„WOKÓŁ ZABOROWA”

Transkrypt

„WOKÓŁ ZABOROWA”
„WOKÓŁ
SPECJALNE
WYDANIE
ŚWIĄTECZNE
GRUDZIEŃ
ZABOROWA”
2015
Gazetka Szkolna
WYDAWCA: SAMORZĄD UCZNIOWSKI
SPRAWY SZKOLNE
W naszej szkole istnieje tradycja
wspólnego
ubierania
choinek,
dekorowania sal i korytarzy przez dzieci
wraz z wychowawcami. Każda klasa ma
swoją choinkę z kolorowymi ozdobami
oraz świąteczne
gazetki. Kolejnym zwyczajem jest
organizowanie
wigilii
klasowych
połączone ze wspólnym śpiewaniem
kolęd i obdarowaniem się symbolicznymi
upominkami. Co roku klasy trzecie SP
wystawiają jasełka według własnej
interpretacji.
ŚWIĘTA – TRADYCJE, ROZRYWKI
Jedną
z
tradycji
bożonarodzeniowych jest
kolędowanie. Jest to obrzęd
ludowy
praktykowany
przede
wszystkim
w kulturach
rolniczych
i pasterskich przez Słowian,
polegający na tym, że
grupy
kolędników
odwiedzały
gospodarstwa z życzeniami
pomyślności w Nowym
Roku, za co otrzymywały
od
gospodarzy
dary
w postaci jedzenia lub
drobnych datków
pieniężnych. Nie jest on
obecnie tak popularny jak
dawniej. Kolędy śpiewa
się teraz częściej w gronie
najbliższych
podczas
spotkań i oczywiście
w klasach 
Następną tradycją jest
pasterka (msza pasterska)
– uroczysta msza święta
odprawiana
w
nocy
(najczęściej o północy lub
w godzinach wieczornych)
z 24 na 25 grudnia,
pierwsza
w
Boże
Narodzenie.
Pasterka
upamiętnia
oczekiwanie
i modlitwę
pasterzy
zmierzających do Betlejem.
W Polsce jest jedną
z najważniejszych
świątecznych tradycji.
1
Bardzo powszechnym
jest zwyczaj ubierania
choinki – ustrojone
drzewko
najczęściej
świerku
lub
jodły,
naturalne lub sztuczne,
pierwotnie
wiązane
z przedchrześcijańską
tradycją ludową i kultem
wiecznie
zielonego
drzewka, a obecnie
będące
nieodłączną
ozdobą w czasie świąt
Bożego Narodzenia. Jest
uważana za symbol
życia, odradzania się
i trwania.
Zwyczaj obdarowywania
prezentami
jest
obchodzony
w większości regionów
świata
w
Boże
Narodzenie. W Polsce
jest on obchodzony
w Wigilię.
Prezenty
odnajduje
się
pod
choinką. W niektórych
tradycjach
samo
drzewko
bywa
niespodzianką dla dzieci
i gości.
Nieodłącznym
elementem świąt jest
Święty Mikołaj – postać
starszego
mężczyzny
z białą brodą ubranego
w
czerwony strój, który
wedle różnych legend
i baśni w okresie Bożego
Narodzenia
rozwozi
dzieciom prezenty saniami
ciągniętymi przez zaprzęg
reniferów.
Według
różnych
wersji,
zamieszkuje wraz z grupą
elfów Laponię lub biegun
północny.
Wigilia Bożego Narodzenia
to
w
tradycji
chrześcijańskiej
dzień
poprzedzający
Boże
Narodzenie, kończący okres
adwentu. Jest to święto
chrześcijańskie obchodzone
24 grudnia. Dzień Wigilii
Bożego Narodzenia bywał
też przesuwany. Według
tradycji ludowej w latach,
gdy 24 grudnia wypada
w niedzielę, wigilia nie
mogła być obchodzona,
ponieważ „niedziela nie
przyjmuje postu”. W takim
przypadku
wieczerzę
wigilijną urządzano już
w sobotę,
a Boże
Narodzenie świętowało się
przez trzy dni.
Zgodnie
z
tradycją
w Polsce
wieczerza
wigilijna rozpoczyna się
wraz
z
„pierwszą
gwiazdką na niebie”. Jest
to symboliczne nawiązanie
do Gwiazdy Betlejemskiej
zwiastującej
narodziny
Jezusa, którą według Biblii
na wschodniej stronie
nieba
ujrzeli
Trzej
Królowie.
W zależności od regionu
i tradycji
rodzinnych
zestaw wigilijnych potraw
jest różny, ale zwyczajowo
na
wigilijnym
stole
powinno
być
ich
dwanaście. Do najbardziej
typowych należą: barszcz
z
uszkami,
ryby,
przyrządzane na różne
sposoby, z najbardziej
tradycyjnym
karpiem
smażonym
oraz
w galarecie,
kapusta
z grochem,
kapusta
z grzybami,
pierogi
z kapustą,
kasza
z suszonymi
grzybami,
fasola
z
suszonymi
śliwami, kotleciki z ryżu
z sosem
grzybowym,
kluski z makiem, cukrem
i miodem,
chałka
z kompotem z suszonych
owoców, kutia. Zgodnie
z polskim
zwyczajem
potrawy wigilijne powinny
być
postne,
czyli
bezmięsne i bez użycia
tłuszczów
zwierzęcych.
Post
wigilijny
jest
zwyczajem dość
2
powszechnie
przestrzeganym, mimo
że w wielu wyznaniach
chrześcijańskich nie jest
nakazany.
Biskupi
łacińscy zachęcają do
zachowania
tego
zwyczaju ,,ze względu
na wyjątkowy charakter
tego dnia w Polsce".
Na stole przykrytym
białym obrusem ustawia
się o jedno nakrycie
więcej, niż wynosi
liczba zgromadzonych
osób.
Dodatkowe
miejsce
przy
stole
wigilijnym
przeznaczone jest dla
niezapowiedzianego
gościa,
a zwyczaj ten
upowszechnił się w XIX
wieku.
Zgodnie
z
wiarą
chrześcijańską sianko
po
obrusem
to
nawiązanie do żłóbka,
w którym przyszło na
świat dzieciątko Jezus.
Przypisuje
się
mu
magiczną moc, która
zapewnia
domostwu
dobrobyt.
Dla chrześcijan sianko to
także symbol prostoty
i skromności. Przypomina
nam o tym, że Jezus
Chrystus
urodził
się
w ubogiej stajni, z dala od
przepychu i bogactwa.
Sianko pod obrusem ma
więc
symbolizować
skromność, jaką każdy
chrześcijanin
powinien
nosić w sercu.
Nieodłącznym zwyczajem
wigilijnym jest dzielenie
się
opłatkiem,
które
poprzedza kolację. W tym
czasie ludzie składają
sobie
życzenia
bożonarodzeniowe,
a następnie zasiadają do
stołu.
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia w imieniu całego
samorządu uczniowskiego życzymy Wam dużo zdrowia,
szczęścia, dobrych ocen i powodzenia na Nowy Rok.
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!
Zapraszamy do przeczytania naszego świątecznego
opowiadania.
3
OPOWIADANIE
Wiedziałam, że nie ma dla mnie ratunku. Lekarze mi to mówili, sny, bliscy, wyniki
badań. Tej choroby nie da się wyleczyć i już niedługo nie będzie mnie wśród żywych.
Jednak muszę przyznać, że nie odejdę stąd jako nieszczęśliwa i niezadowolona
z życia. Skończyłam gimnazjum, zawsze miałam dobre oceny, co jakiś czas wygrywałam
w konkursach, mam kilku dobrych przyjaciół, rodzinę i chłopaka. Spełniłam ważne dla mnie
marzenia, na których bardzo mi zależało i jestem z tego dumna. Mam swoje hobby, robię to,
co lubię. Wiem, że zawsze mogę liczyć na wsparcie bliskich. Gdyby nie oni, pewnie bym się
załamała chorobą. Ale teraz jestem gotowa na spotkanie ze śmiercią.
Nadszedł kolejny grudniowy poranek. Za trzy dni Wigilia. Śnieg prószył tego dnia
niesamowicie lekko i pięknie. Na dworze dzieci lepiły bałwany, robiły aniołki i toczyły bitwy
na śnieżki. A ja razem z babcią, mamą i młodszą siostrą myślałyśmy nad potrawami na
wigilijną kolację. Każda z nas miała wiele pomysłów i gdyby je wszystkie złączyć, wyszłyby
dwadzieścia cztery potrawy, a nie dwanaście. Po naradzie zaczęłyśmy się szykować na małą
wycieczkę do sklepu, by kupić potrzebne produkty.
I tak mijał dzień… Z racji tego, że mamy już wolne od szkoły, to cały czas spędzam
na robieniu prezentów dla bliskich i ogólnych przygotowaniach do Wigilii. Oczywiście kilka
razy byłam też na dworze ze znajomymi. Nie ma to jak zabawa na śniegu, nawet jeśli ma się
szesnaście lat. Czasami nadal czuję się jak małe dziecko.
Dwudziestego drugiego grudnia zasnęłam ze wspaniałym humorem, który przyniósł
miniony dzień i nadzieją, że jutro będzie równie genialnie. Ale ona… przyszła do mnie.
Śmierć. Nawet nie wiem czy to był sen, czy widziałam ją naprawdę. Nawet nie mogę
powiedzieć, że ją dokładnie widziałam. To był czarny, zimny upiór. Mówił chłodnym,
nieprzyjemnym głosem.
– Przyszłam po ciebie – oznajmiła.
– Nie! Proszę, błagam cię! Pozwól mi chociaż spędzić święta z bliskimi! Proszę cię!
Chcę przeżyć te ostatnie święta, pośpiewać kolędy, dzielić się opłatkiem. Proszę cię – łkałam
błagają Śmierć o kilka dodatkowych dni życia.
– Cóż… dobrze. Mogę zgodzić się na jeszcze kilka dni. Lecz pamiętaj – w nocy,
z dnia dwudziestego szóstego na dwudziestego siódmego grudnia przyjdę po ciebie
ostatecznie.
– Dziękuję – ledwie to powiedziałam, a istota zniknęła.
Odzyskałam świadomość. Leżałam wtulona w poduszkę i kołdrę. Myślałam o tym, co
się wydarzyło i łzy napłynęły mi do oczu. Po kilkunastu minutach zasnęłam.
4
Kolejny dzień. Dwudziesty trzeci grudnia. Rodzice wzięli sobie tego dnia urlop
i zgodnie z tradycją wspólnie ubraliśmy wielką choinkę. Robiliśmy także już ostatnie
porządki. Jutro ma się zjechać rodzina. Mimo, że w domu panowała miła, świąteczna
atmosfera, ja nie miałam humoru. Byłam przygnębiona, nic nie jadłam i mało mówiłam.
Zastanawiałam się, czy nie powiedzieć wszystkiego rodzicom… ale nie miałam odwagi.
Zastanawiałam się także, jak moja rodzina, przyjaciele i chłopak zareagują na moją śmierć.
Co będzie, gdy dwudziestego siódmego zobaczą mnie martwą?
Praktycznie cały dzień rozmyślałam o moim życiu. Co zdążyłam zrobić, a czego nie.
W sumie doszłam do wniosku, że jest kilka spraw, które chciałam załatwić, kilka celów do
osiągnięcia. Niestety już nie zdążę ich wykonać. Jednak mimo wszystko, jestem zadowolona
z tego, jak żyłam.
Cały wieczór czytałam. Położyłam się dopiero po północy, gdyż chciałam skończyć
zaczętą książkę. I tak nie mogłam zasnąć. Myśli nie dawały mi spokoju. Zastanawiałam się,
czy to będzie bolesne. Oby nie. Nie chcę umrzeć w mękach… Wkrótce udało mi się zasnąć.
Wigilia. Rano, gdy się obudziłam, za oknem sypał gęsty śnieg. Miły, lubiany przeze
mnie widok. Na dole rodzice i babcia przygotowywali świąteczne śniadanie. Przywitałam się
i zaczęłam im pomagać. Po kilku minutach pojawiła się moja siostra i razem zasiedliśmy do
stołu. Później nic nadzwyczajnego się nie działo. Przygotowywaliśmy potrawy na kolację
wigilijną i pakowaliśmy ostatnie prezenty. Udało mi się jeszcze spotkać z przyjaciółmi
i chłopakiem. Powiedzieć im czy nie? Myśl ta zaprzątała mi głowę. Nie powiedziałam. Gdy
się żegnaliśmy, nie chciałam przestać na nich patrzeć i przytulać. Chciałam być z nimi na
zawsze. Móc żartować, spotykać się, opowiadać historię, tworzyć nowe wspólne historie. Ale
niestety… wiedziałam, jaki jest mój koniec i kiedy.
Gdy wróciłam do domu, wyszykowałam się jak należy na spotkanie z rodziną
w wieczór wigilijny. Około godziny siedemnastej przyjechali pierwsi goście, a potem reszta.
Tradycyjnie, jeden z wujków przebrał się za świętego Mikołaja i przyniósł wszystkie
prezenty w kilku czerwonych worach. Kolację zaczęliśmy jeść, gdy ktoś z nas ujrzał pierwszą
gwiazdkę na niebie, ale najpierw podzieliliśmy się opłatkiem. Oczywiście wszyscy
rozmawiali, śmiali się, żartowali i śpiewali kolędy. Nawet ja na chwilę nie myślałam
o śmierci, tylko przyłączyłam się do kolędowania. Kiedy każdy już zjadł, zaczęło się
otwieranie prezentów. Wszyscy bardzo się cieszyli z tego, co dostali. Wigilia zawsze jest
u nas czasem, w którym panuje radość, ciepło, przyjaźń i miłość.
Zgodnie z naszymi obyczajami wybraliśmy się na pasterkę. Było zimno, ale śnieg
delikatnie prószył, domy oświetlały różnego rodzaju dekoracje i wokół czuć było święta
i radość. Miło szło się na pasterkę.
Po powrocie każdy czuł się zmęczony. Trzeba było jednak pożegnać gości. Na myśl,
że już nie zobaczę niektórych osób, popłakałam się.
Położyłam się po godzinie trzeciej i spałam do późna. Po południu pojechaliśmy do
naszych starych znajomych. Zazwyczaj zawsze tak jest – w Wigilię rodzina spotyka się u nas
5
w domu, w pierwszy dzień Bożego Narodzenia jedziemy do znajomych. Wróciliśmy
wieczorem. Było bardzo ślisko, więc dosyć długo zajęła nam podróż, ale szczęśliwie
dotarliśmy. Nie chciałam iść spać. Nie chciałam, żeby jutrzejszy dzień okazał się ostatnim
dniem, który przeżyję. Nie chciałam odchodzić. Rodzice jednak kazali mi iść spać, więc po
wymianie słów „dobranoc” i „kocham cię”, zgasiłam światło. Tej nocy także płakałam i nie
mogłam zasnąć.
Kolejny dzień. Dwudziesty szósty grudnia. Mój ostatni dzień. Postanowiłam, że
spędzę go z najbliższymi i najważniejszymi dla mnie osobami. Po południu umówiliśmy się
z przyjaciółmi, a potem dołączył do nas mój chłopak.
– Wiecie o mojej chorobie… – powiedziałam im. – Chcę, żebyście pamiętali mnie, jak
już odejdę. Bardzo was kocham wszystkich. Jesteście dla mnie najważniejsi i najlepsi.
– Dla nas też jesteś najważniejsza – rzekł mój chłopak i dał mi buziaka w policzek.
– Z resztą, nie gadajmy o tej chorobie. Mogę się założyć, że minie jeszcze sporo
dobrych lat, zanim… no wiesz – rzekła jedna z dziewczyn.
„Nie byłabym taka pewna…” dodałam w myślach.
W domu do późna rozmawiałam z rodzicami, siostrą i babcią. Powiedziałam im
podobne słowa jak przyjaciołom. Nie wiedziałam nawet, jak mam się zachować. Jak się
z nimi ostatecznie pożegnać.
Nadszedł czas położenia się do snu. Usnęłam. Śpię. Śnią mi się kolorowe kwiaty
ulepione ze śniegu, moi znajomi, chłopak, rodzina. Wszystko jest takie piękne…
– Witaj – odezwał się zimny, okrutny głos.
– Witaj – odpowiedziałam.
– Już czas. Jest kilka minut po północy. Tak jak obiecałam, dałam ci spędzić święta,
ale teraz… zapraszam cię – Śmierć wyciągnęła rękę w moją stronę. Niechętnie, nawet nie
wiem jak, podałam jej swoją. Poczułam niemiły chłód. I odleciałyśmy. Leciałyśmy wysoko,
szybko. Nagle zaczęłam widzieć światło.
Zatrzymałyśmy się przed wielkim pałacem. Wokół było pięknie, dookoła chmury,
zdobienia, radość. Światło. Nagle pojawiły się dwa anioły i mnie zabrały, a Śmierć
zanurkowała w dół i po chwili nie było jej widać. Od tej pory żyłam wśród aniołów.
Widziałam wszystko, co się dzieje na Ziemi. Patrzyłam na moją rodzinę, z którą
byłam całe życie. Przygotowali śniadanie i czekali na mnie. Siostra poszła do mojego pokoju.
Zastała mnie bladą i nieżywą. Próbowała mnie obudzić, lecz na próżno. Wołała z płaczem
rodziców i babcię. Był to dla mnie okropny widok – patrzeć, w jakim są stanie, klęcząc przy
moim ciele.
Monika Majcher, Agata Karlicka, Aneta Połeć kl. II B gim.
6

Podobne dokumenty