.
- Jeśli chcesz przeŜyć samego siebie, pozostaw po sobie cnotliwe potomstwo i dobrą
ksiąŜkę”.
Wielki uczony miał mądrą i szlachetną Ŝonę (co rzadko się zdarza) o imieniu
Teano, o której podanie głosi, Ŝe zapytana, w ile dni po stosunku z męŜczyzną
kobieta powinna być uwaŜana za czystą, odparła, Ŝe po stosunku ze swoim męŜem od
razu, po stosunku z obcym nigdy.
Pitagoras był w tak wielkim powaŜaniu u swych rodaków, Ŝe po jego śmierci
(został skrytobójczo zamordowany w nocy przez zbirów nasłanych przez Kilona z
Krotony, mściwego bogacza, którego Pitagoras ongiś wygnał ze swego domu) w
Metaponcie uczyniono z jego domu świątynię.
***
Demokryt z Abdery (ok. 460 – 350 p.n.e.) w młodości, jak wielu uczonych
greckich w staroŜytności, pobierał nauki u mędrców Wschodu: u Medów,
Chaldejczyków, Egipcjan, Etiopczyków i Indów. Być moŜe jednak, Ŝe jest to po
prostu stereotyp ówczesnej biografistyki. W kaŜdym bądź razie wiemy, iŜ był to
umysł potęŜny; uprawiał nie tylko filozofię, ale teŜ fizykę, architekturę, medycynę,
teorię muzyki, biologię. śył lat 110.
Jeśli chodzi o filozofię przyrody, to Demokryt uwaŜał np., Ŝe wszystko składa
się z niepodzielnych, wiecznych, niezmiennych, lecz róŜniących się między sobą
cząsteczek, które nazywał, tak jak Leukippos, „atomami”. „Wszechświat to atomy i
próŜnia, cała zaś reszta istnieje tylko w mniemaniu”. On teŜ stworzył filozoficzne
pojęcie „materii” jako pierwiastka, jako tworzywa wszystkiego. Kiedy chciał
udowodnić, Ŝe nie wszystko powstało, a są teŜ rzeczy istotowo wieczne, posługiwał się
jako oczywistym przykładem, twierdzeniem, Ŝe czas nie powstał, a przecieŜ istnieje.
Pisał: „Nic nie powstaje z przypadku, ale zawsze istnieje określona przyczyna tego, o
czym mówimy, Ŝe powstało samo z siebie albo z przypadku… Ludzie uczynili sobie z
pojęcia przypadku zasłonę dla własnej niezaradności.” Twierdził, Ŝe rośliny mają
rozum i są zdolne do poznania; Ŝe pierwsi ludzie powstali w wodzie i błocie.
237
Demokryt był przekonany o tym, Ŝe dusza jest ogniem (światłem) i mieszka w
mózgu, a w chwili śmierci ulega rozproszeniu i rozpada się razem z ciałem, choć nie
do końca. Zachowały się liczne drobne fragmenty jego dzieł, dające nawet w takiej
postaci świadectwo jego wielkiemu geniuszowi.
- „Człowiek jest małym światem (mikrokosmosem).
- Słowo jest cieniem czynu.
- Ludzie w odległych czasach, patrząc na zjawiska niebieskie, takie jak gromy,
błyskawice, pioruny, spotykanie się gwiazd, zaćmienia słońca i księŜyca, bali się,
sądząc, Ŝe sprawcami tego są bogowie.
- Sława i bogactwo bez rozumu są niepewnym nabytkiem.
- Kto nikogo nie kocha, przez nikogo nie jest kochany.
- Przed mądrym człowiekiem stoi otworem cała ziemia. Ojczyzną szlachetnej duszy jest
cały świat.
- Wojna domowa jest nieszczęściem dla obu stron, poniewaŜ i dla zwycięzców i dla
zwycięŜonych wynikają te same straty.
- Zazdrośnik sam siebie dręczy jak najgorszy wróg.
- Kto chce Ŝyć w pokoju ducha, nie powinien wykonywać zbyt wielu zajęc ani w
sprawach prywatnych, ani w publicznych, a we wszystkim, co czyni, nie powinien
podejmowac się rzeczy przekraczających jego siły i zdolności.
- Natura i wychowanie są do siebie podobne. Wychowanie bowiem zmienia człowieka,
a zmieniając go tworzy jakby jego drugą naturę.
- Nie z obawy przed karą, lecz z poczucia obowiązku naleŜy wystrzegać się złych
uczynków.
- Przyjaźń jednego roztropnego człowieka jest bardziej wartościowa niŜ przyjaźń
wszystkich głupców.
- Nie warto by Ŝyć, gdyby się nie miało ani jednego dobrego przyjaciela.
- Kto szuka dobra, z trudem je znajdzie, ale zło znajdzie, choć go nie szuka.
- Dzielny jest nie tylko ten, kto pokonuje swych wrogów, ale i ten, kto przezwycięŜa
swe namiętności. Niektórzy zaś panują nad całymi krajami, a jednoczesnie są
niewolnikami kobiety.
- Lepszym nauczycielem cnoty okaŜe się ten, kto stosuje zachętę i przekonywające
słowa, niŜ kto stosuje prawo i przymus. W ukryciu bowiem będzie grzeszył ten, kogo
tylko prawo powstrzymuje od spełnienia niegodziwego uczynku.
- Prawa nie przeszkadzałyby Ŝyć kaŜdemu, jak mu się podoba, gdyby jeden drugiemu
nie chciał szkodzić.
- Ubóstwo i bogactwo to nazwy braku i nadmiaru. Tak juŜ jest, Ŝe ten, kto odczuwa
brak, nie jest bogaty, a ten, kto nie odczuwa braku, nie jest ubogi.
- Chętnie podjęte trudy dają się znieść lŜej niŜ podjęte niechętnie.
- Istnieje wszystko, co ktokolwiek pomyśli.
- Otwarta mowa to cecha wolnego ducha, lecz trudno wybrać dla niej odpowiedni
moment.
- Ten, kto chce panować nad innymi, musi najpierw nauczyć się panowania nad sobą
samym.
- Niech kobieta nie filozofuje; to jest nieznośne.
- Ci, którzy się cieszą z nieszczęścia bliźnich, nie rozumieją, Ŝe zmienność fortuny
moŜe dotknąć kaŜdego.”
***
(ok.
469
–
399
p.n.e.) , zwany ojcem etyki europejskiej, Ŝył
Sokrates Ateńczyk
lat 70. Był jednym z największych filozofów w dziejach ludzkości. Z pochodzenia był
238
synem rzeźbiarza (lub kamieniarza) i połoŜnej. Przez pewien czas, tak jak w XX
wieku Karol Wojtyła, takŜe pracował w kamieniołomach. W młodości słuchał
wykładów Anaksagorasa i Archelaosa. Interesował się początkowo filozofią przyrody,
lecz później od niej odszedł, poniewaŜ doszedł do wniosku, Ŝe w jej zakresie i tak
niczego nie da się ustalić z pewnością. Poświęcił więc swe Ŝycie rozmyślaniom nad
Ŝyciem ludzkim, nad dobrem i złem, nad cnotą i występkiem. Był bodaj pierwszym
filozofem, wobec którego władze polityczne zastosowały zakaz uprawiania zawodu
nauczyciela ze względu na nieprawomyślne - ich zdaniem - poglądy myśliciela. Był
teŜ pierwszym, lecz nie ostatnim, a jednym z wielu uczonych, których za poglądy
skazano na karę śmierci i stracono. Tekst oskarŜenia przed sądem ludowym Aten
brzmiał: „Występku dopuszcza się Sokrates, nie uznając bogów uznanych przez
państwo, inne zaś nieznane bóstwa wprowadzając. Występku teŜ dopuszcza się, psując
w ten sposób młodzieŜ. Kara: śmierć”. W mowie obronnej Sokrates wydrwił wszystkie
wydumane zarzuty i nie prosił o litość, lecz stwierdził, Ŝe sąd powinien wyrazić mu
wdzięczność za tyle lat pracy wychowawczej dla młodzieŜy ateńskiej. Odpowiedzią
było wtrącenie za kraty i nakaz wypicia kubka trucizny.
Po pewnym okresie przebywania w więzieniu wypił przyniesioną mu cykutę.
Przedtem mógł z miejsca odosobnienia uciec, gdyŜ nie był czujnie pilnowany, a
uczniowie, mający do niego swobodny dostep, nakłaniali go do ucieczki i
gwarantowali bezpieczeństwo. Sokrates odmówił, mówiąc: „Jakbym wyglądał, gdybym
tak postąpił. Przez całe Ŝycie nauczałem, Ŝe powinno się szanować prawa. PoniewaŜ
zaś skazany zostałem na mocy legalnego wyroku współobywateli, muszę być mu
posłuszny”. Imię tego filozofa pozostało po wsze czasy symbolem niezachwianej
prawości i wierności swoim przekonaniom. Arthur Schopenhauer nazywał Sokratesa
„den weisesten der Menschen” - „najmądrzejszym z ludzi”. Lew Szestow zaś w XX
wieku wyznał: „Nikt nigdy nie usłyszał narzekającego Sokratesa, a niewątpliwie miał
on powód do narzekań. Wypił truciznę przyniesioną mu przez straŜnika więziennego
tak, jakby to był uzdrawiający napój… Powiedział spokojnie: Skoro to podoba się
bogom, niech zatem tak się stanie”…
Za Ŝycia i po śmierci zawistnicy nienawidzili Sokratesa i zawzięcie go
atakowali. Zarzucano mu m.in., Ŝe jakoby był pederastą i alfonsem, Ŝe „wypoŜyczał”
swoją Ŝonę przyjaciołom itp. Szczególnie wyróŜniali się zjadliwością późniejsi autorzy
chrześcijańscy, usiłujący z błotem mieszać całą poprzednią kulturę „pogańską”.
Tertulian np. pisał z przekąsem: „Sokrates i Katon uŜyczali swoich Ŝon przyjaciołom.
Nie wiem tylko, czy Ŝony owe były temu przeciwne - bo dlaczego miałyby się tak
bardzo troszczyć o swą uczciwość, którą męŜowie tak chętnie odstępowali innym? CóŜ
to za przykład mądrości attyckiej, cóŜ za wzór rzymskiej godności?!” Zarzut
„wypoŜyczania” swej Ŝony osobom trzecim to jednak po prostu „temat wędrowny”,
doczepiany (bezpodstawnie najczęściej) róŜnym wybitnym ludziom. Tak np. o
Demostenesie plotkowano, Ŝe wypoŜyczał swą połowicę Ktesionowi, a o Eurypidesie,
Ŝe - Kefizofontowi. Były to jednak wierutne kłamstwa, podobnie jak zarzut pederastii.
Zaznaczmy na marginesie, Ŝe homoseksualizm to sprawa nie tylko erotyczna,
jest on jednym z przejawów głębokiej psycho-fizycznej degeneracji całego organizmu i
całej osobowości tych ludzi, którzy z reguły bywają ogromnie brutalni wobec swych
przeciwników. Nieraz perfidnie usiłują nawet uczynić z nich swych rzekomych
promotorów. ChociaŜ Sokrates w swych wypowiedziach o homoseksualistach wyraŜał
jednoznaczne obrzydzenie, to juŜ za jego Ŝycia Arystofanes w komedii „Chmury”
sportretował go jako domniemanego nauczyciela sodomii. Pomimo odnotowanych przez
Ksenofonta (w „Uczcie” i „Wspomnieniach o Sokratesie”) upomnień, skierowanych
239
pod adresem Likona, Kaliasza i Kritiasza za ich zaangaŜowanie w pederastyczny
proceder, juŜ w staroŜytnym podręczniku historii filozofii Diogenesa Laertiosa są
przywołane oszczerstwa Arystoksenosa z Tarentu, mówiące o tym, Ŝe rzekomo młody
Sokrates „wypłacał się w naturze” za naukę swemu nauczycielowi.
To szkalowanie Sokratesa trwa zresztą do dziś pod postacią wciąŜ na nowo
powtarzanego kłamstwa, iŜ on rzekomo upawiał sodomię z Alkibiadesem. Prawda była
zupełnie inna. To właśnie pederaści i pedofile Likon i Anytos zjawili się w 399 roku
p.n.e. przed sądem ateńskim, by pomówić Sokratesa o demoralizację i doprowadzić do
jego skazania na śmierć (za antypederastyczne wypowiedzi). Zgładzić filozofa usiłował
zresztą jeszcze przedtem tyran Kritiasz, zwany przez Sokratesa „brudnym wieprzem”
ze względu własnie na jego skłonności homoseksualne. W końcu, jak wiadomo, dopięli
swego. Na brutalność i bezwzględność homoseksualistów zwracał uwagę później
Arystoteles w swej „Polityce”, odnotowując szereg dokonanych przez tych
degeneratów skrytobójstw i jawnych morderstw, jak np. mord na człowieku, który
Ŝartobliwie zapytał pewnego pedała, czy nie jest czasem w ciąŜy. PoniewaŜ
Arystoteles w „Etyce nikomachejskiej” określił homoseksualizm jako „chorobliwe
zboczenie”, został przez ówczesne cioty okrzyknięty za „homoseksualistę”…
Niewątpliwie więc miał rację Karol Wojtyła, gdy pisał, Ŝe „w ciągu całej
historii ludzkiej toczy się cięŜka walka przeciw mocom ciemności; walka ta, zaczęta
ongiś u początku świata, trwać będzie do ostatniego dnia, według słowa Pana.
Wplątany w nią człowiek wciąŜ musi się trudzić, aby trwać w dobrem, i nie będzie
mu dane bez wielkiej pracy oraz pomocy łaski BoŜej osiągnąć jedność w samym
sobie”.
Ta walka trwa takŜe na terenie filozofii, którą Sokrates uwaŜał nie tyle za
mądrość samą, ile za jej umiłowanie i poszukiwanie. Samą bowiem prawdziwą
mądrość Bóg zastrzegł wyłącznie dla siebie. Nie przypadkiem tedy Cesare Lombroso
zauwaŜył, iŜ Sokrates „niemalŜe odgadł etykę chrześcijańską i monoteizm Ŝydowski”.
Natomiast Dietrich von Hildebrand poczytywał za jedną z największych zasług
Ateńczyka to, Ŝe w pełni uchwycił on fundamentalne znaczenie i absolutnie niezbędną
rolę poznania wartości w moralności. „Niestety rolę tę nadmiernie uwypuklił,
twierdząc, Ŝe samo rzeczywiste poznanie dobra przez jakiegoś człowieka gwarantuje juŜ
jego moralność. Nie twierdził jednak, Ŝe juŜ sama znajomość wartości moralnych jako
taka nadaje człowiekowi wartość moralną. UwaŜał raczej, Ŝe jedynie poznanie pewne i
niepodwaŜalne mogłoby wykluczyć wszelki błąd woli. Takie poznanie motywowałoby
naszą wolę nieodparcie we właściwym kierunku. Platon koncepcję tę zmodyfikował i
ulepszył. Arystoteles ją krytykował, a Owidiusz kwestionował ją mówiąc: „Video
meliora proboque; deteriora sequor” („widzę i pochwalam to, co lepsze, ale idę za
tym, co gorsze”). Przede wszystkim jednak odpierał ją św. Paweł, mówiąc: „Bo
dobra, którego pragnę, nie czynię; natomiast zło, którego nie pragnę, czynię”.
ChociaŜ więc Sokrates, uwypuklając nadmiernie rolę prawdziwego poznania w
moralności, był w błędzie, to jednak - odkrywając fundamentalną rolę poznania w
etyce - w sposób nieoceniony wzbogacił filozofię. Widział on wyraźnie, Ŝe poznanie
stanowi niezbędną podstawę wszelkiego rzeczywistego uczestniczenia w wartościach po
stronie przedmiotowej oraz równie niezbędną podstawę moralnie dobrej woli”.
Sądzono jednak o wielkim uczonym i w najwyŜszym stopniu złośliwie.
„Sokrates jest momentem najgłębszej perwersji w dziejach wartości” - twierdził Fr.
Nietzsche i nawiązywał do faktu jego organicznego upośledzenia, które warunkowalo
zjawienie się degeneratywnej koncepcji teoretycznej. - „Akustyczne halucynacje
Sokratesa: pierwiastek chorobliwy. Zajmowanie się moralnością budzi największy wstręt
tam, gdzie duch jest bogaty i niezaleŜny”. Oczywista bzdura: Nietzsche, bywalec
240
domów publicznych, rozchorowany psychicznie na tle syfilisa mózgu, i dlatego majacy
wstręt do moralności, tylko w chwilach krótkiego powrotu do zdrowia wypowiadał
myśli zdrowe.
Otwórzmy jednak stronice ksiąŜki Maxa Stirnera „Jedyny i jego własność”, na
łamach której zabiera on głos w sprawie nas tu interesującej. „CóŜ czyni Sokrates?
Jeśli mianowicie serce nie byłoby wolne od swych naturalnych skłonności, lecz
pozostawałoby wypełnione przypadkową treścią i niczym bezkrytyczna poŜądliwość
tkwiłoby całkiem we władzy rzeczy, tzn. byłoby wyłącznie naczyniem pełnym rozmaitych
zachcianek, to wtedy wolny rozum nieuchronnie musiałby słuŜyć „złemu sercu” i być
gotów usprawiedliwić wszystko to, czego ono zapragnie.
ToteŜ Sokrates powiada, iŜ nie wystarcza jedynie uŜywać umysłu w jakiejkolwiek
sprawie, lecz chodzi o to, dla jakiej sprawy się go wytęŜa. My dzisiaj
powiedzielibyśmy, iŜ naleŜy słuŜyć „słusznej sprawie”, a słuŜyć słusznej sprawie
oznacza - być moralnym. Dlatego Sokrates jest twórcą etyki.
Naturalnie zasada sofistyki musiała doprowadzić do tego, Ŝe najbardziej
zaślepiony i najbardziej uzaleŜniony niewolnik swoich Ŝądz mógł stać się przecieŜ
wybornym sofistą i bystrością umysłu naginać i interpretować wszystko na korzyść
swego barbarzyńskiego serca. CóŜ takiego bowiem mogłoby być, do czego nie dałoby
się znaleźć „stosownego uzasadnienia” i czego nie dałoby się przeforsować?
ToteŜ Sokrates powiada: Musicie „być czystego serca”, jeśli ma się powaŜac
waszą mądrość. Odtąd zaczyna się drugi okres greckiego uwolnienia Ducha - okres
czystości serca. Okres pierwszy zakończyli sofiści, proklamując wszechwładne
panowanie Rozumu. Ale serce, usposobione docześnie, pozostało niewolnikiem tego
świata, wciąŜ dręczone doczesnymi pragnieniami. To barbarzyńskie serce miało być od
teraz cywilizowane - nastała era cywilizowania serc. Lecz jakŜe cywilizować serce?
To, co osiągnął rozum, jeden aspekt Ducha, a mianowicie umiejętność swobodnego
Ŝonglowania wszelką treścią, czeka teraz takŜe serce - wszystko, co doczesne, musi
wobec niego popaść w niełaskę, by w końcu dla serca, tj. dla zbawienia, zbawienia
serc, zostały porzucone: rodzina, wspólnota, ojczyzna, itd. (…) Wraz z Sokratesem
przychodzi era doświadczenia serca i przesiewa się wszelką jego treść. Ostatnim
wysiłkiem ze strony staroŜytnych było wyrzucenie z serca wszelkiej treści i nakaz, by
nie biło juŜ więcej dla Niczego! (…)
Wolność narodu nie jest moją wolnością! (…) Naród moŜe być wolny jedynie
kosztem jednostki, gdyŜ w tej wolności chodzi nie o jednostkę, ale o naród. Im
wieksza wolność narodu, tym bardziej zniewolona jednostka: ostracyzm panował w
Atenach właśnie w okresie największej wolności, gdy skazywano ateistów na banicję i
otruto najuczciwszego z myślicieli.
JakŜe się chwali Sokratesa za jego sumienność, która nie pozwoliła mu
skorzystać z rady, aby ratował się ucieczką! Był głupcem, przyznając Ateńczykom
prawo, by go sądzili. Wszelako sam na to zasłuŜył: po cóŜ pozwalał się mierzyć ich
własną miarą! Dlaczego ich się nie wyrzekł? Gdyby był w pełni świadom swej
wartości, to nie pozwoliłby, aŜeby sądził go taki trybunał. Fakt, iŜ nie uciekł, świadczy
o jego słabości i urojeniu, Ŝe łączy go coś z Ateńczykami, Ŝe jest członkiem, tylko
członkiem tego ludu. A to raczej on sam był tym ludem i tylko on sam mógł być
swoim sędzią. Nie było Ŝadnego innego sędziego ponad nim… Na tym winien był
poprzestać, i jako Ŝe sam nie wydał na siebie wyroku śmierci, mógł wzgardzić
wyrokiem Ateńczyków i uciec. On zaś się podporządkował, uznając lud za swego
sędziego i wierząc, iŜ jest niczym wobec jego majestatu. To, Ŝe poddał się jako
„prawu” - sile, z którą mógł był walczyć, choćby nadaremnie - było zdradą samego
siebie, było - cnotą. Chrystusowi, który ponoć sam wyrzekł się władzy nad swoimi
241
niebiańskimi legionami, przypisywano podobne skrupuły. (…) Sokrates powinien był
wiedzieć, ze Ateńczycy są jego wrogami i tylko on moŜe być swym sędzią. Mamienie
samego siebie w kwestii „stanu prawnego ustaw”, itd. nie pozwolilo mu pojąć, iŜ ten
stosunek jest stosunkiem siły … Sokrates uznał prawo, ustawę, więc odtąd Grecy
szanowali autorytet prawa i ustaw. Jeśli przy tym pragnęli własnej korzyści, jeśli
kaŜdy z nich obstawał przy swoim, to musieli uciekać się do krętactwa lub intryg”…
Światopogląd Sokratejski miał jaskrawo wyraŜony charakter arystokratyczny i
niedemokratyczny. UwaŜał, Ŝe nauka jest zajęciem wyłącznie dla mocnych głów, a one
są zjawiskiem rzadkim. Słaby zaś rozum, biorąc się do filozofii, tylko szkodzi jej
godności jako „królowej nauk”. Zwracając się do sfery polityki, twierdził, iŜ władze
państwowe nie powinny być obieralne, tj. kształtowane jakby na podstawie losowania.
„W istocie jest to tak, jak gdyby na zawodników obierano ludzi losem, a nie tych,
którzy są w stanie walczyć o zwycięstwo, lub gdyby naleŜało wybierać na sternika
okrętu nie tego, który potrafi sterować, lecz tego, na którego padnie los”.
Sokratesowi przypisuje się szereg trafnych maksym moralnych i sentencji
filozoficznych. Jako to:
- „Jedynym dobrem jest wiedza, a jedynym złem niewiedza.
- Nie wiem nic poza tym, ze nic ni wiem.
- Ludzie czynią zło, poniewaŜ nie wiedzą, czym jest dobro. Są więc dwie rzeczy
najpowaŜniejsze: rozum, który potrafi odróŜnić dobro od zła, i siła woli, która pomoŜe
wybrać i urzeczywistnić to, co dobre.
- Człowiek mający najmniejsze potrzeby podobny jest do Boga.
- Głód jest najlepszym kucharzem.
- Inni Ŝyją po to, aby jeść, ja zaś jem po to, by Ŝyć.
- Precyzyjne logiczne określenie pojęć jest najwaŜniejszym warunkiem prawdziwej
wiedzy.
- Największą cnotą jest umiarkowanie.
- Dobry początek jest niemałym osiągnięciem, a zaczynać trzeba od małego.
- Sprawiedliwe jest oddawanie kaŜdemu tego, co mu się naleŜy.
- Od czego ktos jest dobry stróŜ, od tego i złodziej nie najgorszy.
- Dla cierpiących najmniejsza radość jest wielkim szczęściem.
- Ludzie, którzy mają o sobie wygórowane mniemanie, są w rzeczywistości głupcami.
- Gdy ktoś go pytał, czy ma się Ŝenić, odpowiedział, Ŝe cokolwiek uczyni, będzie
Ŝałował.
- O oszczercach mówił, Ŝe nic go ich slowa nie obchodzą, poniewaŜ nie widzi Ŝadnego
związku miedzy ich słowami a sobą.”
***
Platon (427 – 347 p.n.e.). Uczeń Sokratesa. Geniusz. Pochodził ze zbiedniałej
rodziny arystokratycznej, a rodzice nazwali go Arystoklesem; później Sokrates nazwał
go Ŝartobliwie „Platanem” ze względu na szerokie czoło i takieŜ barki. Dzieła:
„Sofista”, „Timajos”, „Kritiasz”, „Fedon”, „Teajtet”, „Gorgiasz”, „Uczta”,
„Parmenides”, „Fajdros”, „Prawa”, „Państwo”, „Obrona Sokratesa”, „Listy” i in.
Twierdził, Ŝe realne istnienie przysługuje tylko rzeczywistości duchowej, podczas gdy
świat materialny jest incydentalny, przypadkowy, ulotny, przemijający, złudny. Rzeczy
tego świata, które postrzegamy za pośrednictwem zmysłów, nigdy nie są - lecz
znajdują się w procesie stawania się i przemijania. „Nie istnieje nigdy nic, a zawsze
się tylko staje i przemija.” Poznanie odbywa się jako „przypominanie” przez duszę
swego bytu sprzed uwięzienia w ciele. Społeczne poglądy Platona - a szczególnie jego
242
doktryna o państwie - wywarły przemoŜny wpływ na doktryny socjalne
(socjalistyczne) judaizmu i katolicyzmu.
Według Platona świat duchowy jest istotą, swiat zaś materialny tylko emanacją,
„odbiciem” tego, co duchowe. Ta doktryna wpłynęła na rozwaŜania teologiczne św.
Augustyna i św. Tomasza de Aquino.
Platon był autorem doktryny o czterech cnotach podstawowych, przejętej
później i rozwiniętej przez filozofię chrześcijańską.
W ateńskim gaju imienia herosa Akademosa Platon prowadził przez szereg lat
zajęcia z filozofii, a jego uczniami byli liczni wybitni myśliciele i działacze polityczni
Grecji. Autor „Praw” rozróŜniał cztery podstawowe typy ustroju państwowego
(monarchia, arystokracja, ochlokracja, demokracja) i pozostawił w róŜnych dziełach
mnóstwo trafnych spostrzeŜeń na ten temat. Główna reguła w idealnym państwie
Platona polega na tym, Ŝe na kaŜdego obywatela nakłada się tylko obowiązki
odpowiadające jego naturze.
- „W państwach muszą być tacy, którzy rządzą, i tacy, którzy słuchają.
- „Wszystkie państwa wciąŜ, przez cały czas swego istnienia, toczą nieustannie wojnę z
wszystkimi państwami… To bowiem, co większość ludzi nazywa pokojem, jest pustym
słowem, w rzeczywistości zaś kaŜde państwo na mocy prawa natury prowadzi wciąŜ
wojnę z kaŜdym innym państwem, choćby jej nawet nie wypowiadało… Ani bogactwa,
ani jakiekolwiek urządzenia nie przynoszą Ŝadnej korzyści temu, kto nie zwycięŜa w
wojnie, lecz odwrotnie, wszystkie skarby zwycięŜonych stają się własnością
zwycięzców… Powinno więc państwo być tak urządzone i tak rządzone, Ŝeby mogło
inne państwa zwycięŜać w wojnie…
- Prawodawca ma na celu wyrobienie w obywatelach cnoty w jej wszystkich
odmianach, cnoty pełnej.
- Zwycięstwo sprowadza niekiedy obniŜenie poziomu kultury. Wielu juŜ było takich,
którzy z powodu zwycięstw wojennych stawali się zbyt butni i przez tę butę w
niezliczone inne popadali nieprawości.
- śadną miarą wychowania lekcewaŜyć nie wolno, poniewaŜ jest ono pierwszym i
najpiękniejszym darem wśród tych błogosławieństw, które najprzedniejszym męŜom
przypadają w udziale.
- Nie powinna Sycylia ani Ŝadne państwo - głosi moje przekonanie - ulegać
wszechwładztwu jakiegokolwiek człowieka, prawom jedynie winno podlegać. Nie
wychodzi to bowiem na dobre ani ciemięŜycielom, ani ciemięŜonym, ani im, ani ich
dzieciom, ani tych dzieci potomnym, lecz zgubne jest wszelkie tego rodzaju poczynanie.
Mizerne tylko i podłe charaktery zwykły na takie porywać się zyski, ludzie, którzy nie
wiedzą zgoła, co na przyszłość i w chwili obecnej dobre jest i sprawiedliwe w
dziedzinie spraw boskich i ludzkich…
Bo jeśli po najszczytniejsze się sięga wartości dla siebie i dla swego państwa,
nawet cierpienie wszelkie, które przyjdzie wycierpieć, jest czymś dobrym i chlubnym.
Nikt z nas przecie nieśmiertelnym się nie narodził, ani, gdyby to stało się nawet jego
udziałem, nie byłby przez to szczęśliwym, jak się wydaje większości ludzi. śadna
bowiem rzecz nie jest właściwie ani zła, ani dobra, tak Ŝeby warto było o tym mówić,
tam gdzie nie ma duszy…
Trzeba naprawdę wierzyć owym odwiecznym i świętym podaniom, które
obwieszczają, Ŝe dusza nasza jest nieśmiertelna, i Ŝe musi stanąć przed sądem i
najsroŜsze ponieść kary, gdy się juŜ uwolni od ciała. Dlatego teŜ za mniejsze zło
poczytywać naleŜy znoszenie wielkich uchybień i krzywd niŜ ich wyrządzanie.
Słuchać tego nie chce człowiek chciwy bogactw a ubogi duszą, a jeŜeli słucha,
to zbywa drwiącym, jak mu się zdaje, śmiechem. Bezwstydnie rzuca się na wszystko,
243
porywając zewsząd, co tylko moŜe, niby bydlę, Ŝeby zjeść albo wypić, albo dostarczyć
sobie do syta owej uciechy ordynarnej i prostackiej, niesłusznie miłosną rozkoszą
nazywanej.
Ślepy jest i nie widzi, jakie nieszczęście, jeśli brak wszelkich skrupułów
towarzyszy tej zachłanności, pociąga za sobą kaŜdy czyn krzywdzący i Ŝe grzech
wlecze się z konieczności za tym, który krzywdzi, czy tuła się jeszcze po ziemi, czy juŜ
schodzi pod ziemię u kresu swej niesławnej ze wszech miar i wszędy, i Ŝałosnej
wędrówki…
Szczęśliwe nie moŜe być nigdy Ŝadne państwo ani Ŝadna jednostka, jeŜeli nie
będzie Ŝyć rozumnie i zgodnie z nakazami sprawiedliwości …
- Zechciejcie przede wszystkim, Syrakuzańczycy, uznać takie prawa, które by nie
wydawały się Wam zwracać Waszych myśli w stronę zysku i bogactw, poŜądliwość w
nich budząc, ale które by, wobec tego, Ŝe są oto trzy rzeczy: dusza, ciało i prócz
tego pieniądze, przymioty duszy oceniały najwyŜej, na drugim miejscu stawiały
przymioty ciała podporządkowane przymiotom duszy, a na trzecim i ostatnim wartość
pieniędzy mającą słuŜyć ciału i duszy. Ustanawiając tego rodzaju zasadę postepowania
dobre byście sobie uchwalili prawo. Darzy bowiem istotnie pełnią szczęśliwości tych,
którzy się nią rządzą, podczas gdy pogląd uznający, Ŝe bogactwo szczęście przynosi,
bezmyślna gadanina niewiast i dzieci, nędzny jest sam w sobie i takimi teŜ czyni tych,
którzy mu zawierzą …
- Tych, którzy do tyranii zmierzaja, wzywam, aby zawrócili z drogi i z całym pędem
mknąc umykali przed owym szczęściem ludzi głodnych nienasycenie i z rozumu
wyzutych, i aby próbowali do królewskiego przerzucić się stanu i prawom królewskim
hołdować, z dobrej woli ludzi i z praw przyzwoleniem do najwyŜszych wzniesieni
godności.
A tych, którzy dąŜą do Ŝycia opartego na zasadach swobody i przed jarzmem
niewoli jako przed hańbą uciekają, upominam, aby przez swobody jakiejś, nie na
miejscu i nie na czasie, nienasyconą Ŝądzę nie popadli czasem w praojców chorobę,
która z powodu zbytniej niechęci do władzy gnębiła ówczesne pokolenie ogarnięte
niepomiernym pragnieniem swobody”. PoniewaŜ jednak Grecy chcieli „być we
wszystkim swobodni i wszędzie”, „nie chcieli podlegać Ŝadnemu panu ani w ramach
słuszności, ani w ramach prawa” - „dlatego teŜ powstały u nich rządy tyrańskie.
Albowiem jedno i drugie, poddaństwo i swoboda, o ile przekraczają pewne granice,
złem są nad wszelkie zło, jeŜeli zaś zachowują naleŜną miarę, dobrem nad wszelkie
dobro. Właściwą zaś ową zachowuje miarę poddawania się Bogu, nie zachowuje jej
korzenie się przed ludźmi. A Bóg to dla ludzi rozsądnych prawo, dla nierozsądnych
zaś przyjemność… Powinny i rządy królewskie być odpowiedzialne przed narodem i
podległe prawu, sprawującemu swą władczą moc nie tylko nad obywatelami, lecz takŜe
i nad królami, jeŜeli dopuszcza się jakiegoś bezprawia.”
Platon uwaŜał, Ŝe wiedza o tym, co jest dobre z natury, rodzi się tylko w
tym, kto jest sam dobry z natury. „O ile zaś ktoś marnie został wyposaŜony przez
naturę, jak to wskazuje przyrodzona postawa duchowa większości ludzi, zarówno w
sprawie przyswajania nauk, jak i w zakresie tego, co nazywamy obyczajami, gdy przy
tym jeszcze i one uległy zepsuciu, takim ludziom nawet sam Lynkeus nie zdołałby oczu
otworzyć na światło. Jednym słowem: ten, kogo nie łączy z przedmiotem więź
pokrewieństwa, nie uczyni widzącym ani łatwość przyswajania wiadomości, ani dobra
pamięć; zasadniczo bowiem nie przymuje się ten przedmiot na gruncie obcej sobie
natury .
- Najmilsze jest w Ŝyciu móc się poświęcać swoim własnym sprawom. Ale trzeba,
Ŝebyś sobie takŜe pomyślał i o tym, Ŝe nie tylko dla siebie samego urodził się kaŜdy z
244
nas. Do części naszego Ŝycia rości sobie prawa ojczyzna, części swojej Ŝądają rodzice,
a równieŜ i inni drodzy nam ludzie domagają się swojej. Wiele takŜe czasu
pochłaniają takie czy inne okoliczności przypadające na okres naszego Ŝycia. Gdy więc
ojczyzna sama wzywa nas do słuŜby dla dobra ogółu, nieprzyzwoitością byłoby chyba
jej nie posłuchać. MoŜe się bowiem zdarzyć przy tym jeszcze i to, Ŝe się miejsca
ustępuje mało wartym jednostkom, które nie z najszlachetniejszych pobudek przystępują
do działalności publicznej .
- Dobro czyni nie ten, kto wzbogaca siebie, swych towarzyszy i państwo drogą
podstępnych knowań i spisków, nędzarz prawdziwy i nad samym sobą pozbawiony
mocy, a w obliczu pokus tchórzliwy haniebnie i słaby, i kto następnie zabija ludzi
majętnych pod pozorem, Ŝe są wrogami, i grabi ich mienie i poleca robić to samo
swym pomocnikom i towarzyszom, byleby tylko nikt nie mógł mu robić zarzutów i
skarŜyć się, Ŝe jest ubogi. I takŜe nie ten, kto państwu swemu w ten sposób świadczy
dobrodziejstwa i w zamian za to doznaje zaszczytów, Ŝe szerokim warstwom, na mocy
przeprowadzonych przez siebie ustaw, rozdaje majętności zamoŜnych jednostek, ani ten,
kto stojąc na czele wielkiego państwa, które nad szeregiem mniejszych sprawuje
zwierzchnictwo, to, co owym mniejszym państwom naleŜy, swemu własnemu przydziela
wbrew wszelkiej słuszności .
- Słuchając (o poŜytkach i trudach uprawiania mądrości) ten, kto naprawdę urodził
się filozofem, kto nadaje się do uprawiania tych studiów i jest tego godnym BoŜe
mając w sobie dziedzictwo, sądzi, Ŝe o przedziwnej mu mówią drodze Ŝywota, i Ŝe
naleŜy teraz wytęŜyć wszystkie siły w tym kierunku, i Ŝe Ŝyć nie warto, jeŜeliby się
miało postępować inaczej. Po czym natęŜa w sobie całą moc ducha wraz z tym, który
mu jest przewodnikiem, i nie zwalnia napięcia, zanim albo nie osiągnie swego celu we
wszystkim, lub teŜ nie stanie się zdolny, aby samego siebie, juŜ bez przewodnika,
wieść zdołał drogą właściwą. W ten sposób i w myśl tych oto zasad Ŝyje taki
człowiek; spełnia, cokolwiek ma do spełnienia w Ŝyciu, wszędzie jednak i zawsze
filozofii wierny pozostaje i trzyma się takiego trybu dnia codziennego, który darząc
trzeźwością umysłu, sprzyja w moŜliwie najwyŜszym stopniu rozwojowi zdolności,
pamięci i umiejętności rozumowania. Odwrotny sposób postępowania stale w nim budzi
odrazę.
Ci natomiast, którzy nie są naprawdę filozofami, lecz tylko z zewnątrz powlekli
się pokostem filozoficznych teorii, na podobieństwo tych, co w promieniach słońca
przyciemnili sobie skórę, gdy zdadzą sobie sprawę, ile rzeczy muszą się nauczyć i jak
wielki tu potrzebny jest wysiłek i Ŝe , jeŜeli chodzi o codzienny tryb Ŝycia, to jedynie
taki, którym ład rządzi i umiar, nadaje się tutaj, dochodzą do przekonania, Ŝe za
trudne to dla nich i Ŝe przewyŜsza ich moŜliwości, i nie znajdują w sobie mocy, aby
te studia uprawiać. Niektórzy z nich usiłują wmówić sami sobie, Ŝe dostatecznie juŜ
nasłuchali się w ogóle wszystkiego, i Ŝe zbędne są wszelkie dalsze starania. Taka więc
jest ta próba dająca jasne wyniki i zupełne bezpieczeństwo w zastosowaniu do ludzi
rozleniwionych i niezdolnych do przebijania się przez jakiekolwiek trudności”.
Człowiek taki uznaje, iŜ nauka ta nie jest na jego miarę, Ŝe przekracza jego siły, i Ŝe
naprawdę nie jest zdolny Ŝyć w ten sposób, aby baczyć wciąŜ na to, co jest rozumne
i cnotliwe.
- „JeŜeli będziemy uczciwi, unikniemy kary boskiej, ale odepchniemy zyski z
nieuczciwości” - powiada Platon w dialogu „Państwo” i kontynuuje - „chyba kto
dostał boską naturę i dlatego nie znosi nieuczciwości, albo się nauką zajął i dlatego
trzyma się od nieuczciwości z daleka - ale poza tym nikt nie jest z dobrej woli
uczciwy, tylko albo odwagi nie ma, albo jest za stary, albo pod wpływem jakiejś innej
niemocy gani nieuczciwe postępowanie, bo go na nieuczciwość nie stać .
245
- JeŜeli w ogóle ktokolwiek, to rządzący w państwie mają prawo kłamać; albo w
stosunku do wrogów, albo do własnych obywateli, dla dobra państwa. A inny nikt
niech czegoś takiego nie próbuje .
- Trudno jest istotnie zaprowadzić w państwie dobre obyczaje i dobre prawa.
- Władca trudzić się nie musi nadmiernie ani zbyt długiego nie potrzebuje czasu, Ŝeby
urzeczywistnić swój zamiar przetworzenia obyczajów w państwie. Wystarczy, Ŝe sam
pójdzie drogą, na którą pragnie skierować obywateli, ku cnotliwym poczynaniom czy
teŜ odwrotnie, kreśląc im jak gdyby wzór postępowania; następnie pochwałą i
uznaniem darzyć będzie jedne czyny, a innym nie będzie szczędzić nagany i niesławą
będzie piętnować kaŜdego, kto by się uchylał od posłuszeństwa w jakiejkolwiek
sprawie.
- Nie ma istoty ludzkiej, która, jeŜeliby dane jej było rządzić samowładnie wszystkimi
sprawami, zdolna by była uchronić się od tego, Ŝeby nie popaść w bezmiar pychy i
nieprawości.
- Państwo, w którym prawo jest panem zwierzchników, a zwierzchnicy sługami praw,
cieszy się bezpieczeństwem i pełnią błogosławieństw.
- Najgorszych przestępców, którzy uleczyć się nie dają i stanowią największą zakałę
państwa, usuwa się po prostu.
- Urzędnik, który by się okazał niesprawiedliwy w ocenianiu straty, skazany zostanie
na zapłacenie poszkodowanemu sumy przewyŜszającej ją dwukrotnie.
- Kara wymierzona przez prawo nigdy nikomu nie wychodzi na złe, sprawia zawsze
jedno lub drugie: albo lepszym czyni tego, którego karze, albo zapobiega, aŜeby stał
się jeszcze gorszy.
- Dla kaŜdego jasne jest z pewnością, Ŝe chociaŜ wielkim osiągnięciem jest
ustanowienie praw, to jednak, jeŜeli dobrze urządzone państwo nieodpowiednim
ludziom powierzy pieczę nad dobrze ustanowionymi prawami, nie tylko Ŝadnej korzyści
nie będzie z tych dobrych praw, lecz staną się one przedmiotem drwin i szyderstw i
największą bodaj szkodę i hańbę ściągną jeszcze na takie państwo.
- Państwo musi dać wszystkim równie pomyślne warunki Ŝycia.
- O ubóstwie stanowią nie zmniejszone zasoby, ale wzrastający niedosyt.
- Trzeba bezwzględnie doprowadzić do tego, Ŝeby stan posiadania nie wywoływał
wśród obywateli wzajemnych Ŝalów.
- Własne prawa i obyczaje podobają się kaŜdemu, a prawa i obyczaje innych gdzieś
juŜ na dalszym stawia się miejscu.
- Czy w ogóle jakakolwiek władza została kiedy rozbita przez kogoś innego niŜ przez
tych, którzy ją piastują?
- Wszystkim ludziom jest wspólne jedno pragnienie: aŜeby po naszej myśli działo się
wszystko.
- Nie ma człowieka, który by był zdolny, gdy jest młody i przed nikim nie
odpowiedzialny, wytrzymać brzemię najwyŜszej władzy nad ludźmi tak, iŜby nie dać
najcięŜszej chorobie, głupocie, opanować swych myśli i odstręczyć przez to od siebie
najbliŜszych przyjaciół, doprowadzając w ten sposób do zguby swą duszę i niszcząc
wszystkie jej siły Ŝywotne.
- Godne uznania jest to, co jest najlepsze, nie to, co jest najkrótsze, a na podstawie
długości czy krótkości nie moŜna w ogóle oceniać niczego.
- JeŜeli powiadamy, Ŝe pragniemy jakiegoś rodzaju Ŝycia dla czegoś innego, a nie ze
względu na to, Ŝe posiada przewagę przyjemności, to mówimy tak z powodu
nieznajomości tego, co rzeczywiście dzieje się w Ŝyciu.
- Rządzić w sposób godny pochwały nie potrafi nikt, kto nie nauczył się słuŜyć.
246
- Chlubić się naleŜy nie tyle tym, Ŝe się umie pięknie rządzić, ile raczej tym, Ŝe słuŜyć
się umie pięknie przede wszystkim prawom, bo to jest właśnie słuŜba BoŜa.
- Nie ma nic zdrowego w duszy niewolniczej i człowiek rozumny źdźbła zaufania Ŝywić
nie moŜe do tego rodzaju istot.
- To wszystko, co w państwie ujęte jest w ramy porządku i prawa, przynosi zawsze
dobre owoce, podczas gdy rzeczy nieuporządkowane albo uporządkowane nie naleŜycie,
psują często równieŜ to, co wykazuje właściwy porządek.
- Plemię niewieście z powodu swej słabości bardziej jest skryte i chytre z natury;
natura niewieścia mniej niŜ męska nadaje się do uprawiania cnoty.
- Daremnie kołatać do muz przybytku na trzeźwo.
- Pragniemy zaŜywać przyjemności, przykrości zaś nie wybieramy i mieć nie chcemy,
nie chcemy teŜ zamienić przyjemności na taki stan, w którym nie doznaje się ani
przyjemności, ani przykrości, przykrość zaś na taki stan zamieniamy chętnie. Godzimy
się dalej na mniejszą przykrość, gdy się z nią łączy większa przyjemność, ale nie
godzimy się na mniejszą przyjemność, gdy się z nią wiąŜe większa przykrość.
- KaŜdy nade wszystko dbać powinien o to, Ŝeby wobec nikogo nigdy nie okazać się
fałszywym, lecz Ŝeby uczciwie zawsze postępować i rzetelnie, a z drugiej znowu strony
musi się mieć na baczności, aŜeby nie dać się zwieść fałszywemu człowiekowi.
- KaŜdy czcić powinien swą ziemię ojczystą i szanować ją bardziej, niŜ dzieci czczą
rodzoną matkę.
- Niech słucha ten, kto nie posiada wiedzy, a rozumny niech przewodzi i rządzi.
- Zgodna jest z naturą władza rozumnych praw, którym ludzie poddają się z dobrej
woli nie ulegając Ŝadnej przemocy.
- Czymś lepszym jest to, co jest w miarę, niŜ to , co przekracza miarę.
- Państwo powinno być wolne, rozumne i związane przyjaźnią. Wolność i przyjaźń
kierowana rozumem ma w nim panować.
- Wrogami są wszyscy dla wszystkich w Ŝyciu publicznym, a w prywatnym kaŜdy dla
siebie samego.
- W kaŜdym z nas przeciwko samemu sobie toczy się wojna.
- Zwycięstwo nad samym sobą jest pierwszym ze wszystkich zwycięstw i
najszczytniejszym zwycięstwem; dać się pokonać samemu sobie to poraŜka
najhaniebniejsza ze wszystkich i najgorsza.
- Dzielnymi ludźmi są ci, którzy umieją panować nad sobą, marnymi zaś ci, którzy
nie umieją.
- Rozum i zgodne z prawdą stałe przekonania dobrze jeśli przysługują komuś choćby
w starości.
- Wspólne przepędzanie czasu przy kielichu, jeŜeli odbywa się jak naleŜy, sięga w
wielkiej mierze w dziedzinę wychowania obywatelskiego.
- Musi z pewnością ten, kto się czymś cieszy, upodobnić się do tego, z czego się
cieszy, chociaŜby nawet chwalić to się wstydził.
- Młodym wszystko moŜna wmówić, co się wmówić pragnie.
- Dusze młodych niezdolne są znosić nastroju powagi.
- Ganienie rzeczy nie dających się naprawić i w których zabrnęło się daleko w błędy,
nie jest przyjemne, jakkolwiek niekiedy konieczne.
- RównieŜ i nauce towarzyszy pewien urok, uczucie przyjemności, tym zaś, co stanowi
o doskonałości wiedzy, o jej poŜytku, wartości i pięknie, jest prawda.
- Myślący człowiek powinien się więcej bać kilku mądrych ludzi aniŜeli tłumu durniów.
- Gdy niewiasta i męŜczyzna dla spłodzenia potomstwa obcują ze sobą, towarzysząca
temu rozkosz darem natury jest niewątpliwie; natomiast jest niezgodne z naturą
miłosne obcowanie męŜczyzn z męŜczyznami i niewiast z niewiastami.
247
- Człowiek jest stworzeniem, z którym współŜyć nie jest łatwo.
- Ciągłe niezadowolenie i to, Ŝe się nie jest nigdy w pogodnym, dobrym nastroju,
wyrabia skłonność do płaczu i zwyczaj Ŝalenia się i narzekania bardziej niŜ przystoi
dzielnemu człowiekowi.
- Marionetkami są ludzie w większości wypadków i rzadko kiedy tylko mają coś
wspólnego z prawdą.
- Przeciwstawiać się poglądom głoszonym przez tysiące i tysiące ust bynajmniej nie jest
łatwo.
- Kto zwalcza pokusy uciech zmysłowych i nad nimi panuje, Ŝyje szczęśliwie, a nędznie
Ŝyje kaŜdy, kto im ulega.
- Niech nikt nie rusza i nie zabiera nigdy niczego, co jest cudze, ani nie uŜywa Ŝadnej
rzeczy naleŜącej do kogoś innego, nie uzyskawszy zgody właściciela. Takie bowiem
postępowanie było, jest i będzie przyczyną powstawania wszystkich przestępstw.
- Prostak jest pozbawiony godności osobistej i szlachetniejszych uczuć.
- Śmierć nie jest czymś najstraszniejszym; straszliwsze są udręki , które wycierpieć
muszą grzesznicy w Hadesie.
- Piękne jest wszystko, co wiąŜe się ze sprawiedliwością.
- KaŜdy, kto się dopuszcza niesprawiedliwości, jest złym człowiekiem.
- Zapalczywość, zawsze gotowa do zwady i nie łatwo dająca się zwalczyć, ślepą
przemocą często w proch i pył rozbija wszystko, co spotka na swej drodze.
- Zazwyczaj arcyzgubna niewiedza przybiera pozory największej mądrości.
- Nikt, kto w młodości przeczył istnieniu Boga, nie przetrwał w tym przekonaniu aŜ do
starości.
- NaleŜałoby się spodziewać, Ŝe mądrzy ludzie mówić powinni to, co jest zgodne z
prawdą.
- KaŜdy, kto jest gnuśny, niedbały i leniwy, naleŜy do tych, o których poeta
powiedział, Ŝe podobni są najbardziej do bezŜądłych trutni.
- Z tchórzostwa rodzi się w ludziach lenistwo, a z lenistwa znowu i z gnuśności rodzi
się lekkomyślność.
- Cokolwiek cię spotyka, jest najlepsze dla całego swiata, a zarazem najlepsze i dla
ciebie na mocy twego wspólnego z nim pochodzenia.
- Wszystkie czyny powstają zawsze za sprawą duszy i zawierają zarówno wiele
szlachetności jak i wiele podłości.
- Do zguby prowadzi nas niesprawiedliwość, pycha i głupota, a od zguby ratuje
sprawiedliwość i połączone z rozumem poczucie zdrowego umiaru, cnoty, bytującej w
Ŝywych mocach boskich dusz.
- Ale my powiadamy, Ŝe ten grzech zachłanności, o którym mowa, gdy mamy z nim do
czynienia w ciałach ludzkich i zwierzęcych, nazywa się chorobą, gdy w porach roku
się zdarza i w ciągu całych lat morowym powietrzem, a gdy w państwach występuje i
w róŜnych formach ludzkiego współŜycia, nosi inne znowu miano i określany bywa
jako niesprawiedliwość.
- Niesprawiedliwie zdobyte bogactwo nie przynosi szczęścia potomnym.
- Bogowie słyszą i spełniają klątwy rodziców.
- Większość ludzi darzy chytrość i podstęp pewnym uznaniem, twierdząc opacznie, Ŝe w
odpowiednich okolicznościach uŜycie ich jest często słuszne i wskazane. Jakie są
jednak te odpowiednie okoliczności i gdzie się one zdarzają i kiedy, nie uwaŜają za
właściwe ustalić i określić i przez taką pustą gadaninę wiele szkody wyrządzają sobie
i innym.
- KradzieŜ jest czynem nikczemnej duszy, a porywanie gwałtem czyjejś własności
świadczy o braku wszelkiego poczucia wstydu.
248
- Złego człowieka naleŜy karać, aby stał się lepszy.
- Konieczne jest, Ŝeby męŜowie sprawujący kontrolę nad państwem odznaczali się
niezwykłą cnotą.
- Za wykonywanie usług dla ojczyzny nie wolno przyjmować darów.
- Wcale niełatwo jest rozpoznać zawsze, co jest dobre, i gdy się nawet rozpozna,
trzymać się tego niewzruszenie.
- Nie złoto, lecz największą przyzwoitość powinno się zostawiać dzieciom w spadku.
- Dusza jest nieśmiertelna i niezniszczalna.
- Skrajna fascynacja filozofią jest szkodliwa .
- Obawiać się śmierci to nic innego, jak przypisywać sobie mądrość, której się nie
posiada, to znaczy, wyobraŜać sobie, jakoby się wie , czego się nie wie . PrzecieŜ
nikt nie wie ani tego, czym jest śmierć, ani tego, czy ona czasem nie jest dla
człowieka największym z dóbr; a przecieŜ jej się boją, jakby wiedzieli, Ŝe jest ona
czymś zgoła najgorszym. Lecz czyŜ nie jest to najhaniebniejszą ignorancją wyobraŜać, Ŝe się wie, czego się nie wie?”
Platon pisywał takŜe poezje, lecz pewnego razu spalił je (jak później uczynił to
z drugim tomem poematu „Martwych dusz” Mikołaj Gogol). W latach 389 – 387
p.n.e, filozof przebywał na Sycylii, gdzie doszło do jakiegoś zatargu między nim a
Dionem, krewnym tyrana Syrakuz Dionizosa. Platon został schwytany i sprzedany do
niewoli, skąd wykupił go Archites, pitagorejczyk. Po powrocie do Aten autor „Uczty”
załoŜył ma terenie ogrodu noszącego imię ateńskiego herosa Akademosa, własną szkołę
filozoficzną, zwaną powszechnie „Akademią”. Nauczał tutaj przede wszystkim tego, Ŝe
zarówno w Ŝyciu prywatnym, jak i państwowym najwaŜniejsza jest cnota, szeroko
pojmowana jako mądrość i przyzwoitość.
W swych późniejszych utworach Platon juŜ twierdził, Ŝe nie tylko sama cnota i
pilność w jej praktykowaniu są do szczęścia potrzebne i wystarczające, lecz takŜe
zdrowie, zaspokojenie naturalnych potrzeb, wynikających z wrodzonych instynktów,
oraz pewien poziom dobrobytu. Speuzippos, który objął po Platonie kierownictwo
Akademią, uwaŜał, Ŝe prócz cnoty, a raczej za cnotą, w takiej właśnie kolejności, nie
bez znaczenia są: zdrowie, przyjemność (ten filozof zmarł w objęciach kobiety podczas
spółkowania) i bogactwo. Akademia Platońska funkcjonowała aŜ do roku 529, kiedy to
zniosły ją władze chrześcijańskie.
***
Arystoteles ze Stagiry (ok. 384 – 322 p.n.e.) był przez 20 lat (od 17 do 37
roku swego Ŝycia) uczniem Platona, a później nauczycielem imperatora Aleksandra
Wielkiego (Macedońskiego). Platon nazywał go „poŜeraczem ksiąŜek” - tak wielce był
rozmiłowany w ich czytaniu. ZałoŜył w Atenach własną szkołę filozofii, zwaną
Likejon ( Lyceum), (połoŜoną na przeciwległym krańcu Aten w stosunku do
Akademii Platona), w której nauczał przez dwanaście lat. Legenda głosi, Ŝe wykład
prowadził przechadzając się z uczniami alejami parku wokół Likejonu, stąd
zwolenników jego filozofii nazywano „perypatetykami” (od łacińskiego „peripateo” „przechadzam się”, albo teŜ „pohulanka”, miejsce spacerów). Zajmował się badaniem
zagadnień etyki, estetyki, logiki, metafizyki, przyrodoznawstwa, psychologii, poetyki,
fizjognomiki, polityki, astronomii, teologii. Napisał klasyczne dla światowej kultury
filozoficznej dzieła: „Fizyka”, „Poetyka”, „Retoryka”, „Fizjognomika”, „Analityki”,
„O niebie”, „O duszy”, „Topiki”, „Ustrój polityczny Aten”, „Etyka Nikomachejska”,
„Etyka Eudemejska”, „Etyka Wielka” i in. Jego myśl wywarła przemoŜny wpływ na
filozofię i naukę świata judaizmu, islamu i chrześcijaństwa, a wielkość powodowała
249
burzę zawiści i grad pomówień: pisano, Ŝe miał małe złośliwe oczy i brzydkie chude
nogi, Ŝe seplenił i ślinił się podczas mówienia, Ŝe przehulał spuściznę po ojcu, a
podczas pijackich orgii młodziutka, 19-letnia hetera Philis jeździła na nim okrakiem.
Wydaje się wszelako, Ŝe gdyby istotnie był tak marnym człekiem, jak o nim pisał
m.in. Epikur, to nie mógłby przecieŜ ani stworzyć tylu genialnych dzieł, ani zostać
wychowawcą Aleksandra Macedońskiego, który to wielki monarcha - nawiasem
mówiąc - po latach ufundował swemu nauczycielowi i przyjacielowi pomnik z
inskrypcją: „Aleksander postawił ten pomnik synowi Nikomacha, mądremu boskiemu
Arystotelesowi”. A i same teksty filozofa świadczą, Ŝe pisał je intelektualista wielkiego
formatu, mędrzec z prawdziwego zdarzenia, niezrównany erudyta i prawy człowiek.
Choć był dwukrotnie Ŝonaty (a moŜe dlatego właśnie) napisał był swego czasu:
„Kobieta to tylko ułomny z natury niedorozwinięty męŜczyzna”…
Arystoteles był prześladowany za swe poglądy i nonkonformizm, mało
brakowało, aby tłum ateński skazał go, jak Sokratesa, na karę śmierci. Musiał
salwować się ucieczką i zmarł na wygnaniu w dalece nie starym wieku, mając 63
lata. Jedna z legend donosi, Ŝe nie mogąc rozwikłać zagadki morskich przypływów i
odpływów, w akcie intelektualnej rozpaczy rzucił się ze skały w tonie morskie i
utonął. Stagiryta połoŜył teŜ szereg zasług przed medycyną europejską; to na jego
wniosek Aleksander Macedoński podjął specjalną wyprawę wojenną na połoŜoną w
Oceanie Indyjskim wyspę Sokotę, której mieszkańcy uprawiali roślinę sabur (aloes),
słynącą z niemal cudotwórczych właściwości leczniczych. Aleksander zadośćuczynił
prośbie swego nauczyciela i od tego czasu uprawa aloesu stała się jednym z
najwaŜniejszych monopoli Greków. Trochę później leczniczymi właściwościami liści i
soku aloesu zachwycali się Pliniusz, Celsus, Galen. NiezaleŜnie od Europy aloes
hodowano i wykorzystywano w medycynie arabskiej, indyjskiej, chińskiej.
Arystoteles podejmował zagadnienia nieraz zaskakujące. Zadawał np. pytanie,
czy powinno się bardziej kochać samego siebie, czy kogoś innego, i nastepnie je
rozwaŜał: Tych, którzy kochają siebie bardziej, potępia się i nazywa samolubami w
najgorszym znaczeniu tego słowa. Z drugiej jednak strony powiada się, Ŝe trzeba
najbardziej kochać tych, którzy są nam najbliŜsi, a przecieŜ kaŜdy człowiek jest sam
dla siebie najbliŜszy, i juŜ dlatego musi kochać najbardziej samego siebie…
Filozofię Arystotelesa nazywa się często eudajmonizmem realistycznym,
poniewaŜ najwyŜszą wartość w jego systemie aksjologicznym stanowi eudajmonia czyli
doskonałość osoby ludzkiej. Na tę zaś doskonałość składają się: po pierwsze, zalety
intelektualne, zwane cnotami dianoetycznymi, oraz, po drugie, cnoty ściśle etyczne.
Jedne i drugie, jako swego rodzaju sprawności charakterologiczne i umysłowe,
rozwijają się w jednostce ludzkiej w ciągu Ŝycia. PoniewaŜ człowiek to „zoon
politikon” - „zwierzę polityczne”, aktywizm socjalny stanowi warunek jego
doskonałości. Z biegiem lat zaczynają go w coraz większym stopniu cechować
umiarkowanie i rozwaga, a równieŜ i dzielność zarówno duszy, jak i ciała.
NajwaŜniejsza rzecz w Ŝyciu polega na tym, by człowiek nauczył się poskramiać w
sobie zwierzę.
Stagiryta pisał w dziele „Metafizyka” [Arystoteles nie znał takiego wyrazu,
gdyŜ on w języku greckim wówczas nie istniał, a powstał przez przypadek dopiero w
I wieku p.n.e., kiedy to Rzymianie sprowadzili do swego kraju po zwycięstwie nad
Grekami jako jedno z najcenniejszych trofeów odpisy dzieł Stagiryty, kustosz
Biblioteki Aleksandryjskiej Andronik z Rodosu, rozkładając na półki rękopisy
Arystotelesa, ułoŜył początkowo dzieła traktujące o przyrodzie, czyli „fizyce”, następnie
zaś poświęcone zagadnieniom ogólnofilozoficznym, i powiesił tabliczkę „meta physica”
250
- „za fizyką”; tak - przez czysty przypadek - powstało jedno z najwaŜniejszych pojęć
kultury filozoficznej], Ŝe wszyscy ludzie z natury pragną wiedzy. Widocznym tego
znakiem jest radość z wraŜeń zmysłowych. Cieszymy się bowiem z nich samych
nawet kiedy nam nie dają Ŝadnej korzyści, a najbardziej z wraŜeń wzrokowych.
Zdziwienie jest tą przyczyną, dla której niegdyś zaczęli ludzie filozofować. Kto jednak
ma niejasności, kto się dziwi, ten uświadamia sobie własną niewiedzę. Skoro więc
ludzie zajęli się filozofią, czyli poszukiwaniem prawdy, to uczynili to po to, by się
pozbyć niewiedzy. Chcieli pojąć mianowicie przyczyny istnienia świata i jego
harmonii, istotę człowieka, sens jego Ŝycia i śmierci oraz inne tego rodzaju rzeczy.
Kiedy juŜ bowiem pozyskali nieomal wszystkie środki potrzebne do Ŝycia, kiedy
mieli zapewnione podstawowe wygody i przyjemności, wtedy zaczęli dąŜyć do takiej
wiedzy. Podobnie jak tylko ten człowiek jest wolny, który Ŝyje dla siebie, a nie dla
innych, tak samo i bezinteresowna wiedza filozoficzna jest wolna, gdyŜ istnieje tylko
dla samej siebie. „Człowiekowi jednak godzi się starać tylko o taką wiedzę, która jest
na miarę jego zdolności… KaŜdy, kto się za bardzo zagłębia w te sprawy, z
konieczności jest nieszczęśliwy”. Staje bowiem twarzą w twarz z tajemną i chłodną
potęgą Boskiego Kosmosu , którego istotę przeniknąć rozum ludzki nie jest i nigdy nie
będzie w stanie.
Jednym z zagadnień, które stale i wciąŜ na nowo powraca na strony dzieł
Arystotelesa, jest temat ludzkiego szczęścia w powiązaniu z kwestiami sensu Ŝycia,
cnoty i przeznaczenia człowieka. W „Etyce Nikomachejskiej” (X, 1179a) czytamy:
„To, jak ma się rzecz naprawdę w sprawach praktycznych, osądza się zawsze na
podstawie naszych czynów i naszego sposobu Ŝycia; one są bowiem rozstrzygające”. A
nie abstrakcyjne - i nieraz kłamliwe - deklaracje werbalne. „Szczęście to działanie
duszy zgodne z wymogami jej dzielności”. Ale przecieŜ dusze i ich „właściciele” są
bardzo róŜne, jak teŜ rózne są style Ŝycia ludzi. „Istnieją trzy rodzaje Ŝycia, które
wszyscy ludzie, według moŜności, wybierają, aby je przeŜyć: Ŝycie polityka, filozofa i
Ŝycie oddane rozkoszy. Spośród nich filozof pragnie tego, co dotyczy rozsądku i
kontemplacji prawdy, polityk pragnie pięknych czynów, a człowiek oddany rozkoszy
pragnie przyjemności cielesnych. Dlatego kaŜdego nazywa się szczęśliwym z innego
powodu” (Arystoteles, Etyka Eudemejska).
Trzeba zaznaczyć, Ŝe w kwestii szczęścia zabierali głos, mniej lub bardziej
fortunnie, liczni myśliciele, wypowiadając w tym względzie wiele najrozmaitszych
zdań. Fr. Nietzsche np. w ogóle kategorycznie i bardzo po męsku odrzucal ten temat.
Szczęście, jak pisał, naleŜy pozostawić „wielkiej liczbie” - czyli duchowo
ograniczonemu motłochowi. Jest ono bowiem „kramarstwem angielsko – anielskim”.
Człowiek dostojny szuka dla siebie nie szczęścia, lecz „cięŜkich odpowiedzialności”,
wszędzie „umie wrogów sobie robić”, przeciwstawiając się „wielkiej liczbie” durniów
nie słowami, lecz postępkami.
Według barona de Holbacha „szczęście stanowi nic innego jak tylko długo
trwającą przyjemność”. Ale na długo przed nim, w XVI jeszcze wieku, Polak
Sebastian Klonowic ostrzegał:
„Pomału tedy do szczęścia przystępuj,
A szukając go z granic nie występuj.
Wszak powiadają, iŜ kto najpomalej,
Ten zajdzie najdalej”.
W okresie późniejszym róŜni pisarze róŜnie o tym pisali. I tak Blaise Pascal wywodził
dość pesymistycznie: „Jesteśmy tak nieszczęśliwi, iŜ moŜemy znajdować przyjemność w
251
jakiejś rzeczy jedynie pod warunkiem, Ŝe strapimy się, jeśli ta rzecz się nie uda, co
mogą sprawić tysiące przyczyn i sprawiają na kaŜdym kroku. Kto by odkrył tę
tajemnicę, aby się cieszyć dobrem nie martwiąc się przeciwnym mu złem, ten trafiłby
w sedno”… Aleksander Świętochowski zaś ironicznie zauwaŜał: „Miarą szczęścia
człowieka jest ilość jego urojeń”. Aldous Huxley powiadał: „Tajemnica szczęścia i
cnoty tkwi w tym, by lubić to, co musi się robić”. Pierre Teilhard de Chardin z kolei
notował: „Aby być szczęsliwym, trzeba przede wszystkim przeciwstawić się tendencji do
obierania drogi najmniejszego oporu, która jest obecna w kaŜdym z nas i która
skłania do pozostawania w miejscu”. Mając lat 57 Albert Schweitzer wyznał: „Do
rzeczy dobrych, które się stały moim udziałem, zaliczam to, Ŝe wolno mi stać w
słuŜbie miłosierdzia, Ŝe moja działalność daje wyniki, Ŝe zaznaję od ludzi wiele milości
i dobroci, Ŝe mam wiernych pomocników, którzy solidarnie ze mną współpracują, Ŝe
obdarzony jestem równowagą ducha i energią, spokojem i rozwagą, i Ŝe wszystko, co
mnie w Ŝyciu spotyka jako szczęście, za szczęście uznaję, traktując je jako dar, za
który powinienem składać Bogu dowody wdzięczności”…
Bardzo często spotyka się twierdzenie, iŜ szczęście polega na tym, by słuŜyć
innym ludziom, co Seneka wyraził w zdaniu „trzeba Ŝyć dla innych, jeśli się chce Ŝyć
dla siebie”, a co Frank Wedekind (w „Lulu”) cynicznie wyśmiał we fragmencie, gdy
właścicielka domu publicznego poucza początkującą prostytutkę: „Es gibt eben nur
einen Weg in dieser Welt, um glücklich zu sein, das ist, dass man alles tut, um
andere so glücklich wie möglich zu machen.” - „Istnieje tylko jedna droga ku
szczęściu na tym swiecie: naleŜy mianowicie robić wszystko, aby uczynić szczęśliwymi
innych”…
Arystoteles opracował własną wizję szczęścia, które - jego głęboko osobistym
zdaniem - polegałoby na tym, aby posiadać madrość. W dziele „Zacheta do filozofii”
notował: „Ci, którzy wybrali Ŝycie rozumne, cieszą się Ŝyciem jak najbardziej
przyjemnym… Dla kaŜdego jest jak najbardziej oczywiste, Ŝe nikt nie chciałby wybrać
Ŝycia dostatniego i w pełni siły, ale bezmyślnego i szalonego, nawet gdyby oddawał
się z upodobaniem najbardziej swawolnym przyjemnościom, jak to czynią niektórzy
pozbawieni rozumu. Wszyscy przeto ludzie, jak się zdaje, unikają ponad wszystko
utraty rozumu. OtóŜ przeciwieństwem głupoty jest mądrość; z tych dwóch
przeciwieństw pierwszego trzeba unikać, a to drugie wybrać.
A zatem, jak choroby trzeba unikać, tak trzeba wybierać zdrowie… Bo gdyby
nawet człowiek miał wszystko, ale był wyniszczony i miał utrudnioną zdolność
myślenia, Ŝycie jego nie byłoby godne wyboru, gdyŜ inne dobra nie przyniosłyby mu
poŜytku.
Dlatego wszyscy, o ile mogą osiągnąć mądrość i zakosztować jej smaku, mają
inne rzeczy za nic; z tej teŜ racji nikt z nas nie chciałby pozostawać do końca Ŝycia
pijanym ani być dzieckiem”. Mądrość to największy dar Boga dla człowieka, dar,
który sam ma moc uszczęśliwiania. Inne dobra teŜ mogą człowiekowi dobrze słuŜyć,
ale jedynie pod warunkiem umiejętnego, czyli mądrego, z nich korzystania.
Arystoteles twierdził, ogólnie rzecz ujmując, Ŝe do Ŝycia szczęśliwego naleŜą
trzy podstawowe rzeczy: cnota, aktywność intelektualna i doznawanie rozkoszy.
Odpowiednio do tego kaŜdy, kto ma władzę nad samym sobą, wybiera jedną z tych
trzech dróg: działacza państwowego, filozofa lub hedonisty. śycie filozofa jest
ukierunkowane na poznawanie i podziwianie tajemnicy bytu; Ŝycie męŜa stanu polega
na dąŜeniu ku dokonywaniu dzieł wielkich a opartych na zasadach etyki; i wreszcie
trzeci sposób Ŝycia polega na gonitwie za przyjemnościami. Oto dlaczego ktoś nazwie
szczęśliwym jednego człowieka, ktoś - drugiego, a jeszcze ktoś - trzeciego, a wszystko
252
w zaleŜności od swej własnej natury i swych własnych wyobraŜeń o tym, co to jest
szczęście. Dla kogoś najbardziej piękna i poŜądana wydaje się aktywność umysłowa
(phronesis), dla innego cnota (areten), a jeszcze dla kogoś przyjemność (hedonen).
KaŜdy - odpowiednio do swej własnej natury i usposobienia - uzna za najwaŜniejsze
w Ŝyciu i najbardziej szczęściodajne coś innego. Jedni uwaŜają czynności intelektualne
za dobro wyŜsze niŜ Ŝycie cnotliwe, dla innych cnota stoi ponad aktywnością
umysłową, a dla jeszcze innych przyjemności zmysłowe wydają się cenniejsze ponad
wszystko. Niektórym się zaś wydaje, Ŝe Ŝycie szczęśliwe powinno składać się z tych
wszystkich trzech rzeczy. W kaŜdym bądź razie kaŜdy, kto moŜe Ŝyć według swego
własnego wyboru, usiłuje osiągnąć wyobraŜony cel, czy to będzie majątek, sława,
cześć, wykształcenie lub mądrość. Jeśli zaś ktoś Ŝyje bez postulowania jakiegokolwiek
supercelu, świadczy to o zupełnej bezwartościowości tego człowieka. Dlatego teŜ
powinniśmy uwaŜnie zbadać sami siebie i ustalić, co moŜe albo powinno być naszym
celem i szczęściem, drogą naszego Ŝycia. Przyroda tworzy ludzi o określonych
właściwościach (predyspozycjach) i juŜ od samej chwili przyjścia na swiat są oni
rózni: jedni np. mają oczy jasne, a inni ciemne, poniewaŜ właśnie takimi, a nie
innymi, muszą oni być na mocy tego, jakimi oni są. Dokładnie tak ktoś bywa
szczęsliwy, a ktoś nie. Te rzeczy nie zaleŜą od osobistego postanowienia i starania,
dokładnie tak, jak w kartach wygrywa nie najmądrzejszy, lecz ten, komu sprzyja
szczęście, które niejako przychodzi z zewnątrz. To nie my wybieramy drogę, to droga
wybiera nas. Jak wiadomo, jasne oczy widzą gorzej, taka jest ich natura; a więc
komu jest sądzone mieć jasne oczy, ten widzi gorzej, a komu sądzone być
nieszczęśliwym, będzie nim mimo wszystko. To nie jest teŜ kwestia rozumu i
uzdolnień. Szczęście sprzyja przewaŜnie tym, którzy idąc za porywem i bez
jakiegokolwiek mędrkowania mkną do przodu, niczego nie rozwaŜając idą za jakimś
natchnieniem, jakby za swoim przeznaczeniem, i odnoszą zwycięstwo.
Jest jednak rzeczą właściwą rozwaŜyć te sprawy dokładniej. Jeśli przyjąć, idąc
za Platonem, podział duszy na trzy części, wówczas - twierdzi Arystoteles - cnotą
części rozumnej (logistikoy) będzie rozsądność (phronesis), części gniewliwej
(thymoeidoys) - łagodność (praotes) i męstwo (andreia), części poŜądliwej
(epithimetikoy) - rozwaŜność (sophrosyne) i wstrzemięźliwość (enkrateia), a cnotą
duszy w ogóle - sprawiedliwość (dikaiosyne), szczodrobliwość (eleytheriotes) i
wielkodusznośc (megalopsychia). Przywarą zaś rozumnej części duszy jest
nierozsądność (aphrosyne), gniewliwej części - gniewliwość (orgilotes) i tchórzostwo
(delia), poŜądliwej części - rozwiązłość (akolasia) i niepowściągliwość (actasia);
przywary zaś duszy w całości to niesprawiedliwość (adikaiosyne), skąpstwo
(aneleyteria) oraz małoduszność (mikropsychia).
Rozsądność to cnota rozumnej (rozumowej) części duszy, torująca drogę do
szczęścia. Łagodność stanowi cnotę gniewliwej części duszy, czyniącą ludzi
niepodatnymi na gniew. Męstwo zaś to cnota gniewliwej części duszy, chroniąca
człowieka przed poddaniem się lękowi śmierci.
RozwaŜność jest cnotą poŜądliwej części duszy, dzięki której nie dąŜymy do
konsumowania nikczemnych przyjemności, a wstrzemięźliwość - cnotą tejŜe części
duszy umoŜliwiającą za pomocą rozwagi (logismoi) powściąganie dąŜenia do brzydkich
przyjemności. Rozwagę cechuje rezerwa i brak zachwytu dla przyjemności cielesnych;
przechodzi ona obojętnie obok sromotnych chuci nie odczuwając Ŝadnego do nich
pociągu; cechuje ją takŜe strach przed ściągnięciem na siebie niesławy, jako teŜ
umiejętność nadania swemu Ŝyciu pięknego kształtu w tym co małe i w tym co
wielkie. Rozwadze towarzyszy rygorystyczne uporządkowanie (eytaxio), przyzwoitość
(kosmiotes), wstydliwość (aidos) i oględność (eylabeia). Sprawiedliwość to cnota duszy,
253
która oddaje kaŜdemu to, co mu się naleŜy; a szczodrobliwość nakazuje nie skąpić
wydatków na dobre i piękne dzieła (ta kala); wielkoduszność z kolei umoŜliwia godne
znoszenie szczęścia i nieszczęścia, czci i hańby. Brakowi rozwagi (nierozsądkowi)
właściwe jest sądzić niesłusznie o rzeczach, podejmować złe decyzje, postępować
niewłaściwie z ludźmi, robić fatalny uŜytek z posiadanych dóbr, mieć fałszywe zdanie
o tym, co jest w Ŝyciu dobre i piękne. Nierozsądkowi towarzyszy ignorancja, płytkość
umysłowa, niepouczalność, niedbalstwo, brak pamięci.
Rozsądkowość nacechowana jest zdolnością do podejmowania rozumnych
decyzji (ey boyleysasthai), do sądzenia o tym, jakie rzeczy są dobre, jakie złe, a
takŜe o tym, co się powinno w Ŝyciu wybierać, a czego unikać; do właściwego
korzystania z będących do dyspozycji dóbr, do poprawnego zachowania się w
obcowaniu z ludźmi, do działania i mówienia we właściwym czasie i we właściwy
sposób, do przejawiania przenikliwości w tym, co jest poŜyteczne, a co nie. Pamięć,
doświadczenie, wiedza o tym, co się naleŜy albo rodzą się z rozsądzania, albo mu
towarzyszą. Brak rozsądku jako wada rozumowej części duszy stanowi przyczynę
zepsutego, zdeprawowanego, zdroŜnego trybu Ŝycia. Gniewliwość to przywara
gniewliwej części duszy przez którą to przywarę ludzie stają się podatni na ataki
gniewu. Tchórzostwo stanowi wadę gniewliwej części duszy ze względu na którą
człowiekiem wstrząsają stany lękowe, szczególnie zaś lęk śmierci. Jest mu właściwe
łatwe poddawanie się wszelkim lękom, jak np. lękowi przed kalectwem; wybiera ono
kaŜdy sposób ratowania siebie i nie akceptuje godnego kresu. Tchórzostwu towarzyszy
zniewieściałość, brak męstwa, wstręt do pracy, bojaźń o własne Ŝycie; u podstaw zaś
tego wszystkiego tkwi jakaś ostroŜność i ustępliwość.
Wyuzdanie jest przywarą gniewliwej części duszy popychającą do pogoni za
brzydkimi przyjemnościami, nie licząc się z tym, Ŝe rozsądek tym impulsom się
sprzeciwia. W parze z nim idą zawsze rozwiązłość, zepsucie, nieład, bezwstyd,
niechlujstwo, zaniedbanie, zamiłowanie do przepychu, niedbalstwo, beztroska,
lekkomyślność. Przeciwstawna wyuzdaniu wstrzemięźliwość jest nacechowana
zdolnością do powściągania - na drodze rozumowania - Ŝądz, chuci i niewłaściwych
emocji, skłaniających do uŜywania sromotnych przyjemności; jest jej własciwa takŜe
wytrzymałość i cierpliwe znoszenie braków lub zmartwień. Z kolei
niewstrzemięźliwości jest właściwa pogoń za przyjemnościami, podczas gdy rozsądek
nakazuje ich omijanie; rozumiejąc, Ŝe lepiej nie brać udziału w tych przyjemnościach,
niewstrzemięźliwość tym nie mniej w nich uczestniczy; wiedząc, Ŝe powinno się
uczynić coś dobrego i poŜytecznego, unika tego, a preferuje pogoń za sromotnymi
przyjemnościami. Niewstrzemięźliwości towarzyszy zniewieściałość, beztroska i prawie
to wszystko, co idzie w parze z rozwiązłością.
Sprawiedliwość wszystko rozdziela według godności, szanuje prawa i
urządzenia ustanowione przez przodków, stosuje się do ustaw pisanych; są jej równieŜ
właściwe prawdziwość (prawdomówność) w waŜnych kwestiach oraz wierność
zawartym umowom. Sprawiedliwości towarzyszy szacunek do starszych, szczerość,
zaufanie (pistis) i nienawiść do zła. Niesprawiedliwość dzieli się na trzy odmiany:
niegodziwość (aesebeia), zachłanne wyrachowanie (pleonexia), zniewaŜająca złośliwość
(hybris). Niegodziwość manifestuje się w braku szacunku do Boga, sacrum, zmarłych,
rodziców, ojczyzny. Niesprawiedliwość to wada duszy sprawiająca, iŜ jesteśmy
nadmiernie zachłanni i egoistyczni. Zachłanność występuje wówczas, gdy się pobiera
od kogoś pieniądze ponad miarę nakazywaną przez przyzwoitość. Skąpstwo powoduje,
Ŝe na oślep dąŜymy do ciągnienia zysków ze wszystkiego. Skąpstwo dzieli się na trzy
odmiany: haniebne bogacenie się (aischro kerdeia), chciwość (pheidolia), sknerstwo
(kimbikia). Z haniebnym sposobem zdobywania majątku mamy do czyniena, gdy we
254
wszystkim szukamy korzyści i ze względu na nią tracimy wszelki wstyd. Z chciwością
i skąpstwem stykamy się wówczas, gdy nie wydajemy pieniędzy nawet na rzeczy
konieczne. Sknerstwo zaś to, i owszem, zbyt małe wydawanie pieniędzy, i nie na to,
na co się naleŜy, i nie w czasie, gdy się powinno. Skąpstwo ceni pieniądze ponad
wszystko i nie uwaŜa za haniebne czegokolwiek, co przynosi zysk; właściwy mu jest
tryb Ŝycia nikczemny, niewolniczy, niechlujny, obcy poczuciu czci i wolności.
Towarzyszą tej cesze małostkowość, niezadowolenie, małoduszność, przyziemność
(tapeinotes), brak poczucia miary, nikczemność (mierność, małość) (ageneia), wrogość
do ludzi. Przeciwieństwem jej jest szczodrobliwość, której towarzyszy miękkość
(hygrotes), ustępliwość (cyagogia), humanitaryzm (philanthropia) , współczucie
(eleetikon), Ŝyczliwość, gościnność względem pątników i podróŜnych, zamiłowanie do
tego, co piękne. I wreszcie zniewaŜanie polega na znajdowaniu przyjemności w
cudzym poniŜeniu, kiedy to nie szuka się korzyści, lecz czerpie się satysfakcję
wyłącznie z dręczenia innego człowieka. Niesprawiedliwość nie szanuje obyczajów i
ustanowień przodków, nie słucha ustaw i władców, kłamie, łamie przysięgi, nie
dotrzymuje zobowiązań i poręczycielstw. Towarzyszy jej donosicielstwo, udawanie
przyjaźni, fałszywa wiara, złość, perfidia, chełpliwość, przewrotność.
Małoduszność stanowi przywarę duszy, utrudniającą lub wcale
uniemoŜliwiającą zarówno znoszenie szczęścia, jak i nieszczęścia, zarówno czci, jak i
hańby. Napotykając honory pyszni się, od niewielkiego szczęścia nadyma się, nie znosi
nawet najmniejszej bezecności, wszelkie niepowodzenie uwaŜa za katastrofę, z byle
powodu utyskuje i się oburza. Człowiek małoduszny uwaŜa wszelkie lekcewaŜenie
swej osoby za obrazę i dyshonor, nawet gdyby pochodziło ono z niewiedzy czy
zapomnienia. Małoduszności towarzyszy małostkowośc, narzekanie (mempsimoiria),
beznadzieja, przyniŜoność, zawistność.
[Zawiść - zło wielkie i dzikie.
Lecz tkwi w niej i dobro ukryte –
Wysusza wzrok zawistników
I dusze ich dręczy niemyte] .
Wielkoduszność, będąca przeciwieństwem małoduszności, dobrze znosi szczęście
i nieszczęście, honor i hańbę, nie podziwia przepychu, bogactwa ani siły, nie zwraca
uwagi na otoczenie i jego mniemania, ani na zwycięstwa w rywalizacjach sportowych
i innych, lecz posiada jakąs głębię i wrodzoną wzniosłość duszy… Człowiek
wielkoduszny niewysoko ceni Ŝycie i nie trzyma się go kurczowo, jest prostolinijny,
szlachetny, umie znieść niesprawiedliwość i nie jest mściwy. Towarzyszy mu
bezpośredniość, prostota (haplotes), prawdziwość (aletheia), olimpijskie
samoopanowanie.
Łagodność umie spokojnie znosić zarzuty i pogardę, o ile nie wykraczają one
poza określone granice; cechuje ją daleko posunieta powściągliwość, jeśli idzie o
pomstę, o wybuchy gniewu; w jej usposobieniu nie ma zgorzknienia i nieustępliwości;
towarzyszy jej spokój i stałość. Gniewliwości towarzyszy draŜliwość usposobienia
(paroxyntikon toy ethoys), niestałość, małostkowość, skłonność do martwienia się z
byle powodu. Męstwu jest właściwe niepodawanie się lękowi śmierci, bycie odwaŜnym
w sytuacji zagroŜenia i w obliczu niebezpieczeństwa. Męstwo preferuje śmierć a nie
haniebne ratowanie swego Ŝycia i bywa przyczyną zwycięstwa. Trudzi się teŜ ciągle,
jest wytrwałe i manifestuje godność i dostojeństwo. Męstwu towarzyszy odwaga,
zdecydowanie, śmiałość jako teŜ umiłowanie pracy i wytrwałość.
255
Piękno etyczne Arystoteles nazywał „kalokagathian”. Cnotę - jak twierdził cechuje zbawienna zdolność do wprowadzania duszy w ów znakomity stan, kiedy to
wszelkie jej odruchy są spokojne, uładzone i harmonijne we wszystkich swych
częściach, i stanowia jakby wzór dobrze rządzonego państwa. Cnota jest Ŝyczliwa w
stosunku do tych, którzy są tego godni, kocha dobrych a nienawidzi złych, nie karze,
nie mści się, lecz miłuje, jest opiekuńcza i wyrozumiała. Towarzyszy jej dobroć
(chestotes), przyzwoitość (epieikia), sumienność (eygnomosyne), ufność, nadzieja na to
co dobre, wdzięczność, a takŜe miłość do rodziny, przyjaciół, towarzyszy,
obcokrajowców, do wszystkiego co piękne i wzniosłe. Taka jest podstawowa treść
nauk moralnych Arystotelesa.
Przypomnijmy garść obserwacji i uwag autora „Etyk”:
- „Człowieka róŜni od zwierząt zdolność rozróŜnianai dobra i zła, sprawiedliwości i
niesprawiedliwości.
- W sprawiedliwości wszystkich cnót zawarty jest kwiat.
- Tylko człowiek mądry naleŜy do siebie i jest wolny… Człowiek zaś, który z natury
nie naleŜy do siebie, lecz do drugiego, jest z natury niewolnikiem.
- Jest brakiem wiedzy filozoficznej, jeŜeli ktoś nie wie, co wymaga dowodu, a co nie
wymaga.
- Cnoty nie stają się naszym udziałem ani dzieki naturze, ani wbrew naturze, lecz z
natury jesteśmy tylko zdolni do ich nabywania, a rozwijamy je w sobie dzięki
przyzwyczajeniu.
- Muzyka łagodzi obyczaje.
- To jest dobrem, czego przeciwieństwo jest złem.
- Postępowanie zgodne z nakazami dzielności etycznej jest chyba samo w sobie
przyjemne.
- Nie podoba mi się powiedzenie „nic ponad miarę”, bo przynajmniej ludzi złych
naleŜy nienawidzić bez miary”. [To zdanie niejako przeczy Arystotelesowskiej
koncepcji „złotego środka”, która nakazuje unikać krańcowości we wszystkim: „Idzie
tu o średnią miarę pomiędzy dwoma błędami, to jest między nadmiarem a
niedostatkiem”. Dobrze jest nie przesadzać ani w dobrem, ani w złem, gdyŜ wszelka
krańcowość moŜe prowadzić nie tylko do błędu, ale i do szaleństwa].
- „Smakoszami i Ŝarłokami, i pijakami nazywamy tych, którzy wbrew rozumowi
posiadają namiętność do korzystania z jednego, bądź teŜ z drugiego sposobu
spoŜywania.
- Nie ma nic gorszego nad złego sąsiada.
- Kto pozwala rządzić prawu, ten pozwala rządzić samemu Bogu i rozumowi; kto zaś
człowiekowi, ten dopuszcza jeszcze zwierzę.
- Zarówno w demokracji i oligarchii, jak i w kaŜdym innym ustroju, naleŜy się
trzymać ogólnej zasady, aby nikomu nie pozwolić na nadmierne wyniesienie,
przeciwnie, naleŜy czynić starania w tym kierunku, aby raczej nadawać godności
nieznaczne a długotrwałe, aniŜeli w krótkim czasie wysokie, psuje to bowiem ludzi, a
nie kaŜdy człowiek umie znosić szczęście… Przynajmniej nie powinno się nadawać
wszystkich godności naraz ani naraz ich odejmować, lecz tylko z wolna.
- Państwo naleŜy do tworów natury, człowiek zaś jest z natury stworzony do Ŝycia w
państwie.
- Dobrem w państwie jest sprawiedliwość, sprawiedliwością zaś jest to, co jest
poŜyteczne dla ogółu.
- Państwo jest społecznością ludzi wolnych.
256
- Najlepszym ustrojem jest taki, w którego ramach kaŜdy bez wyjątku najlepiej się
czuje i szczęśliwie Ŝyje.
- JeŜeli nie poczyni się Ŝadnych ograniczeń urodzin, jak to się przewaŜnie dzieje w
państwach, to z konieczności pociągnie to za sobą zuboŜenie obywateli, ubóstwo zaś
wywołuje zaburzenia i zbrodnie.”
StaroŜytni Grecy byli wyznawcami kultu rozumu, uwaŜali mądrość za
największy dar Boga dla ludzi. Stąd wynikał ich jednoznacznie ujemny stosunek do
róŜnych „brzydkich” uczuć, takich jak np. gniew, zaciemniający rozsądek i prowadzący
na manowce ślepej złości i agresji. JuŜ Safona ostrzegała: „Kiedy gniew zawładnie
tobą, trzymaj język za zębami”. Chryzyp zaś zupełnie słusznie zauwaŜał: „Ślepy jest
gniew i częstokroć nie pozwala widzieć rzeczy jawnych, przesłania i zaciemnia
pojmowanie rzeczy… Namiętności, kiedy się zrodzą, wypierają rozumowanie i to
wszystko, co się okazuje inne niŜ im dogadza, przemocą pchając do czynów wręcz
przeciwnych rozumowi”…
Platon, nauczyciel Arystotelesa, w pierwszej księdze „Praw” retorycznie
zapytywał: „Tym, co nas pobudza do zuchwalstwa i buty, czyŜ nie jest gniew, Ŝądza
miłosna, pycha, głupota, chciwość, poczucie bezkarności, i dalej bogactwo, uroda, siła
i wszystko to, co upajając nas radością, pozbawia zdrowego rozsądku?” W jedenastej
natomiast księdze tegoŜ dzieła opisał gniewliwość w nader ostrych słowach i
zaproponował ustawodawcze rozwiązania zapobiegawcze: „Są wypadki, gdy przyczyny
szaleństwa szukać trzeba we wrodzonej nieszczęsnej gwałtowności charakteru, którą
wzmogło jeszcze złe wychowanie. Tacy ludzie czują się uraŜeni z najbłahszego powodu
i krzyczą zaraz na całe gardło, wymyślają i złorzeczą. Coś podobnego Ŝadną miarą i
w Ŝaden sposób nie moŜe nigdy i nigdzie zdarzyć się w państwie, którego obywatele
wychowali się w dobrych prawach. Jedno z nich zakazywać będzie lŜyć kogokolwiek.
Brzmi ono tak: Nie wolno nikomu ublizać komukolwiek. JeŜeli w rozmowie powstanie
między ludźmi róŜnica zdań w jakiejś sprawie, powinien jeden uzasadnić drugiemu oraz
obecnym swój punkt widzenia i wysłuchać argumentów przeciwnika, nie pozwalając
sobie na Ŝadne obelŜywe słowo. Gdy dochodzi do kłótni, w której ludzie złorzeczą i
przeklinają się wzajemnie, miotają na siebie haniebne wyzwiska i jak przekupki
wymyślają jedni drugim, z ich słów, przelotnych słów, rodzi się nienawiść i wrogość,
przytłaczająca ich brzemieniem rzeczywistych nieszczęść. Ten, kto dla rzeczy niełaskawej
zgoła, dla gniewu, zbyt jest łaskawy i swej wściekłości sycić nie przestaje
podniecającym ją jadem takich słów, aŜ to, co w jego duszy złagodziło wychowanie,
zdziczeje na nowo, Ŝyjąc w ciągłym podraŜnieniu, zamieni się w koncu w rozjuszone
zwierzę. Taką oto gorzką od gniewu otrzyma podziękę. Zwykłą teŜ jest rzeczą, Ŝe w
kłótniach tego rodzaju ludzie przerzucają się często do przekleństw i wymysłów, do
ośmieszania i wyszydzania przeciwnika. KaŜdy, kto się przyzwyczaił wciąŜ drwić i kpić
z innych, musi albo zupełnie oduczyć się z czasem zachowywania się z naleŜytą
powagą i godnością, albo stracić przez to w kaŜdym razie niemało tych cech
charakteru, które się składają na tak zwaną wielkoduszność”…
Ludzie gniewliwi często są zuchwali, skłonni do oburzania się i w ogóle do
przekraczania granic tego, co dozwolone. Nieraz gniewliwość idzie w parze ze
skłonnością do rozkoszy, do wyuzdania, do gonitwy za niedającymi się zaspokoić
pragnieniami posiadania i uŜywania. Z tych zaś wynikają rozwiązłość i chciwość,
rujnujące ludzkie Ŝycie. Temu wszystkiemu powinno się przeciwstawić łagodność i
elastyczność. Arystoteles uwaŜał, Ŝe gniew niekiedy moŜe słuŜyć cnocie i męstwu (np.
na wojnie), ale teŜ przyznawał, iŜ jest to oręŜ niezwykły: nie my nim władamy, lecz
on nami; nie my go trzymamy, lecz on nas. „Gdy jesteśmy owładnięci gniewem,
257
stajemy się bardziej przekorni, i umacniamy się w woli nieustępowania nigdy w
niczym, gotowi uŜyć przemocy i zrobić to, do czego nas gniew popycha”. W
„Fizjognomice” filozof nawet opisywał znamiona gniewliwca: „cialo wyprostowane; co
do budowy ciała barczysty; Ŝwawy; rumiany; barki rozprostowane, duŜe i szerokie;
kończyny duŜe i mocne; gładki na piersiach i w okolicy pachwin; obdarzony gęstą
brodą; bujna czupryna włosów, spadająca ku dołowi”.
We fragmencie „O łagodności” w „Etyce Nikomachejskiej” (ks. IV, 1126a –
1126b) Stagiryta wywodzi: „Łagodność jest umiarem w odniesieniu do gniewu, a
raczej wobec tego, Ŝe umiar, właściwie zaś i Ŝadna z obu skrajności, nie posiada tu
nazwy, przesuwamy ku środkowi łagodność, która zbliŜa się ku niedostatku, nie
posiadającemu nazwy. Nadmiarowi zaś moŜna by nadać nazwę porywczości albo
gniewliwości. Odnośną namiętnością bowiem jest gniew, a przyczyny jego są liczne i
rozmaite.
OtóŜ chwali się tego, kto się gniewa z właściwych powodów i na właściwe
osoby, a tekŜe wtedy kiedy i tam gdzie trzeba, i dopóty dopóki trzeba; takiego więc
nazwać wypadnie człowiekiem łagodnym, skoro przecieŜ chwali się właśnie łagodność.
Człowiek bowiem łagodny chce zachować równowagę i nie unosić się namiętnością,
lecz Ŝywić w sercu gniew w sposób zgodny z nakazami rozumu i dlatego dlaczego, i
dopóty dopóki rozum kaŜe; zdaje się jednak, Ŝe człowiek łagodny grzeszy raczej
niedostatkiem niŜ nadmiarem, jako Ŝe nie jest mściwy, lecz raczej skłonny do
wybaczania.
Niedostatek zaś, czy się go nazwie niezdolnością do gniewu, czy teŜ inaczej, jest
przedmiotem nagany. Bo ci, którzy się nie gniewają dlatego, dlaczego gniewać się
naleŜy, zdają się być głupi, a podobnie i ci, co się gniewają w niewłaściwy sposób, w
niewłaściwym czasie i na niewłaściwe osoby; zdaje się bowiem, Ŝe człowiek taki jest
niewraŜliwy i nieobraźliwy, a nie umiejąc się gniewać jest teŜ niezdolny do obrony;
niewolniczą zaś rzeczą jest znosić spokojnie zniewagi i nie ujmować się za swymi
przyjaciółmi.
Co się tyczy nadmiaru, to jest on tu moŜliwy we wszystkich kierunkach (bo
moŜna gniewać się na niewłaściwe osoby i z niewłaściwych przyczyn, i bardziej, i
dłuŜej, niŜ trzeba, i szybciej popadać w gniew), tylko Ŝe nie wszystkie te rodzaje
porywczości zdarzają się u jednego i tego samego osobnika. To bowiem nie byłoby
nawet moŜliwe. Bo to, co złe, samo siebie niszczy i jeśli osiągnie swą pełnię, staje się
nie do zniesienia. Ludzie więc porywczy wpadają w gniew szybko i z niewłaściwych
przyczyn, i przeciw niewłaściwym osobom, i w gniew silniejszy, niŜ trzeba - lecz
gniew ich szybko ostyga; i to jest ich największą zaletą. Pochodzi zaś to u nich stąd,
Ŝe nie powstrzymują swego gniewu, lecz z właściwą swej pobudliwości otwartością
odpłacają pięknym za nadobne, po czym gniew ich ostyga. Cholerycy grzeszą silnie
nadmiarem porywczości i wpadają w gniew przy kaŜdej okazji i o byle co; stąd teŜ
ich nazwa. Ludzie natomiast zacięci niełatwi są do przejednania i długo pałają
gniewem, gdyŜ tłumią w sobie swój gniew, który się uśmierza, kiedy odpłacą pięknym
za nadobne; bo zemsta kładzie kres gniewowi, wywołując uczucie przyjemne zamiast
przykrego. Póki zaś to się nie stanie, przygniata ich cięŜar gniewu; nie moŜe go im
bowiem nikt wyperswadować, poniewaŜ go nie okazują, na strawienie zaś go w sobie
trzeba długiego czasu. Tacy ludzie są bardzo niemili i dla siebie samych, i dla swych
najbliŜszych przyjaciół. Trudny zaś charakter przypisujemy tym, co gniewają się za to,
za co gniewać się nie naleŜy, i dłuŜej nie trzeba, i nie dają się ubłagać, póki nie
pomszczą swej krzywdy lub nie wymierzą kary.
Ten to nadmiar przeciwstawia się bardziej łagodności aniŜeli inne rodzaje
porywczości; i częstszy jest bowiem (jako Ŝe mściwość jest czymś głęboko w naturze
258
ludzkiej tkwiącym), i przykrzejsi są we współŜyciu ludzie o trudnym charakterze. (…)
GdyŜ niełatwo określić, w jaki sposób i na kogo, i z jakich powodów, i jak długo
naleŜy się gniewać, oraz wytyczyć granicę między postępowaniem słusznym a
niesłusznym. Bo nie gani się tego, kto nieznacznie tylko przekracza właściwą miarę,
czy to w kierunku nadmiaru, czy teŜ w kierunku niedostatku: czasem zaś nawet
chwalimy tych zarówno, którzy pozostają poniŜej średniej miary, i zwiemy ich
łagodnymi, jak teŜ tych, co skorzy są do gniewu, i nazywamy ich sposób postępowania
prawdziwie męskim, poniewaŜ tacy właśnie ludzie nadają się do rządzenia.
W jakiej tedy mierze i w jaki sposób odbiec trzeba od właściwego środka, zanim
zasłuŜy się na naganę, to niełatwo jest ująć w słowa; ocena tego bowiem zaleŜy od
okoliczności jednostkowych i od wyczucia. Ale tyle jest jasne, Ŝe pochwały jest godna
dyspozycja znajdująca się w środku, która kaŜe nam gniewać się na właściwe osoby i
z właściwych przyczyn, i we właściwy sposób itp.; Ŝe natomiast nagany godne są:
przesada i niedociągnięcie, i to słabej nagany, jeśli występują w słabym stopniu,
ostrzejszej - kiedy występują w silniejszym; bardzo zaś ostrej, kiedy osiągają bardzo
silny stopień. Jasne więc, Ŝe naleŜy trzymać się dyspozycji srodkowej”.
Późniejszy filozof grecki Plutarch, do którego wrócimy w dalszym ciągu
niniejszych rozwaŜań, wskazywał na fakt, Ŝe gniew bywa zaraźliwy i Ŝe ciesą się z
niego i go podsycają nasi wrogowie: „Gdy ktoś gniewa się i kłóci z bratem, to
najzłośliwsi z nieprzyjaciół udają, Ŝe podzielają ich oburzenie i gniew”… Remedium
na gniew moŜe być szczere przebaczenie i przeproszenie. UwaŜano, Ŝe przepraszanie
za własne przewinienia budzi nie mniej Ŝyczliwości i serdeczności niŜ przebaczanie
przewinień drugiej stronie. Dlatego nie naleŜy lekcewaŜyć cudzego gniewu ani teŜ
odrzucać przeprosin, tylko nawet zapobiec nieraz gniewowi, przepraszając od razu; a
kiedy to my jesteśmy pokrzywdzeni, przebaczać nie czekając na przeprosiny.
Doktryna etyczna Arystotelesa wywarła przemoŜny wpływ na kształtowanie się
teorii moralnej zarówno chrześcijaństwa, jak i islamu.
***
Teofrast z Eresos (ok. 370 – 286 p.n.e.) był znakomitym uczonym
przyrodnikiem i filozofem, uczniem Arystotelesa, który objął po zmarłym mistrzu
kierownictwo ateńskim Likejonem. MoŜna go uwaŜać za ojca botaniki europejskiej,
poniewaŜ bardzo dokładnie opisał ponad 500 gatunków roślin, ich morfologię,
fizjologię, geografię, sposoby rozmnaŜania się, systematykę, obowiązującą aŜ do XVI
wieku. Późniejszy rozwój nauki zmodyfikował szereg jego ustaleń, ale ich nie zniósł.
Był teŜ Teofrast jednym z załoŜycieli naukowej psychologii i charakterologii w
Europie, autorem słynnych, wydanych w dziesiątkach języków, „Charakterów”.
TakŜe i jego nie ominęła złośliwa plotka, podajaca, Ŝe jakoby utrzymywał
stosunki „miłosne” z młodszym synem Arystotelesa Nikomachem, którego był
nauczycielem. Nie ma jednak Ŝadnych na to dowodów. Jest natomiast faktem
udokumentowanym, iŜ był wyjątkowo utalentowanym nauczycielem, a na jego wykłady
przychodziło razowo do 2 tysięcy słuchaczy.
Oto garść sentencji tego wielkiego męŜa nauki europejskiej:
- „Nieobliczalny jest los i potrafi odebrać to, co przedtem z trudem się przygotowało,
i przeinaczyć to, co uchodzi za szczęście.
- Ledwie zaczynamy Ŝyć, juŜ zaczynamy umierać.
- Wódz powinien umrzeć śmiercią wodza, a nie pierwszego lepszego Ŝołnierza.
259
- Człowiekowi jeszcze młodemu i ambitnemu naleŜy pozwolić, aby przez dokonywanie
dzielnych czynów znajdował pewne upodobanie w sławie i nią się chełpił: bo cnoty,
które w takich młodych ludziach rodzą się i prowadzą do pomyślnych wyników, nie
tylko doznają utwierdzenia przez pochwały, ale i w przyszłości wzmagają się i
potęgują wraz z pewnością siebie.
- Nic nie opłaca się tak mało jak umiłowanie sławy.
- Grzech popełniony na wesoło jest bardziej godny kary, niŜ grzech popełniony na
smutno.
- Szanuj sam siebie, a nie będziesz się wstydzić przed innymi.
- Źli ludzie nie tyle się cieszą z własnego powodzenia, ile z cudzych niepowodzeń.
- Kobieta, i to pięknie wystrojona, nie powinna innych widzieć, ani sama być
widziana, gdyŜ jedno i drugie prowadzi do tego, czego być nie powinno.
- Kobieta powinna być biegła nie w polityce, ale w sprawach gospodarstwa
domowego.
- Trudno jest przepowiadać coś o młodzieńcach, charakter ich bowiem jest
nieobliczalny i często ulega zmianom.
- Gdyby bogactwo obdarzone było Ŝyciem, garnęłoby się tylko do ludzi dobrych; kaŜdy
bowiem dąŜy do właściwego sobie dobra; takim zaś dobrem dla bogactwa byłoby stać
się narzędziem w ręku ludzi dobrych; poniewaŜ jednak bogactwo nie jest obdarzone
Ŝyciem, przeto przypada w udziale takŜe ludziom złym.
- Ten, kto składa naleŜne podziękowanie za dobrodziejstwo i odpłatę za dobroczynność,
nie powinien tego robić przez wyrządzanie komuś krzywdy.
- Wino łagodzi nawet starcze przygnębienie.”
W „Charakterach” Teofrast opisuje w dość plastyczny i trafny sposób szereg
moralnych ułomności człowieka. Mówiąc o porównywaniu występków ludzkich, takim,
które byłoby dla wszystkich bardziej zrozumiałe, powiada, Ŝe cięŜsze są te, które
popełnia się pod wpływem Ŝądzy, niŜ te, co w gniewie. Bo kto się gniewa, jak gdyby
odwraca się od zdrowego rozumu w swoim zmartwieniu i ograniczeniu władz
umysłowych, którego nawet nie zauwaŜa, natomiast ten, kto błądzi z powodu Ŝądzy
ulegając rozkoszy, wydaje się bardziej jakoś niepowściągliwym i rozwiązłym w swoich
uchybieniach. „Doprawdy, ludzie rozsądni nie powinni niczego czynić w gniewie, gdyŜ
gniew pozbawiony jest rozumu i nigdy nie moŜe działać z rozwagą, ale, upojony
chęcią uporu, ulega na oślep swemu pędowi. Wobec tego nie naleŜy natychmiast
wymierzać kary za przestępstwa ani domownikom, ani innym ludziom, aby zawsze
czynić to, co jest najbardziej zgodne z rozumem, a nie to, co dogadza gniewowi.
Wrogom zaś nie wymierzaj takiej kary, z której byś sam miał ponieść szkodę, a nie
oni. GdyŜ karanie kogoś, gdy się samemu doznaje szkody, jest nie mniej ponoszeniem
kary niŜ jej wymierzaniem. Wobec tego trzeba raczej powoli szukać sposobności do
odwetu, aniŜeli szybko i bez korzyści dla siebie samego karać wroga”. W zasadzie
powinno się unikać wrogości w stosunkach z ludźmi, gdyŜ nawet bracia, raz
zerwawszy więzy naturalne, niełatwo pojednają się ze sobą, a jeŜeli nawet to uczynią,
pojednanie będzie nosiło na sobie jakby bliznę brudnych podejrzeń. Wszelka bowiem
wrogość człowieka do człowieka wkrada się do serca w towarzystwie najbardziej
przykrych i posępnych uczuć: zawziętości, zawiści, gniewu, mściwości, i jest czymś
bolesnym i wnoszącym niepokój.
Natomiast uniŜoność Teofrast określa jako sposób obcowania z drugimi,
zmierzający do przypodobania się bez względu na to, co stosowne, a co nie. „OtóŜ
uniŜony to na pewno ktoś taki, kto np. dostrzegłszy kogoś z daleka, śpieszy z
260
powitaniem, męŜem znakomitym nazywa, wyraŜa odpowiedni zachwyt, chwyta za obie
ręce i nie puszcza; odprowadza kawałek i dopytuje się, kiedy znów go zobaczy, w
końcu, wciąŜ chwaląc, odchodzi. Jeśli np. był rzecznikiem w czyjejś sprawie, stara się
przypodobać nie tylko stronie, którą zastępuje, ale i stronie przeciwnej. Aby się
wydawało, Ŝe jest bezstronny. Cudzoziemców zapewnia, Ŝe w tym, co mówią, mają
więcej słuszności niŜ jego współobywatele. Zaproszony na obiad, prosi, by
przyprowadzono dzieci gospodarza, i stwierdza, Ŝe kubek w kubek podobne są do ojca.
Pieści je, sadza koło siebie. Z jednymi bawi się mówiąc: „worek”, „siekiera”, a
pozostałym pozwala, by usnęły na jego łonie i gniotły mu Ŝołądek”.
„Gadulstwo to zwyczaj mówienia wiele a bez zastanowienia. A gaduła to ktoś
taki, kto przysiadłszy się do nieznajomego, najpierw wychwala swą Ŝonę, potem
opowiada, co mu się w nocy śniło, potem szczegółowo wyłuszcza, co było na obiad. A
dalej rzecz wiodąc oświadcza, Ŝe dzisiaj ludzie są o wiele gorsi niŜ dawniej, Ŝe ceny
na runku nie są niskie, Ŝe w mieście roi się od cudzoziemców (…) i Ŝe zdałoby się to
na zbiory, gdyby Zeus zesłał trochę deszczu. I Ŝe swe pole będzie uprawiać na
przyszły rok, i jak kosztowne jest Ŝycie… A jeszcze: „Wczoraj miałem wymioty” albo
„jaki dzień mamy dzisiaj”. Jeszcze i to doda, ze misteria przypadają na miesiąc
Boedromion, a Araturie na Pyanepsion, Dionizje zaś Wiejskie na Poseideon. A jeśli
ktoś to wszystko cierpliwie znosi, to nie prędko mu da spokój”.
Z kolei schlebianie Teofrast określa jako taki nikczemny sposób obcowania z
ludźmi, który jest korzystny dla pochlebcy, schlebiamy bowiem wyłącznie po to, aby
coś dla siebie osiągnąć. „Pochlebca to ktoś taki, kto tak przemawia do tego, z kim
idzie: „ZwaŜ, z jakim podziwem patrzą na ciebie ludzie. Na nikogo w mieście w ten
sposób, tylko na ciebie. Wczoraj wychwalali cię pod portykiem. Siedziało tam z górą
trzydzieści osób, a kiedy padło pytanie, kto jest najdzielniejszy w mieście, wszyscy za
moim przewodem jednomyślnie zgodzili się na twoje imię”. Mówiąc tak, jednoczesnie
usuwa jakąś nitkę z płaszcza albo źdźbło ze swej brody, jeśli je tam powiew wiatru
przyniósł. I dodaje z uśmiechem: „No widzisz, przez te dwa dni, com cię nie widział,
pełno siwych włosów przybyło ci w brodzie; chociaŜ, jak na pana w twoim wieku,
dobrze czarny masz zarost”. Kiedy ten zacznie mówić, wszystkim dokoła kaŜe być
cicho, a kiedy śpiewa, wyraŜa swój podziw i w pauzach wykrzykuje „brawo!” Kiedy
ów robi jakieś głupie kawały, pęka ze śmiechu i zatyka sobie usta płaszczem, niby to
nie moŜe opanować wesołości. (…) Dzieciom jego kupuje i rozdaje jabłka i gruszki,
tak, aby on to widział, i pieszcząc je mówi: „Niedaleko pada jabłko od jabłoni”. Jeśli
towarzyszy tamtemu przy kupnie butów, nie omieszka zauwaŜyć, Ŝe noga jego lepsze
ma proporcje niŜ obuwie. (…) Na przyjęciu pierwszy zachwyca się winem i mówi:
„JakiŜ z ciebie smakosz!”. A nabierając jakiejś potrawy: „Patrz, co za frykasy!” powiada. Dopytuje się, czy mu nie zimno i czy nie chce włoŜyć płaszcza, i juŜ go
okrywa. Nachyliwszy się szepce mu coś do ucha i wpatruje się weń jak w tęczę,
nawet gdy rozmawia z innymi. W teatrze wyrywa z rąk chłopca poduszki i sam je
podściela towarzyszowi. Rozwodzi się nad piękną architekturą jego domu i nad
właściwą uprawą pola, i nad podobieństwem jego portretu.”
Z dalszego ciągu „Charakterów” dowiadujemy się, Ŝe obmierzłość to
zaniedbanie ciała budzące wstręt. „A obmierzły to ktoś taki, kto np. spaceruje wśród
ludzi z krostami i plamami na skórze i z czarnymi od brudu paznokciami i mowi, Ŝe
są to dolegliwości dziedziczne. Miał je ojciec jego i dziadek, tak Ŝe trudno byłoby
kogoś obcego podstępem podstawić jako członka rodziny. Oczywiście, kiedy ma rany
261
na goleniach czy poobijane palce, nie leczy tego, tylko dopuszcza do jątrzenia się. I
jak zwierzę zarośnięte ma pachy gęstymi kudłami, które mu do połowy Ŝeber sięgają,
a zęby ma czarne i poszczerbione, tak iŜ przykro z nim się zetknąć. Inne jeszcze
rzeczy w tym rodzaju: jedząc wyciera nos; (…) pluje podczas rozmowy; pije i
wymiotuje równoczesnie; w brudnym łóŜku kładzie się spać obok Ŝony; w kąpieli
naciera się zjełczałą oliwą… (…) Chcąc splunąć przez stół, opluwa niewolnika
roznoszącego wino”…
Niedaleko od obmierzłości znajduje się prostactwo jako sposób bycia
nieszkodliwy wprawdzie dla drugich, ale nieznośny. „Taki prostak gotów jest przyjść
do kogoś, kto właśnie zasnął, i budzić go, aby z nim gawędzić. Ludzi, którzy juŜ mają
wsiadać na statek, zatrzymuje. Przychodzącemu go odwiedzić kaŜe czekać, aŜ ukończy
podwieczorek. Odbiera piastunce dziecko i sam je karmi, Ŝując dlań pokarm,
przemawia do niego zdrobniale, głośno cmokając, i nazywa je „radością ojczulka”.
Podczas posiłku opowiada, jak po zaŜyciu ciemierzycy czyściło go górą i dołem, i Ŝe
Ŝółć w jego odchodach była czarniejsza od tego oto sosu na stole. (…) A zachęcając
do picia oświadcza, Ŝe wszystko przygotował, czym by się moŜna cieszyć. Jeśli chcą,
to zaraz posle chłopca do lupanaru po flecistkę, aby - powiada - „kaŜdy mógł się do
woli nasłuchać i nacieszyć”.
Istnieje teŜ coś takiego, jak pyszałkowate blagierstwo, polegające na
chełpieniu się dobrami, których się nie posiada, i zasług, których się nie osiągnęło. „A
blagier-pyszałek to ktoś taki, kto stojąc na molo w porcie, opowiada cudzoziemcom,
jakie to on kapitały ma na morzu, i rozwodzi się szeroko o tym, jaki to interes owe
poŜyczki morskie i ile on sam juŜ na tym zyskał i stracił. A podczas gdy tak buja,
posyła chłopca do banku, gdzie zresztą ani drachmy nie ma na rachunku. Gotów jest
oblamowywać przygodnego towarzysza podróŜy, opowiadając, jak to on na wyprawy
chodził z Aleksandrem, jak ów z nim obcował i jakie to wówczas puchary drogimi
kamieniami wysadzane do domu przywiózł. (…) A mówi to, choć nigdy nie opuszczał
miasta. (…) A na przednówku wydał na rzecz niezamoŜnych obywateli ponad pięć
talentów, bo nie umie odmawiać. (…) Na targu podchodzi do tych, którzy handlują
luksusowymi końmi, i udaje, Ŝe ma zamiar kupować… ChociaŜ mieszka jako lokator,
zapewnia tego, kto nie zna stosunków, Ŝe ten dom to spuścizna po ojcu, ale Ŝe ma
zamiar go sprzedać, bo za mało w nim miejsca na przyjęcia dla gości”.
Do przywar naleŜy według Teofrasta takŜe spóźniona pilność, jako gorliwośc
w uczeniu się, gdy młodość minęła. „A uczeń poniewczasie to np. ktoś taki, co ma
sześćdziesiąt lat, a wkuwa wyjątki z tragedii i kiedy je recytuje podczas biesiad,
zacina się i nie wie, co dalej. (…) Ćwiczy się w zapasach, odwiedzając róŜne
palestry. Wytrzymuje trzy lub cztery razy to samo przedstawienie, chcąc wyuczyć się
przebojów. Kiedy się zakocha w heterze i taranem szturmuje do jej drzwi, bierze razy
od rywala, i gotowa rozprawa sądowa. Wyprawia się na cudzym koniu na wieś,
ćwiczy się w sztuce jeździeckiej, spada i rozbija sobie głowę… Strzela z łuku i rzuca
oszczepem z pedagogiem swoich chłopców, któremu radzi, by uczył się od niego jak
ktoś, kto nie ma o rzeczy pojęcia. Podczas zapasów w zakładach kąpielowych kołysze
się w biodrach, aŜeby pokazać, Ŝe nie byle jaką ma za sobą szkołę. A kiedy słucha
„chórów” tanecznic, usiłuje tańczyć i sam sobie nuci do tańca”. Efekt tego rodzaju
zachowań moŜe być oczywiście tylko komiczny i budzący politowanie, jak wiadomo
bowiem, znane przysłowie powiada: „Nie pomoŜe puder, róŜ, jeśli dupa stara juŜ”…
262
Niewątpliwie podobne analizy naukowo - literackie jak Teofrasta „Charaktery”
sprzyjały rozwojowi subtelnej kultury nie tylko estetycznej, ale i moralnej.
***
Jedną z wyrazistych szkół etycznych staroŜytnej Grecji stanowił cynizm,
który głosił, iŜ Ŝycie zgodne z naturą stanowi najwyŜszą mądrość, iŜ normy i
instytucje religijne, moralne, państwowe, prawne, polityczne, obyczajowe są czymś
sztucznym i zbytecznym. Nie powinno się więc nimi przejmować, a Ŝyć zgodnie z
duchem swego czasu, korzystając w miarę moŜności z tych czy innych dóbr tego
swiata. Szkołę cynizmu (kinizmu) cechuje ideał spokojnego, skromnego, aczkolwiek
nie stroniącego od pewnych radości, Ŝycia oraz odraza do przyjemności sprzecznych z
nakazami rozumu i etyki. Centralne kategorie tego nurtu filozoficznego to „sokratejska
moc ducha”, „kształcenie” i „wychowanie” rozumiane jako „ćwiczenie”, „wysiłek”,
„praca nad sobą”, mające na celu opanowanie - na ile to moŜliwe - biologicznych
procesów, odruchów , popędów i osiągnięcie w ten sposób cnoty. Ta ostatnia zaś ma
na celu wyrobienie takiej mocy ducha, która zapewnia skuteczne unikanie zła w
postępowaniu, wewnętrzną wolność i daleko posuniętą niezaleŜność od zmiennych kolei
losu. Swe nauki głosili w Gimnazjum Cynosarges.
Tacy cynicy jak Antystenes Ateńczyk, Diogenes z Synopy, Krates z Teb byli
pod względem mentalnym i charakterologicznym dość bliscy Sokratesowi. Jedyną
wartością przez nich uznawaną była doskonałość moralna człowieka, zwana przez nich
równieŜ cnotą lub mądrością. Cynicy odrzucali wartość majątku, stanowisk
publicznych, sławy; dąŜenie bowiem do tych wartości - jak uwaŜali - uniemoŜliwia
osiągnięcie doskonałości etycznej. Ich ideałem był „mędrzec”, pojmowany jako
człowiek samowystarczalny, niezaleŜny od społeczeństwa i okoliczności zewnętrznych.
Taki ktoś ogranicza swe potrzeby do minimum, nie angaŜuje się w sprawy polityczne,
jest zawsze opanowany, niczym się nie przejmuje. Tylko bowiem subiektywna,
indywidualna sztuka Ŝycia umoŜliwia osiągnięcie szczęścia, pojmowanego jako spokój
serca i umysłu, jako wewnętrzny pokój i równowaga w kaŜdych okolicznościach.
Wyraz „cynizm” nabrał negatywnej konotacji prawdopodobnie dlatego, Ŝe jedna
z jego symbolicznych postaci, mianowicie Diogenes z Synopy, uwaŜał, iŜ „kobiety
muszą być wspólne”, a męŜczyzna ma prawo spółkować z kaŜdą z nich, o ile ona da
się ku temu skłonić. Antystenes zaś przechwalał się, iŜ zadaje z takimi niewiastami,
które innym wydają się nie wartymi zachodu, i które (dlatego właśnie, Ŝe są pod tym
względem „wygłodniałe”), miewają z obcowania z nim ogromną radość, która z kolei
i mu się udziela. Na domiar złego Diogenes powiadał, Ŝe aby osiągnąć satysfakcję,
męŜczyzna nie potrzebuje nawet kobiety, onanizował się publicznie na placu, a gdy na
niego się z tego powodu oburzano, odpierał, iŜ Ŝałuje, Ŝe głodu nie moŜna zaspokoić
przez pocieranie sobie brzucha. W ten sposób, sprzeniewierzając się niejako własnym
zasadom teoretycznym, cynicy wpadli w krańcowy bezwstyd i zboczyli z drogi
rozumu, przeciwstawiając się juŜ nie tyle bigoteryjnym obyczajom, ile zdrowej
moralności i koniecznej powściągliwości jako fundamentom ludzkiej cywilizacji.
Władysław Tatarkiewicz przypuszczał, Ŝe minimalistyczna teoria cyników
wynikała z ich sytuacji materialnej i pisał: „Twórcy cynizmu naleŜeli do proletariatu,
pozbawionego wszystkiego, majątku, stanowiska. Antystenes był synem niewolnicy, nie
posiadającym praw obywatelskich, a najsławniejszy jego uczeń, Diogenes, był synem
bankruta, pozbawionym środków do Ŝycia. Nic nie posiadali, pozostawała im tylko natura. I pozostawało tylko to, co mieli w sobie samych, a więc - cnota. Jeśli cynicy
sławili cnotę, to nie dlatego, by nie dbali o zadowolenie. Przeciwnie, sławili ją, a
263
potępiali dobra zewnętrzne z intencją hedonistyczną. Dobra te nie dały im
zadowolenia, bo ich nie mieli. I tłumaczyli sobie, Ŝe nie dałyby, gdyby je mieli. Temu,
czego nie posiadali, odmówili wartości. Ich filozofia wyrosła nie z rozwaŜań
teoretycznych, lecz z warunków Ŝyciowych”. Niekoniecznie jest to interpretacja do
końca słuszna, choć oczywiście bywa i tak, Ŝe ktoś staje się cnotliwy tylko dlatego,
Ŝe brakuje mu sił i srodków, by grzeszyć. Ale tak nie jest zawsze. Decydującym moŜe
tu być takŜe wewnętrzne ukierunkowanie osobowości, jej wewnętrzny nastrój, jak to
było np. w przypadku cesarza-filozofa Marka Aureliusza. Niekoniecznie teŜ nasze
dobre czyny wynikają z intencji egoistycznych; mogą być skutkiem po prostu
szlachetnego usposobienia.
Antystenes z Aten (ok. 440 – 366 p.n.e.) był uczniem Sokratesa i głównym
rywalem Platona, człowiekiem o niezaprzeczalnych walorach intelektualnych. Twierdził,
Ŝe cnoty moŜna się nauczyć; Ŝe jedynym szlachectwem jest właśnie ona; Ŝe cnota
wystarcza do szczęścia i nie potrzebuje nagród, poniewaŜ jej posiadanie jest
najwyŜszym wyróŜnieniem, jakie moŜe spotkać człowieka; Ŝe manifestuje się ona w
czynach, nie słowach; Ŝe mędrzec zawsze postępuje tak, jak nakazuje cnota.
Zachowały się we fragmentach liczne jego wypowiedzi:
- „Losowi przeciwstawiam męstwo, namiętnościom - rozsądek.
- Wiedza jest twierdzą najpewniejszą, której nie moŜna zburzyć ani wziąć podstępem.
- Lepiej wpaść między kruki, niŜ między pochlebców.
- Państwa giną wtedy, gdy rządzący nie umieją odróŜnić ludzi dobrych od złych.
- śenić się trzeba z najpiękniejszą kobietą i jedynie po to, by mieć potomstwo.
- Przyjaciół trzeba szukać wśród ludzi uczciwych.
- Lepiej z niewieloma dobrymi być przeciwko wszystkim złym, niŜ z wieloma złymi
przeciw niewielu dobrym.
- NaleŜy liczyć się z opinią nieprzyjaciół, poniewaŜ oni pierwsi dostrzegają nasze
błędy.
- Sprawiedliwego powinno się cenić wyŜej niŜ krewnych.
- To, co jest dobre, jest piekne, a to, co złe, jest brzydkie.
- Jak rdza zjada Ŝelazo, tak zazdrosnych zjada ich własne usposobienie.
- Jaką brać Ŝonę? – JeŜeli weźmiesz piękną, będziesz miał innych do spółki; jeŜeli
weźmiesz brzydką, nie zechcesz sam na nią patrzeć.
- Jest przywilejem królów, Ŝe gdy czynią dobrze, mówi się o nich źle.
- Gdy ktoś mu powiedział, Ŝe wielu ludzi go chwali, odparł: „A coŜ ja złego
zrobiłem?”
- Doradzał Ateńczykom, aby uchwalili przez głosowanie, Ŝe osły mają być końmi, a
kiedy mu mówiono, Ŝe jest to niedorzeczne, odpowiedział: „A przecieŜ i wasi
przywódcy, choć zupełnie niekompetentni, są przywódcami na mocy waszego
głosowania”.
- Kto boi się innych, jest niewolnikiem, choć moŜe nawet tego nie wiedzieć.
- Trzeba mieć albo rozum, aby przetrwać, albo sznur, aby się powiesić”.
Na pytanie, o czym powinno się marzyć, Antystenes odparł: „O tym, aby umrzeć
szczęśliwym”. - Gdy mu zarzucono, Ŝe obcuje ze złymi ludźmi, odpowiedział: „I
lekarze kontaktują się z chorymi, choć niekoniecznie się od nich zaraŜają chorobami”.
- Zapytany, jaka nauka jest najwaŜniejsza, odparł, iŜ ta, która uczy unikać
(nienawidzić) zła. - Gdy ktoś złośliwie zajrzał do dziur w jego płaszczu, mówiąc
kąsliwie, Ŝe wyziera z nich mądrość, odparł: „A do nich zagląda głupota”…
264
Filozofem był takŜe wnuk Anystenesa, majacy takie samo imię, który
twierdził, Ŝe ostatecznym celem wszelkiej działalności ludzkiej jest osiągnięcie
bezpośredniej rozkoszy cielesnej. Pisał: „I cóŜ w tym zdroŜnego, Ŝe prześpię się z
dziewczyną, którą przede mną miało wielu? Bo czy to na przykład coś gorszącego,
jeśli zamieszkam w domu, przez który przewinęło się juŜ wielu lokatorów? Albo
poŜegluję na okręcie, którym juŜ rozmaici pływali podróŜni?”
***
Diogenes z Synopy (ok. 412 – 323 p.n.e.) był synem bardzo zamoŜnego
bankiera, który się wzbogacił na lichwie i podrabianiu pieniędzy. Gdy się jednak to
wydało, został skazany razem z synem na wygnanie. Ojciec niebawem zmarł z głodu
i chłodu, a małoletni chłopak zawędrował do Aten, gdzie uczył się u jednego z
nauczycieli jako wolny słuchacz, gdyŜ nie miał grosza na spłacenie nauki.
Proletariuszem pozostał przez całe Ŝycie. WciąŜ był bardzo biedny, a w końcu, gdy
pewnego wieczoru obserwował mysz, która ani łakoci, ani kryjówki nie szukała, doszedł do wniosku, Ŝe przecieŜ moŜna Ŝyć jak ta mysz , niczego nie szukając i
niczego nie potrzebując. Odtąd jedyną jego własnością stał się sfatygowany płaszcz,
Ŝebracza torba na chleb i kij. Zawsze chodził boso, spał wprost na ziemi, a zimą - w
pustej starej beczce, która leŜała pod mostem. Z wielką pogardą odnosił się do innych
ludzi; nauki Platona nazywał marnowaniem czasu, konkursy dramatyczne - wielkim
widowiskiem dla głupców. Robił wyjątek jedynie dla lekarzy i filozofów. Gdy widział
osoby chełpiące się bogactwem lub sławą, mawiał, Ŝe wtedy nic mu się nie wydaje
głupsze od ludzi. UwaŜał, Ŝe ludzkie mięso nadaje się do spoŜycia…
Diogenes jest do dziś symbolem człowieka, który gardzi majątkiem i potrafi
zadowalać się w Ŝyciu bardzo skromnymi warunkami - nie goni za zyskiem,
rozgłosem, ładnymi rzeczami. Opowiada się o nim mnóstwo anegdot, których morałem
jest myśl o tym, Ŝe majątek, wytworne ubiory, wyszukane jadło wcale nie naleŜą do
rzeczy godnych wszelkiego poŜądania i starań. Gdy cesarz Aleksander Wielki - po
wysłuchaniu wielu intrygujących wiadomości o mądrości Diogenesa - przyszedł do
niego pewnego słonecznego poranka w asyście swych Ŝołnierzy, stanął nad jego
beczką i po krótkiej rozmowie powiedział, Ŝe , jeśli Diogenes chce, on, monarcha,
spełni kaŜde jego Ŝyczenie, filozof nie poprosił go o pieniądze czy dom, lecz odparł:
„Nie zasłaniaj mi słońca!” Obraził tym władcę, ale zyskał jeszcze większą sławę jako
ktoś, kto naprawdę gardzi bogactwem i władzą, i umie ograniczyć swe potrzeby
wyłącznie do tego, co jest naprawdę konieczne. Na odchodnym Aleksander powiedział:
„Gdybym nie był Aleksandrem, chciałbym być Diogenesem”.
Filozof mieszkający w beczce uwaŜał, iŜ najwaŜniejsze jest Ŝycie uczciwe, nie
zaś zamoŜne. Twierdził, Ŝe wszystko jest w ręku Boga, a ludzie mądrzy powinni
spokojnie, godnie i z wdzięcznością przyjmować wszystko, co im niesie los. Za
bezboŜników uwaŜał nie tych, którzy nie chodzą do świątyń, lecz tych, którzy Ŝyją
nieuczciwie; za najgorszych zaś potępieńców miał owych, którzy modlą się do Boga,
a sami popełniają bezeceństwa.
Opowiada się o nim mnóstwo najrozmaitszych anegdot sytuacyjnych,
zawierających w sobie te czy inne przekazy dydaktyczne. I tak np. gdy Diogenesa
pytano, co jest w człowieku najpiękniejsze, odpowiadał: „Szczerość w mówieniu”…
O aktorach, jako o zawodowych błaznach, mawiał, Ŝe są to małpy… A jaka
przyjamność najlepsza? Ano taka, która nie pociąga za sobą ani cierpienia, ani
hańby… Gdy doniesiono mu, Ŝe pewien marny i głupi człek źle o nim mówił, bardzo
się ucieszył, mówiąc, Ŝe gdyby tamten go chwalił, to by dopiero musiałby się
wstydzić… Gdy pewien bogacz oprowadzał Diogenesa po wystrojonych komnatach
265
swego domu, filozof w pewnej chwili chrząknął i splunął gospodarzowi w twarz,
mówiąc, Ŝe było to najbrudniejsze miejsce w tym domu… Zaproszony w gościnę do
Platona, powiedział chodząc po kosztownych dywanach: „Depczę oto pychę Platona”.
Na co tamten: „Ale inną pychą”… Gdy raz mówił o rzeczach powaŜnych, a nikt go
nie słuchał, zaczął gwizdać, a gdy się ludzie zgromadzili dokoła niego, zbeształ ich,
Ŝe oto głupi Ŝart ich zgromadził, a mowy powaŜnej słuchać nie chcieli… Gdy
uwięzionego wystawiono go na sprzedaŜ, zwrócił się do herolda: „Zapytaj, czy ktoś
nie chce kupić sobie pana”… Raz zawołał: „Chodźcie tu, ludzie!” A gdy ci się
zbiegli, opędzał się kijem mówiąc: „Ludzi wołałem, nie śmieci!”… Zaproszony na
przyjęcie odparł, Ŝe nie przyjdzie, poniewaŜ poprzedniego razu gospodarz nie
podziękował mu za przybycie… Gdy raz zobaczył, jak dziecko piło wodę z ręki,
wyrzucił z torby kubek, mówiąc: „Dziecko prześcignęło mnie w sztuce ograniczania
potrzeb Ŝyciowych”… Gdy pewien nikczemny osobnik napisał na drzwiach swego
domu „Niechaj nic złego tutaj nie wchodzi” - zapytał: „A którędy ma wchodzić
gospodarz tego domu?”… [Inna wersja tej anegdoty powiada: Pewien bogacz poczynił
na drzwiach swego domu napis: „Niech nic złego tu nie wchodzi”. „A jak będzie
przechodziła przez te drzwi twoja Ŝona?” - miał zapytać bogacza Diogenes]… Za dnia
chodził po mieście z zapaloną lampką, wołając: „Szukam człowieka!”… Zobaczywszy
raz straŜników, prowadzących złodzieja, powiedział: „Wielcy złodzieje prowadzą
małego złodzieja”… Do kobiety skarŜącej się na to, Ŝe wielu męŜczyzn ją zaczepia,
rzekł: „Przestań i ty dawać oznaki zachęty”… Zapytany, dlaczego sportowcy są tak
tępi, odparł, iŜ dlatego, Ŝe są zbudowani z mięsa świń i wołów … Na pytanie, co jest
przykre w Ŝyciu, odpowiedział, Ŝe starość bez środków do Ŝycia… Chciwość pieniędzy
uwaŜał za źródło wszelkiego zła… Słowa wypowiadane dla przypodobania się komuś
nazywał stryczkiem posmarowanym miodem… Na widok wiszących na drzewie
oliwnym kobiet zawołał: „Oby wszystkie drzewa rodziły takie owoce!”… Do
wystrojonego młodzieńca rzekł: „Jeśli to robisz dla męŜczyzn, jesteś nieszczęśnikiem,
jeŜeli dla kobiet - niewolnikiem”… Jakie wino najchętniej jest spijane? - Cudze… Do
kogoś, kto wyrzucał mu niechlubną przeszłość, powiedział: „Był czas, kiedy ja byłem
taki, jakim ty jesteś teraz, ale jakim ja jestem teraz, ty nie będziesz nigdy”… Widząc,
jak syn hetery rzuca kamieniem w tłum, zawołał: „UwaŜaj, bo moŜesz trafić w swego
ojca!”… Na pytanie, skąd pochodzi, odpowiedział, Ŝe jest obywatelem świata… Kogoś,
kto się zalecał do hetery, zapytał: „Po cóŜ, biedaku, chcesz osiągnąć to, czego lepiej
nie osiągać?”… Obserwując wysiłki marnego łucznika, usiadł obok celu, mówiąc:
„Aby być pewnym, Ŝe mnie nie trafi”… Gdy się go pytano, kiedy trzeba się Ŝenić,
odpowiadał, Ŝe nigdy; poniewaŜ póki się jest młodym, na to za wcześnie; gdy starym
- za późno… Gdy powiedziano mu, ze pewien przyjaciel go obmawia, odparł, iŜ
łatwiej się ustrzec przed wrogiem niŜ przed przyjacielem… Gdy na weselu posadzono
go na najgorszym miejscu, powiedział siadając: „Oto jest sposób, aby najgorsze
miejsce przekształcić w najlepsze”… Gdy go pytano, co jest najtrudniejsze w Ŝyciu,
mawiał, ze panowanie nad samym sobą…
Diogenesowi przypisuje się równieŜ następujące maksymy:
- „Piękne kobiety to trucizna zaprawiona miodem.
- Rumieniec jest kolorem cnoty.
- Mędrcy są przyjaciółmi bogów.
- Większość ludzi jest pozbawiona rozumu.
- Pijaństwo to dobrowolne szaleństwo.[TakŜe Arystoteles to twierdził].
- Łatwiej jest potępiać innych, niŜ poprawiać samego siebie.
- Najpewniej czuje się ten, kto nie popełnia niczego złego.
266
- Bogactwo i cnota nigdy nie mieszkają pod jednym dachem.
- Największym darem Boga dla ludzi jest rozum.
- Złymi świadkami są oczy i uszy tych, którzy mają dusze barbarzyńców.
- Kto jest zdolny i ma dobre usposobienie, nie potrzebuje nauczycieli.
- Niewolnicy słuŜą swym panom, źli ludzie - swoim Ŝądzom.
- Ci, którzy trzymają zwierzęta w domu, muszą przyznać, Ŝe to raczej oni słuŜą
zwierzętom, niŜ zwierzęta im.
- Prawo stanowi podstawę państwa.
- Niektórzy tak się boją niebezpieczeństw, Ŝe sami wybiegają im naprzeciw.
- Jedynym państwem dobrze urządzonym byłoby takie, które obejmowałoby cały świat.
- Nigdy nie trzeba się martwić, lecz raczej cieszyć się i korzystać z tych dóbr, jakie
aktualnie ofiarowuje nam los.
- Dzieci pijaków rodzą się pozbawione rozumu.
- Głupcy zawsze mają o sobie wygórowane mniemanie.
- Nie powinno się czynić tego, co się potępia u innych.
- Nie bieda hańbi człowieka, lecz nieuczciwie zdobyte bogactwo”.
Gdy Diogenes poczuł, Ŝe Ŝycie jego dobiega końca, prosił, aby jego ciało
po śmierci wyrzucić na poŜarcie psom. Umarł zresztą na skutek zakaŜenia krwi,
spowodowanego ugryzieniem psa. Postawiono mu po śmierci obelisk, a na nim rzeźbę
psa, jako symbol umiejętności zadowalania się w Ŝyciu małymi potrzebami i wierności
własnym przekonaniom, a takŜe dlatego, Ŝe za Ŝycia przezywano go „psem” („kynos”)
ze względu na jego dziwny tryb Ŝycia.
Jak zauwaŜyliśmy, szkoła cynizmu miała bardzo powściągliwy stosunek do
dóbr materialnych, która to orientacja cechowała i szerzej postawę moralną Greków.
Krates z Teb (ok. 330 p.n.e.) złoŜył swoje oszczędności w banku i polecił, aby
wydano je po jego śmierci jego dzieciom, o ile będą ludźmi niewykształconymi, jeśli
zaś się poswięcą studiom filozoficznym, aby rozdzielono je między pospólstwo, bo ci,
którzy filozofują, nie potrzebują pieniędzy. Legenda głosi, Ŝe gdy Aleksander Wielki
go pytał, czy chciałby, aby zostało odbudowane jego miasto ojczyste, odparł: „I po
co? śeby jakiś inny Aleksander znowu je zburzył?”…
Gdy Heryles napisał w epigramacie „wiedząc, Ŝe śmiertelnikiem się urodziłeś,
staraj się cieszyć swą duszę słodką radością uczt - po śmierci nie mamy pociechy”,
Krates zareagował parodią:
„Wiedząc, Ŝe śmiertelnikiem się urodziłeś,
Staraj się cieszyć swą duszę słodyczą mądrej rozmowy Nie w jedzeniu pociecha dla duszy.
Nędzny jestem, którym jadł tak wiele
I gonił, jak wieprz, za przyjemnościami!”
Ze sobą zabiera człowiek z tego świata nie gnój zjedzonych potraw i wypitych
trunków, lecz nabytą mądrość i piękną sławę szlachetnych czynów.
śona Kratesa, młodsza od niego o około 25 lat Hipparchia, takŜe była
filozofką. Legenda podaje, iŜ ujęły ją mowy Kratesa i tryb jego Ŝycia, tak Ŝe ani
bogactwo, ani szlachetne pochodzenie, ani uroda innych zalotników nie mogły oderwać
jej od Kratesa. Stał się dla niej wszystkim. Groziła rodzicom, Ŝe odbierze sobie Ŝycie,
jeŜeli nie zostanie jego Ŝoną. Na prośbę rodziców sam Krates próbował odwieść ją
od tego zamiaru. Lecz dopięła swego. Przywdziała taki sam strój jak mąŜ, wszędzie
zawsze przebywała z nim… Na jednej z uczt zakpiła z Teodora Ateisty: „To, co nie
jest niesprawiedliwe, jeŜeli to czyni Teodor, nie moŜe być nazwane
267
niesprawiedliwym, jeŜeli to uczyni Hipparchia. Teodor nie postępuje niesprawiedliwie,
bijąc sam siebie, więc i Hipparchia, bijąc Teodora, nie postępuje niesprawiedliwie”.
Teodor nie potrafił natychmiast znaleźć odpowiedzi, tylko zerwał z niej suknię.
Metrokles, brat Hipparchii, w trakcie wykładu Teofrasta „nie zdołał opanować
odezwania się Ŝołądka” i puścił głośnego bąka. Ze wstydu zamknął się w domu i
zamierzał się zagłodzić. Krates odwiódł jednak go od tego zamiaru, sam podczas
wykładu puściwszy wiatr. Metroklesowi przypisywane są zdania:
- „Bogactwo jest szkodliwe, jeŜeli się go nie uŜywa godziwie.
- Jedne rzeczy, jak np. dom, moŜna nabyć za pieniądze; inne, jak np. wykształcenie,
tylko po długiej pracy.”
Pogarda majątku uchodziła wśród intelektualistów helleńskich za oznakę swego
rodzaju arystokratyzmu duchowego, a jego Ŝądza za cechę prostackiego plebsu.
Lucyliusz, poeta, napisał w swoim czasie cykl epigramatów pt. „O skąpcach”,
wśród których były m.in. następujące:
- „Sknerze Hermonowi przyśniło się, Ŝe wydał duŜo pieniędzy,
Z Ŝalu na ranku powiesił się”.
- „LeŜąc na łoŜu śmierci, Hermokrates mianował dziedzicem swych bogactw samego
siebie”.
Inny znów cięŜko chory sknera obliczył, Ŝe leczenie będzie go kosztowało aŜ całą
drachmę, aby więc uniknąć tego wydatku, zmarł. Zwracał się więc poeta do skąpca:
„Według majątku - jesteś bogaczem,
A według Ŝycia - nędzarzem.
I bogaty jesteś nie dla siebie,
Lecz dla tych, którzy wszystko odziedziczą”.
Z kolei Pozydoniusz twierdził, iŜ bogactwa są przyczyną nieszczęść nie dlatego, Ŝe
same czynią coś złego, ale dlatego, Ŝe pobudzają ludzi do złych uczynków, wzbijają
dusze w dumę, rodzą pychę, wzbudzają zawiść i mącą umysł… „Kogo Bóg czyni
zasobnym w pieniądz, lecz biednym w rozum, temu, odmawiając tego, odmawia teŜ i
owego” - trafnie zauwaŜał Antyfon Sofista, mając na myśli, Ŝe majatek bez rozumu
jest niepewnym nabytkiem. Chciwcom los zabiera ich własne Ŝycie.
Ten styl myślenia przetrwał wieki i przeniósł się łagodnie z kultury Grecji
antycznej do chrześcijańskiej. Czytamy oto bowiem u św. Jana Chryzostoma (354 –
407): „Kto sam sobie nie szkodzi, nikt mu zaszkodzić nie moŜe… śądza bogactwa
hańbi i karze niezliczonymi niebezpieczeństwami tych, którzy wybrali słuŜbę u niej. I
jak świnia z radością i rozkoszą tarza się w nieczystościach i błocie, a Ŝuki wciąŜ
toczą kulki gnoju, tak schwytani przez chciwość są nędzniejsi od tych zwierząt, gdyŜ i
ohyda tu większa, i błoto bardziej cuchnące; pozostając bowiem w chorobie, sądzą, Ŝe
zbierają tam wielką rozkosz… A gorsze to jest od nierozumu zwierząt. Jak tedy przy
błocie i gnoju, wina nie leŜy po stronie błota i gnoju, lecz po stronie nierozumności
zwierząt, tam się nurzających, tak o tym trzeba myśleć i przy tych ludziach”…
***
W staroŜytnej Grecji powstał teŜ nurt światopoglądowo-etyczny zwany
hedonizmem, a mający takŜe dziś miliony świadomych i nieświadomych zwolenników
268
na całej ziemi. PoniewaŜ załoŜycielem tego nurtu był Arystyp z Cyreny, całą tę
szkołę filozoficzną nazywano początkowo cyrenaicką, a jej zwolenników cyrenaikami.
Jeden z cyrenaików o imieniu Bion pisał: „śeglarz zmienia nie kierunek wiatru, lecz
ustawienie Ŝagli. Chwycisz Ŝmiję pośrodku - ukąsi cię, a chwycisz za głowę - w Ŝaden
sposób ci nie zagrozi. Tak więc i w innych sprawach najwaŜniejsze są relacje między
„chwytaniem” a „kąsaniem”. Na tym polega sztuka mądrego Ŝycia”. Czyli na
umiejętnym i dość sprytnym przystosowywaniu się do zmieniających się okoliczności
zewnętrznych, których opanować nie moŜemy, ale wykorzystać zgodnie z naszym
interesem - i owzem.
W przeświadczeniu cyrenaików przyjemność fizyczna stanowiła dobro najwyŜsze
i naturalne. NaleŜy przecieŜ unikać przykrości i osiągać rozkosz. Mądrość musi przeto
słuŜyć osiąganiu tego dwujedynego celu. I to jest naczelna teza hedonizmu. Arystyp
z Cyreny (ok. 435 – 350 p.n.e.) sądził, Ŝe wyłącznie przyjemność, jako najdoskonalszy
bodziec działający na naturę człowieka, stanowi miarę i cel słusznego postępowania.
Szczęściem zatem jest doraźna, aktualna przyjemność fizyczna . Arystyp doradzał:
„Nie powinno się smucić z powodu przeszłości, ani przejmować się przyszłością;
wypada raczej skierować umysł na dzień dzisiejszy, w którym się własnie Ŝyje i
działa; tak powinien postępować dzielny mąŜ, zachowujący stale radosne serce i umysł
pogodny”… Na pytanie, co mu dała filozofia, Arystyp odparł: „To, Ŝe mogę czuć się
swobodnie w kaŜdym otoczeniu”… UwaŜał, Ŝe przyjemności cielesne są o wiele
cenniejsze od duchowych, a cierpienia fizyczne bardziej dotkliwe niŜ moralne; nie
przypadkiem karze się przestępców przede wszystkim fizycznie. [Nie koniecznie miał
Grek rację, w średniowiecznej, juŜ chrześcijańskiej, Europie bardzo często dochodziło
do zaciętych walk między ksiąŜętami, feudałami i królami, a zwycięŜonych spotykały
tak straszliwe kary, Ŝe zdrowy psychicznie człowiek nie moŜe tego sobie nawet
wyobrazić. Często na oczach skrępowanych sznurami rodziców poddawano
bestialskiemu zabijaniu ich dzieci. We Włoszech w przytomności pokonanego księcia i
jego Ŝony krajano na części kolejno siedmiu ich małoletnich synów i córkę. W
Irlandii Anglicy jeszcze w XVIII i XIX wieku odbierali irlandzkim rodzicom małe
dzieci, rozdzierali je trzymając za nóŜki i tutajŜe rzucali na poŜarcie psom. Nie brakło
tego rodzaju bestialstw, mających na celu zadanie okropnego bólu moralnego rodzicom
mordowanych dzieci, na terenie Francji, gdzie katolicy krwawo pastwili się nad
innowiercami, czy w Rzeczypospolitej na terenach ruskich, gdy wzajemnie katolicy i
prawosławni prześcigali się w wynajdywaniu najbardziej wyszukanych tortur fizycznych
i moralnych dla swych - chrześcijańskich przecieŜ! - rywali. Cierpienia moralne mogą
być bardziej dotkliwe niŜ fizyczne].
Arystypowi przypisuje się szereg wypowiedzi, które są przypisywane takŜe
Diogenesowi z Synopy, a które przytoczyliśmy powyŜej w odpowiednim miejscu.
Wchodząc do mieszkania kurtyzany Arystyp miał powiedzieć: „Nie jest hańbą tu
wchodzić, ale byłoby hańbą nie umieć stąd wyjść”… Gdy mu dowodzono, Ŝe musi
kochać swe dzieci choćby dlatego, Ŝe są to jego dzieci, splunął na ziemię, mówiąc,
Ŝe te plwociny teŜ są jego, z czego przecieŜ nie wynika, Ŝe musi je kochać… Gdy
zaś mu mówiono, Ŝe powinien kochać swego brata, odparł, iŜ nie przywiązuje
większej wagi do okoliczności, Ŝe obaj „wyszli z tej samej dziury”… Ludzi, którzy
otrzymali wykształcenie zawodowe, ale nie studiowali filozofii, przyrównywał do
zalotników, którzy posiedli wszystkie słuŜebnice, ale pozostali w oddaleniu od samej
królowej…
Arystyp miał teŜ powiedzieć:
- „Mądrzy nie są ci, którzy czytają wiele, lecz ci, którzy czytają rzeczy uŜyteczne.
269
- Ludzie mądrzy są szczęśliwsi od głupich, poniewaŜ umieją zadowalać się
przyjemnością, która się właśnie nadarza.
- Przyjaciół kochamy dlatego, Ŝe mamy z nich poŜytek.
- Ćwiczenia fizyczne pomagają w nabywaniu cnoty”.
Twórca teorii hedonizmu postulował ucieczkę przed cierpieniem. Ale akurat tu
się mylił. „Istnieją rzeczy - pisał Max Scheler w rozprawie „O sensie cierpienia” które nie pojawiają się właśnie wtedy, kiedy czyni się je świadomym celem woli i
działania, oraz rzeczy, które tym pewniej przychodzą, im bardziej chce się ich uniknąć.
Do takiego rodzaju rzeczy naleŜy szczęście i cierpienie. Szczęście umyka przed swoim
myśliwym coraz dalej. Cierpienie przybliza się do uciekiniera tym bardziej, im szybciej
on ucieka. Dotyczy to zwłaszcza uczuć „głębszych”. Arystyp zaczyna od stwierdzenia,
Ŝe nie pragnie dąŜyć do posiadania bogactwa, koni, przyjaciół, kobiet, lecz do swojej
przyjemności, jakiej dostarczają; tylko głupiec zabiega o rzeczy i dobra, mędrzec zaś
dąŜy jedynie do swojej przyjemności wywołanej tymi rzeczami i dobrami. W ten
sposób pełnię świata i zawartych w nim wartości, których oŜywione miłością oglądanie
i których rzeczowe uformowanie pozwala zakwitnąć temu, co nazywamy „szczęściem”,
jako łaskawemu zjawisku towarzyszącemu i reakcji - Arystyp przekształca w nędzne,
nagie rusztowanie pomocnicze słuŜące pojawieniu się przelotnych wraŜeń przyjemności
w jego osamotnionym ciele, w „źródło bodźców” wywołujących przyjemność w ciele.
Nie chce pytać, czy jego ukochana przyjaciółka odwzajemnia mu milość; jeśli bowiem
zjada rybę, nie pyta, czy on smakuje rybie, lecz tylko, czy ryba smakuje jemu! Sam
Arystyp jest jednak „głupcem”. Usuwa grunt - nie zauwaŜając tego - na którym
zakwita kwiat szczęścia: swobodne, czułe i aktywne oddanie się światu, względnie
ukochanej osobie. Nie zauwaŜa, Ŝe nawet przyjemność - im głębsze przynosi
zadowolenie - pojawia się tylko wtedy, gdy praktycznie intencję zwraca się nie na nią,
lecz na jej przedmiot i jego wewnętrzną wartość; nie dostrzega teŜ, Ŝe zatracenie się przy którym następuje odwrócenie się od własnego Ja - w podmiocie miłości
wzajemnej, wyrastającej na podłoŜu naszej miłości, stanowi właśnie rdzeń szczęścia
miłości. Nie zauwaŜa, iŜ ścisłym prawem Ŝycia jest to, Ŝe praktyczna moŜność
wywołania uczucia szczęścia przez bezpośrednio skierowaną na nie samo intencję
chcenia i działania maleje wraz z głębią i trwałością tego uczucia, i Ŝe, ściśle biorąc,
moŜna praktycznie wywołać jedynie uczucia przyjemności zmysłowej. Nie zwraca uwagi
na to, Ŝe bólu moŜna umyślnie unikać jedynie w tej mierze i o tyle, o ile jest on
bliski peryferycznej sferze zmysłowej. Nie rozumie teŜ tego, iŜ praktyka unikania
przyczyn bólu powoduje tak znaczny wzrost cierpienia wywołanego przez bóle o tym
samym natęŜeniu, Ŝe efektem końcowym, spowodowanym zwiększeniem wraŜliwości na
ból, koniecznie przecieŜ spotykający człowieka, moŜe być jedynie większe cierpienie.
Nie widzi podstawowego faktu, Ŝe uczucie moŜe być tylko źródłem, zjawiskiem
towarzyszącym i darem, ale nie celem chcenia. ToteŜ technika ucieczki przed
cierpieniem musiąła się skończyć tęsknotą za śmiercią”.
JuŜ sam fakt, Ŝe najpowaŜniejsi filozofowie europejscy podejmują z nim
polemikę w 2,5 tysięcy lat po jego zgonie, daje świadectwo niepodwaŜalnej wielkości
jego filozofii. Choć moŜe teŜ być tak, Ŝe Arystyp wyraził w filozoficznej formie
straszliwy cięŜar antykulturowy dominującego nastroju mas ludzkich (nastroju zawsze
tego samego) , prymitywnego, namacalnie (dosłownie) „prawdziwego” w kaŜdej epoce
i pod kaŜdą szerokością geograficzną; a z tym plebejsko-destrukcyjnym stanem duszy
zawsze podejmowali rozpaczliwą polemikę - aczkolwiek bezskutecznie -
270
najszlachetniejsze umysły ludzkości, widząc w nim zupełnie słusznie śmiertelne
niebezpieczeństwo dla istnienia cywilizacji.
Wątki hedonistyczne przewijają się np. praktycznie rzecz biorąc w twórczości
wszystkich filozofów i poetów greckich, szczególnie gdy zabierają głos w temacie
ucztowania. Tak ateński mówca Hiperejdes mawiał, iŜ „kto chce Ŝyć pięknie, musi
poznać wszelkie piękno, jakie ofiarowuje Ŝycie”, a do tego naleŜy przecieŜ nie w
ostatniej kolejności piękno rzeczy przyjemnych.
Paweł Silenciariusz, poeta grecki z VI wieku, autor cudnych wierszy
erotycznych, zauwaŜał, Ŝe ludziom zazwyczaj pieszczoty miłości zakazanej wydają się
bardziej słodkie niŜ dozwolonej. ZaleŜy to, być moŜe, od nastawienia psychicznego.
Zamierzając uczynić coś niedozwolonego (kradzieŜ, cudzołóstwo itp.) juŜ na samą
myśl o tym doznajemy nerwowego podniecenia (dochodzą tu strach, wstyd, złośliwość,
lubieŜność itp.), podczas gdy to, co moŜemy robić ze spokojnym sumieniem wzbudza
mniejsze poŜądanie, nawet gdy znacznie przerasta to, co jest „niezwykłe” czyli
nieobyczajne. Ten sam mechanizm psychiczny powoduje, Ŝe „dobrze jest tam, gdzie
nas nie ma”, Ŝe „owoc zakazany jest słodki”. Choć faktycznie ani tam, gdzie nas nie
ma, nie jest aŜ tak dobrze, ani owoc zakazany wcale nie jest słodki, lecz nawet trąci
padliną (co rozumiemy wszelako dopiero po jego spoŜyciu)…
„Zatem do czego dąŜyli staroŜytni? - zapytuje Max Stirner i odpowiada: „Do prawdziwego rozkoszowania się Ŝyciem, do uŜywania Ŝycia! W końcu na tym
polega „prawdziwe Ŝycie”.
Grecki poeta Simonides głosił, Ŝe „zdrowie to najszlachetniejsze dobro
śmiertelnego człowieka, zaraz po nim uroda, potem uczciwie zdobyte bogactwo, a
wreszcie radosne uŜywanie w towarzystwie młodych kompanów”. To wszystko to
Ŝyciowe dobra, radości Ŝycia. CzegoŜ innego szukał Diogenes z Synopy, jak nie
prawdziwego uŜywania Ŝycia, które odkrył w najskrajniejszym niedostatku? CzegoŜ
innego Arystyp, który, bez względu na okoliczności, znajdował je w pogodnym
nastroju? Szukali oni radosnej, niezmąconej energii Ŝyciowej, wesołości - pragnęli być
„w dobrym humorze”. (…)
W wierszu Anakreonta „Eros w winie” czytamy:
„Erosa w letnią porę
Znalazłem w róŜ krzewinie,
Więc za skrzydełka biorę
I topię chłopca w winie.
Ty nie dziw się, druŜyno!
Wszak słodka winna rosa…
Połknąłem z czary wino,
A z winem wraz Erosa.
I odtąd śnię daremnie…
Nic z pęt mnie nie wybawi Bo Eros Ŝyje we mnie
I skrzydłem serce krwawi”…
Zachował się pewien piękny starogrecki epigramat anonimowy pt. „Pytania bez
odpowiedzi”, w którym w postaci skondensowanej odbiły się rozterki ówczesnych
mieszkańców ziemi:
„Jak znalazłem się tu? Skąd przybyłem?
271
Po com przyszedł? Dokąd zdąŜam?
JakŜe mogę wiedzieć cokolwiek,
JeŜeli tego nie wiem?
Nie było mnie, zanim się stałem.
Znowu będę kiedyś tym, czym byłem.
Niczym.
Nicością jest cały ród ludzi śmiertelnych.
Przynieś mi więc - w kielichu Dionizosa płyn, serce krzepiący!
To jedyne lekarstwo,
Jakie mamy na wszystkie niedole”.
Natomiast Nikenetos napisał: „Dla duszy poety wino - jak koń szybkonogi; kto wodę
pije, nie powie nic mądrego”…
Antypater z Sydonu zwracał się zaś do swego przyjaciela w wierszu „Do
Seleukosa”:
-„Śmierć rychłą przepowiadają mi astrologowie
I, widocznie, nie mylą się.
Lecz nie to mnie smuci…
Wszyscy przecieŜ idziemy tą samą drogą Do Hadesu.
Jeśli odejdę wcześniej, to cóŜ?
Pijmy więc!
Mówią, Ŝe wino to koń dla podróŜnych.
A drogę do Hadesu
Pieszo musimy przejść”.
Lecz nie na tym polega wybór właściwy i Antypater kończy swą twórczość
wnioskiem, iŜ „do gwiazd szlak jedyny - mądrości skromnej ścieŜka”.
Eratostenes Scholastyk wskazywał na niedopuszczalność nieumiarkowania podczas
uczty: „Siłę wina porównam do ognia. Gdy wstępuje w człowieka, wstrząsa nim jak
wiatry północne Morzem Libijskim. To, co było ukryte w głębinach, czyni jawnym dla
wszystkich, raŜąc rozum człowieka”.
Sofokles ganił Ajschylosa za to, Ŝe ów pisał swe utwory po pijanemu; bo jeśli
tworzy to, co trzeba - powiadał - to czyni to nieświadomie.
„Wino - zdrajcą miłości” - zauwaŜał tajemniczo poeta antyczny Kallimach w
III wieku p.n.e. A w „Epitafium pijaka” dodawał: „Do dna on pijał, Erasiksenos! I
toast go sprzątnął ze świata, kiedy za jednym zamachem opróŜnił dwa kielichy”. W
jednym ze swych wierszy Kallimach zaprzecza zresztą moralności hedonistycznej i
dochodzi do wniosku, Ŝe mądrość i nauka są „najlepszym lekiem” na wszystkie
utrapienia tego świata, nie zaś kielich wypełniony winem.
Pallados, wybitny poeta grecki z przełomu III – IV wieku, pesymista, autor
wierszy wypowiadanych „jakby przez zaciśnięte zęby”, napisał niejeden przesiąknięty
zadumą i smutkiem utwór.
„śeglugą niepewną jest Ŝycie. Wśród burz, które nami miotają, nieraz cierpimy
bardziej niŜ Ŝeglarze w rozbitym okręcie.
272
U steru stoi Fortuna. Taką mając przewodniczkę Ŝywota, płyniemy - jak to na
morzu - wśród róŜnych kaprysów losu.
Jednym zdarzy się podróŜ szczęśliwa. Inni Ŝeglują wśród niedoli. Lecz wszyscy
do jednego portu. Płyniemy w śmierć”…
Koresponduje z tym utworem epigramat „Wyrok”: „Wszyscyśmy hodowani i
karmieni na łup dla śmierci: niby stado wieprzów - zabijanych bezładnie, bez sensu”.
A skoro nie ma na to rady i człowiek nie moŜe odmienić kolei swego losu,
Pallados woła: „Podaj mi kielich! MoŜe jeszcze rozgrzeje swym Ŝarem to stygnące
serce”. W wierszu zaś pod pięknym tytułem „Wino, kwiaty, dziewczęta” ten
przykładny mąŜ i ojciec, który cięŜko pracował całe swe Ŝycie, by utrzymać rodzinę,
notował:
„Radość ciała - tylko w niej jest Ŝycie.
Precz ode mnie, utrapienia!
Krótka pora dana ludziom na ziemi.
Teraz wino, teraz pląsy, wieńce kwietne i dziewczęta.
Teraz - dziś - łapiemy szczęście.
Bo jutro… KtóŜ jest pewien jutra?”
Pallados był autorem cyklu wierszy zastolnych, poświęconych Bachusowi i
nawołujących bóŜka winoróbstwa, aby odpędził troski i ogrzał serce człowieka
chmielnym nektarem.
„W tym jest Ŝycie. W przyjemnościach.
Odlećcie kłopoty. Los śmiertelnika niedługi.
Dziś dary Dionizosa - pieśni, kwiaty i kobiety - z nami.
Dziś korzystajmy z dóbr wszystkich.
Bo dzień jutrzejszy jest nieznany”.
„Wszystkim sądzone jest umrzeć i nikt
Nie potrafi powiedzieć, czy nawet jutro Ŝyć będziemy.
Zdaj sobie sprawę z tego i wesel się beztrosko.
Kochaj, póki czas, bo Ŝycie twe to dzień jeden.”
„Pij wino i wesel się dziś! Czym jutro będzie,
Czym przyszłość - nikt tego nie wie.
Więc nie trudź się i nie krzątaj za bardzo.
Rozdawaj, co moŜesz, i sam uŜywaj,
A rzeczy ostateczne rozwaŜaj.
Między Ŝyciem a nieistnieniem
Nie ma zbyt wielkiej róŜnicy”.
„Takie Ŝycie jest, właśnie takie.
Tylko chwila.
Co masz w dłoniach, to twoje.
Ale i ono spływa przez palce jak woda.
Gdy umrzesz - juŜ wszystko dla innych,
A ty nie masz nic”.
Pallados nie stacza się jednak do krańcowego hedonizmu; jako intelektualista i
nauczyciel młodzieŜy zdaje sobie sprawę zarówno z ułudności pocieszenia, jakie daje
273
wino, jak i z ulotności przeŜyć erotycznych. W końcu zaleca jako srodek na
utrapienia Ŝycia ziemskiego zachowanie godności i postawy mędrca, z olimpijskim
spokojem stojącego w obliczu przemijania.
„Milcząc przejdź przez ten świat nieubłagany,
Naśladując swym milczeniem jego milczenie.
I Ŝyj w ukryciu.
Śmierć i tak zatrze twe ślady”.
W duchu łagodnego hedonizmu tworzyli teŜ liczni dalsi poeci greccy. I tak np.
Diodoras Zonas napisze:
„Daj mi wina I niechaj z ziemi będzie ulepiony kielich!
Z niej się zrodziłem do Ŝycia.
I w niej spocznę na wieki, umarły”.
TakŜe Posejdippos (III wiek p.n.e.) nawoływał:
„Pokrop nas, dzbanie ateński!
Pokrop nas rosą Dionizosa!
Niech jego deszcz rzęsisty
Spłynie w kielichy przyjaciół!”
Posejdippos był autorem jednego bodaj z najpiękniejszych wierszy Grecji antycznej pt.
„Gorzkie rozmyślanie”, a picie wina stanowiło dla niego realizację nakazu korzystania
z dóbr tego świata, póki się ma taką moŜliwość, to znaczy - póki się Ŝyje:
„JakąŜ tu wybrać drogę Ŝywota?
Na agorze - intrygi i spory zaŜarte.
W domu - trosk co niemiara.
W polu - trud nieskończony.
Pojmiesz Ŝonę - nie wyzwolisz się juŜ od troski.
Nie oŜenisz się - jeszcze smutniej tak Ŝyć w samotności.
Dzieci masz - masz kłopotów bez miary.
Lecz bez dzieci - cóŜ za Ŝycie bez dzieci?
Młody jesteś - toś zielony i głupi.
A znów siwa starość Zawsze bolesna i niedołęŜna.
Tylko spośród dwóch rzeczy
Byłoby warto wybierać:
Albo nie rodzić się wcale,
Albo odejść jak najszybciej ze świata”.
Anonimowy utwór starogrecki pt. „O marności spraw ziemskich” brzmi podobnie:
„Gdzie, ty mnie powiedz, jest „wczoraj” i „jutro”?
Skąd sam ty przyszedłeś i dokąd kierujesz swój krok?
CóŜ ci z Ŝycia długiego, jeśli i tak wkrótce umrzesz,
A czas jest taki szybkolotny?
274
Z liśćmi na wietrze porównam ludzi.
Wszystko jest prochem. Woda i ziemia,
Wszystko, co z nich się zrodziło,
Do nich powróci,
A Ŝycie - co ni rób - jest puste”.
Jeszcze w V wieku p.n.e. Simonides z Keos pisał:
„Ludzie nie mają niczego, co trwałe… Tak jak liścia na drzewach zmieniają się
pokolenia. Mało kto jednak słów tych słuchając bierze je do serca, bo w kaŜdym
kiełkuje nadzieja, od młodu zasiana. KaŜdy, dopóki jeszcze nie uwiądł kwiat jego miłej
młodości, wiele nieziszczalnych dum nosi w naiwnym umyśle. Myśl o starości i śmierci
groŜącej jego nie trwoŜy. I o chorobie niepomny, póki zdrów. śałosny jednak jest
człek nierozumny, gdy nie pamięta, Ŝe nie na długo mu młodość i Ŝycie są dane”…
W tej rozpaczliwej sytuacji egzystencjalnej hedonizm proponuje jako pocieszenie
czerpanie pełną garścią z przyjemności i radości Ŝycie ziemskiego, przede wszystkim z przyjemności brzucha i podbrzusza, które w jakiś sposób powinny się teŜ przełoŜyć
na poczucie szczęścia. Nie przypadkiem Rufinus, poeta grecki zamieszkały w Rzymie,
zwracał się do swej ukochanej z następującymi słowy:
„A mówiłem ci przecieŜ, Prodiko: „Starzejemy się, starzejemy”.
Uprzedzałem: „Zaraz przyjdą zmarszczki-rozłączki”.
A oto masz juŜ i siwiznę, i zmarszczki, i ciało zwiotczałe.
Usta twe utraciły dawny powab.
KtóŜ teraz do ciebie się zbliŜy, wyniosła, kogo skusisz?
Nie, jak mogiłę, obejdziemy cię stroną”…
Podobnie parę tysiącleci później napisze Jan Kochanowski:
„Teraz byś ze mną zigrywać się chciała,
Kiedyś, niebogo, sobie podstarzała.
Daj pokój, przecie sama baczysz snadnie,
śe nic po cierniu, kiedy róŜa spadnie”…
***
Epikur z Samos (ok. 341 – 270 p.n.e.), jak donoszą ówczesne źródła,
napisał ponad 300 dzieł, z których jednak do dziś przetrwały tylko trzy krótkie listy:
do Herodota o fizyce, do Pytoklesa o meteorologii, do Menojkeusa o etyce; reszta
jego utworów jest znana jedynie z nazwy i garści zachowanych drobnych fragmentów.
Od roku 310 prowadził szkołę filozoficzną w Mitylenie na wyspie Lesbos, następnie
zaś, od 306 aŜ do śmierci, nauczał w swych słynnych „Ogrodach” w Atenach. Z
usposobienia był nieco zgryźliwy, gdyŜ nader zjadliwie odzywał się o Platonie,
Demokrycie i Fedonie, a istnienie Leukipposa w ogóle negował. Być moŜe ta
złośliwość wynikała po części z faktu, Ŝe przez 14 ostatnich lat Ŝycia cierpiał na
dokuczliwą kamicę nerek, powodującą wiele kłopotu. Zgodnie z legendą Epikur zmarł
właśnie podczas ostrego ataku choroby: wypił duŜą czarę mocnego wina (absolutnie
niewskazanego przy tej diagnozie), zanurzył się w gorącej wannie, poprosił przyjaciół,
aby go nie zapominali, poŜegnał umilowaną heterę Leoncję - i wyzionął ducha. Jeszcze
przedtem przekazał swój jedyny majatek - przebogatą bibliotekę - do dyspozycji
Hermacha z Mityleny, którego mianował na swego następcę w „Ogrodach”. Był
bezŜenny i potomstwa biologicznego nie zostawił, zgodnie zresztą ze swym
275
przekonaniem, z którym się nie krył, Ŝe „człowiek mądry ani się nie oŜeni, ani dzieci
mieć nie będzie”, poniewaŜ zarówno Ŝona, jak i ewentualne potomstwo, są przeszkodą
w zdobywaniu madrości.
Epikureizm stanowił złagodzoną, uszlachetnioną, bardziej umiarkowaną i
zintelektualizowaną odmianę hedonizmu. Celem Ŝycia według tej doktryny jest
szczęście, eudajmonia, pojmowane jako spokój człowieka rozumnie zrównowaŜonego,
jako wewnętrzny ład serca, okupiony rzetelnym wysiłkiem samowychowawczym, jako
rozumne, elastyczne panowanie kultury nad naturą w człowieku. Eudajmonia w
zakresie Ŝycia moralnego jest odpowiednikiem, jakby kopią, pankosmicznego ładu i
harmonii, panujących we wszechświecie. W dziedzinie społecznej tę harmonię
zapewnia ustawodawstwo: „Prawa, nawet gdyby były najgorsze, są dla ludzi
konieczne, gdyŜ w przeciwnym razie oni by się nawzajem pozarli”.
Zwolennicy Epikura, w odróŜnieniu od cyrenaików, bardzo mocno
wyakcentowywali doniosłość wartości duchowych: przyjaźni, ludzkiej lojalności, cichego
i spokojnego Ŝycia wolnego w miarę moŜności zarówno od Ŝądz, jak i od cierpień.
Zresztą przyjemności fizyczne teŜ mają swą wartość i moŜna się nimi cieszyć, o ile
nie prowadzą do upodlenia, nikczemności i cierpienia. Często jednak powinno się tego
rodzaju przyjemnościami gardzić i ich unikać. Wydaje się, Ŝe miał rację Max Stirner,
gdy notował: „Epikurejczycy pragnęli bujnego Ŝycia. (…) Rozkosz (hedone)
epikurejczyków róŜni się od mądrości Ŝyciowej stoików tylko tym, Ŝe jest bardziej
chytra i podstępna. Nauczają oni jedynie innego stosunku do świata i upominają, aby
przybrać wobec niego mądrą postawę: świat naleŜy oszukać, gdyŜ jest on moim
wrogiem”… Epikur i jego zwolennicy uwazali, Ŝe powołaniem człowieka jest Ŝycie
rozumne i odpowiedzialne, wyrastające z nawyku rozwaŜania spraw tego swiata, czyli
z filozofowania, prowadzącego do madrości Ŝyciowej od wieku młodzieńczego aŜ do
starości i kresu wędrówki ziemskiej. „Kto raz został mędrcem, nie moŜe juŜ nigdy
zmienić swego usposobienia, ani z rozmysłem przekształcić charakter. Namiętności
mogą go trapić nawet mocniej niŜ innych ludzi, lecz nie przyniesie to jednak jego
mądrości Ŝadnego uszczerbku… Mędrzec nie powinien się w nikim rozkochiwać, nie
będzie się zenił, ani płodził dzieci, nie będzie dąŜył do władzy i nie będzie pisał
panegiryków… Będzie się teŜ cieszył z niepowodzenia bliźniego, o ile uzna, Ŝe moŜe
się ono przyczynić do jego poprawy. (…) Nie kaŜdy wszelako ustrój cielesny i nie
kaŜdy naród moŜe wydać mędrca”…
We wspomnianym powyŜej liście do Menojkeusa wyłuszczał Epikur swoją
koncepcję etyczną w następujący sposób: „Niechaj młodzieniec nie zaniedbuje filozofii,
a i starzec niech się nie czuje juŜ niezdolnym do jej dalszego uprawiania. Dla nikogo
bowiem nie jest ani za wcześnie, ani za późno zacząć troszczyć się o zdrowie swojej
duszy. Kto zatem twierdzi, Ŝe pora do filozofowania jeszcze nie nadeszła, albo, Ŝe juŜ
minęła, podobny jest do tego, co twierdzi, Ŝe pora do szczęścia jeszcze nie nadeszła,
albo, Ŝe juŜ przeminęła. Powinni przeto filozofować zarówno młodzi, jak i starzy; ci,
aŜeby starzejąc się czuli się młodymi, przywodząc na pamięć dobra, którymi ich
obdarzył w przeszłości los, tamci znów, aŜeby pomimo swej młodości czuli się
nieustraszeni wobec przyszłości, jak ludzie w dojrzałym wieku. A zatem bezustannie
zabiegać o to, co nam moŜe przysporzyć szczęścia. Kto bowiem posiadł szczęście, ma
wszystko, co w ogóle mieć moŜna, kogo zaś ono ominęło, ten robi wszystko, aby je
zdobyć.
(…) Przede wszystkim uwaŜaj Boga za istotę niezniszczalną i nie przypisuj mu
cech, które by się sprzeciwiały jego nieśmiertelności… Bóg istnieje, a jego
rozpoznanie jest faktem oczywistym. Nie istnieje jednak w ten sposób, jak to sobie
tłum wyobraŜa. WyobraŜenia tłumu są zmienne. BezboŜnym nie jest ten, kto odrzuca
276
bogów czczonych przez tłum, lecz ten, kto podziela mniemanie tłumu o Bogu. Wszak
sądy tłumu nie opierają się bynajmniej na wyobraŜeniach pojęciowych, lecz na
fałszywych domysłach. Stąd teŜ wywodzi się przekonanie, Ŝe Bóg zsyła na złych
największe nieszczęścia, a dobrym świadczy największe dobrodziejstwa. Zapatrzeni bez
reszty w siebie, uwaŜają Boga za podobnego do nich…
Staraj się oswoić z myślą, Ŝe śmierć jest dla nas niczym, albowiem wszelkie
dobro i zło wiąŜe się z czuciem; a śmierć jest niczym innym jak właśnie całkowitym
pozbawieniem czucia. Przeto owo niezbite przeświadczenie, Ŝe śmierć jest dla nas
niczym, sprawia, Ŝe lepiej doceniamy śmiertelny Ŝywot, a przy tym nie dodaje
bezkresnego czasu, lecz wybija nam z głowy pragnienie nieśmiertelności. W istocie
bowiem nie ma nic strasznego w Ŝyciu dla tego, kto sobie dobrze uświadomił, Ŝe
przestać Ŝyć nie jest niczym strasznym. Głupcem jest atoli ten, kto mówi, Ŝe lękamy
się śmierci nie dlatego, Ŝe sprawia nam ból, gdy nadejdzie, lecz Ŝe trapi nas jej
oczekiwanie. Bo zaiste, jeśki jakaś rzecz nie mąci nam spokoju swoją obecnością, to
niepokój wywołany jej oczekiwaniem jest zupełnie bezpodstawny. A zatem śmierć,
najstraszniejsze z nieszczęść, wcale nas nie dotyczy, skoro bowiem my istniejemy,
śmierć jest nieobecna, a skoro tylko śmierć się pojawi, nas wtedy juŜ nie ma.
Wobec tego śmierć nie ma Ŝadnego związku ani z Ŝywymi, ani z umarłymi;
tamtych nie dotyczy, a ci nie istnieją. JednakŜe tłum raz stroni od śmierci jako
największego zła, to znowu pragnie jej jako kresu nędzy Ŝycia. Atoli mędrzec,
przeciwnie, ani się Ŝycia nie wyrzeka, ani się śmierci nie boi, albowiem Ŝycie nie jest
mu cięŜarem, a nieistnienia zgoła nie uwaŜa za zło. Podobnie jak nie wybiera
poŜywienia obfitszego, lecz smaczniejsze, tak teŜ nie chodzi mu bynajmniej o trwanie
najdłuŜsze, lecz najlepsze. A ten, kto nawołuje do tego, by młodzieniec Ŝył pięknie, a
starzec pięknie Ŝycie zakończył, jest naiwny nie tylko dlatego, Ŝe Ŝycie jest zawsze
poŜądane zarówno przez jednych, jak i przez drugich, lecz raczej dlatego, Ŝe troska o
Ŝycie piękne nie róŜni się niczym od troski o jego piękny koniec. O wiele jest jednak
gorszy ten, co powiedział, Ŝe „lepiej jest się nie rodzić albo zaraz po urodzeniu jak
najśpieszniej przekroczyć bramę Hadesu” [jak to pisał Teognis]. „Skoro bowiem mówi
to powaŜnie, to dlaczego sam z Ŝycia nie odchodzi? A przyszłoby mu to łatwo, gdyby
stanowczo powziął taki zamiar. JeŜeli jednak chce zaŜartować, to zaiste Ŝart jest nie
na miejscu, gdyŜ z tego się nie Ŝartuje”.
[W jakimś stopniu podobne do Epikurejskich poglądy na śmierć i Ŝycie głosił o
kilkaset lat późniejszy myśliciel chrześcijański św. Hieronim, który w jednym z listów
pisał: „Winniśmy i my zastanowić się nad tym, czym kiedyś będziemy, bo tego się nie
odsunie, czy chcemy, czy nie chcemy. ChociaŜby Ŝylibyśmy dziewięćset lat, jak ludzie
przed potopem, i chociaŜbyśmy osiągnęli wiek Matuzali, minione lata byłyby niczym
chwilą, gdyby przestały istnieć. OtóŜ bowiem nie ma róŜnicy między tym, który Ŝył lat
dziesięć, a tym, który przeŜył tysiąc - skoro przyszedł taki koniec Ŝycia i nieodwołalna
konieczność śmierci - chyba tylko ta róŜnica istnieje, Ŝe starzec rusza w drogę (na
tamten świat) obarczony większym cięŜarem grzechów”].
„ NaleŜy o tym pamiętać, - kontynuuje Epikur - Ŝe przyszłość nie jest
całkowicie w naszej mocy, ani teŜ nie jest bynajmniej zupełnie od nas niezaleŜna;
mając to na uwadze nie będziemy oczekiwać ani jej niezawodnego ziszczenia, ani teŜ
nie stracimy nadziei co do moŜliwości jej ziszczenia się.
Trzeba sobie równieŜ zdawać sprawę z tego, Ŝe wśród naszych pragnień jedne
są naturalne, a inne urojone, a wśród naturalnych jedne są ponadto konieczne, a inne
tylko naturalne. Wśród koniecznych moŜna wyróŜnić takie, które są konieczne do
szczęścia, następnie takie, które są konieczne dla spokoju ciała i wreszcie konieczne
dla samego Ŝycia. Jasno sprecyzowany pogląd na te sprawy pozwoli skierować wszelki
277
wybór i unikanie na zdrowie ciała i spokój duszy, a to właśnie jest celem
szczęśliwego Ŝycia. Wszak cała nasza działalność zdąŜa do tego, aŜeby się uwolnić od
cierpienia i niepokoju. A gdy raz zdołamy to wszystko osiągnąć, znika niebawem
niepokój duszy; albowiem istota Ŝywa nie odczuwa juŜ więcej potrzeby zabiegania o
cokolwiek, co by jej brakowało, ani teŜ nie będzie szukać czegoś innego do
dopełnienia dobra duszy i ciała. Bo zaiste wtedy tylko odczuwamy potrzebę
przyjemności, gdy wskutek jej braku doznajemy bólu; gdy jednak ból nam nie dokucza,
nie potrzebujemy wtedy Ŝadnej przyjemności.
OtóŜ właśnie dlatego twierdzimy, Ŝe przyjemność jest początkiem i celem Ŝycia
szczęśliwego. Ona to bowiem, według nas, stanowi pierwsze i przyrodzone dobro oraz
punkt wyjścia wszelkiego wyboru i unikania. Do niej w końcu powracamy, gdy
odwołujemy się do czucia jako kryterium wszelkiego dobra. I właśnie dlatego, Ŝe jest
dobrem pierwszym i przyrodzonym, nie uganiamy się bynajmniej za wszelką
przyjemnością, lecz nieraz rezygnujemy z wielu; postępujemy tak zwłaszcza wtedy, gdy
spodziewamy się z ich powodu doznać więcej przykrości. A bywa i tak, Ŝe wiele
przykrości stawiamy wyŜej od przyjemności, co ma miejsce wówczas, gdy po przeŜyciu
długotrwałych boleści spodziewamy się doznać większej przyjemności. Dlatego teŜ
wszelka przyjemność ze względu na swą własną naturę jest dobra, ale nie kaŜda jest
godna wyboru. I podobnie kaŜdy ból jest złem, ale nie kaŜdego naleŜy unikać. W
kaŜdym wypadku trzeba dokładnie badać pod kątem poŜyteczności i szkodliwości, bo
zdarza się czasem, Ŝe dobro bierzemy za zło, i na odwrót zło za dobro.
Umiarkowanie uwaŜamy za największe dobro nie dlatego, Ŝebyśmy w ogóle mieli
poprzestawać na małym, ale dlatego, Ŝebyśmy się nauczyli obywać byle czym, gdy nas
bieda nawiedzi, w przeświadczeniu, Ŝe najlepiej korzystają z obfitości dobra ci, którzy
jej najmniej poŜądają, i Ŝe to, co jest naturalne, jest teŜ łatwe do zdobycia, a to, co
urojone, z trudem trzeba zdobywać. Proste potrawy sprawiają nam tyle przyjemności,
co kosztowne uczty, gdy tylko poczujemy dojmujące uczucie głodu. Jęczmienny chleb i
woda sprawiają największą rozkosz, jeśli je spoŜył głodny. Z tego więc względu
nawyknienie do Ŝycia prostego i mało kosztownego zapewnia dobre zdrowie i
uaktywnia wobec róŜnych potrzeb Ŝyciowych, a kiedy się po dłuŜszej przerwie zasiądzie
przy zastawionym stole, wówczas się lepiej korzysta z tych przyjemności; wreszcie
czyni nas nieustraszonymi wobec igraszek losu.
Gdy przeto twierdzimy, Ŝe przyjemność jest nasym celem najwyŜszym, to
bynajmniej nie mamy na myśli przyjemności rozpusty, ani przyjemności zmysłowych,
jak twierdzą ci, którzy nie znają naszej nauki albo się z nią nie zgadzają, czy
wreszcie źle ją interpretują. Przyjemność, którą mamy na myśli, charakteryzuje się
nieobecnością cierpień fizycznych i brakiem niepokojów duszy. Ani bowiem pijatyki i
związane z nimi hulanki, ani obcowanie z pięknymi chłopcami i kobietami, ani ryby i
inne smakołyki, jakich dostarcza zbytkowny stół, nie rodzą przyjemnego Ŝycia, ale
czyni to trzeźwy rozum, dociekający przyczyn wszelkiego wyboru i unikania, i
odrzucający czcze domysły, będące źródłem największych utrapień duszy. Z tego
wszystkiego mądrość jest największym dobrem, a wskutek tego jest cenniejsza nawet od
filozofii; jest bowiem źródłem wszystkich cnót. Ona nas uczy, Ŝe nie moŜna Ŝyć
przyjemnie, jeśli się nie Ŝyje mądrze, pięknie i sprawiedliwie; i na odwrót, nie moŜna
Ŝyć mąrdze, pięknie i sprawiedliwie, jeśli się nie Ŝyje przyjemnie. Wszak cnoty tworzą
wraz z przyjemnościami naturalną jedność i Ŝycie przyjemne jest od nich nieodłączne.
Bo kogo mógłbyś wyŜej cenić od mędrca, co zboŜnie wielbi Boga i w ogóle
śmierci się nie lęka, i pojął, jaki jest cel ostateczny przyrody, i zrozumiał, Ŝe
najwyŜsze dobro moŜna łatwo osiągnąć i bez trudu zdobyć, a największe zło albo trwa
krótko, albo sprawia tylko lekki ból. Z wszechmocnego przeznaczenia, które pewni
278
filozofowie wprowadzają jako władzę naczelną nad wszystkim, śmieje się, mówiąc, Ŝe
pewne rzeczy powstały z konieczności, inne przez przypadek, a jeszcze inne dzięki nim
samym, poniewaŜ konieczność wyklucza wszelką odpowiedzialność, a przypadek jest
zmienny, nasza zaś wola nie zaleŜy od Ŝadnego autorytetu zewnętrznego, wobec tego
postępkom jej towarzyszą zarówno pochwały, jak i nagany. Zaiste, lepiej by było
uznać bajki mitologiczne o bogach, niŜ stać się niewolnikiem przeznaczenia
przyrodników. (…)
Lepiej być nieszczęśliwym z rozumem, niŜ szczęśliwym bez rozumu.
Przemyśl więc dokładnie te sprawy, a takŜe zagadnienia pokrewne. Rozmyślaj
dzień i noc. Sam i z kimś, kto podobnie myśli, a nie zaznasz niepokoju ani we śnie,
ani na jawie i będziesz Ŝył wśród ludzi jak bóg. Albowiem człowiek Ŝyjący wśród
dóbr niezniszczalnych jest zgoła niepodobny do Ŝadnej śmiertelnej istoty”.
Epikurowi przypisuje się równieŜ następujące maksymy:
- „Mędrzec zadowala się sam sobą i nie potrzebuje przyjaciół.
- Nigdy nie chciałem podobać się pospólstwu; bo to, co umiem, pospólstwu nie
odpowiada, a tego, co mu odpowiada, nie umiem.
- Zanim zobaczysz, co jesz i pijesz, naleŜy zobaczyć, z kim jesz i pijesz.
- Przestępcy moŜe się udać, Ŝe się ukryje, lecz nigdy nie będzie on pewien, Ŝe i nadal
pozostanie w ukryciu.
- Ludzie przyzwoici Ŝyją nie tak, jak się im chce, lecz tak, jak nakazuje obowiązek.
- śadnej drogi wiodącej do zdrowia nie powaŜyłbym się nazwać zbyt trudną, ani zbyt
drogo kosztującą…
- Choroby trzeba zwalczać rozsądnym trybem Ŝycia”…
Późniejsi filozofowie róznie oceniali myśl Epikurejską. Np. Titus Lucretius
Carus w pierwszej księdze swego wielkiego dzieła „O naturze rzeczy” pisał z
uwielbieniem o swym ideowym nauczycielu:
- „Kiedy w naocznej sromocie Ŝycie człowiecze na świecie
W prochu leŜało, dławione cięŜkim brzemieniem religii,
Która z okolic niebieskich głowę ku nam wysuwała,
Z wysoka strasznym spojrzeniem godząc w śmiertelnych zajadle,
Pierwszy ośmielił się grecki mąŜ oczy podnieść śmiertelne
Przeciw potędze i pierwszy ośmielił się przeciwstawić;
Jego odwagi ni sława bogów, ni gromy, ni niebios
Groźne pomruki nie zmogły, przeciwnie, tym zacieklejsze
Rośnie w nim męstwo i zapał, by jako pierwszy wyłamać
Mocno zawarte zapory bram do tajemnic natury.
Za czym oŜywcza moc ducha odniosła walne zwycięstwo,
MąŜ ów daleko przestąpił płomienne rubieŜe świata,
Przemierzył cały bezmiaru ogrom umysłem i duchem;
Stamtąd, zwycięzca, przemawia do nas, co moŜe
Istnieć, co powstać nie moŜe, jaka w ogóle zasada
Określa granice mocy, tkwiące głęboko we wszystkim”…
Inni nie widzieli w Epikurze zbyt wielkiego tytana myśli; np. Wilhelm Dilthey
twierdził: „Historyczne oddziaływanie Epikura, który intelektualnie nie dorównywał
wielkim myślicielom, polega na niezmąconej jasności, z jaką wyraził on pewną
formację duchową. Polega ona na pełnym opanowaniu, radosnym podporządkowaniu
się wszystkim prawom natury i na pełnym zmysłowego zadowolenia, a jednocześnie
279
rozwaŜnym zaŜywaniu jej darów”. Na jakiej podstawie jednak moŜna dziś wnioskować
o formacie intelektualnym filozofa, z którego trzystu dzieł pozostało zaledwie kilka
kartek? Przy tym kartek, które wchodzą do wszystkich szanujących się antologii myśli
filozoficznej…
***
Jednocześnie z epikureizmem powstała w Grecji filozoficzna szkoła
stoicyzmu , naszym zdaniem, najszczytniejszego nurtu europejskiej myśli staroŜytnej; a
moŜe i nie tylko staroŜytnej. ZałoŜycielem tej szkoły był Zenon z Kition (ok. 336 –
261 p.n.e.), prowadzący przez szereg lat szkołę mądrości w Atenach, w Sali
Kolumnowej, zwanej Stoa. Wśród Greków do najznakomitszych stoików naleŜeli:
Kleantes z Assos, Chryzyp z Soloi, Panaitios z Rodos, Poseidonios z Apamei; wśród
Rzymian zaś w duŜym stopniu: Marcus Tullius Cicero, a w całości Lucius Anneus
Seneca, Marcus Aurelius , Epictetus. Stoicyzm w ciągu sześciu wieków wywierał
przemoŜny wpływ na Ŝycie umysłowe Europy; jest Ŝywy zresztą takŜe obecnie.
Alasdaire MacIntyre w dziele „Dziedzictwo cnoty” zauwaŜa: „Stoicyzm nie jest
jednak tylko krótkotrwałym epizodem kultury greckiej i rzymskiej; doktryna ta bowiem
ustala pewien wzór dla wszystkich późniejszych europejskich koncepcji moralności,
które posługują się pojęciem prawa po to, aby wyprzeć koncepcję cnót”… Przez
Heinricha Gomperza, autora fundamentalnej monografii „Die Lebensauffassung der
griechischen Philosophen” (Jena 1927) stoicyzm był słusznie uwaŜany za szczytowe
osiągnięcie filozofii starogreckiej, a więc i powszechnej. Rzeczywiście, jest to nurt
myślowy o ogromnym bogactwie idei, mających charakter w najwyŜszym stopniu
dojrzały, trafny i wzniosły. Filozoficzna i Ŝyciowa postawa stoicka charakteryzuje się
przede wszystkim kultem samoopanowania (stąd idiom w językach europejskich: znosić
coś ze stoickim spokojem), godności, męznego znoszenia przeciwności losu, osobistej
niezaleŜności, samokontroli i samodyscypliny. ZwaŜywszy zaś, Ŝe wszelka kultura
zaczyna się od ograniczeń, w tym od saoograniczeń, jest naturalne, iŜ stoicyzm
odegrał w Europie ogromnie doniosłą rolę kulturotwórczą, torując tu drogę
światopoglądowi chrześcijańskiemu.
Wszechświat stoików został stworzony przez kosmicznego artystę, przez
demiurga, który przeniknął świat „wszechpneumą”, czyli wszechtchnieniem,
wszechduchem, i wprawił go w niekończący się proces zmian. Ów Stwórca
Kosmiczny utoŜsamiany był przez nich z Logosem (Mądrością Kosmiczną), Rozumem
(Nous, Ratio), a takŜe z Pneumą (Sanctus Spiritus, Tchnienie Boskie) i
Przeznaczeniem (Ananke, Fatum, Heimarmene). Bóg - zdaniem stoików - był Stwórcą
i niejako Ojcem wszystkich rzeczy, przenikającym wszystko zarówno w całości, jak i
w poszczególnych częściach, które się nazywa stosownie do sił, jakie On w nich
objawia.
Natura ludzka, będąc cząstką wszechświata, jest jednoczesnie u wszystkich taka
sama; lecz tkwią w niej obok dobrych takŜe złe namiętności: zawiść, złośliwość,
lękliwość, nienawiść, fałsz, litość). Zadaniem etycznego wychowania byłoby więc
uaktywnienie szlachetnych pierwiastków w człowieku i wyeliminowanie złych.
Świat rządzi się swoimi własnymi prawami, silniejszymi od rozumu i woli
ludzi, poznanie więc naturalnych konieczności jest warunkiem wolnego Ŝycia.
Niewiedza skazuje nas na Ŝycie po omacku, na błądzenie. A przecieŜ człowiek wolny
powinien być „wolny do czegoś”, a nie tylko „od czegoś”. Powinien stawiać przed
sobą i osiągać określone cele.
Ideałem stoików jest mędrzec, który Ŝyje zgodnie z naturą, męŜnie znosi
wszystkie wyroki opatrzności, poniewaŜ z rzeczywistością nie da się walczyć, nie da
280
się jej naprawić. Gdy człowiek to zrozumie, przestaje szamotać się z losem; cokolwiek
się dzieje - zachowuje stałość, niewzruszoność, apatię, kontrolę nad uczuciami,
odporność psychiczną. I w ten sposób zachowuje wewnętrzną wolność w obliczu
nieubłaganych konieczności. Przy tym nie chodzi stoikom o zwykłą bierność, lecz o
świadomy, pełen wyrzeczeń wysiłek woli i intelektu. Dzięki niemu moŜemy przestać
pragnąć przelotnych , marnych dóbr tego świata, a podąŜyć w kierunku doskonałości
moralnej, siły ducha i męstwa. Trzeba odwaŜnie spozierać w oblicze losu, nikogo i
niczego się nie bać - nawet śmierci. Jeśli poczucie obowiązku moralnego nakazuje
umrzeć, powinno się to zrobić bez wahania, nie samo bowiem Ŝycie jako takie, lecz
dopiero Ŝycie godziwe, mądre, sprawiedliwe - stanowi wartość. Powinno się zachować
moc ducha i godność zawsze i niezaleŜnie od tego, czy się jest młodym czy starym,
bogatym czy biednym, szczęśliwym czy nieszczęśliwym, zdrowym czy chorym, silnym
czy słabym, męŜczyzną czy kobietą.
Stoicy opracowali cały system zaleceń i sposobów moralnego
samodoskonalenia się, które cechuje głębokie rozumienie duszy ludzkiej. Ten nurt
filozofii był skierowany przede wszystkim na praktykę Ŝyciową, na to, by uczynić
naprawdę dobrymi pod względem etycznym nie tylko jednostki ludzkie, ale i
całokształt stosunków społecznych. Zgodnie z zasadami stoicyzmu „wola słusznie
postępująca musi być w zgodzie z prawem rządzącym samą naturą, porządkiem
kosmicznym. Cnota zatem jest zgodnością z prawem kosmicznym zarówno w dyspozycji
wewnętrznej, jak i w zewnętrznym czynie. Prawo to jest jedno dla wszystkich
racjonalnych istot, nie ma nic wspólnego z konkretnymi okolicznościami. Dobry
człowiek jest obywatelem wszechświata; jego związek z innymi zbiorowościami, z
miastem, królestwem czy cesarstwem jest wtórny i przypadkowy. Stoicyzm skłania nas
do tego, abyśmy stawali przeciwko światu fizycznemu i okolicznościom politycznym, a
zarazem wymaga, abyśmy postępowali zgodnie z naturą (…).
Dobre Ŝycie nie oznacza realizacji własnych prywatnych celów, lecz Ŝycie
zgodne z porządkiem kosmicznym; jednakŜe w kaŜdym poszczególnym przypadku
postępować słusznie znaczy postępować nie zwaŜając na jakiekolwiek własne dalsze
cele, znaczy czynić to, co jest słuszne dla niego samego. Wielość cnót oraz ich
teleologiczne uporządkowanie w dobrym Ŝyciu zanika, miejsce wielości cnót zajmuje
prosty monizm” (Alasdaire MacIntyre, Dziedzictwo cnoty).
Człowiek, który zapoczątkował nurt filozofii stoickiej Zenon z Kition był
synem kupca; urodził się około roku 333 (336?) p.n.e.; w 314 przybył do Aten i
przez prawie dwadzieścia lat przygotowywał się do zawodu filozofa: początkowo u
kynika Kratesa, następnie u platoników Ksenokratesa i Polemona. Około roku 300
p.n.e. otworzył własną szkołę, która początkowo nie miała stałego lokalu; mistrz i
uczniowie spotykali się w galerii kolumnowej zwanej Stoą, a zbudowanej w celach
dekoracyjnych, dla ozdoby miasta. Pod jej pulpitowym, malowanym sklepieniem
chroniącym zarówno przed deszczem, jak i przed palącymi promieniami południowego
słońca, gromadzili się i dyskutowali mlodzi filozofowie, nazywani Ŝartobliwie przez
Ateńczyków „stoikami”. Zenon nauczał przez 58 lat, doŜył bardzo sędziwego wieku i
zmarł dobrowolnie w wieku stu lat przez odmowę przyjmowania pokarmu. Po jego
zgonie mieszkańcy Aten podjęli uchwałę, która głosiła: „Zenon, syn Mnaseasa, przez
wiele lat zajmował się filozofią w naszym mieście, a równieŜ w innych sprawach
okazywał się zawsze męŜem zacnym. Młodych, którzy chodzili do jego szkoły, nakłaniał
do cnoty i mądrości, ale najwyŜszą zachętą do dobra był widoczny dla wszystkich
przykład jego własnego Ŝycia, całkowicie zgodnego z nauką, jaką wykładał. Dlatego
teŜ lud postanowił uczcić Zenona i przyznać mu zgodnie z prawem złoty wieniec dla
281
jego cnoty i mądrości, a takŜe na koszt publiczny zbudować mu grobowiec na
Keramejku”.
Wielki filozof nie napisał ani jednego dzieła, lecz zachowały się jego liczne
wypowiedzi, cytowane lub referowane przez innych autorów. Tak więc Zenon uwaŜał,
Ŝe na tym polega cnotliwość szczęśliwego i pogodnego Ŝycia, Ŝe wszystko czyni się
zgodnie z własnym głosem wewnętrznym i z wolą wszechświata. Cnota jest po prostu
doskonałością w swoim rodzaju i pod konkretnym względem, jakby właściwościa danej
rzeczy; tak moŜna np. mówić o doskonałości posągu lub Ŝołnierza. Doskonałość pod
jakimś względem moŜe być bezwiedna, jak np. zdrowie, albo świadomie osiągnięta,
jak np. mądrość. Człowiek dzielny jest swiadomy tego, co naleŜy wybierać, a czego
się wystrzegać, oraz tego, czego nie naleŜy się ani wybierać, ani wystrzegać. Z fałszu
rodzi się zamieszanie umysłu, a z zamieszania umysłu powstają liczne namiętności,
które są przyczyną rozstroju, manifestującego się w bezrozumnych, przeciwnych
naturze i nadmiernych Ŝądzach. Zenon uwaŜał, Ŝe miłość jest niegodna ludzi
cnotliwych, Ŝe to uczucie jest poniŜej ich godności. Z kolei przyjemność to teŜ uczucie
nierozumnej radości z powodu rzeczy na pozór godnej poŜądania. Mędrzec nie
dopuszcza teŜ do siebie smutku, poniewaŜ równieŜ to uczucie nie zgadza się z
rozumem. Nie jest takŜe miłosierny ani litościwy, nigdy nie kłamie i nikomu nic nie
wybacza - byłoby bowiem to wszystko sprzeczne ze sprawiedliwością, która przystoi
rozumnej duszy.
- „Nauczyciele, którzy stale przebywają z dziećmi, z biegiem czasu stają się równie
głupi jak one.
- Nawet wśród filozofów większość nie posiada mądrości, a na sprawach powszednich
w ogóle się nie zna.
- Nie wielkość stanowi o doskonałości, lecz doskonałość o wielkości.
- Najgorszą ze wszystkich wad jest próŜność, zwłaszcza u ludzi młodych.
- Natura dała nam jeden język i dwoje uszu, abyśmy słuchali dwa razy więcej niŜ
mówimy.
- Dobro osiąga się zaczynając od małego, ale ono samo nie jest rzeczą małą.
- Lepiej jest potknąć się nogami niŜ językiem.
- Ludzie, którzy nie są cnotliwi, są sami sobie wrogami, są niewolnikami własnej
nikczemności i stają się obcy nawet osobom najbliŜszym, poniewaŜ brak cnoty niszczy
więzy rodzinne.
- Tylko ludzie cnotliwi mogą być dobrymi obywatelami, przyjaciółmi, krewnymi, i tylko
oni są naprawdę wolni; a zatem rodzice i dzieci są wrogami, jeŜeli nie są mędrcami.
- Głos to kolor urody.”
Do jednego z rozgadanych uczniów Zenon miał się odezwać: „Twój ojciec spłodził
cię chyba po pijanemu”. - Gdy ktoś zadawał mu nieprzyzwoite pytania, kazał mu
obejrzeć się w lustrze, a potem zapytał: „Czy twoje pytania harmonizują z twoją
twarzą?”
Na swego następcę w kierownictwie szkoły stoickiej Zenon upatrzył sobie Kleantesa z
Assos, zawodowego pięściarza, autora znanej maksymy filozoficznej: „chętnego los
prowadzi, niechętnego wlecze” (kto chętnie czyni to, co musi, jest mniej utrudzony, niŜ
ten, co niechętnie). Kleantes później takŜe umarł śmiercią samobójczą. Chodzi bowiem
o to, Ŝe filozofia stoicka akceptowała takie „męskie” odejście z Ŝycia.
Później ten punkt widzenia podzielał Plutarch, piszący co następuje: „Postawa
człowieka rozumnego przewaŜnie sprawia spokój i uciszenie w zaburzeniach cielesnych,
282
zapobiega przez opanowanie, wstrzemięźliwy tryb Ŝycia i umiarkowany wysiłek fizyczny
powstawaniu chorób… A gdy runie nań niespodzianka i zbyt silna nawałnica, toŜ
przystań blisko i moŜna odpłynąć od ciała jak od przepuszczającej łódki… Głupiec
wszelako ze strachu przed śmiercią, nie z Ŝądzy Ŝycia, trzyma się ciała oburącz się go
uczepiwszy, bo mu i Ŝycie się nie podoba, i przed śmiercią drŜy. Ale ten, kto choć
trochę rozumie naturę duszy i rozwaŜy, Ŝe śmierć stanowi dla niej zmianę na lepsze,
a w kaŜdym razie nie na gorsze, niemały zdobywa środek do osiągnięcia pogody
ducha przez pozbycie się trwogi przed śmiercią”.
Spośród myślicieli nowoŜytnych stoicki pogląd na to zagadnienie podzielał
Arthur Schopenhauer, który w dziele „O podstawie moralności” dokładnie wyłuszczał
swój czysto stoicki sposób rozumowania. „To - pisał - co zwykle rozumiemy przez
pojęcie „obowiązki względem samego siebie”, jest to pełne przesądów i oparte na
najpłytszych w świecie argumentach dowodzenie przeciwko samobójstwu. W całej
przyrodzie człowiek jedynie - i to właśnie odróŜnia go od zwierzęcia - jest naraŜony
na cierpienia nie tylko fizyczne, zamknięte całkowicie w teraźniejszości, lecz i na bez
porównania dotkliwsze cierpienia moralne, które z istoty swej obejmują przeszłość i
wkraczają do przyszłości. W zamian za to natura dała mu przywilej dowolnego
skracania sobie Ŝycia, jeszcze zanim dosięgło przez nią postawionego kresu, i w ten
sposób pozwoliła mu Ŝyć nie tak jak zwierzę, dopóki moŜe, lecz tylko dopóki chce.
Czy posiadając ten przywilej, człowiek ma się go zrzekać dla pewnych względów
etycznych? - jest to kwestia bardzo trudna do rozstrzygnięcia; w kaŜdym zaś razie nie
da się ona rozwiązać za pomocą tych płytkich argumentów, jakimi ludzie zwykle
posługują się w tym celu”… Wydaje się, Ŝe bliski temu paradygmatowi myślowemu
był równieŜ filozof duńsko-Ŝydowski Soeren Kierkegaard, zmarły śmiercią
samobójczą, który w dziele „Albo-albo” zauwaŜał: „Walka o byt ma tę w wysokim
stopniu kształcącą właściwość, Ŝe nagroda jest tak mała albo raczej, Ŝe walczący nie
otrzymuje Ŝadnej nagrody. Walczy on tylko o moŜliwość działania, o to, aby móc
ciągle na nowo podejmować walkę… Po długiej męce zdobywa sobie to, co
najkonieczniejsze i znowu męczyć się musi i nie wolno mu się Ŝadnym zraŜać się
trudem… JeŜeli w walce tej nie widzi nic wyŜszego, jest ona marna; i słusznie wydaje
się mu nędzną walka o to, aby mógł spoŜywać chleb swój w pocie czoła”… Bohater
tegoŜ tekstu Kierkegaarda tuŜ przed śmiercią samobójczą wysyła do brata list, w
którym pisze: „Nie widzę w samobójstwie czegoś koniecznie godnego pochwały. Nie
zdecydowałem się na to z próŜności. Natomiast wierzę w prawdziwość twierdzenia, Ŝe
nikt nie moŜe znieść widoku nieskończoności, a wyrazem tego jest niewiedza.
Niewiedza jest mianowicie negatywnym wyrazem nieskończonej wiedzy. Samobójstwo
jest nieskończonym wyrazem nieskończonej wolności. Jest ono formą nieskończonej
wolności, ale negatywną. Dobrze temu, kto znajduje pozytywną”. A kto nie znajduje, i
tak jak Kierkegaard, pozostaje przez lata samotnie twarzą w twarz z nieskończoną
rozpaczą bycia, ten, tak jak on, odchodzi z Ŝycia na mocy własnej „wolnej” decyzji.
W III wieku p.n.e. Ŝył Bion, któremu tradycja przypisuje następujące
wyznania: „Mój ojciec był wyzwoleńcem, takim, co to sobie nos rękawem wycierał…
Matka zaś moja z takiej się wywodziła sfery, Ŝe mógł ją poślubić tylko taki człowiek,
jak mój ojciec - to znaczy z domu publicznego. Za oszukiwanie urzędu skarbowego
ojciec mój został wraz z całą rodziną sprzedany w niewolę… Takim to rodem i taką
krwią mogę się szczycić. Oto moja historia. Wydaj o mnie sąd, ale tylko na
podstawie znajomości mnie”…
- „Wysokie mniemanie o sobie jest hamulcem rozwoju.
283
- Największej trwogi doznaje ten, kto usilnie pragnie być szczęśliwym.
- Nieszczęśliwym jest ten, kto nie umie znosić nieszczęścia.
- Droga do piekła jest wygodna, skoro moŜna tam dojść z zamkniętymi oczyma.
- O bogatym skąpcu: „To nie on posiada majątek, to majątek posiada jego”.
- Gdy zobaczył zmartwioną minę złośliwca, rzekł: „Nie wiem doprawdy, czy ciebie coś
złego spotkało, czy kogoś innego coś dobrego”…
Stoicy przyrównywali filozofię do istoty Ŝywej, a więc logikę do kości i
ścięgien, etykę do mięśni, metafizykę (filozofię przyrody) do duszy. Albo do jaja, w
którym logika była skorupką, etyka - białkiem, filozofia przyrody - Ŝółtkiem. Albo do
urodzajnej roli, gdzie ustawione dokoła ogrodzenie to logika, ziemia i drzewa to
filozofia przyrody, owoce to etyka. Stoicy uwaŜali, Ŝe dialektyka, jako sztuka
rozumowania i prowadzenia dyskusji, jest rzeczą niezbędną, obejmującą rozwagę, czyli
wiedzę o tym, kiedy trzeba się zgadzać, a kiedy nie; ostroŜność, która pozwala
odróŜnić mocny argument od argumentu tylko prawdopodobnego i nie ulec temu
ostatniemu; niezachwianą pewność rozumu, aby się nie dać sprowadzić na pozycje
przeciwne; wreszcie zdolność unikania błahych argumentów, czyli zdolność
przytaczania argumentów zgodnych ze słusznym osądem. Bez dialektyki nawet mędrzec
nie osiągnie dzielności i bystrości w rozumowaniu. Stoicy uwaŜali równieŜ, Ŝe
kategorię dobra moŜna stosować jedynie w odniesieniu do cnoty i jej przeciwieństwa;
wszelkie inne rzeczy i zjawiska są z moralnego punktu widzenia obojętne i pod
dychotomię „dobro – zło” nie podpadają.
Wszelkie dobra w Ŝyciu zaleŜą od przypadku, jeśli więc jego moc nam te
dobra odbiera lub ich nie daje, jesteśmy nieszczęśliwi, skoro w ich posiadaniu
pokładaliśmy nasze wyobraŜenia o szczęściu. Od tak niegodnego losu ma nas uwolnić
właściwy uŜytek rozumu, dzięki któremu nie traktujemy nigdy jakichkolwiek dóbr jako
naszej własności, lecz tylko jako poŜyczkę na czas nieokreślony; właściwie tylko w
ten sposób zachowujemy swoje szczęście. Te i inne koncepcje stoicyzmu bardzo
wysoko cenił Arthur Schopenhauer, który w drugim tomie dzieła „Świat jako wola i
przedstawienie” pisał: „Jeśli z bliska i powaŜnie rozpatrzymy cel stoicyzmu (…), to
znajdziemy w nim tylko osiągnięcie pewnego hartu i pewnej niewraŜliwości na wybryki
losu dzięki temu, Ŝe człowiek uprzytamnia sobie stale krótkość Ŝycia, nędzę
przyjemności, nietrwałość szczęścia, a takŜe pojmuje, iŜ róŜnica między szczęściem a
nieszczęściem jest znacznie mniejsza niŜ ukazuje nam ją zazwyczaj antycypacja obu ich
przez nas. Nie jest to jednak jeszcze stan szczęścia, lecz tylko spokojne znoszenie
przewidywanych i nieuchronnych cierpień. Niemniej jest wielkość ducha i godność w
tym, Ŝe znosi się w milczeniu i z opanowaniem to, co nieuchronne, pozostając w
melancholijnym spokoju niezmiennie sobą, podczas gdy inni przechodzą od Ŝywej
radości do rozpaczy i na odwrót.
Stoicyzm moŜna więc uznać takŜe za dietetykę duchową, zgodnie z którą trzeba
zahartować duszę równieŜ przeciw nieszczęściu, niebezpieczeństwu, stracie,
niesprawiedliwości, podstępowi, zdradzie, wyniosłości i głupocie ludzkiej, tak jak
hartuje się ciało na działanie wiatru i niepogody, na niewygodę i wysiłek”…
W pierwszym tomie swego dzieła A. Schopenhauer zauwaŜał: „Zenon, załoŜyciel
szkoły, poszedł chyba pierwotnie nieco inną drogą. Jego punkt wyjścia był
następujący: dla uzyskania najwyŜszego dobra, tj. szczęścia przez spokój ducha, trzeba
Ŝyć w zgodzie z samym sobą… Jest to jednak moŜliwe tylko wtedy, kiedy człowiek
określa siebie na wskroś rozumnie, zgodnie z pojęciami, a nie wedle zmiennych
wraŜeń i nastrojów. Ale poniewaŜ w naszej mocy leŜy tylko maksyma naszego
działania, a nie sukces ani okoliczności zewnętrzne, zatem aby zawsze pozostać
284
konsekwentnym, naleŜało ją tylko, a nie tamte stawiać sobie za cel, przez co
wprowadza się znów naukę o cnocie. (…) Najdoskonalszy rozwój rozumu praktycznego
w prawdziwym i szczerym sensie słowa, najwyŜszy szczyt, do którego dotrzeć moŜe
człowiek przez samo zastosowanie swego rozumu i na którym najwyraźniej widać
róŜnicę między nim a zwierzęciem, ukazany został jako ideał w osobie mędrca-stoika.
Albowiem etyka stoików nie jest pierwotnie i zasadniczo nauką o cnocie, lecz tylko
wskazówką do rozumnego Ŝycia, którego celem i zamierzeniem jest osiągnięcie
szczęścia przez spokój ducha. (…)”
Stoicy dostrzegli, Ŝe Ŝycie jest tak pełne plag i przykrości, Ŝe trzeba albo
wznieść się ponad nie za pomocą słuszniejszych myśli, albo je opuścić. Schopenhauer
notuje: „DostrzeŜono, Ŝe brak, cierpienie nie wynika bezpośrednio i koniecznie z
nieposiadania, lecz dopiero z chęci posiadania, a mimo to nieposiadania; Ŝe zatem
owa chęć posiadania jest koniecznym warunkiem i wyłącznie pod nim nieposiadanie
staje się brakiem i sprawia ból. (…) Trzeba Ŝyć z naleŜytą znajomością biegu spraw
na świecie. Ilekroć bowiem jakiś człowiek traci zimną krew, ilekroć jakieś nieszczęście
zwala go z nóg, albo ilekroć popada w gniew lub traci nadzieję, dzieje się tak
właśnie przez to, Ŝe rzeczy są inne, niŜ oczekiwał, a zatem Ŝe był w błędzie, nie znał
świata ani Ŝycia, nie wiedział, jak przyroda nieoŜywiona przez przypadek, a oŜywiona
przez przeciwstawne cele, a równieŜ powodowana złośliwością, moŜe na kaŜdym kroku
pokrzyŜować wolę jednostki. Albo więc nie posłuŜył się swoim rozumem, aby dojść do
ogólnej wiedzy o tych właściwościach Ŝycia, albo nie dostaje mu władzy sądzenia,
skoro nie rozpoznaje w pojedynczym przypadku tego, co zna ogólnie, i dlatego jest
tym zaskoczony i wytrącony z równowagi. Podobnie kaŜda gwałtowna radość jest
błędem, ułudą, gdyŜ Ŝadne spełnione Ŝyczenie nie moŜe dać trwałego zadowolenia,
miedzy innymi dlatego, Ŝe kaŜdego posiadania i kaŜdego szczęścia przypadek uŜycza
tylko na czas nieokreślony i dlatego moŜe w kaŜdej chwili zaŜądać ich zwrotu (…)
W całości etyka stoicka jest bardzo cenną i godną uwagi próbą wykorzystania
wielkiego przywileju człowieka, rozumu, do waŜnego i zbawiennego celu, mianowicie
do wyniesienia go ponad cierpienie i ból, którym podlega wszelkie Ŝycie (…) i
zapewnienia mu właśnie udziału w najwyŜszym dostojeństwie, jakie mu przysługuje
jako istocie rozumnej, w przeciwieństwie do zwierzęcia”…
***
Twórczym kontynuatorem etyki stoickiej był Epiktet z Hierapolis (ok. 50 –
130 n.e.), początkowo niewolnik, potem wyzwoleniec; załoŜył swą szkołę filozoficzną
w Nikropolis w Epirze. Był autorem klasycznych dla myśli europejskiej dzieł
„Diatryby”, „Enecheiridion”, „Podręcznik etyki stoickiej”. Miał na celu wskazanie
człowiekowi drogi do szczęścia poprzez umiejętne przystosowanie się do Ŝycia i przez
duchowe uniezaleŜnienie się zarówno od dobrodziejstw, jak i od przykrości świata
zewnętrznego; głosił wiarę w przeznaczenie (predestynację), a cnotę uwaŜał za dobro
najwyŜsze i jedynie godne dąŜenia. W „Diatrybach” pisał: „Za wszystko, co się dzieje
na świecie, łatwo jest wielbić Opatrzność, jeŜeli ma ktoś w sobie te dwie zalety:
zdolność spostrzegania dobrodziejstw, które mu przypadły w udziale, i wdzięczność
losowi za nie”… Nie same rzeczy bynajmniej, ale mniemania o rzeczach budzą w
ludziach niepokój. Ilekroć więc borykamy się z trudnościami albo wpadamy w
niepokój lub smutek, nikogo nigdy nie obwiniajmy o to, lecz siebie samych, to znaczy
- nasze własne mniemania. Właściwością bowiem człowieka całkiem nie
obznajomionego z filozofią jest obwiniać innych o rzeczy, które on sam źle czyni; po
części obznajomionego - obwiniać siebie samego; w pełni obznajomionego - nie
obwiniać ni siebie, ni innych… Skoro przy naszym poczęciu owe dwie części - ciało
285
wspólne ze zwierzętami, a rozum i wola wspólne z bogami - zostały zmieszane, jedni
skłaniają się do tego nieszczęsnego i śmiertelnego pokrewieństwa, drudzy, i to
nieliczni - do boskiego i szczęsliwego … Niech tedy człowiek patrząc na świat nie
zapomina o własnej ograniczoności, a nawet znikomości, niech nie upiera się przy
swych mniemaniach i zwraca raczej uwagę na to, ile zła go omija niŜ na przykrości,
które go dotykają. Niepowodzenie zresztą jest cenne jako ćwiczenie w cnocie, która
łatwo słabnie w spoczynku. Nieszczęściem jest nigdy nie doznać nieszczęścia. Bogini
pomyślności zwykła swą łaską obdarowywać natury pospolite, którym brak większych
zalet umysłu, człowiek wielki zaś jest powołany do pokonywania wielkich
niebezpieczeństw i sprzeciwu potęŜnego losu. Dlatego nie powinien ustawać w walce,
śmiertelnym wrogiem jego szczęścia byłoby bierne zachowanie się wobec świata.
Wewnętrzna odwaga powinna stanowić główną cechę dzielnego człowieka. Nie warto
teŜ zapominać o względności i ulotności naszych wyobraŜeń intelektualnych. „Co jest
przyczyną, Ŝe coś uznajemy za prawdę? To, iŜ coś nam wydaje się prawdą. JeŜeli
zatem coś nie wydaje się komuś prawdą, jest rzeczą niemoŜliwą, Ŝeby to uznał za
prawdę… Taka jest natura rozumu, iŜ lgnie do prawdy, przed fałszem się wzdryga, a
w rzeczach niejasnych swój sąd zawiesza”…
W „Encheidrionie” czytamy: „Z wszystkich rzeczy jedne są od nas
zaleŜne, drugie są niezaleŜne. ZaleŜne są od nas: sądy, popędy, pragnienia, odrazy i
jednym słowem - to wszystko, co jest naszym dziełem. NiezaleŜne natomiast są od nas:
ciało, mienie, sława, godności i jednym słowem - to wszystko, co nie jest naszym
dziełem. I dlatego te rzeczy, które od nas zaleŜą, z natury są wolne i nie podlegają
Ŝadnym zakazom ani przeszkodom, te natomiast, które od nas nie zaleŜa, nie
przedstawiają Ŝadnej wartości, spełniają słuŜebną rolę i stanowią cudzą własność.
Pamiętaj zatem, Ŝe jeśli rzeczy słuŜebne z natury zaczynasz uwaŜać za wolne, a cudze
za własne, sam się zaprzęgniesz w niewolę, będziesz rozwodził skargi i Ŝale, doznawał
niepokoju, miotał złorzeczenia zarówno na bogów, jak i na ludzi. JeŜeli jednak to
tylko, co twoje, uwaŜać będziesz za swoją własność, i przeciwnie - to, co jest cudzą
własnością - za przynaleŜne, jak jest w rzeczywistości, do kogoś innego, wtedy nikt
nigdy nie będzie na ciebie wywierał przymusu, nikt nie będzie ci sprawiał przeszkód,
ani ty sam nie będziesz nikomu złorzeczył, nikogo oskarŜał, niczego zgoła czynił
wbrew swojej woli, nikt nie wyrządzi ci krzywdy, w nikim nie będziesz miał wroga, bo
teŜ i niczego nie doznasz, co by rzeczywiście było szkodliwe dla ciebie.
A zatem jeŜeli dąŜysz do osiągnięcia tak wielkich dóbr, pamiętaj o tym, Ŝe nie
jest ci wolno z miernym nakładem wysiłku brać się do tak wzniosłego dzieła, ale Ŝe
musisz jednych rzeczy raz na zawsze się wyrzec, drugich chwilowo poniechać. JeŜeli
jednak zechcesz posiąść te wielkie dobra, a jednocześnie i godności piastować, i
opływać w bogactwa, bardzo moŜliwe, Ŝe nie zdobędziesz ni godności, ni bogactw, a
to dla tej przyczyny, Ŝe dąŜysz do osiągnięcia dóbr wyŜszego rzędu, a juŜ z całą
pewnością nie dopniesz tego, przez co jedynie rodzi się wolność i szczęście.
StarajŜe się tedy kaŜdemu gwałtownemu wyobraŜeniu natychmiast
przeciwdziałać, tak mówiąc: „Jesteś tylko wyobraŜeniem, czczą marą rzeczy, którą
przedstawiasz”. Następnie zbadaj owe wyobraŜenie i oceń jego wartość wedle takich
prawideł, jakie posiadasz, a przede wszystkim i nade wszystko wedle tego prawidła,
czy przedstawia ono rzeczy od nas zaleŜne, czy niezaleŜne. I jeśli przedstawia rzecz
jakąś, która nie jest od nas zaleŜna, z miejsca wypowiadaj swe zdanie: „Nic a nic to
mnie nie obchodzi”.
Pamiętaj o tym, Ŝe pragnienie mami cię obietnicą zdobycia dobra, którego
poŜądasz, a odraza mami cię obietnicą uniknięcia zła, przed którym się wzdrygasz,
oraz Ŝe ten, kto doznaje zawodu w pragnieniu, jest nieszczęśliwy, a ten, kto w odrazie
286
ponosi poraŜkę - godny politowania. JeŜeli zatem tego tylko unikasz, co zgodnie ze
swą naturą jest w twojej mocy, nie doświadczysz zgoła niczego, do czego czujesz
odrazę. JeŜeli jednak unikasz choroby, śmierci albo ubóstwa, doznasz bolesnego
zawodu. A zatem wypleń ze siebie odrazę do wszelkich rzeczy, które z natury nie są
od nas zaleŜne, a skieruj ją ku tym jedynie, które z natury są od nas zaleŜne.
Pragnienie natomiast zdław na początek w sobie doszczętnie. JeŜeli bowiem pragnąć
będziesz rzeczy, które nie są od nas zaleŜne, z konieczności musisz się czuć
nieszczęśliwy. Co się znów tyczy rzeczy, które są od nas zaleŜne, to na razie nie jest
to dość dobrze wiadomo, jakich to spośród nich godzi się tobie poŜądać. Wolno ci
tylko do jednych rzeczy dąŜyć, a drugich unikać, ze spokojem jednak, z oględną
rozwagą, z opanowaniem.
Nie same rzeczy bynajmniej, ale mniemania o rzeczach budzą w ludziach
niepokój. I tak np. śmierć nie jest Ŝadnym postrachem, (…) ale mniemanie o śmierci
jako o czymś strasznym, ono to dopiero postrachem się staje…
Podobnie jak w czasie podróŜy morskiej, kiedy okręt przybije do brzegu,
moŜesz sobie wprawdzie na ląd wysiąść, by zaopatrzyć się w wodę, a po drodze, tak
dla rozrywki, to i piękną muszelkę, i mątwę podnieść, wszelako musisz na pamięci
mieć okręt, słuch bezustannie natęŜać, czy przypadkiem nie woła sternik, a kiedy
zawoła - musisz to wszystko porzucić, aby cię związanego nie wrzucono jak owcę na
okręt. Tak samo rzecz ma się i w Ŝyciu: JeŜeli zamiast pięknej muszli i mątwy
obdarzyły cię niebiosa uroczą Ŝoną i ślicznym dziecięciem, nic nie przeszkadza ci
wprawdzie radować się nimi, ale kiedy zawoła sternik, biegnij czym prędzej na okręt,
pozostawiając to wszystko i więcej nie troszcząc się o nie. A jeśliś jest nadto starcem,
nie odchodź nigdy od okrętu zbyt daleko, Ŝebyś mimo wołania sternika nie pozostał na
lądzie… Nie usiłuj naginać biegu wydarzeń do swojej woli, ale nagnij wolę do biegu
wydarzeń, a Ŝycie upłynie ci w pomyślności… Śmierć, wygnanie i wszelkie inne
nieszczęścia, których juŜ samo wyobraŜenie grozą przejmuje, niech zawsze stoją ci
przed oczyma, a juŜ najbardziej z wszystkiego - godzina śmierci. W ten bowiem
sposób ani nie będziesz snuł w mysli nikczemnych zamierzeń, ani teŜ niczego nie
będziesz zbyt gorąco poŜądał…
Ilekroć podejmiesz się jakiejś roli, która przerasta twoje siły, to nie tylko źle
ją odegrasz, lecz nadto zaniechasz innej, którą z powodzeniem mógłbyś dobrze
odegrać…
Pamiętaj, Ŝe jesteś aktorem grającym rolę w widowisku scenicznym, a do tego
w takim widowisku, jakie spodobało się Dramaturgowi ułoŜyć: w krótkim - jeŜeli
krótkie, w długim - jeŜeli długie. JeŜeli chciał, Ŝebyś grał rolę Ŝebraka, staraj się i tę
rolę odegrać po mistrzowsku. I tak samo się staraj, kiedy ci powierzy rolę chromego,
monarchy albo szarego obywatela. Twoją bowiem jedynie jest rzeczą powierzoną ci
rolę odegrać pięknie, sam wybór roli jest sprawą kogo innego…
Nie będziesz nigdy się skarŜył ani narzekał na Boga, Ŝe nie otacza cię opieką.
Nie ma jednak Ŝadnego innego sposobu wyrobienia w sobie takiego ducha, niŜeli ten
tylko, Ŝebyś dobro i zło wyodrębnił z rzeczy, które nie są od nas zaleŜne, a wyłącznie
zasadzał je na tych, które są od nas zaleŜne. Albowiem jeśli bodaj jedną z tych
rzeczy, które nie są od nas zaleŜne, zaczniesz uwaŜać za zło lub dobro, to jeśli bądź
nie osiągniesz tego, o coś zabiegał, bądź teŜ doświadczysz tego, czegoś unikał, z
konieczności musisz oskarŜać i nienawidzić ich sprawców. Taka juŜ bowiem jest natura
wszelkiego stworzenia, Ŝe ucieka i Ŝe się z odrazą odwraca od wszystkiego, co mu się
szkodliwym wydaje, jak równieŜ od przyczyn tegoŜ; a z drugiej strony, Ŝe rwie się ku
wszystkiemu, co poŜyteczne, jak równieŜ ku przyczynom tegoŜ, i uwielbieniem te rzeczy
otacza. Jest zatem niepodobieństwem, aby ktoś, kto się leka, Ŝeby nie doznał szkody,
287
radował się z czegoś, co w jego mniemaniu przynosi mu szkodę, podobnie jak wręcz
jest niemoŜliwością, by się radował z rzeczywistej owej szkody. I tu leŜy przyczyna,
dlaczego nawet syn zniewaŜa ojca, jeŜeli ojciec odmawia synowi rzeczy, które wydają
się mu być dobre.
MoŜesz stać się niezwycięŜony, jeŜeli nie będziesz stawał do Ŝadnej walki, w
której zwycięstwo przerasta twe siły. Widząc tedy kogoś bądź to piastującego wysokie
godności, bądź mającego wielkie znaczenie i wpływy, bądź z jakiegoś innego powodu
szanowanego, strzeŜ się, Ŝebyś go nigdy sam olśniony wyobraŜeniem, nie mienił
szczęsliwym. Bo jeśli te tylko dobra są prawdziwe, które są od nas zaleŜne, to nie ma
miejsca ani na Ŝadną zazdrość, ani na Ŝadne współzawodnictwo. Ty zaś sam winieneś
chcieć zostać nie wodzem naczelnym, ani senatorem, ani konsulem, lecz wolnym
człowiekiem, a jedyną drogą wiodącą ku wolności jest lekcewaŜenie rzeczy, które nie
są od nas zaleŜne.
Podobnie jak przy chodzeniu zwracasz uwagę, Ŝebyś na gwóźdź nie nastąpił
albo nie wywichnął nogi, tak samo i na to zwracaj uwagę, Ŝebyś równieŜ nie
wyrządził szkody swej duszy. JeŜeli tej zasady będziemy przestrzegać w naszym
działaniu, z większą pewnością siebie brać się będziemy do dzieła. (…)
Co raz bodaj przekroczy miarę, dla tego juŜ nie ma Ŝadnej bariery. (…)
Kłamiemy, ale dowody na to, Ŝe kłamać nie wolno, mamy zawsze pod ręką.
(…)
Na jak długo myślisz odwlekać tę chwilę, kiedy siebie samego uznasz za
godnego dobra większego od wszystkich dóbr, i w niczym nie będziesz wykraczać
przeciw nakazom rozumu? (…) Nie jesteś juŜ przecieŜ nieletnim chłopięciem, ale
człowiekiem w pełni dorosłym. JeŜeli jeszcze w obecnym czasie jesteś niedbały i
lekkomyślny, jeŜeli bezustannie podejmujesz jedno postanowienie za drugim i jeŜeli
coraz to inny dzień wyznaczasz sobie, po upływie którego chciałbyś się poświęcić
pracy nad sobą, to ani się nie spostrzeŜesz, jak nie poczynisz Ŝadnych postepów, ale
do końca spędzisz swe lata Ŝyjąc i umierając prostakiem. A zatem juŜ teraz uznaj się
za godnego prowadzić Ŝycie jak człowiek doskonały i czyniący postępy, a wszystko, co
ci się wyda dobrem prawdziwym, niech będzie dla ciebie prawem, którego nie wolno
przekroczyć. I jeśli cię czeka trud lub przyjemność, sława lub hańba, przywiedź to
sobie na pamięć, Ŝe oto teraz nadchodzi pora zapasów, Ŝe oto właśnie nastają
igrzyska olimpijskie, Ŝe nie ma juŜ czasu na Ŝadną zwłokę oraz Ŝe nawet jeden dzień,
jeden uczynek rozstrzyga o tym, czy szansę czynienia postępów zachowasz czy teŜ
utracisz.” MoŜe bowiem przyjść chwila, kiedy to juŜ będzie za późno na stanie się
prawdziwym człowiekiem i przyjdzie umrzeć głupcem lub łajdakiem.
***
Plutarch z Cheronei (ok. 50 – 125), znakomity pisarz, historyk i filozof, autor
m.in. „Moralii” oraz „śywotów równoległych”, przetłumaczonych na wszystkie języki
europejskie, zajmuje poczesne miejsce w panteonie mędrców greckich. O jego naukach
Michele de Montaigne powiedział, Ŝe jest to „śmietanka filozofii, podana w prostej i
przystępnej formie”.
Plutarch pochwalał Likurga za to, Ŝe ów wydał prawa przeciwko bezŜennym i
zbyt późno Ŝeniącym się męŜczyznom, a cesarza Augusta za nadanie przywilejów i
nagród rodzicom, mającym troje i więcej dzieci. UwaŜał rodzinę za podstawę narodu i
państwa, a troskę o jej zdrowie i dobrobyt za pierwszorzędne zadanie mądrych
rządów. O milości rodzicielskiej mówił, Ŝe jest to instynkt wrodzony i całkowicie
bezinteresowny. Walczył przeciwko bezwstydowi i rozpuście, które juŜ wówczas
usiłowały gwałtem wdzierać się w Ŝycie ludzi, nadając najhaniebniejszym postępkom i
namiętnościom najpiękniejsze i najczcigodniejsze nazwy. Nawoływał do rozumu i cnoty
288
tych, którzy byli tego warci i dawali jeszcze jakieś oznaki nadziei na poprawę.
Wszystko to spowodowało, iŜ ściągnął na siebie obelgi uczonego motłochu i
pospólstwa, skorego do robienia wszystkiego z większym zapałem niŜ rozumem. Ale
filozof nie dał za wygraną, nie cofał się przed argumentem siły i nie szedł na
kompromis z własnym sumieniem lub cudzym tegoŜ sumienia brakiem. UwaŜał, Ŝe tak
zwany „fałszywy wstyd” czyli nieumiejętność odmówienia akceptacji lub uczynienia
czegoś niewłaściwego lub zgoła występnego, bywa powodowany róznymi względami:
lękiem lub uszanowaniem wobec nalegającego, próŜnością, nie pozwalającą przyznać
się do niemoŜności, chęcią dogodzenia wszystkim lub popisania się przed nimi,
zbytnią miękkością charakteru i obawą, Ŝe odmawiając obrazi się proszącego itd. Jest
to zatem wada dość powszechna, nie rzucająca się w oczy, ale przykra w skutkach,
mogąca doprowadzić do tych samych wpadek, co bezwstyd. PoniewaŜ wada
fałszywego wstydu, tj. wstydu, który nie powinien istnieć, bo nie ma do niego
powodu, wynika z nadmiernej delikatności i wraŜliwości duszy, wymaga ona
wykorzenienia i leczenia ostroŜnego, kulturalnego, a nie ostrego i surowego, jak wady
jaskrawe i brutalne, Ŝeby nie zniszczyć przy tym zalet, związanych z takim
charakterem. Trzeba więc unaocznić osobie, która ma tę słabość, do jak szkodliwych i
kompromitujących postępków moŜe prowadzić taka nieumiejętność odmowy, taka
zbytnia elastyczność i delikatność. Istnieją róŜne sposoby pokonywania tej przywary,
jak np. wstrzymywanie się od chwalenia kogoś wbrew przekonaniu, dąŜenie ku temu,
aby w swych słowach i postępkach zawsze kierować się słusznością, a nie względami
osobistymi czy „dyplomatycznymi”.
Oto garść trafnych i mądrych sentencji Plutarcha, zaczerpniętych z róŜnych
jego dzieł:
- „Bóg jest nadzieją męstwa, a nie wymówką dla tchórza.
- Powinno się nie oburzać na ludzką niewiedzę, lecz śmiać się z niej.
- Straszny jest mrok zabobonu, który, padłszy na umysł człowieka, mąci go i zaciemnia
rozumowanie w sprawach, które właśnie rozumowania najbardziej potrzebują.
- Młodzi niełatwo zŜywają się ze sobą, nie zachowują umiaru i ledwie po dłuŜszym
czasie pozbywają się hardości i samowoli, w początkach zaś burzą się, stawiają opór
we wspólnym jarzmie, a jeszcze bardziej, jeŜeli pojawi się miłość, bo ona jak silny
wiatr na morzu w braku sternika gotowa zakłócić i rozbić małŜeństwo, kiedy Ŝadne z
dwojga rządzić nie umie, a słuchać nie chce.
- Na wyspie Lemnos pewnej nocy kobiety - po uprzedniej zmowie - wymordowały
wszystkich swoich męŜów; ale długo same nie wytrwały; toteŜ chętnie przyjęły
przybyłych Argonautów.
- Dla prawej małŜonki stosunek płciowy jest początkiem przyjaźni, jakby
współuczestnictwa w wielkich misteriach. Rozkosz jest rzeczą chwilową, ale z niej
wykiełkowuje i rozrasta się codziennie szacunek, czułość, wzajemne przywiązanie i
zaufanie.
- Strzelanie okiem i podglądanie skrzywiające duszę jest rzeczą brzydką i zwyczajem
sromotnym.
- A wzrok nie powinien, tak mi się zdaje, błąkać się stronami, jak słuŜebnica źle
przyuczona. Zmysły nie wychowane i nie wyćwiczone we właściwy sposób wyrywają
się przed siebie, pociągają za sobą umysł i często go pogrąŜają w to, co się nie
godzi.
- Najmniej posługują się zmysłami ci, co najwięcej myślą.
- Tak słodko-gorzkie i nie do powściągnięcia jest swędzenie ciekawości, jak wrzodu,
który krwawi, gdy go podrapać.
- Dobrze zrobione obuwie pokazuje, jak zgrabna jest stopa.
289
- Uczciwym kobietom nie przystoi ani samym Ŝywić Ŝądze miłosne, ani być ich
przedmiotem.
- Kobietą, która oświadcza się sama z miłością, kaŜdy powinien się brzydzić i unikać
jej, nie mówiąc juŜ o jej poślubieniu na podstawie takiej nieskromności.
- Kto od Wenus ucieka i cienia, i kto za nią goni - równie są szaleni.
- I w przyjemnościach trzeba hamować zbytnie poŜądanie, i w odwecie zbytnią
nienawiść zła.
- Szczęśliwość powstaje wtedy, kiedy rozumowanie nie unicestwia namiętności, tylko ją
formuje i porządkuje w duszy osób powściągliwych.
- Niemało wzmagają się cierpienia przez to, Ŝe są nieprzewidziane: nieszczęście
niespodziewane jest boleśniejsze od prawdopodobnego.
- Zło zawsze atakuje takiego, co się opuszcza w wysiłku, i ciagnie go wstecz, w
przeciwnym kierunku.
- Ci, co tropią występki moŜniejszych od siebie, giną, zanim zdąŜą czegoś się
dowiedzieć.
- Wścibscy zaniedbują i marnują własne interesy, zajęci cudzymi.
- Człowiek wścibski więcej poŜytku przynosi wrogom niŜ sobie samemu, poniewaŜ
wykazuje i wyjawia ich błędy, a przez to pokazuje im, czego trzeba się strzec i co
poprawiać, a większość swoich przewinień przegapia z powodu podniecenia cudzymi
sprawami.
- Ci, którzy nie stosują teorii do faktów, tylko naciągają fakty do swoich załoŜeń,
mimo Ŝe te nie mogą się z nimi zgadzać, napełnili filozofię mnóstwem trudności.
- Władcy usiłują za pomocą trąb i fletów pobudzać i podsycać zapał i waleczność
obywateli w chwili zagroŜenia.
- Lenistwo jest złym lekarstwem na dolegliwości ciała.
- Opieszałość w dobrem nie mniej od złych postępków sprawia zmartwień i
zamieszania.
- A ludzi nieroztropnych i nie umiejących dać sobie rady z Ŝyciem - zupełnie jak
chorowitych, którzy nie mogą znieść ani mrozu, ani upału - pomyślność wytrąca z
równowagi, niepowodzenie trwoŜy, a jedno i drugie wprawia w niepokój… Roztropni
zaś - na podobieństwo pszczół, którym tak cierpka i sucha roślina jak tymianek daje
miód - z najgorszych rzeczy nieraz potrafią wyciągnąć dla siebie coś dobrego i
zbawiennego.
- Zbytniej obawy nagany oraz lękliwości trzeba się pozbywać, jako Ŝe nieraz ludzie
bojący się złej opinii tchórzą i uchybiają honorowi, nie mogąc znieść pozorów
niesławy.
- Najpierw trzeba takiego, co zbyt ulega nieśmiałości, przekonać, Ŝe to wada
szkodliwa, a nic, co jest szkodliwe, nie moŜe być szlachetne; nie powinien zatem dać
się oczarować pochwałami, kiedy go nazywają miłym i uprzejmym, zamiast powaŜnym,
wielkim i sprawiedliwym” [Pamiętać trzeba, Ŝe najczęściej pochlebcy chwalą nas po to,
aby zapanować nad nami udając uległość, sympatię i podziw. Dlatego według legendy
greckiej Herakles najusilniej zalecał swoim synom: aby nikomu i nigdy nie czuli się
wdzięczni za pochwały].
- „Zawiść to zielsko nikczemne i trudne do poskromienia”. [Przez zawiść obniŜa się
własną powagę i zalety; człowiek szanujący się i rozumny, a pewny swej godności,
nie poniŜa własnej wartości przez Ŝywienie tego nikczemnego uczucia].
-„ Głupcy nie dostrzegają obecnego dobra i zaniedbują je, gdyŜ wyrywają się
ustawicznie myślą ku przyszłości; rozumni natomiast nawet minione dobra potrafią
sobie przez wspomnienie znów jasno postawić przed oczyma.
290
- Ani wspaniały dom, ani masy złota, ani dostojny ród, ani wysoki urząd, ani potęga
lub wdzięk wymowy nie mogą dać w Ŝyciu takiej pogody i jasnego spokoju, jak dusza
wolna od złych myśli i uczynków, której moralność - owo źródło Ŝycia - nie
zamącona jest niczym i nie skalana.
- Jak choroby w ciałach, odtrącających zwykłe poŜywienie, powodują ochotę do rzeczy
bezsensownych i szkodliwych, tak oszczerstwa i podejrzenia w stosunku do krewnych
powodują nawiązywanie stosunków niedobrych i zgubnych z osobami napływającymi z
zewnątrz, by wypełnić powstałą pustkę.
- Hardo przeciwstawić się ludziom niejeden potrafi w gniewie albo w obłędzie; ale
zlekcewaŜyc rzeczy, które w ludziach budzą podziw, nie sposób bez prawdziwej i
ugruntowanej mądrości.
- Oznaką doskonalenia się jest stosowanie swych przekonań w postępowaniu i nie
pozostawianie słów słowami, tylko przemiana ich w czyny. Pierwszym zaś tego
objawem jest zapał do czynienia tego, co pochwalamy, ochota do tego, co
podziwiamy, a niechęć do popełniania, czy choćby ścierpienia tego, co ganimy.
- Nie uwaŜać Ŝadnego swego wykroczenia za drobne, tylko wystrzegać się i zwaŜać na
wszystkie.
- Gdy ktoś wyprasza się od zbyt wielkich chwalb, zawiść dość chętnie przyznaje mu
skromniejsze i nie odmawia prawdziwego panegiryku tym, którzy się zrzekają próznych
i fałszywych.
- Nie powinniśmy poniŜać i upokarzać naszej natury, jakoby nie miała w sobie nic
trwałego, nic silnego, nic wyŜszego nad ciosy losu. Przeciwnie, zdajmy sobie sprawę,
Ŝe mała tylko cząsteczka istoty ludzkiej jest krucha, podległa śmierci i losowi, a
lepszej cząstki panami sami jesteśmy. W niej zaś mieszczą się największe dobra:
zdrowe przekonania, wiedza, myśli wiodące do cnoty, i te są niezniszczalne w istocie
swej i nie do postradania. To więc zwaŜywszy, śmiało, nieustraszenie patrzmy w
przyszłość…
Bo los moŜe na dotknąć niemocą, odebrać majatek, oczernić przed ludem lub przed
władcą, ale uczynić nikczemnym lub tchórzliwym, niskim, nieszlachetnym, zawistnym
męŜa dzielnego, odwaŜnego, wielkodusznego nie moŜe, tak jak nie moŜe mu odjąc
zasad, które, jeśli juŜ ma, są dlań czymś waŜniejszym w Ŝyciu niŜ sternik na
okręcie”…
***
Lukian z Samosat (ok. 120 – 180), znakomity pisarz i mówca, notował:
- „Lampę głupiec zgasił, dręczony pcheł legionem, i rzekł do nich: „Teraz wy mnie
nie ujrzycie”.
- Tylko bogactwo duszy jest prawdziwym naszym bogactwem, wszystko inne przynosi
więcej smutków niŜ poŜytku. Tylko ten nazwany moŜe być bogatym, kto z dóbr swych
potrafi robić dobry uŜytek.
- Wydatków rozumnych nie unikaj - pamiętaj o śmierci. Bądź jednak oszczędny pamiętaj, Ŝe trzeba Ŝyć”. [Inny poeta grecki Nikarch w następujący sposób nasmiewał
się ze sknerstwa: „Powiesić się postanowił Dinarch. Lecz drobnostka - kilka
miedzianych monetek sknerę zmusiły do Ŝycia. Tyle proszono za sznurek, lecz on
postanowił tej ceny nie płacić, a później śmierci tańszej poszukać”…]. Dalej zaś
Lukian:
- „Póki pomyślność ci sprzyja, bogowie Ŝyczliwie wysłuchują twych modlitw. Gdy los
twój zmieni się na gorsze - kaŜdy będzie twym nieprzyjacielem - wraz z pierwszym
ciosem fortuny.
291
- Pochlebcę uwaŜamy nie za wroga, lecz za przyjaciela i duszę swą przed nim
otwierając, ponosimy dotkliwy uszczerbek.
- KaŜdy zły człek do beczki dziurawej podobny, ile w nią nie wlewaj - pozostaje
pusta.
- Bardziej niŜ bogactwa oszczędzać trzeba słowa.
- Głupstwem wydaje się ludziom nieraz i mądrość sama. Ludzie nie mają Ŝadnej
pewnej i bez zarzutu myśli. Co wprawia ciebie w zachwyt, bzdurą jest dla innego.
- Czyniąc zło moŜesz od ludzi się ukryć, lecz bogowie widzą nie tylko twe czyny, ale
i myśli.
- śycie całe dla ludzi szczęsliwych wydaje się krótkie, a dla nieszczęsnych i noc jedna
trwa za długo.
- To nie los szkodzi ludziom, to niewolnicy własnych Ŝądz wiecznie mu przypisują swe
winy”.
***
Wielkim myślicielem greckim był Plotyn (204 – 270), autor dzieła „Enneady”,
którym utorował sobie drogę do nieśmiertelności. Deprecjonując świat zewnętrznomaterialny skupiał swą myśl przede wszystkim na tym, co wewnętrzne i duchowe.
Usuwał się raczej od poznania empirycznego, a drogą wglądu intuicyjnego dąŜył do
zgłębienia doskonałej nieskończoności czyli nieskończonej doskonałości, w której
moŜna przezwycięŜyć ludzką ograniczoność i małość - przez ekstatyczne, pełne i
trwałe połączenie z Absolutem. Wyrazem tego zjednoczenia, jakby jego kształtem,
jest miłość jako najwyŜszy stan Ŝycia duchowego, skupionego w niezmąconej
kontemplacji Jedni-Bytu. W ten sposób człowiek niejako uwalnia się od cielesnego
nie-bytu, wychodzi poza świat zmysłowy i odnajduje własną samoistność ontologiczną
w bycie Jestestwa Absolutnego. Środkiem do osiągnięcia tego jednoczącego poznania
jest intuicja, umoŜliwiająca bezpośredni ogląd „Zarodni śycie, Źródła Rozumu,
Początku Bytu, Podstawy Dobra, Korzenia Duszy”. Nie wszystkim jednak jest to
wyŜsze poznanie dostępne, lecz jedynie nielicznym wybranym, wyróŜnionym przez
Wszechbyt , obdarzonych najpotęŜniejszą duchowością. Stąd teŜ podobieństwo filozofii
do objawienia, w którym człowiek moŜe odnaleźć drogę zbawienia, uświadomić sobie
ogrom zła, które go otacza, uczy się odróŜniać niezachwianą prawdę od fałszu.
Filozofia daje poznanie drogi, jaką przebywa dusza emanując z Boga, a dzięki
niewerbalizowanej pamięci o Nim wskazuje szlak, którym powraca ona znowu do
swego źródła i prapoczątku. W tym momencie zachodzi proces wzajemnego zlania się
prawdziwej filozofii i prawdziwej religii, stanowiących odtąd jedność.
Według Plotyna Bóg jest bytem czystym i jedynie prawdziwym, jest
„wszystkim we wszystkim”. Jest pięknem uosobionym. „Brzydota jest obca i wroga
Bogu, jako teŜ i przyrodzie”. Przyroda zresztą stanowi pierwszy, najniŜszy stopień
Ŝycia wewnętrznego. „Wszystko pełne jest znaków, a mądry jest, kto z jednego uczy
się drugiego”. Wieczność to nieruchoma teraźniejszość trwajaca w nieskończoność.
Powinno się odnaleźć Boga w sobie, ale jednak nie ograniczać Ŝycia do modlitwy,
lecz czynnie walczyć o zwycięstwo dobra we wszechświecie. Jeśli dobrzy będą unikali
walki, to zwycięŜą źli. Wszędzie hasłem mądrości jest: wrogie siły w kaŜdy sposób
odpierać, odwaŜnie i nieustępliwie o szczytne cele walczyć.
Ogromne pragnienie nieśmiertelności świadczy o mocy akceptacji Ŝycia,
ujawnia niezniszczalne przywiązanie do bytu, które jest niejako reminiscencją,
świadectwem i przeczuciem jednoczesnie nieprzemijalności zycia i wiecznego istnienia
duszy. Wszystko jest wyrazem rozumnej konieczności i zmierza ku doskonałości. --
292
„Ubolewać nad niedoskonałością bytu znaczy ubolewać nad jego obecnym istnieniem i
szkodzić jego przyszłej doskonałości”.
- „Śmierć to nic strasznego, to tylko zmiana formy istnienia.
- Dla dobrego nie ma zła, a dla złego nie ma dobra.”
***
Pierwsze wieki nowej ery w Grecji to epoka owocnej koegzystencji, walki i
wzajemnego przenikania się mądrości klasycznej ze światopoglądem rodzącej się
filozofii chrześcijańskiej, będącej zresztą wytworem kultury antycznej. Znajdziemy w
tej epoce interesujące próby syntezy, jak np. intencję zaszczepienia na drzewo
chrystianizmu doktryny o wędrówce dusz i in.
Szymon CzarnoksięŜnik, mag i cudotwórca, autor zaginionego, jak się
wydaje, dzieła „Wielkie Zwiastowanie” wówczas, na przełomie I – II wieku zanotował:
- „Nie ma Ŝadnej róŜnicy między siłą a myślą.
- Jeśli siła przybiera sobie w dodatku sztukę, staje się światłem tworzących się rzeczy,
lecz jeśli nie przybiera, staje się nieświadomością i mrokiem, i w ten sposób, jak
gdyby jej nigdy nie było, wraz z umierającym człowiekiem obraca się wniwecz.
- Wszelkie ciało trawa, a wszelka chwała jego jako kwiat polny. Uschła trawa i opadł
kwiat, lecz słowo Pana naszego trwa na wieki.
U Klemensa Aleksandryjskiego (ok. 150 – 215), pisarza chrześcijańskiego,
czytamy w „Kobiercach” następujące zdania:
- „A znowu dialektyka, wokół której tak wiele szumu robi się w szkołach, jest dla
filozofa ćwiczeniem się w rzeczach prawdopodobnych - dla zdobycia wprawy w
stawianiu zarzutów. W tych wszystkich sztukach nie ma ani krzty prawdy. A pochodzą
z nich zazdrości, swary, bluźnierstwa, złe podejrzenia, spieranie się ludzi na umyśle
skaŜonych i tych, którzy utracili prawdę.
- Niektórzy uwaŜają siebie za takich uzdolnionych z natury, Ŝe nie chcą mieć nic
wspólnego z filozofią, ani nie chcą się uczyć teorii z zakresu przyrody. Twierdzą, Ŝe
wystarczy im sama wiara. Jest to tak samo jak gdyby ktoś wcale nie chciał uprawiać
winnego krzewu, ale od razu chciałby zbierać gotowe grona. A przecieŜ o Panu
mówimy w znaczeniu przenośnym, Ŝe jest winnym szczepem i Ŝe wolno zbierać zeń
grona za cenę pracy i umiejętności uprawy według wskazań Logosu” [czyli Mądrości].
***
Pochodzący z Syrii Bazylides wykładał filozofię w Aleksandrii w II wieku
nowej ery. Wyprowadzał postulat o wędrówce dusz (metemsomatozie) ze słów św.
Pawła Apostoła w piatym liście do Rzymian „Ja - byłem umarły”, to znaczy, Ŝe juŜ
grzech mnie począł obarczać. RównieŜ słowa Apostoła „Ja niegdyś Ŝyłem bez prawa”
tłumaczył: „Ja, zanim wszedłem w to ciało, Ŝyłem w takiej postaci ciała, które nie
jest pod prawem, a mianowicie w postaci bydlęcia lub ptaka”.
Nieraz człowiek, który jeszcze nie zgrzeszył, cierpi: „Jest w nim zarzewie do
grzechu. A jeśli nie zgrzeszył, tylko dlatego nie zgrzeszył, Ŝe nie otrzymał podniety do
grzechu, tak Ŝe samego niedopuszczania się grzechu nie trzeba mu poczytywać za
zsługę. Podobnie bowiem jak ktoś, kto pragnie cudzołoŜyć, juŜ jest cudzołóŜcą, nawet
jeśli nie uda się mu popełnić cudzołóstwa, i podobnie jak ktoś, kto chce dokonać
293
mordu, juŜ jest mordercą, nawet jeśli nie ma mozności dokonać mordu… Wszak nawet
jeśli nie popełnił niczego złego, nazwę go złym, poniewaŜ drzemie w nim wola
grzechu. W ogólności zaś powiem: Gorsze od czynu złego jest samo knowanie złego.”
Bazylides twierdził, Ŝe ukrzyŜowany został nie Jezus, lecz Szymon z Cyreny,
któremu Chrystus nadał swe oblicze, a przyjął jego, i stojąc obok, z katów się
naśmiewał. „Nie naleŜy więc wierzyć w UkrzyŜowanego, lecz w tego, który przyszedł
w postaci człowieka i pozornie został ukrzyŜowany i nazywał się Jezus, i był posłany
przez Ojca”…
Pisał teŜ, Ŝe „wszelkie jestestwo kocha to wszystko, co jest mu właściwe, i
Ŝadna rzecz nie wydaje się zła sama w sobie”.
***
U Grzegorza z Nazjanzu (329 – 374) czytamy szereg ciekawych stwierdzeń:
- „Dwie rzeczy umie filozofia: umiarkowanie zaŜywać powodzenia, a dostojnie poraŜki.
- Jednego się tylko bójmy: niefilozoficznego nastroju duszy.
- Dobrowolna przykrość jest cenniejsza od mimowolnej radości.
- Jedyny znać smutek: grzech; jedyną radość: cnotę.
- Najlepiej zachowywać w weselu wstrzemięźliwość, a w utrapieniu - wytrzymałość;
zapominać dawnego dostatku; pragnąć wystarczalności; zadowalać się tym, co się ma;
znosić cicho słabości ciała; na nic nie narzekać; na nic nie jęczeć; i nie zapominać
godności, na którą bacząc, rozwaŜać, nim wypowiesz słowo, nim wykonasz czyn.
- Wytworności upatruj nie w szatach, za prawdziwe i trwałe bogactwo uwaŜaj
poprzestawanie na małym.
- Nastrój swe obyczaje na łagodność, wnętrze na niezamącony spokój, język na
małomówność.
- Ozdoba właściwa, jaka niewieście przystoi, to powaga, stałość, stateczność.”
***
Pierwsi myśliciele chrześcijańscy byli wnikliwymi obserwatorami Ŝycia
ludzkiego i wielkimi moralistami.
- „Sromotna to rzecz obecny czas marnować, aby potem upłynnionego Ŝałować, kiedy
juŜ wszelkie Ŝale będą nadaremne” (św. Bazyli Wielki).
- „Zbyt dobre zdrowie jest często niebezpieczne” (św. Bazyli Wielki).
- „Wejdź, człowiecze, w siebie i trzymaj się swego rozumowania” (św. Bazyli Wielki).
- „Niech tylko bojaźń będzie stróŜem niewinności, by jak w umysły nasze z
pobłaŜliwością niebieską łaskawie Pan wpłynął, w gościnie uradowanego umysłu przez
sprawiedliwe jego postępowanie pozostał, by odzyskane bezpieczeństwo nie zdradziło
opieszałości, i stary wróg na nowo się nie przyczołgał” (św. Cyprian).
- „Zgiełk smutniejszy niŜ wszelka samotność” (św. Cyprian).
- „Nikt niech nie wyrokuje o dniu jutrzejszym: Nemezydzie nie ujdzie Ŝadne ze słów
lekkomyślnych” (Antyfilos Bizantyjski).
- „KaŜdy, kto patrzy na rozkład ciała, przyjmuje to boleśnie, a koniec Ŝycia, jaki
następuje przez śmierć, uwaŜa za nieszczęście. Niech jednak rozwaŜy związane z tym
cierpieniem wielkie dobrodziejstwo BoŜe, moŜe wtedy będzie podziwiał opiekę Boga
nad człowiekiem. Ci, co Ŝyją, pragną Ŝyć dla korzystania z przyjemności. Kto tedy
musi pędzić Ŝycie w cierpieniu, wolałby raczej nie istnieć i nie cierpieć. Zapytajmy
294
jednak, czy Dawca Ŝycia chce dla nas czego innego, niŜ największego szczęścia. Ale
skoro sami wybraliśmy zło, mieszając ze swą naturą jakby miodem zaprawioną
truciznę poŜądliwości i tym samym tracąc szczęśliwość, pojmowaną jako wolność od
namiętności, ulegliśmy zmianie w kierunku grzechu. Niby gliniane naczynie, obraca się
człowiek w proch, by oczyścić się z brudów i przez zmartwychwstanie odzyskać
pierwotne piękno.
(…) Gdy pierwsi ludzie przekroczyli przykazanie i stracili pierwotną
szczęśliwość, dał im Pan ubranie ze skóry. Z jakich bowiem zwierząt mieli otrzymać
te szaty? Martwa skóra ze zwierzęcia oznacza, Ŝe lekarz naszej zepsutej natury
ludziom przeznaczył śmierć; uczynił to jednak nie po to, aby trwała ona na zawsze.
Szata bowiem jest czymś zewnętrznym i słuŜy ciału tylko przez pewien czas, nie jest
jednak zrośnieta z naturą. Śmiertelność zatem wzięta została z natury nierozumnych
zwierząt i w mądrym celu dana stworzonej do nieśmiertelności istocie, i to okrywa, co
naleŜy do niej zewnętrznie, tylko jej zmysłowej części dotykając, nie naruszając
natomiast samego boskiego obrazu. A nawet choć i ta zmysłowa część ulega
rozkładowi, wcale jednak nie znika. Zniknięciem natomiast byłoby przejście do nicości,
tymczasem rozkład jest przejściem do kosmicznych pierwiastków, z których rzecz
zmysłowa się składa. A to, co w nie przechodzi, nie ginie, choćby uchodziło
spostrzeŜeniu naszych zmysłów. (…) Nasza natura cielesna przez wybór zła spadłszy ze
swej godności, musi ulec rozkładowi. (…) Jednak śmierć (…) nie dotyczy duszy. Jak
mogłoby ulec rozkładowi to, co nie jest złoŜone? PoniewaŜ jednak i jej czepiają się
grzechowe plamy, które trzeba zmazać, przeto ćwiczenie się w cnocie jest dla niej w
tym Ŝyciu środkiem uzdrowienia z ran. Jeśli się nie wyleczy, nastąpi leczenie w Ŝyciu
przyszłym” (Grzegorz z Nysy, IV wiek).
***
W 146 roku przed nową erą Grecja została ostatecznie podbita przez Rzym na
kilkaset lat. Zwycięzcy jednak okazali się najlepszymi uczniami zwycięŜonych. A
wielka tradycja Grecji antycznej była po upadku Cesarstwa Zachodniego kontynuowana
w Imperium Bizantyńskim, które z kolei musiało paść pod ciosami barbarzyńców w
1461 roku. Król Prus Fryderyk II Wielki napisze: „Cesarze greccy póty mordowali się
wzajemnie, aŜ Turcy wyzyskali ich zbrodnie i pozbawili ich resztek władzy”. Zbyt
głęboka stała się teŜ demoralizacja kraju, aby mógł ustać na własnych sparaliŜowanych
przez rozpustę nogach. Oto Prokopiusz z Cezarei opowiada w swej „Historii
sekretnej”, Ŝe Teodora, Ŝona cesarza Justyniana (VI wiek), bedąc jeszcze młodziutką
aktoreczką, „była zupełnie pozbawiona wstydu i nikt nigdy nie widział w niej odrobiny
zmieszania - przeciwnie, bez najmniejszego wahania zgadzała się wyświadczać
najbardziej bezwstydne usługi… Nieraz zjawiała się na składkowych biesiadach w
towarzystwie dziesięciu czy kilkunastu doskonale zbudowanych młodzieńców, których
jedynym zajęciem była rozpusta, i całą noc spędzała ze współbiesiadnikami w łóŜku, a
kiedy juŜ wszyscy mieli tego dosyć, szła do ich niewolników - a było ich ze
trzydziestu. I tak zresztą nie była syta tego bezeceństwa”… Innym znów razem na
forum teatralnym Teodora, naga i rozrumieniona, „rzucała się na ziemię i leŜała z
rozstawionymi nogami na wznak, a przeznaczeni do tego słuŜący sypali jej na srom
jęczmień, który ziarenko po ziarenku wydziobywały stamtąd gęsi, specjalnie do tego
celu trzymane”. Cesarz Justynian, który przecieŜ „mógł wybierać wśród wszystkich
kobiet Cesarstwa”, choć wiedział lepiej od Prokopiusza o wszystkich bezecnych
praktykach (i moŜe własnie dlatego) Teodory, tej „zakały rodu niewieściego i całej
ludzkości, zapałał do niej wprost szaleńczą miłością i najpierw Ŝył z nią jak z
kochanką”… Później, po sprzątnięciu z tego swiata prawowitej Ŝony, zmienił
295
ustawodawstwo kraju tak, Ŝe legalne stały się mezalianse szlachty i arystokracji z
prostytutkami, poslubił ją i wprowadził na tron cesarski. Prokopiusz notuje tedy:
„Justynian, nie zraŜony tym wszystkim, nie zawahał się wziąć sobie kobiety
powszechnie znienawidzonej, która nie tylko splamila się róŜnymi występkami, lecz
przez liczne aborcje stała się winną dzieciobójstwa”… Osiągnęła zresztą przemoŜny
wpływ na męŜa, a przez niego na sprawy państwowe i - jak zwykle w takich
przypadkach - wszystko pogmatwała (miała przecieŜ pogmatwano w głowie), sprawiła
zamęt i wiele nieszczęść w kraju pozbawionym dobrego i rozumnego pasterza. Upadek
cnót etycznych powoduje bowiem upadek charakterów i wiary w Boga wśród ludności,
co się nieuchronnie kończy śmiercią narodu i państwa, jak to miało miejsce takŜe w
przypadku Bizancjum.
NowoŜytna Grecja stanowi zaledwie drobny odprysk owego gigantycznego
imperium duchowego i intelektualnego, owego wielkiego „cudu świata”, stworzonego
przez ongisiejsze pokolenia tego genialnego narodu, który załoŜył fundamenty kultury
euro-amerykano-rosyjsko-australijskiej.
Cywilizacja grecka była ogromnie róŜnorodna, lecz po zetknięciu się z jej
wytworami pozostaje jednoznaczne uczucie młodzieńczej werwy, radości Ŝycia,
szerokiego oddechu. Wydaje się, Ŝe najdokładniej zsyntetyzował jej ducha Metrodor,
słynny autor prac z dziedziny geometrii, astronomii i gramatyki, który w wierszu pt.
„O Ŝyciu” napisał:
„W Ŝyciu kaŜda dogodna jest droga.
W miejscu publicznym - sława i mądrość w spraw prowadzeniu;
W domu - odetchnienie od trudów.
We wsi - przyrody dary cudowne;
W Ŝegludze - dochód, w kraju obcym - honor,
JeŜeli coś mamy, a jeśli nie mamy, tylko my o tym wiemy.
OŜenek upiększa Ŝycie, stan kawalerski ułatwia je.
Dzieci - radość, Ŝycie bezdzietne - bez kłopotów.
Młodość ma siłę, starość cnotliwą duszę.
Wcale nie mamy wybierać jednego z dwóch:
Wcale się nie rodzić lub jak najrychlej umrzeć.
KaŜdy los jest dobrem”.
Większego młodzieńczego optymizmu raczej nie spotka się w kulturze powszechnej.
***
296
CYWILIZACJA RZYMU
W 753 roku przed narodzeniem Chrystusa Romulus i Remus - po okresie
panowania legendarnych siedmiu królów - załoŜyli miasto Rzym (Roma), które stało
się centrum jednego z najsławniejszych państw świata. Około roku 450 p.n.e.
powstały słynne 12 tablic praw, najstarszy bodaj kodeks europejski tego rodzaju. Nieco
później chwycił za rylec pierwszy rzymski pisarz Liwiusz Andronikus. Rzymska
architektura i rzeźba są do dziś nieprześcignionym wzorcem klasycznego piękna,
harmonii, ładu i dobrego gustu w sztuce, na którym nieraz wzorowali się jeszcze w
XX wieku artyści Ameryki i Rosji, Niemiec i W. Brytanii. Wielkie tradycje mają
równieŜ rzymska poezja i sztuka wojskowa, teatr i malarstwo, prawo i nauka, filozofia
i system finansowy, medycyna i teologia.
Na etnos, język i kulturę Rzymu złoŜyło się kilka róŜnych substratów. Obok
dominującego podłoŜa aryjskiego Rzymianie odziedziczyli np. po Etruskach,
(tajemniczym ludzie, zamieszkałym pierwotnie w Azji Przedniej, być moŜe
identycznym z Protoarabami, który częściowo się był przeniósł na półwysep Apeniński)
zamiłowanie do uprawiania nauk i do monumentalnej architektury, do budowania
rozlicznych konstrukcji statków , do badań w zakresie medycyny (Etruskowie wynaleźli
skalpel, przeprowadzali trepanację czaszki, stawiali plomby, protezowali uzębienie itd.) ,
do wyrabiania rozmaitych urządzeń i przedmiotów z brązu, stali, złota, Ŝelaza, srebra,
ołowiu i ceramiki. Z języka etruskiego do łaciny przeniknęły takie powszechnie dziś
znane specjalistom terminy naukowe, jak „ferrum”, „siles”, „trofus”, „lignum”, „calx”,
„gemma”, „tignum”, „fermentum”, „serum”, „morbus”, „testis”, „struma”, „cancer”,
„tumor”, „pupula”, „cornea”, „os”, „varix”, „balneum”, „medicum”, „summa”,
„numerus”, „taxatio”, „materia”, „signum”, „tabula” i in. W Rzymie doznały
imponującego postepu setki gałęzi rozmaitych nauk, sztuk, umiejętności i technologii.
Stosowano tu m.in. urozmaicone materiały budowlane, a wśród nich beton, który
zazwyczaj uwaŜa się za tworzywo stosowane dopiero we współczesnym budownictwie.
Archeologowie wykryli jednak, Ŝe ten materiał został uŜyty po raz bodaj pierwszy
przez etruskiego budowniczego Tarquiniusa Priscusa w roku 550 przed naszą erą, w
czasie budowania słynnego podziemnego systemu kanalizacyjnego znanego jako Cloaca
Maxima. Na masową skalę produkowano beton juŜ w III wieku p.n.e. z wapienia,
popiołów Wezuwiusza, piasku i wody. Wiadomo, Ŝe jeszcze przed Chrystusem
rzymskie dwory w Anglii wyposaŜano w instalacje centralnego ogrzewania, a w duŜej
części Europy do dziś słuŜą ludziom znakomite drogi, zbudowane przez rzymskich
„okupantów” przed ponad dwoma tysiącami lat.
W Rzymie powstało mnóstwo rozmaitych wielkich i drobnych wynalazków,
funkcjonujących do dziś, choć niewielu zdaje sobie sprawę z ich rodowodu.
Chusteczki do nosa np. zostały wynalezione właśnie tam, a zwano je „orarium”. Były
to pierwotnie noszone na szyi, ramieniu czy wokół dłoni dość duŜe ściereczki, słuŜące
do wycierania potu z twarzy, ust i rąk po posiłku czy do wypróŜniania nosa. W
okresie Renesansu stały się one ponownie nader modne we Włoszech, Francji,
297
Hiszpanii i Niemczech, potem teŜ w innych krajach. Haftowano je i wyszywano na
rozmaite sposoby, nadawano teŜ najrozmaitszy kształt, a noszono za rękawem lub za
pasem. Dopiero od XVIII wieku chusteczka do nosa nabrała kształtu kwadratowego i
stała się powszechnie uŜywanym srodkiem higieny osobistej.
***
StaroŜytni Rzymianie byli największymi miłośnikami i piewcami Ŝycia
ruchliwego, aktywnego, co uczynilo z nich współtwórców cywilizacji
ogólnoeuropejskiej. JakŜe piękne i mądre są np. słowa Salustiusza o Ŝyciu czynnym:
„kaŜdy jest kowalem swego losu”; albo przekonanie Katona o tym, Ŝe „pomoc bogów
uzyskujemy nie przez błagania i modlitwy, lecz przez czuwanie, działanie, myślenie o
swoich sprawach” i czynne o nich dbanie. Ab urbe condita i aŜ do konca III wieku
nowej ery ideałem Rzymianina było wyobraŜenie człowieka pracowitego,
przedsiębiorczego, absolutnie uczciwego, zdrowego, Ŝyczliwego, wiernego, który w
razie potrzeby staje się takŜe wytrwałym i odwaŜnym Ŝołnierzem. Taki wizerunek
obywatela Rzymu spotykamy w „Georgikach” Wergiliusza, w encyklopedii Pliniusza
Starszego, w „Rozmowach tuskulańskich” Cycerona czy w „Listach moralnych do
Lucyliusza” Seneki.
Wergiliusz nie bez uczucia opisuje cięŜkie prace zapobiegliwego i dlatego
zamoŜnego rolnika, pana na swoich polach, łąkach i pasiekach. Po szczególnie
wytęŜonym wysiłku robót wiosennych, letnich i jesiennych takŜe w porze zimowej nikt
w rodzinie roztropnego gospodarza nie oddaje się gnuśnemu nieróbstwu. Przy
migocącym świetle płonącego łuczywa czy lampki olejnej rolnik remontuje i ostrzy
swe narzędzia pracy, pani domu przędzie przędzę, w czym jej sekundują starsze córki;
dzieci zaś młodsze uwaŜnie i z uszanowaniem przyglądają się wszystkiemu, co robią
starsi, i po trosze przygotowują się i wciągają do nawyków rzetelnej i sumiennej
pracy, będącej źródłem wszelkich innych dóbr. Wczesne wstawanie, praca na roli od
zorzy porannej do wieczornej, czuwanie do głębokiej nocy nad przygotowaniem pługa
i brony do kolejnego znojnego dnia - oto z grubsza składniki losu rolnika, którego
wysiłek stanowi fundament państwa rzymskiego, jego potęgi gospodarczej, militarnej,
moralnej, organizacyjnej i politycznej. PróŜnowanie uwaŜano w tym państwie za rzecz
haniebną; tylko niewolnik lub wyzwoleniec mógł w nim marnować czas na igraszki,
ale nie obywatel wolny.
Ogromnie tu ceniono takŜe wykształcenie, oczytanie i uczoność. Do „artes
liberales” („sztuk wyzwolonych”) zaliczano tu gramatykę, muzykę, arytmetykę,
astrologię, retorykę i dialektykę. W staroŜytnym Rzymie istniał nawet zawód
histrionów, tj. układaczy tekstów na uroczystości państwowe, epitalamia i epitafia dla
wielkich panów, panegiryki dla męŜów stanu. Nikomu nie przychodziło wówczas do
głowy nazywać tych ludzi pisarzami, poetami czy naukowcami. Był to odrębny zawód
- histrionów właśnie; chociaŜ niekiedy i prawdziwi ludzie pióra zniŜali się, Ŝe tak
powiemy, do histrionowych blag, jak np. Marcjalis, wychwalający nieraz przywódców
politycznych. Lecz były to raczej wyjątki potwierdzające regułę, Ŝe spryciarzom i
lizusom w prawdziwej literaturze miejsca nie ma - byli Rzymianie przekonani. Nie
akceptowali oni równieŜ przemocy intelektualnej. Gdy cesarz August kazał spalić
ksiąŜki Labienusa, poniósł wielki uszczerbek na dobrej sławie i autorytecie, mocno
pomniejszył swój prestiŜ w oczach obywateli.
Imperium Rzymskie było swego rodzaju „państwem socjalnym”. Chleb, woda,
często teŜ owoce, a okazyjnie równieŜ inne rodzaje Ŝywności, były tu dla ludu
bezpłatne, podobnie jak igrzyska, inscenizacje teatralne, konkurencje sportowe na
boiskach itp. Panowała tu swoista „demokracja ludowa”. Wiadomo przecieŜ, Ŝe - jak
zauwaŜał Niccolo Machiavelli - „lud jest zmienny i głupi”. Z tym, Ŝe lud rzymski
298
stanowił teŜ większość w mieście, najbardziej naraŜał się na wojnach, siłą swego
ramienia bronił wielkości Wiecznego Miasta i wykuwał jego potęgę. NaleŜały mu się
więc pewne przywileje. Przysłowie rzymskie powiadało: „Ludzie inaczej myślą na
placu, a inaczej w pałacu”. W tym państwie uwaŜano, Ŝe najlepszym sposobem na
otworzenie ludziom oczu jest umoŜliwić kaŜdemu szczegółowe rozpatrzenie sprawy, o
której sądził ze znajomości jej ogólnych zarysów. Machiavelli był przekonany, Ŝe jak pisał - „ludzie mądrzy zawsze ufać powinni sądowi ludu w sprawach sciśle
określonych, jak przyznawanie urzędów i zaszczytów. Tylko w takich bowiem
wypadkach lud z reguły się nie myli; a jeśli się czasem myli, to na pewno rzadziej
od niewielkiej grupy ludzi, której w przeciwnym razie przyszłoby tym się zająć”.
Dlatego teŜ przywódcy Rzymu, w tym o najjaskrawszych zapędach dyktatorskich,
nagminnie odwoływali się do zdania i woli ludu. I w ten sposób jakby legitymizowali
takŜe ich własne kontrowersyjne posunięcia.
Niejako poza prawem znajdowali się tu niewolnicy i gladiatorzy. Rzymianie pili
nawet krew dogorywających na arenie gladiatorów, aby leczyć swe choroby i odsunąć
nadejście starości. Ostatni tego rodzaju przypadek odnotowano juŜ w okresie nowoŜytnym,
kiedy to schorowany papieŜ Innocenty VI pił krew wytaczaną z ciał dziesięcioletnich
chłopców, aby wyrwać się ze szponów śmierci; wyzionął jednak ducha razem z
umierającymi dziećmi.
***
Przymianie byli doskonałymi Ŝołnierzami, narodem z natury imperialnym, w
dobrym tego słowa znaczeniu. Król Prus Fryderyk II Wielki zauwaŜał: „W
szczęśliwych czasach swej republiki byli Rzymianie najrozumniejszymi rabusiami, jacy
kiedykolwiek trapili ziemię; umieli oni rozumem zachować to, co niesprawiedliwością
nabyli. Lecz w końcu i ten lud spotkało to, co zawsze spotyka wszystkich agresorów,
a mianowicie z kolei sam uległ innym”. Ale to się stało dopiero po tysiącu lat
świetności. Zresztą i po upadku Rzymu jego duch zdominował całą Europę, a jego
kultura została zwornikiem całej kultury europejskiej.
Państwo rzymskie polegało zawsze wyłącznie na własnej potędze i nigdy nie
składało swego losu w ręce ani wrogów, ani przyjaciół. Tytus Liwiusz podkreślał w
„Rocznikach”, Ŝe „nie ma wątlejszej i bardziej niestałej rzeczy niŜ blask potęgi, nie
oparty na rodzimych siłach”. Wierność państwu i jego prawom była tu absolutna.
Lucius Junius Brutus, pierwszy konsul republiki, w roku 509 p.n.e. skazał był nawet
na karę śmierci obu swych synów, którzy spiskowali na korzyść wygnanej z Miasta
rodziny królewskiej Tarkwiniuszów. Pewien zaś cesarz kazał po zwycięskiej bitwie
umieścić wśród jeńców kilku własnych Ŝołnierzy, którzy podczas walki odwrócili się
plecami do przeciwnika. Gdy było trzeba - a trzeba było zawsze - Rzymianie nie
wahali się przed stosowaniem przemocy i wszczynaniem wojny. UwaŜali bowiem, Ŝe
„sprawiedliwa jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest
oręŜ, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja” (Tytus Liwiusz, Annales).
Tak więc fundamentalną cechą osobowości rzymskiej było posłuszeństwo
prawu (jako skondensowanej mądrości zbiorowej narodu) i wierność jego literze, co
umoŜliwiało zachowanie przez długie wieki praw, godności i wolności obywatelskich.
„Skłonność Rzymian do niezaleŜności mogła się utrzymać dzięki formalizmowi
politycznemu, który pozwalał uniknąć niebezpieczeństwa anarchii. Działo się tak aŜ do
ostatnich lat republiki; osłabła wtedy skłonność do formalizmu politycznego (głównie
dlatego, Ŝe Rzymian zaczęli zastępować ludzie innych narodowości), tendencja do
niezaleŜności musiała równieŜ osłabnąć i, jako mniejsze zlo, został zaakceptowany
despotyzm cesarski. Gdyby tak się nie stało, to społeczeństwo rzymskie rozpadłoby się
bądź z powodu zaburzeń wewnętrznych, bądź podbicia przez inne ludy, tak jak to
299
miało miejsce w wypadku Polski” (Vilfredo Pareto , Traktat o socjologii ogólnej ). Z
perspektywy czasu widać, Ŝe w społeczeństwie rzymskim w ciągu stuleci zachodził
proces powolnej, lecz postępującej, liberalizacji i libertynizacji, który po cichu zŜerał
szlachetnego ducha narodu i nieuchronnie prowadził go do upadku. Pewien filozof
piorunował więc pod koniec starej ery: „Ale w naszych czasach u bardzo wielu ludzi
największe występki znalazły pod imieniem mędrca bezpieczne schronienie! Bo nie
przez cnotę i mądrość pracowali nad tym, aby ich uznawano za filozofów, lecz twarzą
ponurą i ubiorem, róŜniącym się od wszystkich innych, osłaniali swe najbardziej
niegodziwe obyczaje!”. Miejsce tradycyjnych cnót powoli zajmował wybujały hedonizm
i wulgarny konsumizm. Tak Lucullus Lucius Licinius (117 – 57 p.n.e.), dowódca
legionów i konsul, słynął z zamoŜności i gościnności, a jego wystawne bale stały się
przysłowiowe i uwieczniły w językach europejskich w postaci idiomu „uczta
Lukullusa”. „Człowiek odczuwał przesyt Ŝycia, w rozkoszy zmęczony rozkoszą. Chęć
uŜycia, rozpusta rzymskiego świata nie była niczym innym, jak tylko desperackim,
samoniszczycielskim, sobie obrzydłym uŜywaniem, błyszczącą nędzą” (Ludwig
Feuerbach). Rozrzutność, wystawność i marnotrawstwo były jednak ostro sprzeczne z
tradycyjnym duchem rzymskiego umiarkowania, gospodarności, skromności.
Profesor Lew Gumilow w dziele „Etnogeneza a biosfera Ziemi” w następujący
sposób opiniował psychomoralny rozwój staroŜytnego Rzymu w całym ponad
tysiącletnim okresie jego istnienia. „Jeśli odrzucić legendarny okres siedmiu królów, od
pierwszej secesji (odejścia plebejuszów na Świętą Górę, za którym nastąpiła ich ugoda
z patrycjuszami), która określiła charakter całego systemu, do edyktu Karakalli
(uznania prowincjuszy poddanych Rzymowi za Rzymian), to jest od 494 roku p.n.e. do
roku 212 nowej ery, moŜna z łatwością prześledzić ewolucję stosunku wzajemnego
między „altruistami” a „egoistami”. Uczynili to juŜ zreszta w staroŜytności historycy
rzymscy, nazywający ten proces „upadkiem obyczajów”.
W okresie pierwszym, do końca Wojen Punickich, jak zawiadamiaja autorzy
źródeł, nie było niedostatku bohaterów, dąŜących do oddania Ŝycia za ojczyznę.
Mucjusz Scewola, Atyliusz Regulus, Cincinatus, Emiliusz Paulus i szereg im
podobnych, widocznie, w znacznym stopniu wykreowani zostali przez patriotyczną
legendę, lecz waŜne jest, Ŝe właśnie takie osobowości słuŜyły jako ideał właściwego
postępowania. „W epoce wojen domowych sytuacja diametralnie się odmieniła.
Bohaterami stali się wodzowie partii: Mariusz lub Sulla, Pompejusz, Krassus czy
Cezar i Swetoniusz, Juniusz Brutus lub Oktawian. Oni juŜ nie oddawali Ŝycia za
ojczyznę, a ryzykowali je w interesach swej partii i mając na względzie obowiązkowo
takŜe korzyści osobiste. W epoce Pryncypatu takŜe było niemało odwaŜnych i
energicznych działaczy, lecz wszyscy oni działali otwarcie w interesach osobistych, co
było odbierane przez opinię społeczną jako coś naleŜytego, a nawet jako jedyne do
pomyślenia zachowanie. Imperatorów i wodzów chwali się teraz za sumienne
wykonywanie swych obowiązków, tj. za brak nieuczciwości i bezsensownych
okrucieństw, ale to przecieŜ znaczy, Ŝe są odbierani jako „rozumni egoiści”, poniewaŜ
jest to wygodne takŜe dla nich samych osobiście. Odchodzą do przeszłości partie
optymatów i popularów, a na scenie zjawiają się grupy tych czy innych legionów, np.
syryjska, galijska, panońska itp., które walczą ze sobą wyłącznie za władzę i
pieniądze. Za dynastii Sewerów tryumfuje ideał siły i wygody, i nie przypadkowo w
tym czasie etnos rzymski, nazywający się ongiś Populus Romanus, rozpływa się i
rozpuszcza wśród podbitych przez niego samego narodów…
Jak widać, zmieniający się w określonym kierunku ideał jest wskaźnikiem
nastrojów kolektywu… A te nastroje odzwierciedlają bardziej głęboką istotę - zmianę
stereotypu zachowania, który i stanowi realną podstawę etnicznej natury ludzkiego bytu
300
kolektywnego… Przy tym nie wolno nie brac pod uwagę sfery świadomości, poniewaŜ
tylko ona daje moŜliwość znalezienia optymalnych rozstrzygnięć… Dopóty, dopóki nowy
system etniczny się nie ukształtował i nie nabrał inercji, proces moŜe być przerwany
poprzez ingerencję zewnętrzną i, co za tym idzie, dla sztywnego determinizmu
(fatalizmu) miejsca tu nie ma”… Narody umierają początkowo moralnie, a potem teŜ
fizycznie przestają istnieć. Tyle Lew Gumilow.
***
Wielkie mocarstwo upadło. Jak szereg innych - z głośnym łomotem i w
dość haniebny sposób. Dlaczego? Z wielu przyczyn. Na jednej z konferencji
Uniwersytetu Światowego (Poznań 1978) stwierdzono, Ŝe dekadencja i upadek Rzymu
wynikły m.in. z powodów biologicznych, mianowicie długotrwałego zatruwania tkanki
mózgowej jego obywateli ołowiem, z którego sporządzano rury dla wiaduktów. (Obecne
zatrucie wody i pokarmu róŜnymi toksycznymi związkami chemicznymi jest tak duŜe,
Ŝe prawdopodobnie za paręset lat ludność Europy i Ameryki będzie się składała z
samych debili, idiotów i schizofreników; juŜ dziś widać tę perspektywę wyraziście na
przykładach kompletnego idiotyzmu moralnego tzw. „Zachodu” i Rosji, pogrąŜonych w
odraŜającym rozkładzie moralnym i w pandemii nikotynomanii, alkoholizmu, AIDS,
pederastii, pedofilii i w innych zjawiskach, dających świadectwo daleko posuniętej
degeneracji odnośnych areałów etnicznych). Rzymianie nie stronili teŜ - delikatnie
mówiąc - od libacji alkoholowych, a alkohol, jak wiadomo, wypłukuje z organizmu
magnez, pozwalając sadowić się w jego miejsce szkodliwemu, rakotwórczemu
potasowi. Pijaństwo szkodzi zresztą nie tylko zdrowiu fizycznemu, ale i moralnospołecznemu. Na nietrwałość przyjaźni pijackich wskazywał poeta Autodemont:
„Wieczorami, przy winie, bywamy ludźmi; lecz jak tylko nadchodzi poranek, znów
wilkami wzajem sobie wszyscy jesteśmy”. Polemon zaś się oburzał, Ŝe „w kłamstwie i
pijaństwie grzęźnie Elida”.
Cesarz Julian z kolei drwił z tych, którzy pijają piwo,
uwaŜał bowiem ten napój za plebejski trunek prostackich wieśniaków i Celtów, choć
sam przecieŜ wcale nie stronił od kilku kielichów wybornego wina.
W staroŜytnym Rzymie, w odróŜnieniu od Grecji, w ucztach często brały udział
takŜe niewiasty. Lekki nastrój, wywołany dobrymi trunkami, wyśmienitymi potrawami i
dwuznacznymi dowcipami, sprzyjał zawiązywaniu się intryŜek miłosnych. Opowiadają,
Ŝe podczas jednej z uczt zdarzyło się Mecenasowi, znanemu przyjacielowi Horacego,
Wergiliusza i innych poetów, zwrócić na siebie uwagę Ŝony jednego z bogaczy. I to
do tego stopnia, Ŝe podchmielona pani pozwoliła się wcale nie platonicznie obłapywać
i całować. Skonfundowany mąŜ zaczął udawać, Ŝe śpi i niczego nie widzi, ale się nie
chcący zdemaskował. Gdy bowiem niewolnik nalewający wino chciał przejść mimo
niego, zatrzymał go i rzekł: „Nalewaj, śpię tylko dla Mecenasa!” Jak się nie ma
honoru, to trzeba przynajmniej zamanifestować poczucie humoru.
Szaleńcze i rozrzutne zachcianki cezarów bywały tak kosztowne, Ŝe niekiedy
nawet dochody olbrzymiego imperium nie były w stanie ich pokryć. Kaligula znalazł z
tego sprytne wyjście. Mianowicie przyjaciół swoich, których tryb Ŝycia wskazywał na
posiadanie znacznego majątku, pod lada pozorem skazywał na śmierć, a ich
posiadłości konfiskował. Pewnego razu, wprowadzony w błąd rozrzutnym trybem Ŝycia
patrycjusza Dentatusa, skazał go na śmierć w nadziei powaŜnego zasilenia swego
skarbca. Gdy się okazało, Ŝe stracony szlachcic nie posiadał nawet złamanego grosza,
a hulał zaciągając olbrzymie długi, Kaligula wściekle ryknął: „Dentatus mnie oszukał!”
Za panowania Augusta pewien szewc nauczył papugę powtarzać słowa
uroczystego powitania cesarza. Po długiej i Ŝmudnej nauce wyprosił posłuchanie u
301
monarchy, mając nadzieję na sowite wynagrodzenie. Cesarz, któremu gadające ptaki
juŜ się na dobre znudziły, odmówił kupna. Zmartwiony szewc ze zwieszoną głową
powlókł się ku wyjściu, gdy w tem papuga jak nie zakrzyknie: „Cały mój trud i
pieniądze poszły na marne!” Były to słowa, które się zniecierpliwionemu treserowi
często wymykały w trakcie nauki upartego ptaka. August się roześmiał i kupił
„przytomną i znającą się na rzeczy” papugę.
Podobnie jak dziś, dostęp do moŜnych tego świata był w Rzymie niełatwy.
Trzeba było dać do łapy szeregowi urzędników, sług i dworaków, zanim się dotarło
do cesarza. Pewnego razu podczas podróŜy koniuszy Wespazjana zatrzymał cesarza,
aby - jak mówił - przybić podkowy koniom, a w rzeczywistości po to, aby umówiona
z nim osoba mogła wręczyć monarsze jakąś prośbę. Wespazjan przejrzał jednak
zamiary koniuszego i, gdy odbierał prośbę, poinformował się dokładnie, jaką kwotą
okupiono zbliŜenie się do cesarza, a następnie zastrzegł dla siebie połowę tej sumy.
Niektórzy patrycjusze byli nawet sprytniejsi od cesarzów i nie dawali pozorów
do wystąpienia przeciwko nim, a gdy jednak znaleźli się w opresji, znajdowali
dowcipne wyjście z groźnej sytuacji. Pewnego razu np. cesarz Antoniusz Pius
odwiedził swego przyjaciela Waleriusza Romulusa w jego wspaniale ozdobionym
kolumnami z porfiru pałacu. Jak wiadomo, porfir był materiałem ustawodawczo
zastrzeŜonym wyłącznie do uŜytku cesarskiego. Antoniusz Pius zapytał więc pełen
oburzenia, w jaki to sposób pan domu wszedł w posiadanie porfiru. Na co ów po
chwili milczenia: „Cesarze, w obcym domu wypada mi być głuchym i niemym,”…
***
Michael Grant twierdzi, Ŝe nigdy nie było ludu przywiązującego tak duŜą wagę
do problematyki moralnej, jak Rzymianie. „DraŜni to nieraz dzisiejszego badacza, gdy
sobie zarazem przypomina taki czy inny przykład despotycznego i brutalnego
postępowania Rzymian. Ale z tej jawnej dysharmonii nie musimy wyciągać wniosku, Ŝe
Rzymianie byli obłudnikami. To prawda, Ŝe nieraz wydarzenia zewnętrzne albo skazy
charakteru osobistego czy charakteru narodowego popychały ich do czynów okrutnych.
Ale zawsze głęboko tkwił w ich świadomości ideał moralny - moŜe nawet jeszcze
głębiej z powodu owej dysharmonii.
I nigdy od tego ideału nie oddzielali swoich celów politycznych i społecznych.
Własnie dlatego, Ŝe przywiązywali tak wielką wagę do etycznej podstawy całej swojej
egzystencji i wszystkich swoich dąŜeń, z tak olbrzymim wysiłkiem i Ŝarliwością starali
się o usprawiedliwienie w kategoriach etycznych wszystkiego, co czynili. Historycy i
mitografowie rzymscy przywiązując większe znaczenie, niŜ autorzy dzisiejsi, do opinii i
oceny publicznej, mieli zawsze na uwadze cele moralne” (Michael Grant, Mity
rzymskie).
Cyceron w dziele „O mówcy” stwierdza, Ŝe waŜną rolą dziejopisarstwa jest
to, iŜby było przewodnikiem Ŝycia , a Tytus Liwiusz tak pisze o poŜytkach płynących
z lektury dzieł historycznych: „Szczególnie cenne i owocne w owej dziedzinie wiedzy
jest to, Ŝe moŜesz oglądać najróŜniejsze przykłady postępowania ujawnione jak na
pomniku i wybrać spośród nich wzory dla siebie i dla państwa, jak teŜ zrozumieć,
jakich rzeczy naleŜy unikać, gdyŜ nikczemnie się zaczynają i nikczemnie się kończą”.
Cnoty były personifikowane przez staroŜytnych autorów, którzy interesowali się
przede wszystkim osobowością poszczególnych jednostek, nie zaś prawidłowościami
ogólniejszych procesów socjalnych. Hezjod juŜ w VIII wieku posługiwał się mitami w
celach moralistycznych; o trzy stulecia późniejszy Platon podkreślał w dziele
„Państwo”, Ŝe człowiek słuchający mitów będzie wysnuwał z nich zasady moralne.
302
Tak się dzieje zresztą z kaŜdym dziełem filozoficznym, historycznym czy literackim.
Doskonale to wyczuli Rzymianie, u których kaŜde dzieło pisane stanowi - prócz
wszystkiego innego - przede wszystkim rozprawę etyczną.
Po wielu wiekach klasyk kultury, która przyszła na zmianę cywilizacji grekorzymskiej, czyli św. Augustyn, otwarcie uznawał, Ŝe bohaterowie rzymskiej historii i
mitologii mogą jeszcze wiele dać równieŜ chrześcijaństwu. Dali teŜ i dają. Były więc
mity i pozostają narzędziem dydaktyki moralnej. Według znanego antropologa
Claude’a Levi-Straussa „mity same się wymyślają w ludziach, bez ich wiedzy. Mity są
bowiem wyobraŜeniami zbiorowymi, za które nie moŜe odpowiadać Ŝaden poszczególny
umysł”. Jest to jednak tylko częściową prawdą, sprawdzalną w pewnej liczbie
przypadków, lecz zupełnie nie przystającą do innych. Podobnie jak szczątkowymi tylko
prawdami są definicje mitu, podane przez Ottona Ranka („sen wielkich zbiorowisk
ludzi”) czy Zygmunta Freuda („wypaczony ślad rojeń wynikających z poŜądań całych
narodów”). Jak się wydaje, mity powstawały nieraz na zamówienie społeczne (lub
wręcz na zamówienie warstw panujących) i były dziełem świadomej twórczości
wybitnych jednostek lub ich grup. Tak kreowane mity miały w ten sposób
programować umysły ludzi, aby skłonić ich do postępowania zgodnego z taką czy
inną wizją ładu społecznego, człowieka, narodu, dziejów.
Mity są nieświadomie przeznaczone do tego, aby były dla ludzi pośrednikami
wobec nierozwiązywalnych problemów moralnych, a szczególnie w celu zamaskowania
sprzeczności między teorią moralną a faktami doświadczenia. Niektórzy badacze wolą
uwaŜac tę tendencję ku polaryzacji za zabieg narracyjny wynikający z okoliczności, Ŝe
lud nie potrafi godzić róznych idei. Jeszcze w greckiej filozofii przedsokratejskiej
waŜne były pary przeciwieństw… „Mitologia w nie mniejszym stopniu niŜ
historiografia musi wybierać. Twórcy jej i narratorzy skupiają uwagę na wielkich
obrazach, aby wyodrębnić to, co ma cechy szczególne oraz duŜe znaczenie. Odrzucając
drobiazgową psychologię jako niepotrzebną komplikację, mity ukazują typowe cechy
ludzkiego postępowania. Zgłębiają trwałe wartości Ŝycia. Jeśli jakiś naród interesuje
się problemami moralnymi, kształtuje mity, które szczególnie dobrze się nadają do
przekazywania prawd moralnych. (…) Nie ulega wątpliwości, Ŝe nad komponowaniem
rzymskich opowieści gorliwie pracowały świadome umysły - moŜe niezbyt liczne, ale
silne i twórcze, w kaŜdym razie posiadające dosyć wyobraźni, by zawsze, bynajmniej
nie podświadomie, wyszukać to, czego potrzebowały do swoich celów i co uwaŜały za
poŜyteczne dla Rzymian.
Taka koncepcja budzi w nas niemałą awersję, gdyŜ przypominają się nam w
tym momencie mity o germańskiej przeszłości, tak gorliwie propagowane w państwie
nazistowskim. PoniewaŜ jednak „tysiącletnia Rzesza” trwała tylko dwanaście lat, mity
nazistowskie nie zdołały zapuścić korzeni. BliŜszą więc analogię znajdujemy w
nieporównanie trwalszej mitologii japońskiej, którą w znacznej mierze wymyślono dla
celów politycznych około przełomu VIII i VII wieku przed nową erą. Monarchia, której
przede wszystkim te mity miały słuŜyć, trwa do dziś” (Michael Grant, Mity rzymskie).
Starodawne mity obrazują zazwyczaj wiarę w niebiańskie pochodzenie królów,
w szczególne zasługi wybranego plemienia (czyli wysokie mniemanie o sobie) oraz last but not least - niezłomną wolę potwierdzenia tych wyobraŜeń własnymi czynami.
Mity polityczne są narzucane zazwyczaj odgórnie i mają słuŜyć określonym celom
politycznym, zazwyczaj - moralnemu usprawiedliwieniu dominacji, ekspansji i podboju,
jako minimum zaś przetrwaniu w okresie zagroŜenia przez obcą zaborczość. Raz
wymyślone, w ciągu szeregu pokoleń wpajane tej czy innej zbiorowości, stawały się
mity dla członków tejŜe zbiorowości czymś oczywistym, zrozumiałą samą przez się
rzeczywistością, niepodwaŜalną „prawdą” (chociaŜ w innych społecznościach budzić
303
mogły całą gamę reakcji, nie wyłączając zdumienia, ironii, politowania, nienawiści,
pogardy, wątpliwości czy lekcewaŜącego wzruszenia ramionami). Przy tym funkcjonują
mity w społeczeństwie i wzbudzają wiarę niezaleŜnie od tego, czy odpowiadają istotnie
choćby jakiejś szczątkowej rzeczywistości, czy absolutnie Ŝadnej, i jakie mogą
pociągnąć za sobą ujemne skutki moralne. Stałym elementem mitów jest, jak się
wydaje, pozytywna samoocena lub wręcz zachwycanie się sobą, potrzebne widocznie
dla zachowania dobrego samopoczucia zarówno poszczególnych jednostek do danej
zbiorowości naleŜących, jak i całych społeczności. Te „sny o potędze” wyradzają się
nieraz w zabobony rasistowskie, szowinistyczne, pseudoreligijne i in. Dzieje wielu
narodów dostarczaja przykładów na potwierdzenie tej tezy. Nie ma bowiem chyba na
ziemi plemienia, które by nie uwaŜało samo siebie za w jakiś sposób wielkie,
wyjątkowe, wybrane, a przynajmniej mające szereg jakichś wartościowych cech i
szczególnych osiągnięć. Przy tym nie odgrywała Ŝadnej roli okoliczność, czy mit był
wyrazem rzeczywistego, obiektywnego interesu danej społeczności, czy teŜ raz
powstawszy, będąc nawet fałszywym i szkodliwym moralnie, przymowany był przez
ludzi jako odpowiadający ich istotnym celom i zamiarom.
Rzymianie byli ludem głęboko i szczerze wierzącym. „W dzień Feraliów, dzień
zmarłych, Rzymianie składali w ofierze niemej bogini imieniem Tacita rybę z zaszytą
paszczą, co było aluzją do ciszy panującej wśród manów, locus ille silentiis aptus (to
miejsce zamieszkane przez ciszę). W dniu tym składano równieŜ ofiary na grobach, bo
zmarli, w pewnych chwilach i w pewnych miejscach, budzili się ze snu jako mgliste
zjawy i mogli niepokoić Ŝywych” (Philippe Aries, Człowiek i śmierć).
Rzymski kult bohaterów przeszłości z kolei wyrastał z głębokiej czci dla
przodków. Byli oni członkami rodziny w nie mniejszym stopniu niŜ ludzie Ŝywi.
Podobnie jak w tradycji chińskiej i japońskiej oddawanie im czci było samym sednem
Ŝycia religijnego i społecznego. (Herbert Spencer twierdził zresztą, Ŝe główną treścią
mitów jest gloryfikowanie tradycji dotyczącej przodków). Do obowiązków kaŜdego
człowieka naleŜało staranie, by Ŝyć według wymagań staroŜytnych cnót. „Zdobyłem
uznanie moich przodków - oznajmia jeden ze Scypionów w swoim epitafium - cieszyli
się więc, ze się im narodziłem”. Cesarz August, zwany Boskim, umieścił w Sali
Sławy świątyni Marsa Mściciela galerię wizerunków swoich przodków i innych
wielkich bohaterów, „aby okazać ludziom i przyszłym władcom, Ŝe mają Ŝyć według
owych wzorców”.
W mitologiach wielu narodów istnieje pojęcie „nieba poległych”, którego ślady
dochowały się m.in. w porzekadłach Litwinów, Łotyszów, Estów. Polegli Ŝołnierze i
na niebie nie mają spokoju. Według mitów fińskich, zbierają się oni po nocach i
dźgają się nawzajem noŜami, aŜ krew cieknie: „Tną się sami, całe jezioro krwi
wyciekło na polepę, i stąd mamy na niebie zorzę polarną”. W Estonii znane jest
porzekadło o świeceniu się zorzy polarnej: „Duchy poległych na wojnie się biją”.
Podobnie określają to Czukcze na Kamczatce: „Jak błyska zorza polarna, to polegli
bohaterowie grają w piłkę”. Indianie z okolic Winnipeg w Kanadzie tłumaczą
równieŜ, Ŝe to polegli w walce grają w swojej niebiańskiej siedzibie w piłkę i jeŜdŜą
konno - rany ich nadal broczą krwią. W mitach dawnych Azteków istniało pojęcie
„dwór słońca” - za morzem, po wschodniej stronie nieba; gromadzą się tam polegli na
wojnie i widać, jak o brzasku nakładają rynsztunek wojenny i zaczynają krwawe
igrzyska. A róŜowa ich krew - takŜe w dawnych mitach skandynawskich i
słowiańskich - spływa po nieboskłonie i paruje w ogniu wschodzącego słońca.
Bizantyjski autor Prokopiusz z Cezarei, utrwalił echo interesującego wyobraŜenia
dawnych Celtów o obszarach zachodnich jako o ostatnim schronieniu duszy ludzkiej
po śmierci. Według tych wyobraŜeń mieszkańcy Armoryki mieli za zadanie przewozić
304
dusze zmarłych do Brytanii. A odbywać się to miało w następujący sposób: W środku
nocy słyszeli pukanie do drzwi i cichy głos przywoływał ich. Szli tedy na brzeg
morza, nie wiedząc, jaka siła ich prowadzi. Zastawali tam łodzie, które wydawały się
puste, lecz były tak obciąŜone duszami umarłych, Ŝe ich burty ledwo wystawały ponad
fale. W niespełna godzinę docierali do kresu podróŜy, a tam, na wyspie Brytanii, nie
widzieli nikogo, lecz słyszeli głos, który liczył pasaŜerów, kaŜdego nazywając z
imienia. Podobne wyobraŜenia o stronie zachodniej znajdujemy w pismach staroŜytnych
Greków, Rzymian, Germanów, Słowian. Widocznie idzie tu o naturalny niejako symbol
zachodzącego słońca, jako „śmierci dnia” czy kresu Ŝycia. Mieszkańcy Wyspy
Wielkanocnej maja tę samą co inni Polinezyjczycy koncepcję Krainy Duchów, która
nie jest miejscem nagradzania i karania, lecz po prostu krajem Ŝycia pozagrobowego,
do którego powracają nieśmiertelne dusze wszystkich ludzi po śmierci ciała. Przy tym
Kraina Zmarłych leŜeć ma tutajŜe , na ziemi, tyle Ŝe daleko na zachodzie.
W cieniu mitów, jak pokrzywy w cieniu starych budowli, chętnie krzewią się
rozmaite przesądy i zabobony, w tym - wróŜbiarskie i profetyczne. W Rzymie np.
„pullarii” wróŜyli z zachowania się świętych kur przy jedzeniu ziarna, a „haruspices”
wróŜyli z rozprutych wnętrzności zwierząt ofiarnych.
Tego rodzaju magiczne zabiegi były i są znane w kulturze wielu ludów i
plemion. W dawnej Finlandii np. po łowach na niedźwiedzia zastawiano w ciemności
stół biesiadny, pito alkohol z czaszki upolowanego misia i w ten sposób osiągano
rzekomo dalsze powodzenie w kolejnych wyprawach myśliwskich. Christian Salmenius,
podróŜnik z XVIII wieku, opisuje rytuał stypy po niedźwiedziu: „Taki zabobonny
obyczaj mieli ongiś mieszkańcy, gdy udało się im ubić niedźwiedzia: Napełniali czaszkę
zwierzęcia piwem, zawieszali ją na gałęzi jakiegoś drzewa i jak długo tam wisiała,
wlewano do niej róŜne napoje przez wybite w niej małe otwory, weselono się,
kłaniano głowie niedźwiedzia lub przemawiano do niej. Zwyczaj oddawania czci głowie
niedźwiedzia oddzielonej od tułowia, a później grzebania jej z wielkim i okazałym
orszakiem, ustał wskutek zabiegów księŜy” (cyt. według Martti Haavio, Mitologia
fińska). WyobraŜenia mityczne są grą wyobraźni, która jednak zmierza ku
symbolicznemu osiągnięciu tych czy innych celów i wartości znajdujących się juŜ w
sferze realnej.
***
Obok poszanowania tradycji i praw cechowała Rzymian takŜe wierność
czystym i twardym zasadom etycznym, co w sumie przez wiele lat cementowało
społeczeństwo, umoŜliwiało mu konstruktywny wysiłek i rozwój. Ale nie ma nic
wiecznego pod słońcem. Niccolo Machiavelli w rozwaŜaniach nad księgami Liwiusza
pisał trafnie: „Dla zachowania dobrych obyczajów potrzebne są dobre prawa, a dla
zachowania dobrych praw potrzebne są dobre obyczaje. Ponadto prawa i instytucje
ustanowione przy powstaniu państwa, gdy ludzie byli dobrzy, są niewystarczające
później, gdy ludzie stają się źli. Zdarza się wprawdzie, Ŝe prawa ulegają zmianom w
zaleŜności od biegu wypadków, lecz nigdy - poza rzadkimi wyjątkami - nie ulegają
zmianom instytucje. Nowe prawa okazują się teŜ bezuŜyteczne, bo nie odpowiadają im
instytucje, które pozostały bez zmiany… Widać to najlepiej w dwóch podstawowych
dziedzinach: powoływaniu urzędników i uchwalaniu praw. Lud rzymski powierzał urząd
konsula i inne najwaŜniejsze godności w państwie tylko tym, którzy o nie się ubiegali.
Początkowo metoda ta dawała doskonałe wyniki, gdyŜ po urzędy sięgali jedynie ci
obywatele, którzy uwaŜali się za godnych tego zaszczytu, a odrzucenie kandydatury
poczytywano sobie za hańbę; tak więc aby zasłuŜyć sobie na urząd, kaŜdy obywatel
pracował dla ogólnego dobra. Ta sama metoda stała się jednak nadzwyczaj szkodliwa
w państwie zepsutym: po urzędy nie sięgali juŜ bowiem ci, którzy na nie zasługiwali,
305
lecz ci, którzy byli silniejsi od innych”, a czynili to powodowani wyłącznie względami
na prywatny interes i egoistyczną ambicję. Mimo to udawało się Rzymianom bardzo
długo zachować siłę i praworządność swego państwa. A było to moŜliwe, poniewaŜ
ogromna większość narodu zachowywała wierność zdrowym zasadom moralnym. K.
Szydelski w opracowaniu „Kult ogniska domowego i przodków” (1917) słusznie
stwierdzał, iŜ Rzymianie byli społeczeństwem wyraziście religijnym i prorodzinnym:
„Całe Ŝycie staroŜytnych Greków i Rzymian oparte było o Ŝycie religijne w rodzinie,
ich Ŝycie rodzinne znachodziło w religii, praktykowanej w domu, przemoŜną oporę.
Religia w domu stanowiła siłę, która wszystko przejmowała, wiązała i krzepiła, która
strzegła przede wszystkim czystości i wierności, a stosunek wzajemny osób w rodzinie
uświęcała wyŜszym jakimś autorytetem”. Taka rodzina wspierała wiarę, a wiara
rodzinę. Nie przypadkiem w 18 roku p.n.e. cesarz August wprowadził w Ŝycie „lex
Julia de adulteriis”, na mocy którego stosowano karę śmierci (w najłagodniejszych
przypadkach wieczne wygnanie) za cudzołóstwo i rozwód. Pewien Rzymianin pragnął,
Ŝeby jego dom był za szkła, aby kaŜda czynność mogła być widoczna dla oczu
wszystkich. Tak wielka prawość cechowała często tych ludzi.
***
Rzymianie stworzyli rozległą kulturę pisaną. Dzieła ich filozofów,
dramatopisarzy, prawników, poetów, historyków stanowią jeden z kamieni węgielnych
nie tylko kultury chrześcijańskiej, ale teŜ ogólnoludzkiej, wywarły istotny wpływ na
kształtowanie się podstaw innych cywilizacji. Przez około 2000 lat język łaciński był
językiem nauki i kultury dla całej Europy, a zatracił ten charakter dopiero w wieku
XVIII i XIX na rzecz języków narodowych, pozostając jednak uniwersalnym językiem
nazewnictwa medycznego i przyrodniczego, jak teŜ nadal Ŝywym językiem urzędów i
mieszkańców Stolicy Apostolskiej. Bardzo negatywnie oceniał fakt, Ŝe łacina przestała
być językiem nauki europejskiej Arthur Schopenhauer, który w połowie XIX wieku w
dziele „Świat jako wola i przedstawienie” (t. 2) notował: „Jeśli łacina przestała być
językiem wielkich dociekań naukowych, ma to tę wadę, Ŝe nie ma juŜ wspólnej
bezpośrednio literatury naukowej dla całej Europy, lecz są literatury narodowe, na
skutek czego przede wszystkim kaŜdy uczony jest zdany na znacznie mniejszą, a na
domiar uwikłaną w narodowe jednostronności i przesądy publiczność. (…) Musi on,
następnie, opanować cztery główne języki europejskie oprócz dwóch staroŜytnych… A
wreszcie z antycznymi „termini technici” wiąŜe się bezpośrednio konieczność nauki
języków staroŜytnych, którym na skutek uŜywania języków Ŝywych przy badaniach
naukowych grozi coraz bardziej zanik. Gdyby jednak do tego doszło, to zniknie z
wykładów naukowych związany z tymi językami duch staroŜytności, a wtedy całą
literaturę opanuje prymitywizm, płaskość i pospolitość. Albowiem dzieła autorów
staroŜytnych są gwiazdą polarną dla wszelkich dąŜeń sztuki i literatury; jeśli duch ten
zaginie, jesteście zgubieni. JuŜ teraz widać po Ŝałosnym i niedorzecznym stylu
większości pisarzy, Ŝe nie pisali nigdy po łacinie”. Warto w tym miejscu dodać, Ŝe w
europejskim Średniowieczu i Odrodzeniu powstała w języku łacińskim olbrzymia
literatura nie tylko naukowa, ale teŜ poetycka, Ŝe wspomnimy tu tylko imiona
Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego (1550 – 1581), Jana Kochanowskiego (1530- 1584),
Macieja Kazimierza Sarbiewskiego (1595 – 1640), zwanego „Horacym chrześcijańskim”.
Język łaciński wywarł ogromny wpływ na leksykologię języków nowoŜytnych, a nawet
na ich fonetykę, o czym świadczy m.in. akcentowanie drugiej sylaby od końca w
polszczyźnie.
***
306
Marcus Tullius Cicero, wybitny intelektualista i mąŜ stanu, urodził się w
106 roku p.n.e. w wielodzietnej rodzinie arystokratycznej, zamieszkałej na rzymskiej
prowincji. Do szesnastego roku Ŝycia pozostawał pod opieką ojca i paru greckich
nauczycieli w domu, następnie pobierał nauki poza rodziną. Po odbyciu słuŜby
wojskowej przybył do Rzymu, gdzie zarówno bywał na forum, przysłuchujac się
polemikom politycznym, jak i uczęszczał na wykłady znanego kierownika Akademii
Platońskiej Kwilona z Laryssy. Z biegiem lat włączył się do Ŝycia publicznego,
został zawodowym politykiem, działaczem państwowym duŜego formatu, znakomitym
mówcą, co juŜ samo przez się budziło zawiść i nienawiść wielu osób. W końcu
jednak Cyceron zniechęcił się do polityki, dochodząc do wniosku, Ŝe pasują do niej
raczej osobnicy innego pokroju niŜ on. Oddalił się więc do swej posiadłości wiejskiej,
a obcowanie z ksiąŜką stało się dlań najulubieńszym zajęciem. Przestudiował wówczas
setki klasycznych dzieł kultury greckiej i rzymskiej, jak teŜ przetłumaczył na łacinę
niektóre utwory Platona i ułoŜył szereg własnych znakomitych dzieł. Niefortunnym
zbiegiem okoliczności w 44 roku powrócił na forum walki politycznej, w kilku nad
wyraz ostrych filipikach zaatakował cesarza Marka Antoniusza, który z kolei kazał
wpisać jego imię na listę proskrypcyjną i dał rozkaz zgładzenia kontrowersyjnego
filozofa. W 43 roku p.n.e. Cyceron został zamordowany w swej willi w Formianum.
Jego Ŝona Terentia, która zmarła mając 103 lata, opłakiwała swego dobrego męŜa przez wiele
dziesięcioleci po jego tragicznym zgonie.
Zostało po nim mnóstwo dzieł, spisanych w perfekcyjnej łacinie, z których do
najbardziej znanych naleŜą: „De oratore”, „De re publica”, „De officiis”, „De finibus
bonorum et malorum”, „Tusculanae disputationes”, „De senectutae”, „De naturae
deorum”, „De amicitia”, 16 ksiąg listów, jak teŜ pełne ekspresji mowy: „Orationes
in Catilinam”, „In Verrem”, „Pro Sexto Roscio Amerino”, „Pro Murena”, „Pro
Milone”, „Orationes Philippicae in Antonium”. [Nazwa „filipika” pochodzi od trzech
słynnych mów oskarŜycielskich Demostenesa (IV wiek p.n.e.) przeciwko Filipowi II
Macedońskiemu].
Wiele sentencji Cycerona stało się jakby anonimowymi przysłowiami
„ludowymi”, występującymi we wszystkich kulturach europejskich:
- „Vivere est cogitare (Ŝyć znaczy myśleć).
- Consuetudo est altera natura (przyzwyczajenie jest drugą natura).
- Cum tacent, clamant (milczenie bywa wymowniejsze od mowy).
- Ibi patria, ubi bene (tam ojczyzna, gdzie dobrze).
- O tempora, o mores! (o czasy! o obyczaje!).
- Salus populi suprema lex (dodro ludu najwyŜszym prawem).
- Salus rei publicae suprema lex (dobro państwa najwyŜszym prawem).
- Summum ius, summa iniuria (najwyŜsze prawo to najwyŜsza niesprawiedliwość).
- Aut bibat aut abeat! (niech pije albo się wynosi!).
- Cibi condimentum est fames (przyprawą potrawy jest głód).
- Honor alit artes (sztuka wymaga uznania).
- Inter arma silent leges (podczas wojny milczą prawa).
- Magnum vectigal parsimonia (oszczędność to wielki kapitał).
- Male parta male dilabuntur (źle zdobyte nie tuczy).
- Suum cuique (kaŜdemu, co mu się naleŜy).
- Ars longa, vita brevis (Ŝycie jest krótkie, lecz sława moŜe być wieczna).
- Istoria est magistra vitae (historia jest nauczycielką zycia).
- Miła jest praca skończona.
- Sława podąŜa za cnotą jak cień.
- Nie znać historii to być zawsze dzieckiem.
307
- Wrogowie często mówią prawdę, przyjaciele nigdy.
- Między dobrymi wszystko układa się dobrze.
- Prawo widzi człowieka działającego w gniewie, człowiek działający w gniewie prawa
nie widzi.
- Drodzy są rodzice, dzieci, krewni, domownicy, ale miłość wszystkiego zawarła w
sobie miłość ojczyzny.
- Niewiele los zdoła zaszkodzić temu, kto silniejszą dla siebie upatrzył obronę w cnocie
niŜ w przypadku.
- I zbóje mają swoje prawa.
- Największą pociechą jest brak winy.
- Nie ma nic słodszego nad światło prawdy.
- Wszystko, co doskonałe, jest rzadkie.
- Przyjaciela poznaje się w biedzie.
- Głód jest najlepszym kucharzem.
- Aby tańczyć, trzeba być niespełna rozumu.
- Pieniądz jest nerwem wojny.
- Cnota jest doskonałym rozumem.
- To, Ŝe Bóg istnieje - tego nie będę obalać, ale będę obalał kaŜdy dowód na Jego
istnienie.
- Nie potrafię zapomnieć o tym, o czym nie chciałbym pamiętać.
- Nie warto dociekać, czym jest dusza.
- Naszym świadkiem jest Bóg, a jest to nasze sumienie.
- Nic nie wart mędrzec, który nie jest mądry dla siebie.
- Kto rozumny, powściąga porywy przyjaźni.
- śyciem kieruje nie mądrość, lecz los.
- Powinniśmy być niewolnikami prawa, aby zyskać wolność.
- Wszystko, co piękne, jest rzadkie.
- Swobodnie Ŝyje tylko ten, kto znajduje radość w pełnieniu swego obowiązku.
- Lepiej przegrać w dobrej sprawie, niŜ wygrać w złej.
- Powinno się znać umiar w Ŝartach.
- Nigdy jeszcze nie było poety, któryby innego postawił ponad sobą.
- Rzecz niehaniebna staje się haniebna, gdy zaczyna ją chwalić tłum.
- KaŜdy popełnia błędy, lecz upiera się przy nich tylko głupiec.
- Przyjaźń jest moŜliwa tylko między dobrymi ludźmi.
- Papier jest cierpliwy (moŜna na nim bezkarnie napisać kaŜdą bzdurę).
- śydzi są ludem zrodzonym do niewoli. [!?]
- Jaki człowiek, taka jego mowa.
- Mało posiąść mądrość, trzeba teŜ umieć robić z niej uŜytek.
- Urojenie sprawia, Ŝe siła bólu staje się większa lub mniejsza.
- Nic nie szkodzi aŜ tak bardzo chcącym wywrzeć dobre wraŜenie, jak pokładane w
nich nadzieje.
- Nie ma nic gorszego, jak gdy twierdzenie poprzedza poznanie.
- Tylko mądry jest wolny, kaŜdy głupiec jest pachołkiem [własnej głupoty].
- Kto boleje nad nieszczęściem jednego człowieka, ubolewa tym samym nad szczęściem
drugiego.
- Niewolnictwo to pokora duszy słabej i nikczemnej, nie umiejącej kierować sobą.
- Jak koń jest stworzony do biegu, jak pies do tropienia, tak człowiek do myślenia i
działania”.
308
Bóg - według Cycerona, podobnie jak według stoików greckich - jest istotą
Ŝywą, nieśmiertelną, rozumną, doskonałą: Myślącym Duchem zaŜywającym szczęścia,
nie dopuszczającym do siebie Ŝadnego zła, opatrznościowo troszczącym się o świat i o
wszystko, co się w nim znajduje. Bóg jest twórcą i niejako ojcem wszechrzeczy,
przenika wszystkie istoty, zarówno w całości, jak i we wszystkich częściach, a nazywa
się Go stosownie do sił i mocy, jakie objawia. W dziele „O naturze bogów” Cyceron
wywodził: „Istnieje tedy siła stwórcza, która utrzymuje cały świat i strzeŜe go, a
która ma i czucie i rozum… Świat więc nieuniknienie musi być mądry, przy czym
szczególną doskonałością rozumu musi odznaczać się ta siła twórcza, która wszystko
ogarnia i utrzymuje. Stąd wynika, Ŝe świat jest bóstwem i Ŝe wszelka moc świata
zawiera się w jego boskiej naturze… Kto to rozumie, a jednak zaprzecza istnieniu
Boga, postępuje nie tylko niemądrze, ale i bezboŜnie. I zaiste niewielka to róznica, czy
ktoś zupełnie odrzuca byt Boga, czy tylko odbiera mu wszelką troskliwość i
działalność. Bo mnie się zdaje, Ŝe ten, kto nic nie robi, zgoła nie istnieje. Byt Boga
jest więc tak oczywisty, iŜ temu, kto go nie uznaje, prawie nie byłbym skłonny
przyznać zdrowego rozsądku. (…) Bóg jest tym samym co rozum, przeznaczenie… Ma
on jeszcze wiele innych nazw. Na początku istniejąc sam przez się Bóg przemienił
przy pomocy tchnienia całą materię w wodę, a podobnie jak w nasieniu zawarty jest
zarodek, tak i Bóg, będący nasiennym rozumem świata, zachował nasienie w wilgoci,
czyniąc materię zdolną do dalszych twórczych wysiłków. Po czym Bóg najpierw
stworzył cztery elementy, tj. ogień, wodę, powietrze, ziemię. (…)” Potem wszystko się
rozwijało, Ŝycie powstało w wodzie, następnie wyszło na ląd, a gatunek ludzki
wyodrębnił się powoli ze świata zwierzęcego. Ewolucja spowodowała, Ŝe ludzie
gromadzą się w społeczności i są względem siebie nawzajem Ŝyczliwi. Cyceron pisał:
„Naturalna jest powszechna Ŝyczliwość wzajemna pomiędzy ludźmi, tak iŜ człowiek właśnie dlatego, Ŝe jest człowiekiem - nie moŜe patrzeć na drugiego człowieka jako na
coś sobie obcego… RównieŜ mrówki, pszczoły i bociany takŜe czynią coś dla innych
stworzeń, lecz znacznie ściślejsza więź istnieje pomiędzy ludźmi. ToteŜ z natury
usposobieni są do zbierania się, gromadzenia i Ŝycia w społeczności”…
Osobnicy o rozumie słabym, gubiący się w relatywizmie, nie potrafiący
odróŜnić dobra od zła, są podobni do dzikich, prymitywnych zwierząt. „Rozum ma
kierować, a poŜądanie okazywać mu posłuszeństwo. (…) Najsilniej trzeba poskramiać u
młodzieŜy Ŝądze zmysłowe, natomiast wdraŜać ją do trudów, zaprawiać do
wytrzymałości duchowej i fizycznej, by zarówno przy pełnieniu powinności zmysłowej,
jak i przy wykonywaniu innych obowiązków obywatelskich wykazywała się największą
gorliwością… Niech wystrzega się nieumiarkowania i pamieta o obyczajności, co
będzie łatwiejsze, jeśli przynajmniej starsi zechcą stanowczo odŜegnać się od tych
przywar. (…) Niczego zaś nie powinna unikać starość pilniej, jak poddawania się
gnuśności i próŜniactwu. Co się tyczy rozpusty, to szpetna w kaŜdym wieku, jest ona
najobrzydliwsza w starości… Okrywa to i samą starość hańbą, i czyni rozwiązłość
młodzieŜy tym bezwstydniejszą”… W dziele zaś „O prawach” znajdujemy piękne
zdanie: „Pod przewodem mądrości zostanie człowiek cnotliwym, a przez to samo i
szczęśliwym”…
Z kolei w rozprawie „O najwyŜszym dobru i złu” czytamy: „Mądrość jest
jedyną siłą, która moŜe wypędzić smutek z dusz naszych i nie pozwolić, byśmy
truchleli ze strachu. Mając ją za nauczycielkę, moŜna Ŝyć w spokoju przytłumiwszy
ogień wszystkich Ŝądz. śądze te bowiem są nienasycone i doprowadzają do upadku nie
tylko poszczególnych ludzi, lecz i całe rodziny, a nawet nieraz mogą zachwiać
państwem. Z Ŝądz rodzą się nienawiści, waśnie, niezgody, bunty i wojny. Miotają się
one nie tylko z zewnątrz i w ślepych swych zapędach napastują nie tylko innych, lecz
309
zamknięte równieŜ wewnątrz dusz ludzkich, pozostają we wzajemnej niezgodzie i
rozterce pomiędzy sobą. Nieuchronnie musi to zaprawić Ŝycie goryczą, tak iŜ jedynie
mędrzec, po ukróceniu i odcięciu wszystkiego, co czcze i błędne, zadowoliwszy się
natomiast celami wytkniętymi przez naturę, moŜe Ŝyć bez utrapień i bez lęku. (…)
Nie wystarczy wszak samo rozstrzygnięcie, co czynić naleŜy, a czego nie naleŜy.
Trzeba jeszcze mocno obstawać przy tym, co się uznało za słuszne. Wielu ludzi
wszelako, poniewaŜ nie są w stanie wytrwać oraz dotrzymać swoich własnych
postanowień, pokonani i pozbawieni sił przez napotykany widok rozkoszy, dają się
spętać namiętnościom. Nie przewidują oni, co ma stąd wyniknąć, i z tej przyczyny dla doznania nieznacznej i niekoniecznej rozkoszy, którą moŜna było osiągnąć w inny
sposób lub bez której nie odczuliby Ŝadnej przykrości i w ogóle mogli się obejść wpadają juŜ to w cięŜkie choroby, juŜ to w występki, juŜ to w niesławę, a często
ściągają na siebie nawet kary, ustalone przez prawo i wyroki sądów. Kto natomiast
chce uŜywać rozkoszy w taki sposób, by z ich powodu nie narazić się na Ŝadne
przykrości, i kto dotrzymuje swego postanowienia, by ulegając rozkoszy nie czynić nic
takiego, czego wedle jego przekonania czynić nie wolno, ten wyrzekając się rozkoszy
osiąga rozkosz największą… JeŜeli przeszkodą do szczęśliwego Ŝycia są cięŜsze
schorzenia ciała, to o ileŜ bardziej muszą tu przeszkadzać choroby duszy! Chorobami
duszy zaś są nie kończące się a próŜne Ŝądze bogactwa, sławy, panowania, jak
równieŜ poŜadanie wyuzdanych przyjemności. Dochodzą do tego zgryzoty, zmartwienia i
smutki trawiące i wyniszczające troskami serca takich ludzi, którzy nie rozumieją, Ŝe
duch nie powinien się trapić niczym, co nie wiąŜe się z obecnym lub przyszłym
cierpieniem ciała. Nie ma zaś wśród głupców nikogo, kto by nie był dotknięty którąś
z tych dolegliwości; kaŜdy z nich więc jest nieszczęśliwy”…
***
W „Rozmowach tuskulańskich” Cyceron subtelnie rozwaŜa m.in. zagadnienie
przemijania Ŝycia ludzkiego i śmierci: „Całe Ŝycie filozofów jest rozmyślaniem o
śmierci. Bo i cóŜ innego czynimy, kiedy odwodzimy duszę od zmysłowych uciech, to
jest od spraw ciała, od majątku, który jest pomocnikiem i sługą ciała, od spraw
publicznych, od wszelkich zajęć; cóŜ, powiadam, wtedy czynimy, jeśli nie to, Ŝe
przywołujemy duszę do niej samej, zmuszamy, aby była sam na sam ze sobą i jak
najbardziej odrywamy ją od ciała? A czymŜe innym jest oderwanie duszy od ciała,
jeśli nie nauką umierania? Dlatego winniśmy rozmyślać o tym i oddalać się od spraw
ciała, to jest przyzwyczajać się do śmierci. Dzięki temu Ŝycie nasze jeszcze tu na
ziemi będzie podobne do Ŝycia w niebie, a gdy uwolnieni z tych więzów będziemy tam
ulatywać, lot dusz będzie się mniej opóźniał. Ci bowiem, co zawsze byli w więzach
ciała, nawet gdy zostaną z nich uwolnieni, powolniej odbywają drogę, podobnie jak ci,
co przez wiele lat byli spętani łańcuchami. Dopiero gdy tam przybędziemy, będziemy
naprawdę Ŝyli. Obecne Ŝycie nasze jest bowiem śmiercią, którą mógłbym opłakiwać,
gdybym chciał. (…)
Doprawdy, sztuką leczenia duszy jest filozofia. I nie naleŜy poszukiwać jej
pomocy poza nami, tak jak zwykliśmy postępować w chorobach ciała: sami musimy
dołoŜyć wszelkich środków i sił, aby móc leczyć samych siebie. (…) Filozofia leczy
duszę, odsuwa próŜne niepokoje, uwalnia od poŜądliwości, oddala lęk. Ale nie działa
ona na wszystkich jednakowo: bardzo skutecznie działa wówczas, gdy trafia na
podatną naturę. Albowiem „dzielnych” nie tylko „szczęście wspomaga”, jak głosi stare
przysłowie, lecz o wiele bardziej rozum, który zwiększa dzielność, udzielając jak gdyby
wskazówek… I podobnie jak pole, chociaŜ Ŝyzne, nie moŜe być urodzajne bez uprawy,
równieŜ i dusza bez nauki. Jedna rzecz więc bez drugiej jest bezskuteczna. Uprawą
duszy jest zaś filozofia: ona wyrywa z korzeniami wady i przygotowuje dusze do
310
przyjęcia ziarna, powierza im je i, Ŝe tak powiem, zasiewa, aby dojrzawszy przyniosły
jak najbardziej obfite owoce.”
[Wielu innych autorów rzymskich takŜe wypowiadało się na ten temat. Tak np.
gdy Cezara zapytano, jaką śmierć uwaŜa za najlepszą, odparł: tę, której najmniej
oczekujesz i która następuje nagle. Pliniusz Starszy zaś w ogóle uwazał
natychmiastową śmierć za najwyŜsze szczęście Ŝycia ludzkiego].
W rozprawie „O starości” Marek Tulliusz notował: „Tu, na ziemi, zamknięci w
więzach naszego ciała, jesteśmy niejako na słuŜbie konieczności, i mamy do wykonania
cięŜką i trudną pracę. Bo dusza nasza w istocie swej jest boska. Strącona ze swej
wyniosłej siedziby, została jakby wchłonięta przez ziemię, która jest obca jej naturze,
boskiej i nieśmiertelnej. Lecz sądzę, Ŝe było wolą nieśmiertelnego Boga, by dać ziemi
istoty, które by jej strzegły i pilnowały. Dlatego rozsiał dusze w ludzkie ciała, by
ludzie poznając i podziwiając harmonię panującą we wszechświecie naśladowali ją
swym Ŝyciem uporządkowanym i statecznym. (…) Pitagoras i jego uczniowie uwaŜali,
Ŝe dusze nasze są cząstkami powszechnej, boskiej duszy wszechświata… Dusza sama
dla siebie jest źródłem ruchu, który nie mając początku, nie moŜe mieć takŜe końca,
bo dusza sama siebie opuścić nie moŜe. Poza tym nie moŜe ulec podziałowi, czyli
umrzeć.”
W dziele „O powinnościach” senator snuje rozwaŜania o istocie człowieka i
pisze: „Natura obdarzyła wszelkie rodzaje istot Ŝywych tą właściwością, Ŝe ochraniają
one siebie, strzegą swego Ŝycia i ciała, unikają tego, co wydaje im się szkodliwe, a
wyszukują i starają się zdobyć to, co jest im niezbędne do Ŝycia, na przykład pokarm,
kryjówki i inne tym podobne rzeczy. Następnie wszystkim Ŝywym stworzeniom wspólny
jest popęd do kojarzenia się w celu wydawania potomstwa i wspólna pewna
troskliwość o to potomstwo. Aliści między człowiekiem a zwierzęciem istnieje ta bardzo
wielka róŜnica, Ŝe zwierzę działa tylko o tyle, o ile skłaniają je do tego bodźce
zmysłowe, oraz przystosowuje się tylko do tego, co się właśnie dzieje, co zachodzi w
jego obecności, przy czym ma ono nader niewielkie poczucie przeszłości i przyszłości;
natomiast człowiek - poniewaŜ otrzymał w udziale rozum, dzięki któremu dostrzega
następstwa zjawisk, widzi ich przyczyny, rozpoznaje dokładnie wydarzenia, które
poprzedzają i niejako zapowiadają dane zjawiska, zestawia podobieństwa, a z
wypadkami bieŜącymi łączy i wiąŜe przyszłe - snadnie przegląda bieg całego Ŝycia i
stara się zapewnić sobie rzeczy konieczne do dalszego bytowania. TaŜ sama natura
posługując się oddziaływaniem rozumu zbliŜa człowieka do człowieka, nakłania ich
zarówno do uŜywania wspólnego języka, jak w ogóle do współŜycia ze sobą, a przede
wszystkim wszczepia w człowieka jakąś szczególną miłość względem wydanego na świat
potomstwa i powoduje, Ŝe chce on, by istniały pomiędzy ludźmi gromady i
społeczności, których byłby uczestnikiem, Ŝe dla tych samych przyczyn usilnie stara się
o przysposobienie wszystkiego, co zapewniłoby dostatni sposób Ŝycia nie tylko jemu,
ale jego Ŝonie, dzieciom i innym osobom, które są mu drogie, a o które powinien się
troszczyć. Ta troska oŜywia teŜ uczucia ludzkie i wzmaga zapał do działania. Atoli
szczególnie właściwe człowiekowi jest szukanie i dociekanie prawdy. Dlatego teŜ, kiedy
jesteśmy wolni od koniecznych zajęć i nieuniknionych kłopotów, zaraz pragniemy coś
zobaczyć, posłyszeć, czegoś nauczyć się, a poznanie bądź to tajemnych, bądź
zadziwiających rzeczy uwaŜamy za niezbędne do szczęśliwego bytowania. Stąd wyraźnie
okazuje się, Ŝe naturze ludzkiej najbardziej odpowiada to, co jest prawdziwe, rzetelne i
czyste. Z tym pragnieniem poznania prawdy łączy się pewnego rodzaju dąŜność do
przewodzenia, tak iŜ osobowość dobrze wyposaŜona przez naturę nie chce podlegać
nikomu, chyba jeno temu, kto ją pod jakimś względem wyprzedza, kto moŜe ją czegoś
nauczyć, kto dla jej własnego poŜytku sprawiedliwie i z mocy prawa włada krajem; z
311
tego rodzi się takŜe wielkoduszność i lekcewaŜenie spraw czysto ludzkich. W znacznym
stopniu wpływ natury i rozumu przejawia się równieŜ w tym, Ŝe wśród stworzeń
Ŝyjących tylko człowiek wie, na czym polega porządek, tylko człowiek ma pojęcie o
tym, co przystoi, i zna miarę w czynach i słowach. I tak nawet w tym, co poznajemy
przy pomocy wzroku, Ŝadna inna Ŝywa istota nie dostrzega ani piękna, ani wdzięku,
ani teŜ zgodnego układu części. Przenosząc te same zdolności z oczu do duszy, natura
i rozum dają wyraz przekonaniu, Ŝe znacznie bardziej jeszcze stosować się naleŜy do
wymogów piękna, zgodności i porządku w naszych zamierzeniach i czynach; zarazem
ostrzegają one, aby nie popełniano czynów nieprzystojnych lub sprzecznych z
wymogami męstwa oraz by w Ŝadnych osądach i działaniach nie przedsiębrano lub nie
zamyślano nic pod wpływem namiętności. Z tych to wszystkich składników tworzy się i
powstaje to, co jest tutaj przedmiotem naszych badań: cnota, która nie przestaje być
sobą, choćby nikt jej za cnotę nie uznawał, i o której słusznie mówimy, Ŝe gdyby
nawet nikt jej nie pochwalał, to i tak jest chwalebna sama przez się”. Trudno by
szukać w piśmiennictwie powszechnym równej klarowności i piekna zarówno stylu, jak
i treści.
***
Titus Lucretius Carus (ok. 95 – 35 p.n.e.) to wybitny reprezentant rzymskiego
epikureizmu, autor wiekopomnego poematu w sześciu księgach “O naturze
wszechrzeczy” ( “De naturae rerum”). Wilhelm Dilthey w rozprawie „Typy
światopoglądów” pisał o nim: „Usposobienie Lukrecjusza to spokój umysłu mądrego
człowieka, chłonącego niezmienną, trwałą strukturę uniwersum. On przeŜył w sobie
wyzwalającą potęgę wielkiego, kosmicznego, astronomicznego i geograficznego obrazu
świata, stworzonego przez naukę grecką. Niezmierzony wszechświat, jego odwieczne
prawa, powstanie ładu w świecie, historia ziemi wraz z roślinnością i zwierzętami i, w
końcu, z człowiekiem: koncepcja ta pozwoliła mu patrzeć z dystansem na intrygi
polityczne i pogardzać nędznymi, marionetkowymi bóstwami jego narodu. Nawet samo
Ŝycie jednostek z całym pragnieniem rozkoszy i władzy, zmaganie się indywidualnych
egzystencji na rzymskiej scenie „teatrum mundi” stawało się znikome wobec tego
kosmicznego punktu widzenia: „poboŜny jest człowiek, który w skupieniu umysłu
przygląda się uniwersum”… Jest to odwieczna cześć dla Stwórcy i Jego dzieła, którą
czują wytworne umysły i serca wszystkich epok i narodów. Jak to pieknie ujął Soeren
Kierkegaard: „Gdy wszystko naokoło człowieka pogrąŜy się w ciszy, gdy wszystko staje
się uroczyste jak noc gwiezdna, gdy dusza czuje się sama we wszechświecie, (…)
zjawia się przed nią wieczna niebiańska Moc”…
Człowieka, jako część uładzonego boskiego Kosmosu powinno teŜ cechować
wewnętrzne uporządkowanie w myślach i uczuciach, jak teŜ zewnętrzne w czynach,
zachowaniach, a nawet w wyglądzie. Prowadzi ku temu dobre wychowanie i
samowychowanie, choć przecieŜ nie są one wszechmocne.
„Tak samo rodzaj człowieczy: choć wychowanie na równi
Ogładza jednych czy drugich, to przecieŜ ono zostawia
KaŜdemu duchowi ślady jego pierwotnej natury.
I nie powinno się sądzić, Ŝe moŜna wyrwać z korzeniem
Przywary, by ktoś w szalony gniew nie popadł zbyt łatwo,
Ktoś inny nie był zanadto strachliwy, a jeszcze inny
Nie znosił niektórych rzeczy spokojniej, niŜ to się godzi.
I pod wieloma innymi względami muszą się róŜnić
312
Natury ludzkie, a takŜe wynikłe z nich obyczaje.
……………………………………………………………………….
W tej sprawie, jak mi się zdaje, mogę zapewnić o jednym:
Tak nikłe w nas pozostają ślady pierwotnej natury,
Od których by nas nie zdołał rozum uwolnić do końca,
śe nie są Ŝadną przeszkodą do Ŝycia godnego bogów”…
Samowychowanie, według Lukrecjusza, polega przede wszystkim na świadomym,
aczkolwiek rozumnym i miarkowanym, samoograniczeniu się, na pozwalaniu sobie
tylko tego, co zgodne z cnotą czyli rozumem i naturą człowieka. Nie jest to jednak
rzecz łatwa, gdyŜ z reguły „człowiek sam nie wie, czego chce, i stale szuka zmiany
miejsca, jak gdyby mogło to przynieść mu ulgę”.
W dziele „O naturze wszechrzeczy” znajdujemy szereg myśli dotyczących natury
człowieka i jego Ŝycia, jak np.:
- „Natura duszy nie jest znana.
- Jakaś ukryta siła niweczy wysiłki człowieka.
- Lepiej jest spokojnie podlegać, niŜ chcieć samemu panować.
- Z przyjemnością depcze się to, co kiedyś napawało lękiem [„Nam cupide canculcatur
nimis ante metutum”].
- Wstydliwość kobiet to często po prostu wyrachowana przebiegłość. Szczególnie
„wstydliwe” i nieprzystępne są wobec tych, kogo chcą zwabić do swych sieci, a z
tym, kto je interesuje jako przedmiot uŜytkowy, bawią się bez dłuŜszych ceregieli, są
naturalne i przystępne. Wolą teŜ prostaków i głupców, wobec których nie muszą się
wstydzić i krępować.”
***
Caius Sallustius Crispus (ok. 86 -35 p.n.e.) , wybitny rzymski historyk, polityk
i myśliciel, autor dzieł „SprzysięŜenie Katyliny” i „Wojna z Jugurtą”, uwaŜał, Ŝe
demoralizacja obywateli lub elit prowadzi państwa do upadku. Był teŜ autorem
szeregu innych nadzwyczaj trafnych obserwacji i myśli.
- „W państwach despotycznych zazwyczaj jest tak, Ŝe postanowienia najnikczemniejszych
i najgłupszych obywateli są zmuszeni wykonywać najlepsi i najuczciwsi.
- Gdy w państwie nagradza się obywateli złych, nie opłaca się być dobrym.
- Fortuna lubi towarzystwo najlepszych.
- Rzadko spotyka się męŜnych ludzi, którzy bronią tego, co jest bliskie ich duszy;
pozostali stoją po stroni

Podobne dokumenty