Kazanie o Koronce do Miłosierdzia Bożego Drodzy! Z kultem
Transkrypt
Kazanie o Koronce do Miłosierdzia Bożego Drodzy! Z kultem
1 Kazanie o Koronce do Miłosierdzia Bożego Drodzy! Z kultem miłosierdzia Bożego związana jest pewna modlitwa, którą nazywamy Kornką. Wszystkim, którzy będą odmawiać tę Koronkę, Jezus dał taka obietnicę za pośrednictwem Siostry Faustyny: „Przez odmawianie tej Koronki podoba mi się dać wszystko, o co Mnie będziesz prosić”, czy też „Przez Koronkę uprosisz wszystko, jeżeli to, o co prosisz, będzie zgodne z moją wolą”. Ta Koronka to nie bezmyślne klepanie w kółko tej samej modlitewki i na dodatek przekładanie w dłoni paciorków różańca. Ta modlitwa ma głęboki związek z Mszą Świętą. Szczególnie wiąże się ona z istotnym momentem Mszy, jakim jest doksologia. Są to słowa które kapłan wypowiada na zakończenie modlitwy Eucharystycznej, tuż przed Modlitwą Pańską Ojcze nasz. Trzymając patenę z Ciałem Jezusa i kielich z Krwią Chrystusa kapłan mówi: „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie. Tobie boże Ojcze Wszechmogący, w jedności Ducha Świętego, wszelka cześć i chwała przez wszystkie wieki wieków. A wierni odpowiadają: Amen” I to właśnie Amen jest najważniejszym słowem, które wypowiadamy na Mszy. Z tym, że tu nie chodzi o to aby to słowo Amen wypowiedzieć tylko ustami, ale nade wszystko swoim życiem. Tutaj przychodzi mi pewne skojarzenie z dzieciństwa. Zapewne każdy z nas coś tam zbroił w dzieciństwie, w taki czy inny sposób. Chcąc niekiedy jakoś przebłagać gniew czy 2 zdenerwowanie rodziców, albo biegliśmy na łąkę po kwiatek, albo lepiliśmy aniołka lub misia z plasteliny, i potem z tym darem przebłagalnym stawaliśmy przed mama lub tatą. I ze spuszczoną głową bąkaliśmy pod nosem, że już nigdy więcej, że przepraszam”. I generalnie ten kwiatuszek i aniołek, oraz ta spuszczona głowa sprawę załatwiało. Otóż kiedy stoję przy ołtarzu i trzymam w dłoniach Ciało i Krew Chrystusa, oraz wypowiadam słowa doksologii: „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie Tobie Boże Ojcze Wszechmogący”, to przypomina mi się to zdarzenie z dzieciństwa. Bo w tym momencie kapłan i wierni, wszyscy grzesznicy, a nimi jesteśmy, stoimy bezradni i skruszeni przed naszym tatusiem w niebie i składamy Mu dar przebłagania, którym jest nieskończona ofiara miłości Jego Syna. To tak jakbyśmy mówili: „To dla Ciebie Tatusiu, nie gniewaj się na nas”. I to zawiera się w tej modlitwie, którą nazywamy Koronką. To jest modlitwa grzesznego dziecka przed Dobrym Ojcem. Drodzy! Uwierzmy w to, że ta modlitwa to cudowne lekarstwo, jakie daje nam Bóg. Nigdy nie zapomnę rozmowy z pewnym zamożnym, przystojnym mężczyzną. Pozwoił mi, abym tę jego historię, bez szczegółów oczywiście opowiedział. Brzmi ona tak: „To stało się kilka lat po ślubie. Miałem piękną kochającą żonę, przeurocze dzieci i żadnych powodów do narzekania. I właśnie 3 wtedy opętał mnie duch nieczystości. Zaczęło się od coraz bardziej odważnych dowcipów z koleżankami z pracy, potem niby żartobliwych dotknięć, aż wreszcie nastąpiła pierwsza zdrada. Z pomocą alkoholu, który usuwał wstyd i łamał skrupuły, brnąłem dalej w nieczystość. Jedna koleżanka, druga koleżanka, a nawet żona kolegi. Zdobywałem łupy jak doświadczony myśliwy. Wszystkie te kobiety traktowałem jak zabawki, które się szybko nudzą. Żadnych uczuć, żadnej miłości, tylko seks. Moje poczucie humoru, uroda, hojne prezenty i wystawny styl życia pomogły osiągnąć wszystko co chciałem. Na szczęście Bóg nie odebrał mi światła sumienia. Wiedziałem, że to co robię jest podłe. Żona nie domyślała się niczego. Ale kiedy wracałem do domu, i ona z uśmiechem i czułym słowem podawała mi obiad, to chciało mi się wyć z bólu. Uciekałem przed spojrzeniem dzieci jak przed rozpalonym żelazkiem. A następnego dnia, mimo mocnych postanowień, kolejną panią trzymałem już w ramionach. Jestem katolikiem i często spowiadałem się z tego. I to nie z czystego formalizmu. Naprawdę byłem zrozpaczony i chciałem przerwać to pasmo grzechu. Nie potrafiłem. Przy konfesjonale byłem szczery, księża robili co mogli by mi pomóc. Ja to wszystko rozumiałem, ale mimo to wracałem jak ta ćma do grzechu. Az przy jednej spowiedzi ksiądz powiedział krótko i konkretnie: Bracie, obrazek Jezusa Miłosiernego do portfela i codziennie Koronka do Miłosierdzia Bożego. A obrazka nie zapomnij codziennie ucałować. Po raz pierwszy myślałem, że 4 się na spowiedzi zdenerwuję. Myślałem, że mnie wyśle na jakieś super rekolekcje, albo jakaś szczególna pokuta, a spowiednik kazał mi paciorki przesuwać codziennie i obrazeczki całować. Ale w tej rozpaczy byłem gotowy na wszystko. Obrazek kupiłem, różaniec z szafki wyciągnąłem, a potem ja człowiek z wyższym wykształceniem, właściciel niemałej firmy, zamykałem się w łazience i po kryjomu, ze ściągawką w ręku odmawiałem Koronkę. Na zakończenie całowałem obrazek. Czasami w garażu, czasami w windzie lub w samochodzie. I po miesiącu stał się cud. Dosłownie cud. Patrzyłem na te same kobiety, które kiedyś rozpalały mnie do białości i nic. Nie pragnąłem ich. Wystarczyło powiedzieć jedno słowo, aby je mieć, ale ja tego słowa nie mówiłem. Byłem inny i już szczęśliwy. Teraz wierzę, że choć walka jest jeszcze nie skończona, to Jezus mnie z ręki nie wypuści. Tyle historii tego człowieka. Jest takich dużo więcej. Jezus powiedział do Siostry Faustyny: „Kapłani będą podawać koronkę grzesznikom jako ostatnią deskę ratunku”. Bożą, ostatnia deska ratunku, nie może zawieść. Tych, którzy nigdy nie próbowali odmawiać Koronki, informuję, że zajmuje to kilka minut.