Wiadomości ASP nr 58

Transkrypt

Wiadomości ASP nr 58
Wiadomości ASP 58
Akademia
lipiec 2012
Sztuk Pięknych
ISSN 1505–0661
im. Jana Matejki
www.asp.krakow.pl
w Krakowie
cena 6 zł (w tym 5% VAT)
→
Z NAROŻNIKA I PIĘTRA
→ Spis treści
Idee
2 – Zbigniew Bajek Wyjście z labiryntu
22 – Janusz Krupiński Obrazy homo schistos
26 – Jacek Dembosz Solunt – Machu Picchu Sycylii
Felieton
37 – Jacek Sroka Opowieść o spalonym obrazie
40 – Darek Vasina Mój Boże, wybacz, zdradziłem Cię z Sal!
Dyplomy
42 – Anna Juszczak Stacja badawcza
46 – Monika Rościszewska Świadomość rozdarć
48 – Marika Wata Trzy poziomy duszy
Wystawy
50 – Michał Zawada Obrazy niewiedzy
59 – Mirosław Sikorski Języki naturalne, języki sztuczne
62 – Alicja Bieske‑Matejak Głębia i światło pisane pędzlem
64 – Grzegorz Sztwiertnia Samowyzwalacz
66 – Krzysztof Lipka Zbysław Marek Maciejewski
68 – Małgorzata Kaczmarska David Hockney � A Bigger
Pictures
75 – Agnieszka Jankowska‑Marzec Piłka jest okrągła…
77 – Olga Szczerba Na forum z hotelem Forum!
C
ztery lata minęły, jak z bicza strzelił. Wiele osób
pyta mnie, dlaczego tylko cztery. No tak, cztery lata
na urzędzie rektorskim, ale w sumie przez dwadzieścia
lat, a więc ponad połowę mojej blisko czterdziestoletniej
pracy w Akademii pełniłem funkcje – prodziekana, dzie‑
kana, prorektora i rektora. Więc – powtórzę tu za naszą
noblistką Wisławą – „Wystarczy”.
Teraz będę miał więcej czasu dla moich studentów
(już widzę to przerażenie w ich oczach!) oraz dla Felka
(ale on się ucieszy).
Kwietniowe wybory wyłoniły nowe władze Uczelni
z rektorem elektem, prof. Stanisławem Tabiszem
na czele. Gratuluję serdecznie memu następcy, życzę
jemu, jego ekipie oraz nowym władzom Wydziałów
kadencji pełnej sukcesów.
A ponieważ jest to mój ostatni „wstępniak” jako
wydawcy „Wiadomości”, żegnam się z Czytelnikami
oraz zespołem Redakcji, dziękując za współpracę przy
tworzeniu naszego kwartalnika.
80 – Bogusz Salwiński Auto da fé
83 – Alicja Duzel‑Bilińska, Grzegorz Biliński
Wincenty Drabik w świecie wirtualnym 3D
86 – Magdalena Rabizo‑Birek Obrazy w porze deszczu
90 – Artur Blusiewicz Zazdrość i medycyna
92 – Janusz Antos Nieświęci
93 – Marta Półtorak Relacje
Wydarzenia
100 – Adam Wsiołkowski 4 lata...
103 – Michał Pilikowski Sylwetki rektorów elektów
106 – Beata Gibała‑Kapecka Widzialność – mapa i portret
miasta w obiektywie Mariki Waty
Wspomnienia
Autorem fotografii
Prof. Adam Wsiołkowski
Rektor asp w Krakowie
118 – Stanisław Rodziński Prof. Z. Grzybowski 1926 – 2012
na okładce jest prof.
119 – Jacek Kieferling Prof. M. Niedzielska 1923 – 2012
Zbigniew Bajek
120 – Publikacje
1
Idee
Wyjście z labiryntu
Zbigniew Bajek
godziłem się na nie. Z czasem polubiłem je. Co więcej,
postanowiłem z niego skorzystać i go wykorzystać:
Niegdyś uważałem, że sztuka jest czymś, co powinno
również – a może przede wszystkim – własną twarz.
leżeć na antypodach działań zbiorowych. Nigdy
Ur. w 1958 r. w Bojanowie.
Ukończył ASP w Krakowie.
Dyplom obronił
nie utożsamiałem sztuki (próbowałem nie utożsa‑
Historia, lata Solidarności
miać) z jakąś misją. Misyjność, myśl o społecznej
I nagle ta historia, której stałem się częścią, chcąc
roli sztuki była mi obca. Nie oznacza to, że byłem
nie chcąc.
aspołeczny czy antyspołeczny. Ale… sztuka była dla
Chcąc.
mnie czymś, co dotyczy mojej osoby i mojego życia.
Lata 80. Brałem udział w strajkach, w działaniach
Wchodzę w intymny kontakt z dziełem, a poprzez
na Wydziale Malarstwa
Ruchu Kultury Niezależnej.
w 1984. Od 1983 zatrud‑
dzieło w intymny kontakt ze światem, z innym… Nie
niony na macierzystej
mam prawa czegokolwiek od drugiego oczekiwać
zgodne z tym, co sam głosiłem wcześniej. Zdarzenia
ani innych do czegoś przekonywać, sztuka to mój
te wywarły silny wpływ na wszystko, co pojawiło się
Na Wydziale Malarstwa ASP
osobisty problem. Dlatego sztuki nie można nauczyć,
w moich pracach, nie tylko na tematykę, ale także
w Krakowie kieruje Katedrą
można tylko pomóc zbliżyć się do sztuki.
na warsztat: używanie materii nietrwałych, zderza‑
Moje obecne działania są absolutnym zaprzeczeniem
nie skrajnie nieprzystających do siebie jakości to rys
postawy opisanej powyżej.
moich prac z owego okresu… i całej mojej twórczo‑
uczelni, obecnie na stanowi‑
sku profesora zwyczajnego.
Interdyscyplinarną oraz
prowadzi i pracownię inter‑
dyscyplinarną, pracownię
To wszystko było tak dalece przeciwne, nie‑
ści. Sięgnąłem po tematy, które miały wyraźny kon‑
kierunkową dla słuchaczy
środowiskowych studiów
Co jest mną?
tekst społeczny czy historyczny. Chociaż, podkreślę
W czasie kiedy zacząłem siebie definiować jako arty‑
to, zawsze unikałem bezpośrednich, dosłownych
Zajmuje się malarstwem,
stę, nabrały dla mnie znaczenia te elementy, które
nawiązań. Korzystałem ze słów, znaków, gestów,
rysunkiem, fotografią,
są ściśle ze mną związane. Zacząłem od eksploatacji
kolorów, emocji…
doktoranckich oraz pracow‑
nię struktur wizualnych.
działaniami o charakte‑
własnego nazwiska. Gdy dzisiaj myślę o tych działa‑
Wcześniej miałem do czynienia z ludźmi, którzy
strzeniach zamkniętych
niach, dostrzegam w nich skrajności, ale nie do końca
byli skrajnie wyrachowani, cyniczni, fałszywi w tym,
i otwartych. Autor wielu
je potępiam. Przeciwnie, żałuję, że moja determinacja
co głosili i robili… Mam na myśli komunistów, par‑
projektów artystycznych
nie była większa.
tyjnych, entuzjastów okresu gierkowskiego. Ten etap
rze parateatralnym w prze‑
i wystaw tematycznych.
→ Tatuaż – Tobiasz,
fotografia, płyta PCV,
150 × 100 cm, 1998
2
To był czas, kiedy szukając tego, co jest mną,
był wyjątkowy pod tym względem. Ich cynizm był tak
co mnie determinuje, co mnie opisuje, sięgnąłem
nachalny i tak bezwstydny, że to bolało. Zwłaszcza
po takie właśnie elementy, jak nazwisko czy autograf.
takiego młodego faceta jak ja, idealistę. Romantyka
Motywem moich prac stało się także moje ciało. Moje
czytającego Baudelaire’a, Norwida, Rimbauda.
własne ciało, z którym trudno mi było się… utożsamić,
Z czasów Solidarności, strajków, a potem z lat
bo wydawało mi się, że jestem inny. Zawsze mnie
stanu wojennego najlepiej pamiętam odczucie i dotyk
bolało, że jestem taki. Z drugiej strony, nie mogłem go
tłumu. Odkryłem tłum, doświadczyłem siły tłumu,
odrzucić, nie mogłem „z niego wyjść”. Z konieczności
kiedy nagle sam, nie wiedząc, jak to się stało, biegłem,
Wiadomości asp /58
3
wrzeszcząc jak opętany, w ucieczce, albo przeciw‑
Tłumu boję się; może nawet nie boję, ale tłum
nie, napierając w czasie demonstracji. I wcale nie
jest mi z gruntu obcy, jest dla mnie taką siłą, której
zdziwiłbym się, gdybym w ręku trzymał kamol
unikałem. Ale tłum też potrafi podniecić, można
i rzucał tym kamolem. Oczywiście, nie zdarzyło się
upić się tłumem. Tłum niszczy, ale też buduje…
to, dzięki Bogu, ale najwyraźniej nie trzeba wiele,
żeby podnieść coś z chodnika i „napieprzać”…
Brałem udział w papieskich pielgrzymkach, tych
pierwszych, tych z lat 80.
To jest siła, której jednostka w masie tłumu nie
jest w stanie się oprzeć.
Biblia, zbiór uniwersalnych obrazów
Przełom lat 70. i 80. – okres historycznych
Wiara to jest mój duży problem, dlatego że byłem
przesileń i szaleństw, to był ten czas, kiedy rodzi‑
wychowywany przez babcię, osobę niebywale
łem się jako świadomy człowiek (pierwsze lata stu‑
religijną – jej wiara była taka prosta, ale żar‑
diów). Czas, który miał na mnie ogromny wpływ,
liwa i ja przez długi czas byłem w tym zanurzony.
miał dla mnie ogromne znaczenie.
Ona nauczyła mnie pacierza, chyba też robić znak
Polityka. Uczestnictwo w zbiorowym misterium
krzyża. Babcia mi wiele rzeczy uświadomiła. Była
czy też zbiorowej histerii. Moja młodość to czasy
tak sugestywna i szczera „w nauczaniu mnie”,
komuny, potem pojawiła się zbiorowa histeria
że nie mogło być mowy o jakimś nadużyciu czy
Solidarności. Słowo „histeria”? To słowo w jakiejś
jakiejś manipulacji; absolutnie nie, to było tak czy‑
mierze podkreśla żywioł, wskazuje na żywiołowy,
ste. Miała swój modlitewnik, miała swój skrócony
spontaniczny charakter owego ruchu. Nie używam
mszał, Biblię. Ona sobie to czytała, po swojemu
go w znaczeniu pejoratywnym. Solidarność mnie
rozumiała, dzieliła się tym ze mną… Ja nigdy nie
ukształtowała, to dla mnie świętość.
podjąłem się czytania Biblii od początku do końca,
nigdy tego nie zrobiłem, nigdy nie zajmowałem
Stadion
się egzegezą tekstów biblijnych. Dla mnie Biblia
Pewna analogia? Niedawno zaproponowano
stanowi zbiór obrazów, tak, obrazów, i myślę,
mi wyjście na mecz Wisły. Nigdy wcześniej nie
że w dużej mierze babci to zawdzięczam, ona
byłem na stadionie w roli kibica. Dałem się
mi przedstawiała obrazy… Ona mi opowiadała
skusić. Na stadionie przeżyłem swoiste déjà vu.
Biblię, z tą swoją wrażliwością czy nadwrażliwością,
Najmniej pasjonowałem się samą grą. Znowu
że faktycznie odbierałem to obrazami i zostałem
zobaczyłem tłum i doświadczyłem tłumu, siebie
z tymi obrazami.
jako jego cząstki.
Z wiekiem – jest to doświadczenie każdego
Tymi masami rządzi niewiadoma mi siła: tymi
młodego człowieka – pojawił się dla mnie pro‑
ludźmi – na dziesiątki sposobów. To mnie powaliło!
blem. Zacząłem nagle dostrzegać rozdźwięk mię‑
Zacząłem się podrywać, opadać… Trudno było się nie
dzy Kościołem a nauką Jezusa. Do tego dochodziły
podrywać. Fala płynęła… Na chwilę wróciły lata 80.
społeczno‑polityczne realia wokół.
Takimi historiami, takimi emocjami,
takimi dramatami karmi się sztuka.
Sztuka też karmi takie historie, takie
emocje i takie dramaty.
Potem czasy Solidarności, stanu wojennego,
Przykładem mojej, swoiście pojętej reli‑
znowu zwrot ku Kościołowi, ale nie jako ku prze‑
gijności są Żywioły. Z jednej strony Popie‑
← (w poddruku) fragm.
cyklu Sceny z drogi…
fotografia, płyta PCV,
strzeni, która jest dla mnie drogą, wskazaniem,
łuszko‑kapłan‑męczennik, z drugiej strony brutal‑
100 × 100 cm,
ale ku kościołowi‑domowi, ku miejscu, gdzie mogę
ność życia, z trzeciej strony wykorzystanie modułu
1982 – 1984
się spotkać z innymi, gdzie mogę się poczuć jak
14 elementów cyklu, 14 stacji cyklu pasyjnego, który
u siebie, gdzie mogę pokazać w zaufaniu to, co dla
przecież ściśle wiąże się z obrządkiem religijnym.
mnie ważne – swoją sztukę.
Uwikłanie.
Wątki biblijne zacząłem traktować jako uniwer‑
salne obrazy mówiące o człowieku jako takim. Nigdy
Bogowie
nie ilustrowałem Biblii, nigdy tak się nie zdarzyło,
Ja lubię naszego Boga. Postać Chrystusa. Czy jest,
chociaż wprost odwoływałem się do takich tematów,
czy nie jest Bogiem? Dla mnie jest to osoba ważna
motywów jak: Adam i Ewa, Kain i Abel, wygnanie
i dlatego wielokrotnie pojawia się w moich pracach.
z raju, upadek pierwszych ludzi czy wreszcie wieża
Było to pewnym bluźnierstwem, gdy sięgając
Babel.
po motyw Ukrzyżowania, sam sobie pozowałem.
Tytułując obraz czy zdjęcie Adam i Ewa, piętnuję
Jakże jestem inny niż kanon figury Chrystusa. Pamię‑
go, w efekcie poszerzam albo zawężam przestrzeń
tam, jak wściekał się kiedyś z tego powodu jeden
wokół niego, wpływam na jego odbiór. Takie mam
ze starszych kolegów, ważnych profesorów naszego
przynajmniej intencje. Poprzez tytuł ukierunko‑
wydziału. Dostrzegając w wizerunku, który zbudo‑
wuję percepcję, na tę percepcję wpływam, uła‑
wałem, mnie, uznał to za wyraz pychy. Może świę‑
twiam komunikację z nim. Sygnalizuję, o czym chcę
tokradztwa? A ja kierowałem się bardzo prostym
mówić. Umożliwiam podjęcie dialogu (wciąż mówię
powodem: jeżeli chcę Boga, Chrystusa przedstawić
o intencjach).
jako osobę, to muszę narysować, namalować jakąś
Dzisiaj jestem dość daleko, przynajmniej
osobę konkretną, musi nią być ktoś, kto ma dwie
od Kościoła. Co nie znaczy, że stałem się wojują‑
ręce, dwie nogi… Wydawało mi się, że najbardziej
cym ateistą. Nie praktykuję. Kiedyś przeciwnie,
właściwe i najbardziej uczciwe będzie sięgnięcie
intensywnie praktykowałem, teraz nie. Nieustannie
po własną figurę, tym bardziej że ona jest tak bardzo
jednak odwołuję się do takich archetypów jak Kain
niedoskonała w porównaniu z tą idealną Chrystusa,
i Abel. Nieważne, jak to jest opowiedziane w Biblii:
jaką widzimy na wielu przedstawieniach: szczupły,
w tych dwóch imionach zapisana jest właściwie
zgrabny, wygimnastykowany, o pięknej twarzy, z pięk‑
istota konfliktów pomiędzy ludźmi, prawda tego,
nymi włosami, już zmartwychwstały na Krzyżu.
co jest tak typowe, proste, elementarne dla naszej
Wracając jeszcze do Boga: zawsze czułem, prze‑
doczesności, być może dla całego losu ludzkiego.
czuwałem, obecność siły, która jest ponad, która
Emocje, takie jak zawiść, zazdrość, żądza sukcesu,
organizuje to całe życie – wierzyłem, że jest w tym
będą wiecznie kierowały człowiekiem.
życiu i świecie jakiś sens. Ten sens było mi łatwo
5
Zawsze czułem, przeczuwałem, obec‑
ność siły, która jest ponad, która
organizuje to całe życie – wierzy‑
łem, że jest w tym życiu i świecie
jakiś sens. Ten sens było mi łatwo
z Bogiem utożsamiać.
z Bogiem utożsamiać. Teraz już takiej wiary nie
w tej chwili miałbym inną pozycję społeczną jako
mam, ale wiem, że świat jest bezgranicznie piękny,
artysta. „Sukces rynkowy”, „polityczny”? Mówię
a człowiek jest bezgranicznie niepojęty.
o tym z przekąsem.
Lubię bogów. Byłem ostatnio w Nowym Jorku,
Ów temat, ów motyw, w ogóle wszystkie moje
w Muzeum Historii Naturalnej. Z wielkim zainte‑
działania z nim związane mają początek w tam‑
resowaniem oglądałem m.in. sztukę Indian jesz‑
tych zdarzeniach: to, że nagle zacząłem na siebie
cze z czasów przedkolumbijskich. Patrzyło na wylewać różne materie, zatapiać się w tym błocie
mnie wielu bogów, a ich spojrzenia były szalenie
i w tym syfie materii, farb, kolorów… Nie widziałem
sugestywne. Zupełnie nie przejmowali się Historią,
wówczas zdjęć zmaltretowanego Popiełuszki, ale
Kulturą i Sztuką. Nie miałem problemów, by się
opowieść, w jaki sposób zginął, w jaki sposób był
z nimi porozumieć. To chyba też jedna z cech bosko‑
poddawany żywiołom: poniewierany, wbijany w zie‑
ści: ponadjęzykowość.
mię, w błoto, potem topiony w mule rzecznym, uro‑
Jeśli chodzi o obecność Boga w dziele sztuki?
sła w moich oczach do kosmicznych rozmiarów jako
Na pewno jest tak, że arcydzieła mają w sobie
symbol wielkości i nędzy ludzkiej, gdzie świętość
to coś, co wykracza ponad ludzką miarę. Niezależ‑
idzie w parze z podłością, gdzie mieszają się skrajne
nie, czy dotyczy to malarstwa, rzeźby czy archi‑
emocje; gdzie uwolnione żywioły ludzkiej natury
tektury. Gdy obcuję ze sztuką starożytnego Egiptu,
potrafią siać większe spustoszenie niż te zwolnione
to mam poczucie, że są to obiekty sztuki (dzieła
przez bogów na ziemi i na niebie…
sztuki), które nie mieszczą się w kategoriach ludz‑
Świadomość uniwersalności przesłania śmierci
kich, one ewidentnie wykraczają poza… Dzieje się
Popiełuszki, a jednocześnie mój bardzo osobisty
tak z różnych racji: ze względu na skalę, na trwa‑
stosunek do niej sprawiły, że ponownie sięgnąłem
łość użytych materiałów, na perfekcję wykonania,
do swojej twarzy. Własną głowę zacząłem topić
ale przede wszystkim ze względu na doskonałość
w materiach pigmentu, ziemi, błota… W konsekwen‑
formy.
cji zdecydowałem się, że będzie 14 elementów tego
Podobny stopień absolutu znajduję u Malewicza.
cyklu. Ma to ścisły związek z liczbą części cyklu
pasyjnego. Nawiązywałem do Drogi Krzyżowej, nazy‑
Ksiądz Popiełuszko – Żywioły
Jednym z najważniejszych tematów mojej twórczo‑
6
wając poszczególne zdjęcia stacjami.
Z jednej strony byłem uwikłany w kontek‑
ści są Żywioły. Do dzisiaj, pomimo że minęło 27 lat
sty biblijne, co było znamiennym doświadcze‑
od premiery, wciąż jest to temat aktualny i obecny.
niem mojego pokolenia, czy też konteksty histo‑
Jaki był początek Żywiołów? Źródło tkwi
ryczno‑polityczne, a z drugiej strony starałem się
w doświadczeniu misterium śmierci ks. Popiełuszki.
unikać przywoływania wprost nazwisk i zdarzeń.
Nie zdradzałem tego, nie mówiłem o tym odniesie‑
Nie wiedziano o tym. Na dobrą sprawę nikt tego
niu. Nie szukałem „sukcesu”. Szkoda? Być może
nie wiązał z Popiełuszką. I dobrze; dzięki temu, być
Wiadomości asp /57
może, udało mi się uniknąć tanich interpretacji tych
motywem, bardzo ważnym tematem, bardzo ważną
prac.
osobą mojej twórczości.
Tadeusz Nyczek, pisząc o zdjęciach wspomnia‑
Stanowi osobny jej rozdział, który nazwałem
nego cyklu, podkreślał, że to opis procesu zanurza‑
Według Księgi Tobiasza. Jest rzeczą oczywistą,
nia się człowieka w pierwotną maskę, zbliżanie się
że nawiązuję do starotestamentowej Księgi Tobiasza.
ku początkom kultury, ku naturze.
Błoto, glina… to materiały, z których rodziła się
sztuka.
Nie zaplanowałem tego. To właściwie przypadek
sprawił, że zrealizowałem cykl zdjęć w kilka mie‑
sięcy po narodzeniu syna. Na zdjęciach, których
↖ Żywioły – stacja v,
fotografia, płyta PCV,
150 × 100 cm,
1995
↑ fragm. cyklu:
Żywioły 2010,
fotografia cyfrowa,
projekcja video,
2010 – 2011,
↗ fragm cyklu: Żywioły 2010,
Odkrywczo Żywioły zobaczyła Krystyna Czerni.
realizacja była rodzinnym misterium, pojawiły się
Zwróciła uwagę na coś, czego ja wcześniej nie
rekwizyty związane z biblijnymi Tobiaszami – roz‑
projekcja video,
widziałem, na możliwość odczytania prac inaczej,
płatana ryba z wylanymi wnętrznościami, które
2010 – 2011 niejako odwrotnie, jako proces zrzucania z siebie
uzdrowiły Tobiasza‑ojca. W następnym roku, przy
warstw przeszłości, zrzucanie brudu, nieczystości
okazji pracy nad cyklem Ecce Homo, powstał kolejny
i podążanie w stronę siebie nagiego, czystego.
cykl fotografii z małym Tobiaszem. Potem kolejny
fotografia cyfrowa,
raz, i tak to się przerodziło w rytuał corocznych sesji
Moje spotkanie z Tobiaszem
zdjęciowych, których bohaterem był i jest syn. Rzecz
Potem realizowałem kolejne cykle w ramach owego
wyjątkowa to udział obojga rodziców we wszystkich
projektu. Ostatni z nich powstał przed 2 laty, a więc
Tobiaszowych sesjach, w niektórych przypadkach
25 lat po pierwszej odsłonie, z udziałem Tobiasza.
także innych członków najbliższej rodziny.
Mojego syna.
Ja tych sesji nie wymyślałem. Impuls do ich
Cykl rocznicowy skonstruowałem na tej zasa‑
powstawania płynął z różnych źródeł, ale zawsze
dzie, że zaczyna się od obrazu czystej twarzy dziecka,
był ważny powód, by syna w nie angażować. To,
która stopniowo zatapia się w coraz bardziej mrocz‑
co się działo z udziałem Tobiasza, ściśle odnosiło
nych materiach w stronę czerni; z mroku powoli
się do tego, co w danym momencie realizowałem
zaczyna wyłaniać się twarz, tym razem moja. Całość
na innych polach, w innych mediach i w innych
zapętliłem. Żywioły 2010 funkcjonują jako cykl foto‑
przestrzeniach.
grafii wielkoformatowych, ale także jako projekcja
wideo.
Sprawa Tobiasza: Nie będzie mi pan robił wykładu
To było moje kolejne spotkanie z Tobiaszem.
Księga Tobiasza to historia wielowątkowa, zło‑
Od chwili jego narodzin stał się on bardzo ważnym
żona i zawiła jak ludzkie życie, w którym brutalna
7
Księga Tobiasza to historia wielowąt‑
kowa, złożona i zawiła jak ludzkie
życie, w którym brutalna rzeczywi‑
stość przeplata się z magią, cierpie‑
nie z radością. W tej historii zwycięża
dobro – zły demom zostaje pokonany,
choroba uleczona.
rzeczywistość przeplata się z magią, cierpienie
z radością. W tej historii zwycięża dobro – zły demom
zostaje pokonany, choroba uleczona.
Doniesiono na mnie, zresztą ten donos pochodzi
Ścięła mnie… Proszono mnie o wytłumaczenie,
a jednocześnie nie dano takiej możliwości.
Powiedziałem więc krótko, dlaczego to robię:
„Z miłości”.
z najbardziej nieoczekiwanego źródła, donos o znęca‑
Po doświadczeniu jak moje, po 30‑letnim
niu się nad dzieckiem, własnym dzieckiem… Synem.
doświadczeniu bycia mężem i ojcem wszystko wyda‑
Tobiaszem.
wało się ugruntowane. Takiej konstrukcji – wydawało
Dziecko stało się kartą przetargową – atrakcyjną,
bo skuteczną – w rozgrywkach dorosłych.
Sędzia‑kobieta pyta mnie, po co ja robię takie
zdjęcia – przed oczyma ma podsunięte jej reprodukcje.
Patrzy na zdjęcia, widzi na nich rybę, krew… Uświa‑
domiłem sobie, że patrząc na mnie, widzi rzeźnika!
Zacząłem jej tłumaczyć od początku, jak było:
dlaczego Tobiasz jest Tobiaszem, dlaczego tak mocno
przeżyłem doświadczenie narodzin syna… miałem
się – nic nie może zagrozić.
Siła żywiołów tkwiących w nas, jest nieludzka,
jest zdolna zniszczyć wszystko; wszystko może się
osunąć.
Szaleństwo…
Nigdy nie wiesz, co cię czeka. Przygotowywać się
na zło, które cię może dopaść? Byłoby to absurdem.
Gdy się coś uruchomi, to potem to już idzie,
rośnie, puchnie…
już dwie córki, Tobiasz pojawił się później. Toteż tym
Ja wiem, że takimi historiami, takimi emocjami,
większym był cudem! Tym razem chłopak. Syn. Uro‑
takimi dramatami karmi się sztuka. Sztuka też karmi
dziwy… Boskie wydarzenie.
takie historie, takie emocje i takie dramaty.
Dlatego tak bardzo chciałem, by utrwalić jego
obecność, opisać jego niezwykłość, by pojawił się tam
Księga Tobiasza
i w tym, co jest dla mnie tak bardzo ważne, w sztuce;
Biblia była dla mnie lekturą jedną z wielu. Nigdy jej nie
że to hołd składany jemu, ale i światu.
studiowałem, nie analizowałem. Sięgałem po nią tak, jak
Ona kompletnie tego nie „chwytała”. Zobaczyła
się sięga po piękne opowieści; nie tylko wyjątkowe pod
zdjęcia z Tobiaszem, zobaczyła zdjęcia chociażby
względem literackim, ale opisujące niecodzienne wyda‑
z tą rozpłataną rybą. Dla niej, jak sądzę, sprawa
rzenia, niezwykłe postaci, wyjątkowe emocje i uczucia.
wydała się jednoznaczna. Zdjęcia z krwią… Ktoś
Opisy takie niejednokrotnie mnie inspirowały, na różne
„normalny” takich rzeczy nie robi, prawda? Do tego
sposoby.
jeszcze mój wygląd? Nie, nie – idąc do sądu, nie obcią‑
łem włosów, nie zgoliłem brody…
8
Postać Tobiasza odkryłem poprzez dzieła sztuki.
Przede wszystkim dzięki obrazom Malczewskiego. Jego
Moją wypowiedź przerwano słowami: „Nie jest
pejzaże z Tobiaszem należą do najpiękniejszych obrazów;
pan w tej chwili profesorem, to nie będzie pan
swego czasu głęboko je przeżyłem. To tą drogą trafiłem
mi robił wykładu, tylko pan będzie mnie słuchał”.
do biblijnej Księgi Tobiasza.
Wiadomości asp /58
Postać Tobiasza zafascynowała mnie, jeszcze
zanim urodził się nasz syn Tobiasz. A pojawił się
niespodzianie…
Tobiasz to piękne imię.
Tobiasz w tej chwili jest człowiekiem prawie
17‑letnim, więc jest już kimś zupełnie innym. Został
uwikłany w sytuacje, które nie są na jego czas, na jego
Przejrzenie
wiek. Mam na myśli sąd, to wszystko, co dzieje się
Księga Tobiasza, jest historią dwóch Tobiaszów, ojca
w tej chwili wokół mojego projektu, rozwijanego
i syna. Porywającą. Zdecydowanie syn gra w niej
od lat, realizowanego z jego udziałem. W związku
główną rolę. To on uzdrawia Tobiasza‑ojca, przy‑
z tą sytuacją projekt też się zmienia. Mimo wszystko
wraca wzrok Tobiaszowi‑ojcu, który na nowo patrzy
realizuję zdjęcia, które wciąż nazywam Według Księgi
na świat…
Tobiasza, pomimo iż nie ma w nich ani ryby, ani krwi,
Tak się poniekąd stało w moim przypadku,
za sprawą pojawienia się Tobiasza. W pewnym sen‑
sie przejrzałem.
↑ Według Księgi Tobiasza –
– Rok I,
fotografia, płyta PCV,
100 × 150 cm,
1996
ani wnętrzności. Pracuję w dalszym ciągu z synem,
on się na to godzi.
Realizując zdjęcia tego cyklu, wyrażałem mój
zachwyt nim, jego obecnością w moim życiu. Nasz
Obawiam się, że prowokuję los
zachwyt i naszym życiu. Podkreślić to muszę, bo nie
W tekście pisanym kilka lat temu zastanawiałem
robiłem ich sam. Pracowałem zawsze z żoną, z matką
się, czy można rozdzielić życie i sztukę, czy wolno
Tobiasza. Przy jej obecności i akceptacji, i przy dale‑
przekraczać krąg, który wyznacza bycie w rodzinie,
kim jej współudziale. Jej rola nie sprowadzała się
by nie stał się „kręgiem kredowym”. Pisałem też,
tylko do wydania zgody, przyzwolenia. Ona w tym
że mam nadzieję, iż naznaczając syna tym pięknym
uczestniczyła czynnie. Jest artystką, znakomitą
imieniem, prowokuję dobry los.
malarką. To dramatyczna sytuacja, której końca nie
9
↑ Według Księgi Tobiasza –
znam. Przyszłość mojej relacji z synem, jego obecność
Z lękiem, ale też podnieceniem zanurzałem się
– Rok XII, fotografia,
w tym, co robię, jest niewiadomą. Zresztą zawsze
w mroczne światy Kafki. Jego szaleństwo zapakowane
była niewiadomą, teraz jest niewiadomą podwójnie.
w odprasowany garnitur przekonywająco ujawniają
Zakładałem zawsze, że on mnie kiedyś z tego rozliczy.
zdjęcia z nim w roli głównej. Cenię przede wszyst‑
płyta PCV, 150 × 100 cm,
2007 → Tatuaż – Ewa,
To niekoniecznie musi być potępienie. Liczyłem raczej
kim jego krótkie formy, jego myśli, jego aforyzmy.
fotografia cyfrowa,
zawsze, że znajdę zrozumienie. I tak na szczęście znaj‑
Proces tak, Zamek jak najbardziej, Przemiana, ale
duję je u niego w tej chwili. Od jakiegoś czasu poważnie
jego mistrzostwo objawia się także w tych krótkich,
płyta PCV, 150 × 100 cm
(wym. pojedynczej pracy),
2007
10
z nim rozmawiam, stało się to możliwe. Nie dlatego,
kilkuwyrazowych zdaniach, w takich aforyzmach,
że jestem do tego zmuszony, nie. Zawsze taką sytuację
jak: „W walce między tobą a światem stań po stro‑
zakładałem, że mu opowiem. Powiem dlaczego. Sam
nie świata”. Czy można trafniej opisać nasz dyle‑
wtedy będę ciekawy jego zdania. I tak jest, co mnie
mat: „jak żyć?”. Ileż przekory jest w tym zachęcaniu
niezmiernie cieszy, chociaż to niczego nie gwarantu-
do koniunkturalizmu. Życie Kafki wskazuje, że pró‑
je na dalszą czy bliższą przyszłość. Tobiasz wykazuje
bował godzić bycie sobą z byciem ze światem. Nawet
ogromne zrozumienie i mamy świetne relacje, znako‑
pragnął tego, musiał chyba tego pragnąć, by wyrwać
mitą więź. To jest szalenie ważny rozdział mojego życia.
się z szaleństwa, którego był więźniem.
Te relacje wpłynęły bardzo istotnie na moją twór‑
Kto wie, może wreszcie zdarzy mi się w tym roku
czość. Mówiłem o znaczącym wpływie syna, a powi‑
dotrzeć na grób Kafki i kamyk położyć. Byłem wiele
nienem wskazać w ogóle rodzinę, szczególną obecność
razy w Pradze, ale nigdy nie dotarłem na cmentarz,
żony, także córek.
na którym leży.
Literatura
Twain
Dla mnie literatura przez długie lata była tożsama
To zdarzyło się niedawno, w Stanach. Jechałem
z życiem, była znaczącą częścią życia. Mówię w cza‑
z bratem, który jest kurierem wysyłanym na ame‑
sie przeszłym, dlatego że teraz mam tak mało czasu.
rykańską prowincję – brat często dostaje zlecenia
Uwielbiam czytać, a nie mam kiedy. Boleję nad tym.
przewiezienia jakiegoś drobiazgu np. na odległość
Jeden z największych moich projektów, Raj utra‑
500 mil, gdzieś do jakiegoś odległego zakątka.
cony, oparty był na słowie, na Miltonie, na jego
Wylądowaliśmy nad brzegiem Missisipi. Co było
poemacie.
zdumiewające, brzeg, w miejscu, na które trafiłem,
Poznawałem świat z lekturą w ręku. Tak było,
był tak dziki, jak sobie go wyobrażałem niegdyś,
gdy błądziłem wśród gotyckich katedr we Francji,
czytając Marka Twaina Przygody Tomka Sawyera
mając za przewodnika Herberta; również z nim ocie‑
czy Hucka Finna. Stałem nad brzegiem szero‑
rałem się o ruiny Pestum. Pomagał mi Muratow…
kiej rzeki wzruszony i to było głębokie przeżycie,
Z lubością fruwałem nad Moskwą z Bułhakowem,
z którym niewiele może się równać. Cofnąłem się
bo Janajew nie pozwolił mi na rzeczywisty lot.
o czterdzieści parę lat, gdy czytałem wspomniane
Wiadomości asp /58
Leśmian opisuje coś, co jest udziałem
wszystkich chyba artystów: wiemy,
widzimy, czujemy, że tam jest coś…
za murem, więc walimy weń, a tam
niczego nie ma poza kolejnym murem,
zza którego słychać kolejne głosy,
wezwania… i idziemy za nimi.
książki, a w konsekwencji o ponad sto, bo to chyba
jego Dziewczynę. Wiersz napisany jest językiem, który
tak wyglądało wówczas, gdy hasali w nabrzeżnych
dla wielu musi być nieznośny – dla mnie nie, ale myśl
chaszczach Tomek i Huck.
w nim zapisana! Pamiętam treść. Wiersz zaczyna się
Noszę w sobie głęboko kolekcje przedziwnych
tak: „Dwunastu braci wierząc w sny, zbadało mur
obrazów. One są, trwają. Nie myślałem o nich
od marzeń strony, a poza murem płakał głos, dziew‑
od dziesiątków lat, i nagle znalezienie się nad brze‑
częcy głos zaprzepaszczony”. Zaczęli się dobierać
giem odległej o tysiące kilometrów rzeki, przypad‑
do muru, żeby tę dziewczynę zobaczyć i przejąć. Pole‑
kowe – nie miałem pojęcia, że tu będę – wyzwoliło
gli. Także ich cienie. Ich trud podjęły młoty. W końcu
nieprawdopodobny pokład emocji. Drobiażdżek
mur runął. I okazało się, że nie ma tam żadnej dziew‑
uruchomił prosty mechanizm, ale tak to funk‑
czyny, nie ma. Po prostu nie ma nic. Nie ma za tym
cjonuje. Tego rodzaju doświadczenie sprzed lat
murem niczego, dlatego daremny wysiłek, daremna
– przeczytałem Twaina, będąc kilku- czy kilkuna‑
praca, a kończy się wiersz takim wersem: „A ty z tej
stoletnim chłopakiem – tak mocno i tak niepraw‑
próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z cie‑
dopodobnie głęboko to zapadło we mnie, że zostało
bie”. Tak się kończy. W prosty, młodopolski sposób.
na zawsze. Gdzieś się to w sobie nosi; przychodzą
Leśmian opisuje coś, co jest udziałem wszystkich
chwile, momenty, kiedy się to nagle odzywa, gdy się
chyba artystów: wiemy, widzimy, czujemy, że tam
to nagle otwiera, nagle staje się ważne, nagle jest
jest coś… za murem, więc walimy weń, a tam niczego
impulsem do tego, żeby coś się pojawiło na płótnie,
nie ma poza kolejnym murem, zza którego słychać
na kartce papieru, na karcie pamięci.
kolejne głosy, wezwania… i idziemy za nimi.
Leśmian
Woodman, Sherman…
Literatura, poezja kiedyś – znowu mówię „kiedyś”,
Niedawno wróciłem ze Stanów Zjednoczonych. Zoba‑
bo teraz mało czytam – przenikała bezpośrednio do mnie,
czyłem tam kolekcje złożone z arcydzieł sztuki dawnej
do mojej sztuki. Nazwiska? To zabrzmi może śmiesz‑
i aktualnej – warto jechać do Filadelfii, by zobaczyć
nie, ale dlaczego mam nie być śmieszny, skoro taka
Duchampa w ilościach, jakich nie ma w Europie, ale
jest prawda? Spędziłem bardzo ważny okres swojego
mnie i tak najbardziej przybiło do ziemi Ukrzyżowanie
życia w Zamościu, los chciał, że tam kończyłem szkołę
Van Weydena; warto jechać do Chicago, by zobaczyć…
średnią. To miejsce tak dalece mnie zauroczyło, że wylą‑
właściwie wszystkich, z naszą genialną Abakanowicz.
dowałem tam na pięć lat. Sam zdecydowałem, rodzice
W Chicago najwięcej czasu poświęciłem projekcji
na to przystali.
zdjęć Nan Goldin… O Nowym Jorku nie wspominam.
Z Zamościem związany jest Leśmian. Jakkolwiek
Obrazów masa, kilka znaczących wystaw, w tym takie,
od dawna już nie czytam Leśmiana, to wciąż brzmi
na które nie byłem przygotowany. Nie miałem pojęcia,
we mnie. Co jakiś czas wyraźniej. Zdarzyło się ostat‑
że one będą. Wystawy czasowe, np. w gmachu Guggen‑
nio, na drugim końcu świata, że przypomniałem sobie
heima w NY wystawa Franceski Woodman.
11
jednak od tego, jak oceniałem jej prace, było to spotka‑
nie z kimś i czymś ważnym. Tym bardziej że z zaskoczenia, w MOMA. Znalazły się na niej też małe, kla‑
syczne zdjęcia, z lat 70., czarno‑białe. Te, które
ją wyniosły do sławy i dużych pieniędzy – najdrożej
sprzedana fotografia w historii.
Dwie wystawy, dwie kobiety, dwa losy, dwa
dramaty…
Potężne, gigantyczne wręcz fotografie Sherman,
perfekcyjne technicznie – wydawałoby się, bardzo
mi bliskie, bo też takie robiłem – okazują się bardziej
obce niż żałosne technicznie zdjęcia Woodman.
Wycofuję się ze skali i perfekcji technicznej. Prze‑
staje to mieć dla mnie takie znaczenie, jakie miało
kiedyś. Wpłynęły na to różne wydarzenia.
Oddzielenie od własnej przeszłości
Dwie historie, z ostatnich 10 lat, sprawiły, że ja wła‑
ściwie nie mam prac – nie mam ich fizycznie. Miałem
ich setki, i to potężne formaty: 2‑metrowe zdjęcia,
obrazy, rysunki; grafiki na taflach szklanych; dzie‑
↑ Dotyk – Kobieta
i Mężczyzna”
fotografia, płyta PCV,
200 × 100 cm, 1998
Młoda dziewczyna, która popełniła samobójstwo
siątki elementów „scenograficznych” przygotowanych
w wieku 22 lat. Fotografka. Wstrząsająca wystawa –
w związku z pracami nad realizacją projektu Raj utra‑
malutkie zdjęcia, bolesny los. W innych kolekcjach
cony; zdjęcia dokumentalne, szkice, notatki…
także widziałem jej prace. Ona ma miejsce w historii
sztuki na pewno zagwarantowane.
Widziałem także dużą wystawę, na której czę‑
Strażniczka moich prac, kilkanaście lat temu,
ściowo się zawiodłem, chociaż to złe słowo „zawio‑
„zamknęła” je tak skutecznie, że nikt już nie pamięta,
dłem”, bo sugeruje, że na coś liczyłem. Wystawa Cindy
gdzie one są. Pojedyncze egzemplarze odkryłem
Sherman, ogromna wystawa, z mnóstwem prac. Nie
w Ameryce.
miałem pojęcia, że jej ostatnie prace są tak gigan‑
12
Pochłonęły je dwa żywioły – ten ludzki i ten
mający źródło w kapryśnej naturze.
Druga historia. Sprzed 2 lat. Wody królowej pol‑
tyczne, jednocześnie są na swój sposób komercyjne.
skich rzek wdarły się do miejsca, gdzie magazyno‑
Wydawało mi się, że jest mi bliska: formaty i ona. Ona
wałem resztę życiowego dorobku (były tam również
cały czas obecna w tych fotografiach. Niezależnie
prace żony i córek), wypłukując wszystko, łącznie
Wiadomości asp /58
W tym „nieszczęściu” widzę sens:
zostałem pozbawiony garbu prac,
garbu dorobku. Nie rwę włosów, i nie
rozpaczam z tego powodu. A nawet
traktuję to jako pomoc, by przynaj‑
mniej na tym polu być wolnym.
z katalogami, archiwaliami rodzinnymi. Gdy kupo‑
Kiedyś robiłem dużo wystaw, kiedyś pokazywa‑
wałem to pomieszczenie na Dębnikach, wydawało
łem swoje prace w miejscach wielkości Pałacu Sztuki
mi się, że złapałem Pana Boga za nogi. Pomiesz‑
w Krakowie (i większych). Dzisiaj nie mam takich
czenie prawie 70‑metrowe, w piwnicy, ale wyso‑
potrzeb lub ambicji. Stałem się wolny od tego rodzaju
kie, 3 metry wysokości. Tam zgromadziłem całość
obciążeń czy pokus. Nie muszę się tym zajmować.
tego, co posiadałem w tym czasie. Obrazy, zdjęcia �
Czym? Pielęgnowaniem swojego dorobku, zabiega‑
– wszystko zniszczyła mi powódź. Żałuję szczególnie
niem o wystawy…
zdjęć dokumentalnych z okresu stanu wojennego,
W tym „nieszczęściu” widzę sens: zostałem pozba‑
robionych z lękiem, z ukrycia; zdjęć robionych na ASP
wiony garbu prac, garbu dorobku. Nie rwę włosów
podczas pamiętnego strajku, m.in. z profesorem
i nie rozpaczam z tego powodu. A nawet traktuję
Nowosielskim wśród nas, strajkujących; fotografii
to jako pomoc, by przynajmniej na tym polu być
rejestrujących mszę w pracowni prof. Grzybowskiego,
wolnym.
koncelebrowaną przez ks. Andrzeja Kłoczowskiego
na tle mojego obrazu, który służył za ołtarz…
Zniszczeniu uległy negatywy… właściwie zosta‑
łem odcięty od przeszłości.
W efekcie to, co robię, lub to, co chcę robić, jest
już inne; będzie inne. Zajmę się małymi formatami,
nie będę się martwił, że nie udźwignę prac. Dotar‑
łem do miejsca, o którym kiedyś pisał Zbylut Grzy‑
Ta historia ma dalszy, na swój sposób zabawny
wacz w katalogu do wystawy 4xB. Bajek, Bednarski,
ciąg. Zamoczone obrazy wysuszyłem. Woda poczy‑
Boruta, Brincken: „U Fricka w Nowym Jorku są dwa
niła znaczące ingerencje w te prace, w ich rysunek �
(30 × 40 cm) obrazy Vermeera. Warto przepłynąć
– po swojemu przemalowała je (kiedyś, zupełnie
ocean, żeby je zobaczyć. Wszystko tam jest, choć nie
świadomie poddawałem swoje prace ingerencji
ma czerni, bieli, czerwieni. Draperie są odprasowane,
żywiołów ognia, wody, ziemi). Rysowałem dużo
światło łagodne. Jest szkielet obrazu i jego ciało. Nie
na płótnach i te rysunki są wrażliwe na tego typu
pamiętam, o czym są te obrazy. Stałem przed nimi
ingerencje. Wysuszone prace zapakowałem na cięża‑
i myślałem o życiu i śmierci, czułem własne życie
rówkę i wywiozłem daleko stąd, kilkaset kilometrów
i własną śmiertelność. Może trzeba przepłynąć oceany
stąd, wywiozłem je w miejsce… w miejsce, do któ‑
płótna, żeby do takich obrazów dotrzeć?”.
rego nie mam teraz dostępu, a które narażone jest…
na żywioły – i ludzkie, i natury.
Na nośnikach cyfrowych mam tylko ostatnie rze‑
czy. Nie drukuję już ich.
Kilka tygodni temu stałem przed tymi obrazami
i myślałem…
Jednak muszę zaznaczyć, że to nie jest tak,
iż straciłem poczucie sensu utraconych prac,
Wspomniane zdarzenia traktuję tak trochę –
że straciłem poczucie wartości tego, co robiłem
może więcej niż trochę – jak fatum. Biorę za znak,
niegdyś, w przeszłości. Przeciwnie, uważam,
wskazanie, aby się od tego, co było, nie tyle odciąć,
że one mają ogromną wartość, że one są ważne
co oddzielić.
nie tylko dla mnie… Czas to potwierdzi.
13
↑ Kain i Abel, akryl, węgiel,
płótno, 230 × 250 cm, 1994 Natomiast uwolniłem się od nich. Nie muszę
Wystawy, wystawy dla wystaw przestały mnie już
o nich myśleć.
interesować. Proponuję ostatnio projekty artystyczne,
Fotografia, malowanie
Wolności w Łęczycy z 2009 r. czy Labirynt Wolności
w których realizację angażuję innych. Wymiary
↗ Ecce Homo – K5,
fotografia, płyta PCV,
200 × 100 cm,
Bardzo chcę malować, bardzo potrzebuję malo‑
finalizowany w czerwcu roku bieżącego, na zamku
Ecce Homo – M7,
wania. W ostatnich latach malowałem niewiele.
w Nowym Wiśniczu, to przykłady takich przedsię‑
200 × 100 cm,
Nie dlatego, że straciłem wiarę w malowanie
wzięć. Poprzez nie realizuję się jako artysta, orga‑
1997 – 2007
fotografia, płyta PCV,
czy w ogóle straciłem wiarę w malarstwo jako
nizator, ale przede wszystkim pedagog – zapraszam
takie. Nie, nie, nie! Natomiast z różnych racji nie
do udziału w nich, poza artystami o ugruntowanej
mogłem tego robić, co nie znaczy, że nie wykorzy‑
pozycji i postawie, doktorantów i studentów pra‑
150 × 100 cm,
stałem tamtego czasu. Fotografia fantastycznie
cowni, które prowadzę na ASP.
1998 w takich sytuacjach się sprawdza – mogę praco‑
Muszą być ważne powody, by zaangażować się
wać pomimo braku czasu czy miejsca do pracy.
w tak złożone przedsięwzięcia. Projekty „wolno‑
1997 – 2007 → Tatuaż – Twarz,
fotografia, płyta PCV,
Zresztą, czy nie jest tak, że moje zdjęcia to także
ściowe” były moją odpowiedzią na wyzwania historii:
malarstwo?
20‑lecie Polski niepodległej, 30‑lecie „Solidarności”;
Zrobiłem wiele zdjęć, wiele cyklów fotogra‑
ficznych, które nie miały swojej premiery; jesz‑
były powrotem do początku, do chwil, które przetrą‑
ciły mnie i złożyły, określiły na zawsze.
cze ich dotąd nie obrobiłem. Odkąd nie zabiegam
o wystawy, nie było potrzeby, konieczności, żeby
Wiśnicz
je doprowadzić do postaci, jaką wcześniej zwy‑
Po Łęczycy, która pojawiła się przypadkiem – o roli
kłem nadawać zdjęciom: duże fotografie albo duże
przypadku w sztuce można by długo mówić, tak jak
wydruki na płótnie. Te prace nie uprzedmiotowiły
o tym, czy przypadek w sztuce jest przypadkiem –
się w takim dosłownym znaczeniu, ale są.
po dobrowolnym internowaniu się uczestników pro‑
Są? Czy to, czego nie ma na wystawach, nie
jektu Wymiary Wolności w budynkach byłego więzie‑
ma w Internecie (ostatnio, na fali zawirowań rodzin‑
nia, po konsekwencjach tych faktów ujawnianych
nych wycofałem stronę www), czego ludzie nie
na kolejnych wystawach, sądziłem, że temat jest
widzieli, istnieje?
zamknięty.
Wiśnicz pojawił się także jakby przypadkiem.
14
Projekty
W Nowym Wiśniczu znajduje się zamek Lubomirskich,
Zawsze pracowałem cyklami, realizując je w ramach
piękny barok, z kompletem obwarowań (zawsze mia‑
projektów interdyscyplinarnych. Najważniejsze
łem słabość do twierdz, bunkrów) oraz więzienie,
z nich to Budowanie Wieży Bajek, Żywioły, Pomiędzy
w byłym klasztorze (tak jak w Łęczycy). Przeszłość
Nilem a Jordanem, Raj utracony, Według Księgi Tobia‑
klasztorna więzienia w Wiśniczu jest dużo bardziej
sza, Tatuaż, Relikwiarze. Robiłem dużo wystaw…
obecna niż w Łęczycy. Oba klasztory więzieniem stały
Wiadomości asp /58
Zawsze pracowałem cyklami, reali‑
zując je w ramach projektów interdy‑
scyplinarnych. Najważniejsze z nich
to Budowanie Wieży Bajek, Żywioły,
Pomiędzy Nilem a Jordanem, Raj utra‑
cony, Według Księgi Tobiasza, Tatuaż,
Relikwiarze. Robiłem dużo wystaw…
Finał miał miejsce 16 czerwca – wernisaż wystawy,
na zamku. Nie znaczy, że projekt się zamyka. Labi‑
rynt Wolności będzie miał swoją kontynuację, dlatego
← Według Księgi Tobiasza –
–Rok VII, fotografia, płyta
PCV, 150 x 100 cm, 2002
że dialog z więzieniem czy z więźniami, tymi w nas
i na zewnątrz nas, trwa.
Więźniowie
Wiezienie wiśnickie jest zamieszkałe… przez
się ponad 200 lat temu. Analogie pomiędzy tymi
recydywistów. To nie są chłopcy, którzy kradną
miastami – patrząc na to z naszej perspektywy – były
rowery. Wśród osadzonych są mordercy i – powo‑
zastanawiające. Zamek i klasztor‑więzienie w obu
łuję się na słowa dyrektora więzienia – stanowią
przypadkach budują panoramę miast. Oba te obiekty,
znaczną grupę pośród więźniów. Ich los z jednej
i tu, i tu wprzęgliśmy do naszych działań.
strony przeraża i odstrasza, z drugiej strony budzi
Będąc w Wiśniczu w innej sprawie, patrząc
z odległości na mury więzienia, uświadomiłem sobie,
„zainteresowanie”. Przynajmniej moje. Ja mam
takie „odpały”.
że w nich był internowany w stanie wojennym Zby‑
To są ludzie, i to ludzie nietuzinkowi. Daleki
lut Grzywacz. Dla mnie bardzo ważna postać, ważna
jestem od tego, żeby się tym podniecać, a tym bar‑
figura, ważny artysta i belfer, tak ściśle związany
dziej – co mi błędnie zarzucano – by jakoś ich glory‑
z czasem, o którym mówiłem, z latami Solidarności.
fikować. Również daleki jestem od tego, by żerować
Kiedyś robiłem wystawę, za którą dostałem
na ich losie. Faktem jest, że takie miejsca, spotkania
mocno w dupę. To się nazywało Dotyk. Ikonografia
z takimi ludźmi uświadamiają mocno coś, co jest
lat osiemdziesiątych w twórczości plastycznej śro‑
naszym udziałem, a co często jest niedoceniane:
dowiska krakowskiego. Zbylut udostępnił mi swoje
jesteśmy wolni! Oczywiście, ta wolność ma swój tra‑
obrazy z cyklu Rekolekcje wiśnickie, w katalogu błęd‑
giczny wymiar. Bycie wolnym to nie jest tylko luksus,
nie nazwane jako „wiślickie” (Wiślica – to zupełnie
to jest też dramat.
inna opowieść, ale też godna projektu).
Takie miejsca uświadamiają, czym właściwie
I znowu Historia, znowu to mnie wciągnęło,
dysponujemy – tym skarbem, a poniekąd przekleń‑
i znowu dałem się w to złapać. Poszedłem „w to”
stwem, jakim jednocześnie jest wolność. Dużo myśli
i zwerbowałem ludzi. I znowu się ugotowałem
przychodzi do głowy, w chwili gdy jestem w takim
po uszy, ale nie mówię tego z jakimś żalem czy pre‑
miejscu, kiedy widzę takich ludzi, gdy kontaktuję
tensjami do świata. To są moje wybory i ponoszę kon‑
się z nimi. Mniej mnie interesują ich poszczególne
sekwencje tych wyborów. Zresztą, to piękne historie
historie, to, na czym zostali złapani, jakie bezeceń‑
i doświadczenia. Tak, potwornie absorbujące, spala‑
stwo popełnili. Poprzez nich patrzę na siebie. Patrzę
jące, zajmujące. Dużo dające, ale też dużo zabierające.
trochę inaczej.
15
Więzienie w Łęczycy było dla face‑
tów. Gdy się przyjrzysz tym ścinkom
na ścianach, zobaczysz tam cipki,
jakieś rozwalone panienki. Tam nie
wisiały obrazki „w majtkach”, tam
wisiało hard porno. Cele były wykle‑
jone od dołu do góry
w geście orantki, osoby zapraszającej, ale jedno‑
Wolność jest kobietą
cześnie stwarzającej dystans, czekającej, wcale nie
Więzienie łęczyckie jest puste – pozornie. Gdy zoba‑
wyzywającej. Bolesny wymiar sytuacji podkreślały
czyłem to miejsce, cele i drzwi, a każda cela była
strużki czerwieni spływającej z rąk czy głów – czer‑
inna, a każde drzwi były inne, wówczas postano‑
wieni symbolizującej miłość zarazem.
wiłem, że zrobię dokumentację wszystkich drzwi
i wnętrz; skoro są tak plastyczne, i tak na swój spo‑
sób urokliwe. Traktowałem to jako działanie arty‑
Kobieta – najczęściej naga – zaludnia moje
fotografie, obrazy i rysunki.
Pięknie o kobiecie mówił Jerzy Nowosielski.
styczne. W międzyczasie narodziła się myśl, która
z czasem znalazła określenie w nazwie Wolność jest
Projekt Przedmieścia
kobietą. Dlaczego? Otóż wchodząc do cel, w wielu
W roku ubiegłym swoją realizację i odsłonę miał
miejscach na ścianach widziałem ślady po nakle‑
projekt Przedmieścia. Wniosek napisany przez
jonych kartkach.
dwie doktorantki, przy moim współudziale, zdo‑
Pornografia jest w więzieniu oficjalnie zabro‑
był duże dofinansowanie. Działaliśmy w przestrze‑
niona, ale rzeczywistość jest inna. Pozostałe resztki
niach miejskich trzech miast: Ostrawy, Wiednia
reprodukcji na ścianach, których nie udało się usu‑
i Krakowa; na przedmieściach tych miejscowości.
nąć, świadczą, że zakaz ten był łamany. Więzienie
W ramach przedsięwzięcia miały miejsce warsz‑
w Łęczycy było dla facetów. Gdy się przyjrzysz tym
taty z dziećmi, z dziećmi tam żyjącymi. Na peryfe‑
ścinkom na ścianach, zobaczysz tam cipki, jakieś roz‑
riach wspomnianych miast działaliśmy także jako
walone panienki. Tam nie wisiały obrazki „w majt‑
artyści, wprowadzając w owe przestrzenie własne
kach”, tam wisiało hard porno. Cele były wyklejone
działania.
od dołu do góry. Teraz wprawdzie nie zobaczymy tego,
ledwie ślady… Zdarto te kartki. To miejsce zwiedzają
Ścięcie. Oswajanie obcego
dzisiaj wycieczki szkolne.
W ramach projektu Przedmieścia zbudowałem swój
Zrobiłem sobie spacer po tych ścianach… Tropem
tych resztek. Narzuciła mi się przede wszystkim taka
subprojekt, który nazwałem Oswajanie obcego.
Zastanawiałem się wcześniej, kim jest ten ktoś
myśl: dla tych facetów naga kobieta była tożsama
z przedmieść, z peryferii. Nasunął mi się wówczas
z wolnością.
termin „obcy”. Idąc tym tropem, doszedłem, a wła‑
„Bohaterkami” zdjęć porno są najczęściej młode
ściwie cofnąłem się – co za splot przeróżnych zda‑
dziewuchy. Dla więźniów taka kobieta była tożsama
rzeń i sytuacji – do momentu w swoim życiu, kiedy
z wolnością… Stąd pomysł projektu, żeby te ich
byłem statystą w filmie Lista Schindlera; po kilku
marzenia urzeczywistnić.
dniach zdjęciowych moja dalsza obecność na pla‑
Przed każdymi drzwiami, przed każdą celą,
w każdej celi pojawiła się obnażona dziewczyna,
16
Wiadomości asp /58
nie w roli statysty została uwarunkowana tym,
że zetnę włosy, ogolę głowę.
W lustrze zobaczyłem obcego. To było
spotkanie z obcym! Dopiero po cza‑
sie wyraźnie sobie to uświado‑
miłem, że ja zobaczyłem nie sie‑
bie, tylko kogoś, z kim się wcale nie
utożsamiam.
Utożsamiam się ze swoją czupryną – tak, ale
nie do tego stopnia, żeby się dać zabić za ścięcie
włosów. Oczywiście, jeżeli to by się działo wbrew
mojej woli, to być może nie dałbym się tak łatwo.
Wtedy by bolało.
nosiłem – obraz siebie jako kogoś sprzed kilkunastu
lat, chłopca ze szkoły średniej, sprzed matury.
Czas robi swoje, zobaczyłem kogoś zupełnie
innego.
To była dla mnie przemiana.
Warunek filmowców potraktowałem poważnie,
Idąc takim tropem myślenia o „obcym”, zapro‑
jako wyzwanie. Ponieważ długie lata nie ścinałem
jektowałem w ramach projektu Przedmieścia pla‑
włosów, nie goliłem zarostu twarzy, sam nie mia‑
kat, plakat z Obcym (z portretem siebie sprzed 20
łem nawet narzędzi ani żadnego doświadczenia,
lat, tuż po „ścięciu”) i tym plakatem zamierzałem
by to zrobić, zwróciłem się o pomoc do kolegi. Umó‑
obklejać przedmieścia Ostrawy, Wiednia i Krakowa�
wiłem się z nim – żeby było zabawniej – na Kazi‑
– co też się stało. A potem patrzyłem, jak ludzie
mierzu (on tam po prostu mieszkał). Wtedy to był
reagują na wizerunek, który nie był opatrzony żad‑
inny Kazimierz niż ten dzisiejszy, bliższy czasom,
nym komentarzem. Reagowali, często gwałtownie.
o których Lista Schindlera opowiada. Miejsce akcji
Co więcej, te plakaty podsuwałem dzieciom, aby
(ścięcia): typowa kamienica, zapyziałe mieszkanie
na Obcym rysowały, malowały, by go oswajały.
z urokliwym widokiem z okna. Kupiłem piwo. On
Kolekcja prac z tych akcji zachwyca.
to robił. Wydawało mi się, że będzie to robił spraw‑
Plakat nie jest zdjęciem. Poprosiłem swojego
nie, a robił to pokracznie i boleśnie. Ale to robił.
niegdysiejszego studenta, osobę, z którą jestem
Trwało to godzinami. Nie pamiętam, nie wiem, jak
blisko, żeby na podstawie zdjęcia zrobił rysunek.
to się stało, że przez te parę godzin w ogóle nie
On jest niesamowitym fachurą, na tablecie rysuje
odczułem potrzeby, żeby zajrzeć do lustra. On ści‑
jak Dürer. Rysunek Obcego jest perfekcyjny, zre‑
nał. Piliśmy. Noc trwała. I po tych kilku godzinach…
alizowany z wielką biegłością, co widać dobitnie
Kiedy byłem gotowy, poszedłem do łazienki.
na powiększeniu. Dla mnie miało znaczenie, żeby
Nawet nie po to, żeby się jakoś szczególnie oglądać�
to był typowy druk offsetowy z wizerunkiem jakiegoś
– nie myślałem o tym w ogóle, nie zastanawiałem
faceta, ale jednocześnie – jeżeli komuś się zdarzy być
się nad tym, jak wyglądam! Sporo miałem tych kła‑
bliżej twarzy Obcego, – żeby zobaczył, że to nie jest
ków na sobie, więc trzeba się było otrzepać, i umyć.
zdjęcie, tylko rycina; że to jest coś, co dla jakiegoś
Zerknąłem do lustra i… nie zobaczyłem.
powodu nie jest tym, czym powinno; jest tym, a nie
Nie zobaczyłem siebie? W lustrze zobaczyłem
czym innym. Po co to? Po co sztuka?
obcego. To było spotkanie z obcym! Dopiero po cza‑
W ten sposób pojawił się portret, a potem akcje
sie wyraźnie sobie to uświadomiłem, że ja zoba‑
z nim związane – wchodzenie z Obcym w różne prze‑
czyłem nie siebie, tylko kogoś, z kim się totalnie
strzenie. Oswajanie obcego, projekt początkowo inte‑
– może przesadzam że totalnie – ale z kim się wcale
gralnie związany z Przedmieściami, wyemancypował
nie utożsamiam. Ja nosiłem – jeżeli rzeczywiście
się, oderwał się od Wiednia, Ostrawy, od Krakowa.
17
↑ Tymoteusz Chliszcz,
Na drodze Obcego pojawiła się Zofiówka, tragiczne
Nie lubię tego słowa „wymyśliłem”. To fatalne
rysunek cyfrowy Obcy,
miejsce w Otwocku pod Warszawą, Kobierzyn pod
słowo. Czy w sztuce chodzi o pomysły? Dla mnie
100 × 70 cm, 2011 Krakowem…
↗ Tymoteusz Chliszcz, Obcy,
Na tej drodze po raz kolejny spotkałem się z Tobia‑
rysunek cyfrowy, druk offse‑
szem. Poprosiłem Tobiasza, czy nie chciałby Obcego
towy, 100 × 70 cm, 2011 oswoić. Podjął to – rok temu, w wakacje zrealizo‑
wał portrety. Świetnie się w tym znalazł. To kolejny
sztuka nie jest zbiorem pomysłów, nie jest zbiorem
mniej lub bardziej wykalkulowanych koncepcji, acz‑
kolwiek od tego się zaczyna…
Zdarza mi się to już na etapie przed podjęciem
pracy, że wątpię.
przykład na to, w jaki sposób Tobiasz zjawia się w tej
Zaczynając, mam często bardzo precyzyjne
mojej sztuce, mojej pracy. Kolejna warstwa Według
wyobrażenie tego, co się pojawi w finale, niezależ‑
Księgi Tobiasza.
nie, czy myślę o fotografiach, obrazach czy pracach
Pisałem kiedyś, że artyści sięgający po Księgę
o jeszcze innym charakterze. Tak jest też w przypadku
Tobiasza najczęściej wybierali motyw wędrówki
dużych projektów – mam jakieś wyobrażenie tego,
Tobiasza‑syna z obcym, tajemniczym obcym, który
co będzie gdzieś na końcu.
okazywał się kimś wyjątkowo bliskim (anioł Rafał),
Okazuje się, że z różnych racji zupełnie to nie
dodając: „Nigdy nie wiemy, czy ktoś nieznajomy, kto
wychodzi: albo okazuje się, że technologia nie ta, albo
przypadkiem znalazł się obok nas, nie jest naszym
forma zupełnie nie jest adekwatna do tego, co zamie‑
Aniołem Stróżem. Syn jako Anioł Stróż swojego ojca”…
rzałem. Nie oznacza to wcale, że podjęte działania
W tym roku jesteśmy ponownie umówieni, mam
stają się bezsensowne. Zyskują nowy sens lub ten
nadzieję, że dojdzie do spotkania, współpracy. Co się
wcześniej zdefiniowany gruntownie przeredagowują!
zdarzy? Coś zdarza się jakby samo. Przystępując
I to jest ta cudna chwila, która sprawia, że podjęty
do realizacji projektu Przedmieścia, nie zakładałem,
trud nie tylko okazał się zasadny, ale dzięki podjętym
że Tobiasz będzie w nim uczestniczył, że też będzie
działaniom odkrywam „nowe lądy”.
malował i oswajał… Po przygodzie z dziećmi z przed‑
mieść złożyłem mu propozycję i on ją przyjął.
Ja, z takim doświadczeniem, jakie mam, ja, z taką
praktyką, jaką mam, ja, z taką wiedzą, jaką mam, pro‑
Dzisiaj ma 17 lat. O ile to, co się działo z nim czy
jektuję swoje działanie i projektuję w konsekwencji
z jego udziałem, w przeszłości, przed laty, nie mogło
efekt tego działania. W postaci przedmiotu, zdarze‑
wydarzać się przy jego pełnej świadomości charakteru
nia… Ale oto pojawia się coś poza, pojawia się coś,
powstającego dzieła, to obecnie współdziałamy. On
często na tyle inne, że zdumiewa i obezwładnia.
uczestniczy z pełną świadomością w tych działaniach.
Opowiadałem, że patrząc w lustro, dostrzegłem
Może je kiedyś przejmie? Nie mogę tego zaplanować,
kogoś zupełnie innego, innego niż mi się wydawało,
ale o tym marzę.
że zobaczę. Doświadczenie takiej chwili jest często
moim udziałem: kiedy maluję, rysuję, fotografuję,
18
Wyobrażenia i nowy sens
spotykam nieznajomego, o którym wiedziałem,
Mówi się: wymyśliłem…
że tu będzie, ale zupełnie obcą mi postać. Oswajając
Wiadomości asp /58
Nigdy nie wiemy, czy ktoś nieznajomy,
kto przypadkiem znalazł się obok nas,
nie jest naszym Aniołem Stróżem.
Syn jako Anioł Stróż swojego ojca.
ją, poszerzam krąg bliskich mi… Pojawiają się sensy,
że za drugim razem zobaczyłem, w jak opłakanym
treści, osoby, których nie byłbym w stanie odkryć
stanie jest i polichromia, i sam budynek, co napawa
i poznać w żaden inny sposób, niż tylko podejmując
mnie przerażeniem).
wysiłek wędrówki i spotkania.
To jest współczesna architektura. Na pewno
współczesna, ale w jej ciele zatopiona jest przeszłość,
Polichromia Nowosielskiego, kościół Niemczyka,
Tychy
tradycja. Ma związek z początkiem.
Malarstwo Nowosielskiego jest absolutnie
Niedawno – jestem zdumiony, że tak późno – tam
kosmiczne, również w dosłownym rozumieniu tego
dotarłem, chociaż od wielu lat chciałem. Znalazłem
słowa, bo dzieje się nad głowami, gdzie na ściemnia‑
się w Tychach. Po raz pierwszy zobaczyłem kościół,
łych deskach – nie wiem, jakie one były wtedy, gdy
na stropach którego jest polichromia Nowosielskiego.
je Nowosielski malował – mieszają się święte słowa
Kościół projektował Stanisław Niemczyk. Kościół
z gestami świętych, w otoczeniu tajemniczych form.
namiot‑piramida. Nie zdarzyły mi się takie dozna‑
Piękno i dramat idą w parze na szczycie Golgoty.
nia, jeżeli chodzi o współczesne budowle i współ‑
Niezwykłe jest też to, że Nowosielski malo‑
czesne polichromie, nie doświadczyłem takiego
wał je w 1981 r., czyli właśnie w czasie karnawału
przeżycia mistycznego, jak właśnie tam, we wnętrzu
Solidarności.
tej świątyni.
Spotkanie z Bogiem?
To miejsce przekracza miarę doczesną.
Kościół do dziś budzi kontrowersje. Namiot!
Uważam, że wizyta w tym kościele powinna być
Piramida! W środku gierkowskiego osiedla. Zresztą
obowiązkowa w programie I roku studiów na Akade‑
Nowosielski nie skończył swojej polichromii. Poli‑
mii zarówno na Wydziale Malarstwa, jak i na Wydziale
chromia obejmuje połowę sufitu. Miała zajmować
Architektury Wnętrz. Jasne, że trzeba być w Dreź‑
cały. Mistrz nie wytrzymał. Jedna z sióstr była tak
nie, Wiedniu, Berlinie, Budapeszcie. Na pewno. Ale
złośliwa, tak koszmarnie złośliwa, że nie był w stanie
do Tychów powinno się pojechać na samym początku.
tam pracować i dał sobie z tym spokój – powtarzam
Tam jest to coś, co przekracza ludzką miarę. To nie
to za Krystyną Czerni, nie wiem, czy nie wypacza‑
tylko kwestia samego malarstwa, jakkolwiek obrazy
jąc opowieści, z biografii Nowosielskiego Nietoperz
są pod każdym względem doskonałe (treść, forma,
w świątyni. Wnętrze Niemczyka z polichromią Nowo‑
kolor, światło)… Ale również wnętrza należy doświad‑
sielskiego? Podobną symbiozę architektury i innych
czyć i przeżyć. Tyle współczesnych kościołów mamy
mediów znajduję w sztuce starożytnego Egiptu.
dookoła, na ogół są martwe, są przerażająco mar‑
Wybrałem się do Tychów ponownie, słysząc,
twe i puste. Jakiego boga tam szukać? Natomiast
że Niemczyk znowu tam buduje. Kolejny obiekt, tym
w Tychach On jest, tam On jest.
razem inspirowany średniowieczem, a konkretnie
Myślałem, że to kwestia dobrego dnia, ale powtó‑
Asyżem (kościół i klasztor dla oo. franciszkanów).
rzyłem próbę i wynik jest taki sam (z tą różnicą,
Robią to ludzie właściwie bez pieniędzy. Dobrano
19
↑ Tatuaż – Światło,
szczególny kamień… Wygląda to faktycznie jak prze‑
z labiryntu”, o wolności w swojej twórczości mówię
fotografia cyfrowa, płyta
niesione ze średniowiecznych Włoch. Niebezpieczeń‑
zawsze.
PCV, 70 � 100 cm, 2007
↗ Według Księgi Tobiasza –
� Rok VI, fotografia, płyta PCV
200 � 100 cm, 2001
stwo stylizacji? Nie, nie mam takiego odczucia. Czy‑
Gdybym miał najprościej określić rolę sztuki,
tałem o złożoności ikonograficznej i symbolicznej
to jednak jej sens upatruję w prywatnym doświad‑
przyszłego wnętrza. Znaki, faktury, okna, światło…
czeniu kogoś, kto się tą sztuką zajmuje. Przede
Jest to bardzo bliskie mojemu myśleniu.
wszystkim sztuka to sposób bycia. To sposób
komunikowania się. Mój sposób komunikowania
Sens sztuki
się z innym, sposób komunikowania się ze światem,
Czym jest sztuka?
również z samym sobą! Tym jest dla mnie przede
Jak już wcześniej mówiłem, kiedyś tłumaczy‑
Gdy słyszę pytanie: „Czy chodzi o komuniko‑
w wymiarze indywidualnym, osobistym: zajmuję się
wanie się z innymi, czy o komunikowanie innym
czymś, buduję coś, co nosi miano działania w obsza‑
swoich przeżyć, doświadczeń?”, zaczynam się wahać.
rze sztuki lub przedmiotu sztuki. Pierwotnie zaspo‑
Wcześniej powiedziałbym, że jest to komunikowanie
kaja to moje potrzeby, służy mi, a dopiero w następnej
się z drugim, ale trudno też oddzielić, wyodrębnić
kolejności staje się dobrem dla innych, powszechnym.
komunikowanie komuś siebie. Tak, ale to jest rzecz
Z racji na funkcjonowanie artystów w różnych
strukturach społecznych, sztuka nabiera znaczenia
o wiele szerszego niż tylko przypisanego do jednostki,
do autora dzieła.
20
wszystkim sztuka.
łem sobie to bardzo prosto. Jej sens postrzegałem
pośrednia, to nie leży u podstaw mojej aktywności,
ja nie po to pracuję, żeby innym coś komunikować.
Dzieło to jedno, ale mnie zawsze bardziej intere‑
sowało bycie, robienie… Bycie w procesie, to zawsze
Ten intymny rodzaj relacji z dziełem nie ustą‑
mocniej akcentowałem niż samo dzieło. Aczkolwiek
pił, ale od lat wikłam się w różnego rodzaju akcje
ja „akademik”, osoba, która została przepuszczona
społeczne; ciągle w nich jestem. Projekt, który reali‑
przez tę całą „młockarnię” wszystkich szczebli eduka‑
zuję aktualnie – Labirynt Wolności, w który angażuję
cji, tej kategorii – dzieła w wymiarze fizycznym – nie
innych artystów, studentów, więźniów, ma niewąt‑
mogę pomijać.
pliwie znamiona czegoś, co dalece wykracza poza
Mam świadomość funkcjonowania w strukturze
moje i tylko prywatne ramy. Ale prawda jest też taka,
społecznej. Pracuję jako pedagog. Robię wystawy,
że poruszam w nim bardzo osobiste wątki. Figura
aczkolwiek nie są one dla mnie rzeczą najważniejszą.
labiryntu od dziesiątków lat mi towarzyszy – wiele
O tym wszystkim nie mogę zapominać i nie zapo‑
razy używałem zwrotu „w poszukiwaniu wyjścia
minam… niemniej sztuka jest dla mnie sposobem
Wiadomości asp /58
funkcjonowania, dzięki czemu moje życie nabiera
sensu, staje się ważne. Wierzę w to, że może być
ważne!
Jeżeli tak znaczące doznania, jak chociażby naro‑
dziny syna, pojawiają się w mojej sztuce, to w końcu
sztuka jest sprawą życia. Sprawą życia i śmierci.
Przyglądasz się życiu i pytasz o jego sens.
Dzisiaj spotkałem się z Tobiaszem. Intensyw‑
ności nabrało pytanie: „Gdzie on jest? Gdzie jestem
ja? Co ze mnie jest w nim?”. I w drugą stronę. Bycie
z dzieckiem, doświadczenie dziecka jest absolutnie
pozaziemskie. Ma sens dzielenie się sobą, dzielenie
siebie. Przecież w ten sposób zostawiam siebie…
Piękno
Jedną z tych kategorii, którą tak ciężko jest zdefinio‑
wać, jest piękno. Nie podjąłbym się definicji. Rzadko
sięgam po ten termin. Zgodzę się, to bardzo „święte”
słowo.
W każdym razie piękno stanowi ten szczególny
czynnik, który wyznacza, że coś jest albo nie jest
arcydziełem.
Nie odpowiem na pytanie, czym jest piękno, ale
dam głowę, że jest.
Ze Zbigniewem Bajkiem rozmawiał i zapis rozmowy
przeredagował, nadając jej postać zbioru wypowiedzi
samego Bajka, Janusz Krupiński (czerwiec 2012).
21
Idee
Obrazy homo schistos
Michał Anioł, Wyspiański, Brâncuşi…
Janusz Krupiński
poczuciu oczywistości, ile stanowi rodzaj zaklina‑
Ideał bycia sobą, pragnienie wyrażenia siebie (wola
nia, zaklinania samego siebie (o tym, co bez reszty
autoekspresji), dążenie do samorealizacji czy utożsa‑
oczywiste, nawet się nie mówi, tak jak nie mówi się
mienie szczęścia ze stanem autoafirmacji nie tylko
o powietrzu, dopóki go nie zaczyna brakować – to,
karmią się tą iluzją, iż człowiek po prostu jest czy
co samooczywiste, w ogóle nie wymaga uwagi i nawet
Filozof. Ur. w 1955 r.
ma stać się tym, czym w gruncie rzeczy jest, ale co
nie staje się przedmiotem myśli).
Dr hab. prof. ASP
więcej – składają się na postawę z gruntu wy-
w Krakowie, Katedra
kluczającą twórczy sposób istnienia. Ten polega prze‑
Jak powszechnie wiadomo, liczne rzeźby Michała
wykłada teorię sztuki.
cież – czyż nie? – na przekraczaniu przez człowieka
Anioła mogą uchodzić za nie skończone, porzucone
Prof. UP w Krakowie,
samego siebie, na wyjściu ku temu, co Inne. Nie
w trakcie pracy. Pierwsze wrażenie: oto z bryły kamie‑
Instytut Filozofii i Socjologii,
polega na życiu zgodnie ze sobą, na autentyczności,
nia częściowo wyłania się postać człowieka, pewne jej
naturalności, spontaniczności, ale na życiu w duchu
części nie zostały jeszcze odsłonięte, dotąd nie zna‑
wykłada filozofię sztuki
prawdy. To oznacza życie w nieustannym rozszczepie‑
lazły określenia. Stąd myśl, że w procesie twórczym
i estetykę.
niu, w rozdarciu. Pomiędzy sobą i nie‑sobą. To ozna‑
dochodzi do odsłonięcia postaci jakoby już uprzednio
cza, że człowiek to homo schistos (czy homo schisma‑
ticus; od σχίζω, σχίσμα, schisis…)¹.
w materii obecnej, jak gdyby tam uśpionej. Jednak
Człowiek nie jest istotą, która po prostu jest czy
wyobrażeniu człowieka jako istoty, która się dookre‑
staje się. Człowiek istni się. Jego istnienie to istnie‑
śla, dopełnia, dochodzi do siebie, ujawnia swe ukryte
Historii i Teorii Sztuki,
kierownik Zakładu
Aksjologii i Filozofii Kultury,
nie się².
22
interpretacja taka pozostaje zbyt płytka. Podobna
możliwości. Niechybnie taka interpretacja narzuca
W poniższym szkicu przywołuję wybrane dzieła
się każdemu, kto takie wyobrażenie spontanicznie
sztuki, w których znajduję obrazy homo schistos.
żywi. Jeśli nawet nie zna arystotelesowsko‑tomistycz‑
Przede wszystkim zatrzymuję się przy kilku rzeźbach
nej ontologii aktualizacji potencji, jeśli nawet nie zna
Michała Anioła. Widzę w nich pytania o tożsamość
słowa „entelechia” oznaczającego osiągnięcie celu,
człowieka, o tożsamość („samość”!) siebie samego,
realizację przeznaczenia, osiągnięcie przez dany byt
pytania takie jak: „Kim sam jestem? Jestem sam, sam
swej najpełniejszej postaci, złożonej w jego naturze
jeden? Sam sobą – w swej samości?”. Pytania te noszą
(przykład: w nasionach „drzemie” już owocujące
wagę zwątpienia, niweczą poczucie pewności siebie.
drzewo…).
Ten sens wiązałbym również ze znakiem zapytania
Rzeźby Michała Anioła z cyklu Jeńcy – najbar‑
zawartym w wołaniu: „O Boże, o Boże, o Boże, kto
dziej surowe: Schiavo (Atlante), Schiavo che si ride‑
mi zabrał samego siebie, któż ma nade mną większą
sta, Schiavo barbuto… – ukazują człowieka jako
władzę niż ja sam?”³. Nie znajduję w tych słowach
istotę, która istnieje w i dzięki materii, przygniecioną
retorycznego zabiegu. Zresztą, pytanie stawiane
swoim kamiennym bytem, jako istotę, która istni się
jako retoryczne nie tyle daje wyraz niewzruszonemu
w wysiłku zniesienia ciężaru, wyrwania z tych okowów.
Wiadomości asp /58
Bóg rzeki: ciało niczym krajobraz
brzegów przełomu. Ciało, które
opływa i kształtuje niewidzialny
nurt, które samo płynie, spływa…
Postać w skrępowaniu, a zarazem
w wewnętrznym napięciu swej istoty,
ze swej istoty… zamarłej?
Michał Anioł (Rime, 152) pisze:
Pół żartem pół serio, Tischner mawiał, że za próżne,
czcze spekulacje ma te koncepcje filozoficzne, które
„una viva figura,
nie znajdują odpowiednika w „góralszczyźnie”,
che là più cresce u’ più la pietra scema”,
w doświadczeniu górala. Na poważnie, zachodze‑
co oddałbym bardzo dosłownie jako:
nie takiej odpowiedniości upatrywałbym pomiędzy
„żywa postać,
filozofią i sztuką.
co się wyłania, gdy kamień odpada/zanika”,
Idee, konstrukcje, spekulacje filozoficzne kon‑
a w przekładzie Staffa:
kretyzują się naoczną treścią w obrazach, jakimi
„Żywego kształt obrazu,
są dzieła sztuki. Same ze swej natury niekonkretne,
Co rośnie w miarę, jak się kamień kruszy” ⁴.
skoro przecież pojęciowa natura nadaje im abstrak‑
cyjny charakter. Te same problemy, które filozofia
Ujmując ten proces od strony kamienia pojętego
odkrywa w ogólny sposób, w sztuce objawiają się
jako byt, realność: człowiek, jako człowiek, w swym
w tym, co indywidualne, tam mogą znaleźć naoczne
człowieczeństwie, wyłania się, przechodząc w nie‑
uszczególnienia. W obrazach mogą zostać przeżyte
byt, w nicość („kamień odpada/zanika”, wreszcie
w osobisty, zaangażowany sposób.
nic tu nie zostaje).
Filozoficzność sztuki, filozoficzność samej
Wyobrażenie tego typu znajduję u Mistrza
sztuki (malarstwa, rzeźby, muzyki, poezji) upa‑
Eckharta (ur. ok. 1260 r., Michał Anioł urodzi się
truję w tym, że splata się z fundamentalnymi pyta‑
ponad 200 lat później). W jednym ze swych traktatów
niami – te w nas (widzach, słuchaczach) przyjmują
Mistrz Eckhart wyraża przekonanie, że artysta nie
postać autorefleksji. Pytania fundamentalne, czyli
„wtłacza”, nie narzuca obrazu, ale z materii odrzuca
dotyczące naszych fundamentów, usuwające grunt
wszystko to, co skrywa ukryty w niej obraz (pra‑
spod nóg, stawiające nasze podstawy pod znakiem
obraz?). Czytajmy obszerny fragment: „Kiedy mistrz
zapytania. Podstawy, czyli zasady i wierzenia, świa‑
rzeźbi obraz w drewnie lub w kamieniu, nie wtłacza
tooglądy i oczywistości… Dzieła sztuki spełniają się
go w drewno, lecz odcina wióry, które go przesłaniały
w obrazach, które na naszych oczach kwestionują
i ukrywały, nie dodaje niczego drewnu, lecz ściąga
(poczucie) oczywistości…
i usuwa z niego przesłonę lub rdzę, a wtedy zaczyna
Sztukę niosą fundamentalne pytania, ona nie‑
błyszczeć to, co one zakrywały. Jest to ten skarb, który�
sie je ze sobą… W istocie, jeśli nie mylić istoty sztuki
– jak Chrystus opowiada w Ewangelii – spoczywał
z igraszką, rozrywką, grą, zabawą czy orgią, z ideologią
ukryty w ziemi (Mt 13, 44). Tam »żywa krynica«,
czy moralitetem, z eksplikacją bądź prezentacją tezy.
»źródło żywej wody«” (Patrz: Auguste Rodin, Dłoń
Sztuka – sprzyjając autorefleksji – wyzwala
5
Boga).
Czy jednak nie jest inaczej, czy rzeźby Michała
Anioła nie ukazują już raczej człowieka jako tej istoty,
człowieka ze stanu poczucia tożsamości ze sobą
samym. Obrazy homo schistos czynią to wprost –
podważają ideał bycia sobą.
23
Wyspiański taką „ideę egzystencji”
(jego określenie) znajduje w obrazie
człowieka‑pochodni. Ofiara z siebie,
cząstka po cząstce, ze swoich przeko‑
nań, oczekiwań, projektów, stanowi
warunek ruchu ku światłu, wzlotu
w świetle.
która zawsze się staje, a nigdy nie stanie? A nawet
modello per una divinità fluviale; rzeźba we właści‑
w nieustannym istnieniu się? Oto życie:
wej dla siebie skali, dla kościoła, nie została zre‑
„Stać wiecznie w ruchu, co się z kamienia wydziera,
alizowana). W tym przypadku nieomal brak partii
By nigdy się nie wydrzeć do światłości raju!”⁶.
surowego materiału, miejsc, które nie byłyby reali‑
Kamień = realność = byt = nieokreśloność = ciem‑
stycznie dookreślone. Formy tej bryły niosą jednak
ność = Noc. Zaś wszystko, co wyłania się stamtąd,
wieloznaczne sugestie, budząc pytanie za pytaniem,
to postać tylko, zjawisko, obraz?
wzywając do podjęcia prób odpowiedzi wynajdywa‑
Schiavo che si ridesta, czyli „niewolnik budzący
się”. Spójrzcie: równie dobrze „zasypiający”. Oto
rze człowieka i jego losie (zauważmy podobieństwo
postać… Tak, postać? Jaka tam postać… Spójrzcie: nie
tego torsu z postacią Adama w rysunkowym studium
postoi, nie ustanie, jeśli nawet z upadku się dźwiga.
z 1508 r. czy fresku Stworzenie Adama z roku 1510).
Oto postaciowienie w objęciach wzburzonego żywiołu.
Bóg rzeki: ciało niczym krajobraz brzegów prze‑
Istota, co istni się, ale przecież nie istni siebie sama.
łomu. Ciało, które opływa i kształtuje niewidzialny
Poszukując odniesień, paralel, natrafiam na kar‑
nurt, które samo płynie, spływa… Postać w skrępowa‑
ton Michała Anioła – studium do Piety. Uderza ana‑
niu, a zarazem w wewnętrznym napięciu swej istoty,
logia: postać osuwającego się ciała Chrystusa opływa
ze swej istoty… zamarłej? Żywej? W napięciu nie‑
ciemny żywioł.
ustannego odśrodkowego dążenia poza… Za ciasno jej
Schiavo che si ridesta. Oto równoczesność dwu
w tym imago… Jakiś głos wzywa ją: „Powstań!”? Jeśli
ruchów, przeciwzwrotnych tendencji, zatapiania
jest tu zarazem obecny jakiś bóg, „Bóg rzeki”, (nie)
i wyłaniania. Postać zawieszona w takim „pomię‑
widzialny jak ona, to najwyraźniej jest to Bóg rzeki
dzy”? Zanurzająca się w czeluść, pod własnym cięża‑
Heraklita, wód stworzenia, wód przemiany: „Do tej
rem?, śniąca już snami tamtej strony, konająca?... czy
samej rzeki wstępujemy i nie wstępujemy, jesteśmy
wyrzucana na zewnątrz, na jaw przez wody mroku?
i nie jesteśmy”⁷.
Pomiędzy nieświadomością a świadomością? W polu
Współobecność, równoczesne nakładanie się
opozycyjnych mocy, Dnia i Nocy, w przejściu pomię‑
dwu przeciwstawnych tendencji w każdym akcie
dzy nimi. Jak w majakach zasypiania‑przebudzenia,
egzystencji znajduje obraz w wielu dziełach sztuki.
pomiędzy jawą a bezjawą marzeń sennych? Niewolnik
Twórcze dokonanie człowieka, zdaje sobie sprawę
to: dzieje się z nim coś, czym nie kieruje, jeśli nawet
z tego sam artysta, nie jest proste, nie jest samym
w tym uczestniczy i tego półświadomie doświadcza.
wzlotem, wolnym od upadku, przeciwnie, nicestwie‑
Pokrewny wgląd w naturę egzystencji człowieka
24
nych w nich samym (dialog). Ożywia je myśl o natu‑
niem w stronę rozistniania się. Wyspiański taką „ideę
znajduję w tzw. Torsie boga rzeki. To dzieło Michała
egzystencji” (jego określenie) znajduje w obrazie czło‑
Anioła, ukazujące powaloną postać człowieka,
wieka‑pochodni. Ofiara z siebie, cząstka po cząstce,
powstało jako model rzeźby Bóg rzeki (Dio fluviale,
ze swoich przekonań, oczekiwań, projektów, stanowi
Wiadomości asp /58
„W niewiadomości człowiek żyje,
w niewiadomości błogosławion.
Płomień ten boski kto odkryje,
potępion może być lub zbawion”.
(Konrad, trzymając pochodnię,
którą wziął z rąk Hestii, Wyzwolenie).
warunek ruchu ku światłu, wzlotu w świetle. Nie‑
Przypisy
uchronny tragizm: „Każde włókno z osobna dowiaduje
1 Por. J. Krupiński, Homo schistos: sobą (nie)bycie, [w:] Jaspers:
się o swym istnieniu i ginie zżarte gorącem jadu pło‑
człowiek w epoce przełomu, red. C. Piecuch, Kraków 2012
[w druku]. M. Eliade, Mitologie, [w:] Próba labiryntu.
miennego” (Meleager); „Umierać musi, co ma żyć...”
Rozmowy z Claude‑Henri Rocquetem, przeł. K. Środa,
(Kora, Noc listopadowa, scena III); „Płonąca, jest
Warszawa, 1992, s. 214, 215. Por. „Dusza nasza jak ptak się
tą żywiołową siłą,/którą posiada DUSZA WOLNA […].
W niewiadomości człowiek żyje, w niewiadomości bło‑
gosławion./Płomień ten boski kto odkryje,/potępion
może być lub zbawion” (Konrad, trzymając pochodnię,
którą wziął z rąk Hestii, Wyzwolenie)⁸.
Wobec powyższego nie mogę nie wspomnieć
kamiennych rzeźb Brancusiego z serii Ptaki. To idyl‑
liczne wyobrażenie, dalekie jednak od naiwności kiczu,
który jako taki zawsze ukazuje życie bez napięcia,
wyrwała…” (Ps 124, 7).
2 Nawet określenie życia człowieka jako „egzystesencji” (wydarza‑
nie się istoty/esencji w istnieniu/egzystencji) byłoby zbyt bli‑
skie temu wyobrażeniu, że człowiek po prostu jest bądź staje
się.
3 Michał Anioł, z wiersza La mia allegrez’e la maninconia.
Przekład za: J. Ortega y Gasset, Rozmyślania o Escorialu,
[w:] Dehumanizacja sztuki i inne eseje, przeł. P. Niklewicz,
Warszawa 1980, s. 88 (tamże w przekładzie pominięte
są wezwania „O Boże”, jakkolwiek cytowany przez Gasseta
oryginał zawiera „O Dio”…).
4 Michał Anioł, Poezje, przeł. L. Staff, [w:] Artyści, myśliciele, kro‑
ukazuje tylko jedną stronę życia, jak gdyby ta mogła
nikarze o sztuce. 1500–1600, red. J. Białostocki, Warszawa
zostać oderwana od drugiej. Ptaki to wyobrażenie
1985, s. 156.
szczęścia, jednak nie dlatego, że ukazują lot. Pisze
Eliade, z myślą o tych rzeźbach: „lot jest odpowied‑
nikiem szczęścia, ponieważ symbolizuje wznoszenie
się, transcendencję, przekraczanie kondycji ludzkiej.
Lot jest równoznaczny z unieważnieniem ciężaru i jest
5 Mistrz Eckhart, O człowieku szlachetnym, [w:] Traktaty, przekł.
W. Szymona, Poznań 1987, s. 136.
6 L. Staff, Jeńcy Michała Anioła, [w:] tegoż, Pisma zebrane, t. 1,
Warszawa 1967, s. 895–900.
7 Heraklit, Diels‑Kranz, 22 B 49a; przeł. B. Kupis.
8S
zeroko pisałem o tym, także w nawiązaniu do myśli
Słowackiego (Genezis z Ducha) w: J. Krupiński, „Idea
ontologiczną przemianą człowieka”. Jednak szczęście
egzystencji” jako źródło aktu twórczego. Stanisława
ukazane w Ptakach polega na ukazaniu niemożliwo‑
Wyspiańskiego teoria sztuki, [w:] Stanisław Wyspiański.
ści: pogodzenia przeciwieństw. W tych kamiennych
rzeźbach, zawierających „»materię« i »lot«, ciężar
i jego zaprzeczenie”, sam Eliade znajduje obraz „trans‑
mutacji »materii«”, urzeczywistnienie harmonii
W labiryncie świata, myśli i sztuki, red. A. Czabańska‑Wróbel,
Kraków 2009 (zwłaszcza część: Egzystencjał pochodni).
Por. „To człowiek się rodzi, by jęczeć, /jak iskra, by wznieść
się w górę” (Hi 5, 7). Por. Goethe: „Umrzyj i stań się!”. Por.
S. Weil: „Świeca jest obrazem istoty ludzkiej, która w każ‑
dej chwili ofiarowuje Bogu swoje wewnętrzne spalanie,
właściwej coincidentia oppositorum. Eliade podziwia
wewnętrzne zużycie wszystkich kolejnych chwil, które
Brancusiego w tym, że „udało mu się wyrazić pęd
są istotą życia wegetatywnego. /To tyle, co ofiarować Bogu
wznoszenia się przy użyciu tworzywa będącego arche‑
typem ciężkości”⁹. To ideał. Faktyczne życie człowieka
to życie w rozszczepieniu, w napięciu przeciwstaw‑
czas. /To tyle, co samo zbawienie”.
9 M. Eliade, Brancusi i mitologie, [w:] Próba labiryntu…, dz. cyt.
Por. „Dusza nasza jak ptak się wyrwała…” (Ps 124,7).
nych sił (chrześcijaństwo rozpoznaje je jako „Krzyż”).
25
Idee
Solunt –
– Machu Picchu
Sycylii
Jacek Dembosz
które usytuowane było na nizinie Santa Flavia,
Ur. w 1946 r. w Krakowie.
W latach 1967–1973 stu‑
W przeciwieństwie do najbardziej znanych na Sycy‑
na przylądku Solanto. Prowadzone tam wykopaliska
lii miejsc z zabytkami z czasów grecko‑rzymskich:
odsłoniły pozostałości osiedla fenicko‑punickiego
Agrigentu, Segesty, Selinunte, Syrakuz, Taorminy
datowanego na koniec VII w. p.n.e. Odkryto w nim
i paru innych, Solunt traktuje się po macoszemu,
ślady po ceramicznych warsztatach rzemieślniczych.
pomijając go w planach wycieczek po wyspie. Może
Podobne warsztaty zlokalizowano na obszarze prze‑
dzieje się tak, dlatego że wiele przewodników rów‑
mysłowym w Motyi, na zachodzie Sycylii. To archa‑
nież go przemilcza. Może dlatego, że ruiny miasta,
iczne osiedle zostało zniszczone przez Dionizego I
Akademii Sztuk Pięknych
pochodzącego z okresu hellenistyczno‑rzymskiego,
z Syrakuz na początku IV w. p.n.e.
w Krakowie. Dyplom uzy‑
położone są na Monte Catalfano, wysokiej górze,
Obszar oznaczony na mapie literą „B” leży
na którą wejście wymaga pewnego wysiłku. Na miej‑
w okręgu Campofranco Olivetano. To nekropo‑
scu okazuje się, że chociaż góra robi wrażenie niedo‑
lia. Znajdują się tam nagrobki datowane na okres
i Wydawnictw ASP. Zajmuje
stępnej, pokonanie drogi do wykopalisk nie jest zbyt
wczesnohellenistyczny. Odkryto je pod koniec XIX w.
się literaturą, fotografią,
forsowne. To usytuowanie osady na uboczu szlaków
Podobne są do innych tego typu nekropolii punickich
turystycznych wychodzi Soluntowi na zdrowie. Zwie‑
rejonu śródziemnomorskiego. W Soluncie znajduje
dzających jest niewielu, a w porze sjesty nie ma już
się wiele typów nagrobków, prawie wszystkie wydrą‑
nikogo, można więc do woli niespiesznie buszować
żone są w skałach. To nagrobki komorowe, wyko-
diował na Wydziale
Form Przemysłowych
skał u doc. Antoniego Haski.
Obecnie pełni funkcję kie‑
rownika Działu Promocji
filmem.
po starożytnych uliczkach. Wnikać do odkrytych
nane w grotach i szybach. Najbardziej rozpowszech‑
wnętrz, zaglądać pod każdy kamień i doświadczać
niony typ pochówku to pochówek w hipogeum z wej‑
bycia sam na sam z historią. Miasto jest niewidoczne
ściem od wschodu, wydrążonym w skalistym wale,
z dołu i do ostatniej chwili, nawet gdy już wkraczamy
z wejściem korytarzowym z trzema lub czterema
na szeroką brukowaną Drogę Via dell’ Agora, ukryte
stopniami. Nagrobki komorowe w Soluncie były
przed oczami ciekawskich. To maskowanie udało się
przeznaczone dla rodzin i służyły do powszechnego
starożytnym.
użytku. Wykorzystywano je od końca VI w. p.n.e. aż
Tukidydes wspomina Solunt jako jedno z trzech
miast, obok Motyi i Panormo (Palermo), założonych
do czasów hellenistycznych. Nekropolię można zwie‑
dzać po złożeniu odpowiedniej petycji.
na wyspie pomiędzy VIII i VII w. p.n.e. przez Fenicjan.
Prawdopodobnie kierując się zamiarem unik‑
A – Solunt archaiczny
Na ten okres też datuje się początek greckiego osad‑
nięcia zagrożenia w postaci licznych najazdów
B – Nekropolia
nictwa na Sycylii. Ten przyczółek fenicki na Sycylii
od strony morza, zdecydowano się założyć nowe mia‑
1. archaiczna/klasyczna
znany jest też pod nazwami: Solunto, Soloeis, Solous,
sto na szczycie pobliskiej góry Catalfano. To obszar
Solunt fot. satelitarna ↗
2. archaiczna/hellenistyczna
3. hellenistyczna
C – Solunt hellenistyczno‑
-rzymski
Solus, Soluntum.
Na mapie satelitarnej zaznaczono trzy obszary: A,
B i C. „A” to obszar pierwszego archaicznego osiedla,
26
Wiadomości asp /58
oznaczony na mapie literą „C”. Obejmuje on heleni‑
styczno‑rzymskie miasto Solunt, które dzisiaj właśnie
mamy możliwość podziwiać.
27
zwanego ippodameo od imienia greckiego archi‑
Strefa mieszkalna
tekta Ippodamo (Hippodamosa z Miletu – koniec V
w. p.n.e.). Ten układ urbanistyczny jest charaktery‑
Strefa publiczna
styczny dla budynków (insulae), planowanych według
Strefa sakralna
skrzyżowań ortogonalnych głównych dróg (platelai)
i dróg podrzędnych (stenopoi). Utrzymał się on aż po II w. p.n.e.
Solunt posiada najbardziej wyczerpującą i kom‑
pletną dokumentację prywatnych domów odkrytych
na Sycylii datowaną na okres hellenistyczno‑rzymski.
Domy są typu hellenistycznego, z podwórzem perysty‑
lowym i pierwszym piętrem, udekorowane farbami
do ścian i mozaikami z okresu rzymskiego.
W miejscu, na którym rozciąga się ten złożony
obszar archeologiczny, utworzono „park archeolo‑
N
giczny”. Jednak tylko jego część, obszary związane
z miastem hellenistycznym i nekropolią, to własność
państwowa. Nowy program „Soprintendenza ai Beni
SOLUNT
Plan sytuacyjny
szerzenie obszaru własności regionalnej, co planuje
się uzyskać poprzez zakup prywatnych budynków
Ruiny Solunto zostały odkryte z końcem XVI w.
i zamianę ich na muzea. Zamierza się także wyposa‑
przez sycylijskiego topografa Tommasa Fazella.
żyć cały obszar w zaplecze potrzebne do zarządzania
Następne lata przyniosły kolejne znaleziska arche‑
dużym i szerokim obszarem wykopaliskowym. Przed‑
ologiczne: długie odcinki murów, w 1825 r. – posągi
sięwzięcia te są w większości finansowane przez Unię
bogów z II w. p.n.e. (obecnie w Muzeum Palermo), naj‑
Europejską. Wizytę w parku warto połączyć z odwie‑
nowsze zaś – monety Kommodusa (180–192 r. n.e.);
dzeniem dwóch pawilonów muzealnych.
zakłada się, że mniej więcej w tym okresie miasto
28
Culturali e Ambientali” w Palermo ma na celu roz‑
Większość powierzchni miasta zajmują domy
zostało prawdopodobnie opuszczone. Przypadek
prywatne z wejściami na boczne ulice i ze sklepami
Solunto stanowi jeden z ciekawszych elementów
wzdłuż arterii głównej. Starożytny Solunt posiada
naszej wiedzy o starożytnych, gdyż świadczy o spo‑
gęstą sieć ulic. W celu uzyskania efektu dekoracyj‑
tkaniu kultur greckiej i punickiej.
nego nawierzchnia ulic pokryta jest brukiem z deli‑
Domy, usytuowane na tarasach, i ulice zbudo‑
katnej cegły, który pokrywa ostatnią, ważną część osi
wano według regularnego planu urbanistycznego
głównej miasta, część Drogi Agory i Plac Agory. Tego
Wiadomości asp /57
← Widok na Solunt z Drogi
Oliwek
typu bruk z delikatnej cegły stanowi wyjątek, biorąc
na przemian z kolorowymi fragmentami z marmuru
pod uwagę systemy dróg znane w południowych Wło‑
(scutulatum). Jedno z pomieszczeń w zachodnim
szech i na Sycylii i sugeruje porównanie do układu
skrzydle posiada białą podłogę z plastrów wapie‑
rombowego w rzymskim mieście Cori (I w. n.e.).
nia i wykonane z białego stiuku malowidło ścienne,
Napis na bruku wykonany przez eurgetes Askla‑
z którego dobrze zachował się na miejscu tylko frag‑
posa, członka bogatej rodziny z Soluntu w II w. p.n.e.
ment odlewu. Znany zbiór sześciu paneli w ii stylu
przedstawia konkretny dowód na miejski patronat
pompejańskim, który jest wystawiany w Regional‑
nad miejscem. Podrzędne stenopoi, z których wycho‑
nym Muzeum Archeologicznym im. Antonia Sali‑
dzi całkowicie odkopana Droga Via Mileto, wykonane
nasa w Palermo, pochodzi z sześciu pomieszczeń
są z dużych płyt piaskowca dla wyrównania poziomu
na wschodnim tarasie, obecnie używanym jako Biuro
wzgórza i charakteryzują się schodkowymi rampami.
Wykopalisk. Cykl ten jest prawdopodobnie najlep‑
Na drodze znajdowały się ambitus, kanały wodne,
które dzieliły wzdłuż insulae.
W ambitus zbierała się nadwyżka wody desz‑
czowej, gromadzona w zbiornikach umieszczonych
zarówno w domach, jak i w miejscach publicznych,
jak np. wielki zbiornik koło agory. Tak zbierana
woda była dostarczana do wielu obszarów miejskich,
a następnie pompowana do podnóża zbocza. Ten
inteligentny i zaawansowany system nawadniania
i drenowania prawdopodobnie należy przypisać kul‑
turze punickiej, ponieważ typologia wielu zbiorników
Dom Masek
szym przykładem malarstwa ściennego (pochodzi
przypomina te pochodzenia punickiego, w kształ‑
z okresu Republiki Rzymskiej) obecnie wykopanym
cie owalnym (jak „wanna”), występujące na całym
na Sycylii, przedstawiającym girlandy i wieńce, z któ‑
obszarze wykopalisk, podobne do tych z Kerkouane
rych zwisają haftowane zasłony i maski teatralne,
i Kartaginy w Tunezji.
używane zarówno w komedii, jak i w tragedii. Pomię‑
Kilka domów zasługuje na szczególną uwagę –
dzy fragmentami pochodzącymi z Soluntu mamy
Dom Masek, Gymnasion, Dom z Girlandami i Dom
pozostałości kolumn dekorowanych kamiennymi
Ledy. Dom Masek położony jest w wyższym obszarze
płaskorzeźbami i malowanymi postaciami w typowej
insula 11. Został odkopany w latach 1868–1869 przez
„pompejańskiej czerwieni”.
Giovanniego Patricola. Dom zbudowano na dwóch
Ze względu na modele typologiczne i styl, cykl
poziomach – na wyższym główne pomieszczenia
obrazów w Domu Masek można porównać z obra‑
są okrągłe, z szerokim perystylem, ich podłogi
zami z willi Publiusza Fanniusa Synistora w Bosco‑
wykonane są z białych plastrów wapienia i ułożone
reale i z domem Obelliusa Firmusa w Pompei. Białe
29
↑ Z Gymnasionu pozostały
trzy kolumny
↗ Freski z Domu Masek
→ Gymnasion, rekonstruk‑
cja fasady
30
mozaiki ozdobione czarnymi tesserae pochodzą
dojść na parter obszaru mieszkalnego od Drogi Caval‑
prawdopodobnie z tego samego okresu – I w. p.n.e. –
lariego poprzez korytarz. Naprzeciwko wejścia w pół‑
i należą do rozpowszechnionego typu, znajdowanego
nocnej części podwórka znajduje się szeroka exhedra
zarówno w miastach na obszarze Wezuwiusza i w Rzy‑
z wieloma pozostałościami po bogatych mozaikach
mie w systemach dekoracyjnych 2 stylu.
dekorujących podłogę oraz malowidła ścienne ostat‑
Jednym z najbardziej luksusowych domów w mie‑
niej fazy 2 stylu. Na skalistej ostrodze wzniesiono,
ście był Gymnasion. Na miejscu wykopalisk odkryto
pokrywające cały obszar domu, pomieszczenia wyż‑
inskrypcję adresowaną do gimnazjarchy, stąd nazwa.
szego piętra, położonego ok. 5,70 m powyżej głów‑
Budynek charakteryzował się dużymi pomieszcze‑
nego poziomu. Wiele elementów architektonicznych
niami i imponującą kolumnadą – do dziś ostały się
nadal zachowało się w dobrym stanie. Pomiędzy
zaledwie trzy. Jak większość domów w Soluncie, Gym‑
nimi znajdują się części półkolumn z dekorowanymi
nasion leży na stromym zboczu. Jego ściana frontowa
poręczami oraz kilka gzymsów z nadokiennikami.
od strony Via dell’ Agora liczyła 15 m i posiadała
Wyższy obszar domu ze zbiornikiem i podwórkiem
trzy piętra (11 m wewnątrz samego domu). Obszar
dostępnym niezależnie od strony Drogi Cavalla‑
handlowy z czterema sklepami wychodzi na Via
riego stanowił miejsce dla służby. Niektóre ważne
dell’Agora, a w części tylnej znajdują się pomiesz‑
fragmenty architektoniczne gzymsów i szczytów
czenia z podniesionymi pokojami dostępnymi z nie‑
dachów sugerują, że mógł być kilka razy gruntow‑
których klatek schodowych. Główne piętro domu
nie przebudowywany.
jest położone około 4 m ponad poziomem sklepów
Wśród domów w Soluncie wyróżnia się również
i posiada kilka pomieszczeń wokół kwadratowego
Dom Ledy, nazwany tak ze względu na malowidła
perystylu z czterema kolumnami na boku. Można
mitologiczne w tablinum (jadalni). Jest najbardziej
Wiadomości asp /58
Wśród domów
w Soluncie wyróżnia
się również Dom Ledy,
nazwany tak ze względu
na malowidła mito‑
logiczne w tablinum
(jadalni). Jest naj‑
bardziej reprezenta‑
tywnym kompleksem
z racji bogatego systemu
dekoracyjnego.
reprezentatywnym kompleksem z racji bogatego
które miało wewnętrzne domowe palenisko i jesz‑
systemu dekoracyjnego. To dom z perystylem z joń‑
cze jeden okrągły zbiornik, było zamknięte od strony
skim portykiem w porządku niższym i wyższym oraz
perystylu.
z planem rozciągającym się na trzech poziomach.
Część służbowa była umieszczona w narożnych
Na parter można się dostać od strony Drogi Ippo‑
pomieszczeniach południowo‑zachodnich pierw‑
dama z Miletu poprzez duży westybul (a), znajduje się
szego piętra (l‑m), dostępnych od drogi przez dru‑
w nim exhedra (h) z dwubocznymi cubiculami (d, i)
gie wejście. Całe główne piętro udekorowano białą,
i sypialnie po stronie północnej oraz tablinum, bogato
monochromatyczną mozaiką sięgającą aż do całego
dekorowane malowidłami (g) po stronie zachodniej.
białego perystylu, podczas gdy w jednym z cubicu‑
Wschodnia część perystylu jest ograniczona punickim
lów (komorze) występuje znana już verniculatum
zbiornikiem w kształcie „wanny” (c) – prawdopo‑
emblema (mozaika z małą ilością tesserae) z przed‑
dobnie po tej właśnie stronie znajdowały się inne
stawieniami podobnymi do spotykanych na okrągłej
pomieszczenia ściśle połączone z cubiculum, poło‑
biżuterii, wykonana prawdopodobnie ręcznie przez
żone w południowo‑wschodniej części. Na niższym
artystów aleksandryjskich. Dom ma także piętra
piętrze wychodziły na sklepy z mezzaniną, otwartymi
signinum (cocciopesto), dekorowane mozaiki oraz
na Drogę Agory.
↖ Dom Ledy
cementowe podłogi wywodzące się z tradycji punic‑
Po stronie tablinum dwie symetryczne klatki
kiej. Są w nim również ważne pozostałości malowideł
schodowe prowadziły na wyższe piętro i do pomiesz‑
ściennych pochodzących z kilku faz dekoracyjnych.
czeń służbowych (łazienek i kuchni), które znaj‑
Proste, schematyczne elementy architektoniczne
dowały się pomiędzy dwoma piętrami. W późnym
można przypisać wczesnej i późnej fazie drugiego
okresie wejście od północno‑zachodniej strony,
stylu i można je rozpoznać na dekoracjach exhedra
31
Fotografie Jacek Dembosz
↑ Dom Apokryfy
zgromadzeniom z małą okrągłą cavea, duża zada‑
szona cysterna oraz stoa z portykiem wywodzącym
→ Typowy dom
helleńsko‑rzymski
się w prostej linii z greckiego projektowania, choć
Muzeum – Solunt
do dziś przetrwała w późniejszej wersji.
Wielkie stoa (portyk), główny zabytek agory, stoi
wzdłuż zachodniego boku placu, a duży zbiornik
publiczny, którego pozostałości kolumn są widoczne,
mieści się w części północnej. Stoa, które posiada
wewnątrz wiele exhedrae, częściowo wykutych
w skale, było zbudowane początkowo na kształt litery
π, tak że można zobaczyć pozostałości stopni w por‑
i cubiculum w skrzydle północnym. Aż do okresu przej‑
32
tyku. Przeznaczone było na działalność handlową.
ścia od drugiego do trzeciego stylu można je przypisać
Ten typ planu jest znany dzięki innym przykła‑
obrazom tablinum, gdzie z dużych paneli z ramami
dom w świecie greckim, a w szczególności można go
wystają postacie Ledy z łabędziem, Dioskurów, jak
porównać ze stoa Filipa II w Megalopolis. Na stylobate
i posągi mitologiczne.
(podstawa), prawie całkowicie zniszczonej, po trzech
Agora stanowiła centrum życia publicznego.
stronach znajdują się kolumny portyku. Exhedrae,
Główna oś północ–południe, Droga Agory, prowadzi
częściowo zachowane po długiej stronie zachod‑
do dużego placu o wym. ok. 50 x 20 m, wybruko‑
niej, które były przeznaczone na użytek publiczny,
wanego cegłą jak wyższa część Drogi Agory. Budyn‑
wychodzą na stoa z dwoma kolumnami in antis. Kilka
kami publicznymi wokół agory były: teatr otwarty
elementów architektonicznych leżących na Agorze
w kierunku morza, odeon służący publicznym
należy do stoa, a pomiędzy nimi jest kilka w porządku
Wiadomości asp /57
1
2
3
4
duże pomieszczenie prostokątne, gdzie odbywały
↑ Stoa
się zapasy i inne ćwiczenia sportowe, pomieszcze‑
1. Głowica koryncka
nia (exedrae) do nauki i spotkań, łazienki zarówno
do ablucji zimną wodą (loutron) i gorących kąpieli
lub sauny (pyriaterion). Duże gimnazjum w Soluncie
zbudowano koło teatru, naśladując model urbani‑
styczny rozpowszechniony w całym świecie greckim,
5
6
2. Mozaika z domu Apokryfy
3. Małe okno
4. Płaskorzeźba z jeźdźcem
i figurką kobiety
5. Wanienka
6. Relief, Gorgona, II w. p.n.e.
w którym lokalizowano tego typu obiekty wewnątrz
ważnych obszarów publicznych, zazwyczaj koło wiel‑
kich sanktuariów lub teatrów. Gymnasion w Soluncie
doryckim i kilka w jońskim, co sugeruje, że mamy
zbudowano na najstarszych strukturach, które nadal
do czynienia z zabytkiem dwupiętrowym. Części porę‑
można rozpoznać pod wielkimi fundamentami cen‑
czy o wzorach rombowych, należące do wyższego pię‑
tralnego perystylu. Podobne można znaleźć w tamtej‑
tra, są niezwykle istotne. Ze względu na ogólny układ
szym teatrze zbudowanym w II w. p.n.e. – w obszarze,
placu i połączenia z innymi istotnymi budynkami
na którym wcześniej stały prywatne domy. Ponie‑
publicznymi, jak teatr i bouleuterion, Agorę w Solun‑
waż nie ma żadnych istotnych porównań ze światem
cie można porównać z tymi w Morgantina i Iaitas,
„Sikeliotas”, gimnazjum można porównać tylko z ery‑
pochodzących mniej więcej z tego samego okresu.
treańskim oraz tymi z Tholos i z Epidauros ze względu
Duży budynek publiczny koło północnej strony
na prosty i schematyczny plan.
teatru, podobnie jak jego poprzednik, też nosi
Punickie miejsca kultu różnią się od greckich
nazwę Gymnasion. Budynek charakteryzuje się sze‑
świątyń: są najważniejszymi świadectwami kultury
rokim perystylem, w którym pozostały tylko bazy
punickiej mieszkańców Soluntu, podczas gdy inne
kolumnady z szerokim westybulem sąsiadującym
typologie architektoniczne – jak publiczne pomniki
z pomieszczeniami służbowymi. Perystyl wychodzi
i domy – są pod silnym wpływem tradycji greckiej
na szeroką exhedrę, mieszczącą się w zachodniej
architektury. Centrum obszaru świętego z trzema
części kompleksu, połączonego małym korytarzem
ołtarzami beteli składa się z obszaru świętego
z szerokim pomieszczeniem na planie okręgu, tolos,
(2 x 2,5 m) na wolnym powietrzu z trzema stelami
gdzie można rozpoznać pyriaterion, pomieszcze‑
w kształcie równoległych rur stojącymi za nim, przed‑
nie do suchej i mokrej sauny. W świecie grecko‑
stawiającymi typowe betele pochodzące z punic‑
rzymskim ćwiczenia fizyczne i umysłowe młodych
kich i fenickich form kultu. W pobliżu znajduje się
mężczyzn odbywały się w gimnazjum, gdzie znajdo‑
zbiornik na krew zwierząt ofiarnych, jaki pokazano
wało się kilka pomieszczeń funkcyjnych: palestra,
na pochylni ołtarza prowadzącej do zbiornika.
33
Wzdłuż Drogi Rzemieślników,
równoległej do Drogi Agory, która
służyła całej wyżej położonej czę‑
ści wzgórza, leżą domy z wieloma
sklepami i warsztatami, odpo‑
wiadające częściom insulae, które
jeszcze nie zostały odkopane.
↑ Skrzyżowanie dróg: dell' Agora i Ippodamo Mileto
pieców do pieczenia chleba w wielu pomieszczeniach
dużych dolli, przeznaczonych do przechowywania
1
2
żywności, wielu zbiorników i strugów rzemieślni‑
czych, połączonych z kamiennymi ławkami, sugerują,
Na północ znajduje się izba w kształcie litery grec‑
że w tych budynkach znajdowały się sklepy detali-
kiego π w dwóch trzecich używana podczas obrzę‑
czne i hurtowe. Daje to nam malowniczy obraz życia
dów. Pobliskich izb także używano w celach sakral‑
codziennego różnych warstw społecznych mieszkań‑
nych. Jest to dziewięć izb na dwóch piętrach wokół
ców. Solunt, podobnie jak Motya, wyspecjalizował
podwórka, gdzie znaleziono kilka darów wotywnych
się w produkcji amfor transportowych, co może mieć
i kości zwierząt. Ze względu na układ kompleksu
związek z przetwórstwem ryb, szczególnie poszuki‑
można porównać sanktuarium punickie Cappiddazzu
wanego produktu na rynkach punickich.
w Motya z sakralnym obszarem zbudowanym w Seli‑
nus po podboju kartagińskim w 490 w. p.n.e.
34
małych thermae na południowym obszarze miasta,
Wzdłuż Drogi Rzemieślników, równoległej
charakteryzuje się obecnością domów bez perystylu,
do Drogi Agory, która służyła całej wyżej położo‑
z pewnością uboższych klas społecznych. Ta typo‑
nej części wzgórza, leżą domy z wieloma sklepami
logia budynków mieszkalnych, która idzie w ślad
i warsztatami, odpowiadające częściom insulae, które
za skromnymi planami architektonicznymi, została
jeszcze nie zostały odkopane.
1, 2. Amfory z Soluntu
Obszar, który jest położony w pobliżu budynków
odkryta w wielu innych wykopaliskach archeolo‑
Są to w większości budynki z małymi podwórkami
gicznych hellenistyczno‑rzymskiego obszaru basenu
i pomieszczeniami usytuowanymi w nieregularny
Morza Śródziemnego i charakteryzuje się obecno‑
ciąg, połączony klatkami schodowymi, a poza tym
ścią małego, centralnie ułożonego podwórka, wokół
niezależnie poprzez krótkie korytarze. Kierunek deko‑
którego znajduje się kilka pomieszczeń i miejsc
racji architektonicznej i typowy plan odsłaniają han‑
na sklepy i magazyny. Proste domy z podwórkami
dlowy i rzemieślniczy charakter tych budynków, które
są znane na Sycylii, zarówno w IV w., jak i w późnym
wychodzą na ważną drogę, pozwalającą na dostęp
okresie hellenistycznym, w wielu starożytnych mia‑
od północnego wschodu do tarasu sakralnych budyn‑
stach jak Morgantina i Herakleia Minoa. Wydłużony
ków i teatru. Trudno dziś określić funkcję tych budyn‑
kształt domów w Soluncie należy porównać z domami
ków, ponieważ brak charakterystycznych elementów
odnalezionymi w miastach punickich Kartaginy i Ker‑
dotyczących typologii znalezisk. Jednak pozostałości
kouane, datowanymi na przełom IV i III w. p.n.e.
Wiadomości asp /58
↑ Wielki zbiornik na Angorze – jeszcze dziś zbiera się tutaj woda
Punickie domy są w zasadzie prostsze niż domy
położonej w rejonie północno zachodnim. Oczywisty
greckie i różnią się od nich podwórkiem dostęp‑
kontrast jest widoczny pomiędzy bogatymi domami
nym dzięki długiemu korytarzowi prowadzącemu
z perystylem najbogatszych i klas zhellenizowanych,
do wielu mniejszych pomieszczeń. W Kerkouane
które naśladują reguły budowlane rozprzestrzenione
domy te zebrane są w grupy budynków z asymetrycz‑
w całym świecie greckim, i najskromniejszymi
nymi wymiarami, otwartymi na oścież, i placyków,
domami klasy pracującej.
które graniczą z głównymi drogami i zaawansowa‑
Turyści wędrujący wśród ruin starożytnych miast
nymi systemami wodnymi, posiadają także ceglane
sprawiają często wrażenie korowodu ślepców, widzą
wanny. Także w Kartaginie, w domach położonych
zazwyczaj tylko kamienie, bezkształtne gruzowisko
wzdłuż zboczy wzgórza Byrsa i w rejonie Magon,
porosłe trawą czy przysypane ziemią. Inni, dzięki
zbudowanych blisko murów, wzdłuż wybrzeża, obo‑
rozbudowanej wyobraźni, wiedzy wyniesionej z ksią‑
wiązuje taka sama typologia domów z centralnym
żek, dobudowują sobie w głowach ubytki murów, całe
podwórkiem ze studnią i zbiornikiem. Obecność tego
piętra, wypełniają pustostany pamięci, zaludniają
rodzaju budynków, które trwały z małymi zmianami
domy, ulice i place, zdają się widzieć i słyszeć niewi‑
w świecie punickim aż do czasów rzymskich i cha‑
dzialne. Jakby to było wczoraj. Wystarczy tylko chcieć.
rakteryzują się szczególnym kompleksem dekoracyj‑
W każdym razie warto spróbować.
nym – jak wykazuje wiele przykładów późnego okresu
Gdy krążyłem wśród uliczek i resztek domostw
cesarstwa w miastach Sabatha i Lepcis Magna �
Soluntu, przyszło mi na myśl porównanie do ruin
– stwierdzono w Soluncie, w jego obszarach podmiej‑
innego, podniebnego, słynnego inkaskiego miasta:
skich, w małych thermae i w dzielnicy rzemieślniczej,
Machu Picchu. Budowniczym obydwu towarzyszyła
35
↑ Droga Oliwek – prawdopdobnie prowadziła do portu.
chęć ukrycia go przed najeźdźcami w niedostępnych
Gdy krążyłem wśród uliczek i resz‑
tek domostw Soluntu, przyszło
mi na myśl porównanie do ruin
innego, podniebnego, słynnego inka‑
skiego miasta: Machu Picchu.
górach (tu na niedostępnej górze) i zbliżenia się
do bogów. Obydwa wydobyto z uśpienia w niezbyt
odległej przeszłości. Solunt, dużo starszy, zniszczony
został w III w. n.e. przez Saracenów, do Machu Picchu
najeźdźcy nigdy nie trafilii. Kierując się wyborem
Monte Catalfano na założenie miasta, jego miesz‑
kańcy brali także pod uwagę bajeczny widok, jaki
wtedy (również obecnie) rozpościera się z tego wywyż‑
szenia na morze i góry. Mieszkańców nie ma już wśród
nas, ale ślady, które sprzed 2 tys. lat pozostały, wciąż
do nas intensywnie przemawiają. Mówią o czasach
helleńskich, które w tym miejscu wydają się stano‑
wić w dziejach Europy epokę najszczęśliwszą spo‑
śród wielu innych. Solunt nas w tym przekonaniu
utwierdza.
36
Wiadomości asp /58
F e l i e ton
Opowieść
o spalonym
obrazie
↗ Na postronku,1986, olej na płótnie, 125 × 160 cm
Jacek Sroka
Wiele lat później intarsja (wykonana przez Zbyszka
Juszczaka). Obraz nie był publicznie wystawiany, ale
W 1984 r. namalowałem obraz (125 × 160 cm) pod
zobaczył go w pracowni P.G., fotografik z Warszawy,
tytułem Na postronku. Już wcześniej, w roku 1983,
miłośnik mojej twórczości (posiadał już kolekcję
ten motyw pojawił się w czarno‑białej grafice z cyklu
grafik i kilka obrazów).
Ur. 1957 r. w Krakowie.
Polski malarz, grafik
i rysownik, absolwent
Wydziału Grafiki krakow‑
skiej ASP, 1981.
Laureat licznych nagród
(między innymi Grand Prix
Biennale Grafiki w Vaasa,
1987, Grand Prix Biennale
Grafiki w Seoulu, 1988,
Nagrody ZPAP im. W. Wojtkiewicza, Kraków
2001). Jego prace znaj‑
dują się w licznych kolek‑
cjach muzealnych w kraju
i za granicą. Specjalizuje
się w sztuce figuratywnej.
W swoich pracach posłu‑
guje się głównie metaforą
i groteską, które łączy z ele‑
mentami współczesnego
ekspresjonizmu.
Młot na czarownice. A w 1985 r. powstała kolorowa
akwaforta z tintą o tym samym tytule.
Zamierzał wyjechać z Polski na stałe do Hiszpanii
(ale razem z obrazami!). W 1986 r. sprzedałem mu
to płótno.
Notabene w dniu, w którym obraz był wysyłany
do Warszawy (transport przez jego znajomych, pocią‑
giem), poznałem studentkę historii sztuki w Amster‑
damie, Gerdien Verschoor, która akurat przyjechała
↗ Na postronku z cyklu:
Młot na czarownice,
akwaforta, akwatinta
13 × 14,7 cm, 1986
→ Na postronku,
do Polski, spotykała się z artystami, później organi‑
zowała ich wystawy w Holandii.
Od tego czasu jesteśmy w przyjaźni. Gerdien jest
teraz dyrektorem Codartu (organizacji skupiającej
akwaforta, akawtinta,
kuratorów sztuki niderlandzkiej i flamandzkiej), dwa
45 × 60 cm, 1985
lata temu napisała tekst do katalogu mojej wystawy
37
w Muzeum Narodowym. W ubiegłym roku zadebiu‑
towała powieścią.
Przez lata nie słyszałem ani o P.G., ani o obrazie.
Aż w 2009 roku… dowiedziałem się przypadkowo,
że P.G. – już nie fotografik, a urzędnik magistracki –
mieszka w Hamburgu (razem z obrazami).
I zaraz przyszła inna wieść, smutna. W pożarze
jego mieszkania spłonął dobytek, obrazy, ale też –
i to najtragiczniejsze – zginął jego partner życiowy.
Tę poruszającą wiadomość potwierdził sam P.G., tele‑
fonując do mnie. Prosił o pomoc w restauracji obrazu,
który jako jedyny ocalał fizycznie.
Na początku myślałem, że zrobi to konserwator,
ale koszty okazały się ogromne, trudne do zaakcep‑
towania przez człowieka, który w nieszczęściu utracił
wszystko, także materialnie. Pomyślałem, że sam spró‑
buję „naprawić” stratę. Obraz przyjechał do Krakowa.
Płótno i grunt zachowały się nadspodziewanie
dobrze, gorzej farba, stopiona, trwale pociemniała.
Naciągnąłem płótno na blejtram. Oskrobałem i uzu‑
pełniłem braki gruntu. Postanowiłem zachować
(odciąć) fragment spalony i zniszczony. A resztę
38
Wiadomości asp /58
↑ Albo albo, olej na płótnie, 125 × 180 cm, 1986
W końcu lat 90. spłonął w Warszawie – tym razem
namalować „na nowo”, nie dosłownie i nie kopiując,
doszczętnie – inny mój obraz. Nosił tytuł Albo albo
choć trudno mówić o nowej wersji, raczej mutacji (?),
(63 kochanków) – 1986. Była i taka grafika, wiele
ostatecznie doszedłem do takiego stanu. ↴
lat później namalowałem wersję, gdzie kochanków
(kochanek?) już było 73.
↘ Albo albo,
olej na płótnie,
140 × 200 cm,
1998
↓ Albo albo,
akwaforta, akwatinta,
25 × 52 cm, 1986
I taka to historia (ze wspomnień peintre‑graveura).
39
F e l i e ton
Mój Boże, wybacz,
zdradziłem Cię
z Sal!
¹
→ Sally Mann. Rodzina i Ziemia
Muzeum Etnograficzne
im. Seweryna Udzieli w Krakowie
→ 18 v – 29 VII 2012
Darek Vasina
przyciąga wzrok jak magnes. Lub jakiś defekt. Lecz
czasem dzieje się tak, że widzimy coś wiele razy i nic.
Mieliśmy na tę wystawę iść razem. Po raz drugi. Jak
Nagle bomba zegarowa z budzikiem trrrrach! Ostatnio
grzesznicy wracający na miejsce zbrodni. Lecz – jak
jest tak, że co sobie wymyślę, to się dzieje, i trochę
często bywa w takich sytuacjach – ten jakże prosty
zaczynam się bać. Dwa miesiące temu przypomnia‑
do realizacji plan zaczął się komplikować i oddalać.
łem sobie jej zdjęcia. Gorączkowo usiłowałem przypo‑
Nauczyciel, rysownik,
Jak w męczącym popołudniowym śnie. W zasięgu ręki,
mnieć sobie, jak się nazywa. Wpisywanie różnych fraz
malarz i grafik.
lecz zawsze o 5 m na dystans.
w wyszukiwarkę, wertowanie tysięcy nazwisk, zero
Ur. w 1964 r.
Studia na Wydziale Grafiki
rezultatu. Zrezygnowany, z poczuciem klęski zadzwo‑
w latach 1985–1990.
Spotkanie tam jest jak tajny rytuał.
niłem do Agaty. Nim wymówiłem słowo „halo”, już
Prowadzi pracownię malar‑
Spotkanie tam to nie byle co.
w esemesie przyszło imię i nazwisko. Oglądaliśmy jej
Powietrze naładowane elektrycznością podnosi
niej czytam, że będzie wystawa w Krakowie. W Kra‑
stwa na Wydziale Grafiki
krakowskiej ASP. Od 2007 r.
prof. ASP.
zdjęcia, trzymając powietrze w płucach. Tydzień póź‑
wbrew ich woli słabowite włosy na rękach. Najpierw
kowie. Czytam drugi raz, szósty, dziesiąty.
zawsze patrzę na twarz. Harmonia rysów twarzy
Zbuntowana Sal w Krakowie.
Nieugięta Sal w Krakowie.
Rogata Sal w Krakowie.
Genialna Sal w Krakowie.
Wielka Saly w Krakowie.
Tam ciągle albo pada deszcz, albo jest tuż po, albo
jest tuż przed. Poplątana dżungla, traumatyczny las,
który czuję we własnej klatce z żeber. Ta wystawa jest
jak trzy etapy wtajemniczenia. Dwa pierwsze przygo‑
towują nas na trzeci. Wszędzie jest wilgoć. Koszula
zamienia się w mokrą skórę węża. Mam znów 12 lat.
Wydawało mi się, że jesteśmy – jak za pierwszym
razem – w starym bunkrze obrośniętym mchem, peł‑
nym śmieci. Wciągamy dym pierwszego papierosa.
No ale przecież ja nie palę. No a papieros jest z gumy
do żucia.
Wśród tych prac naprawdę czuję się dobrze. Ona
dodaje mi otuchy. Mówi: „Plecami do siebie, żeby nie
40
Wiadomości asp /58
↑ Bez tytułu, 1996,
zaszli nas od tyłu, zaciśnij pięści, patrz im prosto
hipokrytów. Jeśli masz kosmate, brudne myśli, nie
© Sally Mann. Dzięki uprzej‑
w oczy, lecz czujnik ruchu wyceluj na boki”. Myślę,
zwalaj winy na zdjęcia!
mości Gagosian Gallery
↖ Zakrwawiony nos Emmeta,
1985, © Sally Mann. Dzięki
uprzejmości Gagosian
Gallery
← Virginia #6, 2004,
© Sally Mann. Dzięki uprzej‑
mości Gagosian Gallery
że na jej twardych plecach pełnych mięśni jest miej‑
Przyszedłem tu sam po raz drugi, bo czułem się sam.
sce dla nas oboje.
Przyszedłem tu sam po raz drugi, bo – mimo
W głowie dalekim echem brzmiała mi rozmowa
z Arturem. Jak malować obrazy, które poruszą nas
emocji wirujących na zewnątrz z siłą huraganu –
tu w środku jestem spokojny jak w oku cyklonu.
tak głęboko, jak głęboko jest w stanie poruszyć nas
Przyszedłem tu sam po raz drugi, bo patrząc
film? Jak malować obrazy, które zrobią z widza emo‑
na te odbitki, mogę się gapić we własną, poo(d)bijaną
cjonalną zmiętą kulkę do grania w zośkę? Czy da się
duszę.
zrobić wystawę, na której ludzie będą płakać? Da
Zdradziłem Cię z Sally Mann.
się zrobić wystawę, na której całe plecy są pokryte
skórą gęsi? Zazdroszczę Jessie, Virginii, Emmettowi.
Zazdroszczę im, że się nie boją. Zazdroszczę im,
że się nie wstydzą. Patrzę w ich oczy jak w szklaną
kulę. Będą dzielnymi, wrażliwymi, pięknymi ludźmi.
Życie przeora ich charaktery wzdłuż i wszerz, lecz
Wystawa zorganizowana w ramach X Miesiąca
pewność siebie, tolerancja i poczucie wolności, jakie
Fotografii w Krakowie
dostali od matki, da im siłę, żeby to wszystko prze‑
trwać. I jeszcze poczucie, że są kimś specjalnym.
Przypis
Krytycy tych zdjęć to banda idiotów, debile, stado
1 Autor stosuje taką pisownię imienia z rozmysłem
41
Dyplomy
Stacja badawcza
Fragment pracy dyplomowej
• Praca dyplomowa na Wydziale Grafiki
• Autor: Anna Juszczak
• Tytuł pracy: Zdawało mi się, czyli opowieść o świa‑
tach nieznanych
• Promotor: prof. Stanisław Wejman
• Recenzent: prof. asp Dariusz Vasina
Anna Juszczak
Trafiam tu do stacji badawczej Mc Murdo.
To w zasadzie małe miasto. Jest tu wszystko, łącz‑
Siedzę w samolocie wojskowym. Wokół pełno części
nie z restauracjami, kursami tańca, solarium i ban‑
rozmontowanych stacji polarnych. Obok mnie zwi‑
komatem. Dziwne. Dotychczas miałam wrażenie,
nięci w śpiworach ludzie. Nie wyglądają tak, jak ci
że na Antarktydzie nie ma nic oprócz gór lodowych,
dotychczas. Każdy z nich ma w sobie jakąś tajemnicę.
wielkich pustych przestrzeni śnieżnych i tysięcy
Czemu ze mną lecą? Czemu tam? Skąd uciekają? Nie
pingwinów. Tymczasem stoję przed fabryką, wokół
znam jeszcze ich historii, ale wiem, że niedługo usły‑
jeżdżą koparki, ciężarówki przewożą stalowe rury,
szę. Obok mnie śpi Sam. Pod ręką wciśnięty ma plecak,
a jakiś brodaty mężczyzna, którego dłonie wskazują
w którym kryje się wszystko, co potrzebne do natych‑
na pochodzenie z rodu Inków lub Azteków, spawa
miastowej ucieczki. Śpiwór, termos, składany kajak,
hydrauliczne konstrukcje. […]
wiosło, ubrania. Przygotowany jest zawsze. Ci
Wieczorem w namiocie poznaję kolejnych
ludzie to prawnicy, naukowcy, badacze, informatycy.
ludzi. Wszystkich tu coś łączy. Jaki mieli cel, żeby
Czemu wybierają się w tak odległą podróż? Czemu
tu przyjechać? Naukowcy myjący sterty brudnych
ja tu jestem?
garów, podróżnicy, którzy byli już wszędzie, lingwi‑
-70°C. Idąc przez lodową mgłę, na kilka sekund
ści w miejscu, w którym nie ma języków, ogrodnicy
zostawiam za sobą coś w rodzaju kryształowego
na lodowej przestrzeni. Zdecydowali się porzucić
tunelu. Jest tak cicho, że można się tej ciszy przestra‑
wszystko, co znali do tej pory. Znaleźli tu wolność.
szyć. To NIEPRAWDOPODOBNE. Wychodzę z namiotu,
Każdy po kolei opowiada swoją historię. Niektórzy
śnieg trzeszczy pod moimi stopami. Znam dosko‑
o nurkowaniu, pływaniu w jaskiniach, hodowli aliga‑
nale to uczucie, kiedy ktoś na mnie patrzy. Ale tym
torów. W mojej głowie natychmiast pojawiło się tysiąc
razem to niemożliwe. Przystaję. Słyszę tylko foki
obrazów. Moich własnych wyobrażeń siebie w tych
pod lodem. Przedziwne, tajemnicze, piękne odgłosy.
sytuacjach. Lecz czy w moich myślach jest choć odro‑
Klękam i przykładam ucho do tafli. Dźwięk odbija
bina prawdy? […]
się od lodowej warstwy. Niektórzy porównują ten
Wśród ludzi, którzy przenieśli się na koniec świata,
dźwięk do muzyki Pink Floydów. Wokół pustka. Jak
aby uwolnić się od czegoś, aby nie czuć się niczym
na księżycu. W sekundę zmienia się pogoda. Z pięk‑
skrępowanym, przypomniał mi się Noi Albinoi. Piękny
nej, słonecznej w potworną burzę śnieżną. Nic nie
film. Miejsce prawie takie jak to, w którym jestem,
widzę, natomiast zamiast głuchej ciszy słyszę, jak
i świat tak bardzo oddalony od mojego codziennego
śnieg uderza w tył mojej głowy. Próbuję znaleźć
życia – Islandia. Wielkie góry lodowe, mróz, zaspy
drogę do bazy.
śnieżne, małe miasteczko, z brakiem jakichkolwiek
42
Wiadomości asp /58
↑ Stacja badawcza,
perspektyw. Noi próbuje uciec od świata, w którym
akwatinta, sucha igła,
żyje. Tak jak ci podróżnicy, życiowi rozbitkowie,
do pracowni nr 5. Chwilę użeram się z portierem.
z którymi tutaj siedzę. Tylko że oni naprawdę uciekli,
Okazuje się, że ktoś już wziął klucz. No tak. Środa.
→ Prawie na dnie,
a on stwarza sobie małą oazę, kryjówkę pod podłogą,
I po co te przekomarzania? Wchodzę. Iga pije już
akwaforta z akwatintą,
która po zejściu automatycznie zaściela się dywa‑
siódmą herbatę, a Kacper dwunasty raz tego dnia
nikiem. To drzwi do świata marzeń, snów. Zielona
odpowiada, gdzie jest pilnik. Zabieram się do pracy.
tapeta z hawajskimi palmami i sprytne urządzenie
Przecież dyplom niebawem!
51 � 64 cm
57 � 73 cm
i sok z kaktusa. Wychodzę na III piętro. Pytam o klucz
wyświetlające kolorowe obrazki z Indianami i morzem
pozwalają mu zapomnieć o wszystkim, co go otacza.
Chce uciec od życia w letargu, życia w jednym miejscu,
Dariusz Vasina
z przyzwyczajenia, z lenistwa. Co prowokuje ludzi,
a co zniechęca i sprawia, że tkwią uwięzieni przez
całe życie w jednym miejscu? […]
Opowieść o odwadze.
Leżę w samolocie wojskowym. Mam na imię Sam.
Kolejnym moim zadaniem jest wyprawa z grupą
Wokół pełno części rozmontowanych stacji polar‑
wulkanologów. Badają jeden z niewielu aktywnych
nych. Obok mnie zwinięci w śpiworach ludzie. Pod
wulkanów – Erebus. Na początku naukowiec opo‑
lewą ręką wciśnięty mam plecak, w którym kryje się
wiada o tym, jak zachowywać się w czasie wybuchu
wszystko, co potrzebne do natychmiastowej ucieczki.
wulkanu. Mówi to z takim spokojem, jakby każdy
Śpiwór, termos, składany kajak, wiosło, ubrania.
na co dzień musiał uważać na spadające z góry odpry‑
W zgrabiałych z zimna rękach trzymam tekst, z któ‑
ski lawy. Schodząc zboczem wulkanu, mijamy wyso‑
rego wynika, że siedząca w kucki po mojej prawej
kie śnieżne słupy wokół okrągłych otworów. To fuma‑
stronie osoba to Ania Juszczak, a ja mam napisać
role. Formy powstające z pary wodnej pochodzenia
dla niej recenzję. Ze ściśniętym gardłem dowiaduję
wulkanicznego. Do niektórych z nich da się wejść.
się z tekstu, że jestem postacią wyimaginowaną,
Należy jednak uważać na te, z których wydobywają
a postać wyimaginowana może napisać tylko wyima‑
się toksyczne gazy. Oczywiście nie przegapimy takiej
ginowaną recenzję. Po czym poznać, że recenzja jest
okazji i włazimy do jednej z nich. Nagle czuję, że coś
wyimaginowana?
mocno uderza mnie w głowę. Nie mogę się otrząsnąć.
Po tym, że nie istnieje.
Przerażona otwieram oczy! To jeden z tych momen‑
Siedzę w sali nr 11 na ul. Humberta 3. Mam
tów, kiedy tak realnie odczuwamy rzeczywistość!
na imię Darek. Jest godzina 14.25. Wokół siedzą zde-
Znowu zasnęłam! Siedzę w 15, przystanek Cracovia.
zorientowani ludzie, bo przez moment wszystkim się
W ostatniej chwili wysiadam. Kupuję bułkę z serem
wydawało, że recenzji nie będzie. Parę sekund ciszy
43
Wychodzę na III piętro.
Pytam o klucz do pra‑
cowni nr 5. Chwilę uże‑
ram się z portierem.
Okazuje się, że ktoś
już wziął klucz. No tak.
Środa. I po co te przeko‑
marzania? Wchodzę.
Iga pije już siódmą...
to zabieg formalny pomagający wyrazić prostą zasadę:
pomysł rodzi pomysł.
W pracach artystki nie znajdziemy portretów
tych ludzi. Anna Juszczak skacze do wielkiej dziury
↑ Mc Murdo,
akwaforta z akwatintą,
w oceanie, leci wzdłuż skał w kuriozalnym skafan‑
65 � 70 cm
i teoretyczna są elementami jednej całości, gdzie
drze, prawie dotykając ich dłonią, drepcze wkoło
↖ Wrak,
nawzajem się dopełniają, gdzie dyskurs między nimi
stacji polarnej przy 40‑stopniowym mrozie. Poprzez
Uwielbiam dyplomy, w których praca praktyczna
składa się na mocny, jednoznaczny komunikat.
swoje grafiki pozwala nam oglądać to, co widzi jej
Praca pani Anny Juszczak składa się z 13 grafik
wymyślona bohaterka, alter ego, wysyłana w prze‑
większych oraz 21 mniejszych będących częścią unika‑
różne, oniryczne misje. Biegłość warsztatowa widać
akwaforta z akwatintą,
37 � 134 cm
↗ Cisza przed burzą,
akwatinta,
51 � 64 cm
towej książki. Już na pierwszy rzut oka widać biegłość
idzie tutaj w parze z giętkością wyobraźni. Więc wizje
warsztatową autorki. Pani Juszczak płynnie niczym
wymyślonej bohaterki to bardziej próba opisu emocji,
→ Fabryka na biegunie
foka pod lodem porusza się po szerokich wodach
wrażeń, dla których ukazania autorka posługuje się
południowym,
technik wklęsłodrukowych. Jest zwinna, celna i zde‑
elementami pejzażu sprowadzonymi do form syn‑
cydowana. Patrząc na smakowite linie akwafortowe,
tetycznych, abstrakcyjnych, lecz nie na tyle odreal‑
pysznie trawione tinty, mam wrażenie, jakby zajmo‑
nionych, by nie zostały rozpoznane. To jakby pejzaż
wała się tym od zawsze. Lecz nie tylko o sprawność
wewnętrzny i zewnętrzny zarazem, widok obejrzany
warsztatową tu chodzi.
i jego odbicie w głowie w jednym. Stacja badawcza,
Z przyjemnością przeczytałem świetną pracę
teoretyczną. Z uwagą obejrzałem materiał filmowy
chmura, Mc Murdo, tunel, burza, sen.
Praca pani Juszczak opowiada także o przekra‑
będący inspiracją dla autorki. Człowiek‑wiewiórka,
czaniu granic. Opowiada o tym, jak łatwo popaść
ekstremalny nurek głębinowy, Islandczyk chcący
w rutynę, okopać się w umocnieniach z lenistwa,
uciec z miejsca, o którym marzy reszta świata,
utknąć w jednym miejscu bez możliwości, a przede
naukowcy, rozbitkowie życiowi, którzy w poszuki‑
wszystkim chęci jakiegokolwiek działania. To prze‑
waniu swej własnej „ziemi obiecanej” wylądowali
rażająco wieloznaczna metafora. Stacje badawcze
na stacji polarnej na Biegunie Południowym.
w rozsypce, wraki rozczłonkowane na porozrzucane
44
Wiadomości asp /58
akwaforta z akwatintą,
50 � 64 cm
osobno elementy są jak zmęczone dusze, zagubione
na lodowatym, ciemnym końcu świata. Wybaczcie
Państwo tę odrobinę egzaltacji, lecz nie mogłem się
powstrzymać. To także opowieść o tym, że jesteśmy
ciągle w drodze, gdziekolwiek się znajdziemy, zawsze
będziemy mieli swój świat ze sobą, swój bagaż, lecz
także swoje problemy. Jak chmura na jednej z grafik
sczepiona akwafortową liną z niby‑kadłubem łodzi
podwodnej. Świat jest taki, jakim go postrzegamy, lecz
przede wszystkim mamy go w sobie. To my go kształ‑
tujemy poprzez swoją naturę, poprzez swoje emocje.
Bohaterowie ze stacji polarnej przybyli tam z różnych
regionów świata. To miał być ich azyl. Lecz z czasem
to wyidealizowane miejsce staje się kolejnym Ver‑
dun, gdzie miesiącami grzęźnie się w błocie lenistwa,
apatii, bezwładu, depresji, rozczarowania. Być może
nie chodzi o zmianę miejsca, ucieczka niewiele daje.
Trzeba posprzątać w głowie, póki na to czas. Praca Ani
Juszczak to opowieść o odwadze.
45
Dyplomy
Świadomość rozdarć
Fragment pracy dyplomowej
• Praca dyplomowa na Wydziale Rzeźby
• Autor: Monika Rościszewska
• Tytuł pracy: Rzeczywistość – Wrażliwość – Deformacje
• Promotor: prof. Bogusz Salwiński
• Recenzent: dr hab. Jan Tutaj
Monika Rościszewska
Inspiracją, punktem wyjścia, centralnym motywem
mojej pracy jest świadomość rozdarć, jakim podlega
nasze życie. Człowiek zmaga się w wewnętrznej walce.
Zadaję sobie pytanie, jak można pozostać wrażliwym
w świecie zaawansowanej cywilizacji, tak mocno
związanej z postawą konsumpcyjną, nacechowanej
skrajną powierzchownością. Artysta, jako osoba wraż‑
liwa, a nawet nadwrażliwa, chcąc tworzyć i przetrwać
we współczesnym świecie, musi odznaczać się „grubą
skórą”, czyli powinien posiadać dwie cechy osobowo‑
ści daleko od siebie odbiegające. Staram się wyjaśnić,
jakie warunki, predyspozycje kierują człowiekiem,
dzięki czemu może stać się artystą… i zaczyna two‑
rzyć, co ma na to wpływ, jaka determinacja nim kie‑
ruje i co skłania go do „walki”.
W pracy artysty nie ma stanów i rozwiązań
zamkniętych i ostatecznych, zarówno w samym
twórcy, jak i w rzeczywistości, ku której on się kieruje
poprzez swe dzieło.
W mojej pracy stosuję dwa rodzaje materiałów,
szkło i metal, dwie tak różne materie; porównuję
je do dwóch cech osobowości. Gdy patrzymy przez
szkło, zniekształca się, a raczej przekształca się obraz
postaci. Deformacje w mojej pracy są odpowiedni‑
kiem procesów, którym podlega człowiek, przekształ‑
ceń, przeobrażeń. Toczącej się w nim walki. Pęknięcia,
46
Wiadomości asp /58
Monika Rościszewska
deformacje łamią człowieka, jednocześnie go budując.
Zestaw prac dyplomo‑
Doświadczenia nas zmieniają, odciskają swoje piętno
wych, szkło, metal.
w nas samych, a także w rzeczywistości przez nas
odbieranej.
Chcę przedstawić trudny do zrozumienia para‑
doks w samej istocie artysty, poprzez opozycję materii
chcę ujawnić antynomiczność ludzkiej egzystencji.
Artysta, walcząc z racjonalnością świata, decyduje się
na alogiczność własnej świadomości, przez co odbie‑
rany jest jako odmienny. Podczas poszukiwań zmaga
się z tymi odmiennymi światami, próbując je razem
połączyć.
Twórczość i urojenia wywodzą się ze strefy cie‑
nia, artysta i twórca urojeń są sobie bliscy w jaskra‑
wości przeżyć, w potrzebie wykreowania całkowi‑
cie nowej rzeczywistości. Jest to świat odmienny
od każdego innego, ich własny, możemy go zobaczyć
poprzez dzieło, dotrzeć do obiektów, miejsc dla nas
nieznanych.
47
Dyplomy
• Praca dyplomowa na Wydziale Architektury Wnętrz
• Autor: Marika Wata
• Tytuł pracy: Villa Imaginarium – przestrzeń dla
trzech poziomów duszy
• Promotor: prof. Andrzej Głowacki
• Recenzent: prof. asp dr hab. Beata Gibała‑Kapecka
Trzy poziomy duszy
Fragment pracy
dyplomowej
1
Marika Wata
ale oferuje bogaty zestaw praktycznych metod rozwi‑
jających duchowość, umożliwiających rozwój psy‑
„Albowiem odkryłem wielką prawdę. A mianowicie,
chiczny i doświadczanie stanów transcendentalnych.
że ludzie zamieszkują i że sens rzeczy zmienia się dla
Oparta na założeniach psychologicznych, pro‑
nich w zależności od tego, jaki sens ma dom” – cytat
jektowana przeze mnie Villa Imaginarium przestaje
ten pochodzi z Twierdzy Antoine’a Saint‑Exupéry’ego.
być zwykłym domem w potocznym rozumieniu tego
Jednym z głównych lejtmotywów książki jest zagad‑
słowa, a staje się polem eksperymentów przestrzen‑
nienie przestrzeni domostwa i funkcji ochronnej
nych. Głównym przeznaczeniem projektowanego
domu – stąd tytułowa twierdza (la citadelle).
Twierdza, o której mowa u Saint‑Exupéry’ego, nie
przeze mnie domostwa jest pobudzanie wyobraźni
twórczej, dzięki czemu Villa Imaginarium otwiera
służy jednak do ochrony przed zagrożeniami płyną‑
przed swym mieszkańcem wrota prowadzące w głąb
cymi z zewnątrz. Autor pisze o domu‑twierdzy, chro‑
jego własnej duszy.
niącym człowieka przed samym człowiekiem, przed
jego wewnętrznym nieładem i mrocznymi skłon‑
Mój dom – moja wyobraźnia
nościami. Układ domostwa w tym ujęciu stanowi
Przestrzeń prywatna to przestrzeń naszego wolnego
oparcie dla ładu duchowego człowieka, ma wpływ
wyboru, możemy ją w 100% dostosować do naszych
na kształtowanie osobowości. Porządek domu‑
potrzeb i stylu życia, tak by służyła nam jak najle‑
twierdzy – tego najbliższego, ukochanego otoczenia,
piej swą funkcjonalnością i pięknem. Przestrzeń
którego doświadczamy w sposób fizyczno‑duchowy
prywatna to przestrzeń naszej codzienności, w jej
– kształtuje w nas poczucie sensu życia.
Rozważania nad materialnym sensem rzeczywi‑
granicach stajemy się władcami czasu. Tylko od nas
zależy, czy wyznaczymy w niej miejsca codziennych
stości naprowadziły mnie na trop przestrzeni tworzo‑
rytuałów i jakie to będą rytuały. To, co wyróżnione
nej z myślą o duchowości. Głównym źródłem inspira‑
w przestrzeni, stanie się również najważniejszym
cji dla projektowanej przeze mnie Villi Imaginarium
elementem naszego codziennego życia.
stał się model osobowości człowieka, stosowany
w psychosyntezie (jednym z systemów psychologicz‑
Beata Gibała‑Kapecka
nych wyrosłych na gruncie psychoanalizy). Psycho‑
synteza uzupełnia psychoanalizę o założenia doty‑
Zaprojektowana przez panią Marikę Watę struktura
czące wyższych, zdrowych aspektów ludzkiej natury.
domu to figura‑marzenie – stanowi całość od góry
W odróżnieniu od psychoanalizy, psychosynteza nie
do dołu, do ostatniego szczegółu. Konsekwentnie
skupia się na lokalizowaniu czynników chorobowych,
te same idee pojawiają się przy każdej kształtowanej
48
Wiadomości asp /58
Przestrzeń prywatna to przestrzeń
naszej codzienności, w jej granicach
stajemy się władcami czasu. Tylko
od nas zależy, czy wyznaczymy w niej
miejsca codziennych rytuałów i jakie
to będą rytuały. To, co wyróżnione
w przestrzeni, stanie się również naj‑
ważniejszym elementem naszego
codziennego życia.
1. Centrum. Usytowany
przestrzeni do mieszkania. Ich rozwiązania formalne
centralnie komin łączy
i funkcjonalne sfinalizowane zostały w wyniku roz‑
bywania w samym jej środku, a płynące z otoczenia
mowy „somy z somą”, tej bardziej myślącej z tą bar‑
ścian sygnały skłaniają do tego, by starannie przyj‑
3. Strefa pracy i wypo‑
dziej czującą, są konstruktem także filozoficznym,
rzeć się problemowi uporządkowania wnoszonych
czynku. Symboliczna brama
w którym chodzi o samouzdrowienie poprzez zestro‑
obiektów i tych nieodłącznych przedmiotów w postaci
jenie umysłu i ciała.
– cytuję – „zrzutów według kolorów”, bo zużyte…
fizycznie trzy poziomy Vili.
2. Strefa snu.
z onyksu zamocowana
na kratownicy.
równocześnie nastroje i odczucia, zachęcając do prze‑
Realizm zaprojektowanej architektonicznej prze‑
strzeni wewnętrznej to drobiazgowa i detaliczna
zgodność tradycji, funkcji, znaczeniowych odniesień
symbolicznych, materiałów, ich faktur i kolorystyki
oraz materii światła. Założona przez autorkę obec‑
ność etycznej prawdy o przestrzeni stanowi o praw‑
dzie zbudowanej struktury, tym samym określa jej
duchowy wymiar. Kategorie estetyczne są tożsame
z kategoriami etycznymi.
Ten dom może być podporą dla jej i tego drugiego
stanu ducha, stwarza możliwość utrzymania przy
życiu tych ważnych i tych nietrwałych aspektów
2
osobowości mieszkańca. Równocześnie ma stanowić
strefę otwartą dla eksperymentów, by szukać nowych
scenariuszy przebywania i przemieszkiwania. Służą
temu zaprojektowane figury wyobraźni typu „akwa‑
rium ogród wewnętrzny”, „kryjówka biblioteka”,
„imaginarium”, odnoszące się do metafor, znaczeń
i znaków.
Nowa organizacja wnętrza mieszkalnego – któ‑
rego dominującą cechą jest synteza formy – sprzyja
dramaturgii życiowej podsycanej przez równoprawnie
obecne integralne byty domu typu „drzewo” – miesz‑
kaniec „sali pustej”, bo zewnętrznej. Nakłada to różne
formy aktywności w „sali medialnej”, stymulując
3
49
W y s ta w y
Obrazy
niewiedzy
O wystawie Andrzeja Bednarczyka
→ Galeria Extravagance
→ 9 XII 2011 – 28 IV 2012
→ Kurator wystawy: Adriana Zimnowoda
→ Autor wystaw: prof. Andrzej Bednarczyk
→ 11 v 2012 – 17 vi 2012
→ Grafika wydawnicza: Ryszard Gęsikowski
→ Fotografie Piotr Halter
Michał Zawada
otoczony szeregami prac wykonywanych w pełnej
różnorodności mediów, sam układ „topograficzny”
I. Thema
Ur. w 1985 r. w Krakowie.
Studiował historię sztuki
na UJ oraz malarstwo
w ASP w Krakowie. Dyplom
sal Zamku Sieleckiego zaczyna powoli wprowadzać
Świadomość melancholijna, wedle filozofów grec‑
go w tę złożoną strukturę, nie narzucając jednej, osta‑
kich zinterpretowanych w Odrodzeniu, charakte‑
tecznej drogi, lecz umożliwiając stopniowe budowa‑
ryzuje ludzi wyjątkowo zdolnych do matematyki
nie własnej ścieżki i własnej strategii odbioru. Krok
i sztuk geometrycznych. Uprawianie tych dziedzin,
po kroku, przechodząc od sali do sali, odbiorca, roz‑
zmuszające umysł do przebywania w skończonym
wijając za sobą niewidzialny kłębek Ariadny, toruje
świecie wielkości, ilości i miary, sprawia, że sfera
sobie drogę pośród złożonych sieci narracji. Choć być
w pracowni prof. Andrzeja
metafizyczna, która jest nieobliczalna i istnieje
może najpełniejszy ogląd zyskać można, gdy po wyj‑
Bednarczyka otrzymał
poza dokładnie wymierzonym światem, nie udostę-
ściu z przestrzeni ekspozycyjnej powoli składa się
pnia siebie umysłowi matematycznemu – co napełnia
ze sobą poszczególne głosy tego kontrapunktu i gdy
w 2010 r. Od 2011 pracuje
jako asystent w pracowni
prof. Andrzeja Bednarczyka.
go niepowstrzymanym smutkiem, tęsknotą, poczu‑
linearnym układom zaczynają towarzyszyć także spa‑
Zajmuje się malarstwem,
ciem własnego ograniczenia.
jające je klamry harmoniczne. Podobnie i niniejszy
fotografią i wideo. Autor
tekst należałoby czytać „symultanicznie”…
wystaw indywidualnych
II.
oraz uczestnik pokazów
Sala pierwsza – już na wstępie ukazująca
zbiorowych w kraju i za gra‑
Pragnę pochylić się nad najnowszymi pracami
pierwsze rozgałęzienie. Otoczony Kosmogonami wg
nicą. Laureat stypendium
Andrzeja Bednarczyka – zbliżyć się do zaprezento‑
Foucaulta, serią grafik naklejanych na nieregularne,
wanej w sosnowieckim Zamku wystawy jako całości
przestrzenne drewniane podobrazia, stoi on – On –
ewokującej polifonię interpretacji. Wyciągnąć z tej
odlew mężczyzny wygiętego w dramatycznym krzyku
tkaniny kilka wątków i spróbować spleść z nich nowy
lub może w histerycznym łuku, napinającym jego
fragment, być może strzęp wyrażony w języku. Niech
sylwetkę do granic możliwości. Zamiast w skórę, ciało
obiektem badania staną się tylko prace i ich współ‑
ma obleczone w plątaninę wydruków, tajemniczych
czesne życie.
schematów, planów, magicznych kwadratów tworzą‑
Janiny Kraupe‑Świderskiej
(2008).
cych razem nieprzeniknioną sieć, niczym zewnętrzny
50
III. Canon
układ nerwowy, który swym labiryntem ignoruje
Choć wkraczając na tę pokaźną monograficzną
ciało i buduje własną, niezależną od jego kształtu
wystawę, widz czuje się z początku bezradny,
strukturę. Nieraz trzeba będzie jeszcze powrócić
Wiadomości asp /58
↖ On,
masa akrylowa, druk
cyfrowy na papierze,
168 � 78 � 78 cm,
2011
→ Omia vidit,
masa akrylowa, druk
cyfrowy na papierze,
155� 78 �87 cm
2012
51
↗ Wędrowiec,
tusz na papierze,
szkoło drewno,
120 � 88 � 68 cm
2009
↗ Kosmogon wg. Sierpińskiego,
w to miejsce i konfrontować się z jego nachalną wręcz
ściany. Jej ciało nie może być jednak obiektem bez‑
akwarela na papierze,
obecnością, z jego gwałtownym ruchem, z jego wypeł‑
troskiego spojrzenia. Jej skórę pokrywają setki oczu,
nionymi ultramarynowym pigmentem ustami.
Wszystkowiedząca odpowiada na nasz voyeruyzm
152 � 152 cm,
2005
Jeśli widz wybierze drogę w lewo, natrafi na ślepy
wzrokiem niezliczonych źrenic, wikłając nasze spoj‑
zaułek. Tam stoi tajemnicze pendant dla męskiej
rzenie w obezwładniającą grę odbić. Ślepy zaułek
figury ze środkowej sali. Omnia vidit, żeński akt,
sosnowieckiej wystawy zamienia się w niepokojący
wciśnięty w narożnik niewielkiej przestrzeni, zdaje
Panoptikon.
się próbować przebić barierę ściany, przeniknąć to,
co materialne. Dłoń zbliża się do nieprzekraczal‑
52
IV.
nej bariery, jednak nie dotyka jej. Roztarta na ręce
Jeśli widz wybierze drogę w prawo, znajdzie się
ultramaryna żarzy się zimnym blaskiem, którego
w głównej – największej – sali ekspozycyjnej.
refleksy odnaleźć można na szorstkiej powierzchni
Tu prace z różnych okresów angażują przestrzeń,
Wiadomości asp /58
↑ Kosmogon wg. Foucault v,
druk cyfrowy,
papier na drewnie,
47 � 64 cm,
2011
wikłając nas w kolejne plątaniny relacji. Kosmogon
To już nie zamknięte raz na zawsze całości. To frag‑
[wg] Sierpińskiego, Wszystkie Słońca Świata, Wielka
menty lub struktury, które tylko przez drobne ich
Księga Prawideł… Świat nieskończoności sprowa‑
ułamki ujawniają się naszej percepcji. To teksty,
dzony do banalnej często materii. Spotkanie tego,
choć nie zawsze ułożone z liter. Widz w dosłowny
co ponad wszelką miarę z formami jakże miarowymi,
sposób bierze udział w wytwarzaniu dzieła, skleja
zgeometryzowanymi wizualizacjami. Często podda‑
je z odłamków, poszukuje ścieżek w pozornie cha‑
nymi abstrakcyjnej regule perspektywy, która pró‑
otycznych układach.
↖ Wszystkie słońca świata,
olej, pastel na drewnie
167 � 187 cm,
2011
buje okiełznać to, co niewyrażalne.
„Perspektywa jest instrumentem racjonalizacji
rzeczywistości i stwarza iluzję – bądź wciela nadzieję
VI. Canon per augumentationem et diminutionem
W tym miejscu zaczyna się także lektorium. Osobliwa
– że człowiek może dzięki matematyce stać się panem
czytelnia – przestrzeń ekspozycyjna przestaje tu być
i władcą natury”.
klasycznym układem prac na ścianie, wzdłuż których
Mamy przed sobą Całości. Zamknięte, zaklęte
w swoich ustalonych formach. Czy na pewno?
To być może sala wielkich pytań i wielkich nadziei.
można niezobowiązująco przemknąć niczym wzdłuż
witryn sklepowych w jednej z galerii handlowych –
składa się z krzeseł ustawionych przed konkretnymi
dziełami, oświetlonymi ruchomymi lampkami, które
V.
„czytelnik” może dowolnie regulować – zupełnie jak
Z niej droga prowadzi już jednoznacznie ku wąskim
w bibliotece, w której półmroku przychodzi nam stu‑
przesmykom zamykającym ekspozycję. Pierwsza
diować zawiłe teksty.
sala, w której dominują dwie prace: Obłok niewiedzy,
Najnowsze prace Bednarczyka nie są po prostu
4 m, długości kompozycja na płótnie, oraz instalacja
wizualnymi powierzchniami kompozycyjnymi, które
Wędrowiec – grafika osadzona na potężnym postu‑
rozpatrywać można jedynie przez pryzmat formy.
mencie. Po jej mikroskopijnym labiryncie poruszamy
To, jak pisze w katalogu wystawy Paweł Dybel, „tek‑
się dzięki kuli powiększającej poszczególne detale,
stografiki, […] jakieś strzępki słów i zdań różnej
prowadzącej nas przez meandry kompozycji, która
wielkości sklecone przy tym w przedziwny sposób”.
zdaje się rosnąć z każdym przebytym centymetrem.
Kwadratowe, przestrzenne drewniane kompozycje
Od tego momentu realizacje Bednarczyka coraz
zapełnione, chciałoby się powiedzieć, chaotyczną
silniej uzależnione są od procesu, od czasu, w którym
plątaniną ułamków tekstów, pojedynczych drukowa‑
– często mozolnie – kreowane są w umyśle odbiorcy.
nych wyrazów lub ich fragmentów, które pokrywają
53
↑ Calculatorium mundi VI,
obiekty zarówno na licach, jak i obrzeżach, parer‑
druk cyfrowy pastel
gonach, gdzie najczęściej sąsiadują z tajemniczymi
na papierze, 2011
wykresami, schematami, kolejnymi tekstami zapi‑
sanymi ołówkiem. Tam też litery zniekształcają się,
→ Calculatorium mundi II,
druk cyfrowy pastel
nachodzą na siebie w złożonym palimpseście. Skala
na papierze, 2011
tej typografii jest ciągle niuansowana: od ogromnych,
czarnych bloków liter po drobne, srebrzyste wersety.
Realizacje te stoją na granicy dzieł czysto wizu‑
alnych i literackich – ich analizą z równym powo‑
dzeniem zająć mógłby się historyk sztuki, jak i kry‑
tyk literacki. Umieszczenie w kontekście „czytelni”
nakazuje widzowi zatrzymać się, a więc nie tylko
chłonąć ich „fenomenologiczny” aspekt, lecz wnik‑
nąć w ich strukturę, łowić konkretne sensy, budować
z tych typograficznych ułamków większe całości. Idea
całej konstrukcji wystawy znajduje tu w mniejszej
skali swoje doskonałe ucieleśnienie. Przypadek, cza‑
sem umiejętnie kontrolowany przez autora, naka‑
zuje rozpocząć „lekturę” w konkretnym miejscu,
by ruszyć w innym kierunku, dodawać do siebie
słowa i litery, tworząc frapujące „poematy”. Tylko
w umyśle widza dzieła te zaczynają funkcjonować
w swej pełni. W chwili rozproszenia jego uwagi one
54
Wiadomości asp /58
także rozpraszają się, by już nigdy nie powrócić w tym
samym kształcie.
Jednak pytanie o strukturę nie musi w swym efek‑
cie wskazywać na nadrzędne reguły światem rzą‑
Jeszcze wyraźniej w ostatnim, Czternastym
dzące. Sosnowiecka wystawa zdaje się pokazywać,
utworze – w którym polifoniczny tekst rozpisany jest
że rejestr pewności i ogólnych prawideł w twórczości
na transparentnych powierzchniach szkła. Awers
Andrzeja Bednarczyka okazuje się wyjątkowo nie‑
przenika się ze swym, pisanym rakiem, rewersem.
stabilny i podatny na wahania. Świat zamkniętych
Prawdziwe połączenie sprzeczności, tragiczny dyso‑
całości zostaje rozerwany – konstrukcje myślowe
nans, bolesny jak obsesyjnie powtarzana sekunda czy
tracą na radykalności, zaczynają się relatywizować,
septyma nieodnajdująca ukojenia w tonice.
zyskując jednakże potężny ładunek krytycznej mocy.
VII. Canon rectus (et inversus)
nych na nieskończoność „odczytań” i interpretacji �
Od tego momentu rozpoczyna się rzeczywisty odbiór
– nakazuje więc odmienne spojrzenie na wcześniejsze
ekspozycji jako całości. Powracamy z końca zawiłego
działania, lecz także pomaga w odszukaniu kulmina‑
lektorium, by wkroczyć na nowo do poszczególnych
cyjnego punktu.
↑ 0‑1‑2, olej,
rysunek na papierze
drewnio, szkło,
stal, woda, grafit, 2008
Wyruszenie od końca – od „tekstografik” skaza‑
sal i na nowo „odczytywać” poszczególne realizacje.
Powrócić będziemy musieli jednak do początku
Mogąc już ogarnąć ogólny zarys wystawy, wyciągamy
– tym razem do początku tego tekstu – do otwiera‑
z niej teraz te najcenniejsze dla nas wątki.
jącego cytatu. Jak zobaczyliśmy, utopia zastąpiona
Jak zauważa Katarzyna Jankowiak‑Gumna
zostaje we wskazanej przeze mnie narracji przez
„od wielu lat twórcze poczynania Andrzeja Bednar‑
heterotopię, domenę melancholii. Być może wystawę
czyka niezmiennie ogniskują się wokół jednego,
w Zamku Sieleckim uznać można za zapis ciągle nie‑
choć wielowątkowego problemu. Jest nim pytanie
domkniętego dzieła trawionego niepewnością tego
o strukturę wszechświata, o siłę sprawczą, o zasadę,
trudnego, ale i najbardziej intrygującego z humorów?
nadrzędną regułę, prawidło rządzące światem”.
To być może śmiała hipoteza, lecz, jak sądzę, warta
55
↑ Pierwszy,
W tym świetle ukazuje się zatem dramat rozgry‑
drewno, druk cyfrowy
wający się w owej wspomnianej powyżej głównej
na papierze, pastel,
sali – sali pytań i nadziei… Konfrontacja tego, co nie‑
25 � 25 �7 cm,
2011
osiągalne z tym, co przyziemne, z tym co materialne
↗ Fragment ekspozycji �
Poszczególne prace wzbijają się na wyżyny spekulacji,
� czytelnia, 2012,
by zatrzymać się na ograniczeniu własnej formy (ową
i mierzalne, wydaje się pełnym napięć konfliktem.
walkę widać przecież również w ciągle różnicujących
się mediach – jakby kolejne odsłony tego samego
→ Dwunasty,
lico, druk cyfrowy, papier,
ciągle stawianego pytania wymagały całego labo‑
pastel, emulsja na drew‑
ratorium technologicznego). Formy, która odsłania
nie, 2012
swoją kruchość, ostentacyjnie przyjmując materię
gliny w pracy Kairos czy grafitu i spalonego drewna
w 0‑1‑2. Ten nieoczekiwany wanitatywny aspekt
przeniesie się w późniejszych realizacjach do samej
→ Dziewiąty,
struktury semantycznej, rozbijając ich koherencję.
lico, druk cyfrowy, papier,
Estetyka melancholijna zajmie swą bolesną pozy‑
pastel, emulsja, 2011
cję w grach międzyobrazowych i intertekstualnych,
które staną się naczelnym obliczem nowych dzieł
Bednarczyka. Ową grę zapętleń, obsesyjnego powta‑
rzania motywu najlepiej egzemplifikuje przewijające
się przez większość realizacji umieszczanie „cytatów”,
lub lepiej „autocytatów”, ze szkicownika artysty. Owe
drobne notatki przyklejają się do kolejnych podobrazi,
zapełniają nieraz całą powierzchnię płócien i desek,
ich mikroskopijne światy uznać można za świadectwo
niezwykle intymnego sposobu ekspresji. Podobnie,
znane nam z Omnia vidit oczy pojawią się w kolejnych
realizacjach, niepokojąco wyłaniając się z dedykowa‑
nych Foucaultowi grafik.
sprawdzenia (moje przeczucia potwierdziły się jednak
56
Jedna z prac integruje oba te motywy w jednym
wczasie panelu dyskusyjnego, podczas którego autor
monumentalnym palimpseście, stając się tym samym
rozmawiał z zaproszonymi gośćmi: Pawłem Dyblem,
– w mojej opinii – klamrą spajającą wszystkie wątki
Ignacym S. Fiutem i Jackiem Waltosiem).
ujawniające się w trakcie „odczytywania” ekspozycji.
Wiadomości asp /58
Wkraczając w świat najnow‑
szych prac Bednarczyka błądzimy
w labiryncie języka „podminowa‑
nego”, „skomplikowanego”, gdzie
nie ma już owej jednolitej prze‑
strzeni, jest przestrzeń niespójna
i rozproszona.
Obłok niewiedzy w całości zapełniony zostaje
Baudelaire’owski flaneur przemierzamy tę krainę,
↖ Obłok niewiedzy,
tysiącami mikrocytatów budujących formę, która
próbując rozpaczliwie poszukiwać całości w rozpro‑
(fragment),
z początku przypominać może Pollockowskie all‑over,
szonych fragmentach.
jednak w oczywisty sposób przecząc mu bogactwem
200 �400 cm, 2011
ewokowanych kontekstów. To punkt, w którym Wie‑
VIII.
dza, jako koherentny zbiór wiarygodnych informacji,
„Niemożliwe jest nie sąsiedztwo rzeczy, ale samo
spotyka się z niewiedzą – tym, co Georges Didi‑Huber‑
to miejsce, gdzie mogłyby one sąsiadować ze sobą. […]
man określał jako obszar niemożliwy do pominięcia
Utopie niosą pocieszenie; choć realnie nie mają miej‑
w kontakcie ze sztuką, obszar pytań, niestabilności,
sca, rozkwitają w cudownej i jednolitej przestrzeni
wycofania się od jednoznacznych odpowiedzi. Obłok
[…] Heterotopie niepokoją, bez wątpienia dlatego,
jest świadectwem rozdarcia stabilnej powłoki dzieła
że sekretnie podminowują język, że przeszkadzają
i jego całościowości. Rozbija się niczym zwierciadło
nazywać to i tamto, że rozbijają nazwy pospolite albo
na mnóstwo odłamków, w których poruszamy się
je komplikują, że od razu rujnują »syntaksę«”, i to nie
niepewnie i bez żadnego wskazującego kierunek
tylko tę, która tworzy frazy – bo również syntaksę
kompasu. Nie ma tu kulminacji, nie ma węzłowych
mniej jawną, która pozwala »utrzymywać« (równo‑
punktów, jednak fakt ten nie buduje homogenicz‑
cześnie i wzajemnie) słowa i rzeczy”.
ności formy – wręcz przeciwnie. To pole walki bez
możliwości zawieszenia broni.
druk cyfrowy, olej,
papier na płótnie,
Wkraczając w świat najnowszych prac Bednar‑
czyka błądzimy w labiryncie języka „podminowa‑
Racjonalnym momentom towarzyszy bowiem cią‑
nego”, „skomplikowanego”, gdzie nie ma już owej
gle ich upiorny rewers – nie‑wiedza, ignorancja, nie‑
jednolitej przestrzeni, jest przestrzeń niespójna
możność syntezy. Podobnie, jak w „tekstografikach”,
i rozproszona.
nie ma tu jednego nadrzędnego wątku. Wszystko
zdaje się płynne, podane w wątpliwość. Chmura
IX.
niewiedzy to osobliwy hołd złożony niestabilności
Spójność widzenia perspektywicznego została roz‑
i rozkładowi. Melancholia rozbraja spójną syntaksę,
bita. Dominuje teraz porządek zatrzymania i nagłej
wprowadzając swoją urwaną, pociętą składnię.
euforii. Odszukanie sensu po mozolnym rozgrzeby‑
W świecie pozbawionym jednoznacznych hie‑
waniu formy natychmiast spotyka się z jego rozsypa‑
rarchii pozostaje nam obsesyjne wyliczanie, rozmie-
niem, rozkładem na wiele głosów. Prace Bednarczyka
szczanie elementów na jednym poziomie lub nie‑
czerpią swą paradoksalną siłę ze studni melancholii,
kończąca się stratygrafia palimpsestu. Niczym
z tego czarnego, zatrutego dla niektórych źródła. Nad
u Borgesa, a więc i Foucaulta w Słowach i rzeczach,
chaosem porządków pojawia się jednak błysk nagłej
znajdujemy się w rzeczywistości ciągłej enumeracji,
akceptacji tego, co przyziemne, tego, co wymyka się
w gabinecie pełnym luster, które w nieskończoność
nadrzędnym narracjom, tego, co jest ostateczną przy‑
odbijają składowe naszej egzystencji. Podobnie jak
czyną i ostatecznym celem. To labirynt niemożliwy
57
do przebycia, jednak przebywanie w nim nie musi
oznaczać niekończącej się męki.
To świadectwo niezwykłej konfrontacji z nadrzęd‑
nymi pytaniami (mimo świadomości niemożliwo‑
ści odnalezienia odpowiedzi) – to dzieło zespolone
z refleksją teoretyczną, w której żadna z dyscyplin nie
wysuwa się ostatecznie na plan pierwszy – pozostają
w ciągłym uzależnieniu od siebie, dając sobie siłę
do dalszego rozwoju.
Kto wkracza w ten świat i poświęci mu swoją
uwagę, już nigdy z tą samą pewnością nie będzie mógł
dążyć do upatrzonego wcześniej celu. Dzieło Bednar‑
czyka obnaża ten „antyniebiański” porządek, hete‑
rotopię codzienności, nie pozwalając nam na zatrzy‑
manie się w poszukiwaniach – tych wzniosłych i tych
przyziemnych, „modulując na przemian Orfeusza
lirą /Westchnienie ciche świętej i krzyk dziwożony”.
X. Coda
Wystawa w Sosnowcu nie należy do łatwych. Nie
należy także do ekspozycji przyjemnych – widz
zmuszony jest bowiem do konfrontacji ze złożonością
problemów, zmuszony jest także do wychwytywa‑
nia własnych wątków, nie zawsze jednoznacznych
↑ Kairos, olej,
technika mieszana
na drewnie,
160 � 400 cm, 2003
→ Czternasty, sitodruk
na szkle, stal, drewnio,
180 � 60 � 40 cm, 2012,
58
i od początku zauważalnych. Jest jednak dla odbiorcy
zwierciadłem, dzięki któremu przewartościować może
nie tylko swoją dotychczasową relację z obrazem, lecz
także po raz kolejny przemyśleć relację ze światem,
zagłębić się w obłoku niewiedzy i zdestabilizowanej
racjonalności.
Wiadomości asp /58
W y s ta w y
Języki naturalne,
języki sztuczne
Dwie wystawy Joanny Kaiser
→ Galeria Łącznik
→ 23 III – 4 V 2012
→ Galeria 4 Ściany
→ 26 III – 15 IV 2012
Mirosław Sikorski
Stosowana przez nią technika rysunkowa to wła‑
Ostatnie dwie wystawy Joanny Kaiser odbyły się
te ascetyczne w istocie materiały, ponieważ patrząc
ściwie czyste lavis z użyciem pędzla. Wymieniam
w Krakowie w tym samym czasie w Galerii Łącznik
na te rysunki i śledząc ich skomplikowane materie,
oraz w Galerii 4 Ściany. Liczba mnoga – wystawy –
trudno mi często uwierzyć, że powstały za pomocą tak
odnosi się jednak w tym przypadku raczej do zmiany
skromnych środków. Zakres tonalny, skala szarości
Ur. w 1965 r. Studiował
położenia galerii w topografii miasta aniżeli do zawar‑
i czerni – plam położonych bardzo lekko i delikatnie
na Wydziale Malarstwa asp
tości prac na wystawach; ta była bowiem bardzo
oraz plam gęstych i masywnych optycznie, różnorod‑
spójna zarówno w doborze rysunków, jak i w cha‑
ność faktur przejrzystych i szklistych albo ciężkich
rakterze ekspozycji. W gruncie rzeczy była to jedna
i aksamitnych – śladów narzędzia i jego energii – jest
w Krakowie. Od 1996 r. pra‑
cuje na Wydziale Malarstwa
asp, od 2004 na stanowisku
adiunkta. W latach
1987–2003 uczestniczył
w kilkunastu pokazach nie‑
istniejącej już grupy Trzy
wystawa, tyle tylko że oddzielona odległością około
dla mnie jakością samą w sobie. Opowieścią, której
2 km na mapie miasta.
wielości wątków chyba nie sposób nawet w pełni
Wystawie towarzyszyła publikacja, która swoją
koncepcją edytorską (rezultat współpracy Joanny
Oczy.
Kaiser często tworzy bardzo ciemne, zawężone
Kaiser, Mikołaja Małka i Damiana Nowaka) nie mie‑
do skali mrocznych szarości i czerni tonacje, które
ści się w obiegowym pojęciu katalogu wystawy. Jest
pomimo swego zagęszczenia nie tracą świeżości,
to książeczka o gabarytach kieszonkowego tomiku
pozostają w paradoksalny sposób przejrzyste, pulsują
poezji, będąca kolażem reprodukcji rysunków pre‑
resztkami światła i mrokiem.
zentowanych na wystawie oraz fotografii kolekcjo‑
↗ Talk to Plants,
prześledzić.
Zanurzając się w tym żywiole materii tuszu, widzę
nowanych przez Kaiser – rodzaj object trouve z fil‑
ślady pędzla, którego dukt jest precyzyjnie kontrolo‑
mów klasy B, zdjęć enigmatycznych, zawieszonych
wany, chociaż w bezpośrednim sąsiedztwie pojawiają
w czasie, często prawie nieczytelnych. Tekst Mikołaja
się rozlewiska plam, rzuconych spontanicznie, non‑
Małka, w swojej poetyce labiryntowego ciągu obrazów
szalancko, agresywnie. Tusz wydaje się nadal mokry,
i znaczeń, stanowi niezwykle sugestywny, literacki
tworzy zacieki i rozpryski, pieni się i bąbelkuje albo
kontrapunkt dla graficznej koncepcji książki, ale
miękko się rozpływa. Jest dla mnie zagadką, w jaki
przede wszystkim tworzy rodzaj świata równoległego
sposób ślady pędzla, których spontaniczność tak
wobec atmosfery samych rysunków Joanny Kaiser.
żywo odczuwam, dają się kontrolować, że Kaiser jest
Pierwszym poziomem odczytywania prac Kaiser
w stanie ułożyć je w tak uporządkowany sposób. Nie
(nie potrafię odpowiedzieć, czy dla mnie najważniej‑
rozumiem, od którego momentu miękko rozlewająca
szym, czy też oddziałującym najbardziej natychmia‑
się plama tuszu staje się cieniem o właściwym nasy‑
stowo) jest ich materialność. Kaiser rysuje prawie
ceniu, i nie rozumiem, jak to się stało, że ten cień
tempera, pigment
wyłącznie czarnym tuszem, od czasu do czasu kła‑
pojawił się w miejscu, w którym powinien się pojawić,
100 � 70 cm, 2011
dąc akcenty za pomocą barwnego tuszu lub akwareli.
w odpowiednim i precyzyjnym kształcie. Nie wiem,
papier, tusz,
59
Skupiska budynków
zaludnionych ukrytymi
mieszkańcami, osamot‑
nione w tkance miasta
gmaszyska przeplatają
się w przestrzeni tych
rysunków z epizodami
klaustrofobicznymi.
jak Kaiser to robi, że pozornie prosta plama tuszu
tego, co skrywa się pod obiegowym pojęciem kobie‑
na papierze zawiera tyle powietrza o wyczuwalnej
cej urody.
gęstości.
Policjant prowadzący przed laty dochodzenie był
Moim osobistym sposobem odbioru przestrzeni
żywo zainteresowany rozwikłaniem tej sprawy, nie
wyrażonej w znanych mi rysunkach Kaiser (a znam
tyle z powodu wzruszającego (wzruszony policjant
ich niemało) jest wyobrażenie dopatrujące się sekret‑
to skądinąd urodziwy oksymoron) dziwnego uroku
nej łączności pomiędzy nimi, jakby wszystkie prace
ofiary, co z przyczyny okoliczności, w jakich nastąpiła
stanowiły fragmenty gigantycznej weduty o nie‑
jej śmierć. Autopsja wprawdzie nie wykazała jedno‑
jednolitej formie przestrzenności. Rozległe widoki
znacznie, ale wyraźnie naprowadziła uwagę na sek‑
miast, skupiska budynków zaludnionych ukrytymi
sualne podłoże tego ponurego morderstwa. Sprawcy
mieszkańcami, osamotnione w tkance miasta gma‑
nigdy nie udało się schwytać.
szyska przeplatają się w przestrzeni tych rysunków
Dlatego pokój jest ciągle zamknięty. Nikt, kto
z epizodami klaustrofobicznymi. Formacje prze‑
dowiedział się o tym zdarzeniu, nie chciał go wyna‑
strzenne przepływają jedna w drugą, tak jakby prze‑
jąć, nie mówiąc o zakupie. Sprawa z czasem stała
strzeń była czymś na kształt organizmu, oglądanego
się legendarna i zaczęła żyć własnym życiem jako
od wewnątrz – organizmu, w którym zdrowe narządy
tajemnica poliszynela i spektakularna porażka śled‑
tętnią życiem, a inne, toczone chorobą, poddają się
czych, którzy próbowali się zmierzyć z jej mroczną
entropii i kamienieją, zamieniając się w swoje własne
zagadką (dodajmy, śledczych niepoślednich, mają‑
pomniki, preparaty dawnego życia.
cych na swoim koncie także spektakularne sukcesy
Druga możliwość czytania po upływie pewnego
dochodzeniowe).
czasu uruchamia w mojej głowie film, którego akcja
Tak czy inaczej, pokój jest pusty, prawie niczego
płynnie i miękko zaczyna się w bardzo osobliwym
w nim nie ma, a niewiarygodnie gruba warstwa kurzu
pokoju. Nie mam pojęcia, jak się tutaj znalazłem.
pokrywa nawet ściany i sufit. Rozpaczliwie smutne
Nie uchyliłem drzwi i nie wszedłem do tego pokoju,
wrażenie robi jedyny w tym pokoju obiekt, który, cho‑
tylko po prostu w nim jestem.
ciaż otulony złożami kurzu, przypomina jeszcze zwy‑
Wiem, chociaż nic mi nie wiadomo na temat
czajny mebel. Jest nim pokaźnych rozmiarów łóżko
tego, skąd wiem, że ten pokój stoi zamknięty
w stylu art déco o niezbyt wyszukanych kształtach,
od prawie 50 lat. Został zamknięty przez policję
pokryte skłębioną pościelą (robota raczej biegłego
jako miejsce, w którym popełniono morderstwo.
rzemieślnika niż zdolnego projektanta). Przyglądając
Wiadomo, że została w tym pokoju uduszona młoda
się, mam nadzieję, że nie jest to pościel, która była
kobieta o niepokojącej urodzie, niepokojącej, ponie‑
niemym świadkiem śmierci dziewczyny. Jakiś obraz
waż niewątpliwej, choć trudnej do wpisania w ramy
albo lustro w grubej ramie w tej chwili stanowi tylko
60
Wiadomości asp /58
↑ Terrarium, papier,
tusz, tempera, pigment
100 � 70 cm, 2011
↗ Zorze, papier, tusz,
masywną wypukłość na ścianie, całkowicie z nią
bogaty… Nikt jednak nie wiedział, że był również
tempera, pigment,
zespoloną ujednolicającymi wszystko odcieniami
wyrafinowanym mordercą.
100 � 70 cm, 2012
↘ Gam, papier, tusz,
tempera, pigment,
100 � 70 cm, 2011
kurzu. Jeszcze inne osobliwe zjawisko: ślady mebli,
Chyba wyłączono prąd, ponieważ film po kilku
które usunięto. Nie powinny być widoczne, powinny
stop‑klatkach i rozbłyskach światła gaśnie i urywa
być co najwyżej przebarwieniem tapety na ścianie,
się. Znowu jestem w pokoju, namacalnym i trójwy‑
a jednak rosnące warstwy kurzu, ukrywając pier‑
miarowym, tym bardziej rzeczywistym, im mniej
wotny kolor ścian, wydobyły te zarysy delikatnym
światła tutaj dociera.
reliefem.
Może jednak zostało trochę życia w przewodach
Jestem w pokoju, jest zachęcająco wysoki i prze‑
elektrycznych. Jedyny funkcjonalny sprzęt zacho‑
stronny. Mogę nawet po nim spacerować, jednak wolę
wany w tym pokoju nadal działa. Jest to elektryczny
tego nie robić, widząc, że moje stopy nie pozostawiają
zegar z podświetlonymi na czerwono dużymi cyframi
żadnych śladów w grubych złogach kurzu. Zresztą,
i mrugającym dwukropkiem, dzielącym godziny
przemieszczanie się nie jest mi potrzebne, aby zbliżyć
i minuty. To, co wyświetla się na jego panelu, potwier‑
wzrok do dowolnego detalu nielicznych obiektów. Nie
dza, że jednak nastąpiło jakieś zwarcie. Godzina
ruszając się z miejsca, mogę nawet na nie spojrzeć,
na wyświetlaczu 48:48 jest od długiego czasu ciągle
mogę obejrzeć przedmioty od tej strony, która teo‑
taka sama.
retycznie, z mojego punktu widzenia, nie powinna
znaleźć się w zasięgu mojego wzroku.
Wiem też, a wiedza ta wynika z faktu, że znala‑
złem się w tym pokoju, (bo przecież nie mam nic
wspólnego z policją i nie posiadam żyłki detektywi‑
stycznej), kto był mordercą. Wiem, że zmarł niedawno
w Santa Fe de Bogota jako otoczony niemałą sławą
i powszechnym szacunkiem właściciel sieci niezwy‑
kle popularnych i świetnie prosperujących lodziarni.
Dodajmy jeszcze, że ów człowiek był bardzo zamożny
(bardzo, bardzo zamożny), był wprost obrzydliwie
61
W y s ta w y
Głębia i światło
pisane pędzlem
O malarstwie Teresy Kotkowskiej‑Rzepeckiej
→ W stronę mroku
→ Galeria Piano Nobile, Kraków
→ 12 – 26 x 2011
→ Stąd i stamtąd jestem
→ Pałac Sztuki tpsp, Kraków
→ 11 – 29 i 2012
Alicja Bieske‑Matejak
Zjawiskowość malarstwa Teresy Kotkowskiej‑
-Rzepeckiej manifestuje się poprzez niezwykłe odczu‑
cie przestrzeni lub też nie tyle odczucie, ile rzeczy‑
wistość przestrzeni, w którą można wejść, poczuć
Dr inż. arch. krajobrazu.
ją namacalnie. Uobecnienie przestrzeni z bogactwem
zaobserwować w tym dziele czasem cień niedookre‑
Ur. w 1958 r. Ukończyła
jej duchowych konotacji staje się faktem w zetknięciu
ślonej postaci, niejasny powidok jakiegoś dziwnego
studia podyplomowe
na Wydziale Malarstwa ASP
w Krakowie. Jest wykła‑
dowcą w zakresie projekto‑
wania przestrzeni otwartych
na Wydziałach Architektury
w Warszawie i Białymstoku.
z jej dziełem, nie jest jedynie iluzją, zręczną robotą
bytu, czy też, dający bardzo dalekie skojarzenia, zarys
malarza, ale prawdą, wywołaną przez – jak sądzę –
rozmaitych kształtów. Dla mnie bardzo czytelne jest,
szczerość intencji i uczciwość artystyczną popartą
w znaczeniu sensualnym, wizualne odbicie ciężkiego,
wiedzą.
drgającego kontrastowym światłem pomruku wiel‑
Mimo że dzieło to świadomie zostało ograni‑
czone przez autorkę do abstrakcji dalekiej od kon‑
W latach 1994–98 prowa‑
dziła pracownię projekto‑
kiego miasta.
To, co uderzyło mnie podczas pierwszej oglą‑
kretu przedmiotu czy figury, mówi nam ono bardzo
danej przeze mnie wystawy w Galerii Piano Nobile
wiele o kondycji egzystencjalnej człowieka. Duchową
w Krakowie w 2005 roku, to siła wypowiedzi okre‑
w Warszawie. Słuchaczka
obecność człowieka z jego skomplikowanym uwikła‑
ślona zarówno przez kontrast, jak i mocną formę
środowiskowych studiów
niem w sprawy tego i innego świata daje się wyczuć
wyrażoną często w rytmach, pionach, poziomach,
bardzo wyraźnie. Artystka żywo reaguje na jego
zaskakujących połaciach znaków pędzla tworzących
wania pieleni na Wydziale
Architektury Wnętrz ASP
doktoranckich na Wydziale
Malarstwa asp wKrakowie.
62
odwieczne zmaganie się z dramatem czasu, prze‑
zestawienia płaszczyzn, które – będąc w opozycji
mijania. Świadczą o tym może nie tyle sugerowane
do siebie – jednocześnie uzupełniają się. Wrażenie
w tytule jednego z cykli konotacje z przemijaniem
siły, konstrukcji, decyzji, wzmocnione dodatkowo
– Listy do nieobecnych, ile jakaś niezwykle suge‑
dużymi formatami płócien, skontrastowane jest sub‑
stywnie przemawiająca, dramatyczna rzeczywistość
telnym językiem szczególnych znaków graficznych,
malarska, w którą zaklęte są uczucia, lęki, dylematy
tzw. „pisma”, delikatnymi płaszczyznami dyskretnie
jednostki, podstawowy konflikt człowieka rozpiętego
egzystującymi na marginesie głównej wypowiedzi.
pomiędzy dobrem i złem. Te realnie istniejące treści
Dramatyzm przesłania artystki równoważony jest
przekazane są za pomocą wydestylowanego z kon‑
często przez zasygnalizowaną w sposób bardzo cichy
kretu języka sztuki. Jak już wspomniałam, artystka
lirykę malarską.
świadomie i konsekwentnie posługuje się abstrakcją,
Mimo że kompozycje mają silną organizację
nie rezygnując jednak z wielkiej spuścizny tradycji
przestrzenną, na ogół stabilną konstrukcję, posłu‑
malarskiej, która przejawia się w dyscyplinie koloru
gującą się klasyczną wiedzą malarską wynikającą
i formy. Możemy jednakże, uważnie kontemplując,
z bogatego doświadczenia i długiej drogi artystycznej,
Wiadomości asp /58
↑ W stronę ciszy,
wyraźnie czytelny jest w nich niepokój, ból, niezgoda
chwytem malarskim, poddane surowej destylacji
olej na płótnie,
na ciemne strony ludzkiego bytowania na tym świecie.
przez wyrobione malarskie oko artystki.
140 � 100 cm, 2011,
Widać to wyraźnie w zbiorze obrazów prezentowanych
Obcując z prof. Kotkowską‑Rzepecką w czasie dłu‑
↗ W stronę mroku,
na ostatniej wystawie w październiku 2011 r. w Piano
gich lat moich studiów malarskich na krakowskiej ASP
olej na płótnie,
Nobile zatytułowanej W stronę mroku. Większość dzieł
stwierdzam, że najcenniejsze były dla mnie – można
150 � 100 cm, 2011
↖ W stronę mroku,
olej na płótnie,
140 � 100 cm, 2011
utrzymanych jest w tonacji ciemnej, czerniach, sza‑
by rzec – „okruchy” codzienności malarki, obserwo‑
rościach, zimnej bieli, błękicie z dużym udziałem
wane jakby mimochodem, poza głównym nurtem
dramatycznej purpury. Ta wyraźna nuta minorowej
naszych spotkań. Wyłaniało się z tych strzępów roz‑
refleksji, wyrażona również w tytule wystawy, stoi
mów, przy okazji rzuconych uwag, gorące pragnienie
w opozycji do przesłania poprzednich wystaw, szcze‑
stałej praktyki malarskiej, tu i teraz. To ważna nauka
gólnie dużego pokazu malarstwa z 2008 r., prezento‑
dla mnie, wskazująca na konieczność opierania się
wanego w Galerii Centrum, zatytułowanego W stronę
drobiazgom dnia dzisiejszego, nie tracenia z oczu
światła. Bogactwo kolorów, ujęte w oryginalną orga‑
celu. To wielki dar, choć wydaje się skromny.
nizację przestrzenną tworzącą cykle kolorystyczne
Myślę, że pasowałyby tu słowa Jacka Sienickiego,
utrzymane w poszczególnych gamach, pozostawiło
pod którymi, jestem tego pewna, Profesor mogłaby
po sobie zmysłową pamięć światła, świetlistości,
się podpisać: „Mam wiarę w sens tej roboty. Mam
gorąca. Choć światło jest zawsze obecne w dziele
ciągle okno wiary i pracuję. Dziwię się, skąd ta wiara,
prof. Kotkowskiej‑Rzepeckiej, przybrało ono w ostat‑
patrząc na wszystko, co nas otacza”¹.
nio prezentowanych pracach metaliczną aurę, przy‑
bywając jakby z innego brzegu. Odnajdujemy i tu rów‑
nież jakieś subtelne piękno, niekokietujące łatwym
Przypisy
1 Katalog wystawy Jacek Sienicki – obrazy i prace na papierze,
Pałac Sztuki, Kraków 2009, s. 9.
63
W y s ta w y
→ Samowyzwalacz
→ Galeria asp w Krakowie
→ v 2012
Sam wyzwalacz
Grzegorz Sztwiertnia
Kubiaka to przepracowywanie innego (przeciwnego)
modelu przetrwania: budowania normalności w nie‑
normalności, zwyczajności w niezwyczajności, war‑
Ur. w 1968 r. w Cieszynie.
W latach 1987–1992
Skąd taki tytuł i czego dotyczy?
tości w bezwartości (pisze o tym poniżej sam autor).
Tytuł wystawy Samowyzwalacz niby dotyczy prostego
Co łączy te dwa tak odległe światy? Widz na to pyta‑
urządzenia, zazwyczaj wbudowanego w analogowy
nie musi odpowiedzieć sobie sam.
aparat fotograficzny [http://pl.wikipedia.org/wiki/
Aparat_fotograficzny], pozwalającego na opóźnie‑
Co pokazał Wojciech Kubiak?
Malarstwa Akademii Sztuk
nie o określony czas wyzwolenia migawki [http://
Wojciech Kubiak:
Pięknych w Krakowie
pl.wikipedia.org/wiki/Migawka]. Samowyzwala‑
studiował na Wydziale
w pracowni prof. Jerzego
„Projekt malarski Instytucje jest opowieścią o spo‑
cza używa się po unieruchomieniu wycelowanego
łeczeństwie – w tym wypadku o społeczeństwie
aparatu (za Wikipedią) – ale tak naprawdę dotyczy
polskim. Buduję go w oparciu o wizerunki mojej
dyscyplinarną na Wydziale
dokumentowania i archiwizowania jako czynności
rodziny. Prace malarskie wykonane na podstawie
Malarstwa krakowskiej
wyzwalającej. Wystawa łączy w jeden organizm zdję‑
archiwalnych fotografii pokazują jej życie od lat 10.
Nowosielskiego. Od 2005 r.
prowadzi pracownię inter‑
ASP. Zajmuje się malar‑
cia archiwalne z lat 70., dokumentujące środowisko
do początku lat 80. XX w., kiedy aparat fotograficzny –
lacje, obiekty, wideo,
artystyczne Krakowa zogniskowane wokół osoby
z czarno‑białą kliszą – był jednym z nielicznych wtedy
performance.
Zbysława Marka Maciejewskiego, oraz obrazy olejne
urządzeń mogących utrwalać oficjalne – i mniej ofi‑
bazujące na rodzinnym fotograficznym archiwum
cjalne – uroczystości czy codzienne zdarzenia.
stwem oraz tworzy insta‑
Kubiaka. Ten prosty zabieg ma skomplikowane pod‑
64
Dzięki powszechności fotografii mamy wiele
łoże: jest nim różne podejście do procesu „samowy‑
przeróżnych zdjęć, które są często – niestety –
zwolenia”. Samowyzwolenie Maciejewskiego (i jego
zbędne, z którymi do końca nie wiadomo co zro‑
środowiska) to permanentne kreowanie utopijnej,
bić, bo i osoby na nich nie zawsze są rozpozna‑
twórczej i ekstatycznej mikrospołeczności otoczo‑
walne, ich wartość estetyczna jest znikoma i nie
nej błotem PRL‑owskiej zagrody. Samowyzwolenie
ma kto już streszczać utrwalonych na nich historii.
Wiadomości asp /58
Jednak mają one w sobie kuszący urok, tajemnicę,
i ram wydaje mi się jednym ze sposobów zmagania
ów pozorny banał, który może być na pierwszy rzut
się z chaosem. Jednym z celów, dla których namalo‑
oka zupełnie nieistotny i niezauważalny, bo nudny
wałem ten cykl, była chęć „przygwożdżenia” naszego
i oczywisty. Jest to narracja bezpośrednio o rodzi‑
wzroku na tym, po czym kiedyś „prześlizgiwał” się
nie, a pośrednio o kulturowych strukturach, które
obojętnie, czyli na fotografiach pamiątkowych
kształtują społeczności. Spośród zdjęć, które znaj‑
znajdujących się w naszych archiwach rodzinnych.
dują się w archiwum mojej rodziny, wybrałem te,
Chciałem uchylić zasłonę prywatności, aby ukazać
które w sposób najbardziej powszedni starają się
zarys innego świata, rzeczywistości rozciągniętej
mówić o mechanizmach sterujących społecznym
w głąb nas samych. Nie jest to reprodukowanie rze‑
zachowaniem. Fotografie oddają chwile beztroskiej
czywistości, lecz jej odkrywanie. Realistyczne czy
nostalgii, pozowane osoby ukazują się nam na tle
nie, prace powinny nam otwierać oczy, obnażać wize‑
rozgrywającej się „tuż za miedzą” II wojny świato‑
runki nas samych.
wej czy czasów PRL‑u. To także codzienne obyczaje
W tym cyklu zależało mi na namalowaniu opar‑
rodzinne, jak ślub, chrzest, imieniny, które ponow‑
tych na fotografiach portretów sytuacji. Zależało
nie utrwalone na obrazie otwierają przed nami nowe
mi na uchwyceniu, pokazaniu i zaznaczeniu silnie
pokłady interpretacyjne. Moim zamierzeniem jest
odczuwalnej podmiotowości pojawiających się tutaj
ukazanie instytucji, które generowane są wewnątrz
postaci. Służy to wzmocnieniu obecności w obrazie
społeczeństwa i które wydają się „naturalną” kon‑
wewnętrznego wymiaru czasowości. Czas jest także
sekwencją życia.
wpisany w wizerunek przedmiotu, na różne sposoby
W tym cyklu malarskim podejmuję grę z podo‑
oddziałuje na przestrzenną konstrukcję obrazów,
bieństwem przedstawienia i dwuznacznością nie‑
zakrzywia ją w zrelatywizowaną podmiotowo malar‑
podobieństwa. Jest to także próba uporządkowania
ską czasoprzestrzeń. To, co rozgrywa się na płótnach,
i klasyfikacji. To gromadzenie, katalogowanie i ukła‑
przesycone jest egzystencjalną treścią, wymownością
danie obrazów w ciągi fragmentarycznych znaczeń
twarzy i gestów. Jest swoistą polifonią głosów.
65
W y s ta w y
Zbysław
Marek Maciejewski
Wczesna twórczość
→ Muzeum asp w Krakowie
→ 15 v – 5 VI 2012
Krzysztof Lipka
i dopracowanych rysunkach tuszem, inne wyrzucał,
niektóre można było na poczekaniu od niego otrzy‑
Zbysław Marek Maciejewski w i połowie lat 70. był
Ur. 12 VI 1949 r. w Łódzi,
muzykolog, historyk
sztuki, poeta, prozaik,
eseista; ukończył
muzykologię i historię
sztuki na Uniwersytecie
Warszawskim; 1975 –
–2002 związany z Pol‑
skim Radiem (redaktor,
autor audycji i słucho‑
wisk literacko‑muzycz‑
nych, współzałożyciel
Radia BIS, tamże m.
in. kier. Redakcji Form
Eksperymentalnych);
publikuje w wielu czaso‑
pismach recenzje, eseje
i artykuły z zakresu
sztuki i kultury; wydał
tomiki poet. (Elegie
moszczenickie 2000),
opowiadania (Wariacje
z fletem 1989), powieść
Pensjonat Barataria
(1993), eseje Słyszalny
krajobraz (2004), Miasta
i klucze (2005).
↗ Czy lubisz orzechy laskowe,
tempera, akryl na płótnie,
90 × 120 cm, 1972�73
66
mać, bo o nie nie dbał.
mistrzem o szczególnym talencie i uroku. Jego kreska
Intelektualizm Zbysława przejawiał się nie tylko
jest bezbłędna, jego pędzel prowadzony olśniewa‑
w obrazach. Był wielkim znawcą sztuki, malarstwa
jąco. Na pozór był przede wszystkim kolorystą, ale
polskiego i obcego. Style indywidualne największych
kiedy wejdziemy z jego płótnami w głębszy kontakt,
mistrzów nie miały dla niego tajemnic, swobodnie
przekonamy się, że malarstwo z lat 70. jest sztuką
rozszyfrowywał i potrafił imitować niemalże każdego.
intelektualną, poruszającą takie strony rzeczywi‑
Znał wszystkie muzea i galerie, przedsiębrał podróże
stości, które rzadko dochodzą do głosu w sztukach
artystyczne, prowadził własne, niezależne studia nad
przedstawiających. Akcent postawiony jest na wyszu‑
historią sztuki, czytał wszystko, co o malarstwie napi‑
kanych i „zniuansowanych” treściach psychicznych,
sano, wiecznie wertował albumy. Potrafił godzinami
psychologicznych, duchowych; zastosowanie znaj‑
opowiadać o obrazie, którym się w danym momencie
duje technika narracji aluzyjnej, dwuznacznej, nie
interesował, wiedział o nim wszystko i widział w nim
wprost (Winogrona, Ekstaza Teresy).
więcej niż ktokolwiek inny. Ale pasjonował się nie
Maciejewski nieustannie obserwował świat, zapa‑
tylko malarstwem, był wielbicielem i znawcą sta‑
miętywał wszystko niezwykle sensualnie, rozwijał
rych wschodnich kobierców, które podziwiał, i czytał
z tego drobne, smakowite fabuły. Rysunki od ręki,
w nich jak w księdze.
wykonywane w każdej chwili, w domu czy w kawiarni,
Malował z taką samą pasją, z jaką rysował, z lek‑
na stołowych serwetkach lub na marginesach gazet,
kością, jakby twórczość artystyczna była jego jedyną
zawsze dopełniały rozmowę, ukazywały to, co ukryte,
życiową funkcją, głównym sposobem istnienia, rozu‑
czasem jedna, niebywale wymowna linia zastępowała
mienia świata, dialogu z ludźmi. Prawdziwym życiem
wiele słów.
żył dopiero wówczas. Udawało mi się często obserwo‑
Te drobne rysunki można było układać w długie
wać go przy pracy. Był nieobecny, przebywał wówczas
ciągi autentycznych historii ujrzanych wokół lub
w innym, lepszym świecie, nie przejmując się tym,
też nieco skonfabulowanych, przekręconych czy też
że jest chory, przemęczony, że nie przestrzega godzin
wręcz fantastycznych lub prześmiewczych. Stąd tak
snu, że zbyt wiele pali. Patrzyłem wtedy na niego
wiele po Maciejewskim pozostało szkiców, pozor‑
i dostrzegałem to, co niewidzialne – natchnienie.
nie luźnych, ale zawsze dających się pogrupować
To, co malował w latach 70., zachwycało nie tylko
w spójne i rozbudowane zespoły tematyczne (Plaża,
formą i wirtuozerią pędzla, ale także treścią; były
Fotel). Niektóre Zbyszek pieczołowicie zachowywał,
to najczęściej sceny figuralne o bardzo wyrafinowa‑
a później odnajdywało się wyklute tym sposobem
nym podtekście, zwykle podpatrujące pewne ludz‑
motywy w dużym formacie, na obrazach, gwaszach
kie słabostki, przewrotności, niezbyt prostolinijne
Wiadomości asp /58
W miarę jednak jak coraz bardziej
doskonaliła się jego warsztatowa wir‑
tuozeria, Zbyszek rezygnował z roz‑
budowanych treści, z wszelkich niu‑
ansowych niedopowiedzeń na rzecz
czystego piękna świata, jak sam
to określał.
się z moją obecnością podczas swych zajęć pogodził.
Nieraz pokazywał mi prace dopiero zaczęte, nieraz
oglądałem obraz na kilku etapach powstawania,
← JKK � Niecierpliwość ii,
akryl na płótnie,
100 × 81 cm, 1973
kiedy tak bardzo jedna faza od drugiej się różniła,
że trudno było uwierzyć, iż to wciąż to samo płótno
przemalowane w ciągu jednej nocy. Taka była historia
zachowania, odkrywające perfidię życia powsze‑
Pocałunku, który dał mi w prezencie; ten wielki obraz
dniego, demaskujące pozornie chwalebne intencje,
powstał najpierw w wersji zielono‑niebieskiej, potem
spotwornienie codziennych konwencji itd. Zbyszek
czerwonej, potem powrócił do zielono‑niebieskiej
był w wyszukiwaniu takich właśnie motywów i pod‑
i wreszcie wersja druga, srebrno‑czerwono‑czarna
patrywaniu podobnych scen prawdziwym mistrzem.
została namalowana ponownie, na nowym już płótnie.
Wszyscy uwielbialiśmy ten okres, bo oprócz walorów
Lubił natomiast słuchać, co się myślało o obra‑
czysto malarskich charakteryzowały go nadzwyczajny
zach skończonych, które wyciągał jeden po drugim
dowcip, ironia, pewne odcienie z zakresu psychologii,
podczas urządzanego dla nas kilku lub dla mnie
które nawet jakby wybiegały poza malarstwo i pre‑
samego pokazu, pytał, czekał na odpowiedzi – i nie
tendowały do rangi studium psychologicznego czy
tyle na zachwyty, ile na potwierdzenie swoich wła‑
też socjologicznego, a na pewno wkraczały na teren
snych zamierzeń w każdym kolejnym obrazie. Były
malowanej literatury.
to czasy obrazów figuratywnych i Zbyszek wyraźnie
Kiedy w latach 70. przyjeżdżałem w odwiedziny
poszukiwał potwierdzenia, że jego intencje, jego myśl,
do Zbyszka, to znaczy w czasach, kiedy pracownia
jego aluzja zostały trafnie odczytane, a zatem także
na Grodzkiej stanowiła zarazem jego mieszkanie,
odpowiednio przez niego przedstawione. Wówczas
było się bliżej jego obrazów, jego twórczości, a więc
pokazywał nieudawane zadowolenie, a jeżeli potra‑
jego prawdziwego życia. Wówczas mój pobyt trwał
fiło się dobrze jego zamysł ująć i oddać w słowach,
nawet ponad tydzień i koncentrował się na jego
a może nawet jeszcze odkryć coś, czego on sam nie
sprawach malarskich. Tam właśnie mogłem nieraz
pomyślał, wtedy był niemal wniebowzięty. Dzięki
godzinami przyglądać się, jak malował. Nie lubił tego
takim właśnie seansom i takim rozmowom zaczął
i początkowo takie sytuacje należały do wyjątków. Ale
mnie w pewnym momencie poważnie traktować,
od czasu mojej długiej wizyty w jego domu rodzinnym
nie na płaszczyźnie twórczej oczywiście, ale jako
w Tarnowie, kiedy to po jego pierwszej zwycięskiej
partnera, z którym za pomocą malarstwa można się
walce z rakiem spędzałem z nim dla towarzystwa
dobrze i w pełni porozumieć; było to dla niego w przy‑
okres jego rekonwalescencji, i kiedy na moich oczach
jaźni bardzo ważne.
rysował całe dnie i zauważył, że się do jego pracy nie
Potem to się skończyło. W ostatnich latach Zby‑
wtrącam, tylko prawie bezosobowo obserwuję, jakoś
sław Maciejewski, dawniej zajmujący się przede
67
W y s ta w y
David Hockney
– A Bigger Picture
→ Royal Academy of Arts, Londyn
21 i – 9 IV 2012
→ Guggenheim Museum, Bilbao
14 v – 30 IX 2012
→ Museum Ludwig, Kolonia
29 X 2012 – 4 II 2013
wszystkim człowiekiem, psychologią, teatrem
codzienności, odszedł zdecydowanie od tej problema‑
Małgorzata Kaczmarska
tyki w kierunku czystej, zmysłowej i pełnej zachwytu
kontemplacji natury. Kwiaty, ogrody, pejzaże grec‑
Tak – wielka wystawa i szersze spojrzenie. Wielka
kie czy też z okolic ukochanego Tarnowa, stwarzają
w tytułowym kontekście wymiarów obrazów, a także
na jego licznych płótnach wielką panoramę istnienia,
ich liczby (ponad 150 prac), ale przede wszystkim
portret świata roślinnego, przesiąkniętego ponad‑
wielka – ambitnym założeniem twórczym i jakością
ludzkim duchem. Duchem, który bierze się z miło‑
Ur. się w Krakowie. Dyplom
jego artystycznej realizacji. Warto przedstawić pre‑
ści do istnienia. W miarę jednak jak coraz bardziej
z wyróżnieniem obroniła
zentowane na wystawie prace w aspekcie uzyskanych
doskonaliła się jego warsztatowa wirtuozeria, Zby‑
szek rezygnował z rozbudowanych treści, z wszel‑
kich niuansowych niedopowiedzeń na rzecz czystego
piękna świata, jak sam to określał. Gdybyż jeszcze
na Wydziale Malarstwa
krakowskiej Akademii
Sztuk Pięknych w 1999 r.
W latach 1999–2000 prze‑
tłumaczącego szersze spojrzenie – jak również można
bywała w Hiszpanii na sty‑
pendium artystycznym
choć malował pejzaże czy martwe natury (co owszem,
Ministerstwa Kultury
czasem się zdarzało), ale to były niemal wyłącznie
i Sztuki. W 2007 r. uzy‑
kwiaty, drzewa, ogrody. I w miarę jak ta tematyka
zaczynała dominować na jego płótnach, zbliżał się
także pod względem formalnym coraz silniej do mala‑
rzy Młodej Polski, do Wojtkiewicza, Mehoffera czy
Wyspiańskiego, przy jednoczesnym silnym akcencie
położonym na wirtuozerię.
efektów artystycznych wynikających z doskonałego
warsztatu twórcy oraz eksperymentalnego podejścia
skała stopień doktora sztuk
pięknych na Wydziale
Malarstwa Akademii Sztuk
Pięknych im. J. Matejki
w Krakowie. Jest człon‑
kiem zpap oraz artystycz‑
nej Grupy 20minut. Mieszka
i tworzy w Krakowie.
zinterpretować tytuł prezentacji.
Wystawa składa się głównie z obrazów i szkiców
powstałych w ciągu ostatnich kilku lat. Tematem jest
pejzaż, bez sylwetek ludzi, z East Yorkshire w Wielkiej
Brytanii – tj. okolic urodzenia artysty, do których
powraca po latach z Kalifornii z powodów rodzinnych.
Twórczość Davida Hockneya, charakteryzowana
poprzez idylliczne sceny basenowe o gejowskich
konotacjach, jest przesadnym uproszczeniem, nie‑
mniej jednak jego najbardziej znane prace dotyczą
Konsekwentnie i systematycznie odpierał wszel‑
kie uwagi dotyczące tego, że kierunek, w którym szedł
życia amerykańskiej elity. Obrazy składające się
dawniej, bardziej mnie czy innego z nas interesował;
na wystawę A Bigger Picture mogą diametralnie
w końcu zaczynał na podobne aluzje reagować z nie‑
zmienić tę kategoryzację, przekształcając Hock‑
chęcią, coraz rzadziej urządzać dla nas pokazy, odsu‑
neya w nowego pejzażystę angielskiego, po Con‑
wać nas nie od siebie, ale od swojego malowania, jako
stable’u i Turnerze. Kuratorzy ekspozycji sięgnęli
tych, którzy nie dorośli do jego poziomu. W rzeczywi‑
do olejów o tematyce krajobrazowej malowanych
stości zdawał sobie sprawę z tego, że jego cudowny,
wirtuozowski rozwój warsztatowy nie idzie w parze
z intelektualnym pogłębieniem jego malarstwa, a nie
szedł, bo on, zasklepiony w swych osobistych i arty‑
stycznych problemach, grzebał się w żalach do świata,
ludzi, środowiska i losu.
68
→ David Hockney przy pracy
nad Winter timber (detal),
Bridlington, 2009
i 70., pokazujących koncepcyjne podejście do tematu
dzięki uprzejmości:
Jean‑Pierre
Goncalves De Lima
© David Hockney
Wiadomości asp /58
jeszcze podczas studiów – dobrych, lecz klasycznych,
włączyli też do prezentacji kilka obrazów z lat 60.
i eksperymenty z perspektywą. Istotnym fragmentem
ekspozycji są pejzaże kalifornijskie z lat 80. wraz
z kolażami fotograficznymi. W tym okresie Hockney
69
↑ Winter timber,
olej na 15 płótnach,
intensywnie analizował możliwości pokazania na pła‑
Pejzaże z Yorkshire powstawały już w latach 90.,
skim obrazie szerokiej, trójwymiarowej przestrzeni,
lecz większość z nich po 2007 r. i te właśnie w ramach
przy czym czerpał zarówno z propozycji kubistów, jak
wystawy A Bigger Picture pokazywane są publicznie
Jonathan Wilkinson
i eksperymentował, łącząc zdjęcia wykonane z nie‑
po raz pierwszy. Niewątpliwie widza może oszoło‑
© David Hockney
wielu, lecz konsekwentnie zmienianych punktów
mić olbrzymia liczba prezentowanych prac. Część
widzenia. Ten etap podsumowuje swoiście panora‑
z nich jest bardzo dużego formatu. Największy
108 � 240 cm, 2009
dzięki uprzejmości:
→ The arrival of spring in
woldgate, East Yorkshire in
2011 – 2 january 2011, no.2
miczny obraz z 1998 r. A Closer Grand Canyon. Płótno
to The Arrival of Spring in Woldgate, East Yorkshire in
cechują rozwiązania obecne także w obrazach z York‑
2011 (twenty‑eleven), prawie 4 × 10 m (złożony z 32
shire: duża skala (Grand Canyon przekracza wymiar
płócien). Wszystkie wydają się perfekcyjną realiza‑
2 � 7 m); połączenie wielu mniejszych płócien w jedną
cją starannie przemyślanej wizji. Ów perfekcjonizm
płaszczyznę (Grand Canyon składa się 60 horyzontal‑
widoczny jest przede wszystkim w swobodnych, lecz
nie ułożonych płócien: 5 na wysokość i 12 na szero‑
precyzyjnych śladach pędzla, łączonych także – przy
kości); intensywna kolorystyka i częste kontrastowe
niektórych większych fragmentach obrazu – z cienko
połączenie barwy plam sąsiadujących; malowanie
kładzioną farbą, często transparentnie, tak że widać
144 � 108 cm,
na podstawie obserwacji, ale i idei mentalnej miejsca;
biel podobrazia, braku przemalowań (tylko w jed‑
© David Hockney
wrażenie otaczania widza obrazowaną przestrzenią.
(jedna z 52 prac)
rysunek z ipad'a, drukowany na papierze,
nym obrazie z 1998 r. zwraca uwagę duży, całkowicie
przemalowany fragment) oraz w sposobie przedsta‑
Pejzaże z Yorkshire powstawały już
w latach 90., lecz większość z nich
po 2007 r. i te właśnie w ramach
wystawy A Bigger Picture pokazywane
są publicznie po raz pierwszy. Widza
może oszołomić olbrzymia liczba pre‑
zentowanych prac.
wienia rzeczywistości – rasowego i doświadczonego
malarza, który na bazie obserwacji natury buduje
własną formę świata, mającą z natury to, co mieć
powinna – zmienność. W kontekście rozważań nad
tymi obrazami ostatnia uwaga wydaje się o tyle
ważna, że pierwsze wrażenie w kontakcie z nimi lub
z reprodukcjami może być mylące. Otóż „na pierwszy
rzut oka” obrazy charakteryzuje uproszczenie form
i kolorów. Mamy tu jednak do czynienia z daleko
posuniętą eliminacją zbędnych elementów oraz
trafną syntezą impresji wynikających z obserwowa‑
nia konkretnego fragmentu rzeczywistości. Zatem
przy dłuższej analizie dowolnego obrazu, zamiast
słów krytyki czy wstępnej postawy sceptycznej,
70
Wiadomości asp /58
71
pojawia się podziw i szacunek dla warsztatu artysty.
Jest rzeczą oczywistą, że ten sam kolor można położyć
cienką bądź grubszą warstwą; śladem cienkim, szero‑
kim, jednorodnym lub zmiennym; integrując go lub
nie z plamą położoną pod nim czy obok – możliwości
są nieograniczone, a ostateczny efekt jest świadomą
decyzją artysty. W przypadku obrazów z Yorkshire
pewna wątpliwość mogła pojawić się wraz z konsta‑
tacją, że jednym z narzędzi artystycznych używanych
↑ A Closer Winter Tunnel,
przez Hockneya od ok. 2009 r. jest iPhone, a potem
olej na 6 płótnach,
iPad. Czyżby żywą kolorystykę i uproszczenia wymu‑
183 � 366 cm (całość),
siła technologia? – może zadać sobie pytanie tropiący
2006, dzięki uprzejmości:
Art Gallery Of New
fałsz czy efekciarstwo dociekliwy widz. Tym bardziej
South Wales, Sydney
że szkice wykonane w iPadzie są potraktowane jak
Fotografia: Richard Schmidt
obrazy – wydrukowane w dość dużych formatach
© David Hockney
(67 × 50 cm i większe), są eksponowane jak dzieła
równorzędne. Jednak nie można ich tak porównywać.
Hockneyowi udało się przekształcić modną techno‑
→ The arrival of spring in
woldgate,
logię w narzędzie artystyczne tak samo użyteczne
East Yorkshire in 2011
12 april 2011, no. 1"
jak ołówek, węgiel czy akwarela, ale także – jak
(jedna z 52 prac),
wymienione techniki – mające swoje ograniczenia.
rysunek z ipad'a Prezentacja szkiców powstałych za pomocą iPada
drukowany na papierze,
uzmysławia widzowi, jak taka metoda tworzenia
144 � 108 cm,
może być wygodna i skuteczna oraz wiarygodna, gdyż
© David Hockney
ostateczny efekt zależy od umiejętności i talentu arty‑
sty, a narzędzie jest tylko kolejnym medium, tak jak
dotychczas... W rezultacie część szkiców jest ciekaw‑
sza, część mniej, podobnie jak cykle mniejszych obra‑
zów olejnych, prac akwarelowych czy „podręcznych”
72
Wiadomości asp /58
Artysta, konsekwentnie badając spo‑
soby odbioru przestrzeni trójwymia‑
rowej i jej przedstawienia na płasz‑
czyźnie, znalazł oryginalną formułę
na oddanie tak pejzażu, jak innych
przestrzeni w dwóch wymiarach.
Obserwacja konkretnego kadru rów‑
nocześnie z kilku punktów widze‑
nia daje poczucie bycia otoczonym
obserwowaną przestrzenią.
rysunków wykonywanych w typowych szkicowni‑
kolor i światło (wydaje się, że filmował przy staran‑
kach – wszystkie stworzone w ramach analizowania
nie dobranych warunkach i porach dnia), można
wybranego fragmentu natury, jako etap przygoto‑
bez trudu spojrzeć na pejzaże Yorkshire poprzez
wawczy do właściwej realizacji – „bronią się” jako
obrazy Hockneya. Filmowanie pejzażu ma tu jednak
fragment bardzo spójnej całości. Wracając do inten‑
spełniać inną rolę. Artysta, konsekwentnie badając
sywnej barwy i prostoty niektórych form – rozwią‑
sposoby odbioru przestrzeni trójwymiarowej i jej
zanie można znaleźć w realizacjach wideo. Artysta
przedstawienia na płaszczyźnie, znalazł oryginalną
olej na 6 płótnach,
bardzo dokładnie filmował pejzaże, które malował.
formułę na oddanie tak pejzażu, jak innych prze‑
183 � 366 cm (całość),
Oglądając filmy i analizując poszczególne formy
strzeni w dwóch wymiarach. Doszedł do wniosku,
(szczególnie pierwszego planu i planów dalekich),
że obserwacja konkretnego kadru równocześnie
↓ Woldgate Woods,
2006
Fotografia: Richard Schmidt
© David Hockney
73
↑ Nov 7Th, Nov 26Th 2010
Woldgate Wood 11:30Am &
9:30 AmStill From 18 Screen
Video
© David Hockney
↑ David Hockney Directing 9
z kilku punktów widzenia dostarcza o nim widzowi
położonym jest dalej pionem o tej samej grubości,
Cameras, April 2010
więcej informacji i daje poczucie bycia otoczonym
kolorze i sposobie malowania, ale pojawia się wyraź‑
obserwowaną przestrzenią. Na początku 2010 r. roz‑
nie przesunięty w prawo bądź w lewo w stosunku
Dzięki uprzejmości:
Jean‑Pierre
Goncalves De Lima
począł eksperymenty z filmowaniem dziewięcioma
do płótna niżej położonego. Interesujące wydają
© David Hockney
kamerami cyfrowymi naraz, z bardzo wolno poru‑
się też poszczególne płótna‑kadry. Mimo że tworzą
74
szającego się pojazdu. Poszczególne kadry nakła‑
fragment większej całości, analizowane oddzielnie
dają się trochę na siebie, ale każdy kadr jest nieco
– prezentują zwykle bardzo ciekawe kompozycje, ale
inny, gdyż rejestruje otoczenie z innej perspektywy.
tylko kilka obrazów z 2006 r. ma podkreślone „kadry”
To sprawia, że widz ma poczucie ogromnej inten‑
prostą, drewnianą ramką.
sywności obrazu „atakującego” go z każdej strony.
Hockney jest artystą, który chętnie ekspery‑
Wydaje się, że taki sposób przedstawienia przestrzeni
mentuje, próbując osiągnąć inną jakość w sztuce,
został zastosowany z pełną świadomością gruntow‑
także poprzez nowości techniczne, choć zaczął przez
nie wykształconego artysty, we wszystkich obrazach
przypadek od polaroidu. Potem była kserokopiarka,
silnie horyzontalnych i złożonych z kilku płócien.
fax, komputer, iPhone, iPad czy wreszcie wideo
Tym bardziej że w wielu z nich można zauważyć
cyfrowe. Co najmniej respekt budzi to połączenie
zdecydowane przesunięcia przy przejściu z jednego
– w jednej osobie, która urodziła się prawie 75 lat
płótna‑kadru na następne, elementów w naturze
temu – otwartego umysłu, twórczego zapału i ener‑
jednorodnych. Np. pień drzewa malowany jako zde‑
gii potrzebnych do przygotowania takiej wystawy
cydowanie pionowa plama, na płótnie‑kadrze wyżej
jak A Bigger Picture.
Wiadomości asp /58
W y s ta w y
Piłka jest okrągła,
a bramki są dwie…
Drużyna. 11 artystów z Krakowa zajmuje pozycje
→ Dom Krakowski, Norymberga
→ 21 III – 15 IV 2012
→ Galeria Konsulart, Kraków
→ VI – 15 VII 2012
Agnieszka Jankowska‑Marzec
Wystawa „drużyny” jedenastu artystów z Krakowa
podejmuje problem socjologicznego fenomenu
piłki nożnej. Czy identyfikacja z drużyną narodową
stanowi współczesną formę patriotyzmu? Biało‑
-czerwone nitki siatki (bramki) i ceraty, logo z napi‑
Historyk sztuki, dok‑
tor nauk humani‑
sem „Poland”, jakich używa Bogusław Bachorczyk
stycznych, pracownik
Międzywydziałowej Katedry
w swoich kolażach zdają się podpowiadać taką
Historii i Teorii Sztuki
interpretację, wzmocnioną dodatkowo tytułem
ASP w Krakowie, autorka
jednego z dzieł – Wąsy, orły, sokoły. Orzeł, barwy
publikacji o sztuce XX w.
i współczesnej.
narodowe – to już od średniowiecza czytelne sym‑
bole naszej państwowości, które jednak w pracach
Bachorczyka zyskują ironiczny wymiar. Jego „wyska‑
kujący” w powietrze w starciu główkowym piłka‑
rze mają wyraźnie zaznaczone fallusy z wąsatymi
piłkarzy na boisku, Agata Kus spluwanie traktuje
skrzydłami, zaś idącym w bój na tle biało‑czerwonej
jako symboliczne zawłaszczenie, zapłodnienie terenu.
ceraty (zaaranżowanej na wzór makatek w wiejskich
Ducha „freudyzmu” przywołuje również Kukuła:
domach) zawodnikom o różowych fallusach towarzy‑
bramkę zastępując widokiem kobiecej waginy, jak
szy demaskujący napis: „Właśnie się dowiedziałem,
gdyby zainspirowana słowami cytowanego wyżej
że jest on pedałem”. Pytanie zatem o tradycyjną wizję
filozofa: „mecz […] staje się symbolicznym aktem
męskości reprezentowaną przez futbol wydaje się nie‑
inicjacji i kreacji życia, piłka w ruchu uosabia siłę
uniknione. Czy nie jest konieczna jej modyfikacja? Jak
męską, wdzierającą się do bramki, która przejmuje
pisze bowiem krakowski filozof, struktura gry w piłkę
na siebie rolę czynnika kobiecego”. Wizualizacji
nożną „odwołuje się do stereotypu walki zbiorowej,
języka piłkarskiego, pełnego lapsusów, przesiąk‑
toczonej od zamierzchłych czasów na dwóch pozio‑
niętego dosadnym erotyzmem dokonuje natomiast
mach dziejowego doświadczenia. Jednym z nich jest
Iwona Demko. Artystka używa swoich ulubionych
→ Iwona Demko, Z budowa‑
polowanie, drugim wojna (potyczka zbrojna)”. Tak
materiałów: miękkich, różowych tkanin, z których
niem drużyny jest jak z kopu‑
widzą ją też młode krakowskie artystki: Katarzyna
kreuje quasi‑dziecięce zabawki. Odwołując się
lacją słoni. Dużo kurzu,
Kukuła i Agata Kus. Futbol, ich zdaniem, najpeł‑
więc do estetyki kiczu, sprawia, że słowa jednego
niej ujawnia atawistyczne, „samcze” cechy, dlatego
z czołowych selekcjonerów brzmią równocześnie
poddając krytycznej analizie rozmaite zachowania
niepokojąco perwersyjnie i infantylnie. Uwolnioną
hałasu, a efekt za dwa lata,
obiekt,
36 � 22 � 22 cm, 2012
75
Franklin Foera, amerykański dzien‑
nikarz potwierdza fakty powszech‑
nie znane, że piłka na całym świecie
budzi podobne emocje, głębsze nie‑
jednokrotnie niż religia, jest zdolna
nawet obalać rządy i inicjować ruchy
niepodległościowe.
boisku chłopców. Jak można się domyślać, piłka
← Bogusław Bachorczyk,
odgrywa wśród nich rolę najważniejszą. Czasami
On jest pedałem,
w wyobraźni młodych sportowców przybiera ponętne
kształty nagiej kobiety, kiedy indziej bywa zaskaku‑
jąco… przepołowiona. Niekiedy wreszcie, jak zdaje
się sugerować piłka przyklejona do dziecięcego
globusa, jest zdolna wyjaśnić świat, zgodnie z fut‑
bolową teorią globalizacji, opisaną przez Franklina
Foera. Amerykański dziennikarz potwierdza fakty
powszechnie znane, że piłka na całym świecie budzi
podobne emocje, głębsze niejednokrotnie niż religia,
jest zdolna nawet obalać rządy i inicjować ruchy nie‑
od krytycznego balastu refleksję nad futbolem pro‑
podległościowe. O jej złowrogiej sile zdaje się więc
ponują z kolei Karolina Jabłońska, Tomasz Kręcicki,
przypominać niepokojąco stalowo‑kanciasta piłka
Ziemowit Kmieć i Przemysław Kmieć. Rozwijają
Małgorzaty Wielek‑Mandreli, zawieszona na tle tajem‑
przed oczami widza przesiąkniętą nostalgią i humo‑
niczego, jak ze świata snu, pejzażu. Niejednoznaczny
rem opowieść o piłkarskich akcesoriach, będących
obraz futbolu przywołują w swoich dziełach również
marzeniem rozgrywających mecze na osiedlowym
Ganna Kotsar i Witold Stelmachniewicz. Zwłaszcza
ten ostatni stawia pytania o mariaż popkultury
i sportu, futbolu, który stał się doskonale rozwijają‑
cym się biznesem, przyciągającym postaci szukające
władzy i wpływów. W portrecie niemieckiego piłkarza
Franza Beckenbauera, niegdyś doskonałego zawod‑
nika, obecnie prominentnego działacza sportowego,
reprezentowane przez Stelmachniewicza myślenie
o futbolu znalazło doskonałą egzemplifikację.
Piłka nożna w ujęciu krakowskich artystów to nie‑
wątpliwie coś więcej niż gra, to niedający się jedno‑
znacznie zdefiniować społeczny fenomen. Dla jed‑
nych stanowi wyraz nowego patriotyzmu, dla innych
zbiór rytuałów utrwalających płciowe stereotypy, dla
większości chyba – na szczęście – dyscyplinę sportu
dostarczającą relaksu i wielu pozytywnych emocji.
76
Wiadomości asp /58
cerata, collage,
50 � 70 cm, 2012
↙ Witold Stelmachniewicz,
Z cyklu: powersuit –
Beckenbauer, Winter‑Timber,
olej na płótnie,
100 � 100 cm, 2012,
W y s ta w y
Na forum z hotelem
Forum!
„Po jakimś czasie wyjechali na szerszą ulicę,
aleję Słowackiego, i tą to aleją popędzili
w stronę nieczynnego, poczerniałego, posęp‑
nego hotelu Forum, który widniał w oddali
jak jaki umierający, ale nadal groźny potwór
typu smok albo wampir”.
Marcin Świetlicki, Dwanaście
↑ Mateusz Hajdo, Obiekt, 2012
Olga Szczerba
Przestronna, częściowo przeszklona przestrzeń
stała się reminiscencją modernistycznego white cube’a,
Hotel Forum, najsłynniejszy z krakowskich budyn‑
przewrotną i niedbałą. Ściany, które jeszcze kilkana‑
ków‑widm, ponure architektoniczne straszydło, spo‑
ście lat temu istotnie mogły być white, dziś pokryte
tkało prawdziwe szczęście w nieszczęściu. Grożący
są zaciekami i obfitą warstwą kurzu. Takie otoczenie
zawaleniem symbol PRL‑owskiego luksusu na dobre
bliskie jest estetyce prac Kurta Schwittersa, której
Ur. w 1990 r. studentka
zaskarbił sobie przychylność młodych artystów
wpływ dostrzec można w instalacjach powstałych
edukacji artystycz‑
i kuratorów‑to‑be, którzy obrali sobie to miejsce
w wyniku pochylenia się nad odpadem, przedmiotem
na nietypową przestrzeń ekspozycyjną, stworzoną
niepotrzebnym i zużytym. Współczesną odpowiedź
Malarstwa Akademii Sztuk
dla ukazywania własnych działań artystycznych.
na twórczość Schwittersa stanowi praca Katarzyny
Pięknych w Krakowie.
Po ubiegłorocznej obiecującej próbie zmierzenia się
Mierzejewskiej i Karoliny Mazur. Na instalację Dużo
z niełatwymi (z punktu widzenia wystawienniczego)
drobnych złożyło się kilkadziesiąt obiektów‑odpadów,
nej w zakresie sztuk pla‑
stycznych na Wydziale
Interesuje się sztuką dawną
(w szczególności barokową
sztuką śląską) i najnowszą,
warunkami zastanymi w hotelowym wnętrzu, grupa
umieszczonych w szczelnie zamkniętych foliowych
współczesnym muzealnic‑
studentów krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych,
torebkach, w jakich zabezpiecza się przedmioty nazna‑
twem wraz z historią jego
w nieco zmienionym składzie, ponownie sprowokowała
czone – dowody zebrane w miejscu zbrodni. Ich kon‑
tzw. „środowisko” do zastanowienia się nad kondycją
figurację można odczytywać na różne sposoby. Porzu‑
młodej sztuki i współczesnej myśli kuratorskiej.
cone drobiazgi opowiadają jedną, złożoną historię czy
rozwoju oraz szeroko rozu‑
mianą kulturą anglosaską.
Do swoich najważniejszych
Koordynatorzy tegorocznej odsłony projektu, Anna
też są okruchami kilku różnych? Jak daleko wstecz
Pichura, Zuzanna Rokita i Krzysztof Marchlak, zapro‑
sięga „pamięć przedmiotu”? Jaki był stosunek wła‑
tornego w Lubiążu koło
sili do współpracy siedmiu twórców posługujących się
ściciela do wyrzuconego lub zgubionego obiektu?
Wrocławia.
różnymi rodzajami języka artystycznego. Do znanych
Czy sklepowy paragon może mieć tę samą wartość
z poprzedniej ingerencji w przestrzeń hotelu Forum
co kaseta dawno niesłuchanego zespołu?
naukowych celów zalicza
stworzenie koncepcji rewi‑
talizacji kompleksu poklasz‑
– Sebastiana Bożka, Mateusza Hajdę i Katarzyny Mie‑
W podobnym tonie utrzymana została instalacja
rzejewskiej – dołączyli Katarzyna Załęcka, Karolina
Brudy gości, W której postawiono pytanie o przeszłość
Mazur i Tomasz Jękot oraz węgierska artystka Zsuz‑
nie tylko hotelu Forum, ale również korzystających
sanna Simon. Nowy skład, nowe pomysły, wreszcie
z jego usług ludzi. Kim byli? Jak wyglądali? Kim
– nowe miejsce. Zamiast wąskich, osadzonych w kli‑
mogliby być, gdyby zdążyli odwiedzić hotel przed
macie Kubrickowskiego Lśnienia pomieszczeń hotelo‑
jego ostatecznym zamknięciem? Dzięki refleksyjnemu
wych, przestrzenią wystawienniczą stało się wnętrze
charakterowi instalacji można w niej dostrzec próbę
dawnego salonu samochodowego.Tu rozpoczyna się
posłużenia się językiem artystycznym podobnym
szereg kontekstów, nawiązań i inspiracji, jakie odna‑
do tego, który charakteryzuje twórczość Christiana
leźć można zarówno w pracach młodych artystów, jak
Boltanskiego (dalekie echo prac No mans land, Les
i w sposobie ich ukazania.
habits de François C. czy Monument Canada).
77
1
2
3
Bez wątpienia najciekawszym, najbardziej prze‑
młodego pokolenia. Prace Bożka, intermedialne
wrotnym dziełem prezentowanym na wystawie był auto‑
w pełnym tego słowa znaczeniu, balansują na granicy
portret Anny Pichury, wpisany w zaaranżowaną przez
rzeźby i instalacji artystycznej, ocierają się o rysun‑
artystkę, quasi‑muzealną sytuację. Naprzeciw bardzo
kowe traktowanie formy oraz wykazują sporą wraż‑
sprawnie namalowanego obrazu, oprawionego w ramy
liwość malarską. Wykonany z ogromną sprawnością
i zawieszonego pośrodku białej ściany, ustawione zostało
warsztatową obiekt‑instalacja Interferencje wprowa‑
krzesło. Czytelne nawiązanie do muzealnych siedzisk,
dza w sferę przenikania wielości, niejednoznaczności.
wprowadzanych w przestrzeń ekspozycyjną z myślą
Pojawianie się i znikanie niematerialnego, wątpliwego
o komfortowym kontemplowaniu Rembrandtów,
i niedookreślonego wizerunku, zarysowanego na roz‑
Rubensów i Velasquezów, zgodnie z intencją Pichury
piętych na wzór strun żyłkach, daje poruszający efekt
stanowi „autoironiczny komentarz dotyczący kreowa‑
wizualny. Pomimo sięgania po różne media, prace
nia procesów wewnątrz świata sztuki przez artystów
Bożka nieodmiennie noszą w sobie ogromny ładunek
i kuratorów”. Sam portret osadzony jest wyraźnie
emocjonalny. Jego ubiegłoroczna instalacja – kolaż
w tradycji malarstwa XX w., gdzieś między Nachtem‑
przypominający odbicie w potłuczonym lustrze, zawie‑
-Samborskim, Magrittem a Picassem z początku jego
szony nad umywalką pełną zabarwionej na czerwono
kubistycznych odkryć. Znakiem rozpoznawczym
wody – była jedną z najbardziej wyrazistych realizacji,
Zuzanny Rokity stały się pełne niepokoju instalacje
jakie znalazły się na wystawie. Ciekawie wykorzystane
poruszające problem utartych schematów postrzega‑
zostały przez artystów warunki, jakie wyznaczyła
nia stereotypowego, polskiego domu, utożsamianego
architektura wnętrza dawnego salonu samochodo‑
z ciepłym posiłkiem, paprotką w doniczce, fotelem
wego. Trzy przeszklone, wąskie, klaustrofobiczne
i telewizorem. Dwa puste krzesła, prosty stół, posiłek
pomieszczenia, przypominające komisariat policji,
dla dwóch osób. Nad stołem gałązka jemioły. Całość
kanciapę stróża lub salę operacyjną, zagospodaro‑
pomalowana na czarno, przypomina pogorzelisko
wali kolejno: Tomasz Jękot z wideo Plądrowizja, Zsuz‑
lub ponurą dekorację witryny zakładu pogrzebowego.
sanna Simon z odważnym performance’em Requiem
4
1. Katarzyna Mierzejewska,
Karolina Mazur,
Dużo drobnych,
instalacja, 2012
2. Krzysztof Marchlak,
Gniazdo, instalacja,
(fragment)
2012,
Co dzieje się, gdy uczucie łączące bliskich sobie ludzi
oraz Mateusz Hajdo z balansującym na granicy żartu
powoli umiera? W ilu domach przygotowanie ciepłego
i makabreski obiektem – werystyczny model przeska‑
posiłku jest jedyną próbą okazania czułości drugiej
lowanej, kobiecej nogi, sprawia wrażenie wyrwanego
osobie? Nad iloma dysfunkcyjnymi rodzinami czy
z pachwiny monstrualnej lalki Barbie. Ułożony
4. Krzysztof Marchlak,
związkami wisi widmo pasożytniczego życia, uza‑
na operacyjnym stole powoduje zatarcie granicy
Gniazdo, instalacja,
leżnienia od żywiciela? Zuzanna Rokita pozostawia
między kreacją a rzeczywistością. Pracę Mate‑
te pytania bez odpowiedzi, zmuszając odbiorcę do głęb‑
usza Hajdy odczytać można jako gorzką reflek‑
szej refleksji nad niełatwymi relacjami międzyludz‑
sję nad uprzedmiotowieniem ludzkiego ciała, jak
kimi. Charakterystyczny język twórczości Sebastiana
również podjęcie ironicznej polemiki z pop‑artem
Bożka wyróżnia ją spośród działań wielu artystów
w wydaniu Claesa Oldenburga.
78
Wiadomości asp /58
3. Katarzyna Załęcka,
Brudy gości,
instalacja, 2012
(fragment) 2012
5. Anna Pichura
Autoportret, 2011
6 Sebastian Bożek,
Interferencje, 2012
7. Zuzanna Rokita, Meble,
instalacja, 2012
5
6
7
Krzysztof Marchlak, który w poprzedniej edycji pro‑
wydarzenia, kilku słów zdradzających źródło inspiracji,
jektu Hotel Forum zaprezentował monumentalne akty
intencje, które nie we wszystkich przypadkach były
na płótnie, kontrastujące z otoczeniem swoją sterylną
czytelne. Obserwator musiał polegać na swoim, czy‑
czystością i oszczędną, szlachetną formą, udowodnił,
sto estetycznym i emocjonalnym odbiorze zastanych
że spectrum jego poszukiwań twórczych jest niezwy‑
obiektów.
kle szerokie. Tym razem sala, w której wyeksponował
swoją pracę, nie przypominała rozbielonej kaplicy, lecz
dziwaczną oranżerię.
Instalacja Gniazdo, nawiązująca do niezliczo‑
Czy ta dowolność miała być jednak ideą przewod‑
nią wystawy? Jeśli tak, dlaczego?
Tym razem, dzięki przygotowaniu tekstu towa‑
rzyszącego wystawie, zwiedzanie ekspozycji stało się
nych jaskółczych gniazd znajdujących się w róż‑
o wiele bardziej przejrzyste. Przewrotny kontrast między
nych zakamarkach hotelu Forum, wydobyła z mar‑
modernistycznym i postmodernistycznym podejściem
twej bryły opuszczonego budynku pierwiastek
zarówno do dzieła sztuki, jak i do otoczenia, w którym
życia. Sporych rozmiarów kokon, uwity w jednym
zostało ono pokazane, liczne źródła inspiracji – zarówno
z górnych rogów niewielkiego pomieszczenia, połą‑
te uświadomione, jak i nieuświadomione, przede
czony został konopnym sznurem z kilkoma wątłymi
wszystkim jednak wysoki poziom artystyczny i warszta‑
roślinami doniczkowymi. Intencją Krzysztofa Mar‑
towy zaprezentowanych prac złożyły się na imponującą
chlaka było stworzenie instalacji, która stanie się łącz‑
całość. Całość spójną w swojej… niespójności.
nikiem między przeszłością a nadzieją na przyszłość,
między życiem a śmiercią.
Projekt Hotel Forum w ciągu roku zyskał niezwy‑
kłą dojrzałość, zachowując sprawdzoną formułę jed‑
Efekt końcowy – wystawa mająca charakter jed‑
nodniowego eventu. Ironiczny, dowcipny i szalenie
nodniowego eventu, zbudowana z niejednorodnych
inteligentny komentarz do sytuacji panującej obecnie
fragmentów, często zmanipulowana i niejednoznaczna,
na rynku sztuki oraz w środowisku szeroko pojętych
odzwierciedlać ma naturę pamięci, mechanizmów
instytucji muzealnych jest niezwykle cennym gło‑
zapamiętywania.
sem w debacie nad kondycją współczesnego świata
Z całą pewnością należy docenić konsekwencję,
artystycznego.
jaką autorzy projektu zachowali podczas realizacji
Stanowi również dowód na to, że do tej debaty
wytyczonych sobie celów – konsekwencję, której zabra‑
można przystąpić bez niepotrzebnego zadęcia. Co wię‑
kło im w roku ubiegłym. Nie zorganizowano wówczas
cej, wobec znacznego wzrostu zainteresowania oży‑
oficjalnego otwarcia, objaśnienia idei przedsięwzięcia.
wianiem specyficznych, nieużytkowanych przestrzeni,
Zwiedzający przychodził na wernisaż i finisaż wystawy
a także poszukiwania alternatywnych wzorców funk‑
zarazem, ale jego pojęcie o tym, co oglądał, nie zostało
cjonowania w szeroko rozumianej kulturze i sztuce,
w żaden sposób skonfrontowane z tym, co artysta
inicjatyw pokrewnych projektowi Hotel Forum nie
faktycznie w swojej pracy chciał przekazać. Zabra‑
sposób przecenić. Pozostaje zatem czekać na kolejną
kło szczegółowych informacji dotyczących twórców
jego odsłonę.
79
W y s ta w y
Auto da fé
→ Sacrum Humanum
→ Galeria Autorska Jana Siuty
→ ul. Sławkowska 14, Kraków
→ 13 IV – 16 v 2012
Bogusz Salwiński
uchwytnych w relacjach międzyludzkich, którymi rzą‑
dzą pojęcia wolności, odpowiedzialności, obowiązku,
Wiek XX widział stosy, na których płonęły książki
nadziei i ofiary.
i obrazy, widział płonące stosy trupów, tłumy ludzi
Dziś pytanie o sztukę to pytanie o człowieka.
zaszczutych na śmierć w imię fikcji, rzezie polityczne
Sztuka jest formą uprawiania etyki. Dla artysty otwiera
i religijne, dehumanizm graniczący z absurdem.
to szczególne pole odpowiedzialności. Stoimy wobec
Agresja, przemoc i nihilizm zniszczyły przestrzeń
imperatywu kategorycznego – o sensie sztuki decy‑
wewnętrzną człowieka. Szczelina antropologiczna
duje jakość ludzkiego bólu. Kto tego nie widzi, jest
między egzystencją a nadzieją powiększyła się. Rów‑
bliski zdrady, tym bardziej że szczególny status sztuki
nolegle postępował w sztuce proceder destrukcji
dziś uwikłał się w istnienie pozorne.
artystycznego sacrum. Wandalizm i terror kreacyjny
Moja twórczość powstaje między moralnym rady‑
osiągnął apogeum. Mam nadzieję, że ten czas pro‑
kalizmem a kompromisem z egzystencją, nadzieją
fanum odszedł do historii. Wierzę, że język sztuki
a utopią, między obowiązkiem wobec siebie a odpo‑
znowu stanie się językiem aksjologicznym, mówią‑
wiedzialnością za innych. Poczucie obowiązku wobec
cym o wartościach i dokonującym ciągłych wyborów
siebie jest kategoryczne, jest przestrzenią, w której
między nimi. Obowiązkiem myślenia dziś staje się
najpełniej brzmi głos sumienia: „tak trzeba”.
odzyskanie utraconych nadziei.
Jako artysta znalazłem swój azyl między biologią
Ład semantyczny jest ładem antropologicznym.
a racjonalizmem, między nihilizmem świata a udręką
Sztuka ugruntowana jest na sensach i intuicjach
wołania o sens i nadzieję życia. Moja artystyczna idée
80
Wiadomości asp /58
↑ Ludzkie � arcyludzkie,
akryl, grafit węgiel
100 � 200 cm, 2012
↑ Piękno i śmierć,
akryl, grafit węgiel,
100 � 200 cm, 2008
Nigdy mnie nie opuszcza przekona‑
nie o sensie twórczości traktującej
całościowo nasze doświadczenie kul‑
tury, która w swoich świadectwach
zawsze mocno związana była z ludz‑
kim sacrum.
81
↑ Sacrum Humanum, akryl, grafit węgiel, 100 � 200 cm, 2011
fixe ma swą antropogenezę w ludzkim ciele. Od zawsze
uczta zmysłów, to nie filantropia dla ubogich duchem,
wierny jestem ikonografii Ukrzyżowanego, chociaż
to nie bunt na kolanach. Moje rzeźby, te ludzkie
nie jestem – sensu stricto – artystą sakralnym czy
reminiscencje, często poddane radykalnej redukcji,
religijnym. Ciało u mnie ma znak krzyża. Rzadko
odarte z naturalistycznego mięsa są ciągle jeszcze
które narzędzie tortur i uśmiercania w naszej dum‑
antropomorficzne. Są to obiekty intencjonalne, prze‑
nej historii homo sapiens było tak wierne w stosunku
nośne ołtarze – sakralizują miejsca, w których stoją.
do ludzkiej anatomii.
Są śladem człowieka w podróży przez przeznaczenie,
Ciało jest dla mnie źródłem inspiracji, źródłem
są wyrazem mojej tęsknoty za sacrum.
sensów, znaczeń, fascynującą formą życia, filozo‑
Jako artysta nigdy nie byłem zdeprawowany
ficznym pojęciem, które zawiera w sobie zarówno
postulatem sprawozdawczości czy dyspozycyjności
instynktowny szacunek do natury, jak i zachwyt nad
dzieła sztuki. Jestem oczyszczony z kompleksów
jej pięknem i monumentalnością. Ciało jest pełne
inwentaryzacji. W zaciszu mojej pracowni wciąż
wzniosłych możliwości. Antynomia ciało–duch nie
powstają rzeźby i rysunki w wyniku introspek‑
istnieje u mnie. Ciało jest czyste, niewinne, wznio‑
cji, egzystencjalnej refleksji i prywatnego dialogu
słe i wolne. Nie ma grzechu w dziedzinie wolności.
z transcendencją. Moje rzeźby powstają na zamó‑
Grzech rodzi się dopiero w naszych umysłach. Ciało
wienie mojego własnego sumienia. Nigdy mnie nie
bywa również znakiem hipokryzji, jaki zbudowano
opuszcza przekonanie o sensie twórczości traktują‑
na sztucznej opozycji natury i kultury dla uzasad‑
cej całościowo nasze doświadczenie kultury, która
nienia grzechu. Ale to już polityka.
w swoich świadectwach zawsze mocno związana była
Ciało jest komunią, jest komunikatem przezna‑
z ludzkim sacrum.
czonym dla drugiego człowieka. Jest potencjalnością
Czy sztuka może uratować jeszcze swą tożsamość,
dobra, a jednocześnie niezniszczalną, trwałą możli‑
by duch ludzki znalazł w niej bezpieczny dom? Odpo‑
wością wtajemniczenia w miłość, cierpienie i śmierć.
W odkryciu człowieka zawarta jest tajemnica
krzyża. Semantyka krzyża jako znaku cierpienia jest
jednocześnie symbolem nadziei i obietnicą radości.
Nie jestem estetą. Szkoda mi życia na budowa‑
nie hedonistycznych atrap. Sztuka to nie trywialna
82
Wiadomości asp /58
wiedź jest wyznaniem mojego Aktu Wiary, mojego
Auto da fé.
Wszelkie kontrowersje wynikłe z nieuszanowania
mojego pola wolności proszę wypowiadać w duchu
tolerancji.
W y s ta w y
Wincenty Drabik
w świecie wirtualności 3D
Alicja Duzel‑Bilińska, Grzegorz Biliński
w uczuciach odbiorcy, przez użycie przede wszystkim
waloru barwy, intuicyjnego pobudzenia elementar‑
Jednym z istotnych elementów wystawy prac sceno‑
nych impulsów wywołujących emocjonalne asocjacje.
graficznych Wincentego Drabika w Muzeum Akademii
Budując mające to ukazać obrazy, stawialiśmy sobie
Sztuk Pięknych w Krakowie był ekran monitora kom‑
pytanie, czy ujawnienie głębi strukturalnej i prze‑
puterowego. Nie stanowił on jednak obiektu będącego
strzennej może otwierać nowe pola interpretacji dzieł
Alicja Duzel‑Bilińska
dyżurnym znakiem nowoczesnej aranżacji czy formy
tego artysty, a także – na ile korzystanie z nowocze‑
dyplom asp w Krakowie
pustego interpretatora, lecz był ważnym przekaźni‑
snych technik poszerza pole wiedzy o sposobie kon‑
na Wydz. Malarstwa
i Scenografii oraz dyplom
Politechniki Krakowskiej
kiem treści dotyczących percepowania tworzonych
struowania przez niego scenograficznej przestrzeni
przez Drabika scenografii, który umożliwiając niejako
teatralnej.
na Wydziale Architektury.
wnikanie do wnętrza jego projektu, ukazuje sposób
Ważnym wyzwaniem było także badanie sposobu
Doktorat w dziedzinie
traktowania przez niego przestrzeni. Na ekranie poka‑
postępowania artysty w pracy nad wizualnością sceny
sztuki piękne, w specjal‑
ności scenografia.
zywane są bowiem obrazy wykonane w technologii 3D
oraz tego, jak wygląda relacja pomiędzy wyobraże‑
stereo stanowiące przestrzenną wizualizację jednej
niem przestrzeni przez niego namalowanej, a tym,
ze scen projektu scenograficznego wykonanego przez
co niesie ze sobą realizacja. Pytania te nie zatrzymują
Wincentego Drabika do dramatu romantycznego Zyg‑
się tylko na poruszonych zagadnieniach, ale prowadzą
munta Krasińskiego Nie‑Boska komedia. Za pomocą
wprost do artysty i do istoty jego dzieła.
tych obrazów ujawnia się Drabikowa metoda „uprze‑
W tym miejscu trzeba nadmienić, że tego rodzaju
strzenniania” rzeczywistości, polegająca na komplek‑
rozważania, z powodu naszych doświadczeń sceno‑
sowym tworzeniu złożonej i skierowanej na uchwy‑
graficznych, a więc zanurzonych w praktyce podob‑
cenie głębi struktury przestrzennej sceny, a także
nych działań, nie mogą być pozbawione subiektywi‑
na odciśnięciu w świadomości, a przede wszystkim
zmu, który jednak nie zamyka się do własnej autorów
83
koncepcji, lecz jest otwarty na dialog z wyobraźnią
Drabika. Badania te są również ważnym czynnikiem zwra‑
cającym uwagę na możliwości kreacji przestrzeni wir‑
tualnych jako form podejmowania dalszych kroków
twórczych idących za myślą tego artysty, a nawet
tę myśl rozwijających przez tworzenie nowych obsza‑
rów interpretacji, i to zarówno dotyczącej samego dra‑
matu literackiego, jak też przestrzeni jego obrazowa‑
nia w postaci scenografii oraz jako metody badawczej
służącej poznawaniu i analizie scenograficznych
utworów przestrzennych. Nie bez znaczenia jest fakt,
że scena teatru wirtualnego może być traktowana jako
sposobu budowania przestrzeni scenograficznej przez
odzwierciedlenie sceny tradycyjnego teatru pudełko‑
Drabika jako układów ramowych. Tworzy on plany
wego, którego istotą jest budowanie obrazu. W tym
sceny jako swoiste zamknięte struktury formujące
kontekście scena wirtualna również staje się obrazem.
układ kulisowy i ustawia je, układając w głąb aż
Jednym z pierwszych zagadnień, jakie zarysowało
do malowanego horyzontu stanowiącego iluzyjną kon‑
się w trakcie budowy „wirtualnej makiety” sceny
tynuację przestrzeni, uzależnioną od rodzaju sceny,
teatralnej zaprojektowanej przez Drabika były treści
zmienności jej warunków itp. formalne, zwłaszcza dotyczące kompozycji, a wśród
Podobnie postępuje się we współczesnych dzia‑
nich zagadnienie części i ich rola w całości. Obser‑
łaniach z projekcjami, zwłaszcza gdy chcemy łączyć
wacja konstrukcji tej sceny uświadomiła, że koncep‑
świat realny z wirtualnym. Technika ta znana była
cja Wagnerowskiego Teatru Totalnego podjęta przez
już wcześniej, m.in. w iluzyjnym malarstwie archi‑
Wyspiańskiego w idei Teatru Ogromnego przyjęta
tektonicznym okresu baroku, a jej zastosowanie przez
została również przez Drabika i zastosowana jako
Drabika jeszcze mocniej potwierdza jej uniwersalność.
metoda kreacji, zarówno w aspekcie „uprzestrzen‑
Również współcześnie w praktyce artystycznej normą
niania” i bezgraniczności sceny teatralnej, jak rów‑
jest budowanie przestrzeni malarskiej w oparciu
nież w aspekcie jedności sztuk. Można przypuszczać,
o obiekt architektoniczny. Wystarczy przytoczyć pro‑
że prawdopodobnie inaczej wyglądałyby jego sceno‑
jekcje iluzyjne w kościołach, graffiti, murale, a także
grafie, gdyby do dyspozycji miał multimedia.
formy scenograficzne będące kontynuacją przestrzeni
Problem bezgraniczności przestrzeni sceny
zdarzeń, np. w widowisku muzycznym wystawianym
tworzy sytuację przekraczania granic, wychodze‑
na deskach Opery Krakowskiej Mały Lord czy głośne
nia poza ramę i otwierania się „na” i „do”. W tym
ostatnio, dające efekt iluzji, techniki 3D zastosowane
kontekście ciekawym doświadczeniem jest analiza
w spektaklach warszawskich teatrów muzycznych. 84
Wiadomości asp /58
Kolejnym badanym przez nas zagadnieniem będą‑
cym w kręgu zainteresowań tego artysty jest sposób
kształtowania przez niego kierunków i mas w kompo‑
zycji przestrzeni sceny. Drabik łączył zdecydowanymi
przełamaniami kompozycje osiowe ze swobodnymi
oraz wzajemnie je mieszał, czyniąc to na co dru‑
giej warstwie i nie tylko za pomocą formy, ale także
Grzegorz Biliński
poprzez budowanie scenicznego światła. W ten spo‑
dyplom asp w Krakowie
sób wpływał bezpośrednio nie tylko na dynamikę
na Wydz. Malarstwa
ukształtowania przestrzeni sceny, ale przede wszyst‑
i Scenografii oraz
dyplom mgr inż. arch.
Politechniki Krakowskiej
na Wydz. Architektury.
Habilitacja w dziedzinie
sztuki piękne, specjal‑
ność intermedia.
kim na organizację akcji całego spektaklu, oddziału‑
jąc silnie na ekspresję jego odbioru.
I wreszcie problem teatralności i teatralizacji,
który u Drabika silnie wiąże się ze światłem i iluzją.
Modelowanie w technologii 3D jego malowanych
Jednym z pierwszych
zagadnień, jakie zary‑
sowało się w trak‑
cie budowy „wirtualnej
makiety” sceny teatral‑
nej zaprojektowanej
przez Drabika, były tre‑
ści formalne, zwłaszcza
dotyczące kompozycji,
a wśród nich zagadnienie
części i ich rola w całości.
(...) Można przypuszczać,
że prawdopodobnie ina‑
czej wyglądałyby jego sce‑
nografie, gdyby do dyspo‑
zycji miał multimedia.
scenografii pokazuje kreującą rolę światła w jego
o przedmiocie zainteresowania, co zbliża nas do IDEI,
projektach, a ich analiza w technice 3D stereo ana‑
czyli do TWÓRCY i jego MYŚLI. Tak, bo takie pozna‑
glif ujawnia z kolei wszelkie nieścisłości i przekła‑
wanie poprzez nowe techniki daje nowe możliwości
mania dotyczące prawidłowego, z punktu widzenia
poznawcze i będzie to metoda, która naszym zdaniem
tektoniki, ukształtowania scenografii.
w przyszłości stanie się jedną z powszechnych technik
Okazuje się bowiem, że tzw. perspektywa, czyli
analizy dzieła przestrzennego.
rzut środkowy, jest ujęta przez artystę nie całkiem
Przeprowadzone analizy są jedynie wstępnymi
prawidłowo, oczywiście w odniesieniu do zasad. Ale
rozważaniami i wymagają oczywiście dalszych,
z kolei wydaje się bardzo prawdopodobne, że dla
pogłębionych studiów nad przestrzenią wyobrażoną
zwiększenia ekspresji wizualności spektaklu Drabik
w konfrontacji z przestrzenią zrealizowaną przez Win‑
w swoich projektach stosował również zakrzywienie
centego Drabika. Mamy nadzieję, że możliwa będzie
perspektywy.
kontynuacja tych studiów.
W świetle powyższych rozważań nasuwa się
Ilustracje pokazują fazy budowania wirtualnej
pytanie, czy warto stosować nowe techniki wirtu‑
scenografii oraz obrazy pokazujące prawdziwy układ
alne do symulacji niegdysiejszych projektów sceno‑
przestrzenny wynikający z realizacji perspektyw
graficznych. Tak, szczególnie w przypadkach, gdzie
namalowanych w technice akwareli przez Wincen‑
scenografia zajmuje się przestrzenią i jej dramatur‑
tego Drabika. Ilustracje należy oglądać w okularach
giczną istotą. Tak, gdyż dostajemy większą wiedzę
dwubarwnych (anaglif).
85
W y s ta w y
Obrazy w porze
deszczu
→ Kasztel w Szymbarku
→ x – xi 2011
Magdalena Rabizo‑Birek
„siły” estetycznego rażenia współczesnej sztuki. Jeśli
oczywiście artyści są ciekawi reakcji „zwykłych”
Plenery – kilku‑kilkunastodniowe spotkania arty‑
ludzi i nie zamykają się w minionych już chyba
stów, odbywające się zazwyczaj latem lub wczesną
dogmatach awangardy – programowej „dehuma‑
jesienią w urokliwych zakątkach Polski – stanowią
nizacji”, elitarnego odgrodzenia się od wyrażania
od dawna (od początku wieku XX, a może już nieco
człowieczych przeżyć i wzruszeń oraz skupienia
Krytyk literacki, kry‑
wcześniej – od wspólnych podróży artystów roman‑
na kreacji autonomicznych, wyabstrahowanych
tyk sztuki. Adiunkt
tyków w malownicze strony) jedną z podstawowych
z rzeczywistości form plastycznych. Ciekawe jest
form życia artystycznego. Organizują je związki
zresztą na takich plenerowych wystawach śledze‑
Rzeszowskiego. Redaktor
twórcze, instytucje kulturalne i samorządowe oraz
nie, jak rozmaite okoliczności zewnętrzne plene‑
naczelna „Frazy” od 1998 r.
uczelnie artystyczne. W ostatnim okresie, po trans‑
rów – miejsce, problematyka rozmów, promieniu‑
formacji ustrojowej, powróciła także dobra tradycja
jące osobowości niektórych uczestników – wpływają
o literaturze i sztuce m.
organizowania plenerów przez osoby prywatne. Ple‑
na powstające podczas nich prace.
in. w: „Nowym Nurcie”,
ner – słowo pochodzące od francuskiego plein air
Ambitnie zamierzonym przedsięwzięciem było
„Twórczości”, „Akcencie”,
oznaczającego „świeże powietrze” – jest dla współ‑
wymyślone i zorganizowane przez Wydział Sztuki
czesnych artystów okazją do przypomnienia sobie
Uniwersytetu Rzeszowskiego I Międzynarodowe
o pierwotnym związku sztuki z otaczającym ją świa‑
Sympozjum Artystyczne Akademii i Wyższych Szkół
tem – przede wszystkim przyrody i żywiołów natury,
Plastycznych Szymbark 2011 pod hasłem „Tradycja
w Zakładzie Literatury
Polskiej XX w. Uniwersytetu
Autorka wielu recen‑
zji, szkiców i esejów
„Art & Business, „Arkuszu”,
„Nowych Książkach”,
„Odrze” itp. Autorka ksią‑
żek Czytanie obrazów. Teksty
o sztuce z lat 1991– 1996
(1998) i Między mitem
a historią. Twórczość
ale także – ponieważ życie artystyczne toczy się
i nowoczesność”, które odbyło się pod koniec VII
dziś głównie w wielkich aglomeracjach – powrotem
2011 r. I właśnie w Szymbarku – malowniczej miej‑
Włodzimierza Odojewskiego
do korzeni, na prowincję, do małych miast, na wieś.
scowości w Beskidzie Zachodnim, nieopodal Gorlic �
(2002). Kuratorka wielu
To także okazja spotkania się ze sobą artystów róż‑
– na przełomie X i XI 2011 można było oglądać ekspo‑
nych pokoleń, pochodzących z różnych krajów, części
zycję uczestników i gości Sympozjum – pracowników
Polski i ośrodków sztuki.
dydaktycznych i studentów kilku uczelni artystycz‑
wystaw w Galerii Sztuki
Współczesnej w Przemyślu.
Mieszka w Rzeszowie.
86
Na plenerach artyści, zamknięci zazwyczaj w cia‑
nych – poza pomysłodawcami z UR, przede wszystkim
snym zawodowym światku, mają – choć nie zawsze
z Akademii Sztuk Pięknych: w Krakowie i we Lwo‑
przez nich wykorzystywaną – możliwość spotkania
wie, Wydziału Wychowania Artystycznego Akademii
się z nie‑artystami, zwykłymi ludźmi, chociażby
im. Jana Długosza w Częstochowie, kierunku eduka‑
przez dobry zwyczaj organizowania na zakończenie
cja artystyczna Państwowej Wyższej Szkoły Zawo‑
pleneru lub w krótkim po nim okresie wystaw ple‑
dowej w Nowym Sączu oraz dwojga wykładowców
nerowych prac w miejscach, w których się one odby‑
School of Visual Arts w Nowym Jorku, Joanny Wężyk
wały. Nie zawsze są to specjalistyczne galerie, często
i Petera Hristoffa.
świetlice szkół lub pensjonatów, stołówki, kawiar‑
Reprezentacja ta była – jak widać – zróżnicowana,
nie, domy parafialne. To dobra okazja sprawdzenia
ciekawa, wiele obiecująca. Pomysłodawcy pleneru
Wiadomości asp /58
↑ Fragment ekspozycji
pragną takie spotkania organizować również w kolej‑
w przyjaznym współczesnej sztuce miejscu, jakim
uczestników konkursu,
nych latach – podobne przedsięwzięcie zorganizowali
jest odrestaurowana powozownia i stajnia Kasztelu
już zresztą w nieco innym składzie i wyłącznie krajo‑
w Szymbarku, prezentowała się wyjątkowo efektow‑
wym wymiarze w Hadlach Szklarskich w roku 2009.
nie. Nie odbiegała też od poziomu przeglądowych
Galeria Promocyjna
Tak wówczas, jak i w tym roku plener miał wyjątkowo
ekspozycji profesjonalnych artystów w dużych ośrod‑
bogaty program, którego zwieńczeniem był konkurs
kach sztuki. Obrazy, rysunki, grafiki, rzeźby, kilka
na najlepsze prace, adresowany do studentów i nie‑
przestrzennych instalacji i asamblaże uczestników
dawnych absolwentów uczelni artystycznych, oraz
wystawy tworzyły wspólnie dobrą panoramę współ‑
sympozjum naukowe, współorganizowane przez
czesnej sztuki, którą w sposób nieuchwytny, ale
rzeszowskich filozofów z Międzyuczelnianego Insty‑
wyczuwalny wyróżniało młodzieńcze zaangażowanie,
tutu Filozofii UR i Towarzystwa Fenomenologicznego
pasja, radość odkrywania – owo „świeże” spojrzenie,
im. Jana Patočki. Plenerowiczom zaproponowano
charakteryzujące prace młodych artystów, którym
temat „W poszukiwaniu autorytetu”, zaś uczestnicy
„chce się chcieć”, są ambitni i wierzą (co jest zresztą
Sympozjum, które odbyło się 29 VII w Centrum Wysta‑
prawdą), że to do nich będzie już wkrótce „należał
wienniczo‑Konferencyjnym Kasztel w Szymbarku,
świat”. Tak się dobrze złożyło, że opiekujący się nimi
dyskutowali w międzynarodowym gronie, wychodząc
pedagodzy (m.in. Marek Olszyński, Łukasz Konieczko,
od pytania: „Komu potrzebny jest jeszcze Mistrz?”.
Jarosław Kwieclich, Włodzimierz Karankiewicz, Bar‑
Warto wspomnieć, że wernisaż wystawy poprzedziła
tosz Frączek, Justyna Warwas, Iwona Bugajska‑Bigos)
dyskusja w szymbarskim kasztelu na temat: Kicz
należą do średniego i młodego pokolenia artystów,
jako tekst kultury… Całe Sympozjum dokumentuje
dlatego cała ekspozycja charakteryzowała się ner‑
starannie przygotowane przez Joannę Zemanek z kra‑
wem, temperamentem i wizualnym „pazurem”,
kowskiej ASP dwuczęściowe wydawnictwo: katalog
a prace uczniów nie odbiegały zasadniczo charakte‑
z pracami plastycznymi uczestników pleneru, wzbo‑
rem i poziomem od prac mistrzów, którzy zamanife‑
gacone o wypowiedzi pedagogów charakteryzujących
stowali swój udział w wystawie jedynie symbolicznie
kierunki i metody pracy ze studentami, oraz zeszyt
– prezentując jedną, dwie prace.
z tekstami uczestników Sympozjum: filozofów, arty‑
stów, historyków i krytyków sztuki.
Intensywnej aktywności na plenerze, która
zaowocowała imponującą ilością i dobrą jakością
Kto wie, czy nie właśnie owa ambitna powaga
dzieł, sprzyjała – paradoksalnie – fatalna lipcowa
problematyki pleneru, zaprezentowane przez orga‑
pogoda. Skłaniała raczej do pracy studyjnej niż
nizatorów profesjonalne podejście do prac studen‑
do wędrówek w plenerze ze szkicownikiem, szta‑
tów, któremu sprzyjał zachęcający do artystycznej
lugami czy aparatem fotograficznym. Tę specyfikę
rywalizacji konkurs, organizacja cyklu wystaw
artystycznego spotkania w Szymbarku tak komento‑
w dobrych galeriach oraz staranne opracowanie
wała Iwona Bugajska‑Bigos, celnie charakteryzująca
katalogu sprawiły, że wystawa, prezentowana
przy okazji fenomen studenckich plenerów: „Pobyt
87
w Szymbarku był doskonałą okazją do konfrontacji
Karoliny Dawidson, Justyny Maślanki). Z tego grona
różnych środowisk twórczych, a także do wspólnej
jurorom najbardziej spodobały się charakteryzujące
pracy ze studentami, na co nie ma czasu w trak‑
się bogatą fakturą studia w zieleni Barbary Szal‑
cie zajęć na uczelni. Deszczowa pogoda wywołała
-Porczyńskiej, uhonorowanej Grand Prix sympozjum
↖ Grand Prix
Barbara Szal‑Porczyńska,
Ropa i, olej na płótnie,
50 � 60 cm, 2011
potrzebę wspólnej pracy pod jednym dachem, stwa‑
tegorocznej absolwentki Wydziału Sztuki UR, oraz
↑ Nagroda III
rzając szansę na równoczesną kreację artystyczną
wyróżnione obrazy Darii Pilch z krakowskiej ASP –
Debora Suszek, Bez tytułu,
studentów i wykładowcy. Było to niezwykle cenne
ekspresjonistyczne z ducha, ale charakteryzujące się
doświadczenie podczas pleneru dla obydwu stron”.
wyszukaną gamą barwną. Obie artystki cechowało
Zamknięta przestrzeń wspólnej pracowni zama‑
nifestowała się w różnoraki sposób w kilkunastu pra‑
zresztą podobne – twórcze i abstrahujące – podejście
do natury.
cach, w których oprócz rozmaitych przypadkowych
Bliskie nurtowi pejzażowemu były prace, które
martwych natur pojawiały się także w postaci alu‑
– choć zainspirowane naturą i jej fenomenami – pod‑
zyjnych tytułów i wprowadzonych w prace napisów
kreślały w różnorodny sposób sytuację konfrontacji
reminiscencje dialogów, charakterystycznych kwestii
człowieka z naturą, jej refleksyjnej lub ekspresywnej
czy żartów (Pstrągi, które jedli sąsiedzi Anny Jusz‑
kontemplacji oraz jej kreacyjnej recepcji (Martyny
czak, Porno i sztuka Katarzyny Biedroń, Eeee królowo…
Borowieckiej, Ewy Szczekan, Zofii Trybis, Anny Jusz‑
Pauliny Dębosz, Real wyróżnionego przez jury Piotra
czak, Christiny Kutsij, Uliany Krekhovets, Magdaleny
Kolanki, Strasznie to brzydkie wszystko Anny Wój‑
Uchman, Marcina Pecki, Piotra Jakuba Mizgi, Debory
cik; bliskie konstruktywizmowi ascetyczne obrazy
Suszek). Ciekawe, że w tym nurcie częste, dostrze‑
Dominiki Wysogląd i Magdaleny Szklarczyk, kolory‑
żone także przez jurorów i uhonorowane nagrodami
styczne „martwe natury” Anny Fryz, Joanny Wasilew‑
i wyróżnieniami, były prace wieloczłonowe, uło‑
skiej‑Iskry, Anny Noszczyńskiej i Aleksandry Płachty,
żone w cykle lub odwołujące się (np. przez tytuły)
instalacja ze szkolną ławką Marcina Jakubczaka). Zła
do formy pamiętnika, szkicownika, serii fotografii
pogoda nie przeszkodziła na szczęście całkowicie
czy pocztówek (wyróżnione Seria z Ewą M. Borowiec‑
plenerowiczom w kontemplacji natury i na wystawie
kiej i świetna, choć trudna do dobrej ekspozycji praca
znalazło się wiele efektownych pejzaży i prac nimi
w formie szkicownika Anny Juszczak – studentek kra‑
zainspirowanych (Marii Gajewskiej, Uliany Niedo‑
kowskiej ASP, czy uhonorowana III nagrodą, imitująca
sytko, Barbary Szal‑Porczyńskiej, Darii Pilch, Joanny
fotograficzno‑malarski kolaż praca w technice własnej
Kunert, Marceliny Siwiec, Marty Ożóg, Agnieszki Czyż,
Debory Suszek – absolwentki PWSZ w Nowym Sączu).
88
Wiadomości asp /58
technika mieszana
45 � 61 cm, 2011
Uhonorowana II nagrodą grafika Magdaleny
Uchman z Wydziału Sztuki UR Po pamiątki – niebieska
sytuuje się na pograniczu przedstawienia i abstrakcji.
↑ Fragment ekspozycji
pedagogów,
Galeria Promocyjna
To jest, jak się wydaje, pole wizualnych poszukiwań
i odkryć szczególnie atrakcyjne dla współczesnych
artystów, może nawet coś w rodzaju wyróżnika mło‑
dej sztuki. Podobnie jak swego rodzaju „intertekstu‑
alizm”, posługiwanie się „cudzymi” obrazami, dia‑
↓ Nagroda II
Magda Uchman,
Po pamiątki � niebieska,
wklęsłodruk
100 � 70 cm, 2011
log zarówno z mistrzami współczesnej oraz dawnej
sztuki, jak i (a może przede wszystkim) z wizualnymi
formami współczesnej cywilizacji, jej przedmioto‑
wymi atrybutami, znakami, wirtualną rzeczywisto‑
ścią nowych mediów. Na szymbarskiej wystawie
ten nurt reprezentowały zarówno prace pedagogów
M. Olszyńskiego, Joanny Zemanek, Włodzimierza
Karankiewicza, Tadeusza Boruty, Bartosza Frączka,
Justyny Warwas, jak i absolwentów oraz studentów
(Piotra Worońca Juniora, Tomasza Rolniaka, Marcina
Pecki, Piotra Kolanki, Katarzyny Biedroń, Anny Wójcik,
Sylwii Lichoń).
Cechą studenckich wystaw bywa – i nie inaczej jest
na wystawie w Szymbarku – możliwość śledzenia, jak
z akademickich studiów form i barw wyłaniają się nie‑
spodziewanie osobne, dojrzałe dzieła sztuki. I choćby
dla możliwości obserwowania tego cudu in statu
nascendi warto było wybrać się na którąś z kolejnych
odsłon szymbarskiego pleneru, które miały miejsce
w pierwszej połowie roku 2012 w galeriach w Nowym
Sączu, Krakowie, Częstochowie i w Rzeszowie.
89
W y s ta w y
Zazdrość
i medycyna
→ Galeria Łącznik
→ 17 II – 17 IIi 2012
→ MGS Częstochowa
→ 15 VI – 15 VII 2012
się wokół femme fatale. Ten temat to kobiety w roz‑
Artur Blusiewicz
paczy na wieść o śmierci Rudolfa Valentino. Ten
Projekt graficzny:
Joanna Kogut‑Blusiewicz
Na okładce ilustracja
Ponad dwa lata temu przywódca ptasiego ruchu
temat to my, bezradni na łupinie orzecha w wielkim
oporu islandzki wulkan Eyjafjallajokull uziemił całą
gotującym się oceanie uczuć, szarpani przez wiatry
europejską flotę powietrzną. Na kilka tygodni ptaki
namiętności, wciągani przez wiry intelektualnych
przejęły władzę nad niebem. To wydarzenie stało
pułapek, rzucani przez fale skrajnych emocji. Tak
się przyczynkiem do wydania pierwszego numeru
jak pisał Michał Choromański, nic dodać, nic ująć.
Blusiewicz, Tomasz
Gili‑Gili prezentuje, w którym dwudziestu artystów
Po prostu Zazdrość i medycyna“.
Daniec, Emma Dajska,
opowiadało o tajemniczym wulkanie. Każdy z nas
miał do dyspozycji rozkładówkę magazynu, dwa
Kingi Nowak
Artyści:
Bogusław Bachorczyk,
Emilia Bartkowska,
Łukasz Belcarski, Artur
Marcin Dymek, Joanna
Fluder, Mariusz Gutowski,
Grzegorz Kowalczyk,
kolory – czerń i ciemną zgaszoną czerwień. Praco‑
Kilka pytań do Gili‑Gili
waliśmy równolegle nie znając prac innych auto‑
Jak powstało Gili‑Gili i skąd wzięła się nazwa?
rów, by na koniec ułożyć wszystko w jedną graficzną
Zacznę od nazwy. Wzieła się z niemocy. Po całym dniu
historię. Ilustrowany periodyk powstał z potrzeby
wymyślania mniej lub bardziej żenujących propozy‑
poruszania ważkich spraw, dużych i małych zjawisk,
cji doszliśmy do wspólnego przekonania że nazwa
prostych i skomplikowanych pojęć. Równie ważna
ma w absurdalny sposób wyrażać to, o co nam cho‑
była i jest chęć prezentowania ciekawych twórców
dzi czyli że ma być miło, surrealistycznie i wesoło.
z kraju i zagranicy. Tak, w wielkim skrócie, wyglądały
A sam pomysł na powstanie grupy... no cóż wziął się
Jakub Woynarowski,
początki Gili‑Gili prezentuje. Nie podejmę się opisania
z potrzeby. Chcieliśmy he, he zrobić interes życia
Dariusz Vasina.
tego, co znajduje się w najnowszym numerze maga‑
robiąc jednocześnie coś, co lubimy. Dość szybko się
zynu. Na 56 stronach prezentujemy bowiem prace aż
okazało, że z interesu nici, natomiast bawimy się
25 artystów, a każdemu z nich chciałbym poświęcić
coraz lepiej.
choć kilka zdań. Natomiast reprodukcje grafik rysun‑
Grafika czy ilustracja? Jaka grafika/ilustracja Was
ków i kolaży układają się w wizualną opowieść, którą
interesuje?
można odczytywać na wiele sposobów. Jednak, aby
I grafika i ilustracja. Interesuje nas przede wszystkim
nie pozostawić nikogo z pytaniem „ale o co chodzi?”,
DOBRA grafika i ilustracja. Nigdy nie preferowaliśmy
przytoczę tekst Dariusza Vasiny, który wprowadza
żadnej konkretnej stylistyki. Cieszą nas zestawienia
nas w tematykę drugiego numeru.„Zazdrość i medy‑
różnych konwencji.
cyna to skomplikowane relacje męsko‑damskie. Ich
Bierzecie udział w pierwszym Krakowskim Gallery
sfera fizyczna i emocjonalna. Rozbuchany erotyzm
Weekendzie Krakers, wcześniej w obu edycjach Krót‑
i chłodna kalkulacja.
kich Historii, współpracujecie z poznańską Centralą,
Uczucia, którym ulegamy tak często, jak często
gdzie również wystawialiście. To dobra zabawa, ale
nie jesteśmy w stanie nad nimi zapanować. Ten
też świetna okazja do promocji sztuki, również poza
temat to mężczyźni, rozhisteryzowane ćmy tłoczące
najbliższym środowiskiem. Czy to się udaje?
90
Wiadomości asp /58
Maja Maciejewska, Daria
Malicka, Ola Mróz, Kinga
Nowak, Paweł Olszczyński,
Piotr Panasiewicz, Marta
Porażka, Maria Wegenke,
Anna Rakoczy, Helena
Siemińska, Katarzyna
Skrobiszewska, Bartosz
Wajer, Daniel Witnicki,
1
2
4
rozmawiamy. Staramy się nie niszczyć indywidual‑
ności, znajdować wspólne pole do zabawy.
3
Rynek artystycznych koszulek w Polsce jest chyba
dość trudny? Łatwiej sprzedawać hasła niż obrazy?
Czy to się uda, czas pokaże. Na razie za wcześnie
Dałoby się pewnie sprzedawać i hasła, i obrazy. Pro‑
o tym mówić. Naszym celem w ramach Gili‑Gili pre‑
blem polega na tym, że trzeba by się temu całkowicie
zentuje jest promowanie artystów „wszelkiej maści”,
poświęcić, a każdy z nas ma swoje sprawy, sprawki,
młodych, starych, pięknych, brzydkich, którzy zacie‑
swoje życie. No i czas. Ciągle nikt nie wymyślił, jak
kawili nas swoją twórczością, swoimi ilustracjami,
go rozciągnąć...
rysunkami, obrazami. Na razie pole oddziaływania
Wybuch wulkanu, powieść Zazdrość i medycyna...,
naszego magazynu jest dość skromne, lecz jesteśmy
co będzie inspiracją do następnego magazynu? Nad
he, he, pewni, że to się zmieni.
czym pracuje obecnie Gili‑Gili?
Magazyn, który wydajecie jest dość nietypowy,
No więc następny numer będzie o.... o „kurdebalans!”,
ponieważ nie ma w nim (oprócz nazwisk autorów)
mało brakowało, a bym się, kurka, wygadał...
żadnych tekstów. Czegoś takiego na naszym rynku
chyba jeszcze nie było? Do kogo jest skierowany?
1. Emma Dajska
Gili‑Gili: Joanna Kogut, Maja Maciejewska, Katarzyna
Nie spotkałem się na naszym rodzimym rynku
Skrobiszewska, Dariusz Vasina i Artur Blusiewicz.
z czymś podobnym, ale nawet jeśli ktoś wpadł
www.gili‑gili.com
2. Marcin Dymek
3. Paweł Olszczyński
4. Emilia Bartkowska
5. Darek Vasina
wcześniej na podobny pomysł, to jakie to ma zna‑
czenie – nic nie szkodzi, przecież to nie zawody kto
pierwszy he, he.
Są w nim tylko rysunki i ilustracje bo chcieliśmy
zadziałać trochę, że się tak wyrażę bezkompromi‑
sowo. Magazyn jest skierowany do wszelkiego rodzaju
wielbicieli sztuki ilustracji, rysunku, komiksu lecz
także, mam nadzieję będą go przeglądać galernicy,
kuratorzy, dyrektorzy kreatywni.
Każdy z Was ma swoje projekty koszulek, są różne,
a jednak udaje Wam się połączyć te różnice. Jak
to się dzieje?
5
To prawdopodobnie wynik wspólnych fascynacji
estetycznych. Dużo razem przebywamy, oglądamy,
91
W y s ta w y
Nieświęci
Nagości święta, ludzka śpij na zawsze!
Witold Gombrowicz, Operetka
→ Galeria Malarstwa ASP w Krakowie
→ 18 IV – 11 v 2012
Janusz Antos
Swych obrazów malarz nie tytułuje, opatrując je kolejnym
numerem namalowanej w danym roku pracy. Z obrazu
Na wystawie Świętości Wojciecha Ćwiertniewicza w Galerii
na obraz układają się one w niekończące się serie. Łączy
Malarstwa ASP w Krakowie oglądaliśmy dziesięć wybranych
je fascynacja zagadnieniem powtarzalności. Powtórzenie
obrazów z serii naturalnej wielkości pełnych aktów męskich,
u Ćwiertniewicza za każdym razem jest inne, dokonuje się
które artysta maluje od roku 2000. Z obrazów tych bije blask
od początku – w nowym akcie tworzenia. Malowanie dla
Ur. w 1966 r. w Krakowie.
jak przystało na przedstawienie świętości (niemających jedna‑
niego to czynność wręcz przymusowa, codzienny rytuał.
W latach 1985 – 1991 stu‑
kowoż religijnego znaczenia). Mogą one budzić, to już zależy
Ostatnio w kinach pokazywany był Wstyd, którego akcja toczy
tylko od patrzącego, cześć, pożądanie lub odrazę. Tytułowe
się w Nowym Jorku. Reżyser filmu, znany brytyjski artysta,
„świętości” w tym świeckim humanistycznym malarstwie
Steve McQueen, kładąc ogromny nacisk na wizualność, inten‑
to spluralizowane męskości ukazane w przełamującym tabu
sywnie eksponował w nim nagość głównego bohatera, per‑
pełnej genitalnej nagości spojrzeniu, uświęcone malarską
fekcyjnego i pedantycznego seksoholika, żyjącego rytmem
wirtuozerią. Mężczyźni pozujący artyście składają się na róż‑
wielkiej metropolii. W tym elegijnym obrazie, co podkreśla
diował historię sztuki
na UJ. Kustosz w Bibliotece
Głównej ASP w Krakowie.
Autor wielu tekstów
o sztuce XX i XXI w.
norodne spektrum męskości. W obrazach tej postfotograficznej
muzyka, bohater w pewnym momencie – w przerwie między
serii namalowana frontalnie akrylami z wielką dokładnością
licznych niedającymi mu zaspokojenia podbojami – pada
naga figura mężczyzny umieszczona jest w centrum zagrun‑
na kolana, wydobywając z siebie jęk: „Boże!”. Nieograniczona
towanego na biało płótna. Malarz niekiedy przedstawia parę,
wolność to więzienie. Zestawiam, nie porównując, film McQu‑
wyjątkowo trzech modeli. Zanim przystąpi do malowania,
eena z serią malarskich aktów Ćwiertniewicza, ponieważ
fotografuje ich na tle białej tkaniny, wykonuje szereg zbliżeń
wspólne jest tu nie tylko eksponowanie nagości, ale przede
poszczególnych partii ciała. Wystawie towarzyszy interme‑
wszystkim kompulsywna skłonność, charakterystyczna dla
dialna rejestracja wideo pracy z jednym z modeli – tancerzem.
współczesnego zawrotnego tempa życia. Wracając do libi‑
Fotografowanie, jak wiadomo, uśmierca, a fotografia to sztuka
dalnego malarstwa krakowskiego nowojorczyka Wojciecha
żałobna. Biała tkanina, która staje się w obrazie białym tłem,
Ćwiertniewicza, który debiutował w czasie „głodu obrazów”,
pełni rolę swoistego całunu. „Niczym anatomopatolog – pisze
zgodnie z nieubłagalnym prawem serii maluje on, mając cią‑
Zuzanna Sokołowska, zauważając zarazem iluzoryczność
głe poczucie niedosytu, kolejne akty, swoiste ponowoczesne
naśladownictwa – artysta obserwuje każdy zakamarek ciała,
nagie portrety z Fajum (te z kolei miały niekiedy wielkie oczy).
odzierając go tym samym z seksualności. Akty Ćwiertniewi‑
92
cza są chłodne, pozbawione jakichkolwiek emocji, martwe”¹.
Przypisy
Paweł Leszkowicz, wręcz przeciwnie, spostrzega w tych przed‑
1 Z. Sokołowska, Modelowanie rzeczywistości, „Art & Business”
stawieniach nagich mężczyzn erotyzację i falliczną sztywność².
2011, nr 4 (246), s. 81.
Pustka tła, z którego się wyłaniają, służy podkreśleniu ero‑
2 P. Leszkowicz, Nagi mężczyzna: akt męski w sztuce polskiej
tyzmu przedstawień. Roman Lewandowski natomiast dopa‑
po 1945 r. Poznań 2012, op. cit., passim.
truje się w nich ponowoczesnej formuły „aktów trumiennych”.
3 R. Lewandowski, Nowe życie aktów (trumiennych), „Exit”,
Patronami tego malarstwa są Eros i Thanatos³.
2007, nr 1 (69), s. 4402.
Wiadomości asp /58
W y s ta w y
Relacje
Rzeźby Marioli
Wawrzusiak
→ CSW Solvay, Kraków
→ 2 – 28 III 2012
Marta Półtorak
Dla młodych odbiorców wszystko to jest jednak prostsze…
↑ Relacje,
pokazuje to chociażby zainteresowanie, jakie wzbudziły
90 × 60 × 45 cm,
Mariola Wawrzusiak reprezentuje nurt sztuki współczesnej,
Relacje, przy których grupa kilkulatków ze spokojem, bez
której głównym tematem i celem jest niemalże socjolo‑
żadnego niepokoju czy strachu, dyskutowała o tym, „dla‑
giczne przedstawienie relacji panujących między ludźmi,
czego on ma kręgosłup z łańcucha”. ale także tego, jakie relacje każdy człowiek utrzymuje sam
ze sobą.
metal spawany,
2012
Takie właśnie spojrzenie na twórczość Wawrzusiak
w moim przekonaniu jest prawidłową reakcją. By zrozu‑
Eksponatami, które można podziwiać na jej wystawach,
mieć jej sztukę, a tym samym wniknąć w relacje, w jakich
są postacie wykonane techniką spawania odłamków metalu,
pozostają miedzy sobą rzeźby wchodzące w skład wystawy,
prętów zbrojeniowych, łańcuchów i innych odpadków prze‑
musimy na chwilę stać się dziećmi. I z taką dziecięca cie‑
mysłowych. Spojenie tych fragmentów w rzeźby ukazuje
kawością, odrzucając cały bagaż zbiorowych i osobistych
całą gamę postaw i emocji z życia ludzi i upersonifikowa‑
doświadczeń, spojrzeć na człowieka. A człowiek według
nych zwierząt. Rzeźby są bardzo surowe i oparte na schema‑
artystki jest w gruncie rzeczy metaforą pierwiastków ziemi. cie budowy ludzkiego ciała. Mają widoczne zarysy anatomii
Tworzywo do swoich prac Mariola Wawrzusiak uzyskuje
szkieletu, jednak daleko im do realistycznego przedstawie‑
ze złomowisk. Z tych ponurych miejsc, gdzie trafiają nie‑
nia człowieka. Są raczej symbolicznym i na swój sposób tur‑
potrzebne już odpady cywilizacyjne. Pewna w istocie nobi‑
pistycznym przekazem. Nie jest, jak myślę, celem artystki
litacja żelaza do rangi sztuki jest zabiegiem celowym. Czło‑
przerazić odbiorcę, ale raczej wywołać zadumę nad tym,
wiek i jego ciało jest i zawsze pozostanie tworem boskim,
czym jest człowiek i jaka jest jego prawdziwa natura. Czy
a produkty jego pracy powinny mu służyć. A w przypadku
jest to oczywiste dobro czy może wręcz przeciwnie, jakaś
ekspozycji Relacje widać, że służą w pełni, jako ciało i dusza.
mroczna strona? A może jest nią pewna poza, za którą kry‑
Centrum zainteresowania Marioli Wawrzusiak jest człowiek,
jemy się przed sobą i bliźnim – poza społecznych masek
jako kompleksowe zjawisko. Formułuje to poprzez swoje
i ról, w jakie wchodzimy, dorastając i wyzbywając się wła‑
rzeźby, gdzie ludzie ukazani zostali w nienaturalny sposób,
snego charakteru na rzecz konwenansów? zdeformowani, z twarzami niczym u starożytnych mumii.
Pomimo pozornej „ohydy formy” prezentacja ta nie stra‑
Z drugiej strony ich zachowanie jest bardzo bliskie zwierzę‑
szy, ale zachwyca. Najlepszym przykładem fakt, że odwie‑
tom. Ale nie jest to pesymistyczne przedstawienie człowieka. dzające wystawę dzieci nie przejawiały żadnych oporów
Ekspozycje przywołują nadzieję, choć na pierwszy rzut
przed dotykaniem wystawionych rzeźb. Być może dlatego,
oka może się to wydawać niemożliwe. Pokazują, iż nie
że dziecko instynktownie znajduje się nieco bliżej natury niż
powinniśmy uciekać i odcinać się od szeroko rozumianej
my, dorośli. Jako tacy, naznaczeni jesteśmy pewną, często
natury, gdyż jest ona częścią nas, a my wchodzimy w skład
niewygodną wiedzą o ludzkiej naturze. W nas wychudzone
jej ekosystemów. Nasza egzystencja więc stanie się bar‑
postacie budzą skojarzenia z głodującą Afryką czy dziecię‑
dziej twórcza, gdy postawimy na swoją intuicję i wrażliwość.
cymi więźniami z Auschwitz. Kanciaste zwierzęta z kolei
Kiedy z materii wyczarujemy ducha, a w każdy aspekt życia
to proste skojarzenie z potworami znanymi z filmów SF.
tchniemy humanizm.
93
W y s ta w y
Sekwencje Stelli Zadros
Sztuka
rzeźbiarskiego
portretu
↑ „Portret” Jerzego Turowicza
→ Rzeźba Karola Badyny
→ Galeria Wydziału Rzeźby
→ 13 III – 16 IV 2012
→ Sekwencje wystawa rzeźb
ceramicznych Stelli Zadros
→ Galeria Wydziału Rzeźby
→ 17 IV – 6 V 2012
W Galerii Wydziału Rzeźby odbyła się wystawa
rzeźby ceramicznej Stelli Zadros. Autorka ukoń‑
czyła Wydział Rzeźby na ASP w Krakowie w roku
2001 w pracowni prof. Bogusza Salwińskiego.
biologii i antropologii. Swoje prace grupuję
w cykle, wskazując na pola problemowe, jakie
interesują mnie szczególnie. Jednym z nich jest
analiza i synteza wielości kulturowych artefak‑
Na wystawę zatytułowaną Sekwencje, która jest
jedynie fragmentem dorobku artystycznego
Stelli Zadros, składają się wybrane prace repre‑
zentujące trzy cykle – Kiełkowanie, Foraminifera
i Wątek neolityczny. Prezentowane rzeźby ukazują
poszukiwania formalne skierowane w stronę
abstrakcji i stylizacji, gdzie główne inspiracje
wywodzą się z natury, biologii i antropologii.
Obejmują one figuralne warianty kulturowych
archetypów i biomorficzne obiekty. Charakte‑
ryzują je uproszczenia, organiczne i zmysłowe
kształty, cielesność formy wyrażona w tworzy‑
wie ceramicznym.
W swoim artystycznym credo Stella Zadros
pisze m.in.: „Wierzę, że abstrakcyjne i aluzyjne
działania są mocnymi nośnikami emocji i zna‑
czeń. Inspirują mnie tematy pochodzące z natury,
tów. Obejmują one figuralne studia, warianty pra‑
dawnych symboli i kulturowych archetypów (cykl
Wątek neolityczny), niekiedy są one przesycone
prymitywizmem bądź nutą erotyzmu […].
Szukam uproszczeń, statyczności, a nawet bezru‑
chu w rzeźbie. Wynika to z wewnętrznej potrzeby
oszczędności formy. Lubię szczerą bezpośredniość
form, mocne i proste kształty, zredukowane do nie‑
zbędnych elementów. Proces kreacji formy jest
w moim przypadku zdecydowanie intuicyjny, jest
twórczą grą polegającą na instynkcie i reakcji,
w której po prostu ufasz sobie. Możliwość wyra‑
żania swoich dążeń znalazłam w pracy z tworzy‑
wem ceramicznym. Jego specyficzne właściwości
są dla mnie radianem fizyczności i biologiczno‑
ści”. (Stella Zadros, Artist Statement do katalogu
wystawy Kompilacje, Zielona Góra, Tarnów 2008).
94
Wiadomości asp /58
W Galerii Wydziału Rzeźby odbyła się wystawa
z cyklu Pedagodzy prezentująca rzeźbę prof. ASP
Karola Badyny.
Artysta zaprezentował wybór portretów
i popiersi m.in. Czesława Miłosza, Jerzego Turo‑
wicza, Antoniego Kępskiego czy Jerzego Giedroy‑
cia, jak również projekt pomnika konnego króla
Kazimierza Jagiellończyka oraz wielkowymia‑
rową płaskorzeźbę króla Kazimierza Wielkiego.
Prezentowane prace wykonane w brązie wniosły
w tę kameralną przestrzeń galerii zaskakującą
dawkę siły klasycznych wartości rzeźby, od któ‑
rych obecności w galeryjnych pomieszczeniach
zdążyliśmy się już odzwyczaić.
Warto zauważyć, iż tej skali rzeźbę w brązie
możemy oglądać zazwyczaj w przestrzeni otwar‑
tej miasta i zazwyczaj jako pojedynczą wyekspo‑
nowaną na cokole pracę, przybrudzoną patyną
czasu, sadzy i nie tylko. Być może dlatego ten
wyselekcjonowany zestaw prac istniejących obok
siebie, w wyciszonej, profesjonalnie oświetlonej
przestrzeni przypomniał nam o świetności rzeźby
figuratywnej.
Być może również z tych właśnie powodów
wystawa cieszyła się dużym powodzeniem,
wywierając wrażenie tak na studentach, jak
i na starszym pokoleniu artystów.
Wystaw y
fot. Krzysztof Król
Od profanum do sacrum
→ Iwona Demko Kaplica Waginy
→ Galeria Wydziału Rzeźby
→ 19 III 2012
Iwona Demko
Podobno bardzo dawno temu ludzie zupełnie
nie kojarzyli aktu seksualnego z narodzinami
dziecka. Jedno wydarzenie było zbytnio oddalone
w czasie od drugiego. W związku z tym osobą,
która była najważniejsza w kreacji nowego
życia, była kobieta, gdyż to ona miała zdolność
wydawania na świat ludzkiej istoty. Rola mężczyzny wydawała się nieistotna. Teoria ta powodowała, że kobieta odgrywała duże znaczenie
w życiu społecznym, politycznym, religijnym.
Prawdopodobnie jako kreatorka nowego życia
to ona była uosabiana jako Stworzycielka Świata,
a raczej Wielka Bogini. Istnieją hipotezy mówiące
o dziejach, w których panowały kobiety. Ustrój
ten zwany matriarchatem miał trwać w okresie
7–3 tys. lat p.n.e. Według szwajcarskiego prawnika, twórcy teorii matriarchatu, Johanna Jacoba
Bachofena, matriarchat miał być fundamentem
powszechnej wolności i równości, pokoju i czułości, troski o wszystkich członków społeczności.
Miał cenić naturę i uczuciowość.
Kobieca płodność – zdolność wydawania
na świat dziecka, zdolność kreacji nowego człowieka miała boski charakter. Co za tym idzie,
boski charakter miała również brama, przez
którą człowiek przybywał na świat, czyli wagina.
Była symbolicznym początkiem świata, źródłem
istnienia. Następstwem tego była konieczność
otaczania jej szacunkiem i czcią. Kiedy nastał
patriarchat, rola kobiety została drastycznie
ograniczona. Naturalne czynności, takie jak
umiejętność dawania nowego życia, straciły
na znaczeniu, najważniejsza i zdecydowanie
bardziej ceniona stała się kreacja umysłu. A mężczyzna zastąpił kobietę rodzicielkę, stając się
Stwórcą poprzez słowo…
Wagina została obarczona winą i wstydem. Kojarzona z grzechem i nieczystością. W niepamięć odeszło nastawienie przepełnione szacunkiem. Instalacja Kaplica Waginy ma na celu powrót do myśli
matriarchalnej. Ma wyprowadzić waginę ze sfery
profanum z powrotem do sfery sakrum. Ma przywrócić waginie szacunek, który został utracony.
95
W y s ta w y
→ Galeria Jednej Książki
→ 17 II – 17 IIi 2012
Prace Heraklesa
Jadwiga Wielgut‑Walczak
Zaprezentowane na wystawie w Galerii Jednej
Książki Prace Heraklesa to bardzo oryginalna pro‑
pozycja wydawnicza Ewy Tamary Bajek i Grzego‑
rza Bednarskiego.
Wystarczy wziąć Prace Heraklesa do ręki,
żeby przekonać się, iż trudno o lepszą oprawę
dla niezwykłych w swej ekspresji ilustracji Grze‑
gorza Bednarskiego niż starannie dobrany przez
Ewę Tamarę Bajek format książki, rodzaj papieru,
sposób szycia i oprawy – nie wspominając już
o zasadzie rozmieszczania rysunków dokładnie
przy tekście, który ilustrują, o kształcie czcionki
czy operowaniu przestrzenią niezadrukowanej
strony. Trudno również o lepsze zaakcentowanie
wartości pracy dyplomowej z dziedziny projek‑
towania przygotowywanej przez absolwentkę
malarstwa na ASP niż zilustrowanie projekto‑
wanej książki rysunkami znanego malarza.
Wyjątkowość, a równocześnie prostota tego
przykładu polega nie tylko na doskonałym zespo‑
leniu ilustracji z tekstem i formą zewnętrzną
książki, ale także na tym, iż w efekcie dokonania
96
Wiadomości asp /58
artystyczne obojga twórców ulegają wzajemnemu
spotęgowaniu.
Zaprojektowane przez Ewę Bajek Prace
Heraklesa pozostają otwarte w miejscu, w któ‑
rym je zostawiliśmy, pozwalając i na kontem‑
plację niezwykłych ilustracji, i na spokojny
powrót wzrokiem do tekstu, znajdującego się
tuż obok obrazka.
Sięgnięcie po ulubioną lekturę z dzieciństwa
ani dla Bajek ani dla Bednarskiego nie wydaje
się obciążone koniecznością trudnych rozliczeń,
lecz raczej inspirującą potrzebą sprawdzenia
własnych możliwości, zwłaszcza gdy wydawni‑
czy pierwowzór, na którym się opierali, mógł
rzeczywiście prowokować do podejmowania
poszukiwań.
Dorobek ilustratorski Grzegorza Bednar‑
skiego (Ewangelia według Łukasza, Apokalipsa
świętego Jana, Piekło Dantego) pozwala przy‑
puszczać, że artysta stworzy postać odmienną
od utrwalonych wzorców. I tak jest w istocie.
Z pozoru cykl jedenastu rysunków odwzorowuje
wiernie historię znanych nam zmagań Heraklesa:
z nemejskim lwem, lernejską hydrą, łanią cery‑
nejską, erymantejskim dzikiem, ptakami stymfa‑
lijskimi, kreteńskim bykiem, końmi Diomedesa
czy wołami Geryona.
Ostatnie rysunki są dodatkowo ilustracją
najbardziej dramatycznych wydarzeń kończą‑
cych ziemski żywot herosa. Artysta, podobnie jak
w swoich poprzednich cyklach ilustratorskich,
poddając się narracji tekstu, buduje na niej swoją
własną wizję, niezwykle wyrazistą. Ostrą kreską
rysunku potęguje ekspresję postaci, kształtuje
nią także przestrzeń będącą tłem działań. Oprócz
gęstej, wręcz drzeworytniczej kreski Bednarski
sięga po wypróbowany we wcześniejszych reali‑
zacjach kolaż.
Pozostaje żywić nadzieję, że prezentowany
na wystawie pierwszy sygnalnie wydrukowany
egzemplarz książki znajdzie swojego wydawcę,
a wówczas szerszy niż grono gości galerii krąg
czytelników będzie mógł cieszyć się przyjemno‑
ścią lektury. Projekt wart jest realizacji.
W y s ta w y
↑ Piotr Nowojewski, Ciała powieść − grymas, 28 × 40 cm, technika mieszana, 2008/2009
→ Galeria Jednej Książki
→ 19 IIi – 27 Iv 2012
Księstwo Liberatury
Jacek Dembosz
„Książkę możemy dotknąć, obrócić, kartkować,
czuć jej ciężar, szorstkość papieru i fakturę
okładki. Liberatura to nowy gatunek, to «myśle‑
nie książką». Znosi podział na formę i treść.
To absolutna kontrola pisarza nad grafiką i typo‑
grafią, która pozostawia równocześnie ogromny
margines dla czytelnika. Każda książka ma swój
własny, niepowtarzalny wygląd, niekiedy daleko
wykraczający poza stereotypowe wyobrażenia.
Autor wypowiada się całą książką: kształtem,
budową, sposobem zapisu tekstu. Czytelnik zaś
jest współtwórcą – ma do czynienia z dziełem
totalnym, które może przybrać dowolny wygląd
(zgodnie z drugim znaczeniem łacińskiego
liber), co w praktyce oznacza niekiedy radykalne
odejście od tradycyjnej budowy książki”. Tyle
z definicji.
Do Liberatury wpisali się tacy autorzy jak;
Julio Cortázar z Grą w klasy, z alternatywną
kolejnością czytania rozdziałów, która zmieniała
odczytanie powieści; Georges Perec z Życiem.
Instrukcja obsługi, która odwzorywała układ
mieszkań w paryskiej kamienicy; Queneau, który
stworzył maszynę do produkcji sonetów – Sto
tysięcy miliardów wierszy; dziesięć sonetów z wer‑
sami pociętymi na paski, które można zestawiać
w takiej właśnie liczbie kombinacji. Dalej Bryan
Stanley Johnson, autor Nieszczęsnych (1969),
słynnej „powieści w pudełku” czy Albert Angelo
połączonej starannie otworami stron w taki spo‑
sób, aby czytelnicy mogli wybrać sobie kolejność,
w jakiej pisarz przygotował słowa.
Ukazująca się od roku 2003 seria Liberatura
Korporacji Ha!art jest zjawiskiem unikatowym
nie tylko na polskim rynku wydawniczym. O jej
wyjątkowości decyduje filozofia traktowania
dzieła literackiego jako organicznej jedności
słowa z przestrzenią zapisu wyrosła z koncepcji
liberatury. W prezentowanych utworach tekst
i książka (łac. liber) stanowią nierozerwalną
całość, a wszystkie elementy tak pojętego dzieła
mogą współtworzyć przekaz.
W Galerii Jednej Książki mieliśmy możli‑
wość zobaczenia i dotknięcia wydań liberackich:
ksiażkę w butelce, w pudełku, pociętą w paski,
a umożliwiła nam to Korporacja Ha!art!
97
W y s ta w y
Teren /Gelände
↑ Edyta Dufaj, One, wydruk na papierze Hahnemuhle 308 g, 80 � 60 cm, 2012
→ Konsulat Generalny Niemiec
w Krakowie
→ 17 Iv – 31 x 2012
↑ Wojciech Gwiazdowski, Małopolska krzesowicka, wydruk na papierze Hahnemuhle 250 g, 40 � 30 cm, 2010
98
Wiadomości asp /58
W y s ta w y
↑ Iwo Jasieński,
Projekt naprawy państwa. Rozwiązanie kwestii bezdom‑
ności i włóczęgostwa /ul. Krakowska 29 Kraków
wydruk na papierze fotograficznym Ilford 195 g,
87 � 70 cm, 2010
Plakat z wystawy z Felkiem
Wystawa rektora w Kijowie
Michał Pilikowski
Od 26 IV do 31 X 2012 r. w Konsulacie General‑
nym Republiki Federalnej Niemiec w Krakowie
trwa wystawa Teren/Gelände. Na wystawie tej
pokazano fotografie wykonane przez studentów,
absolwentów i pedagogów Akademii Sztuk Pięk‑
nych w Krakowie: Matyldę Bukaczewską, Edytę
Dufaj, Wojciecha Gwiazdowskiego, Iwona Jasień‑
skiego, Katarzynę Kozerę, Agatę Pankiewicz,
Marcina Przybyłkę i Annę Zakrzewską. Agata
Pankiewicz, prowadząca pracownię fotografii i na Wydziale Grafiki ASP w Krakowie, we wstę‑
pie do katalogu wystawy pisała: „Temat pejzażu,
kształtowanego przez człowieka, podjęliśmy
w pracowni w sposób naturalny, stając wobec ota‑
czającego nas świata, patrząc na krajobraz pełen
sprzeczności, poszatkowany i niespójny. Każdy
wybrany przez nas fragment dotyczy złożonych
problemów naszej rzeczywistości, która w sposób
ciągły, a ostatnio gwałtowny, ulega przekształce‑
niu. W miarę upływu czasu nabieraliśmy wiedzy
i przekonania, że obserwowane zjawiska, pro‑
blem naszego pejzażu, ma wiele przyczyn. Jest
zawsze wynikiem chaosu dziejowego, utraty tra‑
dycji, pochwały przypadku, niezdarności i byleja‑
kości. Brak obecności człowieka na fotografiach
jest celowy, bowiem jego portret krystalizuje się
poprzez obraz przestrzeni, domów i detale wnętrz.
Stan rzeczy, widoczny w obrazach, jest zbiorem
znaków, poprzez które moż­na zobaczyć złożoność
sytuacji społecznej tu i teraz”.
→ Narodowa Akademia Sztuki
Ukrainy w Kijowie
→ 5–25 iv 2012
W dniach 5–25 IV br. w siedzibie Narodowej
Akademii Sztuk Ukrainy w Kijowie miała miej‑
sce wystawa malarstwa i grafiki rektora naszej
uczelni, prof. Adama Wsiołkowskiego. Jej inicja‑
torem i kuratorem był prof. Alexandr Fedoruk,
historyk sztuki z kijowskiej Akademii Sztuk
Pięknych, który w kwartalniku „Obrazotwor‑
cze Mistectwo” (nr 3–4/2011) zamieścił arty‑
kuł pod tytułem W Kijowie jeszcze go nie znają:
Adam Wsiołkowski – artysta, rektor i jego Felek.
Profesor Adam Wsiołkowski przebywał w Kijowie
pięć dni na zaproszenie rektora kijowskiej Aka‑
demii Sztuk Pięknych, prof. Andrieja Czebykina.
Odwiedził tę uczelnię, prezentując studentom
filmy o naszej Akademii oraz o swojej twórczości.
Współorganizatorem wystawy był Instytut Polski
w Kijowie, którego dyrektor – Jarosław Godun –
zorganizował transport prac i sponsorował folder
towarzyszący ekspozycji.
(inf. wł.)
Od lewej: rektor Adam Wsiołkowski, prof. Alexandr Fedoruk i rektor Andriej Czebykin
99
W y d ar z e nia
4 lata...
Fotografia Piotr Korzeniowski
Ur. w 1949 r. w Krakowie.
Adam Wsiołkowski
a kontynuowane przez nas w 2009 r. w Namedy
31 VIII – a więc już za kilka tygodni – dobiega końca
w Liège (Belgia), programowane przez prof. Annę
Studia na Wydziale
(Niemcy), w 2011 w Krzyżowej (Polska), w 2012
Malarstwa krakow‑
skiej asp w pracowni
prof. W Taranczewskiego,
kadencja obecnych władz uczelni. Przypadła ona
Bulandę (naszą absolwentkę) z Fachhochschule
dyplom w 1973 r. Od tego
na okres ogólnoeuropejskiego kryzysu, który w prze‑
Trier (Niemcy). W warsztatach brało udział kilka‑
ciwieństwie do niej zapewne jeszcze potrwa. Przyszło
naście uczelni z Europy oraz z USA i Kanady. Innym
czasu pracuje w Akademii,
uzyskując w roku 1992
tytuł profesora; uprawia
nam zatem działać w nie najlepszych czasach, ale
ważnym działaniem jest międzynarodowy projekt
malarstwo, rysunek i gra‑
przecież nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. To i owo
Association Point Barre powiązany z Ecole des Beaux
fikę. W latach: 1996 – 2002
wszakże udało się zrobić.
Arts de Bordeaux, którego jesteśmy współrealizato‑
był dziekanem Wydziału
Malarstwa; w latach: 2008 –
2012 rektorem ASP.
100
Po naszych 3‑letnich staraniach (by nie rzec:
rami wraz z podmiotami z Rumunii, Węgier, Słowa‑
bojach) ministerstwo przywróciło możliwość reali‑
cji, Czech i oczywiście Francji. Projekt uzyskał dofi‑
zowania studiów na trzech kierunkach: malarstwo,
nansowanie unijne i jest obecnie w fazie organizacji.
rzeźba i grafika w trybie jednolitym (konserwacja
W roku 2013 znaczna jego część będzie realizowana
go zachowała). Otwarliśmy nowy, siódmy wydział
w naszej uczelni.
– intermedia, dotychczas unikatowy kierunek
Pozostając przy zagranicznych prezentacjach
na Wydziale Rzeźby. Wobec wejścia w życie nowej
Akademii, należy wymienić wystawy: Granice toż‑
ustawy o szkolnictwie wyższym należało dokonać
samości – zorganizowaną w 70. rocznicę wybuchu II
licznych regulacji prawnych i proceduralnych; opra‑
wojny światowej we współpracy z władzami Nadre‑
cowany został nowy statut i regulamin oraz strategia
nii Północnej‑Westfalii i prezentowaną w roku 2009
ASP do roku 2020, której elementy są obecnie wdra‑
w klasztorze w Brauweiler pod Kolonią oraz w Pałacu
żane. Stworzony został system jakości kształcenia
Sztuki TPSP w Krakowie; projekty inicjowane i prowa‑
z biurem Uczelnianej Rady Jakości Kształcenia Arty‑
dzone przez niestrudzonego prof. Zbigniewa Bajka �
stycznego. Powstały Wewnętrzne Ramy Kwalifikacji
– Wymiary Wolności (Łęczyca 2009, Kraków–Ostrawa
jako narzędzie standaryzacji efektów kształcenia.
2010) i Przedmieścia (Ostrawa–Wiedeń–Kraków
Na początku kadencji uruchomiona została nowa
2011). Od wielu lat Akademia współpracuje z Konsu‑
strona internetowa; utworzono wewnętrzny system
latem Generalnym RFN w Krakowie, czego rezultatem
komunikacji elektronicznej, będący wstępem do elek‑
są organizowane tam regularnie wystawy malarstwa,
tronicznego zarządzania uczelnią.
grafiki i fotografii, a także studencki konkurs na film
Jednym z wymogów ustawowych jest euro‑
animowany w 20. rocznicę zjednoczenia Niemiec.
peizacja naszej uczelni, zatem obok programów
Ósemka naszych grafików wraz z kolegami z Nor‑
ERASMUS, CEEPUS czy CUMMULUS bierzemy udział
wegii uczestniczyła w projekcie Inspiracje Północną
w projektach międzynarodowych, jak np. Europej‑
Norwegią i Małopolską, finansowanym z funduszy –
skie Forum Wymiany zapoczątkowane w Krakowie,
a jakże – norweskich. Powstałe prace eksponowane
Wiadomości asp /58
Jednym z wymogów ustawowych jest
europeizacja naszej uczelni, zatem
obok programów ERASMUS, CEEPUS
czy CUMMULUS bierzemy udział
w projektach międzynarodowych...
były na kilkunastu wystawach w Krakowie i w pół‑
i angielskiej (2010), Wojciech Weiss w Akademii
nocnej Norwegii.
(2010), Akademia w Krakowie (2011) i Zdzisław
Nasza uczelnia była organizatorem lub współ‑
Gedliczka (2012). Wydaliśmy także obszerny kata‑
organizatorem plenerów, sympozjów i konkursów.
log prac Józefa L. Ząbkowskiego, katalog wystawy
Wymienię tu choćby międzynarodowe sympozjum
„Dary 2004–2009” oraz – w ostatnich trzech latach �
Interaktywne Media Sztuki w 2008 r., międzyuczel‑
– wieloplanszowe kalendarze ścienne poświę‑
niany plener Hadle Szklarskie 2010, w którym obok
cone twórczości Weissa, Matejki i Malczewskiego
Akademii wzięły udział wydziały artystyczne uczelni
(w przygotowaniu na rok 2013 Julian Fałat). Zrealizo‑
z Rzeszowa, Radomia i Częstochowy, czy Międzyna‑
wany został 40‑minutowy film o Akademii, prezen‑
rodowe Sympozjum Artystyczne akademii i wyższych
tujący działalność jej wydziałów. Coroczną wystawę
szkół plastycznych Szymbark 2011.
prac studentów reklamuje plakat, a ekspozycję naj‑
W roku 2008 współorganizowaliśmy, wraz z Aka‑
lepszych dyplomów – folder.
demią Muzyczną i PWST, Dni Jana Pawła II. Ważnym
Kierowane przez panią Małgorzatę Sokołowską
ich akcentem była wystawa prac pedagogów Akade‑
Muzeum Akademii zaprezentowało następujące
mii pt. Odnajdywanie Piękna, mieszcząca się w Pałacu
wystawy: Dary 2004–2009 (2009), Weiss w Akade‑
Sztuki.
mii (2010), Nowe Matejkiana, (2011), Wincenty Dra‑
Zorganizowaliśmy – wspólnie z Uczelnianą Radą
bik. W stronę teatru totalnego (2012) oraz Zbysław M.
Samorządu Studenckiego – „Konkurs na dzieło”,
Maciejewski. Wczesna twórczość (2012). Część z nich
a także konkurs na pastisz dzieła Jana Matejki, któ‑
znalazła się w dorocznym programie krakowskiej
rego finał miał miejsce w nowym gmachu Opery Kra‑
Nocy Muzeów, przyciągając tłumy zwiedzających.
kowskiej podczas inauguracji roku akademickiego
Trzem ostatnim ekspozycjom towarzyszyły foldery.
2011–2012. Ostatnio ukazał się album dokumentu‑
jący plon tego konkursu.
Gruntownej reformie poddany został nasz kwar‑
talnik „Wiadomości ASP”. Od końca roku 2009 uka‑
Do ubiegłego roku działała w budynku PWST
zuje się on w nowym layoucie, a jego nakład osią‑
galeria promocyjna – ASP w PWST. Obecnie funkcjo‑
gnął liczbę 1500 egzemplarzy. Jest sprzedawany
nuje ona w głównym budynku ASP przy pl. Matejki,
w sieci salonów Klubu Międzynarodowej Prasy
w udostępnionej już części foyer budowanej auli jako
i Książki w całej Polsce. Wszelkie druki – papier fir‑
Galeria za Medyceuszem.
mowy, koperty, zaproszenia, teczki, dyplomy i wizy‑
Ważny element w kreowaniu wizerunku Aka‑
tówki opatrujemy od ubiegłego roku nowym logo Aka‑
demii oraz jej promocji stanowi działalność
demii, które po wieloletnich perturbacjach udało się
wydawnicza. Opublikowaliśmy następujące pozy‑
wyłonić w drodze konkursu.
cje albumowe: Konrad Srzednicki. Poeta grafiki
Z programów operacyjnych Ministra Kultury
(2009), Warsztaty Krakowskie w edycjach polskiej
i Dziedzictwa Narodowego, dysponując kwotą 9,5
101
Po naszych 3‑letnich staraniach
(by nie rzec: bojach) ministerstwo
przywróciło możliwość realizowania
studiów na trzech kierunkach: malar‑
stwo, rzeźba i grafika w trybie jed‑
nolitym (konserwacja go zachowała).
Otwarliśmy nowy, siódmy wydział –
intermedia, dotychczas unikatowy kie‑
runek na Wydziale Rzeźby.
scenografii uzyskała przystosowaną do jej potrzeb
salę przy ul. Basztowej. W budynku przy pl. Matejki
mln złotych, w ramach programu „Sztuka przedsię‑
wymieniona została instalacja centralnego ogrzewa‑
biorcza” utworzyliśmy Akademickie Biuro Karier,
nia, a z dotacji Społecznego Komitetu Odnowy Zabyt‑
dzięki któremu wielu naszych studentów odbyło staże
ków Krakowa sfinansowano nowe pokrycie dachowe,
w branżowych firmach, a kilkudziesięciu absolwen‑
a także – i tu wisienka na torcie – rekonstrukcję sześciu
tów znalazło w nich zatrudnienie. Powstała Otwarta
gryfów na narożnikach gmachu od ul. Paderewskiego
Pracownia Mody, a także sfinansowany został park
i Basztowej.
technologiczny na Wydziale Rzeźby oraz wyposa‑
Pozyskanie sponsora, Rotary Klubu Wyspiański,
żenie dla Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł
pozwoliło nam zwiększyć liczbę beneficjentów naszego
Sztuki. W ubiegłym roku zakończona została ada‑
firmowego stypendium Jana Matejki i przyznawać je naj‑
ptacja pomieszczeń II i III piętra Biblioteki Głównej,
lepszym studentom wszystkich trzech dyscyplin: sztuk
która również wzbogaciła się o sprzęt niezbędny do jej
pięknych, projektowych oraz konserwacji i restauracji
funkcjonowania w nowoczesnej uczelni.
Kontynuowana była rozbudowa Akademii.
Postępują prace przy zespole sal wielofunkcyjnych
102
dzieł sztuki, a rozważne dysponowanie środkami finan‑
sowymi umożliwiło zastąpienie 14‑letniej wysłużonej
marei zastąpić srebrną limuzyną kia cee’d.
z aulą – uzyskana w tym roku dotacja (8,5 mln zł)
Wszystkie omówione powyżej działania były wyni‑
umożliwia ich znaczne przyspieszenie. W 2010 r. roz‑
kiem wielkiego zaangażowania zarówno osób z kie‑
poczęliśmy budowę Domu Pracy Twórczej na Haren‑
rownictwa Akademii, jak i pracowników administracji.
dzie w Zakopanem. W bieżącym roku powinien zostać
Kończąc swą 4‑letnią kadencję, składam serdeczne
zamknięty stan surowy. Na ukończeniu jest drugi etap
podziękowanie prorektorom – prof. Antoniemu Por‑
budowy warsztatów Wydziału Form Przemysłowych
czakowi i Łukaszowi Konieczce, kanclerzowi – panu
przy ul. Smoleńsk. Tamże zaadaptowane i wyposa‑
Adamowi Oleszce, pani wicekanclerz Barbarze Wali‑
żone zostały pomieszczenia dla nowo powstałej pra‑
górskiej, pani kwestor Danucie Baniowskiej, szefowej
cowni konserwacji papieru, a w mieszkaniu po pań‑
Działu Nauczania pani Romanie Łomnickiej‑Bochnak
stwu Witkiewiczach – pokoje gościnne z prawdziwego
oraz „aniołkom (?) Charliego”, czyli zespołowi Biura
zdarzenia.
Rektora – paniom Magdzie, Eli i Małgosi.
W ramach prac remontowych dokonano adaptacji
Dziękuję wszystkim członkom społeczności akade‑
pomieszczeń na kwaszarnię dla Wydziału Grafiki przy
mickiej naszej szkoły, którzy wspierali mnie w stara‑
ul. Humberta, gdzie zostało również wymienione pokry‑
niach realizacji dewizy, jaką umieściłem w Sali Senac‑
cie dachu. Przy ul. Karmelickiej wyremontowano dach
kiej nad popiersiem naszego patrona, Jana Matejki:
i elewację frontową, założono też monitoring. Katedra
„NAJPIERW AKADEMIA”.
Wiadomości asp /58
W y d ar z e nia
Profesor Stanisław Tabisz
– rektor elekt Akademii
Sztuk Pięknych im. Jana
Matejki w Krakowie
Michał Pilikowski
Obrazy i rysunki Stanisława Tabisza zaliczane
Artysta malarz, grafik, rysownik, scenograf, także
są do nurtu surreali­stycznego. Artysta tworzy wizyjne
krytyk i teoretyk sztuki, poza tym działacz związ‑
pejzaże przeniknięte atmosferą baśni, snu i magii.
kowy oraz pedagog Akademii Sztuk Pięknych im. Jana
Szczególnie interesujące są jego obrazy malowane
Matejki w Krakowie, prof. Stanisław Tabisz, został
nasyconymi błękitami i zieleniami. Ozdobna linia,
wybrany rektorem ASP na kadencję 2012–2016.
często kapryśna i splątana w rysunkach, pełni ważną,
Stanisław Tabisz urodził się 19 IV 1956 r. w Doma‑
porządkującą rolę w kompozy­cjach barwnych. Czę‑
radzu. W latach 1977–1978 studiował na Wydziale
stym motywem obrazów Tabisza jest magiczny pej‑
Grafiki, a od 1978 do 1982 r. na Wydziale Malarstwa
zaż, w którym pojawiają się chimery, przeskalowane
Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Malarstwo stu‑
owady i mityczne jednorożce. W niewielkich forma‑
diował w pracowniach doc. Zbigniewa Kowalewskiego,
towo rysunkach artysta podejmuje wątki figuralne
prof. Tadeusza Brzozowskiego i prof. Juliusza Joniaka,
i portretowe w rozrastających się i powra­cających
a rysunek u prof. Zbyluta Grzywacza. Dyplom uzyskał
cyklach. Jest autorem wielu cykli rysunków: Pozy
w roku 1982 w pracowni prof. Juliusza Joniaka.
i celebry (1999), Rysunki 1987–1999 (2000), Smoki,
Po ukończeniu studiów Stanisław Tabisz nawią‑
chimery i inne rysunki… (2002), Księżniczki (2003),
zał współpracę z kabaretem Piwnica pod Baranami,
Kobieta odwrócona plecami… (2004), Chrystus fra‑
w którym występował w latach 1983–1988 – m.in.
sobliwy (2009), Miniatury etiopskie (2009) i Biskupi
współtworząc (z Kazimierzem Madejem) scenografię
podhalańscy (2010).
podczas koncertów zagranicznych zespołu. Sceno‑
Sztuka Stanisława Tabisza była wielokrotnie
grafię projektował również w późniejszych etapach
eksponowana w kraju i za granicą. Artysta zorga‑
twórczości – m.in. do koncertów Zbigniewa Preisnera
nizował ponad 50 wystaw indywidualnych malar‑
Moje kolędy na koniec wieku w Starym Teatrze w Kra‑
stwa i rysunku. Brał udział w ponad 140 wysta–
kowie (1999) oraz w Teatrze Narodowym w Warsza‑
wach zbiorowych. Prace malarza znajdują się
wie (2000).
w zbiorach muze­alnych (m.in. Muzeum Narodowe
Działalność pedagogiczną w krakowskiej ASP roz‑
w Krakowie, Muzeum Historyczne Miasta Krakowa,
począł w 1983 r. jako asystent w pracowni malarstwa
Muzeum Okręgowe w Tarnowie, Muzeum Okręgowe
II prof. Zbysława Marka Maciejewskiego (do 1996 r.).
w Sandomierzu, Muzeum Miej­skie w Siemiano‑
Prowadził również pracownię malarstwa dla I roku
wicach Śląskich), instytucjach kulturalnych oraz
oraz przedmiot kompozycja. W latach 2002–2008
w zbiorach prywatnych. Jest autorem i współauto‑
pełnił funkcję dziekana Wydziału Grafiki. W 2005 r.
rem koncepcji wystaw problemowych i poglądowych
otrzymał tytuł profesora sztuk plastycznych. Aktu‑
Nowa sztuka ze starego Krakowa (Darmstadt), Kra‑
alnie prowadzi pracownię malarstwa II na Wydziale
kowski spleen (Warszawa), Martwa natura – pierwsza
Grafiki ASP w Krakowie.
dama sztuki (Kraków).
103
W latach 1994 – 1999 Stanisław
Tabisz pełnił funkcję sekreta‑
rza Związku Polskich Artystów
Plastyków w Zarządzie Głównym
w Warszawie. Od 2002 r. jest pre‑
zesem ZPAP Okręgu Krakowskiego.
Otrzymał Złotą Odznakę ZPAP.
Współinicjator i kurator Nagrody
im. Witolda Wojtkiewicza, przyzna‑
wanej przez zarząd ZPAP Okręgu
Krakowskiego.
104
W latach 1994–1999 Stanisław Tabisz pełnił
„Wiadomości ASP”, „Arttak. Sztuki Piękne” (w naj‑
funkcję sekretarza Związku Polskich Artystów Plasty‑
nowszym numerze tego pisma znajdziemy artykuł
ków w Zarządzie Głównym w Warszawie. Od 2002 r.
Stanisława Tabisza pt. Ostateczny kres). Stani‑
jest prezesem ZPAP Okręgu Krakowskiego. Otrzymał
sław Tabisz często gościł na łamach „Wiadomości
Złotą Odznakę ZPAP. Współinicjator i kurator Nagrody
ASP” – w numerze 31. naszego pisma (kwiecień
im. Witolda Wojtkiewicza, przyznawanej przez zarząd
2005) w artykule O potrzebie myśli wokół sztuki.
ZPAP Okręgu Krakowskiego. W roku 2011 Związek
Głos w dyskusji o nauczaniu przedmiotów teoretycz‑
Polskich Artystów Plastyków świętował 100. rocznicę
nych w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie pisał:
swego istnienia. Z tej okazji zorganizowano wiele
„Dzisiaj, z perspektywy ponad 20. lat po studiach,
imprez pod szyldem Festiwalu 100‑lecia ZPAP Okręgu
doceniam wykłady z zakresu historii i teorii sztuki
Krakowskiego. Dzięki wysiłkowi wielu osób, na czele
w krakowskiej ASP, ale nie demonizowałbym zbytnio
z prezesem Stanisławem Tabiszem, przedsięwzięcie
ich roli i wpływu na rozwój talentu plasty­cznego,
to zakończyło się dużym sukcesem i było ważnym
wyobraźni twórczej czy inwencji formalnej. Sam
kulturalnym wydarzeniem. Podczas obchodów Stani‑
bardzo so­bie cenię pisaną refleksję o sztuce, ale
sław Tabisz m.in. sprawował funkcję kuratora gene‑
uważam ją za wtórną wobec samej twórczości. Naj‑
ralnego Salonu 100‑lecia ZPAP Okręgu Krakowskiego
pierw powstaje dzieło i dopiero wokół niego tworzy
i był współtwórcą albumu 100 lat ZPAP. Monografia
się dobry klimat, atmosfera, chęć do nazywania,
Związku Polskich Artystów Plastyków Okręgu Krakow‑
definiowania, określania, dociekania, teoretyzo‑
skiego (1911–2011).
wania, nadbudowywania interpretacyjnych kluczy
Opublikował kilkaset artykułów i recenzji
i tropów”. Redakcja „Wiadomości ASP” ma nadzieję,
na temat sztuki, m.in. w takich gazetach i pismach,
że prof. Stanisław Tabisz, rektor Akademii Sztuk
jak „Czas Krakowski”, „Architektura & Biznes”,
Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie, w dalszym
„Dekada Literacka”,,,Dziennik Polski”, „Głos Pla‑
ciągu będzie dzielił się z nami i czytelnikami swą
styków”, „Informator ZPAP OK”, „Pokaz”, „Arteon”,
pisaną refleksją o sztuce.
Wiadomości asp /58
W y d ar z e nia
Prof. Piotr Bożyk
– prorektor elekt
ds. nauki i spraw
zagranicznych
Dr hab. Jan Tutaj
– prorektor elekt
ds. studenckich
Urodził się 11 x 1944 r. w Chrzanowie. W latach
Urodził się 26 viii 1969 r. w Jaśle. Jest absol‑
1963–1969 studiował na Wydziale Form Przemy‑
wentem Wydziału Rzeźby Akademii Sztuk Pięk‑
słowych Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie,
nych w Krakowie (w latach 1993�1994 odbył
dyplom uzyskał w pracowni prof. Andrzeja Paw‑
staż studyjny w Akademie der Bildende Künste
łowskiego. Od 1969 do 1970 r. odbył studia pody‑
w Norymberdze), dyplom z wyróżnieniem uzyskał
plomowe w USA w Kansas University. W 1970 r.
w 1994 r. w pracowni prof. Józefa Sękowskiego.
rozpoczął działalność pedagogiczną na Wydziale
W roku 1999 otrzymał Stypendium Twórcze Mia‑
Form Przemysłowych ASP w Krakowie (najpierw
sta Krakowa. Działalnością naukowo‑dydaktyczną
w Katedrze Podstaw Projektowania, a następnie
związany z ASP w Krakowie, w której na Wydziale
w Katedrze Komunikacji Wizualnej, Kształtowania
Rzeźby prowadzi pracownię rzeźby dla i Roku A.
Środków Pracy i pracowni projektowania produktu).
Zajmuje się rzeźbą, medalierstwem i rysunkiem.
W latach 1993–1999 pełnił funkcję prodziekana
Zorganizował osiem wystaw indywidualnych i brał
wydziału. Jest członkiem zarządu Stowarzyszenia
udział w kilkudziesięciu wystawach zbiorowych
Projektantów Form Przemysłowych, a także Rady
w kraju i za granicą. Jego sztuka była doceniana
Artystycznej Okręgu Krakowskiego Związku Pol‑
w ogólnopolskich konkursach rzeźbiarskich,
skich Artystów Plastyków. Zdobył wiele prestiżo‑
co potwierdzają przyznane nagrody i wyróżnienia.
wych nagród i wyróżnień (m.in. Złotą Odznakę
Brał udział w wielu międzynarodowych plenerach
„Za pracę społeczną dla Miasta Krakowa” czy medal
i sympozjach rzeźbiarskich. Sam artysta o swojej
„Za długoletnią służbę”). Zajmuje się twórczością
sztuce mówił w ten sposób: „U podstaw moich
z dziedziny wzornictwa przemysłowego, wystawien‑
poszukiwań artystycznych leży przeświadczenie
nictwa, oraz rzeźby kinetycznej. 17 vii 2012 r. roz‑
o złożoności pojmowania przestrzeni odczuwanej
poczęła się w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej
i wyobrażonej, rzeczywistości odbieranej senso‑
Manggha w Krakowie wystawa rzeźb kinetycznych
rycznie, a zarazem doświadczanej, przetwarzanej
prof. Piotra Bożyka Kinetyki.
i redefiniowanej językiem sztuki”.
105
W y d ar z e nia
Widzialność –
– mapa i portret miasta
w obiektywie Mariki Waty
„Wnętrzarskie” zapiski z Emiratów
106
Beata Gibała‑Kapecka
Monika Kozłowska
Bajka? – i jak w bajce… my! W Abu Dhabi i Dubaju – my!
„[…] wyspy high‑tech na oceanie piasku – figury
Nasz wyjazd dydaktyczno‑naukowy do Zjednoczo‑
zwielokrotnionych symboliczności…”
nych Emiratów Arabskich, gdzie w ostatniej dekadzie
[…] intensywne doświadczanie, dotykanie i przy‑
zrealizowano i gdzie nadal powstają ekstrawaganc‑
swajanie wszystkiego, co te dwa miasta miały nam
kie i najbardziej wizjonerskie architektoniczne kon‑
do zaoferowania, pozostawiły silne wrażenie muśnię‑
strukcje, odbył się w trzecim tygodniu kwietnia 2012.
cia architektury światowej klasy. Odważne drapacze,
Pragnąc, by stały już zespół studentów, pasjonatów
pstrokate, z nadmiarem kierunków, kolorów, tek‑
podróżowania śladami najnowszych osiągnięć archi‑
stur po prawej, by po lewej dostrzec te syntetyczne
tektury i designu, mógł także i tym razem poszerzyć
w formie. Monumentalność architektury przyprawia
swoje doświadczenia zawodowe, aktywnie działa‑
o zawrót głowy, z perspektywy żabiej i z lotu ptaka,
jące Koło Artystyczno‑Naukowe Architektury Wnętrz
ze 126. piętra najwyższego budynku. Wieża Burdż Cha‑
zajęło się organizacją tego przedsięwzięcia.
lifa wydaje się pęknięciem nieba. Smukła, nawarstwia‑
Nasze wyjazdy stały się już tradycją, przede wszyst‑
jąca się konstrukcja, szczególnie widowiskowa nocą.
kim dlatego że cieszą się ogromnym zainteresowa‑
Brzegi Zatoki Perskiej połyskują architekto‑
niem wśród studentów. Tak więc uczestnicy wyjazdu
nicznym szkłem na coraz większej powierzchni,
przyodziani w czerwone koszulki z logo Uczelni
a wśród nich Infinity Tower o skręconej konstrukcji,
i Wydziału AW, nieodzowny w dzisiejszych czasach
w pobliżu architektoniczny symbol Dubaju – Burdż
element promowania i rozpowszechniania własnego
al‑Arab, choć na pozór banalny, robi dobre wrażenie.
dobra na świecie, wylądowali o poranku na „wyspach”
Białe kopuły mniejszych bądź większych meczetów
– figurach zwielokrotnionych symboliczności! – i…
odcinają się w osobliwy sposób na tle płynących,
Wiadomości asp /58
Zbyt wiele inspira‑
cji zaczerpniętych
ze świata, zbyt wiele
podobieństw do już
znanych miejsc. Tu,
na środku pustyni
znajdziemy wszystko
– od panoramy
Manhattanu aż po pary‑
ski Luwr…
stalowych konstrukcji, przypominając zwiedzającym,
że Dubaj nie należy wyłącznie do przyjezdnych. Choć
to dla nich usypano sztuczne wyspy (Jumeirach)
i wybudowano drugi najbrzydszy budynek na świe‑
cie, Atlantis Hotel.
Wjazd do Abu Dhabi przez most projektu Zahy
Hadid to dobry początek, by zwiedzić stolicę Emi‑
ratów. Efekt zwielokrotniony przez pojawiający się
na horyzoncie najbliższy cel, Aldar Headquarters
World. To ogromny kompleks rozrywkowy sygnowany
Building, uznany za najlepszy futurystyczny design.
przez markę Ferrari, o nowatorskiej konstrukcji żebro‑
↑ Pustynia – błogosławień‑
stwo i przekleństwo Dubaju,
źródło bogactwa i kryzysu.
Po drodze mijamy wysokie mury skrywające setki
wej w formie przypominającej trąbę powietrzną zasty‑
hektarów posiadłości należących do szejków i ich
głą w bezruchu. Atrakcji moc… kina 3D, kolejka 5D,
↑ Chociaż Koran nie zaleca
rodzin. W geście dobroci władca Zayed wybudował
kolejka wodna imitująca przejazd przez silnik samo‑
pokazywania ludzkich twa‑
największy w kraju meczet. Ciężko było podporząd‑
chodu… oraz najszybszy na świecie roller coaster!
kować się zasadom i odziać w czarne długie czadory,
Zadaszenie Ferrari World o ogniście czerwonej
by podziwiać złote ornamenty, ręcznie wykonane
barwie z logo firmy na wierzchu, kształtem nawiązu‑
gigantyczne żyrandole Swarovskiego. Monumentalna
jące do profilu Ferrari GT, doskonale oddaje charakter
konstrukcja budzi respekt, podobnie jak Investment
produktu.
Authority Tower o płynnej formie, zdobyty przez
Po bardzo wielu… bardzo szybkich „jazdach
„człowieka‑pająka”, Alaina Roberta. Kulturowych
i odjazdach” przyszedł czas na Yas Viceroy Abu
kontrastów doświadczamy także w najbardziej luk‑
Dhabi, hotel należący do F1, kolejny niezwykle
susowym hotelu świata, Emirates Palace. Nasze stopy
intrygujący obiekt. To dwa 12‑piętrowe człony
dostąpiły i tych progów…
hotelu, częściowo skryte pod konstrukcyjną skorupą
Zdobywanie Emiratów kończymy na sztucznej
o płynącej, organicznej formie. Na nocnym tle nieba
wyspie – Yas Marina. Ryk startujących bolidów
elewacja pulsuje różnobarwnym światłem, spra‑
na torze Formuły 1 rozbudził wyobraźnię wszystkich,
wiając wrażenie rytmicznie oddychającego żywego
a dyżurne „zakładowe” czerwone koszulki otworzyły
organizmu…
przed nami wejścia na widownię, po czym emocje
przeniosły się do znajdującego się w pobliżu Ferrari
rzy, dla władców zrobiono
wyjątek.
Abu Dhabi i Dubaj to jedyne w swoim rodzaju
miejsca na świecie.
107
→ Burdż Chalifa – taras
widokowy, 124. piętro, naj‑
piękniejsze oblicze Dubaju –
– obraz z lotu ptaka.
← Chalifa ożywia się –
grupa tancerzy porusza się
w rytm muzyki.
↓ Wstrzymane budowy,
czyżby oblicze kryzysu?
Justyna Choli
„[…] realność miasta, zwielokrotniona obecność”
[…] monumentalizm i wertykalizm wieżowców
i drapaczy chmur, bijący z każdej strony, niemoż‑
liwy do ogarnięcia, wprawia w zdumienie każdego!
Poczucie własnej małości względem architektury –
przytłoczenie, niemożność złapania oddechu, brak
powierzchni „zielonej”… gdzieś już to było…
Zbyt wiele inspiracji zaczerpniętych ze świata,
zbyt wiele podobieństw do już znanych miejsc. Tu,
na środku pustyni znajdziemy wszystko – od pano‑
ramy Manhattanu aż po paryski Luwr…
Zasmuca fakt, że do wyjątków należą odległe
reminiscencje arabskiej kultury – róża pustyni
u podstaw wieży, kształt piaskowej wydmy widoczny
w sylwecie mostu i pawilonu z szanghajskiego Expo…
oddają kwintesencję tutejszego krajobrazu…
Kaja Czajczyk
„[…] topografia, odzwierciedlenie miejsc i przestrzeni”
[…] w powietrzu unosi się zapach bogactwa. Królestwo
wszystkiego, co najwyższe, największe i najdroższe!
Z pustyni pnie się ku górze stolica architektury i desi‑
gnu XXI w. Piasek pustyni przekształca się w szkło!
Dubaj to ósmy cud świata, symbolizuje odosobnie‑
nie, ale i nadnaturalny świat, porządek i doskonałość.
108
Wiadomości asp /58
Dubaj to miasto o geometrii liniowej,
prosto zdefiniowanej, pozbawionej roz‑
wiązań urbanistycznych, o swobodnym
ukształtowaniu kompozycyjnym.
Tomasz Kapecki
„[…] miasto bez przyszłości – znaczenie architektury
miejskiej, architektografia”
[…] na skraju pustyni powstało z przezorności,
a może z kaprysu jednego człowieka. To miasto bez
tradycji. To miasto kalekie – dostępne z samochodu,
by z wieżowca dostać się do drapacza chmur. Brak
ciągów pieszych.
Dubaj to miasto o geometrii liniowej, prosto
zdefiniowanej, pozbawionej rozwiązań urbanistycz‑
nych, o swobodnym ukształtowaniu kompozycyjnym.
To miasto o świetnej sieci komunikacji kołowej łączą‑
cej z centrami handlowymi. Gigantyczny Mall of the
Emirates i Dubai Mall, o rekordowej powierzchni
To teatralna scenografia z nawarstwiających się
1 124 000 m , to klimatyzowane przestrzenie publiczne
drapaczy z Marina Bay z jednego końca i Emirates
– rynki. Dla znudzonych stok narciarski i automat
Towers – The Gate na drugim. Końce, które jako jedyne
ze złotem. Wieczorny pokaz fontann pod Burdż Chalifa
uwzględniły potrzeby zwykłego człowieka. Marina
był i naszym udziałem.
Bay, zespół wysokościowców skomasowanych przy
2
↑ Taniec fontann
109
1
3
4
2
1. The Dubai Mall – dekora‑
cyjny świetlik
sztucznym kanale dla jachtów i motorówek. Na nie‑
wielkiej powierzchni stłoczono kilkadziesiąt budynków
dla 60 tys. mieszkańców. Kanał poprowadzony ciekawą
2. Podwodne zoo hotelu
Atlantis
płynną linią, udającą naturalne meandry, udostępnia
ciągi piesze z licznymi kawiarniami i restauracjami.
3. Arabskie stragany
z przyprawami
5
Ludzki fragment miasta. Oś zamyka Emirates Towers
– The Gate. Świetnie zaprojektowany urbanistycznie
4. Nowoczesny Visual
Merchandising
mały fragment powierzchni miasta. Proporcje budyn‑
5. Przestrzenie handlowe
6. Zapożyczona tożsamość
kulturowa
ków, ich skala, zamknięcia osi to rozwiązanie, którego
nie powstydziłyby się Paryż czy Londyn. A wszystko
podkreślone soczystą zielenią „dwóch” trawników.
Żyją, bo ich plastikowy „krwioobieg” ukryty pod dar‑
nią na okrągło wypełnia woda z nadmorskich odsa‑
larni. Dopóki płynie woda, dopóty będą drzewa, krzewy
i ludzie. Wyścig trwa!
110
Wiadomości asp /58
6
111
Marika Wata
Krzesło z widokiem na Dubaj
Opowieści o Dubaju – stolicy jednego z najbiedniej‑
szych, o ironio, Emiratów Arabskich, nie sposób zacząć
od słów: „dawno, dawno temu…”. Należałoby raczej
powiedzieć: „za 5, 10, 15 lat w Dubaju…”, bo legenda
tego arabskiego miasta rozciąga się w przyszłość, nie
zaś w przeszłość.
Absolwentka asp
w Krakowie 2012 r.
Projektantka grafiki użyt‑
Dubaj to miasto‑widmo, gigantyczna fatamorgana
utkana z „piarowych” zabiegów podsycających ruch
turystyczny. Dubaj naszych marzeń – pełen cudów
techniki, budowli, z których każda wykorzystuje
unikatową, nowatorską technologię i stylistykę,
jest przede wszystkim internetową plotką. Na dzień
dzisiejszy miasto ciągle pozostaje wielkim placem
budowy. Czy kiedykolwiek przepoczwarzy się w ultra‑
futurystyczne metroplis, za które już dziś uchodzi?
Na pustyni największym bogactwem jest woda.
Dlatego Dubaj pełen jest wodnych motywów – fon‑
tann i akwariów, które mają symbolicznie podkreślać
dobrobyt panujący w mieście. Motywy te wypełniają
przestrzeń publiczną, łącząc sie z innym symbolem
życia – gwiazdą. Te tradycyjne, charakterystyczne
dla kultury powstałej na pustyni symbole wkraczają
również z wielkim rozmachem do wnętrz użyteczno‑
ści publicznej, w szczególności do tętniących życiem
galerii handlowych. Klimat, który tworzą ogromnych
rozmiarów tafle akwariów wypełnionych olbrzymimi
rybami, jest niemal mistyczny. Słodka woda nie jest
w Dubaju dobrem luksusowym ani towarem deficy‑
towym. Dostępna w niemal każdej restauracji gratis
112
Wiadomości asp /58
kowej, aplikacji książko‑
wych, architektury wnętrz,
scenografii interaktywnych,
publicystka, dyrektor kre‑
atywny internetowego cza‑
sopisma CyberEmpathy
www.cyberempathy.com,
współpracuje z Instytutem
Komunikacji Wizualnej
i Sztuki Cyfrowej WSIiZ.
Prowadzi studio projektowe
Kokazone Design. Autorka
bloga Lubię design, a design
lubi mnie
marikazone.blogspot.com
Dubaj to miasto‑widmo,
gigantyczna fatamor‑
gana utkana z „piaro‑
wych” zabiegów podsyca‑
jących ruch turystyczny.
Dubaj naszych marzeń
– pełen cudów techniki,
budowli, z których każda
wykorzystuje unikatową,
nowatorską technologię
i stylistykę, jest przede
wszystkim internetową
plotką.
↑ Olbrzymi sztuczny wodospad we wnętrzu The Dubai Mall
przy posiłku doskonale odgrywa swą marketingową
rolę, uzmysławiając arabską hojność i gościnność.
W Dubaju, podobnie jak w innych wielkich
metropoliach, bieda graniczy z bogactwem, a trady‑
cja miesza się z nowoczesnością. Butiki ulokowane
w największej galerii handlowej świata, The Dubai
Mall, podobnie jak tradycyjne stragany znajdujące się
na targowisku w uboższej okolicy, kuszą wielozmysło‑
wymi bodźcami – wyglądem, zapachem, dźwiękiem...
Jednak strategiczną cechą zagospodarowania nowo‑
czesnych przestrzeni handlowych w Dubaju jest ich
łączenie z atrakcjami turystycznymi. W ten sposób,
będąc w galerii handlowej, można odwiedzić stok nar‑
ciarski. Również wejście do Burdż Chalifa, najwyższej
na obecną chwilę konstrukcji budowlanej stworzonej
ręką ludzką, znajduje się we wspomnianym już The
Dubai Mall.
↑ Burdż Chalifa
Redakcja tekstów: Beata Gibała‑Kapecka
Szczególne podziękowania dla Jego Magnificencji
prof. Adama Wsiołkowskiego Rektora Akademii
Sztuk Pięknych im. J. Matejki w Krakowie i Samo‑
rządu Studenckiego Akademii Sztuk Pięknych
w Krakowie za dofinansowanie naszego wyjazdu
dydaktyczno‑naukowego.
113
Fotografie Jacek Dembosz
W y d ar z e nia
114
Wiadomości asp /58
Uroczyste
posiedzenie
Senatu
26 vi br. odbyło się ostatnie w bieżącej kadencji posie‑
dzenie Senatu Akademii, na którym rektor prof. Adam
Wsiołkowski w obecności przewodniczącego
Uczelnianej Komisji Wyborczej dr. hab. Witolda
Kasprzyka wręczył nominacje nowo wybranym wła‑
dzom Uczelni z rektorem elektem prof. Stanisławem
Tabiszem na czele a także dziekanom i prodziekanom
wydziałów.
W swoim wystąpieniu rektor podziękował swym
współpracownikom oraz wszystkim osobom, które
przez ostatnie 4 lata wspierały go w zarządzaniu
Akademią.
Zgodnie z tradycją, wykonane zostały zdjęcia
zgromadzenia Senatu – przed budynkiem, w sali
obrad i na schodach przed posągiem Medyceusza,
który w mijającej kadencji znalazł się w wyniku
postępujacej rozbudowy Uczelni znalazł się w nowym
miejscu. (inf. wł.)
← Władze ASP kadencji 2008�2012:
prorektor ds. nauki i spraw zagranicznych prof. Antoni Porczak,
rektor prof. Adam Wsiołkowski, prorektor ds. studenckich
prof. ASP Łukasz Konieczko
115
W y d ar z e nia
Festiwal Nauki w Krakowie
Już po raz siódmy, w dniach 10 i 11 V 2012,
w ramach Festiwalu Nauki w Krakowie, pra‑
cownia konserwacji dzieł sztuki Muzeum
UJ oraz Wydział Konserwacji i Restaura‑
cji Dzieł Sztuki ASP w Krakowie zaprosiły
do „Otwartej pracowni” w Collegium Maius.
Temat tegorocznych prezentacji i warsztatów
brzmiał: „Zdjęcia rentgenowskie w służbie
konserwacji dzieł sztuki”. Starano się przybli‑
żyć zwiedzającym metody badawcze stosowane
w diagnostyce obiektów zabytkowych: zdjęcia
Jubileusz 80.urodzin
prof. Marii
Ostaszewskiej
21 V 2012 r. podczas uroczystego spotkania pra‑
cowników Wydziału Konserwacji i Restauracji
Dzieł Sztuki ASP w Krakowie, odbyła się nieco‑
dzienna promocja książki – specjalnego, LXXX
tomu „Studiów i Materiałów WKiRDS” pod tytu‑
łem: Dzieła zebrane i uzupełnione. W ten sposób
z humorem uczczony został jubileusz 80. uro‑
dzin prof. Marii Ostaszewskiej, jako że wydany
w limitowanym nakładzie tom z publikacjami
jej autorstwa wzbogacony został o archiwalne
i współczesne fotografie oraz okolicznościowe
laurki od współpracowników i dyplomantów
pani Profesor. Jubilatka obdarowana została
naręczami kwiatów i upominków, w tym kolejną
pamiątkową księgą – polichromowaną, wyrzeź‑
bioną w drewnie. Ze względu na porę roku, spo‑
tkanie na cześć prof. Ostaszewskiej – założycielki
i wieloletniej kierowniczki pracowni przenosze‑
nia malowideł ściennych, przebiegało w atmos‑
ferze majówki. (inf. wł)
116
Wiadomości asp /58
rentgenowskie, w podczerwieni, UV‑fluorescen‑
cji, w świetle sodowym, przekroje boczne pró‑
bek pobranych z obiektów pokazujące warstwy
technologiczne i kolejne nawarstwienia histo‑
ryczne. Przedstawiono również wybrane zagad‑
nienia z programu studiów Wydziału Konserwacji
i Restauracji Dzieł Sztuki ASP (technologia i kon‑
serwacja malarstwa sztalugowego, kopie rzeźby
drewnianej i kamiennej, techniki pozłotnicze)
oraz problematykę konserwacji mebli zabytko‑
wych i obiektów ze srebra. (inf. wł)
Sympozjum w Liège
23 III 2012 r. w pięknej historycznej bibliotece
Académie Royale des Beaux‑Arts w Liège odbyło
się sympozjum przygotowawcze do szóstej już
edycji projektu European Forum of History and
Arts. Marcowe sympozjum poświęcone było pro‑
blemowi migracji w mieście Liège i w regionie
walońskim. Do wygłoszenia wykładów zapro‑
szeni zostali dr Denis Scuto z Uniwersytetu
w Luksemburgu, dr Maite Molina Mármol z Uni‑
wersytetu w Liège oraz Włodek Majewski, zało‑
życiel i dyrektor Atelier 340 w Brukseli. Udział
w sympozjum wzięli uczestnicy projektu z kra‑
kowskiej ASP: prof. Piotr Bożyk, prof. ASP Ewa
Janus oraz ad. dr Bartłomiej Struzik. Dyrektor
Académie Royale des Beaux‑Arts de Liège, Daniel
Sluse, oraz profesor tej uczelni, André Delalleau,
zadbali o sprawną organizację sympozjum,
a także o samopoczucie i podniebienia uczest‑
ników. Uśmiech i zapał prof. Anny Bulandy‑Pan‑
tallaci, pomysłodawczyni i niestrudzonej orga‑
nizatorki forum, dodał nam energii do dalszej
wędrówki z nomadyczną Akademią.
Obszerną relację z przebiegu szóstej edycji Euro‑
pean Forum of History and Arts zamieścimy
w 59. październikowym numerze „Wiadomości”.
(inf. wł)
W y d ar z e nia
Szymbark 2012
wyróżnili się Karol Tomczyk, Klaudia Górnik oraz
Aleksandra Kosoń. Specjalnym gościem pleneru
był artysta rzeźbiarz Zdzisław Tohl – dyrektor
Muzeum Dwory Karwacjanów i Gładyszów, współ‑
organizator i częściowy sponsor plenerowego
malowania. Jak co roku, baza noclegowa oraz
wspólne posiłki miały miejsce w gościnnej willi
„Perełka”, w której podobno przed wojną odpo‑
czywała i pisała swoje książki Zofia Nałkowska.
(st)
Plener malarski studentów I roku studiów nie‑
stacjonarnych z pracowni malarstwa prof. Sta‑
nisława Tabisza – Wydział Grafiki
W dniach 24–29 IV 2012 r. odbył się w Szym‑
barku plener malarski studentów I roku studiów
niestacjonarnych I stopnia Wydziału Grafiki
z pracowni malarstwa prof. Stanisława Tabi‑
sza. Przy pięknej słonecznej pogodzie studenci
malowali obrazy pełne wigoru, światła, powietrza
i emocji. Szymbark to pięknie położona miej‑
scowość pomiędzy Nowym Sączem a Gorlicami,
na słynnym szlaku architektury drewnianej. Jej
głównymi atrakcjami są odrestaurowany kasztel
obronny z XVI w. oraz Skansen Wsi Pogórzań‑
skiej. Oba obiekty wchodzą w skład Muzeum
Dwory Karwacjanów i Gładyszów w Gorlicach.
W plenerze udział wzięli Monika Bąkowska,
Aleksandra Chatys, Klaudia Górnik, Małgorzata
Jachna, Aleksandra Kosoń, Natasza Leszewicz,
Agnieszka Maniecka, Maja Markulis, Jakub
Puławski, Danuta Słowik, Marcin Surma, Karo‑
lina Styczeń, Ewa Syfert, Ewa Sysko, Maciej Szla‑
gor i Karol Tomczyk. Opiekę dydaktyczną sprawo‑
wali prof. Stanisław Tabisz oraz dr hab. Zbigniew
Cebula. Podczas kończącego plener przeglądu
poziomem oraz liczbą swoich prac szczególne
← Rektor elekt,
prof. Stanisław Tabisz
117
W s po m ni e nia
Profesor Zbigniew
Grzybowski
(1926–2012)
Stanisław Rodziński
W miarę upływu lat, a nazywając to prościej –
w miarę starzenia się, wiadomości o odchodzeniu
tych, którzy byli nieodłączną częścią naszej mło‑
dości, są nie tylko wspomnieniami i przypomina‑
niem życiorysów.
Coraz częściej myślimy o latach naszej
młodości, o latach studiów, o tych, któ­rzy byli
wówczas naszymi rówieśnikami, ale też i o tych,
którzy byli naszymi na­uczycielami, profesorami,
którzy zadziwiali nas niekiedy swą oryginalno‑
ścią, a może i dziwactwami, ale też i o tych, którzy
po prostu byli naszymi przyjaciół­mi, dzięki któ‑
rym wspomnienia z czasów studiów były i pozo‑
stają wspomnieniami o sensie naszego życia.
Zmarły 18 maja w Krakowie prof. Zbigniew
Grzybowski, artysta malarz, który 46 lat swego
życia oddał krakowskiej ASP, a więc oddał nam,
naszemu, mojemu poko­leniu, ale i wielu, wielu
innym studentom, kolegom, współpracownikom
w krakows­kiej Akademii Sztuk Pięknych – był
i pozostanie w naszej pamięci jako człowiek dobry
i mądry, pełen życzliwości i poczucia humoru;
nauczyciel, który niezwykle trafnie oceniał naszą
pracę, wnikliwie komentował naszą trudną drogę
w czasie sześcioletnich studiów.
Przechodząc kolejne etapy pracy akademic‑
kiej od asystentury do stanowiska profesora,
pełniąc funkcje kierownika pracowni, kierow‑
nika Katedry Malarstwa, prodziekana i dziekana
Wydziału Malarstwa, aktywnie pracując spo‑
łecznie w Związku Polskich Artystów Plastyków
118
Wiadomości asp /58
– Zbigniew Grzybowski był cały ten czas tym
samym człowiekiem: życzliwym, uważnie słucha‑
jącym swych rozmówców, podejmującym decy‑
zje, któ­re przeważnie miały na celu pomaganie
nam, studentom, a niekiedy współpracowni­kom
w Uczelni.
Wspominając Zbigniewa Grzybowskiego,
mogę tu napisać: wspominając Zbyszka, nie
możemy zapominać, w jakich latach rozpoczął
studia i pracę w Akademii, w jakim czasie doj‑
rzewało jego malarstwo, kiedy i w jakich latach
dojrzewała jego postawa i osobowość jako nauczy‑
ciela malarstwa.
Celowo nie piszę tu: asystenta, docenta czy
profesora. Zbyszek był bowiem nauczycielem,
był człowiekiem w sposób niezwykle trafny, ale
i życzliwy oceniającym pracę studentów, rozu‑
miał ich, ale nie przestawał formułować wyma‑
gań, wskazywać błędów, sugerować przemyśleń,
dostrzegać sensu istoty procesu twórczego.
Wiele, wiele lat temu byliśmy na plenerze
w Bystrzycy Kłodzkiej. Byłem przed dyplomem,
a niezbyt dobre warunki w szkole, w której tam
nas umieszczono, sprawiły, że zamieszkaliśmy
razem w niedużej salce przystosowanej do warun‑
ków „mieszkalnych”.
Tam właśnie dowiedziałem się o latach
wojny w życiu Zbyszka, o czasie, gdy był żołnie‑
rzem Armii Krajowej w ugrupowaniach Żelbet
i Podhale.
Dzisiaj zapominamy niekiedy, co oznaczała
przynależność do AK w tamtych czasach, zapo‑
minamy, że heroizm wojenny niewiele się różnił
od heroizmu akowców żyjących w Polsce Ludowej.
Rozmawialiśmy więc o polityce, ale i o sztuce,
o miejscu i sensie sztuki w naszym życiu. Pozna‑
łem wówczas Zbyszka jako człowieka niezwykłej
szlachetności, ale też rozumiejącego błędy swych
kolegów. Poznałem poglądy Zbyszka na jego
pracę dydaktyczną, rozmawialiśmy o malarstwie
i naszych kole­gach, starszych i młodszych, w Aka‑
demii i w ZPAP.
Praca Zbigniewa Grzybowskiego w ASP to asy‑
stentura u Pronaszki, Radnickiego, Rze­pińskiego,
a więc praca i współpraca z malarzami, którzy
kształtowali polską sztukę jeszcze przed wojną,
ale również przeżywali dramatyczne lata tzw.
realiz­mu socjalistycznego, który niszczył twórczy
i etyczny sens sztuki tamtych lat. I znowu trzeba
tu wspomnieć o tych latach, tak niewyobrażalnie
trudnych, o których wspomina się coraz rzadziej,
a które wywarły wielki wpływ na obraz i ewolucję
polskiej sztuki współczesnej. Wszystkie te lata,
ale i lata późniejsze, to czas intensywnej pracy
twórczej Zbyszka, a także coraz bardziej inten‑
sywnej i znaczącej pracy dydaktycznej, któ­ra
w przypadku tego właśnie artysty była również
pracą twórczą.
Przygotowując ten tekst, przeczytałem m.in.
udostępnione mi recenzje przygotowane na prze‑
wód związany z docenturą Zbyszka. Jednym
z recenzentów był Stefan Gierowski, świetny
malarz i profesor warszaws­kiej ASP, kolega
Zbyszka z pracowni Zbigniewa Pronaszki. Gie‑
rowski pisze: „[…] Grzybowski należał do grupy
studentów, która nadawała ton i formowała
sądy nie mniej istotne niż korekty profesorów.
Żywość i różnorodność jego zainteresowań […]
dały mu szczególną pozycję między kolegami
[…]”. Kolejnym recenzentem był prof. Jan Szan‑
cenbach, który tak pisał o malarstwie Zbysz­ka:
„[…] twórczość Grzybowskiego jest to »poddawa‑
nie obróbce« tematów malars­kich fascynujących
jego wyobraźnię. […] Z tak przebiegającego pro‑
cesu twórczego, na który składały się dziesiątki
płócien, wybierał Grzybowski dwa, trzy lub czte‑
­ry obrazy, które uważał za sprawdzone i te tylko
pokazywał na wystawach”.
Ta właśnie samokontrola i wymagania wobec
siebie były znakiem rzeczy niezwykle ważnej, były
uznaniem przez Artystę pracy, skupienia, kryty‑
cyzmu wobec siebie za istotę procesu twórczego,
który w jego zasadach był połączeniem wartości
sztuki z wymaganiami o znaczeniu etycznym.
W dokumentacji tegoż przewodu znajduje się
świetny tekst Zbigniewa Grzybowskiego pt. Pro‑
blemy dydaktyki w pierwszym roku nauki rysunku
i malarstwa. W tym właśnie tekście omawiają‑
cym problemy początku studiów malarskich
Zbigniew Grzybowski ukazuje swoje poglądy,
ale i pasje, swe refleksje, pełne spokoju, i uka‑
zuje zakres koniecznych wymagań, bez których
dydaktyka traci wartość. Sądzę, że ten właśnie
tekst pozwala nam zobaczyć Zbyszka – wni‑
kliwego Artystę i uczciwego Nauczyciela. Czło‑
wieka rzetelnego, cierpliwego, uśmiechniętego
i umiejącego w latach pełnio­nych funkcji oka‑
zywać umiejętności organizacyjne i serdeczność
wobec współ­pracowników i nade wszystko wobec
studentów.
Nasze doświadczenie uczy, że dobrych ludzi
się nie zapomina, nie zapomina się tych, któ‑
rzy w naszej Uczelni – tak bardzo wymagającej
wobec pedagogów – potra­fią być sobą, a pamięć
o Nich to nieraz nie tylko podziw i wiara w sens
tego, co stworzyli, ale to niejednokrotnie uśmiech
i wspomnienie o ludzkiej dobro­ci.
Tak właśnie zapamiętamy i dzięki temu nie
zapomnimy prof. Zbigniewa Grzybowskiego,
Zbyszka, świetnego malarza i nauczyciela, czło‑
wieka, który na zawsze pozostanie w dziejach
krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.
W s po m ni e nia
Profesor Maria Niedzielska
(1923–2012)
Roman Jacek Kieferling
Gdy nie tak dawno, wraz z prof. Józefem Nykie‑
lem i moją żoną Barbarą, odwiedziliśmy Panią
Profesor w podkrakowskim Głogoczowie, zasta‑
liśmy Ją uśmiechniętą, najwyraźniej zadowoloną
z naszej wizyty. Częstowała herbatą i ciastkami.
Pytała o Akademię i o wspólnych znajomych.
Zapewniała, że choć nie spotyka się z nami tak
często jak kiedyś, codziennie się za nas modli.
Na ścianie skromnie urządzonego pokoju wisiał
niewielki krzyż (namalowany chyba według
Giotta) i rzeźbiona, złocona paleta, pamiątka
po obchodach 40‑lecia pracy na Wydziale Kon‑
serwacji i Restauracji Dzieł Sztuki krakowskiej
Akademii Sztuk Pięknych.
Profesor Maria Niedzielska urodziła się
3 XII 1923 r. w Krakowie. Studia w ASP rozpo‑
częła w roku 1950, najpierw na Wydziale Tkaniny,
następnie na Wydziale Konserwacji Dzieł Sztuki,
gdzie w 1956 r. obroniła pracę dyplomową pod
kierunkiem prof. Józefa E. Dutkiewicza. Kształ‑
ciła się na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika
w Toruniu i w Rzymie, w Instituto Centrale del
Restauro, gdzie odbyła staż jako stypendystka
rządu włoskiego. Należała do grona specjali‑
stów, którym powierzano dzieła sztuki najwyż‑
szej klasy. Opiekowała się zbiorami Muzeum
Collegium Maius Uniwersytetu Jagiellońskiego
i zbiorami Muzeum Narodowego w Krakowie.
W Pałacu Biskupa Erazma Ciołka odnajdujemy
dzieło sztuki, które z perspektywy czasu nazwać
możemy pomnikiem pracy konserwatorskiej
Profesor Marii Niedzielskiej. Myślę o kamiennej
gotyckiej figurze Świętej z warkoczem (nazywanej
też Św. Barbarą), którą Pani Profesor, współpra‑
cując z prof. Paulinem Wojtyną, wskrzesiła z luź‑
nych fragmentów wydobytych z muru domu przy
Małym Rynku 4 w Krakowie.
Życiową pasją, odkrytą przez Profesor
Marię Niedzielską jeszcze w okresie studiów
konserwatorskich u prof. Józefa E. Dutkiewicza,
było kopiowanie dzieł dawnego malarstwa. Miała
ku temu szczególne predyspozycje, poparte grun‑
towną wiedzą uzupełnioną studiami uniwersy‑
teckimi w Toruniu, podczas których zapoznała
się z metodami identyfikacji drewna, włókien,
pigmentów i spoiw. Ogromne znaczenie miało
doświadczenie konserwatora‑muzealnika,
mającego dostęp do wybitnych dzieł malarstwa
europejskiego. Kopia malarska w rozumieniu
Profesor Niedzielskiej nie była powierzchow‑
nym odwzorowaniem, a jej wykonanie rozpo‑
czynało się od doboru drewna, płótna, zaprawy
itd. Kopiowany oryginał należało najpierw zro‑
zumieć jako przedmiot powstały według okre‑
ślonej technologii, a przede wszystkim jako
pochodzący z przeszłości obraz, który jawi się
z barwnych plam, linii, laserunków. Nie każdy
wie, że słynący od wieków łaskami obraz Zaśnię‑
cia Matki Bożej w sanktuarium w Starej Wsi pod
Brzozowem nie jest XVI‑wiecznym oryginałem,
lecz jego XX‑wieczną kopią. Cenny oryginał spło‑
nął w 1968 r., a kopię wykonała Profesor Maria
Niedzielska, uznając ją za najważniejsze dzieło
swego życia. Jej talentowi i ogromnej wiedzy
z zakresu technologii malarskiej zawdzięczamy
to, że dzisiejszy wizerunek Matki Boskiej Sta‑
rowiejskiej wierny jest oryginałowi. Ale w jaki
sposób możliwe było przeniesienie na kopię
wielowiekowej tradycji związanej ze słynącym
cudami oryginałem i utrzymanie ciągłości kultu
– to pozostaje tajemnicą Kopistki, niedającą się
wyjaśnić w prosty sposób.
W pamięci studentów i współpracowników
z krakowskiej ASP zachował się obraz Pani Pro‑
fesor przemierzającej korytarze i schody gmachu
Akademii przy ul. Smoleńsk 9, gdzie w Pracowni
Technologii na III piętrze prowadziła zajęcia
z kopii malarskiej i preparatyki. Pamiętamy jej
postać pochyloną nad mikroskopem lub dys‑
kretnie krążącą wśród sztalug rozstawionych
w muzealnej galerii. Czasem zatrzymywała się
przy którejś z nich, by wesprzeć pracującego
studenta celną a życzliwą uwagą. Czasem przy‑
stawała na dłużej, by powiedzieć kilka zdań.
Była pedagogiem wymagającym, ale nie suro‑
wym. Była autorytetem. Trudno w tym miejscu
przedstawić w całości dorobek naukowy i peda‑
gogiczny Profesor Marii Niedzielskiej. Ale przy‑
pominam sobie pewną wystawę zatytułowaną
Podpatrzone u Mistrza, zorganizowaną latem
2005 r. w Muzeum Książąt Czartoryskich w Kra‑
kowie, gromadzącą ponad setkę kopii malarskich
wykonanych pod Jej kierunkiem na podstawie
dzieł oryginalnych, znajdujących się w muze‑
alnej galerii. Nie były to wszystkie wykonane
tam kopie, a tylko niektóre, wybrane z większego
zbioru. Na wernisaż przybyła publiczność. Spore
pomieszczenie Arsenału pękało w szwach, a więk‑
szość obecnych stanowili przyjaciele i wychowan‑
kowie Pani Profesor, która – wzruszona i nieco
zakłopotana skalą zdarzenia – witała wszystkich,
trzymając w dłoniach ogromny bukiet kwiatów.
Pomyślałem wówczas, że dorobku Pani Profe‑
sor nie da się sprowadzić do konserwowanych
dzieł, namalowanych kopii, napisanych tekstów;
że jest on obecny w nas, którzy jako depozyta‑
riusze korzystamy z niego codziennie i mamy
obowiązek przeniesienia go w przyszłość. Myśl
ta towarzyszy mi do dzisiaj, gdy patrzę na stu‑
dentów pracujących w Katedrze Technologii pod
okiem Jej następców.
Profesor Maria Niedzielska odeszła 3 IV
2012 r. Brakować nam będzie Jej życzliwego
spojrzenia, uśmiechu, mądrej rady, wiary
w lepszą przyszłość, świadectwa duchowej siły,
która pozwala człowiekowi stanąć ponad prze‑
ciwnościami losu. To wszystko zachowujemy
w pamięci. Pamiętamy też zdanie wypowiedziane
przez prorektora ASP, prof. Łukasza Konieczkę,
który żegnając Panią Profesor na cmentarzu
Rakowickim, przyznał, że nosi w sobie jakąś
cząstkę dobrej energii, którą promieniowała.
Powiedział to w naszym imieniu.
119
P u b l ka c j e
Ewangelia a sztuka
nagrodzona
Konkurs na „Najpiękniejsze Książki Roku” orga‑
nizowany przez Polskie Towarzystwo Wydawców
Książek jest najstarszym i bardzo prestiżowym
konkursem wydawniczym. W tym roku nagrody
i wyróżnienia, wręczane tradycyjnie w czasie
Warszawskich Targów Książki, przyznawane były
już po raz 52. Z wielką radością odnotowujemy,
że w kategorii „katalogi bibliofilskie” nagrodę
otrzymała książka Bp Karol Wojtyła. Ewangelia
a sztuka. Rekolekcje dla artystów. Pisaliśmy o tej
publikacji w numerze 55. „Wiadomości ASP”
z x 2011 roku. Mieliśmy ku temu przynajmniej
dwa powody. Po pierwsze autorem projektu gra‑
ficznego jest profesor Władysław Pluta, pedagog
Wydziału Form Przemysłowych naszej Uczelni.
Po drugie – patronatem honorowym wydanie
książki objął rektor Akademii Sztuk Pięknych
w Krakowie profesor Adam Wsiołkowski. A poza
tym to wspaniała książka – nie tylko z racji treści,
ale i oprawy graficznej. (M.P.)
Piotr Kunce Posters
Przy okazji warszawskiego biennale prof. Piotr
Kunce zaprezentował katalog ze swoimi plaka‑
tami, które wykonał w latach 2001–2012. Pre‑
zentował je wcześniej na dużych wystawach
za granicą. Jak sam mówi: „Przez te 10 lat zro‑
biłem plakaty lepsze i gorsze. Umiem je sam
z dystansem ocenić. Pokazuję wszystkie”. Pla‑
katów zamieszczonych w katalogu jest ponad
90. Warte są obejrzenia. (inf. wł.)
120
Wiadomości asp /58
2011
European
Forum
of History
and Arts
2011 European Forum of History and Arts to pozy‑
cja zrealizowana pod kierownictwem prof. Anny
Bulandy‑Pantallaci. Książka podsumowuje mię‑
dzynarodowy projekt‑warsztaty, które zorgani‑
zowano w niewielkiej wsi, w Krzyżowej, noszącej
70 lat temu nazwę Kreisau. Tematem warsz‑
tatów „Forced migration/Wymuszona migra‑
cja”, było miejsce‑świadek wędrówki ludów po II wojnie światowej. Historia i kontekst kon‑
kretnego miejsca z nią związanego miał posłu‑
żyć za konstrukcję dla wypowiedzi nowocze‑
snego pokolenia. Podejście interdyscyplinarne
do historii i sztuki stanowiło kluczową kwestię
i jeden z głównych celów projektu. Metodyczne
poszerzanie horyzontów oraz praca orientowana
tematycznie na treści poszczególnych dyscyplin,
jak również prosta, nieskomplikowana i oso‑
bista interakcja pomiędzy studentami i peda‑
gogami dały wyjątkowe rezultaty. Praktyczny
proces twórczy wymagał nie tylko dużego zaan‑
gażowania od pedagogów, ale przede wszyst‑
kim wielkiej samodyscypliny od studentów.
Nabywanie nowych kompetencji następowało
spontanicznie i niemal samorzutnie, uwolnione
od ograniczeń i rygorów życia uniwersyteckiego.
Znaczna część tegorocznego projektu była
finansowana przez program Lifelong Learning.
Możliwość wydania tej dokumentacji zawdzię‑
czamy Fundacji Współpracy Polsko‑Niemieckiej,
współpracy. (inf. wł.)
Wydawca: Rektor ASP
Zespół redakcyjny: Łukasz Konieczko, Janusz
Krupiński, Kinga Nowak, Jacek Dembosz,
Michał Pilikowski
Kierownik działu wydawnictw i promocji:
Jacek Dembosz, [email protected]
Projekt i skład: Michał Bratko
Layout: Jakub Sowiński (Biuro Szeryfy)
Złożono krojem: Unit Slab
Korekta redakcyjna: Lucyna Sterczewska
Akademia Sztuk Pięknych
im. Jana Matejki w Krakowie
plac Matejki 13, 31-157 Kraków
tel. 012 299 20 00, 012 422 09 22,
fax 012 422 65 66
Rektor prof. Adam Wsiołkowski
Prorektor ds. Nauki i Spraw Zagranicznych
Prof. Antoni Porczak
Prorektor ds. Studenckich
Dr hab. Łukasz Konieczko
Kanclerz mgr inż. Adam Oleszko
Wydział Malarstwa
Dziekan prof. Roman Łaciak
Prodziekan prof. ASP Janusz Matuszewski
plac Matejki 13, 31-157 Kraków
Tel. 012 299 20 31
Wydział Rzeźby
Dziekan prof. Józef Murzyn
Prodziekan ad. Ewa Janus
plac Matejki 13, 31-157 Kraków
tel. 012 299 20 37
Wydział Grafiki
Dziekan dr hab. Krzysztof Tomalski
Prodziekan dr hab. Joanna Kaiser
ul. Humberta 3, 31-121 Kraków
tel. 012 632 13 31, 012 632 48 96
ul. Karmelicka 16, 31-128 Kraków
tel. 012 421 43 82
Wydział Architektury Wnętrz
Dziekan prof. ASP Jacek Siwczyński
Prodziekan dr hab. Beata Gibała‑Kapecka
ul. Humberta 3, 31-121 Kraków
tel. 012 632 13 31, 012 632 48 96
Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki
Dziekan prof. Grażyna Korpal
Prodziekan dr Jarosław Adamowicz
ul. Lea 29, 30-052 Kraków
tel. 012 662 99 00
Wydział Form Przemysłowych
Dziekan prof. Jan Nuckowski
Prodziekan dr Agata Kwiatkowska‑Lubańska
ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków
tel. 012 422 34 44
Biblioteka Główna
Dyrektor mgr Jadwiga Wielgut‑Walczak
ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków
tel. 012 292 62 77 w. 35
www.wiadomosciasp.pl
Korekta: Adam Wsiołkowski
Kontakt: 12/ 252 75 12
E‑mail: [email protected]
Nakład: 1400 egz.
ISsN 1505–0661
Redakcja nie zwraca materiałów niezamó‑
wionych, zastrzega sobie prawo do skracania
i redagowania nadesłanych tekstów.
projekt okładki
Zbigniew Bajek

Podobne dokumenty