Kalisia wydanie specjalne internet.indd
Transkrypt
Kalisia wydanie specjalne internet.indd
1 4•5•6 2011 4•5•6 2011 MIESIĘCZNIK SPOŁECZNO-KULTURALNY / KWIECIEŃ•MAJ•CZERWIEC / NR 4•5•6 / 144 / 2011 CENA 7 ZŁ (W TYM 5%) VAT / ROK XVIII / ISSN 1426-7667 / NR INDEKSU 323462 W Kaliszu W Kaliszu rodziła się niepodległość rodziła się niepodległość 4•5•6 2011 TEATR pl. Wojciecha Bogusławskiego 1, tel. 62 760 53 00 20-22 maja – „Summertime”, godz. 19 (DS) 21-22 maja – „Walentynki”, godz. 17 (SK) 25-26 maja – „Szalone nożyczki”, godz. 10 i 12.30 (DS) 27 maja – „Szalone nożyczki”, godz. 19 (DS) 28-29 maja – „Szalone nożyczki”, godz. 16.30 i 19 (DS) 28-29 maja – „Marianna i smoki”, godz. 15 (SK) 31 maja-3 czerwca – „Marianna i smoki”, godz. 9 (SK) 2 czerwca – „Marianna i smoki”, godz. 10.30 (SK) 2-3 czerwca – „Mój Nestroy”, godz. 19 (DS) 4-5 czerwca – „Mój Nestroy”, godz. 19.30 (DS) 4-5 czerwca – „Walentynki”, godz. 17 (SK) 7-8 czerwca – „Pszczółka Maja”, godz. 9 i 10.30 (SK) 11-12 czerwca – „Szklana menażeria”, godz. 19 (SK) 15-16 czerwca – „Pszczółka Maja”, godz. 9 (SK) 18-19 czerwca – „Non Stop Horror Show”, godz. 19 (SK) 25-26 czerwca – „Piotruś Pan, czyli żegnaj Nibylandio” (przedstawienie przedpremierowe), godz. 16 (DS) *DS – duża scena, SK – scena kameralna MUZEA Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej ul. Tadeusza Kościuszki 12, tel. 62 757 16 08, czynne: wt., czw. w godz. 10-15; śr., pt. w godz. 11-17.30; sob., niedz. w godz. 10.30-14.30; niedz. dzień bezpłatny Ekspozycje stałe: – „Pradzieje i wczesne średniowiecze regionu kaliskiego” (zbiory archeologiczne) – „Z dziejów Kalisza” (zbiory historyczne) Ekspozycje czasowe: 18 marca-31 sierpnia – „Skarby wczesnośredniowiecznej Wielkopolski” – wystawa 29 kwietnia-12 czerwca – „Miejsca sekretne na gdańskich podwórkach” – wystawa 21 czerwca-15 września – „Wyroby z laki” – wystawa 11-12 czerwca – XVI Jarmark Archeologiczny, Rezerwat Archeologiczny na Zawodziu 18-19 czerwca – Festiwal Słowian i Waregów, Rezerwat Archeologiczny na Zawodziu 25-26 czerwca – Weekend z Bractwem Rycerskim Ziemi Kaliskiej, Rezerwat Archeologiczny na Zawodziu 9-10 lipca – Zjazd Wojów Wczesnośredniowiecznych, Rezerwat Archeologiczny na Zawodziu 16-17 lipca – Weekend Celtycko-Irlandzki – festyn, Rezerwat Archeologiczny na Zawodziu 26-27 sierpnia – XII Biesiada Piastowska, Rezerwat Archeologiczny na Zawodziu Dworek Marii Dąbrowskiej w Russowie Russów 49, tel. 62 769 12 65 5 czerwca, 3 lipca, 7 sierpnia – „Niedziela u Niechciców” – festyn, park przy Dworku Marii Dąbrowskiej, od godz. 14 Muzeum Historii Przemysłu Opatówek, ul. Kościelna 1, tel. 62 761 86 26 Muzeum czynne: pn.-pt. w godz. 8.30-15; sobota po telefonicznym uzgodnieniu; niedz. w godz. 11-16. Ostatnie wejście w celu zwiedzania na pół godziny przed zamknięciem. Ekspozycje stałe: – „XIX-wieczne napędy, wynalazcy, pracujące maszyny” – „Przemysł w Kaliskiem w okresie industrializacji ziem polskich w XIX wieku” – „Zabytkowe maszyny dziewiarskie, pomocnicze, projekty dzianin ASP w Łodzi” – „Laboratorium przemysłowe” – „Fortepiany firm polskich XIX i XX wieku” – „Maszyny i urządzenia drukarskie XIX-XX wieku” – „Ornat Jana Pawła II i Benedykta XVI na tle szat i paramentów liturgicznych” Ekspozycje czasowe: 27 maja-15 sierpnia – „Porcelana inspirowana sztuka polską” – wystawa wyrobów Porcelany Śląskiej z fabryki porcelany w Katowicach, w dzielnicy Bogucice Muzeum Leśnictwa Ośrodka Kultury Leśnej w Gołuchowie, ul. Działyńskich 2, tel. 62 761 50 36 lub 62 761 50 46 Ekspozycje stałe: – „Technika leśna”, w Owczarni – „Związki lasu z kulturą”, w Oficynie – „Historia gospodarstwa leśnego na ziemiach polskich”, w Oficynie – „Spotkanie z lasem”, w Powozowni Ekspozycje czasowe: 5 lutego-30 czerwca – „Rzeźba animalistyczna” – wystawa ze zbiorów Muzeum Jeździectwa i Łowiectwa w Warszawie, w Oficynie 17 marca-30 czerwca – „Polując na światło” – wystawa fotograficzna Mirosława Kwiecińskiego, w Oficynie 10-31 maja – „Norweskie inspiracje – od tradycji do współczesności” – wystawa fotograficzna Elżbiety Dzikowskiej i Izabeli Staniszewskiej, w Powozowni 19 maja-31 sierpnia – „Zwierzęta naszych lasów, pól i szuwarów” – wystawa fotograficzna Rafała Łapińskiego 3 czerwca – Festyn edukacyjny „Spotkanie z lasem” 2 7 czerwca-31 sierpnia – „Nasz świat sztuki” – wystawa malarstwa Igi Brzeskot-Nowak i Zbigniewa Boguckiego 17 czerwca-31 sierpnia – „Leśnicy na Wschodzie 1939-1947” – wystawa historyczna autorstwa Tomasza Skowronka 15 lipca-31 grudnia – Wystawa poświęcona ptakom drapieżnym ze zbiorów własnych Muzeum GALERIE Galeria Sztuki im. Jana Tarasina (dawna Galeria BWA) pl. św. Józefa 5, tel. 62 767 40 81 1-4 czerwca – 26. Wystawa pokonkursowa „Świat dziecka” 9 czerwca-3 lipca – Salon Kaliski 7 lipca-31 sierpnia – wystawa malarstwa Heide Drevera i Uwe Thiergartena z Hamm Galeria w Hallu Centrum Kultury i Sztuki ul. Łazienna 6, tel. 62 765 25 35 7 maja-5 czerwca – „Plakaty teatralne” – wystawa prac Jana Lenicy i Romana Cieślewicza, towarzysząca 51. Kaliskim Spotkaniom Teatralnym. Wernisaż wystawy 11 maja o godz. 19.15 8 czerwca-3 lipca – „Grafika, rysunek” – wystawa prac Bogdana Topora 6-31 lipca – „Ilustracja, rysunek, plakat” – wystawa twórczości Zygmunta Januszewskiego 8 sierpnia-4 września – „Ilustracja, rysunek, plakat” – wystawa Piotra Młodożeńca Centrum Rysunku i Grafiki im. Tadeusza Kulisiewicza ul. Kolegialna 4, tel. 62 757 29 99 20 czerwca-30 września – „Agnieszka Cieślińska” – wystawa FILHARMONIA KALISKA al. Wolności 2, tel. 62 767 84 60 20 maja – Międzynarodowy Festiwal „Bursztynowy Szlak” Multimedia Amber Road Festival, „Kontrapunkt i forma”; wykonawcy: Gili Schwarzman – flet, Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Kaliskiej, Guy Braunstein – dyrygent; w programie: Jan Sebastian Bach – Koncert skrzypcowy a-moll, Siergiej Prokofiew – Sonata fletowa w wersji na orkiestrę kameralną (prawykonanie światowe), Johannes Brahms – IV Symfonia e-moll op. 98, Sala Koncertowa im. Profesora Jerzego Rubińskiego WPA UAM, godz. 19.30 1 czerwca – Koncert z okazji Dnia Dziecka „Karnawał Zwierząt”; wykonawcy: Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Kaliskiej, Lechosław Nowak – dyrygent, prowadzenie, Sala Koncertowa im. Profesora Jerzego Rubińskiego WPA UAM, godz. 10 i 12 cd. na stronie 75 w numerze: O Józefie Piłsudskim Rozmowa z Krzysztofem Jaraczewskim 4 Kobieta w niewoli O Aleksandrze Piłsudskiej 11 Dzieje Szczypiorna Między miastem a polami 25 Marszałek w Kaliszu Trzy wizyty 28 Garnizon kaliski Siły wojskowe Kalisza 46 Historia Felka Feliksa Karśnickiego 64 Czapki z głów! Miesięcznik Społeczno-Kulturalny Wydawca: Miasto Kalisz Adres redakcji: Ratusz, Główny Rynek 20, tel. 62 765 43 00 Redaktor naczelny – Elżbieta Zmarzła, tel. 62 765 43 91 Stale współpracują: Iwona Cieślak, Jolanta Delura, Mariusz Hertmann, Robert Kordes, Władysław Kościelniak, Tadeusz Krokos, Robert Kuciński, Agnieszka Tomaszewska, Karina Zachara Korekta: Justyna Ratajczyk, Tomasz Mażuchowski Projekt okładki: Tomasz Wolff Fot. na okładce: ze zbiorów Muzeum Okręgowego Ziemi Kaliskiej, na zdjęciu Józef Piłsudski podczas pobytu w Kaliszu Nakład 1000 egz. Redakcja nie zwraca materiałów nie zamówionych, nie odpowiada za treść ogłoszeń Skład – Point-Grafika Użytkowa Tomasz Wolff, tel. 62 502 66 90 Druk – Z. P. Offset-Kolor, tel. 62 764 97 61 Internet: www.kalisz.pl/kalisia.htm Numer konta dla prenumeratorów: Bank Zachodni WBK SA O/Kalisz 43 1090 1128 0000 0000 1218 1984 Legionowa historia Kalisza jest tematem specjalnego wydania „Kalisii”. Przedstawiamy w nim miasto i okolice czasów kiełkującej wolności Polski. Ziemia kaliska była miejscem wyjątkowym w dziele wyzwoleńczym, co potwierdzają źródła historyczne, opowieści potomków ówczesnych bohaterów, najstarszych mieszkańców tego regionu. Dlatego zebranie cennych świadectw kaliskiego dążenia do wolności stało się priorytetem wśród tematów zgłaszanych do tej edycji czasopisma. Kultywowanie pamięci o sprawach kluczowych dla naszej obecności, zwłaszcza w dziewięćdziesiątą rocznicę powstania garnizonu kaliskiego i uroczystego nadania przez Józefa Piłsudskiego sztandaru 29. Pułkowi Strzelców Kaniowskich, jest fundamentem, na którym będą opierać swoje losy kolejne pokolenia, nie tylko kaliszan. To wydanie „Kalisii” ma zatem wyjątkowe znaczenie. Daje świadectwo historii najważniejszej, narodowej. Mówi o sensie polskości i niezależności. Przekazuje wartości wynikające z humanitaryzmu. Krok po kroku analizuje różnorodne nurty niepodległościowe, w których brali udział mieszkańcy miasta – od kaliskich skautów począwszy, a skończywszy na żołnierzach 25. Dywizji Ziemi Kaliskiej. Po raz kolejny przypominamy, jak wielkim autorytetem dla Polski był Józef Piłsudski. Odtwarzamy w tym wydaniu „Kalisii” wszelkie ślady, które on i jego małżonka Aleksandra pozostawili w naszym mieście. Prezentujemy w całości niezwykle emocjonalne przemówienie, wygłoszone przez marszałka w Kaliszu i nadane przez radio na cały kraj. Przedstawiamy obszerne wspomnienia jego żony z pobytu, jako więźniarki, w obozie w Szczypiornie. Rozmawiamy z wnukiem Józefa Piłsudskiego, Krzysztofem Jaraczewskim, między innymi o pamiątkach, jakie pozostały w rodzinie po dziadku, o znaczeniu Kalisza w historii niepodległościowej państwa polskiego. Poszukiwanie wszelkich śladów tamtych wydarzeń, marsz szlakiem legionistów, rozmowy z rodzinami żołnierzy, przegląd unikalnych fotografii ze zbiorów muzealnych i prywatnych, badanie dokumentów, lektura wspomnień więźniów obozu w Szczypiornie, to tylko niektóre przejawy tamtych wydarzeń, godne ciągłego wskrzeszania. Dzięki nim możemy bowiem docenić wartość naszego rodowodu. Ważne jest nie tylko poszanowanie i przedłużanie pamięci o czasach zdobywania wolności oraz ludziach, którzy ją wywalczyli. Zadaniem na przyszłość jest promocja miasta w duchu patriotycznym, z priorytetem kreowania nowych przedsięwzięć, nobilitujących Kalisz do miana miejsca ważnego w tradycjach wolnościowych. O takich przedsięwzięciach mówią na łamach czasopisma pasjonaci historii, organizatorzy wystaw i imprez artystycznych, przybliżających nam np. dzieje garnizonu kaliskiego. Szczególne miejsce w tym wydaniu zajmują, obok małżeństwa Piłsudskich, postaci z tamtych lat, których biogramy wskazują na wyjątkową odwagę. Bez nich nie byłoby naszej wolności! Heroizm naszych braci, którzy tu pragnęli szczęśliwie żyć, a toczyli walkę na śmierć i życie jest nie do przecenienia. Przywracamy współczesnym ich imiona, z pełnymi honorami dla Niepokonanych. Nasza historia mówi: „Tu rodziła się niepodległość”. Doceniamy te fakty historyczne, pragniemy je pielęgnować, dzielić się nimi z innymi, by nasza tradycja została zachowana dla potomnych. Jesteśmy dumni z naszych bohaterów. Zapraszam do lektury! 4•5•6 2011 4 Rozmowa z Krzysztofem Jaraczewskim, wnukiem Józefa Piłsudskiego, prezesem Fundacji Rodziny Józefa Piłsudskiego, dyrektorem Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku Docieranie do historii od kuchni Która z pamiątek ma dla Pana szczególne znaczenie? Krzysztof Jaraczewski obok rzeźby Józefa Piłsudskiego w warszawskim biurze muzeum przy ul. Zdrojowej Czy w Pana rodzinie zachowały się pamiątki po Józefie Piłsudskim? W rodzinie mamy wiele pamiątek po dziadku. W czasie II wojny światowej zostały one zabrane z Belwederu i przewiezione do Anglii, gdzie przekazano je babci, przez prezydenta Władysława Raczkiewicza. Następnie znalazły miejsce w jednym z muzeów w Londynie, ulokowane – dla zabezpieczenia przeciwko niemieckim nalotom lotniczym – w specjalnych metalowych skrzyniach. Po śmierci babci w 1963 roku zajmowała się nimi głównie ciocia Wandzia, siostra mamy. Po powrocie rodziny do Polski w 1990 roku, podjęto starania o sprowadzenie tych pamiątek do Warszawy, z nadzieją, że wkrótce powstanie Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Pamiątki trafiły do kraju w 2005 roku. Dworek Marszałka został odzyskany i wyremontowany przez Fundację Rodziny Józefa Piłsudskiego. Uznaliśmy wówczas, że mamy już za sobą najgorsze problemy w tworzeniu muzeum. Niestety myliliśmy się, do dzisiaj nie powstały potrzebne nowe budynki muzealne. Wśród pamiątek są różne przedmioty, np. pistolety z czasów PPS, zbiór szabli dziadka, buława marszałkowska, mundur, dokument powołujący Józefa Piłsudskiego na Wodza Naczelnego państwa czy Chorągiew Głowy Państwa, która okrywała trumnę podczas pogrzebu. Do tego mnóstwo korespondencji prywatnej. Dla mnie niezwykle cenny jest rękopis wspomnień zatytułowanych „Moje pierwsze boje”, które dziadek pisał podczas internowania w Magdeburgu. Był tam w pełni odizolowany. Kiedy go aresztowano, przyszła żona, Aleksandra Szczerbińska, oczekiwała ich pierwszego dziecka. Zobaczył swoją córkę Wandę, dopiero po powrocie z internowania, w momencie gdy Polska odzyskiwała niepodległość w listopadzie 1918 roku. I ten rękopis kojarzy mi się serdecznie z ciocią Wandzią. Równie cenne są dla mnie jego rzeczy osobiste, np. szabla czy okulary. Szczególnie lubię okulary, bo przez nie widział świat. Są to okulary do pisania – rzecz, o której wiem, że dziadek jej codziennie dotykał, która była mu po prostu niezbędna. Większość pamiątek obecnie przechowywana jest na Zamku Królewskim w Warszawie, niektóre są poddane konserwacji. Zbiór był wystawiany w Sulejówku, a w 2006 roku odwiedził też Kraków. Od tego czasu czynimy starania na rzecz stałej prezentacji pamiątek w nowo wybudowanym muzeum przy Dworku Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Chcemy, żeby docelowo trafiły właśnie tam, ale budowa przebiega z dużymi oporami. Salon w Dworku Marszałka Józefa Piłsudskiego w Sulejówku 5 4•5•6 2011 Dworek Marszałka Józefa Piłsudskiego, w którym obecnie mieści się muzeum jego imienia Czy pamiątki po Józefie Piłsudskim były przechowywane przez Pańską rodzinę jak relikwie? Były one przechowywane jak każde pamiątki rodzinne. Mieliśmy jeden kufer, w którym było mnóstwo dokumentów. Pamiętam, jak byłem bardzo mały, babcia często wyciągała je i rozkładała na stole do pracy. Inne leżały zwyczajnie, pod łóżkiem. Potem były przechowywane w Instytucie Józefa Piłsudskiego w Londynie. Nie poznał Pan osobiście Józefa Piłsudskiego, ale z pewnością zna Pan liczne relacje bliskich na jego temat. Jaki był Józef Piłsudski według przekazów rodzinnych? Chyba większość Polaków zainteresowanych Józefem Piłsudskim zdobywało wiedzę o nim z przekazów rodzinnych. Szkoła roz- powszechniała niewiele wiadomości. Pod tym względem byłem więc w podobnej sytuacji jak wszyscy w kraju. Dlatego też gdy pyta pani, jakie są moje wspomnienia związane z dziadkiem, mogę powiedzieć, że są to przede wszystkim osobiste wspomnienia. Poznawałem swojego dziadka w warunkach nietypowych, bo w Anglii. Urodziłem się w Londynie, gdzie rodzina żyła po II wojnie światowej. Wówczas nasz powrót do Polski był niemożliwy. Dowiadywałem się więc o nim w otoczeniu angielskim, któremu Józef Piłsudski był w dużym stopniu obojętny. Anglicy w większości niespecjalnie nawet wiedzieli, gdzie znajduje się Polska. Starsze pokolenie kojarzyło Polskę ze znakomitymi polskimi pilotami z bitwy o Anglię, a moje pokolenie pierwszy raz uświadomiło sobie, że Polska istnieje dzięki piłce nożnej – słynny remis Anglii z Polską w 1973 roku na Stadionie Wembley. Także działalność Ojca Świętego Jana Pawła II i „Solidarno- ści” zmieniło to nastawienie. Dopiero wtedy w Anglii obudziło się poważniejsze zainteresowanie Polską. Słuchałem więc wieści o dziadku w gronie rodzinnym. To było coś bardzo przyjemnego, bo nie odebrano mi go w czasie dzieciństwa. Natomiast musiałem zrezygnować w jakimś sensie z tego prywatnego obcowania z nim, kiedy zacząłem pracę nad muzeum. Wydaje mi się, że jego osoba nie była dominującą w naszym życiu rodzinnym, nawet polskość nie była dominująca. Mogliśmy w domu mówić w języku polskim albo w języku angielskim. I to był nasz – mojej siostry i mój – wolny wybór. Nie wolno było nam tylko mieszać języków, za wstawianie słów obcych była finansowa kara. Nie było żadnych innych wymagań. Spoglądając jednak na działalność mojej siostry, mocno zaangażowanej w „Solidarność”, a także biorąc pod uwagę nasz powrót 4•5•6 2011 czyłem, więc przekaz rodzinny był mądry. Pewnie trochę państwa rozczarowałem, że poznawanie polskości nie oznaczało w moim przypadku wzorowania się na jakimś modelu patriotycznym, według którego należało postępować. Uważam, i to wyniosłem z domu, że poszukiwanie sposobów aktywnej działalności dla dobra ogółu, zwłaszcza w obecnych czasach, również w duchu państwowości, jest fundamentalne. Jak wyglądała konfrontacja Pańskiej wiedzy podręcznikowej na temat dziadka z przekazem rodzinnym? Było to w jakiś sposób zaskakujące. Przekaz rodzinny jest głęboki i oparty na wartościach. Podręczniki tego nie zapewnią. Ktoś napisze, że Piłsudski znał tyle a tyle języków. Ale zaraz pojawiają się pytaFragment pomnika marszałka Józefa Piłsudskiego w Sulejówku, nia: w jaki sposób je na Skwerze Niepodległości, autorstwa rzeźbiarza Karola Badyny stosował, przy jakich okazjach, do czego Fot. (x4) Andrzej Kurzyński mu służyły? Te wiadomości dawał właśnie do Polski, z żoną i synem (drugi syn urodził przekaz rodzinny i tego w podręcznikach się już w kraju), wydaje mi się, że miłość do się nie znajdzie. Książki historyczne o Józeojczyzny została nam przekazana. Mamy fie Piłsudskim nie odpowiadają na pytania, pewnego rodzaju zobowiązania w stosunktóre sobie stawiam. Do dzisiaj nurtuje mnie ku do Polski. Istotny jest sposób ich spełnp. pytanie, czemu w 1918 roku, gdy Józef nienia. I nie chodzi o to, żeby znać historię Piłsudski wysiadł z pociągu wracając z Magczy literaturę, ale o zaangażowanie, o jakiś deburga, już po kilku dniach zaproponowaczyn. Te wartości przekazali nam rodzice. no mu, żeby został Naczelnikiem Państwa Samo poznawanie polskości, bez zdolności i odradzająca się Polska to zaakceptowała. jej urzeczywistnienia, nie jest życiodajne. Jakie cechy posiadał, że tak mu zaufano. Kiedy idee nie mają ujścia w postaci konPrzecież nie było tak, że brakowało innych kretnych działań, wtedy człowiek staje się ludzi, którzy chcieli wolności dla Polski i byli zgorzkniały. Tego na szczęście nie doświadzasłużeni w walce o niepodległość dla kraju. 6 Na czym polega Pana obecna działalność związana z osobą Józefa Piłsudskiego i pamięcią o odzyskaniu przez Polskę niepodległości? Nietypowe jest w niej to, że prywatna historia i towarzyszące jej emocje doprowadziły mnie do zorganizowania Muzeum Józefa Piłsudskiego dla następnych pokoleń. Tworzymy miejsce, nowe miejsce, w bardzo ciekawym momencie dziejowym. Najpierw odzyskaliśmy Dworek Milusin, dom rodzinny mojej mamy i cioci Wandy, a także grunty dookoła dworku. Następnie przywieźliśmy pamiątki z Anglii. Działania te realizowaliśmy poprzez Fundację Rodziny Józefa Piłsudskiego. Wcześniej, zanim ona powstała, toczyły się rozmowy z gminą Sulejówek. Odzyskiwanie poszczególnych części majątku ciągnęło się długo i przebiegało etapami. Pierwsze grunty odzyskaliśmy w 2000 roku, ostatnie – w roku 2007. Dopiero wtedy pojawiły się możliwości wybudowania nowoczesnego muzeum, poświęconego życiu i działalności Józefa Piłsudskiego. Dlaczego tak ważny jest właśnie Sulejówek? Muzeum, które ma powstać w Sulejówku, w sąsiedztwie Dworku Milusin, będzie miało wydźwięk bardziej osobisty. Pojawiały się opinie, aby wznowić działalność muzeum belwederskiego. Uważam, że Belweder nie jest dobrym miejscem dla Józefa Piłsudskiego. Byłoby tam sztywno i sztucznie. Centrum miasta nie daje takich możliwości jak Sulejówek, który stwarza szansę narracji wystawy w sposób niespieszny. Ludzie będą mogli przyjechać, zwiedzić dworek, zobaczyć wystawy, ale również wypić kawę, porozmawiać, przeczytać dawną gazetę i odpocząć. Historia, którą pragniemy opowiedzieć i pokazać w muzeum, zdarzyła się zaledwie sto lat temu. Powinna więc być przekazywana bardziej miękko, jakkolwiek nie powinna być „zagłaskana”. Winna mieć też swoje wewnętrzne napięcia, bo tych napięć było dużo. Trzeba ją zatem pokazać całościowo, z blaskami i cieniami, także poprzez pamiątki wspierające, dowodzące, że dotyczy ona każdego Polaka. 7 4•5•6 2011 W 2008 roku, w 90. rocznicę niepodległości, w realizację budowy muzeum zaangażowało się państwo. Podpisana została umowa między fundacją a Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, powołująca Muzeum Józefa Piłsudskiego. Fundacja przekazała grunty, pamiątki, wizję i koncepcję architektoniczną, która była wcześniej przygotowana. Pierwszy raz od czasów II wojny światowej władze państwowe włączyły się w przedsięwzięcie związane bezpośrednio z osobą Józefa Piłsudskiego. Realizacja umowy idzie jednak bardzo wolno i z wielkimi trudnościami. Co obecnie zastaniemy w Sulejówku? Na tę chwilę zwiedzać można właściwie tylko dworek. Został on wyremontowany przez fundację, bo do niedawna mieściło się w nim przedszkole. Na miejscu jest kustosz – opiekujący się dworkiem i oprowadzający przybyszów. Choć nigdzie tego nie ogłaszamy, do dworku zagląda od 7,5 do 10 tys. zwiedzających rocznie. Co stoi na przeszkodzie, aby powstało Muzeum Józefa Piłsudskiego? Nie widzę żadnych racjonalnych przeszkód. Ale decyzje na ten temat zapadają na poziomie rady ministrów i premiera. Wszystkie obietnice i umowy są zagwarantowane, ale muzeum wciąż nie ma. Odzyskanie niepodległości i budowa państwa polskiego w okresie międzywojennym jest jednym z większych sukcesów Polski. Ze wszystkimi trudnościami potrafiliśmy te 20 lat przetrwać, co dało nam szansę przetrwania następnych trudnych lat. Moim zdaniem, można dziś mówić o czterech kwestiach, które najsilniej definiują historię Polski w XX wieku: osoba Józefa Piłsudskiego i odzyskanie przez kraj niepodległości, Powstanie Warszawskie i działalność państwa podziemnego, dzieje „Solidarności” oraz osoba i działalność Jana Pawła II. Te cztery wydarzenia i związane z nimi osoby uwypuklają nasze narodowe wartości i pokazują, kim jesteśmy. Powinniśmy dążyć do normalizacji kwestii dziedzictwa narodowego. Inne kraje na zachodzie są świadome, że musi ono być powszechnie dostępne – i to nie w formie książki, lecz poprzez bardziej namacalne „ocieranie się” o historię. Człowiek wtedy nią nasiąka. O to trzeba dbać w pierwszym rzędzie. Jak ma wyglądać docelowo Muzeum Józefa Piłsudskiego? Przede wszystkim ma powstać nowy budynek muzealny, w którym będą realizowane różnego rodzaju programy wystawiennicze, edukacyjne, naukowe czy wydawnicze. Jak w każdym nowoczesnym muzeum – dostępne dla wszystkich zwiedzających. Ta spuścizna nie może być przez nikogo zawłaszczona. Będzie to nowoczesny budynek. Przewidywana powierzchnia wystawowa ma liczyć 1200 m kw. Tutaj powinna mieścić się wystawa narracyjna, a więc taka, która opowiada historię, podobnie jak w Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum Chopina czy Muzeum Historii Żydów Polskich. Ze zdobytą w ten sposób wiedzą będzie można zwiedzić dworek i skonfrontować ją ze światem materialnym. Bo przecież tutaj mieszkał człowiek, który w tej historii uczestniczył. „Drewniak”, czyli pierwotny dom rodzinny, kupiony przez Aleksandrę Piłsudską w 1921 roku, będzie siedzibą fundacji współprowadzącej całą instytucję. Tam też znajdą się pokoje gościnne. Natomiast willa „Bzów”, wybudowana w latach 30. na terenie sąsiednim, który nie należał do rodziny, połączy się z nowym budynkiem i utworzy część jego zaplecza. W tej chwili jest tam planowany zalążek biblioteki, która byłaby częścią muzeum. Miejscowy ośrodek zdrowia wyprowadził się z willi „Bzów” dopiero w tym roku, gdy gmina wybudowała nową przychodnię. Teraz można więc już przeprowadzić ekspertyzy konstrukcyjne, by ocenić, co można zrobić w budynku – naturalnie za zgodą konserwatora zabytków. Bierze Pan udział w uroczystościach kultywujących pamięć Marszałka? Jako dyrektor muzeum jeżdżę po Polsce z nadzieją, że energia, dobra wola i praca mogą służyć czemuś więcej niż tylko wywieszeniu pamiątkowej tablicy. To jest oczywiście bardzo ważne, ale na tym nie powinno się kończyć. Czy dostrzega Pan społeczne zainteresowanie powstaniem i działalnością przyszłego muzeum? Na poziomie społecznym sytuacja jest bardzo sprzyjająca. W ubiegłym roku zorganizowaliśmy dwie wystawy – w 75. rocz- nicę śmierci Józefa Piłsudskiego oraz w 90. rocznicę bitwy warszawskiej. Obie miały miejsce w Warszawie, a pierwsza z nich podróżowała także po innych polskich miastach. Ze statystyk wynika, że otarło się o nie ok. miliona osób. Jeśli nawet tylko 5 do 10 proc. z nich zgłębiło temat, nadal jest to od 50 do 100 tysięcy ludzi! Wystawa musi mieć nastrój ciepły, serdeczny, gościnny, ale musi być też krytyczna. Nowoczesne społeczeństwa nie obawiają się krytyki, wręcz jej potrzebują do interpretacji swojej przeszłości – by wiedzieć, jak działać na przyszłość. Jeśli wyciąga się z historii i to, co jest pozytywne, i to, co było negatywne – nabiera się do niej zdrowego podejścia. Wówczas akceptujemy ją w pełni, niczego nie chowamy pod dywan. Dyskutujemy już z pewnym dystansem, także do samych siebie. A jakie znaczenie ma według Pana Kalisz w tematyce niepodległościowej oraz dotyczącej Józefa Piłsudskiego? Chciałbym, aby w muzeum był specjalny program edukacyjny, który pokazywałby, że historia osobista i rodzinna może przełożyć się na nasze otoczenie, krok po kroku tworząc historię państwa. W ten sposób, powoli, odzyskiwaliśmy także niepodległość. Chcemy budować nasze muzeum w taki sposób, by każda część Polski, gdzie rodziła się niepodległość, została odnotowana. Bo jest dla nas bardzo ważna. Chcemy włączyć w ideę tworzenia muzeum wszystkie te osoby i miejsca, by każdy czuł, że muzeum jest dla niego dostępne, by każdy odnalazł tam swoją historię. Takim też miejscem, związanym mocno z ideą niepodległości i z Józefem Piłsudskim, jest Kalisz. W tym mieście historie wolnościowe są bardzo ciekawe, a skojarzenia z tematyką legionową – bardzo duże. Ale chodzi nam nie tylko o Kalisz, lecz o wszystkie tego typu miejsca, mniejsze niż Warszawa. Chcemy je włączyć w ożywianie muzeum. To jest wielkie wyzwanie historyczne i logistyczne. Dziękujemy za rozmowę i życzymy powodzenia! Rozmawiali: Elżbieta Zmarzła i Andrzej Kurzyński 4•5•6 2011 8 Skauci w walce o niepodległość Anna Roth Do Kalisza stosunkowo szybko zaczęły docierać wiadomości o skautingu. Wysoko ceniono w tym ruchu walory wychowawcze i etyczne, pomocne w kształtowaniu właściwej postawy polityczno-społecznej młodzieży. Pierwsze działania o charakterze skautowym (jeszcze bez wyraźnej struktury i przynależności organizacyjnej) podjęte zostały na terenie Kalisza na przełomie lat 1910-1911. Kierował nimi Apolinary Wiśniewski. W połowie 1911 roku w Krakowie odbył się pierwszy skautowy kurs instruktorski, na którym zapadła decyzja o powstaniu tajnych drużyn skautowych. Kalisz reprezentowali Stefan Czerwiński i Mieczysław Jelicz. Uczestnicy tak zapamiętali ów zjazd: „Piękna okolica oraz słoneczny dzień lipcowy harmonizowały z nastrojami tego zastępu Zarzewiaków z zaboru rosyjskiego, którzy przemęczeni trudnymi warunkami pracy politycznej, odetchnęli ożywczymi ideami, wzbogacili się wiadomościami skautowymi, nabierając nowych sił do dalszej pracy niepodległościowej. Skauting był nowym okresem pracy, która zmieniła dotychczasowy tryb życia młodzieży w zaborze rosyjskim, rozpoczynając nowy okres odrodzenia narodu: ideowego, fizycznego i moralnego. Z żadnego zjazdu nie wracaliśmy w tak podniosłym nastroju jak z tego, każdy widział przed sobą dalszy trud, który dobrowolnie w imię sprawy podjął, ale „nowa” praca – skauting, któremu wierność zaprzysięgliśmy, dodawał wiele otuchy i sił” (Henryk Bagiński „U podstaw organizacji Wojska Polskiego – 1908-1914”,Warszawa 1935). Do walki zbrojnej Do powstania kaliskiej drużyny skautowej najbardziej przyczynili się Władysław Łucki, Stefan Czerwiński, Stefan Drzewiecki, Wacław Sadowski, Mieczysław Grabiński, Mieczysław Jelicz, Antoni Karśnicki, Jan Korkozowicz, Apolinary Leśniewski, Edmund Opieliński, Józef Stankiewicz, Dominik Skoczylas, Mieczysław Smorawiński, Antoni Strójwąs, Mieczysław Wilczewski, Juliusz Ulrych. Na patrona drużyny wybrano gen. Jana Henryka Dąbrowskiego, a za najważniejsze cele uznano „dążenie do wychowania obywatela-żołnierza gotowego w każdej chwili stanąć do walki zbrojnej o niepodległość Polski” oraz „pielęgnowanie tradycji tych walk poprzez obchodzenie rocz- nic, zbieranie pamiątek, samokształcenie, zapoznawanie się z tradycją i kulturą” (Jan Maciejewski „Z dziejów harcerstwa kaliskiego 1912/13-1939”, Kalisz 1998). Dużą wagę w skautingu przywiązywano do sprawności fizycznej, stylu życia, samodzielności, odwagi i obowiązkowości. Z uwagi na nielegalność istnienia, drużyna funkcjonowała jako kółko sportowe powstałe przy Prywatnej Szkole Handlowej. Początkowo liczyła ona około czterdziestu osób podzielonych na cztery plutony, ale szybko stan liczebny się powiększał. Nowo wstępujący tak motywowali swą decyzję: „Wstąpiliśmy więc gremialnie do drużyny skautowej, za najważniejszą i najpilniejszą wówczas sprawę uznawszy jak najbardziej wszechstronne przygotowanie się do przyszłej walki zbrojnej o niepodległą i zjednoczoną Polskę”. Kaliscy skauci podejmowali różnorodne akcje niepodległościowe, skierowane głów- nie przeciwko zaborcy rosyjskiemu, choć ich konspiracyjna działalność nie ograniczała się tylko do tego zaboru. Wielokrotnie przekraczali oni granice zaboru austriackiego i pruskiego, kolportując nielegalną literaturę. Wyprawy te niejednokrotnie kończyły się aresztowaniami, a w konsekwencji zsyłkami w głąb Rosji. Taki los spotkał m.in. Mieczysława Jelicza i Pilitowskiego (imię nieznane). Żądni czynu Wybuch I wojny światowej zahamował działalność kaliskich skautów. Wielu z nich wraz z rodzinami opuściło zniszczony Kalisz, ale większość zachowała w swych sercach wierność dla idei skautingu i walki zbrojnej o niepodległą Polskę. Wierzyli w rychły zlot rozproszonych zastępów i szybkie wznowienie ich działalności. Już w 1915 roku podjęto pierwsze działania, mające na celu doprowadzić do odbu- Na zdjęciu Czesław i Ignacy Kardolińscy, ochotnicy Kaliskiej Kompanii Harcerskiej, 1920 r. 9 4•5•6 2011 dowy ruchu skautowego w Kaliszu. Zadania tego podjęli się Stanisław Wróblewski i Aleksander Tomankiewicz. 1 listopada tego roku powołali oni do życia 1. Kaliską Drużynę Skautową im. Tadeusza Kościuszki. W jej skład weszli członkowie dawnej drużyny im. Henryka Dąbrowskiego oraz nowi – „żądni czynu i przygody harcerskiej”. Jednak ruch był rozbity, bowiem w jego ramach ścierały się dwie opcje dotyczące przyszłości Polski i metod walki o jej niepodległość. Jedni skłaniali się ku współpracy z Polską Organizacją Wojskową i ruchem legionowym, drudzy byli przeciwni walce zbrojnej z zaborcami. Różnice te doprowadziły do rozłamu na „górze” i do wyodrębnienia się w Kongresówce czterech organizacji: Naczelnej Komendy Skautowej z siedzibą w Warszawie, Polskiej Organizacji Skautowej z siedzibą w Piotrkowie, Związku Skautek Polskich oraz stowarzyszenia „Junactwo”. Stanisław Wróblewski nawiązał kontakt z organizacją z Piotrkowa, związaną z ruchem legionowym, i wystąpił z prośbą o przyjęcie kaliskiej drużyny do Polskiej Organizacji Skautowej, ale ostatecznie kaliski delegat nie wziął udziału w zjeździe w Piotrkowie w grudniu 1915 roku. 16 grudnia 1915 roku 1. Kaliska Drużyna Skautów im Tadeusza Kościuszki wystąpiła do władz szkolnych z oficjalnym wnioskiem o zalegalizowanie swej działalności. Pod koniec roku zgoda taka została udzielona. Od tego momentu nastąpił dynamiczny rozwój instytucji, a już w styczniu 1916 roku przeprowadzono na Łęgach Majkowskich pierwsze ćwiczenia polowe, zakrojone na szeroką skalę. Po ich zakończeniu skauci przemaszerowali w zwartej kolumnie ulicami miasta, budząc swą postawą i śpiewem uznanie wśród mieszkańców. W połowie 1916 roku drużyna liczyła 75 członków i składała się z czterech plutonów, na czele których stał Tadeusz Grzmilas, a wśród członków znaleźć można było tak zasłużone później dla Kalisza osobistości, jak: Tadeusz Kulisiewicz, Zygmunt Herbich, bracia Kardolińscy, bracia Dybowscy. W lutym 1916 roku, decyzją Naczelnej Komendy Polskiej Organizacji Skautowej, powołano 23. Okręg Skautowy z siedzibą w Kaliszu, podzielony na obwody skupiające następujące miasta: Kalisz, Koło, Konin, Słupca, Turek, Błaszki, Chocz, Lisków, Opatówek, Uniejów, Białobrzegi, Drzewce, Ląd, Lądek, Pyzdry i Zagórów. Komendantem okręgu mianowano Stanisława Wróblewskiego, obwodu kaliskiego – Aleksandra Kaliska Kompania Harcerska, 1918-1919 r. Tomankiewicza, drużynowym skautów został Józef Kiernożycki. Wiosną Stanisław Wróblewski i Aleksander Tomankiewicz opuścili skauting i wstąpili do wojska. Ich miejsca zajęli Feliks Matawowski i Józef Kiernożycki. Do ruchu skautowego garnęło się coraz więcej młodzieży niezwiązanej ze środowiskiem Szkoły Handlowej. Z nich to utworzono dodatkowy pluton, który początkowo włączono do 1. Kaliskiej Drużyny Skautowej, a na przełomie lat 1916-1917 przekształcono go w 2. Kaliską Drużynę Harcerską im. Romualda Traugutta. Na czele stanął Józef Kiernożycki, a jego zastępcą został Leonard Paprocki. Drużynę podzielono na trzy plutony: młodzieży rzemieślniczej – komendantem został Stanisław Głębowski, uczniów starszych klas miejskiej szkoły powszechnej, tzw. franciszkańskiej, której komendantem był Józef Ciupa, oraz młodzieży wiejskiej z Piwonic, którą dowodził komendant Józef Dybowski. Z biegiem czasu do drużyny tej dokooptowano samodzielny pluton Zenona Żabickiego, który 14 września 1917 roku przekształcono w 3. Kaliską Drużynę Harcerską im. Henryka Sienkiewicza. Drużyna ta liczyła ponad siedemdziesiąt osób, głównie uczniów Miejskiego Gimnazjum Filologicznego. Kolejne drużyny powstawały jak przysłowiowe grzyby po deszczu. Lilijka i krzyż W lipcu 1916 roku rozpoczęły się przygotowania do zjednoczenia ruchu skautowego. W dniach 1-2 listopada 1916 roku specjalna komisja wyłoniona na IV Zjeździe Polskiej Organizacji Skautowej podjęła uchwałę o zjednoczeniu wszystkich organizacji w Związek Harcerstwa Polskiego. Komendantem został ks. Jan Mauersberger, a jako odznakę przyjęto krzyż – znak byłej Naczelnej Komendy Skautowej w Warsza- wie – oraz lilijkę – symbol Polskiej Organizacji Skautowej w Piotrkowie. Zmieniono całe nazewnictwo – w miejsce nazw skaut, skautka, skauting wprowadzono odpowiednio harcerz, harcerka, harcerstwo. W nowej strukturze organizacyjnej kaliskie harcerstwo, liczące około stu osiemdziesięciu osób, weszło w skład Okręgu Va i zaczęło podlegać Wydziałowi Prowincjonalnemu ZHP. Harcerstwo Kaliskie kontynuowało działalność niepodległościową. Nawiązano również bliskie kontakty z Kaliskim Obwodem Polskiej Organizacji Wojskowej. Organizowano m.in. wspólne nocne ćwiczenia terenowe. Po ogłoszeniu przez okupanta Aktu 5 listopada w 1916 roku i utworzeniu Królestwa Polskiego, do Kalisza przybył polski oddział wojskowy i ogłosił werbunek. Chęć wstąpienia do niego wyrazili starsi harcerze, głównie z 2. Kaliskiej Drużyny Harcerskiej. Jednakże władze zażądały od legionistów złożenia przysięgi na wierność cesarzowi Niemiec. Józef Piłsudski kategorycznie się temu sprzeciwił. Część kaliskich harcerzy w ostatniej chwili wycofała się z miejsc werbunkowych i dzięki temu uniknęła internowania oraz uwięzienia w obozie w Szczypiornie. Harcerze jednak nie pozostali bierni, „kolportowali odezwy i nielegalne pisma także poza granicami zaboru do Skalmierzyc i Ostrowa Wielkopolskiego. Sporządzali spisy żołnierzy niemieckich wchodzących w skład garnizonu kaliskiego oraz nieśli pomoc legionistom internowanym w Szczypiornie” („Straż nad Prosną. Jednodniówka Jubileuszowa Harcerstwa Ziemi Kaliskiej 1912-1937”, Kalisz 1937). Od początku 1918 roku atmosfera polityczna gęstniała, a na wieść o podpisaniu 9 lutego 1918 roku przez Austrię i Niemcy traktatu pokojowego w Brześciu zawrzało. Harcerze kaliscy z członkami Polskiej Or- 4•5•6 2011 Kaliska Drużyna Harcerska im. Tadeusza Kościuszki (sekcja łączności ściśle współpracująca z kaliskim okręgiem POW), 1917 r. Fot. (x3) ze zbiorów Muzeum Okręgowego Ziemi Kaliskiej w Kaliszu ganizacji Wojskowej, zaordynowali w akcie sprzeciwu jednodniowy strajk wszystkich zakładów pracy, a „[…] rano nim zorze poranne oświeciły wyniosłe wieżyce kościołów kaliskich, na murach obecnego gimnazjum Miejskiego zawisł polski sztandar spowity krepą”. Inne drużyny harcerskie, pod osłoną nocy, zapełniły wszystkie skrzynki pocztowe „pocztówkami” skierowanymi do magdeburskiego więzienia, miejsca pobytu aresztowanego Józefa Piłsudskiego. Władze niemieckie coraz pilniej i uważniej zaczęły przyglądać się wszelkim organizacjom. Mimo zachowania wszelkich środków ostrożności, nastąpiły wśród harcerzy pierwsze rewizje i aresztowania, spotkało to m.in.: Zenona Żabickiego, drużynowego 3. Kaliskiej Drużyny Harcerskiej i Tadeusza Kozińskiego, zastępowego z 2. Kaliskiej Drużyny Harcerskiej. Wielu musiało opuścić Kalisz, m.in. Stanisław Głębowski z 2. Kaliskiej Drużyny Harcerskiej, który zasilił szeregi 5. Pułku Piechoty Legionów i przebył z nim cały szlak bojowy. Na przełomie października i listopada 1918 roku we Lwowie miał miejsce incydent spowodowany faktem, że Austria razem z Niemcami zakwaterowała we Lwowie oddziały ukraińskie, co skutkowało wzrostem napięcia między Polakami a Ukraińcami i doprowadziło do bratobójczych walk. Wobec napiętej sytuacji, Naczelny Inspektorat Harcerski w Warszawie zarządził mobilizację wszystkich harcerzy w Kongresówce. Do Kalisza wysłano druha porucznika Kazimierza Morrisa (komisarza mobilizacyjnego Naczelnego Komitetu Harcerskiego), który miał za zadanie zmobilizować i zorganizować Kompanię Harcerską i oddziały Pogotowia Młodzieży. Po wyjściu Piłsudskiego z więzienia w Kaliszu ogłoszono alarm, a Oddziały Pogotowia Harcerskiego rozpoczęły akcję oczyszczania miasta z wojska i urzędników niemieckich. Część harcerzy z kaliskiej kompanii harcerskiej pozostała w Kaliszu, a części wyznaczono służbę garnizonową w Warszawie. Kiedy pobyt w garnizonie zaczął się przedłużać, harcerze zaczęli się wymykać do oddziałów frontowych. Władze podjęły więc decyzję o rozwiązaniu formacji, a harcerzy poprzydzielano do różnych jednostek. I tak część weszła w skład I Dywizji Legionów (ci poszli na front), część utworzyła oddział przyboczny Józefa Piłsudskiego, a inni jeszcze skierowani zostali do Szkoły Podoficerskiej w Dęblinie. Harcerze kaliscy pełniący służbę wojskową na mocy rozkazu Ministra Spraw Wojskowych zostali z dniem 1 stycznia 1919 roku zwolnieni ze służby wojskowej. Niektórzy z nich pozostali w armii. Nastał czas wolności oraz „tworzenia zrębów państwowej niepodległości”. Znowu wojna Radość z jej odzyskania nie trwała długo. Niebawem na wschodzie kraju rozpoczęła się wojna polsko-bolszewicka. Naczelnik Związku Harcerstwa Polskiego 5 i 6 lipca 1920 roku rozesłał do jednostek harcerskich rozkazy z prośbą o „mobilizację harcerstwa do orężnej i pomocniczej obrony państwa”. Wraz ze wzrostem zagrożenia ze strony Armii Czerwonej prącej w kierunku Warszawy, na murach Kalisza zawisły odezwy gen. Józefa Hallera wzywające ochotników do tworzonej armii. Komendant Okręgu Kaliskiego Feliks Matawowski ogłosił stan gotowości i rozkazał sporządzić listę ochotników, na podstawie której starszych harcerzy skierował do służby frontowej, a młodszych – do służby wartowniczej i sanitarnej. Od ochotni- 10 ków odebrano przysięgę i uznano ich za żołnierzy. 17 lipca 1920 roku Kompania Kaliska zameldowała się w Inspektoracie Generalnym Armii Ochotniczej w Warszawie. Część Kompanii weszła w skład II batalionu 7. Kompanii 201. Pułku Piechoty. Pod koniec lipca pułk wyruszył na pola bitewne. Pozostali harcerze-ochotnicy z Kaliskiej Kompanii weszli w skład: – 205. Ochotniczego Pułku Piechoty im. Jana Kilińskiego (m.in. Eugeniusz Cichowski), – 12. Pułku Artylerii Polowej (Bolesław Lewiński), – 1. Pułku Brygady Syberyjskiej (m. in. Antoni Sawicki, Jan Michalski), – 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich, – 1. Pułku Szwoleżerów, – 1. Pułku Ułanów Krechowieckich (m.in. Wiesław Opieliński), – 18. Pułku Artylerii Ciężkiej (m.in. Stanisław Czernielewski, Jan Komza, Zenon Żabicki), – 1. Pułku Piechoty (m.in. Ignacy Kardoliński), – 1. Pułku w Sosnowcu (m.in. Ryszard Trębaczkiewicz), – IV Oddziału Straży Granicznej (m.in. Władysław Trawkowski, Tadeusz Elsner, Piotr Kryszak, Piotr Sokołowski), – Kompanii Wartowniczej „Modlin” (m.in. Mieczysław Cieniak), – jednostki kadrowej (m.in. Stefan Bogusławski), – Batalionu Wojsk Wartowniczych i Etapowych nr IV w Łodzi (m.in. Romuald Kemph). W walkach o wolną ojczyznę w latach 1914-1920 harcerze-ochotnicy z okręgu kaliskiego zawsze pierwsi odpowiadali na wezwania dowódców, by własną piersią bronić ojczyzny w potrzebie, stali wiernie u boku marszałka Józefa Piłsudskiego, zasilali szeregi Polskiej Organizacji Wojskowej, walczyli na wielu frontach, a „[…] krwią i ofiarą życia znaczyli swój szlak bojowy, między innymi pod Kostiuchnówką, Kukłami, Czechami, Tarnowem, Lwowem, Ossowem, Modlinem nad Wkrą, Borkowem, Nasielskiem, Makowem, Przewodowem, Przasnyszem, Chorzelami, Radzyminem, Myszyńcem, Grodnem, Wielkimi Paprociami, Szwelicami i Ciechanowem”. Wielu z nich nie powróciło do swych rodzin, a lista poległych kaliskich harcerzy-żołnierzy jest długa i z pewnością niepełna. 11 4•5•6 2011 Kobieta w niewoli Jerzy Aleksander Splitt Aleksandra Piłsudska witana przez przedstawicieli miasta na uroczystości odsłonięcia Pomnika Legionistów Polskich w Szczypiornie Aleksandra Piłsudska, druga żona marszałka Józefa Piłsudskiego, urodziła się 12 grudnia 1882 roku w Suwałkach. Była siódmym dzieckiem Piotra Pawła Szczerbińskiego i Julii Jadwigi z Zahorskich. Jej ojciec pochodził z niezamożnej rodziny mieszczan suwalskich, zaś matka ze zubożałej rodziny szlacheckiej. Wczesna śmierć rodziców spowodowała, że wychowaniem dziesięcioletniej Oli zajęły się babka Karolina z Truskolaskich Zahorska oraz ciotka Wiktoria Maria Zahorska. Po ukończeniu gimnazjum w Suwałkach w 1901 roku, Aleksandra rozpoczęła studia na tzw. Uniwersytecie Latającym w Warszawie. W 1903 roku została urzędniczką w fabryce wyrobów skórzanych na warszawskiej Woli. Rok później wstąpiła do Polskiej Partii Socjalistycznej i została skierowana do pracy agitacyjnej na Pradze. Bojowniczka o wolność W Organizacji Bojowej Polskiej Partii Socjalistycznej zajmowała się transportem i przechowywaniem broni. Aby mieć więcej czasu na działalność partyjną, zrezygnowała ze stałej pracy w fabryce i utrzymywała się z korepetycji. W maju 1906 roku poznała Józefa Piłsudskiego, a ich znajomość wkrótce przerodziła się w głębokie uczucie. Po rozłamie w partii, do którego doszło w listopadzie 1906 roku, pozostała we Frakcji Rewolucyjnej. Na początku 1907 roku aresztowano ją i osadzono w więzieniu. Do rozprawy sądowej jednak nie doszło. Aleksandra została zwolniona z braku dowodów winy i udała się do Radzymina, a następnie do Kijowa. Rok później przeniosła się do Lwowa, gdzie pracowała w biurze fabrycznym. W tym też czasie wzięła udział w akcji bezdańskiej (napad organizacji bojowej PPS na pociąg jadący z Wilna do Petersburga, celem skonfiskowania pieniędzy skarbowych na zasilenie ruchu niepodległościowego i dostarczenia środków do życia licznej rzeszy emigrantów politycznych w Galicji). Podczas swego pobytu we Lwowie związała się z ruchem strzeleckim. Od 1912 roku należała do kobiecego oddziału Związku Strzeleckiego. Prowadziła też bibliotekę Związku Walki Czynnej i była współzałożycielką Towarzystwa Opieki nad Więźniami Politycznymi. W latach I wojny światowej pracowała w oddziale wywiadowczo-kurierskim I Brygady Legionów, w którym pełniła funkcję komendantki służby kurierskiej. Działała też w Polskiej Organizacji Wojskowej. W listopadzie 1915 roku została ponownie aresztowania. Skazana na odosobnienie, aż do ogłoszenia Aktu 5 listopada 1916 roku przebywała w obozach jenieckich – najpierw w Szczypiornie, a później w Lauban na Śląsku. Po zwolnieniu z obozu powróciła do Warszawy i rozpoczęła pracę zarobkową jako urzędniczka. Działała też w Lidze Kobiet. W lutym 1918 roku urodziła córkę Wandę, której ojcem był Józef Piłsudski, więziony wówczas przez Niemców (od 22 lipca 1917 roku) w twierdzy magdeburskiej. Druga ich córka, Jadwiga, urodziła się w lutym 1920 roku. Związek Aleksandry z Józefem Piłsudskim przez wiele lat nie mógł być zalegalizowany, bowiem jego pierwsza żona, 4•5•6 2011 Maria z Koplewskich, nie wyrażała zgody na rozwód. Ślub wzięli więc dopiero 25 października 1921 roku, już po śmierci Marii. Oboje małżonkowie mieszkali wówczas w podwarszawskim Sulejówku. Po przewrocie majowym w 1926 roku udzielała się aktywnie w pracy społecznej, m.in. zajmowała się pozyskiwaniem finansów dla stowarzyszenia „Nasz Dom”, które prowadziło zakład dla sierot. Działała również w stowarzyszeniu „Rodzina Wojskowa”, organizując w Warszawie przedszkola i szkoły powszechne dla rodzin wojskowych, oraz w stowarzyszeniu „Osiedle”, wspierając mieszkańców baraków dla bezdomnych w Warszawie. Udzielała się także w Towarzystwie Opieki nad Bezdomnymi Dziećmi oraz w Unii Polskich Związków Obrończyń Ojczyzny – organizacji utrzymującej łączność między kombatantami pierwszej wojny światowej. Za swoje dokonania w zakresie opieki nad dziećmi odznaczona została Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. We wrześniu 1939 roku wraz z córkami przedostała się przez Litwę, Łotwę i Szwecję do Anglii i zamieszkała w Londynie. Zmarła 31 marca 1963 roku. Pochowana została na North Sheen Cementary. 28 października 1992 roku jej prochy zostały złożone w grobie na warszawskich Powązkach. Obozowa rzeczywistość Pobyt w obozie jenieckim w Szczypiornie Aleksandra Piłsudska opisała w swoich wspomnieniach, których obszerny fragment przytaczam poniżej: „W roku 1915 pracowałam jako komendantka kurierek w Legionach, administrowałam bibułą propagandową i pomagałam przy rekrutacji. Nie ule gało wątpliwości, że prędzej czy później policja niemiecka zwróci na mnie uwagę. Stosunek Niemców do Piłsudskiego w owym czasie można było określić jako mieszaninę oficjalnego szacunku i skrytej podejrzliwości. Armia niemiecka, ze swoją militarystyczną tradycją, patrzyła na Legiony jako na wojsko nieregularne, na czele którego stał rewolucjonista. Ze względu jednak na to, że Legiony i Piłsudski byli sprzymierzeńcami Austrii, alianta niemieckiego, musieli tolerować tego człowieka, który stał na czele polskich oddziałów. To jednak nie przeszkadzało Niemcom tępić POW jako organizacji tajnej, o celach dla nich niebezpiecznych. W Warszawie rządził gubernator niemiecki von Beseler. Policja niemiecka zastąpiła policję rosyjską, więzienia były zapełnione tak jak przedtem. Na tle takiej sytuacji w listopadzie 1915 r. aresztowano mnie w domu, pod zarzutem uprawiania agitacji za werbunkiem do organizacji nielegalnej, znanej pod nazwą POW. Osadzono mnie na Pawiaku, znanym mi już dobrze sprzed kilku lat, teraz pod niemiecką administracją. Wewnętrznie niewiele się tam zmieniło. Całą różnicę stanowiło właściwie tylko to, że dozorcy nosili inne mundury, a korytarze i cele wydawały się trochę czyściejsze niż dawniej. Moje dwie towarzyszki w celi zostały zaklasyfikowane jako kryminalistki dlatego, że ich mężowie siedzieli w więzieniu za kradzież. [...] Po jakimś czasie przeniesiono mnie do innej celi. Zastałam w niej panią Klempińską, również więźnia politycznego i członka PPS-Fr. Rew. Z nią to wyjeżdżaliśmy 6 sierpnia z Krakowa w ślad za Kadrówką jednym wozem. Warunki życia więziennego różniły się od czasów rosyjskich tylko tym, że jedzenie było trochę lepsze. Na śniadanie dawano kubek herbaty i kawałek suchego chleba, na obiad kaszę, a na kolację gorącą wodę. Po pewnym czasie odbył się mój proces. Sąd orzekł, że jestem winna prowadzenia niedozwolonej agitacji za wstępowaniem do POW. Skazano mnie na osadzenie w obozie odosobnienia. Po wyroku warunki życia poprawiały się o tyle, że mogłam już otrzymywać paczki żywnościowe. [...] Stan taki nie trwał jednak długo, bo w dwa tygodnie po wyroku odstawiono mnie i panią Klempińską do Szczypiorna pod Kaliszem. Z Warszawy jechałyśmy razem z panami Aleksandrem Hertzem, Feliksem Turowiczem i Aleksandrem Sulkiewiczem. Wszyscy oni byli członkami PPS-Fr.Rew. Na dworcu w Warszawie rozłączono nas z Sulkiewiczem, którego osadzono oddzielnie. [...] Szczypiorno nie robiło miłego wrażenia. Proszę sobie wyobrazić kawał pola, otoczony drutami, z błotem prawie po kolana, poprzecinany liniami, znaczącymi ziemianki, w których mieszkało około 4000 jeńców i 100 osób cywilnych. Dla całości obrazu dodać jeszcze należy ponure grudniowe popołudnie i drewniane twarze żołnierzy niemieckich. Było nas sześcioro więźniów politycznych: p. Klempińska, ja 12 i czterech mężczyzn, w tym Hertz, Turowicz i Drecki. Młody porucznik wziął listę do ręki, przeczytał każde nazwisko, zawód i wyrok, ostrzegł przed próbą ucieczki i dał znak straży. Czterej mężczyźni pomaszerowali w jednym kierunku, a my w drugim. Dowiedziałam się, że obóz miał być początkowo zbudowany z drewnianych domków, ale kiedy zabrakło budulca, władze znalazły pomysłowe wyjście: wykopano obszerne ziemianki, z drewnianymi, na metr wysokimi nadbudówkami, które miały małe okienka. Na pierwszy rzut oka z dalszej odległości wyglądało to jak budy dla psów. Brnęliśmy przez błoto, a deszcz padał nieprzerwanie. Wartownicy informowali nas, że taka pogoda trwa już od końca października. Wreszcie po drewnianych schodkach sprowadzono nas do jakiejś jaskini. W baraku unosił się ciężki, zimny zapach grobowca. Gdy oczy przyzwyczaiły się do półmroku, dostrzegłyśmy, że jest to olbrzymia ziemianka, podzielona na pół dość głębokim rowem, zakrytym deskami. Było to pomieszczenie obliczone na osiemdziesięciu mężczyzn. Rów, jak się później okazało, służył do zbierania wody w czasie silnych deszczów. Poza nami, kobiet w Szczypiornie jeszcze wtedy nie było; po pewnym czasie dodano nam do naszej ziemianki młodą służącą. Zimno panowało straszliwe. Za łóżka służyć nam miały dwa worki ze słomą, a za przykrycie koce. W środku ziemianki stał wprawdzie żelazny piecyk, ale wiatr hulał swobodnie, wpadając przez drzwi i okna. Krzeseł ani stołu nie było. Przez pierwszych kilka minut stałyśmy osłupiałe, nie wiedząc co robić. Dopiero gdy strażnik wrócił z jakimiś papierami, które musiałam podpisać, odzyskałam pewność siebie. Zażądałam natychmiastowego widzenia się z komendantem obozu. Strażnik zdumiony podobnym żądaniem stwierdził, że jest to niemożliwe, że jest to sprzeczne z przepisami i że pora jest zbyt spóźniona. Przełamałam jednak jego upór, żądając stanowczo, aby przekazał moją prośbę swemu oficerowi. Po pół godzinie strażnik przyniósł wiadomość, że komendant mnie przyjmie po... dezynfekcji. Wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem, na co oniemiały strażnik wykrztusił po chwili z wielkim trudem, że dokonanie dezynfekcji należy do przepisów obozowych. Za parę minut wtajemniczono nas w tę ceremonię. 13 4•5•6 2011 Znalazłyśmy się w małym pokoiku, gdzie wysoka, ponura Niemka roze brała nas do naga, a z naszych sukni zrobiła dwa ciasne pakunki. Następnie zaprowadziła nas do łazienki. Po napuszczeniu wody do wanien nasypała bardzo dużo jakiegoś środka dezynfekcyjnego i kazała nam się kąpać. Sama odeszła z naszymi ubraniami, nie zamykając za sobą drzwi. Trzęsłyśmy się z zimna. Wody w wannach było bardzo mało, ale za to była tak gorąca, że wykąpanie się było zupełnie niemożliwe. Zatrzasnęłyśmy otwarte drzwi i zaczęłyśmy się myć pośpiesznie, na zmianę szczękając zębami z zimna lub sycząc z bólu, pod dotknięciem parzącej wody. Wkrótce byłyśmy czerwone jak raki. Po piętnastu minutach Niemka zjawiła się z grubymi szmatami, które miały służyć za ręczniki, każąc nam czekać, aż suknie nasze wyschną. W międzyczasie wymyła każdej z nas głowę w silnym rozczynie karbolu, z takim skutkiem, że włosy zbiły się w kołtun. Trzeba było dwóch czy trzech tygodni na to, aby doprowadzić nasze fryzury jako tako do porządku. Potem nastąpiło badanie lekarskie przez lekarza wojskowego, który po orzeczeniu, że jesteśmy zdrowe, dał nam po dwa zastrzyki szczepionki przeciwtyfusowej. Przedstawiciel niemieckiej wiedzy medycznej nie uznawał widocznie sterylizacji, bo igły przy tym zabiegu nie zmienił. Podczas gdy nas poddawano tym zabiegom, w drugim pokoju dezynfekowano nasze suknie z tak niemiecką dokładnością, że moja granatowa suknia nabrała koloru zielonego, a skórkowe rękawiczki p. Klempińskiej skurczyły się przynajmniej o cztery numery. Po tym wszystkim uznano, że mogę już stanąć przed obliczem komendan ta obozu. Był to niemłody już człowiek, Prusak, o czarujących manierach. Przyjął mnie bardzo uprzejmie i cierpliwie wysłuchał uwag na temat ziemianki. W odpowiedzi, współczując nam, wyjaśnił, że obóz nie był przeznaczony dla kobiet, że my jesteśmy pierwsze, które się w nim znalazły i jeżeli się zgodzę na jego propozycję, to gotów jest obejść ze mną jutro rano wszystkie inne wolne ziemianki, abym sobie wybrała inną, odpowiedniejszą dla nas. W sprawie łóżek, wysłał już zapotrzebowanie do intendentury. Aleksandra Piłsudska z córkami Wandą i Jadwigą podczas odsłonięcia Pomnika Legionistów Polskich w Szczypiornie. Fot. (x2) Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej To było wszystko, co udało mi się uzyskać. Trzeba więc było cierpliwie przetrwać do rana. W życiu nie miałam tak złej nocy, jak ta, pierwsza w Szczypiornie. Nawet więzienie na Daniłłowiczowskiej było w porównaniu z ową ziemianką lepsze. Choć tu nie było ani smrodu, ani zaduchu, przeciwnie, miałyśmy aż nadmiar świeżego powietrza, to jednak tam nie widziałam przynajmniej ani jednego szczura. W Szczypiornie były ich masy. Jeszcze teraz otrząsam się ze wstrętem na wspomnienie tych włochatych, oślizgłych i ruchliwych zwierząt, co noc bez przerwy urządzających sobie na nas harce. Sytuacja nie zmieniła się na lepsze i w nowej ziemiance, dokąd zgodnie z obietnicą komendanta przeniesiono nas następnego dnia. Spać nie było można inaczej jak z głową wtuloną pod koc, starając się nie zwracać uwagi na harcujące na sobie szczury. Było to możliwe, o ile jakiś przemyślniejszy z nich nie wygryzał dziury w kocu. Wtedy, oczywiście, spanie stawało się niemożliwe. Dni mijały wolno. Żadnej łączności ze światem nie było. Niby to pozwolono nam otrzymywać listy, ale te prawie nigdy do nas nie docierały. Od Piłsudskiego dostałam tylko jeden, choć, jak się później dowiedziałam, pisywał bardzo czę sto. Ten brak wiadomości o tym co się działo w świecie, stanowił istną torturę. Od czasu do czasu któryś ze strażników dawał jeńcom gazetę niemiecką, która wędrowała z rąk do rąk tak długo, dopóki nie rozsypała się w strzępy. Za cały czas pobytu udało nam się zdobyć tylko jedną książkę; było to życie Cezara. Znałyśmy ją na pamięć i nieraz, gdy odzywał się w nas wisielczy humor, cytowałyśmy sobie z niej nawzajem całe stronice. Obóz był podzielony na dwie części, jedną rosyjską, drugą francuską. Każda z nich miała odrębną kuchnię. Chociaż surowe produkty były w obu te same, na ogół bardzo dobre i w dużej ilości, to jednak jedzenie jednej i drugiej różniło się znacznie. Francuzi, mimo że nie rozporządzali zawodowymi kucharzami umieli przyrządzać smaczne potrawy. Rosjanie natomiast, biernie przyjmując zawsze zrządzenia losu, w ten sam sposób odnosili się także do jedzenia; cokolwiek im dano, czy to były ryby, mięso, pomidory, kartofle, czy rumbarbarum, wszystko pakowali do jednego kotła, a po ugotowaniu wydzielali warząchwią jednakowe porcje na talerz. Nam pozwolono jeść u siebie, ale jedzenie musiałyśmy brać z kuchni rosyjskiej. Tak nam to jedzenie dokuczyło, że zwróciłyśmy się do komendy obozu o pozwolenie na korzystanie z kuchni francuskiej. Niestety, w biurokratycznych zarządzeniach nie znaleziono podstaw na wydanie takiego pozwolenia. Grudzień kończył się w atmosferze nieopisanego przygnębienia. Deszcz padał bez przerwy, woda wlewała się do rowów, zalewała ziemianki, stale grzęzło się w błocie. W czasie Bożego Narodzenia siedziałyśmy z p. Klempińską przy piecu, wspominając szczęśliwsze święta w przeszłości. [...] W lutym komendant obozu zawiadomił nas, że mamy być przeniesione do obozu w Lauban na Śląsku. Wyraził przy tym nadzieję, że tam będziemy czuły się o wiele lepiej. Żegnał nas z tak naturalną uprzejmością, jakbyśmy były jego gośćmi, a nie więźniami. Mam jak najlepsze wspomnienia z rozmów z tym Niemcem, który był jednocześnie kulturalnym Europejczykiem”. 4•5•6 2011 14 Obóz internowanych legionistów w Szczypiornie W walce o niepodległą Polskę Jerzy Aleksander Splitt Ogłoszenie Aktu 5 listopada w Kaliszu Pogłębiające się od początku XX wieku sprzeczności między różnorodnymi interesami dwóch wielki bloków polityczno-militarnych ówczesnych państw europejskich – trójprzymierza (Niemcy, Austro-Węgry i do maja 1915 r. Włochy, a później Bułgaria) oraz trójporozumienia (Anglia, Francja i Rosja) – przyniosły Europie zapowiedź zbliżającego się konfliktu zbrojnego. Gdy w sierpniu 1914 roku doszło do wybuchu wojny, ziemie Królestwa Polskiego stały się jednym z głównych terenów działań zbrojnych, tędy bowiem przebiegał front wschodni. W tej sytuacji postawa społeczeństwa polskiego wobec walczących ze sobą armii miała dość istotne znaczenie dla przebiegu przyszłych działań wojennych. Dlatego też obie strony już w pierwszych dniach wojny wydały odezwy do narodu polskiego głoszące hasła wolności i niepodległości. Koncepcje nowej Polski Polskie ugrupowania polityczne również starały się wykorzystać zaistniałą sytuację dla realizacji swoich celów i planowały wysunąć sprawę przywrócenia Polsce niepodległości na forum międzynarodowe. Na szczególną uwagę zasługują tu dwie koncepcje. Pierwsza z nich – prorosyjska (głoszona m.in. przez Komitet Narodowy Polski Romana Dmowskiego) – zakłada ła współpracę z Rosją, której celem miało być „rozbicie złowrogiej potęgi niemieckiej i zjednoczenie Polski pod berłem monarchy rosyjskiego”. Natomiast druga propozycja – wysunięta przez obóz proaustriacki – zakładała przyłączenie ziem Królestwa do Austro-Węgier i utworzenie monarchii Austro-Węgiersko-Polskiej. Obóz ten, za zgodą władz austriackich, doprowadził do sformowania Legionów Polskich walczących po stronie państw centralnych. Powstały one z działających na terenie Galicji, już kilka lat przed wybuchem wojny, związków strzeleckich, którymi dowodził Józef Piłsudski. W połowie 1915 roku Legiony składały się z trzech brygad: I – utworzonej jesienią 1914 roku (z działającego od sierpnia 1914 r. 1. Pułku Piechoty) i dowodzonej przez Jóezfa Piłsudskiego, a po jego dymisji przez mjr. Mariana Żegotę-Januszajtisa (od IX 1916 r.); II – powstałej w maju 1915 roku, dowodzonej przez Austriaka płk. Ferdynanda Küttnera, a następnie przez płk. Józefa Hallera (od VII 1916 r.); III – zorganizowanej wiosną 1915 roku, dowodzonej kolejno przez: płk. Stanisława Szeptyckiego, płk. Wiktora Grzesickiego, płk. Zygmunta Zielińskiego i płk. Bolesława Roję. Naczelnymi Komendantami Legionów Polskich, podporządkowanych organizacyjnie Naczelnej Komendzie armii austro-węgierskiej, byli kolejno: gen. Antoni Durski-Trzaska, gen. Stanisław Puchalski, płk Stanisław Szeptycki i płk Zygmunt Zieliński. Legiony Polskie wzięły udział w wielu krwawych walkach z armią rosyjską (straty 15 4•5•6 2011 oblicza się na prawie 15 tys. zabitych i rannych), a ich szlak bojowy wiódł m.in. przez pola bitewne pod Laskami koło Dęblina (X 1914 r. – I Brygada), pod Mołotkowem (X 1914 r. – I Brygada), pod Krzywopłotami koło Olkusza (XI 1914 r. – I Brygada), pod Łowczówkiem koło Tarnowa (XII 1914 r. – I Brygada), pod Konarami (V 1915 r. – I Brygada), pod Rokitną (VI 1915 r. – słynna szarża kawalerii II Brygady), pod Rarańczą (VI-IX 1915 r. – II Brygada), pod Józefowem nad Wisłą (VII 1915 r. – I Brygada), pod wsią Kostiuchnówka (VII 1916 r. – I, II i III Brygada), nad rzeką Stochód (VII-VIII 1916 r. – I, II i III Brygada) i pod Jastkowiem koło Lublina (1916 r. – III Brygada). Brak ze strony walczących ze sobą państw zaborczych konkretnych decyzji w sprawie przyszłości Polski spowodował (po wycofaniu się armii carskiej z ziem polskich) przeniesienie się Dmowskiego do Francji, a niedopuszczanie do rozwoju liczebnego i usamodzielnienia się Legionów Polskich przyczyniło się dodatkowo do wystąpienia Piłsudskiego z legionów (IX 1916 r.) i nawiązania współpracy z Niemcami, u boku których planował on rozwijanie działających od pierwszych tygodni wojny tajnych organizacji – Polskiej Organizacji Narodowej i Polskiej Organizacji Wojskowej. Nieokreślone granice Po zajęciu Królestwa Polskiego przez państwa centralne jego obszar podzielono na dwie strefy okupacyjne: południową Obóz internowanych legionistów – „Miasto niewoli” Obóz legionistów w Szczypiornie, wieże strażnicze (pod zarządem austriackim) i północną (pod władzą niemiecką). Przedłużające się i wyczerpujące działania zbrojne spowodowały konieczność szukania, zwłaszcza przez państwa centralne, nowych rozwiązań zmierzających do pozyskania żołnierzy. W celu przyciągnięcia do armii niemieckiej ludności polskiej, władze wojskowe doprowadziły do wydania w 1916 roku przez cesarzy Niemiec i Austro-Węgier tzw. Aktu 5 listopada, który powoływał do życia „samodzielne państwo”, utworzone z ziem polskich zaboru rosyjskiego, mające być monarchią dziedziczną z konsty tucyjnym ustrojem i pozostające w sojuszniczym związku z państwami centralnymi. Granice tego państwa nie zostały jednak określone, a najistotniejszym celem jego proklamowania było stworzenie Polskiej Siły Zbrojnej (Polnische Wehrmacht), pozostającej pod zwierzchnictwem generała-gubernatora warszawskiego Hansa von Beselera. Pomysł ten nie spowodował jednak powszechnego wstępowania Polaków do organizowanych oddziałów. By temu zaradzić, władze niemieckie doprowadziły do utworzenia namiastki polskiej władzy – Tymczasowej Rady Stanu, ze stojącym na jej czele ziemianinem z kaliskiego Wincentym Niemojewskim, w skład której wszedł także Piłsudski. Rada ta nie posiadała jednak większego znaczenia, pełniła wyłącznie rolę doradczą, a wszystkie ważniejsze decyzje podejmował nadal Beseler. Także i to działanie nie przyniosło zmiany stosunku Polaków do Polnische Wehrmacht. W odpowiedzi na Akt 5 listopada, car Mikołaj II wydał w grudniu 1916 roku specjalny rozkaz, w którym czytamy o „stworzeniu Polski wolnej, złożonej z wszystkich trzech części dotąd rozdzielonych”. Deklaracja ta nie została jednak potwierdzo na przez rząd carski, a stosunek Rosji do sprawy Polski uległ zmianie dopiero po obaleniu caratu. Bunt legionistów Układ sił militarnych i politycznych na frontach I wojny światowej w połowie 1917 roku wyraźnie wskazywał na to, że odbudowa niepodległego państwa polskiego jest przesądzona. W takiej sytuacji dalsze wiązanie się Piłsudskiego i Legionów Polskich z państwami centralnymi pozba- 4•5•6 2011 Z pamiętnika Marii Sulecińskiej – rysunki legionistów wione zostało perspektyw rozwojowych. Sprawę dotychczasowego sojuszu dodatkowo pogorszył tzw. kryzys przysięgowy, którego przyczyną było przekazanie przez Austro-Węgry Legionów Polskich stronie niemieckiej i włączenie ich do Polskiej Siły Zbrojnej, podporządkowanej generałowi-gubernatorowi Beselerowi. Decyzja ta była niewątpliwym ciosem dla politycznych dążeń Józefa Piłsudskiego, który planował rozbudować wojsko polskie w oparciu o Polską Organizację Wojskową oraz doprowadzić do jego uniezależnienia się od sojuszników. Zaistniałe okoliczności skłoniły go do Legioniści we wnętrzu obozowej „willi” wystąpienia wraz ze swoimi zwolennikami z Tymczasowej Rady Stanu (2 VII 1917 r.) oraz do rozpoczęcia akcji skierowanej przeciw składaniu nowej przysięgi przez legionistów pochodzących z obszaru Królestwa Polskiego. W wyniku działań podjętych przez Piłsudskiego prawie wszyscy legioniści pochodzący z Królestwa Polskiego, służący w I i III Brygadzie Legionów, odmówili złożenia przysięgi. Z pełnego składu osobowego obu tych brygad do przysięgi przystąpiło tylko 107 oficerów i 1.432 szeregowych, których włączono do Polskiej Siły 16 Zbrojnej. Z kolei legioniści z I i III brygady, zamieszkujący na terenie zaboru austriackiego, wcieleni zostali bezpośrednio do armii austro-węgierskiej i skierowani na front włoski. II brygada, licząca około 7.500 żołnierzy i składająca się przeważnie z obywateli austriackich, została przemianowana na Polski Korpus Posiłkowy, włączona w skład armii Austro-Węgier i odesłana na front rosyjski. Pod wrażeniem postawy legionistów władze niemieckie przystąpiły do bezpośredniej akcji skierowanej przeciw Piłsudskiemu, którego aresztowano i osadzono – wraz z najbliższym współpracownikiem Kazimierzem Sosnkowskim – w twierdzy magdeburskiej. Zatrzymano także wielu innych działaczy Polskiej Organizacji Wojskowej. Żołnierzy, którzy odmówili złożenia przysięgi internowano. Oficerów osadzono w Beniaminowie, a pozostałych – w liczbie około 3.150 osób – skierowano do obozu jenieckiego w Szczypiornie. Obóz nr 5 Powstanie tego obozu sięga swymi początkami końca 1914 roku, kiedy to niemieckie władze wojskowe rozpoczęły intensywne przygotowania do zakrojonej na szeroką skalę ofensywy na froncie wschodnim. W ramach tych przygotowań w Szczypiornie zorganizowany został duży obóz dla jeńców wojennych. Nosił on oficjalną nazwę „Obóz Jeńców Wojennych Nr 5 w Skalmierzycach” (Kriegsgefangenenlager Nr 5 in Skalmierschütz) i swoje funkcjonowanie rozpoczął w pierwszych miesiącach 1915 roku. Do listopada 1918 roku przebywało w nim kilkanaście tysięcy jeńców wojennych – przede wszystkim Rosjan, ale także Francuzów, Włochów, Anglików, Serbów, Czarnogórców, Rumunów, a nawet Hindusów i Murzynów z wojsk kolonialnych. Przez pewien czas przebywały w nim również osoby cywilne, a także przetrzymywano tu działaczy tajnej Polskiej Organizacji Wojskowej. Obóz ten znajdował się w szczerym polu. Obejmował rozległy obszar, który otoczony był kilkurzędowym płotem z drutu kolczastego, licznymi wieżami strażniczymi oraz latarniami oświetlającymi go nocą. Podzielono go na cztery części (oznaczone jako bloki A, B, C i D), oddzielone od siebie drutem kolczastym i posiadające odrębne bramy wjazdowe. W każdej z tych części wydzielono po dziesięć dodatkowych „bloków-sektorów”, składających się z 5 baraków, z których każdy przeznaczono dla 17 4•5•6 2011 250 osób. Zabudowę mieszkalną w obozie stanowiły długie, drewniane baraki kryte papą, w większości częściowo wkopane w ziemię i przez to stanowiące formę prymitywnych półziemianek. Jak wspomina Jan Gaździcki, jeden z internowanych legionistów „obóz sprawiał wrażenie jakby było to właściwie jedno olbrzymie, podrutowane wszerz i wzdłuż kretowisko”. Wnętrza baraków podzielone były na dwie duże sale, w których w zasadzie znajdowały się wyłącznie miejsca do spania w formie drewnianych nar. Do nakrywania się jeńcom i innym osadzonym w obozie osobom służyły kołdry uszyte z płótna barchanowego, wypełnione starymi gazetami. Najpełniejszy chyba opis obozu zamieścił w swym pamiętniku Ludwik Dudziński. Czytamy w nim: „Znaleźliśmy się jak gdyby w potrzasku. Wszędzie druty i posterunki. [...] Jesteśmy w olbrzymim, podłużnym obozie, mogącym pomieścić podobno do 30 tys. jeńców. Przede wszystkim rzuca się w oczy schludny budynek komendy obozowej. [...] W niewielkiej odległości od tego budynku wznosi się, ośmiometrowej może wysokości, strażnica obserwacyjna z umieszczonym pod szczytem karabinem maszynowym, skierowanym na naszą część obozu. Dla większego efektu, u stóp strażnicy ustawione są również w naszą stronę dwa działa polowe z ogólnej liczby pięciu, mających utrzymać w karności całą znajdującą się tutaj rzeszę jeńców. Dalej widzimy zabudowania kuchni, różnych magazynów, kantyny, umywalnie, łaźnie, nawet świątynię z małą wieżyczką na sygnaturkę i wprost niezliczoną, zdawałoby się, ilość niziutkich, całkowicie pokrytych papą baraków mieszkalnych, o małych, prawie kwadratowych okienkach”. Nadzór nad obozem, znajdującym się pod komendą podpułkownika Grafa von Oeynhausena, mającego opinię sadysty i hakatysty, sprawowali żołnierze niemieccy zakwaterowani w pobliskich murowanych koszarach, w których mieściła się także komendantura obozu. Barak mieszkalny szczypiorniańskiego obozu: „Nasz major, poczciwina staruszek, [...] stara się nam niedolę złagodzić. Jest nam życzliwy [...], gdzie może, tam nas broni. Szczególnie przed głównym komendantem całego obozu, którym jest podpułkownik Graf von Życzliwy Hugo Część obozu, w której umieszczono internowanych legionistów, stanowiła odrębną, zwartą całość (blok C) i znajdowała się pod zarządem niemieckiego majora rezerwy Hugo Kaupischa, którego legioniści w swoich relacjach wspominają w ciepłych słowach, a Wacław Kobyłecki daje takie oto porównanie obu komendantów Poranna toaleta Oeynhausen [...]. Gorliwa szelma i zaciekła. Nienawidzi nas. [...] Morzy nas głodem. Wydziela takie racje, że może obliczyć nasze istnienie na 2 miesiące. Zrobi z nas to, co zrobił z jeńcami rosyjskimi. [...] Ale to nic – wytrwamy”. 4•5•6 2011 Pierwszy transport legionistów przybył do Szczypiorna 14 lipca 1917 roku, a podczas jazdy kolejnego z nich, odbywającego się w nocy z 17 na 18 lipca na trasie Modlin-Kalisz, Tadeusz Biernacki ujednolicił i uzupełnił jedną z pieśni, która od tego czasu powoli stawała się hymnem legionowym. Dziś – z późniejszymi uzupełnieniami wprowadzonymi przez Andrzeja Tadeusza Hałacińskiego – powszechnie znana jest pod tytułem „My, Pierwsza Brygada” (w 2007 r. Minister Obrony Narodowej RP uznał ją za oficjalną pieśń Wojska Polskiego). Ostatnie grupy legionistów przywieziono tu pod koniec lipca 1917 roku. O tym, jakie wrażenie sprawił obóz w Szczypiornie na legionistach i jakie panowały w nim warunki, świadczy fragment wspomnień Władysława Kęsika: „Na drugi dzień przyjechaliśmy do Kalisza. [...] Na stacji pusto [...]. Za chwilę zbiórka i masze- Rozdzielanie posiłków rujemy do obozu, który rzekomo ma być etapem do cywila. Ale obozu jakoś jeszcze nie widać, dopiero po jakimś czasie marszu wyłaniają się po naszej prawej ręce kontury jakichś baraków odrutowanych. Widać już coraz wyraźniej, jak jeńcy rosyjscy krzątają się po obozie. Dalej w głębi widać jakby gołębniki na palach zbudowane. Im więcej zbliżamy się tem więcej rozumiemy, że to drugie San Domingo, bo oto przy szosie stoi baterja armat, wycelowanych na tajemnicze dla nas baraki, a tam na palach, zamiast gołębników są karabiny maszynowe i oto już jesteśmy za drutami”. Jeszcze dobitniej na ten temat pisze inny internowany w Szczypiornie legionista – cytowany już Wacław Kobyłecki: „Wysiadamy. Długa kolumna maszeruje. Kieruję wzrok w stronę naszej nowej siedziby. Duża, kilkudziesięciomorgowa przestrzeń, zabudowana szeregiem niskich, długich baraków. Całe miasto 18 z prawidłowo wytkniętymi ulicami. Miasto otoczone kilkoma rzędami drutów kolczastych. Miasto powolnego konania z głodu. Miasto niewoli. Dochodzimy. Rozpoznajemy już sylwetki tamtejszych mieszkańców. Jakieś szaro-ziemiste, wychudłe widma. Byli kiedyś ludźmi. [...] Pułki rozlokowały się po blokach, sąsiadujących z sobą, a oddzielonych od siebie jednym rzędem drutów. [...] Wzdłuż wszystkich bloków mieliśmy obszerną promenadę, z której było wejście do każdego oddziału. Przy tej właśnie alei stał gmach, który mieścił najważniejszą instytucję – kuchnię i skład prowiantów dla nas przeznaczonych”. Wraz z podoficerami i szeregowymi do obozu przybyło także kilkunastu oficerów, którzy nie ujawnili rzeczywistych stopni wojskowych. Większość spośród nich jednak władze niemieckie wkrótce zidentyfikowały i wywieziono ich do obo- 19 4•5•6 2011 zów w Niemczech. Między internowanymi panowała więź wspólnie przebytego szlaku bojowego oraz karność wynikająca z wojskowego stosunku podwładności. Pierwszym komendantem obozu legionistów został najstarszy stopniem kpt. Stanisław Tessaro-Zosik. Podlegali mu podoficerowie stojący na czele poszczególnych sektorów, a im z kolei komendanci baraków. Po jego dekonspiracji (6 VIII) obowiązki komendanta sprawowali kolejno: wach. Janusz Olszamowski (do 15 IX), wach. Michał Brzęk-Osiński (do 14 XI) i wach. Bohdan Dan-Stachlewski (do 15 XII 1917 r., czyli do chwili przeniesienia internowanych legionistów do Łomży). Osoby pełniące funkcje komendantów czuwały nad całokształtem życia obozowego. Utworzono komitet gospodarczy, który zajął się kuchnią oraz organizacją sklepu obozowego. Uruchomiono izbę chorych i pocztę. Pro- Przedstawienie amatorskie wadzono kursy szkolne (maturalne i dla analfabetów) oraz specjalistyczne (rolnicze i handlowe), a także naukę języków obcych i stenografii. Założono warsztaty rzemieślnicze i artystyczne oraz przystąpiono do organizacji występów chórów i przedstawień amatorskich. Legioniści grali także – z inicjatywy por. Stanisława Grzmota-Skotnickiego – w piłkę ręczną, która dzięki temu uzyskała, funkcjonującą do dzisiaj, popularną nazwę „szczypiorniaka”. O grze tej internowany w Szczypiornie, późniejszy poeta Władysław Broniewski napisał w pamiętniku, że „w ciągu dnia koledzy biegali za szmacianką; zabawa ta podbiła ich serca, grali całe dnie, zapominając, że są internowani”, a przytaczany już Ludwik Dudziński napisał: „Nasi sportowcy wykombinowali niedawno nową grę w piłkę. Zasady tej gry różnią się od używanych w footballu, są ciekawsze i rozwijają równomiernie całe ciało [...]. Jeśli kiedyś [...] wyjdziemy żywi z obozu, a nowa rozumniejsza gra zyska prawa obywatelstwa u innych miłośników sportu, wówczas ten jeden choćby wynalazek będzie nas bronił przed zarzutami bezowocnego pobytu w Szczypiornie”. Szczypiornickie languszki Pożywienie internowanych było złej jakości i dostarczano je w bardzo niewielkich ilościach. Stanisław Pewnicki tak napisał o obozowej stołówce: „Niemcy głodzili, wydając strawę niemożliwą do spożycia [...]. Porcja dzienna żołnierska składała się rano z ¼ litra ersatz herbaty, coś w rodzaju zaparzonego kwiatu lipowego i 150 gramów chleba zawierającego 25% mąki. Pozostałe 75% składało się z mielonych kasztanów, ziemniaków itp. cudownych odżywek. Na obiad wydawano pół litra wody zagotowanej z mielonych ślimaków morskich i cię- 4•5•6 2011 20 – sekretarz, Leon Dziewulski – skarbnik. Członkami byli też: ks. Jan Sobczyński, J. Bronikowski, S. Murzynowski i S. Orzeł. Przy Komitecie powstała także sekcja kobieca, w której działały m.in.: Sława Zakrzewska, A. Sztark, Maria Sulecińska, K. Świdnicka i Zofia Janiszewska. Ze strony internowanych kontakty z komitetem utrzymywała Rada Żołnierska, w skład której wchodzili m.in.: Władysław Bagiński i Władysław Broniewski. Komitet udzielał internowanym wydatnej pomocy i codziennie dostarczał do obozu zakupioną w mieście żywność. Zerwane numery Przeglądanie poczty tych liści pastewnych buraków”. Cytowany już Wacław Kobyłecki dodaje: „Historyczne szczypiorniańskie zupy urozmaicane były od czasu do czasu smakiem wygotowanych languszek, które nie były zwykłemi żabami, ugotowanemi w całości w zupie [...]. Były to jakieś ślimakowate twory morskie, posiekane na kawałki wielkości fasoli, zasuszone i obsypane sproszkowaną substancją niewiadomego pochodzenia. [...] Po ugotowaniu sproszkowana substancja niewiadomego pochodzenia znika, zaś w zupie pozostaje obślizgła przeźroczysta galareta”. Drugą specjalnością szczypiorniańską jest dużych rozmiarów, śmierdząca ryba, którą przed skonsumowaniem trzeba obedrzeć ze skóry, po czem gotować tak długo, iżby w odpowiedniej temperaturze wyginęły znajdujące się w niej bakterje. W dniu, kiedy na obiad gotowano tę rybę, promenada świeciła pustkami, albowiem w promieniu 100 metrów od kuchni nie można się było pokazać bez maski gazowej, ażeby tej śmiałości chorobą nie przepłacić, albo zgoła na wieczną utratę powonienia się nie narazić”. W celu polepszenia sytuacji żywieniowej w obozie, społeczeństwo Kalisza już w połowie sierpnia 1917 roku zorganizowało Oddział Polskiego Komitetu Opieki nad Jeńcami, w skład którego wchodzili: Stanisław Bulewski – przewodniczący, Ignacy Łaszczyński – zastępca, Kazimierz Scholtz Przedłużający się pobyt legionistów w Szczypiornie, stopniowe ograniczanie przez władze obozowe i tak rzadko wydawanych przepustek oraz pogarszające się warunki życia powodowały częste próby ucieczek internowanych. Jednocześnie Niemcy, poprzez przybyłą do obozu specjalną komisję, wzmogli wśród internowanych agitację o wstępowanie do oddziałów Polnische Wehrmacht. W jej wyniku 840 legionistów odesłano z obozu, a pozostałych poddano dalszym ograniczeniom i represjom. Obóz zmniejszono do czterech sektorów, uniemożliwiono kontaktowanie się poszczególnych bloków, utrudniono pracę komisji żywieniowej oraz prowadzenie zajęć szkolnych. Najbardziej dotkliwym zarządzeniem był jednak rozkaz oznaczenia internowanych numerami obozowymi, takimi jakie nosili w Szczypiornie jeńcy wojenni. Legioniści odmówili dobrowolnego naszycia tych numerów. Władze wojskowe odwołały więc przychylnie nastawionego do nich mjr. Hugo Kaupischa i powołały na jego miejsce wyraźnie wrogiego im kpt. Gliwitza (Schliwitza). Na rozkaz nowego komendanta, numery te naszywali internowanym jeńcy rosyjscy. Akcja ta jednak Niemcom się nie udała, bo legioniści naszyte numery pozrywali. W odwecie za tę niesubordynację, kpt. Gliwitz aresztował komendanta obozu polskiego wach. Brzęk-Osińskiego, zniósł kontakt z komitetem, zamknął sklep obozowy, wstrzymał pocztę i zakazał opuszczania baraków bez naszytego numeru. Wypełnienia tego ostatniego polecenia strzegli niemieccy wartownicy, których ustawiono przed wejściem do każdego baraku. W odpowiedzi zdesperowani legioniści podjęli decyzję urządzenia głodówki. Trwała ona od 14 do 17 listopada 1917 roku. Przerwała 21 4•5•6 2011 W kolejce po jedzenie. Fot. (x11) Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej ją dopiero interwencja Rady Regencyjnej, utworzonej w miejsce Tymczasowej Rady Stanu. Władze niemieckie wyraziły też zgodę na zwolnienie z obozu młodocianych, chorych i starych oraz na przeniesienie pozostałych legionistów do posiadającego znacznie lepsze warunki bytowe obozu w Łomży. W połowie grudnia 1917 roku pobyt legionistów w obozie jenieckim w Szczypiornie zakończył się. Przed wyjazdem wach. Bohdan Dan-Stachlewski, wystosował do kaliskiego Oddziału Polskiego Komitetu Opieki nad Jeńcami pismo, w którym podziękował za okazaną pomoc, dzięki której „żołnierz polski czuł się cząstką żywej siły zawartej w narodzie i wiedział, że liczne, a nierozerwalne więzy łączą go ze społeczeństwem”. Legioniści wystawili także – zwłaszcza członkiniom sekcji kobiecej komitetu – szereg imiennych dyplomów pamiątkowych z podziękowaniami, bo „niema szczypiorniaka, który by nie wspominał z głębokiem poczuciem wdzięczności Kalisza i tych zacnych obywatelek i obywateli, którzy poświęcali (nam) swój czas, pracę i pieniądze”. Zmartwychwstanie Na odzyskanie niepodległości legioniści i całe społeczeństwo polskie czekali jeszcze przez rok. Ważny przełom w zapatrywaniach na sprawę polską stanowił wybuch rewolucji proletariackiej w Rosji (7 XI 1917 r.). W jej wyniku już 16 listopada Rząd Radziecki przyznał narodom Rosji prawo „swobodnego samookreślenia aż do oderwania się i utworzenia samodzielnego państwa”, a w sierpniu 1918 roku ogłosił deklarację unieważniającą traktaty rozbiorowe zawarte między carską Rosją, Prusami i Austrią. Losy przyszłej Polski były jednak jeszcze wówczas znacznie uzależnione od państw centralnych. Dopiero klęska wojenna tych państw oraz przeobrażenia zachodzące w Austrii, które doprowadziły do rozpadu monarchii Austro-Węgierskiej, a także rewolucyjne wydarzenia w Niemczech otworzyły przed Polską nowe perspektywy. W takiej to sytuacji, nocą z 6 na 7 listopada 1918 roku, powstał w Lublinie, pod przewodnictwem Ignacego Daszyńskiego, Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej. Pięć dni później – 11 listopada 1918 roku – rozwiązał się on i podporządkował Józefowi Piłsudskiemu, który poprzedniego dnia powrócił z Magdeburga. 14 listopada rozwiązała się Rada Regencyjna i również przekazała mu całą władzę, jako naczelnikowi państwa. Po wielu latach niewoli Polska odzyskała upragnioną niepodległość. „Polska zmartwychwstała, a orzeł srebrnopióry uniósł się nad krajem i skąpany w blasku swobody narodowej, rozwinął swe skrzydła jako widomy sztandar wolności!”. O tę wolność trzeba było jednak ponownie wkrótce walczyć i legioniści z Beniaminowa, Szczypiorna i Łomży – pamiętając słowa swego komendanta: „niech żołnierz mój ani na chwilę bojownikiem Sprawy Polskiej być nie przestanie, [...] z niecierpliwością niech oczekuje tej chwili, w której poczucie honoru i godności pozwoli mu [...], przy pierwszej godziwej sposobności do tworzenia Armii Polskiej przystąpić” – ponownie chwycili za broń, poszli w pole, przelewali krew i niejednokrotnie oddali za nią to co mieli najcenniejszego – własne życie. 4•5•6 2011 22 Ukraińcy w Kaliszu Anna Roth Dzieje Ukrainy i narodu ukraińskiego splotły się na przestrzeni wielu wieków z dziejami państwa polskiego. Sporo było we wzajemnych kontaktach przyjaźni, sojuszy, wspólnych celów, ale też i wiele nieufności, a nawet bratobójczych walk. Dziś, gdy waśnie i konflikty stały się jedynie cząstką przeszłości, spróbujmy, już bez zbytnich emocji, prześledzić w skrócie najważniejsze fragmenty wspólnych dziejów. Jest to tym bardziej wskazane, że spora grupa Ukraińców znalazła w naszym mieście swoją przystań życiową, a wielu z nich na zawsze spoczywać już będzie w naszej ziemi.To właśnie im społeczeństwo Kalisza po 76 latach oddało hołd, dokonując 30 września 1999 roku odsłonięcia pomnika na cmentarzu w Szczypiornie. W swej okolicznościowej mowie ówczesny prezydent Kalisza Zbigniew Włodarek powiedział: „Chcemy, aby na tym cmentarzu ponownie stanęły krzyże nagrobne, a tablica z imionami tych, którzy tutaj właśnie, w Szczypiornie, pozostaną na zawsze, przypominała o wydarzeniach lat dwudziestych kończącego się XX wieku”. Ukraińsko-polska walka Nie zagłębiając się zanadto w burzliwe lata wojenne, zaznaczę tylko, że sytuacja na Ukrainie w początkach XX wieku była bardzo skomplikowana i niejasna. Istniały aż trzy ośrodki tworzące państwowość ukraińską: Ukraińska Socjalistyczna Republika Radziecka, Ukraińska Republika Ludowa z Dyrektoriatem Szymona Petlury oraz Zachodnio-Ukraińska Republika Ludowa w Galicji Wschodniej. Józefowi Piłsudskiemu zależało na ułożeniu sąsiedzkich stosunków z dwoma ostatnimi ośrodkami, by móc przerzucić własne siły z frontu ukraińskiego i skupić się na walce z Rosją. W tym celu 14 maja 1919 roku oddziały prowadzone przez Piłsudskiego rozpoczęły ofensywę w Galicji Wschodniej, a 25 czerwca państwa ententy upoważniły Rzeczypospolitą do zajęcia terenów aż po rzekę Zbrucz. W krótkim czasie, bo do 18 lipca, Ukraińcy galicyjscy zostali wyparci i w większości podporządkowali się Petlurze. Umożliwiło to Piłsudskiemu podjęcie z nim rozmów. W takiej to sytuacji doszło do zbliżenia stanowisk Polski i Ukrainy. Porozumienie marszałka Józefa Piłsudskiego z atamanem Szymonem Petlurą z lu- tego 1920 roku przewidywało udział Polski nika 1920 roku Piłsudski tymi słowy pow wyzwoleniu całej Ukrainy. Za słowami dziękował armii ukraińskiej za jej wspólposzły czyny. Gen. Władysław Sikorski ną walkę u boku wojsk polskich w wojnie z powodzeniem prowadził działania zbrojz bolszewikami: „Wspólnie przelana krew ne na Polesiu i Wołyniu przeciw wojskom i groby bohaterów są kamieniem węgielnym rosyjskim. 27 marca tegoż roku strona polna drodze do wzajemnego porozumienia ska wystąpiła do Rosji z propozycją rozi sukcesu obu narodów. Obecnie [...] żepoczęcia rozmów pokojowych i częściognam się ze wspaniałymi wojskami Ukrawego zawieszenia broni. W wyniku braku ińskiej Republiki Ludowej i stwierdzam, zgody ze strony Rosji, Polacy oświadczyli, że [...] niosły one wysoko swój sztandar, że wstrzymują dalsze negocjacje z Rosją, na którym wypisane było hasło Za Waszą a następnie podpisali z Ukrainą umowę i naszą wolność”. Władze wojskowe rozpolityczną oraz uznali dyrektoriat za prakazały wszystkim niepolskim jednostkom wowity rząd Ukrainy. Ostatecznie zmuszoopuszczenie terenów przyznanych nam no jednak Petlurę do rezygnacji z przejęcia na mocy traktatu, najpóźniej do 2 listoGalicji Wschodniej. Mimo to, już 25 kwietpada 1920 roku, grożąc internowaniem. nia wojska Piłsudskiego razem z petlurowTym samym przekreślona została koncepcami wspomaganymi powstańczymi siłacja niepodległej i sprzymierzonej z Polską mi ukraińskimi i oddziałami galicyjskich Ukrainy. W zaistniałej sytuacji Petlurze strzelców siczowych przystąpiły do wypozostało jedynie samodzielne rozpoczęcie zwalania Ukrainy z rąk bolszewików. Wprawdzie szybko posuwano się do przodu, ale nie rozbito uchylającego się od walki przeciwnika. Po krótkotrwałych walkach prawobrzeżna Ukraina została w większości wyzwolona. W odpowiedzi, na początku czerwca 1920 roku, na tyły wojsk polskich stacjonujących na Ukrainie uderzyła konnica Budionnego, spychając Polaków na linię Styru i Zbrucza. Z kolei armia Tuchaczewskiego kierowała się na Warszawę. Dzięki ogromnemu wysiłkowi całego naszego społeczeństwa wróg został pokonany i wyparty poza granice II Rzeczypospolitej. Wojna była wygrana. 12 października 1920 roku zawarto z Rosją traktat, który jednak nie satysfakcjonował żadnej ze stron i na wiele lat stał się zarzewiem wielu narodowościowych konfliktów, a ich skutki odczuwalne są do dziś. Rosjanie nie zamierzali prowadzić żadnych rozmów z Petlurą, a w myśl zawartego pokoju obie strony – Polacy i Rosjanie – zobowiązały się nie wspierać „cudzych działań wojskowych przeciwko drugiej stronie”. 18 paździer- Ataman Szymon Petlura. Fot. Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej 23 4•5•6 2011 walki. Nie był on jednak w stanie zdobyć szerszego poparcia, a i sam Józef Piłsudski nie zamierzał już angażować się w sprawy Ukrainy. Nie udało mu się doprowadzić ani do federacji polsko-litewskiej, ani do utworzenia uzależnionego od Polski państwa ukraińskiego. Polska zapłaciła wysoką cenę za tę politykę – morze przelanej krwi i ogromne zniszczenia wojenne. Na początku października 1920 roku doszło do spotkania przedstawicieli Wojska Polskiego z przedstawicielami armii ukraińskiej, na którym ustalono wstępne warunki na jakich żołnierze ukraińscy mieli przekroczyć granice Polski: „Strony uzgodniły, że w przypadku niepowodzeń armii ukraińskiej na froncie z bolszewikami armia nasza może wycofać się na terytorium zajęte przez Wojsko Polskie”. 21 listopada 1920 roku wojska Ukraińskiej Republiki Ludowej przekroczyły graniczną rzekę Zbrucz. Żołnierze zostali internowani i skierowani do obozów. Na terenie Polski znalazło się około 27 tysięcy żołnierzy, któ- rych wysłano m.in. do obozów internowania w Szczypiornie i w Kaliszu. Kulturalny obóz W obozie w Kaliszu pierwsi Ukraińcy pojawili się 4 grudnia 1920 roku. Byli to żołnierze 2. Wołyńskiej Dywizji. Od samego początku atmosfera w obozach była napięta, a sprzyjały temu trudne warunki bytowe – głód, choroby, twardy i bezwzględnie egzekwowany reżim życia obozowego. Dochodziło więc do obozowych buntów, były też liczne próby ucieczek. Aby temu zapobiec, starano się zająć internowanych odpowiednio przygotowanym programem, np. kulturalno-oświatowym. Z inicjatywy Ukraińskiego Rządu Emigracyjnego powstały wydziały pracy kulturalno-oświatowej, które koordynowały obozową działalność wydawniczą, teatralną, muzyczną i pedagogiczną. Na powstałych kursach oświatowych dla dorosłych uczyło się czytać i pisać ponad 600 osób. Spora część tych ludzi kontynuowała naukę, mniej zdolni uczyli się zawodów rzemieślniczych. Organizowano też kursy stolarstwa, krawiectwa, ślusarstwa, malarstwa czy szewstwa. Do uspokojenia napiętej sytuacji politycznej z pewnością przyczyniły się wizyty gen. Michajło Pawlenki i Szymona Petlury oraz samego Józefa Piłsudskiego, który podczas odwiedzin internowanych w obozie – 15 maja 1921 roku – wypowiedział słowa przeprosin skierowane w stronę żołnierzy ukraińskich: „Ja was przepraszam panowie, ja was bardzo przepraszam…”. Życie w stanicy Po likwidacji obozów ich mieszkańców zaliczono do emigrantów politycznych, którzy mieli zamieszkać w tworzonych stanicach. Stanicę Ukraińską w Kaliszu zlokalizowano w części dawnego obozu nr 10, przy obecnej ul. Obozowej. Utworzono ją pod koniec lipca 1924 roku. Stanica podporządkowana była Centralnemu Komitetowi Ukraińskiemu w RP. Jej zadaniem było zapewnienie pomocy ukraiń- Żołnierze Atamana Szymona Petlury w towarzystwie żołnierzy 29. Pułku Strzelców Kaniowskich, Kalisz po 1920 r. Fot. ze zbiorów Damiana Zalewskiego 4•5•6 2011 24 dzono do porządku wszystkie znajdujące się na nim mogiły. Dzieje nekropolii Nieistniejący już pomnik żołnierzy ukraińskich w Szczypiornie. Fot. Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej skim emigrantom politycznym z rejonu kaliskiego. Stale przebywało w niej od 800 do 1200 osób. Stopniowo instytucja przekształcała się w niezależny, samodzielny ośrodek dysponujący własnymi budynkami, warsztatami i zakładami usługowymi, zapleczem socjalnym, drukarnią, placówkami oświatowymi i kulturalno-artystycznymi oraz cerkwią św. Pokrowy. Stanica była również siedzibą kilku organizacji i towarzystw. Specyficzny charakter miał Związek Ukrainek-Emigrantek. Jego trzon stanowiły kobiety, które opiekowały się dziećmi, organizowały wszelkiego rodzaju kursy i pamiętały o wszystkich rocznicach narodowych. Najintensywniejszą działalność prowadziło jednak Ukraińskie Towarzystwo Wojskowo-Historyczne, któremu powierzono opiekę nad cmentarzami i groba- mi internowanych żołnierzy ukraińskich zmarłych i pochowanych na ziemiach polskich. Zmarłych w obozach żołnierzy, ich rodziny, a później także mieszkańców stanicy kaliskiej chowano na trzech cmentarzach: przy ul. Górnośląskiej (oficerów), na Majkowie przy ul. Żołnierskiej oraz na usytuowanym tuż przy obozie cmentarzu w Szczypiornie. Pierwszych Ukraińców pochowano w Szczypiornie pod koniec 1921 roku, a już w początkach 1923 roku można było doliczyć się tu 120 grobów. Niestety, działalność sił przyrody i człowieka stopniowo doprowadziła ten cmentarz do ruiny. W celu uchronienia nekropolii od ostatecznej zagłady, powołano komitet, który miał zająć się jej ratowaniem. Jego zadaniem było zdobycie środków finansowych na uporządkowanie mogił i ufundowanie pomnika. Na początek jednak doprowa- Na ogłoszony konkurs na projekt pomnika wpłynęło pięć propozycji przedstawionych przez dwóch projektantów – prof. Serhija Tymoszenkę i Ołeksandra Kostiuczenkę. Uroczystego odsłonięcia dokonano 14 października 1923 roku, w dzień św. Pokrowy, podczas nabożeństwa celebrowanego przez kapelana obozowego Petra Biłona. Pomnik miał dwa metry wysokości i widniało na nim godło Ukrainy oraz napis w trzech językach: „Bohaterom walki o niepodległość Ukrainy – Armia Ukraińska”. Autorem napisów był Ołeksander Kostiuczenko, tryzuba – Hryhorij Chorosymak, a postumentu – inż. Bokit. Całość wykonano w kaliskim zakładzie kamieniarskim, którego właścicielem był Alfred Fibiger. Sytuacja cmentarza skomplikowała się z chwilą likwidacji obozu w Szczypiornie – został on bez opieki i z nieuregulowanymi stosunkami własnościowymi ziemi zajętej pod mogiły. Okoliczni mieszkańcy zagrozili, że jeśli nie dostaną odszkodowań za te tereny, zniszczą nagrobki i nie dopuszczą do dalszych pochówków. 4 października 1929 roku w biurze notarialnym Stanisława Bzowskiego w Kaliszu, dokonano oficjalnego wykupu ziemi cmentarnej w Szczypiornie i utworzono Wojskowy Cmentarz Ukraiński (wykupu ziemi dokonano od okolicznych rolników: Marcelego Maciejewskiego, Feliksa Matuszczaka i Józefa Mrozińskiego). Postawiono nowe ogrodzenie, a na nagrobkach betonowe krzyże z wyrytymi na przecięciu ramion tryzubami. W okresie okupacji hitlerowskiej chowano tutaj zmarłych Ukraińców za zgodą okupanta (przybyło wtedy około 40 mogił). Po 1945 roku cmentarz zamieniony został na pastwisko, a w latach PRL uległ całkowitej dewastacji. Dopiero w 1984 roku cmentarz ten, będący największą nekropolią tego typu w Polsce, został wpisany w rejestr zabytków. O jak najszybszą jego odbudowę zabiegali członkowie Związku Ukraińców w Polsce i Związku Więźniów Politycznych. Ich zabiegi wsparte zostały dotacjami finansowymi z Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa oraz z budżetu miasta Kalisza. Dziś jest to jedno z niewielu miejsc, które przypominają o historii Ukraińców w Polsce. 25 4•5•6 2011 Burzliwe dzieje Szczypiorna Katarzyna Jakubowska Szczypiorno to miejsce, które w latach II Rzeczypospolitej Polskiej miało symboliczne znaczenie – to właśnie tu internowano polskich żołnierzy, którzy nie chcieli przysięgać zaborcy, tutaj też odbył się zjazd legionistów z czołowymi przedstawicielami ówczesnego państwa polskiego. Dziś o jego przeszłości pamięta niewielu, jedynie najstarsi mieszkańcy miasteczka. Zapraszam więc na spacer śladami historii, który przypomni nam dzieje Szczypiorna. Między miastem a polami Spacerowicz nie dostrzeże z pewnością ukrytego wśród gruzowiska i resztek najrozmaitszych materiałów budowlanych cokołu. To pozostałość po pomniku, który niegdyś upamiętniał legionistów walczących u boku Józefa Piłsudskiego. Pomnik odsłonięto 6 sierpnia 1927 roku. Przybyli tu wówczas najwyżsi przedstawiciele państwa, zabrakło jednak samego Piłsudskiego, który w obawie przed zamachem nie wziął udziału w uroczystościach – reprezentowała go małżonka. – Józef Piłsudski nie był na uroczystościach z powodu groźby zamachu, natomiast wcześniej gościł w Kaliszu dwukrotnie, w 1919 i 1921 roku, między innymi dziękował kaliszanom za wstępowanie w szeregi wojska – mówi Stanisław Kozłowski, mieszkaniec Szczypiorna. Pocztówka Białego Domu w Szczypiornie. Fot. ze zbiorów Tomasza Chajduka Po drugiej stronie ulicy, tuż przy ogrodzeniu dzisiejszego Centralnego Ośrodka Szkolenia Służby Więziennej, w latach zaborów znajdowała się komora celna. Stojące tu piękne ceglane kamienice, takie jak Główny Korpus Celny, Czerwony Pawilon, Dom Oficerski, Dom Anteli, Baraczka oraz Biały Dom były świadkami tamtych wydarzeń. W Białym Domu, którego ściany częściowo zostały wyburzone od strony chodnika, znajdują się dziś dwie tablice – jedna poświęcona Legionom Polskim, a druga, bardziej zniszczona, oddająca cześć Powstańcom Wielkopolskim. Naprzeciwko widać sześciometrowy pylon według projektu Wojciecha Stefaniaka. Nie jest dobrze widoczny z daleka. Zasłaniają go drzewa i mało estetyczne tablice z reklamami. Podchodzę bliżej. „Tu rodziła się niepodległość” – głosi napis. Obok umieszczona jest tablica z krótką historią Szczypiorna oraz mapa ważniejszych obiektów zabytkowych. W 2006 roku uroczystego odsłonięcia niepodległościowych symboli dokonał prezydent Kalisza Janusz Pęcherz w towarzystwie harcerzy z V Szczepu Harcerskiego działającego przy zespole Szkół nr 4 oraz dzieci z Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 2. Dla społeczności Szczypiorna był to moment niezwykle ważny, przypominający o ich tożsamości. Zapomniane mogiły Cmentarz ukraiński w Szczypiornie W miasteczku znajdziemy też nazwy ulic upamiętniające tradycje wojskowe. Jest tu więc ulica 25. Dywizji, 25. Pułku Artylerii, 29. Pułku Piechoty, Piechurów. Na końcu ulicy 29. Pułku Piechoty znajduje się niewielki cmentarz ukraiński. Stoi na uboczu, z dala od domów, pośrodku pola. Kilka miejsc parkingowych, zadbany trawnik, tablica oraz obelisk z informacją o roku powstania cmentarza – 1923 – to wszystko, choć i tak zmieniło się tu wiele. Jeszcze kilka lat temu cmentarz w całości zarastał chwastami i wyglądał jak zupełna ruina. Na długie lata zapomniano o tym miejscu, a przecież są tu mogiły ponad 4•5•6 2011 Obelisk z tryzubem i informacją o roku powstania cmentarza 1200 żołnierzy – Ukraińców, Włochów, Serbów, Anglików, żołnierzy Armii Rosyjskiej. Tutaj też ziemia kryła przez jakiś czas prochy siedmiu polskich legionistów. – Moja babcia twierdziła, że cmentarz ten był początkowo dużo większy. Miał około hektara. Tak zresztą mówiła każda starsza osoba w Szczypiornie – wspomina Stanisław Wojtko, mieszkaniec Szczypiorna. Niemal na wszystkich słupkach przygrobnych widnieje tryzub, czyli trójząb. Wpisane weń ukraińskie słowo воля znaczy wolność i symbolizuje suwerenność Ukra- iny. W ten sposób upamiętniono żołnierzy Szymona Petlury – naczelnika i prezydenta Ukraińskiej Republiki Ludowej, którzy w sojuszu z Józefem Piłsudskim walczyli przeciwko bolszewikom. Między niepodległością a niewolą Obóz jeniecki rozciągał się aż do Skalmierzyc. Teraz nie ma tam śladu po dawnych barakach, w których przebywali polscy legioniści. Pozostały jedynie wspomnienia – te spisane, jak i te przekazywane ustnie z pokolenia na pokolenie. Starsi mieszkańcy 26 Szczypiorna chętnie dzielą się ze mną swymi spostrzeżeniami na temat internowanych żołnierzy. Mają pamiątki z tamtych lat – fotografie, pocztówki, wycinki prasowe. To zadziwiające jak wiele takich pamiątek się uchowało. Przecież były w historii naszego kraju takie czasy, w których za mówienie o bohaterskich czynach legionistów i Józefa Piłsudskiego, posiadanie kart z wizerunkami marszałka i jego żołnierzy groziła zsyłka na Sybir. Ale to jest ich historia, to przecież ich rodziny były bezpośrednio związane z tamtymi wydarzeniami. – Większość pochowanych na tym cmentarzu ukraińskim umarła na skutek zapalenia płuc – tłumaczy mi jakiś starszy pan, którego przypadkiem spotkałam nieopodal cmentarza. – Zresztą nie wszystko było takie czarno-białe, jakbyśmy dziś chcieli widzieć. Ukraińcy internowani w latach dwudziestych czuli się tak zdradzeni przez Polskę, jak my przez Bonapartego. Zawarli sojusz, ale wódz chciał Lwów, więc musieli być internowani do obozu. Genowefa Jeziorska, również mieszkanka Szczypiorna, opowiada: – W obozach było ciężko, bardzo ciężko, ale legioniści potrafili jednak zorganizować czas. Mieli teatr obozowy, grali w sławnego szczypiorniaka, uczyli się języków i śpiewali w chórze. O tu niedaleko – wskazuje na teren dzisiejszego kościoła – były baraki. Wchodząc do wskazanego przez Genowefę Jeziorską kościoła św. Podwyższenia Krzyża, zauważam kolejną tablicę upamiętniającą Legiony Polskie. Dzielny Mertka Kamień przed cmentarzem z informacją o tym miejscu Historią niezapomnianą przez mieszkańców Szczypiorna jest również ta o śmierci Jana Mertki, pierwszej ofiary powstania wielkopolskiego. Był on żołnierzem I Batalionu Pogranicznego Poznańskiego, który w późniejszym czasie wyzwalał Skalmierzyce i Ostrów Wielkopolski. 27 grudnia 1918 roku pruska straż graniczna otworzyła ogień do Polaka. – Od mamy wiem, że do naszego domu przyniesiono dwóch rannych powstańców, których Niemcy postrzelili na Polu Boczkowskim. Ranni leżeli w naszym domu osobno, w dwóch pokojach. Każdy z nich dopytywał się o zdrowie drugiego. Zapewniano ich, że wszystko jest dobrze. Nawet gdy Mertka zmarł, Radajewskiemu nadal mówiono, że jego kolega ma się świetnie, jak i on – opowiada mi Władysława Kałużna, z domu Bąkowska. Rozmawiając tak z mieszkańcami 27 4•5•6 2011 Mieści się tam zaledwie sześć oddziałów. Wewnątrz budynku, obok głównego przejścia, znajduje się sztandar szkolny. Prezentuje on krzyż legionowy, odznakę organizacyjną Związku Legionistów Polskich, umieszczony na błękitnym tle. Z drugiej strony widnieje napis „Bóg, Honor, Ojczyzna” oraz wizerunek legionowego orła. Sztandar wyhaftowała dla szkoły siostra Teofila z parafii Miłosierdzia Bożego w Kaliszu. Kolor błękitny symbolizuje wolność i odbudowę nowoczesnej Polski, to przecież kolor morza, które Polska w 1920 roku odzyskała. Do tej idei nawiązują również szkolne mundurki, które ozdobione są charakterystycznymi marynarskimi kołnierzami. Dzieci co roku uroczyście obchodzą Dzień Patrona – przygotowują specjalny program artystyczny i uczestniczą w konkursach historycznych. Na tablicach pamiątkowych widnieje postać Józefa Piłsudskiego, kilka fotografii legionowych oraz krótkie teksty związane z odzyskaniem niepodległości. Hymn Szkoły powstał w 1994 roku, a jego melodia nawiązuje do pieśni legionowej „My, pierwsza brygada”, która najprawdopodobniej powstała w obozie jenieckim w Szczypiornie. Słowa uwspółcześniła nauczycielka Jolanta Szymańska. Historia w Internecie Sześciometrowy pylon z napisem przypominającym symboliczne znaczenie Szczypiorna Fot. (x4) Joanna Marciniak Szczypiorna, uświadamiam sobie, że niemal każdy mieszkaniec miasteczka ma własne przemyślenia o tamtych wydarzeniach, zna jakieś historie z tamtego czasu. Ile historii, tyle perspektyw. Są więc tacy, którzy do dziś z dumą mówią o Józefie Piłsudskim, są też tacy, którym działania marszałka nie bardzo się spodobały. Bardzo dobrze, że są tacy jak Władysława Stróżyk lub Władysław Borucki, którzy wcześniej spisali wspomnienia naocznych świadków tamtych wydarzeń. Dzięki nim nasza pamięć o tamtych dniach przetrwa choć chwilę dłużej. Między codziennością a legendą Ostatnim przyczółkiem pamięci o Józefie Piłsudskim i jego dziele jest Szkoła Podstawowa nr 21 im. Legionów Józefa Piłsudskiego w Kaliszu. Szkoła nie jest duża. Jednym z pasjonatów historii i zabytków Szczypiorna jest Tomasz Chajduk, niegdyś uczeń szczypiornickiej szkoły podstawowej. W 2006 roku założył on stronę internetową, na której umieszczone są m.in. historie Komory Celnej, Kaplicy Świętej Barbary, ukraińskiego cmentarza. Są tu również artykuły, unikalne fotografie, pocztówki, mapy – pozostałości po legionach Józefa Piłsudskiego i historii starego Szczypiorna. Jest to również zasługa mieszkańców oraz Rady Osiedla Szczypiorno, którzy wspierają Tomka w jego pracy. – To ciekawa i pełna wrażeń przygoda, ucząca młodych ludzi, jak istotna jest ta nasza „mała ojczyzna” – mówi Tomek. Szczypiorno to miejscowość pomiędzy miastem a polem, pomiędzy niewolą a symbolem niepodległości, pomiędzy życiem codziennym a legendą legionów. Może być zapomniane, mimowolnie mijane przez kierowców, ale można się tam również zatrzymać i odkryć na nowo burzliwą historię naszego kraju. 4•5•6 2011 28 Wizyty marszałka Tadeusz Krokos Marszałek Józef Piłsudski trzykrotnie odwiedził Kalisz. Podczas tych wizyt zawsze spotykał się z mieszkańcami miasta i z żołnierzami, którzy pod jego dowództwem walczyli o niepodległość Polski w czasie I wojny światowej i wojny polsko-rosyjskiej. którego ojciec, sierż. Józef Wiśniewski, pełnił służbę wojskową w 29. Pułku Strzelców Kaniowskich i dostąpił zaszczytu bycia chorążym sztandaru wręczonego pułkowi w dniu 15 maja 1921 roku przez marszałka Józefa Piłsudskiego. Kaniowczycy Józef Piłsudski w kaliskim ratuszu, 7 sierpnia 1927 roku 1919 27 maja 1919 roku marszałek Józef Piłsudski spotkał się w Kaliszu z generałem Józefem Dowborem-Muśnickim, dowódcą wojsk wielkopolskich, a nieco później – z generałem Józefem Hallerem, dowódcą powstałej we Francji polskiej Błękitnej Armii. Obydwa spotkania miały bardzo roboczy charakter i dotyczyły wcielenia jednostek wojskowych podległych tym dowódcom do Wojska Polskiego. Warto podkreślić, że żołnierze szkoleni pod dowództwem kadry oficerskiej powstańczych wojsk wielkopolskich i Błękitnej Armii okazali się walecznymi podczas wojny polsko-rosyjskiej. „Gazeta Kaliska” (nr 88, z 15 maja 1921 r.) w artykule zatytułowanym „W prastarym grodzie mieszkowym” tak pisała o wizycie marszałka: „W początkach wolnej i niepodległej Polski, w kilka tygodni po wypędzeniu Niemców z dzielnicy poznańskie, bawiąc godzin parę na dworcu kaliskim, objechał miasto i interesował się wielce dolą, zniszczonych wrażą siłą jego mieszkańców…” 1921 15 maja 1921 roku zapisał się szczególnymi wydarzeniami w historii naszego miasta. Po zwycięstwie nad bolszewikami, do Kalisza przybył bowiem marszałek Józef Piłsudski, by osobiście uhonorować żołnierzy 29. Pułku Strzelców Kaniowskich, młodzież szkół średnich i harcerzy, którzy brali udział w walkach o niepodległość Polski, oraz zwerbowanych do obrony ojczyzny członków Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego. Bardzo szczegółowe zapisy związane z pobytem Józefa Piłsudskiego w Kaliszu w maju 1921 roku zawierają między innymi dwa opracowania – por. Lucjana Bełdowskiego, który napisał historię 29. Pułku Strzelców Kaniowskich na polecenie Wojskowego Biura Historycznego i doprowadził dzieje jednostki do roku 1921, oraz kpt. Franciszka Sępichowskiego „Skrót historii 29. Pułku Strzelców Kaniowskich” – praca wydana w roku 1937 z polecenia dowódcy pułku Jarosława Okulicza-Kozaryna. Obydwa opracowania udostępnił autorowi tekstu Mieczysław Wiśniewski, kaliszanin, 4 kwietnia 1921 roku, po odbyciu drogi z Brześcia nad Bugiem, 29. Pułk Strzelców Kaniowskich przybył do Kalisza, swego macierzystego garnizonu. „Powracający z trudów wojennych pułk witało społeczeństwo Kalisza nader serdecznie i owacyjnie. Manifestowało swą dumę z dzielności jego na froncie i wnet zorganizowało komitet, który zajął się sprawą ufundowania pułkowi chorągwi (sztandaru), wzoru przepisanego przez Ministra Spraw Wojskowych” – czytamy w opracowaniu kpt. Franciszka Sępichowskiego. Pułk wprawdzie posiadał już wcześniej swoją chorągiew, ofiarowaną mu przez ks. biskupa polowego Galla, wręczoną podczas pobytu w Brześciu, ale chorągiew ta nie była przepisowa, wobec czego zawiązał się złożony z obywateli Warszawy i Kalisza komitet, który ufundował pułkowi nową chorągiew. Marszałek Józef Piłsudski postanowił osobiście wręczyć pułkowi sztandar, podkreślając, iż czyni to, gdyż 29. Pułk Strzelców Kaniowskich uważa za jeden z najdzielniejszych pułków Armii Polskiej. Kościuszkowcy Marszałek uczestniczył wówczas także w odsłonięciu tablicy upamiętniającej uczniów Gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki poległych w czasie I wojny światowej i w wojnie polsko-rosyjskiej. Na tablicy umieszczono nazwiska dziesięciu poległych uczniów i absolwentów szkoły. Byli to: Antoni Striowąs (Strójwąs?), Bronisław Stachlewski, Wincenty Żarski, Antoni Lizak, Stanisław Rokossowski, Jan Komza, Tadeusz Łukowski, Stanisław Witczak, Zygmunt Sadowski i Wiktor Krzyżanowski. Przebieg uroczystości odsłonięcia tablicy opisywała „Gazeta Kaliska” (nr 90, z 19 maja 1921 r.): „Naczelnik Państwa udał się z Łęgu Tynieckiego do gimnazjum państwowego, dawnej handlówki, gdzie w myśl ustalonego poprzednio programu, miało być dokonane odsłonięcie i poświęcenie tablicy pamiątkowej ku czci poległych na polu walki uczniów i wychowańców tej szkoły. Na sali, gdzie uroczystość miała się odbyć, zgromadzili się wszyscy uczniowie, którzy 29 4•5•6 2011 latem 1920 roku wstąpili do armii ochotniczej, grono nauczycielskie z dyr. Bzowskim na czele oraz rodziny poległych. Na krótko przed przybyciem Naczelnika zjawili się generałowie: Żeligowski, Rozwadowski, Rządkowski, Raszewski, adiutanci z płk. Wieniawą-Długoszowskim na czele, biskup polowy ks. Gall, prezydent Warszawy Drzewiecki i wielu innych”. Po odsłonięciu tablicy Józef Piłsudski przeczytał jej treść, po czym podszedł do rodzin poległych i uściskiem ręki wyraził im swe współczucie. Wioślarze W roku 1920, z inicjatywy Józefa Radwana seniora, Polski Związek Towarzystw Wioślarskich wystąpił z apelem o wstępowanie wioślarzy do armii ochotniczej. Kaliskie Towarzystwo Wioślarskie wystawiło kompanię ochotników, która brała udział w wojnie polsko-rosyjskiej, a ściślej rzecz ujmując – w obronie Warszawy. Lista druhów Towarzystwa Wioślarskiego w Kaliszu, którzy służyli w Armii Polskiej podczas wojny z bolszewikami w lecie 1920 roku zawiera 145 nazwisk. Weszli oni w skład kompanii I Pułku Piechoty Brygady Syberyjskiej. Podczas majowej wizyty Józef Piłsudski osobiście dziękował Józefowi Radwanowi i wioślarzom za udział w walkach o niepodległość Polski. Marszałek przyjął godność honorowego członka Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego i złożył podpis w kronice pamiątkowej. Na zaproszenie prezesa i członków towarzystwa odbył przejażdżkę łodzią po Prośnie. 1927 Marszałek Józef Piłsudski wraz z małżonką Aleksandrą oraz córkami – Wandą i Jadwigą – przybył do Kalisza z dwudniową wizytą 6 sierpnia 1927 roku. Następnego dnia w sali sesyjnej kaliskiego ratusza, w obecności marszałkowskiej świty, nadano znamienitemu gościowi tytuł honorowego obywatela grodu nad Prosną. Marszałek miał wziąć również udział w odsłonięciu pomnika legionistów w Szczypiornie, jednak te plany – ze względów politycznych – nie zostały zrealizowane. „Gazeta Kaliska” (nr 202, z 8 sierpnia 1927 r.) w informacji kronikarskiej, pt. „Marszałek Piłsudski obywatelem honorowym Kalisza”, napisała: „W niedzielę w gmachu Ratusza w nowej sali odbyło się uroczyste posiedzenie Rady Miejskiej w obecności Marszałka Piłsudskiego, ministrów, przedstawicieli władz z p. wojewodą na czele i licznych przedstawicieli duchowieństwa i mieszkańców Kalisza, na którym nadane Józef Piłsudski zwiedza wystawę pamiątek legionowych w kaliskim ratuszu Wpis marszałka do Złotej Księgi Miasta Kalisza Fot. Katarzyna Ignasiak zostało obywatelstwo honorowe marszałkowi Piłsudskiemu. Po przemówieniu prezesa Rady prof. Michalskiego odczytany został tekst dyplomu, po czym, nastąpiła fotografia p. Marszałka Piłsudskiego w otoczeniu pp. ministrów i członków Rady”. A oto tekst dyplomu honorowego wręczonego Piłsudskiemu podczas uroczystej sesji Rady Miejskiej 7 sierpnia 1927 roku: „Rada miejska miasta Kalisza łącznie z Magistratem na posiedzeniu w dniu 1 sierpnia r. p.1927 uchwaliła Pierwszemu Marszałkowi niepodległej Polski Panu Józefowi Piłsudskiemu w uznaniu zasług Jego położonych ku odbudowie Ojczyzny w organizacjach nielegalnych zwróconych przeciw najeźdźcy, przy tworzeniu kadr wojska polskiego w dobie zaborów i w walce zbrojnej w czasie wojny światowej pod sztandarami polskimi oraz przy organizowaniu Rządu i zwycięskiej Armji niepodległej Polski nadać honorowe obywatelstwo miasta Kalisza”. Obok tekstu dyplomu honorowego, kronikarz miasta zawarł także w złotej księdze życzenie władz miasta skierowane do marszałka: „Magistrat i Rada miejska miasta Kalisza, będąc wyrazem ogółu mieszkańców, prosi Pana Marszałka, by ten wielki i uroczysty dzień Swego pobytu w mieście Kaliszu podpisem w księdze złotej zadoku- 4•5•6 2011 Józef Piłsudski, Honorowy Obywatel Miasta Kalisza, w otoczeniu członków Rady Miejskiej i ministrów mentować raczył, byśmy ten nam wszystkim drogi podpis potomności przekazywać mogli”. Marszałek złożył podpis w księdze, która obecnie przechowywana jest w kancelarii Rady Miejskiej Kalisza. Radiowe przemówienie 8 sierpnia, radio warszawskie nadało przemówienie Józefa Piłsudskiego oraz koncert orkiestry reprezentacyjnej Dowództwa Okręgu Kaliskiego VII. Odczyt Piłsudskiego miał bardzo refleksyjny charakter i zawierał jego wspomnienia z czasów legionowych. Oto fragmenty tego wystąpienia: „Kochani koledzy i towarzysze broni. Nie ma już chyba teraz żadnej wątpliwości, co do faktu historycznego, który sta- rałem się w poprzednich odczytach nieraz wyjaśnić, że wtedy, w 1914 roku, kiedy wybuchła wojna, wówczas my legioniści – uczyniliśmy wstęp do umożliwienia przelewu krwi za Polskę, wychodząc z niewielką garstką ludzi. To jest nasza palma pierwszeństwa.[...] Jeżeli przypomnę sobie wrażenia z tych ciągłych marszów i przemarszów po Polsce, w tych stale zmiennych kwaterach, jeżeli zestawię sobie wszystkie wrażenia od roku 1914 do 1916, kiedy właśnie nasze marsze się skończyły, to znajdę zawsze […] prawdę, o tem, że coraz więcej zyskaliśmy sympatji, coraz więcej mocy. Gdy sobie przypomnę przez cały czas ówczesny narastające zrozumienia, z któremi się spotykałem, narastające prawdy, które mówiono nam wówczas – znajduję zawsze Ratusz był specjalnie udekorowany na przyjęcie znamienitego gościa Fot. (x4) Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej 30 tę prawdę polską, skromność polską, która się bała wszystkiego i wszystkich, bała się wymówić słowo jakiekolwiek, prócz niekiedy cichej łzy rozczulenia. Sentymentalne serce mieliśmy zawsze, lecz sentymentalne w bezsilności tak, że jeśli przypomnę dwa lata[…] któreśmy przewojowali, koniec takich czy innych zmian, któreby były potrzebne dla interesów armii i politycznych tego, czy innego państwa. Nie dziwię się więc wcale, że do nas agentura się przyłączyła, i szliśmy krok w krok, mając obok siebie agenturę obcego państwa. [...] Wobec tego, że praca nasza polegała na tem, że szliśmy przelewać krew za Polskę, nie mogła ona nie przeczyć w różnym stopniu prawu państw zaborczych, które chciałyby, aby przelewano krew tylko za nich, a nie za kogo innego, nie za Polskę, gdyż na całym bożym świecie nikt za Polskę krwi nie przelewał, nikt celów politycznych związanych z Polską w początkach wojny nie stawiał i stawiać nie chciał. [...] Starano się nas poniżyć, starano się nas usuwać od pracy tych, do których myśmy dążyli, starano się nas nieco zapaskudzić, abyśmy ładni bohaterstwem dla innych nie byli”. Dalej w przemówieniu Józef Piłsudski nawiązywał do okresu internowania: „Od r. 1916 zaczyna sprawa Polski narastać, zaczyna być czemś, co ma cel. [...] Święcimy teraz dziesięciolecie Szczypiorna, 10 lecie Magdeburga, 10 lecie tych, czy innych więzień, do których nas rozesłano, kończąc w ten sposób życie legjonów, to, które wspominam, jako życie wojenne”. Sztandar i stadion W czasowym mieszkaniu marszałka Piłsudskiego, na specjalnej audiencji, została przyjęta delegacja Polskiej Organizacji Wojskowej, która wręczyła mu sztandar peowiacki VIII Okręgu Kaliskiego z roku 1916. Marszałek przyjął delegację bardzo życzliwie. Imprezą towarzyszącą pobytowi Józefa Piłsudskiego było także otwarcie stadionu. „Gazeta Kaliska” (nr 202, z 8 sierpnia 1927 r.) tak napisała o tym wydarzeniu: „W niedzielę o godz. 5 pp przy kilkunastotysięcznej publiczności ppłk Ulrych dokonał otwarcia Stadjonu Kaliskiego, który nadzwyczaj się wszystkim podobał. Goście amerykańscy jednogłośnie oświadczyli, że tak świetnie urządzonego stadionu jak w Kaliszu nie ma w żadnym z miast Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej”. 31 4•5•6 2011 Przemówienie Marszałka Piłsudskiego wygłoszone przez radjo w niedzielę. „Kochani koledzy i towarzysze broni. Nie ma już chyba teraz żadnej wątpliwości, co do faktu historycznego, który starałem się w poprzednich odczytach nieraz wyjaśnić, że wtedy, w 1914 roku, kiedy wybuchła wojna, wówczas my legjoniści – uczyniliśmy wstęp do umożliwienia przelewu krwi za Polskę, wychodząc z niewielką garstką ludzi. To jest nasza palma pierwszeństwa. Przy tej palmie pierwszeństwa, którą my w stosunku do prawa Polaków przelewania krwi tylko za Polskę, a nie za kogo innego, mamy, znajduję zaraz i inną cechę naszą, a mianowicie: prawdę polską, którą spotkało się wszędy. Jeżeli przypomnę sobie wrażenia z tych ciągłych marszów i przemarszów po Polsce, w tych stale zmienianych kwaterach, jeżeli zestawię sobie wszystkie wrażenia od roku 1914 do 1916, kiedy właśnie nasze marsze się skończyły, to znajdę zawsze rosnącą coraz bardziej prawdę, o tem, że coraz więcej zyskaliśmy sympatji i coraz więcej mocy. Gdy sobie przypomnę przez cały czas ówczesny narastające zrozumienia, z któremi się spotykałem, narastające prawdy, które mówiono nam wówczas – znajduję zawsze tę prawdę polską, skromność polską, która się bała wszystkiego i wszystkich, bała się wymówić słowo jakiekolwiek, prócz niekiedy cichej łzy rozczulenia. Sentymentalne serce mieliśmy zawsze, lecz sentymentalne w bezsilności, tak, że jeśli przypomnę dwa lata, tj. te, któreśmy przewojowali, koniec takich, czy innych zmian, któreby były potrzebne dla interesów armii i politycznych tego, czy innego państwa. Nie dziwię się więc wcale, że do nas agentura się przyłączyła, i szliśmy krok w krok, mając obok siebie agenturę obcego państwa. Mieliśmy naturalnie agenturę obcą, jako agenturę jednego z państw zaborczych. Wobec tego, że praca nasza polegała na tem, że szliśmy przelewać krew za Polskę, nie mogła ona nie przeczyć w różnym stopniu prawu państw zaborczych, które chciałyby, aby przelewano krew tylko za nich, a nie za kogo innego, nie za Polskę, gdyż na całym bożym świecie nikt za Polskę krwi nie przelewał, nikt celów politycznych związanych z Polską w początkach wojny nie stawiał i stawiać nie chciał. Wobec tego agentura musiała stanąć w sprzeczności z naszemi dążeniami – a w interesach zaborcy aby nas nieco zatrzymać, albo usunąć od wielkości. Starano się nas poniżyć, starano się nas usuwać od pracy tych, do których myśmy dążyli, starano się nas nieco zapaskudzić, abyśmy ładni bohaterstwem dla innych nie byli. Przypominacie sobie panowie te usilne starania, które czyniono w stosunku do nas, czy też dlatego abyśmy wyglądali jak mniejszy „landszturmista”, otoczony na rękawie czarno żółto opaską czy też wszelkie próby zrobienia nam tej czy innej przykrości związanej z mundurem, czy też kłopoty, o nasze sztandary, niosące orły z jedną tylko głową a nie dwiema. Jeżeli panowie wezmą następne czasy, to żyjemy wówczas już w czasach gdy zaczęła się sprawa Polski gdy po raz pierwszy zaczynają zajmować się wszędzie sprawą polską, która stała się naraz modną, działo się to dlatego, że państwa, które rzuciły w grę miljony istnień i miljardy złotych zatrzymały się w jakiejś dziwnej równowadze sił bez możności wyjścia poza tę równowagę. Był to koniec roku 1916 i 1917. Poszukiwano wtedy jakiegokolwiek ciężarku, który mógłby przechylić szalę. W poszukiwaniach tych poszukiwano i Polski i nie dziwota, że państwa zaborcze nie chciały tej kwestji dotykać i długo się męczyły nad formułami i nad wymyśleniem takiego jakiegoś znaku na niebie i ziemi, aby Polska nie była. W ten sposób od r. 1916 zaczyna sprawa Polski narastać, zaczyna być czemś, co ma cel. Święcimy teraz dziesięciolecie Szczypiorna, 10 lecie Magdeburga, 10 lecie tych, czy innych więzień, do których nas rozesłano, kończąc w ten sposób życie legjonów to, które wspominam, jako życie wojenne. Są to lata, gdy sprawa Polski ciągle się wysuwa i staje się rzeczą rachunków, fliczenia i kombinacji. Spotykamy wtedy świat agenturowy, przeciwko nam idący całą siłą, całą parą, drogą zupełnie jednakową i jednostajną, gdyż interesy zaborców w stosunku do Polski były jednakowe. Jeśli trzeba, aby było coś z Polski, to niech będzie jak najmniejsze, jak najmniej poważne. Proszę panów idą znowu lata 1917 i cały 1918, każdy z Was żywo pamięta, jak sprawa Polski szła już w podskokach i zaczyna być okres czasu, gdy za Polskę mnóstwo leją krew i inni, każde z państw walczących. Polska wzrasta jako pewnik – jako coś co przyjść musi. Gdy proszę państwa, w roku 1918, po przyjeździe z Magdeburga stanąłem do pracy państwowo twórczej, w tym samym mundurze, w którym dzisiaj przemawiam, reprezentowałem Polskę i formowałem wojsko już polskie, miałem wgląd w sprawy świata nieco głębszy, niż poprzednio i mogę panów zapewnić, że agentury państw, które się o polską skórę targowały i które się układały według własnej woli, miały większe znaczenie, silniejsze i pewniejsze, niż wszystko, co agenturami nie było. Gdy przyszły historyk zajrzy w dossier każdego z agentów płaconych, w których się określa cenę tego agenta, to tam znajdziecie nazwiska bardzo wielu waszych znajomych, gdy więc legjoniści zostali usunięci jako czynnik za pomocą brutalnego zwycięstwa, cała praca polska i cała sprawa polska trafiła do rąk agentur, złożonych z Polaków, którzy pracowali na rzecz państw różnych, nieraz na rzecz kilku państw, gdyż to w końcu wojny zaczęło być zupełnie w modzie. Ten dziki chaos, w który wpadłem po powrocie z Magdeburga, dziki chaos sądów, zdań i myśli, dziki chaos ugrupowań, rozbieżności, które były tak wielkie, tak olbrzymie, że ja sobie zaliczam jako jeden z cudów talentu, że mogłem z tego chaosu wyprowadzić państwo na jakąś ścieżkę, gdy wydawało się to po prostu niemożliwością. My teraz skarżymy się na ilość stronnictw, a wówczas czterech, czy pięciu ludzi w knajpie tworzyło nowe stronnictwo, odsądzające naturalnie od czci i wiary wszystkie stronnictwa pozostałe. I gdyby nie moja mocna głowa, tobym zwarjował od wysłuchiwania dziennie takich 50 ludzi. Całe moje przemyślenie, które z tamtych czasów wyniosłem było nie inne, jak olbrzymie trudności doprowadzenia jakiejś narady z Polakami do końca. Myślałem, że wraz z odrodzeniem Polski i materjalnie i duchowo, Polska zacznie się wyzbywać tchórzostwa i wyzwalać od pracy agenturowej. Nie poprawiliśmy się jednak pod względem siły agentur obcych, idących krok w krok za naszem państwem. Mogę zapewnić, że system moich kalkulacyj zawsze rozbija się nie o co innego, jak o siłę agentur obcych, płatnych przez obcych dla szkodzenia Polsce, aby nie była zbyt silna. Polskę być może czekają i ciężkie przeżycia i podczas kryzysów – powtarzam strzeżcie się agentów, idźcie swoją drogą służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.” „Gazeta Kaliska” Nr 203 (8744) z 9 sierpnia 1927 roku 4•5•6 2011 32 Józef Piłsudski na Prośnie Anna Tabaka dlatego naczelnika zaproszono na uroczysty bankiet do gmachu Stowarzyszenia Rzemieślników Chrześcijan (dawna „Adria”, zbieg Browarnej i Piekarskiej). Triumfalne powitanie Józef Piłsudski został przewieziony łodzią przez wioślarzy Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego po rzece Prośnie. Fot. ze zbiorów Mariusza Hertmanna Spośród pamiątek pozostałych po wizytach marszałka Józefa Piłsudskiego w Kaliszu najbardziej osobistą jest podpis zachowany w Księdze Jubileuszowej Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego. 15 maja 1921 roku naczelnik przyjechał nad Prosnę, aby wręczyć sztandar 29. Pułkowi Strzelców Kaniowskich. Pułk uformowany z mieszkańców Kaliskiego służył u boku marszałka podczas wojny polsko-bolszewickiej. Sławę zdobył w walkach o obronę Warszawy, a od kwietnia 1921 roku stacjonował w mieście nad Prosną. Przez ówczesnych żołnierze 29. Pułku Strzelców Kaniowskich byli nazywani „najukochańszą dziatwą, która dopomagała Naczelnikowi we wskrzeszaniu i uratowaniu Ojczyzny”. Sztandar ufundowany wspólnie przez obywateli Warszawy i Kalisza, ofiarowany w obecności Józefa Piłsudskiego, był rodzajem podziękowania dla całej formacji za bohaterstwo i żołnierski trud. Szczególnie zasłużeni oficerowie i żołnierze otrzymali Ordery Virtuti Militari i Krzyże Walecznych. Głównym placem uroczystości stał się Łęg Tyniecki. Przygotowania Jak wynika z gazetowych relacji, entuzjazm z powodu wizyty marszałka był powszechny. Przy magistracie ustanowiono komitet organizacyjny łączący siły radnych, miejscowego ziemiaństwa i wojskowych. Podzielono go na osiem sekcji, w tym m.in. komunikacyjną, bankową, kwaterunkową i rautową. W oficjalnych komunikatach prezydent miasta Kazimierz Koszutski zapraszał wprawdzie obywateli do przyozdabiania domów oraz jak najliczniejszego przybycia, aby uhonorować gościa, ale specjalne namowy nie były potrzebne. Wzdłuż trasy przejazdu powozu naczelnika, od dworca do rogatki, gdzie wzniesiono bramę triumfalną, i dalej przez Wrocławską (Śródmiejską) do starostwa, stali wiwatujący ludzie. „W niedzielę rano [15 maja 1921 roku – przyp. aut.] już wszystkie domy były udekorowane, ulicami miasta kroczyły oddziały wojska na Łęg Tyniecki, korporacje [stowarzyszenia – przyp. aut.] zaś i szkoły ku szpitalowi św. Trójcy [rogatka – przyp. aut.], gdzie przed bramą triumfalną prezydent miasta ma wręczyć Marszałkowi chleb i sól i powitać Go w imieniu spalonego miasta […]” – relacjonowała „Gazeta Kaliska”. Piłsudski po raz pierwszy zobaczył Kalisz dwa lata wcześniej, kiedy rozpoczęła się intensywna odbudowa miasta. W 1921 roku ruiny jeszcze ciągle stały. Przy wielu trudnościach wznoszono mury ratusza, Specjalny pociąg wtoczył się na kaliski dworzec punktualnie o godzinie 10. Gościa powitano ze wszystkimi honorami: „Na peronie stanęła warta honorowa z orkiestrą od 29. Pułku Strzelców Kaniowskich, przed dworcem ustawili się pracownicy kolejowi stacji Kalisz ze sztandarem i własną orkiestrą”. Z tego samego wagonu wyszli m.in. gen. Lucjan Żeligowski i kaliszanin-legionista Juliusz Ulrych, wówczas w stopniu majora – zaufani ludzie marszałka. Chwilę potem padła komenda „Baczność! Prezentuj broń!”, orkiestra zagrała Mazurka Dąbrowskiego. Zgromadzonych przedstawicieli miejscowej władzy w imieniu gospodarzy przedstawił starosta Marian Rembowski (późniejszy wojewoda łódzki). Naczelnik na plac od strony miasta przeszedł bocznym przejściem. Tutaj czekał na niego powóz zaprzęgnięty w cztery konie. Do śródmieścia marszałek dojechał w asyście szwadronu kawalerii i „konnej banderii włościańskiej” z Dobrca w odświętnych strojach. Kawalkada zatrzymała się przy rogatce. „Gdy zbliżaliśmy się do miasta – dalej podaje gazetowy przekaz – ukazał się niezwykle barwny, imponujący widok. Z obydwóch stron ulicy, przed i za bramą triumfalną, na długości przeszło wiorsty [ponad kilometr – przyp. aut.], stały niezliczone dwa (sic!) szeregi […]”. Tworzyły je młodzież, nauczyciele, straż ogniowa oraz cechy, stowarzyszenia i zwykli obywatele. Przy samej bramie, tj. dawnych rogatkach miasta, gościa przywitał prezydent Koszutski, członkowie rady miejskiej i grupy weteranów w mundurach. Następnie czterokonny powóz udał się do starostwa, skąd po krótkim odpoczynku ruszono na Łęg Tyniecki. Pułkowy sztandar Kiedy naczelnika witano na dworcu, po przeciwnej stronie miasta – na Tyńcu – gromadziła się piechota, konnica i artyleria. Wojsko na swojego komendanta czekało ustawione w czworobok otwarty od strony polowego ołtarza. Jeden z boków uformował 29. Pułk Strzelców Kaniowskich, drugi – 25. Pułk Ułanów. Plac głównych wydarzeń otoczył wielotysięczny tłum kaliszan. O godz. 11 na Tyniec zaczęły zjeżdżać 33 4•5•6 2011 powozy i samochody wiozące generalicję, duchowieństwo, delegatów z Warszawy prowadzonych przez swojego prezydenta Piotra Drzewickiego i przedstawicieli władz różnych szczebli. Dla zaproszonych gości przygotowano miejsca po obu stronach ołtarza. Warszawiacy wspólnie z kaliszanami, Karolem Wyganowskim, przewodniczącym komitetu organizacyjnego wizyty, oraz paniami Bronikowską, Radwanową i Zakrzewską, jako rodzice chrzestni sztandaru asystowali przy ceremoniach aż do momentu przekazania pamiątki pułkowi. Ks. bp Stanisław Gall, pierwszy biskup polowy Wojska Polskiego (Ordynariat Polowy w Polsce utworzył papież Benedykt XV w 1919 roku), rozpoczął mszę św., po której poświęcono sztandar i rozpoczęto tradycyjną ceremonię wbijania gwoździ w drzewiec. Pierwsze dwa, jako naczelnik i wódz naczelny, wbił Józef Piłsudski, kolejne – generałowie, oficerowie i wybrani żołnierze oraz rodzice chrzestni sztandaru. Stowarzyszenie Rzemieślników Chrześcijan z okazji pułkowego święta ofiarowało srebrną płytę z napisem: „Przez Wasz hart, wolę i męstwo powstał Cud Wisły – Zwycięstwo! 29-mu bohaterskiemu Pułkowi S.K. ku wiecznej chwale Ojczyzny składa Stowarzyszenie Rzemieślników Chrześcijan pw. św. Józefa, Kalisz dnia 15. 5. 1921 r.”. Po oddaniu sztandarowi wojskowych honorów rozpoczęło się wręczanie Orderów Virtuti Militari i Krzyży Walecznych. Otrzymało je 27 oficerów i 107 żołnierzy z 29. Pułku Strzelców Kaniowskich oraz 25. Pułku Ułanów. Uroczystości zakończyła najbardziej widowiskowa część programu – defilada. Po odebraniu parady marszałek Piłsudski odwiedził gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki. Tutaj poświęcono tablicę z nazwiskami uczniów, którzy zginęli na wojnie z bolszewikami. Autograf Józefa Piłsudskiego w Księdze Jubileuszowej Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego. Fot. autorka Spacerem po parku Wczesnym popołudniem w Parku Miejskim rozpoczął się żołnierski obiad. Drogę od teatru do popularnej hydropatii (dzisiaj przedszkole), wokół której ustawiono cztery stoły dla czterech batalionów 29. Pułku Strzelców Kaniowskich, naczelnik pokonał pieszo. Podano rosół z ryżem i sztuką mięsa, gulasz, kompot, placek. Ponadto każdy z żołnierzy otrzymał kieliszek wódki, kufel piwa i po dziesięć papierosów. Podczas obiadu przedstawicielki komitetu organizacyjnego rozdawały karty z portretem naczelnika oraz widokami spalonego Kalisza. Pamiątka miała zatem przypominać o „męczeństwie” – jak pisano w międzywojniu – zbombardowanego miasta, a przez to zwracać uwagę na znaczenie jego odbudowy w odzyskanym państwie. Sprzed hydropatii nadzwyczajny gość spacerem przeszedł do budynku Stowarzyszenia Rzemieślników Chrześcijan, gdzie odbył się bankiet. Musiało być już późne popołudnie, kiedy marszałek z prowizorycznej przystani przygotowanej na bulwarze Kazimierzowskim (rzeka płynęła wtedy skwerem, gdzie dzisiaj przed gmachem z popularnym pubem stoi rzeźba „Eurydyki tańczące”) wsiadł do łodzi Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego. Ten obraz bardzo wielu kaliszan ma przed oczami, a to dzięki wielokrotnie reprodukowanej fotografii Józefa Piłsudskiego siedzącego w szalupie opatrzonej flagą Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego. Widoczny na niej sternik Radajewski (imię nieznane) oraz wioślarz Roman Rudzki (drugi to Jan Dobrowolski) byli członkami słynnej Brylantowej Osady (najlepsza czwórka ze sternikiem Królestwa Polskiego). Głównym korytem Prosny łódź dopłynęła do cypla, gdzie kiedyś stała pierwsza przystań wioślarska (w tym miejscu dzisiaj ustawiono kotwicę). Naczelnik do Kaliskiego Towarzystwa Wio- ślarskiego przybył także po to, aby spotkać się z żołnierzami. Stu czterdziestu trzech druhów służyło bowiem w armii polskiej w czasie wojny o wschodnie granice. Hołd swojemu dowódcy wioślarze oddali już po drugiej stronie rzeki, przy nowej przystani na Wale Staromiejskim. 15 maja 1921 roku Józef Piłsudski przyjął tytuł honorowego członka Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego. Pamiątką tej wizyty jest wpis marszałka skreślony czarnym atramentem w lewym górnym rogu jednej ze stron Księgi Jubileuszowej (1894-1919) Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego. Gdy Piłsudski był przyjmowany przez wioślarzy, w Nowym Parku (okolice dzisiejszej szkółki ruchu drogowego) trwała zabawa ludowa. Żołnierze biorący w niej udział ścigali się m.in. w biegach szturmowym i pocztowym. W blasku rakiet Przed kończącym wizytę rautem przyszedł czas na oficjalne spotkania, w języku epoki zwane „audiencjami”. Rozmowy w sali starostwa toczono m.in. w sprawie utworzenia województwa kaliskiego. Przyjęcie w oficerskim kasynie, wydane na sześćset osób, uświetnił występ pianistki Marii Wiłkomirskiej (rodzina Wiłkomirskich właśnie sprowadziła się do Kalisza, a głowa rodziny – Alfred, przejął prowadzenie szkoły muzycznej). Marszałek opuścił salę o wpół do pierwszej w nocy, żegnany „wśród huku i blasku rakiet”. Na dworzec powóz gościa poprowadził szwadron ułanów. Pociąg w kierunku Warszawy odjechał kwadrans później. Znaki pamięci Czy kaliszanie kochali Józefa Piłsudskiego? „Gazeta Kaliska” zapowiadała go jako „strażnika i chorążego polskiej wolności”. Wszelkie uogólnienia jednak spłaszczają obraz. Tak jak w całej Polsce, i tu naczelnik miał swoich politycznych przeciwników. W czasie trzeciej, ostatniej wizyty nad Prosną (w sierpniu 1927 roku), w konsekwencji prowokacji komunistów marszałek nie dojechał do Szczypiorna na odsłonięcie obelisku upamiętniającego legionistów. Jednak kaliszanie w rok po śmierci naczelnika w 1936 roku ufundowali tumbę na Łęgu Tynieckim, okrytą sławą „legionowej mogiły”. Kurhan nie przetrwał czasów PRL-u, ale w zbiorowej pamięci kaliszan osadził się trwale wraz z historią o wizytach „geniusza niepodległości” nad Prosną. Śladem tamtych emocji jest także krążąca legenda o tym, jak to wioślarze, po wyprzęgnięciu koni, sami ciągnęli powóz z Piłsudskim od rogatki do przystani Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego. Przebieg wizyty został odtworzony na podstawie „Gazety Kaliskiej”, nr 88-92, maj 1921 roku. 4•5•6 2011 34 Pomnik Legionistów Polskich w Szczypiornie Marek Kozłowski Józef Piłsudski był w Kaliszu trzykrotnie – w latach 1919, 1921 i 1927 roku. Ten ostatni przyjazd marszałka do grodu nad Prosną był związany z odbywającym się właśnie w Kaliszu dorocznym zjazdem Związku Legionistów Polskich, którego Piłsudski był członkiem. W zebraniu wzięli udział: Sława Zakrzewska, Knychalska, dr Piestrzyński, Józef Radwan (senior), Zygmunt Gross, dr Alfred Dreszer, płk Górski, prof. Michalski, kom. Kotlarewicz, I. Kindler, inż. Zaborowski, inż. Brokman, prof. Szczeżycki, ref. Korycki, Aleksander Ulrych, Zylber, Kazimierz Scholtz, Janaszewski i Wróblewski. Wymienieni jednogłośnie przystąpili do komitetu, do którego postanowiono zaprosić także, w charakterze członków honorowych, cały szereg osób, które w swoim czasie okazywały pomoc internowanym legionistom. Akt erekcyjny 26 czerwca miało nastąpić uroczyste poświęcenie kamienia węgielnego. Na parę dni przed wspomnianym wydarzeniem informowano społeczeństwo Kalisza, iż 26 czerwca uruchomione zostaną autobusy do Szczypiorna. Tego dnia, o godzinie 10.30, na uroczystość przybyli m.in. przedstawiciele władz cywilnych i wojskowych, starosta kaliski A. Potocki, prezydent Mieczysław Szarras, oddział honorowy 29. Pułku Strzelców Kaniowskich oraz wielu kaliszan. Honorowe przewodnictwo komitetu objął wojewoda łódzki Władysław Jaszczołt. Kamień węgielny pod pomnik poświęcił ks. kanonik Ewaryst Hornowski. W fundamencie został umieszczony dokument – akt erekcyjny, który odczytał prezydent Szarras. Napisano w nim: Czyn Pomnik upamiętniający zjazdy władców Rosji i Prus w latach 1813, 1835, który stał się podstawą dla budowy pomnika legionistów Widokówka ze zbiorów autora Idea budowy pomnika Z wizytą zostały połączone obchody dziesięciolecia internowania legionistów w Szczypiornie i odsłonięcia pomnika, który miał przypominać o tym wydarzeniu. Został on postawiony w pobliżu dawnego obozu. Materiał do jego budowy postanowiono uzyskać m.in. z rozbiórki pomnika znajdującego się na placu św. Józefa, a upamiętniającego zjazd władców Prus i Rosji, który dla kaliskiego społeczeństwa był symbolem lat niewoli. 29 kwietnia zdjęto wierzchołek pomnika i kontynuowano dalsze prace, które prowadził oddział saperów 29. Pułku Strzelców Kaniowskich pod kierownictwem kpt. Kwiatkowskiego*. 1 maja prezydent Mieczysław Szarras zaprosił do siebie grono osób w celu ukonstytuowania Komitetu Budowy Pomnika Legionistów w Szczypiornie. Tymczasem prace nad likwidacją pomnika na placu św. Józefa przebiegały bardzo szybko. 9 maja zdjęto płytę żelazną, na której stał pomnik, a po południu rozpoczęto już rozbiórkę fundamentu. 22 czerwca „Gazeta Kaliska” informowała na swoich łamach, iż protektorat nad budową pomnika w Szczypiornie objął Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Ignacy Mościcki, który przyobiecał, że przybędzie na uroczystość odsłonięcia pomnika. Informowano również, że fundamenty zostały wykonane w żelazobetonie przez firmę I. Prochaska z Poznania oraz że rozpoczęto ustawianie żelaznych części pomnika. Prace te powierzono kaliskiej firmie Stefan Zalwert. Ozdoby i napisy z brązu wykonać zaś mieli artyści z War- Pomnik ku czci legionistów postawiony w Szczypiornie w 1927 roku Zbiory Muzeum Okręgowego Ziemi Kaliskiej szawy. 35 4•5•6 2011 „[...] stał od 1841 roku na placu św. Józefa w Kaliszu [pomnik – przyp. aut.], w sercu grodu prastarego Piastów w cesarskie orły ozdobny, sprawiedliwości i losom urągając... I zmienną koleją losów, opadły cesarskie orły i korony, a rodacy w hołdzie bojownikom o wolność, pierwszym Odrodzonej Polski Żołnierzom i Organizacji Wojskowej, pomnik ów dawniej z Kalisza do Szczypiorna przenieśli... Stanął w obliczu dawnej granicy, dziś tylko w pamięci pozostałej, stanął jako symbol zjednoczenia Synów Ojczyzny ze wszystkich jej dzielnic i ku pohańbieniu jej ciemiężców”. Oprócz wspomnianego już Komitetu Budowy Pomnika Legionistów, w Kaliszu powołano do życia jeszcze – Komitet Zjazdu Legionistów, którego zadania związane były z przyjazdem Józefa Piłsudskiego do naszego miasta. 13 lipca odbyło się pierwsze jego posiedzenie. Wzięło w nim udział sześćdziesięciu przedstawicieli władz, duchowieństwa, ziemiaństwa i organizacji społecznych. 14 lipca odbyło się zebranie byłych członków Polskiej Organizacji Wojskowej u Józefa Radwana, byłego prezesa Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego, w którym uczestniczyło dwadzieścia osób oraz delegat głównego zarządu Związku Legionistów Polskich. Podjęto decyzję o wzięciu czynnego udziału w uroczystościach 6 i 7 sierpnia – powitaniu marszałka przy wjeździe do Kalisza oraz uczestnictwie w uroczystości odsłonięcia pomnika w Szczypiornie. go, inż. Ignacego Bujnickiego i Kazimierza Scholtza. Następnie ustalono program zjazdu i pobytu Józefa Piłsudskiego. I tak 6 sierpnia w godzinach od 11 do 14 przewidziano otwarcie zjazdu i obrady delegatów, które miały zostać wznowione o godz. 16. Natomiast o godz. 15 miało mieć miejsce otwarcie wystawy obrazów i pamiątek legionowych w jednej z sal kaliskiego ratusza na III piętrze. Otwarcia miał dokonać wojewoda Władysław Jaszczołt. Karty uczestnictwa 30 lipca zarząd byłej Polskiej Organizacji Wojskowej VIII Okręgu Kaliskiego zawiadamiał dawnych swoich członków i byłe członkinie Ligi Kobiet, że 7 sierpnia o godz. 8.30 będzie miała miejsce zbiórka wszystkich byłych członków obok gmachu Sądu Okręgowego w Kaliszu, przy al. Józefiny nr 11. Stamtąd, przy akompaniamencie orkiestr, nastąpi wyjazd całego pochodu do Szczypiorna, na uroczystość odsłonięcia pomnika legionistów. Od 5 do 7 sierpnia na dworcu kolejowym w Kaliszu funkcjonował również informacyjny posterunek Polskiej Organizacji Wojskowej. Tam też chętni mogli kupić karty uczestnictwa w cenie 7 zł. Dla uczestników miejscowych oferowano je w cenie 3 zł. Karta uprawniała do uczestnictwa w od- słonięciu pomnika w Szczypiornie, udziału w plenarnych obradach, zniżki na zakup biletu na stadion miejski oraz bezpłatnego słuchania przemówienia Józefa Piłsudskiego przez megafon na placu sportowym 29. Pułku Strzelców Kaniowskich. 5 sierpnia przybył do Kalisza prezes Związku Legionistów Polskich płk Walery Sławek. O godz. 21 przyjechał do Kalisza wraz z małżonką i córkami Józef Piłsudski. Towarzyszyli mu m.in. szef Gabinetu Wojskowego Prezydenta Polski płk Sergiusz Zahorski, płk Bolesław Wieniawa-Długoszowski, ppłk Aleksander Prystor oraz szef adiutantury Józefa Piłsudskiego kpt. Adam Grocholski. Natomiast w nocy z 6 na 7 sierpnia specjalnymi pociągami przyjechała do Kalisza licząca dwieście osób delegacja amerykańskich legionistów i piłsudczyków. Prowokacja komunistów W dniu uroczystości, w jej kulminacyjnym punkcie – jak wspominał po latach kaliski lekarz Tadeusz Pniewski – gdy plac przed ratuszem był już wypełniony reprezentacjami różnych instytucji, organizacji i grup społecznych oraz młodzieżą szkolną z pocztami sztandarowymi, a miejscowy garnizon szykował się do defilady – na wiszących ponad placem przewodach elektrycznych pojawił się czerwony sztandar Marsz kadrowy W jednym z następnych numerów „Gazeta Kaliska” informowała, że podczas uroczystości legionowych łódzki oddział „Strzelca” zaplanował w ten sposób marsz kadrowy z Łodzi do Szczypiorna, aby pierwsze oddziały przybyły na moment odsłonięcia pomnika. Miało w nim wziąć udział czterysta osób. Oprócz tego nad Prosnę miało też przybyć około dwóch tysięcy strzelców należących do kaliskiego podokręgu. Natomiast 19 lipca we wspomnianym tytule prasowym napisano, iż do Komitetu Zjazdu Legionistów postanowiono zaprosić dodatkowo przedstawicieli duchowieństwa – ks. prałata Jana Sobczyńskiego, pastora Edwarda Wendego, przedstawicieli gminy izraelickiej oraz jednego z przedstawicieli „Strzelca” – Fornalskiego. Dokonano także wyboru prezydium. Na prezesa powołano prezydenta Szarrasa, a na wiceprezesów – starostę Potockie- Żołnierze niemieccy na tle wysadzonego pomnika legionistów w Szczypiornie 4•5•6 2011 z napisem „Precz z rządem kata Piłsudskiego – Komitet Kaliski Komunistycznej Partii Polski”. Piłsudski, który przebywał wówczas w ratuszu, nie ukazał się już publicznie. Zdenerwowany i obrażony na tego rodzaju akcję do Szczypiorna nie pojechał. W uroczystości odsłonięcia pomnika wzięły udział jego małżonka Aleksandra i córki. Tymczasem drogą do Szczypiorna udawały się liczne organizacje społeczne ze sztandarami i orkiestrami, samochody, powozy, oddział sztandarowy 29. Pułku Strzelców Kaniowskich oraz tłumy mieszkańców z Kalisza i okolic. Na drodze zbudowane zostały trzy bramy triumfalne: pierwsza przy rogatce miejskiej – legionowa, następna koło młyna Reicha i Chmielnickiego – młynarska z wiatrakiem u góry; ostatnia w Szczypiornie – włościańska. O godz. 10.30 na plac przed pomnikiem przyjechała dorożką Aleksandra Piłsudska z córkami, ministrowie, generalicja, wojewoda Jaszczołt oraz przedstawiciele miasta itd. Msza św. polowa Po poświęceniu pomnika i mowie legionisty ks. Olesińskiego z Łodzi, ks. kapelan Wiśniewski ze Szczypiorna, w obecności ks. kanonika Hornowskiego z Kalisza, odprawił mszę św. polową na ołtarzu, który był ustawiony u stóp pomnika. Tam zło- Uszkodzony cokół, jedyna pozostałość pomnika legionistów. Fot. autor żono dwa wieńce – od legionistów i Ligi Kobiet. Obok znajdowały się sztandary, m.in. organizacji kaliskich. Podczas mszy św. grała orkiestra 29. Pułku Strzelców Kaniowskich. Po nabożeństwie głos zabrał prezydent Szarras. Po nim przemawiali inni. Ostatni głos zabrał ks. Wiśniewski. Następnie miała miejsce defilada oddziału sztandarowego 29. Pułku Strzelców Kaniowskich, oddziałów strzeleckich, Stowarzyszeń Przysposobienia Wojskowego, organizacji społecznych itp. Po niej legioniści i piłsudczycy (którzy przybyli z Ameryki) oraz przedstawiciele „Strzelca” przeszli na plac koło dawnej komory celnej. Tam podano im tradycyjny obiad polowy. Był on przygotowany przez grono kobiet, ze Sławą Zakrzewską na czele. Dąb w Parku Miejskim Pomnik legionistów w Szczypiornie 36 Tymczasem Józef Piłsudski, pozostając w Kaliszu, uczestniczył wówczas w zasadzeniu dębu szypułkowego w Parku Miejskim, który miał upamiętniać jego pobyt nad Prosną. Następnie w sali ratuszowej odbyło się uroczyste posiedzenie Rady Miejskiej, podczas której nadano marszałkowi honorowe obywatelstwo miasta Kalisza. Z kolei o godz. 17 Piłsudski oglądał wystawę obrazów i pamiątek legionowych. Wreszcie o godz. 22 prezydent Szarras wydał raut z okazji przyjazdu Józefa Piłsudskiego. Powracając do opisu uroczystości odsłonięcia pomnika, należy podkreślić za- sługi tych, którzy wprowadzili w czyn ideę postawienia monumentu. Słowa uznania należą się w szczególności prezydentowi Mieczysławowi Szarrasowi, Kazimierzowi Scholtzowi, inż. Ignacemu Bujnickiemu, inż. Brokmanowi, inż. J. Lipskiemu. Zniszczenie pomnika W czasie II wojny światowej Niemcy wysadzili pomnik. Genowefa Jakubczak, mieszkanka Szczypiorna, wspominała, iż pomimo dokonanego zniszczenia, cudem przetrwał jego fragment przedstawiający głowę Józefa Piłsudskiego. Natychmiast po wybuchu element ten, z narażeniem życia, zabrał i ukrył Edmund Słowiński – mieszkaniec Szczypiorna, dawny powstaniec wielkopolski. Niestety, donos na niego w tej sprawie złożył volksdeutsch z tejże miejscowości. Co później się stało ze wspomnianym elementem – nie wiadomo. Najprawdopodobniej uległ zniszczeniu. Metal, z którego był zbudowany pomnik, Niemcy zebrali i wywieźli do huty, gdzie go przetopiono. Do dziś przetrwały jedynie resztki pomnika w postaci uszkodzonego betonowego cokołu. Przypomina on nam o tych, którzy walczyli o wolną Polskę. *Brak imion lub ich pełnego rozwinięcia przy nazwiskach wynika z trudności w ich ustaleniu. Autor pragnie podziękować p. Tomaszowi Wiśniewskiemu za udostępnienie zdjęcia znajdującego się na stronie internetowej: http://www.szukamypolski. com/fk/zagadkaxl.php?id=411&f=330 37 4•5•6 2011 Znaki pamięci Marek Kozłowski Latem 1917 roku Józef Piłsudski, dowódca I Brygady Legionów Polskich, który w czasie I wojny światowej współpracował z państwami centralnymi, w rozmowie z oficerami legionowymi powiedział: „Nasza wspólna droga z Niemcami skończyła się. Rosja, nasz wspólny wróg, skończyła swą rolę. Wspólny interes przestał istnieć. Wszystkie nasze i niemieckie interesy układają się przeciw sobie. W interesie Niemiec leży przede wszystkim pobicie aliantów, w naszym, by alianci pobili Niemców”. Kryzys przysięgowy Na skutek zmienionej sytuacji politycznej, Piłsudski wydał Legionom Polskim tajne polecenie odmówienia złożenia powtórnej przysięgi na wierność cesarzom niemieckiemu i austriackiemu. Zalecenie to w lipcu 1917 roku w większości wypełnili legioniści pochodzący z Królestwa Polskiego, którzy służyli w I i III Brygadzie Legionów Pol- skich. Natomiast w II Brygadzie, która przede wszystkim rekrutowała się z obywateli austriackich, uczynili to nieliczni. W ten oto sposób doszło do tzw. kryzysu przysięgowego. Żołnierze, którzy nie złożyli przysięgi zostali internowani w Szczypiornie, zaś oficerowie – w Beniaminowie. Z kolei Piłsudski, wraz ze swoim szefem sztabu Kazimierzem Sosnkowskim, w nocy z 21 na 22 lipca Budowa Mauzoleum Legionistów Polskich w Kaliszu w 1933 roku 1917 roku został aresztowany i internowany w Magdeburgu. Warunki obozowe w Szczypiornie, do którego do listopada 1918 roku trafiło kilkanaście tysięcy jeńców wojennych, przede wszystkim Rosjan, Anglików, Rumunów, Francuzów, Włochów, Serbów i Czarnogórców, były bardzo uciążliwe. Nie wszystkim internowanym legionistom udało się więc przeżyć. Siedmiu z nich nie miało takiego szczęścia. Byli to: Florian Adamczyk, Filip Bednarek, Karol Calka, Jan Jezierski, Hostop Ochnikowski, Franciszek Pocios oraz Władysław Walter. Pochowano ich na cmentarzu w Szczypiornie, który został założony przez Niemców w 1914 roku. W połowie grudnia 1917 roku pozostali legioniści zostali przewiezieni do obozu w Łomży, w którym panowały nieco lepsze warunki egzystencji. Historia mauzoleum W 1932 roku w Kaliszu, na obszarze, który miał być wykorzystany na nowy cmentarz (dziś ul. Mickiewicza), rozpoczęto budowę Mauzoleum Legionistów Polskich. Z chwilą jego ukończenia, w 1933 roku, dokonano ekshumacji z cmentarza w Szczypiornie siedmiu zmarłych żołnierzy. Prochy ich umieszczono w metalowej trumnie i na lawecie przewieziono do kościoła św. Józefa w Kaliszu. Po uroczystościach kościelnych ich szczątki złożono w mauzoleum. Mauzoleum zbudowane było na podstawie kwadratu i wspierało się na sześciu kolumnach. Na półokrągłej kolumnadzie umieszczono napis: „Cześć bojownikom o wolność”. Na tablicy znajdował się zaś napis: „Tu spoczywają żołnierze legionów Józefa Piłsudskiego, zmarli na posterunku walk, w obozie jeńców w 1917 r.” W 1940 roku Niemcy zniszczyli mauzoleum i zdewastowali istniejący cmentarz. Na szczęście udało się wykupić od nich trumnę i schować ją w grobowcu rodziny Żuczkowskich na cmentarzu miejskim w Kaliszu. Po upływie pewnego czasu zapomniano, gdzie została ona ukryta. Odnalazł ją po przeszło sześćdziesięciu latach, w trakcie prac remontowych wspomnianego grobowca, inż. Ryszard Jezierski. On też dokonał jej identyfikacji. Wówczas pojawiła się myśl, aby upamiętnić miejsce, w którym zostały złożone prochy legionistów. Uczyniono to, stawiając symboliczny pomnik, którego autorem był kaliski architekt Tadeusz Wiekiera. Uroczystość złożenia kwiatów pod nowo powstałym pomnikiem odbyła się 10 listopada 2003 roku. 4•5•6 2011 Wieczna sława Mauzoleum Legionistów Polskich w Kaliszu w 1933 roku Uroczystość przewiezienia szczątków legionistów do mauzoleum w Kaliszu Fot. (x3) ze zbiorów Muzeum Okręgowego Ziemi Kaliskiej 38 Związek Inwalidów Wojennych RP w Kaliszu podjął się także dzieła upamiętnienia istniejącego w okresie międzywojennym na terenie miasta Mauzoleum Legionistów Polskich. 24 maja 2003 roku powstał Społeczny Komitet Upamiętnienia Miejsca Mauzoleum. Przewodniczył mu Wincenty Edmund Pawlaczyk, a jego zastępcą był Mirosław Chmielewski, wiceprezes zarządu Oddziału Związku Inwalidów Wojennych RP w Kaliszu. Po wielu rozmowach z władzami miasta i zainteresowanymi osobami uzgodniono, że obelisk zostanie postawiony nieopodal wejścia do IV Liceum Ogólnokształcącego im. Ignacego Jana Paderewskiego. 29 grudnia 2003 roku Rada Miejska Kalisza podjęła uchwałę w tej kwestii. Stwierdzono w niej, że „postawienie w wyznaczonym miejscu obelisku przybliży zarówno młodzieży uczącej się w IV Liceum Ogólnokształcącym, jak i mieszkańcom Kalisza istotny fragment historii Miasta z zakresu walk o odzyskanie przez Polskę niepodległości”. 10 listopada 2005 roku nastąpiło uroczyste odsłonięcie obelisku, na którym znajdują się dwie tablice. Na pierwszej z nich umieszczono napis: „Ku upamiętnieniu czynu legionowego Józefa Piłsudskiego i jego żołnierzy 19141920”. Na drugiej, usytuowanej nieco poniżej, widnieje tekst: „Pomnik wzniesiony został z inicjatywy Związku Inwalidów Wojennych RP Oddział w Kaliszu dla upamiętnienia pobudowanego tu w 1933 roku Mauzoleum Legionistów Józefa Piłsudskiego zmarłych w latach 1917-1918 w obozie internowania w Szczypiornie, zburzonego przez niemieckiego najeźdźcę w roku 1940”. 17 listopada 2010 roku odsłonięto wmurowany w obelisk medalion z wizerunkiem Józefa Piłsudskiego. – W związku z tym, że na tablicach umieszczonych na tym obelisku znajdowało się nazwisko marszałka Józefa Piłsudskiego, obelisk wymagał uzupełnienia. Dlatego drogą różnych starań uzyskaliśmy z Łodzi odlew główki-medalionu Józefa Piłsudskiego – mówił wówczas Mirosław Chmielewski. W ten oto sposób dopełnione zostało dzieło upamiętniające tych, którzy walczyli o niepodległość Polski. 39 4•5•6 2011 Pomniki do zapamiętania Anna Tabaka W Kaliszu międzywojennym stanęły cztery pomniki honorujące polskich żołnierzy. Dwa z nich, obelisk w Szczypiornie i mauzoleum przy ul. Mickiewicza, poświęcono legionistom. Monument z orłem na pl. św. Józefa miał przypominać o męstwie 29. Pułku Strzelców Kaniowskich, stacjonujących w Kaliszu. Była jeszcze skromna tumba przy ul. Próżnej, do niedawna zapomniana. lisk, pamiętający czasy cara, przez jakiś czas służył niemieckim żołnierzom jako scenografia do fotografii z wojennej służby. Ludzie w Szczypiornie zachowali opowieść o panu Słowińskim, mieszkańcu miasteczka, który za przechowywanie płaskorzeźby z pomnika trafił do hitlerowskiego więzienia. Mężczyzna przeżył aresztowanie, ale słuch o reliefie z podobizną marszałka zaginął. Dzisiaj śladem po obelisku jest żelbetonowa ruina – cokół dawnego pomnika stojący na zapleczu jednej z firm przy szosie Wrocławskiej. Obelisk Mauzoleum Najwcześniej stanął obelisk w Szczypiornie. Jego historia była przypominana wielokrotnie, także na łamach „Kalisii”. W Archiwum Państwowym w Kaliszu zachowało się sporo dokumentów, które pozwalają odczytać dzieje tej pamiątki. Z najważniejszych faktów przypomnijmy, że żeliwny obelisk został zdemontowany z cesarskiego pomnika wzniesionego w czasach zaborów na pl. św. Józefa (projekt Jana Jakuba Gaya, 1841). Po odzyskaniu niepodległości nie obroniły go ani przesłanki historyczne, ani estetyczne. Z opinią Okręgowej Komisji Konserwatorskiej w Warszawie, występującej za pozostawieniem monumentu, w Kaliszu nigdy się nie pogodzono. 1 grudnia 1926 roku nieznani sprawcy zniszczyli napisy, carskie orły i ornamenty. „Może nareszcie p. Konserwator zrozumie oburzenie kaliskiego społeczeństwa i każe znieść pomnik hańby, który pomimo tysięcznych przekładań [podań, petycji – przyp. aut.] władza ta uznała za pomnik historyczny i zabytek sztuki” – komentowała „Gazeta Kaliska”. Po wielu miesiącach burzliwych dyskusji sprawa trafiła na biurko ministra spraw wojskowych Józefa Becka, który jednym podpisem skreślił obelisk z listy zabytków sztuki, tym samym przesądzając o jego losie. Z polecenia tego samego ministerstwa demontażem zajęli się żołnierze garnizonu w Szczypiornie. Tam w sierpniu 1927 roku, podczas Zjazdu Legionistów, stanął nowy pomnik ze starą iglicą. Przytwierdzono do niej płaskorzeźbę z wizerunkiem Józefa Piłsudskiego. Podczas odsłonięcia monumentu obecna była żona marszałka z córkami. Naczelnik państwa pozostał w Kaliszu, powstrzymany przez prowokację komunistów. Po 1939 roku monument z napisami: „Honor i Ojczyzna. Żołnierzom legionów polskich 1914-1917” nie mógł się podobać okupantom w hitlerowskich mundurach. Postanowiono go wysadzić. Rozerwany obe- W niedzielę 27 listopada 1932 roku Kalisz był świadkiem kolejnej wielkiej uroczystości patriotycznej. Był to dzień przeniesienia prochów legionistów zmarłych w obozie internowania w Szczypiornie i pochowanych na tamtejszym żołnierskim cmentarzu (dzisiaj nazywanym ukraińskim) do mauzoleum wzniesionego na nowo założonej nekropolii komunalnej przy ul. Mickiewicza. Po nabożeństwie w świątyni św. Józefa „[…] o godz. 2.20 legioniści wynieśli z kościoła trumnę ze zwłokami swych kolegów i umieścili ją na lawecie armatniej. W tym momencie obecni zdjęli nakrycia głowy. Zaczął się formować olbrzymi pochód. Porządek utrzymywało wojsko i policja. Wreszcie wśród ogólnego wzruszenia ruszył kondukt, kierując się ul. Warszawską [obecnie Zamkowa – przyp. aut.], Marszałka Piłsudskiego [obecnie Śródmiejska – przyp. aut.], Górnośląską w stronę cmentarza, gdzie z dala już widnieje wspaniałe mauzoleum […]” – tak opisywano w „Geniuszu niepodległości” (Lwów 1934) uroczystości z okazji 15. rocznicy odzyskania niepodległości. Wzniesiony na sześciu filarach pomnik zaprojektował Juliusz Kłos, architekt i historyk architektury, profesor Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, absolwent kaliskiego Gimnazjum im. Ada- Uroczystość odsłonięcia Pomnika Legionistów Polskich w Szczypiornie W odsłonięciu pomnika brały udział dzieci z tamtejszej szkoły ma Asnyka. Warto przypomnieć, że profesor Kłos, konsultując projekty dla odbudowującego się miasta, był twórcą koncepcji pozostawienia jednej z ruin jako znaku pamięci o zagładzie miasta z sierpnia 1914 roku. Mauzoleum jego projektu przybrało majestatyczną formę. Na attyce łączącej filary można było przeczytać: „Cześć bojownikom o wolność”. Wyniesiona na stopniach tumba, ustawiona pośrodku architektonicznej Przeniesienie zwłok legionistów, zmarłych w Szczypiornie, do mauzoleum na ul. Mickiewicza w Kaliszu Fot. (x3) Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej 4•5•6 2011 Odsłonięcie Pomnika 29. Pułku Strzelców Kaniowskich na pl. św. Józefa Fot. ze zbiorów Mariusza Hertmanna oprawy, otrzymała napis: „Tu spoczywają żołnierze Legionów Józefa Piłsudskiego, zmarli na posterunku walk, w obozie jeńców w 1917 r.”. Kondukt pogrzebowy z lawetą ze zwłokami siedmiu żołnierzy (Florian Adamczyk, Filip Bednarek, Karol Calka, Jan Jezierski, Hostop Ochnikowski, Franciszek Pocios, Władysław Walter – brzmienie nazwisk wg napisów umieszczonych na obelisku wystawionym przy kaplicy Żuczkowskich na cmentarzu miejskim przy rogatce) do nowego miejsca pochówku szedł ponad godzinę; przesuwał się wolno wraz z tłumem kaliszan, delegacji różnych stowarzyszeń i wojska. „Wśród powodzi wieńców wyróżniały się wieńce od pp.: Prezydenta Rzplitej i Marsz. [Marszałka – przyp. aut.] Piłsudskiego […]. Z wieńcami niesione były chorągwie żałobne, za któremi postępowała kompania wojskowa. Przed nią jeden z członków Związku Legionistów niósł na amarantowej poduszce krzyże Niepodległości, któremi udekorował trumnę zmarłych legionistów płk. Sławek”. Mauzoleum, jako oczywisty znak polskości, w 1940 roku zniszczyli hitlerowcy. Trumnę ze zwłokami legionistów udało się ukryć w grobowcu rodziny Żuczkowskich na cmentarzu miejskim przy rogatce. 10 listopada 2005 roku na placyku przed budynkiem IV Liceum Ogólnokształcącego im. Ignacego Jana Paderewskiego przy ul. Widok odsłonięto skromny obelisk zwieńNieistniejący pomnik przy ulicy Próżnej w Kaliszu Fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego czony płaskorzeźbą orła, upamiętniający miejsce dawnego mauzoleum. Pomnik 29. Pułku Strzelców Kaniowskich Do bodaj ostatniej spektakularnej manifestacji patriotycznej międzywojennego Kalisza doszło 30 maja 1936 roku. W tym dniu na pl. św. Józefa odsłonięto pomnik żołnierzy 29. Pułku Strzelców Kaniowskich, poległych w walkach pod Radzyminem w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Przygotowania do uroczystości trwały co najmniej dwa lata. W tym czasie ogłoszono i rozstrzygnięto konkurs na formę monumentu, starano się o potrzebne na realizację pieniądze i porządkowano sam plac. Ostatecznie pomnik wzniesiono z miejskich funduszy oraz składek uzyskanych od mieszkańców ziemi kaliskiej, Radzymina i Warszawy (pod Radzyminem stoczono jedną z najcięższych walk w obronie Warszawy). Wygrał projekt rzeźbiarza Józefa Proszkowskiego i architekta Tadeusza Kasprzyckiego. Jego centralnym elementem stała się przestylizowana figura ukoronowanego orła z odznaką pułkową w szponach, ustawiona na kilku stopniach i ciężkim cokole. Na podstawie wyryto nazwiska żołnierzy, oficerów i podoficerów, którzy oddali swoje życie w walkach o ojczyznę. Na ścianie frontowej umieszczono napis „Poległym żołnierzom 29. Pułku Strzel- 40 ców Kaniowskich w latach 1919-1920” oraz płaskorzeźbę przedstawiającą scenę śmierci mjr. Stefana Waltera, wsławionego bohaterstwem, pierwszego dowódcy pułku. Całość prawdopodobnie miała wyglądać monumentalnie, ale kaliszanie w swoich ocenach byli kategoryczni – pomnik przezwali „glapą”. Odsłonięcie monumentu połączono z defiladą z udziałem najwyższych władz wojskowych. W tym samym dniu zwłoki mjr. Stefana Waltera, ekshumowane z cmentarza powązkowskiego, zostały złożone w grobowcu na cmentarzu Majkowskim w Kaliszu. W czasie okupacji pułkowy orzeł podzielił los innych patriotycznych pamiątek. Jego fragmenty zostały wrzucone do wykopów pod fundamenty Domu im. Marszałka Piłsudskiego, którego nie zdążono już postawić przed wybuchem wojny. W latach 50., gdy powstawał Dom Towarowy „Jantar”, robotnicy odkryli pogruchotane ułomki dawnego pomnika. Znalezisko nakazano zalać betonem. Tumba z Próżnej Pomnikową „epopeję” zamyka i zarazem łączy jej poszczególne wątki skromna płyta na kamiennym postumencie z ul. Próżnej. Tumba – według kaliszan, którzy ją zapamiętali – została wystawiona dla uczczenia ostatniej wizyty Józefa Piłsudskiego w Kaliszu w 1927 roku. Usytuowanie kurhanu na Łęgach Tynieckich podpowiadałoby jednak, że w ten sposób chciano upamiętnić miejsce, gdzie marszałek 15 maja 1921 roku wręczył sztandar 29. Pułkowi Strzelców Kaniowskich. Niezależnie od tego, jak brzmiał napis (zachowane zdjęcia pokazują kurhan z boku, napis jest niewidoczny), przed wojną tumbę nazywano „grobem legionisty”. Kurhan, zniszczony podczas wojny, ostatecznie przestał istnieć w latach 50. XX stulecia. Sny Dzieje nieistniejących pomników są ciekawe, bo oddają pewną część prawdy o międzywojniu – czasie dumnym, Polsce zakochanej w swojej historii, przeświadczonej o własnej potędze, marzącej na jawie o militarnej sile. Obelisk ze Szczypiorna i mauzoleum legionistów weszły do przedwojennych przewodników turystycznych Maryli Szachówny („Kalisz i jego okolice”, 1927) i Władysława Kwiatkowskiego („Przewodnik po Kaliszu”, 1932), stając się cząstką tradycji „miasta legionów”. 41 4•5•6 2011 By nie zatrzeć pamięci... Katarzyna Ignasiak Józef Piłsudski, wskrzesiciel narodu polskiego i jego legioniści – wierni swojemu wodzowi, wierni ojczyźnie, wierni idei walki o niepodległość. Ci wielcy bohaterowie naznaczyli Kalisz swoją obecnością, swoim dziełem. Dziś wspominamy ich, idąc tropem kaliskich miejsc pamięci, a wszystko po to, by oddać im cześć, by uchronić ich od zapomnienia. Bo jak mawiał ich wódz, naród, który traci pamięć przestaje być narodem, a staje się jedynie zbiorem ludzi, czasowo zajmujących dane terytorium. Pomnik trwalszy niż ze spiżu Patrząc na historię Polski, nie mogę oprzeć się stwierdzeniu, że Kalisz miał prawdziwe szczęście, gdy stał się niejako miastem wybranym do tego, by dzielić przez chwilę historię legionistów Piłsudskiego, by na swój sposób dzielić ich ból i cierpienie. Dziś z dumą mówimy: to działo się tutaj, to tu właśnie wojownicy Józefa Piłsudskiego dali wyraz swoim nadludzkim siłom, cierpliwości i wierze. To tu złożyli jedną z ofiar w walce o niepodległość ojczyzny. I już sam ten fakt, zapisany w jednym z rozdziałów historii Kalisza, stanowi swoisty pomnik, którego nic nie zniszczy, nie zburzy. Ktoś kiedyś napisał, że być może zło istnieje po to, by człowiek w zetknięciu z nim mógł dać świadectwo dobra, na zasadzie swoistej kontry. Jest w tym stwierdzeniu jakiś sens, bowiem historia legionistów, choć smutna i tragiczna, uwolniła w kaliszanach ogromne pokłady siły. Bardzo szybko powstał więc kaliski Oddział Polskiego Komitetu Opieki nad Jeńcami, w ramach którego mieszkańcy miasta pomagali legionistom, np. organizowali dla nich żywność. W ten sposób kaliszanie zyskali sympatię i wdzięczność legionistów, którzy opuszczając obóz w Szczypiornie serdecznie za okazaną pomoc podziękowali. Tablica przy dębie, który został posadzony w obecności Józefa Piłsudskiego podczas jego ostatniej wizyty w Kaliszu „Legun jak to legun” Dziś w Szczypiornie nie ma śladu po barakach, w których trzymano jeńców. Za to przy ulicy Wrocławskiej, w miejscu, gdzie przebiegała granica między Królestwem Polskim a zaborem pruskim, wisi tablica poświęcona pamięci legionistów, którą, jak informuje podpis, ufundowało społeczeństwo Ziemi Kaliskiej w 1988 roku. Nie da się jednak zrozumieć znaczenia tej tablicy, nie znając legunów, ich natury, mentalności – ich fenomenu po prostu. A o tym, jacy byli ci żołnierze, najlepiej opowiedzieli oni sami. „Za drutami Szczypiorny i Łomży” – w tej niewielkich rozmiarów książeczce z 1936 roku, napisanej przez Władysława Kęsika, żołnierza I Brygady, przedstawiony jest obraz legionisty – urzekający, poruszający, wywołujący zarazem wzruszenie i uśmiech. Co ważne, jest to obraz prawdziwy, najprawdziwszy, bowiem zweryfikowany w ekstremalnych, nieludzkich warunkach obozu jenieckiego. Po odmowie złożenia przysięgi na wierność cesarzowi Niemiec oraz na braterstwo broni z Niemcami i Austrią, dla legionistów nadszedł czas największej próby. To między innymi tu, w Szczypiornie, przyszło im zdawać najtrudniejszy egzamin z patriotyzmu i wierności deklarowanym wartościom. Nie był to łatwy test: „Komenda Legijonów, idąca po linii interesów Państw Centralnych, starała się wszelkimi sposobami złamać nas duchowo, celem złożenia haniebnej przysięgi. Trzeba było wielkiego hartu ducha, by nie ulec pokusie” – czytamy we wspomnieniach Władysława Kęsika. Wielu z nich jednak przetrwało tę próbę. I należy podkreślić, że dokonali tego z klasą i właściwym tylko sobie wdziękiem. Pomimo codziennych zmagań z głodem, bólem, tęsknotą, represjami, znajdowali miejsce na sztukę, naukę i sport. Byli honorowi i zdyscyplinowani: „Ani na chwilę nikomu z nas przez myśl nie przeszło, by wykroczyć względem swoich dawnych przełożonych, poza ramy dyscypliny wojskowej szanującego się żołnierza”. Nie szczędzili też Niemcom ironii i wyrafinowanych żartów, doprowadzając ich tym często do złości. Ale wiadomo – „Legun jak to legun. W najgorszych chwilach humoru nie traci”. Zaskakująca była ta ich odwaga i pewność siebie, ale kto przeczyta wspomnienia Władysława Kęsika zrozumie, że to nie była zwykła zuchwałość, lecz postawa wynikająca z najczystszej, żarliwej miłości do ojczyzny. Przy życiu trzymała ich jedna myśl 4•5•6 2011 Obelisk przed IV LO im. Ignacego Jana Paderewskiego w Kaliszu, upamiętniający istniejące niegdyś w tym miejscu mauzoleum legionistów Józefa Piłsudskiego, które zniszczyli Niemcy w 1940 r. – o niepodległej Polsce – a także pamięć o swoim wodzu. Zresztą więź, która łączyła ich z Józefem Piłsudskim była fenomenem wprost niebywałym! Choć byli od niego odseparowani, nieprzerwanie postępowali wedle jego słów, wedle jego przykazań, rozkazów. Takie oddanie, jedność, solidarność można tylko próbować sobie wyobrazić. To on zaszczepił w nich ten żar miłości do ojczyzny i potrzebę obłędnej walki o nią: „Chociaż kona się powoli – świadomie, to nic, życie doczesne, materjalne zostawmy matołkom, ale u nas siła woli, siła ducha – zwycięży głód bo z nami Naród i Polska cała, a nad nami Orzeł Biały”. Oni bez wątpienia byli wielcy... Nie da się o tym nie myśleć, spoglądając na prostą, ukrytą trochę przed światem tablicę. uroczystość, złożyliśmy pod tablicą kwiaty, zapaliliśmy znicze. Zresztą pamięć o nich jest kultywowana cały czas. Zarówno piłkarze ręczni, jak i działacze związkowi przychodzą tu przy okazji rocznic, świąt. Pamiętnym i bezprecedensowym wydarzeniem były obchody 90. rocznicy szczypiorniaka (2008 r.), które Miasto Kalisz przygotowało z wielkim rozmachem. Wtedy, przy tej właśnie tablicy, hołd legionistom Piłsudskiego oddali dostojni goście, przedstawiciele świata sportowego. Wśród nich byli Andrzej Kraśnicki, prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce i ś.p. Piotr Nurowski, ówczesny prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Z kolei na uroczystościach, które odbywały się w sali recepcyjnej kaliskiego ratusza, pojawił się Hassan Mustafa – prezydent Międzynarodowej Federacji Piłki Ręcznej. Legioniści Piłsudskiego, grając dla zabicia nudy czymś na kształt piłki uszytej z kawałków szmat, zapewne nawet przez chwilę nie pomyśleli, że właśnie budują sobie pomnik. Dziś popularna, jedna z najbardziej ulubionych dyscyplin sportowych Polaków, wciąż jeszcze nazywana jest szczypiorniakiem. I nawet jeśli pewnego dnia słowo to wyjdzie z użytku, to fakty i tak pozostaną niezmienne. Ktokolwiek, nawet za sto lat, będzie chciał poznać historię tej dyscypliny, usłyszy o legionistach Piłsudskiego, o ich niedoli za drutami obozu jenieckiego w Szczypiornie. 42 Historia jednego grobu Niestety, nie wszyscy przetrwali trud internowania. Jedni zmarli z wycieńczenia, inni w wyniku chorób. Obóz w Szczypiornie odznaczał się niezwykle surowymi warunkami, które jesienią i wczesną zimą były po prostu mordercze. W Kaliszu spoczywa siedmiu legionistów. Gdzie jest to miejsce? Dokąd pójść, by zapalić znicz? – Zanim odpowiemy na to pytanie, należałoby zacząć od przypomnienia siedmiu grobów, które znajdowały się na cmentarzu w Szczypiornie – rozpoczyna opowieść Wincenty Pawlaczyk, przewodniczący Miejskiego Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, były wiceprezydent Miasta. – Być może ich ciała leżałyby tam aż do dziś, gdyby nie zjazd legionistów, który odbył się w Kaliszu w 1927 roku, w którym to uczestniczył marszałek Józef Piłsudski. Właśnie wtedy przypomniano sobie o tej siódemce, spoczywającej w Szczypiornie. Całkiem możliwe, że to wydarzenie było inspiracją do tego, by wybudować dla nich mauzoleum. Miało ono służyć pamięci legionistów, ale tylko tych, którzy polegli za wolną ojczyznę. Do takiej budowy doszło na początku lat trzydziestych ubiegłego wieku. Monumentalne mauzoleum stanęło w miejscu dzisiejszego IV Liceum Ogólnokształcącego i pobliskiej Szkoły Podstawowej nr 14. Szczątki jeńców włożono do metalowej trumny i przeniesiono do nowego miejsca Pomnik szmacianką podszyty Idąc wzdłuż ulicy Wrocławskiej, wejdźmy na chwilę na teren Centralnego Ośrodka Szkolenia Służby Więziennej w Kaliszu. Na głównym budynku zobaczymy bowiem jeszcze jedną tablicę – kolejne miejsce pamięci poświęcone legionistom. Czytamy: „Tutaj w latach 1917 – 1918 narodziła się polska piłka ręczna szczypiorniakiem od miejsca powstania zwana. Po raz pierwszy w historii na ziemi polskiej jeńcy – legioniści rozegrali mecz w tej dyscyplinie sportu”. Tablica została ufundowana przez Miasto Kalisz i Związek Piłki Ręcznej w Polsce w 1993 roku. – Rozegraliśmy wtedy mecz, to był nasz hołd złożony legionistom – wspomina tamten dzień ppłk Paweł Jędrzejak, zastępca komendanta ośrodka szkolenia służby więziennej. – To była wyjątkowa Andrzej Kraśnicki prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce, składający wiązankę kwiatów pod tablicą, widniejącą na budynku Centralnego Ośrodka Szkolenia Służby Więziennej w Szczypiornie, podczas uroczystych obchodów 90-lecia szczypiorniaka 43 4•5•6 2011 udział w wojnie z bolszewikami, złożył spoczynku. Oczywiście dokonano tego w urosiedmiu legionistów w spokoju, skoro już od czystym obrządku. Najpierw odprawiono tylu lat tu spoczywali. wizytę tutejszym rzemieślnikom. Wtedy mszę świętą w kościele św. Józefa, po czym I tak powstało w Kaliszu pierwsze miejwłaśnie skierował do nich słowa uznania za w procesji z udziałem tłumnie przybyłych kasce pamięci o legionistach. Od 2003 roku to, że najpierw ochotnie chwycili za broń, liszan przeniesiono trumnę. W mauzoleum przed grobowcem Żuczkowskich stoi taby walczyć za ojczyznę, a później ofiarnie legioniści spoczywali do II wojny światowej. blica z krótką informacją. Widnieją na niej przystąpili do jej odbudowy. Spotkanie to Wtedy bowiem Niemcy wysadzili ten obiekt. także imiona i nazwiska siedmiu legiozwieńczył autografem, który złożył w ZłoOd tamtej pory nikt trumny nie widział. nistów. To tu właśnie można przyjść, by tej Księdze Stowarzyszenia RzemieślniPrzez długi czas nie wiedziano, co się z nią oddać im hołd. ków Chrześcijan. Dziś z dumą pokazują stało. Przypuszczano, że została wysadzona. go nam członkowie Związku RzemieślW miejscu mauzoleum... Ale pewności nikt nie miał. ników Cechowych. Kaliscy rzemieślnicy, W rozwiązaniu zagadki pomogła pani O krótkiej historii mauzoleum nie ponie pozostając dłużni marszałkowi, ufunJanina Nowicka, kaliszanka, która w latach zwolił zapomnieć kaliski Oddział Związku dowali tablicę w dowód swojej dla niego 90. poinformowała tutejszy Urząd MiejInwalidów Wojennych. Z inicjatywy jego wdzięczności i pamięci o nim, którą umieski o tym, że zaginiona trumna znajduje członków postawiono przed budynkiem IV ścili na budynku stowarzyszenia. Niestety, się w jednym z grobowców na Cmentarzu Liceum Ogólnokształcącym im. Ignacego w czasach okupacji została ona zdjęta przez Miejskim przy ul. Górnośląskiej. Tego saJana Paderewskiego obelisk, a na nim zaNiemców, a w latach 50. ubiegłego wieku mego zdania był ś.p. Wacław Klepandy, mieszczono tablicę, która informuje przezniszczyli ją komuniści. Dzisiejsza tablica wybitny krajoznawca i miłośnik Kalisza. chodniów o tym, że jest to obiekt „[…] dla jest wierną kopią tej pierwszej. Od 1991 Zaczęło pojawiać się coraz więcej głosów upamiętnienia pobudowanego tu w 1934 r. roku zdobi ona ścianę budynku przy ulicy i argumentów przemawiających za tym, że mauzoleum legionistów Józefa Piłsudskiego Kazimierzowskiej. trumna przed wysadzeniem mauzoleum zmarłych w latach 1917 – 1918 w obozie Jeśli z tego miejsca udamy się alejką wiomusiała zostać wykradziona i przeniesiona internowania w Szczypiornie, zburzonego dącą prosto do parku, to po około 100 medo któregoś z grobowców na Cmentarzu przez niemieckiego najeźdźcę w roku 1940”. trach, po jej lewej stronie, zobaczymy dąb Miejskim. – Przypuszczenia te pewnego szypułkowy. Zasadzono go 7 sierpnia 1927 A co z Piłsudskim? dnia potwierdził pan Szczepan Kaźmierroku w obecności Józefa Piłsudskiego, który czak, administrator grobowca ŻuczkowChoć nie ma w Kaliszu pomnika Józefa przybył do Kalisza z okazji odbywającego skich, w którym znaleziono zaginiony relikt Piłsudskiego, znajdziemy tu wiele pamiąsię tu wówczas Zjazdu Legionistów Polprzeszłości – podkreśla Ryszard Jezierski, tek i śladów jego pobytów. Gdy 15 maja skich. W roku 1998 niedaleko dębu umieszktóry w Urzędzie Miasta w Kaliszu zaj1921 roku dziękował on kaliszanom za czono głaz z odpowiednim podpisem. muje stanowisko ds. cmentarnictwa Mówiąc o wizycie Piłsudskiei grobownictwa wojennego – Gdy Tablica przed grobem na cmentarzu miejskim, gdzie spoczywają go w 1927 roku, trzeba podkreślić, dowiedziałem się o tym, że są pla- szczątki siedmiu legionistów Józefa Piłsudskiego że była ona wyjątkowa, świąteczna, nowane prace remontowe wewnątrz pieczołowicie przygotowana przez kaliszan. Dziś w bibliotece Muzeum tej właśnie kaplicy i w jej podziemiu, skorzystałem z okazji i poszedłem na Okręgowego Ziemi Kaliskiej możemy cmentarz. Rzeczywiście, grobowiec był wziąć do ręki archiwalny egzemplarz otwarty. Prace trwały. Wszedłem więc „Gazety Kaliskiej” wydanej tamtego do środka. Była tam trumna. Jej podnia i zaraz na drugiej stronie przewierzchnia uległa korozji, więc przez czytać serdeczne słowa powitania, dziury, po oświetleniu latarką, można które skierował do zacnego gościa było dostrzec szczątki kilku osób. To Józef Radwan: było ogromne przeżycie. Dreszcz wy„Witaj nam Panie Komendancie! woływał sam fakt, że oto stałem pod Okrzyk powyższy rozlegać się bęziemią w otoczeniu kilku trumien, bo dzie w dniu dzisiejszym, zarówno oprócz tej, w której spoczywali legionina ulicach Kalisza, jak i na polach ści, były tam również inne, współczeSzczypiorna w miejscu, gdzie barsne. Poza tym ogromne, wręcz nie do barzyńcy niemieccy pastwili się nad opisania wrażenie robiła świadomość, Twymi szarymi żołnierzykami, za że dotykam części ważnej historii. odmówienie przysięgi odwiecznemu Później pojawiły się pomysły, wrogowi naszej Ojczyzny. Dziś, za to, by dokonać ponownej ekshumacji że usłuchali Twego rozkazu i gnili szczątków i przewieźć je z powrotem w hańbiącej niewoli w Szczypiornie, do Szczypiorna. – Ale te pomysły na odsłonisz pomnik wiecznej chwały szczęście nie znalazły posłuchu – dotym, którzy za twoim przykładem daje Wincenty Pawlaczyk. – Wacław ukochali Ojczyznę nadewszystko i żyKlepandy wówczas wyraźnie opowieciem swym, krwią i poświęceniem dział się za tym, by pozostawić tych dopomogli uwolnić z pod jarzma cie- 4•5•6 2011 miężców i zjednoczyć z powrotem naszą najdroższą Polskę. Czyn to był wielki i nagroda zań wspaniała. Wielki Budowniczy i Odnowiciel naszej Ojczyzny oddaje hołd należny swym podkomendnym, którzy uczciwie nań zasłużyli. Nie poraz pierwszy stajesz na ziemi kaliskiej. Pamiętamy, gdy na wiosnę 1919-go roku przybyłeś do nas aby skłonić armię wielkopolską do udania się na pomoc nieszczęśliwym lwowianom. Pamiętamy i niezapomnimy nigdy tych chwil, gdyś na bryczce objeżdżał ulice spalonego Kalisza i współczuł naszemu nieszczęściu. Drugi Twój pobyt u nas w r. 1921-ym był niejako świętem chwały i zwycięstwa: dokonałeś wręczenia sztandaru jednemu z najdzielniejszych pułków polskich Strzelcom Kaniowskim. Wreszcie dziś przyjeżdżasz, po roku znojnej pracy rządów Polsce wraz z najzacniejszą Małżonką, która w obozie Szczypiorna ciężkie chwile przeżyła dla tej ukochanej Polski, przywiozłeś ze sobą te dwie najukochańsze swe córeczki, Twój skarb najdroższy. Kalisz umiał to ocenić i wszyscy mieszkańcy naszego miasta bez różnicy wyznań, lub przekonań politycznych witają Cię sercem całem, składają hołd najgłębszy Twej niezmordowanej pracy, Twemu poświęceniu przy odbudowie Ojczyzny i meldują Ci posłusznie, że na Twój zew gotowi są stanąć do szeregu w każdej chwili, gdy ich potrzebować będziesz”. Tamtego dnia Piłsudskiemu nadano tytuł Honorowego Obywatela Kalisza i również Złota Księga Kalisza wzbogaciła się o bezcenną pamiątkę w postaci autografu marszałka. Wielką dla nas wartość ma również przemówienie Piłsudskiego kierowane do kaliszan, które marszałek wygłosił w świetlicy 29. Pułku Piechoty, a którego treść można znaleźć pośród innych jego tekstów zebranych w IX tomie „Pism zbiorowych”, wydanych przez Instytut Józefa Piłsudskiego (Warszawa, 1937 r.). Ta przedwojenna publikacja znajduje się w bibliotece Muzeum Okręgowego Ziemi Kaliskiej. Inne symbole Szukając w Kaliszu miejsc pamięci poświęconych Piłsudskiemu, znajdziemy jeszcze tablicę na obelisku przed IV Liceum Ogólnokształcącym. Nad nią widnieje zamieszczony całkiem niedawno, bo w 2010 roku, medalion z wizerunkiem naczelnego wodza. Poza tym jest ulica Józefa Piłsudskiego. Są też dwie szkoły – jedna w Dobrzecu (dzisiejsze sołectwo Kalisza), nosząca jego imię od ponad stu lat, i Szkoła Podstawowa nr 21, która przyjęła imię Legionów Józefa Piłsudskiego. Piłsudski to mój idol Czym byłyby tablice z lakonicznymi napisami, gdyby nie mogły dopełnić ich opowieści tych, którzy byli świadkami historii, albo tych, którzy wychowali się, słuchając bezpośrednich relacji swoich ojców i dziadków o tamtych czasach. Co by było, gdyby nie Janina Nowicka i inni kaliszanie, dzięki, którym odnaleziono trumnę z siedmioma legionistami? Janina Nowicka ma dziś dziewięćdziesiąt dwa lata. Mieszkała razem z rodzicami w domu, który stał naprzeciwko obozu w Szczypiornie. Sama nie może tego pamiętać, ale z opowieści rodziców wie, że to w ich domu właśnie stworzono szpital polowy dla jeńców. – Mama opowiadała 44 mi o tym, jak wieczorami przychodził do nas jeden Niemiec, brał mnie na kolana i opowiadał o legionistach, którym udało się uciec – wspomina pani Janina. – Pamiętam też jak wysadzono w powietrze pomnik... Patrzyłam wtedy ukradkiem przez okno mojego domu. Pamiętam jak ten pomnik uniósł się w powietrze i pękł na dwie części. Potem już został z niego gruz. Miłośnikiem Józefa Piłsudskiego i idei jego legionów jest też Mirosław Chmielewski, osiemdziesięciosiedmioletni kaliszanin. Fascynację narodowym bohaterem zaszczepił w nim jego ojciec, zagorzały piłsudczyk.- Mój ojciec był uczestnikiem wojny 1920 roku, a mój teść był legionistą I Brygady. Pochodzę z rodziny prawdziwych patriotów – podkreśla pan Mirosław, pokazując mi pamiątki, jakie w swoich zbiorach chciałoby mieć niejedno muzeum. Wśród nich jest zdjęcie, na którym uwieczniono zbiórkę delegacji kaliskiej na placu św. Józefa, która chwilę potem wyruszyła, by pożegnać marszałka w jego ostatniej drodze. Wśród delegatów widać oczywiście ojca pana Mirosława. Inna z kolei fotografia przedstawia postać Piłsudskiego, który przygląda się defiladzie. Jest to zdjęcie wykonane, jak twierdzi pan Mirosław, na pół roku przed śmiercią marszałka. – Piłsudski to mój idol! Do dzisiejszego dnia go szanuję – wyznaje. – On poświęcił swoje życie i zdrowie dla walki o niepodległość. Wielu w tamtych czasach zadowalało się byle czym. Najważniejsze było dla nich to, żeby dobrze żyć. Ważne były dla nich konszachty z Rosjanami. Nic więcej. Byleby posadę złapać dobrą. Bo Rosjanie chętnie rozdawali posady. A on był człowiekiem rzeczywiście oddanym Polsce. Dla niego Polska była – rzec można – idee fix. Zdjęcie ze zbiorów pana Mirosława Chmielewskiego, przedstawiające jedną z ostatnich defilad z udziałem Józefa Piłsudskiego, w której uczestniczyli również kaliszanie 45 4•5•6 2011 Józefa Piłsudskiego ceni również Wincenty Pawlaczyk, choć nie jest on wobec tej postaci bezkrytyczny. – Mam do niego wielki szacunek, bo cały czas walczył o Polskę. Choć przyznam, że nigdy mi nie odpowiadało to, że zaczynał jako socjalista, ale trzeba też podkreślić, że ten socjalizm był wówczas inny... Jak by nie było, on miał ten cel – walkę o wolną Polskę. Potem stworzenie legionów. Później, gdy wojna się skończyła, właśnie on okazał się jedynym człowiekiem, który mógł zjednoczyć cały naród, bo tak się faktycznie stało. Nazwano go wskrzesicielem narodu i mnie to bardzo odpowiada. On to właśnie na arenie międzynarodowej „rejestrował państwo polskie”. Był pierwszym naczelnikiem i wreszcie zwycięskim wodzem z roku 1920. I jednak zawsze dbał przede wszystkim o interesy narodowe. Nikt mu tej wielkości nie odejmie. A o tym, kim był dla narodu, świadczył kondukt żałobny jadący przez Polskę. Człowiek o poplątanym trochę życiu osobistym... Ale mężem opatrznościowym był dla Polski na pewno. Na straży pamięci o idei legionów Piłsudskiego stoi również ppłk Krzysztof Jędrzejak, zastępca komendanta ds. szkolenia Centralnego Ośrodka Szkolenia Służby Więziennej w Kaliszu. Żywi on szacunek do Piłsudskiego, pomimo że jego dziadkowie chłodno wyrażali się o marszałku: – Obaj byli powstańcami wielkopolskimi – wyjaśnia. – Wiadomo, że w poznańskim Piłsudski nie był, nazwijmy to, zbyt popularny. Tam dominującą rolę pełniła endecja. Osobiście jednak uważam, że był wielkim człowiekiem, tego nie można mu ująć. Jego niebywała inteligencja, nieprzeciętna charyzma, miłość do ojczyzny sprawiły, że zdecydowanie się wtedy wyróżniał na tle innych. I zapewne to te cechy właśnie sprawiły, że wykonał swoje zadanie. Pamiętamy o tym, pracując na co dzień w Szczypiornie, pamiętamy o legionistach Piłsudskiego, o ich internowaniu. I tę pamięć rozpowszechniamy podczas zajęć w ośrodku, chociażby zwracając słuchaczom uwagę na fakt, że znajdują się w miejscu historycznym. Często o tej historii opowiadamy. Oby takich ludzi, takich kaliszan było wśród nas jak najwięcej. Okazuje się, że właśnie dziś pamięć o tej historii wymaga szczególnej ochrony. Na stronie 41 zdjęcie medalionu z wizerunkiem Józefa Piłsudskiego na obelisku przed IV LO im. Ignacego Jana Paderewskiego w Kaliszu Kopiec na wzgórzu Sowiniec Anna Roth Kopiec – antropogeniczna forma terenu stworzona przez człowieka – znany był już w czasach prehistorycznych. Zwykle usypywany był w formie ściętego stożka. Przypuszcza się, że budowle te były miejscami pochówków, bądź pełniły funkcje kultowe. W późniejszym okresie wznoszono je dla upamiętnienia ważnych wydarzeń lub uhonorowania osób zasłużonych dla ojczyzny. Taką właśnie funkcję miał pełnić Kopiec Józefa Piłsudskiego. W 1934 roku Związek Legionistów Polskich wyszedł z propozycją usypania w Krakowie kopca upamiętniającego walki narodu polskiego o niepodległość. W Warszawie powołany został Komitet Budowy Kopca, na czele którego stanął płk Walery Sławek. Sypanie kopca rozpoczęło się 6 sierpnia 1934 roku, w dwudziestą rocznicę wymarszu z Krakowa Pierwszej Kadrowej. Po śmierci Józefa Piłsudskiego, w maju 1935 roku, postanowiono wznoszony kopiec nazwać imieniem marszałka, choć pierwotnie padały różne propozycje – Kopiec Niepodległości, Kopiec Wolności, Mogiła Mogił. Społeczeństwo uznało jednak, że „są nazwiska i osoby, które jak tony dobrze znanej pieśni, odzywają się dźwiękiem radosnym w duszy człowieka. Są nazwiska i osoby znane wszystkim, drogie osoby około któ- rych oplótł swoje girlandy wiecznie zielony wawrzyn sławy, które opromienia pamięć rzetelnej zasługi”. Dlatego też postanowiono uczcić pamięć człowieka, który „utworzył oddziały żołnierzy polskich i poprowadził ich na bój z Rosją za Polskę”. Niezniszczalny Choć to najmłodszy z czterech istniejących w Krakowie kopców (obok kopców: Kraka, Wandy i Tadeusza Kościuszki), to jednak jest największy. Wznosi się na wzgórzu Sowiniec (358 m n.p.m.), w Lesie Wolskim, na wysokość 35 metrów. Zajmuje łączną powierzchnię 0,76 ha. Średnica jego podstawy wynosi 111 metrów, a objętość to 130 tysięcy metrów sześciennych. Wznoszenie Kopca Józefa Piłsudskiego ukończono po trzech latach. W jego sypaniu uczestniczył cały naród, a wśród jego przedstawicieli nie zabrakło kaliszan. 9 lipca 1937 roku dokonano uroczystego udostępnienia budowli społeczeństwu. W kopcu złożono ziemię ze wszystkich pól bitewnych z okresu pierwszej wojny światowej, zroszonych krwią polskich żołnierzy. W 1941 roku kopiec miał zostać zburzony przez okupanta niemieckiego, ale jakimś cudem do tego nie doszło. Do jego likwidacji dążyły także władze Polski Ludowej. W 1953 roku ze szczytu kopca usunięto granitową płytę z wyrytym na niej krzyżem legionowym, niszcząc przy tej okazji cały stok. Ale w 1981 roku u jego podnóża spoczęła ziemia z pól bitewnych II wojny światowej. Po przeprowadzonych pracach konserwatorskich budowlą dziś zajmuje się Komitet Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego. Kopiec Józefa Piłsudskiego w Krakowie Fot. Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej 4•5•6 2011 46 Garnizon kaliski Artur Kijewski, Damian Zalewski W okresie II Rzeczypospolitej Kalisz był ważnym ośrodkiem garnizonowym. Tworzenie zrębów kaliskiego garnizonu zaczęło się praktycznie zaraz po odzyskaniu niepodległości, w listopadzie 1918 roku, kiedy to Polska Organizacja Wojskowa i Straż Obywatelska powołały sztab wojskowy. Następnie powstał I Batalion Pograniczny i utworzono 29. Pułk Piechoty Ziemi Kaliskiej (późniejszy 29. Pułk Strzelców Kaniowskich). W tym niespokojnym dla Polski okresie, gdy burzliwie kształtowały się granice kraju, kaliscy żołnierze od razu wzięli udział w walkach. Wspierali wielkopolskich powstańców, a już na początku 1919 roku ruszyli na front wschodni, gdzie toczyli boje z Ukraińcami, by później wziąć udział w wojnie polsko-bolszewickiej. W tym czasie w Kaliszu szkolono pododdziały na potrzeby frontu i formowano nowe jednostki, jak np. 203. Ochotniczy Pułk Ułanów. Ostateczne ukształtowanie się garnizonu kaliskiego – w formie, w jakiej przetrwał do wybuchu II wojny światowej – nastąpiło w 1921 roku. Wtedy to, w kwietniu, powrócił do Kalisza 29. Pułk Strzelców Kaniowskich, a w październiku utworzono w Kaliszu 25. Pułk Artylerii Polowej (późniejszy 25. Pułk Artylerii Lekkiej Ziemi Kaliskiej). Ponadto – w wyniku rozpoczętej w sierpniu 1921 roku reorganizacji Wojska Polskiego – powstała 25. Dywizja Piechoty, która swą siedzibę sztabu miała właśnie w Kaliszu. 29. Pułk Strzelców Kaniowskich Kapitan Bolesław Wodecki wraz z żołnierzami 29. Pułku Strzelców Kaniowskich podczas defilady na placu przed koszarami pułku. Fot. ze zbiorów Wojciecha Millera Geneza pułku ma swój początek w listopadzie 1918 roku, kiedy to zorganizowano trzy bataliony Okręgu Kaliskiego Polskiej Organizacji Wojskowej. Żołnierze stacjonowali w Kaliszu, Szczypiornie i Sieradzu (bataliony I i II) oraz w Koninie, Pyzdrach, Słupcy i Turku (batalion III). Początkowo batalionami dowodził por. Juliusz Ulrych, ale niebawem, po zmianach i powołaniu dowództwa okręgu wojskowego w Kaliszu, na czele jednostki stanął płk Józef Lewszecki. Miesiąc później dowodzenie batalionami, działającymi już pod wspólną nazwą 29. Pułku Piechoty Ziemi Kaliskiej, przejął ppłk Karol Szemiot. Pierwsze działania zbrojne pułku polegały na wsparciu powstańców wielkopolskich w pobliżu miejscowości Anastazewo. W styczniu 1919 roku ten sam batalion udał się na front wschodni, gdzie rozpoczął walki z Ukraińcami. Dwa pozostałe bataliony wyruszyły na front w czerwcu i wzięły udział w walkach o Lwów. 10 lipca 1919 roku nastąpiło połączenie 29. Pułku Piechoty Ziemi Kaliskiej z 14. Pułkiem Strzelców (wywodzącym się z 4. Dywizji Strzelców). Od tej pory jednostka nosiła nazwę 29. Pułku Strzelców Kaniowskich i wchodziła w skład 10. Dywizji Piechoty. Dowódcą pułku został mjr Stefan Walter. Zaszczytny przydomek – „kaniowski” – otrzymały m.in. cztery pułki piechoty, 47 4•5•6 2011 dla upamiętnienia walk stoczonych przez II Korpus Polski z Niemcami w maju 1918 roku pod miejscowością Kaniów. Od lipca do października 1919 roku kaliski pułk walczył nadal z Ukraińcami, a w październiku, wraz z całą dywizją, został przeniesiony na Wileńszczyznę jako odwód Frontu Litewsko-Białoruskiego wojny polsko-bolszewickiej. W wyniku rozpoczętej w maju 1920 roku bolszewickiej ofensywy nastąpiły ciężkie walki, które doprowadziły do odwrotu wojsk polskich. Załamanie frontu i nieustanny odwrót przywiodły pułk aż pod Warszawę. Tam zapisała się najchlubniejsza karta w historii tej jednostki. Pułk wziął wówczas udział w walkach o miejscowość Mokre w okolicy Radzymina, na kluczowym odcinku bitwy warszawskiej. Dzielna postawa żołnierzy została okupiona śmiercią ich dowódcy – mjr. Waltera. Po wygranej bitwie warszawskiej i pogoni za cofającym się przeciwnikiem, pułk walczył dalej, aż do zakończenia wojny z bolszewikami. Następnie jednostkę skierowano do Brześcia, a stamtąd rozlokowano w kordonie wojskowym wzdłuż linii Bugu. Strzelanie szkolno-bojowe w szkole podchorążych piechoty 1929 r. Fot. ze zbiorów Wojciecha Millera W marcu 1921 roku przyszedł rozkaz odesłania pułku do Kalisza. Żołnierze przybyli nad Prosnę 4 kwietnia. Na 15 maja 1921 roku wyznaczono uroczystość wręczenia pułkowi sztandaru. Było to wielkie wydarzenie dla całego miasta, a najważniejszym gościem uroczystości był Józef Piłsudski. W czasach pokoju pułk prowadził typową działalność szkoleniową i pełnił przy- dzielone mu funkcje w systemie obronnym państwa. Tak jak inne polskie jednostki piechoty w tym czasie, składał się z trzech batalionów, z czego dwa miały koszary w Kaliszu, a jeden w Szczypiornie. Średnio liczył ok. tysiąca żołnierzy. Stacjonowanie w Kaliszu wpływało silnie na zacieśnianie więzi z mieszkańcami miasta, którego pułk stanowił ważny podmiot. Kompania karabinów maszynowych 29. Pułku Strzelców Kaniowskich na poligonie w Kościelnej Wsi. Fot. ze zbiorów Wojciecha Millera 4•5•6 2011 15. rocznica powstania 29. Pułku Strzelców Kaniowskich, Kalisz 1933 r. Fot. ze zbiorów Wojciecha Millera 48 Sytuacja zmieniła się wraz z wybuchem II wojny światowej, kiedy to w nocy z 3 na 4 września 1939 roku 29. Pułk Strzelców Kaniowskich, wycofując się przed Niemcami, opuścił miasto, by już nigdy do niego nie powrócić. Kaliscy kaniowczycy brali udział w największej bitwie polskiego września – nad Bzurą. Później przez Puszczę Kampinoską formacja przedostała się do Warszawy i tam brała udział w obronie miasta. Historia jednostki kończy się z dniem 28 września 1939 roku – gdy nastąpiła kapitulacja stolicy. 25. Pułk Artylerii Lekkiej Powrót 29. Pułku Strzelców Kaniowskich z manewrów letnich 1937 r. Fot. ze zbiorów Piotra Kozłowskiego Porucznik 25. Pułku Artylerii Lekkiej Ziemi Kaliskiej na czele defilady, Ostrów Wielkopolski 1937 r. Fot. ze zbiorów Damiana Zalewskiego 25. Pułk Artylerii Lekkiej Ziemi Kaliskiej powstał w 1921 roku. Z 14. Pułku Artylerii Polowej z Poznania i z 17. Pułku Artylerii Polowej z Gniezna odłączono trzy dywizjony armat i wysłano je do Kalisza celem utworzenia na miejscu odrębnej jednostki artyleryjskiej, mającej w działaniach wojennych wspomagać piechotę. Za formalną datę powstania formacji uznaje się 31 października tego roku, kiedy to wydano pierwszy rozkaz pułkowy. Pierwszym dowódcą i organizatorem jednostki był ppłk Antoni Merviglia de Crivelli. Nowo powstały pułk został skoszarowany w dwóch odrębnych miejscach w mieście, tj. przy ulicy Nowy Świat (obecna siedziba PWSZ), gdzie umieszczono także dowództwo pułku, oraz przy ulicy Piskorzew (obecnie Piskorzewie). Organizacja pułku od samego początku napotykała na spore problemy związane z brakami lokalowymi, brakiem stajni, sprzętu itp. Konsekwencją tych trudności był podział pułku. Pod koniec 1923 roku jeden z dywizjonów pułku został detaszowany* do koszar w Ostrowie Wielkopolskim. Pozostał formalnie w strukturach 25. Pułku Artylerii Lekkiej, bowiem w Kaliszu nadal mieściło się dowództwo jednostki, jednak faktycznie współdziałał i szkolił się wraz z 60. Pułkiem Piechoty, który stacjonował w Ostrowie. Przez kilkunastoletni okres stacjonowania pułku w Kaliszu zmieniali się jego dowódcy. Warto wspomnieć m.in. ppłk. Czesława Szystkowskiego, który dowodził pułkiem najdłużej – ponad 7 lat. Ostatnim dowódcą był natomiast ppłk Antoni Wojtanowicz, który poszedł z pułkiem na wojnę we wrześniu 1939 roku. Inne ważne wydarzenia w historii pułku to zmiana jego nazwy na 25. Pułk Artylerii Lekkiej Ziemi Kaliskiej oraz wrę- 49 4•5•6 2011 czenie mu sztandaru (29 czerwca 1937 roku w Poznaniu). Historię kaliskiego pułku artylerii kończy kampania wrześniowa. Pułk wraz z pozostałymi jednostkami 25. Dywizji Piechoty wchodził w skład Ar- mii Poznań. Poszczególne dywizjony miały udzielać wsparcia artyleryjskiego pułkom piechoty. Dywizjony pułku uczestniczyły m.in. w największej bitwie kampanii wrześniowej – nad Bzurą. Zdziesiątkowane – dotarły do Pusz- Kapitan w otoczeniu korpusu podoficerskiego 29. Pułku Strzelców Kaniowskich. Pierwszy od lewej sierżant Józef Rabiej, zbrojmistrz pułku. Fot. z lat 30., ze zbiorów Damiana Zalewskiego czy Kampinoskiej i do Warszawy. Wart podkreślenia jest fakt, iż jedynie kaliski pułk artylerii przebił się do Warszawy wraz z dwoma bateriami swoich armat (8 sztuk), które skutecznie wykorzystał do obrony miasta. Były to jedyne armaty z ponad 50 baterii, jakimi dysponowała Armia Poznań i Armia Pomorze w wojnie obronnej 1939 roku. 25. Dywizja Piechoty Dywizja powstała w wyniku reorganizacji Wojska Polskiego, której główne etapy tworzenia miały miejsce pomiędzy sierpniem i listopadem 1921 roku. W skład dywizji weszły: 29. Pułk Strzelców Kaniowskich, 56. Pułk Piechoty, 60. Pułk Piechoty, 25. Pułk Artylerii Lekkiej. Siedzibą sztabu był Kalisz, ponadto mieściła się tu większość pozostałych służb dywizyjnych. Pierwszym dowódcą dywizji był gen. bryg. Jan Karol Wróblewski, który stał na jej czele od listopada 1921 roku do lutego 1925 roku. Po nim dowodzili: gen. bryg. Albin Jasiński (luty 1925 – czerwiec 1929), gen. bryg. Michał Karaszewicz-Tokarzewski (czerwiec 1929 – listopad 1935) i gen. bryg. Franciszek Alter (listopad 1935 – wrzesień 1939). O wysokich kwalifikacjach tych oficerów świadczą ich ówczesne i późniejsze dokonania. Generał Michał Karaszewicz-Tokarzewski był wysoko ceniony przez Józefa Piłsudskiego, zasłynął m.in. tym, że tuż po kapitulacji w 1939 roku stanął na czele Służby Zwycięstwu Polski, a podczas II wojny światowej był zastępcą gen. Władysława Andersa. Generał Franciszek Alter był również doświadczonym oficerem, pokazał to szczególnie podczas kampanii wrześniowej, dowodząc 25. Dywizją Piechoty, która walczyła m.in. nad Bzurą i w obronie Warszawy. Osadzony w obozie jenieckim w Murnau, zmarł na początku 1945 roku. Wszystkie powyższe fakty świadczą o znaczącej roli, jaką odgrywał garnizon kaliski w systemie obronnym II RP. Lokalizacja jednostek wojskowych na terenie naszego miasta znacznie też podnosiła rangę i znaczenie Kalisza. Obecnie na nowo odkrywamy te fakty, które stanowią istotny element naszego lokalnego dziedzictwa historycznego. * Detaszować – odkomenderować do jakiejś jednostki wojskowej, odesłać. 4•5•6 2011 50 Kalisz w dniach zamachu majowego Ostre pogotowie Witold Jarno Z uwagi na pogarszającą się sytuację gospodarczą Polski, 13 listopada 1925 roku podał się do dymisji rząd Władysława Grabskiego, zaś nowym premierem został Aleksander Skrzyński. Wiosną 1926 roku – wraz z postępującym kryzysem – nasiliła się propaganda prasy piłsudczykowskiej, akcentująca poczucie zagrożenia zamachem prawicy, brak wiary w możliwość dalszego funkcjonowania systemu parlamentarnego oraz przekonanie, iż konieczna jest sanacja moralna i gospodarcza. Nastroje te doprowadziły do powstania zaplecza społecznego dla przejęcia władzy, tym bardziej iż załamała się wiara szerokich kręgów społeczeństwa w dotychczasowy system parlamentarny. Po dymisji rządu Skrzyńskiego, misję tworzenia nowego gabinetu powierzono Wincentemu Witosowi, w którego rządzie ministrem spraw wojskowych został gen. dyw. Juliusz Tarnawa Malczewski (dotychczasowy dowódca Okręgu Korpusu nr I w Warszawie), nieprzychylny Józefowi Piłsudskiemu. Przeciwko owemu rządowi, kojarzonemu z tzw. pierwszym rządem Chjeno-Piasta z 1923 roku, wystąpił ostro sam marszałek, zdając sobie sprawę, iż pomimo pozornej stanowczości pozycja nowego rządu była słaba. Zapowiedź walki Rankiem 12 maja siły wierne marszałkowi zgrupowane w Rembertowie (m.in. 7. Pułk Ułanów Lubelskich im. Józefa Piłsudskiego, 1. Pułk Szwoleżerów oraz 22. i 36. Pułk Piechoty) wkroczyły do stolicy i stopniowo ulegały dalszemu wzmocnieniu. Prezydent Stanisław Wojciechowski mianował gen. broni Tadeusza Jordana Rozwadowskiego naczelnym dowódcą wojsk wiernych legalnemu rządowi, zaś gen. dyw. Stanisława Hallera szefem Sztabu Generalnego. Jednocześnie minister spraw wojskowych nakazał dowódcom okręgów korpusów, by żadna jednostka nie opuszczała swego garnizonu bez jego wyraźnego rozkazu. Wezwał też do natychmiastowego przybycia do stolicy kilku pułków, które miały wzmocnić siły wierne rządowi w Warszawie. Siłom tym nie udało się powstrzymać wojsk Piłsudskiego, które szybko opanowały większą część stolicy. Po trzydniowych walkach prezydent Stanisław Wojciechowski podjął decyzję o ustąpieniu i przekazaniu swej władzy marszałkowi sejmu Maciejowi Ratajowi, który przejął ją rankiem następnego dnia, kiedy to – po uzgodnieniach poczynionych z Piłsudskim – powołał rząd Kazimierza Bartla, w którym marszałek objął stanowisko ministra spraw wojskowych. Podsumowując wydarzenia w stolicy, trzeba jeszcze dodać, iż w trakcie bratobójczych walk w dniach 12-15 maja zginęło w stolicy 215 żołnierzy i 164 osoby cywilne, zaś 606 osób zostało rannych. W maju 1926 roku w skład garnizonu kaliskiego, podległego Dowództwu Okręgu Korpusu nr VII w Poznaniu, wchodziło dowództwo 25. Dywizji Piechoty, na czele którego stał gen. bryg. Albin Jasiński. W składzie dowództwa owej dywizji w owym czasie znajdowali się również: gen. bryg. Maciej Puchalak – dowódca Piechoty Dywizyjnej oraz płk Sztabu Generalnego Erwin Więckowski – szef sztabu dywizji. Spośród czterech pułków wchodzących w skład 25. Dywizji Piechoty, dwa stacjonowały w garnizonie kaliskim: 29. Pułk Strzelców Kaniowskich płk. Artura Górskiego i 25. Pułk Artylerii Polowej. Ponadto, na terenie Kalisza znajdowało się kilka innych mniejszych instytucji wojskowych, jak: Powiatowa Komenda Uzupełnień nr 74, Komenda Uzupełnień Koni, Rejonowe Kierownictwo Intendentury, Rejonowy Zakład Żywnościowy, Wojskowy Sąd Rejonowy, Pluton Żandarmerii, Garnizonowa Izba Chorych oraz Oficer Placu, będący organem wykonawczym dowództwa garnizonu. W tym czasie dwa bataliony 29. Pułku Strzelców Kaniowskich (II – mjr. Wacława Boguszewskiego i III – ppłk. Jana Kulwiecia) stacjonowały w Szczypiornie, zaś batalion mjr. Edwarda Jessa kwaterował w samym Kaliszu, podobnie jak i 25. Pułk Artylerii Polowej (bez jednego dywizjonu, który stacjonował w Ostrowie Wielkopolskim). Dowódcą garnizonu, zgodnie z obowiązującymi zasadami, był najstarszy stopniem i starszeństwem oficer, mający stały przydział w danym garnizonie. Dowódcą garnizonu kaliskiego został ówczesny dowódca 25. Dywizji Piechoty, gen. bryg. Albin Jasiński, który urzędował w Kaliszu przy ul. Niecałej 1, gdzie mieściło się także dowództwo garnizonu kaliskiego. Informacje o przewrocie wojskowym w Warszawie dotarły do Kalisza już 12 maja, choć – z uwagi na przerwanie połączeń telefonicznych i telegraficznych – nie znano szczegółów wydarzeń mających miejsce w stolicy. Pod wpływem owych informacji dowództwo garnizonu kaliskiego, jeszcze tego samego dnia, ogłosiło ostre pogotowie, Żołnierze 25 Pułku Artylerii Lekkiej – nauka powożenia zaprzęgiem sześciokonnym z jaszczem amunicyjnym do armaty polowej Schneider Kalisz, poligon na Łęgu Majkowskim. Fot. ze zbiorów Damiana Zalewskiego 51 4•5•6 2011 obsadzając wojskiem dworzec kolejowy i pocztę. W owych dramatycznych dniach tutejszy garnizon wojskowy stanął – podobnie jak i cały poznański Okręg Korpusu nr VII – po stronie konstytucyjnej władzy. Pod nieobecność dowódcy tegoż okręgu, gen. dyw. Kazimierza Sosnkowskiego, jego zastępca gen. dyw. Edmund Hauser – zgodnie z rozkazem legalnych władz – jeszcze 12 maja wysłał na pomoc rządowi dwa pułki piechoty (57. i 58. Pułk Piechoty). Pułki te dotarły do stolicy koleją przez Kutno, gdyż skorzystanie z drugiej linii kolejowej, biegnącej poprzez Kalisz i Łódź w kierunku stolicy, okazało się poważnie utrudnione z uwagi na bunt garnizonu łódzkiego i opowiedzenie się go po stronie Józefa Piłsudskiego. Dowódca Okręgu Korpusu nr VII, gen. dyw. Kazimierz Sosnkowski, zmuszony do dokonania wyboru pomiędzy obowiązkiem dochowania wierności legalnym władzom, a wystąpieniem przeciw marszałkowi, z którym łączyła go głęboka przyjaźń, podjął desperacką próbę samobójstwa. Trudny obowiązek Dowództwo garnizonu kaliskiego, jak wcześniej wspomniano, niemal natychmiast po otrzymaniu pierwszych wiadomości o wydarzeniach w stolicy ogłosiło w całym garnizonie ostre pogotowie, zaś pododdziały wojska otrzymały rozkaz obsadzenia najważniejszych gmachów publicznych w mieście, w tym m.in. pocztę i dworzec kolejowy. Wkrótce też po ulicach miasta zaczęły krążyć wzmocnione patrole policji i wojska, mające zapewnić bezpieczeństwo i porządek publiczny. W międzyczasie doszło do zerwania łączności telefonicznej i telegraficznej pomiędzy Kaliszem a Łodzią. Do Kalisza wkroczyły pododdziały 60. Pułku Piechoty z Ostrowa Wielkopolskiego (również ze składu 25. Dywizji Piechoty), które obsadziły drogi wylotowe w kierunku Łodzi i przystąpiły – wspólnie z pododdziałami garnizonu kaliskiego – do kopania rowów strzeleckich w pobliżu Opatówka, przerywając tym samym ruch samochodowy na głównej szosie prowadzącej z Kalisza do Łodzi. Wstrzymana została także komunikacja kolejowa łącząca wspomniane miejscowości. Władze cywilne i wojskowe w Kaliszu znalazły się w trudnej sytuacji, gdyż tutejszy garnizon pod względem wojskowym podlegał Dowództwu Okręgu Korpusu nr VII w Poznaniu, podczas gdy władze cywilne – pod względem administracyjnym – Urzędowi Wojewódzkiemu w Łodzi, z uwagi na fakt, iż powiat kaliski wchoStrzelnica sportowa w szkole podchorążych piechoty, 1933 r. dził w owym Fot. ze zbiorów Wojciecha Millera czasie w skład województwa łódzkiego. Złożoność sytuacji polegała skiego. W Kaliszu, w którym występowały na tym, iż władze cywilne i wojskowe zadość silne nastroje proendeckie, jeszcze jęły w dniach przewrotu różne stanowiprzez kilka dni po przewrocie nie dawaska. O ile Dowództwo Okręgu Korpusu no wiary wiadomościom przychodzącym nr VII opowiedziało się po stronie legalz Warszawy o ustąpieniu rządu Wincentego nych władz, o tyle wojewoda łódzki LuWitosa. Odmienne nastroje towarzyszyły dwik Darowski został aresztowany przez środowisku piłsudczyków, które choć nie zbuntowane władze wojskowe w Łodzi, stanowiło zorganizowanego ugrupowania które w jawny sposób opowiedziały się politycznego, to jednak posiadało spopo stronie Piłsudskiego. W konsekwencji, re wpływy wśród urzędników i żołnierzy z rozkazu zastępcy dowódcy Okręgu Korgarnizonu kaliskiego. Dość przypomnieć pusu nr VIII, z garnizonu kaliskiego został żywą pamięć o obozie internowanych lewysłany koleją zbiorczy pododdział 29. gionistów w latach 1917-1918 w SzczypiorPułku Strzelców Kaniowskich w kierunnie, jak i wizytach Piłsudskiego w Kaliszu ku Łodzi, mający szachować zbuntowany w 1919 i 1921 roku. Na zakończenie warto garnizon łódzki z kierunku zachodniego. jednak przytoczyć słowa Andrzeja GarlicZ kolei dowódca owego garnizonu, gen. kiego, odnoszące się do pogrzebu żołnierzy bryg. Stanisław Nałęcz Małachowski, skiepoległych w walkach w stolicy, w którym rował do Pabianic część III batalionu 28. uczestniczyły delegacje obu stron konfliktu: Pułku Strzelców Kaniowskich z 10. Dywi„Ta niezwykle uroczysta oprawa pogrzebu zji Piechoty, by zablokować linię kolejową miała podkreślić, że jednakowo traktuje się z Kalisza, a w razie ostateczności siłą zapoległych, ale przecież i żywych, obu waltrzymać wojska wierne legalnemu rządowi czących stron, że wszyscy spełnili swój obozdążające od strony Sieradza. Jednak zniszwiązek. Te gesty nie mogły jednak sprawić, czenie kilku zwrotnic w rejonie Pabianic by przestano zadawać sobie pytanie, za co skutecznie zablokowało ruch kolejowy na zapłacono cenę tak straszliwie wysoką”. tej trasie. Poza swym garnizonem pododdziały wydzielone z garnizonu kaliskiego przebywały zapewne jedynie kilka dni, gdyż po ostatecznym zwycięstwie PiłsudskieWitold Jarno – adiunkt w Katedrze Higo wojska podległe Dowództwu Okręgu storii Polski Współczesnej Instytutu Historii Korpusu nr VII powróciły w ciągu kilku Uniwersytetu Łódzkiego. Głównymi dziedzidni do swych pokojowych miejsc postoju. nami jego zainteresowań naukowych są W tym samym czasie wojewoda podzieje Polski po II wojnie światowej oraz znański Adolf Bniński podporządkował historia wojskowości polskiej w XX wiesobie czasowo pięciu starostów podlegająku. Jest autorem książek: „Okręg Korpusu cych służbowo aresztowanemu wojewodzie łódzkiemu, wśród których był również Wojska Polskiego nr IV Łódź 1918-1939”, starosta kaliski Szymon Tułecki. Tym sa„Okręg Generalny Wojska Polskiego nr III mym na tutejszy powiat został rozciągnięty Kielce w latach 1918-1921”, „Strzelcy Kawprowadzony przez wojewodę poznańskieniowscy w latach 1919-1939”, „1 Dywizja go stan wyjątkowy w całym województwie Strzelców Armii Generała Hallera w latach poznańskim. Stan ten trwał przez kilka dni, 1918-1919”, „Terytorialne władze wojskowe po czym po kilku dniach powiat kaliski, kow Polsce w latach 1945-1949. Organizacja niński, kolski, turecki i słupecki ponownie i działalność okręgów wojskowych” oraz zostały podporządkowane Urzędowi Wowspółautorem monografii „Garnizon łódzki jewódzkiemu w Łodzi kierowanemu przez uwolnionego wojewodę Ludwika DarowWojska Polskiego 1918-1939”. 4•5•6 2011 52 Dzieje kaniowskiego pułku Do ostatniej kropli krwi Sławomir Przygodzki Tradycje 29. Pułku Strzelców Kaniowskich sięgają listopada 1918 roku. Wtedy to powstał kaliski pułk okręgowy, przemianowany kilka dni później na 29. Pułk Piechoty. O polską Galicję W grudniu 1918 roku kaliska jednostka liczyła już trzy bataliony i tworzyła zalążek 10. Dywizji Piechoty, formowanej z pułków powstałych na terenie łódzkiego okręgu wojskowego. Początkowo dowództwo pułku objął płk Józef Lewszecki, a od 12 grudnia funkcję tę pełnił ppłk Karol Szemiot. W styczniu 1919 roku, ze względu na trudną sytuację militarną na wschodnich terenach Rzeczypospolitej, do walki wyruszył III batalion, który walczył na froncie wołyńskim z wojskami ukraińskimi. Natomiast w połowie czerwca 1919 roku bataliony I i II udały się pod Lwów zagrożony przez Ukraińców. W drugiej dekadzie lipca rozpoczęto reorganizację 10. Dywizji Piechoty, którą przegrupowano z pierwszej linii frontu na zaplecze w rejonie Jazłowca. Reorganizacją objęto również 4. Dywizję Strzelców, która na początku czerwca przybyła do Polski z Besarabii i walczyła z Ukraińcami w obronie Stanisławowa (obwód Iwanofrankijsk). W wyniku zmian organizacyjnych 29. Pułk Piechoty połączył się z 14. Pułkiem Strzelców 4. Dywizji Strzelców. Nowa jednostka otrzymała nazwę 29. Pułk Strzelców Kaniowskich, co było wyrazem uznania dla walk żołnierzy II Korpusu za dzielną postawę w bitwie pod Odznaka pamiątkowa 29. Pułku Strzelców Kaniowskich Kaniowem w lutym 1918 roku. Nowym dowódcą 29. Pułku Strzelców Kaniowskich został mjr Stefan Walter. Po reorganizacji nowa 10. Dywizja Piechoty wzięła udział w rozpoczętej 15 lipca 1919 roku na zachodniej Ukrainie ofensywie dążącej do opanowania linii Zbrucza. Pułk w trakcie działań bojowych stoczył kilka większych potyczek z Ukraińcami. Po osiągnięciu zamierzonych celów pełnił służbę kordonową. Jednocześnie dokończono reorganizację pułku, bowiem 4 sierpnia III batalion połączył się z jednostką macierzystą. Przeciw bolszewikom Pod koniec września 1919 roku, w związku z czasowym wstrzymaniem działań wo- Przysięga rekrutów 29. Pułku Strzelców Kaniowskich, 1928 r. Koszary przy ulicy Łaziennej Fot. ze zbiorów Wojciecha Millera jennych 10. Dywizja Piechoty została skierowana na front litewsko-białoruski. Tak 29. Pułk Strzelców Kaniowskich znalazł się w Wilnie. Na początku listopada przesunął się w rejon Połocka, odpierając ataki wojsk bolszewickich, a w końcu listopada został przesunięty na pierwszą linię frontu i obsadził odcinek wzdłuż Dźwiny – od miejscowości Dzisna do Połocka. Na początku marca 1920 roku pułk został wycofany z pierwszej linii frontu i przesunięty do odwodu, zmieniał kilkakrotnie miejsce dyslokacji i ostatecznie, pod koniec marca, obsadził polsko-litewską linię demarkacyjną. Wiosną 1920 roku strona polska, uprzedzając działania bolszewickie, podjęła operację zaczepną na obszarze wschodniego Polesia. 10. Dywizja Piechoty wraz z 29. Pułkiem Strzelców Kaniowskich znalazła się w rejonie Wilna, w odwodzie północno-wschodniego odcinka frontu wschodniego. 25 kwietnia ruszyła polska ofensywa na Kijów, który został zdobyty 7 maja. Bolszewicy wykorzystali zaangażowanie sił polskich na południu i w połowie maja podjęli próbę przełamania obrony polskiej na Białorusi. Po kilku dniach ofensywy wojska bolszewickie zmusiły stronę polską do odwrotu, linia frontu przesunęła się o 100 km na południowy zachód. W wyniku wymuszonej przez ofensywę wojsk bolszewickich reorganizacji polskiej obrony, 10. Dywizji Piechoty powierzono zadanie osłaniania Wilna od północnego wschodu, dzięki czemu pododdziały 29. Pułku Strzelców Kaniowskich pozostawały w odwodzie i nie brały bezpośredniego udziału w walce. 9 czerwca pułk podjął działania zaczepne i dotarł do rzeki Auta (prawy dopływ Dźwiny). Następnie, wykonując zadania postawione przez dowództwo frontu, zajął pozycje obronne między jeziorami Jelnia i Żado, 15 km na wschód od Hermanowicz, gdzie toczył ciężkie walki z nacierającymi bolszewikami i podejmował akcje zaczepne. 4 lipca ruszyło potężne uderzenie Tuchaczewskiego znad Berezyny, armie sowieckie kierowały się na pozycje 10. Dywizji Piechoty, które zostały utrzymane, ale – ze względu na pogorszenie sytuacji na froncie – jednostki polskie otrzymały rozkaz opuszczenia dotychczasowych pozycji. 5 lipca wojska polskie podjęły generalny odwrót w stronę Warszawy, a 10. Dywizja Piechoty skierowała się na linię Niemna. W trakcie odwrotu poszczególne pułki toczyły ciężkie walki z nacierającymi bolszewikami. 29. Pułk Strzelców Kaniowskich dotarł 19 53 4•5•6 2011 mina. Zgodnie z planem dowództwa, rankiem 15 sierpnia, 28. i 29. Pułki Strzelców Kaniowskich miały uderzyć na Mokre, zaś pozostałe pułki dywizji – wraz z dywizją białoruską – na Radzymin. Ponieważ natarcie opóźniało się, część batalionów na rozkaz ppłk. Wiktora Thomée uderzyła na Wólkę Radzymińską. Do walki włączył się także 29. Pułk Strzelców Kaniowskich. Wólkę Radzymińską udało się opanować i utrzymać. Niestety, wobec braku skoordynowania działań polskich, nie powiodło się uderzenie 1. Litewsko-Białoruskiej Dywizji Piechoty na Radzymin, wobec czego gen. Lucjan Żeligowski wydał rozkaz uderzenia na Mokre, wieś górującą nad Radzyminem. Atak 29. Pułku Strzelców Kaniowskich nie powiódł się. Ranny został dowódca, mjr Stefan Walter, który zmarł później w wyniku odniesionych ran. Mokre zostało zajęte następnego dnia przez pododdziały 28. i 29. Pułku Strzelców Kaniowskich. Powrót do domu Podoficerowie 29. Pułku Strzelców Kaniowskich na ulicach miasta Fot. ze zbiorów Damiana Zalewskiego lipca do Niemna w okolicach Skidla i osłaniał przeprawę innych jednostek, a sam przeprawił się przez Niemen na końcu. W następnych dniach, walcząc z oddziałami bolszewickimi, pułk przebił się do Białegostoku i ruszył w kierunku Narwi, gdzie dotarł 29 lipca. Tam otrzymał zadanie obsadzenia pięciokilometrowego odcinka obrony wzdłuż Narwi. Niestety, w nocy z 31 lipca na 1 sierpnia 1920 roku 10. Dywizja Piechoty została zmuszona do wycofania się z zajmowanych pozycji. Dalsza droga odwrotu prowadziła w kierunku Wysokiego Mazowieckiego i Zambrowa, w trakcie której pułk toczył ciężkie walki osłonowe. 5 sierpnia żołnierze zatrzymali się na odpoczynek w okolicach Wyszkowa, kończąc ciężkie sześciodniowe walki w obronie Narwi. Pułk poniósł dotkliwe straty, liczył zaledwie dwieście osób. W nocy z 11 na 12 sierpnia pułk dotarł do Jabłonnej pod Warszawą, gdzie przystąpił do uzupełniania stanów osobowych i 14 sierpnia liczył już 1457 żołnierzy. Cud nad Wisłą 10. Dywizja Piechoty włączyła się do walk o utracone pozycje w rejonie Radzy- Nowe decyzje dowództwa polskiego skierowały pułki 10. Dywizji Piechoty w kierunku Lublina. 29 sierpnia 29. Pułk Strzelców Kaniowskich wyładował się w Krasnymstawie i został skierowany do obrony Zamościa, któremu zagrażała konnica sowiecka. Po ciężkich walkach, 1 września wojska sowieckie zostały zmuszone do odwrotu, a wojska polskie podjęły kontrofensywę. 10. Dywizja Piechoty skierowała się na Sokal, który po ciężkich walkach został zajęty, a następnie pułki podjęły działania zaczepne w kierunku Krzemieńca. Kolejne rozkazy skierowały jednak żołnierzy kaliskiego pułku do Brześcia nad Bugiem. W nowym rejonie dywizja pełniła funkcję kordonową, a bataliony 29. Pułku Strzelców Kaniowskich obsadziły linię Bugu od Włodawy do Hrubieszowa. W połowie lutego kordon został zlikwidowany i pułk kaniowski powrócił do Brześcia nad Bugiem. 23 marca kaliski pułk wyjechał z Brześcia do stałego miejsca dyslokacji. 24 marca 1921 roku, w godzinach popołudniowych, żołnierze dotarli nad Prosnę, gdzie zostali serdecznie przyjęci przez władze miasta i mieszkańców. 15 maja 1921 roku pułk otrzymał sztandar pułkowy, dzień ten obchodzono uroczyście jako święto pułkowe. Jesienią 1921 roku 29. Pułk Strzelców Kaniowskich został wyłączony ze składu dotychczasowej dywizji i wcielony do 25. Dywizji Piechoty. Z tą jednostką wyruszył na front we wrześniu 1939 roku. 4•5•6 2011 54 Ułani ochotnicy Damian Zalewski Dzieje Wojska Polskiego okresu II Rzeczypospolitej kryją jeszcze sporo tajemnic. Jedną z nich, którą postaram się dziś choć trochę odsłonić, jest bez wątpienia historia kaliskiego 203. Pułk Ułanów Ochotników – jednostki, która w sposób znaczący wsławiła się w nawale zmagań z najazdem bolszewickim na Polskę w 1920 roku. Pułk został sformowany rozkazem z sekcji jazdy ministerstwa spraw wojskowych w lipcu 1920 roku, w oparciu o szwadron zapasowy 3. Pułku Ułanów, który stacjonował w koszarach na ulicy Piskorzewie w Kaliszu. Misję stworzenia pułku otrzymał rotmistrz Adam Zakrzewski, pełniący obowiązki pierwszego dowódcy pułku. Rotmistrz Zakrzewski przybył do Kalisza 29 lipca 1920 roku i przejął dowództwo od majora Bystrama (imię nieznane). Rotmistrz Zakrzewski o utworzeniu pułku Okoliczności powstania jednostki najlepiej ilustrują słowa samego Adama Zakrzewskiego: „Pułk 203 ułanów powstał w warunkach zgoła niesamowitych. Nic lepiej, jak te warunki, nie odzwierciedla stanu psychicznego wojska polskiego w pamiętnych dniach 1920 roku. Odtwarzając warunki powstania tego pułku, z fotograficzną ścisłością uplastycznia się również praca i sytuacja wojska naszego w tym pamiętnym roku, jak również i praca jego dowództwa. Dzieje tego pułku daleko odbiegają od przeciętności i są godne zajęcia odpowiedniego miejsca w historii polskiej kawalerii. Dnia 29 lipca zastałem w Kaliszu jeden szwadron marszowy, składający się z rekrutów pod dowództwem por. St. Słuckiego oraz jeden szwadron ochotników, którymi dowodził ppor. Stefan Leski. Korpus oficerski szwadronu z oficerów pochodzących ze szwadronu zapasowego 3 pułku ułanów, z oficerów i rekonwalescentów tego pułku, oczekujących odejścia na front oraz oficerów, przydzielonych do szwadronu przez Sekcję Jazdy. Było tam także kilku podchorążych świeżo mianowanych po ukończeniu szkoły w Grudziądzu oraz kilku oficerów przydzielonych z armii ochotniczej generała Hallera. Wszyscy oni mieli stanowić zawiązek korpusu oficerskiego 203 pułku ułanów. Nie było pomiędzy nimi ani jednego oficera Byli ułani 203. Pułku Ułanów Ochotników na pierwszym zjeździe koleżeńskim w sierpniu 1921 r. w Kaliszu zawodowego z jakiejkolwiek bądź armii zao tym, co będzie mógł wymagać od tych luborczej. Wiadomości wojskowe nabyli oni dzi przyszły dowódca pułku. Bez przesady bądź na krótkich wojennych kursach szkół stwierdziłem, że 60 proc. stanu pułku o żołoficerskich… albo szlify oficerskie uzynierce nie miało najmniejszego pojęcia”. skali za zasługi bojowe. Podoficerowie szwadronu zapasowego pochodzili z jego własnej szkoły podoficerskiej. Element młody, energiczny, chętny, patriotycznie myślący i jak na ówczesne wymagania, nieźle wyszkolony. Element żołnierski składał się z rekrutów, rezerwistów i ochotników. Rekruci w liczbie stukilkudziesięciu byli dobrzy, chętni i jako tako podszkoleni. Większość pułku stanowili ochotnicy. Pochodzili oni ze wszystkich warstw społecznych w wieku od 15 do 50 lat. Przeważał jednak element ziemiański, inteligencji oraz młodzieży szkolnej. Element ziemiański składał się z jednostek patriotycznie myślących, dobrze sobie zdających sprawę z powagi chwili, jaką przeżywał kraj, toteż większość ich święcie wykonywała swój obowiązek aż do końca […] Rotmistrz Adam Zakrzewski, dowódca i organizator 203. Pułku Ułanów Z wielką troską myślałem Ochotników. Zdjęcie z 1920 r. 55 4•5•6 2011 Adam Zakrzewski, będąc oficerem ze sporym doświadczenie bojowym, zdawał sobie sprawę z tego, co może spotkać tak słabo wyszkolonych żołnierzy w zetknięciu z zahartowaną jazdą bolszewicką. Wymarsz na front W dniu 2 sierpnia 1920 roku do pułku dołączył mjr Zygmunt Podhorski, oficer 1. Pułku Ułanów Krechowieckich, który przejął później dowodzenie nad kaliską jednostką. Tego samego dnia, prawdopodobnie na placu apelowym koszar przy ul. Piskorzewie, złożona została przysięga. Stan osobowy pułku wynosił: 27 oficerów, 716 ułanów oraz 652 konie. Obsadę tworzyli: rtm. Zakrzewski i rtm. Tadeusz Krupski. Dowódcami szwadronów zostali zaś: por. Włodzimierz Lizoń, por. Wincenty Koziełł-Poklewski, podpor. Zygmunt Falken-Płachecki oraz podpor. Stefan Leski jako dowódca szwadronu karabinów maszynowych „Szwarzlose”. Konie w czterdziestu procentach stanowiły własność ochotników, były to przede wszystkim konie rasowe, wytrzymujące doskonale trudy wojny. Podobnie rzecz się miała z umundurowaniem, które również w większości pochodziło od samych ochotników. Część wojskowych strojów przekazał szwadron zapasowy 3. Pułku Ułanów. Ponadto jednostka została wyposażona w karabinki brytyjskiej piechoty, do których był bardzo ograniczony zasób amunicji. W nadmiarze było za to lanc i szabel, w które można by wyposażyć nawet dwa pułki ułanów. Dnia 4 sierpnia żołnierze ci opuścili Kalisz i koleją wyruszyli w kierunku Warszawy. Działania bojowe W dniu 6 sierpnia pułk dotarł w rejon Mławy, lecz – w skutek niepokojących informacji z frontu – został cofnięty do Ciechanowa, gdzie nastąpił wyładunek z eszelonów*. Należy nadmienić, że w rejonie tym znajdowały się również cieszące się złą sławą jednostki sowieckiego korpusu konnego Gaja. Przedsięwzięciem zgoła ryzykownym i wyjątkowym może wydawać się posłanie świeżo sformowanej jednostki na tak doborowe oddziały. Dzień 7 sierpnia był pierwszym dniem, w którym pułk wszedł w styczność z wrogiem. Położenie jednostek wojsk polskich na północnym skrzydle przedstawiało się w tym czasie krytycznie. Pułk wszedł w skład 8. Brygady Jazdy dowodzonej przez gen. Aleksandra Karnickiego, która miała osłaniać koncentrację tworzącej się nowej jednostki gen. Władysława Sikorskiego, a także opóźniać marsz nieprzyjaciela. Żołnierze pułku stoczyli swą pierwszą walkę z bolszewikami w rejonie miejscowości Goljany, kierując się na Przasnysz. Dowódca zarządził spieszenie I szwadronu, z zadaniem powstrzymywania nieprzyjaciela. III szwadron miał za zadanie przygotować dalszy opór w rejonie wsi Siekierki. Bolszewicy jednak bardzo szybko rozwinęli swoje szeregi i przeszli do ostrego natarcia. Była to przednia straż III korpusu Gaja. Dzięki ofiarności naszych dowódców, pomimo braku wyszkolenia, pułk wyszedł z walki obronną ręką. Porucznik Włodzimierz Lizoń, dowódca I szwadronu 203. Pułku Ułanów W tym dniu doszło Ochotników też do pierwszej szarży pułku. W miejscowości Dzbonie doszedł do łudniu, następnie wycofał się w kierunku na Mławę i Płock. Zebranie oddziałów nartm. Zakrzewskiego rozkaz pozostawienia stąpiło pod Gumowem. tam jednego szwadronu i dołączenia z druPodczas walk w dniu 7 i 8 sierpnia pułk gim do pułku we wsi Przedwojowie. W tym poniósł bardzo ciężkie straty – z ponad szemomencie wypadki nabrały iście kawaleryjściuset ułanów pozostało niewiele ponad skiego tempa – na horyzoncie pojawiła się trzystu, pod Przedwojowem zginęło ponad bowiem jazda sowiecka, otaczająca z obu czterdziestu żołnierzy, a największe straty stron wieś. Mjr Podhorski wysłał do przeponiósł III szwadron, kurcząc się ze stu do ciwuderzenia I i IV szwadron. Szarża była trzydziestu kilku szabel. prowadzona z brawurą i impetem przez Tak ciężkie pierwsze walki nie wpłynęsamego dowódcę, co pozwoliło na uratoły jednak demoralizująco na ochotników, wanie III szwadronu i wycofanie rannych. wprost przeciwnie – wzmogły ich ducha Jednak przewaga bolszewików była znaczna walki. Pułk wziął więc udział w dalszych i nadchodzące pułki Korpusu Gaja odrzuciwalkach. 10 sierpnia z grupą jazdy gen. ły szarżujące polskie szwadrony. W PrzedKórnickiego, kompanią szturmową i pociąwojowie do powtórnej szarży ruszył rtm. gami pancernymi „Halerczyk” i „Lis-Kula” Zakrzewski z garścią zebranych ułanów. zepchnął nieprzyjaciela aż do przedmieść Widok tych kilkunastu jeźdźców sprawił, Ciechanowa, zdobywając trzy karabiny że pogoń kawalerii sowieckiej została przemaszynowe i osiemdziesięciu jeńców. Narwana. Dało to czas por. Witczakowi do stępnego dnia w rejonie Sochocin-Milewo ustawienia taczanki z karabinem maszynokontratakował 28. Pułk Piechoty Sowiecwym pod wsią i zatrzymania przeciwnika ogniem. Pułk wycofał się do Ciechanowa, kiej, rozbijając go niemal doszczętnie, biow którym utrzymał się do drugiej po porąc do niewoli jeńców i zdobywając kara- 4•5•6 2011 56 pletnie, wycinając obsługę i w ten sposób pozbawiając bolszewików łączności”. Wypad powiódł się całkowicie. 8. Brygada Jazdy przepędziła zainstalowaną w Ciechanowie armię sowiecką oraz wzięła do niewoli kilkuset jeńców. Przerwanie łączności pomiędzy dywizjami III Korpusu Gaja a sztabem 4. armii wojsk rosyjskich miało bardzo ważny dla przebiegu działań skutek – sowieci przestali dostawać rozkazy operacyjne i szli coraz bardziej na zachód, ponieważ nie wiedzieli nic o pobiciu wojsk Tuchaczewskiego pod Warszawą. Ramy tego artykułu nie pozwalają mi przedstawić dalszych wojennych losów bohaterskiego pułku, który zakończył działania wojenne dopiero w lutym 1921 roku. O jego wartości bojowej najdobitniej świadczy fakt, że z jednostki ochotniczej – już w wolnej Polsce – stał się bazą do powstania 27. Pułk Ułanów, który stacjonował w Nieświeżu. Żołnierze pułku wzięli do niewoli ponad 650 jeńców, zdobyli 14 karabinów maszynowych, ponadto 24 ułanów zostało odznaczonych Krzyżem Kawalerskim Virtuti Militari. *Eszelon – wojskowa jednostka przewozowa (pociąg, autokolumna, grupa samolotów itp.). 27 VII 20 roku. Departament I Broni głównych i wojsk taborowych I 32143/4404 S.I-20 Pułkownik inżynier Zygmunt Podhorski, pierwszy dowódca 203. Pułku Ułanów Ochotników Fot. (x4) ze zbiorów Damiana Zalewskiego biny maszynowe. Dzięki temu zwycięstwu, stworzona w linii frontu luka wykorzystana została do ponownego odbicia Ciechanowa przez grupę jazdy gen. Kórnickiego. O kontrataku tym donosił komunikat sztabu generalnego: „Na północnym odcinku wojska nasze opuściły Mławę i Pułtusk, 203 pułk ochotniczy ułanów w śmiałym wypadzie na Ciechanów, rozbił oddziały przeciwnika, wziął 4 karabiny maszynowe i 100 jeńców”. Gloria wojenna 203. Pułk Ułanów Ochotników chwałą okrył się w dniu 15 sierpnia, kiedy to ważyły się losy naszej niepodległości. Śmia- ło można postawić tezę, że jego działania wojenne w znaczący sposób przyczyniły się do sierpniowego zwycięstwa. Warto tu zacytować słowa gen. Aleksandra Kórnickiego, dowódcy 8. Brygady Jazdy: „Dnia 15 sierpnia otrzymałem rozkaz dokonania wypadu na Ciechanów i zajęcia tego miasta. 8 brygada ruszyła do akcji. Nie bez brawury i poświęcenia przedarła się na tyły 4 sowieckiej armii i dnia tegoż wykonała zlecony mi rozkaz, zajmując Ciechanów, niszcząc wszystko, co napotkała po drodze. W wypadzie tym [...] zaszczytnie uczestniczył 203 pułk ułanów. Jego szwadrony wpadły pierwsze do miasta i zająwszy tam jedyną radiostację bolszewicką, zniszczyły ją kom- W myśl rozporządzenia M.S. Wojsk. Sztab Oddział I.Nr. 6685/Org. Poleca się D.O. Gen. Łódź bezzwłocznie sformować w S/Z 3 pułku jazdy ochotniczej pod nazwą 203 pułk ułanów, według etatów przepisanych powyższym rozkazem. Do sformowania powyższego użyć należy szwadron marszowy, oraz szwadrony ochotnicze, znajdujące się w szwadronie zapasowym 3 pułku ułanów. Wobec ważności chwili, oraz niezbędnego pośpiechu powyższej akcji, należy bezzwłocznie pokryć odpowiednie zapotrzebowania, dołożyć wszelkich starań aby wymieniony pułk w możliwie jak najkrótszym czasie osiągnął pogotowie marszowe. W razie niemożności pokrycia we własnym zakresie braków w ekwipunku, uzbrojeniu itd. należy podać je telegraficznie odnośnym Departamentom. [...] Jako ostateczny termin pogotowia marszowego wyznacza się 1 VIII 1920 r., który to dzień nie może być pod żadną miarą przekroczonym. Szef departamentu Puchalski Generał porucznik 57 4•5•6 2011 Niepokonani Damian Zalewski Kapral Stanisław Szewczyk To najciekawszy biogram żołnierski, jaki mogę napisać, bo o żołnierzu tym naprawdę wiemy niewiele. Informacje możemy jedynie odczytać z pamiątek, jakie po nim pozostały. Urodził się w Koźminie (pow. kaliski) w roku 1897. Jego rodzicami byli Mikołaj i Katarzyna. Ukończył dwie klasy szkoły ludowej, a z zawodu był fryzjerem. Ten prosty żołnierz mieszkał w Kaliszu przy ul. Widok 29. Kamienica ta stoi do dziś. W dniu 11 listopada 1918 zgłosił się jako ochotnik do formującego się pułku piechoty w Kaliszu (późniejszy 29. Pułk Piechoty Ziemi Kaliskiej; po przekształceniach 29. Pułk Strzelców Kaniowskich). Ze swoim pułkiem przeszedł cały szlak bojowy w wojnie z bolszewikami. Walczył w bitwach pod Sarnami, Płockiem, Kowlem, Wilnem, Bereską (obecnie Berezka). Był kilkakrotnie ranny. Za wybitne męstwo na polu bitwy został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Virtuti Militari V klasy, który nadano mu dekretem naczelnego wodza dnia 10 maja 1922 roku, oraz Krzyżem Walecznych z trzema okuciami (czyli dostał go czterokrotnie), nadanym dnia 23 listopada 1922 roku. Ciekawostkę może stanowić fakt, że nazwiska tego żołnierza nie ma na oficjalnej liście żołnierzy pułku odznaczonych Krzyżem Kawalerskim Virtuti Militari w wojnie polsko-bolszewickiej, nie zachowała się również jego teczka personalna w Centralnym Archiwum Wojskowym. Pozostały jedynie akt nadania orderu i książeczka wojskowa. Dalsze losy tego żołnierza pozostają nam nieznane. Starszy sierżant Franciszek Witek Urodził się 5 listopada 1898 roku w Borównie (pow. Szubin) na Kujawach, w rodzinie rolnika Michała Witka i Magdaleny z domu Nowak. Wychowywał się w domu przepełnionym atmosferą narodowo-patriotyczną. W 1907 roku uczestniczył w strajku szkolnym w Sadłogoszczy, podczas którego rodzice dzieci żądali nauki religii w języku polskim oraz nauki czytania i pisania po polsku. Za swoją postawę cała rodzina Witków była szykanowana i karana grzywnami przez władze pruskie. W tej sytuacji Witkowie zdecydowali się na emigrację do Stanów Zjednoczonych. Jednak rodzina źle znosiła życie na obczyźnie i po kilku latach podjęła decyzję o powrocie do kraju. W 1916 roku Franciszek Witek wstąpił do Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Marcinie. Rok później został powołany do armii pruskiej, z której zbiegł w październiku 1918 roku, symulując chorobę. W grudniu dołączył do uczestników Powstania Wielkopolskiego. 25 grudnia 1918 roku wstąpił do oddziałów powstańczych w Marcinie, z którymi dotarł aż do Inowrocławia, gdzie odznaczył się przy zdobywaniu dworca kolejowego. 8 stycznia 1919 roku wstąpił w szeregi I Pułku Grenadierów Kujawskich (późniejszego 5. Pułku Strzelców Wielkopolskich). Służąc w 2. kompani, walczył na północnym odcinku frontu. Po zakończeniu działań wojennych pozostał w jednostce, którą przemianowano na 59. Pułk Piechoty. Jako kapral I batalionu, walczył na kresach wschodnich. Uczestniczył w zdobyciu Kijowa i bitwie warszawskiej, broniąc odcinka pomiędzy Sulejówkiem a Okuniewem. W roku 1921, za wykazane męstwo i wybitne zasługi, odznaczono go Krzyżem Walecznych i awansowano na plutonowego. W 1923 roku, Dokument potwierdzający przyznanie Stanisławowi Szewczykowi Krzyża Kawalerskiego Virtuti Militari W zbiorach Damiana Zalewskiego znajduje się też książeczka wojskowa Stanisława Szewczyka 4•5•6 2011 58 jako podoficer z doświadczeniem bojowym, został przyjęty na etat instruktora przysposobienia wojskowego w 29. Pułku Strzelców Kaniowskich w Kaliszu, gdzie zajmował się szkoleniem żołnierzy. Od 1931 roku pełnił funkcję dowódcy kompani. W październiku 1938 roku uczestniczył w działaniach grupy operacyjnej „Śląsk” na Śląsku Cieszyńskim i awansował na stopień starszego sierżanta. 1 września 1939 roku zastał Franciszka Witka na stanowiskach obronnych przedmieścia Szczypiorna. W nocy z 3 na 4 września oddziały 29. Pułku Strzelców Kaniowskich i 25. Dywizji Piechoty, zgodnie z rozkazem, opuściły Kalisz. Uczestniczył w walkach I batalionu w okolicach Psar i Kniejowa. W krótkim czasie, kaliska 25. Dywizja Piechoty została jednak przegrupowana w okolice Sochaczewa, by przeprawić się przez Bzurę do Puszczy Kampinoskiej i iść na pomoc Warszawie. W dniu 16 września I batalion, rozpoznając przeprawę na rzece, natknął się na polach wsi Helenka na oddziały niemieckiej 4. Dywizji Pancernej. I batalion mjr. Szczygła walczył bohatersko. Zginęli prawie wszyscy oficerowie. Przed południem Franciszek Witek zebrał resztki I batalionu i próbował stawić opór Niemcom. Niemcy wprowadzili do walki czołgi i wtedy I batalion 29. Pułku Strzelców Kaniowskich przestał istnieć. Podczas tego ataku Franciszek Witek, trafiony kulami broni maszynowej, poległ przykryty ciałami dwóch kolegów kaprali, którzy próbowali ratować swego szefa kompani. Ofiara ich Franciszek Witek Legitymacja wojskowa Franciszka Witka 59 4•5•6 2011 życia i męstwa nie poszła jednak na marne, bo dała czas pułkom 25. Dywizji Piechoty na przyjęcie postaw obronnych, co uchroniło je przed rozbiciem. Starszy sierżant Franciszek Witek spoczywa na Cmentarzu Wojennym „Żołnierzy Września 1939” w Sochaczewie-Trojanowie. Biogram sporządzony na podstawie relacji Krzysztofa Witka. Pułkownik Stanisław Jakub Skarżyński Stanisław Skarżyński urodził się w Warcie koło Sieradza w roku 1899. W latach 1908-1914 uczęszczał do Szkoły Handlo- wej w Kaliszu. Był członkiem Polskiej Organizacji Wojskowej. W listopadzie 1918 roku wstąpił do Wojska Polskiego i dowodził rozbrajaniem Niemców w Warcie. Od grudnia 1918 roku służył jako sierżant sztabowy 29. Pułku Piechoty Ziemi Kaliskiej. Wraz z pułkiem brał udział w zmaganiach wojny polsko-bolszewickiej. W lipcu 1919 roku otrzymał awans na podporucznika. 16 sierpnia 1920 roku, podczas bitwy warszawskiej w okolicach Radzymina, został ranny w nogę. Odniesiona rana była powodem zakończenia przez Skarżyńskiego służby wojskowej w piechocie, jednak jego upór i niezłomna wola otworzyły mu drogę do lotnictwa, które zresztą było jego Stanisław Jakub Skarżyński w towarzystwie braci Adamowiczów wielką pasją. W roku 1925 ukończył szkołę lotniczą i otrzymał przydział do I Pułku Lotniczego w Warszawie, gdzie latał jako pilot liniowy. Stanisław Skarżyński najbardziej znany jest ze swych rekordowych przelotów na samolotach sportowych. W okresie od 1 lutego do 31 maja 1931 roku, wraz z porucznikiem Markiewiczem, wziął udział w rajdzie wokół Afryki na polskim samolocie PZL Ł2, pokonując dystans ponad 25 tys. km. Jednak najbardziej znanym wyczynem lotniczym Stanisława Skarżyńskiego jest jego samotny przelot przez Atlantyk w roku 1933. Wyczynu tego dokonał na samolocie polskiej konstrukcji RWD-5 bis 4•5•6 2011 SP-AJU. Pokonał wówczas dystans ponad 3,5 tys. km, a sam lot trwał 20 godzin i 30 min. Za ten wyczyn został odznaczony przez Międzynarodową Federację Lotniczą medalem Bleriota. W 1939 roku został zastępcą dowódcy 4. Pułku Lotniczego w Toruniu, a także Sekretarzem Generalnym Aeroklubu Rzeczypospolitej Polskiej. W kampanii wrześniowej pełnił funkcję szefa sztabu lotnictwa Armii „Pomorze”. Przez Rumunię przedostał się do Francji, później do Wielkiej Brytanii, gdzie został dowódcą Polskiej Szkoły Pilotów w Newton. Na własną prośbę przeniósł się do lotnictwa liniowego. Jako pilot 305. Dywizjonu Bombowego Ziemi Wielkopolskiej wziął udział w nalocie na Bremę. Uszkodzony samolot z rannym Stanisławem Skarżyńskim wodował na Morzu Północnym. Uratowali się wszyscy członkowie załogi, oprócz pułkownika Stanisława Skarżyńskiego. Tak zginął człowiek wielkiej odwagi, o niezłomnym harcie ducha, konsekwentny w realizowaniu swoich wielkich marzeń oraz celów. wojskowe, wspierał również organizacje harcerskie. We wrześniu 1939 roku przeprowadził mobilizację alarmową dowodzonej przez siebie jednostki. Dywizja generała Franciszka Ksawerego Altera, wchodząca w skład Armii „Poznań”, otrzymała zadanie odciążenia północnego skrzydła Armii „Łódź”. Pomaszerowała więc na Uniejów-Łęczycę, gdzie włączyła się do walki. Od 9 września brała udział w największej bitwie polskiego września – nad Bzurą. Po zacię- tych walkach i reorganizacji w rejonie Palmir, w dniu 21 września mocno osłabiona dywizja przedostała się do Warszawy, gdzie walczyła aż do samej kapitulacji. Później gen. Alter wraz ze swoimi żołnierzami trafił do niewoli. Przebywał kolejno w kilku obozach jenieckich. Z uwagi na austriacką przeszłość wojskową namawiano go wielokrotnie do podpisania niemieckiej listy narodowościowej, ale on konsekwentnie odmawiał. Zmarł Generał Franciszek Ksawery Alter Franciszek Ksawery Alter był ostatnim dowódcą kaliskiej 25. Dywizji Piechoty. Do Kalisza trafił w 1936 roku. W tym samym roku, 19 marca, otrzymał awans na generała brygady. Pochodził z Lwowa. Mając 16 lat, wstąpił do korpusu kadetów przy 95. Pułku Piechoty we Lwowie i w 1909 roku został mianowany na stopień chorążego. W roku 1918 Franciszek Ksawery Alter, już jako kapitan piechoty, zgłosił się do służby w powstającym Wojsku Polskim. Był organizatorem tworzącego się w Wadowicach batalionu piechoty i dowodził nim na froncie. Wspomniany batalion w późniejszym okresie przekształcono w 12. Pułk Piechoty, a Franciszek Ksawery Alter został jego dowódcą. W latach 1922-1931 dowodził 77. Pułkiem Piechoty w Lidzie. W roku 1931 płk. Franciszka Ksawerego Altera przeniesiono na stanowisko dowódcy piechoty dywizyjnej w 14. Dywizji Piechoty w Poznaniu. Ostatnim stanowiskiem było wspomniane już dowodzenie 25. Dywizją Piechoty w Kaliszu. Po przeniesieniu do Kalisza, oprócz dowodzenia i podnoszenia walorów bojowych podległych mu oddziałów, poświęcał się także działalności społecznej. Na terenie Kalisza i regionu zakładał liczne kluby strzeleckie, organizował przysposobienie 60 Franciszek Ksawery Alter w latach 1936-1939, dowódca 25. Dywizji Piechoty 61 4•5•6 2011 Michał Karaszewicz-Tokarzewski w szpitalu w Garmisch-Partenkirchen 23 stycznia 1945 roku, w dniu, w którym Rosjanie wyzwolili Kalisz – miasto, z którego wyruszył ze swoimi żołnierzami na wojnę w obronie ojczyzny. Warto jeszcze wspomnieć o jego wielkiej miłości do Zofii z Buchowskich Alterowej, z którą po wielu latach zawarł związek małżeński. Wiem z opowiadań, że gen. Alter, będąc w niemieckiej niewoli, w miarę możliwości przesyłał przez posłańca dla swojej ukochanej żony róże, robił tak przez całą okupację, aż do śmierci. Generał Michał Karaszewicz-Tokarzewski Michał Karaszewicz-Tokarzewski urodził się we Lwowie w 1893 roku. W czasie studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie związał się z ruchem socjalistycznym, działał we Frakcji Rewolucyjnej Polskiej Partii Socjalistycznej, Związku Walki Czynnej, Związku Strzeleckim „Strzelec”. Był żołnierzem Legionów Polskich i dowodził m.in. 5. Pułkiem Piechoty Legionów. Po kryzysie przysięgowym i krótkim internowaniu rozpoczął działalność w Polskiej Organizacji Wojsko- wej. Wraz z 5. Pułkiem Piechoty Legionów walczył o Przemyśl i brał udział w słynnej odsieczy Lwowa. Był kolejno dowódcą brygady utworzonej z 4. i 5. pułku piechoty, dowódcą piechoty dywizyjnej I Dywizji Piechoty Legionów, zastępcą inspektora Departamentu Piechoty w Ministerstwie Spraw Wojskowych. W 1924 roku został dowódcą 19. Dywizji Piechoty w Wilnie. W dniu 15 sierpnia 1924 roku został mianowany generałem brygady, miał wówczas 31 lat i był najmłodszym generałem w Wojsku Polskim. Tak błyskawiczna kariera wojskowa świadczy o tym, że był to człowiek bardzo zdolny i ambitny. W roku 1926 ze stanowiska szefa Biura Personalnego Ministerstwa Spraw Wojskowych przeniesiono go do Kalisza i minowano dowódcą 25. Dywizji Piechoty, którą dowodził aż sześć lat. W tym samym roku został dowódcą Okręgu Korpusu nr III w Grodnie, później dowódcą Okręgu Korpusu nr VI we Lwowie i nr VII w Toruniu. Podczas kampanii wrześniowej dowodził grupą operacyjną wchodzącą w skład Armii Pomorze i wraz z nią walczył w bitwie nad Bzurą. W dniu 27 września, na rozkaz naczelnego wodza i rządu, utworzył pierwszą organizację konspiracyjną – Służbę Zwycięstwu Polsce, która w styczniu 1940 roku została przekształcona w Związek Walki Zbrojnej. Michał Karaszewicz-Tokarzewski był komendantem Związku Walki Zbrojnej na wschodzie. Wkrótce, zaaresztowany przez Rosjan, po podpisaniu układu Sikorski-Majski, wziął udział w powstawaniu polskich sił zbrojnych na terenie ZSRR. W 1943 roku mianowano go zastępcą dowódcy Armii Polskiej na Wschodzie, a następnie – dowódcą III Korpusu Polskiego. Po zakończeniu wojny pozostał na emigracji. Zmarł w Casablance w 1964 roku. Oprócz służby wojskowej, Michał Karaszewicz-Tokarzewski był aktywnym wolnomularzem, posiadał 33. (najwyższy) stopień wtajemniczenia. Był też jednym z najbardziej znanych polskich teozofów oraz kapłanem Liberalnego Kościoła Katolickiego. Józef Lasoń z żoną i córką (18891946?), legionista, oficer Wojska Polskiego, literat. Urodzony w Podgórzu pod Krakowem, od 1919 roku członek Związku Strzeleckiego (sekretarz Związku Strzeleckiego w Podgórzu). Od 1914 roku żołnierz II Brygady Legionów Polskich. W 1917 roku mianowany chorążym i komisarzem werbunkowym w Kaliszu. W listopadzie 1918 roku jako podporucznik został komendantem wojskowym Kalisza. W II Rzeczypospolitej oficer zawodowy, mianowany kapitanem ze starszeństwem w 1919 roku, przydzielony do 20. pułku piechoty i oddelegowany do Krakowa. Po przejściu do rezerwy, w latach trzydziestych, był pracownikiem Wydziału Turystyki Ministerstwa Komunikacji. W 1939 roku został zatrudniony w Biurze Personalnym Dyrekcji Kolei Państwowych w Warszawie. Podczas okupacji w Warszawie, od października 1944 roku do maja 1945 roku dowódca Samodzielnego Batalionu Kobiecego im. Emilii Plater. Fotografie i dokumenty pochodzą ze zbiorów Damiana Zalewskiego 4•5•6 2011 62 Z Arturem Kijewskim i Damianem Zalewskim, pasjonatami historii garnizonu kaliskiego, rozmawia Jolanta Delura Historyczne pasje Obaj są urzędnikami samorządowymi. Artur Kijewski pracuje w starostwie, Damian Zalewski w Wydziale Finansowym Urzędu Miejskiego w Kaliszu. Poznali się zupełnie przypadkowo na portalu internetowym. Zaprowadziło ich tam wspólne zainteresowanie historią II Rzeczypospolitej i garnizonem kaliskim. Szybko ujawniło się, że obaj są z Kalisza. Tak doszło do spotkania, a potem do współpracy. Dziś mają już na koncie wiele wspólnych dokonań i mnóstwo planów na przyszłość. Kalisz wojskowy Artur Kijewski: Kiedy rozmawiamy z ludźmi, okazuje się, że wiedza o tym, co działo się w Kaliszu w czasach II Rzeczypospolitej jest znikoma. Rozmówcy są zdziwieni tym, że na terenie miasta stacjonowały dwa pułki i dowództwo dywizji. Niestety, historycy kaliscy także zaniedbali ten temat. W Kaliszu jest zatem wiele do odrobienia. A materiału jest tyle, że wystarczy na niejedną pracę doktorską. Naprawdę jest o czym mówić i pisać. Damian Zalewski: Kalisz dawniej żył wojskiem. Stacjonowało tu na co dzień co najmniej 2,5 tys. żołnierzy, podczas gdy Kalisz liczył 80 tys. mieszkańców. Był to więc rzeczywiście duży garnizon. Należały do niego: 29. Pułk Strzelców Kaniowskich, a także dowództwo i sztab 25. Dywizji Piechoty oraz 25. Pułk Artylerii Lekkiej. Koszary 29. Pułku Od lewej Artur Kijewski i Damian Zalewski. Fot. Mariusz Hertmann Strzelców Kaniowskich mieściły się tam, gdzie dziś znajduje się delegaNowym Świecie i ulicy Piskorzewskiej. Kietura Urzędu Wojewódzkiego i Centrum dy corocznie, 15 maja, obchodzono święto Rysunku i Grafiki im. Tadeusza Kulisiewi29. Pułku Strzelców Kaniowskich, brali cza. W budynku obecnego Centrum Kulw nim udział niemal wszyscy mieszkańtury i Sztuki było kasyno oficerskie i sala cy miasta. Odbywały się wówczas liczne musztry, w miejscu dzisiejszych kortów parady, imprezy, koncerty. Jednostka sta– plac manewrowy. Cała ta część ul. Łanowiła ważny element w codziennym żyziennej była odgrodzona. Jeden z trzech ciu miasta. Wojskowi kupowali produkty batalionów, które wchodziły w skład pułna miejscu, zatem doskonale rozwijała się ku stacjonował w Szczypiornie, w obecnej lokalna gospodarka. Dziś nie ma po tych Szkole Więziennictwa. 25. Pułk Artylerii żołnierzach śladu. Nawet w kaliskim muLekkiej rozlokowany był w koszarach przy zeum nie ma działu poświęconego wojsku. Jakby to wszystko rozpłynęło się w nicości. Bohaterowie znad Prosny Szwadron im. 25 Pułku Artylerii Lekkiej bierze udział w uroczystościach patriotycznych i rekonstrukcjach militarnych. Od lewej: Dominik Janiak, Paweł Woźniakowski, Artur Młynek, Damian Zalewski. Fot. Paweł Woźniakowski Artur Kijewski: Sprawa zasługuje na pamięć kaliszan. Stacjonujące w Kaliszu dowództwo dywizji stanowili znani generałowie. Jednym z nich był gen. Michał Tokarzewski-Karaszewicz, pierwszy szef Służby Zwycięstwu Polski i zastępca gen. Andersa w II Korpusie Armii Polskiej we Włoszech, bardzo znana i barwna postać, ostatni generał 25. Dywizji Piechoty. Inną znaną i ważną postacią był gen. Franciszek Alter, uważany za jednego ze zdolniejszych generałów młodego pokolenia. Niewiele osób wie, że w 29. Pułku Strzelców Kaniowskich służył swego czasu Stanisław Skarżyński, ten sam który samolotem RWD-5 bis przeleciał Atlantyk. Przez ładnych parę lat oficerem w Kaliszu był też kpt. Franciszek Dąbrowski – osoba, która odegrała pierwszoplanową rolę w obronie Westerplatte. W świetle najnowszych badań, mjr Sucharski w drugim lub trzecim dniu obrony Westerplatte doznał jakiegoś załamania psychicznego. Dowodzenie obroną przejął wówczas właśnie kpt. Dąbrowski. Niestety, w czasach PRL nie doczekał się on uznania – na przedwojennych oficerów władze 63 4•5•6 2011 z tamtego okresu nie patrzyły łaskawym okiem. Nawet na bohaterów. Na polu chwały Damian Zalewski: O niektórych kaliskich formacjach niewiele dziś wiemy, jak np. o 10. Szwadronie Dragonów, który był tu formowany w 1919 roku. Podobnie jest ze szwadronem zapasowym 3. Pułku Ułanów czy 203. Ochotniczym Pułkiem Ułanów. Ten ostatni w wojnie polsko-bolszewickiej zdobył sowiecką radiostację w okolicach Ciechanowa. Są hipotezy, że dzięki temu obroniliśmy Warszawę. Artur Kijewski: Także 29. Pułk Strzelców Kaniowskich brał udział w najcięższych walkach pod Radzyminem, gdzie miało nastąpić przełamanie frontu. Gdyby do niego doszło, bolszewicy mieliby otwartą drogę do Warszawy. Z uwagi na bohaterską obronę stolicy, jednostka ta została uznana przez warszawiaków za „swoją”. Dlatego jej sztandar był fundowany wspólnie przez kaliszan i warszawiaków. Znalazły się na nim herby obu miast. Historia później zatoczyła koło, ponieważ ostatnią walką, którą stoczył pułk, była właśnie obrona Warszawy w 1939 roku. Wystawa jakiej nie było Damian Zalewski: Tych spraw i ludzi nie znanych w Kaliszu jest bardzo wiele. Stwierdziliśmy, że coś trzeba z tym zrobić. Z okazji 75. rocznicy wybuchu II wojny światowej udało nam się pozyskać od władz miasta pieniądze na wystawę poświęconą garnizonowi kaliskiemu. Jej stronę merytoryczną, czyli zdjęcia, przygotowaliśmy sami. Skład robił Mariusz Hertmann. Zdjęcia pochodziły po części ze zbiorów rodzinnych, część udało się pozyskać drogą kupna lub wymiany od kolekcjonerów. Ekspozycja prezentowana przed kaliskim ratuszem nie pozostała bez odpowiedzi. Zgłosiło się do nas mnóstwo ludzi. Przynosili nam skany pamiątek, dyplomów, dokumentów, ale przede wszystkim ciekawe opowieści. Ktoś płakał, ktoś inny prosił o odbitkę zdjęcia, na którym widać było nieistniejący już dom jego dziadków. Artur Kijewski: Organizując wystawę, mogliśmy dać ludziom pewną satysfakcję. W minionym ustroju nie można było mówić o swoich „burżuazyjnych” przodkach. Pamiątki trwały poukrywane po szufladach i z czasem były zapominane. Teraz wreszcie wielu miało okazję zobaczyć swoich bohaterskich dziadów, stryjów i wujów na tej właśnie wystawie. Szwadron im. 25 Pułku Artylerii Lekkiej podczas parady przed kaliskim ratuszem Fot. Maciej Garbowicz Chcemy więcej Artur Kijewski: W wyniku naszych poszukiwań, a także wspomnianej reakcji ludzi, mamy dość dużo nowych informacji. Dobrze byłoby nie zmarnować tego. Miasto obiecało nam, że będziemy mogli wydać album. Nie bierzemy za to żadnych pieniędzy, możliwość prezentowania tego tematu daje nam wiele radości i satysfakcji. Mamy pomysł i przygotowane już do druku materiały. Wystarczy złożyć, wydrukować i puścić całość w obieg. Byłaby to piękna pamiątka i jakiś przyczynek do kolejnej publikacji związanej z dziejami Kalisza. Damian Zalewski: W przygotowaniu jest również opracowanie dziejów wojskowości w Kaliszu w okresie II Rzeczypospolitej. Zajmuje się tym Polskie Towarzystwo Historyczne. To ma być już poważna, naukowa publikacja. Ponadto, na placu, gdzie stał pomnik strzelców kaniowskich, czyli tam, gdzie stoi obecnie pomnik Ojca Świętego, 15 maja wmurowana zostanie tablica upamiętniająca żołnierzy z Kalisza. Mamy nadzieję, że będzie ona przypominała wszystkim, zwłaszcza młodym, o naszych bohaterach. Młody sposób na historię Damian Zalewski: Tematy historyczne nie są dziś szczególnie popularne wśród młodych. Dlatego z myślą o nich przygotowujemy rekonstrukcje historyczne, które mają sporą siłę przyciągania. Razem z Pawłem Woźniakowskim, Dominikiem Janiakiem i Mirkiem Stasiakiem tworzymy projekt pt. „25 pułk artylerii lekkiej – tradycja i historia”. W Kaliszu było nas widać w 90. rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę. Uczestniczymy w uroczystościach o charakterze patriotycznym, w rekonstrukcjach militarnych. Mamy repliki mundurów, szable, kulbaki, karabinki, czyli pełne wyposażenie zgodne z epoką. Siedziba naszego pułku mieści się w stadninie koni w Stobnie, u naszego kolegi Mirka Stasiaka. Artur Kijewski: Jeśli chodzi o mnie, to moje zainteresowania skupiają się głównie na piechocie i 29. Pułku Strzelców Kaniowskich. Podejmowałem próby powołania bractwa czy stowarzyszenia. W czasie 90. rocznicy wybuchu II wojny światowej była przygotowana inscenizacja, miasto wypożyczyło mundury, dzięki czemu część naszych ludzi mogła w niej uczestniczyć. Niestety, jeśli chodzi o utworzenie grupy rekonstrukcyjnej i odtworzenie mundurów, to sprawa wcale nie jest łatwa. Trzeba do tego mnóstwo szeroko zakrojonych poszukiwań historycznych. Myślimy z Damianem o tym, żeby się zjednoczyć i utworzyć wspólne stowarzyszenie historyczno-rekonstrukcyjne „Garnizon Kaliski”, które będzie zajmowało się nie tylko rekonstrukcją, ale również badaniami historycznymi, zbieraniem pamiątek. Damian Zalewski: Połączenie sił wychodzi na dobre. Jedno wspólne stowarzyszenie daje większą siłę przebicia. A rekonstrukcje zrobiły się teraz „trendy”, zarówno w Polsce, jak i na Zachodzie. Dają możliwość rozmowy na temat lokalnej historii i pozwalają spędzić czas w sposób niebanalny. Do tego każdy chce być dumny z miejsca swojego urodzenia, a my przez rekonstrukcje i inne działania pokazujemy, że we wszystkich epokach historii naszego miasta możemy odnaleźć powody do tej dumy. 4•5•6 2011 64 Historia Felka Mariusz Kurzajczyk Ziemianin i mason, ułan, bohater wojenny i kombatant, działacz społeczny, piłsudczyk i poseł na sejm, strażak, przedsiębiorca i kierownik PGR. Życiorysem Feliksa Karśnickiego można by obdzielić kilka osób. Ten tekst będzie więc jedynie krótkim szkicem, przedstawiającym najciekawsze momenty jego życia. Feliks Franciszek Karśnicki urodził się 13 stycznia 1894 roku w Majkowie w gminie Tyniec (obecnie osiedle w Kaliszu). Był czwartym dzieckiem Piotra Kwiryna Fundamenta-Karśnickiego herbu Jastrzębiec i Kunegundy z Rychłowskich herbu Nałęcz. genealogii” Marka Jerzego Minakowskiego wiemy, że wśród jego pradziadów byli m.in. wielki książę litewski Gedymin, przedstawiciele linii Rurykowiczów z Jarosławem Mądrym na czele, czescy Przemyślidowie, a także węgierski Arpad. Ale nasz bohater raczej z tych koligacji nie zdawał sobie sprawy. Dobry ziemianin Pierwsze nauki Felek pobierał w domu, a w 1904 roku został uczniem Męskiego Gimnazjum Klasycznego w Kaliszu (obecnie I LO im. Adama Asnyka), ale niedługo potem został wydalony ze szkoły za udział w strajku. W 1906 roku został przyjęty do prywatnej Szkoły Handlowej (obecnie II Oddział 2. Pułku Ułanów Grochowskich. Pierwszy z lewej Feliks Karśnicki Ród Karśnickich wywodzi się od Antoniego, praprapradziadka Feliksa, który żył na przełomie XVII i XVIII wieku. Jednak dopiero jego syn, Feliks Jan, podpisywał się jako Karśnicki z Karsznic Wielkich i Małych herbu Jastrzębiec. Dzięki „Wielkiej LO im. Tadeusza Kościuszki) i w 1912 roku zdał maturę. Potem przez dwa lata odbywał praktyki rolnicze w majątkach ziemskich w Poznańskiem. W 1914 roku miał rozpocząć wyższe studia na Wydziale Rolnym Uniwersytetu w Monachium, ale przeszkodziła mu w tym wojna. Do 1918 roku przebywał w Majkowie, będąc jednocześnie członkiem Polskiej Organizacji Wojskowej. Już wtedy zarządzał rodzinnym majątkiem, a 9 stycznia 1918 roku, na mocy aktu sporządzonego przez kaliskiego notariusza Dzierzbińskiego (imię nieznane), oficjalnie przejął Majków od ojca. Niewykluczone, że przyczyną tej decyzji była choroba Piotra Karśnickiego, który zmarł kilka miesięcy później. O tym, co robił Feliks Karśnicki w trakcie wojny, wiemy niewiele. Prawdopodobnie na krótko zaangażował się w działalność wolnomularską, o czym świadczyć może wzmianka w „Dziennikach” Marii Dąbrowskiej. W listopadzie 1918 roku wziął udział w rozbrajaniu Niemców w podkaliskich wsiach i wspierał finansowo tworzenie 2. Pułku Ułanów Grochowskich, którego dowództwo stacjonowało wówczas nad Prosną. Wkrótce też zaciągnął się do V szwadronu tegoż pułku. Od stycznia 1919 roku brał udział w walkach o Śląsk Cieszyński, przeżywając przy tym niemało patriotycznych uniesień. 27 lutego jego oddział uroczyście wkroczył do Cieszyna, wzbudzając zrozumiały entuzjazm tamtejszych Polaków. Za udział w tych walkach Feliks Karśnicki otrzymał medal pamiątkowy „Za obronę Śląska 1919”. 3 marca jego szwadron wrócił do Kalisza, a już 30 marca trzy szwadrony 2. Pułku Ułanów Grochowskich wysłane zostały na front galicyjski. Żołnierze wyładowali się w Rawie Ruskiej, skąd trafili w okolice Siedlisk, gdzie trwały zażarte utarczki z Ukraińcami. Feliks Karśnicki został ranny, a po wyzdrowieniu zdemobilizowany. 65 4•5•6 2011 W mundurze ułana W lipcu 1920 roku, wobec zbliżającego się frontu wojny polsko-bolszewickiej, Feliks Karśnicki zgłosił się do tworzonego w Kaliszu legendarnego 203. Ochotniczego Pułku Ułanów. Uczestniczył w walkach pod Ciechanowem, Smardzewem, Hrubieszowem, Równem i Zwiahlem, ale zapamiętano go przede wszystkim z potyczki pod Żelechowem, która miała miejsce 14 sierpnia. Tego dnia 115. Pułk Ułanów został zaatakowany na biwaku, a w sukurs przyszli mu żołnierze 203. Ochotniczego Pułku Ułanów, którzy obeszli nieprzyjaciela i zaatakowali go od tyłu. W historii jednostki odnotowano: „Szczególnym męstwem w tej szarży odznaczyli się rotmistrz Zakrzewski i podchorąży Doruchowski, dowódca Feliks Karśnicki ze swoimi ułanami na Majkowie 1-go szwadronu, wachmistrz Troczyński i starszy ułan Karśnicki, którzy pierwsi dopadli piechoty nieprzyjacielskiej, pociągając za sobą cały szwadron i pluton łączności”. Za tę szarżę Feliks Karśnicki odznaczony został Krzyżem Walecznych z dwoma okuciami. 23 listopada 1920 roku Feliks Karśnicki został zdemobilizowany. 1 lipca 1927 roku, za zasługi z wojny polsko-bolszewickiej, został mianowany podporucznikiem rezerwy. Stopień porucznika rezerwy otrzymał po roku 1934. Odszedł z wojska, ale na zawsze pozostał żołnierzem. Mieczysław Jałowiecki, właściciel majątku Kamień, wspomina, że Felek miał dwie pasje: wojsko i pracę społeczną. Był więc Karśnicki oficerem re- zerwy kawalerii i w każdym roku wyjeżdżał na ćwiczenia wojskowe. Pełnił też liczne funkcje: przewodniczącego Związku Oficerów Rezerwy w Kaliszu (od 1927 r.), szefa Federacji Polskich Związków Obrońców Ojczyzny (od 1928 r.), a także Komendanta Przysposobienia Wojskowego Konnego. Jego zaangażowanie w organizacje wojskowe i kombatanckie nieprzypadkowo przypada na drugą połowę lat 20., a więc okres po przewrocie majowym. Feliks Karśnicki był piłsudczykiem, a w latach 30. – członkiem Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem i Obozu Zjednoczenia Narodowego. W 1935 roku wziął też udział w uroczystościach pogrzebowych Józefa Piłsudskiego, składając u jego stóp prochy zmarłych w Szczypiornie legionistów. 4•5•6 2011 Miał tak wielu znajomych, że – jak twierdzi Mieczysław Jałowiecki – przebywanie z nim przy jednym stoliku restauracyjnym sam na sam było niemożliwością: „Po kilkunastu minutach, niby rój pszczół koło królowej matki, roiło się od znajomych i przyjaciół. Niczym w domino trzeba było dostawiać czasem jeden, czasem dwa, a nawet trzy stoliki ku utrapieniu kelnerów. Przemiły kompan, beztroski i trochę lekkomyślny” („Requiem dla ziemiaństwa”, Warszawa 2003). Mieczysław Jałowiecki z pewnością przesadza, ale na pewno Feliks Karśnicki był postacią niezwykle popularFeliks Karśnicki. Zdjęcie z obozowego identyfikatora oflagu ną, także ze względu na swoje w Woldenburgu zaangażowanie społeczne. Już na pocz ątku lat 20. został Służba społeczeństwu szefem Komitetu Brytyjskiego Pomocy PolDo sejmu trafił w 1935 roku z listy Bezsce w Kaliszu, który wspierał uchodźców partyjnego Bloku Współpracy z Rządem z Rosji bolszewickiej oraz najbiedniejszych (IV kadencja), a dwa lata potem z listy Obokaliszan. Potem był przewodniczącym koła zu Zjednoczenia Narodowego (V kadencja). Związku Ziemian, Rady Szkolnej PowiatoZe stenogramów sejmowych wynika, wej, a także wiceprzewodniczącym Okręże dziedzic Majkowa był aktywnym pogowego Towarzystwa Organizacji i Kółek słem i wielokrotnie zabierał głos, zwłaszcza Rolniczych. w sprawach rolnictwa, leśnictwa i przemyFelkowa motopompa słu spożywczego. Walczył też o przepisy specjalne dla bohaterów walk o niepodleJeśli chodzi o zaangażowanie społeczne, głość. Proponował m.in. przyjęcie rezolukoniecznie należy wspomnieć o Ochotcji zobowiązującej rząd do wyjątkowego niczej Straży Pożarnej w Kaliszu, której traktowania kombatantów w przydzielaniu komendantem został w 1921 roku, a która stanowisk urzędniczych i w przedsiębiorświętowała wówczas pięćdziesięciolecie stwach państwowych. istnienia (wprawdzie jubileusz przypaW Warszawie Feliks Karśnicki nie spędał w 1914 roku, jednakże wybuch wojny dzał jednak zbyt wiele czasu, za to aktywspowodował odłożenie uroczystości). Był nie działał w Kaliszu, także towarzysko. Karśnicki szefem, ale także sponsorem biednych strażaków. W 1924 roku zakupił w Warszawie podwozie samochodu ciężarowego, który został przerobiony Śmiertelnik obozowy. Fot. ze zbiorów autora na pierwszą w mieście motopompę. Trochę to trwało i dopiero 9 maja 1926 roku wóz strażacki został oddany do użytku. Prawie natychmiast strażacy ochrzcili go „Felkiem”. W tym samym roku właściciel Majkowa zrezygnował z pełnionej w straży funkcji, ale w dowód uznania „walne zebranie zamianowało druha Karśnickiego dożywotnim honorowym naczelnikiem Straży”. O udziale Feliksa Karśnickiego w wojnie obronnej 1939 roku wiemy raczej nie- 66 Potwierdzenie nadania odznaczenia Kawaler Orderu Odrodzenia Polski wiele. O tym, że na ochotnika zgłosił się do wojska, dowiadujemy się ze wspomnień gen. Składkowskiego („Nie ostatnie słowo oskarżonego”, Warszawa 2003). Na pewno trafił do słynnego oflagu w Woldenburgu, gdzie jednym z jego najbliższych kolegów był aktor Kazimierz Rudzki. Po wojnie na krótko wrócił do Kalisza, skąd szybko musiał uchodzić, gdyż – jak wspomina jego wnuk Michał Karśnicki – zagrożono mu „urwaniem głowy”. Zamieszkał we Wrocławiu, gdzie założył firmę samochodową zajmującą się wywożeniem gruzu. Do Kalisza wrócił na chwilę w 1947 roku, a jego nazwisko znajduje się na liście „Zjazdu b. Wychowanków Szkoły Handlowej w latach 1906-1916 i późniejszego Gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki”, który odbył się w dniach 11-12 października tego roku. W ramach bitwy o handel firma Karśnickiego została zlikwidowana, zaś on sam przeniósł się na wieś, pracując jako kierownik w PGR w okolicach dolnośląskiej Ślęży. Zmarł 9 marca 1961 roku i został pochowany w rodzinnym grobowcu na cmentarzu miejskim w Kaliszu. Według relacji wnuka, w pogrzebie uczestniczyły tłumy kaliszan, a kondukt wychodzący sprzed kościoła św. Mikołaja na długo zablokował ulicę Śródmiejską. W rodzinnym mieście został upamiętniony ulicą swojego imienia na osiedlu Majków. 67 4•5•6 2011 Kaliszanin legionista Mariusz Kurzajczyk Spośród piłsudczyków pochodzących z Kalisza, największą karierę w II Rzeczypospolitej niewątpliwie zrobił Juliusz Ulrych. Urodził się on 9 kwietnia 1888 roku w rodzinie niemieckiej, która jednak od kilku pokoleń zamieszkiwała w Kaliszu, Turku i Stawiszynie. Był uczniem Miejskiego Gimnazjum Klasycznego, skąd usunięto go po strajku szkolnym. Naukę kontynuował w Szkole Handlowej, a potem w Gimnazjum św. Anny w Krakowie, gdzie zdał egzamin maturalny. Studiował inżynierię komunikacji na Politechnice Lwowskiej. To tam związał się ze „Strzelcem” i w 1914 roku wstąpił do Legionów Polskich Józefa Zdumiony Niemiec milczał przez chwilę, po czym zapytał: „Ja pana nie rozumiem, kto pan jest?”. W tym momencie do gabinetu wszedł kapitan niemiecki. W ręku trzymał zdartą ze słupa olbrzymią odezwę Sztabu Wojskowego do społeczeństwa kaliskiego. „Panie generale, w Polsce rewolucja, powstał sztab wojskowy, naszych żołnierzy rozbrajają na ulicach miasta” – zameldował z przerażeniem. Dzień później por. Juliusz Ulrych wydał swój pierwszy rozkaz skierowany do stacjonujących w Kaliszu żołnierzy-Polaków w wojsku niemieckim. Wzywał ich do opuszczenia z bronią w ręku szeregów niemieckich i zameldowania się w komendzie sztabu. zrobił po przewrocie majowym, jako jeden z najbardziej zaufanych ludzi marszałka Józefa Piłsudskiego. W 1926 roku, już jako podpułkownik, był adiutantem marszałka. W 1928 roku został dyrektorem Państwowego Urzędu Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego. Był też jednym z twórców warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Później zaś został mianowany zastępcą szefa administracji Wojska Polskiego. Od 1935 roku do wybuchu wojny był ministrem komunikacji w rządach Mariana Zyndrama-Kościałkowskiego i Felicjana Sławoja Składkowskiego oraz posłem V kadencji. Podczas II wojny światowej wraz z całym rządem przedostał się do Francji, Komitet i dowództwo Straży Obywatelskiej Miasta Kalisza kierowali akcją rozbrajania Niemców w listopadzie 1918 roku. Wśród siedzących mężczyzn, drugi od lewej – Juliusz Ulrych. Fot. ze zbiorów Andrzeja Banerta Piłsudskiego. 1 lipca 1915 roku został porucznikiem 1. Pułku Piechoty Legionów. Do Kalisza wrócił w listopadzie 1918 roku, mając za zadanie organizowanie tu polskiej władzy. 10 listopada został szefem Sztabu Wojskowego Ziemi Kaliskiej. Dzień później odwiedził niemieckiego komendanta miasta, gen. von Sontaga, którego zaskoczył krótkim oświadczeniem: „Panie jenerale, wczoraj w nocy objąłem władzę, proszę o przekazanie mi swoich czynności, a w szczególności sieci telefonicznej, ponieważ chciałbym uniknąć z pańskiemi oddziałami na prowincji rozlewu krwi”. Podczas wojny polsko-bolszewickiej Juliusz Ulrych dowodził II batalionem 29. Pułku Ziemi Kaliskiej, a potem służył w 36. Pułku Piechoty Legii Akademickiej. Za zasługi otrzymał Krzyż Kawalerski Virtuti Militari i trzykrotnie Krzyż Walecznych. Niedoceniony W 1923 roku ukończył Kurs Doszkolenia w Wyższej Szkole Wojennej w Warszawie. Po uzyskaniu tytułu oficera Sztabu Generalnego i stopnia majora, otrzymał przydział do Departamentu VII Ministerstwa Spraw Wojskowych. Prawdziwą karierę a potem do Anglii, gdzie zameldował chęć dalszej walki premierowi Władysławowi Sikorskiemu. Dostał podrzędne stanowisko w administracji. Po wojnie czyścił srebra w luksusowym londyńskim hotelu Claridge’s, a potem pracował jako windziarz w domu towarowym Harrods. Około 1950 roku brytyjskie War Office zatrudniło go w charakterze konsultanta. Zmarł 31 października 1959 roku w Londynie, gdzie został pochowany. 40 lat później jego prochy przeniesiono do kwatery legionistów na warszawskich Powązkach. 4•5•6 2011 68 Droga do legionów Tadeusz Krokos W 2010 roku minęła 70. rocznica zbrodni katyńskiej, okrutnego mordu dokonanego na polskich oficerach, których po wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski 17 września 1939 roku wzięto do niewoli lub aresztowano. Decyzją Biura Politycznego Komitetu Centralnego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii z 5 marca 1940 roku, strzałem w tył głowy zabito około 15 tysięcy jeńców przetrzymywanych wcześniej w obozach specjalnych NKWD w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku oraz 7 tysięcy osób z więzień z zachodnich obwodów Ukrainy i Białorusi, tj. terenów wschodnich Polski, włączonych w 1939 roku do Związku Sowieckiego. Wśród zamordowanych był między innymi generał Mieczysław Makary Smorawiński. Młodzieńcza walka o niepodległość Mieczysław Makary Smorawiński urodził się w Kaliszu w 1893 roku. Jako piętnastolatek rozpoczął naukę w Szkole Handlowej. Nie ukończył jej jednak, bowiem już w 1911 roku, będąc uczniem klasy maturalnej, został aresztowany za działalność w tajnej młodzieżowej organizacji Generał Mieczysław Makary Smorawiński z córkami podczas wypoczynku w Krynicy zimą 1938-39 r. niepodległościowej. Po półrocznym pobycie w więzieniu zesłano go w głąb Rosji, do Jekaterynosławia. W listopadzie tego roku uzyskał zezwolenie na wyjazd do Lwowa i tu właśnie zdał maturę. W latach 1912-1914 studiował na Wydziale Chemii Technicznej Szkoły Politechnicznej. W tym czasie Generał Mieczysław Smorawiński, dowódca Okręgu Korpusu nr II w Lublinie, towarzyszy marszałkowi Edwardowi Śmigłemu-Rydzowi podczas wizytacji Lublina w 1939 roku Reprodukcja fotografii: Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz uczestniczył w pracach tajnej organizacji młodzieży niepodległościowej „Zarzewie” i tajnej Armii Polskiej oraz legalnych Polskich Drużynach Strzeleckich, ukończywszy tym samym kurs podchorążych. Do polskiego wojska przypisany Wkrótce potem wstąpił do Legionów Józefa Piłsudskiego, z którymi odbył cały szlak bojowy. Uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej w roku 1920, odnosząc w boju ciężkie rany. W krótkim czasie, za zasługi w służbie, awansował na kolejne stopnie oficerskie. W 1928 roku prezydent Ignacy Mościcki mianował go na generała brygady. Uzupełniając studia wojskowe, ukończył w 1930 roku kurs dla wyższych dowódców w Wyższej Szkole Wojennej w Paryżu i od 1932 roku pełnił funkcję zastępcy dowódcy Okręgu III Korpusu w Grodnie, a od 1934 roku był dowódcą Okręgu II Korpusu w Lublinie. Za swe wojenne czyny otrzymał liczne odznaczenia, m.in. Krzyż Srebrny Orderu Wojennego Virtuti Militari, Krzyż Walecznych, Order Polonia Restituta, Krzyż Niepodległości, Złoty Krzyż Zasługi, Krzyż Kawalerski Francuskiej Legii Honorowej, Signum Laudis – Srebrny Medal Zasługi Wojskowej. Dwie mogiły Po agresji sowieckiej w 1939 roku gen. Mieczysław Smorawiński ze swoim ścisłym sztabem dotarł do Włodzimierza Wołyń- 69 4•5•6 2011 J.C.M. Karol I pozdrawia kapitana Mieczysława Makarego Smorawińskiego podczas przeglądu wojsk polskich w Starej Żuczce pod Czerniowcami, 10 grudnia 1917 r. Reprodukcja fotografii wykonanej z czasopisma „Świat” (Warszawa) 1918 r., Nr 5 z 2 lutego: Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz skiego, gdzie zgrupowało się wielu żołnierzy i oficerów z rozbitych oddziałów. 20 września został internowany i przewieziony do obozu w Równem, następnie przenoszono go do obozów w Ostrogu, Szepietówce i Talicy. Ostatecznie, po przesłuchaniach w Moskwie, trafił do Kozielska. W obozie był nieformalnym przywódcą więzionych tam oficerów, a jego zachowanie stało się wzorem dla innych jeńców. 9 kwietnia 1940 roku gen. Smorawiński został zamordowany strzałem w tym głowy w katyńskim lesie. Ksiądz Zdzisław Peszkowski, kapelan pomordowanych oficerów w Katyniu, tak wspominał po latach wywózki z Kozielska grupy czterystu oficerów, wśród których znajdował się także gen. Mieczysław Smo- Porucznik Mieczysław Makary Smorawiński rozgrywa partię szachów z kapitanem Stefanowskim (II Brygada Legionów, r. 1915 lub 1916). Fot. (x5) ze zbiorów Zespołu Szkół Ekonomicznych w Kaliszu Mieczysław Makary Smorawiński jako kapitan, w latach 1916-1917. Reprodukcja fotografii: Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz rawiński: „Na czele kolumny szedł generał Smorawiński. Był naszym wewnętrznym dowódcą, wewnętrznym komendantem tego obozu. Przechodził obok nas z dłonią przy daszku polowej czapki. Ktoś niósł mu niewielki bagaż – żołnierski plecak i płaszcz. Przed bramą raz jeszcze odwrócił się i zasalutował wszystkim zostającym w obozie. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że widzę go po raz ostatni”. Po rozkopaniu dołów śmierci w roku 1943, ciało generała zidentyfikował jego brat, Stanisław, przywieziony tam przez Niemców. Obecność Stanisława Smorawińskiego w czasie ekshumacji przyczyniła się do stworzenia oddzielnej mogiły dla brata. Grób został jednak szybko zlikwidowany przez władze sowieckie. Powtórny pogrzeb Mieczysława Smorawińskiego odbył się 7 września 1995 roku. 9 listopada 2007 roku prezydent RP Lech Kaczyński ogłosił awans generała brygady Mieczysława Makarego Smorawińskiego do stopnia generała dywizji Wojska Polskiego. 4•5•6 2011 70 Niełatwe życie prezydentów Maciej Błachowicz Co łączy Jana Michalskiego (ur. 1875 – zm. po 1939 r.) i Mieczysława Szarrasa (ur. 1881 – zm. 1952 r.) – prezydentów Kalisza z okresu międzywojennego? Pierwszy w niezwykle trudnych warunkach rozpoczął odbudowę zniszczonego miasta, drugi – w równie niesprzyjającej sytuacji – dokończył ją. Obu, prócz znaczących sukcesów, połączyły też niepowodzenia. Na obczyźnie Młodość Jana Michalskiego upływała na zagranicznych podróżach związanych z pracą i studiami. Mieszkał w Niemczech i Szwajcarii. Na obczyźnie stykał się z niepodległościową działalnością PPS. Po powrocie do rodzinnego miasta nielegalnie wydawał prasę robotniczą i był współorganizatorem zamachów bombowych skierowanych przeciw carskiemu reżimowi. Rewolucję 1905 roku spędził w więzieniu, następnie uciekł do Niemiec, gdzie ukończył studia politechniczne. Po powrocie do rodzinnego miasta przez krótki okres pracował w biurze technicznym oraz zajmował się bankowością. Znaczną część I wojny światowej spędził na syberyjskim zesłaniu. Tu, w Rosji, był świadkiem dwóch rewolucji – lutowej i październikowej. Młodzieńcze losy Jana Michalskiego, wydawałoby się nietypowe dla przyszłej głowy miasta, nie są niczym niezwykłym wśród elit II Rzeczypospolitej. Niegdysiejsi rewolucjoniści, już po odzyskaniu niepodległości, stawali się ministrami, posłami i wysokimi oficerami odrodzonej Polski. Byli wśród nich także i dawni znajomi Jana Michalskiego. Podczas swojego pobytu w Szwajcarii (19011904) przyszły włodarz Kalisza pracował pod kierunkiem prof. Ignacego Mościckiego – późniejszego prezydenta RP. Ten ostatni miał w swojej karierze m.in. próbę zamachu na rosyjskiego generał gubernatora Josifa Hurkę. Prezydent spalonego miasta W 1918 roku, po przymusowym pobycie w Rosji, Jan Michalski powrócił do Kalisza. Miasto w niczym nie przypominało dawnego, zamożnego, gubernialnego grodu. Mimo że od niszczycielskiej działalności wojsk pruskich upłynęły już prawie cztery lata, w gruzach leżało całe śródmieście. Pozostającą w mieście ludność trapił głód i choroby. Wraz z objęciem funkcji prezydenta miasta przez Bronisława Bukowiń- Z czasów prezydentury Mieczysława Szarrasa pochodzi obowiązujący do dziś (z niewielkimi zmianami) wzór herbu miasta. Ilustracja z czasopisma „Ajencja Wschodnia”, Poznań 1927 r. skiego (12 XI) i wyjściem kilka dni później wojsk niemieckich, dla Kalisza rozpoczął się czas niepodległości. Symbolicznym początkiem stało się zburzenie pomnika cara Aleksandra II w alei Józefiny (obecnie Wolności). W akcji wziął udział przyszły włodarz grodu nad Prosną. Kiedy popiersie imperatora było usuwane z cokołu, do naszego bohatera podszedł były prezydent Kalisza Leon Betticher: „Panie Michalski – zapytał tajemniczo – czy to czasem nie za wcześnie?”. Niewiara w trwałość Polski spotkała się z ostrą reprymendą. Wbrew głosowi zwątpienia pokolenie dotychczasowych rewolucjonistów z zapałem zabrało się za odbudowę zniszczonego miasta i kraju. Jednym z takich entuzjastów był Jan Michalski. 22 grudnia 1918 roku został on ławnikiem miejskim (odpowiednik dzisiejszego radnego), 3 kwietnia 1919 roku tymczasowym prezydentem. 21 kwietnia, po pierwszych wyborach samorządowych, na stałe objął tę funkcję. O tym okresie pisał: „Nie było amatorów […] na odpowiedzialne stanowiska, a szczególniej na stanowisko prezydenta Kalisza, miasta spalonego i zabiedzonego podczas wojny, miasta, w którym zdolność podatkowa mieszkańców była w ówczesnym czasie prawie żadna. Zgodziwszy się przyjąć to odpowiedzialne stanowisko, z uszczerbkiem materialnym dla siebie, […] wychodziłem z założenia, że każdy kto może, winien spełniać obowiązek, winien przyjść państwu z pomocą”. Zbudować Kalisz od nowa 25 maja 1919 roku nowy prezydent miał zaszczyt witać marszałka Józefa Piłsudskiego, goszczącego w Kaliszu wraz z generałami Dowborem Muśnickim i Józefem Hallerem. Nie był to jednak dobry czas na świętowanie i uroczyste wizyty. 71 4•5•6 2011 Wieloletnia odbudowa miasta dopiero roku założono fundamenty szkoły przy się rozpoczynała. Ponieważ ratusz został ul. 3 Maja. Jeden z najszczęśliwszych dni spalony, magistrat zbierał się tymczasoprezydentury Jana Michalskiego przypadł wo w salach Banku Handlowego (obecnie na 17 października 1920 roku, kiedy ofibank PKO przy ul. Śródmiejskiej). Trwacjalnie rozpoczęto budowę nowego ratusza. Uroczystość – utrwalona na zdjęciach ła, zapoczątkowana jeszcze za Bronisława Bukowińskiego, akcja odgruzowywania pamiątkowego albumu – zgromadziła nie miasta. Priorytetem stało się zapewnienie tylko tłumy kaliszan, ale również przedstapracy rzeszom bezrobotnych. Nad ruinami wicieli władz państwowych z premierem unosiły się tumany pyłów, dlatego Kalisz Wincentym Witosem na czele. zyskał przydomek „fabryki kurzu”. Nazwa Wielki konflikt ta odnosiła się również do bezproduktywności prac, które nie zawsze były racjonalNiestety, energiczna działalność Jana ne. Wielu z zatrudnionych nie należało Michalskiego, często uderzająca w interesy do najbardziej potrzebujących pomocy, różnych grup społecznych i poszczególtrwonione były potężne pieniądze. Sytuacja nych osób, przysparzała mu wielu wrogów. ta doprowadziła do zupełnego opróżnienia miejskiej kasy. Roboty zostały zahamowane, ale w zamian powstał fachowy i bardzo potrzebny wydział budowlany. Energiczny prezydent próbował ukrócić największe patologie i przedstawił ambitny plan: odbudowa ratusza i teatru, budowa nowej szkoły, szpitala miejskiego i seminarium nauczycielskiego. Nie mniej ambitne były Prezydent Michalski prywatnie z żoną Izabelą projekty dotyczące regulacji rzeki oraz częściowego skanalizowania miasta. Zagorzałym krytykiem okazał się inspektor Miejsce przypadkowych robót zaczęły zajpracy i działacz lewicy dr Bronisław Komować planowe działania. Pieniądze doszutski (prezydent Kalisza w latach 1945tychczas przeznaczane na odgruzowanie 1947). Początkiem sporu było zapewne zostały przyznane, w postaci pożyczek, przejście Jana Michalskiego, byłego rewowłaścicielom spalonych kamienic. W ten lucjonisty, na pozycje prawicowe. Zdaniem sposób ukrócono marnotrawienie skromoponenta, prezydent faworyzował fabrynych środków pozostających w dyspozykantów kosztem robotników. Bronisław cji władz. Udało się też zorganizować na Koszutski zyskał znaczny wpływ na radę nowo pracę cegielni. Ważnym pomysłem miasta i stworzył silną opozycję. Po latach, na bezrobocie i przyspieszenie prac była bez dokładnych badań, trudno orzec, kto organizacja fachowych spółek rzemieślniw tym sporze miał rację. Jedno jest pewczo-budowlanych. Innym celem, niestety ne – obie strony konfliktu nie przebierały zakończonym niepowodzeniem, okazało w słowach. Adwersarze oskarżali się, rówsię przywrócenie Kaliszowi statusu miasta nież za pośrednictwem prasy, o najgorsze wojewódzkiego. Większe, choć powolne, przewinienia. Do dziś w zbiorach Muzeum sukcesy odnoszono na polu odbudowy Okręgowego Ziemi Kaliskiej znajduje się – 17 marca wmurowano kamień węgielpismo ligi antybolszewickiej skierowane do ny pod budowę teatru, 16 sierpnia 1919 Jana Michalskiego. W sposób dwuznaczny (bez podania nazwiska!) dokument wskazuje, że podczas rewolucji październikowej Bronisław Koszutski mógł być czynnym zwolennikiem partii komunistycznej. Wśród problemów prezydenta znalazły się także sprawy osobiste, podobno nie stronił on od alkoholu. Wyczerpany kłótniami Jan Michalski zdecydował się ustąpić, mimo poparcia uzyskanego od powołanych przez niego i bardzo sprawnie funkcjonujących spółek rzemieślniczych. Decyzja zapadła 1 maja 1920 roku. Przybywającego ponownie do Kalisza Józefa Piłsudskiego (15 maja 1921 roku) witał już nowy włodarz, którym został Kazimierz Koszutski – brat największego antagonisty dotychczasowego prezydenta. W podziękowaniu za pracę, rada miejska uchwaliła stypendium imienia Jana Michalskiego i nakazała w przyszłości zawiesić jego portret w budującym się właśnie ratuszu. Wśród licznych podziękowań za współpracę znalazł się dokument podpisany przez późniejszego prezydenta USA Herberta Hoovera, wówczas przewodniczącego Amerykańskiej Administracji Pomocy. Po latach niewątpliwe zasługi w odbudowie Kalisza docenił również prezydent Kazimierz Koszutski. Być może o zmianie jego postawy zadecydowały własne doświadczenia ze sprawowania niełatwej przecież funkcji głowy miasta. Spoliczkowany prezydent W nieco odmiennych, ale także trudnych warunkach, przyszło działać Mieczysławowi Szarrasowi. Drugi z opisywanych prezydentów Kalisza urodził się w 1881 roku pod Koninem. W 1902 roku rozpoczął studia medyczne na rosyjskim uniwersytecie w Warszawie. Niestety, w konsekwencji strajków 1905 roku uczelnia została zamknięta, a Mieczysław Szarras relegowany z uczelni. Po tym wydarzeniu niedoszły lekarz podjął pracę w kaliskim Towarzystwie Kredytowym Ziemskim, a w 1919 roku na dobre związał swoje losy zawodowe z sa- 4•5•6 2011 72 Prezydent Kalisza Jan Michalski przemawiający do kaliszan z okazji rozpoczęcia odbudowy ratusza w 1920 r. morządem miasta. Najpierw Mieczysław Szarras został ławnikiem, następnie sekretarzem prezydium rady miejskiej Kalisza, ale w lipcu 1920 roku, gdy mianowano go wiceprezydentem Kalisza, nie zdecydował się objąć tej funkcji. Rok później, 21 marca, rada ponownie powierzyła mu to ważne stanowisko. 18 lutego 1924 roku Mieczysław Szarras został prezydentem miasta. Urzędowanie rozpoczął w wyjątkowo złej sytuacji gospodarczej i społecznej. 9 i 10 lutego 1925 roku spokojne zazwyczaj miasto ogarnęła fala rozruchów. Tłum zdesperowanych, pozbawionych pracy robotników wdarł się do ratusza. Oskarżony o wezwanie policji starosta kaliski – Henryk Ostaszewski – był zmuszony uciekać przez okno prezydenckiego gabinetu. Prezydent został spoliczkowany przez kaliskie robotnice, mimo to nie załamał się i dalej sprawował swój urząd. Rządził miastem jeszcze 9 lat. Mimo skromnych możliwości finansowych samorządu i ogólnej stagnacji, był to okres ogólnego rozwoju miasta. Palisandrowy strop sali recepcyjnej Początek rządów wyznaczają działania symboliczne. W 1925 roku do użytku został oddany nowy gmach ratusza. Dzięki zebranym przez Mieczysława Szarrasa i radnego Henryka Grossa składkom społecznym, godziny na wieży magistratu zaczął odmierzać nowoczesny zegar. W tym samym roku zatwierdzono także nowy wizerunek herbu Kalisza. Wzór według projektu Henryka Marconiego, z niewielkimi poprawkami, obowiązuje do dzisiaj. Rok później zakończono budowę reprezentacyjnego Banku Polskiego w alejach (architekt Marian Palewicz, obecnie Bank Gospodarstwa Krajowego). W tym samym czasie Władysław Michalski opracowywał plan rozbudowy nadprośniańskiego grodu. Przebywający tu w 1928 roku dziennikarz „Ajencji Wschodniej” napisał: „Dziś liczy Kalisz już 53 295 mieszkańców. Największą osobliwością miasta jest skrzętna i pełna werwy odbudowa go, wszędzie widzimy nowo zabudowane ulice. […] Zawdzięczając to niespożytej energii pana prezydenta M. Szarrasa, Kalisz przybiera wprost odświętny wygląd. Powstają całe dzielnice o europejskim wyglądzie. Wykańcza się ratusz […] Wspaniała sala recepcyjna Rady Miejskiej i Magistratu, bogato inkrustowana rzeźbą o stropie palisandrowym, piękne stylowe żyrandole składają się na całość imponującą”. Tej entuzjastycznej ocenie wtórował goszczący u prezydenta (czerwiec 1927 roku) minister spraw wewnętrznych generał Felicjan Sławoj-Składkowski: „Otucha w serca wstępuje w zmartwychwstałym Kaliszu na widok prężnej pracy”. W tym samym roku przestał istnieć monument „upamiętniający” kaliskie zjazdy 73 4•5•6 2011 władców Prus i Rosji. Jego część główna, obelisk, został przeniesiony do Szczypiorna, aby odtąd upamiętniać internowanych legionistów. Z tej okazji do Kalisza – po raz trzeci i ostatni – przyjechał marszałek Józef Piłsudski (sierpień 1927 roku). Sukcesy i niedokończone plany Do najważniejszych inwestycji miejskich ukończonych za prezydenta Mieczysława Szarrasa wymienić należy stadion miejski (1927 r.), nową elektrownię w Piwonicach (1932 r.) i szkołę rzemieślniczą (1934 r.). Z myślą o najbiedniejszych mieszkańcach władze rozpoczęły budowę baraków dla bezdomnych. W 1932 roku na potrzeby rozwijającego się miasta założono cmentarz przy ulicy Mickiewicza. Punktem centralnym nowej nekropolii było ukończone rok później okazałe mauzoleum legionistów (zburzone przez hitlerowców). Z innych inwestycji trzeba wymienić wsparcie przez miasto budowy przystani wioślarskiej i strzelnicy brac- Portret Mieczysława Szarrasa (1921 r., mal. Zenobiusz Cerkiewicz). Obraz ufundowany przez pracowników Gazowni Miejskiej w 1931 roku zawieszono w sali posiedzeń rady miejskiej. Portret został usunięty z ratusza w okresie PRL, obecnie znajduje się w zbiorach Muzeum Okręgowego Ziemi Kaliskiej twa kurkowego. Za rządów Mieczysława Szarrasa rozpoczęła się też budowa nowego szpitala (1932 r.) i kontynuowana była, choć z wielkim trudem, odbudowa teatru. Otwarcie przybytku sztuki scenicznej nastąpiło dopiero w 1936 roku. Znaczącym sukcesem okazał się udział Kalisza w Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu w 1929 roku. Za swoje stoisko i całość osiągnięć gospodarczych miasto otrzymało wówczas złoty medal. Z perspektywy wydaje się, że jednym z najważniejszych osiągnięć omawianej prezydentury była budowa sieci kanalizacyjnej i wodociągowej. Zadania tego nie udało się rozpocząć żadnemu z poprzedników Mieczysława Szarrasa, choć o konieczności doprowadzenia wody mówiło się w Kaliszu od II poł. XIX wieku. Osiągnięcia swoje i poprzedników prezydent podsumował w przemówieniu wygłoszonym na piętnastolecie samorządu w Kaliszu. Według tych informacji w okresie od 1919 do 1933 roku odbudowano 182 budynki i postawiono 401 nowych. Największy ruch budowlany przypadł na lata 1925-1927, a więc w pierwszym okresie prezydentury naszego bohatera. W 1931 roku kaliszanie obchodzili uroczyście dziesięciolecie pracy samorządowej prezydenta. Za działalność spotykały go liczne zaszczyty państwowe (m.in. Złoty Krzyż Zasługi i Medal Dziesięciolecia Odzyskanej Niepodległości), jak i miejskie (m.in. jego imieniem w 1934 roku zostały nazwane ogródki działkowe). Niestety w tym samym roku dotychczasowy prezydent stracił funkcję na rzecz przybyłego z Grodna Kazimierza Sulistrowskiego. Legalność przeprowadzonych wyborów wzbudziła liczne kontrowersje. Poparcie dla Mieczysława Szarrasa złożyło aż dwunastu radnych, argumentując swoje stanowisko następująco: „Kandydatura dotychczasowego prezydenta została wysunięta przez radnych, którzy nie powodowali się żadnymi względami politycznymi, jedynie interes miasta mieli na widoku. […] Dotychczasowy prezydent miasta Kalisza pełni swe obowiązki od lat kilkunastu ku zupełnemu zadowoleniu mieszkańców Kalisza i władz nadzorczych”. Protesty radnych i mieszkańców nie zostały uwzględnione – zasłużony prezydent odszedł na emeryturę. Wiele z planowanych przez niego przedsięwzięć, m.in. budowa nowej siedziby biblioteki miejskiej, nie zostało zrealizowanych do dzisiaj. 4•5•6 2011 74 75 4•5•6 2011 3 czerwca – Koncert; wykonawcy: Marek Bałata, Marek Markowski – piano, Tadeusz Leśniak – keyboard, Tomasz Kupiec – bass, Bartek Staromiejski – drums, Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Kaliskiej, Adam Klocek – dyrygent; w programie – wiersze Karola Wojtyły oraz pieśni eucharystyczne w jazzowym brzmieniu: „Jeśli ten Kosmos” – Karol Wojtyła, Marek Bałata, „Pan gdy się w sercu przyjmie” – Karol Wojtyła, Marek Bałata, „Z dawna Polski Tyś Królową”, „Jezusa ukrytego”, „Wszystko Tobie oddać pragnę”, „Panie dobry jak chleb”, „Pójdźcie do Jezusa”, „Cóż Ci Jezu damy”, „Jeśli Miłość” – Karol Wojtyła, Marek Bałata, „Ave Maria” – Franciszek Schubert, ks. Jan Twardowski, Preludium e-moll – Fryderyk Chopin, „Smutna rzeka” – Fryderyk Chopin, Kościół Garnizonowy w Kaliszu, ul. Kolegialna 2, godz. 19.30 15 czerwca – Koncert dyplomowy studentów Edukacji Muzycznej WPA UAM w Kaliszu; wykonawcy: Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Kaliskiej, Chór Wydziału PedagogicznoArtystycznego w Kaliszu; w programie: Joseph Haydn – Msza B-dur „Terezjańska”, Lucjan Laprus – Pro Memoria 4 pieśni na chór i orkiestrę, „Jeszcze się kiedyś rozsmucę” – sł. Julian Tuwim, „Ojcze Nasz” – sł. Kornel Ujejski, „Matka Boska Kozielska” – sł. Jerzy Bazarewski, Włodzimierz Szomański – Msza Gospel, „Agnus Dei”, Kościół Garnizonowy w Kaliszu, ul. Kolegialna 2, godz. 19 17 czerwca – „Open Air Gala”; wykonawcy: Leticia Munoz Moreno – skrzypce, Alicja Węgorzewska – mezzosopran, Andrzej Lampert – wokal, Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Kaliskiej pod dyrekcją Adama Klocka; w programie: Pablo Sarasate – Fantazja na temat opery „Carmen” op. 25, Henryk Wieniawski – Wariacje na temat własny op. 15, arie operowe i muzyka musicalowa, plac Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu, godz. 22 *WPA UAM – Wydział PedagogicznoArtystyczny w Kaliszu Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, ul. Nowy Świat 28-30, Kalisz CENTRUM KULTURY I SZTUKI ul. Łazienna 6, tel. 62 765 25 00 20 maja – „Biblia w skróconej wersji” – Stara Prochoffnia z Warszawy, sala widowiskowa, godz. 10 i 18 22 maja – „O koniu, który jeździł konno” – przedstawienie muzyczne Teatru TAM 2, sala widowiskowa, godz. 17 27 maja – XI Kaliskie Spotkania Teatralne Przedszkolaków – finał, sala widowiskowa i konferencyjna. Impreza współorganizowana z Przedszkolem „Bursztynowy Zamek” z Kalisza 28 maja – Koncert Edyty Geppert „Nic nie muszę”, sala widowiskowa, godz. 19 29 maja – Estrada Folkloru, Moszczanka- Skrzebowa koło Raszkowa, plac przy OSP, od godz. 14.30 3 czerwca – Spektakl „Sen Alicji”, sala widowiskowa 10 czerwca – Koncert na zakończenie roku kulturalnego sekcji CKiS, wszystkie sale CKiS, godz. 18 17-19 czerwca – XVIII Międzynarodowy Festiwal Artystycznych Działań Ulicznych „La Strada”, korty CKiS, Główny Rynek w Kaliszu 2 lipca – Koncert w Żegocinie, estrada przy ośrodku kultury, w ramach XIV Międzynarodowych Spotkań Folklorystycznych, godz. 17 3 lipca – Estrada Folkloru. Targi Sztuki Ludowej, Brzeziny, estrada „Nad Zalewem” 17 lipca – Targi Sztuki Ludowej, Żerniki (gm. Blizanów), godz. 14 7, 14, 21, 28 sierpnia – IX Letni Festiwal Muzyczny „Chopin-Liszt”, Pałac Myśliwski Książąt Radziwiłłów w Antoninie, godz. 19 (7 sierpnia wystąpi Alexey Komorov z Rosji, 14 sierpnia – Helene Tysman z Francji, 21 sierpnia – Paweł Wakarecy, a 28 sierpnia – Joanna Różewska) 21 sierpnia – Estrada Folkloru. Targi Sztuki Ludowej, Sośnie, stanica „Biały Daniel” 28 sierpnia – „Kaliskie Miodobranie” – targi i wystawa, korty CKiS 3 września – Mała Estrada Folkloru. Targi Sztuki Ludowej, Szadek koło Cekowa, godz. 16 OŚRODEK SPORTU REHABILITACJI I REKREACJI ul. Łódzka 19-29, tel. 62 767 10 08 lub 62 757 32 67 29 maja – koncert chóru Alexandra Poustovalova, Sala Koncertowa im. Profesora Jerzego Rubińskiego WPA UAM w Kaliszu, godz. 16 MIEJSKI OŚRODEK KULTURY ul. Górnośląska 71b, tel. 62 753 24 11 1 czerwca – Festyn z okazji Międzynarodowego Dnia Dziecka, tereny zielone przy MOK, godz. 16.30-19 Program festynu: 16.30 – 17.30 – eliminacje do XVI Wojewódzkiego Festiwalu Piosenki Przedszkolaków „Czerwonak 2011” 17.30-17.50 – pokaz tańca grupy Sidewalk Underground Movement 17.50-18.00 – ogłoszenie wyników XVI Wojewódzkiego Festiwalu Piosenki Przedszkolaków „Czerwonak 2011” i wręczenie nagród 18.00-18.20 – występ finalistów konkursu Piosenki Ekologicznej oraz finalistów Festiwalu „Młoda Muza 2011” 18.20-18.30 – ogłoszenie laureatów konkursu literackiego „Piórem o mieście” 18.30-19.00 – występ młodzieżowej grupy gitarzystów Równolegle – warsztaty graffiti dla dzieci, pokaz capoeiry, klauni i szczudlarze 9 lipca – „Cebulkon” – Kaliskie Spotkanie z Fantastyką, siedziba MOK, godz. 11-23 TOWARZYSTWO ŚPIEWACZE „ECHO” pl. św. Józefa 7, tel. kom. 502 637 704 18-19 czerwca – XVIII Wielkopolskie Spotkania Chóralne „Carmen Sacrum Festival” W imprezie uczestniczyć będą trzy chóry kaliskie: „Kopernik” z III LO, Chór Państwowej Szkoły Muzycznej II st. oraz Chór ChłopięcoMęski Bazyliki Kaliskiej. Wystąpi także Jasnogórski Zespół Wokalny „Camerata” z Częstochowy. 18 czerwca – występ laureatów konkursu kompozytorskiego „Vox Basilicae Calissiensis”, Bazylika św. Józefa, godz. 12; Państwowa Szkoła Muzyczna I i II st. , godz. 18 19 czerwca – występ Jasnogórskiego Zespołu Wokalnego „Camerata”, Bazylika św. Józefa, godz. 11; Kościół Garnizonowy – występ Chóru Chłopięco-Męskiego Bazyliki Kaliskiej, godz. 10 W tegorocznej edycji imprezy organizatorzy planują również zorganizowanie występów chórów w różnych, nietypowych przestrzeniach miasta, jak np. centrum handlowe, miejski Rynek, park. Po raz pierwszy w historii tego projektu wystąpić też będą mogli mieszkańcy Kalisza. Ogłoszenia o możliwości wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu opublikowane zostaną w maju w lokalnych mediach i wybranych parafiach miasta. POLSKI ZWIĄZEK CHÓRÓW I ORKIESTR Oddział w Ostrowie Wielkopolskim ul. Ludwika Waryńskiego 29, tel. 62 736 64 15 7, 14, 15 sierpnia – VI Letni Festiwal Orkiestr Dętych Południowej Wielkopolski, Park Miejski w Kaliszu, obok Baszty „Dorotki”, godz. 17 BIBLIOTEKI Książnica Pedagogiczna im. Alfonsa Parczewskiego w Kaliszu ul. Nowy Świat 13, tel. 62 757 13 21 10 maja-31 października – „Kalisz teatralny. Dokumenty ze zbiorów Książnicy Pedagogicznej im. Alfonsa Parczewskiego w Kaliszu” – wystawa Miejska Biblioteka Publiczna im. Adama Asnyka w Kaliszu ul. Łazienna 6, tel. 62 757 34 30 lub 62 757 22 88 Filia nr 5 ul. Złota 26-28, tel. 62 757 68 14 „Wakacje z książką” – głośne czytanie, każda środa wakacji, w godz. 10-12 Opracowała Aneta Janicka