Kalisia wydanie specjalne internet.indd

Transkrypt

Kalisia wydanie specjalne internet.indd
1
4•5•6
2011
4•5•6
2011
MIESIĘCZNIK SPOŁECZNO-KULTURALNY / KWIECIEŃ•MAJ•CZERWIEC / NR 4•5•6 / 144 / 2011
CENA 7 ZŁ (W TYM 5%) VAT / ROK XVIII / ISSN 1426-7667 / NR INDEKSU 323462
W
Kaliszu
W
Kaliszu
rodziła
się
niepodległość
rodziła
się
niepodległość
4•5•6
2011
TEATR
pl. Wojciecha Bogusławskiego 1,
tel. 62 760 53 00
20-22 maja – „Summertime”, godz. 19 (DS)
21-22 maja – „Walentynki”, godz. 17 (SK)
25-26 maja – „Szalone nożyczki”,
godz. 10 i 12.30 (DS)
27 maja – „Szalone nożyczki”, godz. 19 (DS)
28-29 maja – „Szalone nożyczki”,
godz. 16.30 i 19 (DS)
28-29 maja – „Marianna i smoki”, godz. 15 (SK)
31 maja-3 czerwca – „Marianna i smoki”,
godz. 9 (SK)
2 czerwca – „Marianna i smoki”, godz. 10.30 (SK)
2-3 czerwca – „Mój Nestroy”, godz. 19 (DS)
4-5 czerwca – „Mój Nestroy”, godz. 19.30 (DS)
4-5 czerwca – „Walentynki”, godz. 17 (SK)
7-8 czerwca – „Pszczółka Maja”,
godz. 9 i 10.30 (SK)
11-12 czerwca – „Szklana menażeria”,
godz. 19 (SK)
15-16 czerwca – „Pszczółka Maja”, godz. 9 (SK)
18-19 czerwca – „Non Stop Horror Show”,
godz. 19 (SK)
25-26 czerwca – „Piotruś Pan, czyli żegnaj
Nibylandio” (przedstawienie przedpremierowe),
godz. 16 (DS)
*DS – duża scena, SK – scena kameralna
MUZEA
Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej
ul. Tadeusza Kościuszki 12, tel. 62 757 16 08,
czynne: wt., czw. w godz. 10-15; śr., pt. w godz.
11-17.30; sob., niedz. w godz. 10.30-14.30; niedz.
dzień bezpłatny
Ekspozycje stałe:
– „Pradzieje i wczesne średniowiecze regionu
kaliskiego” (zbiory archeologiczne)
– „Z dziejów Kalisza” (zbiory historyczne)
Ekspozycje czasowe:
18 marca-31 sierpnia – „Skarby
wczesnośredniowiecznej Wielkopolski” – wystawa
29 kwietnia-12 czerwca – „Miejsca sekretne na
gdańskich podwórkach” – wystawa
21 czerwca-15 września – „Wyroby z laki”
– wystawa
11-12 czerwca – XVI Jarmark Archeologiczny,
Rezerwat Archeologiczny na Zawodziu
18-19 czerwca – Festiwal Słowian i Waregów,
Rezerwat Archeologiczny na Zawodziu
25-26 czerwca – Weekend z Bractwem
Rycerskim Ziemi Kaliskiej, Rezerwat
Archeologiczny na Zawodziu
9-10 lipca – Zjazd Wojów
Wczesnośredniowiecznych, Rezerwat
Archeologiczny na Zawodziu
16-17 lipca – Weekend Celtycko-Irlandzki
– festyn, Rezerwat Archeologiczny na Zawodziu
26-27 sierpnia – XII Biesiada Piastowska,
Rezerwat Archeologiczny na Zawodziu
Dworek Marii Dąbrowskiej w Russowie
Russów 49, tel. 62 769 12 65
5 czerwca, 3 lipca, 7 sierpnia – „Niedziela
u Niechciców” – festyn, park przy Dworku
Marii Dąbrowskiej, od godz. 14
Muzeum Historii Przemysłu
Opatówek, ul. Kościelna 1,
tel. 62 761 86 26
Muzeum czynne: pn.-pt. w godz. 8.30-15;
sobota po telefonicznym uzgodnieniu; niedz.
w godz. 11-16. Ostatnie wejście
w celu zwiedzania na pół godziny przed
zamknięciem.
Ekspozycje stałe:
– „XIX-wieczne napędy, wynalazcy, pracujące
maszyny”
– „Przemysł w Kaliskiem w okresie
industrializacji ziem polskich w XIX wieku”
– „Zabytkowe maszyny dziewiarskie,
pomocnicze, projekty dzianin ASP w Łodzi”
– „Laboratorium przemysłowe”
– „Fortepiany firm polskich XIX i XX wieku”
– „Maszyny i urządzenia drukarskie
XIX-XX wieku”
– „Ornat Jana Pawła II i Benedykta XVI na tle
szat i paramentów liturgicznych”
Ekspozycje czasowe:
27 maja-15 sierpnia – „Porcelana inspirowana
sztuka polską” – wystawa wyrobów Porcelany
Śląskiej z fabryki porcelany w Katowicach,
w dzielnicy Bogucice
Muzeum Leśnictwa Ośrodka Kultury
Leśnej w Gołuchowie,
ul. Działyńskich 2,
tel. 62 761 50 36 lub 62 761 50 46
Ekspozycje stałe:
– „Technika leśna”, w Owczarni
– „Związki lasu z kulturą”, w Oficynie
– „Historia gospodarstwa leśnego na ziemiach
polskich”, w Oficynie
– „Spotkanie z lasem”, w Powozowni
Ekspozycje czasowe:
5 lutego-30 czerwca – „Rzeźba animalistyczna”
– wystawa ze zbiorów Muzeum Jeździectwa
i Łowiectwa w Warszawie, w Oficynie
17 marca-30 czerwca – „Polując na światło”
– wystawa fotograficzna Mirosława
Kwiecińskiego, w Oficynie
10-31 maja – „Norweskie inspiracje –
od tradycji do współczesności” – wystawa
fotograficzna Elżbiety Dzikowskiej i Izabeli
Staniszewskiej, w Powozowni
19 maja-31 sierpnia – „Zwierzęta naszych
lasów, pól i szuwarów” – wystawa fotograficzna
Rafała Łapińskiego
3 czerwca – Festyn edukacyjny „Spotkanie
z lasem”
2
7 czerwca-31 sierpnia – „Nasz świat sztuki”
– wystawa malarstwa Igi Brzeskot-Nowak
i Zbigniewa Boguckiego
17 czerwca-31 sierpnia – „Leśnicy na
Wschodzie 1939-1947” – wystawa historyczna
autorstwa Tomasza Skowronka
15 lipca-31 grudnia – Wystawa poświęcona
ptakom drapieżnym ze zbiorów własnych
Muzeum
GALERIE
Galeria Sztuki im. Jana Tarasina
(dawna Galeria BWA)
pl. św. Józefa 5, tel. 62 767 40 81
1-4 czerwca – 26. Wystawa pokonkursowa „Świat
dziecka”
9 czerwca-3 lipca – Salon Kaliski
7 lipca-31 sierpnia – wystawa malarstwa Heide
Drevera i Uwe Thiergartena z Hamm
Galeria w Hallu Centrum Kultury i Sztuki
ul. Łazienna 6, tel. 62 765 25 35
7 maja-5 czerwca – „Plakaty teatralne”
– wystawa prac Jana Lenicy i Romana Cieślewicza,
towarzysząca 51. Kaliskim Spotkaniom Teatralnym.
Wernisaż wystawy 11 maja o godz. 19.15
8 czerwca-3 lipca – „Grafika, rysunek” – wystawa
prac Bogdana Topora
6-31 lipca – „Ilustracja, rysunek, plakat”
– wystawa twórczości Zygmunta Januszewskiego
8 sierpnia-4 września – „Ilustracja, rysunek,
plakat” – wystawa Piotra Młodożeńca
Centrum Rysunku i Grafiki
im. Tadeusza Kulisiewicza
ul. Kolegialna 4, tel. 62 757 29 99
20 czerwca-30 września – „Agnieszka Cieślińska”
– wystawa
FILHARMONIA KALISKA
al. Wolności 2, tel. 62 767 84 60
20 maja – Międzynarodowy Festiwal
„Bursztynowy Szlak” Multimedia Amber Road
Festival, „Kontrapunkt i forma”; wykonawcy:
Gili Schwarzman – flet, Orkiestra Symfoniczna
Filharmonii Kaliskiej, Guy Braunstein – dyrygent;
w programie: Jan Sebastian Bach – Koncert
skrzypcowy a-moll, Siergiej Prokofiew
– Sonata fletowa w wersji na orkiestrę kameralną
(prawykonanie światowe), Johannes Brahms – IV
Symfonia e-moll op. 98, Sala Koncertowa
im. Profesora Jerzego Rubińskiego WPA UAM,
godz. 19.30
1 czerwca – Koncert z okazji Dnia Dziecka
„Karnawał Zwierząt”; wykonawcy: Orkiestra
Symfoniczna Filharmonii Kaliskiej, Lechosław
Nowak – dyrygent, prowadzenie, Sala Koncertowa
im. Profesora Jerzego Rubińskiego WPA UAM,
godz. 10 i 12
cd. na stronie 75
w numerze:
O Józefie Piłsudskim
Rozmowa z Krzysztofem Jaraczewskim
4
Kobieta w niewoli O Aleksandrze Piłsudskiej
11
Dzieje Szczypiorna Między miastem a polami
25
Marszałek w Kaliszu Trzy wizyty
28
Garnizon kaliski Siły wojskowe Kalisza
46
Historia Felka Feliksa Karśnickiego
64
Czapki z głów!
Miesięcznik Społeczno-Kulturalny
Wydawca: Miasto Kalisz
Adres redakcji: Ratusz, Główny Rynek 20,
tel. 62 765 43 00
Redaktor naczelny – Elżbieta Zmarzła, tel. 62 765 43 91
Stale współpracują: Iwona Cieślak, Jolanta Delura,
Mariusz Hertmann, Robert Kordes, Władysław
Kościelniak, Tadeusz Krokos, Robert Kuciński,
Agnieszka Tomaszewska, Karina Zachara
Korekta: Justyna Ratajczyk, Tomasz Mażuchowski
Projekt okładki: Tomasz Wolff
Fot. na okładce: ze zbiorów Muzeum Okręgowego Ziemi
Kaliskiej, na zdjęciu Józef Piłsudski podczas
pobytu w Kaliszu
Nakład 1000 egz.
Redakcja nie zwraca materiałów nie zamówionych,
nie odpowiada za treść ogłoszeń
Skład – Point-Grafika Użytkowa Tomasz Wolff,
tel. 62 502 66 90
Druk – Z. P. Offset-Kolor, tel. 62 764 97 61
Internet: www.kalisz.pl/kalisia.htm
Numer konta dla prenumeratorów:
Bank Zachodni WBK SA O/Kalisz
43 1090 1128 0000 0000 1218 1984
Legionowa historia Kalisza jest tematem
specjalnego wydania „Kalisii”. Przedstawiamy w nim miasto i okolice czasów kiełkującej wolności Polski. Ziemia kaliska była
miejscem wyjątkowym w dziele wyzwoleńczym, co potwierdzają źródła historyczne,
opowieści potomków ówczesnych bohaterów, najstarszych mieszkańców tego regionu. Dlatego zebranie cennych świadectw
kaliskiego dążenia do wolności stało się
priorytetem wśród tematów zgłaszanych
do tej edycji czasopisma. Kultywowanie
pamięci o sprawach kluczowych dla naszej
obecności, zwłaszcza w dziewięćdziesiątą
rocznicę powstania garnizonu kaliskiego
i uroczystego nadania przez Józefa Piłsudskiego sztandaru 29. Pułkowi Strzelców Kaniowskich, jest fundamentem, na którym
będą opierać swoje losy kolejne pokolenia,
nie tylko kaliszan.
To wydanie „Kalisii” ma zatem wyjątkowe znaczenie. Daje świadectwo historii
najważniejszej, narodowej. Mówi o sensie
polskości i niezależności. Przekazuje wartości wynikające z humanitaryzmu. Krok po
kroku analizuje różnorodne nurty niepodległościowe, w których brali udział mieszkańcy miasta – od kaliskich skautów począwszy, a skończywszy na żołnierzach 25.
Dywizji Ziemi Kaliskiej.
Po raz kolejny przypominamy, jak wielkim autorytetem dla Polski był Józef Piłsudski. Odtwarzamy w tym wydaniu „Kalisii”
wszelkie ślady, które on i jego małżonka
Aleksandra pozostawili w naszym mieście. Prezentujemy w całości niezwykle
emocjonalne przemówienie, wygłoszone
przez marszałka w Kaliszu i nadane przez
radio na cały kraj. Przedstawiamy obszerne wspomnienia jego żony z pobytu, jako
więźniarki, w obozie w Szczypiornie. Rozmawiamy z wnukiem Józefa Piłsudskiego,
Krzysztofem Jaraczewskim, między innymi
o pamiątkach, jakie pozostały w rodzinie
po dziadku, o znaczeniu Kalisza w historii niepodległościowej państwa polskiego.
Poszukiwanie wszelkich śladów tamtych
wydarzeń, marsz szlakiem legionistów, rozmowy z rodzinami żołnierzy, przegląd unikalnych fotografii ze zbiorów muzealnych
i prywatnych, badanie dokumentów, lektura
wspomnień więźniów obozu w Szczypiornie, to tylko niektóre przejawy tamtych
wydarzeń, godne ciągłego wskrzeszania.
Dzięki nim możemy bowiem docenić wartość naszego rodowodu.
Ważne jest nie tylko poszanowanie
i przedłużanie pamięci o czasach zdobywania wolności oraz ludziach, którzy ją
wywalczyli. Zadaniem na przyszłość jest
promocja miasta w duchu patriotycznym,
z priorytetem kreowania nowych przedsięwzięć, nobilitujących Kalisz do miana
miejsca ważnego w tradycjach wolnościowych. O takich przedsięwzięciach mówią
na łamach czasopisma pasjonaci historii,
organizatorzy wystaw i imprez artystycznych, przybliżających nam np. dzieje garnizonu kaliskiego.
Szczególne miejsce w tym wydaniu zajmują, obok małżeństwa Piłsudskich, postaci
z tamtych lat, których biogramy wskazują
na wyjątkową odwagę. Bez nich nie byłoby naszej wolności! Heroizm naszych
braci, którzy tu pragnęli szczęśliwie żyć,
a toczyli walkę na śmierć i życie jest nie
do przecenienia. Przywracamy współczesnym ich imiona, z pełnymi honorami dla
Niepokonanych.
Nasza historia mówi: „Tu rodziła się niepodległość”. Doceniamy te fakty historyczne, pragniemy je pielęgnować, dzielić się
nimi z innymi, by nasza tradycja została
zachowana dla potomnych. Jesteśmy dumni
z naszych bohaterów.
Zapraszam do lektury!
4•5•6
2011
4
Rozmowa z Krzysztofem Jaraczewskim, wnukiem Józefa Piłsudskiego, prezesem Fundacji
Rodziny Józefa Piłsudskiego, dyrektorem Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku
Docieranie do historii od kuchni
Która z pamiątek ma dla Pana szczególne znaczenie?
Krzysztof Jaraczewski obok rzeźby Józefa Piłsudskiego
w warszawskim biurze muzeum przy ul. Zdrojowej
Czy w Pana rodzinie zachowały się pamiątki po Józefie Piłsudskim?
W rodzinie mamy wiele pamiątek po
dziadku. W czasie II wojny światowej zostały one zabrane z Belwederu i przewiezione do Anglii, gdzie przekazano je babci,
przez prezydenta Władysława Raczkiewicza. Następnie znalazły miejsce w jednym
z muzeów w Londynie, ulokowane – dla
zabezpieczenia przeciwko niemieckim nalotom lotniczym – w specjalnych metalowych
skrzyniach. Po śmierci babci w 1963 roku
zajmowała się nimi głównie ciocia Wandzia, siostra mamy. Po powrocie rodziny
do Polski w 1990 roku, podjęto starania
o sprowadzenie tych pamiątek do Warszawy,
z nadzieją, że wkrótce powstanie Muzeum
Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Pamiątki
trafiły do kraju w 2005 roku. Dworek Marszałka został odzyskany i wyremontowany
przez Fundację Rodziny Józefa Piłsudskiego.
Uznaliśmy wówczas, że mamy już za sobą
najgorsze problemy w tworzeniu muzeum.
Niestety myliliśmy się, do dzisiaj nie powstały potrzebne nowe budynki muzealne.
Wśród pamiątek są różne przedmioty, np.
pistolety z czasów PPS, zbiór szabli dziadka,
buława marszałkowska, mundur, dokument
powołujący Józefa Piłsudskiego na Wodza
Naczelnego państwa czy Chorągiew Głowy
Państwa, która okrywała trumnę podczas
pogrzebu. Do tego mnóstwo korespondencji prywatnej.
Dla mnie niezwykle cenny jest rękopis
wspomnień zatytułowanych „Moje pierwsze boje”, które dziadek pisał podczas internowania w Magdeburgu. Był tam w pełni
odizolowany. Kiedy go aresztowano, przyszła żona, Aleksandra Szczerbińska, oczekiwała ich pierwszego dziecka. Zobaczył
swoją córkę Wandę, dopiero po powrocie
z internowania, w momencie gdy Polska
odzyskiwała niepodległość w listopadzie
1918 roku. I ten rękopis kojarzy mi się serdecznie z ciocią Wandzią.
Równie cenne są dla mnie jego rzeczy
osobiste, np. szabla czy okulary. Szczególnie
lubię okulary, bo przez nie widział świat.
Są to okulary do pisania – rzecz, o której
wiem, że dziadek jej codziennie dotykał,
która była mu po prostu niezbędna.
Większość pamiątek obecnie przechowywana jest na Zamku Królewskim w Warszawie, niektóre są poddane konserwacji. Zbiór
był wystawiany w Sulejówku, a w 2006 roku
odwiedził też Kraków.
Od tego czasu czynimy starania na rzecz
stałej prezentacji pamiątek w nowo wybudowanym muzeum przy Dworku Józefa
Piłsudskiego w Sulejówku. Chcemy, żeby
docelowo trafiły właśnie tam, ale budowa
przebiega z dużymi oporami.
Salon w Dworku Marszałka Józefa Piłsudskiego w Sulejówku
5
4•5•6
2011
Dworek Marszałka Józefa Piłsudskiego, w którym obecnie mieści się muzeum jego imienia
Czy pamiątki po Józefie Piłsudskim
były przechowywane przez Pańską rodzinę jak relikwie?
Były one przechowywane jak każde pamiątki rodzinne. Mieliśmy jeden kufer,
w którym było mnóstwo dokumentów.
Pamiętam, jak byłem bardzo mały, babcia
często wyciągała je i rozkładała na stole do
pracy. Inne leżały zwyczajnie, pod łóżkiem.
Potem były przechowywane w Instytucie
Józefa Piłsudskiego w Londynie.
Nie poznał Pan osobiście Józefa Piłsudskiego, ale z pewnością zna Pan
liczne relacje bliskich na jego temat.
Jaki był Józef Piłsudski według przekazów rodzinnych?
Chyba większość Polaków zainteresowanych Józefem Piłsudskim zdobywało wiedzę
o nim z przekazów rodzinnych. Szkoła roz-
powszechniała niewiele wiadomości. Pod
tym względem byłem więc w podobnej sytuacji jak wszyscy w kraju. Dlatego też gdy
pyta pani, jakie są moje wspomnienia związane z dziadkiem, mogę powiedzieć, że są
to przede wszystkim osobiste wspomnienia.
Poznawałem swojego dziadka w warunkach nietypowych, bo w Anglii. Urodziłem
się w Londynie, gdzie rodzina żyła po II
wojnie światowej. Wówczas nasz powrót
do Polski był niemożliwy. Dowiadywałem
się więc o nim w otoczeniu angielskim, któremu Józef Piłsudski był w dużym stopniu
obojętny. Anglicy w większości niespecjalnie
nawet wiedzieli, gdzie znajduje się Polska.
Starsze pokolenie kojarzyło Polskę ze znakomitymi polskimi pilotami z bitwy o Anglię,
a moje pokolenie pierwszy raz uświadomiło
sobie, że Polska istnieje dzięki piłce nożnej
– słynny remis Anglii z Polską w 1973 roku
na Stadionie Wembley. Także działalność
Ojca Świętego Jana Pawła II i „Solidarno-
ści” zmieniło to nastawienie. Dopiero wtedy
w Anglii obudziło się poważniejsze zainteresowanie Polską.
Słuchałem więc wieści o dziadku w gronie rodzinnym. To było coś bardzo przyjemnego, bo nie odebrano mi go w czasie
dzieciństwa. Natomiast musiałem zrezygnować w jakimś sensie z tego prywatnego obcowania z nim, kiedy zacząłem pracę
nad muzeum.
Wydaje mi się, że jego osoba nie była
dominującą w naszym życiu rodzinnym,
nawet polskość nie była dominująca. Mogliśmy w domu mówić w języku polskim albo
w języku angielskim. I to był nasz – mojej
siostry i mój – wolny wybór. Nie wolno było
nam tylko mieszać języków, za wstawianie
słów obcych była finansowa kara. Nie było
żadnych innych wymagań.
Spoglądając jednak na działalność mojej
siostry, mocno zaangażowanej w „Solidarność”, a także biorąc pod uwagę nasz powrót
4•5•6
2011
czyłem, więc przekaz
rodzinny był mądry.
Pewnie trochę
państwa rozczarowałem, że poznawanie polskości nie
oznaczało w moim
przypadku wzorowania się na jakimś
modelu patriotycznym, według którego należało postępować. Uważam, i to
wyniosłem z domu,
że poszukiwanie
sposobów aktywnej
działalności dla dobra ogółu, zwłaszcza
w obecnych czasach,
również w duchu
państwowości, jest
fundamentalne.
Jak wyglądała konfrontacja Pańskiej
wiedzy podręcznikowej na temat dziadka
z przekazem rodzinnym?
Było to w jakiś
sposób zaskakujące. Przekaz rodzinny
jest głęboki i oparty
na wartościach. Podręczniki tego nie zapewnią. Ktoś napisze,
że Piłsudski znał tyle
a tyle języków. Ale zaraz pojawiają się pytaFragment pomnika marszałka Józefa Piłsudskiego w Sulejówku,
nia: w jaki sposób je
na Skwerze Niepodległości, autorstwa rzeźbiarza Karola Badyny
stosował, przy jakich
okazjach, do czego
Fot. (x4) Andrzej Kurzyński
mu służyły? Te wiadomości dawał właśnie
do Polski, z żoną i synem (drugi syn urodził
przekaz rodzinny i tego w podręcznikach
się już w kraju), wydaje mi się, że miłość do
się nie znajdzie. Książki historyczne o Józeojczyzny została nam przekazana. Mamy
fie Piłsudskim nie odpowiadają na pytania,
pewnego rodzaju zobowiązania w stosunktóre sobie stawiam. Do dzisiaj nurtuje mnie
ku do Polski. Istotny jest sposób ich spełnp. pytanie, czemu w 1918 roku, gdy Józef
nienia. I nie chodzi o to, żeby znać historię
Piłsudski wysiadł z pociągu wracając z Magczy literaturę, ale o zaangażowanie, o jakiś
deburga, już po kilku dniach zaproponowaczyn. Te wartości przekazali nam rodzice.
no mu, żeby został Naczelnikiem Państwa
Samo poznawanie polskości, bez zdolności
i odradzająca się Polska to zaakceptowała.
jej urzeczywistnienia, nie jest życiodajne.
Jakie cechy posiadał, że tak mu zaufano.
Kiedy idee nie mają ujścia w postaci konPrzecież nie było tak, że brakowało innych
kretnych działań, wtedy człowiek staje się
ludzi, którzy chcieli wolności dla Polski i byli
zgorzkniały. Tego na szczęście nie doświadzasłużeni w walce o niepodległość dla kraju.
6
Na czym polega Pana obecna działalność związana z osobą Józefa Piłsudskiego i pamięcią o odzyskaniu przez
Polskę niepodległości?
Nietypowe jest w niej to, że prywatna
historia i towarzyszące jej emocje doprowadziły mnie do zorganizowania Muzeum
Józefa Piłsudskiego dla następnych pokoleń. Tworzymy miejsce, nowe miejsce,
w bardzo ciekawym momencie dziejowym. Najpierw odzyskaliśmy Dworek
Milusin, dom rodzinny mojej mamy i cioci
Wandy, a także grunty dookoła dworku.
Następnie przywieźliśmy pamiątki z Anglii. Działania te realizowaliśmy poprzez
Fundację Rodziny Józefa Piłsudskiego.
Wcześniej, zanim ona powstała, toczyły
się rozmowy z gminą Sulejówek. Odzyskiwanie poszczególnych części majątku
ciągnęło się długo i przebiegało etapami.
Pierwsze grunty odzyskaliśmy w 2000
roku, ostatnie – w roku 2007.
Dopiero wtedy pojawiły się możliwości
wybudowania nowoczesnego muzeum,
poświęconego życiu i działalności Józefa
Piłsudskiego.
Dlaczego tak ważny jest właśnie Sulejówek?
Muzeum, które ma powstać w Sulejówku, w sąsiedztwie Dworku Milusin, będzie
miało wydźwięk bardziej osobisty.
Pojawiały się opinie, aby wznowić
działalność muzeum belwederskiego.
Uważam, że Belweder nie jest dobrym
miejscem dla Józefa Piłsudskiego. Byłoby
tam sztywno i sztucznie. Centrum miasta
nie daje takich możliwości jak Sulejówek,
który stwarza szansę narracji wystawy
w sposób niespieszny. Ludzie będą mogli przyjechać, zwiedzić dworek, zobaczyć wystawy, ale również wypić kawę,
porozmawiać, przeczytać dawną gazetę
i odpocząć. Historia, którą pragniemy
opowiedzieć i pokazać w muzeum, zdarzyła się zaledwie sto lat temu. Powinna
więc być przekazywana bardziej miękko,
jakkolwiek nie powinna być „zagłaskana”.
Winna mieć też swoje wewnętrzne napięcia, bo tych napięć było dużo. Trzeba
ją zatem pokazać całościowo, z blaskami i cieniami, także poprzez pamiątki
wspierające, dowodzące, że dotyczy ona
każdego Polaka.
7
4•5•6
2011
W 2008 roku, w 90. rocznicę niepodległości, w realizację budowy muzeum zaangażowało się państwo. Podpisana została
umowa między fundacją a Ministerstwem
Kultury i Dziedzictwa Narodowego, powołująca Muzeum Józefa Piłsudskiego.
Fundacja przekazała grunty, pamiątki,
wizję i koncepcję architektoniczną, która
była wcześniej przygotowana. Pierwszy
raz od czasów II wojny światowej władze
państwowe włączyły się w przedsięwzięcie związane bezpośrednio z osobą Józefa
Piłsudskiego.
Realizacja umowy idzie jednak bardzo
wolno i z wielkimi trudnościami.
Co obecnie zastaniemy w Sulejówku?
Na tę chwilę zwiedzać można właściwie
tylko dworek. Został on wyremontowany
przez fundację, bo do niedawna mieściło
się w nim przedszkole. Na miejscu jest kustosz – opiekujący się dworkiem i oprowadzający przybyszów. Choć nigdzie tego nie
ogłaszamy, do dworku zagląda od 7,5 do 10
tys. zwiedzających rocznie.
Co stoi na przeszkodzie, aby powstało
Muzeum Józefa Piłsudskiego?
Nie widzę żadnych racjonalnych przeszkód. Ale decyzje na ten temat zapadają na
poziomie rady ministrów i premiera. Wszystkie obietnice i umowy są zagwarantowane,
ale muzeum wciąż nie ma.
Odzyskanie niepodległości i budowa państwa polskiego w okresie międzywojennym
jest jednym z większych sukcesów Polski. Ze
wszystkimi trudnościami potrafiliśmy te 20
lat przetrwać, co dało nam szansę przetrwania następnych trudnych lat. Moim zdaniem,
można dziś mówić o czterech kwestiach, które najsilniej definiują historię Polski w XX
wieku: osoba Józefa Piłsudskiego i odzyskanie przez kraj niepodległości, Powstanie Warszawskie i działalność państwa podziemnego,
dzieje „Solidarności” oraz osoba i działalność
Jana Pawła II. Te cztery wydarzenia i związane z nimi osoby uwypuklają nasze narodowe
wartości i pokazują, kim jesteśmy.
Powinniśmy dążyć do normalizacji kwestii dziedzictwa narodowego. Inne kraje na
zachodzie są świadome, że musi ono być
powszechnie dostępne – i to nie w formie
książki, lecz poprzez bardziej namacalne
„ocieranie się” o historię. Człowiek wtedy
nią nasiąka. O to trzeba dbać w pierwszym
rzędzie.
Jak ma wyglądać docelowo Muzeum
Józefa Piłsudskiego?
Przede wszystkim ma powstać nowy
budynek muzealny, w którym będą realizowane różnego rodzaju programy wystawiennicze, edukacyjne, naukowe czy
wydawnicze. Jak w każdym nowoczesnym
muzeum – dostępne dla wszystkich zwiedzających. Ta spuścizna nie może być przez
nikogo zawłaszczona. Będzie to nowoczesny budynek. Przewidywana powierzchnia
wystawowa ma liczyć 1200 m kw. Tutaj
powinna mieścić się wystawa narracyjna, a więc taka, która opowiada historię,
podobnie jak w Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum Chopina czy Muzeum Historii Żydów Polskich. Ze zdobytą
w ten sposób wiedzą będzie można zwiedzić dworek i skonfrontować ją ze światem
materialnym. Bo przecież tutaj mieszkał
człowiek, który w tej historii uczestniczył.
„Drewniak”, czyli pierwotny dom rodzinny, kupiony przez Aleksandrę Piłsudską w 1921 roku, będzie siedzibą fundacji
współprowadzącej całą instytucję. Tam
też znajdą się pokoje gościnne. Natomiast
willa „Bzów”, wybudowana w latach 30.
na terenie sąsiednim, który nie należał do
rodziny, połączy się z nowym budynkiem
i utworzy część jego zaplecza. W tej chwili jest tam planowany zalążek biblioteki,
która byłaby częścią muzeum. Miejscowy
ośrodek zdrowia wyprowadził się z willi
„Bzów” dopiero w tym roku, gdy gmina
wybudowała nową przychodnię. Teraz
można więc już przeprowadzić ekspertyzy konstrukcyjne, by ocenić, co można
zrobić w budynku – naturalnie za zgodą
konserwatora zabytków.
Bierze Pan udział w uroczystościach
kultywujących pamięć Marszałka?
Jako dyrektor muzeum jeżdżę po Polsce
z nadzieją, że energia, dobra wola i praca mogą służyć czemuś więcej niż tylko
wywieszeniu pamiątkowej tablicy. To jest
oczywiście bardzo ważne, ale na tym nie
powinno się kończyć.
Czy dostrzega Pan społeczne zainteresowanie powstaniem i działalnością
przyszłego muzeum?
Na poziomie społecznym sytuacja jest
bardzo sprzyjająca. W ubiegłym roku zorganizowaliśmy dwie wystawy – w 75. rocz-
nicę śmierci Józefa Piłsudskiego oraz w 90.
rocznicę bitwy warszawskiej. Obie miały
miejsce w Warszawie, a pierwsza z nich
podróżowała także po innych polskich
miastach. Ze statystyk wynika, że otarło
się o nie ok. miliona osób. Jeśli nawet tylko
5 do 10 proc. z nich zgłębiło temat, nadal
jest to od 50 do 100 tysięcy ludzi! Wystawa musi mieć nastrój ciepły, serdeczny, gościnny, ale musi być też krytyczna.
Nowoczesne społeczeństwa nie obawiają
się krytyki, wręcz jej potrzebują do interpretacji swojej przeszłości – by wiedzieć,
jak działać na przyszłość. Jeśli wyciąga się
z historii i to, co jest pozytywne, i to, co
było negatywne – nabiera się do niej zdrowego podejścia. Wówczas akceptujemy ją
w pełni, niczego nie chowamy pod dywan.
Dyskutujemy już z pewnym dystansem,
także do samych siebie.
A jakie znaczenie ma według Pana Kalisz w tematyce niepodległościowej
oraz dotyczącej Józefa Piłsudskiego?
Chciałbym, aby w muzeum był specjalny program edukacyjny, który pokazywałby, że historia osobista i rodzinna
może przełożyć się na nasze otoczenie,
krok po kroku tworząc historię państwa.
W ten sposób, powoli, odzyskiwaliśmy
także niepodległość. Chcemy budować
nasze muzeum w taki sposób, by każda
część Polski, gdzie rodziła się niepodległość, została odnotowana. Bo jest dla nas
bardzo ważna. Chcemy włączyć w ideę
tworzenia muzeum wszystkie te osoby
i miejsca, by każdy czuł, że muzeum jest
dla niego dostępne, by każdy odnalazł tam
swoją historię.
Takim też miejscem, związanym mocno z ideą niepodległości i z Józefem Piłsudskim, jest Kalisz. W tym mieście
historie wolnościowe są bardzo ciekawe, a skojarzenia z tematyką legionową
– bardzo duże. Ale chodzi nam nie tylko o Kalisz, lecz o wszystkie tego typu
miejsca, mniejsze niż Warszawa. Chcemy je włączyć w ożywianie muzeum.
To jest wielkie wyzwanie historyczne
i logistyczne.
Dziękujemy za rozmowę i życzymy
powodzenia!
Rozmawiali:
Elżbieta Zmarzła i Andrzej Kurzyński
4•5•6
2011
8
Skauci w walce o niepodległość Anna Roth
Do Kalisza stosunkowo szybko zaczęły docierać wiadomości o skautingu.
Wysoko ceniono w tym ruchu walory wychowawcze i etyczne, pomocne
w kształtowaniu właściwej postawy
polityczno-społecznej młodzieży.
Pierwsze działania o charakterze skautowym (jeszcze bez wyraźnej struktury
i przynależności organizacyjnej) podjęte
zostały na terenie Kalisza na przełomie
lat 1910-1911. Kierował nimi Apolinary
Wiśniewski.
W połowie 1911 roku w Krakowie odbył
się pierwszy skautowy kurs instruktorski,
na którym zapadła decyzja o powstaniu
tajnych drużyn skautowych. Kalisz reprezentowali Stefan Czerwiński i Mieczysław
Jelicz. Uczestnicy tak zapamiętali ów zjazd:
„Piękna okolica oraz słoneczny dzień lipcowy harmonizowały z nastrojami tego
zastępu Zarzewiaków z zaboru rosyjskiego,
którzy przemęczeni trudnymi warunkami pracy politycznej, odetchnęli ożywczymi ideami, wzbogacili się wiadomościami skautowymi, nabierając nowych sił do
dalszej pracy niepodległościowej. Skauting
był nowym okresem pracy, która zmieniła
dotychczasowy tryb życia młodzieży w zaborze rosyjskim, rozpoczynając nowy okres
odrodzenia narodu: ideowego, fizycznego
i moralnego. Z żadnego zjazdu nie wracaliśmy w tak podniosłym nastroju jak z tego,
każdy widział przed sobą dalszy trud, który dobrowolnie w imię sprawy podjął, ale
„nowa” praca – skauting, któremu wierność
zaprzysięgliśmy, dodawał wiele otuchy i sił”
(Henryk Bagiński „U podstaw organizacji
Wojska Polskiego – 1908-1914”,Warszawa 1935).
Do walki zbrojnej
Do powstania kaliskiej drużyny skautowej
najbardziej przyczynili się Władysław Łucki, Stefan Czerwiński, Stefan Drzewiecki,
Wacław Sadowski, Mieczysław Grabiński,
Mieczysław Jelicz, Antoni Karśnicki, Jan
Korkozowicz, Apolinary Leśniewski, Edmund Opieliński, Józef Stankiewicz, Dominik Skoczylas, Mieczysław Smorawiński,
Antoni Strójwąs, Mieczysław Wilczewski,
Juliusz Ulrych. Na patrona drużyny wybrano gen. Jana Henryka Dąbrowskiego,
a za najważniejsze cele uznano „dążenie do
wychowania obywatela-żołnierza gotowego w każdej chwili stanąć do walki zbrojnej
o niepodległość Polski” oraz „pielęgnowanie
tradycji tych walk poprzez obchodzenie rocz-
nic, zbieranie pamiątek, samokształcenie,
zapoznawanie się z tradycją i kulturą” (Jan
Maciejewski „Z dziejów harcerstwa kaliskiego 1912/13-1939”, Kalisz 1998).
Dużą wagę w skautingu przywiązywano
do sprawności fizycznej, stylu życia, samodzielności, odwagi i obowiązkowości. Z uwagi na nielegalność istnienia, drużyna funkcjonowała jako kółko sportowe powstałe przy
Prywatnej Szkole Handlowej. Początkowo
liczyła ona około czterdziestu osób podzielonych na cztery plutony, ale szybko stan
liczebny się powiększał. Nowo wstępujący
tak motywowali swą decyzję: „Wstąpiliśmy
więc gremialnie do drużyny skautowej, za
najważniejszą i najpilniejszą wówczas sprawę uznawszy jak najbardziej wszechstronne
przygotowanie się do przyszłej walki zbrojnej
o niepodległą i zjednoczoną Polskę”.
Kaliscy skauci podejmowali różnorodne
akcje niepodległościowe, skierowane głów-
nie przeciwko zaborcy rosyjskiemu, choć
ich konspiracyjna działalność nie ograniczała się tylko do tego zaboru. Wielokrotnie
przekraczali oni granice zaboru austriackiego
i pruskiego, kolportując nielegalną literaturę.
Wyprawy te niejednokrotnie kończyły się
aresztowaniami, a w konsekwencji zsyłkami
w głąb Rosji. Taki los spotkał m.in. Mieczysława Jelicza i Pilitowskiego (imię nieznane).
Żądni czynu
Wybuch I wojny światowej zahamował
działalność kaliskich skautów. Wielu z nich
wraz z rodzinami opuściło zniszczony Kalisz, ale większość zachowała w swych sercach wierność dla idei skautingu i walki
zbrojnej o niepodległą Polskę. Wierzyli
w rychły zlot rozproszonych zastępów
i szybkie wznowienie ich działalności.
Już w 1915 roku podjęto pierwsze działania, mające na celu doprowadzić do odbu-
Na zdjęciu Czesław i Ignacy Kardolińscy, ochotnicy Kaliskiej Kompanii Harcerskiej, 1920 r.
9
4•5•6
2011
dowy ruchu skautowego w Kaliszu. Zadania tego podjęli się Stanisław Wróblewski
i Aleksander Tomankiewicz. 1 listopada
tego roku powołali oni do życia 1. Kaliską
Drużynę Skautową im. Tadeusza Kościuszki. W jej skład weszli członkowie dawnej
drużyny im. Henryka Dąbrowskiego oraz
nowi – „żądni czynu i przygody harcerskiej”. Jednak ruch był rozbity, bowiem
w jego ramach ścierały się dwie opcje dotyczące przyszłości Polski i metod walki
o jej niepodległość. Jedni skłaniali się ku
współpracy z Polską Organizacją Wojskową
i ruchem legionowym, drudzy byli przeciwni walce zbrojnej z zaborcami. Różnice te
doprowadziły do rozłamu na „górze” i do
wyodrębnienia się w Kongresówce czterech
organizacji: Naczelnej Komendy Skautowej
z siedzibą w Warszawie, Polskiej Organizacji Skautowej z siedzibą w Piotrkowie,
Związku Skautek Polskich oraz stowarzyszenia „Junactwo”. Stanisław Wróblewski
nawiązał kontakt z organizacją z Piotrkowa,
związaną z ruchem legionowym, i wystąpił
z prośbą o przyjęcie kaliskiej drużyny do
Polskiej Organizacji Skautowej, ale ostatecznie kaliski delegat nie wziął udziału w zjeździe w Piotrkowie w grudniu 1915 roku.
16 grudnia 1915 roku 1. Kaliska Drużyna
Skautów im Tadeusza Kościuszki wystąpiła
do władz szkolnych z oficjalnym wnioskiem
o zalegalizowanie swej działalności. Pod
koniec roku zgoda taka została udzielona.
Od tego momentu nastąpił dynamiczny
rozwój instytucji, a już w styczniu 1916 roku
przeprowadzono na Łęgach Majkowskich
pierwsze ćwiczenia polowe, zakrojone na
szeroką skalę. Po ich zakończeniu skauci
przemaszerowali w zwartej kolumnie ulicami miasta, budząc swą postawą i śpiewem
uznanie wśród mieszkańców. W połowie
1916 roku drużyna liczyła 75 członków
i składała się z czterech plutonów, na czele których stał Tadeusz Grzmilas, a wśród
członków znaleźć można było tak zasłużone
później dla Kalisza osobistości, jak: Tadeusz Kulisiewicz, Zygmunt Herbich, bracia
Kardolińscy, bracia Dybowscy.
W lutym 1916 roku, decyzją Naczelnej
Komendy Polskiej Organizacji Skautowej,
powołano 23. Okręg Skautowy z siedzibą
w Kaliszu, podzielony na obwody skupiające następujące miasta: Kalisz, Koło, Konin,
Słupca, Turek, Błaszki, Chocz, Lisków, Opatówek, Uniejów, Białobrzegi, Drzewce, Ląd,
Lądek, Pyzdry i Zagórów. Komendantem
okręgu mianowano Stanisława Wróblewskiego, obwodu kaliskiego – Aleksandra
Kaliska Kompania Harcerska, 1918-1919 r.
Tomankiewicza, drużynowym skautów został Józef Kiernożycki. Wiosną Stanisław
Wróblewski i Aleksander Tomankiewicz
opuścili skauting i wstąpili do wojska. Ich
miejsca zajęli Feliks Matawowski i Józef
Kiernożycki. Do ruchu skautowego garnęło
się coraz więcej młodzieży niezwiązanej ze
środowiskiem Szkoły Handlowej. Z nich to
utworzono dodatkowy pluton, który początkowo włączono do 1. Kaliskiej Drużyny
Skautowej, a na przełomie lat 1916-1917
przekształcono go w 2. Kaliską Drużynę
Harcerską im. Romualda Traugutta. Na czele stanął Józef Kiernożycki, a jego zastępcą
został Leonard Paprocki. Drużynę podzielono na trzy plutony: młodzieży rzemieślniczej – komendantem został Stanisław
Głębowski, uczniów starszych klas miejskiej
szkoły powszechnej, tzw. franciszkańskiej,
której komendantem był Józef Ciupa, oraz
młodzieży wiejskiej z Piwonic, którą dowodził komendant Józef Dybowski.
Z biegiem czasu do drużyny tej dokooptowano samodzielny pluton Zenona
Żabickiego, który 14 września 1917 roku
przekształcono w 3. Kaliską Drużynę Harcerską im. Henryka Sienkiewicza. Drużyna ta liczyła ponad siedemdziesiąt osób,
głównie uczniów Miejskiego Gimnazjum
Filologicznego. Kolejne drużyny powstawały jak przysłowiowe grzyby po deszczu.
Lilijka i krzyż
W lipcu 1916 roku rozpoczęły się przygotowania do zjednoczenia ruchu skautowego. W dniach 1-2 listopada 1916 roku
specjalna komisja wyłoniona na IV Zjeździe Polskiej Organizacji Skautowej podjęła
uchwałę o zjednoczeniu wszystkich organizacji w Związek Harcerstwa Polskiego.
Komendantem został ks. Jan Mauersberger,
a jako odznakę przyjęto krzyż – znak byłej
Naczelnej Komendy Skautowej w Warsza-
wie – oraz lilijkę – symbol Polskiej Organizacji Skautowej w Piotrkowie. Zmieniono
całe nazewnictwo – w miejsce nazw skaut,
skautka, skauting wprowadzono odpowiednio harcerz, harcerka, harcerstwo. W nowej strukturze organizacyjnej kaliskie harcerstwo, liczące około stu osiemdziesięciu
osób, weszło w skład Okręgu Va i zaczęło
podlegać Wydziałowi Prowincjonalnemu
ZHP.
Harcerstwo Kaliskie kontynuowało działalność niepodległościową. Nawiązano również bliskie kontakty z Kaliskim Obwodem
Polskiej Organizacji Wojskowej. Organizowano m.in. wspólne nocne ćwiczenia
terenowe. Po ogłoszeniu przez okupanta
Aktu 5 listopada w 1916 roku i utworzeniu
Królestwa Polskiego, do Kalisza przybył
polski oddział wojskowy i ogłosił werbunek.
Chęć wstąpienia do niego wyrazili starsi
harcerze, głównie z 2. Kaliskiej Drużyny
Harcerskiej. Jednakże władze zażądały od
legionistów złożenia przysięgi na wierność
cesarzowi Niemiec. Józef Piłsudski kategorycznie się temu sprzeciwił. Część kaliskich
harcerzy w ostatniej chwili wycofała się
z miejsc werbunkowych i dzięki temu uniknęła internowania oraz uwięzienia w obozie
w Szczypiornie. Harcerze jednak nie pozostali bierni, „kolportowali odezwy i nielegalne pisma także poza granicami zaboru
do Skalmierzyc i Ostrowa Wielkopolskiego.
Sporządzali spisy żołnierzy niemieckich
wchodzących w skład garnizonu kaliskiego
oraz nieśli pomoc legionistom internowanym w Szczypiornie” („Straż nad Prosną.
Jednodniówka Jubileuszowa Harcerstwa
Ziemi Kaliskiej 1912-1937”, Kalisz 1937).
Od początku 1918 roku atmosfera polityczna gęstniała, a na wieść o podpisaniu
9 lutego 1918 roku przez Austrię i Niemcy
traktatu pokojowego w Brześciu zawrzało.
Harcerze kaliscy z członkami Polskiej Or-
4•5•6
2011
Kaliska Drużyna Harcerska im. Tadeusza Kościuszki (sekcja łączności ściśle współpracująca
z kaliskim okręgiem POW), 1917 r. Fot. (x3) ze zbiorów Muzeum Okręgowego Ziemi Kaliskiej w Kaliszu
ganizacji Wojskowej, zaordynowali w akcie sprzeciwu jednodniowy strajk wszystkich zakładów pracy, a „[…] rano nim
zorze poranne oświeciły wyniosłe wieżyce
kościołów kaliskich, na murach obecnego gimnazjum Miejskiego zawisł polski
sztandar spowity krepą”. Inne drużyny
harcerskie, pod osłoną nocy, zapełniły
wszystkie skrzynki pocztowe „pocztówkami” skierowanymi do magdeburskiego
więzienia, miejsca pobytu aresztowanego
Józefa Piłsudskiego. Władze niemieckie
coraz pilniej i uważniej zaczęły przyglądać się wszelkim organizacjom. Mimo zachowania wszelkich środków ostrożności,
nastąpiły wśród harcerzy pierwsze rewizje
i aresztowania, spotkało to m.in.: Zenona
Żabickiego, drużynowego 3. Kaliskiej Drużyny Harcerskiej i Tadeusza Kozińskiego,
zastępowego z 2. Kaliskiej Drużyny Harcerskiej. Wielu musiało opuścić Kalisz,
m.in. Stanisław Głębowski z 2. Kaliskiej
Drużyny Harcerskiej, który zasilił szeregi 5. Pułku Piechoty Legionów i przebył
z nim cały szlak bojowy.
Na przełomie października i listopada 1918 roku we Lwowie miał miejsce
incydent spowodowany faktem, że Austria razem z Niemcami zakwaterowała
we Lwowie oddziały ukraińskie, co skutkowało wzrostem napięcia między Polakami
a Ukraińcami i doprowadziło do bratobójczych walk. Wobec napiętej sytuacji, Naczelny Inspektorat Harcerski w Warszawie
zarządził mobilizację wszystkich harcerzy
w Kongresówce. Do Kalisza wysłano druha
porucznika Kazimierza Morrisa (komisarza mobilizacyjnego Naczelnego Komitetu Harcerskiego), który miał za zadanie
zmobilizować i zorganizować Kompanię
Harcerską i oddziały Pogotowia Młodzieży.
Po wyjściu Piłsudskiego z więzienia
w Kaliszu ogłoszono alarm, a Oddziały
Pogotowia Harcerskiego rozpoczęły akcję
oczyszczania miasta z wojska i urzędników
niemieckich. Część harcerzy z kaliskiej
kompanii harcerskiej pozostała w Kaliszu,
a części wyznaczono służbę garnizonową
w Warszawie. Kiedy pobyt w garnizonie
zaczął się przedłużać, harcerze zaczęli
się wymykać do oddziałów frontowych.
Władze podjęły więc decyzję o rozwiązaniu formacji, a harcerzy poprzydzielano
do różnych jednostek. I tak część weszła
w skład I Dywizji Legionów (ci poszli na
front), część utworzyła oddział przyboczny
Józefa Piłsudskiego, a inni jeszcze skierowani zostali do Szkoły Podoficerskiej
w Dęblinie.
Harcerze kaliscy pełniący służbę wojskową na mocy rozkazu Ministra Spraw
Wojskowych zostali z dniem 1 stycznia
1919 roku zwolnieni ze służby wojskowej.
Niektórzy z nich pozostali w armii. Nastał
czas wolności oraz „tworzenia zrębów państwowej niepodległości”.
Znowu wojna
Radość z jej odzyskania nie trwała długo. Niebawem na wschodzie kraju rozpoczęła się wojna polsko-bolszewicka.
Naczelnik Związku Harcerstwa Polskiego
5 i 6 lipca 1920 roku rozesłał do jednostek
harcerskich rozkazy z prośbą o „mobilizację harcerstwa do orężnej i pomocniczej
obrony państwa”. Wraz ze wzrostem zagrożenia ze strony Armii Czerwonej prącej
w kierunku Warszawy, na murach Kalisza
zawisły odezwy gen. Józefa Hallera wzywające ochotników do tworzonej armii.
Komendant Okręgu Kaliskiego Feliks Matawowski ogłosił stan gotowości i rozkazał
sporządzić listę ochotników, na podstawie
której starszych harcerzy skierował do
służby frontowej, a młodszych – do służby wartowniczej i sanitarnej. Od ochotni-
10
ków odebrano przysięgę i uznano ich za
żołnierzy. 17 lipca 1920 roku Kompania
Kaliska zameldowała się w Inspektoracie
Generalnym Armii Ochotniczej w Warszawie. Część Kompanii weszła w skład
II batalionu 7. Kompanii 201. Pułku Piechoty. Pod koniec lipca pułk wyruszył na
pola bitewne. Pozostali harcerze-ochotnicy z Kaliskiej Kompanii weszli w skład:
– 205. Ochotniczego Pułku Piechoty im. Jana Kilińskiego (m.in. Eugeniusz
Cichowski),
– 12. Pułku Artylerii Polowej (Bolesław
Lewiński),
– 1. Pułku Brygady Syberyjskiej (m. in.
Antoni Sawicki, Jan Michalski),
– 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich,
– 1. Pułku Szwoleżerów,
– 1. Pułku Ułanów Krechowieckich
(m.in. Wiesław Opieliński),
– 18. Pułku Artylerii Ciężkiej (m.in.
Stanisław Czernielewski, Jan Komza, Zenon Żabicki),
– 1. Pułku Piechoty (m.in. Ignacy Kardoliński),
– 1. Pułku w Sosnowcu (m.in. Ryszard
Trębaczkiewicz),
– IV Oddziału Straży Granicznej (m.in.
Władysław Trawkowski, Tadeusz Elsner,
Piotr Kryszak, Piotr Sokołowski),
– Kompanii Wartowniczej „Modlin”
(m.in. Mieczysław Cieniak),
– jednostki kadrowej (m.in. Stefan
Bogusławski),
– Batalionu Wojsk Wartowniczych i Etapowych nr IV w Łodzi (m.in. Romuald
Kemph).
W walkach o wolną ojczyznę w latach
1914-1920 harcerze-ochotnicy z okręgu
kaliskiego zawsze pierwsi odpowiadali na
wezwania dowódców, by własną piersią
bronić ojczyzny w potrzebie, stali wiernie u boku marszałka Józefa Piłsudskiego, zasilali szeregi Polskiej Organizacji
Wojskowej, walczyli na wielu frontach,
a „[…] krwią i ofiarą życia znaczyli swój
szlak bojowy, między innymi pod Kostiuchnówką, Kukłami, Czechami, Tarnowem, Lwowem, Ossowem, Modlinem
nad Wkrą, Borkowem, Nasielskiem, Makowem, Przewodowem, Przasnyszem,
Chorzelami, Radzyminem, Myszyńcem,
Grodnem, Wielkimi Paprociami, Szwelicami i Ciechanowem”. Wielu z nich nie
powróciło do swych rodzin, a lista poległych kaliskich harcerzy-żołnierzy jest
długa i z pewnością niepełna.
11
4•5•6
2011
Kobieta w niewoli Jerzy Aleksander Splitt
Aleksandra Piłsudska witana przez przedstawicieli miasta na uroczystości odsłonięcia Pomnika Legionistów Polskich w Szczypiornie
Aleksandra Piłsudska, druga żona marszałka Józefa Piłsudskiego, urodziła się
12 grudnia 1882 roku w Suwałkach. Była
siódmym dzieckiem Piotra Pawła Szczerbińskiego i Julii Jadwigi z Zahorskich. Jej
ojciec pochodził z niezamożnej rodziny
mieszczan suwalskich, zaś matka ze zubożałej rodziny szlacheckiej. Wczesna śmierć
rodziców spowodowała, że wychowaniem
dziesięcioletniej Oli zajęły się babka Karolina z Truskolaskich Zahorska oraz ciotka Wiktoria Maria Zahorska. Po ukończeniu gimnazjum w Suwałkach w 1901
roku, Aleksandra rozpoczęła studia na tzw.
Uniwersytecie Latającym w Warszawie.
W 1903 roku została urzędniczką w fabryce wyrobów skórzanych na warszawskiej
Woli. Rok później wstąpiła do Polskiej
Partii Socjalistycznej i została skierowana
do pracy agitacyjnej na Pradze.
Bojowniczka o wolność
W Organizacji Bojowej Polskiej Partii
Socjalistycznej zajmowała się transportem
i przechowywaniem broni. Aby mieć więcej
czasu na działalność partyjną, zrezygnowała ze stałej pracy w fabryce i utrzymywała
się z korepetycji. W maju 1906 roku poznała Józefa Piłsudskiego, a ich znajomość
wkrótce przerodziła się w głębokie uczucie.
Po rozłamie w partii, do którego doszło w listopadzie 1906 roku, pozostała we
Frakcji Rewolucyjnej. Na początku 1907
roku aresztowano ją i osadzono w więzieniu. Do rozprawy sądowej jednak nie doszło. Aleksandra została zwolniona z braku
dowodów winy i udała się do Radzymina, a następnie do Kijowa. Rok później
przeniosła się do Lwowa, gdzie pracowała
w biurze fabrycznym. W tym też czasie
wzięła udział w akcji bezdańskiej (napad
organizacji bojowej PPS na pociąg jadący
z Wilna do Petersburga, celem skonfiskowania pieniędzy skarbowych na zasilenie
ruchu niepodległościowego i dostarczenia
środków do życia licznej rzeszy emigrantów politycznych w Galicji). Podczas swego
pobytu we Lwowie związała się z ruchem
strzeleckim. Od 1912 roku należała do kobiecego oddziału Związku Strzeleckiego.
Prowadziła też bibliotekę Związku Walki
Czynnej i była współzałożycielką Towarzystwa Opieki nad Więźniami Politycznymi.
W latach I wojny światowej pracowała w oddziale wywiadowczo-kurierskim
I Brygady Legionów, w którym pełniła
funkcję komendantki służby kurierskiej.
Działała też w Polskiej Organizacji Wojskowej. W listopadzie 1915 roku została ponownie aresztowania. Skazana na odosobnienie, aż do ogłoszenia Aktu 5 listopada
1916 roku przebywała w obozach jenieckich – najpierw w Szczypiornie, a później
w Lauban na Śląsku. Po zwolnieniu z obozu
powróciła do Warszawy i rozpoczęła pracę
zarobkową jako urzędniczka. Działała też
w Lidze Kobiet. W lutym 1918 roku urodziła córkę Wandę, której ojcem był Józef
Piłsudski, więziony wówczas przez Niemców (od 22 lipca 1917 roku) w twierdzy
magdeburskiej. Druga ich córka, Jadwiga,
urodziła się w lutym 1920 roku.
Związek Aleksandry z Józefem Piłsudskim przez wiele lat nie mógł być zalegalizowany, bowiem jego pierwsza żona,
4•5•6
2011
Maria z Koplewskich, nie wyrażała zgody
na rozwód. Ślub wzięli więc dopiero 25
października 1921 roku, już po śmierci Marii. Oboje małżonkowie mieszkali
wówczas w podwarszawskim Sulejówku.
Po przewrocie majowym w 1926 roku
udzielała się aktywnie w pracy społecznej, m.in. zajmowała się pozyskiwaniem
finansów dla stowarzyszenia „Nasz Dom”,
które prowadziło zakład dla sierot. Działała również w stowarzyszeniu „Rodzina Wojskowa”, organizując w Warszawie
przedszkola i szkoły powszechne dla rodzin wojskowych, oraz w stowarzyszeniu „Osiedle”, wspierając mieszkańców
baraków dla bezdomnych w Warszawie.
Udzielała się także w Towarzystwie Opieki
nad Bezdomnymi Dziećmi oraz w Unii
Polskich Związków Obrończyń Ojczyzny – organizacji utrzymującej łączność
między kombatantami pierwszej wojny
światowej. Za swoje dokonania w zakresie
opieki nad dziećmi odznaczona została
Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
We wrześniu 1939 roku wraz z córkami
przedostała się przez Litwę, Łotwę i Szwecję do Anglii i zamieszkała w Londynie.
Zmarła 31 marca 1963 roku. Pochowana została na North Sheen Cementary.
28 października 1992 roku jej prochy zostały złożone w grobie na warszawskich
Powązkach.
Obozowa rzeczywistość
Pobyt w obozie jenieckim w Szczypiornie Aleksandra Piłsudska opisała w swoich wspomnieniach, których obszerny
fragment przytaczam poniżej:
„W roku 1915 pracowałam jako komendantka kurierek w Legionach, administrowałam bibułą propagandową
i pomagałam przy rekrutacji. Nie ule­
gało wątpliwości, że prędzej czy później
policja niemiecka zwróci na mnie uwagę. Stosunek Niemców do Piłsudskiego
w owym czasie można było okre­ślić jako
mieszaninę oficjalnego szacunku i skrytej podejrzliwości. Armia niemiecka, ze
swoją militarystyczną tradycją, patrzyła
na Legiony jako na wojsko nieregularne,
na czele którego stał rewolucjonista. Ze
względu jed­nak na to, że Legiony i Piłsudski byli sprzymierzeńcami Austrii, alianta niemieckiego, musieli tolerować tego
człowieka, który stał na czele polskich
oddziałów. To jednak nie przeszkadzało
Niemcom tępić POW jako organi­zacji
tajnej, o celach dla nich niebezpiecznych.
W Warszawie rządził gubernator niemiecki von Beseler. Policja niemie­cka
zastąpiła policję rosyjską, więzienia były
zapełnione tak jak przedtem. Na tle takiej sytuacji w listopadzie 1915 r. aresztowano mnie w domu, pod zarzutem
uprawiania agitacji za werbunkiem do
organizacji nielegalnej, znanej pod nazwą POW. Osadzono mnie na Pawiaku,
znanym mi już dobrze sprzed kilku lat,
teraz pod niemiecką administracją. Wewnętrznie niewiele się tam zmieniło. Całą
różnicę stanowiło właściwie tylko to, że
dozorcy nosili inne mundury, a korytarze
i cele wydawały się trochę czyściejsze niż
dawniej. Moje dwie towarzyszki w celi
zostały zaklasyfikowane jako kryminalistki dlatego, że ich mężowie siedzieli
w więzieniu za kradzież.
[...] Po jakimś czasie przeniesiono mnie
do innej celi. Zastałam w niej panią Klempińską, również więźnia politycznego
i członka PPS-Fr. Rew. Z nią to wyjeżdżaliśmy 6 sierpnia z Krakowa w ślad za
Kadrówką jednym wozem.
Warunki życia więziennego różniły się
od czasów rosyjskich tylko tym, że jedzenie było trochę lepsze. Na śniadanie dawano kubek herbaty i kawa­łek suchego
chleba, na obiad kaszę, a na kolację gorącą wodę. Po pewnym czasie odbył się
mój proces. Sąd orzekł, że jestem winna
prowadzenia nie­dozwolonej agitacji za
wstępowaniem do POW. Skazano mnie na
osadzenie w obozie odosobnienia. Po wyroku warunki życia poprawiały się o tyle,
że mogłam już otrzymywać paczki żywnościowe. [...] Stan taki nie trwał jednak
długo, bo w dwa tygodnie po wyroku odstawiono mnie i panią Klempińską do
Szczypiorna pod Kaliszem. Z War­szawy
jechałyśmy razem z panami Aleksandrem
Hertzem, Feliksem Turowiczem i Aleksandrem Sulkiewiczem. Wszyscy oni
byli członkami PPS-Fr.Rew. Na dworcu
w Warszawie rozłączono nas z Sulkiewiczem, którego osadzono oddzielnie.
[...] Szczypiorno nie robiło miłego wrażenia. Proszę sobie wyobrazić kawał pola,
otoczony drutami, z błotem prawie po
kolana, poprzecinany liniami, znaczącymi ziemianki, w których mieszkało około
4000 jeńców i 100 osób cywilnych. Dla całości obrazu dodać jeszcze należy ponure
grudniowe popo­łudnie i drewniane twarze
żołnierzy niemieckich. Było nas sześcioro
więź­niów politycznych: p. Klempińska, ja
12
i czterech mężczyzn, w tym Hertz, Turowicz i Drecki. Młody porucznik wziął listę
do ręki, przeczytał każde nazwisko, zawód
i wyrok, ostrzegł przed próbą ucieczki i dał
znak straży. Czterej mężczyźni pomaszerowali w jednym kierunku, a my w drugim.
Dowiedziałam się, że obóz miał być
początkowo zbudowany z drewnia­nych
domków, ale kiedy zabrakło budulca, władze znalazły pomysłowe wyj­ście: wykopano obszerne ziemianki, z drewnianymi,
na metr wysokimi nad­budówkami, które
miały małe okienka. Na pierwszy rzut oka
z dalszej odległości wyglądało to jak budy
dla psów. Brnęliśmy przez błoto, a deszcz
padał nieprzerwanie. Wartownicy informowali nas, że taka pogoda trwa już od
końca października.
Wreszcie po drewnianych schodkach
sprowadzono nas do jakiejś jaskini. W baraku unosił się ciężki, zimny zapach grobowca. Gdy oczy przyzwyczaiły się do
półmroku, dostrzegłyśmy, że jest to olbrzymia ziemianka, podzielona na pół
dość głębokim rowem, zakrytym deskami. Było to pomieszczenie obliczone na
osiemdziesięciu mężczyzn. Rów, jak się
później okazało, służył do zbierania wody
w czasie silnych deszczów. Poza nami,
kobiet w Szczypiornie jeszcze wtedy nie
było; po pewnym czasie dodano nam do
naszej zie­mianki młodą służącą. Zimno
panowało straszliwe. Za łóżka służyć nam
miały dwa worki ze słomą, a za przykrycie
koce. W środku ziemianki stał wprawdzie
żelazny piecyk, ale wiatr hulał swobodnie,
wpadając przez drzwi i okna. Krzeseł ani
stołu nie było.
Przez pierwszych kilka minut stałyśmy
osłupiałe, nie wiedząc co robić. Dopiero
gdy strażnik wrócił z jakimiś papierami,
które musiałam podpisać, odzyskałam
pewność siebie. Zażądałam natychmiastowego widzenia się z komendantem obozu.
Strażnik zdumiony podobnym żądaniem
stwierdził, że jest to niemożliwe, że jest
to sprzeczne z przepisami i że pora jest
zbyt spóźniona. Przełamałam jednak jego
upór, żądając stanowczo, aby przekazał
moją prośbę swemu oficerowi. Po pół godzinie strażnik przyniósł wiadomość, że
komendant mnie przyjmie po... dezynfekcji. Wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem,
na co oniemiały strażnik wykrztusił po
chwili z wielkim trudem, że dokonanie
dezynfekcji należy do przepisów obozowych. Za parę minut wtajemniczono nas
w tę ceremonię.
13
4•5•6
2011
Znalazłyśmy się w małym pokoiku,
gdzie wysoka, ponura Niemka roze­
brała nas do naga, a z naszych sukni
zrobiła dwa ciasne pakunki. Następnie
zaprowadziła nas do łazienki. Po napuszczeniu wody do wanien nasypała
bardzo dużo jakiegoś środka dezynfekcyjnego i kazała nam się kąpać. Sama
odeszła z naszymi ubraniami, nie zamykając za sobą drzwi. Trzęsłyśmy się
z zimna. Wody w wannach było bardzo
mało, ale za to była tak gorąca, że wykąpanie się było zupełnie niemożliwe.
Zatrzasnęłyśmy otwarte drzwi i zaczęłyśmy się myć pośpiesznie, na zmianę
szczękając zębami z zimna lub sycząc
z bólu, pod dotknięciem parzącej wody.
Wkrótce byłyśmy czerwone jak raki. Po
piętnastu minutach Niemka zjawiła się
z grubymi szmatami, które miały służyć za ręczniki, każąc nam czekać, aż
suknie nasze wyschną. W międzyczasie
wymyła każdej z nas głowę w silnym
rozczynie karbolu, z takim skutkiem,
że włosy zbiły się w kołtun. Trzeba było
dwóch czy trzech tygodni na to, aby
doprowadzić nasze fryzury jako tako
do porządku.
Potem nastąpiło badanie lekarskie
przez lekarza wojskowego, który po
orzeczeniu, że jesteśmy zdrowe, dał nam
po dwa zastrzyki szczepionki przeciwtyfusowej. Przedstawiciel niemieckiej wiedzy medycznej nie uznawał wi­docznie
sterylizacji, bo igły przy tym zabiegu nie
zmienił. Podczas gdy nas poddawano
tym zabiegom, w drugim pokoju dezynfekowano nasze suknie z tak niemiecką
dokładnością, że moja granatowa suknia
nabrała koloru zielonego, a skórkowe
rękawiczki p. Klempińskiej skurczyły się
przynajmniej o cztery numery.
Po tym wszystkim uznano, że mogę
już stanąć przed obliczem komendan­
ta obozu. Był to niemłody już człowiek,
Prusak, o czarujących manierach. Przyjął mnie bardzo uprzejmie i cierpliwie
wysłuchał uwag na temat ziemia­nki.
W odpowiedzi, współczując nam, wyjaśnił, że obóz nie był przeznaczony dla
kobiet, że my jesteśmy pierwsze, które
się w nim znalazły i jeżeli się zgodzę na
jego propozycję, to gotów jest obejść ze
mną jutro rano wszystkie inne wolne
ziemianki, abym sobie wybrała inną,
odpowiedniejszą dla nas. W sprawie
łóżek, wysłał już zapotrzebowanie do
intendentury.
Aleksandra Piłsudska z córkami Wandą i Jadwigą podczas odsłonięcia Pomnika Legionistów Polskich
w Szczypiornie. Fot. (x2) Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej
To było wszystko, co udało mi się uzyskać. Trzeba więc było cierpliwie przetrwać do rana. W życiu nie miałam tak
złej nocy, jak ta, pierwsza w Szczypiornie.
Nawet więzienie na Daniłłowiczowskiej
było w porównaniu z ową ziemianką lepsze. Choć tu nie było ani smrodu, ani
zaduchu, przeciwnie, miałyśmy aż nadmiar świeżego powietrza, to jednak tam
nie widziałam przy­najmniej ani jednego
szczura. W Szczypiornie były ich masy.
Jeszcze teraz otrząsam się ze wstrętem na
wspomnienie tych włochatych, oślizgłych
i ruchliwych zwierząt, co noc bez przerwy
urządzających sobie na nas harce. Sytuacja nie zmieniła się na lepsze i w nowej
ziemiance, dokąd zgodnie z obietnicą
komendanta przeniesiono nas następnego dnia. Spać nie było mo­żna inaczej
jak z głową wtuloną pod koc, starając
się nie zwracać uwagi na harcujące na
sobie szczury. Było to możliwe, o ile jakiś przemyślniejszy z nich nie wygryzał
dziury w kocu. Wtedy, oczywiście, spanie
stawało się niemożliwe.
Dni mijały wolno. Żadnej łączności
ze światem nie było. Niby to pozwolono
nam otrzymywać listy, ale te prawie nigdy do nas nie docierały. Od Piłsudskiego
dostałam tylko jeden, choć, jak się później dowiedziałam, pisywał bardzo czę­
sto. Ten brak wiadomości o tym co się
działo w świecie, stanowił istną torturę.
Od czasu do czasu któryś ze strażników
dawał jeńcom gazetę niemiecką, która
wędrowała z rąk do rąk tak długo, dopóki
nie rozsypała się w strzępy. Za cały czas
pobytu udało nam się zdobyć tylko jedną
książkę; było to życie Cezara. Znałyśmy ją
na pamięć i nieraz, gdy odzywał się w nas
wisielczy humor, cytowa­łyśmy sobie z niej
nawzajem całe stronice.
Obóz był podzielony na dwie części,
jedną rosyjską, drugą francuską. Każda
z nich miała odrębną kuchnię. Chociaż
surowe produkty były w obu te same, na
ogół bardzo dobre i w dużej ilości, to jednak jedzenie jednej i drugiej różniło się
znacznie. Francuzi, mimo że nie rozporządzali zawodo­wymi kucharzami umieli
przyrządzać smaczne potrawy. Rosjanie
natomiast, biernie przyjmując zawsze
zrządzenia losu, w ten sam sposób odnosili się także do jedzenia; cokolwiek im
dano, czy to były ryby, mięso, pomidory,
kartofle, czy rumbarbarum, wszystko pakowali do jednego kotła, a po ugo­towaniu
wydzielali warząchwią jednakowe porcje
na talerz. Nam pozwolono jeść u siebie,
ale jedzenie musiałyśmy brać z kuchni
rosyjskiej. Tak nam to jedzenie dokuczyło, że zwróciłyśmy się do komendy obozu
o pozwolenie na korzystanie z kuchni
francuskiej. Niestety, w biurokratycznych
zarządze­niach nie znaleziono podstaw na
wydanie takiego pozwolenia.
Grudzień kończył się w atmosferze
nieopisanego przygnębienia. Deszcz padał bez przerwy, woda wlewała się do
rowów, zalewała ziemianki, stale grzęzło
się w błocie. W czasie Bożego Narodzenia siedziałyśmy z p. Klempińską przy
piecu, wspominając szczęśliwsze święta
w przeszłości.
[...] W lutym komendant obozu zawiadomił nas, że mamy być przeniesione do
obozu w Lauban na Śląsku. Wyraził przy
tym nadzieję, że tam będziemy czuły się
o wiele lepiej. Żegnał nas z tak naturalną
uprzejmością, jakbyśmy były jego gośćmi, a nie więźniami. Mam jak najlepsze
wspomnienia z roz­mów z tym Niemcem,
który był jednocześnie kulturalnym Europejczykiem”.
4•5•6
2011
14
Obóz internowanych legionistów w Szczypiornie
W walce o niepodległą Polskę Jerzy Aleksander Splitt
Ogłoszenie Aktu 5 listopada w Kaliszu
Pogłębiające się od początku XX wieku sprzeczności między różnorodnymi interesami dwóch wielki bloków polityczno-militarnych ówczesnych państw europejskich – trójprzymierza (Niemcy, Austro-Węgry i do maja 1915 r. Włochy,
a później Bułgaria) oraz trójporozumienia (Anglia, Francja i Rosja) – przyniosły Europie zapowiedź zbliżającego się
konfliktu zbrojnego.
Gdy w sierpniu 1914 roku doszło do wybuchu wojny, ziemie Królestwa Pol­skiego
stały się jednym z głównych terenów działań zbrojnych, tędy bowiem przebiegał front
wschodni. W tej sytuacji postawa społeczeństwa polskiego wobec walczących ze
sobą armii miała dość istotne znaczenie dla
przebiegu przyszłych działań wojennych.
Dlatego też obie strony już w pierwszych
dniach wojny wydały odezwy do narodu
polskiego głoszą­ce hasła wolności i niepodległości.
Koncepcje nowej Polski
Polskie ugrupowania polityczne również
starały się wykorzystać zaistniałą sytuację
dla realizacji swoich celów i planowały wysunąć sprawę przywrócenia Polsce niepodległości na forum międzynarodowe.
Na szczególną uwagę zasługują tu dwie
koncepcje. Pierwsza z nich – prorosyjska
(głoszona m.in. przez Komitet Narodowy
Polski Romana Dmowskiego) – zakłada­
ła współpracę z Rosją, której celem miało
być „rozbicie złowro­giej potęgi niemieckiej
i zjednoczenie Polski pod berłem monarchy
rosyjskiego”. Natomiast druga propozycja
– wysunięta przez obóz proaustriacki –
zakładała przyłączenie ziem Królestwa do
Austro-Węgier i utworzenie
monarchii Austro-Węgiersko-Polskiej. Obóz ten,
za zgodą władz austriackich, doprowadził
do sformowania Legionów Polskich walczących po stronie państw cen­tralnych.
Powstały one z działających na tere­nie Galicji, już kilka lat przed wybuchem wojny,
związków strzelec­kich, którymi dowodził
Józef Piłsudski.
W połowie 1915 roku Legiony składały
się z trzech brygad: I – utworzonej jesienią
1914 roku (z działającego od sierpnia 1914 r.
1. Pułku Piechoty) i dowodzonej przez Jóezfa Piłsudskiego, a po jego dymisji przez
mjr. Mariana Żegotę-Januszajtisa (od IX
1916 r.); II – powsta­łej w maju 1915 roku,
dowodzonej przez Austriaka płk. Ferdynanda Küttnera, a następnie przez płk. Józefa
Hallera (od VII 1916 r.); III – zorganizowanej wiosną 1915 roku, dowodzonej kolejno
przez: płk. Stanisława Szeptyckiego, płk.
Wiktora Grzesickiego, płk. Zygmunta Zielińskiego i płk. Bolesława Roję. Naczelnymi
Komendantami Legionów Polskich, podporządkowanych organizacyjnie Naczelnej
Komendzie armii austro-węgierskiej, byli
kolejno: gen. Antoni Durski-Trzaska, gen.
Stanisław Puchalski, płk Stanisław Szeptycki
i płk Zygmunt Zieliński.
Legiony Polskie wzięły udział w wielu
krwawych walkach z armią rosyjską (straty
15
4•5•6
2011
oblicza się na prawie 15 tys. zabitych i rannych), a ich szlak bojowy wiódł m.in. przez
pola bitewne pod Laskami koło Dęblina (X
1914 r. – I Brygada), pod Mołotkowem (X
1914 r. – I Brygada), pod Krzywopłotami
koło Olkusza (XI 1914 r. – I Brygada), pod
Łowczówkiem koło Tarnowa (XII 1914 r.
– I Brygada), pod Konarami (V 1915 r.
– I Brygada), pod Rokitną (VI 1915 r. –
słynna szarża kawalerii II Brygady), pod
Rarańczą (VI-IX 1915 r. – II Brygada),
pod Józefowem nad Wisłą (VII 1915 r. –
I Brygada), pod wsią Kostiuchnówka (VII
1916 r. – I, II i III Brygada), nad rzeką Stochód (VII-VIII 1916 r. – I, II i III Brygada)
i pod Jastkowiem koło Lublina (1916 r. –
III Brygada).
Brak ze strony walczących ze sobą
państw zaborczych konkretnych decyzji
w sprawie przyszłości Polski spowodował
(po wycofaniu się armii carskiej z ziem
polskich) przeniesienie się Dmowskiego
do Francji, a niedopuszczanie do rozwoju
liczebnego i usamodzielnienia się Legionów
Polskich przyczyniło się dodatkowo do
wystąpienia Piłsudskiego z legionów (IX
1916 r.) i nawiązania współpracy z Niemcami, u boku których planował on rozwijanie działających od pierwszych tygodni
wojny tajnych organizacji – Polskiej Organizacji Narodowej i Polskiej Orga­nizacji
Wojskowej.
Nieokreślone granice
Po zajęciu Królestwa Polskiego przez
państwa centralne jego obszar podzielono
na dwie strefy okupacyjne: południową
Obóz internowanych legionistów – „Miasto niewoli”
Obóz legionistów w Szczypiornie, wieże strażnicze
(pod zarządem austriackim) i północną
(pod władzą niemiecką).
Przedłużające się i wyczerpujące działania zbrojne spowodowały konieczność szukania, zwłaszcza przez państwa centralne,
nowych rozwiązań zmierzających do pozyskania żołnierzy. W ce­lu przyciągnięcia do
armii niemieckiej ludności polskiej, władze
wojskowe doprowadziły do wydania w 1916
roku przez cesarzy Niemiec i Austro-Węgier
tzw. Aktu 5 listopada, który powoływał do
życia „samodzielne państwo”, utworzone
z ziem polskich zaboru rosyjskiego, mające być monarchią dziedziczną z konsty­
tucyjnym ustrojem i pozostające w sojuszniczym związku z państwami centralnymi.
Granice tego państwa nie zostały jednak
określone, a najistotniejszym celem jego
proklamowania było stworzenie Polskiej
Siły Zbrojnej (Polnische Wehrmacht), pozostającej pod zwierzchnictwem generała-gubernatora warszawskiego Hansa von
Beselera. Pomysł ten nie spowodował jednak powszechnego wstępowania Polaków
do organizowanych oddziałów. By temu
zaradzić, władze niemieckie doprowadziły
do utworzenia namiastki polskiej władzy –
Tymczasowej Rady Stanu, ze stojącym na jej
czele ziemianinem z kaliskie­go Wincentym
Niemojewskim, w skład której wszedł także Piłsudski. Rada ta nie po­siadała jednak
większego znaczenia, pełniła wyłącznie
rolę doradczą, a wszystkie ważniejsze decyzje podejmował nadal Beseler. Także i to
działanie nie przyniosło zmiany stosunku
Polaków do Polnische Wehrmacht.
W odpowiedzi na Akt 5 listopada, car
Mikołaj II wydał w grudniu 1916 roku specjalny rozkaz, w którym czytamy o „stworzeniu Polski wolnej, złożonej z wszystkich
trzech części dotąd rozdzielonych”. Deklaracja ta nie została jednak potwierdzo­
na przez rząd carski, a stosunek Rosji do
sprawy Polski uległ zmianie dopiero po
obaleniu caratu.
Bunt legionistów
Układ sił militarnych i politycznych na
frontach I wojny światowej w połowie 1917
roku wyraźnie wskazywał na to, że odbudowa niepodległego państwa polskiego
jest przesądzona. W takiej sytuacji dalsze wiązanie się Piłsudskiego i Legionów
Polskich z państwami centralnymi pozba-
4•5•6
2011
Z pamiętnika Marii Sulecińskiej – rysunki legionistów
wione zostało perspektyw rozwojowych.
Sprawę dotychczasowego sojuszu dodatkowo pogorszył tzw. kryzys przysięgowy,
którego przyczyną było przekazanie przez
Austro-Węgry Legionów Polskich stronie
niemieckiej i włączenie ich do Polskiej Siły
Zbrojnej, podporządkowanej generałowi-gubernatorowi Beselerowi. Decyzja ta była
niewątpliwym ciosem dla politycznych dążeń Józefa Piłsudskiego, który planował rozbudować wojsko polskie w oparciu o Polską
Organizację Wojskową oraz doprowadzić
do jego uniezależnienia się od sojuszników. Zaistniałe okoliczności skłoniły go do
Legioniści we wnętrzu obozowej „willi”
wystąpienia wraz ze swoimi zwolennikami
z Tymczasowej Rady Stanu (2 VII 1917
r.) oraz do rozpoczęcia akcji skierowanej
przeciw składaniu nowej przy­sięgi przez
legionistów pochodzących z obszaru Królestwa Polskiego.
W wyniku działań podjętych przez Piłsudskiego prawie wszyscy legioniści pochodzący z Królestwa Polskiego, służący
w I i III Bry­gadzie Legionów, odmówili
złożenia przysięgi. Z pełnego składu osobowego obu tych brygad do przysięgi przystąpiło tylko 107 ofice­rów i 1.432 szeregowych, których włączono do Polskiej Siły
16
Zbrojnej. Z kolei legioniści z I i III brygady,
zamieszkujący na terenie zaboru austriackiego, wcieleni zostali bezpośrednio do armii austro-węgierskiej i skierowani na front
włoski. II brygada, licząca około 7.500 żołnierzy i składająca się przeważnie z obywateli austriackich, została przemianowana na
Polski Korpus Posiłkowy, włączona w skład
armii Austro-Węgier i odesłana na front rosyjski. Pod wrażeniem postawy legionistów
władze niemieckie przystąpi­ły do bezpośredniej akcji skierowanej przeciw Piłsudskiemu, którego aresztowano i osadzono
– wraz z najbliższym współpracownikiem
Kazimierzem Sosnkowskim – w twierdzy
magdeburskiej. Zatrzymano także wielu
innych działaczy Polskiej Organiza­cji Wojskowej. Żołnierzy, którzy odmówili złożenia
przysięgi internowano. Oficerów osadzono
w Beniaminowie, a pozostałych – w liczbie
około 3.150 osób – skierowano do obozu
jenieckiego w Szczypiornie.
Obóz nr 5
Powstanie tego obozu sięga swymi początkami końca 1914 roku, kiedy to niemieckie władze wojskowe rozpoczęły intensywne przygotowania do zakrojonej na
szeroką skalę ofensywy na froncie wschodnim. W ramach tych przygotowań w Szczypiornie zorganizowany został duży obóz dla
jeńców wojennych. Nosił on oficjalną nazwę
„Obóz Jeńców Wojennych Nr 5 w Skalmierzycach” (Kriegsgefangenenlager Nr 5 in
Skalmierschütz) i swoje funkcjonowanie
rozpoczął w pierwszych miesiącach 1915
roku. Do listopada 1918 roku przebywało
w nim kilkanaście tysięcy jeńców wojennych – przede wszystkim Rosjan, ale także
Francuzów, Włochów, Anglików, Serbów,
Czarnogórców, Rumunów, a nawet Hindusów i Murzynów z wojsk kolonialnych.
Przez pewien czas przebywały w nim również osoby cywilne, a także przetrzymywano tu działaczy tajnej Polskiej Organizacji
Wojskowej.
Obóz ten znajdował się w szczerym polu.
Obejmował rozległy obszar, który otoczony
był kilkurzędowym płotem z drutu kolczastego, licznymi wieżami strażniczymi
oraz latarniami oświetlającymi go nocą.
Podzielono go na cztery części (oznaczone
jako bloki A, B, C i D), oddzielone od siebie
drutem kolczastym i posiadające odrębne
bramy wjazdowe. W każdej z tych części
wydzielono po dziesięć dodatkowych „bloków-sektorów”, składających się z 5 baraków, z których każdy przeznaczono dla
17
4•5•6
2011
250 osób. Zabudowę mieszkalną w obozie
stanowiły długie, drewniane baraki kryte papą, w większości częściowo wkopane w ziemię i przez to stanowiące formę
prymitywnych półziemianek. Jak wspomina Jan Gaździcki, jeden z internowanych legionistów „obóz sprawiał wrażenie
jakby było to właściwie jedno olbrzymie,
podrutowane wszerz i wzdłuż kretowisko”. Wnętrza baraków podzielone były
na dwie duże sale, w których w zasadzie
znajdowały się wyłącznie miejsca do spania
w formie drewnianych nar. Do nakrywania
się jeńcom i innym osadzonym w obozie
osobom służyły kołdry uszyte z płótna barchanowego, wypełnione starymi gazetami.
Najpełniejszy chyba opis obozu zamieścił
w swym pamiętniku Ludwik Dudziński.
Czytamy w nim: „Znaleźliśmy się jak gdyby
w potrzasku. Wszędzie druty i posterunki.
[...] Jesteśmy w olbrzymim, podłużnym
obozie, mogącym pomieścić podobno do
30 tys. jeńców. Przede wszystkim rzuca
się w oczy schludny budynek komendy
obozowej. [...] W niewielkiej odległości od
tego budynku wznosi się, ośmiometrowej
może wysokości, strażnica obserwacyjna
z umieszczonym pod szczytem karabinem
maszynowym, skierowanym na naszą część
obozu. Dla większego efektu, u stóp strażnicy ustawione są również w naszą stronę
dwa działa polowe z ogólnej liczby pięciu, mających utrzymać w karności całą
znajdującą się tutaj rzeszę jeńców. Dalej
widzimy zabudowania kuchni, różnych
magazynów, kantyny, umywalnie, łaźnie,
nawet świątynię z małą wieżyczką na sygnaturkę i wprost niezliczoną, zdawałoby
się, ilość niziutkich, całkowicie pokrytych
papą baraków mieszkalnych, o małych,
prawie kwadratowych okienkach”.
Nadzór nad obozem, znajdującym się
pod komendą podpułkownika Grafa von
Oeynhausena, mającego opinię sadysty
i hakatysty, sprawowali żołnierze niemieccy
zakwaterowani w pobliskich murowanych
koszarach, w których mieściła się także komendantura obozu.
Barak mieszkalny
szczypiorniańskiego obozu: „Nasz major,
poczciwina staruszek, [...] stara się nam
niedolę złagodzić. Jest nam życzliwy [...],
gdzie może, tam nas broni. Szczególnie
przed głównym komendantem całego obozu, którym jest podpułkownik Graf von
Życzliwy Hugo
Część obozu, w której umieszczono internowanych legionistów, stanowiła odrębną, zwartą całość (blok C) i znajdowa­ła
się pod zarządem niemieckiego majora
rezerwy Hugo Kaupischa, którego legioniści w swoich relacjach wspominają w ciepłych słowach, a Wacław Kobyłecki daje
takie oto porównanie obu komendantów
Poranna toaleta
Oeynhausen [...]. Gorliwa szelma i zaciekła. Nienawidzi nas. [...] Morzy nas głodem. Wydziela takie racje, że może obliczyć nasze istnienie na 2 miesiące. Zrobi
z nas to, co zrobił z jeńcami rosyjskimi.
[...] Ale to nic – wytrwamy”.
4•5•6
2011
Pierwszy transport legionistów przybył
do Szczypiorna 14 lipca 1917 roku, a podczas jazdy kolejnego z nich, odbywającego
się w nocy z 17 na 18 lipca na trasie Modlin-Kalisz, Tadeusz Biernacki ujednolicił
i uzupełnił jedną z pieśni, która od tego
czasu powoli stawała się hymnem legionowym. Dziś – z późniejszymi uzupełnieniami wprowadzonymi przez Andrzeja Tadeusza Hałacińskiego – powszechnie znana
jest pod tytułem „My, Pierwsza Brygada”
(w 2007 r. Minister Obrony Narodowej RP
uznał ją za oficjalną pieśń Wojska Polskiego). Ostatnie grupy legionistów przywieziono tu pod koniec lipca 1917 roku.
O tym, jakie wrażenie sprawił obóz
w Szczypiornie na legionistach i jakie panowały w nim warunki, świadczy fragment
wspomnień Władysława Kęsika: „Na drugi
dzień przyjechaliśmy do Kalisza. [...] Na
stacji pusto [...]. Za chwilę zbiórka i masze-
Rozdzielanie posiłków
rujemy do obozu, który rzekomo ma być
etapem do cywila. Ale obozu jakoś jeszcze
nie widać, dopiero po jakimś czasie marszu
wyłaniają się po naszej prawej ręce kontury
jakichś baraków odrutowanych. Widać już
coraz wyraźniej, jak jeńcy rosyjscy krzątają się po obozie. Dalej w głębi widać jakby
gołębniki na palach zbudowane. Im więcej
zbliżamy się tem więcej rozumiemy, że to
drugie San Domingo, bo oto przy szosie
stoi baterja armat, wycelowanych na tajemnicze dla nas baraki, a tam na palach,
zamiast gołębników są karabiny maszynowe i oto już jesteśmy za drutami”. Jeszcze
dobitniej na ten temat pisze inny internowany w Szczypiornie legionista – cytowany
już Wacław Kobyłecki: „Wysiadamy. Długa
kolumna maszeruje. Kieruję wzrok w stronę
naszej nowej siedziby. Duża, kilkudziesięciomorgowa przestrzeń, zabudowana szeregiem niskich, długich baraków. Całe miasto
18
z prawidłowo wytkniętymi ulicami. Miasto
otoczone kilkoma rzędami drutów kolczastych. Miasto powolnego konania z głodu.
Miasto niewoli. Dochodzimy. Rozpoznajemy już sylwetki tamtejszych mieszkańców.
Jakieś szaro-ziemiste, wychudłe widma. Byli
kiedyś ludźmi. [...] Pułki rozlokowały się po
blokach, sąsiadujących z sobą, a oddzielonych od siebie jednym rzędem drutów.
[...] Wzdłuż wszystkich bloków mieliśmy
obszerną promenadę, z której było wejście
do każdego oddziału. Przy tej właśnie alei
stał gmach, który mieścił najważniejszą
instytucję – kuchnię i skład prowiantów
dla nas przeznaczonych”.
Wraz z podoficerami i szeregowymi
do obozu przybyło także kilkunastu oficerów, którzy nie ujawnili rzeczywistych
stopni wojskowych. Większość spośród
nich jednak władze niemieckie wkrótce
zidentyfikowały i wywieziono ich do obo-
19
4•5•6
2011
zów w Niemczech. Między internowanymi
panowała więź wspólnie przebytego szlaku
bojowego oraz karność wynikająca z wojskowego stosunku podwładności. Pierwszym komendantem obozu legionistów
został najstarszy stopniem kpt. Stanisław
Tessaro-Zosik. Podlegali mu podoficerowie
stojący na czele poszczególnych sektorów,
a im z kolei komendanci baraków. Po jego
dekonspiracji (6 VIII) obowiązki komendanta sprawowali kolejno: wach. Janusz
Olszamowski (do 15 IX), wach. Michał
Brzęk-Osiński (do 14 XI) i wach. Bohdan
Dan-Stachlewski (do 15 XII 1917 r., czyli do chwili przeniesienia internowanych
legionistów do Łomży). Osoby pełniące
funkcje komendantów czuwały nad całokształtem życia obozowego. Utworzono
komitet gospodarczy, który zajął się kuchnią oraz organizacją sklepu obozowego.
Uruchomiono izbę chorych i pocztę. Pro-
Przedstawienie amatorskie
wadzono kursy szkolne (maturalne i dla
analfabetów) oraz specjalistyczne (rolnicze
i handlowe), a także naukę języków obcych
i stenografii. Założono warsztaty rzemieślnicze i artystyczne oraz przystąpiono do
organizacji występów chórów i przedstawień amatorskich. Legioniści grali także
– z inicjatywy por. Stanisława Grzmota-Skotnickiego – w piłkę ręczną, która dzięki
temu uzyskała, funkcjonującą do dzisiaj,
popularną nazwę „szczypiorniaka”. O grze
tej internowany w Szczypiornie, późniejszy
poeta Władysław Broniewski napisał w pamiętniku, że „w ciągu dnia koledzy biegali
za szmacianką; zabawa ta podbiła ich serca,
grali całe dnie, zapominając, że są internowani”, a przytaczany już Ludwik Dudziński
napisał: „Nasi sportowcy wykombinowali
niedawno nową grę w piłkę. Zasady tej gry
różnią się od używanych w footballu, są
ciekawsze i rozwijają równomiernie całe
ciało [...]. Jeśli kiedyś [...] wyjdziemy żywi
z obozu, a nowa rozumniejsza gra zyska
prawa obywatelstwa u innych miłośników
sportu, wówczas ten jeden choćby wynalazek będzie nas bronił przed zarzutami bezowocnego pobytu w Szczypiornie”.
Szczypiornickie languszki
Pożywienie internowanych było złej jakości i dostarczano je w bardzo niewielkich
ilościach. Stanisław Pewnicki tak napisał
o obozowej stołówce: „Niemcy głodzili,
wydając strawę niemożliwą do spożycia
[...]. Porcja dzienna żołnierska składała się
rano z ¼ litra ersatz herbaty, coś w rodzaju
zaparzonego kwiatu lipowego i 150 gramów
chleba zawierającego 25% mąki. Pozostałe
75% składało się z mielonych kasztanów,
ziemniaków itp. cudownych odżywek. Na
obiad wydawano pół litra wody zagotowanej z mielonych ślimaków morskich i cię-
4•5•6
2011
20
– sekretarz, Leon Dziewulski – skarbnik.
Członkami byli też: ks. Jan Sobczyński, J.
Bronikowski, S. Murzynowski i S. Orzeł.
Przy Komitecie powstała także sekcja kobieca, w której działały m.in.: Sława Zakrzewska, A. Sztark, Maria Sulecińska, K.
Świdnicka i Zofia Janiszewska. Ze strony internowanych kontakty z komitetem
utrzymywała Rada Żołnierska, w skład której wchodzili m.in.: Władysław Bagiński
i Władysław Broniewski. Komitet udzielał internowanym wydatnej pomocy i codziennie dostarczał do obozu zakupioną
w mieście żywność.
Zerwane numery
Przeglądanie poczty
tych liści pastewnych buraków”. Cytowany
już Wacław Kobyłecki dodaje: „Historyczne
szczypiorniańskie zupy urozmaicane były
od czasu do czasu smakiem wygotowanych
languszek, które nie były zwykłemi żabami,
ugotowanemi w całości w zupie [...]. Były
to jakieś ślimakowate twory morskie, posiekane na kawałki wielkości fasoli, zasuszone i obsypane sproszkowaną substancją
niewiadomego pochodzenia. [...] Po ugotowaniu sproszkowana substancja niewiadomego pochodzenia znika, zaś w zupie
pozostaje obślizgła przeźroczysta galareta”.
Drugą specjalnością szczypiorniańską jest
dużych rozmiarów, śmierdząca ryba, którą
przed skonsumowaniem trzeba obedrzeć
ze skóry, po czem gotować tak długo, iżby
w odpowiedniej temperaturze wyginęły
znajdujące się w niej bakterje. W dniu, kiedy na obiad gotowano tę rybę, promenada
świeciła pustkami, albowiem w promieniu
100 metrów od kuchni nie można się było
pokazać bez maski gazowej, ażeby tej śmiałości chorobą nie przepłacić, albo zgoła na
wieczną utratę powonienia się nie narazić”.
W celu polepszenia sytuacji ży­wieniowej
w obozie, społeczeństwo Kalisza już w połowie sierpnia 1917 roku zorganizowało
Oddział Polskiego Komitetu Opieki nad
Jeńcami, w skład którego wchodzili: Stanisław Bulewski – przewodniczący, Ignacy
Łaszczyński – zastępca, Kazimierz Scholtz
Przedłużający się pobyt legionistów
w Szczypiornie, stopniowe ograniczanie
przez władze obozowe i tak rzadko wydawanych przepustek oraz pogarszające
się warunki życia powodowały częste próby ucieczek internowanych. Jednocześnie
Niemcy, poprzez przybyłą do obozu specjalną ko­misję, wzmogli wśród internowanych agitację o wstępowanie do oddziałów
Polnische Wehrmacht. W jej wyniku 840 legionistów odesłano z obozu, a pozostałych
poddano dalszym ograniczeniom i represjom. Obóz zmniejszono do czterech sektorów, uniemożliwiono kontaktowanie się
poszczególnych bloków, utrudniono pracę
komisji żywieniowej oraz prowadzenie zajęć szkolnych.
Najbardziej dotkliwym zarządzeniem
był jednak rozkaz oznaczenia internowanych numerami obozowymi, takimi jakie
nosili w Szczypiornie jeńcy wojenni. Legioniści odmówili dobrowolnego naszycia
tych numerów. Władze wojskowe odwołały
więc przychylnie nastawionego do nich mjr.
Hugo Kaupischa i powołały na jego miejsce
wyraźnie wrogiego im kpt. Gliwitza (Schliwitza). Na rozkaz nowego komendanta,
numery te naszywali internowanym jeńcy
rosyjscy. Akcja ta jednak Niemcom się nie
udała, bo legioniści naszyte numery pozrywali. W odwecie za tę niesubordynację,
kpt. Gliwitz aresztował komendanta obozu
polskiego wach. Brzęk-Osińskiego, zniósł
kontakt z komitetem, zamknął sklep obozowy, wstrzymał pocztę i zakazał opuszczania
baraków bez na­szytego numeru. Wypełnienia tego ostatniego polecenia strzegli
niemieccy wartownicy, których ustawiono
przed wejściem do każdego baraku. W odpowiedzi zdesperowani legioniści podjęli
decyzję urządzenia głodówki. Trwała ona
od 14 do 17 listopada 1917 roku. Przerwała
21
4•5•6
2011
W kolejce po jedzenie. Fot. (x11) Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej
ją dopiero interwencja Rady Regencyjnej,
utwo­rzonej w miejsce Tymczasowej Rady
Stanu. Władze niemiec­kie wyraziły też zgodę na zwolnienie z obozu młodocianych,
chorych i starych oraz na przeniesienie
pozostałych legionistów do posiadającego
znacznie lepsze warunki bytowe obozu
w Łomży.
W połowie grudnia 1917 roku pobyt legionistów w obozie jenieckim w Szczypiornie zakończył się. Przed wyjazdem wach.
Bohdan Dan-Stachlewski, wystosował do
kaliskiego Oddziału Pol­skiego Komitetu
Opieki nad Jeńcami pismo, w którym podziękował za okazaną pomoc, dzięki której
„żołnierz polski czuł się cząstką żywej siły
zawartej w naro­dzie i wiedział, że liczne,
a nierozerwalne więzy łączą go ze społeczeństwem”. Legioniści wystawili także
– zwłaszcza członkiniom sekcji kobiecej
komitetu – szereg imiennych dyplomów pamiątkowych z podziękowaniami, bo „niema
szczypiorniaka, który by nie wspo­minał
z głębokiem poczuciem wdzięczności Kalisza i tych zacnych obywatelek i obywateli,
którzy poświęcali (nam) swój czas, pracę
i pieniądze”.
Zmartwychwstanie
Na odzyskanie niepodległości legioniści i całe społeczeństwo polskie czekali
jeszcze przez rok. Ważny przełom w zapatrywaniach na sprawę polską stanowił
wybuch rewolucji proletariackiej w Rosji
(7 XI 1917 r.). W jej wyniku już 16 listopada Rząd Radziecki przyznał narodom
Rosji prawo „swobodnego samookreślenia aż do oderwania się i utworzenia samodzielnego państwa”, a w sierpniu 1918
roku ogłosił deklarację unieważniającą
traktaty rozbiorowe zawarte między carską Rosją, Prusami i Austrią. Losy przyszłej Polski były jednak jeszcze wówczas
znacznie uzależnione od państw centralnych. Dopiero klęska wojenna tych
państw oraz przeobrażenia zachodzące
w Austrii, które doprowadziły do rozpadu
monarchii Austro-Węgierskiej, a także
rewolucyjne wydarzenia w Niemczech
otworzyły przed Polską nowe perspektywy. W takiej to sytuacji, nocą z 6 na
7 listopada 1918 roku, powstał w Lublinie, pod przewodnictwem Ignacego Daszyńskiego, Tymczasowy Rząd Ludowy
Republiki Polskiej. Pięć dni później – 11
listopada 1918 roku – rozwiązał się on
i podporządkował Józefowi Piłsudskiemu, który poprzedniego dnia powrócił
z Magdeburga. 14 listopada rozwiązała
się Rada Regencyjna i również przekazała
mu całą władzę, jako naczelnikowi państwa. Po wielu latach niewoli Polska odzyskała upragnioną niepodległość. „Polska
zmartwychwstała, a orzeł srebrnopióry
uniósł się nad krajem i skąpany w blasku
swobody narodowej, rozwinął swe skrzydła jako widomy sztandar wolności!”. O tę
wolność trzeba było jednak ponownie
wkrótce walczyć i legioniści z Beniaminowa, Szczypiorna i Łomży – pamiętając
słowa swego komendanta: „niech żołnierz
mój ani na chwilę bojownikiem Sprawy
Polskiej być nie przestanie, [...] z niecierpliwością niech oczekuje tej chwili, w której poczucie honoru i godności
pozwoli mu [...], przy pierwszej godziwej
sposobności do tworzenia Armii Polskiej
przystąpić” – ponownie chwycili za broń,
poszli w pole, przelewali krew i niejednokrotnie oddali za nią to co mieli najcenniejszego – własne życie.
4•5•6
2011
22
Ukraińcy w Kaliszu Anna Roth
Dzieje Ukrainy i narodu ukraińskiego
splotły się na przestrzeni wielu wieków z dziejami państwa polskiego.
Sporo było we wzajemnych kontaktach przyjaźni, sojuszy, wspólnych
celów, ale też i wiele nieufności, a nawet bratobójczych walk.
Dziś, gdy waśnie i konflikty stały się jedynie cząstką przeszłości, spróbujmy, już
bez zbytnich emocji, prześledzić w skrócie
najważniejsze fragmenty wspólnych dziejów. Jest to tym bardziej wskazane, że spora
grupa Ukraińców znalazła w naszym mieście swoją przystań życiową, a wielu z nich
na zawsze spoczywać już będzie w naszej
ziemi.To właśnie im społeczeństwo Kalisza
po 76 latach oddało hołd, dokonując 30
września 1999 roku odsłonięcia pomnika
na cmentarzu w Szczypiornie. W swej okolicznościowej mowie ówczesny prezydent
Kalisza Zbigniew Włodarek powiedział:
„Chcemy, aby na tym cmentarzu ponownie
stanęły krzyże nagrobne, a tablica z imionami tych, którzy tutaj właśnie, w Szczypiornie, pozostaną na zawsze, przypominała
o wydarzeniach lat dwudziestych kończącego się XX wieku”.
Ukraińsko-polska walka
Nie zagłębiając się zanadto w burzliwe
lata wojenne, zaznaczę tylko, że sytuacja
na Ukrainie w początkach XX wieku była
bardzo skomplikowana i niejasna. Istniały aż trzy ośrodki tworzące państwowość
ukraińską: Ukraińska Socjalistyczna Republika Radziecka, Ukraińska Republika
Ludowa z Dyrektoriatem Szymona Petlury oraz Zachodnio-Ukraińska Republika
Ludowa w Galicji Wschodniej. Józefowi
Piłsudskiemu zależało na ułożeniu sąsiedzkich stosunków z dwoma ostatnimi
ośrodkami, by móc przerzucić własne siły
z frontu ukraińskiego i skupić się na walce z Rosją. W tym celu 14 maja 1919 roku
oddziały prowadzone przez Piłsudskiego
rozpoczęły ofensywę w Galicji Wschodniej,
a 25 czerwca państwa ententy upoważniły
Rzeczypospolitą do zajęcia terenów aż po
rzekę Zbrucz. W krótkim czasie, bo do 18
lipca, Ukraińcy galicyjscy zostali wyparci
i w większości podporządkowali się Petlurze. Umożliwiło to Piłsudskiemu podjęcie
z nim rozmów. W takiej to sytuacji doszło
do zbliżenia stanowisk Polski i Ukrainy.
Porozumienie marszałka Józefa Piłsudskiego z atamanem Szymonem Petlurą z lu-
tego 1920 roku przewidywało udział Polski
nika 1920 roku Piłsudski tymi słowy pow wyzwoleniu całej Ukrainy. Za słowami
dziękował armii ukraińskiej za jej wspólposzły czyny. Gen. Władysław Sikorski
ną walkę u boku wojsk polskich w wojnie
z powodzeniem prowadził działania zbrojz bolszewikami: „Wspólnie przelana krew
ne na Polesiu i Wołyniu przeciw wojskom
i groby bohaterów są kamieniem węgielnym
rosyjskim. 27 marca tegoż roku strona polna drodze do wzajemnego porozumienia
ska wystąpiła do Rosji z propozycją rozi sukcesu obu narodów. Obecnie [...] żepoczęcia rozmów pokojowych i częściognam się ze wspaniałymi wojskami Ukrawego zawieszenia broni. W wyniku braku
ińskiej Republiki Ludowej i stwierdzam,
zgody ze strony Rosji, Polacy oświadczyli,
że [...] niosły one wysoko swój sztandar,
że wstrzymują dalsze negocjacje z Rosją,
na którym wypisane było hasło Za Waszą
a następnie podpisali z Ukrainą umowę
i naszą wolność”. Władze wojskowe rozpolityczną oraz uznali dyrektoriat za prakazały wszystkim niepolskim jednostkom
wowity rząd Ukrainy. Ostatecznie zmuszoopuszczenie terenów przyznanych nam
no jednak Petlurę do rezygnacji z przejęcia
na mocy traktatu, najpóźniej do 2 listoGalicji Wschodniej. Mimo to, już 25 kwietpada 1920 roku, grożąc internowaniem.
nia wojska Piłsudskiego razem z petlurowTym samym przekreślona została koncepcami wspomaganymi powstańczymi siłacja niepodległej i sprzymierzonej z Polską
mi ukraińskimi i oddziałami galicyjskich
Ukrainy. W zaistniałej sytuacji Petlurze
strzelców siczowych przystąpiły do wypozostało jedynie samodzielne rozpoczęcie
zwalania Ukrainy z rąk bolszewików. Wprawdzie szybko posuwano się do przodu,
ale nie rozbito uchylającego
się od walki przeciwnika. Po
krótkotrwałych walkach prawobrzeżna Ukraina została
w większości wyzwolona.
W odpowiedzi, na początku
czerwca 1920 roku, na tyły
wojsk polskich stacjonujących na Ukrainie uderzyła
konnica Budionnego, spychając Polaków na linię Styru
i Zbrucza. Z kolei armia Tuchaczewskiego kierowała się
na Warszawę. Dzięki ogromnemu wysiłkowi całego naszego społeczeństwa wróg
został pokonany i wyparty
poza granice II Rzeczypospolitej. Wojna była wygrana.
12 października 1920 roku
zawarto z Rosją traktat, który
jednak nie satysfakcjonował
żadnej ze stron i na wiele lat
stał się zarzewiem wielu narodowościowych konfliktów,
a ich skutki odczuwalne są
do dziś.
Rosjanie nie zamierzali
prowadzić żadnych rozmów
z Petlurą, a w myśl zawartego
pokoju obie strony – Polacy
i Rosjanie – zobowiązały się
nie wspierać „cudzych działań wojskowych przeciwko
drugiej stronie”. 18 paździer- Ataman Szymon Petlura. Fot. Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej
23
4•5•6
2011
walki. Nie był on jednak w stanie zdobyć
szerszego poparcia, a i sam Józef Piłsudski
nie zamierzał już angażować się w sprawy
Ukrainy. Nie udało mu się doprowadzić
ani do federacji polsko-litewskiej, ani do
utworzenia uzależnionego od Polski państwa ukraińskiego. Polska zapłaciła wysoką
cenę za tę politykę – morze przelanej krwi
i ogromne zniszczenia wojenne.
Na początku października 1920 roku
doszło do spotkania przedstawicieli Wojska Polskiego z przedstawicielami armii
ukraińskiej, na którym ustalono wstępne warunki na jakich żołnierze ukraińscy
mieli przekroczyć granice Polski: „Strony
uzgodniły, że w przypadku niepowodzeń
armii ukraińskiej na froncie z bolszewikami armia nasza może wycofać się na
terytorium zajęte przez Wojsko Polskie”.
21 listopada 1920 roku wojska Ukraińskiej
Republiki Ludowej przekroczyły graniczną
rzekę Zbrucz. Żołnierze zostali internowani
i skierowani do obozów. Na terenie Polski
znalazło się około 27 tysięcy żołnierzy, któ-
rych wysłano m.in. do obozów internowania w Szczypiornie i w Kaliszu.
Kulturalny obóz
W obozie w Kaliszu pierwsi Ukraińcy
pojawili się 4 grudnia 1920 roku. Byli to
żołnierze 2. Wołyńskiej Dywizji. Od samego
początku atmosfera w obozach była napięta, a sprzyjały temu trudne warunki bytowe – głód, choroby, twardy i bezwzględnie egzekwowany reżim życia obozowego.
Dochodziło więc do obozowych buntów,
były też liczne próby ucieczek. Aby temu
zapobiec, starano się zająć internowanych
odpowiednio przygotowanym programem,
np. kulturalno-oświatowym. Z inicjatywy
Ukraińskiego Rządu Emigracyjnego powstały wydziały pracy kulturalno-oświatowej, które koordynowały obozową działalność wydawniczą, teatralną, muzyczną
i pedagogiczną. Na powstałych kursach
oświatowych dla dorosłych uczyło się czytać i pisać ponad 600 osób. Spora część tych
ludzi kontynuowała naukę, mniej zdolni
uczyli się zawodów rzemieślniczych. Organizowano też kursy stolarstwa, krawiectwa,
ślusarstwa, malarstwa czy szewstwa.
Do uspokojenia napiętej sytuacji politycznej z pewnością przyczyniły się wizyty
gen. Michajło Pawlenki i Szymona Petlury
oraz samego Józefa Piłsudskiego, który podczas odwiedzin internowanych w obozie –
15 maja 1921 roku – wypowiedział słowa
przeprosin skierowane w stronę żołnierzy
ukraińskich: „Ja was przepraszam panowie,
ja was bardzo przepraszam…”.
Życie w stanicy
Po likwidacji obozów ich mieszkańców
zaliczono do emigrantów politycznych,
którzy mieli zamieszkać w tworzonych stanicach. Stanicę Ukraińską w Kaliszu zlokalizowano w części dawnego obozu nr
10, przy obecnej ul. Obozowej. Utworzono ją pod koniec lipca 1924 roku. Stanica
podporządkowana była Centralnemu Komitetowi Ukraińskiemu w RP. Jej zadaniem było zapewnienie pomocy ukraiń-
Żołnierze Atamana Szymona Petlury w towarzystwie żołnierzy 29. Pułku Strzelców Kaniowskich, Kalisz po 1920 r.
Fot. ze zbiorów Damiana Zalewskiego
4•5•6
2011
24
dzono do porządku wszystkie znajdujące
się na nim mogiły.
Dzieje nekropolii
Nieistniejący już pomnik żołnierzy ukraińskich w Szczypiornie. Fot. Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej
skim emigrantom politycznym z rejonu
kaliskiego. Stale przebywało w niej od 800
do 1200 osób. Stopniowo instytucja przekształcała się w niezależny, samodzielny
ośrodek dysponujący własnymi budynkami, warsztatami i zakładami usługowymi,
zapleczem socjalnym, drukarnią, placówkami oświatowymi i kulturalno-artystycznymi oraz cerkwią św. Pokrowy. Stanica
była również siedzibą kilku organizacji
i towarzystw. Specyficzny charakter miał
Związek Ukrainek-Emigrantek. Jego trzon
stanowiły kobiety, które opiekowały się
dziećmi, organizowały wszelkiego rodzaju
kursy i pamiętały o wszystkich rocznicach
narodowych.
Najintensywniejszą działalność prowadziło jednak Ukraińskie Towarzystwo
Wojskowo-Historyczne, któremu powierzono opiekę nad cmentarzami i groba-
mi internowanych żołnierzy ukraińskich
zmarłych i pochowanych na ziemiach polskich. Zmarłych w obozach żołnierzy, ich
rodziny, a później także mieszkańców stanicy kaliskiej chowano na trzech cmentarzach: przy ul. Górnośląskiej (oficerów),
na Majkowie przy ul. Żołnierskiej oraz na
usytuowanym tuż przy obozie cmentarzu
w Szczypiornie. Pierwszych Ukraińców
pochowano w Szczypiornie pod koniec
1921 roku, a już w początkach 1923 roku
można było doliczyć się tu 120 grobów. Niestety, działalność sił przyrody i człowieka
stopniowo doprowadziła ten cmentarz do
ruiny. W celu uchronienia nekropolii od
ostatecznej zagłady, powołano komitet, który miał zająć się jej ratowaniem. Jego zadaniem było zdobycie środków finansowych
na uporządkowanie mogił i ufundowanie
pomnika. Na początek jednak doprowa-
Na ogłoszony konkurs na projekt pomnika wpłynęło pięć propozycji przedstawionych przez dwóch projektantów – prof.
Serhija Tymoszenkę i Ołeksandra Kostiuczenkę. Uroczystego odsłonięcia dokonano 14 października 1923 roku, w dzień
św. Pokrowy, podczas nabożeństwa celebrowanego przez kapelana obozowego
Petra Biłona. Pomnik miał dwa metry wysokości i widniało na nim godło Ukrainy
oraz napis w trzech językach: „Bohaterom
walki o niepodległość Ukrainy – Armia
Ukraińska”. Autorem napisów był Ołeksander Kostiuczenko, tryzuba – Hryhorij
Chorosymak, a postumentu – inż. Bokit.
Całość wykonano w kaliskim zakładzie
kamieniarskim, którego właścicielem był
Alfred Fibiger.
Sytuacja cmentarza skomplikowała się
z chwilą likwidacji obozu w Szczypiornie –
został on bez opieki i z nieuregulowanymi
stosunkami własnościowymi ziemi zajętej
pod mogiły. Okoliczni mieszkańcy zagrozili, że jeśli nie dostaną odszkodowań za te
tereny, zniszczą nagrobki i nie dopuszczą
do dalszych pochówków. 4 października
1929 roku w biurze notarialnym Stanisława Bzowskiego w Kaliszu, dokonano
oficjalnego wykupu ziemi cmentarnej
w Szczypiornie i utworzono Wojskowy
Cmentarz Ukraiński (wykupu ziemi dokonano od okolicznych rolników: Marcelego Maciejewskiego, Feliksa Matuszczaka
i Józefa Mrozińskiego). Postawiono nowe
ogrodzenie, a na nagrobkach betonowe
krzyże z wyrytymi na przecięciu ramion
tryzubami. W okresie okupacji hitlerowskiej chowano tutaj zmarłych Ukraińców
za zgodą okupanta (przybyło wtedy około
40 mogił). Po 1945 roku cmentarz zamieniony został na pastwisko, a w latach PRL
uległ całkowitej dewastacji.
Dopiero w 1984 roku cmentarz ten,
będący największą nekropolią tego typu
w Polsce, został wpisany w rejestr zabytków. O jak najszybszą jego odbudowę
zabiegali członkowie Związku Ukraińców w Polsce i Związku Więźniów Politycznych. Ich zabiegi wsparte zostały
dotacjami finansowymi z Rady Ochrony
Pamięci Walki i Męczeństwa oraz z budżetu miasta Kalisza. Dziś jest to jedno
z niewielu miejsc, które przypominają
o historii Ukraińców w Polsce.
25
4•5•6
2011
Burzliwe dzieje Szczypiorna Katarzyna Jakubowska
Szczypiorno to miejsce, które w latach II Rzeczypospolitej Polskiej miało
symboliczne znaczenie – to właśnie
tu internowano polskich żołnierzy,
którzy nie chcieli przysięgać zaborcy, tutaj też odbył się zjazd legionistów z czołowymi przedstawicielami
ówczesnego państwa polskiego. Dziś
o jego przeszłości pamięta niewielu,
jedynie najstarsi mieszkańcy miasteczka. Zapraszam więc na spacer
śladami historii, który przypomni nam
dzieje Szczypiorna.
Między miastem a polami
Spacerowicz nie dostrzeże z pewnością
ukrytego wśród gruzowiska i resztek najrozmaitszych materiałów budowlanych cokołu.
To pozostałość po pomniku, który niegdyś
upamiętniał legionistów walczących u boku
Józefa Piłsudskiego. Pomnik odsłonięto 6
sierpnia 1927 roku. Przybyli tu wówczas
najwyżsi przedstawiciele państwa, zabrakło
jednak samego Piłsudskiego, który w obawie
przed zamachem nie wziął udziału w uroczystościach – reprezentowała go małżonka. –
Józef Piłsudski nie był na uroczystościach z powodu groźby zamachu, natomiast wcześniej
gościł w Kaliszu dwukrotnie, w 1919 i 1921
roku, między innymi dziękował kaliszanom
za wstępowanie w szeregi wojska – mówi Stanisław Kozłowski, mieszkaniec Szczypiorna.
Pocztówka Białego Domu w Szczypiornie. Fot. ze zbiorów Tomasza Chajduka
Po drugiej stronie ulicy, tuż przy ogrodzeniu dzisiejszego Centralnego Ośrodka
Szkolenia Służby Więziennej, w latach zaborów znajdowała się komora celna. Stojące tu piękne ceglane kamienice, takie jak
Główny Korpus Celny, Czerwony Pawilon,
Dom Oficerski, Dom Anteli, Baraczka oraz
Biały Dom były świadkami tamtych wydarzeń. W Białym Domu, którego ściany
częściowo zostały wyburzone od strony
chodnika, znajdują się dziś dwie tablice
– jedna poświęcona Legionom Polskim,
a druga, bardziej zniszczona, oddająca cześć
Powstańcom Wielkopolskim.
Naprzeciwko widać sześciometrowy pylon według projektu Wojciecha Stefaniaka.
Nie jest dobrze widoczny z daleka. Zasłaniają go drzewa i mało estetyczne tablice
z reklamami. Podchodzę bliżej. „Tu rodziła się niepodległość” – głosi napis. Obok
umieszczona jest tablica z krótką historią
Szczypiorna oraz mapa ważniejszych obiektów zabytkowych. W 2006 roku uroczystego
odsłonięcia niepodległościowych symboli
dokonał prezydent Kalisza Janusz Pęcherz
w towarzystwie harcerzy z V Szczepu Harcerskiego działającego przy zespole Szkół
nr 4 oraz dzieci z Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 2. Dla społeczności Szczypiorna był to moment niezwykle ważny,
przypominający o ich tożsamości.
Zapomniane mogiły
Cmentarz ukraiński w Szczypiornie
W miasteczku znajdziemy też nazwy ulic
upamiętniające tradycje wojskowe. Jest tu
więc ulica 25. Dywizji, 25. Pułku Artylerii,
29. Pułku Piechoty, Piechurów.
Na końcu ulicy 29. Pułku Piechoty znajduje się niewielki cmentarz ukraiński. Stoi
na uboczu, z dala od domów, pośrodku
pola. Kilka miejsc parkingowych, zadbany
trawnik, tablica oraz obelisk z informacją
o roku powstania cmentarza – 1923 – to
wszystko, choć i tak zmieniło się tu wiele.
Jeszcze kilka lat temu cmentarz w całości
zarastał chwastami i wyglądał jak zupełna
ruina. Na długie lata zapomniano o tym
miejscu, a przecież są tu mogiły ponad
4•5•6
2011
Obelisk z tryzubem i informacją o roku powstania cmentarza
1200 żołnierzy – Ukraińców, Włochów,
Serbów, Anglików, żołnierzy Armii Rosyjskiej. Tutaj też ziemia kryła przez jakiś
czas prochy siedmiu polskich legionistów.
– Moja babcia twierdziła, że cmentarz ten
był początkowo dużo większy. Miał około
hektara. Tak zresztą mówiła każda starsza
osoba w Szczypiornie – wspomina Stanisław
Wojtko, mieszkaniec Szczypiorna.
Niemal na wszystkich słupkach przygrobnych widnieje tryzub, czyli trójząb.
Wpisane weń ukraińskie słowo воля znaczy
wolność i symbolizuje suwerenność Ukra-
iny. W ten sposób upamiętniono żołnierzy
Szymona Petlury – naczelnika i prezydenta Ukraińskiej Republiki Ludowej, którzy
w sojuszu z Józefem Piłsudskim walczyli
przeciwko bolszewikom.
Między niepodległością a niewolą
Obóz jeniecki rozciągał się aż do Skalmierzyc. Teraz nie ma tam śladu po dawnych barakach, w których przebywali polscy
legioniści. Pozostały jedynie wspomnienia
– te spisane, jak i te przekazywane ustnie
z pokolenia na pokolenie. Starsi mieszkańcy
26
Szczypiorna chętnie dzielą się ze mną swymi spostrzeżeniami na temat internowanych żołnierzy. Mają pamiątki z tamtych lat
– fotografie, pocztówki, wycinki prasowe.
To zadziwiające jak wiele takich pamiątek
się uchowało. Przecież były w historii naszego kraju takie czasy, w których za mówienie
o bohaterskich czynach legionistów i Józefa
Piłsudskiego, posiadanie kart z wizerunkami marszałka i jego żołnierzy groziła zsyłka
na Sybir. Ale to jest ich historia, to przecież
ich rodziny były bezpośrednio związane
z tamtymi wydarzeniami.
– Większość pochowanych na tym cmentarzu ukraińskim umarła na skutek zapalenia płuc – tłumaczy mi jakiś starszy pan,
którego przypadkiem spotkałam nieopodal
cmentarza. – Zresztą nie wszystko było takie
czarno-białe, jakbyśmy dziś chcieli widzieć.
Ukraińcy internowani w latach dwudziestych czuli się tak zdradzeni przez Polskę,
jak my przez Bonapartego. Zawarli sojusz,
ale wódz chciał Lwów, więc musieli być internowani do obozu.
Genowefa Jeziorska, również mieszkanka Szczypiorna, opowiada: – W obozach
było ciężko, bardzo ciężko, ale legioniści potrafili jednak zorganizować czas. Mieli teatr
obozowy, grali w sławnego szczypiorniaka,
uczyli się języków i śpiewali w chórze. O tu
niedaleko – wskazuje na teren dzisiejszego
kościoła – były baraki.
Wchodząc do wskazanego przez Genowefę Jeziorską kościoła św. Podwyższenia
Krzyża, zauważam kolejną tablicę upamiętniającą Legiony Polskie.
Dzielny Mertka
Kamień przed cmentarzem z informacją o tym miejscu
Historią niezapomnianą przez mieszkańców Szczypiorna jest również ta o śmierci
Jana Mertki, pierwszej ofiary powstania
wielkopolskiego. Był on żołnierzem I Batalionu Pogranicznego Poznańskiego, który
w późniejszym czasie wyzwalał Skalmierzyce i Ostrów Wielkopolski. 27 grudnia
1918 roku pruska straż graniczna otworzyła
ogień do Polaka. – Od mamy wiem, że do
naszego domu przyniesiono dwóch rannych
powstańców, których Niemcy postrzelili na
Polu Boczkowskim. Ranni leżeli w naszym
domu osobno, w dwóch pokojach. Każdy
z nich dopytywał się o zdrowie drugiego.
Zapewniano ich, że wszystko jest dobrze.
Nawet gdy Mertka zmarł, Radajewskiemu
nadal mówiono, że jego kolega ma się świetnie, jak i on – opowiada mi Władysława
Kałużna, z domu Bąkowska.
Rozmawiając tak z mieszkańcami
27
4•5•6
2011
Mieści się tam zaledwie sześć oddziałów. Wewnątrz budynku, obok głównego
przejścia, znajduje się sztandar szkolny.
Prezentuje on krzyż legionowy, odznakę organizacyjną Związku Legionistów
Polskich, umieszczony na błękitnym tle.
Z drugiej strony widnieje napis „Bóg,
Honor, Ojczyzna” oraz wizerunek legionowego orła. Sztandar wyhaftowała dla
szkoły siostra Teofila z parafii Miłosierdzia Bożego w Kaliszu. Kolor błękitny
symbolizuje wolność i odbudowę nowoczesnej Polski, to przecież kolor morza,
które Polska w 1920 roku odzyskała. Do
tej idei nawiązują również szkolne mundurki, które ozdobione są charakterystycznymi marynarskimi kołnierzami.
Dzieci co roku uroczyście obchodzą
Dzień Patrona – przygotowują specjalny
program artystyczny i uczestniczą w konkursach historycznych. Na tablicach pamiątkowych widnieje postać Józefa Piłsudskiego, kilka fotografii legionowych
oraz krótkie teksty związane z odzyskaniem niepodległości.
Hymn Szkoły powstał w 1994 roku,
a jego melodia nawiązuje do pieśni legionowej „My, pierwsza brygada”, która
najprawdopodobniej powstała w obozie
jenieckim w Szczypiornie. Słowa uwspółcześniła nauczycielka Jolanta Szymańska.
Historia w Internecie
Sześciometrowy pylon z napisem przypominającym symboliczne znaczenie Szczypiorna
Fot. (x4) Joanna Marciniak
Szczypiorna, uświadamiam sobie, że niemal każdy mieszkaniec miasteczka ma
własne przemyślenia o tamtych wydarzeniach, zna jakieś historie z tamtego czasu.
Ile historii, tyle perspektyw. Są więc tacy,
którzy do dziś z dumą mówią o Józefie
Piłsudskim, są też tacy, którym działania
marszałka nie bardzo się spodobały. Bardzo dobrze, że są tacy jak Władysława
Stróżyk lub Władysław Borucki, którzy
wcześniej spisali wspomnienia naocznych
świadków tamtych wydarzeń. Dzięki nim
nasza pamięć o tamtych dniach przetrwa
choć chwilę dłużej.
Między codziennością a legendą
Ostatnim przyczółkiem pamięci o Józefie Piłsudskim i jego dziele jest Szkoła
Podstawowa nr 21 im. Legionów Józefa Piłsudskiego w Kaliszu. Szkoła nie jest duża.
Jednym z pasjonatów historii i zabytków Szczypiorna jest Tomasz Chajduk,
niegdyś uczeń szczypiornickiej szkoły
podstawowej. W 2006 roku założył on
stronę internetową, na której umieszczone są m.in. historie Komory Celnej,
Kaplicy Świętej Barbary, ukraińskiego
cmentarza. Są tu również artykuły, unikalne fotografie, pocztówki, mapy – pozostałości po legionach Józefa Piłsudskiego i historii starego Szczypiorna. Jest to
również zasługa mieszkańców oraz Rady
Osiedla Szczypiorno, którzy wspierają
Tomka w jego pracy. – To ciekawa i pełna
wrażeń przygoda, ucząca młodych ludzi,
jak istotna jest ta nasza „mała ojczyzna”
– mówi Tomek.
Szczypiorno to miejscowość pomiędzy miastem a polem, pomiędzy niewolą
a symbolem niepodległości, pomiędzy
życiem codziennym a legendą legionów.
Może być zapomniane, mimowolnie
mijane przez kierowców, ale można się
tam również zatrzymać i odkryć na nowo
burzliwą historię naszego kraju.
4•5•6
2011
28
Wizyty marszałka Tadeusz Krokos
Marszałek Józef Piłsudski trzykrotnie odwiedził Kalisz. Podczas tych wizyt zawsze spotykał się z mieszkańcami miasta i z żołnierzami, którzy pod jego dowództwem walczyli o niepodległość Polski w czasie I wojny światowej i wojny
polsko-rosyjskiej.
którego ojciec, sierż. Józef Wiśniewski, pełnił służbę wojskową w 29. Pułku Strzelców Kaniowskich i dostąpił zaszczytu bycia
chorążym sztandaru wręczonego pułkowi
w dniu 15 maja 1921 roku przez marszałka
Józefa Piłsudskiego.
Kaniowczycy
Józef Piłsudski w kaliskim ratuszu, 7 sierpnia 1927 roku
1919
27 maja 1919 roku marszałek Józef Piłsudski spotkał się w Kaliszu z generałem
Józefem Dowborem-Muśnickim, dowódcą wojsk wielkopolskich, a nieco później
– z generałem Józefem Hallerem, dowódcą powstałej we Francji polskiej Błękitnej
Armii.
Obydwa spotkania miały bardzo roboczy
charakter i dotyczyły wcielenia jednostek
wojskowych podległych tym dowódcom
do Wojska Polskiego. Warto podkreślić, że
żołnierze szkoleni pod dowództwem kadry
oficerskiej powstańczych wojsk wielkopolskich i Błękitnej Armii okazali się walecznymi podczas wojny polsko-rosyjskiej.
„Gazeta Kaliska” (nr 88, z 15 maja 1921
r.) w artykule zatytułowanym „W prastarym
grodzie mieszkowym” tak pisała o wizycie
marszałka: „W początkach wolnej i niepodległej Polski, w kilka tygodni po wypędzeniu Niemców z dzielnicy poznańskie,
bawiąc godzin parę na dworcu kaliskim,
objechał miasto i interesował się wielce
dolą, zniszczonych wrażą siłą jego mieszkańców…”
1921
15 maja 1921 roku zapisał się szczególnymi wydarzeniami w historii naszego
miasta. Po zwycięstwie nad bolszewikami,
do Kalisza przybył bowiem marszałek Józef
Piłsudski, by osobiście uhonorować żołnierzy 29. Pułku Strzelców Kaniowskich,
młodzież szkół średnich i harcerzy, którzy brali udział w walkach o niepodległość
Polski, oraz zwerbowanych do obrony ojczyzny członków Kaliskiego Towarzystwa
Wioślarskiego.
Bardzo szczegółowe zapisy związane
z pobytem Józefa Piłsudskiego w Kaliszu
w maju 1921 roku zawierają między innymi
dwa opracowania – por. Lucjana Bełdowskiego, który napisał historię 29. Pułku
Strzelców Kaniowskich na polecenie Wojskowego Biura Historycznego i doprowadził dzieje jednostki do roku 1921, oraz kpt.
Franciszka Sępichowskiego „Skrót historii
29. Pułku Strzelców Kaniowskich” – praca
wydana w roku 1937 z polecenia dowódcy pułku Jarosława Okulicza-Kozaryna.
Obydwa opracowania udostępnił autorowi
tekstu Mieczysław Wiśniewski, kaliszanin,
4 kwietnia 1921 roku, po odbyciu drogi
z Brześcia nad Bugiem, 29. Pułk Strzelców
Kaniowskich przybył do Kalisza, swego
macierzystego garnizonu. „Powracający
z trudów wojennych pułk witało społeczeństwo Kalisza nader serdecznie i owacyjnie.
Manifestowało swą dumę z dzielności jego
na froncie i wnet zorganizowało komitet,
który zajął się sprawą ufundowania pułkowi chorągwi (sztandaru), wzoru przepisanego przez Ministra Spraw Wojskowych”
– czytamy w opracowaniu kpt. Franciszka
Sępichowskiego. Pułk wprawdzie posiadał
już wcześniej swoją chorągiew, ofiarowaną mu przez ks. biskupa polowego Galla,
wręczoną podczas pobytu w Brześciu, ale
chorągiew ta nie była przepisowa, wobec
czego zawiązał się złożony z obywateli Warszawy i Kalisza komitet, który ufundował
pułkowi nową chorągiew. Marszałek Józef
Piłsudski postanowił osobiście wręczyć
pułkowi sztandar, podkreślając, iż czyni
to, gdyż 29. Pułk Strzelców Kaniowskich
uważa za jeden z najdzielniejszych pułków
Armii Polskiej.
Kościuszkowcy
Marszałek uczestniczył wówczas także w odsłonięciu tablicy upamiętniającej
uczniów Gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki poległych w czasie I wojny światowej i w wojnie polsko-rosyjskiej. Na tablicy
umieszczono nazwiska dziesięciu poległych
uczniów i absolwentów szkoły. Byli to: Antoni Striowąs (Strójwąs?), Bronisław Stachlewski, Wincenty Żarski, Antoni Lizak,
Stanisław Rokossowski, Jan Komza, Tadeusz Łukowski, Stanisław Witczak, Zygmunt
Sadowski i Wiktor Krzyżanowski.
Przebieg uroczystości odsłonięcia tablicy
opisywała „Gazeta Kaliska” (nr 90, z 19 maja
1921 r.): „Naczelnik Państwa udał się z Łęgu
Tynieckiego do gimnazjum państwowego,
dawnej handlówki, gdzie w myśl ustalonego poprzednio programu, miało być dokonane odsłonięcie i poświęcenie tablicy
pamiątkowej ku czci poległych na polu
walki uczniów i wychowańców tej szkoły.
Na sali, gdzie uroczystość miała się odbyć,
zgromadzili się wszyscy uczniowie, którzy
29
4•5•6
2011
latem 1920 roku wstąpili do armii ochotniczej, grono nauczycielskie z dyr. Bzowskim
na czele oraz rodziny poległych. Na krótko
przed przybyciem Naczelnika zjawili się
generałowie: Żeligowski, Rozwadowski,
Rządkowski, Raszewski, adiutanci z płk.
Wieniawą-Długoszowskim na czele, biskup polowy ks. Gall, prezydent Warszawy
Drzewiecki i wielu innych”.
Po odsłonięciu tablicy Józef Piłsudski
przeczytał jej treść, po czym podszedł do
rodzin poległych i uściskiem ręki wyraził
im swe współczucie.
Wioślarze
W roku 1920, z inicjatywy Józefa Radwana seniora, Polski Związek Towarzystw
Wioślarskich wystąpił z apelem o wstępowanie wioślarzy do armii ochotniczej. Kaliskie Towarzystwo Wioślarskie wystawiło
kompanię ochotników, która brała udział
w wojnie polsko-rosyjskiej, a ściślej rzecz
ujmując – w obronie Warszawy. Lista druhów Towarzystwa Wioślarskiego w Kaliszu,
którzy służyli w Armii Polskiej podczas
wojny z bolszewikami w lecie 1920 roku
zawiera 145 nazwisk. Weszli oni w skład
kompanii I Pułku Piechoty Brygady Syberyjskiej.
Podczas majowej wizyty Józef Piłsudski osobiście dziękował Józefowi Radwanowi i wioślarzom za udział w walkach
o niepodległość Polski. Marszałek przyjął
godność honorowego członka Kaliskiego
Towarzystwa Wioślarskiego i złożył podpis
w kronice pamiątkowej. Na
zaproszenie prezesa i członków towarzystwa odbył przejażdżkę łodzią po Prośnie.
1927
Marszałek Józef Piłsudski
wraz z małżonką Aleksandrą
oraz córkami – Wandą i Jadwigą – przybył do Kalisza
z dwudniową wizytą 6 sierpnia 1927 roku. Następnego
dnia w sali sesyjnej kaliskiego ratusza, w obecności marszałkowskiej świty, nadano
znamienitemu gościowi tytuł
honorowego obywatela grodu
nad Prosną. Marszałek miał
wziąć również udział w odsłonięciu pomnika legionistów w Szczypiornie, jednak
te plany – ze względów politycznych – nie zostały zrealizowane.
„Gazeta Kaliska” (nr 202,
z 8 sierpnia 1927 r.) w informacji kronikarskiej, pt. „Marszałek Piłsudski obywatelem honorowym
Kalisza”, napisała: „W niedzielę w gmachu
Ratusza w nowej sali odbyło się uroczyste
posiedzenie Rady Miejskiej w obecności
Marszałka Piłsudskiego, ministrów, przedstawicieli władz z p. wojewodą na czele
i licznych przedstawicieli duchowieństwa
i mieszkańców Kalisza, na którym nadane
Józef Piłsudski zwiedza wystawę pamiątek legionowych w kaliskim ratuszu
Wpis marszałka do Złotej Księgi Miasta Kalisza
Fot. Katarzyna Ignasiak
zostało obywatelstwo honorowe marszałkowi Piłsudskiemu. Po przemówieniu prezesa
Rady prof. Michalskiego odczytany został
tekst dyplomu, po czym, nastąpiła fotografia
p. Marszałka Piłsudskiego w otoczeniu pp.
ministrów i członków Rady”.
A oto tekst dyplomu honorowego wręczonego Piłsudskiemu podczas uroczystej sesji Rady Miejskiej 7 sierpnia 1927
roku: „Rada miejska miasta Kalisza łącznie z Magistratem na posiedzeniu w dniu
1 sierpnia r. p.1927 uchwaliła Pierwszemu Marszałkowi niepodległej Polski Panu
Józefowi Piłsudskiemu w uznaniu zasług
Jego położonych ku odbudowie Ojczyzny
w organizacjach nielegalnych zwróconych
przeciw najeźdźcy, przy tworzeniu kadr
wojska polskiego w dobie zaborów i w walce zbrojnej w czasie wojny światowej pod
sztandarami polskimi oraz przy organizowaniu Rządu i zwycięskiej Armji niepodległej Polski nadać honorowe obywatelstwo
miasta Kalisza”.
Obok tekstu dyplomu honorowego, kronikarz miasta zawarł także w złotej księdze
życzenie władz miasta skierowane do marszałka: „Magistrat i Rada miejska miasta
Kalisza, będąc wyrazem ogółu mieszkańców, prosi Pana Marszałka, by ten wielki
i uroczysty dzień Swego pobytu w mieście
Kaliszu podpisem w księdze złotej zadoku-
4•5•6
2011
Józef Piłsudski, Honorowy Obywatel Miasta Kalisza, w otoczeniu członków Rady Miejskiej i ministrów
mentować raczył, byśmy ten nam wszystkim drogi podpis potomności przekazywać
mogli”. Marszałek złożył podpis w księdze,
która obecnie przechowywana jest w kancelarii Rady Miejskiej Kalisza.
Radiowe przemówienie
8 sierpnia, radio warszawskie nadało
przemówienie Józefa Piłsudskiego oraz
koncert orkiestry reprezentacyjnej Dowództwa Okręgu Kaliskiego VII. Odczyt
Piłsudskiego miał bardzo refleksyjny charakter i zawierał jego wspomnienia z czasów legionowych. Oto fragmenty tego
wystąpienia:
„Kochani koledzy i towarzysze broni.
Nie ma już chyba teraz żadnej wątpliwości, co do faktu historycznego, który sta-
rałem się w poprzednich odczytach nieraz
wyjaśnić, że wtedy, w 1914 roku, kiedy
wybuchła wojna, wówczas my legioniści – uczyniliśmy wstęp do umożliwienia
przelewu krwi za Polskę, wychodząc z niewielką garstką ludzi. To jest nasza palma
pierwszeństwa.[...] Jeżeli przypomnę sobie
wrażenia z tych ciągłych marszów i przemarszów po Polsce, w tych stale zmiennych
kwaterach, jeżeli zestawię sobie wszystkie
wrażenia od roku 1914 do 1916, kiedy właśnie nasze marsze się skończyły, to znajdę
zawsze […] prawdę, o tem, że coraz więcej
zyskaliśmy sympatji, coraz więcej mocy.
Gdy sobie przypomnę przez cały czas ówczesny narastające zrozumienia, z któremi
się spotykałem, narastające prawdy, które
mówiono nam wówczas – znajduję zawsze
Ratusz był specjalnie udekorowany na przyjęcie znamienitego gościa
Fot. (x4) Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej
30
tę prawdę polską, skromność polską, która
się bała wszystkiego i wszystkich, bała się
wymówić słowo jakiekolwiek, prócz niekiedy cichej łzy rozczulenia. Sentymentalne serce mieliśmy zawsze, lecz sentymentalne w bezsilności tak, że jeśli przypomnę
dwa lata[…] któreśmy przewojowali, koniec takich czy innych zmian, któreby były
potrzebne dla interesów armii i politycznych tego, czy innego państwa. Nie dziwię
się więc wcale, że do nas agentura się przyłączyła, i szliśmy krok w krok, mając obok
siebie agenturę obcego państwa. [...] Wobec tego, że praca nasza polegała na tem,
że szliśmy przelewać krew za Polskę, nie
mogła ona nie przeczyć w różnym stopniu
prawu państw zaborczych, które chciałyby,
aby przelewano krew tylko za nich, a nie
za kogo innego, nie za Polskę, gdyż na całym bożym świecie nikt za Polskę krwi nie
przelewał, nikt celów politycznych związanych z Polską w początkach wojny nie
stawiał i stawiać nie chciał. [...] Starano
się nas poniżyć, starano się nas usuwać
od pracy tych, do których myśmy dążyli,
starano się nas nieco zapaskudzić, abyśmy
ładni bohaterstwem dla innych nie byli”.
Dalej w przemówieniu Józef Piłsudski
nawiązywał do okresu internowania: „Od
r. 1916 zaczyna sprawa Polski narastać,
zaczyna być czemś, co ma cel. [...] Święcimy teraz dziesięciolecie Szczypiorna,
10 lecie Magdeburga, 10 lecie tych, czy
innych więzień, do których nas rozesłano,
kończąc w ten sposób życie legjonów, to,
które wspominam, jako życie wojenne”.
Sztandar i stadion
W czasowym mieszkaniu marszałka Piłsudskiego, na specjalnej audiencji, została
przyjęta delegacja Polskiej Organizacji
Wojskowej, która wręczyła mu sztandar
peowiacki VIII Okręgu Kaliskiego z roku
1916. Marszałek przyjął delegację bardzo
życzliwie.
Imprezą towarzyszącą pobytowi Józefa
Piłsudskiego było także otwarcie stadionu. „Gazeta Kaliska” (nr 202, z 8 sierpnia
1927 r.) tak napisała o tym wydarzeniu:
„W niedzielę o godz. 5 pp przy kilkunastotysięcznej publiczności ppłk Ulrych
dokonał otwarcia Stadjonu Kaliskiego,
który nadzwyczaj się wszystkim podobał. Goście amerykańscy jednogłośnie
oświadczyli, że tak świetnie urządzonego
stadionu jak w Kaliszu nie ma w żadnym
z miast Stanów Zjednoczonych Ameryki
Północnej”.
31
4•5•6
2011
Przemówienie Marszałka Piłsudskiego
wygłoszone przez radjo w niedzielę.
„Kochani koledzy i towarzysze broni.
Nie ma już chyba teraz żadnej wątpliwości, co do faktu historycznego, który starałem się w poprzednich odczytach nieraz
wyjaśnić, że wtedy, w 1914 roku, kiedy
wybuchła wojna, wówczas my legjoniści – uczyniliśmy wstęp do umożliwienia
przelewu krwi za Polskę, wychodząc z niewielką garstką ludzi. To jest nasza palma
pierwszeństwa.
Przy tej palmie pierwszeństwa, którą
my w stosunku do prawa Polaków przelewania krwi tylko za Polskę, a nie za kogo
innego, mamy, znajduję zaraz i inną cechę
naszą, a mianowicie: prawdę polską, którą
spotkało się wszędy.
Jeżeli przypomnę sobie wrażenia z tych
ciągłych marszów i przemarszów po Polsce, w tych stale zmienianych kwaterach,
jeżeli zestawię sobie wszystkie wrażenia
od roku 1914 do 1916, kiedy właśnie nasze marsze się skończyły, to znajdę zawsze
rosnącą coraz bardziej prawdę, o tem, że
coraz więcej zyskaliśmy sympatji i coraz
więcej mocy. Gdy sobie przypomnę przez
cały czas ówczesny narastające zrozumienia, z któremi się spotykałem, narastające
prawdy, które mówiono nam wówczas –
znajduję zawsze tę prawdę polską, skromność polską, która się bała wszystkiego
i wszystkich, bała się wymówić słowo jakiekolwiek, prócz niekiedy cichej łzy rozczulenia. Sentymentalne serce mieliśmy
zawsze, lecz sentymentalne w bezsilności,
tak, że jeśli przypomnę dwa lata, tj. te,
któreśmy przewojowali, koniec takich,
czy innych zmian, któreby były potrzebne
dla interesów armii i politycznych tego,
czy innego państwa. Nie dziwię się więc
wcale, że do nas agentura się przyłączyła,
i szliśmy krok w krok, mając obok siebie agenturę obcego państwa. Mieliśmy
naturalnie agenturę obcą, jako agenturę
jednego z państw zaborczych. Wobec tego,
że praca nasza polegała na tem, że szliśmy
przelewać krew za Polskę, nie mogła ona
nie przeczyć w różnym stopniu prawu
państw zaborczych, które chciałyby, aby
przelewano krew tylko za nich, a nie za
kogo innego, nie za Polskę, gdyż na całym
bożym świecie nikt za Polskę krwi nie przelewał, nikt celów politycznych związanych
z Polską w początkach wojny nie stawiał
i stawiać nie chciał.
Wobec tego agentura musiała stanąć
w sprzeczności z naszemi dążeniami –
a w interesach zaborcy aby nas nieco zatrzymać, albo usunąć od wielkości.
Starano się nas poniżyć, starano się nas
usuwać od pracy tych, do których myśmy
dążyli, starano się nas nieco zapaskudzić,
abyśmy ładni bohaterstwem dla innych
nie byli. Przypominacie sobie panowie te
usilne starania, które czyniono w stosunku
do nas, czy też dlatego abyśmy wyglądali
jak mniejszy „landszturmista”, otoczony
na rękawie czarno żółto opaską czy też
wszelkie próby zrobienia nam tej czy innej
przykrości związanej z mundurem, czy też
kłopoty, o nasze sztandary, niosące orły
z jedną tylko głową a nie dwiema.
Jeżeli panowie wezmą następne czasy,
to żyjemy wówczas już w czasach gdy zaczęła się sprawa Polski gdy po raz pierwszy
zaczynają zajmować się wszędzie sprawą polską, która stała się naraz modną,
działo się to dlatego, że państwa, które
rzuciły w grę miljony istnień i miljardy
złotych zatrzymały się w jakiejś dziwnej
równowadze sił bez możności wyjścia poza
tę równowagę. Był to koniec roku 1916
i 1917. Poszukiwano wtedy jakiegokolwiek ciężarku, który mógłby przechylić
szalę. W poszukiwaniach tych poszukiwano i Polski i nie dziwota, że państwa
zaborcze nie chciały tej kwestji dotykać
i długo się męczyły nad formułami i nad
wymyśleniem takiego jakiegoś znaku na
niebie i ziemi, aby Polska nie była. W ten
sposób od r. 1916 zaczyna sprawa Polski
narastać, zaczyna być czemś, co ma cel.
Święcimy teraz dziesięciolecie Szczypiorna, 10 lecie Magdeburga, 10 lecie tych,
czy innych więzień, do których nas rozesłano, kończąc w ten sposób życie legjonów
to, które wspominam, jako życie wojenne.
Są to lata, gdy sprawa Polski ciągle się wysuwa i staje się rzeczą rachunków, fliczenia
i kombinacji. Spotykamy wtedy świat agenturowy, przeciwko nam idący całą siłą, całą
parą, drogą zupełnie jednakową i jednostajną, gdyż interesy zaborców w stosunku
do Polski były jednakowe. Jeśli trzeba, aby
było coś z Polski, to niech będzie jak najmniejsze, jak najmniej poważne.
Proszę panów idą znowu lata 1917 i cały
1918, każdy z Was żywo pamięta, jak sprawa Polski szła już w podskokach i zaczyna
być okres czasu, gdy za Polskę mnóstwo
leją krew i inni, każde z państw walczących. Polska wzrasta jako pewnik – jako
coś co przyjść musi.
Gdy proszę państwa, w roku 1918, po
przyjeździe z Magdeburga stanąłem do
pracy państwowo twórczej, w tym samym
mundurze, w którym dzisiaj przemawiam,
reprezentowałem Polskę i formowałem
wojsko już polskie, miałem wgląd w sprawy świata nieco głębszy, niż poprzednio
i mogę panów zapewnić, że agentury
państw, które się o polską skórę targowały i które się układały według własnej
woli, miały większe znaczenie, silniejsze
i pewniejsze, niż wszystko, co agenturami nie było. Gdy przyszły historyk zajrzy
w dossier każdego z agentów płaconych,
w których się określa cenę tego agenta, to
tam znajdziecie nazwiska bardzo wielu
waszych znajomych, gdy więc legjoniści
zostali usunięci jako czynnik za pomocą
brutalnego zwycięstwa, cała praca polska
i cała sprawa polska trafiła do rąk agentur,
złożonych z Polaków, którzy pracowali na
rzecz państw różnych, nieraz na rzecz kilku państw, gdyż to w końcu wojny zaczęło
być zupełnie w modzie.
Ten dziki chaos, w który wpadłem po
powrocie z Magdeburga, dziki chaos sądów, zdań i myśli, dziki chaos ugrupowań,
rozbieżności, które były tak wielkie, tak
olbrzymie, że ja sobie zaliczam jako jeden
z cudów talentu, że mogłem z tego chaosu
wyprowadzić państwo na jakąś ścieżkę,
gdy wydawało się to po prostu niemożliwością. My teraz skarżymy się na ilość
stronnictw, a wówczas czterech, czy pięciu
ludzi w knajpie tworzyło nowe stronnictwo, odsądzające naturalnie od czci i wiary
wszystkie stronnictwa pozostałe. I gdyby
nie moja mocna głowa, tobym zwarjował
od wysłuchiwania dziennie takich 50 ludzi.
Całe moje przemyślenie, które z tamtych
czasów wyniosłem było nie inne, jak olbrzymie trudności doprowadzenia jakiejś
narady z Polakami do końca.
Myślałem, że wraz z odrodzeniem Polski i materjalnie i duchowo, Polska zacznie
się wyzbywać tchórzostwa i wyzwalać od
pracy agenturowej.
Nie poprawiliśmy się jednak pod względem siły agentur obcych, idących krok
w krok za naszem państwem. Mogę zapewnić, że system moich kalkulacyj zawsze rozbija się nie o co innego, jak o siłę
agentur obcych, płatnych przez obcych dla
szkodzenia Polsce, aby nie była zbyt silna.
Polskę być może czekają i ciężkie przeżycia i podczas kryzysów – powtarzam
strzeżcie się agentów, idźcie swoją drogą
służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.”
„Gazeta Kaliska” Nr 203 (8744) z 9 sierpnia
1927 roku
4•5•6
2011
32
Józef Piłsudski na Prośnie Anna Tabaka
dlatego naczelnika zaproszono na uroczysty
bankiet do gmachu Stowarzyszenia Rzemieślników Chrześcijan (dawna „Adria”,
zbieg Browarnej i Piekarskiej).
Triumfalne powitanie
Józef Piłsudski został przewieziony łodzią przez wioślarzy Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego
po rzece Prośnie. Fot. ze zbiorów Mariusza Hertmanna
Spośród pamiątek pozostałych po wizytach marszałka Józefa Piłsudskiego
w Kaliszu najbardziej osobistą jest podpis zachowany w Księdze Jubileuszowej Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego. 15 maja 1921 roku naczelnik przyjechał nad Prosnę, aby wręczyć sztandar 29. Pułkowi Strzelców Kaniowskich.
Pułk uformowany z mieszkańców Kaliskiego służył u boku marszałka podczas
wojny polsko-bolszewickiej. Sławę zdobył
w walkach o obronę Warszawy, a od kwietnia 1921 roku stacjonował w mieście nad
Prosną. Przez ówczesnych żołnierze 29.
Pułku Strzelców Kaniowskich byli nazywani „najukochańszą dziatwą, która dopomagała Naczelnikowi we wskrzeszaniu
i uratowaniu Ojczyzny”. Sztandar ufundowany wspólnie przez obywateli Warszawy
i Kalisza, ofiarowany w obecności Józefa
Piłsudskiego, był rodzajem podziękowania
dla całej formacji za bohaterstwo i żołnierski trud. Szczególnie zasłużeni oficerowie
i żołnierze otrzymali Ordery Virtuti Militari i Krzyże Walecznych. Głównym placem
uroczystości stał się Łęg Tyniecki.
Przygotowania
Jak wynika z gazetowych relacji, entuzjazm z powodu wizyty marszałka był powszechny. Przy magistracie ustanowiono
komitet organizacyjny łączący siły radnych,
miejscowego ziemiaństwa i wojskowych.
Podzielono go na osiem sekcji, w tym m.in.
komunikacyjną, bankową, kwaterunkową
i rautową. W oficjalnych komunikatach
prezydent miasta Kazimierz Koszutski
zapraszał wprawdzie obywateli do przyozdabiania domów oraz jak najliczniejszego przybycia, aby uhonorować gościa,
ale specjalne namowy nie były potrzebne.
Wzdłuż trasy przejazdu powozu naczelnika, od dworca do rogatki, gdzie wzniesiono
bramę triumfalną, i dalej przez Wrocławską
(Śródmiejską) do starostwa, stali wiwatujący ludzie. „W niedzielę rano [15 maja 1921
roku – przyp. aut.] już wszystkie domy były
udekorowane, ulicami miasta kroczyły oddziały wojska na Łęg Tyniecki, korporacje
[stowarzyszenia – przyp. aut.] zaś i szkoły
ku szpitalowi św. Trójcy [rogatka – przyp.
aut.], gdzie przed bramą triumfalną prezydent miasta ma wręczyć Marszałkowi
chleb i sól i powitać Go w imieniu spalonego miasta […]” – relacjonowała „Gazeta
Kaliska”. Piłsudski po raz pierwszy zobaczył
Kalisz dwa lata wcześniej, kiedy rozpoczęła
się intensywna odbudowa miasta. W 1921
roku ruiny jeszcze ciągle stały. Przy wielu
trudnościach wznoszono mury ratusza,
Specjalny pociąg wtoczył się na kaliski
dworzec punktualnie o godzinie 10. Gościa
powitano ze wszystkimi honorami: „Na peronie stanęła warta honorowa z orkiestrą
od 29. Pułku Strzelców Kaniowskich, przed
dworcem ustawili się pracownicy kolejowi
stacji Kalisz ze sztandarem i własną orkiestrą”. Z tego samego wagonu wyszli m.in.
gen. Lucjan Żeligowski i kaliszanin-legionista Juliusz Ulrych, wówczas w stopniu
majora – zaufani ludzie marszałka. Chwilę
potem padła komenda „Baczność! Prezentuj broń!”, orkiestra zagrała Mazurka
Dąbrowskiego. Zgromadzonych przedstawicieli miejscowej władzy w imieniu
gospodarzy przedstawił starosta Marian
Rembowski (późniejszy wojewoda łódzki).
Naczelnik na plac od strony miasta przeszedł bocznym przejściem. Tutaj czekał na
niego powóz zaprzęgnięty w cztery konie.
Do śródmieścia marszałek dojechał w asyście szwadronu kawalerii i „konnej banderii włościańskiej” z Dobrca w odświętnych
strojach. Kawalkada zatrzymała się przy
rogatce. „Gdy zbliżaliśmy się do miasta
– dalej podaje gazetowy przekaz – ukazał
się niezwykle barwny, imponujący widok.
Z obydwóch stron ulicy, przed i za bramą
triumfalną, na długości przeszło wiorsty
[ponad kilometr – przyp. aut.], stały niezliczone dwa (sic!) szeregi […]”. Tworzyły je
młodzież, nauczyciele, straż ogniowa oraz
cechy, stowarzyszenia i zwykli obywatele.
Przy samej bramie, tj. dawnych rogatkach
miasta, gościa przywitał prezydent Koszutski, członkowie rady miejskiej i grupy weteranów w mundurach. Następnie
czterokonny powóz udał się do starostwa,
skąd po krótkim odpoczynku ruszono na
Łęg Tyniecki.
Pułkowy sztandar
Kiedy naczelnika witano na dworcu,
po przeciwnej stronie miasta – na Tyńcu
– gromadziła się piechota, konnica i artyleria. Wojsko na swojego komendanta
czekało ustawione w czworobok otwarty
od strony polowego ołtarza. Jeden z boków
uformował 29. Pułk Strzelców Kaniowskich,
drugi – 25. Pułk Ułanów. Plac głównych
wydarzeń otoczył wielotysięczny tłum kaliszan. O godz. 11 na Tyniec zaczęły zjeżdżać
33
4•5•6
2011
powozy i samochody wiozące generalicję,
duchowieństwo, delegatów z Warszawy
prowadzonych przez swojego prezydenta Piotra Drzewickiego i przedstawicieli
władz różnych szczebli. Dla zaproszonych
gości przygotowano miejsca po obu stronach ołtarza. Warszawiacy wspólnie z kaliszanami, Karolem Wyganowskim, przewodniczącym komitetu organizacyjnego
wizyty, oraz paniami Bronikowską, Radwanową i Zakrzewską, jako rodzice chrzestni
sztandaru asystowali przy ceremoniach aż
do momentu przekazania pamiątki pułkowi. Ks. bp Stanisław Gall, pierwszy biskup
polowy Wojska Polskiego (Ordynariat Polowy w Polsce utworzył papież Benedykt
XV w 1919 roku), rozpoczął mszę św., po
której poświęcono sztandar i rozpoczęto
tradycyjną ceremonię wbijania gwoździ
w drzewiec. Pierwsze dwa, jako naczelnik
i wódz naczelny, wbił Józef Piłsudski, kolejne – generałowie, oficerowie i wybrani
żołnierze oraz rodzice chrzestni sztandaru.
Stowarzyszenie Rzemieślników Chrześcijan z okazji pułkowego święta ofiarowało
srebrną płytę z napisem: „Przez Wasz hart,
wolę i męstwo powstał Cud Wisły – Zwycięstwo! 29-mu bohaterskiemu Pułkowi
S.K. ku wiecznej chwale Ojczyzny składa
Stowarzyszenie Rzemieślników Chrześcijan
pw. św. Józefa, Kalisz dnia 15. 5. 1921 r.”.
Po oddaniu sztandarowi wojskowych
honorów rozpoczęło się wręczanie Orderów Virtuti Militari i Krzyży Walecznych.
Otrzymało je 27 oficerów i 107 żołnierzy
z 29. Pułku Strzelców Kaniowskich oraz
25. Pułku Ułanów. Uroczystości zakończyła
najbardziej widowiskowa część programu
– defilada.
Po odebraniu parady marszałek Piłsudski odwiedził gimnazjum im. Tadeusza
Kościuszki. Tutaj poświęcono tablicę z nazwiskami uczniów, którzy zginęli na wojnie
z bolszewikami.
Autograf Józefa Piłsudskiego w Księdze Jubileuszowej
Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego. Fot. autorka
Spacerem po parku
Wczesnym popołudniem w Parku Miejskim rozpoczął się żołnierski obiad. Drogę
od teatru do popularnej hydropatii (dzisiaj
przedszkole), wokół której ustawiono cztery stoły dla czterech batalionów 29. Pułku
Strzelców Kaniowskich, naczelnik pokonał
pieszo. Podano rosół z ryżem i sztuką mięsa,
gulasz, kompot, placek. Ponadto każdy z żołnierzy otrzymał kieliszek wódki, kufel piwa
i po dziesięć papierosów. Podczas obiadu
przedstawicielki komitetu organizacyjnego rozdawały karty z portretem naczelnika
oraz widokami spalonego Kalisza. Pamiątka
miała zatem przypominać o „męczeństwie”
– jak pisano w międzywojniu – zbombardowanego miasta, a przez to zwracać uwagę
na znaczenie jego odbudowy w odzyskanym państwie.
Sprzed hydropatii nadzwyczajny gość
spacerem przeszedł do budynku Stowarzyszenia Rzemieślników Chrześcijan, gdzie
odbył się bankiet. Musiało być już późne popołudnie, kiedy marszałek z prowizorycznej
przystani przygotowanej na bulwarze Kazimierzowskim (rzeka płynęła wtedy skwerem,
gdzie dzisiaj przed gmachem z popularnym
pubem stoi rzeźba „Eurydyki tańczące”)
wsiadł do łodzi Kaliskiego Towarzystwa
Wioślarskiego.
Ten obraz bardzo wielu kaliszan ma przed
oczami, a to dzięki wielokrotnie reprodukowanej fotografii Józefa Piłsudskiego siedzącego w szalupie opatrzonej flagą Kaliskiego
Towarzystwa Wioślarskiego. Widoczny na
niej sternik Radajewski (imię nieznane)
oraz wioślarz Roman Rudzki (drugi to Jan
Dobrowolski) byli członkami słynnej Brylantowej Osady (najlepsza czwórka ze sternikiem Królestwa Polskiego). Głównym korytem Prosny łódź dopłynęła do cypla, gdzie
kiedyś stała pierwsza przystań wioślarska
(w tym miejscu dzisiaj ustawiono kotwicę).
Naczelnik do Kaliskiego Towarzystwa Wio-
ślarskiego przybył także po to, aby spotkać
się z żołnierzami. Stu czterdziestu trzech
druhów służyło bowiem w armii polskiej
w czasie wojny o wschodnie granice. Hołd
swojemu dowódcy wioślarze oddali już po
drugiej stronie rzeki, przy nowej przystani
na Wale Staromiejskim.
15 maja 1921 roku Józef Piłsudski przyjął
tytuł honorowego członka Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego. Pamiątką tej wizyty jest wpis marszałka skreślony czarnym
atramentem w lewym górnym rogu jednej
ze stron Księgi Jubileuszowej (1894-1919)
Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego.
Gdy Piłsudski był przyjmowany przez
wioślarzy, w Nowym Parku (okolice dzisiejszej szkółki ruchu drogowego) trwała
zabawa ludowa. Żołnierze biorący w niej
udział ścigali się m.in. w biegach szturmowym i pocztowym.
W blasku rakiet
Przed kończącym wizytę rautem przyszedł
czas na oficjalne spotkania, w języku epoki
zwane „audiencjami”. Rozmowy w sali starostwa toczono m.in. w sprawie utworzenia województwa kaliskiego. Przyjęcie w oficerskim
kasynie, wydane na sześćset osób, uświetnił
występ pianistki Marii Wiłkomirskiej (rodzina Wiłkomirskich właśnie sprowadziła się
do Kalisza, a głowa rodziny – Alfred, przejął
prowadzenie szkoły muzycznej).
Marszałek opuścił salę o wpół do pierwszej w nocy, żegnany „wśród huku i blasku
rakiet”. Na dworzec powóz gościa poprowadził szwadron ułanów. Pociąg w kierunku
Warszawy odjechał kwadrans później.
Znaki pamięci
Czy kaliszanie kochali Józefa Piłsudskiego? „Gazeta Kaliska” zapowiadała go jako
„strażnika i chorążego polskiej wolności”.
Wszelkie uogólnienia jednak spłaszczają
obraz. Tak jak w całej Polsce, i tu naczelnik
miał swoich politycznych przeciwników.
W czasie trzeciej, ostatniej wizyty nad Prosną (w sierpniu 1927 roku), w konsekwencji
prowokacji komunistów marszałek nie dojechał do Szczypiorna na odsłonięcie obelisku
upamiętniającego legionistów. Jednak kaliszanie w rok po śmierci naczelnika w 1936
roku ufundowali tumbę na Łęgu Tynieckim,
okrytą sławą „legionowej mogiły”. Kurhan
nie przetrwał czasów PRL-u, ale w zbiorowej pamięci kaliszan osadził się trwale wraz
z historią o wizytach „geniusza niepodległości” nad Prosną. Śladem tamtych emocji jest
także krążąca legenda o tym, jak to wioślarze, po wyprzęgnięciu koni, sami ciągnęli
powóz z Piłsudskim od rogatki do przystani
Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego.
Przebieg wizyty został odtworzony na podstawie „Gazety
Kaliskiej”, nr 88-92, maj 1921 roku.
4•5•6
2011
34
Pomnik Legionistów Polskich w Szczypiornie Marek Kozłowski
Józef Piłsudski był w Kaliszu trzykrotnie – w latach 1919, 1921 i 1927 roku. Ten
ostatni przyjazd marszałka do grodu nad Prosną był związany z odbywającym
się właśnie w Kaliszu dorocznym zjazdem Związku Legionistów Polskich, którego Piłsudski był członkiem.
W zebraniu wzięli udział: Sława Zakrzewska, Knychalska, dr Piestrzyński, Józef
Radwan (senior), Zygmunt Gross, dr
Alfred Dreszer, płk Górski, prof. Michalski, kom. Kotlarewicz, I. Kindler, inż.
Zaborowski, inż. Brokman, prof. Szczeżycki, ref. Korycki, Aleksander Ulrych,
Zylber, Kazimierz Scholtz, Janaszewski
i Wróblewski. Wymienieni jednogłośnie
przystąpili do komitetu, do którego postanowiono zaprosić także, w charakterze
członków honorowych, cały szereg osób,
które w swoim czasie okazywały pomoc
internowanym legionistom.
Akt erekcyjny
26 czerwca miało nastąpić uroczyste
poświęcenie kamienia węgielnego. Na parę
dni przed wspomnianym wydarzeniem
informowano społeczeństwo Kalisza, iż 26
czerwca uruchomione zostaną autobusy do
Szczypiorna. Tego dnia, o godzinie 10.30,
na uroczystość przybyli m.in. przedstawiciele władz cywilnych i wojskowych, starosta kaliski A. Potocki, prezydent Mieczysław Szarras, oddział honorowy 29. Pułku
Strzelców Kaniowskich oraz wielu kaliszan.
Honorowe przewodnictwo komitetu objął
wojewoda łódzki Władysław Jaszczołt. Kamień węgielny pod pomnik poświęcił ks.
kanonik Ewaryst Hornowski.
W fundamencie został umieszczony
dokument – akt erekcyjny, który odczytał prezydent Szarras. Napisano w nim:
Czyn
Pomnik upamiętniający zjazdy władców Rosji
i Prus w latach 1813, 1835, który stał się
podstawą dla budowy pomnika legionistów
Widokówka ze zbiorów autora
Idea budowy pomnika
Z wizytą zostały połączone obchody
dziesięciolecia internowania legionistów
w Szczypiornie i odsłonięcia pomnika,
który miał przypominać o tym wydarzeniu. Został on postawiony w pobliżu
dawnego obozu. Materiał do jego budowy
postanowiono uzyskać m.in. z rozbiórki
pomnika znajdującego się na placu św.
Józefa, a upamiętniającego zjazd władców Prus i Rosji, który dla kaliskiego
społeczeństwa był symbolem lat niewoli.
29 kwietnia zdjęto wierzchołek pomnika i kontynuowano dalsze prace, które
prowadził oddział saperów 29. Pułku
Strzelców Kaniowskich pod kierownictwem kpt. Kwiatkowskiego*.
1 maja prezydent Mieczysław Szarras zaprosił do siebie grono osób w celu
ukonstytuowania Komitetu Budowy
Pomnika Legionistów w Szczypiornie.
Tymczasem prace
nad likwidacją pomnika na placu św. Józefa przebiegały bardzo
szybko. 9 maja zdjęto
płytę żelazną, na której
stał pomnik, a po południu rozpoczęto już
rozbiórkę fundamentu.
22 czerwca „Gazeta Kaliska” informowała na swoich łamach, iż protektorat
nad budową pomnika
w Szczypiornie objął
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Ignacy
Mościcki, który przyobiecał, że przybędzie
na uroczystość odsłonięcia pomnika. Informowano również, że
fundamenty zostały
wykonane w żelazobetonie przez firmę
I. Prochaska z Poznania oraz że rozpoczęto
ustawianie żelaznych
części pomnika. Prace te powierzono kaliskiej firmie Stefan Zalwert. Ozdoby i napisy
z brązu wykonać zaś
mieli artyści z War- Pomnik ku czci legionistów postawiony w Szczypiornie w 1927 roku
Zbiory Muzeum Okręgowego Ziemi Kaliskiej
szawy.
35
4•5•6
2011
„[...] stał od 1841 roku na placu św. Józefa
w Kaliszu [pomnik – przyp. aut.], w sercu
grodu prastarego Piastów w cesarskie orły
ozdobny, sprawiedliwości i losom urągając... I zmienną koleją losów, opadły cesarskie orły i korony, a rodacy w hołdzie
bojownikom o wolność, pierwszym Odrodzonej Polski Żołnierzom i Organizacji
Wojskowej, pomnik ów dawniej z Kalisza
do Szczypiorna przenieśli... Stanął w obliczu dawnej granicy, dziś tylko w pamięci
pozostałej, stanął jako symbol zjednoczenia
Synów Ojczyzny ze wszystkich jej dzielnic
i ku pohańbieniu jej ciemiężców”.
Oprócz wspomnianego już Komitetu
Budowy Pomnika Legionistów, w Kaliszu
powołano do życia jeszcze – Komitet Zjazdu Legionistów, którego zadania związane
były z przyjazdem Józefa Piłsudskiego do
naszego miasta. 13 lipca odbyło się pierwsze jego posiedzenie. Wzięło w nim udział
sześćdziesięciu przedstawicieli władz, duchowieństwa, ziemiaństwa i organizacji
społecznych.
14 lipca odbyło się zebranie byłych
członków Polskiej Organizacji Wojskowej
u Józefa Radwana, byłego prezesa Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego, w którym
uczestniczyło dwadzieścia osób oraz delegat
głównego zarządu Związku Legionistów
Polskich. Podjęto decyzję o wzięciu czynnego udziału w uroczystościach 6 i 7 sierpnia – powitaniu marszałka przy wjeździe do
Kalisza oraz uczestnictwie w uroczystości
odsłonięcia pomnika w Szczypiornie.
go, inż. Ignacego Bujnickiego i Kazimierza Scholtza. Następnie ustalono program
zjazdu i pobytu Józefa Piłsudskiego. I tak 6
sierpnia w godzinach od 11 do 14 przewidziano otwarcie zjazdu i obrady delegatów,
które miały zostać wznowione o godz. 16.
Natomiast o godz. 15 miało mieć miejsce
otwarcie wystawy obrazów i pamiątek legionowych w jednej z sal kaliskiego ratusza na III piętrze. Otwarcia miał dokonać
wojewoda Władysław Jaszczołt.
Karty uczestnictwa
30 lipca zarząd byłej Polskiej Organizacji Wojskowej VIII Okręgu Kaliskiego
zawiadamiał dawnych swoich członków
i byłe członkinie Ligi Kobiet, że 7 sierpnia
o godz. 8.30 będzie miała miejsce zbiórka
wszystkich byłych członków obok gmachu
Sądu Okręgowego w Kaliszu, przy al. Józefiny nr 11. Stamtąd, przy akompaniamencie
orkiestr, nastąpi wyjazd całego pochodu do
Szczypiorna, na uroczystość odsłonięcia
pomnika legionistów.
Od 5 do 7 sierpnia na dworcu kolejowym
w Kaliszu funkcjonował również informacyjny posterunek Polskiej Organizacji Wojskowej. Tam też chętni mogli kupić karty
uczestnictwa w cenie 7 zł. Dla uczestników
miejscowych oferowano je w cenie 3 zł.
Karta uprawniała do uczestnictwa w od-
słonięciu pomnika w Szczypiornie, udziału
w plenarnych obradach, zniżki na zakup
biletu na stadion miejski oraz bezpłatnego
słuchania przemówienia Józefa Piłsudskiego przez megafon na placu sportowym 29.
Pułku Strzelców Kaniowskich.
5 sierpnia przybył do Kalisza prezes
Związku Legionistów Polskich płk Walery
Sławek. O godz. 21 przyjechał do Kalisza
wraz z małżonką i córkami Józef Piłsudski. Towarzyszyli mu m.in. szef Gabinetu
Wojskowego Prezydenta Polski płk Sergiusz
Zahorski, płk Bolesław Wieniawa-Długoszowski, ppłk Aleksander Prystor oraz szef
adiutantury Józefa Piłsudskiego kpt. Adam
Grocholski. Natomiast w nocy z 6 na 7
sierpnia specjalnymi pociągami przyjechała
do Kalisza licząca dwieście osób delegacja
amerykańskich legionistów i piłsudczyków.
Prowokacja komunistów
W dniu uroczystości, w jej kulminacyjnym punkcie – jak wspominał po latach
kaliski lekarz Tadeusz Pniewski – gdy plac
przed ratuszem był już wypełniony reprezentacjami różnych instytucji, organizacji
i grup społecznych oraz młodzieżą szkolną
z pocztami sztandarowymi, a miejscowy
garnizon szykował się do defilady – na
wiszących ponad placem przewodach elektrycznych pojawił się czerwony sztandar
Marsz kadrowy
W jednym z następnych numerów
„Gazeta Kaliska” informowała, że podczas uroczystości legionowych łódzki oddział „Strzelca” zaplanował w ten sposób
marsz kadrowy z Łodzi do Szczypiorna,
aby pierwsze oddziały przybyły na moment odsłonięcia pomnika. Miało w nim
wziąć udział czterysta osób. Oprócz tego
nad Prosnę miało też przybyć około dwóch
tysięcy strzelców należących do kaliskiego
podokręgu. Natomiast 19 lipca we wspomnianym tytule prasowym napisano, iż
do Komitetu Zjazdu Legionistów postanowiono zaprosić dodatkowo przedstawicieli
duchowieństwa – ks. prałata Jana Sobczyńskiego, pastora Edwarda Wendego, przedstawicieli gminy izraelickiej oraz jednego
z przedstawicieli „Strzelca” – Fornalskiego.
Dokonano także wyboru prezydium. Na
prezesa powołano prezydenta Szarrasa,
a na wiceprezesów – starostę Potockie-
Żołnierze niemieccy na tle wysadzonego pomnika legionistów w Szczypiornie
4•5•6
2011
z napisem „Precz z rządem kata Piłsudskiego – Komitet Kaliski Komunistycznej
Partii Polski”. Piłsudski, który przebywał
wówczas w ratuszu, nie ukazał się już publicznie. Zdenerwowany i obrażony na tego
rodzaju akcję do Szczypiorna nie pojechał.
W uroczystości odsłonięcia pomnika wzięły
udział jego małżonka Aleksandra i córki.
Tymczasem drogą do Szczypiorna udawały się liczne organizacje społeczne ze
sztandarami i orkiestrami, samochody,
powozy, oddział sztandarowy 29. Pułku
Strzelców Kaniowskich oraz tłumy mieszkańców z Kalisza i okolic.
Na drodze zbudowane zostały trzy bramy triumfalne: pierwsza przy rogatce miejskiej – legionowa, następna koło młyna
Reicha i Chmielnickiego – młynarska z wiatrakiem u góry; ostatnia w Szczypiornie –
włościańska. O godz. 10.30 na plac przed
pomnikiem przyjechała dorożką Aleksandra Piłsudska z córkami, ministrowie, generalicja, wojewoda Jaszczołt oraz przedstawiciele miasta itd.
Msza św. polowa
Po poświęceniu pomnika i mowie legionisty ks. Olesińskiego z Łodzi, ks. kapelan
Wiśniewski ze Szczypiorna, w obecności
ks. kanonika Hornowskiego z Kalisza, odprawił mszę św. polową na ołtarzu, który
był ustawiony u stóp pomnika. Tam zło-
Uszkodzony cokół, jedyna pozostałość pomnika legionistów. Fot. autor
żono dwa wieńce – od legionistów i Ligi
Kobiet. Obok znajdowały się sztandary,
m.in. organizacji kaliskich. Podczas mszy
św. grała orkiestra 29. Pułku Strzelców
Kaniowskich. Po nabożeństwie głos zabrał
prezydent Szarras. Po nim przemawiali
inni. Ostatni głos zabrał ks. Wiśniewski.
Następnie miała miejsce defilada oddziału
sztandarowego 29. Pułku Strzelców Kaniowskich, oddziałów strzeleckich, Stowarzyszeń Przysposobienia Wojskowego, organizacji społecznych itp. Po niej legioniści
i piłsudczycy (którzy przybyli z Ameryki)
oraz przedstawiciele „Strzelca” przeszli
na plac koło dawnej komory celnej. Tam
podano im tradycyjny obiad polowy. Był
on przygotowany przez grono kobiet, ze
Sławą Zakrzewską na czele.
Dąb w Parku Miejskim
Pomnik legionistów w Szczypiornie
36
Tymczasem Józef Piłsudski, pozostając
w Kaliszu, uczestniczył wówczas w zasadzeniu dębu szypułkowego w Parku Miejskim, który miał upamiętniać jego pobyt
nad Prosną. Następnie w sali ratuszowej
odbyło się uroczyste posiedzenie Rady
Miejskiej, podczas której nadano marszałkowi honorowe obywatelstwo miasta
Kalisza. Z kolei o godz. 17 Piłsudski oglądał wystawę obrazów i pamiątek legionowych. Wreszcie o godz. 22 prezydent
Szarras wydał raut z okazji przyjazdu Józefa Piłsudskiego.
Powracając do opisu uroczystości odsłonięcia pomnika, należy podkreślić za-
sługi tych, którzy wprowadzili w czyn ideę
postawienia monumentu. Słowa uznania
należą się w szczególności prezydentowi
Mieczysławowi Szarrasowi, Kazimierzowi
Scholtzowi, inż. Ignacemu Bujnickiemu, inż.
Brokmanowi, inż. J. Lipskiemu.
Zniszczenie pomnika
W czasie II wojny światowej Niemcy
wysadzili pomnik. Genowefa Jakubczak,
mieszkanka Szczypiorna, wspominała, iż
pomimo dokonanego zniszczenia, cudem
przetrwał jego fragment przedstawiający
głowę Józefa Piłsudskiego. Natychmiast po
wybuchu element ten, z narażeniem życia,
zabrał i ukrył Edmund Słowiński – mieszkaniec Szczypiorna, dawny powstaniec wielkopolski. Niestety, donos na niego w tej sprawie
złożył volksdeutsch z tejże miejscowości.
Co później się stało ze wspomnianym
elementem – nie wiadomo. Najprawdopodobniej uległ zniszczeniu. Metal, z którego
był zbudowany pomnik, Niemcy zebrali
i wywieźli do huty, gdzie go przetopiono.
Do dziś przetrwały jedynie resztki pomnika w postaci uszkodzonego betonowego
cokołu. Przypomina on nam o tych, którzy
walczyli o wolną Polskę.
*Brak imion lub ich pełnego rozwinięcia przy nazwiskach
wynika z trudności w ich ustaleniu.
Autor pragnie podziękować p. Tomaszowi
Wiśniewskiemu za udostępnienie zdjęcia znajdującego
się na stronie internetowej: http://www.szukamypolski.
com/fk/zagadkaxl.php?id=411&f=330
37
4•5•6
2011
Znaki pamięci Marek Kozłowski
Latem 1917 roku Józef Piłsudski, dowódca I Brygady Legionów Polskich, który
w czasie I wojny światowej współpracował z państwami centralnymi, w rozmowie z oficerami legionowymi powiedział: „Nasza wspólna droga z Niemcami
skończyła się. Rosja, nasz wspólny wróg, skończyła swą rolę. Wspólny interes
przestał istnieć. Wszystkie nasze i niemieckie interesy układają się przeciw
sobie. W interesie Niemiec leży przede wszystkim pobicie aliantów, w naszym,
by alianci pobili Niemców”.
Kryzys przysięgowy
Na skutek zmienionej sytuacji politycznej,
Piłsudski wydał Legionom Polskim tajne
polecenie odmówienia złożenia powtórnej
przysięgi na wierność cesarzom niemieckiemu i austriackiemu. Zalecenie to w lipcu
1917 roku w większości wypełnili legioniści
pochodzący z Królestwa Polskiego, którzy
służyli w I i III Brygadzie Legionów Pol-
skich. Natomiast w II Brygadzie, która przede
wszystkim rekrutowała się z obywateli austriackich, uczynili to nieliczni. W ten oto
sposób doszło do tzw. kryzysu przysięgowego. Żołnierze, którzy nie złożyli przysięgi
zostali internowani w Szczypiornie, zaś oficerowie – w Beniaminowie. Z kolei Piłsudski, wraz ze swoim szefem sztabu Kazimierzem Sosnkowskim, w nocy z 21 na 22 lipca
Budowa Mauzoleum Legionistów Polskich w Kaliszu w 1933 roku
1917 roku został aresztowany i internowany
w Magdeburgu.
Warunki obozowe w Szczypiornie, do
którego do listopada 1918 roku trafiło kilkanaście tysięcy jeńców wojennych, przede
wszystkim Rosjan, Anglików, Rumunów,
Francuzów, Włochów, Serbów i Czarnogórców, były bardzo uciążliwe. Nie wszystkim
internowanym legionistom udało się więc
przeżyć. Siedmiu z nich nie miało takiego
szczęścia. Byli to: Florian Adamczyk, Filip
Bednarek, Karol Calka, Jan Jezierski, Hostop
Ochnikowski, Franciszek Pocios oraz Władysław Walter. Pochowano ich na cmentarzu
w Szczypiornie, który został założony przez
Niemców w 1914 roku. W połowie grudnia 1917 roku pozostali legioniści zostali
przewiezieni do obozu w Łomży, w którym
panowały nieco lepsze warunki egzystencji.
Historia mauzoleum
W 1932 roku w Kaliszu, na obszarze, który
miał być wykorzystany na nowy cmentarz
(dziś ul. Mickiewicza), rozpoczęto budowę
Mauzoleum Legionistów Polskich. Z chwilą jego ukończenia, w 1933 roku, dokonano ekshumacji z cmentarza w Szczypiornie siedmiu zmarłych żołnierzy. Prochy ich
umieszczono w metalowej trumnie i na lawecie przewieziono do kościoła św. Józefa
w Kaliszu. Po uroczystościach kościelnych
ich szczątki złożono w mauzoleum.
Mauzoleum zbudowane było na podstawie kwadratu i wspierało się na sześciu
kolumnach. Na półokrągłej kolumnadzie
umieszczono napis: „Cześć bojownikom
o wolność”. Na tablicy znajdował się zaś
napis: „Tu spoczywają żołnierze legionów
Józefa Piłsudskiego, zmarli na posterunku
walk, w obozie jeńców w 1917 r.”
W 1940 roku Niemcy zniszczyli mauzoleum i zdewastowali istniejący cmentarz. Na
szczęście udało się wykupić od nich trumnę
i schować ją w grobowcu rodziny Żuczkowskich na cmentarzu miejskim w Kaliszu. Po
upływie pewnego czasu zapomniano, gdzie
została ona ukryta. Odnalazł ją po przeszło sześćdziesięciu latach, w trakcie prac
remontowych wspomnianego grobowca,
inż. Ryszard Jezierski. On też dokonał jej
identyfikacji.
Wówczas pojawiła się myśl, aby upamiętnić miejsce, w którym zostały złożone prochy
legionistów. Uczyniono to, stawiając symboliczny pomnik, którego autorem był kaliski
architekt Tadeusz Wiekiera. Uroczystość
złożenia kwiatów pod nowo powstałym pomnikiem odbyła się 10 listopada 2003 roku.
4•5•6
2011
Wieczna sława
Mauzoleum Legionistów Polskich w Kaliszu w 1933 roku
Uroczystość przewiezienia szczątków legionistów do mauzoleum w Kaliszu
Fot. (x3) ze zbiorów Muzeum Okręgowego Ziemi Kaliskiej
38
Związek Inwalidów Wojennych
RP w Kaliszu podjął się także dzieła
upamiętnienia istniejącego w okresie
międzywojennym na terenie miasta
Mauzoleum Legionistów Polskich. 24
maja 2003 roku powstał Społeczny Komitet Upamiętnienia Miejsca Mauzoleum. Przewodniczył mu Wincenty
Edmund Pawlaczyk, a jego zastępcą
był Mirosław Chmielewski, wiceprezes
zarządu Oddziału Związku Inwalidów
Wojennych RP w Kaliszu. Po wielu rozmowach z władzami miasta i zainteresowanymi osobami uzgodniono, że
obelisk zostanie postawiony nieopodal
wejścia do IV Liceum Ogólnokształcącego im. Ignacego Jana Paderewskiego.
29 grudnia 2003 roku Rada Miejska
Kalisza podjęła uchwałę w tej kwestii.
Stwierdzono w niej, że „postawienie
w wyznaczonym miejscu obelisku przybliży zarówno młodzieży uczącej się
w IV Liceum Ogólnokształcącym, jak
i mieszkańcom Kalisza istotny fragment historii Miasta z zakresu walk
o odzyskanie przez Polskę niepodległości”.
10 listopada 2005 roku nastąpiło uroczyste odsłonięcie obelisku, na którym
znajdują się dwie tablice. Na pierwszej
z nich umieszczono napis: „Ku upamiętnieniu czynu legionowego Józefa Piłsudskiego i jego żołnierzy 19141920”. Na drugiej, usytuowanej nieco
poniżej, widnieje tekst: „Pomnik wzniesiony został z inicjatywy Związku Inwalidów Wojennych RP Oddział w Kaliszu
dla upamiętnienia pobudowanego tu
w 1933 roku Mauzoleum Legionistów
Józefa Piłsudskiego zmarłych w latach 1917-1918 w obozie internowania w Szczypiornie, zburzonego przez
niemieckiego najeźdźcę w roku 1940”.
17 listopada 2010 roku odsłonięto wmurowany w obelisk medalion
z wizerunkiem Józefa Piłsudskiego.
– W związku z tym, że na tablicach
umieszczonych na tym obelisku znajdowało się nazwisko marszałka Józefa
Piłsudskiego, obelisk wymagał uzupełnienia. Dlatego drogą różnych starań
uzyskaliśmy z Łodzi odlew główki-medalionu Józefa Piłsudskiego – mówił
wówczas Mirosław Chmielewski.
W ten oto sposób dopełnione zostało
dzieło upamiętniające tych, którzy walczyli o niepodległość Polski.
39
4•5•6
2011
Pomniki do zapamiętania Anna Tabaka
W Kaliszu międzywojennym stanęły
cztery pomniki honorujące polskich
żołnierzy. Dwa z nich, obelisk w Szczypiornie i mauzoleum przy ul. Mickiewicza, poświęcono legionistom. Monument z orłem na pl. św. Józefa miał
przypominać o męstwie 29. Pułku
Strzelców Kaniowskich, stacjonujących w Kaliszu. Była jeszcze skromna
tumba przy ul. Próżnej, do niedawna
zapomniana.
lisk, pamiętający czasy cara, przez jakiś czas
służył niemieckim żołnierzom jako scenografia do fotografii z wojennej służby. Ludzie
w Szczypiornie zachowali opowieść o panu
Słowińskim, mieszkańcu miasteczka, który
za przechowywanie płaskorzeźby z pomnika
trafił do hitlerowskiego więzienia. Mężczyzna przeżył aresztowanie, ale słuch o reliefie z podobizną marszałka zaginął. Dzisiaj
śladem po obelisku jest żelbetonowa ruina
– cokół dawnego pomnika stojący na zapleczu jednej z firm przy szosie Wrocławskiej.
Obelisk
Mauzoleum
Najwcześniej stanął obelisk w Szczypiornie. Jego historia była przypominana wielokrotnie, także na łamach „Kalisii”. W Archiwum Państwowym w Kaliszu zachowało się
sporo dokumentów, które pozwalają odczytać dzieje tej pamiątki. Z najważniejszych
faktów przypomnijmy, że żeliwny obelisk
został zdemontowany z cesarskiego pomnika wzniesionego w czasach zaborów na pl.
św. Józefa (projekt Jana Jakuba Gaya, 1841).
Po odzyskaniu niepodległości nie obroniły
go ani przesłanki historyczne, ani estetyczne. Z opinią Okręgowej Komisji Konserwatorskiej w Warszawie, występującej za
pozostawieniem monumentu, w Kaliszu
nigdy się nie pogodzono. 1 grudnia 1926
roku nieznani sprawcy zniszczyli napisy,
carskie orły i ornamenty. „Może nareszcie p.
Konserwator zrozumie oburzenie kaliskiego
społeczeństwa i każe znieść pomnik hańby,
który pomimo tysięcznych przekładań [podań, petycji – przyp. aut.] władza ta uznała
za pomnik historyczny i zabytek sztuki” –
komentowała „Gazeta Kaliska”.
Po wielu miesiącach burzliwych dyskusji sprawa trafiła na biurko ministra spraw
wojskowych Józefa Becka, który jednym
podpisem skreślił obelisk z listy zabytków
sztuki, tym samym przesądzając o jego losie. Z polecenia tego samego ministerstwa
demontażem zajęli się żołnierze garnizonu
w Szczypiornie. Tam w sierpniu 1927 roku,
podczas Zjazdu Legionistów, stanął nowy
pomnik ze starą iglicą. Przytwierdzono do
niej płaskorzeźbę z wizerunkiem Józefa Piłsudskiego. Podczas odsłonięcia monumentu obecna była żona marszałka z córkami.
Naczelnik państwa pozostał w Kaliszu, powstrzymany przez prowokację komunistów.
Po 1939 roku monument z napisami:
„Honor i Ojczyzna. Żołnierzom legionów
polskich 1914-1917” nie mógł się podobać
okupantom w hitlerowskich mundurach.
Postanowiono go wysadzić. Rozerwany obe-
W niedzielę 27 listopada 1932 roku Kalisz
był świadkiem kolejnej wielkiej uroczystości patriotycznej. Był to dzień przeniesienia
prochów legionistów zmarłych w obozie internowania w Szczypiornie i pochowanych
na tamtejszym żołnierskim cmentarzu (dzisiaj nazywanym ukraińskim) do mauzoleum
wzniesionego na nowo założonej nekropolii
komunalnej przy ul. Mickiewicza. Po nabożeństwie w świątyni św. Józefa „[…] o godz.
2.20 legioniści wynieśli z kościoła trumnę ze
zwłokami swych kolegów i umieścili ją na
lawecie armatniej. W tym momencie obecni
zdjęli nakrycia głowy. Zaczął się formować
olbrzymi pochód. Porządek utrzymywało
wojsko i policja. Wreszcie wśród ogólnego
wzruszenia ruszył kondukt, kierując się ul.
Warszawską [obecnie Zamkowa – przyp.
aut.], Marszałka Piłsudskiego [obecnie Śródmiejska – przyp. aut.], Górnośląską w stronę
cmentarza, gdzie z dala już widnieje wspaniałe mauzoleum […]” – tak opisywano
w „Geniuszu niepodległości” (Lwów 1934)
uroczystości z okazji 15. rocznicy odzyskania niepodległości. Wzniesiony na sześciu
filarach pomnik zaprojektował Juliusz Kłos,
architekt i historyk architektury, profesor
Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie,
absolwent kaliskiego Gimnazjum im. Ada-
Uroczystość odsłonięcia Pomnika Legionistów
Polskich w Szczypiornie
W odsłonięciu pomnika brały udział dzieci
z tamtejszej szkoły
ma Asnyka. Warto przypomnieć, że profesor
Kłos, konsultując projekty dla odbudowującego się miasta, był twórcą koncepcji pozostawienia jednej z ruin jako znaku pamięci
o zagładzie miasta z sierpnia 1914 roku.
Mauzoleum jego projektu przybrało majestatyczną formę. Na attyce łączącej filary
można było przeczytać: „Cześć bojownikom
o wolność”. Wyniesiona na stopniach tumba, ustawiona pośrodku architektonicznej
Przeniesienie zwłok legionistów, zmarłych w Szczypiornie, do mauzoleum na ul. Mickiewicza w Kaliszu
Fot. (x3) Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej
4•5•6
2011
Odsłonięcie Pomnika 29. Pułku Strzelców Kaniowskich na pl. św. Józefa
Fot. ze zbiorów Mariusza Hertmanna
oprawy, otrzymała napis: „Tu spoczywają
żołnierze Legionów Józefa Piłsudskiego,
zmarli na posterunku walk, w obozie jeńców
w 1917 r.”. Kondukt pogrzebowy z lawetą
ze zwłokami siedmiu żołnierzy (Florian
Adamczyk, Filip Bednarek, Karol Calka,
Jan Jezierski, Hostop Ochnikowski, Franciszek Pocios, Władysław Walter – brzmienie nazwisk wg napisów umieszczonych na
obelisku wystawionym przy kaplicy Żuczkowskich na cmentarzu miejskim przy rogatce) do nowego miejsca pochówku szedł
ponad godzinę; przesuwał się wolno wraz
z tłumem kaliszan, delegacji różnych stowarzyszeń i wojska. „Wśród powodzi wieńców
wyróżniały się wieńce od pp.: Prezydenta
Rzplitej i Marsz. [Marszałka – przyp. aut.]
Piłsudskiego […]. Z wieńcami niesione były
chorągwie żałobne, za któremi postępowała kompania wojskowa. Przed nią jeden
z członków Związku Legionistów niósł na
amarantowej poduszce krzyże Niepodległości, któremi udekorował trumnę zmarłych
legionistów płk. Sławek”.
Mauzoleum, jako oczywisty znak polskości, w 1940 roku zniszczyli hitlerowcy.
Trumnę ze zwłokami legionistów udało się
ukryć w grobowcu rodziny Żuczkowskich
na cmentarzu miejskim przy rogatce. 10
listopada 2005 roku na placyku przed budynkiem IV Liceum Ogólnokształcącego
im. Ignacego Jana Paderewskiego przy ul.
Widok odsłonięto skromny obelisk zwieńNieistniejący pomnik przy ulicy Próżnej w Kaliszu
Fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego
czony płaskorzeźbą orła, upamiętniający
miejsce dawnego mauzoleum.
Pomnik 29. Pułku
Strzelców Kaniowskich
Do bodaj ostatniej spektakularnej manifestacji patriotycznej międzywojennego Kalisza doszło 30 maja 1936 roku. W tym dniu
na pl. św. Józefa odsłonięto pomnik żołnierzy 29. Pułku Strzelców Kaniowskich, poległych w walkach pod Radzyminem w czasie
wojny polsko-bolszewickiej.
Przygotowania do uroczystości trwały co
najmniej dwa lata. W tym czasie ogłoszono
i rozstrzygnięto konkurs na formę monumentu, starano się o potrzebne na realizację pieniądze i porządkowano sam plac.
Ostatecznie pomnik wzniesiono z miejskich funduszy oraz składek uzyskanych
od mieszkańców ziemi kaliskiej, Radzymina
i Warszawy (pod Radzyminem stoczono
jedną z najcięższych walk w obronie Warszawy). Wygrał projekt rzeźbiarza Józefa
Proszkowskiego i architekta Tadeusza Kasprzyckiego. Jego centralnym elementem
stała się przestylizowana figura ukoronowanego orła z odznaką pułkową w szponach, ustawiona na kilku stopniach i ciężkim cokole. Na podstawie wyryto nazwiska
żołnierzy, oficerów i podoficerów, którzy
oddali swoje życie w walkach o ojczyznę.
Na ścianie frontowej umieszczono napis
„Poległym żołnierzom 29. Pułku Strzel-
40
ców Kaniowskich w latach 1919-1920”
oraz płaskorzeźbę przedstawiającą scenę
śmierci mjr. Stefana Waltera, wsławionego
bohaterstwem, pierwszego dowódcy pułku.
Całość prawdopodobnie miała wyglądać
monumentalnie, ale kaliszanie w swoich
ocenach byli kategoryczni – pomnik przezwali „glapą”. Odsłonięcie monumentu połączono z defiladą z udziałem najwyższych
władz wojskowych. W tym samym dniu
zwłoki mjr. Stefana Waltera, ekshumowane z cmentarza powązkowskiego, zostały
złożone w grobowcu na cmentarzu Majkowskim w Kaliszu.
W czasie okupacji pułkowy orzeł podzielił los innych patriotycznych pamiątek. Jego
fragmenty zostały wrzucone do wykopów
pod fundamenty Domu im. Marszałka Piłsudskiego, którego nie zdążono już postawić przed wybuchem wojny. W latach 50.,
gdy powstawał Dom Towarowy „Jantar”,
robotnicy odkryli pogruchotane ułomki
dawnego pomnika. Znalezisko nakazano
zalać betonem.
Tumba z Próżnej
Pomnikową „epopeję” zamyka i zarazem
łączy jej poszczególne wątki skromna płyta
na kamiennym postumencie z ul. Próżnej.
Tumba – według kaliszan, którzy ją zapamiętali – została wystawiona dla uczczenia
ostatniej wizyty Józefa Piłsudskiego w Kaliszu w 1927 roku. Usytuowanie kurhanu
na Łęgach Tynieckich podpowiadałoby
jednak, że w ten sposób chciano upamiętnić miejsce, gdzie marszałek 15 maja 1921
roku wręczył sztandar 29. Pułkowi Strzelców Kaniowskich. Niezależnie od tego, jak
brzmiał napis (zachowane zdjęcia pokazują
kurhan z boku, napis jest niewidoczny),
przed wojną tumbę nazywano „grobem
legionisty”. Kurhan, zniszczony podczas
wojny, ostatecznie przestał istnieć w latach
50. XX stulecia.
Sny
Dzieje nieistniejących pomników są
ciekawe, bo oddają pewną część prawdy
o międzywojniu – czasie dumnym, Polsce
zakochanej w swojej historii, przeświadczonej o własnej potędze, marzącej na jawie
o militarnej sile. Obelisk ze Szczypiorna
i mauzoleum legionistów weszły do przedwojennych przewodników turystycznych
Maryli Szachówny („Kalisz i jego okolice”, 1927) i Władysława Kwiatkowskiego
(„Przewodnik po Kaliszu”, 1932), stając
się cząstką tradycji „miasta legionów”.
41
4•5•6
2011
By nie zatrzeć pamięci... Katarzyna Ignasiak
Józef Piłsudski, wskrzesiciel narodu
polskiego i jego legioniści – wierni
swojemu wodzowi, wierni ojczyźnie,
wierni idei walki o niepodległość. Ci
wielcy bohaterowie naznaczyli Kalisz
swoją obecnością, swoim dziełem.
Dziś wspominamy ich, idąc tropem
kaliskich miejsc pamięci, a wszystko
po to, by oddać im cześć, by uchronić
ich od zapomnienia. Bo jak mawiał ich
wódz, naród, który traci pamięć przestaje być narodem, a staje się jedynie
zbiorem ludzi, czasowo zajmujących
dane terytorium.
Pomnik trwalszy niż ze spiżu
Patrząc na historię Polski, nie mogę
oprzeć się stwierdzeniu, że Kalisz miał
prawdziwe szczęście, gdy stał się niejako
miastem wybranym do tego, by dzielić przez
chwilę historię legionistów Piłsudskiego, by
na swój sposób dzielić ich ból i cierpienie.
Dziś z dumą mówimy: to działo się tutaj, to
tu właśnie wojownicy Józefa Piłsudskiego
dali wyraz swoim nadludzkim siłom, cierpliwości i wierze. To tu złożyli jedną z ofiar
w walce o niepodległość ojczyzny. I już sam
ten fakt, zapisany w jednym z rozdziałów
historii Kalisza, stanowi swoisty pomnik,
którego nic nie zniszczy, nie zburzy. Ktoś
kiedyś napisał, że być może zło istnieje po
to, by człowiek w zetknięciu z nim
mógł dać świadectwo dobra,
na zasadzie swoistej kontry. Jest w tym stwierdzeniu jakiś sens,
bowiem historia
legionistów, choć
smutna i tragiczna, uwolniła w kaliszanach ogromne
pokłady siły.
Bardzo szybko powstał więc
kaliski Oddział
Polskiego Komitetu Opieki nad Jeńcami, w ramach którego
mieszkańcy miasta pomagali legionistom, np. organizowali
dla nich żywność. W ten sposób kaliszanie
zyskali sympatię i wdzięczność legionistów, którzy opuszczając obóz w Szczypiornie serdecznie za okazaną pomoc podziękowali.
Tablica przy dębie, który został posadzony w obecności Józefa Piłsudskiego
podczas jego ostatniej wizyty w Kaliszu
„Legun jak to legun”
Dziś w Szczypiornie nie ma śladu po barakach, w których trzymano jeńców. Za to
przy ulicy Wrocławskiej, w miejscu, gdzie
przebiegała granica między Królestwem
Polskim a zaborem pruskim, wisi tablica
poświęcona pamięci legionistów, którą, jak
informuje podpis, ufundowało społeczeństwo Ziemi Kaliskiej w 1988 roku. Nie da się
jednak zrozumieć znaczenia tej tablicy, nie znając legunów, ich
natury, mentalności – ich
fenomenu po prostu.
A o tym, jacy byli ci
żołnierze, najlepiej
opowiedzieli oni
sami.
„Za drutami Szczypiorny i Łomży”
– w tej niewielkich rozmiarów
książeczce z 1936
roku, napisanej
przez Władysława Kęsika, żołnierza
I Brygady, przedstawiony jest obraz legionisty –
urzekający, poruszający, wywołujący zarazem wzruszenie i uśmiech. Co
ważne, jest to obraz prawdziwy, najprawdziwszy, bowiem zweryfikowany w ekstremalnych, nieludzkich warunkach obozu
jenieckiego.
Po odmowie złożenia przysięgi na wierność cesarzowi Niemiec oraz na braterstwo
broni z Niemcami i Austrią, dla legionistów
nadszedł czas największej próby. To między
innymi tu, w Szczypiornie, przyszło im zdawać najtrudniejszy egzamin z patriotyzmu
i wierności deklarowanym wartościom. Nie
był to łatwy test: „Komenda Legijonów, idąca po linii interesów Państw Centralnych,
starała się wszelkimi sposobami złamać
nas duchowo, celem złożenia haniebnej
przysięgi. Trzeba było wielkiego hartu ducha, by nie ulec pokusie” – czytamy we
wspomnieniach Władysława Kęsika. Wielu
z nich jednak przetrwało tę próbę. I należy
podkreślić, że dokonali tego z klasą i właściwym tylko sobie wdziękiem.
Pomimo codziennych zmagań z głodem,
bólem, tęsknotą, represjami, znajdowali
miejsce na sztukę, naukę i sport. Byli honorowi i zdyscyplinowani: „Ani na chwilę
nikomu z nas przez myśl nie przeszło, by
wykroczyć względem swoich dawnych przełożonych, poza ramy dyscypliny wojskowej
szanującego się żołnierza”. Nie szczędzili też Niemcom ironii i wyrafinowanych
żartów, doprowadzając ich tym często do
złości. Ale wiadomo – „Legun jak to legun.
W najgorszych chwilach humoru nie traci”.
Zaskakująca była ta ich odwaga i pewność
siebie, ale kto przeczyta wspomnienia Władysława Kęsika zrozumie, że to nie była
zwykła zuchwałość, lecz postawa wynikająca z najczystszej, żarliwej miłości do ojczyzny. Przy życiu trzymała ich jedna myśl
4•5•6
2011
Obelisk przed IV LO im. Ignacego Jana
Paderewskiego w Kaliszu, upamiętniający
istniejące niegdyś w tym miejscu mauzoleum
legionistów Józefa Piłsudskiego, które zniszczyli
Niemcy w 1940 r.
– o niepodległej Polsce – a także pamięć
o swoim wodzu. Zresztą więź, która łączyła
ich z Józefem Piłsudskim była fenomenem
wprost niebywałym! Choć byli od niego
odseparowani, nieprzerwanie postępowali
wedle jego słów, wedle jego przykazań, rozkazów. Takie oddanie, jedność, solidarność
można tylko próbować sobie wyobrazić.
To on zaszczepił w nich ten żar miłości do
ojczyzny i potrzebę obłędnej walki o nią:
„Chociaż kona się powoli – świadomie, to
nic, życie doczesne, materjalne zostawmy
matołkom, ale u nas siła woli, siła ducha
– zwycięży głód bo z nami Naród i Polska
cała, a nad nami Orzeł Biały”.
Oni bez wątpienia byli wielcy... Nie da
się o tym nie myśleć, spoglądając na prostą, ukrytą trochę przed światem tablicę.
uroczystość, złożyliśmy pod tablicą kwiaty,
zapaliliśmy znicze. Zresztą pamięć o nich jest
kultywowana cały czas. Zarówno piłkarze
ręczni, jak i działacze związkowi przychodzą
tu przy okazji rocznic, świąt.
Pamiętnym i bezprecedensowym wydarzeniem były obchody 90. rocznicy szczypiorniaka (2008 r.), które Miasto Kalisz
przygotowało z wielkim rozmachem. Wtedy, przy tej właśnie tablicy, hołd legionistom Piłsudskiego oddali dostojni goście,
przedstawiciele świata sportowego. Wśród
nich byli Andrzej Kraśnicki, prezes Związku
Piłki Ręcznej w Polsce i ś.p. Piotr Nurowski, ówczesny prezes Polskiego Komitetu
Olimpijskiego. Z kolei na uroczystościach,
które odbywały się w sali recepcyjnej kaliskiego ratusza, pojawił się Hassan Mustafa
– prezydent Międzynarodowej Federacji
Piłki Ręcznej.
Legioniści Piłsudskiego, grając dla zabicia nudy czymś na kształt piłki uszytej z kawałków szmat, zapewne nawet przez chwilę
nie pomyśleli, że właśnie budują sobie pomnik. Dziś popularna, jedna z najbardziej
ulubionych dyscyplin sportowych Polaków,
wciąż jeszcze nazywana jest szczypiorniakiem. I nawet jeśli pewnego dnia słowo to
wyjdzie z użytku, to fakty i tak pozostaną
niezmienne. Ktokolwiek, nawet za sto lat,
będzie chciał poznać historię tej dyscypliny, usłyszy o legionistach Piłsudskiego,
o ich niedoli za drutami obozu jenieckiego
w Szczypiornie.
42
Historia jednego grobu
Niestety, nie wszyscy przetrwali trud
internowania. Jedni zmarli z wycieńczenia, inni w wyniku chorób. Obóz w Szczypiornie odznaczał się niezwykle surowymi
warunkami, które jesienią i wczesną zimą
były po prostu mordercze.
W Kaliszu spoczywa siedmiu legionistów. Gdzie jest to miejsce? Dokąd pójść,
by zapalić znicz?
– Zanim odpowiemy na to pytanie, należałoby zacząć od przypomnienia siedmiu
grobów, które znajdowały się na cmentarzu w Szczypiornie – rozpoczyna opowieść
Wincenty Pawlaczyk, przewodniczący
Miejskiego Komitetu Ochrony Pamięci
Walk i Męczeństwa, były wiceprezydent
Miasta. – Być może ich ciała leżałyby tam
aż do dziś, gdyby nie zjazd legionistów, który
odbył się w Kaliszu w 1927 roku, w którym
to uczestniczył marszałek Józef Piłsudski.
Właśnie wtedy przypomniano sobie o tej
siódemce, spoczywającej w Szczypiornie.
Całkiem możliwe, że to wydarzenie było
inspiracją do tego, by wybudować dla nich
mauzoleum. Miało ono służyć pamięci legionistów, ale tylko tych, którzy polegli za
wolną ojczyznę. Do takiej budowy doszło na
początku lat trzydziestych ubiegłego wieku.
Monumentalne mauzoleum stanęło w miejscu dzisiejszego IV Liceum Ogólnokształcącego i pobliskiej Szkoły Podstawowej nr
14. Szczątki jeńców włożono do metalowej
trumny i przeniesiono do nowego miejsca
Pomnik szmacianką podszyty
Idąc wzdłuż ulicy Wrocławskiej, wejdźmy na chwilę na teren Centralnego Ośrodka Szkolenia Służby Więziennej w Kaliszu.
Na głównym budynku zobaczymy bowiem
jeszcze jedną tablicę – kolejne miejsce pamięci poświęcone legionistom. Czytamy:
„Tutaj w latach 1917 – 1918 narodziła się
polska piłka ręczna szczypiorniakiem od
miejsca powstania zwana. Po raz pierwszy
w historii na ziemi polskiej jeńcy – legioniści rozegrali mecz w tej dyscyplinie sportu”.
Tablica została ufundowana przez Miasto
Kalisz i Związek Piłki Ręcznej w Polsce
w 1993 roku. – Rozegraliśmy wtedy mecz,
to był nasz hołd złożony legionistom – wspomina tamten dzień ppłk Paweł Jędrzejak,
zastępca komendanta ośrodka szkolenia
służby więziennej. – To była wyjątkowa
Andrzej Kraśnicki prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce, składający wiązankę kwiatów pod tablicą,
widniejącą na budynku Centralnego Ośrodka Szkolenia Służby Więziennej w Szczypiornie, podczas
uroczystych obchodów 90-lecia szczypiorniaka
43
4•5•6
2011
udział w wojnie z bolszewikami, złożył
spoczynku. Oczywiście dokonano tego w urosiedmiu legionistów w spokoju, skoro już od
czystym obrządku. Najpierw odprawiono
tylu lat tu spoczywali.
wizytę tutejszym rzemieślnikom. Wtedy
mszę świętą w kościele św. Józefa, po czym
I tak powstało w Kaliszu pierwsze miejwłaśnie skierował do nich słowa uznania za
w procesji z udziałem tłumnie przybyłych kasce pamięci o legionistach. Od 2003 roku
to, że najpierw ochotnie chwycili za broń,
liszan przeniesiono trumnę. W mauzoleum
przed grobowcem Żuczkowskich stoi taby walczyć za ojczyznę, a później ofiarnie
legioniści spoczywali do II wojny światowej.
blica z krótką informacją. Widnieją na niej
przystąpili do jej odbudowy. Spotkanie to
Wtedy bowiem Niemcy wysadzili ten obiekt.
także imiona i nazwiska siedmiu legiozwieńczył autografem, który złożył w ZłoOd tamtej pory nikt trumny nie widział.
nistów. To tu właśnie można przyjść, by
tej Księdze Stowarzyszenia RzemieślniPrzez długi czas nie wiedziano, co się z nią
oddać im hołd.
ków Chrześcijan. Dziś z dumą pokazują
stało. Przypuszczano, że została wysadzona.
go nam członkowie Związku RzemieślW miejscu mauzoleum...
Ale pewności nikt nie miał.
ników Cechowych. Kaliscy rzemieślnicy,
W rozwiązaniu zagadki pomogła pani
O krótkiej historii mauzoleum nie ponie pozostając dłużni marszałkowi, ufunJanina Nowicka, kaliszanka, która w latach
zwolił zapomnieć kaliski Oddział Związku
dowali tablicę w dowód swojej dla niego
90. poinformowała tutejszy Urząd MiejInwalidów Wojennych. Z inicjatywy jego
wdzięczności i pamięci o nim, którą umieski o tym, że zaginiona trumna znajduje
członków postawiono przed budynkiem IV
ścili na budynku stowarzyszenia. Niestety,
się w jednym z grobowców na Cmentarzu
Liceum Ogólnokształcącym im. Ignacego
w czasach okupacji została ona zdjęta przez
Miejskim przy ul. Górnośląskiej. Tego saJana Paderewskiego obelisk, a na nim zaNiemców, a w latach 50. ubiegłego wieku
mego zdania był ś.p. Wacław Klepandy,
mieszczono tablicę, która informuje przezniszczyli ją komuniści. Dzisiejsza tablica
wybitny krajoznawca i miłośnik Kalisza.
chodniów o tym, że jest to obiekt „[…] dla
jest wierną kopią tej pierwszej. Od 1991
Zaczęło pojawiać się coraz więcej głosów
upamiętnienia pobudowanego tu w 1934 r.
roku zdobi ona ścianę budynku przy ulicy
i argumentów przemawiających za tym, że
mauzoleum legionistów Józefa Piłsudskiego
Kazimierzowskiej.
trumna przed wysadzeniem mauzoleum
zmarłych w latach 1917 – 1918 w obozie
Jeśli z tego miejsca udamy się alejką wiomusiała zostać wykradziona i przeniesiona
internowania w Szczypiornie, zburzonego
dącą prosto do parku, to po około 100 medo któregoś z grobowców na Cmentarzu
przez niemieckiego najeźdźcę w roku 1940”.
trach, po jej lewej stronie, zobaczymy dąb
Miejskim. – Przypuszczenia te pewnego
szypułkowy. Zasadzono go 7 sierpnia 1927
A co z Piłsudskim?
dnia potwierdził pan Szczepan Kaźmierroku w obecności Józefa Piłsudskiego, który
czak, administrator grobowca ŻuczkowChoć nie ma w Kaliszu pomnika Józefa
przybył do Kalisza z okazji odbywającego
skich, w którym znaleziono zaginiony relikt
Piłsudskiego, znajdziemy tu wiele pamiąsię tu wówczas Zjazdu Legionistów Polprzeszłości – podkreśla Ryszard Jezierski,
tek i śladów jego pobytów. Gdy 15 maja
skich. W roku 1998 niedaleko dębu umieszktóry w Urzędzie Miasta w Kaliszu zaj1921 roku dziękował on kaliszanom za
czono głaz z odpowiednim podpisem.
muje stanowisko ds. cmentarnictwa
Mówiąc o wizycie Piłsudskiei grobownictwa wojennego – Gdy Tablica przed grobem na cmentarzu miejskim, gdzie spoczywają
go w 1927 roku, trzeba podkreślić,
dowiedziałem się o tym, że są pla- szczątki siedmiu legionistów Józefa Piłsudskiego
że była ona wyjątkowa, świąteczna,
nowane prace remontowe wewnątrz
pieczołowicie przygotowana przez
kaliszan. Dziś w bibliotece Muzeum
tej właśnie kaplicy i w jej podziemiu,
skorzystałem z okazji i poszedłem na
Okręgowego Ziemi Kaliskiej możemy
cmentarz. Rzeczywiście, grobowiec był
wziąć do ręki archiwalny egzemplarz
otwarty. Prace trwały. Wszedłem więc
„Gazety Kaliskiej” wydanej tamtego
do środka. Była tam trumna. Jej podnia i zaraz na drugiej stronie przewierzchnia uległa korozji, więc przez
czytać serdeczne słowa powitania,
dziury, po oświetleniu latarką, można
które skierował do zacnego gościa
było dostrzec szczątki kilku osób. To
Józef Radwan:
było ogromne przeżycie. Dreszcz wy„Witaj nam Panie Komendancie!
woływał sam fakt, że oto stałem pod
Okrzyk powyższy rozlegać się bęziemią w otoczeniu kilku trumien, bo
dzie w dniu dzisiejszym, zarówno
oprócz tej, w której spoczywali legionina ulicach Kalisza, jak i na polach
ści, były tam również inne, współczeSzczypiorna w miejscu, gdzie barsne. Poza tym ogromne, wręcz nie do
barzyńcy niemieccy pastwili się nad
opisania wrażenie robiła świadomość,
Twymi szarymi żołnierzykami, za
że dotykam części ważnej historii.
odmówienie przysięgi odwiecznemu
Później pojawiły się pomysły,
wrogowi naszej Ojczyzny. Dziś, za to,
by dokonać ponownej ekshumacji
że usłuchali Twego rozkazu i gnili
szczątków i przewieźć je z powrotem
w hańbiącej niewoli w Szczypiornie,
do Szczypiorna. – Ale te pomysły na
odsłonisz pomnik wiecznej chwały
szczęście nie znalazły posłuchu – dotym, którzy za twoim przykładem
daje Wincenty Pawlaczyk. – Wacław
ukochali Ojczyznę nadewszystko i żyKlepandy wówczas wyraźnie opowieciem swym, krwią i poświęceniem
dział się za tym, by pozostawić tych
dopomogli uwolnić z pod jarzma cie-
4•5•6
2011
miężców i zjednoczyć z powrotem naszą
najdroższą Polskę.
Czyn to był wielki i nagroda zań wspaniała.
Wielki Budowniczy i Odnowiciel naszej
Ojczyzny oddaje hołd należny swym podkomendnym, którzy uczciwie nań zasłużyli.
Nie poraz pierwszy stajesz na ziemi kaliskiej.
Pamiętamy, gdy na wiosnę 1919-go roku
przybyłeś do nas aby skłonić armię wielkopolską do udania się na pomoc nieszczęśliwym lwowianom. Pamiętamy i niezapomnimy nigdy tych chwil, gdyś na bryczce
objeżdżał ulice spalonego Kalisza i współczuł naszemu nieszczęściu.
Drugi Twój pobyt u nas w r. 1921-ym
był niejako świętem chwały i zwycięstwa:
dokonałeś wręczenia sztandaru jednemu
z najdzielniejszych pułków polskich Strzelcom Kaniowskim.
Wreszcie dziś przyjeżdżasz, po roku
znojnej pracy rządów Polsce wraz z najzacniejszą Małżonką, która w obozie Szczypiorna ciężkie chwile przeżyła dla tej ukochanej Polski, przywiozłeś ze sobą te dwie
najukochańsze swe córeczki, Twój skarb
najdroższy.
Kalisz umiał to ocenić i wszyscy mieszkańcy naszego miasta bez różnicy wyznań,
lub przekonań politycznych witają Cię sercem całem, składają hołd najgłębszy Twej
niezmordowanej pracy, Twemu poświęceniu przy odbudowie Ojczyzny i meldują
Ci posłusznie, że na Twój zew gotowi są
stanąć do szeregu w każdej chwili, gdy ich
potrzebować będziesz”.
Tamtego dnia Piłsudskiemu nadano tytuł Honorowego Obywatela Kalisza i również Złota Księga Kalisza wzbogaciła się
o bezcenną pamiątkę w postaci autografu
marszałka.
Wielką dla nas wartość ma również przemówienie Piłsudskiego kierowane do kaliszan, które marszałek wygłosił w świetlicy
29. Pułku Piechoty, a którego treść można
znaleźć pośród innych jego tekstów zebranych w IX tomie „Pism zbiorowych”, wydanych przez Instytut Józefa Piłsudskiego
(Warszawa, 1937 r.). Ta przedwojenna publikacja znajduje się w bibliotece Muzeum
Okręgowego Ziemi Kaliskiej.
Inne symbole
Szukając w Kaliszu miejsc pamięci poświęconych Piłsudskiemu, znajdziemy jeszcze tablicę na obelisku przed IV Liceum
Ogólnokształcącym. Nad nią widnieje zamieszczony całkiem niedawno, bo w 2010
roku, medalion z wizerunkiem naczelnego
wodza. Poza tym jest ulica Józefa Piłsudskiego. Są też dwie szkoły – jedna w Dobrzecu (dzisiejsze sołectwo Kalisza), nosząca
jego imię od ponad stu lat, i Szkoła Podstawowa nr 21, która przyjęła imię Legionów
Józefa Piłsudskiego.
Piłsudski to mój idol
Czym byłyby tablice z lakonicznymi
napisami, gdyby nie mogły dopełnić ich
opowieści tych, którzy byli świadkami
historii, albo tych, którzy wychowali się,
słuchając bezpośrednich relacji swoich
ojców i dziadków o tamtych czasach.
Co by było, gdyby nie Janina Nowicka
i inni kaliszanie, dzięki, którym odnaleziono trumnę z siedmioma legionistami?
Janina Nowicka ma dziś dziewięćdziesiąt dwa lata. Mieszkała razem z rodzicami
w domu, który stał naprzeciwko obozu
w Szczypiornie. Sama nie może tego pamiętać, ale z opowieści rodziców wie, że
to w ich domu właśnie stworzono szpital
polowy dla jeńców. – Mama opowiadała
44
mi o tym, jak wieczorami przychodził do
nas jeden Niemiec, brał mnie na kolana
i opowiadał o legionistach, którym udało
się uciec – wspomina pani Janina. – Pamiętam też jak wysadzono w powietrze
pomnik... Patrzyłam wtedy ukradkiem
przez okno mojego domu. Pamiętam jak
ten pomnik uniósł się w powietrze i pękł na
dwie części. Potem już został z niego gruz.
Miłośnikiem Józefa Piłsudskiego i idei
jego legionów jest też Mirosław Chmielewski, osiemdziesięciosiedmioletni kaliszanin. Fascynację narodowym bohaterem
zaszczepił w nim jego ojciec, zagorzały
piłsudczyk.- Mój ojciec był uczestnikiem
wojny 1920 roku, a mój teść był legionistą
I Brygady. Pochodzę z rodziny prawdziwych patriotów – podkreśla pan Mirosław,
pokazując mi pamiątki, jakie w swoich
zbiorach chciałoby mieć niejedno muzeum. Wśród nich jest zdjęcie, na którym
uwieczniono zbiórkę delegacji kaliskiej
na placu św. Józefa, która chwilę potem
wyruszyła, by pożegnać marszałka w jego
ostatniej drodze. Wśród delegatów widać
oczywiście ojca pana Mirosława. Inna
z kolei fotografia przedstawia postać Piłsudskiego, który przygląda się defiladzie.
Jest to zdjęcie wykonane, jak twierdzi pan
Mirosław, na pół roku przed śmiercią marszałka. – Piłsudski to mój idol! Do dzisiejszego dnia go szanuję – wyznaje. – On
poświęcił swoje życie i zdrowie dla walki
o niepodległość. Wielu w tamtych czasach
zadowalało się byle czym. Najważniejsze
było dla nich to, żeby dobrze żyć. Ważne
były dla nich konszachty z Rosjanami. Nic
więcej. Byleby posadę złapać dobrą. Bo
Rosjanie chętnie rozdawali posady. A on
był człowiekiem rzeczywiście oddanym
Polsce. Dla niego Polska była – rzec można – idee fix.
Zdjęcie ze zbiorów pana Mirosława Chmielewskiego, przedstawiające jedną z ostatnich defilad z udziałem Józefa Piłsudskiego,
w której uczestniczyli również kaliszanie
45
4•5•6
2011
Józefa Piłsudskiego ceni również Wincenty Pawlaczyk, choć nie jest on wobec
tej postaci bezkrytyczny. – Mam do niego
wielki szacunek, bo cały czas walczył o Polskę. Choć przyznam, że nigdy mi nie odpowiadało to, że zaczynał jako socjalista, ale
trzeba też podkreślić, że ten socjalizm był
wówczas inny... Jak by nie było, on miał ten
cel – walkę o wolną Polskę. Potem stworzenie
legionów. Później, gdy wojna się skończyła,
właśnie on okazał się jedynym człowiekiem,
który mógł zjednoczyć cały naród, bo tak się
faktycznie stało. Nazwano go wskrzesicielem
narodu i mnie to bardzo odpowiada. On to
właśnie na arenie międzynarodowej „rejestrował państwo polskie”. Był pierwszym
naczelnikiem i wreszcie zwycięskim wodzem
z roku 1920. I jednak zawsze dbał przede
wszystkim o interesy narodowe. Nikt mu tej
wielkości nie odejmie. A o tym, kim był dla
narodu, świadczył kondukt żałobny jadący
przez Polskę. Człowiek o poplątanym trochę
życiu osobistym... Ale mężem opatrznościowym był dla Polski na pewno.
Na straży pamięci o idei legionów Piłsudskiego stoi również ppłk Krzysztof Jędrzejak, zastępca komendanta ds. szkolenia
Centralnego Ośrodka Szkolenia Służby
Więziennej w Kaliszu. Żywi on szacunek do
Piłsudskiego, pomimo że jego dziadkowie
chłodno wyrażali się o marszałku: – Obaj
byli powstańcami wielkopolskimi – wyjaśnia.
– Wiadomo, że w poznańskim Piłsudski nie
był, nazwijmy to, zbyt popularny. Tam dominującą rolę pełniła endecja. Osobiście jednak
uważam, że był wielkim człowiekiem, tego
nie można mu ująć. Jego niebywała inteligencja, nieprzeciętna charyzma, miłość do
ojczyzny sprawiły, że zdecydowanie się wtedy
wyróżniał na tle innych. I zapewne to te cechy właśnie sprawiły, że wykonał swoje zadanie. Pamiętamy o tym, pracując na co dzień
w Szczypiornie, pamiętamy o legionistach
Piłsudskiego, o ich internowaniu. I tę pamięć
rozpowszechniamy podczas zajęć w ośrodku,
chociażby zwracając słuchaczom uwagę na
fakt, że znajdują się w miejscu historycznym.
Często o tej historii opowiadamy.
Oby takich ludzi, takich kaliszan było
wśród nas jak najwięcej. Okazuje się, że
właśnie dziś pamięć o tej historii wymaga
szczególnej ochrony.
Na stronie 41 zdjęcie medalionu z wizerunkiem
Józefa Piłsudskiego na obelisku przed IV LO
im. Ignacego Jana Paderewskiego w Kaliszu
Kopiec na wzgórzu Sowiniec Anna Roth
Kopiec – antropogeniczna forma terenu stworzona przez człowieka – znany
był już w czasach prehistorycznych.
Zwykle usypywany był w formie ściętego stożka. Przypuszcza się, że budowle te były miejscami pochówków,
bądź pełniły funkcje kultowe. W późniejszym okresie wznoszono je dla
upamiętnienia ważnych wydarzeń lub
uhonorowania osób zasłużonych dla
ojczyzny. Taką właśnie funkcję miał
pełnić Kopiec Józefa Piłsudskiego.
W 1934 roku Związek Legionistów Polskich wyszedł z propozycją usypania w Krakowie kopca upamiętniającego walki narodu polskiego o niepodległość. W Warszawie
powołany został Komitet Budowy Kopca, na
czele którego stanął płk Walery Sławek. Sypanie kopca rozpoczęło się 6 sierpnia 1934
roku, w dwudziestą rocznicę wymarszu
z Krakowa Pierwszej Kadrowej. Po śmierci Józefa Piłsudskiego, w maju 1935 roku,
postanowiono wznoszony kopiec nazwać
imieniem marszałka, choć pierwotnie padały różne propozycje – Kopiec Niepodległości, Kopiec Wolności, Mogiła Mogił.
Społeczeństwo uznało jednak, że „są nazwiska i osoby, które jak tony dobrze znanej
pieśni, odzywają się dźwiękiem radosnym
w duszy człowieka. Są nazwiska i osoby
znane wszystkim, drogie osoby około któ-
rych oplótł swoje girlandy wiecznie zielony
wawrzyn sławy, które opromienia pamięć
rzetelnej zasługi”. Dlatego też postanowiono
uczcić pamięć człowieka, który „utworzył
oddziały żołnierzy polskich i poprowadził
ich na bój z Rosją za Polskę”.
Niezniszczalny
Choć to najmłodszy z czterech istniejących w Krakowie kopców (obok kopców:
Kraka, Wandy i Tadeusza Kościuszki), to
jednak jest największy. Wznosi się na
wzgórzu Sowiniec (358 m n.p.m.), w Lesie Wolskim, na wysokość 35 metrów. Zajmuje łączną powierzchnię 0,76 ha. Średnica jego podstawy wynosi
111 metrów, a objętość to
130 tysięcy metrów sześciennych.
Wznoszenie Kopca Józefa Piłsudskiego
ukończono po trzech
latach. W jego sypaniu
uczestniczył cały naród,
a wśród jego przedstawicieli nie zabrakło kaliszan. 9 lipca 1937 roku
dokonano uroczystego
udostępnienia budowli
społeczeństwu. W kopcu złożono ziemię ze
wszystkich pól bitewnych z okresu pierwszej
wojny światowej, zroszonych krwią polskich żołnierzy.
W 1941 roku kopiec miał zostać zburzony przez okupanta niemieckiego, ale
jakimś cudem do tego nie doszło. Do
jego likwidacji dążyły także władze Polski
Ludowej. W 1953 roku ze szczytu kopca
usunięto granitową płytę z wyrytym na
niej krzyżem legionowym, niszcząc przy
tej okazji cały stok. Ale w 1981 roku u jego
podnóża spoczęła ziemia z pól bitewnych
II wojny światowej. Po przeprowadzonych
pracach konserwatorskich budowlą dziś
zajmuje się Komitet Opieki nad Kopcem
Józefa Piłsudskiego.
Kopiec Józefa Piłsudskiego w Krakowie
Fot. Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej
4•5•6
2011
46
Garnizon kaliski Artur Kijewski, Damian Zalewski
W okresie II Rzeczypospolitej Kalisz był ważnym ośrodkiem garnizonowym.
Tworzenie zrębów kaliskiego garnizonu zaczęło się praktycznie zaraz po odzyskaniu niepodległości, w listopadzie 1918 roku, kiedy to Polska Organizacja
Wojskowa i Straż Obywatelska powołały sztab wojskowy. Następnie powstał
I Batalion Pograniczny i utworzono 29. Pułk Piechoty Ziemi Kaliskiej (późniejszy 29. Pułk Strzelców Kaniowskich).
W tym niespokojnym dla Polski okresie,
gdy burzliwie kształtowały się granice kraju, kaliscy żołnierze od razu wzięli udział
w walkach. Wspierali wielkopolskich powstańców, a już na początku 1919 roku
ruszyli na front wschodni, gdzie toczyli
boje z Ukraińcami, by później wziąć udział
w wojnie polsko-bolszewickiej. W tym czasie w Kaliszu szkolono pododdziały na potrzeby frontu i formowano nowe jednostki, jak np. 203. Ochotniczy Pułk Ułanów.
Ostateczne ukształtowanie się garnizonu
kaliskiego – w formie, w jakiej przetrwał
do wybuchu II wojny światowej – nastąpiło w 1921 roku. Wtedy to, w kwietniu,
powrócił do Kalisza 29. Pułk Strzelców
Kaniowskich, a w październiku utworzono w Kaliszu 25. Pułk Artylerii Polowej
(późniejszy 25. Pułk Artylerii Lekkiej Ziemi Kaliskiej). Ponadto – w wyniku rozpoczętej w sierpniu 1921 roku reorganizacji
Wojska Polskiego – powstała 25. Dywizja
Piechoty, która swą siedzibę sztabu miała
właśnie w Kaliszu.
29. Pułk Strzelców Kaniowskich
Kapitan Bolesław Wodecki wraz z żołnierzami 29. Pułku Strzelców Kaniowskich podczas defilady na
placu przed koszarami pułku. Fot. ze zbiorów Wojciecha Millera
Geneza pułku ma swój początek w listopadzie 1918 roku, kiedy to zorganizowano
trzy bataliony Okręgu Kaliskiego Polskiej
Organizacji Wojskowej. Żołnierze stacjonowali w Kaliszu, Szczypiornie i Sieradzu
(bataliony I i II) oraz w Koninie, Pyzdrach,
Słupcy i Turku (batalion III). Początkowo
batalionami dowodził por. Juliusz Ulrych,
ale niebawem, po zmianach i powołaniu dowództwa okręgu wojskowego w Kaliszu, na
czele jednostki stanął płk Józef Lewszecki.
Miesiąc później dowodzenie batalionami,
działającymi już pod wspólną nazwą 29.
Pułku Piechoty Ziemi Kaliskiej, przejął
ppłk Karol Szemiot.
Pierwsze działania zbrojne pułku polegały na wsparciu powstańców wielkopolskich w pobliżu miejscowości Anastazewo.
W styczniu 1919 roku ten sam batalion udał
się na front wschodni, gdzie rozpoczął walki
z Ukraińcami. Dwa pozostałe bataliony wyruszyły na front w czerwcu i wzięły udział
w walkach o Lwów.
10 lipca 1919 roku nastąpiło połączenie
29. Pułku Piechoty Ziemi Kaliskiej z 14.
Pułkiem Strzelców (wywodzącym się z 4.
Dywizji Strzelców). Od tej pory jednostka
nosiła nazwę 29. Pułku Strzelców Kaniowskich i wchodziła w skład 10. Dywizji Piechoty. Dowódcą pułku został mjr Stefan
Walter. Zaszczytny przydomek – „kaniowski” – otrzymały m.in. cztery pułki piechoty,
47
4•5•6
2011
dla upamiętnienia walk stoczonych przez
II Korpus Polski z Niemcami w maju 1918
roku pod miejscowością Kaniów.
Od lipca do października 1919 roku
kaliski pułk walczył nadal z Ukraińcami,
a w październiku, wraz z całą dywizją, został przeniesiony na Wileńszczyznę jako
odwód Frontu Litewsko-Białoruskiego
wojny polsko-bolszewickiej. W wyniku
rozpoczętej w maju 1920 roku bolszewickiej ofensywy nastąpiły ciężkie walki, które
doprowadziły do odwrotu wojsk polskich.
Załamanie frontu i nieustanny odwrót przywiodły pułk aż pod Warszawę. Tam zapisała się najchlubniejsza karta w historii
tej jednostki. Pułk wziął wówczas udział
w walkach o miejscowość Mokre w okolicy
Radzymina, na kluczowym odcinku bitwy
warszawskiej. Dzielna postawa żołnierzy
została okupiona śmiercią ich dowódcy –
mjr. Waltera.
Po wygranej bitwie warszawskiej i pogoni za cofającym się przeciwnikiem, pułk
walczył dalej, aż do zakończenia wojny
z bolszewikami. Następnie jednostkę skierowano do Brześcia, a stamtąd rozlokowano
w kordonie wojskowym wzdłuż linii Bugu.
Strzelanie szkolno-bojowe w szkole podchorążych piechoty 1929 r. Fot. ze zbiorów Wojciecha Millera
W marcu 1921 roku przyszedł rozkaz odesłania pułku do Kalisza. Żołnierze przybyli
nad Prosnę 4 kwietnia. Na 15 maja 1921
roku wyznaczono uroczystość wręczenia
pułkowi sztandaru. Było to wielkie wydarzenie dla całego miasta, a najważniejszym
gościem uroczystości był Józef Piłsudski.
W czasach pokoju pułk prowadził typową działalność szkoleniową i pełnił przy-
dzielone mu funkcje w systemie obronnym
państwa. Tak jak inne polskie jednostki
piechoty w tym czasie, składał się z trzech
batalionów, z czego dwa miały koszary
w Kaliszu, a jeden w Szczypiornie. Średnio
liczył ok. tysiąca żołnierzy. Stacjonowanie
w Kaliszu wpływało silnie na zacieśnianie
więzi z mieszkańcami miasta, którego pułk
stanowił ważny podmiot.
Kompania karabinów maszynowych 29. Pułku Strzelców Kaniowskich na poligonie w Kościelnej Wsi. Fot. ze zbiorów Wojciecha Millera
4•5•6
2011
15. rocznica powstania 29. Pułku Strzelców Kaniowskich, Kalisz 1933 r.
Fot. ze zbiorów Wojciecha Millera
48
Sytuacja zmieniła się wraz z wybuchem
II wojny światowej, kiedy to w nocy z 3 na 4
września 1939 roku 29. Pułk Strzelców Kaniowskich, wycofując się przed Niemcami,
opuścił miasto, by już nigdy do niego nie
powrócić. Kaliscy kaniowczycy brali udział
w największej bitwie polskiego września
– nad Bzurą. Później przez Puszczę Kampinoską formacja przedostała się do Warszawy i tam brała udział w obronie miasta.
Historia jednostki kończy się z dniem 28
września 1939 roku – gdy nastąpiła kapitulacja stolicy.
25. Pułk Artylerii Lekkiej
Powrót 29. Pułku Strzelców Kaniowskich z manewrów letnich 1937 r.
Fot. ze zbiorów Piotra Kozłowskiego
Porucznik 25. Pułku Artylerii Lekkiej Ziemi Kaliskiej na czele defilady, Ostrów Wielkopolski 1937 r.
Fot. ze zbiorów Damiana Zalewskiego
25. Pułk Artylerii Lekkiej Ziemi Kaliskiej powstał w 1921 roku. Z 14. Pułku
Artylerii Polowej z Poznania i z 17. Pułku
Artylerii Polowej z Gniezna odłączono
trzy dywizjony armat i wysłano je do Kalisza celem utworzenia na miejscu odrębnej
jednostki artyleryjskiej, mającej w działaniach wojennych wspomagać piechotę. Za
formalną datę powstania formacji uznaje
się 31 października tego roku, kiedy to
wydano pierwszy rozkaz pułkowy. Pierwszym dowódcą i organizatorem jednostki
był ppłk Antoni Merviglia de Crivelli.
Nowo powstały pułk został skoszarowany w dwóch odrębnych miejscach w mieście, tj. przy ulicy Nowy Świat (obecna
siedziba PWSZ), gdzie umieszczono także
dowództwo pułku, oraz przy ulicy Piskorzew (obecnie Piskorzewie). Organizacja
pułku od samego początku napotykała
na spore problemy związane z brakami
lokalowymi, brakiem stajni, sprzętu itp.
Konsekwencją tych trudności był podział
pułku. Pod koniec 1923 roku jeden z dywizjonów pułku został detaszowany* do
koszar w Ostrowie Wielkopolskim. Pozostał formalnie w strukturach 25. Pułku
Artylerii Lekkiej, bowiem w Kaliszu nadal
mieściło się dowództwo jednostki, jednak
faktycznie współdziałał i szkolił się wraz
z 60. Pułkiem Piechoty, który stacjonował
w Ostrowie.
Przez kilkunastoletni okres stacjonowania pułku w Kaliszu zmieniali się jego
dowódcy. Warto wspomnieć m.in. ppłk.
Czesława Szystkowskiego, który dowodził
pułkiem najdłużej – ponad 7 lat. Ostatnim dowódcą był natomiast ppłk Antoni
Wojtanowicz, który poszedł z pułkiem na
wojnę we wrześniu 1939 roku.
Inne ważne wydarzenia w historii pułku to zmiana jego nazwy na 25. Pułk Artylerii Lekkiej Ziemi Kaliskiej oraz wrę-
49
4•5•6
2011
czenie mu sztandaru (29 czerwca 1937
roku w Poznaniu).
Historię kaliskiego pułku artylerii
kończy kampania wrześniowa. Pułk
wraz z pozostałymi jednostkami 25.
Dywizji Piechoty wchodził w skład Ar-
mii Poznań. Poszczególne dywizjony
miały udzielać wsparcia artyleryjskiego pułkom piechoty. Dywizjony pułku
uczestniczyły m.in. w największej bitwie kampanii wrześniowej – nad Bzurą. Zdziesiątkowane – dotarły do Pusz-
Kapitan w otoczeniu korpusu podoficerskiego 29. Pułku Strzelców Kaniowskich. Pierwszy od lewej
sierżant Józef Rabiej, zbrojmistrz pułku. Fot. z lat 30., ze zbiorów Damiana Zalewskiego
czy Kampinoskiej i do Warszawy. Wart
podkreślenia jest fakt, iż jedynie kaliski
pułk artylerii przebił się do Warszawy
wraz z dwoma bateriami swoich armat
(8 sztuk), które skutecznie wykorzystał
do obrony miasta. Były to jedyne armaty
z ponad 50 baterii, jakimi dysponowała
Armia Poznań i Armia Pomorze w wojnie obronnej 1939 roku.
25. Dywizja Piechoty
Dywizja powstała w wyniku reorganizacji Wojska Polskiego, której główne
etapy tworzenia miały miejsce pomiędzy sierpniem i listopadem 1921 roku.
W skład dywizji weszły: 29. Pułk Strzelców Kaniowskich, 56. Pułk Piechoty, 60.
Pułk Piechoty, 25. Pułk Artylerii Lekkiej.
Siedzibą sztabu był Kalisz, ponadto mieściła się tu większość pozostałych służb
dywizyjnych.
Pierwszym dowódcą dywizji był gen.
bryg. Jan Karol Wróblewski, który stał na
jej czele od listopada 1921 roku do lutego
1925 roku. Po nim dowodzili: gen. bryg.
Albin Jasiński (luty 1925 – czerwiec 1929),
gen. bryg. Michał Karaszewicz-Tokarzewski (czerwiec 1929 – listopad 1935) i gen.
bryg. Franciszek Alter (listopad 1935 –
wrzesień 1939).
O wysokich kwalifikacjach tych oficerów świadczą ich ówczesne i późniejsze
dokonania. Generał Michał Karaszewicz-Tokarzewski był wysoko ceniony przez
Józefa Piłsudskiego, zasłynął m.in. tym,
że tuż po kapitulacji w 1939 roku stanął
na czele Służby Zwycięstwu Polski, a podczas II wojny światowej był zastępcą gen.
Władysława Andersa. Generał Franciszek
Alter był również doświadczonym oficerem, pokazał to szczególnie podczas
kampanii wrześniowej, dowodząc 25. Dywizją Piechoty, która walczyła m.in. nad
Bzurą i w obronie Warszawy. Osadzony
w obozie jenieckim w Murnau, zmarł na
początku 1945 roku.
Wszystkie powyższe fakty świadczą
o znaczącej roli, jaką odgrywał garnizon
kaliski w systemie obronnym II RP. Lokalizacja jednostek wojskowych na terenie
naszego miasta znacznie też podnosiła
rangę i znaczenie Kalisza. Obecnie na
nowo odkrywamy te fakty, które stanowią istotny element naszego lokalnego
dziedzictwa historycznego.
* Detaszować – odkomenderować do jakiejś jednostki
wojskowej, odesłać.
4•5•6
2011
50
Kalisz w dniach zamachu majowego
Ostre pogotowie Witold Jarno
Z uwagi na pogarszającą się sytuację
gospodarczą Polski, 13 listopada 1925
roku podał się do dymisji rząd Władysława
Grabskiego, zaś nowym premierem został
Aleksander Skrzyński. Wiosną 1926 roku
– wraz z postępującym kryzysem – nasiliła
się propaganda prasy piłsudczykowskiej,
akcentująca poczucie zagrożenia zamachem
prawicy, brak wiary w możliwość dalszego
funkcjonowania systemu parlamentarnego
oraz przekonanie, iż konieczna jest sanacja
moralna i gospodarcza. Nastroje te doprowadziły do powstania zaplecza społecznego dla przejęcia władzy, tym bardziej iż
załamała się wiara szerokich kręgów społeczeństwa w dotychczasowy system parlamentarny. Po dymisji rządu Skrzyńskiego,
misję tworzenia nowego gabinetu powierzono Wincentemu Witosowi, w którego
rządzie ministrem spraw wojskowych został gen. dyw. Juliusz Tarnawa Malczewski
(dotychczasowy dowódca Okręgu Korpusu
nr I w Warszawie), nieprzychylny Józefowi
Piłsudskiemu. Przeciwko owemu rządowi, kojarzonemu z tzw. pierwszym rządem Chjeno-Piasta z 1923 roku, wystąpił
ostro sam marszałek, zdając sobie sprawę,
iż pomimo pozornej stanowczości pozycja
nowego rządu była słaba.
Zapowiedź walki
Rankiem 12 maja siły wierne marszałkowi zgrupowane w Rembertowie (m.in.
7. Pułk Ułanów Lubelskich im. Józefa Piłsudskiego, 1. Pułk Szwoleżerów oraz 22.
i 36. Pułk Piechoty) wkroczyły do stolicy
i stopniowo ulegały dalszemu wzmocnieniu. Prezydent Stanisław Wojciechowski
mianował gen. broni Tadeusza Jordana
Rozwadowskiego naczelnym dowódcą
wojsk wiernych legalnemu rządowi, zaś
gen. dyw. Stanisława Hallera szefem Sztabu Generalnego. Jednocześnie minister
spraw wojskowych nakazał dowódcom
okręgów korpusów, by żadna jednostka
nie opuszczała swego garnizonu bez jego
wyraźnego rozkazu. Wezwał też do natychmiastowego przybycia do stolicy kilku
pułków, które miały wzmocnić siły wierne
rządowi w Warszawie. Siłom tym nie udało
się powstrzymać wojsk Piłsudskiego, które
szybko opanowały większą część stolicy. Po
trzydniowych walkach prezydent Stanisław
Wojciechowski podjął decyzję o ustąpieniu
i przekazaniu swej władzy marszałkowi
sejmu Maciejowi Ratajowi, który przejął
ją rankiem następnego dnia, kiedy to – po
uzgodnieniach poczynionych z Piłsudskim
– powołał rząd Kazimierza Bartla, w którym
marszałek objął stanowisko ministra spraw
wojskowych. Podsumowując wydarzenia
w stolicy, trzeba jeszcze dodać, iż w trakcie
bratobójczych walk w dniach 12-15 maja
zginęło w stolicy 215 żołnierzy i 164 osoby cywilne, zaś 606 osób zostało rannych.
W maju 1926 roku w skład garnizonu
kaliskiego, podległego Dowództwu Okręgu Korpusu nr VII w Poznaniu, wchodziło dowództwo 25. Dywizji Piechoty, na
czele którego stał gen. bryg. Albin Jasiński. W składzie dowództwa owej dywizji
w owym czasie znajdowali się również: gen.
bryg. Maciej Puchalak – dowódca Piechoty
Dywizyjnej oraz płk Sztabu Generalnego
Erwin Więckowski – szef sztabu dywizji.
Spośród czterech pułków wchodzących
w skład 25. Dywizji Piechoty, dwa stacjonowały w garnizonie kaliskim: 29. Pułk
Strzelców Kaniowskich płk. Artura Górskiego i 25. Pułk Artylerii Polowej. Ponadto, na terenie Kalisza znajdowało się kilka
innych mniejszych instytucji wojskowych,
jak: Powiatowa Komenda Uzupełnień nr 74,
Komenda Uzupełnień Koni, Rejonowe Kierownictwo Intendentury, Rejonowy Zakład
Żywnościowy, Wojskowy Sąd Rejonowy,
Pluton Żandarmerii, Garnizonowa Izba
Chorych oraz Oficer Placu, będący organem wykonawczym dowództwa garnizonu.
W tym czasie dwa bataliony 29. Pułku
Strzelców Kaniowskich (II – mjr. Wacława Boguszewskiego i III – ppłk. Jana Kulwiecia) stacjonowały w Szczypiornie, zaś
batalion mjr. Edwarda Jessa kwaterował
w samym Kaliszu, podobnie jak i 25. Pułk
Artylerii Polowej (bez jednego dywizjonu,
który stacjonował w Ostrowie Wielkopolskim). Dowódcą garnizonu, zgodnie z obowiązującymi zasadami, był najstarszy stopniem i starszeństwem oficer, mający stały
przydział w danym garnizonie. Dowódcą
garnizonu kaliskiego został ówczesny dowódca 25. Dywizji Piechoty, gen. bryg.
Albin Jasiński, który urzędował w Kaliszu
przy ul. Niecałej 1, gdzie mieściło się także
dowództwo garnizonu kaliskiego.
Informacje o przewrocie wojskowym
w Warszawie dotarły do Kalisza już 12 maja,
choć – z uwagi na przerwanie połączeń telefonicznych i telegraficznych – nie znano
szczegółów wydarzeń mających miejsce
w stolicy. Pod wpływem owych informacji
dowództwo garnizonu kaliskiego, jeszcze
tego samego dnia, ogłosiło ostre pogotowie,
Żołnierze 25 Pułku Artylerii Lekkiej – nauka powożenia zaprzęgiem sześciokonnym z jaszczem amunicyjnym do armaty polowej Schneider
Kalisz, poligon na Łęgu Majkowskim. Fot. ze zbiorów Damiana Zalewskiego
51
4•5•6
2011
obsadzając wojskiem dworzec kolejowy
i pocztę. W owych dramatycznych dniach
tutejszy garnizon wojskowy stanął – podobnie jak i cały poznański Okręg Korpusu nr
VII – po stronie konstytucyjnej władzy. Pod
nieobecność dowódcy tegoż okręgu, gen.
dyw. Kazimierza Sosnkowskiego, jego zastępca gen. dyw. Edmund Hauser – zgodnie z rozkazem legalnych władz – jeszcze
12 maja wysłał na pomoc rządowi dwa pułki
piechoty (57. i 58. Pułk Piechoty). Pułki te
dotarły do stolicy koleją przez Kutno, gdyż
skorzystanie z drugiej linii kolejowej, biegnącej poprzez Kalisz i Łódź w kierunku
stolicy, okazało się poważnie utrudnione z uwagi na bunt garnizonu łódzkiego
i opowiedzenie się go po stronie Józefa
Piłsudskiego. Dowódca Okręgu Korpusu
nr VII, gen. dyw. Kazimierz Sosnkowski,
zmuszony do dokonania wyboru pomiędzy obowiązkiem dochowania wierności
legalnym władzom, a wystąpieniem przeciw marszałkowi, z którym łączyła go głęboka przyjaźń, podjął desperacką próbę
samobójstwa.
Trudny obowiązek
Dowództwo garnizonu kaliskiego, jak
wcześniej wspomniano, niemal natychmiast po otrzymaniu pierwszych wiadomości o wydarzeniach w stolicy ogłosiło
w całym garnizonie ostre pogotowie, zaś
pododdziały wojska otrzymały rozkaz obsadzenia najważniejszych gmachów publicznych w mieście, w tym m.in. pocztę
i dworzec kolejowy. Wkrótce też po ulicach
miasta zaczęły krążyć wzmocnione patrole
policji i wojska, mające zapewnić bezpieczeństwo i porządek publiczny. W międzyczasie doszło do zerwania łączności
telefonicznej i telegraficznej pomiędzy
Kaliszem a Łodzią. Do Kalisza wkroczyły
pododdziały 60. Pułku Piechoty z Ostrowa
Wielkopolskiego (również ze składu 25.
Dywizji Piechoty), które obsadziły drogi
wylotowe w kierunku Łodzi i przystąpiły – wspólnie z pododdziałami garnizonu
kaliskiego – do kopania rowów strzeleckich
w pobliżu Opatówka, przerywając tym samym ruch samochodowy na głównej szosie
prowadzącej z Kalisza do Łodzi. Wstrzymana została także komunikacja kolejowa
łącząca wspomniane miejscowości. Władze
cywilne i wojskowe w Kaliszu znalazły się
w trudnej sytuacji, gdyż tutejszy garnizon
pod względem wojskowym podlegał Dowództwu Okręgu Korpusu nr VII w Poznaniu, podczas gdy władze cywilne – pod
względem administracyjnym –
Urzędowi Wojewódzkiemu
w Łodzi, z uwagi
na fakt, iż powiat
kaliski wchoStrzelnica sportowa w szkole podchorążych piechoty, 1933 r.
dził w owym
Fot. ze zbiorów Wojciecha Millera
czasie w skład
województwa
łódzkiego. Złożoność sytuacji polegała
skiego. W Kaliszu, w którym występowały
na tym, iż władze cywilne i wojskowe zadość silne nastroje proendeckie, jeszcze
jęły w dniach przewrotu różne stanowiprzez kilka dni po przewrocie nie dawaska. O ile Dowództwo Okręgu Korpusu
no wiary wiadomościom przychodzącym
nr VII opowiedziało się po stronie legalz Warszawy o ustąpieniu rządu Wincentego
nych władz, o tyle wojewoda łódzki LuWitosa. Odmienne nastroje towarzyszyły
dwik Darowski został aresztowany przez
środowisku piłsudczyków, które choć nie
zbuntowane władze wojskowe w Łodzi,
stanowiło zorganizowanego ugrupowania
które w jawny sposób opowiedziały się
politycznego, to jednak posiadało spopo stronie Piłsudskiego. W konsekwencji,
re wpływy wśród urzędników i żołnierzy
z rozkazu zastępcy dowódcy Okręgu Korgarnizonu kaliskiego. Dość przypomnieć
pusu nr VIII, z garnizonu kaliskiego został
żywą pamięć o obozie internowanych lewysłany koleją zbiorczy pododdział 29.
gionistów w latach 1917-1918 w SzczypiorPułku Strzelców Kaniowskich w kierunnie, jak i wizytach Piłsudskiego w Kaliszu
ku Łodzi, mający szachować zbuntowany
w 1919 i 1921 roku. Na zakończenie warto
garnizon łódzki z kierunku zachodniego.
jednak przytoczyć słowa Andrzeja GarlicZ kolei dowódca owego garnizonu, gen.
kiego, odnoszące się do pogrzebu żołnierzy
bryg. Stanisław Nałęcz Małachowski, skiepoległych w walkach w stolicy, w którym
rował do Pabianic część III batalionu 28.
uczestniczyły delegacje obu stron konfliktu:
Pułku Strzelców Kaniowskich z 10. Dywi„Ta niezwykle uroczysta oprawa pogrzebu
zji Piechoty, by zablokować linię kolejową
miała podkreślić, że jednakowo traktuje się
z Kalisza, a w razie ostateczności siłą zapoległych, ale przecież i żywych, obu waltrzymać wojska wierne legalnemu rządowi
czących stron, że wszyscy spełnili swój obozdążające od strony Sieradza. Jednak zniszwiązek. Te gesty nie mogły jednak sprawić,
czenie kilku zwrotnic w rejonie Pabianic
by przestano zadawać sobie pytanie, za co
skutecznie zablokowało ruch kolejowy na
zapłacono cenę tak straszliwie wysoką”.
tej trasie. Poza swym garnizonem pododdziały wydzielone z garnizonu kaliskiego
przebywały zapewne jedynie kilka dni, gdyż
po ostatecznym zwycięstwie PiłsudskieWitold Jarno – adiunkt w Katedrze Higo wojska podległe Dowództwu Okręgu
storii Polski Współczesnej Instytutu Historii
Korpusu nr VII powróciły w ciągu kilku
Uniwersytetu Łódzkiego. Głównymi dziedzidni do swych pokojowych miejsc postoju.
nami jego zainteresowań naukowych są
W tym samym czasie wojewoda podzieje Polski po II wojnie światowej oraz
znański Adolf Bniński podporządkował
historia wojskowości polskiej w XX wiesobie czasowo pięciu starostów podlegająku. Jest autorem książek: „Okręg Korpusu
cych służbowo aresztowanemu wojewodzie
łódzkiemu, wśród których był również
Wojska Polskiego nr IV Łódź 1918-1939”,
starosta kaliski Szymon Tułecki. Tym sa„Okręg Generalny Wojska Polskiego nr III
mym na tutejszy powiat został rozciągnięty
Kielce w latach 1918-1921”, „Strzelcy Kawprowadzony przez wojewodę poznańskieniowscy w latach 1919-1939”, „1 Dywizja
go stan wyjątkowy w całym województwie
Strzelców Armii Generała Hallera w latach
poznańskim. Stan ten trwał przez kilka dni,
1918-1919”, „Terytorialne władze wojskowe
po czym po kilku dniach powiat kaliski, kow Polsce w latach 1945-1949. Organizacja
niński, kolski, turecki i słupecki ponownie
i działalność okręgów wojskowych” oraz
zostały podporządkowane Urzędowi Wowspółautorem monografii „Garnizon łódzki
jewódzkiemu w Łodzi kierowanemu przez
uwolnionego wojewodę Ludwika DarowWojska Polskiego 1918-1939”.
4•5•6
2011
52
Dzieje kaniowskiego pułku
Do ostatniej kropli krwi Sławomir Przygodzki
Tradycje 29. Pułku Strzelców Kaniowskich sięgają listopada 1918 roku.
Wtedy to powstał kaliski pułk okręgowy, przemianowany kilka dni później na 29. Pułk Piechoty.
O polską Galicję
W grudniu 1918 roku kaliska jednostka
liczyła już trzy bataliony i tworzyła zalążek
10. Dywizji Piechoty, formowanej z pułków powstałych na terenie łódzkiego okręgu wojskowego. Początkowo dowództwo
pułku objął płk Józef Lewszecki, a od 12
grudnia funkcję tę pełnił ppłk Karol Szemiot. W styczniu 1919 roku, ze względu na
trudną sytuację militarną na wschodnich
terenach Rzeczypospolitej, do walki wyruszył III batalion, który walczył na froncie wołyńskim z wojskami ukraińskimi.
Natomiast w połowie czerwca 1919 roku
bataliony I i II udały się pod Lwów zagrożony przez Ukraińców. W drugiej dekadzie
lipca rozpoczęto reorganizację 10. Dywizji
Piechoty, którą przegrupowano z pierwszej
linii frontu na zaplecze w rejonie Jazłowca.
Reorganizacją objęto również 4. Dywizję Strzelców, która na początku czerwca
przybyła do Polski z Besarabii i walczyła z Ukraińcami w obronie Stanisławowa
(obwód Iwanofrankijsk). W wyniku zmian
organizacyjnych 29. Pułk Piechoty połączył się z 14. Pułkiem Strzelców 4. Dywizji
Strzelców. Nowa jednostka otrzymała nazwę 29. Pułk Strzelców Kaniowskich, co
było wyrazem uznania dla walk żołnierzy
II Korpusu za dzielną postawę w bitwie pod
Odznaka pamiątkowa 29. Pułku Strzelców
Kaniowskich
Kaniowem w lutym 1918 roku. Nowym
dowódcą 29. Pułku Strzelców Kaniowskich
został mjr Stefan Walter.
Po reorganizacji nowa 10. Dywizja Piechoty wzięła udział w rozpoczętej 15 lipca
1919 roku na zachodniej Ukrainie ofensywie dążącej do opanowania linii Zbrucza.
Pułk w trakcie działań bojowych stoczył
kilka większych potyczek z Ukraińcami.
Po osiągnięciu zamierzonych celów pełnił służbę kordonową. Jednocześnie dokończono reorganizację pułku, bowiem 4
sierpnia III batalion połączył się z jednostką
macierzystą.
Przeciw bolszewikom
Pod koniec września 1919 roku, w związku z czasowym wstrzymaniem działań wo-
Przysięga rekrutów 29. Pułku Strzelców Kaniowskich, 1928 r. Koszary przy ulicy Łaziennej
Fot. ze zbiorów Wojciecha Millera
jennych 10. Dywizja Piechoty została skierowana na front litewsko-białoruski. Tak
29. Pułk Strzelców Kaniowskich znalazł
się w Wilnie. Na początku listopada przesunął się w rejon Połocka, odpierając ataki
wojsk bolszewickich, a w końcu listopada
został przesunięty na pierwszą linię frontu i obsadził odcinek wzdłuż Dźwiny – od
miejscowości Dzisna do Połocka. Na początku marca 1920 roku pułk został wycofany z pierwszej linii frontu i przesunięty do
odwodu, zmieniał kilkakrotnie miejsce dyslokacji i ostatecznie, pod koniec marca, obsadził polsko-litewską linię demarkacyjną.
Wiosną 1920 roku strona polska, uprzedzając działania bolszewickie, podjęła operację zaczepną na obszarze wschodniego
Polesia. 10. Dywizja Piechoty wraz z 29.
Pułkiem Strzelców Kaniowskich znalazła
się w rejonie Wilna, w odwodzie północno-wschodniego odcinka frontu wschodniego.
25 kwietnia ruszyła polska ofensywa na
Kijów, który został zdobyty 7 maja. Bolszewicy wykorzystali zaangażowanie sił
polskich na południu i w połowie maja
podjęli próbę przełamania obrony polskiej
na Białorusi. Po kilku dniach ofensywy
wojska bolszewickie zmusiły stronę polską do odwrotu, linia frontu przesunęła się
o 100 km na południowy zachód. W wyniku wymuszonej przez ofensywę wojsk
bolszewickich reorganizacji polskiej obrony,
10. Dywizji Piechoty powierzono zadanie
osłaniania Wilna od północnego wschodu,
dzięki czemu pododdziały 29. Pułku Strzelców Kaniowskich pozostawały w odwodzie
i nie brały bezpośredniego udziału w walce.
9 czerwca pułk podjął działania zaczepne i dotarł do rzeki Auta (prawy dopływ
Dźwiny). Następnie, wykonując zadania
postawione przez dowództwo frontu, zajął
pozycje obronne między jeziorami Jelnia
i Żado, 15 km na wschód od Hermanowicz,
gdzie toczył ciężkie walki z nacierającymi
bolszewikami i podejmował akcje zaczepne.
4 lipca ruszyło potężne uderzenie Tuchaczewskiego znad Berezyny, armie sowieckie kierowały się na pozycje 10. Dywizji
Piechoty, które zostały utrzymane, ale – ze
względu na pogorszenie sytuacji na froncie
– jednostki polskie otrzymały rozkaz opuszczenia dotychczasowych pozycji. 5 lipca
wojska polskie podjęły generalny odwrót
w stronę Warszawy, a 10. Dywizja Piechoty
skierowała się na linię Niemna. W trakcie
odwrotu poszczególne pułki toczyły ciężkie walki z nacierającymi bolszewikami.
29. Pułk Strzelców Kaniowskich dotarł 19
53
4•5•6
2011
mina. Zgodnie z planem dowództwa, rankiem 15 sierpnia, 28. i 29. Pułki Strzelców
Kaniowskich miały uderzyć na Mokre, zaś
pozostałe pułki dywizji – wraz z dywizją
białoruską – na Radzymin. Ponieważ natarcie opóźniało się, część batalionów na
rozkaz ppłk. Wiktora Thomée uderzyła
na Wólkę Radzymińską. Do walki włączył
się także 29. Pułk Strzelców Kaniowskich.
Wólkę Radzymińską udało się opanować
i utrzymać. Niestety, wobec braku skoordynowania działań polskich, nie powiodło się
uderzenie 1. Litewsko-Białoruskiej Dywizji
Piechoty na Radzymin, wobec czego gen.
Lucjan Żeligowski wydał rozkaz uderzenia
na Mokre, wieś górującą nad Radzyminem.
Atak 29. Pułku Strzelców Kaniowskich nie
powiódł się. Ranny został dowódca, mjr
Stefan Walter, który zmarł później w wyniku odniesionych ran. Mokre zostało zajęte
następnego dnia przez pododdziały 28. i 29.
Pułku Strzelców Kaniowskich.
Powrót do domu
Podoficerowie 29. Pułku Strzelców Kaniowskich na ulicach miasta
Fot. ze zbiorów Damiana Zalewskiego
lipca do Niemna w okolicach Skidla i osłaniał przeprawę innych jednostek, a sam
przeprawił się przez Niemen na końcu.
W następnych dniach, walcząc z oddziałami bolszewickimi, pułk przebił się
do Białegostoku i ruszył w kierunku Narwi,
gdzie dotarł 29 lipca. Tam otrzymał zadanie
obsadzenia pięciokilometrowego odcinka
obrony wzdłuż Narwi. Niestety, w nocy z 31
lipca na 1 sierpnia 1920 roku 10. Dywizja
Piechoty została zmuszona do wycofania
się z zajmowanych pozycji. Dalsza droga
odwrotu prowadziła w kierunku Wysokiego Mazowieckiego i Zambrowa, w trakcie
której pułk toczył ciężkie walki osłonowe.
5 sierpnia żołnierze zatrzymali się na odpoczynek w okolicach Wyszkowa, kończąc
ciężkie sześciodniowe walki w obronie Narwi. Pułk poniósł dotkliwe straty, liczył
zaledwie dwieście osób. W nocy z 11 na
12 sierpnia pułk dotarł do Jabłonnej pod
Warszawą, gdzie przystąpił do uzupełniania stanów osobowych i 14 sierpnia liczył
już 1457 żołnierzy.
Cud nad Wisłą
10. Dywizja Piechoty włączyła się do
walk o utracone pozycje w rejonie Radzy-
Nowe decyzje dowództwa polskiego skierowały pułki 10. Dywizji Piechoty w kierunku Lublina. 29 sierpnia 29. Pułk Strzelców
Kaniowskich wyładował się w Krasnymstawie i został skierowany do obrony Zamościa,
któremu zagrażała konnica sowiecka. Po
ciężkich walkach, 1 września wojska sowieckie zostały zmuszone do odwrotu, a wojska
polskie podjęły kontrofensywę. 10. Dywizja
Piechoty skierowała się na Sokal, który po
ciężkich walkach został zajęty, a następnie
pułki podjęły działania zaczepne w kierunku Krzemieńca. Kolejne rozkazy skierowały
jednak żołnierzy kaliskiego pułku do Brześcia nad Bugiem. W nowym rejonie dywizja
pełniła funkcję kordonową, a bataliony 29.
Pułku Strzelców Kaniowskich obsadziły
linię Bugu od Włodawy do Hrubieszowa.
W połowie lutego kordon został zlikwidowany i pułk kaniowski powrócił do Brześcia
nad Bugiem. 23 marca kaliski pułk wyjechał
z Brześcia do stałego miejsca dyslokacji. 24
marca 1921 roku, w godzinach popołudniowych, żołnierze dotarli nad Prosnę, gdzie
zostali serdecznie przyjęci przez władze
miasta i mieszkańców.
15 maja 1921 roku pułk otrzymał sztandar pułkowy, dzień ten obchodzono uroczyście jako święto pułkowe. Jesienią 1921
roku 29. Pułk Strzelców Kaniowskich został
wyłączony ze składu dotychczasowej dywizji i wcielony do 25. Dywizji Piechoty. Z tą
jednostką wyruszył na front we wrześniu
1939 roku.
4•5•6
2011
54
Ułani ochotnicy Damian Zalewski
Dzieje Wojska Polskiego okresu II
Rzeczypospolitej kryją jeszcze sporo tajemnic. Jedną z nich, którą postaram się dziś choć trochę odsłonić, jest
bez wątpienia historia kaliskiego 203.
Pułk Ułanów Ochotników – jednostki,
która w sposób znaczący wsławiła się
w nawale zmagań z najazdem bolszewickim na Polskę w 1920 roku.
Pułk został sformowany rozkazem z sekcji jazdy ministerstwa spraw wojskowych
w lipcu 1920 roku, w oparciu o szwadron
zapasowy 3. Pułku Ułanów, który stacjonował w koszarach na ulicy Piskorzewie
w Kaliszu. Misję stworzenia pułku otrzymał rotmistrz Adam Zakrzewski, pełniący obowiązki pierwszego dowódcy pułku.
Rotmistrz Zakrzewski przybył do Kalisza
29 lipca 1920 roku i przejął dowództwo od
majora Bystrama (imię nieznane).
Rotmistrz Zakrzewski
o utworzeniu pułku
Okoliczności powstania jednostki najlepiej ilustrują słowa samego Adama Zakrzewskiego: „Pułk 203 ułanów powstał
w warunkach zgoła niesamowitych. Nic
lepiej, jak te warunki, nie odzwierciedla
stanu psychicznego wojska polskiego w pamiętnych dniach 1920 roku. Odtwarzając
warunki powstania tego pułku, z fotograficzną ścisłością uplastycznia się również
praca i sytuacja wojska naszego w tym pamiętnym roku, jak również i praca jego
dowództwa. Dzieje tego pułku daleko odbiegają od przeciętności i są godne zajęcia
odpowiedniego miejsca w historii polskiej
kawalerii.
Dnia 29 lipca zastałem w Kaliszu jeden
szwadron marszowy, składający się z rekrutów pod dowództwem por. St. Słuckiego
oraz jeden szwadron ochotników, którymi
dowodził ppor. Stefan Leski. Korpus oficerski szwadronu z oficerów pochodzących ze
szwadronu zapasowego 3 pułku ułanów,
z oficerów i rekonwalescentów tego pułku,
oczekujących odejścia na front oraz oficerów, przydzielonych do szwadronu przez
Sekcję Jazdy. Było tam także kilku podchorążych świeżo mianowanych po ukończeniu
szkoły w Grudziądzu oraz kilku oficerów
przydzielonych z armii ochotniczej generała
Hallera. Wszyscy oni mieli stanowić zawiązek korpusu oficerskiego 203 pułku ułanów.
Nie było pomiędzy nimi ani jednego oficera
Byli ułani 203. Pułku Ułanów Ochotników na pierwszym zjeździe koleżeńskim
w sierpniu 1921 r. w Kaliszu
zawodowego z jakiejkolwiek bądź armii zao tym, co będzie mógł wymagać od tych luborczej. Wiadomości wojskowe nabyli oni
dzi przyszły dowódca pułku. Bez przesady
bądź na krótkich wojennych kursach szkół
stwierdziłem, że 60 proc. stanu pułku o żołoficerskich… albo szlify oficerskie uzynierce nie miało najmniejszego pojęcia”.
skali za zasługi bojowe.
Podoficerowie szwadronu zapasowego pochodzili z jego własnej szkoły podoficerskiej. Element
młody, energiczny, chętny, patriotycznie myślący
i jak na ówczesne wymagania, nieźle wyszkolony.
Element żołnierski składał się z rekrutów, rezerwistów i ochotników.
Rekruci w liczbie stukilkudziesięciu byli dobrzy,
chętni i jako tako podszkoleni.
Większość pułku stanowili ochotnicy. Pochodzili oni ze wszystkich warstw społecznych
w wieku od 15 do 50 lat.
Przeważał jednak element
ziemiański, inteligencji
oraz młodzieży szkolnej. Element ziemiański
składał się z jednostek
patriotycznie myślących,
dobrze sobie zdających
sprawę z powagi chwili,
jaką przeżywał kraj, toteż większość ich święcie
wykonywała swój obowiązek aż do końca […] Rotmistrz Adam Zakrzewski, dowódca i organizator 203. Pułku Ułanów
Z wielką troską myślałem Ochotników. Zdjęcie z 1920 r.
55
4•5•6
2011
Adam Zakrzewski, będąc oficerem ze
sporym doświadczenie bojowym, zdawał
sobie sprawę z tego, co może spotkać tak
słabo wyszkolonych żołnierzy w zetknięciu
z zahartowaną jazdą bolszewicką.
Wymarsz na front
W dniu 2 sierpnia 1920 roku do pułku
dołączył mjr Zygmunt Podhorski, oficer
1. Pułku Ułanów Krechowieckich, który
przejął później dowodzenie nad kaliską
jednostką. Tego samego dnia, prawdopodobnie na placu apelowym koszar przy ul.
Piskorzewie, złożona została przysięga. Stan
osobowy pułku wynosił: 27 oficerów, 716
ułanów oraz 652 konie. Obsadę tworzyli:
rtm. Zakrzewski i rtm. Tadeusz Krupski.
Dowódcami szwadronów zostali zaś: por.
Włodzimierz Lizoń, por. Wincenty Koziełł-Poklewski, podpor. Zygmunt Falken-Płachecki oraz podpor. Stefan Leski jako
dowódca szwadronu karabinów maszynowych „Szwarzlose”. Konie w czterdziestu
procentach stanowiły własność ochotników,
były to przede wszystkim konie rasowe,
wytrzymujące doskonale trudy wojny. Podobnie rzecz się miała z umundurowaniem,
które również w większości pochodziło od
samych ochotników. Część wojskowych
strojów przekazał szwadron zapasowy 3.
Pułku Ułanów. Ponadto jednostka została
wyposażona w karabinki brytyjskiej piechoty, do których był bardzo ograniczony
zasób amunicji. W nadmiarze było za to
lanc i szabel, w które można by wyposażyć
nawet dwa pułki ułanów.
Dnia 4 sierpnia żołnierze ci opuścili
Kalisz i koleją wyruszyli w kierunku Warszawy.
Działania bojowe
W dniu 6 sierpnia pułk dotarł w rejon
Mławy, lecz – w skutek niepokojących informacji z frontu – został cofnięty do Ciechanowa, gdzie nastąpił wyładunek z eszelonów*. Należy nadmienić, że w rejonie
tym znajdowały się również cieszące się
złą sławą jednostki sowieckiego korpusu
konnego Gaja. Przedsięwzięciem zgoła ryzykownym i wyjątkowym może wydawać
się posłanie świeżo sformowanej jednostki
na tak doborowe oddziały.
Dzień 7 sierpnia był pierwszym dniem,
w którym pułk wszedł w styczność z wrogiem. Położenie jednostek wojsk polskich
na północnym skrzydle przedstawiało
się w tym czasie krytycznie. Pułk wszedł
w skład 8. Brygady Jazdy dowodzonej
przez gen. Aleksandra Karnickiego, która miała osłaniać koncentrację tworzącej się
nowej jednostki gen.
Władysława Sikorskiego, a także opóźniać marsz nieprzyjaciela. Żołnierze pułku
stoczyli swą pierwszą
walkę z bolszewikami
w rejonie miejscowości Goljany, kierując się
na Przasnysz. Dowódca zarządził spieszenie
I szwadronu, z zadaniem powstrzymywania nieprzyjaciela. III
szwadron miał za zadanie przygotować dalszy opór w rejonie wsi
Siekierki. Bolszewicy
jednak bardzo szybko
rozwinęli swoje szeregi
i przeszli do ostrego natarcia. Była to przednia
straż III korpusu Gaja.
Dzięki ofiarności naszych dowódców, pomimo braku wyszkolenia, pułk wyszedł
z walki obronną ręką. Porucznik Włodzimierz Lizoń, dowódca I szwadronu 203. Pułku Ułanów
W tym dniu doszło Ochotników
też do pierwszej szarży
pułku. W miejscowości Dzbonie doszedł do
łudniu, następnie wycofał się w kierunku
na Mławę i Płock. Zebranie oddziałów nartm. Zakrzewskiego rozkaz pozostawienia
stąpiło pod Gumowem.
tam jednego szwadronu i dołączenia z druPodczas walk w dniu 7 i 8 sierpnia pułk
gim do pułku we wsi Przedwojowie. W tym
poniósł bardzo ciężkie straty – z ponad szemomencie wypadki nabrały iście kawaleryjściuset ułanów pozostało niewiele ponad
skiego tempa – na horyzoncie pojawiła się
trzystu, pod Przedwojowem zginęło ponad
bowiem jazda sowiecka, otaczająca z obu
czterdziestu żołnierzy, a największe straty
stron wieś. Mjr Podhorski wysłał do przeponiósł III szwadron, kurcząc się ze stu do
ciwuderzenia I i IV szwadron. Szarża była
trzydziestu kilku szabel.
prowadzona z brawurą i impetem przez
Tak ciężkie pierwsze walki nie wpłynęsamego dowódcę, co pozwoliło na uratoły jednak demoralizująco na ochotników,
wanie III szwadronu i wycofanie rannych.
wprost przeciwnie – wzmogły ich ducha
Jednak przewaga bolszewików była znaczna
walki. Pułk wziął więc udział w dalszych
i nadchodzące pułki Korpusu Gaja odrzuciwalkach. 10 sierpnia z grupą jazdy gen.
ły szarżujące polskie szwadrony. W PrzedKórnickiego, kompanią szturmową i pociąwojowie do powtórnej szarży ruszył rtm.
gami pancernymi „Halerczyk” i „Lis-Kula”
Zakrzewski z garścią zebranych ułanów.
zepchnął nieprzyjaciela aż do przedmieść
Widok tych kilkunastu jeźdźców sprawił,
Ciechanowa, zdobywając trzy karabiny
że pogoń kawalerii sowieckiej została przemaszynowe i osiemdziesięciu jeńców. Narwana. Dało to czas por. Witczakowi do
stępnego dnia w rejonie Sochocin-Milewo
ustawienia taczanki z karabinem maszynokontratakował 28. Pułk Piechoty Sowiecwym pod wsią i zatrzymania przeciwnika
ogniem. Pułk wycofał się do Ciechanowa,
kiej, rozbijając go niemal doszczętnie, biow którym utrzymał się do drugiej po porąc do niewoli jeńców i zdobywając kara-
4•5•6
2011
56
pletnie, wycinając obsługę i w ten sposób
pozbawiając bolszewików łączności”.
Wypad powiódł się całkowicie. 8. Brygada Jazdy przepędziła zainstalowaną w Ciechanowie armię sowiecką oraz wzięła do
niewoli kilkuset jeńców. Przerwanie łączności pomiędzy dywizjami III Korpusu
Gaja a sztabem 4. armii wojsk rosyjskich
miało bardzo ważny dla przebiegu działań
skutek – sowieci przestali dostawać rozkazy
operacyjne i szli coraz bardziej na zachód,
ponieważ nie wiedzieli nic o pobiciu wojsk
Tuchaczewskiego pod Warszawą.
Ramy tego artykułu nie pozwalają mi
przedstawić dalszych wojennych losów bohaterskiego pułku, który zakończył działania wojenne dopiero w lutym 1921 roku.
O jego wartości bojowej najdobitniej świadczy fakt, że z jednostki ochotniczej – już
w wolnej Polsce – stał się bazą do powstania
27. Pułk Ułanów, który stacjonował w Nieświeżu. Żołnierze pułku wzięli do niewoli
ponad 650 jeńców, zdobyli 14 karabinów
maszynowych, ponadto 24 ułanów zostało odznaczonych Krzyżem Kawalerskim
Virtuti Militari.
*Eszelon – wojskowa jednostka przewozowa (pociąg,
autokolumna, grupa samolotów itp.).
27 VII 20 roku.
Departament I Broni głównych i wojsk taborowych I 32143/4404 S.I-20
Pułkownik inżynier Zygmunt Podhorski, pierwszy dowódca 203. Pułku Ułanów Ochotników
Fot. (x4) ze zbiorów Damiana Zalewskiego
biny maszynowe. Dzięki temu zwycięstwu,
stworzona w linii frontu luka wykorzystana
została do ponownego odbicia Ciechanowa przez grupę jazdy gen. Kórnickiego.
O kontrataku tym donosił komunikat sztabu generalnego: „Na północnym odcinku
wojska nasze opuściły Mławę i Pułtusk,
203 pułk ochotniczy ułanów w śmiałym
wypadzie na Ciechanów, rozbił oddziały
przeciwnika, wziął 4 karabiny maszynowe
i 100 jeńców”.
Gloria wojenna
203. Pułk Ułanów Ochotników chwałą
okrył się w dniu 15 sierpnia, kiedy to ważyły się losy naszej niepodległości. Śmia-
ło można postawić tezę, że jego działania
wojenne w znaczący sposób przyczyniły
się do sierpniowego zwycięstwa. Warto tu
zacytować słowa gen. Aleksandra Kórnickiego, dowódcy 8. Brygady Jazdy: „Dnia
15 sierpnia otrzymałem rozkaz dokonania
wypadu na Ciechanów i zajęcia tego miasta.
8 brygada ruszyła do akcji. Nie bez brawury
i poświęcenia przedarła się na tyły 4 sowieckiej armii i dnia tegoż wykonała zlecony
mi rozkaz, zajmując Ciechanów, niszcząc
wszystko, co napotkała po drodze. W wypadzie tym [...] zaszczytnie uczestniczył
203 pułk ułanów. Jego szwadrony wpadły
pierwsze do miasta i zająwszy tam jedyną
radiostację bolszewicką, zniszczyły ją kom-
W myśl rozporządzenia M.S. Wojsk. Sztab
Oddział I.Nr. 6685/Org. Poleca się D.O. Gen.
Łódź bezzwłocznie sformować w S/Z 3 pułku
jazdy ochotniczej pod nazwą 203 pułk ułanów,
według etatów przepisanych powyższym rozkazem. Do sformowania powyższego użyć należy
szwadron marszowy, oraz szwadrony ochotnicze,
znajdujące się w szwadronie zapasowym 3 pułku
ułanów. Wobec ważności chwili, oraz niezbędnego
pośpiechu powyższej akcji, należy bezzwłocznie
pokryć odpowiednie zapotrzebowania, dołożyć
wszelkich starań aby wymieniony pułk w możliwie jak najkrótszym czasie osiągnął pogotowie
marszowe. W razie niemożności pokrycia we własnym zakresie braków w ekwipunku, uzbrojeniu
itd. należy podać je telegraficznie odnośnym Departamentom. [...] Jako ostateczny termin pogotowia marszowego wyznacza się 1 VIII 1920
r., który to dzień nie może być pod żadną miarą
przekroczonym.
Szef departamentu
Puchalski
Generał porucznik
57
4•5•6
2011
Niepokonani Damian Zalewski
Kapral Stanisław Szewczyk
To najciekawszy biogram żołnierski, jaki mogę napisać,
bo o żołnierzu tym naprawdę wiemy niewiele. Informacje
możemy jedynie odczytać z pamiątek, jakie po nim pozostały.
Urodził się w Koźminie (pow. kaliski) w roku 1897. Jego
rodzicami byli Mikołaj i Katarzyna. Ukończył dwie klasy
szkoły ludowej, a z zawodu był fryzjerem. Ten prosty żołnierz
mieszkał w Kaliszu przy ul. Widok 29. Kamienica ta stoi do
dziś. W dniu 11 listopada 1918 zgłosił się jako ochotnik do
formującego się pułku piechoty w Kaliszu (późniejszy 29.
Pułk Piechoty Ziemi Kaliskiej; po przekształceniach 29. Pułk
Strzelców Kaniowskich). Ze swoim pułkiem przeszedł cały
szlak bojowy w wojnie z bolszewikami. Walczył w bitwach
pod Sarnami, Płockiem, Kowlem, Wilnem, Bereską (obecnie
Berezka). Był kilkakrotnie ranny. Za wybitne męstwo na polu
bitwy został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Virtuti Militari V klasy, który nadano mu dekretem naczelnego wodza
dnia 10 maja 1922 roku, oraz Krzyżem Walecznych z trzema
okuciami (czyli dostał go czterokrotnie), nadanym dnia 23
listopada 1922 roku. Ciekawostkę może stanowić fakt, że
nazwiska tego żołnierza nie ma na oficjalnej liście żołnierzy
pułku odznaczonych Krzyżem Kawalerskim Virtuti Militari
w wojnie polsko-bolszewickiej, nie zachowała się również
jego teczka personalna w Centralnym Archiwum Wojskowym. Pozostały jedynie akt nadania orderu i książeczka wojskowa. Dalsze losy tego żołnierza pozostają nam nieznane.
Starszy sierżant Franciszek Witek
Urodził się 5 listopada 1898 roku w Borównie (pow.
Szubin) na Kujawach, w rodzinie rolnika Michała Witka
i Magdaleny z domu Nowak. Wychowywał się w domu przepełnionym atmosferą narodowo-patriotyczną. W 1907 roku
uczestniczył w strajku szkolnym w Sadłogoszczy, podczas
którego rodzice dzieci żądali nauki religii w języku polskim
oraz nauki czytania i pisania po polsku. Za swoją postawę
cała rodzina Witków była szykanowana i karana grzywnami
przez władze pruskie. W tej sytuacji Witkowie zdecydowali
się na emigrację do Stanów Zjednoczonych. Jednak rodzina źle znosiła życie na obczyźnie i po kilku latach podjęła
decyzję o powrocie do kraju.
W 1916 roku Franciszek Witek wstąpił do Towarzystwa
Gimnastycznego „Sokół” w Marcinie. Rok później został
powołany do armii pruskiej, z której zbiegł w październiku 1918 roku, symulując chorobę. W grudniu dołączył
do uczestników Powstania Wielkopolskiego. 25 grudnia
1918 roku wstąpił do oddziałów powstańczych w Marcinie, z którymi dotarł aż do Inowrocławia, gdzie odznaczył
się przy zdobywaniu dworca kolejowego. 8 stycznia 1919
roku wstąpił w szeregi I Pułku Grenadierów Kujawskich
(późniejszego 5. Pułku Strzelców Wielkopolskich). Służąc w 2. kompani, walczył na północnym odcinku frontu.
Po zakończeniu działań wojennych pozostał w jednostce,
którą przemianowano na 59. Pułk Piechoty. Jako kapral
I batalionu, walczył na kresach wschodnich. Uczestniczył
w zdobyciu Kijowa i bitwie warszawskiej, broniąc odcinka
pomiędzy Sulejówkiem a Okuniewem. W roku 1921, za wykazane męstwo i wybitne zasługi, odznaczono go Krzyżem
Walecznych i awansowano na plutonowego. W 1923 roku,
Dokument potwierdzający przyznanie Stanisławowi Szewczykowi
Krzyża Kawalerskiego Virtuti Militari
W zbiorach Damiana Zalewskiego znajduje się też książeczka
wojskowa Stanisława Szewczyka
4•5•6
2011
58
jako podoficer z doświadczeniem bojowym,
został przyjęty na etat instruktora przysposobienia wojskowego w 29. Pułku Strzelców
Kaniowskich w Kaliszu, gdzie zajmował się
szkoleniem żołnierzy. Od 1931 roku pełnił
funkcję dowódcy kompani. W październiku
1938 roku uczestniczył w działaniach grupy
operacyjnej „Śląsk” na Śląsku Cieszyńskim
i awansował na stopień starszego sierżanta.
1 września 1939 roku zastał Franciszka Witka na stanowiskach obronnych
przedmieścia Szczypiorna. W nocy z 3 na
4 września oddziały 29. Pułku Strzelców Kaniowskich i 25. Dywizji Piechoty, zgodnie
z rozkazem, opuściły Kalisz. Uczestniczył
w walkach I batalionu w okolicach Psar
i Kniejowa. W krótkim czasie, kaliska 25.
Dywizja Piechoty została jednak przegrupowana w okolice Sochaczewa, by przeprawić
się przez Bzurę do Puszczy Kampinoskiej
i iść na pomoc Warszawie. W dniu 16 września I batalion, rozpoznając przeprawę na
rzece, natknął się na polach wsi Helenka na
oddziały niemieckiej 4. Dywizji Pancernej.
I batalion mjr. Szczygła walczył bohatersko.
Zginęli prawie wszyscy oficerowie. Przed
południem Franciszek Witek zebrał resztki
I batalionu i próbował stawić opór Niemcom. Niemcy wprowadzili do walki czołgi
i wtedy I batalion 29. Pułku Strzelców Kaniowskich przestał istnieć. Podczas tego
ataku Franciszek Witek, trafiony kulami
broni maszynowej, poległ przykryty ciałami
dwóch kolegów kaprali, którzy próbowali
ratować swego szefa kompani. Ofiara ich
Franciszek Witek
Legitymacja wojskowa Franciszka Witka
59
4•5•6
2011
życia i męstwa nie poszła jednak na marne,
bo dała czas pułkom 25. Dywizji Piechoty
na przyjęcie postaw obronnych, co uchroniło je przed rozbiciem.
Starszy sierżant Franciszek Witek spoczywa na Cmentarzu Wojennym „Żołnierzy Września 1939” w Sochaczewie-Trojanowie.
Biogram sporządzony na podstawie relacji
Krzysztofa Witka.
Pułkownik Stanisław
Jakub Skarżyński
Stanisław Skarżyński urodził się w Warcie koło Sieradza w roku 1899. W latach
1908-1914 uczęszczał do Szkoły Handlo-
wej w Kaliszu. Był członkiem Polskiej Organizacji Wojskowej. W listopadzie 1918
roku wstąpił do Wojska Polskiego i dowodził rozbrajaniem Niemców w Warcie. Od
grudnia 1918 roku służył jako sierżant sztabowy 29. Pułku Piechoty Ziemi Kaliskiej.
Wraz z pułkiem brał udział w zmaganiach
wojny polsko-bolszewickiej. W lipcu 1919
roku otrzymał awans na podporucznika.
16 sierpnia 1920 roku, podczas bitwy warszawskiej w okolicach Radzymina, został
ranny w nogę. Odniesiona rana była powodem zakończenia przez Skarżyńskiego służby wojskowej w piechocie, jednak
jego upór i niezłomna wola otworzyły mu
drogę do lotnictwa, które zresztą było jego
Stanisław Jakub Skarżyński w towarzystwie braci Adamowiczów
wielką pasją. W roku 1925 ukończył szkołę lotniczą i otrzymał przydział do I Pułku
Lotniczego w Warszawie, gdzie latał jako
pilot liniowy.
Stanisław Skarżyński najbardziej znany jest ze swych rekordowych przelotów
na samolotach sportowych. W okresie od
1 lutego do 31 maja 1931 roku, wraz z porucznikiem Markiewiczem, wziął udział
w rajdzie wokół Afryki na polskim samolocie PZL Ł2, pokonując dystans ponad 25
tys. km. Jednak najbardziej znanym wyczynem lotniczym Stanisława Skarżyńskiego
jest jego samotny przelot przez Atlantyk
w roku 1933. Wyczynu tego dokonał na
samolocie polskiej konstrukcji RWD-5 bis
4•5•6
2011
SP-AJU. Pokonał wówczas dystans ponad
3,5 tys. km, a sam lot trwał 20 godzin i 30
min. Za ten wyczyn został odznaczony
przez Międzynarodową Federację Lotniczą
medalem Bleriota.
W 1939 roku został zastępcą dowódcy 4.
Pułku Lotniczego w Toruniu, a także Sekretarzem Generalnym Aeroklubu Rzeczypospolitej Polskiej. W kampanii wrześniowej
pełnił funkcję szefa sztabu lotnictwa Armii „Pomorze”. Przez Rumunię przedostał
się do Francji, później do Wielkiej Brytanii, gdzie został dowódcą Polskiej Szkoły Pilotów w Newton. Na własną prośbę
przeniósł się do lotnictwa liniowego. Jako
pilot 305. Dywizjonu Bombowego Ziemi
Wielkopolskiej wziął udział w nalocie na
Bremę. Uszkodzony samolot z rannym
Stanisławem Skarżyńskim wodował na
Morzu Północnym. Uratowali się wszyscy
członkowie załogi, oprócz pułkownika Stanisława Skarżyńskiego. Tak zginął człowiek
wielkiej odwagi, o niezłomnym harcie ducha, konsekwentny w realizowaniu swoich
wielkich marzeń oraz celów.
wojskowe, wspierał również organizacje
harcerskie. We wrześniu 1939 roku przeprowadził mobilizację alarmową dowodzonej
przez siebie jednostki. Dywizja generała
Franciszka Ksawerego Altera, wchodząca
w skład Armii „Poznań”, otrzymała zadanie odciążenia północnego skrzydła Armii
„Łódź”. Pomaszerowała więc na Uniejów-Łęczycę, gdzie włączyła się do walki. Od 9
września brała udział w największej bitwie
polskiego września – nad Bzurą. Po zacię-
tych walkach i reorganizacji w rejonie Palmir, w dniu 21 września mocno osłabiona
dywizja przedostała się do Warszawy, gdzie
walczyła aż do samej kapitulacji. Później
gen. Alter wraz ze swoimi żołnierzami trafił do niewoli.
Przebywał kolejno w kilku obozach jenieckich. Z uwagi na austriacką przeszłość
wojskową namawiano go wielokrotnie do
podpisania niemieckiej listy narodowościowej, ale on konsekwentnie odmawiał. Zmarł
Generał Franciszek
Ksawery Alter
Franciszek Ksawery Alter był ostatnim
dowódcą kaliskiej 25. Dywizji Piechoty. Do
Kalisza trafił w 1936 roku. W tym samym
roku, 19 marca, otrzymał awans na generała brygady.
Pochodził z Lwowa. Mając 16 lat, wstąpił
do korpusu kadetów przy 95. Pułku Piechoty
we Lwowie i w 1909 roku został mianowany
na stopień chorążego. W roku 1918 Franciszek Ksawery Alter, już jako kapitan piechoty, zgłosił się do służby w powstającym
Wojsku Polskim. Był organizatorem tworzącego się w Wadowicach batalionu piechoty
i dowodził nim na froncie. Wspomniany
batalion w późniejszym okresie przekształcono w 12. Pułk Piechoty, a Franciszek Ksawery Alter został jego dowódcą. W latach
1922-1931 dowodził 77. Pułkiem Piechoty
w Lidzie. W roku 1931 płk. Franciszka Ksawerego Altera przeniesiono na stanowisko
dowódcy piechoty dywizyjnej w 14. Dywizji
Piechoty w Poznaniu. Ostatnim stanowiskiem było wspomniane już dowodzenie
25. Dywizją Piechoty w Kaliszu.
Po przeniesieniu do Kalisza, oprócz dowodzenia i podnoszenia walorów bojowych
podległych mu oddziałów, poświęcał się
także działalności społecznej. Na terenie
Kalisza i regionu zakładał liczne kluby
strzeleckie, organizował przysposobienie
60
Franciszek Ksawery Alter w latach 1936-1939, dowódca 25. Dywizji Piechoty
61
4•5•6
2011
Michał Karaszewicz-Tokarzewski
w szpitalu w Garmisch-Partenkirchen 23
stycznia 1945 roku, w dniu, w którym Rosjanie wyzwolili Kalisz – miasto, z którego
wyruszył ze swoimi żołnierzami na wojnę
w obronie ojczyzny.
Warto jeszcze wspomnieć o jego wielkiej
miłości do Zofii z Buchowskich Alterowej,
z którą po wielu latach zawarł związek małżeński. Wiem z opowiadań, że gen. Alter,
będąc w niemieckiej niewoli, w miarę możliwości przesyłał przez posłańca dla swojej
ukochanej żony róże, robił tak przez całą
okupację, aż do śmierci.
Generał Michał
Karaszewicz-Tokarzewski
Michał Karaszewicz-Tokarzewski urodził się we Lwowie w 1893 roku. W czasie
studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim
w Krakowie związał się z ruchem socjalistycznym, działał we Frakcji Rewolucyjnej Polskiej Partii Socjalistycznej, Związku Walki Czynnej, Związku Strzeleckim
„Strzelec”. Był żołnierzem Legionów Polskich i dowodził m.in. 5. Pułkiem Piechoty Legionów. Po kryzysie przysięgowym
i krótkim internowaniu rozpoczął działalność w Polskiej Organizacji Wojsko-
wej. Wraz z 5. Pułkiem Piechoty
Legionów walczył o Przemyśl
i brał udział w słynnej odsieczy
Lwowa. Był kolejno dowódcą
brygady utworzonej z 4. i 5. pułku piechoty, dowódcą piechoty
dywizyjnej I Dywizji Piechoty
Legionów, zastępcą inspektora
Departamentu Piechoty w Ministerstwie Spraw Wojskowych.
W 1924 roku został dowódcą
19. Dywizji Piechoty w Wilnie.
W dniu 15 sierpnia 1924 roku
został mianowany generałem
brygady, miał wówczas 31 lat
i był najmłodszym generałem
w Wojsku Polskim. Tak błyskawiczna kariera wojskowa świadczy o tym, że był to człowiek
bardzo zdolny i ambitny.
W roku 1926 ze stanowiska
szefa Biura Personalnego Ministerstwa Spraw Wojskowych
przeniesiono go do Kalisza i minowano dowódcą 25. Dywizji
Piechoty, którą dowodził aż
sześć lat. W tym samym roku
został dowódcą Okręgu Korpusu nr III w Grodnie, później
dowódcą Okręgu Korpusu nr VI
we Lwowie i nr VII w Toruniu.
Podczas kampanii wrześniowej dowodził
grupą operacyjną wchodzącą w skład Armii Pomorze i wraz z nią walczył w bitwie
nad Bzurą. W dniu 27 września, na rozkaz
naczelnego wodza i rządu, utworzył pierwszą organizację konspiracyjną – Służbę
Zwycięstwu Polsce, która w styczniu 1940
roku została przekształcona w Związek
Walki Zbrojnej.
Michał Karaszewicz-Tokarzewski był
komendantem Związku Walki Zbrojnej
na wschodzie. Wkrótce, zaaresztowany
przez Rosjan, po podpisaniu układu Sikorski-Majski, wziął udział w powstawaniu
polskich sił zbrojnych na terenie ZSRR.
W 1943 roku mianowano go zastępcą dowódcy Armii Polskiej na Wschodzie, a następnie – dowódcą III Korpusu Polskiego.
Po zakończeniu wojny pozostał na emigracji. Zmarł w Casablance w 1964 roku.
Oprócz służby wojskowej, Michał Karaszewicz-Tokarzewski był aktywnym wolnomularzem, posiadał 33. (najwyższy)
stopień wtajemniczenia. Był też jednym
z najbardziej znanych polskich teozofów
oraz kapłanem Liberalnego Kościoła Katolickiego.
Józef Lasoń z żoną i córką (18891946?), legionista, oficer Wojska
Polskiego, literat. Urodzony w Podgórzu pod Krakowem, od 1919 roku
członek Związku Strzeleckiego
(sekretarz Związku Strzeleckiego
w Podgórzu). Od 1914 roku żołnierz II Brygady Legionów Polskich.
W 1917 roku mianowany chorążym i komisarzem werbunkowym
w Kaliszu.
W listopadzie 1918 roku jako
podporucznik został komendantem wojskowym Kalisza.
W II Rzeczypospolitej oficer zawodowy, mianowany kapitanem ze
starszeństwem w 1919 roku, przydzielony do 20. pułku piechoty i oddelegowany do Krakowa.
Po przejściu do rezerwy, w latach
trzydziestych, był pracownikiem
Wydziału Turystyki Ministerstwa
Komunikacji. W 1939 roku został
zatrudniony w Biurze Personalnym Dyrekcji Kolei Państwowych
w Warszawie. Podczas okupacji
w Warszawie, od października 1944
roku do maja 1945 roku dowódca
Samodzielnego Batalionu Kobiecego im. Emilii Plater.
Fotografie i dokumenty pochodzą ze zbiorów
Damiana Zalewskiego
4•5•6
2011
62
Z Arturem Kijewskim i Damianem Zalewskim, pasjonatami historii garnizonu kaliskiego, rozmawia Jolanta Delura
Historyczne pasje
Obaj są urzędnikami samorządowymi.
Artur Kijewski pracuje w starostwie,
Damian Zalewski w Wydziale Finansowym Urzędu Miejskiego w Kaliszu.
Poznali się zupełnie przypadkowo na
portalu internetowym. Zaprowadziło
ich tam wspólne zainteresowanie historią II Rzeczypospolitej i garnizonem kaliskim. Szybko ujawniło się,
że obaj są z Kalisza. Tak doszło do
spotkania, a potem do współpracy.
Dziś mają już na koncie wiele wspólnych dokonań i mnóstwo planów na
przyszłość.
Kalisz wojskowy
Artur Kijewski: Kiedy rozmawiamy
z ludźmi, okazuje się, że wiedza o tym,
co działo się w Kaliszu w czasach II Rzeczypospolitej jest znikoma. Rozmówcy są
zdziwieni tym, że na terenie miasta stacjonowały dwa pułki i dowództwo dywizji. Niestety, historycy kaliscy także zaniedbali ten temat. W Kaliszu jest zatem
wiele do odrobienia. A materiału jest tyle,
że wystarczy na niejedną pracę doktorską. Naprawdę jest o czym mówić i pisać.
Damian Zalewski: Kalisz dawniej żył wojskiem. Stacjonowało tu
na co dzień co najmniej
2,5 tys. żołnierzy, podczas gdy Kalisz liczył 80
tys. mieszkańców. Był to
więc rzeczywiście duży
garnizon. Należały do
niego: 29. Pułk Strzelców Kaniowskich, a także dowództwo i sztab 25.
Dywizji Piechoty oraz 25.
Pułk Artylerii Lekkiej.
Koszary 29. Pułku Od lewej Artur Kijewski i Damian Zalewski. Fot. Mariusz Hertmann
Strzelców Kaniowskich
mieściły się tam, gdzie
dziś znajduje się delegaNowym Świecie i ulicy Piskorzewskiej. Kietura Urzędu Wojewódzkiego i Centrum
dy corocznie, 15 maja, obchodzono święto
Rysunku i Grafiki im. Tadeusza Kulisiewi29. Pułku Strzelców Kaniowskich, brali
cza. W budynku obecnego Centrum Kulw nim udział niemal wszyscy mieszkańtury i Sztuki było kasyno oficerskie i sala
cy miasta. Odbywały się wówczas liczne
musztry, w miejscu dzisiejszych kortów
parady, imprezy, koncerty. Jednostka sta– plac manewrowy. Cała ta część ul. Łanowiła ważny element w codziennym żyziennej była odgrodzona. Jeden z trzech
ciu miasta. Wojskowi kupowali produkty
batalionów, które wchodziły w skład pułna miejscu, zatem doskonale rozwijała się
ku stacjonował w Szczypiornie, w obecnej
lokalna gospodarka. Dziś nie ma po tych
Szkole Więziennictwa. 25. Pułk Artylerii
żołnierzach śladu. Nawet w kaliskim muLekkiej rozlokowany był w koszarach przy
zeum nie ma działu poświęconego wojsku.
Jakby to wszystko rozpłynęło się w nicości.
Bohaterowie znad Prosny
Szwadron im. 25 Pułku Artylerii Lekkiej bierze udział w uroczystościach patriotycznych
i rekonstrukcjach militarnych. Od lewej: Dominik Janiak, Paweł Woźniakowski, Artur Młynek,
Damian Zalewski. Fot. Paweł Woźniakowski
Artur Kijewski: Sprawa zasługuje na
pamięć kaliszan. Stacjonujące w Kaliszu
dowództwo dywizji stanowili znani generałowie. Jednym z nich był gen. Michał
Tokarzewski-Karaszewicz, pierwszy szef
Służby Zwycięstwu Polski i zastępca gen.
Andersa w II Korpusie Armii Polskiej we
Włoszech, bardzo znana i barwna postać,
ostatni generał 25. Dywizji Piechoty. Inną
znaną i ważną postacią był gen. Franciszek
Alter, uważany za jednego ze zdolniejszych
generałów młodego pokolenia. Niewiele
osób wie, że w 29. Pułku Strzelców Kaniowskich służył swego czasu Stanisław Skarżyński, ten sam który samolotem RWD-5
bis przeleciał Atlantyk. Przez ładnych parę
lat oficerem w Kaliszu był też kpt. Franciszek Dąbrowski – osoba, która odegrała
pierwszoplanową rolę w obronie Westerplatte. W świetle najnowszych badań, mjr
Sucharski w drugim lub trzecim dniu obrony Westerplatte doznał jakiegoś załamania
psychicznego. Dowodzenie obroną przejął
wówczas właśnie kpt. Dąbrowski. Niestety,
w czasach PRL nie doczekał się on uznania – na przedwojennych oficerów władze
63
4•5•6
2011
z tamtego okresu nie patrzyły łaskawym
okiem. Nawet na bohaterów.
Na polu chwały
Damian Zalewski: O niektórych kaliskich formacjach niewiele dziś wiemy, jak
np. o 10. Szwadronie Dragonów, który był
tu formowany w 1919 roku. Podobnie jest ze
szwadronem zapasowym 3. Pułku Ułanów
czy 203. Ochotniczym Pułkiem Ułanów.
Ten ostatni w wojnie polsko-bolszewickiej
zdobył sowiecką radiostację w okolicach
Ciechanowa. Są hipotezy, że dzięki temu
obroniliśmy Warszawę.
Artur Kijewski: Także 29. Pułk Strzelców Kaniowskich brał udział w najcięższych
walkach pod Radzyminem, gdzie miało
nastąpić przełamanie frontu. Gdyby do
niego doszło, bolszewicy mieliby otwartą
drogę do Warszawy. Z uwagi na bohaterską
obronę stolicy, jednostka ta została uznana
przez warszawiaków za „swoją”. Dlatego jej
sztandar był fundowany wspólnie przez kaliszan i warszawiaków. Znalazły się na nim
herby obu miast. Historia później zatoczyła
koło, ponieważ ostatnią walką, którą stoczył pułk, była właśnie obrona Warszawy
w 1939 roku.
Wystawa jakiej nie było
Damian Zalewski: Tych spraw i ludzi nie
znanych w Kaliszu jest bardzo wiele. Stwierdziliśmy, że coś trzeba z tym zrobić. Z okazji
75. rocznicy wybuchu II wojny światowej
udało nam się pozyskać od władz miasta pieniądze na wystawę poświęconą garnizonowi
kaliskiemu. Jej stronę merytoryczną, czyli
zdjęcia, przygotowaliśmy sami. Skład robił
Mariusz Hertmann. Zdjęcia pochodziły po
części ze zbiorów rodzinnych, część udało
się pozyskać drogą kupna lub wymiany od
kolekcjonerów. Ekspozycja prezentowana
przed kaliskim ratuszem nie pozostała bez
odpowiedzi. Zgłosiło się do nas mnóstwo
ludzi. Przynosili nam skany pamiątek, dyplomów, dokumentów, ale przede wszystkim
ciekawe opowieści. Ktoś płakał, ktoś inny
prosił o odbitkę zdjęcia, na którym widać
było nieistniejący już dom jego dziadków.
Artur Kijewski: Organizując wystawę,
mogliśmy dać ludziom pewną satysfakcję.
W minionym ustroju nie można było mówić o swoich „burżuazyjnych” przodkach.
Pamiątki trwały poukrywane po szufladach
i z czasem były zapominane. Teraz wreszcie
wielu miało okazję zobaczyć swoich bohaterskich dziadów, stryjów i wujów na tej
właśnie wystawie.
Szwadron im. 25 Pułku Artylerii Lekkiej podczas parady przed kaliskim ratuszem
Fot. Maciej Garbowicz
Chcemy więcej
Artur Kijewski: W wyniku naszych
poszukiwań, a także wspomnianej reakcji
ludzi, mamy dość dużo nowych informacji. Dobrze byłoby nie zmarnować tego.
Miasto obiecało nam, że będziemy mogli
wydać album. Nie bierzemy za to żadnych
pieniędzy, możliwość prezentowania tego
tematu daje nam wiele radości i satysfakcji.
Mamy pomysł i przygotowane już do druku
materiały. Wystarczy złożyć, wydrukować
i puścić całość w obieg. Byłaby to piękna
pamiątka i jakiś przyczynek do kolejnej
publikacji związanej z dziejami Kalisza.
Damian Zalewski: W przygotowaniu
jest również opracowanie dziejów wojskowości w Kaliszu w okresie II Rzeczypospolitej. Zajmuje się tym Polskie Towarzystwo Historyczne. To ma być już poważna,
naukowa publikacja. Ponadto, na placu,
gdzie stał pomnik strzelców kaniowskich,
czyli tam, gdzie stoi obecnie pomnik Ojca
Świętego, 15 maja wmurowana zostanie
tablica upamiętniająca żołnierzy z Kalisza.
Mamy nadzieję, że będzie ona przypominała wszystkim, zwłaszcza młodym, o naszych bohaterach.
Młody sposób na historię
Damian Zalewski: Tematy historyczne
nie są dziś szczególnie popularne wśród
młodych. Dlatego z myślą o nich przygotowujemy rekonstrukcje historyczne,
które mają sporą siłę przyciągania. Razem z Pawłem Woźniakowskim, Dominikiem Janiakiem i Mirkiem Stasiakiem
tworzymy projekt pt. „25 pułk artylerii
lekkiej – tradycja i historia”. W Kaliszu było
nas widać w 90. rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę. Uczestniczymy
w uroczystościach o charakterze patriotycznym, w rekonstrukcjach militarnych.
Mamy repliki mundurów, szable, kulbaki,
karabinki, czyli pełne wyposażenie zgodne z epoką. Siedziba naszego pułku mieści
się w stadninie koni w Stobnie, u naszego
kolegi Mirka Stasiaka.
Artur Kijewski: Jeśli chodzi o mnie, to
moje zainteresowania skupiają się głównie
na piechocie i 29. Pułku Strzelców Kaniowskich. Podejmowałem próby powołania
bractwa czy stowarzyszenia. W czasie 90.
rocznicy wybuchu II wojny światowej była
przygotowana inscenizacja, miasto wypożyczyło mundury, dzięki czemu część
naszych ludzi mogła w niej uczestniczyć.
Niestety, jeśli chodzi o utworzenie grupy
rekonstrukcyjnej i odtworzenie mundurów,
to sprawa wcale nie jest łatwa. Trzeba do
tego mnóstwo szeroko zakrojonych poszukiwań historycznych. Myślimy z Damianem o tym, żeby się zjednoczyć i utworzyć
wspólne stowarzyszenie historyczno-rekonstrukcyjne „Garnizon Kaliski”, które
będzie zajmowało się nie tylko rekonstrukcją, ale również badaniami historycznymi,
zbieraniem pamiątek.
Damian Zalewski: Połączenie sił wychodzi na dobre. Jedno wspólne stowarzyszenie daje większą siłę przebicia. A rekonstrukcje zrobiły się teraz „trendy”, zarówno
w Polsce, jak i na Zachodzie. Dają możliwość rozmowy na temat lokalnej historii i pozwalają spędzić czas w sposób niebanalny. Do tego każdy chce być dumny
z miejsca swojego urodzenia, a my przez
rekonstrukcje i inne działania pokazujemy,
że we wszystkich epokach historii naszego miasta możemy odnaleźć powody do
tej dumy.
4•5•6
2011
64
Historia Felka Mariusz Kurzajczyk
Ziemianin i mason, ułan, bohater wojenny i kombatant, działacz społeczny,
piłsudczyk i poseł na sejm, strażak,
przedsiębiorca i kierownik PGR. Życiorysem Feliksa Karśnickiego można by obdzielić kilka osób. Ten tekst
będzie więc jedynie krótkim szkicem,
przedstawiającym najciekawsze momenty jego życia.
Feliks Franciszek Karśnicki urodził się
13 stycznia 1894 roku w Majkowie w gminie Tyniec (obecnie osiedle w Kaliszu). Był
czwartym dzieckiem Piotra Kwiryna Fundamenta-Karśnickiego herbu Jastrzębiec
i Kunegundy z Rychłowskich herbu Nałęcz.
genealogii” Marka Jerzego Minakowskiego
wiemy, że wśród jego pradziadów byli m.in.
wielki książę litewski Gedymin, przedstawiciele linii Rurykowiczów z Jarosławem
Mądrym na czele, czescy Przemyślidowie,
a także węgierski Arpad. Ale nasz bohater raczej z tych koligacji nie zdawał sobie sprawy.
Dobry ziemianin
Pierwsze nauki Felek pobierał w domu,
a w 1904 roku został uczniem Męskiego
Gimnazjum Klasycznego w Kaliszu (obecnie I LO im. Adama Asnyka), ale niedługo
potem został wydalony ze szkoły za udział
w strajku. W 1906 roku został przyjęty do
prywatnej Szkoły Handlowej (obecnie II
Oddział 2. Pułku Ułanów Grochowskich. Pierwszy z lewej Feliks Karśnicki
Ród Karśnickich wywodzi się od Antoniego, praprapradziadka Feliksa, który żył
na przełomie XVII i XVIII wieku. Jednak
dopiero jego syn, Feliks Jan, podpisywał się
jako Karśnicki z Karsznic Wielkich i Małych herbu Jastrzębiec. Dzięki „Wielkiej
LO im. Tadeusza Kościuszki) i w 1912
roku zdał maturę. Potem przez dwa lata
odbywał praktyki rolnicze w majątkach
ziemskich w Poznańskiem. W 1914 roku
miał rozpocząć wyższe studia na Wydziale
Rolnym Uniwersytetu w Monachium, ale
przeszkodziła mu w tym wojna. Do 1918
roku przebywał w Majkowie, będąc jednocześnie członkiem Polskiej Organizacji
Wojskowej. Już wtedy zarządzał rodzinnym
majątkiem, a 9 stycznia 1918 roku, na mocy
aktu sporządzonego przez kaliskiego notariusza Dzierzbińskiego (imię nieznane),
oficjalnie przejął Majków od ojca. Niewykluczone, że przyczyną tej decyzji była
choroba Piotra Karśnickiego, który zmarł
kilka miesięcy później.
O tym, co robił Feliks Karśnicki w trakcie wojny, wiemy niewiele. Prawdopodobnie na krótko zaangażował się w działalność
wolnomularską, o czym świadczyć może
wzmianka w „Dziennikach” Marii Dąbrowskiej. W listopadzie 1918 roku wziął udział
w rozbrajaniu Niemców w podkaliskich
wsiach i wspierał finansowo tworzenie
2. Pułku Ułanów
Grochowskich, którego dowództwo stacjonowało wówczas
nad Prosną. Wkrótce
też zaciągnął się do
V szwadronu tegoż
pułku. Od stycznia
1919 roku brał udział
w walkach o Śląsk
Cieszyński, przeżywając przy tym niemało patriotycznych
uniesień. 27 lutego
jego oddział uroczyście wkroczył do
Cieszyna, wzbudzając zrozumiały entuzjazm tamtejszych
Polaków. Za udział
w tych walkach Feliks Karśnicki otrzymał medal pamiątkowy „Za obronę
Śląska 1919”.
3 marca jego
szwadron wrócił do
Kalisza, a już 30 marca trzy szwadrony 2.
Pułku Ułanów Grochowskich wysłane
zostały na front galicyjski. Żołnierze wyładowali się w Rawie Ruskiej, skąd trafili
w okolice Siedlisk, gdzie trwały zażarte
utarczki z Ukraińcami. Feliks Karśnicki
został ranny, a po wyzdrowieniu zdemobilizowany.
65
4•5•6
2011
W mundurze ułana
W lipcu 1920 roku, wobec zbliżającego się frontu wojny polsko-bolszewickiej,
Feliks Karśnicki zgłosił się do tworzonego
w Kaliszu legendarnego 203. Ochotniczego Pułku Ułanów. Uczestniczył w walkach
pod Ciechanowem, Smardzewem, Hrubieszowem, Równem i Zwiahlem, ale zapamiętano go przede wszystkim z potyczki
pod Żelechowem, która miała miejsce 14
sierpnia. Tego dnia 115. Pułk Ułanów został
zaatakowany na biwaku, a w sukurs przyszli
mu żołnierze 203. Ochotniczego Pułku
Ułanów, którzy obeszli nieprzyjaciela i zaatakowali go od tyłu. W historii jednostki
odnotowano: „Szczególnym męstwem w tej
szarży odznaczyli się rotmistrz Zakrzewski i podchorąży Doruchowski, dowódca
Feliks Karśnicki ze swoimi ułanami na Majkowie
1-go szwadronu, wachmistrz Troczyński
i starszy ułan Karśnicki, którzy pierwsi
dopadli piechoty nieprzyjacielskiej, pociągając za sobą cały szwadron i pluton
łączności”. Za tę szarżę Feliks Karśnicki
odznaczony został Krzyżem Walecznych
z dwoma okuciami.
23 listopada 1920 roku Feliks Karśnicki
został zdemobilizowany. 1 lipca 1927 roku,
za zasługi z wojny polsko-bolszewickiej,
został mianowany podporucznikiem rezerwy. Stopień porucznika rezerwy otrzymał
po roku 1934.
Odszedł z wojska, ale na zawsze pozostał żołnierzem. Mieczysław Jałowiecki,
właściciel majątku Kamień, wspomina,
że Felek miał dwie pasje: wojsko i pracę
społeczną. Był więc Karśnicki oficerem re-
zerwy kawalerii i w każdym roku wyjeżdżał
na ćwiczenia wojskowe. Pełnił też liczne
funkcje: przewodniczącego Związku Oficerów Rezerwy w Kaliszu (od 1927 r.), szefa
Federacji Polskich Związków Obrońców
Ojczyzny (od 1928 r.), a także Komendanta
Przysposobienia Wojskowego Konnego.
Jego zaangażowanie w organizacje wojskowe i kombatanckie nieprzypadkowo
przypada na drugą połowę lat 20., a więc
okres po przewrocie majowym. Feliks Karśnicki był piłsudczykiem, a w latach 30. –
członkiem Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem i Obozu Zjednoczenia
Narodowego. W 1935 roku wziął też udział
w uroczystościach pogrzebowych Józefa
Piłsudskiego, składając u jego stóp prochy zmarłych w Szczypiornie legionistów.
4•5•6
2011
Miał tak wielu znajomych, że
– jak twierdzi Mieczysław Jałowiecki – przebywanie z nim
przy jednym stoliku restauracyjnym sam na sam było niemożliwością: „Po kilkunastu
minutach, niby rój pszczół
koło królowej matki, roiło się
od znajomych i przyjaciół.
Niczym w domino trzeba
było dostawiać czasem jeden,
czasem dwa, a nawet trzy stoliki ku utrapieniu kelnerów.
Przemiły kompan, beztroski
i trochę lekkomyślny” („Requiem dla ziemiaństwa”, Warszawa 2003).
Mieczysław Jałowiecki
z pewnością przesadza, ale na
pewno Feliks Karśnicki był
postacią niezwykle popularFeliks Karśnicki. Zdjęcie z obozowego identyfikatora oflagu
ną, także ze względu na swoje
w Woldenburgu
zaangażowanie społeczne. Już
na pocz ątku lat 20. został
Służba społeczeństwu
szefem Komitetu Brytyjskiego Pomocy PolDo sejmu trafił w 1935 roku z listy Bezsce w Kaliszu, który wspierał uchodźców
partyjnego Bloku Współpracy z Rządem
z Rosji bolszewickiej oraz najbiedniejszych
(IV kadencja), a dwa lata potem z listy Obokaliszan. Potem był przewodniczącym koła
zu Zjednoczenia Narodowego (V kadencja).
Związku Ziemian, Rady Szkolnej PowiatoZe stenogramów sejmowych wynika,
wej, a także wiceprzewodniczącym Okręże dziedzic Majkowa był aktywnym pogowego Towarzystwa Organizacji i Kółek
słem i wielokrotnie zabierał głos, zwłaszcza
Rolniczych.
w sprawach rolnictwa, leśnictwa i przemyFelkowa motopompa
słu spożywczego. Walczył też o przepisy
specjalne dla bohaterów walk o niepodleJeśli chodzi o zaangażowanie społeczne,
głość. Proponował m.in. przyjęcie rezolukoniecznie należy wspomnieć o Ochotcji zobowiązującej rząd do wyjątkowego
niczej Straży Pożarnej w Kaliszu, której
traktowania kombatantów w przydzielaniu
komendantem został w 1921 roku, a która
stanowisk urzędniczych i w przedsiębiorświętowała wówczas pięćdziesięciolecie
stwach państwowych.
istnienia (wprawdzie jubileusz przypaW Warszawie Feliks Karśnicki nie spędał w 1914 roku, jednakże wybuch wojny
dzał jednak zbyt wiele czasu, za to aktywspowodował odłożenie uroczystości). Był
nie działał w Kaliszu, także towarzysko.
Karśnicki szefem, ale także sponsorem
biednych strażaków. W 1924 roku zakupił w Warszawie podwozie samochodu
ciężarowego, który został przerobiony
Śmiertelnik obozowy. Fot. ze zbiorów autora
na pierwszą w mieście motopompę. Trochę to trwało i dopiero 9 maja 1926 roku
wóz strażacki został oddany do użytku.
Prawie natychmiast strażacy ochrzcili go
„Felkiem”. W tym samym roku właściciel
Majkowa zrezygnował z pełnionej w straży
funkcji, ale w dowód uznania „walne zebranie zamianowało druha Karśnickiego
dożywotnim honorowym naczelnikiem
Straży”.
O udziale Feliksa Karśnickiego w wojnie obronnej 1939 roku wiemy raczej nie-
66
Potwierdzenie nadania odznaczenia Kawaler
Orderu Odrodzenia Polski
wiele. O tym, że na ochotnika zgłosił się
do wojska, dowiadujemy się ze wspomnień
gen. Składkowskiego („Nie ostatnie słowo
oskarżonego”, Warszawa 2003). Na pewno
trafił do słynnego oflagu w Woldenburgu,
gdzie jednym z jego najbliższych kolegów
był aktor Kazimierz Rudzki. Po wojnie na
krótko wrócił do Kalisza, skąd szybko musiał uchodzić, gdyż – jak wspomina jego
wnuk Michał Karśnicki – zagrożono mu
„urwaniem głowy”. Zamieszkał we Wrocławiu, gdzie założył firmę samochodową
zajmującą się wywożeniem gruzu. Do Kalisza wrócił na chwilę w 1947 roku, a jego
nazwisko znajduje się na liście „Zjazdu b.
Wychowanków Szkoły Handlowej w latach 1906-1916 i późniejszego Gimnazjum
im. Tadeusza Kościuszki”, który odbył się
w dniach 11-12 października tego roku.
W ramach bitwy o handel firma Karśnickiego została zlikwidowana, zaś on
sam przeniósł się na wieś, pracując jako
kierownik w PGR w okolicach dolnośląskiej Ślęży. Zmarł 9 marca 1961 roku i został pochowany w rodzinnym grobowcu na
cmentarzu miejskim w Kaliszu. Według
relacji wnuka, w pogrzebie uczestniczyły
tłumy kaliszan, a kondukt wychodzący
sprzed kościoła św. Mikołaja na długo zablokował ulicę Śródmiejską. W rodzinnym
mieście został upamiętniony ulicą swojego
imienia na osiedlu Majków.
67
4•5•6
2011
Kaliszanin legionista Mariusz Kurzajczyk
Spośród piłsudczyków pochodzących
z Kalisza, największą karierę w II Rzeczypospolitej niewątpliwie zrobił Juliusz Ulrych.
Urodził się on 9 kwietnia 1888 roku
w rodzinie niemieckiej, która jednak od
kilku pokoleń zamieszkiwała w Kaliszu,
Turku i Stawiszynie. Był uczniem Miejskiego Gimnazjum Klasycznego, skąd usunięto
go po strajku szkolnym. Naukę kontynuował w Szkole Handlowej, a potem w Gimnazjum św. Anny w Krakowie, gdzie zdał
egzamin maturalny. Studiował inżynierię
komunikacji na Politechnice Lwowskiej.
To tam związał się ze „Strzelcem” i w 1914
roku wstąpił do Legionów Polskich Józefa
Zdumiony Niemiec milczał przez chwilę, po czym zapytał: „Ja pana nie rozumiem,
kto pan jest?”. W tym momencie do gabinetu wszedł kapitan niemiecki. W ręku
trzymał zdartą ze słupa olbrzymią odezwę
Sztabu Wojskowego do społeczeństwa kaliskiego. „Panie generale, w Polsce rewolucja,
powstał sztab wojskowy, naszych żołnierzy
rozbrajają na ulicach miasta” – zameldował
z przerażeniem.
Dzień później por. Juliusz Ulrych wydał swój pierwszy rozkaz skierowany do
stacjonujących w Kaliszu żołnierzy-Polaków w wojsku niemieckim. Wzywał ich
do opuszczenia z bronią w ręku szeregów
niemieckich i zameldowania się w komendzie sztabu.
zrobił po przewrocie majowym, jako jeden
z najbardziej zaufanych ludzi marszałka Józefa Piłsudskiego. W 1926 roku, już jako
podpułkownik, był adiutantem marszałka.
W 1928 roku został dyrektorem Państwowego Urzędu Wychowania Fizycznego
i Przysposobienia Wojskowego. Był też
jednym z twórców warszawskiej Akademii
Wychowania Fizycznego. Później zaś został
mianowany zastępcą szefa administracji
Wojska Polskiego.
Od 1935 roku do wybuchu wojny był
ministrem komunikacji w rządach Mariana
Zyndrama-Kościałkowskiego i Felicjana
Sławoja Składkowskiego oraz posłem V
kadencji. Podczas II wojny światowej wraz
z całym rządem przedostał się do Francji,
Komitet i dowództwo Straży Obywatelskiej Miasta Kalisza kierowali akcją rozbrajania Niemców w listopadzie 1918 roku. Wśród siedzących mężczyzn, drugi
od lewej – Juliusz Ulrych. Fot. ze zbiorów Andrzeja Banerta
Piłsudskiego. 1 lipca 1915 roku został porucznikiem 1. Pułku Piechoty Legionów.
Do Kalisza wrócił w listopadzie 1918
roku, mając za zadanie organizowanie tu
polskiej władzy. 10 listopada został szefem
Sztabu Wojskowego Ziemi Kaliskiej. Dzień
później odwiedził niemieckiego komendanta miasta, gen. von Sontaga, którego
zaskoczył krótkim oświadczeniem: „Panie
jenerale, wczoraj w nocy objąłem władzę,
proszę o przekazanie mi swoich czynności, a w szczególności sieci telefonicznej,
ponieważ chciałbym uniknąć z pańskiemi
oddziałami na prowincji rozlewu krwi”.
Podczas wojny polsko-bolszewickiej Juliusz Ulrych dowodził II batalionem 29.
Pułku Ziemi Kaliskiej, a potem służył w 36.
Pułku Piechoty Legii Akademickiej. Za
zasługi otrzymał Krzyż Kawalerski Virtuti
Militari i trzykrotnie Krzyż Walecznych.
Niedoceniony
W 1923 roku ukończył Kurs Doszkolenia
w Wyższej Szkole Wojennej w Warszawie.
Po uzyskaniu tytułu oficera Sztabu Generalnego i stopnia majora, otrzymał przydział do Departamentu VII Ministerstwa
Spraw Wojskowych. Prawdziwą karierę
a potem do Anglii, gdzie zameldował chęć
dalszej walki premierowi Władysławowi
Sikorskiemu. Dostał podrzędne stanowisko
w administracji.
Po wojnie czyścił srebra w luksusowym
londyńskim hotelu Claridge’s, a potem pracował jako windziarz w domu towarowym
Harrods. Około 1950 roku brytyjskie War
Office zatrudniło go w charakterze konsultanta. Zmarł 31 października 1959 roku
w Londynie, gdzie został pochowany. 40
lat później jego prochy przeniesiono do
kwatery legionistów na warszawskich Powązkach.
4•5•6
2011
68
Droga do legionów Tadeusz Krokos
W 2010 roku minęła 70. rocznica
zbrodni katyńskiej, okrutnego mordu dokonanego na polskich oficerach,
których po wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski 17 września 1939 roku
wzięto do niewoli lub aresztowano.
Decyzją Biura Politycznego Komitetu Centralnego Wszechzwiązkowej
Komunistycznej Partii z 5 marca 1940
roku, strzałem w tył głowy zabito około 15 tysięcy jeńców przetrzymywanych wcześniej w obozach specjalnych
NKWD w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku oraz 7 tysięcy osób z więzień
z zachodnich obwodów Ukrainy i Białorusi, tj. terenów wschodnich Polski,
włączonych w 1939 roku do Związku
Sowieckiego. Wśród zamordowanych
był między innymi generał Mieczysław
Makary Smorawiński.
Młodzieńcza walka o niepodległość
Mieczysław Makary Smorawiński urodził się w Kaliszu w 1893 roku. Jako piętnastolatek rozpoczął naukę w Szkole Handlowej. Nie ukończył jej jednak, bowiem
już w 1911 roku, będąc uczniem klasy
maturalnej, został aresztowany za działalność w tajnej młodzieżowej organizacji
Generał Mieczysław Makary Smorawiński z córkami podczas wypoczynku w Krynicy zimą 1938-39 r.
niepodległościowej. Po półrocznym pobycie w więzieniu zesłano go w głąb Rosji, do
Jekaterynosławia. W listopadzie tego roku
uzyskał zezwolenie na wyjazd do Lwowa i tu
właśnie zdał maturę. W latach 1912-1914
studiował na Wydziale Chemii Technicznej Szkoły Politechnicznej. W tym czasie
Generał Mieczysław Smorawiński, dowódca Okręgu Korpusu nr II w Lublinie, towarzyszy marszałkowi
Edwardowi Śmigłemu-Rydzowi podczas wizytacji Lublina w 1939 roku
Reprodukcja fotografii: Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz
uczestniczył w pracach tajnej organizacji
młodzieży niepodległościowej „Zarzewie”
i tajnej Armii Polskiej oraz legalnych Polskich Drużynach Strzeleckich, ukończywszy tym samym kurs podchorążych.
Do polskiego wojska przypisany
Wkrótce potem wstąpił do Legionów
Józefa Piłsudskiego, z którymi odbył cały
szlak bojowy. Uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej w roku 1920, odnosząc
w boju ciężkie rany. W krótkim czasie, za
zasługi w służbie, awansował na kolejne
stopnie oficerskie. W 1928 roku prezydent
Ignacy Mościcki mianował go na generała
brygady. Uzupełniając studia wojskowe,
ukończył w 1930 roku kurs dla wyższych
dowódców w Wyższej Szkole Wojennej
w Paryżu i od 1932 roku pełnił funkcję
zastępcy dowódcy Okręgu III Korpusu
w Grodnie, a od 1934 roku był dowódcą
Okręgu II Korpusu w Lublinie. Za swe wojenne czyny otrzymał liczne odznaczenia,
m.in. Krzyż Srebrny Orderu Wojennego
Virtuti Militari, Krzyż Walecznych, Order
Polonia Restituta, Krzyż Niepodległości,
Złoty Krzyż Zasługi, Krzyż Kawalerski
Francuskiej Legii Honorowej, Signum Laudis – Srebrny Medal Zasługi Wojskowej.
Dwie mogiły
Po agresji sowieckiej w 1939 roku gen.
Mieczysław Smorawiński ze swoim ścisłym
sztabem dotarł do Włodzimierza Wołyń-
69
4•5•6
2011
J.C.M. Karol I pozdrawia kapitana Mieczysława Makarego Smorawińskiego podczas przeglądu wojsk
polskich w Starej Żuczce pod Czerniowcami, 10 grudnia 1917 r. Reprodukcja fotografii wykonanej
z czasopisma „Świat” (Warszawa) 1918 r., Nr 5 z 2 lutego: Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz
skiego, gdzie zgrupowało się wielu żołnierzy i oficerów z rozbitych oddziałów.
20 września został internowany i przewieziony do obozu w Równem, następnie
przenoszono go do obozów w Ostrogu,
Szepietówce i Talicy. Ostatecznie, po przesłuchaniach w Moskwie, trafił do Kozielska. W obozie był nieformalnym przywódcą więzionych tam oficerów, a jego
zachowanie stało się wzorem dla innych
jeńców. 9 kwietnia 1940 roku gen. Smorawiński został zamordowany strzałem
w tym głowy w katyńskim lesie.
Ksiądz Zdzisław Peszkowski, kapelan
pomordowanych oficerów w Katyniu, tak
wspominał po latach wywózki z Kozielska
grupy czterystu oficerów, wśród których
znajdował się także gen. Mieczysław Smo-
Porucznik Mieczysław Makary Smorawiński rozgrywa partię szachów z kapitanem Stefanowskim
(II Brygada Legionów, r. 1915 lub 1916). Fot. (x5) ze zbiorów Zespołu Szkół Ekonomicznych w Kaliszu
Mieczysław Makary Smorawiński jako kapitan,
w latach 1916-1917. Reprodukcja fotografii:
Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz
rawiński: „Na czele kolumny szedł generał
Smorawiński. Był naszym wewnętrznym
dowódcą, wewnętrznym komendantem
tego obozu. Przechodził obok nas z dłonią przy daszku polowej czapki. Ktoś niósł
mu niewielki bagaż – żołnierski plecak
i płaszcz. Przed bramą raz jeszcze odwrócił się i zasalutował wszystkim zostającym
w obozie. Wtedy nie wiedziałem jeszcze,
że widzę go po raz ostatni”.
Po rozkopaniu dołów śmierci w roku
1943, ciało generała zidentyfikował jego
brat, Stanisław, przywieziony tam przez
Niemców. Obecność Stanisława Smorawińskiego w czasie ekshumacji przyczyniła się do stworzenia oddzielnej mogiły dla brata. Grób został jednak szybko
zlikwidowany przez władze sowieckie.
Powtórny pogrzeb Mieczysława Smorawińskiego odbył się 7 września 1995 roku.
9 listopada 2007 roku prezydent RP Lech
Kaczyński ogłosił awans generała brygady
Mieczysława Makarego Smorawińskiego do stopnia generała dywizji Wojska
Polskiego.
4•5•6
2011
70
Niełatwe życie prezydentów Maciej Błachowicz
Co łączy Jana Michalskiego (ur. 1875 –
zm. po 1939 r.) i Mieczysława Szarrasa
(ur. 1881 – zm. 1952 r.) – prezydentów
Kalisza z okresu międzywojennego?
Pierwszy w niezwykle trudnych warunkach rozpoczął odbudowę zniszczonego miasta, drugi – w równie niesprzyjającej sytuacji – dokończył ją. Obu,
prócz znaczących sukcesów, połączyły
też niepowodzenia.
Na obczyźnie
Młodość Jana Michalskiego upływała
na zagranicznych podróżach związanych
z pracą i studiami. Mieszkał w Niemczech
i Szwajcarii. Na obczyźnie stykał się z niepodległościową działalnością PPS. Po powrocie do rodzinnego miasta nielegalnie
wydawał prasę robotniczą i był współorganizatorem zamachów bombowych skierowanych przeciw carskiemu reżimowi.
Rewolucję 1905 roku spędził w więzieniu,
następnie uciekł do Niemiec, gdzie ukończył studia politechniczne. Po powrocie do
rodzinnego miasta przez krótki okres pracował w biurze technicznym oraz zajmował
się bankowością. Znaczną część I wojny
światowej spędził na syberyjskim zesłaniu.
Tu, w Rosji, był świadkiem dwóch rewolucji
– lutowej i październikowej. Młodzieńcze
losy Jana Michalskiego, wydawałoby się
nietypowe dla przyszłej głowy miasta, nie
są niczym niezwykłym wśród elit II Rzeczypospolitej. Niegdysiejsi rewolucjoniści, już
po odzyskaniu niepodległości, stawali się
ministrami, posłami i wysokimi oficerami
odrodzonej Polski. Byli wśród nich także
i dawni znajomi Jana Michalskiego. Podczas swojego pobytu w Szwajcarii (19011904) przyszły włodarz Kalisza pracował
pod kierunkiem prof. Ignacego Mościckiego – późniejszego prezydenta RP. Ten
ostatni miał w swojej karierze m.in. próbę
zamachu na rosyjskiego generał gubernatora Josifa Hurkę.
Prezydent spalonego miasta
W 1918 roku, po przymusowym pobycie
w Rosji, Jan Michalski powrócił do Kalisza.
Miasto w niczym nie przypominało dawnego, zamożnego, gubernialnego grodu.
Mimo że od niszczycielskiej działalności
wojsk pruskich upłynęły już prawie cztery lata, w gruzach leżało całe śródmieście.
Pozostającą w mieście ludność trapił głód
i choroby. Wraz z objęciem funkcji prezydenta miasta przez Bronisława Bukowiń-
Z czasów prezydentury Mieczysława Szarrasa pochodzi obowiązujący do dziś (z niewielkimi zmianami)
wzór herbu miasta. Ilustracja z czasopisma „Ajencja Wschodnia”, Poznań 1927 r.
skiego (12 XI) i wyjściem kilka dni później
wojsk niemieckich, dla Kalisza rozpoczął
się czas niepodległości. Symbolicznym
początkiem stało się zburzenie pomnika
cara Aleksandra II w alei Józefiny (obecnie
Wolności). W akcji wziął udział przyszły
włodarz grodu nad Prosną. Kiedy popiersie imperatora było usuwane z cokołu, do
naszego bohatera podszedł były prezydent
Kalisza Leon Betticher: „Panie Michalski
– zapytał tajemniczo – czy to czasem nie
za wcześnie?”. Niewiara w trwałość Polski
spotkała się z ostrą reprymendą. Wbrew
głosowi zwątpienia pokolenie dotychczasowych rewolucjonistów z zapałem zabrało się za odbudowę zniszczonego miasta
i kraju. Jednym z takich entuzjastów był Jan
Michalski. 22 grudnia 1918 roku został on
ławnikiem miejskim (odpowiednik dzisiejszego radnego), 3 kwietnia 1919 roku tymczasowym prezydentem. 21 kwietnia, po
pierwszych wyborach samorządowych, na
stałe objął tę funkcję. O tym okresie pisał:
„Nie było amatorów […] na odpowiedzialne stanowiska, a szczególniej na stanowisko
prezydenta Kalisza, miasta spalonego i zabiedzonego podczas wojny, miasta, w którym zdolność podatkowa mieszkańców
była w ówczesnym czasie prawie żadna.
Zgodziwszy się przyjąć to odpowiedzialne
stanowisko, z uszczerbkiem materialnym
dla siebie, […] wychodziłem z założenia,
że każdy kto może, winien spełniać obowiązek, winien przyjść państwu z pomocą”.
Zbudować Kalisz od nowa
25 maja 1919 roku nowy prezydent miał
zaszczyt witać marszałka Józefa Piłsudskiego, goszczącego w Kaliszu wraz z generałami Dowborem Muśnickim i Józefem Hallerem. Nie był to jednak dobry
czas na świętowanie i uroczyste wizyty.
71
4•5•6
2011
Wieloletnia odbudowa miasta dopiero
roku założono fundamenty szkoły przy
się rozpoczynała. Ponieważ ratusz został
ul. 3 Maja. Jeden z najszczęśliwszych dni
spalony, magistrat zbierał się tymczasoprezydentury Jana Michalskiego przypadł
wo w salach Banku Handlowego (obecnie
na 17 października 1920 roku, kiedy ofibank PKO przy ul. Śródmiejskiej). Trwacjalnie rozpoczęto budowę nowego ratusza. Uroczystość – utrwalona na zdjęciach
ła, zapoczątkowana jeszcze za Bronisława
Bukowińskiego, akcja odgruzowywania
pamiątkowego albumu – zgromadziła nie
miasta. Priorytetem stało się zapewnienie
tylko tłumy kaliszan, ale również przedstapracy rzeszom bezrobotnych. Nad ruinami
wicieli władz państwowych z premierem
unosiły się tumany pyłów, dlatego Kalisz
Wincentym Witosem na czele.
zyskał przydomek „fabryki kurzu”. Nazwa
Wielki konflikt
ta odnosiła się również do bezproduktywności prac, które nie zawsze były racjonalNiestety, energiczna działalność Jana
ne. Wielu z zatrudnionych nie należało
Michalskiego, często uderzająca w interesy
do najbardziej potrzebujących pomocy,
różnych grup społecznych i poszczególtrwonione były potężne pieniądze. Sytuacja
nych osób, przysparzała mu wielu wrogów.
ta doprowadziła do
zupełnego opróżnienia miejskiej
kasy. Roboty zostały zahamowane, ale
w zamian powstał
fachowy i bardzo
potrzebny wydział
budowlany. Energiczny prezydent
próbował ukrócić
największe patologie i przedstawił ambitny plan:
odbudowa ratusza
i teatru, budowa
nowej szkoły, szpitala miejskiego
i seminarium nauczycielskiego. Nie
mniej ambitne były Prezydent Michalski prywatnie z żoną Izabelą
projekty dotyczące regulacji rzeki
oraz częściowego skanalizowania miasta.
Zagorzałym krytykiem okazał się inspektor
Miejsce przypadkowych robót zaczęły zajpracy i działacz lewicy dr Bronisław Komować planowe działania. Pieniądze doszutski (prezydent Kalisza w latach 1945tychczas przeznaczane na odgruzowanie
1947). Początkiem sporu było zapewne
zostały przyznane, w postaci pożyczek,
przejście Jana Michalskiego, byłego rewowłaścicielom spalonych kamienic. W ten
lucjonisty, na pozycje prawicowe. Zdaniem sposób ukrócono marnotrawienie skromoponenta, prezydent faworyzował fabrynych środków pozostających w dyspozykantów kosztem robotników. Bronisław
cji władz. Udało się też zorganizować na
Koszutski zyskał znaczny wpływ na radę
nowo pracę cegielni. Ważnym pomysłem
miasta i stworzył silną opozycję. Po latach,
na bezrobocie i przyspieszenie prac była
bez dokładnych badań, trudno orzec, kto
organizacja fachowych spółek rzemieślniw tym sporze miał rację. Jedno jest pewczo-budowlanych. Innym celem, niestety
ne – obie strony konfliktu nie przebierały
zakończonym niepowodzeniem, okazało
w słowach. Adwersarze oskarżali się, rówsię przywrócenie Kaliszowi statusu miasta
nież za pośrednictwem prasy, o najgorsze
wojewódzkiego. Większe, choć powolne,
przewinienia. Do dziś w zbiorach Muzeum
sukcesy odnoszono na polu odbudowy
Okręgowego Ziemi Kaliskiej znajduje się
– 17 marca wmurowano kamień węgielpismo ligi antybolszewickiej skierowane do
ny pod budowę teatru, 16 sierpnia 1919
Jana Michalskiego. W sposób dwuznaczny
(bez podania nazwiska!) dokument wskazuje, że podczas rewolucji październikowej Bronisław Koszutski mógł być czynnym zwolennikiem partii komunistycznej.
Wśród problemów prezydenta znalazły się
także sprawy osobiste, podobno nie stronił
on od alkoholu. Wyczerpany kłótniami Jan
Michalski zdecydował się ustąpić, mimo
poparcia uzyskanego od powołanych przez
niego i bardzo sprawnie funkcjonujących
spółek rzemieślniczych. Decyzja zapadła 1
maja 1920 roku. Przybywającego ponownie
do Kalisza Józefa Piłsudskiego (15 maja
1921 roku) witał już nowy włodarz, którym został Kazimierz Koszutski – brat
największego antagonisty dotychczasowego
prezydenta.
W podziękowaniu
za pracę, rada miejska uchwaliła stypendium imienia Jana Michalskiego i nakazała
w przyszłości zawiesić jego portret w budującym się właśnie
ratuszu. Wśród licznych podziękowań za
współpracę znalazł się
dokument podpisany
przez późniejszego
prezydenta USA Herberta Hoovera, wówczas przewodniczącego Amerykańskiej
Administracji Pomocy. Po latach niewątpliwe zasługi w odbudowie Kalisza docenił
również prezydent
Kazimierz Koszutski. Być może o zmianie jego postawy zadecydowały własne
doświadczenia ze sprawowania niełatwej
przecież funkcji głowy miasta.
Spoliczkowany prezydent
W nieco odmiennych, ale także trudnych warunkach, przyszło działać Mieczysławowi Szarrasowi. Drugi z opisywanych
prezydentów Kalisza urodził się w 1881
roku pod Koninem. W 1902 roku rozpoczął
studia medyczne na rosyjskim uniwersytecie w Warszawie. Niestety, w konsekwencji
strajków 1905 roku uczelnia została zamknięta, a Mieczysław Szarras relegowany
z uczelni. Po tym wydarzeniu niedoszły lekarz podjął pracę w kaliskim Towarzystwie
Kredytowym Ziemskim, a w 1919 roku na
dobre związał swoje losy zawodowe z sa-
4•5•6
2011
72
Prezydent Kalisza Jan Michalski przemawiający do kaliszan z okazji rozpoczęcia odbudowy ratusza w 1920 r.
morządem miasta. Najpierw Mieczysław
Szarras został ławnikiem, następnie sekretarzem prezydium rady miejskiej Kalisza,
ale w lipcu 1920 roku, gdy mianowano go
wiceprezydentem Kalisza, nie zdecydował
się objąć tej funkcji. Rok później, 21 marca,
rada ponownie powierzyła mu to ważne
stanowisko. 18 lutego 1924 roku Mieczysław Szarras został prezydentem miasta.
Urzędowanie rozpoczął w wyjątkowo
złej sytuacji gospodarczej i społecznej. 9
i 10 lutego 1925 roku spokojne zazwyczaj
miasto ogarnęła fala rozruchów. Tłum
zdesperowanych, pozbawionych pracy robotników wdarł się do ratusza. Oskarżony
o wezwanie policji starosta kaliski – Henryk Ostaszewski – był zmuszony uciekać
przez okno prezydenckiego gabinetu. Prezydent został spoliczkowany przez kaliskie
robotnice, mimo to nie załamał się i dalej
sprawował swój urząd. Rządził miastem
jeszcze 9 lat. Mimo skromnych możliwości
finansowych samorządu i ogólnej stagnacji, był to okres ogólnego rozwoju miasta.
Palisandrowy strop sali recepcyjnej
Początek rządów wyznaczają działania symboliczne. W 1925 roku do użytku
został oddany nowy gmach ratusza. Dzięki zebranym przez Mieczysława Szarrasa
i radnego Henryka Grossa składkom społecznym, godziny na wieży magistratu zaczął odmierzać nowoczesny zegar. W tym
samym roku zatwierdzono także nowy
wizerunek herbu Kalisza. Wzór według
projektu Henryka Marconiego, z niewielkimi poprawkami, obowiązuje do dzisiaj.
Rok później zakończono budowę reprezentacyjnego Banku Polskiego w alejach
(architekt Marian Palewicz, obecnie Bank
Gospodarstwa Krajowego). W tym samym
czasie Władysław Michalski opracowywał
plan rozbudowy nadprośniańskiego grodu.
Przebywający tu w 1928 roku dziennikarz
„Ajencji Wschodniej” napisał: „Dziś liczy
Kalisz już 53 295 mieszkańców. Największą
osobliwością miasta jest skrzętna i pełna
werwy odbudowa go, wszędzie widzimy
nowo zabudowane ulice. […] Zawdzięczając to niespożytej energii pana prezydenta M. Szarrasa, Kalisz przybiera wprost
odświętny wygląd. Powstają całe dzielnice o europejskim wyglądzie. Wykańcza
się ratusz […] Wspaniała sala recepcyjna
Rady Miejskiej i Magistratu, bogato inkrustowana rzeźbą o stropie palisandrowym,
piękne stylowe żyrandole składają się na
całość imponującą”. Tej entuzjastycznej
ocenie wtórował goszczący u prezydenta (czerwiec 1927 roku) minister spraw
wewnętrznych generał Felicjan Sławoj-Składkowski: „Otucha w serca wstępuje
w zmartwychwstałym Kaliszu na widok
prężnej pracy”.
W tym samym roku przestał istnieć monument „upamiętniający” kaliskie zjazdy
73
4•5•6
2011
władców Prus i Rosji. Jego część główna,
obelisk, został przeniesiony do Szczypiorna, aby odtąd upamiętniać internowanych
legionistów. Z tej okazji do Kalisza – po raz
trzeci i ostatni – przyjechał marszałek Józef
Piłsudski (sierpień 1927 roku).
Sukcesy i niedokończone plany
Do najważniejszych inwestycji miejskich ukończonych za prezydenta Mieczysława Szarrasa wymienić należy stadion miejski (1927 r.), nową elektrownię
w Piwonicach (1932 r.) i szkołę rzemieślniczą (1934 r.). Z myślą o najbiedniejszych
mieszkańcach władze rozpoczęły budowę
baraków dla bezdomnych. W 1932 roku
na potrzeby rozwijającego się miasta założono cmentarz przy ulicy Mickiewicza. Punktem centralnym nowej nekropolii było ukończone rok później okazałe
mauzoleum legionistów (zburzone przez
hitlerowców). Z innych inwestycji trzeba
wymienić wsparcie przez miasto budowy
przystani wioślarskiej i strzelnicy brac-
Portret Mieczysława Szarrasa (1921 r., mal. Zenobiusz Cerkiewicz). Obraz ufundowany przez
pracowników Gazowni Miejskiej w 1931 roku zawieszono w sali posiedzeń rady miejskiej. Portret został
usunięty z ratusza w okresie PRL, obecnie znajduje się w zbiorach Muzeum Okręgowego Ziemi Kaliskiej
twa kurkowego. Za rządów Mieczysława
Szarrasa rozpoczęła się też budowa nowego szpitala (1932 r.) i kontynuowana
była, choć z wielkim trudem, odbudowa
teatru. Otwarcie przybytku sztuki scenicznej nastąpiło dopiero w 1936 roku.
Znaczącym sukcesem okazał się udział
Kalisza w Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu w 1929 roku. Za swoje
stoisko i całość osiągnięć gospodarczych
miasto otrzymało wówczas złoty medal.
Z perspektywy wydaje się, że jednym
z najważniejszych osiągnięć omawianej
prezydentury była budowa sieci kanalizacyjnej i wodociągowej. Zadania tego nie
udało się rozpocząć żadnemu z poprzedników Mieczysława Szarrasa, choć o konieczności doprowadzenia wody mówiło
się w Kaliszu od II poł. XIX wieku. Osiągnięcia swoje i poprzedników prezydent
podsumował w przemówieniu wygłoszonym na piętnastolecie samorządu w Kaliszu. Według tych informacji w okresie
od 1919 do 1933 roku odbudowano 182
budynki i postawiono 401 nowych. Największy ruch budowlany przypadł na lata
1925-1927, a więc w pierwszym okresie
prezydentury naszego bohatera.
W 1931 roku kaliszanie obchodzili uroczyście dziesięciolecie pracy samorządowej prezydenta. Za działalność spotykały
go liczne zaszczyty państwowe (m.in. Złoty Krzyż Zasługi i Medal Dziesięciolecia
Odzyskanej Niepodległości), jak i miejskie
(m.in. jego imieniem w 1934 roku zostały nazwane ogródki działkowe). Niestety
w tym samym roku dotychczasowy prezydent stracił funkcję na rzecz przybyłego
z Grodna Kazimierza Sulistrowskiego.
Legalność przeprowadzonych wyborów
wzbudziła liczne kontrowersje. Poparcie
dla Mieczysława Szarrasa złożyło aż dwunastu radnych, argumentując swoje stanowisko następująco: „Kandydatura dotychczasowego prezydenta została wysunięta
przez radnych, którzy nie powodowali się
żadnymi względami politycznymi, jedynie interes miasta mieli na widoku. […]
Dotychczasowy prezydent miasta Kalisza
pełni swe obowiązki od lat kilkunastu ku
zupełnemu zadowoleniu mieszkańców
Kalisza i władz nadzorczych”. Protesty radnych i mieszkańców nie zostały uwzględnione – zasłużony prezydent odszedł na
emeryturę. Wiele z planowanych przez
niego przedsięwzięć, m.in. budowa nowej
siedziby biblioteki miejskiej, nie zostało
zrealizowanych do dzisiaj.
4•5•6
2011
74
75
4•5•6
2011
3 czerwca – Koncert; wykonawcy: Marek
Bałata, Marek Markowski – piano, Tadeusz
Leśniak – keyboard, Tomasz Kupiec – bass, Bartek
Staromiejski – drums, Orkiestra Symfoniczna
Filharmonii Kaliskiej, Adam Klocek – dyrygent;
w programie – wiersze Karola Wojtyły oraz pieśni
eucharystyczne w jazzowym brzmieniu: „Jeśli ten
Kosmos” – Karol Wojtyła, Marek Bałata, „Pan
gdy się w sercu przyjmie” – Karol Wojtyła, Marek
Bałata, „Z dawna Polski Tyś Królową”, „Jezusa
ukrytego”, „Wszystko Tobie oddać pragnę”, „Panie
dobry jak chleb”, „Pójdźcie do Jezusa”, „Cóż Ci
Jezu damy”, „Jeśli Miłość” – Karol Wojtyła, Marek
Bałata, „Ave Maria” – Franciszek Schubert, ks.
Jan Twardowski, Preludium e-moll – Fryderyk
Chopin, „Smutna rzeka” – Fryderyk Chopin,
Kościół Garnizonowy w Kaliszu,
ul. Kolegialna 2, godz. 19.30
15 czerwca – Koncert dyplomowy studentów
Edukacji Muzycznej WPA UAM w Kaliszu;
wykonawcy: Orkiestra Symfoniczna Filharmonii
Kaliskiej, Chór Wydziału PedagogicznoArtystycznego w Kaliszu; w programie: Joseph
Haydn – Msza B-dur „Terezjańska”, Lucjan Laprus
– Pro Memoria 4 pieśni na chór i orkiestrę,
„Jeszcze się kiedyś rozsmucę” – sł. Julian Tuwim,
„Ojcze Nasz” – sł. Kornel Ujejski, „Matka Boska
Kozielska” – sł. Jerzy Bazarewski, Włodzimierz
Szomański – Msza Gospel, „Agnus Dei”, Kościół
Garnizonowy w Kaliszu, ul. Kolegialna 2, godz. 19
17 czerwca – „Open Air Gala”; wykonawcy:
Leticia Munoz Moreno – skrzypce, Alicja
Węgorzewska – mezzosopran, Andrzej Lampert
– wokal, Orkiestra Symfoniczna Filharmonii
Kaliskiej pod dyrekcją Adama Klocka;
w programie: Pablo Sarasate – Fantazja na temat
opery „Carmen” op. 25, Henryk Wieniawski
– Wariacje na temat własny op. 15, arie
operowe i muzyka musicalowa, plac Wojciecha
Bogusławskiego w Kaliszu, godz. 22
*WPA UAM – Wydział PedagogicznoArtystyczny w Kaliszu Uniwersytetu im. Adama
Mickiewicza w Poznaniu, ul. Nowy Świat 28-30,
Kalisz
CENTRUM KULTURY I SZTUKI
ul. Łazienna 6, tel. 62 765 25 00
20 maja – „Biblia w skróconej wersji” – Stara
Prochoffnia z Warszawy, sala widowiskowa, godz.
10 i 18
22 maja – „O koniu, który jeździł konno”
– przedstawienie muzyczne Teatru TAM 2, sala
widowiskowa, godz. 17
27 maja – XI Kaliskie Spotkania Teatralne
Przedszkolaków – finał, sala widowiskowa
i konferencyjna. Impreza współorganizowana
z Przedszkolem „Bursztynowy Zamek” z Kalisza
28 maja – Koncert Edyty Geppert „Nic nie
muszę”, sala widowiskowa, godz. 19
29 maja – Estrada Folkloru, Moszczanka-
Skrzebowa koło Raszkowa, plac przy OSP, od
godz. 14.30
3 czerwca – Spektakl „Sen Alicji”, sala
widowiskowa
10 czerwca – Koncert na zakończenie roku
kulturalnego sekcji CKiS, wszystkie sale CKiS,
godz. 18
17-19 czerwca – XVIII Międzynarodowy
Festiwal Artystycznych Działań Ulicznych
„La Strada”, korty CKiS, Główny Rynek w Kaliszu
2 lipca – Koncert w Żegocinie, estrada
przy ośrodku kultury, w ramach XIV
Międzynarodowych Spotkań Folklorystycznych,
godz. 17
3 lipca – Estrada Folkloru. Targi Sztuki
Ludowej, Brzeziny, estrada „Nad Zalewem”
17 lipca – Targi Sztuki Ludowej, Żerniki
(gm. Blizanów), godz. 14
7, 14, 21, 28 sierpnia – IX Letni Festiwal
Muzyczny „Chopin-Liszt”, Pałac Myśliwski Książąt
Radziwiłłów w Antoninie, godz. 19 (7 sierpnia
wystąpi Alexey Komorov z Rosji, 14 sierpnia
– Helene Tysman z Francji, 21 sierpnia – Paweł
Wakarecy, a 28 sierpnia – Joanna Różewska)
21 sierpnia – Estrada Folkloru. Targi Sztuki
Ludowej, Sośnie, stanica „Biały Daniel”
28 sierpnia – „Kaliskie Miodobranie” – targi
i wystawa, korty CKiS
3 września – Mała Estrada Folkloru. Targi
Sztuki Ludowej, Szadek koło Cekowa, godz. 16
OŚRODEK SPORTU REHABILITACJI
I REKREACJI ul. Łódzka 19-29,
tel. 62 767 10 08 lub 62 757 32 67
29 maja – koncert chóru Alexandra Poustovalova,
Sala Koncertowa im. Profesora Jerzego Rubińskiego
WPA UAM w Kaliszu, godz. 16
MIEJSKI OŚRODEK KULTURY
ul. Górnośląska 71b, tel. 62 753 24 11
1 czerwca – Festyn z okazji Międzynarodowego
Dnia Dziecka, tereny zielone przy MOK,
godz. 16.30-19
Program festynu:
16.30 – 17.30 – eliminacje do XVI
Wojewódzkiego Festiwalu Piosenki
Przedszkolaków „Czerwonak 2011”
17.30-17.50 – pokaz tańca grupy Sidewalk
Underground Movement
17.50-18.00 – ogłoszenie wyników
XVI Wojewódzkiego Festiwalu Piosenki
Przedszkolaków „Czerwonak 2011” i wręczenie
nagród
18.00-18.20 – występ finalistów konkursu
Piosenki Ekologicznej oraz finalistów Festiwalu
„Młoda Muza 2011”
18.20-18.30 – ogłoszenie laureatów konkursu
literackiego „Piórem o mieście”
18.30-19.00 – występ młodzieżowej grupy
gitarzystów
Równolegle – warsztaty graffiti dla dzieci, pokaz
capoeiry, klauni i szczudlarze
9 lipca – „Cebulkon” – Kaliskie Spotkanie
z Fantastyką, siedziba MOK, godz. 11-23
TOWARZYSTWO ŚPIEWACZE „ECHO”
pl. św. Józefa 7, tel. kom. 502 637 704
18-19 czerwca – XVIII Wielkopolskie Spotkania
Chóralne „Carmen Sacrum Festival”
W imprezie uczestniczyć będą trzy chóry
kaliskie: „Kopernik” z III LO, Chór Państwowej
Szkoły Muzycznej II st. oraz Chór ChłopięcoMęski Bazyliki Kaliskiej. Wystąpi także
Jasnogórski Zespół Wokalny „Camerata”
z Częstochowy.
18 czerwca – występ laureatów konkursu
kompozytorskiego „Vox Basilicae Calissiensis”,
Bazylika św. Józefa, godz. 12; Państwowa Szkoła
Muzyczna I i II st. , godz. 18
19 czerwca – występ Jasnogórskiego Zespołu
Wokalnego „Camerata”, Bazylika św. Józefa,
godz. 11; Kościół Garnizonowy – występ Chóru
Chłopięco-Męskiego Bazyliki Kaliskiej, godz. 10
W tegorocznej edycji imprezy organizatorzy
planują również zorganizowanie występów
chórów w różnych, nietypowych przestrzeniach
miasta, jak np. centrum handlowe, miejski Rynek,
park. Po raz pierwszy w historii tego projektu
wystąpić też będą mogli mieszkańcy Kalisza.
Ogłoszenia o możliwości wzięcia udziału w tym
przedsięwzięciu opublikowane zostaną w maju
w lokalnych mediach i wybranych parafiach
miasta.
POLSKI ZWIĄZEK
CHÓRÓW I ORKIESTR
Oddział w Ostrowie Wielkopolskim
ul. Ludwika Waryńskiego 29, tel. 62 736 64 15
7, 14, 15 sierpnia – VI Letni Festiwal Orkiestr
Dętych Południowej Wielkopolski, Park Miejski
w Kaliszu, obok Baszty „Dorotki”, godz. 17
BIBLIOTEKI
Książnica Pedagogiczna
im. Alfonsa Parczewskiego w Kaliszu
ul. Nowy Świat 13, tel. 62 757 13 21
10 maja-31 października – „Kalisz teatralny.
Dokumenty ze zbiorów Książnicy Pedagogicznej
im. Alfonsa Parczewskiego w Kaliszu” – wystawa
Miejska Biblioteka Publiczna
im. Adama Asnyka w Kaliszu
ul. Łazienna 6, tel. 62 757 34 30 lub 62 757 22 88
Filia nr 5
ul. Złota 26-28, tel. 62 757 68 14
„Wakacje z książką” – głośne czytanie, każda
środa wakacji, w godz. 10-12
Opracowała Aneta Janicka

Podobne dokumenty