Sonda Cassini rozpoczyna nowy etap badań Saturna

Transkrypt

Sonda Cassini rozpoczyna nowy etap badań Saturna
01.07.2008
Sonda Cassini rozpoczyna nowy etap badań Saturna
Dzisiaj kończy się przewidziany na starcie czas misji Cassini badającej Saturna i jego księŜyce. Ale to nie
koniec badań wykonywanych przez sondę, zdecydowano
bowiem o przedłuŜeniu misji o kolejne dwa lata.
Sonda Cassini została wystrzelona z Ziemi 15 października 1997
r. z Przylądka Canaveral na Florydzie. Dotarcie do Saturna
zajęło jej siedem lat. 30 czerwca 2004 r. sonda weszła na orbitę
wokół Saturna i od tej pory bada tę planetę oraz układ jej
księŜyców.
Wśród sukcesów misji Cassini moŜna wymienić wypuszczenie
przez sondę lądownika Huygens, który wykonał zdjęcia
powierzchni Tytana, największego księŜyca Saturna. Okazało
się, iŜ na Tytanie istnieje cykl hydrologiczny, podobnie jak na
Ziemi, z tym Ŝe w przypadku księŜyca Saturna rolę wody
odgrywa metan (metanowe deszcze, chmury, jeziora). Sonda
wykonała kompletną mapę temperatury atmosfer Saturna i
Tytana. Odkryła, iŜ na obu biegunach Saturna wieją silne
huragany, a zorze polarne na Saturnie są inne niŜ te
obserwowane na Ziemi i Jowiszu. Stwierdziła teŜ, Ŝe gejzery na Enceladusie zawierają parę wodną i lód, a materiał
przez nie wyrzucany tworzy pierścień E wokół Saturna.
Po czterech latach przewidzianych planem badań pora na dwa dodatkowe. O przedłuŜeniu misji zdecydowano w
kwietniu br. W ciągu tego dodatkowego okresu sonda skupi się na badaniach księŜyców: Tytana oraz Enceladusa.
Nadal będzie teŜ zbierać dane o polu magnetycznym oraz monitorować zmiany na Saturnie i Tytanie. W sierpniu 2009
r. Cassini będzie obserwować niecodzienne ustawienie pierścieni Saturna, takie w którym będą rzucać cień na równik
planety.
W dodatkowym okresie misji sonda okrąŜy Saturna 60 razy oraz zbliŜy się do Tytana 26-krotnie. Przeleci teŜ w pobliŜu
kilku innych księŜyców. Cassini to misja, w ramach której współpracują amerykańska agencja kosmiczna NASA,
Europejska Agencja Kosmiczna ESA oraz Włoska Agencja Kosmiczna.
Źródło: www.onet.pl
04.07.2008
Dzisiaj Słońce najdalej od Ziemi
Dokładnie o godzinie 10, Ziemia znajdzie się
najdalej od Słońca (aphelium). Oba ciała będzie
wtedy dzielił dystans 152.1 milionów
kilometrów.
W staroŜytności i w średniowieczu uwaŜano, Ŝe
wszystkie planety poruszają się po orbitach idealnie
kołowych. Pogląd ten zrewidował Jan Kepler, który
udowodnił, Ŝe ciała Układu Słonecznego poruszają się
po krzywych stoŜkowych: elipsach, parabolach i
hiperbolach.
Dziś wiemy więc, Ŝe planety poruszają się po elipsach.
Miarą spłaszczenia elipsy jest parametr "e", zwany
mimośrodem. Im bliŜszy on wartości zera, tym bardziej
elipsa przypomina okrąg, a im bardziej zbliŜa się on do
jedności, tym bardziej orbita ciała staje się wydłuŜona.
W przypadku Ziemi mimośród jej orbity wynosi
e=0.0167. Wynika z tego prosty fakt, Ŝe nasza planeta
nie znajduje się w stałej odległości od Słońca. ChociaŜ
podręczniki podają, Ŝe odległość dzieląca Ziemię i
Słońce wynosi 149 600 000 km, jest to tylko wartość
średnia. W rzeczywistości dystans dzielący oba ciała
zmienia się od 147 100 000 km (astronomowie mówią,
Ŝe Ziemia znajduje się wtedy w peryhelium) do 152
100 000 km (Ziemia w aphelium).
Wbrew temu, co moglibyśmy sądzić, Ziemia znajduje się najbliŜej naszej dziennej gwiazdy na początku stycznia, a więc
w środku zimy, a najdalej na początku lipca, a więc w środku lata. Świadczy to o tym, Ŝe odległość dzieląca Ziemię od
Słońca nie jest podstawowym czynnikiem, który warunkuje występowanie pór roku.
Największy wpływ na nie ma bowiem nachylenie osi obrotu naszej planety do płaszczyzny jej ruchu orbitalnego. Tak
więc o godzinie 10 naszego czasu dnia 4 lipca, kiedy Ziemia znajdzie się najdalej od Słońca w rekordowo duŜej
odległości 152.1 milionów kilometrów, nie powinniśmy oczekiwać specjalnych mrozów.
Kształt orbity Ziemi ma jednak mierzalny wpływ na nasze pory roku. PoniewaŜ w najbliŜszej okolicy Słońca Ziemia
porusza się nieznacznie szybciej niŜ w momencie, gdy dzieli ją największa odległość, pory roku nie trwają tyle samo
czasu. Na półkuli północnej wiosna średnio trwa 92 dni i 21 godzin, lato 93 dni i 14 godzin, jesień 89 dni i 18 godzin, a
zima 89 dni i 1 godzinę.
PoniewaŜ na półkuli południowej sytuacja wygląda dokładnie na odwrót, jesteśmy niejako w nieznacznie
uprzywilejowanej sytuacji, bowiem nasze lata są o ponad 4 dni dłuŜsze.
Z drugiej jednak strony poniewaŜ w styczniu, kiedy na półkuli południowej panuje lato, Ziemia jest właśnie najbliŜej
Słońca, tamtejsze lata są średnio rzecz biorąc nieznacznie cieplejsze niŜ nasze.
Źródło: www.onet.pl
05.07.2008
Pryszczata gęba Merkurego
Amerykańska sonda Messenger uchyla rąbka tajemnicy skrywającej pierwszą planetę Układu Słonecznego
Naukowcy badający Merkurego od lat 70. spierają się o procesy, które uformowały powierzchnię tego globu. Czy na niewyraźnych
zdjęciach zrobionych przez sondę Mariner 10 w 1974 i 1975 r. widać dzioby po ospie - uderzeniach meteorytów, czy raczej blizny po
trądziku - wulkanach wywracających powierzchnię planety do góry nogami?
Prace opublikowane w dzisiejszym "Science" przez uczonych z kilkunastu ośrodków głównie w USA pomagają rozwikłać tę zagadkę.
Boski posłaniec
Spośród czterech skalistych planet Układu Słonecznego - Marsa, Ziemi, Wenus i Merkurego - ten ostatni jest dla nas najbardziej
zagadkowy. CięŜko go podglądać przez teleskopy, bo znajduje się bardzo blisko Słońca. Przed Messengerem odwiedziła go tylko jedna
sonda - amerykański Mariner. Zdjęcia przez nią wykonane pokazały nam jednak tylko 45 proc. powierzchni tej planety, na dodatek nie
były zbyt dokładne - ich rozdzielczość wynosiła ok. 1 km/piksel. Fotografie przedstawiały glob podobny do KsięŜyca - oszpecony
kraterami, pomiędzy którymi rozlewały się szerokie równiny.
Co jeszcze wiemy o Merkurym? Ta niewielka planeta (jedna trzecia rozmiarów Ziemi) jest jednocześnie najbardziej gęsta w naszym
Układzie. Uczeni podejrzewają, Ŝe ponad połowę globu zajmuje zbudowane z Ŝelaza jądro. Jego zewnętrzna część jest zapewne
płynna, bo Merkury posiada słabe pole magnetyczne. W Układzie Słonecznym z ochronnych właściwości pola magnetycznego (zasłania
przed wiatrem słonecznym) korzysta jeszcze tylko Ziemia.
Merkury wolno wiruje wokół własnej osi, ale za to chyŜo, po bardzo wydłuŜonej orbicie, okrąŜa Słońce. Stąd zresztą wzięła się jego
nazwa. PoniewaŜ na naszym niebie przesuwa się bardzo szybko, staroŜytni nazwali go imieniem boskiego posłańca, który w mitologii
rzymskiej latał z wiadomościami od Jowisza (w greckiej Zeus wysyłał Hermesa). Dzień na Merkurym trwa więc dwa razy dłuŜej niŜ rok aŜ 176 ziemskich dni. Powierzchnia planety rozgrzewa się wtedy do ponad 400 st. C (na Wenus, drugiej planecie od Słońca, z powodu
efektu cieplarnianego jest jeszcze cieplej). Słońce zajmuje na merkuriańskim niebie 2,5 razy więcej miejsca niŜ na naszym. Ale
poniewaŜ atmosfera planety jest bardzo mizerna i promienie słoneczne nie mają ośrodka, w którym mogłyby się rozproszyć, niebo
pozostaje czarne. RównieŜ z powodu cienkiej atmosfery w nocy całe ciepło ucieka w kosmos i temperatura na Merkurym spada do
minus 180 st.
Mimo bliskości Słońca na Merkurym mogą być pokłady zamarzniętej wody. Naukowcy podejrzewają, Ŝe kryje się ona w kraterach na
biegunach planety. Badając powierzchnię planety radarem, dostrzegli tam bowiem gładkie, odbijające promieniowanie miejsca.
Wszystko to tak zainteresowało badaczy z NASA, Ŝe postanowili wysłać do Merkurego kolejną sondę. Messenger (z ang. - posłaniec)
wystartował cztery lata temu. 14 stycznia tego roku minął planetę i przy okazji skierował na jej powierzchnię swoje instrumenty
badawcze.
Kosmiczna nawigacja
Zdjęcia nadesłane przez sondę są prawie dziesięciokrotnie wyraźniejsze niŜ te wykonane 30 lat temu. Messenger nie tylko przyjrzał się
dokładniej rejonom obfotografowanym juŜ przez Marinera, ale "rzucił teŜ okiem" na kolejne 20 proc. powierzchni Merkurego. Naukowcy
zwrócili szczególną uwagę na merkuriańskie kratery i rozległe równiny rozciągające się wokół nich. PoniewaŜ jest to krajobraz iście
księŜycowy, wielu naukowców twierdziło, Ŝe tak jak na Srebrnym Globie został uformowany w wyniku bombardowania przez meteoryty.
W dzisiejszym "Science" naukowcy piszą jednak, Ŝe w wielu miejscach widać ślady działalności wulkanicznej. Dzięki precyzji
instrumentów zamontowanych w Messengerze uczeni dostrzegli np., Ŝe wnętrza kraterów powstałych wskutek uderzenia meteorytów
upstrzone są mniejszymi kraterkami, a takŜe zalane gładką, jaśniejszą od otoczenia skałą. Badając ich strukturę, doszli do wniosku, Ŝe
to wykwity wulkaniczne, a jaśniejsza skała to lawa, która się z nich wylała i zastygła.
Messenger pogodził więc zwolenników teorii o meteorytach z tymi od wulkanów. Twarz Merkurego ucierpiała i od pryszczy, i od ospy.
Co równieŜ ciekawe, na powierzchni planety odkryto tylko znikome ilości Ŝelaza. Wygląda więc na to, Ŝe znajduje się ono głównie w
jądrze Merkurego, a w jego skorupie i płaszczu jest tego metalu jak na lekarstwo. To dziwne, bo np. w zewnętrznych warstwach Ziemi
Ŝelaza nie brakuje.
Choć amerykańska sonda oddala się dziś od Merkurego, to jeszcze nie koniec jej pracy. To dopiero początek. Messenger nawiguje
bowiem według dziwacznych - z ziemskiego punktu widzenia - zasad. śeby w marcu 2011 r. wejść na orbitę wokół planety i rozpocząć
bardziej szczegółowe badania, musi kilkakrotnie koło niej przelecieć. Statek krąŜy wokół Słońca, korygując lot, przyspieszając lub
hamując podczas mijania wewnętrznych planet naszego Układu. Nie leci do Merkurego według prostej jak drut marszruty. Intuicyjnie
cięŜko to pojąć. Podobny problem mieli pierwsi amerykańscy astronauci, którzy próbowali manewrować swoimi statkami (nazwanymi
zresztą Merkury), poruszając się naokoło Ziemi. Trochę im zajęło, zanim zrozumieli, Ŝe aby dogonić obiekt znajdujący się na niŜszej
orbicie, muszą... zwolnić.
Po kilku latach od wejścia na orbitę wokół Merkurego warta prawie pół miliarda dolarów sonda Messenger umrze i spadnie na planetę,
wybijając w niej niewielki krater. Być moŜe za kilka tysięcy lat, kiedy obecna cywilizacja Zachodu juŜ zaginie, tej dziurze z powierzchni
Merkurego przyjrzą się z uwagą kolejni naukowcy. I zaczną się zastanawiać, skąd ona się, u diabła, wzięła
Źródło: www.gazeta.pl
08.07.2008
Sonda Rosetta wybudzona ze snu
PodróŜująca w kosmosie sonda Rosetta została kilka dni temu wybudzona ze stanu uśpienia.
Kontrolerzy lotu dokonali takiej operacji, gdyŜ zbliŜa się data (5 września) spotkania sondy z planetoidą (2867) Steins. Z Ziemi sonda
Rosetta wystartowała w marcu 2004 r., a jej głównym celem jest kometa Czuriumowa - Gierasimienki, do której dotrze w 2014 r. Rosetta
to misja Europejskiej Agencji Kosmicznej ESA. W projekcie biorą udział polscy naukowcy.
Ostatnie tchnienia sondy Ulysses
Badająca nasze Słońce sonda nadal prowadzi obserwacje i dostarcza dane na Ziemię, jednak kontrolerzy
lotu spodziewają się, Ŝe jej koniec moŜe nastąpić w kaŜdej chwili.
Misja Ulyssesa trwała ponad 17 lat. W tym czasie sonda okrąŜyła Słońce trzy razy i przebyła 8,6 miliardów kilometrów. Misją wspólnie
kierowały NASA i europejska agencja ESA.
Źródło: www.gazeta.pl
11.07.2008
KsięŜyc moŜe zawierać sporo wody
Naukowcy myśleli, Ŝe KsięŜyc nie zawiera ani grama wody, jednakŜe według ostatnich badań wynika, Ŝe
pod jego spieczoną powierzchnią kryć się moŜe całkiem duŜo wody - donosi serwis New Scientist.
Alberto Saal z Uniwersytetu Browna w Providence wraz z kolegami zbadali ponownie skały wulkaniczne zebrane na
powierzchni KsięŜyca podczas misji Apollo 15 i 17 w latach 70. Naukowcom udało się odkryć niewielkie ilości wody w
szkle wulkanicznym.
JednakŜe te znikome wartości mogą być spowodowane okresem, z którego pochodzi badany materiał wulkaniczny. Gdy
ok. 3 mld lat temu wybuchła lawa, jej temperatura mogła wynosić nawet do 7.000 stopni Celsjusza, co spowodowało
prawie całkowite wyparowanie wody. Aby stwierdzić, ile wody było pierwotnie w magmie, ekipa Saala zmierzyła jej
stęŜenie, jak równieŜ stęŜenie innych związków chemicznych, np. chloru, w jądrze szklanych kul wulkanicznych.
Następnie porównała wskaźniki stęŜenia na zewnętrznej powłoce, dzięki czemu mogli określić, jak szybko te związki
ulatniały się.
Według naukowców płaszcz KsięŜyca posiada od 260 do 700 części wody na milion części badanego materiału. Dla
porównania płaszcz ziemski zawiera od 500 do 1000 części na milion. Oznacza to, Ŝe KsięŜyc nie jest pozbawiony wody
jak przez wiele lat sądzono.
Źródło: www.onet.pl
17.07.2008
Najjaśniejsza Gwiazda w Strzelcu
Astronomowie znaleźli gwiazdę w konstelacji Strzelca, która świeci ponad 3 mln razy jaśniej niŜ Słońce.
Jest teŜ 150-200 razy cięŜsza i ma sto razy większą średnicę. Gdyby to ona świeciła w centrum naszego układu, sięgałaby orbity
Merkurego. Obłok materii otaczający gwiazdę z powodu kwiecistej urody badacze nazwali Mgławicą Piwonii.
Mimo Ŝe gwiazda naleŜy do najjaśniejszych w Drodze Mlecznej (moŜe z nią rywalizować tylko Eta Carinae w konstelacji Kil), nie
wypatrzymy jej gołym okiem. Jest odległa o 26 tys. lat świetlnych i zasłonięta przez obłoki pyłu, które w jej macierzystych okolicach,
blisko centrum galaktyki, są wyjątkowo gęste. Przebiły się przez nie zdjęcia w podczerwieni, które wykonał kosmiczny teleskop Spitzera.
Astronomowie nie dają gwieździe długiego Ŝycia. W ciągu najdalej kilku milionów lat wypali się, a potem zapadnie pod własnym
cięŜarem i zginie w eksplozji zwanej supernową. Pozostanie po niej czarna dziura i mgławica jej szczątków.
Źródło: www.gazeta.pl
18.07.2008
Woda na marsjańskim horyzoncie!
Obecność wody na Marsie pasjonuje naukowców od 1877 r., kiedy to włoski astronom Giovanni
Schiaparelli odkrył, Ŝe Czerwoną Planetę przecinają kanały (jak sądził, zbudowane przez potęŜną
cywilizację).
Co prawda gdy naukowcy zastosowali dokładniejsze teleskopy, kanały okazały się tylko złudzeniem, ale jednocześnie zyskaliśmy
dowody na to, Ŝe woda na Marsie kiedyś była. Jedna z hipotez mówi, Ŝe potęŜną depresję, która pokrywa północną półkulę planety,
dawno temu wypełniało morze. Naukowcy dostrzegli bowiem prowadzące do niej wyschnięte łoŜyska rzeczne przypominające te, które
powstały na Ziemi kilkanaście tysięcy lat temu, kiedy zaczęły cofać się lodowce. Ogromne powodzie zanosiły wtedy rzeczne osady
kilkaset kilometrów w głąb oceanów.
Ostatnich dowodów na marsjańską wodę dostarczyła amerykańska sonda Mars Reconnaissance Orbiter pracująca od dwóch lat na
orbicie wokół Czerwonej Planety. Sfotografowała m.in. krater Jezero (na zdjęciu), który dawno temu wypełniała woda. Na fotografii widać
wyschniętą deltę rzeki, która kiedyś wpływała do jeziora, nanosząc drobnoziarniste osady (zaznaczone na zielono; kolorem fioletowym
pomalowano pokryte przez nie skały). Naukowcy mają nadzieję, Ŝe zachowały się w nich ślady pradawnego marsjańskiego Ŝycia - jeśli
tylko kiedyś istniało.
Nikt nie wie, gdzie się podziała woda, która kiedyś płynęła po Marsie. To jedna z wielu tajemnic tej planety. Dzisiaj jest ona sucha jak
ziemskie pustynie. Gdyby cała woda unosząca się w cienkiej marsjańskiej atmosferze spadła na Czerwoną Planetę, pokryłaby jej
powierzchnię warstwą grubą ledwie na 10 mikrometrów (milionowych części metra). Na Ziemi po takiej ulewie poziom oceanów
podniósłby się o 2 cm.
Źródło: www.gazeta.pl
Na Marsa po ziemię
Amerykańscy i europejscy naukowcy planują niezwykłą wyprawę kosmiczną. Będzie ona wymagała
precyzji porównywalnej do tej, dzięki której w 1969 r. zdobyto KsięŜyc
Warta prawie pół miliarda dolarów misja Feniks na razie rozczarowuje. Badania marsjańskiego gruntu robione przez lądownik od
początku czerwca idą jak po grudzie. Dosłownie, bo najpierw klejąca glina zatkała dostęp do jednego z pokładowych laboratoriów. A
kiedy wreszcie udało się przeanalizować jej skład, okazało się, Ŝe nie zawiera nic, co naukowcy tak bardzo chcieliby na Czerwonej
Planecie znaleźć.
Marzyli o węglu czy azocie, pierwiastkach, które oznaczałyby bardzo prawdopodobną obecność Ŝywych organizmów. Niestety, pierwsze
analizy udowodniły tylko obecność zamarzniętej wody (a to juŜ wiemy z badań wykonanych przez inne sondy), a takŜe pokazały, Ŝe
pomarańczowa gleba świetnie nadawałaby się do... ogródka. Ma odczyn zasadowy i zawiera takie minerały jak ta na Ziemi. Astronauci,
którzy polecą kiedyś na Marsa, będą więc mogli zbudować szklarnię i zasiać warzywa.
Podobnie zresztą jak ci, którzy polecą na KsięŜyc. Okazuje się, Ŝe jeśli skruszyć księŜycową skałę, od biedy nadaje się ona pod uprawę.
Eksperyment, w którym na skale podobnej do tej znajdującej się na Srebrnym Globie wyhodowano nagietki, przeprowadzili naukowcy z
Narodowej Akademii Nauk w Kijowie. MoŜe kiedy za kilkanaście lat załoŜymy stałe bazy na KsięŜycu, jego srebrna tarcza zakwitnie na
kolorowo.
Wracając do Marsa. Zawiedzeni Feniksem naukowcy myślą juŜ o kolejnej misji, która pozwoliłaby zbadać tamtejszy grunt. Ostatnio w
ParyŜu spotkali się badacze z USA i Europy i dyskutowali o wysłaniu na Czerwoną Planetę sondy, która przywiozłaby z powrotem próbki
tamtejszej ziemi.
Wyprawa dwa w jednym
Tak ambitnej misji międzyplanetarnej jeszcze nie planowano. Będzie ona wymagała precyzji porównywalnej do tej, dzięki której w 1969
r. Amerykanie zdobyli KsięŜyc. Z jednym wyjątkiem. Tym razem na pokładzie nie będzie człowieka, który byłby w stanie reagować
stosownie do zmieniającej się sytuacji. W krytycznych momentach nie będzie teŜ moŜna kierować misją z Ziemi. Mars jest po prostu za
daleko od nas. W najdalszym ustawieniu obu planet sygnał radiowy w tę i z powrotem leci aŜ 44 minuty. Dlatego podejmowanie decyzji
będziemy musieli zostawić "w rękach" komputerów pokładowych. Naukowcy powinni więc przewidzieć wszystkie ewentualne
niebezpieczeństwa, a takŜe wymyślić, jak w takim przypadku nasi wysłannicy mają się zachować. Potem programiści przełoŜą te
scenariusze na algorytmy czytelne dla mózgów elektronowych.
Niestety, misja będzie tak skomplikowana, Ŝe liczba momentów krytycznych przewyŜszy wszystko, z czym do tej pory naukowcy mieli do
czynienia. W stronę Marsa polecą aŜ dwa statki. Jeden będzie miał na pokładzie lądownik, łazik i specjalny moduł rakietowy. Drugi to
statek-matka czekający w górze na dostawę marsjańskiej gleby.
Naukowcy chcą, Ŝeby łazik zebrał co najmniej pół kilograma gruntu, wędrując przez kilka kilometrów i pobierając próbki z róŜnych miejsc
i głębokości. Chodzi o to, Ŝeby za jednym razem przywieźć na Ziemię marsjańskie skały róŜnego typu, które będą się takŜe róŜniły
wiekiem. Uczonym zaleŜy m.in. na osadach, które zostały po wodzie płynącej kiedyś po pustynnej dziś Czerwonej Planecie.
Po zebraniu próbek łazik dostarczy je do lądownika. Tam marsjański grunt trafi do szczelnego pojemnika i w module rakietowym
zostanie wystrzelony na orbitę. Potem nastąpi rendez vous ze statkiem-matką, przekazanie poczty (takiego manewru w wykonaniu
automatycznych sond jeszcze nie próbowaliśmy) i droga powrotna na Ziemię. Po wejściu na orbitę naszej planety statek zrzuci lądownik
z próbkami, który na spadochronach wyląduje miękko na terytorium USA.
Ta wyprawa to zatem kilka misji w jednej. Bardziej skomplikowany technicznie, logistycznie, operacyjnie będzie chyba tylko załogowy
wypad na Czerwoną Planetę.
Kto zapłaci rachunek?
Badania Marsa są w USA tak popularne, Ŝe NASA wysyła tam sondy co dwa lata, kiedy tylko on i Ziemia ustawią się w dogodnej pozycji.
KaŜda z nich kosztuje kilkaset milionów dolarów, co nie stanowi znaczącej pozycji w przeszło 16-miliardowym rocznym budŜecie
Agencji. Dla porównania start jednego tylko promu kosmicznego to koszt aŜ miliarda dolarów.
Wyprawa po marsjańską ziemię pochłonie jednak kilkakrotnie więcej. Naukowcy szacują dziś, Ŝe rachunek wyniesie od 3 mld dolarów
wzwyŜ. Ta misja będzie więc wymagała współpracy co najmniej dwóch agencji kosmicznych - amerykańskiej i europejskiej.
Przygotowania do wyprawy zajmą przynajmniej 10 lat. Jeśli statki wystartują w 2018 r., próbki marsjańskiej gleby i skał trafią w ręce
uczonych cztery lata później.
Zakładając oczywiście, Ŝe wszystko pójdzie dobrze i cała operacja zaplanowana z precyzją szwajcarskiego zegarka nie spali na
panewce z powodu jakiegoś durnego drobiazgu. Łatwo sobie np. wyobrazić nieoczekiwany błąd tuŜ przed metą - Ŝe lądownikowi
opadającemu na Ziemię nie otwierają się spadochrony. Gdyby pojemnik z Marsa roztrzaskał się podczas lądowania, skaŜone próbki
moŜna by wyrzucić do kosza.
Źródło: www.gazeta.pl
Kolejny dowód na to, Ŝe na Marsie była woda
Kolejne dowody wskazują na to, Ŝe na Marsie istniały kiedyś jeziora i rzeki. Najnowszych danych
dostarczył amerykański orbiter okrąŜający Czerwoną Planetę.
Zdaniem naukowców kiedyś marsjańska gleba musiała być miękka, cieplejsza i bardziej wilgotna niŜ dziś. Dowodzą
tego minerały znajdujące się na powierzchni. Odbite od nich światło słoneczne analizował orbiter NASA
Reconnaissance, dzięki czemu ustalono skład i pochodzenie poszczególnych związków chemicznych.
Eksperci z amerykańskiego uniwersytetu Providence piszą w tygodniku Nature, Ŝe kiedyś Mars prawdopodobnie miał
glebę bogatą w wodę; a na powierzchni przez dłuŜszy czas nie zachodziły Ŝadne gwałtowne procesy. To sprzyjałoby
powstawaniu Ŝycia. Dzięki tym odkryciom teraz będzie moŜna lepiej określić gdzie szukać śladów Ŝycia, i w które
miejsca wysyłać kolejne marsjańskie misje.
Źródło: www.onet.pl
Gwiazda 3,2 miliona razy jaśniejsza od Słońca
Dzięki Kosmicznemu Teleskopowi Spitzera astronomowie odnaleźli jedną z najjaśniejszych gwiazd w
Drodze Mlecznej. "Peonia" znajduje się w centrum Galaktyki i świeci ok. 3,2 miliona razy jaśniej niŜ
dzienna gwiazda Ziemi. MoŜe to oznaczać, Ŝe jest ona najjaśniejszą gwiazdą w Drodze Mlecznej, jaką
kiedykolwiek udało się zaobserwować.
Obecnie za najjaśniejszą gwiazdę w Galaktyce uwaŜana jest Eta Carina, która świeci ok. 4,7 razy mocniej niŜ Słońce,
jednak astronomowie nie są do końca pewni tego oszacowania i sugerują, Ŝe nowoodkryta "peonia" moŜe być równie
jasna lub nawet jaśniejsza niŜ Eta Carina.
Oba obiekty charakteryzują się duŜą niestabilnością i krótkim, w kosmicznej skali, Ŝyciem. Ich istnienie moŜe w
najbliŜszym czasie (w ciągu kilku milionów lat) zakończyć się eksplozją, jako supernowa lub nawet hibernowa, stając
się gwiazdą neutronową, bądź - co przy tak duŜej masie (pond 100 mas Słońca) bardzo moŜliwe - czarną dziurą.
Źródło: www.onet.pl
93 mln lat temu Ziemia zawrzała
93 mln lat temu na Ziemi doszło do wymierania duŜej części organizmów zamieszkujących oceany. Jak
dowodzą naukowcy na łamach najnowszego numeru tygodnika "Nature", katastrofa ta została
spowodowana aktywnością podmorskich wulkanów.
93 miliony lat temu na Ziemi było upalnie - ciepłe oceany roiły się od zwierząt, na Alasce rosły palmy, a w dŜunglach
dzisiejszej Kanady majestatycznie przechadzały się olbrzymie dinozaury.
W pewnym momencie doszło do katastrofy - w oceanach nastąpił znaczny ubytek tlenu, który spowodował wyginięcie
głównie organizmów zamieszkujących dna oceanów, m.in. róŜnego rodzaju małŜ czy otwornic. Osady z dna oceanów
przekształciły się później w złoŜa ropy naftowej. Bardzo długo naukowcy nie byli pewni, jakie przyczyny zadecydowały
o tym wydarzeniu. Badania prowadzone przez Stevena Turgeona i Roberta Creasera z University of Alberta w Kanadzie
dowodzą, Ŝe były to intensywne procesy wulkaniczne.
Naukowcy odkryli, Ŝe w warstwach geologicznych sprzed 93 mln lat nastąpiło aŜ 40-krotne zwiększenie poziomu osmu
- pierwiastka z grupy Ŝelazowców.
Badania były prowadzone w dwóch, odległych od siebie o 5,5 tys. km, miejscach na Ziemi - w północno-wschodniej
części Ameryki Południowej i w środkowych Włoszech. Okazało się, Ŝe 97 proc. zawartego tam osmu było pochodzenia
wulkanicznego.
Źródło: www.onet.pl
21.07.2008
Ziemia i KsięŜyc z odległości 50 milionów kilometrów
Amerykańska sonda Deep Impact sfilmowała przejście KsięŜyca na tle Ziemi, a wszystko to z odległości 50
milionów kilometrów.
Zdjęcia zostały wykonane 29 maja br. Klatki rejestrowane w odstępach 15-minutowych zostały potem złoŜone w
kolorowy film wideo. Pełen film moŜna obejrzeć na stronie internetowej
www.nasa.gov/topics/solarsystem/features/epoxi_transit.html
- Fotografowanie Ziemi z bardzo daleka pomaga nam w poszukiwaniach planet pozasłonecznych, na których mogą
występować warunki do Ŝycia. Dzięki nim mamy świadomość w jaki sposób taki odległy świat moŜe być widoczny powiedział Michael A'Hearn z Uniwersytetu Maryland, kierownik przedłuŜonej misji Deep Impact. Sonda Deep Impact
badała kometę Tempel 1 i w roku 2005 wystrzeliła pocisk, który wbił się w jądro komety. Stan sondy po wykonaniu
zadania okazał się na tyle dobry, Ŝe NASA zdecydowała o dodatkowych zadaniach do wykonania.
PrzedłuŜona misja nosi nazwę EPOXI. W jej ramach sonda ma w Sylwestra przelecieć pobliŜu Ziemi i wykorzystując
grawitację naszej planety skierować się w stronę komety Hartley 2, do której dotrze w 2010 r. Poza tym sonda ma
poszukiwać planet pozasłonecznych w pobliŜu kilku wytypowanych gwiazd, na które skieruje swój teleskop.
Źródło: www.onet.pl

Podobne dokumenty