MIASTO LAS KOLUMNA i jego historia…
Transkrypt
MIASTO LAS KOLUMNA i jego historia…
Konrad Hejneman MIASTO LAS KOLUMNA i jego historia… (CZĘŚĆ OPRACOWANIA) OPRACOWANIE INTERNETOWE STOWARZYSZENIE „LAS KOLUMNA” WSTĘP W ostatnich kilkunastu latach zbierając materiały o historii naszego terenu, trafiłem do osób mających ciekawe dokumenty i fotografie związane z przedwojennym podłódzkim letniskiem powstałym w 1927 r. – Miastem „Las Kolumna”. W wydaniu internetowym przedstawię część tego materiału. W kilku przypadkach nie podając źródła informacji. A robię tak, bo zdarzyło się wykorzystywać zebrany materiał (nawet w pracy magisterskiej) nie racząc o pozwolenie zapytać. Przedstawiam w skrócie historię Kolumny, a treść opracowania tworzą fotografie, dokumenty i opowiadania osób z nią związanych od czasu jej powstania. Zachowałem język, jakim zdawali mi relacje ze swojego życia. Często ludzkie historie miejscowych łączyły się z przybyłymi z odległych stron Kresowiakami, których kwaterowano tu w opustoszałych pożydowskich i poniemieckich domach letniskowych, willach i pensjonatach. Jedną z nich była Olga z Badowskich Nowakowa urodzona w 1926 r. na Ukrainie w Kiszczenicy koło Humania, pochodząca z polskiej ziemiańskiej rodziny. Związała swoje życie z człowiekiem urodzonym w Łasku – Stanisławem Nowakiem. W swoim życiu zaliczyli podobną historię. W czasie wojny trafili na przymusowe roboty do Niemiec. Ona pracowała w Bawarii, On koło holenderskiej granicy. Po wojnie spotkali się w Kolumnie. W przypadku Jakuba „Kuby” Masłowskiego, wykorzystałem pisane przez Niego dwa życiorysy. W dwóch przypadkach („Kuby” i Stanisława Nowaka) zamieściłem fragmenty dokumentów z procesu sądowego z 1950 r. Są one świetną dokumentacją działalności WiN - u na naszym terenie i traktowania działaczy niepodległościowych - Żołnierzy Wyklętych - przez Stalinowską Władzę. Innym przypadkiem wzbogacającym powojenną historię Kolumny był los najbliższych ppłk. Jerzego Dąmbrowkiego „Łupaszki”, Jego żony i córek. Postać, o której nauczano w szkołach za Jego życia, i który za życia miał w centrum Wilna ulicę swego imienia. Po 1989 r. Tego legendarnego zagończyka przywrócono pamięci włączając w zakres historii szkół średnich (patrz. „Łupaszka” ppłk Jerzy Dąmbrowski – Zielona Kolumna). (-) autor Tereny, na których leży Kolumna, z da wien dawna objęte były silną penetracją rolniczą. Warunki naturalne ku temu były doskonałe: lasy sosnowe z przepływającą doliną rzeką Grabią i jej dopływem Pałusznicą. Nad nimi rozległe łąki z uroczyskami. Krajobraz urozmaicony pozostałościami po wydmach śródlądowych, teraz porośniętych lasem. Obszar należący do Wyso czyzny Łaskiej. Jest on zasadniczo równinny, wyniesiony przeciętnie od 170 do 220 m. n.p.m. Klimat cechuje niezbyt upalne lato i stosunkowo łagodne zimy. Powstawanie "Miasta Las Kolumna", ok. 1925 r. Jedna z przyszłych ulic (arch. J.M.). Nazwę Kolumna odnotowano po raz pierwszy w XVII wieku, wspominając o istniejącym tutaj młynie. A sama nazwa wzięła się zapewne od kolumny w herbie Samuela Nadolskiego – ówczesnego właściciela Łasku. Osada młyńska z założoną w XVIII wieku walcownią miedzi powstała na terenie dzisiaj zwanym Starą Kolumną. Ulotka informująca o sprzedaży terenów w nowopowstałym Mieście „Las Kolumna” ( całość odtworzona z niedokładnym krojem czcionki - autor). W XIX wieku dobra ziemskie Łask przeszły w ręce rodziny Szweycerów. Dzięki temu w okresie międzywojennym las sosnowy z przepływającą obok rzeką stały się podłódzką letniskową miejsco- wością, bo w 1927 r. Janusz Szweycer zaczął realizować modną wówczas angielską koncepcję miasta - ogrodu, w której przestrzenie zielone pełniły funkcję podstawową. Jej autorem był Ebenzer Howard, który przedstawił ją w książce „Tomorrow, a peaceful path reform” w 1898 r. Podstawą tej koncepcji było stworzenie optymalnych warunków mieszkaniowych i wypoczynkowych dla miejscowej społeczności, która byłaby również dysponentem tych terenów. Dwór Szweycera w Ostrowie (foto Konrad Hejneman, dalej K.H.) Plan Miasta - Las "Kolumna" Antoniego Jawornickiego z 1927 r. (arch. Andrzej Bulzacki). Janusz Szweycer wraz ze swoim plenipotentem – Wacławem Dąbrowskim i nadleśniczym Piotrem Suskim, absolwentem wydziału leśnictwa uniwersytetu w Grenoble, przemyśleli urządzenie letniska i parcelację placów. Oddzielono 120 ha lasu pomiędzy koleją pod Wierzchami a szosą do Pabianic. Założono księgę hipoteczną pod nazwą „Miasto – Las Kolumna”. Zrobienie planów powierzono architektowi Antoniemu Jawornickiemu, który rozplanował szerokie ulice i podzielił teren na trzy części. Dano place pod kościół, plebanię, rynek targowy, elektrownię, szkołę podstawową, itd. Łask Kolumna ul. Wileńska – budynek przedwojennej elektrowni (foto H.K. 1980 r.). Linię kolejową łączącą Łódź z Kaliszem, przeprowadzono przez ten teren już w latach 1902 – 1903. Natomiast stację kolejową zbudowano w 1930 r. na wysokości (dzisiejszego) styku ulic: Lubelskiej, Piotrkowskiej i Wileńskiej, które rozchodziły się promieniście w kierunku drogi przejazdowej do Łodzi. Obsadzono je lipami, a ulicę Lubelską jarzębinami. Stacja kolejowa w Kolumnie - lata 30. ub. stulecia. W głębi widoczny drewniak na ul. Piotrkowskiej 25. (arch. J.M.). Tabliczka upamiętniająca założenie przystanku kolejowego w Mieście „Las Kolumna” w dniu 15 maja 1930 r. (foto H.K.). Drugą część, na północ od torów kolejowych, przeznaczono pod zabudowę willową (ul. Torowa, Błękitna i Brzeźna). Trzeci teren wyznaczono na południe od szosy Łódź – Sieradz. Obejmował on ulice wychodzące z Placu Gwiaździstego. Geometra łaski Tadeusz Radzik rozparcelował obszar tych trzech części na 485 działek. Cena była uzależniona od lokalizacji i drzewostanu. Nabywcami byli mieszkańcy Łodzi, Pabianic i Łasku. W ramach spekulacji odsprzedawano działki Żydom za kilkakrotnie wyższą cenę. Jednym z większych nabywców były zakłady bawełniane „Krusche i Ender” z Pabianic. Powstało „TOWARZYSTWO MIŁOŚNIKÓW MIASTA LASU KOLUMNA” (1929 r.), na czele którego stanął inż. Minkiewicz i inż. Tymieniecki, wykładający w szkole rzemiosł w Pabianicach. Razem z Januszem Szweycerem zorganizowali fundusze na budowę stacji kolejowej. „Dworek Adama" (foto K.H.) W latach 30 – tych ub. stulecia nastąpił rozkwit letniska. Zelektryfikowano je w roku 1936. Wybudowano ok. 30 pensjonatów, w tym 6 luksusowych i ponad 160 domów letniskowych. Cechą budownictwa była jego architektoniczna niepowtarzalność. Każdy dom miał swoją jedyną konstrukcję. Do oszkleń werand użyto kolorowych szyb. Pensjonaty charakteryzowały się oryginalnymi zdobieniami, rozmieszczeniem okien, werand, tarasów i zwieńczeń dachów. Były one swoistym dziełem rzemiosła drewnianego. Wille wzorowano na domach z szwajcarskich uzdrowisk. Stara Kolumna (dzisiaj „Pod Bykiem”). W głębi przebieralnia, prysznice i cukiernia „Ziemiańska”. Widok z lat 30. ub. stulecia (arch. J.M.). Przygotowano miejsca do zbiorowego wypoczynku. Przy moście w Starej Kolumnie spiętrzono wody rzeki Grabi, tworząc płatne kąpielisko. Drugie, mniejsze, powstało na rz. Pałusznicy, koło mostu do Baryczy. Trzecim miejscem „wodnego” spędzania czasu był staw koło stacji kolejowej. Można było w nim wykąpać się i popływać wynajętą łódką. Zbudowano 7 kortów tenisowych (?) i kilka lokali rozrywkowych. W letnie ciepłe dni między stacją kolejową a plażą na Grabi kursowały dorożki. Wypoczywało wtedy w Kolumnie ponad 5 tys. letników. Stara Kolumna – most na Grabi (dzisiaj „Pod Bykiem”). Widok z lat 30. ub. stulecia (arch.J.M.). Na 141 właścicieli pensjonatów, willi, domów letniskowych i działek – dane z 1945 r. – 65,9% należało do społeczności żydowskiej, 23,4% niemieckiej, 10,7% polskiej. Żydzi mieli synagogę (1939 r.), obok której mieszkał rabin Dawid Rorenstein (ul. Letnia 5.). W „Dworku Adama” przyjmował pacjentów łaski felczer Idel Singer. Funkcjonowała „miejscowa” nazwa osady – Mała Palestyna. Kolumna ul. Letnia 5. (foto K.H.). Kolumna - staw („Za Torem”) koło stacji PKP – 1984 r. (foto K.H.). Był to czas najbardziej dynamicznego rozwoju „Miasta – Lasu Kolumna”. Czas z atmosferą letniska, które nie dało się już odtworzyć w Polsce powojennej… bo i nikt nie podjął takiej próby. Widok z tarasu Pensjonatu „Venus” przy (dzisiejszym) Placu Szarych Szeregów nr 4. na wozy przesiedleńców niemieckich. Widoczne zabudowania po drugiej stronie trasy Łódź – Wrocław. Dzisiaj największy budynek zajmują „Delikatesy”. Na pierwszym planie, w miejscu stojących wozów, po wojnie wybudowano ośrodek zdrowia. (z arch. M. K.) Po wrześniu 1939 r. Niemcy nazwali Kolumnę „Waldhorst”. Pensjonaty i domy letniskowe zostały zamienione na zbiorowe kwatery dla tzw. „umzydlerów”, przesiedleńców niemieckich z Wołynia, Bukowiny, Litwy, Łotwy, Estonii i Besarabii, którzy osiedlali się w Kraju Warty (Warthegau), bądź wędrowali na tereny Rzeszy. Ludność narodowości żydowskiej została natychmiast wysiedlona. Nieco później postąpiono podobnie z Polakami. Dużo prac na tym terenie wykonywali Żydzi z łaskiego getta. Niemcy wybudowali m. in. dom propagandy z salą kinową na ok. 500 osób. W latach 1949 – 2004 służył on mieszkańcom Kolumny za kościół katolicki. Po wybudowaniu nowej świątyni starą wyburzono. Kolumna. Stary i nowy kościół - ok. 1999 r. (foto K.H.). Łask Kolumna – nowy kościół p. w. Wniebowzięcia NMP (foto K.H. - 2008 r.). Po 1945 r. zamieszkało w Kolumnie trochę łodzian, mieszkańców pobliskich wiosek i tzw. „repatriantów” szukających miejsca w nowej Polsce - z Wileńszczyzny, Wołynia i zachodniej Ukrainy. Zaczęto dostosowywać pensjonaty i domy letniskowe do przyjęcia większej ilości osób adaptując lokale na mieszkania całoroczne. Kolumna – Ośrodek Zdrowia na ul. Warszawskiej (dzisiaj Wojska Polskiego) zniszczony przez pożar (arch. Grażyna Surowa). Historia osady została wzbogacona o życie ludzi z dalekich Kresów – m.in. najbliższych legendarnego zagończyka ppłka Jerzego Dąmbrowskiego „Łupaszki” – dzisiaj mieszkańców Kolumny. Groby zmarłych tej rodziny i symboliczna Jego mogiła znajdują się na miejscowym cmentarzu. Płyta nagrobna rodziny Dąmbrowskich w Łasku Kolumnie uhonorowana przez Stowarzyszenie „Zielona Kolumna”, miejscowych kibiców łódzkiego klubu piłkarskiego „Widzew” i Stowarzyszenie „Las Kolumna”, którego członkami są (były) Córki „Łupaszki” (01. List. 2013 - foto H.K.). W roku 1954 utworzono gromadę o nazwie Kolumna - Las. Kilka lat później miejscowość zaczęła odzyskiwać status letniska. Cześć pensjonatów przejął Fundusz Wczasów Pracowniczych. Inne przeznaczono na wypoczynek dla matek z dziećmi. W kilkunastu domach letniskowych łódzkie i pabianickie zakłady przemysłowe zorganizowały pracownicze kolonie. Ulica Wczasowa – były pensjonat FWP „Samorządowiec”. Widok z 1994 r. (foto K.H.). W roku 1960 powiększono obszar Kolumny, włączając część gruntów wsi Przygoń i Orpelów oraz osady – Kolonię Poleszyn i Wierzchy. Kolumna z ponad 4 tys. mieszkańców stała się osiedlem. Po tym nastąpił przyśpieszony rozwój budownictwa jednorodzinnego. Był to początek końca idei miasta – ogrodu. Nie zaplanowano terenów zieleni miejskiej. Wytyczano małe działki pod zabudowę. Akceptowano bezstylową architekturę. Wycinano całymi połaciami las sosnowy. Część działek wykupili mieszkańcy Łodzi i Pabianic na postawienie domów letniskowych. Wśród nich stworzono leśne ogrody. Takich przykładowo zagospodarowanych terenów było jednak zbyt mało. Kolumna ul. Kopernika. Widok z 1998 r. (foto K.H.). W 1973 r. Kolumna została włączona w granice administracyjne Łasku - stała się jego dzielnicą. Dzisiaj jest miejscem wypadowym w Las Poleszyński, na wydmy śródlądowe Rokitnicy, nad rzekę Grabię – w okolice młynów w Baryczy i Ldzaniu Talarze. Następuje powrót do wypoczynku sobotnio - niedzielnego. Przyjeżdżający znowu zaczynają korzystać z połączenia kolejowego osady z Łodzią Kaliską. W ostatnich latach pomyślano o ochronie środowiska naturalnego - dolina rzeki Grabi leży w „Strefie Chronionego Krajobrazu Środkowej Grabi” (1989 r.). Ldzań - rzeka Grabia, „Piaskowa Góra” (foto K.H.). Powinniśmy kultywować w miejscowej architekturze tzw. „styl szwajcarski”, który nadawał szczególny charakter letnisku uatrakcyjniał Kolumnę. Komuny Paryskiej 2. Jedna z willi nawiązujących do stylu „szwajcarskiego” (foto K.H.). – Najważniejszym zadaniem dla nas będzie zachowanie sosnowego lasu. Ten, który nadaje osiedlu leśny charakter, ma już ponad 100 lat. Co do gospodarowania nim - pozostaje jedna droga: róbmy to w sposób pozwalający zachować atmosferę miejsca stworzonego przez Janusza Szweycera i Jego przyjaciół. Wykorzystałem wiadomości zawarte w opracowaniach Janusza Nowaka, Andrzeja Ruszkowskiego, Renaty Sędzikowskiej, Ryszarda Wróbla, ze wspomnień Janusza Szweycera i ze zbiorów własnych. Łask Kolumna, 2006 – 2009 r. Konrad Hejneman Stowarzyszenie „Las Kolumna” 98 -100 Łask Kolumna Ul. Wileńska 25 Tel. 600 439 765 Kolumna and its neighbourhood… The area where Kolumna is situated since a long time were succeed to agricultural penetration. The natural conditions were perfect for this: the pine-woods with a river Grabia and its fider Pałusznica flowing in the valley, the madows and ranges over them. The landscape varied with remains of inland dunes which are now overgrown with wood. All of this are belongs to the Łask Upland which is plain extol on average 170 to 220 above sea level. The climate characterize not too hot summer and relative mild winter. First time, the name Kolumna was note down in XVII century, recalling about mille existing there. But the name by itself, was taken for sure from the column in Samuel Nadolski’s crest – contemporary owner of Łask. The mill settlement with the copper flattening mill established in XVIII century, was made at the area called noweday “Old Town Kolumna” ( Stara Kolumna). In XIX century a part so-called “laski’s estste” pass into Szweycer’s hands. Thanks to this at interwar period the pine-wood with the flowing river become a summer – resort near Łódź (Lodz). In 1927 Janusz Szweycer begun realization of modern, at that time, English concept of “garden – city” in which the green space did the main duty. It’s author was Ebenzer Howard, who introduced it in his book: “Tomorrow a peaceful path reform” (1898). The basics of this conception created the optimal conditions for leaving and resting for the local society – who would be also the disposer of this area. Janusz Szweycer together with his plenipotentiary – Wacław Dąbrowski and the forest inspector – Piotr Suski, who was the former pupil of Grenoble University – forestry faculty – considered arrangements of summer resort and parceling – out of the land. 120 hectares of wood among the railway , Wierzchy and the main road was separated. The register of mortgages was found and named – “City of Las Kolumna”. Antoni Jawornicki – the architect - made plans of wide streets and divided the whole area for 3 parts. Also places for church with presbytery, the fair, power-station and primary school were given too. The railway connecting Łódź and Kalisz ( Lodz and Kalisz) was passed by Kolumna in 1902-03, but the railway station was built there in 1930 in place where nowadays Lubelska, Piotrkowska and Wileńska streets are connected and radialy scatter towards the main road. The streets were line with linden and rowan trees. The second part at the North of railway station was appropriate part for the villas ( Torowa, Błekitna and Brzeźna streets). The third part to the South of the main road (Łódź – Sieradz) includes all streets starts at Gwiaździsty square. The land – surveyor from Łask – Tadeusz Radzik – parceled –out area of the free parts into 485 plots. The price depended of location and stand of trees. Buyers were from Łódź, Pabianice and Łask. Based on speculation the price for plots sold to Jewes were few times higher. One of the biggest buyer were the cotton industry “ Krusche and Ender” from Pabianice. In 1929 the Committee of City Las Kolumna was found with the leaders – engineers – Minkiewicz and Tymieniecki, who were teachers in Craft School in Pabianice. They together with Janusz Szweycer building the railway station. had organized founds for In years 30 last century the rise of summer-resort had place. The electrification in 1936, the rebuilding of 30 pensions among them 6 luxury and 160 summer houses. The main feature of the architecture was structurally uniqueness. Each house had its own construction. To glaze the sun-porches was used the coloured window pains. The pensions were characteristic with original decorations, arrangements of windows, sun-porches, balconies, eaveses and copings of roofs. The houses were peculiar work of wooden craft. Villas were imitated of Switzerland Alpine houses. There were prepared also places for collective rest. Near the river bridge in Old Town Kolumna” the river Grabia was pile-up and the watering place was created. The second smallest one was created on Pałusznica river near the bridge to Barycz. The third place of watering place was the pond near the railway station, where people could rowing and swim. The seven tennis courts were build and several entertainment clubs. During the summer time on the way between railway-station and the beach on Grabia river people could ply by cabs. These times 5000 people had rested in Kolumna. For 141 owners of pensions, summer houses and plots – data from 1945 – 65,9% belongs to Jewes, 23,4% to German , 10,7% Polish community. Jewes had their synagogue (1939) near which the Rabbi Dawid Rorenstein was (5 Letnia str.) leaving. In a little manor named “Adam” the physician from Łask – Idel Singer had his surgery. These days the “local” name of the settlement was “A Little Palestine”. It was time of the most dynamic growth of “City Las – Kolumna”, time of summer – resort atmosphere, which had never come back after the Second World War… nobody even took a trial to reconstructed it. After September 1939, Germans have named Kolumna as “Waldhorst”. The pensions and summer houses were changed into accommodation for German newcomers (“umzydler’s) from Volyn, Lithuania, Latvia and Byelorussia who settled on the Lend of Warta river (Warthegau), or were wandered to the Germans land. The Jewes population was immediately dislodged from Kolumna - the same situation in a very short time met the Polish people. Germans started to build the “propaganda house” with the cinema hall for 500 audience. Most of the job was done by Jewes form ghetto in Łask. In 1949 – 2004 the “propaganda house” was of use as a catholic church for the Kolumna’s residences. When the new temple was build the old one was destroyed. After 1945 in Kolumna started to live people from Łódź and from nearest villages also people from the East - Vilnius, Volyn and western Ukraine. The pensions and summer houses were adapted as the full year’s houses for the strangers. The history of Kolumna was additional riche by the information of life from far Krese’s among others the family of legend colonel Jerzy Dąbrowski “Łupaszka” and nowadays citizans of Kolumna whose graves you can find in cementary. In 1954 was created the group called Las – Kolumna. Few years later the locality started to regain the summer resort character. Part of pensions were taken over by the Workers Holidays Fund ( Fundusz Wczasów Pracowniczych), others were devote for the places for holidays for mothers with children and in some of them the industrial plants form Łódź and Pabianice organized the summer camps. In 1960 the area of Kolumna was enlarged include a part of villages Przygoń and Orpelów and also Colony Poleszyn and Wierzchy. Kolumna with 4000 residents started to be a settlement. After this time took place the fast development of residential building. It was the beginning of the of idea “garden city”. The green places were not planned. The small building parcels were created, the architecture without any stile was accepted, the pine wood was cut out every day. Some of the parcels were buy by people from Łódź and Pabianice for summer houses. Among of them the wooden gardens were created. In 1973 Kolumna was include in administrational border of Łask and started to be a district of Łask. Nowadays Kolumna still is a place for spending time during the weekend – Poleszyn’s Woods, Rokitnica’s dunes and Grabia river – near the mills in Barycz and Ldzań-Talar. The weekend’s rest started again. People who rest in Kolumna again started to come to our town by train from Łódź - Kaliska railway-station. In last years people started to think about preservation of natural environment– Grabia river Valley is ling in “ Preservation Environment of Middle Grabia Landscape”(1989) The main task for all of us will be preserving in Łask – Kolumna the pine wood. Which had made the wooden character for the settlement since 100 years. We should cultivate in our architecture the “ Switzerland style” which will make the look of special and attractive character of Kolumna as a summer resort. What concerned the managing of the pine wood – it’s only one way – we should do it in such a way, to let the wood stay as it was created years ago by Janusz Szweycer and his friends. Łask, 14th of April 2006 Tłumaczenie – Joanna Dobiech Kolumna und ihre Umgebung Das Gelände, auf dem Kolumna liegt, war einst ein Agrargebiet. Kiefernwälder rundherum, die Flüsse Grabia und ihr Nebenfluss Palusznica, sowie ausgedehnte Wiesen bildeten herrliche Naturverhältnisse dafür. Es war einst eine Binnendünen- und später eine Waldlandschaft. Das Gebiet gehört zum Lasker Flachland mit der durchschnittlichen Höhe von 170 bis 220m ü.d.M.. Für das Klima sind nicht so heißer Sommer und recht milder Winter kennzeichnend. Der Name Kolumna wurde zum ersten mal im XVII. Jahrhundert erwähnt und erinnerte an eine Mühle, die sich zu dieser Zeit auf diesem Gebiet befand. Der eigentliche Name ist wahrscheinlich auf die Säule vom Wappen des damaligen Besitzers von Lask - Samuel Nadolski zurückzuführen. Die Mühlesiedlung, mit dem im XVIII. Jahrhundert gegründeten Kupferwalzwerk, entstand auf dem Gelände, das heutzutage „Alte Kolumna“ genannt wird. Im XIX. Jahrhundert sind die Lasker Güter in die Hände der Familie Szweycer übergegangen. Dank der Familie ist die Ortschaft in der Zwischenkriegszeit ein Erholungsort für Lodzer geworden. Im Jahre 1927 begann Janusz Szweycer eine englische Konzeption - einer Gartenstadt zu realisieren. Die Idee zur Entstehung eines neuen Siedlungstyps entwickelte Ebenzer Howard um die Jahrhundertwende in seinem Buch "Tomorrow: a pieceful path of social reform", in dem er auch eine kurze persönliche Definition der Gartenstadt verbalisierte: "Eine Gartenstadt ist eine Stadt, die für gesundes Leben und für Arbeit geplant ist; groß genug, um ein volles gesellschaftliches Leben zu ermöglichen, aber nicht größer; umgeben von einem Gürtel offenen (landwirtschaftlich genutzten) Landes; die Böden des gesamten Stadtgebietes befinden sich in öffentlicher Hand oder werden von einer Gesellschaft für die Gemeinschaft der Einwohner verwaltet". Dieser neue Siedlungstyp, die Gartenstadt, sollte das Wohnen und Leben in der Stadt und auf dem Land miteinander kombinieren. Ziel der Planung Howards war ein gesundes Leben auch innerhalb der Städte. Neben gesundheitlichen Vorteilen sollte eine Gartenstadt auch Infrastruktur für ein gesellschaftliches Beisammensein der Menschen ermöglichen. Janusz Szweycer, sein Bevollmächtigter Wacław Dąbrowski und Oberförster Piotr Suski, Absolvent der Fachrichtung - Forstwissenschaft an der Universität in Grenoble haben beschlossen, den Boden aufzuteilen und ein Erholungsgebiet einzurichten. Man hat 120ha Wald zwischen der Bahn „ pod Wierzchami“ und der Strasse nach Pabianice abgetrennt und das Gebiet als „Stadt – Las Kolumna“ ins Hypothekenbuch eingetragen. Für die Bewirtschaftungspläne war Architekt Antoni Jawornicki verantwortlich. Er hat unter anderem das Gebiet in drei Stücke geteilt und breite Strassen entworfen. Es wurden auch Plätze für Kirche, Pfarrhaus, Markt, Kraftwerk oder Grundschule bestimmt. Die Eisenbahnlinie Lodz – Kalisz wurde in den Jahren 1902-1903 gebaut. Die Bahnstation hat man dagegen im Jahre 1930 an der Kreuzung der (heutigen) Strassen: Lubelska, Wileńska und Piotrkowska errichtet. Die Strassen verliefen strahlig in Richtung Weg nach Lodz. Man hat den Strassen entlang Linden und Vogelbeerbäume gepflanzt. Der zweite Teil, nördlich von der Eisenbahnlinie (Strassen: Torowa, Błękitna, Brzeźna), wurde für ein Villenviertel bestimmt. Das dritte Gebiet hat man dagegen südlich von der Strasse Lodz – Sieradz bestimmt. Es umfasste die Strassen um den Gwiaździsty-Platz. Der Lasker Vermessungsingenieur Tadeusz Radzik zerstückelte das Gelände in 485 Grundstücke. Der Preis war von der Lage und vom Baumbestand abhängig. Die Käufer waren vor allem die Einwohner von Lodz, Pabianice und Lask. Es kam zu dieser Zeit zur Spekulation mit den Grundstücken, die den Juden für mehrfach höheren Wert verkauft wurden. Zu einem der größten Erwerber zählte Baumwoll-Werk „Krusche und Ender“ aus Pabianice. Im Jahre 1929 wurde „Gesellschaft der Liebhaber der Stadt Las Kolumna“ gegründet, an derer Spitze zwei Ingenieure aus der Meisterschule für Handwerker in Pabianice standen. Zusammen mit Janusz Szweycer haben sie finanzielle Mittel für den Bau der Eisenbahnstation besorgt. In den 30-er Jahren des XIX. Jahrhunderts kam es zum wirklichen Aufblühen der Ortschaft. 1936 hat man sie elektrifiziert. Es wurden 30 Pensionen, darin 6 luxuriösen und über 160 Sommerhäuser gebaut. Die Architektur war einzigartig. Jedes Haus hatte eigenen Stil – originelle Verzierungen, Verteilung der Fenster, oft bunt verglaste Veranden, Balkons, Dachtraufen und Dachbekrönung. Das waren eigenartige Holzkunstwerke. Die Villen hat man dem alpenländischen Häuserstil nachgebildet. Es wurden auch Plätze für Massenerholung vorbereitet. An der Brücke in „Alte Kolumna“ hat man das Wasser im Fluss Grabia gestaut und zahlbares Freibad errichtet. Das zweite entstand am Fluss Palusznica, neben der Brücke in Barycz. Ausgezeichnete Erholungsmöglichkeiten gab es auch am Teich in der Nähe der Eisenbahnstation. Man konnte da baden oder mit dem Boot fahren. Außerdem hat man 7 Tennisplätze und einige Unterhaltungslokale gebaut. An den sommerlichen heißen Tagen verkehrten zwischen der Eisenbahnstation und dem Strand an der Grabia Kutschen. Damals erholten sich in Kolumna zur gleichen Zeit über 5 Tausend Menschen. Laut Angaben aus dem Jahr 1945 gehörten die Güter, pro 141 Pensions-, Sommerhaus- und Grundstückeigentümer, 65,9% den Juden, 23,4% den Deutschen und 10,7% den Polen. Die Juden hatten eigene Synagoge (1939), neben der Rabbiner Dawid Rorenstein wohnte (Letnia 5). Im Gutshaus „Adam“ empfing Patienten Lasker Arzt Idel Singer. Es funktionierte auch allgemeine Bezeichnung der Siedlung – „Kleine Palestina“. Das war die Zeit des Aufschwungs der „Stadt – Las Kolumna“. Die Zeit mit einer einzigartigen Atmosphäre eines Erholungsortes, die in Polen der Nachkriegszeit nicht mehr wiederaufzubauen ist…. denn niemand es versucht hat. Nach September 1939 wurde Kolumna von den Deutschen „Waldhorst“ genannt. Die Pensionen und Sommerhäuser hat man in Gruppenquartiere für die so genannten „umzydler“ – deutsche Umsiedler aus Wolyn, Bukowina, Litauen, Lettland, Estland und Bessarabien, die sich in Warthegau angesiedelt oder in die Dritte Reich gewandert haben, verwandelt. Die Juden wurden sofort ausgesiedelt. Etwas später hat man ähnlich die Polen behandelt. Viel Arbeit auf diesem Gebiet haben Juden aus dem Getto in Lask geleistet. Die Deutschen haben unter anderem Propagandahaus mit einem Kinosaal für 500 Personen gebaut. In den Jahren 1949-2004 diente es den Bewohnern von Kolumna als katholische Kirche. Nachdem man eine neue Kirche errichtet hatte, wurde die alte zerstört. Nach 1945 haben sich in Kolumna Lodzer, Bewohner der nahe gelegenen Dörfer, Repatriierte aus Osten – aus Vilniuser Land, Wolyn und Westukraine angesiedelt. Man hat die Pensionen und Sommerhäuser als ganzjährige Wohnungen adaptiert. Die Geschichte der Siedlung wurde um Schicksal der Menschen aus den früheren polnischen Ostgebieten bereichert, die sich auf diesem Gebiet niedergelassen haben. Zu den zählte auch Familie des sagenhaften Partisanenführers - Oberstleutnants Jerzy Dąmbrowski „Łupaszka“. Die Gräber der Familie befinden sich auf dem örtlichen Friedhof. 1954 hat man eine Gemeinde „Kolumna – Las“ gebildet. Einige Jahre später hat sie den Status eines Erholungsortes wiedererlangt. Manche Pensionen wurden von Fundusz Wczasów Pracowniczych übernommen. Die anderen wurden für Erholung der Mütter und ihrer Kinder bestimmt. In einigen Sommerhäusern haben Betriebe aus Lodz und Pabianice Ferienlager organisiert. Im Jahre 1960 wurde das Gebiet von Kolumna um einen Teil der Dörfer Przygon, Orpelów und Siedlungen – Kolonia Poleszyn, sowie Wierzchy erweitert. Kolumna mit über 4 Tsd. Einwohnern ist eine Wohnsiedlung geworden. Danach kam es zu einem Bauaufschwung, vor allem der Einfamilienhäuser. Die Idee einer Gartenstadt hat leider an Bedeutung verloren. Man hat auch keine Grünanlagen geplant, sondern das Gebiet in kleine Grundstücke geteilt, auf denen die Bewohner von Lodz und Pabianice ihre Sommerhäuser gebaut haben. Die Architektur hatte eigentlich keinen Stil, die Kiefernwälder wurden zum Teil ausgerodet. Auf manchen Grundstücken entstanden Waldgärten. 1973 ist Kolumna ein Stadtteil von Lask geworden. Heute ist die Ortschaft und ihre Umgebung mit dem Wald in Poleszyn, Binnendünen in Rokitnica, den Mühlen in Barycz und Ldzan ein Erholungszentrum, besonders für Lodzer. Letztens hat man hier auch mehr Aufmerksamkeit dem Naturschutz gewidmet – 1989 ist das Grabiatal zum Schutzgebiet erklärt worden. Unsere wichtigste Aufgabe wäre aber, alles mögliche zu tun, um in LaskKolumna Kieferwälder, die für unsere Ortschaft so charakteristisch sind, zu schonen. Wir sollten in der örtlichen Architektur den Schweizerstil berücksichtigen, der für sie je so kennzeichnend war und ohne Zweifel attraktiver gemacht hat. Tłumaczenie - Anna Ciebiada JÓZEFA CZERWIŃSKA Józefa Czerwińska. Łask Kolumna, ul. Sandomierska 2. Dom Czerwińskich (fot. K.H.). Rodzina Czerwińskich z przyjaciółmi. Czerwińscy na koniach. Turnus wakacyjny na schodach "Reymontówki". Wśród wychowawczyń Józefa Czerwińska. Występ wypoczywających w „Reymontówce” dzieci. Józefa Czerwińska w otoczeniu rodzin letników („Reymontówka”). JÓZEFA CZERWIŃSKA „Urodziłam się 23 sierpnia 1920roku w Pabianicach. Ojciec kupił działkę od Janusza Szweycera w 1928r., postawił ten dom i przeprowadziliśmy się do Kolumny. Moi przodkowie pochodzili z Czerwińska, z Kresów Rzeczpospolitej, stąd zapewne i nazwisko, które noszę. Familia Czerwińskich. Kolumna przed wojną od strony Dobronia wyglądała zupełnie inaczej. Nie była zalesiona i zabudowana. Na Przygoniu, przed rz. Pałusznicą, gdzie dzisiaj pobudowano hotel, w dużym budynku mieszkali Mistrzakowie. Dom ten należał do rodziny Otockich. Był on murowany, a w nim karczma. Został zbudowany wcześniej niż powstała Kolumna. Po drugiej stronie szosy mieli swoją posiadłość ze stawami rybnymi państwo Bogdańscy. Dalej po ulicę Zakopiańską i cmentarz wszystko należało do Fuldego, Niemca. Miał dom, w którym mieszkał cały rok. Dzisiaj ten dworek z 1928r. należy do Nadleśnictwa Kolumna. Do pracy dojeżdżał do Pabianic. Czy miał swoją fabrykę, czy był tylko dyrektorem zakładu, tego ja nie wiem. Nadleśnictwo Kolumna (fot. K. H.). Obok u Króla był kort tenisowy i drugi na Świerkowej u „Krusche Endera”. Tam wokół były działki urzędników z tej firmy. Od ulicy Swojskiej zaczynały się włości Szweycera, który tego terenu nie sprzedał. Ciekawostką jest, że rzeczkę Pałusznicę nazywano wtedy Pisią, a przecież Pisia jest pod Łaskiem. Józefa Czerwińska Po przejściu frontu na terenie dzisiejszego Przygonia znaleziono zabitych 50 Niemców. Kto ich zabił nie wiem. Zostali tam pochowani. My wtedy mieszkaliśmy w Mogilnie Małym, bo hitlerowcy wyrzucili nas z naszego domu. W czasie okupacji trafiłam „na roboty” do Wittenberga. To było między Deutschkrone (Wałcz) a Piłą. Stamtąd uciekłam do Mogilna, gdzie mieszkała moja Babcia. W tym czasie zmarła mi mama. Pochowałam ją. Ojca zabrano do lagru. Zaczęłam pracę w Waldhorst, czyli Kolumnie u Lagerfurera, gestapowca o nazwisku Rozin. On mieszkał w drewniaku, w którym po wojnie był żłobek. A wtedy siedziba miejscowego lagru, gdzie on urzędował, mieściła się w budynku dzisiejszej apteki. Pamiętam, jak kiedyś doskoczył z siekierką do swojej żony. Ja stałam obok i pchnęłam go z całej siły tak, że się przewrócił. Potem szybko razem z nią wybiegłyśmy z domu. Po krótkim czasie uspokoił się i wszystko wróciło do normy. Dlaczego tak się zachował, nie mam pojęcia. W czasie, to było z 1944 na 45 rok, jak doszedł front do nas, Niemcy z Kolumny uciekli. Ja poszłam do pracy. Na podłodze leżały porozrzucane papiery, a wśród nich legitymacja po rosyjsku tego gestapowca. Dopiero wtedy dowiedziałam się, że nazywał się Wilhelm Rosinski. To był volksdeutsch tylko nie z tej wojny, a z pierwszej. Myślę, że w 1914 r. z terenu dzisiejszej Polski pod zaborem rosyjskim, wyjechał na roboty do Niemiec, tam się ożenił i podpisał volkslistę. Do Kolumny w czasie II wojny światowej trafił już, jako Niemiec. W jego biurku znalazłam damski pistolet Brownning i zabrałam go. Człowiek młody, to głupi. Gdyby złapali mnie z bronią Niemcy czy Rosjanie zostałabym rozstrzelana. A po przejściu frontu zrobiła się u nas kołomyja. Rosjanie poszli na Zduńską Wolę, Sieradz, a z okolicznych lasów zaczęli wychodzić Niemcy. Nie było wiadomo na kogo się wpadnie po drodze. Pamiętam, jak z bratem Jankiem i jeszcze jednym chłopakiem z sankami szliśmy do Mogilna, żeby od babci wziąć trochę sprzętu do domu w Kolumnie. My tu nic nie mieliśmy. Przez wojnę mieszkaliśmy, jak dziady. Chcieliśmy trochę rzeczy zgromadzić. Dostawaliśmy je od znajomych. Przeszłam różne koleje losu. Pochowałam rodziców, wszystkich braci, część dalszej rodziny. No i uciekłam od Niemców - wystarczyło trochę odwagi, szczęścia i „charakter” w nogach. Jak weszli Rosjanie do Kolumny, to pamiętam, że szukali, u nas też, „babuszki”, nawet pod szafą. Śmialiśmy się, gdzie oni szukają. Ale nie wszystkim było do śmiechu. Przed wojną był dla mojej rodziny ciekawy podział własnościowy tego terenu. Nasz dom był pierwszym od strony Dobronia, który został zbudowany na działce kupionej od Szweycera. Po drugiej stronie ulicy Sandomierskiej, u Króla, to już były włości Otockich. Dom Królów. Widok przez Szosę Kaliską - lata 30-te ub. stulecia (z arch. D. M.). Pierwszy krzyż w Kolumnie postawiono obok apteki. Szweycer plac przed apteką dał pod kościół. A tam, gdzie dzisiaj stoi kościół miał być park. Koło stawu „za koleją” przy ulicy Błękitnej wywiercono studnię, podobno, wody mineralnej. W drewniaku, w którym po wojnie było przedszkole, Niemcy w czasie okupacji zrobili kantynę oficerską. Tam pracował Pan Weiss. Czy to był Żyd, czy Niemiec nikt nie wiedział. On razem z doktorem Stefańskim pomagali ludziom finansowo. Jak Niemcy uciekali to Pan Weiss schował się w piecu. Dzięki temu ocalał. Rodzina Sochów z Orpelowa miała sklep w budynku, gdzie później mieściła się restauracja. Ulica Gdańska. Przedwojenny pensjonat Jakubowiczów i Korna. W czasie wojny niemiecki szpital wojskowy. Po wojnie ośrodek szkoleniowy Wojewódzkiej Rady Narodowej w Łodzi, a potem Dom Starców (fot. z pocztówki). Pierwsza moja praca była w ośrodku kolonijnym „Tramwajarzy”. Wyszłam za mąż, kiedy mój narzeczony, wojskowy, wrócił z Węgier. Ślub wzięliśmy w kościele Św. Krzyża w Łodzi w 1946 r. W Kolumnie kościoła jeszcze wtedy nie było. Pracowałam też w zakładach PZPB, w szkole i Zakładach Przemysłu Drzewnego. Potem zachorowałam na serce i przeszłam na rentę. Pierwszy dom w Kolumnie zbudował Minkiewicz, dzisiaj na ulicy Wileńskiej naprzeciwko kościoła. Potem postawiono dom na rogu ulicy Pałacowej, dzisiaj Kopernika i Lubelskiej. W tej części Kolumny jeszcze „Samorządowiec”, dzisiaj na ulicy Wczasowej i „Reymontówka” przy ulicy Pięknej, ale z numeracją ulicy Lubelskiej. Nasz dom był szóstym z kolei budynkiem postawionym w Kolumnie (Sandomierska 2. ). A nasz ojciec Piotr Czerwiński był drugim, który kupił działkę od Janusza Szweycera. Kto był pierwszym nabywcą nie wiem. Jak już mówiłam pierwszy dom postawił inż. Minkiewicz, a potem pobudowano cztery domy na ulicy Gdańskiej: dzisiaj dom Lesińskich, Tymienieckich, Modrzejewskich i dr Manipusa. Na rogu Gdańskiej i Leśnej stał duży pensjonat Jakubowiczów i Korna. Ten drewniak potem był m. in. „Domem Starców”. Ja z Kornem po wojnie się spotkałam. Przyjechał z Ameryki i odszukał nas. Wiem, że był u Królów. Znaliśmy się jako dzieci, a spotkaliśmy się już, jako dorośli. Drewniak ten został rozebrany, a duża działka na której stał, podzielona na sześć mniejszych działek. Szweycer zbudował cztery domki, w których mieszkali robotnicy budujący Kolumnę. One stały wzdłuż szosy od dwóch bloków naprzeciwko Jambołu po ulicę Lubelską. Józefa Czerwińska zmarła w 2014 r. Pochowana na cmentarzu w Łasku Kolumnie. MARIAN KACZMAREK Marian Kaczmarek. MARIAN KACZMAREK ur. 05. 12. 1922 r. w Szadku. Zawód fotografa wykonywał w latach 1946 – 1968 r. Potem zajął się pszczelarstwem i pasji tej poświęcił resztę życia. Pasiekę miał w Dziadowej Kłodzie k. Wrocławia. Zmarł w 2000 roku. Pochowany na cmentarzu w Kolumnie. Wszystkie zamieszczone poniżej zdjęcia są Jego autorstwa i pochodzą z lat 60. i 70. ub. stulecia. Centrum Kolumny przy trasie Łódź – Wrocław. Centrum Kolumny – widok na Kino i Gospodę. Centrum Kolumny – zabudowa naprzeciwko Kina. Widok w kierunku Łodzi. Dom Książki. Dzisiaj sklep spożywczy. Apteka Centrum Kolumny. Widok (na dzisiejszy Plac Szarych Szeregów) w kierunku Kina. Dzisiaj przed budynkiem (byłego) Kina stoi Ośrodek Zdrowia. Centrum Kolumny – sklep „Na Dołku” w 1. Majowej szacie. „Reymontówka” na ul. Lubelskiej. W 2009 r. została rozebrana, a sosny na całym placu wycięte. W miejscu tym zbudowano przedszkole. Pensjonat „Mazepa” na ul. Wczasowej. Widok z ul. Letniej. „Mazepa” od podwórza. Dom FWP na ul. Wczasowej - „Samorządowiec”. Staw „Za Torem” z wyspą. Dzisiaj własność prywatna. RODZINA KRÓLÓW Paulina i Stanisław Król w otoczeniu dzieci. Górny prawy róg – Stanisław Król, ojciec Andrzeja i Jagody, dziadek Marka i pradziadek bliźniaczek. Koło rodziców stoją, od prawej: Stefan Król, mąż Leokadii i Felicjan Król, który zaginął w czasie wojny. Na dole – Natalia Król (Daft), babcia Piotra i Marzeny. Przygoń koło Miasta Las Kolumna (dzisiaj Łask Kolumna). Sklep Królów przy Szosie Kaliskiej (fot. Szapiro). Z arch. Rodziny Królów. ( - ) tekst i zdjęcia usunięte z opracowania. Klasa VI szkoły powszechnej na Starej Kolumnie przy drodze do Wronowic – 30. maj 1939 r. Dzisiaj Łask Kolumna ul. Tuwima. (fot. Jan Lindner). Rewers powyższego zdjęcia z podpisami uczniów i nauczyciela (Woskowski). Łask Kolumna, ul. Tuwima. Fragment budynku byłej szkoły powszechnej. Dzisiaj własność prywatna (fot. K.H.). Widok na Łask Kolumnę od strony Wierzchów. Po lewej stronie dom Felicji Wasilewskiej z 1905 r. – (fot. K.H. – 1984 r.). MARIA SOBCZAK Maria Sobczak (fot. K.H. – 2008 r.). MARIA SOBCZAK „Urodziłam się 31. sierpnia 1922 r. na Starej Kolumnie. Dzisiaj to jest ulica Plażowa, wtedy bez nazwy. Tam był plac mojego ojca Michała Marciniaka, obok gospodarstwa Berlińskiego. Pan Makówka wydzierżawił od nas plac i postawił dużą szklaną cukiernię „Ziemiańska”, nad samą rzeką, na palach. Z niej schodziło się na plażę. Obok była jeszcze jedna cukiernia. Stały przy samej drodze między topolami zasadzonymi przez mojego ojca. Przy moście, na Grabi, był zbudowany próg, który tworzył zalew. Stały prysznice do obmycia się po kąpieli. Szweycer zbudował przebieralnie, które obsługiwali, zarabiając, miejscowi strażacy. Przyjeżdżało bardzo dużo ludzi na wypoczynek. Straż Pożarna – od prawej: Wincenty Marciniak, Jan Borkiewicz, ojciec Czesława, 4. z pr. Czesław Borkiewicz, 8 – Bronisław Sobczak, mąż Marii Sobczak. Od lewej: Janusz (?), Effenberg (?), Zygmunt Kubera (ok. 1938 r. - z arch. M.S.) Wtedy, wśród miejscowych, Stara Kolumna, to była dzisiejsza Plażowa i okolice, a Kresy – dzisiejsza Tuwima i Kresowa. Chodziłam do szkoły podstawowej, dzisiaj na ul. Tuwima, u Popielasów. Wtedy to była droga do Wronowic. Szkołę tworzyły cztery duże klasy. Zajęcia odbywały się na zmiany – do południa i po południu. W jednym pomieszczeniu były dwie klasy – młodsza i starsza. Jedna klasa miała zajęcia ciche, a druga wykład. Do Łasku chodziłam pierwsze trzy lata, a w Kolumnie zaczęłam naukę od czwartej klasy. Dzisiaj stoi połowa budynku szkoły w Kolumnie. Uczyła mnie p. Krupowska. Mieszkała z mężem na górze szkoły. Po 1939 r. pan Krupowski został przez Niemców zabrany i przepadł. Carski dokument z 1905 r. o informujący o sprzedaży działki nad Grabią (dzisiaj „Pod Bykiem”) przez Andrzeja Lipowskiego Michałowi Marciniakowi. Janusz Szweycer dbał o swoich pracowników. Zięć kucharza Bocianowskiego dostał od niego działkę za byłym kinem w Kolumnie. Budynek stoi do dzisiaj. W miejscu zajazdu „Jamboł” stał murowany dom, w którym mieszkał kasjer Szweycera p. Maciejewski. Co miesiąc ustawiała się przed jego domem kolejka pracowników po wypłatę. Obok budynku dzisiejszej Straży Pożarnej stał drewniak, w którym mieszkał kucharz Bocianowski. W nim mieszkała też nauczycielka, która mnie uczyła p. Przedmojska? Mieściła się tam również organizacja „Strzelec”, do którego należał mój brat. W budynku obok byłego kina mieszkał gajowy Obłąk? – dzisiaj Czyżaki. Od lewej: Bronisław Marciniak (brat Marii Sobczak, (osoba niezidentyfikowana), Franciszek Grobelny z ul. Plażowej. Fotografia przysłana rodzinie Marciniaków do Kolumny z „przymusowych prac” w Elblągu w 1943 r. (arch. rodzinne). W czasie okupacji miejscowy Lagerfuhrer pościągał swoich Niemców z Wołynia i poumieszczał w żydowskich willach. To samo robiono z częścią gospodarstw rolnych. Przejmowali je Niemcy, a my byliśmy do roboty. Za niewielkie przewinienie można było solidnie oberwać. Pamiętam, jak zimą rozebrano do naga Zastróżnego, ojca Zygmunta i zbito. Wszyscy płakaliśmy. Obok szkoły drewniak miał Niemiec Thull ?, który był właścicielem działek, aż po ul. Kresową. W czasie wojny drogę ze Starej Kolumny do Ostrowa budowali Żydzi. Kierownikiem był inż. Kaniecki? Na terenie naszej cukierni nad rzeką zeskładowano beczki z naftą. Ktoś tą naftę ukradł. Żandarmi chodzili po domach szukając chłopców, którzy nie zostali jeszcze wywiezieni na roboty, podejrzewając, że oni mogli to zrobić. Ja wtedy przeprowadzałam się już na dzisiejszą ul. Kresową. Tutaj też przyszli, męża położyli na ławie, bić chcieli. Ale przyszedł Niemiec z Rokitnicy, jego syn był żandarmem, i jemu tłumaczyliśmy, że nic o kradzieży nie wiemy. Nie wiedzieliśmy nawet, że tam była nafta. Łask Kolumna. Stacja kolejowa wybudowana przez Niemców w czasie okupacji. (fot. K.H.). Ciekawym przypadkiem była historia zawiadowcy stacji w Kolumnie (Waldhorst). Nazywał się Edmund Kirchoff, miał żonę Polkę. U niego słuchaliśmy radia BBC m. in. z Pęchrami, z którymi się przyjaźniliśmy. Dzięki temu trochę więcej wiedzieliśmy, co się dzieje. Ktoś na niego doniósł, że zadaje się z Polakami i miał nieprzyjemności, ale wszystko skończyło się dobrze. Jak przechodził ze wschodu front, to nasi tego Niemca ukryli w budynku Gajewskich. Dzięki temu przeżył. Ulica Łąkowa. Dom Gajewskich. Widok z okresu międzywojennego (arch. D.M.). Ciekawym zdarzeniem wybiegającym poza opisywany przeze mnie czas, była historia z rosyjskim oficerem. Stara Kolumna – kapliczka przy której carski żołnierz sprawdzał mechanizm swojego nagana… (fot. K.H.). Na początku dzisiejszej ulicy Tuwima stało potężne drzewo z zawieszoną kapliczką. Przed 1918 r. podszedł do kapliczki żołnierz. Nie podobała mu się. Wyciągnął pistolet i próbował ją zestrzelić. Broń dwukrotnie nie odpaliła. Zdenerwowany, a być może i po kielichu, przyłożył pistolet do skroni i… za trzecim razem mechanizm zadziałał. Rozerwało mu głowę. Było kilku świadków, w tym mój ojciec. Przyjechał jego przełożony i całą sprawę skomentował krótko – och, ty sukinsyn, z Bogiem nie poigrasz. Ulica Katowicka 4. W czasie okupacji siedziba żandarmerii. Dzisiaj własność prywatna (fot. K.H.). Na ul. Katowickiej była Żandarmeria. Miałam z nimi kontakt, jak wysyłałam trzem braciom „na robotach” paczki żywnościowe. Jeden z braci był w Elblągu. Mam jego zdjęcie razem z Franciszkiem Grobelnym, drugi był w Tyrolu, a trzeciej osoby na fotografii już nie pamiętam. Naszym miejscem pracy był szweycerowski tartak, który mieścił się na terenie dzisiejszej betoniarni. Po wojnie należałam do Samopomocy Chłopskiej. W ramach tej organizacji jeździłam z wycieczkami, jako organizator. Całe życie pracowałam społecznie. Łask Kolumna – „Dom Firlita” z „Górką Firlita", gdzie w dzieciństwie szusowało się na nartach i zjeżdżało na sankach. Widok z doliny Grabi z 2009 r. (fot. K.H.). Maria Sobczak zmarła w 2013 r. Pochowana na cmentarzu w Łasku Kolumnie. STANISŁAW BILSKI Stanisław Bilski - Orpelów Numerki, 2007 r. (fot. K.H.). Orpelów Numerki - dom Stanisława Bilskiego (fot. K.H.). STANISŁAW BILSKI „Urodziłem się w Orpelowie (nr 21) 4. sierpnia 1920 r. To już było po parcelacji tego terenu, dlatego do nazwy Orpelów doszło drugie słowo – Numerki. Ja nie urodziłem się w tym domu, w którym dzisiaj mieszkam. U nas była szkoła czteroklasowa. W Dobroniu była siedmio oddziałowa i potem tam się chodziło. Samą parcelację przeprowadził Myszkowski, oficer sztabu generalnego z Petersburga. Byłem rolnikiem z krwi i kości. Łask Kolumna – Plac Szarych Szeregów (fot. K.H.). W Kolumnie byłem na pierwszym poświęceniu krzyża w 1928 r., który stoi na dzisiejszym Placu Szarych Szeregów. Pierwotnie planowano budowę kościoła na tym placu. Kościół w Dobroniu nie chciał nas, jako swoich parafian. Na nauki do pierwszej komunii chodziliśmy do Łasku. Po wojnie, jak zaadaptowano w Kolumnie poniemiecki budynek na kościół, chodziliśmy tam. Stanisław Bilski z leśniczym Andrzejem Okoniem nad stawem przy ul. Błękitnej, w miejscu nieistniejącej studni z wodą mineralną – 2007 r. (fot. K.H.). Szweycera widziałem przed wojną dzięki mojemu dziadkowi, który miał kobyłę i jeździł do Ostrowa, bo Szweycer miał ogiery. Sprowadził konie do swojej hodowli z Bułgarii. Po wojnie spotkałem się z nim w 1973 r. Był historykiem mieszkającym w Krakowie. Miał trzech synów i pięć córek. Stawy w Kolumnie to były małe bajorka, które kopiąc powiększaliśmy. Brałem w tym udział, a miałem z sześć lat. Obok stawu przy ul. Błękitnej było ujęcie wody mineralnej, którą wywożono ponoć do Niemiec. Należałem do Związku Strzeleckiego. W województwie łódzkim było nas 1200 i tworzyliśmy pułk. W ramach armii polskiej broniłem Cytadeli w Warszawie w 1939 r. W międzyczasie wyjechaliśmy do Lwowa, żeby stamtąd z powrotem wrócić do Warszawy. Po kapitulacji stolicy wróciłem na gospodarkę i siedzę na niej do dzisiaj”. Stanisław Bilski zmarł w 2009 r. Pochowany na cmentarzu w Łasku Kolumnie. MASŁOWSKI JAKUB Masłowski Jakub, Eugeniusz - "Kuba" (lata 70. ub. stulecia). MASŁOWSKI JAKUB, EUGENIUSZ „Urodziłem się w Łasku 4. marca 1924 r. z ojca Ludwika i matki Marii z domu Szedler. Nadano mi imiona Jakub i Eugeniusz. Po śmierci ojca byliśmy z siostrą Kazimierą pod opieką dziadka (ojca matki) w Okupie Fabrycznym. Do szkoły zacząłem uczęszczać do Bilewa. Od IV klasy chodziłem do szkoły w Łasku (…) *Od roku 1934 należę do ZHP.* W roku 1940 w październiku złożyłem przysięgę na ręce Wł. Pajora PS. „Andrzej”. * Przysięga odbyła się na cmentarzu w Łasku przy grobach żołnierzy polskich którzy zginęli we wrześniu 1939 r.* Wraz ze mną składał przysięgę Kulesza Jerzy ps. „Trzon”. Ja obrałem sobie za ps. „Grot”. „Andrzej” by dowódcą plutonu. Od niego otrzymałem rozkaz przechwytywania listów „anonimów” nadchodzących do żandarmerii (pracowałem na poczcie) w Łasku. Masłowski Jakub z matką (ok. 1946 r.). W roku 1943 w listopadzie zostałem aresztowany przez żandarmerię i wyrokiem sądu skazany na 6. miesięcy więzienia. Po odbyciu kary (…) zacząłem pracować w zakładzie fotograficznym *R. Dąbrowski pod nadzorem komisarycznym Gatkiego.* Po pewnym czasie znowu wszedłem do pracy w siatce plut. „Andrzeja”. W roku 1945 od stycznia na rozkaz „Andrzeja” i kom. AK (w) Łasku „Wygody”, Czesława Kłosa wstąpiłem do MO, a następnie do UBP w Łasku. W marcu wraz z Jerzym Kuleszą „Trzon” zostaliśmy skierowani na szkołę oficerów śledczych na WUBP w Łodzi. Szkołę ukończyłem w stopniu chorążego. W maju 1945 r. otrzymałem samodzielną placówkę UBP w gm. Dłutów i stopień podporucznika. Po rozbiciu Powiatowego Urz. Bezp. Publ. W Pabianicach przez oddz. „Maja”, Aleksandra Arkuszyńskiego. W kilka dni potem musiałem sam iść do oddziału, otrzymałem ostrzeżenie z UB, że wiedzą o mym powiązaniu z oddziałem. Był czerwiec 1945 r. W sierpniu wraz z oddziałem „Maja” ujawniłem się. Jesienią zostałem aresztowany przez UB i osadzony w areszcie Kilińskiego 152 w Łodzi skąd zbiegłem. Masłowski Jakub. *W roku 1946 m – cu styczniu otrzymałem polecenie abym stawił się w oddz. „Cisa” Jana Nowaka we wsi Kurówek. Dla „Cisa” wykonałem kilka zadań. Następnie Niewiadomski Tad. ps. „Grom” i Józef Cieślarczyk ps. „Dąb” otrzymaliśmy polecenie udania się do Murnau. Celem naszym było zorganizować linię przerzutową ludzi zagrożonych przez UB. Po powrocie zacząłem pracować na poczcie w Łodzi.* Kuzyni „Kuby” Masłowskiego - od lewej: Janusz Nowak z Matką i Ojcem. W 1949 r. 25. Listopada zostałem aresztowany i skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Łodzi na 25 lat więzienia. Z art. (…) z dn. 13.04. 1946 r. na 10 lat. Sąd po ojcowsku złączył mi karę do odsiadki miałem 15 lat. Karę więzienia odbywałem w Rawiczu i Wrocławiu ul. Kluczkowska. W organizacji W i N miałem ps. „Kmicic”. Po 5. latach i 3. miesiącach na wniosek komisji lekarskiej AM. we Wrocławiu otrzymałem przerwę w odbywaniu kary ze względu na zły stan zdrowia. Ze szpitala Kliniki Wrocławskiej przywieziono mnie do domu na noszach (* nr ewidencyjny 24030406430*). Miałem paraliż dolnych kończyn. W łóżku leżałem 9. miesięcy. Przez męża znajomej mojej matki który w tym czasie był w Szwajcarii otrzymywałem potrzebne leki. Po rocznym pobycie w domu prokurator wyznaczył mi komisję lekarską aby orzekła czy mogę iść odsiadywać dalszy wyrok. Komisja w składzie dr T. Bal (znajomy sprzed wojny mego ojca) i dr Mańkowski orzekli że nie mogę. Wobec czego prokurator sądu woj. w Łodzi przedłużył mi przerwę w odbywaniu kary jeszcze na rok. Łask Kolumna, ul. Wileńska 1. Miejsce zamieszkania Jakuba Masłowskiego (fot. K.H.). Przed upływem roku napisałem podanie do prokuratury o nakaz odbywania kary pozostałej. Ale czasy się zmieniały i to prokurator mnie namówił abym napisał prośbę o wznowienie sprawy. Sprawa taka na wniosek prokuratora w dn. 7.03. 1957 r. Na niejawnym posiedzeniu sąd postanowił uwolnić mnie warunkowo od odbycia reszty kary. Posiadam legitymację nr o171 uprawniającą mnie do noszenia odznaki wydaną przez komendę okręgu – Łódź „Barka”. *Posiadam odznaczenia: 1. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (…) 4.03.1992 r. 2. Krzyż Partyzancki – Prezydent Rzeczpospolitej Polski, 23.09.1992 oba podpisane przez Pana Prezydenta Lecha Wałęsę. 3. Order Męczeństwa i Zwycięstwa Leg. Nr 371 4. Srebrny Krzyż Zasługi Leg B – 6797 5. Medal „Zasłużony dla miasta Łasku”. 6. Krzyż Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” Leg. Nr 551 Przew. Kapituły Krzyża W i N Romuald Bardzyński* (Korzystałem z dwóch życiorysów Jakuba Masłowskiego. Uzupełnienia z drugiego życiorysu oznaczone znakiem * - autor). Masłowski Jakub „Kuba” na żaglach. Wszystkie zdjęcia i dokumenty z archiwum rodzinnego. Masłowski Jakub z dyplomem - drugi z lewej (ok. roku 1990 ub. stulecia). Poniżej - wybrane fragmenty z Wyroku Sądu Rejonowego w Łodzi dotyczące Masłowskiego Eugeniusza – Jakuba za przynależność do organizacji W i N. Jakub „Kuba” Masłowski zmarł w 2000 r. Pochowany na cmentarzu w Łasku. OLGA NOWAK Olga z Badowskich Nowak - Łask Kolumna, 2007 r. (fot. K.H.). Ukraina - Kiszczenica koło Humania (ukr. Kiscenci – centralna część mapy), miejsce urodzenia w 1926 r. Olgi Badowskiej. Olga z Badowskich Nowak. „Około 1925 roku zaczęto organizować w Kiszczenicy kołchozy. Mój ojciec pochodził z rodziny ziemiańskiej. Dziadek miał majątek w miejscowości Kuty. Ojciec miał dwóch braci. Jeden z nich wyjechał do Ameryki, a drugi został zawodowym oficerem. Mój ojciec też pracował dla armii szyjąc buty żołnierskie. Nowy ład społeczny po 1917 roku naszemu ojcu się nie podobał. Wywiózł nas na Krym. Byliśmy tam trzy lata. Po czym wróciliśmy do Kiszczenicy. Ojca brat wyjechał do Moskwy. Na Ukrainie nastał czas głodu. Do Moskwy ściągnął moich rodziców, którzy pracowali w farmie krów. Mnie zostawiono u babci. Nawet nie wiem, gdzie ich pochowano. Po jakimś czasie babcia poprosiła ojca, żeby mnie zabrano do Moskwy, bo tutaj nie da się żyć. Przyjechali po mnie znajomi i w Moskwie mieszkałam do 1934 roku. Nastał czas w Rosji spokojniejszy. Mama pochodząca z rodziny ziemiańskiej chciała wrócić na Ukrainę. Nie była przyzwyczajona do pracy, którą tutaj musiała wykonywać, łącznie z dojeniem krów. Wróciliśmy, ale nasz dom był zajęty. Ludzie „dobrowolnie” nowej władzy nie chcieli przekazać terenów rolnych na kołchozy, to nie pozwalano im m. in. zbierać plonów. Zamieszkaliśmy u babci. Ja zaczęłam chodzić do szkoły podstawowej, którą siedem lat później skończyłam. Mojego ojca wcielono w 1938 roku do Armii Czerwonej. Od tego czasu już go nie widziałam. Po zajęciu naszych terenów przez hitlerowców, Niemcy zaczęli wywozić nas na roboty przymusowe do Rzeszy. Ja jeszcze nie miałam 16 lat, ale wójt, który miał dwoje dorosłych dzieci, wysłał mnie zamiast swojej dorosłej córki. Dowiedziałam się o tym dopiero w 1973 r., kiedy pojechałam odwiedzić rodzinę brata w Kijowie, a po drodze odwiedziłam moją mamę mieszkającą w dalszym ciągu w Kiszczenicy. W czasie wojny rodzinę ojca zamordowała UPA. Mnie Niemcy wywieźli do Bawarii do pracy w gospodarstwie rolnym w gminie Metenheim. Robiło się wszystko, jak to u Bauera; kosiłam trawę, owies, jęczmień, doiłam krowy. Pracowałam tam trzy lata. Gospodarz, Bawarczyk, traktował nas bardzo dobrze. Miałam, jak w domu. Ale z dwóch dziewczyn, z którymi wtedy przywieziono nas do Monachium, jedna trafiła bardzo źle. Trzy razy od Bauera uciekała, aż wreszcie udało jej się zniknąć bez śladu. Wiem, że tamten Niemiec złożył mojemu gospodarzowi propozycję zamiany swojej dziewczyny na mnie, ale mój Bauer był przyzwoitym człowiekiem. Książka Pracy Olgi Badowskiej. Po zakończeniu wojny zakończyłam pracę u gospodarza i przez kilka miesięcy mieszkałam w obozie przejściowym. W międzyczasie wyszłam za mąż. Na początku września 1945 roku wyjechałam do Polski do Gliwic i stamtąd do Gajewnik koło Zduńskiej Woli, stąd pochodził mąż. Mieszkaliśmy tam do 1953 roku. Potem kolejna przeprowadzka do Kolumny na ulicę Lubelską 12. Mąż po długiej chorobie zmarł. Tutaj poznałam mojego obecnego męża. Wzięliśmy ślub w 1955 r. i od tego czasu mieszkamy w Kolumnie na ulicy Brackiej 2. Zaczęłam pracować w zakładach bawełnianych im. Kunickiego i po 19 latach przeszłam na rentę chorobową”. Olga Badowska Nowak zmarła w 2011 r. Pochowana na cmentarzu w Łasku Kolumnie. STANISŁAW NOWAK Stanisław Nowak – Łask Kolumna, 2007 r. (fot. K.H.). Stanisław Nowak, mąż Olgi z Badowskich, urodził się 11. 08. 1925 r. w Łasku. Podstawową szkołę ukończył w 1939 r. W czasie okupacji niemieckiej w 1942 r. został wraz z rodziną wywieziony na roboty przymusowe do Rzeszy (Ziemia Oldenburg). W 1946 r., jako repatriant wrócił do kraju i podjął pracę w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Jednocześnie kontynuował naukę w gimnazjum. W 1948 r. wstąpił do niepodległościowej organizacji W i N. W dniu 22. stycznia 1950 r. został aresztowany przez UB i skazany wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Łodzi na 3. lata więzienia w Rawiczu. Zwolniono go na podstawie amnestii 11. stycznia 1953 r. Otrzymał „nakaz pracy” w Z.P.B. im. Kunickiego w Łodzi, gdzie pracował do emerytury t. j. do 14. sierpnia 1985 r. Wtedy, ponad pół wieku temu, takich „życiorysów” było sporo, ale dopiero po 1989 r. możemy je publikować bez zafałszowań. STANISŁAW NOWAK „W 1927r. ojciec kupił w centrum Kolumny, przy trasie przejazdowej, od Janusza Szweycera działkę. Pobudował domek i mieszkaliśmy w nim do wybuchu drugiej wojny. Później Niemcy nas stamtąd wysiedlili. Mieszkaliśmy w baraku u Czerwińskiego. Potem znowu nas przenieśli na Przygoń do majątku Sapińskiego. W 1941 r. zajechały furmanki, dali nam 5. minut na spakowanie i zabrali na Łąkową do Łodzi na Gestapo. Po drodze w Dobroniu przeszliśmy przez komisję, która nas prowizorycznie zbadała (1. lekarz). W Łodzi przetrzymano nas około dziesięć dni w hali fabrycznej. Komendant Gestapo co jakiś czas wybierał spośród nas ludzi - bito ich i ganiano po placu skąd dochodziły okropne krzyki. Przyszedł czas, że wyprowadzili nas na stację towarową na Dworcu Kaliskim. Po drodze zasłabł jeden staruszek. Niemcy zatłukli go kolbami. Stały już przygotowane „krowiaki”, wagony towarowe. Zapakowali nas ile się dało do wagonu i w podróż nie wiadomo gdzie. Z wagonów na przystankach nie wolno było wychodzić. Na jednej ze stacji wyszło trzech chłopaków - skopano ich niemiłosiernie. W Niemczech trafiliśmy do obozu przejściowego. Zakwaterowano nas całą rodziną w baraku, w którym była tylko słoma. Jak szybko się położyliśmy, tak szybko musieliśmy wstać. Nasze legowisko było pełne wszy. Po tym skierowano nas do łaźni, a ubrania do parowania. Byliśmy wysyłani w różne kierunki. Ja trafiłem pod granicę holenderską na Ziemię Oldenburską. Tam Bauer dawał gestapowcowi 14 marek i Polak był jego. Trafiliśmy z bratem do ogrodnika, a ja potem do zakładu szewskiego, bo powiedziałem, że na tej robocie się znam. A ja nic… ale jakoś poszło. I tak pracowałem aż do wyzwolenia. Brat później od ogrodnika trafił do Bauera i tam miał lepiej. Po wyzwoleniu skierowano mnie od Polskiego Obozu Cywilnego w Dallum o nazwie… ‘’Łódź’’. W czasie wojny był to obóz dla jeńców rosyjskich. Tam nas zakwaterowano. Przyjechały nasze delegacje rządowe. Na miejscu działała komórka AK. Mówili wprost – nie jedźcie do komunistycznej Polski. Była możliwość wyjazdu do Kanady czy Australii, ale zdecydowaliśmy, że wracamy do kraju. Przyjechaliśmy w 1946 r. Władza ludowa potraktowała nas, jak szpiegów, bo wróciliśmy nie w swoim czasie. W Kolumnie wszystko rozszabrowane. Zaczął się płacz i lament. Żałowaliśmy, że wróciliśmy. Ale za granicą też czekała nas tułaczka. Po trochu, powoli zaczęliśmy tu żyć. Zobaczyłem, że trzeba coś dla Polski zrobić. Widziałem co się dzieje. Straciliśmy wszystko. Straciliśmy szkołę, straciliśmy pracę, straciliśmy rodziny, straciliśmy zdrowie. Widziałem, jak najlepszych, najwartościowszych aresztują. Poprzez „Kubę” Masłowskiego, który tutaj był cały czas i miał kontakty, wstąpiłem do W i N. W 1950 roku zostałem przez UB aresztowany i osadzony w więzieniu w Rawiczu. Trzy lata odsiadki. Ciekawym okresem był czas tworzenia i działania członków organizacji W i N na naszym terenie. Było to przedłużenie działalności AK, w nowych już warunkach, ograniczonej informacji społeczeństwa o nieprawościach władzy ludowej. Potem, jak zaczęto nas aresztować i mordować, w odpowiedzi część z nas też użyła broni. Ale wracając na łaskie podwórko. Urząd Bezpieczeństwa rozpracował miejscową komórkę W i N i zaliczyłem 3. lata więzienia w Rawiczu. Warunki były tam fatalne. Na powierzchni mniej więcej pięć metrów na trzy mieściło się około 17 więźniów. Spaliśmy na siennikach rozłożonych na podłodze. Ciekawie wyglądał spacer tej gromadki po celi. Jeden przyklejony do pleców drugiego. Do pracy za bardzo nas nie brali. Wśród aresztowanych był jeden niewidomy. Było sporo członków AK, ale również z Ludowego Wojska Polskiego, którzy nie chcieli się podporządkować nowej władzy. Był wśród nas Juzkow, pułkownik artylerii. Opowiadał nam trochę o swoich przeżyciach i za co znalazł się w Rawiczu. Nie chciał donieść na kolegę. Został wezwany przez przełożonych. Jeden z nich otworzył szafę i mówi – widzisz ten mundur generalski, jest twój, podpisz. On na to – nie podpiszę. W odpowiedzi usłyszał – to zgnijesz. I trafił w nasze towarzystwo. Raz byłem świadkiem osobliwej sceny. Wszedł staruszek więzień (pułkownik, chyba o nazwisku Stokowski) i powiedział – jestem z wywiadu więziennego, ale nie obawiajcie się mnie. To nie był agent ubecki, ale zmaltretowany człowiek, dla którego przyjęcie tej funkcji było szansą na przeżycie. Nikt na niego nie doniósł. Nasza grupa była „czysta”. A on wędrował po celach. W jednej był tydzień, w następnej dwa tygodnie – takie było jego życie. Co się z nim później stało, nie wiem”. Poniżej - fragmenty WYROKU Wojskowego Sądu Rejonowego w Łodzi z 1950 r. dotyczące Stanisława Nowaka i jego brata Mieczysława za przynależność do organizacji W i N. Karta Pracy Stanisława Nowaka - awers Karta Pracy Stanisława Nowaka - rewers Dowód Prawa Jazdy Stanisława Nowaka – Kolonia, 1946 r. Stanisław Nowak – Polski Obóz Cywilny w Dallum – „Łódź”. Stanisław Nowak - Karta Rejestracyjna Polskiego Wysiedleńca (Ausweis – Dowód Osobisty) – Muelheim (Mulheim). Zaświadczenie o terminie przybycia z Niemiec na terytorium Polski (Szczecin) Stanisława Nowaka. Dokument będący jednocześnie jednorazowym bezpłatnym biletem na przejazd do Kolumny. awers rewers Łask Kolumna - ul Bracka 2. Dom Olgi i Stanisława Nowaków (fot. K.H.). Olga i Stanisław Nowakowie – 2007 r. (fot. K.H.). Olga i Stanisław Nowakowie z sąsiadami – Łask Kolumna, 2007 r. (fot. K.H.). Kombatanci W i N w Dłutowie na pogrzebie kolegi. Pierwszy z prawej, Stanisław Nowak. BRONISŁAWA NOWAK Bronisława Nowak – Antonik (siostra Stanisława). BRONISŁAWA NOWAK – ANTONIK (Siostra Stanisława) „Urodziłam się 20. lutego 1934 r. w Las – Kolumna, obecnie dzielnicy Łasku, jako córka Stanisława Nowaka, byłego legionisty, pracownika Sądu Wojewódzkiego w Łodzi i matki Józefy z Wojtasów. Wczesne dzieciństwo spędziłam w domu rodzinnym przy dawnej Szosie Kaliskiej nr 24., obecnie ul. Armii Ludowej 24. Łask Kolumna - dom Bronisławy Nowak Antonik (fot. K.H.). Po wybuchu drugiej wojny światowej Niemcy trzykrotnie przesiedlili mnie wraz z rodziną, a następnie skierowali do obozu przejściowego w Łodzi na ul. Łąkową. Stamtąd wywieziono nas na roboty przymusowe do Rzeszy na Ziemię Oldenburską. Razem z rodzicami trafiłam do gospodarza (Bauera) o nazwisku Johann Damken. Moi rodzice pracowali u niego przez 8. miesięcy na roli, a ja wykonywałam drobne prace. Na skutek poważnej choroby ojca zostaliśmy przewiezieni do Obozu Pracy Przymusowej w Oldenburgu. Mama pracowała w pralni wojskowej, a ojciec w pracowni szewskiej. Ja roznosiłam porcje żywnościowe, zamiatałam teren. Nie mieliśmy szkoły. Byłam świadkiem nalotów samolotowych. Tam zastał nas koniec wojny. Wyzwoliły nas 3. maja 1945 r. wojska alianckie. Zostaliśmy przewiezieni do Polskiego Obozu Cywilnego w Dallum pod opiekę dywizji gen. Władysława Andersa. W krótkim czasie została zorganizowana szkoła i kaplica obozowa. Otrzymałam książki i zeszyty dzięki Polakom z Kanady, Anglii i Belgii. Zaczęliśmy otrzymywać żywność z UNRY. Pierwszą Komunię Świętą otrzymałam z rąk Ks. Kapelana Antoniego Matury, a sakrament bierzmowania udzielił mi Biskup Polowy Józef Gawlina. Takich, jak nas, chcących wrócić do Polski, kierowano do portu w Lubece, skąd statkiem płynęliśmy 3. dni do Szczecina. Po powrocie do kraju w 1946 r. rozpoczęłam naukę w Szkole Podstawowej im. K. Promyka w Pabianicach, a potem w Liceum Ogólnokształcącym im. Królowej Jadwigi, które ukończyłam w 1952 r. Po tym nadszedł czas studiów na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej w Łodzi. W roku 1858 uzyskałam dyplom lekarza i zaczęłam pracę w zawodzie jednocześnie dokształcając się pod kierunkiem starszych lekarzy. Od 1965 r. do 1993 r. pracowałam w Przychodni Rejonowej w Łasku Kolumnie. Obecnie jako lekarz emeryt pracuję godzinę tygodniowo. Za przymusową deportację otrzymałam status „Osoby Represjonowanej” i dodatek do emerytury. Składam podziękowanie wszystkim moim nauczycielom i profesorom, którym zawdzięczam wykształcenie, wychowanie i umiłowanie Ziemi Ojczystej. Szczególny hołd składam memu Ojcu, który wpoił we mnie głęboki patriotyzm”. Dowód Lagrowy (Lagerausweis) Stanisława Nowaka (seniora), ojca Bronisławy, Stanisława i Mieczysława. Karta Pracy Stanisława Nowaka – seniora. Karta Pracy Józefy Nowak, żony Stanisława – seniora (awers). rewers Przepustka z Punktu Odbiorczego repatriantów w Szczecinie, Józefy i Stanisława (seniora) Nowaków. (-) Miasto Las Kolumna. Rodzinne słuchanie radia (…) (…) Babcia Jadwiga z domu była Hoffman. Jej rodzina pochodziła ze Śląska. To jest stara historia, którą ona mi opowiedziała. Matka mojej babci nazywała się Wegener. Z jej rodziną była związana historia, którą traktowało się, jako opowiastkę rodzinną. Ojciec mojej prababci wywiózł ją na Śląsk, bo w czasie wojen napoleońskich zaszłą w ciążę z oficerem francuskim. Byłby to wielki skandal, bo ojciec mojej prababci, czyli mój prapradziadek był Burmistrzem Hamburga. Wywiózł ją do jakieś dalszej rodziny na Śląsku i tam urodziła dziecko, i wyszła za mąż. To jest ta linia. Wycinanie lasu sosnowego pod ulice w przyszłym Mieście Las Kolumna (…) Działki letniskowe przy ul. Gdańskiej, w tle dom Tymienieckich – 1935 r. (…) Chodziłam też na tajne komplety oddalone od mojego mieszkania jakieś 500 metrów. Ponieważ kolega ojca p. Stefański pozwolił mi zbierać jabłka, które spadły, a ja jeszcze dodatkowo rwałam szczaw dla królików, więc moja walizeczka z nielegalnymi książkami wypełniona była po brzegi. Kiedyś idąc na zajęcia zobaczyłam zbliżającego się żandarma. Traf chciał, że tuż przed nim walizka się otworzyła i wysypały się na chodnik jabłka i książki. Ja zdrętwiałam, a on nic, udał, że nie widzi i poszedł dalej. Ulica Letnia - dzisiaj Plebania. Widok z lat 30. ub. stulecia. (…) Potem ojciec trzymał króliki i kozę. Ze wsi przychodziły dziewczyny i gotowały obiady, bo mama umarła, a ja wtedy byłam dzieckiem. Moim obowiązkiem było załatwić królikom i kozie karmę. Poza tym musiałam opiekować się 3. letnim bratem. Bardzo ważną sprawą było załatwienie przydziału węgla. Trzeba było to odstać w kolejce. Kiedyś, zimą, wysłano w kolejkę mnie o 5. rano. Jak odstałam 2. godziny, to później nie mogłam chodzić. Miałam poodmrażane palce u nóg i rąk. Spuchnięte nogi z ranami, na które nie można było założyć butów. Ojciec przewiózł mnie do Młodzieniaszka, gdzie kurowano mnie maściami z wyposażenia żołnierskiego. (…) Mama umarła w 1937 roku na zapalenie płuc. Panowała wtedy epidemia grypy. Cała rodzina chorowała. Do zdrowia wrócili wszyscy poza mamą. Ojciec zabrał ją do Rudy samochodem, tam przeszła badania. Lekarz poinformował nas, że jest już po chorobie. Po jego wyjściu, jak wróciliśmy do łóżka mamy, już nie żyła. Pytałam się synowej, która jest lekarzem, co mogło być przyczyną tak nagłej śmierci. Prawdopodobnie miała wodę w płucach i jakąś wadę serca. Po przewróceniu się na lewy bok serce przestało pracować. Ulica Wileńska 25. Widok z lat 30. ub. stulecia. (…) Wracając do ojca. Druga jego żona zmarła w czasie okupacji. Warunki życia były bardzo ciężkie. Jego kolega ze szkoły, Stefański, odstąpił mu lokal na poddaszu w fabryczce na swoim placu, które nie było czym ogrzać, ale za to z dużą ilością myszy. W mieszkaniu było zimno, więc wchodziły mi one do łóżka. Często w nocy budziłam się, a przy policzku leżała mysz. Trochę to mi się nie podobało. Wieczorem kładłam na podłodze kawałki chleba, żeby w innej części pokoju miały zajęcie. Druga żona była córką dyrektora banku w Ostrowie Wielkopolskim, czyli wychowana w dobrych warunkach, zaziębiła się, zachorowała na grypę, a później na białaczkę i zmarła. Później, jak ojca zabrano do Niemiec poznał tam Niemkę, ożenił się trzeci raz. Z tego małżeństwa było czworo dzieci. Z drugiego małżeństwa urodził się mój brat, dzisiaj emerytowany pułkownik po Wyższej Szkole Wojskowej w Pile, który zaliczył m. in. służbę w ramach pokojowego kontyngentu ONZ na Wzgórzach Golan. (…) Dlatego też Córka Ewa, która urodziła się w 1957 roku odcierpiała chorobą niedogrzany dom. Jeśli chodzi o jej edukację, to skończyła fizykę na Uniwersytecie Łódzkim. W prezencie za obronę pracy magisterskiej zafundowaliśmy jej wycieczkę do Bułgarii. Po jej powrocie, razem, wybieraliśmy się nad Zalew Sulejowski. Przed tym wyjazdem w czasie tankowania samochodu w Łasku, bo innych stacji benzynowych jeszcze wtedy nie było, mąż, nerwowy człowiek, przeżył ciekawy incydent. Właścicielowi stojącego przed nim samochodu zabrakło 20 złotych za paliwo. Miał dolary, wtedy w takich punktach bezużyteczne. Mąż podszedł do pracownika stacji i ze słowami – „Panie, płacę za tego… niech już jedzie”, chciał odblokować kolejkę. W końcu okazało się, że „blokującym” był obecny mąż naszej córki. Oni wracali ze Szwecji po turystycznym objeździe Europy. Jak zorientował się, że zapłacono za niego, chciał koniecznie tę sumę oddać. W końcu mój mąż powiedział, że pomoże mu w wymianie dolarów na złotówki. A potrzebowali ich, bo mieli do przejechania kawał Polski. Mąż zaprosił ich do nas, przenocowali, a na drugi dzień zaproponował im wyprawę do Sulejowa. Myśleli, że to blisko, a musieli przejechać spory kawałek Polski po dziurawych drogach (…) (-) TEKST I ZDJĘCIA USUNIĘTE Z INTERNETOWEGO OPRACOWANIA. Wszelkie prawa zastrzeżone. Bez zgody wydawców i autorów żadna część tej książki (opracowania) nie może być powielana, ani w jakikolwiek sposób kopiowana, jak też rozpowszechniana za pomocą urządzeń elektronicznych, nagrywających, mechanicznych, kopiujących i innych, z wyłączeniem zgody osób uprawnionych, bądź przypadków dozwolonych przez prawo.