strony_201-300 - Instytut Kaszubski
Transkrypt
strony_201-300 - Instytut Kaszubski
powieœciopisarzem i dramaturgiem. Jego powieœci osadzone w realiach wschodniopruskichcieszy³y siê du¿ympowodzeniem(Zwei Wiegen,1887).Z polskiego punktu widzenia ciekaw¹ sylwetk¹ by³ Ferdinand Adolf Gregorovius (1821-1891), rodem z rodziny mazurskiej z Nidzicy, który zdoby³ sobie trwa³e uznanie raczejjako historyk kultury œredniowiecznego Rzymu. By³ te¿ dramaturgiem,epikiem, autoremlicznych utworów proz¹. Jegopostawalibera³a i polonofila jest dobrze znana4.Autor g³oœnegodzie³a z 1848 r. pt. Die Idee des Polentums nale¿a³do epigonów romantycznej koncepcji historii, a co do historii Polski przyj¹³ pogl¹dy JoachimaLelewela z pozytywn¹ ocen¹ demokracji szlacheckiej na czele. Najczêœciejówczeœni,doœæ liczni twórcy królewieccy czy gdañscydzia³ali jako dziennikarze,dyrektorzy teatrów, profesorowie ró¿nych szkó³.Warto te¿zasygnalizowaæ jeszczejednego polonofila tej epoki, Heinricha Nitschmanna (1826-1905) z Elbl¹ga, mi³oœnikapolskiej literatury5,jej t³umacza,a zarazempoetê niemieckiego, kompozytora, a tak¿e autora pierwszej niemieckiej ca³oœciowejpróby historii literatury polskiej6.W Gdañskuspor¹ popularnoœci¹cieszy³asiê na prze³omie wieków Johanna Niemann (1844-1917). Jej najpopularniejszapowieœæ dotyczy³a dziejów Gdañskaw latach 1806-1815:Die Beiden Republiken (1900)7.Przedstawicielem literatury dialektu gdañskiego("Danziger Platt") by³ pastor Walter Domansky (1860-1936), autor utworów humorystycznych i realistycznych ("Danziger Allerlei", 1903).Warto dodaæ,i¿ folklor literacki by³ silnie reprezentowany w ca³ym piœmiennictwiepomorskim. Z Gdañska wyszed³ tak¿e humorystaJohannesTrojan (1837-1915), osiad³yw Berlinie, autor tak¿ezbioru utworów gdañskich pt. VonStrand und Heide und andere Skizzen, 1887. Poet¹ doliny Wis³y by³ Georg von Kries, w³aœcicielziemski spod Tczewa ze znanejw XVIII w. rodziny toruñskiej, autor zbioru pt. Gedichte(2 wyd. 1911). 4 Por. F. Gregorovius,Idea polskoœci.Dwie ksiêgi martyrologii polskiej, prze³. F. Jezio³oncz, opr. i wstêp J. Jasiñski, Olsztyn 1991. 5 Por. E. Dzikowska,Heinrich Nitschmannais VermittlerzwischendenKulturen, w: Literatur in Kulturgrenzraum, Lublin 1996, s. 89-98. Z uwagi na charakter szkicu ograniczy³em informacje o literaturze do minimum. Najczêœciejjednak wielu autorów nie posiada opracowañ poza wzmiankami w s³ownikach biograficznych. 6 Pierwsze wydanie jego Geschichte der polnischen Literatur ukaza³o siê w Lipsku w 1882, trzecie wydanie w 1896. W istocie a¿ do okresu bardziej fachowej dzia³alnoœci Aleksandra Briicknera by³ to dla Niemców g³ówny informator o literaturze polskiej. 7 Bo Pompecki, op. cit., s. 218 z ³atwym z regu³y u niego entuzjazmem pisa³ o J. Niemann: [...]eine Preussin von echten Schrot und Korn. 202 Stanis³aw Salmonowicz Obok typowych autorów realistycznej i obyczajowej Heimatliteratur okresami przybiera³na sile regionalnynurt niemiecko-pruski,który znajdowa³zw³aszcza wyraz w utworach apologizuj¹cych epokêkrzy¿ack¹ i misjê niemieck¹ na wschodzie. Wœród.galeriipisarzy wschodniopruskich tej epoki8warto przypomnieæ znan¹ju¿ przed po³ow¹ wieku pisarkê Fany Lewald (1811-1889),rzadki przyk³ad ówczesnejemancypantkiz rodziny ¿ydowskiej, która swe liczne powieœciz tez¹ traktowa³ajako orê¿ krytyki spo³ecznej.Najwa¿niejszymjej dzie³em by³a przecie¿ szeœciotomowaautobiografia: Meine Lebensgeschichte (1861-1862). Czo³owym twórc¹ regionalnym, choænie najwy¿szegolotu, by³ Erost Wichert (1831-1902), który dzia³a³ g³ównie w Królewcu. P³odny ten pisarz (18 powieœci,ponad 30 sztuk teatralnych itd.) zdoby³ szczególneuznanie jako autor powieœciz dziejów zakonu krzy¿ackiego( Heinrich von Plauen, 1881). Urok Zakonu, wschodnia misja Prus,jak i postawagorliwego protestantacharakteryzowa³ypogl¹dy autora9.Og³osi³jednak tak¿etrzy interesuj¹ce tomy Heimatliteratur pt. Litauische Geschichten(1881). Przyk³adów natomiast literatury przepojonej w¹tkami antypolskimi, nieraz jaskrawymi, na tle historycznym by³o wiele1°.Narastaj¹cy za czasówBismarcka i Wilhelma II konflikt narodowy polsko-niemiecki znajdowa³ szerokie odbicie w³aœniew literaturze niemieckiej Pomorza,m.in. w licznych utworach zwi¹zanych z tzw. tumultem toruñskim z 1724 rl. U progu XX w. pisarze wschodniopomorscyodegraliwa¿n¹ rolê w dziejach literatury niemieckiej: w powstaniu i rozwoju niemieckiego naturalizmu. Czo³owym osi¹gniêciem tej literatury by³ tzw. konsekwentnynaturalizm Aroo 8 Por. generalnieantologiaW. Lipscherai K. Brakonieckiego,Meiner Heimat Ge- schichte.Ostpreussen im Spiegelder Literatur, Miinchen 1996 i uwagi o niej J. Jasiñskiego, Antologia literacka Prus Wschodnich, "Komunikaty Mazursko-Warmiñskie", 1998, nr 1(219), s. 155-160. 9 O roli ideologicznej poczytnych utworów Wicherta por. A. Kuczyñski, Fa³sz historyczny w powieœci "Heinrich von Plauen" Ernsta Wicherta, w: Literatura niemieckiego obszaru jêzykowego XIX i XX wieku, "Folia Litteraria" 21, £ódŸ 1998, s. 249-261. 10 Por. przyk³adowo R. Hecker z Gdañska og³osi³ Die Rache des Starosten, 1890, F. Kiehl z Torunia pisywa³ mocno antypolskie sztuki typu Der weisseAdler, 1910. Por. tak¿e Klara Quandt: Die Polen in Danzig, wielokrotnie wydawana. II Pisa³o tu ca³e grono autorów, jak R. von Gottscha11,G. von Freytag, E. Wichert, F. Schawa11er,J. von Pederzani -Weber. Por. choæbyutwór profesora gimnazjum toruñskiego L. Prowe pt. Die Wacht an der Weichsel (1866). Holza (1863-1929), rodem z Kêtrzyna, który- dzia³aj¹c g³ównie w Berlinieby³ jednym z twórców niemieckiegonaturalizmu.Napisanyprzezeñ(wspólnie z JohannesemSchlafem)dramatDie Familie Selicke(1890) uznanyzosta³jako mistrzowski przyk³ad dramatunaturalistycznego.By³ lirykiem, dramaturgiem i prozaikiem. £¹czy³, zw³aszczaw m³odoœci,krytyczne spojrzeniena œwiati stosunki spo³ecznez pesymizmem ala Schopenhauer.Przebywaj¹c poza rodzinn¹ prowincj¹, wraca³jednak stalew utworach do krajobrazów i ludzi swej wschodniopruskiej m³odoœci.Wywar³ wp³yw na ca³¹ generacjêartystów niemieckiech ³¹cznie z G. Hauptmannem.Tak¿einny wybitny przedstawiciel naturalizmu, Max Halbe (1865-1944),rodem spodGdañska,który znaczn¹ czêœæ ¿ycia spêdzi³ w Monachium, by³ nade wszystko dramaturgiem,a naturalizm ³¹czy³ z ostr¹ krytyk¹ spo³eczn¹,nie woln¹ od wp³ywów socjaldemokratycznych. W póŸniejszymokresie¿ycianie stroni³jednak od w¹tków szowinistycznych, a nawet rasistowskich, co spowodowa³oswego rodzaju zaanektowanie jego twórczoœciprzez narodowy socjalizm. Wielkie jego sukcesyto dramaty w nurcie naturalizmu, które czêstodziej¹ siê w mieszanympolsko-niemieckim œrodowiskupomorskim. Podobniejak Hauptmann nie cofa³ siê Halbe przed ukazywaniem ostrych ludzkich konfliktów na tle potêgi si³ przyrodyl2. Trzecim wielkim przedstawicielem naturalizmu Pomorza wschodniego by³ Hermann Sudermann(1857-1928),rodem z rodziny menonickiej z okolic K³ajpedy, który - choæregion wczeœnieopuœci³- to krajobrazy, konflikty i ludzie tego terytorium pozostali dlañ na zawszeŸród³eminspiracji artystycznej. Okreœlanyjako "naturalista z romantyczn¹ dUSZ¹"13 ukazywa³ w swych utworach konflikty namiêtnoœcii interesów, nie unikaj¹c jaskrawych barw. Od krytyki spo³ecznejprzeszed³w swych utworach proz¹ pisanych do ukazywania nieub³aganejwalki polsko-niemieckiej (powieœæ z czasów napoleoñskich Katzensteg, 1888), brutalnie nieraz eksponuj¹c wielkoniemieckie szowinistyczne uczucia. Liczne jego utwory regionalne,jak zw³aszczaLitauische Geschichten(1917), zachowa³ydu¿¹ wartoœæ literack¹. Czerpa³tak¿e z problematyki Prus Zachodnich (np. w sztuce,której akcja dzieje siê na Helu, pt. 12 Por. ogólnie F. Zillmann, Max Ha/be. Wegenund Werk, Wiirzburg 1955. O drama- cie Freiheit z 1913,który wi¹za³ siê z histori¹ Gdañska,por. Z. Chodemy,Danzig und Preussen:einekritische Gegeniiberstellungin Max Ha/besFreiheit und die Tat desDietrich Stobiius,w: 1000Jahre Danzig.., s. 160-165. 13 Por. A. Pastuszka,Zu Hermann Sudermanns Litauischen Geschichten, w: Literatur in Kulturgrenzraum..,s. 99. 204 Stanis³aw Salmonowicz Strandkinder, 1710). Literatura regionalna w swych najtypowszych przyk³adachto twórczoœæ mazurskiegopisarzajêzyka niemieckiego, Richarda Skowronnka (1862-1932) rodem ze wsi ko³o Go³dapi oraz piewcy Litwy Pruskiej A. v. T. Tielo (w³. Kurt Mickoleit, 1879-1964).Skowronnek czu³ siê w pe³ni nie tylko Prusakiem,ale i Niemcem. By³ autoremmieszczañskichkomedii, a zw³aszczapowieœcio realistyczno-nostalgicznymcharakterze.W póŸniejszej jego twórczoœcidosz³y do g³osu wyraŸneakcenty antypolskie, których w zasadzienie by³o w poczytnych powieœciachz ¿yciawsi mazurskiej: Der Bruchhof, 1903,Polska Maria. Masurische Dorfgeschichten, 1888,Bruder Leichtfuss und Stern am Bein, 191014. Najwybitniejsz¹ poetk¹ Prus Wschodnich,o trwa³ym miejscu w dziejach poezji niemieckiej, by³a Agnes Miegel (1879-1964)z Królewca, która niemal do koñca ¿ycia mieszka³aw swym rodzinnym mieœcie.Jej zbiory poezji (Gedichte, 1901,Balladen und Lieder, 1907)zapewni³yjej rozg³osju¿ przed I wojn¹ œwiatow¹.Liryka i prozaMigiel by³y œciœle zwi¹zane z krajobrazamii œrodowiskami regionu. Liryka piêkna natury ³¹czona z mistyk¹ ziemi i historii ³atwo prowadzi³ajednak do w¹tków tzw. Blut-und Bodenliteratur,zw³aszczaw twórczoœcipo I wojnie œwiatowej,co przynios³ojej ~nanie w dobie narodowego socjalizmu.Jej wierszestanowi³yjednak oryginalny akcentepoki- ich melodyjnoœæ i malarskiewrêcz impresjezapewni³ypoetcewielk¹ popularnoœæ. Osobno wspomnieætrzeba kilku autorów, którzy dalecy od naturalizmu czy realizmu reprezentowali w swej twórczoœciakcenty ró¿norodne:modernistyczne, klasycyzuj¹ce b¹dŸ byli prekursorami ekspresjonizmu,tak wa¿nego dla dziejów literatury niemieckiej. Prekursoremekspresjonizmui wrogiem naturalizmu by³ satyryk i liryk Paul Scheebart(1863-1915) z Gdañska,który od 1887 dzia³a³w Berlinie, jako poeta awangardowy,autor opowiadañ fantastycznych i powieœci-groteskipt. Die GrosseRevolution (1902). Neoromantykiem i symbolist¹ by³ Emst Hardt (w³. nazwisko: Emst Stockhardt, 18761947) rodem z Grudzi¹dza. Jako liryk i dramaturg szed³zw³aszczaza Hugo von Hoffmanstahlem,tworz¹c jednak w³asnystyl liryczny i dramatyczny(dramaty Ninon de Lanclos, 1905, Tantris der Narr, 1907). Tak¿ei Che³mnowyda³o zdolnego m³odego literata, HermannaLonsa (1866-1914), który zgin¹³ pod Reims, a wykaza³ siê m.in. talentem narratorskim w opowieœciachmyœliwskich(Mein griines Bucht, 1909), a tak¿ejako autor ballad (Mein blaues 14 Por. T. Namowicz, Die Grenzezu Po/en. Richard Skowronneb "ostpreussische Romane ", w: jw., s. 19-28. ~raturapiêkna Pomorza Wschodniego(~50-1918) 205 Buch, 1909).Poet¹jednak ówczeœnie zwi¹zanym z najnowszymi ówczesnymi pr¹dami europejskimi,bliskim twórczoœciRilkego i Verhaerena,by³ Paul Zech (1881-1946) rodem spod Torunia, który nale¿a³ju¿ do wczesnych ekspresjonistów: znakomity t³umaczpoezji, liryk i dramaturg,bliski lewicy piewca proletariatu,nowoczesnoœci, techniki, pacyfista,nale¿a³g³ównie do epoki weimarskiej, choæju¿ w 1918 r. dosta³wysok¹ poetyck¹ nagrodêniemieck¹ (KleistPreis), a najwybitniejsze jego osi¹gniêcia poetyckie zwi¹zane s¹ z poezj¹ krajobrazów Pomorzagdañskiego:Die EiserneBriicke, 1914,Scho//enbruch1912. Wiêkszoœæ ¿ycia spêdzi³jednak poza rodzinnym Pomorzem. Z Pomorza wyszli tak¿e liczni autorzy urodzeni przed 1890 r., których twórczoœæ jednak nale¿yju¿ g³ównie do okresu po I wojnie œwiatowej,jak Oskar Loerke (1884-1914)rodem spod Œwiecia,liryk, prozaik, krytyk literacki, którego jednak zbiorek poezji Gedichtedatuje siê z 1915r., a który zawsze wraca³w swej twórczoœcido motywów m³odoœcispêdzonejw dolinie Wis³y15. Tak¿eRudolf Borchardt (1877-1945) rodem z rodziny ¿ydowskiej z Królewca, wybitny poeta, mi³oœnikantyku i renesansu,wkrótce opuœci³Pomorze. JegoJugendgedichte,1913nale¿¹ jednak do osi¹gniêæepoki. Twórczoœæ najwybitniejszego prozaika wschodniopruskiegookresu miêdzywojennego,Emsta Wiecherta(1887-1950) nale¿yju¿ tak¿edo okresu nastêpnego,choæw 1916 r. wyda³ powieœæ pt. Die F/ucht. Przygodna, patriotyczna i wojenna literatura lat 1914-1918powsta³ana fali entuzjazmuwojennego, nie wyda³a utworów wysokiego lotu. 3. Literatura polska Prus Zachodnich Je¿elistwierdzamygeneralnie,i¿ mia³a ona charakterwybitnie regionalny, a nawet peryferyjny (zarównoz punktu widzenia tematyki,jak i wartoœciœciœle artystycznych),to nie oznaczato, i¿ nie odegra³aona wa¿nej roli w dziejach kultury PomorzaGdañskiegol6.Zawód literata polskiego przez ca³y wiek XIX w zasadziena tym terenienie istnia³: po ksiê¿achi ziemianach,którzy stanowili g³ówn¹ grupê pisz¹c¹ jeszcze w po³owie wieku, póŸniej coraz czêœciejpisarstwem - ale ubocznie - zajmowali siê, nieliczni zreszt¹, przedstawicielepolskich wolnych zawodów- prawnicy, lekarze.Najczêœciej jednak zaczn¹ siê pa15 Pisa³Loerke: "ich dar! die WeichselmeinezweiteMutter (..)nennen"- wedfugH. Motekat, op. cit., s. 379. 16 Korzystamtu tak¿ez niepublikowanychjeszczeuwagprof. J. Borzyszkowskiego. Stanis³aw Salmonowicz 206 raæliteratur¹ quasi zawodowoci, którzy ¿yli z dziennikarstwa,którego pewien rozwój w Gdañsku,Toruniu, Grudzi¹dzu czy le¿¹cejnieopodalBydgoszczyzanotowaænale¿y w ostatnim æwieæwieczuXIX w. Teoretycznie rzecz bior¹c, polscy twórcy nolens volens zdobywali z regu³y wykszta³cenie tylko w warunkach zaboru pruskiego i ³atwiej nieraz mogli siê orientowaæ w pr¹dach literackich id¹cych z Niemiec ni¿ z Krakowa czy Warszawy. Takjednak raczej nie by³o i bariera narodowoœciowa okreœla³az regu³y tak¿e opcje literackie i ich charakter. St¹d mo¿na powiedzieæ, i¿ choæspóŸniony, ale bardzo trwa³y pozostawa³ wp³yw polskiego romantyzmu, który w ka¿dym razie okreœla³wiêkszoœæ pomorskich prób poetyckich a¿ po oko³o 1890 r.17.Sytuacjê polskich pisarzy Pomorza okreœla³a nie tylko pewna izolacja od innych œrodowiskpolskich, lecz i mo¿liwoœci publikacyjne, o wiele gorsze ni¿ analogiczna sytuacja twórców niemieckich. Pamiêtaæte¿ nale¿y o roli pruskiej cenzury, która nie tylko ¿e hamowa³a zdecydowanie mo¿liwoœci polskich wyst¹pieñ publicznych (w tym i inscenizacji teatralnych i parateatralnych zgromadzeñ czy uroczystoœci), ale i utrudnia³a lub uniemo¿liwia³a druk wielu regionalnych jak ogólnopolskich utworów literackich o treœciachpatriotycznych, historycznych. Silny jednak¿e rozwój ruchu narodowoœciowego polskiego w Prusach Zachodnich, zw³aszcza na tle zaostrzenia siê antagonizmu polsko-niemieckiego w dobie kulturkampfu i pod rz¹dami cesarza Wilhelma II, otworzy³ nowe mo¿liwoœci, tak¿e dla tworzenia siê œrodowisk i struktur (to by³o bardzo trudne w systemie pruskim mimo oficjalnie panuj¹cej praworz¹dnoœci) kultury polskiej. Szczególnie istotne by³o tu powo³anie w Toruniu Towarzystwa Naukowego w roku 1875, istnienie od 1867 r., "Gazety Toruñskiej", rola "Gazety Gdañskiej" ,zw³aszcza od 1891 r., jak i ogromna rola "Gazety Grudzi¹dzkiej" od 1894 r8. Pewien wzrost zamo¿noœcispo³eczeñstwa, " 17 Ksi¹¿ka J. Szewsa,Filomaci pomorscy. Tajne zwi¹zki m³odzie¿ypolskiej na Pomo- rzu gdañskim w latach 1830-1920, Warszawa 1992, informuj¹c o dyskusjach i lekturach literackich m³odzie¿y ukazuje, i¿ a¿ po pierwsze lata XX w. g³ówne zainteresowania koncentrowa³y siê wokó³ twórczoœciA. Mickiewicza i romantyków. Na tle stosunków w zaborze pruskim przewaga treœcipatriotyczno-dydaktycznych w zainteresowaniach polskich œrodowiskjest w pe³ni zrozumia³a, a i has³o "sztuka dla sztuki" si³¹ rzeczy do stosunków tych oko³o roku 1900 raczej nie pasowa³o. 18 Por. zw³aszcza zbiór prac J. Borzyszkowskiego, Gdañsk i Pomorze w XIX i XX wieku, Gdañsk 1999, tego¿ Inteligencja polska w Prusach Zachodnich 1848-1920, Gdañsk 1986, S.Wierzchos³awskiego, Elity polskiego ruchu narodowego w Poznañskiem i w Prusach Zachodnich w latach 1850-1914, Toruñ 1992, J. Banacha, Prasa polska Prus Zachodnich w latach 1848-1914. Gdañsk 1999. Literatura piêkna Po'!!.?rza Wschodniego(l 850-1..:!}8) 207 Stanis³aw Salmonowicz 208 ka¿dej naszej myœliI9".St¹d jak¿e symbolicznego znaczenianabiera fakt, i¿ jedyna ówczeœniena ziemiach polskich edycja legalna Pana Tadeusza,ukaza³a siê w Toruniu w 1858r., nb. w drukami niemieckiego wydawcy, Ernesta Lambecka. Dla okresu trwaj¹cego niemal po schy³ekwieku polska literatura piêkna wystêpowa³a najczêœciejna ³amach gazet i kart polskich kalendarzy. Kalendarz katolicki dla ludu polskiego na rok 1851 wyda³ w Che³mnie w 1850 r. jeden z nielicznych podówczas literatów pomorskich, Juliusz Prejs (1820-1904), utrzymuj¹cy siê w³aœnieg³ównie ze wspó³pracy z polskimi pismami i z redagowaniakalendarzy. Kalendarze i czasopisma,gazety - z ich pewnym quantum treœciliterackich, regionalnychb¹dŸ ogólnopolskich,zaspokaja³yraczejniewielkie potrzeby gros ludnoœci.Elity siêga³y,rzeczjasna, po publikacje z innych zaborów oraz z Wielkopolski. O powa¿niejszympolskim œrodowiskuintelektualno-kulturalnym, kultywuj¹cym tak¿e ró¿ne formy piœmiennictwapolskiego, mo¿na mówiæna prze³omie wieków tylko w Toruniu, g³ównie wokó³ Towarzystwa Naukowego, którego rola kulturalna daleko wykracza³a poza rolê œcislenaukow¹. Istotna by³a tak¿erola Gdañska,generalniejednak twórcy polscy byli rozproszeni po ca³ym obszarzePomorza Gdañskiego,co nie u³atwia³o integracji. W epocewilhelmiñskiej Toruñ promieniowa³ na ca³ePrusy Zachodnie: opiera³siê- poza œrodowiskiem ziemiañskimi nadalbardzoaktywnymi ksiê¿mi katolickimi - na niewielkiej grupie inteligencji miejskiej. Wokó³ TNT rozwija³ siê ruch naukowy, publicystyka, narodowa dzia³alnoœæ kulturalna. Brakowa³o przecie¿talentów literackich, brakowa³o œrodkówpieniê¿nychna szersz¹ dzia³alnoœæ. Wybitny polityk i dzia³acznarodowy tego okresu,Ignacy £yskowski (1820-1886) by³ przede wszystkim organizatoremdzia³añ narodowych i kulturalnych, uprawia³jednak doœæ obfit¹ twórczoœæ pisarsk¹, g³ównie o wartoœciachdydaktycznych.Tak¿eg³ównie z Toruniem by³ zwi¹zany wybitny historyk, ksi¹dz Stanis³awKujot (1845-1914), który pisywa³ tak¿e popularne powieœcihistoryczne,nawi¹zuj¹c do wzorów J.1.Kraszewskiego.Og³asza³ tak¿epowieœciobyczajowe o moralizuj¹cej treœci,jak dzie³o o skomplikowanym tytule: Krête drogi czyli historya m³odzieñcazb³¹kanego (1883). W spomnieænale¿y tak¿e W³adys³awa£ebiñskiego (1840-1907), dziennikarza, ale i popularnegoliterata regionalnego,autoraobrazków scenicznychczy 19 Cytat wedle W. Jakóbczyk, Listy Ignacego £yskowskiego do Wojciecha Lipskiego, Toruñ 1935,s. 5-6. Literatura piêkna . - Pomorza Wschodniego - (1850-1918) 209 sztuk nieskomplikowanych, nadaj¹cych siê do wystawiania przez teatry amatorskie Pomorzatypu Kamienicaalbopiosnka swatem(1884), Wyboryw szwalni. Krotochwila (1885). Na trwalsze uznanie ówczesnezas³u¿y³ajedynie paraj¹ca siê piórem z pewnym sukcesempoetka i powieœciopisarkapomorska, Anna z Bardzkich Karwatowa (1854-1932), autorka p³odna,acz niewysokiego lotu i bardzo tradycyjnych pogl¹dów literackich. Tworzy³a sztuki historyczne b¹dŸ obyczajowe,by³a autork¹ poematuw 14 pieœniachpt. Józef Skalski (1904), liryki zebra³aw zbiorku pt. Z mojej teki (1907). £¹cznie og³osi³a 16 obrazków scenicznych,cztery powieœcioraz wspomnienia. (Moje wspomnienia doprowadzonedo 1914r. ukaza³y siê w 1932r.). PoezjaKarwatowej mia³a charakter epigoñski, ³¹czy³a w utworach romantyzm z realizmem (powieœæ Czarnaper³a, t. 1-2, Kraków 1913).Daleka od modernizmu, odrzuca³a has³o sztuka dla sztuki. Liczne wypowiedzi o jej twórczoœciz pewnej perspektywy podkreœlaj¹jej rolê spo³eczno-kulturaln¹ dla epoki, realizm spo³eczny, obronê polskiego stanuposiadania2O. Karwatow¹ mo¿nauznaæza reprezentacyjn¹ sylwetkê nie tyle literatury kobiecej (choæw jej ramach w tej epocezajmuje doœæ wa¿k¹ pozycjê), co regionalnej literatury zaboru pruskiego: pogl¹dów konserwatywno-klerykalnych, broni³a wartoœcinarodowych i katolickich, idealizuj¹c w¹tki z historii Polski, jak i walkê o byt spo³eczeñstwa. Mo¿na by j¹ zestawiaæ,acz brak³ojej wiêkszegotalentu beletrystycznego, z twórczoœci¹innej autorki z kresów, podobnej co do sposobumyœleniai pojmowania literatury: z Mari¹ Rodziewiczówn¹, która jednak swymi powieœciamizyska³asobie trwa³y ogólnopolski sukces. Typowym pisarzem"dla ludu", dziennikarzempisz¹cym z obowi¹zku spo³ecznegoi narodowego,by³ Ignacy Danielewski (1829-1907). Gros jego tekstów o ró¿nym charakterzeukazywa³osiê na ³amachperiodyków epoki, z którymi wspó³pracowa³b¹dŸ je redagowa³.Jego pieœñWis³omoja, Wis³ostara nale¿a³ado najpopularniejszych,i to w trzech zaborach,pod koniec XIX w.2! Danielewski pisywa³ utwory poetyckie,baœniei opowiadanialudowe, opowieœcio treœcihistorycznej. Niew¹tpliwie odegra³du¿¹ rolê w upowszechnianiu treœcinarodowych, choædziœjego twórczoœæ ma ju¿ tylko walor historyczny. 20 Por. o niej szkic J. M. Koniecznegopt. Anna z BardzkichKarwatowa literatka, pomorska (1854-1932),w: tego¿,Z problemów ¿ycia literackiego na obszarzezaboru pruskiego w X/Xi XXw. Bydgoszcz1993,s. 161-179. 21 Wartoprzypomnieæ znamienny(acznieodosobniony)fakt, i¿ ów utwór Danielewskiegozosta³formalnie zakazanywyrokiem s¹du pruskiegow Toruniuw roku 1903! Wyda³ m. in. w formie ksi¹¿kowej dwa tomy Powiastek-i opowiadañ Majstra od Przyjaciela Ludu (1865, 1869). Zauwa¿mywreszcie, i¿ wp³ywy modernizmu ujawni¹ siê raczej dopiero po roku 1900.Efemerycznietak¿ena Pomorzuukazywa³y siê druki zwi¹zane z najnowszymi pr¹dami literackimi owej doby,jak ŒlubyStanis³awaPrzybyszewskiego,bliskiego zreszt¹ sprawom Torunia i Pomorza,wydane w toruñskiej drukami Buszczyñskich w 1907 r. w wytwornej szacie typograficznej. Osobno wspomnieætrzeba zbieraneod po³owy XIX w. i publikowane utwory ludowe, pieœnianonimowe (o trudnej z regu³y datacji), wszelaki folklor literacki, stanowi¹ce w sumie nieraz istotne tworzywo dla utworów poetów regionalnych, a tak¿ew jakiejœmierze wp³ywaj¹ce na zainteresowaniarodzim¹ kultur¹ w jej najstarszychprzekazachliterackich czy quasi literackich. 4. Piœmiennictwopolskie na Warmii i Mazurach Szczególnasytuacjaetnicznai historycznatego terytorium powodowa³a,i¿ a¿po wiek XX bêdziemytu mieli niemal wy³¹cznie wytwory literatury ludowej i "dla ludu" pisanej. Piœmiennictwopolskie Warmii i Mazur, w niejednym siê od siebie ró¿ni¹ce, co wynika³o z odmiennej przesz³oœci tych regionów i ich ró¿nic kulturowych (katolicyzm Warmii ijej przynale¿noœæ do Polski a¿po rok 1772, a ewangelickie dzieje Mazurów pod rz¹dami pruskimi), nale¿a³obyodrêbnie szczegó³owoscharakteryzowaæ, choæw obu wypadkachjedna rzecz nie ulega³azmianie: w g³¹b XIX w. literaturaregionupolskich skupiskmia³a g³ównie charakter u¿ytkowy, w sporej mierze zwi¹zany z potrzebami religijnymi czy obyczajowymi ludnoœci,a tak¿ez koncepcjamibudzeniaduchanarodowego przez przedstawicieli inteligencji pisuj¹cych g³ównie w tym celu. Odrodzenie œwiadomoœci narodowej w po³udniowej Warmii nastêpowa³o etapami g³ównie od lat szeœædziesi¹tych XIX w., nie bez du¿egowp³ywu ech powstania styczniowego22.Ogromne znaczeniemia³ fakt powstania w 1886 r. w Olsztynie "Gazety Olsztyñskiej", pierwszej polskiej gazety na Warmii. Oryginalna twórczoœæ literacka polska by³a przecie¿ nadal stosunkowo skromna. Brakowa³o talentów i mo¿liwoœci.Czo³owy dzia³acz narodowy, Andrzej Samulowski (1840-1920), pisywa³ tak¿e okolicznoœciowe utwory literackie, g³ównie poetyckie. Mo¿na go nazwaæpierwszym ludo22 Por. ogólnie materia³yJ. Jasiñskiego,Œwiadomoœæ narodowana Warmii w XIX wieku, Olsztyn 1983. Generalnie odsy³am do bogatej bibliografii autora. wym poet¹ Warmii23.W jego twórczoœciprzewa¿a³y akcenty religijno-patriotyczne. Podobniejak i wielu jego kontynuatorów, by³ blisko zwi¹zany z polskimi krêgami Wielkopolski, które anga¿owa³ysiê w budzenie narodowoœcipolskiej na Warmii. Rymotwórców, jak pisze o nich JanuszJasiñski, na Warmii, a zw³aszcza na Mazurach, nie brakowa³o. Autorami utworów byli czêsto autentyczni ch³opi, samoucy w rzemioœlepoetyckim24.Wspomnieæmo¿napoetê i prozaika JanaLiszewskieg025i Warmiaka pochodzenia niemieckiego pisz¹cego po polsku swe utwory - EugeniuszaBuchho1za26. Piœmiennictwomazurskie mia³o za sob¹ d³ug¹, ale i bardzo specyficzn¹ tradycjê, œciœle zwi¹zan¹ z wyznaniem luterañskim.Mazurzy,je¿eli nawet nie ulegli germanizacjii zachowalijako jêzyk domu i koœcio³a j êzyk polski (traktowany wówczasnierazjako jêzyk mazurski,uwa¿anyza coœodrêbnegood polskiego), to przecie¿reprezentowalidoœæ czêstoswoisty pruski patriotyzm pañstwowy, co - obok przyczyn œciœle wyznaniowych- nieraz izolowa³o te œrodowiska mazurskieod œrodowiskpolskich Warmii i Prus Zachodnich.W drugiej po³owie XIX w. zaczêlijednak nie tylko pastorzymazurscy,ale i ch³opi i mieszczanie coraz czêœciejsiêgaæza pióro i ró¿nekontakty ze spo³eczeñstwempolskim otworzy³y drogê do czêœciowego przynajmniej obudzeniasiê œwiadomoœcinarodoweju Mazurów,za czym poszed³pewien iloœciowyrozkwit regionalnej literatury piêknej. Wedle obliczeñ JanuszaJasiñskiegow okresie od 1870 do 1920roku publikowa³o blisko 50 poetów mazurskich.Poezjasta³asiê g³ównym gatunkiem literackim tego piœmiennictwa.Dwóch przynajmniej poetów mazurskichtej epoki nale¿a³obywspomnieæ:poet¹ mazurskim nr 1 by³ Micha³ Kajka (1858-1940),rodem z powiatu e³ckiego,samouk,któregojedyny za ¿ycia wydany zbiór wierszy pt. Pieœnimazurskieukaza³ siê dopiero w 1927 r}7 Ca³oœæ zachowanego dorobku poetyckiego Samulowskiego por. Andrzej Samulowski, ~zwól nas z ciê¿kiej niewoli. Wierszei proza 1868-1920. Zebra³, wstêpem i przypisami opatrzy³ J. Jasiñski, Olsztyn 1997, tego¿,Andrzej Samulowski 1840-1924. O narodowe oblicze Warmii. Olsztyn 1976. 24 Por. generalnie T. Orackiego, Rozmówi³bym kamieñ... Z dziejów literatury ludowej oraz piœmiennictwa regionalnego Warmii i Mazur w XIX i XX w.,Warszawa 1976. 25 Por. J. Lisewski, Swaty warmiñskie. Sztuczka teatralna w trzech aktach, Gniezno 23 1886. . 26 E. Buchholzpodpseudonimem Wanniakaog³osi³Szkicewarmiñskie,Poznañ1888. Literaturao twórczoœci ¿yciuM. Kajki jest ju¿ obfita, por. Z. Chojnowski,Micha³ Kajka poeta mazurski,Olsztyn 1992,oraz: M. Kajka, Z duchowejmej niwy. Wierszezebrali i opracowaliJ. Jasiñskii T. Oracki, Olsztyn 1982. 27 212 Stanis³aw Salmonowicz Starszy od niego Marcin Giersz (1808-1895), nauczyciel, autor kalendarzy i redaktor periodyków, by³ tak¿ep³odnym poet¹ i odegra³swoj¹ rolê w utrzymaniu jêzyka przez pruskich Mazurów, choæreprezentowa³jako pisarz i jako dzia³acz regionalny patriotyzm pruski28.Giersz i jego postawa mia³y wielu naœladowcóww ludowej twórczoœcimazurskiej, bardziej pruskiej ni¿ wyra¿aj¹cej uczucia narodowepolskie, co wyraŸnieró¿ni³oten nurt literatury mazurskiej od literatury Warmii. 5. Literatura kaszubska Fenomennarodzin kaszubskiejliteratury piêknej zas³ugujena szczególn¹ uwagê. Mo¿na wielorako rozwa¿aæklimat i okolicznoœcitowarzysz¹ce narodzinom tej literatury: wzrost ogólny wykszta³ceniai szerszyudzia³ inteligencji pochodzeniakaszubskiegow ¿yciu kulturalnym Pomorzaw II po³owie XIX w., rolê romantycznego"ludoznawstwa", które oko³o roku 1848 obudzi³o zainteresowania literatur¹ ludow¹, folklorem literackim, regionalizmem. Obok tekstów pisanych przez Kaszubów po polsku lub niemiecku, obok literatury poœwiêconêjw¹tkom kaszubskim pisanych przez autorów obcych etnicznie, ale nie œrodowiskowo, pojawi³a siê i rozkwit³a oko³oroku 1900literaturapiêkna w jêzyku kaszubskim.Jej rozkwit zosta³przecie¿poprzedzonyokresemkszta³towania siê pierwocin jêzyka literackiego kaszubskiego,trwaj¹cego od oko³o 1848 r. Jak wiadomo, swego rodzaju patronem - ojcem literatury w jêzyku kaszubskim by³ Florian Ceynowa (1817-1881), reprezentuj¹cy ów dominuj¹cy oko³o 1848 r. w w¹skiej grupie inteligencji mieszanegopochodzeniapolsko-kaszubskiegonurt politycznego powi¹zania z polskimi d¹¿eniami narodowymi i demokratycznymi, ale z zachowaniemkaszubskiej odrêbnoœci,o czym w³aœnienadewszystko mia³a stanowiæliteratura rozwijana we w³asnym jêzyku, a wykraczaj¹ca poza istniej¹cy "od zawsze" folklor literacki kaszubski, wyra¿aj¹cy siê w anonimowych pieœniach,legendach,bajkach, przys³owiach, opowieœciach.Dat¹ niejako symboliczn¹ narodzin kaszubskiej literatury piêknej jest utwór Ceynowy RozmowaPolócha z Kaszeb¹... (1850). Ceynowa swoj¹ ró¿norodn¹ twórczoœci¹stworzy³ fundamentypiœmiennictwakaszubskiego,którejako pierwszy do poziomuwysokiegoartyzmupodniós³poeta Hieronim Derdowski (1852-1902), uwa¿anyza twórcê kaszubskiegojêzyka 28Por. o nim J. Jasiñski. Œwiadomoœæ narodowa... s. 143. literackiego, autor eposu O panu Czorliñscim, co do Pucka po secelacho³ (1880) i wielu poematów i wierszy. Derdowski, pozostaj¹c generalnie pod wp³ywem polskiej poezji romantycznej, by³ samorodnym talentem poetyckim. W swej postawiewobec podstawowegosporupolsko-niemieckiego kontynuowa³ liniê Ceynowy, popularyzuj¹c has³o"Nie ma Kaszub bez Polonii, a bezKaszubPolœci!".Od Derdowskiegoliteraturakaszubskaprzekroczy³apu³ap folkloru i posz³adrog¹ w³asnegorozwoju29.Nale¿yjednak podkreœliæ, i¿ zarówno Ceynowa,jak i przez wiele lat Derdowski obok utworów publikowanych po kaszubsku pisywali liczne teksty po polsku. Tak wiêc skonstatujmy, ¿e pierwsza faza literatury kaszubskiej ³¹czy³a, nieraz w sposóbbardzo udany, tradycje kaszubskiegohumoru, ludowy folklor, z wp³ywami literatury polskiej, której twórcy kaszubskiegojêzyka literackiego czuli siê kulturowo i jêzykowo bliscy, zachowuj¹c równoczeœnie w³asn¹ odrêbnoœæ. Nowe pokolenie literatów kaszubskich,o wiele iloœciowoliczniejsze, to ju¿ generacjadzia³aj¹ca w XX w. Na czolo tzw. M³odokaszubówwysun¹³ siê Aleksander Majkowski (1878-1938),poeta i prozaik, satyryk, kodyfikator pisowni jêzyka kaszubskiego3O. Jego najwybitniejsze dzie³o literackie, powieœæ ¯ece i przigode Remusa,choæw sporej czêœcipowsta³ojeszczeprzed I wojn¹ œwiatow¹,opublikowane zosta³odopiero w 1938 r.31Obok niego wspomnieæ nale¿y wa¿k¹ dzia³alnoœæ i twórczoœæ regionaln¹ Jana Kamowskiego (18861939) i jego nowatorski zbiór utworów poetyckich pt. Novotne spiewe, 1910, oraz twórczoœæ ksiêdzaLeona Heyki (1885-1939).32 Mo¿nawyraziæpogl¹d, i¿ oko³o roku 1920 dorobek literacki twórców kaszubskichby³ ju¿ znaczny,w pe³ni usamodzielniony- w granicachprzecie¿niewielkiej i dalej g³ównie wiejskiej spo³ecznoœci kaszubskiej. ./ 29Poza cyt: zbiorem rozpraw J. Borzyszkowskiego por. szczególnie F. Neureiter, Hi- storia literatury kaszubskiej, Gdañsk 1982. O Ceynowie J. Kamowski, Dr Florian Ceynowa, opr. i pos³owiem opatrzy³ J. Treder, Gdañsk 1997. O Derdowskim m.in. A. Bukowski, Dzia³alnoœæliteracka ispo³ecznaH. Derdowskiego w Ameryce (1885-1902), Gdañsk 1961. 30 Por. ostatnio ¯ycie i twórczoœæ Aleksandra Majkowskiego, pod red. J. Borzyszkowskiego, Wejherowo 1997. 31 Por. najnowsze wydanie poematu po polsku i po kaszubsku: A. Majkowski, ¯ece i przigode Remusa - ¯ycie i przygody Remusa, cz. I - III, Gdañsk 1995. 32 Por. J. Kamowski,Moja droga kaszubska, opr. J. Borzyszkowski, Gdañsk 1981; S. Janke, Poeta z kaszubskiej nocy, Wejherowo 1998. TwórczoœæLeona Heyke nale¿y ju¿ g³ównie do okresu II RP, ale w latach 1911-1912 og³osi³ cykl wierszy lirycznych, por. Kaszebsczie spiewe, opr. Z. Roppel, Gdañsk 1978. 214 Stanis³awSalmonowicz 6. Uwagi koñcowe Ujêcie równoczesnew¹tków literackich trzechjêzyków PomorzaW schodniego pozwala mo¿e na kilka wniosków ogólniejszych, choærzecz ca³a wymaga³abypog³êbienia,bowiem brakuje do tej pory prób porównawczegospojrzenia w literaturze przedmiotu. Literatura piêkna niemiecka na Pomorzu Wschodnim pozostawa³aw bliskich z regu³y zwi¹zkach z rozkwitaj¹c¹ pod koniec wieku modernistyczn¹ literatur¹ niemieck¹. Poza œcis³ymnurtem Heimatliteratur i utworami pisarzy dialektów otwiera³o to drogê do ksztahowania siê wybitniejszych indywidualnoœciliterackich. Tak czy inaczej literatura niemiecka by³a literatur¹ panuj¹cej w kraju grupy etnicznej i jêzykowej, maj¹c za sob¹, w niejednej sytuacji, oficjalne poparciepañstwa.Polska literatura regionu mia³a z tego punktu widzenia charakterregionalny, zaœciankowy,co jednak ³¹czy³a z silnym nurtem narodowej s³u¿byw obliczu konfliktu polskoniemieckiego. Na czo³owysuwa³asiê swegorodzaju spo³eczna"walka u podstaw": krzewienie uczuænarodowych i regionalnych; nieraz publicystyka i dydaktyczno-moralne sk³onnoœcibra³y górê nad kryteriami estetycznymi. Dodajmy, i¿ nowe pr¹dy literackie dociera³y prêdzej poprzez literaturê niemieck¹ ni¿ z Krakowa czy Warszawy. Sytuacja w Wielkopolsce, silniejsza jako œrodowisko,by³a przecie¿,mutatis mutandis, podobna. Izolacja kordonowa by³a nieraz istotniejsza, ni¿ siê to nam dzisiaj wydaje. Odrêbn¹ pozycjê zajmowa³aw tym wszystkim literatura kaszubska,byæ mo¿edlatego, i¿ by³o to swegorodzaju dzie³o budowaneod podstaw z ró¿norodnych elementów.Górê bra³ fakt, i¿ w osobachDerdowskiego i Majkowskiego znalaz³aprzedstawicieli zdolnych ksztahowaænowatorski nieraz wyraz kaszubskiej to¿samoœci. Ostatnia uwaga dotyczy literatury specyficznie gdañskiej. GdañskaHeimatliteratur koñca XIX i pocz¹tków XX w. by³a silnie ju¿ okreœlonaogólnoniemieckim narodowym poczuciemgdañszczan,co nie wyklucza³o lokalnego kolorytu. Warto jednak dodaæ,i¿ wœródczêœciautorów, zw³aszczatych, co siêgali do przesz³oœci miasta, pojawia³a siê nuta nostalgii. Z tego punktu widzenia literatura gdañska by³a mo¿e niemiecka, ale niekoniecznie pruska i czêstoswego rodzaju resentymenty,którym da³aw swoim czasietak dobitny wyraz JohannaSchopenhauer,trwa³y nadal33. 33 Por. uwagi Z. Chodemy, Danzig und Preussen: Eine kritische Gegeniiberstellung in Max Halbes Freiheit und die Tat des Dietrich Stobiius. w: JOOOJahre Danzi${ s. 155-168. Kazimierz Nowosielski literatura, ma³e ojczyzny uniwersalia "Kto chce wykradaæowoce, musi wpierw posi¹œædwie rzeczy: stronê rodzinn¹ i dzieciñstwo. Potem dopiero bêdzie móg³ pomyœleæ o prawid³ach sztuki, surowych i wymagaj¹cych studiów z dziedziny ogrodnictwa i psychologii" - tak ci¹gle ma³o znany,wspó³czesnypisarz polski, Marian Pankowski, zaczyna swój Traktat o wykradaniu owoców, zamieszczonyw jednej z jego najciekawszychksi¹¿ek, w Smaglejswobodzie. Niech i mnie zatem bêdzie wolno zacz¹æod próby opisu smaków wzrastania, od wyprawy do krainy pierwszej, najbardziej serdecznej; do krainy mego dzieciñstwa. Urodzi³em siê w wiosce po³o¿onejw pobli¿u Noteci, która to rzeka akurat w tym miejscu, jakieœ15 km od Jeziora Brdowskiego, z którego bierze pocz¹tek, wedle zapewnieñ mojej babki oddziela Kujawy od Wielkopolski. Parê kilometrów za rzek¹ przycupnê³aniewielka wielkopolska osada Sompolno, do której, by pobieraænauki w miejscowym liceum, doje¿d¿a³emna rowerze, a sk¹d te¿,zw³aszczazim¹, mo¿naby³o wracaæ"na piechte, najpirw bez ³anki, tak durch, a potyrn troche na szage,bez pole", a¿ min¹wszy krzy¿ówki dochodzi³o siê do mego rodzinnego domu, wraz z reszt¹ wioskowych gospodarstwprzynale¿¹cegodo sompoleñskiejparafii, acz administracyjnie i regionalniezarazem- do kujawskiego Radziejowa. Wœródmiejscowych s³y- 216 Kazimierz Nowosielski chaæby³o mieszaninêkujawskowielkopolskiej gwary, która w mojej rodzinie nak³ada³asiê na kresow¹ mowê mego ojca, doœæ starannieukrywaj¹cego swój oszmiañski zaœpiew, byæmo¿edlatego- tak siê dziœdomyœlam- by ochroniæ dwóch swoich synów przed doœæ dokuczliwym, a wyostrzonym w czasiebójek z rówieœnikamiokreœleniem"zabugole". Dom, który zamieszkiwaliœmy,by³ poniemiecki (wówczas jeden z nielicznych ceglanych domów we wsi, choætak naprawdêjego budowniczemu ceg³y starczy³ozaledwie najedn¹ zewnêtrzn¹ warstwê, za któr¹ kry³a siê doœæ gruba gliniana œciana), z wyraŸniezaznaczon¹na szczyciesygnatur¹ swej niegdysiejszejprzynale¿noœci: "AS" - Albrecht Sys.Jegobudowniczego,jak sobie przypominam, s¹siedzi wspominali raczej doœæ dobrze. W ka¿dym razie mój ojciec do koñca swego ¿ycia nie pozwoli³ nam, dzieciakom, poodkrêcaætych solidnych, z grubego ¿elazazrobionych liter, które wszak mog³y zostaæspieniê¿onew sompoleñskimpunkcie skupu z³omu albo - zaniesionedo szko³y, gdzie zbiera³o siê "st³uczkê" i "¿elastwo" - zamienione na z³otówki, które wraz z klas¹ ciu³aliœmyna coroczn¹ autokarow¹ wycieczkê. Choæw tej wielokulturowej przestrzeni przysz³o mi wzrastaæ,to jednak jako dziecko raczej nie mia³em problemów z okreœleniem:kim jestem? Pozostawa³emjednym z wsiowych ch³opaków,zawszechc¹cym siê jak najszybciej upodobniædo nieco starszychod siebie, i by³emjakoœtam sob¹ zarazem, a wiêc kimœ,kto ca³¹ sw¹ dzieciêc¹ potencjalnoœci¹¿yje w swoim "tu i teraz" - w wielkiej i niebezpiecznejprzygodzie wzrastania; w szczêœciach i bólach poznawaniatwardoœcikamienia,mrocznoœcinadnoteckichbagien,najbardziej niebezpiecznychga³êzi na starej wiœniw przydomowym sadzie, we w³asnej cielesnoœci wreszcie,w której powoli jê³y dawaæznaæo sobietajemniczedreszcze budz¹cej siê seksualnoœci... Wtedy nie w g³owie mi by³o: czym jest z Kujaw, czy te¿z Wielkopolski, i jakie to¿samoœciowe problemy przywozi³ z sob¹ zza Buga mój ojciec; wszak moj¹ dzieciêc¹ istotê - tak mi siê wydaje - bardziej wyra¿a³onamiêtne zapamiêtywaniesiê w czymœ,co mnie poch³ania³oi zagarnia³ozarazem,niŸli rozpamiêtywanie:sk¹d siê przysz³o i co mnie okreœla?;co mnie wybra³o i ka¿ewybieraænieco innego ni¿ jestem, ni¿ siê stajê? S¹dzê, i¿ najwa¿niejszew tej to¿samoœciowej materii rozstrzygniêciadokonuj¹ siê za przyczyn¹ mniej lub bardziej nag³ego,czasemwrêcz dramatycznego uœwiadomieniasobie przez dziecko obecnoœci i rangi kulturowych alternatyw: tego, ¿e mo¿e byæinaczej, ¿e mo¿nabyæprzejêtym i prowadzonym przez inny ni¿ rodzicielski, przez inny ni¿ ten, w którym siê wzrasta³o,rodzaj opowieœcio sobiei œwiecie.Tê kusz¹c¹, fascynuj¹c¹ i trwo¿¹c¹ zarazemprze- Literatura, ma³e ojczyzny i uniwersalia 217 strzeñ innego, konkurencyjnegowobec dotychczasowychobszarówdoœwiadczenia,jêzyka - przynajmniej w moim pokoleniu - ods³ania³yksi¹¿ki; to za ich spraw¹ konkretyzowa³y siê we mnie pierwszeniechêci do tego, co zastane, a co coraz bardziej wydawa³o mi siê banalne, zwyczajne, wyszarza³ew codziennym obcowaniu; to za ich przyczyn¹ wywo³ane zosta³y pierwsze radykalnie wyra¿anebunty wobec rodzicielskiej i rodzimej obyczajowoœci;to one budzi³y gwahowne têsknoty za œwiatami,jak mi siê wydawa³o, atrakcyjniejszymi, bogatszymi,oferuj¹cymi bardziej ekscytuj¹ce spe³nienia,a przez to jak owoce z cudzegosadu,które zawszelepiej ni¿ w³asnesmakuj¹ - domagaj¹cymi siê innego do siebie podejœcia,innej niŸli zazwyczaj wys³uchiwanapieœni. W Nagim sadzie- debiutanckiej powieœciWies³awaMyœliwskiego- doros³yju¿ bohater- narratorwspomina,jak to wieziony niegdyœfur¹ przez ojca z miejskiej szko³y do domu na pierwsze w swym ¿yciu wakacje uzmys³owi³ sobie przepaœæ miêdzy mi³oœci¹tego, kto go wybra³ do kochania, kto go ukocha³ po prostu, a egoistycznym doœwiadczeniemw³asnej wy³¹cznoœci i wszechmocyzarazem,któr¹ mu dawa³apozyskiwana w szko³achwiedza. To, co przychodzi³o od strony serca,od strony rodzicielskiej woli wytrwania przy umi³owanym, ods³oni³omu siêjako coœgorszego,s³abszegow konfrontacji z tym, kim siê cz³owiek staæmo¿e,jeœlizawierzy obiecanym mu przez ksi¹¿ki œwiatom.Kultura, zdaje siê mówiæMyœliwski,która nie pozyskuje cz³owieka dla zobowi¹zuj¹cego go cz³owieczeñstwa,dla tego, co go przewy¿szaw dobru i piêknie, okazuje siê nie t¹ rzeczywistoœci¹,w które on mo¿e wzrastaæ, dojrzewaædo mo¿liwej pe³ni siebie samego. "Niektórzy- powiadabohaterpowieœci - mówi¹ o ksi¹¿kachjako o zaczarowanymœwiecie,o tym, ile zawdziêczaj¹ ksi¹¿kom w swoim ¿yciu, wspominaj¹, jak to je czytali po kryjomu nieraz, nie przy œwietle,lecz przy ksiê¿ycu, nie przy stole, lecz gdzieœna drzewie w listowiu, aleja tam mozoli³em siê nad nimi dzieñ w dzieñ, œwi¹tekpi¹tek, i niczego dobregonie zazna³emprócz zw¹tpieñ. A przecie¿d³ugo im ufa³em,póki jeszcze¿ywi³em nadziejê,¿ekiedyœdam radê tej wielkiej bibliotece. (...) Sk¹d mog³em wiedzieæ,¿e ksi¹¿ki nie s¹ martwe, lecz jak stworzenia, przewrotne, podstêpne,nie¿yczliwe, bo gdy nie mog¹ strachem zmóc, wtedy ciê kusz¹, obiecuj¹ wiêcej ni¿ mog¹, niby otuchy ci dodaj¹, a zwodz¹, wci¹gaj¹ ciê w tê swoj¹ m¹droœæ niby jasn¹, przestronn¹jak pañskiepokoje, lecz kiedy siê dobrzerozejrzysz, widzisz, ¿eœ w zw¹tpienie spêtany". Prawdziwa m¹droœæ - uzmys³awiasobiew pewnym momencie syn z Nagiego sadu - powinna przedewszystkim pomagaæw trudach rozpoznawaniai 218 Kazimierz Nowosielski pozyskiwania jakiejœubogacaj¹cej jednoœcinie tylko miêdzy nim a ojcem, lecz i w ka¿dym z nich z osobna zarazem.Ale gdzie jej szukaæ?Na glebie jakich wartoœcizakorzeniaæ¿ycie, aby prawdziwiej i m¹drzej byæ?Nim popróbujemy sobieodpowiedzieæna to pytanie, zauwa¿my,i¿ ten tak bolesny dla bohaterapowieœciparadoksosamotniaj¹cych rozstajów, swoistegozawieszenia miêdzy œwiatemksi¹¿ek a walorami osobistegodoœwiadczenia,ów charakterystyczny dla ka¿degoetapuwzrastaniai wrastaniadylemat kulturowych rozdro¿y nie mo¿e byæinaczej wyra¿ony jak tylko ... przez kulturê; wszak wypowiada go ktoœ,kto piszeksi¹¿kê o tym, jak to siê zawiód³ ... na ksi¹¿kach. Wiêc to mo¿e wtedy, po pierwszych opowieœciachojca, który handluj¹c koñmi przywozi³ obrazy innych œwiatów,po pierwszych czytanych mi przez mamê balladach Mickiewicza ("on te¿ od nas, z Kresów" - podkreœla³asiostra mego taty), po SercuAmicisa i wierszykach Konopnickiej, a potemju¿ na w³asn¹ rêkê przyswajanych indiañskich powieœciachMay'a - narodzi³a siê we mnie owa bolesnai ekscytuj¹ca, bo stalekonfrontowana z tym, co zastane i jakoœukochane,têsknota za nieznanym?To ona pobudza³awyobraŸniêi to ona zapewnekaza³ami skrobaæpierwszewiersze o tajemnicachniewielkiego miejscowego jeziora, po którym w mojej imaginacji poczê³y siê szwendaæ Mickiewiczowskie bogunki oraz inne, budz¹ce dreszczzjawy. W ten sposób magiczne aury cudzych opowieœcijê³y w doœwiadczeniach wiejskiego podrostka doœæ skutecznie konkurowaæz md³ym, nadjeziornym zapachemkrowiego ³ajna, ze smrodemprzemieszanegoz kaczymi odchodamib³ota i gorzkaw¹ woni¹ kozich bobków rozsypanychna prowadz¹cych ku jezioru œcie¿kach. I tak te¿ z czasemokazywa³o siê, ¿e to, co atrakcyjniejsze, wcale nie musia³o siê stawaægdzieœbardzo daleko, poza granicami dot¹d zwiedzanych obszarów; by odnowiæprzymierze z niepowtarzalnoœci¹rzeczy i spraw najbli¿szych- wystarczy³oje wprowadziæw obrêb nieco innegojêzyka, w³¹czyæ w sferê odmiennychniŸli oferowa³acodziennamowa melodii, spotkaæz symbolami, które dot¹d wœródnich nie bytowa³y. Wspominamo tej dzieciêcejpróbie przeniesienianadœwiteziañskich mgie³, blasków i zwidów nad wody Zakrzewskiego Jeziora,bo wiem, i¿ przecie nie ja jeden pad³em ofiar¹ owego romantycznegouwiedzenia i rozdarcia zarazem; to ono wszak kaza³omi wtedy tak¿eprzedk³adaæ walory wyobra¿onego nad to, co realne,uciekaæod najbli¿szych,by potem do nich wracaæ- z poczuciem zdrady ich najprostszychpragnieñ: tego, ¿e siê nie wytrwa³o przy ich mi³oœci,¿e siê ich samotnoœæ przys³oni³o aurami wymyœlonychœwiatów.Jednoczeœnie to romantyzm nauczy³nastwórczego spogl¹dania g³odnymi tajem- nic oczyma na to, co lokalne, dzisiejsze, czêsto zbanalizowanew bezrefleksyjnych obrotach jêzyka, wyszarza³ew codziennym z sob¹ obcowaniu. On tak¿e wskaza³ na znaczenierodzimych opowieœci,miejscowego dziedzictwa dla kultur ponadlokalnych, ods³oni³ uniwersalnewartoœciw tym, co zdawa³o siê ju¿ raz na zawszeskazanena bytowanie w w¹skim horyzoncie gminnego doœwiadczenia, w mniej lub bardziej prowizorycznych op³otkachmiejscowego obyczaju. To w³aœnieromantycy odkryli walory ma³ej ojczyzny, wpisuj¹c j¹ w coœbardzo istotnego, wrêcz - fundamentalnego,jeœli idzie o ich wizjê istnienia, bo w egzystencjalnyprojekt poszukiwaniaprawdy o cz³owieku wewnêtrznym, niepodleg³ymwobec represyjnych,zniewalaj¹cych aspektówaktualnie dziej¹cej siê historii, wobec bezdusznychregu³ zoficjalizowanej kultury czy pozornych dobrodziejstw cywilizacyjnych koniecznoœci.Tylko tam, w obrêbie prawdy o cz³owieku wewnêtrznym, s¹dzili poeci, da siê odnaleŸæ pamiêci¹ tak o rzeczywistoœciachzagubionych lub zaprzepaszczonych,jak i jeszcze niewywalczonych, a przyzywaj¹cych obietnic¹ wolnego w nich zamieszkiwania. Romantyczny imperatyw uwewnêtrznianiatego co najbli¿sze,ukazywania duchowych po¿ytkówjak najbardziej indywidualnie doœwiadczanego czasu i przestrzeni, zdawa³ siê posiadaæjeszcze jeden, wcale niebagatelny cel: mia³ inspirowaæcz³owieka do permanentnejtransgresji,oœmielaæ do przekraczania tego, co ju¿ w nim samym i doko³a niego rozpoznane,uobecnionew jêzyku, oswojone, zachêciædo wysi³ku samowyzwalaniasiê - ku czemu?Na to pytanie rozmaite w owej epocepada³y odpowiedzi. I tak na przyk³ad dla m³odego Mickiewicza wi¹za³o siê ono z ryzykiem nieustannegootwierania siê na niedostêpny ludzkiej racjonalnoœciœwiatduchowy, na rzeczywistoœæ snów, szaleñstwa,imaginacji, na tajemne przestrzeniepe³ne g³osów umar³ych, pokrzywdzonych, zabitych,podczasgdy mistyczny S³owacki³¹czy³ owo pytanie z wyzwalaniem ukrytych potencjalnoœcicz³owieka- a¿po pe³new³¹czenie go w kosmiczn¹ palingenezê,w odwieczny procesprzebóstwiania siê ludzkoœcii bytu. Dla wielu, zw³aszczapomniejszychkrajowych romantyków, sentymentalnewidzenie "ojczyzny najbli¿szej" stanowi³ozaledwie preludium do rojeñ o wielkiej ojczyŸnierodowej, etnicznej, sk¹d ju¿ tylko krok do narodowego samouwielbienia i manifestacyjnegoodgradzania siê od innych. Z kolei Norwid, a¿ do bólu realista, Polak i rzymski chrzeœcijanin,stara³ siê widzieæcz³owieka poprzezjego pracê nad wartoœciamistanowi¹cymi o nim jako o osobie i wspólnocie osób. To praca- uwa¿a³-zakorzenia cz³owieka w rzeczywistoœcii w duchu,w prawdzie tego, kim jest i gdziejest, i uprawomoc- 220 Kazimierz Nowosielski nia jego kierowane ku Niebu wo³anie o za³o¿ycielskie,osobowe Wszystko. Autor Promethidiona z jak¹œ dojmuj¹c¹ rzetelnoœci¹œwiadkaepoki, z niezwyk³¹ determinacj¹ i poetyckim wyskrzydleniem jednoczeœnie,konfrontuj¹c oczekiwane ze staj¹cym siê, wytêsknione z realizowanym, stara siê stale pamiêtaæo porz¹dku zamieszkiwania w domu boskoludzkich wartoœci:od "ja" poprzezwspólnotê osób a¿do wspólnoty w Duchu Stworzycielu; przypomina, i¿ z³e, bez nale¿ytej troski zamieszkiwanie w którymkolwiek z tych porz¹dków, zlekcewa¿enieich aksjologicznej realnoœci,prowadzi do erozji cz³owieczeñstwajakoprojektu nieustannieprzekraczaj¹cejnasCa³oœcii przyzywaj¹cego Spe³nienia. Norwidowy Quidam, uprawiaj¹c ziemiê pod namiotem Nieba, pozostaje sob¹ stale stwarzaj¹cym siê o tyle, o ile zdolny jest dos³yszeæ i uwzglêdniæw swym utrudzonym bytowaniu rangêpytañ fundamentalnych,rzek³bym - za³o¿ycielskich, a wpoœródnich nadewszystko tego, które rozleg³o siêjako pierwsze w ziemskiej historii cz³owieka: "Adamie, gdzie jesteœ?"(Rdz 3,9). Zauwa¿my,i¿ w Biblii Bóg nie pyta o to, kim jest teraz,po zerwaniu przymierza, ten, kto zw¹tpi³ w przyrzeczone mu Dobro i zatrwo¿ony tym, co uczyni³ jakby instynktownie szuka schronieniaw ³adziel)atury, w obrêbiejej, jak mu siê zdaje, usprawiedliwiaj¹cych go koniecznoœci("Wtem us³yszeli- cz³owiek i jego ¿ona- odg³os[kroków] Jahwe-Bogaprzechadzaj¹cegosiê po ogrodzie, gdy wia³ codzienny wietrzyk. I skryli siê przed Jahwe-Bogiem poœróddrzew ogrodu" (Rdz 3, 8). On nie zapytuje: "Adamie, kim oto terazjesteœ?",bo zna prawdê jego serca,prawdêjego istotowego ogo³ocenia("Teraz otworzy³y siê obojgu oczy i poznali, ¿e s¹ nadzy - Rdz 3,7) i nie chce go tym pytaniem przytwierdziæju¿ raz na zawsze do dramatycznejodt¹d rzeczywistoœcijego egzystowania. Stwórca, wychodz¹c z t¹ spraw¹ naprzeciw ludzkiemu stworzeniu, zdaje siê zarazemotwieraæprzed Adamem szansêtrudnego stawania siê w sferze wybranych przez tego ostatniego celów i konstytuuj¹cych jego jestestwo odniesieñ; w jakimœistotnym sensieJahwepytanie czyni tu zadaniem, a zadanieopatrujepytaniem - i w tej zasadniczoodmienionej rzeczywistoœciumieszczacz³owieka. W ten sposóbustanawiate¿ przestrzeñjakiegoœ nowego samookreœlania siê ludzi; trudnego, acz nie niemo¿liwego powrotu do utraconej Pe³ni. Odt¹d cz³owiek, aby wychodziæz siebie zastanego,siebie okaleczonego grzechem, ograniczonego w swej naturze, bêdzie musia³ za Bogiem ponawiaæpytanie o to, gdzie tak naprawdêzamieszkuje,"gdzie jest?". Bóg nie zostawiaAdamajego samotnoœci, jego "ogo³oceniu", alejakby podaje mu sw¹ rêkê, pytaj¹c (a wiêc szanuj¹cjego wolnoœæ): w przestrzenijakich 221 to wartoœciwybiera odt¹d realizowanie swego cz³owieczeñstwa?Od tego miejsca w dziejach stworzeniazdaje siê ono rozlegaæw ka¿dej sytuacji ludzkiego bytowania i dotyczy tego,jak cz³owiek zamieszkuje:w sobie, w rodzinie, w ojczyŸnie,w transcendencji.Dopiero rzetelnerozeznaniesiê cz³owieka w owych realnoœciach zamieszkiwaniaumo¿liwia mu odpowiedŸna pytanie: "Kim tak naprawdêjest?" - zawszew odniesieniu do tego, co go przewy¿sza i zobowi¹zuje - jeœli,oczywiœcie,on w swej wolnoœciuznaje za konstytuuj¹ce jego cz³owieczeñstwo,prowadz¹ce do Pe³ni, a wiêc i warte trudu ¿ycia. Drugie wa¿ne pytanie, które pada od strony Boga i rozlega siê w tej¿e samejKsiêdzeRodzaju, dotyczy ju¿ nie tylko owej fundamentalneji wszechzagarniaj¹cej relacji: Stwórca- cz³owiek, ale odnosi siê do tego szczególnego miejsca w istnieniu, które wyznacza spotkaniecz³owieka z cz³owiekiem, Kaina z Ablem, a brzmi ono: "Kainie, gdzie jest twój brat Abel?" (Rdz 4, 9). Owo pytanie ujawnia rangêtego,jak wa¿new oczachBogajest to, czym nasycamy milsze spotkanie z kimœdrugim; to, jak tu i teraz realizuje siê nasza solidarnoœæ w ziemskim zamieszkiwaniu;jak staje siê to, co w tej solidarnoœci najwa¿niejsze:naszami³oœæ. W owym "Kainie, gdzie jest twój brat Abel?" skupia siê sprawanaszejelementarnejodpowiedzialnoœciza bycie we wspólnocie, zajakoœæ tego bycia, zajego prawdê,za wype³nienie go rzeczywistymi, a nie pozorowanymi wartoœciami.Tu, w owej wspólnocie osób, w rodzinie, w ojczyŸnie,w cywilizacji, jak powiedzia³ Jan Pawe³II, "ka¿dy ma swoje Westerplatte"; na ka¿dym z tych odcinków broni swego i ponadwspólnotowego dobra przed inwazj¹ anty-Sensu.Obronaka¿degoz nich - podkreœlapapie¿sta³aby siê niezrozumia³a tak¿e i wtedy, gdyby nie zosta³ on odniesiony do tego wszystkiego, co go poprzedzai co go zagarnia:rodzina bez osoby,ojczyzna poza tym, co siê buduje "na rodzie", ród bez cywilizacji, cz³owiek - bez Boga. Wedle Norwida na ka¿dym z tych odcinków, na ka¿dym z tych duchowych i rzeczywistych terytoriów rozpoznajemyprawdê naszegocz³owieczeñstwa i sprawdzamywartoœæ naszej odpowiedzialnoœciza dar bycia wolnym, który od Boga pochodzi, a jako historyczny testament spisany zosta³ tak¿e krwi¹ i potem naszychojców. Na znaczenietak rozumianej ojcowizny, "koleby" - jak powiedzieliby nasi przodkowie, ojczyzny, z jak¹œszczególn¹ determinacj¹ wskazywa³ autor Pierœcieniawielkiej damy, ujawniaj¹c wyj¹tkow¹ dramatycznoœæ jej usytuowaniatak w obrêbie cywilizacyjnych, jak i polskich doœwiadczeñ, a w zwi¹zku z tym i jej nieomijalnoœæ w porz¹dku ka¿degozapytywania o senstego, gdzie i jak siê zamieszkujena ziemi. "Bo kto min¹³ ojczystoœæ - pisa³ Norwid - chocia¿byid¹c po wawrzyny 222 Kazimierz Nowosielski s³awy s³aw i po m¹droœæ nie maj¹c¹ granic, ten u pomnika swegosiê zatrzyma i z gorycz¹ pojrzy ku domowi. Bo kto, do krzy¿a nawet id¹c, min¹³ krzy¿e ojczyste, ten przebieraw mêczeñstwie! A kto, uganiaj¹c siê za postêpem,myœlojczyst¹ potr¹ci³ - ten za postêpem jest koniecznie - gdy¿ samprzez siê nie kroczy. Bo Ojczyzna - Ziomkowie - jest to moralne zjednoczenie,bez którego partyj nie ma - bez którego partie s¹ jak bandy lub koczowiska polemiczne, których ogniem niezgoda,a rzeczywistoœci¹dym wyrazów". A zaœw innym miejscu dodawa³: "Kto patriotyzm zamienia na wy³¹cznoœæ (...), ten musi koniecznie z ojczyzny zrobiæsektêi skoñczyæfanatyzmem". Ka¿daz tych ludzkich rzeczywistoœci (ja, my, zbiorowoœæ), które s¹ przede wszystkim rzeczywistoœciamiserca, bo w Mi³oœciznajduj¹ swe ostateczne spe³nienie,domagasiê troski i uwagi; domagasiê kultury, czyli uprawy (³ac. colo, -ere, cultum). Pozanimi tak¿ekultura traci sens,bo nie s³u¿yludzkiemu wzrastaniu: ku górze, "ku Niebu" - jak powiada³ Norwid, do pe³ni Osoby. Zlekcewa¿enietej powinnoœcim¹drego wzrastaniaw cz³owieczeñstwie,dojrzewania do spe³nianiasiê wpoœródi dla najwy¿szychwartoœci,powoduje, i¿ zostawiamy w sobie i za sob¹ ziemiê ja³ow¹, ziemiê spustoszonegosumienia. Z tego te¿ powodu pierwsze z Boskich pytañ: "Adamie, gdzie jesteœ?" wzywa do takiego spojrzeniaw g³¹b wartoœci,które anga¿ujeca³e¿ycie cz³owieka - we wszystkich porz¹dkach wspomnianegozamieszkiwania.Pracuj¹c w ich obrêbie i daj¹c tam w pe³ni siebie, cz³owiek otrzymuje imiê - znak swej godnoœci("Jak Pañskagodnoœæ?" - zapytywanokiedyœ,podczasgdy dziœcoraz czêœciejwystarczaju¿ tylko numer karty kredytowej); tam te¿rozpoznaje imiê zadanej sobie przestrzeni:kraina Nod na wschód od Edenu, Polska, Kaszuby, Gdañsk,ma³a wioska Rybno nad Noteci¹. Bronis³awMalinowski Przedmowa do The Cassubian Civilization, Faber and Faber limited, london 1935 Mit perfidnego i schematycznegoAnglika - czy raczej Anglosaksona, w³¹czaj¹c w to Amerykanina i obywatela Królestwa Brytyjskiego, cieszy siê wci¹¿ du¿¹ popularnoœci¹na kontynencie.Anglik jako twór w³asnejmitologii z drugiej strony przypomina niewinnego, uczciwego, ale nade wszystko nie sprytnego. Przedstawiasiê on jako osobnik dobry z natury, szczery,który radzi sobie z kolejnymi pora¿kamiw drodze do koñcowego zwyciêstwa, który wygrywa prawoœci¹charakteru,postêpowaniemwprost, bez matactw,ze zdrowym rozs¹dkiem, ale nie poprzezinteligencjê i wiadomoœci.Zrêcznoœæ sprzymierzon¹ ze sprytem i perfidi¹ pozostawiono obcokrajowcom. Prawda le¿y oczywiœciegdzieœpomiêdzy dwoma tymi opisami. W kraju tym istnieje zasadniczaczêœæ opinii publicznejbêd¹cej oœwiecon¹,inteligentn¹ i wyczulon¹ na fakty, jak nigdzie indziej. Liga Narodów ze wszystkim tym, co oznaczai po co zosta³astworzona,posiadawœródwszystkichkrajów najgorêtsze poparcieze strony Anglii i jest to dla mnie oznak¹ du¿ejpolitycznej m¹droœci. Chcia³bymtak¿ejednoczeœnie dodaæ,¿ew StanachZjednoczonychtak¿ewzrastamniejszoœæ, która by³a i jest za przyst¹pieniemdo Ligi Narodów,oddaj¹c jej pe³niejszeuznaniedla jej idea³ówi funkcji ani¿eligdziekolwiek na kontynencie europejskim.W Ameryce tak¿eg³ównaobawazwi¹zana z obaw¹ zapl¹tania siê 226 Bronis³aw Malinowski w sojuszei maj¹ca poparcieniew³aœciwie interpretowanejdoktryny Mouroe nadchodzi ze strony tych, którzy czuj¹, ¿euczciwi i szlachetniAmerykanie zostan¹ zawszepokonaniprzezpodstêpnycheuropejskichdyplomatów.W rzeczywistoœcidwa anglosaksoñskieimperia posiadaj¹ najwiêksz¹ ekonomiczn¹ i polityczn¹ si³ê w obecnychczasach:ich uczestnictwow wydarzeniachmiêdzynarodowych jest konieczne tak dla ich w³asnegodobra,jak i dla ca³egoœwiata;ich ambasadys¹ zupe³niedobrzeprzygotowanedo pracy z ka¿dymzagranicznym dyplomat¹ czy przedstawicielempañstwa.Tak¿eich wiedzai opanowaniespraw miêdzynarodowychnie s¹ tak u³omne,jak czêstoprzedstawiaj¹b¹dŸ udaj¹. Pozostajejeszczejedno pytanie, odpowiadaj¹c na które zagraniczniprzedstawiciele z kontynentu przystosowanido œwiataanglosaksoñskiegostale spotykaj¹ siê ze zdumiewaj¹c¹ kombinacj¹ nieinteligentnegopodejœciai brakiem informacji. Jestto pytanie o naród, narodowoœæ i nacjonalizm. Od kiedy wierzê, ¿e w jednym rzêdzie z mo¿liwoœciamiwojny klas jest to najwa¿niejsze zagadnienieobecnych czasów,jestem przekonany,¿e zarówno Anglicy jak i Amerykanie musz¹ wiedzieæ,jakie si³y le¿¹ u podstaw kontynentalnego nacjonalizmu. Jestjeszcze druga prawda, któr¹ wielu mieszkañców Imperium Brytyjskiego czy Stanów Zjednoczonych ci¹gle usi³uje ignorowaæ,opakowana w sentymentalizmy,przestarza³efrazesy i slogany oraz fa³szywe poczucie bezpieczeñstwa. Prawda mianowicie, ¿e kana³ La Manche jako bariera bezpieczeñstwazosta³akompletnie wykreœlonai Atlantyk sta³siê zwyk³¹ normalnoœci¹.Pokój i bezpieczeñstwona kontynencie europejskim s¹ tak samo wewnêtrznymi problemami Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, jak bezrobocie,prawodawstwopracy, techniczneszczegó³ykursów walutowych i pracy banków, tona¿okrêtów wojennych i si³a "efektywnoœci".Wojna w Europie lub, jeœlio to chodzi, w jakimkolwiek rogu œwiataodbije siê zaraŸliwie dla œwiatowejpolityki. Ani Wielka Brytania, ani Ameryka nie mog¹ trzymaæ siê z daleka od nastêpnejwojny, je¿eli bêdzie to prawdziwa wojna i bêd¹ one bezpoœrednio dotkniêtekryzysemekonomicznym,miêdzynarodowymbrakiem porz¹dku, zmianami systemówpolitycznych i rewolucjami, gdziekolwiek to nast¹pi - czy w Chinach, Japonii, Rosji, czy w Niemczech. St¹d te¿ donios³eznaczenieksi¹¿ki w jêzyku angielskim, która rozprawia siê z fundamentami wspó³czesnegonacjonalizmu w duchu bezstronnoœcii z naukowegopunktu widzenia, która definiuje prawdziwe podstawy narodowoœci.Wartoœæ jej jest nawet wiêksza, poniewa¿nie przedstawia¿adnychpolitycznych wniosków. Przedmowa do ., The Cassubian Civilization 227 Od tej strony ksi¹¿ka ta jest zwyk³ym etnograficznym opisem Kaszubów. To samow sobie mo¿ebyæwystarczaj¹co interesuj¹ce dla ka¿dego,kto chce nauczyæsiê czegoœo ¿ywej historii wspó³czesnejEuropy. Kaszubi s¹ najbardziej na zachód wysuniêt¹ przedni¹ placówk¹ pó³nocnych S³owian. S¹ oni jedynymi ¿ywymi reprezentantamiplemion s³owiañskich, które kilka dziesi¹tków wieków temu zasiedlili ca³e terytorium wschodnich Niemiec a¿ po rzekê Elbê. W ich jêzyku, kulturze i obecnym ¿yciu s¹ oni dziwn¹ pozosta³oœci¹tej czêœciEuropy przedjej germanizacj¹. Z tego powodu, chocia¿Kaszubi przez wieki pozostawali w kontakcie z wy¿sz¹ cywilizacj¹ swoich teutoñskich s¹siadów i chocia¿przez 150lat znajdowali siê pod politycznymi rz¹dami Niemiec, to jednak zatrzymali swoj¹ narodowoœæ, tzn. jêzyk, zwyczaje i wewnêtrzn¹ organizacjê swoich przodków. Ksi¹¿ka ta umo¿liwia angielskojêzycznym czytelnikom zapoznaæ siê z etnografi¹ tych ludzi w sposóbporównywalny i atrakcyjny.Wszyscyzainteresowanieuropejskimfolklorem, jej problematyk¹ lingwistyczn¹ i histori¹ znajd¹ ten tom jako niezbêdn¹ lekturê. Ale w tym przypadku relatywnie ma³ej narodowoœciwiedza o jej etnografii i wiedzy ludowej nabiera znacznie szerszegoznaczenia.Po pierwsze zamieszkuj¹ oni (Kaszubi) jeden z najbardziej delikatnych od strony politycznej zak¹tków œwiata,tzw. "korytarz gdañski". Pytanie, czy jest on integraln¹ czêœci¹Polski jest niezwykle wa¿ne.Wa¿niejszejednak¿e,moim zdaniem,jest zagadnienieteoretycznepodnoszoneprzez to prawdziwe pytanie, a mianowicie, jak daleko mo¿na mówiæo narodowoœcijako czymœró¿ni¹cym siê od politycznej lojalnoœci,jakie s¹ problemy zwi¹zane z traktowaniem mniejszoœcii wszystkich narodowych aspiracji na terenie kontynentalnej Europy. Z tego punktu widzenia u¿ytecznymmo¿ebyæzdefiniowanie œrodkowowschodniego europejskiego nacjonalizmu, który jest tak¿e nacjonalizmem spotykanymw Irlandii, Turcji, Indii i wspó³czesnejAfryce, znaczeniaktórego nauczy³emsiê nie tak bardzojako studentantropologii i nauk spo³ecznych,ale przedewszystkim jako Polak, wychowany w tradycyjnym domu, w rzeczywistoœci- kolebce wspó³czesnegoeuropejskiegonacjonalizmu. Dla nas, przedwojennych Polaków, narodowoœæ znaczy wiernoœæ jêzykowi, tradycjom, ideom naszych przodków, jako coœró¿nego od jakichkolwiek politycznych zobowi¹zañ i lojalnoœci.Dwie si³y, które podzieli³y i przy³¹czy³y sobie naszeterytorium i wch³onê³y nasz¹ ludnoœæ, u¿y³y ca³ej politycznej maszynerii pañstwaw kierunku denacjonalizacji. W Rosji, Niemczech my Polacy stworzyliœmyniezwyk³e "mniejszoœci", walcz¹ce pocz¹tkowo nie o polityczn¹ niezale¿noœæ, lecz o kulturowe samo- 228 Bronis³aw Malinowski okreœlenie,którego byliœmyca³kowicie pozbawieni. Chcieliœmyu¿ywaænaszegow³asnegojêzyka w szkolnictwie i podczaspublicznych spotkañ,rozwijaæpolski punkt widzenia w ksi¹¿kach i w prasie, organizowaænasze ¿ycie ekonomicznezgodnie z zasadamisurowcowymi kraju w interesie naszejspo³ecznoœci.W tym wszystkim byliœmyobiektem restrykcji i destrukcyjnej cenzury, nie tylko politycznej, ale tak¿ekulturowej. Walka toczy³a siê g³ównie na froncie jêzykowym. Od pocz¹tku szko³y podstawowej dzieci poddawaneby³y nauczaniu w jêzyku obcym: niemieckim na terenach imperium Kaisera, rosyjskim na terytoriach carskich. U¿ywanie naszegow³asnegojêzyka, posiadanienaszejw³asnejreligii, posiadanie naszych w³asnych wewnêtrznych instytucji, samorz¹dnoœciw sprawach lokalnych wsi, miasta czy prowincji by³y w przedwojennej Polsce marzeniem. Coœtakiego mieliœmyw ramach imperium austriackiego i s¹dzê, ¿e ¿aden uczciwy Polak nie bêdzie temu przeciwny, lecz modliæsiê bêdzie o polityczne rz¹dy w stylu starej podwójnej monarchii. PrzedwojennaAustria w swojej federalnej konstytucji zaprezentowa³a,w mojej opinii, sposób rozwi¹zania wszystkich problemów mniejszoœciowych.By³ to model miniaturowej Ligi Narodów. Poradzi³a sobie ona ze sprawami narpdowoœciowymiprawie tak samo efektywnie jak FederacjaSzwajcarskaradzi sobie z jej w³asnymi "problemami mniejszoœciowymi". Szwajcaria dla inteligentnego socjologa jest polityczn¹ ca³oœci¹,sk³adaj¹c¹ siê co najmniej z trzech narodowoœcilub czterech,jeœliwliczymy w to mówi¹cych jêzykiem romañskim mieszkañcówEngadine. Trudnoœcistarej podwójnej monarchii (Austro-Wêgier) le¿¹ w fakcie, ¿e rz¹d centralny nie mo¿ewycisn¹æpiêtna swojej liberalnej polityki na niektóre autonomiczne,prowincjalne administracje: w Galicji polska wiêkszoœæ terroryzuje "Ruthenian", w Bohemii Niemcy sprzeczaj¹ siê z Czechami, na po³udniu W³osi z Tyrolczykami i S³oweñcami.Dodatkowo w drugiej po³owie podwójnej monarchii, która zdenacjonalizowa³aswoje mniejszoœci,zrobiono to tak bezlitoœnie,jak to siê dzieje obecniew Rumunii z Wêgrami. Tu pojawia siê rzeczywista trudnoœæ europejskiegonacjonalizmu. Mamy oto dwie grupy zasadpostêpowania:pierwsza poprzez kulturê, jêzyk, formy narodowoœci,inna poprzez organizacjepolityczne i konstytucje pañstwowe. Pañstwo posiada zawszew³adzê wewnêtrzn¹ i prowadzi politykê zagraniczn¹. Narodowoœæ jest ograniczonapoprzez takie si³y,jak sentymentczy lojalnoœæ. To stanowi³o rozwi¹zanie poprzez rozwój podwójnej lojalnoœci,powi¹zanej z podwójnym darowaniemwolnoœcii ¿¹danymi zobowi¹zaniami: fede- Przedmowa do " The CassubianCivilization 229 ralna lojalnoœæ w stosunkudo pañstwai narodowaczy regionalna lojalnoœæ w stosunkudo grupy kulturowej. Niestety, zawszeod narodzin wspó³czesnejœwiadomoœci narodowej pod koniec osiemnastegoi pocz¹tkach dziewiêtnastegowieku ka¿depañstwoprzyswoi³o sobie politykê ¿¹daj¹c¹ pe³nej lojalnoœcii niebrania pod uwagê narodowych sentymentów.Pañstwou¿ywa swojej maszynerii i si³y do stworzenia wœródjego mniejszoœcisentymentudo pañstwai od kiedy taki sentymentjest wymuszanyu¿yciemsi³y, to koñczy siê to niepowodzeniem.Klasycznym przyk³adem tej prawdy jest polityka Bismarcka od roku 1884.Przed t¹ dat¹ Polacy, Duñczycy, francuscy Alzatczycy germanizowali siê spontaniczniei naturalnie z kultur¹ pañstwa- matki. Robili to ze zdumiewaj¹c¹ ³atwoœci¹i szybkoœci¹.Kiedy zmieniono politykê i zaczêtostosowaæsi³ê, wprowadzaj¹c proces germanizacji w sposóbzorganizowany i dotkliwie bolesny, wówczas narodzi³ siê polski, francuski i duñski nacjonalizm. Z dala od rozwiniêtych zjednoczonych Niemiec stworzy³ Bismarck wrogie i niebezpiecznemniejszoœci. Przyk³ad ten by³ i jest obecnie naœladowany w ca³ej Europie. Nacjonalizm jest wystarczaj¹co godny po¿a³owania,ale jest on z pewnoœci¹bardziej niebezpiecznyw swoich agresywnychformach wtedy, gdy silna wiêkszoœæ u¿ywa politycznego mechanizmupañstwaw celu wynarodowienia mniejszoœci,zamiast walczyæw ich obronie. Polityczne narodziny nowych narodowych pañstw, takich jak Litwa, £otwa i Finlandia, mog¹ byægodne po¿a³owaniadla niektórych. Jest to jednak nieuniknione i lekarstwem na to nie jest stosowanierepresji i przeszkadzanieim, ale rozwijanie form miêdzynarodowej wspó³pracy nie tylko z politycznymi pañstwami, ale tak¿e z kulturowymi narodowoœciami.Problem jêzykowy stanowi oczywiœcienajwiêkszy problem. Rozwi¹zano to w Szwajcarii ze znacznymkosztem, gdy¿ ka¿dy musi byæpraktycznietrójjêzycznym. Rozwi¹zano ten problem w Austrii, gdzie niemiecki jest jêzykiem urzêdowym dla wszystkich obywateli. Podobnerozwi¹zania funkcjonuj¹ ca³kiem dobrze w Po³udniowej Afryce, Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i Alzacji. W Irlandii, z drugiej strony, mamy do czynienia z odrodzeniemsiê nie bêd¹cego w u¿yciu, prawie ju¿ wymar³egojêzyka. Jednojest pewne- u¿ycie si³y w postêpowaniuz najbardziej intymnymi problemami jednostki, takimi jak: wybór jêzyka-matki, w praktyce jej religii, formowaniujego w³asnychidea³ówi myœlimusi prowadziædo pora¿ki.W spó³czeœnieprzeszkod¹jest czeœæ oddawanapañstwu faszystowskiemui komunistycznemu. Mam nadziejê, ¿ejest to tylko powojenna choroba. Jeœlinie, to stanie siê ona œmierteln¹chorob¹ naszej zachodniejkultury. 230 Bronis³aw Malinowski Pañstwopowinno zagwarantowaæ pe³n¹ autonomiêkulturaln¹ swoim w³asnym mniejszoœciom kulturowym i za tê wolnoœæ mo¿eza¿¹daæod nich pe³nej lojalnoœcipolitycznej. Nawet to rozwi¹zanie jednakowo¿nie jest w mojej opinii wystarczaj¹cym. Obecniepañstwozasmakowa³ow absolutnejwszechmocy we wszystkich sprawachwewnêtrznych i ¿¹da nieograniczonejsuwerennoœci we wszystkich konfliktach zewnêtrznych.Jeœlinie pojawi¹ siê jakieœwy¿sze agencjemiêdzynarodoweograniczaj¹cetê nie przyznan¹, ale zbyt realn¹ przemoc pañstwa, mniejszoœcikulturowe, ludzie, którzy nie s¹ przygotowani do oddawaniaczci na o³tarzutej lub innej kliki, ganguczy partii, nigdy nie znajd¹ ¿adnejsprawiedliwoœciw rêkachwspó³czesnegopañstwa.Jeszczeraz, wed³ug mojej opinii, jest tylko jedno rozwi¹zanie: silna Liga Narodów i idea³y zwi¹zane z t¹ instytucj¹. Nie s¹dzê, aby problem mniejszoœcimóg³ byærozwi¹zany w Europie poprzez rewizjê poszczególnychuk³adów lub poprzez odnowê obecnych politycznych zwi¹zków. Mo¿eto z³agodziæ niektórepolityczne b³êdy,ale i stworzyænowe. W dzisiejszejEuropiepod¹¿amyw kierunku posiadaniamniejszoœcinarodowychz tej prostej przyczyny, ¿e czêœæ terytoriów jest zasiedlona przezniejednorodn¹kulturowo ludnoœæ, przezmieszaninêras,narodówi kultur. Problemrozwi¹zany zostanienie wtedy,gdy graniceprzebiegaæ bêd¹ z matematyczn¹ dok³adnoœci¹, oddzielaj¹cjeden naródod drugiego,gdy¿coœtakiego nie jest mo¿liwym. Bêdzie to mo¿liwe do rozwi¹zania, gdy granicepolityczne nie bêd¹ mia³y znaczenia,z tej prostej przyczyny,¿eka¿danarodowoœæ otrzymuje pe³n¹ mo¿liwoœæ kulturowego samorozwojuw zamianza polityczn¹ lojalnoœæ. W mojej opinii droga do prawid³owegorozwi¹zania prowadzi politycznie przez Genewê, a intelektualnie nie poprzez zaprzeczenienarodowoœci,ale poprzezjej prawid³owe zrozumienie przedewszystkim w Wielkiej Brytanii i w StanachZjednoczonych.Ksi¹¿ka ta bêdzie, mam nadziejê,naukowym drogowskazemna tej drodze. Obawiam siê, ¿ezabrn¹³em nieco za daleko w tym wstêpie, rozwijaj¹c tu argumentpolityczny. Mo¿ebyæto tak¿etraktowanejako zwyk³a zarozumia³oœæ, ¿e podnoszêznaczenietematu, na który ja, jako antropolog, który nigdy nie prowadzi³ terenowych prac badawczych w swoim w³asnym kraju, nie mam kompetencji do wypowiadania siê, podczasgdy czytelnik bêdzie mia³ mo¿liwoœæ zaznajomieniasiê z tym z najlepszychŸróde³.W pracy tej mamy trzech uznanychnaukowców,posiadaj¹cych najwy¿szekwalifikacje do wypowiadania siê na ten temat. Dr Friedrich Lorentz z Gdañska,cz³onekLeningradzkiej Akademii Nauk, przeprowadzi³d³ugoletnie,samodzielnestudianad etnografi¹ Kaszubów.Jego Przedmowa do " The CassubianCivilization 231 wk³ad do tego wydania zawiera pe³ne opisowe sprawozdanieo kulturze Kaszubów.W koñcowym rozdzialejego rozprawy naukowej przedstawia swoje w³asne punkty widzenia, które s¹ interesuj¹ce zarówno dla socjologa, jak i etnografa.Wniosek zawartyjest w tytule To¿samoœæ dwóch kultul: W³aœciwie Kaszubi, chocia¿zewnêtrznieprzyswoili sobiewyniki niemieckiego postêpu, wewnêtrznie zachowali swoj¹ s³owiañsk¹ rasê. Ze wzglêdu na jêzyk, to od kiedy polski sta³siêjêzykiem literackim Kaszubów,to literatura polska ca³kowicie zaspokoi³a ich potrzeby literackie. Nie ma potrzeby rozszerzaniatych wniosków i by³oby nietaktownewobec Polaków opieraniesiê tym kompletnie bezstronnym faktom przez niemieckich uczonych. Drugi autor to dr Adam Fischer, profesor etnografii na Uniwersytecie Lwowskim i cz³onek Polskiej Akademii, omawia charakterystykêkultury kaszubskiej, przeciwstawiaj¹c j¹ podstawie polskiej i s³owiañskiej etnografii. Bazuj¹c w wiêkszoœcina materiale zgromadzonymprzez dr. Lorentza, dochodzi do tego samegowniosku, ¿e kaszubskakultura ludowa nie ró¿ni siê od polskiej, bo jest polska. Trzecim jest dr TadeuszLehr-Sp³awiñski, tak¿ecz³onekPolskiej Akademii, profesorjêzyków s³owiañskichna Uniwersytecie Krakowskim. W swojej pracy analizuje relacje pomiêdzy jêzykami S³owian ba³tyckich, których Kaszubi s¹ dzisiaj jedynymi reprezentantami,a jêzykiem s³owiañskim w ogóle. We wniosku stwierdzi³ on, ¿e dialekt S³owian ba³tyckich na obszarzepomiêdzy Wis³¹ i Wart¹ do Elby stworzy³ pe³en³añcuchjêzyków blisko zwi¹zanych z jêzykiem polskim. Trzeba pogratulowaæInstytutowi Ba³tyckiemu za przedstawienie trzech mistrzowskich prac na tak wa¿ny temat. Nie ma w¹tpliwoœci, ¿e studium to ³¹cz¹ce prace polskich i niemieckich uczonych pokazuje, ¿e w sprawachnaukowych nie ma stronniczoœcii uprzedzeñtak d³ugo,jak to jest w tym przypadku,jak nauka nie jest wpl¹tana i nie jest kontrolowana przez wp³ywy polityczne lub narodowoœcioweuprzedzenia.Pracata wnosi wk³ad w dobre zrozumienie pomiêdzy tymi dwoma narodami. 232 Od Redakcji Publikowany powy¿ej tekst zawdziêczamy Autorowi - Bronis³awowi Malinowskiemuorazt³umaczce - Annie Kwaœniewskiej, a przedewszystkim Instytutowi Bahyckiemu. W 1934 r. dziêki staraniom Instytutu, do którego dobrych tradycji stara siê nawi¹zywaætak¿e Instytut Kaszubski, ukaza³asiê jak dotychczasjedyna monografia etnograficznaKaszub pt. Kaszubi. Kultura ludowa i jêzyk. Jej autorami byli trzej wybitni badacze- Adam Fischer, Friedrich Lorentz oraz TadeuszLehr-Sp³awiñski. Ju¿ w roku nastêpnymzosta³a ona wydana w t³umaczeniu na jêzyk angielski w Londynie (The Cassubian Civilisation). Promotoremtego¿dzie³a w miêdzynarodowym œwiecienaukowym by³ autor publikowanej powy¿ej przedmowy do tej pozycji - Bronis³aw Malinowski. B. Malinowski (ur. 7.04.1884r. w Krakowie, zm. 16.05.1942w New Haven), pisz¹c ten tekst, by³ ju¿ badaczemo ustalonej renomie nie tylko w œwiecie anglosaskim.By³ etnologiem, socjologiem i badaczemkultury. Uwa¿any jest za jednego z g³ównych twórców brytyjskiej i europejskiej antropologii kultury. By³ czo³owym przedstawicielem nurtu funkcjonalistycznego w naukach spo³ecznych.Studiowa³ nauki przyrodnicze w Krakowie, a nastêpnie socjologiê i etnologiê w Lipsku i Londynie. W latach 1914-1918przeprowadzi³ badaniaterenowena Nowej Gwinei i na WyspachTriobrandzkich. Publikacje zawieraj¹ce podsumowanietych badañprzynios³y mu œwiatowyrozg³os i uznanie naukowe. Od 1927r. kierowa³ utworzon¹ specjalniedla niego Katedr¹ Antropologii Spo³ecznejna uniwersytecie londyñskim, a nastêpniew latach 1930-1938by³ jednym z kierowników Instytutu Kultur i Jêzyków Afryki na tej¿euczelni. Od 1938r. zwi¹zany by³ z uniwersytetemYale w New Haven. W czasie wojny kierowa³ Instytutem Polskim w Nowym Jorku. Wiele jego prac wesz³o do kanonu nauk spo³ecznychi humanistycznych. Autorytet B. Malinowskiego znaczy³ bardzo wiele dla adresatów i odbiorców wydanej przez Instytut Ba³tycki ksi¹¿ki o Kaszubach.Przedrukowuj¹c obecniejego przedmowêdo niej, uaktualniliœmyjedynie pisowniê i interpunkcjê, dostosowuj¹c je do obowi¹zuj¹cych wspó³czeœnie norm. c , ,-"".._"~"- :' , i"c~d'j ³ JanNiecis³awBaudouindeCourtenay Kurzes Resumæ .der ))Kasubischen1!'rage«³ Einê IInd ausfi1hrlicho sichten meiner behalte nachste nur Begrilndung Rechtfertigung ich Zllkunft Zur "churi"clI l) linter d(..~~~ ~ uie von Eigenthtirnlichkoiten ibm, zum nnf7 des ~ sinu entpsychonuthig. ~ikroskop mi- .. nutio3er Untersuchungen, mit allzugro,;ser Ma~s gleich mit Tlteil JeB nicht richtig, Kasubischen sin<l st l"orscherliebe nilU iiber wirtl, :Lndern, auch in kon,;tatirten zu h wic (;C:;I:118tallli billige So ten g rr:lgoc dem " a.,(o( mu³t's Wilrtli Streite:! Er\viih'ullgulI beh:lndelte (7'" die . nka;lIbi.iclte sponnenen logischlj Jer d;³.-'~ 1. O" uje ; .-'11 fur Vordorhand Folgcndes. um " Inir vor. § - An- i1bergro~sen iOl das Ver- iiberschutzt.. don ..\ugen un<l formulirMerkmalen Ra- 234 Jan Baudouin de Courtenay -- . aiesesSprachgebietesemporgewachsen,so dass.er dasselbesammtdem Polabischen nnter einem gemeinsamenN~men »Pomoranisch« zn. sammengef:1.sst, aIs eine abgesonderte,unabhJ1ngige nnd gleichberech. tigte »Spracheujnicbt nur dem Polnischeoj sondernanch einerseitsder ~anzen ceci)o-slovakischen,:1odererseitsabel der ganzenlausitz-sorbischen Sprachgruppe gegenilberstcllt. [DasseIbebezieht sich mutau's mutandis aur Lorentz, welchem das 81oviozischezu einer dritten, respective vierten Sprache, nebenKaSnbisch,Polnisch nnd Polabisch, gewordenir.:. Unterdessenreichen die von Lorentz (81ovinzischeGramm~tik § 3, I., $-1°) genann~en»unterscheidenden Merkmaleabei wei-. tern Ilicht d!:.u aus, um :1USdem Slovinzischeoeine besoodere,ebenso dem Kasubischeo, wie a!lch dem Polnischen gegenuberznstellende D8pracheu ZOl bilderi.l 2) Daswar die Psychologiedes Forschersund unwillkllrlichen Urhcbers der :J.ufrichtigenoder bloss geheucheltenEntrtistnng. Jetzt sei die Psychologie des.Wespennestes geschildert, in welchem diese tein wissenschaft.licbet'rage einen hochst.IeidenschaftlichenCharakter er. halten battu und mit politiscbem Unrath und persiinlichem Hass und Neid verunglimpft wllrde. 80 haben vor allem administralive nnd censurelleMassregelnngen der PoI.eniIi Prellssenund Russlandnicht nur im gewiihnltohenPublikum, sondernselbst in vielcn Repraseotantender D~olnischenWissen. schaft" eine patriotische HyperasthesieGderall¿u grosseEmpfindlichkelt entwickeIt. 'Uod da begegnenwir 'demchauvioistischenDAlIpolenthum III wel/:lIes sielI wtlrdig dêm H:³k:ltismus.oder dem uAlldeutsch. thum", J~m »l\llrn:LgY:Lrcntllumu,dem ..~llrussenthnmfl³lUdsonstigen solchen scllililen .-\.llheiten(( geselit, welche eigentlich nur :lIs Forscbungsohjektemit ibrer psychiatrischenSeite fur die Wissensch:J.ft zu '"erwertbeo ~':ircn, lei der ~tberauch zu leiteodenMotiyendes ),wissen. schaftlicheu'l Denkeoswerden. Einige von den GegnernRamult's wallten ihre personlichenAbrechnungen i:quidiren, tlod zwar nicbt,mit ibm selbst, sondern'mit den . andernI die 111~efahr uicsulbeAnsichtin BetreffdesKa$ubischen vertratcn. Dabli befolgte,mandie bewabrteHerodes-Methode:d:J.sganze Hans verbrerl.,en,um nur den gehasstenFeind zu backen. Zu :llled~m gescllen~ich ~ucbindividuello Eigenthilmlichkeitender an dem I\Mu³;i~cben~"eluzllgeBetbeiligteo. So pllegeo selbst hilchst verdieostvolleGelehrte, Gelehrte ersten Kurzes Resumeder "Kaœubischen Frage" " - 235 Ranges von dem Gro3sen-und Unfeh~rkeitswahn behaftet zu sejn, so dass sic z. B, mit einer be'wunderungswertbenSicherheit) wobl auch mit dem chanvinistischenDogmatisffil³Sangestricbon,behallpten, es sei etwas »absolutfalscbll,es giibe im Polnischenkeinerlei litauischen Lehn\\"orleu.s.w. Ebenso zeicllnen sich ejnige hocust verdien:;tvolle Gelehrte mit e.inementschiedencnWiderwiijen gegen alles Gc3ctzmiissige,gegenjede Regelmiissigkeit)gegenjegliche methodischeErklllrung aus. Die Betrach. tung der Welt stimmt mit der geistigen Organisation des Betreffenden. [;ie ist ja fiDe Selbstprojectionin die Ausseuwelt. IJnd so seben auch cbaotische und anarchistischeKopfc tlberal³ bIos ()h:tos unu Wilrkilr) ein ungeordnetesMischmascb,ein buntes Durcheinander) ollne jegliche Consequenz. Diese so zu sagen anarchistische, principienl05e Logik wird in der Sprachwissenschaftzu einem sprachwissenschaftlichenNihilismlls, welcher z. B. keine historiscb-phonetischcllJ.Ja¹tconsequenzen auerkennen will ulld gnnz verschicdeneGruppen von Erscheinungen aur einen Haufen zlisarnmcn\~irft. Dieser sicb brei-tmachenue Mittelstellun~isU1l1s« !lat Be!lr vi el Unlleil :tn'Jericbtet UIlU uas Denken unkritischer Geister in Pol~n schiilllich IJceinl³ll,,~t. I'~.i fallu Ilab(~i cine kol³ektive, »volkerpsycho³ogisch « zu erk(jir~nde SlIggestion) gestil.rkt durch .-\utosnggestion)statt. Weno ich aber zwischen dem Standpunkte der verhobnten»modernenLalltgeset1.ler«unu dcmjcnigen einer vollstlLndigenwissenschaftlichenAnarchio zu w:ihlon haho, dann stelle ich mich entschiedenaur tlie Soite de3 ersteD. Uebl'igensde gustibils non est disputandum. Dem Principe der )Jistf~ungund Nic~ltunterschciuungtren, geruht man, selb.;tverstiindlichbona fide, den Untcrschicu zwischen meincr Betrachtnngswciseund dcrjenigcn }{amu³t"3zu verkcllnen ulld un5 beide :luf einen genleinsamcn H:lufen »unaererGe~nerll lii werfcn, rGegner;I a?lticipando, da gie doch an den 13etretren/len g:Lr ni(:ht d:tchteu: ais sie zuro orstcn ~{al ihrc Meinung 1iusserten. ~[:Lnwollte auch sclbstverst:indlich das grosseJ\intelligentcPublikumll filr sich gewinnen. Und 50 wurden verschiedeneschriftkundigc, obgleich von der Wissenschaft ziemlich entfernte und ganz, sicher in der Sprachwissenschaft unmilndige Indi vidueu be\vogcnI mittels )) - ZeitungsartikeIdie Gemuthergegen IJ unsere (~egnur«fcindlich zu stirnmen. E3 solltc damit crst6ns wj~seIlschaftlich6Werthlosigkeit bekampfter Meinungcn nbewicsenuund es sol³teu zweitcns uie Vertreter 236 " Jan Baudouin de Courtenay -- solcher Meinungenpolitisch verdl1chtigtwerdeJ:³.Eine gewisssehr edle Handlnngsweisesui gener~. Uñd so wurde in dem Lager der-Gegner lIonsererG~goer(lunter aoderembehanptet": es hltte;n Cenovaund Hilferding' du.sK&Œubische mit cechischen, russischenund »altslavischenrW6rtern ansgeschmt1ckt, . esbaboRamult »panslavistische Mcinnngender Russenund Cechen(l tlber die H~rkunft der KaSubenacceptirt,eg hahe derselbeRamult nor ein paar Wochen in Zopot Badeknr genossenund so seioeMeinungaus der Lnft gegriffen, es habe derselbeRamult nnr Linde's W6rterbnch abgeschrieben, so dasssein vcrmeintlich kaSubisches Worterbuch aus lanter polnischen W6rtern in kasubiscbemGewandeoder in anfgedrangter,erdichteter Ortbographie bestehe, es baba ders(JlbeRamn³t allerlei nicht existirende Lante beransgehUrt, ganz tlberfi!1ssigeZeichenerfunden, einige Formen binzugediehtet, die nicht recht vorznkommen scheinen, und so, aur das gefii Ise h te Spr3chmaterial gestiitzt, eine neuo "S~-:achefl.fertig gebrMht. Man konntc wohl mit aller BequemlichkeitsolcheBeschuld;'!Ungen und Verdachtigungen gegen einen Mann anssprechen!der n~c:;'.mehr im St3nde Nar, sich zu vertheidigen, und maD br3ucbte sich nicht darnm zu Kummern, dass man gegen derartige Insin"Jationenauch m einer nichts ,.eniger aIs wissenschaftlichenWeis.ereagirenkonnte. Die pat;.iotiseheVerblendong liess einen der Herren aucb geg~&1 meine Wen:gkeit cin falsches Zeugnissabgeben. 80 hJ1tteich z. B. .œcieœnienie o w ór fitr einen ansschliesslichen KaSubismnsgehalten". Gc'viss einc schlane Methode: Um wirkliche Beweise zu schwl1chen, btirdct man dem Gegnerganz entschieuenenUnsinn aur. Mit eincm Wort, es bat sich auch in diêsemFalle die alta nber immer neue Geschichtcwiederholt. Man darf keine wissenschaftlicho Meinung hat>en, wenn sic dem Pubel Gder eiñigen get1btenStilnkern nicht lieb i;;t. Es wird sogleich eine Hetze arrangirt, es werden VerIcumdungen f;\bricirt, K:ltzenmusik mit Pe rea trnfen organisirt, und der BetreffeLdeboykotirt, womoglichanch lynchirt.. 80 ergelit es einem UnabhJingigenim Reicheder Ochlokratie.geleitet von der Oligarchie.. § 2. Das bi.'!jetzt Gesagtebelenchtetgewissermassen auch die von dt'n A.r:hiy fUr ,J.,i."be Pbilologie. llVI. 2~ vorstehcll? »polniscbv Worto dem untor ge- die ilber aIlem vor sich maD muss dann i,st, sa Ruqe in Wisscnscllaft die sollcn Geister opportunistische UDd argwoh- J.'eigc, sejn,' unangenehm oder angenehm ScblUsse wonncnen ge- dieselbe durch die mBgen Dinge, der Anffassung theoretischer .nach und ~hrhtJit W Dach nur strebt Wissenscbaft reinc Die bleiben, IIDbeeinilusst Rocksicbten praktischen 50nstigen und patrioti~chen allen von llnd unbestechlich absolut WisseU8cbaft die solI es - wichtigsto da~ ich, gl:lube i~t, diescs und - drittcns Und wolIen. thun wirkiich es sic n wen hckcnnen, DPolen" aIs nicht politisch sich sic dass bewegon, dazn nicbt Kasnben die Bem!1hungen eifrigsten die selbst Einrichtungen bestehenden den bej kBnnen Zwcitens Frage. ~ka8ubischeu mehr nicht - man dem es Wenn ~ische deutsch ist, solI was .A.Iso lassen. nicht was dasjcnige, alles rtlcksichtslos verfolgt und Polen die nm noch Kasuben, die um weder Prenssen in sich maD kUmmert Erstens ais soDdern alsl'olen, nicbt Bie und trennen zu Polen den von politisch anch KaSnben die um benntzen, Vorwand ais Regierung, preussische die Scbluss wissenschaftIichcn diesen werde es wcrden, erkl!irt Volk des verwechseln- zu nicht PoleR den mit besonderes, ein fUr Kasuben falIs ja, fOrchtet Man verliehcn. Richtung schiefe eine R!1cksichten politischen opportunistisch- aUB man bat Methode wissenschaftlichen Seiner alles. fiber ja Iachen Wilden Die Komismus. generis sui wohl ist Es VOTo IJko~ischerTitelCl aIs pomorskiego«) narzecza »Slownik (statt skiego« pomor- jêzyka TitellJSlownik der kommt Herr&n lustigen Einigen . (naci¹gane) gezogen Haaren den an und sophistisch dieselbe maD nennt verstehen, zu Beweisftlhrnng 'welche irgend ist, Stande im nicht man Wenn HandlungsweiBe. empfehlenden zn nicht ans 8tandpunkte ethiscben vom eiuer algo I>Escamotager, einer dieselben maD beschnldigt verdllchtigen, zu ~Gegnerc worfeuen zusammenge- Haufen bunten einen aur sejner LoyalitAt die Um . Worte,bei. einige noch ich fOge Methode dieser Cbarakteristik Zur - th,ode. Me angewandte Gegneru I>unserer Erfindern - K:l.Suben. . . . . zu germanisiren. Es ist abel ganz nichtige Erwagung. ob mit wirkIic.hcm Erfolg6, das ist wieder cine andere, brauchtentermini tecltni-:iver~tandigen , SolI man,da8Wort iD dem politisch-historischenSinne fassenund~ 237 -- - " Frage "Kasubischen der Resume Kurzes 238 Jan Baudouin de Courtenay es mit dem {rUherep, nicht mehr existirenden Polen identificiren? Gewis nein. man es in dem Sinne politischer p~'a clesideria dies~r oder . .s 8011 jener »Partei«, 81soim aggressiven 8inne versteben, w{}bei auch womoglich das litauische, das weiss- und k1einrussische Gebiet aIs polnisch erklJ11'twird? Gewiss auch nein. 1st yielleicht dem Worte seine jetzige reelle politischl? Bedeutung zu unterschieben? Auch nein. Dass kasnbische Wahlbezirke zu den vom polnlschen Standpr.nkte znverlJ1ssigstengehoren, das ist sehr schon nnd man kann es den politischen Polan nur gratuiiren, bat aber mit den wirk~ch bestehenden sprachwissenschaftliohen Beziehungen niohts zu thun. .AIso solI vie11eicht der liter!r- bistorische Gesicbtspunkt in den Vordergrund treten? Nicht im wcnigsten. , Einzig und allein ist filr uns die ethnographisch-linguistische Be- trachtung'massgebend. Wir sprechen von 4en polnisch, respective kasnbisch redenden Leuten. Dabei ist der wenig bestimmt6 und Mi~sverstandnisse erzeugende ,,\.usdrnck »8prache« zu vermeiden und mit einem andern, ganz bestimmten und der Wirklichkeit entsprechenden »Sprachgebietr oder !)Dialekten~~ruppe«zn ersetzen. Ueberall sina solche Sprachgebiete zn erkennen, wo sie sich durch etwas Gemeinsamesvon den anderen Sprac hgebieten unt6rscheiden. in diesem BiDne bat man volIes Recht z. B. von einem resiani schen Sprachgebiete zn sprechen, and wenn maD jetzt I1ber solcbe »besonde~eslavische Sprachen«³ wie das .Novgorodischelt, »Masoviscbe«, !)W eissrnssische", >I(schlesisch)W asserpolnischa, . Ugrorussisch,-" "Cakavischlr, »ResiaDisch~u. s. w., spottet, 30 wird man wabI bei einer bewussten .-\.n,vcndung des Worte3 >l8pracbgebietrr 3ufhoren, sejner guten L:Lune der3rtigcn Ausdruck za geben. Um bel der llonennung einzelner gro3serer 8prachgebiete jeder mOglichen Begriffsverwecbslung und Missdeutung vorznbeagen, w!1rde ich den Iandlanfigen, politisoh oder anders gei:1rbten Namen, wie Serbisch, Kroa-tisch, Bosnisch, Montenegrinisch, BuJgarisch, Maced'oniscb, Polnisch u..3. w. aBdere, filr sprachwissenschaftIicbe Zwecke kUnstlich geschatfene und ganz neutrale, t~rmini tech,~ici (wie lllyrosla~sch,' Dakoslavisch, Lechisch u. 11.)vorzicben. 80 gebrauche ich auch den Terminus I)i'lolnischlr meistentheils mit Gunsefilsschcn,. um zu zeigen, dass es mit dem polilischen oder literarischen Polent hum nur in einem 2... Kurzes Resumeder "Kasubischen Frage" , 239 mittelbaren Zusammenhange steht, Es kann auch iI\ der Sprachwis8enschaft doppelsin:.³iggebraucht werden, d. h, in eiuem engeren uud in einemureiteren Sinne. JeJenfalls giht der Ausdrnck )'pomoranische Sprachea oder Ilkasubiscl:cSprache« zu einer schiefen AuffassUllgAnIass, UDaich ,viiI ibn eJu flir alle Male mit dem D ka9ubischenSprachgebiet« oder »kasubi.icheDialektengruppo«ersetzen, DiesAsgauze kasubischeSpra~hgebietist nicht mit der polni~chen Literatnrsprache,sondernmit dem ganzcnpolnischenSpracbgebiet,mit dem Iubegriff aller polnischendialekti:lchenV:1rietiiten zu vergleicheu. Gegcnwartigist csJ infolgc desMaugelseiner gen:lllcnUntcrsuchung aller polnischenDialekte, Dachnicht vollstandig muglich, Um aber ein wirkliches Bild typischer kasnbischerEigenthilmlichkeiten zu bekommen, muss mao gcrade typische Varictiiten dieses Sprachgebietes,alBOvon dem polnischen Sprachgchiet cntlcgencn in Er"'iigung ziehen, Dazwischen findct sich eine lleihe Uebergangsdialekte) d. h. solcherDialekte, welche zwar im Ganzeu und Grossen Dach knsubischBind, aber dem polnisclleu SprachtYlillssich bedeutend niihern. Bci d~r Vergleichung des kasubischcnund polnisl}henSprachgegebietesmuss f"an vor allem lediglich den jetzigen dialcktischen Zustand bcriiGksichtigen,ohnc sich auf dcn frilhcrcn, liing~t verschol16ncu Zustandder D polnischenSprache zu berufen, So wII1'denz. B, noch in der historischenPeriode der polnischenSprache nweiche« t d' ;. ctwa sa, wie jetzt im Russiscben,ausgcsprochen, es folgt aber darauskcines(I wegseinenilhereDVer".audtschaft(( desPolnischen mit dcml~nssischen Ebenso bes:lssl'nzweifclhaft die friihcre »polniscbc Spraclle« einige jetzt noch iJ1 Kasnbischen sich fortsrtzenden ~i,;enthumli~hkeiten (quantitative"oka ~:lltern:ltion in del' vcrhalcn FI~xion; Nominative wr(jbl, datk u.a.; Altel"D:ltionvon u, i, (y), ais ..l:lngstufigcnllVokalcn, mit nkurzstnfigenlle-artigen Vokalen, u, ii,); bej del' Verglcichung des jetzigen Zust.andes diesel'beidenSprachgebietemUS3alles dieses:lusser AclJt gelns~enwerden. Erst nachdem mIlo mit ,ier Vurgleichnng des gegenw:irtigenZustandesfertig ist, kann mlln und :lulu:ot~oll lnan einen l{uckblick in die fruher6D,entwedel'anf Grnnd der Schriftdenkm:iler zu entziffernden 04\11'einfnch speculativ zu reconstruirendun, Zustiiude machen. Wenn man dabei mit etymologischdnnklen ulld bloss von Jen 240 ,'" - Jan Baudouinde Courtenay deuts~her.Chronisten oder Urknndenschreibernaufbewahrten Eigenn,amenoperirt, verfJI.hrtmaDunklitisch. Belbstverstandlichbraucht eine solche Fordernng gewisse ForscLer garerlaube nicht obligatorisch au, dass, sejn. . - Ebenso kannfUr ich men, weon ich mir zn behaupten, wenn maD von einer »falschen A.nalogie«redet, mau das psycbische Leben der Sprachevollstandig verkennt. Wefin nicht nar Zeituogsscribifaxe, sondern anch wirkliche G&-. lehrte, w1rkliche Sprachforscberan den nicht allein von Ramn³t, sondem auch von Mikkola, Bronisch, Lorentz u. s. w. angewandtenTransscriptionszeichenA.nstcss~enommenhattenund.,gerade in diesenZeichen das kunstliche Mittel der EntCremdungdesKasnbiscbenvon dem Pol:nischensahen, so baben sie erstens vergessen, dass ~hnliche'Transscriptionszeichen aoch bej der schriftlichen Wiedergabe &ller rein polnischen Dialekte angewendetwerden, und zweitens haben sie ihre vollkommeneUnfJI.higkeitzum abstrakten Denken bekundet,und ohne das abstrakte Denken ist jede WissenschaCtunmllglich. Nichtsdestoweniger mUS8maD gestehen, dass maD sich besondersans der bun.ten Masse aller dieser Vokalzeichen,welche in den Werken verscbiedener Forscher (wie Ramu³t, llroniscb, Mikkola, Lorentz) vorkommen,nicbt immer eine klare Vorstellungvon deren Anssprachebilden kann. Eine blosseNomenclatur (»olTeues guttorales er, »otfeuespal8:talesell, »gnttural-palatalos Cli; Dverengtgcschlo~senes emu. 8. w. u. s. w.) hilft nns nicht viel, n&d die Bernfung aur Sievers ebensowenig. Nach dem aufmerksamenDurcbstudireneiner solchenSpeisekarteist maDbeinaheso klug wie znvor. Man bat vor Augen Bochstabenund im Kopfe nur vagen und unbeBtimmt.cn Begriff von ihrer Aussprache. Eine solcbe totend descriptive Methoue mit einigen verallgemeinerndenGesichtspunkten zn j)eleben,wUracgewissNiemandemschaden.Uebrigensgebe ich zu, dass es eine ungemeinschwierigeAufgabeist. Wir mi18sen allen diesenForscbern fl1r ibre mt1hevolleArbeit nur dankbarsein nnd nicht jeDen Herr",n nachahmen,welcheRamult zu verspottennnd berabzn~ wtlrdigen trJlchteten. § 3. Einige dem Polnischen and dem Ka;nbischen g em ei n same . E igenth tlm lichkeiten: l) Alte »Erweichung(oder Palatalisation(MittellingnaliBation) alIer, nieht. Dur hinterlingnalen (gutturalen),CoDsonantenvor allen palatalen Kurzes Resumeder "Kasubischen Frage" - 241 Sonanten.Dieser in der VergangenheitvollzogenerphonetischerProcess war den Kasubo-Polenmit dem ganzen slavischenNorden gemeinsam. 2) Weiterentwickelong(Degeneration)durch den sonantischeu(vokalischen) Einf³usspalatalisirterVorderlinguale œŸ t' d', obgleichsplter aur beiden Boden (auf dem kasubischenund aur dem pc.lniscben)verschiedeneRichtnngeneinschlagend.Im Westen des polnischenSprachgebieteslasst sich ein Ihnlicher historisch-pbonetischerProcessbei den Lausitzer 8orben, im Osten wieder bej den Weissrussenund einigen Theilen der sUdlichenZone des Grossrussischenim engen Sinne des Wortes constatiren. 3) Gemoinsamdem Kasubisch-Polnischenmit dom Cechischen,im Gegensatzeinerseitszum Sorbischen,andererseitszum Polabischenund ¹lovakischen, ist die Weiterentwickelung des einst palatalisirten f zu ;.. . 4) Die kaSubisch-polnischeWeiterentwickelung des urslavischen [ zu ar (trt zu tar³) wiederholt sich, aber im Grunde genommen nur schcinbar)im Niederlausitzischsorbischen. 5) Die Schicksaleder nrslavischen 'ert und tolt sina dem polabisch- kasnbisch-polnischeu mit dom ganzen lausilzisch..sorbischen Sprachgebietegemeinsam, abgeseheuvon auderen diesen historischphonetischenProcessdurchkreuzendenErscheinungen. 6j Die Aufbewahrung und eigenartige Weiterentwickelung urslavischerNasalvokaleist demganzenJ)leohischen« (polabitlch-kasubischpolnischen)Sprachgebietegemeinsam,obgleich aur jcdem dieser Gebiete specielle Abweichungen und Eigeugestaltungen. zu Tage ge..: . einige tretenBind. 7) Der Einf³uss der Beschaffenheitfolgender Consonanten(einer3eits "harte(( vorderlingu:llc oder I)Deutale,,! andercr:!eits:Llle Ubrigen) f auf die Spaltung der urslavischen Sonauten e (= Ii [ o), J (= c I a)! (= ir I ar [1ft = tirt I tar³) ist in <Jies6r \Vcisu nur <Jom k:l~ubi- scheD und dem. polnischen Sprachgehil:te eigcn. l~twa.i iihnliches wiederbolt sich einerseitsim Grossrussisehenund in n6uosterPeriode des sprachlichenLebens im BuJgsrischen,andererseit.iim LallsitzischSorbischenund Ceehi.ichen,aber es sind dort entwederphooetischeBedingungen, oder dic sioh veranderndenPhoneme(1..:1l1tl:), oder die Art und Weise von Weiterentwicklungen,oder schliesalichdas filIe wie das - anderc von dem kasubisch polnischen verschiedl:n. Aber auch biel lassen sich die speciell kasubischon Aenderungen mit den speciell polniscben keineswegsidentificiren. Wie wir bajd sebenwerden, be- 242 Jan Baudouin de Courtenay zieht es sich vor sIlem anf den urslavischen Sonantenfi (t(t) , und ausserdemunterlagim K~nbischen, im Gegensatzzum Polnischen,der ntsl1LvischeNasa1voka1 ê einer analogenSpaltnng nnter der Wirkung gleicher phonetischerBedingnngen. Wennmanausserdem in der »~Brechnng« desi (y) vor r zu t.e(e)« eine angeblicheUe!Jereinstimmnng des Kaœubischen mit demPo1nischen auch in: noch spJlterenErscheinungensehen will, so kann ich diosem nicht beistimmen. Erstensist diese sogenannteJBrechung.rnicht dem ganzen Sprachgebiete eigen, - einige ebeI1sopo1nischewie auch kasu- bische Dialekte kennen dieselbenicht, - und zweitensist es eine a11gemein-menschliche, in vielen anderenSprachen(z. B, im-Lateinischen, im Gothischenu. sonst) sich wiederholendephonetischeTendenz,algof tir die Charakterisirnng verwandter Sprachgebietevon untergeordneter Bedentul1g. Gelegentlichsei erlaubt zu fragen: Warnm solI dieserphonetische Process ~Brechnnga haissen? Was ist dabei »gebrochen« worden? § 4. Einige von den Merkmalen~;welche far die Begrtlndnng einer Sonderstellnng des Kasubischen dem Polnischen gegenl1beroder de,') Slovinzischendem Kasubisehengegentiberverwendetwerden, k6nne:\ keineswegseine solcheGeltnng bei der Charakteristiknnd Klassifikation grt!ssererSprachgebietebaben.lIierher geborenu.A.: Unterscheidungoder Nichtuntersobeidn'ngvon l und l, die Fortsetzungdesl sei esaIsl, seies aIs~ (w),sei e8 schliesslichalg lj Unterscheidung~es bilabialen ~ (w), respectivedes Halbvukals ~, und des labiodentalenSpirantenOj »Diphthongisirnng«(oder Nicbt-DiphthongisiruDg »des nrslav. o DachGutmralcn und Labialenu; Ueberg:lugoder Nichabergangdes" erweichten«(mittellingualisch komplicirten) v in}; Ue~eTgangoder Nichttlhergaugdesanlautendenra in rej Ent;wickeluDgoder Nichtentwickelung eines 'anteconsonantischen rs in f. , Nasalisirung der Vokale unter demEinflnssefolgend6roder vorangehendernasaler Consonanteuj selbst die Vertrctung eines frtiheren g sei es durch das clnsile'g, sei es dnrch den.Bpiranten y, sei es scbliesslich durch dio DAspiration(( n, _c""~ Kurzes Resumeder "KaœubischenFrage" 243 Die meisten von den soeben auf'gezl1hltenEigenthl1mlichkeiten kOnnen nicbt .nur unbedeutenderemundartlicbe Varietaten, sondern Buch einzelne DOrfer im Bereicbe eines nnd desselbenDialektes von einand6r unterscheiden. Ich braucbe mich' nur anf das resianische Sprachgebiet zu berufen. Ja noch mehr, einige von diesen unterscheidendenMerkmalen(wie z. B. w od6r U anstatt ³, bilabiales woder dentilabialesv) tauchen ais etwas rejD lndividuelleg in der AusBprache einzelnerFamilien und Person6naur. Wieder andere von den angeblich ntiefgehenden« dialektischen Cbarakteristicaberuhe~yiellcicht blo.i:i aur einer orihographischenUngenauigkeit Gder aur einer anderen Art und Weise graphisch-phone. tiscber Associationen. Eine graphischeUnterscheidung kann mit einer phonetlscbenGleicbbeitGdergrossen Aehnlichkeit zllsammenfallen. So z. B. ææ æcden td tc gegenl1berjksundz dem ksun: oder ksuns gegenUber; ser :dr den sr ::r gegenttberju. s. w. Was dieseletzten Fi1lle, in der Art von-n/s nd; :lnstat't ns nz, ~tr :dr nclr angtatt sr zr 1~ru. a. betritrt, ~o sind.die:ie:iotllgemcinmenscbliche Tendenzen,die sporadischhie und da erscheincnkonnen und mit der Dialektologie im strengen BiDne des Wortes nur iu eincm mittelbaren Zusammenbange stcben. Dann alle dicjenigcnverscbiedenartigenPhonomunkomplexe (Laufkomploxe), welcbe aur sonantische .r l, aIs ibre IInmittelbaren histo- rischenVorliiufer, zuriickgeben,habenfUr eine vergleicbendeCbarakteristik einzelnergrossererdialektischerGebiete nur eine untorgeorduete Bedentung.Diesonantischen r l sina so unstotigo und ~ch\Vankcndo phI)netischoGro:isonld:1sSin den kleinsten mUnd:11ilichen Varietuten ar iir er, cir ar ur, ais historiscber"ortsetzervon 1'; ii er :LI:!historiscbeFortsetzer von ³oi; el ii' al, ol ci' alg historische r'ort:;etzer von!; i³ et :1lg historischeFortsetzer . von "li wechseln konnen. Man brancbt sicb nnr aui das sloveniscbe oderresianische Sprachgebiet zu berufenI um das grosse Scbwankenund Variabilitiit solcher Phoneme bej der dialekt'ischenSpaltnng anscbaulicbzu macIlen. Ebensoist die Bewahrung oder Nic.btbewabrungder Nasalvokale von keinemso grossenBelang,wenn maDerwilgt, dasses z. B. boutzutage auch im rejD polnischen8prncbgebieteDialekte c>hneNasalvokale gibt. VieI wicbtiger ist dio Weitergestaltnngdes gegcnseitigenVerhiLltnisscs historiscber Fortsetzer zweier orslavischen Nllsalvokale, wie 244 Jan Baudouin de Courtenay auch des VerhD.ltuisses zWischendiesenFortsetzern urs³avischerNasalvokale und den Fortsetzemanderer rein oraler urslavischerVokale. Selbst auf die trotz aller Bemllbungeneiniger Forscher nicht zu verscbweigende,nicht wegzuleugnende, sondemfeststehende Tbatsache, dass eiucIIJ bedeutendenTheile des pomoranischencder kasubischen Sprachgehi5tesder Consonantz anstatt 5 (dz), ~ls historischer Fortsetzer einerseitsdesnrslavischen-5 (dz) ans dem erweichteng, andererseits des urslavischend;., eigenist, dll.rfen wir kein beBonderes Gewicht legen. Der Schwunddesanlautenden.clusilenElementesin den tOnenden consonantischenDiphthongen stellt sich so leicht ein, dass er bel der vergleichendenCbarakteristik g1~6sseIer dialektischer Gebietekeine tiefgreifende Bedeutnnghabenkann. Es genllgt ani die"westlieh.eZone des serbo-kroatischenGebietesbinznweisen,.wo;. anstattd;. (a, 9) vor" kommt. Ebensosind fUr die Dialektologie grIJssererSprachgebietedie Entwickelung des l (»weichesll l) in ;. (wie in einigen Theilen des s\o- venischen nnd serbo - kroatischen Spracbgebietes) I Wand el des anslautenden -m in -n (westlicbe Zone des slovenischen und des serbokroatiscben Sprachgebietes); die den polnischen Norden charakteri- p sirende Fortsetznng der p&!atalisirten (.erw~ichtenr) Labiale li 6 m durch P,y bi. i. ñ, u. s. w. fUr die Dialektologie grOsaeretGebiete von keinem so grosaenBelang. . Wenn maD aber die Tbatsacbe selbst mit dem Hinweia daranf leugnen will, dass die F!111e mit z das Auftreten des dz in denselben Dialekten gar nicht ausschlies~en, so kIJnnen.wir,Folgendeserwidern:. l} in den Fl1\1eneiner -,\Iternation der Formen mit z und derjenigcn mit 5 (dz) ist jeden Angenblick eine psychischbedingteNeubildung (morphologiscbeAssimilation oder Wirknng der »Analogie«) mOglich; 2) abel aucb bci den in diesel Hinsicht g:anzisolirten Worten ist eine Verscllleppung oder Entlehnnng des 5 (dz) ans fremden SprachgebietensammtganzcnWOrternmOglich: Man be'}:luptete, es.sei %anstatt 5 (dz) anch den unstreitig polnischen Dialekten eigeni leider sttttzten sich die zu diesem'Zweckebewerkste\ligien Beweiseaur einer eigenthtimlichenMethode,welche ganz disparate Erscheinungennnterschiedslosauf einen Haufen zusammenwar!. Die ForderuD.g,dass »wenn z dal eigentlich kasubischewD.re, wie es aus barzo, cezi-cezogefolgertwird, wir doch auch zes¹c-zes³c f tir dziesiêæstatt dzes(~c-dzesic etc. erwarten mi1ssten I, trlm nicht zu, Kurzes Resumeder "Kasubischen Frage" 245 da doch 5 (d¿) in .dziesiêæ aur ein~ ganz andere, in ihrer Palatalisirung vi el splitere, historischeQuelle zu1i1ckgeht. Schliesslich kjjunen verschiedenemorpbologische,durcb die Wirkling der sogenannten»Analogie« bedingte Unterscbiede,- wie z.B. die Ausgleichungder Nominative datk, kupc.. . . . mit den Stiimmen anderer CasusjDat. s. m. aur -oJ'Ujdor Unterschiedder Verba aur -uje and deren aur -ale bzw. -ala, uud vieles andere, - fnr eine vergleichende dialektologischeCharakteristik grOssererSpracbgebiêtenur eine untergeordnet~Bedeutungbaben, § 5. A e u ssere, durch einfacheBeobachtungund darauf gestUtzteindoctive Schlt1sse leicht zu gewinnendeUnterschiede des kasubisobenunddespolnischenSprachtypus: . Im KaSobischonhabeo wir einen viel gr/)ssoren Reichthum der Vokalnuancen (Vokalscbattirungen), im Zusammenhangemit verschiedenartigerAccentuation,mit verschiedenartigerVokalquantitl1t, mit sekund:ir entwickolten quantitativ- qnalitativen .l\.ltornationenund mit einer sti1rkorenBeeinf³ussungdes Sonantis!Dl1sIlureh den Consonantismus. Es gibt auf demkasubischen8prachgebieteeinenanch psychisch oxistirenden und morphologisch verwertheton Unterschied der vokalischen od er sonantischen Danerquantitl1t: es gibt dort kurze, halblange, lange und ilberlange Vokale. Wohl '3xistiren noch 8puren verschiedenerDanerquantit:1tder Vokale auch in einigen polnischenMundarten,aber bei weitemnicbt in so bohemMasse, Die sich in der verschiedenartigen Accentuation kundgebendenUnterschiede der KehlkopftbAtigkcit existiren im Ka5ubiscbenauch psychisch und ,verden fi1r morphologischoZwecke verwerthet. Belbstversti1ndlichmUssen solche Accentunterschiede ani VokalqnantitJitenand VokalqoalitAteneinen Einf³nssansiiben, In dieser Hinsicht unterscbeidetsielI der ka~obischeSUdcn vom kasnbischen Norden. Wl1hrend in diesem letzten reich entwickelte Unterschiede der Keblkopfthatigkeit und was dumit zuBammenhiingt ihre volle Anwendung findet,' nahert sich der kasubischoSUdendem polnischenSprachgebiet,ohno morphologischbeweglichenAccont und ohne andere infolge dieser Eigenthumlichkeit ZI1Tage tretenden Erscheinungcn, 246 Jan .- Baudouin de Courtenay - I An alta Vorhergehendeschliessensich eng Unterschiedeim Bereiche del;'Alternation der Vokale'(oVokalablanta). Der qualitative ))Ab:l~ut« desKasubischenmit seinen JWeichatnfenrund JHartstufen« (Terminologie Lorentz'a) wiederholt sich auch i~ Polnischen, obgleich er im Kasubischen wohl st~rker und vielseitiger jat. Der »quantitative Ablautu mit seinenKurz- undLangstufenvokalenbat gleichenUmfang in allen kasubischenMundarten (inclnsiveSlovinzisch), .wlihrend er im Polnischenentschiedengeringer ist. Und von dem nur dem Kasubisehen(sammtdem Slovinzischen)eigenen Jacoentuellen A blan tCL~nit sejnerIINormal-und S-chwachstnfe« ist aur dempolnischen Sprachgebietekeine Spur zn merken. § 6. Unterschiede im Wortvorrath und iñ der Wortbildung Bind nicht so wichtig. So waren z. B. beiden Gebie~en,ebensodem polnischenwie auch dem pomoranischen(kaSubischen),zwei Snffixe, -~'akonnd -iœæe,in I1hnlicherFnnction eigen (wobl ursprt1nglichdifferenzirt). Schliesslich gewann im Polniscben das Snffix -¿ako, im Pomoranischenabel das Snffix -iœæefast ausscbliessliohdie Oberhand. Die dagegenerhobenen Einsprt1chezeichnensich durch eine merkwl1rdigeKritiklosigkeit ans. Der pronominal-adjcktivischen Endnng G.en.S.m.-n. -ovo -evo, respective ..ova -eoa, mit weiteren Modificationen, begeguenwir au~ schliesslich aur dem pomor~nischen(kasnbischen)8prachgebiete. Danebenherrschtdach die gewohnliche Endung'-ogo-ego, mogliehauch ansdem.pojnischenSprachgebietecingedrnngen.Diesesmorphologische Merkm!ll ist jedenfalls fitr die vergleichend-dialektologische Cbarakteristik von untcrgeordneterBedeutung. Wenn maDim Altpolnischen einige nkasubischeaW(}rter findet, so konnte maDebensoin demselbenAltpolnischen'8uchrussische,serbische und andereWOlter finden. Uebrigensbeweistdas JFinden der W6rter« for DverwandtschaftlicheBeziehoogen«zweier 8pracbgebieteabsolut nicbts. Wenn man schliesslich behanptet, J)das gesammteLexicon, die Syntax, der FormenbeBtanddes Kasnbisch"eu,so weit (die beideti ersteD)nicht deutsch, poluisch seienoder die polnischenvoraussetzen ", so konnte :1Janganz umgekebrtsagen: DDas gesammteLexicon, die 8yntax, der FormenbestanddesPolniscben, 80 weit nicbt deutsch,sind~ Kurzes Resumeder "KaœubischenFrage" , kasubischGdersetzendie kaœubisohen voraus«. Nobeubei sei bemerkt, dasses mit der Identitat des kasnbischonUDapolnischenLe:Licons,der kasubischenund der polniBchenSyntax, des kaœnbischeuund des polnischen Formenbestandes nicht so ei!1fachaussieht,wie es einigen apodiktisch und infallibilistisch gestimmtenGelehrtenscheint. § 7. In vielen Fallen sina aur beiden Sprachgebieten,aur dem pomoranischen(k~ubischen) und ani dem polnischcn, gleiche Tendenzen zu constatiren, aber 1) entweucr in ver~chieuenem Urnf:lng unt! mit vorscllieuenerIntensitat wirkend, algo verschiedener Grad derselbenTendenz: 2) oder coQlplicirt durch andere chronologische Reihenf ol g e historisch-phonetischerProcesse; 3) oder schliesslichaur versc h jeden e et h n i sch e Ei u fi ile se in der Vergangenheithinweisend,wobei alich Natureinftusse,Unterschiede des:Meerstrandes und desFestlandesnnd ahulicheswenigstensprincipiell anzunehmenBind. § 8. I. Wir wollen zuniichstgleiche Tondenzen vorschiedenen Gr ad es bestimmon I wobei sicII» poinisclle« T~uulJn~engerade im Ka;ubischen starker und frilher entwickelt habenliud u:1unweiter fortgcschritten sind, so zu 8ageuUbertriebenwurdeu, alsu die Kasubcn sich aIs»plus polol/ais que fes Polvl/ais nleme:>"bewahrten. 1) Eine Dach weitergcheude ConsonautlJuhaufung und grossercZahi verschiedenartigcrConsonantengruppen. 2) Eine Dach starkerc Neigung ~ur mitteilingualen (palataien) Stellung bei der Biidung von Vokalcn, und eine st1lrker entwickclte psychischeEmpfinusamkcit fUr altu Lei JiesIJr I..ocali~ation entslehendenVokalnuanceu: e-artige Vokale fUr u, i (!I), a; 6artige and u-artige Vokale filr °, u, a; ~\.lternationenvtJrschicdenerinna e-Vokale u. s. w. 3) Die infolge der Palatalisation (Mitlellinguali:!Ation) entstandonen Consonantenandorungen Bind weitor fortgcschritten undes habenin dicser Richtnng mehr Degeneration~proctJs~e stattgefunde!l. Hierhef Bindza rcchnen: a) s z c .; (dz) aIs historischelt'orts6tzor dur durclI uie Eill\virkung 247 248 , Jan Baudouin de Courtenay palataler .,onanten palatalisirten Consonanten 8 • ( d' (polnisc" i i ædŸ); b) die Bchonobenerwl!.hnte Schwichungdes5 (dz,811S ~i und U) , in z, woneben c (ts, ansfj und 1;;)erhalten b!eibt; c) ausnahmslose 11Erweichung u vor den historischenFortsetzern des urslav, y ('I;I)nnd vor seknndltr entwickelten e-artigen Vokalen nicht nur der clusilen ConsonantenkU, sondern auch des 8piranten X (ch); d) W ~iterdegener3tion dieser J)erweichten«(palatalen, mittellingualen) t: g X in der l³.ichtung gegen æ5 (dŸ) œ nnd æ5 (dz) s, llnd Weiterdegeneration »erwcichterCl Labiale p f' in der Richtnng gegen pl. fœ nnd pœfœ (bei den BBylak;en«)I wodurch sich das kasnbische Sprachgebietden nordpolnischenMundartennahert; e) Fortsetzer der nrslavischenFormel frit (mit silbebildendenpalatalen r), welche ani tart (~tsart) nnd nicht tart ais Uebergangsstltfe hindcutcn. Diesesbeweistjedenfalls ein hohe, Alter der Palatalisation aur dem pomoranischen(kasubischen)Sprachgebiete:Vorderlinguale (Dentale) und labiale Consonanten\vurden unter d~m Einflusse foJgen1er' mittellingn:1ler (palataler)Sonantene i li zu individnell (nieht nur combinatorisch)mittellingualcn (palatalen) bei den lingnistischen\"'orfahren'der J:'omoraner(K:L~uben)frtlher, ais bej den linguistischenVorfahren der bigentliehenPolen. Was d:.uWeitercntwickelung seknnd!ir !>alatalisirterI;;g i in der Richtllng gegcn æ5 ,~ und æ5'; betritrt, so ist meinesErachtens ihre Bedeutung ais dialektischesCharukteristicnm des kasnbischen8prach- gebietes,dempolnischengegentiber I nllr relativ. Es wiederholtsichja etwas Aehnliches, ganz abgesehenvon einer nllhcren Verwandtschaft. in einigcn sloveni~chenDialekten, in einigen Mundarten der Balkanhalbinsel, in einigen gro~srussischenmundartlichenVariet~ten n. s. w. Aehnlicher Art Bind auch Weiterentwiekelungenpalatalisirter Labiale bei den JlBylake.naIInd in einigen nordpolnischenMundarten,u. s. w. .I\.ber,wie es ganz richtig'von Jagiæhervorgehobenwnrde, erlaubt die allgemeincVorbreitung dicser Eigenthtimlichkeitgeradeim Polabischen und Pomoranischen(Ka;ubischen)nicht, dieselbebej def vergleichend-, dialektologisl:henCharaktcristik des kasubischenund des polnischen Spr:lchgebi6~es ansserAcht Zll lassen. Kurzes Resumeder "Kasubischen Frage" - "§ 249 9. 4) Einfluss der Beschaffenheit des donson~ntismus aur die Gestaltung des Sonantismns (Vokalismns). a) Entpalatalisirung der Sonanten unter dem Elnflusse folgender vorderlingualer (dentaler) Consonant¹n ist anf dem ganzen lechischen(polabisch-ka~nbisch-polnischen)Sprachgebietebe den bistorischenFortsetzern der urslavischene'(= a) und li (= ar) in ziemlich gleicher Weise zn Standegekommen. Nebenbei ist e - o in solchenBedingnngenbios dem Po1nischennnd Kasubischcneigen. Insoweit aIso rnussman diesez\\'ei Sprachgebieteidentificiren. Im Unterschiede vom Polniscbenist dagegen aur zwei anuercn lechischen Sprachgebit!ten,. im Polabischeunnd im Kasubischen,die Entpa1atalisirung de8Nasal\:okalsê (-¹, ¹) zn verzeichnen. . b) Der an das Rnssischeerinnerndehistorisch-pbonetischeProcess el -.01 (te³t - to/t) bat sicu, im Gegensatz.zum Polnischon, im Po1abischensammtKasubischeuvo1lzogen.Damit steht aucb di6 dem Po1abischcnnnd Kasubisclten eigene ebema1ige"Entpalatalisirung des Sonanten (- l- dl, al) in Zu.;ilmmenhang. In der ncuesterEntwicke1ungsscbicbte des Kasubischenbomerkt Dian einen ahnlicben modificirenden Einf1\\S3des / aur das vorangehendea u, a. c) Die, wie Mikkola ricbtig bemerkt, an d~s.Cechischoerinnernde Wcitercntwickolung hislorischor Fortsotzor des urslavi-, scheD ê,welchesvor vorder1ingualenund im Auslaut 6iner I~ntpalatalisation nnterlag, vor allen anderen ConsonanteDab6r (nach dor ge. '." .. dieg6nenLorentischen Vermuthnng)8ich in der Richtnng gegena verongt hat und sch1ies:!lichzn cincm rein-oralen Vok:ut:n :lU~der Reihe i-e gcwordeni:it. d) Noch mehr :lls bej uen fo1gend~nConsonantenbemerkt man im Ka~lIbiscbeneinen breiteren Umfang Ulld einen stilrkeren Intensittitsgrad im Bereicheder Einwirkung vorangehender lJonsonanten ,Lut die qua1itative (d. b. raum1ichquantitative) Gesta1tllng fol. gender Sonanten, a1ses eben im Polnischender 1":111 ist. Im Po1nischcnist \'or :Lllemucr EiutiUiisdesUnterschiedeszwischcn den, nicht nur t'olgenden,sondcrnauchvorangehendeo,Vorderlingllalcn (Dentalen) einerseitsund anderenConsonantenreihen andererseitsauf verschiedene 'Veitercntwickelung uud Ge:!taltungder Fortsetzer de~ urslavischenr (nebst l) und vielleicht auch des l zu vcrzeicbnen; tll1nn di:11ektiscb ra - re; von der rein anthropopbonischen, psychisch nicht ver- r 250 Jan Baudouin de Courtenay nommenenl.nd folgiich nicht existirendenSpaltung des i und dese, je Dach der Bf-schaffenheitdes vorangehendenConsonanten)abgesehen. Im Kasubischen brauche ich nur die in so vielen Worten"zu Tage tretende Ein wirknng vorangehenderLabiale und Hinterlinguale (IIGutturale«) aur die diphthongischeF1irbung des folgenden.o(dem sich im lusinschen Dialekte auch eine parallele Dipbthongisirung des o nacb den Vorderlingualen oder »DentalenC!geselIt)) dann Spaltnng der ileVokale) bedingt dnrch dic Natnr des vorangebendenCun8onantenu. I. zn nennen) um einen breiteren'Umfang und stirkeren Intensitltsgrad diesel Beeinrlussungbegreiflich zn machen. § 10. 5) »Entwi Ilkelung ne11er quantitativ-qnalitativer Verhliltnisseu im Bereiche der V okale i~t) wenigstensim Princip, im KaBubischenund im Polnischengleich, obgleicb sie sich t1³utatis mutandis auch im Sorbischen)im Cechis!)h-Slovakischen,im Kleinrussischen,im Slovenischennnd selbstim 8erbo-Kroatischenwiederholt. Dabei ist der Terminus »qualitativl in dem Sinne des Jlrl1umlichquanti~ativen'!, im Unterschiede von dem ~Daner-quantitativen(l; zu filssen. "Das »rlumlich-ql1antitativór aber kann entwedel' in einer anderen Lokalisntion der Ausspr:lche) oder in einem verschiedenen Verengungsgradeder MundhOhle, Gder schliesslich in ~erschiodener Spannungwirkender Sprechorganebestehen. Ich bab3 soebenbemerkt1 dass diese»Entwickclnng qnantitativqualitativer Verhl1ltnisseC! im KtlsubischenuDd im Polnischenbloss im Princip gleich ist, dessolIVerwirklichnng :luf beiden Gebietenanders au~fallt. $0"bat das polnische Sprachgebietin scinem Ganzennoch folgende deractige Alternationell aufzuweisen: O (Null): ci = o : o (ó) e : e (e) = a : (j (ci) = ê: (f. Im Kasni>ischenkommendazu Dochfolgen4eAlterDationen: e: i (y).=.8 : u (wl>beiich mit e nnd i llur e- und i-artige Vokale Uberbauptbezeichne, = ohnemich in SubtilitJitennnd Feinh~itenderAnsspracbeein~ulassen).. Vielleicht existirten 'dioseAlterDationenfrtiher alich im Polnischen:; dann sind sie gegonW1irtigvollst!ndig vorschwunden.Es ist auch nicht . zn lougnen,d,'.ssdaspolnischeSprllchgebietoder wenigste¹sdie polnisohe Gemeinsprac³'l(Literatnrsprscho) dieseAlternationen immer mehr bc.seitigt: Das !:.l1ge(»geneigte(l,»pochylone(l) ci besitzt schonseit mehr~ Kurzes Resume der "Kasubischen Frage" - 251 aIs oinem Jabrbuudert koin Bl1rge~ecbt. Unlllngst ist dassolbo mit ,; gescheben: aufangs vernacbl~ssigt, wurde es schliosslich gauz beiseite gelegt. Es balten sich in der polniscbeu Literatursprache nur zwei derartige Alternationen: o II Ó (u) und r; II ¹. Es kann dies also vielleicht Fortsetzung des frilboren unificatoriscben Triebes sein, welcher ebe- walige Alternationen i 1\ ej u II (J scbwindeu liess. Dass sich alle dieso Altornationon auf dem kasubischcnSprachgebieto entwickelt, re s pocti ye erbalton habon, soll kein W Itnder nebmen, weun man aUe diesem Gebiete eigenen foinen Unterschiode des Acoents, der DauerquantitJlt u. s. w. zltsammenstellt. Einigo ~';rscber wolIten dieselbe Erscheiuung auch im Polnischen sehen, indem sie sich aur ~ie JJHinneigung zu e im Polnischenu beriefen. Leider haben diese Herren den Kernpnnkt der Frage nicht verstanden. Es bandelt sich dabei nicht um diese Gder jene IAussprachea, nicbt einmal um die Ricbtung in den historiscb-pbonetischen Veranderungen betreffender Vokale, sondern um das De~tehcn einer altercrbton Alteruatiou, \yobei e-artigc Vokale »kurz~tufigc(, i und u ahcr »langstufigou ~cprii~cnt3nten dieses Verhaltnisses ~ind. Mit dieser das k:l;ubischc Spracbgobiet vorzug.~\vcisu charakteri- . sirenden Eigcnthilmlichkeit stebt auch die Altcrnation der Vokalo in dor Conjugation einiger Vcrbaltypen in Zusammenhang; dum Infinitiv und dem lruperativ ist der »kurzstungell, den anderen Formun abel der JlangJtufige a Vokal eigen (JJEntwickclung eines neucn quantit."lti.qualitativun i\blauts in der Conjugation<l). § 11. II. Vers'chiodene Chronologie und vcrschieuene Geschwindigkeit hi~torisch-phonetischer Processe aur dem k3g~bischen und pulnischen Spr3cilg~bietu liisst Bich in folgenuen Fiillen vcrmutuen : 1) Die ErscbeinuLg der urariocnropaischen (urindogermanischen) und urslavischen Lantfolge in der Formel tart aur dem pomuranischen (k3;ubi~chen) Sprachgebiete, wlihrend dem »polnischeu a Sprachtypns seit altersber die Formel trot einzig und allein eigcn ist. Alle V ersuche, snch dem »Polniscben(( das Nebeuein:lnder von tart und troi Zt1 untlJrscbioben, grl1nden sich auf falschem oder wenigiitcns veruachtigem, jedenfalls nnkritisch gebiuftem Materiai uDd al'f eigenthUmlicben 8chlt)ssfolgernng~n. Obgleich ich liberhaupt koine "Lautgesetzell an- 252 Jan Baudouin de Courtenay erkenne und dieselben dllrch psychisch- social bedingte Conseqnenzen ersetzenm6chte, BObin ich doch in diesemFalle ein.unverbesserlicher »modernerLantgesetzler«und kann mich keiueswegBentscheiden,einen solchen Misch-maschfUr beide dieseSprachgebieteanzunehmen. Ich bestehe noch immer aur meiiler schon vor mehrals 25 Jahren ausgesprocheuenVermuthung und betrachte die Wandlungeu, welchen vorslaviBcheund nrslaviscbetort (tart) tert tolt tele bej ihrer Spaltung iu verschiedenenslavischeuSprachgebietenunterlageu, ais Fortsetzung der fur den ehemaligengemeinslavischen Sprachtypuscharakteristischen Tendenz znr Beseitignng aller geschlossenenSilben. Dieser Tendenz verdanken wir den Schwund aller silbeuauslautendenConsonanten,die Verwandlung der vorslavischenDiphthonge in einfache Lingen, die Entwickelung der Nasalvokalesus den V'erbindungenvon Vokal + nasaler Conson:lut,die Erhaltung der sonantischenr lu. A. Am IAngsten haben tantosillabischeVerbindungenor er ol et dieserTendenz'Widerstand geleistet. Dabei ist ein territorialer, geographischerGradationsunterschied zu veTzeicbnen:je weiter gegenNordon und Nordwesten, desto spater ist die genannteTendenz in diesem speciellenFalle znm Dnrchbrnch ~~ekommennnd desto schwachor bat sie gewirkt. Am schwnchsten auf dom pomoranischon(kasubischen)nnd polabischen. Sprachgebiete so dass wir hier gerade noch der alten Lantfolge, ohno »Metatbesisu(: esp ec ti ve Doppelsilbigkeit odor ~yolllautu), wenigstens bej dem inlant.endenar od. :ihnl. (als dem Fortsetzer alter vorslavischer ar und or) (tart), begegnen. Da aber dieses'or, wonigstensbei den Pomoranern(KaHuben),nicht ansschlie~slichherrscht (polabischenAusn:111men Ci ~ind verschwindend unzahlreich), sondern neben bei andere Wortu mit TO³;;d.:ibnl. (nach polnisch-sorbischer. Weise) vorkommen;su !,:J.ur.mau di,eseDoppelthcit der Fortsetzung eines einstmal gleichen i)honemencomplexes cnt\\'eder durch verschiodenephonetische Be. dingungon (welche einmal die Erhaltung der alten Reihenfolge, d3s anderc MaI wieder die nMetatheee«. begUnstigten),ode!' durch spAtero Entlel1nungsammt den ganzenWorten ans dem benachbartenund beeinBu5sendcnpolnischenSprachgebieteerklareD, wobei in einigen wohl ilochst selten8:l Ftillen alich an eiDe Uebertragung des phonetischen Aussehensunter der MitwirkuDg der psychisch-morphologischen AsBi. ruilation (»Analogie«) zu dcnkon ware. Ich stimme fUr die zweite ErklArungsweise und betrachte uas tautosillabischear (tart) od. 1hnl. aIs das dem kasubiscben Sprachtypu~ einzi~ und ~ilein phonetisch zuArchly f~r sl",'j.ch~ l'bilologio. XXVI. 25 Kurzes Resume der "Kasubischen Frage" 253 ~ kommende. Ich ,bin solch,er Meinong ans dem einfachell; Grnn~e, dass ich mir keine rationes sufficientes einer so1chenphonetischen Spaltung im Bereicbe tein ph.netischer Factoren vorstellen kanD, und eine Willkl1r, ein Gerathewohl anztlnehmen verbietet mir meine pers1lnliche, vielleicht nicht gnt zu heissende, Logik. Ich werde auch in meiner Anschauung d"rch die historischen nnd geograpbiscben Tb:1.tsachon gestlitzt: Je weiter man in der Sprachgeschicbte z"rlickblickt, Gder je weiter maR sicb vOu dem polniscben Sprachgebiete entfernt, desto baufiger begegnetm:1.nden -ar-Worten (der tart-l"'ormel). Am zabesten ba1t sicb diese Formel (tart) in den Ortsnamen, deren Vorkommen weit fiber' die Grenzen des jetzigen kasubischen Spracbgebietes auf eine'viel ,veitere Erstrecknng dieses Gebietes in der Vergangenueit hindeutet. An einen nachzl1g1eriscben spontan - pbunetischen Uebergang frilherer tart- Warto in spatere trot-Worte ist dabei schon darom nicht zu denken: weil d~r einstmal diesen particllcn ueberg:lng bedingt habender Trieb zur Beseitignng gescblossener Silben scllon l:ingst erloscl\en war. Ein golcher Trieb konnte ja selbgtverstandlich nur so lange fortuaucrnJ bi5 sielI ilberb:\upt neue gc~chlo:;~cnoRillJon, tlarunter solcuemit ar ar ol cI, entwickelthattcn. Solcllc:;ekunllaret/irf tar³ tolt telt . . . . entst:lnuen i\l doppelter Weiso: 1) :1.Ug friiheren Sonanten :r I l; ~) infol);e des so haufigen Scbwundes friihercr UJb. Kurz nnd bu:, esl:1ssen sich keinc echt-pulnischcn Wolto mit ar (tart) (selb5tver~tanulich a... ci ner solchen llistorioichcn llor1_unft, :1150 vorsl:\vische ar und ar fortsetzend) \lcnncn; ins Pomor:mische (K:lSUbischo) l.1;lgegcn:;ind ro-(trat-)Fiille mit dcn gnnlcn fer!i:;en polni5cheu Wiirtern eing~urungen. f:3 ist \loch eine .:\.nn:1bmcmuglicll. M:m kullntc n:imlicl1 z\veicrl~i t'remue slnvi:;che Eiillliisse :luf da!; k:l~ubisch-pomor:LDi~checpracllg~biet (ouer wcnigstens ani cinigo Thcilo dosselben) yoraussotzen: l) zuer.Jt vom Wcsten her, von dem polnbi:;chcn Sprachgcbiete, welcdcswoh1an das pomoranisch -k:lsubischc(}ehietgrcnzonI nnd in diescm speciellcn Fall'3 cinigc Warto mit t(lrt ii³lertragclI, tart-Formel folgIich dio sturken kouutc; 2) d:lnn, nach der Schw:ichung jcner Stromung,vom Sudenber, von len Polen, JeDen K:18uben ihre trat-\\'urtcr vcrd:\uken. ~Das in den. polabjscl~n Spr:1chuenkmillcrn ilIJerliefcrte briida 254 Jan - Baudouin de Courtenay (broda) konnte wohl auch durch einen fremden) wahrscheinlichsorbischeDEinfluss eingedrungensein.] Walam man anstatt des polabischentort im KaSabischeril"astauST schliesslichtart Gderabulichesbat) ist bis jetzt nicht klar. Ich stimme Endzelin bej) dassmeineErklarnngsversuchenicht gelungensind. Aber auch die Endzelin'sche Erkl1i.rungbefriedigt nicht und tost die Frage nicbt aur; sie ist leider zu gektlnstelt und anf so viele Vennutbungen gestl1tzt,dasssie eigentlich de3Bodensentbebrt. § 12. 2) l-:nterscnoiede" der Dauerquantit!1t der Vokale und Sonanten) wie auch beweglicber) nicht an eine beatimmteSilbe des Wortcs foebundenerund zu morphologiscben Zwecken verwertheter Accent Bindim Kasnbiscbenaufbewabrt, w!1brendsie im Polnischen schon liingst abgescbafitwurden. Selbstverstandlichbezieht sich dieE-eallgomeine Charakteristik auf die Gesammtheitbeider Gebiete; einzelne Ueberrcsteund UebergangsterritorienBindja nicht ausgoschIosscn. EbcilSOsind dio durch din Danerquantitat bcdingten Unterschiede im Bereiche des Vocalismns uud Sonantismns)infolge. eines ras~berenTempos'der sich darauf bezicbendenbistorisch-phonetischen Processe, im Polnischen vi eI scllwacher und in einem viel geringeren Massevertreten, aIs os im Kasnbiscbender F:\ll ist. Dasselbebezieht sich alich auf die v(\rher erwahntenAlteruationen in dcrVerlialconjug:\tion: einerseitsInfinitiv und Imperativ, andererseits wicder Pr:isensnnd ilbrige Formen. Fruher existirte dies auch im Pol, nischen (kt;dziæ I ~'(J(l:;ê,!...a.:aæl!...u:ê ','. .' .~. . . . .); jetzt aber sind im Pol- nischen qieso. phonetischen Untcrschiede verbaler Formen vollstandig :l.usgeglichcn uud nur im K:l;ubiscbcn erbalten. o . § 13. 3) VerschiedeneGe3chwindigkeit)verschiedeneChronologiehiato- . risch- phonetischer Proccsse ist auch bej einem Unterschiede beider Spracbgebictezu vcrmuthen,welcherschonoben, unter der Rubrik der Palat:llisirung der Consonantendur~h foIgelldeSonantennnd untcr der Rubrik des Einflusscs der Cons:>nantenauf vorangehe:1deSonan~en, zur Spracue kam. E3 i~t die3esdie ehem:lligt!(vorslavische'lUd urslavische} tt.it-Fl)fr'I'!, mit l..us~chIJSS der Fi1II" mit dem[4 nach che'I-. ~;I Kurzes Resumeder "Kasubischen Frage" , 255 m&ligen;Hinterlingualen (JGutturalena) und deren historischen Fortsetzern: aus krit grit wnrde allgemein-slavi5chætt Ÿli!, 80 daS8bei den Weiterefttwickelnngen solcher Verbindungen im Nordslavischen, speciell im Polabischen,Kasnbischenund Polnischcn, der historischphonetischeProcess der palatalisirenden Einwirkung des Sonanten.ri au! den vorangehendenConsonantennicht mehr in Betracht kommen kann. Was aber allc iibrigen Verbindungen, d. i. Verbindungen mit anlautendcn Vorderlingualen (II DentalenII) und Labialen, anbetrifft, 50 sind bej ihnen im slavischenNol~denfolgendedrei historisch-phonetische Proccssozu untorsoheidcn: palatalisircnderEintlussdesSonantenauf Jen vorangehendenConsonanten; Entpa.LatalisirnngdesSonantendurch den Eintluss eines folgenden nicht-palatalen vorderlingualen(ndent:Llcn«)Consonantcn; Lusung des Sonantenin oine Verbindung desVokalg mit llcm Consonanten. Bezl:ichncnwir: mit C. . , irgenll welchC1n bclicbigf.n Coasonalltuu(in Jic~ew Falle mit Ausschlussaller hiuterling\I:llcn odor "guttul:llcn«), mit1), D. , . einen vorderling'ualell ("ucntalOIl(I) '()oJJsonat!t~u(l, d, n, s, =, r, mit r . . . silbebil~endcg(son:',ntiscbes) r, I',it demExponenten i, mittpllingu:\lc (pal'\~:11e, Dweichol.,IBeschaiTcnhc:tdes mit demvorangehendenBuchstabenbczoichnctenPhoncms (Lantes), mit urm Exponcnten °. .. nicht-mittellinguale (nicht-palatale, )1h:\rtE)(c)Be~chatrcnheitdesPhoncms, mit Do. . , /linen nicbt-mittellingu:!.len(,)hartcn,r) vorucrlingnalel' , , Consonanten, mit t,i... ein mittollingualcs'(p:ll:,talcs):)wcicheslI)Eilbebilllendes (r,onantisehes) r, u, s.w. Dann liisst sich die in dem bt:trclTcndcnFallc v³)llzo~oneReihcnfolgc historisch-phonctischerProcesscauf dem von dicsnm"'t:lndpunkte aus pol ni sch zu ncnncndenSpr3chgebictcfolgcnuCrm:l5SCII u:lr~tcllcn: ttt - - COli Do -)00Co~ Do -)00c.,"J°nrDo (mit llilfe uer trt ctc,-l"ormcl: trt tart). Auf dem von diesemStanupnnktc aus pomoranisch (ka~nbioir.h- 256 , Jan Baudouin de Courtenay sl o vi n zi sc h) zu nennenden Sprachgebiete dagegen fand folgende Reihenfo1gebistorisch-pbonenscherProcessestatt: Oori Do -.. Oi '[i Do ~ Oi'[u Do ~ Oiar Do (trit ~ trit.~ (re ~ ³art). ' Auf der streng-polniscben Entwickelungslinie'reducirt sich die Geschichtr der bierher gehorendenPhonem~ncomplexe (Lautcomplexe) zu zwei Wandelungen(historisch-pbonetischenAenderungen)al1ein: znerst unterlag das mittellingual afficirte (palatale, .weicbe(l) li dem entpalatalisirendenEinflussedes folgenden nicbt-palatalen vorderlingunlen Consonantenund wurde. zu nicbt - mittellingualem (nichtpalatalem, .hartemu) r, welcbes tiann sammt anderen Fillen des altererbtenr zu einem tautosilabischenar sicb weiter entwickelte. Auf der pomoranischen (kasubisch-slovinziscben) Entwickelungslinie aber war die Geschichte solcher Phonemencomplexe compljcirter und sie zerlegt 5ich in drei Wandelungen(bistorisch-phonetische A³!nderungen): zuerst wirkte das palatale ()weiche(l)li aur den vorangebenden Consonantenpalatalisirend, und erst nachdem diesePalatalisationoder »Weichbeit, zu einer individuellen, nicbt mehr durcb Verbindungmit dem fo1gendenSonantenbedingten Eigenthttmlichkeit geworden war, vollzogen sich beide dem streng polnischen Spracbgebieteeigenen bistfJrisch-phonetiscbenProcesse. Dies:er besondereEntwickelnngsgangstebt wobl, wie scbon oben (§ 8) er;v!ihnt, mit der Beeinflnssungder labialen und vorderlingnalen (I dentalen«) Consor.antendurcb folgende mittellinguale e- und i-artige Sonanten (e, e, i, 'i, [i, li) 1}i n. 11.),. welche aur dem nordlichen pomoranischen Srrachgehietefrilher begonnenhafie, aIs anf dem mehr sildlichen rein-polniscben. Es unterscbeiden 5ich algo diese zwei Sprachgebiete auch in diesemFalle durch eine verschjedeneGescbwindigkeit, durch eine verscbiedeneChronologiehistoriscb-phonetis'cher Processe. Wenn man die von diese~\.erallgemeinerungebensoim Polnischen wie auch il11 Kasubischcn stattfindcnden Ausnahmen I sei es dnrc.hdie Wirkung der morphologischenAssimilation (oder der sogenannten, keineswegs»falscben(l,sondcl'nurecbten)Analogie«), sei es durcb En~ lebnung erklart, so ist dieseskeincswegs»Escamotageu,sonderneinzig und allein ó"r Zwang des logischen Denkens. Ich wenigstensbaba mich wie in diesem,so auch in auderenFallen, mit dem »Escamotiren« Kurzes . Resume der "Kasubischen Frage" - 257 gewiss nicht abgegeben. DafQl' sind die gegen meine El'klarnng eingehobenen Einwande ant ein nich t kritisch genug gesichtetes Material gegrl1ndet. Man identificirte dabei n. a. Urkunden, Sprachdenkmiler mit der Spr:1che selbst, und wenu man z. B. in den untersncnten Spr:1chdenkmalern kei n =iarnisty, pierdzieæ, œmi~rdzieæ. . . . lanu, behanptete man mit einem Infallibilitatsbewnsstsein, es konnten diese Worter anch in der alten polnischen Sprache gar nicht existiren nnd folglich die von mir vermutheten *:arno, *pardn¹æ, *smardn¹æ ..' g:1r nicht beeinfll1ssen. Fand maD aber ziarno, piarc!n(,æ, œmiarc!n(,æ. . . in den Urkunden? Und wenn man sie nicht fand, ist maD dann berecntigt, ihre I--::xistenzin der alten lebenden Sprache zu leugnen? § 14. ol) In den F:illen, wo im Kasubischen hi5tori8che Fol'tsetzel' des ursl:lvischen fi (tJ.it) mit einem vol'angehenden Forlsetzer urslavischer s z verbunden werden, ist e!! heute nicht m~glicn zu entscheiden, ob wir mit eint!ill einst p:1latalisirten, Gder mit einem nic p:~³:1t:11 guwe:len~n Consonanten zu thun haben. Wir konuen niimlich bci den ka~ubischen sarna, :arno u. ii. nicht sagen: ob sie ais den polnischen sarIla, *zarno, Gder den polniscben *.oiarna, ziarno u. s. w. e¹uiv:1leIJt aufgefasst werdt:n sollen. Es hicingt d!mit zusammcn, dass im k:1;ubischen Sprachgebieto ehem:11ige dnrch den Einf³uss folgender pal:ltaler Sonanten pal:~talisirte ~ : æ (aus t) 5 (d:, aus in spont:1n entpalatali:;irt wurden, so d:lsS sie mit. den Fortsetzern vorslavischer nicht palatalisirter s : c, wie :1uchnord",'estslavischer c (austj u. li.) und 15 (ci:, ausdJ) pho- netisch ganz znsammenfieleu. Ob diese Entpalatali:!irung von $ : ci 5 nem .deutschen Eillrlusse zuzuscbreibt!n ist :",'as mil' hochst unwahrscheinlich scheint), oJer ol> :!ie anders, so zu s:lgen :IUSeigcnen Mittein. zu Stande gekommen ist, das bleibt sicb gleich. Fremder Eintlnss ist \vohl im St:1nde, eine Spaltnng eines fruhcr einheitlicben Spr:1chgebietes vernrsachen. In dem gegebenen concreten Falle aber fragt es sich, wal'um bat dieser vermeintliche deutscho Einfluss nicht :1uch :luf da~ benachbarte polnische Gebiet in derselbeu \Vei~6 guwirkt? Warom sind in don benachbarten rcin-polnischen Dialekten die allen .~ • æ 5 (dŸ), im Unterscbiede von s : c 15 (dz), geblieben und sich hochstens in der Richtung gegen Œ• æ5 (l!•), ala de~ Endpunkt historisch-phonet.ischer Degeneration, weiter entwickelt? Man pfiegt dieses untersoheidende Merkmal beider Sprachgebiete 258, , Jan Baudouin de Courtenay . zu bagatelisiren. Man dl1rfte aber nicht vergessen, dass aur eine Ahnliche Unterscheidung frtlher die Zweitheilung der slavischen Sprachenweit (Dobrovskj's !j', dj - entwederæŸ . . ., oder c z . . .) gegrtlndet wurde und dass auch sp1iter dieses unterscheidende Merkmal f tir sehr wichtig gehalten wurde. Wenn ich das den vi elen mundartlichen Varietaten des polnischen Spracbgebietes eigene»)Masunren" (8 z c f!1r S Ÿ æ),dannserbo-kroatiscbe »Ga-Kawer«( (neben.'6a-Kawern), das rnssische dialektiscbe OTe'lt. 'lap" . .. anstatt OTe~'L ~ap" ': ..) nIid vieles Jihnliche in Erwigung ziehe, kann ich dieses nnterscheidende Merkmal des ganzen k:ls~bischen .. ~ und des ganzen polnischen Spracbgebietes nicht fUr so wicbtig balten, obgleicb ich auch andererseits nicht lengnen darf, dass es eine in beiden Gebieten durcbgehende Tbatsacbe ist. . Wetin maD d:ls gauzo kasubisch- poluiscbe Spr:lcbgebiet dnrchscbant, (.';onst:ltirt man, vom Standpnnkte der Unterscheidung oder Nichtnntt:rscheidnng frtlherer drei Classen vorderlingualer Spiranten, 8 z c 5 (({z), œ Ÿ æ 5 3 (d:), Œ • æ (d³) , dreierlei (oder selbst vier) Weiterentwickelungen: a) Eine genaue Unterscheidung aller drei CI:lsseni3t der poluischen Gemeinsprache (Liter:lturspr:lche) sammt einigen Dialektengruppen, besonders sammt den an fromde slaviscbe Spruchgebiete gren,zendenTbeilen . des polni¹cben Sprachgebietes, eigen. Zu diesen s z c von œŸ æund $ z c von ŒŸ æ uuterscbeidenden polnischen Diulekten gehoren auch gerade diej enigen rein-polnischen mundartlichen Variet!1ten, welche an d.1sk.1~llbiscbe Sprachgebiet unmittelbar stossen. Dabei jst zu bemerken, da ss in diesen ,vie auch in einigen anderen Theilen des polnischen Sprachgebietes die Spiranten Œ¯ æ 5 (dŸ) an den, Grenzpunkt (limes) ihrcr historisch-phonetischen Degeneration gelangt sind und zu œ• æ (dŸ) wurden. b) Zweite Grnppe polnischer Dialekte unterscbeidet zwar œi æ 5 (d¿) (mit einer Tenucnz Dach Œ• æ3) von $ z c 15 (dz), hat abe'r histo~ rische Fortsetzer von s • æ in der 8-Rcibe ($ = c 5) aufgehen. lassen (das 8og~nannte »Masuriren«). . 5 3 c) Die Aufbewahrung alt er i-Reibe (œŸ æ5), neben dem Schwinden der 3ccund!lr eutwickelten œ Reihe (.~j æ~) zn Gunsten der aufrecht er'ialtenen $- Reihe (8 z c 5) .:harakterisirt das ganze kasubische - Kurzes Resumeder ,;KasubischenFrage" 259 Sprachgebiet,welches diese Eigentht1mlichkeit(insoweit es sich um œ• handelt) mit dem slovakisch-cechischen Sprachgebietetheilt. d) Die oben (unter a) erwahnte Erreichung des Grenzpunktesin der phonetischenDegenerationder œ-Reibe (œ• æ5J, d. h. das Znsammenfallendiesel Reihe mit der œ-Reihe (œŸ æ5), neben der Bewahrung alter s-Reihe (s z c 5), berechtigt uns z\lr Annahme einer vierten - dialektischen Gruppe des gesammten kasubisch polnischen Sprachgebietes. Jedenfall~unterscheidetsich das ganze pomoran isch e (slovinzisch- kasubische) Sprachgebietdurch die ihm cigene Entpalatalisirung der œ-Reiheund ihr Zusammenfallenmit der s-Reihe von dem ganzentlbrigen polnischenSprachgebiete. In die~em charakteristischen Merkmal beider 8prachgebiete ist nicht so vi el verschiedeneGcschwindigkeit,verschiedenccllronologische - Reihenfolge historisch phonetischer Processe, aIs eher geradezu eine wirkliche Spaltnng dieser Sprachgebi-ete Richtnngen anzunenmen. nach verschiede~en § 15. III. Es liesse sich schliesslich an verschiedenartige fremde et h n i sc h e Einf³nssedenken,um einige von den das kasubischeSprachgebiet von dempolnischenSpracbgebieteunterscheidendenMerkmalen zu erkll1ren. Der skandinavischeEinfiuss z. B. war wohl viel sta.rker im pomoranischenSprachgebiete(vgl. u. a. -mar in deI! Eigennamen der alten Grkunden), ais in dem polnischen Sprach.gebictedes Festlandes. Es i~t auch ein fremder Einf³uss in der Art des finnischen (des ugro-finnischen)aut' dag polnischeSprachgebiet(wenigst~nsauf einen Theil diesesSprachgebietes) wohl nicht von vornhcrcin ;lusz\lschlies~ell. Der ~echischekirchlich-liter:lrische Einf³uss :luf \lic polnischeLiteratursprache und a'.lch :luf einen Theil poinischer Bialekte 11isstsich mit dem polnischen Eint1nsseauf das pomoranische(kasl1bi~che)Sprac.hgebiet vergleichen. Ob das pomoranische(kasnbische)s z c ans œ;; æ, das pomoranische tauto-sillabischear (t~rt), aIs Fortsetzer vorslavischer ar und ar, ob weiter die Abschatrungder Dauerquantitiit und des morphologischbeweglichenAccents, mit gleichzeitiger bis heutzutage sich fortsetzenden Bewahrung einescentralisirten (synthetischen)Wortbuucs, im Polnischen, ob die vielen polnischenDialekte eigcne Mischung dor s-Reihe~ 260 . Jan Baudouin de Courtenay mit der œ-Reihezu Gnnstender erstenund a.hnlichesmit verschiedenartigen fremdenethnischenEinfittssenim Znsammenhange stehen,bleibt eine offene Frage, wie l1berhauptdie ganze Frage fremder Einfiftsse bisher zu wenig erforscht und zn wenig prlicisirt ist, aIs dassmaDmit derselbenbej solchencomplicirten sprachhistorischenFragen mit voller Sicherheit operiren kOnnte. § 16. Wenn ~ir ilberhanpt vom Kasnbischen (Pomoranischen), im Unterschiede vom Polnischen, reden, BOverstehenwir darunter kasubische (pomoranische)Gewohnheitennnd kasnbischeTendenzenpar excellence, wir' verstehen darunter einen besonderenkasubischen (pomorani~chen) Sprachtypns, alB eine Abstraction ans"denausschliesslich kasubischen Eigentht1mlichkeitenund charakteristischen Merkmalen. Ebensobedeutetdas JJPolnischeu weiter nichts aIs dt!n polnischen Sprachtypus, d. h. eine Abstraction ans den ausschliesslich polnischen Eigenthilmlichkeitenund unterscheidendenMerkmalen. 'Dabei sind selbstverstaIldlich verschicdeneUebergangsdialekte, gewOhnlich durch don gegenseitigensprachlichenVerkehr entsta~den, anzunehmen. SolcheUebergangsdialektebat maDauch -in anderenGebieten, so z. B: zwischen dem Cechischenund Polnischen(h nebeng, u neben ¹ U,Ji.). Gegen eine stnfenweise-Sprachmischung.and Eutnationalisirung eines Sprachstammesdurch einen anderen kann nur derjenige etwas reden, welcber das Wesen desSprachlebensverkennt. Die Sprache lebt nicht ausserhalbder Menschen, ~ondern sie I eb t ei n zi g n n d allein in illren Tragern. Und dieseTr:iger, falls sie mehrspraehig sind,milssensichschongefallon\assen,dasssich diese ihnen' eigenen Sprachen In ihren Kijpfen gegenseitig,beeinfl~ssen. Wenn neben so\chen mehrsprachigenlndividnen in einer gewissenSprachgenossenschr.ft:lUch einsprachige lndividuen existiren, werden dieselben, ,infolge des-tag\ichen Sprachverkehrs, von de.n mehrsprachigen bee\nfluss t. t"nd dieser Entl/\hnnngs- and FremdwerdenBproc~¹sgeht immer weiter vor sich. Und BOist die stafenweise. Germanisirung und Polonisirung r der Kasnbenvon'sich Belbstverstl1ndlich. Eine se}lr interessanteThatsachesolc~erBeeinflu8sungeiner den mehrsprachi~eu lndividnen eigenen Sprache durch die ihnen eigene~ )) Kurzes Resume der "Kasubischen Frage" . 261 andere Sprache finden wir bei Bronisch: Die altere Generation von Bylicy unterschied noch das IIweicheu li von dem »harteñll n, wahrend bei der jilngeren Generation, die ein.em gestarkten Einl1usse des Deutschen unterworfen wurdc, dieser Unterschied tcrachwunden und nur das »harte« 11geblieben ist. Es ist ja doch der uclltschen _","usspr:lche eino solche .:inniiherung der mittlcrcll Zunge an deo G:Lumen bei dem Hervorbringen der Consonantcn volll.ommen fremu. Ebenso ist der Schwund dea »harten« ³ und deren 'v"ertretung dllrcil d:toi »mittlerea l im Byhikischen gewiss dem deutschen Einf³usse zuzuschrciben. Und so haben wir schon in lliesen P³1nkten ein S£Uck der "j\li~ch:;prachell. Bei solcher IISprachmischung« handelt os siclL vor allem um ethnische Ausgangspun~te. Es waren urspriinglich besondere, abgetheilte Sprachgebiete vorbanden, die sich aber spiiter stu:fenwei~e einander naherten, bis schliesslich evontnell eins in dem anderen anfging, indemes doch gewisseSpuren~einerfruherenExistcnzin der Sprache ethnischcr Sieger und Verschlinger binterlassen b:Attc. So wohnten z.13. fruber in Pommern Slaven und Deut5che nebeneinander. me Slavpn, ais ethnologisch schwiicberes r:lcment, unterlagen dem 3Bsimilirendcn dentschen Einrlusse, und jetzt :;iud in Pommern, bis :luf wenigo zweisprachige slovinzische nnd kabatkischo Ucberreste, nur noch dcutsch sprccb6nde J.,eute ais Einwchner di(~:ie!!J.,andos zu constatiren. Etwas ahnliches geschieht :luch bei Jem ethnischen Zusammen~tosse des ka;ubiscilcn und des polnischen Sprachelementes. Das der po!nischen Literntursprache 'niiherBtehende polnische Sprachelement mnss schliesslich Oberlland gewinncn, wie Cgj:L ilber:LII in iihulichen Fi1llen gcscbieht. Dei der gegenseitif!.ensprachlichen lleeindussIIIIg der lingui5tischen Polon UIlU Jer Pomor:lner (Kasubenl, zu GlInsten :;t:lb8tverstiiudlich des polniscben Elemente8, kann anch die diesen beiden Sprachgebieten gemeinsame lleeinrlussnng durch das Deutschthum :Lls t:iu gcgenseitig :l5si-o milirender Faktor mitwirken. Indcm diesc beiuen Spr:Lchgebiete einem gieich wirkendcn dcutschen Eintl³15SCILnterlicgen, !JekOlllmCIlsie immer mehr gemein~ame \Vorto und selbst and ero gemeinslLmeEigenthtimlichkciten. Einc solche gcgenseitigc .;\uni³berung verw:Llldter Uialekte infolge geuleinscllaftlicller fremder I3eeillllu:!sung i:!t ja t:iul: I1berall~zu constatirende Thatsache. Ob wieder die z\vischen zwei ~ich nnzweifelllaft unterscheidenden 262 , Jan Baudouin de Courtenay Sprachgeb:etenGderDi:llektgruppen existirendenUebergangszonen nnd -gegendendurch die in der sogenannten»Wellentheorie. voransgesetzten . Processe,oder ganz einfach durch gegenseitigeBeeinflussnngentstanden sind, kommt schliesslichaur eins und dasselbebinans. Wenn man sich den reellen Vorg:lng vergcgenwartigt, ist zwischen diesenbeiden Auffassung:³weisenkein wescntlicherUnterschicd zn statuiren. Es sind ja doch, wie oben bemerkt, lebende McnschenTriiger betretTenderDialekte. Wf,nn diese Menschen~zwei verschiedeneSprachen« sprechE:n oder wenigstens verstehen, muss von selbst, sel es »wellenartige« Weiterschi:.bung.ge~isser EigenthUmlichkeiten, sei e~ einfache Ent- lehnung t'nd Beeinflussungdurch J fremde Elemente a zu Stande kommen. Wenn Ilinige Gelehrtendie Moglichkeit einer starkeu Beeipfiussung des kasubif:(henSprachgebietesvon Seiten des Polnischenmit der Bemerkung leugnen wolien, es sei selbst anf die der polnischenLiteratursprache am nachstenstehendenpolnischen Volksdialekte der Einfluss dieselLiter:ltursprachefastNull zu nonnen 7 und es gei folgiich der Einflus~ dl,r polnischcn Literatursprache :luf das kasubischeSprachgebiet nocil weniger znliissig, so kann ich :luf dieseBedenken mit folgendenBeroorkungenerwidern: 1) Es 'Iandelt sich dalJoinicht nm den ausllchliesslicllen Einflnss dor polnischenKirchen- und Literatursprache, sondernum den sich gegenseitig starkenden, doppelten.Einfl~ss dieMerKirchen- and LiteraturspracbeunfJ.der polnischenGrenzdialekte. 2) Bei I~ntlehnungen:lUBeiner Sprachein die andp:reBindwirklicbe phonetiseheIneophonetische) Eigenthiimlichkeiten, Eigenthiitl1licbkeiten der J..ussprachcdes gegcbenenSprachzustandesvon den Resultaten historisch- !JbonctiscberProcesseZ\1unterscbeidcn, ,velcbe(d. b. diese Res\1lt:lte)mit ferIigen Worten entlehnt werde_n k~nnen. 80 konnten z. B. uie in Jer alten~~e~~ben (al~b~lgarischeD) Spracbe Jr.r Balkanhalbinsel zu Tage tretendeDFeinheiten der Anssprache be; Verbindung der Conso!\antenund Vokale, dann die diesel Sprache eigene Untersclleiduug von e und Ii, ihre eigenartigenUnterscheidungeJ\im G6biete der DauerquantitJit der Sonantennnd.in demjenigen der 3ilbenacceutuation,ihre eigenartigephonetiscbe&scbatfenheit der hi~tl)riscben f'ortsetzer alter sonantigcher '{ und {, ihre eigen- artige NasaivokaleGderderen Vertreter, und vieles abnlicbeweder von der rnssischl\ll, noch von irgend tJineranderenverwandtenSpracheeDt- Kurzes . lehnt werden, Resume der "Kasubischen Es konnten dagegen ganze Wort6 Frage"_" mit altkirchen- slavischen Phonemencomplexen (Lautcomplexen) Ÿd œt (verwandelt in œæ)(neben den russischen æŸ), ra la re le (neben den russischen oro olI! ere olo) auf das rnssische Sprachgebiet sich verbreiten, da sie 1) mit der eigentlichen Aussprache nichts zu 'tbun h:lben, und 2) da maD selbst in l"ein loussischen phonetischen Gebilden, in den ao zu sagen ganz heimischen spl'achlichen Fabrikaten dieselben Lantcomplexe (Ÿd œæ;ra la re lej findet, so dass sie gar nicht gegen die urrussischen Sprachgewohnheiten verstossen. Dasselbe bezieht sich auf Entlehnungen b-ej ciner Dach viel mehr entfernten Sprachverwandtschaft) z. B, auf Entlehnungen ans dem Griechischen, ans dem Italischen (Lateinischen, Romanischen), aU9 dem Germauischen ing Slavischeo So bat maD z, B, im Polnischen neben den urbeimiscben by-æ, dym, s³om-a) dz³'csiê-æ, sto) brod-a,. matka etc, auch entlehntc, :lber auf die3elben uloarioeuropaischen Wul'zeln zuriickgehende ./i-zyka, pe!:-fum-y, kalmus, dekalog, decemwir, centymetr, centnar, balwierz, mutra u, s, w,' Ebcnso wird im I..itulli!Jch-polni!Jchen ncbell dem urpolni~chen prosiê auch U:lSdcm Litaui!Jchcn nachgeabmte parszuk oder parsiuk gebraucht, Wenn wir denselben Gesichtspunkt bei deroBetrachtung kasubischer Entlebnungen auS dem Polni5chen anwenden, k/jnnen wir Folgendes bemerken: Die ecbt kasubiscbe Ausspr:1che von s z c \5 (d::), deu polniscben Œ• æ (d~) entsprecbend, kann durch den poluischen Einfluss nicht geandert ,verden. Ebensowenig konnen durcb diesen Einfluss geindert werden: die auf secund1ir palatalisirte Hinterlinguale (»Guttur31e aj ZIlriickgcbendeu Consonanten æ5"œ ije nach der dialektischcn Varietiit, zwischen I d' i und æ3 s schwankend) i verscbiedene rein k:ISubische Vok:11eund vok:11ischeDiphthonge U,:1, Weno m:1nwirkiich if.:lsubisch aus5pricht, kann man nur 50 und nicht anders aussp~'echen, Im Gegentbcil steht der Entlehnung der Worte mit 5 (d::) nebeQ oder anstatt derjenigen mit =, der Entlehnung der Worte mit le (tlet) anstatt derjenigen mit lo (tlot), der Worte mit ro (lI'ot) anst:ltt dctjenigen mit ar (tatt), der Worte, welcbe ein ar mit einem vorangehenden »harten « Consonanten enthalten (tart), anstatt der tein kasubischen Warte, wo ein ar mit einem vorangebenden JJweichenu oder wenigstcn& aur ftiihcre »Erweichung(( znrtlcl'geheuden Consonauten vorkommt, u. ~. w, nicbts im Wege, da sie fUr einen Kasuben g:1nz mundgerecht sinu, und da ohn&- 3 264 , --- Jan Baudouin de Courtenay dieB urkaSobischeW~rter mit allen diesen, bIos auf anderehiBtoriscbe Qnellen zurttckgehenden,Phonemen(Lauten) und Phonemencomplexen (Lautcomplexen)vorkommen. .Daneben ist immer an die MBglichkeit einer psychischbedingten »morphologischenAssimilntionccoder »Analogie«(keineswIIgs»falschen«,' Bondernganz echten »-Analogier)zu denken. § 17. Wcnn wir ans dem Vorangehendeneinen Schluss ziehen sollen, so ml1ssenwir sagen: Das Polnischo und das Pomoranischo (Kasnbische)bilden bis zu einem gewissenGrade ein einheitliches 8pracbgebiet mit einf\r Reihe gemeinsamorconstitutioneller Eigenthllmlichkeiten. Und so kann maDden TerminusI)Polnisch« doppelsinnig gebratlchen: in cinom engoren.und in oinom erweiterton Sinno. In dem erweiterten Binne, a150gewissermassl~n e-estoig~rtc!:»Polnischcc, bedeutct dicses \Vort den Iubcgri[ aller polnischcnUDU:³ller pomoranirchcnoder ka5ubischen'Spr:L(;hvarietiitcD,ebeIlsowie z. 8. der Begrift' J)?u9sischKallo rn~sischen SJl1'achvnrict:it~n,~inerseits gr()S3FUSsische sammt weissrussiscbcu, ~ndercrs:;itJIcloinru&siscbe,in sich entb!ilt. Ein solches erweitorteB »pOlllischiJSK Spr:lch~cbi(1t zcrf1!.llt in zwei partieIle Gpracb[;ehieto: 1) Pomor :l.uisch. (der K:I~ubil-ch, 2) nic1:t-Kasubisch ode: »Polniscll« im engercn Binne des IVorte~. Daserstckonnteman Str:lnd p ol nis ch oder SceI. lis top ol n i Bch, das Itnderc "jcder Fcstl:llldpolniscb nenncn. D:is gcgenseitigc v'crlliiltniss uicser' beiden Spr:lchgebiete zum Polabischenlasseich hicr bci Seito, da ich ilber ~barakterisf.ischeMerkma³e' dieses lctzteren :loch nicl1t in einer Jazu trfordorlichen Weise nachgedacht habe. Eg sei mil nber crlr.ubt, cin vorlliufiges Urtheil alich in dies~-rallgcmcincren oder vielmehr erwoitcrten Frage :lUSZUsprechen. Das Pol.1 i"schc im engenBinne des Wortes, das Pomor:lnische . (das Ka5ubi:,}he) und das Polabische bildeten ein einheitliches Sprachgcbiet, we³chcssicll tlurch gcwisse gcmeinsameEigenthl1mlichkeiten von alll'n andcrcn slnvj~chenSprachgebiete'lunterschied. Dieses cinheitliche Sprachgebiot,welcheswohl nicht mehr P o lnis c h, sondern Kurzes Resume der "Kasubischen , Frage" - 265 - etwa Le '}h i sch genannt werden kann, zerfiel in eben diese drei ~artielle Gebiete: Polniach, Pomoraniach,Polabiscb. Man kann weder ans dem Polnischennnd Pomoraniscben,noch ans demPolabiscbennnd Pomoranischen,Dach scbliesslich aus dem Polnischenund.Po³abischen ein niiher verwaudtesGebiet, dem dritten gegenuber,bilden. Von den alteren Forschetn bat jedenfalls schon Hilferding in dieser Frage das Richtige getroffen. Nur bat er meinesErachtensunricbtig das Kasnbischemit dem Polabiscbenin ein Ganzesverbnnden und sie beide dem.Polnischen gegenilbergestellt. Von den nenesten Forschern bat :Nitschin diesel Frage den Nagel auf den Kopf getroffen uad sie am richtigsten dargestelIt. Um nock einmal das specielle Verhaltniss des Kasnbischen zum Polnischenza berilhren, so steht dieseFrage sa: Die polnischenChanvini.sten,- zn denen leider auch oinige Reprasentantender GeIehrtenweItgeh~ren,- behaupten, e~ sei das Kasubisehedem allgemeinenDegriffe P oIn i sc h ebcns{³ulltcrgeordaet, wie z. B. daaDeskidi~che,daaKurpiksche, das Oppelnscha,das llrzeziniakache, da.sLasowi:³kscheu. s. w. E~ bilde ja das Ka~\lbisc4e weiter nichts aIs cine muauartIichcVarietiit einmal der »grosspolniochen",d:ls andere MaI wieder, - - ~ielleicht von der Wetterverandorung abhtingig, Jer "masurischenllDialektengruppe. Ich dagegenfasseden Iabegriff des Ka~ubischcnaIs cin Ganzcs zusammellund stellc es dem ganzenPolnischen geg!:uiJbor. Polnisch, Pomoranisch,Polabiseh- sind drei niichstvcrwandteVariettiton der- selbenspr.'1chlichcnGrundlage. FUr da~gegenseitige Verstandniss im spr.'1chlichcn Verke h r ist daggewijhnlichekasnbischeSprechendempolnischenSprecben gc\viss viel niiher, :11~z. B. das thiiringi~cho Deutsch dem tiroli~chen . Deutsch, ala das milanesischeIt.'1lieuischdem fiorent1nerItalienisch, al:! - das picardi3cheFraniosisch dem normandischcnFranzoaischu. s. w., ge3chweigcdenn d:ls »PI.'1ttdeutsche« dem DIIochdeutschen1/ Gder d:la Neapolitanische dem Piemontesischen,das Fnrl:lnische (l;'riaulische) dem "Italienischen«, das Proven~alischedem DFranzc1~ischen(l u. s. \\'. \Aber dic grossereGdergeringere Mc1glichkeitgegensl:itigcnVerstanunissesk.'1nnin den Fragen der wirklichen gcnotischcnSprachverw:\ndtschaft ltein Kriterium bilde~ Sok~nncn sich z. B. AngehUrigomancher slovakischenGder klóinrussischenDialekte mit den a1l sic grenzenden Polenvielleichter verstehcn,:lIs dieselbenSlovakenmit Gechcnoder die- 266 .,c sel ben Kleinrussenmit . Jan Baudouin de C Grossrnssen; und dach bleibt eine nl.here Verwaudt- schaft des gauzen ~echo-slovaki8chen Sprachgebietes oder des ganzen rnssischen {gross- nnd kleinrnssischeD; Sprachgebietes, delI', Polnischen gegeDl1ber, dadurch unangetastet. Die Polen und Sorben (Iausitzische Wenden) verstehen sich viel schwieriger, aIs z. B. Polen und Kleinrussen, und loch bestebt zwischen dem Rorbischlln uud Polnischen eioe vi el engere Verwandtschaft, aIs zwischen deU'-Polnischen und Kleinrussischen. jj;.in italienisch (d. h. die italieniscae Schriftsprache) Redender kann eiJjon franz<Ssisch(d. b. die franzosische Schriftsprache) RedendeD leicbter versteben, ais Angehorige vieler rein italienischer Dialekte., und dach Bteht das Schriftitalienische zu allen echt-italienischen Dia':' lekten iD einem nilheren Verwandtschaftsverhl11tnisse, aIs zn dem l"rauzoaische'l. Die polnische Gaunersprache bleibt fur einen nichteingeweihten Polen cin Buch mit sicben ?iegeln und doch ist sie, was ihre phonetiscbo und morphologiscbc Seite betrifft, mit dem gewohnlichen Polni~ch fa.st ideniisch. Damit sci auch die politische Soite der Frage erledigt. Acngstlichc p.olnisch" l=>atrioten mog-en sich ja beruhigen. Die Friesen, die Plattdwtschen (Niedcrdcnt3chcn) !lind und bleiben, vom politischen und literariscben Standpunkte ans, nur Deutscbc, obgleich ihre »Sprach6f1von dem Jlochdcutschon ungcmcin \voitor abstobt, aIs d:1s Kasnbische von dem Polni3chcn. Die dCl1tsch redcndcn "ScbweizerCl dagegen k<snncnvom politiscben StandpuI1kte :lUB nicht. zu rlen Dentschen geziihlt werden, ebcnsowr.oig wic din r-':I,lIzosischodcr ita!ie~iscb redenden Scbweizer zn den Fr:luzosuU od er It:\licJ1ern. Die jetzi".on politisch anfgeweckten und bewussten Kasnben wollen Polcn scin l:nl1 bleibon, und dieses geoiigt vol15tiiorlig. ~iem:lnd bat uas Rccht, sic vou den Polcn zu treonen UDUihncn ein6 :lndere N a tion a l i ta t aufzuz\ving'en. Et\vas :lnderes aber ist die rein mssenseh:1ftliche Frage GCSge~enseitigcn Bezitlhungs- und Verwandt9chaftsgrades dieser zwei SiJrachgebietc. § 18. Es seien noch hicr in allcr KUrze char3kteri~ ';sche Merkmale und Eigenthumlichkciten zusammengestellt, welche den pomora-' nischon (kasubischenl~~c~r~_im Untcrscbiode von dem polnischen, char:1kterisirl'n, d. h. wclchc au: ausschliesslich kasubische Gewohnheiten und T~ndenzen, im Unterschicue von polnischen Gewohnheiten und Tenueuz(ln, zurtickzufilhrcn sind.. Kurzes Resumeder ."Kasubischen Frage" -- 267 A. Aeussere, rein descriptiv, duróh einfacbeBeobachtung und Constatirung zu gewinnende Merkmale. . 1) Auf dem kaBubischenBoden begegnet man finem bedeutend grOsserenReichthum der Vokalnuaucen(Vokalschatt.irungen),aIs aur dem polnischen Boden. 2) Im Kasubischen constatirt man psychisch existitende und morphologischverwertheteUnterschiedodor vokalischen oder sonantischeDDauerquantitat, w!hrend dieseEigcnthumlichkeit dem rein polnischen Sprachgebietcfremd ist. 3) Im Kasnbischenkommt bis jetzt eine verschiedenartigeAccentuation vor, !elcJle aur eine grllssereBefahigung der Kasnben zu einer mit verschiedenartigerKehlkopfthiitigkeit zu erreichendenUnterscheidnng der Vokalnuancenhindeutet, 4) Von den dreiartigen ~okalalternationen ist dem PoIuischen mit dem Kasubischeunur die sogenannte»qualitativeu Altcrnation (»qualitativer Ablaut«) in ihr.er ganzen :Mannigfalitigkeit gemeinsam. Die "quantititive l( Altcrnation (I)quantitativer Ablantu) ist heutzutage im Kasubischenst:1rkeruud nmfangreicher entwickelt, ais im Pólnischen, Ansscbliesslichka;ubisch, dem Polnischenfremd, ist die dritte Art der Vokalalternationen,Daccentuelle<lAlternationen (JJacccntucllcrAblautu). 5) Verschiedenegegenseitigestatistische Verhaltnisse einzelner Classenvon Phonemen(Lauten), was selbstverstAndlichin einem engenZusammenhange mit den obenerwahnten und unten zu erwabnendenEigcnthumlichkcitenstehcnmuss, Solchestatistischonfiercchnungcn aufzustcllen) wilruo eine nicht zu voi'schmilhendo, uanl.!Jarc Aufgabe sein. B', .-\.ufdem Gebiete der Wortbildung ist vor allem das kasu- bischeSuffix-iœæ/.') im Unterschied vondempolnischc:n -iska, zu nenn~n. i C. WennmaDdie Spr ac.hgeschiehte, die Chronologie einzelner historiseh-phonetiseherProcesseberucksichtigt) so unterscheidetman: l. Eine grossereSt! r k e, einen hoheren.Gr a d, einen breiteren U mfa n g derselbenTendenzen, derselbenTriebe im Kasuuischen, ais im Polnischen. Hierber gehoren: 1) Consonantenbaufung und Consouantengruppen, 2) St:1rkeroNeigung des Kasubische!! !1' mittclling'f³:LlerStcllung bej der Bildung der Vokale, 3) Dielnfolge einer Palatalisation entstandenenCoDsonantenande- 268 , Jan Baudouin de Courtenay rangen und Degenerationensina im Kasubischenweiter aIs im Polniscben fortgesebritten : a) œ• tr d' sind zu s z c 5 (dz) geworden'[im PolniscbenæŸ æ ' 5- (dŸ)]; b) dS3 aus der »Erweichung<ldes g I oder ausdj entstandene 5 (dz) vereRlfachte sich' (in einigen Theilen des kasubischenSprachge-' bietes) zu'z; c) eit1,er»Erweichungccvor dem bisto~scbenFortsetzer des urslav, 1J(~) UDavor dem secundl1rentwickelten e unterlagennicht nur hinter:lingnale c³usileskg, sondernaucb dasspirantischeX (ch) derselben (hinterlingnalen) I..ocalisation; d) die 80 entstandenen1(,g i entwickeltensich weiter zu t d' œ, dann zu æ(tœ)5 (d¿) œ, zu æ'~' œ'und schliesslichzu æ5 (d¿).f,- je Dach den dialektischeu VarieUiten; e) palt',tale(mittellinguale)Vokaleund Sonanten(e,t'"ri,..) l1berhanpt afficirten anr der kasubischenEntwickelungslinie desselbonnrsprl1nglichen Sprachbestandesdie ihneu vorangehendcnlabialen und vordorlingualen (»dcntaleu«)Consonantenfr1her, aIs auf derpolniscben Entwickelungslinie; dieses steht im Zusammenhangmit verschiedenen Schicksalcn dor t,rit-Formel in beidenSprachgebieten. 4) Eiufluss der lloschatrenheitdes Consonantismusauf die Gesta.ltung des Sonan,tismus kommt im Kaœubischen deutlicher zum Vorschein, ais im Polhischen: a) »H~rte« vordorlingusle Consonantenwirkten im KaSubischenentpalat'ali,.irendnicht lllIr :\uf historische Fortsetzcr von tl, ri, wic im Polabischen UDa Poluischen,und von e, wie im Polnischen, sondern auch aur ê, was aIs aus~chliesslicher Kasubismnsgelten mlJss. b) Ur~.,3vi5chcst:l wurde im Kasubischenol, w!lhrend es im Polnischen ais e³ erhalten blich; daher das rein~asubischetelt - toltt!o³, und d:\s reropolniscbetclt - tlet, c) Untj1r dem Einfiusse(olgend8rnicht-JIhartenfi nnd nicht-vorderlingualer Collsonanten,algo untcr dem Einl1usseder Jlweic~en«vorderlingnalen, der labialen UDUder hinterlingualen, wurde ê za t', aIs verengt und entnasalirt, d) Einwirkung vorangehenderConsonantenaur die qualitative Gestaltung folgender Vokalc jst im Grossennnd Ganzenauf dem knsubischen Sprachgebieto reicher und mannigf:lltiger, aIs aur dem polnischen, ArcbiT fOr .laviecbe Pbilologie. UVI, 26 KurzesResumeder "KasubischenFrage" - -~~ 5) DasKasubischezeichnetsich, im Vergieich mit dem Polnischen, dnrch die Entwickelnng neuer (respective Bewahrong alter) qualitativquantitativer Verbi11tnisseim Bereiche des Vokalismos. Von deu hierber gehOrendenAlternationen besitzt es nicht nur die ibm mit dem Polnischen gemeinsamen O (Nuli) : e = o : o (ó) =:: e : e (e)= a : ci (a) = ê : ¹, sondernDach e:i(y)=e:u. II. Verschiedene Chronologie) verschicdene chronologische Reihenfolge, verschiedene Geschwindigkeit historiach- phonetischer Processe. . 1) Das Polnischeentwickeltenicbt nur tolt -+ tlot, tert -+ tret, telt -+ tlet, sondernauchtort - trot) wllhrend dasKasubische dabei nicht pari passu ging und bei dem, insoweit es die Reihenfolge der Laute betrifft, alten tart gebliebenist. 2) Unterschiededer Daucrquantitat der Vokalo und Sonanten;bewegIicher nnd zu morphologischenZweckon ver\verthctor Accent; die durch DauerquantitJitnnd dorch Accentnation bedingten Unterschiede im Bereiche des Vokalismus und des Sonantismns,- aIles das kennzeichnet das kasubischeSprachgebiet,den kasubischenSprachtypus)im Gegensatzzo dem Polnischen. Damit hangen kasIIbischeAlternationen in der Verbalconjogation)die in dem frl1herenPolnisch wohl vorhanden waren, demjetzigen Polnisch aber fremd sind. 3) Die bej der urslavischenPhonemengruppctZ.it anzunehmenden drei Proccsse (tri -+ ([i, rit -+ re, .r ~ ar) haben sicb aur dem kajubischenBoden, bei den linguistischenVorfahren der Kasuben, in einer :lnd~renRcihenfolge vollzogen, aIs auf dem polnischen Boden, bei den lingnistischenVorfahren der Polen im engerenSinne. Bei Iliesen Ietzten hatte Process tri -+Process, t[i keine h zo vollziehen, schonder frilher der andere lit Zeit, -+ rt,sic vollzogen hatte. da . sich 4) Bei den ans den palatalisirten (nerweichtenCl)s z t d eI\twickelten .\( i æ 5 (ciŸ) spalteten sich aiose zwei Sprachgebiete und gingen in zwei verschiedenenRichtongen auseinander. D. 'Nnr in einemTheile des kasnbischenSprachgebieteshabenwir: 1) :: anstatt (dz) aus dem vorslavischen und orslavischendj nnd ans dem p:llatalisirten g zweiter Palatalisationsperiode. 15 2) Gen.s. m. n. adj.-pron.-oho -ello oder -01)0 -evo 11.~. 269 27° ;' Jan Baudouin de Courtena § 19. Dieso} oben genannten echt kaSubischen Eigentht1mliohkeiten nehmen Etufenweiseab, je mehr maD gegen Sl1denvorrlickt, je mebr maDsich..dem polnischenSpracbgebietenJ1hert. So vor allem: 1) Ulterschiede des beweglichen.Accentesund der Dauerquantitl1t. 2) F(lrtsetzer des echtkasubischen(rit - tart, indem sie den polnischen tZ.it - tart immer mebr weichen. 3) F'ortsetzer von telt tolt tlot (m³oc, p³C'æ.: . .), welche durch rei;.polnische telt tlet (mle~,pleæ. . .) ersetztwerden. 4) Volk (- "Zk -+- v[ik), mo³æeæ -;- vilk, tñilæeæ. 5) B~.'!ondere Verlheilung histol-ischerFortsetzer urslavischerNasalvokale. , -- - 6) tart - trat. 7) i§..":a - iska. 8) -(1)1),-evo,-oho,-ello - -ogo -ego. 9) Wort~chatzim allgemeinen. . § 20. Eine Verwischungursprl1nglicherechtkaœubischer Lautverh111tnisse konnte eb3Dsodurch den polnischenEinflnss, -wieanch dnrch Formausgleichung auf demWege der morphologischenAssimilation (»Analogie«) linter ana8l'enin folgendenFAllen geschehen: -- - 1) Z::-.-;) (dz). 2) (!:rit (art -t) cart tarto 3) ta't trat. 4) ê- fr. Verwi~chungur~prllnglichertein phonetischerBeziehuIigen im Bereich6 der Nasalvokale. 5) V u-~alalternatiouenin der Conjugation. 6) E~~cheinungeueines beweglichen, morphologischverwertheten Accents uud einer verschiedenartigenDauerquantitJit. Der polnische Einfluss braucht nicht liberall und nicht immer unmittelbar ZoIlwirken. Die durch diesenEinfluss ursprliuglich a!ficirlen Trager eii1iger ka8ubischenDialekte beeintlussenspJ1terihrorseits ihre weiter gefi;en Norden wohncnden kasubischenNachbarn und werden zumVehil,~l, vermittels welchessich der polnischeEinf³ussimmerweiter ~ . "rbreitet. 26* KurzesResumeder "Kaœubischen Frage" - , § 21. Die .kaSubischeFrager kann man l(!sen - wie 8.1183 menscbIiche, leider nur approximativ, nur relany, - selbBtohneeinegenauere Erforschung des polabischenBprachgebieteB. Nacb diesl"r Erforscbung w1rd maDhochBtwahrscheinlicbzu demselbenRo:iuIt:tle kommeu. Das »lechische« Bprachgebiet(wohI nicht me~t das )'polnischeu Sprachgebietim weitestenBiDnedes tVortes)zerCi~lltin Ilrei Theile: 1) Polnisch im engerenBinnej 2) PomoranischIKasubischsammtdem Slovillzi3chOen); 3) Polabisch. Wio man, im Verhiiltniss zu diesenSprachgebieten, das Sorb1schwendische oder das Lausitzische beurtheilen soll, ist wieder eine besondere.Frage«. Wenn meine verehrten uGegner((bchauptcn, dass kein Sprachforscher, falls er die ka;ubischen Eigenthiimlichkciten kenncn gelcrnt hatte, daran zweifeln kann, es sei das KasuiJischcwcitcr nichte als eine mundartliroheVllrietkt (g/cara) einer von den viclcn polnisehcn Di:lIektengrul1pen,und zwar der groE2polnis.:lIcn,respective der masurisehen Mundart, und wenn die von diesenIIerren IlngewandteMethode ala echt sprachwissenscbaitlichgelten solI, dann will ich sehr gern aur denNameneines»Bprachforschors « verzil1hten. § 22. Bibliographi e des Gegenstandes. AbgeBchcnvon einigen tilteren Werken unII _.\:bhandlungen habe ich bei meincn .,l.u2oin~nde.setzungenvorwiegendanf folgendeArbeiten RUck&ichtgenommen: Gottuelf Bronisch: K:\schubischcDi:llectstudlcn I)t('. Er:;t,'~ (Jl!ft Die Sprache der Bii'lJceo,Nebst Anhang: Einigc {-Di:\!.:ecc. Ll'i~zig I S\):> (= Archiv f tir slav, Philol. XVIII. 1596. 321-408). K~schubischoDialectstuuien oto. Zweites Hcft. Tcxto in der Spr:tclle, der Biildce".Nebst Anh:lng: Proben ans einigen {-Dialec~en. Leipzi~ 18!!8. A. Briickner: S³ownik jêzyka pomorskiego czyli kaszuoo.;l.iJgozebra³ i opracow:l³ Stefan R:Lwu³t (Arch. XVI. 1-2, 301-:IOI!. RanugloBsenzur kaszullischen Frage (Archiv f. sl:~v. Philul" XXI. 1899, 62-76). ..Kaszubismen" im Polnischen, (Kleine rtlssisch-polnisch-lit:lllische Beitrtig~" 4.) iArcb. XXII. 1!J00.571-5;3), V. J:lgiæ: Einige Streitfragen (Archivf. slav. Philol, XX, I-53; XXII, 1145; XXIII. 113-129; besonucrs aller: .2. Verwandtsch~ftsverbtiltnisse - 271 272- Jan Baudouin de Courtenay innerha.lbder slavischenSprachen«, XX. 40-46; »6. ZumdoppeltensIa³ vischen PalatlLlismus«, XXIII. 1-2, 121-129). A. Kalina.: Mowa kaszubska,jako narzecze jêzyka. polskiego (Prace filologiczne. IV. s, 905 ss.). , .Jan Kar³'lwioz: Gwara kaszubska (Wis³a. XII. 1898. -Auch S.-A.). Dr. Fr. Lorentz: Slovinzische Grammasik. R3J1aHicBTOplJt'O OTAt.KCHiJI lli(nepaTo,pcKOU A"aJleldin HaYK'I.. .O.-IIeTep6yPt"I. 1903. StoPetersburg (O6opHUK'I.i~-t'o OTA-R. A. H.). F. Lorentz: ZumHeisternester Dialekt (Arch.xxm. 1901, 1.06-112). Das gegenseitige Verhiiltnissder sogenannten leohischen Sprachen (Archiv f. slav.Philol. XXIV. 1902,1-13). Dr. Joos. J. Mikkola: Betonungund Qnantitat in den westslavischen Sprachen.ErstesHeft. Helsingforsl899. Kazimierz Nitsch: Stosunkipokrewieñstwajêzyków lechickich (Materya³y ~i praceKomisyi jêzykowej Akademii umiejêtnoœci w Krako~ie. Tom m. 1-57). W Krakowie1903.1 - Nitsch: Studya kaszubskie: Gwara luziñska (Mater. i pr. Kom.jêz. Ak. um. w Krakowie. Tom I. 1902,221-273). Stefan R~mu³t: S³ownikjêzyka pomorskiegoczyli kaszubskiego.W Krakowie, nak³ademAkademii Umiejêtnoœci. 1893.- XLIII und 298S. Lex.-40. " II. A. BO.t,3U'J.-AC-KYPTCH3: Kawy6cRiii IlJISLIK'J.«, R&III)1SCKiir HapOA'I. u »Ramy!$cKiu BOnpOC'I.. (CTaTLf{ I). O.lleTcp6ypt"I. MnuucTepcTBa A. rH.lJ.~~pJtHur'J.: (Zum \.: :tus »iI\ypIiU'J. H&POAU. IIIlOCS., anpt.KJ.-M&K, 1897). OCT:1TRUC.K:1BJIU'I.H:1IOJltBOM'I.6epery 6UTil[CK&rO CaHKTf4CTep6ypr'I. 1862 BO~'I.). 1891 (S Theil in: (3THorpa~" c6opHun, U3A&HH.ll)lu. »HSBt.CTiJI II. Or.1f.~cuiJt II~D. rcorp. ldOpJI. 06~ecr- AR&Jle)(W uaYK'I.«, B. VIII). l. A. MDK'io.IIa: K'I. 113ytteuilo R:1UIy6cKIIX'I. rODOpOB'I.. I. H³CKO.KJ.KO3a:'lilTOK'I. DO Ka,ily6cKnl-l'I. l. rOBOp:1)I"L D'I. cf.Bepo-BOCTO'lnOIr IIo~ep:'.RilI. CaIIKTnCTep- 6~1It"I. 1897 (S.-A. aus: . Il3BtCTiJt OT.!. pyt. JI3. II ~oD.ll)ln. AR. Ha)-R'I.«. II. 189'1,2, pg. -100-428). 3HJI3 e.1"l1!"L: lI3c.lf.,.on:1uiff D'I.06.iI:1CTlIR:1wy6cKaroJI3bIK:1(C60pHUR"LCT:1TCU, nocBJtU:CHHbIX1. . . . . . . . rI?o8. cI>opxyuatOBY . . . . Bapm&Ba 19'02= rI>H.KO~1)r. BtcTHnK"J.,1902, pg. 535-572). PYCCK.. " Tore Torbiijrnsson: Die gemeiDslavischeLiquidametathesc. I. Upsa.la 1901 ilJpsala Universitets !rsskrift 1902. Filosofi, spra.kvetenskapoch historiska vetenskapcr. I.), und RecensionendiesesWerkes im .Archiv f tir slavische Phiiologie«:" Felix SoJmsen (XXIV~, 568-579, besonders574-5i5); W. Vond.ak: »ZurLiquidametathese im Slavischen. (XXV2, J82~211): Krak6w- Civid-ale - Venezia - Abbazia, Juli-.August 1903. J. Baudotl~'1³ de Gourtenay. Kurzes Resumeder "Kasubischen Frage" 273 Z u sa t z. . Zu meinemBedauem war die vorliegende Arbeit Bchonfertig geschrieben, aIs ich mich mit der Vondrak'schen Kritik der »GemeinBlavischen Liqnidametatheseavon '1'. TorbiBrnsson (Arch. XXV 2, 182-211) bekannt machte. BesondersintereSBantBinddieAuBeinander8etznngenVondrak'B in Betreff des PoJabiscben(B. 197-201). Demjenigen aber, was er tlber das Ka§ubiscbe(B. 201-205) spricbt; kann ich nicht immer beistjmmenund, in Ermangelung des Besseren,bleibe ich vorderhand bei meiner oben dargelegtcn AuffasBDng des gegeñ..:' seitigen VerhaltuissesdesKa.§nbischenzum Polniscben. Ebensowenigkann ich meine Ansicbt in der Frage der »Liqnidametathesef aufgeben und mich entscheiden, die TorbiOms8on'schen Uebergaugsstadieni[ot i[et tlot tlet u. s. w. anzunehmen. Die A\1sfl1hrnngenTorbiBmsson'serscbeinenmir noch immer aIs zu gektlnstelt und zu gezwungen. Uebrigens beabsicbtige ich, wenn ~ch nur Zeit baben werde, mich ausfi1hrlicherund genauermit dieser Frage zn.befassen,um mir ein klares und endgiltiges Urtheil zu biJden. Noch eines. Vcndrak ftlhrt das slavischekamy aur nrsprtlngliches *akmon zurt1ck(B. 188-189). Eine J1hnlicheErklarung habe ich schon vor vielen Jahren in meinenKasaner VorIesungengegeben, indem ich diese»Metatheseu' aIs eine der Ricbtungen, in welchen sich das Btreben zur Beseitignng geschlossener Bilben in dem urslaviBchenS~adiumdeB spr~chlichenLebens knnd gab. Dabei war das psychischeBedurfniss der Aufbewahrung beider filI die Bedentnng des Wortes wichtigen Wnrzelphoneme, ak = ka, ansschlaggebend. Vergl. meine »lloApOÓHaJl np()rpax*a .1eh~iiiD 1876-1877 YtJ.roAY. ha3allb. BaplllaBa 1878cr, B. 85. - Mit dieser Bemerkung vervollstandige ich das oben (§ 11) Gesagte. J. B. de O. 274 --- Józef Borzyszkowski Od Redakcji W 1974 r. w Warszawie w Pañstwowym Wydawnictwie Naukowym uka³ za³ siê t. I Dzie³ wybranych JanaNiecis³awaBaudouinade Courtenay,przygotowanych przez Komitet Redakcyjny powo³any przy Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego z profesorem Witoldem Doroszewskim jako przewodnicz¹cym. Redaktorem tomu I by³ Przemys³aw Zwo1iñski. Tom ten, poza krótk¹ przedmow¹ Komitetu Redakcyjnego, zawiera obszerne i wa¿ne dwa opracowania wstêpne: W. Doroszewskiego Jan Baudouin de Courtenay - jêzykoznawca i myœliciel oraz M. Jasiñskiej opracowanie Bibliografii prac Jana Ignacego Niecis³awa Baudouina de Courtenay, jak przede wszystkim jego Szkice jêzykoznawcze (reprodukcja wydania z 1904 r.). W dziele interesuj¹cego nas uczonego pt. Szkicejêzykoznawcze, t. I, Warszawa 1904, przygotowanym w Petersburgu, przegl¹daj¹c Spis rzeczy, ka¿dego z kaszubologów - badaczy dziejów Pomorza zainteresowaæ mo¿e m.in. Rozbiór Gramatyki polskiej kS"iêdzaMalinowskiego - uczonego proboszcza z Wa³dowa na Krajnie, a póŸniej w Wielkim Ksiêstwie Poznañskim. Ks. Franciszek Ksawery Malinowski ju¿ wiele lat wczeœniej swoimi publikacjami zmobilizowa³ Baudouina de Courtenay do napisania broszury - opracowania w jêzyku rosyjskim, wydanego te¿ w wersji polskiej pt. Hilferding czy Ksi¹dz Malinowski Moskale czy Polacy dadz¹ S³owianom Wszechs³owiañskie abecad³o? przez L. Rzepeckiego w Poznaniu w 1872 roku. Dwa nazwiska - Hi1ferding i Malinowski - to mo¿e pocz¹tek nowej zale¿noœci:Baudouin de Courtenay, a "sprawa kaszubska", to sygna³, i¿ interesuj¹cy nas uczony, zanim napisa³ najbardziej cenn¹ dla "Acta Cassubiana" pracê, móg³ œledziækwestiê kaszubsk¹ niejako od pocz¹tków jej zaistnienia dziêki pracom Hi1ferdinga i Ceynowy. Interesuj¹c¹ nas i publikowan¹ tu rozprawê Kurzes Resume der »KaSubischen Frage«, przedruk pierwodruku z 1904 r. zamieszczonego w "Archiv fur slawische Phi1010gie", Bd. XXVI, Berlin 1904, s. 366-406, znajdujemy te¿ w tomie pi¹tym Dzie³ ~branych, przygotowanym pod redakcj¹ Stanis³awa Skorupki, a wydanym w 1983 roku (s. 187-222). Z tego¿ to tomu korzysta³ Jan Trepczyk, t³umacz¹c interesuj¹cy nas tekst na jêzyk kaszubski, przekazuj¹c kopie maszynopisu przyjacio³om. Dziêki ¿yczliwoœci rodziny uwierzytelnion¹ wersjê publikujemy obok orygina³u. O samym t³umaczeniu pisze, w swojej Nocie ~dawniczej, profesor Jerzy Treder, który je edytorsko opracowa³ i uzupe³ni³. Publikuj¹c ten tekst w oryginale i po kaszubsku (polskiego t³umaczenia dot¹d nie ma), pragniemy przybli¿yæ czytelnikom "Acta Cassubiana", kaszu- bologom i dzia³aczomkaszubskim,to pomnikowe ju¿ i nieco legend¹ obros³e opracowanie w ca³oœci.Dot¹d bowiem cytowano zeñ najczêœciejkilka s³ów wyrwanych z kontekstu,nie do zaakceptowaniaprzez "nieucza³ech" kaszubologów. Tymczasemca³oœæ rozprawy i pogl¹dów Baudouina de Courtenaydotycz¹cych kaszubszczyznyby³a zaakceptowanai przyjêta wœródKaszubów z wdziêcznoœci¹,podobnie jak S³ownik Stefana Ramu³ta, który le¿y u Ÿróde³ powstania publikowanej tu pracy. Okolicznoœcipowstania przypomnianej tu rozprawy i innych kaszubologicznych prac wielkiego polskiego slawisty,profesorawówczasUniwersytetu Krakowskiego, a wczeœnieji póŸniej rosyjskich uniwersytetów, opublikowanej - zapisanej nie tylko w jêzyku niemieckim (pierwotne dzie³a w jêzyku rosyjskim), przypomnia³ai zanalizowa³aw osobnymartykule profesor Hanna Popowska-Taborska,którego lekturê czytelnikom "Acta Cassubiana"gor¹co polecam!. Trzeba pamiêtaæ,¿epublikowany tu tekst - Kurzes Resume...-jest w³aœnietylko swoistym streszczeniemstarszej,obszerniejszejrozprawy z 1897r., zatytu³owanejKasubskijjazyk, kasubskij narod i "kasubskij vopros" (Stat'ja 1. ¯urnal MinisterstwaNarodngoProsvescenija1897c. 310 s. 306-357.Odbitka St. Petersburg1897, 8°, ss. 96) . Drugie swoiste streszczenietego¿ w jêzyku polskim, a raczej wyk³adu pod tym samym tytu³em, ukaza³o siê niemal równoczeœniew "Sprawozdaniach z PosiedzeñWydzia³u Filologicznego Akademii Umiejêtnoœciw Krakowie", t. 2: 1897nr 8, s. 3-6. Publikowana tu praca polskiego uczonego,nosz¹cego francuskie nazwisko, pisz¹cego o Kaszubachg³ównie po rosyjsku i po niemiecku, by³a wówczas cz¹stk¹ wielkiej dyskusji, polemiki dotycz¹cej "sprawy kaszubskiej", wywo³anej dziêki pomnikowemu dzie³u S³ownikjêzyka pomorskiego czyli kaszubskiego(t. I, Kraków 1893) StefanaRamu³ta, zawartym w tym dziele pogl¹dom na temat samodzielnegostatusujêzykowego kaszubszczyzny. Warto te¿pamiêtaæ,¿e autor rozprawy o kaszubszczyŸnieprawie æwieræ wieku wczeœniej,w 1873 roku, opublikowa³ m.in. ciekawe artyku³y-recenzje dotycz¹ce pracy A. Schleichera O jêzyku po³abskim. Jeszczewczeœniej pisa³ o jêzyku staropolskim. By³ on jednoczeœniezarazemuczonym i gor¹cym publicyst¹, cz³owiekiem zaanga¿owanymw ówczesnedyskusje filozoI H. Popowska-Taborska,Kaszubszczyzna w pracach Jana Baudouinade Courte- naJ, w: J. Baudouin de Courtenay a lingwistyka œwiatowa,Warszawa, s. 405-411. 276 Józef Borzyszkowski ficzno-ideologiczne i polityczne, a tak¿ew dzia³ania na rzecz tolerancji wyznaniowej, przedstawicielemkrytyki m.in. klerykalizmu, nacjonalizmu i antysemityzmu. Zbiór jego pism publicystycznych sk³adasiê na zawartoœæ tomu szóstego Dzie³ wybranych, Warszawa 1983, zredagowanegoprzez profesorów Jana Zygmunta Jakubowskiego- wybór i JaninêKulczyck¹-Saloni - wstêp. Chc¹c pe³niej zrozumieætekst Baudouinao sprawiekaszubskiej,nale¿a³obyprzestudiowaætak¿ejego pisma publicystyczne,pozwalaj¹ce pe³niej poznaæpogl¹dy i osobowoœæ tego wspania³egouczonego. Szczególniejego Pogl¹dy na kwestiê ¿ydowsk¹ w Polsce, sprawy moralnoœcii polityki, jak te¿Mój stosunekdo Koœcio³ai dziœzachowa³ysporewalory aktualnoœci.W ostatniej z przywo³anych publikacji autor m.in. stwierdza: "Gdybym by³ wrogiem Koœcio³a,by³bymjego pochlebc¹, a wiêc z³ym doradc¹ (...)". Tym bardziej nie by³ on wrogiem kaszubszczyzny,jej rozwoju, ambicji jej piastunów i twórców kaszubskiego jêzyka literackiego. H. Taborskaw przywo³anym tekœcie,przypominaj¹c, i¿ interesuj¹ca nas praca powsta³aw trakcie doœæ emocjonalnej i czêstopozanaukowejdyskusji, stwierdzi³a, i¿: Waga wypowiedzi Baudouina de Courtenay z roku 1897 le¿y w tym w³aœnie,i¿jest to pierwsza próba rozwi¹zania problemu na p³aszczyŸnie wy³¹cznie naukowej, za pomoc¹ prawdziwie nowoczesnych jak na owe czasy metod badawczych. Podkreœliæwypada, ¿e Baudouin de Courtenay nie mia³ nigdy mo¿liwoœcizetkn¹æ siê z kaszubszczyzn¹ bezpoœrednioi dokonaæ analizy i uogólnieñ na ¿ywym materiale jêzykowym. Oddalony od Pomorza o setki kilometrów (notka zamieszczona na koñcu "Kurzes Resume der »Kaschubischen Frage« " informuje na przyk³ad, i¿ pracê sw¹ pisa³ w Krakowie, Cividale, Wenecji i Abacji), skazany by³ na korzystanie z materia³u zawartego w opisach innych badaczy, których zdolnoœci do uogólniaj¹cych syntez jêzykowych nie by³y zbyt wielkie. Nie wiem zreszt¹, czy dla Baudouina de Courtenay ten ostatni fakt nie by³ nawet szczêœliwy.Rozporz¹dza³ dziêki temu du¿ym zasobem materia³ów szczegó³owych, których uporz¹dkowanie zale¿a³o ju¿ wy³¹cznie od jego naukowej intuicji. Opis jêzykowych dialektów kaszubskich, dokonany przez Stefana Ramu³ta we wstêpie do jego "S³ownika ", k³ad³ nacisk na bogactwo fonetyczne kaszubszczyzny, daleki by³ jednak bardzo od trafnych uogólnieñ. To, co z materia³em tym (uzupe³nionym zreszt¹faktami zaczerpniêtymi z wszystkich innych dostêpnych podówczas Ÿróde³) uczyni³ J: Baudouin de Courtenay, uznaænale¿y za pierwsz¹ prawdziwie naukow¹ jêzykow¹ syn- tezêkaszubszczyzny. (...) Od Redakcji 277 W syntetycznej charakterystyce kaszubszczyzny zaproponowanej przez Baudouina de Courtenay uderza zdolnoœæskojarzeñ z analogicznymi procesami fonetycznymi poœwiadczonymi z innych s³owiañskich obszarów jêzykowych. Najistotniejsze w tym wypadku s¹ oczywiœcieodniesienia do polskiego obszaru jêzykowego. Znane stwierdzenie Baudouina de Courtenay, ¿epolskie jêzykowe osobliwoœci i tendencje wyst¹pi³y na gruncie kaszubskim znacznie wyraziœciej i silniej ni¿ na gruncie polskim, ujête w lapidarne (a powtarzane przez wielu póŸniejszych badaczy) okreœlenie kaszubskiego jako "plus polo- nais que le polonais meme", znajduje wjego opisachszczególoweudokumentowanie. Tak wiêc zdaniem Baudouina de Courtenay proces palatalizacji by³ na gruncie kaszubskim intensywniejszy i starszy ni¿ na gruncie polskim, wiêcej tu œladów dawnych opozycji iloczasowych pe³ni¹cych okreœlonefunkcje morfologiczne, zaœalternacja samog³oskowa wynik³a z dawnych stosunków iloczasowych przeprowadzona zosta³a w kaszubszczyŸniebardziej konsekwentnie ni¿ na polskim obszarze jêzykowym. (...) Zapewne w³aœnieto nowe, a spowodowane pracami K. Nitscha i F. Lorentza, spojrzenie na kaszubszczyznêz perspektywy geografii jêzykowej kaza³o Baudouinowi de Courtenay zmieniæ wypowiedziane w swym pierwszym artykule stwierdzenie, i¿ wszystkie dialekty kaszubskie razem wziête przeciwstawiaj¹ siêjako ca³oœæ wszystkim gwarom polskim razem wziêtym, na sformu³owanie, i¿ polski i pomorski (kaszubski) tworz¹ w pewnym stopniu jednolity obszar jêzykowy. Warto te¿podkreœliæ,¿e wprowadzone przez Baudouina de Courtenay w "Kurzes Resume der »Kaschubischen Frage«" rozró¿nienie dwóch ujêæ terminu "polski" (pierwsze dotyczy kaszubszczyzny wraz z pozosta³ym polskim obszarem dialektycznym, drugie - dialektów polskich bez kaszubszczyzny) kontynuowane jest w zasadzie po dzieñ dzisiejszy we wprowadzonej przez Z. Stiebera opozycji pojêæ "kaszubszczyzna" i "dialekty Polski L¹dowej ", stosowanej przy naœwietlaniu powszechnie dziœprzyjêtej interpretacji stanowiska kaszubszczyzny. Szczególnie w koñcowym ujêciu »Kurzes Resume der "Kaschubischen Frage"« bacznego czytelnika uderza nowe spojrzenie na przedstawienie dane jêzykowe. Baudouin de Courtenay przestaje widzieæ w kaszubszczyŸniemonolit równomiernie nasycony typowymi dla niej cechami jêzykowymi i spostrzega ca³y szereg geograficznie uwarunkowanych nawi¹zañ do pozosta³ego obszaru polskiego. Liczba tych nawi¹zañ roœniew miarê postêpowania z pó³nocy na po³udnie. Tak oto dochodzi do g³osu czynnik geografii jêzykowej, tak bardzo instruktywny przy dog³êbnej interpretacji "kaszubskiego problemu". 278 Józef Borzyszkowski Jeszcze raz polecamy lekturê ca³oœciartyku³u Hanny Popowskiej- Taborskiej, która swój tekst zamknê³a s³owami: "Na zakoñczenie warto przytoczyæ baudouinowskie podstawowe zasady ustalania stopnia pokrewieñstwa jêzykowego. Stanowi o nim nie to, w jakim stopniu przedstawiciele poszczególnych jêzyków czy gwar wzajemnie siê rozumiej¹. Nie jest te¿ tu istotna nazwa u¿ywana przez dan¹ grupê etniczn¹. Najistotniejsza jest œwiadomoœæ przynale¿noœci,która czêsto budzi siê dopiero pod wp³ywem okreœlonych warunków historycznych. W tym zaœ wypadku: »TeraŸniejsi politycznie rozbudzeni uœwiadomieni Kaszubi chc¹ byæPolakami i nimi pozostaæi to wystarcza ca³kowicie. Nikt nie maprawa ich od Polaków od³¹czyæi inn¹ im narodowoœæ narzuciæ«". J:B. JanNiecis³awBaudouinde Courtenay Krótczi zestawI< ccKaszebscziprobleme» Dok³adneudokózaniei usprawiedlewieniemojich pozdrzatkówjó so ostówiómna prziñdosc.Timczasale hewoto & 1. Do przenole¿newo oszacowania wkó³ «kaszebsczi probleme» powstali biotczi s¹ potrzeb p s y c h o log o w e r o z w o ¿ e n c z i. 1. Pod mikroskopno dok³adnyme podszukame rosce na ze za wioIg¹ badern¹ lubot¹ mujkóno sprawa nad przenole¿n¹ miara i mdze w uprocemnienim do jinech przesadzono. Tak s¹ te¿ w oczach Ramu³ta, przez niego, dzela nie prowdzewe, skonstanterowóne i zgrupkowóne swojizne kaszebizne, do za wiold¿ech znank ti mowny obeñde weros³e tak, ¿e on ja wespó³ z po³abizn¹ pod jednym miona «pomorzko» raza zesadze³ i jakno jedna, apartn¹, sam¹ dlo se i równowortn¹ mowa nie le polaszeznie, ale te¿ zjedny staffie cali czecho-s³owacczi, z dred¿i staffie te¿ cali ³u¿ecko-sorbsczi mowny zgrupczenie procem postawi³. (To samo tika sa mutatis mutandis Lorentza, dlojaczewo s³owiñcezna sta sa trzec¹, abo lepi rzec czwiort¹ mow¹, kol kaszebsczi, polsczi e po³absczi. Timczasa te, przez Lorentza pozwóne <~inacz¹ce znanczi» (Slowinzische Grammatik & 3., p. 8-101), jesz dalek nie sygaj¹ do te, ¿ebe ze s³owiñcezne apartn¹, tak do kaszebizne jak i do polaszezne, procemstown¹ «mowa» usodzac). Pozycjapodanaw bibliografii. Jan Niecis³aw Baudouin de Courtenay 280 2. To be bela na psychologij o baderei niechc¹cewo przecziñcene prowdzewewo abo le udónewo gorzu. Tere je na psychologijo ne ³asecowewo gniazda przedstawiono, w jaczim czesto mowne probIerne dosta³eharo gor¹cy charakter i sa zanikwi³e politicznyrne smiecama i osobn¹ niezgar¹ e zozdrosc¹. Tak tej w pierszi redze administratiwne i cenzume prawa Polo chów w Niemcach e Ruseji, nie le u prostewo ledu, ale i u wiele reprezentantów polsczi uczbe, rozskace³e patrijotn¹ schorza³¹ nadcze³ota i za wiold¿i wseczece. I tu potikóme sa ze szowinistn¹ «panpolaszezn¹», jako sa poczestno dorzesze³a do hakatezne abo jinak rzec «pangermanizne», «panmad¿arezne»,«panrusezne» e jinym «paniznóm», i co po richtosce le za podszukow¹ sprawa ze swoj¹ psychiatrow¹ stam¹ le dla uczbe mia³o hec u¿ete, sta³o sa te¿ prowodnym motiwa «uczbowewo» meslenio. Niejedny z Ramu³towech procemników chcele swoje osobne rozrechunczi sprawic i nie teli z nim sarnim, jak z dred¿ima, co miele, na oko, taczi sóm pozdrzatk na kaszebizna. Prze tim sz³o sa wedle wepróbowóny metode Heroda: spolec ca³¹ checz, ¿ebe le upiec chebnewo nieprzicela. Z tim wszetczim par³acz¹ sa te¿ jesz indiwidualne swojizne zajatech w ti kaszebsczi bia³ce. Tak tej maj¹ stara nawetka haro zas³u¿ony ucza³i, ucza³i pierszi klase, co przez szal wiolgosce i nieomilnote tak s¹ opanowóny, ¿e wezme na to, ze zadzewown¹ gwesnot¹, pewno te¿ n¹ szowinistn¹ dogmacezn¹ comiati, obstojiwaj¹na tim, ¿eje cos «czesto falsz», w polaszeznie ni ma ni¿ódnech letewsczech po¿ecznech s³ów etd. Tak samo je do widzenia niejednech haro zas³u¿onech ucza³ech zapartn¹ niezgar¹ procem wszetczemu, co je prawa, procem ko¿di przenole¿noce, procem ka¿demu metodnemu wejasnienimu. Widzenie swiata paseje z jewo dechow¹ organizacej¹. Ko ona je samoprojekcej¹ na butnowi swiat. I tak widz¹ te¿ pomachtóne i anarchistne g³owe wszadze le chaos, rozwala i bezporz¹dkowi kaszput, dzew¹ zrenowónosc bez jaczi le konsekwenceji. Ta, tak rzecz¹ce, anarchistno, bezdejowo logika mdze w mowowiedze mowowiedn¹ nihilezn¹, jako, wezme na to, ni¿ódnech diejowo-fonetnech zwakowech konsekwencejów nie uznowo i czesto rozmajite jich zgrupczene cesko raza na jedna grepa. To szerok «rozsad³e ustawienie»2 narobi³o wiele pomstwe i da³o meslenimu bezkriticznech ledzy w Polsce haro szkódne namiklene. Nalaz³a sa prze tim~ 2 Niem. "Mittelstellungismus' Królczi zeslowk «Kaszebscziprobleme» 281 par³aczna,«narodnopsychologowo»do objasnieniasugesteja,zmocnionaprzez autosugesteja.¯le ja ale midze pozdrzatka wesmiónech «módnech zwakousadzców»3a nyma ze skopic¹ liczbowi anarchije móm webierac, tej ustana bezogadkowona stamie nechpierszech.W nedze[w sprawachszmaczini ma dowodzezne]de gustibus non est disputandum. Ti deje mieszaniewo i nierozeznawnotewiemy, chce sa, ma sa rozmiac [w dobri wierze] bonafide, no zjinaczeniemidze sposobamojewo zdrzenia a Ramu³towim nie uznawac i nas obuch raza na jedna grepa «swojich procemników» szmergn¹c,«procemników»anticipandotemu,¿enijak onym gwesnym nie mesIele,czej pierszi raz swoja dba wepowiedzele. Chca³o sa te¿, ma sa rozmiac, na wialg¹ «inteligentn¹ publika» dla se udostac. I tak bele rozmajiti wiadny wpismieni, choc od uczbe dosc dalek, a w liczbie mowe czesio nie ustne indiwidua zrechóne, przez gazetne artikle dbe procem «naszim procemnikóm» niezgamo ustawic. Tim sa mia³o, po pierszemu, ucza³¹ bezwartnota poradzonechdbów «dokazac» i mia³o sa, po dred¿emu,na przedstawców taczechdbów miec politiczne pomeszlenie.Jeden swojewo ortu (sui generis) haro belny sposóbdzejaniewo. I tak belo w le¿eprocemników «naszech procemników» midze jinym dokazywóne: ¿e Cenawa4i Hilferding5 maj¹ kaszebiznaczesczime,rusczime i «staros³owiañsczime»s³owameprzestrojone, ¿e Ramu³t ma «panslawistnedbe Rusków e Czechów» o pochodzenim Kaszebów przejate, ¿e ten Ramu³t mia³ le para tidzeniów w Copoce6na lekarzenim beti i swoje dbe z wiodra scha³póne, 3 Niem. "modem Lautgesetz1er". Domniemania nieprawdziwe, powsta³e mo¿e m.in. dlatego, ¿e F. Ceynowa stosowa³ pisowniê tzw. czesk¹ i pozostawi³ w rêkopisie Eine klein e Sammlung kaschubischer Wiirte1; welche eine griij3ere Ahnlichkeit mit der ruj3ischen aIs mit der polnischen Sprache haben, o czym zob.: H. Popowska- Taborska, Trzeci zbiór lebyki kaszubskiej Floriana Ceyno»y odnaleziony, [w:] Naz»y i dialekty Pomorza dawniej i dziœ,Gdañsk 1985, s. 135-141; nie 4 u¿ywa³ tych wyrazów w swoich pismach. s Rosjanin A.F. Hi1ferding (1831-1872), autor wymienionej w bibliografii ksi¹¿ki (por. te¿ przypis 31), pok³osia miesiêcznego pobytu (3-4 dni z Ceynow¹) w sierpniu 1856 r. na Kaszubach. 6Tj. Sopot. Tak z³oœliwieinsynuowa³ Jan Kar³owicz (1836-1903), etnografijêzykoznawca, autor S³ownika gwar polskich (1900-1911), mianowicie wart. Raz jeszcze o kaszubszczvŸnie...Wis³a". X. 1896. s. 691; por. te¿ przypis 22. Jan Niecislaw Baudouin de Courtenay 282 ¿eten sóm Ramu³t mole Lindewo s³oworzodpisóny tak, ¿ejewo docygóny kaszebsczis³oworz ze samechpolsczechs³ów w kaszebsczimobucym abo z wemuszony,wededóny ortografij e sa sk³ada, ¿e on Ramu³t mo weczeti rozmajite zwaczi, jaczech w ca³osceni ma, czesioniepotrzebnezwacziwenalaz³e,pora formów wemeszlony,jaczechbodaj nijak sa nie nachodo i tak, na tim s f a l s z o w ó n y m s³ownym materiale spiarti, now¹ «mowa» usadzony. Ko mog³o sa z ca³¹ wegod¹ tak¹ oskargai pomeszleniaprocem taczemu cz³owiekowi wepowiodac, co ju ni mia³ wicy moce sa bamic i mog³o sa o to nie k³opotac, ¿e sa procem tewo ortu insynuacejóm te¿ jinak nie mdze reagowa³ojak na liczbowi sposób. To norodne zasIepienie da³o jednemu panowi7 or¹dz, dac procem mie falszewezeswiodczenie.Tak mia³ ja, wezmena to, «œcieœnienie o w ó» trzemac le za kaszebsk¹ swojizna. Pewno ¿e haro chitro metoda: ¿ebe prowdzewe dokoze os³abic, oburdliwo sa procemnika bezrozemn¹ g³epot¹. Jednym s³owato sai w tim przepadkupowtórze³astoro, ale wiedno nowo historejo. To ni muszi sa miec ni¿ódny liczbowi dbe, ¿le ona sa rukoce abo niejednym weuczbionym smierdzochómnie mdze widza. Tej sa zare aran¿eje góñ i bad¹ fabrikowóne obmowine, koca muzyka z [wo³anim: niech zd¿inie! pereat!8 organizowóne,nen gwesny bojkotowóny, ¿le mo¿no i zliñczowóny. Tak to jidze niezale¿nemuw kraju, gdzerz¹dzy rukoc, czerowónoprzez kamo panów. &2. To dot¹dka rzek³i objosniwo te¿ w gwesnym dzelu metoda, jak¹ wemeszlajce«naszechprocemników» maj¹ u¿ete.Do charakteristiczi ti metarle dodowómjesz czile s³ów. ¯ebe lojalnota swojich «procemników»,cesnionechwespó³najedna farwn¹ grepa, dac w pomeszlenie, obwiniwo sa jich o «eskamota¿a»9,a wic o dzejanie,jacze nie je z eticznewopozdrzatkuzalecaj¹cym sposobadzejaniewo. Jele nie je sa w sztadzejaczile dokoz rozmioc, zwie go sa sofistnym i przesadzonym(naci¹ganym). 7Ma tu autorna myœliJ. Kar³owicza,jego artyku³ w "Wiœle"(zob. bibliografia). 8 Niem."Katzenmusik mit P e r e a t t r u f e n". 9 Niem."Eskamotage", tj. kuglarstwo, oszustwo. Krófczi zesfówk «Kaszebsczi -probierni?"» 283 Niejednym wieso³imwastómwezdrzi titel S³ownikjiizykapomorskiego(zamiast S³owniknarzeczapomorskiego)jakno «smieszny».Toje pewno swojewo ortu (sui generis) smiesznota.Ko dzewi ledze smiej¹ sa ze wszetczewo. Jich liczbowi metodzemo saz oportunistno-politicznechle¿noscówkrzewi czerenkdóny. Mo sa strach,¿ejak Kaszebówsauzna za apartny,z Polochame nie zeszlachowónynoród, to presczi rz¹d zweneguje nen liczbowi dokoz za or¹dz, ¿ebeKaszebów te¿ politiczno od Polochów od³aczeci jich nie jakno Polochów, le jakno Kaszebów...niemczec.Je to ale czestoniczno rozwo¿nota. Po pierszemu,w Presachnie czereje sa za Kaszebameani za Polochamei niszczi sa bezogodkowo wszetko, co nie je niemiecczi, cze po prowdze ze zweneg¹, to je znów jino, ju nie wicy «kaszebsko»problema. Po dred¿emu, przejistniej¹cech le¿noscachnawetkanowiksze stareni mog¹ Kaszebówudostac do te, ¿ebe sa politiczno za «Polochów» nie uznele, czejbe oni to po prowdze chcele zrobic. A po trzecemu- a to je wiera to nowo¿niesze- liczba ni mo¿e hec podp³ocóno i ostac nienacyskóno od wszetczech norodnech e juwemech prakticznech le¿nosców.Czesto liczba zgrowo le za prawd¹ i za teoretnym uchwecenim sprawe,chocbene przez nia zwenegowónekuñcowe swi¹de sa widza³e abo nie widza³e. Strachoblewe,niedowieme i opurtonistne decheniech dadz¹ liczbie paku. ¯le to tej temu tak je, to muszi sa przede wszetczim termini technici1O hewo brekowóne uzgodnic. A wic co mo sa pod s³owa «polsczi» rozmioc? Mo sa no s³owo w politiczno-dzejowi dbie rozmioc i go z przóde, wicy nie jistniej¹c¹ Polsk¹ identifikowac? Wiera nie. Mo sa go w dbie politiczny [legotny ¿eczbie]pia desideria te abo ne «partu», a wic w agresywnydbie rozmioc, wedle czewo mo¿ei letwiñsko, bio³o- i ma³orusko obeñdaza polsk¹ mdze og³oszono?Wiera te¿ nie. Je temu s³owu mo¿e jewo dzysesze czesto politiczne znaczenie do podsenienio?Te¿nie. ¯le kaszebsczewelowne obeñdez polsczewopozdrzatku nale¿¹ do nopewnieszech,je haro dobrze i mo¿esa politicznym Polochóm le pogratulerowac,mo ale z po prowdzejistniej¹cyme mownouczbowimesprawarne ni ck do uczinku. Tak tej mo mo¿eleterackodzejowipozdrzatkll w przódk sa wesen¹c? W ca³oscenie. 10 II Tj. naukowyaparatpojêciowy. Niem. "literiir-historischeGesichtspunkt" Jan Niecis³aw Baudouin de Courtenay 284 Le etnografno-lingwistny pozdrzatk je dlo naji wa¿ny. Me godóme o ledzach, co po polsku abo po kaszebskugadaj¹. Przetim muszi sama³o gwesnyi rodz¹cy niedorozmieniawes³ów «mowa» niechac, a zastapic jinym, czesto pewnym, co trzimie sa prowde «mowno obeñda»abo «dialektowo zgrupczena».Wszadzes¹ tacze mowne obeñdedo rozeznania, gdze sa one czims rzesznym od jinech mownech obeñdówjinacz¹. W ti dbie mo saczesteprawo, wezmena to, o rezjañsczimowny obeñdze12 godac i czej sa tere z taczech«apartnechs³owiañsczechmowów» jak «nowogorodzko», «mazowiecko»,«bio³orusko»,«(sl¹sko) Wasserpolnisch»,«ugrorusko», «czakawsko»,«rezjañsko»etd. weszczerzo,tak tej oprzestóniesaprze wiadnym u¿ecym s³owa «mowno obeñda»swojemu rozwolonemu13ustawowi tegoortny wes³ów dowac. ¯ebe prze zwanim pojedinczech, wikszech mowne ch obeñdów, od wszetczechmo¿lewechzmi³kowech pochwotów i milnewo dolmaczeniouñc, to jo be chco³ oglowo u¿iwóne, politiczno zafarbowóne miona jak serbsczi, kroacczi, bosniowi, czomogórzczi, bulgarzczi, macedoñsczi,polsczi etd.14 zastapic jinyma, neutralnyma termin i technici, szpecjalno usadzonyme (jak iliros³owiañsczi, dakos³owiañsczi,lechicczi e juweme). Tak te¿u¿iwóm miona «polsczi» wikszim dzela w ceznikach,¿ebepokozac, ¿e ono z politiczn¹ e leterack¹ polaszezn¹ le postrzedn¹ mo par³acz.Ono mo¿ete¿ w mowouczbie hec debelt u¿ete,to znaczi we w3.¿szimi szerszimznaczenim. Ko¿d¹ faz¹ wes³ów «pomorzko m o w a» abo «kaszebskom o w a» dowo przeczenaz³ego rozmienia, a jo chcaja wiedno «kaszebsk¹mown¹ obeñd¹» abo «kaszebsk¹mown¹ zgrupczen¹» zastapic. Ta ca³¹ kaszebsk¹ mown¹ obeñdanie je do przerównanio z polsk¹ leterack¹ mow¹, le z ca³own¹ polsk¹ mown¹ obeñd¹, ze zamk³osc¹ wszetczech polsczech dialektowech znank. Równak temu, ¿e feleje dok³adnewopodszuku wszetczechpolsczechdialektów, nie je to jesz timczasa mo¿no. ¯ebe ale dostac prowdzewi obraz apartnech kaszebsczechswojiznów, muszi sa prawie apartnegodczi ti mowny obeñdewzyc pod rozwaga, tak tej nadali odeszli od polsczi mowny obeñde.Midze tim nalezesa rega przeñdze12 J. Baudouinde Courtenaybada³m.in. mowêtzw. rezjañsk¹(dialektu s³oweñskie- go), czyli Rezów we W³oszêch; notabene artyku³y jego na ten temat zna³ i cytowa³ S. Ramu³t. 13 14 Niem. gutenLaune'dobry nastrój,humor'. W oryg.. "u.s.w. andere" . ' 285 niowech dialektów,to znaczitaczech,jaczi prowdacna oglejesz s¹ kaszebscze, ale polsczemumownemu ortowi ju zacht krodzy. Przeprzerównywanimkaszebsczii polsczi mowny obeñdemuszi saprzede wszetczim le dzyseszedialektowi ustaw uwo¿ac, bez brania w rechunk ju downa zad¿inionewoustawu «polsczi mowe». Tak belejesz, wezme na to, w dzejowim cz¹dze polsczi mowe «mitczi» t', d', f na ogle tak, jak tere w rusczim godóny, nie wechodo ale z tewo w ca³oscejakos krotszo krewnota polsczewo z rusczim. Tak samo mia bezogodkowona z przóde «polsko mowa» niejedne jesz dzys w kaszebiznie miewny swojizne (wielenowo altemacejo samozwakowol5 wczasnikowi flekseji, nominatiwe wróbl, datk e juweme; alternacejo od u, i, (y), jakno «d³ugostapieniowe» samozwaczi, z «krótkostapieniowime» e-ortnyme samozwakamee jiny prze przerównanim ternieszewo ustawu nech dwuch rnownechobeñdów,muszi sa no wszetko ostawic na ustronie. Jak sa naprzód uprawi z przerównanim dzyseszewostanu, mo¿e sa i nawetka trzeba dowslade przezdrzec i na spodlim pomnikowech pismión abo czesto szpekulatiwno,zrekonstruerowacle¿notez przóde. ¯le saprze tim z etirnologowo niejasnymei le przez niemiecczechkronikarzów abomatrecznechpisarkówuchowónymeprzezweskamehadzeopererowa³o, mdze sa bezkriticzno sprawia³o. Ni muszi, mo sa rozmioc, tacze ¿¹danie dlo gwesnechbaderów hec obrzeszne. Juwemo maga sa milec, czej jo so pozwolóm dokozowac, ¿e czej sa o jaczis «f a l s z e w i analogiji» gada, nie uznowo sa w ca³oscepsychicznewo ¿ecomowe. Czej nie le gazetny pisarkowie, ale te¿ po prowdze ucza³i, po prowdze baderowiemowe zgorszelesaprzeznie le sarnewo Ramu³ta16,ale i Mikkola17, Bronischa1S,Lorentza19etd. u¿etirna transkriptowirna znakama i prawie w 15 Niem. guantitative Vokalaltemation. (1859-1913), Ma³opolanin, student A. Kaliny, badacz kaszubszczy- 16 Stefan Ramu³t zny, autor S³ownika z 1893 r. (zob. bibliografia), w którego wstêpie teoretycznie uzasadni³ pragmatyczne rozwi¹zania F. Ceynowy dotycz¹ce statusu kaszubszczyzny; cz. II S³ownika ukaza³a siê w 1993 r. w oprac. H. Horodyskiej. 17 Józef Mikkola (1866-1946), jêzykoznawca fiñski, m.in. bada³ kaszubszczynê w Klukach i Wielkiej Gardnie, na podstawie czego powsta³y jego prace (zob. bibliografia). 18 GotthelfBronisch (ur. 1868-?), £u¿yczanin, uczeñ A. Leskiena; bada³przede wszystkim pó³nocn¹ kaszubszczyznê (zob. bibliografia). 19 Friedrich Lorentz (1870-1937), jêzykoznawca niem., uczeñ A. Leskiena, od 1896 r. do koñca ¿ycia zajmowa³ siê kaszubszczyzn¹. tech znakach nen kuñsztowny sposób sceznieniókaszebiznew uprocemnienim do polaszezneuzdrzele,tej maj¹, po pierszemu,zabeti, ¿ejuweme transkriptowe znaczi bele te¿u¿eteprze pismieniowim oddówku wszetczechczesto polsczech dialektów, a po dred¿emu,maj¹ oni pokózóne swoja ca³own¹ niemo¿nota abstraktowewo meslenió, a bez abstraktowewo meslenió je ko¿dó liczba niemo¿ebno.Nimo to muszi saprzeznac,¿edecht nie baTaz ny apartny wielote nech wszetczechwokalnech znaków,jacze s¹ w dokózachrozmajitech baJerów Gak Ramu³ta, Bronischa, Mikkole, Lorentza) mo¿e so jasno przedstawic jich wes³ów. Le go³o nomenklatura «<otemk³egardlane e», «otemk³e zmitczone e», «gardlano-zmitczonee», «zwa¿ono-zamk³ee» etd. etd.) wiele nama nie pomo¿e, a spierce sa na Siewersu2ote¿ ma³o. Po uwó¿nym przesztuderowanimjedny taczijódny karteje sazwiksza tak m¹drijak przóde. Mó sa w oczach letere, a w g³owie le niejasny i niepewny pochwót o jich wemowie. Tak¹ zmiemo opisow¹ metoda21przez niejedne uwszednionepozdrzatczi o¿ewic nikomu be nie zaszkodze³o.W nedze musza przeznac, ¿e to je apartno caŸczenadanie. Me muszime wszetczim tim baderóm za jich graJ¹ robota le wdzaczny bec, a nie jic szlachanechpanów,co no zgrówele Ramu³ta wesmióc e poni¿ec22 . &3. Niejedne polaszezniee kaszebiznie r z e s z n e s woj i z n e. l. Stare «zmitczenie» abo palatalizacejó (strzednolingualizacejó) wszetczech, nie le tilnoj1izekowech (gardlanech), konzonantów przed wszetczimemitczime sonantame23 . Ten przóde zjiscony procesbe³ KaszeboPolóchóm z ca³¹ s³owiañsk¹ nord¹ rzeszny. 20 EdwardSievers(18501932),gennanistai fonetyk w Lipsku; u niego m.in. studio- wa³ K. Nitsch (por. przypis 32). 21 22 Niem. "totend deskriptiveMethode". Chodzi³om.in. oJ. Kar³owicza(por.przypis6). T³o i meritumsprawyprzypomnia³ S. Urbañczyk, Dramat Stefana Ramulta, w: Cale ¿ycie pod urokiem mowy kaszubskiej, red. H. Horodyska, Warszawa 1995, s. 45-55, gdzie m.in. cytaty z listu Ramu³ta (s. 51): "W s³owniku moim zanotowa³em parokrotnie, ¿e rzeczowniki rodzaju nijakiego odmieniaj¹ siê na wzór przymiotnika... Prof. BdC uzna³ to za jedn¹ z cech odró¿niaj¹cych obszar jêzyka pomorskiego od polskiego", o czym Kar³owicz: ,,[...] ba³amuctwo to puœci³w obieg S. Ramu³t, i tylko dziwiæ siê mo¿na,jak pospiesznie i niekrytycznie p. Baudouin utworzy³ z niego prawid³o ogólne [...]". 23 Tj. samog³oskami przednimi. 287 2. Dalszi rozwij (degeneracejó)przez sonantowi (samozwakowi) cesk palatalnech przednojazekowechœŸ t' d', choc pózni na obuch plónach (na kaszebsczime na polsczim) wz¹³ jiny czerenk.We wieczór od polsczi mowny obeñdedówó sajuwerny dzejowo-fonetnyproceskol ³u¿ecczechSorbów,a w porenku znów kol Bió³orusków i gwesnech dzelów pó³niowi cone wiólgoruseznew zemk³im znaczenkutewo s³owanalezc. 3. Rzesznykaszebsko-polscziz czesczim,w uprocemnienimzjedny staffie do sorbsczewo,z jiny staffie do po³abizne e s³owaczezne,je dalszi rozwij ju pierwi zmitczonewo f na f 4. Kaszebsko-polsczidalszi rozwij pras³owiañsczewor na ar (trt na tart) powtórzó sa, ale tak po prówdze rzec, le na oko, w dólno³u¿ecczisorbiznie. 5. Namienienia pras³owiañsczewotert i tolt s¹ w po³absko-kaszebskopolsczim z ca³¹ ³u¿ecko-sorbsk¹mown¹ obeñd¹ rzeszne,nie zdrz¹ce na jiny dzejowo-fonetny proceskrze¿ej¹cechsa zjawiszczów. 6. Utrzimanie i dalszi apartnyrozwij pras³owiañsczechnosowechzwaków je rzeszny dló cali «lechicczi» (po³absko-kaszebsko-polsczi)mowny obeñde, choc na ko¿di z tich obeñdów nijacze apartne odeñdzenei samousztó³cene dadz¹ sa widzec. 7. Cesk ustawu slódestoj¹cech konzonantów(z jedny staffie «cwiardech» przednojazekowechabo«zabowech»zjiny staffieca³ewozbiegu)na szczepizna pras³owiañsczech sonantów e (= e I o), e (= e I a), r' (= ir I ar), tr't (= tirt I tart) je na t e n ó r t l e kaszebsczii w polsczi mowny obeñdzedo widzenió. Cos juwernewo powtórzó sazjedny staffie we wiólgorusczim i w nónowszim cz¹dze mownewo ¿ecewow bulgarzczim, z jiny staffie w ³u¿ecko-sorbsczime czesczim,ale to s¹ ta abo fonetnele¿note,abozmieniaj¹ce safoneme(zwaczi), abo ort i sposób dalszechrozwijów, ale w nedze i jedno, i no dred¿ijine od kaszebsko-polsczewo.Ale i hewo nie dadz¹ sa apartnekaszebsczezjinaczenia z apartno polsczime na ni¿óden sposóbzeszlachowac.Jak me badzeme zare widzele, tikó to sa przede wszetczim pras³owiañsczisonanter' (trit), a okoma te poddó³ sa w kaszebiznie,w uprocemnienim do polaszezne,pras³owiañsczi nosowi zwak ajuwerny szczepizniepod ceskatech samechfonetnech le¿not. Czej sa okoma te w «³ómiznie» i (y) przed r na ie (e) gwesn¹ zgódnota kaszebiznez polaszezn¹te¿jesz w póznieszechzjawiszczachchce widzec, to jó temu ni moga przestojec. Po pierszemu, nie je hewo tak pozwónó «³ómizna» cali mowny obeñdzeswójnó, niejedne tak samopolsczi jak i kaszebsczi dialekte ji ni maj¹, a po dred¿emu,je to wszednoledzkówe wiele jinech mo- 288 Jan Niecislaw Baudouin de Courtenay wach (np. w ³aceznie,w gócczim ejinech) powtorzno fonemo tendencejo,tak tej dlo charakteristiczi krewnechmownech ob6ñdówo podle¿nymznaczenku. Jele¿noniech mie je wolno spetac:Docze mo sa ta fonemo zjinaka «³ómizn¹» zwac? Co sa prze tim «z³ómi³o»? &4. Niejedne zmiane, jacze dla dokazania apartnewo mola kaszebizne do polaszezne,abo s³owiñceznedo kaszebiznemd¹ u¿ete,ni mog¹ na ni¿óden ort miec taczi wartnote prze charakteristicee klasyfikaceji wikszech mownech obeñdów.Do nich s³echaj¹ midze jinyme: Rozszlachowanieabo nierozszlachowaniel e ³, dalszeprowadzenie³, cze jakno ³, czejakno u (w), cze w nedzejakno l; Rozszlachowaniebilabialnewo u (w) abo pó³zwaku u i lepnozabny spirante v; «Diftongowizna» abo niediftongowizna «pras³owiañsczewoo po gardianech e lepnech»; Przechadaabo nieprzechada«zmitczonewo» (strzednojazekowo skomplikowónewo) v' w j; Przechadaabo nieprzechadanag³osera- w re-; Rozwij abo nierozwij przedkonzonantowewors w f; Nazalizacejasamozwakówpod ceskasladestoj¹cechaboprzednostoj¹cech nosowechkonzonatów; Nawetka zast¹pienie pierwnewo g przez kluzylne g, przez spiranta ?, cze te¿ na kuñc przez «aspiraceja»h. Wikszi dzel pozwónechswojiznów mo¿emidze sob¹jinaczec nie le ma³oznaczeniowemownoartne gadczi24,ale i pojedincznewse w obremienim te samewo dialekte. Ja le sa moga na rezjañsczi mowny obeñdzezeprzec. Jo, jesz wicy, niejedne z tech jinacz¹cech znank (jak, wezme, w abo u miast ³, dwalepnew abo zabowolepnev) wechadaj¹jakno czestocos indiwidualnewo we wemowie pojedincznechfamilejów e ledzy. Znów jine od nech bodaj «g³abok sygaj¹cech» dialektowech charakteristików zanalegaj¹ mo¿ele najaczis ortografny niedok³adnosceabo najaczech jinech sposobachgraficzno-fonetny asocjaceji.Graficzne zjinaczeniemo¿esa z jak¹s fonetn¹ równot¹ wialg¹juwernot¹ zeñc. Tak, wezme na to: cæcc procem tætc; ksundznaprocemdo ksunz abo ksuns;str zdr procem sr zr etd. 24Niem. mundartliche Varietaten 'narzecza' Krótczi zestowk «Kaszebscziprobleme» 289 Co sa hewo tech slednechprzepódków tikó w orce nts ndz zamiast ns nz, str zdr ndr zamiastsr zr nr ejuwemech, tak s¹ to na ogle ledczetendenceje,co zaman¹wszetamsamsa mog¹ pokózowac i z dialektologij¹ w ostri dbie tewo s³owa le w postrzednymzrzeszenkustoj¹. Tej wszetczene zurzmine zwaków25,co pochodz¹ od sonantnechr l jakno jich prostechdzejowechprzedników, maj¹ dló zeszlachownycharakteristiczi pojedinczechwikszech dialektowech obeñdów le podle¿ny znaczenk.Sonanticzne r l s¹ tak zmianowe i lebe fonetny wiólgosce, ¿e w nómieszech mownech gódkach: ar ar er, ar, or urjakno dzejowi nastapniczi od r; ir er jakno dzejowe posobniczi od ~; el i¿lal ol al jakno dzejowi posobniczi od l; il el jakno dzejowi nastapniczi od fi - mog¹ sa zmieniac. To mo¿e sa choc le na sloweñsk¹ abo rezjañska mown¹ obeñda powo³ac, ¿ebe na wiólg¹ lebota i zmianowosc taczech fonemów prze dialektowi szczepizniepokózac. Tak samo utrzimanie abo nieutrzimanie nosowech samozwaków ni mó wióld¿ewo znaczeniewo,czej sapomesli, ¿ena przemiar dzysdniate¿w czesto polsczech mownech obeñdach dó dialekte bez nosowech zwaków. Wiele wó¿nieszeje dalsze sztó³ceniesa wzójnewo ustawienió dzejowech posobników dwuch pras³owiañsczechnosowech samozwaków,jak te¿ ustawienió midze time posobnikarnepras³owiañsczechnosowechsamozwakówi posobnikarnejinech, czestogabnechpras³owiañsczechsamozwaków. Nawetkaprocemkuwszetczimstarómniejednechpodszukóczów,¿enie do zmó³czenió,nie do zapiercó,le stójnojawemotaje, ¿edoscwióld¿emudzelowi pomorzczi abo kaszebsczimowny obeñdzekonzonantz zamiast3 (dz) jakno dzejowi posobnik zjedny staffiepras³owiañsczewo3 (dz) ze zmitczonewog, z jiny staffie pras³owiañsczewo dj je uswojony - ni mo¿eme k³asc ni¿ódny apartny wód¿i. Zad¿inienienag³osowewokluzylnewo elementuw zwacznechkonzonantnechdiftongach stówo sa tak letko, ¿e prze zeszlachownycharakteristice wikszechdialektowechobeñdówni¿ódnewog³abokchwótnewoznaczenkumiec ni mo¿e. Sygnie pokózaniena wieczóme dzele serbo-kroaccziobeñde,gdzej nachódósa w mól dj (a tj). Juwemorozwij l «<mitczi»l) w j (jak w niejednech dzelachsloweñsczie serbo-kroacczimowny obeñdze),przechadaweg³osowewo -m w -n (wieczómó cona sloweñsczie serbo-kroacczimowny obeñde),polsk¹ narda charakterizemyposobniczi spalatalizowónech«<zmitczonech»)lepnech p' b' v' m' przezpœbŸŸ, ñ etd. ni maj¹ dló dialektologiji wikszech mownech obeñdówdecht za wióld¿ewo znaczenió. 25 Niem. verschiedenartigen Phonemenkomplexe (Lautkomplexe). Jele sa ale sami sprawie chce przekowac ze wskóz¹ na to, ¿e przepódczi ze z nijak nie weapartniwaj¹ west¹pieniew dz w tech samechdialektach, to mo¿emeodpowiedzechewo tak: 1. w przepódkachjaczis altemaceji formów ze z i nech z 3 (dz) je ko¿d¹ raz¹jaczis psychicznozastrzeglinowi usódzk(morfologicznó asymilacejóabo cesk «analogije») mo¿no; 2. abo te¿ prze nech w tim przepódku czesto izolowónech s³owach je przewleczena abo po¿eczk3 (dz) z cezechmownech obeñdów wespó³ z ca³ime s³owamemo¿no. Dokózywó sa, ¿ez zamiast3 (dz) je te¿ w czestopolsczechdialektach do nalezenió; le wej spiar³esa ten cel sczeniaj¹cy dokózenajaczis apartny metodze,jako czestorozmajitezjawiszczabezrozeznownónajedna greparazazdrzucywó. ¯¹danie, ¿e«czej z be belo no po prówdze kaszebsczi,jak to saz barza, cezy- cezoswi¹deje,to me be miele te¿zestlc- zesi,c za dziesiêæzamiast dzestlc - dzesi,c etc. do spodzewanió,nie je mo¿no, bo 3' (dz) w dziesiêæz czestojinewo, w swoji palatalizaceji z wiele póznieszewodzejowewo pokónu pochódó. Na ostatk rozmajite morfologowe, przez dzejanie tak pozwóne «analogij¹» zastrzeg³ezjinaczenia,jak na przemiarwerównanienominatiwu datk, kupc... z pniamajinech przepódków;dat.s. m. na -olu; zjinaczenieczasnikana-uje i ne na -ale abo te¿-ala, i wiele jinech - prze porównówny dialektowi charakteristice wikszech mownech obeñdów mog¹ miec le podle¿ny znaczenk. &5. B u t n o w e, przez proste dozdrzeniei na nim spiarte induktiwne swi¹de, letko do zwenegowanie z j i n a c z e n i a m i d z e k a s z e b s c z i m z p o l s c z i m m o w n y m t i p a: w kaszebiznie móme wiele w i k s z ¹ b o k a d o s c samozwakowi ceniowatosce(Vokalschattierungen)w parce z rozmajitoortn¹ akcentowizn¹, z rozmajitoortn¹ wielen¹samozwaków,z mni wortno rozwit¹ wielenowo-zortn¹ alternacej¹ i z mocniesz¹ nalenizn¹ konzonanteznena sonantezna26. To do te¿w kaszebsczimowny obeñdze p s y c h i c z n o e g z e s t e r n o i morfolog owo sczeniono apartnosc samozwakowi a b o s o n a n t o w i d ³ u d ¿ e z n e; to do tam krótcze, pó³d³ud¿e,d³ud¿ee 26Tj. konsonantyzmu na wokalizm. Krótczi zestowk «Kaszebscziprobierni?:» 291 nadd³ud¿e samozwaczi. Pewno s¹ jesz szlache rozmajiti d³ud¿ezne samozwaków te¿ w niejednechpolsczechgodkach,ale dalek nie w tak wesoczi miarze. New rozmajitoortny akcentowiznie obznojmiwón e z j i n a c z e n e r e s z n o t e g o r d z e l e egzesterej¹w kaszebizniete¿ psychiczno i md¹ dlo morfologowech celów zwenegowóny.Mo sa rozmioc, ¿e musz¹ tacze akcentowe zjinaczene na wielena e wortnota samozwaków miec swój cesk. W tim przepodkujinaczi sakaszebsczepo³nie od kaszebsczinorde. ¯le w tim slednym bogato sa rozwina³e zjinaczene resznotegordzele i co z tim je zrzeszonemo nalaz³eswojeca³owneu¿ece,przekrodzywosakaszebsczepó³nie do polsczi mowny obeñdebez morfologowo resznewo akcentu i bez jinech sczenionechn¹ swojizn¹ westapownechzjawiszczów. Do wprzódk rzek³ewo do³¹cziwaj¹ sa zemk³o zjinaczene w obremienim a l t e r n a c e j i s a m o z w a k ó w «<Vokalablaut»).T e n k wal i t e t n y «p r z e g ³ o s» w kaszebiznieze swojime «mitczimestapieniame»i «cwiardime stapieniame»(terminologijo Lorentza) powtorzo sa te¿ w polaszeznie,choc w kaszebsczimon gwesje mocnieszie wicy starnowi.Ten «w i e l e n o w i p r z e g ³ o s» ze swojime krótko- e d³ugostapieniowimesamozwakamemo równy objim we wszetczechkaszebsczechdialektach (rzesznoze s³owiñcezn¹), czej on w polaszeznieje bezogodkowos³abszi.A o nym le kaszebiznie(wespó³ze s³owiñcezn¹)swójnym «a k c e n t o w i m p r z e g ³ o Su» ze swojim «raznym i s³abim»stapieniani ma w polsczi mowny obeñdzeani zmiónczi. &6. Jinosc ³ów nie je Tak dwa bele, sufikse: -iszcze tak zwiksza s³ów i w sposobie usodzani s wo¿no27. wezme, -isko W naczone). wbokadosce nedze obum i -iszcze, dostoI w ca³osce obeñdóm, polsczi w juwemy funkceji w polsczim góra. sufiks Za to ne podnios³e jak i pomorzczi swójne -isko, (kaszebsczi), (przóde pewno w pomorzczim proteste maj¹ rozji- ale znanczi sufiks apartny bezkriticznote. Zamionowo-przedownikowi z dalszima 27 modifikacjama, kunoszk potikóme W maszynopisiet³um.: wo¿ne. decht gen. s. m. n. -ovo le w pomorzczi -evo abo (kaszebsczi) -ova -eva mowny 292 Jan Niecis³aw Baudouin de Courtenay obeñdze. Prze tim paneje no zweczajne zakuñcznie -ogo -ego, mo¿no ¿e z polsczi mowny obeñde przesz³e.Ta morfologowo znankaje ka¿d¹ faz¹ dlo dialektowo rozeznowny charakteristiczi podle¿newoznaczenku. Czej saw storopolsczimniejedne«kaszebscze»s³owanalo¿o,tej mo¿esa te¿w tim sarnim storopolsczimruscze,sorbsczee jine s³owanalezc. Na ostatku «nalo¿anies³ów» na «krewn¹ par³acz»dwuch mownech obeñdów w ca³ascenick nie dokozywo. Czej sa w nedze dokozywo, ¿e «ca³owno leksyka, syntaks, cali sposób formów kaszebizne,tak dalek (pierszedwa) jak nie s¹ niemieccze,s¹ polscze abo polscze sadz¹ w przódk», tak mog³obesa czestona opak rzec: «Ca³owno leksyka, syntaks, cali sposób formów polaszezne,¿le nie s¹ niemieccze, s¹ kaszebsczeabo kaszebsczew przódk sadz¹». Kol te je do nadczidnienio, ¿e z n¹juwemot¹ kaszebsczie polsczi s³owizne, kaszebsczewoe polsczewo syntaksu, kaszebsczie polsczi bogacezneformów nie wezdrzi tak letko, jak to sa niejednym apodikticznym i nieorniIno ustawionym ucza³im wedowo. &7. We wiele przepódkachs¹ na obuch mownech obeñdach,na pomorzczim (kaszebsczim)e na polsczim, te s a m e z g rów e do widzenió, ale 1. abo w rozmajitim objimie i dzej¹cy z rozmajit¹ moc¹, a wic w r o z m a j i t i m g r a d z e Dechzgrówów; 2. abo skomp1ikowóneprzez j i n ¹ c h r o n o log o w ¹ r e ¿ n o t a dzejowo-fonetnewo procesu; 3. abo w nedzewzyc w rechunk r o z m a j i t e e t n i c z n e n a m i k l en e w przóde czasach,prze czim te¿nóterne namiklene,jinosc morzczewo sztr¹de a l¹dzczi kopnie e juwerny s¹ przenómi na ogle do przejirnniacewo. &8. I. Me chcemenóprzód rów n e z g rów e r o z m a j i t e w o s t a p i e n i a obgódac,prze czim sa«polscze»tendenceprawie w kaszebizniemocni e wczasni rozwinale i szle dali, tak rzec, bele przesadzonetak, ¿e Kaszebi okózele sa [bar¿i polsczi jak sami Polósze]plus polonais que les Polonais mêmes. 1. Jesz d a l i j i d z o n o z u r z m i n a k o n z o n a n t ó w i wikszo wielena rozmajitoortnech konzonatowechzgrupczenów. 2. Jesz m o c n i e s z i n a d ¿ i b d o s t r z e d n o j a z e k o w e w o (palatalnewo) s t a n o w i s z c z a prze usodzanimsamozwaków,i m o c n i r o z w i t e p s y c h i c z n e w s e c z e c e do wszetczech,prze tim hewo umólenim powstównechsamozwakowechodewsta³osców:e-órtnesamozwaczi za u, i (y), a; o-ortne i u-órtne samozwacziza o, u, a; altemacejerozmajitech i- i e-samozwakówetd. 3. Ne, n a s k u t k p a l a t a l i z a c e j i (Mittellingua/isation) p o w s t a ³ e z m i a n e k o n z o n a n t ó w s ¹ d a l i j i d z o n e i je nasz³ew tim czerenkuwicy degenerownechprocesów.Hewo tu s¹ do rechowanió: a) s z c dz jakno dzejowe posobniczi, przez cesk palatalnech sonantów, zmitczonech konzonatów œŸ t d (polsczi œŸ ædŸ); b) to ju weszi pozwóne os³abienie3 (dz z dj i g') w z, prze czim c (ts z tj i k') mdze utrzimóne; c) bezwejimkowe «zmitczenie» przed dzejowima posobnikamapras³ow. y (bl) i przed dregomólowo rozwitime e-órtnyma samozwakamenie le tilnech konzonatów kg, ale te¿ spirantex (ch); d) dalsza degeneracejótech «zmitczonech» (palatalnech28)k' g' ch' w stronado ædŸi c di S,ós dalszadegeneracejó«zmitczonecro> p' f w stronado pœfi i ps fi (kol BIi/oków), przez co kaszebskómowno obeñdaprzekrodzywó sa do dialektów polsczi norde; e) posobnieszi pras³owiañsczi forme trlt (ze szlabizowo usadzeniowim palatalnym r), jaczi na t'art (~ tsart) a nie fart jakno przechódny smpieñ wskózywaj¹. To dokózywó ka¿d¹ faz¹ wiólg¹ staroscti palatalizaceji w pomorzczi (kaszebsczi)mowny obeñdze,przednojazekowe(zabne) i lepne konzonantebele pod ceskaslódestoj¹cech(palatalnech)sonantówe i rI jakno indiwidualne (nie le kombinowóny) strzednojazekowe(palatalne)kol mownech przodków Pomorenków (Kaszebów) wczasni, jak kol mownech przodków jistnech Polóchów. Co satika dalszeworozwicewo powtórzno zmitczonechk' g' ch' w strona do æ3' Œi C3" s, to wedle mojewo pozdrzatkujewo wó¿notajakno dialektowo charakteristikakaszebsczimowny obeñde,w uprocemnienim do polsczi, je le relatiwnó. Ko to powtarza sa cos juwemewo, czesto apart od jaczis krotszi krewnote, w niejednechsloweñsczechdialektach, w niejednechgadkachbalkañsczewopó³ostrowa,w niejednechwiólgorusczechgódkowechapartnoscach etd. Juwernewo ortu je te¿ dalszi rozwij spalatalizowónech lepnech u «Belóków» i w niejednechnocnopolsczechgadkachetd. Ale, jak to z prawd¹ 28 W oryginale nadto nie przet³um.niem.: mittellingualen,tj. œredniowojêzykowe, Tn1 PJ,-J,-,p Jan Niecislaw Baudouin de Courtenay 294 przez Jagiæabelo rzek³e, no oglowe rozkoscerzeniesa ti swojizne prawie w po³absczim e w pomorzczim (kaszebsczim)nie pozwoliwo na to, ¿ebebela prze dialektowim przerównywanimcharakteristiczikaszebsczii polsczi mowny obeñdeostawiono bez boczenku. &9. 4.Ceskustawu konzonantezne nauszto³cenie sa s o n a n t e z n e (wokalezne) a)odpalatalizowanie d e s t oj ¹ c e c h p r z e samozwaków d n o j a z e k o w e c h (zabnech) przez k o cesk n z o n slo a n t ó w je w cali lechicczi (po³absko-kaszebsko-polsczi) mowny obeñdze prze dzejowech posobnikach pras³owiañsczewo e (= a) i"; (= ar) na dosc równy spo- sób doszli do skutku. Okoma te je e ~ o w taczechle¿noscachle polaszeznie e kaszebiznieswójny. Tak wic dalek tej muszi sate dwie mowne obeñdeidentifikowac. W zjinaczenim do polaszeznejeza to na dwuchjinech lechicczech mownech obeñdach, w po³abiznie e w kaszebiznie, odpalatalizowanie nosowewo samozwakua (~ Q, ¹) do zaznaczenia. b) Nen przebocziwaj¹cy rusczi dzejowo-fonetny proces el ~ ol (telt ~ tolt), w uprocemnienim do polaszezne,dokona³ sa w po³absczim wespó³ z kaszebsczim.Z tim stoji te¿wespó³no swójnepo³abizniee kaszebizniepierwne odpalatalizowanie sonante fi (~ l ~ 1/, ol). W nonowszim rozwijnym cz¹dze kaszebiznemerkosa juwerny modifikowónyceskl na przednim stoj¹cea e ]uwerny. c) Nen,jak Mikkola z prowd¹nadczido, przebocziwaj¹cy czesczidalszi r o z w i j d z e j o w e c h p o s o b n i k ó w p r a s ³ o w i a ñ s c z e w o a, jaczi przed przednojazekowimai w nag³osupodda³ sa odpalatalizowani, ale przed wszetczimejinyme konzonantame sa (wedle udali Lorentzowidocyd¿i)w strona do i zwa¿e³o i na kuñc jednym czesto zabnym samozwaka, z red¿i i-e osta³o. d) Jesz wicy, jak u slodestoj¹cech konzonatów, widzy sa w kaszebiznie szerszi objim i mocnieszi stapieñ intensywnote w obremienim c e s k u p r z e d n o s t oj ¹ c e c h k o n z o n a n t ó w n a z o r t n e (to znaczi remno wielenowe) u s z t o ³ c e n i e s 1 o d e s t oj ¹ c e c h s o n a n t ó w, jak to prawie w polaszezniesa dzeje. W polaszeznieje przedewszetczim ceskzjinaczeniewomidze nie le slodestoj¹cyma,ale i przednostoj¹cymaprzednojazekowyma (zabnyma) zjedny staffie, a jinyma regamakonzonatów z jiny staffie, na rozmaiiti dalszi rozwij i uszto³cenienostapnikówpras³owiañsczewo (wefi spó³z l), a mo¿ete¿r do zaznaczenió;tej dialektowe ra- ~ re-; nie zdrz¹ce na czesto ledzkog³osowe, psychiczno nie doznóne, a temu nie jistniej¹ce szczepiznei i e wedle ustawu przednostoj¹cechkonzonantów.W kaszebiznie jó le moga pozwac nen w tak wiele s³owach do widzenió cesk przednostoj¹cech lepnechi tilnojazekowech «<gardlanech»)na diftongowo zafarbowóne slóde stoj¹ce o (z jaczim w lezyñsczim dialekce te¿ paralelno diftongowizna ne o po przadnojazekowechabo «zabnech»sarzeszi), tej szczepiznanech i I esamozwaków,zasztrzeg³óprzez nótera przednostoj¹cech konzonantów e juwemy, ¿ebejaczis szersziobjim i mocnieszistapieñintensywnoteti namiklene dac do rozmienió. & 10. 5. «Rozwij nowe ch wiele nowo-wart nec h le¿not»w o b r e m i e n i m s a m o z w ak ó w, przenami na ogle, je w kaszebizniei w polaszeznierówny, choc on sa mutatis mutandis te¿ w sorbsczim, czechos³owacczim, ma³orusczim,sloweñsczimi nawetkaw serbo-kroacczimpowtarza. Prze tim je pozwa «wartny» w dbie «remno-wielenowi» w jinace od «derowno-wielenowi» do rozmienia. Ale no «remno-wielenowi» mo¿eabo w jaczim jinym umalenim wemowe, abo w jaczims rozmajitim zwa¿eniowim stapieni gabny otemklene,abo na kuñc w rozmajitech napiatoscachdzej¹cech mownech dzelów ca³ajistniec. Ja móm le decht prawie nadczid³e, ¿e ten «rozwij wielenowo-wartnech le¿not»w kaszebizniei w polaszeznie,je na ogle równy, ale jewo zjiscenie w obuch obeñdachwepadajinaczi. Tak polska mowna obeñdama w swoji ca³owiznie jesz hewo teartny alternacejedo pokazania: O (nul): e = o :5(ó) = e : e (e) = a : a (i) = ê : ¹. W kaszebizniedochadaj¹jesz taczi hewo alternaceje:e: i (yJ= e: u (prze czim ja z e i i le e- i i-artne samozwacziw ca³osceoznaczóm,bez zapuszczanie sa w subtelnotee drobizne wemowe). Je mo¿no, ¿e te alternacejejistnia³e przóde te¿ w polaszeznie,ale s¹ one tej dzysdnia czesio zd¿inione.To nie je te¿ do zapiercewo,¿epolska mowna obeñda, a przenami polska oglowa mowa (leteracka mowa) te alternaceje wiedno wicy niecha: w¹scze «<ud¿ib³e»,«uche³e»)i ju wicy jak sto lat ni ma ni¿ódnewoprawa nasziñstwa.Niedawno sta³osa to samoz e: naprzód zaniedbóne, belo na kuñc czesio na ustronausenione.W polsczi leteracczi mowie trzimi¹sajesz dwie teartne alternaceje:o I ó (u) i a I ¹. To mo¿ewic hec dalsze prowadzeniewczasniesziunifikatorzczi zgrawe,jaka nonejszim alternacejóm 296 Jan Niecis³aw Baudouin de Courtenay i I e, u I e da zad¿in¹c. ¯e sa ne wszetczæaltemacejena kaszebscziobæñdze rozwina³e abo utrzima³e,ni ma do dzewu, czej sawszetczæ,ti obæñdzeswójnæ, delikatne apartnoteakcentu, d³ud¿eznesamozwakówetd. raza zestawi. Niejedny badærowiechceleto samozjawiszczewidzec te¿w polaszeznie, czej sana «ud¿ibdo e w polaszeznie»powo³iwele. Le wej, ti panowie ni miele der¿eniati sprawerozmióny. To jidze prze tim niæo na abojin¹ «wernowa»,ni razu o czerenk w dzejowo-fonetnechzmianach gwesnechsamozwaków,le o obstojeniæstóri, dostónyw sposobiealtemaceji,prze czim e-órtnæsamozwaczi «krótkostapieniowe», i i u ale «d³ugostapieniowæ» reprezentatowietech le¿not s¹. Z t¹ kaszebsk¹ mown¹ obeñd¹ weprzædnocharakterizæm¹swojizn¹ stoji te¿ altemacejó samozwakóww koniugaceji niejednech czasnikowechtipów w parce; infinitowi e imperatiwowi je «krótkostapiæniowi»,tim jinym formóm ale «d³ugostapieniowi» samozwak swójny «<rozwij nowi wielenowowórtny zjinaczi samozwakuw koniugaceji»). & 11. II. R o z m a j i t o c h r o n o log i j o i r o z m a j i t o c h u t k o s c d z e j o w o-f o n e t n e c h procesóww kaszebsczie polsczi mowny obeñdze do sa hewo w taczechprzepodkachdocegac: 1. Pokozanie sa praarioeuropsczi(praindogermañsczi)i pras³owiañsczi re¿notezwaków we formie tart na pomorzczi (kaszebsczi)mowny obeñdze, czej «polsczernu»mownemutipowi od stalatle forma trot swójno je. Wszetcze próbe te¿ «polaszeznie»wespó³jistnienie tart e tret podsen¹c s¹ spiarte na falszewim abo przenomi pomeszleniowim, ko¿d¹ faz¹ bezkriticzno zurzmionym materiale e dzewacznech swi¹dach. Choc jo w ca³osce ni¿ódnech zwiikowech ustawów nie uznowóm i jo be jem chco³ je przez psychicznosocjalnozastrzeg³imakonsekwencjamazastapic,takjo jem ale w tim przepodku niepoprownym «módnym ustowc¹ zwaków» i ni mogi³ sana ni¿ódenort przemogn¹c, taczi kaszput dlo obuch mownech obeñdówprzejic. lo obstojiwómjesz wiedno na mojiju wicy jak 25 lat temu werzek³i docydze i szlachujazjinaczene,jaczim przeds³owiañsczii pras³owiañsczitort (tart) tert tolt telt prze swoji szczepizniew rozmajitech s³owiañsczechmownech obeñdach podlega³ejakno posobnota ne pierwnewo oglowos³owiañsczewo mownewo tipu apartny zgrowe do usuwanio wszetczechzamk³echszlabizów. Ti zgrowie zawdzacziwómezad¿inieniewszetczechszlabizowo-weg³osowech konzonantów,zjinaka przeds³owiañsczech diftongów na pojedinczned³ugosce, Krótczi zestowk«Kaszebscziprobleme» 297 rozwij nosowech samozwakówz ³¹czbe samozwak+ nosowi konzonant,utrzimanie sonantnechr l e juwemy. Nod³e¿i zatorcza³esa ti zgrowe tautoszlabizowe ³¹czene or er ol el. Prze tim je teritorialno, geografno zjinaka w gradaceji do zaznaczenio:czim dali do norde i nordowewo wieczora, tim póznije na pozwóno zgrowa w tim apartnymprzepodkudo prze³ómanioprzesz³oi tim s³abi mia dzejóno; nos³abi na pomorzczi (kaszebsczi) i po³absczi mowny obeñdzetak, ¿e me hewo jesz prawie na stor¹ re¿notazwaków, bez «metateze» (abo debeltszlabizowosc cze «punelzwak»29) przenomi prze strzednozwakuar abo juwemy (jakno nym posobnika storewo, pras³owiañsczewoar i Dr) (tart) - potikóme. Ale hewo to ar przenomi kol Pomorenków (Kaszebów) nie bezwejimkowo paneje (po³abscziwejimczi s¹ czesio moli) i te¿kol tejine s³owaz ro abojuweme (na polsko-sorbsczisposób)s¹ do nalezenio, to mo¿e sa ta debeltnoscdalszerozwije przóde równewo kompleksu fonemów aboprzezrozmajite fonetnezastrzed¿i(co roz utrzimanim stori re¿note, jin¹ faz¹ znów «metateze»przestojiwo), abo przez póznieszi po¿iczk z ca³ime s³owameze s¹sadny nacyskaj¹cy polsczi mowny obeñdedo sa wejasnic, prze czim w niejednech pewno haro rzodczech przepodkachte¿ przenieseniefonetnewo wezdrzatku prze wespó³dzejanimpsyc4iczno-morfologowi asymilaceji «<analogiji») móg³be so docygn¹c. Jo stoja za dred¿im wejasniwnym sposobai trzimia tautoszlabizowear (tart) abo juwemy za jedumy fonetno przenole¿nykaszebsczemumownemu tipowi. Jo jem taczi dbe czesio prosto temu, ¿e jo so ni¿ódny (sygaj¹cy or¹dze] rationes suJficientestaczi fonetny szczepiznew obremienim czesiofonetnechreszników ni moga przedstawic,a jak¹s rozwola abo kawel przejic, zakozywo mie moja osobno,mo¿enie dobr¹ zwóno, logika. Jo jem te¿ w mojim pozdrzatku przez dzejowe e geografne prowde wspiarti: czim dali sa dowsladew mowne dzeje zdrzi abo czim dali sa je od polsczi mowny obeñde,tim potiko sawicy s³ówz ar (forme tart). Nopartni trzimie sa ta forma (tart) w molowech mionach,jaczech nachodaniedalek za grañcamedzysdniowi kaszebscziobeñde,na wiele wiksz¹rozcyg³osc ti obeñde w usz³oscepokozywo. Na opozdza³eurmowo-fonetne przeñdzenieprzódnechs³ów z tart w póznieszes³owa z trot je prze tim i temu nie do pomesleniewo,¿enen czedesto dzelowe przeñdzeniemión zastrzegli gón do usenieniozamk³echszlabizówju~ 29Doniem. Vollaut'pe³ny dŸwiêk' (synonimdo Doppelsilbigkeit)t³um. zastosowa³ wyj¹tkowe i gin¹ce kasz.punel 'wiele' (B. Sychta,S³ownikgwar kaszubskich...,t. IV, s. 223), co niew¹tpliwie z lokalnej wymowypó³n(y). Jan Niecislaw Baudouin de Courtenay 298 dawno bel wegas³i. Taczi gón móg³, mo sa rozmioc, le tak d³ugo warac, pok¹dka w ca³oscenowe, zamk³e szlabize, midze nime tacze z ar or ol el, sa rozwina³e. Taczepowtorzne tort tart tolt telt... powsta³ena dwojaczi sposób: 1. z wczasnieszechsonantówr, l; 2. na skutk czastewod¿inienio wczasnieszecho, O. Krótko rzec, to sa nie do ni¿ódnewo czesto polsczewo s³owa z ar (tart) (mo sarozmioc ar taczewodzejowegopochodzenia,co weprowodzosaz przeds³owiañsczewoor i ar) wemienic; za to do pomorzczewo (kaszebsczewo)s¹ przepodczi z ro- (trot-) z ca³ownymepolsczime s³owamenalaz³e. Jeszjedna docegaje mo¿no.Mog³obe so hewo dwojak ceze s³owiañscze namiklene do kaszebsko-pomorzczimowny obeñde (abo przenomi do niejednech ji dzelów) domeszlac: 1. naprzód z wieczora, z po³absczimowny obeñde,jako gwes z pomorzko-kaszebsk¹ obeñd¹ grañczai w tim apartnym przepadku niejedne s³owa z tart przeniesc i posobno forme tart zmocnic mog³a; 2. tej po os³abienimne¿ochu,z po³nia odPolochów,jaczim Kaszebi swoje s³owa na trot zawdzacziwaj¹. (No, w po³absczechmownech pomnikach zaostónebroda (broda) mog³o pewno te¿ przez cez¹, gwes sorbsk¹ namiklena hec wdostóne.) Czemu zamiast po³absczewotort kaszebiznazwiksza w ca³oscetart abc juwemy mo, jak do tere jesz nie je jasne. Jo jem zgod¹ z Endzelina, ¿e moje wejosniwne próbe sanie uda³e.Ale te¿Endzelinowo wejasnienienie uspokojiwo i nie rozpezgliwo ny probleme; ono je, tak rzec, za kuñsztowne i na tak wiele docegachspiarte, ¿e po richtosce ni mo spodlewo. & 12. Zjinaczi d³u¿ezne z n y, niezrzeszony ó w dówno u ¿ e t i oprzesta³e z jedn¹ samozwaków szlabiz¹ s³owa a k c e n t s¹ w kaszebiznie jistniec. Je do rozmienió, i d o e sonantów m o r f o log zatrzimóne, ¿e to sa tikó czej i fes o w e c h c e l w polaszeznie oglowi ju charakteristi- czi ca³ownoteobuch obeñdów; ko pojedincznezbied¿i i przechódneteritorija nie s¹ weapartnione. Juwemo s¹ ne p r z e z d ³ u d ¿ e z n a z a s t r z e g ³ e z j i n a c z e n e w obremienim samozwaków e sonantezne, na skutk chutczewo tempa jich tikaj¹ce dzejowo-fonetneprocese,w polaszezniewiele s³abii we wiele mieszim stapienim zast¹piony,jak to w kaszebizniemó mól. To samo tikó sa te¿ przedtim nadczid³i alternaceji wczasnikowi koniugaceji: zjedny staffie infinitiw e imperatiw, z dred¿i staffie znów prezens e zbieg formów. Przódeegzysterowa³oto te¿w polsczim (siidziæ!s¹dzii, kazaæI ka¿ii...), ale tere s¹ w polsczim te fonetne zjinaczene czasnikowech formów czestowerównóne, a le w kaszebiznieutrzimóne. & 13. Rozmajitó chutkosc, rozmajitó chronologijó dzejowo-fonetnech procesów je prze zjinace obuch mowne ch obeñdów te¿ do docyganió gO,o czim ju weszi - pod rubrik¹ palatalizaceji konzonantów przez slódestoj¹ce sonante i pod rubrik¹ cesku konzonatów na przednostoj¹ce sonante - przesz³odo gódczi. To je na pierwnó (przeds³owiañskó e pras³owiañsko) trit forma, z niechanim przepódków z ri po pierwnech tilnojazekowech «<gardlanech») i jich dzejowi~ ma posobnikama: z krlt grit zrobi³e sa oglowos³owiañscze crit .trit tak, ¿e prze dalszi rozwijnosce taczech zrzeszenów w nocnos³owianiznie, w ca³osce w po³abiznie, kaszebiznie i polaszeznie, ten dzejowo- fonetny proces mitcz¹cewo dzejanió sonante ri na przednostoj¹ce konzonante ni mo¿e wicy prziñc w rechunk. Co sa ale jinech zrzeszenów, to je zrzeszenów z nag³osowima przednojazekowima «<zabnyma») i lepnyma tikó, tak s¹ kol nich w s³owiañsczi nordze tacze hewo trze dzejowo-fonetne procese do rozszlachowanió: mitcz¹cy cesk sonante na przednostoj¹cy konzonant; odmitczenie sonante przez cesk slódestoj¹cy, niepalatalny przednojazekowi ( «zabny») konzonante; rozeñda sonante w ³¹czbie samozwaku z konzonant¹. Me oznaczime: przez C... jak¹ le konzonanta (w tim przepódku z we³¹czenim wszetczech tilnojazekowech abo «gardlanech»), przez D... przednojazekow¹ «<zabn¹») konzonata (t d n s z r 1), przez r... szlabizousódzkowe (sonantne) r, przez eksponent i... strzednojazekowi (palatalny, «mitczi») listów oznakowónewo fonemu (zwaku) przez przednostoj¹c¹ letera, przez eksponent °... nie strzednojazekowi ( niepalatalny, «cwiardi») listów fonemu, przez Do... nie strzednoj azekowi («cwiardi» ) przednoj azekowi konzonant, przez ri... strzednojazekowi (palatalny, «mitczi») szlabizeusódzkowi (sonantny) r ctrl. 300 Jan Niecis³aw Baudouin de Courtenay Tej to sa dó w tim tu meszlonym przepadku dokonón¹ re¿notadzejowofonetnech procesów,z te hewo pozdrzatku, na pozwóny polsczi obeñdzena ten hewo sposóbprzedstawic: COri DO~ COr" Do ~ COar Do(z pomoc¹ trt etc. - wzer: trt ~ trt - tart). Za to, z hewopozdrzatku,natak pozwónypomorzczi(kaszebsko-s³owiñsczi) mowny obeñdzenalaz³asahewo tako re¿notadzejowo-fonetnechprocesów: COr DO~ C ri DO~ Ci r" D" ~ C ar DO(trt ~ trit ~ trt - tart). Na czesto p o l s c z i rozwijny dardze zmieniwó sa historejó tu hewo nóle¿nechfonemowech kompleksów (zwakowechkompleksów) le do dwuch przejinaczenów (dzejowo-fonetnechzmianów): naprzód podda³o sa strzednojazekowi afiksowi (palatalny, «mitczi») ri odmitcz¹cemu ceskowi slódestoj¹cech, niepalatalnech przednojazekowech konzonantów i sta³osaniestrzednojazekowim (niepalatalnym,«cwiardim») r, jacze tej wespó³ z jinyma przepódkamaze stóri slóde dostónewor sa dali rozwina³o w tautoszlabizoweer. Na p o m o r z c z i (k a s z e b s k o-s ³ o w i ñ s c z i) rozwijny dardzebela ale na historejó taczechfonemowechkompleksów bar¿i spezglonói rozk³ada sa na trze przejinaczi (dzejowo-fonetnezmiane): dzejowo naprzód dzeja³o palatalne ((mitcze») ri na przednostoj¹cy konzonant mitko, a dopierzepozdzena palatalezacejóabc «mitkosc», czej sa sta, nie wicy - zastrzeg³o³¹czb¹ slódestoj¹cy sonante,apartn¹ swojizn¹, oba dokona³e czestopolsczi obeñdzeswójny fonetny proces. Ta apartnórozwijnó pochadastoji pewno,jakju weszi (& 8.)je nadpomk³e, z ceskalepneche przednojazekowech((zabnech»)konzonatówprzez slódestoj¹cy strzednojazekowie- e i-artur sonante(e, e, i, l, ri, fi, ni e juwerne), jako w nordowi pomorzczi mowny obeñdzezacza³asa wczasni,jak we wicy pó³niowi czestopolsczi. Tak jinacz¹ s¹ tej te dwie mowne obeñdete¿ w tim przepadku przezjin¹ chutkosci przez chronologija dzejowo-fonetnechprocesów. Czej sao tim hewo zoglenimtak w polsczimjak i w kaszebsczimnalo¿ónech wejimków, fidze to przez dzejaniemorfologowi asymilaceji(abo tak pozwón¹, ale nie «falszew¹», le prówdzew¹ «analogija»),fidze to wejasnioneprzez po¿iczk,to nieje ni¿ódna«eskamota¿a», le muszlogicznewomeslenió.Jóprzenómi ni móm sahewo w tim ani w jinech przepadkachw «eskamota¿owanie» wdóny. Za to s¹ procemmojim wejasnieniómzrobionezaprzeczene na nie dosckriticzno przezemymmaterialespiartei identifikuje sa prze tim, midze jinym, matreczi, mowne pomniczi ze ¿ew¹ mow¹ i czej sa,wezme,w przeszukónechmownech pomnikachni¿ódnoziarnisty,pierdzieæ,œmierdzieæ... nie nalaz³o,belo sa z nie-