Pobierz - Echo Katolickie

Transkrypt

Pobierz - Echo Katolickie
2
EchoKatolickie
ReGion
moniKa
liPiŃskA
ReDAKToR
W stronę Wielkiego Postu
Z
nawcy mówią, że musi być lekko zapadnięty i mieć - równo w połowie - jaśniutką
obwódkę. Idealny pączek - bo o nim mowa
- musi poza tym rozpływać się w ustach...
Nie znam nikogo, kto w tłusty czwartek
machnąłby ręką na tradycję i odmówił sobie słodkości. To ciekawe, że lawina pączków, jakie trafią do cukierni w dniu rozpoczynającym ostatni karnawałowy
tydzień, w swoisty sposób sygnalizuje nadejście Wielkiego Postu - czasu pokuty i nawrócenia - do którego
wprowadzi nas Środa Popielcowa. Przywiązujemy
wielką wagę do zwyczajów i obrzędów, choć trzeba
przyznać, że nie zawsze wiemy, skąd się wzięły, kiedy
zakorzeniły się w naszej kulturze oraz co symbolizują.
Zastanawiając się nad przesłaniem Środy Popielcowej, warto wczytać się w słowa św. Jana Pawła II: „Sugestywny znak posypania popiołem jest dla wierzącego wezwaniem, aby nie pozwolił się uwikłać przez
rzeczywistości materialne, które mają co prawda
swoją wartość, ale nieuchronnie przeminą. Chrześcijanin winien raczej poddać się przemieniającemu
działaniu łaski nawrócenia i pokuty, aby wspiąć się
na wysokie szczyty życia nadprzyrodzonego, gdzie
znajdzie pokój. Tylko w Bogu człowiek odnajduje w pełni samego siebie i odkrywa najgłębszy sens
swego istnienia”.
KrótKo
Pociąg na razie zostaje
ReGIon. miesiąc temu ministerstwo infrastruktury zapowiadało, że
wraz z marcową korektą rozkładu jazdy przestanie dotować kursy
nocnego pociągu warszawa zachodnia - mińsk Pasażerski - warszawa zachodnia. Wraz z likwidacją międzynarodowego składu zestawionego z wagonów sypialnych zniknąć miała także grupa wagonów krajowych Warszawa - Terespol - Warszawa. Podróżujący na Białoruś straciliby
możliwość wygodnego przejazdu nocą, a mieszkańcy południowego
Podlasia - dostania się do stolicy rano i powrotu do domów późnym
wieczorem. okazuje się jednak, że kursowanie pociągu przedłużono do
28 kwietnia. To efekt rozmów przedstawicieli PKP i Kolei Białoruskich. MD
Reklama
350
numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r.
tyle tys. zł wyprowadził z kont Gminnego
ośrodka Pomocy Społecznej w Krzywdzie
urzędnik-hazardzista. 3 lutego sąd skazał go na
cztery lata więzienia w zawieszeniu na osiem
lat i obowiązek leczenia w poradni uzależnień.
łOSICE
Kto pokieruje szpitalem?
Burza wokół dyrektora
Emocjonujący przebieg miała sesja rady powiatu, która odbyła się 4 lutego.
A wszystko za sprawą dyrektora Samodzielnego Publicznego Zakładu
Opieki Zdrowotnej Henryka Brodowskiego, który po wyborach na
wójta gminy Siedlce nie zrezygnował z szefowania łosickiemu szpitalowi. H. Brodowski dyrektorem SP
ZOZ został w 2008 r. Placówka była
wówczas w dramatycznej sytuacji.
Miała ogromne długi, pracownicy
protestowali. Nad instytucją zawisła groźba likwidacji. Brakowało
tylko pieniędzy na zakup kłódki,
by zamknąć szpital - podkreślano
wówczas.
Dzięki pracy nowego dyrektora
i jego planowi naprawczemu szpital
stanął na nogi. SP ZOZ zaczął się
rozwijać, sięgać po unijne fundusze,
inwestować, zatrudniać nowych
specjalistów. W 2014 r. placówkę
uhonorowano „Perłą Medycyny”.
Nie chcę, ale muszę
Gdy po jesiennych wyborach
H. Brodowski został wójtem gminy Siedlce, wziął bezpłatny urlop
w SP ZOZ, a jego obowiązki przejęli Andrzej Szewczuk i Grażyna
Sobczyńska-Podlipniak. Dyrektor
przedstawił też zarządowi powiatu
trzech kandydatów na swoje miejsce. Wśród nich znaleźli się ordynator, prawnik oraz pracownik
administracji. Władze jednak nie
zgodziły się na te propozycje.
Na sesji starosta Czesław Giziński
przedstawił oświadczenie zarządu
powiatu łosickiego w sprawie działań H. Brodowskiego, stwierdzając,
że obecna sytuacja w szpitalu jest
nie do zaakceptowania przez koalicję większościową w powiecie.
Do stanowiska władz odniósł się
radny Janusz Kobyliński. - Doszło
w powiecie do curiosum. To nie jest
wina opozycji, a starosty. To pan
doprowadził do tej sytuacji, jaką
mamy obecnie w szpitalu - mówił.
Cz. Giziński odpierał zarzuty.
Do sprawy odniósł się też sam zainteresowany H. Brodowski. - Nie
chcę być jednocześnie dyrektorem
SP ZOZ i wójtem gminy Siedlce.
Starosta może tę kwestię rozwiązać
z dnia na dzień. Obecna sytuacja
zmusiła mnie do przerwania bezpłatnego urlopu, bowiem chcę ratować pracowników - stwierdził.
Nie psuć tego,
co dobrze działa
W obradach wzięli udział zatrudnieni w szpitalu, którzy bronili
H. Brodowskiego. - Uznaliśmy, że
po siedmiu latach ciężkiej pracy pod kierownictwem dyrektora Brodowskiego, który stworzył
świetnie prosperującą placówkę,
mamy prawo do wyrażenia własnej
opinii. Doświadczenia sprzed siedmiu lat pokazały, do czego prowadzą nieudolne rządy. Nie chcemy
ponownie przeżywać lęku przed
zamknięciem szpitala. Nam nie jest
wszystko jedno, kto i w jaki sposób
zarządza SP ZOZ. Nie stać nas na
nieprzemyślane i nietrafione decyzje w poszukiwaniu dyrektora
wśród osób, które już gdzieś się nie
sprawdziły. Nie wolno psuć tego, co
działa dobrze. Panie starosto, nie
ma zgody pracowników szpitala
na zmiany, u podstaw których nie
leżą żadne racjonalne przesłanki
- podkreśliła Marta Figlarz-Kardacz, koordynator izby przyjęć.
Głos zabrała również wieloletnia
pracownica szpitala, pielęgniarka
Barbara Węsierska. - Obecnie jesteśmy jednym z najlepszych szpitali
na Mazowszu. To zasługa dyrektora
Brodowskiego. Tymczasem władze
powiatu nie akceptują zaproponowanego przez niego rozwiązania
problemu, a usilnie szukają nowego
szefa za prawie dwukrotnie wyższe
pobory sięgające 25 tys. zł. Siedem
lat temu władze powiatu chciały
już doprowadzić do upadku szpitala. Chcemy kontynuować działania
dyrektora Brodowskiego - zaznaczyła.
Rezygnuję
z wynagrodzenia
Zabierając
ponownie
głos,
H. Brodowski zaproponował, by
rozpisano konkurs na dyrektora
SP ZOZ, a do chwili rozstrzygnięcia szpitalem kierowali ordynator
G. Sobczyńska-Podlipniak (sprawy medyczne) i Andrzej Szewczuk
(sprawy administracyjne). - W tym
czasie ja pójdę na urlop. Natomiast
za pomoc, którą będę świadczył
w czasie wolnym od wójtowania
siedleckiej gminie, nie wezmę wynagrodzenia. Po rozstrzygnięciu
konkursu proszę o rozwiązanie ze
mną umowy za porozumieniem
stron - dodał dyrektor.
TADEUSZ NIEŚCIORUK
3,7
www.echokatolickie.pl
Twórca serwisu Jawny Parczew chce monitorować działania lokalnej władzy i zasypuje magistrat wnioskami.
PARCZEW Region
tyle mln zł otrzyma powiat garwoliński z regionalnego
programu operacyjnego województwa mazowieckiego
na termomodernizację Zespołu Szkół Rolniczych
w Miętnem oraz Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych
nr 2 im. Tadeusza Kościuszki w Garwolinie
Jawne miasto?
Patrzy władzy na
ręce... przez internet
Pragniemy pokazać mieszkańcom, że mają prawo pytać władzę, jak wydaje ich
pieniądze - przekonuje twórca serwisu Jawny Parczew i wysyła do urzędu miasta
wnioski o informację. - Mamy do czynienia z nadużyciem przywileju, jakim jest
dostęp obywateli do informacji publicznej - uważa burmistrz Paweł Kędracki.
Jawny Parczew to facebookowy fanpage, którego twórca, jak wyjaśnia,
zajmuje się „obywatelskim monitoringiem”. Chce jednak pozostać
anonimowy, gdyż jego zdaniem,
„liczy się słuszna idea, a nie promocja własnej osoby”. - Moje personalia są doskonale znane urzędowi
miasta. W ten sposób sprawdzam
prawidłowość polityki w sferze
ochrony danych osobowych i prywatności obywateli ze strony urzędu - tłumaczy autor serwisu.
Czemu ma służyć Jawny Parczew? - Przede wszystkim pragniemy pokazać mieszkańcom,
że mają prawo pytać władzę, jak
wydaje ich pieniądze. Chcemy
wspierać zasady jawności życia
publicznego i transparentności
działań władzy, które legły u podstaw obywatelskiego prawa do informacji publicznej, w tym jawności finansów publicznych, i mają
sprzyjać możliwości sprawowania
społecznej kontroli przez wszystkich obywateli - wyjaśnia internetowy kontroler.
Umowy rejestrowane
elektronicznie
Jawny Parczew chętnie chwali
się efektami swojej działalności.
- Wywalczyliśmy elektroniczny rejestr umów w urzędzie miasta oraz
w starostwie powiatowym. Wysłaliśmy też wnioski o wytworzenie
takiego rejestru w gminach całego
powiatu i kilka z nich odpowiedziało, że to zrobi - mówi twórca
profilu. Podczas styczniowej sesji
rada gminy zajęła się skargą Jawnego Parczewa dotyczącą niezgodnego z prawem powołania Roberta
Makówki (prywatnie męża Anny
Makówki - skarbnika gminy) do
Ustawodawca
nakłada na
nas obowiązek
ujawniania
informacji i to
czynimy. Niemniej
warto dodać,
że odpowiadanie
na pytania,
które dotyczą
różnych aspektów
funkcjonowania
urzędu, jest często
czasochłonne
i kosztowne
- tłumaczy
burmistrz.
rady nadzorczej Zakładu Usług
Komunalnych. Stanowisko w sprawie zajął wojewoda lubelski. Uznał,
że została naruszona ustawa o samorządzie gminnym, która mówi,
iż „małżonkowie skarbników gminy nie mogą być członkami władz
zarządzających lub kontrolnych
i rewizyjnych spółek handlowych
z udziałem gminnych osób prawnych lub przedsiębiorców, w których uczestniczą takie osoby”.
- Rada miasta uznała naszą skargę
za zasadną. Dzięki nam pan Robert M. zwrócił 3,5 tys. zł z tytułu
bezprawnego sprawowania funkcji członka rady nadzorczej ZUK
- stwierdza nie bez satysfakcji autor
serwisu.
Burmistrz miasta do rezultatów
działalności Jawnego Parczewa
podchodzi z dystansem. - Jeśli
chodzi o elektroniczny rejestr
umów, była też interpelacja radnego poprzedniej kadencji. Przychyliliśmy się do tej prośby, gdyż
nie wiązało się to z większymi
kosztami - tłumaczy P. Kędracki.
Natomiast przy powołaniu nowego członka rady nadzorczej ZUK
- zdaniem włodarza - „zawiodły
służby, które od strony prawnej
powinny sprawdzić taką decyzję”. - Zdaję sobie sprawę z błędu,
ale nie popełnia go ten, kto nic
nie robi - przyznaje włodarz. I dodaje: - Pan Makówka bardzo dobrze wypełniał swoje obowiązki.
W czasie, kiedy zasiadał w spółce,
zanotowała ona zyski, wykonała
szereg inwestycji. Jego działalność
w radzie zaowocowała dokumentami, które sporządził w ramach
obowiązków członka rady. Zwrócił wynagrodzenie, choć nie musiał tego robić.
Obywatel pyta,
urząd odpowiada
Jak podkreśla autor facebookowego serwisu, od kiedy czytelnicy
3
redaktor prowadzący:
jolanta krasnowska-dyńka
przekonali się, że jest on „niezależny od lokalnej władzy i działa
konsekwentnie”, sami wysyłają
informacje o sprawach, które powinny być wyjaśnione. Zapytania, za pośrednictwem Jawnego
Parczewa, trafiają do urzędników
i - zdaniem burmistrza - zmuszają ich do dodatkowej pracy. - Od
trzeciego kwartału ubiegłego roku
Jawny Parczew przysłał do gminy
150 wniosków o dostęp do informacji publicznej. Suma wydruków,
jakie musieliśmy wygenerować,
żeby odpowiedzieć na wszystkie
pytania, zamyka się w co najmniej
kilku tysiącach stron - wylicza
P. Kędracki. I tłumaczy: - Ustawodawca nakłada na nas obowiązek
ujawniania informacji i to czynimy. Niemniej warto dodać, że
odpowiadanie na pytania, które
dotyczą różnych aspektów funkcjonowania urzędu, jest często
czasochłonne i kosztowne.
Jednocześnie burmistrz odrzuca argumenty Jawnego Parczewa,
że zapytań by nie było, gdyby dane
informacje znalazły się w Biuletynie Informacji Publicznej. - BIP
jest prowadzony w sposób, jaki
wymusza na nas ustawodawca.
Umieszczanie wszystkiego, czego
by sobie życzyła dana osoba, wiąże się z kolejnymi kosztami. Do tej
pory staraliśmy się wprowadzać te
informacje w ramach pracy wykonywanej przez pracowników,
którzy na bieżąco obsługują BIP.
Natomiast zakres wiadomości, jakich żąda Jawny Parczew, to kwestia zatrudnienia człowieka, który
będzie zajmował się tylko umieszczaniem informacji w biuletynie
i odpowiadaniem na pytania o dostępie do informacji publicznej.
Czy intencją ustawodawcy było
zwiększenie biurokracji? Myślę, że
nie - stwierdza włodarz.
- Każdy obywatel ma prawo pytać, jak władza wydaje nasze pie-
niądze - odpowiada autor Jawnego Parczewa. - My tak naprawdę
robimy czarną robotę za urząd, bo
publikujemy te informacje, o które wnioskujemy, a jakich właśnie
nie ma w BIP - dodaje. Natomiast
burmistrz podkreśla, że gmina
nie ma nic do ukrycia. - Samorząd
jest instytucją, która podlega szeregowi kontrol i cała działalność
jest jawna, ale w tym przypadku
mamy do czynienia z nadużyciem
przywileju, jakim jest dostęp obywateli do informacji publicznej
- zwraca uwagę P. Kędracki.
- Mieszkańcy mają prawo znać
te dane, których urząd nie publikuje w BIP, więc zgodnie z prawem
są one dostępne na wniosek. Nie
ma czegoś takiego, jak nadużycie
prawa do informacji publicznej, to
prawo gwarantuje każdemu konstytucja - uważa twórca profilu.
Pod okiem kamery?
W ostatnim czasie twórca Jawnego Parczewa wystąpił do burmistrza z wnioskiem o filmowanie
obrad sesji. - Rejestrowanie audiowizualne umożliwi mieszkańcom
obejrzenie, jak pracuje wybrany
przez nich burmistrz oraz jak
głosował dany radny w interesujących ich kwestiach. Należy
również wyjść naprzeciw oczekiwaniom społecznym: mieszkańcy nie mogą uczestniczyć w obradach, bo w tym czasie pracują.
Nie można także dyskryminować
osób niepełnosprawnych. Sądzę,
że radnym zależy na rozwoju społeczeństwa obywatelskiego i świadomości mieszkańców w tej sferze
- podkreśla wnioskodawca.
Co o tym pomyśle sesji sądzi
burmistrz? - Zostawiam to radnym, niech zadecydują - podsumowuje krótko P. Kędracki.
Decyzja może być podjęta jeszcze
w lutym.
KO
Reklama
om.pl
reklama wizualna
poligrafia
www.iwonex.c
gadżety
reklamowe
PROMOCJA
ULOTKA
*
LUTY
druk 2-strony
nakład 1 000 szt.
papier kreda
połysk 130 g
1SPNPDKBOJF[BXJFSBPQSBDPXBOJBHSBñD[OFHP
%<ebZhkaC[Z_W
OFERTA WAŻNA: 1-28.02.2015
www.foldruk.media.pl
4
region
EchoKatolickie
GMINA SIEDLCE numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r.
Z obrad sesji
Czy wójt
zrezygnuje?
Fot.gu
Znaczną część obrad, które odbyły się 29 stycznia,
poświęcono informacjom o sytuacji finansowej gminy.
Pałac Potockich został
wzniesiony w XVII w.
Obecnie należy do
Skarbu Państwa.
Radzyń Podlaski Historyczna uchwała
Pałac w rękach miasta
Prowadząca sesję Elżbieta Łęczycka poinformowała na początku, że 22 stycznia komisarz
wyborczy stwierdził wygaśnięcie mandatu radnego Dariusza
Stopy. Dotychczasowy przewodniczący rady złożył rezygnację,
obejmując stanowisko siedleckiego starosty. - Dziękuję za współpracę. W szczególności sołtysom,
którzy w gminie są łącznikami
między radnymi a mieszkańcami. Zostałem obdarzony dużym zaufaniem. Choć teraz będę
musiał zająć się 13 gminami, to
siedlecka, choćby ze względu na
moje miejsce zamieszkania, zawsze będzie mi bliska - zaznaczył
starosta D. Stopa.
Informacje o sprawach
trudnych
Znaczną część obrad poświęcono informacji wójta o realizacji uchwał i pracy w okresie
międzysesyjnym. Jak poinformował radnych H. Brodowski,
po wstępnym zapoznaniu się
z finansami gminy, dokumentami i decyzjami podejmowanymi przez swojego poprzednika, sytuacja samorządu nie jest
najlepsza. - W ostatnich dniach
urzędowania ówczesnego wójta
został podpisany akt notarialny z Przedsiębiorstwem Wodociągów i Kanalizacji, w którym
udziały miasta podniesiono
o prawie 4 mln zł. Gmina w tej
sytuacji trochę straciła, a jej
udziały spadły do 38,2% - informował H. Brodowski, jednocześnie wyjaśniając: - Akt jest
jednak zgodny z prawem, choć
- moim zdaniem - nie powinien
być podpisywany w ostatnich
dniach kadencji.
- Największym problemem
są niezapłacone zobowiązania
w stosunku do mieszkańców
z tytułu wykupu gruntów pod
gminne drogi. Do wypłacenia
jest ponad 3,5 mln zł, a niektóre
zaległości finansowe sięgają nawet 2010 r. W budżecie na 2015 r.
zaplanowano na ten cel zaledwie
300 tys. zł. To suma wystarczająca na wypłaty dla trzech, maksymalnie czterech osób - tłumaczył
włodarz, dodając, że niejasna
jest również budowa świetlicy
w Starym Opolu. Na ten cel zaplanowano bowiem w budżecie
500 tys. zł ze środków unijnych,
jednak tych funduszy nie ma.
- Nie podpisano umowy. Obecnie szansa na dofinansowanie jest, ale znikoma - mówił
H. Brodowski. W związku z wykryciemzobowiązańfinansowych
zadłużenie gminy wynosi nie
28%, a ok. 35%.
Sprostowanie i plany
- Niepokojąca jest sprawa subwencji oświatowej. W ubiegłym
roku gmina dołożyła tylko do
wydatków bieżących w oświacie
ponad 6 mln zł. Przekroczyliśmy
subwencję o prawie 45%! Będę
obligował dyrektorów placówek
do gospodarności i cięć w wydatkach okołoszkolnych - zapowiedział H. Brodowski, podkreślając, że również w samym
urzędzie jest za dużo stanowisk
kierowniczych w poszczególnych referatach. - Chcę jednak
od razu wyjaśnić, że zmierzam
do prawidłowego ustawienia
struktury gminy, a nie zwolnień
- zaznaczył.
Wójt jednocześnie wyjaśnił, że
- wbrew krążącym informacjom
– nie zrezygnuje ze stanowiska.
- Wręcz przeciwnie. Już przygotowuję się do kolejnej kampanii,
bo cztery lata to za krótko, by
przywrócić samorząd do dobrej
kondycji - stwierdził. Pytany
o ewentualne powołanie swojego
zastępcy, H. Brodowski wyjaśnił,
że dopóki budżet gminy Siedlce
nie osiągnie poziomu 60 mln zł,
wicewójt nie będzie potrzebny.
- Kredytu na przejadanie Brodowski nie weźmie, ale na inwestycje - owszem - podkreślił wójt.
Jednocześnie poinformował, że
rozpoczął rozmowy w kwestii
nowego, oszczędnego oświetleGU
nia w gminie. Krótko
Prawie 100%
Gm. Parczew. W maju powinna zakończyć się budowa kanalizacji
sanitarnej w Laskach. Właśnie rozstrzygnięto przetarg oraz podpisano umowę z wykonawcą. Dzięki wsparciu Unii Europejskiej powstanie
ponad 10 km nowej sieci oraz pięć przepompowni ścieków. Po zakończeniu inwestycji dostęp do gminnej kanalizacji będzie miało ponad
99% gospodarstw w aglomeracji Parczew, obejmującej miasto i najbliższe okolice. Realizacja inwestycji będzie kosztować ponad 2,3 mln zł.
75% kosztów gmina pokryje ze środków unijnego Programu Rozwoju
Obszarów Wiejskich. Oprócz kanalizacji dotacja zostanie wykorzystana na
MLS
naprawę zniszczonych podczas niezbędnych prac nawierzchni. Podczas posiedzenia rady miasta, które odbyło się
29 stycznia, podjęto historyczną uchwałę.
Samorząd wyraził wolę przejęcia na własność
pałacu Potockich.
Jednak zanim doszło do podjęcia
ostatecznej decyzji, burmistrz Jerzy Rębek poinformował radnych
o działaniach w sprawie zabytku,
jakie podjął w okresie międzysesyjnym.
Perła architektury
rokoko
- Spotkałem się m.in. z wojewodą lubelskim i jestem usatysfakcjonowany z przebiegu rozmów
- podkreślił, dodając, iż władze
województwa przekażą miastu
pałac, pod warunkiem że będzie
w nim realizowany cel publiczny,
tzn. stanie się dostępny dla mieszkańców. Burmistrz podkreślił, że
przejęcie zespołu pałacowo-parkowego jest wydarzeniem ważnym nie tylko dla Radzynia. Na
poparcie swoich słów przytoczył
opinię konserwatora zabytków
i kierownika bialskiej delegatury
wojewódzkiego urzędu ochrony
zabytków, który określił radzyński kompleks jako „niezwykły
element przestrzeni publicznej”,
wyjątkowy nie tylko w regionie,
ale w Polsce. - To dobro narodowe
- stwierdził J. Rębek.
Plany na przyszłość
Włodarz przybliżył też plany
Biała Podlaska zagospodarowania zabytku, przypominając wcześniejszą koncepcję
rozwoju szkoły muzycznej. - Swoją
siedzibę powinna tu mieć placówka pierwszego stopnia. Zamierzamy starać się o utworzenie szkoły
drugiego stopnia - państwowej lub
społecznej - oznajmił. Burmistrz
poinformował też, że dyrektor Archiwum Państwowego w Lublinie
Piotr Dymmel wyraził zainteresowanie powrotem instytucji do
pałacu oraz chęć wynajmowania
większej powierzchni niż przed
wyprowadzką. Władze AP zadeklarowały też środki na renowację
pomieszczeń, które zajmowałaby
instytucja.
Zarówno szkoła muzyczna, jak
i archiwum podlegają ministerstwu kultury i są finansowane
z będącego pewnym płatnikiem
budżetu państwa.
- Chcemy doprowadzić do tego,
by pieniądze z najmu pokrywały
bieżące utrzymanie. Natomiast
jeśli chodzi o renowację, trzeba
pomyśleć o własnych finansach,
dzięki którym będziemy mogli uczestniczyć w programach
umożliwiających
prowadzenie
prac restauracyjnych - tłumaczył
włodarz, dodając, iż w pałacu
znajdzie się miejsce dla wielu po-
mysłów, instytucji, m.in. Radzyńskiego Ośrodka Kultury.
Brawa po głosowaniu
Po wyrażeniu pozytywnej opinii komisji oświaty i kultury oraz
rozwoju gospodarczego miasta
odbyło się głosowanie nad uchwałą o „wyrażeniu zgody na przejęcie
na rzecz miasta Radzyń Podlaski
na drodze darowizny nieruchomości stanowiącej zespół pałacowo-parkowy”. Poparło ją 13 radnych, jeden wstrzymał się od głosu
i nikt nie był przeciwny.
Wynik głosowania został przyjęty oklaskami nie tylko przez samorządowców, ale i obecnych na sali
mieszkańców. - Panie burmistrzu,
chciałbym pogratulować zdecydowania w działaniu - zwrócił się do
włodarza radny Robert Mazurek.
- W poprzedniej kadencji temat
pałacu był wielokrotnie poruszany. Zarówno z mojej strony, jak
i moich klubowych kolegów padło
wiele pytań dotyczących pałacu.
Burmistrz Kowalczyk odpowiadał
lakonicznie i wymijająco. Trwało to
lata. Tymczasem panu wystarczyły
niespełna dwa miesiące, by dogadać
się z wojewodą, konserwatorem zabytków - zaznaczył R. Mazurek. Zaproponował też powołanie zespołu
roboczego złożonego z radnych
i zainteresowanych losami pałacu
mieszkańców. Celem działania byłoby opracowanie takiej koncepcji
zagospodarowania obiektu, która
przyciągałaby nie tylko radzynian,
AWAS
ale i turystów.
Będzie obniżka
Kosztowne udogodnienia
Radni miejscy z klubu Prawa i Sprawiedliwości przygotowali projekt
dotyczący zmniejszenia wysokości opłaty adiacenckiej. Uchwała została
przyjęta na styczniowej sesji.
Według obowiązującego w Polsce
prawa właściciele nieruchomości
muszą uczestniczyć w kosztach
budowy infrastruktury technicznej. Drogi w pełnej technologii,
wodociąg i kanalizacja podnoszą bowiem wartość działek, na
których mieszkają. Z tego tytułu
samorząd może naliczyć im tzw.
opłatę adiacencką. Jej wysokość
ustala się administracyjnie od
różnicy wartości nieruchomości
według obowiązującej stawki procentowej przed i po wybudowaniu
urządzeń infrastruktury technicznej. Decyzja o wielkości stawki zależy od rady miasta. Nie może być
ona wyższa niż 50% różnicy wartości działki. W Białej Podlaskiej
taka maksymalna stawka obowią-
zywała od lutego 1998 r.
- Uzgodniliśmy, że to zbyt
duży koszt, który mocno obciąża
mieszkańców. Przykład mamy na
ul. Żurawiej. Tamtejsi mieszkańcy
dostali zawiadomienie o opłacie
jeszcze od mojego poprzednika.
Teraz przychodzą do samorządowego kolegium odwoławczego.
Niestety, nie mamy możliwości
umorzenia tej należności, możemy
ją tylko rozłożyć na raty. Jej wysokość zależy od wielkości działki.
Jedni mają do zapłacenia 1 tys. zł,
a inni 3 tys. zł. Opłata adiacencka
jest naliczona w ciągu trzech lat
od zakończenia inwestycji - mówi
Dariusz Stefaniuk, prezydent Białej Podlaskiej.
Radni miejscy postanowili
o zmniejszeniu stawki do 20%
wzrostu wartości nieruchomości.
Decyzję motywowali trudną sytuacją materialną wielu bialczan.
Prezydent zapowiada, że samorząd będzie wcześniej informował
mieszkańców o zamiarze wybudowania w ich okolicy drogi w pełnej
technologii i o konsekwencjach
inwestycji. - Wielu prosi o nowe
drogi, bo ich ulice są dziś pełne
błota, ale nie wszyscy zdają sobie
sprawę, że po remoncie wartość
ich działek wzrośnie, a oni będą
musieli za to zapłacić - zauważa
D. Stefaniuk. Wiadomo, że do uiszczenia opłaty adiacenckiej muszą
przygotować się mieszkańcy okolic
ul. Lubelskiej. Jej przebudowa ruAWAW
szy jeszcze w tym roku. Region
www.echokatolickie.pl
Czy miasto poniesie finansowe konsekwencje?
Fot. AWAW
RADZYŃ PODLASKI 5
Kłopotliwe solary
Realizacja programu „Czysta energia w powiecie radzyńskim” jest poważnie
zagrożona. Do terminu jego ukończenia, który wyznaczono na 15 czerwca,
zostało niespełna pięć miesięcy. Tymczasem z planowanych 786 instalacji
zrealizowano zaledwie 34, a 86 zgłoszono do odbioru. Za niedotrzymanie
umowy miasto może słono zapłacić.
Temat solarów poruszył na sesji
burmistrz Jerzy Rębek. - Choć
program obejmuje cały powiat, to
liderem przedsięwzięcia jest miasto, które przyjęło na siebie pełnię
zobowiązań za realizację zadania
- wyjaśnił włodarz, dodając, iż
umowę w tej sprawie podpisał jego
poprzednik Witold Kowalczyk.
Słone koszty
J. Rębek poinformował radnych, że w związku z solarami
zorganizowano spotkanie wójtów
powiatu radzyńskiego z przedstawicielami wykonawcy - prezesem
i pracownikami firmy PPUH Rapid sp. z o.o., która odpowiada za
instalację solarów.
- Z uzyskanych informacji wynika, że prace mają przyspieszyć.
Jednak istnieje ryzyko niedotrzymania określonych terminów
- tłumaczył burmistrz, dodając,
że jako burmistrz Radzynia, lidera programu w powiecie, został
zobowiązany do podjęcia zdecydowanych działań, które zapobiegną poniesieniu przez miasto
ewentualnych finansowych konsekwencji za niezrealizowanie
zadania. - Każda instalacja jest
dotowana kwotą 7 tys. zł z urzędu
marszałkowskiego. Zatem każda
setka niewykonanych solarów to
700 tys. zł - podkreślił.
Będziemy
intensywnie działać
J. Rębek powiadomił samorządowców, że zarówno do urzędu
POWIAT GARWOLIŃSKI Pomysłem o utworzeniu BCWP prezydent podzielił się podczas spotkania
noworocznego.
Biała Podlaska W trosce o biznes
Władze miasta chcą utworzyć strefę ekonomiczną,
skomunikować lotnisko z drogą krajową
i utworzyć instytucję wspierającą miejscowych
przedsiębiorców.
J. Rębek powiadomił samorządowców, że zarówno do urzędu marszałkowskiego,
jak i wykonawcy wysłał pisma z prośbą o wytłumaczenie sytuacji.
marszałkowskiego, jak i wykonawcy wysłał pisma z prośbą
o wytłumaczenie sytuacji. - Do
firmy Rapid wystąpiłem z kategorycznym żądaniem wyjaśnień.
Natomiast władze województwa
zapytałem o ryzyko poniesienia
konsekwencji finansowych - zaznaczył, dodając, iż los programu
rozstrzygnie się w najbliższych
dniach. - Mamy zamiar intensywnie działać. Przed 31 grudnia formalnie nie mogliśmy dochodzić
swoich praw ze strony wykonawcy, gdyż takie są zapisy zawartej
w maju ubiegłego roku umowy.
Ponadto we wrześniu, paździer-
niku, listopadzie nie byłem jeszcze burmistrzem. Jednak kwestią
solarów interesowałem się od początku mojego urzędowania. Jeśli
trzeba będzie podjąć w tej sprawie
trudne decyzje, zrobię to bez wahania - zapowiedział. - Naszym
działaniom powinna towarzyszyć
rozwaga i pełne rozeznanie sytuacji. Musimy uzyskać konkretne
odpowiedzi na piśmie - z urzędu
marszałkowskiego i od samego
marszałka - które utwierdzą nas
w przekonaniu, że jest szansa na
realizację programu w ciągu kilkunastu kolejnych miesięcy - wyAWAS
jaśnił J. Rębek.
3,7 mln zł dla oświaty
Inwestycje za unijne fundusze
Fot. waj
Niemal 3,7 mln zł z regionalnego programu operacyjnego województwa
mazowieckiego przyznano na termomodernizację Zespołu Szkół Rolniczych
w Miętnem oraz Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 im. Tadeusza
Kościuszki w Garwolinie.
Celem kompleksowego remontu
jest zmniejszenie zużycia energii
cieplnej oraz emisji zanieczyszczeń do atmosfery, a co za tym
idzie - poprawa jakości środowiska naturalnego. W ramach inwestycji w miętneńskim ZSR zostaną
wykonane: częściowa modernizacja i instalacja nowoczesnego systemu centralnego ogrzewania,
montaż instalacji odpylania spalin
do czterech kotłów, wymiana komina oraz montaż instalacji solarnej w celu podgrzewania wody
basenowej oraz ciepłej wody użytkowej.
W piątek, 29 stycznia, wicemarszałek Mazowsza Ewa Orzełowska, członek zarządu województwa Elżbieta Lanc oraz starosta
Marek Chciałowski i wicestarosta
Urszula Zadrożna, a także skarbnik Józef Zając podpisali umowę,
na mocy której samorząd otrzyma
środki.
- Niewątpliwie powiat garwoliński świetnie się rozwija. Merytoryczne wnioski to zasługa dobrze
przygotowanej do pozyskiwania
środków zewnętrznych kadry.
Widać ogromną troskę o każ-
Ambitne obietnice
Prezydentowi zależy na tym, by
ściągnąć do Białej Podlaskiej jak
najwięcej potencjalnych inwestorów. Miejscem, gdzie mieliby
rozwijać swój biznes, miałaby
być specjalna strefa ekonomiczna, która powstanie na terenie
byłego lotniska wojskowego.
Zanim to się stanie, włodarz
planuje utworzenie „wschodniej
obwodnicy”.
- Na ten cel potrzebne są olbrzymie środki. Połączenia lotniska z drogą krajową chcemy
dokonać dzięki funduszom unijnym. Liczymy, że pomoże nam
w tym samorząd województwa
lubelskiego. 40 ha gruntów, które leżą bezpośrednio przy lotnisku, nie są dziś skomunikowane
z głównymi trasami. Musimy
pozyskać środki europejskie, bo
sami nie damy rady. Potrzeba
kilkadziesiąt milionów złotych.
Połączenie lotniska z najważniejszymi drogami przyciągnie
inwestorów i pozwoli na stworzenie nowych miejsc pracy mówi Dariusz Stefaniuk, prezydent Białej Podlaskiej.
Włodarz podkreślił, że zgłasza
się do niego coraz więcej inwestorów zainteresowanych kupnem większych lub mniejszych
działek. Skomunikowanie lotniska będzie więc dużym atutem
w biznesowych rozmowach.
Podczas spotkania noworocznego prezydent zapowiedział, że
migawka
chce utworzyć w mieście Bialskie
Centrum Wspierania Przedsiębiorczości. - Idea utworzenia takiej instytucji narodziła się podczas wizyty w Gdyni. Tamtejsze
centrum działa i ma się świetnie.
To miejsce, w którym przedsiębiorcy dostają komplementarną
pomoc. Jego pracownicy doradzają m.in. gdzie można sięgnąć
po środki europejskie i jak rozpocząć nowy biznes. CWP organizuje też różnego rodzaju konkursy dotyczące wsparcia nowych,
ale i rozwiniętych już biznesów.
Pomaga również w ponownym
odkryciu zawodów rzemieślniczych, dziś nieco zapomnianych,
ale ciągle potrzebnych - tłumaczy D. Stefaniuk.
Zaprzecza, że CWP powiela obowiązki urzędów pracy.
- Centrum raczej współdziała
z takimi instytucjami. Uważam,
że działalność powiatowego
urzędu pracy powinna być bardziej intensywna. Wydaje mi
się, że jego pomoc świadczona
bialskim przedsiębiorcom jest
mało widoczna. Oni chcą konkretnych informacji dotyczących
np. pozyskiwania środków europejskich. Nie są zainteresowani
bezzasadnymi szkoleniami czy
informacjami, które sami mogą
odnaleźć w internecie. Mam nadzieję, że BCWP ruszy jeszcze
w tym roku - podsumowuje preAWAW
zydent. Podali pomocną dłoń
Umowę opiewającą na 3,7 mln zł podpisano 29 stycznia.
dą dziedzinę życia, o ludzi, nowe
miejsca pracy, edukację i ochronę
środowiska - powiedziała wicemarszałek J. E. Orzełowska.
- Środki kierowane na oświatę
są bardzo ważne i zaprocentują
w przyszłości. Samorząd województwa wspiera takie projekty,
bo wie, jak ważna jest edukacja
oraz zapewnienie dogodnych warunków do nauki - E. Lanc.
W uroczystym podpisaniu
umowy wzięli także udział: sekretarz powiatu Jerzy Piesio, przewodniczący garwolińskiej rady
miasta Marek Jonczak, burmistrz
Tadeusz Mikulski, dyrektorzy wydziałów starostwa i pracownicy
wydziału rozwoju gospodarczego
oraz przedstawiciele Mazowieckiej Jednostki Wdrażania PrograWAJ
mów Unijnych.
168 paczek ze słodyczami rozdał mikołaj dzieciom podczas choinki
noworocznej, której inicjatorem była międzyrzecka organizacja „Podaj
dziecku pomocną dłoń”. Zabawa odbyła się 30 stycznia w świetlicy Zespołu
Szkół Ponadgimnazjalnych. Na uczestników czekał słodki poczęstunek
i tańce. - W imieniu dzieci i rodziców dziękuję ludziom dobrej woli,
którzy wsparli przygotowanie imprezy i zakup upominków dla naszych
BZ
podopiecznych - powiedział prezes organizacji Sławomir Zacharjasz. 6
EchoKatolickie
MIĘDZYRZEC PODLASKI region
numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r.
Przyłączyli się do ogólnopolskiego protestu
Zablokowali obwodnicę
Ciągniki blokowały
obwodnicę
Międzyrzeca
Podlaskiego.
W geście solidarności
Rolników wspierała też radna
gminy Jadwiga Tarasiuk z Mań.
- Też jestem ze wsi. Moi przodkowie żyli z rolnictwa. Współcześni
Krótko
POWIAT RADZYŃSKI MIĘDZYRZEC PODL. Burmistrz
miasta Zbigniew Kot chciałby
aktywnie współpracować z lokalnymi przedsiębiorcami. - Zdając
sobie sprawę z roli, jaką odgrywają
w rozwoju Międzyrzeca, chciałbym
stworzyć klimat sprzyjający przedsiębiorczości i zadeklarować chęć jej
aktywnego wspierania - podkreśla.
Nowy włodarz chce poznać oczekiwania i wspólnie z właścicielami lokalnych
biznesów wypracować optymalny
model efektywnej współpracy. Dlatego
zaprasza na spotkanie, które odbędzie
się 20 lutego, o 16.00, w sali konferencyjnej międzyrzeckiego ośrodka
kultury, wszystkie osoby prowadzące
BZ
działalność gospodarczą.
200 lat!
GM. GÓRZNO. Eugenia Chmielak,
mieszkanka wsi Piaski, obchodziła w sobotę, 7 lutego, 100-lecie
urodzin. Razem z jubilatką świętowało
16 wnucząt, 21 prawnucząt i praprawnuczka Lenka. Uroczystość rozpoczęła się Mszą św., którą sprawowali
proboszcz parafii ks. prałat Jerzy Kalinka, ks. kanonik Eugeniusz Rola oraz
ks. Zbigniew Borkowski. Na urodziny
licznie przybyła rodzina, wójt gminy
Waldemar Sabak, przewodniczący rady
Krzysztof Skwarek, sekretarz gminy
Jadwiga Mucha, zastępca kierownika
urzędu stanu cywilnego Marta Bielecka, kierownik Placówki Terenowej
KRUS Teresa Orowiecka. Od władz samorządowych pani Eugenia otrzymała
pamiątkowy dyplom, bukiet
100 róż, kosz słodyczy oraz koc. Kierownik PT KRUS przekazała list gratulacyjny z zawiadomieniem o przyznaniu
comiesięcznego dodatkowego świadczenia emerytalnego. Pani E. Chmielak
z domu Michalak urodziła się 7 lutego
1915 r. w Piaskach. Jest mamą siedmiu
córek oraz syna, z którym mieszka.
100-latka cieszy się dobrym zdrowiem,
zachowała radość życia, interesuje się
polityką i wydarzeniami na świecie. WAJ
rolnik z Zasiadek,
organizator protestu
w Międzyrzecu
Walczymy o wspólną sprawę.
Postanowiliśmy wyjść na drogi, gdyż
produkcja roślinna i zwierzęta stały
się nieopłacalne. W okolicy mamy
wielu producentów trzody chlewnej,
tymczasem zagrożenie afrykańskim
pomorem świń daje nam się mocno
we znaki. Poza tym dziki niszczą
uprawy. Ten rok będzie wyjątkowo
ciężki. Dlatego apelujemy do rządu
o wrażliwość na nasze sprawy.
karze. Protest wspierał też producent wędliny z gminy Międzyrzec
Podlaski, który dostarczał rolnikom żywność.
gospodarze dysponują wprawdzie nowoczesnym sprzętem, np.
ciągnikami, ale będą je spłacali
latami. Trzoda chlewna jest bardzo tania, ziemniaków nie da się
sprzedać za godną cenę. W marketach przeważają zagraniczne
Spotkanie
z przedsiębiorcami
Adam Olszewski
produkty, a polski rolnik nie ma
gdzie zbyć swoich nawet za przysłowiowy grosz - podkreślała
radna.
Protestujący bardzo liczyli
na wsparcie mieszkańców gminy i miasta. - Będziemy tu przez
pięć dni i pięć nocy. Niech każdy
przyjdzie do nas choć na pięć minut. Walczymy przecież o wspólną sprawę - zachęcał organizator
protestu Adam Olszewski. Na jego
apel odpowiedzieli nie tylko obywatele i radni, ale także dzienni-
Narzekali na utrudnienia
Blokada rolników - choć legalna, bo rolnicy dopełnili wszelkich formalności z nią związanych - spowodowała utrudnienia
w ruchu. Dlatego konieczne było
wyznaczenie objazdów. Nie brakowało narzekających na tę sytuację. - Powinni iść na ul. Wiejską,
a nie utrudniać innym ludziom
pracę - mówił jeden z kierowców
ciężarówki.
Beata Zgorzałek
Rolnicy wyszli na drogi
Walczymy o przetrwanie
To nie jest walka o dobrobyt, ale o przetrwanie - mówił podczas rolniczej blokady dróg krajowych nr 19
i 63, która rozpoczęła się 4 lutego, przewodniczący komitetu protestacyjnego Wiesław Dudek.
Pierwszego dnia w manifestacji
uczestniczyło 150 rolników. Przez
najbliższe dni, by zapewnić ciągłość protestu, skrzyżowanie ulic
Kockiej z Kleeberga blokowało ok.
60 - 70 osób. Nad bezpieczeństwem
czuwali policjanci, a kierowcy musieli korzystać z wyznaczonych objazdów.
Nie chcemy czekać na cud
Rolników wsparli burmistrz Radzynia Jerzy Rębek, wójt gminy
Radzyń Wiesław Mazurek, wójt
gminy Borki Radosław Sałata, proboszcz parafii pw. Świętej Trójcy
ks. kan. Andrzej Kieliszek oraz ks.
Zbigniew Rozmysł z parafii Matki
Boskiej Nieustającej Pomocy.
- Chcemy wyrazić niezadowolenie z sytuacji ekonomicznej, w jakiej się znaleźliśmy, oraz z bezczynności władz naczelnych, które liczą,
że problemy rozwiążą się same
- tłumaczył przyczyny protestu
W. Dudek. - Nie chcemy dłużej
czekać na cud. Domagamy się
rozwiązań, które pozwolą nam na
wydobycie się z finansowej zapaści - dodał, podkreślając, iż rolnicy
oczekują znalezienia zewnętrznych
rynków zbytu i ograniczenia napływu marnej jakości żywności
z krajów zachodnich. - Kraje starej
Unii Europejskiej wypychają do nas
najgorszy towar, psując nam rynek,
zaniżając ceny rodzimych producentów. O ile inne państwa potrafią
się przed tym bronić albo ograniczać nieuczciwe praktyki, to Polska
nic z tym nie robi - zaznaczył.
Panie ministrze,
jak gospodarzyć?
- Żywiec wieprzowy po 3,5 zł za
kg, mleko kosztuje niepełną złotówkę za litr, 40 gr za kg jabłek,
55 zł za kwintal pszenicy. Dziki
niszczą uprawy, bobry zalewają
łąki, rosyjskie embargo z powodu
afrykańskiego pomoru świń - wymienił największe bolączki rolników Jerzy Walczyna, gospodarz
z Siedlanowa, radny radzyńskiej
gminy, podkreślając, iż inne kraje
za straty spowodowane przez embargo rosyjskie otrzymały rekompensaty. - My natomiast będziemy
musieli płacić kary za przekroczenie kwot produkcji mleka - 80 gr
za litr, podczas gdy w spółdzielni
dostajemy niespełna złotówkę.
W dodatku pieniądze te nie zasilą
ponownie polskiego budżetu, ale
unijny. Skorzystają zatem farmerzy z innych państw. Władze nie
robią nic, by wywalczyć dla nas coś
w Brukseli. Czasem myślę, że ten
rząd nie reprezentuje polskich in-
Fot. AWAS
Traktory stały na obwodnicy przez
pięć dni i nocy, a rolnicy ogrzewali
się przy ogniskach. Do protestujących przyłączyli się gospodarze
z innych gmin, m.in. z Huszlewa.
Strajkujących odwiedził wójt
międzyrzeckiej gminy Krzysztof Adamowicz. - To desperacja.
Draństwem jest to, że trzeba wychodzić na ulicę, by dopominać
się o swoje sprawy. Przecież każdy
wie o trudnej sytuacji rolnictwa,
którą spowodowały spadki cen
żywca i zboża. Dlatego ten protest
to forma zwrócenia uwagi na problemy. Myli się ten, kto myśli, iż ci
ludzie postanowili wyjść na drogi,
bo nudzą się w domach. Oni walczą o swoje przetrwanie. Jestem
tu, bo ich rozumiem - mówił stojący w grupie rolników wójt.
Fot. BZ
W sobotę, 7 lutego, o 10.00, rozpoczął się protest miejscowych rolników. Kilkanaście ciągników
zablokowało krajową „dwójkę” w Międzyrzecu Podlaskim.
moim zdaniem
Sytuacja polskiego rolnictwa robi
się dramatyczna - podkreślali
protestujący.
teresów. Chciałoby się wykrzyknąć:
„Panie ministrze, jak gospodarzyć?
Pani premier, jak żyć?” - mówił rozgoryczony.
Tylko miłość do ziemi
nas tu trzyma
Grzegorz Mazurek, sołtys wsi
Bedlno, reprezentujący NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”, stwierdził, że sytuacja robi
się dramatyczna. - Do produkcji
musimy dopłacać. Rolnictwo się
zadłuża. Te piękne ciągniki, których nam zazdroszczą, to narzędzie
pracy w większości stanowiące własność banków - zaznaczył. - Przy
obecnych cenach skupu żywca do
każdego tucznika trzeba dołożyć
100 zł, a nie ma z czego. W związku
z tym wielu rolników bierze kredyty
na bieżącą produkcję, kupuje pasze,
nawozy. Po roku ciężkiej pracy zostają z długami, bo kwoty uzyskane
ze sprzedaży nie pokrywają poniesionych wydatków. Również dopłaty unijne nie rekompensują strat.
- Tylko wiara, miłość do rodziny
i tej ziemi dają siłę do pozostania na
niej. Niektórzy krytykują nas za ślepe przywiązanie do ziemi. Jednak
gdyby nie to, nie byłoby nas, mówilibyśmy po rosyjsku, niemiecku.
Miłość do ojczyzny pozwalała nam
przetrwać w przeszłości. I teraz też
przetrwamy - zapewnił.
I Biblia, i gazeta
W niedzielę, 7 lutego, przedstawiciele rolniczego protestu uczestniczyli w Mszy św. sprawowanej
w ich intencji w kościele Świętej
Trójcy pod przewodnictwem
ks. kan. A. Kieliszka. W homilii
kapłan zacytował słowa mówiące,
że podczas modlitwy należy mieć
w rękach i Biblię, i gazetę, by to,
co się aktualnie dzieje w świecie,
oceniać w świetle Pisma Świętego. - Widzimy trwające od wielu
dni protesty rolników, którzy chcą
w ten sposób zwrócić uwagę na
dramatycznie pogarszającą się sytuację polskiej wsi. Problemy te powinny być rozwiązywane w świetle
Bożym, zgodne z chrześcijańskimi
zasadami: sprawiedliwości, solidarności, odpowiedzialności, braterstwa - podkreślał ks. A. Kieliszek.
Po Mszy św. odczytano odezwę
rolników powiatu radzyńskiego,
w której apelowano, by Polacy nie
wierzyli w to, że UE obdarowuje
właścicieli gospodarstw wielkimi pieniędzmi. W rzeczywistości
środki te w minimalnym stopniu
rekompensują drastyczny wzrost
kosztów produkcji. W liście odniesiono się też do wpisów na forum
internetowym o pięknych i drogich
traktorach stanowiących w większości własność banków. Rolnicy
podziękowali też wszystkim, którzy wsparli ich w proteście.
AWAS
Region
www.echokatolickie.pl
POWIAT ŁUKOWSKI Ukradł ponad 350 tys. zł
997
Urzędnik-hazardzista
musi oddać pieniądze
Pod koniec października 2013 r. łukowska
policja zabezpieczyła komputer urzędnika, co do
którego istniało podejrzenie kradzieży pieniędzy
z kont Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej
w Krzywdzie. 3 lutego zapadł wyrok w tej sprawie.
Wszystko zaczęło się w styczniu 2010 r. Paweł P., pracownik
GOPS, odpowiadał za przyjmowanie wniosków dotyczących
świadczeń rodzinnych i zasiłków.
Do niego należało także wypłacanie pieniędzy. Jak się okazało,
urzędnik tworzył fałszywą dokumentację napływających do
niego formularzy, tzn. wpisywał
do nich zmyślone nazwiska, numery dowodów, i na tej podstawie przelewał na swoje konto np.
becikowe czy inne należności.
Samorząd stracił w ten sposób
ponad 350 tys. zł! Sprawa wydała
się w 2013 r., kiedy pracownicy
GOPS nie mogli znaleźć dokumentów dotyczących wypłaconych środków. Paweł P. najpierw
zaangażował się w ich szukanie,
by w końcu przyznać się do winy.
Gdy sprawa trafiła do prokuratury, poprosił o wymierzenie kary
bez przeprowadzania rozprawy.
Sąd przystał na tę propozycję.
Grzywna i terapia
3 lutego w Sądzie Okręgowym w Lublinie zapadła decyzja
o ukaraniu Pawła P. oraz jego
pomocnika - Jakuba D. Urzędnik został uznany winnym popełnienia przestępstwa z tytułu
art. 271 kodeksu karnego, który
mówi: „Funkcjonariusz publiczny lub inna osoba uprawniona do
wystawienia dokumentu, która
poświadcza w nim nieprawdę
co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze
pozbawienia wolności od trzech
miesięcy do lat pięciu”. W kolejnym paragrafie czytamy, że jeśli
sprawca dopuszcza się powyższeŁaskarzew go czynu w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej,
grozi mu od sześciu miesięcy do
ośmiu lat więzienia. Ostatecznie
Paweł P. został skazany na cztery
lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na osiem lat. Musi także zapłacić grzywnę w wysokości
400 stawek dziennych po 50 zł.
Wyrokiem sądu urzędnik został
również zobowiązany do podjęcia leczenia w poradni leczenia
uzależnień. Bowiem jak wynika
z opinii biegłych psychologów,
mężczyzna jest patologicznym
hazardzistą. To właśnie nałóg
zmusił Pawła P. do kradzieży ponad 353 tys. zł z kont GOPS. Były
urzędnik nie może także przez
osiem lat zajmować stanowisk
w administracji publicznej związanych z odpowiedzialnością
materialną lub dysponowaniem
środkami publicznymi.
Pomocnik
także ukarany
Za kradzież publicznych pieniędzy skazano także kolegę nieuczciwego urzędnika, Jakuba D.,
na którego konto wpływała część
środków wyłudzonych przez
Pawła P. Pomocnik przekazywał
je głównemu oskarżonemu. Za
udział w kradzieży sąd wymierzył mu karę roku pozbawienia
wolności w zawieszeniu na trzy
lata. Musi też zapłacić grzywnę
w wysokości 100 stawek dziennych po 20 zł. Miejmy nadzieję,
że ukaranie złodziei publicznych
pieniędzy będzie ostrzeżeniem
dla innych nieuczciwych pracowników samorządowych inWioletta Ekielska
stytucji.
Radnego Piotra
Płudowskiego
zainteresował
los wniosku
S. Dziudzika.
Łuków Nowa zakładka w BIP?
Obywatelski
wniosek o jawność
Sławomir Dziudzik, pomysłodawca wprowadzenia
w mieście budżetu obywatelskiego oraz przeprowadzenia referendum śmieciowego, wystąpił do
burmistrza Dariusza Szustka z kolejnym wnioskiem.
Tym razem chce utworzenia dodatkowej zakładki w Biuletynie
Informacji Publicznej, która zawierałaby informacje na temat podpisywanych przez samorząd umów.
Przede wszystkim
przejrzystość
„Wnoszę o rozbudowanie prowadzonego przez kierowany przez
Pana Urząd Miasta Biuletynu
Informacji Publicznej przez zamieszczenie w nim rejestru umów,
to jest powszechnie dostępnego
zestawienia w formie tabeli podlegającej bieżącej aktualizacji
w okresie miesiąca i zawierającej
podstawowe informacje o umowach zawieranych przez Urząd.
Uważam, że powinny się znaleźć
w nim, m.in., następujące rubryki: 1. - numer umowy, 2. - przedmiot zamówienia, 3. - wykonawca, 4. - wartość umowy, 5. - data
zawarcia umowy” - czytamy we
wniosku. Łukowianin motywuje
go faktem, iż podobne działania
podjęły sąsiednie samorządy, np.
Biała Podlaska. „Pragnę wskazać,
że utworzenie i udostępnienie takiego rejestru w ramach Biuletynu
Informacji Publicznej wpisywało-
by się w ogólny nurt zwiększenia
przejrzystości i jawności działania
organów administracji publicznej,
pozytywnie wpływając na relacje
tychże organów z obywatelami,
a także budowało zaufanie obywateli do organów” - uzasadnia
swoją prośbę S. Dziudzik.
Co na to władza?
Sprawa wniosku S. Dziudzika
została poruszona podczas ostatniej sesji rady miasta. O to, co sądzą
o pomyśle władze Łukowa, pytał
Piotr Płudowski. Co odpowiedział
burmistrz? - Nie ma przeszkód, by
spełnić prośbę, ale warto się zastanowić, czy co niektórzy nie żądają
zbyt wiele - stwierdził D. Szustek,
dodając, iż każdy, kto chce uzyskać
interesujące go informacje, może
przyjść do urzędu, gdzie zostaną
mu udzielone odpowiedzi na nurtujące pytania. Burmistrz zapowiedział również, że w najbliższym
czasie dwóch pracowników magistratu weźmie udział w szkoleniu,
na którym dowiedzą się, jakie dane
mogą udostępniać społeczeństwu.
Jaki będzie los wniosku S. Dziudzika? Okaże się wkrótce.
Wioletta Ekielska
Chcę zamknąć tę sprawę
Prawomocnym wyrokiem sąd uznał byłą dyrektorkę łaskarzewskiego Zespołu
Szkół nr 2 winną pomówienia burmistrz miasta Lidii Sopel-Serei.
wyszli z propozycją zorganizowania tego posiedzenia. Na radzie
napisano skargę, która trafiła do
starosty, wojewody i biskupa siedleckiego - dodaje burmistrz
Poważne oskarżenia
W piśmie zarzucono L. SopelSerei, że groziła i zastraszała dyrektorkę. Jednak po jakimś czasie
oskarżenia wycofano, a dyrektor
ZS nr 2 napisała nawet, że współpraca z burmistrz układa się świetnie i nie ma do niej żadnych uwag.
Jednak sprawa odbiła się głośnym
echem nie tylko w lokalnym środowisku. - Co tu dużo mówić,
mam ponad 30 lat i nie chciałabym, aby, pełniąc funkcję zaufania
publicznego z wyboru, ciągnęła się
za mną zła reputacja i opinia, że
zastraszam pracowników, a, niestety, tak ówczesna dyrektor pani
Hryszkiewicz, a obecnie Pawelec,
przedstawiała to nauczycielom.
Pod skargą podpisało się 18 osób,
które nie były świadkami sytuacji
- twierdzi L. Sopel-Sereja.
Kronika
W płot
Burmistrz wygrała proces o pomówienie
Wszystko zaczęło się w 2011 r. od
dochodzenia w sprawie nieprawidłowości przy wynajmowaniu pomieszczeń przez szkołę Siedleckiemu Centrum Edukacyjnemu.
- Okazało się, że pani dyrektor
była jednocześnie szefem szkoły
publicznej i prywatnego liceum.
Poza tym pieniądze za udostępnienie pomieszczeń nie wpływały na konto miasta - mówi
burmistrz Łaskarzewa L. SopelSereja.
Śledczy badali wówczas też,
czy dyrektor nie przekroczyła
uprawnień w miesięcznych zestawieniach godzin pracowników
szkoły. Wykazano rozbieżności,
dlatego m.in. organ prowadzący placówkę chciał się przyjrzeć
bliżej sprawie. - Wtedy też zarządziłam kontrolę nadgodzin nauczycieli. Próbowałam wyjaśnić
kwestię, ale nie otrzymałam żadnych odpowiedzi. Pani dyrektor
zwołała nadzwyczajną radę pedagogiczną. Później twierdziła,
że to nie ona, lecz nauczyciele
7
Sprawa przed sądem
Dlatego burmistrz skierowała
do garwolińskiego sądu pozew
przeciwko ówczesnej dyrektorce, domagając się przeprosin. Podczas rozprawy pani dyrektor
zaprzeczyła jakoby miała pisać
na mnie skargę, a także temu, że
zwoływała radę pedagogiczną opowiada L. Sopel-Sereja.
Sąd pierwszej instancji orzekł
jednak, że doszło do pomówienia.
Dyrektorka odwołała się od wyroku. Kolejna instancja potwierdziła zarzut, uznając jednak jego
znikomą szkodliwość. - Nie do
końca się z tym zgadzam. Jednak
chcę już zamknąć tę sprawę. Niczego nie będę się domagała, tak
naprawdę chciałam mieć na piśmie to, że pod wpływem tej pani
wydarzyło się wiele niesympatycznych rzeczy. Twierdziła m.in.,
że żadnych pieniędzy z wynajmu
nie było, podczas gdy nagle zwrócono kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Wyremontowano za nie kuchnię
ZS nr 2 - wyjaśnia burmistrz, do-
Niczego nie będę się domagała, tak
naprawdę chciałam mieć na piśmie to,
że pod wpływem tej pani wydarzyło
się wiele niesympatycznych rzeczy mówi burmistrz.
dając, że dzięki wyrokowi sądu
wiele osób zrozumiało, że to nie
L. Sopel-Sereja była stroną szukającą konfliktu. - Nie uwzięłam się na
szkołę, nie chciałam jej zamknąć.
To, co się wtedy wydarzyło, było
spowodowane działaniami pani
dyrektor, która próbowała zrzucić na mnie odpowiedzialność za
własne czyny - puentuje burmistrz
Łaskarzewa.
Waldemar Jaroń
Gm. Biała Podl. 2 lutego, ok.
9.00, w Wólce Plebańskiej kierowca osobowego audi stracił panowanie nad pojazdem i uderzył
w płot posesji, uszkadzając trzy
przęsła metalowego ogrodzenia.
Właściciele oszacowali straty na
ok. 2 tys. zł. Jak się okazało, za
kierownicą samochodu siedział
kompletnie pijany mężczyzna.
23-letni mieszkaniec bialskiej gminy
miał w organizmie 3 prom. alkoholu.
Ponadto nie posiadał uprawnień do
kierowania pojazdami oraz nie miał
przy sobie żadnych dokumentów
wymaganych przy kontroli drogowej. Z ustaleń policjantów wynika, iż
zabrał samochód z posesji swojego
wujka bez jego zgody i wiedzy.
Chciał pomóc
Włodawa. 31 stycznia, ok. 20.00,
jadący ul. Piastowską 24-latek zauważył szarpiących starszego człowieka mężczyzn. Kiedy zatrzymał się,
by pomóc ofierze, jeden z napastników wsiadł do jego samochodu i odjechał w nieznanym kierunku. Chwilę po
zgłoszeniu sprawy policji pokrzywdzony wraz z funkcjonariuszami udali się
na poszukiwanie sprawców. Na jednej
z ulic zauważyli dwóch młodych
ludzi, którzy uczestniczyli w napadzie.
Mundurowi ustalili także, że skradzione audi może znajdować się na jednej
z posesji w gm. Wyryki. Przypuszczenia okazały się trafne. Do policyjnego
aresztu trafił 27-latek z gm. Wyryki,
który w chwili zatrzymania miał przeszło 2 prom. alkoholu w organizmie.
Mężczyzna odpowie za kierowanie
w stanie nietrzeźwości i krótkotrwałe
użycie pojazdu. Grozi mu do ośmiu
lat pozbawienia wolności. Właściciel
pojazdu odbierający skradzione auto
stwierdził, iż jest ono uszkodzone jego silnik uległ najprawdopodobniej
zatarciu. Koszty naprawy oszacowano
na 3 tys. zł.
Na dwóch gazach
Gm. Rokitno. 5 lutego, ok. 15.40,
w Pokiniance 46-letni kierowca
peugeota na łuku drogi stracił
panowanie nad pojazdem. Auto
uderzyło w przydrożne drzewo i po
odbiciu się od niego zatrzymało na
jezdni. Mieszkaniec gm. Rokitno oraz
jego 42-letni pasażer z obrażeniami
ciała trafili do bialskiego szpitala.
W trakcie kontroli stanu trzeźwości
kierowcy okazało się, iż ma on w organizmie blisko 1,5 prom. alkoholu.
Jednak wpadli
Region. Policjanci z Janowa Podlaskiego zatrzymali trzech sprawców
rozboju, którzy ponad miesiąc
temu napadli na 47-letniego mężczyznę. O zdarzeniu poszkodowany
powiadomił funkcjonariuszy po blisko
czterech tygodniach od jego zaistnienia. Mężczyzna został wówczas
napadnięty przez trzy pijane osoby,
które po pobiciu skradły mu z kieszeni
kurtki 1,6 tys. zł oraz dowód osobisty.
Sprawcami rozboju okazali się dwaj
bracia w wieku 24 i 26 lat, mieszkańcy
tej samej gminy co pokrzywdzony,
oraz ich 23-letni kolega. Mundurowi
ustalili, że skradzione pieniądze zostały wydane na grę na automatach.
Podczas przeszukania posesji zatrzymanego 26-latka policjanci znaleźli 30
sztuk amunicji myśliwskiej, na którą
nie posiadał wymaganego zezwolenia. Jak się okazało, mężczyzna
odbywał już karę pozbawienia wolności za rozbój, wobec czego usłyszał
w prokuraturze zarzuty w warunkach
recydywy i 5 lutego został aresztowany na trzy miesiące. Wobec dwóch
pozostałych sprawców prokurator
zastosował środek zapobiegawczy
MLS
w postaci dozoru policji. 8
diecezja
EchoKatolickie
numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r.
Mądrość serca to trwanie przy bliźnim. Czas spędzony obok chorego jest czasem świętym. To uwielbienie Boga, który
kształtuje nas na obraz swego Syna, który „nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za
wielu” (Mt 20,18). Jezus sam powiedział: „Ja jestem pośród was jako ten, który służy” (Łk 22,27).
GARWOLIN Film przed ŚDM
Przez Garwolin
do Krakowa
Fot. xmcz
Z Orędzia papieża Franciszka na XXIII Światowy Dzień Chorego
Celem konkursu organizowanego przez
parafię Przemienienia Pańskiego jest realizacja
210-sekundowego filmu mającego być zachętą
dla młodzieży z całego świata do odwiedzenia
Garwolina.
DIECEZJA Jubileusz i publikacja
Zachować cząstkę
dziejów Kościoła
Nadzwyczajna sesja kapituły kolegiackiej janowskiej zakończy obchody
jubileuszu 90-lecia jej istnienia. Sesja odbędzie się w poniedziałek, 16 lutego,
w sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Radzyniu Podlaskim.
Rozpocznie ją o 11.00 Eucharystia w intencji zmarłych biskupów
i kapłanów, odprawiona pod przewodnictwem biskupa siedleckiego
Kazimierza Gurdy. Po Mszy św. do
zgromadzonych kanoników i gości
prelekcję na temat „Zadania Kapituły określone w art. 1. p. 2 i 3 Statutu Kapituły Kolegiackiej Janowskiej” wygłosi bp Piotr Sawczuk.
o Garwolinie - „Przez Garwolin do Krakowa”. Uwaga: termin
zgłoszeń upływa 20 marca!
- Technika wykonania filmu
jest dowolna. W jego realizacji
może uczestniczyć grupa przyjaciół lub znajomych. Poszukujemy nowatorskiego pomysłu,
który zachęciłby młodych do
przyjazdu właśnie do nas - uściśla ks. W. Sobieszek.
Na uczestników konkursowych zmagań czekają atrakcyjne
nagrody, m.in. tablet z modemem
3G oraz pokrycie kosztów dojazdu na ŚDM w Krakowie. Organizatorzy przewidują ponadto
wręczenie nagrody publiczności.
Wszystkie nadesłane propozycje
zostaną udostępnione na fanpage’u „ŚDM Garwolin 2016”
w dniach od 22 do 29 marca.
Nagrodę finansową otrzymają
twórcy filmu odznaczającego się
największą liczbą tzw. polubień.
Regulamin konkursu oraz
dodatkowe informacje dostępne
są na stronach internetowych:
www.ksmgarwolin.pl,
www.
parafiagarwolin.pl, jak również
pod specjalnym nr. tel.: 508-515161. Zachęcamy do udziału!
WA
Jak źródło mądrości
W słowie wstępnym do książki
bp K. Gurda napisał: „Mam nadzieję, że to zapisane świadectwo
kapłańskiej posługi pomoże nowemu pokoleniu kapłanów na-
szej diecezji w dawaniu właściwej
odpowiedzi na nowe wyzwania
i na nowe sytuacje, w jakich mu
przyszło realizować kapłańskie
powołanie. Obyśmy i my potrafili obficie czerpać z tego samego
źródła mądrości, z którego oni
czerpali. Obyśmy z wytrwałością
budowali piękno naszego człowieczeństwa, naśladując ich wiarę,
odwagę i miłość do Chrystusa i do
Jego Kościoła. Obyśmy i my umieli dobrymi czynami zapisać nowe
karty naszej diecezjalnej, prawie
200-letniej historii”.
Celem tej publikacji, jak zaznacza we wprowadzeniu ks. prałat
R. Wiszniewski, jest „zachować
w pamięci cząstkę dziejów Kościoła na naszej ziemi. Ukazać
trud duszpasterski wielu pokoleń
kapłanów w skomplikowanych
dziejach Ojczyzny i Kościoła”.
xMCz
Krótko
I Włodawska
Pielgrzymka Rowerowa
REGION. Włodawska Grupa Rowerowa organizuje
pielgrzymkę rowerową. Odbędzie się ona w dniach
4-11 lipca. Włodawska Grupa Rowerowa pojedzie
z Chełmską Grupą Rowerową, która wyruszy na Jasną
Górę już po raz piąty. Organizatorzy zapewniają opiekę
medyczną, noclegi, wyżywienie oraz opiekę duszpasterską. Jak zapewnia lider WGR Arkadiusz Rubacha, pielgrzymka na Jasną Górę jest dobrze zaplanowana. Więcej
informacji na temat wyjazdu można właśnie u niego,
JS
pod nr. tel.: 697-057-271. Renowacja prezbiterium bazyliki
Kodeń. 9 stycznia rozpoczęto prace renowacyjne
w prezbiterium bazyliki. Działania konserwatorów
mają na celu odnowienie sklepienia, ścian, okien oraz
odrestaurowanie ołtarza, w którym jest wystawiony
na widok publiczny cudowny wizerunek Maryi z Dzieciątkiem. W sklepieniu świątyni zostaną wykute sondy,
mające odkryć kolejne
warstwy farby, jaką w kolejnych latach malowano
sufit świątyni. Możliwe, że
uda się poznać pierwotną barwę sklepień, jaką
zastosowano tuż po
zbudowaniu kościoła. To
odkrycie może lec u podstaw decyzji o nadaniu
sklepieniu bazyliki kolorów zgodnych z pierwotnie użytymi pigmentami.
Ostatnim etapem prac
konserwatorsko-remontowych będzie wymiana oświetlenia w prezbiterium, zaś ich zakończenie przewidywane jest na koniec czerwca.
Realizowane prace oraz rusztowania niezbędne dla ich
przeprowadzenia w niczym nie zakłócają funkcjonowania świątyni, w której jest sprawowana liturgia i są
prowadzone wszelkie działania duszpasterskie.
opr. KL na podst. www.koden.com.pl
fot. www.koden.com.pl
Zadaniem uczestników konkursu stanie się nakręcenie filmu
przybliżającego walory miasta
i regionu. - W lipcu 2016 r. rozpoczną się Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Liczymy na
obecność młodych z całego świata - mówi ks. Wojciech Sobieszek,
wikariusz parafii Przemienienia Pańskiego, przypominając,
iż centralne uroczystości poprzedzą tzw. Dni w Diecezjach.
- Uczestnicy ŚDM przez pięć dni
mieszkać będą w różnych parafiach na terenie Polski. Ogłoszony przez nas konkurs polega na
stworzeniu maksymalnie 3,5minutowego filmu ukazującego
walory naszego miasta, a tym samym zachęcającego do przyjazdu do Garwolina młodzież spoza
granic Polski - wyjaśnia.
Rejestracja internetowa miejsc
pobytu uczestników ŚDM rozpoczyna się w lipcu. Stąd apel
organizatorów o podejście do
zadania z zaangażowaniem i jak
najpilniejszą odpowiedź!
Prace na nośniku DVD należy przekazać bądź też wysłać na
adres parafii: ul. S. Staszica 11,
08-400 Garwolin - z dopiskiem:
„Konkurs na film promocyjny
Historia kapituły
janowskiej
Ważnym elementem sesji będzie prezentacja jubileuszowej
publikacji pt. „Kapituła Kolegiacka Janowska 1924-2014”,
której dokona dziekan kapituły
ks. prałat Roman Wiszniewski.
Jej redaktorami są: ks. prałat
R. Wiszniewski, ks. prałat Bernard Błoński, ks. kan. Henryk Sidorczuk i kanclerz kurii diecezjalnej ks. Jan Babik. Książka ukazuje
historię tej zasłużonej instytucji,
sięgającą swymi korzeniami początków diecezji siedleckiej. Jej
sercem są biogramy wszystkich
187 kanoników kapituły janowskiej mianowanych na przestrzeni 90 lat. Ponadto monografia
zawiera przetłumaczone po raz
pierwszy z łaciny na język polski
breve apostolskie „Ad perpetuam
rei memoriam” papieża Piusa XI
oraz Dekret egzekucyjny biskupa
podlaskiego Henryka Przeździeckiego. W publikacji zamieszczono
również statut kapituły, opisano
dystynktorium kanoników oraz
obrzęd instalacji kanonickiej.
16
diecezja
www.echokatolickie.pl
XI Konkurs Papieski
Konkursowe wyzwanie
„Chrzest. Polska. Człowiek” - to hasło XI Konkursu Papieskiego, który
rozpocznie się 16 lutego. W ubiegłorocznej edycji konkursu wiedzy
o życiu i nauczaniu Jana Pawła II wzięło udział prawie 5,5 tys. uczniów
szkół ponadgimnazjalnych.
Konkurs papieski to największy w Polsce konkurs dotyczący
wiedzy o życiu i nauczaniu Jana
Pawła II. Projekt jest realizowany
przez Instytut Tertio Milennio od
dziesięciu lat i z roku na rok cieszy
się coraz większą popularnością
wśród młodzieży. Głównym celem
tej inicjatywy jest - jak czytamy
na stronie www.konkurspapieski.
pl - rozpowszechnienie bogactwa
myśli i czynu Jana Pawła II wśród
młodzieży szkół ponadgimnazjalnych.
Konkurs Papieski rusza 16 lutego. W pierwszym etapie trzeba
rozwiązać quiz online. Można to
zrobić z dowolnego miejsca i w dowolnym dniu przez cały miesiąc,
aż do 16 marca. Wystarczy zarejestrować się, klikając w zakładkę „Weź udział w konkursie” na
stronie: www.konkurspapieski.
pl. Do drugiego etapu przejdą
ci, którzy udzielą minimum 51%
poprawnych odpowiedzi. Ten
etap - zaplanowany na 23 marca - także odbędzie się online, ale
KRAJ redaktor prowadzący:
ks. Andrzej adamski
kalendarz dIecezjalny
imieniny obchodzą:
17 lutego:
Ks. prałat Julian Jóźwik - emeryt w parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Garwolinie
20 lutego:
Ks. prałat Leon Łodziński - emeryt (poza diecezją)
Solenizantom składamy życzenia Bożego błogosławieństwa w pracy
duszpasterskiej i owocnego realizowania powołania kapłańskiego.
Zapowiedź wielkopostnego cyklu katechez
uczestnicy w całym kraju rozwiążą test w tym samym momencie.
Około 20 osób z każdego regionu
z najwyższą liczbą punktów przejdzie do trzeciego etapu. Będą oni
zobligowani do napisania eseju
na jeden spośród kilku tematów
podanych na stronie internetowej
konkursu. Autorzy najwyżej ocenionych prac będę je bronić przed
komisją podczas finału, 16 maja.
Dla najlepszych - przewidziano
wyjazd do Rzymu.
Konkursowi patronuje prymas
Polski, abp Wojciech Polak oraz
ordynariusze wielu diecezji, m.in.:
abp Stanisław Dziwisz i abp Kazimierz Nycz. Inicjatywę wspierają
kuratorzy oświaty w poszczególnych regionach, a także Związek
Polskich Kawalerów Maltańskich.
opr. KL
Przed nami Wielki Post. Od następnego numeru proponujemy Państwu
cykl tekstów poświęcony cnotom kardynalnym. Często o nich zapominamy, są traktowane jako katechizmowy „kwiatek do kożucha”. Może wielu
z nas nawet o nich nie słyszało! Tymczasem trudno przecenić ich rolę.
Jeśliby chcieć krótko zdefiniować cnoty kardynalne, należałoby powiedzieć, iż są to stałe, podstawowe sprawności, dyspozycje uzdalniające
nas do czynienia dobra - czasem wbrew wewnętrznym i zewnętrznym
przeszkodom, nawet za cenę ofiar. Innymi słowy: są to wskazówki, jak
realizować swoje chrześcijańskie powołanie w świecie, gdzie jest tyle
dylematów i rozdroży i gdzie codzienne trzeba wybierać pomiędzy
dobrem i złem. Sugeruje to już sama nazwa „kardynalne”. Słowo pochodzi
od łacińskiego wyrażenia „cardo” czyli „zawias”, „przegub”, coś, co spaja
elementy w jedną całość. Zatem podsumowując: cnoty kardynalne mają
za zadanie zintegrować minione doświadczenia i plany na przyszłość,
deklaracje i czyny, uporządkować życie, wprowadzić w nie harmonię, ład
i pokój. Uczynić je jednością. Czyli pomóc zyskać coś, co uczyni je spokojniejszym i szczęśliwszym. Za tydzień pierwszy tekst poświęcony cnocie
XPS
roztropności. Zapraszamy do lektury i wielkopostnej refleksji. fot. arch. SP w Budziskach
KRAJ Kościół
tego dnia lutego w sanktuarium Matki Bożej
Nieustającej Pomocy w Radzyniu Podlaskim odbędzie
się nadzwyczajna sesja kapituły kolegiackiej janowskiej
kończąca obchody jubileuszu 90-lecia jej istnienia
9
migawka
”Świeć, gwiazdeczko, świeć”
Tydzień Modlitw o Trzeźwość Narodu
W trosce o trzeźwość rodziny
W niedzielę, 15 lutego, rozpoczyna się 48 Tydzień Modlitw o Trzeźwość
Narodu. Będzie on przebiegał pod hasłem: „Abstynencja dzieci troską
rodziny, Kościoła i narodu”.
48 TYDZIEŃ MODLITW O TRZEŹWOŚĆ NARODU
W nawiązaniu do tradycji chrześcijańskiej, Tydzień Modlitw
o Trzeźwość Narodu rozpoczyna
się w ostatnią niedzielę karnawału.
Głównym motywem jest wynagradzanie za grzechy popełniane
w czasie zabaw karnawałowych,
włączenie wiernych w nurt przebłagania za pijaństwo i inne nałogi,
a także wypraszanie łaski nawrócenia dla grzeszników. Jest to czas
refleksji, modlitwy i pokuty w intencji tych, którzy nadużywają naOPR. KL
pojów alkoholowych.
15 lutego, niedziela ekspiacji za grzechy pijaństwa
Modlitwa o miłość i trzeźwość dla wszystkich polskich rodzin, aby
były domowymi kościołami.
16 lutego, poniedziałek
Modlitwa za rodziców, aby wychowywali swoje dzieci w duchu wiary,
miłości i trzeźwości.
17 lutego, wtorek
Modlitwa za nauczycieli i wychowawców, aby w swej pracy kierowali
się zawsze dobrem dzieci i wychowywali do wolności od uzależnień.
18 lutego, Środa Popielcowa
Modlitwa za stanowiących prawo i rządzących, aby chronili dzieci
przed rozpijaniem i demoralizacją.
19 lutego, czwartek
Modlitwa za kapłanów, aby poprzez gorliwą pracę duszpasterską,
pomagali dzieciom zachować abstynencję od alkoholu.
20 lutego, piątek
Modlitwa za młodzież, aby trwając w trzeźwości, przygotowywała się
do pełnienia odpowiedzialnych zadań w społeczeństwie.
21 lutego, sobota
Modlitwa za dzieci, aby otoczone troską rodziny, Kościoła i narodu,
zachowywały abstynencję od alkoholu.
Krótko
Nowy dyrektor wydziału
duszpasterskiego kurii
Siedlce. Ks. dr Jerzy Duda został nowym dyrektorem Wydziału Duszpasterskiego Siedleckiej Kurii Biskupiej. Kapłan jest wykładowcą Wyższego Seminarium
Duchownego Diecezji Siedleckiej oraz Uniwersytetu
Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Ks. Duda
urodził się 28 grudnia 1972 r. w Łosicach. Na kapłana
został wyświęcony 21 czerwca 1997 r. Pracował jako
wikary w Adamowie i w parafii św. Stanisława w Siedlcach. W 1999 r., po dwóch latach pracy w kraju, wyjechał
do Moskwy. Tam został wikariuszem przy katolickiej
parafii św. Piotra i Pawła. W Moskwie ks. Duda zajmował
się przede wszystkim pracą z młodzieżą. Po trzech latach
bardzo wytężonej i ofiarnej pracy w Moskwie kapłan
wrócił do Polski i jesienią 2002 r. rozpoczął studia specjalistyczne z patrologii w KUL.
Ks. Duda zastąpił na stanowisku ks. dr. Marka Paluszkiewicza, który został zwolniony z funkcji dyrektora
wydziału duszpasterskiego przez bp. Kazimierza Gurdę
na własną prośbę. Ks. Paluszkiewicz pozostaje nadal dyrektorem Biura Turystyczno Pielgrzymkowego Diecezji
Siedleckiej „Arka”, dyrektorem Wydawnictwa Diecezji
Siedleckiej UNITAS oraz dyrektorem Fundacji Pamięci
OPR.KO
Unitów Podlaskich „Arka”. 17 stycznia dzieci ze Szkoły Podstawowej w Budziskach (parafia Wola Zadybska)
kolędowały w Domu Pomocy Starszym w Woli Gułowskiej. Pod czujnym okiem
katechetki Teresy Boman oraz Zofii Ostałowskiej, mamy jednej z uczennic,
dzieci zaprezentowały w przedstawieniu jasełkowym popularne polskie kolędy
i pastorałki. Ich występ wywołał żywiołową reakcję widzów - podopiecznych
placówki i został nagrodzony gromkimi oklaskami. Na koniec mali aktorzy zostali
ugoszczeni herbatą i słodyczami. Otrzymali też zaproszenie na przyszły rok.
Natomiast 18 stycznia w kościele parafialnym Matki Bożej Nieustającej Pomocy
w Woli Zadybskiej uczniowie klas II-V SP wystawili „Misterium o Narodzeniu Pana
Jezusa”, przygotowane pod opieką T. Boman. Młodzi aktorzy przypomnieli to,
co dokonało się ponad 2 tys. lat temu i codziennie dokonuje się na wszystkich
ołtarzach świata. Zaprezentowali również kolędy i pastorałki. Wszyscy
zebrani w kościele z uwagą i w wielkim skupieniu przeżywali występy oraz
przedstawione treści. Dzieci i młodzież zostali nagrodzeni gromkimi brawami.
Na zakończenie kierujący parafią w Woli Zadybskiej ks. Włodzimierz Wąsowski
TB
podziękował dzieciom za ich zaangażowanie i wystawioną sztukę.
Reklama
diecezja
EchoKatolickie
numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r.
fot. www.koden.com.pl
Doroczne spotkania w Kodniu gromadzą amazonki przed wizerunkiem Maryi
w kodeńskim sanktuarium.
KODEŃ Biała Podlaska Propozycja dla dzieci
Podróż przez
pięć krajów
Od 2 do 6 lutego przy kościele Chrystusa
Miłosiernego odbywały się spotkania w ramach ferii
parafialnych. W zajęciach każdego dnia brało udział
prawie 50 dzieci.
VI Pielgrzymka Amazonek
Fot. AWAW
10
Zawierzyły Maryi
8 lutego do matki Bożej Kodeńskiej - Królowej
Podlasia i Matki Jedności po raz kolejny przybyły
panie należące do stowarzyszenia „Amazonki”.
Doroczne spotkania amazonek
odbywają się zawsze na początku
lutego, w nawiązaniu do przypadającego 5 lutego wspomnienia
św.Agaty. Pochodząca z Sycylii
dziewica i męczennica żyła w III w.,
a uznawana jest za orędowniczkę
w chorobach piersi i patronkę kobiet po mastektomii.
Spotkanie w sanktuarium kodeńskim zorganizował diecezjalny duszpasterz służby zdrowia
ks. dr Piotr Pielak. Do Kodnia
przyjechało łącznie ok. 80 pań
z Siedlec, Białej Podlaskiej i Łukowa, zarówno w zorganizowanych grupach, jak też indywidualnie pątniczki. Pielgrzymka
rozpoczęła się około 10.00, od
spotkania przy kawie, herbacie
i regionalnym sękaczu. Następnie panie przeszły do bazyliki,
by przed Madonną Kodeńską
odmówić różaniec. W południe
rozpoczęła się Eucharystia, której przewodniczył kustosz sanktuarium o. Bernard Briks OMI.
Homilię wygłosił natomiast ks.
P. Pielak. Po Mszy św. w sali multimedialnej pątniczki wysłuchały prelekcji wygłoszonej przez
psycholog i psychoterapeutę
Martę Kozaczuk z Siedlec. Po
spotkaniu był wolny czas na posiłek, rozmowy i indywidualne
medytacje. Pielgrzymka zakończyła się o 16.15 aktem zawierzenia przed cudownym obrazem
Matki Bożej Kodeńskiej.
KL na podst. www.koden.com.pl
Krótko
Spotkanie komisji synodu
Siedlce. 7 lutego w budynku kurii pod przewodnictwem bp.
Kazimierza Gurdy odbyło się spotkanie Komisji Głównej Synodu
Diecezji Siedleckiej. Celem obrad była dyskusja nad schematem statutów synodalnych. Przygotowany przez biskupa pomocniczego Piotra
Sawczuka schemat zawiera bogate wprowadzenie, gdzie znajdują się
teologiczno-prawne podstawy diecezji, kontekst eklezjalny i historyczny
powstania diecezji, obecny kształt wspólnoty diecezjalnej, uwagi o roli
synodu diecezjalnego, a także sprawy, które mogą mieć wpływ na życie
Kościoła siedleckiego. Zostały w nim także zasygnalizowane konkretne
tematy, które będą podejmowane przez poszczególne komisje synodalne: wspólnota Kościoła diecezjalnego, posługa nauczania, uświęcenia
oraz pasterzowania. Kolejne spotkanie komisji synodu odbędzie się
OPR. KO
14 kwietnia. migawka
Ferie z Bogiem
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży działające w parafii św. Mikołaja
w Międzyrzecu Podlaskim zorganizowało dla dzieci w wieku 7-13 lat
„Ferie z Panem Bogiem”. Ich miejscem była sala pod plebanią. Rodzice
przyprowadzali dzieci od 2 do 4 lutego o 10.00, a odbierali je o 14.00. Zaprosiliśmy wszystkie dzieci, które nie miały planów, a chciały pożytecznie
i miło spędzić czas. Ci, którzy do nas przyszli, nie nudzili się, mieli też
zapewnione jedzenie i picie - mówi jedna z organizatorek.
Dzieci były pod dobrą opieką. Pierwszego dnia obejrzały bajkę „Cud
Eucharystii”, tłumaczącej, co dzieje się podczas Mszy św. Następnie udały się
na Eucharystię z racji święta Ofiarowania Pańskiego. Po powrocie oraz po
posiłku wzięły udział w grach i zabawach. Kolejne dni także były ciekawe. Nie
brakowało gier planszowych i zabaw zręcznościowych, wartościowych bajek,
BZ
pieśni religijnych i rysunków. Rozśpiewana grupa uczestników ferii parafialnych w towarzystwie pięknie
ubranych animatorów.
Pięciodniowe ferie zorganizowali
członkowie Ruchu Światło-Życie.
Nie były to pierwsze tego typu spotkania - zimowe zajęcia parafialne
są już tradycją. Wspólne zabawy
odbywały się w sali chóru. Koordynatorem inicjatywy był ks. Piotr
Orłowski. - Animatorzy z Ruchu
Światło Życie, którzy prowadzą
zajęcia, są bardzo profesjonalni
w tym, co robią. Każdego dnia
przez pięć godzin non stop zajmowali się bardzo dużą grupą
maluchów. Są naprawdę wspaniali i cieszę się, że mogłem z nimi
współpracować - chwali młodych
kapłan. Spotkania rozpoczynały
się o 9.00. Poszczególne dni wypełnione były różnymi zabawami,
śpiewami, zajęciami plastycznymi
i tańcami. Stałym punktem był
wspólny posiłek. - W przygotowanie ferii zaangażowało się około
17 osób z Ruchu Światło-Życie.
W zajęciach uczestniczyli uczniowie szkół podstawowych, choć nie
brakowało również przedszkolaków. Mieliśmy także kilkoro dzieci spoza parafii. W ubiegłym roku
z ferii skorzystało 35 osób, w tym
roku liczba chętnych skoczyła do
50. O feriach informowaliśmy
m.in. podczas ogłoszeń parafialnych. Myślę, że cel został osiągnięty - podkreśla ks. Piotr.
Rozśpiewane
towarzystwo
Jedną z animatorek była Wiktoria Grajcar, uczennica bialskiego
liceum katolickiego. Przyznaje, że
w zimowisku uczestniczy już od
sześciu lat. Najpierw przychodziła
jako uczestnik, a teraz sama angażuje się w przygotowanie i prowadzenie zajęć.
- Program obmyślaliśmy przez
trzy tygodnie. Postanowiliśmy, że
przez kolejne pięć dni będziemy
„odwiedzali” po jednym kraju.
Byliśmy w Brazylii, Rosji, Chinach
i Włoszech. Ostatniego dnia zwiedzaliśmy Polskę. Każdego dnia
uczyliśmy dzieci nowych piosenek.
Okazało się, że tegoroczna grupa
bardzo lubi śpiewać z akompaniamentem gitary. Chcieliśmy, by ten
czas najmłodsi spędzili ciekawie
i miło, by nie musieli siedzieć sami
w domu - tłumaczy Wiktoria.
Przygotowanie do ferii i prowadzenie zajęć są bardzo czasochłonne, ale młodzi nie czują się stratni.
- Bardzo podobają mi się te spotkania. Lubię pracować z dziećmi.
To nasz drugi, po rekolekcjach
wakacyjnych, sztandarowy punkt
w życiu oazowym. Wycofać się?
Nie ma takiej opcji - przekonuje
z uśmiechem moja rozmówczyni.
Dobra reklama Oazy
Wśród prowadzących był tylko
jeden chłopak. Marek Fijałkowski,
bo o nim mowa, podkreśla, że ferie parafialne traktuje jako sprawdzian swoich animatorskich umiejętności. - Możemy przekonać się,
czy posiadamy umiejętności organizacyjne, czy umiemy przygotować zajęcia dla dzieci, czy jesteśmy
w stanie dobrze animować ich
wolny czas i nauczyć czegoś nowego, ciekawego. Oprowadzając
wirtualnie po pięciu krajach, pokazywaliśmy dzieciom świętych,
którzy z nich pochodzą. Na zajęciach spotkałem wiele osób, które
przychodziły w ubiegłym roku,
ale pojawiły się też nowe twarze
- mówi Marek. Dodaje, że dzięki
rekolekcjom wiele dzieci poznaje
Oazę i potem do niej dołącza.
- Zdecydowanie warto poświęcić swój czas na pomoc przy
organizacji takich ferii. Podczas
planowania zajęć mogliśmy liczyć
na pomoc ks. Piotra i księdza proboszcza Jacka Owsianki. To on zatroszczył się o zakup potrzebnych
materiałów i produktów przydatnych do sporządzenia posiłków.
Dla nas całe to przedsięwzięcie jest
niezwykle budujące. Cieszę się, że
możemy pokazywać żywy Kościół
AWAW
- podsumowuje Marek. KONKURS
Rekolekcje w drodze
Wraz z Diecezjalnym Centrum Pielgrzymkowo - Turystycznym
„ARKA” zapraszamy na autokarową pielgrzymkę do Matki Bożej
Ostrobramskiej w Wilnie.
Odbędzie się ona w dniach 6-8 marca. Pielgrzymi odwiedzą Sokółkę, Suchowolę, Wilno,
Troki, Studzieniczną oraz Rajgród. Pierwszego
dnia zaplanowano przyjazd do Sokółki (miejsce Cudu Eucharystycznego), adorację i wspólną
modlitwę. Potem nastąpi przejazd do Suchowoli
- rodzinnej parafii bł. ks. J. Popiełuszki, oraz do
Sanktuarium MB w Studzienicznej. Po dojeździe do
Wilna zaplanowana jest Koronka do Miłosierdzia
Bożego, zakwaterowanie w hotelu, obiadokolacja,
wspólna modlitwa i podsumowanie dnia.
Drugi dzień to zwiedzanie Wilna, m.in. Góry
Krzyży, nawiedzenie kaplicy z cudownym obrazem
Matki Bożej Ostrobramskiej, cmentarza na Rossie,
miejsca kultu św. S. Faustyny. W ciągu dnia znajdzie
się czas na prywatną modlitwę, Kaziuki wileńskie
(słynny jarmark odbywający się od 400 lat w Wilnie
w związku z dniem św. Kazimierza).
Trzeciego dnia pielgrzymi przejadą z przewodnikiem do Trok, by zwiedzać zamek i dzielnicę karaimską, po czym nastąpi powrót do Polski. W drodze
powrotnej zaplanowany jest przejazd do Rajgrodu
i nawiedzenie cudownego obrazu Matki Bożej Królowej Rodzin.
Cena pielgrzymki wynosi 480 zł, a obejmuje: przejazd autokarem, dwa noclegi w hotelu (pokoje dwu-
osobowe), dwa śniadania i dwie obiadokolacje oraz
regionalny obiad w Trokach, obsługę przewodnika
przez dwa dni, bilety wstępu, opiekę pilota i księdza,
ubezpieczenie KL i NNW. Zapisy odbywają się pod
nr. tel. 882-114-244, email: [email protected]. Wymagany dokument to dowód osobiJAG
sty. Diecezjalne Centrum Pielgrzymkowo-Turystyczne „ARKA” ufundowało dla naszych czytelników
jedno miejsce na wycieczkę do Wilna w terminie
6-8 marca 2015 r. Jeżeli wycieczka zostanie odwołana, zwycięzca otrzyma miejsce na wycieczkę
w innym kierunku, jednak w tej samej kwocie.
By wziąć udział w konkursie, należy wysłać SMS
o treści: ECHO1.odpowiedź na numer 7168 (1,23
z VAT) od czwartku, 5 lutego, od godz. 10.00, do
środy, 11 lutego, do 22.00. Wygra osoba, która
najciekawiej odpowie na pytanie: „Czy warto
odwiedzić Wilno i dlaczego?”. Uwaga - odpowiedź
nie może przekroczyć 160 znaków. Regulamin
znajduje się na stronie www.echokatolickie.pl.
Nazwisko zwycięzcy zamieścimy w 8 numerze
„Echa”.
diecezja
fot. o. MS
www.echokatolickie.pl
POLSKOWOLA Kościół
11
68 rocznica śmierci ks. Niedzielaka
Ziarno
wydaje plon
W nocy z 5 na 6 lutego 1947 r. został
uprowadzony z plebanii i brutalnie zamordowany
przez funkcjonariuszy UB proboszcz parafii
Polskowola ks. Lucjan Niedzielak, kapelan
AK i WiN, po 1944 r. wspomagający oddziały
powstania antykomunistycznego. W rocznicę jego
śmierci Inspektorat Radzyń Zrzeszenia Wolność
i Niezawisłość obchodził Dzień Patrona.
Uroczystości pogrzebowe o. Antoniego Kwaśniewskiego OMI odbyły się 6 lutego w kościele św. Augustyna w Różance.
DIECEZJA Pogrzeb misjonarza
Pracował
dla Ewangelii
30 stycznia, przed północą, w szpitalu w belgijskim Genk odszedł do Pana syn
podlaskiej ziemi o. Antoni Kwaśniewski OMI. Zmarł w 66 roku życia, 45 roku
profesji zakonnej i 39 roku kapłaństwa.
Żegnali go najpierw jego parafianie na Mszy św. w kościele w Maasmechelen, gdzie ostatnio pracował jako proboszcz flamandzkiej
parafii. Następnie ciało zmarłego
przewieziono do rodzinnej Różanki k. Włodawy. 6 lutego w kościele parafialnym św. Augustyna
pod przewodnictwem biskupa
siedleckiego Kazimierza Gurdy,
z udziałem wszystkich księży z dekanatu włodawskiego oraz z liczną
obecnością współbraci misjonarzy
oblatów, odbył się pogrzeb misjonarza. Trumna z ciałem zmarłego
spoczęła przy centralnym krzyżu,
na cmentarzu w Różance nad Bugiem.
Misja ojca Antoniego
Śp. Antoni Kwaśniewski urodził
się 10 września 1949 r. w miejscowości Stawki k. Włodawy jako
trzeci syn Leona i Zofii (z domu
Kurei). Po szkole podstawowej,
którą ukończył w 1964 r., rozpoczął naukę w Niższym Seminarium Duchownym Misjonarzy
Oblatów MN w Markowicach
na Kujawach. 7 września 1969 r.
wstąpił do nowicjatu tej rodziny
zakonnej w Obrze, w Wielkopolsce. Tam odbył siedmioletnią
formację przygotowującą do życia
zakonnego i kapłaństwa. 8 września 1970 r. złożył śluby zakonne, zaś 20 czerwca 1976 r. przyjął
z rąk arcybiskupa poznańskiego
Antoniego Baraniaka sakrament
święceń.
Na pierwszą placówkę władze
zakonne posłały go do Milanówka
pod Warszawą, gdzie był wikariuszem i katechetą. Jego wielkim pragnieniem była praca na misjach.,
dlatego w październiku 1977 r.
przełożeni przychylili się do jego
prośby i skierowali do Kamerunu. Po kilkumiesięcznym kursie
języka francuskiego wyjechał do
Afryki, gdzie w Madingrin zaczął
posługę misyjną. Pracował tam od
1978 r. u boku o. Stanisława Jankowicza OMI. Następnie przeło-
Wydaje mi się,
że pracujemy
dla Ewangelii
w czasach
dziejów
apostolskich.
Jesteśmy tutaj
w pierwszych
40 latach
Kościoła
- mówił
do przyjaciela
śp. o. Antoni.
żeni skierowali go do największej
misji w Kamerunie - w Bibemi,
gdzie budował kościół. Potem
była kolejna misja w Boulai I’Bib,
gdzie m.in. uczył ludzi sadownictwa, następnie misja w Ngaundi
Gari Gombo w lasach równikowych, tam organizował placówkę
od podstaw, wybudował ośrodek
zdrowia, sprowadził siostry franciszkanki. I na koniec - odległa
misja w Massea, do której trzeba było się przeprawiać promem
przez rzekę Bomba.
„Taka to już
jest miłość służebna”
W 2008 r. ze względu na stan
zdrowia sterany 30-letnią pracą na
misjach o. Antoni powrócił z Kamerunu do Europy i został skierowany do Delegatury Polskiej we
Francji - Beneluksie.
Pierwszy rok pracował w polskiej parafii we francuskim Lens.
W 2009 r. został przeniesiony do
Belgii. Po krótkim okresie pracy
w Rhode-St-Genèse przejął placówkę w Maasmechelen. Aby móc
pracować wśród Belgów, mając
63 lata podjął naukę języka flamandzkiego.
W ostatnich miesiącach życia
bardzo ciężko chorował. Przeszedł
zabieg tracheotomii. Przez wiele
tygodni pozostawał w śpiączce
farmakologicznej. Mimo że zachował świadomość, nie był w stanie
porozumiewać się z otoczeniem.
Jego przyjaciel o. Stanisław
Jankowicz OMI, który wygłosił
homilię na pogrzebie, wspominał
rozmowy, jakie prowadzili ze sobą
w Madingrin. Kiedyś o. Antoni powiedział: „Stasinek! Ja tak myślę:
nie poszliśmy za Jezusem w kurzu i spiekocie Galilei, ale idąc za
Nim tu, też połykamy inny kurz:
harmatan znad Sahary… i jeszcze
większy upał…, i dzielimy życie
z tutejszym ludem. Taka to już jest
miłość służebna”. A innym razem:
„Wydaje mi się, że pracujemy dla
Ewangelii w czasach dziejów apostolskich. Jesteśmy tutaj w pierwszych 40 latach Kościoła. Po nas
Afrykanie będą spisywać dzieje
apostolskie swym życiem… Może
spotkanie religii tradycyjnych
z Ewangelią, może spotkanie islamu z chrześcijaństwem, Ewangelii
z Koranem stawać się będzie bez
przemocy…”.
Taki był o. Antoni: refleksyjny,
gorliwy, ogromnie pracowity, ciągle się spieszył, wręcz biegał, tak
że Afrykańczycy za nim nie nadążali.
Jago zawody się skończyły. Dobiegł do mety. Niech spoczywa
w Chrystusie.
o. Mirosław Skrzydło OMI
Eucharystię sprawowali proboszcz parafii św. Jana Apostoła i Ewangelisty
ks. Marek Chojnowski oraz kapelan radzyńskiego Inspektoratu Zrzeszenia WiN
ks. Zbigniew Rozmysł.
W sobotę, 7 lutego, w wieczornej Eucharystii sprawowanej
w kościele w Polskowoli udział
wzięli członkowie WiN, na czele
z szefem sztabu prof. Dariuszem
Magierem, delegacja tutejszej
Szkoły Podstawowej noszącej
imię bohaterskiego kapłana oraz
parafianie. Eucharystię sprawowali proboszcz parafii św.
Jana Apostoła i Ewangelisty ks.
Marek Chojnowski oraz kapelan radzyńskiego Inspektoratu
Zrzeszenia WiN ks. Zbigniew
Rozmysł.
Ks. M. Chojnowski w słowie
wstępnym nawiązał do słów Listu do Hebrajczyków: „Pamiętajcie o przełożonych, którzy głosili
wam Słowo Boże, i rozpamiętujcie koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę”. Przypomniał, że
ks. L. Niedzielak był przełożonym
tej wspólnoty, głosił tu słowo Boże.
- Chcemy dziękować za dar jego
życia i rozpamiętywać jego ostatnie chwile, gdy został wyprowadzony z plebanii i zastrzelony
w mroźną lutową noc. Chcemy
uczyć się od proboszcza i patrona, jak naśladować jego miłość
do Boga i ojczyzny.
Upominamy się
o swych bohaterów
- Wybraliśmy sobie ks. L. Niedzielaka jako patrona naszych
działań, pracy, patriotycznych
starań dla ojczyzny, ponieważ
stwierdzamy, że ziarno, które
wpadło w glebę - ziarno życia
ks. Niedzielaka - musi wydawać
plon - mówił w homilii ks. Rozmysł. - Oto teraz, po tylu latach,
naród zaczyna się upominać
o swych bohaterów i w nich szukać światła do życia, postępowania. Odkrywa szczątki, wydoby-
wa kości, z czułością i pietyzmem
stara się je pochować. Powstaje
coraz więcej inicjatyw, grup patriotycznych gromadzących często młodych ludzi, którzy w żołnierzach wyklętych, ludziach
takich, jak ks. Lucjan, szukają
dla siebie bohaterów, których
mogliby naśladować, za którymi mogliby pójść. Wcześniej
czy później naród wydobędzie
swych bohaterów z ziemi, złoży
ich szczątki w godnych grobach,
będzie się na nich modlić - zaznaczył.
Bronił wiary,
polskości, moralności
Zwracając się do miejscowych
uczestników liturgii, kaznodzieja dodał: - Macie to szczęście,
że duszpasterzem tej parafii był
ks. L. Niedzielak. - Chodził po tej
ziemi, tu się modlił, udzielał sakramentów. Może kiedyś Kościół
wyniesie na ołtarze tych wszystkich, którzy stawali w obronie
wiary, moralności i polskości
- kapłanów i świeckich, którzy
mieli niezłomne serca. Niech
Bóg błogosławi tych, którzy szukają inspiracji w tych pięknych,
mądrych, szlachetnych postaciach pochodzących z naszej
ziemi, z naszego ludu. Po Eucharystii uczestnicy uroczystości
przeszli na miejsce, gdzie został
zamordowany ks. L. Niedzielak.
Pod krzyżem upamiętniającym
męczeństwo kapłana zostały zapalone znicze i złożone kwiaty.
Ks. Zbigniew Rozmysł odczytał „Modlitwę żołnierzy wyklętych”, której tekst, umieszczony
na odwrocie obrazka z fotografią
ks. L. Niedzielaka, otrzymał każdy uczestnik uroczystości.
ANNA WASAK
12
EchoKatolickie
Formacja religijna
VI niedziela zwykła
kalendarz liturgiczny
czytania: IKpł 13, 1-2. 45-46; Ps 32 (31); 1 Kor 10, 31 – 11, 1; Mk 1, 40-45
Pewnego dnia przyszedł do Jezusa
trędowaty i upadając na kolana,
prosił Go: «Jeśli chcesz, możesz
mnie oczyścić». Zdjęty litością,
wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł
do niego: «Chcę, bądź oczyszczony». Natychmiast trąd go opuścił
i został oczyszczony.
Jezus surowo mu przykazał i zaraz
go odprawił ze słowami: «Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź
pokaż się kapłanowi i złóż za swe
oczyszczenie ofiarę, którą przepisał
Mojżesz, na świadectwo dla nich».
Lecz on po wyjściu zaczął wiele
opowiadać i rozgłaszać to, co
zaszło, tak że Jezus nie mógł już
jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych.
A ludzie zewsząd schodzili się do
Niego.
Rozważanie: ks. andrzej adamski
Pozorna oschłość,
prawdziwa dobroć
T
rąd to straszna choroba. Nawet dziś,
kiedy już jest częściowo uleczalny,
widok ludzi trędowatych budzi grozę.
Ciało ludzkie pod wpływem tej choroby
gnije i stopniowo odpada, co wiąże się
z ogromnym cierpieniem fizycznym - ale
także duchowym. Trąd bowiem wyłącza
człowieka ze społeczeństwa, nie pozwala mu
normalnie w nim funkcjonować. Skazuje go
na samotność i wyobcowanie.
„Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić” - mówi
trędowaty do Jezusa. Uczeni do dziś spierają
się, czy użyte w Ewangelii słowo należy
przetłumaczyć jako „litość” czy też jako
„wzburzenie”. Bardziej logiczna wydaje się
litość lub współczucie - jeśli jednak weźmiemy pod uwagę bóstwo Jezusa, to Jego wzburzenie nadaje całej sytuacji nowego, głębszego wymiaru. Jest to oburzenie Stwórcy,
który zobaczył swe stworzenie zniszczone
i zniekształcone. A zatem gest uzdrowienia jest nie tylko prostym usunięciem
choroby - ale jakby stworzeniem na nowo.
Przez oczyszczenie z trądu Jezus wchodzi
z chorym człowiekiem w niepowtarzalną,
niemożliwą do opisania relację, w coś na
kształt więzi łączącej artystę i jego arcydzieło. To przeżycie jest tak silne, że powoduje
u Jezusa ogromne wzruszenie - tak mocne,
że zamaskował je szorstkością. Jak bowiem
inaczej tłumaczyć zdanie mówiące, że Jezus
odprawił trędowatego (użyte przez ewangelistę słowo dosłownie należałoby przetłumaczyć: wypędził) i przykazał mu surowo, aby
nikomu nie mówił o całej sytuacji?
Spotykamy czasem ludzi, którzy na pierwszy rzut oka nie budzą naszej sympatii.
Burkliwi, małomówni, szorstcy w obejściu.
Nieraz dopiero po bliższym ich poznaniu
okazuje się, że za tą maską szorstkości
kryje się złote serce; że są to ludzie, którzy
pomogą w potrzebie i nie odwrócą się
w nieszczęściu, traktując to jako coś bardzo
normalnego. Są również tacy, którzy od
razu budzą sympatię: uśmiechnięci, dużo
i pięknie mówiący, obiecujący złote góry.
Gorzej, gdy przyjdzie do realizacji obietnic, gdy powinie się nam noga: wczorajsi
przyjaciele nagle o nas zapominają, stają się
oschli, odwracają się od nas. Pozory mylą…
Jezus daleki jest od obietnic i pięknych
słów. Nigdy nie obiecywał swoim uczniom
łatwej drogi. Obiecywał niebo i radość
w wieczności - ale zawsze mówił wprost,
że droga do zbawienia jest wąska, stroma
i trudna. Na tej drodze czeka nas wiele
doświadczeń - także pewnej oschłości,
ciemności, trudności. Czasem wydaje się,
że Pan Bóg zostawił nas samych, ukrywa
się przed nami, a nawet działa przeciwko
nam. Pamiętajmy wtedy, że Jezus wiele razy
okazywał swoją miłość do nas i współczucie
- najpełniej na krzyżu. Pamiętajmy, że On
również przeszedł próbę ogromnego cierpienia, samotności, opuszczenia. Z próby
tej wyszedł zwycięsko, a teraz jest z nami,
gdy to my ją przechodzimy. Nie dajmy się
oszukać trudnościom. Za doświadczeniem
oschłości i szorstkości, pozornego oddalenia i milczenia Boga jest Serce wypełnione
miłością i współczuciem. Serce Twórcy,
który chce naprawić swe arcydzieło, zniszczone przez trąd zła i grzechu. To naprawianie - tworzenie na nowo jest bolesne.
Tym większa będzie radość, gdy osiągnie
zamierzony skutek.
w niedzielę po kościele
Ś
Wyjść z getta osamotnienia
wiat oszalał! - zakrzyknęła
znajoma Helenki w ramach
powitania. - Córka mojej
siostry za pomocą komórki
poinformowała ją, że ta nie jest
już jej matką. Wyobraża pani
sobie?! - entuzjazmowała się.
- Nie miała odwagi, by powiedzieć jej wprost, tylko przesłała
wiadomość. A najlepszy jest
powód deklaracji - zasugerowała. - Wzburzenie siostrzenicy
wywołał fakt, że siostra nie
chciała być poręczycielką po raz
kolejny zaciąganego przez nią
kredytu. Świat oszalał - powtórzyła.
Helenka potrzebowała dłuższej chwili, by przyswoić sobie
zasłyszaną wieść.
- Oj, młodość to nadpobudliwość. Przejdzie jej… - pocieszała.
- Nie tak szybko. Jest uparta
- zastrzegła kobieta, dodając,
iż rodzinne nieporozumienie
wpędziło jej siostrę w depresję. - Załamała się. Wciąż tylko
płacze i powtarza, że dzieci są
niewdzięczne, a przecież ona
poświęciła życie, by niczego im
nie brakowało, i skarży się na
samotność.
- Samotność czy osamotnienie?
- zagadnęła Helenka z uwagą, że świat błędnie zrównał
te dwa pojęcia. - Samotność,
moja droga, może okazać się
w skutkach zbawienna. Człowiek w samotności staje przed
Bogiem na modlitwie i rozważa
Pismo Święte. Prawdą jest jednak, że współczesność nie lubi
samotności. Paradoksalnie,
nigdy nie mieliśmy tak wielu
udogodnień technicznych
sprzyjających nawiązywaniu
kontaktów, a zamiast umacniania więzi, coraz więcej ludzi
cierpi na samotność. Można
nawet żyć razem, a tak naprawdę być od siebie bardzo daleko
- zauważyła.
- No ale żeby przez telefon
zrywać kontakt? - kobieta nie
mogła sobie darować.
- Łatwiej napisać, a później wyłączyć komórkę. Powiedzenie
trudnej prawdy w oczy wymaga odwagi - uściśliła. - Słuchała
pani dzisiejszej Ewangelii?
Problemem chorych na trąd
było nie tyle wyrzucenie poza
nawias społeczeństwa, co odrzucenie - wyjaśniła Helenka,
porównując osamotnienie do
numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r.
dotyku śmierci. - Koleżanka
opowiadała mi o pochówku, którego była świadkiem
podczas wizyty na cmentarzu.
Za trumną szedł tylko ksiądz
i grabarze. Żadnego wieńca,
nawet znicza. Wreszcie żadnego znajomego, który towarzyszyłby zmarłemu w ostatniej
drodze…
- Ale żeby tak nikogo, nikogo?
- Trudno oceniać, co mogło
być powodem tej samotności.
Człowiek z natury jest stworzony do budowania relacji.
Jednak czasem ktoś spragniony
bliskości nie potrafi jej nawiązać, bo nie nauczono go,
jak uszanować bliźniego, albo
został tak boleśnie zraniony, że
boi się wyjść naprzeciw w lęku
przed powtórnym odrzuceniem. Trędowaty z Ewangelii
- wprost przeciwnie - przeszła
do puenty. - Pokonuje lęk
i zwraca się do Jezusa, ufając,
że pomoże mu On pokonać
osamotnienie. Wychodzi - jak
ktoś to ładnie ujął - z getta osamotnienia i staje się zdolny do
wybaczenia. Wygrywa z Bożą
mocą - zakończyła.
WA
Poniedziałek, 16 lutego
Czytania: Rdz 4,1-15.25; Mk 8,11-13
zy można stwierdzić, że
C
Jezus zignorował faryzeuszy?
Powiedział im przecież, że nie
otrzymają żadnego znaku, a potem wsiadł do łodzi i zostawił
ich samych. O jakim plemieniu
mówił? Jezus nie miał na myśli
wszystkich Żydów. Uczeni w Piśmie nie wierzyli, że Jezus jest
obiecanym Mesjaszem, dlatego
ciągle szukali potwierdzenia.
Ci zaś, którzy uznali w Mistrzu
z Nazaretu Syna Bożego, nie
musieli domagać się znaków.
Oni widzieli cuda i słyszeli naukę
głoszoną z mocą. Nie potrzebowali już niczego więcej. Ich
serce czuło, że spotkali Kogoś
wyjątkowego. Niestety, we
mnie ciągle siedzi zatwardziały
faryzeusz, który żąda kolejnych
znaków. Ileż razy powtarzałam:
„Jeśli jesteś Bogiem, zrób to
i tamto…”. Znaki są potrzebne,
ale nie wolno mi ich wymuszać.
Jeśli Jezus zechce, sam mi je
ześle i otworzy moje oczy, abym
je dostrzegła i zrozumiała.
Wtorek, 17 lutego
Czytania: Rdz 6,5-8; 7, 1-5.10; Mk 8,14- 21
by nakarmić wielkie tłumy,
A
wystarczyło kilka chlebów; ba,
zostało jeszcze sporo ułomków.
Takie rzeczy - tylko u Jezusa. Nie
wiemy, ilu uczniów mogło być
w łodzi podczas sytuacji opisanej
w dzisiejszej Ewangelii. Maksymalnie siedziało w niej 13 mężczyzn
(Jezus i apostołowie). Martwili
się, że mają tylko jeden chleb.
Na pytania Jezusa odpowiadali
precyzyjnie, ale ciągle nic nie
rozumieli. Pozostali ślepi, głusi
i otępiali. Jasnym było, że skoro
Jezus wcześniej nakarmił tłumy, to
zatroszczyłby się i o swoich najbliższych współpracowników. W tej
łodzi najważniejszy był Mistrz,
a nie jeden chleb. W moim życiu
jest podobnie. Widzę chorobę,
trudności czy brak pieniędzy. Dostrzegam wszystko, prócz Jezusa.
Zapominam, że On wystarczy, że
On o wszystko się zatroszczy.
Środa, 18 lutego - Popielec
Czytania: Jl 2,12-18; 2 Kor 5,20-6,3; Mt 6,1-6.16-18
jciec twój odda tobie… Moja
O
jałmużna, modlitwa i post
mają być darem. Tak - darem!
Danym z serca i z miłości Panu
Bogu. Najprzedniejszych dobrych
uczynków, bo tak nazywa je
katechizm, nie warto utożsamiać
z obowiązkiem, ciężarem czy
narzuconym przykazaniem. Jezus
uczy, by podejmować je w pokorze i cichości. „Nie patrz na ludzi.
Nie czekaj na oklaski. Nie udawaj
i nie szpanuj” - zdaje się mówić.
Bóg wszystko widzi, co więcej wynagradza to nasze dobro. Ileż
razy słyszałam, gdy ktoś opowiadał, że podzielił się z kimś kilkoma
złotymi, a potem niespodziewanie
otrzymywał dziesięć razy więcej.
Ten, kto udziela innym ze swoich
dóbr, materialnych czy duchowych, zawsze otrzymuje hojną
odpłatę. Pan widzi wszystko. I to
wystarczy.
Czwartek, 19 lutego
Czytania: Pwt 30,15-20; Łk 9,22-25
o, co najbardziej liczy się
T
w naszym życiu, to wieczność. W porównaniu do nieba
wszystko wypada blado. Tu, na
ziemi, znaczenie zdają się mieć
pieniądze, bogactwo, piękny
wygląd, młodość i sukcesy; tyle
że takimi „dobrami” nie zdobędziemy szczęścia w niebie. Cały
świat w porównaniu do królestwa niebieskiego jest niczym.
Jezus nie każe nam zdobywać
pieniędzy, robić kariery czy
stawać na głowie, by zawsze
wyglądać młodo. On mówi tylko:
„weź krzyż i naśladuj Mnie”. Tylko
tyle. Że wymaga zaparcia i poświęcenia? Że to niemodne i że
ludzie będą się śmiać? Trudno
iść śladami Jezusa, bo jesteśmy
słabi i grzeszni. Trudno tak jak
On kochać, przebaczać, myśleć
i postępować. Do nieba prowadzi
jednak wąska i stroma ścieżka.
Nie ma skrótów i obejść. Wybór
należy do nas.
Piątek, 20 lutego
Czytania: Iz 58,1-9; Mt 9,14-15
ost jest częścią naszego życia.
Pz niejedzeniem
Zazwyczaj utożsamiamy go
pokarmów mię-
snych lub rezygnacją z zabaw, ale
to za mało. Jego ideę przepięknie
wyjaśnia prorok Izajasz. Przypomina, że post to czas czynienia
miłosierdzia. Jezus nauczał, że
ci, którzy podejmują uczynki
miłosierdzia, sami dostąpią Bożej
miłości. „Twoje światło wzejdzie,
jak zorza, szybko rozkwitnie twe
zdrowie”. Dla miłosiernych Bóg
zawsze będzie na wyciągnięcie
ręki. Miłość przyciągnie Miłość. Nie
mogę powiedzieć, że wokół mnie
nie ma głodnych lub nagich, że nie
ma uciśnionych i tułaczy, że nie
ma kajdan zła i więzów niewoli. To
wszystko jest, ale ja tego nie chcę
dostrzec. Czasem trudno pomóc fizycznie czy materialnie, ale i wtedy
jest wyjście - modlitwa. Tego daru
nie wolno nikomu skąpić.
Sobota, 21 lutego
Czytania: Iz 58,9b-14; Łk 5,27-32
ezus nigdy nikim nie gardził.
Jtylko
Nie usiadł do stołu z celnikami
dlatego, że Lewi wyprawił
dla Niego ucztę. Nie zrobił tego
z grzeczności, ale z miłości i troski.
On, Syn Boga i Człowiek, w którym
nie powstało żadne zło, z miłosierdziem i przebaczeniem wchodzi
wszędzie, gdzie rozlał się grzech.
Co musiało być w Jego oczach,
skoro Lewi wstał od stołu pełnego
monet? Trudno mu było uwierzyć,
że ktoś ma dla niego dobre słowo.
Może miał o sobie złe mniemanie?
Wszak był pogardzany przez ludzi,
bo współpracował z zaborcą.
Mistrz sam wszedł do jego komory
i zawołał go. Nie robił uwag. Celnik
docenił gest Jezusa, bo przecież
wielkich przyjęć nie wydaje się bez
powodu. Lekarz przyszedł, choć
nikt Go nie wołał. Zaczęło się nowe
życie. Panie, przyjdź i do mojej
AWAW
komory. Seksmisja
fot. vladimirfloyd/fotolia.com
„Kobieta mnie bije!” - pamiętacie Państwo scenę z kultowego filmu „Seksmisja” w reżyserii Juliusza
Machulskiego? Jest rok 2044, po zawierusze wojennej zostają odhibernowani dwaj ostatni przedstawiciele
płci męskiej. Władza jest w rękach Ligi Kobiet. Feministycznej ideologii podporządkowano wszystko
- nawet historię. Ale Maks i Albercik też nie zamierzają odpuścić!
KS. PAWEŁ SIEDLANOWSKI
Nie mam zamiaru pisać o filmie,
choć jego przesłanie (powstał
w 1983 r.) z pewnością wykracza
poza treść komediowej fabuły.
Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, iż w kuriozalny sposób aktualizuje się ona na początku XXI w.
Określenie płci bowiem już dawno
przestało być samym tylko stwierdzeniem faktu, ale stało się elementem ideologicznej gry. Wiele środowisk lewicowych na całym świecie
„seksmisję” wpisało do swoich programów politycznych, czyniąc ją
narzędziem inżynierii społecznej.
Nomen omen wizja Machulskiego
z końca XX w. sprawdza się dosłownie w naszej rzeczywistości („przemysłowa” produkcja dzieci, naturalizowana szefowa Ligi Kobiet),
łącznie z ideologicznym modyfikowaniem historii (przypomnę choćby niedawne dyskusje na temat:
czy Konopnicka była lesbijką i czy
bohaterowie „Kamieni na szaniec”
mieli skłonności homoseksualne).
Wspomniana wyżej misyjność
niewątpliwie wpisana jest także
w najnowszy dokument - szalenie
kontrowersyjny i niebezpieczny dla
obowiązującego w Polsce porządku
prawnego - ratyfikowany głosami
koalicji rządzącej i lewicy 6 lutego
2015 r. przez Sejm RP.
Problemy i problemiki
Polski parlament uchwalił ustawę w sprawie przyjęcia przez
Polskę „Konwencji Rady Europy
o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy
domowej” (CAHVIO). Jak mało
któremu procesowi legislacyjnemu
ratyfikacji towarzyszyły ogromne
emocje. Dyskusje, które przy tej
okazji rozgorzały, najczęściej nie
dotykały meritum sprawy, rzadko
odwoływano się do zapisów dokumentu i jego ukrytych celów.
Na czoło wybiły się emocje. Pojawiła przy tym się niezliczona ilość
kłamstw i manipulacji - na finiszu
kampanii mogliśmy zobaczyć na-
Kościół
Formacja religijna
www.echokatolickie.pl
W czym tkwi sedno
kontrowersji
„Konwencji Rady
Europy o zapobieganiu
i zwalczaniu przemocy
wobec kobiet
i przemocy domowej”?
wet plakaty z wizerunkiem pani
premier z podbitym okiem, później
posiniaczonego prezesa Kaczyńskiego (chodziło chyba o zasygnalizowanie: jeśli nie zagłosujecie za
ustawą, będziecie winni cierpienia
maltretowanych kobiet!). Dostało
się oczywiście Kościołowi i hierarchom za wstecznictwo i rzekome
ciche tolerowanie przemocy domowej, wynikającej - a jakże! - z katolickiej nauki społecznej, gdzie,
jak to ujął red. Blumsztajn, jest
„zapisana głęboka, konserwatywna i dyskryminująca rola kobiety
w rodzinie”. Stanowczość, z jaką
środowiska lewicowe parły do ratyfikacji, pokazała, że chodzi o rzecz
o naprawdę ogromnej randze - bez
wątpienia bardziej o manifest polityczny i zapis dający podstawę do
dokonania zmian w konstytucji,
społecznej rewolucji, niż realną
troskę o los kobiet. Gdyby tak było,
w dyskusjach choć odrobinę uwagi poświęcono by np. problemom
prostytucji, pornografii, reklamy
budowanej na podtekstach erotycznych (uprzedmiotowiających
kobietę), alkoholizmu, wszechobecnej biedy. Nic z tego. Pani
prof. Środa z koleżankami mają
dużo poważniejsze zmartwienia na
głowie niż zajmowanie się takimi
„drobiazgami”.
Nie jesteśmy
zaściankiem
Jakoś umyka analizującym
przypadki rodzinnej przemocy,
patologicznych relacji czy wręcz
morderstw, które w nieodległej
przeszłości wstrząsnęły opinią publiczną w Polsce, że lwia ich część
dokonuje się w wolnych związkach,
zaś sprawcami są nader często ludzie mający w praktyce niewiele
wspólnego z moralnością chrześcijańską. Jakoś nie przebiła się w mediach informacja, iż w Europie
w niechlubnym rankingu przemocy na czele lokują się Skandynawowie, czyli mieszkańcy krajów, które
szczycą się swoją „postępowością”
i nowoczesnością i tym, że „tradycyjny model rodziny oparty na tradycji chrześcijańskiej” dawno już
został odstawiony do lamusa. I tak
w Danii przemocy doświadcza na
co dzień aż 52% kobiet, w Finlandii
- 47%, w Szwecji - 46%. Tuż za nimi
są Holandia - 45% i Francja - 44%.
To porażające liczby. Polska ze swoimi 19% (co nie zmienia faktu, że
jest to o 19% za dużo!) lokuje się na
przedostatnim miejscu w Europie.
Polki czują się znacznie bezpieczniejsze niż kobiety w innych krajach Unii. Nie jest prawdą, jak to
metodycznie od miesięcy wmawiano Polakom, że politycy prawicy,
broniąc Polskę przed przyjęciem
Konwencji, umieszczali nas w ogonie Europy. Konwencji nie przyjęły np. Niemcy i Wielka Brytania,
słusznie widząc w niej zagrożenie
dla stabilności własnego porządku
prawnego. I jakoś nie słyszałem, by
mówiono o nich, że są zaściankiem
starego kontynentu.
Drugie dno
W czym tkwi sedno kontrowersji „Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy
wobec kobiet i przemocy domowej”? Znakomita analiza została
13
przygotowany przez Instytut na
Rzecz Ochrony Prawnej „Ordo
Iuris” - odsyłam do niej. Na pierwszy rzut oka dokument wygląda
niewinnie. Ustanawia się w nim
ramy przeciwdziałania przemocy, zapewniania ochrony ofiarom
i ścigania agresorów. Ale też wyraźnie stwierdza się, iż religia jest
jednym ze źródeł przemocy, zaś
chrześcijaństwo ukazywane jest
jako jedno ze źródeł „stereotypizacji”. Jest także mowa o promocji
„zmiany w społecznych i kulturowych wzorcach zachowań kobiet
i mężczyzn w celu wykorzenienia
uprzedzeń, zwyczajów, tradycji
i wszelkich innych praktyk opartych na pojęciu niższości kobiet lub
na stereotypowych rolach kobiet
i mężczyzn”. Co to będzie oznaczać z punktu widzenia prawnego?
Trudno dziś przewidzieć skutki dużo będzie zależało od sposobu
interpretacji zapisów Konwencji.
Istnieje jednak uzasadnione podejrzenie, że stanie się ona pretekstem
do walki z Kościołem i jednoczesnego wprowadzania do polskiego
ustawodawstwa tzw. „gender mainstreaming”. Jawi się ona zatem
jako projekt gruntownej przebudowy - całej cywilizacji! Zwracali
na to uwagę w swoich oficjalnych
wypowiedziach nasi biskupi. Wagę
problemu podkreślił parę dni temu
ks. Józef Kloch, rzecznik prasowy
Konferencji Episkopatu Polski.
Napisał, że „Konwencja nie wnosi
żadnych nowych rozwiązań prawnych przeciwdziałających przemocy. Wiąże natomiast zjawisko
przemocy z tradycją, kulturą, religią i rodziną, a nie z błędami czy
słabościami konkretnych ludzi.
Konferencja Episkopatu raz jeszcze
przypomina - dodał ks. Kloch, że
Konwencja ogranicza suwerenne
kompetencje Polski w sprawach
etyki i ochrony rodziny przez nadanie uprawnień kontrolnych pozbawionemu jakiejkolwiek legitymacji
demokratycznej komitetowi tzw.
ekspertów (GREVIO), który będzie
określał, jakie standardy w polityce
prawnej, edukacyjnej i wychowawczej ma realizować Polska, oraz
rozliczać nasz kraj z opieszałości
w zmianie wciąż jeszcze obecnego
tradycyjnego modelu społeczeństwa”.
Ratyfikacja Konwencji przez
Polskę dodała skrzydeł środowiskom mającym seksmisję na
sztandarach. Zobaczymy, co zrobi
prezydent i co na temat dokumentu
powiedzą konstytucjonaliści. Starcie cywilizacji trwa.
Ciąg dalszy nastąpi
na marginesie katechizmu: ks. paweł siedlanowski
Anioły czy demony?
D
yskusje wokół konwencji
antyprzemocowej odświeżyły
obowiązujące w środowiskach lewicowych, feministycznych
stereotypowe kalki myślenia, wedle
których chrześcijaństwo - rzekomo
wyznaczając kobiecie określone role
społeczne i kulturowe, umacniając
struktury paternalistyczne (dominująca rola mężczyzny), deprecjonuje
kobiecość, spycha kobietę na margines
życia, sprowadza do roli matki i „kury
domowej” spełniającej zachcianki męża,
uniemożliwia rozwój itd. Często przy
tym przytacza się fragmenty nauczania
św. Pawła (Kol 3,18-19, Ef 5,22-30) czy
niektórych Ojców Kościoła (Tertulian
kobietę nazywał „drzwiami do piekła”,
zaś Klemens Aleksandryjski pisał:
„wszystkie powinny umrzeć ze wstydu
na samą myśl, że są kobietami”). Inni
posuwają się jeszcze dalej i twierdzą,
iż badania prastarych kultur i religii
(z epoki paleolitu) pokazują wyraźnie dominujący wówczas porządek
matriarchatu. Wg badaczy nasi dalecy
przodkowie uznawali też boskość żeńską. Świadczą o tym m.in. odnalezione
liczne figury bogiń-matek, z najbardziej
znaną Wenus z Willendorf . Brak jest
śladów wyobrażeń boga-mężczyzny.
Wyniki badań są dość kontrowersyjne,
co nie zmienia faktu, iż bardzo chętnie
odwołują się do nich feministki. Tyle
w skrócie, jeśli chodzi i zarzuty.
Przejdźmy do meritum problemu: czy
w Kościele kobiecość jest deprecjonowana? Czy jego nauczanie, tradycja
zawierają elementy dyskryminacyjne?
Czy kobieta, w myśl nauczania Magisterium jest stworzona do tego, by służyć
mężczyźnie, rodzić mu dzieci i ograniczyć swoją aktywność tylko do troski
o ognisko domowe? Zdecydowanie nie!
Na temat kobiety i pierwiastka kobiecego w Kościele powstało całe mnóstwo
opracowań. Do najznakomitszych
należy list apostolski św. Jana Pawła II
„Mulieris dignitatem”, w syntetyczny
sposób opisujący godność kobiety i jej
zasadniczą rolę w historii zbawienia.
Odsyłam do treści. Warto zwrócić uwagę na biblijne postacie kobiet. Choć Jezus
nie powołał apostołki (grono dwunastu
to mężczyźni), to przecież role Maryi,
Elżbiety, Marii Magdaleny (pierwszy
świadek zmartwychwstania!) są nie do
przecenienia. Św. Paweł, pisząc o relacji małżeńskiej - wyznaczając w niej
zadania kobiecie i mężczyźnie - w żaden
sposób nie deprecjonuje kobiecości,
a wręcz przeciwnie: odnosząc ją do miłości, jaką Chrystus umiłował Kościół,
swoją Oblubienicę, ukazuje jej nieskończoną wartość (Ef 5,22-30). Co zrobić
z wypowiedziami średniowiecznych
teologów czy Ojców Kościoła? Zapewne
należy je czytać w szerszym kontekście
społecznym, patrząc, jak wtedy w ogóle
traktowano strukturę społeczną, jak
rozumiano role mężczyzny i kobiety, jakie błędne teorie wówczas dominowały
i miały wpływ na interpretacje Objawienia. Dziś patrzymy na ich wypowiedzi
z innej perspektywy. Na pewno nauczanie Kościoła nie dyskryminuje kobiety
- wręcz przeciwnie, w ostatnich dziesięcioleciach poświęca on temu zagadnieniu bardzo dużo uwagi. Warto sięgnąć
po poświęcone temu opracowania.
PS.
Co do tytułu tekstu: kobieta to ani anioł,
ani demon. Kobiecość, nieskalana feministycznymi eksperymentami społecznymi, to kwintesencja piękna. To filar,
na którym oparty jest świat. Co byśmy
my, mężczyźni, bez kobiet znaczyli?...
14
publicystyka
EchoKatolickie
numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r.
W pierwszą niedzielę Adwentu rozpoczął się w Kościele katolickim Rok Życia Konsekrowanego. Jest on przeżywany pod hasłem: „Ewangelia, proroctwo, nadzieja - życie
konsekrowane w Kościele dzisiaj”. „Propozycja Ojca Świętego pozwala nam, jeszcze bardziej niż dotąd, dostrzec obecność Tego, który znajduje się w samym centrum życia
osoby konsekrowanej - Jezusa Chrystusa. Bycie z Nim, trwanie w Nim pozwoli na realizację charyzmatu w nowym wymiarze” - mówił w rozmowie z „Echem Katolickim” bp
Kazimierz Gurda, przewodniczący komisji Konferencji Episkopatu Polski ds. życia konsekrowanego.
Włączając się w obchody Roku Życia Konsekrowanego, na łamach naszego tygodnika pragniemy zamieszczać świadectwa osób, które twierdząco odpowiedziały na głos Pana:
„Pójdź za Mną!”. Planujemy także publikowanie cyklu artykułów dotyczących historii oraz współczesności poszczególnych zgromadzeń - ich charyzmatów i duchowości. Stąd
gorąca zachęta do współredagowania rubryki! Czekamy na świadectwa i listy.
Z miłością w sercu i chlebem na dłoni
Łatwo jest być dobrym dla tych, którzy są tacy dla nas, ale trudno być dobrym dla niewdzięcznych.
Czy jednak warto być dobrym? Sam Jezus mówi, żeby być dobrym, bo Ojciec w niebie jest dobry
dla wszystkich - dla niewdzięcznych też. Adam Chmielowski, późniejszy Brat Albert, założyciel
Zgromadzenia Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim, konsekwentnie wcielał te słowa w życie.
K
im był Brat Albert? Żołnierzem. Inwalidą. Malarzem.
Mnichem. Nędzarzem. Wielkim mistykiem.
To, co najważniejsze
Adam Chmielowski, późniejszy
Brat Albert, urodził się w Igołomi
k. Krakowa 20 sierpnia 1845 r. Wcześnie stracił rodziców: gdy miał siedem
lat, zmarł ojciec, a sześć lat później matka. Wychowaniem osieroconej
czwórki: Adasia, jego dwóch braci
i siostry zajęła się ciotka.
Brat Albert był człowiekiem o europejskim wykształceniu, absolwentem
Akademii Sztuk Pięknych w Monachium, którą ukończył w gronie takich artystów jak: Józef Chełmoński,
Maksymilian i Aleksander Gierymscy, Stanisław Ignacy Witkiewicz,
Wojciech Kossak. Przyjaźnił się też
z Heleną Modrzejewską i Henrykiem
Sienkiewiczem. Wywierał znaczny
wpływ na kształtowanie się ich poglądów na sztukę, żądając od siebie
i innych twórczości prawdziwej, autentycznej, szukając ideału piękna. Był
utalentowanym artystą - malarzem
wysoko cenionym w świecie kultury.
Jego duszy nie wystarczyła sztuka.
W rozkwicie swej twórczości porzucił pędzel i wybrał inne powołanie
- powołanie sługi ubogich. W swoim
wyborze nie był zrozumiany przez
przyjaciół, którzy uważali, że zakopał
talent i za wszelką cenę doradzali mu
zmianę decyzji.
Pewnego dnia młoda malarka Pia
Górska zadała mu pytanie: „Jak brat
mógł porzucić sztukę? Czy brat miał
prawo to zrobić?”. Brat Albert odpowiedział: „Widzi Pani, gdybym miał
dwie dusze, to bym jedną z nich malował - ale że mam jedną, więc musiałem wybrać to, co najważniejsze”.
Najwartościowszym dziełem jego
pędzla jest obraz Ecce Homo przedstawiający Chrystusa stojącego przed
Piłatem, w cierniowej koronie, ubi-
czowanego, osądzonego, w purpurowym płaszczu, który, spadając z Jego
ramion, tworzy kształt serca. Obraz
ten znajduje się w Domu Generalnym Zgromadzenia Sióstr Albertynek
w Krakowie.
Ja ich nie zostawię
Pewnego dnia w towarzystwie panów z Konferencji św. Wincentego
a’Paulo zakonnik udał się do dzielnicy
Kazimierz w Krakowie, by odwiedzić
ogrzewalnię dla mężczyzn. To, co zobaczyli uczestnicy wyprawy, wprawiło ich w osłupienie. Odrapane ściany,
kilka ław zbitych z gołych desek, bez
garści słomy, rura od żelaznego piecyka biegnąca wzdłuż całej sali, pod
którą leżały dzieci pogrążone w głębokim śnie. Ich twarze, pogryzione
przez robactwo spadające z odzieży
rozwieszonej na rurze, wyglądały jak
po ospie. Gdy panowie wyszli na zewnątrz wydawało się im, że wrócili
z przedsionka piekła. Wówczas odezwał się Brat Albert: „Trzeba wśród
nich zamieszkać. Ja ich tak nie zostawię”. Postanowienie powzięte pod
wpływem łaski wprowadza w czyn.
Zakonnik czuł się w ogrzewalni jak
ryba w wodzie, dlatego że nie miał
żadnej własności, a wokoło siebie miał
polską biedę. Co robił z bezdomnym,
który po raz pierwszy zjawił się na
progu ogrzewalni, z bezdomnym,
który się włóczył, pił, kradł, był głodny
i chodził w łachmanach? - Dajcie mu
chleba - wołał, bo wiedział, czym jest
głód męczący organizm człowieka.
Współczuć, a nie potępić
Nakarmiwszy nędzarza, prowadzono go do łaźni, ubierano w czyste
ubranie, po czym uczono go pracy,
by obudzić w nim dobrego człowieka. Brat Albert nie robił żadnych wypominków, a raczej usprawiedliwiał
złych ludzi, mówiąc, że „ludzie są
z gruntu dobrzy, a tylko nieszczęścia
i warunki ich zmieniają. Takim nie-
Każdego dnia siostry starają się być dobre jak chleb, służąc opieką
i modlitwą.
Miłość
chrześcijańska
ma wyrażać się
w konkretnych
postawach
i czynach.
W praktykowaniu miłości
nie tyle chodzi
o jałmużnę
lub o doraźne
wsparcie, ile
raczej o szacunek
dla każdego
człowieka.
szczęśliwym można tylko współczuć,
a nie potępić”.
Do nędzarzy odnosił się z dobrocią,
cierpliwością i szacunkiem. Nędzę
człowieka porównywał do kulawego
stołu i mówił: „aby podeprzeć kulawy
stół, nie można go z góry obciążać, pochylić się trzeba i z dołu podeprzeć. To
samo z nędzą ludzką. Chcąc ratować
nędzarzy, trzeba stać się nędzniejszym, aby go udźwignąć”.
Jeżeli zapytamy, co było ideą przewodnią, która przyświecała Bratu
Albertowi i pociągnęła na drogę heroizmu, to odpowiedź zawarta jest w jednym słowie - miłość. Miłość chrześcijańska ma wyrażać się w konkretnych
postawach i czynach. W praktykowaniu miłości nie tyle chodzi o jałmużnę lub o doraźne wsparcie, ile
raczej o szacunek dla każdego człowieka. Brat Albert związał się na stałe
z ogrzewalnią, siedliskiem nie tylko
nędzy, ale i występku.
Uczył pracy i modlitwy
Łatwo się mówi - zamieszkał
w ogrzewalni. Człowiek kulturalny,
subtelny, przyzwyczajony do salonów,
gdzie traktowano się z największą
kurtuazją, nagle i dobrowolnie skazuje się na przebywanie w brudzie,
zaduchu, w towarzystwie nałogowych
pijaków o rozwydrzonych instynktach, zawodowych złodziei i morderców. Tam, gdzie żaden policjant nie
poszedłby w pojedynkę z obawy, że
poturbują, zjawił się samotny, bezbronny człowiek o jednej nodze, bez
żadnego oręża, ale jedynie z miłością
w sercu i z chlebem na dłoni. Mówił:
„trzeba być dobrym jak chleb, który
leży na stole i z którego każdy może
sobie ukroić, jeżeli jest głodny”.
Brat Albert do ogrzewalni przyjmował wszystkich. Tam uczył pracy
i modlitwy. Nie myślał o zakładaniu
nowych zgromadzeń zakonnych, ale
widząc niewystarczalność własnych
wysiłków, z ogromną radością przyjął do współpracy ludzi dobrej woli,
którzy się do niego zgłaszali, pragnąc
zmienić układy społeczne w imię zasad Ewangelii. W ten sposób dał początek dwom rodzinom zakonnym sióstr albertynek i braci albertynów.
Naśladowczyni
i strażniczka
Pilną uczennicą, wierną naśladowczynią i strażniczką spuścizny św.
Brata Alberta była bł. siostra Bernardyna - Maria Jabłońska. Chociaż była
wesołego usposobienia i opromieniał
ją złoty humor, biła od niej powaga,
wielka inteligencja, jasność umysłu,
silna wola i niezwykła dobroć serca.
Zdumiewało ją to niezmiernie, że zakonnik mówił o swoich ubogich ze
wzruszeniem, patrzył na nich z czcią
i miłością, że polecał jej nie tylko usługiwać im z pokorą i poświęceniem,
ale… kochać.
Później s. Bernardyna została mianowana przez Brata Alberta przełożoną generalną. Stanowisko to piastowała w nowym zgromadzeniu aż do
swojej śmierci, strzegąc wiernie charyzmatu założyciela. Zmarła, polecając: „Czyńcie wszystkim dobrze”.
s. Dolorosa Bazylczuk,
albertynka z Nowego Opola
Wspierać dobrą radą i modlitwą
Św. Brat Albert troską i miłością otaczał
bezdomnych, bezrobotnych, samotnych,
odepchniętych, cierpiących oraz potrzebujących
różnorodnych form pomocy.
W
spółcześnie siostry
naśladując go, śpieszą do ludzi najbardziej potrzebujących
pomocy, pozbawionych środków
do życia, opuszczonych, chorych
i borykających się z różnymi problemami, by wspierać ich troskliwą opieką, dobrą radą i modlitwą.
Szerząc dzieło św. Brata
Alberta
Terenem pracy sióstr są: przytuliska otwarte dla bezdomnych, gdzie
można otrzymać nie tylko dach nad
głową, ale również inna opiekę dla
tych, którzy często pozbawieni są
najbardziej elementarnych warunków egzystencjalnych; domy opieki
dla ludzi starszych, przewlekle i nieuleczalnie chorych, niepełnosprawnych dorosłych i dzieci; zakłady
opiekuńczo-lecznicze; kuchnie dla
głodnych, gdzie można bezpłatnie
otrzymać posiłek; hospicja dla ludzi
u kresu swego życia; domy dla księży emerytów, domy samotnej matki, domy małego dziecka i żłobki.
Poza tym siostry pracują przy parafiach w charakterze zakrystianek,
katechetek, organistek i opiekunek
dla chorych i ubogich. Ponadto po-
dejmują pracę poza granicami kraju, głosząc tam Chrystusa i szerząc
dzieło św. Brata Alberta.
Na terenie diecezji siedleckiej
znajdują się trzy domy sióstr albertynek. W Siedlcach przy ul.
Cmentarnej 18 przebywają siostry
emerytki. Siostry codziennie wydają 20 porcji suchego prowiantu
osobom pukającym do klasztornej
furty. W Nowym Opolu, w budynku seminaryjnym mieści się
Dom Księży Emerytów. Aktualnie
siostry obejmują opieką 15 księży
seniorów. Siostry wykonują prace
związane z pielęgnacją chorych. Są
odpowiedzialne za pomoc medyczną, wizyty u lekarzy, podawanie leków. Dbają o utrzymanie czystości
i porządku w mieszkaniach księży.
Przygotowują śniadania i kolacje,
razem z księżmi uczestniczą we
wspólnej Eucharystii i razem się
modlą podczas nabożeństw.
Z miłości i do miłości
W malowniczym Życzynie znajduje się Dom Pomocy Społecznej
dla 77 kobiet z niepełnosprawnością intelektualną. Celem ośrodka
jest zapewnienie mieszkankom całodobowej opieki oraz zaspokojenie
ich niezbędnych potrzeb bytowych,
opiekuńczych i wspomagających.
Siostry posługujące w DPS troszczą
się o sprawy materialne placówki
oraz potrzeby duchowe podopiecznych. Najstarsza podopieczna ma
98 lat, a najdłużej przebywająca
osoba spędza w ośrodku już 51 rok
życia. Dla nich właśnie każdego
dnia siostry starają się być jak chleb
- razem, do dyspozycji, bez limitów
i ograniczeń, w pracy, podczas zajęć terapeutycznych, spotkań rodzinnych, na modlitwie.
Człowiek może mieć wszystko,
ale gdyby nie miał miłości, jak
mówi św. Paweł, byłby niczym.
Miłość jest podstawą w życiu
chrześcijanina, który został stworzony z miłości i do miłości. Św.
Jan Paweł II podczas Mszy świętej
kanonizacyjnej Brata Alberta 12
listopada 1989 r. powiedział: „Życzę, aby ten święty, który był dla
wszystkich <<dobry jak chleb>>,
dopomógł wszystkim Polakom na
odzyskanie wzajemnej dobroci”.
s. Dolorosa Bazylczuk,
albertynka z Nowego Opola
Szczegółowe informacje o zgromadzeniu można znaleźć na stronie
internetowej: www.albertynki.pl.
Istnieje także możliwość korespondencji e-mailowej pod adresem:
[email protected] i listowej (Dom
Księży Emerytów, Nowe Opole,
ul. Seminaryjna 26, 08-110 Siedlce,
skr. poczt. 100 ). W sposób szczególny zachęcamy osoby pragnące
rozeznać swoje powołanie.
temat tygodnia
www.echokatolickie.pl
Dzisiaj również jedyną obroną jest tożsamość kulturowa oparta na dziedzictwie
chrześcijańskim. Problem tylko w tym, że tego nie rozumieją nie tylko politycy,
ale również gros naszych rodaków.
czytaj str. 21
pedagog w Katolickiej Szkole
Podstawowej w Siedlcach
Sześciolatek w klasie
pierwszej
- tak czy nie?
Zmiany w oświacie dotyczące obniżenia wieku gotowości szkolnej
nadal budzą wiele kontrowersji.
Większość rodziców nie może pogodzić się z faktem, że ich sześcioletnie pociechy pójdą do szkoły.
Na podstawie swoich doświadczeń
zarówno zawodowych, jak i prywatnych - mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że nie ma
się czego obawiać. Już w ubiegłym
roku Poradnie PsychologicznoPedagogiczne były przepełnione
podaniami rodziców o wydanie
diagnozy dotyczącej gotowości
szkolnej. Rozumiem ich strach
i niepewność.
Każdy proces przystosowania
dokonuje się przez wprowadzenie zmian. Przejście dziecka
z przedszkola do szkoły będzie
dlań zawsze trudne, niezależnie
od tego, czy ma sześć, czy siedem
lat. Nowe sytuacje niosą za sobą
lęk i niepokój. Aby tego uniknąć,
należy dołożyć wszelkich starań,
aby dziecku towarzyszyło maksymalne poczucie bezpieczeństwa.
Przygotujmy naszą pociechę do
tego, co ją czeka, przekazując
proste informacje. Popracujmy nad
jego samodzielnością w zakresie
samoobsługi. Wtedy będziemy
spokojniejsi, że nasza córka czy
syn poradzą sobie w szatni albo
na stołówce. I na koniec - wzmocnijmy w dziecku poczucie własnej
wartości. Wtedy będzie mu łatwiej
pokonać stres i podnieść się po
niepowodzeniu. Przyjrzyjmy się
również szkołom - czy są gotowe
na przyjęcie sześciolatków
do pierwszej klasy.
Adaptacja to proces, a każdy proces wymaga czasu. Nie oczekujmy,
że po paru dniach obecności
w szkole dziecko w pełni zaadaptuje się w nowych warunkach. Ja posłałam swoje sześcioletnie dziecko
do pierwszej klasy. Rzeczywiście,
program, treści, metody, szkoła,
sala lekcyjne - wszystko zastałam
dostosowane do wieku i poziomu
jego rozwoju. Świetnie odnajduje
się w grupie rówieśniczej. Mam
nadzieję, że nic nie zaburzy tej
harmonii. Chcę uspokoić rodziców:
przy odpowiednim przygotowaniu
sześcioletnie dziecko w szkole odnajdzie się bez problemu. Wydaje
mi się, że „czarna legenda” nt. obecności sześciolatków w klasie pierwszej jest nieuzasadniona. Ponieważ
reforma już weszła w życie - i nie
zapowiada się, że coś w tej materii
zostanie zmienione - nie ma sensu
pogłębiać zamieszania. Lepiej wspólnie ze szkołą - zatroszczyć się
o to, by stworzyć optymalne warunki do wszechstronnego rozwoju
dla naszych pociech.
redaktor prowadzący:
kinga ochnio
Rodzice wiedzą najlepiej
W roku szkolnym 2015/2016 rodzice zostali zobligowani ustawą do posłania sześciolatków do szkoły.
Wielu z nich, patrząc na swoje pociechy, z przerażeniem myśli, że już za kilka miesięcy zasiądą one
w szkolnych ławkach, zaczną się prace domowe, dźwiganie ciężkiego tornistra i mozolne ślęczenie
nad książkami. I zastanawiają się, czy posłusznie posłać dziecko do szkoły, czy postarać się o opinię,
która stanie się podstawą do wydania decyzji o odroczeniu spełniania obowiązku szkolnego. Okazuje
się, że nie jest to takie proste.
fot. bimbo che disegna © luca472 - Fotolia
Marta Pawlak
Opinie
15
KS. PAWEŁ SIEDLANOWSKI
P
omysł posłania sześciolatków
do szkoły wzbudził masę kontrowersji. Zaskoczyło to zupełnie Ministerstwo Edukacji
Narodowej, które było przekonane,
że pomysł rozpoczęcia wcześniejszej
edukacji dzieci będzie przyjęty bez
większych protestów. Decyzję argumentowano koniecznością wyrównania szans rozwojowych, badaniami
potwierdzającymi zasadność zmiany,
praktyką w innych krajach. Wielu rodziców nie zgodziło się z MEN, zarzucając mu działanie bez porozumienia
z najbardziej zainteresowanymi, czyli
nimi, nieprzygotowanie reformy, niewzięcie pod uwagę badań, które jasno
pokazały, iż posadzenie sześciolatka w szkolnej ławce często dzieje się
z wielką szkodą dla jego rozwoju. Blisko 950 tys. osób podpisało obywatelski wniosek o referendum, w którym
zapytano by Polaków m.in. o to, czy
są za zniesieniem obowiązku szkolnego sześciolatków. Partia rządząca
(ponoć „obywatelska”) wniosek odrzuciła. Na otarcie łez pozostawiono
rodzicom ustawowy zapis wprowadzający tzw. okres przejściowy (dzieci z drugiej połowy 2008 r. mogły
pozostać w „zerówkach”) i pozwalający - w uzasadnionych przypadkach
- odroczyć spełnianie obowiązku
szkolnego przez sześciolatki. Według
różnych kalkulacji z tej możliwości
skorzystało w roku 2014 nawet 50%
spośród uprawnionych. To bardzo
dużo. I zarazem dowód stopnia społecznej nieakceptowalności decyzji
pani minister, dla której niewątpliwie
była to dotkliwa porażka.
Gotowy czy nie gotowy?
Dzieci, które przychodzą do
kl. I szkoły podstawowej, są różne:
rezolutne i ciche, łatwo nawiązujące relacje z innymi i nieśmiałe,
zamknięte w sobie, potrafiące już
czytać i liczyć oraz takie, które dopiero poznają litery i cyfry. Zależy
to przede wszystkim od pracy wykonanej z nimi w rodzinnym domu,
od poziomu przedszkola, do którego
wcześniej uczęszczało, indywidualnych zdolności ewentualnie zaburzeń rozwojowych. Coraz częściej
zdarza się, że dzieci sześcioletnie pod
względem intelektualnym są bardzo
dobrze rozwinięte. Trudniej jest
zdiagnozować poziom dojrzałości
emocjonalnej. Zagadką pozostaje,
czy i w jaki sposób obniżenie wieku
rozpoczęcia nauki w szkole wpłynie
w późniejszych latach na jego rozwój. Czas pokaże. Zapewne będzie
to uzależnione również od innych
czynników (także pozaszkolnych).
Różne badania pokazują, że w następnych latach może (choć nie musi)
nastąpić emocjonalny regres - istnieje spore prawdopodobieństwo, że
dziecko może emocjonalnie „zapaść
Coraz częściej
zdarza się, że
dzieci sześcioletnie
pod względem
intelektualnym
są bardzo dobrze
rozwinięte. Trudniej
jest zdiagnozować
poziom dojrzałości
emocjonalnej.
się”. Pamiętam ucznia, który w kl.
II cofnął się emocjonalnie do poziomu pięciolatka, choć intelektualnie
radził sobie znakomicie - być może
katalizatorem remisji stały się problemy rodzinne, które w taki właśnie
sposób chciał wyprzeć.
Kryterium mającym w zasadniczy
sposób ustawowo określać wiek rozpoczęcia nauki w kl. I jest tzw. osiągnięcie gotowości (dojrzałości) szkolnej. Czym ona jest? Na przestrzeni
lat rozumienie terminu zmieniało
się. Wedle ogólnie przyjętej wykładni poradni psychologiczno-pedagogicznych „jest to gotowość dziecka do rozpoczęcia nauki w szkole,
uzależniona od osiągnięcia takiego
stanu rozwoju fizycznego, emocjonalnego, społecznego i umysłowego,
który umożliwi sprostanie obowiązkom szkolnym”. Inaczej mówiąc, jest
to stopień rozwoju dziecka niezbędny do podjęcia obowiązków związanych z rozpoczęciem edukacji, czyli
umożliwiający mu naukę czytania,
pisania i liczenia, przystosowanie
się do wymagań, zgodne współżycie
z grupą rówieśniczą itp.
Czy informacja zawarta w teście
gotowości szkolnej - stwierdzająca,
że dziecko może rozpocząć edukację
w kl. I szkoły podstawowej - jest wystarczającym, w pełni uzasadnionym
komunikatem dla rodziców? Niekoniecznie. Owszem, dostarcza wiedzy na temat potencjalnego „pierwszaczka”, poziomu jego rozwoju, ale
wyniki badania są diagnozą jedynie
jakiejś części jego aktywności, stopnia rozwoju. Najlepiej znają je sami
rodzice. Opinie szkoły czy poradni
zawsze będą mieć wymiar tylko pomocniczy. Poza tym metodologia badań też może być różna, stąd wyniki
będą inne, w zależności od użytych
narzędzi badawczych.
Nie będzie tak łatwo
W ubiegłym roku poradnie psychologiczno-pedagogiczne
przeżywały istne oblężenie ze strony
Czy
informacja
zawarta
w teście
gotowości
szkolnej
- stwierdzająca,
że dziecko
może rozpocząć
edukację
w kl. I szkoły
podstawowej
- jest
wystarczającym,
w pełni
uzasadnionym
komunikatem
dla rodziców?
Niekoniecznie.
rodziców chcących uzyskać opinię
stanowiącą podstawę do ubiegania się o decyzję dyrektora szkoły
o potrzebie odroczenia obowiązku
szkolnego sześciolatka. Wedle powszechnej opinii odroczkę dostawali
praktycznie wszyscy zainteresowani.
Słyszałem co najwyżej o jednostkowych przypadkach, w których próba
skończyła się wydaniem dokumentu
negującego wolę rodziców. Zawsze
znalazło się „coś”, co można było
zakwalifikować jako szkolną niedojrzałość. Czy tak będzie i w tym roku?
Zobaczymy.
Panie diagnozujące dzieci w poradni psychologiczno-pedagogicznej, pytane o to, czy zastawią gęstsze
„sito” przy wydawaniu opinii stwierdzających brak gotowości szkolnej,
zapewniają, iż priorytetem dla nich
będzie, aby do kl. I poszło dziecko,
które jest gotowe do podjęcia nauki
w szkole. Jeden z rodziców, z którym niedawno rozmawiałem, relacjonował mi swoją telefoniczną rozmowę z rzecznikiem praw dziecka,
który wprost stwierdził, iż poradnie otrzymały z MEN sugestię, aby
w tym roku opinie o nieosiągnięciu
dojrzałości szkolnej przez dziecko
wydawać tylko w sytuacjach bardzo
widocznych braków (np. niepełnosprawność, choroby przewlekłe, nerwice itp. - wg prawa same w sobie nie
stanowią powodu odroczenia, choć
mogą mieć znaczący wpływ na całokształt opinii). W opiniach mogą
znaleźć się także zapisy określające
obszary, w których dziecko będzie
wymagało wsparcia, ale nie znajdzie się informacja o konieczności
odroczenia obowiązku szkolnego.
Zapewne chodzi o ocalenie reputacji
pani minister i niedopuszczenie do
ubiegłorocznej sytuacji, gdy rodzice, masowo starając się o odroczenie
obowiązku szkolnego sześciolatków,
dali wyraz temu, co myślą o reformie.
Jak będzie w tym roku? Zobaczymy.
16
EchoKatolickie
Publicystyka
numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r.
Egzorcyzm to nie hokus-pokus
Współczesna kultura kojarzy egzorcyzmy głównie z magicznym, fantastycznym widowiskiem.
Budzi ono i ciekawość, i strach. W medialnych doniesieniach bywa sprowadzony do sensacyjnego
wydarzenia. Próbkę tego mieliśmy kilka tygodni temu.
Moc modlitwy
- W czytanej w jedną z ostatnich
niedziel Ewangelii św. Marek kilka
razy wspomina Jezusa wyrzucającego złe duchy. To samo kazał robić
swoim uczniom, udzielając im mocy
egzorcyzmowania - mówi egzorcysta diecezji siedleckiej o. Franciszek
Chrószcz OMI, który należy do kodeńskiej wspólnoty oo. oblatów, tłumacząc, iż słowo egzorcyzm wywodzi
się z greckiego exorkizein, co oznacza
„wyklinać”. - Jest to rozkaz wydany
w imię Boga złemu duchowi, aby ten
opuścił człowieka. To szczególne błogosławieństwo, sakramentalium, jakiego udziela kapłan w określonych
sytuacjach i potrzebach. Egzorcyzmu
udziela się zgodnie ze specjalnym
dokumentem - Rytuałem rzymskim,
w odosobnionym miejscu, np. w kaplicy lub odpowiednim pomieszczeniu,
gdzie znajduje się krzyż oraz obraz
Maryi - wyjaśnia zakonnik, dodając,
że nauka Kościoła rozróżnia egzorcyzm uroczysty zwany wielkim, którego celem jest wyrzucenie złego ducha z opętanej osoby oraz uwolnienie
od wpływów demonicznych, a także
egzorcyzm prosty, czyli modlitwy do
indywidualnego odmawiania przez
wszystkich wiernych, np. w chwilach
pokus i dręczeń pochodzących od złego ducha. - Są to modlitwy Leona XIII,
do św. Michała Archanioła, nabożeństwo z medalika św. Benedykta. Zresztą każda modlitwa zbliża nas do Boga
i odrzuca złego ducha, dając wsparcie.
Skuteczne są Koronka do Miłosierdzia
Bożego, Różaniec czy Droga Krzyżowa
- wylicza o. Franciszek, zaznaczając, iż
pierwszego egzorcyzmu człowiek dostępuje podczas chrztu św.
Rozkazuję ci, szatanie
Choć owiany mgiełką tajemnicy,
przebieg samego egzorcyzmu dokładnie opisuje odnowiony przez Watykan
Fot. arch.
N
a początku stycznia
tego roku cały kraj
obiegły informacje
o czteroosobowej rodzinie z Lublina, która miała „odprawiać
egzorcyzmy” na własną rękę w swoim
mieszkaniu. Z powodu krzyków i hałasu, jakie dobiegały z domu, sąsiedzi
wezwali pogotowie, policję. Wszyscy członkowie trafili do czterech
różnych szpitali psychiatrycznych.
Sprawę bada prokuratura. Natomiast
kilka lat temu media obiegła wiadomość o „egzorcyzmach”, jakie dorosłe dzieci urządziły swojej 75-letniej
matce. Ponieważ schorowana kobieta
podobno nie chciała wyrzec się szatana, syn bił ją tak długo, aż zmarła.
Tragedia z Lublina zapewne posłuży programowym antyklerykałom,
zwłaszcza w kampanii wyborczej, za
dowód kościelnej ciemnoty. Prawda
jest jednak taka, że do dramatu by nie
doszło, gdyby zaangażowani w nią ludzie zwrócili się do Kościoła, który nie
pozwala nikomu na żadne „prywatne
egzorcyzmy”. Nie ma takiego człowieka, który mógłby przeciwstawić się
złemu. Świat duchów jest potężniejszy
od naszych ludzkich możliwości.
Podstawę uwolnienia
człowieka od szatana
stanowi nawrócenie
i absolutne zerwanie
ze złem.
w 1999 r. wspomniany Rytuał rzymski. Poza kapłanem mogą w nim wziąć
udział świeccy, których zadaniem jest
modlić się w intencji udręczonej osoby i pomagać księdzu w czasie potrzeby. Po rozeznaniu, czy nie ma się
aby do czynienia z zaburzeniem psychicznym, egzorcysta dokonuje oceny
zagrożenia i tego, w jaki sposób szatan
ma oddziaływać na swoją ofiarę. Następnie rozpoczyna się właściwa część
rytuału: kropienie wodą święconą,
modlitwy (litanie, czytanie psalmów
i Ewangelii). Egzorcysta kładzie ręce
na osobę dręczoną, błagając Ducha
Świętego, aby zły duch od niej odszedł,
a także tchnie w jej twarz. Na końcu,
po wyznaniu wiary lub odnowieniu
przyrzeczeń chrzcielnych, kapłan wypowiada formułę rozkazującą, wyrzucając diabła w imię Jezusa.
Zwykle modlitwa o uwolnienie
przebiega spokojnie, ale egzorcyści
twierdzą, że w rzadkich przypadkach
występują dodatkowe zjawiska: mówienie obcymi, nieznanymi dla opętanego językami czy występowanie na
ciele symboli związanych z szatanem.
Profesor Felicitas D. Goodman,
religioznawczyni, antropolog kultury, autorka głośnej książki opisującej
przypadek opętania niemieckiej studentki Annelisee Michel (na tej kanwie powstał scenariusz filmu „Egzorcyzmy Emily Rose”) po odsłuchaniu
nagrań z egzorcyzmu napisała: „To,
co słychać, jest tak przygniatające i tak
sugestywne, że musiałam wyłączyć
magnetofon, aby się uspokoić i zwalczyć mdłości, które z trudem opanowałam”.
Natomiast reżyserowi filmu „Jak
pokonać szatana” Michałowi Kondratowi, który przez kilka lat był
świeckim asystentem egzorcysty
archidiecezji warszawskiej ks. Jana
Szymborskiego, szczególnie zapadł
w pamięć egzorcyzm młodej dziewczyny. - Kapłan zwracał się do demona
w formie rozkazującej. Ten natomiast
używał wszystkich możliwych sztuczek, m.in. zmieniając kilkukrotnie
głos - od bardzo cienkiego do męskiego. Choć osobą egzorcyzmowaną była
młoda, szczupła dziewczyna, jej siła
To nie widowisko
Komisja kultu Bożego podkreśla: „Ważne, aby egzorcyzm sprawować w taki
sposób, by wyrażał wiarę Kościoła i nie nastręczał nikomu skojarzenia
z czynnością magiczną, względnie zabobonną. Nie należy dopuszczać
do tego, by stał się dla obecnych widowiskiem. Nie wolno udostępniać
przebiegu egzorcyzmu żadnym środkom społecznego przekazu. Zarówno
egzorcysta, jak uczestnicy obrzędu winni zachować dyskrecję i nie informować o nim ani przed faktem, ani po jego dokonaniu”.
Media
i popkultura
często kreują
wizerunek
egzorcystów
jako nadludzi.
Wszystkim się
więc wydaje,
że to musi być
ktoś wyjątkowy,
z jakimiś
nadzwyczajnymi
predyspozycjami.
A egzorcyzm
to nic innego,
jak pomoc
człowiekowi,
który zgodził się
wejść na drogę
odnowy.
okazała się nieprawdopodobna. Byłem odpowiedzialny za trzymanie tej
kobiety. Musiałem kolanami docisnąć
jej przedramię do podłogi, a mimo to,
w pewnym momencie poczułem, jak
unosi rękę z całym moim ciałem. To
jedno z najtrudniejszych doświadczeń, z jakim musiałem się zmierzyć
- oświadcza. - Potrzebowałem kilku dni, by zrozumieć, czego byłem
świadkiem, gdyż to, co zobaczyłem,
wykraczało poza prawa nauki. Jednak podczas tego egzorcyzmu czułem Bożą miłość i opiekę. Nie bałem
się. Spokój kapłana, który sprawował
modlitwę i był obojętny na działania
złego ducha, udzielał się wszystkim dodaje.
Egzorcyzm to nie jakieś hokuspokus. Nie ma nic wspólnego z magią.
To modlitwa Kościoła, której wysłuchuje Jezus Chrystus. Przy czym nie
egzorcysta tu działa, lecz łaska Boża,
która ratuje ludzi. - Ja tylko wyciągam
rękę w imieniu Pana Jezusa - przekonuje o. Franciszek.
Nigdy nie da się przewidzieć, jak
długo będzie trwał egzorcyzm i ile
razy trzeba go będzie powtórzyć. Jak
przyznaje w swoich książkach słynny
ksiądz Gabriele Amorth z Watykanu,
tylko raz udało mu się wypędzić demona za pierwszym razem.
Dyskrecja, roztropność,
nieskazitelne życie
Zgodnie z Kodeksem prawa kanonicznego: „Nikt nie może dokonywać
zgodnie z prawem egzorcyzmów nad
opętanymi, jeśli nie otrzymał od ordynariusza miejsca specjalnego oraz
wyraźnego zezwolenia. Takiego zezwolenia ordynariusz miejsca może
udzielić tylko prezbiterowi odznaczającemu się pobożnością, wiedzą,
roztropnością i nieskazitelnością życia. Nie wymaga się pozwolenia do
sprawowania uroczystych publicznych egzorcyzmów nad domami,
zwierzętami lub miejscami” (KPK
1172 § 1, 2). - A zatem nie tylko osobom świeckim nie wolno dokonywać
egzorcyzmów, ale również nie każdy
ksiądz ma do tego prawo - zaznacza
o. Franciszek, który jest diecezjalnym egzorcystą od trzech lat. Biskup
siedlecki Kazimierz Gurda właśnie
przedłużył jego posługę o kolejne
trzy lata. O. F. Chrószcza trudno namówić na rozmowę. Tłumaczy on, że
egzorcystę powinna cechować dyskrecja, a wokół obrzędu wypędzania
złych duchów nie należy robić sensacji, bo diabeł lubi być adorowany.
Media i popkultura często kreują
wizerunek egzorcystów jako nadludzi. Wszystkim się więc wydaje, że to
Jeśli doświadczasz
dręczenia demonicznego
Osoby, które doświadczają dręczenia demonicznego, powinny
szukać pomocy tylko i wyłącznie
u kapłana. Jeżeli koniecznością
okaże się kontakt tej osoby z egzorcystą, to zostanie on na pewno
nawiązany. Egzorcysta podejmuje
decyzję, czy dana osoba wymaga
odprawienia egzorcyzmów. Jeśli
tak, to sprawuje się je w miejscu
ustronnym, które całkowicie
wyklucza udział przypadkowych
osób.
Podstawę uwolnienia człowieka
od szatana stanowi nawrócenie
i absolutne zerwanie ze złem.
Właściwym zaś celem egzorcyzmu
nie jest samo wyrzucenie złego
ducha oraz odcięcie jego wpływów,
ale przede wszystkim nawrócenie
dręczonego człowieka i skierowanie go na drogę żywej wiary.
musi być ktoś wyjątkowy, z jakimiś
nadzwyczajnymi
predyspozycjami.
- A egzorcyzm to nic innego, jak pomoc człowiekowi, który zgodził się
wejść na drogę odnowy - zastrzega
o. Chrószcz.
Nie tylko opętania
O. Franciszek nie prowadzi żadnej dokumentacji, szacuje jednak, że
przez minione trzy lata pomocy duchowej szukało u niego ok. 350 osób.
- Większość chciała, by wysłuchać ich
niepokoje, troski związane z rodziną,
dorastającymi dziećmi, wątpliwościami w wierze. Byli też chorzy leczący
się psychiatrycznie lub cierpiący na
depresję. Modliliśmy się wspólnie,
rozmawialiśmy, była też okazja do wytłumaczenia pewnych starych i niekoniecznie dobrych wierzeń ludowych.
Niektórych udało mi się namówić do
wizyty u lekarza - opowiada egzorcysta, dodając, iż zdarzały się osoby, które przysłał do niego znany psycholog.
- Bywa, że i ja mu kogoś polecam, ale
jest to rzadkie - dodaje.
O. Franciszek przyznaje jednak, że
podczas swojej posługi spotkał także
ośmioro ludzi należących kiedyś do
sekt satanistycznych. - Dzięki egzorcyzmom niektórzy są dziś wolni od
złego ducha - opowiada, podkreślając,
że pomocy szukają także ludzie zniewoleni np. przez alkohol, pornografię, mają problemy rodzinne. - Szatan
z tego korzysta. Dlatego staram się ich
wspierać modlitwą, zachęcam do powrotu do praktyk religijnych i ponownego odkrycia Boga i Maryi - mówi.
Jak podaje bogata literatura przedmiotu, prawdziwych opętań jest niewiele. Połowa przypadków, z którymi
ludzie przychodzą do egzorcystów,
powinna być rozwiązana w gabinecie
psychologa czy psychiatry. Pozostałe
sprawy mogą mieć podłoże demoniczne, ale przeważnie manifestują się
w postaci innej niż pełne opętanie. Wyzwolenie od nich może dać spowiedź,
post i codzienna modlitwa, a niekiedy
potrzebna jest modlitwa o uwolnienie
z udziałem kapłana. Opętanie klasyczne, które znamy głównie z filmów, czyli wejście demona w człowieka i przejęcie kontroli nad jego ciałem, jest na
końcu arsenału diabelskiej ingerencji.
Omijać szarlatanów
O. F. Chrószcz zwraca uwagę, że
wraz ze zwiększająca się liczbą egzorcystów posłanych przez Kościół przybywa, niestety, zwykłych oszustów,
którzy próbują wypędzać złe duchy
wbrew przykazaniom Jezusa, robiąc
to za pieniądze. - To najczęściej bioenergoterapeuci, wróżki, szeptuchy,
zaklinacze. Reklamują się w mediach,
a ich egzorcyzmy stają się źródłem
nieporozumień i poważnych zagrożeń
dla duszy i ciała. Każdy chrześcijanin
i rozsądny człowiek powinien omijać
takich ludzi z daleka - ostrzega egzorJKD
cysta. rozmowy echa
www.echokatolickie.pl
Opinie
17
Mamy co robić w Wielkim Poście
Z rekolekcjonistą o. Stanisławem Jaroszem ze wspólnoty ojców paulinów w parafii św. Ludwika we Włodawie rozmawia Monika Lipińska.
narożnik świątyni, zachęcając, by nie
był Mesjaszem cierpienia.
Fot. arch.
Proszę Ojca, czemu służy okres Wielkiego Postu?
To czas nawrócenia. Jego istotę
najlepiej oddaje Środa Popielcowa
oraz słowa „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Nawrócić się, to
zacząć myśleć inaczej, niż do tej pory.
Myśleć według tego, co mówi Jezus,
co mówi Ewangelia. Do podjęcia tego
wyzwania zachęca dobre przeżycie
rekolekcji wielkopostnych. Wielu ludzi je lekceważy, zaczynając od rzeczy, które są wynikiem nawrócenia.
Ale jak mówić o jałmużnie, poście,
modlitwie bez nawrócenia?
Pustynia jest potrzebna człowiekowi,
by poznał prawdę o sobie?
Z jednej strony zostaje nam przez
Pana Boga zadana na skutek grzechu.
Z drugiej jest konieczna po to, żeby
z grzechu narodziło się dobro: przyjęcie Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie, o przebaczeniu grzechów,
o życiu wiecznym. Pustynia pomaga
zobaczyć Go w swoim życiu, szarym
i przeciętnym. Często, kiedy dochodzi np. do wypadku, ludzie pytają,
gdzie jest Jezus. On jest tam, gdzie
jest nieszczęście, gdzie jest wypadek,
gdzie jest krzyż. Dobrze przeżyta pustynia unaocznia, że Jezus cały czas
jest z nami, prowadzi jak starszy brat.
Na pustynię Pan wyprowadził swój
lud, by zobaczył własną bezradność,
bałwochwalstwo, życie w strachu
przed prawdą objawioną z Góry Synaj. Zależy Mu na uświęceniu ludzi.
Pytanie, na czym nam zależy w tym
życiu…
Dlatego rozpoczynamy ten czas od
posypania głów popiołem?
Żeby się nawrócić, trzeba uznać
swój defekt, godząc się z diagnozą zawartą w słowie Bożym, która brzmi:
„Bóg cię kocha, ale jesteś grzesznikiem” (Ga 3, 22). Dlatego sięgamy do
tradycji starożytnej, zgodnie z którą
każdy, kto uznawał siebie za człowieka grzesznego, wkładał wór pokutny,
przyjmował popiół na głowę i szedł
się nawrócić. Jeśli przetrwał tę drogę,
w Wielki Czwartek był przyjmowany
przez biskupa jako ten, który może
uczestniczyć w misterium paschalnym Wielkiego Piątku, Wielkiej Soboty i Niedzieli Wielkanocnej.
Niestety dla wielu ludzi Popielec
pozostaje „magią”. Dlatego, moim
zdaniem, jeżeli ktoś nie widzi w sobie
grzesznika, nie powinien schylać głowy do posypania popiołem. A jeśli
przeciwnie - dostrzega swoją grzeszność i chce zmiany, musi zaprosić do
tego dzieła Ducha Świętego: „Nawróć
nas pania, a nawrócimy się” (por. Lm
5, 21) W czasie Wielkiego Postu próbujemy zmienić myślenie, dopiero
potem zmieniamy życie.
Dla wielu z nas krokiem do zmiany
są wyrzeczenia przybierające formę
wstrzemięźliwości od alkoholu czy
udziału w zabawach. Co daje umartwianie się?
Wychodzę z założenia, że nie jest
dobrze, gdy mentalność tego świata
bierze górę, więc zakładam sobie wędzidło... Umartwianie się jest trochę
jak podcinanie gałęzi, na której panoszy się moja pycha, egoizm, przekonanie o własnej doskonałości.
Dlaczego poszcząc w Wielkim Poście,
mamy odmawiać sobie nieco więcej
niż zwykle?
Istotą postu, tak jak i modlitwy,
nie powinno być przekonanie, że Bóg
tego potrzebuje albo że skoro Jezus
cierpiał, to ja też muszę pocierpieć
i sobie czegoś odmówić. Wymagają
one innej motywacji: chcę być podobny do Ukrzyżowanego, odkryć fakt,
że przez chrzest zostałem zanurzony
w mękę i śmierć Jezusa, a teraz jest
czas, by to zanurzenie trochę „potrenować”, wobec tego odmawiam sobie
czegoś, co lubię. Dotyczy to zarówno
wstrzemięźliwości piątkowej w zwykłym okresie roku liturgicznego, jak
też ścisłego postu obowiązującego
w Środę Popielcową i Wielki Piątek.
Post denerwuje, stawia mnie w niezręcznej sytuacji, ponieważ zaczynając pościć, osłabiam siebie nie tyle
fizycznie. Głód każe odsunąć na bok
plany, marzenia i tysiąc zaprzątających naszą uwagę spraw, wyrywa
nas z machiny przyzwyczajeń. Jeżeli
jeszcze zmusi nas do wołania do Pana
Boga o cierpliwość, o siły, o wytrwanie, to wypełni swoją rolę.
Jak więc pościć?
W odniesieniu do wstrzemięźliwości wielkopostnej używamy mało
precyzyjnego, to znaczy pozwalającego na dużo luzu sformułowania
Większość odpowie, że na szczęściu.
Podstawę uwolnienia
człowieka od szatana
stanowi nawrócenie
i absolutne zerwanie
ze złem.
„jeden posiłek do syta”. Wielu mówi,
że da radę, bo zje konkretny obiad,
śniadania nie musi jeść, z kolacji
i tak zwykle rezygnuje... A ja powiadam: wrzuć wyższy bieg, postaw na
post o chlebie i wodzie, na głodówkę.
Post ma zaboleć! To zresztą nie tylko
kwestia tego, czy - jak mówi modlitwa dzieci po posiłku - „dzięki Ci
Jezusku, że mam pełno w brzuszku”,
ale tego, że dzień postu trochę mnie
dotknie, bo nie oglądam telewizji,
nie słucham muzyki, nie wchodzę na
strony internetowe, jestem głodny,
modlę się, żeby wytrzymać, by diabeł
mnie nie zwiódł... A w konsekwencji
chcę siebie jeszcze trochę ograbić,
a to, czego nie skonsumuję, dać jako
jałmużnę.
Czy w perspektywie przygotowania
do Triduum Paschalnego mają wartość drobne postanowienia, z których
czasami się śmiejemy, jak odstawienie
łakoci?
Wartość ma wszystko, co każe
zejść ze starej drogi życiowej i prowadzi do nowego myślenia. Czasami
trzeba zacząć od drobnych kroczków,
a nieraz skoczyć do zimnej wody...
Ale - uwaga - nie mówmy, że umartwiamy się, bo musimy. Róbmy to
z chęci upodobnienia się do Mistrza
i Pana!
Trochę staroświeckie wydaje się
dzisiaj wezwanie do jałmużny. Jak je
realizować?
Jałmużna to nie tylko pieniądze.
Jest nią na przykład czas, który zamiast spędzić przed telewizorem,
można ofiarować bliskim: żonie,
dzieciom albo teściowej, odwiedzić
kogoś w hospicjum czy szpitalu.
Można, rezygnując z gier komputerowych albo w ogóle przesiadywania
w sieci, spożytkować wolną chwilę
w jakiś inny, owocny dla siebie sposób: przemyśleć swoje sprawy, zrobić
rachunek sumienia... Mamy co robić
w Wielkim Poście.
Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie
Pana Jezusa mówią nam o ofierze
Pana Boga wypływającej z miłości, ale
połączonej z cierpieniem. W odpowiedzi człowiek często obiera postawę,
którą najkrócej można nazwać cierpiętnictwem. Co Ojciec na to?
Wartość ma
wszystko,
co każe zejść
ze starej drogi
życiowej
i prowadzi
do nowego
myślenia.
Czasami
trzeba zacząć
od drobnych
kroczków,
a nieraz skoczyć
do zimnej
wody...
Ale - uwaga
- nie mówmy,
że umartwiamy
się, bo musimy.
Róbmy to
z chęci
upodobnienia się
do Mistrza
i Pana!
Wracamy do początku - problem
tkwi w naszym myśleniu. Jezus powiedział: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13).
Świat utożsamia miłość ze wzruszeniem, emocjami. Tymczasem miłość
to decyzja: chcę żyć dla ciebie. Jeżeli
tak, to musi mnie to dużo kosztować,
łącznie z utratą życia. Odpowiadając
na mękę i śmierć Jezusa, odkrywam
swoje chrześcijaństwo oraz świadomie i dobrowolnie wchodzę - na ile
mam wiary - w tę misję Kościoła,
jaką jest udział z cierpiącym Jezusem
Chrystusem w zbawczym planie Pana
Boga. To nie jest tylko cierpiętnictwo,
ale wizja mego życia. Od cierpienia
i tak nie ucieknę, ale nie chcę być
tym, który nie widzi w nim sensu.
Dlatego mówię: „Panie, daj mi siłę,
chcę brać krzyż każdego dnia, pójdę
z Tobą w parze. Ty wziąłeś moje jarzmo, ja biorę Twoje”.
Dawne praktyki: wór pokutny, biczowanie, „suszenie” - nie straciły na
wartości, o ile cierpi się ze świadomością, że uczestniczy się w życiu Chrystusa, Jego męce i śmierci, by wziąć
udział także w chwale Jego zmartwychwstania. Nie ma Paschy bez
Wielkiego Piątku. Nie da się świętować Wielkiej Nocy, jeżeli człowiek
nie uczestniczy w tym, co jest misją
Jezusa: zbawieniu tego pokolenia.
Czas Wielkiego Postu ma być naszym
osobistym wyjściem na pustynię - na
wzór 40 dni, które spędził na niej
Jezus. Co to znaczy?
My wciąż jesteśmy na pustyni życia. Tyle że nie dostrzegamy tego
i zabieramy tam rzeczy, które zabezpieczą nasze istnienie. Pustynia
pokazuje, że konto bankowe, karty
kredytowe, samochód, znajomości
niewiele znaczą; jak nie ma wody,
tylko piach, to i tak zginiesz. Jezus
powiedział wyraźnie: życie zależy
od Boga. Pustynia ogałaca, pokazuje,
że przemijamy. Uświadamia także,
że nie akceptujemy własnej historii
życia, obnaża ludzką pokusę cudu,
którą obrazują nasze życzenia, miraże, plany… Diabeł też wziął Jezusa na
Tyle że nie jest ono utożsamiane
ze świętością, tylko z tym, żeby było
„papu”, wygoda, wypoczynek i wszyscy nam się kłaniali…. Sam przeżywam często taką pokusę.
Dlaczego tak ważne jest dobre przygotowanie się - poprzez Wielki Post
- do Wielkanocy, „święta świąt”?
Bo świętujemy w niej zwycięstwo
największe - zwycięstwo życia nad
śmiercią, nad grzechem. Nie ma recepty na wieczność na ziemi. Jest
natomiast Dobra Nowina: z Jezusem
Chrystusem zmartwychwstaliśmy.
Uważam, że słuszne jest wskazanie,
by celebracja Wigilii Paschalnej odbywała się w nocy będącej znakiem
wychodzenia z ciemności śmierci
do świtu zmartwychwstania. Wielkanoc stanowi kulminację Paschy.
Żydzi w czasie Paschy chcieli świadczyć o tym, jak Bóg prowadził Naród
Wybrany przez pustynię do Ziemi
Obiecanej, oraz dziękować za to.
Oczekiwali, że przez ich celebrację
paschalną objawi się ta sama moc
Pana Boga, jaka objawiła się w historii Narodu Wybranego. Każdy z nas
jest narodem wybranym prowadzonym przez Boga, każdy z nas ma
swoją Paschę, swoje przejście z niewoli grzechu do Ziemi Obiecanej, do
nieba. Wielkanoc to dziękczynienie
za Jezusa Chrystusa, za to, że z nami
cierpi, umiera i zmartwychwstaje,
dając nam Ducha Świętego. Nie ma
ważniejszej rzeczy jak ta, że kocha
nas Bóg, że nasze grzechy są przebaczone, możemy kochać, tracąc życie,
bo mamy życie wieczne. Z czego moglibyśmy się cieszyć, gdyby wszystko
kończyło się grobem, demoniczną
niewolą, do której idziemy na skutek
grzechu pierworodnego i naszych
grzechów?
Nowe myślenie jako idea przewodnia Wielkiego Postu ma nas
przygotować do Wielkanocy. Już teraz miejmy świadomość wyjątkowej
wagi tego święta - nie wielkanocnego śniadania, nie zajączków wielkanocnych. Odkryjmy miłość Pana
Boga, która spełniła się w Jezusie
Chrystusie. Osobiście bardzo bym
chciał tak przeżyć Wielkanoc, która
zaczyna się Wielkiej Nocy, a kończy
porankiem Zmartwychwstania Jezusa. Także Jego zmartwychwstania we
mnie - z mojej klęski, strachu przed
śmiercią, tracenia życia dla osób kochanych, z tego wszystkiego, co tak
naprawdę jest moją codziennością.
Dziękuję za rozmowę.
18
EchoKatolickie
publicystyka
numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r.
Z Jezusem
o niebo lepiej
opiecznych zakładu poprawczego
w Dominowie. Opowiada im o swoim życiu. Uczestniczy we wspólnej
Mszy św., podczas której posługuje
jako lektor. - Mówię im, że kocham
Jezusa, że dzięki Niemu żyję i funkcjonuję. Z Jezusem żyje się o niebo
lepiej - przekonuje.
Ma nadzieję, że jego świadectwo
będzie odebrane jako przestroga.
Tłumaczy, że najlepszym planem
na życie jest Ewangelia. - To recepta
na wszystko. Nie trzeba już niczego
więcej - kwituje.
Fot. www.morguefile.com
To świadectwo o życiowej drodze na skróty, konieczności płacenia za własne błędy, wierze
w Jezusa i marzeniach, które są bardzo realne. O tym, jak wygląda droga do wolności, opowiada
Grzegorz, były więzień.
N
a początku rozmowy,
poproszony o podzielenie się swoją
historią, przyznaje,
że nie wie, od czego
ma zacząć. Zdecydowanym głosem mówi, że głównym czynnikiem, który wpłynął na
jego życie, był alkohol. Grzegorz ma
dziś 42 lata. Wspomina, że po napoje
procentowe zaczął sięgać już w podstawówce. - Kiedyś byłem z tego powodu dumny, dziś czuję wstyd. Przez
większość życia robiłem z siebie kogoś, kim nie byłem, nie jestem i nie
będę. Nie szukałem dobrej drogi.
Odkąd pamiętam, szedłem na skróty.
Uważałem, że tak jest łatwiej - wspomina. Kolejnym etapem była nauka
w szkole zawodowej. Nie przykładał
się do lekcji, wagarował. Potem trafił do wojska. W czasie odbywania
służby zaczął nadużywać alkoholu. Po wyjściu do cywila prowadził
beztroskie życie. Liczyła się zabawa
i towarzystwo. Wieczne imprezy nie
szły w parze z pracą zarobkową. Aby
zdobyć pieniądze, zaczął dopuszczać
się kradzieży. Po pewnym czasie został aresztowany.
Puste obietnice
Grzegorz pochodzi z rozbitej rodziny. Kiedy sięga pamięcią wstecz,
przypomina mu się babcia. - Ona
była jak Pan Jezus. Nigdy mi niczego
nie nakazywała, ale zawsze pokazywała dobrą drogę. Była dla mnie autorytetem - opowiada.
Swoje życie trzeba jednak przeżyć
Za każdym razem,
gdy trafiałem za kraty,
obiecywałem sobie,
że wreszcie przestanę
pić i kraść - wspomina
Grzegorz.
samemu. Grzegorz trafił do więzienia, ale pierwszy pobyt za kratami
niczego go nie nauczył. Po wyjściu
na wolność znów sięgnął po alkohol
i cudzą własność. Odsiedział kilka
wyroków.
- Za każdym razem, gdy trafiałem
za kraty, obiecywałem sobie, że nigdy
więcej nie popełnię tych błędów, że
wreszcie przestanę pić i kraść. Miałem pretensje do Boga o to, że znalazłem się w więzieniu. Pytałem Go,
dlaczego mnie nie lubi. Przysięgałem
zarówno Jemu, jak i innym ludziom,
że się poprawię. Niestety, kończyło
się na obietnicach. Wszyscy wkoło
mi wierzyli i dawali szanse, a ja dalej
robiłem to samo - mówi Grzegorz.
Uczciwa spowiedź
Przyznaje, że za kratami spędził
20 lat. Stracone dwie dekady nazywa
wegetacją, ale dziś już nikogo o to nie
oskarża. Dawniej za swoje niepowodzenia obwiniał innych ludzi. - Tak
było najłatwiej. O wiele trudniej popatrzeć na siebie i dostrzec, kto tak
naprawdę jest zły: ja czy świat? Czy
byłem zły? Raczej głupi, bo mądry
człowiek nie chodzi złymi drogami twierdzi mój rozmówca.
Impulsem do zmiany była spowiedź. Jak przyznaje, wiele razy klękał przy konfesjonale, ale najczęściej
tylko po to, by zwyczajnie „odhaczyć” katolicki obowiązek. - Byłem
wtedy w zakładzie karnym w Zamościu. Po odejściu od kratek poczułem
niesmak. Wiedziałem, że nie wyznałem wszystkiego. Zacząłem sobie
przypominać grzechy, o których nie
powiedziałem spowiednikowi. Potem trafiłem do zakładu w Lublinie.
Tam spotkałem ks. Krzysztofa, kapelana więzienia. Znów poszedłem do
spowiedzi. Kiedy odszedłem od konfesjonału, poczułem, jakbym urodził
się na nowo. To była moja pierwsza
uczciwa spowiedź. Nawet fizycznie
poczułem się lepiej! Od tego czasu
wszystko zaczęło się powoli układać.
Ks. Krzysztof mówił mi dużo o Panu
Jezusie. Spytał, czy kiedyś Go o coś
poprosiłem, czy raczej miałem do
Niego tylko same pretensje. Sporo
o tym myślałem i przyznałem księdzu rację. Zacząłem stosować się do
jego rady. Dziś wiem, że Jezus zawsze
mi pomoże, ile razy Go o to poproszę
- przyznaje Grzegorz.
Wegetacja bez Boga
Opowiada, jak służył w więziennej
kaplicy do Mszy św. Kiedyś by się tego
wstydził, dziś czuje dumę. - W więzieniu było to dziwnie postrzegane. Nikt
mi nie wierzył, że się nawróciłem.
Mimo docinek nie zrezygnowałem.
Od tej spowiedzi zacząłem inaczej patrzeć na siebie i na Boga. Dużo z Nim
rozmawiałem. Wreszcie przypomniałem sobie, że mam sumienie. Ks.
Krzysztof nigdy mi niczego nie nakazywał ani do niczego nie zmuszał.
Zawsze powtarzał, że mam prawo
wyboru - wspomina.
Pytam, czy trudno jest żyć bez
Boga. Słyszę tylko krótkie i pewne:
„Nie da się. Takie życie to wegetacja”. Grzegorz często odwiedza pod-
Chcę żyć
normalnie.
Wiem, że jeśli
pozostanę
trzeźwy
i uczciwy,
będę
z szacunkiem
traktowany
przez innych.
Mam nadzieję,
że moje
dalsze życie
będzie
dobre
- wyznaje
Grzegorz.
Pan Grzegorz
Dziś stara się prowadzić normalne życie. Ma pracę i nie pije. Mówi,
że nie chce niczego naprawiać, bo
pewnych rzeczy nie da się już cofnąć. Próbuje żyć od nowa i na nowo.
- Bałem się, że sobie nie poradzę, że
znów wpadnę w złe towarzystwo,
że jeśli spotkam starych znajomych,
znów zrobię coś złego. Dziś wiem, że
moje życie zależy ode mnie i od moich wyborów. Teraz jest już dobrze
i chcę, by tak pozostało. Dawniej nie
zgodziłbym się pracować za 1,7 tys.
zł miesięcznie, ale czego ja się mogę
spodziewać. Przecież ledwo skończyłem zawodówkę, nie dbałem o swoją
edukację, więc teraz za to płacę. Jestem jednak zadowolony z wszystkiego, co mam. Najbardziej cieszy
mnie, że jestem trzeźwy i świadomy
tego, co robię i mówię - przyznaje.
Wie, że najpierw musi być uczciwy
w stosunku do samego siebie. Uczy
się na własnych błędach. Już nie
kombinuje. Jeśli czegoś potrzebuje,
umie o to poprosić. - Wreszcie jestem szanowany. Dawniej mówiono
o mnie „to pijak i złodziej”. Dziś ludzie zwracają się do mnie per „panie
Grzegorzu”. To motywuje i mobilizuje do dalszego normalnego życia
- zaznacza.
Alkohol prowadzi za mur
Pytam o marzenia. Słyszę: „chcę
być trzeźwy”. - Jeżeli się upiję, wrócę
za kraty i to, co dziś mówię, okaże się
jednym wielkim kłamstwem. Gdy
dopadają mnie złe myśli, dzwonię do
ks. Krzysztofa, jadę na miting albo do
Dominowa. Staram się znaleźć jakieś
zajęcie i myśleć pozytywnie, choć
z tym bywa różnie. Mój tato zmarł,
a mama ma swoje życie. Nie chcę się
jej narzucać. Gdybym do niej pojechał i powiedział, że się zmieniłem,
to ona raczej by w to nie uwierzyła.
Myślę, że miałaby do tego pełne prawo, bo ileż razy można być oszukiwanym? Może kiedyś sama zechce
zobaczyć, że żyję normalnie… - zamyśla się Grzegorz.
Na koniec wracamy do problemów
związanych z alkoholem. Grzegorz
przyznaje, że trunki same w sobie nie
są złe, ale potrafią otępić umysł i są
źródłem wielu kłopotów.
- Przygoda z alkoholem zawsze
kończy się za murem: albo więziennym, albo cmentarnym. Jeśli znajdziemy się za tym pierwszym, to
mamy jeszcze czas na przemyślenia
i zmianę postepowania. W wielu
przypadkach jest jednak za późno
i człowiek trafia bezpośrednio na
cmentarz. Irytuje mnie, gdy matka
pisze na grobie swojego syna, który
jechał po pijanemu samochodem
i rozbił się na drzewie: „Bóg tak
chciał”. To nieprawda. Gdzie byli rodzice, gdy ich dziecko piło alkohol?
Napoje procentowe niszczą i zabijają.
Należy o tym przypominać cały czas.
Granica uzależnienia jest bardzo
płynna. Wiem, bo przerobiłem to na
sobie. Chcę żyć normalnie. Wiem,
że jeśli pozostanę trzeźwy i uczciwy, będę z szacunkiem traktowany
przez innych. Mam nadzieję, że moje
dalsze życie będzie dobre - wyznaje
Grzegorz. Umocnienia szuka w modlitwie i Eucharystii, bo jak powtarzała jego babcia: „Bez Boga ani do
proga”. Życzymy więc mocnej wiary
i wiele samozaparcia…
Agnieszka Wawryniuk
publicystyka
www.echokatolickie.pl
Opinie
Wiara w happy end
19
Fot. arch.
Oceniając po ludzku: Mirka przegrała. Została sama. Myli się jednak ten, kto podejrzewałby ją choćby o cień rozgoryczenia.
Bo wygrywać, to znaczy nigdy się nie poddawać! Kochać z kolei - jak głoszą słowa pieśni - to umieć zawsze powstawać.
AGNIESZKA WARECKA
A
miało być tak pięknie…” - zdarza jej się
westchnąć na wspomnienie uroczystości
zaślubin. Najpierw cywilny z kreacją w kolorze bordo, później kościelny z białą suknią i nieodzownym welonem.
Jako że matka chrzestna dziewczyny
była krawcową, Mirka miała też dwie
inne zakładane kolejno po oczepinach
i na poprawiny.
Kiedy po latach kobieta usiłowała
przywołać w pamięci uczucia towarzyszące wypowiadaniu deklaracji o dozgonnej miłości, wierności
i uczciwości, uderzyła ją myśl, że
gdyby w parze ze słowami szła prośba do Boga o błogosławieństwo, ich
pożycie nie skończyłoby się fiaskiem.
„Zawinił brak świadomości” - wyznała koleżance, co ta z kolei skwitowała
stwierdzeniem, że nie ma co płakać
nad rozlanym mlekiem, bo „trzeba
jakoś żyć”.
Łatwo powiedzieć! Mirosławie już
dawno stuknęła czterdziestka, a dopiero teraz odkryła, że miłość to nie
uczucie, ale patrzenie w tym samym
kierunku: „start” pod hasłem „odpowiedzialność” i meta z szyldem „wytrwać mimo wszystko”.
***
Spotkanie ze znajomą, która nigdy
nie wyszła za mąż, miało uświadomić
Mirce, że poniekąd była szczęściarą.
- Nigdy się nie dowiesz, co znaczy
spędzać święta w gronie ciotek dogadujących ci, że „sukces to rodzina”,
a ty zmarnowałaś młodość… Albo że
jedynie urodzenie dziecka jest miernikiem wartości kobiety - żachnęła się
koleżanka.
- Każdy kij ma dwa końce - ripostowała Mirka naznaczona - jak samą
siebie określała - rozwodem. - Człowiekowi zawsze wydaje się, że inni
mają lepiej. Jednak życie to nie bajka!
Wyobrażenie męża, który nie dość,
że zaradny, to jeszcze przystojny i dodatkowo traktuje cię jak księżniczkę
- w komplecie z dziećmi wyglądającymi jak z obrazka i uczącymi się znakomicie, to mit! - oponowała, zarzucając znajomej zbyt daleko posunięty
idealizm. - Każdy kij ma dwa końce
- powtórzyła.
- A dzieci? Matką zostaje się do
śmierci - znajoma przypomniała gwoli pocieszenia.
- Dzieci… - po policzku Mirki stoczyła się pierwsza tego dnia łza. - Możesz poczuć się spełniona, jeśli z góry
wiesz, że nie chowasz ich dla siebie.
Tyle że macierzyństwo, podobnie jak
każda inna miłość, karmi się egoizmem. Jeśli za lata poświęceń oczekujesz rewanżu, liczysz, że nadszedł czas
zamiany ról, spotka cię sromotny zawód. A najgorsze jest to, że choć masz
świadomość popełnionych błędów,
nie możesz już cofnąć czasu…
***
Historię Mirki i Sławka można
określić mianem tzw. szkolnej miłości. Uczęszczali do jednej klasy
podstawówki i liceum. Kto uważa, że
warunkiem poznania drugiego człowieka jest zjedzenie z nim beczki soli,
bez wahania wystawiłby im certyfikat
dopasowania. Siedzieli w jednej ławce
na lekcjach, razem też uczyli się i bawili. „Sławek jest moim chłopakiem
Mirosławie już dawno
stuknęła czterdziestka,
a dopiero teraz
odkryła, że miłość
to nie uczucie, ale
patrzenie w tym
samym kierunku:
„start” pod hasłem
„odpowiedzialność”
i meta z szyldem
„wytrwać mimo
wszystko”.
i najlepszym przyjacielem” - powtarzała Mirka, obnosząc się przed światem ze swoim szczęściem. Aprobata
rodziców wyrażająca się m.in. gotowością wsparcia młodych na starcie
przyspieszyła naturalną w kontekście
ich rozwijającej się znajomości decyzję o małżeństwie. Najpierw matura,
później wesele - obowiązkowo w miesiącu z literką „r” w nazwie. Pod uwagę, po prawdzie, brali też sierpień, ale
że - jak głosi tekst piosenki - „wódka
musi być”, padło na czerwiec.
Po ślubie zamieszkali z rodzicami
Sławka. Jako że oboje pracowali zawodowo (on był magazynierem, a Mirka
nauczycielką), zaś teściowie chętnie
gospodarzyli, młodzi udzielali się jedynie przy większych „akcjach”, jak
żniwa czy wykopki. Owocem udanego
pożycia małżeństwa stały się najpierw
narodziny Bartka, dwa lata później na
świat przyszła Natalka.
„To były czasy…” - wspomina Mirka. Zapewniony wikt i opierunek nie
pozwalał im odczuć skutków komuny. Dzięki obrotności męża szybko
dorobili się własnego auta, oko cieszyły również nowe meble oraz ubrania.
Dzięki szerokim znajomościom nauczycielka miała też okazję zwiedzić
w wakacje kawałek świata. Koleżanka
zabierała ją na handel do Węgier. Kupowane od Rosjan grzałki czy żelazka
wymieniały na słodycze i ubrania.
W umyśle Mirki szczęśliwie zatarły
się echa stresu towarzyszącego przekraczaniu granicy. Doskonale pamięta
za to tęsknotę za polskim chlebem…
Zwłaszcza że ten węgierski smakował
bardziej jak bułka.
***
Kiedy na fali prywatyzacji po 1989 r.
Sławek postanowił wystartować z własnym sklepem hydrauliczno-przemysłowym, Mirka nie brała pod uwagę
ryzyka. To miał być ich interes życia!
Liczyli, że przywykli do wystawania
w kolejach ludzie docenią prywatną
inicjatywę z innym poziomem obsługi. I nie pomylili się. Biznes kwitł
w najlepsze, w konsekwencji czego
mąż i ojciec rychło zaczął przebąkiwać o planach budowy domu. Na
swoje przeprowadzili się ostatecznie,
kiedy Natalka kończyła podstawówkę.
Dzieci miały własne pokoje z łazienkami, co niewątpliwie było innowacją
także jak na owe czasy, oni sypialnię
z prawdziwego zdarzenia… W pogoni za materialnym dobrobytem
przeoczyli jednak, że tym, co najskuteczniej łączy rodzinę - obok wspólnej
modlitwy - jest stół. Na wielometrowej
powierzchni łatwo nie wchodzić sobie
w drogę... Tyle że nieprzecinające się
ścieżki skutkują brakiem komunikacji, co z kolei ma przełożenie na zanik
rodzinnych więzi.
„Mój Sławek?” - Mirka do dziś pamięta zdziwienie połączone z ubawieniem, kiedy jedna z koleżanek napomknęła, że coraz częściej widuje jej
męża w towarzystwie atrakcyjnej kobiety. Byli małżeństwem z 20-letnim
stażem. Bartek od dwóch lat studiował
zarządzanie, Natalia marzyła o hotelarstwie. „Mój Sławek?” - zastanawiała
się już na spokojnie, obserwując śpiącego męża, przez kolejne noce. I choć
rozum podpowiadał, by nie dawać
wiary ludzkim złośliwościom, w sercu kobiety zadomowił się cierń, którego nie potrafiła dłużej lekceważyć.
Podobnie jak nadmiernej troski ślubnego o wygląd zrzucanej początkowo
na karb kryzysu wieku średniego czy
niechęci do wspólnych wyjść usprawiedliwianych zmęczeniem bądź głową nabitą pracą.
***
- Czy ty mnie zdradzasz? - rzucone
przy śniadaniu słowa odbiły się złowrogą ciszą.
Mirka nie pamięta, jaka tego dnia
była pogoda. Przed oczami ma jednak wciąż widok męża, który odsunął
się od stołu, oparł ręce na kolanach
i ukrył twarz w dłoniach.
- Zdradzasz mnie? - powtórzyła.
Nie zaprzeczał. Wydukał jedynie,
że bardzo ją przeprasza, że niczego
nie planował, ale się zakochał i chce
zacząć od nowa. Wyprowadził się tego
samego dnia, zamykając dwie dekady
życia w dwóch walizkach.
Uważająca się dotąd za realistkę
kobieta długo łudziła się, że wiarołomny mąż przemyśli stratę i skruszony powróci na łono rodziny. „Dorosły człowiek nie może aż tak się
zatracić” - łkała przed przyjaciółką.
Wierze w szczęśliwe zakończenie nie
przeszkodził nawet termin wyznaczonej rozprawy rozwodowej. „To tylko
próba. On wróci” - uspakajała dzieci, które na zmianę dyżurowały przy
zrozpaczonej matce. „Pamiętaj, że tu
zawsze jest twój dom” - powiedziała
wreszcie Sławkowi, kiedy ten zdobył
się na gest odwagi i przyszedł, by osobiście poinformować ją, że postanowił
zalegalizować swój nowy związek.
***
Życie pesymiści przyrównują do
„Mój Sławek?”
- Mirka do
dziś pamięta
zdziwienie
połączone
z ubawieniem,
kiedy jedna
z koleżanek
napomknęła, że
coraz częściej
widuje jej męża
w towarzystwie
atrakcyjnej
kobiety. Byli
małżeństwem
z 20-letnim
stażem. Bartek
od dwóch
lat studiował
zarządzanie,
Natalia marzyła
o hotelarstwie.
„Mój Sławek?”
- zastanawiała
się już na
spokojnie,
obserwując
śpiącego męża,
przez kolejne
noce.
ciemnego nieba, przez które nieudolnie próbują przebijać się promienie światła. Optymiści z kolei
nawet w deszczu potrafią dostrzec
zapowiedź słońca. I tak jak powstanie
z ziemi musi poprzedzić upadek, tak
też jedynym punktem zaczepienia dla
człowieka, który stracił wszystko, pozostaje wiara! Uczepiwszy się ewangelicznej obietnicy „proście, a otrzymacie”, Mirka szturmowała niebo
modlitwą w intencji scalenia rozbitej
rodziny. „Pan Bóg nierychliwy, ale
sprawiedliwy” - usprawiedliwiała
tymczasowy brak postępów na drodze wysłuchania błagalnych modłów.
Podczas bezsennych nocy wyobrażała
sobie Sławka, który na kolanach prosi
ją o wybaczenie i możliwość powrotu… Widziała też wszelkie plagi egipskie spadające na jego nową wybrankę… Zanurzona w świecie złudzeń
kobieta przeoczyła jednak, że brakiem
przebaczenia nie tyle niszczy byłego
męża, co samą siebie!
Punktem zwrotnym w życiu porzuconej żony stała się lektura „Uzdrawiającej mocy przebaczenia” autorstwa o. Józefa Witko. Wtedy myślała:
„przypadek”. Dziś wierzy, że Pan Bóg
celowo pokierował jej krokami do
półki z religijnymi książkami. Początkową niechęć przejawiającą się
brakiem zgody na wspaniałomyślne
odpuszczenie winowajcom zastąpiło
pragnienie poczucia wewnętrznej radości czerpanej z czystego sumienia.
Mirka zrozumiała, że warunkiem
dostąpienia miłosierdzia jest najpierw przebaczenie tym, którzy zawinili względem niej, prośba do Boga
o odpuszczenie win z jej życia, aż po
przebaczenie samej sobie! Odkryła,
że w Bożym ujęciu sprawiedliwie nie
znaczy po równo, ale każdemu wedle
jego potrzeb… Że Bóg patrzy nie na
gesty, tylko w serce! Ponadto, że to, co
trudne, niezrozumiałe, bolesne, jest
często dla nas lepsze, a czasem nawet
najlepsze… Mimo że dziś tego nie pojmujemy. Kobieta zrozumiała wreszcie,
że prawdziwe wybaczenie może dokonać się jedynie z pomocą łaski Bożej
i że - podobnie jak miłość - jest decyzją. Nie uczuciem, ale aktem woli.
***
Oceniając po ludzku: Mirka przegrała. Została sama. Myli się jednak
ten, kto podejrzewałby ją choćby
o cień rozgoryczenia. Bo wygrywać,
to znaczy nigdy się nie poddawać! Kochać z kolei - jak głoszą słowa pieśni
- to umieć zawsze powstawać.
EchoKatolickie
komentarze
zwierzeniE kontrolowane: anna wolańska
Poza granicami
O
glądam ten filmik i własnym oczom
nie wierzę. Nieźle ubrana nastolatka
idzie cmentarną alejką, wzdłuż której
usytuowane są groby. Zatrzymuje się przy
kolejnych mogiłach i pluje na nie. Rzetelnie,
dokładnie, charakternie. Filmuje ją (sądząc po
głosie) jakiś młodzieniec. Chłopaka nie widzimy, słychać go tylko zza kamery, za to dziewczyna prezentuje się w całej okazałości. Nie
zasłania twarzy, nie ma problemu z wulgaryzmami, a cała sytuacja najwyraźniej ją bawi.
Chłopaka też, choć można by odnieść wrażenie, że z niejakim trudem przychodzi mu
uwierzenie w to, co filmuje. Raz, dwa, trzy…
- liczy opluwane groby. I tak do 50. Wygląda
na to, że na tyle się umówili, ale dziewczyna
proponuje, że może jeszcze dziesięć. „Oczywiście za hajs” - precyzuje. Chłopak się zgadza.
Idą więc w środek cmentarza, gdzie mogiły
są mniej regularnie położone, ale dla pary
nie stanowi to problemu. Są przecież młodzi,
sprawni. Z alejkowej ławki śledzi sytuację
inna nastolatka. Najwyraźniej koleżanka tych
dwojga.
Nie wiem, czy opisane wyżej zachowanie wymaga jakiegokolwiek komentarza, czy da się
to jakoś wyjaśnić. Zrozumieć. Usprawiedliwić. Dziewczyna nie wygląda na upośledzoną,
chociaż patrząc na to, co robi, można by tak
pomyśleć. Nawet gdybyśmy założyli, że to
nastolatka zbuntowana, forma tego buntu wykracza daleko poza granice wyobraźni. I poza
standardowy rozum. Nie wiem, czy miało dla
niej znaczenie, że wśród opluwanych grobów
były też miejsca pochówku zakonnic, czy był
to tylko przypadek.
Chwała częstochowskiej policji, że po informacji od internautów namierzyła sprawców.
Zanim wymiar sprawiedliwości zdecyduje, co
dalej, 16-letnia pannica dostała ochronę, bo
jej matka zobaczyła internetowe wpisy i boi
się o bezpieczeństwo córki. Błaga o rozwagę
w ocenie dziewczyny, „aby nie dopuścić do
większej tragedii niż ta, która się stała”. Usprawiedliwia jej czyn młodością, niedojrzałością
i podatnością na wpływy środowiska. Teraz
za pieniądze podatników, także rodzin tych
osób, których groby panienka opluła, będzie
ona strzeżona przed konsekwencjami swoich
czynów. Dyrektor szkoły, do której chodzi
dziewczyna, też apeluje, żeby nie rozliczać jej
na własną rękę zanim nie zrobi tego właściwa
instytucja. I wypada się z tą sugestią, oczywiście, zgodzić. Moją intencją nie jest zlinczowanie dziewuchy. Ponad wszystko inne próbuję
zrozumieć powody jej zachowania. Filmik
został nagrany tuż po Wszystkich Świętych,
a więc w czasie, kiedy ludzie szczególnie
troszczą się o groby, zatrzymują nad istotą
przemijania; nawet ci, którzy zwykle nie mają
czasu, skłonni są poddać się chwili refleksji.
16-letni rozum chyba to ogarnia. Ale może
jest inny powód niż jakieś urazy czy głupota.
Może to bystra pannica, która zapragnęła być
gwiazdą. Zaistnieć. Dawno już zagubiliśmy
granice, jaka dzieli słowa „sława” i „chwała”.
A ci, którym zostało jeszcze poczucie wstydu,
uznawani są za frajerów.
Znajoma, z którą podzieliłam się refleksją
i niepokojem, zupełnie zbagatelizowała
sprawę. - Oj, tam, - mówi. - Głupia mała, nie
ma się co przejmować. Umarłym już nic nie
zaszkodzi. Są ważniejsze sprawy - dotyczące
żywych. A ja myślę, że ta sprawa dotyczy właśnie żywych. Przede wszystkim żywych.
jak amen w pacierzu: ks. paweł siedlanowski
O, słodka naiwności!
N
ieodmiennie zadziwia mnie ludzka naiwność. Niedawno rzecznik
prasowy policji podał informację,
że w ubiegłym roku metodą „na wnuczka”
złodzieje wyłudzili ponad 60 mln zł! Nie
pomagają apele, prośby o rozwagę, nawet
apele z ambon. Bandyci zresztą nie stoją
w miejscu - ich sposoby działania stają się
też coraz bardziej wyrafinowane. Wracając
dziś do domu, jechałem za autem (popularna
„audica”, zapewne z importu), które miało
z tyłu nalepkę: „Niemiec, jak sprzedawał, to
płakał!”. I znów przypomniały mi się opowieści mechaników pokazujących totalnie
zdezelowane (oczywiście wewnątrz - na
zewnątrz maksymalny glanc!) samochody,
kupione za „okazyjną” cenę przez naiwnych
nabywców wierzących, że 12-letni pojazd ma
zaledwie 60 tys. km przebiegu, bo „dziadek,
panie, tylko do kościoła nim jeździł! Gdy
sprzedawał samochód, łzy jak groch leciały
na podłogę! Auto jest jak nowe!”. Ludzie się
na to nabierają. O tym, że na liczniku (przed
tzw. przekręceniem) było grupo ponad
300 tys. km, dowiadują się przy pierwszym
remoncie. Wizja „interesu życia” przesłoniła
rozsądek. I trzeba bulić za naprawę.
Dziwi mnie zaślepienie Polaków okazywane we wszelkiego rodzaju badaniach opinii
publicznej, potwierdzających swoją naiwną
wiarę, że obecna ekipa rządząca może zmienić
Polskę na lepsze. Po tylu latach lawirowania,
piarowskiej gry i niezliczonej ilości przekrętów. Tak się złożyło, że ostatnimi czasy nękali
mnie telefonami ankieterzy z różnych sondażowni. Parę dni temu dzwonili z TNS. Pytania
dotyczyły prezydenckich preferencji wyborczych. Z ciekawością czekałem na publikację
wyników badań. Oczywiście wygrywa w nich
w cuglach (w pierwszej turze) dotychczasowy
lokator Pałacu Prezydenckiego. Ciekawe jest
to, że z kimkolwiek nie rozmawiam, każdy
narzeka na sytuację gospodarczą w Polsce, bałagan, biedę, bierność władz, oczekuje zmian
- a „żyrandolowy prezydent” i „jedynie słuszna
numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r.
rys. m. andrzejewski
20
partia” dalej brylują w sondażach!
Skąd się bierze nasza ignorancja? Zapewne
przyczyn jest wiele. Zaglądam na największy
polski portal informacyjny. Parę wrzutek
dotyczących zarobków celebrytów, wypadek
na A4, jakiś ranking, pseudoinformacyjny
bełkot. Oto codzienna papka, którą karmi
się naiwnych ludzi. „Cała prawdę całą dobę”.
„Obiektywizm” w pełnym rozkwicie - chciałoby się rzec.
Urabianie narodu trwa.
Ale przecież ludzie coś czytają, oglądają, mają
internet, facebooka! - mój umysł próbuje
stawać w obronie rodaków. Mają zdolność
krytycznego myślenia! Można dotrzeć do
innych zasobów informacji. Oto parę dni temu
głosami PO i PSL sejm nie wyraził zgody na
podniesienie kwoty wolnej od podatku. I co?
Kto o tym słyszał w wiadomościach? Jedynie
facebook zareagował. A słyszeliście Państwo
o 3 mld zł, które przeszły nam koło nosa wskutek złej ustawy podatkowej? Ktoś coś tam zapomniał, przegapił terminy. Winnych brak…
„Oj tam, oj tam. Nic się przecież nie stało”
- skomentowali życzliwi władzy eksperci. Za
to sprawa ministerialnej dotacji na budowę
muzeum św. Jana Pawła II i prymasa Wyszyńskiego (stanowiąca drobny ułamek powyższej
kwoty) była wałkowana tygodniami. Jeszcze?
Zachachmęcona afera z „taśmami kelnerów”,
gdzie w większości politycy koalicji rządzącej szczerze (z pikantnymi ozdobnikami)
mówią, co myślą o Polsce i Polakach. Coraz
pokrętniejsze tłumaczenia członków komisji
Millera i prokuratury w sprawie katastrofy
smoleńskiej. Rozpaczliwe miotanie się pani
premier i ministrów, pogarszający się ciągle
status materialny Polaków, protesty „frankowiczów”, górników, rolników itd. I co? Naród
dalej deklaruje tłumnie poparcie „żyrandolowego prezydenta”, który jest znany z tego, że
jest znany, jak też miłość do „jedynie słusznej”
partii i zapowiada dalsze okazywanie względów winnym całego tego bałaganu. Niepojęte!
ZBIREK
Widok z okna
GRZEGORZ ŁĘCICKI
Belferskie rozterki,
czyli lektura obowiązkowa
Z
darzyło mi się ostatnio rozmawiać z młodymi
ludźmi, studentami, na temat szkolnych lektur.
Niektórzy uczciwie przyznawali, że wielu w ogóle
nie czytali, z góry zakładając, że to przysłowiowe nudy
na pudy. Inni mówili, że po kilku, kilkunastu stronach
odrzucało ich tak, że książkę zamykali, przyrzekając sobie solennie, że w życiu do niej więcej nie zajrzą. Jeszcze
inni z męczeńską miną twierdzili, że lekturę uważnie
przeczytali, ale ni w ząb nie mogli pojąć, dlaczego nauczyciel, ministerstwo akurat tę pozycję obowiązkowo
zalecało.
- Po co? Dlaczego? Jaki to ma sens? - takie i tym podobne
pytania często się podczas naszego dialogu powtarzały.
Mieliśmy sporo czasu, więc powoli mogliśmy dochodzić
do sedna problemu. Okazało się, iż polegał on głównie na
braku wytłumaczenia ówczesnym uczniom, gimnazjalistom i licealistom, sensu poznawania takiej, a nie innej
książki. Argumentacja zredukowana do przypomnienia
kanonu lektur nikogo nie przekonuje, a chyba już najmniej
ucznia, który chce i ma prawo wiedzieć, dlaczego daną
pozycje ma obowiązkowo poznawać. W praktyce szkolnej,
w codziennej gonitwie spowodowanej koniecznością
realizacji bogatego programu, łatwo zapomnieć o tym,
że uczeń, gimnazjalista, licealista, ba, nawet student chce
i powinien wiedzieć, jaki sens ma to, co ma zrobić, w tym
przypadku przeczytać.
Pewnie wszyscy mamy podobne doświadczenie. Spotykaliśmy nauczycieli nudnawych, bardziej żandarmów niż
pedagogów, którzy potrafili zanudzić każdy temat, choćby
najciekawszy, i - jak mawia jeden z naszych przyjaciół potrafiliby uśpić orła w locie. Na szczęście pamiętamy
głównie tych, którzy z najbardziej prozaicznego tematu
i przedmiotu czynili ciekawą przygodę intelektualną, zarażali pasją, pobudzali fantazję, inwencję i chęć do nauki.
Może to teraz powinno się uczenie nazwać kompetencjami
komunikacyjnymi, ale przecież chodzi o prastarą sztukę
retoryki i umiejętność trafiania do młodych serc i umysłów.
Wytłumaczenie kontekstu, sensu, wartości danego utworu
literackiego nie jest przecież wcale takie łatwe. Wymaga
odpowiednich kwalifikacji, by przekazać uczniom istotę,
ponadczasowe walory zalecanej i obowiązkowej lektury. Gdy zaś ona wzbudza kontrowersje bądź spotyka sie
z negatywną oceną młodych czytelników, to nie warto
i nie należy się gorszyć. Taka sytuacja to przecież znakomita okazja do dialogu, wymiany poglądów, nawet sporów
i kłótni, które umożliwiają lepsze poznanie młodego pokolenia, a w procesie edukacji także przecież o to chodzi.
I na koniec jeszcze jedna uwaga: do niektórych lektur
trzeba dojrzeć, dorosnąć. Pamiętam dobrze, że inaczej się
odbierało i interpretowało „Pana Tadeusza” w szkole podstawowej, a inaczej w liceum. Teraz nie wyobrażam sobie,
by chociaż raz do roku po raz kolejny nie przenieść się „do
tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,
Szeroko nad błękitnym Niemnem rociągnionych;
Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem;
Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem ”.
Hm... może dopiero w wieku dojrzałym lub starczym
człowiek potrafi także docenić lektury młodości? Choć
naturalnie akurat ta uwaga nie dotyczy naszej epopei
narodowej.
KoMenTARZe
www.echokatolickie.pl
opinie
Pokój z kulą w głowie
21
Pomiędzy nami wciąż, mimo optymistycznych doniesień, powtarzana jest teza, że wcześniej czy później wojenna zawierucha
ze Wschodu dosięgnie nasz kraj. I nie ma co się dziwić, ponieważ sytuacja międzynarodowa, zarówno ta tworzona w dyplomatycznych
gabinetach, jak ta z uliczek i placów, coraz bardziej zdaje się przypominać ostanie miesiące przed wrześniem 1939 r.
KS. jAceK WŁ. ŚWiąTeK
E
uropejski tort, dzielony
wówczas przez Adolfa Hitlera, kawałek po kawałku zbliżał się do naszych
granic, choć mieliśmy
także wówczas zapewnienia o nienaruszalności naszych ziem
i solennie przyrzekaną pomoc w wypadku agresji. O bzdetności tych zapewnień mieliśmy się przekonać już
w kilka dni po rozpoczęciu działań
wojennych przez Trzecią Rzeszę. Jedynym pewnym wówczas okazał się
sojusz oparty na pakcie RibbentropMołotow, co zresztą potwierdziło
puentę znanego wiersza, iż „wśród
serdecznych przyjaciół psy zająca
zjadły”. Dogadywanie się wielkich
mocarstw tzw. jądra unijnego z Rosją, przy dezaprobacie Stanów Zjednoczonych, cokolwiek nie stanowi
dla nas zapewnienia bezpieczeństwa.
Warto przypomnieć sobie, że przed
napaścią wrześniową również odbywały się narady w Monachium, z których ponoć pokój miał wynikać. Nie
jest bez rzeczy przypomnieć również,
że w kilka godzin po tragedii smoleńskiej Szwecja wystąpiła do Polski i Litwy z propozycją odrębnego
od NATO sojuszu wojskowego. Ale
przecież to było tak dawno, że dzisiejsi stronnicy polskiego MSZ o tym nie
chcą pamiętać. Jednakże trzeba również zauważyć, iż mamy dzisiaj sytuację diametralnie inną niż w 1939 r.
I to nie z powodu arsenału czy też postępu technicznego ani też nie z powodu doskonałej infiltracji Zachodu
przez rosyjską siatkę wywiadowczą.
Problemem jest zmiana demografii
narodów zachodnioeuropejskich.
Wokoło widzisz
obce twarze
Kryzys demograficzny Zachodu to
nie tylko wymieranie tradycyjnych
europejskich społeczeństw z powodu
niskiej dzietności, ile raczej napływ
doskonale multiplikujących się muzułmanów, którzy ponadto nie mają
zamiaru asymilować się w ramach
dotychczasowego społeczeństwa, ale
raczej chcą je przekształcić na własną modłę. Już w latach 90 ubiegłego
wieku Oriana Fallaci opisywała islamską enklawę na przedmieściach
Florencji, w której prawo ustalane
było przez imamów, a włoski policjant bał się przekroczyć granicę tego
zamkniętego miasta, co skutkowało
brakiem wpływu prawnego na zamieszkujących ją ludzi. O ile jednak
wówczas mieliśmy do czynienia z za-
mkniętym obszarem, wokół którego
można było zarządzić kwarantannę,
o tyle dzisiaj owe enklawy przeniosły się do głównych miast europejskich. A przenosinom tym wcale nie
towarzyszyła inkulturacja ludności
wyznających wiarę Proroka, wręcz
przeciwnie - nastąpiło nasilenie roszczeniowych żądań wobec społeczności tradycyjnych. Całkiem niedawno
przed świętami Bożego Narodzenia
katoliccy publicyści zżymali się niemiłosiernie, iż wielkie sieci handlowe
oraz burmistrzowie poszczególnych
miejscowości na potęgę rezygnują
z przypominania o czyich narodzinach traktują te święta. Miało to być,
zdaniem większości, symptomem
możliwych zmian kulturowych oraz
wzrastającej agresji wobec chrześcijaństwa jako podstawy społeczeństwa. Moim jednak zdaniem te wydarzenia nie są zapowiedzią tego, co ma
nadejść, ale są już skutkiem rozpanoszonego muzułmańskiego wpływu
na społeczną rzeczywistość Zachodu.
Wyznania kanclerz Niemiec, iż kraj
ten jest na równi muzułmański, jak
i chrześcijański, nie stanowią chęci
obrony jakiejś tolerancyjnej zasady
współżycia, ale stanowią desperacką
próbę ucieczki do przodu wobec nasilających się objawów islamizacji Germanii. Nie dziwne, ponieważ w Kolonii pomiędzy rodowitymi Niemcami
od dawna już krążą osobnicy odziani
w odblaskowe kubraczki z czułym
napisem „Policja szariatowa”. Taki
właśnie mamy dzisiaj Zachód. Jeśli
więc człowiek skojarzy, że islam jest
(obok prawosławia) naczelną religią
Rosji, obraz staje się jeszcze bardziej
nieciekawy.
Mówisz o pokoju,
czy ty nie widzisz…
Problem mniejszości (?) islamskiej
w Europie nie jest tylko problemem
tzw. piątej kolumny. Usadawianie
w innych, wrogich państwach własnych rezydentów jest starą jak świat
strategią przygotowywania do przeprowadzenia wojny. W przypadku
jednak islamistów, szczególnie biorąc
pod uwagę ich tendencję do terroryzowania ludności kraju, w którym
mieszkają, mamy do czynienia dodatkowo z fanatycznym przekonaniem o wyższości własnych przekonań religijnych do tego stopnia, że
jedyną alternatywą dla niewiernych
jest nawrócenie się lub przyjęcie
śmierci z rąk muzułmańskich siepaczy. W ubiegłym tygodniu w internecie pojawiło się nagranie lekcji
w jednej z polskich szkół średnich,
w czasie której o zasadach islamu
mówiła szczera wyznawczyni tej
Kryzys demograficzny Zachodu to nie tylko wymieranie tradycyjnych europejskich społeczeństw z powodu niskiej
dzietności, ile raczej napływ doskonale multiplikujących się muzułmanów.
religii. Zapytana o prawo szariatu
oświadczyła, że jest ono dla niej najwyższym prawem i podda się jemu
nawet wówczas, gdy na jego podstawie będzie musiała zgodzić się na
śmierć własnego syna. I nie mówiła
o poddaniu się woli Boga, ale o wykonaniu wyroku śmierci przez islamskich prawodawców. Jak sama
powiedziała - „będzie musiała wziąć
to na klatę”. Wypowiedź tej kobiety,
której mowa i rysy twarzy zdradzały europejskie pochodzenie (była to
Polka), dobitnie pokazuje, że mamy
do czynienia z osobami bezkompromisowymi w dziedzinie wymuszania
zachowań kulturowych czy religijnych. Oznaczać to może tylko jedno jeśli konflikt zbrojny okaże się doskonałą okazją do pogrążenia kultury
chrześcijańskiej, to nie zawahają się
przed wszelakimi działaniami, aby
ten cel osiągnąć. Dowodem na to jest
również to, co dzieje się we Francji.
I nie chodzi o zamachy, które są tylko
próbą terroryzowania społeczeństw
zachodnich. Otóż istnieje w tym
państwie (laickim wszak) prawo, że
religię wyznaje się w zamkniętych
Dzisiaj również
jedyną obroną
jest tożsamość
kulturowa
oparta na
dziedzictwie
chrześcijańskim.
Problem tylko
w tym, że tego
nie rozumieją
nie tylko
politycy,
ale również
gros naszych
rodaków.
pomieszczeniach lub przestrzeniach
kultowych. Tymczasem muzułmanie
za nic mają te rozporządzenia i w najlepsze urządzają publiczne modlitwy
na ulicach miast. To jawny sygnał,
że za nic mają prawa ustanawiane
w państwach Zachodu.
Zrzucanie krzyża
i zamienianie w stajnię
Coś ponad 300 lat temu pewien dowódca wojskowy sułtana tureckiego
odgrażał się, że zrzuci krzyż z bazyliki św. Piotra i zmieni ją w stajnię dla
sułtańskich koni. Miało to być znakiem całkowitego upadku Europy.
Dzisiaj, gdy widmo wojny jest coraz
bardziej przerażające, warto zrozumieć, że siła Starego Kontynentu
płynęła nie z sojuszy dyplomatycznych, ale z hartu ducha doskonalonego dzięki trwałości chrześcijańskiego
universum. Dzisiaj również jedyną
obroną jest tożsamość kulturowa
oparta na dziedzictwie chrześcijańskim. Problem tylko w tym, że tego
nie rozumieją nie tylko politycy, ale
również gros naszych rodaków.
wARTO PRzeczyTAĆ
Jak kochać?
M
Większość z nas nie za bardzo wie, czym jest małżeństwo,
i zupełnie nie ma pojęcia, po co nam ono.
ałżeństwo to żadna sielanka,
a ciężka praca i codzienny trud.
Nie wygląda jak brazylijska telenowela czy hollywoodzka komedia romantyczna. Adam i Ewa nie zostali stworzeni
po to, żeby siedzieć i gawędzić. Zostali
stworzeni, by wspólnie przeżywać życie,
pracować, pocić się i poświęcać dla lepszego
świata, żeby się kochać, kiedy tylko zechcą,
i w końcu żeby „być płodnymi i rozmnażać
się”. Po co to wszystko? By ta przygoda
trwała i trwała... A jakie jest twoje powołanie? Jaki jest twój plan na uprawianie ziemi?
Warto znać odpowiedź na to pytanie, aby
umocnić relacje z najbliższymi i otoczeniem
oraz nadać swemu życiu odpowiedni kierunek. „Miłologia” to książka opisująca logikę
miłości - dla singli, zaręczonych par i osób
świeżo po ślubie. Dla tych, którzy mają dość
hollywoodzkiej propagandy i milczenia
Kościoła. I dla tych, których dręczą pytania
i którzy chcą otrzymać inteligentną, wyważoną i rzetelną odpowiedź. Autor „Miłologii” - John Mark Comer - jest kaznodzieją
we wspólnocie Bridgetown: A Jesus Church.
Ma żonę Tammy i troje dzieci: Jude, Mosesa John Mark Comer, Miłologia,
i Sunday.
JAG
Wydawnictwo WAM, Kraków 2015.
EchoKatolickie
publicystyka
W hołdzie
zmarłym
i odważnym
numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r.
Fot. gu
22
Dla Romana Swatki czas sielskiego życia zatrzymał się,
gdy miał niecałe pięć lat. Zapytany o to, czy cokolwiek
z dzieciństwa pamięta, bez wahania odpowiada, że to
zależy od tego, o czym będziemy rozmawiać…
Z
pierwszych lat swojego
życia mam w głowie tylko obrazy. Mieszkaliśmy
w Sadach, w powiecie
zamojskim. Ojciec woził
mnie na rowerze, razem
odmawialiśmy pacierz, bawiłem się
z rodzeństwem w chowanego. Pamiętam, jak wyglądał dom wewnątrz.
Te wspomnienia są jak poszczególne
kadry, urywki filmu, ale nie łączą się
one w całość - zaznacza mój rozmówca. I dodaje: - Rok 1942 pamiętam za
to dokładnie. Lato było bardzo ciepłe.
Ludzie rozmawiali o wysiedleniu, bo
gdzieś w regionie już takie akcje się
zdarzały. Niektórzy robili zapasy chowali zboże, mąkę, radzili sobie
wzajemnie, że np. produkty mokre
najlepiej zatopić w rzece. Nikt jednak
nie spodziewał się tego, co nastąpi
i na czym dokładnie polegać będzie
wysiedlenie.
Obóz to było piekło
Pytanie o to, co było dalej, wywołuje u R. Swatki ból i łzy. Po chwili
uspokojenia mój rozmówca zaczyna
powolne wyjaśnienia: - Ten dzień
pamiętam w szczegółach. Wcześnie
rano, gdy na dworze panowała jeszcze szarówka, podjechały pod dom
dwie furmanki. Słyszałem płacz
matki, nerwowe kroki ojca. Wraz
z rodzeństwem nie jadłem wtedy
śniadania w domu, a u sąsiada. Podano nam pyzy. Na drogę nie mogliśmy wiele ze sobą zabrać, zresztą
nie mieliśmy dużo, jak to dawniej na
wsiach. Matka, wiedziona jakimś instynktem, spakowała ubrania i pościel - w którą, w małych woreczkach, spakowana była kasza, mąka,
groch. Rodzice pospiesznie zabijali
i patroszyli kurczaki - wspomina
R. Swatko i dodaje: - Ruszyliśmy
w kierunku Zamościa. Nie jechaliśmy jednak główną drogą ze Skierbieszowa do Zamościa, ale trasą
okrężną. Teraz wiem, że drogą główną jechali nasiedleńcy. Trasa była
zatem tak zaplanowana, by jedni
i drudzy się nie spotkali. Gdy dojechaliśmy do obozu, był wieczór. Padał lekki śnieg, bo to była końcówka
listopada. Było ciemno. Elektryczne
lampy, które wisiały na długich kablach, kołysały się na wietrze i dawały szatański efekt. Pomyślałem,
że przyjechaliśmy do piekła…
- Wszystkich zgonili na plac apelowy, wyczytywali nas po nazwiskach
i kierowali do odpowiedniego baraku. Budynek ten miał ciekawą konstrukcję (dawniej służył jako stajnia).
Wzdłuż baraku biegła ścieżka, po
jednej i drugiej stronie były podłogi
- zrobione na dwóch poziomach: na
wysokości pół metra i około dwóch
metrów. Ludzie zaczęli się tam rozkładać. Nie było czysto, a wszelka
bielizna i pościel, którą udało się ze
sobą zabrać, służyła za materace. Na
te wyższe półki nie dało się wejść,
były za wysokie. Dziadek zrobił nam
drabinkę - przywołuje wspomnienia
R. Swatko. - Codziennie odbywały
się apele. Z baraku wychodziliśmy
na plac. Wyczytywano nazwiska.
Ojca i jedną z sióstr zabrali do Berlina, matka została z nami - dwiema siostrami i trzema chłopakami.
Mój najstarszy brat - Piotr, w czasie
transportu do obozu (miał wówczas
18 lat) wyskoczył w lesie z furmanki.
Zginął w partyzantce, w maju 1944 r.
Ludzi z obozu cały czas ubywało. Ja,
wraz z rodziną, byłem tam długo od końca listopada 1942 r. do lutego
1943 r. 1 lutego poszliśmy na stację
kolejową, tam załadowano nas do
wagonów. Było bardzo mroźnie, na
podróż dano nam chleb i marmoladę. Nie było wody. Wszędzie rozlegały się jęki pragnienia i błagania
o picie. W Siedlcach zabrano nas
z pociągu. Z dworca udaliśmy się
do budynku Czerwonego Krzyża,
mieszczącego się wówczas przy ulicy 1 Maja. Tam nas rozkwaterowali. Pan Radomyski, wzięty siedlecki
krawiec, przyszedł pewnego dnia
i powiedział mamie, że zabierze
mnie i mojego starszego brata do
siebie - uzupełnia historię.
Z odruchu serca
Radomyscy mieszkali na ulicy
Sienkiewicza. - Nieraz zastanawiam
się, czym się wtedy ten człowiek
kierował. Warunki miał bowiem
bardzo podłe - całe jego mieszkanie
składało się zaledwie z trzech pomieszczeń: kuchni, warsztatu krawieckiego i pokoju. Nie było wody
bieżącej. W tym jednym pomieszczeniu mieszkał pan Radomyski,
jego żona, dwie córki i my dwaj.
Dopiero później dostał mieszkanie
w kamienicy na rogu ul. Piłsudskiego i Orzeszkowej. Po wysiedleniu
Żydów stało ich wiele pustych. To
mieszkanie było duże, choć warunki
przypominały poprzednie - wyjaśnia R. Swatko.
- Traktowali mnie jak swojego
syna, czułem ich miłość. Byłem niepokornym dzieckiem, ale to wynikało z moich przeżyć. Nie potrafiłem
się podporządkować. Obóz sprawił,
że byłem dzikim człowiekiem, nieufnym i niewierzącym ludziom.
Czasem za to obrywałem, mimo to
bardzo kochałem swoich przybranych rodziców. Pani Radomyskiej
nigdy jednak nie powierzyłem całej
synowskiej miłości, bowiem moja
rodzona mama była blisko - również
mieszkała w Siedlcach, mogłem się
z nią spotykać - tłumaczy mój rozmówca.
Roman Swatko wojnę i wyzwolenie, czyli końcówkę 1943 r. i część
roku 1944, przetrwał u Radomyskich. - Później, gdy moja rodzona
mama zaczęła pracować, zabrała nas
do siebie. Latem 1945 r. wrócił z Berlina ojciec, razem pojechaliśmy do
rodzinnych Sadów. Tam nie ocalało
nic, dom był spalony i rozebrany,
Na niedzielne spotkanie przyjechały delegacje z Biłgoraja i Zamościa. Przybył również ocalony z transportu
Roman Swatko (na zdjęciu trzeci z prawej strony).
przyszliśmy do gołej ziemi. Ale za
to rodzina była prawie cała. Zmarła babcia, brat zginął w partyzantce, w obozie zmarła również moja
najmłodsza siostra. Z głodu. Ja też
nie wytrzymałbym niewoli, gdyby
nie choroba. Kilkakrotnie trafiałem
do obozowego szpitala. Tam było
ciepło, dostawaliśmy mleko i lepsze
jedzenie. W ten sposób przeżyłem…
- wyjaśnia.
Stacja wybawienia
Jeszcze przed wybuchem II wojny
światowej opracowane zostały plany wyniszczenia narodu polskiego.
Realizację zagłady rozpoczęto od
pacyfikacji Zamojszczyzny. Efektem ekstremalnej akcji wysiedleńczej, która rozpoczęła się w nocy
z 27 na 28 listopada 1942 r., były
masowe wywózki ludności do obozów. Informacja o męczeństwie
dzieci szybko rozeszła się po okupowanym kraju. Ruch oporu, kolejarze oraz ludzie mieszkający przy
torach i stacjach kolejowych wykradali bądź wykupywali i dawali
schronienie ofiarom hitlerowskiego
terroru. Partyzanci przeprowadzali
akcje dywersyjne - wysadzali tory,
dzięki czemu sporo transportów
skierowanych do Oświęcimia nie
osiągnęło swojego celu. Kolejarze
zaś sypali piasek w łożyska toczne
wagonów, co powodowało ich przegrzanie się. Wówczas odstawiano
wagony na bocznice, a te momenty
sprzyjały uwalnianiu dzieci i dorosłych z transportów. Nie wszystkich
udało się uratować… W roku 1943,
dokładnie 3 lutego, w Siedlcach zorganizowano pogrzeb dzieci, które
zamarzły w transportach. Uroczystość ta była swoistą manifestacją,
zrywem patriotycznym siedlczan
przeciwko brutalności okupanta
niemieckiego. Na ulice miasta wyszło wówczas około 10 tys. mieszkańców.
Żywa pamięć
Co roku Stowarzyszenie Domu
Dziecka - Pomnika im. Dzieci Zamojszczyzny w Siedlcach organizuje uroczystości, które mają na
celu przypominać o historii dzieci Zamojszczyzny. W tym roku
przypadała 72 rocznica. Oficjalne
uroczystości rozpoczęła Msza św.
odprawiona w kościele pw. św. Stanisława. - To z tej świątyni przed laty
wyruszył kondukt żałobny z 23 białymi trumnami na miejsce wieczne-
Państwo
Radomyscy
traktowali mnie
jak syna.
Ja jednak
byłem
niepokornym
dzieckiem,
ale to wynikało
z moich
przeżyć.
Nie potrafiłem
się podporządkować.
Obóz sprawił,
że byłem dzikim
człowiekiem,
nieufnym
i niewierzącym
ludziom
- wspomina
Roman
Swatko.
go spoczynku - wyjaśnia Eugeniusz
Borysiak, prezes stowarzyszenia.
Na niedzielne spotkanie przyjechały delegacje z Biłgoraja i Zamościa. - Niech wspomnienie tych
wydarzeń będzie hołdem, ale i przestrogą dla przyszłych pokoleń. Taka
tragedia nigdy więcej nie może się
powtórzyć - mówił prezes zarządu
Stowarzyszenia Dzieci Zamojszczyzny w Biłgoraju Bolesław Szymanik.
- Ponad 70 lat temu mieszkańcy Siedlec i okolic wzorowo zdali egzamin
z patriotyzmu - dodał Henryk Smalej z Fundacji Centrum Wysiedlonych na Zamojszczyźnie.
Uczestnicy uroczystości odwiedzili miejsca pamięci związane
z wydarzeniami z roku 1943: zbiorową mogiłę dzieci Zamojszczyzny na
cmentarzu przy ul. Janowskiej (tu
spoczywają prochy dzieci zmarłych
w transportach, które kierowane
były do różnych miejsc w kraju, ale
przejeżdżały przez siedlecki węzeł
kolejowy), ul. Cmentarnej (kamień
nagrobny na tym cmentarzu jest
bezimienny; tu spoczywają prochy 23 dzieci) oraz na dworcu PKP
(płyta umieszczona na ścianie budynku poświęcona jest pamięci byłego prezydenta miasta - Stanisława
Zdanowskiego; włodarz brał czynny
udział w akcjach ratowania dzieci
Zamojszczyzny).
Machina pomocy ruszyła
Na zakończenie zgromadzeni pojechali na ul. Dzieci Zamojszczyzny.
To tu mieści się Centrum Pomnika
Dzieci Zamojszczyzny - żywe świadectwo wydarzeń sprzed lat. - Cieszę się, że dzięki bohaterstwu pracowników kolei powstał pomnik
nie z brązu, granitu czy marmuru,
ale miejsce, w którym otrzymują
schronienie dzieci i samotne matki - mówił przed laty nieżyjący już
Henryk Wiechetek. - To on podjął
się idei stworzenia takiego miejsca. Centrum jest budynkiem wielofunkcyjnym. Nie jest tajemnicą,
że nasz „żywy pomnik” udało się
zbudować również dzięki pomocy
różnych niemieckich organizacji. To
pewnego rodzaju zadośćuczynienie
z ich strony. Nasza placówka służy
zatem również polsko-niemieckiemu pojednaniu - wyjaśnia Dariusz
Mitura z biura stowarzyszenia.
Jak mówił H. Wiechetek, machina
pomocy ruszyła. I tego pociągu, na
szczęście, nie da się zatrzymać…
GU
historia
www.echokatolickie.pl
Czas to pieniądz
SIEDLCE Wystawa numizmatyczna
Nie tylko monety
Dzięki uprzejmości siedleckiego
muzeum OP PTN organizuje wystawy z okazji kolejnych rocznic
działania towarzystwa. Zbiór podlaskich kolekcjonerów jest bardzo
bogaty i zróżnicowany. Zainteresowani wystawą mogą przyjrzeć
się monetom Imperium Sasanidów
z III-VI w.n.e., denarom Marka Aureliusza, Doseniusza z II w.p.n.e.,
a także numizmatyce azjatyckiej
oraz Bliskiego Wschodu. Dla fanów
historii XX-wiecznej Polski Oddział Podlaski przygotował zbiór
replik złotówek z 20-lecia międzywojennego. Oprócz monet zwiedzający wystawę mogą przyjrzeć się
rocznikom czasopisma podlaskich
kolekcjonerów „Lamus”, który
wydawany jest od 1999 r. pod kierunkiem Tadeusza Bohatyrowicza,
Fot. as
W
wieloletniego numizmaty i eksperta monet arabskich. W dalszej
części wystawy muzealnej można
zobaczyć okolicznościowe monety
bite przez NBP w celu uhonorowania wydarzeń i ludzi, którzy zapisali się złotymi zgłoskami w historii
naszego kraju, m.in. olimpijczyków
Igrzysk Olimpijskich w Soczi czy
wybitnej pisarki i autorki tekstów
Agnieszki Osieckiej. Wyjątkowym
wspomnieniem dawnych trudności w działaniu towarzystwa jest
zbiór okolicznościowych banknotów z nadrukami oddziałów
numizmatycznych z całego kraju
- utrwalonych na… peerelowskich
pieniądzach. Powód tego zabiegu jest szalenie prosty: wycofane
z obiegu były bardzo powszechne
i tym łatwiej można było je zebrać, by wykorzystać w przedruku.
Siedleckie banknoty zostały opatrzone grafiką „Jacków” - monet
powstałych z inicjatywy Oddziału
Podlaskiego PTN we współpracy
z siedleckim urzędem miasta.
Pecuniae imperare non
servire oportet
Wszystkich zainteresowanych
dorobkiem Oddziału Podlaskiego
PTN (a także wszystkich podzielających opinię, że pieniądzom należy rozkazywać, a nie służyć) zachęcamy do odwiedzenia wystawy
w Muzeum Regionalnym. Oprócz
wielu ciekawych monet (w tym
najstarszych zachowanych egzemplarzy z czasów Jagiellonów) i papieskich listów numizmatycznych,
w ramach kolekcji podziwiać można także liczne dyplomy, noty, broszury czy medale. Wystawa otwarta będzie do 22 lutego, więc czasu
na doświadczenie bogatej historii
kolekcjonerów jest coraz mniej.
Artur Szczygielski
Krótko
Pamięci żołnierzy wyklętych
REGION. 1 marca ponad 20 tys. biegaczy w 71 miejscowościach weźmie udział w trzeciej edycji biegu
organizowanego przez Fundację Wolność i Demokracja „Tropem Wilczym - Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych”. Zawody odbędą się również w naszym regionie,
m.in. w Parczewie, Białej Podlaskiej i Włodawie.
W Parczewie zawodnicy wystartują o 13.00 sprzed
budynku urzędu miasta przy ul. Warszawskiej. Organizator nie wprowadza limitu zawodników oraz ograniczeń
wiekowych, jednak przygotowanych zostanie tylko
220 pakietów startowych, które otrzymają biegacze
zgodnie z kolejnością zgłoszeń - należy ich dokonywać
do 20 lutego.
We Włodawie bieg rozpocznie się o 11.00 przed pomnikiem AK-WiN, przy ul. 11 listopada. Tu zapisywać się
można do 26 lutego. Z kolei w Białej Podlaskiej zawody
rozpoczną się o 11.30 zbiórką na ul Krótkiej, przed
siedzibą mieszczącego się w latach 1944-1956 Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Na projekt
składają się m.in: bieg na 1963 m (odwołanie do roku,
w którym zginął ostatni żołnierz wyklęty - Józef Franczak
ps. Lalek) oraz zbiórka publiczna na budowę szkoły
z polskim językiem nauczania w Łanowicach (dawne
województwo lwowskie) im. płk. Franciszka Niepokólczyckiego.
Każdy z organizatorów może uzupełnić scenariusz
23
z dziejów podlasia (465)
Muzeum Regionalne w Siedlcach gości wystawę numizmatyczną, która jest
udokumentowaniem działań i osiągnięć członków Podlaskiego Oddziału
Polskiego Towarzystwa Numizmatycznego.
ystawa „40 lat
Oddziału Podlaskiego Polskiego
Towarzystwa Numizmatycznego w Siedlcach”
ukazuje długą drogę, jaką musieli przejść członkowie stowarzyszenia, by włączyć do swojej
kolekcji unikalne numizmaty.
W styczniu 1975 r. z inicjatywy
ówczesnego kierownika Muzeum
Okręgowego Andrzeja Sołtysiuka
uformowana została grupa gromadząca kolekcjonerów-pasjonatów z okolicznych miejscowości,
działających pod patronatem Polskiego Towarzystwa Archeologicznego i Numizmatycznego.
Dopiero po pewnym czasie społeczność licząca na inauguracyjnym zjeździe 27 członków została
przemianowana na Oddział Podlaski PTN i pod tą nazwą funkcjonuje do dziś. Działalność oddziału
w pierwszych latach warunkowała burzliwa sytuacja polityczna
w kraju. Polska ludowa skutecznie
blokowała wszelakie inicjatywy
gromadzenia monet, banknotów
i papierów wartościowych. - Kolekcjonerzy chcieli mieć monety
wydawane okazyjnie i można było
je kupić jedynie przez Narodowy
Bank Polski lub PTN - wspomina
prezes oddziału Piotr Grabowski.
Opinie
imprezy o dodatkowe wydarzenia i atrakcje. We
Włodawie planowane są: konkurs historyczny dla szkół
gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych o tematyce żołnierzy wyklętych i Msza św. w kościele pw. św. Ludwika
w intencji polskiego podziemia antykomunistycznego.
Z kolei w Białej Podl. 27 lutego odbędzie się konferencja
naukowa pn.: „Żołnierze wyklęci na Podlasiu”, a w dniu
zawodów m.in. otwarcie wystawy poświęconej podziemiu niepodległościowemu na terenie miasta i powiatu
bialskiego, koncert piosenki partyzanckiej oraz inscenizacja wydarzeń związanych z obiciem więźniów AK.
Szczegółowy program zawodów i imprez towarzyszących w każdym z miast regionu dostępny jest na stronie
internetowej pod adresem: www.tropemwilczym.pl. MLS
Nowe poszukiwania
i niesłuszne oskarżenia
29 sierpnia 1864 r. dziesięciu zbrojnych powstańców zatrzymało
się w karczmie Warkocz w pobliżu Jagodnego. Po wypiciu okowity
odeszli - jak zapisano - w niewiadomym kierunku. Wieść tę przekazały penetrujące okolicę dwa rosyjskie oddziały wydzielone z 5 roty
estlandzkiego pułku stacjonującego we wsi Stanin. Przypuszczalnie
ta sama grupa powstańców następnej nocy - z 30 na 31 sierpnia natrafiła pod Żdżarami na Żyda - handlarza prowadzącego stado
bydła i, zarekwirowawszy mu jednego woła, dali pokwitowanie
z pieczęcią powstańczego naczelnika powiatu łukowskiego i podpisem gen. Brzezińskiego [ps. ks. S. Brzóski]. Na wieść o tym 1 września
ruszyły z Żelechowa dwa oddziały wojska rosyjskiego. Przez dwa dni
inne jednostki rosyjskie dokonywały nowych poszukiwań w rejonie
Łukowa, gdyż naczelnik łukowski otrzymał wiadomość, że ks. Brzóska
z Mierzejewskim i ich powstańcy ukrywają się w błotach otaczających
wieś szlachecką Jastrzębie Daćbogi. O 9.00 wieczorem wysłano więc
trzy jednostki: dwie kolumny z Łukowa, z których jedna pomaszerowała na północ na Gręzówkę, zaś druga łukiem ze wschodu na Biardy,
oraz - z północy w kierunku południowym - jedną rotę z Domanic.
Wszystkie miały zejść się około północy w Jastrzębiach Daćbogach.
Poza oddziałami miejscowymi do akcji włączono też oddział pościgowy żandarmerii z Dęblina pod dowództwem mjr. Jediłowa. Cała
operacja zakończyła się fiaskiem. Powstańców nie znaleziono.
Gen. policmajster Trepow, stojący na czele władz wojskowo-policyjnych Królestwa Polskiego, poważnie się zaniepokoił. Wydano rozkaz
aresztowania wszelkich włóczęgów i podejrzanych. 1 września został
zatrzymany w Pratulinie Andrzej Mikinka, chłop z miejscowości Bohukały, unita, 24-letni kawaler. Postawiono mu zarzut należenia do szajki żandarmów powstańczych. 5 września aresztowano mającego troje
dzieci Mateusza Matuszewskiego z Cegłowa, 47-latka podejrzanego
o ukaranie chłostą dwóch chłopów. Z kolei 6 września aresztowano
w Dobrem Jana Grondskiego. Jako powód podano wcześniejszą
przynależność do bandy. Tego samego dnia aresztowano w Gułowie
mającego 41 lat chłopa z Podlodowa Andrzeja Kosa i oskarżono go,
że przedtem opiekował się składem broni powstańczej. 7 września
zatrzymano w Dobrem - pod zarzutem kontaktów z szajką i zbiórki
pieniędzy dla buntowników - Franciszka Pólkowskiego. Ponadto
w tym dniu został aresztowany Franciszek Izdebski, 23-latek, szlachcic
ze wsi Popławy, katolik, żonaty, ojciec dwojga dzieci posiadający dom
i ziemię. Zarzucono mu wywieranie złego wpływu na otoczenie.
W siedleckim więzieniu stosowano podstępne intrygi. K. Borowski, który doczekał się zwolnienia z izolatki i przeniesienia do celi
dla trzech osób, wspominał: „Pewnego dnia, leżąc rozciągnięty na
naszym płóciennym łożu, rozmawiałem, żartując ze swymi współlokatorami, gdy wtem w otwartej klapie nagle stanęła jakaś pani,
młoda przystojna kobieta. Zerwałem się prędko z łóżka, pobiegłem
do drzwi i pytam się: «Kogo pani szuka? Co pani chce?». «Nic nie
chcę, szukam między więźniami znajomego». Powiedziawszy to,
odeszła od drzwi. Po chwili staje we drzwiach towarzyszący jej
podoficer i pyta się mnie o imię i nazwisko. Gdy mu powiedziałem,
jak się nazywam, usunął się za klapę, przyłożył papier do ściany, coś
pisał na nim ołówkiem, po czym owa kobieta w towarzystwie tegoż
podoficera obeszła wszystkie cele, szukając niby owego znajomego.
Po niejakim czasie przyszedł z kartką w ręku feldfebel Dergaczow, pomocnik Iwanowa, i wezwał mnie, abym szedł z nim do komisji. Gdym
zeszedł na dół, tam stało już kilku więźniów otoczonych sołdatami,
którzy zaraz poprowadzili nas do komisji, a raczej przed audytora.
Tu, gdyśmy weszli, czekała już na nas, stojąc za kratkami, owa pani.
Była to szpieg, Niemka spod Iwangrodu, czyli Dęblina, o czym zaraz
się dowiedzieliśmy. Audytor wywoływał nas z listy, a ona oskarżała
każdego, nawet tych, których pierwszy raz w życiu widziała. Do mnie
przyczepiła się i oskarżała, że jakobym był adiutantem dowódcy,
którego oddział stał w Warszewicach, gdzie mnie tam jakoby właśnie
widziała. W Warszewicach ja nigdy nie byłem i nawet nie wiem, koło
jakiej one są miejscowości. Jednego z wezwanych ciężko oskarżyła,
iż jakoby on zamordował swoją żonę i inną jakąś jeszcze kobietę, że
dokonawszy tej zbrodni, wyszedł do powstania. Nie wiem, czy było
cokolwiek prawdy w tym oskarżeniu, ale biedaka zaraz wobec nas
okuto w ciężkie na nogi kajdany, odprowadzono do celi i tam tylko
samego jednego zamknięto. Co się z nim później stało, nie wiedzieliśmy. Gdy szpieg z audytorium na korytarz główny wyszła, brać nasza
powiadomiona już była „telegraficznie” i skoro tylko ukazała się na
korytarzu, grad kamieni, pecyn i kawałki cegły posypały się z cel na
nią. Żandarmi porwali ją i wyprowadzili nie głównym już dziedzińcem, a bocznym korytarzem”.
Do dzisiaj nie wiadomo, czy kobieta ta działała z własnej inicjatywy, czy też była to podstępna intryga gen. Maniukina, aby znaleźć
ostrzejszy wymiar kary dla poszczególnych więźniów. W odniesieniu
do Konstantego Borowskiego także można było spodziewać się
skrytego działania naczelnika więzienia Iwanowa, który podejrzewał go o znajomość z żandarmem powstańczym Olędzkim i szukał
pretekstu.
Nie ulega wątpliwości, że pod koniec sierpnia 1864 r. dotarła na
Podlasie wiadomość o egzekucji gen. Romualda Traugutta i jego
współtowarzyszy. Wiadomo, że wieści o powieszeniu ich rozpowszechniane były w oficjalnej prasie. Wśród powstańców ks. Brzóski
panowało jednak przekonanie, że Rząd Narodowy istnieje nadal. Taką
wiarę żywił sam ks. S. Brzóska i starał się nawiązać z nim kontakt.
DR JÓZEF GERESZ
24
numer
kwietnia
2007
numer 15(615)
7 (1024) 12-18
12-18 lutego
2015
r.
EchoKatolickie
15 LUTEGO, 18.00
15 LUTEGO, 16.00
Terespol
Koncert noworoczny w Miejskim
Ośrodku Kultury. Wystąpi Katarzyna
Sawczuk.
Fot: novekino.pl
Warto się
wybrać
15 LUTEGO, 16.00
Siedlce
„W pustyni i w puszczy” - spektakl
Formacji Tanecznej MP Dance
w sali widowiskowej „Podlasie”
Wola Okrzejska Siedlce
Prezentacje Ludowych Zwyczajów Zapustnych „Kusaki” w Galerii
Siedlce
19 LUTEGO, 18.00
Siedlce
Wernisaż dorocznej wystawy fotografii Grupy Twórczej FOTOGRAM
„Terytorium prywatne” w galerii
„Fokus”
Ciekawe ferie
Poszukiwali
zaginionych skarbów
Podczas ferii zimowych w Muzeum Henryka Sienkiewicza odbyły się zajęcia
zatytułowane „Poszukiwacze zaginionych skarbów”.
Biała Podlaska Kulturalne zamierzenia
Będzie teatr?
Prezydent Dariusz Stefaniuk chce, by miasto
przejęło kino „Merkury”. Jednostka należy
do samorządu województwa mazowieckiego.
K
inem zarządza spółka
Max-Film. W 2012 r.
obiekt był dwa razy wystawiany na sprzedaż.
Wyceniono go wtedy na 1,7 mln
zł. Budynek jest odremontowany.
Działka, na której się znajduje,
ma ponad 3 tys. m² i dostęp do
wszystkich mediów. Sala kinowa liczy prawie 300 miejsc. Od
niedawna „Merkury” ma konkurencję. W Centrum Handlowym
Rywal pojawił się bowiem czterosalowy multipleks sieci Cinema
3D. Mimo to bialczanie wciąż
chętnie wybierają projekcje w starym kinie. Wielu z nich przyznaje, że robią to ze względu na specyficzny klimat i sentyment.
Za symboliczną
złotówkę
Prezydent D. Stefaniuk chce
przejąć obiekt za symboliczną
złotówkę. Uważa, że pozyskanie
kina podniesie jakość kultury
w Białej Podlaskiej. Włodarz
planuje stworzyć tam teatr. Inwestycja miałaby być sfinansowana dzięki środkom unijnym.
- Na początku możemy zapraszać do nas aktorów z teatrów
funkcjonujących w innych miamigawka
stach. Pamiętajmy, że mamy także własną grupę teatralną. Salę
można też wykorzystać na koncerty, pokazy filmowe i do celów
edukacyjnych. Korytarz kinowy
warto zaadaptować na galerię.
Taki obiekt nie powinien się
marnować. Chcę, by ciągle pozostał miejscem służącym kulturze
- mówi D. Stefaniuk.
Rozmowy rozpoczęto
Włodarz podkreśla, że nawet po przejęciu budynek ciągle
może pełnić funkcje kina. Osobiście wolałby jednak, by było
to kino offowe. - Komercyjne
mamy kilkaset metrów dalej.
Nie czekajmy do momentu, gdy
jednostka upadnie, pracownicy zostaną zwolnieni, a sprzęt
wyprzedany. Weźmy to kino
teraz, gdy można je odpowiednio zaadaptować. Wiem, że jego
kondycja jest obecnie dobra. Błędem byłoby więc nie starać się
o ten obiekt. Rozmawiałem już
na ten temat z panią marszałek
województwa mazowieckiego.
Nie chcę zdradzać szczegółów.
Wiem jednak, że tamtejsze władze są otwarte na dialog- zdraAWAW
dza włodarz. Zabawa choinkowa
W
niezwykle ciekawy
świat archeologii
wprowadził uczestników spotkania
Bogdan Wetoszka, prezentując
zgromadzone eksponaty, m.in.
znaleziska z epoki kamienia,
wczesnej epoki żelaza, ozdoby
z czasów rzymskich czy skarby nowożytne, w tym monety
i militaria świadczące o bogatej
przeszłości ziemi łukowskiej.
Kawałek drewna i krzemienia,
kości czy odnaleziona gliniana łupina mogą stanowić nieocenione
źródło wiedzy historycznej, będąc
świadectwem dawnych czasów,
życia ludzi. Młodzież, po zdobyciu
niezbędnej do poszukiwań wiedzy
archeologicznej, wyruszyła na teren muzealnego parku w celu odnalezienia skarbów. Przyniesione Prezentowane eksponaty świadczą o bogatej przeszłości ziemi łukowskiej.
wykopaliska należało następnie
nazwać i opowiedzieć, dlaczego uczestnicy spotkania wykazali się waczy skarbów. Organizatorzy zadany zabytek archeologiczny sta- zapałem, pasją i dużą wiedzą. Być pewniają, że spotkania z przeszłonowi źródło historyczne i skarb może kiedyś część z nich wstąpi ścią wejdą na stałe do programu
JAG
dla przyszłych pokoleń. Młodzi do grona archeologów - poszuki- zajęć w muzeum. WŁODAWA Fot. Muzeum H. Sienkiewicza
W kinowym korytarzu miałaby powstać galeria.
Biblioteka na miarę XXI w.
Tablety zachętą
do korzystania z biblioteki
Miejscowa biblioteka będzie jeszcze bardziej
nowoczesna. Dzięki udziałowi w projekcie
„Tablety w Twojej bibliotece” placówka otrzyma
sześć nowych urządzeń.
B
ędą one wykorzystywane
podczas zajęć z seniorami,
a także w innych działających w naszej placówce
grupach - mówi dyrektor włodawskiej książnicy Jacek Żurawski,
dodając, że osoby skupione m.in.
w Klubie Emeryt+ wprawdzie
wiedzą już, jak obsługiwać komputer, ale z tabletami jeszcze nie
miały do czynienia. Będą z nich
korzystać także członkowie Grupy Mowa Żywa czy kółka fotograficznego oraz uczestnicy zajęć
muzycznych.
- Na tablecie można nagrywać,
montować i udostępniać dźwięk
i obraz, robić zdjęcia czy tworzyć
muzykę. Nowy sprzęt chcemy
również udostępniać do czytania
książek i prasy - dodaje dyrektor.
Warto podkreślić, że do konkur-
su przystąpiło 651 placówek z całej
Polski. Komisja brała pod uwagę
dotychczasowy sposób udostępniania nowoczesnych technologii
informacyjno-komunikacyjnych,
kompetencje pracowników biblioteki w tej dziedzinie.
Wniosek włodawskiej jednostki
uzyskał 81 pkt na 100 możliwych.
Zanim tablety trafią do biblioteki,
jej pracownicy przejdą gruntowne
szkolenie. Czytelnicy będą mogli
korzystać z urządzeń już w marcu.
Tablety są elementem Programu
Rozwoju Bibliotek, który od 2009 r.
realizuje Fundacja Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego.
MD
Krótko
Śpiewali i recytowali
Dzięki współpracy Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Mordach oraz
Zespołu Oświatowego w Mordach w styczniu odbył się bal choinkowy dla
przedszkolaków. W zabawie wzięło udział 50 dzieci. Oprawę muzyczną zapewnił
DJ Valdi. Nie zabrakło tez konkursów i zabaw. Punktem kulminacyjnym był
przyjazd mikołaja, który rozdał dzieciom prezenty i chętnie pozował do
zdjęć. - Mamy nadzieję, że pomysł zaowocuje i za rok spotkamy się na kolejnej
wspólnej zabawie - zaznacza Beata Florczykiewicz, wychowawca z przedszkola
JAG
w Mordach.
SIEDLCE. We wtorek, 3 lutego, na deskach Sceny
Teatralnej Miasta Siedlce odbył się finał XXIV Ogólnopolskiego Turnieju Sztuki Recytatorskiej i Poezji
Śpiewanej „Kamień Wiary”. Jest to konkurs skierowany
do młodzieży szkól ponadgimnazjalnych i dorosłych.
Odbywa się w dwóch kategoriach: „recytacja” i „poezja
śpiewana”. Uczestnicy prezentują teksty pisane prozą
i poetyckie, polskie lub obce w polskim tłumaczeniu,
których tematyka porusza problemy religii. W konwencji konkursu mieszczą się także utwory filozoficzne
dotyczące egzystencjalnych dylematów istnienia,
poezja poszukująca odpowiedzi na najbardziej istotne
pytania dotyczące bytu. W tegorocznej edycji udział
wzięli artyści z Warszawy, Piaseczna, Siedlec, Sokołowa
Podlaskiego, Łukowa, Garwolina, Zakroczymia, Czerska,
Ryk, Sierpc, Sadownego i Międzyrzeca Podlaskiego.
Jury w składzie Urszula Gotowicka - aktorka, Justyna
Kowynia-Rymanowska - śpiewaczka operowa, Waldemar
Koperkiewicz - muzyk, kompozytor, Robert Protasewicz
- muzyk, Maciej Czapski - aktor i przewodniczący komisji
po wysłuchaniu 12 wokalistów i 17 recytatorów postanowiła przyznać pierwsze miejsca Paulinie Godlewskiej
(kategoria „poezja śpiewana”) i Dominikowi Bobrykowi
(„recytacja”).
MD
www.echokatolickie.pl
www.echokatolickie.pl
Siedlce
„City of Love” - koncert zespołu
Erato w Sali Białej
20 LUTEGO, 17.00
Biała Podlaska
Wernisaż malarstwa Adama
Korszuna w Klubie Kultury „Eureka”
Kultura
20 LUTEGO, 18.00
Biała Podlaska
Wernisaż wystawy fotograficznej
z X Jesiennych Warsztatów Fotograficznych w Galerii 1 Piętro
redaktor prowadzący:
jolanta krasnowska-dyńka
MD
Coroczne jasełka
fot. GOK w Kąkolewnicy.
20 LUTEGO, 19.00
25
Grabowiec. Uczniowie Szkoły Podstawowej
przygotowali jasełka, które
pokazali 1 lutego. W przedstawieniu wzięli udział wszyscy
wychowankowie. Na widowni
nie zabrakło rodziców, gości,
nauczycieli, pracowników placówki i absolwentów. Świąteczna scenografia przypomniała klimat Bożego Narodzenia. Publiczność po
raz kolejny mogła przeżyć historię szukających schronienia Marii i Józefa.
BZ
Zaproszenie dla kobiet
ŻELECHÓW Noworoczny koncert
Zachwycili słuchaczy
W Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury odbył się noworoczny koncert strażackiej
orkiestry dętej z Żelechowa i miejscowego chóru.
W
repertuarze znalazły
się kolędy, piosenki
świąteczne, utwory
marszowe oraz szlagiery polskiej i zagranicznej muzyki rozrywkowej.
Chór pod dyrekcją Sławomira
Lesisza zaśpiewał m.in. „Dzisiaj
w Betlejem”, „Lulajże Jezuniu”,
„Gdy się Chrystus rodzi”, „Bóg się
rodzi” oraz hiszpańską kolędę „Ya
viene la vieja”.
Orkiestra dęta pod batutą Stefana Solarczyka zagrała utwór „Last
Christmas” zespołu Wham, kolędę „Wśród nocnej ciszy”, marsz
„Wakacje”, „Kwiat jednej nocy”
zespołu Alibabki, „Sway” z repertuaru Deana Martina,” oraz „Orkiestry dęte” z repertuaru Haliny
Kunickiej.
Chór i orkiestra zapewniły licznie zgromadzonej publiczności
popołudnie pełne artystycznych
wrażeń. Ze sceny płynął dostojny
śpiew i piękna muzyka, które widownia chłonęła z wielką radością.
Noworoczny koncert był znakomitą okazją do wręczenia nagród laureatom konkursu „Najlepszy Czytelnik Roku 2014”.
Celem konkursu zorganizowanego przez miejską bibliotekę
była popularyzacja czytelnictwa
w środowisku oraz zainteresowanie dobrą lekturą. Najlepszym czytelnikiem w kategorii
„7-13 lat” została Anna Adamiec
ze Szkoły Podstawowej w Żelechowie. W kategorii „14-20
lat” zwyciężyła Karolina Deja
z Publicznego Gimnazjum Powiatowego w Żelechowie. Tytuł
najlepszego czytelnika wśród
dorosłych otrzymała Jolanta
Czajka z Żelechowa.
MICHAŁ SZTELMACH
SIEDLCE. W poniedziałek, 23
lutego, kolejna odsłona cyklu
dla kobiet w Kinie Helios.
Tym razem zaplanowano pokaz
z filmem „Warsaw by night”.
Bohaterkami są cztery kobiety
patron medialny
mające własne zdanie na temat
miłości i związków z mężczyznami. Iga (w tej roli Iza Kuna) jest mężatką, która żyje w udanym
związku z artystą (Leszek Lichota). Nieustannie jednak szuka nowych
wrażeń. Doprowadza to do spotkania ze skrajnie różnymi historiami
kobiet - współczesną femme fatale (Joanna Kulig) oraz kobietą niespełnioną (Agata Kulesza). Radykalnej odmiany w swoim życiu potrzebuje
też atrakcyjna 30-latka - Maja (w jej rolę wcieliła się Roma Gąsiorowska).
Szuka bowiem uczucia, które wywróciłoby jej świat do góry nogami.
Wszystkim bohaterkom towarzyszy kipiąca emocjami, nastrojowa Warszawa, która w krótkim czasie może zmienić całe ich życie…Pokaz filmu,
jak zwykle, poprzedzony będzie atrakcyjną prezentacją i konkursami.
Zapraszamy już od 18.30. Obowiązkowo trzeba zabrać ze sobą kapeluGU
sze!
fot. filmweb.pl
Kapelmistrzem
Orkiestry Dętej OSP
w Żelechowie jest
Stefan Solarczyk.
ZAPROSZENIA DO KINA HELIOS - KONKURS!
Mamy dla Państwa osiem zaproszeń na seanse 2D oraz dwa podwójne zaproszenia na seans specjalny (Kino Kobiet) do siedleckiego kina
„Helios”. By wziąć udział w konkursie, należy wysłać SMS o treści:
ECHO2.odpowiedź na numer 7168 (1,23 zł z VAT) od czwartku,
12 lutego, od godz. 10.00, do środy, 18 lutego, do 22.00. Wygra
dziesięć osób, które najciekawiej odpowiedzą na pytanie: „Dlaczego
lubię chodzić do kina?”. Uwaga - odpowiedź nie może przekroczyć
160 znaków. Regulamin znajduje się na stronie www.echokatolickie.
pl. Listę nagrodzonych zamieścimy w 9 numerze „Echa”.
kina
Siedlce - HELIOS
PIĘĆDZIESIĄT TWARZY GREYA
USA, 17 lat, 124 min
12/13 II, godz. 00.01
13, 15, 17 II, godz. 10.30, 13.00, 15.30, 17.00,
18.00, 19.30, 20.30, 22.00
14 II, godz. 10.30, 13.00, 15.30, 17.00, 17.30,
18.00, 19.30, 20.30, 22.00, 23.00
16, 18-19 II, godz. 10.30, 13.00, 15.30, 18.00, 20.30
KINGSMAN: TAJNE SŁUŻBY
Wlk. Bryt., 15 lat, 129 min
13, 15-19 II, godz. 15.15, 19.00, 21.15
14 II, godz. 15.00, 19.00, 21.15
JUPITER: INTRONIZACJA
USA, 12 lat, 125 min
13-15, 17 II, godz. 10.00
16, 18-19 II, godz. 10.00, 22.00
JUPITER: INTRONIZACJA 3D
USA, 12 lat, 125 min
13-15, 17 II, godz. 17.00, 19.30
16, 18-19 II, godz. 20.45
WARSAW BY NIGHT
Pol., 15 lat, 95 min
13-19 II, godz. 12.45, 20.00
POLSKIE GÓWNO
Pol., 18 lat, 93 min
13-19 II, godz. 22.15
ZIARNO PRAWDY
Pol., 15 lat, 110 min
13-15, 17 II, godz. 18.30
16, 18-19 II, godz. 20.45
WKRĘCENI 2
Pol., 15 lat, 95 min
13, 15-19 II, godz. 17.45
PINGWINY Z MADAGASKARU
USA, b/o, 92 min
13 II, godz. 10.00, 14.30
14-15, 17 II, godz. 10.30, 14.30
16, 18-19 II, godz.10.30, 14.30, 18.30
PINGWINY Z MADAGASKARU 3D
USA, b/o, 92 min
13-19 II, godz. 12.30, 16.30
BARBIE: SUPER KSIĘŻNICZKI
USA, b/o, 74 min
13 II, godz. 10.15, 12.00, 13.00, 15.45
14-19 II, godz. 10.15, 12.00, 13.45, 15.30
BARANEK SHAUN
Fr./Wlk. Bryt., b/o, 85 min
13 II, godz. 9.00, 11.00, 14.00, 15.00, 17.15
14-19 II, godz. 9.00, 11.00, 13.00, 15.00, 17.15
Filmowe poranki
FILMOWE PORANKI ZE SCOBBY DOO
USA, b/o, 70 min
15 II, godz. 10.30
Maraton Walentynkowy
13 II, godz. 23.00
Biała Podlaska - MERKURY
BARANEK SHAUN
Fr./Wlk. Bryt., b/o, 85 min
13, 16-18 II, godz. 12.30, 16.45
14 II, godz. 11.15, 13.00
15 II, godz. 11.00, 12.30, 14.15
19 II, godz. 14.00
PIĘĆDZIESIĄT TWARZY GREYA
USA, 17 lat, 124 min
13, 16-18 II, godz. 14.15, 18.30, 21.00
14 II, godz. 14.45, 17.00, 19.30
15 II, godz. 16.00, 18.30, 21.00
19 II, godz. 15.45, 18.00
Ferie z kinem Merkury
PSZCZÓŁKA MAJA
Australia/Niemcy, b/o, 88 min
13 II, godz. 11.00
Wieczór Walentynkowy
PIĘĆDZIESIĄT TWARZY GREYA
USA, 17 lat, 124 min
SERENA
USA, 15 lat, 109 min
14 II, godz. 11.00
Spotkania filmowe
PRZEBOJE I OLDBOJE
Czechy, 15 lat, 115 min
19 II, godz. 20.15
Garwolin - WILGA
PIĘĆDZIESIĄT TWARZY GREYA
USA, 17 lat, 124 min
13-17 II, godz. 13.15, 18.00, 20.30
WARSAW BY NIGHT
Pol., 15 lat, 95 min
13-17 II, godz. 15.45
Łuków - ŁOK
PINGWINY Z MADAGASKARU
USA, b/o, 92 min
13-18 II, godz. 11.45, 15.45
PIĘĆDZIESIĄT TWARZY GREYA
USA, 17 lat, 124 min
13-18 II, godz. 13.30, 17.45, 20.00
BIAŁA JAK MLEKO, CZERWONA JAK KREW
Włochy, 15 lat, 102 min
16-18 II, godz. 10.00
Sokołów Podlaski - SOK
PINGWINY Z MADAGASKARU
USA, b/o, 92 min
13-15 II, godz. 15.00
SIÓDMY SYN
USA/Wlk. Bryt., 12 lat, 102 min
13, 15 II, godz. 17.00
ZIARNO PRAWDY
Pol., 15 lat, 110 min
13, 15 II, godz. 19.00
Walentynkowa randka w ciemno w kinie
„Sokół”
14 II, godz. 18.00
BARANEK SHAUN
Fr./Wlk. Bryt., b/o, 85 min
19 II, godz. 15.00
HISZPANKA
Pol., 12 lat, 127 min
19 II, godz. 17.00
WARSAW BY NIGHT
Pol., 15 lat, 95 min
19 II, godz. 19.00
Łosice - ŁDK Za Rogiem
ZACZNIJMY OD NOWA
USA, 12 lat, 100 min
14 II, godz. 17.30
ZAKOCHANA BEZ PAMIĘCI
Belg2./Fr., 12 lat, 98 min
14 II, godz. 19.30
AKEELAH I JEJ NAUCZYCIEL
USA, 12 lat, 108 min
17 II, godz. 18.00
Międzyrzec Podlaski
MOK Za Rogiem
NA ZAWSZE LAURENCE
Fr., 15 lat, 106 min
13 II, godz. 19.00
W KRĘGU MIŁOŚCI
Belg./Holand., 15 lat, 111 min
14 II, godz. 18.00
HELLO! HOW ARE YOU?
Hiszp./Włochy, 15 lat, 105 min
15 II, godz. 18.00
Filmowa niedziela dla dzieci
JACEK I PLACEK
Pol., 7 lat, 76 min
15 II, godz. 12.00, 15.00
26
EchoKatolickie
sport
numer
2007
numer15(615)
7 (1024)12-18
12-18 kwietnia
lutego 2015
r.
Fot. M. sztajnert
PZPC mianował Dawida Fertykowskiego, szkoleniowca WLKS, na trenera
ośrodka przygotowań olimpijskich w podnoszeniu ciężarów kobiet w Siedlcach.
Danuta Soćko pełnić będzie funkcję kierownika organizacyjnego ośrodka.
koszykówka
Postraszyły
wiceliderki
Siedlecki MKK po dobrym meczu uległ nieznacznie
Artego w Bydgoszczy. Koszykarze SKK doznali
wysokiej porażki w Gliwicach.
Na dłużej
w reprezentacji
Rozmowa z Martą Jujką, koszykarką MKK Siedlce.
W ostatnim spotkaniu z Artego
w Bydgoszczy byłyście blisko
sprawienia niespodzianki…
Rzeczywiście, byłyśmy blisko. Trzeba jednak przyznać, że
Artego to zespół doświadczony,
dysponujący większym niż my
potencjałem i w decydujących
momentach meczu potrafiący to
wykorzystać.
Cel, jaki macie postawiony, tj.
awans do pierwszej ósemki ligi,
nie zmienia się po rozgrywkach
zasadniczych?
Nie wyobrażam sobie sytuacji,
żeby mogło być inaczej.
Powołanie do reprezentacji Polski
na Mecz Gwiazd Tauron Basket
Ligi, który odbędzie się 28 lutego
w Lublinie, to zapewne miłe
wyróżnienie?
Owszem, to dla mnie bardzo
przyjemna informacja. Chciałabym, by po tym lubelskim spotkaniu reprezentacyjna przygoda
trwała nadal.
Jak postrzega Pani MKK oraz
Siedlce, w których przebywa od
niedawna?
Czuję się tu bardzo dobrze,
zdecydowanie lepiej niż w innych podwarszawskich miejscowościach, w których klubach
występowałam. Siedlce to przyjazne miasto.
Przed przyjazdem do Siedlec
występowała Pani w Bułgarii. Jak
wygląda przeskok z tamtejszej
ligi do polskiej?
Zarówno tam, jak i tu prowadził mnie trener z Bułgarii (w MKK - Teodor Mołłow)
[śmiech]. Sama liga w Polsce jest
większa i silniejsza. W Bułgarii
w najwyższej klasie rozgrywkowej gra tylko sześć zespołów.
Rozgrywki Tauron Basket Ligi są
zdominowane przez zawodniczki
zagraniczne, głównie pochodzące z USA. To dobra sytuacja dla
polskiej żeńskiej koszykówki?
I tak, i nie. Plusem z pewnością
jest to, że możemy sporo nauczyć
się od tych zawodniczek, o czym
mogę zaświadczyć na własnym
przykładzie. Z drugiej strony
występy dużej grupy koszykarek
z innych krajów zabierają miejsce w składach polskim zawodniczkom. Na szczęście istnieje
przepis mówiący o tym, że na
parkiecie podczas całego meczu
w danym zespole muszą występować dwie koszykarki posiadające obywatelstwo polskie.
Dziękuję za rozmowę.
NOT. AM
Koszykarki MKK Siedlce były
bliskie sprawienia sporej niespodzianki, a taką z pewnością stałoby się zwycięstwo z aktualnymi
wiceliderkami tabeli. Trener Teodor Mołłow, oceniając spotkanie
w Bydgoszczy, stwierdził, że na
porażkę jego drużyny wpływ
miała postawa koszykarek MKK
w pierwszych minutach oraz
końcówce spotkania.
Siedlczanki zaczęły mecz słabo, w konsekwencji czego po
3 min przegrywały już 0:11. Jednak jeszcze w pierwszej kwarcie
pozbierały się i odrobiły znaczą
część strat, ulegając na jej koniec
17:22. W drugiej kwarcie najpierw wyrównały stan meczu na
22:22, potem - od wyniku 24:24
- zaczęły zdobywać przewagę,
prowadząc do przerwy 41:33.
Podczas przerwy zespół z Bydgoszczy długo nie wychodził na
parkiet, co rodziło podejrzenie,
że trener ma sporo do powiedzenia swoim koszykarkom. Po
zmianie stron oba zespoły w ciągu 4 min potrafiły zdobyć tylko
po 2 pkt. W kolejnych minutach
Artego zdołało odrobić znaczą
część strat i przegrywało przed
ostatnimi 10 min 52:53. Po 2 min
i 20 s czwartej kwarty zespół
z Bydgoszczy wyszedł na prowadzenie 57:56, uzyskując z czasem
nawet 10 pkt przewagi. MKK
zdołał jeszcze odpowiedzieć i na
52 s przed końcem meczu przegrywał zaledwie 70:73. Nie dał
jednak rady zmienić ostatecznego wyniku meczu.
Słaba skuteczność
W kolejnym meczu o ligowe
punkty w siedleckim SKK zawiodła skuteczność i to ona w dużej
mierze zadecydowała o przegranej z GTK.
Początek w meczu w Gliwicach
był wyrównany do stanu 10:9 na
korzyść gospodarzy. W drugiej
części pierwszej kwarty GTK
zagrał zdecydowanie lepiej, uzyskując 11 pkt przewagi (24:13).
Druga kwarta miała dziwny
przebieg, bowiem siedlczanie
w ciągu 4 min i 15 s zdobyli 11
pkt z rzędu i doprowadzili do remisu 24:24. Niestety, do końca
tej części meczu - przez ponad 6
min - nie zdołali trafić do kosza.
Nie błysnęli też gliwiczanie, którzy potrafili uzyskać tylko 4 pkt.
Kolejna odsłona spotkania była
wyrównana do wyniku 30:27
na korzyść GTK, który na koniec kwarty prowadził już 50:38.
W czwartej kwarcie przewaga
drużyny z Gliwic urosła do 28
pkt i na tablicy pojawił się wynik
70:42. Na szczęście w końcówce
koszykarzom z Siedlec udało się
zmniejszyć przewagę gospodarzy. Ostatecznie przegrali w Gliwicach 51:72.
Ekstraliga kobiet
17 kolejka
Artego Bydgoszcz - MKK Siedlce 75:70
(22:17, 11:24, 19:12, 23:17)
MKK: Bibrzycka 16, Mukosiej 15, Demirović 13,
Ristić 9, Zarycka 5, Jujka 6, Brooks 4, Koperwas
2. Trener: Mołłow.
Pozostałe wyniki: Widzew Łódź - AZS
PWSZ Gorzów Wielkopolski 59:69,
ROW Rybnik - Ślęza Wrocław 64:72,
AZS UMCS Lublin - Wisła Kraków 61:103,
Energa Toruń - CCC Polkowice 64:67,
Basket Gdynia - Basket Konin 95:62.
1. Wisła
2. Artego
3. Energa
4. CCC
5. AZS PWSZ
6. ROW
7. Ślęza
8. MKK
9. AZS UMCS
10. Basket G.
11. Widzew
12. Basket K.
17
17
17
17
17
17
17
17
17
17
17
17
34
31
30
29
28
25
24
23
23
21
20
17
1427 - 954
1342 - 1128
1347 - 1175
1232 - 1051
1276 - 1178
1131 - 1265
1158 - 1240
1173 - 1250
1112 - 1246
1177 - 1329
1070 - 1325
1081 - 1185
I liga mężczyzn
19 kolejka
GTK Gliwice - SKK Siedlce 72:51 (24:13, 4:11,
22:14, 22:13)
SKK: Sulima 11, Ratajczak 8, Gawrzydek 8,
Osiński 7, Dębski 6, Bal 3, Michalski 3,
Weres 3, Sobiło 2, Nędzi. Trener: Niedbalski.
Pozostałe wyniki: Pogoń Prudnik
- Stal Ostrów Wielkopolski 66:60, Sokół
Łańcut - GKS Tychy 77:76, Miasto Szkła
Krosno - Spójnia Stargard Szczeciński 85:76,
Rosa Radom - Znicz Pruszków 65:85,
Legia Warszawa - Politechnika Poznań 99:41,
Astoria Bydgoszcz - Zagłębie Sosnowiec
63:73.
1. Stal
2. Miasto Szkła
3. Sokół
4. Legia
5. Znicz
6. Zagłębie 7. Spójnia
8. Rosa
9. GTK
10. Pogoń
11. Tychy
12. Astoria 13. SKK
14. Politechnika
19
19
19
19
19
19
19
19
19
19
19
19
19
19
33
33
33
31
31
30
29
29
27
26
25
25
24
23
1514 - 1292
1482 - 1297
1473 - 1331
1466 - 1256
1420 - 1371
1458 - 1441
1305 - 1263
1468 - 1446
1338 - 1379
1308 - 1358
1300 - 1395
1299 - 1474
1263 - 1473
1192 - 1510
13
10
12
11
11
12
12
13
18
16
13
9
9
5
4
0
82:48
70:30
63:57
55:55
47:63
36:84
36:84
26:104
tenis stołowy
Walczą o środek
Tenisiści stołowi Pogoni doznali wysokiej porażki w Nadarzynie.
W miniony weekend siedlecka Pogoń przegrała w Nadarzynie GLKS
2:8. Rozmiary tej porażki zaskakują, bowiem liczono, że siedlczan
stać na rozegranie wyrównanego spotkania i powalczenie o remis. Niestety, tak się nie stało. Po
pierwszej rundzie rozgrywek zespół
Pogoni plasował się w środkowej
strefie tabeli I ligi grupy północnej.
Obecnie nadal wprawdzie jest w połowie stawki, jednak po ostatnich
porażkach i czekających go najbliższych spotkaniach z wyżej notowanymi rywalami: Spójnią Warszawa
i Galaxy Białystok pozycja ta może
ulec pogorszeniu. Pozostałe zespoły
w rozgrywkach I ligi: tenisiści Alfy
Radzyń i tenisistki Arki Ryki nie
grały w miniony weekend. Wystąpili natomiast ich rywale.
I liga mężczyzn
grupa północna
12 kolejka:
GLKS Nadarzyn - Pogoń Siedlce 8:2
Punkty dla Pogoni: Wiktor Franc, Karol PrusStrowski.
Pozostałe wyniki: AZS AWFiS Gdańsk - Energa
II Toruń 4:6, Morliny II Ostróda - Warta Kostrzyn
3:7, Spójnia Warszawa - Marabella Sopot 8:2,
Hals Warszawa - Galaxy Białystok 2:8.
1. Spójnia
2. Energa II
3. Galaxy
4. GLKS
5. Warta
6. Pogoń
7. AZS AWFiS
8. Marabella
9. Morliny II
10. SCKiS
12
12
12
12
12
12
12
12
12
12
22
19
19
15
14
9
9
8
4
1
88:32
77:43
66:54
66:54
65:55
57:63
50:70
51:69
41:79
39:81
grupa południowa
12 kolejka:
Alfa Radzyń Podlaski - Strzelec Frysztak przełożony na 13 lutego
Pozostałe wyniki: Viret Zawiercie - BISTS
Bielsko-Biała 5:5, Orzeł Kozy - Odra Miękinia 1:9,
Trefl Zamość - Opoka Trzebinia 9:1, Dwunastka
Wrocław - Pegaz Łańcut 3:7.
1. Odra
12
22
92:28
2. BISTS
12
22
83:37
3. Trefl
4. Strzelec
5. Pegaz
6. Alfa
7. Opoka
8. Viret
9. Dwunastka
10. Orzeł
I liga kobiet
grupa południowa
12 kolejka
Arka Ryki - AZS PWSZ Nysa - przełożony
Pozostałe wyniki: AZS UMCS Lublin - Cukrownik Chybie 10:0, Start Nowy Sącz - Bronowianka
II Kraków 3:7, AZS UE II Wrocław - Orion Bukowice 4:6, Jedynka Łódź - Victoria Chróścice 7:3.
1. AZS UMCS 13
26
108:22
2. Orion 13
20
77:53
3. Bronowianka II
12
19
75:45
4. Jedynka
13
16
73:57
5. AZS UE II 12
12
59:61
6. Arka
12
10
57:63
7. Cukrownik
12
8
51:69
8. AZS PWSZ
12
8
45:75
9. Victoria
13
5
43:87
10. Start 12
0
32:88
www.echokatolickie.pl
Daniel Iwanowski (UKS Rawa Siedlce) i wychowanka tego klubu
Natalia Grzebisz okazali się najlepsi na dystansie 20 km techniką
dowolną w XXV Biegu Gwarków rozegranym koło Wałbrzycha.
Piłka siatkowa
Zapunktowały w Goślinie
Po dwóch przegranych węgrowska Nike zwyciężyła w Murowanej Goślinie.
W nie najlepszych nastrojach spowodowanych ostatnimi przegranymi
oraz kontuzjami zawodniczek wyjechał zespół Nike do Murowanej Gośliny na zaległe spotkanie z 13 kolejki.
Jakby kłopotów było mało, w połowie pierwszego seta kontuzji barku
nabawiła się podstawowa siatkarka
klubu z Węgrowa - Marlena Mieszała, którą musiała zastąpić mniej
doświadczona Dominika Witowska.
Dominika, jak się później okazało,
spisała się dobrze, przyczyniając się
do zwycięstwa swojego zespołu.
Węgrowianki w Murowanej Goślinie zagrały dobrze w przyjęciu
oraz w ataku środkiem, neutralizując
jednocześnie poczynania najlepszej
zawodniczki rywalek - Beaty Pawlickiej. Na przebieg spotkania wpływ
miało ustawienie zespołów na parkiecie i to ono decydowało o zdobywaniu punktów przez obie drużyny.
Węgrowianki prowadziły w każdym
secie, a przeciwniczki starały się je
dogonić. Tak było w trzech kolejnych
Piłka ręczna
Lepiej do przerwy
Walczący o ligowy byt AZS AWF Biała Podlaska
przegrał w Wolsztynie.
W rozegranych dotychczas spotkaniach w I lidze bialscy szczypiorniści zazwyczaj słabiej spisywali
się do przerwy, a lepiej po zmianie stron. Tym razem w meczu
z Wolsztyniakiem w Wolsztynie
było odwrotnie. Spotkanie zaczęło się źle dla zespołu Sławomira
Bodasińskiego. Zanim akademicy
na dobre weszli w mecz, już po 15
min przegrywali 6:13. W drugim
kwadransie pierwszej połowy AZS
AWF zagrał o klasę lepiej i zdołał
wyrównać stan spotkania na 14:14.
Ostatnią bramkę w pierwszej połowie zdołał jednak zdobyć Wolsz-
tyniak, obejmując prowadzenie po
30 min 15:14. W drugiej połowie
gospodarze cały czas wygrywali
trzema-czterema bramkami. Kiedy w 55 min AZS doprowadził do
wyniku 25:28, w bialskim obozie
liczono na dalszy skuteczny pościg.
Niestety, mądrze grający gospodarze potrafił wykorzystać nerwowe
poczynania gości i po kontrach powiększyli prowadzenie, wygrywając różnicą sześciu bramek 33:27.
I liga mężczyzn
16 kolejka
Wolsztyniak Wolsztyn - AZS AWF Biała
Piłka nożna
Pod znakiem wzmocnień
Zajmujący końcowe miejsce w III lidze lubelskopodkarpackiej zespół Podlasia Biała Podlaska
z nadziejami na lepsze niż jesienią występy
przygotowuje się do rundy wiosennej.
Pod wodzą pierwszego trenera Roberta Różańskiego i drugiego szkoleniowca Ryszarda Więcierzewskiego
zespół z Białej Podlaskiej rozpoczął
treningi 7 stycznia. Przez pierwsze
dwa tygodnie piłkarze pracowali
głównie nad przygotowaniem ogólnym. Treningi miały początkowo
charakter pracy tlenowej. Od 1 do
11 lutego zespół wziął udział w obo-
zie dochodzeniowym zlokalizowanym w Białej Podlaskiej, podczas
którego zawodnicy trenowali dwa
razy dziennie, a klub między zajęciami zapewnił im posiłki. - Chłopcy pracują solidnie. Da się zauważyć
zmęczenie ich organizmów, ale jest
to naturalne - mówi trener Więcierzewski. - W rozgrywanych przez
Podlasie sparingach testowani są
Baza na Orliku
Beniaminek IV ligi z Mińska Mazowieckiego - po udanej
jesieni - z nadzieją przygotowuje się do wiosny.
Mińska Mazovia już 7 stycznia
rozpoczęła przygotowania do
rundy wiosennej, trenując dość
intensywnie. Główną bolączką,
jaką napotykają, jest brak pełnowymiarowego boiska ze sztuczną
trawą. W opinii trenera Janusza
Puchalskiego ma to przełożenie na
poczynania zawodników w sparingach. - Zajęcia przeprowadzamy na
niewielkim orliku, brakuje nam
umiejętności rozgrywania akcji na
większej przestrzeni - stwierdza
szkoleniowiec. Nie kryje przy tym
nadziei, iż w bieżącym roku po-
wstanie w końcu w mieście pełnowymiarowe boisko. - Po ostatnim
walnym zebraniu sprawozdawczowyborczym klubu wyraźnie uaktywniła się grupa działaczy na czele z prezesem Andrzejem Kuciem.
Wraz z władzami miasta dokładają
starań, by obiekt zlokalizowany
przy ul. Budowlanej został otwarty jak najszybciej, być może już we
wrześniu - dodaje trener.
Do tej pory Mazovia rozegrała
springi z Orłem Unin, Drukarzem
Warszawa, dwa mecze z Wilgą Garwolin, Pogonią II Siedlce oraz Świ-
partiach, kiedy to reprezentantki
naszego regionu nie straciły prowadzenia i wygrywały odpowiednio
do 17, na przewagi do 24 oraz 22.
W trzecim secie prowadziły 17:14,
jednak popełniły błędy taktyczne, co
wykorzystała drużyna z Murowanej
Gośliny, zwyciężając do 20.
I liga kobiet
Zaległy mecz 13 kolejki
KS Murowana Goślina - Nike Węgrów 1:3
(17:25, 24:26, 25:20, 22:25)
Podlaska 33:27 (15:14)
AZS AWF: Adamiuk, Chmurski - Helman 6,
Stefaniec 5, Wasiłek 5, Kula 4, Wędrak 3,
Pezda 2, Jaszczuk 1, Kubatka 1, Krawczyk,
Mentel, Chodur. Trener: Bodasiński.
Pozostałe wyniki: SMS Gdańsk - Sokół
Kościerzyna 33:22, MKS Brodnica - Spójnia
Gdynia 25:31, Meble Wójcik Elbląg Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 28:31,
Pomezania Malbork - MKS Poznań 27:23,
Real Leszno - Warmia Olsztyn 34:39, KPR
Legionowo - Warszawianka Warszawa
29:20.
1. KPR
16
31
536:381
2. Pomezania
16
25
476:405
3. Piotrkowianin
16
24
492:417
4. Warmia
16
21
511:461
5. Spójnia
16
20
429:421
6. Wolsztyniak
16
19
428:436
7. Meble Wójcik
16
17
418:418
8. Warszawianka
15
15
401:432
9. Sokół
15
14
397:410
10. Real
16
13
450:459
11. SMS
16
8
415:475
12. Poznań
16
7
407:443
13. AZS AWF
16
4
415:508
14. Brodnica
16
4
406:515
nowi zawodnicy, sprawdzane są też
różne ustawienia piłkarzy na boisku. Nie najlepsze wyniki tych spotkań nie są tu najważniejsze, a forma powinna przyjść na rozgrywki
- ocenia przygotowania.
Do tej pory Podlasie zagrało sparingi z Lewartem Lubartów, Orlętami Łuków, Orlętami Radzyń
oraz Pogonią II Siedlce. W planach
zespół ma jeszcze grę z Victorią
Żmudź, Motorem Lublin, Huraganem Międzyrzec Podlaski i Orkanem Wojcieszków. Klub szuka ponadto sparingpartnera na 21 lutego.
Tego dnia miał się odbyć odwołany
mecz z przeżywającym kłopoty finansowe Mielnikiem.
Z nowymi twarzami
Kadra zespołu Podlasia przed
tem Nowy Dwór, podczas którego
kontuzji barku doznał bramkarz
Paweł Matłacz. Trenera niepokoi ta
sytuacja. Zmiennicy Pawła - dwaj
młodzi bramkarze - nie mają bowiem jeszcze na tyle doświadczenia, by mogli go w pełni zastąpić.
Mińszczanie zagrali też z Mazurem
Karczew, a czekają ich jeszcze spotkania z Orlętami Łuków, ponownie rezerwami Pogoni oraz z Mazowszem Grójec.
Zmiany kadrowe
Tak jak w każdym zespole, również w Mazovii następują przed rewanżową rundą zmiany kadrowe.
Z drużyny odszedł Dawid Matak,
któremu skończył się okres wypożyczenia. Do Tygrysa Huta Mińska
powrócił Daniel Kuć, w trakcie szu-
Sport
Nike: M. Kupisz, Mieszała, Borawska, Mielczarek,
Gurtowska, Zaciek, Bulbak (libero), Witowska,
Dąbkowska. Trener: Kupisz.
19 kolejka
Nike Węgrów - SMS PZPS Szczyrk - przełożony. Pozostałe wyniki: ŁKS Łódź - KS Jastrzębie
Borynia 3:1, Ekstrim Gorlice - Karpaty Krosno
3:2, Joker Świecie - Budowlani Toruń 1:3, Silesia
Volley - Zawisza Sulechów 1:3, Sparta Warszawa
- KS Murowana Goślina 0:3.
1. Zawisza
19
50
52:15
2. Budowlani
19
45
52:22
3. ŁKS
19
40
48:24
4. Ekstrim
19
40
49:28
5. Joker
19
34
45:38
6. Nike
18
29
34:32
7. Jastrzębie
19
28
35:35
8. Murowana Goślina 19
27
34:37
9. AZS PWSZ
19
18
29:46
10. Silesia
19
17
28:47
11. Sparta 19
7
17:55
12. SMS
18
4
9:53
II liga
16 kolejka
AZS AWF Warszawa - SPR Siedlce 30:37
(17:14)
SPR: A. Maciak, K. Maciak, Chromiński - Sokołów, Łukaszuk 8, Borkowski 2, Rymarzak 2, Kożuchowski 14, S. Tomczuk 4, Czapski 1, Sikorski,
Głuchowski, Kacprzak 1, Kluczek, Hunder 5.
Trener: Tomczuk.
Pozostałe wyniki: ChKS Łódź - Mazur Sierpc
23:23, Uniwersytet Radom - Trójka Ostrołęka
40:30, Włókniarz Konstantynów Łódzki - AZS
UW Warszawa 27:26, Wisła II Płock - Anilana
Łódź 40:22, Pabiks Pabianice - AZS UMCS Lublin
25:28, pauza: MKS Wieluń.
1. Wisła II
13
24
448:279
2. Wieluń
14
23
452:377
3. Mazur
15
21
445:389
4. AZS UW
14
19
402:348
5. Anilana
15
16
450:425
6. ChKS
14
15
390:379
7. AZS UMCS
14
15
388:392
8. Trójka
15
13
430:445
9. Uniwersytet
15
12
458:472
10. AZS AWF
15
10
414:480
11. Pabiks
15
9
408:438
12. Włókniarz
14
8
340:421
13. SPR
15
3
365:545
rundą wiosenną zostanie wzmocniona. Z zespołu nikt nie odejdzie,
pojawią się natomiast nowi piłkarze. Klub bardzo liczy na Mateusza
Łakomego, wychowanka Wisły
Puławy, który ostatnio grał w łukowskich Orlętach, a uprzednio
w Orlętach Radzyń. Z zespołem
trenuje ponadto bramkarz Jakub
Wiśniewski, grający w Mielniku,
a będący wychowankiem Świtu
Nowy Dwór, oraz Tomasz Wiśniewski - także z Mielnika. Podlasie zainteresowane jest również
dwoma Białorusinami. Z jednym
klub gotowy jest podpisać kontrakt, natomiast drugiemu trenerzy
jeszcze się przyglądają. Z wypożyczeń do Podlasia wracają: Jakub
Magier, Mateusz Chołownia i SebaAM
stian Dudek.
kania klubu jest też młodzieżowiec
Przemysław Przysowa. To odejścia.
Natomiast jeśli chodzi o nowych
zawodników, klub jest na najlepszej
drodze do przedłużenia wypożyczenia z Tygrysa Michała Bondary.
Z nowych twarzy w Mazovii zobaczymy zawodnika z Ukrainy, który
grał ostatnio w Narwi Ostrołęka,
i Łukasza Puciłowskiego, wychowanka klubu reprezentującego
w ostatnim czasie garwolińską Wilgę. Po dobrych przygotowaniach
i zmianach kadrowych Mazovia
chce powalczyć o jak najlepsze miejsce w rozgrywkach. Trener Puchalski nie ukrywa, że pierwsze mecze
pokażą, czy zespół będzie walczył
o środek tabeli, lokaty czołowe,
a może o pierwsze miejsce premioAM
wane awansem do III ligi. 27
redaktor prowadzący:
ANDRZEJ MATERSKI
w skrócie
Koszykówka
Biała Podl. Rozegrany został
ćwierćfinałowy turniej mistrzostw
Polski juniorów do lat 20, w którym
Kadet Biała Podlaska przegrał trzy
spotkania: z Polonią Warszawa 43:71,
Zastalem Zielona Góra 57:79 i AZS
AGH Kraków 46:86. Bialczanie odpadli
z dalszych rozgrywek, a do półfinału
awansowały zespoły Polonii i Zastalu.
Piłka nożna
Transfery
Siedlce. MKP Pogoń Siedlce
rozwiązał za porozumieniem stron
kontrakt z Sebastianem Olczakiem,
który wystąpił w zespole I-ligowym
w jednym meczu i ośmiu spotkaniach w zespole rezerwowym w III
lidze. Z klubem rozstał się też Michał
Kitliński, który zagrał w jednym meczu
I ligi i dziewięciu III ligi. Natomiast
grający w rezerwach klubu z Siedlec
bramkarz Karol Budzikur został wypożyczony na pół roku do III-ligowej
Broni Radom.
Sparingi
Pogoń Siedlce - Ursus Warszawa 3:0.
Bramki: Chirri 17, Paweł Drażba 69,
Kamil Dmowski 83; Pogoń II Siedlce
- Podlasie Biała Podlaska 4:1. Bramki:
Bartosz Kaszubowski 3, Rafał Konasiuk
74, Piotr Krawczyk 80, Mateusz Janusiewicz 85 - Dariusz Styczek 90+1 (s);
Lublinianka Wieniawa Lublin - Orlęta
Radzyń Podlaski 1:1. Bramka: Rafał
Borysiuk; Wilga Garwolin - Czarni
Węgrów 3:1; Mazovia Mińsk Mazowiecki - Mazur Karczew 1:4; Lewart
Lubartów - Orlęta Łuków 4:0; KS
Puznówka - Wilga Miastków 4:3; Sokół
Adamów-Sęp Żelechów 3:1; Orzeł
Unin - Mazovia II Mińsk Mazowiecki
2:0; GKS Dąbrówka - Tęcza Stanisławów 2:2; Bór Regut - Amur Wilga 6:1;
Fenix Siennica - Płomień Dębe Wielkie
1:1; Zryw Sobolew - GLKS Nadarzyn
0:1; Victoria II Sulejówek - Watra Mrozy
4:2; Hutnik Huta Czechy - Mazur
Karczew (juniorzy) 3:1; Sęp Żelechów
- Kujawiak Stanin 1:1; Wicher Kobyłka
- Legion Warszawa 2:4; Józefovia II
Józefów - Promnik Łaskarzew 0:4.
Co, Gdzie, Kiedy?
Koszykówka
TBL
17 kolejka. 14 lutego (sobota), 17.00,
MKK Siedlce - ROW Rybnik.
I liga mężczyzn. 21 kolejka
15 lutego (niedziela),17.00, SKK
Siedlce - Astoria Bydgoszcz.
Piłka siatkowa
I liga mężczyzn
20 kolejka. 14 lutego, 18.00, Avia
Świdnik - KPS Siedlce.
21 kolejka. 18 lutego (środa), 18.00,
KPS Siedlce - Caro Rzyczyca.
I liga kobiet. 20 kolejka
14 lutego, 18.00, Jastrzębie Borynia
Pszczyna - Nike Węgrów.
II liga mężczyzn, gr. 4
15 kolejka. 14 lutego, 18.00, Huragan Międzyrzec Podl. - Huragan
Wołomin.
Piłka ręczna
I liga mężczyzn, gr. A
17 kolejka. 14 lutego, 18.00, AZS
AWF Biała Podl. - Sokół Kościerzyna.
II liga mężczyzn, gr. 3
17 kolejka. 14 lutego, 15.00, SPR
Siedlce - Uniwersytet Radom.
Tenis stołowy
I liga mężczyzn - gr. północna
13 kolejka. 15 lutego, 14.00, Spójnia
Warszawa - Pogoń Siedlce.
gr. południowa
13 lutego (piątek), 18.00, Alfa Radzyń Podlaski - Strzelec Frysztak.
14,2
EchoKatolickie
rolnictwo
numer
kwietnia
2007
numer 15(615)
7 (1024) 12-18
12-18 lutego
2015
r.
tyle mld zł przekaże rolnikom Agencja
Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa
w ramach dopłat bezpośrednich
Bo zwierzaki to nie pluszaki
KRAJ KRAJ. „Bezpiecznie na wsi - zwierzaki to nie pluszaki!” - to hasło
V Ogólnopolskiego Konkursu Plastycznego dla Dzieci - uczniów
szkół podstawowych, ogłoszonego przez prezesa Kasy Rolniczego
Ubezpieczenia Społecznego Artura Brzóskę. Patronat honorowy
nad konkursem sprawuje minister rolnictwa, a współorganizatorem
jest Państwowa Inspekcja Pracy. Celem dorocznego konkursu staje się
upowszechnianie zasad bezpiecznej pracy w gospodarstwach rolnych
i zwrócenie szczególnej uwagi na zagrożenia życia i zdrowia dzieci w otoczeniu pracy rolników. W każdej edycji dzieci ilustrują jedno z zagrożeń
wypadkowych. Tym razem KRUS zwraca uwagę na bezpieczeństwo pracy
przy obsłudze zwierząt gospodarskich. Szkoły zainteresowane udziałem
w eliminacjach proszone są o kontakt z najbliższą terenową jednostką
KRUS. Pierwszy etap - wojewódzki - upływa 8 maja, drugi - centralny KL
zostanie podsumowany w czerwcu. Płatności
Agencja wypłaca
Jak poinformowała Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa,
do 5 lutego na konta bankowe 1,1 mln rolników trafiło 9,3 mld zł
w ramach dopłat bezpośrednich za 2014 r.
Fot.www.morguefile.com
28
110 euro do hektara
KRAJ. Podczas 70 posiedzenia senatu została przyjęta ustawa
o płatnościach w ramach systemów wsparcia bezpośredniego, która
dotyczy dopłat dla rolników na lata 2015-2020. W myśl nowych
przepisów wysokość dopłat zależeć będzie m.in. od rodzaju produkcji
i stopnia ochrony środowiska. W Polsce nadal będzie stosowany uproszczony system płatności bezpośrednich, tj. jednolita płatność obszarowa,
która przysługuje wszystkim rolnikom. Szacuje się, że będzie to 110 euro
do hektara. Nowy system obejmie różne subwencje, takie jak: jednolita
płatność obszarowa, płatność za zazielenienie, dla młodych rolników,
płatność dodatkowa, płatności związane z produkcją oraz dopłata z tytuKL
łu przejściowego wsparcia krajowego. Wybierz wójta roku
KRAJ. Rozpoczęła się kolejna edycja konkursu „Wójt roku”, organizowanego przez Redakcję Audycji Rolnych Programu 1 Telewizji
Polskiej. Celem konkursu jest wyłonienie wójta, który w 2014 r. wykazał się
największymi osiągnięciami w pracy na rzecz swojej gminy. Pisemne zgłoszenia są przyjmowane do 2 marca. Należy je wysyłać na adres: Redakcja
Audycji Rolnych Programu 1 TVP S.A., ul. Jasna 14/16, 00-041 Warszawa.
KL
Formularz zgłoszeniowy można pobrać ze strony www.tvp.pl. Zgłoś się do konkursu
migawka
Występy i degustacja
fot. GOK w Kąkolewnicy
Region. Do 31 marca placówki terenowe KRUS przyjmują formularze zgłoszeniowe do udziału w 13 edycji ogólnokrajowego konkursu
„Bezpieczne Gospodarstwo Rolne”. Celem inicjatywy jest promocja
zasad ochrony zdrowia i życia w gospodarstwach rolnych. Udział w konkursie mogą brać osoby pełnoletnie, prowadzące produkcyjną działalność rolniczą i ubezpieczone w KRUS (przynajmniej jeden z właścicieli).
Zainteresowanych akcją rolników zachęcamy do wypełnienia formularza
zgłoszeniowego dostępnego w placówkach terenowych KRUS oraz na
MLS
stronie internetowej www.krus.gov.pl.
W Gminnym Ośrodku Kultury w Kąkolewnicy odbyło się 16 spotkanie
karnawałowe ph. „Pierogi”, podczas którego degustowano 3,5 tys. sztuk
pierogów wykonanych przez gospodynie. Celem spotkania była integracja
mieszkańców, podtrzymywanie tradycji pierogowej oraz promocja
gminy. Zorganizowane przez GOK i wójta gminy spotkanie rozpoczęło
się prezentacją multimedialną pt. „Pierogi, ach pierogi”, przedstawiającą
15-letnią historię karnawałowych uroczystości. W części artystycznej - jako
pierwszy - z koncertem pianistycznym zaprezentował się gimnazjalista Paweł
Jakubik, z kolei Feliksa Głowniak wyrecytowała wiersz „Głos Ziemi Podlasia”
Wandy Sadowskiej z tomiku „Szept ludu, co ukochał ziemię” - antologii
współczesnej poezji ludowej z gminy Kąkolewnica. Kolejnym punktem
spotkania była prezentacja produktów tradycyjnych przygotowanych przez
gospodynie z gminy, które otrzymały podziękowania i upominki. W drugiej
części programu artystycznego na scenie zaprezentował się kabaret
Gimki z Publicznego Gimnazjum w Olszewnicy, sekcja karate kyokushin
z Kąkolewnicy wraz z grupą tańca towarzyskiego. Po części artystycznej
BZ
rozpoczęła się degustacja pierogów zakończona zabawą karnawałową.
Do 5 lutego w ramach
dopłat ONW za 2014 r.
przekazno 1,1 mld zł
na konta bankowe 642
tys. rolników.
Wnioski o płatności bezpośrednie złożyło wiosną ubiegłego roku
1,3 mln rolników. Wypłatę dopłat za 2014 r. ARiMR rozpoczęła
1 grudnia 2014 r., a na ich realizację ma czas do 30 czerwca 2015 r.
W tym czasie przekaże rolnikom
ok. 14,2 mld zł.
Pierwsi na liście
- poszkodowani
Agencja stara się, aby w pierwszej kolejności płatności bezpośrednie otrzymali rolnicy, którzy
ucierpieli z powodu rosyjskiego
embarga, ponieśli straty spowodowane afrykańskim pomorem
świń oraz ci, których gospodarstwa dotknęły szkody wynikające
z niekorzystnych zjawisk pogodowych lub klęsk żywiołowych.
Właściciele gospodarstw wylosowanych do przeprowadzenia kontroli na miejscu muszą liczyć się
z tym, że dopłaty otrzymają dopiero po zakończeniu tej kontroli.
Od dwóch lat pozytywne decyzje
w sprawie przyznania dopłat bezpośrednich nie są wysyłane do
rolników, chyba że rolnik sobie
tego życzy.
Dopłaty ONW
Oprócz płatności bezpośrednich za 2014 r. ARiMR wypłaca
również dopłaty ONW. Są one
przyznawane tym rolnikom,
którzy gospodarują w trudnym
terenie, np. górskim, lub w niekorzystnych warunkach, np. na
obszarach o niedostatecznych
bądź zbyt intensywnych opadach
deszczu. Dopłaty te mają rekompensować wyższe nakłady finansowe ponoszone na prowadzenie
działalności w takich warunkach.
Jak wynika z agencyjnych danych, do 5 lutego w ramach dopłat
ONW za 2014 r. przekazano 1,1 mld
zł na konta bankowe 642 tys. rolników. O przyznanie takiego wsparcia ubiegało się wiosną ubiegłego
roku 736 tys. rolników, a całkowita
kwota, jaką do rozdysponowania
ma ARiMR, wynosi 1,3 mld zł.
Rolnośrodowiskowe
Płatności rolnośrodowiskowe
za 2014 r. uzyskało jak dotąd
82 tys. rolników. Łączna kwota
tej formy wsparcia to 949,1 mln
zł. Wiosną ubiegłego roku do
ARiMR trafiło prawie 114 tys.
wniosków o przyznanie tej płatności, a pula na realizację wsparcia wynosi 1,5 mld zł. Płatności
rolnośrodowiskowe wypłacane
są tym rolnikom, którzy zdecydowali się przystąpić do programu rolnośrodowiskowego, czyli prowadzą swoją działalność
w sposób chroniący środowisko
naturalne. W tym programie
wyróżnionych jest dziewięć pakietów, w każdym z nich od jednego do 12 wariantów. Rolnik,
który zdecyduje się na przystąpienie do programu rolnośrodowiskowego, zobowiązuje się
realizować go przez pięć lat.
Zgodnie z unijnymi przepisami
wypłata dopłat ONW oraz płatności rolnośrodowiskowych za
2014 r. rozpoczęła się 16 października, a zakończy ostatniego dnia
czerwca.
OPR. KL na podst. www.arimr.hov.pl
Notowania z targów i jarmarków
biała
podl.
siedlce
Łosice
Łuków
dt
75
70-75
70
dt
45
40
-
pszenżyto
dt
55
50-55
jęczmień
dt
70
70-75
produkt
jednostka
miar
pszenica
żyto
2-6.02
Garwolin
Sokołów
Podl.
żelechów
piszczac
Radzyń
podl.
80-100
70-75
70-75
70
70
70
40
45-50
-
-
-
-
60-70
70
50-55
50-55
55-60
60
65
70
75
70-75
70
60
70
75
owies
dt
45-50
45-50
50
50-55
45-50
45-50
45-50
50
50
mieszanki zbożowe
dt
55
55-60
60
60-65
50-55
50-55
50-55
-
60
kukurydza
dt
-
80-85
-
-
75-80
-
70
-
-
Opracowano na podstawie danych MODR w Warszawie oddział
w Siedlcach i LODR w Końskowoli oddział w Grabanowie. LS
583
zdrowie
www.echokatolickie.pl
www.echokatolickie.pl
Rozmaitości
redaktor prowadzący:
Agnieszka warecka
Fot. gu
tylu ratowników medycznych
opuściło mury siedleckiego
Zespołu Medycznych Szkół
Policealnych
29
specjalista radzi
Lek. med.
Łukasz Czarnocki
ortopeda
Chondromalacja
rzepki
Ostatnia w historii
klasa ratownictwa
medycznego 6 lutego
żegnała się z murami
szkoły.
SIEDLCE Spotkanie w „Medyku”
Zawód: ratownik
We wrześniu 1994 r. w murach dzisiejszego Zespołu Medycznych Szkół
Policealnych im. prof. Zbigniewa Religi rozpoczął naukę pierwszy rocznik
kierunku „ratownik medyczny”.
Został on otwarty na wniosek ówczesnej dyrektor Danuty Kukawskiej. W sumie „Medyk” wyszkolił 583 ratowników - informuje
Urszula Łukasiewicz, dyrektorka
ZMSP. Ostatnia, 28 klasa w historii żegnała się 6 lutego z murami
szkoły. Decyzją rządu ten kierunek kształcenia znika bowiem
z klasyfikacji szkolnictwa zawodowego i przechodzi pod jurysdykcję
ministerstwa nauki i szkolnictwa
wyższego.
Trudny, ale piękny
zawód
- W medycynie liczy się każda,
najmniejsza szansa na uratowanie życia. Ta idea towarzyszyła
tym, którzy w naszej szkole uczyli
przyszłych ratowników medycznych i przygotowywali ich do
profesjonalnego pełnienia ról zawodowych. To trudny, ale piękny
zawód. Przez 21 lat zatem uczniowie naszej szkoły uczyli się pierwszej pomocy. Zajęcia praktyczne
i praktyki zawodowe odbywały się
w dobrze wyposażonych siedleckich szpitalach: oddziale intensywnej terapii, kardiologii, szpitalnym oddziale ratunkowym, bloku
operacyjnym, pogotowiu ratunkowym oraz w straży pożarnej wyjaśnia U. Łukasiewicz. I dodaje:
- Uczymy jednak nie tylko siebie.
Chcemy bowiem wiedzę zdoby-
wać, ale i dzielić się nią z innymi.
Stąd szereg inicjatyw w placówce
i poza nią, w czasie których każdą
wolną chwilę wykorzystywaliśmy
do promowania akcji ratowniczych i edukowania naszych gości
w tym zakresie. Lubimy bowiem
współpracować ze środowiskiem
lokalnym. Na co dzień służymy
pomocą i poradą. Do szkoły często przychodzą lub dzwonią ludzie
i proszą o wskazówki, np. jak opiekować się osobą chorą, starszą,
niesamodzielną. Misją szkoły jest
nie tylko uczenie i wychowywanie
swoich podopiecznych, ale również otwieranie takiej działalności
na społeczeństwo i prowadzenie
edukacyjnej nici wśród wszystkich - zaznacza U. Łukasiewicz.
- Dziś nasi absolwenci, pracując
m.in. w pogotowiu, ratują zdrowie
i życie nasze oraz bliskich. To sprawia, że jesteśmy jeszcze bardziej
z nich dumni - uzupełnia swoją
wypowiedź dyrektorka.
- Zawód ratownika jest powołaniem. Zaangażowanie wykazywane przez ponad 20 lat pracy
spowodowało, że młodzież mogła
zyskać w tej szkole nie tylko dyplom, ale również moralny szkielet
na dalsze życie - mówiła Elżbieta
Lanc, przedstawiciel mazowieckiego urzędu marszałkowskiego.
Z kolei obecna na uroczystości
rektor siedleckiego Uniwersytetu
Przyrodniczo-Humanistycznego
zapewniła, że dołoży wszelkich
starań, by kierunek „ratownictwo medyczne” nadal był obecny
w ofercie szkoleniowej regionu.
Zawód lub cegiełka
do wykształcenia
- Dziś kończymy dwuletni cykl
nauczania na pięknym i bardzo
pożytecznym kierunku. Kończymy naukę w tej szkole, choć
tak naprawdę stoimy dopiero na
początku drogi ratownictwa medycznego. Dla części z nas będzie
to sposób na życie. Dla innych - to
pewna cegiełka do wykształcenia,
nowe doświadczenie, rozwijanie
siebie. Dokładnie dwa lata temu
rozpoczęliśmy pierwszy dzień naszych wykładów. To, co zobaczyliśmy na początku, było porażające;
przede wszystkim ogrom wiedzy,
który trzeba było przyswoić. Choć
opieram to stwierdzenie na własnych doświadczeniach, to wiem,
że z pewnością wielu mnie w tym
poprze. Dziś, na szczęście, to
wszystko już nie przeraża - mówił
w imieniu tegorocznych absolwentów ks. Daniel Struczyk. I dodał:
- Dewizą ratowników jest służba
Bogu na chwałę i ludziom na ratunek. Obiecujemy realizować to hasło na co dzień, zarówno w życiu
zawodowym, jak i prywatnym.
GU
Ból w przedniej części kolana połączony z obrzękiem
może świadczyć o chondromalacji rzepki, tj. chorobie,
w której dochodzi do niszczenia chrząstki pokrywającej
staw pomiędzy rzepką a kością udową.
Problem ten dotyczy zwłaszcza osób młodych, aktywnych sportowo, u których najczęstszą przyczyną jest niewłaściwe położenie
rzepki, czyli lateralizacja.
Staw kolanowy chroniony jest przez rzepkę - okrągłą kość w przedniej części kolana. Tworzy ona staw z kością udową, a w pewnych
sytuacjach może dochodzić do jego uszkadzania. Chondromalacja
rzepki, inaczej zwana rozmiękaniem chrząstki stawowej, prowadzi
do stopniowego uszkadzania, pękania i tworzenia ubytków chrząstki, co sprawia, że nie chroni należycie warstw głębiej leżących.
Uszkodzona chrząstka stawowa rzepki powoduje przenoszenie
obciążeń w głębsze, bardziej unerwione warstwy, co powoduje ból
i nawracające objawy stanu zapalnego kolana.
Pierwsze objawy to okresowe bóle przedniej części kolana, niewielka sztywność stawu oraz obrzęk. Podczas ruchów zginania
i prostowania kolana odczuwalne jest trzeszczenie, wywołane
tarciem nierównej powierzchni stawowej rzepki. Podczas kucania
czy chodzenia po schodach daje o sobie znać ból.
Najczęstszym powodem chondromalacji jest nieprawidłowe
położenie oraz tor ruchu rzepki podczas zginania kolana. Odpowiedzialne za to są słabo wykształcone mięśnie otaczające kolano,
zbyt duża aktywność kości udowej, która nakłada dodatkowy nacisk
na rzepkę podczas np. biegania, skakania, jazdy na nartach lub gry
w piłkę nożną, wady stóp - głównie płaskostopie czy koślawość
kolan.
W łagodnej postaci choroby należy przede wszystkim chronić staw
kolanowy przed dalszymi urazami i obciążeniami. Wskazane jest
zabezpieczenie kolana stabilizatorem na kilka tygodni. Warto też
poddać się serii odpowiednio dobranych ćwiczeń wzmacniających
mięsień czworogłowy uda oraz zabiegom fizykoterapeutycznym.
Uporczywy ból niepoddający się leczeniu zachowawczemu wymaga zabiegów operacyjnych. Zaawansowane postaci tej choroby
objawiają się wyroślami kostnymi na brzegach rzepki oraz wysiękami z kolana.
Kiedy metody zachowawcze są nieskuteczne, jedynym leczeniem
w przypadku chondromalacji rzepki pozostaje artroskopia operacyjna stawu kolanowego.
Powtarzające się bóle stawów kolanowych należy jak najszybciej
skonsultować z lekarzem ortopedą. Wszelkie nieprawidłowości
w obrębie stawu kolanowego powinny zostać wyjaśnione i usunięte, gdyż wcześnie wykryte dają szansę na pełne wyleczenie przy
uniknięciu zabiegu operacyjnego.
Istnieje możliwość konsultacji ortopedycznych
oraz wykonania badań USG stawów
u doktora Łukasza Czarnockiego,
który przyjmuje w przychodni SALUS
przy ul. Piłsudskiego 49 w Siedlcach,
tel. 25-644-44-22.
nocne dyżury aptek
SIEDLCE
13-19 II ul. Pułaskiego 13
Tel. 25-644-61-89
13-19 II ul. Kilińskiego 23
Tel. 25-631-30-84
ŁUKÓW
13-15 II ul. 11-go Listopada 21
Tel. 25-797-22-22
16-19 II ul. Brzóski 2
Tel. 25-798-21-53
MIĘDZYRZEC PODLASKI
13-19 II ul. Warszawska 17
Tel. 83-371-25-23
SOKOŁÓW PODLASKI
13-19 II ul. Piłsudskiego 12
Tel. 25-787-33-30
PARCZEW
13 II ul. 11-go Listopada 11
Tel. 83-355-05-73
14-19 II ul. Kościelna 11
Tel. 83-355-04-51
RADZYŃ PODLASKI
13-19 II ul. Ostrowiecka 10
Tel. 83-354-10-54
BIAŁA PODLASKA
13-19 II I ul. Sidorska 2K. Tel. 83-343-25-24
Reklama
EchoKatolickie
motoryzacja
W drogę ze św. Krzysztofem
Dlaczego na drogach giną
najczęściej ludzie starsi?
Niepokojącym i - co gorsze - nasilającym się
zjawiskiem na naszych drogach jest rosnący
udział ludzi starszych wśród ofiar wypadków
drogowych. Zdecydowanie dotyczy to pieszych,
a miejscem zdarzeń są często, o zgrozo, przejścia
dla pieszych. Przyczyn jest kilka, a skutki tak
tragiczne, iż zmuszają do głębszej refleksji.
Po pierwsze starzejemy się jako społeczeństwo,
w związku z czym ludzi w zaawansowanym wieku
przybywa także na drogach. Stan zdrowia i zdolności
percepcyjne wielu z nich są ograniczone. Nie zawsze
są tego świadomi lub też nie chcą się z tym pogo- Dyrektor WORD
dzić. Nie uwzględniają tych dysfunkcji, uczestnicząc Jacek Kobyliński
w ruchu drogowym.
Pozornie wydawać by się mogło, że znaczące zagrożenie stanowią wiekowi
kierowcy. Otóż nic podobnego. Oni jeżdżą może nieporadnie, ale ostrożnie i mimo że powodują wiele zagrożeń - zwykle wychodzą z nich cało. Co innego
rowerzyści i piesi. Ich zachowania są często bardzo zaskakujące, a skutki
tragiczne.
Szczególnie na terenach pozamiejskich starsi ludzie nie są przygotowani do
tak intensywnego i dynamicznego ruchu drogowego. Sennymi kiedyś opłotkami wiejskimi dzisiaj pędzą szybkie, aczkolwiek przeważnie zużyte pojazdy
zachodnich marek z młodymi kierowcami, którymi steruje częściej testosteron niż rozsądek. Niestety, osoby starsze nie zawsze przykładają wagę do
swojej widoczności, bo nie mają takich nawyków. Ubrane najczęściej w ciemne stroje, stają się po zmroku bardzo słabo widoczne. Nie zawsze też są w stanie prawidłowo ocenić odległość i szybkość nadjeżdżającego pojazdu. Drugą
stroną tego problemu jest zachowanie kierujących wobec osób starszych.
Zmotoryzowani - w pełni sił, wiecznie gdzieś się spieszący - są zniesmaczeni
nieporadnością i powolnością ludzi starych. Zachowania kierujących stają się
czasem wręcz skandaliczne, a przykładem niech będzie nagranie zachowań
młodej policjantki wobec starszej kobiety, które obiegło internet.
Jeszcze gorzej jest w przypadku starszych rowerzystów. Oni zwykle korzystają z jezdni, po której też poruszają się szybkie osobówki, potężne tiry czy
okazałe ciągniki uzbrojone w pokaźny zestaw urządzeń rolniczych.
Starsi rowerzyści potrafią również czasem „wykręcić” taki numer na drodze, że
skóra cierpnie od patrzenia. Najcięższe grzechy to skręt w lewo bez oglądania
się, czy akurat inny pojazd go nie wyprzedza, oraz włączanie się do ruchu na
zasadzie „pierwszeństwa wjazdu na jezdnię”, itp.
Kwintesencją ryzyka jest starszy człowiek na rowerze będący „pod wpływem”.
Takie eskapady rzadko dobrze się kończą. Grzechem kierowców jest nikły
dystans od wyprzedzanego czy wymijanego rowerzysty.
Osoby starsze muszą zadbać o swoją widoczność i unikać sytuacji nawet
trochę ryzykownych. Starsi kierujący pojazdami powinni zasięgnąć opinii
lekarza, czy mogą jeszcze siadać za kółkiem. Nie można czekać z rozstaniem
z autem do momentu, aż coś się wydarzy.
Natomiast młodzi uczestnicy ruchu drogowego muszą mieć więcej cierpliwości i wyrozumiałości wobec starszych. Przyjdzie czas, że też staną się
powolni, nieporadni i będą na drodze przeszkadzać następnemu pokoleniu.
Szczególną uwagę muszą zwrócić na przejścia dla pieszych, okolice kościołów, sklepów i ośrodków zdrowia. Niestety, na naszych drogach starsi ludzie
nie są bezpieczni, o czym świadczą alarmujące statystyki zdarzeń drogowych.
Policja nie ma zamiaru przyglądać się temu i zapowiada sankcje zarówno dla
ignorujących bezpieczeństwo własne staruszków, jak i krewkich kierowców,
którzy nie chcą uwzględnić czyjejś niepełnosprawności. Dobrze byłoby,
aby - zanim dojdzie do sankcji - kierować się szacunkiem do osób starszych
i uwzględniać ich nieporadność w ruchu drogowym.
uwaga, konkurs
Wśród osób, które nadeślą prawidłową odpowiedź na zamieszczone
poniżej pytanie, rozlosujemy atrakcyjne nagrody ufundowane przez
Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego w Siedlcach. Odpowiedzi prosimy przesyłać na wyciętych z gazety kuponach na adres redakcji: „Echo
Katolickie”, ul. Bp. I. Świrskiego 43A, 08-110 Siedlce, z dopiskiem „W drogę
- ze św. Krzysztofem”.
Pytanie konkursowe
Czy 75-letni motorowerzysta może poruszać się
drogą publiczną bez prawa jazdy, karty rowerowej
i ważnego badania lekarskiego?
a. Tak, może, gdyż zmiany w tym zakresie jego nie dotyczą.
b. Powinien mieć jakiekolwiek prawo jazdy lub kartę motorowerową.
c. Po ukończeniu 75 lat winien posiadać ważne zaświadczenie lekarskie
o stanie zdrowia.
W drogę – ze św. Krzysztofem
Odpowiedź .................................................................................................................................
Imię i nazwisko .........................................................................................................................
Adres ............................................................................................................................................
tel. kont. .......................................................................................................................................
Rozwiązanie konkursu z nr. 5
W ostatnim odcinku „Krzysztofa” pytaliśmy o to, jak powinien zachować
się kierujący, zbliżając się do przejścia dla pieszych. Jest obowiązany
zmniejszyć prędkość i zachować szczególną ostrożność (prawidłowa odpowiedź „c”). Do zmniejszenia prędkości przed przejściem dla pieszych
zobowiązuje kierującego dyspozycja znaku D-6 „przejście dla pieszych”,
a do zachowania szczególnej ostrożności kodeks drogowy. Nagrodę
otrzymuje Agnieszka Hupacz z Motwicy. Gratulujemy.
KL
numer
kwietnia
2007
numer 15(615)
7 (1024) 12-18
12-18 lutego
2015
r.
REGION Paliwo coraz lepsze
Uważaj,
gdzie tankujesz!
Systematycznie poprawia się jakość paliw sprzedawanych na stacjach
benzynowych w regionie. Takie informacje zawiera najnowszy raport
Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Fot. www.morguefile.com
30
Zakup paliwa na
stacji benzynowej jest
typowym przykładem
zawarcia umowy
kupna-sprzedaży.
Obowiązkiem
kierowcy jest
wyłącznie zapłacenie
właściwej kwoty.
Sprzedający musi
nie tylko dostarczyć
benzynę, olej
napędowy lub
gaz w określonej
w umowie ilości, ale
również gwarantuje
jakość paliwa.
W ubiegłym roku inspektorzy
UOKiK skontrolowali na Mazowszu 179 punktów. 115 stanowiły
stacje wylosowane, a 64 wybrano
na podstawie informacji o sprzedawanym tam paliwie złej jakości.
Natomiast w województwie lubelskim sprawdzono 84 jednostki.
W 25 urzędnicy gościli ponownie,
chcąc zobaczyć, czy parametry
oferowanej tam benzyny uległy
poprawie. Z kolei 59 punktów wytypowano w drodze losowania.
Skontrolowano także placówki,
gdzie sprzedawany jest gaz LPG,
do którego inspektorzy nie mieli
zastrzeżeń.
Wśród weryfikowanych znalazły się m.in. stacje w: Łukowie,
Parczewie, Międzyrzecu Podlaskim, Janowie Podlaskim, Horbowie, Skórcu, Siedlcach, Polakach,
Nowych Iganiach, Siennicy i Sulejówku.
Generalnie nie jest źle. W zdecydowanej większości nie stwierdzono zastrzeżeń. Są jednak wyjątki.
Za dużo siarki, za niska
temperatura
Najczęściej odnotowywano niewłaściwy parametr - odporności
na utlenianie ON - co przyspiesza
jego „starzenie się”. Przekroczenie
normy może mieć jednak związek
z użyciem do produkcji paliwa roślinnych estrów. Jak wykazały kontrole, problemem jest również zbyt
niska temperatura zapłonu oleju
napędowego i zbyt wysoki poziom
siarki. W pierwszym przypadku
pojawia się niebezpieczeństwo wybuchu oparów oleju podczas nalewania paliwa z dystrybutora do
baku. Duża ilość siarki natomiast
przyczynia się do korozji silnika
i zużycia jego niektórych elementów. Nieprawidłowy skład frakcyjny i za duża zawartość siarki
sugerują, że do oleju napędowego
dodano olej opałowy. W przypadku benzyny problemem jest
niewłaściwa prężność par mogąca
prowadzić do problemów z uruchomieniem silnika, a nawet ciągłością jego pracy.
Gdzie szukać pomocy?
Jakie prawa przysługują kierowcy, który zatankował tzw. chrzczone paliwo? Agnieszka Majchrzak
z biura prasowego UOKiK podkreśla, że poszkodowani powinni ubiegać się o odszkodowanie.
Zakup paliwa na stacji benzynowej jest typowym przykładem
zawarcia umowy kupna-sprzedaży. Obowiązkiem kierowcy jest
wyłącznie zapłacenie właściwej
kwoty. Sprzedający musi nie tylko
dostarczyć benzynę, olej napędowy lub gaz w określonej w umowie
ilości, ale również gwarantuje jakość paliwa. Jeżeli po zatankowaniu okaże się, że napęd nie spełniał
norm i np. doszło do uszkodzenia
silnika w aucie, kupującemu należy się rekompensata!
- Powinniśmy złożyć reklamację
u właściciela stacji, okazując dowód zakupu. Na odpowiedź ma on
14 dni - tłumaczy A. Majchrzak,
dodając, że jeżeli sprzedawca nie
zgodzi się z naszym żądaniem,
można dochodzić swoich praw na
drodze sądowej, korzystając z bezpłatnej pomocy rzeczników konsumentów. - O stacji, która sprzedaje paliwo złej jakości, można
poinformować urząd na specjalnym formularzu. Jest on dostępny na stronie UOKiK - informuje
A. Majchrzak.
Jeżeli podczas tankowania do
pełna dystrybutor na stacji paliw
wskazał ilość paliwa większą, niż
mieści się w baku pojazdu, możemy
interweniować w Głównym Urzędzie Miar. Inspektorzy tej instytucji mogą skontrolować daną stację
i sprawdzić, czy rzeczywiście licznik
w dystrybutorze wskazuje nieprawidłową ilość tankowanego paliwa.
Nawet 1mln zł kary
Poza złożeniem reklamacji
kierowca powinien zawiadomić
o zaistniałej sytuacji organy państwowe. Informację należy wysłać
do Państwowej Inspekcji Handlowej oraz UOKiK. To szczególnie
ważny krok, bowiem urzędy mają
szeroki wachlarz narzędzi, którymi mogą ukarać nieuczciwą stację.
Inspektorzy mają prawo wlepić
grzywnę w kwocie nawet do 1 mln
zł oraz odebrać koncesję na sprzedaż paliw. Odpowiedzialność za
dystrybucję napędu, który nie
spełnia norm, poniesie zarówno
sprzedający, który zrobił to świadomie, jak i nieświadomie. Umyśl-
ność nie ma żadnego znaczenia,
ponieważ zgodnie z literą prawa
stacja benzynowa jest zobowiązana do dbania o właściwą jakość
sprzedawanego produktu!
Podstawą do pociągnięcia właściciela nieuczciwej stacji benzynowej do odpowiedzialności karnej jest art. 286 Kodeksu karnego.
Na jego mocy czyn jest traktowany
jako typowy przykład oszustwa
oraz wymaga złożenia doniesienia
do prokuratury. Zazwyczaj wniosek w tej sprawie wysyłają urzędnicy PIH zaraz po zakończeniu
czynności kontrolnych. Sąd może
orzec karę grzywny, ograniczenia
wolności lub jej pozbawienia nawet do lat ośmiu.
W sądzie
W sytuacji, w której roszczenie reklamacyjne złożone przez
kierowcę zostanie odrzucone
przez właściciela stacji, a tak często się dzieje, jedynym wyjściem
jest sprawa sądowa. Walka z całą
pewnością nie okaże się łatwa
i wymaga przygotowania zestawu
właściwych dokumentów. Przede
wszystkim kierowca musi udowodnić fakt dokonania zakupu na
danej stacji benzynowej. W tym
celu wystarczy przedstawić paragon lub fakturę. Poza tym na mocy
opinii biegłego powinien dowieść
niskiej jakości paliwa, a przedstawiając chociażby wynik postępowania wyjaśniającego wszczętego
przez PIH, wykazać, że dana stacja
sprzedawała niepełnowartościową
benzynę, olej napędowy lub ropę.
W kolejnym etapie zadaniem
kierowcy jest udowodnienie, że
między zatankowaniem „trefnego”
paliwa a uszkodzeniem jednostki napędowej występuje wyraźny
związek przyczynowo-skutkowy.
To szczególnie ważna część przewodu, bowiem bez wykazania tej
zależności nie ma absolutnie żadnych szans, aby sąd przychylił się
do wniosku złożonego przez poszkodowanego kierowcę. Najbardziej wiarygodnym dowodem jest
opinia biegłego. Tezę dodatkowo
może potwierdzić m.in. przedstawiciel renomowanego warsztatu
mechanicznego lub inny ekspert
z rynku motoryzacyjnego z wieMD
dzą z zakresu mechaniki. informacje
www.echokatolickie.pl
www.echokatolickie.pl
Fot. arch.
ZDROWIE Rozmaitości
31
W zgodzie z naturą
Na bolące stawy
fot. uzdrowisko-ladek.pl
Natura często oferuje o wiele lepsze rozwiązania
niż apteczne preparaty.
Wypełniając
dokumenty, należy
przeczytać wszystkie
zawarte w nich
informacje.
PRZEPISY Uważaj przy wypełnianiu
Nic za darmo
Darmowe programy do rozliczania PIT - dołączane do gazet lub zamieszczane
na stronach internetowych - wcale nie są takie darmowe.
Zanim skorzystamy z takiego lub
innego oprogramowania, warto
najpierw sprawdzić, czy daje nam
ono możliwość przekazania 1%
tej organizacji, którą rzeczywiście
chcemy wesprzeć. Bo nie zawsze
tak jest.
Ważna rubryka
Przekazanie 1% naszego podatku dochodowego odbywa się dwuetapowo. Najpierw należy wybrać
organizację pożytku publicznego,
którą chcemy wesprzeć. Potem
pozostaje uzupełnić odpowiednie
rubryki w deklaracji podatkowej
PIT danymi tejże organizacji.
Zatytułowane są one „Wniosek
o przekazanie 1% podatku należnego na rzecz organizacji pożytku
publicznego OPP”. W rubrykach
tych, oprócz kwoty 1% naszego
podatku, wpisujemy numer, pod
jakim widnieje w Krajowym Rejestrze Sądowym wybrana przez
nas organizacja. Wyboru dokonujemy z listy OPP uprawnionych do
zbierania 1% w danym roku, którą publikuje ministerstwo pracy
i polityki społecznej.
Masz wybór?
Najlepiej byłoby, gdyby w od-
Darmowe
programy mogą
kryć więcej
niespodzianek,
np. żądać zgody
na przekazywanie
danych
osobowych.
powiedniej rubryce rozwijała się
pełna lista OPP uprawnionych
w danym roku do otrzymywania 1% - posegregowana według
numerów KRS lub alfabetycznie.
Czasem tak rzeczywiście jest.
Ale nie zawsze. Częściej spotykamy się z programami, które
tę rubrykę mają już uzupełnioną. Najczęściej jest to numer
konta organizacji, która płytę
z programem do rozliczenia PIT
wydała lub z nią współpracuje.
W takim przypadku nie można zmienić danych zawartych
w tym polu i wpisać wybranej
przez nas organizacji. Pozostaje
więc poszukać innego programu
lub wypełnić PIT tradycyjnie.
Inny rozwiązaniem jest odszukanie strony internetowej organizacji, którą chcemy wesprzeć.
Być może zamieściła ona tam
swój program.
Komu dane?
Darmowe programy mogą kryć
więcej niespodzianek, np. żądać
zgody na przekazywanie danych
osobowych. Podatnik może się
zgodzić, by dana organizacja
otrzymała dostęp do jego danych,
zaznaczając odpowiednie pole
w formularzu PIT, ale nie musi.
Trzeba jednak bardzo uważać,
ponieważ w niektórych oprogramowaniach taka zgoda na przekazanie danych jest już domyślnie
ustawiona. Jeśli nie chcemy, aby
OPP otrzymała np. nasz adres,
warto na to zwrócić uwagę, czyli
znaleźć odpowiednie pole i upewnić się, że nie jest zaznaczone. JAG
Borowinowe kąpiele to najpopularniejsze zabiegi w polskich uzdrowiskach.
Bóle stawów dokuczają wielu
osobom, ale najczęściej skarżą się
na nie seniorzy. Jeśli dolegliwości
są silne albo utrzymują się przez
dłuższy czas, koniecznie trzeba
odwiedzić lekarza, by sprawdził
on, czy nie mamy do czynienia
z poważną chorobą. Jeżeli bóle
pojawiają się sporadycznie, pomocne mogą być domowe sposoby ich łagodzenia. Nie zaszkodzą
również jako uzupełnienie specjalistycznego leczenia.
Okłady
Działają przeciwbólowo i przeciwzapalnie. Można do nich wykorzystać liście kapusty lub gorczycę. Kapusta działa ściągająco,
łagodzi ból i zmniejsza obrzęki.
Wystarczy liście kapusty lekko
rozbić tłuczkiem, wyciąć zgrubiałe części i przyłożyć do skóry.
Aby były skuteczniejsze, można
je przykryć folią i owinąć kocem.
Z kolei gorczyca rozgrzewa stawy i wpływa na ich ruchomość.
Dwie łyżki nasion gorczycy należy zmielić i zalać litrem ciepłej
- nie gorącej - wody. Po wymieszaniu namaczamy w płynie
gazę i przykładamy do chorego
miejsca. Po 15 min płuczemy
gazę i ponownie namaczamy ją
oraz przykładamy. Czynność
powtarzamy trzy, cztery razy
dziennie.
Kąpiele
Ziołowe kąpiele pomogą złagodzić dolegliwości bólowe. Kąpiel
z szyszek i igliwia - dzięki sporej zawartości przeciwbólowych
olejków eterycznych - złagodzi
ból, napięcia i pomoże się zrelaksować. Do garnka wsypujemy ½
kg sosnowych szyszek i szpilek
(w dowolnych proporcjach), zalewamy 2 l chłodnej wody i podgrzewamy na wolnym ogniu
do wrzenia. Gotujemy przez
kwadrans, potem przecedzamy
i wlewamy do kąpieli.
Z kolei owies zawiera przeciwzapalne saponiny. Do dużego
garnka wkładamy 1 kg owsianej
słomy, zalewamy 4 l ciepłej wody
i odstawiamy na trzy godziny.
Potem gotujemy pod przykryciem na małym ogniu przez 30
min. Przecedzamy i wlewamy
odwar do kąpieli.
Nieoceniona borowina
Borowina to ogromne bogactwo cennych substancji organicznych: kwasy humusowe oraz
fulwonowe, węglowodany, garbniki, bituminy, białka, żywice,
mikro- i makroelementy. Kwasy
organiczne oraz sole nadają jej
właściwości ściągające, przeciwzapalne, bakteriostatyczne
i bakteriobójcze. Dlatego zabiegi
z użyciem borowiny powodują
regenerację naskórka i uszkodzonych tkanek, a także zwiększenie
ukrwienia skóry. Borowina jest
doskonała w przypadku chorób
reumatycznych. Ma pozytywne
działanie przy zapaleniu stawów
kręgosłupa, zespołach bólowych
szyjnych, barkowych i lędźwiowych, obrzękach po stłuczeniach,
złamaniach, zwichnięciach. Borowina pomaga w chorobach
układu nerwowego: rwie kulszowej, porażeniach i niedowładach, uszkodzeniach nerwów
obwodowych oraz układu krążenia. W aptekach i sklepach
zielarskich można kupić gotowe
plastry borowinowe, pastę lub
JAG
dodatki do kąpieli. Krótko
Sobota z logopedą
Region. 6 marca obchodzony jest w krajach
Unii Europejskiej jako Europejski Dzień Logopedy. Z tej okazji dzień bezpłatnej diagnozy
logopedycznej organizowany jest również
w wielu miejscowościach Polski. Organizatorzy akcji chcą w ten sposób ułatwić osobom
z zaburzeniami mowy dostęp do specjalistów
i profesjonalnej diagnozy, a także stworzyć
warunki do szybkiej oraz rzetelnej konsultacji.
Oferowana w ramach akcji pomoc adresowana jest zarówno do rodziców niemowląt
i noworodków, jak i dzieci starszych. W naszym
regionie do akcji włącza się m.in. Powiatowa Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna
w Białej Podlaskiej oraz jej filie w Międzyrzecu
Podlaskim, Terespolu i Wisznicach. W sobotę,
7 marca, logopedzi będą przyjmować pacjentów od 9.00 do 14.00 (decyduje kolejność
zgłoszeń). Zgłoszenia są przyjmowane w placówkach w: Białej Podlaskiej - ul. Warszawska
12c, tel. 83-343-31-23; Międzyrzecu Podlaskim
- ul. Czysta 11, tel. 691-419-531; Terespolu - ul.
Wojska Polskiego 88, tel. 83-375-23-44 (rejestra-
cja między 9.00 a 14.00) oraz Wisznicach - ul.
Warszawska 44, tel. 83-378-22-37 (rejestracja od
MLS
10.00 do 12.00). socjalna ,,Zbuczynianki”, wójt gminy, Lokalna
Grupa Działania Ziemi Siedleckiej oraz GOK
MLS
w Zbuczynie. O serach
Będą badać
Gm. Zbuczyn. „Produkt tradycyjny
jako element podnoszenia atrakcyjności
turystycznej regionu - produkcja serów
zagrodowych w gospodarstwach rolników indywidualnych” - to hasło szkolenia,
które odbędzie się 17 lutego, między 10.00
a 16.00, w Starym Krzesku. W programie
spotkania zorganizowanego w filii zbuczyńskiego Gminnego Ośrodka Kultury, obok
wykładu i dyskusji, znajdzie się m.in. pokaz
produkcji sera podpuszczkowego, który zaprezentuje serowar z Żuław Krzysztof Jaworski.
Szczegółowy program szkolenia oraz zapisy
przyjmuje GOK pod nr. tel. 25-641-61-61,
e-mail: [email protected]. Więcej informacji
znajduje się na stronie internetowej: www.
gokzbuczyn.pl. Zapraszają: urząd marszałkowski województwa mazowieckiego, spółdzielnia
Region. Mieszkanki regionu w wieku od 50
do 69 roku życia mogą skorzystać z bezpłatnych badań mammograficznych. Specjalne
autobusy zaparkują tym razem w Adamowie
i Stoczku Łukowskim. W pierwszej z miejscowości badanie będzie można wykonać w piątek,
20 lutego, od 9.00 do 15.00. Mammobus stanie
na parkingu przy urzędzie gminy. Bezpłatne
badanie przysługuje pacjentkom, które nie
wykonywały go w ciągu ostatnich 24 miesięcy.
Koszt mammografii w przypadku pań, które nie
są objęte programem, wynosi 90 zł. Szczegółowe informacje można uzyskać pod nr. tel.:
723-351-003 lub 723-351-002. Z kolei do Stoczka
Łukowskiego mammobus zawita w poniedziałek, 9 marca, i zaparkuje na pl. Kościuszki 1, obok
urzędu miasta. Zapisy na badanie prowadzone
są pod nr. tel.: 42-254-64-10 lub 517-544-004. MLS
SAS z „Gazelą”
Lublin. 29 stycznia w jednym z miejskich
centrów konferencyjno-wystawienniczych
odbyło się uroczyste wręczenia nagród
Gazele Biznesu 2014. W gronie laureatów
15, jubileuszowej edycji organizowanego
przez „Puls Biznesu” rankingu, znalazła się
m.in. bialska firma SAS Jaworscy sp. j. Konkurs
przeprowadzany jest z myślą o docenieniu najbardziej dynamicznych małych i średnich polskich firm, które niezależnie od koniunktury
gospodarczej z roku na rok rosną w siłę i stale
odnotowują wzrost sprzedaży. Najbardziej
znanym przedsięwzięciem gospodarczym
Barbary i Jerzego Jaworskich jest Centrum
Handlowe SAS. Uruchomione w 1996 r.
w bazie upadłego Przedsiębiorstwa Remontu
Sprzętu Melioracyjnego, od początku cieszy
się dużą popularnością wśród mieszkańców
Białej Podlaskiej i okolic. Tegoroczna „Gazela”
nie jest pierwszą nagrodą państwa Jaworskich.
Nagrodę „Pulsu Biznesu” otrzymali już w latach
MLS
2011 i 2012. EchoKatolickie
w wolnej chwili
numer
kwietnia
2007
numer 15(615)
7 (1024) 12-18
12-18 lutego
2015
r.
fot. www.morguefile.com
32
KSIĄŻKA DLA KAŻDEGO
Niebezpieczna
tajemnica
Nastoletnia Mori ma niezwykłe zdolności - wie
rzeczy, których nigdy się nie uczyła, widzi emocje
innych ludzi w postaci kolorowych poświat, może
przenosić przedmioty siłą woli.
Dziewczynka jest nadzwyczaj
inteligentna i, jak na swój wiek,
bardzo dojrzała. Niestety, nie
potrafi znaleźć wspólnego języka ani ze swoimi rówieśnikami,
ani z rodzicami. Pewnego dnia
przyrodnia siostra Szklarki, Pepperia, postanawia urządzić przyjęcie urodzinowe na cześć ich
ojca, zapraszając oprócz rodziny
Sedunów również ich najlepszą
przyjaciółkę, Chamomillę, wraz
z jej przybranymi córkami, cudem uratowanymi z dawno zapomnianej Wyspy Sierot, zarządzanej kiedyś przez bezwzględne
instruktorki. Pomimo obaw
bohaterowie decydują się wziąć
udział w uroczystości. Z początku wszystko wydaje się być w jak
najlepszym porządku. Niestety, na drugi dzień Mori i córki
Chamomilli znikają w niewyjaśnionych okolicznościach… Czy
mają w tym swój udział groźne
instruktorki? Co zrobią państwo
Sedun i ich przyjaciele, by od-
Pora na pora
spod pokrywki
Zimą na naszych stołach powinien gościć por, który jest bogatym źródłem
witamin A, C, E i B6, a także potasu, wapnia, fosforu oraz kwasu foliowego.
Agnieszka Grzelak, Córka
Szklarki, Wydawnictwo W drodze,
Poznań 2014.
naleźć dziewczynki? Czy Mori
wykorzysta swoje zdolności, aby
się uwolnić, i czy spotka jeszcze
swoich rodziców? Odpowiedzi
znajdą Państwo w książce „Córka
Szklarki”, którą - dzięki przemyślanej i dopracowanej w każdym
szczególe fabule - czyta się z zaKO
partym tchem. TWOJA URODA
Problem z głowy
Zimowe osłabienie organizmu, niskie temperatury,
wiatr i śnieg sieją spustoszenie nie tylko na naszej
skórze. Niestety, często zapominamy, że w ten
sam sposób zniszczeniu ulegają nasze włosy.
Ogrzewanie, czapki, szaliki,
nadmierne używanie suszarki
i prostownicy powodują osłabienie włosów, dlatego zimą wymagają one dodatkowej uwagi.
Z pomocą przychodzi seria kosmetyków firmy La Luxe.
Pielęgnację włosów należy zacząć od arganowego szamponu
8w1, który delikatnie oczyszcza
włosy, nadając im lekkość oraz
wyjątkowy blask. Trójaktywne
działanie szamponu zapewnia
natychmiastową, kompleksową regenerację struktury włosa
dzięki zbilansowanej ilości mikrocząsteczek keratyny przenikającej w głąb włosów w miejscach,
które wymagają dodatkowego
wzmocnienia.
Po umyciu włosów warto nałożyć na nie arganową odżywkę
8w1. Płynny jedwab działa nawilżająco i uelastycznia włókna włosa, dodając sprężystości. Olejek
arganowy zamyka łuski włosowe,
wygładzając powierzchnię włosów i nadając im wyjątkowego
blasku.
Dwa razy w tygodniu warto nałożyć na włosy arganową maskę,
która skutecznie uzupełnia ubytki
keratyny, intensywnie regeneruje
Por doskonale działa na
układ odpornościowy
i oddechowy, obniża
poziom złego
cholesterolu.
To niepozorne warzywo doskonale działa na układ odpornościowy
i oddechowy, ma właściwości bakteriobójcze, obniża poziom złego
cholesterolu, dlatego warto jeść je
pod każdą postacią. Poniżej kilka
propozycji potraw z porem w roli
głównej.
Zupa z pora
Składniki: 6 średnich porów, 6
średnich ziemniaków, łyżka masła, sól, grzanki, natka.
Wykonanie: Pory i ziemniaki pokrój w kostkę. Dodaj do nich masło oraz sól. Gotuj godzinę w 3 l
wody. Po tym czasie zupa porowa
będzie gotowa. Można zmiksować
ją blenderem, a powstanie zupa
krem z porów. Na koniec warto
KONKURS
Mamy dla Państwa sześć zestawów kosmetyków od firmy La Luxe. By
wziąć udział w konkursie, należy wysłać SMS o treści: ECHO3.odpowiedź
na numer 7168 (1,23 zł z VAT) od czwartku, 12 lutego, od godz. 10.00, do
środy, 18 lutego, do 22.00. Wygra sześć osób, które najciekawiej odpowiedzą na pytanie: „W jaki sposób dbasz o włosy?”. Uwaga - odpowiedź nie
może przekroczyć 160 znaków. Regulamin znajduje się na stronie www.
echokatolickie.pl. Listę nagrodzonych zamieścimy w 9 numerze „Echa”.
Sałatka z pora i jajek
Składniki: pęczek szczypiorku,
por, 3 jajka, po 2 łyżki jogurtu naturalnego i majonezu, łyżka octu
winnego, sól, pieprz.
Wykonanie: Ugotuj jajka na twardo, ostudź je, obierz i pokrój. Pora
dokładnie oczyść, umyj i pokrój
w krążki. Blanszuj w osolonej wodzie przez 2 min, a potem odsącz
na sicie. Szczypiorek umyj, osusz
i pokrój. Następnie wymieszaj
majonez z jogurtem i dopraw go
octem, szczyptą soli oraz pieprzu.
Wrzuć wszystkie składniki sałatki
do salaterki i wymieszaj z przygotowanym sosem majonezowym.
Naleśniki z porami
Składniki: 6 naleśników, 3 łyżki
masła, 1 łyżka oleju roślinnego,
200 g porów pokrojonych w plasterki, sól i pieprz, 2 łyżki posiekanego szczypiorku, 100 g sera
koziego (w kształcie rolady).
Wykonanie: Usmaż naleśniki
i odłóż sześć sztuk. Na patelni roztop masło wraz z olejem, dodaj
pory, wymieszaj i dopraw solą oraz
pieprzem. Przykryj (pokrywką lub
folią aluminiową), zmniejsz ogień
i duś przez 5-7 min, aż zmiękną,
nie dopuszczając do zrumienienia
się. Dodaj szczypiorek i wymieszaj.
Pory, a następnie ser kozi rozłóż po
równo na sześć naleśników i złóż je
w kwadraty. Podgrzewaj na patelni
na wolnym ogniu i zaraz podawaj.
TWOJA KUCHNIA
Mycie owoców i warzyw
Po co myć produkty, które będziemy za chwilę obierać? Większość osób nie
zdaje sobie sprawy z tego, że nawet te owoce i warzywa, które mają niejadalną
skórkę, należy dokładnie oczyścić.
Według danych Amerykańskiej
Agencji ds. Żywności i Leków aż
48 mln osób zachorowało przez
skażoną żywność. Warto zatem
zachować ostrożność.
i odbudowuje włosy farbowane,
rozjaśniane oraz zniszczone. Formuła bogata w zaawansowane
składniki aktywne, działające
w synergii z olejkiem arganowym
i płynną keratyną, chroni kolor
oraz przywraca włosom elastyczność i piękny połysk. Głęboko
odżywia i wzmacnia strukturę
uszkodzonych i osłabionych włókien włosów. Natychmiast po zastosowaniu włosy stają się jedwabiście gładkie, lśniące i miękkie
w dotyku. Łatwo się rozczesują
i nie puszą się. Lekka formuła nie
obciąża i nie zostawia żadnych
osadów we włosach.
posypać potrawę zieloną pietruszką i podawać z grzankami.
Umyć ręce
Dlaczego warzywa i owoce mogą
być skażone? Często podczas uprawy dochodzi do kontaktu nie tylko
z glebą i wodą, ale również ze zwierzętami czy ludźmi. Szkodliwe substancje z łatwością mogą przedostać
się do płodów rolnych. Zbierane
i sortowane produkty przechodzą
przez kilka par rąk. Przetwarzanie,
pakowanie i przechowywanie - długa droga czeka je, zanim pojawią się
na sklepowych półkach. Praktycznie
wszędzie może czyhać potencjalne
niebezpieczeństwo - mogą przedostać się do nich zanieczyszczenia,
szkodliwe bakterie i drobnoustroje.
Na owocach i warzywach nierzadko
znajdują się pestycydy, chemiczne
konserwanty, drobnoustroje i larwy lub jaja pasożytów, dlatego niezwykle istotne jest ich precyzyjne
oczyszczanie. Przed wykonaniem
tej czynności warto dokładnie umyć
ręce ciepłą wodą i mydłem. Pozwoli
to uniknąć przenoszenia bakterii na
czyste produkty.
Usunąć bakterie
Warzywa i owoce, takie jak pomidor, ogórek, jabłko, należy umyć
pod bieżącą wodą. Warto zastosować dodatkowo szybkie polewanie
gorącą wodą. Nie należy jednak
moczyć ich we wrzątku, aby nie
wypłukać cennych składników
odżywczych. Dokładnie oczyszczać trzeba również warzywa,
które rosną w ziemi, np. marchew
i pieczarki. Aby usunąć szkodliwe
bakterie (Salmonella, E.coli), należy opłukać warzywa i owoce w wodzie z octem winnym lub jabłkowym (pół szklanki na 1 l wody)
czy dwiema łyżeczkami kwasku
cytrynowego. Zanurzamy je na 2
min. W pozbyciu się pestycydów
pomoże moczenie ich przez 2 min
w odczynie alkalicznym. Przygotowujemy go z wody i dwóch łyżeczek sody oczyszczonej. Następnie
dokładnie płuczemy pod bieżącą
wodą. Ostatnią czynnością jest precyzyjne osuszanie, które zapobiega
ponownemu wprowadzaniu zanieczyszczeń. Gdy produkty są wła-
ściwie umyte i wysuszone, można
przejść do obierania i krojenia.
Uniknąć zakażenia
Dlaczego warto myć nawet te
owoce, które obieramy ze skórki?
Podczas obierania wszystkie nieczystości, które zostały na skórce,
przechodzą na nasze dłonie. I to
w nich trzymamy obrany owoc,
który zjadamy wraz ze wszystkimi zanieczyszczeniami. Absolutną ostrożność należy zachować
jedząc jagody, poziomki, maliny
i borówki. Do niemytych owoców
mogą być przyczepione jaja bąblowca. Do zakażania może dojść
przez spożycie jaj tasiemców. Bąblowica jest śmiertelną chorobą
pasożytniczą, która długo nie daje
żadnych objawów.
Owoce i warzywa, które wymagają szczególnej uwagi:
Brokuły i kalafior
Mają one wiele szczelin i zakamarków, w których mogą czaić się
bakterie. Dlatego najpierw należy je
zanurzyć na 2 min w misce z zimną
wodą. Następnie trzeba je dokładnie
opłukać pod bieżącą i zimną wodą.
Jabłka
Ogonki jabłek (a zwłaszcza miejsce
u nasady) mogą być pułapką dla bakterii i brudu. Należy pamiętać, aby
po dokładnym umyciu pod bieżącą
i zimną wodą ściąć jabłka od nasady
ogonka. W ten sposób unikniemy
przedostania się niebezpiecznych
zarazków do naszego organizmu.
Sałata i winogrona
Sałatę i winogrona należy umyć
pod bieżącą wodą. Potem warto
zanurzyć je w wodzie utlenionej
(1 łyżka na 1 l wody). Moczenie
w takim roztworze przez 3 min
pozwoli pozbyć się niebezpiecznych
bakterii. Następnie należy dokładnie
je opłukać i wysuszyć.
echo DZieci
www.echokatolickie.pl
www.echokatolickie.pl
ZRóB TO SAM
Zwierzaki
- lampki
Rozmaitości
33
RUSZ GŁOWĄ
zRób TO:
W rolce po papierze toaletowym wytnij dziurki, które będą oczami stwora - potwora. Kształt oczu musisz
wybrać sam - w zależności od tego,
jakie zwierzątko chcesz zrobić: sowę,
nietoperza, a może kotka. Górną
część zagnij, żeby powstała głowa.
Teraz czas na ozdabianie. Tutaj
również masz pole do popisu. Kot
w prążki czy w łaty? Sowa z wielkimi
uszami i piórkami, a może kolorowa
papuga z dużym dziobem? Sprawdź,
czego z rzeczy, które masz w domu,
możesz użyć do ozdabiania. A kiedy
zwierzątko jest już gotowe, postaw
je na lampce i podziwiaj, jak świeci
swoimi oczami!
będą POTRzebne?
rolki po papierze toaletowym
farby
pędzel
papier kolorowy
brokat
ścinki materiałów
Świeczniki z folii
będą POTRzebne:
folia aluminiowa
papier
pinezka
małe świeczki
(tzw. podgrzewacze)
1. osoby, które swoim życiem dawały
przykład oddania chrystusowi.
2. W niej znaleziono jezusa, gdy się
zgubił.
3. Brat Abla.
4. Uzdrowił go jezus.
5. jeden z ewangelistów.
6. Księga ……… Prawa w Starym
Testamencie.
7. Księga ………. - pierwsza księga
Starego Testamentu.
8. Drzewo w jednej z przypowieści
jezusa.
9. Syn Abrahama
10. Matka Maryi.
11. Dawne imię Abrahama.
12. Starzec ze świątyni; chciał przed
śmiercią zobaczyć Zbawiciela.
13. Stworzył go Bóg.
zRób TO:
najpierw zastanów się,
jak będzie wyglądać twój
świecznik? jeśli ma to być
walec w kwiatki, wystarczy,
że papierem owiniesz puszkę po kukurydzy. Delikatnie
odetnij odpowiednią część
folii (miarką jest papier,
którym owijałeś „puszkę”)
i rozłóż ją na tekturze.
na wierzch połóż kartkę
z narysowanym wcześniej
wzorem. Teraz za pomocą
pinezki przenieś wzór na
kartkę i folię. Dzięki kartce
folia nie porwie się. ostatni
etap pracy to złączenie folii,
by powstał walec, i wstawienie do jej środka świeczki.
Możesz spróbować stworzyć
świeczniki w innych kształtach lub kolorach.
Krzyżówkę tę ułożyła natalia supryn ze stanów dużych. nagrodę za
inwencję (jedną z recenzowanych na naszej stronie książek) wyślemy
pocztą. Wasza krzyżówka też może zostać wydrukowana na tej stronie.
Wystarczy, że przyślecie ją do nas. nie zapomnijcie
podać swojego adresu.
Wypełnione kupony (wyłącznie na kartach pocztowych) prosimy przesyłać na adres: „echo Katolickie”,
ul. Bp. Świrskiego 43A, 08-110 Siedlce. Do wygrania
zestaw gier z serii „Akademia Umysłu junior ZiMA”
firmy Format. To specjalnie opracowany zestaw gier
rozwijających pamięć, wspomagających koncentrację
oraz pobudzających wyobraźnię. Każdy z czterech
programów zawiera aż 20 ćwiczeń o wielu stopniach
trudności, które stymulują rozwój intelektualny i poznawczy.
Rozwiązanie krzyżówki z 5 nr. echA: STycZeń
nagrodę otrzymuje Przemek ksok z zofiboru. Serdecznie gratulujemy,
nagrodę wyślemy pocztą.
do Poczytania
Angielski
na wesoło
Angielskie słówka w łamigłówkach to nie tylko świetna
zabawa, ale i nauka poprawnej pisowni wyrazów angielskich. Wypełniając krzyżówki, rozwiązując liczne rebusy
i wykreślanki, utrwalicie pisownię podstawowych wyrazów
i zwrotów, a przy tym będziecie się dobrze bawić. Książka
została opracowana w taki sposób, by można było ćwiczyć
słownictwo, które poznajecie w klasach I-III. A do tego jest
kolorowa, pełna ciekawych rysunków i świetnej zabawy! JAG
lisT dO RedAkcji
Droga Redakcjo „Echa Katolickiego”!
Bardzo lubię czytać Wasze czasopismo, a zwłaszcza stronę dla dzieci. To tam zauważyłam notatkę, że każdy może przysłać do redakcji
własną krzyżówkę.
Postanowiłam ułożyć krzyżówkę i poprosić o jej zamieszczenie na
łamach „Echa Katolickiego”. Mam nadzieję, że uda się to spełnić.
Chciałabym serdecznie pozdrowić wszystkich, którzy pracują, abyśmy co niedzielę mogli znaleźć „Echo” w swoim kościele.
Natalia Supryn
14. Autor Apokalipsy.
15. nawrócona jawnogrzesznica.
16. Trzy razy zaparł się jezusa.
17. Błogosławiona ……… Kózkówna.
18. Szaweł przyjął to imię po nawróceniu.
19. Wystawiane na pamiątkę Bożego
narodzenia.
20. jeden z siedmiu sakramentów
świętych.
21. …………… apostolskie - pisane
przez uczniów jezusa.
22. jeden z ewangelistów.
23. Miejsce objawienia Matki Bożej
trojgu pastuszkom.
24. W tej miejscowości urodził się
jezus.
25. Wzgórze, na którym umarł jezus.
26. Ukrzyżowany obok jezusa.
kRzyżówkA 7
Angielskie słówka
w łamigłówkach
dla klas 1-3 szkoły
podstawowej,
Aksjomat,
Kraków 2015.
Reklama
hASŁo
iMię i nAZWiSKo
ADReS
WieK
34
EchoKatolickie
oGŁoSZeniA DRoBne
UsłUgi
RozwIĄzanIa konkURsÓw
W 5 numerze „echa” ogłosiliśmy konkurs SMS, w którym do wygrania
były zestawy mydeł Balnea od firmy Barwa. najbardziej interesujących odpowiedzi na pytanie: „W jaki sposób dbam o swoje zdrowie?”,
udzielili:
małgorzata zając, milanów;
Piotr kurpiowski, sokołów Podlaski;
wanda nowak, łosice.
W tym samym numerze „eK” zachęcaliśmy do udziału w konkursie
SMS, w którym do wygrania były trzy książki kulinarne pt. „Przetwory, nalewki, likiery” od wydawnictwa Prószyński Media. na pytanie:
„Dlaczego lubię gotować?” najciekawiej odpowiedzieli:
krystyna werner, Żuków;
małgorzata Pazderska, serokomla;
albina jawicz, kaplonosy.
W 5 numerze „echa” ogłosiliśmy także konkurs SMS, w którym do wygrania były trzy książki od wydawnictwa Fronda pt. „Fryzjer Stalina”.
najbardziej interesujących odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego lubię
czytać książki?”, udzielili:
magda ochnik, Peredyło;
Paulina wnuk, stary Pilczyn;
andrzej Głuchowski, siedlce.
W 5 numerze „echa” ogłosiliśmy konkurs SMS, w którym do wygrania
były trzy płyty zespołu Malchus „Dom zły”. najoryginalniejszych odpowiedzi na pytanie: „Za co cenisz muzykę chrześcijańską?”, udzielili:
artur szymański, siedlce;
agata Świderska, wola kisielska;
monika maziejuk , Rokitno.
Gratulujemy! nagrody wyślemy pocztą.
Reklama
numer
kwietnia
2007
numer 15(615)
7 (1024) 12-18
12-18 lutego
2015
r.
Przewóz osób kraj - zagranica. Wypożyczam busa. Tel. 602-529-547.
nagrobki na raty już od 148 zł miesięcznie. Kupuj taniej zimą z gwarancją
montażu na początku wiosny. Zakład
Kamieniarski, Biała Podlaska, ul.
Sidorska 100. Tel. 501-616-760; www.
artofstone.com.pl.
Rynny aluminiowe i stalowe dowolnej
długości, prosto z maszyny, bezpośrednio na placu budowy, bogata gama
kolorystyczna, tańsze niż Pcv.
Tel. 605-201-013.
Ubezpieczenia komunikacyjne, majątkowe, rolne, turystyczne, na życie.
Kilkanaście towarzystw. Siedlce,
dworzec PKP (antresola i piętro - od
strony miasta). Tel. 883-670-202.
nieRUchOmOŚci
sPRzedAm
dom z ogrodem 60 km od Warszawy,
choiny, gm. Parysów, 6 km od trasy
lubelskiej. Pow. domu 220 m², prąd,
gaz, woda, szambo biologiczne. cena
420 tys. zł. Tel. 508-164-100.
mieszkanie 58 m², iv piętro, ul.
Kilińskiego. cena 165 tys. zł. Tel. 501516-482.
mieszkanie 58 m², parter, ul. jagiełły
w Siedlcach, tel. 791-258-088.
mieszkanie 48 m², ii piętro, ul. Sobieskiego w Siedlcach, cena 168 tys. zł.
Tel. 600-482-844.
Posesja 0,43 ha, budynki murowane.
Tel. 517-405-392.
dobrej klasy ziemia w miejscowości Modrzew koło Zbuczyna. Tel. 511-960-040.
działka budowlana 40 arów w miejscowości Karcze, 18 km od Siedlec,
z budynkiem gospodarczym murowanym i piwnicą murowaną. Tel.
605-245-906.
działka rolna o pow. 2,5 ha. Ryczyska,
pow. garwoliński. Tel. 600-299-113.
8,4 ha ziemi, w tym: grunty orne, łąki,
lasy i posesja z budynkami; okolice
Siedlec w stronę Garwolina. Tel. 692327-332, 798-591-334.
działki budowlane w Parczewie ul.
Klonowa/Laskowska. Tel. 501-655-781.
działka 0,6 ha z możliwością powiększenia, wszystkie media, przy drodze
asfaltowej, okazyjna cena; Żelków. Tel.
504-239-663.
Reklama
mieszkanie 2-pokojowe, 35m²,
2 piętro, Siedlce, ul. Wyszyńskiego,
okna na dwie strony budynku, 120 tys.
zł. Tel. 600-269-020.
działka budowlana 61 arów na wsi
z domem drewnianym do remontu lub
rozbiórki, przy lesie, 30 km od jeziora
Firlej w woj. lubelskim, plus 55 arów
pola. cena 65 tys. zł. Tel 723-545-595.
nieRUchOmOŚci
wynAjmę
lokal 388 m² lub część i p., w tym biuro
75 m² i 25 m², Siedlce, ul. Brzeska 91.
Tel. 600-452-492 lub 698-997-247.
kwatera pracownicza z parkingiem,
doskonałe warunki, tanio, Siedlce.
Tel. 509-951-331.
nAUkA
korepetycje: język polski, historia
- dyplomowana nauczycielka, możliwość dojazdu, Siedlce. Tel. 794-205704.
korepetycje: język angielski, Siedlce.
Tel. 888-143-675.
korepetycje z matematyki, przygotowanie do matury. Tel. 505-504-570.
sPRzedAm
kserokopiarka canon iR2018, czarnobiała, format A5-A3, opcje: kopiarka,
drukarka, skaner. idealna do małego
biura, używana, w pełni sprawna.
Tel. 25-644-48-00.
komplet wypoczynkowy, wersalka plus
2 fotele, jasny brąz, Łuków.
Tel. 602-866-740.
Futro z lisa, kol. ciemny brąz, używane,
rozm. 40, cena 650 zł - do uzgodnienia.
Tel. 667-515-979.
kurtka z karakułów rozm. 40, cena do
uzg., oraz 5 czapek z lisa, czarne i ciemny
brąz, 100 zł. Tel. 667-515-979.
duża ilość blachy trapezowej i dachówkowej. Tel. 25-631-21-91 lub 502-365643.
leżaczek bujaczek Fisher Price „odkrywam i rosnę” dla dziecka do 10 kg, stan
idealny. cena 100 zł, Urszulin.
Tel. 695-369-654.
drzwi i okna z demontażu, wewnętrzne
i balkonowe, rury ocynkowane 1 cal,
¾ cala oraz plandeka wymiary 4,50 x
3,50 m, tanio. Tel. 517-405-392.
kożuch męski, beżowy, na wzrost
170-180 cm, z Kurowa. Stan idealny.
cena 200 zł. Biała Podlaska. Tel. 791919-914.
tapczan, łóżko, fotel rozkładany.
Tel. 517-405-392.
deski dębowe grubości 2,5 cm i 5 cm,
dł. 6 m, sezonowane 2 lata pod wiatą.
Tel. 503-493-002.
drzewo, sosna i olcha - na sztuki, lub las
0,52 ha. Tel. 501-242-095 lub 25-64454-36.
olchy, topole, sosna w lesie. cena do
uzg. Tel. 517-405-392.
maszt widłowy przerobiony do traktora
rolniczego, kompletny. Tel. 503-493-002.
sianokiszonka, okolice Bojmia. Tel.
512-657-430.
Regał pokojowy z szafką, barkiem
i wnęką na telewizor. ciemny, na wysoki
połysk, szer. 3,3 m. Stan bdb. cena 350
zł. Biała Podlaska. Tel. 791-919-914.
mała lodówka, 230 v, nadaje się np. na
działkę. Sprawna, cena 50 zł. Tel. 606743-291.
siewnik konny przerobiony do ciągnika.
Tel. 25-787-56-38.
Reklama
sianokiszonka 30 szt. Tel. 25-787-56-38.
Pługi dwójki do władimirca, pługi duże
trójki i platforma do kiszonki. okolice
Bojmia. Tel. 512-657-430.
Biblioteczka na książki meblowa
z politurą wraz z szafkami na dole, szer.
250 cm, wys. 240 cm, cena 300 zł. Biała
Podlaska. Tel. 791-919-914.
szafa narożna młodzieżowa plus komoda w jasnym kolorze. Tel. 501-242-095.
suknia ślubna rozm. 36, biel śmietankowa, typ princeska z falbanami plus
narzutka z siateczki z koralikami, tanio.
Tel. 505-232-621.
kUPię
sosna na pniu. Tel. 502-36-56-43.
Gniotownik do zboża w dobrym stanie.
Tel. 514-629-697.
motoryzacyjne
Vw Passat 2004/2005 r., z salonu,
1,9 TDi, kombi czarny, full opcja, opony
zimowe i letnie, cena do uzgodnienia.
Tel. 519-862-477.
skoda Fabia 1.2, 2004 r. Tel. 604-799964.
Rover 416, 1.6 benzyna + LPG, granat,
97 r. elek. szyby, ABS, klima, do negocjacji. Tel. 668-815-557.
Fiat cinquecento 900, 1999 r., opony
letnie i zimowe, hak, przebieg 120 tys..
Tel. 517-405-392.
Renault Kangoo, poj. 1.4, 2000 r., stan
bardzo dobry. Tel. 505-425-722.
opel Agila, 2002 r., stan bdb, cena
5800 zł. Tel. 606-743-291.
Praca
Posiadam doświadczenie w pracy
biurowej, obsłudze klienta, Prawo
jazdy kat. B, biegła znajomość obsługi
komputera. Tel. 501-037-332.
dwóch panów z Ukrainy poszukuje
pracy przy wykończeniu wnętrz:
malowanie, układanie płyt kartonowogipsowych. Tel. 511-432-813.
Przedsiębiorstwo Prywatne Zbigniew
Sobolewski z siedzibą w Siedlcach,
przy ul. Brzeskiej 102 A, zatrudni
dwie osoby na stanowisku:
robotnik budowlany. jedna
osoba potrzebna jest do prac
ogólnobudowlanych, druga - wykończeniowych. osoba do kontaktu:
irena Soszyńska. Tel. 694-195-470.
zdrowie
masz żylaki? Pijawki lekarskie skutecznie leczą! Pijawki są przebadane
i wolne od bakterii, wirusów i zanieczyszczeń. Są używane jednorazowo
i utylizowane po każdym zabiegu.
Gabinet hirudoterapii, ul. Sekulska
15B, Siedlce. Tel. 504-217-250.
Różne
Rodzina z Ukrainy potrzebuje pomocy
materialnej, np. kanapa, rower. Tel. 513419-969 lub 511-432-813.
rolnictwo
korekcja racic u bydła mlecznego.
Tel. 501-231-594.
BETONIARNIA
informacje
www.echokatolickie.pl
www.echokatolickie.pl
GMINA RADZYŃ PODL. Impreza turystyczno-rekreacyjna
Na tropie zimy
Rozmaitości
35
listy do redakcji
Karnawał z babcią i dziadkiem
Zgromadzoną w Zespole Szkół
w Białce młodzież powitała dyrektor Ewa Łańcut-Nestoruk. - Jestem
bardzo szczęśliwa, że początek
tego rajdu został umiejscowiony
w naszej szkole. To pierwsza taka
wspólna inicjatywa, ale mam nadzieję, że nie ostatnia - podkreśliła. - Cieszę się, że powiedzieliście
dzisiaj „stop” zimowej nudzie
i apatii - dodała dyrektor radzyńskiego I LO Ewa Grodzka. Bogdan
Fijałek, prezes radzyńskiego oddziału PTTK, podkreślił z kolei,
że „Zima w Mieście” to od kilkunastu lat pierwsza impreza w roku
organizowana przez jedno z kół
oddziału. Na koniec głos zabrał
Robert Mazurek, pomysłodawca i koordynator imprezy. - Zima
w tym roku nie dopisała, ale wy
nas nie zawiedliście. Przygotowaliśmy wiele atrakcji, które będą się
odbywały pod wspólnym hasłem
„W poszukiwaniu zimy!!!” - zapowiadał.
W gronie najlepszych
Po oficjalnym rozpoczęciu
imprezy młodzież wzięła udział
w konkursie wiedzy o Polsce.
Za pomocą specjalnie przygotowanej prezentacji każdy miał za
zadanie zlokalizować i podać nazwy 50 miejscowości. Następnie
odbył się wspólny przemarsz na
start turystycznych podchodów,
podczas których każdy uczestnik - na podstawie satelitarnego
zdjęcia - miał za zadanie odnaleźć i potwierdzić 10 punktów
kontrolnych. Meta marszu została zlokalizowana w I LO, gdzie po
SIEDLCE Fot. Michał Kołodziej
W 11 edycji imprezy pn. „Zima w Mieście”, która odbyła się 4 lutego,
uczestniczyło 200 uczestników reprezentujących 21 szkół z powiatów:
bialskiego, lubartowskiego i radzyńskiego.
U
Podczas rajdu przeprowadzono turystyczne podchody pod hasłem
„W poszukiwaniu zimy!”.
turystycznym posiłku odbyło się
oficjalne podsumowanie imprezy.
I tak w kategorii najmłodszych
zwyciężyła Martyna Musiatowicz
ze Szkoły Podstawowej w Białej,
przed Marcinem Krasuckim oraz
Magdaleną Zając z SP w Woli Osowińskiej. Wśród gimnazjalistów
bezkonkurencyjny okazał się Cezary Hryciuk z Gimnazjum w Białce. Na kolejnych miejscach w tej
kategorii uplasowali się uczniowie
Gimnazjum w Czemiernikach:
Sebastian Kopiś i Damian Warsz.
Z kolei w kategorii szkół ponadgimnazjalnych zwyciężył Daniel
Świderski, na drugim miejscu był
Karol Spozowski, a na trzecim
Emilia Karpińska (wszyscy z I LO
w Radzyniu Podlaskim).
Niezapomniane
spotkania
W rywalizacji szkół w swoich
kategoriach zwyciężyły: Szkoła
Podstawowa w Woli Osowińskiej,
Gimnazjum w Białce oraz I LO
w Radzyniu Podlaskim. Organizatorzy przyznali też dziewięć nagród
specjalnych. - Za każdym razem
spotkania przy okazji „Zimy w Mieście” są niezapomniane - chwalił
organizację przedsięwzięcia burmistrz Jerzy Rębek, który dołączył
do uczestników w trakcie imprezy.
Inicjatywa odbyła się pod patronatem wójta gminy Radzyń
Podlaski Wiesława Mazurka i burmistrza J. Rębka. Organizatorem
zmagań było Szkolne Koło Krajoznawczo-Turystyczne PTTK nr 21
OPR. WA
przy radzyńskim I LO.
Konkurs z tradycją
Kto powalczy o indeks?
trzy zadania z treścią.
Do rywalizacji o bezpłatne studia w Collegium Mazovia oraz
wycieczkę do Brukseli staną już
w marcu uczniowie: Zespołu Szkół
Ponadgimnazjalnych im. Bohaterów Westerplatte w Garwolinie,
Zespołu Szkół Ekonomicznych
im. M. Dąbrowskiej w Międzyrzecu Podlaskim, Zespołu Szkół
Ekonomiczno-Gastronomicznych
im. Stanisława Staszica w Otwocku, Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych im. M. Kopernika
w Siedlcach oraz Zespołu Szkół
Agroprzedsiębiorczości im. Szkół
Podchorążych Rezerwy w Zambrowie. O wynikach konkursu
będziemy informować w kolejGU
nych wydaniach „EK”. Krótko
Nasi we władzy
Warszawa. 3 lutego w urzędzie marszałkowskim
odbył się Konwent Powiatów Województwa Mazowieckiego. Centralnym punktem spotkania był wybór
nowego przewodniczącego oraz prezydium. W wyniku
tajnego głosowania przewodniczącym konwentu został
starosta węgrowski Krzysztof Fedorczyk. Ponadto na
członków prezydium w kadencji 2014-2018 powołano
starostów: nowodworskiego - Magdalenę Biernacką,
legionowskiego - Jana Grabca, płońskiego - Andrzeja
Stolpę oraz szydłowieckiego - Włodzimierza Górlickiego.
Kandydatami KPWM do zarządu Związku Powiatów
Polskich zostali: starosta wyszkowski Bogdan Pągowski i starosta makowski Zbigniew Deptuła. Ponadto
starostowie dokonali wyboru przedstawicieli konwentu
w różnych grupach konsultacyjno-opiniodawczych,
m.in. do komitetu monitorującego Regionalny Program
Operacyjny Województwa Mazowieckiego 2014-2020,
mazowieckiej rady ds. ekonomii społecznej, mazowiec-
Zabawa choinkowa
patron medialny
To już 13 edycja Regionalnego Konkursu Wiedzy Ekonomicznej
organizowanego przez Collegium Mazovia Innowacyjną Szkołę Wyższą.
Finałowa dziesiątka jest już znana.
Z zadaniami, które zaproponowano
miłośnikom nauk ścisłych w drugim
etapie, zmierzyło się 112 uczniów
z 36 szkół województw: mazowieckiego, podlaskiego oraz lubelskiego.
Podopieczni ponadgimnazjalnych
placówek, bo to właśnie do nich
kierowana jest inicjatywa, mieli za
zadanie udzielić odpowiedzi na 30
pytań testowych oraz rozwiązać
czniowie Zespołu Szkół w Tucznej rozpoczęli ferie zimowe
uroczystością z okazji Dnia Babci i Dziadka połączoną z balem karnawałowym. Na przybyłych do hali sportowej gości
czekała herbatka i słodki poczęstunek.
Spotkanie rozpoczęła dyrektor szkoły Renata Fedorowicz, która
ciepłym słowem przywitała wszystkich uczestników i życzyła miłej
zabawy. Następnie seniorzy podziwiali występy artystyczne swoich
wnuków. Dzieci z oddziałów przedszkolnych oraz uczniowie klas
I-III pod kierunkiem nauczycieli przygotowali montaż słownomuzyczny pełen słów wdzięczności i uznania dla kochanych babć
i dziadków. Gościom towarzyszyły radość, uśmiech oraz łzy wzruszenia. Na zakończenie części artystycznej dzieci głośno i z przejęciem odśpiewały solenizantom „Sto lat”, dokonując zarazem ich
koronacji na królowe i królów uroczystości.
Po głównej części obchodów odbył się bal karnawałowy. Rozpoczęła
go prezentacja strojów. Dzieci poprzebierały się za różne postacie
z bajek i komiksów. Imprezę prowadziły nauczycielki, które do
wspólnej zabawy angażowały zarówno uczniów, jak i dorosłych.
Wszyscy wspaniale się bawili. Dziadkowie ochoczo włączali się do
zabaw, śpiewali piosenki. Wspaniała atmosfera, która towarzyszyła
spotkaniu, była okazją do umocnienia więzi rodzinnych, miłego
spędzania czasu i bliższego poznania się.
Miłym akcentem stało się wystąpienie Agnieszki Hryniwskiej, która
w imieniu zacnych jubilatów podziękowała wnuczkom i nauczycielom za przygotowanie uroczystości. Na zakończenie spotkania
wykonano wspólne pamiątkowe zdjęcia. MAGDALENA FEDOROWICZ
kiej rady innowacyjności, oddziału wojewódzkiego
Narodowego Funduszu Zdrowia, Mazowieckiego Forum
Terytorialnego czy wojewódzkiej grupy roboczej ds.
MLS
krajowej sieci obszarów wiejskich. Z sukcesami
Siedlce. Bernard Mitura, uczeń Szkoły Podstawowej nr 11 im. Jana Pawła II, zajął trzecie miejsce
w Ogólnopolskim Konkursie Historycznym „Polskie
Symbole Narodowe”, organizowanym przez Centrum
Edukacji Historycznej „Klio”. W konkursie uczestniczyło ok. 6 tys. uczniów z ponad 400 szkół. W ścisłej
czołówce krajowej znalazło się też kilku innych uczniów
siedleckiej placówki przygotowanych do konkursu przez
nauczyciela historii dr. Marka Biardę. I tak Arkadiusz
Ułanowski i Michał Maniszewski zajęli szóste miejsce,
Mikołaj Kulesza i Michał Woiński - siódme, Jan Żółkowski
i Piotr Kadej - dziewiąte, a Angelika Zdun - dziesiąte. MLS
W
Szkole Podstawowej im. Kajetana Sawczuka w Komarnie-Kolonii odbyła się choinka środowiskowa, na którą
licznie przybyli uczniowie, ich młodsze rodzeństwo oraz
rodzice. Impreza stała się jednym z najbardziej oczekiwanych wydarzeń kulturalnych w miejscowości.
Uroczystość rozpoczęła dyrektor szkoły Grażyna Jasińska-Pykało, która powitała wszystkich zgromadzonych, życząc im udanej
zabawy. Następnie przedszkolaki oraz ich starsi koledzy z klas IV-VI
zaprezentowali ciekawą część artystyczną. Wiele emocji wywołał
konkurs klasowy. Uczestnicy w wymyślonych przez siebie strojach
musieli zaprezentować przed publicznością taniec karnawałowy. Do
konkursu włączyli się również rodzice, szyjąc swoim pociechom potrzebne przebranie. Uczniowie i ich wychowawcy włożyli dużo wysiłku w przygotowanie układów tanecznych. Jury, którego przewodniczącym był wójt gminy Konstantynów Romuald Murawski, nie
miało łatwego zadania, ponieważ poziom konkursu był bardzo wysoki i wyrównany. Przedszkolaki tańczyły do piosenki „My jesteśmy
krasnoludki”, zaś dzieci z kl. I - utworu pt. „Kaczuchy”. Uczniowie
kl. II w oczekiwaniu na lato wymyślili taniec do wakacyjnej piosenki, a przebrani za truskawki trzecioklasiści ułożyli układ do utworu
„Ja uwielbiam dżem”. Z kolei najstarsza klasa w szkole przygotowała
wraz z wychowawczynią układ chorograficzny do „Deszczowej
piosenki”. Jednak największą kreatywnością wykazali się uczniowie
kl. IV, którzy - przebrani za babcie - tańczyli do piosenki „Gangnam
Style” oraz kl. V prezentujący układ do utworu „Dark Horse”. Obie
klasy zajęły ex aequo pierwsze miejsce. Podbiły serca zarówno jury,
jak i całej publiczności.
Punktem kulminacyjnym choinki było przybycie mikołaja z workiem prezentów. Dzieci z wielką radością i entuzjazmem powitały
gościa, który obdarował je słodyczami.
Imprezę środowiskową uświetniły tańce i zabawy przy muzyce.
Uczestnicy choinki pełni wrażeń i uśmiechnięci wrócili do domów.
Ten dzień na długo pozostanie w ich pamięci.
KATARZYNA NOWIK
36
numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r.
EchoKatolickie
www.awistudio.pl
PROMOCJA
*
ULOTKA LUTY
druk
2-strony
papier
kreda
połysk
130 g
nakład
1 000 szt.
1SPNPDKBOJF[BXJFSBPQSBDPXBOJBHSBñD[OFHP
OFERTA WAŻNA: 1-28.02.2015
%<ebZhkaC[Z_W
www.foldruk.media.pl
SIMPLY CLEVER
Kompleksowo
Profesjonalnie
Konkurencyjnie
H
OJFVTÜV
LSFEZUPXB
PXF
CF[HPU¬XL
[;64
SP[MJD[FOJF
/"+/*å4;&$&/:
83&(*0/*&
%LDáD3RGODVND
$O-DQD3DZáD,,
WHO
tel. 24h
www.komunalnik.pl
t y g o D n I k
r E g I o n a l n y
wydawca: Siedlecka oficyna Wydawnicza „Podlasie”
Sp. z o.o.; numer indeksu: 367478
adres redakcji: ul. Bp. i. Świrskiego 43A, 08-110 Siedlce,
tel. 25 644 48 00, fax.: 25 644 49 00
www.echokatolickie.pl
e-mail: [email protected]
numer konta: 81 2030 0045 1110 0000 0046 9000
BGz s.a o/siedlce
Redaktor naczelna: Monika Grudzińska (monikagrudzinska@
echokatolickie.pl). zastępca: Agnieszka Warecka (agnieszkawarecka@
echokatolickie.pl). asystenci kościelni: ks. Andrzej Adamski, ks.
jacek Szostakiewicz, ks. Piotr Wojdat. Redaktorzy prowadzący:
jolanta Krasnowska-Dyńka ([email protected]),
Monika Lipińska ([email protected]), Kinga ochnio
([email protected])
dziennikarze: Agnieszka Wawryniuk, Andrzej Materski (red.
sportowa)
stali współpracownicy: ks. Mateusz czubak, Wioletta ekielska, ks.
ireneusz juśkiewicz, Waldemar jaroń, Tadeusz nieścioruk,
Krystian Pielacha, ks. Paweł Siedlanowski, ks. jacek Wł. Świątek,
Michał Sztelmach, Anna Wasak, Anna Wolańska, Beata Zgorzałek
korekta: Anna Kublik. skład: Leszek Sawicki
administracja: Beata Kusińska, Marta Kaleucha (ksiegowosc@
echokatolickie.pl)
Reklama: iwona Zduniak-Urban (tel. 664 427 272, e-mail: iwona.
[email protected]), Sylwia jelonek, tel. 694-466-922
druk: Polskapresse Sp. z o.o., oddział Poligrafia, Drukarnia Wa-wa
Prenumerata realizowana przez RUcH s.a.
Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania
można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.
com.pl
ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumera-
601 277 212
83 343 46 91
[email protected] lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem obsługi
Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 - czynne
w godzinach 7.00 - 18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora.
zamówienia na prenumeratę instytucjonalną przyjmuje firma
kolporter spółka z ograniczoną odpowiedzialnością s.k.a.
informacje pod numerem infolinii 0801 40 40 44 lub na stronie
internetowej www.dp.kolporter.com.pl/
Rozpowszechnianie redakcyjnych materiałów publicystycznych
bez zgody wydawcy jest zabronione.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń. w przypadku stwierdzenia
niezgodności treści z zasadami wiary katolickiej, zastrzega
sobie prawo odmowy ich zamieszczenia. materiałów nie
zamówionych redakcja nie zwraca, a w przypadku zakwalifikowania ich do druku zastrzega sobie prawo zmiany tytułów
i dokonywania skrótów.

Podobne dokumenty