MIASTO LAS KOLUMNA i jego historia…

Transkrypt

MIASTO LAS KOLUMNA i jego historia…
Konrad Hejneman
MIASTO LAS KOLUMNA
i jego historia…
(CZĘŚĆ OPRACOWANIA)
OPRACOWANIE INTERNETOWE
STOWARZYSZENIE „LAS KOLUMNA”
WSTĘP
W ostatnich kilkunastu latach zbierając materiały o historii naszego terenu,
trafiłem do osób mających ciekawe dokumenty i fotografie związane z
przedwojennym podłódzkim letniskiem powstałym w 1927 r. – Miastem „Las
Kolumna”.
W wydaniu internetowym przedstawię część tego materiału. W kilku
przypadkach nie podając źródła informacji. A robię tak, bo zdarzyło się
wykorzystywać zebrany materiał (nawet w pracy magisterskiej) nie racząc o
pozwolenie zapytać.
Przedstawiam w skrócie historię Kolumny, a treść opracowania tworzą
fotografie, dokumenty i opowiadania osób z nią związanych od czasu jej
powstania. Zachowałem język, jakim zdawali mi relacje ze swojego życia.
Często ludzkie historie miejscowych łączyły się z przybyłymi z odległych stron
Kresowiakami, których kwaterowano tu w opustoszałych pożydowskich i
poniemieckich domach letniskowych, willach i pensjonatach.
Jedną z nich była Olga z Badowskich Nowakowa urodzona w 1926 r. na Ukrainie
w Kiszczenicy koło Humania, pochodząca z polskiej ziemiańskiej rodziny.
Związała swoje życie z człowiekiem urodzonym w Łasku – Stanisławem
Nowakiem. W swoim życiu zaliczyli podobną historię. W czasie wojny trafili na
przymusowe roboty do Niemiec. Ona pracowała w Bawarii, On koło
holenderskiej granicy. Po wojnie spotkali się w Kolumnie.
W przypadku Jakuba „Kuby” Masłowskiego, wykorzystałem pisane przez
Niego dwa życiorysy. W dwóch przypadkach („Kuby” i Stanisława Nowaka)
zamieściłem fragmenty dokumentów z procesu sądowego z 1950 r. Są one
świetną dokumentacją działalności WiN - u na naszym terenie i traktowania
działaczy niepodległościowych - Żołnierzy Wyklętych - przez Stalinowską
Władzę.
Innym przypadkiem wzbogacającym powojenną historię Kolumny był los
najbliższych ppłk. Jerzego Dąmbrowkiego „Łupaszki”, Jego żony i córek. Postać,
o której nauczano w szkołach za Jego życia, i który za życia miał w centrum
Wilna ulicę swego imienia. Po 1989 r. Tego legendarnego zagończyka
przywrócono pamięci włączając w zakres historii szkół średnich (patrz.
„Łupaszka” ppłk Jerzy Dąmbrowski – Zielona Kolumna).
(-)
autor
Tereny, na których leży Kolumna, z da wien dawna objęte były
silną
penetracją
rolniczą.
Warunki
naturalne
ku
temu
były
doskonałe: lasy sosnowe z przepływającą doliną rzeką Grabią i jej
dopływem Pałusznicą. Nad nimi rozległe łąki z uroczyskami.
Krajobraz urozmaicony pozostałościami po wydmach śródlądowych,
teraz porośniętych lasem. Obszar należący do Wyso czyzny Łaskiej.
Jest on zasadniczo równinny, wyniesiony przeciętnie od 170 do 220
m. n.p.m. Klimat cechuje niezbyt upalne lato i stosunkowo łagodne
zimy.
Powstawanie "Miasta Las Kolumna", ok. 1925 r. Jedna z przyszłych ulic (arch. J.M.).
Nazwę Kolumna odnotowano po raz pierwszy w XVII wieku,
wspominając o istniejącym tutaj młynie. A sama nazwa wzięła się
zapewne od kolumny w herbie Samuela Nadolskiego – ówczesnego
właściciela Łasku. Osada młyńska z założoną w XVIII wieku
walcownią miedzi powstała na terenie dzisiaj zwanym Starą
Kolumną.
Ulotka informująca o sprzedaży terenów w nowopowstałym Mieście „Las
Kolumna” ( całość odtworzona z niedokładnym krojem czcionki - autor).
W XIX wieku dobra ziemskie Łask przeszły w ręce rodziny
Szweycerów. Dzięki temu w okresie międzywojennym las sosnowy z
przepływającą obok rzeką stały się podłódzką letniskową miejsco-
wością, bo w 1927 r. Janusz Szweycer zaczął realizować modną
wówczas angielską koncepcję miasta - ogrodu, w której przestrzenie
zielone pełniły funkcję podstawową. Jej autorem był Ebenzer Howard, który przedstawił ją w książce „Tomorrow, a peaceful path
reform” w 1898 r. Podstawą tej koncepcji było stworzenie optymalnych warunków mieszkaniowych i wypoczynkowych dla miejscowej
społeczności, która byłaby również dysponentem tych terenów.
Dwór Szweycera w Ostrowie (foto Konrad Hejneman, dalej K.H.)
Plan Miasta - Las "Kolumna" Antoniego Jawornickiego z 1927 r. (arch. Andrzej Bulzacki).
Janusz Szweycer wraz ze swoim plenipotentem – Wacławem Dąbrowskim i
nadleśniczym Piotrem Suskim, absolwentem wydziału leśnictwa uniwersytetu
w Grenoble, przemyśleli urządzenie letniska i parcelację placów. Oddzielono
120 ha lasu pomiędzy koleją pod Wierzchami a szosą do Pabianic. Założono
księgę hipoteczną pod nazwą „Miasto – Las Kolumna”. Zrobienie planów
powierzono architektowi Antoniemu Jawornickiemu, który rozplanował
szerokie ulice i podzielił teren na trzy części. Dano place pod kościół, plebanię,
rynek targowy, elektrownię, szkołę podstawową, itd.
Łask Kolumna ul. Wileńska – budynek przedwojennej elektrowni (foto H.K. 1980 r.).
Linię kolejową łączącą Łódź z Kaliszem, przeprowadzono przez ten teren już
w latach 1902 – 1903. Natomiast stację kolejową zbudowano w 1930 r. na
wysokości (dzisiejszego) styku ulic: Lubelskiej, Piotrkowskiej i Wileńskiej, które
rozchodziły się promieniście w kierunku drogi przejazdowej do Łodzi.
Obsadzono je lipami, a ulicę Lubelską jarzębinami.
Stacja kolejowa w Kolumnie - lata 30. ub. stulecia. W głębi widoczny drewniak na ul.
Piotrkowskiej 25. (arch. J.M.).
Tabliczka upamiętniająca założenie przystanku kolejowego w Mieście „Las
Kolumna” w dniu 15 maja 1930 r. (foto H.K.).
Drugą część, na północ od torów kolejowych, przeznaczono pod
zabudowę willową (ul. Torowa, Błękitna i Brzeźna).
Trzeci teren wyznaczono na południe od szosy Łódź – Sieradz.
Obejmował on ulice wychodzące z Placu Gwiaździstego.
Geometra łaski Tadeusz Radzik rozparcelował obszar tych trzech
części na 485 działek. Cena była uzależniona od lokalizacji i
drzewostanu. Nabywcami byli mieszkańcy Łodzi, Pabianic i Łasku. W
ramach spekulacji odsprzedawano działki Żydom za kilkakrotnie
wyższą cenę. Jednym z większych nabywców były zakłady
bawełniane „Krusche i Ender” z Pabianic.
Powstało „TOWARZYSTWO MIŁOŚNIKÓW MIASTA LASU KOLUMNA”
(1929 r.), na czele którego stanął inż. Minkiewicz i inż. Tymieniecki,
wykładający w szkole rzemiosł w Pabianicach. Razem z Januszem
Szweycerem zorganizowali fundusze na budowę stacji kolejowej.
„Dworek Adama" (foto K.H.)
W latach 30 – tych ub. stulecia nastąpił rozkwit letniska. Zelektryfikowano je
w roku 1936. Wybudowano ok. 30 pensjonatów, w tym 6 luksusowych i ponad
160 domów letniskowych. Cechą budownictwa była jego architektoniczna
niepowtarzalność. Każdy dom miał swoją jedyną konstrukcję. Do oszkleń
werand użyto kolorowych szyb. Pensjonaty charakteryzowały się oryginalnymi
zdobieniami, rozmieszczeniem okien, werand, tarasów i zwieńczeń dachów.
Były one swoistym dziełem rzemiosła drewnianego. Wille wzorowano na
domach z szwajcarskich uzdrowisk.
Stara Kolumna (dzisiaj „Pod Bykiem”). W głębi przebieralnia, prysznice i cukiernia
„Ziemiańska”. Widok z lat 30. ub. stulecia (arch. J.M.).
Przygotowano miejsca do zbiorowego wypoczynku. Przy moście w Starej
Kolumnie spiętrzono wody rzeki Grabi, tworząc płatne kąpielisko. Drugie,
mniejsze, powstało na rz. Pałusznicy, koło mostu do Baryczy. Trzecim miejscem
„wodnego” spędzania czasu był staw koło stacji kolejowej. Można było w nim
wykąpać się i popływać wynajętą łódką.
Zbudowano 7 kortów tenisowych (?) i kilka lokali rozrywkowych. W letnie
ciepłe dni między stacją kolejową a plażą na Grabi kursowały dorożki.
Wypoczywało wtedy w Kolumnie ponad 5 tys. letników.
Stara Kolumna – most na Grabi (dzisiaj „Pod Bykiem”). Widok z lat 30. ub. stulecia
(arch.J.M.).
Na 141 właścicieli pensjonatów, willi, domów letniskowych i działek – dane z
1945 r. – 65,9% należało do społeczności żydowskiej, 23,4% niemieckiej, 10,7%
polskiej. Żydzi mieli synagogę (1939 r.), obok której mieszkał rabin Dawid
Rorenstein (ul. Letnia 5.). W „Dworku Adama” przyjmował pacjentów łaski
felczer Idel Singer. Funkcjonowała „miejscowa” nazwa osady – Mała Palestyna.
Kolumna ul. Letnia 5. (foto K.H.).
Kolumna - staw („Za Torem”) koło stacji PKP – 1984 r. (foto K.H.).
Był to czas najbardziej dynamicznego rozwoju „Miasta – Lasu Kolumna”. Czas z
atmosferą letniska, które nie dało się już odtworzyć w Polsce powojennej… bo i
nikt nie podjął takiej próby.
Widok z tarasu Pensjonatu „Venus” przy (dzisiejszym) Placu Szarych Szeregów nr 4. na
wozy przesiedleńców niemieckich. Widoczne zabudowania po drugiej stronie trasy Łódź –
Wrocław. Dzisiaj największy budynek zajmują „Delikatesy”. Na pierwszym planie, w
miejscu stojących wozów, po wojnie wybudowano ośrodek zdrowia. (z arch. M. K.)
Po wrześniu 1939 r. Niemcy nazwali Kolumnę „Waldhorst”. Pensjonaty i
domy letniskowe zostały zamienione na zbiorowe kwatery dla tzw.
„umzydlerów”, przesiedleńców niemieckich z Wołynia, Bukowiny, Litwy, Łotwy,
Estonii i Besarabii, którzy osiedlali się w Kraju Warty (Warthegau), bądź
wędrowali na tereny Rzeszy.
Ludność narodowości żydowskiej została natychmiast wysiedlona. Nieco
później postąpiono podobnie z Polakami. Dużo prac na tym terenie wykonywali
Żydzi z łaskiego getta.
Niemcy wybudowali m. in. dom propagandy z salą kinową na ok. 500 osób. W
latach 1949 – 2004 służył on mieszkańcom Kolumny za kościół katolicki. Po
wybudowaniu nowej świątyni starą wyburzono.
Kolumna. Stary i nowy kościół - ok. 1999 r. (foto K.H.).
Łask Kolumna – nowy kościół p. w. Wniebowzięcia NMP (foto K.H. - 2008 r.).
Po 1945 r. zamieszkało w Kolumnie trochę łodzian, mieszkańców
pobliskich wiosek i tzw. „repatriantów” szukających miejsca w
nowej Polsce - z Wileńszczyzny, Wołynia i zachodniej Ukrainy.
Zaczęto dostosowywać pensjonaty i domy letniskowe do przyjęcia
większej ilości osób adaptując lokale na mieszkania całoroczne.
Kolumna – Ośrodek Zdrowia na ul. Warszawskiej (dzisiaj Wojska Polskiego)
zniszczony przez pożar (arch. Grażyna Surowa).
Historia osady została wzbogacona o życie ludzi z dalekich Kresów –
m.in.
najbliższych
legendarnego
zagończyka
ppłka
Jerzego
Dąmbrowskiego „Łupaszki” – dzisiaj mieszkańców Kolumny. Groby
zmarłych tej rodziny i symboliczna Jego mogiła znajdują się na
miejscowym cmentarzu.
Płyta nagrobna rodziny Dąmbrowskich w Łasku Kolumnie uhonorowana przez
Stowarzyszenie „Zielona Kolumna”, miejscowych kibiców łódzkiego klubu
piłkarskiego „Widzew” i Stowarzyszenie „Las Kolumna”, którego członkami są
(były) Córki „Łupaszki” (01. List. 2013 - foto H.K.).
W roku 1954 utworzono gromadę o nazwie Kolumna - Las.
Kilka lat później miejscowość zaczęła odzyskiwać status letniska.
Cześć pensjonatów przejął Fundusz Wczasów Pracowniczych. Inne
przeznaczono na wypoczynek dla matek z dziećmi. W kilkunastu
domach letniskowych łódzkie i pabianickie zakłady przemysłowe
zorganizowały pracownicze kolonie.
Ulica Wczasowa – były pensjonat FWP „Samorządowiec”. Widok z 1994 r. (foto K.H.).
W roku 1960 powiększono obszar Kolumny, włączając część
gruntów wsi Przygoń i Orpelów oraz osady – Kolonię Poleszyn i
Wierzchy. Kolumna z ponad 4 tys. mieszkańców stała się osiedlem.
Po
tym
nastąpił
przyśpieszony
rozwój
budownictwa
jednorodzinnego. Był to początek końca idei miasta – ogrodu. Nie
zaplanowano terenów zieleni miejskiej. Wytyczano małe działki pod
zabudowę. Akceptowano bezstylową architekturę. Wycinano całymi
połaciami las sosnowy.
Część działek wykupili mieszkańcy Łodzi i Pabianic na postawienie
domów letniskowych. Wśród nich stworzono leśne ogrody. Takich
przykładowo zagospodarowanych terenów było jednak zbyt mało.
Kolumna ul. Kopernika. Widok z 1998 r. (foto K.H.).
W 1973 r. Kolumna została włączona w granice administracyjne
Łasku - stała się jego dzielnicą. Dzisiaj jest miejscem wypadowym w
Las Poleszyński, na wydmy śródlądowe Rokitnicy, nad rzekę Grabię
– w okolice młynów w Baryczy i Ldzaniu Talarze.
Następuje powrót
do wypoczynku sobotnio - niedzielnego. Przyjeżdżający znowu
zaczynają korzystać z połączenia kolejowego osady z Łodzią Kaliską.
W ostatnich latach pomyślano o ochronie środowiska naturalnego
- dolina rzeki Grabi leży w „Strefie Chronionego Krajobrazu
Środkowej Grabi” (1989 r.).
Ldzań - rzeka Grabia, „Piaskowa Góra” (foto K.H.).
Powinniśmy kultywować w miejscowej architekturze tzw. „styl
szwajcarski”,
który
nadawał
szczególny
charakter
letnisku
uatrakcyjniał Kolumnę.
Komuny Paryskiej 2. Jedna z willi nawiązujących do stylu „szwajcarskiego” (foto K.H.).
–
Najważniejszym zadaniem dla nas będzie zachowanie sosnowego
lasu. Ten, który nadaje osiedlu leśny charakter, ma już ponad 100
lat. Co do gospodarowania nim - pozostaje jedna droga: róbmy to w
sposób pozwalający zachować atmosferę miejsca stworzonego przez
Janusza Szweycera i Jego przyjaciół.
Wykorzystałem wiadomości zawarte w opracowaniach Janusza Nowaka, Andrzeja
Ruszkowskiego, Renaty Sędzikowskiej, Ryszarda Wróbla, ze wspomnień Janusza
Szweycera i ze zbiorów własnych.
Łask Kolumna, 2006 – 2009 r.
Konrad Hejneman
Stowarzyszenie „Las Kolumna”
98 -100 Łask Kolumna
Ul. Wileńska 25
Tel. 600 439 765
Kolumna and its neighbourhood…
The area where Kolumna is situated since a long time were succeed to
agricultural penetration.
The natural conditions were perfect for this: the pine-woods with a river Grabia
and its fider Pałusznica flowing in the valley, the madows and ranges over
them.
The landscape varied with remains of inland dunes which are now overgrown
with wood.
All of this are belongs to the Łask Upland which is plain extol on average 170 to
220 above sea level. The climate characterize not too hot summer and relative
mild winter.
First time, the name Kolumna was note down in XVII century, recalling
about mille existing there. But the name by itself, was taken for sure from the
column in Samuel Nadolski’s crest – contemporary owner of Łask.
The mill settlement with the copper flattening mill established in XVIII century,
was made at the area called noweday “Old Town Kolumna” ( Stara Kolumna).
In XIX century a part so-called “laski’s estste” pass into Szweycer’s hands.
Thanks to this at interwar period the pine-wood with the flowing river become
a summer – resort near Łódź (Lodz).
In 1927 Janusz Szweycer begun realization of modern, at that time,
English concept of “garden – city” in which the green space did the main duty.
It’s author was Ebenzer Howard, who introduced it in his book: “Tomorrow a
peaceful path reform” (1898).
The basics of this conception created the optimal conditions for leaving and
resting for the local society – who would be also the disposer of this area.
Janusz Szweycer together with his plenipotentiary – Wacław Dąbrowski
and the forest inspector – Piotr Suski, who was the former pupil of Grenoble
University – forestry faculty – considered arrangements of summer resort and
parceling – out of the land.
120 hectares of wood among the railway , Wierzchy and the main road was
separated. The register of mortgages was found and named – “City of Las
Kolumna”. Antoni Jawornicki – the architect - made plans of wide streets and
divided the whole area for 3 parts. Also places for church with presbytery, the
fair, power-station and primary school were given too. The railway connecting
Łódź and Kalisz ( Lodz and Kalisz) was passed by Kolumna in 1902-03, but the
railway station was built there in 1930 in place where nowadays Lubelska,
Piotrkowska and Wileńska streets are connected and radialy scatter towards
the main road.
The streets were line with linden and rowan trees.
The second part at the North of railway station was appropriate part for
the villas ( Torowa, Błekitna and Brzeźna streets).
The third part to the South of the main road (Łódź – Sieradz) includes all streets
starts at Gwiaździsty square.
The land – surveyor from Łask – Tadeusz Radzik – parceled –out area of
the free parts into 485 plots. The price depended of location and stand of trees.
Buyers were from Łódź, Pabianice and Łask. Based on speculation the price for
plots sold to Jewes were few times higher. One of the biggest buyer were the
cotton industry “ Krusche and Ender” from Pabianice.
In 1929 the Committee of City Las Kolumna was found with the leaders –
engineers – Minkiewicz and Tymieniecki, who were teachers in Craft School in
Pabianice. They together with Janusz Szweycer
building the railway station.
had organized founds for
In years 30 last century the rise of summer-resort had place. The
electrification in 1936, the rebuilding of 30 pensions among them 6 luxury and
160 summer houses.
The main feature of the architecture was structurally uniqueness. Each house
had its own construction. To glaze the sun-porches was used the coloured
window pains.
The pensions were characteristic with original decorations, arrangements of
windows, sun-porches, balconies, eaveses and copings of roofs. The houses
were peculiar work of wooden craft.
Villas were imitated of Switzerland Alpine houses. There were prepared also
places for collective rest. Near the river bridge in Old Town Kolumna” the river
Grabia was pile-up and the watering place was created. The second smallest
one was created on Pałusznica river near the bridge to Barycz. The third place
of watering place was the pond near the railway station, where people could
rowing and swim.
The seven tennis courts were build and several entertainment clubs.
During the summer time on the way between railway-station and the beach on
Grabia river people could ply by cabs.
These times 5000 people had rested in Kolumna. For 141 owners of pensions,
summer houses and plots – data from 1945 – 65,9% belongs to Jewes, 23,4% to
German , 10,7% Polish community.
Jewes had their synagogue (1939) near which the Rabbi Dawid
Rorenstein was (5 Letnia str.) leaving.
In a little manor named “Adam” the physician from Łask – Idel Singer had his
surgery. These days the “local” name of the settlement was “A Little Palestine”.
It was time of the most dynamic growth of “City Las – Kolumna”, time of
summer – resort atmosphere, which had never come back after the Second
World War…
nobody even took a trial to reconstructed it.
After September 1939, Germans have named Kolumna as “Waldhorst”.
The pensions and summer houses were changed into accommodation for
German newcomers (“umzydler’s)
from Volyn, Lithuania, Latvia and
Byelorussia who settled on the Lend of Warta river (Warthegau), or were
wandered to the Germans land.
The Jewes population was immediately dislodged from Kolumna - the same
situation in a very short time met the Polish people.
Germans started to build the “propaganda house” with the cinema hall
for 500 audience. Most of the job was done by Jewes form ghetto in Łask.
In 1949 – 2004 the “propaganda house” was of use as a catholic church for the
Kolumna’s residences. When the new temple was build the old one was
destroyed.
After 1945 in Kolumna started to live people from Łódź and from nearest
villages also people from the East - Vilnius, Volyn and western Ukraine.
The pensions and summer houses were adapted as the full year’s houses for
the strangers.
The history of Kolumna was additional riche by the information of life from far
Krese’s among others the family of legend colonel Jerzy Dąbrowski “Łupaszka”
and nowadays citizans of Kolumna whose graves you can find in cementary.
In 1954 was created the group called Las – Kolumna. Few years later the
locality started to regain the summer resort character. Part of pensions were
taken over by the Workers Holidays Fund ( Fundusz Wczasów Pracowniczych),
others were devote for the places for holidays for mothers with children and in
some of them the industrial plants form Łódź and Pabianice organized the
summer camps.
In 1960 the area of Kolumna was enlarged include a part of villages
Przygoń and Orpelów and also Colony Poleszyn and Wierzchy. Kolumna with
4000 residents started to be a settlement.
After this time took place the fast development of residential building. It
was the beginning of the of idea “garden city”. The green places were not
planned. The small building parcels were created, the architecture without any
stile was accepted, the pine wood was cut out every day.
Some of the parcels were buy by people from Łódź and Pabianice for summer
houses. Among of them the wooden gardens were created.
In 1973 Kolumna was include in administrational border of Łask and
started to be a district of Łask.
Nowadays Kolumna still is a place for spending time during the weekend
– Poleszyn’s Woods, Rokitnica’s dunes and Grabia river – near the mills in
Barycz and Ldzań-Talar.
The weekend’s rest started again. People who rest in Kolumna again started to
come to our town by train from Łódź - Kaliska railway-station.
In last years people started to think about preservation of natural
environment– Grabia river Valley is ling in “ Preservation Environment of
Middle Grabia Landscape”(1989)
The main task for all of us will be preserving in Łask – Kolumna the pine
wood. Which had made the wooden character for the settlement since 100
years.
We should cultivate in our architecture the “ Switzerland style” which will make
the look of special and attractive character of Kolumna as a summer resort.
What concerned the managing of the pine wood – it’s only one way – we
should do it in such a way, to let the wood stay as it was created years ago by
Janusz Szweycer and his friends.
Łask, 14th of April 2006
Tłumaczenie – Joanna Dobiech
Kolumna und ihre Umgebung
Das Gelände, auf dem Kolumna liegt, war einst ein Agrargebiet.
Kiefernwälder rundherum, die Flüsse Grabia und ihr Nebenfluss Palusznica,
sowie ausgedehnte Wiesen bildeten herrliche Naturverhältnisse dafür. Es war
einst eine Binnendünen- und später eine Waldlandschaft.
Das Gebiet gehört zum Lasker Flachland mit der durchschnittlichen Höhe von
170 bis 220m ü.d.M.. Für das Klima sind nicht so heißer Sommer und recht
milder Winter kennzeichnend.
Der Name Kolumna wurde zum ersten mal im XVII. Jahrhundert erwähnt
und erinnerte an eine Mühle, die sich zu dieser Zeit auf diesem Gebiet befand.
Der eigentliche Name ist wahrscheinlich auf die Säule vom Wappen des
damaligen Besitzers von Lask - Samuel Nadolski zurückzuführen. Die
Mühlesiedlung, mit dem im XVIII. Jahrhundert gegründeten Kupferwalzwerk,
entstand auf dem Gelände, das heutzutage „Alte Kolumna“ genannt wird.
Im XIX. Jahrhundert sind die Lasker Güter in die Hände der Familie
Szweycer übergegangen. Dank der Familie ist die Ortschaft in der
Zwischenkriegszeit ein Erholungsort für Lodzer geworden. Im Jahre 1927
begann Janusz Szweycer eine englische Konzeption - einer Gartenstadt zu
realisieren. Die Idee zur Entstehung eines neuen Siedlungstyps entwickelte
Ebenzer Howard um die Jahrhundertwende in seinem Buch "Tomorrow: a
pieceful path of social reform", in dem er auch eine kurze persönliche
Definition der Gartenstadt verbalisierte: "Eine Gartenstadt ist eine Stadt, die
für gesundes Leben und für Arbeit geplant ist; groß genug, um ein volles
gesellschaftliches Leben zu ermöglichen, aber nicht größer; umgeben von
einem Gürtel offenen (landwirtschaftlich genutzten) Landes; die Böden des
gesamten Stadtgebietes befinden sich in öffentlicher Hand oder werden von
einer Gesellschaft für die Gemeinschaft der Einwohner verwaltet". Dieser neue
Siedlungstyp, die Gartenstadt, sollte das Wohnen und Leben in der Stadt und
auf dem Land miteinander kombinieren. Ziel der Planung Howards war ein
gesundes Leben auch innerhalb der Städte. Neben gesundheitlichen Vorteilen
sollte eine Gartenstadt auch Infrastruktur für ein gesellschaftliches
Beisammensein der Menschen ermöglichen. Janusz Szweycer, sein
Bevollmächtigter Wacław Dąbrowski und Oberförster Piotr Suski,
Absolvent der Fachrichtung - Forstwissenschaft an der Universität in Grenoble
haben beschlossen, den Boden aufzuteilen und ein Erholungsgebiet
einzurichten. Man hat 120ha Wald zwischen der Bahn „ pod Wierzchami“ und
der Strasse nach Pabianice abgetrennt und das Gebiet als „Stadt – Las
Kolumna“ ins Hypothekenbuch eingetragen. Für die Bewirtschaftungspläne war
Architekt Antoni Jawornicki verantwortlich. Er hat unter anderem das Gebiet in
drei Stücke geteilt und breite Strassen entworfen. Es wurden auch Plätze für
Kirche, Pfarrhaus, Markt, Kraftwerk oder Grundschule bestimmt. Die
Eisenbahnlinie Lodz – Kalisz wurde in den Jahren 1902-1903 gebaut. Die
Bahnstation hat man dagegen im Jahre 1930 an der Kreuzung der (heutigen)
Strassen: Lubelska, Wileńska und Piotrkowska errichtet. Die Strassen verliefen
strahlig in Richtung Weg nach Lodz. Man hat den Strassen entlang Linden und
Vogelbeerbäume gepflanzt. Der zweite Teil, nördlich von der Eisenbahnlinie
(Strassen: Torowa, Błękitna, Brzeźna), wurde für ein Villenviertel bestimmt.
Das dritte Gebiet hat man dagegen südlich von der Strasse Lodz – Sieradz
bestimmt. Es umfasste die Strassen um den Gwiaździsty-Platz.
Der Lasker Vermessungsingenieur Tadeusz Radzik zerstückelte das Gelände in
485 Grundstücke. Der Preis war von der Lage und vom Baumbestand abhängig.
Die Käufer waren vor allem die Einwohner von Lodz, Pabianice und Lask. Es
kam zu dieser Zeit zur Spekulation mit den Grundstücken, die den Juden für
mehrfach höheren Wert verkauft wurden. Zu einem der größten Erwerber
zählte Baumwoll-Werk „Krusche und Ender“ aus Pabianice.
Im Jahre 1929 wurde „Gesellschaft der Liebhaber der Stadt Las Kolumna“
gegründet, an derer Spitze zwei Ingenieure aus der Meisterschule für
Handwerker in Pabianice standen. Zusammen mit Janusz Szweycer haben sie
finanzielle Mittel für den Bau der Eisenbahnstation besorgt.
In den 30-er Jahren des XIX. Jahrhunderts kam es zum wirklichen Aufblühen der
Ortschaft. 1936 hat man sie elektrifiziert. Es wurden 30 Pensionen, darin 6
luxuriösen und über 160 Sommerhäuser gebaut. Die Architektur war
einzigartig. Jedes Haus hatte eigenen Stil – originelle Verzierungen, Verteilung
der Fenster, oft bunt verglaste Veranden, Balkons, Dachtraufen und
Dachbekrönung. Das waren eigenartige Holzkunstwerke. Die Villen hat man
dem alpenländischen Häuserstil nachgebildet.
Es wurden auch Plätze für Massenerholung vorbereitet. An der Brücke in „Alte
Kolumna“ hat man das Wasser im Fluss Grabia gestaut und zahlbares Freibad
errichtet. Das zweite entstand am Fluss Palusznica, neben der Brücke in Barycz.
Ausgezeichnete Erholungsmöglichkeiten gab es auch am Teich in der Nähe der
Eisenbahnstation. Man konnte da baden oder mit dem Boot fahren.
Außerdem hat man 7 Tennisplätze und einige Unterhaltungslokale gebaut. An
den sommerlichen heißen Tagen verkehrten zwischen der Eisenbahnstation
und dem Strand an der Grabia Kutschen. Damals erholten sich in Kolumna zur
gleichen Zeit über 5 Tausend Menschen.
Laut Angaben aus dem Jahr 1945 gehörten die Güter, pro 141 Pensions-,
Sommerhaus- und Grundstückeigentümer, 65,9% den Juden, 23,4% den
Deutschen und 10,7% den Polen.
Die Juden hatten eigene Synagoge (1939), neben der Rabbiner Dawid
Rorenstein wohnte (Letnia 5).
Im Gutshaus „Adam“ empfing Patienten Lasker Arzt Idel Singer. Es funktionierte
auch allgemeine Bezeichnung der Siedlung – „Kleine Palestina“.
Das war die Zeit des Aufschwungs der „Stadt – Las Kolumna“. Die Zeit mit einer
einzigartigen Atmosphäre eines Erholungsortes, die in Polen der Nachkriegszeit
nicht mehr wiederaufzubauen ist…. denn niemand es versucht hat.
Nach September 1939 wurde Kolumna von den Deutschen „Waldhorst“
genannt. Die Pensionen und Sommerhäuser hat man in Gruppenquartiere für
die so genannten „umzydler“ – deutsche Umsiedler aus Wolyn, Bukowina,
Litauen, Lettland, Estland und Bessarabien, die sich in Warthegau angesiedelt
oder in die Dritte Reich gewandert haben, verwandelt. Die Juden wurden sofort
ausgesiedelt. Etwas später hat man ähnlich die Polen behandelt. Viel Arbeit auf
diesem Gebiet haben Juden aus dem Getto in Lask geleistet. Die Deutschen haben unter anderem Propagandahaus mit einem Kinosaal für 500 Personen
gebaut. In den Jahren 1949-2004 diente es den Bewohnern von Kolumna als
katholische Kirche. Nachdem man eine neue Kirche errichtet hatte, wurde die
alte zerstört. Nach 1945 haben sich in Kolumna Lodzer, Bewohner der nahe
gelegenen Dörfer, Repatriierte aus Osten – aus Vilniuser Land, Wolyn und
Westukraine angesiedelt. Man hat die Pensionen und Sommerhäuser als
ganzjährige Wohnungen adaptiert. Die Geschichte der Siedlung wurde um
Schicksal der Menschen aus den früheren polnischen Ostgebieten bereichert,
die sich auf diesem Gebiet niedergelassen haben. Zu den zählte auch Familie
des sagenhaften Partisanenführers - Oberstleutnants Jerzy Dąmbrowski
„Łupaszka“. Die Gräber der Familie befinden sich auf dem örtlichen Friedhof.
1954 hat man eine Gemeinde „Kolumna – Las“ gebildet. Einige Jahre später hat
sie den Status eines Erholungsortes wiedererlangt. Manche Pensionen wurden
von Fundusz Wczasów Pracowniczych übernommen. Die anderen wurden für
Erholung der Mütter und ihrer Kinder bestimmt. In einigen Sommerhäusern
haben Betriebe aus Lodz und Pabianice Ferienlager organisiert.
Im Jahre 1960 wurde das Gebiet von Kolumna um einen Teil der Dörfer
Przygon, Orpelów und Siedlungen – Kolonia Poleszyn, sowie Wierzchy
erweitert. Kolumna mit über 4 Tsd. Einwohnern ist eine Wohnsiedlung
geworden. Danach kam es zu einem Bauaufschwung, vor allem der
Einfamilienhäuser. Die Idee einer Gartenstadt hat leider an Bedeutung verloren.
Man hat auch keine Grünanlagen geplant, sondern das Gebiet in kleine
Grundstücke geteilt, auf denen die Bewohner von Lodz und Pabianice ihre
Sommerhäuser gebaut haben. Die Architektur hatte eigentlich keinen Stil, die
Kiefernwälder wurden zum Teil ausgerodet. Auf manchen Grundstücken
entstanden Waldgärten.
1973 ist Kolumna ein Stadtteil von Lask geworden.
Heute ist die Ortschaft und ihre Umgebung mit dem Wald in Poleszyn,
Binnendünen in Rokitnica, den Mühlen in Barycz und Ldzan ein
Erholungszentrum, besonders für Lodzer.
Letztens hat man hier auch mehr Aufmerksamkeit dem Naturschutz gewidmet
– 1989 ist das Grabiatal zum Schutzgebiet erklärt worden.
Unsere wichtigste Aufgabe wäre aber, alles mögliche zu tun, um in LaskKolumna Kieferwälder, die für unsere Ortschaft so charakteristisch sind, zu
schonen.
Wir sollten in der örtlichen Architektur den Schweizerstil berücksichtigen, der
für sie je so kennzeichnend war und ohne Zweifel attraktiver gemacht hat.
Tłumaczenie - Anna Ciebiada
JÓZEFA CZERWIŃSKA
Józefa Czerwińska.
Łask Kolumna, ul. Sandomierska 2. Dom Czerwińskich (fot. K.H.).
Rodzina Czerwińskich z przyjaciółmi.
Czerwińscy na koniach.
Turnus wakacyjny na schodach "Reymontówki". Wśród wychowawczyń Józefa
Czerwińska.
Występ wypoczywających w „Reymontówce” dzieci.
Józefa Czerwińska w otoczeniu rodzin letników („Reymontówka”).
JÓZEFA CZERWIŃSKA
„Urodziłam się 23 sierpnia 1920roku w Pabianicach. Ojciec kupił działkę od
Janusza Szweycera w 1928r., postawił ten dom i przeprowadziliśmy się do
Kolumny.
Moi przodkowie pochodzili z Czerwińska, z Kresów Rzeczpospolitej, stąd
zapewne i nazwisko, które noszę.
Familia Czerwińskich.
Kolumna przed wojną od strony Dobronia wyglądała zupełnie inaczej. Nie
była zalesiona i zabudowana.
Na Przygoniu, przed rz. Pałusznicą, gdzie dzisiaj pobudowano hotel, w dużym
budynku mieszkali Mistrzakowie. Dom ten należał do rodziny Otockich. Był on
murowany, a w nim karczma. Został zbudowany wcześniej niż powstała
Kolumna. Po drugiej stronie szosy mieli swoją posiadłość ze stawami rybnymi
państwo Bogdańscy. Dalej po ulicę Zakopiańską i cmentarz wszystko należało
do Fuldego, Niemca. Miał dom, w którym mieszkał cały rok. Dzisiaj ten dworek
z 1928r. należy do Nadleśnictwa Kolumna. Do pracy dojeżdżał do Pabianic. Czy
miał swoją fabrykę, czy był tylko dyrektorem zakładu, tego ja nie wiem.
Nadleśnictwo Kolumna (fot. K. H.).
Obok u Króla był kort tenisowy i drugi na Świerkowej u „Krusche Endera”.
Tam wokół były działki urzędników z tej firmy. Od ulicy Swojskiej zaczynały się
włości Szweycera, który tego terenu nie sprzedał. Ciekawostką jest, że rzeczkę
Pałusznicę nazywano wtedy Pisią, a przecież Pisia jest pod Łaskiem.
Józefa Czerwińska
Po przejściu frontu na terenie dzisiejszego Przygonia znaleziono zabitych 50
Niemców. Kto ich zabił nie wiem. Zostali tam pochowani. My wtedy
mieszkaliśmy w Mogilnie Małym, bo hitlerowcy wyrzucili nas z naszego domu.
W czasie okupacji trafiłam „na roboty” do Wittenberga. To było między
Deutschkrone (Wałcz) a Piłą. Stamtąd uciekłam do Mogilna, gdzie mieszkała
moja Babcia. W tym czasie zmarła mi mama. Pochowałam ją. Ojca zabrano do
lagru. Zaczęłam pracę w Waldhorst, czyli Kolumnie u Lagerfurera, gestapowca o
nazwisku Rozin. On mieszkał w drewniaku, w którym po wojnie był żłobek. A
wtedy siedziba miejscowego lagru, gdzie on urzędował, mieściła się w budynku
dzisiejszej apteki. Pamiętam, jak kiedyś doskoczył z siekierką do swojej żony. Ja
stałam obok i pchnęłam go z całej siły tak, że się przewrócił. Potem szybko
razem z nią wybiegłyśmy z domu. Po krótkim czasie uspokoił się i wszystko
wróciło do normy. Dlaczego tak się zachował, nie mam pojęcia.
W czasie, to było z 1944 na 45 rok, jak doszedł front do nas, Niemcy z
Kolumny uciekli. Ja poszłam do pracy. Na podłodze leżały porozrzucane papiery,
a wśród nich legitymacja po rosyjsku tego gestapowca. Dopiero wtedy
dowiedziałam się, że nazywał się Wilhelm Rosinski. To był volksdeutsch tylko
nie z tej wojny, a z pierwszej. Myślę, że w 1914 r. z terenu dzisiejszej Polski pod
zaborem rosyjskim, wyjechał na roboty do Niemiec, tam się ożenił i podpisał
volkslistę. Do Kolumny w czasie II wojny światowej trafił już, jako Niemiec. W
jego biurku znalazłam damski pistolet Brownning i zabrałam go. Człowiek
młody, to głupi. Gdyby złapali mnie z bronią Niemcy czy Rosjanie zostałabym
rozstrzelana. A po przejściu frontu zrobiła się u nas kołomyja. Rosjanie poszli na
Zduńską Wolę, Sieradz, a z okolicznych lasów zaczęli wychodzić Niemcy. Nie
było wiadomo na kogo się wpadnie po drodze.
Pamiętam, jak z bratem Jankiem i jeszcze jednym chłopakiem z sankami
szliśmy do Mogilna, żeby od babci wziąć trochę sprzętu do domu w Kolumnie.
My tu nic nie mieliśmy. Przez wojnę mieszkaliśmy, jak dziady. Chcieliśmy trochę
rzeczy zgromadzić. Dostawaliśmy je od znajomych.
Przeszłam różne koleje losu. Pochowałam rodziców, wszystkich braci, część
dalszej rodziny. No i uciekłam od Niemców - wystarczyło trochę odwagi,
szczęścia i „charakter” w nogach.
Jak weszli Rosjanie do Kolumny, to pamiętam, że szukali, u nas też,
„babuszki”, nawet pod szafą. Śmialiśmy się, gdzie oni szukają. Ale nie wszystkim
było do śmiechu.
Przed wojną był dla mojej rodziny ciekawy podział własnościowy tego
terenu. Nasz dom był pierwszym od strony Dobronia, który został zbudowany
na działce kupionej od Szweycera. Po drugiej stronie ulicy Sandomierskiej, u
Króla, to już były włości Otockich.
Dom Królów. Widok przez Szosę Kaliską - lata 30-te ub. stulecia (z arch. D. M.).
Pierwszy krzyż w Kolumnie postawiono obok apteki. Szweycer plac przed
apteką dał pod kościół. A tam, gdzie dzisiaj stoi kościół miał być park.
Koło stawu „za koleją” przy ulicy Błękitnej wywiercono studnię, podobno, wody
mineralnej.
W drewniaku, w którym po wojnie było przedszkole, Niemcy w czasie
okupacji zrobili kantynę oficerską. Tam pracował Pan Weiss. Czy to był Żyd, czy
Niemiec nikt nie wiedział. On razem z doktorem Stefańskim pomagali ludziom
finansowo. Jak Niemcy uciekali to Pan Weiss schował się w piecu. Dzięki temu
ocalał.
Rodzina Sochów z Orpelowa miała sklep w budynku, gdzie później mieściła
się restauracja.
Ulica Gdańska. Przedwojenny pensjonat Jakubowiczów i Korna. W czasie wojny
niemiecki szpital wojskowy. Po wojnie ośrodek szkoleniowy Wojewódzkiej Rady
Narodowej w Łodzi, a potem Dom Starców (fot. z pocztówki).
Pierwsza moja praca była w ośrodku kolonijnym „Tramwajarzy”. Wyszłam
za mąż, kiedy mój narzeczony, wojskowy, wrócił z Węgier. Ślub wzięliśmy w
kościele Św. Krzyża w Łodzi w 1946 r. W Kolumnie kościoła jeszcze wtedy nie
było.
Pracowałam też w zakładach PZPB, w szkole i Zakładach Przemysłu Drzewnego.
Potem zachorowałam na serce i przeszłam na rentę.
Pierwszy dom w Kolumnie zbudował Minkiewicz, dzisiaj na ulicy Wileńskiej
naprzeciwko kościoła. Potem postawiono dom na rogu ulicy Pałacowej, dzisiaj
Kopernika i Lubelskiej. W tej części Kolumny jeszcze „Samorządowiec”, dzisiaj
na ulicy Wczasowej i „Reymontówka” przy ulicy Pięknej, ale z numeracją ulicy
Lubelskiej.
Nasz dom był szóstym z kolei budynkiem postawionym w Kolumnie
(Sandomierska 2. ). A nasz ojciec Piotr Czerwiński był drugim, który kupił działkę
od Janusza Szweycera. Kto był pierwszym nabywcą nie wiem. Jak już mówiłam
pierwszy dom postawił inż. Minkiewicz, a potem pobudowano cztery domy na
ulicy Gdańskiej: dzisiaj dom Lesińskich, Tymienieckich, Modrzejewskich i dr
Manipusa. Na rogu Gdańskiej i Leśnej stał duży pensjonat Jakubowiczów i
Korna. Ten drewniak potem był m. in. „Domem Starców”.
Ja z Kornem po wojnie się spotkałam. Przyjechał z Ameryki i odszukał nas.
Wiem, że był u Królów. Znaliśmy się jako dzieci, a spotkaliśmy się już, jako
dorośli. Drewniak ten został rozebrany, a duża działka na której stał, podzielona
na sześć mniejszych działek.
Szweycer zbudował cztery domki, w których mieszkali robotnicy budujący
Kolumnę. One stały wzdłuż szosy od dwóch bloków naprzeciwko Jambołu po
ulicę Lubelską.
Józefa Czerwińska zmarła w 2014 r. Pochowana na cmentarzu w
Łasku Kolumnie.
MARIAN KACZMAREK
Marian Kaczmarek.
MARIAN KACZMAREK ur. 05. 12. 1922 r. w Szadku. Zawód
fotografa wykonywał w latach 1946 – 1968 r. Potem zajął się
pszczelarstwem i pasji tej poświęcił resztę życia. Pasiekę miał w
Dziadowej Kłodzie k. Wrocławia. Zmarł w 2000 roku. Pochowany na
cmentarzu w Kolumnie.
Wszystkie zamieszczone poniżej zdjęcia są Jego autorstwa i pochodzą z lat 60. i
70. ub. stulecia.
Centrum Kolumny przy trasie Łódź – Wrocław.
Centrum Kolumny – widok na Kino i Gospodę.
Centrum Kolumny – zabudowa naprzeciwko Kina. Widok w kierunku Łodzi.
Dom Książki. Dzisiaj sklep spożywczy.
Apteka
Centrum Kolumny. Widok (na dzisiejszy Plac Szarych Szeregów) w kierunku
Kina. Dzisiaj przed budynkiem (byłego) Kina stoi Ośrodek Zdrowia.
Centrum Kolumny – sklep „Na Dołku” w 1. Majowej szacie.
„Reymontówka” na ul. Lubelskiej. W 2009 r. została rozebrana, a sosny na
całym placu wycięte. W miejscu tym zbudowano przedszkole.
Pensjonat „Mazepa” na ul. Wczasowej. Widok z ul. Letniej.
„Mazepa” od podwórza.
Dom FWP na ul. Wczasowej - „Samorządowiec”.
Staw „Za Torem” z wyspą. Dzisiaj własność prywatna.
RODZINA KRÓLÓW
Paulina i Stanisław Król w otoczeniu dzieci. Górny prawy róg – Stanisław Król,
ojciec Andrzeja i Jagody, dziadek Marka i pradziadek bliźniaczek.
Koło rodziców stoją, od prawej: Stefan Król, mąż Leokadii i Felicjan Król, który
zaginął w czasie wojny.
Na dole – Natalia Król (Daft), babcia Piotra i Marzeny.
Przygoń koło Miasta Las Kolumna (dzisiaj Łask Kolumna). Sklep Królów przy
Szosie Kaliskiej (fot. Szapiro). Z arch. Rodziny Królów.
( - ) tekst i zdjęcia usunięte z opracowania.
Klasa VI szkoły powszechnej na Starej Kolumnie przy drodze do Wronowic
– 30. maj 1939 r. Dzisiaj Łask Kolumna ul. Tuwima. (fot. Jan Lindner).
Rewers powyższego zdjęcia z podpisami uczniów i nauczyciela (Woskowski).
Łask Kolumna, ul. Tuwima. Fragment budynku byłej szkoły powszechnej. Dzisiaj
własność prywatna (fot. K.H.).
Widok na Łask Kolumnę od strony Wierzchów. Po lewej stronie dom Felicji
Wasilewskiej z 1905 r. – (fot. K.H. – 1984 r.).
MARIA SOBCZAK
Maria Sobczak (fot. K.H. – 2008 r.).
MARIA SOBCZAK
„Urodziłam się 31. sierpnia 1922 r. na Starej Kolumnie. Dzisiaj to jest ulica
Plażowa, wtedy bez nazwy. Tam był plac mojego ojca Michała Marciniaka, obok
gospodarstwa Berlińskiego. Pan Makówka wydzierżawił od nas plac i postawił
dużą szklaną cukiernię „Ziemiańska”, nad samą rzeką, na palach. Z niej
schodziło się na plażę. Obok była jeszcze jedna cukiernia. Stały przy samej
drodze między topolami zasadzonymi przez mojego ojca.
Przy moście, na Grabi, był zbudowany próg, który tworzył zalew. Stały
prysznice do obmycia się po kąpieli. Szweycer zbudował przebieralnie, które
obsługiwali, zarabiając, miejscowi strażacy. Przyjeżdżało bardzo dużo ludzi na
wypoczynek.
Straż Pożarna – od prawej: Wincenty Marciniak, Jan Borkiewicz, ojciec
Czesława, 4. z pr. Czesław Borkiewicz, 8 – Bronisław Sobczak, mąż Marii
Sobczak.
Od lewej: Janusz (?), Effenberg (?), Zygmunt Kubera (ok. 1938 r. - z arch. M.S.)
Wtedy, wśród miejscowych, Stara Kolumna, to była dzisiejsza Plażowa i
okolice, a Kresy – dzisiejsza Tuwima i Kresowa.
Chodziłam do szkoły podstawowej, dzisiaj na ul. Tuwima, u Popielasów. Wtedy
to była droga do Wronowic. Szkołę tworzyły cztery duże klasy. Zajęcia odbywały
się na zmiany – do południa i po południu. W jednym pomieszczeniu były dwie
klasy – młodsza i starsza. Jedna klasa miała zajęcia ciche, a druga wykład.
Do Łasku chodziłam pierwsze trzy lata, a w Kolumnie zaczęłam naukę od
czwartej klasy. Dzisiaj stoi połowa budynku szkoły w Kolumnie.
Uczyła mnie p. Krupowska. Mieszkała z mężem na górze szkoły. Po 1939 r. pan
Krupowski został przez Niemców zabrany i przepadł.
Carski dokument z 1905 r. o informujący o sprzedaży działki nad Grabią (dzisiaj
„Pod Bykiem”) przez Andrzeja Lipowskiego Michałowi Marciniakowi.
Janusz Szweycer dbał o swoich pracowników. Zięć kucharza
Bocianowskiego dostał od niego działkę za byłym kinem w Kolumnie. Budynek
stoi do dzisiaj.
W miejscu zajazdu „Jamboł” stał murowany dom, w którym mieszkał kasjer
Szweycera p. Maciejewski. Co miesiąc ustawiała się przed jego domem kolejka
pracowników po wypłatę.
Obok budynku dzisiejszej Straży Pożarnej stał drewniak, w którym mieszkał
kucharz Bocianowski. W nim mieszkała też nauczycielka, która mnie uczyła p.
Przedmojska? Mieściła się tam również organizacja „Strzelec”, do którego
należał mój brat.
W budynku obok byłego kina mieszkał gajowy Obłąk? – dzisiaj Czyżaki.
Od lewej: Bronisław Marciniak (brat Marii Sobczak, (osoba
niezidentyfikowana), Franciszek Grobelny z ul. Plażowej. Fotografia przysłana
rodzinie Marciniaków do Kolumny z „przymusowych prac” w Elblągu w 1943 r.
(arch. rodzinne).
W czasie okupacji miejscowy Lagerfuhrer pościągał swoich Niemców z
Wołynia i poumieszczał w żydowskich willach. To samo robiono z częścią
gospodarstw rolnych. Przejmowali je Niemcy, a my byliśmy do roboty.
Za niewielkie przewinienie można było solidnie oberwać. Pamiętam, jak zimą
rozebrano do naga Zastróżnego, ojca Zygmunta i zbito. Wszyscy płakaliśmy.
Obok szkoły drewniak miał Niemiec Thull ?, który był właścicielem działek, aż
po ul. Kresową.
W czasie wojny drogę ze Starej Kolumny do Ostrowa budowali Żydzi.
Kierownikiem był inż. Kaniecki?
Na terenie naszej cukierni nad rzeką zeskładowano beczki z naftą. Ktoś tą naftę
ukradł. Żandarmi chodzili po domach szukając chłopców, którzy nie zostali
jeszcze wywiezieni na roboty, podejrzewając, że oni mogli to zrobić. Ja wtedy
przeprowadzałam się już na dzisiejszą ul. Kresową. Tutaj też przyszli, męża
położyli na ławie, bić chcieli. Ale przyszedł Niemiec z Rokitnicy, jego syn był
żandarmem, i jemu tłumaczyliśmy, że nic o kradzieży nie wiemy. Nie
wiedzieliśmy nawet, że tam była nafta.
Łask Kolumna. Stacja kolejowa wybudowana przez Niemców w czasie okupacji.
(fot. K.H.).
Ciekawym przypadkiem była historia zawiadowcy stacji w Kolumnie
(Waldhorst). Nazywał się Edmund Kirchoff, miał żonę Polkę. U niego
słuchaliśmy radia BBC m. in. z Pęchrami, z którymi się przyjaźniliśmy. Dzięki
temu trochę więcej wiedzieliśmy, co się dzieje. Ktoś na niego doniósł, że zadaje
się z Polakami i miał nieprzyjemności, ale wszystko skończyło się dobrze. Jak
przechodził ze wschodu front, to nasi tego Niemca ukryli w budynku
Gajewskich. Dzięki temu przeżył.
Ulica Łąkowa. Dom Gajewskich. Widok z okresu międzywojennego (arch. D.M.).
Ciekawym zdarzeniem wybiegającym poza opisywany przeze mnie czas, była
historia z rosyjskim oficerem.
Stara Kolumna – kapliczka przy której carski żołnierz sprawdzał mechanizm
swojego nagana… (fot. K.H.).
Na początku dzisiejszej ulicy Tuwima stało potężne drzewo z zawieszoną
kapliczką. Przed 1918 r. podszedł do kapliczki żołnierz. Nie podobała mu się.
Wyciągnął pistolet i próbował ją zestrzelić. Broń dwukrotnie nie odpaliła.
Zdenerwowany, a być może i po kielichu, przyłożył pistolet do skroni i… za
trzecim razem mechanizm zadziałał. Rozerwało mu głowę. Było kilku świadków,
w tym mój ojciec. Przyjechał jego przełożony i całą sprawę skomentował krótko
– och, ty sukinsyn, z Bogiem nie poigrasz.
Ulica Katowicka 4. W czasie okupacji siedziba żandarmerii. Dzisiaj własność
prywatna (fot. K.H.).
Na ul. Katowickiej była Żandarmeria. Miałam z nimi kontakt, jak wysyłałam
trzem braciom „na robotach” paczki żywnościowe. Jeden z braci był w Elblągu.
Mam jego zdjęcie razem z Franciszkiem Grobelnym, drugi był w Tyrolu, a
trzeciej osoby na fotografii już nie pamiętam.
Naszym miejscem pracy był szweycerowski tartak, który mieścił się na terenie
dzisiejszej betoniarni.
Po wojnie należałam do Samopomocy Chłopskiej. W ramach tej organizacji
jeździłam z wycieczkami, jako organizator. Całe życie pracowałam społecznie.
Łask Kolumna – „Dom Firlita” z „Górką Firlita", gdzie w dzieciństwie szusowało
się na nartach i zjeżdżało na sankach. Widok z doliny Grabi z 2009 r. (fot. K.H.).
Maria Sobczak zmarła w 2013 r. Pochowana na cmentarzu w Łasku
Kolumnie.
STANISŁAW BILSKI
Stanisław Bilski - Orpelów Numerki, 2007 r. (fot. K.H.).
Orpelów Numerki - dom Stanisława Bilskiego (fot. K.H.).
STANISŁAW BILSKI
„Urodziłem się w Orpelowie (nr 21) 4. sierpnia 1920 r. To już było po
parcelacji tego terenu, dlatego do nazwy Orpelów doszło drugie słowo –
Numerki. Ja nie urodziłem się w tym domu, w którym dzisiaj mieszkam.
U nas była szkoła czteroklasowa. W Dobroniu była siedmio oddziałowa i potem
tam się chodziło.
Samą parcelację przeprowadził Myszkowski, oficer sztabu generalnego z
Petersburga.
Byłem rolnikiem z krwi i kości.
Łask Kolumna – Plac Szarych Szeregów (fot. K.H.).
W Kolumnie byłem na pierwszym poświęceniu krzyża w 1928 r., który stoi na
dzisiejszym Placu Szarych Szeregów. Pierwotnie planowano budowę kościoła na
tym placu.
Kościół w Dobroniu nie chciał nas, jako swoich parafian. Na nauki do pierwszej
komunii chodziliśmy do Łasku. Po wojnie, jak zaadaptowano w Kolumnie
poniemiecki budynek na kościół, chodziliśmy tam.
Stanisław Bilski z leśniczym Andrzejem Okoniem nad stawem przy ul. Błękitnej,
w miejscu nieistniejącej studni z wodą mineralną – 2007 r. (fot. K.H.).
Szweycera widziałem przed wojną dzięki mojemu dziadkowi, który miał
kobyłę i jeździł do Ostrowa, bo Szweycer miał ogiery. Sprowadził konie do
swojej hodowli z Bułgarii.
Po wojnie spotkałem się z nim w 1973 r. Był historykiem mieszkającym w
Krakowie. Miał trzech synów i pięć córek.
Stawy w Kolumnie to były małe bajorka, które kopiąc powiększaliśmy.
Brałem w tym udział, a miałem z sześć lat. Obok stawu przy ul. Błękitnej było
ujęcie wody mineralnej, którą wywożono ponoć do Niemiec.
Należałem do Związku Strzeleckiego. W województwie łódzkim było nas 1200 i
tworzyliśmy pułk.
W ramach armii polskiej broniłem Cytadeli w Warszawie w 1939 r. W
międzyczasie wyjechaliśmy do Lwowa, żeby stamtąd z powrotem wrócić do
Warszawy. Po kapitulacji stolicy wróciłem na gospodarkę i siedzę na niej do
dzisiaj”.
Stanisław Bilski zmarł w 2009 r. Pochowany na cmentarzu w Łasku
Kolumnie.
MASŁOWSKI JAKUB
Masłowski Jakub, Eugeniusz - "Kuba" (lata 70. ub. stulecia).
MASŁOWSKI JAKUB, EUGENIUSZ
„Urodziłem się w Łasku 4. marca 1924 r. z ojca Ludwika i matki Marii z domu
Szedler. Nadano mi imiona Jakub i Eugeniusz. Po śmierci ojca byliśmy z siostrą
Kazimierą pod opieką dziadka (ojca matki) w Okupie Fabrycznym. Do szkoły
zacząłem uczęszczać do Bilewa. Od IV klasy chodziłem do szkoły w Łasku (…)
*Od roku 1934 należę do ZHP.* W roku 1940 w październiku złożyłem
przysięgę na ręce Wł. Pajora PS. „Andrzej”. * Przysięga odbyła się na cmentarzu
w Łasku przy grobach żołnierzy polskich którzy zginęli we wrześniu 1939 r.*
Wraz ze mną składał przysięgę Kulesza Jerzy ps. „Trzon”. Ja obrałem sobie za
ps. „Grot”. „Andrzej” by dowódcą plutonu. Od niego otrzymałem rozkaz
przechwytywania listów „anonimów” nadchodzących do żandarmerii
(pracowałem na poczcie) w Łasku.
Masłowski Jakub z matką (ok. 1946 r.).
W roku 1943 w listopadzie zostałem aresztowany przez żandarmerię i
wyrokiem sądu skazany na 6. miesięcy więzienia. Po odbyciu kary (…) zacząłem
pracować w zakładzie fotograficznym *R. Dąbrowski pod nadzorem
komisarycznym Gatkiego.*
Po pewnym czasie znowu wszedłem do pracy w siatce plut. „Andrzeja”.
W roku 1945 od stycznia na rozkaz „Andrzeja” i kom. AK (w) Łasku „Wygody”,
Czesława Kłosa wstąpiłem do MO, a następnie do UBP w Łasku. W marcu wraz z
Jerzym Kuleszą „Trzon” zostaliśmy skierowani na szkołę oficerów śledczych na
WUBP w Łodzi. Szkołę ukończyłem w stopniu chorążego. W maju 1945 r.
otrzymałem samodzielną placówkę UBP w gm. Dłutów i stopień podporucznika.
Po rozbiciu Powiatowego Urz. Bezp. Publ. W Pabianicach przez oddz. „Maja”,
Aleksandra Arkuszyńskiego. W kilka dni potem musiałem sam iść do oddziału,
otrzymałem ostrzeżenie z UB, że wiedzą o mym powiązaniu z oddziałem. Był
czerwiec 1945 r. W sierpniu wraz z oddziałem „Maja” ujawniłem się. Jesienią
zostałem aresztowany przez UB i osadzony w areszcie Kilińskiego 152 w Łodzi
skąd zbiegłem.
Masłowski Jakub.
*W roku 1946 m – cu styczniu otrzymałem polecenie abym stawił się w oddz.
„Cisa” Jana Nowaka we wsi Kurówek. Dla „Cisa” wykonałem kilka zadań.
Następnie Niewiadomski Tad. ps. „Grom” i Józef Cieślarczyk ps. „Dąb”
otrzymaliśmy polecenie udania się do Murnau. Celem naszym było
zorganizować linię przerzutową ludzi zagrożonych przez UB. Po powrocie
zacząłem pracować na poczcie w Łodzi.*
Kuzyni „Kuby” Masłowskiego - od lewej: Janusz Nowak z Matką i Ojcem.
W 1949 r. 25. Listopada zostałem aresztowany i skazany przez Wojskowy Sąd
Rejonowy w Łodzi na 25 lat więzienia. Z art. (…) z dn. 13.04. 1946 r. na 10 lat.
Sąd po ojcowsku złączył mi karę do odsiadki miałem 15 lat. Karę więzienia
odbywałem w Rawiczu i Wrocławiu ul. Kluczkowska.
W organizacji W i N miałem ps. „Kmicic”. Po 5. latach i 3. miesiącach na
wniosek komisji lekarskiej AM. we Wrocławiu otrzymałem przerwę w
odbywaniu kary ze względu na zły stan zdrowia. Ze szpitala Kliniki Wrocławskiej
przywieziono mnie do domu na noszach (* nr ewidencyjny 24030406430*).
Miałem paraliż dolnych kończyn.
W łóżku leżałem 9. miesięcy. Przez męża znajomej mojej matki który w tym
czasie był w Szwajcarii otrzymywałem potrzebne leki. Po rocznym pobycie w
domu prokurator wyznaczył mi komisję lekarską aby orzekła czy mogę iść
odsiadywać dalszy wyrok. Komisja w składzie dr T. Bal (znajomy sprzed wojny
mego ojca) i dr Mańkowski orzekli że nie mogę. Wobec czego prokurator sądu
woj. w Łodzi przedłużył mi przerwę w odbywaniu kary jeszcze na rok.
Łask Kolumna, ul. Wileńska 1. Miejsce zamieszkania Jakuba Masłowskiego
(fot. K.H.).
Przed upływem roku napisałem podanie do prokuratury o nakaz odbywania
kary pozostałej. Ale czasy się zmieniały i to prokurator mnie namówił abym
napisał prośbę o wznowienie sprawy. Sprawa taka na wniosek prokuratora w
dn. 7.03. 1957 r. Na niejawnym posiedzeniu sąd postanowił uwolnić mnie
warunkowo od odbycia reszty kary.
Posiadam legitymację nr o171 uprawniającą mnie do noszenia odznaki wydaną
przez komendę okręgu – Łódź „Barka”.
*Posiadam odznaczenia:
1. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (…) 4.03.1992 r.
2. Krzyż Partyzancki – Prezydent Rzeczpospolitej Polski, 23.09.1992 oba
podpisane przez Pana Prezydenta Lecha Wałęsę.
3. Order Męczeństwa i Zwycięstwa Leg. Nr 371
4. Srebrny Krzyż Zasługi Leg B – 6797
5. Medal „Zasłużony dla miasta Łasku”.
6. Krzyż Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” Leg. Nr 551 Przew. Kapituły Krzyża
W i N Romuald Bardzyński*
(Korzystałem z dwóch życiorysów Jakuba Masłowskiego. Uzupełnienia z
drugiego życiorysu oznaczone znakiem * - autor).
Masłowski Jakub „Kuba” na żaglach.
Wszystkie zdjęcia i dokumenty z archiwum rodzinnego.
Masłowski Jakub z dyplomem - drugi z lewej (ok. roku 1990 ub. stulecia).
Poniżej - wybrane fragmenty z Wyroku Sądu Rejonowego w Łodzi dotyczące
Masłowskiego Eugeniusza – Jakuba za przynależność do organizacji W i N.
Jakub „Kuba” Masłowski zmarł w 2000 r. Pochowany na cmentarzu
w Łasku.
OLGA NOWAK
Olga z Badowskich Nowak - Łask Kolumna, 2007 r. (fot. K.H.).
Ukraina - Kiszczenica koło Humania (ukr. Kiscenci – centralna część mapy),
miejsce urodzenia w 1926 r. Olgi Badowskiej.
Olga z Badowskich Nowak.
„Około 1925 roku zaczęto organizować w Kiszczenicy kołchozy. Mój ojciec
pochodził z rodziny ziemiańskiej. Dziadek miał majątek w miejscowości Kuty.
Ojciec miał dwóch braci. Jeden z nich wyjechał do Ameryki, a drugi został
zawodowym oficerem. Mój ojciec też pracował dla armii szyjąc buty żołnierskie.
Nowy ład społeczny po 1917 roku naszemu ojcu się nie podobał. Wywiózł nas
na Krym. Byliśmy tam trzy lata. Po czym wróciliśmy do Kiszczenicy. Ojca brat
wyjechał do Moskwy. Na Ukrainie nastał czas głodu. Do Moskwy ściągnął moich
rodziców, którzy pracowali w farmie krów. Mnie zostawiono u babci. Nawet nie
wiem, gdzie ich pochowano. Po jakimś czasie babcia poprosiła ojca, żeby mnie
zabrano do Moskwy, bo tutaj nie da się żyć. Przyjechali po mnie znajomi i w
Moskwie mieszkałam do 1934 roku. Nastał czas w Rosji spokojniejszy. Mama
pochodząca z rodziny ziemiańskiej chciała wrócić na Ukrainę. Nie była
przyzwyczajona do pracy, którą tutaj musiała wykonywać, łącznie z dojeniem
krów. Wróciliśmy, ale nasz dom był zajęty. Ludzie „dobrowolnie” nowej władzy
nie chcieli przekazać terenów rolnych na kołchozy, to nie pozwalano im m. in.
zbierać plonów.
Zamieszkaliśmy u babci. Ja zaczęłam chodzić do szkoły podstawowej, którą
siedem lat później skończyłam. Mojego ojca wcielono w 1938 roku do Armii
Czerwonej. Od tego czasu już go nie widziałam. Po zajęciu naszych terenów
przez hitlerowców, Niemcy zaczęli wywozić nas na roboty przymusowe do
Rzeszy. Ja jeszcze nie miałam 16 lat, ale wójt, który miał dwoje dorosłych dzieci,
wysłał mnie zamiast swojej dorosłej córki. Dowiedziałam się o tym dopiero w
1973 r., kiedy pojechałam odwiedzić rodzinę brata w Kijowie, a po drodze
odwiedziłam moją mamę mieszkającą w dalszym ciągu w Kiszczenicy. W czasie
wojny rodzinę ojca zamordowała UPA. Mnie Niemcy wywieźli do Bawarii do
pracy w gospodarstwie rolnym w gminie Metenheim. Robiło się wszystko, jak
to u Bauera; kosiłam trawę, owies, jęczmień, doiłam krowy. Pracowałam tam
trzy lata. Gospodarz, Bawarczyk, traktował nas bardzo dobrze. Miałam, jak w
domu. Ale z dwóch dziewczyn, z którymi wtedy przywieziono nas do
Monachium, jedna trafiła bardzo źle. Trzy razy od Bauera uciekała, aż wreszcie
udało jej się zniknąć bez śladu. Wiem, że tamten Niemiec złożył mojemu
gospodarzowi propozycję zamiany swojej dziewczyny na mnie, ale mój Bauer
był przyzwoitym człowiekiem.
Książka Pracy Olgi Badowskiej.
Po zakończeniu wojny zakończyłam pracę u gospodarza i przez kilka
miesięcy mieszkałam w obozie przejściowym. W międzyczasie wyszłam za mąż.
Na początku września 1945 roku wyjechałam do Polski do Gliwic i stamtąd do
Gajewnik koło Zduńskiej Woli, stąd pochodził mąż. Mieszkaliśmy tam do 1953
roku. Potem kolejna przeprowadzka do Kolumny na ulicę Lubelską 12. Mąż po
długiej chorobie zmarł. Tutaj poznałam mojego obecnego męża. Wzięliśmy ślub
w 1955 r. i od tego czasu mieszkamy w Kolumnie na ulicy Brackiej 2.
Zaczęłam pracować w zakładach bawełnianych im. Kunickiego i po 19 latach
przeszłam na rentę chorobową”.
Olga Badowska Nowak zmarła w 2011 r. Pochowana na cmentarzu
w Łasku Kolumnie.
STANISŁAW NOWAK
Stanisław Nowak – Łask Kolumna, 2007 r. (fot. K.H.).
Stanisław Nowak, mąż Olgi z Badowskich, urodził się 11. 08. 1925 r. w Łasku.
Podstawową szkołę ukończył w 1939 r. W czasie okupacji niemieckiej w 1942 r.
został wraz z rodziną wywieziony na roboty przymusowe do Rzeszy (Ziemia
Oldenburg). W 1946 r., jako repatriant wrócił do kraju i podjął pracę w Sądzie
Okręgowym w Łodzi. Jednocześnie kontynuował naukę w gimnazjum. W 1948 r.
wstąpił do niepodległościowej organizacji W i N. W dniu 22. stycznia 1950 r.
został aresztowany przez UB i skazany wyrokiem Wojskowego Sądu
Rejonowego w Łodzi na 3. lata więzienia w Rawiczu. Zwolniono go na
podstawie amnestii 11. stycznia 1953 r. Otrzymał „nakaz pracy” w Z.P.B. im.
Kunickiego w Łodzi, gdzie pracował do emerytury t. j. do 14. sierpnia 1985 r.
Wtedy, ponad pół wieku temu, takich „życiorysów” było sporo, ale dopiero
po 1989 r. możemy je publikować bez zafałszowań.
STANISŁAW NOWAK
„W 1927r. ojciec kupił w centrum Kolumny, przy trasie przejazdowej, od
Janusza Szweycera działkę. Pobudował domek i mieszkaliśmy w nim do
wybuchu drugiej wojny. Później Niemcy nas stamtąd wysiedlili. Mieszkaliśmy w
baraku u Czerwińskiego. Potem znowu nas przenieśli na Przygoń do majątku
Sapińskiego. W 1941 r. zajechały furmanki, dali nam 5. minut na spakowanie i
zabrali na Łąkową do Łodzi na Gestapo. Po drodze w Dobroniu przeszliśmy
przez komisję, która nas prowizorycznie zbadała (1. lekarz). W Łodzi
przetrzymano nas około dziesięć dni w hali fabrycznej. Komendant Gestapo co
jakiś czas wybierał spośród nas ludzi - bito ich i ganiano po placu skąd
dochodziły okropne krzyki. Przyszedł czas, że wyprowadzili nas na stację
towarową na Dworcu Kaliskim. Po drodze zasłabł jeden staruszek. Niemcy
zatłukli go kolbami. Stały już przygotowane „krowiaki”, wagony towarowe.
Zapakowali nas ile się dało do wagonu i w podróż nie wiadomo gdzie. Z
wagonów na przystankach nie wolno było wychodzić. Na jednej ze stacji wyszło
trzech chłopaków - skopano ich niemiłosiernie. W Niemczech trafiliśmy do
obozu przejściowego. Zakwaterowano nas całą rodziną w baraku, w którym
była tylko słoma. Jak szybko się położyliśmy, tak szybko musieliśmy wstać.
Nasze legowisko było pełne wszy. Po tym skierowano nas do łaźni, a ubrania do
parowania. Byliśmy wysyłani w różne kierunki. Ja trafiłem pod granicę
holenderską na Ziemię Oldenburską. Tam Bauer dawał gestapowcowi 14 marek
i Polak był jego. Trafiliśmy z bratem do ogrodnika, a ja potem do zakładu
szewskiego, bo powiedziałem, że na tej robocie się znam. A ja nic… ale jakoś
poszło. I tak pracowałem aż do wyzwolenia. Brat później od ogrodnika trafił do
Bauera i tam miał lepiej.
Po wyzwoleniu skierowano mnie od Polskiego Obozu Cywilnego w Dallum o
nazwie… ‘’Łódź’’. W czasie wojny był to obóz dla jeńców rosyjskich. Tam nas
zakwaterowano. Przyjechały nasze delegacje rządowe. Na miejscu działała
komórka AK. Mówili wprost – nie jedźcie do komunistycznej Polski. Była
możliwość wyjazdu do Kanady czy Australii, ale zdecydowaliśmy, że wracamy
do kraju. Przyjechaliśmy w 1946 r. Władza ludowa potraktowała nas, jak
szpiegów, bo wróciliśmy nie w swoim czasie. W Kolumnie wszystko
rozszabrowane. Zaczął się płacz i lament. Żałowaliśmy, że wróciliśmy. Ale za
granicą też czekała nas tułaczka. Po trochu, powoli zaczęliśmy tu żyć.
Zobaczyłem, że trzeba coś dla Polski zrobić. Widziałem co się dzieje. Straciliśmy
wszystko. Straciliśmy szkołę, straciliśmy pracę, straciliśmy rodziny, straciliśmy
zdrowie. Widziałem, jak najlepszych, najwartościowszych aresztują. Poprzez
„Kubę” Masłowskiego, który tutaj był cały czas i miał kontakty, wstąpiłem do W
i N. W 1950 roku zostałem przez UB aresztowany i osadzony w więzieniu w
Rawiczu. Trzy lata odsiadki.
Ciekawym okresem był czas tworzenia i działania członków organizacji W i N
na naszym terenie. Było to przedłużenie działalności AK, w nowych już
warunkach, ograniczonej informacji społeczeństwa o nieprawościach władzy
ludowej. Potem, jak zaczęto nas aresztować i mordować, w odpowiedzi część z
nas też użyła broni. Ale wracając na łaskie podwórko. Urząd Bezpieczeństwa
rozpracował miejscową komórkę W i N i zaliczyłem 3. lata więzienia w Rawiczu.
Warunki były tam fatalne. Na powierzchni mniej więcej pięć metrów na trzy
mieściło się około 17 więźniów. Spaliśmy na siennikach rozłożonych na
podłodze. Ciekawie wyglądał spacer tej gromadki po celi. Jeden przyklejony do
pleców drugiego. Do pracy za bardzo nas nie brali. Wśród aresztowanych był
jeden niewidomy. Było sporo członków AK, ale również z Ludowego Wojska
Polskiego, którzy nie chcieli się podporządkować nowej władzy. Był wśród nas
Juzkow, pułkownik artylerii. Opowiadał nam trochę o swoich przeżyciach i za co
znalazł się w Rawiczu. Nie chciał donieść na kolegę. Został wezwany przez
przełożonych. Jeden z nich otworzył szafę i mówi – widzisz ten mundur
generalski, jest twój, podpisz. On na to – nie podpiszę. W odpowiedzi usłyszał –
to zgnijesz. I trafił w nasze towarzystwo.
Raz byłem świadkiem osobliwej sceny. Wszedł staruszek więzień (pułkownik,
chyba o nazwisku Stokowski) i powiedział – jestem z wywiadu więziennego, ale
nie obawiajcie się mnie. To nie był agent ubecki, ale zmaltretowany człowiek,
dla którego przyjęcie tej funkcji było szansą na przeżycie. Nikt na niego nie
doniósł. Nasza grupa była „czysta”. A on wędrował po celach. W jednej był
tydzień, w następnej dwa tygodnie – takie było jego życie. Co się z nim później
stało, nie wiem”.
Poniżej - fragmenty WYROKU Wojskowego Sądu Rejonowego w Łodzi z 1950 r.
dotyczące Stanisława Nowaka i jego brata Mieczysława za przynależność do
organizacji W i N.
Karta Pracy Stanisława Nowaka - awers
Karta Pracy Stanisława Nowaka - rewers
Dowód Prawa Jazdy Stanisława Nowaka – Kolonia, 1946 r.
Stanisław Nowak – Polski Obóz Cywilny w Dallum – „Łódź”.
Stanisław Nowak - Karta Rejestracyjna Polskiego Wysiedleńca (Ausweis –
Dowód Osobisty) – Muelheim (Mulheim).
Zaświadczenie o terminie przybycia z Niemiec na terytorium Polski (Szczecin)
Stanisława Nowaka. Dokument będący jednocześnie jednorazowym
bezpłatnym biletem na przejazd do Kolumny.
awers
rewers
Łask Kolumna - ul Bracka 2. Dom Olgi i Stanisława Nowaków (fot. K.H.).
Olga i Stanisław Nowakowie – 2007 r. (fot. K.H.).
Olga i Stanisław Nowakowie z sąsiadami – Łask Kolumna, 2007 r. (fot. K.H.).
Kombatanci W i N w Dłutowie na pogrzebie kolegi. Pierwszy z prawej, Stanisław
Nowak.
BRONISŁAWA NOWAK
Bronisława Nowak – Antonik (siostra Stanisława).
BRONISŁAWA NOWAK – ANTONIK (Siostra Stanisława)
„Urodziłam się 20. lutego 1934 r. w Las – Kolumna, obecnie dzielnicy Łasku,
jako córka Stanisława Nowaka, byłego legionisty, pracownika Sądu
Wojewódzkiego w Łodzi i matki Józefy z Wojtasów. Wczesne dzieciństwo
spędziłam w domu rodzinnym przy dawnej Szosie Kaliskiej nr 24., obecnie ul.
Armii Ludowej 24.
Łask Kolumna - dom Bronisławy Nowak Antonik (fot. K.H.).
Po wybuchu drugiej wojny światowej Niemcy trzykrotnie przesiedlili mnie
wraz z rodziną, a następnie skierowali do obozu przejściowego w Łodzi na ul.
Łąkową. Stamtąd wywieziono nas na roboty przymusowe do Rzeszy na Ziemię
Oldenburską. Razem z rodzicami trafiłam do gospodarza (Bauera) o nazwisku
Johann Damken. Moi rodzice pracowali u niego przez 8. miesięcy na roli, a ja
wykonywałam drobne prace. Na skutek poważnej choroby ojca zostaliśmy
przewiezieni do Obozu Pracy Przymusowej w Oldenburgu. Mama pracowała w
pralni wojskowej, a ojciec w pracowni szewskiej. Ja roznosiłam porcje
żywnościowe, zamiatałam teren. Nie mieliśmy szkoły.
Byłam świadkiem nalotów samolotowych. Tam zastał nas koniec wojny.
Wyzwoliły nas 3. maja 1945 r. wojska alianckie. Zostaliśmy przewiezieni do
Polskiego Obozu Cywilnego w Dallum pod opiekę dywizji gen. Władysława
Andersa. W krótkim czasie została zorganizowana szkoła i kaplica obozowa.
Otrzymałam książki i zeszyty dzięki Polakom z Kanady, Anglii i Belgii. Zaczęliśmy
otrzymywać żywność z UNRY.
Pierwszą Komunię Świętą otrzymałam z rąk Ks. Kapelana Antoniego Matury,
a sakrament bierzmowania udzielił mi Biskup Polowy Józef Gawlina.
Takich, jak nas, chcących wrócić do Polski, kierowano do portu w Lubece, skąd
statkiem płynęliśmy 3. dni do Szczecina.
Po powrocie do kraju w 1946 r. rozpoczęłam naukę w Szkole Podstawowej
im. K. Promyka w Pabianicach, a potem w Liceum Ogólnokształcącym im.
Królowej Jadwigi, które ukończyłam w 1952 r. Po tym nadszedł czas studiów na
Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej w Łodzi. W roku 1858 uzyskałam
dyplom lekarza i zaczęłam pracę w zawodzie jednocześnie dokształcając się pod
kierunkiem starszych lekarzy. Od 1965 r. do 1993 r. pracowałam w Przychodni
Rejonowej w Łasku Kolumnie. Obecnie jako lekarz emeryt pracuję godzinę
tygodniowo.
Za przymusową deportację otrzymałam status „Osoby Represjonowanej” i
dodatek do emerytury.
Składam podziękowanie wszystkim moim nauczycielom i profesorom,
którym zawdzięczam wykształcenie, wychowanie i umiłowanie Ziemi Ojczystej.
Szczególny hołd składam memu Ojcu, który wpoił we mnie głęboki patriotyzm”.
Dowód Lagrowy (Lagerausweis) Stanisława Nowaka (seniora), ojca Bronisławy,
Stanisława i Mieczysława.
Karta Pracy Stanisława Nowaka – seniora.
Karta Pracy Józefy Nowak, żony Stanisława – seniora (awers).
rewers
Przepustka z Punktu Odbiorczego repatriantów w Szczecinie, Józefy i Stanisława
(seniora) Nowaków.
(-)
Miasto Las Kolumna. Rodzinne słuchanie radia (…)
(…) Babcia Jadwiga z domu była Hoffman. Jej rodzina pochodziła ze Śląska. To
jest stara historia, którą ona mi opowiedziała. Matka mojej babci nazywała się
Wegener. Z jej rodziną była związana historia, którą traktowało się, jako
opowiastkę rodzinną. Ojciec mojej prababci wywiózł ją na Śląsk, bo w czasie
wojen napoleońskich zaszłą w ciążę z oficerem francuskim. Byłby to wielki
skandal, bo ojciec mojej prababci, czyli mój prapradziadek był Burmistrzem
Hamburga. Wywiózł ją do jakieś dalszej rodziny na Śląsku i tam urodziła
dziecko, i wyszła za mąż. To jest ta linia.
Wycinanie lasu sosnowego pod ulice w przyszłym Mieście Las Kolumna (…)
Działki letniskowe przy ul. Gdańskiej, w tle dom Tymienieckich – 1935 r.
(…) Chodziłam też na tajne komplety oddalone od mojego mieszkania jakieś
500 metrów. Ponieważ kolega ojca p. Stefański pozwolił mi zbierać jabłka, które
spadły, a ja jeszcze dodatkowo rwałam szczaw dla królików, więc moja
walizeczka z nielegalnymi książkami wypełniona była po brzegi. Kiedyś idąc na
zajęcia zobaczyłam zbliżającego się żandarma. Traf chciał, że tuż przed nim
walizka się otworzyła i wysypały się na chodnik jabłka i książki. Ja zdrętwiałam,
a on nic, udał, że nie widzi i poszedł dalej.
Ulica Letnia - dzisiaj Plebania. Widok z lat 30. ub. stulecia.
(…) Potem ojciec trzymał króliki i kozę. Ze wsi przychodziły dziewczyny i
gotowały obiady, bo mama umarła, a ja wtedy byłam dzieckiem. Moim
obowiązkiem było załatwić królikom i kozie karmę. Poza tym musiałam
opiekować się 3. letnim bratem. Bardzo ważną sprawą było załatwienie
przydziału węgla. Trzeba było to odstać w kolejce. Kiedyś, zimą, wysłano w
kolejkę mnie o 5. rano. Jak odstałam 2. godziny, to później nie mogłam chodzić.
Miałam poodmrażane palce u nóg i rąk. Spuchnięte nogi z ranami, na które nie
można było założyć butów. Ojciec przewiózł mnie do Młodzieniaszka, gdzie
kurowano mnie maściami z wyposażenia żołnierskiego.
(…) Mama umarła w 1937 roku na zapalenie płuc. Panowała wtedy epidemia
grypy. Cała rodzina chorowała. Do zdrowia wrócili wszyscy poza mamą. Ojciec
zabrał ją do Rudy samochodem, tam przeszła badania. Lekarz poinformował
nas, że jest już po chorobie. Po jego wyjściu, jak wróciliśmy do łóżka mamy, już
nie żyła. Pytałam się synowej, która jest lekarzem, co mogło być przyczyną tak
nagłej śmierci. Prawdopodobnie miała wodę w płucach i jakąś wadę serca. Po
przewróceniu się na lewy bok serce przestało pracować.
Ulica Wileńska 25. Widok z lat 30. ub. stulecia.
(…) Wracając do ojca. Druga jego żona zmarła w czasie okupacji. Warunki życia
były bardzo ciężkie. Jego kolega ze szkoły, Stefański, odstąpił mu lokal na
poddaszu w fabryczce na swoim placu, które nie było czym ogrzać, ale za to z
dużą ilością myszy. W mieszkaniu było zimno, więc wchodziły mi one do łóżka.
Często w nocy budziłam się, a przy policzku leżała mysz. Trochę to mi się nie
podobało. Wieczorem kładłam na podłodze kawałki chleba, żeby w innej części
pokoju miały zajęcie.
Druga żona była córką dyrektora banku w Ostrowie Wielkopolskim, czyli
wychowana w dobrych warunkach, zaziębiła się, zachorowała na grypę, a
później na białaczkę i zmarła. Później, jak ojca zabrano do Niemiec poznał tam
Niemkę, ożenił się trzeci raz. Z tego małżeństwa było czworo dzieci. Z drugiego
małżeństwa urodził się mój brat, dzisiaj emerytowany pułkownik po Wyższej
Szkole Wojskowej w Pile, który zaliczył m. in. służbę w ramach pokojowego
kontyngentu ONZ na Wzgórzach Golan.
(…) Dlatego też Córka Ewa, która urodziła się w 1957 roku odcierpiała chorobą
niedogrzany dom. Jeśli chodzi o jej edukację, to skończyła fizykę na
Uniwersytecie Łódzkim. W prezencie za obronę pracy magisterskiej
zafundowaliśmy jej wycieczkę do Bułgarii. Po jej powrocie, razem, wybieraliśmy
się nad Zalew Sulejowski. Przed tym wyjazdem w czasie tankowania samochodu
w Łasku, bo innych stacji benzynowych jeszcze wtedy nie było, mąż, nerwowy
człowiek, przeżył ciekawy incydent. Właścicielowi stojącego przed nim
samochodu zabrakło 20 złotych za paliwo. Miał dolary, wtedy w takich
punktach bezużyteczne. Mąż podszedł do pracownika stacji i ze słowami –
„Panie, płacę za tego… niech już jedzie”, chciał odblokować kolejkę. W końcu
okazało się, że „blokującym” był obecny mąż naszej córki. Oni wracali ze Szwecji
po turystycznym objeździe Europy. Jak zorientował się, że zapłacono za niego,
chciał koniecznie tę sumę oddać. W końcu mój mąż powiedział, że pomoże mu
w wymianie dolarów na złotówki. A potrzebowali ich, bo mieli do przejechania
kawał Polski. Mąż zaprosił ich do nas, przenocowali, a na drugi dzień
zaproponował im wyprawę do Sulejowa. Myśleli, że to blisko, a musieli
przejechać spory kawałek Polski po dziurawych drogach (…)
(-)
TEKST I ZDJĘCIA USUNIĘTE Z INTERNETOWEGO OPRACOWANIA.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Bez zgody wydawców i autorów żadna część tej
książki (opracowania) nie może być powielana, ani w jakikolwiek sposób
kopiowana, jak też rozpowszechniana za pomocą urządzeń elektronicznych,
nagrywających, mechanicznych, kopiujących i innych, z wyłączeniem zgody
osób uprawnionych, bądź przypadków dozwolonych przez prawo.

Podobne dokumenty