III. DZIEŃ - „Panie, Tym masz słowa życia wiecznego” (J 6, 68) W

Transkrypt

III. DZIEŃ - „Panie, Tym masz słowa życia wiecznego” (J 6, 68) W
III.
DZIEŃ - „Panie, Tym masz słowa życia
wiecznego” (J 6, 68)
W komunii z Bogiem przez Słowo
CZYTANIA
PIERWSZE CZYTANIE (Iz 55,1–3a)
Pokarm dla biednych
Czytanie z Księgi proroka Izajasza
To mówi Pan Bóg: „Wszyscy spragnieni przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie
pieniędzy. Kupujcie i spożywajcie, dalejże, kupujcie bez pieniędzy i bez płacenia za wino i
mleko.
Czemu wydajecie pieniądze na to, co nie jest chlebem? I waszą pracę na to, co nie nasyci?
Słuchajcie mnie, a jeść będziecie przysmaki i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw.
Nakłońcie wasze ucho i przyjdźcie do mnie, posłuchajcie mnie, a dusza wasza żyć będzie”.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY
(Ps 145,8–9.15–16.17–18)
Refren: Otwierasz rękę, karmisz nas do syta.
Pan jest łagodny i miłosierny,
nieskory do gniewu i bardzo łaskawy.
Pan jest dobry dla wszystkich,
a Jego miłosierdzie nad wszystkim, co stworzył.
Oczy wszystkich zwracają się ku Tobie,
a Ty karmisz ich we właściwym czasie.
Ty otwierasz swą rękę
i karmisz do syta wszystko, co żyje.
Pan jest sprawiedliwy na wszystkich swych drogach
i łaskawy we wszystkich swoich dziełach.
Pan jest blisko wszystkich, którzy Go wzywają,
wszystkich wzywających Go szczerze.
DRUGIE CZYTANIE (Rz 8,35.37–39)
Żadne stworzenie nie odłączy nas od miłości Boga
Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Rzymian
Bracia:
Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie,
głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz?
Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I
jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani rzeczy
teraźniejsze, ani przyszłe, ani potęgi, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne
stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu
naszym.
Oto słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ
Mt 4,4b
Alleluja, alleluja, alleluja
Nie samym chlebem żyje człowiek,
lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych.
Alleluja, alleluja, alleluja
EWANGELIA (Mt 14,13–21)
Cudowne rozmnożenie chleba
Słowa Ewangelii według świętego Mateusza
Gdy Jezus usłyszał o śmierci Jana Chrzciciela, oddalił się stamtąd w łodzi na miejsce
pustynne, osobno. Lecz tłumy zwiedziały się o tym i z miast poszły za Nim pieszo. Gdy
wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych.
A gdy nastał wieczór, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: „Miejsce tu jest puste i pora już
spóźniona. Każ więc rozejść się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności”.
Lecz Jezus im odpowiedział: „Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść”.
Odpowiedzieli Mu: „Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb”.
On rzekł: „Przynieście mi je tutaj”.
Kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziął te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo,
odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby, dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom.
Jedli wszyscy do sytości i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście pełnych koszy ułomków.
Tych zaś, którzy jedli, było około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci.
Oto słowo Pańskie.
MEDYTACJA
Rozważanie: Łk 8, 4–15
Przypowieść o Siewcy to chyba jeden z nielicznych tekstów, gdzie Słowo mówi o sobie
samym. Jest to też jeden z fragmentów Pisma Świętego, który nie potrzebuje jakiegoś
głębszego wyjaśnienia, gdyż sam Jezus wyjaśnia sens tego opowiadania … Jednak czy na
pewno tekst ten nie potrzebuje głębszej analizy…?
Zanim przejdziemy do interpretacji dzisiejszego tekstu, spróbujmy podjąć krótką refleksję.
Złośliwi mówią, że Biblia to najbardziej zakurzona książka na półce w domu większości
katolików. Warto postawić pytanie, dlaczego tak się dzieje, że spisane Słowo Boga nas nie
zachwyca; zamiast być naszym codziennym pokarmem, zamiast być naszym życiodajnym
ziarnem, porasta kolejną warstwą kurzu w naszych domach…
Mówi się, że żyjemy dzisiaj w kulturze obrazkowej, ale też w kulturze bardzo
rozhałasowanej. Do współczesnego człowieka dociera dzisiaj mnóstwo informacji, bardzo
dużo słów. Bardziej przemawia dzisiaj do niego obraz niż słowo. Bardziej słucha mediów niż
Boga. Co zatem zrobić? Jak zachęcić współczesnego człowieka do czytania Pisma Świętego;
do życia Słowem Bożym na co dzień?
Wyjdę od może trochę nieudolnego przykładu, ale spróbujmy odpowiedzieć sobie na pytanie,
które może być dla nas pewną formą aktywizującą w naszym rozmyślaniu: Jaki
powzięlibyście plan, aby przekonać kogoś, kto, powiedzmy, jest miłośnikiem muzyki discopolo, do słuchania muzyki poważnej? Mamy kogoś, kto kocha te prowincjonalne sialalalala i
chcemy go przekonać do Mozarta, Beethovena czy Chopina… oczywiście człowiek ten
muzykę poważną gdzieś, kiedyś słyszał, ale specjalnie się nią nigdy nie zachwycał. On woli te
swoje gorące rytmy. Powiedzenie takiemu człowiekowi, że muzyka poważna jest piękna,
może skutkować tym, że usłyszymy odpowiedź: Wyluzuj!, daj sobie z tym spokój… i po
ludzku taki człowiek nas skreśli. Zwróćmy uwagę, dlaczego tak się dzieje. Otóż, nie sama
muzyka nam się podoba, gdyż muzyka prawie zawsze jest związana z pewnymi osobami, z
jakąś rzeczywistością, z kimś, kto tę muzykę tworzy, wykonuje itd. Ludzie śpiewają pieśni
patriotyczne, powstańcze… i tacy ludzie, słuchając tych piosenek, widzą te palące się domy
dzielnych chłopców i dziewcząt z 1944 roku. Muzyka wiąże się więc z jakąś ideologią,
jakimś światopoglądem, z jakimś innym światem. Swoją muzykę mieli i mają „hipisi”,
„punkowcy”, nawet kibice… A więc, aby zachwycić kogoś swoją muzyką, trzeba go najpierw
wprowadzić w ten świat, w tę rzeczywistość, która tak ściśle łączy się właśnie z tym, a nie
innym gatunkiem muzycznym. Na przykład jeżeli chcielibyśmy kogoś przekonać do Mozarta
to dobrze byłoby, abyśmy mu opowiedzieli o jego zagadkowej i tajemniczej śmierci oraz
wielkim odrzuceniu. Na pewno wielu ludzi zainteresowało się muzyką Mozarta, kiedy
obejrzeli film „Amadeusz”.
Po co ten może trochę przydługawy przykład? Otóż, wracając do postawionego przez nas
pytania: Jak zachęcić współczesnego człowieka, żyjącego w takiej, a nie innej cywilizacji, do
czytania Pisma Świętego? Trzeba byłoby najpierw wyjść od tego, aby wprowadzić takiego
kogoś w świat Jezusa Chrystusa. Ktoś, kto nie zachwyci się osobą Boga, kto ciągle „słucha
disco-polo”, czyli natłoku słów i obrazów, dostarczanych nam przez dzisiejsze media, nie
zachwyci się również Jego Słowem. Zwróćmy uwagę, że zupełnie inny oddźwięk mają słowa
wypowiadane do nas przez kogoś, kogo znamy, kochamy, podziwiamy itd, niż przez kogoś,
kto jest nam zupełnie obcy. Podsumowując, aby zachwycić się Biblią - spisanym Słowem
Boga, trzeba najpierw zachwycić się samym Bogiem, trzeba wejść w Jego świat, trzeba wejść
w komunię z Nim. Jednak, aby wejść w komunię z Bogiem, trzeba najpierw usłyszeć Jego
Słowo, bo jak mówi św. Paweł, wiara (czyli komunia) rodzi się ze słuchania, a tym co się
słyszy, jest Słowo Boga i w tym momencie koło się zamyka…
Wracając do naszej przypowieści, przyjrzyjmy się samym sobie i spróbujmy odpowiedzieć na
kilka pytań:

Czy wierzę w to, że Bóg każdego dnia rzuca na moje serce ziarno Swego Słowa? Czy
wierzę, że Bóg mówi do mnie każdego dnia?
Bóg Swoje Słowo kieruje do nas codziennie. To nie jest tak, że są takie momenty,
kiedy On mówi, i inne, w których milczy, chociaż po ludzku może nam się tak
niekiedy wydawać. Wielu z nas być może ma takie doświadczenie, np. z rekolekcji,
kiedy przez kilka dni pod rząd słyszeli głośno i wyraźnie słowo kierowane przez Boga
do siebie, jednak kiedy rekolekcje się skończyły, kiedy wróciło sie do swojej
codzienności, kiedy zaczęły się problemy, kłopoty, zdawało się nam, jakby On milczał
albo ściszył swój głos… Jednak On mówi do nas nieustannie … Nie ma ułamka
momentu w moim życiu, w którym Bóg by do mnie nie mówił, w którym Bóg nie
rzucał by swego ziarna na glebę mego serca. My, jako ludzie, często jesteśmy też
obciążeni trudnym i niedobrym doświadczeniem. Nosimy w sobie bolesne
doświadczenie, kiedy ktoś przestaje do nas mówić, manifestując w ten sposób: Ja nie
chcę z Tobą rozmawiać!; Dla mnie w tej chwili nie istniejesz! Dzieci, które są karane
przez swoich rodziców milczeniem, karane są w ten sposób bolesną i niedobrą karą.
Kiedy dziecko dostrzega, że rodzic przechodzi obok i milczy, to tak jakby powiedział
do niego: dla mnie teraz nie istniejesz; nie ma cię; nie jesteś dla mnie ważny… Często
nosimy w sobie obciążenie tego rodzaju, dlatego może być dla mnie trudne przyjęcie
tego, że Bóg mówi do mnie nieustannie. Jednak za każdym razem kiedy sięgam po
Pismo Święte, kiedy czytam Słowo, które Kościół proponuje mi na dzisiaj, kiedy
słucham tego Słowa będąc na Eucharystii, Bóg mówi do mnie! Czy wierzę w to?

Gdzie chcę być: na drodze, czy pośród cierni?
Problemem w wyjaśnieniu tej przypowieści jest znalezienie sobie miejsca. Gdzie chcę
być? Na drodze, na skalistej ziemi, czy pośród cierni? Czy mam zamkniętą drogę do
żyznej ziemi?
Tak trudno jest mi znaleźć jedno miejsce. Moje życie daje mi odczuć „wielorakość”.
Są we mnie różne rodzaje ziemi, a zatem mogę rozpoznać się w każdym fragmencie
tej przypowieści.
o
Odnajduję się przede wszystkim na drodze, „na ziemi udeptanej przez wiarę
sprowadzoną do przyzwyczajenia, do skrupulatnego przestrzegania języka i zasad”.
Pojawia się Słowo Boże: dotyka mnie, ale odbija się ode mnie bez możliwości
wniknięcia we mnie. Jestem rozkojarzony, nieobecny. Moje serce, zainteresowanie –
pomimo pozorów – są gdzie indziej. Nie ma mnie. Zasiew zatem jest mi obcy, tak jak
ja jestem obcy sobie.
Wystarczy złośliwy podmuch pokusy, aby zmieść te maleńkie ziarenka, które znalazły
schronienie.
o
Odnajduję się w ziemi, która nie została dobrze zaorana. „Głębia jałowa od skał, na
powierzchni garść dobrej ziemi, rozsypanej i wygładzonej w pośpiechu”.
Wystarczającej, by stwarzać dobre pozory, zachować twarz.
Powierzchowność, ulotność, próżność. Poszukiwanie emocji. Niestabilność. Nieśmiałe
próby nigdy niedoprowadzane do końca. Osoba pozbawiona korzeni jawi się
niezdolną do zaangażowania się naprawdę. Dotyka wszystkiego powierzchownie, nic
nie przyjmuje.
Kiedy ziarno pada, zostaje przyjęte z entuzjazmem nowości: jest inne, nowe,
malowniczo inne, barwne o każdej porze roku. Ale nie ma głębi, w której mogłoby
zapuścić korzenie. Brakuje oddechu, by wytrwać. Nadchodzą trudności albo przemija
moda, która czyni nowym i pożądanym. I zielona łodyżka, która wystrzeliła, łamie się
przesuszona; a może wstydzi się być dostrzeżona, wstydzi się przebijać przez tłum
wychwalający obecną modę, krytykujący lub konserwatywny.
o
Rozpoznaję się pośród wybujałych cierni. Tutaj ziemia jest dobrze uprawiana. Ale
wszystko przesłaniają ciernie, które rosną bujnie i mają łatwe życie. A biedne ziarno,
które zdołało przedrzeć się przez kłębowisko, i udało mu się nawet wypuścić wątłą
łodyżkę, musi liczyć się z bezlitosną konkurencją cierni, które wykradają mu
pożywienie, zasłaniają słońce, zatruwają powietrze i przygłuszają.
Troski, obciążenia, układy, sprzeczki, namiastka „dobroci”, stają się nieodłączne.
Małe wygody, z których tak trudno zrezygnować. To są ciernie, które duszą we mnie
Słowo Boże, po tym jak uczyniły z niego mniejszość.
o
Odnajduję się też w ziemi żyznej. I jeśli to nie ziemia, która owocuje stokrotnie czy
sześćdziesięciokrotnie, to przynajmniej ta, która wydaje owoc trzydziestokrotny, a
nawet trochę mniejszy .
Siewca nie wymaga od wszystkich takich samych zdolności. I skrupulatnie nie
kontroluje rezultatów. Zadowala się tym, że zadał mi pracę, która łagodzi moją
twardość, oddala ode mnie jałowe skały, pleni ciernie konkurencji.
Siewca pragnie tylko, żebym dołożył do dzieła moją część pracy, tę część, której brak
uniemożliwia dzieło ziarna. Siewca przestrzega mnie jako współpracownika w swym
nieustającym dziele tworzenia.
„Słowo tworzące” pobudza mnie, bym wykonał moją cząstkę pracy. Tylko wówczas
będzie można zobaczyć dobro, nawet na pustkowiu.
Siewca wyszedł siać… i byłoby dobrze, gdybym ja, grunt pod zasiew, wyszedł mu
naprzeciw.

Podobne dokumenty