Kochaj wszystkich, wszystkim służ
Transkrypt
Kochaj wszystkich, wszystkim służ
Pismo dedykowane ukochanemu Bhagawanowi Śri Sathya Sai Babie Kochaj wszystkich, wszystkim służ Stowarzyszenie Sathya Sai w Polsce „SAI RAM” jest oficjalnym biuletynem Organizacji Sathya Sai w Polsce. Ukazuje się cztery razy w roku jako kwartalnik. Ze względu na konieczność utrzymania poprawności językowej pisma, a także z powodów technicznych zastrzegamy sobie prawo dokonywania zmian i skrótów w nadsyłanych tekstach. Wszelkie listy i artykuły prosimy kierować na adres redakcji: e-mail: [email protected] lub Ośrodek Sathya Sai w Krakowie, skr. poczt. 11, 30-965 Kraków 69 Wpłaty na prenumeratę należy dokonywać na konto wydawcy: „Stowarzyszenie Sathya Sai” ul. Gajowicka 160/7, 53-150 Wrocław Konto Bank BPH I/O Kraków nr rachunku: 721060 00760000 3300 00223139 Adres sekretariatu Organizacji Sathya Sai w Polsce oraz Stowarzyszenia Sathya Sai: Stowarzyszenie Sathya Sai ul. Gajowicka 160/7, 53-150 Wrocław tel. (071) 361-73-31 Cena 1 egz. „Sai Ram” – 8,00 zł (wraz z kosztami wysyłki) Magazyn redagują: Stała współpraca: Anna Kołkowska, Jarosław Karwowski Katarzyna Gaworek, Maria Quoos, Iwona Piotrowska, Iwona Rutkowska, Ewa Serwańska Sai Ram – zima 2004 Spis treści Słowo wstępne . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4 Zaufaj Bogu, swemu najlepszemu przyjacielowi – dyskurs. 6 Z pełną wiarą wypełniaj boskie polecenia – dyskurs. . . 15 Rozwijaj dobre nawyki ... – dyskurs . . . . . . . . . 22 Dbajcie o godność i honor Matki Indii – dyskurs. . . . 34 Twoja tożsamość jest w twej własnej jaźni... – dyskurs. . 44 Wykład Dr Michaela Goldsteina . . . . . . . . . . . 53 Samorealizacja – Cz. Polakowski. . . . . . . . . . . 60 Po co nam WWL? – I. Piotrowska. . . . . . . . . . . 64 Prawda – D. Dzwonkowska . . . . . . . . . . . . . 66 Prawda – D. Milczarek. . . . . . . . . . . . . . . 71 Prawda – E. Kolanowska. . . . . . . . . . . . . . 73 Dharma dla kobiet – R. Bruce . . . . . . . . . . . . 78 Od Puttaparthi po Himalaje – cz.2 – A. Leoniak. . . . . 84 Dyscyplina czy spontaniczność? . . . . . . . . . . 94 Drogi Przyjacielu – Adamito. . . . . . . . . . . . . 97 Starość to jedynie nazwa – B. Szentak. . . . . . . . 99 Lot trznadla – M. K. Czarnowiejski. . . . . . . . . . 100 Moje refleksje na temat... – G. Rdest. . . . . . . . . 103 Wigilijny prasadam – M. Quoos. . . . . . . . . . . 105 Aktualności. . . . . . . . . . . . . . . . . . 108 3 Sai Ram – zima 2004 Słowo wstępne Od redakcji Kochani, Oddajemy w Wasze ręce kolejny numer naszego czasopisma. Tym razem w bloku dyskursów będziecie mogli przeczytać prawie wszystkie przemowy, które Swami wygłosił w czasie święta Daśary w październiku 2004 roku. Tak się złożyło, że przebywałam w tym czasie w Puttaparthi i miałam okazję wysłuchać je „na żywo”. Cieszę się, że mogę się teraz z Wami podzielić tym wszystkim, o czym Baba wtedy mówił. A mówił, jak zwykle, o wielu ważnych dla nas sprawach, ale tematem przewodnim było hasło: „Tylko Bóg jest twoim jedynym przyjacielem”. Cała nasza grupa czuła, że „przerabialiśmy” temat ODDANIE BOGU. Dlatego z dużą uwagą czytaliśmy tłumaczenia dyskursów. Przecież Daśara to szczególne święto zwycięstwa dobra nad złem. To czas oczyszczania i często wielki sprawdzian naszego oddania, okazania pełnego zaufania Bogu. W tym numerze przeczytacie również drugą cześć relacji z pobytu młodzieży w Indiach. Tym razem będą to wspomnienia z wyprawy w Himalaje. Dotarły do nas komentarze na temat stylu tej relacji. W poprzednim numerze „ostrzegałam” o szczególnym stylu pisania przez młodych ludzi. A te wspomnienia mają swój oryginalny styl. Jest to raczej rodzaj zapisków na bieżąco z tej wyprawy i być może nie wszystkim on odpowiada. Jednak uznaliśmy, że są one na tyle interesujące, że zamieściliśmy je. Ci, którzy przeżyli długie, egzotyczne podróże z pewnością znają to uczucie niemożności opisania szczegółowo tego, co się ogląda, ponieważ wszystkie zmysły atakowane są niesamowitą ilością wrażeń i odczuć. Ale za tym wszystkim kryje się to, co nazywamy doświadczaniem. A każde doświadczanie to kontakt z Bogiem. W tym numerze mogliśmy zamieścić więcej relacji i wykła- 4 Od redakcji dów, ponieważ, jak pewnie zauważycie, nie ma w nim kącika dla dzieci. Będzie on teraz wydawany jako oddzielna część i mam nadzieję, że skorzystają na tym tak dzieci (które dostaną swoją „gazetkę” oddzielnie), jak i dorośli (którzy dostaną więcej materiałów do czytania). Co do oferty księgarni wysyłkowej, to spis pozycji, które będzie można zamówić, znajdziecie na specjalnej ulotce dołączonej do kolejnych numerów SAI RAMu. Serdecznie pozdrawiamy wszystkich czytelników i życzymy Wam pięknego doświadczania w roku 2005. Ania Kołkowska 5 Sai Ram – zima 2004 Dyskurs Zaufaj Bogu, swemu najlepszemu przyjacielowi Dyskurs wygłoszony przez Bhagawana Śri Sathya Sai Babę 17 października 2004 z okazji święta Daśary. Kto sprawia, że słońce wschodzi i zachodzi każdego dnia z niezachwianą regularnością? Kto sprawia, że gwiazdy świecą tylko nocą, znikając w ciągu dnia? Jak to się dzieje, że wiatr dmie niestrudzenie, podtrzymując życie wszystkich istot? Kto sprawia, że rzeki płyną dźwięcząc i szemrając? Cały świat, nawet najmniejsza istota, wypełnione są pięcioma żywiołami Pancza Bhutas (ziemia, woda, gień, powietrze i eter). Czym jest Prapancza (świat)? „Pra” oznacza rozległy, a „panczamu” oznacza wypełnienie przez pięć żywioły. Dlatego Prapancza to rozległy kosmos przepełniony pięcioma żywiołami. Gdziekolwiek spojrzycie, ujrzycie blask pięciu żywiołów, którymi wypełniony jest wszechświat. Ucieleśnienia miłości! Bóg jest źródłem podtrzymującym całe stworzenie. Nikt nie może kwestionować sposobu działania Boga. On jest Najwyższym Panem Wszechświata i może działać według Swej boskiej woli. Stwarzanie, podtrzymywanie i niszczenie świata jest Jego Wolą. Ale cokolwiek On czyni, robi to dla dobra świata. Każde, nawet najmniejsze zjawisko dzieje się wyłącznie z Jego Woli. Na przykład niektóre boskie działania mogą przynieść wam niewygodę lub smutek. Tak to wygląda z waszego poziomu. Ale w boskim pojęciu nie ma czegoś takiego jak smutek. Cokolwiek On czyni, ma to służyć dobru ludzkości. Niektórzy nie rozumieją dlaczego Bóg zsyła im kłopoty i smutek. Ale kłopoty i smutek to 6 Manasa Bhadżore – dyskurs nasz własny wytwór. Bóg nikogo nie wyróżnia, ani nie krzywdzi nikogo. To są tylko wasze odczucia. Boskie działania mają prowadzić do szczęścia i lepszego życia wszystkich istot. Zawsze wam o tym przypominam. Czy się smucicie, czy czujecie szczęście, pamiętajcie, że służy to waszemu dobru. Musicie wyrobić w sobie przekonanie, że wszelkie boskie działania służą waszemu dobru, a nie przyczyniają wam kłopotów. Ludzie doświadczają wszelkiego rodzaju trudności i smutków właśnie dlatego, że nie rozumieją tej prawdy. To złe podejście. Musicie starać się zrozumieć prawdę kryjącą się za boskim działaniem. Jest niezliczona liczba ludzi na tym świecie, którzy przeżywają różne problemy. Jest część ludzi, którzy starają się wyostrzyć swoją inteligencję. Ale tylko niewielu stara się rozwijać w sobie szlachetne cechy. Co komu z inteligencji bez szlachetnych jakości? W zamierzchłych czasach święci uczyli ludzi, że należy pracować nad szlachetnymi cechami. Błędem jest uznawać siebie za bardzo inteligentną i dobrze wykształconą osobę tylko dlatego, że uzyskało się dyplom. Inteligencja wynikająca z otrzymania stopnia naukowego niczemu nie służy. Wraz z edukacją i inteligencją trzeba rozwijać szlachetne cechy. Inteligencja bez szlachetnych jakości nie ma żadnej wartości. Dziś jest pierwszy dzień święta Nawaratri1, które trwa dziewięć dni. Wszystkie święta służą temu, aby przypominać ludziom, że powinni rozwijać w sobie szlachetne cechy i angażować się w działania służące dobru jednostki i całego społeczeństwa. Przed rozpoczęciem każdego działania powinniśmy się zastanowić, jakie są nasze intencje, czy służy ono dobru i czy pomoże rozwijać nam szlachetne cechy. Pod wpływem ery kali człowiek nauczył się wykorzystywać świadomość do rozwijania inteligencji na różnych płaszczyznach, ale nie czyni on żadnego wysiłku, aby rozwijać dobre cechy. Ludzie zatracili zaufanie do samych siebie. Potrzebą dnia dzisiejszego jest zanurzenie się w Nammakam (wierze, zaufaniu do Boga). Zaufanie jest jak oczy. Bez zaufania do Boga człowiek staje się ślepy. Tylko wtedy, kiedy macie zaufanie do siebie, możecie mieć zaufanie do Boga. 1 Nawaratri – inna nazwa świąt Daśara, oznaczająca, że trwają one dziewięć dni. 7 Sai Ram – zima 2004 Niektórzy mówią: „Nie wierzę w Boga”. Takie oświadczenie nie ma sensu. Jeśli nie wierzą w Boga, to w co wierzą? Tylko wtedy, kiedy rozwiniecie w sobie zaufanie do Boga, możecie zaufać wszystkiemu. Dlatego najpierw trzeba rozwinąć zaufanie do Boga. Dzięki niemu odniesiecie sukces w każdym zamierzeniu. Wierzący w Boga będzie w stanie zaufać każdemu. Taka osoba rozwinie w sobie silne przekonanie, że Bóg obecny jest w każdej istocie. Upaniszady mówią: „Isawasjam Idam Sarwam” – „Cały kosmos przepełniony jest Bogiem”. A także: „Iśwara Sarwa Bhutanam” – „Bóg jest mieszkańcem każdej istoty”. Bóg jest obecny w każdej istocie po postacią Nammakam (wiary). Dlatego waszym głównym zadanie jest rozwijanie wiary w Boga. Mówią o tym wszystkie księgi Wed, Upaniszady i święte teksty. Obecnie człowiek wierzy we wszystko. Na przykład, kiedy w gazetach piszą, że w Rosji zmarł taki-to-a-taki, w takich-i takich warunkach, wierzymy w to bez mrugnięcia okiem. Czemu wierzymy w takie wiadomości? Kto nam je przekazuje? Przecież to tylko gazeta. Wierzymy gazecie, a nie wierzymy w doświadczanie wynikające z wiecznej prawdy i nie praktykujemy go w życiu codziennym. Aby rozwinąć głęboką wiarę w wieczną prawdę, musimy rozwijać szlachetne jakości. To nasz szczególny obowiązek. Czyniąc to, doprowadzimy do wzrostu naszego zaufania do Boga. Niestety obecnie odsuwamy je na bok i wierzymy w to, co mówią inni. W ten sposób schodzimy na manowce. Najpierw rozwińmy zaufanie do siebie samego, a wtedy będziemy mogli rozwinąć wiarę w każdy aspekt boskiego stworzenia. Drodzy studenci! Wielbiciele! Teraz najbardziej potrzebne jest wam zaufanie do Boga. Człowiek rozwija swoje ego, wierząc, że wszystko wie. Tak naprawdę ego to oznaka ignorancji. Jeśli ktoś mówi, że wierzy we wszystko, nie wierząc w Boga, to taka wiara oparta jest na słabych fundamentach. Ludzie wierzą teraz we wszystko, nawet w to, czego nie widzieli, ale nie są przygotowani na to, by uwierzyć w to, co mają przed oczami: Boga manifestującego się w tak różnorodny sposób. W gałęzi drzewa ukryty jest ogień. Objawia się on wtedy, kiedy potrzemy jeden kawałek drewna o drugi. Czy zaprzeczysz, że w gałęzi drzewa ukryty jest ogień? Czemu 8 Sai Ram – zima 2004 człowiek nie jest w stanie rozpoznać prawdy (Boga)? Przez ego. Tak jak ogień powstały z gałęzi potrafi zniszczyć drzewo, tak ego powstałe w człowieku niszczy jego samego. Dlatego musicie rozwinąć w sobie silną wiarę w istnienie Boga. Bez tej wiary czowiek staje się demonem. Studenci! Nauczyciele! Zrozumcie prawdziwe znaczenie słowa edukacja. To nie jest wiedza zdobyta z książek. Czy kogoś, kto umie pisać i czytać nazwiecie człowiekiem wykształconym? Czy nazwiecie wykształconym kogoś, kto uzyskał stopień naukowy? Jak możecie posiąść wieczną wiedzę, jeśli nie wiecie kim jesteście? Musicie poznać swoją prawdziwą istotę. Cała książkowa wiedza pójdzie na marne, jeśli nie będziecie wiedzieć kim jesteście. Siedzicie tutaj i przez moment skupiacie się na Moim dyskursie. Ale w chwili, kiedy opuścicie to miejsce, o wszystkim zapomnicie. Stracicie wiarę we wszystko, co tutaj usłyszeliście. Nie tego oczekuje się od istoty ludzkiej. Miejcie pełne zaufanie do nauk duchowych, praktykujcie je i doświadczajcie szczęśliwości. Wiara to pierwsza rzecz jaką człowiek otrzymuje tuż po urodzeniu. Najpierw rozwija w sobie wiarę we własną matkę. Ona może go zbesztać, a nawet uderzyć, ale dziecko dalej będzie jej ufać. Oto prawdziwa siła miłości matczynej. Człowiek powinien rozwinąć taką samą wiarę w Boga, jaką ma do swojej matki. Każdy pragnie doświadczyć bezpośredniej wizji Boga. Kim jest Bóg? Gdzie On jest? Można powiedzieć, że słońce jest bezpośrednią manifestacją Boga, ponieważ daje nam światło i podtrzymuje nasze życie. Słońce-Bóg rozdaje swoją miłość wszystkim w formie światła. Jeżeli nie wierzysz w światło miłości, twoje życie wypełnią ciemności. Kiedyś uczeń spytał swego guru: „Gdzie jest Bóg?” Guru odpowiedział, że Bóg jest wszędzie i jest obecny w każdej istocie. Uczeń wyraził swoją wątpliwość: jak to możliwe, aby Bóg był 9 Sai Ram – zima 2004 obecny w każdej istocie? Guru polecił mu przynieść dziesięć naczyń i wypełnić je wodą. W każdym z nich odbił się obraz słońca. Podobnie Bóg jest obecny w każdej istocie. Naczynia mogą być różne, ale odbicie słońca w każdym z nich jest takie samo. Tak więc, słońce jest bezpośrednią manifestacją Boga (Pratjaksza Paramatma). Jednak nie byłoby odbicia, gdyby nie było wody. Nasze ciało fizyczne to naczynie, a nasze wrodzone skłonności to woda. Jeśli masz dobre myśli i uczucia, wyraźnie dostrzeżesz odbicie Boga. Kiedy te myśli są nieczyste i złe, nie dostrzeżesz boskiego odbicia. Problem tkwi w twoich myślach, a nie w odbiciu. Tak więc, sam osobiście odpowiadasz za swoje szczęście i za swoje smutki. Często powtarzam, że ciało fizyczne jest jak bańka na wodzie, a umysł jest jak szalona małpa. Dlatego nie pokładajmy wiary w ciele czy umyśle. Miej wiarę w swoje prawdziwe Ja. To od niego pochodzi ciało i umysł. Studenci! Jeśli macie wiarę w siebie, nie doświadczycie ani smutku ani kłopotów. Dlatego powinniście zaufać przynajmniej naukom starszyzny. Bóg-słońce jest tylko jeden, ale objawia się o różnych porach w różnych częściach świata. Kiedy słońce wschodzi w Ameryce, w Indiach możemy obserwować jego zachód. My powiemy, że słońce się chowa, ale Amerykanie powiedzą, że słońce wschodzi. I nie ma w tym żadnej sprzeczności. Wszystko zależy od punktu widzenia. W czasie święta Nawaratri ludzie oddają cześć różnym formom Boga. Jakie jest znaczenie tego święta? Dziewięć nocy oznacza dziewięć planet, a każda z nich ma swoje znaczenie. Jednak nie są one oddzielone – tworzą całość. Jeśli twoje uczucia nie są czyste i uświęcone, efekt twoich działań będzie podobny. To ty odpowiadasz za dobro i zło, których doświadczasz. One nie pochodzą ze świata zewnętrznego. Są reakcją, odbiciem i oddźwiękiem twego wnętrza. Wszelkie twoje doświadczenia związane są z tą trójcą. Jednak człowiek o niej zapomina i stara się znaleźć rozwiązanie swoich problemów. Wydaje mu się, że jest bardzo inteligentny, ale to nie jest prawdziwa inteligencja. Brakuje mu zaufania do Boga. Oto prawdziwa przyczyna problemów. Bóg jest jeden. Podobnie wszyscy ludzie są jednością, 10 Sai Ram – zima 2004 choć formy (akara) i zachowanie (aćarana) mogą być różne. Ze względu na swój wąski umysł, człowiek nie może dostrzec tej jedności. Nie dajcie się ponieść przez zewnętrzne wpływy. Podążajcie za uczuciami płynącymi prosto z serca. Święto Nawaratri symbolizuje dziewięć form energii. W czasie tego święta powinniśmy się skupić na jedności. Mimo że energii jest dziewięć, łączy je jedna i ta sama prawda: to pierwiastek atmiczny, który wszystko przenika. Jest ona obecna nie tylko w istocie ludzkiej, ale w każdej żywej istocie. Kiedy skierujesz się na zachód w czasie wschodu słońca, twój długi cień będzie przed tobą. Powoli słońce wznosi się, a twój cień się skraca. W południe, kiedy słońce jest nad twoją głową, cień będzie spoczywał u twych stóp. Podobnie, kiedy rozwijasz w sobie jedność, twoje ego kurczy się jak cień u twych stóp. Aby zrozumieć jedność atmy, należy odrzucić ego. Ekam sath wiprah bahudha wadanti (Bóg jest jeden, ale mędrcy nazywają Go różnymi imionami). Ekam ewa adwitijam Brahma (Bóg jest jeden bez drugiego). Jest tylko jedność. Wielość to wytwór waszej wyobraźni. Błąd leży w sposobie postrzegania, a nie w samym stworzeniu. Musimy zrobić wysiłek, aby zrozumieć zasadę jedności. Najpierw trzeba rozwinąć wiarę w siebie. Dostrzegaj w każdym boskość. Jeśli w kimś widzisz zło, to jest to odbicie twych własnych uczuć. Ćwicz samokontrolę. Poprzez nią osiągniesz zadowolenie. Wizualizuj jedność w wielości. Ucieleśnienia miłości! Jesteście ucieleśnieniami atmy. Macie jedno serce, nie dwa. Każdy, kto miałby dwa serca, trafiłby do szpitala. Podobnie jest tylko jedna atma. I to jest jedyna prawda. Rozwijajcie w sobie poczucie jedności. Jeśli będziecie podążać drogą prawdy, wszędzie dostrzeżecie jej manifestację. W każdym z was zawiera się pierwiastek miłości, ale dzielicie ją na różne rodzaje. To tylko gra waszej wyobraźni. Starajcie się zrozumieć podstawę duchowości. Zrozumcie, że jesteście ucieleśnieniem atmy i nie ma innej istoty na świecie. Wszystkie ziemskie relacje typu matka, żona, dzieci itp., są tylko 11 Sai Ram – zima 2004 waszym wytworem; są tymczasowe, przemijające i nieprawdziwe. Nie dajcie zwieść się takim pozorom. Nie wierzcie w świat, wierzcie w siebie. Bądźcie przekonani, że Bóg jest wszędzie. Jednak z powodu błędnej identyfikacji i ułudy, wszędzie postrzegacie dualizm. Ucieleśnienia miłości! Miłość jest w was. Nie znajdziecie jej na zewnątrz. Miłość ziemska opiera się na ziemskich relacjach. Kogokolwiek kochasz, twoja miłość jest odbiciem ciebie samego. Błędem jest myśleć, że kochasz kogoś innego. Wskazujesz na kogoś i mówisz: „To jest mój przyjaciel”. Ale tylko Bóg jest twoim prawdziwym przyjacielem. On nigdy cię nie zdradzi. Czasami wątpisz w swego przyjaciela, ale Bóg nigdy w ciebie nie zwątpi. Twoje uczucia mogą się zmienić z biegiem czasu i zależnie od sytuacji, ale Bóg się nie zmienia. Jego uczuciem jest jedność. Kiedy uznasz Boga za swego prawdziwego przyjaciela, wszyscy okażą ci swoją sympatię. Tak naprawdę nie masz wrogów. Jesteś tylko ty sam na całym świecie. Więc, jeśli nie ma nikogo innego, jak mógłbyś mieć wrogów? Wszystko jest jak przepływające po niebie chmury. Ale tobie wydaje się, że to wszystko jest stałe i opierasz swą wiarę na otoczeniu. W związku z tym nie potrafisz zaufać Bogu, który jest nieskazitelny i pozbawiony ego. Zapominasz o Bogu i zatruwasz się „winem” ziemskiej miłości. Ucieleśnienia miłości! Jeśli chcecie poznać Boga, nasiąkajcie zasadą jedności. Tylko wtedy doświadczycie bezpośredniej manifestacji Boga. Starożytni mędrcy czcili słońce jako Jego bezpośrednią manifestację i opisali ją w mantrze Gajatri. Uważaj Boga za swą matkę, ojca, przyjaciela... każdego. Twamewa matha cha pita twamewa Twamewa bandhu cha sakha twamewa Twamewa widja drawinam twamewa Twamewa sarwam mam dewa dewa 12 Sai Ram – zima 2004 „Tylko On jest ojcem i matką, przyjacielem i krewnym, mądrością i dobrobytem dla każdej istoty”. Ludzie zapomnieli o Bogu i uganiają się za przemijającymi przyjemnościami. Nic nie jest trwałe na tym świecie. Twoje relacje z innymi nie są trwałe, twoje życie trwa tylko chwilę. Czy w takiej sytuacji możesz traktować kogokolwiek jako stałego przyjaciela? Jest tylko jeden stały przyjaciel: to Bóg. Jeśli chcesz doświadczyć prawdziwej miłości, zaufaj Bogu. Jego miłość nigdy się nie zmienia. Ty należysz do Niego, a On do ciebie. Nikt trzeci nie może wejść między was. To iluzja sprawia, że możesz tak myśleć. Mówisz: „To jest mój kolega z klasy; to mój kolega sportowy”. Ale żaden z nich nie może ci pomóc. Sam musisz o siebie zadbać. Musisz mieć wiarę w siebie – tylko wtedy zrozumiesz prawdę. Ucieleśnienia miłości! Zawsze pamiętajcie o miłości. Miłość jest formą Boga. Miłość to Bóg. Żyjcie w miłości. Wtedy łatwo zrozumiecie rzeczywistość. Nie podążaj za tym, co mówią inni. Podążaj za własną świadomością. Pod żadnym pozorem nie trać wiary w Boga. Czasami rodzice mogą odradzać ci podążaniem ścieżką ku Bogu. Powiedz im wtedy, że Bóg jest dla ciebie wszystkim. To jest twój prawdziwy przyjaciel. Kochasz swoją matkę, ponieważ cię urodziła i wychowała. Uznajesz kogoś za swego nauczyciela, bo czegoś się od niego nauczyłeś. Masz takie lub inne powiązania z matką, ojcem, nauczycielem itd. Wszystkie one bazują na doświadczaniu. Tak naprawdę te relacje zmieniają się jak obraz na ekranie kina. Nie daj się zwieść oglądanemu filmowi. Miej obraz Boga odciśnięty w swym sercu. Uznaj Go za swoje jedyne schronienie. Tylko wtedy osiągniesz wizję Boga. Dziś rano rozmawiałem z pewną Rosjanką. „Swami, mam przyjaciela” – powiedziała. Kiedy zapytałem o niego, wyjęła malutkie zdjęcie i pokazała Mi. A Ja jej powiedziałem: „To twój mąż, a nie przyjaciel. Nie uważaj męża za przyjaciela, ani przyjaciela za męża”. Ona na to: „Swami, tak jest od lat. Czy to błąd”? „Tak, to błąd”. Zapytałem kiedy spotkała go po raz pierwszy. Odpowiedziała, że trzy lata temu. „Ten rodzaj związku jest tymczasowy – powiedziałem – tylko Bóg jest twoim najlepszym przyjacielem. 13 Sai Ram – zima 2004 Możesz o Nim zapomnieć, ale On nigdy o tobie nie zapomni. Będzie z tobą nawet po śmierci. Dlatego traktuj Boga jak swego prawdziwego przyjaciela. Kiedyś staniesz się z Nim jednością”. Ucieleśnienia miłości! Wielu na tym świecie nie wie, co to prawdziwa duchowość i zapomina o rzeczywistości. Tylko Bóg jest waszym prawdziwym przyjacielem. Oto rzeczywistość. On jest matką, ojcem, guru itp. Bądźcie o tym przekonani, a On zawsze się wami zaopiekuje. Jeśli będziecie rozwijać świadomość atmiczną, posiądziecie wszelkie boskie jakości. Staniecie się wzorem dla świata, nie będziecie cierpieć, nie zaznacie ani śmierci ani kary, poznacie swoją prawdziwą tożsamość. Kiedy ktoś spyta was: „Kim jesteś?”, odpowiedzcie z przekonaniem „Ja jestem Ja”. Nigdy nie identyfikujcie się z ciałem. Ten, kto zrealizuje tę prawdę, osiągnie błogosławieństwo. Nauczyciele podlegają zmianom z biegiem czasu. Bóg jest niezmienny i jest waszym prawdziwym nauczycielem. Musicie całkowicie Mu wierzyć. Pracujcie nad tym codziennie. Tylko wtedy będziecie mogli osiągnąć miano Manawy (istoty ludzkiej). Daiwam manusza rupena (Bóg przybiera postać człowieka). Dlatego wy też jesteście boscy. Mówcie z przekonaniem „Ja jestem Ja”. Wtedy na pewno zamanifestuje się w was Bóg. Nie dajcie się zwieść twierdzeniu, że Bóg jest gdzie indziej. On zawsze jest w was. Wasze odbicie jest odbiciem Boga. Wasze reakcje są Jego reakcjami. Wszystko w swej naturze jest boskie. To Bóg dał wam role do zagrania w tej kosmicznej sztuce. To On pozwala wam śpiewać, tańczyć itp. On jest kosmicznym reżyserem. Możecie Mu nadać dowolne imię, ale On jest jeden, jedyny. Ucieleśnienia miłości! Jeśli chcecie osiągnąć Boga, rowijajcie w sobie atmiczną świadomość. Na pewno dostrzeżecie i doświadczycie Go wtedy wszędzie. Tłumaczenie na podstawie broszury aśramowej: Anna Kołkowska © Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam 14 Sai Ram – zima 2004 Dyskurs Z pełną wiarą wypełniaj boskie polecenia Dyskurs wygłoszony przez Bhagawana Śri Sathya Sai Babę 19 października 2004 z okazji święta Daśary. Każdy musi ponieść konsekwencje swej własnej karmy. Kto sprawił, że nietoperze zwisają głową w dół? Taki jest ich los. Podobnie nikt nie ucieknie przed swoją karmą. Studenci! Karma (przeznaczenie) nie ma nóg, oczu, ani ust, ale człowiek przed nią nie ucieknie. Dlatego już w starożytności powiedziano, że nikt nie uniknie skutków swych czynów. Karma nie podlega waszym upodobaniom. Coś dzieje się nie dlatego, że tego chcecie, ani też coś nie dzieje się dlatego, że tego nie chcecie. Karma podąża własną drogą. Wasze myśli i pragnienia tworzą iluzję, że coś dzieje się z waszej woli. Świat pełen jest tajemnic i wspaniałości. To wszystko jest niczym innym, jak manifestacją pięciu elementów. Wszystko podlega zmianie z biegiem czasu. Dlatego ciało, które zbudowane jest z pięciu elementów, również podlega zmianom. Tylko jego Boski Mieszkaniec nie zmienia się. Ucieleśnienia miłości! Nikt nie może działać wbrew boskiej woli. Powody działania Boga są ponad ludzkim zrozumieniem. Bóg może ukazać rzeczy, które nie istnieją w rzeczywistości. Podobnie może sprawić, że zniknie to, co możecie oglądać. Czy ktoś zrozumie takie tajemnicze zdarzenia? Nikt nie jest w stanie zatrzymać na zawsze swojego ciała. Istnieje ono tak długo, jak jest to przewidziane. Ciało rozpada się, 15 Sai Ram – zima 2004 kiedy wykona swoje zadanie. Nikt nie ma władzy nad śmiercią. Dzień śmierci jest ustalony w dniu narodzin; jest wypisany na ciele w dniu, kiedy przychodzi ono na ten świat. Człowiek nie jest w stanie zrozumieć sposobu działania wszechświata. Doświadczenia każdego człowieka są jedyne w swoim rodzaju. Jak to jest, że nietoperz zwisa głową w dół? Nikt nie potrafi wytłumaczyć tego fenomenu. Kto odpowiada za wszystkie wspaniałości i tajemnice tego świata? Wszystko jest ustalone: kto, co, kiedy, gdzie i jak. Człowiek nie ma na to wpływu. Wszystko dzieje się zgodnie z wolą Boga i Jego poleceniami. Podstawowym obowiązkiem człowieka jest dokładne wypełnianie boskich poleceń. Wszystko na tym świecie, to co widoczne i to co niedostrzegalne, dzieje się z boskiej woli. Niestety, dziś nikt nie czyni starań, aby zrozumieć tajemnicę boskiego stworzenia. Naukowcy przechwalają się, że odkryli tajemnicę stworzenia, ale tak naprawdę, nie doświadczyli rzeczywistości ukrytej za tym fenomenem. Wszystko, co się dokonuje we wszechświecie, jest pełne wspaniałości. Kiedy dobrze się przyjrzycie, dostrzeżecie boską dłoń. Ucieleśnienia miłości! Powinniście być posłuszni boskim poleceniom z całą wiarą i bez żadnych sprzeciwów. Markandeja urodził się, gdyż Śiwa okazał łaskę jego rodzicom. Śiwa spytał ich, czy chcą syna cnotliwego, ale który będzie krótko żył, czy może wolą syna niezbyt cnotliwego, ale który będzie cieszył się długim życiem. Rodzice wybrali cnotliwego syna. I tak urodził się Markandeja. Miał on czyste myśli i dobry charakter. Śiwa poinformował rodziców, że ich syn będzie żył tylko szesnaście lat. Jednakże rodzice bardzo się cieszyli z błogosławieństwa losu w postaci cnotliwego syna. Mijały lata i Markandeja rozpoczął szesnasty rok życia. Rodzice mieli w pamięci słowa Śiwy i bardzo się smucili. Matka gorzko płakała myśląc o rychłej śmierci syna. Markandeja nie znał przyczyny zachowania matki. Kiedy już oboje rodzice byli przygnębieni, zapytał ich, co się stało, a oni wyjawili mu, że z bożej woli zbliża się jego śmierć. Markandeja miał do nich pretensje, że 16 Sai Ram – zima 2004 dopiero teraz poznał wolę Śiwy i zmarnował tak wiele z danego mu czasu. Nie chciał go więcej tracić. Wykąpał się, poszedł do świątyni Śiwy i zaczął intonować mantrę „Namah Śiwaja” z pełną szczerością i oddaniem. Zatracił się całkowicie w kontemplacji Śiwy. Nie oczekiwał niczego w zamian za swe modlitwy. Uważał za swój główny obowiązek kontemplowanie Boga. Kolejny dzień miał być ostatnim dniem jego pobytu na ziemi. Mimo to, Markandeja pozostał w świątyni. Rodzice odnaleźli go tam, a sami usiedli przy wejściu do świętego miejsca. Płakali, myśląc o końcu żywota ich syna. Zgodnie z życzeniem Pana, Markandeja porzucił swą ziemską powłokę w dniu, w którym skończył szesnaście lat. Jego rodzice bardzo rozpaczali. Po opuszczeniu ciała, dusza Markandeji dotarła do Pana Śiwy. Śiwa był bardzo zadowolony ze szczerego oddania Markandeji. Powiedział: „Markandejo, dziś skończyłeś szesnaście lat. Przyszedłeś do Mnie pełen radości. Usłuchałeś Mego polecenia z całkowitą wiarą i posłuszeństwem. Cieszę się z twego oddania”. Wtenczas zjawiła się Matka Parwati i rzekła: „O Panie, dlaczego nie odeślesz go do rodziców, jeśli był Ci posłuszny?” Śiwa zażyczył sobie, aby Parwati pozostała z nimi i żeby razem tchnęli życie w ciało Markandeji. Radość rodziców była nie do opisania, kiedy zobaczyli, że ich syn się poruszył. Chłopiec wstał i powiedział: „Droga matko, drogi ojcze, Pan Śiwa i Matka Parwati przywrócili mnie do życia. Zostanę z wami tak długo, jak długo będziecie mnie potrzebować. Wypełnię swoje obowiązki jako syn i dam wam dużo szczęścia”. Razem wrócili do domu, a ludzie w wiosce nie mogli uwierzyć, że Śiwa i Parwati wrócili chłopcu życie. Bóg odpowiada na modlitwy wielbicieli i przychodzi im z pomocą tylko wtedy, kiedy mają czyste serca. Człowiek o czystym sercu może nawet wpłynąć na sankalpę (wolę) Boga. Historia Markandeji jest tego przykładem. Nie miał on żadnych pragnień. W uświęcony sposób wykorzystał dany mu czas. Podstawowym obowiązkiem wielbiciela jest rozwijanie szlachetnych myśli i uświęcone działanie. Markandeja w nagrodę stał się nieśmiertelny, służył swym rodzicom i dał im moc szczęścia. 17 Sai Ram – zima 2004 Normalnie boska wola nie może być zmieniona. Ale czasami Bóg zmienia Swą sankalpę w odpowiedzi na modlitwy wielbiciela, który ma szczere i czyste serce. Wielbiciel posiada moc zmieniania woli Boga. Oddanie, to nie jest zwykłe „klepanie” modlitwy, trzeba jeszcze mieć czyste serce. Adi Śankara urodził się w Kerali w siódmym wieku i nauczał ludzi esencji świętych pism. Jednak opuścił swe ciało, gdy miał zaledwie 32 lata. Ramanudżaczaria urodził się w jedenastym wieku i propagował powtarzanie boskiego imienia. W tamtych czasach oddanie Bogu chyliło się ku upadkowi. Dzięki Ramanudżaczarii ludzie powrócili na ścieżkę oddania się Bogu. Madwaczaria urodził się w trzynastym wieku i nauczał o podstawach dualizmu. Nawet on mówił, że indywidualna dusza (dźiwa) i dusza kosmiczna (dewa) niczym sie nie różnią. We wszystkich trzech filozofiach chodzi o tę samą podstawę: że atma jest obecna w każdej istocie. Nazywa się ją Iśwaratwa (boskość). Boskimi formami byli Rama i Kriszna. Każda inkarnacja ma swoją szczególną formę. Ale Iśwaratwa nie ma formy. Reprezentuje prawdę obecną we wszystkich istotach. Odpowiada za stworzenie (śruszti), podtrzymywanie (sztiti) i destrukcję (laya). Iśwaratwa, która nie posiada formy, ukazywana jest pod postacią lingamu. Na ogół jest on ustawiany na płaskiej podstawie zwanej Panavatta. Czy wiecie jak to wygląda? (tu Baba zakręcił dłonią i zmaterializował lingam z Panavattą). Śiwa wynagrodził Markandeję i jego rodziców za ich poświęcenie i kontemplację Boga. Zmaterializował taki właśnie lingam i podarował go rodzicom Markandeji. Przez całe życie oddawali oni lingamowi cześć. Lingam przedstawia atmę obecną we wszystkich. Nikt nie jest w stanie zrozumieć ani ocenić boskich mocy. Atma nie podlega zmianom. Może przyjąć każdą formę, zależnie od uczuć wielbiciela. Lingam nie jest przedmiotem, który człowiek wymyślił, aby go czcić. To bezpośrednia manifestacja Boga (sakszat-akara). Markandeja i jego rodzice dobrze o tym wiedzieli i dlatego otaczali lingam czcią. 18 Sai Ram – zima 2004 Każda istota składa się z trzech aspektów: grubego, subtelnego i przyczynowego. Forma fizyczna reprezentuje aspekt gruby. Boski pierwiastek zawiera się w każdym z trzech poziomów. Bez nici nie byłoby ubrania. Bez srebra nie byłoby talerza. Bez gliny nie byłoby garnka. Podobnie bez Brahmy (Boga) nie byłoby świata. Bez stwórcy nie byłoby stworzenia. Stwórcę można porównać do nici, z których zrobione jest ubranie. Stwórca jest ucieleśnieniem wszystkich trzech aspektów. Kiedy kontemplujesz Boga, powienieneś wyjść poza umysł. Mając tylko nici, nie można zrobić ubrania. Nici muszą zostać użyte do tkania. Podobnie wasze wysiłki i boska łaska są podstawą osiągnięcia planowanego rezultatu. Ciało subtelne jest źródłem, z którego pochodzą nasze słowa i czyny. Nasi studenci codziennie śpiewają Wedy. Każda mantra jest przyporządkowana jednej szczególnej formie Boga. Dlatego trzeba znać wszystkie mantry. Wedy są podstawą i fundamentem procesu oczyszczenia myśli i zrozumienia swego prawdziwego Ja. Wielu studentów tego nie rozumie i zachowują się oni jak złodzieje, kiedy przychodzi do śpiewania Wed. Złodziejem jest ten, kto robi coś złego i popiera ignorancję. Podobnie można nazwać złodziejem kogoś, kto potrafi śpiewać Wedy, ale nie robi tego pełnym głosem i z głębi serca. Wszyscy studenci mogą śpiewać Wedy, ale niektórzy z nich nie przyłączają się do chóru. Nie robią użytku z tego, czego się nauczyli. Zatrzymują tę wiedzę dla siebie. Obserwuję studentów śpiewających Wedy. Jeśli nauczyli się mantr, oczekuje się od nich, że będą je śpiewać. Ale niektórzy z nich milczą. Stają się w ten sposób złodziejami wiedzy i zdrajcami Boga. Tylko ci, którzy śpiewają z głębi serca to, czego się nauczyli, zasługują na realizację Boga (sakszat-akara). Kiedy studenci śpiewają Wedy, dołączają do nich kobiety siedzące po drugiej stronie. One też mają prawo śpiewać Wedy. Nikt nie może temu zaprzeczyć. Śpiew studentów zachęca je do przyłączenia się do chóru. Siedzi tu wiele małych dzieci. Kto je nauczył Wed? Nikt. Nauczyły się same słuchając śpiewu studentów. A po stronie chłopców śpiewających Wedy siedzą wykształcone osoby, które nie otwierają ust. Patrzę na nich. Po co siedzą wśród śpiewających, jeśli nie wysilą się nawet, aby nauczyć się 19 Sai Ram – zima 2004 tekstów i śpiewać z innymi? To jeszcze więksi złodzieje. Słuchają Wed, ale nie uczestniczą w ich śpiewaniu. Powinniście słuchać i śpiewać Wedy, aby doświadczyć Boga. Wedy są formą Boga. Jest wiele mantr opisujących Pancza Butas, tj. pięć elementów będących tchnieniem życia. One podtrzymują życie. Cały świat jest manifestacją pięciu elementów. Ale ludzie zapominają wyrazić im wdzięczność. To wielki grzech! Wypełniamy umysł niepotrzebnymi informacjami, a zapominamy o obowiązku oddania szacunku pięciu elementom. Wszyscy powinni znać Wedy, kontemplować je i śpiewać z głębi serca. Nie ma sensu uczyć się Wed, jeśli nie chcecie ich śpiewać. Są tacy, którzy tutaj śpiewają, ale na zewnątrz o nich zapominają. Możecie iść gdziekolwiek, ale powinniście powtarzać mantry w pamięci. Nie wolno wam stać się vidja drohi (ten, który nie akceptuje nabytej wiedzy). Vidja drohi stanie się daiva drohi (ten, który nie akceptuje Boga) i utraci szansę stania się naczyniem bożej łaski. Studenci mogą nieumyślnie popełniać błędy, ale kiedy zdadzą sobie z nich sprawę, nie powinni ich powtarzać. Jeśli dziś nauczycie się jakiejś mantry, powinniście jutro ją zaśpiewać, bowiem gdy wszyscy zaśpiewają mantry w idealnej harmonii, stanie przed wami Bóg (Brahman). Dźwięk Wed jest święty. To ucieleśnienie dźwięku, wszystkiego co ruchome i nieruchome, światła, złudzenia, wiecznego szczęścia, perfekcji i dobrobytu. Wszyscy powinni znać Wedy. Jeśli jest to niemożliwe, to śpiewajcie chociaż imiona Pana. Mantry, których się nauczyliście, muszą być śpiewane poprawnie. Inaczej nie warto się ich uczyć. Widziałem wielu studentów, którzy tutaj nauczyli się Wed, ale zapomnieli je w Bangalore. Zaśpiewają jedną czy dwie mantry, żeby zadowolić starszyznę, która przyjeżdża w odwiedziny. Mantry śpiewacie nie dla reklamy, ale po to, aby doświadczyć błogości. Pracę, oddawanie czci i mądrość można porównać do śpiewu, praktyki i doświadczania błogości. Powinniście wznieść się ponad widźnanamaja koszę (powłokę mądrości) i dotrzeć do anandamaja koszy (powłoki błogości). Karma prowadzi do oddawania czci (upasana), a ta do 20 Sai Ram – zima 2004 mądrości (dźnana). Kiedy osiągniecie dźnanę, doświadczycie spokoju i błogości. Wszystko zależy od karmy. Nie powinniście śpiewać mantr automatycznie, tylko dlatego, że inni śpiewają. Powinniście je wchłonąć i przetrawić. Po co jecie posiłki? Czy po to, aby przechowywać żywność w żołądku? Nie. Jedzenie powinno zostać strawione, a to, co najważniejsze ma wzmocnić ciało. W taki sam sposób powinniście zrozumieć i wchłonąć wiedzę zawartą w Wedach i czerpać z nich siłę. Powinno to wyrażać się w waszych myślach, słowach i czynach. Powinniście również propagować Wedy i dzielić się waszą radością z innymi. Mówi się, że Bóg przenika wszystko. Jest wszędzie obecny pod postacią pięciu elementów. Każdy z nich reprezentuje Boga. Wszystkie razem tworzą formę atmy. Kiedy zrozumiecie tę prawdę, doświadczycie boskiej błogości. Dzielcie się z innymi wiedzą, którą tu nabyliście. Ale nie wystarczy się tylko dzielić, musicie wprowadzać tę wiedzę w życie i korzystać z jej dobrodziejstwa. Kiedy zapraszacie gości, przygotowujecie dla nich pyszne dania. I sami również z nimi jecie. Podobnie powinniśmy strawić wiedzę wedyjską, którą nabyliśmy i dzielić się nią z innymi. Każdy rodzaj wiedzy pochodzi z Wed. Dlatego nazywa się je Sarwa Widźnana Sampatti (kufer na skarby wiedzy). Niestety, nie robimy odpowiedniego użytku z tych skarbów. Dziel się swą wiedzą ze wszystkimi wokół. Nigdy nie zapomnij tego, czego się nauczyłeś. Przy odpowiednim wysiłku będziesz w stanie osiągnąć sakszat-akarę (realizację Boga). W jaki sposób Markandeja ją osiągnął? Powtarzał bez przerwy mantrę Namah Śiwaja, aż się w niej zatracił. W rezultacie Pan Śiwa stanął przed nim i okazał mu Swą łaskę. Ci z was, którzy chcą osiągnąć wizję Boga, powinni przetrawić wedyjską mądrość, której się nauczyli i dzielić się nią z innymi. Tłumaczenie na podstawie broszury aśramowej: Anna Kołkowska © Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam 21 Sai Ram – zima 2004 Dyskurs Rozwijaj dobre nawyki aby osiągnąc szacunek społeczeństwa Dyskurs wygłoszony przez Bhagawana Śri Sathya Sai Babę 21 października 2004 z okazji święta Daśary. Niektórzy grają w karty, aby nie zasnąć podczas nocy Siwaratri. Czy możemy powiedzieć, że w ten sposób czuwają? Jeśli ktoś nie zje posiłku tylko dlatego, że pokłócił się z żoną, czy to znaczy, że pościł? Rybak z uwagą wpatruje się w sieć. Czy nazwiecie to medytacją? Ucieleśnienia miłości! Wielu gra w karty w świętą noc Siwaratri tylko po to, aby nie zasnąć. Kiedyś zapytałem kogoś: “Jak spędziłeś noc?” a on natychmiast odpowiedział: “Swami, to była wspaniała noc”. Spytałem go wtedy: “Dlaczego?” W odpowiedzi usłyszałem: “To była noc Siwaratri. Cały czas grałem w karty. Nawet na chwilę nie zmrużyłem oka. Bardzo mi się to podobało”. Wtedy znów zadałem mu pytanie: “Jak mogłeś doświadczyć owoców Siwaratri, jeśli całą noc grałeś w karty?” Jego odpowiedź była wspaniała: “Ponieważ grałem przez całą noc, nie martwiłem się o nic. Uważam, że miałem dużo szczęścia”. Pewnie zdarzyło się wam obserwować rybaka, który zarzucił sieci i usilnie wpatrywał się w nie, mając nadzieję na dobry łów. Czy jego zachowanie nazwalibyście medytacją? Czy prowadzi ono do wyzwolenia? Obecnie zrozumienie pojęcia koncentracji i medytacji można porównać do rybaka wpatrującego się w sieć. Inny przykład. Ktoś upił się do nieprzytomności. Czy nazwiecie jego stan thanmayattwa (całkowita identyfikacja z Bogiem)? 22 Sai Ram – zima 2004 Kolejny przykład. Mąż pokłócił się z żoną i nie zjadł posiłku. Czy uznacie to za rytualny post? Niektórzy postępują w podobny sposób i wydaje im się, że w ten sposób osiągną raj. Możecie więc sobie wyobrazić, jak bardzo człowiek uległ degeneracji i wszedł na złą ścieżkę. Czy zastanawialiście się kiedyś nad naturą ludzkiego ciała? Zawiera ono pot, mocz, kał, brzydkie zapachy, tkanki i krew; skazane jest na degenerację i śmierć. W każdej sekundzie z ciała wydobywają się brzydkie zapachy i odchody. Czy można być dumnym z tak ulotnego ciała? Musicie zrozumieć prawdziwą naturę przemijającego ciała i zrobić z niego jak najlepszy użytek. Czy wiecie dlaczego Bóg dał wam ciało? Czy po to, aby czynić zło i marnować cenne życie? Nie, nie. Ciało dano nam po to, by pomagało nam osiągnąć boskość, a nie po to, by używać go w złym celu. Zrozumcie, w jakim uświęconym celu je otrzymaliście. Od rana do wieczora człowiek spędza czas na szukaniu materialnych przyjemności. Nie ma nawet czasu, aby pomyśleć o Bogu choćby przed zaśnięciem. Ludzkie ciało jest świętym instrumentem danym przez Boga i dlatego powinniście kontemplować Go przynajmniej dwa razy dziennie. Co robić, aby osiągnąć szczęście i radość? Najlepsza byłaby odpowiedź, że wszystkie zmysły powinny ciągle być skoncentrowane na kontemplacji Boga. Oczy powinny widzieć tylko dobro, uszy powinny słyszeć tylko dobro, język powinien zawsze mówić słodko i używać czystego słownictwa. Powinien też śpiewać imiona Boga. Ogólnie mówiąc, każda część ciała winna być odpowiednio używana. Drodzy studenci! Zazwyczaj nie lubię mówić o Moim fizycznym życiu. Jednak od czasu do czasu odsłaniam pewne aspekty Mego życia codziennego, aby służyły wam one za wskazówki. W ciągu nocy budzę się cztery razy. Zazwyczaj pierwszy raz wstaję o północy. Idę do łazienki i myję zęby, jak również język i dziąsła. Powtarzam te czynności również o godzinie 1.30 23 Sai Ram – zima 2004 rano, o 3.00 i 4.30. Chłopcy, którzy śpią w Moim pokoju, aby Mi pomagać, odczuwają niedogodności z tym związane. Jednak rygorystycznie przestrzegam tego harmonogramu, aby Mój język, zęby i dziąsła były zawsze czyste. Czysty język ułatwia utrzymanie w czystości ciała i umysłu. Zauważyliście, że codziennie rozmawiam z wieloma osobami. Z niektórymi z nich mogę rozmawiać 20 a nie 10 minut właśnie dlatego, że mają czyste języki, a z ich ust nie wydobywa się nieprzyjemny zapach. W czasie snu bakterie rozmnażają się i przyklejają do języka, zębów i dziąseł. Należy je usuwać przez odpowiednie czyszczenie szczoteczką. Tylko wtedy zachowamy zdrowie i będziemy zadowoleni. Oprócz dosłownej czystości, nasz język powinien wymawiać tylko uświęcone i czyste słowa. Postępując zgodnie z tymi zaleceniami, odpowiednio używam Swego języka, angażując się w uświęcone działania. Wychodzę z pokoju dopiero wtedy, kiedy Moje ciało jest czyste. Wtedy też chłopiec zajmujący się kuchnią przynosi ragi gruel, który daje Mi dużo energii. Rano nie jem już nic innego. Żadnego śniadania. Po zjedzeniu ragi gruel jeszcze raz myję całe usta. Potem piję trochę wody i schodzę na dół. Wiele osób chciało wiedzieć, co jem na śniadanie. Nic nie jem. Nie mam ochoty na nic. Kubek chłodnej wody Mi wystarcza. Potem spędzam miło czas z wielbicielami; daję darśan i rozmawiam z nimi. Zawsze zachowuję czystość ciała i umysłu. Moje słowa są czyste, Moje myśli są czyste i Moje czyny są czyste i uświęcone. Muszę tu wspomnieć o ważnym aspekcie, dotyczącym osób zapraszanych przeze Mnie na audiencję. Kiedy mam tak czyste ciało, to gdy wchodzę do pokoju, w którym udzielam audiencji, natychmiast zauważam osoby, które mają zwyczaj palenia tytoniu. Pamiętajcie, że nie pozwalam wam palić. Absolutnie nie pochwalam tego nawyku. Natychmiast każę takim osobom wyjść. Czasami żona palacza zawoła: „Swami, to mój mąż. Jeśli on wyjdzie, to co ja mam zrobić?” Mąż czy syn, nikt nie wejdzie do Mojego pokoju śmierdząc palonym tytoniem. Powiedz mu, aby wyszedł, umył usta i dopiero wtedy może wrócić. Wtedy będę mógł z nim rozmawiać. Niektórzy starają się ukryć brzydki zapach używając per24 Sai Ram – zima 2004 fum. W puranach znajdziecie przypowiastkę na ten temat. Otóż, bogini Parwati, chcąc poślubić Pana Iśwarę (Śiwę), zdecydowała się poddać pokucie. Wykorzystała wszelkie metody, aby Go skusić. Pięknie się ubierała, perfumowała ciało itd. Ale Iśwara nie reagował. Wtedy poszła po pomoc do Manmaty – amora, który miałby przyciągnąć Iśwarę do Parwati. Ale nawet wtedy Śiwa nawet nie drgnął. Wręcz przeciwnie, myślał, że Manmata starał się pomóc bogini, a nie Jemu. Wtedy Parwati zrozumiała Swój błąd, uspokoiła się i odzyskała wewnętrzną równowagę. Zaczęła medytować boską formę Pana Iśwary, który jest wieczny (nitja), nieskazitelny (suddha), oświecony (budda) i który jest ucieleśnieniem czystości (nirmala swarupinam). Parwati znów stała się naturalna, stała się sobą. Wtedy Iśwara spojrzał na Nią i zaakceptował. Pobrali się ku radości Jej rodziców. Powinniście zawsze być naturalni i mieć czyste intencje. Nie bądźcie sztuczni, nie ubierajcie się wyzywająco i kolorowo, nie nadużywajcie perfum. W pewnych sytuacjach, to może być odpowiednie, ale czemu służy perfumowanie się, jeśli z ciała unoszą się brzydkie zapachy? Moje ciało w sposób naturalny wydziela boski zapach, ponieważ nigdy nie mam złych myśli. „W zdrowym ciele zdrowy umysł”, oto reguła, której przestrzegam. Markandeja był oddanym wielbicielem Pana Iśwary. Żył jednak tylko szesnaście lat. Jak inni chłopcy w jego wieku, wiele czasu spędzał na zabawie i nie zdawał sobie sprawy z nadchodzącej śmierci. Kiedy jego rodzice zrozumieli, że ich syn lada moment skończy szesnaście lat, popadli w przygnębienie. Ogarnął ich smutek i gorzko płakali. „Dlaczego płaczecie?” – spytał Markandeja. Wiedząc, że nie ukryją tajemnicy przed synem, rodzice odpowiedzieli: „Synu, zbliża się czas rozstania z twym fizycznym ciałem. Pan Iśwara podarował ci tylko szesnaście lat życia i dziś się ono kończy”. Markandeja zasmucił się ogromnie, gdy zobaczył, że zbyt wiele czasu zmarnował na zabawę. Pojmując, że pozostało mu tylko kilka godzin życia, Markandeja wziął kąpiel i udał się do świątyni Śiwy. Tam zaczął śpiewać boskie imię Iśwary. W tym czasie Śiwa i Parwati roz25 Sai Ram – zima 2004 mawiali między sobą o zbliżającej się śmierci chłopca. Parwati rzekła: „Swami, życie Markandeji dobiega końca. Dlaczego nie odsuniesz tej chwili? Jego rodzice pogrążeni są w głębokim smutku”. Wtedy Śiwa uznał, że nadszedł odpowiedni moment i Parwati może przedłużyć życie Markandeji. Bogini podniosła chłopca i posadziła na kolanach, a Śiwa pobłogosławił go i obdarował nieśmiertelnością. W ten sposób Markandeja uzyskał łaskę Boskiej Matki i Ojca. W tym samym czasie rodzice chłopca przybyli do świątyni, aby zobaczyć, co stało się z ich synem. Kiedy zobaczyli swego syna całego i zdrowego, ich radości nie było granic. „Synu – zawołali – pokonałeś śmierć i otrzymałeś łaskę bycia nieśmiertelnym dzięki swemu oddaniu i miłości do Boga. Sam się ochroniłeś. My nie mogliśmy nic zrobić”. Bóg oczekuje od Swego wielbiciela jedynie oddania i miłości. Oczekuje uświęconego ciała, uświęconych słów, uświęconego spojrzenia i bezinteresownego działania. Kiedy wielbiciel daje Bogu to wszystko, Bóg oddaje mu się w zamian. Boga przyciągają wasze czyste ciała, umysły i działania. Jego łaski nie zyskacie poprzez same rytuały i wybranie formy. Nawet matka oczekuje od swego dziecka czystego serca. Często powtarzam pewien poemat, aby przypomnieć wam o ulotności dbania tylko o pełny żołądek: Człowieku, tak bardzo dbasz o pełny żołądek, Rozwijasz wiedzę z różnych dziedzin. Co za szczęście osiągasz, od rana do wieczora Poznając światową wiedzę i osiągając dobra materialne, Lecz zapominając o Bogu? Mój czas poświęcam jedynie na działalność, która służy dobru społeczeństwa. Od czasów Mego dzieciństwa zachowuję spartańską dyscyplinę i dietę. Kiedyś mówiłem o tym w jednym z wierszy: Wstawaj rano, kiedy kogut zapieje, Weź poranną kąpiel, Załóż czyste ubranie, Jedz odpowiednie posiłki i nie przejadaj się, 26 Sai Ram – zima 2004 W szkole bądź uważny i ucz się pilnie, Zapracuj na dobre imię, Nie wychodź z domu w czasie deszczu, Nie zbliżaj się do kanału, Bierz udział w grach, Biegaj i baw się z innymi. Jeśli będziesz przestrzegać tych zasad, Osiągniesz zdrowie i dostatek. Kiedyś ludzie nie znali przekąsek. Na śniadanie jadało się ryż na mleku, który pozostał z poprzedniego dnia. Dodawało się do niego tylko trochę soli. Większość chłopców miało bałagan na biurkach, a ich książki poniewierały się po kątach. Dlatego były brudne i podarte. Moje książki zawsze były w idealnym stanie. To, co wam opowiadam, dotyczy Moich osobistych przeżyć. W czasach Mojego dzieciństwa niewielu chłopców mogło pozwolić sobie na kupno nowych książek do kolejnej klasy. Co cztery, pięć lat książki się zmieniały. Ponieważ Moje podręczniki zawsze były w idealnym stanie, co rok znajdowali się chętni, aby je ode Mnie odkupić po zakończeniu roku. Kiedyś podszedł do Mnie biedny chłopiec i zapytał o książki. Powiedziałem mu, aby wpierw poszedł wykąpać się do Citrawati i wtedy wrócił do Mnie. Kiedy to uczynił, pokazałem mu Moje podręczniki. Mieliśmy wtedy kilka przedmiotów takich jak historia, geografia, wychowanie obywatelskie itp. Ujrzawszy moje podręczniki, zawołał: „Radżu! Te książki wyglądają, jakbyś ich nigdy nie używał. Są jak nowe”. Podręczniki były warte około dwunastu rupii, ale wiedziałem, że chłopiec nie miał takiej sumy. Powiedziałem mu więc: „Mój drogi, mam uczestniczyć w obozie skautowskim. Muszę kupić sobie ubranie, buty i kilka drobiazgów. Nie chcę prosić o to rodziców. Potrzebuję na to pięć rupii. Za tę sumę oddam ci książki”. Chłopiec bardzo się ucieszył i przyniósł żądaną przeze Mnie kwotę. W tamtych czasach prawie nie używano banknotów. Dlatego wręczył Mi pięć rupii w drobnych monetach, zawiniętych w skrawek materiału. Niestety, płótno było zbyt słabe i monety rozsypały się z hałasem. Słysząc to, przybiegła matka chłopca i zaczęła zadawać pytania: „Skąd wziąłeś te pieniądze? Ukradłeś 27 Sai Ram – zima 2004 je z kuferka?” Po czym uderzyła Mnie. Biedny chłopiec starał się wtrącić i wyjaśnić sytuację: „Mamo, to ja dałem Radżu te monety za książki, które mi przyniósł”. Jednak kobieta mu nie uwierzyła i zabrała pieniądze. Następnego dnia Moi szkolni koledzy wyjeżdżali do Cuddapah na obóz. Uczyłem się wtedy w Kamalapuram. Powiedziałem nauczycielom, że dołączę do grupy nazajutrz. Wstałem bardzo wcześnie rano i wyruszyłem w drogę. Kiedy pokonałem całą odległość, Moi koledzy byli na śniadaniu. Ja sam nie miałem przy sobie ani paisy, więc nie mogłem zapłacić za posiłek. Uważałem, że obejdę się bez jedzenia. Specjalnie unikałem kolegów, aby Mnie o to nie zapytali. Ale oni próbowali Mnie spotkać. Niedaleko znajdował się betonowy zbiornik, w który zbierała się woda używana do czyszczenia krów. Byłem zmęczony, głodny i spragniony po długim marszu. Ale nic nie mogłem zrobić. Umyłem twarz brudną wodą i trochę jej wypiłem. Zauważyłem, że ktoś ukrył obok paczkę papierosów i jedną annę (monetę). Oczywiście papierosy wyrzuciłem. Monetę natomiast rozmieniłem na drobne (bottu i kanis). Wtedy jedna anna była warta cztery kanis. Wracając do obozu, spotkałem siedzącego przy drodze mężczyznę. Na płótnie rozłożył karty i zachęcał przechodzących, aby stawiali zakłady na wybraną kartę. Zwycięzca otrzymywał podwójną stawkę. Nie da się ukryć, że był to hazard, którego nie pochwalam, ale w tym momencie nie miałem wyjścia. Obstawiłem karty i za każdym razem wygrywałem. Grałem, aż uzbierałem sumę szesnastu ann (jedna rupia). Stwierdziłem, że już wystarczy i przerwałem grę. Ponieważ byłem głodny, wydałem jednego bottu na trzy dosy, po czym wróciłem do obozu, do Moich przyjaciół. Wieczorem położyłem się na brudnej podłodze, a węzełek z resztą pieniędzy położyłem pod głowę. Ktoś musiał to zauważyć i kiedy odwróciłem się na drugi bok, zabrał Mi pieniądze. I znów nie miałem na kupno nawet jednej dosy. Moi przyjaciele bardzo przeżyli to zdarzenie. Niektórzy nawet płakali. Prosili, abym zjadł choć mały posiłek, który chcieli Mi kupić. Ja jednak stanowczo odmówiłem. Wymówiłem się, mówiąc że nie jestem głodny, ponieważ nie lubię wykorzystywać innych. Bardzo mi zależało, aby inni nie wydawali na Mnie pieniędzy i 28 Sai Ram – zima 2004 opuściłem to miejsce. Inne wydarzenie miało miejsce w okresie Mego dzieciństwa. Pewnego razu spuchła Mi ręka. Nikomu o tym nie powiedziałem, tylko owinąłem rękę mokrym bandażem. Następnego dnia umarł syn Seszamy Radżu1. Griham Abbayi (Venkama Radżu)2 otrzymał telegram z wiadomością i z Puttaparti przyjechał do Bukkapatnam, a stamtąd udał się do Kamalapuram. Cała rodzina Mojego brata była pogrążona w smutku po stracie syna. Ja również musiałem udawać smutek, bo jak wiecie, jestem ponad smutek i radość. Griham Abbayi spytał Mnie, dlaczego noszę bandaż na ramieniu. Wyjaśniłem mu tylko, że to z powodu bólu stawu. W sąsiednim domu mieszkała kobieta, która utrzymywała się ze sprzedaży dosy. Rozmawiając z Grihamem Abbayi, powiedziała: „Venkama Radżu, wiem, że jesteś na tyle zamożny, abyś zabrał Radżu do siebie. Dlaczego skazujesz go na cierpienia, zostawiając u starszego brata? Nie masz pojęcia, co on tutaj musi znosić. Codziennie przynosi wodę z dalekiej studni dźwigając ciężkie wiadra”. Opowiedziała mu również o innych przypadkach, w których musiałem wykonywać ciężką pracę fizyczną i znosić ból. Griham Abbayi był poruszony tym, co usłyszał. Zawołał Mnie i powiedział: „Drogi synu, natychmiast wrócisz ze mną do domu. Jedziemy do Puttaparti. Nigdy cię nawet nie uderzyłem, a tutaj musisz znosić takie traktowanie”. Starałem się go pocieszyć mówiąc: „Nie, nie. Ci ludzie nie mówią ci prawdy. Nikt nie robi Mi tu krzywdy. Jeśli zaraz wrócę z tobą, nie będzie nikogo, kto by mógł pomagać w domu Mego brata. Nie byłoby w porządku, gdybyś teraz Mnie stąd zabrał. Jedź sam, a Ja przyjadę trochę później”. W ten sposób nigdy nie wyjawiłem, że ból ręki był spowodowany nadwyrężeniem przy pracy w domu Seszamy Radżu. Nigdy nie miałem w zwyczaju skarżyć się na starszych. Zawsze starałem się chronić godność i honor rodziny. W tamtych czasach ciągle brakowało Mi pieniędzy. Najczę1 Seszama Radżu – brat Sathya Sai Baby 2 Griham Abbayi (Venkama Radżu) – ojciec Sathya Sai Baby 29 Sai Ram – zima 2004 ściej Moje kieszenie były puste. W naszej wiosce mieszkał Kotte Subbanna, który prowadził sklep. Sprzedawał między innymi ajurwedyjskie lekarstwa. Pewnego dnia otrzymał on nowy i skuteczny lek o nazwie „Bala Bhaskara”. Gdyby Kotte Subbanna dużo go sprzedał, sporo by zarobił, dlatego poprosił Mnie, abym zajął się rozreklamowaniem produktu. Zgodziłem się, ale chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o lekarstwie, aby skomponować piosenkę, opowiadającą o skuteczności leku. Zebrałem kilkoro dzieci w Moim wieku, dałem im plansze z napisami i zaczęliśmy chodzić po okolicznych wioskach. Ja szedłem na czele grupy chłopców i śpiewaliśmy Moją piosenkę. Brzmiała ona tak: Słuchajcie, słuchajcie, zbierzcie się dzieci! Oto nowe lekarstwo Bala Bhaskara; Pomaga na bóle żołądka i spuchniętą nogę; Na bolące stawy i na wzdęcia; Pomaga w każdej chorobie, znanej i nieznanej; Kupujcie Bala Bhaskarę, która was wyleczy! Znajdziecie ją w sklepie Kotte Subbanny; Właśnie tam ją kupicie. Chodźcie chłopcy, chodźcie! To lekarstwo świetnie wzmacnia całe ciało, Wymyślił je słynny lekarz Gopalaczarja! Chodźcie chłopcy, chodźcie! Zanim skończyliśmy obchód okolicznych wiosek, ludzie wykupili cały zapas Bala Bhaskary ze sklepu Subbanny. Sklepikarz był szczęśliwy. Wezwał Mnie i powiedział: „Drogi Radżu, dzięki twojej pracy, wysprzedałem cały zapas. Bardzo ci jestem wdzięczny”. Kiedy Griham Abbayi chciał zabrać Mnie do Puttaparti, powiedziałem mu, że nie mogę teraz opuścić domu Seszamy Radżu, który był w żałobie. Griham Abbayi rozpłakał się widząc Moje poczucie odpowiedzialności i szlachetne uczucia. „Drogi synu – powiedział – nigdy nie spotkałem małego dziecka odpowiadającego w ten sposób dorosłemu. Jaki masz szlachetny i wspaniały charakter! Mogę się od ciebie uczyć. Twoje słowa są tak słodkie i mądre. Twoja szlachetność będzie cię chronić”. I wrócił sam do Puttaparti. Potem codzienne wysyłał do Mnie listy 30 Sai Ram – zima 2004 wzywające Mnie do powrotu. Pamiętał o tym, co opowiedziała mu kobieta z sąsiedztwa. Było mu przykro, wiedząc o Moim trudnym życiu w Kamalapuram. Minęło kilka dni. Musiałem przygotować się do egzaminów, więc pomyślałem, że nie jest dobrym rozwiązaniem właśnie teraz wracać do Puttaparti. Poza tym, musiałem pomóc przyjaciołom w nauce. Moi przyjaciele, Ramesz i Suresz oraz Ja, siedzieliśmy razem w jednej ławce. Ramesz i Suresz nie byli zbyt dobrymi uczniami, dlatego powiedziałem im: „Ja napiszę odpowiedzi na waszych kartkach. Wy siedźcie po prostu spokojnie w ławkach”. We trzech poszliśmy do szkoły. Miejsca, jakie nam wyznaczono, były daleko od siebie. W żadnym wypadku nie byliśmy w stanie się porozumieć. Moi przyjaciele byli nieszczęśliwi i załamani. Najpierw szybko napisałem Swoje odpowiedzi. Potem wziąłem dodatkowe kartki i odpowiednim charakterem pisma napisałem odpowiedzi dla Ramesza i Suresza i wszystkie kartki zaniosłem na biurko profesora. Po trzech dniach zostały ogłoszone wyniki. Wszyscy trzej przeszliśmy do następnej klasy. Mimo że odpowiedzi były takie same, nikt nie mógł nas oskarżyć o ściąganie, ponieważ siedzieliśmy oddzielnie. Ja miałem miejsce numer 6, a jeden z chłopców numer 108. Drugi siedział jeszcze dalej. Nasz nauczyciel Mahboob Khan domyślił się, że pomagałem kolegom, ale nikomu nic nie powiedział. Kiedy wychodziliśmy z sali, w której ogłaszano wyniki, nauczyciele gratulowali nam przejścia do kolejnej klasy. W ten sposób sprawiłem radość Moim nauczycielom i kolegom z klasy. Ramesz i Suresz nalegali, aby mogli razem ze Mną pojechać do Puttaparti. Zgodziłem się pod warunkiem, że tylko Mnie tam odprowadzą, po czym wrócą do miejscowości, w których mieszkali. W czasie Mego pobytu w szkole często doradzałem, prowadziłem i korygowałem zachowanie uczniów. Nie marnowałem czasu. Zawsze też mówiłem słodko i łagodnie do każdego. Po moim powrocie do Puttaparti, ludzie zauważyli ogarniającą Mnie dziwną chorobę. Rozmawiałem sam ze sobą. Zaczęto uważać, że zwariowałem. Niektórzy proponowali różne formy leczenia tej Mojej dziwnej choroby. Na koniec wspólnie stwierdzono, 31 Sai Ram – zima 2004 że powinien obejrzeć Mnie Bhootha Vaidya (czarownik) i uwolnić Mnie od demona. Czarownik ogolił Mi włosy i naciął Mi skórę na głowie w kształcie litery X. Na krwawiącą ranę wylał sok z cytryny. Spowodowało to wielki ból jak przy oparzeniu. Jednak nie dałem nic znać po sobie i cierpiałem w milczeniu. W duchu śmiałem się tych głupich zabiegów. Czarownik postanowił zadać Mi jeszcze większy ból. Przyniósł truciznę o nazwie kalikam i wtarł Mi ją w oczy. Potem jeszcze na różne inne sposoby torturował Moje ciało. Venkamma, która była obecna przy Mnie w czasie wizyty u czarownika, nie mogła już dłużej patrzeć na znęcanie się nade Mną. Podbiegła do Grihama Abbayi i zaczęła go błagać: „Ojcze, nie zgadzaj się na tak nieludzkie traktowanie Satji! Ten człowiek zadaje mu ból i rani go. Wystarczy tych tortur, zabierz go do Puttaparti”. Tak też się stało. Od tego czasu zdarzały Mi się jeszcze nawroty tej „dziwnej choroby” .W czwartki miałem zwyczaj odpowiadać na pytania ludzi w imieniu niejakiego Baby. Od czasu, kiedy czarownik ogolił Moją głowę, do dzisiaj nie ścinano Mi włosów. Niektórzy myślą, że kręcę Sobie włosy. Nie, one tak rosną naturalnie. Taką fryzurę noszę od siedemdziesięciu lat. Nigdy też nie chorowałem, Moje zęby i wzrok są w idealnym stanie. Jeszcze kilka lat temu trudno Mnie było dogonić. Nadal potrafię szybko chodzić, ale lekarze Mi nie pozwalają tego robić ze względu na niedawną operację i na Mój upadek. Mam wstawiony metalowy staw biodrowy i założone szwy. Dlatego każą Mi chodzić powoli. Mimo wszystko porządek dnia nie uległ zmianie. Nic nie ująłem z codziennych zajęć. Udzielam audiencji, daję darśany. Nic się nie zmieniło. Długo już dzisiaj do was przemawiam, chociaż mógłbym jeszcze dłużej. Przez te wszystkie lata dbałem o to ciało, choć pewnie niektórym sprawiłem trochę problemów. Ale im to nie przeszkadza. Nadal Mi służą, mimo że czasami im to odradzałem. Dziś jest dzień Durgashtami. Po nim nastąpią święta Mahanavami i Vidźajadasami. Mam jeszcze dużo pracy. Muszę porozmawiać z mnichami, którzy prowadzą jadźnię. Kiedy skończę Moją pracę, znów do was przemówię. Czyż nie mówiłem, że studenci należą do Mnie? Bardzo o nich dbam. Jeśli oni są 32 Sai Ram – zima 2004 szczęśliwi, Ja też jestem szczęśliwy. Mam dla was pewną radę: nigdy nie rezygnujcie z namasmarany. Powtarzajcie imię Boga gdziekolwiek jesteście. Tłumaczenie na podstawie broszury aśramowej: Anna Kołkowska © Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam Naprawdę istnieje tylko jedna joga i jest to bhaktijoga. Wszystkie inne, krijajoga, hathajoga, tak zwana Sai joga, pranajama, wszystkie techniki i metody znane jako jogiczne przynależą do ciała. Są one podobne do musztry: prawa, lewa, padnij, powstań. Co z tego wynika? Są one bezwartościowe i są stratą czasu. Bhaktijoga jest bezpośrednią drogą do Boga. Jest ona drogą łatwą. Wszystkie inne są bezużyteczne. Istnieje sześć odmian bhakti. Madhura oznacza słodki. Ta odmiana jest najwyższa. W niej wyznawca postrzega wszystko jako Boga. Baba Fragment książki „Rozmowy z Bhagawanem Śri Sathya Sai Babą” Johna S. Hislopa 33 Sai Ram – zima 2004 Dyskurs Dbajcie o godność i honor Matki Indii Dyskurs wygłoszony przez Bhagawana Śri Sathya Sai Babę 23 października 2004 z okazji święta Daśary. Z półksiężycem tańczącym w falujących lokach, Przez które płyną chłodne wody Gangi, Z okiem pośrodku czoła jaśniejącym, Z szyją fioletową, lśniącą blaskiem dojrzałej jeżyny, Z ciałem pokrytym wibhuti, Ubrany w bransolety z węży i pas z wężowej skóry, Z czołem ozdobionym kropką kumkumy I ustami malowanymi czerwienią betelu, Z rozkołysanymi kolczykami z diamentów i złota, W smagłym, rozświetlonym ciele – Pan z góry Kailasa zjawił się na ziemi.1 Ucieleśnienia miłości! Od kilku dni codziennie słuchacie gości, którzy mówią o Iśwarze (boskości). Wielu z was wyobraża sobie Iśwarę z matowanymi włosami i wężami owiniętymi wokół szyi. Ale to nie jest prawdziwa forma Boga. Ponieważ jest On wszechobecny, wielbiciele przypisują Mu różnorodny wygląd. Słabością wielu Hindusów jest przywoływanie różnych form Boga, a oddając im cześć sprowadzają Go do poziomu żebraka. W Indiach nie ma i nie będzie żebraków. Uznawanie kogoś za niższego od ciebie i wyobrażanie sobie, że oczekuje on od ciebie pieniędzy, jest oznaką twojej słabości. Właśnie z powodu takiego wąskiego myślenia, obcokrajowcy uznają Indie za kraj biedny i pełen żebraków. To jest totalne nieporozumienie! Indie nigdy nie były biednym krajem. Tylko dlatego, że kraj jest cofnięty ekonomicznie, nie można uważać go za ubogi. Na świecie nie ma żebraków. Kiedy ktoś szuka pomocy finansowej, albo prosi 1 34 Tłumaczenie Ewa Serwańska Sai Ram – zima 2004 o jedzenie, traktowany jest jak żebrak. A tak naprawdę, to my jesteśmy odpowiedzialni za tych, którzy robią z siebie żebraków. Uznajemy ich za niższych od nas i źle ich traktujemy. Indie są krajem bogatym i pełnym obfitości. Zrozumcie, że nie ma tu żebraków i zachowujcie się odpowiednio. Niektórzy nawet Boga sprowadzają do poziomu żebraka, a kiedy ich oczekiwania są osiągnięte, wychwalają Go: „Boże, ofiaruję Ci pieniądze, proszę Cię, wysłuchaj mych próśb”. Bóg nie jest biedakiem, więc ludzie, których stworzył, też nie mogą być biedni. Ludzie sami uczynili innych żebrakami i źle ich traktują. Trzeba z tym skończyć. Niektórzy myślą, że Pan Venkateśwara potrzebuje pieniędzy; uważają, że On będzie za nich pracował i spełni ich życzenia, dając pieniądze. Właśnie w ten sposób robią z Boga żebraka. To bardzo duży błąd. Bóg nie jest żebrakiem; On jest ojcem i matką. Powinniście rozwijać waszą miłość do Boga i do bliźniego. Niegdy nie traktujcie nikogo jak żebraka. Pomagajcie tym, którzy są w potrzebie. Rozwijajcie miłość i unikajcie grzechów. Jeśli ktoś prosi was o pomoc, nie traktujcie go jako słabego i gorszego od was. Nie poniżajcie go. Jeśli okażecie miłość i szacunek, ukryta w was boskość ukaże się waszym oczom. Traktujcie innych jak braci i siostry. Nikt nie jest żebrakiem. Robicie błąd myśląc, że wy coś dajecie, a ktoś inny otrzymuje. Niektórzy biznesmeni załatwiają swoje interesy dając łapówki ludziom przy władzy. Dawanie i przyjmowanie łapówek jest grzechem. Żądanie łapówki jest równoznaczne z żebraniem o jałmużnę. Nie możemy pozwolić na takie praktyki. Od niepamiętnych czasów Bharat propagował moralne i etyczne wartości, stwarzając ideały dla reszty świata. Niestety te wartości są dziś zapomniane. Nakarm głodnego z miłością, ale nie patrz na niego z góry jak na żebraka. W tym kraju nie powonno się żebrać, ani popierać żebractwa. Ktoś może przyjść i poprosić cię o jedzenie, ale to nie znaczy, że on żebrze. A ty nie jesteś od niego lepszy tylko dlatego, że dajesz mu jeść. Nakarm go i przemawiaj do niego z miłością. I nigdy go nie obrażaj. Mieszkańcy Bharatu wprowadzają zamęt w kraju, ponieważ robią żebraków ze swoich współbraci. Bharat nie jest krajem biedy. Gdyby tak było, to jak 35 Sai Ram – zima 2004 wyjaśnić napływ obcokrajowców w przeszłości? Wielu władców najeżdżało i plądrowało ten kraj. Bogactwo czy bieda pojawia się w momencie, kiedy ktoś zaczyna porównywać siebie z innymi. Kiedy ktoś puka do waszych drzwi i mówi: „Bhawati, Bikszam Dehi” (matko, daj mi jałmużnę), nie traktujcie go jak żebraka. Potraktujcie go jak istotę ludzką. Prosząc o jedzenie, nie staje się on niższy od was. Tylko dlatego, że nie ma on pieniędzy, żeby kupić sobie jedzenie, nie staje się przez to biednym, a wy milionerami. Jeśli chcecie utrzymać reputację kraju, szanujcie jego mieszkańców. Przede wszystkim rozwijajcie miłość do matki ojczyzny. Bądźcie dumni z tego, że jesteście Hindusami. Zrozumcie, że urodziliście się na świętej ziemi, gdzie przyszło na świat tyle szlachetnych dusz. Wczoraj słuchaliście kobiet, opisujących Indie jako kraj Wed, Upaniszad i Bhagawadgity. Zawsze pamiętajcie o chwale i potędze Bharatu. Tylko wtedy zasłużycie na miano Bharatian. Wasze działania powinny być zgodne ze słowami. Wychwalanie kraju i równocześnie nieodpowiednie zachowanie niczemu nie służą. Wyrozumiałość jest prawdziwą wartością świętej ziemi Bharatu. Uczucia do matki są równoznaczne z nektarem miłości do kraju. Traktuj Indie jak własną matkę. Rozwijaj miłość i szacunek do nich, podtrzymuj ich honor i godność. Jeśli uważasz, że twoja matka jest biedna, to jak możesz uważać, że ty jesteś bogaty? Od wieków Bharat odzwierciedlał bogactwo wiedzy poprzez święte teksty i przypowieści. Jak można taki kraj uważać za biedny?Twoja fizyczna matka może być biedna, ale nie matka ojczyzna. Ten kraj uzyskał reputację najlepszego z najlepszych. Nie okazujcie braku szacunku, uznając go za kraj biedny i słaby. W żadnym innym kraju nie znajdziecie takiej moralności i zjednoczenia. Bharat jest jak skrzynia pełna złota. Jeśli urodziłeś się w takim kraju, po co gdzie indziej szukać złota czy srebra? Niestety, ludzie okazują brak szacunku i lekceważenie wobec kraju pełnego skarbów. Każdy wykształcony mieszkaniec Bharatu powinien złożyć przyrzeczenie przywrócenia dawnej chwały swej ojczyzny. Niestety nawet wykształceni nie są w stanie zrozumieć wielkości Bharatu. 36 Sai Ram – zima 2004 Jeśli dzisiaj spotykamy żebraków na ulicy, to dzieje się tak dlatego, że zachęcamy ich do żebrania, dając pieniądze. Nigdy nie dajcie żebrakom pieniędzy. Jeśli są głodni lub potrzebują ubrania, daj im to. Ale nie zachęcaj ich do żebrania. Indie zapracowały na swe dobre imię i sławę wśród narodów. Jednak ludzie będący u władzy i zajmujący wysokie stanowiska niszczą kraj poprzez korupcję. Nie powinno się pobłażać złym praktykom dawania i brania łapówek. Rząd powinien się tym zająć i znaleźć sposób na łapówkarstwo i żebractwo. Nie należy dawać pieniędzy żebrakom. Trzeba stworzyć im warunki, w których mogliby zapracować na swe utrzymanie. Świat jest tak ukształtowany, że wszyscy nie mogą być równi. W swym egoiźmie człowiek zniżył Boga do poziomu żebraka. Kiedy idziecie do świątyni, ksiądz podsuwa tacę i czeka na datek. W zamian dostajecie prasadam. To proszenie o datek, to jak proszenie o jałmużnę. Nie uciekajcie do tego rodzaju żebrania. Stańmy się bogaci w naszych myślach, słowach i czynach. Wykształcone osoby powinny dać nauczkę tym, którzy spędzają dzień na żebraniu po ulicach. Kiedy przechodzisz koło żebraka, powiedz mu: „Mój drogi, jesteś synem Matki Indii. Ona nie jest biedna; jest bogata i szanowana. Od wieków opiekowała się innymi narodami. Będac jej synem nie powinieneś żebrać”. Nie noś w kieszeniach monet, aby dać je żebrakom. Może sprawia ci przyjemność dając im drobne. Ale równocześnie wprowadzasz zamęt w swej ojczyźnie. Zadbaj o jej godność i honor. Powinieneś zasłużyć na miano bycia jej synem. Bądź przekonany, że urodziłeś się po to, by bronić honoru matki ojczyzny. Inaczej, jaki byłby powód twoich narodzin? Na pewno słyszeliści studentów śpiewających Ramakatha. Była to opowieść o Lawie i Kuszy, którzy znaleźli swoją matkę Sitę, pogrążoną w smutki i starali się ją pocieszyć. Spytali: „Matko, powiedz nam, co jest powodem twego smutku. Na co nam żyć, jeśli nie możemy osuszyć twych łez? Choć jesteśmy dziećmi, mamy większą moc niż Pan Rama. Dlatego matko, nie roń łez, bo inaczej cały kraj poniesie stratę. Jako twoje dzieci mamy obowiązek usunąć przyczynę twego bólu i smutku. Jesteśmy nawet gotowi oddać za to życie”. 37 Sai Ram – zima 2004 Niestety teraz nie ma już takich synów jak Lawa i Kusza. Teraz ludzie stali się bardziej ograniczeni. Brakuje im ducha poświęcenia. Nawet ci, o których mówi się, że są wspaniali i bogaci, nie wychodzą ze swego ograniczenia. To oni czynią żebraków ze swych rodaków. Nigdy nie odmawiajcie pomocy innym. Kiedyś pewien bogacz poszedł do guru, aby poprosić go o radę, jak stać się mądrym. Kieszenie miał wypchane paczkami banknotów. W czasie, kiedy oczekiwał na rozmowę, guru wysłał jednego ze swych uczniów do sklepu bogacza, aby przyniósł stamtąd banknot pięciu rupii. Po pewnym czasie uczeń wrócił i powiedział, że sklep już jest zamknięty. Guru wysłał go do drugiego sklepu i znów uczeń wrócił z pustymi rękami. Tak działo się kilka razy. Ale bogacz, będący świadkiem całego zdarzenia, nie wyjął z kieszeni pięciu rupii. Wtedy guru odezwał się do niego: „Masz kieszenie pełne banknotów, ale nie zdecydowałeś się, aby dać mi potrzebnych pięciu rupii. Jak więc chcesz osiągnąć mądrość, jeśli nie rozwijasz w sobie ducha poświęcenia?” Bogacz natychmiast wyjął banknot I podał go guru. Ale ten nie przyjął pieniędzy mówiąc, że darować trzeba z serca, a nie z przymusu. Jeśli ktoś przychodzi do was i prosi o jedzenie, zaproście go na werandę i poczęstujcie sutym posiłkiem. Wszyscy mają równe prawa do korzystania z dobrodziejstw tego świata. Obecnie ludziom brakuje ducha poświęcenia. Są specjalistami w pouczaniu o poświęceniu, ale nie są w stanie dać nawet paisy, kiedy trzeba nauki wprowadzić w czyn. Jaką wartość mają nauki, których nie można przełożyć na działania? Manasyjekam waczasyjekam karmanyjekam mahatmanam (szlachetni są ci, których myśli, słowa i czyny są w idealnej harmonii). Nie pożyczaj pieniędzy, aby służyć innym. Podziel się tym, co posiadasz. Tak właśnie powinniście dbać o honor i godność Bharatjan. Reputacja kraju upadła przez tych, którzy zniżyli się do poziomu żebractwa. A ich ilość powiększa się dzięki ludziom wykształconym. Co jest celem edukacji? Produkowanie żebraków? Nie interesuje Mnie taka edukacja. Możesz zdobyć wysokie stopnie naukowe i osiągnąć wysokie 38 Sai Ram – zima 2004 stanowisko, Możesz osiągnąć bogactwo, działać charytatywnie zdobywając sławę, Możesz być silny i cieszyć się długim życiem oraz zdrowiem, Możesz być świetnym nauczycielem i wykładać Wedy, Ale nikt nie może się równać prawdziwemu wielbicielowi Pana. Ludziom brakuje sił i stają się ograniczeni właśnie dlatego, że nie oddają się Bogu. Nie kochają też swojej ojczyzny i w konsekwencji wpływają na jej złe imię. Możesz być nazywany prawdziwym i wartościowym synem Bharatu tylko wtedy, gdy dbasz o godność i honor Matki Indii. Możesz być wielkim nauczycielem, ale jeśli nie chronisz honoru swego kraju, twoje zdolności nic nie znaczą. Kiedy zajrzycie do życiorysów szlachetnych mędrców takich jak Ramakriszna Paramahansa, Wiwekananda czy Rabindranath Tagore, to zauważycie, że żaden z nich nie miał ograniczonego umysłu. Mówcie o sobie z dumą: „Jestem synem Bharatu”. Chłopiec, który przemawiał przed chwilą, wspomniał o tym. Jeśli chcecie być nazywani prawdziwymi synami Bharatu, powinniście prowadzić życie pełne poświęcenia. Jeśli sytuacja tego wymaga, powinniście być gotowi zrezygnować z posiłku, aby nakarmić głodnego. Duch poświęcenia, jaki okazywał Bharata w Ramajanie, nie ma sobie równych. Kiedy Rama odszedł do lasu, Bharata miał być koronowany na króla. Ale on poszedł do Ramy, aby nakłonić Go do powrotu do Ajodii i do objęcia tronu. Lakszmana, który razem z Ramą odszedł do lasu, obserwował przybycie Bharaty ze swą świtą. Wpadł on w furię, ponieważ myślał, iż jego brat chce walczyć z Ramą. Z złością w głosie odezwał się: „Matka Kajkei wygnała nas do lasu, a teraz jej syn nie chce nas zostawić w spokoju i przybywa tu ze swoją armią. Jeśli pozwolisz, Ramo, dam mu dobrą lekcję”. W odpowiedzi na wybuch Lakszmany Rama rzekł: „Lakszmano, mam wrażenie, że chcesz sięgnąć po tron Ajodii. Lepiej jedź tam i rządź królestwem. A Bharata zostanie ze Mną w lesie. On wie, co to poświęcenie i ma dobry charakter. Nikt nie dorówna jego duchowi poświęcenia. Źle zrozumiałeś jego szlachetne intencje”. 39 Sai Ram – zima 2004 W tym czasie Bharata dotarł do Ramy i padł Mu do stóp. „Mój drogi, jak się mają rodzicie?” – to było pierwsze pytanie Ramy. Nie zapytał o Swą matkę Kausalię, ale Kaikei. Słysząc jej imię Bharata wpał w furię: „Przez tę nikczemną kobietę zmuszony jesteś mieszkać w lesie! Na samo wspomnienie jej imienia robi mi się niedobrze”. Rama położył mu ręce na ramionach i uspokoił słowami: „Bharato, matka Kaikei jest szlachetną kobietą. To dzięki niej Moje imię jest powszechnie wychwalane. Nie daj się ponieść powierzchownemu wrażeniu i nie mów o niej źle. Jej serce pełne jest dobrych intencji”. Po tej przemowie Rama udał się prosto do Kaikei, upadł jej do stóp i rzekł: „Matko, jest Mi tu dobrze dzięki twojemu błogosławieństwu. Niech Bharata założy koronę i stanie się królem Ajodii. Naucz go królewskiego kodeksu. Kiedy minie czternaście lat, wrócę do kraju, aby was znów zobaczyć. Moim obowiązkiem jest dotrzymać obietnicy danej przez Mego ojca. Lecz nie wystarczy jedynie słuchać poleceń rodziców; trzeba również przestrzegać praw i przepisów rządu, a także troszczyć się o dobro i szczęście narodu. Tylko wtedy jest się prawdziwym obywatelem”. Jako mieszkańcy kraju, którym rządził Rama, powinniśmy prowadzić życie wzorowane na Nim. Słowa Ramy wywarły niezatarte wrażenie w umyśle Lakszmany. Upadł do stóp brata i gorąco zaczął Go przepraszać za wybuch gniewu. „Bracie, kiedy ujrzałem Bharatę i jego armię, złość zaczęła we mnie narastać. Teraz mój umysł uspokoił się, ponieważ w Twych łagodnych słowach zawierała się prawda”. Rama poradził bratu, aby nie pozwalał ponieść się złości na podstawie zewnętrznych pozorów. Raczej powinien spojrzeć w głąb siebie i starać się doświadczać szczęśliwości. Kiedy Bharata błagał Ramę, aby ten powrócił do Ajodii, Rama przytulił go do Siebie i rzekł: „Bharato, bez wątpienia twe intencje są szlachetne, ale pamiętasz obietnicę daną przez naszego ojca. Posłuchaj dobrych rad swojej matki. Tylko w ten sposób możesz sprawić Mi przyjemność. Dziel się swoją miłością nie tylko z przyjaciółmi i krewnymi, ale ze wszystkimi ludźmi. Pamiętaj, że tylko poświęcenie może dać ci radość”. 40 Sai Ram – zima 2004 Wasiśta uronił łzy szczęścia słysząc słowa Pana Ramy. „Ramo – powiedział – nie z własnej winy musiałeś odejść do lasu. Ale już zapomniałeś o niesprawiedliwości, jaka Cię spotkała. W innych dostrzegasz tylko dobro. Twoja wspaniałomyślność jest wzruszająca. Jednak chcielibyśmy, abyś odzyskał królestwo Ajodii i dał nam wszystkim radość”. Rama uśmiechnął się i odpowiedział: „To jest teraz królestwo Bharaty (Bharataradża), a nie Ramy (Ramaradża). Dlatego powinno nazywać się Bharatadesa (ziemia Bharaty)”. Dzięki takim szlachetnym duszom, pełnym poświęcenia, Indie rozwijały się i osiągnęły wysoką pozycję. Żaden kraj nie może im dorównać w godności, honorze i reputacji. Mieszkańcy starożytnego Bharatu wiedli życie pełne poświęcenia dla dobra kraju. Nie ma większego poświęcenia niż poświęcenie dla własnego narodu. Wielkość nie polega na wydawaniu setek tysięcy rupii na cele charytatywne. Wasze myśli, słowa i czyny powinny być przepełnione miłością. Powinniście starać się zmniejszać cierpienie bliźniego. Kochaj bliźniego jak siebie samego. Oto wasza dharma. Dharma to nie same dobre uczynki. Wypełnijcie serca prawością, porzućcie egoizm i chciwość. Pamiętajcie przede wszystkim o dobru narodu. Dzielcie się miłością. Ona prowadzi do jedności. Miłością zdobędziecie serca innych. Potrzebą chwili jest dbanie o miłość i dzielenie się nią z innymi. Rozwijajcie miłość do Boga i współczucie do tych, kórzy mają mniej szczęścia od was. Oto esencja edukacji. Służcie rodzicom i dajcie im szczęście. Jakie znaczenie ma miłość do innych, jeśli nie interesuje was cierpienie matki? Kochajcie rodziców i służcie im wiernie. Dopiero wtedy możecie dzielić się miłością z innymi. Taka była nauka Ramy dla Bharaty. Powiedział: „Bharato, nie ma sensu wypełniać skarbca monetami. Jeśli użyjesz ich dla dobra ludzi, posiądziesz dobre imię i zdobędziesz serca poddanych”. Lakszmana i Satrugna byli synami Sumitry. Lakszmana poszedł za Ramą, a Satrugna pozostał z Bharatą. Służyli oni swym starszym braciom z pełnym oddaniem i miłością. W trudnych czasach stanęli przy starszych braciach i służyli im w potrzebie. Dlaczego Sumitra ich urodziła? To była część boskiego planu. Rama napominał Bharatę, aby ten przestał nienawidzić 41 Sai Ram – zima 2004 matkę i kochał ją całym sercem. Wytłumaczył mu, że wszystko to musiało się wydarzyć i nie wolno mu oskarżać matki. Ponieważ Rama nie ustępował w swej decyzji pozostania w lesie, Bharata poprosił, aby Rama podarował mu chociaż Swoje sandały (Padukas), które spoczęłyby na tronie w Jego zastępstwie. Sumitra zasłużyła na poczytniejsze miejsce w Ramajanie. Jest ona wzorem cnót i jak głosi to jej imię2, była przyjacielem dla wszystkich. Jej poświęcenie było większe od tego, jakiego dokonała Kausalia. Niektórych jej cnót nie posiadała ani Kausalia ani Kaikei. Zanim Rama udał się do lasu, poprosił o błogosławieństwo Kausalię. Potem udał się do apartamentów Sumitry, padł do jej stóp i powiedział: „Matko, jestem szczęśliwy mogąc wypełnić obietnicę ojca. Jednak jest Mi smutno, ponieważ muszę rozstać się z tobą. Proszę cię, pobłogosław Mnie swoją miłością. Niczego innego nie pragnę”. Po czym zanim udał się do lasu, kilkakrotnie złożył jej cześć. Spośród trzech królowych Sumitra była najbardziej szlachetna. Nawet mędrcy Wasiśta i Wiśwamitra wychwalali jej cnoty. Zawsze akceptujcie wielkość innych i nie popadajcie w samouwielbienie. Aby wychwalać innych trzeba czasami okazać skromność i zapomnieć o swych dokonaniach. Studenci! Nigdy nie poniżajcie innych. Otwórzcie swoje umysły i szanujcie każdego. Traktujcie innych jak własnych braci. Jeśli przyjdzie do was ktoś głodny, przyjmijcie go z otwartymi ramionami i poczęstujcie go obfitym posiłkiem. Nigdy nie traktujcie innych jak żebraków, albo biedaków. W świętym kraju Bharatu nikt nie rodzi się żebrakiem. Wszyscy są bogaci. Jeśli uznacie kogoś za żebraka, to znaczy, że błąd w waszym odczuwaniu właśnie się ujawnił. Kiedy Pan Rama podniósł łuk Śiwy, Sita nie posiadała się z radości. Jej modlitwy dopełniły się. Rama – ucieleśnienie miłości i prawości – posiadał moc wystarczającą do uniesienia dziesięciu takich łuków. 2 42 Sumitra w sanskrycie oznacza „przyjaciela wszystkich ludzi”. Sai Ram – zima 2004 Czwórka braci Rama, Lakszmana, Bharata i Satrugna wraz ze swymi małżonkami żyli w pełnej jedności i harmonii. Byli jak kawałki jednej pomarańczy. Któregoś dnia Sumitra obrała pomarańczę. Podając kawałek każdemu ze swych dzieci mówiła: „To jest Rama, to jest Lakszmana...”. Uważała, że każdy kawałek owocu przedstawiał każdego z czterech braci oraz ich żony. Była bardzo szczęśliwa z faktu, że miała tak cnotliwe synowe: Sitę, Urmilę, Mandawi i Śrutakirti. Wszystkie synowe służyły teściowej z najwyższym oddaniem i miłością. Czterej bracia i ich żony zawsze byli zgodnych myśli. Dlatego Ramajana osiągnęła światową sławę. Ponieważ urodziliście się na świętej ziemi Bharatu, powinniście żyć jak prawdziwi potomkowie Bharaty. Wasze serca powinny być pełne słodyczy, nie omijajcie tych, którzy potrzebują waszej pomocy. Przeciwnie, powinniście być zawsze gotowi do niesienia pomocy innym. Tylko duch poświęcenia może dać wam radość i szczęście. Dziś świętujemy dzień Widziajadasami. W tym dniu odprawia się różne rytuały związane z dziewiątym dniem świąt Nawaratri3. Módlmy się o to, by każdy dzień naszego życia był równie święty jak te dziewięć dni. Chodźmy razem, rośnijmy razem, Stańmy sie jednością, dzielmy się wiedzą, Żyjmy razem w przyjaźni i harmonii. Żyjcie w jedności, w odpowiedni sposób wykorzystujcie inteligencję, dajcie szczęście rodzicom. Jeśli tak będziecie żyć, każdy dzień będzie świętem i celebracją. Cały świat będzie szczęśliwy. Chciałbym, abyście praktykowali wszystko, czego nauczyliście się w ciągu tych dziewięciu dni. Zawsze bądźcie radośni. Nie smućcie się. Ciszę się, że nasi uczniowie nigdy nie są smutni, zawsze się uśmiechają. Od dziś zapomnijcie o wszelkich różnicach i dzielcie się miłością ze wszystkimi. Służcie wszystkim. Tłumaczenie na podstawie broszury aśramowej: Anna Kołkowska © Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam 3 Nawaratri – inna nazwa świąt Daśara. 43 Sai Ram – zima 2004 Dyskurs Twoja tożsamość jest w twej własnej jaźni, nie gdzie indziej Dyskurs Śri Sathya Sai Baby wygłoszony 25 października 2004 r. w Prasanthi Nilayam Jaka moc, jeśli nie miłość, sprawia, że ziemia obraca się bez żadnej osi ani podtrzymania? Jaka moc, jeśli nie miłość, sprawia, że gwiazdy lśnią na niebie i nie spadają na ziemię? Jaka moc, jeśli nie miłość, sprawia, że oceany nie występują z brzegów i nie zalewają lądu? Jaka moc, jeśli nie miłość, sprawia, że bóg wiatru posyła orzeźwiającą bryzę do wszystkich światów? Ta wielka moc miłości jest w rzeczywistości mocą atmy. Ta moc miłości jest cudowna, wyjątkowa i wszechprzenikająca. Miłość przenika całe stworzenie. Ucieleśnienia miłości! Człowiek nie musi wykonywać żadnych specjalnych praktyk duchowych, aby postrzegać wszechprzenikającą prawdę. Nazywamy Boga różnymi imionami, jak Brahma, Wisznu czy Maheśwara. Te imiona nadał Bogu człowiek na podstawie form, jakie sobie wyobraził. Ale czy ktoś rzeczywiście widział te formy? Nikt. W tym świecie jest tylko jedna moc, moc wszechprzenikająca. Jest to moc miłości. To miłość sprawia, że powstają społeczeństwa. Bez boskości nie byłoby ludzkości. Człowiek będzie mógł nabyć niewielką część boskiej wszechmocy jedynie wówczas, gdy nawiąże pewien kontakt z boskością. W rzeczywistości wszystkie moce znajdują się w ludzkim wnętrzu. Człowiek nie potrzebuje żadnych wyjątkowych środków umożliwiających mu nabycie dodatkowych mocy. Boska moc przejawia się w istocie ludzkiej w całej pełni. Bez niej ludzka moc nic nie zdziała. Wedy głoszą cztery wielkie prawdy: tat 44 Sai Ram – zima 2004 twam asi – Tym jesteś ty, pradźnianam brahma – stała, niepodzielona świadomość to brahman, ajam atma brahma – atma i brahman są tym samym, aham brahmasmi – Ja i brahman są tym samym. Istotę tych prawd wyjaśniają szerzej Upaniszady i Bhagawadgita. Jednak zaślepiony złudzeniem człowiek nie jest w stanie ich zrozumieć. Nie potrafi doświadczyć boskiej mocy, która faktycznie drzemie w jego własnej jaźni. Boskość przejawia się w człowieku jako energia (śaktitattwa). Obecnie człowiek stara się posiąść różne moce, aby uwolnić się od smutku i cierpienia. Smutek i cierpienie to stopnie prowadzące do boskości. Człowiek nie powinien przywiązywać zbyt wielkiej wagi do takich zmartwień. Przeanalizujcie dogłębnie, czy jest coś w ludzkim życiu, co nie przynosi zmartwienia? Ludzkie życie pełne jest zmartwienia, od chwili narodzin aż do śmierci. Często przytaczam wam ten oto wiersz: Przyjście na ten świat jest zmartwieniem, życie na ziemi jest zmartwieniem, świat jest przyczyną zmartwienia i śmierci. Dzieciństwo niesie zmartwienia, podobnie jak starość. Życie przynosi zmartwienia, niepowodzenie jest zmartwieniem, wszystkie czynności i trudności są powodem zmartwienia. Nawet za szczęściem kryje się zmartwienie. Niektórzy twierdzą, że widzieli Boga podczas snu; inni, że dostąpili boskiej wizji w medytacji; jeszcze inni opowiadają, że widzieli Boga okiem mądrości. Większość takich stwierdzeń jest wynikiem złudzenia. One nie są prawdą. Ludzie mówią, że widzieli Boga we śnie. Czym jest sen? Gdzie jest Bóg? Doświadczenia marzeń sennych nie są rzeczywiste. One są zwykłym złudzeniem, pod wpływem którego ludzie sądzą, że widzieli Boga. Człowiek nabędzie boską moc dopiero wówczas, gdy uwolni się od złudzenia. Tak więc każdy powinien wyzwolić się od iluzji. Niektórzy siedzą w medytacji i twierdzą, że kontemplują. Inni twierdzą, że w stanie medytacji widzieli światłość. Czym jest medytacja? Medytacja to ekagratha, czyli koncentracja na postrzeganiu wszech-jaźni w swoim wnętrzu, w stanie całkowitego spokoju ciała i umysłu, kiedy to umysł wolny jest od złudzenia. Wszędzie tam, gdzie jest człowiek, tam jest i umysł. Nie ma ta45 Sai Ram – zima 2004 kiego miejsca w świecie, w którym nie byłoby umysłu. Umysł jest wszechprzenikający. Manajwa manuszjanam karanam bandha mokszajoh – umysł jest przyczyną zarówno zniewolenia, jak i wyzwolenia. Mówimy, że jesteśmy szczęśliwi. Skąd przychodzi szczęście? Na pewno nie z zewnątrz. Ono tryska z głębi serca. Naturą umysłu jest ćanćala, czyli zmienność, niestałość. Ta zmienność tkwi w naszej naturze, nie przychodzi do nas z zewnątrz. Wszystkie nasze relacje w tym świecie są iluzoryczne. Załóżmy, że pobieracie się. Od tej chwili pozostajecie w relacji mąż – żona. Przed ślubem oboje istnieliście na świecie, ale nie było między wami tej relacji. Od dnia ślubu uważasz ją za swoją żonę. Tak więc ta relacja została stworzona w umyśle. Nawet złudzenie ma związek z miłością. Nie znajdziecie na tym świecie niczego, co byłoby pozbawione miłości. Miłość jest we wszystkim. Wszystkie relacje między ludźmi powstają i są utrzymywane z powodu miłości. Również miłość staje się przyczyną rozstania dwojga ludzi. Są różne rodzaje sadhany na tym świecie; jednym z nich jest bhrama sadhana, czyli praktyka wywodząca się ze złudzenia. W rzeczywistości nie widzicie w medytacji Brahmy, Wisznu czy Maheśwary. To, co widzicie w medytacji, to tylko odzwierciedlenie waszych uczuć. Brahma, Wisznu i Maheśwara faktycznie nie istnieją na tym świecie. To są tylko wyobrażone przez was formy. To, co faktycznie istnieje na tym świecie, to jest natura ludzka. Skoro nie jesteście w stanie poznać natury ludzkiej, która przejawia się tu przed wami, jak możecie poznać boskość kontemplując Boga? Imiona i formy, które przypisujecie boskości, na przykład Brahma, Wisznu czy Maheśwara, nie są rzeczywiste. To są miraże zrodzone z waszego złudzenia. Wszystko zawiera się w człowieku. To wy jesteście Brahmą, Wisznu i Maheśwarą, wy jesteście każdym imieniem i każdą formą przypisywaną Bogu. Gdy tylko uwierzycie, że to wy jesteście wszystkim, znikną przyczyny wszelkiego zmartwienia. Gdy będziecie w stanie doznać: aham Brahma, aham Wisznu, aham Maheśwara (Ja to Brahma, Wisznu i Maheśwara), nie będzie już miejsca na żadne wątpliwości. Wszystkie imiona i formy są wytworami waszej wyobraźni. Na tym świecie nie ma mocy wyższej niż ta, która drzemie w człowieku. 46 Sai Ram – zima 2004 Opowiadacie, że Swami zjawił się wam we śnie ostatniej nocy. To nie jest prawda. Nie zjawiam się w niczyich snach. Jeśli bardzo pragniecie, aby Swami ukazał się wam podczas snu, i nieustannie o tym myślicie, wasze silne pragnienie przybiera we śnie formę. Bóg nie przyjmuje formy ani też nie zmienia się w inną formę. Niektórzy sądzą, że Bóg jest na nich zagniewany. Takie twierdzenie też nie jest prawdą. Nie jest tak, że Bóg kocha jednych, a gniewa się na drugich. Wszystkie takie stwierdzenia są waszym wytworem. To wy przypisujecie Bogu gniew lub inne uczucia. Gdybyście zamiast tego żyli w miłości, nie znajdywalibyście w innych gniewu. W rzeczywistości waszą prawdziwą formą jest miłość. Człowiek rodzi się z miłości i jest wychowywany w miłości. Nie tylko człowiek, każda żyjąca istota doświadcza miłości od chwili przyjścia na świat. Nie ma mocy potężniejszej niż miłość na tym świecie. Żadna siła nie może zmienić miłości. Nie ulegajcie złudzeniu, że posiedliście taką lub inną moc. To są złudzenia, to jest bhrama, czyli iluzja. Bhrama to nie brahman. Nie można utożsamiać brahmana z bhramą. Co znaczy diwi-atma? To jest „boska atma”. Atma jest niczym innym jak świadomością. Ta świadomość jest wszechprzenikająca. Nie znajdziecie miejsca, w którym nie byłoby świadomości. Świadomość jest wszechmocna. Tu trzeba zwrócić uwagę na pewien aspekt świadomości, a mianowicie, że świadomość jest ruchliwa, tymczasem błędnie sądzimy, że świadomość jest statyczna. Prawdziwa moc jest w waszym wnętrzu. Ta moc to atma śakti – energia atmiczna. Wiemy już, że atma jest świadomością, zatem atma śakti jest tożsama z ćajntanja śakti, czyli mocą świadomości. Moc świadomości jest wszechprzenikająca. Ta moc umożliwia wam postrzeganie różnych form. Wielka moc drzemiąca w istocie ludzkiej jest w swej naturze boska. Ta moc daje wam spokój i szczęście. Być może sądzicie, że boska moc jest pewną specjalną mocą – to nieprawda. Wasza moc kontemplacji przybiera formę mocy boskiej. Dlatego przede wszystkim zrozumcie swą wewnętrzną, boską naturę. Wszystko, co zostało napisane w książkach, wszystko to, co przeczytaliście, nie jest prawdą. Istnieją pewne rodzaje mocy, które są nietrwałe, nie są wieczne. Takie przemijające moce nie powinny nikogo zwodzić. 47 Sai Ram – zima 2004 Uczycie się Wed. Każdy dźwięk Wed emanuje z waszego pępka. Doświadczamy dźwięku wydobywającego się z własnego pępka. Przypuśćmy, że idziecie w góry i krzyczycie: „O!”. Dźwięk wraca do was jako echo, oddźwięk. Podobnie, dobro i zło wydobywają się z was. Nie przychodzą z zewnątrz, by wtargnąć do waszego wnętrza. Na przykład, powtarzacie głośno zdanie zaczerpnięte z książki. Po pewnym czasie umiecie je na pamięć. Ale zapamiętane przez was zdanie nie jest wasze. Ono jest tylko oddźwiękiem. Wszystko, co istnieje w boskim stworzeniu, jest jedynie reakcją, odbiciem i oddźwiękiem. Wszystko to, czego doświadczamy na zewnątrz, jest reakcją, odbiciem i oddźwiękiem tego, co znajduje się wewnątrz. Jednakże błędnie sądzimy, że te reakcje, odbicia i oddźwięki są rzeczywiste. Każde uczucie wypływa z serca i na zewnątrz przyjmuje kształt, więc staje się realną formą. To znaczy, że ta forma została poczęta przez was. Przypuśćmy, że wyobrażacie sobie pewną formę Ramy. Następnie zamykacie oczy i kontemplujecie ją. Forma, którą wówczas widzicie, jest odbiciem waszych wewnętrznych myśli. Wszystko, co przejawia się w zewnętrznym świecie, jest zaledwie reakcją, odbiciem i oddźwiękiem waszej wewnętrznej istoty. To wy jesteście Ramą, Kriszną, Iśwarą itd. Myślcie, że jesteście Iśwarą i kontemplujcie tę formę. Wówczas naprawdę staniecie się Iśwarą. Jad bhawam tad bhawati – stajesz się tym, o czym myślisz. Podobnie, myślcie, że jesteście Ramą, Kriszną itd., a staniecie się Ramą lub Kriszną. Ludzie siadają do medytacji. Służy to jedynie koncentracji, a nie kontemplacji Boga. Ludzie mylą koncentrację z medytacją. To nie jest właściwe. Wszystkie te ćwiczenia są reakcją, odbiciem i oddźwiękiem. Tylko ty jesteś rzeczywisty, ty jesteś prawdą. Potraficie wyobrazić sobie Boga jedynie w ludzkiej postaci. Człowiek nie jest w stanie wyobrazić sobie lub wizualizować czegoś, co jest większe, wspanialsze niż on sam. Jesteście wszystkim; wszystko, co istnieje w stworzeniu, jest w was. Niestety, obecnie człowiek zapomina o swej prawdziwej naturze i wyobraża sobie coś, co nie istnieje. Jest to wynikiem działania złudzenia, które w rzeczywistości człowiek 48 Sai Ram – zima 2004 sam stwarza. Dopiero wówczas, gdy wzniesie się ponad tę iluzję, będzie w stanie pojąć brahmana. Czynnikiem najważniejszym jest miłość. Jeśli będziecie modlić się do Boga z intensywną miłością i oddaniem, wasze modlitwy na pewno zostaną wysłuchane. Taka jest moc miłości. Bez miłości niczego nie można osiągnąć nawet w doczesnym świecie. Miłość jest Bogiem, żyjcie w miłości! Bez miłości cały świat staje się pusty. Jedynie z miłości powstaje forma. Uświadomcie sobie tę prawdę. Siedzicie w tak zwanej medytacji i próbujecie zapomnieć o sobie, wyobrażając sobie pewne doświadczenia. Jeżeli zapomnicie o sobie, jak możecie ujrzeć prawdę? Cały czas żyjcie w świadomości: „Ja jest Bogiem, Ja jest wszystkim, Ja jest prawdą. Wszystkie formy podlegają zmianom”. Na przykład: noworodek jest mały; z czasem rośnie – staje się dzieckiem, chłopcem, młodzieńcem, staruszkiem. Na każdym z tych etapów prawdą jest to, że jest człowiekiem. „Wszyscy są jednym i tym samym, wszystkich traktujcie jednakowo”. To jest lekcja, której każdy musi postarać się nauczyć. Niech płomień waszej miłości będzie stały, a nie drżący. Nie ma lepszej praktyki duchowej niż miłość. Musicie stosować tę sadhanę. To jest boska praktyka. Boskość jest wszechobecna. Musicie doznać wszechobecnej boskości we własnej jaźni. Boskość jest obecna w trzech stanach świadomości – w stanie marzeń sennych, jawy i snu głębokiego. Człowiek musi dążyć do nieustannego doświadczania boskości. To jest pradźnianam brahma, czyli niezmienna, niepodzielona świadomość to brahman. Sakszatkara, czyli widzenie boskości, to doświadczanie ponad trzema stanami świadomości. Wielbicie różne formy boskości. Jednak nie możecie zapominać o swej wewnętrznej boskości. W rzeczywistości to wy sami przypisujecie boskości wiele imion i form, tymczasem boskość jest jedna, boskość nie zmienia się. Ta odwiecznie niezmienna boskość jest w was. Wszystkie zewnętrzne formy i nazwy są jak przemijające sny. Te sny nie są rzeczywiste. Dlatego starajcie się obudzić z iluzji zwanej bhramą. Dopiero gdy wydostaniecie się z bhramy, będziecie mogli doświadczyć brahmana. Widzieliście 49 Sai Ram – zima 2004 coś we śnie. Co to jest? To jest wasza własna jaźń, nic innego. W stanie snu widzicie własną jaźń. Waszą prawdziwą naturą jest miłość. Więc przejawiajcie swoją prawdziwą naturę. Musicie dowiedzieć się o pewnych aspektach przyszłości: przyszłość jest niepewna, przeszłość minęła, liczy się jedynie teraźniejszość. Przeszłość i przyszłość zawierają się w teraźniejszości. Tylko ty jesteś obecny w tych trzech: przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Boskie moce i boskie przejawienia są obecne w człowieku, nie znajdziecie ich gdzie indziej. Człowiek może poznać tę prawdę przez nieustanną praktykę duchową. Wasza tożsamość jest w waszej jaźni, nie gdzie indziej. Żeby ujrzeć swą tożsamość, człowiek musi zwrócić wzrok ku wnętrzu. Reakcja, odbicie i oddźwięk – wszystkie trzy istnieją w waszej jaźni, nie na zewnątrz. Załóżmy, że masz brata, który zdobył sobie dobre imię. Kim on jest? Jest twoim bratem. Posiada pewną formę. Skąd wzięła się ta forma? Ona zjawiła się z rzeczywistości. I ta rzeczywistość jest jego prawdziwą naturą. Tak więc forma, która zamanifestowała się z rzeczywistości, uniemożliwia nam postrzeganie samej rzeczywistości. Jeśli chcecie zrozumieć pewne aspekty lepiej, za jakiś czas wytłumaczę wam bardziej szczegółowo. Rodzaj medytacji, jaki praktykujecie, nie jest właściwy. Macie w umyśle jedną formę i kontemplujecie ją. Skąd wzięła się ta forma? Ona jest waszym wytworem. Ulegacie złudzeniu sądząc, że Bóg ogranicza się do tej jednej formy. Tak więc od samego początku zamykacie się w iluzji. Gdybyście tylko z niej wyszli, moglibyście ujrzeć prawdę. Nigdy nie ulegajcie złudzeniu, że Bóg jest gdzieś daleko. Wy sami jesteście Bogiem. Wasza forma jest boską formą. Wasza szczęśliwość jest boską szczęśliwością. Reakcje, odbicia i oddźwięki, które są w was, są z natury boskie. Nigdy nie traćcie wiary, że jesteście Bogiem. Zawsze kontemplujcie jedno: aham brahmasmi – Ja jest brahmanem. A co znaczy tat twam asi? Tat znaczy „tamto”, twam – „to”. Razem stają się asi, czyli stają się jednym. Cztery mahawakje, czyli wielkie twierdzenia: tat twam asi, pradźnianam brahma, ajam atma brahma oraz aham 50 Sai Ram – zima 2004 brahmasmi prowadzą do jednej i tej samej prawdy, że jesteście Bogiem. Adi Śankara przedstawiał i wyjaśniał tę wspaniałą filozofię niedwoistości na wiele różnych sposobów, aż ostatecznie rozpłynął się w tej wielkiej prawdzie. Tak więc rzeczywistość nie jest gdzieś daleko. Rzeczywistość jest w was. Waszą naturą jest rzeczywistość. Jak możecie doświadczyć tej prawdy? Jedynie przez wzbudzanie w sobie czystej, bezinteresownej, boskiej miłości. W tym świecie nic nie można osiągnąć bez miłości. Miłość jest zarówno źródłem, jak i tym, co podtrzymuje cały wszechświat. Miłość to Bóg, Bóg jest miłością. Wszyscy jesteście ucieleśnieniami boskości. Wasze formy są boskimi formami. Wy i Bóg jesteście jednym. Nie jesteście różni od Boga. Doświadczajcie tej jedności. Ekam sat – prawda jest jedna. Jedność jest prawdą. Jedność to boskość. Bóg nie jest kimś od was oddzielnym. Bóg przejawia się w was. Niestety, zapominacie o tym. Jeśli zapominacie własną naturę, zapominacie wszystko. Nigdy nie zapominajcie swej tożsamości. Pamiętając o niej, medytujcie o niej. Zawsze pamiętajcie jedno: Ja jest zawsze boskie, gdziekolwiek jest. Wierzcie w to niezachwianie. Tę prawdę o niedwoistej i niepodzielonej naturze boskości wyraża wielkie twierdzenie tat twam asi. Nie ulegajcie złudzeniu, że „Rama zjawił mi się we śnie”, „Kriszna zjawił mi się we śnie” czy „Swami przyszedł do mnie we śnie”. Takie myślenie świadczy o niewiedzy. To są tylko sny. Czy sen można nazwać rzeczywistością? Samo słowo „marzenie senne” mówi o nierzeczywistości snu. Dopóki śpicie, doświadczenie to jest prawdziwe, ale w chwili, gdy się budzicie, ono znika. Baczcie na swą miłość. Nie porzucajcie miłości w żadnych okolicznościach. Nie ma Boga innego niż miłość. Naprawdę, miłość jest Bogiem. Miłość jest waszą drogą i celem. Nigdy nie schodźcie ze ścieżki miłości. Jeżeli macie jakiekolwiek trudności w podążaniu tą ścieżką, albo wątpliwości, zawsze jestem gotów wam pomóc. Postarajcie się wyeliminować wątpliwości, gdyż one prowadzą was w złudzenie. Niezachwianie wierzcie w prawdę tat twam asi – jesteś Tym. Przekonanie, że ta forma widziała tamtą formę Boga, jest błędne, ponieważ wy i Bóg jesteście tym samym. 51 Sai Ram – zima 2004 Brahman jest obecny w tym ciele. Brahman i aham są jednym i tym samym. Wykonujcie taką sadhanę, która umożliwi wam doświadczanie jedności brahmana i aham. Taka sadhana jest drogą do Boga. Jeśli chcecie medytować o Bogu, nie pozwólcie, aby wasze myśli podążały ku przedmiotom doczesnego świata. Medytujcie o swojej prawdziwej naturze, która jest boskością. Ta boskość zawiera w sobie wszystko. Jeśli w ten sposób będziecie medytować o swej wewnętrznej boskości, doznacie jedności z Bogiem. Faktycznie ta jedność to Bóg. Cztery wielkie prawdy: tat twam asi, pradźnianam brahma, ajam atma brahma oraz aham brahmasmi pochodzą z Wed, które głoszą jedność duszy indywidualnej z duszą najwyższą. Wedy nawołują indywidualne dusze do zrozumienia tej prawdy. Dlatego każdy powinien dążyć do osiągnięcia świadomości jedności. Jeśli będziecie stopniowo posuwać się naprzód w swojej sadhanie, w końcu dotrzecie do celu. Załóżmy, że chcecie nauczyć się wymawiać jakieś słowo. Pomyślcie tylko, ile razy musicie je powtórzyć. W podobny sposób musicie postępować w swojej sadhanie. To jest święta praktyka. Jeśli tylko będziecie w stanie zrozumieć znaczenie tych czterech wielkich twierdzeń, będziecie w stanie poznać prawdę i doświadczyć jej. Tłumaczenie: Ewa Serwańska © Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam 52 Sai Ram – zima 2004 Wykład Wykład Dr Michaela Goldsteina – Przewodniczącego Światowej Organizacji Sathya Sai Część II – fragmenty Światowe Spotkanie Wielbicieli Śri Sathya Sai Baby Strefa III – Singapur 30.05 2004 – Aula Politechniki Dedykuję nasze dzisiejsze spotkanie Bhagawanowi Śri Sathya Sai Babie. Szanowni goście, panie i panowie! Jestem przekonany, że każdy człowiek, my wszyscy, poszukujemy duchowości. W mniej lub bardziej uświadomiony sposób szukamy swej tożsamości i celu naszego życia. Kim jestem ja i kim ty jesteś? To budzi naszą ciekawość. Śri Sathya Sai Baba uczy i pokazuje, że człowiek jest wyjątkowy pośród całego boskiego stworzenia. Posiada on wyjątkową zdolność zagłębiania się we własnym wnętrzu po to, by odkryć w sobie esencję i źródło życia. Nasze duchowe serce, nasz głos wewnętrzny, nasze sumienie, czy nasza dusza, wszystko to są określenia pomagające znaleźć nam tożsamość duchową: to, kim w istocie jesteśmy i czego potrzebujemy, by się duchowo zrealizować. A prawdą jest, że jesteśmy manifestacją Wszechobecnego Boga. To iluzja, nieświadomość, powoduje naszą niewiarę w to, że jesteśmy boscy. Nieświadomość też sprawia, że uważamy się jedynie za zwykłe połączenie ciała i kości, instynktów i odczuć, myśli i emocji. Uznajemy, że jesteśmy jedynie tym niepozornym, 53 Sai Ram – zima 2004 kruchym ciałem i kapryśnym, zmiennym umysłem. To nie prawda! Jesteśmy czymś znacznie więcej. Życie ludzkie jest obdarzone boskością. Życie ludzkie jest przepojone boskością. Ta esencja boskości żyje w każdym z nas, czekając na odkrycie. Dlatego właśnie człowiek ma specjalne miejsce wśród istot żywych. Od wieków mężczyźni i kobiety, których mądrość i szlachetność była powszechnie uznawana, zwracali uwagę na wyjątkowe miejsce człowieka. Ci szlachetni ludzie, żyjący w różnych czasach, różnych kulturach, mówiący różnymi językami, przekazywali tę samą, podstawową prawdę, że Bóg jest wszechobecny. On jest twórcą wszystkiego i we wszystkim się przejawia. Człowiek ma wyjątkową pozycję w Jego dziele stworzenia. Posiadamy możliwości odkryci naszej boskości i życia zgodnie z tą prawdą. Ponieważ boskość przejawia się w każdym stworzeniu, a my jesteśmy esencją boskości, winniśmy kochać bezinteresownie i służyć sobie nawzajem. Wszyscy święci i mędrcy głosili tę prawdę. Także źródło duchowej światłości, które obecnie chodzi po ziemi – Śri Sathya Sai Baba, głosi tę prawdę przez całe swoje życie. Czyż nie czas byśmy uwierzyli tym wspaniałym osobom z przeszłości i teraźniejszości, którzy żyli i żyją pośród nas? Wszyscy oni mówili o boskiej naturze człowieka. Wszyscy oni przekonywali nas, że jesteśmy w stanie rozpoznać ją i wyzwolić się z tej chwilowej maskarady, w której żyjemy tu na ziemi. Wiara i duchowość są koniecznością, jednak wielu z nas nadal żyje w zupełnej nieświadomości swej boskiej natury. Myślimy i działamy tak, jakby nasz umysł i ciało były wieczne. Zaś naszą wiarę traktujemy jak coś przelotnego, nie wierząc w nieśmiertelność naszej duszy. Pochłaniają i pociągają nas powszechne i wygodne przekonania o tym świecie, a nasze życie staje się formalne i mechaniczne. Ignorujemy podszepty z naszego wnętrza o naszej boskości, stanowiącej prawdę o nas. Nie rozpoznajemy boskiego celu ludzkiego życia. Boskość jest czymś mglistym i odległym dla wielu z nas. Nie możemy pojąć boskości naszymi zmysłami czy opisać ją słowami, określić wzorami czy równaniami, zatem jak możemy 54 Sai Ram – zima 2004 w nią uwierzyć? Próbujmy rozumowo uzasadnić wiarę w Boga, ale to bez sensu. Jak można opisać czy przedstawić wiarę za pomocą logiki? Jedynie sercem pojąć można wagę i potrzebę duchowości. Tylko poruszające przykłady wzniosłych czynów, przykłady bezinteresownej miłości mogą efektywnie pobudzać do wiary w Boga. Wiarę można porównać do czystej wody. Woda jest podstawą życia dla ludzkiego ciała. Wiara zaś jest podstawą jego ducha. Bez wody organy ludzkiego ciała stają masą martwych komórek, które z kolei zamieniają się w chemikalia. Bez wiary zamierają w nas wszystkie boskie atrybuty dane nam przez Boga. A gdy one zanikają, w człowieku pojawia się chaos. Ten chaos demoralizuje ludzi i niszczy społeczeństwa. To ubóstwo wiary szerzy się właśnie we współczesnym społeczeństwie. Z tego więc powodu Śri Sathya Sai Baba poprzez czyny i słowa odbudowuje wiarę i duchową świadomość wśród wszystkich ludzi. Wiara jest jak czysta woda. Bez ruchu wody nic nie funkcjonuje. Stagnacja wody powoduje jej zanieczyszczanie. W takim samym sensie potrzebne jest działanie, by boży duch przejawił się we współczesnym świecie. Miłość i mądrość są energią aktywującą wodę wiary. Manifestują się one poprzez bezinteresowną miłość i bezinteresowne działanie. Musimy bardzo dbać, by egoistyczne pragnienia nie tłumiły i nie zakłócały w nas przepływu strumieni miłości i mądrości. Bez wiary i ducha życie przemienia się w ciąg bezsensownych, bezładnych przygód i kończy się, gdy ta umysłowo – cielesna maszyna przestaje funkcjonować. Tymczasem z wiarą i boskością nasze życie nabiera wzniosłego sensu, pozbawionego interesowności. W duchowości bowiem nie ma miejsca na egoizm. Co to jest bezinteresowność? Miłość jest bezinteresowna, gdy jest wolna od pragnień, chęci posiadania, oczekiwania wdzięczności, czy uznania. Pomoc jest bezinteresowna, gdy nie ma przepaści między potrzebującym i udzielającym pomocy. Bezinteresowność występuje wtedy, gdy nie ma rozdziału między nami a Bogiem. W bezinteresownej służbie istnieje pełne zrozumienie między pomagającym a potrzebującym pomocy. Bezinteresowność to całkowite utożsamianie się z osobą będącą 55 Sai Ram – zima 2004 w potrzebie. Bezinteresowna miłość jest naturą wszechprzenikającej świadomości, która jest Bogiem. Śri Sathya Sai Baba powiedział: „Miłość jest bezinteresowna, interesowność jest pozbawiona miłości. Miłość żyje dawaniem i wybaczaniem, ego żyje braniem i zapominaniem”. Praktyki duchowe, takie jak medytacja, modlitwy, pobożne śpiewy, studiowanie świętych ksiąg, religijne rytuały, przygotowują nas, ale nie są jeszcze tym, do czego dążymy. By wiara i boskość objawiały się w świecie, potrzebne jest działanie. Musimy praktykować duchowość, nie jedynie uprawiać duchowe praktyki. Praktyki duchowe przygotowują nas do życia. Dopiero praktykowanie duchowości daje nam życie zgodne z duchowymi zasadami. Te zasady są niezmienne, odwieczne i podstawowe we wszystkich religiach świata. Doświadczamy ich w życiu poprzez bezinteresowną miłość i mądrość. Zgodnie z naukami Śri Sathya Sai Baby te boskie zasady przejawiają się w naszym życiu również przez powszechne wartości ludzkie, w szlachetnych charakterach, których cechami są: prawda, prawość, pokój, miłość i niekrzywdzenie. Te boskie cechy i boskie atrybuty są nam dostępne przez wgląd we własne wnętrze i szukanie kontaktu z własnym sumieniem. Duchowe poczucie wartości jest niezbędne dla naszego duchowego rozwoju. Duchowe poczucie własnej wartości daje siłę, by w każdej sprawie, w każdym czasie i miejscu słuchać i postępować zgodnie z głosem własnego sumienia. Praktyki duchowe przygotowują nas do postępowania zgodnego z bożą wolą. Duchowość to życie w zgodzie z Jego wolą. Podczas gdy duchowe praktyki mogą dać nam przedsmak nieba, praktykowanie duchowości może dać nam niebo na ziemi. Życie ludzkie daje nam szansę przejścia od cech zwierzęcych do boskich. Właśnie to przejście jest ukoronowaniem duchowości. Jednakże zbyt często pozwalamy, by doczesne sprawy odciągały nas od naszego przeznaczenia. Pozwalamy, by nasze życie, nasze drogocenne ludzkie życie traktowano jak bezużyteczną zabawkę, by było ono dezorientowane ziemskimi sprawami. Duchowość oznacza pokonanie drzemiących w nas cech zwierzęcych i przejście od człowieczeństwa do boskości. Nie 56 Sai Ram – zima 2004 znaczy to, że wszyscy mamy zostać ascetami i porzucić ziemskie przyjemności. Znaczy tyle, że mamy żyć w zgodzie z sobą samym i postępować w zgodzie z naszym sumieniem, które jest odbiciem naszego duchowego serca. Zastanówmy się teraz nad różnicą między tą osobą, która myśli i analizuje, a taką, która po prostu wie. Ta pierwsza używa rozumu, rozsądku, pamięci swej zgromadzonej wiedzy. Tymczasem ta druga doświadcza duchowej prawdy sercem i jakby wchłania wiedzę. Podczas gdy myśliciel intelektualnie dochodzi do wiedzy duchowej i staje się teologiem, drugi typ człowieka w uniesieniu doświadcza duchowej wiedzy i staje się świętym. Teraz większość z nas, jeśli nie wszyscy, nie wie jeszcze, kim naprawdę jest i po co znajduje się na tym świecie. Nadal boski plan, nasza duchowa tożsamość, nasz cel, nie są jasne, ale wkrótce znajdziemy to, czego szukamy. To tylko kwestia czasu. Jeśli jeszcze tego nie czujemy, a jedynie rozpatrujemy intelektem, nie szkodzi. Wielu z nas zaczyna działać i zaczyna postępować bezinteresownie. I wówczas zawężamy różnicę między intelektualną wiedzą i duchowymi doświadczeniami. Gdy ta różnica znika, stajemy się spontaniczni, mądrzy, kochający i boscy. Jesteśmy dosłownie w niebie na ziemi. Śri Sathya Sai Baba głosi odwieczne prawdy spontanicznie. Z Jego wypowiedzi można składać święte księgi. Na ile jesteśmy w stanie wchłonąć Jego wiedzę, na tyle stajemy się tymi, którzy wiedzą, a nie tymi, którzy jedynie myślą. Ci wiedzący doświadczają wprost duchowej wiedzy, intelektualiści rozważają, kontemplują, porównują i upychają tę wiedzę do swej pamięci. Lecz niestety nie doświadczają jej. Ci „myśliciele” używają umysłu, narzędzia, które Bóg dał nam, byśmy pokonywali zawiłości życia. „Wiedzący” używają duchowego serca, skąd nieskończenie płyną strumienie miłości i mądrości, jeśli tylko jesteśmy gotowi, by je przyjąć. Co decyduje o tym, czy doświadczamy duchowej wiedzy, czy mentalnie trawimy informacje? Skąd mamy wiedzieć, czy jesteśmy „myślicielami” czy „ wiedzącymi”? Swami podaje cztery czynniki decydujące o urzeczywistnieniu naszej boskości. Mówiące nam o tym, kiedy się zrealizujemy. Innymi słowy, kiedy poznamy tę odwieczną prawdę i doświad57 Sai Ram – zima 2004 czymy jej. I kiedy będziemy już wiedzieli, że wiemy. Te czynniki determinują także naszą gotowość na przyjmowanie boskiego przesłania. Są nimi: – wiara w Boga – miłość do Boga i pragnienie, by Go doświadczyć, – konsekwencje naszego poprzedniego życia zwane karmą, (Zbieramy, co posialiśmy. Nasze myśli są skażone marzeniami z poprzednich wcieleń.) – łaska Boga – najważniejszy z wszystkich i decydujący. Zastanówmy się w sensie duchowym, czy należymy do tych „myślących”, czy „wiedzących”? A jeśli jesteśmy „wiedzącymi” to, co musimy wiedzieć? Powinniśmy wiedzieć, kim w istocie jesteśmy i jak zrealizować cel naszego życia. To wszystko. Jednak czy podoba się nam nasz świat i nasze życie bez dochodzenia jego głębokiego znaczenia i sensu? Czy myślimy o ty, kim jesteśmy pomijając nasze osobowości i relacje powstałe w tym świecie? Czy poznaliśmy poprzez doświadczenie naszą boską naturę i czy zgodnie z tą wiedzą postępujemy? Wiedzieć, to znaczy rozpoznać, kim w istocie jesteśmy i żyć stosownie do tej wiedzy. Zastanówmy się, jak rozpoznać zakres i jakość poznania? Są głupcy, którzy nie znają duchowej prawdy i w ogóle nie wiedzą, że istnieje coś ważnego do poznania. Kierują się odruchami i instynktem. Bywają też ludzie niebezpieczni. To ci, którzy nie znają duchowej prawdy i czują, że nie mają pojęcia, co jest w życiu ważne, ale nie dbają o to. Ci nie mają skrupułów. Następną kategorią jest dobroć. Do niej należą ci, którzy wiedzą, że niewiele wiedzą, ale za wszelką cenę starają się zdobyć wiedzę. To duchowi aspiranci. Są oni na ścieżce duchowej i bywa, że bezwiednie zdobywają duchową wiedzę i duchowe doświadczenia. Myślę, że większość z nas należy do tej właśnie kategorii. Następnie jest piękno. Do tej kategorii należą ci, którzy wiedzą, ale nie zdają sobie z tego sprawy. Są oni piękni, niewinni, święci. Pomagają innym wzrastać duchowo, bez świadomości, że to czynią. Znają prawdę, ale nie są tego świadomi. W końcu jest prawda, dobro i piękno – Satjam, Siwam, Sundaram. To kategoria ludzi, którzy poznali prawdę doświadczając jej. Oni 58 Sai Ram – zima 2004 wiedzą, że wiedzą. Świadomie poświęcają siebie, by ofiarować swym bliźnim wszystko, co ci potrzebują. Wiedzą, że są zrealizowani duchowo i potrafią pomóc swym braciom i siostrom w ich duchowym wzroście. Nie oczekują niczego w zamian, gdyż wiedzą, że wszystko dzieje się za sprawą Boga, który jest w nich, tak jak w każdym i wszędzie. Zajrzyjmy teraz do naszego wnętrza i zastanówmy się, kim jesteśmy i gdzie jesteśmy? Możemy pracować nad naszą wiarą, miłością i pragnieniem Boga tak, by w efekcie zamiast rozmyślać, po prostu wiedzieć. Czy chcielibyście poznać niebo? Samorealizacja lub utożsamienie się ze swym wewnętrznym Bogiem to niebo. Niebo to kwestia świadomości. Każdego dnia widzimy słońce, które wschodzi i świeci, dostarcza nam ciepła i światła. Każdego dnia zajrzyjmy do naszego serca z uwielbieniem i czułością, a rozpoznamy, że niebo jest tak blisko – to tylko kwestia świadomości. Sathya Sai Baba powiedział: „Niebo nie jest pozaziemską przestrzenią, jakimś rajskim ogrodem, w którym panuje wieczna wiosna. Niebo, to wewnętrzne doświadczenie, to stan najwyższej błogości”. Moi drodzy – Panie i Panowie! Kończąc zwracam się z apelem do was wszystkich i również do siebie: wznieśmy się ponad dwoistość umysłu i poznajmy czystość naszych serc. Wykorzystajmy otrzymaną szansę. Tą szansą jest ludzkie życie. Dziękuję. Dżej Sai Ram! Tłumaczenie: Majka Quoos Całość wykładów Michaela Goldsteina ukaże się niebawem postaci broszurki wydanej przez Stowarzyszenie Sathya Sai. 59 Sai Ram – zima 2004 Parę słów koordynatora Samorealizacja „…Bhagawadgita naucza jak działać w codziennym życiu. Nie nakazuje wyrzeczenia się wszystkiego, porzucenia rodziny, tego, co masz i ucieczki w odosobnienie. Wręcz przeciwnie – podkreśla, że obowiązkiem każdego człowieka jest podjęcie użytecznej działalności w doczesnym świecie. Celem życia człowieka jest rozpoznanie swojej dharmy i podążanie tą ścieżką, co oznacza włączenie się w bezinteresowne i szlachetne działanie, które przyczyni się do dobra innych współmieszkańców ziemi…” Sathya Sai Baba Kochani Często powtarzanym słowem w rozwoju duchowym jest samorealizacja, inaczej samourzeczywistnienie, nirwana, realizacja, wyzwolenie... Jest wiele synonimów tego wyrażenia. Czym jest samorealizacja? Jak ją osiągnąć? Kiedy to nastąpi? Dlaczego, skoro chcę, nie mogę jej doświadczyć tu i teraz? Myślę, że takie pytania przychodzą do głowy wielu aspirantom duchowym. Ja przynajmniej w moim umyśle doświadczyłem ich nie raz. Patrząc wstecz, na początku drogi w tym wcieleniu zapragnąłem samorealizacji jak spragniony wody człowiek po włóczędze na pustyni. I tak jak ten człowiek widzi złudny obraz oazy – fatamorganę, tak ja czytając o samorealizacji, celu egzystencji, myślałem, że już rozumiem i wiem czym jest, jak do niej dążyć i nawet chciałem mówić o tym innym. Z wielkim zapałem wkroczyłem na ścieżkę wiodącą do celu, która stała się wielką przygodą wymagającą ciężkiej pracy, wyrzeczeń, ale przynoszącą cudowne doświadczenia w życiu. Czytałem książki, próbowałem medytacji, różnych mantr i ciągle wyrzucałem sobie niedoskonałość. Przestał mnie nawet interesować świat doczesny i pragnąłem żyć „tylko” dla Boga, osiągnąć realizację 60 Sai Ram – zima 2004 i uwolnić się od jarzma świata doczesnego. Jednak nie można przeskoczyć kilku szczebli drabiny, trzeba wspinać się powoli i stopniowo. Swami uczy „zacznij wcześnie, idź powoli, dojdź bezpiecznie”. Pomimo tych nauk czułem, że to musi być już jakoś blisko. Czułem, że im bardziej będę się starał i naciskał na siebie, tym szybciej osiągnę upragniony cel. Interesowała mnie tylko duchowość – doskonałość we wszystkim. Ale zgodnie z nauką Buddy, gdy za mocno naciągniesz strunę, to pęknie, gdy zrobisz to za słabo, nie wyda dźwięku. Zbyt silny nacisk na umysł powodował, że nie potrafiłem być szczęśliwy, a w świecie materialnym ciężko mi się żyło. Pojawiła się męcząca myśl – im bardziej się staram, tym ciężej mi jest i tym słabszy kontakt z Bogiem. Wyrzucałem sobie, że nie jestem taki jak Swami uczy, czyli nazywając to po imieniu, umartwiałem się i zamartwiałem, utożsamiając się z tym co się dzieje, z myślami, z czynami. A przecież Swami uczy: „nie jesteś tym ciałem, umysłem, zmysłami, to są twoje instrumenty”. Powoli zacząłem się uczyć złotego środka, pojmować, że martwiąc się i wyrzucając sobie, utożsamiam się z tym ciałem, umysłem i zmysłami. Swami uczy nas „prawda jest tu i teraz, jesteś Bogiem, tylko o tym nie wiesz”. Coraz mocniej sobie uświadamiałem, że trzeba żyć tu i teraz, żyć w świecie, ale nie pozwalać by świat zawładnął mną. Oczywiście zmiana ta trwała i nadal trwa, ale zacząłem sobie zdawać sprawę, że skoro prawda jest tu i teraz, to bezcelowe jest pragnienie samorealizacji jako celu, do którego dążę. Rozumiem to w ten sposób, że to nie jest coś, do czego mam dotrzeć, czy coś, co muszę odkryć. Obecnie uczę się tego, aby tyle nie myśleć, cieszyć się każdą chwilą, wypełniać moje obowiązki jak najlepiej, akceptować to, co się wydarza i wyciągać wnioski. Inaczej również postrzegam relację świat – duchowość, jeżeli można w ogóle to rozgraniczać. Kontakty z ludźmi są wspaniałym warsztatem, szkołą duchowego rozwoju. Obecnie żyjemy w czasach, w których umysł jest bardzo niespokojny i ciężko siedzieć w jaskini zanurzonym w medytacji. Oczywiście są wyjątki, ale jest o wiele ciężej. Obecnie potrzeba prawdziwych aspirantów wcielających nauki Mistrza 61 Sai Ram – zima 2004 w życiu codziennym w społeczeństwie. Prawie każdy człowiek żyje w wirze codziennych obowiązków – praca, nauka, dzieci itp. Bardzo istotną sprawą jest właśnie życie w taki sposób, aby każda czynność stała się praktyką duchową. Na dzień dzisiejszy nie pragnę realizacji. Dążę do tego, aby być tu i teraz, spełniać to, co mam spełniać i być otwartym na boskie nauki płynące z różnych źródeł – od innych ludzi, zwierząt, roślin. Uczę się, jak być prawdziwym człowiekiem. Najciężej jest być cudownym i pełnym miłości względem bliskich. Ilu było guru, którzy mówili jedno, a robili drugie – takiego guru ciężko nazwać prawdziwym człowiekiem. Prawdziwy człowiek żyje w jedności myśli, słów i uczynków. Służba potrzebującym jest cudowną lekcją pokory, ale jeżeli człowiek nie służy swojej najbliższej rodzinie, a jest znany jako filantrop w społeczeństwie, to nie powinien być godzien naśladowania. Dlatego najlepiej obserwować tych, którzy naprawdę żyją by dawać i uczyć się z najwyższego źródła: Sai Baba, Jezus, Rama itp. Żyjąc tu i teraz, ciesząc się każdą chwilą, służąc potrzebującym i zdobywając wiedzę o swojej rzeczywistej naturze, powoli małymi kroczkami człowiek staje się prawdziwym człowiekiem. A wtedy jest gotów na doświadczenie tego, czego przez cały czas nie dostrzegał, że nie ma czego realizować, bo stał się czystym przejawem Boga, Miłości Najwyższej. Tak obecnie rozumiem samorealizację. Jest wiele osób, które podążają różnymi ścieżkami i to jest cudowne, że każda z nich jest wyjątkowa i prowadzi do jednego celu. Bo wszystko jest Jednym, wierzę w to. Nie zastanawiam się już nad tym, kiedy osiągnę cel, czy osiągnę cel, ponieważ wolę po prostu być i cieszyć się tym, co jest. Oczywiście nie zawsze potrafię tak żyć, raz łatwiej mi to przychodzi, a czasem ciemne chmury przepływają na niebie mojej świadomości. No ale właśnie „przepływają” – więc nie ma co się martwić i przejmować nimi. Taki sposób myślenia i życia daje mi coraz więcej radości i bliskości ze Źródłem, Bogiem, moim Prawdziwym Ja. 62 Sai Ram – zima 2004 Ponad myśli zasłoną Nad uczuć kłębowiskiem Wolny od jarzma wyobrażeń Złudy smutku i radości Trwam w ciszy W swej Jaźni zatopiony Świadomości czystej blasku Świadomości niezniekształconej Piękna cisza dźwięczy Pustka pełni drga Trwam, Jestem, Ja Najwyższy pierwiastek Bytu Jam jest, Jam jest Bez przerwy drga… Czesław Polakowski 63 Sai Ram – zima 2004 Parę słów koordynatora Po co nam WWL? Kochani! Nieraz wspominałam już na łamach Sai Ramu o kursie WWL, który ma miejsce w naszej Organizacji i w którym uczestniczy wiele osób z różnych miast naszego kraju i krajów sąsiednich. Wiele też razy pisałam o wielkich korzyściach, jakie wszyscy odnosimy z udziału w tym kursie. Tego nie da się porównać z niczym innym – z żadnym innym kursem, spotkaniem czy szkoleniem. Ten kurs jest wyjątkowy choćby z tego względu, że patronuje mu nie kto inny, lecz nasz ukochany mistrz – Sathya Sai Baba. I nie kto inny, tylko On czuwa nad naszym rozwojem duchowym, intensywnie szkoląc nas w przyspieszonym trybie na tych spotkaniach. I może sprawozdania z tej naszej działalności pełne słów zachwytu i entuzjazmu mogą się komuś wydać „tworzeniem prozy”, jednak mam wrażenie, że w najmniejszym stopniu nie oddają one tego, co dzieje się podczas tych zajęć. Może nawet my sami w niewielkim stopniu zdajemy sobie sprawę, jak wiele zyskujemy w tym procesie. A jednak dokonuje się podczas niego ogromna duchowa przemiana, która zachodzi nie tylko w nas – uczestnikach, ale również w ludziach, z którymi się stykamy na co dzień. To wielkie, duchowe zjawisko zatacza coraz szersze kręgi i miejmy nadzieję, że obejmie swym zasięgiem wszystkich, którzy najbardziej tego potrzebują. Wielu uczestników tego programu przeszło etap trzeci, w którym zadaniem było napisanie krótkiego eseju na temat wybranej wartości. Poziom wielu prac przeszedł najśmielsze nasze oczekiwania. Okazuje się, że mamy wśród nas wiele utalentowanych osób, a już na pewno wiele takich, które dogłębnie rozumieją duchowe znaczenie ludzkich wartości i procesu wewnętrznych poszukiwań. Instruktorzy prowadzący zajęcia Wychowania w Wartościach Ludzkich w naszych grupach i ośrodkach, pragnący podzielić się tymi odkryciami, udostępnili nam najciekawsze 64 Sai Ram – zima 2004 prace osób uczestniczących w tym kursie. I oto prezentujemy kilka z nich, które, mamy nadzieję, pomogą naszym Czytelnikom w rozmyślaniach na temat poszczególnych wartości. Na początek przedstawiamy prace o PRAWDZIE, jako że tę wartość Swami zawsze wymienia jako pierwszą. Niech będzie to przyczynek do duchowej zabawy, którą zaproponowałam nam wszystkim w poprzednim numerze Sai Ramu i niech służy nam jako wstęp do głębokich duchowych rozważań, które wcześniej czy później przyczynią się do naszej samorealizacji. Iwona Piotrowska Koordynator WWL PS. Jak wcześniej wspominałam, serdecznie zapraszam Was wszystkich do duchowej zabawy, która polegać będzie na rozmyślaniach na temat jednej konkretnej wartości. W styczniu i lutym będziemy rozważać zagadnienie Prawdy. Człowiek emanuje energią duchową charakteryzującą się radością i błogością. Jedyne, co mu pozostaje do zrobienia, to ucieleśnić tę błogość. Myśl o poszukiwaniu jest pomyłką. Każdy zna prawdę, powinien ją tylko urzeczywistnić. To, co w człowieku ludzkie, to nic innego, jak właśnie owa duchowa energia radości. To jest zupełnie tak, jak zerwać kwiatek, czy mrugnąć okiem. Samourzeczywistnienie jest równie proste. Baba 65 Sai Ram – zima 2004 Wykład Prawda1 Wszystko wyłania się z Absolutnej Prawdy! Całe stworzenie łączy się z Absolutną Prawdą! Nie ma takiego miejsca, gdzie chwała Najwyższej Prawdy nie byłaby obecna! O czcigodni! Zauważcie, że On jest tą Absolutną Prawdą!”. Od zawsze ludzie dążyli do poznania prawdy, ale niewielu zastanawiało się, czym jest prawda. Naturę prawdy zgłębiały zawsze osoby starające się dociekać istoty świata, osoby dążące do głębszego i pełniejszego zrozumienia rzeczywistości, wykraczającego poza jej zmysłową percepcję. W dzisiejszych czasach pytanie o to, czym właściwie jest prawda, zdaje się być szczególnie ważne. O konieczności dociekania prawdy oraz przywrócenia jej w świecie świadczy również przyjście Awatara, który nie przypadkowo wybrał sobie imię Sathya Sai. Misją tego Awatara jest przywrócenie prawdy, a on sam jest Sathya Swarupa (ucieleśnieniem prawdy). Właśnie ze względu na moją miłość i oddanie Sathya Sai Babie tematem niniejszej pracy jest wartość, którą On sam przyjął jako swoje Boskie imię.(...) (...) Zrozumienie czym jest prawda wbrew pozorom nie jest łatwym zadaniem, zwłaszcza że w mojej świadomości często prawda odnosiła się jedynie do płaszczyzny językowej, czyli do zgodności wypowiadania twierdzeń z przejawioną rzeczywistością. Ten aspekt jest jedynie jedną z podwartości, które są związane z prawdą. Można wyróżnić trzy grupy podwartości, przejawiających się jako umiejętności, które składają się na wartość prawdy. Są to: umiejętności, które służą nam samym, umiejętności społeczne oraz umiejętności etyczne. Każda z tych grup wartości jest równie ważna dla człowieka, ponieważ służą one jego rozwojowi jako jednostki, jako członka społeczeństwa oraz jako istoty dążącej do doskonałości moralnej. Poniżej podane są wartości należące do każdej z tych grup: 66 1 skróty pochodzą od redakcji Sai Ram – zima 2004 1. Umiejętności, które służą nam: • Dokładność • Ciekawość • Zdolność rozróżniania • Prawość • Odwaga • Uczciwość • Zintegrowanie • Intuicja • Sprawiedliwość • Optymizm 2. Umiejętności społeczne • Czystość • Dążenie do zdobycia wiedzy • Rozsądek • Umiejętność analizowania siebie • Samoświadomość 3. Umiejętności etyczne • Szczerość • Dociekanie • Synteza • Zaufanie • Prawdomówność • Determinacja • Jedność myśli, słów i czynów. Umiejętności te mogą być rozwijane poprzez pięć metod nauczania, ale ponieważ prawda związana jest z nadświadomym umysłem, szczególnie dobrymi metodami do przekazywania tej wartości są: 1. Cytat, temat dnia, ponieważ skłania do intelektualnych poszukiwań i zadawania pytań, a w przyszłości może posłużyć jako inspiracja do prawidłowego działania; 2. Wyciszenie i medytacja, ponieważ nadświadomy umysł jest związany z intuicją, prawda przejawia się pod postacią miłości jako intuicji, a ta metoda szczególnie wzmacnia intuicję; 67 Sai Ram – zima 2004 3. Opowiadanie bajek, podobnie jak cytat oprócz tego, że promuje pozytywne wartości, dodatkowo stanowi źródło inspiracji dla przyszłych działań. Opowiadanie bajek i cytat (temat dnia) są ważnym elementem dla rozwijania prawdy jako miłości w myślach, ponieważ stymulują one pozytywne myślenie, co następnie przekłada się na działanie. Natomiast medytacja (wyciszenie) służy wzmacnianiu prawdy, która przejawia się pod postacią miłości jako intuicji. Źródłem wyróżnienia tych dwóch postaci prawdy jest model powłok, czyli subtelnych ciał człowieka. Człowiek poprzez rozwój duchowy powinien pokonać te pięć powłok maji. Prawda jest związana z dwoma powłokami: z manomaja kośą oraz z widżnianamaja kośą. Manomaja kośa jest to powłoka umysłu; jej oczyszczenie związane jest z tym, że zaczynają się pojawiać w naszym umyśle święte myśli, nieprzywiązanie, obojętność wobec radości i smutku. Prawda w tej powłoce przejawia się jako miłość w myślach i słowach. Powłoka ta jest związana z dwiema wartościami – z pokojem i prawdą. Widżnianamaja kośa jest powłoką intelektu; dzięki kontemplacji rzeczywistości jesteśmy w stanie dotrzeć do rozróżniania pomiędzy tym, co realne i nierealne, tym, co prawdziwe i fałszywe, tym, co wieczne i przemijające. Tutaj prawda przejawia się pod postacią miłości jako intuicji, ta powłoka jest związana z wartością prawdy. Prawda nie przypadkowo jest związana z tymi dwiema powłokami. Wynika to z tego, że prawda ma dwie płaszczyzny. Jedną z nich jest prawda opisująca świat, który podlega ciągłym zmianom, prawda odzwierciedlająca to, co dostrzegamy przy pomocy zmysłów, prawda przeżywana.(...) (...) Spośród czterech energii człowieka (intelektualnej, emocjonalnej, energii rozróżniania oraz fizycznej) prawda jest związana z energią intelektualną. Stąd zgłębianie tej wartości wymaga często intelektualnego dociekania najgłębszej natury rzeczy. Zrozumienie wiecznej prawdy o niezmiennej naturze rzeczywistości prowadzi do dźniany (mądrości). „Mądrość (dźniana) także nie jest zmieniona wraz z upływem czasu. W rzeczywistości mądrość jest prawdą, prawda jest mądrością.” 68 Sai Ram – zima 2004 Obowiązkiem człowieka jest zrozumieć i poznać wieczną prawdę, ale tak jak sama prawda ma różne płaszczyzny, tak istnieją różne sposoby dociekania prawdy. Można wymienić trzy sposoby, do których zaliczamy: 1. pratjakszaha pranama – jest to poznawanie prawdy poprzez postrzeganie bezpośrednie, czyli takie, w którym posługujemy się pięcioma zmysłami. Jednak ponieważ zmysły są często zwodnicze, więc ta metoda nie jest najdoskonalszą, a poleganie tylko na tego rodzaju poznaniu jest oznaką ignorancji. Takie poznanie prawdy służy jedynie celom praktycznym. 2. anumana – czyli wnioskowanie. Taki rodzaj poznania również nie jest niezawodnym i nie prowadzi nas do poznania pewnego. 3. sadba pramana – „sabda” oznacza słowo lub dźwięk, a „pramana” – autorytet, więc sadba pramana oznacza autorytet słowa. Jest to rodzaj poznania poprzez zaufanie słowu osoby, która bezpośrednio doświadczyła tego, o czym naucza. Właśnie na autorytecie słowa oparte jest nauczanie Wed, które przez wiele lat było przekazywane uczniom przez ich nauczycieli. U podstaw tego rodzaju poznania leży doświadczenie bezpośrednie. Sadba pramana może być dwojakiego rodzaju: • loukika pramana – ziemskie świadectwo, które nie jest związane z wiedzą duchową, ono nie służy wyjaśnianiu Boga; • wajdika pramana natomiast dotyczy wiedzy zawartej w Wedach, wiedza ta dąży do ukazania natury Boga. Należy jednak podkreślić, że istotne w tym rodzaju poznania jest leżące u podstaw autorytetu słowa, bezpośrednie doświadczenie. Właśnie na bezpośrednim doświadczeniu opiera się autorytet słowa. Tak więc prawda ma dwie płaszczyzny, są to: prawda zmienna oraz prawda wieczna nie podlegająca zmianom wraz z upływem czasu, ta prawda jest niezależna od okoliczności i sytuacji, istnieje niezależnie od wszystkiego. Ponieważ prawda ma dwie płaszczyzny odpowiadają jej dwie powłoki – powłoka mentalna związana z prawdą o zmiennej naturze oraz powłoka 69 Sai Ram – zima 2004 intelektualna związana z prawdą wieczną. W pierwszej powłoce prawda przejawia się jako miłość w myślach i słowach, w drugiej natomiast poprzez miłość jako intuicję. Tak naprawdę poznanie prawdy wiecznej jest niczym innym, jak zrozumieniem boskiej natury wszechrzeczy. Stąd zrozumienie tej prawdy prowadzi do zbawienia. Prawda zmienna służy jedynie różnym celom życia ziemskiego np. zrelacjonowaniu zdarzenia, czy budowaniu teorii naukowych, ale nie prowadzi do zbawienia. Poznanie prawdy wiecznej jest tożsame ze zrozumieniem, że każdą rzecz przenika ta sama boska energia. To jest jedyna, wieczna prawda. Dominika Dzwonkowska Warszawa 2004 Kobieta jest ostoją domu i religii. To ona sieje ziarna religijności i pielęgnuje wzrost uczuć religijnych w młodym pokoleniu. One też może je niszczyć i wykorzeniać. Kobieta ma naturalne predyspozycje do głębokiej wiary i praktyki duchowej. Oddana Bogu, głęboko wierząca i łagodna, może stać się przewodnikiem mężczyzny na ścieżce prowadzącej do Boga. Kobieta taka wstaje przed świtem, sprząta dom, a po wypełnieniu swych porannych obowiązków i ukończeniu porannej kąpieli, siada na chwilę do medytacji i recytacji imienia Boga.... Zaprawdę, to kobieta utrzymuje dom przy życiu. Taka jest jej misja. Wypełnia wówczas swą rolę ucieleśnienia twórczej energii śakti. Baba 70 Sai Ram – zima 2004 Wykład Prawda Prawda jest absolutną zasadą, zawsze, wszędzie i dla każdego człowieka. Z prawdy zrodził się cały wszechświat wraz z człowiekiem włącznie i cały wszechświat z powrotem połączy się z prawdą. Kto postępuje zgodnie z prawdą i prawością, będzie szczęśliwy. Prawda nie jest ograniczona czasem ani przestrzenią, jest jedna, niedwoista, chociaż przyjmuje postać wielości. Prawda jest Bogiem, jest wieczna, niezmienna. Stanowi ona podstawę i istotę dharmy, nie ulega żadnym modyfikacjom. W Upaniszadach człowieka posiadającego wyższą inteligencję – buddhi porównuje się do ptaka. Jego głowa to zaufanie i wiara (jest to śradha). Prawe skrzydło to rita, prawda jako kosmiczny rytm, prawda w świecie wewnętrznym, wiecznie obowiązująca rzeczywistość. Istnieje ona poza czasem. Lewe skrzydło ptaka to satjam – prawda w świecie zewnętrznym, zmienna. Tułów to mahat-tattwa – prawdziwa jaźń. Ogon ptaka to joga – symbol kontroli umysłu i zmysłów. Sprawy zaistniałe w określonym czasie jako prawda to satjam. Natomiast sprawy, które przez wszystkie czasy nie ulegają zmianie to rita. Prawda nie podąża za nikim. Ludzie wszystkich krajów, wszystkich religii, w każdym czasie, jeśli trzymają się prawdy, mają takie same prawa. Dzięki prawdzie osiągamy pokój, obfitość, dobrobyt. Nie ma większej cnoty niż prawda. Siła, zręczność, dzielność, zdolności – są to ziemskie zewnętrzne moce. Najwyższa jest moc prawdy. To, co zewnętrzne, ulega zmianie, lecz nie prawda. Prawda zawsze pozostaje prawdą, boskość jest w makrokosmosie i w mikrokosmosie. Człowiek powinien wypowiadać to, co naprawdę odczuwa, aby jego myśli, słowa i czyny były w harmonii. Mów prawdę. Jeśli twoja mowa będzie zawsze miła dla ucha, to nie będziesz potrzebował żadnej większej dyscypliny. Musimy być wierni 71 Sai Ram – zima 2004 prawdzie, ale musimy uważać, w jaki sposób ją wyrażamy. Nie powinniśmy rozmyślnie ranić innych. Prawda wypowiedziana w niewłaściwym czasie i miejscu może dokonać takich samych zniszczeń jak nieprawda. Należy pamiętać, że w każdym z nas mieszka Bóg, a najistotniejszym elementem prawdy jest zrozumienie wypływające z miłości. Dlatego starajmy się kontrolować wypowiadane słowa, aby nie zadawać bólu. Boska prawda jest jak ogień. Gdy dotknie suchego drewna ludzkiego życia, rozprzestrzenia się i płonie, a gdy zetknie się z mokrym drewnem wątpliwości i pragnień – dymi i syczy. Aby doświadczyć ostatecznej prawdy, musimy zapalić mały płomień prawdy względnej. Prawdomówność ocala. Prawda chroni i sowicie wynagradza tych, którzy są jej wierni. „Miej wiarę, że ostatecznie prawda cię ocali. Trwaj przy niej bez względu na to, co się dzieje”. Człowiek może poznać prawdę, gdyż poznali ją mędrcy i święci. Doświadczyli jej i opisali swoje doznania. Aby doświadczyć prawdy, potrzebna jest wiara. Odkrycie rzeczywistości wymaga od nas dwutorowego działania: – poszukiwania wewnętrznego – medytacja; – urzeczywistniania prawdy w bezinteresownym służeniu innym. „Do rozwoju duchowego potrzebujecie trzech rzeczy: 1.serca wolnego od przywiązania i nienawiści; 2.języka, który nie jest splamiony nieprawdą; 3.ciała nie splamionego krzywdą. Ten, kto spełnia te trzy warunki, uświęca swe narodziny. Bez nich wszelkie wyrzeczenie i praktyki religijne są bezużyteczne. Musicie nieustannie modlić się do Boga o łaskę, by obdarzył was tymi cechami. Zrozumcie, że Bóg jest w was”. Wszechświat bez prawdy nie istnieje. Człowiek pochodzi od Boga i poszukuje drogi powrotnej do Boga. Przez prawdę i samopoznanie połączy się z Bogiem. Dorota Milczarek Łódź, sierpień 2004 r. 72 Sai Ram – zima 2004 Wykład Prawda (...) Najszlachetniejszym obowiązkiem człowieka jest odkrycie czym jest prawda. Do prawdy prowadzą oddanie i pokora. Są one uzależnione od bożej łaski, którą obdarzone są serca wypełnione miłością. Sathya Sai Baba mówi: „Prawda jest właściwą istotą człowieka i dlatego, gdy jesteście sobą, gdy przejawiacie swoją prawdziwą naturę, ogarnia was ogromna fala radości. Kiedy zaś zapieracie się sami siebie i wpadacie w złudną iluzję, wstyd zaciemnia wasze umysły wywołując strach. W trzymaniu się drogi prawdy może pomóc wam zadowolenie, pokora i nieprzywiązanie się do czegokolwiek na ziemi”. (...) Wartość człowieka leży w jego wyższej inteligencji (buddhi), a buddhi jest czymś wartościowym dla człowieka, gdyż daje zdolność do rozumienia, że trzeba porzucić wszelkie pragnienia (tjaga). Buddhi jest wartościowym instrumentem do intuicyjnego poznania, ale może być zasłonięty przez zwodnicze odzwierciedlenie rzeczywistości – iluzję. Przykład: Kiedy wylejecie wodę z garnka, znika również odbicie słońca. Z tego wniosek, że odbicie rzeczywistości w naszym umyśle to nic innego, jak suma naszych pragnień. W Upaniszadach porównuje się człowieka posiadającego wyższą inteligencję (buddhi) do ptaka. Głowę ptaka stanowi zaufanie (śradha), prawe skrzydło to rita, lewe skrzydło to satja, a ogon to joga (zjednoczenie, zrównoważenie). Satja oznacza prawdę, dokładną relację tego, co się widziało lub słyszało, czyli faktów w momencie ich zaistnienia; jest to prawda względna w danym czasie (zewnętrzna). Na przykład, pewien człowiek jednego dnia miał na sobie koszulę i spodnie 73 Sai Ram – zima 2004 w stylu zachodnim, a następnego dnia nosił koszulę i spodnie w stylu hinduskim. Wniosek: To, co wczoraj było prawdą, dzisiaj już nią nie jest. Rita – prawda wewnętrzna, przekraczająca trzy kategorie czasu, niezmienna w czasie, wiecznie obowiązująca rzeczywistość. Rita to para kosmiczna, najwyższa prawda – jest ona podstawą ludzkiej egzystencji. Na tej podstawie powinno się rozumieć wszystkie fakty dotyczące form zjawiskowych świata widzialnego. Prawdę można odnaleźć tylko w boskim porządku (dharmie), dharmą wypełniamy nakaz Wed. Przy pomocy satji ochraniamy świat. To daje śanti – spokój wewnętrzny i powoduje uspokojenie ziemskiej natury człowieka, a prema – miłość sprawia, że wszyscy ludzie stają się Jednym. Nie powinno się działać natychmiast, gdy pojawi się jakaś myśl, w odpowiedzi na impuls chwili! Musimy najpierw zbadać za i przeciw, i dopiero, gdy serce wyrazi zgodę, zacząć działać. Co głowa pomyśli, niech serce krytycznie przebada, a ręce podejmą właściwe działanie. Dla prawdy powinniśmy być gotowi ofiarować wszystko. Gdzie nie ma prawdy, tam powstaje lęk. Kto jest pełen lęku, boi się żyć, a prawda sprawia, że człowiek staje się odważny. Prawda usuwa wszelkie obawy i ochrania cały świat utrzymując go w ruchu. Porównanie: Jak dla domu ważny jest fundament, jak dla drzewa ważne są korzenie, tak dla życia człowieka ważna jest jedyna podstawa – prawda. Wartości ludzkie: prawda, prawość, pokój, miłość i zasada niekrzywdzenia są ukryte w każdej ludzkiej istocie. Nie można ich zdobyć w świecie zewnętrznym, trzeba je wyłonić ze swego wnętrza, czyli w procesie „educare” (oświecenie, wydobywanie na światło dzienne tego, co ukryte wewnątrz), czym różni się od edukacji (wiedzy książkowej, zewnętrznej, sztucznej). Sathya Sai Baba mówi: 74 Sai Ram – zima 2004 Kiedy prąd elektryczny prawdy (satja) płynie w przewodzie prawego postępowania (dharma) i wpływa do żarówki wewnętrznego pokoju (śanti), widzicie światło miłości (prema). Baba przypomina – uświadomcie sobie, że prawda jest samą istotą ludzkiego życia. Z prawdy wypływa prawość. Pierwszym dzieckiem prawości jest spokój, drugim miłość. Wszystko wyłania się z prawdy i ponownie do niej wraca. Prawda jest początkiem, trwaniem i końcem. Gdy rozpoznamy w sobie boską prawdę – atmę – doświadczymy jedności i wspaniałości wszelkiego istnienia. Prawda przejawia się w działaniu jako dharma (prawość), a w istocie ludzkiej jako miłość i czystość. Zgodnie z tym Wedy nauczają: „Satjam wada, dharmam czara” – mów prawdę i postępuj w sposób prawy. Prawdy można doświadczyć tylko w sferze czystej świadomości, bowiem trwa ona ponad zmiennością tego świata. To iluzja sprawia, że nie dostrzegamy naszej tożsamości z Bogiem, ani faktu, że jedność wszelkiego istnienia jawi się nam jako wielość. Aby doświadczyć ostatecznej prawdy, musimy najpierw zapalić chociaż mały płomień prawdy względnej. Do zainicjowania procesu transformacji wystarczy tylko zacząć mówić prawdę w każdych okolicznościach. A oto przykłady transformacyjnej mocy prawdomówności: 1. Było trzech mężczyzn; jeden był rabusiem i mordercą, drugi był notorycznym kłamcą, a trzeci był uczciwym człowiekiem. Pierwszy popełnił morderstwo i tak wszystko zaaranżował, że podejrzenie padło zarówno na kłamcę, jak i na uczciwego. Obaj zostali aresztowani i przesłuchano ich. Ponieważ byli niewinni, zaprzeczyli oskarżeniom. Drugi mężczyzna był znany jako kłamca, więc nie uwierzono mu i skazano. Trzeci mężczyzna był człowiekiem honoru, dlatego uwierzono mu i został uwolniony. Historia poucza, jak prawda nas chroni. Nigdy nie wiesz, co może cię spotkać. Będąc całkiem niewinnym możesz być oskarżony i nie będziesz miał nic ani nikogo po swojej stronie oprócz siły prawdy, którą dotychczas budowałeś. 75 Sai Ram – zima 2004 Siłę prawdy rozwijasz mówiąc prawdę i dając się poznać jako uczciwy człowiek. Jeśli niczego nie zbudowałeś, niczego nie wpłaciłeś na twoje „konto dharmy”, nic nie możesz z niego podjąć. Rozpocznij jeszcze dziś wpłacać na konto – mów prawdę, bądź prawy. Ten kapitał i procenty od niego są wartością, której nikt ci nie odbierze. Jest to jedyny kapitał, który jak płaszcz otula cię, chroni i wzmacnia. 2. Pewien złodziej chciał coś w swoim życiu zmienić i po rozmowie z mędrcem postanowił mówić prawdę w każdych okolicznościach. Niedługo potem włamał się do królewskiego pałacu, gdzie nieznajomy mężczyzna przyłapał go na opróżnianiu skarbca, w którym były drogocenne klejnoty. W tej sytuacji złodziej zaproponował nieznajomemu podział łupu. Tak więc rozdzielili między siebie łup, postanawiając zostawić królowi jeden diament. Nieznajomy spytał złodzieja o adres, złodziej odpowiedział zgodnie z prawdą. Następnego dnia minister królewski odkrył włamanie, jednak zanim powiadomił króla, przywłaszczył sobie pozostawiony w skarbcu jeden diament. Gdy król zobaczył pusty skarbiec, oskarżył ministra o kradzież diamentu. Okazało się bowiem, że nieznajomym, który poprzedniego dnia przyłapał złodzieja na gorącym uczynku, był sam król. Za prawdomówność władca mianował złodzieja swym ministrem. Wniosek: Prawdomówność ocala, prawda chroni i sowicie wynagradza tych, którzy są jej wierni. Duchowa podróż polega na nieustannym poszukiwaniu najwyższej prawdy aż do chwili, w której ujrzymy rzeczywistość. Wspinając się w poszukiwaniu prawdy musimy niezmordowanie wypatrywać coraz to wyższych szczytów. Mimo że mamy tendencję do zadowalania się po drodze prawdami względnymi, musimy wzniecać w sobie wolę kontynuowania poszukiwań, dopóki nie osiągniemy prawdy najwyższej, czyli nie zrozumiemy własnej jaźni. Sathya Sai Baba mówi: Dręczą cię wątpliwości, ponieważ nie znasz prawdy. Gdy tylko raz jej doświadczysz, wątpliwości znikną. Wiedz, że to, co ulega jakiejkolwiek zmianie, nie może być prawdą. 76 Sai Ram – zima 2004 Prawda powinna być jedynym motywem naszej aktywności. Właściwym działaniem możemy usunąć karmiczne przeszkody i zaskarbić sobie łaskę Boga. Powinniśmy też szukać wewnętrznej prawdy w medytacji. Aby odkryć prawdę, musisz praktykować dwa rodzaje dyscypliny opisane w świętych księgach – dyscyplinę zewnętrzną i dyscyplinę wewnętrzną. Dyscyplina zewnętrzna to niszkama karma – działanie, które podejmujesz w imię poświęcenia i składania Bogu czci, praca, jaką wykonujesz chętnie z poczucia powinności, a nie ze względu na korzyści, jakie może przynieść, działanie wolne od przywiązania do jego owoców. Dyscyplina wewnętrzna to dhjana – medytacja boskiej chwały, której zaledwie jesteś iskrą, żeby karma, czyli działanie, doprowadziło cię do poznania brahmana, niezmiennej najwyższej rzeczywistości, prawdy istnienia i to działanie musi być zgodne z dharmą – normą etyczną, zasadą prawości. Sathya Sai Baba mówi: Mów prawdę, ale mów w sposób przyjemny, mów po to, by słuchacz przyjął ją z wdzięcznością, a nie w celu jego aprobaty. Jeśli słowa prawdy miałyby wywołać ból lub smutek, lepiej ich nie wypowiadaj. Na tym polega wierność prawdzie w codziennym życiu. Niech w twoich słowach nie będzie hipokryzji, ani nieszczerości. Niemiłej prawdy unikaj tak samo, jak przyjemnej nieprawdy. „Satjam brujath, prijam brujath, na brujath satjamaprijam” – mów prawdę, mów łagodnie, nie mów prawdy, która jest nieprzyjemna. Pierwsze zalecenie to norma moralna, drugie zalecenie to norma społeczna, a trzecie to wartość duchowa. Pochodzimy od Boga i zawsze poszukujemy drogi powrotnej. W tym świecie zmian nabywamy oddzielne fragmenty wiedzy, która jako całość prowadzi do prawdziwego domu. Gdy poskładamy te fragmenty w jeden obraz, przekonamy się, że jesteśmy tożsami z Bogiem – najwyższą prawdą i pełnią miłości. Elżbieta Kolanowska Łódź, sierpień 2004 r. 77 Sai Ram – zima 2004 Relacja Dharma dla kobiet Bożonarodzeniowe wystąpienie Rity Bruce Prasanthi Nilajam 25.XII. 2004 Moje wystąpienie dedykuję błogosławionej Marii Dziewicy – Matce Jezusa i Eswaramie – Matce Bhagawana Baby oraz Boskiej Matce Sai. Kobiety są fundamentem każdego domu. Gdy ta podstawowa zasada się zmienia, w rodzinach szanujących tradycję zaczynają pojawiać się problemy. Podczas moich dalekich podróży, wysłuchuję wielu poruszających historii opowiadanych przez wielbicielki Swamiego. Oto kilka przykładów: Rodzice, którzy wpuścili pod swój dach syna wraz z jego rodziną, usłyszeli od niego po pewnym czasie, że mają wyprowadzić się i zamieszkać w hotelu. Nie wiedzieli, co począć? Dwudziestodwuletni syn innej rodziny spędza całe noce i dnie siedząc przed komputerem, zamyka się na klucz w swoim pokoju i nie pozwala nikomu do niego wejść. Podczas jednej z naszych sesji dla młodych ludzi pewien mężczyzna uważał za rzecz normalną, że żyje ze swoją partnerką przed ślubem, aby sprawdzić czy jest dla niego odpowiednia, a jeśli okaże się, że nie jest, znajdzie sobie inną. Wielbiciele z różnych stron świata opowiadają o swoich dzieciach uzależnionych od narkotyków i alkoholu, targających się na swoje życie, rozpieszczonych i nieposłusznych. Lista tych problemów jest bardzo długa. Zrozpaczeni rodzice szukają pomocy w rodzinach Sai, lecz nie znajdują rozwiązania dla swoich problemów. To kobiety ponoszą ogromną odpowiedzialność za jakość obecnego społeczeństwa. 78 Sai Ram – zima 2004 W rodzinach Sai rodzi się wielu przyszłych Jego wielbicieli. W jaki sposób przygotować rodziców do umiejętnego kształtowania charakterów swoich dzieci? Trudności z wychowywaniem dzieci przy braku podstawowych wartości i potężnym wpływie otoczenia są ogólnoświatowym problemem, który dotyka również Bharat, kraj Boga. Dzisiejsze Indie przechodzą przez procesy i zmiany w kulturze i obyczajowości, jakie zachodziły w latach 50 i 60 w Ameryce. Drastyczna zmiana roli kobiety w rodzinie jest jednym z głównych powodów deprecjonowania roli rodziny w naszym społeczeństwie. Kobieta jest filarem domu. Jeśli usuniemy główny filar, dach domu musi się zawalić. W społeczeństwach zachodnich zanikają całkowicie podstawowe wartości rodzinne. Ten zły wpływ z zachodu zaczynamy obserwować dzisiaj w Indiach. Zadaniem kobiet jest podniesienie energii żeńskiej na naszej planecie. Trzeba przemienić, przebudować i przywrócić dawną pozycję kobiety, całkowicie zdyskredytowaną w dzisiejszym społeczeństwie. Czy można lekceważyć zasadnicze cechy i atrybuty przypisywane Matce Boskiej? Zostały one zagubione i poszły w zapomnienie. Jeśli kobiety z Organizacji Sai nie zmienią tej sytuacji i nie staną się wzorem i przykładem, jak można oczekiwać zmian od kobiet, które nie mają przywileju znać Sai Babę i Jego nauki? Powinnyśmy stanowić wzór kobiet dla świata, tymczasem my ulegamy zgubnym wzorom światowym. Przez ostatnie pięćdziesiąt lat naśladowałyśmy mężczyzn próbując osiągnąć sukces w świecie biznesu. Obudźmy się! Czy nie widzimy tych wielkich zmian w postrzeganiu kobiety, żony, matki? Prawdziwa tożsamość kobiet przestała istnieć. To zamieszanie powoduje, że nie wiemy, czego się oczekuje od nas jako kobiet, a tym bardziej jako „Sai kobiet”- żeńskiej bożej energii. Cnotliwy charakter kobiety, jej cenny klejnot – czystość, został zastąpiony przez fałszywy, sztuczny i nieprawdziwy blask. Kobiecy czar sprowadza się dzisiaj do komercyjnych reklam, 79 Sai Ram – zima 2004 80 tanich filmów, magazynów i artykułów w gazetach. Słowo cnota, wydaje się być wymazane z dzisiejszego słownictwa. Poucza się nas jak zadbać o figurę, stroje, jak dobrze się sprzedać, spełniać swoje kaprysy i co zrobić, by zdobyć dobrze wykształconego mężczyznę. Sai Baba mówi: „ Są rodzice, którzy chcąc wydać za mąż swe córki myślą: – Nasza córka skończyła studia, jest piękna, ale czy dostanie męża, który również skończył studia? Czy będzie wystarczająco przystojny? W rzeczywistości piękno jest wyłącznie sprawą charakteru, nie wyglądu zewnętrznego. To, do czego powinniśmy dążyć, to właśnie piękno naszego charakteru”. Kobiety, czy potrzeba nam dzwonu, aby się obudzić? I jak głośny powinien być ten dzwon? Świat mediów rujnuje kobiecość swoimi marketingowymi trikami. Dlaczego pozwalamy sprzedawać się w taki sposób? My nie tylko kupujemy produkty sprzedawane w ten sposób, ale przyzwalamy, by zwodzono nas i manipulowano nami dla swych ukrytych celów. Pozwólcie, że podam przykład takiego ukrytego przekazu mediów: W jednej z reklam papierosów w indyjskiej gazecie przedstawieni są młodzi ludzie, kobieta i mężczyzna. Oboje ubrani w stylu zachodnim, stoją na plaży, wokół nich ptaki. Napis na reklamie mówił: ”Wolność to sposób bycia – stworzeni dla siebie”. Co ta malownicza reklama i jej slogan ma wspólnego ze sprzedażą papierosów? Nic. Ale sugeruje młodym, że wolność, to zaspakajanie naszych pragnień, bez względu na konsekwencje. Sai Baba mówi: „Młodzi ludzie cały czas narażeni są na wpływ otaczającego ich fałszu, ale nikt nie ma tyle cierpliwości i czasu, aby poprowadzić ich i pokazać właściwą drogę, ani rodzice ani nauczyciele, a tym bardziej otoczenie!” Wiele razy przekaz mediów jest tak ukryty i podstępny, że nagle zaczynamy zachowywać się i reagować w sposób odległy od naszych zasad. Zastanawiamy się wówczas, jak to możliwe i dlaczego tak się dzieje? Kobiety są najcenniejszym darem Boga dla społeczeństwa. To bowiem w naszych łonach kontynuuje On swój proces tworzenia. Poza tym, to kobiety przygotowują do życia dzieci przez kształtowanie ich charakterów. Nie ma większego zaszczytu Sai Ram – zima 2004 danego przez Boga niż zaszczyt bycia kobietą, pierwszą nauczycielką. Odruch czynienia dobra i miłość do Boga kształtowane są w pierwszych latach życia dziecka. Zastanówmy się, jaka misja jest cenniejsza? Czy ważniejszy jest zewnętrzny blichtr, czy prawdziwa cnota? Sai Baba mówi: „Dzisiejsza edukacja prowadzi do niezdrowej konkurencji i konfliktów. Nie twierdzę, że kobiety nie powinny zdobywać wiedzy. Gdybym był przeciwko kształceniu kobiet, czy zakładałbym dla nich szkoły? Założyłem wiele różnych szkół w jednym celu – wdrażaniu prawdziwych wartości i cnót jej uczniom”. Szkolnictwo wyższe dla kobiet zaczęło się rozwijać w 1950 roku. W tej chwili w Ameryce wśród absolwentów szkół wyższych jest więcej kobiet niż mężczyzn. Wykształcenie zmotywowało kobiety do wyjścia z kuchni i przejścia do aktywnego życia w społeczeństwie. Razem z wyższym wykształceniem przyszła propaganda mówiąca, że kariera przyniesie kobietom spełnienie, równość i szacunek. I tak się w wielu przypadkach dzieje, ale równe uznanie należy się kobietom, które zostają w domu. To lata 60te i 70-te, proponowały kobietom na zachodzie robienie kariery zamiast siedzenia w domu z dziećmi. Teraz z bolącym sercem obserwuję ten sam proces w Indiach, które kocham. Nie mogę uwierzyć, że ta historia znowu się powtarza. To jest jak oglądanie złego filmu po raz drugi. Niedawno na łamach popularnej hinduskiej gazety pewna znana kobieta biznesu w swym wywiadzie powiedziała: „Synowie pracujących, profesjonalnie wykwalifikowanych matek, traktują kobiety z większym respektem, niż ci, których matki pozostały w domu. Oni nadal wierzą, że miejsce kobiet jest w kuchni i przy dzieciach”. Czy słyszycie ten poniżający ton? Kobiety nie wspierają kobiet w ich prawdziwej dharmie. Co na to powiedziałaby Maria i Eswarama? Zachęcanie kobiet do pracy i poniżanie tych pozostających w domu sprawia, że źle się dzieje w wielu rodzinach na całym świecie. Moim zdaniem doprowadza to również do wzrostu ilości rozwodów, ponieważ rodzi wiele stresów zarówno wśród kobiet 81 Sai Ram – zima 2004 jak wśród mężczyzn i dzieci. Sai Baba mówi do swoich studentek: „Przyszłe matki! Oczekuje się od was, że podejmiecie się pracy przynoszącej duże pieniądze. Ale wysokie zarobki nie są tak ważne jak życie w prawości. Jeśli cenniejsze będą pieniądze niż godne życie, same to życie zniszczycie”. Co jest lekiem na zanikające wartości w życiu kobiet? My, wielbicielki Sai Baby powinnyśmy rozwijać w sobie i propagować wzniosłe wartości, które odnoszą się do kobiet. Edukacja Sai podnosząca prawdziwą rolę kobiet jest potrzebna od dawna. Powinnyśmy tworzyć własne koła naukowe, organizować konferencje dla kobiet, tworzyć programy edukacyjne wspierające ważne wartości, sposób myślenia, motywację i dające inspirację potrzebną kobietom do transformacji duchowej. Powinnyśmy się wzajemnie wspierać i jednoczyć w siostrzanych wspólnotach, które jako takie nie istnieją. Pytam: „Kto inny może być narzędziem w Jego rękach do walki z niemoralnością”? Tylko kobiety. Dlaczego? Ponieważ to w naszej naturze, danej nam przez Boga, leży miłość, poświęcenie, oddanie i słodycz. To zadanie jest istotne nie tylko dla nas i naszych rodzin, ale również dla powodzenie misji Sai. Jesteśmy żeńską energią wszechświata. Zajrzyjmy do swego wnętrza, a znajdziemy tam rzadkie i bezcenne klejnoty: siłę, pewność siebie, miłość, poświęcenie i czystość. Wszystkie jesteśmy bowiem Boskimi Matkami Miłości! Módlmy się, by nasz ukochany Sai błogosławił nas i inspirował do dalszej pracy ku rozpowszechnianiu dharmy kobiet. Dharma kobiet – jest naszym żarliwym pragnieniem, Dharma kobiet – jest naszą duchową więzią, Dharma kobiet – jest naszym szacunkiem dla matek, Dharma kobiet – jest uniesieniem duszy, Dharma kobiet – jest Misją Sai, jest Misją Sai, Z listu Rity Bruce Tłum. Majka Quoos 82 Sai Ram – zima 2004 *** Człowiek chciałby dostrzec choćby cień boskiej nagrody, wynikajacej z jego praktyk duchowych. Takie oczekiwania zwalniają twój proces przemian i mogą nawet zniechęcić cię do osiągnięcia tych zmian. Czasami może ci się nawet zdawać, że Bóg cię oszukuje. Możesz czuć gniew, albo frustrację. Możesz zacząć porównywać swoje osiągnięcia do stopnia postępu innych osób i w związku z tym doświadczać uczucia zazdrości lub zawiści, ponieważ bardziej interesuję się innymi niż tobą. Każdy ma inne duchowe doświadczenia. I uwaga, jaką ci poświęcam jest dokładnie taka, jakiej potrzebujesz. Wierz Mi, z pewnością otrzymasz zasłużoną nagrodę w chwili, kiedy twoje wewnętrzne zmiany zaczną się dokonywać. Czekaj więc cierpliwie! Nie licz czasu, jaki poświęciłeś na wewnętrzną przemianę. Skup sie raczej na osiągnięciu perfekcji w swoich wysiłkach. Nie jesteś osamotniony w walce ze zmianami. Twoje zdolności do dokonania przemiany są Moim zwycięstwem. Twoja wiara i cierpliwość są odpowiedzią na Moją miłość. Nie jesteś sam w tym śnie o rzeczywistości. To jest możliwe! Jeśli nie dziś i nie jutro, to pewnego dnia uda ci się! Przemiana się dokona! Poznasz swoją rzeczywistość! Nie żyj we śnie, ale żyj snem, że zmienisz się we Mnie – ze Mną. „Sai Darshan” Myśl 107 tom 3 83 Sai Ram – zima 2004 Relacja Od Puttaparthi po Himalaje – cz.2 Cel nr 1 : Gangotri nr 2 : Badrinath nr 3 : Rishikesh Ostatnie „Sai Ram”, ostatnia kuchnia europejska, ostatni kokos, ostatni dzień... Szybko. Spakować bagaże do lotu, bagaże w góry, waga do 20 kg – co wyrzucić, co zabrać, gdzie zmieścić, jak ułożyć. Zamknięte. Pociąg 21:30... szybkie riksze, kłótnie o należność, wielkie honory i przeciąganie liny zapłaty... Ładujemy się do pociągu, znów rozrzuceni, daleko od siebie, ekipy 6,6,4... noc gęsta i ciasna, bagaże śpią wygodnie... niewyspana pobudka – by złożyć leżanki – ktoś chciałby na dole już siedzieć – to aż dziwne z jakim spokojem wykonaliśmy wstawanie... tak chcieliśmy spać... Cały dzień w pociągu do jutra rana... czas na przemeblowanie, długie poszukiwania i starania z niestety marnym skutkiem – ciężko... znów wracamy z wagonu nr 2 do 9. Znów opala nam uszy gorące „garam, garam”... uodpornieni, nabieramy dystansu, może już weszliśmy w ich rodzinę... Dla nich śpiewamy w otwartych drzwiach na nowy świat, tak uważnie obserwowani... dla nas zaśpiewała ona... grając na wiekowym harmonium... piękna dziewczynka, dzieło stworzenia... karmiliśmy się nią łapczywie prosząc o jeszcze... Woda naszą fajką pokoju, zagryzana nerkowcami... Już chyba żadna toaleta nie zrobi na nas wrażenia, żaden zapach nie zniechęci... ponoć wszystko jest w głowie... 84 Sai Ram – zima 2004 Zatrzymujemy obrazy... Kolejna noc w pociągu... rano w Delhi... Szybko. Bagaże dźwigamy, składamy, układamy, przypinamy, zapinamy, przechowujemy, prysznic (szybko) bieżemy, bilety do Haridwar kupujemy, w wodę zaopatrujemy, na pociąg (szybko) czekamy... Pociąg... siedzenia lotnicze... kanapki... ryż... dosypianie Godzina 20 z minutami witamy na stacji Haridwar – padnięci – ponowne „szybko” Rozdzieleni : Paweł i Czarek tropią jeepy na wyprawę i nocleg... reszta poluje na polary i ciepłe ubrania... obie ekipy dopadły zwierzynę w niespodziewanie szybkim tempie. Dopadamy łóżek jak niedźwiedzie... 5:00 rano ruszamy... I drużyna chudego kierowcy: Elizka, Marta, Marzenka, Ania, Janek, Waldek, Paweł, Czarek. II drużyna grubego kierowcy: Natalia, Karolina, Ola, Estera, Mariusz, Krzysztof, Jarek, Waldek. Jeepy rozdane, bagaże przyczepione do dachu – kierunek – Himalaje... I zaczęły się nosy w szybach... przewija się życie niczym wolny film... stop-klatka naszych miejsc. Znów śmieją się z nas „jednokierunkowe”, wąskie i powykręcane jak makaron spaghetti drogi – tym razem na ok. 100 metrowej skarpie – w dole dopływ Gangesu... Wielkie oczy od przełkniętego przerażenia, tudzież wąskie szparki od śmiechu, którym się bawią, to znów zamknięte dla snu, którego wyczekują... Zakręty witane klaksonem – by z naprzeciwka zderzak zderzaka nie pocałował, krowy na środku drogi, stada owiec niewiele zainteresowane światem wokoło, zielone tarasy ryżowe, sady bananowców, namioty przydrożne domem życia, policzki tulące się do asfaltu w popołudniowej drzemce, stopy piękniejsze od każdych, suszone krowie odchody na kamieniach, kobiety 85 Sai Ram – zima 2004 z sianem na plecach większym od nich, miedziane dzbanki z wodą całujące głowy wiecznie pracujące, kąpiele w wodospadach, sikanie za zakrętem, zaklejane pępki, z brzmiącą gitarą w tle... Robi się coraz chłodniej, piękniej, coraz bardziej skaliście, coraz wyżej... chłopaki dopadli dach – polary i czapki szybko okazały się niezbędne, niewiele jednak zabezpieczyły przed obolałą głową i gardłem... nikt nie ukradnie tego co widzieli... zachody słońca z dachowej perspektywy na zakręcie, nad przepaścią, przy osuwającej się ścianie... ... pierwszy obiad w kuchni przyulicznej... niepewność zaglądająca do metalowych kotłów, szmata wycierająca brudną patelnię – już przestaje nam zależeć... aby tylko nie za ostro, priorytetem staje się czas. ...hinduska muzyka z kasety... ...głowy tulą się do siebie... odzywa się zmęczenie Gangotri – późny wieczór. Wyprawa po nocleg – nocne zwiedzanie. Muzyka w modlitwie brzmi w uliczkach, światło z ryczących agregatów dostępne od 19:30 do 21:30, niezliczeni pielgrzymi i sadhu gromadzący się by uświęcić nadchodzące urodziny Kriszny, historią nucące deski budynków, zaczarowany dom przy aśramie – z kocem na ziemi, gliną na ścianie, ażurową deską na podłodze i światłem przez nią bijącym z kondygnacji poniżej, małe drzwiczki, miękkie stopnie... jednak tu nie śpimy... Złapaliśmy bardziej ludzkie opowieści... drewniane galerie, taras, oddechy ścian, szerokie łoża, ciężkie kołdry, drewno szepczące stare dzieje, pajączek tkający życie... Szybkie, lodowate prysznice, zaraz gaśnie światło, nadchodzi cisza płynąca z prądem rzeki w naszych głowach – upragniony sen... zimno... poranne słońce zbawia twarze, woda wciąż płynie... Ktoś wyrusza łapać zdjęcia, ktoś śniadanie, inny rękawiczki, czapki, skarpety, kartki, ktoś śpi... dziecko pod parasolem, na dachu, na kamieniu... tulenie tętniących skał rzeki... sadhu w 86 Sai Ram – zima 2004 namiocie i jego herbata... Godzina 11:00 – zapakowani w dwudniową wyprawę zbieramy się za plecami przewodnika, witamy pieśnią dzień, pierwsza kąpiel w lodowatym i rwącym Gangesie, zbawienne łańcuchy – choć pewniejsze okazują się silne ręce chłopaków ratujące niekontrolowane przez prąd ciała, mrożące zanużenie... powstanie... ruszamy do Gomukh – źródła Gangesu – jednego z trzech składowych początku. Przed nami 5 godzin spokojnego marszu w dolinie, nad skarpą nad Gangesem... taki niewielki kąt nachylenia i spokojne tempo – a jednak potrafiło wykończyć niejedne odrętwiałe ciało... z marną kondycją z tysiącami przystanków wędrowaliśmy do celu... stopy chłodzone strumieniem, woda życia z gór... i ten zapach... chmury tulące szczyty, namioty z herbatą i posiłkiem dla spragnionych, zatopieni w wiecznej potędze... przeprawy przez strumienie po drewnianych balach, milczące spojrzenia, zmęczenie Wieczór, stanica pod Gomukh, tu jemy, gdzieś tu też śpimy... jedni szukają schronu dalej wśród gór, inni badają okolicę, kogoś woła biegunka, następnego wymioty... gorąca herbata z masalą koi wszystko, materace i ciepłe koce łagodzą oczekiwanie na kolację w namiocie-restauracji... godzina czekania – przywykliśmy... Koc taki ciepły, materac najwygodniejszy na świecie, bolą głowy i brzuchy... Śpimy w namiocie u pewnego dziadka z wybitym paluszkiem... wszyscy razem – ciepło, wesoło, świeca, zapach Ben Gay’u... Ziemia, bawełna, kołdra x2, ciało, koc, powietrze, ćmy, bawełna, folia, gwiazdy... Szybkie mycie w beczce... Ból nocy – głowy, brzuchy, ciała... dreszcze... pulsowanie..., sen nie przychodzi do wszystkich – miał tylko wybranych, reszta: szukanie odpowiedniej pozycji... wyczekiwanie ciszy... Łaska snu na 1 godzinę 87 Sai Ram – zima 2004 Świt Pobudka! Śniadanko owsiankowe gotowe... sen zgonili... siódma rano się przeciąga, wychodzimy później Czas dla wyczynowców – kto dojdzie dalej i wyżej po godzinnym śnie i przeczyszczeniu nocnym... Źródło, Gomukh, pielgrzymi zatopieni w obrządkach i łańcuchach, obsypujący się lód, szum początku, lodowata próba, zanurzenie, żyjesz raz jeszcze, słońce całuje skórę, zmęczone ciała, kolejne rozdzielenie – część rusza w drogę powrotną do Gangotri, reszta stawia czoło górze Tapowan (~4.500m n.p.m.) Paweł, Czarek, Mariusz, Jarek, Waldek, Krzysiek i Ania – z przewodnikiem odnajdującym szlak usypany kopczykami skalnymi. Wykańczająca noc odzywa się co kilkanaście metrów, ciężki i płytki oddech, wiele przystani ofiarowywały skały, cel zdobyty... Ucałowana trawa popijana wodą, leżące ciała wśród siedmiotysięczników... za wzgórzem ze skał zbudowany okrągły schron – przykryty bawełną... zza niego wyłania się sadhu machając zapraszająco dłonią... rozkłada maty, podaje herbatę – napój bogów, częstuje posiłkiem... Łagodna twarz okryta dredami, szczupłe ciało (34 lata)... 4 lata i 5 miesięcy medytował wysoko w górach, nierozmawiając z nikim, nie pijąc przez 4 miesiące, jedząc żywność jedynie mu ofiarowaną... żyje tu od 7-miu lat opiekując się świątynią Siwy w jamie swego „domostwa”... Nic co mogłoby być mu niepotrzebne... Zaproszenie do świątyni, kolejno, parami, „Om Siwa Om” ... Prashadam, ofiara, cisza... leżymy w cieniu bawełny, upragnione miejsce, sadhu z nami, nie chcieliśmy wracać... Proste, tylko zostawić, bez potrzeb, świat oglądany bez ram okiennych, bez drzwi – przez nieskończoną przestrzeń... Zostawiamy coś cennego, schodzimy do Gangotri... ...ten sam kamień, każda stopa inaczej na nim stanie... Po drodze kobiety w klapeczkach, mężczyźni niosący na naramiennym ruszcie starszyznę, przebiegająca drobna zwierzyna... 88 Sai Ram – zima 2004 Ciemniej i wciąż daleko. Tempo narasta, zmęczenie wrasta w kości. Ciemno. Idziemy zwarci kopiując kroki poprzednika, uściskiem dłoni zabezpieczamy przed kamieniem i jego brakiem, oczy nie widzą – zaczynają czuć... Niespodzianki kroków... coraz ciekawsze, bezpieczne – gdy jest ktoś obok z wyciągniętą ręką... jest coraz przyjemniej... Totalnie zaufać i zapomnieć. Gangotri już świętuje narodziny Kriszny, 21:00 dobijamy progów naszych pokoi... zaspokajamy ubytki, odbudowujemy zmysły... wcześniejsza ekipa wróciła ~7:00 – zmęczenie ich też nie oszczędziło... Gitara i idziemy na świętowanie – zmęczenie dziwnie zgasło. Świątynia pełna ludzi... siedzą, stoją, tańczą, śpiewają, grają, milczą, obserwują, modlą się... są wolni. Żadnych nakazów, zakazów, obowiązków, żadnych zasad... samo odczuwanie... w sobie czyste... wyczekiwanie... Dziadziuś 76-letni tańczący z bezkonkurencyjną siłą, kobiety i taniec ich rąk, śpiew tłumu, dzieci zafascynowane gitarą, kobiety w próbie na niej grania – te śmiejące się zęby... Udało nam się dopaść mikrofon – Paweł – główny głos, my – niewieści chórek w tanecznym pokazie (cóż, poprosili byśmy zatańczyły, a my długo się nie opierałyśmy). Po wszystkim jeszcze dwa razy udało im się nas namówić na tańcowanie – i ulubiony dziadziuś i starsze kobiety wzięły nas w nieziemskie obroty – rany ile oni mają siły w sobie... Karolinka ze swym głosem zebrała falę oklasków zakrapianych tańcem... Wybiła północ... narodził się Kriszna... Wstaje kolejno kilka kobiet – zaczynają transować: jedna skacze, inna cała się trzęsie, trzeciej trzęsą się tylko nogi, jeszcze inna robi dziwne ruchy ciałem... wszystkie z rozpuszczonymi włosami... dziwne oczy. Ponoć pełnią one rolę pośredników pomiędzy bóstwem a ziemią... przekazują błogosławieństwa... 89 Sai Ram – zima 2004 Niesamowite zjawiska... Wolności... tu żyjesz. Nieskrępowana niczym, oddana sobie... Rozdawany prasadam, który tak ciężko było nam zjeść: cukier z cukrem (w różnych postaciach podany) w jakiejś a’la bułce tartej, do tego zsiadłe, słodkie mleko (lassi)... święcenie ogniem... Sen. 5:30 pobudka. Wyprowadzamy się do Badrinath... Zapowiedzi długiej drogi, przeganianie snu obrazami w ramach szyb... odwiedza nas jednak co chwilę... Przepaści coraz mniej straszne, kręte drogi już nie tak ekscytujące... Robotnicy w na zboczach, kobiety przy maszynach, mężczyźni kruszący kamienie... młodzież z dzbanami wody na głowach... Śpiewamy w oddechu tego co za oknem, a może w środku... Drobne osady tętniące życiem, inne zmartwienia, inne myśli, wszystko inne, a tak samo ważne... Dziś nie zdobędziemy Badrinath... od 20:30 na drogach są blokady – zakaz nocnej jazdy. Nocleg w pierwszej napotkanej i zablokowanej mieścinie, stary hotel w cenie ~26zł za 16 osób razem (ceny zawsze rzucają na łopatki), kąpiel z karaluchami – już nam nie przeszkadzającymi... Znów 5:00 rano. Jedziemy dalej. Myśli przewodnie krętych dróg : „this is highway, not runaway”, „life is a jurney, don’t end it now”, “licence to drive not to fly” przed zakrętem „horn on curves”, za zakrętem „thanks”.....i wiele innych. Południe w Badrinath. Dosyć duża miejscowość, cała zatopiona wśród gór. Znaleziony nocleg, zjedzony obiad, zwiedzamy miejsce, ostatnie szanse zakupów : dziane swetry, drewniane łyżki, fryzjerzy 90 Sai Ram – zima 2004 uliczni, aleje prasujących mężczyzn, szeregi żebrających sadhu, silna rzeka, gorące źródła... matka z dzieckiem... Krótki spacer do osady obok... śpiew u jej bram, radość słuchaczy, wtórujące harmonium i bębny, odpoczynek przy rzece, chwiejny most, droga powrotna, robi się ciemno, przeprawy po omacku przez strumienie, niejedna zamoczona stopa, kolejny powrót z gwiazdami – siostry... Lodowaty prysznic. Ranek. Dzieci na piaskowym placu zabaw, na dachach tańczące, zasmarkane noski, oceany niewinnych spojrzeń, korale, radości w orzeszkach... jakie są ich sny w namiotach ich życia... Start z wczoraj odwiedzanej wioski, kierowca przewodnikiem. Świątynia w skale uświęcona potęgą pieśni, dziadkowie ścieżek, pradzieje wyryte na twarzach, dziewicze czoła dzieci, pracujące kobiety, samotnia wykuta w wysokiej skale, rwące strumienie, upadek, mokre buty, czyjeś nagie stopy uświęcające, delikatniejsze... Odsłaniające się szczyty, to znów zasypiające w chmurach... Święty włos wodospadu, jego krople całujące nasze czoła... W słońcu rozproszeni... Pielgrzymi do niego, w modlitwie, bez wieku, słońce na powiekach, kobieta wędrująca w koszu na czyichś plecach, chłopaki po śliskich kamieniach do górującej jamy wędrujący... Powroty... strumień, w którym bose stopy dały wsparcie wszystkim, dołączają boso-idące, małe zbawienia... może nie ma małe i duże... Jeszcze tylko wspólny mecz bosych wsparć z dziećmi gór, piłka, noga, głowa, ręka... szczęśliwe oczy... może pierwszy raz trzymana przez nich gitara, jej dźwięki... pożegnanie... Idziemy zażyć kąpieli w gorących źródłach... rozpoznanie terenu kąpieliskowego – decyzja: nie kąpiemy się... chyba normalnie się baliśmy... z pewnych przyjemności czasem lepiej zrezygnować, by nie stracić innych, może cenniejszych... Wędrówka 91 Sai Ram – zima 2004 do świątyni, kuchnia z wielkimi kotłami uświęcona do gotowania prasadamu, ołtarze, ofiary, cały czas zgubiony Czarek, uliczki jak z Harrego Pottera, zakamarki „herbaciarni”, stare dzbany, jeszcze starsze krzesła, opowieści twarzy i ścian, zatopione oczy w przeżyciach z uśmiechem serdeczności... tyle godnych miejsc, trwają, my musimy wracać... Ostatnia noc w Himalajach... pieśni i tęsknoty... czasem snu, czasem radości, czasem po prostu, czasem zostawi dzieciom prezenty, czasem we łzach... Kolejna 6:00 rano Droga do Rishikesh – następnej przystani... Powrót – znów tabliczki z „myślą przewodnią”, ciężkie powieki, choroby lokomocyjne, piękne widoki i ostatnie strumienie... Szkoła w jednym pokoju, namydlone ciała przy ulicy, suszące się koce na dachach, dzieci za rękę pod parasolem, stare świątynie, prażone w słońcu ziarna grochu rozczesywane spracowaną dłonią... Rishikesh nocą i w deszczu. Przeprawa mostem łączącym część aśramową z częścią komercyjną... nad Gangesem... rzucone torby do ostatnich apartamentów tej podróży, wieczorna wędrówka, różne aśramy, dużo sklepów, wiele krów, prawie wszystkie lewe stopy zaliczyły krowie odchody, próby rozhuśtania mostu, zarobienia na przeprawie, ostatnia nocna kąpiel w Gangesie, ciepła herbata, ostatnia noc... Wczesna pobudka na poranne obrządki i śpiewy – które ze względu chyba na deszcz się nie odbyły... zadośćuczynienie znów herbatą, bananami i godzinnym snem... Ostatnie wyjście na miasto, ostatnie sklepy, ostatnie zamknięcie obrazów, pożegnania, smutki i radości, piękne oczy dzieci, palec chłopca z farbą na twe czoło... niech się święci wolność chwil Stopy pulsujące z ziemią. Oddechy w brata wzroku. Taniec serca. Niech się ziści... 92 Sai Ram – zima 2004 Autobusem do Deli... w ścisku, upale, górze bagaży... zasypiamy, klakson wyznacza bicie serca... Stolica, odbieramy bagaże, na lotnisko, ostatnia riksza, czy narodowy wóz... Poczekalnia chwilowym domem, prysznic, jedzonko, koncert z widowiskiem, ostatnie śpiewanie, ważenie bagaży, załadunek, śpiący, odprawa, czekanie, 4:40 rano start do Kijowa... Wschód słońca opalający potężne masywy gór... niezapomniane... Tysiące jeszcze niezdobytych szczytów... Przed nami... Polska Ania Leoniak, 24 lata 93 Sai Ram – zima 2004 Gorący temat W tym dziale będą się ukazywać wybrane opinie młodzieży na tematy duchowe, rozsyłane do większości osób pocztą elektroniczną. Są to zawsze indywidualne, subiektywne poglądy na daną sprawę. Nie musimy się z nimi zgadzać – wystarczy, że skłonią nas do poszukiwań odpowiedzi w sobie. Temat tego numeru to: Dyscyplina czy spontaniczność? Na ten temat chciałbym przytoczyć znane Japońskie Haiku: Harayyo Takeda był praniczny. Nie jadł. Żył światłem, medytacją i modlitwą. Ale nocy którejś uległ i ukradkiem skosztował słoniny z chłodni. Rankiem obudził się w wielkim poczuciu winy. Chciał zadośćuczynić. Cały dzień następny napełniał paszniki dla leśnych zwierząt. Niestety spokój jego duszy był ostatecznie zburzony. Wciąż rozglądał się nerwowo. Słonina czaiła się za każdym rogiem. Komentarz: Taki bywa cel naszej dyscypliny, taka bywa nasza dyscyplina i taka bywa nasza spontaniczność, i taka też czasem bywa ich głębia. Paweł Pietrzak W moim życiu jest trochę dyscypliny i trochę spontaniczności. Nie potrafię kierować się tylko spontanicznością, zawsze znajdzie się coś, nad czym muszę się długo zastanawiać. Nie wiem czy istnieje człowiek kierujący się tylko spontanicznością, ale znam ludzi, dla których dyscyplina to cel życia. Nie uważam, aby była to dobra postawa (ludzie bardzo zdyscyplinowani są słabi i nudni), choćby dlatego, że spontaniczność wiąże się dla mnie ze śmiechem i radością, bez których nie potrafiłabym się obyć. Emilka Koncevcz 94 Sai Ram – zima 2004 Dla mnie spontaniczność i dyscyplina są równoważne pod względem wartości. Cenię je sobie jednakowo i obie uważam za niezbędne w życiu każdego. Tyle tylko, że nie występują jednocześnie w trakcie ziemskiej wędrówki i przeplatają się ze sobą raz okresy spontaniczności, raz dyscypliny, a z każdym obrotem tego koła przeciwności stajemy się bardziej świadomi. Uważam, że dyscyplina nas wzmacnia i powinna stanowić nieodłączne w życiu ochronne ramy osobowości. Wtedy spontaniczność będzie nas cieszyć, jako swoista przerwa i odpoczynek – każdy wie, że dyscyplina może męczyć. Ja rozpocząłem swoją wędrówkę od mocnej dyscypliny. Uważam, że jest to dobry początek, gdyż człowiek powinien oczyścić umysł i panować nad zmysłami, by jego spontaniczność stała się Jego spontanicznością i nie wyrządzała nikomu krzywdy. Bartek Szentak Dzięki dyscyplinie mam poczucie, że zawsze podążam najkrótszą drogą do doskonałości, raz w jednym raz w drugim kierunku. Michał Ja osobiście uważam, że spontaniczność powinna prowadzić nasze życie i cały otaczający nas świat powinien być spontaniczny. Najlepszym tego przykładem są małe dzieci, które nie wyuczyły się pewnych zachowań, tylko robią, jak czują. Jednak bez odrobiny dyscypliny moglibyśmy zginąć w tym świecie, pełnym zasad, zakazów i nakazów, gdzie większość, to sztywni, małoelastyczni ludzie, którzy zazwyczaj nie pozwalają sobie nawet na odrobinę spontaniczności. Nie chcą zajrzeć wgłąb siebie i zobaczyć, czego naprawdę potrzebują. Prawdopodobnie dlatego, że po prostu się boją. Dyscyplina, jakkolwiek ją rozumieć, przytrzymuje nas troszkę na ziemi. Pokazuje, że są inni wśród nas, których poglądy też są istotne i szanujmy je. Jak my się szanujemy, to nas szanują. Jednak jestem w 90% za spontanem, choć czasem to boli, a w 10% za dyscypliną. W mojej egzystencji jest miejsce dla obu tych wartości, jednakże w takiej proporcji 95 Sai Ram – zima 2004 jak podałam. Ja jestem sobą, jak tylko to możliwe. A jak niemożliwe, to mi trochę szkoda, ale bardzo się staram. Ninja Rodzimy się w spontaniczności, przechodzimy przez odpowiedzialność, by dotrzeć do punktu wyjścia. Spontaniczności trzeba zaufać i płynąć wraz z nią, a wtedy odpowiedzialność nie będzie potrzebna i troski odsuną się w zapomnienie. Michał Posmyk Tęsknota Jak morze, gdy raz wzburzone Straszliwą kipielą się sroży, A znowu innym razem uspokojone Kładzie leniwie fale w promieniach słońca, Tak i człowiek to gniewem poruszony Zło nagromadzone z siebie wyrzuca, By w spokojny dzień z zadumą oddać się spoglądaniu Na leniwie płynące po kryształowo czystym niebie obłoki. Widok, co budzi tęsknotę, wspomnienie łanów żyta Kołyszących się na tle ciemnego lasu Poprzecinanych wiejską drogą i samotnymi drzewami. I najwspanialsze łoże wśród wielokwiecistej łąki. I leży dusza spokojna, bez oczekiwań, bez trosk I wśród traw Wieczność kontempluje. Adamito 96 Sai Ram – zima 2004 List Drogi Przyjacielu Byłem wczoraj na koncercie Filharmonii Łódzkiej w Kościele Jezuitów – wspomniałem Ci chyba o tym moim zamiarze. Byłem tam w kilku sprawach – najpierw bowiem przydarzyła mi się msza, później zaś dopiero muzyka. I świetne było to połączenie duchowości ze sztuką, bowiem pięknie usposobiony ze wzruszeniem słuchałem pięknej muzyki – ksiądz biskup jest naprawdę arbitrem elegantiarum – to muszę mu przyznać, gdyż zaaranżował całość doskonale. Msza zaś, choć był tłum ludzi, podobała mi się ogromnie, bo tam się śpiewa i to jeszcze jak! Tam ludziom nie wstyd wyśpiewywać swej wdzięczności i radości, oj nie – choć momentami dawałem z siebie wszystko, to i tak ledwo się słyszałem – a jaka piękna energia się wytwarzała! Georgij Agratina, który raczył nas zaszczycić swoją grą, jest profesorem Akademii Muzycznej w Krakowie. Jest on wybitnym cymbalistą, ale i jego gra na fletni Pana jest po prostu genialna – pełna uczucia, głębi i mocy. Z naszym organistą Robertem Grudniem zagrali najpierw Pieśń Pasterza pamięci ś.p. ks. Jerzego Popiełuszki – i tu dopiero byłem zaskoczony, bo ta kompozycja nie była profesjonalną, lecz prostą pieśnią pasterza, którą gra się gdzieś na górskiej hali. Oczywiście była to wspaniała uczta artystyczna. Następnie w ton uderzyli nasi łódzcy muzycy i znowu zostałem zaskoczony czystością dźwięku i wspaniałą akustyką tego kościoła – świątynia ta jest stworzona dla muzyki. Żadnego pogłosu, echa, żadnych zniekształceń, dźwięk się rozchodził równo po całej głównej nawie – niezwykłe było to wrażenie. Wreszcie Orkiestra Filharmonii Łódzkiej miała gdzie zagrać! Więc zagrali – najpierw mojego faworyta – Bacha – Arię z III suity D-dur. Po prostu nie mogłem odżałować, że nie mogłeś tego usłyszeć. To było tak doskonałe, że .... ludzie ukradkiem ocierali łzy z oczu i to nie tylko kobiety, ale starzy wyjadacze, starzy 97 Sai Ram – zima 2004 faceci, którzy nie jedno już usłyszeli w swoim życiu – specjalnie się rozejrzałem po kościele, zdziwiony wzniosłym stanem mojej duszy. Tak, to było coś. Ale najlepsze dopiero miało nadejść – Tomass Albinioni. Tu bowiem pierwszy głos zagrał Georgij Agratina, na organach zawtórował Grudzień i .... eh... tego się nie da opisać.... nigdy jeszcze w swojej karierze nasi łódzcy muzycy nie wzruszyli do łez swojej publiczności – nie mieli na to bowiem najmniejszych szans gniotąc się w ciasnej Filharmonii Łódzkiej. Pierwsze tony Albinioniego tak mnie zaskoczyły i tak mnie ugodziły prosto w serce, że o mały włos bym się skompromitował (rozpłakał) – cóż, wrażliwy jestem na muzykę i przyznaję się do tego bez bicia. Ale jak Ci już mówiłem, mój miły przyjacielu, nie tylko ja tak przeżyłem tę muzykę, oj nie tylko ja.... I wtedy odkryłem, że to był tak naprawdę koncert żałobny na cześć księdza Popiełuszki i dopiero wtedy doceniłem wkład organizatorów w przygotowaniu owego arcydzieła. Potem wysłuchaliśmy jeszcze „De Profundis” Krzysztofa Pendereckiego – niezwykły ten utwór przeniósł nas w hebrajskie realia Jerozolimy i jej kultury. Piękny, spokojny, rzewny utwór, łączący jednak w sobie zadumę nad znikomością naszego istnienia z pięknością tego świata. Można tam było usłyszeć wiatr hulający po pustyni, usłyszeć ciszę popołudniowego upału, w całość wkradały się jakieś niepokoje, wytrącające ten spokojny i nieco sielankowy obraz z jego naturalnej równowagi. Wiele tam metafizyki, zadumy, wdzięczności... A potem była VII symfonia Beethovena, która wpadła tam niestety jak śliwka w kompot i tylko druga jej część pasowała do całości – no cóż, nie wszystko na tym świecie jest doskonałe. A może to tylko mój subiektywny osobisty odbiór (może byłem już trochę głodny...). Ogółem i tak było pięknie i warto było tam być, bo była to zaiste prawdziwa duchowa uczta, a ponadto nieco ekstatycznych doznań, które wyrwały nas, mieszkańców naszego smutnego miasta, z zamętu naszych codziennych trosk wznosząc nas na wyżyny, o których istnieniu często zapominamy. Bo ta Łódź nasza, szara, biedna, tak rzadko nas wzrusza. Adamito 98 Sai Ram – zima 2004 Starość to jedynie nazwa Młody smuci się Jedynką ze szkolnej ławy. Młody trapi się Utratą swej posady. Tyś pogodny, Bo już wiosna, a ty nadal Ty radosny, Boś uniknął kosy kata. Starość wiekiem mierzyć nie da, Młodość śmiechem liczyć trzeba. Starość to jedynie nazwa, Młodość życiu równoważna. Więc zapomnij człeku nazwy, Ciesz się tym co mówią prawdy. Głoszą one: „Duch nad ciałem”, Radzą: „Śmiechem niszcz co stare”. Lecz przesadzać też nie możesz, To ci w niczym nie pomoże. Niech zabawa daje radość, Nie niewoli – bo to słabość. Znajdź swój środek; wnętrze poznaj, To największy jest urodzaj. Ciesz się łaską życia tego, Nie smuć śmierci darem Jego. Ciesz się śmierci zapomnieniem, Jak po ciężkim dniu noclegiem. Świata Ziemi zdążyłeś już doznać, Nie chcesz tajemnic tamtego poznać? Bartosz Szentak 99 Sai Ram – zima 2004 List Lot trznadla Dobrych kilka lat temu mieszkałem w Białowieży w dużym domu. Było to moje służbowe mieszkanie. Miejscowi nazywali ten dom „strasznym dworem” – raz, że nie wiedzieli, co się w tym domu wyprawia, a po drugie rzeczywiście jest brzydki i nie pasuje do harmonijnej zabudowy Białowieży. Zajmowałem mały pokoik na drugim piętrze, choć do dyspozycji miałem całe mieszkanie. Ten dom miał wszystkie wady techniczne i architektoniczne, jakie można sobie tylko wyobrazić. Służył do spotkań panów z biznesu. Przeważnie był pusty. Ja pilnowałem tego domu. Zajmowałem się też dotrzymywaniem towarzystwa tym wyżej wymienionym jako człowiek puszczy i ten, co ostatni gasi światło. Dom ten miał jednak zalety. Mogłem tam żyć samotnie w tym swoim małym pokoiku, gdzie było żelazne łóżko, biurko, telefon, regał z książkami i nic więcej. Mogłem z drugiego piętra widzieć nieskażone niczym wschody i zachody słońca oraz kąpać się w wannie z zimną wodą, bo gorącej jeszcze wtedy nie było. Podwórko było bardzo duże i ciągnęło się jakieś 100 metrów. Tam na końcu mieszkały „moje” konie. Mieszkały w starej stodole (z historią, ale opowiem ją innym razem). Tę stodołę przerobiłem na stajnię dla Gerty i Lokacji – koni rasy wielkopolskiej – przejętych ze stadniny Liliówka pod Poznaniem. Zrobiłem im tam dwa obszerne i zaciszne boksy. Był tam też zapas siana i słomy. Na co dzień miały do dyspozycji właśnie to obszerne, ogrodzone podwórko. Gerta była koniem z trudną przeszłością i dzieciństwem. Ktoś ją musiał krzywdzić mocno i długo. Lubiłem trudne konie. Lubiłem na niej jeździć i tylko ja mogłem do niej podejść. Trzeba to było umieć, bo ona gryzła i kopała, jak tylko mogła. Była uznawana za złośliwą, a ona się tylko bała i trzeba było ją zrozumieć. Starałem się ją uchronić od sprzedaży na mięso. 100 Sai Ram – zima 2004 Była w ciąży. Ciąża u klaczy trwa praktycznie rok. Przyszedł wczesny luty i termin porodu. Wysprzątałem jak najlepiej końskie boksy, zostawiłem dużo siana za drabinami, trochę owsa koniom i trznadlom, które tam zawsze przylatywały na śniadanie. I co ja zrobiłem? Wsiadłem w samochód i pojechałem na noc do puszczy – nie chciałem przeszkadzać w naturalnym porodzie. Klacz rodzi przeważnie w nocy i wstrzymuje poród do momentu warunków sobie i źrebięciu dogodnych. Właśnie puściły mrozy. Tej nocy przyroda sprzyjała mi w lesie, a Gercie w stajni. Kiedy wróciłem wczesnym widnym już rankiem, spod stodoły przyleciała do mnie chmara trznadli i zaczęła krzyczeć, wydzierać się nad moją głową. Zaraz po tym odleciała w kierunku stajni, znów wróciła i znów trznadle podniosły wielki krzyk nade mną. Tak zaczęły latać to do mnie, to do stajni. Chyba chciały, abym tam szybko pobiegł. Biegłem przerażony i złe myśli przychodziły mi do głowy. Trznadle zaś krzyczały nad moją głową. Kiedy dobiegłem do stodoły zobaczyłem, że spod wrót wejściowych wystaje biała nóżka źrebięcia. Otworzyłem wrota. Na ziemi leżał źrebak, mała dziewczynka. W boksach miotały się całe w pianie matka Gerta i ciotka Lokacja. Ten źrebak urodził się w boksie, który był zrobiony z poprzecznych żerdek. Widocznie kiedy wstawał, zrobił to tak, że znalazł się poza boksem. Rozstaw żerdek był tylko dla dużych koni. Dla niego nie stanowił przeszkody. Nie umiał wrócić do matki, matka nie mogła zaś dostać się do niego. Pierwszy okres życia źrebięcia jest bardzo ważny. Musi pić mleko matki bardzo często – co 10-15 minut, wtedy skład mleka matki zmienia się za każdym razem przystosowując go do silnego życia. Podniosłem Tajgę, bo tak nazwałem małą panienkę i postawiłem na nogi. Zacząłem ją popychać w kierunku boksu, gdzie szalała matka. Ciotka Lokacja wysadziła mordę ze swojego boksu i też starała się popchnąć małą w kierunku matki. Kiedy otwierałem furtkę do Gerty zapomniałem, że może mnie zaatakować. Nic takiego się jednak nie stało i mogłem Tajgę podsunąć blisko matczynych wymion. Zaczęła ssać. 101 Sai Ram – zima 2004 Wyszedłem przed stajnię spocony i szczęśliwy. Sypnąłem parę garści owsa; trznadle już tam czekały. Przestały tylko krzyczeć. Jeszcze tego samego lata jechałem samochodem po krętej mazurskiej drodze. Droga wiodła przez las i zakręty były słabo widoczne. Jechałem dość szybko i przyleciały ptaki, może to były trznadle, zaczęły kręcić się natarczywie i latać tuż nad samochodem. Zwolniłem, żeby ich nie potrącić. Tym bardziej zaczęły latać tuż przed szybą mojego samochodu. Jeszcze bardziej zwolniłem. Działo się to tuż przed niebezpiecznym zakrętem. Zza zakrętu wypadła ciężarówka z dużą szybkością ciągnąc za sobą przyczepę. Kierowca ścinał zakręt i jechał po mojej stronie, nie mówiąc już o przyczepie, która tańczyła za nim jak oszalała. Nietrudno sobie wyobrazić, co by się stało, gdybym w tym czasie mijał ten zakręt. Trznadle gdzieś sobie odleciały, a ja jechałem dalej samotnie po tych krętych mazurskich drogach. Tajga stała się zaś moim dzieckiem, które wychowywałem, a ono wychowywało mnie. W przeciwieństwie do matki była ufna i spokojna; nigdy jej nikt nie uderzył. Nie pozwoliłem na to… Towarzyszyła mi w moich wędrówkach jako źrebak, później stała się moim wiernym wierzchowcem na trudnych szlakach samotności, ale to już całkiem inna historia. Michał Konstanty Czarnowiejski 102 Sai Ram – zima 2004 List Moje refleksje na temat naszej organizacji Tak się składa, że jestem w tym ruchu prawie od samego początku. Od czasu do czasu dobiegają nas różne, sprzeczne ze sobą zdania na temat celowości istnienia tej organizacji. Niektórzy starają się nas przekonać o tym, że praca w grupie nie ma sensu, albo że organizacja jest polem do rozwijania ego, albo że Sai Babę tak naprawdę organizacja nic nie obchodzi. Chciałabym odnieść się do tych stwierdzeń. Uważam, że długoletni wielbiciele będący przy organizacji mają, jak nikt inny, prawo do wyrażania się na ten temat, ponieważ znają go z doświadczenia. Myślę, że jako twór sam w sobie i dla siebie, żadna organizacja nie jest warta uwagi Awatara. Tutaj widzimy jednak, że zezwolił On, aby istniała. Jako jedynej pozwolił używać swego imienia. Jako jedyna ma prawo posługiwać się znakiem Jedności Wszystkich Religii. Dlaczego obdarzył On tę organizację takimi przywilejami? Dla mnie odpowiedź jest prosta: ponieważ gromadzi ona wielbicieli Boga, poszukiwaczy prawdy, którzy umacniają w sobie najwyższe i najlepsze idee, aby dojść do samorealizacji. On natomiast trzyma pieczę nad wszystkim. Osobiście nie wyczuwam żadnej różnicy pomiędzy tymi, którzy skupiają się wokół organizacji, a tymi, którzy z różnych powodów od niej stronią. Wszyscy jesteśmy pielgrzymami do jedynego celu jakim jest Bóg i wszyscy jesteśmy towarzyszami podróży. Uważam, że Awatar Sri Sathya Sai jest bardzo zainteresowany swoją organizacją, Tym, w jaki sposób sobie radzi, tym, czy przestrzega boskich zaleceń, tym, czy jej członkowie ulegają transformacji. Potwierdza to w licznych dyskursach i rozmowach. Tak, jak jest zainteresowany najmniejszą komórką społeczną, 103 Sai Ram – zima 2004 jaką jest rodzina. Jest zainteresowany jej rozwojem, przestrzeganiem praw miłości, przestrzeganiem zasad. My, czy to jesteśmy w rodzinie, czy w organizacji, czy gdziekolwiek indziej, jesteśmy dla Boga bardzo ważni. Nasze ziemskie życie, które z powodu swej natury, musi być uwarunkowane różnymi przepisami, ograniczeniami, umiejętnością życia w grupie itp. jest dla Boga bardzo ważne. Dowiadujemy się o tym zarówno z nauk Swamiego, jak też z różnych świętych pism. Czasami mówi się, że praca w grupie nie ma sensu. Mogę tylko zapytać: to co ma sens? Przecież w grupie poznajemy siebie najbardziej. Poznajemy swoje słabe, ale też mocne strony.Grupa stanowi podstawę i pewnego rodzaju zapalnik zmuszający nas w naturalny sposób do wewnętrznych poszukiwań, do odkrywania samych siebie, do uruchamiania daru rozróżniania, daru intuicji. Grupa niejednokrotnie jest oparciem w chwilach słabości czy zagubienia. Grupa jest również polem, na którym może zaistnieć nasza twórczość, nasze działanie, nasza prawość i miłość. Czy zawsze tak się dzieje? To zależy od nas. Od naszej wewnętrznej i zawsze osobistej pracy nad sobą. Jeśli tego nie będzie, ego zawładnie nami i naszym otoczeniem. Wówczas, zamiast zmieniać siebie, a przez to świat, będziemy starali się zmieniać świat, ale nie siebie. Wszyscy wiemy, jak trudno wtedy się żyje. Zanieczyszczenie wzrasta i nie ma mowy o oświeceniu. Mając taką świadomość i takie doświadczenia zawsze wybiorę grupę przy Organizacji Sri Sathya Sai. Zawsze chcę pamiętać o tych wszystkich darczyńcach, towarzyszach podróży, którzy świadomie, czy też nie, ukierunkowują mnie na moje wnętrze. Ono prowadzi mnie w coraz większym stopniu. Oczyszcza i wzmacnia. Tylko dzięki jego działaniu może zmaleć moje ego i wzrosnąć prawdziwa wartość. Jestem wdzięczna za wszystkie zorganizowane zjazdy i szkolenia, za każdą wydaną książkę i broszurkę, za mnóstwo rozmów, śpiewów, przemówień i medytacji… Mogę tylko powiedzieć: dziękuję Swami za Twoją organizację. Dziękuję Wam wszystkim. Kocham Was. Grażyna Rdest 104 Sai Ram – zima 2004 Relacja Wigilijny prasadam Doświadczenie pokazuje, że wszystkie grupy w naszej Organizacji Sai, przechodzą przez różne etapy. Ci, którzy są w jej szeregach dłużej, na pewno się z tym zgodzą. Często grupy powstają spontanicznie i z entuzjazmem neofitów rozwijają prężnie swoją działalność. Radość poznawania i smakowania czegoś nowego i niezwykłego jest tak wielka, że dodaje im przysłowiowych skrzydeł. Widać to m.in. po liderze takiej grupy. Najczęściej w jej imieniu ma on mnóstwo pomysłów i rad dla Organizacji, a bywa, że chce ją całkowicie zmienić. Z czasem grupa wspólnie dojrzewa i z „zewnętrznego szumu” przechodzi do wnikliwszego poznawania nauk Swamiego i do ich praktykowania. Niestety często na tym etapie rysują się różnice w tempie rozwoju poszczególnych jej członków. Piszę niestety, choć w istocie, jest to normalne zjawisko. Każdy przecież dojrzewa we właściwym dla niego tempie. To „niestety” dotyczy grupy, która z tego powodu zaczyna tracić równowagę i siłę. Rysują się różnice i powstają napięcia między jej członkami. Wówczas nadchodzi dla niej trudny okres próby. Bywa, że grupy nie wytrzymują i rozpadają się. Jeśli jednak, mimo różnicy zdań, różnicy świadomości, chwilowego przerzedzenia jej szeregów, nawet przerwy w spotkaniach, grupa przetrwa za sprawą choćby dwóch, a może i jednej osoby, to jej chwilowo zagubieni członkowie mogą i mają dokąd wrócić. Wracając są na tyle dojrzali, że pojawiające się problemy czy zawirowania wynikające z pracy w zespole nie stanowią już przeszkód we współpracy. I wtedy grupa ma szansę na wspaniały duchowy rozkwit. Co więcej, wszyscy nowo wstępujący czują jej siłę, mają wsparcie, prowadzanie i szybko się w niej aklimatyzują. W różnych grupach, różnie to przebiega. Niekiedy proces integracyjny trwa dłużej, niekiedy krócej. Ale właśnie ten proces stanowi później o jakości i stabilności grupy. 105 Sai Ram – zima 2004 W tych grupach, gdzie jej członkowie przeszli już razem „niejedno” i pokonali wiele stopni wspólnego dojrzewania, istnieje harmonia i współpraca we wszystkich dziedzinach: duchowej, służebnej i edukacyjnej. W takich grupach istnieje jeszcze coś innego; widać wśród jej członków radość z samego przebywania z sobą. Wszyscy tutaj dobrze się znają, wiedzą o swoich kłopotach, chorobach, smutkach i radościach. Z czasem znika nieprzyjazna anonimowość i powstaje duchowa rodzina. Rodzina, w której można w razie potrzeby liczyć na jej członków. Jestem już blisko dziesięć lat w naszej Organizacji Sai i na moich oczach takie procesy przechodziły niemal wszystkie grupy. Te, w których działo się najwięcej i „najbarwniej”, dzisiaj należą do najbardziej stabilnych, zdyscyplinowanych i ugruntowanych w naukach Swamiego. Do takich grup można bez zapowiedzi wpaść na spotkanie i z góry wiadomo jak będzie ono wyglądało. Wówczas bez znaczenia, w jakim z miast się przebywa. Na spotkaniu wielbicieli Swamiego można się poczuć jak w rodzinie. Odwiedziłam ostatnio kilka grup, w których właśnie tak się czułam. Zresztą nie tylko ja, ale wszyscy uczestnicy spotkania. Było tak zarówno w Bydgoszczy, w Grudziądzu, w Warszawie, a także w Częstochowie, gdzie uroczyście i duchowo, niemal jak w Puttaparthi, obchodziliśmy Wigilię. Byli na niej wielbiciele z Myszkowa i z Częstochowy. Symbioza tych grup, tworzących Ośrodek, jest przykładowa. No i być może komuś wyda się egzaltacją z mojej strony użycie takiego określenia, ale prawdą jest, że wspólnie przeżyliśmy wspaniałe, bożonarodzeniowe, duchowe uniesienie. Zarówno podczas wspólnej modlitwy, śpiewów jak i pysznego wigilijnego prasadamu. Przy okazji poruszyliśmy wiele ciekawych i ważnych spraw, a śpiew kolęd i bhadżanów tak otwierał nasze serca, że nie mogąc się rozstać, przedłużaliśmy spotkanie do późnego wieczora. To był nie tylko ten konsumpcyjny prasadam, ale przede wszystkim prasadam duchowy. Przypominaliśmy sobie początki Częstochowskiego Ośrodka. Jak większość grup przechodził on swoje etapy i złożony proces rozwoju, ale i w tym przypadku właśnie ten proces fantastycznie przyczynił się do duchowego 106 Sai Ram – zima 2004 wzrostu i dojrzałości wszystkich jego członków. W częstochowskiej grupie panuje prawdziwie rodzinna atmosfera. I chociaż, jak to w rodzinie, bywają różnice zdań, to dojrzałość i świadoma praca nad sobą jej członków ułatwiają powrót do jasnych, bezkonfliktowych sytuacji. No i gdy teraz przypominam sobie mój apel do liderów podczas naszego wrześniowego spotkania o przekształcanie atmosfery w naszych grupach z anonimowej w rodzinną, widzę z radością, że są już w naszej Organizacji grupy, w których właśnie taka atmosfera panuje od dawna. Bez żadnego apelu. Powstała ona w wyniku pracy nad sobą jej założycieli i poszczególnych członków. A trudności i nieporozumienia tylko tę rodzinna więź wzmocniły. Piszę o tym przede wszystkim dlatego, by przekonać liderów, którzy obecnie przeżywają kryzys w związku z utrzymaniem grupy i wewnętrznymi w niej konfliktami. Wytrwajcie, nie załamujcie się! Nawet gdybyście mieli przez jakiś czas spotykać się we dwójkę, przeczekajcie i pracujcie w tym czasie nad sobą. A może się zdarzyć, że swoją osobowością przyciągniecie innych i któregoś dnia będziecie najsilniejszymi filarami nowej, silnej grupy w Polskiej Organizacji Sai. Czego wszystkim liderom życzę! Przewodnicząca Organizacji Sai w Polsce Majka Quoos 107 Sai Ram – zima 2004 Aktualności 09.01.2005 odbyło się we Wrocławiu spotkanie komitetu koordynacyjnego, na którym ustalono, że tegoroczne Spotkanie Wielbicieli Sathya Sai Baby odbędzie się w dniach 30.04-03.05. 2005 w Muszynie koło Krynicy Górskiej, w „Domu Kolejarza”. Program spotkania i warunki zakwaterowania wraz z kosztami zostaną rozesłane do liderów grup i zamieszczone na naszej stronie internetowej: www.sathyasai.org.pl W dniach 19-20 marca odbędą się w Gdańsku warsztaty medyczne dla chętnych do tworzenia polskiej grupy „Babowych lekarzy bez granic”. Lekarze, personel medyczny i osoby mogące nieść pomoc w szerokim pojęciu, wywodzące się z szeregów wielbicieli Sai, mogą zgłaszać się do Janusza Szelugi e-mail [[email protected]], który przejął na siebie obowiązki organizatora warsztatów. Szersze informacje na ten temat zostały rozesłane do liderów grup. Ukazał się zbiór wierszy wielbicieli Sai Baby wydany prywatnie przez Alfreda Michalaka. Książkę tę można nabyć bezpośrednio u autora, jednak dotyczą jej takie same zasady, jak wszystkich innych prywatnych wydawnictw. Nie należy sprzedawać jej na oficjalnych spotkaniach grupowych Organizacji Sai, gdyż według regulaminu sprzedawane na nich mogą być jedynie publikacje, czy produkty, których wydawcą jest Stowarzyszenie Sathya Sai i za które Stowarzyszenie bierze całkowitą odpowiedzialność. 108