„BIBLIA. POCZĄTEK” ROMANA ZAJĄCA Prowadząc od wielu lat

Transkrypt

„BIBLIA. POCZĄTEK” ROMANA ZAJĄCA Prowadząc od wielu lat
Poznań 25 września 2016 r.
„BIBLIA. POCZĄTEK” ROMANA ZAJĄCA
Prowadząc od wielu lat Szkolny Klub Popularno-Naukowy zawsze zachęcam Was do czytania
ciekawych książek, a wszystko po to, aby mieć swój pogląd na otaczający nas świat. Nie zawsze
musimy się zgadzać z tym co przeczytamy.
Tym razem zachęcam do przeczytania książki wskazanej w tytule. Poniżej jej fragmenty
prezentowane na stronach:
http://stacja7.pl/ksiazki/czy-jezus-znal-wszystkie-jezyki/
http://fakty.interia.pl/religia/news-przemoc-zbrodnie-i-inne-biblijne-skandale,nId,2280057
http://stacja7.pl/ksiazki/biblia-jak-filmy-tarantino/
Miejsce urodzenia Jezusa
„Kilka lat temu szwajcarski nauczyciel Valentin Abgottsponm postulował, aby młodzież mogła
czytać Biblię dopiero od szesnastego roku życia, analogicznie do filmów pełnych przemocy i seksu.
Jest oczywiście prawdą, że Biblia relacjonuje wiele z popełnianych przez ludzi nieprawości.
Czytamy w niej o morderstwach, kłamstwach, zdradzie, oszczerstwach, złorzeczeniach,
bluźnierstwach, czczeniu bałwanów i o wielu jeszcze innych grzechach”.
Biblia, uważana przez miliony ludzi za Pismo Święte, jest (zwłaszcza w przypadku Starego
Testamentu) pełna zgiełku, gniewu, przemocy, wojen, gwałtów i niesprawiedliwości. Wielu ludzi
razi na przykład opis, jak Sisera, dowódca armii Kananejczyków, po przegranej bitwie z Izraelitami
skrył się w namiocie pewnej kobiety o imieniu Jael, a ta, kiedy zasnął, zabiła go, przebijając mu
skroń palikiem od namiotu (por. Sdz 4, 21). Podobną historię mamy w przypadku bohaterskiego
czynu Judyty, która pozorując zdradę, udała się do obozu wrogiego wodza Holofernesa
oblegającego jej rodzinne miasto. Tam rozkochała go i podczas uczty, korzystając z upojenia
mężczyzny, odcięła mu głowę mieczem z pomocą swej służącej Abry. Bardzo realistycznie
przedstawił tę scenę Caravaggio na jednym ze swoich słynnych obrazów. Holofernes wygląda na
nim jak zarzynany prosiak. Judyta w skupieniu podrzyna mu gardło, krew sika, a służąca z
okrutnym wyrazem twarzy czeka już z workiem przeznaczonym na odciętą głowę. Na podstawie
motywów biblijnych namalowano wiele bardzo drastycznych obrazów, które zdobią liczne muzea i
których kontemplowanie dostarcza być może niektórym niezdrowej przyjemności (ostatecznie
publiczne egzekucje cieszyły się niegdyś wielkim powodzeniem wśród gawiedzi). Biblia nie czyni
jednak z opisów gwałtów i zbrodni rozrywki dla publiczności ani też ich nie gloryfikuje, jak wielu
współczesnych twórców kultury popularnej. We współczesnym przemyśle rozrywkowym przemoc
stała się sposobem na przyciągnięcie uwagi widza i dostarczenie mu rozrywki. W przeciwieństwie
do dzieł współczesnych artystów Biblia nie epatuje strugami rozlanej krwi i nie lubuje się w
obrazach zadawanych ran i tortur, odgłosach łamanych kości i jęków zabijanych. Są w niej co
prawda opisane niewyobrażalne zbrodnie i okrucieństwa, ale opisy te mają raczej charakter zwięzły
i suchy. Przypominają sprawozdanie. Być może zresztą właśnie przez ten suchy styl mają one tak
porażającą siłę".
"Chyba najbardziej makabryczną i wstrząsającą historię znajdziemy w 19. rozdziale Księgi
Sędziów, która opisuje, jak nieznany z imienia Lewita wracał z żoną do domu i po drodze oboje
zatrzymali się na nocleg u pewnego starca. Jego dom otoczyli mieszkańcy miasta i dobijając się do
drzwi, chcieli zgwałcić przybysza. Starzec zaproponował w zamian swoją małoletnią córkę oraz
żonę Lewity: Nie, bracia moi, proszę was, nie czyńcie tego zła, albowiem człowiek ten wszedł do
mego domu, nie popełniajcie tego bezeceństwa. Oto jest tu córka moja, dziewica, oraz jego żona,
wyprowadzę je zaraz, obcujcie z nimi i róbcie, co wam się wyda słuszne, tylko mężowi temu nie
czyńcie tego bezeceństwa (Sdz 19, 23-24). Czy można sobie wyobrazić bardziej obrzydliwe
postępowanie? Przecież te słowa oznaczają: 'Gwałćcie do woli moją córkę i żonę Lewity, ale jemu
samemu dajcie spokój, bo jest moim gościem i mężczyzną'".
Żona Lewity została wydana przez męża na pastwę tłumu i Beniaminici przez całą noc
dokonywali na niej zbiorowego gwałtu. Rano Lewita znalazł żonę leżącą na progu i niedającą
znaku życia. Potraktował ją dość szorstko, każąc zbierać się do dalszej drogi, a kiedy przekonał się,
że kobieta nie żyje, przytroczył jej zwłoki do osła i udał się w swoje rodzinne strony. Potem pociął
ciało żony na dwanaście części i rozesłał po kawałku do wszystkich plemion izraelskich (Sdz 19,
28-29). Doprowadziło to do wojny domowej. Ponieważ plemię nie chciało wydać winowajców,
wstrząśnięte klany dokonały w odwecie eksterminacji wszystkich męskich potomków Beniamina,
których wybito sześćdziesiąt tysięcy.
Czy obecność takich opisów uderza w świętość Biblii? W tej kwestii istnieje wiele
nieporozumień i naiwnych uproszczeń. Są ludzie, którzy uważają Biblię jedynie za zbiór
wzniosłych zasad. Zazwyczaj ludzie ci poprzestali na znajomości Biblii wyniesionej z katechezy,
gdzie siłą rzeczy przedstawia się ugrzecznioną i ocenzurowaną wersję wydarzeń biblijnych. Przede
wszystkim zupełnie błędny jest pogląd, że świętość i moralną szlachetność Biblii należy łączyć ze
świętym i wzorowym postępowaniem postaci opisanych w Biblii lub ze świętością i szlachetnością
uczuć, jakie budzi jej lektura. Jeśli ktoś tak myśli i nagle znajdzie w Biblii opis ludzkiego grzechu,
słabości czy podłości, może łatwo ulec argumentacji tych, którzy przypinają Biblii etykietkę z
napisem: "Niemoralna!". Biblijne pojęcie świętości określone słowem kodesz nie było związane z
doskonałością moralną, lecz z ideą oddzielenia. Święty był tylko Bóg, a to znaczyło mniej więcej
tyle, co "oddzielony", "całkiem inny" od tego wszystkiego, co człowieka otacza. Świętość pisma
polega więc na tym, że jest ono "inne" i "różne od tego, co już napisano", a to dlatego, że należy do
Boga i od Niego pochodzi.
Etyczne wymagania
Trzeba pamiętać, że Pismo Święte jest odbiciem jednego z największych doświadczeń
religijnych ludzkości - powstania wiary w jedynego Boga, który stawia etyczne wymagania. To
doświadczenie zdobywane było stopniowo w historii. Była to historia w pełni ludzka, ale
nazywamy ją "historią świętą", ponieważ pojawiło się w niej działanie Boga. Obecność w Biblii
opisów gorszących jest wynikiem realistycznego patrzenia na człowieka. U zarania dziejów
ludzkości grzech zerwał więź z Bogiem i wywarł wpływ na dalsze ludzkie postępowanie. Skutki
nieposłuszeństwa i buntu przeciwko Bogu rozciągały się na następne pokolenia. Całe Pismo Święte
ukazuje pochód zła. Bóg wkroczył w historię po to, aby przezwyciężyć grzech i ocalić człowieka od
szkodliwych skutków grzechu. Biblia mówi o prawdziwych ludziach, dlatego możemy przeczytać
w niej nie tylko o cnotach, ale również o ludzkich upadkach, wadach, słabościach i grzechach.
Świętość Biblii nie polega więc na tym, że opisuje ona tylko świętych i szlachetnych ludzi.
Czytelnika oczekującego po Biblii jedynie pięknej, wyidealizowanej opowieści wiele tekstów
biblijnych może zgorszyć. Wprawdzie ignorując te trudne teksty, uzyskalibyśmy wygodną,
moralnie poprawną wizję Biblii, byłaby to jednak Biblia wygładzona i ocenzurowana, a więc siłą
rzeczy zdeformowana i nieprawdziwa. Tymczasem przemoc jest obecna w Biblii, ponieważ istnieje
ona w świecie i istnieje w nas samych, a Biblia, tak jak słońce - oświetla różne rzeczy dobre i złe,
piękne i brzydkie, szlachetne i podłe. Warto przywołać tu zasadę świętego Augustyna, którą
sformułował on jako Narrata non laudata (opowiedziane nie znaczy pochwalone). Oderwanie
grzechu od jego oceny i kary jest niedopuszczalnym chwytem interpretacyjnym.
Pismo Święte nie usprawiedliwia ani nie gloryfikuje pokazywanych w nim grzechów. Prócz wielu
jasnych i jednoznacznych potępień i ostrzeżeń przed złem, które zapisane zostały w tej księdze,
zazwyczaj już sam wydźwięk różnych zawartych w niej opowieści wskazuje na to, co jest dobre, a
co złe. Innymi słowy - niechlubne historie zawarte w Biblii pokazują zgubne skutki zła, którymi są
różne nieszczęścia, kary, tragedie i tym podobne smutne rzeczy.
Nieświęci wybrańcy Boga
W Starym Testamencie znajdziemy mnóstwo zachowań dyskusyjnych pod względem moralnym,
także jeśli chodzi o wybrańców Bożych, którym Stwórca wyznaczył jakąś ważną do odegrania rolę
i których obdarzał swoimi łaskami. Niestety Biblia nie pozostawia złudzeń. Nawet ludziom
wybranym przez Boga nieobcy był grzech i upadek (i to czasami na samo dno). Pismo Święte
przytacza niezbyt chwalebne epizody z życia postaci, które w innych miejscach są ukazywane jako
wzór dla wiernych.
Byli oni nosicielami nadziei narodu wybranego i Boskiej obietnicy, a mimo to ich obraz
nakreślony przez Biblię nie jest jednoznacznie pozytywny, a księgi biblijne nie ukrywają
kompromitujących czynów z ich życia. Przykładów można podać bez liku. Noe żył w przyjaźni z
Bogiem, a jednak potrafił odurzyć się alkoholem do tego stopnia, że urwał mu się film. Abraham
właściwie rajfurzył własną żoną. Kiedy podczas głodu w Kanaanie wyemigrował do Egiptu, w
obcej ziemi, jako przywódca niewielkiego klanu, nie czuł się bezpieczny, zwłaszcza że miał
niezwykle piękną żonę. Bał się, że gdyby ktoś się na nią połakomił, to po prostu zabiłby go, bo to
był najprostszy sposób przywłaszczenia sobie cudzej własności. Abraham polecił więc żonie, aby
kłamała i na wszelki wypadek mówiła, że jest jego siostrą. Jego przypuszczenia okazały się słuszne,
bo na Sarę zwrócili wkrótce uwagę dworzanie faraona, którzy postanowili nabyć tę piękność dla
swego władcy. Abraham bez wahania oddał żonę sługom faraona i nie miał żadnych oporów
moralnych przed czerpaniem z tej sytuacji korzyści, "otrzymał bowiem owce i woły, niewolników i
niewolnice oraz oślice i wielbłądy" (Rdz 12, 16). Nie wydawał się też zbytnio przejmować sytuacją
żony ani jej losem. Po prostu dbał o własną skórę. Na szczęście w tę trudną dla obojga małżonków
sytuację włączył się sam Bóg i Sara (nietknięta przez faraona!) wróciła ostatecznie do męża.
Abrahamowi jednak najwyraźniej spodobał się ten sposób zasilania budżetu, gdyż postąpił według
tego samego scenariusza z Abimelekiem, królem Geraru, i również jemu pozwolił na zabranie Sary,
która ponownie udawała, że jest siostrą swojego męża. A Bóg znów interweniował, aby ocalić
małżeństwo patriarchy (Rdz 20, 1-18). Na dodatek ich syn Izaak, kiedy zawędrował do tego samego
kraju, czyli do Geraru, gdy król Abimelek zwrócił uwagę na jego żonę Rebekę, nieodrodny syn
Abrahama, zainspirowany rodzinną opowieścią, natychmiast oświadczył, że Rebeka jest jego
siostrą, skutkiem czego Abimelek zapłacił mu i zabrał Rebekę do swego haremu, a Bóg po raz
kolejny musiał osobiście się w tę sprawę zaangażować (Rdz 26, 6-11).
Postacią szczególnie wątpliwą moralnie jest Jakub, który potem stał się znany jako Izrael. Jeszcze
zanim się urodził, Bóg wybrał go na ojca swojego ludu (Rdz 25, 23). Jego matka Rebeka za pomocą
oszustwa postanowiła jednak "dopomóc" Bogu w realizacji planów względem jej ukochanego syna.
Za namową i z pomocą mamusi Jakub wyłudził podstępnie, kosztem starszego brata,
błogosławieństwo od ojca (Rdz 27). Jakub zresztą przez prawie całe życie oszukiwał, kłamał,
próbował podstępem uzyskać dla siebie korzyści. Między innymi ograbił swojego teścia (Rdz 30,
25-42). Oczywiście trudno w tych opisach dopatrywać się pochwały oszustwa jako metody radzenia
sobie w życiu, ponieważ odbijały się one zawsze rykoszetem, a Jakub zapłacił słono za swoje
postępowanie.
Problemem dla wielu ludzi jest natomiast to, że Bóg nie zmienił zdania, a Jakub przez cały czas
pozostawał Jego wybrańcem. Cieszył się łaską Boga i doznawał wyjątkowych wizji. Widział na
przykład we śnie drabinę z aniołami wstępującymi do Nieba i zstępującymi na ziemię, na szczycie
której stał Bóg. Otrzymywał także obietnice od Boga, że stanie się protoplastą wielkiego narodu.
Jego brat Ezaw nie miał wizji, nie był wybrańcem, a jednak kiedy czytamy Księgę Rodzaju, trudno
nam się oprzeć wrażeniu, że był lepszym człowiekiem niż ten krętacz Jakub, może nazbyt
zapalczywym i niezbyt bystrym, ale moralnie stojącym wyżej. Jak się jednak okazuje, wybranie
przez Boga jest darem, na który nie można sobie zasłużyć, a Bóg dokonuje wyborów dziwnych z
naszego ludzkiego punktu widzenia. Należy także pamiętać, że Jakub przeszedł długą drogę. Po
dwudziestu latach spędzonych w Padan Aram patriarcha ten (razem z dwiema żonami, dwiema
nałożnicami, jedenastoma męskimi potomkami, nieznaną liczbą córek i całym dobytkiem) wracał w
kierunku swej ojczystej ziemi, którą opuścił jako uciekinier i banita. Bał się jednak bardzo gniewu
brata, bo przez dwadzieścia lat wygnania żył w cieniu oszustwa, którego dokonał, a ponieważ
oceniał ludzi swoją miarą, nie wierzył, że Ezaw mógłby mu wybaczyć. W takich właśnie
okolicznościach nad rzeką Jabbok napadła na Jakuba jakaś tajemnicza istota podobna do człowieka
i walczyła z nim przez resztę nocy aż do wschodu słońca (Rdz 32, 25-31).
Jakub zinterpretował to przeżycie jako spotkanie z Bogiem, o czym świadczą chociażby słowa:
Dał temu miejscu nazwę Penuel, mówiąc: "Mimo że widziałem Boga [Elohim] twarzą w twarz,
jednak ocaliłem me życie" (Rdz 32, 31; por. Oz 12, 4-5). Biblia wspomina, że w tych zmaganiach
Jakub pozornie wygrał, ale stało się tak tylko dlatego, że Bóg mu na to pozwolił. Jego prośba o
zmiłowanie, opiekę i wybaczenie została wysłuchana. Bóg zabrał wtedy Jakubowi jego dawne imię,
oznaczające tego, który podstępnie i nieuczciwie wyłudził błogosławieństwo należne innemu, a
razem z imieniem tak jakby zabrał jego przeszłość, w pewnym sensie udzielając patriarsze
"rozgrzeszenia" z win młodości. W ten sposób Jakub stał się niejako nowym człowiekiem i
nazywany od tego momentu Izraelem stał się protoplastą narodu wybranego.
Warto też zauważyć, że po spotkaniu z Bogiem został skazany na trwałe kalectwo - paraliż
ścięgna biodrowego, co było być może jakąś formą zadośćuczynienia za popełnione w przeszłości
wykroczenia. Dopiero w tym kontekście widzimy, dlaczego Jakub mógł być przez cały czas
wybrańcem Boga, mimo iż ciągle oszukiwał. Bóg nie zmienił swego zdania i nie wycofał się z
obietnic, kiedy Jakub upadał i postępował niemoralnie, ale potrafił doprowadzić go nad rzekę
Jabbok, aby dać mu szansę na nawrócenie i radykalną zmianę życia. Innym nieświętym wybrańcem
Boga jest król Dawid, jedna z najważniejszych postaci w historii narodu wybranego i w historii
zbawienia. Dawid to kwintesencja namiętności, odwagi i brawury. Już jako nastolatek był
wojennym idolem i bohaterem, który pokonał budzącego grozę Goliata, uchodzącego za filistyńską
maszynę do zabijania. Był też Dawid namiętnym mężem i kochankiem, banitą i najemnikiem,
znakomitym strategiem, błyskotliwym i niepokonanym wodzem, wiernym przyjacielem, poetą,
autorem psalmów. Jako król stał się archetypem idealnego władcy, a jego dynastia otrzymała
olśniewające obietnice mesjańskie. Jak wiadomo, Jezus narodził się właśnie w rodzie Dawida. Ale
Dawid, który został wybrany przez Boga, to także cudzołożnik, ekshibicjonista (obnażał się
publicznie, tańcząc przed Arką Przymierza) oraz morderca. To ostatnie jest szczególnie porażające.
Cudzołożny związek z Batszebą, a potem zaaranżowanie śmierci jej męża Uriasza Hetyty wiernego i lojalnego żołnierza Dawida - było czynem wyjątkowo obrzydliwym. Zresztą od tego
momentu na dom Dawida zaczęły spadać nieszczęścia i tragedie.
Zbaczanie z drogi cnoty
Niektóre czyny wybrańców Boga mogą sprawiać, że poczujemy się głęboko zdegustowani.
Zawsze znajdą się ludzie, którzy wolą przechowywać cukierkowy obraz Biblii, gdzie wszyscy
wybrańcy Boga są wyidealizowani oraz wyzuci z prawdziwego człowieczeństwa, pełnego słabości i
ułomności. Biblia nie jest jednak ani żywotem świętych, ani nabożną książką ascetyczną. Nie jest
jak Złota legenda, w której bohaterowie poszczą już od kołyski i nigdy nie zbaczają z drogi cnoty.
Biblijni bohaterowie są omylni, podlegają nieszczęściu i poniżeniu, grzeszą, a nawet dopuszczają
się zachowań skandalicznych.
Warto też pamiętać, że Biblia pokazuje ich życie w rozwoju. A tak już bywa, że ci, którzy za
młodu popełniali szaleństwa i fanaberie, później stają się statecznymi konserwatystami, a ci, którzy
zasłynęli w młodości niebywałym bohaterstwem i walczyli o wolność, popadają na starość w
konfromizm i gotowi są utrwalać władzę, przeciwko której niegdyś występowali. W Biblii widać na
przykład, jak zmienia się Jakub. Wielka przepaść dzieli sprytnego młodzieńca od starca, któremu
synowie wmówili, że jego najukochańszy syn został rozszarpany przez dzikie zwierzęta. Długą
drogę odbył również Dawid: od czarującego chłopca grającego na harfie i zdolnego do bohaterskich
czynów, po starego i zniedołężniałego króla, oplątanego siecią pałacowych intryg, którego
bezskutecznie próbowała rozgrzać w łożu wynajęta w tym celu dziewica. Biblia to świadectwo
zarówno wielkości, jak i upadku.
Można powiedzieć, że Biblia jest swoistą biblioteką, w której znajdziemy książki
o przeróżnej treści i przynależności gatunkowej. Ale często już w ramach poszczególnych ksiąg
mamy różnorodność gatunków. Pewne fragmenty Pisma Świętego są jak film sensacyjnoprzygodowy, inne przypominają historie szpiegowskie, jeszcze inne tchną poezją. Biblijny tekst,
który akurat czytamy, może bowiem być na przykład kroniką historyczną, legendą etiologiczną,
pamfletem, satyrą, sagą, epopeją, przepowiednią, przysłowiem ludowym, napomnieniem,
wyrocznią prorocką, alegorią, błogosławieństwem, odpisem urzędowego dokumentu, biografą lub
autobiografą, midraszem hagadycznym lub halachicznym, rodowodem, hymnem, nowelą
przygodową, kodeksem prawa, zbiorem sentencji prawnych, traktatem filozoficznym, tekstem
liturgicznym, kazaniem, listem, przypowieścią, aforyzmem, bajką, opowiadaniem mitologicznym,
lamentacją, modlitwą, pieśnią lub psalmem. A dodajmy, że lista ta nie wyczerpuje wcale wszystkich
sposobów przemawiania Biblii.
W Księdze Sędziów znajduje się historia o tym, jak Jotam zaczął publicznie opowiadać
o wyborze władcy wśród drzew, które ostatecznie dopuściły do władzy oset (Sdz 9, 8–15).
Oczywiście nikt z czytelników Biblii nie podejrzewa, że opowieść ta jest dowodem na to, iż drzewa
niegdyś rzeczywiście potrafiły mówić, a nawet wybierały dla siebie władcę. Od razu czujemy,
że mamy do czynienia z opowieścią metaforyczną i aluzyjną. Jest to po prostu bajka, czyli utwór
o charakterze satyrycznym lub dydaktycznym, którego bohaterami są najczęściej zwierzęta bądź
przedmioty. Wiemy o tym, ponieważ zetknęliśmy się wcześniej z tym gatunkiem literackim. Celem
bajki Jotama było ukazanie prawdy, że szlachetny i mądry człowiek nie jest skory do obejmowania
ważnych stanowisk, za to często pcha się na nie głupiec i prostak. Była to aluzja do bieżącej
sytuacji politycznej. Swego czasu w Telewizji Polskiej emitowano satyryczny program
pod tytułem Polskie Zoo, w którym politycy mieli postać różnych zwierząt. W przypadku bajki
Jotama też wszyscy doskonale wiedzieli, kim naprawdę jest ów oset.
Jak widać, rozpoznanie gatunku literackiego może być całkiem proste, jeśli jest to znany nam
gatunek. Pismo Święte powstało jednak w starożytności, dlatego pragnąc poznać występujące
w nim gatunki literackie, trzeba zwrócić uwagę na te charakterystyczne dla dzieł starożytnych.
W wielu wypadkach różnią się one od współczesnych form stosowanych w literaturze, człowiek
starożytny bowiem przyjmował inne konwencje, w inny sposób wyrażał swe myśli. Wszystko
to służy w Piśmie Świętym przekazowi prawdy zbawczej, aby ją jednak poznać i właściwie
odczytać, trzeba zrozumieć środki wyrazu stosowane w czasach autora i ówczesną
mentalność. Tekst biblijny zawiera rozliczne gatunki literackie, z których każdy wymaga odrębnej
metody interpretacji.
Dla właściwej interpretacji Biblii bardzo ważna jest świadomość, że Księga ta zawiera zarówno
kronikarskie opisy rzeczywistych wydarzeń, jak i przypowieści, które mniej troszczą się
o historyczną prawdę, a bardziej o wnioski moralne i podbudowanie słuchacza. Niektóre
fragmenty Pisma Świętego trzeba rozumieć przenośnie, bo tak zostały one
napisane. Szczególnym gatunkiem literackim jest tak zwana historia etiologiczna, będąca próbą
wyjaśnienia jakiegoś zwyczaju poprzez snucie opowieści rozgrywającej się w przeszłości. Możemy
tu dostrzec na przykład analogię do legendarnych wyjaśnień, dlaczego orzeł jest godłem Polski.
Ludzie pytali: „A dlaczego właściwie orzeł?”. I w odpowiedzi powstała historia o Lechu,
który założył siedzibę w pobliżu orlego gniazda.
Czy Jezus znał wszystkie języki?
Jezus żył na pograniczu wielu kultur i był otoczony wieloma językami. Których z nich używał?
Czy rzeczywiście mówił po łacinie jak to zostało przedstawione w Pasji?
Kraj zamieszkiwany przez Żydów, czyli Palestyna, został niejako skazany przez historię
na wielojęzyczność. Podbój Palestyny przez wojska Aleksandra Wielkiego i późniejsza okupacja
rzymska spowodowały, że na terenie Izraela mówiono różnymi językami. Nawet mało wykształceni
wieśniacy spotykali prawie codziennie ludzi posługujących się obcymi językami.
Językiem potocznym we wsiach i w miastach był jednak głównie aramejski w dwóch
odmianach: judejskiej i galilejskiej (por. Mt 26, 73). Wielką sensację wywołał swego czasu film
Mela Gibsona Pasja, w którym – obok bardzo realistycznego odtworzenia przerażających obrazów
śmierci na krzyżu – aktorzy wypowiadają dialogi w języku aramejskim i w potocznej łacinie,
a napisy na dole ekranu pozwalają ich zrozumieć. Pamiętam, jak po obejrzeniu filmu wyraziłem
wobec mego kolegi wątpliwość co do tego, czy rozmowa Piłata z Jezusem odbyła się w języku
łacińskim, jak to pokazano w filmie. Mój kolega (informatyk z wykształcenia) powiedział,
że kompletnie nie rozumie moich zastrzeżeń.
– Jezus prawdopodobnie w ogóle nie znał języka łacińskiego – rzekłem.
– Nie gadaj głupot. Jezus jest Bogiem. Zna wszystkie języki świata – wygłosił z pełnym
przekonaniem mój kolega, zamykając tym samym dyskusję.
No cóż… Trudno się nie zgodzić z twierdzeniem, że Bóg zna wszystkie języki świata, ale Jezus,
jako Bóg wcielony, w swej ograniczonej ziemskiej egzystencji miał także ograniczoną ludzką
wiedzę. Jako człowiek musiał się nauczyć chodzić, mówić, pisać i tym podobne.
Ojczysty język Jezusa
W jakim języku myślał Jezus? Macierzystym językiem Jezusa z Nazaretu był z całą pewnością język
aramejski i właśnie w tym języku zwracała się do Niego Maryja, kiedy był dzieckiem. Z Ewangelii
wiemy, że Jezus zwracał się do Boga aramejskim słowemAbba, czyli „Tatusiu”.
Nawet w wielojęzycznym środowisku jeden język zawsze jest tym pierwszym, najbardziej
naturalnym. Andrzej Wajda, odbierając Oscara, powiedział: Będę mówił po polsku, bo chcę
powiedzieć to, co myślę, a myślę zawsze po polsku. A w jakim języku myślał Jezus? Otóż
macierzystym językiem Jezusa z Nazaretu był z całą pewnością język aramejski i właśnie w tym
języku zwracała się do Niego Maryja, kiedy był dzieckiem. W tym języku śpiewała Mu jakieś
aramejskie Lulajże, Jezuniu, moja perełko. Z Ewangelii wiemy, że Jezus zwracał się do Boga
aramejskim słowem Abba, czyli „Tatusiu” (Mk 14, 36).
Do niewidomego powiedział po aramejsku effatha, czyli „otwórz się” (Mk 7, 34), a do córki
Jaira zwrócił się słowami: talitha kum, co znaczy „dziewczynko, wstań!” (Mk 5, 41). W Ewangelii
Marka na liście tych, których Jezus wybrał do grona Dwunastu, znajdziemy informację, że powołał:
„Jakuba, syna Zebedeusza, i Jana, brata Jakuba, i nadał im przydomek Boanerges, to znaczy
synowie gromu” (Mk 3, 17). Słowo boanerges jest grecką transliteracją nazwy aramejskiej.
W Ewangeliach napisanych po grecku zachowano także inne zwroty aramejskie, takie
jakSzatan (Mt 4, 10), raka, czyli pogardliwe określenie głupca (Mt 5, 22), oraz korban, słowo
oznaczające dar złożony w ofierze (Mk 7, 11).
Warto sobie przypomnieć, że kiedy Jezus odwiedził z uczniami Nazaret, został poproszony
w synagodze o odczytanie fragmentu z Księgi Izajasza. Uczynił to oczywiście po hebrajsku, bo
w liturgii synagogalnej i świątynnej posługiwano się zawsze hebrajskim tekstem Biblii, a po
odczytaniu fragmentu zgodnie z ówczesnym zwyczajem dokonał własnej interpretacji
przeczytanych słów, posługując się językiem aramejskim (por. Łk 4, 16–21). Istnieją próby
odtworzenia pierwotnej postaci modlitwy Ojcze nasz po aramejsku. Nowy Testament przekazał ją
w wersji greckiej, ale w ustach Jezusa mogła ona brzmieć na przykład tak: Abwun d’biszmajja,
jitqadesz sz’makh. Titej malkhutakh; tihej re’utakh – hejkhma d’biszmajja kejn af be’ara. Lachman
d’me’ara hab lan joma dejn umachra uszbaq lan chobajn, hejkma d’af sz’baqnan l’chajjabajn.
We’al ta’ejlan l’nisajuna, ela atsejlan min bisza. Amin.
Jezus modlił się na krzyżu początkowymi słowami Psalmu 22, ale wypowiedział je
po aramejsku: Eli, Eli, lema sabachthani (Mt 27, 46). Ewangelista Marek, transliterując to zdanie
za pomocą greckich liter, użyłEloi zamiast Eli (Mk 15, 34). Obaj Ewangeliści, Mateusz i Marek,
podali także tłumaczenie tych słów na grecki. W naszych przekładach czytamy: Boże mój, Boże
mój, czemuś mnie opuścił?. W języku hebrajskim początek Psalmu 22 brzmi: Eli, Eli, lama
azavtani. Moment kiedy Jezus wypowiedział te słowa, musiał mocno zapaść w pamięć naocznym
świadkom, skoro obaj Ewangeliści przytoczyli je po aramejsku, czyli w oryginalnym
brzmieniu. Żydzi odmawiali Psalmy oczywiście po hebrajsku, ale zazwyczaj człowiek wyraża
cierpienie w języku, w którym został wychowany, czyli w języku matki. I tak właśnie postąpił
Jezus. Pismo Święte przytacza również aramejskie słowo Rabbouni („Mój nauczycielu”), jakiego
użyła Maria Magdalena, kiedy rozpoznała zmartwychwstałego Jezusa (J 20, 16).
Z kim Jezus rozmawiał po grecku?
Jest także wielce prawdopodobne, że Jezus znał język grecki w jego zhellenizowanej
wersji koiné. Przede wszystkim należy pamiętać, że Jezus spędził dzieciństwo w Egipcie, a tam
Żydzi posługiwali się przede wszystkim greką.
Anne Rice, pisarka znana na całym świecie głównie z cyklu bestsellerowych powieści
o wampirach, po swoim nieoczekiwanym nawróceniu postanowiła w pewnym momencie skończyć
z mrocznymi historiami o krwiopijcach i dla odmiany napisała trylogię o Jezusie. Pierwszy tom,
zatytułowanyChrystus Pan. Wyjście z Egiptu, dotyczy Jego dzieciństwa. Ze strony fanów
wampirzego cyklu posypały się na autorkę gromy za to, że zaangażowała swój literacki talent
w taką tematykę, porzucając ukochanego przez nich wampira Lestata, ja jednak śmiem twierdzić,
że dzięki jej decyzji powstała jedna z najciekawszych oraz najbardziej rzetelnych
faktograficznie literackich wizji życia Jezusa, w której narratorem jest zresztą On sam,
opowiadający, jak wyglądał świat widziany oczami siedmioletniego chłopca, który wraz
z rodziną powracał w rodzinne strony, znane mu tylko z opowieści.
Anne Rice z jednej strony inspirowała się przekazami apokryficznymi (między innymi epizodem
o wskrzeszeniu przez Jezusa zabitego niechcący chłopca oraz o ptaszkach ulepionych z gliny, które
ożywił), a z drugiej strony spróbowała pokazać realia epoki i wyjaśnić, co mogło znaczyć dla
małego Jezusa mieszkanie w kraju faraonów i jaki mogło to mieć wpływ na ukształtowanie się jego
mentalności.
W Egipcie już od wielu lat istniała bardzo duża żydowska diaspora. Niektórzy twierdzą,
że Żydzi stanowili nawet jedną trzecią mieszkańców Aleksandrii, która licząc około miliona ludzi,
była jednym z największych miast Cesarstwa Rzymskiego. Paradoksalnie w Aleksandrii mieszkało
więcej Żydów niż w Jerozolimie, choć wielu z nich nie znało już języka hebrajskiego. Nie wiemy,
czy Jezus mieszkał w tym słynnym mieście na północy Egiptu, ale jeśli tak, to znalazł się w jednym
z kulturowych centrów ówczesnego świata.
W diasporze aleksandryjskiej Żydzi mówili po grecku i czytali po grecku Torę, bo tam dokonano
przekładu Biblii hebrajskiej. Żydowskie dzieci uczono Tory już od piątego roku życia,
niewykluczone więc, że pierwszy kontakt małego Jezusa ze świętymi księgami odbył się
za pośrednictwem Septuaginty. Co więcej, Anne Rice spekuluje, że mały Jezus mógł zetknąć się
nawet ze słynnym żydowskim uczonym Filonem Aleksandryjskim, który pisał wiele
o przedwiecznym Logosie (Słowie Bożym). Według powieści nauczyciel Jezusa zaprowadził go
do Filona, aby przedstawić swego najlepszego ucznia, a Filon, urzeczony bystrością dziecka,
zaczął zlecać Józefowi różne prace, takie jak wykonanie drzwi, ławek czy pulpitów na zwoje
do biblioteki.
Także w Palestynie greka była dość powszechnym językiem. Jeżeli ktoś szedł z Galilei do Judei,
a nie chciał przechodzić przez Samarię, musiał przejść przez obszar Dekapolu, gdzie posługiwano
się niemal wyłącznie językiem greckim. Kupcy podróżujący przez Galileę używali najczęściej
języka greckiego, że nie wspomnę o okupantach, czyli żołnierzach rzymskich. Nazaret leżał
niedaleko Seforis, jednego z ważniejszych miast Galilei, gdzie greka z pewnością była głównym
językiem w miejscach handlu. Jezus jako rzemieślnik żyjący niedaleko Seforis mógł robić interesy
z jego mieszkańcami. Zanim rozpoczął nauczanie, pracował tam pewnie razem z Józefem,
najmując się do budowy domów i wykonywania mebli na zamówienie.
Mamy jednak kilka wzmianek o rozmowach Jezusa z ludźmi, którzy prawdopodobnie nie znali
języka aramejskiego, na przykład z Syrofenicjanką.
W gronie Dwunastu było dwóch apostołów noszących greckie imiona i pochodzących z Betsaidy
Galilejskiej. Do nich zwrócili się Grecy, którzy przybyli do Jerozolimy i pragnęli zobaczyć Jezusa
( J 12, 20–22). Nie wiadomo, czy Jezus rozmawiał z nimi bezpośrednio, czy też z pomocą Andrzeja
i Filipa. Mamy jednak kilka wzmianek o rozmowach Jezusa z ludźmi, którzy prawdopodobnie nie
znali języka aramejskiego, na przykład z Syrofenicjanką (Mk 7, 25–30; Mt 15, 22–28), z setnikiem
rzymskim z Kafarnaum (Mt 8, 5–13; Łk 7, 1–10; J 4, 46–54) czy z Piłatem (Mt 27, 11–26).
Rzymski prokurator w czasie oficjalnych spotkań i przesłuchań mógł posługiwać się łaciną albo
greką, która w tamtych czasach była językiem wykształconych Rzymian, ponieważ podbita przez
Rzymian Grecja zawładnęła kulturowo okupantami.

Podobne dokumenty