Kochaj wszystkich, wszystkim służ

Transkrypt

Kochaj wszystkich, wszystkim służ
Pismo dedykowane ukochanemu Bhagawanowi
Śri Sathya Sai Babie
Kochaj wszystkich, wszystkim służ
Stowarzyszenie Sathya Sai w Polsce
„SAI RAM” jest oficjalnym biuletynem Organizacji Sathya Sai w Polsce.
Ukazuje się cztery razy w roku jako kwartalnik.
Ze względu na konieczność utrzymania poprawności językowej pisma,
a także z powodów technicznych zastrzegamy sobie prawo
dokonywania zmian i skrótów w nadsyłanych tekstach.
Wszelkie listy i artykuły prosimy kierować na adres redakcji:
e-mail: [email protected]
lub Ośrodek Sathya Sai w Krakowie, skr. poczt. 11, 30-965 Kraków 69
Wpłaty na prenumeratę należy dokonywać na konto wydawcy:
„Stowarzyszenie Sathya Sai”
ul. Gajowicka 160/7, 53-150 Wrocław
Konto Bank BPH I/O Kraków
nr rachunku: 721060 00760000 3300 00223139
Adres sekretariatu Organizacji Sathya Sai w Polsce
oraz Stowarzyszenia Sathya Sai:
Stowarzyszenie Sathya Sai
ul. Gajowicka 160/7, 53-150 Wrocław
tel. (071) 361-73-31
Cena 1 egz. „Sai Ram” – 8,00 zł (wraz z kosztami wysyłki)
Magazyn redagują:
Stała współpraca:
Anna Kołkowska, Jarosław Karwowski
Katarzyna Gaworek, Maria Quoos, Iwona Piotrowska,
Iwona Rutkowska, Ewa Serwańska
Sai Ram – zima 2004
Spis treści
Słowo wstępne . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4
Zaufaj Bogu, swemu najlepszemu przyjacielowi – dyskurs. 6
Z pełną wiarą wypełniaj boskie polecenia – dyskurs. . . 15
Rozwijaj dobre nawyki ... – dyskurs . . . . . . . . . 22
Dbajcie o godność i honor Matki Indii – dyskurs. . . . 34
Twoja tożsamość jest w twej własnej jaźni... – dyskurs. . 44
Wykład Dr Michaela Goldsteina . . . . . . . . . . . 53
Samorealizacja – Cz. Polakowski. . . . . . . . . . . 60
Po co nam WWL? – I. Piotrowska. . . . . . . . . . . 64
Prawda – D. Dzwonkowska . . . . . . . . . . . . . 66
Prawda – D. Milczarek. . . . . . . . . . . . . . . 71
Prawda – E. Kolanowska. . . . . . . . . . . . . . 73
Dharma dla kobiet – R. Bruce . . . . . . . . . . . . 78
Od Puttaparthi po Himalaje – cz.2 – A. Leoniak. . . . . 84
Dyscyplina czy spontaniczność? . . . . . . . . . . 94
Drogi Przyjacielu – Adamito. . . . . . . . . . . . . 97
Starość to jedynie nazwa – B. Szentak. . . . . . . . 99
Lot trznadla – M. K. Czarnowiejski. . . . . . . . . . 100
Moje refleksje na temat... – G. Rdest. . . . . . . . . 103
Wigilijny prasadam – M. Quoos. . . . . . . . . . . 105
Aktualności. . . . . . . . . . . . . . . . . . 108
3
Sai Ram – zima 2004
Słowo wstępne
Od redakcji
Kochani,
Oddajemy w Wasze ręce kolejny numer naszego czasopisma.
Tym razem w bloku dyskursów będziecie mogli przeczytać prawie wszystkie przemowy, które Swami wygłosił w czasie święta
Daśary w październiku 2004 roku. Tak się złożyło, że przebywałam w tym czasie w Puttaparthi i miałam okazję wysłuchać
je „na żywo”. Cieszę się, że mogę się teraz z Wami podzielić tym
wszystkim, o czym Baba wtedy mówił. A mówił, jak zwykle, o
wielu ważnych dla nas sprawach, ale tematem przewodnim było
hasło: „Tylko Bóg jest twoim jedynym przyjacielem”. Cała nasza
grupa czuła, że „przerabialiśmy” temat ODDANIE BOGU. Dlatego z dużą uwagą czytaliśmy tłumaczenia dyskursów. Przecież
Daśara to szczególne święto zwycięstwa dobra nad złem. To
czas oczyszczania i często wielki sprawdzian naszego oddania,
okazania pełnego zaufania Bogu.
W tym numerze przeczytacie również drugą cześć relacji z
pobytu młodzieży w Indiach. Tym razem będą to wspomnienia z
wyprawy w Himalaje. Dotarły do nas komentarze na temat stylu
tej relacji. W poprzednim numerze „ostrzegałam” o szczególnym
stylu pisania przez młodych ludzi. A te wspomnienia mają swój
oryginalny styl. Jest to raczej rodzaj zapisków na bieżąco z
tej wyprawy i być może nie wszystkim on odpowiada. Jednak
uznaliśmy, że są one na tyle interesujące, że zamieściliśmy je.
Ci, którzy przeżyli długie, egzotyczne podróże z pewnością znają
to uczucie niemożności opisania szczegółowo tego, co się ogląda,
ponieważ wszystkie zmysły atakowane są niesamowitą ilością
wrażeń i odczuć. Ale za tym wszystkim kryje się to, co nazywamy
doświadczaniem. A każde doświadczanie to kontakt z Bogiem.
W tym numerze mogliśmy zamieścić więcej relacji i wykła-
4
Od redakcji
dów, ponieważ, jak pewnie zauważycie, nie ma w nim kącika
dla dzieci. Będzie on teraz wydawany jako oddzielna część i
mam nadzieję, że skorzystają na tym tak dzieci (które dostaną
swoją „gazetkę” oddzielnie), jak i dorośli (którzy dostaną więcej
materiałów do czytania).
Co do oferty księgarni wysyłkowej, to spis pozycji, które będzie można zamówić, znajdziecie na specjalnej ulotce dołączonej
do kolejnych numerów SAI RAMu.
Serdecznie pozdrawiamy wszystkich
czytelników i życzymy Wam
pięknego doświadczania w roku 2005.
Ania Kołkowska
5
Sai Ram – zima 2004
Dyskurs
Zaufaj Bogu, swemu
najlepszemu przyjacielowi
Dyskurs wygłoszony przez Bhagawana Śri Sathya Sai Babę
17 października 2004 z okazji święta Daśary.
Kto sprawia, że słońce wschodzi i zachodzi
każdego dnia z niezachwianą regularnością?
Kto sprawia, że gwiazdy świecą tylko nocą,
znikając w ciągu dnia?
Jak to się dzieje, że wiatr dmie niestrudzenie,
podtrzymując życie wszystkich istot?
Kto sprawia, że rzeki płyną dźwięcząc i szemrając?
Cały świat, nawet najmniejsza istota, wypełnione są pięcioma żywiołami Pancza Bhutas (ziemia, woda, gień, powietrze
i eter). Czym jest Prapancza (świat)? „Pra” oznacza rozległy, a
„panczamu” oznacza wypełnienie przez pięć żywioły. Dlatego
Prapancza to rozległy kosmos przepełniony pięcioma żywiołami.
Gdziekolwiek spojrzycie, ujrzycie blask pięciu żywiołów, którymi
wypełniony jest wszechświat.
Ucieleśnienia miłości!
Bóg jest źródłem podtrzymującym całe stworzenie. Nikt nie
może kwestionować sposobu działania Boga. On jest Najwyższym Panem Wszechświata i może działać według Swej boskiej
woli. Stwarzanie, podtrzymywanie i niszczenie świata jest Jego
Wolą. Ale cokolwiek On czyni, robi to dla dobra świata. Każde,
nawet najmniejsze zjawisko dzieje się wyłącznie z Jego Woli. Na
przykład niektóre boskie działania mogą przynieść wam niewygodę lub smutek. Tak to wygląda z waszego poziomu. Ale w
boskim pojęciu nie ma czegoś takiego jak smutek. Cokolwiek
On czyni, ma to służyć dobru ludzkości. Niektórzy nie rozumieją
dlaczego Bóg zsyła im kłopoty i smutek. Ale kłopoty i smutek to
6
Manasa Bhadżore – dyskurs
nasz własny wytwór. Bóg nikogo nie wyróżnia, ani nie krzywdzi nikogo. To są tylko wasze odczucia. Boskie działania mają
prowadzić do szczęścia i lepszego życia wszystkich istot. Zawsze
wam o tym przypominam. Czy się smucicie, czy czujecie szczęście, pamiętajcie, że służy to waszemu dobru. Musicie wyrobić w
sobie przekonanie, że wszelkie boskie działania służą waszemu
dobru, a nie przyczyniają wam kłopotów. Ludzie doświadczają
wszelkiego rodzaju trudności i smutków właśnie dlatego, że nie
rozumieją tej prawdy. To złe podejście. Musicie starać się zrozumieć prawdę kryjącą się za boskim działaniem. Jest niezliczona
liczba ludzi na tym świecie, którzy przeżywają różne problemy.
Jest część ludzi, którzy starają się wyostrzyć swoją inteligencję.
Ale tylko niewielu stara się rozwijać w sobie szlachetne cechy.
Co komu z inteligencji bez szlachetnych jakości?
W zamierzchłych czasach święci uczyli ludzi, że należy
pracować nad szlachetnymi cechami. Błędem jest uznawać
siebie za bardzo inteligentną i dobrze wykształconą osobę tylko
dlatego, że uzyskało się dyplom. Inteligencja wynikająca z otrzymania stopnia naukowego niczemu nie służy. Wraz z edukacją
i inteligencją trzeba rozwijać szlachetne cechy. Inteligencja bez
szlachetnych jakości nie ma żadnej wartości.
Dziś jest pierwszy dzień święta Nawaratri1, które trwa
dziewięć dni. Wszystkie święta służą temu, aby przypominać
ludziom, że powinni rozwijać w sobie szlachetne cechy i angażować się w działania służące dobru jednostki i całego społeczeństwa. Przed rozpoczęciem każdego działania powinniśmy
się zastanowić, jakie są nasze intencje, czy służy ono dobru i
czy pomoże rozwijać nam szlachetne cechy.
Pod wpływem ery kali człowiek nauczył się wykorzystywać
świadomość do rozwijania inteligencji na różnych płaszczyznach,
ale nie czyni on żadnego wysiłku, aby rozwijać dobre cechy.
Ludzie zatracili zaufanie do samych siebie.
Potrzebą dnia dzisiejszego jest zanurzenie się w Nammakam
(wierze, zaufaniu do Boga). Zaufanie jest jak oczy. Bez zaufania
do Boga człowiek staje się ślepy. Tylko wtedy, kiedy macie zaufanie do siebie, możecie mieć zaufanie do Boga.
1
Nawaratri – inna nazwa świąt Daśara, oznaczająca, że trwają one dziewięć dni.
7
Sai Ram – zima 2004
Niektórzy mówią: „Nie wierzę w Boga”. Takie oświadczenie
nie ma sensu. Jeśli nie wierzą w Boga, to w co wierzą? Tylko
wtedy, kiedy rozwiniecie w sobie zaufanie do Boga, możecie zaufać wszystkiemu. Dlatego najpierw trzeba rozwinąć zaufanie do
Boga. Dzięki niemu odniesiecie sukces w każdym zamierzeniu.
Wierzący w Boga będzie w stanie zaufać każdemu. Taka osoba
rozwinie w sobie silne przekonanie, że Bóg obecny jest w każdej
istocie. Upaniszady mówią: „Isawasjam Idam Sarwam” – „Cały
kosmos przepełniony jest Bogiem”. A także: „Iśwara Sarwa Bhutanam” – „Bóg jest mieszkańcem każdej istoty”. Bóg jest obecny w
każdej istocie po postacią Nammakam (wiary). Dlatego waszym
głównym zadanie jest rozwijanie wiary w Boga. Mówią o tym
wszystkie księgi Wed, Upaniszady i święte teksty.
Obecnie człowiek wierzy we wszystko. Na przykład, kiedy w
gazetach piszą, że w Rosji zmarł taki-to-a-taki, w takich-i takich
warunkach, wierzymy w to bez mrugnięcia okiem. Czemu wierzymy w takie wiadomości? Kto nam je przekazuje? Przecież to
tylko gazeta. Wierzymy gazecie, a nie wierzymy w doświadczanie
wynikające z wiecznej prawdy i nie praktykujemy go w życiu
codziennym. Aby rozwinąć głęboką wiarę w wieczną prawdę,
musimy rozwijać szlachetne jakości. To nasz szczególny obowiązek. Czyniąc to, doprowadzimy do wzrostu naszego zaufania
do Boga. Niestety obecnie odsuwamy je na bok i wierzymy w to,
co mówią inni. W ten sposób schodzimy na manowce. Najpierw
rozwińmy zaufanie do siebie samego, a wtedy będziemy mogli
rozwinąć wiarę w każdy aspekt boskiego stworzenia.
Drodzy studenci! Wielbiciele!
Teraz najbardziej potrzebne jest wam zaufanie do Boga.
Człowiek rozwija swoje ego, wierząc, że wszystko wie. Tak naprawdę ego to oznaka ignorancji. Jeśli ktoś mówi, że wierzy we
wszystko, nie wierząc w Boga, to taka wiara oparta jest na słabych fundamentach. Ludzie wierzą teraz we wszystko, nawet w
to, czego nie widzieli, ale nie są przygotowani na to, by uwierzyć
w to, co mają przed oczami: Boga manifestującego się w tak
różnorodny sposób. W gałęzi drzewa ukryty jest ogień. Objawia
się on wtedy, kiedy potrzemy jeden kawałek drewna o drugi.
Czy zaprzeczysz, że w gałęzi drzewa ukryty jest ogień? Czemu
8
Sai Ram – zima 2004
człowiek nie jest w stanie rozpoznać prawdy (Boga)? Przez ego.
Tak jak ogień powstały z gałęzi potrafi zniszczyć drzewo, tak
ego powstałe w człowieku niszczy jego samego. Dlatego musicie
rozwinąć w sobie silną wiarę w istnienie Boga. Bez tej wiary
czowiek staje się demonem.
Studenci! Nauczyciele!
Zrozumcie prawdziwe znaczenie słowa edukacja. To nie jest
wiedza zdobyta z książek.
Czy kogoś, kto umie pisać i czytać nazwiecie człowiekiem
wykształconym?
Czy nazwiecie wykształconym kogoś, kto uzyskał stopień
naukowy?
Jak możecie posiąść wieczną wiedzę, jeśli nie wiecie kim
jesteście?
Musicie poznać swoją prawdziwą istotę. Cała książkowa
wiedza pójdzie na marne, jeśli nie będziecie wiedzieć kim jesteście. Siedzicie tutaj i przez moment skupiacie się na Moim
dyskursie. Ale w chwili, kiedy opuścicie to miejsce, o wszystkim
zapomnicie. Stracicie wiarę we wszystko, co tutaj usłyszeliście.
Nie tego oczekuje się od istoty ludzkiej. Miejcie pełne zaufanie do
nauk duchowych, praktykujcie je i doświadczajcie szczęśliwości.
Wiara to pierwsza rzecz jaką człowiek otrzymuje tuż po urodzeniu. Najpierw rozwija w sobie wiarę we własną matkę. Ona
może go zbesztać, a nawet uderzyć, ale dziecko dalej będzie jej
ufać. Oto prawdziwa siła miłości matczynej.
Człowiek powinien rozwinąć taką samą wiarę w Boga, jaką
ma do swojej matki.
Każdy pragnie doświadczyć bezpośredniej wizji Boga. Kim
jest Bóg? Gdzie On jest? Można powiedzieć, że słońce jest bezpośrednią manifestacją Boga, ponieważ daje nam światło i podtrzymuje nasze życie. Słońce-Bóg rozdaje swoją miłość wszystkim
w formie światła. Jeżeli nie wierzysz w światło miłości, twoje
życie wypełnią ciemności.
Kiedyś uczeń spytał swego guru: „Gdzie jest Bóg?” Guru
odpowiedział, że Bóg jest wszędzie i jest obecny w każdej istocie.
Uczeń wyraził swoją wątpliwość: jak to możliwe, aby Bóg był
9
Sai Ram – zima 2004
obecny w każdej istocie? Guru polecił mu przynieść dziesięć
naczyń i wypełnić je wodą. W każdym z nich odbił się obraz
słońca. Podobnie Bóg jest obecny w każdej istocie. Naczynia
mogą być różne, ale odbicie słońca w każdym z nich jest takie
samo. Tak więc, słońce jest bezpośrednią manifestacją Boga
(Pratjaksza Paramatma). Jednak nie byłoby odbicia, gdyby nie
było wody. Nasze ciało fizyczne to naczynie, a nasze wrodzone
skłonności to woda. Jeśli masz dobre myśli i uczucia, wyraźnie
dostrzeżesz odbicie Boga. Kiedy te myśli są nieczyste i złe, nie
dostrzeżesz boskiego odbicia. Problem tkwi w twoich myślach,
a nie w odbiciu. Tak więc, sam osobiście odpowiadasz za swoje
szczęście i za swoje smutki. Często powtarzam, że ciało fizyczne jest jak bańka na wodzie, a umysł jest jak szalona małpa.
Dlatego nie pokładajmy wiary w ciele czy umyśle. Miej wiarę w
swoje prawdziwe Ja. To od niego pochodzi ciało i umysł.
Studenci!
Jeśli macie wiarę w siebie, nie doświadczycie ani smutku
ani kłopotów. Dlatego powinniście zaufać przynajmniej naukom
starszyzny. Bóg-słońce jest tylko jeden, ale objawia się o różnych
porach w różnych częściach świata. Kiedy słońce wschodzi w
Ameryce, w Indiach możemy obserwować jego zachód. My powiemy, że słońce się chowa, ale Amerykanie powiedzą, że słońce
wschodzi. I nie ma w tym żadnej sprzeczności. Wszystko zależy
od punktu widzenia.
W czasie święta Nawaratri ludzie oddają cześć różnym
formom Boga. Jakie jest znaczenie tego święta? Dziewięć nocy
oznacza dziewięć planet, a każda z nich ma swoje znaczenie.
Jednak nie są one oddzielone – tworzą całość. Jeśli twoje uczucia
nie są czyste i uświęcone, efekt twoich działań będzie podobny.
To ty odpowiadasz za dobro i zło, których doświadczasz. One
nie pochodzą ze świata zewnętrznego. Są reakcją, odbiciem
i oddźwiękiem twego wnętrza. Wszelkie twoje doświadczenia
związane są z tą trójcą. Jednak człowiek o niej zapomina i stara
się znaleźć rozwiązanie swoich problemów. Wydaje mu się, że
jest bardzo inteligentny, ale to nie jest prawdziwa inteligencja.
Brakuje mu zaufania do Boga. Oto prawdziwa przyczyna problemów. Bóg jest jeden. Podobnie wszyscy ludzie są jednością,
10
Sai Ram – zima 2004
choć formy (akara) i zachowanie (aćarana) mogą być różne. Ze
względu na swój wąski umysł, człowiek nie może dostrzec tej
jedności.
Nie dajcie się ponieść przez zewnętrzne wpływy. Podążajcie
za uczuciami płynącymi prosto z serca.
Święto Nawaratri symbolizuje dziewięć form energii. W
czasie tego święta powinniśmy się skupić na jedności. Mimo że
energii jest dziewięć, łączy je jedna i ta sama prawda: to pierwiastek atmiczny, który wszystko przenika. Jest ona obecna nie
tylko w istocie ludzkiej, ale w każdej żywej istocie.
Kiedy skierujesz się na zachód w czasie wschodu słońca, twój
długi cień będzie przed tobą. Powoli słońce wznosi się, a twój
cień się skraca. W południe, kiedy słońce jest nad twoją głową,
cień będzie spoczywał u twych stóp. Podobnie, kiedy rozwijasz
w sobie jedność, twoje ego kurczy się jak cień u twych stóp.
Aby zrozumieć jedność atmy, należy odrzucić ego. Ekam sath
wiprah bahudha wadanti (Bóg jest jeden, ale mędrcy nazywają
Go różnymi imionami). Ekam ewa adwitijam Brahma (Bóg jest
jeden bez drugiego). Jest tylko jedność. Wielość to wytwór waszej
wyobraźni. Błąd leży w sposobie postrzegania, a nie w samym
stworzeniu. Musimy zrobić wysiłek, aby zrozumieć zasadę jedności. Najpierw trzeba rozwinąć wiarę w siebie. Dostrzegaj w
każdym boskość. Jeśli w kimś widzisz zło, to jest to odbicie twych
własnych uczuć. Ćwicz samokontrolę. Poprzez nią osiągniesz
zadowolenie. Wizualizuj jedność w wielości.
Ucieleśnienia miłości!
Jesteście ucieleśnieniami atmy. Macie jedno serce, nie dwa.
Każdy, kto miałby dwa serca, trafiłby do szpitala. Podobnie jest
tylko jedna atma. I to jest jedyna prawda. Rozwijajcie w sobie
poczucie jedności. Jeśli będziecie podążać drogą prawdy, wszędzie dostrzeżecie jej manifestację. W każdym z was zawiera się
pierwiastek miłości, ale dzielicie ją na różne rodzaje. To tylko
gra waszej wyobraźni.
Starajcie się zrozumieć podstawę duchowości. Zrozumcie,
że jesteście ucieleśnieniem atmy i nie ma innej istoty na świecie.
Wszystkie ziemskie relacje typu matka, żona, dzieci itp., są tylko
11
Sai Ram – zima 2004
waszym wytworem; są tymczasowe, przemijające i nieprawdziwe.
Nie dajcie zwieść się takim pozorom. Nie wierzcie w świat, wierzcie w siebie. Bądźcie przekonani, że Bóg jest wszędzie. Jednak
z powodu błędnej identyfikacji i ułudy, wszędzie postrzegacie
dualizm.
Ucieleśnienia miłości!
Miłość jest w was. Nie znajdziecie jej na zewnątrz.
Miłość ziemska opiera się na ziemskich relacjach. Kogokolwiek kochasz, twoja miłość jest odbiciem ciebie samego.
Błędem jest myśleć, że kochasz kogoś innego. Wskazujesz na
kogoś i mówisz: „To jest mój przyjaciel”. Ale tylko Bóg jest twoim
prawdziwym przyjacielem. On nigdy cię nie zdradzi. Czasami
wątpisz w swego przyjaciela, ale Bóg nigdy w ciebie nie zwątpi.
Twoje uczucia mogą się zmienić z biegiem czasu i zależnie od
sytuacji, ale Bóg się nie zmienia. Jego uczuciem jest jedność.
Kiedy uznasz Boga za swego prawdziwego przyjaciela, wszyscy
okażą ci swoją sympatię. Tak naprawdę nie masz wrogów. Jesteś
tylko ty sam na całym świecie. Więc, jeśli nie ma nikogo innego,
jak mógłbyś mieć wrogów?
Wszystko jest jak przepływające po niebie chmury. Ale tobie
wydaje się, że to wszystko jest stałe i opierasz swą wiarę na otoczeniu. W związku z tym nie potrafisz zaufać Bogu, który jest
nieskazitelny i pozbawiony ego. Zapominasz o Bogu i zatruwasz
się „winem” ziemskiej miłości.
Ucieleśnienia miłości!
Jeśli chcecie poznać Boga, nasiąkajcie zasadą jedności.
Tylko wtedy doświadczycie bezpośredniej manifestacji Boga.
Starożytni mędrcy czcili słońce jako Jego bezpośrednią manifestację i opisali ją w mantrze Gajatri.
Uważaj Boga za swą matkę, ojca, przyjaciela... każdego.
Twamewa matha cha pita twamewa
Twamewa bandhu cha sakha twamewa
Twamewa widja drawinam twamewa
Twamewa sarwam mam dewa dewa
12
Sai Ram – zima 2004
„Tylko On jest ojcem i matką, przyjacielem i krewnym, mądrością i dobrobytem dla każdej istoty”.
Ludzie zapomnieli o Bogu i uganiają się za przemijającymi
przyjemnościami. Nic nie jest trwałe na tym świecie. Twoje relacje
z innymi nie są trwałe, twoje życie trwa tylko chwilę. Czy w takiej
sytuacji możesz traktować kogokolwiek jako stałego przyjaciela?
Jest tylko jeden stały przyjaciel: to Bóg. Jeśli chcesz doświadczyć prawdziwej miłości, zaufaj Bogu. Jego miłość nigdy się nie
zmienia. Ty należysz do Niego, a On do ciebie. Nikt trzeci nie
może wejść między was. To iluzja sprawia, że możesz tak myśleć.
Mówisz: „To jest mój kolega z klasy; to mój kolega sportowy”. Ale
żaden z nich nie może ci pomóc. Sam musisz o siebie zadbać.
Musisz mieć wiarę w siebie – tylko wtedy zrozumiesz prawdę.
Ucieleśnienia miłości!
Zawsze pamiętajcie o miłości. Miłość jest formą Boga. Miłość
to Bóg. Żyjcie w miłości. Wtedy łatwo zrozumiecie rzeczywistość.
Nie podążaj za tym, co mówią inni. Podążaj za własną
świadomością. Pod żadnym pozorem nie trać wiary w Boga.
Czasami rodzice mogą odradzać ci podążaniem ścieżką ku Bogu. Powiedz im wtedy, że Bóg jest dla ciebie wszystkim. To jest
twój prawdziwy przyjaciel. Kochasz swoją matkę, ponieważ cię
urodziła i wychowała. Uznajesz kogoś za swego nauczyciela, bo
czegoś się od niego nauczyłeś. Masz takie lub inne powiązania
z matką, ojcem, nauczycielem itd. Wszystkie one bazują na doświadczaniu. Tak naprawdę te relacje zmieniają się jak obraz
na ekranie kina. Nie daj się zwieść oglądanemu filmowi. Miej
obraz Boga odciśnięty w swym sercu. Uznaj Go za swoje jedyne
schronienie. Tylko wtedy osiągniesz wizję Boga.
Dziś rano rozmawiałem z pewną Rosjanką. „Swami, mam
przyjaciela” – powiedziała. Kiedy zapytałem o niego, wyjęła malutkie zdjęcie i pokazała Mi. A Ja jej powiedziałem: „To twój mąż,
a nie przyjaciel. Nie uważaj męża za przyjaciela, ani przyjaciela
za męża”. Ona na to: „Swami, tak jest od lat. Czy to błąd”? „Tak,
to błąd”. Zapytałem kiedy spotkała go po raz pierwszy. Odpowiedziała, że trzy lata temu. „Ten rodzaj związku jest tymczasowy
– powiedziałem – tylko Bóg jest twoim najlepszym przyjacielem.
13
Sai Ram – zima 2004
Możesz o Nim zapomnieć, ale On nigdy o tobie nie zapomni.
Będzie z tobą nawet po śmierci. Dlatego traktuj Boga jak swego
prawdziwego przyjaciela. Kiedyś staniesz się z Nim jednością”.
Ucieleśnienia miłości!
Wielu na tym świecie nie wie, co to prawdziwa duchowość i
zapomina o rzeczywistości. Tylko Bóg jest waszym prawdziwym
przyjacielem. Oto rzeczywistość. On jest matką, ojcem, guru itp.
Bądźcie o tym przekonani, a On zawsze się wami zaopiekuje.
Jeśli będziecie rozwijać świadomość atmiczną, posiądziecie
wszelkie boskie jakości. Staniecie się wzorem dla świata, nie
będziecie cierpieć, nie zaznacie ani śmierci ani kary, poznacie
swoją prawdziwą tożsamość. Kiedy ktoś spyta was: „Kim jesteś?”,
odpowiedzcie z przekonaniem „Ja jestem Ja”. Nigdy nie identyfikujcie się z ciałem. Ten, kto zrealizuje tę prawdę, osiągnie
błogosławieństwo.
Nauczyciele podlegają zmianom z biegiem czasu. Bóg jest
niezmienny i jest waszym prawdziwym nauczycielem. Musicie
całkowicie Mu wierzyć. Pracujcie nad tym codziennie. Tylko
wtedy będziecie mogli osiągnąć miano Manawy (istoty ludzkiej).
Daiwam manusza rupena (Bóg przybiera postać człowieka). Dlatego wy też jesteście boscy. Mówcie z przekonaniem „Ja jestem
Ja”. Wtedy na pewno zamanifestuje się w was Bóg. Nie dajcie się
zwieść twierdzeniu, że Bóg jest gdzie indziej. On zawsze jest w
was. Wasze odbicie jest odbiciem Boga. Wasze reakcje są Jego
reakcjami. Wszystko w swej naturze jest boskie. To Bóg dał wam
role do zagrania w tej kosmicznej sztuce. To On pozwala wam
śpiewać, tańczyć itp. On jest kosmicznym reżyserem. Możecie
Mu nadać dowolne imię, ale On jest jeden, jedyny.
Ucieleśnienia miłości!
Jeśli chcecie osiągnąć Boga, rowijajcie w sobie atmiczną
świadomość. Na pewno dostrzeżecie i doświadczycie Go wtedy
wszędzie.
Tłumaczenie na podstawie broszury aśramowej: Anna Kołkowska
© Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam
14
Sai Ram – zima 2004
Dyskurs
Z pełną wiarą wypełniaj
boskie polecenia
Dyskurs wygłoszony przez Bhagawana Śri Sathya Sai Babę
19 października 2004 z okazji święta Daśary.
Każdy musi ponieść konsekwencje swej własnej karmy.
Kto sprawił, że nietoperze zwisają głową w dół?
Taki jest ich los.
Podobnie nikt nie ucieknie przed swoją karmą.
Studenci!
Karma (przeznaczenie) nie ma nóg, oczu, ani ust, ale człowiek przed nią nie ucieknie. Dlatego już w starożytności powiedziano, że nikt nie uniknie skutków swych czynów. Karma nie
podlega waszym upodobaniom. Coś dzieje się nie dlatego, że tego
chcecie, ani też coś nie dzieje się dlatego, że tego nie chcecie.
Karma podąża własną drogą. Wasze myśli i pragnienia tworzą
iluzję, że coś dzieje się z waszej woli.
Świat pełen jest tajemnic i wspaniałości. To wszystko jest
niczym innym, jak manifestacją pięciu elementów. Wszystko
podlega zmianie z biegiem czasu. Dlatego ciało, które zbudowane
jest z pięciu elementów, również podlega zmianom. Tylko jego
Boski Mieszkaniec nie zmienia się.
Ucieleśnienia miłości!
Nikt nie może działać wbrew boskiej woli. Powody działania
Boga są ponad ludzkim zrozumieniem. Bóg może ukazać rzeczy,
które nie istnieją w rzeczywistości. Podobnie może sprawić, że
zniknie to, co możecie oglądać. Czy ktoś zrozumie takie tajemnicze zdarzenia?
Nikt nie jest w stanie zatrzymać na zawsze swojego ciała.
Istnieje ono tak długo, jak jest to przewidziane. Ciało rozpada się,
15
Sai Ram – zima 2004
kiedy wykona swoje zadanie. Nikt nie ma władzy nad śmiercią.
Dzień śmierci jest ustalony w dniu narodzin; jest wypisany na
ciele w dniu, kiedy przychodzi ono na ten świat. Człowiek nie
jest w stanie zrozumieć sposobu działania wszechświata. Doświadczenia każdego człowieka są jedyne w swoim rodzaju. Jak
to jest, że nietoperz zwisa głową w dół? Nikt nie potrafi wytłumaczyć tego fenomenu. Kto odpowiada za wszystkie wspaniałości
i tajemnice tego świata? Wszystko jest ustalone: kto, co, kiedy,
gdzie i jak. Człowiek nie ma na to wpływu. Wszystko dzieje się
zgodnie z wolą Boga i Jego poleceniami. Podstawowym obowiązkiem człowieka jest dokładne wypełnianie boskich poleceń.
Wszystko na tym świecie, to co widoczne i to co niedostrzegalne,
dzieje się z boskiej woli.
Niestety, dziś nikt nie czyni starań, aby zrozumieć tajemnicę
boskiego stworzenia. Naukowcy przechwalają się, że odkryli tajemnicę stworzenia, ale tak naprawdę, nie doświadczyli rzeczywistości ukrytej za tym fenomenem. Wszystko, co się dokonuje
we wszechświecie, jest pełne wspaniałości. Kiedy dobrze się
przyjrzycie, dostrzeżecie boską dłoń.
Ucieleśnienia miłości!
Powinniście być posłuszni boskim poleceniom z całą wiarą
i bez żadnych sprzeciwów.
Markandeja urodził się, gdyż Śiwa okazał łaskę jego rodzicom. Śiwa spytał ich, czy chcą syna cnotliwego, ale który będzie
krótko żył, czy może wolą syna niezbyt cnotliwego, ale który
będzie cieszył się długim życiem. Rodzice wybrali cnotliwego
syna. I tak urodził się Markandeja. Miał on czyste myśli i dobry charakter. Śiwa poinformował rodziców, że ich syn będzie
żył tylko szesnaście lat. Jednakże rodzice bardzo się cieszyli z
błogosławieństwa losu w postaci cnotliwego syna. Mijały lata
i Markandeja rozpoczął szesnasty rok życia. Rodzice mieli w
pamięci słowa Śiwy i bardzo się smucili. Matka gorzko płakała
myśląc o rychłej śmierci syna. Markandeja nie znał przyczyny
zachowania matki. Kiedy już oboje rodzice byli przygnębieni,
zapytał ich, co się stało, a oni wyjawili mu, że z bożej woli
zbliża się jego śmierć. Markandeja miał do nich pretensje, że
16
Sai Ram – zima 2004
dopiero teraz poznał wolę Śiwy i zmarnował tak wiele z danego
mu czasu. Nie chciał go więcej tracić. Wykąpał się, poszedł do
świątyni Śiwy i zaczął intonować mantrę „Namah Śiwaja” z pełną
szczerością i oddaniem. Zatracił się całkowicie w kontemplacji
Śiwy. Nie oczekiwał niczego w zamian za swe modlitwy. Uważał
za swój główny obowiązek kontemplowanie Boga.
Kolejny dzień miał być ostatnim dniem jego pobytu na ziemi.
Mimo to, Markandeja pozostał w świątyni. Rodzice odnaleźli go
tam, a sami usiedli przy wejściu do świętego miejsca. Płakali,
myśląc o końcu żywota ich syna.
Zgodnie z życzeniem Pana, Markandeja porzucił swą ziemską powłokę w dniu, w którym skończył szesnaście lat. Jego
rodzice bardzo rozpaczali. Po opuszczeniu ciała, dusza Markandeji dotarła do Pana Śiwy. Śiwa był bardzo zadowolony ze
szczerego oddania Markandeji. Powiedział: „Markandejo, dziś
skończyłeś szesnaście lat. Przyszedłeś do Mnie pełen radości.
Usłuchałeś Mego polecenia z całkowitą wiarą i posłuszeństwem.
Cieszę się z twego oddania”.
Wtenczas zjawiła się Matka Parwati i rzekła: „O Panie, dlaczego nie odeślesz go do rodziców, jeśli był Ci posłuszny?”
Śiwa zażyczył sobie, aby Parwati pozostała z nimi i żeby
razem tchnęli życie w ciało Markandeji. Radość rodziców była
nie do opisania, kiedy zobaczyli, że ich syn się poruszył. Chłopiec wstał i powiedział: „Droga matko, drogi ojcze, Pan Śiwa i
Matka Parwati przywrócili mnie do życia. Zostanę z wami tak
długo, jak długo będziecie mnie potrzebować. Wypełnię swoje
obowiązki jako syn i dam wam dużo szczęścia”.
Razem wrócili do domu, a ludzie w wiosce nie mogli uwierzyć,
że Śiwa i Parwati wrócili chłopcu życie.
Bóg odpowiada na modlitwy wielbicieli i przychodzi im z pomocą tylko wtedy, kiedy mają czyste serca. Człowiek o czystym
sercu może nawet wpłynąć na sankalpę (wolę) Boga. Historia
Markandeji jest tego przykładem. Nie miał on żadnych pragnień.
W uświęcony sposób wykorzystał dany mu czas. Podstawowym
obowiązkiem wielbiciela jest rozwijanie szlachetnych myśli i
uświęcone działanie. Markandeja w nagrodę stał się nieśmiertelny, służył swym rodzicom i dał im moc szczęścia.
17
Sai Ram – zima 2004
Normalnie boska wola nie może być zmieniona. Ale czasami
Bóg zmienia Swą sankalpę w odpowiedzi na modlitwy wielbiciela, który ma szczere i czyste serce. Wielbiciel posiada moc
zmieniania woli Boga. Oddanie, to nie jest zwykłe „klepanie”
modlitwy, trzeba jeszcze mieć czyste serce.
Adi Śankara urodził się w Kerali w siódmym wieku i nauczał
ludzi esencji świętych pism. Jednak opuścił swe ciało, gdy miał
zaledwie 32 lata. Ramanudżaczaria urodził się w jedenastym
wieku i propagował powtarzanie boskiego imienia. W tamtych
czasach oddanie Bogu chyliło się ku upadkowi. Dzięki Ramanudżaczarii ludzie powrócili na ścieżkę oddania się Bogu.
Madwaczaria urodził się w trzynastym wieku i nauczał o
podstawach dualizmu. Nawet on mówił, że indywidualna dusza
(dźiwa) i dusza kosmiczna (dewa) niczym sie nie różnią.
We wszystkich trzech filozofiach chodzi o tę samą podstawę: że atma jest obecna w każdej istocie. Nazywa się ją Iśwaratwa (boskość). Boskimi formami byli Rama i Kriszna. Każda
inkarnacja ma swoją szczególną formę. Ale Iśwaratwa nie ma
formy. Reprezentuje prawdę obecną we wszystkich istotach.
Odpowiada za stworzenie (śruszti), podtrzymywanie (sztiti) i
destrukcję (laya).
Iśwaratwa, która nie posiada formy, ukazywana jest pod
postacią lingamu. Na ogół jest on ustawiany na płaskiej podstawie zwanej Panavatta. Czy wiecie jak to wygląda? (tu Baba
zakręcił dłonią i zmaterializował lingam z Panavattą).
Śiwa wynagrodził Markandeję i jego rodziców za ich poświęcenie i kontemplację Boga. Zmaterializował taki właśnie
lingam i podarował go rodzicom Markandeji. Przez całe życie
oddawali oni lingamowi cześć. Lingam przedstawia atmę obecną
we wszystkich.
Nikt nie jest w stanie zrozumieć ani ocenić boskich mocy.
Atma nie podlega zmianom. Może przyjąć każdą formę, zależnie od uczuć wielbiciela. Lingam nie jest przedmiotem, który
człowiek wymyślił, aby go czcić. To bezpośrednia manifestacja
Boga (sakszat-akara). Markandeja i jego rodzice dobrze o tym
wiedzieli i dlatego otaczali lingam czcią.
18
Sai Ram – zima 2004
Każda istota składa się z trzech aspektów: grubego, subtelnego i przyczynowego. Forma fizyczna reprezentuje aspekt gruby.
Boski pierwiastek zawiera się w każdym z trzech poziomów.
Bez nici nie byłoby ubrania. Bez srebra nie byłoby talerza. Bez
gliny nie byłoby garnka. Podobnie bez Brahmy (Boga) nie byłoby świata. Bez stwórcy nie byłoby stworzenia. Stwórcę można
porównać do nici, z których zrobione jest ubranie. Stwórca jest
ucieleśnieniem wszystkich trzech aspektów. Kiedy kontemplujesz Boga, powienieneś wyjść poza umysł. Mając tylko nici,
nie można zrobić ubrania. Nici muszą zostać użyte do tkania.
Podobnie wasze wysiłki i boska łaska są podstawą osiągnięcia
planowanego rezultatu.
Ciało subtelne jest źródłem, z którego pochodzą nasze słowa
i czyny. Nasi studenci codziennie śpiewają Wedy. Każda mantra
jest przyporządkowana jednej szczególnej formie Boga. Dlatego
trzeba znać wszystkie mantry. Wedy są podstawą i fundamentem
procesu oczyszczenia myśli i zrozumienia swego prawdziwego
Ja. Wielu studentów tego nie rozumie i zachowują się oni jak
złodzieje, kiedy przychodzi do śpiewania Wed. Złodziejem jest
ten, kto robi coś złego i popiera ignorancję. Podobnie można
nazwać złodziejem kogoś, kto potrafi śpiewać Wedy, ale nie robi tego pełnym głosem i z głębi serca. Wszyscy studenci mogą
śpiewać Wedy, ale niektórzy z nich nie przyłączają się do chóru.
Nie robią użytku z tego, czego się nauczyli. Zatrzymują tę wiedzę dla siebie. Obserwuję studentów śpiewających Wedy. Jeśli
nauczyli się mantr, oczekuje się od nich, że będą je śpiewać. Ale
niektórzy z nich milczą. Stają się w ten sposób złodziejami wiedzy i zdrajcami Boga. Tylko ci, którzy śpiewają z głębi serca to,
czego się nauczyli, zasługują na realizację Boga (sakszat-akara).
Kiedy studenci śpiewają Wedy, dołączają do nich kobiety
siedzące po drugiej stronie. One też mają prawo śpiewać Wedy.
Nikt nie może temu zaprzeczyć. Śpiew studentów zachęca je do
przyłączenia się do chóru. Siedzi tu wiele małych dzieci. Kto je
nauczył Wed? Nikt. Nauczyły się same słuchając śpiewu studentów. A po stronie chłopców śpiewających Wedy siedzą wykształcone osoby, które nie otwierają ust. Patrzę na nich. Po co siedzą
wśród śpiewających, jeśli nie wysilą się nawet, aby nauczyć się
19
Sai Ram – zima 2004
tekstów i śpiewać z innymi? To jeszcze więksi złodzieje. Słuchają
Wed, ale nie uczestniczą w ich śpiewaniu. Powinniście słuchać
i śpiewać Wedy, aby doświadczyć Boga. Wedy są formą Boga.
Jest wiele mantr opisujących Pancza Butas, tj. pięć elementów będących tchnieniem życia. One podtrzymują życie. Cały
świat jest manifestacją pięciu elementów. Ale ludzie zapominają
wyrazić im wdzięczność. To wielki grzech! Wypełniamy umysł
niepotrzebnymi informacjami, a zapominamy o obowiązku oddania szacunku pięciu elementom. Wszyscy powinni znać Wedy,
kontemplować je i śpiewać z głębi serca.
Nie ma sensu uczyć się Wed, jeśli nie chcecie ich śpiewać. Są
tacy, którzy tutaj śpiewają, ale na zewnątrz o nich zapominają.
Możecie iść gdziekolwiek, ale powinniście powtarzać mantry w
pamięci. Nie wolno wam stać się vidja drohi (ten, który nie akceptuje nabytej wiedzy). Vidja drohi stanie się daiva drohi (ten,
który nie akceptuje Boga) i utraci szansę stania się naczyniem
bożej łaski.
Studenci mogą nieumyślnie popełniać błędy, ale kiedy zdadzą sobie z nich sprawę, nie powinni ich powtarzać. Jeśli dziś
nauczycie się jakiejś mantry, powinniście jutro ją zaśpiewać,
bowiem gdy wszyscy zaśpiewają mantry w idealnej harmonii,
stanie przed wami Bóg (Brahman).
Dźwięk Wed jest święty. To ucieleśnienie dźwięku, wszystkiego co ruchome i nieruchome, światła, złudzenia, wiecznego
szczęścia, perfekcji i dobrobytu. Wszyscy powinni znać Wedy. Jeśli jest to niemożliwe, to śpiewajcie chociaż imiona Pana. Mantry,
których się nauczyliście, muszą być śpiewane poprawnie. Inaczej
nie warto się ich uczyć. Widziałem wielu studentów, którzy tutaj
nauczyli się Wed, ale zapomnieli je w Bangalore. Zaśpiewają
jedną czy dwie mantry, żeby zadowolić starszyznę, która przyjeżdża w odwiedziny. Mantry śpiewacie nie dla reklamy, ale po
to, aby doświadczyć błogości. Pracę, oddawanie czci i mądrość
można porównać do śpiewu, praktyki i doświadczania błogości.
Powinniście wznieść się ponad widźnanamaja koszę (powłokę
mądrości) i dotrzeć do anandamaja koszy (powłoki błogości).
Karma prowadzi do oddawania czci (upasana), a ta do
20
Sai Ram – zima 2004
mądrości (dźnana). Kiedy osiągniecie dźnanę, doświadczycie
spokoju i błogości. Wszystko zależy od karmy. Nie powinniście
śpiewać mantr automatycznie, tylko dlatego, że inni śpiewają.
Powinniście je wchłonąć i przetrawić. Po co jecie posiłki? Czy
po to, aby przechowywać żywność w żołądku? Nie. Jedzenie
powinno zostać strawione, a to, co najważniejsze ma wzmocnić
ciało. W taki sam sposób powinniście zrozumieć i wchłonąć
wiedzę zawartą w Wedach i czerpać z nich siłę. Powinno to wyrażać się w waszych myślach, słowach i czynach. Powinniście
również propagować Wedy i dzielić się waszą radością z innymi.
Mówi się, że Bóg przenika wszystko. Jest wszędzie obecny pod
postacią pięciu elementów. Każdy z nich reprezentuje Boga.
Wszystkie razem tworzą formę atmy. Kiedy zrozumiecie tę prawdę, doświadczycie boskiej błogości.
Dzielcie się z innymi wiedzą, którą tu nabyliście. Ale nie
wystarczy się tylko dzielić, musicie wprowadzać tę wiedzę w
życie i korzystać z jej dobrodziejstwa. Kiedy zapraszacie gości,
przygotowujecie dla nich pyszne dania. I sami również z nimi
jecie. Podobnie powinniśmy strawić wiedzę wedyjską, którą nabyliśmy i dzielić się nią z innymi. Każdy rodzaj wiedzy pochodzi
z Wed. Dlatego nazywa się je Sarwa Widźnana Sampatti (kufer
na skarby wiedzy). Niestety, nie robimy odpowiedniego użytku
z tych skarbów. Dziel się swą wiedzą ze wszystkimi wokół. Nigdy nie zapomnij tego, czego się nauczyłeś. Przy odpowiednim
wysiłku będziesz w stanie osiągnąć sakszat-akarę (realizację
Boga). W jaki sposób Markandeja ją osiągnął? Powtarzał bez
przerwy mantrę Namah Śiwaja, aż się w niej zatracił. W rezultacie Pan Śiwa stanął przed nim i okazał mu Swą łaskę. Ci z was,
którzy chcą osiągnąć wizję Boga, powinni przetrawić wedyjską
mądrość, której się nauczyli i dzielić się nią z innymi.
Tłumaczenie na podstawie broszury aśramowej: Anna Kołkowska
© Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam
21
Sai Ram – zima 2004
Dyskurs
Rozwijaj dobre nawyki
aby osiągnąc szacunek
społeczeństwa
Dyskurs wygłoszony przez Bhagawana Śri Sathya Sai Babę
21 października 2004 z okazji święta Daśary.
Niektórzy grają w karty, aby nie zasnąć podczas nocy Siwaratri.
Czy możemy powiedzieć, że w ten sposób czuwają?
Jeśli ktoś nie zje posiłku tylko dlatego, że pokłócił się z żoną,
czy to znaczy, że pościł?
Rybak z uwagą wpatruje się w sieć. Czy nazwiecie to
medytacją?
Ucieleśnienia miłości!
Wielu gra w karty w świętą noc Siwaratri tylko po to, aby
nie zasnąć. Kiedyś zapytałem kogoś: “Jak spędziłeś noc?” a
on natychmiast odpowiedział: “Swami, to była wspaniała noc”.
Spytałem go wtedy: “Dlaczego?” W odpowiedzi usłyszałem: “To
była noc Siwaratri. Cały czas grałem w karty. Nawet na chwilę
nie zmrużyłem oka. Bardzo mi się to podobało”. Wtedy znów zadałem mu pytanie: “Jak mogłeś doświadczyć owoców Siwaratri,
jeśli całą noc grałeś w karty?” Jego odpowiedź była wspaniała:
“Ponieważ grałem przez całą noc, nie martwiłem się o nic. Uważam, że miałem dużo szczęścia”.
Pewnie zdarzyło się wam obserwować rybaka, który zarzucił
sieci i usilnie wpatrywał się w nie, mając nadzieję na dobry łów.
Czy jego zachowanie nazwalibyście medytacją? Czy prowadzi
ono do wyzwolenia? Obecnie zrozumienie pojęcia koncentracji
i medytacji można porównać do rybaka wpatrującego się w sieć.
Inny przykład. Ktoś upił się do nieprzytomności. Czy nazwiecie jego stan thanmayattwa (całkowita identyfikacja z Bogiem)?
22
Sai Ram – zima 2004
Kolejny przykład. Mąż pokłócił się z żoną i nie zjadł posiłku.
Czy uznacie to za rytualny post?
Niektórzy postępują w podobny sposób i wydaje im się, że
w ten sposób osiągną raj. Możecie więc sobie wyobrazić, jak
bardzo człowiek uległ degeneracji i wszedł na złą ścieżkę. Czy
zastanawialiście się kiedyś nad naturą ludzkiego ciała? Zawiera
ono pot, mocz, kał, brzydkie zapachy, tkanki i krew; skazane
jest na degenerację i śmierć. W każdej sekundzie z ciała wydobywają się brzydkie zapachy i odchody. Czy można być dumnym z tak ulotnego ciała? Musicie zrozumieć prawdziwą naturę
przemijającego ciała i zrobić z niego jak najlepszy użytek. Czy
wiecie dlaczego Bóg dał wam ciało? Czy po to, aby czynić zło
i marnować cenne życie? Nie, nie. Ciało dano nam po to, by
pomagało nam osiągnąć boskość, a nie po to, by używać go w
złym celu. Zrozumcie, w jakim uświęconym celu je otrzymaliście. Od rana do wieczora człowiek spędza czas na szukaniu
materialnych przyjemności. Nie ma nawet czasu, aby pomyśleć
o Bogu choćby przed zaśnięciem.
Ludzkie ciało jest świętym instrumentem danym przez Boga
i dlatego powinniście kontemplować Go przynajmniej dwa razy
dziennie.
Co robić, aby osiągnąć szczęście i radość? Najlepsza byłaby
odpowiedź, że wszystkie zmysły powinny ciągle być skoncentrowane na kontemplacji Boga. Oczy powinny widzieć tylko dobro,
uszy powinny słyszeć tylko dobro, język powinien zawsze mówić
słodko i używać czystego słownictwa. Powinien też śpiewać
imiona Boga. Ogólnie mówiąc, każda część ciała winna być
odpowiednio używana.
Drodzy studenci!
Zazwyczaj nie lubię mówić o Moim fizycznym życiu. Jednak od czasu do czasu odsłaniam pewne aspekty Mego życia
codziennego, aby służyły wam one za wskazówki.
W ciągu nocy budzę się cztery razy. Zazwyczaj pierwszy
raz wstaję o północy. Idę do łazienki i myję zęby, jak również
język i dziąsła. Powtarzam te czynności również o godzinie 1.30
23
Sai Ram – zima 2004
rano, o 3.00 i 4.30. Chłopcy, którzy śpią w Moim pokoju, aby
Mi pomagać, odczuwają niedogodności z tym związane. Jednak
rygorystycznie przestrzegam tego harmonogramu, aby Mój język,
zęby i dziąsła były zawsze czyste. Czysty język ułatwia utrzymanie w czystości ciała i umysłu. Zauważyliście, że codziennie
rozmawiam z wieloma osobami. Z niektórymi z nich mogę rozmawiać 20 a nie 10 minut właśnie dlatego, że mają czyste języki,
a z ich ust nie wydobywa się nieprzyjemny zapach. W czasie snu
bakterie rozmnażają się i przyklejają do języka, zębów i dziąseł.
Należy je usuwać przez odpowiednie czyszczenie szczoteczką.
Tylko wtedy zachowamy zdrowie i będziemy zadowoleni.
Oprócz dosłownej czystości, nasz język powinien wymawiać
tylko uświęcone i czyste słowa. Postępując zgodnie z tymi zaleceniami, odpowiednio używam Swego języka, angażując się w
uświęcone działania. Wychodzę z pokoju dopiero wtedy, kiedy
Moje ciało jest czyste. Wtedy też chłopiec zajmujący się kuchnią
przynosi ragi gruel, który daje Mi dużo energii. Rano nie jem już
nic innego. Żadnego śniadania. Po zjedzeniu ragi gruel jeszcze
raz myję całe usta. Potem piję trochę wody i schodzę na dół.
Wiele osób chciało wiedzieć, co jem na śniadanie. Nic nie jem. Nie
mam ochoty na nic. Kubek chłodnej wody Mi wystarcza. Potem
spędzam miło czas z wielbicielami; daję darśan i rozmawiam z
nimi. Zawsze zachowuję czystość ciała i umysłu. Moje słowa są
czyste, Moje myśli są czyste i Moje czyny są czyste i uświęcone.
Muszę tu wspomnieć o ważnym aspekcie, dotyczącym osób
zapraszanych przeze Mnie na audiencję. Kiedy mam tak czyste
ciało, to gdy wchodzę do pokoju, w którym udzielam audiencji, natychmiast zauważam osoby, które mają zwyczaj palenia
tytoniu. Pamiętajcie, że nie pozwalam wam palić. Absolutnie
nie pochwalam tego nawyku. Natychmiast każę takim osobom
wyjść. Czasami żona palacza zawoła: „Swami, to mój mąż. Jeśli
on wyjdzie, to co ja mam zrobić?” Mąż czy syn, nikt nie wejdzie
do Mojego pokoju śmierdząc palonym tytoniem. Powiedz mu, aby
wyszedł, umył usta i dopiero wtedy może wrócić. Wtedy będę
mógł z nim rozmawiać.
Niektórzy starają się ukryć brzydki zapach używając per24
Sai Ram – zima 2004
fum. W puranach znajdziecie przypowiastkę na ten temat. Otóż,
bogini Parwati, chcąc poślubić Pana Iśwarę (Śiwę), zdecydowała
się poddać pokucie. Wykorzystała wszelkie metody, aby Go skusić. Pięknie się ubierała, perfumowała ciało itd. Ale Iśwara nie
reagował. Wtedy poszła po pomoc do Manmaty – amora, który
miałby przyciągnąć Iśwarę do Parwati. Ale nawet wtedy Śiwa
nawet nie drgnął. Wręcz przeciwnie, myślał, że Manmata starał
się pomóc bogini, a nie Jemu. Wtedy Parwati zrozumiała Swój
błąd, uspokoiła się i odzyskała wewnętrzną równowagę. Zaczęła
medytować boską formę Pana Iśwary, który jest wieczny (nitja),
nieskazitelny (suddha), oświecony (budda) i który jest ucieleśnieniem czystości (nirmala swarupinam). Parwati znów stała
się naturalna, stała się sobą. Wtedy Iśwara spojrzał na Nią i
zaakceptował. Pobrali się ku radości Jej rodziców.
Powinniście zawsze być naturalni i mieć czyste intencje.
Nie bądźcie sztuczni, nie ubierajcie się wyzywająco i kolorowo,
nie nadużywajcie perfum. W pewnych sytuacjach, to może być
odpowiednie, ale czemu służy perfumowanie się, jeśli z ciała
unoszą się brzydkie zapachy?
Moje ciało w sposób naturalny wydziela boski zapach, ponieważ nigdy nie mam złych myśli. „W zdrowym ciele zdrowy
umysł”, oto reguła, której przestrzegam.
Markandeja był oddanym wielbicielem Pana Iśwary. Żył
jednak tylko szesnaście lat. Jak inni chłopcy w jego wieku,
wiele czasu spędzał na zabawie i nie zdawał sobie sprawy z
nadchodzącej śmierci. Kiedy jego rodzice zrozumieli, że ich syn
lada moment skończy szesnaście lat, popadli w przygnębienie.
Ogarnął ich smutek i gorzko płakali. „Dlaczego płaczecie?” –
spytał Markandeja. Wiedząc, że nie ukryją tajemnicy przed
synem, rodzice odpowiedzieli: „Synu, zbliża się czas rozstania
z twym fizycznym ciałem. Pan Iśwara podarował ci tylko szesnaście lat życia i dziś się ono kończy”. Markandeja zasmucił
się ogromnie, gdy zobaczył, że zbyt wiele czasu zmarnował na
zabawę. Pojmując, że pozostało mu tylko kilka godzin życia,
Markandeja wziął kąpiel i udał się do świątyni Śiwy. Tam zaczął
śpiewać boskie imię Iśwary. W tym czasie Śiwa i Parwati roz25
Sai Ram – zima 2004
mawiali między sobą o zbliżającej się śmierci chłopca. Parwati
rzekła: „Swami, życie Markandeji dobiega końca. Dlaczego nie
odsuniesz tej chwili? Jego rodzice pogrążeni są w głębokim
smutku”. Wtedy Śiwa uznał, że nadszedł odpowiedni moment
i Parwati może przedłużyć życie Markandeji. Bogini podniosła
chłopca i posadziła na kolanach, a Śiwa pobłogosławił go i obdarował nieśmiertelnością. W ten sposób Markandeja uzyskał
łaskę Boskiej Matki i Ojca.
W tym samym czasie rodzice chłopca przybyli do świątyni,
aby zobaczyć, co stało się z ich synem. Kiedy zobaczyli swego syna całego i zdrowego, ich radości nie było granic. „Synu – zawołali – pokonałeś śmierć i otrzymałeś łaskę bycia nieśmiertelnym
dzięki swemu oddaniu i miłości do Boga. Sam się ochroniłeś.
My nie mogliśmy nic zrobić”.
Bóg oczekuje od Swego wielbiciela jedynie oddania i miłości.
Oczekuje uświęconego ciała, uświęconych słów, uświęconego
spojrzenia i bezinteresownego działania. Kiedy wielbiciel daje
Bogu to wszystko, Bóg oddaje mu się w zamian. Boga przyciągają wasze czyste ciała, umysły i działania. Jego łaski nie
zyskacie poprzez same rytuały i wybranie formy. Nawet matka
oczekuje od swego dziecka czystego serca. Często powtarzam
pewien poemat, aby przypomnieć wam o ulotności dbania tylko
o pełny żołądek:
Człowieku, tak bardzo dbasz o pełny żołądek,
Rozwijasz wiedzę z różnych dziedzin.
Co za szczęście osiągasz, od rana do wieczora
Poznając światową wiedzę i osiągając dobra materialne,
Lecz zapominając o Bogu?
Mój czas poświęcam jedynie na działalność, która służy
dobru społeczeństwa. Od czasów Mego dzieciństwa zachowuję
spartańską dyscyplinę i dietę. Kiedyś mówiłem o tym w jednym
z wierszy:
Wstawaj rano, kiedy kogut zapieje,
Weź poranną kąpiel,
Załóż czyste ubranie,
Jedz odpowiednie posiłki i nie przejadaj się,
26
Sai Ram – zima 2004
W szkole bądź uważny i ucz się pilnie,
Zapracuj na dobre imię,
Nie wychodź z domu w czasie deszczu,
Nie zbliżaj się do kanału,
Bierz udział w grach,
Biegaj i baw się z innymi.
Jeśli będziesz przestrzegać tych zasad,
Osiągniesz zdrowie i dostatek.
Kiedyś ludzie nie znali przekąsek. Na śniadanie jadało się
ryż na mleku, który pozostał z poprzedniego dnia. Dodawało
się do niego tylko trochę soli.
Większość chłopców miało bałagan na biurkach, a ich
książki poniewierały się po kątach. Dlatego były brudne i podarte. Moje książki zawsze były w idealnym stanie. To, co wam
opowiadam, dotyczy Moich osobistych przeżyć.
W czasach Mojego dzieciństwa niewielu chłopców mogło
pozwolić sobie na kupno nowych książek do kolejnej klasy. Co
cztery, pięć lat książki się zmieniały. Ponieważ Moje podręczniki
zawsze były w idealnym stanie, co rok znajdowali się chętni, aby
je ode Mnie odkupić po zakończeniu roku. Kiedyś podszedł do
Mnie biedny chłopiec i zapytał o książki. Powiedziałem mu, aby
wpierw poszedł wykąpać się do Citrawati i wtedy wrócił do Mnie.
Kiedy to uczynił, pokazałem mu Moje podręczniki. Mieliśmy
wtedy kilka przedmiotów takich jak historia, geografia, wychowanie obywatelskie itp. Ujrzawszy moje podręczniki, zawołał:
„Radżu! Te książki wyglądają, jakbyś ich nigdy nie używał. Są
jak nowe”. Podręczniki były warte około dwunastu rupii, ale
wiedziałem, że chłopiec nie miał takiej sumy. Powiedziałem mu
więc: „Mój drogi, mam uczestniczyć w obozie skautowskim. Muszę kupić sobie ubranie, buty i kilka drobiazgów. Nie chcę prosić
o to rodziców. Potrzebuję na to pięć rupii. Za tę sumę oddam ci
książki”. Chłopiec bardzo się ucieszył i przyniósł żądaną przeze
Mnie kwotę. W tamtych czasach prawie nie używano banknotów.
Dlatego wręczył Mi pięć rupii w drobnych monetach, zawiniętych
w skrawek materiału. Niestety, płótno było zbyt słabe i monety
rozsypały się z hałasem. Słysząc to, przybiegła matka chłopca i
zaczęła zadawać pytania: „Skąd wziąłeś te pieniądze? Ukradłeś
27
Sai Ram – zima 2004
je z kuferka?” Po czym uderzyła Mnie. Biedny chłopiec starał
się wtrącić i wyjaśnić sytuację: „Mamo, to ja dałem Radżu te
monety za książki, które mi przyniósł”. Jednak kobieta mu nie
uwierzyła i zabrała pieniądze.
Następnego dnia Moi szkolni koledzy wyjeżdżali do Cuddapah na obóz. Uczyłem się wtedy w Kamalapuram. Powiedziałem
nauczycielom, że dołączę do grupy nazajutrz. Wstałem bardzo
wcześnie rano i wyruszyłem w drogę. Kiedy pokonałem całą odległość, Moi koledzy byli na śniadaniu. Ja sam nie miałem przy
sobie ani paisy, więc nie mogłem zapłacić za posiłek. Uważałem,
że obejdę się bez jedzenia. Specjalnie unikałem kolegów, aby
Mnie o to nie zapytali. Ale oni próbowali Mnie spotkać. Niedaleko znajdował się betonowy zbiornik, w który zbierała się woda
używana do czyszczenia krów. Byłem zmęczony, głodny i spragniony po długim marszu. Ale nic nie mogłem zrobić. Umyłem
twarz brudną wodą i trochę jej wypiłem. Zauważyłem, że ktoś
ukrył obok paczkę papierosów i jedną annę (monetę). Oczywiście papierosy wyrzuciłem. Monetę natomiast rozmieniłem na
drobne (bottu i kanis). Wtedy jedna anna była warta cztery
kanis. Wracając do obozu, spotkałem siedzącego przy drodze
mężczyznę. Na płótnie rozłożył karty i zachęcał przechodzących,
aby stawiali zakłady na wybraną kartę. Zwycięzca otrzymywał
podwójną stawkę. Nie da się ukryć, że był to hazard, którego
nie pochwalam, ale w tym momencie nie miałem wyjścia. Obstawiłem karty i za każdym razem wygrywałem. Grałem, aż
uzbierałem sumę szesnastu ann (jedna rupia). Stwierdziłem, że
już wystarczy i przerwałem grę. Ponieważ byłem głodny, wydałem jednego bottu na trzy dosy, po czym wróciłem do obozu, do
Moich przyjaciół. Wieczorem położyłem się na brudnej podłodze,
a węzełek z resztą pieniędzy położyłem pod głowę. Ktoś musiał
to zauważyć i kiedy odwróciłem się na drugi bok, zabrał Mi
pieniądze. I znów nie miałem na kupno nawet jednej dosy. Moi
przyjaciele bardzo przeżyli to zdarzenie. Niektórzy nawet płakali.
Prosili, abym zjadł choć mały posiłek, który chcieli Mi kupić.
Ja jednak stanowczo odmówiłem. Wymówiłem się, mówiąc że
nie jestem głodny, ponieważ nie lubię wykorzystywać innych.
Bardzo mi zależało, aby inni nie wydawali na Mnie pieniędzy i
28
Sai Ram – zima 2004
opuściłem to miejsce.
Inne wydarzenie miało miejsce w okresie Mego dzieciństwa.
Pewnego razu spuchła Mi ręka. Nikomu o tym nie powiedziałem, tylko owinąłem rękę mokrym bandażem. Następnego dnia
umarł syn Seszamy Radżu1. Griham Abbayi (Venkama Radżu)2
otrzymał telegram z wiadomością i z Puttaparti przyjechał do
Bukkapatnam, a stamtąd udał się do Kamalapuram. Cała rodzina Mojego brata była pogrążona w smutku po stracie syna.
Ja również musiałem udawać smutek, bo jak wiecie, jestem
ponad smutek i radość. Griham Abbayi spytał Mnie, dlaczego
noszę bandaż na ramieniu. Wyjaśniłem mu tylko, że to z powodu bólu stawu. W sąsiednim domu mieszkała kobieta, która
utrzymywała się ze sprzedaży dosy. Rozmawiając z Grihamem
Abbayi, powiedziała: „Venkama Radżu, wiem, że jesteś na tyle
zamożny, abyś zabrał Radżu do siebie. Dlaczego skazujesz go
na cierpienia, zostawiając u starszego brata? Nie masz pojęcia,
co on tutaj musi znosić. Codziennie przynosi wodę z dalekiej
studni dźwigając ciężkie wiadra”. Opowiedziała mu również o
innych przypadkach, w których musiałem wykonywać ciężką
pracę fizyczną i znosić ból. Griham Abbayi był poruszony tym,
co usłyszał. Zawołał Mnie i powiedział: „Drogi synu, natychmiast wrócisz ze mną do domu. Jedziemy do Puttaparti. Nigdy
cię nawet nie uderzyłem, a tutaj musisz znosić takie traktowanie”. Starałem się go pocieszyć mówiąc: „Nie, nie. Ci ludzie nie
mówią ci prawdy. Nikt nie robi Mi tu krzywdy. Jeśli zaraz wrócę
z tobą, nie będzie nikogo, kto by mógł pomagać w domu Mego
brata. Nie byłoby w porządku, gdybyś teraz Mnie stąd zabrał.
Jedź sam, a Ja przyjadę trochę później”.
W ten sposób nigdy nie wyjawiłem, że ból ręki był spowodowany nadwyrężeniem przy pracy w domu Seszamy Radżu.
Nigdy nie miałem w zwyczaju skarżyć się na starszych. Zawsze
starałem się chronić godność i honor rodziny.
W tamtych czasach ciągle brakowało Mi pieniędzy. Najczę1 Seszama Radżu – brat Sathya Sai Baby
2 Griham Abbayi (Venkama Radżu) – ojciec Sathya Sai Baby
29
Sai Ram – zima 2004
ściej Moje kieszenie były puste. W naszej wiosce mieszkał Kotte
Subbanna, który prowadził sklep. Sprzedawał między innymi
ajurwedyjskie lekarstwa. Pewnego dnia otrzymał on nowy i skuteczny lek o nazwie „Bala Bhaskara”. Gdyby Kotte Subbanna
dużo go sprzedał, sporo by zarobił, dlatego poprosił Mnie, abym
zajął się rozreklamowaniem produktu. Zgodziłem się, ale chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o lekarstwie, aby skomponować
piosenkę, opowiadającą o skuteczności leku. Zebrałem kilkoro
dzieci w Moim wieku, dałem im plansze z napisami i zaczęliśmy
chodzić po okolicznych wioskach. Ja szedłem na czele grupy
chłopców i śpiewaliśmy Moją piosenkę. Brzmiała ona tak:
Słuchajcie, słuchajcie, zbierzcie się dzieci!
Oto nowe lekarstwo Bala Bhaskara;
Pomaga na bóle żołądka i spuchniętą nogę;
Na bolące stawy i na wzdęcia;
Pomaga w każdej chorobie, znanej i nieznanej;
Kupujcie Bala Bhaskarę, która was wyleczy!
Znajdziecie ją w sklepie Kotte Subbanny;
Właśnie tam ją kupicie.
Chodźcie chłopcy, chodźcie!
To lekarstwo świetnie wzmacnia całe ciało,
Wymyślił je słynny lekarz Gopalaczarja!
Chodźcie chłopcy, chodźcie!
Zanim skończyliśmy obchód okolicznych wiosek, ludzie
wykupili cały zapas Bala Bhaskary ze sklepu Subbanny. Sklepikarz był szczęśliwy. Wezwał Mnie i powiedział: „Drogi Radżu,
dzięki twojej pracy, wysprzedałem cały zapas. Bardzo ci jestem
wdzięczny”.
Kiedy Griham Abbayi chciał zabrać Mnie do Puttaparti,
powiedziałem mu, że nie mogę teraz opuścić domu Seszamy
Radżu, który był w żałobie. Griham Abbayi rozpłakał się widząc
Moje poczucie odpowiedzialności i szlachetne uczucia. „Drogi
synu – powiedział – nigdy nie spotkałem małego dziecka odpowiadającego w ten sposób dorosłemu. Jaki masz szlachetny i
wspaniały charakter! Mogę się od ciebie uczyć. Twoje słowa są
tak słodkie i mądre. Twoja szlachetność będzie cię chronić”. I
wrócił sam do Puttaparti. Potem codzienne wysyłał do Mnie listy
30
Sai Ram – zima 2004
wzywające Mnie do powrotu. Pamiętał o tym, co opowiedziała
mu kobieta z sąsiedztwa. Było mu przykro, wiedząc o Moim
trudnym życiu w Kamalapuram.
Minęło kilka dni. Musiałem przygotować się do egzaminów,
więc pomyślałem, że nie jest dobrym rozwiązaniem właśnie teraz
wracać do Puttaparti. Poza tym, musiałem pomóc przyjaciołom
w nauce. Moi przyjaciele, Ramesz i Suresz oraz Ja, siedzieliśmy
razem w jednej ławce. Ramesz i Suresz nie byli zbyt dobrymi
uczniami, dlatego powiedziałem im: „Ja napiszę odpowiedzi na
waszych kartkach. Wy siedźcie po prostu spokojnie w ławkach”.
We trzech poszliśmy do szkoły. Miejsca, jakie nam wyznaczono, były daleko od siebie. W żadnym wypadku nie byliśmy
w stanie się porozumieć. Moi przyjaciele byli nieszczęśliwi i
załamani. Najpierw szybko napisałem Swoje odpowiedzi. Potem
wziąłem dodatkowe kartki i odpowiednim charakterem pisma
napisałem odpowiedzi dla Ramesza i Suresza i wszystkie kartki
zaniosłem na biurko profesora. Po trzech dniach zostały ogłoszone wyniki. Wszyscy trzej przeszliśmy do następnej klasy. Mimo
że odpowiedzi były takie same, nikt nie mógł nas oskarżyć o
ściąganie, ponieważ siedzieliśmy oddzielnie. Ja miałem miejsce
numer 6, a jeden z chłopców numer 108. Drugi siedział jeszcze
dalej. Nasz nauczyciel Mahboob Khan domyślił się, że pomagałem kolegom, ale nikomu nic nie powiedział. Kiedy wychodziliśmy z sali, w której ogłaszano wyniki, nauczyciele gratulowali
nam przejścia do kolejnej klasy. W ten sposób sprawiłem radość
Moim nauczycielom i kolegom z klasy. Ramesz i Suresz nalegali,
aby mogli razem ze Mną pojechać do Puttaparti. Zgodziłem się
pod warunkiem, że tylko Mnie tam odprowadzą, po czym wrócą
do miejscowości, w których mieszkali. W czasie Mego pobytu w
szkole często doradzałem, prowadziłem i korygowałem zachowanie uczniów. Nie marnowałem czasu. Zawsze też mówiłem
słodko i łagodnie do każdego.
Po moim powrocie do Puttaparti, ludzie zauważyli ogarniającą Mnie dziwną chorobę. Rozmawiałem sam ze sobą. Zaczęto
uważać, że zwariowałem. Niektórzy proponowali różne formy leczenia tej Mojej dziwnej choroby. Na koniec wspólnie stwierdzono,
31
Sai Ram – zima 2004
że powinien obejrzeć Mnie Bhootha Vaidya (czarownik) i uwolnić
Mnie od demona. Czarownik ogolił Mi włosy i naciął Mi skórę
na głowie w kształcie litery X. Na krwawiącą ranę wylał sok z
cytryny. Spowodowało to wielki ból jak przy oparzeniu. Jednak
nie dałem nic znać po sobie i cierpiałem w milczeniu. W duchu
śmiałem się tych głupich zabiegów. Czarownik postanowił zadać
Mi jeszcze większy ból. Przyniósł truciznę o nazwie kalikam i
wtarł Mi ją w oczy. Potem jeszcze na różne inne sposoby torturował Moje ciało. Venkamma, która była obecna przy Mnie w czasie
wizyty u czarownika, nie mogła już dłużej patrzeć na znęcanie
się nade Mną. Podbiegła do Grihama Abbayi i zaczęła go błagać:
„Ojcze, nie zgadzaj się na tak nieludzkie traktowanie Satji! Ten
człowiek zadaje mu ból i rani go. Wystarczy tych tortur, zabierz
go do Puttaparti”. Tak też się stało. Od tego czasu zdarzały Mi
się jeszcze nawroty tej „dziwnej choroby” .W czwartki miałem
zwyczaj odpowiadać na pytania ludzi w imieniu niejakiego Baby.
Od czasu, kiedy czarownik ogolił Moją głowę, do dzisiaj nie
ścinano Mi włosów. Niektórzy myślą, że kręcę Sobie włosy. Nie,
one tak rosną naturalnie. Taką fryzurę noszę od siedemdziesięciu lat. Nigdy też nie chorowałem, Moje zęby i wzrok są w idealnym stanie. Jeszcze kilka lat temu trudno Mnie było dogonić.
Nadal potrafię szybko chodzić, ale lekarze Mi nie pozwalają tego
robić ze względu na niedawną operację i na Mój upadek. Mam
wstawiony metalowy staw biodrowy i założone szwy. Dlatego
każą Mi chodzić powoli. Mimo wszystko porządek dnia nie uległ
zmianie. Nic nie ująłem z codziennych zajęć. Udzielam audiencji,
daję darśany. Nic się nie zmieniło.
Długo już dzisiaj do was przemawiam, chociaż mógłbym
jeszcze dłużej. Przez te wszystkie lata dbałem o to ciało, choć
pewnie niektórym sprawiłem trochę problemów. Ale im to nie
przeszkadza. Nadal Mi służą, mimo że czasami im to odradzałem.
Dziś jest dzień Durgashtami. Po nim nastąpią święta Mahanavami i Vidźajadasami. Mam jeszcze dużo pracy. Muszę
porozmawiać z mnichami, którzy prowadzą jadźnię. Kiedy
skończę Moją pracę, znów do was przemówię. Czyż nie mówiłem,
że studenci należą do Mnie? Bardzo o nich dbam. Jeśli oni są
32
Sai Ram – zima 2004
szczęśliwi, Ja też jestem szczęśliwy. Mam dla was pewną radę:
nigdy nie rezygnujcie z namasmarany. Powtarzajcie imię Boga
gdziekolwiek jesteście.
Tłumaczenie na podstawie broszury aśramowej: Anna Kołkowska
© Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam
Naprawdę istnieje tylko jedna joga i jest to bhaktijoga. Wszystkie
inne, krijajoga, hathajoga, tak zwana Sai joga, pranajama, wszystkie
techniki i metody znane jako jogiczne przynależą do ciała. Są one podobne
do musztry: prawa, lewa, padnij, powstań. Co z tego wynika? Są one
bezwartościowe i są stratą czasu. Bhaktijoga jest bezpośrednią drogą
do Boga. Jest ona drogą łatwą. Wszystkie inne są bezużyteczne. Istnieje
sześć odmian bhakti. Madhura oznacza słodki. Ta odmiana jest najwyższa.
W niej wyznawca postrzega wszystko jako Boga.
Baba
Fragment książki
„Rozmowy z Bhagawanem Śri Sathya Sai Babą”
Johna S. Hislopa
33
Sai Ram – zima 2004
Dyskurs
Dbajcie o godność
i honor Matki Indii
Dyskurs wygłoszony przez Bhagawana Śri Sathya Sai Babę
23 października 2004 z okazji święta Daśary.
Z półksiężycem tańczącym w falujących lokach,
Przez które płyną chłodne wody Gangi,
Z okiem pośrodku czoła jaśniejącym,
Z szyją fioletową, lśniącą blaskiem dojrzałej jeżyny,
Z ciałem pokrytym wibhuti,
Ubrany w bransolety z węży i pas z wężowej skóry,
Z czołem ozdobionym kropką kumkumy
I ustami malowanymi czerwienią betelu,
Z rozkołysanymi kolczykami z diamentów i złota,
W smagłym, rozświetlonym ciele
– Pan z góry Kailasa zjawił się na ziemi.1
Ucieleśnienia miłości!
Od kilku dni codziennie słuchacie gości, którzy mówią o
Iśwarze (boskości). Wielu z was wyobraża sobie Iśwarę z matowanymi włosami i wężami owiniętymi wokół szyi. Ale to nie
jest prawdziwa forma Boga. Ponieważ jest On wszechobecny,
wielbiciele przypisują Mu różnorodny wygląd.
Słabością wielu Hindusów jest przywoływanie różnych form
Boga, a oddając im cześć sprowadzają Go do poziomu żebraka.
W Indiach nie ma i nie będzie żebraków. Uznawanie kogoś za
niższego od ciebie i wyobrażanie sobie, że oczekuje on od ciebie
pieniędzy, jest oznaką twojej słabości. Właśnie z powodu takiego
wąskiego myślenia, obcokrajowcy uznają Indie za kraj biedny
i pełen żebraków. To jest totalne nieporozumienie! Indie nigdy
nie były biednym krajem. Tylko dlatego, że kraj jest cofnięty
ekonomicznie, nie można uważać go za ubogi. Na świecie nie
ma żebraków. Kiedy ktoś szuka pomocy finansowej, albo prosi
1
34
Tłumaczenie Ewa Serwańska
Sai Ram – zima 2004
o jedzenie, traktowany jest jak żebrak. A tak naprawdę, to my
jesteśmy odpowiedzialni za tych, którzy robią z siebie żebraków.
Uznajemy ich za niższych od nas i źle ich traktujemy. Indie są
krajem bogatym i pełnym obfitości. Zrozumcie, że nie ma tu
żebraków i zachowujcie się odpowiednio. Niektórzy nawet Boga
sprowadzają do poziomu żebraka, a kiedy ich oczekiwania są
osiągnięte, wychwalają Go: „Boże, ofiaruję Ci pieniądze, proszę
Cię, wysłuchaj mych próśb”.
Bóg nie jest biedakiem, więc ludzie, których stworzył, też nie
mogą być biedni. Ludzie sami uczynili innych żebrakami i źle
ich traktują. Trzeba z tym skończyć. Niektórzy myślą, że Pan
Venkateśwara potrzebuje pieniędzy; uważają, że On będzie za
nich pracował i spełni ich życzenia, dając pieniądze. Właśnie
w ten sposób robią z Boga żebraka. To bardzo duży błąd. Bóg
nie jest żebrakiem; On jest ojcem i matką. Powinniście rozwijać
waszą miłość do Boga i do bliźniego. Niegdy nie traktujcie nikogo
jak żebraka. Pomagajcie tym, którzy są w potrzebie. Rozwijajcie
miłość i unikajcie grzechów. Jeśli ktoś prosi was o pomoc, nie
traktujcie go jako słabego i gorszego od was. Nie poniżajcie go.
Jeśli okażecie miłość i szacunek, ukryta w was boskość ukaże
się waszym oczom. Traktujcie innych jak braci i siostry. Nikt
nie jest żebrakiem. Robicie błąd myśląc, że wy coś dajecie, a
ktoś inny otrzymuje.
Niektórzy biznesmeni załatwiają swoje interesy dając łapówki ludziom przy władzy. Dawanie i przyjmowanie łapówek
jest grzechem. Żądanie łapówki jest równoznaczne z żebraniem
o jałmużnę. Nie możemy pozwolić na takie praktyki. Od niepamiętnych czasów Bharat propagował moralne i etyczne wartości,
stwarzając ideały dla reszty świata. Niestety te wartości są dziś
zapomniane. Nakarm głodnego z miłością, ale nie patrz na niego
z góry jak na żebraka. W tym kraju nie powonno się żebrać, ani
popierać żebractwa. Ktoś może przyjść i poprosić cię o jedzenie,
ale to nie znaczy, że on żebrze. A ty nie jesteś od niego lepszy
tylko dlatego, że dajesz mu jeść. Nakarm go i przemawiaj do
niego z miłością. I nigdy go nie obrażaj. Mieszkańcy Bharatu
wprowadzają zamęt w kraju, ponieważ robią żebraków ze swoich
współbraci. Bharat nie jest krajem biedy. Gdyby tak było, to jak
35
Sai Ram – zima 2004
wyjaśnić napływ obcokrajowców w przeszłości? Wielu władców
najeżdżało i plądrowało ten kraj. Bogactwo czy bieda pojawia się
w momencie, kiedy ktoś zaczyna porównywać siebie z innymi.
Kiedy ktoś puka do waszych drzwi i mówi: „Bhawati, Bikszam
Dehi” (matko, daj mi jałmużnę), nie traktujcie go jak żebraka.
Potraktujcie go jak istotę ludzką. Prosząc o jedzenie, nie staje
się on niższy od was. Tylko dlatego, że nie ma on pieniędzy,
żeby kupić sobie jedzenie, nie staje się przez to biednym, a wy
milionerami. Jeśli chcecie utrzymać reputację kraju, szanujcie jego mieszkańców. Przede wszystkim rozwijajcie miłość do
matki ojczyzny. Bądźcie dumni z tego, że jesteście Hindusami.
Zrozumcie, że urodziliście się na świętej ziemi, gdzie przyszło na
świat tyle szlachetnych dusz. Wczoraj słuchaliście kobiet, opisujących Indie jako kraj Wed, Upaniszad i Bhagawadgity. Zawsze
pamiętajcie o chwale i potędze Bharatu. Tylko wtedy zasłużycie
na miano Bharatian. Wasze działania powinny być zgodne ze
słowami. Wychwalanie kraju i równocześnie nieodpowiednie
zachowanie niczemu nie służą.
Wyrozumiałość jest prawdziwą wartością świętej ziemi Bharatu.
Uczucia do matki są równoznaczne z nektarem miłości do kraju.
Traktuj Indie jak własną matkę. Rozwijaj miłość i szacunek
do nich, podtrzymuj ich honor i godność. Jeśli uważasz, że twoja
matka jest biedna, to jak możesz uważać, że ty jesteś bogaty?
Od wieków Bharat odzwierciedlał bogactwo wiedzy poprzez
święte teksty i przypowieści. Jak można taki kraj uważać za
biedny?Twoja fizyczna matka może być biedna, ale nie matka
ojczyzna. Ten kraj uzyskał reputację najlepszego z najlepszych.
Nie okazujcie braku szacunku, uznając go za kraj biedny i słaby. W żadnym innym kraju nie znajdziecie takiej moralności i
zjednoczenia. Bharat jest jak skrzynia pełna złota. Jeśli urodziłeś się w takim kraju, po co gdzie indziej szukać złota czy
srebra? Niestety, ludzie okazują brak szacunku i lekceważenie
wobec kraju pełnego skarbów. Każdy wykształcony mieszkaniec
Bharatu powinien złożyć przyrzeczenie przywrócenia dawnej
chwały swej ojczyzny. Niestety nawet wykształceni nie są w
stanie zrozumieć wielkości Bharatu.
36
Sai Ram – zima 2004
Jeśli dzisiaj spotykamy żebraków na ulicy, to dzieje się tak
dlatego, że zachęcamy ich do żebrania, dając pieniądze. Nigdy
nie dajcie żebrakom pieniędzy. Jeśli są głodni lub potrzebują
ubrania, daj im to. Ale nie zachęcaj ich do żebrania.
Indie zapracowały na swe dobre imię i sławę wśród narodów.
Jednak ludzie będący u władzy i zajmujący wysokie stanowiska
niszczą kraj poprzez korupcję. Nie powinno się pobłażać złym
praktykom dawania i brania łapówek. Rząd powinien się tym
zająć i znaleźć sposób na łapówkarstwo i żebractwo. Nie należy
dawać pieniędzy żebrakom. Trzeba stworzyć im warunki, w
których mogliby zapracować na swe utrzymanie. Świat jest tak
ukształtowany, że wszyscy nie mogą być równi.
W swym egoiźmie człowiek zniżył Boga do poziomu żebraka. Kiedy idziecie do świątyni, ksiądz podsuwa tacę i czeka na
datek. W zamian dostajecie prasadam. To proszenie o datek, to
jak proszenie o jałmużnę. Nie uciekajcie do tego rodzaju żebrania. Stańmy się bogaci w naszych myślach, słowach i czynach.
Wykształcone osoby powinny dać nauczkę tym, którzy spędzają
dzień na żebraniu po ulicach. Kiedy przechodzisz koło żebraka,
powiedz mu: „Mój drogi, jesteś synem Matki Indii. Ona nie jest
biedna; jest bogata i szanowana. Od wieków opiekowała się innymi narodami. Będac jej synem nie powinieneś żebrać”.
Nie noś w kieszeniach monet, aby dać je żebrakom. Może
sprawia ci przyjemność dając im drobne. Ale równocześnie wprowadzasz zamęt w swej ojczyźnie. Zadbaj o jej godność i honor.
Powinieneś zasłużyć na miano bycia jej synem. Bądź przekonany,
że urodziłeś się po to, by bronić honoru matki ojczyzny. Inaczej,
jaki byłby powód twoich narodzin?
Na pewno słyszeliści studentów śpiewających Ramakatha.
Była to opowieść o Lawie i Kuszy, którzy znaleźli swoją matkę
Sitę, pogrążoną w smutki i starali się ją pocieszyć. Spytali:
„Matko, powiedz nam, co jest powodem twego smutku. Na co
nam żyć, jeśli nie możemy osuszyć twych łez? Choć jesteśmy
dziećmi, mamy większą moc niż Pan Rama. Dlatego matko, nie
roń łez, bo inaczej cały kraj poniesie stratę. Jako twoje dzieci
mamy obowiązek usunąć przyczynę twego bólu i smutku. Jesteśmy nawet gotowi oddać za to życie”.
37
Sai Ram – zima 2004
Niestety teraz nie ma już takich synów jak Lawa i Kusza.
Teraz ludzie stali się bardziej ograniczeni. Brakuje im ducha poświęcenia. Nawet ci, o których mówi się, że są wspaniali i bogaci,
nie wychodzą ze swego ograniczenia. To oni czynią żebraków ze
swych rodaków. Nigdy nie odmawiajcie pomocy innym.
Kiedyś pewien bogacz poszedł do guru, aby poprosić go o
radę, jak stać się mądrym. Kieszenie miał wypchane paczkami
banknotów. W czasie, kiedy oczekiwał na rozmowę, guru wysłał
jednego ze swych uczniów do sklepu bogacza, aby przyniósł
stamtąd banknot pięciu rupii. Po pewnym czasie uczeń wrócił i
powiedział, że sklep już jest zamknięty. Guru wysłał go do drugiego sklepu i znów uczeń wrócił z pustymi rękami. Tak działo
się kilka razy. Ale bogacz, będący świadkiem całego zdarzenia,
nie wyjął z kieszeni pięciu rupii. Wtedy guru odezwał się do niego: „Masz kieszenie pełne banknotów, ale nie zdecydowałeś się,
aby dać mi potrzebnych pięciu rupii. Jak więc chcesz osiągnąć
mądrość, jeśli nie rozwijasz w sobie ducha poświęcenia?” Bogacz
natychmiast wyjął banknot I podał go guru. Ale ten nie przyjął
pieniędzy mówiąc, że darować trzeba z serca, a nie z przymusu.
Jeśli ktoś przychodzi do was i prosi o jedzenie, zaproście go
na werandę i poczęstujcie sutym posiłkiem. Wszyscy mają równe
prawa do korzystania z dobrodziejstw tego świata. Obecnie ludziom brakuje ducha poświęcenia. Są specjalistami w pouczaniu
o poświęceniu, ale nie są w stanie dać nawet paisy, kiedy trzeba
nauki wprowadzić w czyn. Jaką wartość mają nauki, których
nie można przełożyć na działania? Manasyjekam waczasyjekam
karmanyjekam mahatmanam (szlachetni są ci, których myśli,
słowa i czyny są w idealnej harmonii). Nie pożyczaj pieniędzy,
aby służyć innym. Podziel się tym, co posiadasz. Tak właśnie
powinniście dbać o honor i godność Bharatjan.
Reputacja kraju upadła przez tych, którzy zniżyli się do
poziomu żebractwa. A ich ilość powiększa się dzięki ludziom
wykształconym. Co jest celem edukacji? Produkowanie żebraków? Nie interesuje Mnie taka edukacja.
Możesz zdobyć wysokie stopnie naukowe i osiągnąć wysokie
38
Sai Ram – zima 2004
stanowisko,
Możesz osiągnąć bogactwo, działać charytatywnie zdobywając
sławę,
Możesz być silny i cieszyć się długim życiem oraz zdrowiem,
Możesz być świetnym nauczycielem i wykładać Wedy,
Ale nikt nie może się równać prawdziwemu wielbicielowi Pana.
Ludziom brakuje sił i stają się ograniczeni właśnie dlatego, że nie oddają się Bogu. Nie kochają też swojej ojczyzny i
w konsekwencji wpływają na jej złe imię. Możesz być nazywany
prawdziwym i wartościowym synem Bharatu tylko wtedy, gdy
dbasz o godność i honor Matki Indii.
Możesz być wielkim nauczycielem, ale jeśli nie chronisz honoru swego kraju, twoje zdolności nic nie znaczą. Kiedy zajrzycie
do życiorysów szlachetnych mędrców takich jak Ramakriszna
Paramahansa, Wiwekananda czy Rabindranath Tagore, to
zauważycie, że żaden z nich nie miał ograniczonego umysłu.
Mówcie o sobie z dumą: „Jestem synem Bharatu”. Chłopiec, który
przemawiał przed chwilą, wspomniał o tym. Jeśli chcecie być
nazywani prawdziwymi synami Bharatu, powinniście prowadzić
życie pełne poświęcenia. Jeśli sytuacja tego wymaga, powinniście być gotowi zrezygnować z posiłku, aby nakarmić głodnego.
Duch poświęcenia, jaki okazywał Bharata w Ramajanie, nie
ma sobie równych. Kiedy Rama odszedł do lasu, Bharata miał
być koronowany na króla. Ale on poszedł do Ramy, aby nakłonić
Go do powrotu do Ajodii i do objęcia tronu. Lakszmana, który
razem z Ramą odszedł do lasu, obserwował przybycie Bharaty
ze swą świtą. Wpadł on w furię, ponieważ myślał, iż jego brat
chce walczyć z Ramą. Z złością w głosie odezwał się: „Matka
Kajkei wygnała nas do lasu, a teraz jej syn nie chce nas zostawić
w spokoju i przybywa tu ze swoją armią. Jeśli pozwolisz, Ramo,
dam mu dobrą lekcję”.
W odpowiedzi na wybuch Lakszmany Rama rzekł: „Lakszmano, mam wrażenie, że chcesz sięgnąć po tron Ajodii. Lepiej
jedź tam i rządź królestwem. A Bharata zostanie ze Mną w
lesie. On wie, co to poświęcenie i ma dobry charakter. Nikt nie
dorówna jego duchowi poświęcenia. Źle zrozumiałeś jego szlachetne intencje”.
39
Sai Ram – zima 2004
W tym czasie Bharata dotarł do Ramy i padł Mu do stóp.
„Mój drogi, jak się mają rodzicie?” – to było pierwsze pytanie
Ramy. Nie zapytał o Swą matkę Kausalię, ale Kaikei. Słysząc jej
imię Bharata wpał w furię: „Przez tę nikczemną kobietę zmuszony jesteś mieszkać w lesie! Na samo wspomnienie jej imienia
robi mi się niedobrze”. Rama położył mu ręce na ramionach i
uspokoił słowami: „Bharato, matka Kaikei jest szlachetną kobietą. To dzięki niej Moje imię jest powszechnie wychwalane. Nie
daj się ponieść powierzchownemu wrażeniu i nie mów o niej źle.
Jej serce pełne jest dobrych intencji”. Po tej przemowie Rama
udał się prosto do Kaikei, upadł jej do stóp i rzekł: „Matko, jest
Mi tu dobrze dzięki twojemu błogosławieństwu. Niech Bharata
założy koronę i stanie się królem Ajodii. Naucz go królewskiego
kodeksu. Kiedy minie czternaście lat, wrócę do kraju, aby was
znów zobaczyć. Moim obowiązkiem jest dotrzymać obietnicy
danej przez Mego ojca. Lecz nie wystarczy jedynie słuchać poleceń rodziców; trzeba również przestrzegać praw i przepisów
rządu, a także troszczyć się o dobro i szczęście narodu. Tylko
wtedy jest się prawdziwym obywatelem”.
Jako mieszkańcy kraju, którym rządził Rama, powinniśmy
prowadzić życie wzorowane na Nim. Słowa Ramy wywarły niezatarte wrażenie w umyśle Lakszmany. Upadł do stóp brata i
gorąco zaczął Go przepraszać za wybuch gniewu. „Bracie, kiedy
ujrzałem Bharatę i jego armię, złość zaczęła we mnie narastać.
Teraz mój umysł uspokoił się, ponieważ w Twych łagodnych
słowach zawierała się prawda”.
Rama poradził bratu, aby nie pozwalał ponieść się złości na
podstawie zewnętrznych pozorów. Raczej powinien spojrzeć w
głąb siebie i starać się doświadczać szczęśliwości. Kiedy Bharata
błagał Ramę, aby ten powrócił do Ajodii, Rama przytulił go do
Siebie i rzekł: „Bharato, bez wątpienia twe intencje są szlachetne, ale pamiętasz obietnicę daną przez naszego ojca. Posłuchaj
dobrych rad swojej matki. Tylko w ten sposób możesz sprawić
Mi przyjemność. Dziel się swoją miłością nie tylko z przyjaciółmi i krewnymi, ale ze wszystkimi ludźmi. Pamiętaj, że tylko
poświęcenie może dać ci radość”.
40
Sai Ram – zima 2004
Wasiśta uronił łzy szczęścia słysząc słowa Pana Ramy. „Ramo – powiedział – nie z własnej winy musiałeś odejść do lasu.
Ale już zapomniałeś o niesprawiedliwości, jaka Cię spotkała. W
innych dostrzegasz tylko dobro. Twoja wspaniałomyślność jest
wzruszająca. Jednak chcielibyśmy, abyś odzyskał królestwo
Ajodii i dał nam wszystkim radość”. Rama uśmiechnął się i
odpowiedział: „To jest teraz królestwo Bharaty (Bharataradża),
a nie Ramy (Ramaradża). Dlatego powinno nazywać się Bharatadesa (ziemia Bharaty)”.
Dzięki takim szlachetnym duszom, pełnym poświęcenia,
Indie rozwijały się i osiągnęły wysoką pozycję. Żaden kraj nie
może im dorównać w godności, honorze i reputacji. Mieszkańcy
starożytnego Bharatu wiedli życie pełne poświęcenia dla dobra
kraju. Nie ma większego poświęcenia niż poświęcenie dla własnego narodu. Wielkość nie polega na wydawaniu setek tysięcy
rupii na cele charytatywne. Wasze myśli, słowa i czyny powinny
być przepełnione miłością. Powinniście starać się zmniejszać
cierpienie bliźniego. Kochaj bliźniego jak siebie samego. Oto
wasza dharma. Dharma to nie same dobre uczynki. Wypełnijcie
serca prawością, porzućcie egoizm i chciwość. Pamiętajcie przede
wszystkim o dobru narodu. Dzielcie się miłością. Ona prowadzi
do jedności. Miłością zdobędziecie serca innych. Potrzebą chwili
jest dbanie o miłość i dzielenie się nią z innymi. Rozwijajcie miłość do Boga i współczucie do tych, kórzy mają mniej szczęścia
od was. Oto esencja edukacji. Służcie rodzicom i dajcie im szczęście. Jakie znaczenie ma miłość do innych, jeśli nie interesuje
was cierpienie matki? Kochajcie rodziców i służcie im wiernie.
Dopiero wtedy możecie dzielić się miłością z innymi. Taka była
nauka Ramy dla Bharaty. Powiedział: „Bharato, nie ma sensu
wypełniać skarbca monetami. Jeśli użyjesz ich dla dobra ludzi,
posiądziesz dobre imię i zdobędziesz serca poddanych”.
Lakszmana i Satrugna byli synami Sumitry. Lakszmana
poszedł za Ramą, a Satrugna pozostał z Bharatą. Służyli oni
swym starszym braciom z pełnym oddaniem i miłością. W
trudnych czasach stanęli przy starszych braciach i służyli im w
potrzebie. Dlaczego Sumitra ich urodziła? To była część boskiego
planu. Rama napominał Bharatę, aby ten przestał nienawidzić
41
Sai Ram – zima 2004
matkę i kochał ją całym sercem. Wytłumaczył mu, że wszystko
to musiało się wydarzyć i nie wolno mu oskarżać matki.
Ponieważ Rama nie ustępował w swej decyzji pozostania
w lesie, Bharata poprosił, aby Rama podarował mu chociaż
Swoje sandały (Padukas), które spoczęłyby na tronie w Jego
zastępstwie.
Sumitra zasłużyła na poczytniejsze miejsce w Ramajanie.
Jest ona wzorem cnót i jak głosi to jej imię2, była przyjacielem
dla wszystkich. Jej poświęcenie było większe od tego, jakiego dokonała Kausalia. Niektórych jej cnót nie posiadała ani
Kausalia ani Kaikei. Zanim Rama udał się do lasu, poprosił o
błogosławieństwo Kausalię. Potem udał się do apartamentów
Sumitry, padł do jej stóp i powiedział: „Matko, jestem szczęśliwy
mogąc wypełnić obietnicę ojca. Jednak jest Mi smutno, ponieważ
muszę rozstać się z tobą. Proszę cię, pobłogosław Mnie swoją
miłością. Niczego innego nie pragnę”. Po czym zanim udał się
do lasu, kilkakrotnie złożył jej cześć. Spośród trzech królowych
Sumitra była najbardziej szlachetna. Nawet mędrcy Wasiśta i
Wiśwamitra wychwalali jej cnoty.
Zawsze akceptujcie wielkość innych i nie popadajcie w samouwielbienie. Aby wychwalać innych trzeba czasami okazać
skromność i zapomnieć o swych dokonaniach.
Studenci!
Nigdy nie poniżajcie innych. Otwórzcie swoje umysły i
szanujcie każdego. Traktujcie innych jak własnych braci. Jeśli
przyjdzie do was ktoś głodny, przyjmijcie go z otwartymi ramionami i poczęstujcie go obfitym posiłkiem. Nigdy nie traktujcie
innych jak żebraków, albo biedaków. W świętym kraju Bharatu
nikt nie rodzi się żebrakiem. Wszyscy są bogaci. Jeśli uznacie
kogoś za żebraka, to znaczy, że błąd w waszym odczuwaniu
właśnie się ujawnił.
Kiedy Pan Rama podniósł łuk Śiwy, Sita nie posiadała się
z radości. Jej modlitwy dopełniły się. Rama – ucieleśnienie
miłości i prawości – posiadał moc wystarczającą do uniesienia
dziesięciu takich łuków.
2
42
Sumitra w sanskrycie oznacza „przyjaciela wszystkich ludzi”.
Sai Ram – zima 2004
Czwórka braci Rama, Lakszmana, Bharata i Satrugna wraz
ze swymi małżonkami żyli w pełnej jedności i harmonii. Byli
jak kawałki jednej pomarańczy. Któregoś dnia Sumitra obrała
pomarańczę. Podając kawałek każdemu ze swych dzieci mówiła:
„To jest Rama, to jest Lakszmana...”. Uważała, że każdy kawałek owocu przedstawiał każdego z czterech braci oraz ich żony.
Była bardzo szczęśliwa z faktu, że miała tak cnotliwe synowe:
Sitę, Urmilę, Mandawi i Śrutakirti. Wszystkie synowe służyły
teściowej z najwyższym oddaniem i miłością.
Czterej bracia i ich żony zawsze byli zgodnych myśli. Dlatego
Ramajana osiągnęła światową sławę.
Ponieważ urodziliście się na świętej ziemi Bharatu, powinniście żyć jak prawdziwi potomkowie Bharaty. Wasze serca powinny być pełne słodyczy, nie omijajcie tych, którzy potrzebują
waszej pomocy. Przeciwnie, powinniście być zawsze gotowi do
niesienia pomocy innym. Tylko duch poświęcenia może dać
wam radość i szczęście.
Dziś świętujemy dzień Widziajadasami. W tym dniu odprawia się różne rytuały związane z dziewiątym dniem świąt
Nawaratri3. Módlmy się o to, by każdy dzień naszego życia był
równie święty jak te dziewięć dni.
Chodźmy razem, rośnijmy razem,
Stańmy sie jednością, dzielmy się wiedzą,
Żyjmy razem w przyjaźni i harmonii.
Żyjcie w jedności, w odpowiedni sposób wykorzystujcie inteligencję, dajcie szczęście rodzicom. Jeśli tak będziecie żyć, każdy
dzień będzie świętem i celebracją. Cały świat będzie szczęśliwy.
Chciałbym, abyście praktykowali wszystko, czego nauczyliście
się w ciągu tych dziewięciu dni. Zawsze bądźcie radośni. Nie
smućcie się. Ciszę się, że nasi uczniowie nigdy nie są smutni,
zawsze się uśmiechają. Od dziś zapomnijcie o wszelkich różnicach i dzielcie się miłością ze wszystkimi. Służcie wszystkim.
Tłumaczenie na podstawie broszury aśramowej: Anna Kołkowska
© Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam
3
Nawaratri – inna nazwa świąt Daśara.
43
Sai Ram – zima 2004
Dyskurs
Twoja tożsamość jest w twej
własnej jaźni, nie gdzie indziej
Dyskurs Śri Sathya Sai Baby wygłoszony 25 października 2004 r.
w Prasanthi Nilayam
Jaka moc, jeśli nie miłość, sprawia,
że ziemia obraca się bez żadnej osi ani podtrzymania?
Jaka moc, jeśli nie miłość, sprawia,
że gwiazdy lśnią na niebie i nie spadają na ziemię?
Jaka moc, jeśli nie miłość, sprawia,
że oceany nie występują z brzegów i nie zalewają lądu?
Jaka moc, jeśli nie miłość, sprawia,
że bóg wiatru posyła orzeźwiającą bryzę do wszystkich światów?
Ta wielka moc miłości jest w rzeczywistości mocą atmy.
Ta moc miłości jest cudowna, wyjątkowa i wszechprzenikająca.
Miłość przenika całe stworzenie.
Ucieleśnienia miłości!
Człowiek nie musi wykonywać żadnych specjalnych praktyk
duchowych, aby postrzegać wszechprzenikającą prawdę. Nazywamy Boga różnymi imionami, jak Brahma, Wisznu czy Maheśwara. Te imiona nadał Bogu człowiek na podstawie form, jakie
sobie wyobraził. Ale czy ktoś rzeczywiście widział te formy? Nikt.
W tym świecie jest tylko jedna moc, moc wszechprzenikająca.
Jest to moc miłości. To miłość sprawia, że powstają społeczeństwa. Bez boskości nie byłoby ludzkości. Człowiek będzie mógł
nabyć niewielką część boskiej wszechmocy jedynie wówczas,
gdy nawiąże pewien kontakt z boskością.
W rzeczywistości wszystkie moce znajdują się w ludzkim
wnętrzu. Człowiek nie potrzebuje żadnych wyjątkowych środków
umożliwiających mu nabycie dodatkowych mocy. Boska moc
przejawia się w istocie ludzkiej w całej pełni. Bez niej ludzka
moc nic nie zdziała. Wedy głoszą cztery wielkie prawdy: tat
44
Sai Ram – zima 2004
twam asi – Tym jesteś ty, pradźnianam brahma – stała, niepodzielona świadomość to brahman, ajam atma brahma – atma i
brahman są tym samym, aham brahmasmi – Ja i brahman są
tym samym. Istotę tych prawd wyjaśniają szerzej Upaniszady
i Bhagawadgita. Jednak zaślepiony złudzeniem człowiek nie
jest w stanie ich zrozumieć. Nie potrafi doświadczyć boskiej
mocy, która faktycznie drzemie w jego własnej jaźni. Boskość
przejawia się w człowieku jako energia (śaktitattwa). Obecnie
człowiek stara się posiąść różne moce, aby uwolnić się od smutku i cierpienia. Smutek i cierpienie to stopnie prowadzące do
boskości. Człowiek nie powinien przywiązywać zbyt wielkiej
wagi do takich zmartwień. Przeanalizujcie dogłębnie, czy jest
coś w ludzkim życiu, co nie przynosi zmartwienia? Ludzkie
życie pełne jest zmartwienia, od chwili narodzin aż do śmierci.
Często przytaczam wam ten oto wiersz:
Przyjście na ten świat jest zmartwieniem,
życie na ziemi jest zmartwieniem,
świat jest przyczyną zmartwienia i śmierci.
Dzieciństwo niesie zmartwienia, podobnie jak starość.
Życie przynosi zmartwienia, niepowodzenie jest zmartwieniem,
wszystkie czynności i trudności są powodem zmartwienia.
Nawet za szczęściem kryje się zmartwienie.
Niektórzy twierdzą, że widzieli Boga podczas snu; inni, że
dostąpili boskiej wizji w medytacji; jeszcze inni opowiadają, że
widzieli Boga okiem mądrości. Większość takich stwierdzeń
jest wynikiem złudzenia. One nie są prawdą. Ludzie mówią, że
widzieli Boga we śnie. Czym jest sen? Gdzie jest Bóg? Doświadczenia marzeń sennych nie są rzeczywiste. One są zwykłym
złudzeniem, pod wpływem którego ludzie sądzą, że widzieli Boga.
Człowiek nabędzie boską moc dopiero wówczas, gdy uwolni się
od złudzenia. Tak więc każdy powinien wyzwolić się od iluzji.
Niektórzy siedzą w medytacji i twierdzą, że kontemplują. Inni
twierdzą, że w stanie medytacji widzieli światłość. Czym jest
medytacja? Medytacja to ekagratha, czyli koncentracja na postrzeganiu wszech-jaźni w swoim wnętrzu, w stanie całkowitego
spokoju ciała i umysłu, kiedy to umysł wolny jest od złudzenia.
Wszędzie tam, gdzie jest człowiek, tam jest i umysł. Nie ma ta45
Sai Ram – zima 2004
kiego miejsca w świecie, w którym nie byłoby umysłu. Umysł jest
wszechprzenikający. Manajwa manuszjanam karanam bandha
mokszajoh – umysł jest przyczyną zarówno zniewolenia, jak i
wyzwolenia. Mówimy, że jesteśmy szczęśliwi. Skąd przychodzi
szczęście? Na pewno nie z zewnątrz. Ono tryska z głębi serca.
Naturą umysłu jest ćanćala, czyli zmienność, niestałość. Ta
zmienność tkwi w naszej naturze, nie przychodzi do nas z zewnątrz. Wszystkie nasze relacje w tym świecie są iluzoryczne.
Załóżmy, że pobieracie się. Od tej chwili pozostajecie w relacji
mąż – żona. Przed ślubem oboje istnieliście na świecie, ale nie
było między wami tej relacji. Od dnia ślubu uważasz ją za swoją
żonę. Tak więc ta relacja została stworzona w umyśle.
Nawet złudzenie ma związek z miłością. Nie znajdziecie
na tym świecie niczego, co byłoby pozbawione miłości. Miłość
jest we wszystkim. Wszystkie relacje między ludźmi powstają
i są utrzymywane z powodu miłości. Również miłość staje się
przyczyną rozstania dwojga ludzi. Są różne rodzaje sadhany na
tym świecie; jednym z nich jest bhrama sadhana, czyli praktyka
wywodząca się ze złudzenia. W rzeczywistości nie widzicie w
medytacji Brahmy, Wisznu czy Maheśwary. To, co widzicie w
medytacji, to tylko odzwierciedlenie waszych uczuć. Brahma,
Wisznu i Maheśwara faktycznie nie istnieją na tym świecie. To są
tylko wyobrażone przez was formy. To, co faktycznie istnieje na
tym świecie, to jest natura ludzka. Skoro nie jesteście w stanie
poznać natury ludzkiej, która przejawia się tu przed wami, jak
możecie poznać boskość kontemplując Boga? Imiona i formy,
które przypisujecie boskości, na przykład Brahma, Wisznu czy
Maheśwara, nie są rzeczywiste. To są miraże zrodzone z waszego
złudzenia. Wszystko zawiera się w człowieku. To wy jesteście
Brahmą, Wisznu i Maheśwarą, wy jesteście każdym imieniem i
każdą formą przypisywaną Bogu. Gdy tylko uwierzycie, że to wy
jesteście wszystkim, znikną przyczyny wszelkiego zmartwienia.
Gdy będziecie w stanie doznać: aham Brahma, aham Wisznu,
aham Maheśwara (Ja to Brahma, Wisznu i Maheśwara), nie
będzie już miejsca na żadne wątpliwości. Wszystkie imiona i
formy są wytworami waszej wyobraźni. Na tym świecie nie ma
mocy wyższej niż ta, która drzemie w człowieku.
46
Sai Ram – zima 2004
Opowiadacie, że Swami zjawił się wam we śnie ostatniej
nocy. To nie jest prawda. Nie zjawiam się w niczyich snach. Jeśli
bardzo pragniecie, aby Swami ukazał się wam podczas snu, i
nieustannie o tym myślicie, wasze silne pragnienie przybiera
we śnie formę. Bóg nie przyjmuje formy ani też nie zmienia się
w inną formę. Niektórzy sądzą, że Bóg jest na nich zagniewany.
Takie twierdzenie też nie jest prawdą. Nie jest tak, że Bóg kocha
jednych, a gniewa się na drugich. Wszystkie takie stwierdzenia
są waszym wytworem. To wy przypisujecie Bogu gniew lub inne
uczucia. Gdybyście zamiast tego żyli w miłości, nie znajdywalibyście w innych gniewu. W rzeczywistości waszą prawdziwą formą jest miłość. Człowiek rodzi się z miłości i jest wychowywany
w miłości. Nie tylko człowiek, każda żyjąca istota doświadcza
miłości od chwili przyjścia na świat. Nie ma mocy potężniejszej
niż miłość na tym świecie. Żadna siła nie może zmienić miłości.
Nie ulegajcie złudzeniu, że posiedliście taką lub inną moc. To są
złudzenia, to jest bhrama, czyli iluzja. Bhrama to nie brahman.
Nie można utożsamiać brahmana z bhramą.
Co znaczy diwi-atma? To jest „boska atma”. Atma jest niczym
innym jak świadomością. Ta świadomość jest wszechprzenikająca. Nie znajdziecie miejsca, w którym nie byłoby świadomości. Świadomość jest wszechmocna. Tu trzeba zwrócić uwagę
na pewien aspekt świadomości, a mianowicie, że świadomość
jest ruchliwa, tymczasem błędnie sądzimy, że świadomość jest
statyczna. Prawdziwa moc jest w waszym wnętrzu. Ta moc to
atma śakti – energia atmiczna. Wiemy już, że atma jest świadomością, zatem atma śakti jest tożsama z ćajntanja śakti, czyli
mocą świadomości. Moc świadomości jest wszechprzenikająca.
Ta moc umożliwia wam postrzeganie różnych form. Wielka moc
drzemiąca w istocie ludzkiej jest w swej naturze boska. Ta moc
daje wam spokój i szczęście. Być może sądzicie, że boska moc
jest pewną specjalną mocą – to nieprawda. Wasza moc kontemplacji przybiera formę mocy boskiej. Dlatego przede wszystkim
zrozumcie swą wewnętrzną, boską naturę. Wszystko, co zostało
napisane w książkach, wszystko to, co przeczytaliście, nie jest
prawdą. Istnieją pewne rodzaje mocy, które są nietrwałe, nie są
wieczne. Takie przemijające moce nie powinny nikogo zwodzić.
47
Sai Ram – zima 2004
Uczycie się Wed. Każdy dźwięk Wed emanuje z waszego pępka.
Doświadczamy dźwięku wydobywającego się z własnego pępka.
Przypuśćmy, że idziecie w góry i krzyczycie: „O!”. Dźwięk wraca
do was jako echo, oddźwięk. Podobnie, dobro i zło wydobywają
się z was. Nie przychodzą z zewnątrz, by wtargnąć do waszego
wnętrza.
Na przykład, powtarzacie głośno zdanie zaczerpnięte z książki. Po pewnym czasie umiecie je na pamięć. Ale zapamiętane
przez was zdanie nie jest wasze. Ono jest tylko oddźwiękiem.
Wszystko, co istnieje w boskim stworzeniu, jest jedynie reakcją,
odbiciem i oddźwiękiem. Wszystko to, czego doświadczamy na
zewnątrz, jest reakcją, odbiciem i oddźwiękiem tego, co znajduje
się wewnątrz. Jednakże błędnie sądzimy, że te reakcje, odbicia
i oddźwięki są rzeczywiste. Każde uczucie wypływa z serca i
na zewnątrz przyjmuje kształt, więc staje się realną formą. To
znaczy, że ta forma została poczęta przez was. Przypuśćmy, że
wyobrażacie sobie pewną formę Ramy. Następnie zamykacie
oczy i kontemplujecie ją. Forma, którą wówczas widzicie, jest
odbiciem waszych wewnętrznych myśli. Wszystko, co przejawia
się w zewnętrznym świecie, jest zaledwie reakcją, odbiciem i
oddźwiękiem waszej wewnętrznej istoty.
To wy jesteście Ramą, Kriszną, Iśwarą itd. Myślcie, że jesteście Iśwarą i kontemplujcie tę formę. Wówczas naprawdę staniecie się Iśwarą. Jad bhawam tad bhawati – stajesz się tym, o
czym myślisz. Podobnie, myślcie, że jesteście Ramą, Kriszną itd.,
a staniecie się Ramą lub Kriszną. Ludzie siadają do medytacji.
Służy to jedynie koncentracji, a nie kontemplacji Boga. Ludzie
mylą koncentrację z medytacją. To nie jest właściwe. Wszystkie
te ćwiczenia są reakcją, odbiciem i oddźwiękiem. Tylko ty jesteś
rzeczywisty, ty jesteś prawdą. Potraficie wyobrazić sobie Boga
jedynie w ludzkiej postaci. Człowiek nie jest w stanie wyobrazić
sobie lub wizualizować czegoś, co jest większe, wspanialsze
niż on sam. Jesteście wszystkim; wszystko, co istnieje w stworzeniu, jest w was. Niestety, obecnie człowiek zapomina o swej
prawdziwej naturze i wyobraża sobie coś, co nie istnieje. Jest to
wynikiem działania złudzenia, które w rzeczywistości człowiek
48
Sai Ram – zima 2004
sam stwarza. Dopiero wówczas, gdy wzniesie się ponad tę iluzję,
będzie w stanie pojąć brahmana.
Czynnikiem najważniejszym jest miłość. Jeśli będziecie modlić się do Boga z intensywną miłością i oddaniem, wasze modlitwy na pewno zostaną wysłuchane. Taka jest moc miłości. Bez
miłości niczego nie można osiągnąć nawet w doczesnym świecie.
Miłość jest Bogiem, żyjcie w miłości! Bez miłości cały świat
staje się pusty. Jedynie z miłości powstaje forma. Uświadomcie
sobie tę prawdę. Siedzicie w tak zwanej medytacji i próbujecie
zapomnieć o sobie, wyobrażając sobie pewne doświadczenia.
Jeżeli zapomnicie o sobie, jak możecie ujrzeć prawdę? Cały czas
żyjcie w świadomości: „Ja jest Bogiem, Ja jest wszystkim, Ja
jest prawdą. Wszystkie formy podlegają zmianom”. Na przykład:
noworodek jest mały; z czasem rośnie – staje się dzieckiem,
chłopcem, młodzieńcem, staruszkiem. Na każdym z tych etapów
prawdą jest to, że jest człowiekiem. „Wszyscy są jednym i tym
samym, wszystkich traktujcie jednakowo”. To jest lekcja, której
każdy musi postarać się nauczyć.
Niech płomień waszej miłości będzie stały, a nie drżący. Nie
ma lepszej praktyki duchowej niż miłość. Musicie stosować tę
sadhanę. To jest boska praktyka. Boskość jest wszechobecna.
Musicie doznać wszechobecnej boskości we własnej jaźni. Boskość jest obecna w trzech stanach świadomości – w stanie
marzeń sennych, jawy i snu głębokiego. Człowiek musi dążyć
do nieustannego doświadczania boskości. To jest pradźnianam
brahma, czyli niezmienna, niepodzielona świadomość to brahman. Sakszatkara, czyli widzenie boskości, to doświadczanie
ponad trzema stanami świadomości.
Wielbicie różne formy boskości. Jednak nie możecie zapominać o swej wewnętrznej boskości. W rzeczywistości to wy sami
przypisujecie boskości wiele imion i form, tymczasem boskość
jest jedna, boskość nie zmienia się. Ta odwiecznie niezmienna
boskość jest w was. Wszystkie zewnętrzne formy i nazwy są jak
przemijające sny. Te sny nie są rzeczywiste. Dlatego starajcie się
obudzić z iluzji zwanej bhramą. Dopiero gdy wydostaniecie się
z bhramy, będziecie mogli doświadczyć brahmana. Widzieliście
49
Sai Ram – zima 2004
coś we śnie. Co to jest? To jest wasza własna jaźń, nic innego.
W stanie snu widzicie własną jaźń. Waszą prawdziwą naturą
jest miłość. Więc przejawiajcie swoją prawdziwą naturę. Musicie
dowiedzieć się o pewnych aspektach przyszłości: przyszłość jest
niepewna, przeszłość minęła, liczy się jedynie teraźniejszość.
Przeszłość i przyszłość zawierają się w teraźniejszości. Tylko
ty jesteś obecny w tych trzech: przeszłości, teraźniejszości i
przyszłości.
Boskie moce i boskie przejawienia są obecne w człowieku,
nie znajdziecie ich gdzie indziej. Człowiek może poznać tę prawdę przez nieustanną praktykę duchową. Wasza tożsamość jest
w waszej jaźni, nie gdzie indziej. Żeby ujrzeć swą tożsamość,
człowiek musi zwrócić wzrok ku wnętrzu. Reakcja, odbicie i oddźwięk – wszystkie trzy istnieją w waszej jaźni, nie na zewnątrz.
Załóżmy, że masz brata, który zdobył sobie dobre imię. Kim on
jest? Jest twoim bratem. Posiada pewną formę. Skąd wzięła się
ta forma? Ona zjawiła się z rzeczywistości. I ta rzeczywistość
jest jego prawdziwą naturą. Tak więc forma, która zamanifestowała się z rzeczywistości, uniemożliwia nam postrzeganie
samej rzeczywistości.
Jeśli chcecie zrozumieć pewne aspekty lepiej, za jakiś czas
wytłumaczę wam bardziej szczegółowo. Rodzaj medytacji, jaki
praktykujecie, nie jest właściwy. Macie w umyśle jedną formę i
kontemplujecie ją. Skąd wzięła się ta forma? Ona jest waszym
wytworem. Ulegacie złudzeniu sądząc, że Bóg ogranicza się do
tej jednej formy. Tak więc od samego początku zamykacie się w
iluzji. Gdybyście tylko z niej wyszli, moglibyście ujrzeć prawdę.
Nigdy nie ulegajcie złudzeniu, że Bóg jest gdzieś daleko. Wy
sami jesteście Bogiem. Wasza forma jest boską formą. Wasza
szczęśliwość jest boską szczęśliwością. Reakcje, odbicia i oddźwięki, które są w was, są z natury boskie. Nigdy nie traćcie
wiary, że jesteście Bogiem. Zawsze kontemplujcie jedno: aham
brahmasmi – Ja jest brahmanem. A co znaczy tat twam asi?
Tat znaczy „tamto”, twam – „to”. Razem stają się asi, czyli stają
się jednym. Cztery mahawakje, czyli wielkie twierdzenia: tat
twam asi, pradźnianam brahma, ajam atma brahma oraz aham
50
Sai Ram – zima 2004
brahmasmi prowadzą do jednej i tej samej prawdy, że jesteście
Bogiem. Adi Śankara przedstawiał i wyjaśniał tę wspaniałą filozofię niedwoistości na wiele różnych sposobów, aż ostatecznie
rozpłynął się w tej wielkiej prawdzie. Tak więc rzeczywistość
nie jest gdzieś daleko. Rzeczywistość jest w was. Waszą naturą
jest rzeczywistość. Jak możecie doświadczyć tej prawdy? Jedynie przez wzbudzanie w sobie czystej, bezinteresownej, boskiej
miłości. W tym świecie nic nie można osiągnąć bez miłości.
Miłość jest zarówno źródłem, jak i tym, co podtrzymuje cały
wszechświat. Miłość to Bóg, Bóg jest miłością.
Wszyscy jesteście ucieleśnieniami boskości. Wasze formy są
boskimi formami. Wy i Bóg jesteście jednym. Nie jesteście różni
od Boga. Doświadczajcie tej jedności. Ekam sat – prawda jest
jedna. Jedność jest prawdą. Jedność to boskość. Bóg nie jest
kimś od was oddzielnym. Bóg przejawia się w was. Niestety, zapominacie o tym. Jeśli zapominacie własną naturę, zapominacie
wszystko. Nigdy nie zapominajcie swej tożsamości. Pamiętając o
niej, medytujcie o niej. Zawsze pamiętajcie jedno: Ja jest zawsze
boskie, gdziekolwiek jest. Wierzcie w to niezachwianie. Tę prawdę
o niedwoistej i niepodzielonej naturze boskości wyraża wielkie
twierdzenie tat twam asi. Nie ulegajcie złudzeniu, że „Rama zjawił mi się we śnie”, „Kriszna zjawił mi się we śnie” czy „Swami
przyszedł do mnie we śnie”. Takie myślenie świadczy o niewiedzy.
To są tylko sny. Czy sen można nazwać rzeczywistością? Samo
słowo „marzenie senne” mówi o nierzeczywistości snu. Dopóki
śpicie, doświadczenie to jest prawdziwe, ale w chwili, gdy się
budzicie, ono znika.
Baczcie na swą miłość. Nie porzucajcie miłości w żadnych
okolicznościach. Nie ma Boga innego niż miłość. Naprawdę,
miłość jest Bogiem. Miłość jest waszą drogą i celem. Nigdy nie
schodźcie ze ścieżki miłości. Jeżeli macie jakiekolwiek trudności
w podążaniu tą ścieżką, albo wątpliwości, zawsze jestem gotów
wam pomóc. Postarajcie się wyeliminować wątpliwości, gdyż one
prowadzą was w złudzenie. Niezachwianie wierzcie w prawdę tat
twam asi – jesteś Tym. Przekonanie, że ta forma widziała tamtą
formę Boga, jest błędne, ponieważ wy i Bóg jesteście tym samym.
51
Sai Ram – zima 2004
Brahman jest obecny w tym ciele. Brahman i aham są jednym
i tym samym. Wykonujcie taką sadhanę, która umożliwi wam
doświadczanie jedności brahmana i aham. Taka sadhana jest
drogą do Boga. Jeśli chcecie medytować o Bogu, nie pozwólcie,
aby wasze myśli podążały ku przedmiotom doczesnego świata.
Medytujcie o swojej prawdziwej naturze, która jest boskością. Ta
boskość zawiera w sobie wszystko. Jeśli w ten sposób będziecie
medytować o swej wewnętrznej boskości, doznacie jedności z
Bogiem. Faktycznie ta jedność to Bóg.
Cztery wielkie prawdy: tat twam asi, pradźnianam brahma,
ajam atma brahma oraz aham brahmasmi pochodzą z Wed,
które głoszą jedność duszy indywidualnej z duszą najwyższą.
Wedy nawołują indywidualne dusze do zrozumienia tej prawdy. Dlatego każdy powinien dążyć do osiągnięcia świadomości
jedności. Jeśli będziecie stopniowo posuwać się naprzód w
swojej sadhanie, w końcu dotrzecie do celu. Załóżmy, że chcecie
nauczyć się wymawiać jakieś słowo. Pomyślcie tylko, ile razy
musicie je powtórzyć. W podobny sposób musicie postępować w
swojej sadhanie. To jest święta praktyka. Jeśli tylko będziecie
w stanie zrozumieć znaczenie tych czterech wielkich twierdzeń,
będziecie w stanie poznać prawdę i doświadczyć jej.
Tłumaczenie: Ewa Serwańska
© Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam
52
Sai Ram – zima 2004
Wykład
Wykład
Dr Michaela Goldsteina
– Przewodniczącego Światowej
Organizacji Sathya Sai
Część II – fragmenty
Światowe Spotkanie Wielbicieli Śri Sathya Sai Baby
Strefa III – Singapur 30.05 2004 – Aula Politechniki
Dedykuję nasze dzisiejsze spotkanie Bhagawanowi Śri Sathya Sai Babie.
Szanowni goście, panie i panowie!
Jestem przekonany, że każdy człowiek, my wszyscy, poszukujemy duchowości. W mniej lub bardziej uświadomiony sposób
szukamy swej tożsamości i celu naszego życia. Kim jestem ja i
kim ty jesteś? To budzi naszą ciekawość.
Śri Sathya Sai Baba uczy i pokazuje, że człowiek jest wyjątkowy pośród całego boskiego stworzenia. Posiada on wyjątkową
zdolność zagłębiania się we własnym wnętrzu po to, by odkryć
w sobie esencję i źródło życia. Nasze duchowe serce, nasz głos
wewnętrzny, nasze sumienie, czy nasza dusza, wszystko to są
określenia pomagające znaleźć nam tożsamość duchową: to,
kim w istocie jesteśmy i czego potrzebujemy, by się duchowo
zrealizować. A prawdą jest, że jesteśmy manifestacją Wszechobecnego Boga.
To iluzja, nieświadomość, powoduje naszą niewiarę w to,
że jesteśmy boscy. Nieświadomość też sprawia, że uważamy się
jedynie za zwykłe połączenie ciała i kości, instynktów i odczuć,
myśli i emocji. Uznajemy, że jesteśmy jedynie tym niepozornym,
53
Sai Ram – zima 2004
kruchym ciałem i kapryśnym, zmiennym umysłem. To nie
prawda! Jesteśmy czymś znacznie więcej.
Życie ludzkie jest obdarzone boskością. Życie ludzkie jest
przepojone boskością. Ta esencja boskości żyje w każdym z nas,
czekając na odkrycie. Dlatego właśnie człowiek ma specjalne
miejsce wśród istot żywych.
Od wieków mężczyźni i kobiety, których mądrość i szlachetność była powszechnie uznawana, zwracali uwagę na
wyjątkowe miejsce człowieka. Ci szlachetni ludzie, żyjący w
różnych czasach, różnych kulturach, mówiący różnymi językami, przekazywali tę samą, podstawową prawdę, że Bóg jest
wszechobecny. On jest twórcą wszystkiego i we wszystkim się
przejawia. Człowiek ma wyjątkową pozycję w Jego dziele stworzenia. Posiadamy możliwości odkryci naszej boskości i życia
zgodnie z tą prawdą. Ponieważ boskość przejawia się w każdym
stworzeniu, a my jesteśmy esencją boskości, winniśmy kochać
bezinteresownie i służyć sobie nawzajem. Wszyscy święci i
mędrcy głosili tę prawdę. Także źródło duchowej światłości,
które obecnie chodzi po ziemi – Śri Sathya Sai Baba, głosi tę
prawdę przez całe swoje życie. Czyż nie czas byśmy uwierzyli
tym wspaniałym osobom z przeszłości i teraźniejszości, którzy
żyli i żyją pośród nas? Wszyscy oni mówili o boskiej naturze
człowieka. Wszyscy oni przekonywali nas, że jesteśmy w stanie
rozpoznać ją i wyzwolić się z tej chwilowej maskarady, w której
żyjemy tu na ziemi.
Wiara i duchowość są koniecznością, jednak wielu z nas
nadal żyje w zupełnej nieświadomości swej boskiej natury.
Myślimy i działamy tak, jakby nasz umysł i ciało były wieczne.
Zaś naszą wiarę traktujemy jak coś przelotnego, nie wierząc
w nieśmiertelność naszej duszy. Pochłaniają i pociągają nas
powszechne i wygodne przekonania o tym świecie, a nasze życie staje się formalne i mechaniczne. Ignorujemy podszepty z
naszego wnętrza o naszej boskości, stanowiącej prawdę o nas.
Nie rozpoznajemy boskiego celu ludzkiego życia.
Boskość jest czymś mglistym i odległym dla wielu z nas.
Nie możemy pojąć boskości naszymi zmysłami czy opisać ją
słowami, określić wzorami czy równaniami, zatem jak możemy
54
Sai Ram – zima 2004
w nią uwierzyć? Próbujmy rozumowo uzasadnić wiarę w Boga,
ale to bez sensu. Jak można opisać czy przedstawić wiarę za
pomocą logiki? Jedynie sercem pojąć można wagę i potrzebę
duchowości. Tylko poruszające przykłady wzniosłych czynów,
przykłady bezinteresownej miłości mogą efektywnie pobudzać
do wiary w Boga.
Wiarę można porównać do czystej wody. Woda jest podstawą
życia dla ludzkiego ciała. Wiara zaś jest podstawą jego ducha.
Bez wody organy ludzkiego ciała stają masą martwych komórek,
które z kolei zamieniają się w chemikalia. Bez wiary zamierają w
nas wszystkie boskie atrybuty dane nam przez Boga. A gdy one
zanikają, w człowieku pojawia się chaos. Ten chaos demoralizuje ludzi i niszczy społeczeństwa. To ubóstwo wiary szerzy się
właśnie we współczesnym społeczeństwie. Z tego więc powodu
Śri Sathya Sai Baba poprzez czyny i słowa odbudowuje wiarę i
duchową świadomość wśród wszystkich ludzi.
Wiara jest jak czysta woda. Bez ruchu wody nic nie funkcjonuje. Stagnacja wody powoduje jej zanieczyszczanie. W takim
samym sensie potrzebne jest działanie, by boży duch przejawił
się we współczesnym świecie. Miłość i mądrość są energią aktywującą wodę wiary. Manifestują się one poprzez bezinteresowną
miłość i bezinteresowne działanie. Musimy bardzo dbać, by egoistyczne pragnienia nie tłumiły i nie zakłócały w nas przepływu
strumieni miłości i mądrości.
Bez wiary i ducha życie przemienia się w ciąg bezsensownych, bezładnych przygód i kończy się, gdy ta umysłowo – cielesna maszyna przestaje funkcjonować. Tymczasem z wiarą i
boskością nasze życie nabiera wzniosłego sensu, pozbawionego
interesowności. W duchowości bowiem nie ma miejsca na egoizm.
Co to jest bezinteresowność? Miłość jest bezinteresowna,
gdy jest wolna od pragnień, chęci posiadania, oczekiwania
wdzięczności, czy uznania. Pomoc jest bezinteresowna, gdy nie
ma przepaści między potrzebującym i udzielającym pomocy.
Bezinteresowność występuje wtedy, gdy nie ma rozdziału między nami a Bogiem. W bezinteresownej służbie istnieje pełne
zrozumienie między pomagającym a potrzebującym pomocy.
Bezinteresowność to całkowite utożsamianie się z osobą będącą
55
Sai Ram – zima 2004
w potrzebie. Bezinteresowna miłość jest naturą wszechprzenikającej świadomości, która jest Bogiem.
Śri Sathya Sai Baba powiedział: „Miłość jest bezinteresowna,
interesowność jest pozbawiona miłości. Miłość żyje dawaniem i
wybaczaniem, ego żyje braniem i zapominaniem”.
Praktyki duchowe, takie jak medytacja, modlitwy, pobożne
śpiewy, studiowanie świętych ksiąg, religijne rytuały, przygotowują nas, ale nie są jeszcze tym, do czego dążymy. By wiara i
boskość objawiały się w świecie, potrzebne jest działanie. Musimy praktykować duchowość, nie jedynie uprawiać duchowe
praktyki. Praktyki duchowe przygotowują nas do życia. Dopiero
praktykowanie duchowości daje nam życie zgodne z duchowymi
zasadami. Te zasady są niezmienne, odwieczne i podstawowe we
wszystkich religiach świata. Doświadczamy ich w życiu poprzez
bezinteresowną miłość i mądrość.
Zgodnie z naukami Śri Sathya Sai Baby te boskie zasady
przejawiają się w naszym życiu również przez powszechne wartości ludzkie, w szlachetnych charakterach, których cechami
są: prawda, prawość, pokój, miłość i niekrzywdzenie. Te boskie
cechy i boskie atrybuty są nam dostępne przez wgląd we własne
wnętrze i szukanie kontaktu z własnym sumieniem. Duchowe
poczucie wartości jest niezbędne dla naszego duchowego rozwoju. Duchowe poczucie własnej wartości daje siłę, by w każdej
sprawie, w każdym czasie i miejscu słuchać i postępować zgodnie z głosem własnego sumienia. Praktyki duchowe przygotowują
nas do postępowania zgodnego z bożą wolą. Duchowość to życie
w zgodzie z Jego wolą. Podczas gdy duchowe praktyki mogą dać
nam przedsmak nieba, praktykowanie duchowości może dać
nam niebo na ziemi.
Życie ludzkie daje nam szansę przejścia od cech zwierzęcych do boskich. Właśnie to przejście jest ukoronowaniem
duchowości. Jednakże zbyt często pozwalamy, by doczesne
sprawy odciągały nas od naszego przeznaczenia. Pozwalamy,
by nasze życie, nasze drogocenne ludzkie życie traktowano jak
bezużyteczną zabawkę, by było ono dezorientowane ziemskimi
sprawami. Duchowość oznacza pokonanie drzemiących w nas
cech zwierzęcych i przejście od człowieczeństwa do boskości. Nie
56
Sai Ram – zima 2004
znaczy to, że wszyscy mamy zostać ascetami i porzucić ziemskie przyjemności. Znaczy tyle, że mamy żyć w zgodzie z sobą
samym i postępować w zgodzie z naszym sumieniem, które jest
odbiciem naszego duchowego serca.
Zastanówmy się teraz nad różnicą między tą osobą, która myśli i analizuje, a taką, która po prostu wie. Ta pierwsza
używa rozumu, rozsądku, pamięci swej zgromadzonej wiedzy.
Tymczasem ta druga doświadcza duchowej prawdy sercem i
jakby wchłania wiedzę. Podczas gdy myśliciel intelektualnie
dochodzi do wiedzy duchowej i staje się teologiem, drugi typ
człowieka w uniesieniu doświadcza duchowej wiedzy i staje się
świętym. Teraz większość z nas, jeśli nie wszyscy, nie wie jeszcze,
kim naprawdę jest i po co znajduje się na tym świecie. Nadal
boski plan, nasza duchowa tożsamość, nasz cel, nie są jasne,
ale wkrótce znajdziemy to, czego szukamy. To tylko kwestia
czasu. Jeśli jeszcze tego nie czujemy, a jedynie rozpatrujemy
intelektem, nie szkodzi. Wielu z nas zaczyna działać i zaczyna
postępować bezinteresownie. I wówczas zawężamy różnicę między intelektualną wiedzą i duchowymi doświadczeniami. Gdy
ta różnica znika, stajemy się spontaniczni, mądrzy, kochający
i boscy. Jesteśmy dosłownie w niebie na ziemi.
Śri Sathya Sai Baba głosi odwieczne prawdy spontanicznie.
Z Jego wypowiedzi można składać święte księgi. Na ile jesteśmy w stanie wchłonąć Jego wiedzę, na tyle stajemy się tymi,
którzy wiedzą, a nie tymi, którzy jedynie myślą. Ci wiedzący
doświadczają wprost duchowej wiedzy, intelektualiści rozważają,
kontemplują, porównują i upychają tę wiedzę do swej pamięci.
Lecz niestety nie doświadczają jej. Ci „myśliciele” używają umysłu, narzędzia, które Bóg dał nam, byśmy pokonywali zawiłości
życia. „Wiedzący” używają duchowego serca, skąd nieskończenie
płyną strumienie miłości i mądrości, jeśli tylko jesteśmy gotowi,
by je przyjąć. Co decyduje o tym, czy doświadczamy duchowej
wiedzy, czy mentalnie trawimy informacje? Skąd mamy wiedzieć,
czy jesteśmy „myślicielami” czy „ wiedzącymi”?
Swami podaje cztery czynniki decydujące o urzeczywistnieniu naszej boskości. Mówiące nam o tym, kiedy się zrealizujemy.
Innymi słowy, kiedy poznamy tę odwieczną prawdę i doświad57
Sai Ram – zima 2004
czymy jej. I kiedy będziemy już wiedzieli, że wiemy. Te czynniki
determinują także naszą gotowość na przyjmowanie boskiego
przesłania. Są nimi:
– wiara w Boga
– miłość do Boga i pragnienie, by Go doświadczyć,
– konsekwencje naszego poprzedniego życia zwane karmą,
(Zbieramy, co posialiśmy. Nasze myśli są skażone marzeniami z poprzednich wcieleń.)
– łaska Boga – najważniejszy z wszystkich i decydujący.
Zastanówmy się w sensie duchowym, czy należymy do tych
„myślących”, czy „wiedzących”? A jeśli jesteśmy „wiedzącymi” to,
co musimy wiedzieć? Powinniśmy wiedzieć, kim w istocie jesteśmy i jak zrealizować cel naszego życia. To wszystko. Jednak czy
podoba się nam nasz świat i nasze życie bez dochodzenia jego
głębokiego znaczenia i sensu? Czy myślimy o ty, kim jesteśmy
pomijając nasze osobowości i relacje powstałe w tym świecie?
Czy poznaliśmy poprzez doświadczenie naszą boską naturę i czy
zgodnie z tą wiedzą postępujemy? Wiedzieć, to znaczy rozpoznać,
kim w istocie jesteśmy i żyć stosownie do tej wiedzy.
Zastanówmy się, jak rozpoznać zakres i jakość poznania?
Są głupcy, którzy nie znają duchowej prawdy i w ogóle nie
wiedzą, że istnieje coś ważnego do poznania. Kierują się odruchami i instynktem. Bywają też ludzie niebezpieczni. To ci,
którzy nie znają duchowej prawdy i czują, że nie mają pojęcia,
co jest w życiu ważne, ale nie dbają o to. Ci nie mają skrupułów. Następną kategorią jest dobroć. Do niej należą ci, którzy
wiedzą, że niewiele wiedzą, ale za wszelką cenę starają się zdobyć wiedzę. To duchowi aspiranci. Są oni na ścieżce duchowej
i bywa, że bezwiednie zdobywają duchową wiedzę i duchowe
doświadczenia. Myślę, że większość z nas należy do tej właśnie
kategorii. Następnie jest piękno. Do tej kategorii należą ci, którzy
wiedzą, ale nie zdają sobie z tego sprawy. Są oni piękni, niewinni,
święci. Pomagają innym wzrastać duchowo, bez świadomości,
że to czynią. Znają prawdę, ale nie są tego świadomi. W końcu
jest prawda, dobro i piękno – Satjam, Siwam, Sundaram. To
kategoria ludzi, którzy poznali prawdę doświadczając jej. Oni
58
Sai Ram – zima 2004
wiedzą, że wiedzą. Świadomie poświęcają siebie, by ofiarować
swym bliźnim wszystko, co ci potrzebują. Wiedzą, że są zrealizowani duchowo i potrafią pomóc swym braciom i siostrom w
ich duchowym wzroście. Nie oczekują niczego w zamian, gdyż
wiedzą, że wszystko dzieje się za sprawą Boga, który jest w nich,
tak jak w każdym i wszędzie.
Zajrzyjmy teraz do naszego wnętrza i zastanówmy się, kim
jesteśmy i gdzie jesteśmy?
Możemy pracować nad naszą wiarą, miłością i pragnieniem
Boga tak, by w efekcie zamiast rozmyślać, po prostu wiedzieć.
Czy chcielibyście poznać niebo? Samorealizacja lub utożsamienie się ze swym wewnętrznym Bogiem to niebo. Niebo to kwestia świadomości. Każdego dnia widzimy słońce, które wschodzi
i świeci, dostarcza nam ciepła i światła. Każdego dnia zajrzyjmy
do naszego serca z uwielbieniem i czułością, a rozpoznamy, że
niebo jest tak blisko – to tylko kwestia świadomości. Sathya
Sai Baba powiedział: „Niebo nie jest pozaziemską przestrzenią,
jakimś rajskim ogrodem, w którym panuje wieczna wiosna. Niebo, to wewnętrzne doświadczenie, to stan najwyższej błogości”.
Moi drodzy – Panie i Panowie!
Kończąc zwracam się z apelem do was wszystkich i również
do siebie: wznieśmy się ponad dwoistość umysłu i poznajmy
czystość naszych serc. Wykorzystajmy otrzymaną szansę. Tą
szansą jest ludzkie życie.
Dziękuję.
Dżej Sai Ram!
Tłumaczenie: Majka Quoos
Całość wykładów Michaela Goldsteina ukaże się niebawem postaci
broszurki wydanej przez Stowarzyszenie Sathya Sai.
59
Sai Ram – zima 2004
Parę słów koordynatora
Samorealizacja
„…Bhagawadgita naucza jak działać w codziennym życiu.
Nie nakazuje wyrzeczenia się wszystkiego, porzucenia rodziny,
tego, co masz i ucieczki w odosobnienie. Wręcz przeciwnie –
podkreśla, że obowiązkiem każdego człowieka jest podjęcie
użytecznej działalności w doczesnym świecie.
Celem życia człowieka jest rozpoznanie swojej dharmy
i podążanie tą ścieżką, co oznacza włączenie się w
bezinteresowne i szlachetne działanie, które przyczyni się
do dobra innych współmieszkańców ziemi…”
Sathya Sai Baba
Kochani
Często powtarzanym słowem w rozwoju duchowym jest
samorealizacja, inaczej samourzeczywistnienie, nirwana, realizacja, wyzwolenie... Jest wiele synonimów tego wyrażenia. Czym
jest samorealizacja? Jak ją osiągnąć? Kiedy to nastąpi? Dlaczego,
skoro chcę, nie mogę jej doświadczyć tu i teraz? Myślę, że takie
pytania przychodzą do głowy wielu aspirantom duchowym. Ja
przynajmniej w moim umyśle doświadczyłem ich nie raz.
Patrząc wstecz, na początku drogi w tym wcieleniu zapragnąłem samorealizacji jak spragniony wody człowiek po
włóczędze na pustyni. I tak jak ten człowiek widzi złudny obraz oazy – fatamorganę, tak ja czytając o samorealizacji, celu
egzystencji, myślałem, że już rozumiem i wiem czym jest, jak
do niej dążyć i nawet chciałem mówić o tym innym. Z wielkim
zapałem wkroczyłem na ścieżkę wiodącą do celu, która stała
się wielką przygodą wymagającą ciężkiej pracy, wyrzeczeń, ale
przynoszącą cudowne doświadczenia w życiu. Czytałem książki, próbowałem medytacji, różnych mantr i ciągle wyrzucałem
sobie niedoskonałość. Przestał mnie nawet interesować świat
doczesny i pragnąłem żyć „tylko” dla Boga, osiągnąć realizację
60
Sai Ram – zima 2004
i uwolnić się od jarzma świata doczesnego. Jednak nie można
przeskoczyć kilku szczebli drabiny, trzeba wspinać się powoli
i stopniowo. Swami uczy „zacznij wcześnie, idź powoli, dojdź
bezpiecznie”. Pomimo tych nauk czułem, że to musi być już jakoś blisko. Czułem, że im bardziej będę się starał i naciskał na
siebie, tym szybciej osiągnę upragniony cel. Interesowała mnie
tylko duchowość – doskonałość we wszystkim.
Ale zgodnie z nauką Buddy, gdy za mocno naciągniesz
strunę, to pęknie, gdy zrobisz to za słabo, nie wyda dźwięku.
Zbyt silny nacisk na umysł powodował, że nie potrafiłem być
szczęśliwy, a w świecie materialnym ciężko mi się żyło. Pojawiła
się męcząca myśl – im bardziej się staram, tym ciężej mi jest i
tym słabszy kontakt z Bogiem. Wyrzucałem sobie, że nie jestem
taki jak Swami uczy, czyli nazywając to po imieniu, umartwiałem się i zamartwiałem, utożsamiając się z tym co się dzieje,
z myślami, z czynami. A przecież Swami uczy: „nie jesteś tym
ciałem, umysłem, zmysłami, to są twoje instrumenty”.
Powoli zacząłem się uczyć złotego środka, pojmować, że
martwiąc się i wyrzucając sobie, utożsamiam się z tym ciałem,
umysłem i zmysłami. Swami uczy nas „prawda jest tu i teraz,
jesteś Bogiem, tylko o tym nie wiesz”. Coraz mocniej sobie
uświadamiałem, że trzeba żyć tu i teraz, żyć w świecie, ale nie
pozwalać by świat zawładnął mną. Oczywiście zmiana ta trwała
i nadal trwa, ale zacząłem sobie zdawać sprawę, że skoro prawda jest tu i teraz, to bezcelowe jest pragnienie samorealizacji
jako celu, do którego dążę. Rozumiem to w ten sposób, że to
nie jest coś, do czego mam dotrzeć, czy coś, co muszę odkryć.
Obecnie uczę się tego, aby tyle nie myśleć, cieszyć się każdą
chwilą, wypełniać moje obowiązki jak najlepiej, akceptować to,
co się wydarza i wyciągać wnioski. Inaczej również postrzegam
relację świat – duchowość, jeżeli można w ogóle to rozgraniczać.
Kontakty z ludźmi są wspaniałym warsztatem, szkołą duchowego rozwoju. Obecnie żyjemy w czasach, w których umysł jest
bardzo niespokojny i ciężko siedzieć w jaskini zanurzonym w
medytacji. Oczywiście są wyjątki, ale jest o wiele ciężej. Obecnie
potrzeba prawdziwych aspirantów wcielających nauki Mistrza
61
Sai Ram – zima 2004
w życiu codziennym w społeczeństwie. Prawie każdy człowiek
żyje w wirze codziennych obowiązków – praca, nauka, dzieci
itp. Bardzo istotną sprawą jest właśnie życie w taki sposób, aby
każda czynność stała się praktyką duchową.
Na dzień dzisiejszy nie pragnę realizacji. Dążę do tego, aby
być tu i teraz, spełniać to, co mam spełniać i być otwartym na
boskie nauki płynące z różnych źródeł – od innych ludzi, zwierząt, roślin. Uczę się, jak być prawdziwym człowiekiem. Najciężej jest być cudownym i pełnym miłości względem bliskich. Ilu
było guru, którzy mówili jedno, a robili drugie – takiego guru
ciężko nazwać prawdziwym człowiekiem. Prawdziwy człowiek
żyje w jedności myśli, słów i uczynków. Służba potrzebującym
jest cudowną lekcją pokory, ale jeżeli człowiek nie służy swojej
najbliższej rodzinie, a jest znany jako filantrop w społeczeństwie,
to nie powinien być godzien naśladowania. Dlatego najlepiej
obserwować tych, którzy naprawdę żyją by dawać i uczyć się z
najwyższego źródła: Sai Baba, Jezus, Rama itp.
Żyjąc tu i teraz, ciesząc się każdą chwilą, służąc potrzebującym i zdobywając wiedzę o swojej rzeczywistej naturze, powoli
małymi kroczkami człowiek staje się prawdziwym człowiekiem.
A wtedy jest gotów na doświadczenie tego, czego przez cały czas
nie dostrzegał, że nie ma czego realizować, bo stał się czystym
przejawem Boga, Miłości Najwyższej. Tak obecnie rozumiem
samorealizację.
Jest wiele osób, które podążają różnymi ścieżkami i to jest
cudowne, że każda z nich jest wyjątkowa i prowadzi do jednego
celu. Bo wszystko jest Jednym, wierzę w to. Nie zastanawiam się
już nad tym, kiedy osiągnę cel, czy osiągnę cel, ponieważ wolę
po prostu być i cieszyć się tym, co jest. Oczywiście nie zawsze
potrafię tak żyć, raz łatwiej mi to przychodzi, a czasem ciemne
chmury przepływają na niebie mojej świadomości. No ale właśnie „przepływają” – więc nie ma co się martwić i przejmować
nimi. Taki sposób myślenia i życia daje mi coraz więcej radości
i bliskości ze Źródłem, Bogiem, moim Prawdziwym Ja.
62
Sai Ram – zima 2004
Ponad myśli zasłoną
Nad uczuć kłębowiskiem
Wolny od jarzma wyobrażeń
Złudy smutku i radości
Trwam w ciszy
W swej Jaźni zatopiony
Świadomości czystej blasku
Świadomości niezniekształconej
Piękna cisza dźwięczy
Pustka pełni drga
Trwam, Jestem, Ja
Najwyższy pierwiastek Bytu
Jam jest, Jam jest
Bez przerwy drga…
Czesław Polakowski
63
Sai Ram – zima 2004
Parę słów koordynatora
Po co nam WWL?
Kochani!
Nieraz wspominałam już na łamach Sai Ramu o kursie WWL,
który ma miejsce w naszej Organizacji i w którym uczestniczy
wiele osób z różnych miast naszego kraju i krajów sąsiednich.
Wiele też razy pisałam o wielkich korzyściach, jakie wszyscy
odnosimy z udziału w tym kursie. Tego nie da się porównać
z niczym innym – z żadnym innym kursem, spotkaniem czy
szkoleniem. Ten kurs jest wyjątkowy choćby z tego względu, że
patronuje mu nie kto inny, lecz nasz ukochany mistrz – Sathya
Sai Baba. I nie kto inny, tylko On czuwa nad naszym rozwojem
duchowym, intensywnie szkoląc nas w przyspieszonym trybie
na tych spotkaniach. I może sprawozdania z tej naszej działalności pełne słów zachwytu i entuzjazmu mogą się komuś wydać
„tworzeniem prozy”, jednak mam wrażenie, że w najmniejszym
stopniu nie oddają one tego, co dzieje się podczas tych zajęć.
Może nawet my sami w niewielkim stopniu zdajemy sobie sprawę, jak wiele zyskujemy w tym procesie. A jednak dokonuje się
podczas niego ogromna duchowa przemiana, która zachodzi nie
tylko w nas – uczestnikach, ale również w ludziach, z którymi
się stykamy na co dzień. To wielkie, duchowe zjawisko zatacza
coraz szersze kręgi i miejmy nadzieję, że obejmie swym zasięgiem
wszystkich, którzy najbardziej tego potrzebują.
Wielu uczestników tego programu przeszło etap trzeci, w którym zadaniem było napisanie krótkiego eseju na temat wybranej
wartości. Poziom wielu prac przeszedł najśmielsze nasze oczekiwania. Okazuje się, że mamy wśród nas wiele utalentowanych
osób, a już na pewno wiele takich, które dogłębnie rozumieją
duchowe znaczenie ludzkich wartości i procesu wewnętrznych
poszukiwań. Instruktorzy prowadzący zajęcia Wychowania w
Wartościach Ludzkich w naszych grupach i ośrodkach, pragnący
podzielić się tymi odkryciami, udostępnili nam najciekawsze
64
Sai Ram – zima 2004
prace osób uczestniczących w tym kursie.
I oto prezentujemy kilka z nich, które, mamy nadzieję, pomogą naszym Czytelnikom w rozmyślaniach na temat poszczególnych wartości. Na początek przedstawiamy prace o PRAWDZIE,
jako że tę wartość Swami zawsze wymienia jako pierwszą. Niech
będzie to przyczynek do duchowej zabawy, którą zaproponowałam nam wszystkim w poprzednim numerze Sai Ramu i niech
służy nam jako wstęp do głębokich duchowych rozważań, które
wcześniej czy później przyczynią się do naszej samorealizacji.
Iwona Piotrowska
Koordynator WWL
PS. Jak wcześniej wspominałam, serdecznie zapraszam
Was wszystkich do duchowej zabawy, która polegać będzie na
rozmyślaniach na temat jednej konkretnej wartości. W styczniu
i lutym będziemy rozważać zagadnienie Prawdy.
Człowiek emanuje energią duchową charakteryzującą się
radością i błogością. Jedyne, co mu pozostaje do zrobienia, to
ucieleśnić tę błogość. Myśl o poszukiwaniu jest pomyłką. Każdy
zna prawdę, powinien ją tylko urzeczywistnić. To, co w człowieku
ludzkie, to nic innego, jak właśnie owa duchowa energia radości.
To jest zupełnie tak, jak zerwać kwiatek, czy mrugnąć okiem.
Samourzeczywistnienie jest równie proste.
Baba
65
Sai Ram – zima 2004
Wykład
Prawda1
Wszystko wyłania się z Absolutnej Prawdy!
Całe stworzenie łączy się z Absolutną Prawdą!
Nie ma takiego miejsca, gdzie chwała Najwyższej
Prawdy nie byłaby obecna!
O czcigodni!
Zauważcie, że On jest tą Absolutną Prawdą!”.
Od zawsze ludzie dążyli do poznania prawdy, ale niewielu
zastanawiało się, czym jest prawda. Naturę prawdy zgłębiały
zawsze osoby starające się dociekać istoty świata, osoby dążące do głębszego i pełniejszego zrozumienia rzeczywistości,
wykraczającego poza jej zmysłową percepcję. W dzisiejszych
czasach pytanie o to, czym właściwie jest prawda, zdaje się
być szczególnie ważne. O konieczności dociekania prawdy oraz
przywrócenia jej w świecie świadczy również przyjście Awatara, który nie przypadkowo wybrał sobie imię Sathya Sai. Misją
tego Awatara jest przywrócenie prawdy, a on sam jest Sathya
Swarupa (ucieleśnieniem prawdy). Właśnie ze względu na moją
miłość i oddanie Sathya Sai Babie tematem niniejszej pracy
jest wartość, którą On sam przyjął jako swoje Boskie imię.(...)
(...) Zrozumienie czym jest prawda wbrew pozorom nie jest
łatwym zadaniem, zwłaszcza że w mojej świadomości często
prawda odnosiła się jedynie do płaszczyzny językowej, czyli do
zgodności wypowiadania twierdzeń z przejawioną rzeczywistością. Ten aspekt jest jedynie jedną z podwartości, które są
związane z prawdą. Można wyróżnić trzy grupy podwartości,
przejawiających się jako umiejętności, które składają się na
wartość prawdy. Są to: umiejętności, które służą nam samym,
umiejętności społeczne oraz umiejętności etyczne. Każda z tych
grup wartości jest równie ważna dla człowieka, ponieważ służą
one jego rozwojowi jako jednostki, jako członka społeczeństwa
oraz jako istoty dążącej do doskonałości moralnej. Poniżej podane są wartości należące do każdej z tych grup:
66
1 skróty pochodzą od redakcji
Sai Ram – zima 2004
1. Umiejętności, które służą nam:
• Dokładność
• Ciekawość
• Zdolność rozróżniania
• Prawość
• Odwaga
• Uczciwość
• Zintegrowanie
• Intuicja
• Sprawiedliwość
• Optymizm
2. Umiejętności społeczne
• Czystość
• Dążenie do zdobycia wiedzy
• Rozsądek
• Umiejętność analizowania siebie
• Samoświadomość
3. Umiejętności etyczne
• Szczerość
• Dociekanie
• Synteza
• Zaufanie
• Prawdomówność
• Determinacja
• Jedność myśli, słów i czynów.
Umiejętności te mogą być rozwijane poprzez pięć metod nauczania, ale ponieważ prawda związana jest z nadświadomym
umysłem, szczególnie dobrymi metodami do przekazywania tej
wartości są:
1. Cytat, temat dnia, ponieważ skłania do intelektualnych poszukiwań i zadawania pytań, a w przyszłości może posłużyć
jako inspiracja do prawidłowego działania;
2. Wyciszenie i medytacja, ponieważ nadświadomy umysł jest
związany z intuicją, prawda przejawia się pod postacią miłości
jako intuicji, a ta metoda szczególnie wzmacnia intuicję;
67
Sai Ram – zima 2004
3. Opowiadanie bajek, podobnie jak cytat oprócz tego, że promuje pozytywne wartości, dodatkowo stanowi źródło inspiracji
dla przyszłych działań.
Opowiadanie bajek i cytat (temat dnia) są ważnym elementem dla rozwijania prawdy jako miłości w myślach, ponieważ
stymulują one pozytywne myślenie, co następnie przekłada się
na działanie. Natomiast medytacja (wyciszenie) służy wzmacnianiu prawdy, która przejawia się pod postacią miłości jako
intuicji. Źródłem wyróżnienia tych dwóch postaci prawdy jest
model powłok, czyli subtelnych ciał człowieka. Człowiek poprzez
rozwój duchowy powinien pokonać te pięć powłok maji. Prawda
jest związana z dwoma powłokami: z manomaja kośą oraz z
widżnianamaja kośą. Manomaja kośa jest to powłoka umysłu;
jej oczyszczenie związane jest z tym, że zaczynają się pojawiać
w naszym umyśle święte myśli, nieprzywiązanie, obojętność
wobec radości i smutku. Prawda w tej powłoce przejawia się
jako miłość w myślach i słowach. Powłoka ta jest związana z
dwiema wartościami – z pokojem i prawdą. Widżnianamaja
kośa jest powłoką intelektu; dzięki kontemplacji rzeczywistości
jesteśmy w stanie dotrzeć do rozróżniania pomiędzy tym, co realne i nierealne, tym, co prawdziwe i fałszywe, tym, co wieczne
i przemijające. Tutaj prawda przejawia się pod postacią miłości
jako intuicji, ta powłoka jest związana z wartością prawdy.
Prawda nie przypadkowo jest związana z tymi dwiema
powłokami. Wynika to z tego, że prawda ma dwie płaszczyzny.
Jedną z nich jest prawda opisująca świat, który podlega ciągłym
zmianom, prawda odzwierciedlająca to, co dostrzegamy przy
pomocy zmysłów, prawda przeżywana.(...)
(...) Spośród czterech energii człowieka (intelektualnej,
emocjonalnej, energii rozróżniania oraz fizycznej) prawda jest
związana z energią intelektualną. Stąd zgłębianie tej wartości
wymaga często intelektualnego dociekania najgłębszej natury
rzeczy. Zrozumienie wiecznej prawdy o niezmiennej naturze
rzeczywistości prowadzi do dźniany (mądrości). „Mądrość
(dźniana) także nie jest zmieniona wraz z upływem czasu. W
rzeczywistości mądrość jest prawdą, prawda jest mądrością.”
68
Sai Ram – zima 2004
Obowiązkiem człowieka jest zrozumieć i poznać wieczną
prawdę, ale tak jak sama prawda ma różne płaszczyzny, tak
istnieją różne sposoby dociekania prawdy. Można wymienić trzy
sposoby, do których zaliczamy:
1. pratjakszaha pranama – jest to poznawanie prawdy poprzez
postrzeganie bezpośrednie, czyli takie, w którym posługujemy się pięcioma zmysłami. Jednak ponieważ zmysły są często
zwodnicze, więc ta metoda nie jest najdoskonalszą, a poleganie
tylko na tego rodzaju poznaniu jest oznaką ignorancji. Takie
poznanie prawdy służy jedynie celom praktycznym.
2. anumana – czyli wnioskowanie. Taki rodzaj poznania również nie jest niezawodnym i nie prowadzi nas do poznania pewnego.
3. sadba pramana – „sabda” oznacza słowo lub dźwięk, a
„pramana” – autorytet, więc sadba pramana oznacza autorytet
słowa. Jest to rodzaj poznania poprzez zaufanie słowu osoby,
która bezpośrednio doświadczyła tego, o czym naucza. Właśnie
na autorytecie słowa oparte jest nauczanie Wed, które przez
wiele lat było przekazywane uczniom przez ich nauczycieli. U
podstaw tego rodzaju poznania leży doświadczenie bezpośrednie.
Sadba pramana może być dwojakiego rodzaju:
• loukika pramana – ziemskie świadectwo, które nie jest
związane z wiedzą duchową, ono nie służy wyjaśnianiu
Boga;
• wajdika pramana natomiast dotyczy wiedzy zawartej w
Wedach, wiedza ta dąży do ukazania natury Boga.
Należy jednak podkreślić, że istotne w tym rodzaju poznania jest leżące u podstaw autorytetu słowa, bezpośrednie doświadczenie. Właśnie na bezpośrednim doświadczeniu opiera
się autorytet słowa.
Tak więc prawda ma dwie płaszczyzny, są to: prawda
zmienna oraz prawda wieczna nie podlegająca zmianom wraz
z upływem czasu, ta prawda jest niezależna od okoliczności i
sytuacji, istnieje niezależnie od wszystkiego. Ponieważ prawda
ma dwie płaszczyzny odpowiadają jej dwie powłoki – powłoka
mentalna związana z prawdą o zmiennej naturze oraz powłoka
69
Sai Ram – zima 2004
intelektualna związana z prawdą wieczną. W pierwszej powłoce
prawda przejawia się jako miłość w myślach i słowach, w drugiej
natomiast poprzez miłość jako intuicję. Tak naprawdę poznanie
prawdy wiecznej jest niczym innym, jak zrozumieniem boskiej
natury wszechrzeczy. Stąd zrozumienie tej prawdy prowadzi do
zbawienia. Prawda zmienna służy jedynie różnym celom życia
ziemskiego np. zrelacjonowaniu zdarzenia, czy budowaniu teorii
naukowych, ale nie prowadzi do zbawienia. Poznanie prawdy
wiecznej jest tożsame ze zrozumieniem, że każdą rzecz przenika
ta sama boska energia. To jest jedyna, wieczna prawda.
Dominika Dzwonkowska
Warszawa 2004
Kobieta jest ostoją domu i religii. To ona sieje ziarna religijności i
pielęgnuje wzrost uczuć religijnych w młodym pokoleniu. One też może je
niszczyć i wykorzeniać. Kobieta ma naturalne predyspozycje do głębokiej
wiary i praktyki duchowej. Oddana Bogu, głęboko wierząca i łagodna,
może stać się przewodnikiem mężczyzny na ścieżce prowadzącej do Boga.
Kobieta taka wstaje przed świtem, sprząta dom, a po wypełnieniu swych
porannych obowiązków i ukończeniu porannej kąpieli, siada na chwilę do
medytacji i recytacji imienia Boga.... Zaprawdę, to kobieta utrzymuje dom
przy życiu. Taka jest jej misja. Wypełnia wówczas swą rolę ucieleśnienia
twórczej energii śakti.
Baba
70
Sai Ram – zima 2004
Wykład
Prawda
Prawda jest absolutną zasadą, zawsze, wszędzie i dla każdego człowieka. Z prawdy zrodził się cały wszechświat wraz z
człowiekiem włącznie i cały wszechświat z powrotem połączy się
z prawdą. Kto postępuje zgodnie z prawdą i prawością, będzie
szczęśliwy. Prawda nie jest ograniczona czasem ani przestrzenią, jest jedna, niedwoista, chociaż przyjmuje postać wielości.
Prawda jest Bogiem, jest wieczna, niezmienna. Stanowi ona
podstawę i istotę dharmy, nie ulega żadnym modyfikacjom. W
Upaniszadach człowieka posiadającego wyższą inteligencję –
buddhi porównuje się do ptaka.
Jego głowa to zaufanie i wiara (jest to śradha). Prawe skrzydło to rita, prawda jako kosmiczny rytm, prawda w świecie wewnętrznym, wiecznie obowiązująca rzeczywistość. Istnieje ona
poza czasem. Lewe skrzydło ptaka to satjam – prawda w świecie
zewnętrznym, zmienna. Tułów to mahat-tattwa – prawdziwa jaźń.
Ogon ptaka to joga – symbol kontroli umysłu i zmysłów. Sprawy
zaistniałe w określonym czasie jako prawda to satjam. Natomiast sprawy, które przez wszystkie czasy nie ulegają zmianie
to rita. Prawda nie podąża za nikim. Ludzie wszystkich krajów,
wszystkich religii, w każdym czasie, jeśli trzymają się prawdy,
mają takie same prawa.
Dzięki prawdzie osiągamy pokój, obfitość, dobrobyt. Nie ma
większej cnoty niż prawda. Siła, zręczność, dzielność, zdolności
– są to ziemskie zewnętrzne moce. Najwyższa jest moc prawdy.
To, co zewnętrzne, ulega zmianie, lecz nie prawda. Prawda
zawsze pozostaje prawdą, boskość jest w makrokosmosie i
w mikrokosmosie.
Człowiek powinien wypowiadać to, co naprawdę odczuwa,
aby jego myśli, słowa i czyny były w harmonii. Mów prawdę.
Jeśli twoja mowa będzie zawsze miła dla ucha, to nie będziesz
potrzebował żadnej większej dyscypliny. Musimy być wierni
71
Sai Ram – zima 2004
prawdzie, ale musimy uważać, w jaki sposób ją wyrażamy. Nie
powinniśmy rozmyślnie ranić innych. Prawda wypowiedziana
w niewłaściwym czasie i miejscu może dokonać takich samych
zniszczeń jak nieprawda.
Należy pamiętać, że w każdym z nas mieszka Bóg, a najistotniejszym elementem prawdy jest zrozumienie wypływające
z miłości. Dlatego starajmy się kontrolować wypowiadane słowa,
aby nie zadawać bólu.
Boska prawda jest jak ogień. Gdy dotknie suchego drewna
ludzkiego życia, rozprzestrzenia się i płonie, a gdy zetknie się
z mokrym drewnem wątpliwości i pragnień – dymi i syczy. Aby
doświadczyć ostatecznej prawdy, musimy zapalić mały płomień
prawdy względnej.
Prawdomówność ocala. Prawda chroni i sowicie wynagradza
tych, którzy są jej wierni.
„Miej wiarę, że ostatecznie prawda cię ocali.
Trwaj przy niej bez względu na to, co się dzieje”.
Człowiek może poznać prawdę, gdyż poznali ją mędrcy i
święci. Doświadczyli jej i opisali swoje doznania.
Aby doświadczyć prawdy, potrzebna jest wiara. Odkrycie
rzeczywistości wymaga od nas dwutorowego działania:
– poszukiwania wewnętrznego – medytacja;
– urzeczywistniania prawdy w bezinteresownym służeniu innym.
„Do rozwoju duchowego potrzebujecie trzech rzeczy:
1.serca wolnego od przywiązania i nienawiści;
2.języka, który nie jest splamiony nieprawdą;
3.ciała nie splamionego krzywdą.
Ten, kto spełnia te trzy warunki, uświęca swe narodziny. Bez
nich wszelkie wyrzeczenie i praktyki religijne są bezużyteczne.
Musicie nieustannie modlić się do Boga o łaskę, by obdarzył
was tymi cechami. Zrozumcie, że Bóg jest w was”.
Wszechświat bez prawdy nie istnieje. Człowiek pochodzi
od Boga i poszukuje drogi powrotnej do Boga. Przez prawdę i
samopoznanie połączy się z Bogiem.
Dorota Milczarek
Łódź, sierpień 2004 r.
72
Sai Ram – zima 2004
Wykład
Prawda
(...) Najszlachetniejszym obowiązkiem człowieka jest odkrycie czym jest prawda. Do prawdy prowadzą oddanie i pokora.
Są one uzależnione od bożej łaski, którą obdarzone są serca
wypełnione miłością.
Sathya Sai Baba mówi:
„Prawda jest właściwą istotą człowieka i dlatego, gdy jesteście
sobą, gdy przejawiacie swoją prawdziwą naturę, ogarnia was
ogromna fala radości. Kiedy zaś zapieracie się sami siebie i
wpadacie w złudną iluzję, wstyd zaciemnia wasze umysły
wywołując strach.
W trzymaniu się drogi prawdy może pomóc wam zadowolenie,
pokora i nieprzywiązanie się do czegokolwiek na ziemi”.
(...) Wartość człowieka leży w jego wyższej inteligencji (buddhi), a buddhi jest czymś wartościowym dla człowieka, gdyż daje
zdolność do rozumienia, że trzeba porzucić wszelkie pragnienia
(tjaga).
Buddhi jest wartościowym instrumentem do intuicyjnego
poznania, ale może być zasłonięty przez zwodnicze odzwierciedlenie rzeczywistości – iluzję.
Przykład: Kiedy wylejecie wodę z garnka, znika również odbicie słońca. Z tego wniosek, że odbicie rzeczywistości w naszym
umyśle to nic innego, jak suma naszych pragnień.
W Upaniszadach porównuje się człowieka posiadającego
wyższą inteligencję (buddhi) do ptaka. Głowę ptaka stanowi
zaufanie (śradha), prawe skrzydło to rita, lewe skrzydło to satja,
a ogon to joga (zjednoczenie, zrównoważenie).
Satja oznacza prawdę, dokładną relację tego, co się widziało
lub słyszało, czyli faktów w momencie ich zaistnienia; jest to
prawda względna w danym czasie (zewnętrzna). Na przykład,
pewien człowiek jednego dnia miał na sobie koszulę i spodnie
73
Sai Ram – zima 2004
w stylu zachodnim, a następnego dnia nosił koszulę i spodnie
w stylu hinduskim.
Wniosek: To, co wczoraj było prawdą, dzisiaj już nią nie jest.
Rita – prawda wewnętrzna, przekraczająca trzy kategorie
czasu, niezmienna w czasie, wiecznie obowiązująca rzeczywistość. Rita to para kosmiczna, najwyższa prawda – jest ona
podstawą ludzkiej egzystencji. Na tej podstawie powinno się
rozumieć wszystkie fakty dotyczące form zjawiskowych świata
widzialnego.
Prawdę można odnaleźć tylko w boskim porządku (dharmie),
dharmą wypełniamy nakaz Wed. Przy pomocy satji ochraniamy
świat. To daje śanti – spokój wewnętrzny i powoduje uspokojenie ziemskiej natury człowieka, a prema – miłość sprawia, że
wszyscy ludzie stają się Jednym.
Nie powinno się działać natychmiast, gdy pojawi się jakaś
myśl, w odpowiedzi na impuls chwili! Musimy najpierw zbadać
za i przeciw, i dopiero, gdy serce wyrazi zgodę, zacząć działać.
Co głowa pomyśli, niech serce krytycznie przebada, a ręce podejmą właściwe działanie.
Dla prawdy powinniśmy być gotowi ofiarować wszystko.
Gdzie nie ma prawdy, tam powstaje lęk. Kto jest pełen lęku,
boi się żyć, a prawda sprawia, że człowiek staje się odważny.
Prawda usuwa wszelkie obawy i ochrania cały świat utrzymując
go w ruchu.
Porównanie: Jak dla domu ważny jest fundament, jak dla
drzewa ważne są korzenie, tak dla życia człowieka ważna jest
jedyna podstawa – prawda.
Wartości ludzkie: prawda, prawość, pokój, miłość i zasada
niekrzywdzenia są ukryte w każdej ludzkiej istocie. Nie można
ich zdobyć w świecie zewnętrznym, trzeba je wyłonić ze swego
wnętrza, czyli w procesie „educare” (oświecenie, wydobywanie
na światło dzienne tego, co ukryte wewnątrz), czym różni się od
edukacji (wiedzy książkowej, zewnętrznej, sztucznej).
Sathya Sai Baba mówi:
74
Sai Ram – zima 2004
Kiedy prąd elektryczny prawdy (satja) płynie w przewodzie
prawego postępowania (dharma) i wpływa do żarówki
wewnętrznego pokoju (śanti), widzicie światło miłości (prema).
Baba przypomina – uświadomcie sobie, że prawda jest samą
istotą ludzkiego życia. Z prawdy wypływa prawość. Pierwszym
dzieckiem prawości jest spokój, drugim miłość. Wszystko wyłania się z prawdy i ponownie do niej wraca. Prawda jest początkiem, trwaniem i końcem. Gdy rozpoznamy w sobie boską
prawdę – atmę – doświadczymy jedności i wspaniałości wszelkiego istnienia. Prawda przejawia się w działaniu jako dharma
(prawość), a w istocie ludzkiej jako miłość i czystość.
Zgodnie z tym Wedy nauczają:
„Satjam wada, dharmam czara” – mów prawdę i postępuj w
sposób prawy.
Prawdy można doświadczyć tylko w sferze czystej świadomości, bowiem trwa ona ponad zmiennością tego świata. To iluzja
sprawia, że nie dostrzegamy naszej tożsamości z Bogiem, ani
faktu, że jedność wszelkiego istnienia jawi się nam jako wielość.
Aby doświadczyć ostatecznej prawdy, musimy najpierw zapalić
chociaż mały płomień prawdy względnej.
Do zainicjowania procesu transformacji wystarczy tylko zacząć mówić prawdę w każdych okolicznościach. A oto przykłady
transformacyjnej mocy prawdomówności:
1. Było trzech mężczyzn; jeden był rabusiem i mordercą,
drugi był notorycznym kłamcą, a trzeci był uczciwym człowiekiem.
Pierwszy popełnił morderstwo i tak wszystko zaaranżował,
że podejrzenie padło zarówno na kłamcę, jak i na uczciwego.
Obaj zostali aresztowani i przesłuchano ich. Ponieważ byli niewinni, zaprzeczyli oskarżeniom. Drugi mężczyzna był znany jako
kłamca, więc nie uwierzono mu i skazano. Trzeci mężczyzna był
człowiekiem honoru, dlatego uwierzono mu i został uwolniony.
Historia poucza, jak prawda nas chroni. Nigdy nie wiesz,
co może cię spotkać. Będąc całkiem niewinnym możesz być
oskarżony i nie będziesz miał nic ani nikogo po swojej stronie
oprócz siły prawdy, którą dotychczas budowałeś.
75
Sai Ram – zima 2004
Siłę prawdy rozwijasz mówiąc prawdę i dając się poznać
jako uczciwy człowiek. Jeśli niczego nie zbudowałeś, niczego
nie wpłaciłeś na twoje „konto dharmy”, nic nie możesz z niego
podjąć. Rozpocznij jeszcze dziś wpłacać na konto – mów prawdę,
bądź prawy. Ten kapitał i procenty od niego są wartością, której
nikt ci nie odbierze. Jest to jedyny kapitał, który jak płaszcz
otula cię, chroni i wzmacnia.
2. Pewien złodziej chciał coś w swoim życiu zmienić i po
rozmowie z mędrcem postanowił mówić prawdę w każdych okolicznościach. Niedługo potem włamał się do królewskiego pałacu,
gdzie nieznajomy mężczyzna przyłapał go na opróżnianiu skarbca, w którym były drogocenne klejnoty. W tej sytuacji złodziej
zaproponował nieznajomemu podział łupu. Tak więc rozdzielili
między siebie łup, postanawiając zostawić królowi jeden diament. Nieznajomy spytał złodzieja o adres, złodziej odpowiedział
zgodnie z prawdą. Następnego dnia minister królewski odkrył
włamanie, jednak zanim powiadomił króla, przywłaszczył sobie
pozostawiony w skarbcu jeden diament. Gdy król zobaczył pusty
skarbiec, oskarżył ministra o kradzież diamentu. Okazało się
bowiem, że nieznajomym, który poprzedniego dnia przyłapał
złodzieja na gorącym uczynku, był sam król. Za prawdomówność
władca mianował złodzieja swym ministrem.
Wniosek: Prawdomówność ocala, prawda chroni i sowicie
wynagradza tych, którzy są jej wierni.
Duchowa podróż polega na nieustannym poszukiwaniu
najwyższej prawdy aż do chwili, w której ujrzymy rzeczywistość.
Wspinając się w poszukiwaniu prawdy musimy niezmordowanie wypatrywać coraz to wyższych szczytów. Mimo że mamy
tendencję do zadowalania się po drodze prawdami względnymi,
musimy wzniecać w sobie wolę kontynuowania poszukiwań,
dopóki nie osiągniemy prawdy najwyższej, czyli nie zrozumiemy
własnej jaźni.
Sathya Sai Baba mówi:
Dręczą cię wątpliwości, ponieważ nie znasz prawdy. Gdy tylko
raz jej doświadczysz, wątpliwości znikną. Wiedz, że to, co ulega
jakiejkolwiek zmianie, nie może być prawdą.
76
Sai Ram – zima 2004
Prawda powinna być jedynym motywem naszej aktywności.
Właściwym działaniem możemy usunąć karmiczne przeszkody i
zaskarbić sobie łaskę Boga. Powinniśmy też szukać wewnętrznej
prawdy w medytacji. Aby odkryć prawdę, musisz praktykować
dwa rodzaje dyscypliny opisane w świętych księgach – dyscyplinę
zewnętrzną i dyscyplinę wewnętrzną.
Dyscyplina zewnętrzna to niszkama karma – działanie,
które podejmujesz w imię poświęcenia i składania Bogu czci,
praca, jaką wykonujesz chętnie z poczucia powinności, a nie
ze względu na korzyści, jakie może przynieść, działanie wolne
od przywiązania do jego owoców.
Dyscyplina wewnętrzna to dhjana – medytacja boskiej chwały, której zaledwie jesteś iskrą, żeby karma, czyli działanie, doprowadziło cię do poznania brahmana, niezmiennej najwyższej
rzeczywistości, prawdy istnienia i to działanie musi być zgodne
z dharmą – normą etyczną, zasadą prawości.
Sathya Sai Baba mówi:
Mów prawdę, ale mów w sposób przyjemny, mów po to, by
słuchacz przyjął ją z wdzięcznością, a nie w celu jego aprobaty.
Jeśli słowa prawdy miałyby wywołać ból lub smutek, lepiej
ich nie wypowiadaj. Na tym polega wierność prawdzie w
codziennym życiu. Niech w twoich słowach nie będzie hipokryzji,
ani nieszczerości. Niemiłej prawdy unikaj tak samo, jak
przyjemnej nieprawdy.
„Satjam brujath, prijam brujath, na brujath satjamaprijam” –
mów prawdę, mów łagodnie, nie mów prawdy, która jest nieprzyjemna. Pierwsze zalecenie to norma moralna, drugie zalecenie
to norma społeczna, a trzecie to wartość duchowa.
Pochodzimy od Boga i zawsze poszukujemy drogi powrotnej.
W tym świecie zmian nabywamy oddzielne fragmenty wiedzy,
która jako całość prowadzi do prawdziwego domu. Gdy poskładamy te fragmenty w jeden obraz, przekonamy się, że jesteśmy
tożsami z Bogiem – najwyższą prawdą i pełnią miłości.
Elżbieta Kolanowska
Łódź, sierpień 2004 r.
77
Sai Ram – zima 2004
Relacja
Dharma dla kobiet
Bożonarodzeniowe wystąpienie Rity Bruce
Prasanthi Nilajam 25.XII. 2004
Moje wystąpienie dedykuję błogosławionej Marii Dziewicy
– Matce Jezusa i Eswaramie – Matce Bhagawana Baby oraz
Boskiej Matce Sai.
Kobiety są fundamentem każdego domu. Gdy ta podstawowa
zasada się zmienia, w rodzinach szanujących tradycję zaczynają
pojawiać się problemy.
Podczas moich dalekich podróży, wysłuchuję wielu poruszających historii opowiadanych przez wielbicielki Swamiego.
Oto kilka przykładów:
Rodzice, którzy wpuścili pod swój dach syna wraz z jego
rodziną, usłyszeli od niego po pewnym czasie, że mają wyprowadzić się i zamieszkać w hotelu. Nie wiedzieli, co począć?
Dwudziestodwuletni syn innej rodziny spędza całe noce i dnie
siedząc przed komputerem, zamyka się na klucz w swoim pokoju i nie pozwala nikomu do niego wejść. Podczas jednej z
naszych sesji dla młodych ludzi pewien mężczyzna uważał za
rzecz normalną, że żyje ze swoją partnerką przed ślubem, aby
sprawdzić czy jest dla niego odpowiednia, a jeśli okaże się, że
nie jest, znajdzie sobie inną.
Wielbiciele z różnych stron świata opowiadają o swoich
dzieciach uzależnionych od narkotyków i alkoholu, targających
się na swoje życie, rozpieszczonych i nieposłusznych. Lista tych
problemów jest bardzo długa. Zrozpaczeni rodzice szukają pomocy w rodzinach Sai, lecz nie znajdują rozwiązania dla swoich
problemów.
To kobiety ponoszą ogromną odpowiedzialność za jakość
obecnego społeczeństwa.
78
Sai Ram – zima 2004
W rodzinach Sai rodzi się wielu przyszłych Jego wielbicieli.
W jaki sposób przygotować rodziców do umiejętnego kształtowania charakterów swoich dzieci?
Trudności z wychowywaniem dzieci przy braku podstawowych wartości i potężnym wpływie otoczenia są ogólnoświatowym problemem, który dotyka również Bharat, kraj Boga.
Dzisiejsze Indie przechodzą przez procesy i zmiany w kulturze i
obyczajowości, jakie zachodziły w latach 50 i 60 w Ameryce. Drastyczna zmiana roli kobiety w rodzinie jest jednym z głównych
powodów deprecjonowania roli rodziny w naszym społeczeństwie.
Kobieta jest filarem domu. Jeśli usuniemy główny filar, dach
domu musi się zawalić. W społeczeństwach zachodnich zanikają całkowicie podstawowe wartości rodzinne. Ten zły wpływ
z zachodu zaczynamy obserwować dzisiaj w Indiach.
Zadaniem kobiet jest podniesienie energii żeńskiej na naszej
planecie.
Trzeba przemienić, przebudować i przywrócić dawną pozycję kobiety, całkowicie zdyskredytowaną w dzisiejszym społeczeństwie. Czy można lekceważyć zasadnicze cechy i atrybuty
przypisywane Matce Boskiej? Zostały one zagubione i poszły
w zapomnienie. Jeśli kobiety z Organizacji Sai nie zmienią tej
sytuacji i nie staną się wzorem i przykładem, jak można oczekiwać zmian od kobiet, które nie mają przywileju znać Sai Babę
i Jego nauki?
Powinnyśmy stanowić wzór kobiet dla świata,
tymczasem my ulegamy zgubnym wzorom światowym.
Przez ostatnie pięćdziesiąt lat naśladowałyśmy mężczyzn
próbując osiągnąć sukces w świecie biznesu. Obudźmy się! Czy
nie widzimy tych wielkich zmian w postrzeganiu kobiety, żony,
matki? Prawdziwa tożsamość kobiet przestała istnieć. To zamieszanie powoduje, że nie wiemy, czego się oczekuje od nas jako
kobiet, a tym bardziej jako „Sai kobiet”- żeńskiej bożej energii.
Cnotliwy charakter kobiety, jej cenny klejnot – czystość, został
zastąpiony przez fałszywy, sztuczny i nieprawdziwy blask.
Kobiecy czar sprowadza się dzisiaj do komercyjnych reklam,
79
Sai Ram – zima 2004
80
tanich filmów, magazynów i artykułów w gazetach. Słowo cnota,
wydaje się być wymazane z dzisiejszego słownictwa. Poucza się
nas jak zadbać o figurę, stroje, jak dobrze się sprzedać, spełniać
swoje kaprysy i co zrobić, by zdobyć dobrze wykształconego
mężczyznę.
Sai Baba mówi: „ Są rodzice, którzy chcąc wydać za mąż
swe córki myślą: – Nasza córka skończyła studia, jest piękna,
ale czy dostanie męża, który również skończył studia? Czy
będzie wystarczająco przystojny? W rzeczywistości piękno jest
wyłącznie sprawą charakteru, nie wyglądu zewnętrznego. To, do
czego powinniśmy dążyć, to właśnie piękno naszego charakteru”.
Kobiety, czy potrzeba nam dzwonu, aby się obudzić? I jak
głośny powinien być ten dzwon? Świat mediów rujnuje kobiecość swoimi marketingowymi trikami. Dlaczego pozwalamy
sprzedawać się w taki sposób? My nie tylko kupujemy produkty
sprzedawane w ten sposób, ale przyzwalamy, by zwodzono nas
i manipulowano nami dla swych ukrytych celów.
Pozwólcie, że podam przykład takiego ukrytego przekazu
mediów: W jednej z reklam papierosów w indyjskiej gazecie
przedstawieni są młodzi ludzie, kobieta i mężczyzna. Oboje ubrani w stylu zachodnim, stoją na plaży, wokół nich ptaki. Napis
na reklamie mówił: ”Wolność to sposób bycia – stworzeni dla
siebie”. Co ta malownicza reklama i jej slogan ma wspólnego ze
sprzedażą papierosów? Nic. Ale sugeruje młodym, że wolność, to
zaspakajanie naszych pragnień, bez względu na konsekwencje.
Sai Baba mówi: „Młodzi ludzie cały czas narażeni są na
wpływ otaczającego ich fałszu, ale nikt nie ma tyle cierpliwości
i czasu, aby poprowadzić ich i pokazać właściwą drogę, ani
rodzice ani nauczyciele, a tym bardziej otoczenie!”
Wiele razy przekaz mediów jest tak ukryty i podstępny, że
nagle zaczynamy zachowywać się i reagować w sposób odległy
od naszych zasad. Zastanawiamy się wówczas, jak to możliwe
i dlaczego tak się dzieje?
Kobiety są najcenniejszym darem Boga dla społeczeństwa.
To bowiem w naszych łonach kontynuuje On swój proces tworzenia. Poza tym, to kobiety przygotowują do życia dzieci przez
kształtowanie ich charakterów. Nie ma większego zaszczytu
Sai Ram – zima 2004
danego przez Boga niż zaszczyt bycia kobietą, pierwszą nauczycielką. Odruch czynienia dobra i miłość do Boga kształtowane
są w pierwszych latach życia dziecka. Zastanówmy się, jaka
misja jest cenniejsza? Czy ważniejszy jest zewnętrzny blichtr,
czy prawdziwa cnota?
Sai Baba mówi: „Dzisiejsza edukacja prowadzi do niezdrowej
konkurencji i konfliktów. Nie twierdzę, że kobiety nie powinny
zdobywać wiedzy. Gdybym był przeciwko kształceniu kobiet,
czy zakładałbym dla nich szkoły? Założyłem wiele różnych
szkół w jednym celu – wdrażaniu prawdziwych wartości i cnót
jej uczniom”.
Szkolnictwo wyższe dla kobiet zaczęło się rozwijać w 1950
roku. W tej chwili w Ameryce wśród absolwentów szkół wyższych
jest więcej kobiet niż mężczyzn. Wykształcenie zmotywowało
kobiety do wyjścia z kuchni i przejścia do aktywnego życia w
społeczeństwie.
Razem z wyższym wykształceniem przyszła propaganda
mówiąca, że kariera przyniesie kobietom spełnienie, równość
i szacunek. I tak się w wielu przypadkach dzieje, ale równe
uznanie należy się kobietom, które zostają w domu. To lata 60te i 70-te, proponowały kobietom na zachodzie robienie kariery
zamiast siedzenia w domu z dziećmi. Teraz z bolącym sercem
obserwuję ten sam proces w Indiach, które kocham. Nie mogę
uwierzyć, że ta historia znowu się powtarza. To jest jak oglądanie
złego filmu po raz drugi.
Niedawno na łamach popularnej hinduskiej gazety pewna
znana kobieta biznesu w swym wywiadzie powiedziała: „Synowie pracujących, profesjonalnie wykwalifikowanych matek,
traktują kobiety z większym respektem, niż ci, których matki
pozostały w domu. Oni nadal wierzą, że miejsce kobiet jest w
kuchni i przy dzieciach”. Czy słyszycie ten poniżający ton? Kobiety nie wspierają kobiet w ich prawdziwej dharmie. Co na to
powiedziałaby Maria i Eswarama?
Zachęcanie kobiet do pracy i poniżanie tych pozostających
w domu sprawia, że źle się dzieje w wielu rodzinach na całym
świecie. Moim zdaniem doprowadza to również do wzrostu ilości
rozwodów, ponieważ rodzi wiele stresów zarówno wśród kobiet
81
Sai Ram – zima 2004
jak wśród mężczyzn i dzieci.
Sai Baba mówi do swoich studentek: „Przyszłe matki! Oczekuje się od was, że podejmiecie się pracy przynoszącej duże
pieniądze. Ale wysokie zarobki nie są tak ważne jak życie w
prawości. Jeśli cenniejsze będą pieniądze niż godne życie, same
to życie zniszczycie”.
Co jest lekiem na zanikające wartości w życiu kobiet?
My, wielbicielki Sai Baby powinnyśmy rozwijać w sobie
i propagować wzniosłe wartości, które odnoszą się do kobiet.
Edukacja Sai podnosząca prawdziwą rolę kobiet jest potrzebna
od dawna. Powinnyśmy tworzyć własne koła naukowe, organizować konferencje dla kobiet, tworzyć programy edukacyjne
wspierające ważne wartości, sposób myślenia, motywację i dające inspirację potrzebną kobietom do transformacji duchowej.
Powinnyśmy się wzajemnie wspierać i jednoczyć w siostrzanych
wspólnotach, które jako takie nie istnieją.
Pytam: „Kto inny może być narzędziem w Jego rękach do
walki z niemoralnością”?
Tylko kobiety. Dlaczego? Ponieważ to w naszej naturze, danej
nam przez Boga, leży miłość, poświęcenie, oddanie i słodycz.
To zadanie jest istotne nie tylko dla nas i naszych rodzin, ale
również dla powodzenie misji Sai.
Jesteśmy żeńską energią wszechświata. Zajrzyjmy do swego
wnętrza, a znajdziemy tam rzadkie i bezcenne klejnoty: siłę,
pewność siebie, miłość, poświęcenie i czystość. Wszystkie jesteśmy bowiem Boskimi Matkami Miłości!
Módlmy się, by nasz ukochany Sai błogosławił nas i inspirował do dalszej pracy ku rozpowszechnianiu dharmy kobiet.
Dharma kobiet – jest naszym żarliwym pragnieniem,
Dharma kobiet – jest naszą duchową więzią,
Dharma kobiet – jest naszym szacunkiem dla matek,
Dharma kobiet – jest uniesieniem duszy,
Dharma kobiet – jest Misją Sai, jest Misją Sai,
Z listu Rity Bruce
Tłum. Majka Quoos
82
Sai Ram – zima 2004
***
Człowiek chciałby dostrzec choćby cień boskiej nagrody,
wynikajacej z jego praktyk duchowych. Takie oczekiwania
zwalniają twój proces przemian i mogą nawet zniechęcić cię do
osiągnięcia tych zmian. Czasami może ci się nawet zdawać, że
Bóg cię oszukuje. Możesz czuć gniew, albo frustrację. Możesz
zacząć porównywać swoje osiągnięcia do stopnia postępu innych osób i w związku z tym doświadczać uczucia zazdrości
lub zawiści, ponieważ bardziej interesuję się innymi niż tobą.
Każdy ma inne duchowe doświadczenia. I uwaga, jaką ci
poświęcam jest dokładnie taka, jakiej potrzebujesz.
Wierz Mi, z pewnością otrzymasz zasłużoną nagrodę w
chwili, kiedy twoje wewnętrzne zmiany zaczną się dokonywać.
Czekaj więc cierpliwie!
Nie licz czasu, jaki poświęciłeś na wewnętrzną przemianę.
Skup sie raczej na osiągnięciu perfekcji w swoich wysiłkach.
Nie jesteś osamotniony w walce ze zmianami. Twoje zdolności
do dokonania przemiany są Moim zwycięstwem.
Twoja wiara i cierpliwość są odpowiedzią na Moją miłość.
Nie jesteś sam w tym śnie o rzeczywistości.
To jest możliwe! Jeśli nie dziś i nie jutro, to pewnego dnia
uda ci się!
Przemiana się dokona!
Poznasz swoją rzeczywistość!
Nie żyj we śnie, ale żyj snem, że zmienisz się we Mnie – ze
Mną.
„Sai Darshan”
Myśl 107 tom 3
83
Sai Ram – zima 2004
Relacja
Od Puttaparthi po Himalaje
– cz.2
Cel nr 1 : Gangotri
nr 2 : Badrinath
nr 3 : Rishikesh
Ostatnie „Sai Ram”, ostatnia kuchnia europejska, ostatni
kokos, ostatni dzień...
Szybko.
Spakować bagaże do lotu, bagaże w góry, waga do 20 kg – co
wyrzucić, co zabrać, gdzie zmieścić, jak ułożyć.
Zamknięte.
Pociąg 21:30... szybkie riksze, kłótnie o należność, wielkie
honory i przeciąganie liny zapłaty...
Ładujemy się do pociągu, znów rozrzuceni, daleko od siebie, ekipy 6,6,4... noc gęsta i ciasna, bagaże śpią wygodnie...
niewyspana pobudka – by złożyć leżanki – ktoś chciałby na
dole już siedzieć – to aż dziwne z jakim spokojem wykonaliśmy
wstawanie... tak chcieliśmy spać...
Cały dzień w pociągu do jutra rana... czas na przemeblowanie, długie poszukiwania i starania z niestety marnym skutkiem
– ciężko... znów wracamy z wagonu nr 2 do 9.
Znów opala nam uszy gorące „garam, garam”... uodpornieni,
nabieramy dystansu, może już weszliśmy w ich rodzinę...
Dla nich śpiewamy w otwartych drzwiach na nowy świat,
tak uważnie obserwowani... dla nas zaśpiewała ona... grając na
wiekowym harmonium... piękna dziewczynka, dzieło stworzenia... karmiliśmy się nią łapczywie prosząc o jeszcze...
Woda naszą fajką pokoju, zagryzana nerkowcami...
Już chyba żadna toaleta nie zrobi na nas wrażenia, żaden
zapach nie zniechęci... ponoć wszystko jest w głowie...
84
Sai Ram – zima 2004
Zatrzymujemy obrazy...
Kolejna noc w pociągu... rano w Delhi...
Szybko.
Bagaże dźwigamy, składamy, układamy, przypinamy, zapinamy, przechowujemy, prysznic (szybko) bieżemy, bilety do
Haridwar kupujemy, w wodę zaopatrujemy, na pociąg (szybko)
czekamy...
Pociąg... siedzenia lotnicze... kanapki... ryż... dosypianie
Godzina 20 z minutami witamy na stacji Haridwar – padnięci – ponowne „szybko”
Rozdzieleni : Paweł i Czarek tropią jeepy na wyprawę i nocleg... reszta poluje na polary i ciepłe ubrania... obie ekipy dopadły
zwierzynę w niespodziewanie szybkim tempie. Dopadamy łóżek
jak niedźwiedzie... 5:00 rano ruszamy...
I drużyna chudego kierowcy: Elizka, Marta, Marzenka, Ania,
Janek, Waldek, Paweł, Czarek.
II drużyna grubego kierowcy: Natalia, Karolina, Ola, Estera,
Mariusz, Krzysztof, Jarek, Waldek.
Jeepy rozdane, bagaże przyczepione do dachu – kierunek
– Himalaje...
I zaczęły się nosy w szybach... przewija się życie niczym
wolny film... stop-klatka naszych miejsc.
Znów śmieją się z nas „jednokierunkowe”, wąskie i powykręcane jak makaron spaghetti drogi – tym razem na ok. 100
metrowej skarpie – w dole dopływ Gangesu...
Wielkie oczy od przełkniętego przerażenia, tudzież wąskie
szparki od śmiechu, którym się bawią, to znów zamknięte dla
snu, którego wyczekują...
Zakręty witane klaksonem – by z naprzeciwka zderzak
zderzaka nie pocałował, krowy na środku drogi, stada owiec
niewiele zainteresowane światem wokoło, zielone tarasy ryżowe,
sady bananowców, namioty przydrożne domem życia, policzki
tulące się do asfaltu w popołudniowej drzemce, stopy piękniejsze
od każdych, suszone krowie odchody na kamieniach, kobiety
85
Sai Ram – zima 2004
z sianem na plecach większym od nich, miedziane dzbanki z
wodą całujące głowy wiecznie pracujące, kąpiele w wodospadach,
sikanie za zakrętem, zaklejane pępki, z brzmiącą gitarą w tle...
Robi się coraz chłodniej, piękniej, coraz bardziej skaliście,
coraz wyżej... chłopaki dopadli dach – polary i czapki szybko
okazały się niezbędne, niewiele jednak zabezpieczyły przed
obolałą głową i gardłem... nikt nie ukradnie tego co widzieli...
zachody słońca z dachowej perspektywy na zakręcie, nad przepaścią, przy osuwającej się ścianie...
... pierwszy obiad w kuchni przyulicznej... niepewność zaglądająca do metalowych kotłów, szmata wycierająca brudną
patelnię – już przestaje nam zależeć... aby tylko nie za ostro,
priorytetem staje się czas.
...hinduska muzyka z kasety...
...głowy tulą się do siebie... odzywa się zmęczenie
Gangotri – późny wieczór.
Wyprawa po nocleg – nocne zwiedzanie.
Muzyka w modlitwie brzmi w uliczkach, światło z ryczących
agregatów dostępne od 19:30 do 21:30, niezliczeni pielgrzymi
i sadhu gromadzący się by uświęcić nadchodzące urodziny
Kriszny, historią nucące deski budynków, zaczarowany dom
przy aśramie – z kocem na ziemi, gliną na ścianie, ażurową
deską na podłodze i światłem przez nią bijącym z kondygnacji
poniżej, małe drzwiczki, miękkie stopnie... jednak tu nie śpimy...
Złapaliśmy bardziej ludzkie opowieści... drewniane galerie,
taras, oddechy ścian, szerokie łoża, ciężkie kołdry, drewno
szepczące stare dzieje, pajączek tkający życie...
Szybkie, lodowate prysznice, zaraz gaśnie światło, nadchodzi
cisza płynąca z prądem rzeki w naszych głowach – upragniony sen... zimno... poranne słońce zbawia twarze, woda wciąż
płynie...
Ktoś wyrusza łapać zdjęcia, ktoś śniadanie, inny rękawiczki,
czapki, skarpety, kartki, ktoś śpi... dziecko pod parasolem, na
dachu, na kamieniu... tulenie tętniących skał rzeki... sadhu w
86
Sai Ram – zima 2004
namiocie i jego herbata...
Godzina 11:00 – zapakowani w dwudniową wyprawę
zbieramy się za plecami przewodnika, witamy pieśnią dzień,
pierwsza kąpiel w lodowatym i rwącym Gangesie, zbawienne
łańcuchy – choć pewniejsze okazują się silne ręce chłopaków
ratujące niekontrolowane przez prąd ciała, mrożące zanużenie...
powstanie... ruszamy do Gomukh – źródła Gangesu – jednego
z trzech składowych początku.
Przed nami 5 godzin spokojnego marszu w dolinie, nad
skarpą nad Gangesem... taki niewielki kąt nachylenia i spokojne
tempo – a jednak potrafiło wykończyć niejedne odrętwiałe ciało...
z marną kondycją z tysiącami przystanków wędrowaliśmy do
celu... stopy chłodzone strumieniem, woda życia z gór... i ten
zapach... chmury tulące szczyty, namioty z herbatą i posiłkiem
dla spragnionych, zatopieni w wiecznej potędze... przeprawy
przez strumienie po drewnianych balach, milczące spojrzenia,
zmęczenie
Wieczór, stanica pod Gomukh, tu jemy, gdzieś tu też śpimy...
jedni szukają schronu dalej wśród gór, inni badają okolicę, kogoś
woła biegunka, następnego wymioty... gorąca herbata z masalą
koi wszystko, materace i ciepłe koce łagodzą oczekiwanie na
kolację w namiocie-restauracji... godzina czekania – przywykliśmy...
Koc taki ciepły, materac najwygodniejszy na świecie, bolą
głowy i brzuchy...
Śpimy w namiocie u pewnego dziadka z wybitym paluszkiem... wszyscy razem – ciepło, wesoło, świeca, zapach Ben
Gay’u...
Ziemia, bawełna, kołdra x2, ciało, koc, powietrze, ćmy, bawełna, folia, gwiazdy...
Szybkie mycie w beczce...
Ból nocy – głowy, brzuchy, ciała... dreszcze... pulsowanie..., sen
nie przychodzi do wszystkich – miał tylko wybranych, reszta:
szukanie odpowiedniej pozycji... wyczekiwanie ciszy...
Łaska snu na 1 godzinę
87
Sai Ram – zima 2004
Świt
Pobudka! Śniadanko owsiankowe gotowe... sen zgonili...
siódma rano się przeciąga, wychodzimy później
Czas dla wyczynowców – kto dojdzie dalej i wyżej po godzinnym śnie i przeczyszczeniu nocnym...
Źródło, Gomukh, pielgrzymi zatopieni w obrządkach i łańcuchach, obsypujący się lód, szum początku, lodowata próba,
zanurzenie, żyjesz raz jeszcze, słońce całuje skórę, zmęczone
ciała, kolejne rozdzielenie – część rusza w drogę powrotną do
Gangotri, reszta stawia czoło górze Tapowan (~4.500m n.p.m.)
Paweł, Czarek, Mariusz, Jarek, Waldek, Krzysiek i Ania – z przewodnikiem odnajdującym szlak usypany kopczykami skalnymi.
Wykańczająca noc odzywa się co kilkanaście metrów, ciężki i
płytki oddech, wiele przystani ofiarowywały skały, cel zdobyty...
Ucałowana trawa popijana wodą, leżące ciała wśród siedmiotysięczników... za wzgórzem ze skał zbudowany okrągły schron
– przykryty bawełną... zza niego wyłania się sadhu machając
zapraszająco dłonią... rozkłada maty, podaje herbatę – napój
bogów, częstuje posiłkiem...
Łagodna twarz okryta dredami, szczupłe ciało (34 lata)...
4 lata i 5 miesięcy medytował wysoko w górach, nierozmawiając
z nikim, nie pijąc przez 4 miesiące, jedząc żywność jedynie mu
ofiarowaną... żyje tu od 7-miu lat opiekując się świątynią Siwy
w jamie swego „domostwa”...
Nic co mogłoby być mu niepotrzebne...
Zaproszenie do świątyni, kolejno, parami, „Om Siwa Om” ...
Prashadam, ofiara, cisza... leżymy w cieniu bawełny, upragnione
miejsce, sadhu z nami, nie chcieliśmy wracać...
Proste, tylko zostawić, bez potrzeb, świat oglądany bez ram
okiennych, bez drzwi – przez nieskończoną przestrzeń...
Zostawiamy coś cennego, schodzimy do Gangotri...
...ten sam kamień, każda stopa inaczej na nim stanie...
Po drodze kobiety w klapeczkach, mężczyźni niosący na naramiennym ruszcie starszyznę, przebiegająca drobna zwierzyna...
88
Sai Ram – zima 2004
Ciemniej i wciąż daleko.
Tempo narasta, zmęczenie wrasta w kości.
Ciemno.
Idziemy zwarci kopiując kroki poprzednika, uściskiem dłoni
zabezpieczamy przed kamieniem i jego brakiem, oczy nie widzą
– zaczynają czuć...
Niespodzianki kroków... coraz ciekawsze, bezpieczne – gdy
jest ktoś obok z wyciągniętą ręką... jest coraz przyjemniej...
Totalnie zaufać i zapomnieć.
Gangotri już świętuje narodziny Kriszny, 21:00 dobijamy
progów naszych pokoi... zaspokajamy ubytki, odbudowujemy
zmysły... wcześniejsza ekipa wróciła ~7:00 – zmęczenie ich też
nie oszczędziło...
Gitara i idziemy na świętowanie – zmęczenie dziwnie zgasło.
Świątynia pełna ludzi... siedzą, stoją, tańczą, śpiewają, grają,
milczą, obserwują, modlą się... są wolni.
Żadnych nakazów, zakazów, obowiązków, żadnych zasad...
samo odczuwanie... w sobie czyste... wyczekiwanie...
Dziadziuś 76-letni tańczący z bezkonkurencyjną siłą, kobiety i taniec ich rąk, śpiew tłumu, dzieci zafascynowane gitarą,
kobiety w próbie na niej grania – te śmiejące się zęby...
Udało nam się dopaść mikrofon – Paweł – główny głos, my
– niewieści chórek w tanecznym pokazie (cóż, poprosili byśmy
zatańczyły, a my długo się nie opierałyśmy). Po wszystkim
jeszcze dwa razy udało im się nas namówić na tańcowanie – i
ulubiony dziadziuś i starsze kobiety wzięły nas w nieziemskie
obroty – rany ile oni mają siły w sobie... Karolinka ze swym
głosem zebrała falę oklasków zakrapianych tańcem...
Wybiła północ... narodził się Kriszna...
Wstaje kolejno kilka kobiet – zaczynają transować: jedna
skacze, inna cała się trzęsie, trzeciej trzęsą się tylko nogi, jeszcze
inna robi dziwne ruchy ciałem... wszystkie z rozpuszczonymi
włosami... dziwne oczy. Ponoć pełnią one rolę pośredników
pomiędzy bóstwem a ziemią... przekazują błogosławieństwa...
89
Sai Ram – zima 2004
Niesamowite zjawiska...
Wolności... tu żyjesz.
Nieskrępowana niczym, oddana sobie...
Rozdawany prasadam, który tak ciężko było nam zjeść: cukier z cukrem (w różnych postaciach podany) w jakiejś a’la bułce
tartej, do tego zsiadłe, słodkie mleko (lassi)... święcenie ogniem...
Sen.
5:30 pobudka.
Wyprowadzamy się do Badrinath...
Zapowiedzi długiej drogi, przeganianie snu obrazami w
ramach szyb... odwiedza nas jednak co chwilę...
Przepaści coraz mniej straszne, kręte drogi już nie tak
ekscytujące...
Robotnicy w na zboczach, kobiety przy maszynach, mężczyźni kruszący kamienie... młodzież z dzbanami wody na głowach...
Śpiewamy w oddechu tego co za oknem, a może w środku...
Drobne osady tętniące życiem, inne zmartwienia, inne myśli,
wszystko inne, a tak samo ważne...
Dziś nie zdobędziemy Badrinath... od 20:30 na drogach są
blokady – zakaz nocnej jazdy. Nocleg w pierwszej napotkanej i
zablokowanej mieścinie, stary hotel w cenie ~26zł za 16 osób
razem (ceny zawsze rzucają na łopatki), kąpiel z karaluchami –
już nam nie przeszkadzającymi...
Znów 5:00 rano.
Jedziemy dalej.
Myśli przewodnie krętych dróg : „this is highway, not runaway”, „life is a jurney, don’t end it now”, “licence to drive not to
fly” przed zakrętem „horn on curves”, za zakrętem „thanks”.....i
wiele innych.
Południe w Badrinath.
Dosyć duża miejscowość, cała zatopiona wśród gór.
Znaleziony nocleg, zjedzony obiad, zwiedzamy miejsce, ostatnie szanse zakupów : dziane swetry, drewniane łyżki, fryzjerzy
90
Sai Ram – zima 2004
uliczni, aleje prasujących mężczyzn, szeregi żebrających sadhu,
silna rzeka, gorące źródła... matka z dzieckiem...
Krótki spacer do osady obok... śpiew u jej bram, radość słuchaczy, wtórujące harmonium i bębny, odpoczynek przy rzece,
chwiejny most, droga powrotna, robi się ciemno, przeprawy po
omacku przez strumienie, niejedna zamoczona stopa, kolejny
powrót z gwiazdami – siostry...
Lodowaty prysznic.
Ranek.
Dzieci na piaskowym placu zabaw, na dachach tańczące,
zasmarkane noski, oceany niewinnych spojrzeń, korale, radości
w orzeszkach... jakie są ich sny w namiotach ich życia...
Start z wczoraj odwiedzanej wioski, kierowca przewodnikiem.
Świątynia w skale uświęcona potęgą pieśni, dziadkowie
ścieżek, pradzieje wyryte na twarzach, dziewicze czoła dzieci,
pracujące kobiety, samotnia wykuta w wysokiej skale, rwące
strumienie, upadek, mokre buty, czyjeś nagie stopy uświęcające,
delikatniejsze...
Odsłaniające się szczyty, to znów zasypiające w chmurach...
Święty włos wodospadu, jego krople całujące nasze czoła... W
słońcu rozproszeni...
Pielgrzymi do niego, w modlitwie, bez wieku, słońce na
powiekach, kobieta wędrująca w koszu na czyichś plecach,
chłopaki po śliskich kamieniach do górującej jamy wędrujący...
Powroty... strumień, w którym bose stopy dały wsparcie
wszystkim, dołączają boso-idące, małe zbawienia... może nie
ma małe i duże...
Jeszcze tylko wspólny mecz bosych wsparć z dziećmi gór,
piłka, noga, głowa, ręka... szczęśliwe oczy... może pierwszy raz
trzymana przez nich gitara, jej dźwięki... pożegnanie...
Idziemy zażyć kąpieli w gorących źródłach... rozpoznanie
terenu kąpieliskowego – decyzja: nie kąpiemy się... chyba normalnie się baliśmy... z pewnych przyjemności czasem lepiej zrezygnować, by nie stracić innych, może cenniejszych... Wędrówka
91
Sai Ram – zima 2004
do świątyni, kuchnia z wielkimi kotłami uświęcona do gotowania
prasadamu, ołtarze, ofiary, cały czas zgubiony Czarek, uliczki
jak z Harrego Pottera, zakamarki „herbaciarni”, stare dzbany,
jeszcze starsze krzesła, opowieści twarzy i ścian, zatopione oczy
w przeżyciach z uśmiechem serdeczności... tyle godnych miejsc,
trwają, my musimy wracać...
Ostatnia noc w Himalajach... pieśni i tęsknoty... czasem snu,
czasem radości, czasem po prostu, czasem zostawi dzieciom
prezenty, czasem we łzach...
Kolejna 6:00 rano
Droga do Rishikesh – następnej przystani...
Powrót – znów tabliczki z „myślą przewodnią”, ciężkie powieki, choroby lokomocyjne, piękne widoki i ostatnie strumienie...
Szkoła w jednym pokoju, namydlone ciała przy ulicy, suszące
się koce na dachach, dzieci za rękę pod parasolem, stare świątynie, prażone w słońcu ziarna grochu rozczesywane spracowaną
dłonią...
Rishikesh nocą i w deszczu.
Przeprawa mostem łączącym część aśramową z częścią komercyjną... nad Gangesem... rzucone torby do ostatnich apartamentów tej podróży, wieczorna wędrówka, różne aśramy, dużo
sklepów, wiele krów, prawie wszystkie lewe stopy zaliczyły krowie
odchody, próby rozhuśtania mostu, zarobienia na przeprawie,
ostatnia nocna kąpiel w Gangesie, ciepła herbata, ostatnia noc...
Wczesna pobudka na poranne obrządki i śpiewy – które ze
względu chyba na deszcz się nie odbyły... zadośćuczynienie znów
herbatą, bananami i godzinnym snem...
Ostatnie wyjście na miasto, ostatnie sklepy, ostatnie zamknięcie obrazów, pożegnania, smutki i radości, piękne oczy
dzieci, palec chłopca z farbą na twe czoło... niech się święci
wolność chwil
Stopy pulsujące z ziemią.
Oddechy w brata wzroku.
Taniec serca.
Niech się ziści...
92
Sai Ram – zima 2004
Autobusem do Deli... w ścisku, upale, górze bagaży... zasypiamy,
klakson wyznacza bicie serca...
Stolica, odbieramy bagaże, na lotnisko, ostatnia riksza, czy
narodowy wóz...
Poczekalnia chwilowym domem, prysznic, jedzonko, koncert
z widowiskiem, ostatnie śpiewanie, ważenie bagaży, załadunek,
śpiący, odprawa, czekanie, 4:40 rano start do Kijowa...
Wschód słońca opalający potężne masywy gór... niezapomniane...
Tysiące jeszcze niezdobytych szczytów...
Przed nami...
Polska
Ania Leoniak, 24 lata
93
Sai Ram – zima 2004
Gorący temat
W tym dziale będą się ukazywać wybrane opinie młodzieży
na tematy duchowe, rozsyłane do większości osób pocztą elektroniczną. Są to zawsze indywidualne, subiektywne poglądy
na daną sprawę. Nie musimy się z nimi zgadzać – wystarczy,
że skłonią nas do poszukiwań odpowiedzi w sobie. Temat tego
numeru to:
Dyscyplina
czy spontaniczność?
Na ten temat chciałbym przytoczyć znane Japońskie Haiku:
Harayyo Takeda był praniczny. Nie jadł. Żył światłem,
medytacją i modlitwą. Ale nocy którejś uległ i ukradkiem
skosztował słoniny z chłodni. Rankiem obudził się w wielkim
poczuciu winy. Chciał zadośćuczynić. Cały dzień następny
napełniał paszniki dla leśnych zwierząt. Niestety spokój jego
duszy był ostatecznie zburzony. Wciąż rozglądał się nerwowo.
Słonina czaiła się za każdym rogiem.
Komentarz: Taki bywa cel naszej dyscypliny, taka bywa
nasza dyscyplina i taka bywa nasza spontaniczność, i taka też
czasem bywa ich głębia.
Paweł Pietrzak
W moim życiu jest trochę dyscypliny i trochę spontaniczności.
Nie potrafię kierować się tylko spontanicznością, zawsze znajdzie
się coś, nad czym muszę się długo zastanawiać. Nie wiem czy
istnieje człowiek kierujący się tylko spontanicznością, ale znam
ludzi, dla których dyscyplina to cel życia. Nie uważam, aby
była to dobra postawa (ludzie bardzo zdyscyplinowani są słabi
i nudni), choćby dlatego, że spontaniczność wiąże się dla mnie
ze śmiechem i radością, bez których nie potrafiłabym się obyć.
Emilka Koncevcz
94
Sai Ram – zima 2004
Dla mnie spontaniczność i dyscyplina są równoważne pod
względem wartości. Cenię je sobie jednakowo i obie uważam za
niezbędne w życiu każdego. Tyle tylko, że nie występują jednocześnie w trakcie ziemskiej wędrówki i przeplatają się ze sobą
raz okresy spontaniczności, raz dyscypliny, a z każdym obrotem
tego koła przeciwności stajemy się bardziej świadomi. Uważam,
że dyscyplina nas wzmacnia i powinna stanowić nieodłączne w
życiu ochronne ramy osobowości. Wtedy spontaniczność będzie
nas cieszyć, jako swoista przerwa i odpoczynek – każdy wie, że
dyscyplina może męczyć.
Ja rozpocząłem swoją wędrówkę od mocnej dyscypliny. Uważam, że jest to dobry początek, gdyż człowiek powinien oczyścić
umysł i panować nad zmysłami, by jego spontaniczność stała
się Jego spontanicznością i nie wyrządzała nikomu krzywdy.
Bartek Szentak
Dzięki dyscyplinie mam poczucie, że zawsze podążam
najkrótszą drogą do doskonałości, raz w jednym raz w drugim
kierunku.
Michał
Ja osobiście uważam, że spontaniczność powinna prowadzić
nasze życie i cały otaczający nas świat powinien być spontaniczny. Najlepszym tego przykładem są małe dzieci, które nie
wyuczyły się pewnych zachowań, tylko robią, jak czują. Jednak bez odrobiny dyscypliny moglibyśmy zginąć w tym świecie,
pełnym zasad, zakazów i nakazów, gdzie większość, to sztywni,
małoelastyczni ludzie, którzy zazwyczaj nie pozwalają sobie nawet na odrobinę spontaniczności. Nie chcą zajrzeć wgłąb siebie
i zobaczyć, czego naprawdę potrzebują. Prawdopodobnie dlatego, że po prostu się boją. Dyscyplina, jakkolwiek ją rozumieć,
przytrzymuje nas troszkę na ziemi. Pokazuje, że są inni wśród
nas, których poglądy też są istotne i szanujmy je. Jak my się
szanujemy, to nas szanują. Jednak jestem w 90% za spontanem,
choć czasem to boli, a w 10% za dyscypliną. W mojej egzystencji
jest miejsce dla obu tych wartości, jednakże w takiej proporcji
95
Sai Ram – zima 2004
jak podałam. Ja jestem sobą, jak tylko to możliwe. A jak niemożliwe, to mi trochę szkoda, ale bardzo się staram.
Ninja
Rodzimy się w spontaniczności, przechodzimy przez odpowiedzialność, by dotrzeć do punktu wyjścia. Spontaniczności
trzeba zaufać i płynąć wraz z nią, a wtedy odpowiedzialność nie
będzie potrzebna i troski odsuną się w zapomnienie.
Michał Posmyk
Tęsknota
Jak morze, gdy raz wzburzone
Straszliwą kipielą się sroży,
A znowu innym razem uspokojone
Kładzie leniwie fale w promieniach słońca,
Tak i człowiek to gniewem poruszony
Zło nagromadzone z siebie wyrzuca,
By w spokojny dzień z zadumą oddać się spoglądaniu
Na leniwie płynące po kryształowo czystym niebie obłoki.
Widok, co budzi tęsknotę, wspomnienie łanów żyta
Kołyszących się na tle ciemnego lasu
Poprzecinanych wiejską drogą i samotnymi drzewami.
I najwspanialsze łoże wśród wielokwiecistej łąki.
I leży dusza spokojna, bez oczekiwań, bez trosk
I wśród traw Wieczność kontempluje.
Adamito
96
Sai Ram – zima 2004
List
Drogi Przyjacielu
Byłem wczoraj na koncercie Filharmonii Łódzkiej w Kościele Jezuitów – wspomniałem Ci chyba o tym moim zamiarze.
Byłem tam w kilku sprawach – najpierw bowiem przydarzyła
mi się msza, później zaś dopiero muzyka. I świetne było to połączenie duchowości ze sztuką, bowiem pięknie usposobiony
ze wzruszeniem słuchałem pięknej muzyki – ksiądz biskup
jest naprawdę arbitrem elegantiarum – to muszę mu przyznać,
gdyż zaaranżował całość doskonale. Msza zaś, choć był tłum
ludzi, podobała mi się ogromnie, bo tam się śpiewa i to jeszcze
jak! Tam ludziom nie wstyd wyśpiewywać swej wdzięczności i
radości, oj nie – choć momentami dawałem z siebie wszystko, to
i tak ledwo się słyszałem – a jaka piękna energia się wytwarzała!
Georgij Agratina, który raczył nas zaszczycić swoją grą,
jest profesorem Akademii Muzycznej w Krakowie. Jest on wybitnym cymbalistą, ale i jego gra na fletni Pana jest po prostu
genialna – pełna uczucia, głębi i mocy. Z naszym organistą
Robertem Grudniem zagrali najpierw Pieśń Pasterza pamięci
ś.p. ks. Jerzego Popiełuszki – i tu dopiero byłem zaskoczony,
bo ta kompozycja nie była profesjonalną, lecz prostą pieśnią
pasterza, którą gra się gdzieś na górskiej hali. Oczywiście była
to wspaniała uczta artystyczna.
Następnie w ton uderzyli nasi łódzcy muzycy i znowu zostałem zaskoczony czystością dźwięku i wspaniałą akustyką tego
kościoła – świątynia ta jest stworzona dla muzyki. Żadnego pogłosu, echa, żadnych zniekształceń, dźwięk się rozchodził równo
po całej głównej nawie – niezwykłe było to wrażenie. Wreszcie
Orkiestra Filharmonii Łódzkiej miała gdzie zagrać!
Więc zagrali – najpierw mojego faworyta – Bacha – Arię z III
suity D-dur. Po prostu nie mogłem odżałować, że nie mogłeś tego
usłyszeć. To było tak doskonałe, że .... ludzie ukradkiem ocierali
łzy z oczu i to nie tylko kobiety, ale starzy wyjadacze, starzy
97
Sai Ram – zima 2004
faceci, którzy nie jedno już usłyszeli w swoim życiu – specjalnie
się rozejrzałem po kościele, zdziwiony wzniosłym stanem mojej
duszy. Tak, to było coś. Ale najlepsze dopiero miało nadejść –
Tomass Albinioni. Tu bowiem pierwszy głos zagrał Georgij Agratina, na organach zawtórował Grudzień i .... eh... tego się nie
da opisać.... nigdy jeszcze w swojej karierze nasi łódzcy muzycy
nie wzruszyli do łez swojej publiczności – nie mieli na to bowiem
najmniejszych szans gniotąc się w ciasnej Filharmonii Łódzkiej.
Pierwsze tony Albinioniego tak mnie zaskoczyły i tak mnie ugodziły prosto w serce, że o mały włos bym się skompromitował
(rozpłakał) – cóż, wrażliwy jestem na muzykę i przyznaję się do
tego bez bicia. Ale jak Ci już mówiłem, mój miły przyjacielu, nie
tylko ja tak przeżyłem tę muzykę, oj nie tylko ja....
I wtedy odkryłem, że to był tak naprawdę koncert żałobny
na cześć księdza Popiełuszki i dopiero wtedy doceniłem wkład
organizatorów w przygotowaniu owego arcydzieła.
Potem wysłuchaliśmy jeszcze „De Profundis” Krzysztofa
Pendereckiego – niezwykły ten utwór przeniósł nas w hebrajskie
realia Jerozolimy i jej kultury. Piękny, spokojny, rzewny utwór,
łączący jednak w sobie zadumę nad znikomością naszego istnienia z pięknością tego świata. Można tam było usłyszeć wiatr
hulający po pustyni, usłyszeć ciszę popołudniowego upału, w
całość wkradały się jakieś niepokoje, wytrącające ten spokojny i
nieco sielankowy obraz z jego naturalnej równowagi. Wiele tam
metafizyki, zadumy, wdzięczności...
A potem była VII symfonia Beethovena, która wpadła tam
niestety jak śliwka w kompot i tylko druga jej część pasowała
do całości – no cóż, nie wszystko na tym świecie jest doskonałe.
A może to tylko mój subiektywny osobisty odbiór (może byłem
już trochę głodny...).
Ogółem i tak było pięknie i warto było tam być, bo była to
zaiste prawdziwa duchowa uczta, a ponadto nieco ekstatycznych
doznań, które wyrwały nas, mieszkańców naszego smutnego
miasta, z zamętu naszych codziennych trosk wznosząc nas na
wyżyny, o których istnieniu często zapominamy. Bo ta Łódź
nasza, szara, biedna, tak rzadko nas wzrusza.
Adamito
98
Sai Ram – zima 2004
Starość to jedynie nazwa
Młody smuci się
Jedynką ze szkolnej ławy.
Młody trapi się
Utratą swej posady.
Tyś pogodny,
Bo już wiosna, a ty nadal
Ty radosny,
Boś uniknął kosy kata.
Starość wiekiem mierzyć nie da,
Młodość śmiechem liczyć trzeba.
Starość to jedynie nazwa,
Młodość życiu równoważna.
Więc zapomnij człeku nazwy,
Ciesz się tym co mówią prawdy.
Głoszą one: „Duch nad ciałem”,
Radzą: „Śmiechem niszcz co stare”.
Lecz przesadzać też nie możesz,
To ci w niczym nie pomoże.
Niech zabawa daje radość,
Nie niewoli – bo to słabość.
Znajdź swój środek; wnętrze poznaj,
To największy jest urodzaj.
Ciesz się łaską życia tego,
Nie smuć śmierci darem Jego.
Ciesz się śmierci zapomnieniem,
Jak po ciężkim dniu noclegiem.
Świata Ziemi zdążyłeś już doznać,
Nie chcesz tajemnic tamtego poznać?
Bartosz Szentak
99
Sai Ram – zima 2004
List
Lot trznadla
Dobrych kilka lat temu mieszkałem w Białowieży w dużym
domu. Było to moje służbowe mieszkanie. Miejscowi nazywali
ten dom „strasznym dworem” – raz, że nie wiedzieli, co się w
tym domu wyprawia, a po drugie rzeczywiście jest brzydki i nie
pasuje do harmonijnej zabudowy Białowieży.
Zajmowałem mały pokoik na drugim piętrze, choć do dyspozycji miałem całe mieszkanie. Ten dom miał wszystkie wady
techniczne i architektoniczne, jakie można sobie tylko wyobrazić.
Służył do spotkań panów z biznesu. Przeważnie był pusty. Ja
pilnowałem tego domu. Zajmowałem się też dotrzymywaniem
towarzystwa tym wyżej wymienionym jako człowiek puszczy i
ten, co ostatni gasi światło. Dom ten miał jednak zalety. Mogłem
tam żyć samotnie w tym swoim małym pokoiku, gdzie było
żelazne łóżko, biurko, telefon, regał z książkami i nic więcej.
Mogłem z drugiego piętra widzieć nieskażone niczym wschody
i zachody słońca oraz kąpać się w wannie z zimną wodą, bo
gorącej jeszcze wtedy nie było. Podwórko było bardzo duże i
ciągnęło się jakieś 100 metrów.
Tam na końcu mieszkały „moje” konie. Mieszkały w starej
stodole (z historią, ale opowiem ją innym razem). Tę stodołę
przerobiłem na stajnię dla Gerty i Lokacji – koni rasy wielkopolskiej – przejętych ze stadniny Liliówka pod Poznaniem.
Zrobiłem im tam dwa obszerne i zaciszne boksy. Był tam też
zapas siana i słomy. Na co dzień miały do dyspozycji właśnie
to obszerne, ogrodzone podwórko. Gerta była koniem z trudną
przeszłością i dzieciństwem. Ktoś ją musiał krzywdzić mocno i
długo. Lubiłem trudne konie. Lubiłem na niej jeździć i tylko ja
mogłem do niej podejść. Trzeba to było umieć, bo ona gryzła i
kopała, jak tylko mogła. Była uznawana za złośliwą, a ona się
tylko bała i trzeba było ją zrozumieć. Starałem się ją uchronić
od sprzedaży na mięso.
100
Sai Ram – zima 2004
Była w ciąży. Ciąża u klaczy trwa praktycznie rok. Przyszedł
wczesny luty i termin porodu. Wysprzątałem jak najlepiej końskie boksy, zostawiłem dużo siana za drabinami, trochę owsa
koniom i trznadlom, które tam zawsze przylatywały na śniadanie. I co ja zrobiłem? Wsiadłem w samochód i pojechałem na noc
do puszczy – nie chciałem przeszkadzać w naturalnym porodzie.
Klacz rodzi przeważnie w nocy i wstrzymuje poród do momentu
warunków sobie i źrebięciu dogodnych. Właśnie puściły mrozy.
Tej nocy przyroda sprzyjała mi w lesie, a Gercie w stajni.
Kiedy wróciłem wczesnym widnym już rankiem, spod stodoły przyleciała do mnie chmara trznadli i zaczęła krzyczeć, wydzierać się nad moją głową. Zaraz po tym odleciała w kierunku
stajni, znów wróciła i znów trznadle podniosły wielki krzyk nade
mną. Tak zaczęły latać to do mnie, to do stajni. Chyba chciały,
abym tam szybko pobiegł.
Biegłem przerażony i złe myśli przychodziły mi do głowy.
Trznadle zaś krzyczały nad moją głową. Kiedy dobiegłem do
stodoły zobaczyłem, że spod wrót wejściowych wystaje biała
nóżka źrebięcia. Otworzyłem wrota. Na ziemi leżał źrebak, mała dziewczynka. W boksach miotały się całe w pianie matka
Gerta i ciotka Lokacja. Ten źrebak urodził się w boksie, który
był zrobiony z poprzecznych żerdek. Widocznie kiedy wstawał,
zrobił to tak, że znalazł się poza boksem. Rozstaw żerdek był
tylko dla dużych koni. Dla niego nie stanowił przeszkody. Nie
umiał wrócić do matki, matka nie mogła zaś dostać się do niego.
Pierwszy okres życia źrebięcia jest bardzo ważny. Musi pić mleko
matki bardzo często – co 10-15 minut, wtedy skład mleka matki
zmienia się za każdym razem przystosowując go do silnego życia.
Podniosłem Tajgę, bo tak nazwałem małą panienkę i postawiłem
na nogi. Zacząłem ją popychać w kierunku boksu, gdzie szalała
matka. Ciotka Lokacja wysadziła mordę ze swojego boksu i też
starała się popchnąć małą w kierunku matki. Kiedy otwierałem
furtkę do Gerty zapomniałem, że może mnie zaatakować. Nic
takiego się jednak nie stało i mogłem Tajgę podsunąć blisko
matczynych wymion. Zaczęła ssać.
101
Sai Ram – zima 2004
Wyszedłem przed stajnię spocony i szczęśliwy. Sypnąłem
parę garści owsa; trznadle już tam czekały. Przestały tylko
krzyczeć.
Jeszcze tego samego lata jechałem samochodem po krętej
mazurskiej drodze. Droga wiodła przez las i zakręty były słabo
widoczne. Jechałem dość szybko i przyleciały ptaki, może to
były trznadle, zaczęły kręcić się natarczywie i latać tuż nad
samochodem. Zwolniłem, żeby ich nie potrącić. Tym bardziej zaczęły latać tuż przed szybą mojego samochodu. Jeszcze bardziej
zwolniłem. Działo się to tuż przed niebezpiecznym zakrętem.
Zza zakrętu wypadła ciężarówka z dużą szybkością ciągnąc za
sobą przyczepę. Kierowca ścinał zakręt i jechał po mojej stronie,
nie mówiąc już o przyczepie, która tańczyła za nim jak oszalała.
Nietrudno sobie wyobrazić, co by się stało, gdybym w tym czasie
mijał ten zakręt. Trznadle gdzieś sobie odleciały, a ja jechałem
dalej samotnie po tych krętych mazurskich drogach.
Tajga stała się zaś moim dzieckiem, które wychowywałem,
a ono wychowywało mnie. W przeciwieństwie do matki była
ufna i spokojna; nigdy jej nikt nie uderzył. Nie pozwoliłem na
to… Towarzyszyła mi w moich wędrówkach jako źrebak, później
stała się moim wiernym wierzchowcem na trudnych szlakach
samotności, ale to już całkiem inna historia.
Michał Konstanty Czarnowiejski
102
Sai Ram – zima 2004
List
Moje refleksje na temat
naszej organizacji
Tak się składa, że jestem w tym ruchu prawie od samego
początku. Od czasu do czasu dobiegają nas różne, sprzeczne ze
sobą zdania na temat celowości istnienia tej organizacji. Niektórzy starają się nas przekonać o tym, że praca w grupie nie ma
sensu, albo że organizacja jest polem do rozwijania ego, albo że
Sai Babę tak naprawdę organizacja nic nie obchodzi.
Chciałabym odnieść się do tych stwierdzeń. Uważam, że
długoletni wielbiciele będący przy organizacji mają, jak nikt
inny, prawo do wyrażania się na ten temat, ponieważ znają go
z doświadczenia.
Myślę, że jako twór sam w sobie i dla siebie, żadna organizacja nie jest warta uwagi Awatara. Tutaj widzimy jednak, że
zezwolił On, aby istniała. Jako jedynej pozwolił używać swego
imienia. Jako jedyna ma prawo posługiwać się znakiem Jedności
Wszystkich Religii. Dlaczego obdarzył On tę organizację takimi
przywilejami? Dla mnie odpowiedź jest prosta: ponieważ gromadzi ona wielbicieli Boga, poszukiwaczy prawdy, którzy umacniają
w sobie najwyższe i najlepsze idee, aby dojść do samorealizacji.
On natomiast trzyma pieczę nad wszystkim.
Osobiście nie wyczuwam żadnej różnicy pomiędzy tymi,
którzy skupiają się wokół organizacji, a tymi, którzy z różnych
powodów od niej stronią. Wszyscy jesteśmy pielgrzymami do
jedynego celu jakim jest Bóg i wszyscy jesteśmy towarzyszami
podróży.
Uważam, że Awatar Sri Sathya Sai jest bardzo zainteresowany swoją organizacją, Tym, w jaki sposób sobie radzi, tym,
czy przestrzega boskich zaleceń, tym, czy jej członkowie ulegają
transformacji. Potwierdza to w licznych dyskursach i rozmowach.
Tak, jak jest zainteresowany najmniejszą komórką społeczną,
103
Sai Ram – zima 2004
jaką jest rodzina. Jest zainteresowany jej rozwojem, przestrzeganiem praw miłości, przestrzeganiem zasad.
My, czy to jesteśmy w rodzinie, czy w organizacji, czy gdziekolwiek indziej, jesteśmy dla Boga bardzo ważni. Nasze ziemskie
życie, które z powodu swej natury, musi być uwarunkowane
różnymi przepisami, ograniczeniami, umiejętnością życia w
grupie itp. jest dla Boga bardzo ważne. Dowiadujemy się o tym
zarówno z nauk Swamiego, jak też z różnych świętych pism.
Czasami mówi się, że praca w grupie nie ma sensu. Mogę
tylko zapytać: to co ma sens? Przecież w grupie poznajemy siebie
najbardziej. Poznajemy swoje słabe, ale też mocne strony.Grupa
stanowi podstawę i pewnego rodzaju zapalnik zmuszający nas w
naturalny sposób do wewnętrznych poszukiwań, do odkrywania
samych siebie, do uruchamiania daru rozróżniania, daru intuicji.
Grupa niejednokrotnie jest oparciem w chwilach słabości czy
zagubienia. Grupa jest również polem, na którym może zaistnieć
nasza twórczość, nasze działanie, nasza prawość i miłość.
Czy zawsze tak się dzieje? To zależy od nas. Od naszej wewnętrznej i zawsze osobistej pracy nad sobą. Jeśli tego nie będzie,
ego zawładnie nami i naszym otoczeniem. Wówczas, zamiast
zmieniać siebie, a przez to świat, będziemy starali się zmieniać
świat, ale nie siebie. Wszyscy wiemy, jak trudno wtedy się żyje.
Zanieczyszczenie wzrasta i nie ma mowy o oświeceniu.
Mając taką świadomość i takie doświadczenia zawsze wybiorę grupę przy Organizacji Sri Sathya Sai. Zawsze chcę pamiętać
o tych wszystkich darczyńcach, towarzyszach podróży, którzy
świadomie, czy też nie, ukierunkowują mnie na moje wnętrze.
Ono prowadzi mnie w coraz większym stopniu. Oczyszcza i
wzmacnia. Tylko dzięki jego działaniu może zmaleć moje ego i
wzrosnąć prawdziwa wartość.
Jestem wdzięczna za wszystkie zorganizowane zjazdy i
szkolenia, za każdą wydaną książkę i broszurkę, za mnóstwo
rozmów, śpiewów, przemówień i medytacji… Mogę tylko powiedzieć: dziękuję Swami za Twoją organizację. Dziękuję Wam
wszystkim. Kocham Was.
Grażyna Rdest
104
Sai Ram – zima 2004
Relacja
Wigilijny prasadam
Doświadczenie pokazuje, że wszystkie grupy w naszej Organizacji Sai, przechodzą przez różne etapy. Ci, którzy są w jej
szeregach dłużej, na pewno się z tym zgodzą.
Często grupy powstają spontanicznie i z entuzjazmem neofitów rozwijają prężnie swoją działalność. Radość poznawania
i smakowania czegoś nowego i niezwykłego jest tak wielka, że
dodaje im przysłowiowych skrzydeł. Widać to m.in. po liderze
takiej grupy. Najczęściej w jej imieniu ma on mnóstwo pomysłów
i rad dla Organizacji, a bywa, że chce ją całkowicie zmienić.
Z czasem grupa wspólnie dojrzewa i z „zewnętrznego szumu”
przechodzi do wnikliwszego poznawania nauk Swamiego i
do ich praktykowania. Niestety często na tym etapie rysują
się różnice w tempie rozwoju poszczególnych jej członków. Piszę niestety, choć w istocie, jest to normalne zjawisko. Każdy
przecież dojrzewa we właściwym dla niego tempie. To „niestety”
dotyczy grupy, która z tego powodu zaczyna tracić równowagę
i siłę. Rysują się różnice i powstają napięcia między jej członkami. Wówczas nadchodzi dla niej trudny okres próby. Bywa,
że grupy nie wytrzymują i rozpadają się. Jeśli jednak, mimo
różnicy zdań, różnicy świadomości, chwilowego przerzedzenia
jej szeregów, nawet przerwy w spotkaniach, grupa przetrwa za
sprawą choćby dwóch, a może i jednej osoby, to jej chwilowo
zagubieni członkowie mogą i mają dokąd wrócić. Wracając są
na tyle dojrzali, że pojawiające się problemy czy zawirowania
wynikające z pracy w zespole nie stanowią już przeszkód we
współpracy. I wtedy grupa ma szansę na wspaniały duchowy
rozkwit. Co więcej, wszyscy nowo wstępujący czują jej siłę, mają
wsparcie, prowadzanie i szybko się w niej aklimatyzują.
W różnych grupach, różnie to przebiega. Niekiedy proces
integracyjny trwa dłużej, niekiedy krócej. Ale właśnie ten proces
stanowi później o jakości i stabilności grupy.
105
Sai Ram – zima 2004
W tych grupach, gdzie jej członkowie przeszli już razem
„niejedno” i pokonali wiele stopni wspólnego dojrzewania, istnieje
harmonia i współpraca we wszystkich dziedzinach: duchowej,
służebnej i edukacyjnej. W takich grupach istnieje jeszcze coś
innego; widać wśród jej członków radość z samego przebywania z
sobą. Wszyscy tutaj dobrze się znają, wiedzą o swoich kłopotach,
chorobach, smutkach i radościach. Z czasem znika nieprzyjazna
anonimowość i powstaje duchowa rodzina. Rodzina, w której
można w razie potrzeby liczyć na jej członków.
Jestem już blisko dziesięć lat w naszej Organizacji Sai i na
moich oczach takie procesy przechodziły niemal wszystkie grupy.
Te, w których działo się najwięcej i „najbarwniej”, dzisiaj należą
do najbardziej stabilnych, zdyscyplinowanych i ugruntowanych
w naukach Swamiego. Do takich grup można bez zapowiedzi
wpaść na spotkanie i z góry wiadomo jak będzie ono wyglądało.
Wówczas bez znaczenia, w jakim z miast się przebywa. Na spotkaniu wielbicieli Swamiego można się poczuć jak w rodzinie.
Odwiedziłam ostatnio kilka grup, w których właśnie tak się
czułam. Zresztą nie tylko ja, ale wszyscy uczestnicy spotkania.
Było tak zarówno w Bydgoszczy, w Grudziądzu, w Warszawie, a
także w Częstochowie, gdzie uroczyście i duchowo, niemal jak
w Puttaparthi, obchodziliśmy Wigilię. Byli na niej wielbiciele z
Myszkowa i z Częstochowy. Symbioza tych grup, tworzących
Ośrodek, jest przykładowa. No i być może komuś wyda się egzaltacją z mojej strony użycie takiego określenia, ale prawdą jest,
że wspólnie przeżyliśmy wspaniałe, bożonarodzeniowe, duchowe
uniesienie. Zarówno podczas wspólnej modlitwy, śpiewów jak i
pysznego wigilijnego prasadamu. Przy okazji poruszyliśmy wiele ciekawych i ważnych spraw, a śpiew kolęd i bhadżanów tak
otwierał nasze serca, że nie mogąc się rozstać, przedłużaliśmy
spotkanie do późnego wieczora.
To był nie tylko ten konsumpcyjny prasadam, ale przede
wszystkim prasadam duchowy. Przypominaliśmy sobie początki
Częstochowskiego Ośrodka. Jak większość grup przechodził on
swoje etapy i złożony proces rozwoju, ale i w tym przypadku
właśnie ten proces fantastycznie przyczynił się do duchowego
106
Sai Ram – zima 2004
wzrostu i dojrzałości wszystkich jego członków.
W częstochowskiej grupie panuje prawdziwie rodzinna atmosfera. I chociaż, jak to w rodzinie, bywają różnice zdań, to
dojrzałość i świadoma praca nad sobą jej członków ułatwiają
powrót do jasnych, bezkonfliktowych sytuacji.
No i gdy teraz przypominam sobie mój apel do liderów
podczas naszego wrześniowego spotkania o przekształcanie
atmosfery w naszych grupach z anonimowej w rodzinną, widzę z
radością, że są już w naszej Organizacji grupy, w których właśnie
taka atmosfera panuje od dawna. Bez żadnego apelu. Powstała
ona w wyniku pracy nad sobą jej założycieli i poszczególnych
członków. A trudności i nieporozumienia tylko tę rodzinna więź
wzmocniły.
Piszę o tym przede wszystkim dlatego, by przekonać liderów,
którzy obecnie przeżywają kryzys w związku z utrzymaniem
grupy i wewnętrznymi w niej konfliktami. Wytrwajcie, nie załamujcie się! Nawet gdybyście mieli przez jakiś czas spotykać się
we dwójkę, przeczekajcie i pracujcie w tym czasie nad sobą. A
może się zdarzyć, że swoją osobowością przyciągniecie innych
i któregoś dnia będziecie najsilniejszymi filarami nowej, silnej
grupy w Polskiej Organizacji Sai.
Czego wszystkim liderom życzę!
Przewodnicząca Organizacji Sai w Polsce
Majka Quoos
107
Sai Ram – zima 2004
Aktualności
09.01.2005 odbyło się we Wrocławiu spotkanie komitetu
koordynacyjnego, na którym ustalono, że tegoroczne Spotkanie
Wielbicieli Sathya Sai Baby odbędzie się w dniach 30.04-03.05.
2005 w Muszynie koło Krynicy Górskiej, w „Domu Kolejarza”.
Program spotkania i warunki zakwaterowania wraz z kosztami
zostaną rozesłane do liderów grup i zamieszczone na naszej
stronie internetowej: www.sathyasai.org.pl
W dniach 19-20 marca odbędą się w Gdańsku warsztaty
medyczne dla chętnych do tworzenia polskiej grupy „Babowych
lekarzy bez granic”.
Lekarze, personel medyczny i osoby mogące nieść pomoc w
szerokim pojęciu, wywodzące się z szeregów wielbicieli Sai, mogą
zgłaszać się do Janusza Szelugi e-mail [[email protected]], który
przejął na siebie obowiązki organizatora warsztatów.
Szersze informacje na ten temat zostały rozesłane do liderów grup.
Ukazał się zbiór wierszy wielbicieli Sai Baby wydany prywatnie przez Alfreda Michalaka. Książkę tę można nabyć bezpośrednio u autora, jednak dotyczą jej takie same zasady, jak
wszystkich innych prywatnych wydawnictw. Nie należy sprzedawać jej na oficjalnych spotkaniach grupowych Organizacji
Sai, gdyż według regulaminu sprzedawane na nich mogą być
jedynie publikacje, czy produkty, których wydawcą jest Stowarzyszenie Sathya Sai i za które Stowarzyszenie bierze całkowitą
odpowiedzialność.
108

Podobne dokumenty