wersja w formacie pdf - Stowarzyszenie Sathya Sai

Transkrypt

wersja w formacie pdf - Stowarzyszenie Sathya Sai
Narayana Kasturi
Część II
(1961-1967)
SATJAM – ŚIWAM – SUNDARAM
Opowieść o życiu Bhagawana Śri Sathya Sai Baby
Narayana Kasturi
Część II
(1961-1967)
Stowarzyszenie Sathya Sai
Trzebież 2012
Tytuł oryginału:
Sathyam Shivam Sundaram, Part 2
© Sri Sathya Sai Books & Publications Trust
Prasanthi Nilayam, Andhra Pradesh 515134, (India)
Tłumaczenie z języka angielskiego:
Grzegorz Leończuk
Współpraca:
Robert Gulewicz, Bogusław Posmyk, Jacek Rzeźnikowski
Redakcja i przygotowanie do druku:
Iwona Piotrowska, Bogusław Posmyk, Jacek Rzeźnikowski
Projekt okładki i skład:
Jarosław Karwowski
Druk:
Wydawnictwo Tekst Bydgoszcz
Copyright for the Polish edition:
© Stowarzyszenie Sathya Sai
ul. Osadników 29a , 72-020 Trzebież
www.sathyasai.org.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone
Zamówienia:
Księgarnia Wysyłkowa Organizacji Sathya Sai w Polsce,
ul. Daliowa 8/15A, 30-611 Kraków, tel. 0503 62 82 13
e-mail: [email protected]
Wydanie I, 2012
ISBN: 978-83-86967-47-6
Wyrazy uznania
Przyjmij moje wyrazy uznania, szanowny Czytelniku! Miło mi, że
wziąłeś do ręki tę książkę i postanowiłeś zagłębić się w jej strony. W pierwszej części książki „Prawda-Dobro-Piękno” ogłosiłem dzieje zstąpienia
Boga w ludzkiej postaci – jako Sathya Sai Baba. Opowiedziałem o latach
dziecięcych tej ponad-ludzkiej inteligencji, o deklaracji awatara otwierającej nowy rozdział w historii ludzkości, o cudownych czynach i znakach,
dzięki którym obdarza on zrozumieniem ludzi wątpiących. Wreszcie
– o bogactwie jego łaski, głębi jego mądrości, o potędze i szczodrości jego
współczucia.
Mam obecnie 76 lat. Baba pozwolił mi przez ostatnie dwadzieścia
lat żyć z nim, w nim, przez niego, dla niego. Moje „ja” jest zaledwie odblaskiem tego „Ja”, którym jest on. Jestem pełen wdzięczności za to, że
ochraniał mnie i za to, że zezwolił – i podpowiedział mi – abym ponownie rozpowszechniał jego dokonania wśród ludzi.
Jestem jedynie szerpą-amatorem, mozolnie wspinającym się malowniczą ścieżką na najwyższy szczyt Himalajów, przenikniętym do głębi
wspaniałością oraz majestatem rosnącym z każdym krokiem. Szerpą,
który ze wszystkich sił pragnie opowiedzieć innym w niedoskonałych
słowach, zrozumiałych dla ludzi równin, o nieopisanej radości. Te górskie szlaki przemierzają dziś tysiące, miliony osób. Przyciąga je tu niezwykła fascynacja najwyższą mocą, odwieczną wiedzą i królewską miłością Gauriśankary [boskiej pary – Śiwy i jego małżonki Parwati], których
Baba jest ucieleśnieniem.
5
Prawda Dobro Piękno
Wiem, że wielu z nich posiada pełniejsze zrozumienie, jaśniejsze postrzeganie i dojrzalszą mądrość niż ja. Są lepiej przystosowani do tych
wysokości i sprawniej pokonują górskie przeszkody. Mam nadzieję, że
wkrótce sam będziesz mógł zatopić się w stronicach tej księgi powstałej
za sprawą jednego z pielgrzymów.
Przyjdź więc i podaj mi rękę. Ruszymy razem, strona po stronie,
wspólnie doświadczając cudowności i mądrości, grozy i tajemnicy, prawdy i świadectwa, chwały i wspaniałości oraz wielkiego spokoju.
Narajana Kasturi
Prasanti Nilajam
Daśara 1973
Skończyłem już osiemdziesiąt pięć lat i wciąż mozolnie podążam
w górę, ku lotosowym stopom Pana. Wielu wytrwałych pielgrzymów towarzyszy mi na ścieżce. Pną się coraz wyżej, wspierani Jego łaską.
Brindawan
Święto Ramanawami, 1981 N. Kasturi
Spis treści
Spis treści
1. Streszczenie (1926-1961) . . . . . . . . .
2. Cukier i mrówki .
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
3.Zadanie .
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
4.Wezwanie .
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
5.Śiwa-Śakti . . . . . . . . . . . .
6. Nieustanna obecność .
.
.
.
.
.
.
.
.
.
7. Z podciętymi skrzydłami .
.
.
.
.
.
.
.
.
8. Niewiarygodne – a jednak! . . . . . . . . 9. Święta radość . . . . . . . . . . . 10. Dary łaski .
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
11. Rozgorączkowane miasta .
.
.
.
.
.
.
.
.
12 Znaki i cuda .
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
13. Oblicza prawdy . . . . . . . . . . .
14. Wezwanie i odpowiedź . . . . . . . . . 11
31
45
83
93
107
122
139
168
190
201
228
237
269
Ten, kto rozumie znaczenie moich boskich narodzin
i mych boskich czynów,
pokona koło narodzin i śmierci
i osiągnie mnie.
Bhagawadgita
On jest podłożem, tworzywem,
odrębnością i sednem – Sat;
SATJAM – Prawdą.
On jest świadomością, działaniem, uczuciem,
wolą i dokonaniem – Czit;
ŚIWAM – Dobrem.
On jest światłem, wspaniałością, harmonią,
melodią, błogością – Anandą;
SUNDARAM – Pięknem.
1.
Streszczenie (1926-1961)
Koledzy nazywali go guru (nauczyciel). Zawsze bowiem poprawiał
ich i pocieszał. Niósł im ulgę w zmartwieniach i nigdy nie wydawał
się zagniewany czy zmęczony. Jeszcze będąc dzieckiem znany
był z hojności w obdarowywaniu innych – wydobywał dla nich
z pustych toreb pyszne słodycze, ołówki, gumki, zabawki, kwiaty
i owoce.
Pierścień różowo-brązowych gór, szeroka i głęboka dolina oraz
rzeka, która ją przecina, aby potem oddać swe wody zbiornikowi zbudowanemu przez cesarza sześć stuleci wcześniej – w takiej okolicy usadowiła się wieś Puttaparthi. Osada ta była w przeszłości siedzibą pewnego
wodza, który władał leżącym dokoła obszarem; następnie wyludniła się
i opustoszała. Jednak ta ziemia nadal wydawała z siebie świętych i uczonych. Ród Radżu, z którego wywodził się wspomniany wódz, w dalszym
ciągu przewodził wioskowej młodzieży, ucząc ją i wychowując.
Kondama Radżu to świątobliwy starzec, który przekroczył sto lat
i zbudował świątynię Sathyabhamie – porywczej małżonce Pana Kriszny.
Dobrze znał starożytne teksty i święte pisma. Jego starszy syn otrzymał
imię Wenkappa Radżu, po słynnym pustelniku, ozdobie drzewa rodowego, zwanym Wenka Awadhutha (Wenka to ten, który porzucił wszystkie
przywiązania do ziemskich spraw). Syn ten poślubił daleką krewną, narodzoną wkrótce po tym, jak jej ojciec wzniósł świątynię Śiwie, czczonemu
11
Prawda Dobro Piękno
pod imieniem Iśwara. Dlatego też dziewczynce nadano imię Iśwara-amba
[Boska Matka]. Młodzi tworzyli parę pobożną, cichą i zadowoloną z życia.
Jedyną rozrywką, na jaką pozwalał sobie Wenkappa, było odgrywanie
epickich ról na wioskowej scenie teatralnej – podobnie jak czynił to jego
ojciec, Kondama Radżu. Posiadali już syna i dwie córki, gdy 23 listopada
1926 roku przyszedł na świat kolejny syn – Satjanarajana, którego czyny
szybko ukazały jego wyjątkową boskość.
Koledzy nazywali go guru (nauczyciel). Zawsze bowiem korygował
ich i pocieszał. Niósł im ulgę w zmartwieniach i nigdy nie wydawał się
zagniewany lub zmęczony. Jeszcze będąc dzieckiem znany był z hojności
w obdarowywaniu innych – wydobywał dla nich z pustych toreb pyszne
słodycze, ołówki, gumki, zabawki, kwiaty i owoce. Pytany, skąd je wziął,
odpowiadał: To bogini naszej wsi daje mi to, czego chcę. Mówił to jedynie
dla zaspokojenia ich ciekawości, była to bowiem jedyna odpowiedź, która
mogła rozwiać ich wątpliwości. Zdumienie jednak pozostało!
Zwiększyło się ono jeszcze, kiedy posłano go do szkoły. Otrzymał
tam przydomek „brahmadżniani” oznaczający: „ten, który zdobył mądrość odsłaniającą wewnętrzną rzeczywistość”. Cóż za imię dla chłopca
liczącego sobie sześć wiosen! W wieku ośmiu lat Satjanarajana postanowił ujawnić swoją tajemnicę przy pomocy zadziwiającego cudu. Kiedy
nauczyciel kazał mu stanąć na ławce szkolnej za bierność podczas zajęć,
on zechciał sprawić, że nauczyciel przykleił się do krzesła i nie mógł się
ruszyć dopóki on nie zszedł z ławki. Satjanarajana trafił na usta wszystkich w okolicy. Rozgłos nie miał na niego wpływu – zachował swój urok
i prostolinijność.
Założył grupę modlitewną złożoną z chłopców ze swojej wsi. Wędrowali po okolicy śpiewając ułożone przez niego hymny.
Zachwycał biegłością w tańcu i muzyce, jak również w sztuce aktorskiej. Ba, jego zdolności zostały wykorzystane nawet przez grupy teatralne, które podróżowały po okolicznych wsiach. Będąc zaledwie „dwunastolatkiem”, pisał dla nich i dla siebie piosenki, a nawet całe dialogi. Wraz
ze swoim starszym bratem, który był nauczycielem języka telugu, udał się
do Kamalapur i Urawakondy. Tu okazało się, że Satjanarajana przewyższa nawet nauczycieli, przejawiając niesłychany talent jako poeta, dra12
Rozdział 1 – Streszczenie (1926-1961)
maturg, harcerz, sportowiec i pieśniarz. Miał również tajemniczą moc
odszukiwania zagubionego dobytku, czytania ludzkich myśli, widzenia
odległej przyszłości i spoglądania głęboko w przeszłość. Stał się ulubieńcem miasta. Po pomoc do niego śpieszyli ludzie nieszczęśliwi i uciskani.
Gdy skończył pierwszą klasę szkoły średniej i zaledwie parę tygodni
drugiej, nie był już w stanie odwlekać dłużej zadania, które sprowadziło go pomiędzy ludzi. Zresztą trudno mu już było ukrywać swój majestat pośród małostkowych opowieści, jakimi rozbrzmiewał dom i szkoła.
Kiedy wraz z bratem i innymi osobami udał się na wycieczkę do ruin
starożytnej stolicy cesarstwa Widżajanagaru w Hampi, ujrzeli go oni jako
Iśwarę stojącego dokładnie tam, gdzie powinien stać posąg tego boga
w świątyni Wirupakszy [inkarnacji Śiwy jako boga węży].
Ósmego marca 1940 roku musiał porzucić swe ciało, aby udać się na
pomoc pewnemu wielbicielowi, będącemu w olbrzymim niebezpieczeństwie. Zostało to mylnie zrozumiane jako efekt ukąszenia przez skorpiona albo jadowitego węża lub też omdlenie czy atak histerii. Oczywiście
lekarze nie potrafili znaleźć prawdziwej przyczyny jego stanu. Diagnozy znachorów i czarowników również okazały się błędne. Torturując go
udowodnili jedynie, że pomimo olbrzymiego bólu chłopiec potrafi być
spokojny i nieporuszony.
Wreszcie dwudziestego trzeciego maja 1940 roku, obdarowując podarunkami wyciągnięte dłonie przybyłych osób, Baba oświadczył, że jest
Sai Babą i przybył ponownie, aby uratować ludzkość od upadku. Poprosił,
aby oddawano mu cześć w każdy czwartek, co miało stanowić początek
duchowej drogi. Choć powróciwszy do Urawakondy nadal uczęszczał do
szkoły, Satjanarajana odbierał cześć jako Sai Baba, święty z Śirdi, przybyły ponownie zgodnie ze złożoną w Śirdi obietnicą. Czwartki te opisał
Mancziraju Thammi Radżu, nauczyciel kochający Satjanarajanę bardziej
niż jakiegokolwiek innego ucznia. Według jego relacji Sai Baba rozdawał
ludziom zebranym na zbiorową modlitwę święty popiół lub inne lecznicze dary jego łaski, takie jak kawałek szaty gerua [koloru ochry], którą
Sai Baba nosił w Śirdi (święty zstąpił do grobu w 1918 roku), wszystko
to pozyskując przez zwykłe machnięcie ręką w powietrzu! Tłoczyły się
wokół niego setki ludzi, pytano go o wszelkiego rodzaju sprawy, a on odpowiadał spokojnie i rzeczowo.
13
Młody Sathya Sai z dziećmi w ogrodzie
Rozdział 1 – Streszczenie (1926-1961)
Wraz z kilkoma towarzyszami, wśród nich Sairamą – synem Thammi Radżu – udał się na Mahaśiwaratri (święto ku czci Śiwy) do świątyni Śiwy leżącej poza Urawakondą. Młodzież oniemiała widząc strumień
światłości płynący od Satjanarajany do posągu Śiwy i drugi – płynący od
Śiwy do Satjanarajany. Pewnego czwartku powiedział żonie Kasibhatli
Ramamurthy’ego: Umieściłem w twojej świątyni obraz – idź oddać mu
cześć. Kobieta pośpieszyła tam z kilkoma sąsiadami, a otworzywszy zamknięte drzwi i okiennice, dokładnie zaryglowane dla ochrony domu
przed wejściem małp, ujrzała na swym domowym ołtarzyku zdjęcie Sai
Baby z Śirdi! Stwarzał takie obrazy i umieszczał je w niejednym domu,
dając ludziom pierwszą okazję do zaznajomienia się ze świętym z Śirdi.
Zadziwiające było to, czego doświadczył syn Thammi Radżu. Pewnego wieczoru Satjanarajana wszedł do jego skromnego domu i na ścianie,
niczym na ekranie w kinie, pokazał mu święte postaci dziesięciu inkarnacji Pana, jak również realistyczne portrety wielu mędrców i świętych
wspomnianych w świętych pismach. To wzniosłe doznanie tak poruszyło
serce żony gospodarza, że upamiętniła je wierszem w języku telugu. Opublikowano go w piśmie „Sai Sudha”, wydawanym w Madrasie. Innego
dnia Satjanarajana w bardzo oryginalny sposób podarował gospodarzowi obrazek z Śirdi Babą: przez otwarte okno do pokoju wleciał trzmiel
trzymający mocno nóżkami jakiś papierowy rulonik. Owad upuścił go
i odleciał. Po rozłożeniu zawiniątka okazało się, że jest to portret Pana
z Śirdi! Kilka dni później jakaś małpa przysiadła na oknie i wrzuciła do
środka zawiniątko z tkaniny. Kiedy je rozwinięto – pisze Thammi Radżu
– okazało się, że w środku znajduje się kula słodkości oraz list od Satjanarajany, który przebywał wówczas poza Puttaparthi. A co było napisane
w liście? Ostatnio posłałem ci przez trzmiela mój portret. Dzisiaj posyłam
ci prasadam [uświęcony poczęstunek].
Również inne osoby miały zadziwiające doświadczenia boskich
mocy nastoletniego Baby! On jednak czekał z pełnym objawieniem i ostateczną deklaracją swojej misji na odpowiedni moment.
Dniem, który wybrał, był 20 października 1940 roku. Wróciwszy ze
szkoły szybciej niż zwykle, wyrzucił swoje książki przez drzwi domu brata, a kiedy bratowa wyszła, zwabiona hałasem, ze zdziwieniem usłyszała: Nie należę do was. Odchodzę. Mam pracę do wykonania. Potem Baba
15
Sesja bhadżanowa z Sathya Sai
Rozdział 1 – Streszczenie (1926-1961)
zszedł ze schodów i wyszedł na drogę. Ci, którzy są mi oddani, wzywają
mnie. Zadanie, dla którego przyszedłem, wciąż jest nieukończone. Zaczynam je już teraz – powiedział i ruszył energicznie przed siebie. Nadbiegł
sąsiad – Narajana Śastri, uczony pandit – i próbował go zatrzymać. Trochę obawiał się chłopca, ponieważ pewnego dnia Satjanarajana wywołał
go z domu, gdzie ten wyjaśniał trudny tekst sanskrycki, po czym skorygował jego tłumaczenie. Tym razem, kiedy czynił wymówki chłopcu,
ujrzał otoczkę światła wokół jego głowy i zaniemówił. Również i brat nie
zdołał zawrócić chłopca z drogi. Satjanarajana powiedział mu: Złudzenie
odeszło. Odtąd nie jestem wasz. Jestem Sai Babą.
Baba udał się do ogrodu otaczającego dom inspektora akcyzowego, ponieważ miejsce to było otwarte i rozległe. Usiadł na kamieniu pod
drzewem otoczony przez całą ludność miasteczka. Tutaj zaśpiewał po raz
pierwszy bhadżan, który tak szybko i niespodziewanie miał dotrzeć do
wszystkich zakątków tego ogromnego kraju, błyskawicznie zmieniając
nawyki i postawy, naturę i charakter setek tysięcy osób. Pierwsza pieśń,
której uczył w celu duchowego rozwoju całej ludzkości, była zaproszeniem do poddania się stopom guru, który tak litościwie się objawił. Niosła
również lekcję, którą Baba odtąd zawsze przypominał, że bhadżan, czyli
pełna szacunku pieśń wielbiąca Boga, musi być wydarzeniem w umyśle,
a nie słownym ćwiczeniem. Pieśń zaczynała się tak:
Manasa bhadżore guru czaranam,
dustara bhawa sagara tharanam.
„O, poszukiwacze duchowi! Czcijcie całym swoim umysłem stopy
guru. W ten sposób możecie przebyć ocean smutku i radości oraz narodzin i śmierci”.
Sai Baba powrócił do Puttaparthi, czy raczej zawieźli go tam „rodzice” i prosili go, aby nie opuszczał tej wioski. Odtąd każdy dzień stał się
czwartkiem, a wielkie grupy ludzi gromadziły się w celu otrzymania jego
darszanu i błogosławieństw.
We wsi Baba spędzał większość czasu w domu bramina Karnama
(dziedzicznego księgowego wioski), gdzie sędziwa Subbamma troskliwie i z miłością służyła pielgrzymom. Obdarzał wielu ludzi tym, czego
pragnęli. Życzenia zaś były różne – od zobaczenia Dwarakamaji w Śirdi
(popadającego w ruinę meczetu, w którym mieszkał Sai Baba), po ule17
Sathya Sai z tamburą
Rozdział 1 – Streszczenie (1926-1961)
czenie wrzodu albo uśmierzenie bólu. Wieczorem zwykle siadał wśród
wielbicieli na piaskach rzeki Czitrawati i stwarzał z piasku obrazki, zdjęcia, figurki, słodycze i owoce. Wchodził na okoliczne wzgórza i zaszczycał
znajdujące się w dole osoby wspaniałymi, świetlistymi wizjami związanymi z Śiwą, Narajaną, Kumaraswamim [Muruganem] i innymi postaciami Boga. Z gałęzi rosnącego na wzgórzu drzewa tamaryndowego zrywał jabłka, owoce mango, figi, banany i winogrona, rozdzielając je potem
pomiędzy wielbicieli. Ukazywał im się jako Kriszna lub inne z dziesięciu
wcieleń Wisznu, albo też jako Śiwa.
Służył przewodnictwem wielu osobom pokonującym trudną ścieżkę
duchowej sadhany (praktyki). Na przykład, pewnego dnia do Puttaparthi
przybył chromy mnich, którego osiągnięciami były dwa dość powszechne śluby: że nie wyrzeknie ani słowa, a jeśli będzie musiał coś oznajmić
– napisze to, oraz że nie będzie nosił odzienia. Baba przejrzał na wskroś
ten pokazowy ascetyzm. Poprosił mnicha, żeby albo odszedł do lasu i oddał się sadhanie (zapewnił, że sam zadba o schronienie i jedzenie dla niego), oszczędzając swoim wielbicielom wstydu i trudów – albo niech z powrotem zacznie mówić i nosić ubranie, co przecież nie stanowi żadnej
przeszkody w duchowym wysiłku. Zdarzenie to miało miejsce, gdy Baba
miał zaledwie szesnaście lat. Ludzie poczuli, że to właśnie jest zadanie,
dla którego przyszedł: korygowanie i prowadzenie błądzących.
Pewien wielbiciel popadł w wielkie długi i w związku z tym postanowił uciec do Birmy albo na Malaje. Kiedy udał się do portu w Madrasie,
aby kupić bilet, skradziono mu z kieszeni pieniądze. Wrócił do hotelu
bez grosza. Na stole znalazł list od Baby, który radził mu (a tak naprawdę
kazał) powrócić i dzielnie stawić czoła trudnościom. Uczynił to i dziś
jest szczęśliwy, żyjąc z żoną i dziećmi, których wtedy postanowił opuścić.
Skąd Baba znał jego adres w Madrasie?
Usłyszawszy, że Sai Baba przyszedł ponownie na świat, wiele osób,
które odwiedziły Śirdi oraz wielu, którzy stracili wszelką nadzieję na spotkanie tego świętego, pośpieszyło do Puttaparthi. Zapraszali go potem do
Haidarabadu, Bangalore, Madrasu, Karuru, Trichinopoly i Udumalpet.
Radżowie i zamindarzy [właściciele ziemscy], rolnicy i urzędnicy, lekarze
i prawnicy gromadzili się tłumnie w domu Subbammy, a później w maleńkim mandirze [świątyni], który ona i inni bhaktowie wznieśli dla Baby.
19
Sathya Sai grający w tenisa stołowego, Venkatagiri, 1954
Rozdział 1 – Streszczenie (1926-1961)
Baba miał teraz dwadzieścia lat. Jego starszy brat Seszama Radżu,
nauczyciel języka telugu, nie mógł pojąć tego, co się działo. Z rosnącą
niepewnością i prawdziwie braterską miłością patrzył na sznur samochodów podjeżdżających pod prawy brzeg rzeki i zabierających jego prostego brata ze wsi do dalekich miast migocących za horyzontem, pełnych
pokus i pułapek. Zabolało go kilka uszczypliwych komentarzy w prasie
świadczących o niewiedzy autorów. Napisał więc list do brata, ostrzegając
go i dzieląc się tym, co wiedział o społeczeństwie i ludzkich słabościach,
o sławie i jej towarzyszkach.
Odpowiedź Sai Baby, napisana 25 maja 1947 roku, znajduje się
w moim posiadaniu. Jest to dokument jednoznacznie odsłaniający nam
Babę. Muszę zatem zapoznać cię, Czytelniku, z nim. Został zatytułowany
Do wszystkich, którzy są mi oddani. (Chociaż list został napisany przez
brata, odpowiedź została skierowana do wszystkich, włączając ciebie
i mnie. To bardzo ważne, abyśmy, ty i ja, poznali prawdziwą naturę tego
fenomenu, który objawił się dla naszego dobra.)
Mój Drogi! Otrzymałem wiadomość, którą napisałeś i wysłałeś. Znalazłem w niej morze twojego oddania i miłości, ale także prądy wątpliwości
i niepokoju. Pozwól mi zapewnić cię, że nie sposób zgłębić serc i tajemnic
dżnianich, joginów, ascetów, świętych, mędrców i im podobnych. Ludzie
obdarzeni są rozmaitymi cechami charakteru i mają różne skłonności
umysłu, dlatego każdy sądzi ze swego punktu widzenia oraz mówi i dowodzi w świetle własnej natury. My jednak musimy trzymać się naszej własnej drogi, własnej mądrości, własnego postanowienia – obojętni na oceny otoczenia. Jak mówi przysłowie: tylko drzewo uginające się od owoców
zbiera grad kamieni od przechodniów. Dobrzy zawsze prowokują złych do
oszczerstw, źli zawsze wystawiają dobrych na pośmiewisko. Tak już jest na
świecie. Należy raczej się dziwić, gdy tak się nie dzieje.
Nad tymi ludźmi również należy raczej się litować, niż ich potępiać.
Oni nie wiedzą. Brakuje im cierpliwości, aby mogli zdobyć się na słuszny
osąd. Za bardzo wypełnia ich pożądanie, gniew i zarozumialstwo, aby mogli widzieć jasno i posiadać pełną wiedzę, dlatego wypisują rozmaite rzeczy.
Gdyby rozumieli, nie mówiliby ani nie pisali w ten sposób. My również nie
powinniśmy przykładać wagi do takich komentarzy ani brać ich do serca,
jak ty zdajesz się czynić. Ostatecznie prawda na pewno zwycięży. Niepraw21
Prawda Dobro Piękno
da nigdy nie wygra. Fałsz może sprawiać wrażenie, że dominuje nad prawdą, ale jego przewaga zaniknie i ugruntuje się prawda.
Wielcy ludzie nie puszą się z dumy, kiedy się ich wychwala, ani nie
kurczą się w sobie, kiedy się ich wyśmiewa. W gruncie rzeczy, żadne święte pismo nie ustanawia zasad obowiązujących wielkich, nie nakazuje im
żadnych zwyczajów ani postaw, które mieliby przyjąć. Oni sami znają drogę, którą mają iść; ich własna mądrość kieruje ich działaniami i uświęca
je. Poleganie na sobie i dobroczynna działalność – oto dwie wyróżniające
ich cechy. Mogą również dbać o pomyślność wyznawców i rozdzielać między nich owoce swoich czynów. Dlaczego wątpisz i martwisz się, skoro ja
trzymam się tych dwóch zasad? Ostatecznie ani pochwała, ani potępienie
pospólstwa nie dosięga atmy – rzeczywistości. Mogą one dotknąć jedynie
zewnętrznej, cielesnej powłoki.
Mam „zadanie”: zatroszczyć się o całą ludzkość i zapewnić wszystkim
ludziom życie pełne anandy [błogości]. Mam „ślubowanie”: wszystkich,
którzy zbłądzili i zeszli z prostej drogi, poprowadzić z powrotem ku dobru
i ocalić ich. Jestem przywiązany do „pracy”, którą kocham: usunąć cierpienia biednych i dać im to, czego potrzebują. Mam „powód do dumy”, ponieważ ratuję wszystkich, którzy mnie czczą i wielbią we właściwy sposób.
Mam swoją definicję „oddania”. Moje oczekiwanie jest następujące: ci, którzy są mi oddani, muszą z równym hartem przyjmować radość i zmartwienie, zysk i stratę. Oznacza to, że nigdy nie porzucę tych, którzy przywiązują
się do mnie. Skoro jestem tak pochłonięty swoją dobroczynną pracą, czy
moje imię może kiedykolwiek zostać zszargane, czego ty się obawiasz? Radziłbym ci nie przywiązywać wagi do tak niedorzecznego gadania. Mahatmowie [ludzie wielcy duchem] nie zyskują wielkości przez to, że ktoś ich
nazwie mahatmą. Nie stają się mali, gdy ktoś ich nazwie małymi. Jedynie
ludzie niskiego pokroju, którzy rozkoszują się opium i gandżą [marihuaną],
ale uważają się za niezrównanych joginów; jedynie ci, którzy cytują pisma
święte dla uzasadnienia swego obżarstwa i pychy; jedynie ci, co są wysuszonymi jak kurz erudytami, upajającymi się swą elokwencją i umiejętnością
przekonywania, przejmują się pochwałami czy słowami potępienia.
Z pewnością znasz opowieści o życiu świętych i boskich istot. W książkach tych musiałeś chyba przeczytać o jeszcze gorszych kłamstwach i bardziej haniebnych pomówieniach, jakimi w nich rzucano. Jest to los mahat22
Rozdział 1 – Streszczenie (1926-1961)
mów – wszędzie, we wszystkich czasach. Dlaczego więc bierzesz te rzeczy
tak bardzo do serca? Czy nie słyszałeś o psach szczekających na księżyc? Jak
długo mogą to robić? Prawda wkrótce zwycięży.
Nie zaniecham mojej misji ani nie zmniejszę mojej determinacji.
Wiem, że wszystko zrealizuję. Z równym spokojem patrzę na honory i zniesławienie, sławę i potępienie, które mogą się pojawić. Wewnętrznie jestem
niewzruszony. Działam jedynie w zewnętrznym świecie. Mówię i działam
dla dobra tego zewnętrznego świata i aby ludzie usłyszeli o moim przyjściu,
ale nawet z tym nie jestem związany.
Nie jestem przypisany do żadnego miejsca; nie jestem przywiązany
do żadnego imienia. Dla mnie nie ma „moje” ani „twoje”. Odpowiadam
na każde imię, jakie wypowiesz. Udaję się tam, dokąd mnie zabierają. To
moje pierwsze przyrzeczenie. Dotychczas nikomu jeszcze tego nie ujawniłem. Dla mnie świat jest czymś odległym, czymś z boku. Działam i poruszam się jedynie dla dobra ludzkości. Nikt nie zdoła pojąć mojej chwały,
niezależnie od tego, kim jest, jakich metod badawczych użyje i jak długo będzie próbował. Sam ujrzysz pełną chwałę w nadchodzących latach.
Wielbiciele muszą być cierpliwi i wyrozumiali.
Nie zależy mi na rozgłaszaniu tych faktów. Nie czułem potrzeby pisania tych słów. Napisałem je, ponieważ czułem, że brak odpowiedzi sprawi
ci ból. Twój Baba.
Cóż to za list! To epicki list pasterski... to uchylenie zasłony, abyśmy
mogli przez chwilę spojrzeć na Boga w Jego ludzkiej postaci!
Nic dziwnego, że setki ludzi zmierzają do wioski Puttaparthi, aby
otrzymać darszan Sai Baby i doświadczyć korzyści, którymi łaska Boga
może obdarzyć ludzi łagodnych, pokornych i nieszczęśliwych. Mandir,
zbudowany w wiosce, aby zastąpił maleńki pokój obok domu Subbammy, również okazał się za mały. Święta Nawaratri i Śiwaratri przyciągały
dziesiątki tysięcy osób, zwłaszcza zaś to ostatnie, ponieważ symbole Śiwy,
którym on jest, tworzyły się w nim i wyłaniały z niego podczas świętej, pomyślnej godziny, ogłoszonej przez pisma. Wielbiciele odczuwali
zachwyt, idąc w procesji ulicami wioski w każdy dzień Nawaratri, czyli
Święta Dziewięciu Nocy.
Wybrano zatem miejsce za wsią i zbudowano tam przestronną salę
modlitw i rezydencję. Baba nazwał to miejsce Prasanti Nilajam – „Sie23
Sathya Sai Baba w Kodaikanal, 1955
Rozdział 1 – Streszczenie (1926-1961)
dzibą Najwyższego Spokoju”, ponieważ to on, który jest źródłem, oparciem i pożywieniem dla tego spokoju, uczynił ją swoją widzialną siedzibą.
Z tego Nilajam rozchodzi się we wszystkich kierunkach przesłanie głoszące, że każde ludzkie serce musi zostać przemienione w Prasanti Nilajam i całą ludzkość uczy się, z życzliwością i zrozumieniem, dyscypliny
koniecznej do tej przemiany.
Baba nazywa siebie Sai Babą, a Sai Babę z Śirdi moim poprzednim
ciałem. Mówi, że zstąpił na świat, podobnie jak Rama i Kriszna, w celu
przywrócenia prawdy i moralności, pokoju i miłości oraz zaszczepienia
wiary w Boga wśród ludzi, którzy zaprzeczają Jego istnieniu z powodu
pychy i niewiedzy. A także dla ocalenia dobrych przed szponami zła.
Ogłosił, że do 16 roku życia będzie oddawał się głównie zabawom.
Później, do 32 roku, będzie przyciągał ludzi do siebie za pomocą mahim
(cudów), ponieważ – jak często powtarzał – bez tych „wizytówek” nikt nie
doznałby nawet ułamka jego chwały. Dam ci to, czego chcesz, abyś mógł
zapragnąć tego, z czym przyszedłem dla ciebie – powiedział Baba w Śirdi, będąc w swoim poprzednim ciele. Cuda te są różne – od odkrywania
przychodzącym do niego ludziom ich przeszłości i przyszłości, po kształtowanie ich przyszłości zgodnie z jego wolą. Ruchem swojej ręki zmienia powietrze w święty popiół, słodycze, obrazki, posążki, kwiaty, owoce, książki, naczynia, różańce, krzyże, lekarstwa, lalki – krótko mówiąc,
rzeczy, do których człowiek przywykł, jak również takie, których nie zna.
Gdybym przyszedł między was jako Narajana z czterema ramionami,
trzymającymi muszlę, dysk, maczugę i kwiat lotosu [tradycyjne przedstawienie Wisznu w hinduskiej ikonografii], trzymalibyście mnie w muzeum
i pobierali opłatę od ludzi przychodzących po darszan. Gdybym przyszedł
jako zwykły człowiek, nie szanowalibyście moich nauk i nie stosowalibyście
się do nich – dla swego dobra. Dlatego musiałem przyjąć postać ludzką
obdarzoną nadludzką mądrością i mocami – powiedział. Baba jest zawsze duchowym przewodnikiem i jest to jego główna rola, choć wcześniej
oświadczył, że rozpocznie swoją upadeszę, czyli nauczanie, dopiero w 32
roku życia. Ale nadmiar dobroci nie pozwolił mu tak długo czekać z leczeniem ludzkiej niewiedzy – prowadzącej ludzkość do wojen i zniszczenia.
Począwszy od 1947 roku Baba objawił się jako wielki nauczyciel
ludzkości. W owym roku przewodniczył on Ogólnoindyjskiej Konferen25
Sathya Sai Baba w Kerali, 1959
Rozdział 1 – Streszczenie (1926-1961)
cji Boskiego Życia, odbywającej się w Wenkatagiri. Wszyscy, którzy go
słyszeli, czy był to mnich, uczony, czy człowiek pióra, rolnik czy przemysłowiec, młody czy stary, mężczyzna czy kobieta – pociągnięci zostali
przez jakąś niezwykłą ekscytację ku nowemu światu ducha. Potem swami Sadananda, autor komentarzy do Jogasutr Patańdżalego i innych wartościowych książek, podążał za nim przez całe miesiące, wraz ze swamim
Satczidanandą, przekonując go, aby odwiedził Riszikesz, Kaszmir, Delhi,
Mathurę i Brindawan. Mieli szczęście widzieć na własne oczy liczne zdumiewające cuda i słyszeć wiele doskonałych wyjaśnień doktryn religijnych i dyscypliny duchowej, czym później z entuzjazmem dzielili się ze
wszystkimi, których spotykali. Baba uczynił ich narzędziami głoszenia
jego misji.
W gruncie rzeczy każdy, kto do niego przybył – po uleczenie z fizycznej choroby albo pomoc w jakichś świeckich problemach, czy też w rozwoju duchowym – stawał się zwiastunem wieści o boskości przejawionej
w ludzkiej postaci, która ze słodyczą i miłością zaprasza wszystkich do
przyjęcia od niej radości, spokoju, bezpieczeństwa i wyzwolenia.
W lutym 1958 roku, podczas święta Śiwaratri, Baba zainaugurował
miesięcznik, który miał nieść jego nauki do każdego domu. Dał temu
pismu nazwę „Sanathana Sarathi” – Odwieczny Woźnica, który ma zawieźć nas do celu, jakim jest nieprzemijający spokój, praśanti. W oryginalnej wersji miesięcznik wydawany jest w telugu, ale również po angielsku i w wielu innych językach. Niesie on przesłanie Baby do tysięcy
domów i serc ludzkich. Jest także źródłem szeregu książek, które wypłynęły spod boskiego pióra, jak i niezrównanie mądrych i prostych przemówień, wygłoszonych przez Babę w miastach i wioskach, które zaszczycił
on odwiedzinami na prośbę oddanych osób.
Celem wszystkich inkarnacji Boga jest odrodzenie dharmy, czyli
uporządkowanego życia wypełnionego duchowością w każdym szczególe, którego celem jest wyzwolenie od skutków niewiedzy. Baba również
przybył, aby wypełnić to samo zadanie. Ożywienie badań nad świętymi
pismami, powrót do tradycyjnych obyczajów, modlitw, obrzędów w świątyniach, odnowienie prostego stylu życia i wzniosłego myślenia, pobożności i cnót – wszystko to stanowi część zadania odrodzenia ludzkości,
jakie Baba wziął na swoje barki. Jego odwiedziny w starożytnych świąty27
Sathya Sai Baba podczas wyprawy w Himalaje
Rozdział 1 – Streszczenie (1926-1961)
niach Ajodhji, Waranasi i Badrinath służyły naładowaniu baterii, które
osłabły – powiedział.
Były to tylko nieliczne przykłady jego olbrzymiej miłości do rodzaju
ludzkiego. Jego posługa dla chorych, zrozpaczonych i uciskanych, jego
podróże poza ciałem – dla ocalenia ludzi od nieszczęść czy pobłogosławienia w chwili ich odejścia z tego świata – wszystko to świadczy o jego
misji bhaktarakszany (ochrony dobrych ludzi). Jego dotyk, dźwięk jego
słów, czy widzenie jego postaci otworzyły nowy rozdział w życiu niejednego grzesznika, skąpca, niewierzącego, lenia, agnostyka czy ascety.
Poprawione wydanie pierwszej części tej książki, opublikowanej
w 1961 roku, przedstawia boskie życie Śri Sathya Sai Baby do czasu epokowych odwiedzin w Badrinath.
Jestem wdzięczny za sposobność kontynuowania tej oczyszczającej
duchowo kroniki wydarzeń w drugiej części tej książki, której jedynym
właściwym tytułem jest „Satjam-Śiwam-Sundaram” – ponieważ istotą
i naturą Baby jest prawda, światłość i piękno, sat, czit i ananda – istnienie,
świadomość i błogość.
W drodze do Badrinath, 1961. Swami materializuje wibhuti
dla pielgrzymującej kobiety
2.
Cukier i mrówki
W Bhagawadgicie Pan Kriszna potwierdził, że wcielił się i pojawił
wśród ludzi, aby wypełnić zadanie dharmastapany. Złożona
wtedy obietnica wypełnia się właśnie teraz! Patrzmy uważnie
i z otwartymi szeroko oczami, abyśmy byli świadkami cudów tego
adwentu.
Niejeden sadhaka i duchowy poszukiwacz pragnie raczej pozostać
mrówką i drobina po drobinie kosztować cukru, czyli Boga – niż stać się
cukrem, który nie potrafi posmakować sam siebie. Gdy ktoś prosi Babę
aby zmniejszył liczbę swoich podróży i częściej przebywał w Prasanti Nilajam, on odpowiada: Tak, myślisz, że to mrówki powinny przychodzić do
cukru, ale zważ jedno – w jaki sposób mają przyjechać do Prasanti Nilajam ludzie biedni, chorzy, sędziwi, niedołężni, dla których przyszedłem
na ziemię? Muszę być blisko nich i przemówić do nich, aby własne domy
i serca mogli przekształcić w Nilajam pełne prasanti. Oto dlaczego Baba
podróżuje tam, gdzie wiedzie go miłosierdzie i przyciąga cierpienie.
Jak napisaliśmy w pierwszej części tej książki, Baba powrócił z Badrinath 3 lipca 1961 roku. Opowiadając o podróży do Badrinath zgromadzeniu w Bukkapatnam koło Nilajam, Baba rzekł: Widzieliśmy tysiące starych i zniedołężniałych ludzi, obok innych, silniejszych i młodszych,
stawiających czoła zimnu i głodowi, burzom i deszczom, osuwiskom na
drodze, idących mozolnie naprzód, nie zważających na koszty i odległość
31
Nie lękajcie się!
Rozdział 2 – Cukier i mrówki
po to, aby spojrzeć przez moment na ustawiony tu posąg Narajany. W Ajodhji widziałem jak niemal wszyscy bezustannie powtarzali imię „Rama”.
Ludzie często pytają, gdzie w tej żelaznej epoce schroniła się dharma. Odpowiadam wtedy, że dharma wciąż rozkwita w sercach tych tysięcy osób.
Pod koniec miesiąca Baba wyjechał do Mysore na życzenie tamtejszych wielbicieli, aby spędzić z nimi, podczas pełni księżyca, święto
Guru Purnima, poświęcone oddawaniu czci nauczycielowi duchowemu.
Owego wieczoru przypomniał on dwudziestu tysiącom zebranych, że
Mysore słynie z woni rosnącego tam drzewa sandałowego i osiągnięć
muzycznych jego mieszkańców. Jednak chciałbym, aby to zapach miłości
przenikał każdy wasz czyn. Chcę, aby harmonia i melodia muzyki przesycała każdy zalążek myśli, jaka się w was pojawi, każde pnącze uczuć
rosnące w waszych sercach i każdy pączek mowy. Guru odbiera cześć
w Indiach jako lekarz, który poprawia widzenie za pomocą maści zwanej dżnianą [mądrością]. Ale leczy on także inne choroby dręczące umysł
i wypaczające osąd, takie jak żółtaczka złośliwości, anemia zawiści, gorączka chciwości i paraliż nienawiści. Musicie znaleźć guru, który potrafi
trafnie zdiagnozować wasz stan i przypisać wam zarówno lekarstwo jak
i dietę. Potem musicie zażywać je pieczołowicie i z wiarą. Jeśli nie macie
dostępu do żadnego nauczyciela, modlitwa sprawi, że Pan wewnątrz was
przebudzi się i będzie waszym przewodnikiem.
Odnosząc się do fali strachu, podsycanego przez astrologów Wschodu i Zachodu, a spowodowanego „złowieszczym” połączeniem ośmiu
planet od 2 do 5 lutego 1962 roku, Baba wyjaśnił, że będzie się jedynie
„wydawało”, że są połączone w jednej linii i że nie ma żadnego powodu
do obaw. Doradza się wam zaskarbienie przychylności bóstw, aby mogły
was ocalić od nieszczęść. Wiele osób zbiera pieniądze na przeprowadzenie
obrzędów, które mogą odeprzeć przewidywaną gwałtowność żywiołów. Nie
mam nic przeciwko modlitwie ani też obrzędom, ponieważ same w sobie
– pomijając już to zjawisko planetarne – są one dobre. Jednak nie dajcie
się zwieść i nie pozwólcie, by w waszych sercach zagościł strach. Nie będzie
żadnej katastrofy w przyrodzie, żadnego tornado ani potopu; ziemia ani
niebo nie doznają żadnego uszczerbku! Jedynym nieszczęściem, jakie się
wydarzy, będzie konfiskata pieniędzy złożonych w depozycie przez kandydatów pokonanych w wyborach powszechnych w tym miesiącu!
33
Prawda Dobro Piękno
Podczas krytycznego tygodnia Baba był ostoją dla milionów przerażonych ludzi. Rozpraszał strach wzniecony przez wróżbiarzy z wielu
krajów. Lavagnani, astrolog meksykański, cytowany przez tygodnik „The
Illustrated Weekly of India”, napisał: W pierwszych dniach lutego szczególnie niebezpieczne mogą być podróże, zarówno powietrzne jak i morskie, a nawet – w niektórych miejscach – spanie w domu. Pewien indyjski
astrolog popularny wśród Amerykanów stwierdził: Wskutek koniunkcji
planetarnej w lutym 1962 nastąpią bardzo silne trzęsienia ziemi i fale
zimna. Zamieszki społeczne, napięcia rasowe, kryzysy wojskowe, przewroty polityczne, klęski głodu – oto, co przewidywało wiele autorytetów
w dziedzinie przepowiadania przyszłości – zarówno „naukowych” jak
i „pozanaukowych” – ze wszystkich niemal krajów. Wiele osób przybyło
do Prasanti Nilajam, aby wspomniany krytyczny tydzień spędzić w tej
przystani spokoju.
Doznając jego miłości i łaski, dających odwagę i siłę, wielu wielbicieli wolało zawierzyć innej, mniejszej grupie astrologów, którzy doszli od
odmiennych wniosków. Bellairs z Johannesburga stwierdził: Takie położenie planet może być związanie z nadejściem nowego nauczyciela świata
– z jego narodzinami, albo też rozpoczęciem przez niego posługi. Szerokim
echem odbiło się również oświadczenie A.N. Czandry: To wyjątkowe
ustawienie planet może wskazywać na przyjście wielkiego przywódcy religijnego, który przyniesie pociechę strapionym i znękanym ludziom współczesnego świata. Wielbiciele jednak wiedzieli, że nowy nauczyciel świata
już przyszedł i zdążył już rozpocząć swoją posługę. Wiedzieli, że Baba
obdarza pociechą cierpiących i prześladowanych ludzi współczesnego
świata. On sam zresztą głosił, że właśnie na tym polega jego zadanie!
Z Mysore Baba udał się do rezerwatu dzikiej przyrody, zwanego
Abhajaranjam (las, w którym nie ma żadnego strachu). Baba uwielbia
spotkania z dzikimi mieszkańcami lasu, ponieważ oni też są jego dziećmi, które przez kolejne żywoty idą, pełzną, wiją się lub fruną do jego stóp.
Nim upłynęły dwa tygodnie, przybył na krótką wizytę do Haidarabadu,
a stamtąd pojechał samochodem do odległego o 960 km Udumalpet, aby
pobłogosławić tamtejszy szpital i koledż. Powracając przez Maduraj, dotarł do Ootakamundy [Ooty, stan Tamil Nadu], istnego klejnotu gór Nil-
34
Rozdział 2 – Cukier i mrówki
giri [Gór Niebieskich], królowej indyjskich górskich stacji kolejowych1,
gdzie przetrwała zarówno prostota, jak i duchowe zdrowie. Mieszkańcy
Ootakamundy cieszyli się obecnością Baby podczas święta Kriszna Dżanmasztami, czyli urodzin Kriszny, czczonego i kochanego w Indiach przez
każdą matkę i dziecko tej ziemi, każdego uczonego, każdego myśliciela
i uczonego w pismach, przez każdego poszukiwacza duchowego i świętego. Baba powiedział zgromadzeniu, że Kriszna był pełnym ucieleśnieniem premy [miłości], że jego imię znaczy „Ten, który zachwyca i przyciąga umysł do siebie”. Przypomniał im, że ktokolwiek wielbi Krisznę, musi
tę miłość pielęgnować. Kriszna znaczy również „orać, siać i uprawiać”,
więc każdy, kto czci Krisznę, musi pielęgnować pole swego serca, usuwać
chwasty namiętności, zasiewać nasiona miłości i troskliwie oraz uważnie
dbać o te rośliny, aż w końcu kwiaty sewy (służenia z miłością) przyniosą
owoce anandy.
Wkrótce nadeszło święto Daśara, które w 1961 roku było z wielu
względów pamiętne. Już pierwszego dnia Baba pozwolił ludziom ujrzeć
blask swojej chwały mówiąc: Czytaliście o tym, że Pan ocalił Draupadi od
poniżenia, Gadżendrę od śmierci w trzęsawisku, Ardżunę od klęski, Ahalję
od przemiany w kamień, Dhruwę od wstydu, a Prahladę od śmierci. Nie
wiecie o innych niezliczonych dziełach łaski. Podobnie, obok każdego dzieła łaski, o którym wiecie, a którego dokonała ta postać Boga, są tysiące
takich czynów, o których nie wiecie w ogóle! Rama był ucieleśnieniem satji
i dharmy, Kriszna – śanti i premy. W obecnych czasach, gdy umiejętności
rosną szybciej niż zdolność panowania nad sobą, gdy nauka naśmiewa się
z sadhany, gdy nienawiść i strach wprowadziły ciemność do serca człowieka, przyszedłem ja, ucieleśniając wszystkie cztery wartości. Przybyłem wyposażony w nieograniczone moce, aby pomóc wam spotkać mnie i abyście
odnieśli korzyść z mojego przyjścia. Przejawiam moce, które pomagają mi
obdarzyć was dobrodziejstwami, jakie zaplanowałem, zgodnie z łaską, na
jaką zasłużyliście. W krótkim czasie, po upływie lat, które można policzyć
na palcach jednej ręki, zobaczycie, jak z każdej części świata będą przybywać tu ludzie cierpiący, podążający ku wzniosłym celom oraz dociekający
prawdy. Przybędzie ich tak wielu, że tylko niebo będzie mogło ich pomieścić
pod swym sklepieniem.
1 Najwyżej położona stacja znajduje się tu 2 600 m npm.
35
Sathya Sai Baba karmiący pawia
Rozdział 2 – Cukier i mrówki
Z kolei 21 października ogłosił on, że rozpoczęło się już dzieło odrodzenia dharmy, dla którego przyszedł. Dotychczas trwał okres przygotowawczy. Odtąd jednak to dzieło będzie postępować nieustannie naprzód.
Od teraz i wy możecie włączyć się do tego przedsięwzięcia, które ma na celu
wyswobodzenie człowieka z niewiedzy. Nigdy wcześniej ludzie nie mieli tak
wielu i tak jasnych znaków przybycia awatara, jak obecnie.
Dnia 23 listopada 1961 roku, podczas uroczystości urodzinowych,
książka ta, Satjam-Śiwam-Sundaram, napisana po angielsku (której drugą częścią jest niniejsza książka) i stanowiąca pierwszy prawdziwy życiorys Baby, została z czcią złożona u jego stóp przeze mnie, którego on łaskawie wybrał jako narzędzie do dokonania tego zadania. Baba rzekł: Być
może ciekawi jesteście, dlaczego pozwoliłem na wydanie książki o moim
życiu. Ramajathi ithi Rama – ten, który daje radość, jest Ramą. Radość
przepełniająca wszystkie oddane serca jest radością, która daje zadowolenie Panu. Radość Pana jest nagrodą, której szuka oddane serce. Odpowiedziałem na modlitwę oddanych mi ludzi i pozwoliłem mu to napisać.
Tytuł Satjam-Śiwam-Sundaram mówi o mnie jako o zawsze obecnym
w każdym z was. Albowiem satjam to prawda; nie lubicie, gdy oskarża się
was o kłamstwo. Prawdziwym „ty” jest satjam. Jak więc możesz przyjąć
jakiekolwiek inne miano? Jesteś też śiwam: radością, szczęściem, zadowoleniem, pomyślnością. Nie jesteś sawam – martwy, nieszczęśliwy i słaby – jesteś śiwam. Również prawdziwym „ty” jest sundaram: piękno, harmonia,
melodia, symetria. Jesteście urażeni – i jest to zupełnie zrozumiałe – gdy
ktoś opisze was jako „brzydkich”. Jesteście uwikłaną w ciało atmą. Jesteście
falą satjam, śiwam i sundaram, która igra na oceanie satjam, śiwam i sundaram. A ten ocean to Pan. Poznanie mnie dzięki tej książce lub – jeszcze
lepiej – dzięki księdze własnego doświadczenia, jest częścią przeznaczenia
ludzkości w obecnych czasach. Każdy z was musi zostać ocalony i będzie
ocalony. Nie porzucę was, nawet jeśli trzymacie się z dala. Nie opuszczę
nawet tych, którzy odrzucają mnie – przyszedłem do wszystkich. Ci, którzy stoją z dala oraz ci, którzy schodzą z dobrej ścieżki – również zostaną
przyciągnięci i ocaleni. Nie wątpcie w to. Skinę na nich i pobłogosławię ich.
Czy potrzebujemy bardziej wyraźnego znaku jego łaski i jego boskości?
Po obchodach urodzin Baba pojechał do wsi Repalle w obwodzie
Guntur, aby w tamtejszej świątyni odsłonić marmurowy posąg swojej po37
Sathya Sai Baba z girlandą
Rozdział 2 – Cukier i mrówki
przedniej inkarnacji. Wcześniej Baba odsłonił takie posągi w kilku miejscach: w Madrasie i Coimbatore oraz w aszramie Ajodhja, opodal Madanapalle. W Madrasie, gdzie w dwudziestym roku swojego pobytu w ciele
poświęcił świątynię w Guindy, wielbiciel, który zbudował tę świątynię, obmył i uczcił jego stopy oraz zapragnął, aby Baba odcisnął ich ślad w paście
sandałowej rozłożonej na kawałku jedwabnej tkaniny. Baba powiedział
na to: Dam ci stopy Sai Baby, mojego wcześniejszego ciała! I oto odcisk,
pozostawiony na jedwabiu przez jego cudowne, delikatne stopy, okazał
się odciskiem pary stóp prawie dwukrotnie większych od stóp Baby i ponad wszelką wątpliwość należących do osoby ponad sześćdziesięcioletniej!
Tkaninę tę – wraz z odciskiem w paście sandałowej, który wykonał on
w tak cudowny sposób dla udowodnienia, że jest tym samym Babą przybyłym ponownie – oglądać można w świątyni Guindy po dziś dzień!
Nic dziwnego, że ludzie z Repalle byli podniesieni na duchu, kiedy Baba zgodził się na umieszczenie swojego posągu w świątyni, którą
wybudowali. Nic też dziwnego, że setki tysięcy osób skupiły się w tym
miejscu, aby otrzymać darszan Baby. Posąg miał być przyniesiony do
domu, w którym się zatrzymał, ponieważ drogi wiodące do świątyni były
zbyt zatłoczone. Podczas trwania początkowych obrzędów Baba stworzył
urzekający złoty posążek Sai Baby i umieścił go na głowie posągu. Późną
nocą, kiedy drogi stały się przejezdne, posąg ten zabrano do świątyni,
a Baba złożył złoty posążek w wydrążeniu posadzki. Chciał, aby wydrążenie to zakryto płytą z marmuru, a kiedy to uczyniono, na płycie został
umieszczony posąg. Powstały w tajemniczych okolicznościach posążek
stał się więc niewidzialnym, ale potężnym źródłem łaski w tamtej świątyni – podobnie jak lingam, który Śankaraczarja umieścił w Badrinath, stał
się źródłem mocy posągu Narajany! Baba przypomniał tysiącom ludzi
zgromadzonym, aby usłyszeć jego słowa: Ten posąg to zaledwie pojemnik.
Znajduje się w nim jednak Sai-tattwa, czyli boska esencja. Jeśli wlejecie ją
w ten oto pojemnik, nazywa się Sai Babą. Jeśli wlejecie w inny – stanie się
Śriniwasą, Śiwą, Kriszną czy też Ramą.
Teraz powinniście nasycić ten marmur swoją wiarą i oddaniem, by
go ożywić; umieściwszy Sai w swojej wsi, umieśćcie go w swoich sercach,
na ołtarzu premy, albowiem Sai jest premaswarupą [ucieleśnieniem miłości]. Sai nie zamieszkuje świątyń, a jedynie serca. Dzięki swej słodyczy
i wszechobejmującej miłości Baba wchodzi do serc wszystkich tych tysię39
Sathya Sai Baba z podarowaną mu ośmioletnią Gitą, 1962
Rozdział 2 – Cukier i mrówki
cy osób, które gromadzą się wokół niego, aby dostąpić darszanu. Wielu,
którym udało się wówczas dotknąć skraju jego jedwabnej szaty, będzie
pamiętało to przez długie lata!
Z Repalle Baba udał się do miasta Eluru, w którym umieścił – w Gita
Bhawan – dwa naturalnej wielkości posągi z marmuru, przedstawiające
Radhę i Krisznę. Zgotowano mu przyjęcie, które Baba uznał za zbyt wystawne. Skarcił organizatorów: Czy ktoś słyszał, aby Pan domu był witany
przez dzieci w swoim własnym mieszkaniu ogniami sztucznymi i flagami, wierszami i pompą? Na ceremonię ustawienia posągów Baba stworzył
dziewięć klejnotów, jak również metalową tabliczkę z tajemnym napisem odpierającym złe moce z ośmiu kierunków. Powiedział, że Radha
i Kriszna stworzyli parę Prakriti-Purusza, czyli stworzenie i stwórca, to
co jawne i to, co ukryte. Radha to adhar (podstawa) dla dhary (ciągłego
strumienia) aradhy (oddawania czci). Innymi słowy, Radha jest stworzonym wszechświatem, a zadaniem człowieka jest wykorzystanie go w celu
odkrywania obecnej w nim boskości, objawiającej się jako prawda, piękno i dobro, jako sat, czit i ananda, jako satjam, śiwam i sundaram.
Będąc ponownie w Bangalore w grudniu, Baba zainaugurował Society of Sanathana Social Workers [Towarzystwo Odwiecznych Działaczy
Społecznych]. Oświadczył on: Sprowadziło mnie dziś tutaj słowo „sanathana” w nazwie waszego towarzystwa. Wy wszyscy jesteście sanathana
– wieczni, chociaż wierzycie, że jesteście nuthana – nowi. W Indiach nauka
o rozpoznawaniu rzeczywistości człowieka, jego chwały i jego boskości jest
przekazywana od czasów starożytnych. Tylko ci, którzy poznali tę naukę,
zasługują na to, aby być dziećmi tej ziemi. Pozostali, choć urodzeni tutaj,
są właściwie obcy.
W Bangalore, jak również później w Prasanti Nilajam, zapewnił on
ludzi, że asztagrahakuta, czyli koniunkcja ośmiu ciał niebieskich, która
przez swoje bliskie nadejście zaciemnia słabe umysły chmurami strachu,
nie stanowi żadnego zagrożenia. Oznajmił: W następstwie tego połączenia nie dojdzie do żadnego dodatkowego nieszczęścia. Wręcz odwrotnie: zmniejszy się nieco pomieszanie, które ma miejsce obecnie! Skoro ten
awatar przyszedł – spytał – po co trząść się ze strachu przed wyobrażonymi „zagrożeniami”? Wierzcie mi – oświadczył – nic się nie zdarzy. Nic
– w ogóle nie ma zagrożenia. I tak, jak chciał Baba, nic się nie wydarzyło.
41
Prawda Dobro Piękno
W święty dzień Śiwaratri 1962 roku, który przypadł na 4 marca, Baba
zwrócił się tymi oto słowami do tysięcy świadków wyłonienia się z jego
wnętrza dwóch złotych lingamów: Dlaczego rozprawiacie pomiędzy sobą
o mojej istocie, mojej tajemnicy, moich cudach, mojej rzeczywistości? Ryba
nie potrafi zmierzyć nieba, a to, co jest z materii, może pojąć jedynie to, co
również jest materialne. Oko nie może zobaczyć ucha, choć leżą tak niedaleko siebie. Skoro nie potraficie dosięgnąć tajemnicy własnej rzeczywistości,
po co marnujecie czas, próbując zbadać istotę Boga? To tak, jakbyście mówili językiem telugu, a oglądali film w języku tamilskim albo jakbyście oglądali film w języku japońskim, znając jedynie malajalam [język rdzennych
mieszkańców Kerali]. Szczegóły, subtelności, głębsze znaczenia i wzajemne
powiązania, niczym misterne wzory tkaniny przekraczają wasze pojmowanie. Obejrzyjcie cały film, opanujcie język i umiejętności, patrzcie pilnie
i uważnie, próbując przyswoić znaczenie każdego gestu, czynu i słowa. Być
może wówczas mnie poznacie – ale też tylko do pewnego stopnia.
Święta odbywające się w Prasanti Nilajam niosą ludziom sposobność do słuchania przemówień panditów, czyli uczonych w dziedzinie
dyscypliny duchowej. Umożliwiają też spotkanie braci i sióstr, którzy doświadczyli mocy, splendoru i tajemnicy Baby. Uczestnicy powracają potem do swoich domów, natchnieni krzepiącym duchem jego przemówień.
Powracają mądrzejsi, poważniejsi, a często oczyszczeni ze swoich złych
przyzwyczajeń i mentalnych popędów. Wielu z nich pozostaje w Prasanti
dłużej, licząc na drogocenną okazję osobistej rozmowy z Babą. Ponieważ tysiące pielgrzymów zdeterminowane są nie opuszczać Nilajam bez
uzyskania tej formy błogosławieństwa, dużą część dnia Baby – tak rankiem, w południe, jak i wieczorem – wypełniają rozmowy z wielbicielami.
Uwaga, jaką poświęca naszym nieistotnym błahostkom i natarczywym
pragnieniom, jest czytelnym znakiem jego łaski. Jednak w wygłaszanych
przemówieniach radzi on, aby odrzucić poniżające przywiązanie do tego,
co cielesne i świeckie. Wie, że przebywając w zasięgu jego spojrzenia i łaski odpowiednio długo, porzucimy te błahostki, zajmiemy się sadhaną
i osiągniemy cel.
Kiedy większość z tych, którzy prosili o rozmowę, została nią obdarowana, Baba wyjechał do Tirupati. Przyciągnęło go tam święto Tjagaradży. Czyż Tjagaradża, śpiewający święty (urodzony w 1847 roku), nie
42
Rozdział 2 – Cukier i mrówki
pojawił się we śnie i nie polecił Śri Nagarathnammie, swojej niezrównanej uczennicy, udać się do Wenkatagiri, aby otrzymała darszan „Pana,
którego on czcił?”. Nagarathnamma wyruszyła w drogę, zastanawiając
się, kim właściwie jest ów Pan. Gdy dotarła do celu, ujrzała Babę!
To wyjaśnia, dlaczego w jednym ze swoich dyskursów Baba stwierdził: Często przybywam na to święto, ponieważ czuję, że jest to częścią
zadania, dla którego przyszedłem. Tjagaradża odrzucił przywiązanie do
przyjemności zmysłowych. Odkrył najwyższą radość wewnętrznej kontemplacji. Wyraził tę radość w muzycznych nutach, w prostych i szczerych
zwrotkach pieśni, które przejmują serce do głębi i oświecają umysł. Tjagaradża znał tajemnicę poddania się Bogu. Bez poddania się człowiek nie
dostąpi wyzwolenia. Przekreśl „ja”, a staniesz się wolny. Jak zabić to „ja”?
Złóż je u stóp Pana, mówiąc: Ty, nie ja – i oto jesteś wolny od tego przytłaczającego ciężaru.
Daśara, 1962! 29 września, podczas pierwszego z dziesięciu dni
trwania tego święta, Baba wciągając na maszt w Nilajam flagę Prasanti
oświadczył: W Prasanti Nilajam każdy dzień jest świętem. Każda chwila
jest chwilą świętą. Jak głosi powiedzenie: Nitja kaljanam, paćća thoranam
– święto trwa nieustannie, girlandy wiszą nieprzerwanie. Podczas Daśary
Baba w sposób jasny i jednoznaczny wyjaśnił swoje zadanie, które określił
jako wedasamrakszana, widwatposzana i dharmastapana (ochrona Wed,
wspieranie nauk duchowych i ustanowienie prawości). Wszystkie one są
wzajemnie zależne – Wedy stanowią podstawę dharmy, widwani [posiadający widję – wiedzę] są narzędziem, zaś dharma jest lekarstwem na
wszystkie choroby trapiące ludzkość. W Gicie Pan Kriszna potwierdził,
że wcielił się i pojawił wśród ludzi, aby wypełnić zadanie dharmastapany.
Złożona wtedy obietnica wypełnia się właśnie teraz! Patrzmy uważnie
i z otwartymi szeroko oczami, aby być świadkami cudów tego adwentu.
Sathya Sai Baba wśród pielgrzymów
3.
Zadanie
Przybyłem właśnie w tym celu, aby odrodzić Wedy. To się stanie.
Ja tego dokonam. Gdziekolwiek będziesz, dowiesz się o tym.
Cały świat doświadczy tej radości i tego światła.
W 1961 roku Baba odwiedził najważniejszą świątynię wyznawców
Śiwy w Indiach, położoną w Waranasi, oraz główną świątynię wyznawców Wisznu w Badrinath. Udał się do nich, aby wlać duchową moc w owe
„generatory” łaski. W Waranasi stworzył wyjątkowy klejnot i umieścił go
na posągu Wiśweśwary [Śiwy – Mistrza Wszechświata] mówiąc przy tym,
że kamień posiada duchową moc, która naładuje boską siłą ten symbol
Pana. W Badrinath natomiast wydobył netralingam spod stojącego tam
posągu Narajany. Jak powiedział, lingam ten został przyniesiony z góry
Kailasa przez samego Śankaraczarję około tysiąc dwieście lat temu! Wyłaniając się na wezwanie Baby, otworzył on nowy rozdział historii – lingam jako podstawa słynnej świątyni wielbicieli Wisznu był mile widzianym przypomnieniem zasadniczej zgodności wyznawców Śiwy i Wisznu.
Ludzie powtarzają podanie mówiące, że obecny posąg Narajany
został wrzucony przez obce ręce do rzeki Alakanandy i w wyniku długiej i wytężonej praktyki samoumartwiania Śankaraczarja uzyskał objawienie, że posąg zatopiony jest w zagłębieniu rzeki, zwanym Narada
Kund. Śankaraczarja wydobył go i umieścił na obecnym miejscu. Dlatego
też, kiedy Baba ogłosił, że netralingam jest pierwotnym rdzeniem, które
45
Prawda Dobro Piękno
on musi „napełnić energią” z zastosowaniem odpowiednich obrzędów,
z uroczystym obmyciem świętą wodą Gangothri, złotymi liśćmi bilwy
i kwiatami thummi, które Baba od razu w cudowny sposób dostarczył,
nawet opiekunowie świątyni w Badrinath byli mile zaskoczeni!
Zdziwienie wzrosło jeszcze bardziej, kiedy Baba oznajmił, że lingam
ten jest jednym z pięciu, które Śankaraczarja sprowadził z Kajlasy i umieścił w indyjskich klasztorach. W wielu osobach obudziła się żarliwa chęć,
aby dowiedzieć się czegoś więcej o boskim posłannictwie Śankaraczarji. Ci, którzy znają Babę, przyjęli za pewnik owo wysokie pochodzenie
lingamu, który mieli zaszczyt oglądać przez kilka drogocennych minut
podczas tamtego niezapomnianego dnia.
Jedną z osób odczuwających żarliwe pragnienie odkrycia prawdy był
Saligrama Srikantha Śastri. Wnikliwie zapoznał się on z „Śankara-widżają”, czyli klasyczną opowieścią o życiu Śankaraczarji. Następnie starał się
wyjaśnić pochodzenie lingamów, które umieszczone zostały przez Śankaraczarję w założonych przez niego klasztorach. Z odpowiedzi, którą
otrzymał z klasztoru w Śringeri Math, założonego w górach zachodniego
Mysore przez Śankaraczarję, dowiedział się, że wzmiankę o lingamach
znaleźć można w księdze „Śiwarahasja Mahethithasa”, którą po wytężonych poszukiwaniach udało mu się zdobyć w bibliotece uczelni wedyjskiej
w Waranasi. W rozdziale szesnastym dziewiątej części tej księgi napisano,
że Pan Śiwa powitał Śankarę na górze Kajlasa i pobłogosławił go słowami:
Wyznaczony zostałeś do ustanowienia na świecie prawdziwej nauki Wed,
którą jest adwajta [nauka o niedwoistości]. 32 lata swojego ziemskiego życia poświęć na rozpowszechnianie tej wiary oraz na zwalczanie tych, którzy oczerniają ją, bądź odrzucają. Przyjmij te pięć lingamów, które ci teraz
daję. Oddawaj im cześć za pomocą pańczakszari [pięciosylabowej mantry Namah Śiwaja] i satharudrabhiszeki [pudży z intonowaniem Rudram
– wedyjskiego hymnu do Śiwy jako Rudry]. Ofiaruj święty liść bilwy oraz
popiół, recytując świętą pranawę Om. Dokonaj trzech zwycięskich podróży, rozpraszając ciemność dwajty [doktryny dwoistości], a później umieść
lingamy z tej po trzykroć świętej Kajlasy, naznaczone jasnością półksiężyca,
a zwane joga, bhoga, wara, mukti i moksza [zjednoczenie, przyjemność,
błogosławieństwo, wolność, wyzwolenie], w świętych miejscach, które wybierzesz, zanim w Kanczipuram porzucisz swoją cielesną powłokę. Zatem
opowieść o lingamie w Badrinath okazała się prawdziwa.
46
Rozdział 3 – Zadanie
Dzieło „Śankara-widżaja” z Anandagiri wspomina, że jeden z lingamów został umieszczony w miejscu zwanym Nilakanta-kszetra2, co przywodzi na myśl ośnieżoną górę Nilakantaparwatha – Królową Himalajów,
która wznosi się ponad Badrinath, olśniewając swą wspaniałą czystością.
W Badrinath stoi świątynia, nazywana „Prawdziwym Kedareśwarą3”.
Legenda mówi o tym, jak Wisznu odkrył Badri i uznał, że jest to piękne
miejsce do prowadzenia tapasu [ascezy]. Stwierdziwszy jednak, że mieszka tu już Śiwa, postanowił uciec się do podstępu. Przybrał postać dziecka i zaczął głośno płakać. Parwati podniosła porzucone rzekomo dziecię
i wzięła je pod opiekę pomimo sprzeciwów Śiwy. Po kilku dniach, kiedy
Śiwa i Parwati poszli nad rzekę, dziecko wróciło do swojej prawdziwej
postaci. Wisznu ani myślał odejść, tak więc boska para musiała poszukać
nowej siedziby wiele mil dalej, w miejscu znanym dziś jako Kedarnath.
Legenda ta sugeruje, że świątynia w Badri była początkowo ośrodkiem wielbicieli Śiwy, a potem stała się świątynią wyznawców Wisznu.
Lingam z Kajlasy był tam chyba od samego początku, nawet wówczas, gdy
w owym świętym miejscu został umieszczony wizerunek Narajany. Takie
myśli nasuwają się, gdy zagłębiamy się w historię lingamu, o którym Baba
powiedział, że był pierwotnym źródłem duchowej mocy Badri. Miejsce,
w którym stoi dziś świątynia Narajany – nieważne, czy znane było wtedy
jako Nilakanta-kszetra, czy też jako Kedaram – zostało pobłogosławione
przez Śankaraczarję lingamem. To wiemy na pewno. Streszczając historię
lingi z Badrinath, pozostaje nam tylko złożyć pełen szacunku hołd wobec
nieprzewidywalnej głębi boskiej świadomości Baby.
Wykonując to samo zadanie wzniesienia mocy duchowej wielkich
świątyń Indii, Baba odwiedził również odpowiedniki Kasi i Badri na Półwyspie Indyjskim, czyli Śrisailam i Pandharpur. W Śrisailam [w stanie
Andhra Pradesh], do którego przybył 5 stycznia 1963 roku, powiedział:
Świątynia ta co roku, od stuleci, niesie pociechę i ulgę wielu tysiącom pobożnych osób. Miejsce to odwiedził Śankaraczarja, pieśnią sławiąc jego
świętość oraz spokój, jakiego tutaj doświadczył. Umieścił tu czakrę [dysk],
która – mogę wam to powiedzieć – spoczywa w małej jaskini obok Pathala Gangi [rzeki Krishna]. Dodał: Atmosfera świętych miejsc powinna się
2 Dosł. „pole niebieskiego gardła Śiwy”.
3 Kedareśwara – jedno z imion Śiwy – Pan z Kedarnath.
47
Prawda Dobro Piękno
polepszyć. Charakter opiekujących się nimi mnichów wymaga istotnej poprawy. Doprowadzę do tego, gdyż jest to częścią mojej dharmastapany –
zadania, które przyszedłem wypełnić.
Śrisailam jest świątynią, która od wieków przesycona jest głębokim
oddaniem mistyków, takich jak Akka-mahadewi [poetka z XII w.] oraz
mężów stanu, jak na przykład Śiwadżi (Shivaji Bhosle, 1630-1680). Baba
odsłonił głębokie znaczenie imion, pod którymi czci się Pana i Jego małżonkę w Śrisailam: Mallikardżuna i Bhramaramba. Był to dar Baby dla
pokoleń gorących wyznawców. Słowo ’Ardżuna’ znaczy biały, czysty, pozbawiony skazy, zaś ’mallika’ to doskonale biały kwiat jaśminu. Zatem
Mallikardżuna to Śiwa ze śnieżnego szczytu góry Kajlasy – uosobienie
chłodnej czystości, jaśniejący świętym popiołem. Śiwa niczym wonny
kwiat przyciąga do siebie Ambę, czyli małżonkę – reprezentującą żeński
aspekt Boga – Śakti, nazywaną też Bhramarą (pszczołą, którą przyciąga
miód łaski). Jest ona prawdziwym przykładem żarliwej wielbicielki, podczas gdy Mallikardżuna to najczystsze wyobrażenie Boga, który ulega
szczerym błaganiom wyznawcy i napełnia go łaską.
Przybywszy do świątyni, Baba obsypał posąg Mallikardżuny złotymi kwiatami thummi (Leucas Linifolia), które stworzył ruchem dłoni.
Ten uroczysty obrzęd zwielokrotnił moc tego obiektu czci i podniósł jego
świętość.
Pandharpur i świątynie Pandurangi oraz Rukumaji [przejawienia
Kriszny i jego małżonki] wplotły się w dzieje Marathów4 i Kannadigów5,
jak również milionów innych ludzi. Przez stulecia były natchnieniem dla
długiego orszaku świętych, mistyków i poetów, którzy wsławili się pieśniami wypływającymi z ich ekstatycznych doznań. Wędrowny piewca
chwały Pandurangi – święty Purandaradas (1484–1564) mówił językiem
kannada. Tukaram (ur. ok. 1608, zm. ok. 1650) i cała rzesza innych wytrwałych sług Boga pochodzili z regionu Maharashtra. Baba, jeszcze jako
chłopiec, zebrał w wiosce Puttaparthi grupę towarzyszy, którzy tańczyli
i śpiewali o radości, jaka zrodziła się w nich podczas pielgrzymki do Pandharpur, do świątyni Pandurangi-Wittali. Ułożył w języku telugu wiele
urzekających pieśni, śpiewanych przez jego kolegów. Niektóre z nich sła4 Posługujący się językiem marathi mieszkańcy stanu Maharashtra, w którym
leży Pandharpur.
5 Mieszkańcy sąsiedniego stanu Karnataka, posługujący się językiem kannada.
48
Rozdział 3 – Zadanie
wiły Pana, który pobłogosławił wyznawców w Pandharpur. Inne szczegółowo opowiadały o drodze do Pandharpur lub opisywały trudy owej
długiej podróży. Jeszcze inne mówiły o dreszczu emocji, jakiego doznali
wyczerpani wędrowcy, gdy z oddali dostrzegli świątynię. Już od dzieciństwa przyciągał Babę do Pandharpur jakiś boski plan, tajemnicze pokrewieństwo.
Wreszcie nadszedł 13 czerwca 1965 roku, kiedy Baba wraz z licznymi wielbicielami ze stanu Maharashtra odwiedził tę świątynię. Przez
kilka minut stał w ciszy przed posągiem Pandurangi-Wittali, którego
wizją obdarzał często tych, którzy pragnęli zobaczyć go w tej postaci.
Następnie udał się do świątyni małżonki Pana – Rukumaji, znanej też
jako Rukmani lub Śakti – i jakby pod wpływem wspomnień stworzył
mangalasutrę [naszyjnik ślubny] i nałożył ją na szyję bogini. W jednej
chwili ożyły strofy Bhagawaty. Oprócz wyżej wymienionych, Baba odwiedził i uświęcił świątynie Giridhari w Brindawan oraz Ramaczandry
w Ajodhji, w stanie Uttar Pradesh, jak również świątynie Bhadrachalam
i Mahanandi w stanie Andhra Pradesh.
To ożywienie świętych miejsc, gdzie miliony osób przychodzą po
pociechę i spokój, jest tylko jednym z wielu środków dharmastapany [odrodzenia i przywrócenia ładu moralnego]. Baba musiał również natchnąć
większym poczuciem odpowiedzialności skarbnice tej dharmy – czyli interpretatorów pism świętych. Podwójny cel widwatposzany (wspierania
wiedzy) oraz wedasamrakszany (ochrony Wed) mógł osiągnąć jedynie
przez przyciągnięcie panditów w obszar działania swojej łaski.
Podobnie jak wszystkie czyny Baby, również i ten potok łaski popłynął spontanicznie i bez rozgłosu – nikt nawet nie zauważył tego „wielkiego
planu” ani też cennego plonu. Obszar delty Godawari po dziś dzień jest domem klasycznej wiedzy w stanie Andhra Pradesh. Ale uczeni, którzy walczą o to, aby sztandar wiedzy wedyjskiej nadal powiewał, z trudem stawiają
czoła problemom finansowym i lekceważeniu ich przez społeczeństwo.
Gdy wielbiciele Baby zaproponowali włączenie jagi [ceremonii
ofiarnej] do uroczystości, w jakich miał wziąć udział w czasie odwiedzin
w okręgu Wschodniego Godawari, Baba odpowiedział, że mogą przecież
świętować tę jagę w Prasanti Nilajam podczas święta Daśara. Wówczas
tysiące ludzi z całych Indii miałoby niebywałą sposobność uczestnictwa
49
Prawda Dobro Piękno
w niej! Posłano mu listę osób należycie przygotowanych do prowadzenia
obrzędów i wypowiadania modlitw, panditów i znawców śastr [świętych
pism]. Kiedy jednak Baba zobaczył, że wszyscy oni pochodzą z Kona-simy (obszaru delty), odesłał spis, opatrując go uwagą, że jego simą (obszarem) nie jest tylko Kona-sima, lecz Weda-sima (wszystkie obszary, gdzie
czci się Wedy). Zatem spis przejrzano ponownie i oprócz osób z dorzecza
Godawari zaproszeni zostali uczeni wedyjscy i pandici z Benares, Bangalore i Haidarabadu.
Wyruszając ze swoich wiosek, uczeni ci nie wiedzieli, że ich podróż
otwiera nowy rozdział w ich życiu, jak również w życiu kraju i jego kultury. Każdy bowiem powrócił do domu mając znacznie więcej wiary i odwagi, i bardziej oddany Wedom, które były źródłem utrzymania zarówno
dla nich, jak i dla mieszkańców ich wsi.
Jaga nazywała się Weda Purusza Saptaha Dżniana Jadżnia6. Składała
się z dwóch części: porannej i wieczornej. Codziennie rano odprawiano
ati-rudra homę [ceremonie ofiarne z recytacją Wed] ze wszystkimi jej obrzędami uzupełniającymi, a wieczorem – dżniana-jadżnię, w której wybitni interpretatorzy Wed objaśniali licznie zgromadzonym znaczenie i wagę
obrzędów opisanych w świętych pismach. Ponieważ święto miało wykazać, że wedyjskie zalecenia przynoszą owoce, Baba polecił, aby wszystkie
instrukcje zostały ściśle wypełnione, aż do najdrobniejszych szczegółów,
takich jak liczba, rozmiar i ustawienie kolumn w jaga-mandapie [hali
ofiarnej], czy liczba i wygląd ołtarzy ofiarnych. Również kaplice bóstw pomocniczych, takich jak joginie, Wastupurusza [bóstwo odpowiadające za
energię zaaranżowanej przestrzeni], kszetrapalowie [władcy miejsca] tacy
jak Abhajankara [dosł. darzący poczuciem bezpieczeństwa] i Nawagrahowie [bóstwa planetarne] – zostały właściwie ustawione. Siedzenia z trawy
‘kusza’ dla uczestników przygotowano zgodnie ze szczegółowymi wytycznymi zawartymi w śastrach. Przedmioty i materiały ofiarne, takie jak masło ghi z krowiego mleka, ziemia z mrowisk, z królewskich stajni dla koni
i słoni oraz z królewskich zagród, gałązki z drzewa banjanowego, łyżki
ze specjalnego drewna, zostały zgromadzone pod ścisłym nadzorem Baby.
Podczas tych siedmiu poranków złożono w ogniu ofiarnym 226 270 łyżek
ghi, wzywając odpowiednie imiona Boga, odpowiadające Jego różnorod6 Siedmiodniowa ofiara odprawiana na cześć Boga jako źródła Wed.
50
Rozdział 3 – Zadanie
nym cechom! Jaga sprzyja, według Wed, dobrobytowi i pokojowi świata.
Śanti kamasthuhomajeth – ci, co pragną pokoju – głoszą Wedy – muszą
czynić tę ofiarę.
W jednym z przemówień wygłoszonych owego tygodnia Baba nawiązał do drwiny, z jaką wielu Hindusów ocenia wlewanie do ognia tak
dużych ilości ghi. Nazwał tych krytyków mieszkańcami królestwa ksiąg
rachunkowych, bo podnoszą wrzawę o słoje ghi i wiązki drewna na opał,
zamiast myśleć o cenniejszej i trwalszej radości, jaką daje przywoływanie i zadowolenie bóstw. Już samo dokonanie czcigodnego, starożytnego
obrzędu daje zadowolenie, którego nie sposób wyrazić w pieniądzach. Ci,
którzy to kwestionują, zjedli od dnia swoich narodzin setki worków ryżu
i wypili całe garnki ghi. Spytam więc: czy przeżyli choć jeden dzień radości,
albo czy potrafili dać swoim najbliższym choć jeden taki dzień? Ta jaga
natomiast przynosi wielką radość wielu ludziom. Daje ona pokój i radość
całemu światu. Ja i moi ludzie jesteśmy uradowani – to wystarczająca rekompensata. Kiedy do ognia leje się ghi, ci, którzy nie wiedzą, bądź nie
wierzą Wedom, mówią, że jest to marnotrawstwo. Ci, co nie znają się na
rolnictwie, mogą krzyczeć, że wrzucanie ziaren w ziemię jest olbrzymim
marnotrawstwem. Nie wiedzą, że gospodarz otrzyma to ziarno z powrotem, pomnożone stukrotnie. Tutaj mamy do czynienia z tym samym: modlitwy docierają do adresatów tylko wtedy, gdy są należycie ostemplowane
mantrami i wrzucone do ognia ofiarnego. To jest taka sama nauka, jak
każda inna.
Główny recytator Wed w Andhra Pradesh, szanowany przez innych uczonych jako wedasamrat (bezdyskusyjny mistrz Wed) Brahmasri
Cherkumalli Kameśwara Ganapati, otrzymał stanowisko sarwadhjakszy
(głównego nadzorcy) tej jagi. Pewien pandit, znawca szkół njaja wedanty
[logiki] i dżjotiszy [astrologii], został mistrzem ceremonii. Śri Uppaluri
Ganapati Śastri, siedemdziesięcioletni uczony, jeden z nielicznych dziś
w Indiach ludzi zdolnych objaśnić każdą sylabę Wed zgodnie z wiarygodnymi wykładniami, został wybrany przewodniczącym dżniana-jadżni, będącej częścią tej jagi.
Śri Ganapati Śastri oświadczył, że w ciągu pięćdziesięciu lat odprawiania wedyjskich ceremonii ofiarnych nie spotkał go zaszczyt uczestnictwa w tak bezbłędnej ceremonii, która zdałaby rygorystyczny sprawdzian
51
Prawda Dobro Piękno
wierności zasadom podanym w Wedach. Mowy, jakie wygłaszał każdego wieczoru na temat znaczenia obrzędów, przerywał wyrazami szczerej
wdzięczności dla Baby za wspieranie zaleceń wedyjskich. Przywoływał
wedyjskie mantry dla poparcia tego, co mogłoby wyglądać na „przypadkowe działania” Baby: zwracanie się przez niego do ritwików [kapłanów]
jako do „bóstw”, rozdawanie białych, jedwabnych szat braminom recytującym Wedy, a czerwonych, jedwabnych strojów wykonującym inne
obrzędy. Ba, nawet kolejność, w jakiej na koniec jagi wręczał nagrody jej
uczestnikom! Śastri uznał, że Baba jest Wedapuruszą [Bogiem będącym
źródłem Wed]. Sam Baba oznajmił: Nie dajcie się zwieść – ja nie jestem
osobą dokonującą tej ofiary. Ja jestem Tym, który przyjmuje ofiary i obdarza nagrodami. Dał też tego dowód. W przedostatni dzień jadżni ogłosił:
Jutro, kiedy do ofiarnego ognia będzie wkładana pożegnalna ofiara, chcę,
aby każdy z was postanowił wrzucić do tych płomieni całe zło, jakie ma
w sobie, samolubstwo, przywiązania i nawyki, ściągające was w dół. Wielu
z tych, którzy zaopatrzyli się w złoto i klejnoty, jedwab i drewno sandałowe, gotowi do wrzucenia tych cennych rzeczy do ognia (co jest zwyczajem wszystkich jadżni), doznało olśnienia i pojęło znaczenie jadżni.
Baba oświadczył również: Jutro, podczas ofiary pożegnalnej, otrzymacie
darszan Jadżniapuruszy – Osoby, która odbiera tę jadżnię.
Zgodnie z tą obietnicą, w zapowiedzianej chwili Baba wstąpił na
jadżnia wedi [podwyższenie]. Obdarzył darszanem dziesiątki tysięcy ludzi, którzy w uniesieniu obwołali go tym, który przyjmuje jadżnię.
Należy wspomnieć, że kamandalu (czyli naczynie na wodę) Sai Baby
z Śirdi, które w cudowny sposób dotarło do Puttaparthi, umieszczono
w jagamandapie i trzymano w nim rytualną wodę, używaną w większości
obrzędów. Stało się więc ono znakiem ciągłości obu inkarnacji Sai. Kiedy
kapłan prowadzący ofiarę potrzebował wizerunków nawagrahów [dziewięciu bóstw mających wpływ na świat, powiązanych z dziewięcioma
planetami], Baba stworzył je machnięciem ręki. Gdy z kolei kapłan wyciągnął dłoń po złoty talerz, który należało umieścić w naczyniu z wodą,
przy wtórze odpowiednich mantr, Baba również stworzył go i wręczył kapłanowi. Również kiedy nadszedł czas ofiary pożegnalnej, stworzył dziewięć klejnotów [symbolizujących dziewięć planet] i umieścił je na talerzu, który mu podstawiono. Pandici, jak i tysiące osób, które przyszły na
52
Rozdział 3 – Zadanie
jagę, dostąpili kolejnego przelotnego wglądu w jego boskość, gdy któregoś
wieczoru opuściwszy zadaszoną przestrzeń, popatrzył w górę na gniewne
niebo, które właśnie miało zesłać wielką ulewę. Podobnie jak wcześniej
w Śirdi, Baba musiał chyba skarcić niebo i powiedzieć: Wstrzymaj swój
gniew i uspokój się, ponieważ nagle ucichło i wypogodziło się.
Jaga przyniosła wiele owoców. Głównym z nich była przemiana, jaka
zaszła w poglądach panditów w tym regionie. Wielu z nich było uprzedzonych do Baby, myśląc że jest on jedynie magikiem. Podobne, głębokie
uprzedzenie odciągnęło w minionych epokach nieszczęśliwie Śiśupalę,
Durjodhanę i miliony innych od boskiej łaski. Ganapati Śastri wyznał, że
on również miał podobne nastawienie, jednakże na skutek ciągłego przebywania z Babą podczas tej dżniana-jadżni i oglądania na własne oczy
wyjątkowych przykładów jego chwały, uświadomiłem sobie, że nie jestem
w stanie go ocenić, ponieważ jest on bez wątpienia wcieleniem Boga.
Darsanabhushana Chathusthanthri Kolluri Somasekhara Śastri,
który miał podobne doznania, szybko zaczął zwracać się do Baby używając określeń „Bhagawallilawatara” oraz „Lilamanuszawigraha” [„Wcielenie radosnego Boga”, „Rozprzestrzeniający radość wśród ludzi”], które
to słowa wyrażały niewątpliwą boskość Baby. Widwathkawi Wemparala Surjanarajana Śastri ujawnił wielkiemu zgromadzeniu wielbicieli, że
wcześniej odrzucał wiarę w to, iż Baba jest wcieleniem Pana. Wielu ludzi
mówiło mu, że wibhuti, które Baba stworzył i którym ich pobłogosławił,
ocaliło im życie – on jednak pozostawał nieprzekonany. Nawet kiedy jego
przyjaciel, Śri Kameswara Ganapati, pokazał mu podarunki, jakie Baba
stworzył i dał mu w Radżahmundry, on zignorował to. Jednak nim jadżnia zakończyła się, wyznał, że przekonanie o tym, że Baba jest ponownie
przybyłym Kriszną, głęboko się we mnie zakorzeniło.
Adwaithawedantha Śiromani, Mimamsawisarada Mallawadżhala
Wenkatasubba Śastri z Warangal, który również był wcześniej niedowiarkiem, przeobraził się w żarliwego zwolennika poglądu, że Baba jest
awatarem. Powiedział on, że nawet Wiśwarupadarszan [widok kosmicznej formy Boga], którym Kriszna zaszczycił Ardżunę, mógłby zostać odrzucony przez prześmiewców jako wielka sztuczka magiczna. Gdyby Pan
objawił się przed nimi, przypisaliby to złudzeniu optycznemu albo uznali,
że jest to postać stworzona przez ich własną gorączkującą wyobraźnię.
53
Sathya Sai Baba obok tronu w kształcie węża
Rozdział 3 – Zadanie
Jednak przeprowadził różne sprawdziany zalecane w śastrach i doszedł
ostatecznie do wniosku, że Baba to Bhagawad-awatara-murti [ucieleśnienie boskiej inkarnacji]. Wezwał więc wszystkich, aby czcili Babę z ciągłym oddaniem i szczerą miłością oraz przyjęli go za swego nauczyciela
i przewodnika, i w ten sposób uratowali siebie.
Ta nagła przemiana panditów była zgodna z oświadczeniem samego
Baby, który często mówił, że jedynie ludzie biegli w Wedach i śastrach
mogą w jakimś stopniu go pojąć. Nic więc dziwnego, że ponad stu uczonych w pismach, którzy przez siedem dni wygrzewali się w słońcu jego
łaski, postanowiło – bez żadnej podpowiedzi z zewnątrz – przygotować
wyjątkową uroczystość na dziesiąty dzień ceremonii. Nazwali ją „Tribhuwana Widżajam”, co znaczy: „Zwycięstwo nad trzema światami”! Zapytani, czyje zwycięstwo zamierzają świętować, odpowiedzieli – Baby!
Wedy i inne pisma, wraz ze starożytnymi naukami i dyscyplinami, dzięki
którym można je pojąć i stosować (takimi jak np. gramatyka, sześć systemów filozoficznych, filologia, fonetyka i teologia) miały [symbolicznie]
zbliżyć się do Boga siedzącego na tronie i błagać go, żeby spojrzał na nie
z miłością, aby mogły ponownie nabrać sił i stać się schronieniem dla
ludzkości. Uczeni prosili, aby Baba zasiadł na tronie i zaproponowali, że
będą błagać go, aby wstawił się za naukami duchowymi. I Baba zgodził
się. Kiedy ktoś wyraził swoje zastrzeżenia, mówiąc: Oni proszą, żebyś odgrywał jakąś rolę! Role mogą grać oni, ale ty jesteś Bogiem, Baba przerwał
mu: Przecież teraz, w tej ludzkiej postaci, również odgrywam rolę. Ten,
który nie ma żadnego zadania i żadnej roli do odegrania przyszedł, podejmując zadanie i przyjmując rolę.
Podczas przygotowań do Tribhuwana Widżajam nieoczekiwanie
zdarzyło się coś dziwnego! Parę tygodni wcześniej, w Bombaju, pewna
wielbicielka miała sen. Zobaczyła w nim Babę jako Narajanę spoczywającego na przedwiecznym łożu ze splotów węża Sesza. Przygotowała więc
wspaniały drewniany tron w kształcie zwiniętej kobry, z rozłożonym
kapturem, a jej krewni zawieźli go do Prasanti Nilajam w specjalnie przystosowanym samochodzie. Pandici byli szczęśliwi, że ten wężowy tron,
którego potrzebowali, aby uświetnił tę uroczystość, został im dostarczony dzięki woli Baby.
55
Prawda Dobro Piękno
Ganapati Śastri tak opisał to, co się wydarzyło: Kiedy Baba spoczął
na Seszathalpie [wężowym tronie] umieszczonym w jagamandapie [ceremonialnym pawilonie], każdy znawca pism świętych, pandit i śastri,
który był mistrzem określonej gałęzi wiedzy, stawał przed nim i przedstawiał, jak ważna jest jego dziedzina i dlaczego trzeba ją rozwijać. Każdy
widział przed sobą Mahawisznu w Wajkuncie [niebie], wspartego na wężu
Sesza oraz Brihaspatiego [boskiego kapłana, patrona jadżni, pana mowy
i władcę mądrości] i wszystkie inne bóstwa oraz mędrców przedstawiających swoją wiedzę i osiągnięcia ku jego chwale oraz modlących się do niego
z prośbą o ocalenie śastr przed upadkiem. Była to prawdziwa dewasabha,
boski dwór, a radość, jaka nas ogarnęła, sprawiła, że zapomnieliśmy o całym świecie. Tego wszystkiego można było doświadczyć tylko osobiście – radości, jaką odczuwaliśmy, nie dałoby się nikomu przekazać. Nie dokonałby tego nawet Brihaspati, wszechwiedzący nauczyciel bogów, ani Brahma
o czterech twarzach, ani Kumaraswami o sześciu obliczach, ani też Adisesza [przedwieczny wąż Sesza] o tysiącu językach.
Dla sarwadhjakszy [głównego nadzorcy] tej jagi, Śri Kameśwary Ganapatiego, było to owocne objawienie. Przybył, zobaczył i... został
pokonany. Zostawił swój ojczysty dom w odległej delcie rzeki Godawari,
odwrócił twarz od swej wioski leżącej pośród ogrodów z palmami kokosowymi, które uprawiał i pozostał w Prasanti Nilajam, gdzie znalazł Wedapuruszę, którego przez sześćdziesiąt lat wychwalał za pośrednictwem
mantr!
Dżniana-jadżnia, czyli wieczorne wykłady, dały wedyjskim uczonym możliwość przekonania się o nadzwyczajnej wiedzy Baby. Ganapati Śastri tak wyraził podziw panditów: Podczas dyskursów Baby dreszcz
przenikał nie tylko zwykłych słuchaczy, ale też uznanych mistrzów starożytnych nauk, którzy przemawiali do wielkich zgromadzeń w całym kraju,
a teraz zostali zaskoczeni głębią i ogromem jego wiedzy.
Mallawadżhala Wenkatasubbarama Śastri tak opisał reakcje swoich kolegów: We wszystkich mowach, jakie wygłosił Baba, nie było żadnego, najdrobniejszego nawet odstępstwa od śastr, ani najcichszego szeptu
sprzecznego z ich naukami. A zagadnienia, jakie poruszał były najgłębsze!
Metodologia, jaką stosował, była całkowicie zgodna z zasadami ustanowionymi w pismach. Nie powtarzał żadnego argumentu, nie czynił nie56
Rozdział 3 – Zadanie
potrzebnych dygresji, ani nie posługiwał się prześmiewczym krytycyzmem,
pochlebstwem czy przesadą. Kalluri Wenkatasubramanja Dikszith widział to podobnie: Słodycz miłości nasycała każde słowo z jego przypowieści i objaśnień. Wszechobejmująca łaska kazała mu litować się nad słabym
pojmowaniem słuchaczy i wyszukiwać smakowite anegdoty, mogące rozjaśnić głębię zagadnień, które tłumaczył i ukazać cele, jakie pragnął wskazać.
Krótko mówiąc, uczeni znaleźli w Babie mistrzowski umysł, który prowadzi i kształtuje ich umysły.
Ale zadziwienie i podziw to nie wszystko! Pandici uświadomili sobie
wartość skarbu, jaki chronią. Usłyszeli, że przyczyna ich ubóstwa i lekceważenia, jakiego doznawali w społeczeństwie, leży w nich samych! Zostali pobudzeni do przyjrzenia się własnemu życiu i przekonaniom, swoim
postawom i uprzedzeniom, skłonnościom i słabościom. Możecie pytać,
dlaczego pandici i wedyjscy uczeni przeżywają tak ciężkie czasy. Większość
z nich cierpi głód, jest kiepsko ubrana i nie ma domu. Nie ma chętnych
do nauki w szkołach wedyjskich. Powiem wam, dlaczego tak się stało. Bo
oni sami utracili wiarę w Wedy. Niech umocnią się w tej wierze, wówczas
Wedy ich uszczęśliwią. Jeśli Weda nie jest w stanie uszczęśliwić człowieka,
cóż innego może to uczynić? – zapytał Baba.
Napełnił braminów wiarą w to, co nosili w swoich głowach. Potępił też niedouczonych prześmiewców, którzy nazwali Wedy sprytnymi
sztuczkami, za pomocą których bramińscy kapłani zapewniają sobie
rolę pośredników pomiędzy człowiekiem a Bogiem i zdobywają miejsce
na najwyższym szczeblu drabiny społecznej. Spójrzcie na ograniczenia
i reguły, na setki nakazów i zakazów ograniczających wolność ich życia
i poruszania się, które bramini nałożyli na siebie dla dobra społeczeństwa
i świata oraz własnego rozwoju duchowego. Przestańcie myśleć o tym, że to
przesąd – nikt nie będzie wiązał się od świtu do zmierzchu i od zmierzchu
do świtu tak drastycznymi zasadami i ograniczeniami dla zabawy. To są
poważne ograniczenia w codziennym postępowaniu, społecznych kontaktach i w sprawach ekonomicznych. Utrzymywanie tych zasad w życiu i stosowanie w praktyce wymaga wielkiej odwagi, wytrwałości i wiary. Czcijcie
tych, którzy wierzą w te ideały. Ich wierność ideałom miała olbrzymie znaczenie dla Indii i świata, ponieważ przechowała jedyną kulturę, jaka może
ocalić ludzkość. Znam szczerość, z jaką wiodą to twarde życie, ponieważ od
57
Sathya Sai Baba na wężowym tronie – seszathalpie
Rozdział 3 – Zadanie
lat towarzyszę każdemu z nich w obrzędach i nabożeństwach – powiedział
Baba. Jego oświadczenie zmieniło wrogi stosunek do braminów, jaki żywiło wielu ludzi. Ich nastawienie podsycały pseudo-polityczne obawy
i uprzedzenia, wynikające z braku wiedzy o poświęceniach ponoszonych
przez tę społeczność od stuleci.
Jadżnia pod przewodnictwem Baby była czymś niezwykłym – odnową, objawieniem, rewolucją, odrodzeniem. Była symbolem kulturowego
renesansu, ponieważ Baba wyjaśnił, że Wedy są niezbędne we wszystkich
czasach i dla całej ludzkości, a ofiara, czyli jadżnia, jest znakiem i tajemnicą wszelkiego życia. Poradził uczestnikom tej ofiary, aby uzyskali prostotę starożytnych pustelników. Objaśnił, że w mantrach obrazowana jest,
w różnorodnym ujęciu, chwała i majestat jedynego Boga. Szczegółowo zagłębił się w symboliczne znaczenia słońca i księżyca jako przewodników
dla wewnętrznego i zewnętrznego wzroku człowieka. Mówił o uspokajającym działaniu każdego dźwięku w mantrach wedyjskich, które wypędzają z człowieka zło. Chcę udowodnić wam i innym ludziom, że jadżnia
poprowadzona według wedyjskiego wzorca z pewnością przyniesie owoce
obiecane przez Wedy – powiedział. Wedy należą do tych, którzy je doceniają, których motywuje pragnienie duchowego wzrostu, którzy usilnie pragną
stosować je w życiu i wierzą, że to przyniesie im korzyść. Nikt nie ma prawa
wyrażać się protekcjonalnie ani lekceważąco o Wedach. Wszelkie bowiem
gadanie tego rodzaju jest płytkie i nieszczere – przestrzegał Baba.
45 dni później, w pomyślny dzień jego urodzin, kiedy tysiące ludzi zebrało się, aby świętować ten dzień w jego obecności, Baba zaprosił
niezrównanego Amnajartha-waćaspathiego Uppaluri Ganapati Śastriego, aby uroczyście otworzył Sathya Sai Weda Śastra Pathasalę (akademię
studiów wedyjskich i sanskryckich) w Prasanti Nilajam. Baba powiedział:
Wedy potrzebują odrodzenia. Musimy powstrzymać kozy przed skubaniem
młodych pędów. Przyszedłem właśnie dla tej dharmastapany [odrodzenia
dharmy]. Wedokhilo dharma mulam – Wedy są podstawą dharmy. Aby
dharma mogła się rozwijać, zastępy uczonych wedyjskich muszą rosnąć.
Wedy tak długo pozostaną żywe w ludzkich sercach, jak długo będą kształceni i szanowani uczeni wedyjscy. Oto prawdziwa dharmastapana. Zadaniem
moim jest otworzyć ludziom oczy na chwałę Wed i przekonać was, że zalecenia wedyjskie, o ile zostaną wypełnione, przyniosą obiecywane owoce. Moją
miłość wobec Wed da się porównać tylko do mojej miłości wobec ludzkości.
59
Prawda Dobro Piękno
Ci chłopcy – powiedział, wskazując na pierwszą grupę uczniów, którzy rozpoczęli naukę w akademii – wyrosną na silne, żelazne filary sanathana dharmy [odwiecznej drogi prawości, odwiecznej religii]. W czasach, które nadejdą, będą oni przewodnikami i przywódcami tego kraju,
aby ocalić go od próżnych szaleństw i dzikich namiętności. Moglibyście
stwierdzić, że jest ich teraz ledwie dwudziestu, jednak tak jak tym ogromnym państwem potrafi kierować rząd złożony z dwudziestu ministrów, tak
ta garstka uczniów z powodzeniem wystarczy do wykonania pracy, którą
mam na uwadze. Rodzice, którzy posłali ich do Pathasali mają powód do
szczęścia, ponieważ chłopcy ci staną się lśniącymi klejnotami rozsiewającymi chwałę Wed i światło śastr. Zaopiekuję się nimi z większą miłością niż
jakakolwiek matka.
Następnie wybitni wedyjscy erudyci uczyli tych chłopców poprawnej wymowy mantry, zwanej rik, rozpoczynającej Jadżurwedę Isze-twa-urdżetwa…7 i życzyli Pathasali pełnego powodzenia. Babie sprawia
wielką przyjemność przebywanie wśród tych małych chłopców i obserwowanie postępów, jakie czynią. Wpaja im nadzieję i odwagę. Szczególną
uwagę przywiązuje do ich zdrowia, dyscypliny i charakteru, i nalega na
utrzymywanie zewnętrznej i wewnętrznej czystości. Baba zachęca ich też,
by dowiadywali się o znaczeniu i celu rik, które wypowiadają, ponieważ,
jak często zaznaczał, nie powinni zamieniać się w kasety magnetofonowe
z nagranymi na nich Wedami. Muszą wypełnić się oddaniem, uczciwością, brakiem przywiązań oraz poczuciem pokrewieństwa z prawdą nauczaną przez Wedy.
Baba nalega również na wszechstronny rozwój chłopców, tak aby
mogli wyrosnąć na ludzi, którzy będą przychodzili z pomocą osobom
przygnębionym i nieszczęśliwym. W ostatnich latach Baba napisał muzyczne sztuki teatralne przepełnione najszlachetniejszymi naukami pism
świętych – „Markandeja” [O chłopcu, którego wiara w Śiwę uratowała od
śmierci w wieku 16 lat], „Sakkubai” [O wielbicielce, którą Kriszna wyręczył w niewykonalnym zadaniu] i „Radhabhakti” [O wielbieniu Kriszny
przez pasterkę Radhę]. Pierwsza z nich opisuje w prostym, słodkim języku
telugu historię Markandeji, który przeciwstawił się śmierci i zdobył nieśmiertelność stając się gwiazdą na niebie. Druga mówi o prostej świętej
7 Jest to pierwsza mantra pierwszej anuwaki Taittirija Samhity z Kriszna Jadżurwedy; cała anuwaka składa się z 8 rik.
60
Rozdział 3 – Zadanie
Sakku, której oddanie dla Pandurangi [Kriszny] było tak żarliwe, że sam
Pan przybrał jej postać i podjął służbę dla jej męża i teściowej, tym samym zwalniając ją z obowiązków domowych i umożliwiając pielgrzymkę
do świątyni Pandurangi. Trzecia ze sztuk odsłania głębokie znaczenie
duchowej tęsknoty za Kriszną, która przepełnia całą istotę Radhy.
Baba osobiście wybrał chłopców do obsady przedstawień, przydzielił im role, nadzorował próby, zaplanował dekoracje na scenie i ćwiczył
z nimi liczne pieśni, które sam ułożył. Obmyślił stroje dla każdej postaci,
w każdej scenie, a w dniu przedstawienia spędził całe godziny w „zielonym pokoju” [tradycyjna nazwa garderoby dla aktorów], kierując charakteryzacją dzieci. Dodawał każdemu chłopcu otuchy delikatnym klepnięciem po plecach swoją kochającą dłonią, kiedy wychodzili na zalaną
światłami scenę, a głośnymi brawami pozdrawiały ich dziesiątki tysięcy
widzów. Przez miesiąc chłopcy ci mieli podczas prób wyjątkowe szczęście
czerpać natchnienie z jego niespożytej miłości. Ponieważ każdy uczestnik opanował na pamięć cały tekst przedstawienia, niezależnie od tego,
jaką rolę sam odgrywał, wszystkie słowa, które wyszły spod boskiego pióra Baby, wsiąkły w serca chłopców. W ten sposób Baba przemieniał ich
w narzędzia odpowiednie do wypełniania zadania, dla którego przyszedł
na świat. Pathasala z pewnością wyrośnie na wielkie drzewo banjanowe, które da cień i schronienie niezliczonym masom ludzi schwytanych
w pułapkę pustynnych piasków chciwości, nienawiści i rozpaczy.
Baba stwierdził, że szerzący się upadek moralności, indywidualnej
i społecznej wynikł z zaniedbania dyscypliny, którą zalecają Wedy. Jako
że bramini, kszatrijowie i wajśjowie [kapłani, wojownicy, kupcy – reprezentanci trzech warn] wtajemniczani są również w życie duchowe, ciąży
na nich więcej obowiązków niż na pozostałej części społeczeństwa. Obrzęd inicjacji określany jest jako upanajana, czyli „przyprowadzenie blisko” – przyprowadzenie chłopca do guru czyli nauczyciela duchowego,
aby zapewnił brahmopadeszam (przewodnictwo na drodze do brahmana). Zgodnie z śastrami należy to zrobić ucząc chłopca mantry Gajatri,
zanim rozwinie w sobie tęsknotę do przyjemności zmysłowych, a przez
to zagubi się na pustyni przemijających przygód. Chłopiec ze społeczności braminów musi poznać tę świętą mantrę przed ósmym rokiem życia,
kszatrija musi ją poznać zanim skończy jedenaście lat, natomiast wajśja –
61
Prawda Dobro Piękno
przed dwunastym rokiem życia. Mananath thrajathe iti mantra – mantra
jest tym, co daje ocalenie przez ciągłe powtarzanie połączone z rozmyślaniem nad jej znaczeniem. Jednak mimo tego, że owe struktury kastowe
nadal utrzymują się – w różnym stopniu – w całych Indiach, wspaniały
obrzęd upanajany drastycznie podupadł. W wielu regionach i w wielu
rodzinach odkłada się go aż do wesela albo całkowicie pomija! Jeśli pozwolimy wyschnąć temu podstawowemu źródłu duchowej dyscypliny, to
czy przywoływanie starożytnych ideałów wywoła w sercu jakąkolwiek
odpowiedź? Nie można dopuścić, aby człowiek stał się zwierzęciem dbającym jedynie o jedzenie i rozmnażanie.
Dlatego Baba ogłosił, czyniąc duży krok ku odrodzeniu dharmy, że
obdarzy członków tych trzech warn, przeznaczonych do „powtórnych
narodzin”, [jak określa się upanajanę], wspaniałą sposobnością wejścia
w duchowe życie właśnie w Prasanti Nilajam. Dzięki temu wielbiciele
Baby przypomnieli sobie o obowiązkach wobec dzieci i chętnie skorzystali z tej możliwości. 3 lutego 1963 roku 35 chłopców zostało „przyprowadzonych blisko” niego i w wyniku opisanej w śastrach procedury
przekazania mantry Gajatri, stało się brahmaczarinami (pielgrzymami
na ścieżce urzeczywistnienia w sobie brahmana). Baba przekazał im następujące przesłanie: Przyszliście w tym ciele, w tej powłoce, aby uświadomić sobie, kim naprawdę jesteście. To ciało jest kokonem, który utkaliście
dokoła siebie z nici własnych popędów i pragnień. Używajcie go tak, żeby
wyrosły wam skrzydła, abyście mogli z niego uciec. Mantra Gajatri jest modlitwą do kosmicznej inteligencji o obudzenie w was dhiśakti, czyli zdolności rozróżniania, analizowania i syntezy. Po to, abyście mogli uświadomić
sobie kim jesteście i jaki jest cel waszego istnienia.
Zwracając się do rodziców, rzekł: Mamy dziś ważny dzień w dziejach
sanathana dharmy, ponieważ jest to wielki krok ku przywróceniu warnom
ich dharmy. Studiowanie Wed to najwyższa z nauk, ponieważ prowadzi
do pokonania śmierci. Dzisiaj wasze dzieci wkroczyły na drogę poznania
swojego wewnętrznego królestwa i najgłębszej rzeczywistości.
W 1964 roku, kiedy ponownie przygotowano obrzęd upanajany,
uczestniczyło w nim trzystu chłopców. W 1965 roku ich liczba wzrosła do czterystu pięćdziesięciu. Święto to na zawsze zostało w pamięci
uczestników i widzów dzięki miłości, jaką Baba powitał nie tylko chłop62
Rozdział 3 – Zadanie
ców mających otrzymać duchową inicjację, ale również ich rodziców
i krewnych. Nadrobił w ten sposób wszystkie uchybienia rodziców, jak
zaniechanie ceremonii nadania imienia, przekłucia uszu, czy wygolenia
tonsury [krążka na czubku głowy]. Zasypywał rodziców podarunkami.
Zamożnym nie pozwolił na manifestowanie bogactwa, aby nie urazić
biedniejszych rodziców. Obrzęd upanajany w boskiej obecności jest darem wyjątkowym i niejeden wyznawca smucił się, że dorósł zbyt szybko
i nie mógł z niego skorzystać. Inni żałowali, że ich dzieci już wcześniej
przyjęły upanajanę i teraz ominęła je ta wielka szansa.
Łaska Baby spontanicznie płynie do zgromadzenia brahmaczarinów.
Każdemu z nich daje on ceremonialne ubrania i naczynia, pamiątki, książki oraz to, co najpomyślniejsze – pierwszą bhikszę (jałmużnę), gdyż każdy
chłopiec zaczyna wtedy swą „żebraczą” drogę, zgodnie z tym, co śastry zalecają duchowym poszukiwaczom w okresie nauki Wed. Chłopcy ustawiają się przed Babą jeden za drugim, w długim szeregu i po przedstawieniu
się zgodnie z obyczajem, podaniu swej gotry [rodu], sutry [linii duchowej]
i patrona – risziego [świętego], proszą: Bhawati bhikszam dehi (Matko, daj
mi jałmużnę), Baba zaś, jako Wedamatha [matka Wed] i Annapurna [matka pełna pokarmu, Parwati], napełnia ich talerze ryżem. Baba polecił, aby
chłopcy pokłonili się swoim rodzicom i wyjaśnił znaczenie wedyjskich nakazów – Mathru dewo bhawa oraz Pithru dewo bhawa, co znaczy: „Niech
twoja matka będzie twoim Bogiem” i „Niech twój ojciec będzie twoim
Bogiem”. Chłopcy i rodzice byli wzruszeni tymi pokłonami, które Baba
uważa za równie ważne, jak inne punkty uroczystości. Następnie wręcza
chłopcom podarunki, które z czcią przekazują swoim rodzicom.
Najbardziej zapadł w pamięci brahmaczarinów inny dar Baby –błogosławieństwo, którym może obdarzyć jedynie on. Baba wzywa każdego
chłopca, nawet gdy jest ich cztery i pół setki, i w podniosłej ciszy szepcze
mu do ucha, które dopiero co słyszało pierwszą lekcję recytacji Wed –
świętą mantrę i poleca nikomu jej nie wyjawiać. Chłopiec musi ją powtarzać ze śraddhą [wiarą, gorliwością] i bhakti [pełnym miłości oddaniem]
codziennie, przez całe życie. Niejeden żarliwy poszukiwacz duchowy od
dawna dąży bez skutku do uzyskania takiej mantropadeszy [wtajemniczenia w mantrę] od awatara, a ci chłopcy, stojąc na progu duchowego
królestwa Boga otrzymują klucz, który pomoże im tam wejść – dzięki
łasce Baby.
63
Bhagawan uczy dzieci modlitwy
Rozdział 3 – Zadanie
Charakterystyczne dla święta upanajany są też przemówienia wybitnych panditów na temat mantry Gajatri. Mówią też o potrzebie uporządkowania i ograniczenia szalonych zmysłów przy pomocy dyscypliny
przepisanej w dharmaśastrach [tekstach stanowiących religijny kodeks
regulujący życie Hindusów] ludziom „podwójnie narodzonym” [inicjowanym] i innym. O tych oraz pokrewnych sprawach mówił również Baba.
Swoje rady kierował do osób starszych, którzy zaniedbali ten obrzęd,
czym spowodowali upadek wspaniałego gmachu sanathana dharmy.
Pewien człowiek z Mysore nie inicjował w mantrę Gajatri swoich
siedmiu synów – Baba nie czyniąc mu żadnych wymówek zachęcił go,
aby przyprowadził ich wszystkich, ponieważ, jak stwierdził, nigdy nie
jest zbyt późno, aby rozpocząć podróż do Boga. Wszyscy synowie owego
człowieka, mający od 8 do 28 lat, zostali wprowadzeni na tę świętą ścieżkę. Baba wyraził wolę, aby również rodzice wykonywali rytuał sandhja
[codzienną praktykę, na którą składa się m. in. recytacja Gajatri] i dla
własnego dobra powtarzali Gajatri – chłopcy nie powinni bowiem odczuć, że ta praktyka to jakieś utrapienie wymyślone po to, aby ich gnębić.
Róbcie to radośnie, z widocznym upodobaniem. Nauczcie się procedury od
tych chłopców, swoich synów i wnuków. Dla własnego dobra i dla dobra
społeczności ludzkiej rozpocznijcie dziś sandhję z dżapą [powtarzaniem]
Gajatri i odtąd kontynuujcie ją z rosnącym zapałem. Wiem, jak bardzo
jesteście systematyczni, gdy chodzi o jedzenie i picie. Swojemu ciału też poświęcacie sporo uwagi. Nie potępiam tego – chcę jedynie, abyście w równym
stopniu troszczyli się o potrzeby ducha.
Gajatri to wedyjska modlitwa, którą miliony ludzi w całych Indiach
przez tysiąclecia kierowały do światła obecnego we wszechświecie. Prosi
ona nie o bogactwo czy zdrowie, szczęście lub zwycięstwo, lecz o „obudzenie się inteligencji”. Jest to modlitwa, którą z powodzeniem mogą
przyjąć wszyscy ludzie, z każdego kraju. J. B. S. Haldane napisał, że mantrę Gajatri można by wyryć na drzwiach każdego laboratorium na całym
świecie. Niech wzrasta inteligencja, niech zwycięży i dojrzeje stając się mądrością. I niech ochroni ludzkość przed zagładą.
Baba nie ukrywa niezadowolenia, kiedy stwierdzi, że ktoś z warny
braminów, kszatrijów albo wajśjów nie wykonuje rytuału sandhji i nie
powtarza Gajatri. Obawa przed tym niezadowoleniem skłania wielu
65
Prawda Dobro Piękno
ludzi odwiedzających Babę do podjęcia na nowo praktyki sandhji. Pośpiesznie odświeżają oni swoją pamięć na podstawie informacji pochodzących z książek lub od własnych dzieci. Kiedy Baba zaskakuje kogoś
pytaniem: Czy odprawiasz sandhję?, wielu ludzi przyznaje się do błędu
i obiecuje poprawę.
Mówi się, że Bóg kocha powracających synów marnotrawnych.
Baba zachęca szczególnymi łaskami tych, którzy znów zaczynają wykonywać sandhję. Na przykład, pewien człowiek z miasta Shimoga przybył do Baby po błogosławieństwa dla przedsięwzięcia, które zamierzał
podjąć. Baba zaskoczył go zapytaniem: Czy wykonujesz sandhję?, a ten
zwiesił głowę. Nie, Babo, choć przed laty, podczas upanajany, zostałem
wprowadzony w tę praktykę – powiedział. Cóż, nie jest jeszcze za późno.
Zacznij, kiedy tylko wrócisz do domu – nakazał Baba. Rytuał trwa około
20 minut i należy go wykonywać trzy razy dziennie: o świcie, gdy słońce
jest w zenicie i o zmierzchu. Rao dotrzymał obietnicy, jaką złożył Babie,
wykonując sandhję z rosnącym oddaniem i przyjemnością. Po pewnym
czasie poczuł, że powinien odszukać lingam, który jego dziadek i ojciec
codziennie przez wiele lat uroczyście czcili, a który on odesłał w niebyt
zapomnienia. Odnalazł lingam i przelał na niego swe oddanie. Ofiarowywał kwiaty i owoce, polewał święconą wodą wymawiając odpowiednie
mantry! Baba obdarzył Rao dowodem swego uznania dla tego chwalebnego czynu – ciemny i matowy lingam stał się przezroczysty, w kolorze
złota. Niedługo potem Baba pozwolił „uwięzić się” wewnątrz tego małego,
przejrzystego cylindra o okrągłym wierzchołku!
Przez kilka miesięcy, jakie minęły od tego zdarzenia, tysiące osób
ujrzało wewnątrz tego lingamu cudowny, urzekający obraz w olśniewających kolorach, przedstawiający Babę z jego słodkim uśmiechem, otoczonego łagodnym, złotym światłem!
Oprócz dnia wyznaczonego przez Babę na upanajanę dla chłopców
przyjeżdżających do Prasanti Nilajam, Baba obdarza tym darem również w inne dni, jeśli wielbiciele tego pragną, a on czuje, że chłopiec na
to zasługuje. Podczas Śankaradżajanti – dnia urodzin wielkiego Śankaraczarji, który ożywił religię hinduską i zbudował hinduską filozofię oraz
kulturę na niewzruszonych podwalinach jedności, czyli adwajty, rzadko
odmawia on tego daru. Baba uważa uroczystość otwierania wewnętrzne66
Rozdział 3 – Zadanie
go oka [mądrości] u wzrastającego pokolenia za tak istotną, że nawet sam
przypomina rodzicom o obowiązku poddania dzieci inicjacji i wzywa ich
do upanajany. Czyni to zarówno wprost jak i pośrednio. Weźmy na przykład telegram otrzymany przez Śri C. Ramaczandrana z Puny:
26 kwietnia 1965 roku, kiedy podczas przerwy obiadowej udałem się
do swojego domu – pisze on – obaj synowie przybiegli do mnie w przejęciu
i wręczyli telegram, który przed chwilą nadszedł. Treść brzmiała następująco: „Śri Sathya Sai Baba przybędzie do twego domu 5 maja, aby wziąć
udział w upanajanie twoich synów i dać im brahmopadeszam”. Słowa Sathya, upanajana i brahmopadeszam były podkreślone.
Nigdy z nikim nie rozmawiałem o możliwości odprawienia tego lata
upanajany dla moich synów, chociaż bardzo pragnąłem dokonać tego możliwie szybko. Uroczystość i tak już się opóźniała – odkładaliśmy ją przez
poprzednie dwa czy trzy lata. Do tej pory nie podjąłem decyzji, czy ma
zostać przeprowadzona w Śirdi, czy w Palani – mojej rodzinnej świątyni.
Dlatego też byłem zaskoczony, dowiedziawszy się, że miejsce i czas zostały
już ustalone przez nadawcę telegramu. Byliśmy niezmiernie szczęśliwi, że
Baba będzie z nami podczas tej uroczystości.
Dowiadując się w tej sprawie, Śri Ramaczandran odkrył, że ten, kto
wysłał ów telegram z poczty głównej w Punie, określił się jako osoba podróżująca, bez adresu stałego czy nawet tymczasowego! A kiedy urzędnicy
pocztowi naciskali, aby podał swój adres, wpisał jako nadawcę Śri Maragathawelu i adres dla korespondencji: All India Sai Samadż w Mylapore.
Nie chcąc zlekceważyć tak tajemniczego objawu łaski Baby (której był
świadomy dzięki innym, bardziej namacalnym zdarzeniom, jak wydzielanie się wibhuti z obrazów Baby w pokoju nabożeństw), Ramaczandran
postanowił, że uroczystość upanajany obu synów nastąpi 5 maja, zgodnie
z wytycznymi z telegramu. I tegoż dnia Baba dał dowód swojej obecności.
Podczas wieczornych bhadżanów każda z blisko tysiąca zgromadzonych
osób miała szczególne odczucie, że sofa ustawiona dla Baby na podwyższeniu nie była pusta. Po zakończeniu arati zorientowaliśmy się, że nowe
jedwabne nakrycie jest zmarszczone w sposób, który jasno wskazywał, iż
Baba tam zasiadał. Oprócz tego wieniec z kwiatów jaśminu, położony na
prawym oparciu sofy – jak zwykle czyni się to w Prasanti Nilajam – okazał
się zgnieciony, tak jakby spoczywała na nim jego ręka. Dla tych, którzy
poszukują, taki znak jest wystarczający.
67
Sathya Sai Baba płynie rzeką w łodzi motorowej
Rozdział 3 – Zadanie
Pisząc o dharmastapanie [odrodzeniu i przywróceniu ładu moralnego], dla której Baba przybył w ludzkiej postaci, musimy poświęcić
szczególną uwagę założonej pod jego przewodnictwem akademii uczonych wedyjskich, która, począwszy od 1964 roku, szybko rozprzestrzenia
swoją dobroczynną działalność w stanach Indii. W święty dzień Ramanawami, kiedy miliony domów w całym kraju świętowały przyjście na
świat Ramy, czczonego jako ucieleśnienie dharmy, Baba wyjawił swój zamiar. Był wówczas w Radżahmundry nad rzeką Godawari. O zmierzchu
tego dnia wraz z wieloma wykształconymi panditami i uczonymi płynął
łodzią motorową po jej wodach. Kiedy dopłynęliśmy do łachy suchego
piasku, powyżej zapory Dowleswaram, na ciemnoniebieskim tle rzeki
ujrzeliśmy skąpaną w chłodnym świetle księżyca wyspę. Na niej właśnie,
siedząc w samym środku kręgu pełnych uwielbienia osób, Baba mówił
o położeniu, w jakim znalazł się świat i Indie. To one muszą być przewodnikiem dla świata, niosąc lampę sanathana dharmy. Musimy zmienić
nawyki człowieka, odbudować jego charakter, odnowić jego ideały i sposób
życia. Musimy pomóc mu odzyskać duchowe dziedzictwo, które obecnie
lekceważy, zachęcany do tego przez rzeczników materialnego dobrobytu
i finansowego szczęścia – powiedział Baba.
Z piasku, który miał przed sobą stworzył olśniewające posążki Ramy,
Sity, Lakszmany i Andżaneji [bohaterów Ramajany], następnie stworzył
urzekający posążek Nataradży, czyli tańczącego Śiwy, symbolizujący napełniony energią wszechświat, który rozszerza się i kurczy (czy też oddycha) zgodnie z boską wolą. Później, wśród najgłębszej ciszy, jaka zapadła,
Baba ogłosił, że postanowił założyć Prasanti Widwan Mahasabhę – ogólnoindyjską akademię uczonych wedyjskich8, których zadaniem będzie
uświadomienie ludzkości konieczności uzyskania prasanti (wewnętrznej
harmonii i równowagi), mającej swoją nilajam (siedzibę) w sanathana
dharmie, przechowywanej w starożytnych pismach Indii. Z pewnością
była to wiekopomna chwila w dziejach naszej epoki.
Już w latach czterdziestych Baba dawał do zrozumienia, że odbuduje
wedyjską dharmę na silniejszych podwalinach. 1 października 1955 roku
o godzinie 9:30, jak zapisałem w moim pamiętniku, przybiegł do mnie
swami Amrithananda promieniejący radością po rozmowie z Babą. Po8 Dosł. „Wielkie zgromadzenie mędrców”, dalej nazywane „Sabha”.
69
Prawda Dobro Piękno
wiedział: Posiadałem dużo pieniędzy, które – jak poradził mi Bhagawan
Ramana Mahariszi – powinienem przeznaczyć na rzecz odrodzenia Wed.
Zdeponowałem je w Banku Benares, a później zainwestowałem w różne
przedsiębiorstwa. Konsultowałem to z Madanem Mohanem Malawiją, Bhagawanem Dasem i Balem Gangadharem Tilakiem, ale z jakiegoś
powodu moje przedsięwzięcia nie przyniosły owoców. Przed chwilą Baba,
niepytany, opowiedział mi wszystko o moim niespełnionym pragnieniu.
Stwierdził: „Nie martw się już więcej. Odtąd zadanie odnowy Wed nie należy już do ciebie. Teraz ono jest moje”. Dwa miesiące później swami zmarł
wypełniony spokojem.
W styczniu 1960 roku do Prasanti Nilajam przybył profesor Valestin,
z Sorbony we Francji, wielki znawca sanskrytu. Przebywał on w Indiach
w celu przetłumaczenia na język francuski komentarzy do Wed. Pewnego
wieczoru, podczas rozmowy z Babą, nagle chwycił dłonie Baby i zaczął
żarliwie prosić: Babo! Nauka wedyjska w tym świętym kraju szybko upada. Musisz ją ożywić, musisz ją rozwijać. Byłem w pobliżu. Poczułem, że
był tam również Wschód z Zachodem – w niespokojnym wyczekiwaniu
zastanawiały się, jakiej odpowiedzi raczy udzielić Baba. Albowiem Wedy
należą zarówno do Wschodu jak i Zachodu – należą do całego świata.
I Baba nas nie zawiódł. Powiedział: Przybyłem właśnie w celu odrodzenia
Wed. To się stanie. Ja tego dokonam. Gdziekolwiek będziesz, dowiesz się
o tym. Cały świat doświadczy tej radości i tego światła.
Sabha [zgromadzenie] została oficjalnie zainaugurowana podczas
Swadhjaja Saptaha Jadżni w czasie świąt Daśara w 1965 roku. 20 października zebrało się w Prasanti Nilajam około dwustu panditów na
spotkaniu założycielskim. Bhawani9 – powiedział Baba – włożyła miecz
w dłonie cesarza Śiwadżiego10, polecając mu ruszać naprzód i stanąć na
straży hinduizmu. Dzisiaj ten Śiwa-Śakti [czyli Baba] daje obecnym tu
panditom miecz odwagi i upoważnia ich do działania w celu odnowienia
dharmy na świecie. Jestem pewien, że ta sabha będzie odnosić zwycięstwo
za zwycięstwem, ponieważ jest częścią mojej pracy. We wszystkich krajach
należy przywrócić prawdziwe rozumienie wartości oraz zaszczepić wiarę
w boskość człowieka. Jest to dzieło, dla którego przyszedłem. Trzeba urato9 Bhawani, dosł. „Dająca życie”, to jedno z imion bogini Parwati, małżonki Śiwy.
10 Shivaji Bhosle, 1630-1680, założyciel imperium Marathów, wyzwolił północne
i środkowe Indie spod władzy islamskich Wielkich Mogołów.
70
Rozdział 3 – Zadanie
wać świat przed skutkami ograniczonej wiedzy i oślepiającej pychy, które
wróżą upadek. Współczesny świat jest jak wyschnięta pustynia wołająca
o deszcz. Ta sabha poda wszystkim spragnionym ustom kubek z wodą pociechy i siły ze studni Wed i śastr.
Baba potępił krytykę wedyjskich rytuałów, obrzędów i nauk jako
przesądów. Wedy są korzeniem dharmy. Jeżeli korzenie zostaną uszkodzone, to drzewo umrze. Wedy dają anandę i śanti, które są trwałe i ożywcze
– powiedział. One przeobrażają wszystkie czynności w wielbienie Najwyższego i ratują człowieka przed niekończącymi się pragnieniami i niezrozumiałym smutkiem – stwierdził. Zamiast badać Słońce czy Księżyc, poznaj
siebie – oto droga do anandy i śanti.
Baba wyjaśnił cel istnienia Akhila Bharatha Prasanti Widwan Mahasabhy11 podczas dyskursów, jakie wygłosił w dniach poprzedzających
jej otwarcie. Przewodniczył wtedy wykładom panditów na proponowane
przez niego tematy, zaczerpnięte z dzieł wedyjskich i wedantyjskich. Hasłem przewodnim Sabhy powinna być, jak stwierdził, modlitwa, o której
Wedy mówią, że powstaje – choćby jej głos był niewyraźny – w każdym
ludzkim sercu. Tamasoma dżjotir gamaja... – od ciemności prowadź
mnie ku światłu.
Wykorzeńcie adżnianę, czyli niewiedzę o Powszechnym Bycie, który jest podstawą istnienia, oceanem, w którym człowiek jest jedynie falą.
Zapalajcie lampy dżniany wioska po wiosce. Wpajajcie wiarę, że człowiek
może być wolny od zmartwień i bólu, czyli – innymi słowy – zaszczepiajcie
wiarę w atmę i atmatattwę12. Dzielcie się swoją wiedzą i doświadczeniem
życzliwie i z miłością, z tymi, którzy są głodni nauk i pragną wybawienia.
Przypominajcie im o ich wartości i o pracy, jaką mają do wykonania. Nie
jest naszym zadaniem potępianie czyjejkolwiek wiary ani zakładanie jakiejkolwiek nowej sekty. Rozwijajcie pozytywne nastawienie do duchowej
praktyki. Wiara jest drogocenną rośliną, a wystarczy jeden wybuch gniewu,
aby uschła. Bądźcie mili, zważajcie na uczucia innych, krzewcie miłość,
szacunek, służbę, poświęcenie, gdy znajdziecie je w ludzkich sercach. Zgromadzeni tu pandici w końcu doczekali się owoców swoich długich studiów,
11 Dosł. „Wszechindyjskie najwyższego pokoju mędrców wielkie zgromadzenie”;
pełna nazwa Sabhy.
12 Atma – najwyższa, boska jaźń; atmatattwa – przenikający wszystko pierwiastek
duchowy.
71
Prawda Dobro Piękno
ponieważ zdobyli to narzędzie – tę Sabhę – do dzielenia się swą radością
i mądrością z siostrami i braćmi. Zostały im przydzielone obszary działania, a Rada Główna będzie nadzorowała program i postępy ich pracy.
Będą zasiewać we wszystkich przygotowanych na to sercach ziarna wedyjskiej Karmakandy, Upasanakandy i Dżnianakandy13, ziarna dharmy, objaśnionej w Manudharmaśastrze14 i innych pismach, oraz ziarna chwały
Boga i człowieka, co wyjaśniono w Bhagawacie, Mahabharacie i Ramajanie – ogłosił Baba.
Zwracając się do tysięcy swoich wielbicieli, przybyłych ze wszystkich stron Indii, Baba oznajmił: Oni sieją nasiona. Jednak to wy musicie
zaopiekować się wschodzącymi pędami, odżywiać je nawozem manany
[kontemplacji], wytępić takie szkodniki, jak chciwość, czy zarozumiałość,
zebrać żniwo szczęścia miłości – i umocnić się w prasanti zapewnianym
przez te ożywcze ziarna. Baba dostrzegł, że pandici muszą zdobywać doświadczenie w sztuce wyjaśniania tłumom zasadniczych elementów nauk
ze świętych pism, podając je w małych, łatwo przyswajalnych porcjach,
którymi można się delektować. Ostrzegł jednak, że ich przemówienia
będą jedynie ćwiczeniem czystej obłudy, o ile pandici nie będą wcielać we
własnym życiu tego, co sami głoszą. Należy również szkolić ludzi w sztuce słuchania krótkich, prostych, duchowych przemówień, które pobudzają pragnienie, aby żyć zgodnie z usłyszanymi naukami. Albowiem, jak
mówi Baba, wielkimi grzechami są obłuda, słabość duchowa, potępianie
samego siebie i tchórzostwo. Może je wyleczyć jedynie świadomość wrodzonej boskości człowieka, której nigdy nie zranią przepływające chmury
przygnębienia – oświadczył Baba. Ta Prasanti Widwan Mahasabha nie
jest czymś nowym, jest ona sanathanam [odwieczna]. Obecnie, po raz kolejny rozpoczynamy odwieczne dzieło. Ta praca – dharmastapana – nie
ma końca. Teraz macie sposobność, aby wziąć w niej udział. Włączcie
się więc do tego wspaniałego zadania i sprawcie, aby wasze życie stało się
czymś wartościowym.
Temu wezwaniu nie sposób było się oprzeć. Miasta i wioski współzawodniczyły ze sobą prosząc o możliwość zorganizowania spotkań i seminariów, aby przyniosły korzyści mieszkańcom. Członkowie Sabhy już
13Trzy działy Wed, zawierające mantry dotyczące odpowiednio odprawiania
jadżni, wielbienia Boga i wiedzy duchowej.
14 Księga Manu, traktat o powinnościach Hindusów.
72
Rozdział 3 – Zadanie
wcześniej cieszyli się sławą w całych Indiach. Na czele Sabhy stanął dr
B. Ramakriszna Rao (1899-1967), uznany społecznik i przywódca polityczny, który służył ludziom jako premier stanu Andhra Pradesh oraz gubernator stanów Kerala i Uttar Pradesh. Podlega mu Rada Główna złożona z panditów, którzy zapewnili sobie trwałe uznanie dzięki swej wiedzy,
wykładom i publikacjom na temat nauki wedyjskiej. Wśród nich są takie
postaci jak Uppuluri Ganapati Śastri, Kolluri Somaśekhara Śastri, Bulusu
Appanna Śastri – sławny tłumacz i interpretator „Gita Bhaśji” [komentarzy do Bhagawadgity] autorstwa Śankary, Remilla Surjaprakasa Śastri,
Waranasi Subrahmanja Śastri, który dzięki swej niedościgłej wiedzy odnośnie dzieł Wjasy sławiony jest jako Balawjasa, Gandikota Subrahmanja
Śastri, senior wśród mistrzów tradycji wedyjskiej i uczonych w dziedzinie
dharmaśastr, Pisipati Krisznamurti Śastri – wielki ekspert w dziedzinie
obserwacji astrologicznych i obliczeń zgodnych ze wszystkimi szkołami
tej starożytnej nauki. Było też wielu innych uczonych. Wprowadzenie
takiej plejady gwiazd na jedną orbitę możliwe było jedynie dzięki wyjątkowej sile przyciągania boskości Baby, działającej w równym stopniu na
nich wszystkich.
Spotkanie inauguracyjne, na którym pandici przekazali to przesłanie licznie zgromadzonym ludziom, odbyło się w obecności Baby w mieście Wenkatagiri, na dziedzińcu pałacu, a przewodniczył mu Radża Saheb
[król] Wenkatagiri. Baba wspomniał, że obywatele Radżahmundry nad
rzeką Godawari mieli nadzieję, że to spotkanie odbędzie się w ich mieście,
ponieważ zamysł założenia Sabhy zrodził się na piaskach wyspy na rzece
Godawari w zeszłym roku, w dzień Śri Ramanawami. Jednak: Jak wszystkie dobre rzeczy, ta również jest wynikiem nie tyle obecnych wysiłków, co
zasług gromadzonych przez stulecia – powiedział Baba i dodał: Wenkatagiri od wieków stanowi siedzibę rodziny królewskiej, oddanej wspieraniu,
ochronie i rozpowszechnianiu dharmy. Zobaczcie, ile świątyń zbudowano
bądź odnowiono i utrzymuje się dzięki ich hojności! Policzcie, ilu panditów
otoczono opieką i ile książek religijnych mogło dotrzeć do szerokich rzesz
społeczeństwa dzięki królewskim dotacjom. Popatrzcie, jak zależy im na
utrzymaniu świątyń i klasztorów, choć polityczne zawirowania podważyły
znaczenie ich państwa. Nic dziwnego, że pół roku później, podczas otwarcia Prasanti Widwan Mahasabhy w stanie Madras [obecnie Tamil Nadu],
73
Prawda Dobro Piękno
Baba wybrał na miejsce tej uroczystości olbrzymie dziedzińce pałacu
Wenka­tagiri w Madrasie [obecnie Chennai].
Kolejną sabhę – Prasanti Widwan Mahasabhę – w stanie Mysore
[obecnie Karnataka] otwarto uroczyście w aszramie Brindawan (w Whitefield, koło Bangalore) 13 kwietnia 1964 roku, pod przewodnictwem
czcigodnego Śri B.D. Dżatti, ówczesnego ministra finansów stanu Mysore. Inaugurując tę sabhę, Baba oznajmił: Więź pomiędzy panditami a politykami, pomiędzy przywódcami religijnymi a rządzącymi zerwała się i poszli własną drogą, nie bacząc na to, co drudzy myślą albo czują. Długie lata
obcych rządów, podczas których panditów wyśmiewano jako symbole przestarzałej kultury, doprowadziły do pogłębienia tej przepaści. Potem jednak,
chociaż obce rządy się skończyły, nie zrobiono nic, aby przywrócić tę więź.
Zatopieni w poszukiwaniach chwilowych przyjemności i taniej rozrywki
ludzie stali się głusi na porady z przeszłości i głos Najwyższego. Jeśli nie nauczy się ich, w jaki sposób mają skierować swoje nowo zdobyte możliwości
na tory służby i samokontroli, to nastąpi wielki upadek moralności, gdy
plany pięcioletnie pokryją kraj tamami, elektrowniami, hutami i fabrykami. Aby uniknąć katastrofy, musimy mieć swój plan – dobrze przemyślany
plan moralnego wychowania i duchowego podźwignięcia narodu.
Podczas uroczystości otwarcia Mahasabhy w stanie Madras, Baba
oświadczył: Dążenie człowieka, aby podbić kosmos, zanim w pełni pojmie
swą własną naturę, doprowadzi do wielkiego nieszczęścia. Żadna wiedza,
nawet najbardziej imponująca, ale odrzucająca istnienie Boga, nie może
zapewnić bezpieczeństwa ani rozwoju. Z błogosławieństwem Baby ustanowiono również mahasabhę w Haidarabadzie, stolicy Andhra Pradesh.
Otwarcia dokonano pod przewodnictwem gubernatora Śri Pattam Thanu Pillai. Oddział Widwan Mahasabhy w stanie Maharashtra został zainaugurowany przez Babę w Shanmukhananda Hall [największej hali widowiskowej w Indiach] w Bombaju 7 czerwca 1965 roku. Powołano radę
pod przewodnictwem Śri P.K. Sawanta, ministra rolnictwa w rządzie
stanu Maharashtra, a w jej skład wszedł rzecznik Zgromadzenia Ustawodawczego, przewodniczący Rady Ustawodawczej i inni.
Śri Sawant jest żarliwym wiernym świątyni w Śirdi, gdzie Baba żył
i nauczał drogi do Boga jako Sai Baba. Sawant był członkiem rady zarządzającej Śirdi Samsthan Trustu i zarazem jej przewodniczącym. Trust
74
Rozdział 3 – Zadanie
zarządza sprawami wyjątkowej świątyni, która wyrosła wokół samadhi,
czyli grobu awatara Sai. Dlatego gdy Sawant usłyszał, że jego mistrz powtórnie przybrał ludzką postać, potraktował tę informację z rezerwą.
Jednak ciekawość zawiodła go do domu pewnego wyznawcy, u którego
Baba zatrzymał się na trzy dni w maju 1960 roku. Tam przyłączył się do
śpiewania bhadżanów i obejrzał album zdjęć dokumentujących dokonania Baby. Zobaczył kilkaset metrów filmu z wyprawy Baby do Badrinath
i z jadżni celebrowanej w Prasanti Nilajam. Później zaprowadzono go do
pokoju, w którym przez owe trzy dni mieszkał Baba. Jest on utrzymywany w takim stanie, jakby Baba dopiero co go opuścił, perfekcyjnie przygotowany na ponowne przyjęcie go w każdej chwili. Kiedy Sawant przebywał w tym pokoju, poczęstowano go wibhuti przywiezionym z Prasanti
Nilajam i przechowywanym tu w niewielkim puzderku.
Naturalnie, otworzył usta, aby je przyjąć, jednak w sercu poczuł
nagle zrozumiałe ukłucie wątpliwości, czy jako wytrwały wyznawca Sai
Baby z Śirdi może teraz spożyć udi [popiół] poświęcony przez nieznajomego, który utrzymuje, że jest „tym samym Babą” przybyłym ponownie.
Są różni babowie – pomyślał – fałszywi, nieprawdziwi, wątpliwi, żądający,
by oddawać im cześć na podstawie wszelkich, niemożliwych do udowodnienia powiązań15.
Nie powinno nas dziwić, że wielbiciel mający tak silną wiarę w Sai
Babę jak Sawant, doświadczał wątpliwości. Właściwie powinniśmy być
mu wdzięczni za to wahanie, ponieważ właśnie w tym samym momencie
przekonał się, że Sathya Sai z Prasanti Nilajam jest satją (prawdą), tą samą,
co Sai Baba z Śirdi. Długi, jaskrawy błysk światła wyłonił się z prawej
dłoni Bhagawana Śri Sathya Sai Baby – na obrazie wiszącym na ścianie
tamtego pokoju, ponad głowami dr D.J. Gadhii, który podawał udi, oraz
Śri Sawanta, który był zewnętrznie gotów, choć wewnętrznie niezdecydowany na przyjęcie popiołu.
Błysk ten rozproszył wszelkie wątpliwości co do tożsamości obu postaci. Rozproszył ciemne chmury niepewności i wahania. Sawant przyjął
udi. Kilka miesięcy później, w Prasanti Nilajam, Baba oświadczył: Głębia
oddania Sawanta dla tamtego ciała oraz tego ciała tego samego Sai jest
znana tylko jemu i mnie. Sawant brał udział w otwarciu oddziału Prasanti
15 Słowem ‘baba’, czyli ‘ojciec’, tytułuje się w Indiach mędrców, ascetów, świętych itd.
75
Prawda Dobro Piękno
Widwan Mahasabhy w stanie Mysore, był więc szczęśliwy, kiedy gałąź organizacji założonej przez Babę zaczęła działać w stanie Maharashtra. On
i wszyscy, którzy doświadczali emocji owego dnia, radowali się, że łaska
Baby ponownie spłynęła na Maharashtrę [w tym stanie leży Śirdi] i że
nastał świt nowej epoki dla panditów tego stanu, którzy pod jego wodzą
mogą wziąć udział w odrodzeniu dharmy.
Widwan Mahasabha organizowała wykłady panditów w wielu miastach i wioskach. Dla około dwudziestu panditów przeprowadzono tygodniowe seminarium, aby naświetlić, o jakich sprawach – wybranych z wielkich zasobów wiedzy, które każdy z nich przechowywał w sobie – mogliby
opowiadać ludziom. Na spotkaniach omówiono też sposoby przedstawiania owych treści, tak by trafiły do ludzi. Baba nieodmiennie dodawał otuchy
słuchaczom, organizatorom i panditom przez swoją obecność i dyskursy
albo też przez jakiś ’znak’ swojej obecności. Rady okręgowe organizowały przemówienia dla mieszkańców stolic okręgów, tak aby uczestniczący
w nich wielbiciele mogli zanieść przesłanie do okolicznych wiosek. W ten
sposób nauki i idee Upaniszad udało się zaszczepić w społecznościach na
plantacjach palmy arekowej i kawy, na polach ryżowych, w fabrykach, na
przedmieściach, w miasteczkach uniwersyteckich, na osiedlach emerytów,
w ośrodkach pielgrzymkowych i w zrzeszeniach zawodowych.
Tam, gdzie wcześniej uczestników spotkań, na jakich przemawiali pandici, można było policzyć na palcach jednej ręki i gdzie przychodziła wciąż ta sama garstka słuchaczy – obecnie spotkania Mahasabhy
odbywające się w miastach przyciągały dziesiątki tysięcy osób, zaś te organizowane w wioskach – wszystkich mieszkańców. Działo się tak, ponieważ przemówienia odbywały się w ich własnym języku, były proste
i praktyczne, bezpośrednio odnoszące się do codziennego życia. Boska
obecność Baby przyciąga na jego przemówienia setki tysięcy osób, ponieważ są one prawdziwą upadeszą [nauczaniem] Pana. Baba oświadczył
w Wenkatagiri, że założenie Widwan Mahasabhy jest wydarzeniem epokowym, albowiem oznacza ono świt złotej ery wyzwolenia ludzkości.
Wyzwolenie ludzkości z podrzędnej roli, na którą sama się skazała,
błędnie przyjmując, że jest pochwą, a nie mieczem, ciałem, a nie mieszkańcem ciała – oto główny cel przyjścia Baby w ludzkiej postaci. Baba
ujawnił, że starożytna kultura indyjska stanowi jego narzędzie do osią76
Rozdział 3 – Zadanie
gnięcia tego celu. Podczas swej podróży przez stan Tamil Nadu, w wiosce
Surandhi zachęcił panditów do recytacji wedyjskich rik [mantr] w stylu
ghana [zaawansowanej metody polegającej na powtarzaniu słów w różnej intonacji] i odznaczył ich złotymi medalionami. Podobne medaliony
ozdobiły w nagrodę panditów na zakończenie recytacji rik w Akiripalle
i w Radżahmundry. W 1963 roku, podczas Widwatpariśat (zgromadzenia
uczonych) odbywającego się w Radżahmundry, Baba przekazał każdemu
uczestnikowi odświętne szaty, zachęcając ich, aby poświęcili się badaniu
i objaśnianiu Wed i śastr.
W 1960 roku Baba przewodniczył obchodom szkolnego święta
w Markandeja Sanskrit College16. Witając go, dr S. Bhagawantham (którego ojciec był założycielem uczelni) – wielki naukowiec, a obecnie doradca
naukowy ministra obrony w rządzie Indii – powiedział: Zawsze, kiedy
udawałem się do Baby po darszan, byłem zdziwiony widząc dokoła niego
grupy ludzi ze wszystkich krajów, wszelkich zawodów, sławnych i pospolitych, bogatych i biednych, chorych i zdrowych, młodych i sędziwych, a także pełnych akademickiej pychy panditów – zdumionych, jak bezużyteczne
okazuje się ich wykształcenie w obliczu Wszechwiedzącego. To, co początkowo było tylko zdumieniem, z czasem przekształcało się w oddanie.
Baba pobłogosławił swoją obecnością nirandżana bhadżan mandalę
[kółko bhadżanowe] w Maddur, jak również Śiwa-nama-dżapa-saptahę
(uroczystość całotygodniowego intonowania imienia Śiwy) w Śrisailam
oraz kółko badań nad Gitą w Naini Tal, a także Hindu Samadż w Radżahmundry. Otoczył swoją pełną łaski opieką Sanathana Bhagawata Bhakta
Samadż (stowarzyszenie oddanych i wielbiących) okręgów Kriszna i Guntur. Baba obdarzył też swą łaską jadżnie – obrzędy ofiarne świętowane
przez wielbicieli w Radżahmundry, Wenkatagiri i Śriniwaspur. Odwiedził też sanskrycką pathasalę [uczelnię] oraz Wjasa-aszram w Yerpedu.
Kiedy Uniwersytet Sanskrytu w Benares powoływał do istnienia
Akhila Bharatha Thanthrika Mahasabhę [wszechindyjską akademię tantry], uczelnia ta posłała do Prasanti Nilajam swamiego Dattatrejadżi, aby
zaprosił Babę, by osobiście przybył i pobłogosławił tą sabhę. Chociaż Baba
często powtarzał, że ten wiek jest wiekiem tantry, jednak musiał odesłać
16 W Aukiripalli, w okręgu Kriszna, w stanie Andhra Pradesh. W bibliotece tej
uczelni przechowywane są wedyjskie manuskrypty.
77
Sathya Sai Baba podczas święta Daśara
Rozdział 3 – Zadanie
posłańca z kwitkiem. Organizatorzy Wiśwa Hindu Pariszad [Światowej
Organizacji Hindusów] przybyli do Baby z zaproszeniem, aby dołączył
do grupy swamich prowadzących ową instytucję. Baba powiedział im,
że przybył na świat właśnie w tym celu, aby ożywiać ideały hinduizmu
i wprowadzić je na drogę do zwycięstwa. W każdej chwili działam w tym
samym celu, który i wam przyświeca – podkreślił. Kiedy Telugu Widżniana
Samiti [organizacja o charakterze kulturalno – oświatowym] w Malleśwaram postanowiło wyróżnić niektórych członków Rady Głównej Prasanti
Widwan Mahasabhy, Baba zgodził się przewodniczyć temu spotkaniu.
Podczas otwarcia oddziału w Haidarabadzie gubernator stanu Andhra Pradesh Pattom Thanu Pillai rzekł: Cieszy mnie, że jednym z czołowych zadań tej sabhy jest rozwijanie wiedzy przez uhonorowanie panditów,
a tym samym zachęcanie do zgłębiania Wed i śastr. Baba przewodniczył
olbrzymiemu zgromadzeniu wielbicieli i uczniów, kiedy to Hindu Samadż
w Radżahmundry odznaczyło trzech wiekowych i szanowanych mistrzów
starożytnej wiedzy, mianowicie Bulusu Appanna Śastriego, Waranasi
Subrahmanja Śastriego i Kolluri Somaśekhara Śastriego. Podczas święta
Daśara w 1965 roku Baba obdarzył ich trzech, jak również Widwan Dhupati Thirumalaczarlu z Wenkatagiri, symbolem uznania, który królowie
zwykli byli nadawać w dawnych epokach. Była to „suwarna kankana”,
złota bransoleta. Delikatność, z jaką pomagał on owym starcom wejść
na podwyższenie, zachwyt, o jaki wydawały się go przyprawiać ich osiągnięcia, staranność, z jaką pomógł gubernatorowi umocować klejnoty na
nadgarstkach nagrodzonych i okryć ich ramiona szalami wyszywanymi
złotem – wszystko to dawało innym przykład i inspirację.
Pandici mają wszelkie powody, aby z otwartym ramionami witać
erę Sathya Sai, ponieważ jest on dla nich przybyłym na ziemię kalpatharu [drzewem spełniającym wszystkie pragnienia]. Kiedy pewien pandit
przeczytał przed jego obliczem wiersze, które ułożył na cześć bogini Kamakszi z Kanczipuram [jednej z postaci Parwati], Baba stworzył złoty wizerunek tej bogini i podarował mu ten cenny dar. Kiedy inni ofiarowali
mu napisane przez siebie dzieła o „Jogawaśiszcie”17 i „Githabhaśji”18, łaska Baby zapewniła im fundusze na wydanie ich drukiem.
17 Starożytny tekst z nurtu adwajty, dialog pomiędzy Ramą i mędrcem Waśisztą,
jedno z najobszerniejszych dzieł literatury sanskryckiej.
18 Komentarz do Bhagawadgity autorstwa Śankary.
79
Prawda Dobro Piękno
Baba jest Weda-mathą – matką Wed – nigdy nie pozwoli, żeby wedyjski uczony cierpiał mozoląc się w pocie czoła. Pomijając, rzecz jasna,
sytuacje, kiedy chce udzielić komuś lekcji! Albowiem jest on wymagającym nauczycielem, który oczekuje zachowania norm moralnych od tych,
co mienią się mistrzami starożytnej wiedzy.
Na przykład, pewien pandit z okręgu Wschodniego Godawari był
w tak straszliwych tarapatach finansowych, że w swojej rozpaczy odmówił
przyjęcia łaski Baby! Nie pozwolił żonie na napisanie do Baby listu z prośbą o pomoc. Dwa dni później, osłupiały, otrzymał list z Prasanti Nilajam,
odległego o 1300 km, w którym Baba surowo go za to skarcił. Dlaczego powiedziałeś jej: „Nie wolno ci”? Czyż ja o tym nie wiem? Czyżbym dowiadywał się dopiero wtedy, kiedy ona albo ktokolwiek inny napisze do mnie list?
Czyż nie wiem, na przykład, że poszedłeś do Ramaczandrapuram, licząc
na uzbieranie jakiejś drobnej kwoty przez dawanie wykładów o Gicie i powróciłeś do domu z pustymi rękami? Czyż nie wiem, że zacząłeś wówczas
potępiać samego siebie mówiąc, że cała twoja nauka była stratą czasu, że
wszystkie twoje doświadczenia są bezwartościowe? Dla mnie, utrzymującego cały ten świat, nie jest ciężarem utrzymać również ciebie i twoją rodzinę.
Nakładam na ciebie wszystkie tę ciężkie doświadczenia jedynie po to, żeby
dać ci kilka lekcji.
Poniższy fragment listu, który ów pandit wręczył mi w Amalapuram, pokazuje, o jakie lekcje chodziło:
Kiedy życie płynie radośnie, ludzie twierdzą, że jest to owoc ich własnego wysiłku i zapominają o Bogu. Kiedy porażka stawia opór rzece życia,
zaczynają przeklinać i tracić wiarę. Poddając się rozpaczy, znieważasz atmatattwę, zasadę atmy, którą tak naprawdę jesteś – ona nie zna żadnego
bólu ani radości. Osiągnąłeś biegłość w wielu dziedzinach, ale nie stosujesz
swojej wiedzy w praktyce i przez to nie zbierasz owoców. Jeśli tylko będziesz
wierzył, że nic nie może być przeszkodą dla atmanandy [błogości obecnej
w najwyższej jaźni], której źródło bije w każdym sercu, jakże możesz być
szczęśliwy! Wyobraź sobie, jaki byłbyś wtedy spokojny i opanowany!
W swoich wykładach rozwodzisz się nad atmą i anandą, którą człowiek może osiągnąć zagłębiając się w sobie. Łatwo doradzać innym, lecz
gdy pora samemu zastosować to, czego nauczasz, czujesz, że jest to dla ciebie okropny kłopot. Znasz na pamięć wszystkie śastry, Wedy, Purany, Itiha80
Rozdział 3 – Zadanie
sy i Upaniszady, nie przystoi ci więc całe to biadolenie i złość. Dlaczego nie
sięgasz po najskuteczniejsze lekarstwo na cały twój niepokój, mianowicie
imię Boga, a zamiast tego tracisz czas użalając się nad bólem, strachem,
stratą i cierpieniem?
Zajmij się tym, co jest twoim obowiązkiem, czego wymaga twój status
uczonego. Rób to śmiało i z zadowoleniem. Staraj się osiągnąć cztery puruszarthy19, a na pewno doświadczysz najwyższej prawdy. Ćwicz i zaskarbiaj
sobie najwyższą błogość. Nie potępiaj bogatych – nie, nie tylko bogatych,
nie potępiaj nikogo, w żaden sposób. Pamiętaj bowiem, że Sai obecny jest
w każdej osobie. Jeśli więc potępiasz innych, potępiasz samego Sai.
Po tym ojcowskim, ale mocnym upomnieniu, Baba podpisuje się
pod listem w sposób odkrywający jego naturę: Ni hridajaniwasi, Sai! (Ten,
który przebywa w twoim sercu, Sai). Tak czujny nadzór nad wewnętrzną świadomością panditów, którzy weszli w orbitę Baby, jest kolejnym
z wielu sposobów, jakimi Wedamatha (Opatrzność, która objawiła Wedy)
stara się krzewić sanathana dharmę. Dopóki bowiem nie będziemy mieli odważnego zespołu uczonych wedyjskich żyjących według wedyjskich
zasad, nie zachęcimy świata do poważania i akceptacji wedyjskiej nauki
o fundamentalnej jedności wszelkiego istnienia.
19 Cztery cele życia: dharma – prawość, artha – dobrobyt, kama – spełnienie pragnień i moksza – wyzwolenie.
Sathya Sai Baba z matką Iśwarammą, 23 listopada 1962
4.
Wezwanie
„Wykonujcie moje polecenia i stańcie się żołnierzami mojej armii.
Poprowadzę was do zwycięstwa”. Następnie usłyszeliśmy to
wielkie oświadczenie, to wielkie wezwanie: „Kiedy ktoś pyta was
z wielką żarliwością, gdzie można znaleźć Boga, nie wykręcajcie
się. Dajcie tej osobie odpowiedź z głębi waszego serca. Skierujcie ją
Puttaparthi i zaproście do wspólnego przeżywania waszej radości”.
Wciągając na maszt flagę Prasanti w Nilajam 23 listopada 1962 roku,
Baba nawiązał do inwazji Chińczyków, których armie wlewały się właśnie
przez himalajskie doliny na równiny Indii i obwieścił, że: Obchody moich
urodzin nie zostaną zakłócone żadną przygnębiającą wieścią – otrzymacie dobre, radosne wieści. Sanathana dharma nie dozna żadnej krzywdy.
I zgodnie z tym oświadczeniem, postępujący naprzód Chińczycy, od północy 22 listopada zaczęli się wycofywać, wracając za pasma górskie. Do
dziś nie wiemy, co ich do tego skłoniło!
Owego wieczoru, kiedy minister planowania w rządzie stanu Andhra Pradesh otworzył szkołę ufundowaną przez Babę w wiosce Puttaparthi,
Baba mówił o ogromnym marnotrawstwie, jakie pociąga za sobą obecna
edukacja. Spójrzcie na wiejskie drogi, domy i dzieci. Powiedzcie mi, czy te
pięćdziesiąt lub sześćdziesiąt lat nauczania zasad zdrowia i higieny przyniosło jakikolwiek skutek. Jeśli zaniedbuje się wdrażanie w codzienne życie
nauk dotyczących zdrowia, dobrego samopoczucia czy samego życia, to nie
83
Prawda Dobro Piękno
muszę mówić, że inne lekcje, przerabiane z mozołem, przynoszą jeszcze
mniejszy skutek. Baba wskazał na tendencję do naśladowania innych kultur, która odcina młodych uczniów od rodzimej kultury sprawiając, że
dzieci tracą swoje korzenie i stają się w pewnym sensie jałowe. Uczycie
swoje dzieci bezsensownych wierszyków, w rodzaju: „Bee, bee czarna owco,
czy masz trochę wełny”, albo „Dżek i Dżill weszli na pagórek20. Ożywcze
i uwznioślające wiersze, takie jak „Śuddha Brahma paratpara Ram, kalathmaka Parameśwara Ram”21 zostały odrzucone jako niemodne i uciążliwe. Jaką wartość mają Indie, które odrzuciły własną istotę i stały się udawaną Rosją albo podrabianą Ameryką? Uczyńcie z tego kraju prawdziwe
Indie – poradził. Jeśli chodzi o choroby chciwości, pośpiechu, nienawiści
i zarozumiałości, którymi dotknięty jest ten kraj, podobnie jak reszta świata – ludzie odpowiadający za edukację dzieci muszą nauczyć je stawiać
pierwsze kroki w praktyce duchowej, osiągać wewnętrzną ciszę, powtarzać
imię Boga, muszą nauczyć je medytacji o Stwórcy tego cudnego wszechświata, służenia innym by porzucili poniżające nawyki.
Minister Czenna Reddy wspomniał w swojej mowie przewodniej
o pielgrzymce do Śirdi, jaką odbył kilka tygodni wcześniej. Uważam moją
wizytę w Puttaparthi, niedługo po tamtej podróży, za łut szczęścia, ponieważ Sai Baba z Śirdi przyjął tutaj postać awatara Sathya Sai Baby – stwierdził. Baba powiedział mu, jak i reszcie zgromadzenia: Jestem wszystkimi
imionami, nie tylko tymi dwoma – Sai Baba oraz Sathya Sai Baba. Nazywanie tamtego przejawienia – Sai Babą, a tego – Sathya Sai Babą to tylko jedna z wielu konwencji, którą można przyjąć. Wówczas, podobnie jak
i teraz, Sai jest wszystkimi imionami i wszystkimi postaciami. Doprawdy,
pozwoliło to ujrzeć na mgnienie oka uniwersalny wymiar jego boskości!
Baba zachęca, abyśmy skorzystali z szansy otrzymania jego łaski
i ocalili siebie. Chwytając się tej sposobności możecie rozwijać się systematycznie, krok po kroku. Do Prasanti Nilajam mógł przywieść was ból brzucha, gorączka, strata lub jakieś zmartwienie. Zaczynacie lubić to miejsce
z jego duchową atmosferą – z omkarem [śpiewaniem mantry Om], bhadżanem i panującym tu wszędzie spokojem. Widzicie mnie, obserwujecie
moje ruchy, słuchacie moich słów, poznajecie moje czyny. Odjeżdżacie stąd
20Ang. Jack and Jill went up the hill.
21 Nieskazitelny, absolutna prawdo, najwyższy, Ramo, który jesteś samą istotą czasu, Panie Panów, Ramo; pierwsze linijki pieśni Nama Ramajanam.
84
Rozdział 4 – Wezwanie
z nadzieją i odwagą, ufnością i siłą, ze śpiewnikiem bhadżanowym i być
może z jakimś zdjęciem. Wkrótce zapominacie o swoim bólu, czy gorączce, bo albo zniknął całkowicie, albo przestał być tak dotkliwy. Pojawił się
nowy ból – bolesna tęsknota za prasanti (niewzruszonym spokojem), za
darszanem, sparszanem, sambhaszanem [widzeniem, dotknięciem, słuchaniem Boga], dżapą, dhjaną i sakszatkarą (spełnieniem). Wykonujcie
moje polecenia i stańcie się żołnierzami mojej armii. Poprowadzę was do
zwycięstwa. Następnie usłyszeliśmy to wielkie oświadczenie, to wielkie
wezwanie: Kiedy ktoś pyta was z wielką żarliwością, gdzie można znaleźć
Boga, nie wykręcajcie się. Dajcie tej osobie odpowiedź, która wypływa z głębi waszego serca. Skierujcie ją do Puttaparthi i zaproście do wspólnego
doświadczania radości.
W grudniu 1962 roku Baba przebywał w Madrasie. Otworzył tam
uroczyście Sathya Sai Niwas – salę modlitewną położoną w centrum podmiejskiej dzielnicy Perambur, w której znajduje się olbrzymi kompleks
przemysłowy wyrosły wokół zakładów kolejowych. Baba powiedział: Jest
to latarnia morska dla tego regionu ratująca ludzi, którzy starają się przepłynąć ocean samsary. Będzie ona wskazywać zdradliwe skały chciwości
i nienawiści oraz ostrzegać przed nadciągającymi burzami dzikiego egoizmu.
Zgodnie z hinduskim kalendarzem, w pierwszym tygodniu 1963
roku, 6 stycznia obchodzono święto Wajkunta Ekadaśi. W kalendarzu
Baby jest to dzień amritodbhawy [stwarzania amrity], w którym boski
nektar wypływa z jego dłoni. W tym dniu otwarte są dla wszystkich
bramy niebios w wielkiej świątyni Wisznuitów – Śrirangam22, gdzie Pan
jako Ranganatha, reżyser sceny tego świata, prowadzi dramat narodzin
i śmierci, przeplatanych scenami życia. Dla tych, którzy znajdują się blisko Baby – Śri Ranganathy w ludzkiej postaci, bramy niebios otwierają się,
kiedy otrzymują oni nektar stworzony przez niego w tym dniu.
6 stycznia Baba zabrał wielu wielbicieli do miasta Mahabalipuram
nad Zatoką Bengalską – miejsca, gdzie fale szepczą ludziom do ucha
wspaniałe opowieści o dawnych czasach. Jest to miejsce uświęcone stuleciami historii. To tutaj dłuta trzymane przez zręczne dłonie natchnione
karmajogą, prowadzone oczami iskrzącymi światłem bhaktijogi, wyćwiczone przez mózgi oświecone dżnianajogą, wydobyły z opornych skał
22 W Tiruchirapalli w stanie Tamil Nadu. Jest to największy na świecie czynny
hinduistyczny kompleks świątynny – zajmuje powierzchnię 631 tys. m. kw.
85
Baba udziela darszanu
Rozdział 4 – Wezwanie
kształty budzące zachwyt. Kiedy wszyscy rozsiedli się wokół Baby na
brzegu morza i zaczęli śpiewać bhadżany, fale chyba przypomniały sobie
minione czasy, gdy na brzegu stały posągi bóstw świątynnych stanu Tamil Nadu, a zamiast tłumów urządzających pikniki spotkać można było
ludzi o oddanych sercach i pokornych poszukiwaczy Boga. Fale piętrzyły
się, jedna za drugą, w zwartym szyku, aby na chwilę ujrzeć postać Baby
i usłyszeć rytm boskich pieśni. Nawet słonie, jelenie i małpy wyrzeźbione
w kamieniu usiłowały wyrwać się ze skał i usiąść dokoła Pana.
Baba stworzył tamtego wieczoru trzy urzekające posążki Wisznu,
Narajany i Kriszny, a kiedy wielbiciele wokół niego radowali się swoim
szczęściem, niemy wizerunek umartwiającego się Ardżuny [na słynnej
płaskorzeźbie] musiał chyba obrócić się i złożyć dłonie, natchniony do
oddania czci. Te trzy wizerunki, jak wyjaśnił Baba, oznaczają sattwiczne
[łagodne] oblicze Boga – oblicze, które obdarza człowieka amritą, czyli nieśmiertelnością. Wajkunta [niebo] jest miejscem lub też poziomem,
gdzie nie ma żadnej „kuntity”, czyli stanu tępoty, głupoty, okaleczenia
lub nieszczęścia. W dzień Ekadaśi, poświęcony zdobywaniu tego niebiańskiego poziomu, drzwi Wajkunty stoją otworem dla tych, którzy
odnieśli sukces, walcząc z przeszkodami niewiedzy. Kiedy umysł poddaje się zachciankom zmysłów, zostajecie uwięzieni. Kiedy umysł słucha
ostrzeżeń swego mistrza, którym jest buddhi, czyli rozum, jesteście ocaleni.
Dlatego ćwiczcie umysł w podążaniu za wyższą inteligencją, a nie wybrykami zmysłów – doradził Baba.
Obdarowawszy wyznawców taką bodha-amritą [nektarem wiedzy],
Baba zmaterializował amritę, która została stworzona przez dewy i asury
w owym wspaniałym dniu, gdy ubity został ocean mleka (jak opisano
w księdze Bhagawatam). Obdarował amritą wszystkich obecnych przestrzegając, że język, który skosztował amrity, nie może być skażony przez
anritam (fałsz).
Powróciwszy do Prasanti Nilajam Baba wezwał mieszkających na
stałe w aszramie wielbicieli, aby stosowali się do surowej dyscypliny, którą
im zalecił. Ten awatar uczynił jednym ze swoich głównych zadań bhakta-rakszanę (opiekę nad bhaktami). Dlatego mocno starajcie się zasłużyć na
miano bhakty. Oddajcie mi swój umysł, całkowicie i bez zastrzeżeń – dajcie mi go z całą jego zmiennością i przewrotnością. To wystarczy. Wówczas
87
Prawda Dobro Piękno
staniecie się bhaktami – będziecie wyzwoleni od cierpienia. Nie tylko wy,
ale każda żywa istota we wszechświecie musi zostać wyzwolona i zostanie
wyzwolona – powiedział Baba.
Kilka dni później, 3 lutego 1963 roku, celebrowano uroczystość
wprowadzenia w brahmaczarję około trzydziestu chłopców. Stwierdziwszy, że szesnastu z nich nie przeszło jeszcze przez wstępny obrzęd przekłucia uszu, Baba zakręcił dłonią w powietrzu i stworzył odpowiednią
ilość złotych kolczyków. Osobiście przekłuł uszy nowicjuszom. Podarował każdemu z nich szaty wymagane w tej uroczystości oraz miedziane
naczynia. Bramińscy kapłani przybyli z wielu miast towarzysząc rodzicom inicjowanych chłopców. Baba mówił im o naleciałościach, które
zniekształciły z biegiem czasu ten prosty wedyjski obrzęd. Zalecił im, by
odrzucili ten ekshibicjonizm, to dodawanie społecznych i towarzyskich
ozdobników do szaty wedyjskiej i trzymali się prostszego obrządku, jaki
on sam przeprowadził. Z zadowoleniem zgodzili się na to – byli szczęśliwi, że Baba przybył oddzielić ziarno od plew.
Ja będę ich matką – powiedział, kiedy kapłani zaproponowali, żeby
podczas uroczystości matki stały za chłopcami. Część z tych chłopców
straciła już swoje matki. Jeśli zobaczą innych chłopców z matkami obok,
zaczną płakać na wspomnienie swojego nieszczęścia. Nie chcę, aby jakikolwiek chłopiec ronił łzy podczas obrzędu, w którym otrzymuje „niszczącą
smutek mantrę Gajatri”. Zatem, niech matki nie stoją przy chłopcach. Gdy
nowicjusz zaczyna swoje uczniowskie życie i wymawia formułę „Bhawati,
bhikszam dehi” (Matko, daj mi jałmużnę), pierwszą garść ryżu musi wsypać matka. Jednak Baba powiedział: Ja będę matką. Ja napełnię ich dłonie
darami. Jakże wielkie było ich szczęście!
Święto Śiwaratri celebrowano po ceremonii upanajany. Z wnętrza
Baby wyłoniły się dwa lingamy: złoty i kryształowy, które ukształtowały
się w nim, tak jak się to dzieje od 1940 roku. Baba wyjaśnił, że lingam jest
znakiem lub symbolem przedstawiającym łączenie się indywidualnego
z powszechnym, symbolem rozpuszczenia się umysłu (z jego niepokojami, dążeniami i zdolnościami, które przywiązują i trzymają) w świadomości atmy. Mędrzec uświadamia sobie, że umysł i wszystkie utkane
przezeń olbrzymie fantasmagorie zawierają się w lingamie, w tym pozbawionym początku i końca oceanie istnienia-wiedzy-błogości.
88
Rozdział 4 – Wezwanie
Po Śiwaratri Baba udał się do Radżahmundry, aby przewodniczyć
trzydniowej konferencji adhjatmicznej (duchowej). Setki wiosek wokół
Radżahmundry leżących w ogromnej, żyznej delcie rzeki Godawari, niecierpliwie wyczekiwały wizyty Baby, żywiąc nadzieję, że je również zaszczyci swą obecnością. Baba oznajmił jednak, że Odwiedziny w innych
miejscach zostały odłożone. Wszyscy mogą jednak przyjąć darszan w Radżahmundry podczas tamtejszych spotkań. Dlatego, kiedy Baba podróżował samochodem przez Wschodnie Wybrzeże Indii do miasta Godawari
wielką magistralą Grand Trunk Road, ze wszystkich stron tysiące ludzi
śpieszyły do tego miejsca – samochodem, autobusem, pociągiem lub statkiem, na rowerach, w rikszach lub wozami zaprzężonymi w woły. Pociągi
wtaczały się na stację wypełnione tłumami i odjeżdżały puste, ponieważ
wszyscy chcieli dojechać tylko tu, a nikt nie miał ochoty jechać dalej ani
też opuszczać miasta. Starcy, którzy wciąż pamiętali gigantyczne tłumy
ciągnące do Radżahmundry na święto Puszkaram23 zapewniali, że nie da
się tego porównać z tym, co działo się teraz. Sam Baba zauważył w mowie
do tłumu, do granic możliwości wypełniającego największy plac miasta,
że ten tłum przypomina Wiśwawiratswarupę [kosmiczną formę Boga].
Innymi słowy, przywodzi na myśl niewyobrażalnie wielorakie przejawienie Tego, który jest Wielkim Niepoznawalnym.
Baba musiał przenieść spotkanie na ogromne, otwarte przestrzenie
przedmieścia, gdzie mógł przemawiać do ludzi z płaskiego dachu domu
górującego nad okolicą. W czwarty dzień pobytu Baby w Radżahmundry
(4 kwietnia 1963) było święto Rama Nawami – urodziny Ramy, awatara Boga, czczonego jako ucieleśnienie dharmy, jak kraj długi i szeroki
– od dolin himalajskich po domy Przylądka Kanjakumari na południu.
Tamtej nocy całe Indie pachniały kadzidełkami i dźwięczały świątynnymi dzwonami. Baba siedział na piaszczystej wysepce na środku szerokiej
rzeki, jak kiedyś – dawno, dawno temu – musiał siedzieć Rama, kiedy
wędrował na południe. Była to epokowa chwila, punkt zwrotny w dziejach świata. Bowiem właśnie wtedy Baba ogłosił swój zamiar szerzenia
i rozwijania dharmy wedyjskiej w Indiach i na całym świecie.
Baba naucza, że aby zdobyć dżnianę [najwyższą mądrość], karma
[czyn] musi być nasycona bhakti [oddaniem]. Wskazał na to, że Wedy
23 Święto celebrowane raz na 12 lat, połączone z rytualną kąpielą w rzece.
89
Baba testuje ręczną maszynę tkacką
Rozdział 4 – Wezwanie
mają trzy kandy, czyli części – pierwszą, dotyczącą karmy i najbardziej
obszerną; drugą, krótszą, określaną jako upasana, czyli oddawanie czci.
Trzecia część, poświęcona dżnianie, jest jeszcze krótsza – jest to literatura
Upaniszad i oparta o nie Wedanta, czyli zwieńczenie Wed. Te trzy części
porównuje się do „zielonego owocu”, „owocu dojrzewającego” i wreszcie „owocu dojrzałego”. Owoc dojrzewający napełnia się słodyczą i staje
się dojrzały w czasie o wiele krótszym od tego, jaki jest potrzebny, aby
drobny zielony owoc wyrósł na owoc dojrzewający. Tą słodyczą, do której
przygotowują wszystkie trzy części, jest dżniana.
Baba zgadza się ze stwierdzeniem Wed, że jedynie dżniana może
obdarzyć wyzwoleniem, a karma i bhakti są okresami przygotowawczymi, przez które musi najpierw przejść każdy poszukiwacz duchowy. Jedynie dżniana odsłania zasadniczą jedność wszechświata, jedność ducha
i materii, czasu i przestrzeni, najodleglejszej gwiazdy i najdrobniejszego
pyłku błyszczącego w blasku słońca.
Baba mówił o tej jedności, o niedwoistości – adwajcie, w dzień urodzin Śankary, który był najżarliwszym wyrazicielem tej wedantyjskiej
prawdy. Ten sposób rozumienia zadowala najbardziej skomplikowane
żądania intelektu i godzi ze sobą wszystkie odkrycia nauki. Adwajta jest
pełną świadomością Jednego, we wszystkich rzeczach i we wszystkich czasach. Kiedy wiesz, że „wiele” to wymysł twojej własnej wyobraźni, zrodzony z twojej własnej, cząstkowej wiedzy, sam stajesz się jedynym mistrzem,
a wszelki strach znika. Jesteś wolny od niewoli samsary o wielu obliczach
– powiedział Baba.
10 maja Baba uroczyście otworzył fabrykę Rao Insulating Company w Whitefield. Przemawiał do tamtejszych pracowników i dał im
swoje błogosławieństwo oraz porady. Powiedział im, że każdy z nich jest
ogniwem w łańcuchu produkcji i że lenistwo, opieszałość, zaniedbanie
i niewydajna praca jednej osoby obraca wniwecz umiejętności, czujność,
wydajność i zapał całej załogi. Należy podchodzić tolerancyjnie do poglądów drugiego człowieka, być świadomym trudności, jakie mogą mieć
inni ludzie, szanować ich potrzeby – tak samo, jak szanuje się własne.
Powiedział, że zna Brytyjczyków, którzy z nimi współpracują i w związku z tym jest pełen uznania, że zdobyli sobie tak oddanych i kochających
przyjaciół z zagranicy.
91
Prawda Dobro Piękno
Baba odsłania tu sedno tego, co często przesadnie nazywa się problemem pracowniczym, ale on wie, że jest to po prostu ludzki problem dążenia do spokoju i radości. W Śrisailam, kiedy zobaczył tysiące murarzy,
kamieniarzy i mechaników zajętych wznoszeniem tamy na rzece Kriszna,
doradził im coś, co z powodzeniem mogą wziąć sobie do serca również
szefowie i brygadziści.
Nie wykonujcie swojej pracy byle jak – jest to święte dzieło, które
przez stulecia zapewniać będzie wyżywienie i radość dziesiątkom milionów mężczyzn, kobiet i dzieci. Doprawdy, możecie uznać swoje życie za
wartościowe. Wy, którzy w mozole walczycie z przewrotnością tej potężnej
rzeki, z takim samym wysiłkiem musicie walczyć również z własną przewrotnością. Postawcie tamę dla ryczącej powodzi namiętności, która zagraża spokojowi i radości w waszych własnych domach. Skierujcie ją na
użyteczne pola. Podobnie jak stosujecie się do zasad higieny, aby uniknąć
chorób, stosujcie się do zasad panowania nad umysłem, abyście mogli cieszyć się spokojem. Codziennie rano i wieczorem poświęcajcie kilka chwil,
aby w ciszy przebywać przed ołtarzem i spędzać je z Bogiem. Ćwiczcie się
w stałym rozpoznawaniu obecności Boga, bądźcie świadomi tego, że towarzyszy wam On zawsze, niezależnie od okoliczności. Polegajcie na Nim. To
Jego przedstawienie, a wy jesteście tylko aktorami grającymi swoje role.
Z Whitefield Baba pojechał do Mysore oraz w góry Nilgiri, skąd później udał się do Tinnevelly, Mukkudal, Madurai i na Wzgórza Kodaikanal. Do Prasanti Nilajam dotarł przed świętem Guru Purnima. Cudowne
zdarzenia, które poprzedziły to święto, czyniąc je pamiętnym na zawsze,
zasługują na oddzielny rozdział. Rozdział, który należałoby napisać złotymi literami.
5.
Śiwa-Śakti
Przez wszystkie te lata ukrywałem przed wami pewną tajemnicę.
Nadszedł jednak święty dzień, w którym mogę wam ją wyjawić.
Jestem Śiwą-Śakti – powiedział – narodzonym w gotrze mędrca
Bharadwadży, zgodnie z obietnicą, jaką otrzymał od Śiwy i Śakti.
Sam Śiwa urodził się w tej linii jako Sai Baba z Śirdi. Obecnie Śiwa
i Śakti inkarnowali się jako moja osoba. Sama Śakti wcieli się jako
trzeci Sai, w tej samej gotrze, w stanie Mysore.
Czytelnicy zapewne pamiętają, że Baba określił siebie jako Bhawani,
która dała miecz cesarzowi Śiwadżiemu i zleciła mu ocalenie odwiecznej
religii (sanathana dharmy) przed nieprzyjaznymi jej siłami. Powiedział:
Ten Śiwa-Śakti czyni obecnie to samo. Składam miecz odwagi w dłonie tych
panditów i polecam im dzielić się swoją mądrością i radością ze wszystkimi
ludźmi, jak nakazuje sanathana dharma.
Słowo „Śiwa-Śakti” przeniosło na skrzydłach pamięci to wielkie zgromadzenie, które je usłyszało, do dnia 6 lipca 1963 roku – do siódmej rano
– kiedy to w sali modlitewnej w Prasanti Nilajam zdarzył się cud cudów.
Było to wydarzenie o sile trzęsienia ziemi, które rozszerzyło granice wiary
i pogłębiło żar oddania. Opowiem o nim zatem bardziej szczegółowo.
Wszystko zaczęło się wieczorem 28 czerwca, kiedy Baba poprosił,
abym ogłosił, że przez tydzień nie będzie prowadził rozmów osobistych.
Nikt nie potrafił odgadnąć przyczyny, ponieważ w dniu tym nie zdarzyło
93
Sathya Sai podziwiający piękno kwiatu
Rozdział 5 – Śiwa-Śakti
się nic nadzwyczajnego. W sobotę 29 czerwca o 6:30 rano, idąc z południowej werandy do swego pokoju na pierwszym piętrze, Baba stwierdził, że czuje zawroty głowy, po czym nagle upadł na podłogę. Byłem
wówczas u jego boku. Chociaż próbowałem go złapać, złagodziło to tylko
nieznacznie siłę upadku.
Gdy upadł, jego lewa dłoń zacisnęła się w pięść. Lewa noga zesztywniała, a palce u stóp napięły się. Widocznie w swojej nieskończonej łasce
wziął na siebie atak paraliżu, który miał uczynić niesprawną albo nawet
zabić jakąś świątobliwą osobę. Ponieważ widziałem już wcześniej, jak
przyjmował na siebie tyfus brzuszny, ból żołądka, krwawienie z ucha,
świnkę, a nawet atak apopleksji, oczekiwaliśmy wraz z Radżą Reddy
chwili, kiedy dojdzie do siebie, a my będziemy mogli usłyszeć nazwisko
osoby i nazwę miejscowości potwierdzające nasze domysły. Tymczasem
Baba dostał drgawek twarzy, a mięśnie ściągnęły wargi w lewą stronę...
język wysunął się z ust. Zdawało się, że stracił wzrok w swoim lewym oku.
Szepcząc przypomnieliśmy sobie, że odwołał rozmowy… na cały tydzień!
Baba zdawał się wiedzieć, że owego ranka trzeba będzie kogoś ratować.
Zegar nieubłaganie odmierzał minuty i godziny, a nasz niepokój
przerodził się w strach. Przygnębienie zapanowało w pokoju i stopniowo
rozprzestrzeniło się na całe Nilajam. Dr B.G. Krisznamurthi stwierdził,
że Baba znajduje się w śpiączce oraz wykazuje oznaki udaru mózgu. Miał
mocno zaciśnięte szczęki, puls wahał się od 84 do 100. Lekarz ten opiekując
się chorymi w Szpitalu Sathya Sai bardziej polegał na uzdrawiającym działaniu pobłogosławionego przez Babę wibhuti niż na skuteczności leków,
które stały na półkach. Teraz, gdy stwierdził, że to Baba został złożony chorobą, pozostało mu jedynie modlić się do niego, aby uzdrowił sam siebie.
W tym samym czasie ktoś inny lękając się, że choroba może być
poważna, pośpieszył samochodem do oddalonego o 170 km Bangalore
i późną nocą przywiózł dr Prasannasimhę Rao, zastępcę dyrektora kliniki w Mysore.
Oddajmy mu teraz głos. Poniżej zacytuję fragment jego listu.
Po południu 29 czerwca zostałem pilnie wezwany do stóp Śri Sathya
Sai Baby, do Puttaparthi. Pośpieszyłem tam w towarzystwie mojego szwagra Śri Keśawy Wittali, a oczom moim ukazał się obraz niewypowiedzianego bólu i cierpienia. W to święte miejsce dotarliśmy po północy. Choć
95
Prawda Dobro Piękno
niecierpliwie chciałem poznać szczegóły przypadku, do którego zostałem
wezwany, wolą Baby było, abym zaczekał do rana. Następnego ranka, gdy
zaprowadzono mnie w Nilajam do pokoju na piętrze, ujrzałem leżące
płasko ciało Śri Sathya Sai Baby, znajdujące się dokładnie w takiej pozycji, jaką przyjmuje chory w śpiączce. Oddech był chwilami świszczący.
Lewa strona ciała, kończyny górne i dolne były sztywne, co wskazywało
na napięcie mięśni-prostowników. Dochodziło do ostrych skurczów twarzy,
niekiedy po prawej stronie. Głowa obracała się gwałtownie to w jedną, to
w drugą stronę. Dało się słyszeć jęk rozpaczliwego bólu i kompletnie niezrozumiałe zgłoski, co wynikało z zaburzonej zdolności mówienia; krótko
mówiąc, był to bełkot.
Przeanalizowałem oznaki, symptomy oraz historię choroby i po wykluczeniu innych możliwości doszedłem do wniosku, że przyczyną tych
stanów, zbliżonych do śpiączki oraz takiego ułożenia ciała u osoby około
trzydziestoletniej, może być gruźlicze zapalenie opon mózgowych oraz, być
może, gruźliczak rozwijający się bezobjawowo przez dłuższy czas.
Leczenie w takim przypadku polega na podawaniu jednego z mocnych
środków przeciwgruźliczych. Uzupełnieniem jest objawowa terapia wspierająca z dożylnym podawaniem składników odżywczych i zapewniających
równowagę jonową. Do prawidłowej diagnozy niezbędne było wykonanie
punkcji lędźwiowej. Moja próba podania dożylnie roztworu glukozy nie
powiodła się, gdyż Baba swoimi gestami i ruchami ciała uniemożliwił mi
dokonanie wkłucia, co zupełnie mnie oszołomiło i pozostawiło bezradnym
w obliczu jego woli. Całkowicie poddawszy się tej woli, w niedzielę wieczorem powróciłem do Bangalore bez żadnej nadziei, że jeszcze kiedyś otrzymam darszan jego cielesnej postaci, którą przyjął w tym wcieleniu.
Baba przez cały czas pozostawał „nieprzytomny”. Okazywał jedynie mgliste oznaki świadomości, jak wtedy, gdy odepchnął rękę lekarza,
który próbował zrobić mu zastrzyk. Ciało silnie pociło się, jednak można
mu było dać jedynie kilka łyżek wody po rozwarciu szczęk z użyciem siły.
Najwyraźniej był ogromnie wyczerpany. Co więcej, według dr Krisznamurthiego, Baba cierpiał na dusznicę bolesną – ataki silnego bólu powstającego w mostku i rozchodzącego się stamtąd głównie na lewy bark
i ramię. Fizyczne ciało jęczało. Mieszkańcy Nilajam, stojący pod oknem
na palcach, słyszeli to i płakali. Aby zmniejszyć wyczerpanie Baby, mogli96
Rozdział 5 – Śiwa-Śakti
śmy jedynie podać mu czasami parę kropli wody z glukozą albo sokiem
cytrynowym, rozwierając jego mocno zaciśnięte zęby.
W poniedziałek Baba powiększył w Nilajam poczucie nieszczęścia.
Wezwawszy do swego posłania niektórych mieszkańców aszramu, zdołał
im przekazać ruchami dłoni i sepleniąc, że muszą kontynuować wyznaczone im zadania z nie mniejszą niż do tej pory żarliwością. Serce kroiło
się każdemu, kto słyszał te niewyraźne dźwięki i starał się coś z nich zrozumieć, gdyż słowa wydobywające się z jego ust były niewyraźne, a język
wykręcał się w lewo. Ostrzegł nas, byśmy nie zarażali innych wyznawców
własnym strachem. Bądźcie dla nich łagodni. Mówcie do nich ze słodyczą
w głosie – zdawał się mówić. Dajcie im wibhuti i poproście, aby odjechali
do swych domów i przybyli tu później.
Odmówił przyjęcia lekarstw i opieki pielęgniarskiej, gniewnie odsuwając łyżkę, na której było kilka kropel koraminy [środka pobudzającego]. Koniecznie chciał iść jednak do łazienki, mimo że trzeba go było
przenieść, czy raczej przewlec ponad dwoma progami drzwi. Po każdej
z tych ryzykownych wypraw puls niebezpiecznie przyśpieszał. Nam i lekarzowi pozostawało jedynie załamywać ręce i modlić się.
Nie można było ogłosić ludziom, że jest to atak paraliżu, więc aby
wyjaśnić panujące tu złowieszcze przygnębienie, po Nilajam krążyły
przeróżne pogłoski. Najdziwniejsze z nich mówiły, że Baba uległ zbrodniczym zaklęciom czarnej magii. Były też domniemania, że wszedł w samadhi. Niektórzy sugerowali, że podjął ślub milczenia i powstrzymywania się od działania. Najbliższy prawdy w swoich przypuszczeniach byli
chyba wieśniacy z Puttaparthi, ponieważ słyszeli już o jego dniach „nieprzytomności” w Urawakondzie, kiedy to „opuścił” ciało, aby ratować od
nieszczęścia pewnego wielbiciela. Mówili, że Baba ma właśnie otworzyć
jakiś nowy rozdział w swojej historii, podobnie jak uczynił to po owym
zdarzeniu w Urawakondzie, kiedy był nastolatkiem.
Nadszedł wtorek. Baba wykazywał coraz częstsze i dłuższe przebłyski świadomości. W sprawie wizyty lekarza oznajmił: Wolno mu tylko
przyjąć darszan i odejść. W takich przypadkach zastrzyki są niewskazane.
To będzie trwało łącznie pięć dni. Jutro ból będzie mniejszy. Przez ostatnie
trzy dni miałem dwa ataki serca. Musieliście słyszeć tamte jęki. Nikt inny
by tego nie przeżył – poruszył się i uśmiechnął.
97
Prawda Dobro Piękno
Telegraficznie wezwano dr B. Sitaramajję – dyrektora szpitala w Nilajam. Pojawił się przy posłaniu Baby we wtorek wieczorem. Wtorkowa
noc pełna była strachu, gdyż jęki Baby wzbudzały w nas rozdzierający ból.
Zaświtała środa, ciemna i przerażająca. Około 9 rano wydawało
się, że Baba – który był już na skraju wyczerpania – odchodzi. Walczył
o oddech. Targała nim czkawka. „Rodzice” nie posiadali się ze smutku.
W bólu tonęli „bracia” i „siostry”. Chociaż byliśmy głęboko przekonani, że Baba jest boski, chwialiśmy się i płakaliśmy w głos, jak porażone
strachem dzieci. Nie wiedzieliśmy, czy w owej strasznej godzinie możemy poniżyć się do świętokradztwa, sprowadzając do Prasanti Nilajam
jakiegoś lekarza z Anantapur lub z Bangalore. Czy jest to słuszne? Czy
jest to wybaczalne? Czy jest to naprawdę koniecznie? Czy na coś zda się
jakikolwiek lekarz? Cóż za straszliwa odpowiedzialność zaciążyła na naszych sędziwych barkach. Zgromadziliśmy się pod drzewem mango, aby
ze strumieniami łez spływającymi po policzkach, rozważyć argumenty
za i przeciw.
I właśnie wtedy nastąpiła poprawa. Baba odzyskał przytomność,
a czkawka straciła na sile. Jednak dwie godziny później doznaliśmy szoku. Oddychał z coraz większym trudem. Zacisnął pięści i zaczął przewracać się na posłaniu. Stopy i dłonie stały się zimne. Szlochając modliliśmy
się do niego, lecz nie otrzymaliśmy żadnego znaku, który dodałby nam
otuchy. Lekarze usiedli na podłodze i oparli się o ścianę, wspierając ciężko głowy na dłoniach. Baba trzymał nas w tej śmiertelnej udręce przez
cztery długie godziny. W końcu otworzył oczy... rozejrzał się wokoło
i uśmiechnął się.
Jakąś godzinę później zawołał nas i opowiedział w swoich wzruszająco niewyraźnych słowach, wspieranych przez gesty dotkniętej paraliżem prawej ręki, co wydarzyło się podczas tych czterech godzin. Zrozumieliśmy, że powiedział: Umysł jest lotosem o tysiącu płatkach, z których
każdy kieruje go na zewnątrz, do jakiegoś aspektu świata przedmiotów.
W samym środku tego lotosu znajduje się płomień pierwiastka „Ja”. Płomień ten jest bardzo niestały, skłaniając się to do jednego płatka, to do
drugiego, ale jeśli przez ćwiczenie woli utrzymuje się go w stałym, prostym
położeniu, wówczas to „Ja” nie może być dotknięte przez zdarzenia, które
dotykają ciało.
98
Rozdział 5 – Śiwa-Śakti
Ktoś z obecnych przywołał słowa śruti (Wed), mówiąc: Nila thojada madhjasthad, widjullekhewa bhaswara, thasjamadhje wahni sikha
(Pośrodku niebieskiej chmury, lśniąc jak błyskawica, z językiem ognia
w swoim środku). Baba twierdząco skinął głową. Podczas tych czterech
godzin utrzymałem ten płomień prosto. Byłem gdzie indziej, oddzielony
od ciała. Oglądałem ciało, sam będąc ponad nim, obojętny, niewzruszony.
Również w Śirdi, w 1886 roku Sai Baba dla dobra świata wyratował siebie
ze śmiertelnej choroby przez „wzniesienie swej prany” [energii życiowej].
Około 7 rano Baba dał znak: Dzisiejszej nocy wszyscy powinniście
spać tu, dokoła mnie. Zapowiadało to niebezpieczeństwo. Czy mamy spodziewać się kolejnego ataku serca? – ktoś odważył się spytać. Baba odparł:
Tak. To była najdłuższa, najciemniejsza i najstraszniejsza noc w życiu
każdego z nas, piętnastu śmiertelników. Doszło do ataku serca, słyszeliśmy jęki. Modliliśmy się do Baby, aby uśmierzył ten ból i zapewnił nas
o tak żarliwie przez nas wyczekiwanym zwycięstwie.
Wreszcie nadszedł dzień ulgi. Był to czwartek, szóstego dnia, w którym, jak nam powiedział Baba, ból straci swoją srogość, a ataki serca ustaną. Słońce wzeszło nad górami za rzeką Czitrawati. Baba oznajmił, że zarówno ból, jak i palące odczucie w klatce piersiowej odeszły. Jego pierwsza
prośba brzmiała: Poczyńcie niezbędne przygotowania do ceremonii udzielenia darszanu wszystkim wielbicielom – są złamani rozpaczą. Błagaliśmy
go, aby przełożył darszan o dwa dni, na sobotę (dzień Guru Purnima),
kiedy w Prasanti Nilajam zgromadzą się tysiące osób ze wszystkich stanów Indii, aby oddać hołd swojemu guru, mistrzowi i nauczycielowi.
Mieliśmy nadzieję, że w ten sposób zdąży nabrać więcej sił do tej wyczerpującej ceremonii.
Baba poprosił mnie, abym ogłosił w sali modlitewnej, że w dzień
Guru Purnima wszyscy otrzymają darszan. Miałem to zrobić w czwartek
po porannych bhadżanach rozpoczynających się o dziewiątej rano. Baba
skarcił mnie, ponieważ wydałem jedynie krótkie oświadczenie nie podając żadnych szczegółów o chorobie i wyszedłem. Nalegał, żebym dał
zebranym bhaktom dokładny opis stanu jego zdrowia tak, by oszczędzić
im szoku, gdy go ujrzą. Tak więc opowiedziałem w języku telugu o stanie
jego nogi, ręki, oka, języka i twarzy, ale załamałem się, gdy ujrzałem ból
na twarzach ludzi, którzy po raz pierwszy usłyszeli tę straszną prawdę.
99
Prawda Dobro Piękno
Musiałem powtórzyć to oświadczenie w języku angielskim, kannada, tamil i malajalam, ale mogłem mówić jedynie szlochając.
W nocy Baba przekazał kolejną dobrą wiadomość – Skrzep w mózgu już się rozpuścił. Modliliśmy się do niego, aby zechciał być sobą, jak
zawsze. Był naszym schronieniem w nieszczęściu, więc gdy nieszczęście
wynikało z jego własnej gry, nie potrafiliśmy prosić o nic innego.
Przez cały piątek i jeszcze w sobotę rano namawialiśmy go, by porzucił zamiar udzielenia darszanu w sali modlitewnej na parterze. Ktoś
zwrócił się do niego, żeby pozwolił ogłosić zgromadzonym, że będzie
w pełni zdrów przed świętem Daśara, za sto dni. Ktoś inny ośmielił się
prosić, żeby uzdrowił siebie w pełni do święta Kriszna Dżanmasztami,
które przypadało za czterdzieści dni. Zdawało się, że Baba czuł się urażony tymi propozycjami – potrząsnął jedynie odmownie głową.
Hala modlitw była wypełniona jak nigdy dotąd. Ludzie z wielu okolicznych wiosek dowiedziawszy się, że Baba ukaże się, przybyli bardzo
licznie. Cały teren wokół Nilajam wypełnił się tłumem. Babę ostrożnie zniesiono po owalnie kręconych schodach (których było 18). Major
dr M. Bhanu ze szpitala rządowego w Palladam napisał: Zobaczyłem, jak
Baba przemieszcza się w dół z pomocą trzech bhaktów. Jeden z nich przeniósł jego lewą nogę nad progiem drzwi. Baba miał chustkę zawiązaną
wokół głowy i twarzy mającą ukryć przed oczami wielbicieli włosy, które
były w bezładzie i skurcze mięśni twarzy. Jego chód był charakterystyczny dla osób z połowicznym porażeniem: sparaliżowaną lewą nogę ciągnął
półkolem, palce stopy zaś szurały po ziemi. Widząc Babę w takim stanie,
nawet najdzielniejsi głośno płakali. Lament był tak nagły i donośny, że
wielu w gniewie potępiało nas myśląc, że to już koniec. Przeklinali naszą
zuchwałość, która naraziła na takie niebezpieczeństwo najcenniejsze życie na świecie. Po co sprowadziliście go na dół? – wołali oburzeni.
Babę posadzono na srebrnym krześle i podparto poduszkami. Gdy
tylko spoczął, na jego piersi położono poduszkę, a Radża Reddy podniósł
i położył na niej jego pozbawioną siły rękę. Na ten widok ze wszystkich
piersi wyrwało się ciężkie westchnienie. Baba dał mi znak, więc ukląkłem z jego boku, aby zrozumieć to, co próbował powiedzieć. Następnie
powtórzyłem mu to, co uznałem za jego przesłanie, a on potwierdził, że
dobrze zrozumiałem. Wtedy ogłosiłem porażonemu smutkiem zgroma100
Rozdział 5 – Śiwa-Śakti
dzeniu około pięciu tysięcy ludzi: Baba mówi: „Nie smućcie się! To nie
moja dolegliwość. Jest to choroba, którą przejąłem na siebie. Ja nigdy nie
mogę zachorować – nigdy. Nie traćcie ducha. Jeśli upadniecie na duchu,
zaboli mnie to”. Potem dał mi znak, abym mówił przez pewien czas, a następnie kolejny znak, że przemówi po mnie. Wielu sądziło, że i tak już się
nazbyt nadwyrężył – obawiali się skutków dalszego przemawiania przy
jego nadszarpniętych siłach.
Wezwałem wszystkich, aby modlili się do Baby (podpartego poduszkami na srebrnym krześle) – jedynej ucieczki, jaką znaliśmy – aby uleczył
siebie, przynajmniej do następnego nowiu księżyca... ponieważ: nieznośny smutek przesłania dziś ten księżyc w pełni. Niech następny nów stanie
się pełnią dla nas i dla świata.
Baba dał znak, żeby przysunięto mu mikrofon do ust. Powoli wyszeptał do niego zniekształconymi, na wpół zduszonymi zgłoskami:
Winipisthunda?, ale nawet my, którzy nauczyliśmy się rozumieć jego
niewyraźną mowę, nie potrafiliśmy rozszyfrować treści. Powtórzył to
dwukrotnie. I wtedy ktoś pojął znaczenie i wypowiedział je przez mikrofon. Baba pytał ludzi Czy mnie słyszycie? Wzbudziło to kolejny jęk wśród
zgromadzonych: Słyszeli go, jednak zbyt niewyraźne słowa rozdzierały
ich serca. Widać było, że Baba jest za bardzo zmęczony próbą mówienia,
ponieważ wykonał ruch oznaczający, że chce, aby podano mu wodę do
picia. Krisznappa przyniósł srebrny kubek, a Radża Reddy przystawił mu
go do ust. Jego sparaliżowana prawa ręka powędrowała do kubka... Próbował go utrzymać... Jego palce ześlizgnęły się do środka... Zanurzyły się
w wodzie... Połknął kilka kropel... Palcami prawej ręki spryskał odrobiną
wody pozbawioną sił lewą rękę leżącą na poduszce na jego piersi... Z trudem potrząsając palcami skropił również lewą nogę. Prawą ręką przejechał po lewej. I OBIEMA RĘKAMI przejechał po lewej nodze. Podniósł
się, poduszka upadła – i usłyszeliśmy jego boski głos zwracający się do
nas, jak było to jego zwyczajem, słowami: Premaswarupulara! [Ucieleśnienia miłości!] Rozpoczął swój dyskurs z okazji święta Guru Purnima!
Och...! Nasz Baba znów był zdrowy, krzepki, energiczny, serdeczny, wspaniały, niebiański...
Ludzie nie mogli uwierzyć własnym oczom i uszom. Jednak, kiedy
dotarło do nich, że Baba stoi przed nimi i przemawia, zaczęli skakać z ra101
Prawda Dobro Piękno
dości, tańczyć, krzyczeć „dżej!”, płakać. Niektórzy byli tak przepełnieni
nieopisaną wdzięcznością, że śmiali się histerycznie i biegali jak oszalali
wśród napływających tłumów.
Och! Był to cud nad cudami. W jednej chwili przeniósł nas z najczarniejszej otchłani smutku do siódmego nieba zachwytu. Major Bhanu pisze: Lekarz lekarzy uzdrowił siebie w mgnieniu oka – pozostawiając
mnie osłupiałego ze zdziwienia.
Premaswarupulara! Dikku leniwanikki Dewude gathi (Dla tych, którzy nie mają schronienia, Bóg jest schronieniem) – dźwięczny jak srebro
głos Baby przyciągnął uwagę wszystkich. Oto powód, dla którego musiałem wziąć na siebie tę chorobę, od której miał ucierpieć pewien opuszczony bhakta. Nie przeżyłby tego, podobnie jak nie przetrwałby tych czterech
ataków serca, które wziąłem na siebie. Moją dharmą jest bhaktarakszana
[ochrona wielbicieli]. Musiałem go ocalić. Oczywiście, nie pierwszy raz
wziąłem na siebie chorobę tych, których chcę uratować. Również w poprzednim ciele, w Śirdi, brałem na siebie ten obowiązek. Jest to moja lila
[gra], moja natura. Jest to część zadania, dla którego przybyłem, którym
jest sisztarakszana [ochrona ludzi szlachetnych]. (Czyż nie oświadczył on
w Śirdi, jako Sai Baba: Morze czasem zawraca bieg rzek, ale ja nigdy nie
opuszczę swoich wielbicieli).
Przemawiał ponad godzinę z tą samą swadą, tym samym współczuciem, z tym samym humorem i tą samą miłością, które zawsze okazuje.
Później, podnosząc nieco głos, powiedział: Przez wszystkie te lata ukrywałem przed wami pewną tajemnicę. Nadszedł święty dzień, kiedy mogę
wam ją wyjawić. Jestem Śiwą-Śakti – powiedział – narodzonym w gotrze
[linii rodowej] mędrca Bharadwadży, zgodnie z obietnicą, jaką otrzymał
od Śiwy i Śakti. Sam Śiwa urodził się w tej linii jako Sai Baba z Śirdi. Obecnie Śiwa i Śakti inkarnowali się w mojej osobie. Sama Śakti wcieli się jako
trzeci Sai, w tej samej gotrze, w stanie Mysore.
Śakti (małżonka Śiwy) musiała znieść tę chorobę, ponieważ ściągnęła na siebie gniew swojego pana, gdy przez całych osiem dni nie chciała
zauważyć Bharadwadży na górze Kajlasa, w ich domu. Skutkiem tego zaniedbania Bharadwadża dostał ataku paraliżu. Śiwa spryskał go odżywczą
wodą i uzdrowił. Dzisiaj widzieliście tę chorobę Śakti – lewej połowy ciała,
uzdrowionej w ten sam sposób przez Śiwę – prawą połowę. To przekracza
102
Rozdział 5 – Śiwa-Śakti
zdolność ludzkiego pojmowania, dlatego przez tak długi czas ukrywałem
to przed wami. Skoro jednak teraz przed oczyma tak wielu ludzi Śakti cierpiała, a Śiwa ją ratował, nadszedł czas, abyście się o tym dowiedzieli. Ów
bhakta, który został ocalony przez to, że przejąłem jego chorobę, jest jedynie „bezpośrednią” przyczyną, podczas gdy „pośrednią” jest wspomniana
obietnica i zasłużona kara – oświadczył Baba.
Po tym objawieniu Baba zaśpiewał kilka pieśni i chciał, aby zgromadzeni powtarzali je chóralnie. Kiedy zaczął śpiewać dwa razy szybciej
słowa
Hara Hara Śiwa Śiwa Subrahmanjam,
Śiwa Śiwa Hara Hara Subrahmanjam,
Śiwa Śarawana bhawa Subrahmanjam,
Guru Śarawana bhawa Subrahmanjam,
nadbiegł pędem dr Bhanu... ale oddajmy mu głos, aby sam wyjaśnił,
dlaczego tak uczynił.
Zupełnie zapomniałem, że zgłosiłem się na ochotnika do pomocy
i miałem stać na zewnątrz, aby pilnować porządku wśród zebranych tłumów. Wbiegłem do środka, aby upaść do jego stóp i błagać go, żeby nie
śpiewał już dalej tej pieśni. Obawiałem się, że jeśli jego język dokonuje takich akrobacji ledwie po tym, jak powrócił do normalności, to może nie
podołać, a wtedy mógłby nastąpić nawrót choroby. Ale w samych drzwiach
powstrzymałem się. Przypomniałem sobie cud, jaki na własne oczy widziałem. Przypomniałem sobie ten słodki głos odzyskany w ułamku chwili
i zamilkłem. Kim byłem, żeby sprawdzać Boga? Zapanowałem nad sobą
i pozostałem na zewnątrz.
Baba wszedł po schodach na piętro z właściwym sobie wigorem.
Z werandy na górze obwieścił zgromadzonym, że obdarzy każdego z nich
sposobnością dotknięcia jego stóp w ceremonii namaskaram [oddawania
czci] następnego dnia o 6:30 rano. Wieczorem zjadł kolację jak zwykle.
Nikt nie spał – cud, którego stali się świadkami, sprawił, że trwali bez snu,
w błogim zachwycie. Och! W ciągu ułamka sekundy Baba z powrotem
dał siebie światu.
Następnego wieczoru Baba również wygłosił dyskurs. Wyraził politowanie dla tych, którzy rozkoszują się złymi wiadomościami i tylko cze103
Śiwa-Sai na skórze tygrysa
Rozdział 5 – Śiwa-Śakti
kają, żeby puszczać je dalej w obieg. Oświadczył: Od dzisiaj nic i nikt nie
może zatrzymać, utrudnić ani też opóźnić dzieła, dla którego przyszedł ten
oto awatar. Podczas wcześniejszego adwentu tylko jedna góra – Gowardhana – została uniesiona w powietrze. Obecny awatar podniesie całe pasma
górskie. Ganga wciąż dostojnie płynąć będzie naprzód, odżywiając korzenie
całej ludzkości.
Kilka tygodni później, nawiązując do tego wielkiego cudu, Baba powiedział: Ratowanie prawdziwego bhakty jest moją dharmą, istotą mojej
natury. Ktoś spytał mnie, czy było rzeczą słuszną z mojej strony wpędzać
w wielki smutek tysiące ludzi tylko po to, by ocalić jednego. Takiego ilościowego podejścia nie można stosować w przypadku boskiej łaski. Ja wykonuję
moją dharmę nie bacząc na to, jak to wpływa na was, czy na kogoś innego.
Rama był posłuszny życzeniu swego ojca – nie sprzeciwił się mu, choć cała
Ajodhja skąpana była we łzach. Ojciec, który ustąpił podłemu pragnieniu
jego matki, aby wypędzić Ramę i brat, który miał odnieść korzyść z owego
wypędzenia, nakłaniali go, aby pozostał. Lecz on nie zawrócił.
Choroba, którą wziąłem na siebie, musiała wykonać swoją dharmę
[tu: pracę, powinność], zgodnie ze swoją istotą. Pozwoliłem jej na to, ponieważ tylko w ten sposób mogliście zobaczyć i wchłonąć chwałę tego zwycięstwa. Kriszna mógł przegnać deszcze, którymi Indra zagroził okolicom
Brindawanu, jednak pozwolił bogowi deszczu wykonywać swoją dharmę.
I wykorzystał tę sposobność, aby gopiki i gopale [pasterki i pasterze] mogli
zobaczyć błysk jego chwały. Podniósł górę Gowardhana na swoim małym
palcu, aby ochronić ich od niszczącej ulewy. Spełniał swoją dharmę, dharmę bhaktarakszany (ratowania wielbicieli). Dziś, podobnie jak wtedy, celem jest głoszenie boskości.
Musicie wziąć pod uwagę także inną korzyść, chociaż możecie jej sobie nie uświadamiać. Wiem, jaką głębię osiągnęło wasze oddanie dla mnie,
dzięki tej „chorobie” w ciągu tych ośmiu dni. Nawet po latach tapasu nie
osiągnęlibyście takiej skupionej medytacji na mnie.
Wiedział, że wszyscy, którzy słyszeli o jego chorobie, spędzali te
straszne dni na modlitwie, pokucie i skrusze. Modlili się, żeby Baba mógł
podnieść się z łóżka w jeszcze bardziej promiennej chwale. Błagali o wybaczenie ich błędów, które mogły źle wpływać na jego majestat; o to, żeby
ich cierpienie zostało przyjęte w zamian za boleść, która go „dręczyła”.
105
Prawda Dobro Piękno
Darszan Baby jest twórczą okazją, aby surowy metal przekształcić w złoto. Słuchać jego słów to ładować się prądem duchowej odnowy.
Czytanie jego pism to odżywianie swego intelektu zdrowym pokarmem
i oczyszczanie go z osadu egoizmu. Ta niebiańska Ganga ożywia, użyźnia
i oczyszcza wszystkich, którzy w niej nurkują.
6.
Nieustanna obecność
Wprowadzał ludzi w duchową sadhanę dzięki upadeszy
przekazywanej w snach. Uczył ludzi nowych bhadżanów we
śnie i prosił ich w Prasanti Nilajam o zaśpiewanie ich. Przekazuje
wiadomości i udziela porad podczas snów. Usuwa czyraki
i dymienice, operuje oczy, uszy i języki. Chora osoba śni, że jest
operowana przy pomocy skalpela i sen okazuje się prawdziwy.
Ci, którzy poszli spać pełni bólu, budzą się szczęśliwi i wolni od
swej strasznej choroby!
W niedzielę, 13 grudnia 1964 roku, Baba znajdował się w Wenkatagiri. Przybył tam kilka dni wcześniej w związku z napiętym harmonogramem przemówień, które wygłaszał w okręgach Chittoor i Nellore,
w stanie Andhra Pradesh. Jednak Baba nie jest związany ograniczeniami
przestrzeni i czasu. Tego samego dnia, około godziny ósmej rano, Baba
niespodziewanie pojawił się przed moim domem – mówi U. Ram Mohan
Rao, kierownik niższej szkoły technicznej w Manjeri w stanie Kerala
(45 km na południe od Calicut na Zachodnim Wybrzeżu). W linii prostej
odległość pomiędzy Manjeri a Wenkatagiri wynosi około tysiąca kilometrów! Odległość wszakże jest tylko grą, w którą Baba gra, aby trzymać
nas, biednych śmiertelników, na dystans.
Posłuchajmy Ramy Mohana Rao, opisującego te odwiedziny: Ja
i żona byliśmy w domu z córką. Służąca powiedziała nam, że przyszedł
107
Prawda Dobro Piękno
jakiś sadhu [asceta]. Wyszliśmy zobaczyć, kto to taki i zaskoczeni ujrzeliśmy Śri Sathya Sai Babę! Baba powiedział: „Hari Om, śanti, śanti, śanti”.
Pokłoniliśmy się do jego stóp. Zaprowadziliśmy Babę do naszego pomieszczenia biurowego, ale po drodze zobaczył on nasz pokój do pudży (nabożeństw), gdzie wisiało jego zdjęcie pośród kilku innych świętych obrazów.
Oznajmił, że usiądzie właśnie tam. Powiedział nam, że przybył do nas tego
dnia, gdyż jest bardzo zadowolony z bhakti Sailadży, mojej córki. Poprosił
mnie o powiadomienie wyznawców, którzy znajdą czas, żeby przyszli na
bhadżan i prawaczan [wykład].
Posłał wiadomość swoim sąsiadom i ludzie zbiegli się natychmiast
– mówi Ramesh Rao, jego krewny. Zaśpiewał z bhaktami pieśni „Nanda
Mukunda Sainatha”, „O Bhagawan” i „Dżaja Ram Dżaja Ram”. Po bhadżanie rozmawiał ze mną po tamilsku, z moją żoną po kanaryjsku, a z innymi – w narzeczu tamilsko-malajalam. Pobłogosławił nas, obdarowując śankhamalą [różańcem z muszelek], którą własnoręcznie umieścił na
swoim zdjęciu. Powiedział mi, że mój ojciec postanowił dokonać obrzędu
sarpa-samskaram, mającego przejednać boga węży [aby cofnąć klątwę
rzuconą przez węża] – w Bangalore, 25 lutego, w czwartek („Mój dzień” –
dodał) Oświadczył, że nie musi on tego robić, ponieważ Baba już usunął
nieszczęście, które chciano tym obrzędem odwrócić oraz świętokradztwo,
za które miał on być pokutą.
Baba spożył lekkie przekąski. Następnie powiedział otaczającym go
osobom, że wszyscy pilnie oczekują go w Kalahasti [niedaleko Wenkatagiri]. Pożegnał nas więc prosząc, abyśmy za nim nie szli i wyszedł przez bramę. Zniknął w ciągu paru sekund. Wszyscy byliśmy bardzo uszczęśliwieni
tym niespodziewanym darszanem i porażeni owym „cudem zniknięcia”
w mgnieniu oka.
To jeszcze nie wszystko. Przytoczę kilka innych akapitów listu.
24 grudnia, w czwartek, czuliśmy się osamotnieni, ponieważ nasza Sailadża była daleko, aż w Mangalore. Poszliśmy więc po południu w odwiedziny do znajomych i powróciliśmy do domu o 6:30. Ze zdziwieniem ujrzeliśmy zapalone światło w naszym domu. Żona spytała, czy przed wyjściem
wyłączyłem wszystkie światła. Najpierw obejrzałem zamek w głównych
drzwiach i stwierdziłem, że jest nienaruszony. Obszedłem dom dookoła,
aby sprawdzić, czy pozostałe drzwi są zaryglowane od środka. Wszyst108
Rozdział 6 – Nieustanna obecność
ko było jak należy. Następnie oboje podeszliśmy do drzwi wejściowych,
otworzyliśmy je i weszliśmy do środka. Wszystko pozostawało nietknięte.
Wszystkie światła paliły się. Zobaczyliśmy Babę siedzącego w naszym pokoju modlitw! Pokłoniliśmy się do jego stóp. Zapytał nas (w języku kannada),
czy się nie boimy! Odpowiedzieliśmy, że spotkało nas wielkie szczęście i że
jesteśmy bardzo szczęśliwi! Baba oświadczył, że przybył, ponieważ czuliśmy się samotni i powiedział: „Pośpiewajmy bhadżany. Gdyby Sailadża tu
była, chciałaby śpiewać”. Zaśpiewał kilka bhadżanów. Potem spożył posiłek i rozmawialiśmy na różne ogólne tematy. Następnie Baba udał się na
spoczynek.
Nazajutrz, wczesnym rankiem Baba wziął kąpiel, wypił z nami kawę,
a później mówił o bhakti i zasadniczej prawdzie ukrytej w naturze. Nagle
zobaczyliśmy w jego ręku różaniec z rudrakszy. Błogosławiąc zawiesił go
na mojej szyi i przykazał, abym zakładał go podczas mojego codziennego
obrzędu sandhja. Następnie miałem go zawieszać na zdjęciu Baby. Spożyliśmy wspólnie śniadanie. Pokój nabożeństw był uroczyście ozdobiony
girlandami i kwiatami. Rozpoczęliśmy bhadżany. W tym czasie wielbiciele
dowiedzieli się, że przybył Baba i zgromadzili się na śpiewy. Baba przemawiał na temat bhakti posługując się narzeczem tamilsko-malajalam. Każdego obdarzył upragnioną rozmową osobistą.
O dwunastej w południe Baba osobiście obracał naczynie ze świętym
ogniem odprawiając mangalarati [ofiarowanie ognia] i rozdzielił prasadam wśród wszystkich obecnych. Ćwierć kilograma daktyli, jakie miałem,
wystarczyło do poczęstowania setki osób. Spożyliśmy z Babą obiad. Odpoczywał przez kilka godzin, po czym o 16:30 zjedliśmy podwieczorek. Następnie powiedział nam, że w Kalahasti żarliwie wyczekuje go kilku wielbicieli. Pobłogosławił nas ponownie, gdy upadliśmy do jego stóp. O godzinie
17:00 wyszedł przez bramę na drogę i naraz zniknął. Co za wspaniały cud!
Nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom!
Nie mogłem uwierzyć i ja, zanim nie potwierdziłem tej opowieści
u niezależnych źródeł! Zdarzało się, że Baba dawał darszan cierpiącym
osobom w odległych miejscach, ale nigdzie, o ile było nam wiadomo, nie
został tak długo i w sposób tak jawny. Było to całkowicie niewytłumaczalne z punktu widzenia nauki! Napisałem listy do dwóch moich przyjaciół, P.K. Panikkara i P.A. Menona z Kerali, dołączając wykaz 84 pytań,
109
Sathya Sai Baba w domu wielbicieli
Rozdział 6 – Nieustanna obecność
z prośbą, aby znaleźli na nie odpowiedź w Manjeri. Udali się oni do domu
Ramy Mohana Rao, a potem przysłali mi pełniejsze sprawozdanie, które
jednoznacznie postawiło kropkę nad „i” oraz rozwiało wszelkie wątpliwości dotyczące listu, jaki od niego otrzymałem!
Ram Mohan Rao i jego żona powiedzieli im, że 13 grudnia Baba
miał na sobie żółtą szatę, wszedł boso i udał się do pokoju świątynnego,
mówiąc: Pójdę na moje miejsce. Mój przyjaciel widział zdjęcie, na którym
został umieszczony różaniec z rudrakszy. W ciągu paru dni zdjęcie pokryło się grubą warstwą świętego popiołu. Co ciekawe, twarz Baby pozostawała czysta, ale z całej pozostałej powierzchni zdjęcia nieustannie
sypał się popiół wibhuti, który zbierano i rozdzielano z czcią należną darowi boskiego pochodzenia!
Rao i jego żona od wielu lat byli oddani Sai Babie z Śirdi – pisze
U. N. Ramesz Rao, krewny pana Rao, który odwiedził Manjeri wkrótce
po tym zdarzeniu. Nie odwiedzili oni Prasanti Nilajam, jednak siedem lat
temu zdobyli zdjęcie przedstawiające Sathya Sai Babę i umieścili je pośród
innych obrazów w swojej świątyni. Kiedy Baba usiadł w tym pokoju świątynnym i oparł się o ścianę, dokładnie pod swoim zdjęciem, zobaczyli, że
zdjęcie to rzeczywiście wiernie go przedstawia! Widzieli go po raz pierwszy
– wcześniej pożyczyli od swego przyjaciela i przeczytali książkę „Sathyam
Śiwam Sundaram”. Teraz myśleli, że Baba zawitał do Calicut lub jakiegoś
okolicznego miasta i postanowił pobłogosławić ich tymi odwiedzinami.
Kiedy pani Rao, ośmielona ogromem jego miłości, wyliczała Babie
swoje smutki, Baba powiedział: „Smutek i ból są losem każdego; czy nie
wiesz o tym, że obie siostry tego ciała owdowiały?”. Kiedy Sailadża poprosiła Babę o śpiewnik bhadżanowy, odparł: „Palghat Menon przywiózł do
Prasanti Nilajam czterysta śpiewników bhadżanowych wydrukowanych
w języku malajalam. Dam ci jeden”. Mówiąc to Baba wyciągnął przed siebie dłoń odwróconą do dołu, machnął dwukrotnie w powietrzu i chwycił
palcami książkę, która się pojawiła! Dał ją dziewczynie. Widzieliśmy ją!
Była to ta sama książka, w okładce z niebieskiego papieru! Sailadża miała
olbrzymią wiarę w Babę, ponieważ rok wcześniej – w odpowiedzi na prośby,
jakie zanosiła przed jego zdjęciem, Baba uleczył egzemę na jej stopie.
Poproszony o sprowadzenie kilku osób na bhadżan, Rao nie odszedł
daleko, za bardzo bowiem tęsknił za towarzystwem Baby. Przyprowadził
111
Prawda Dobro Piękno
właściciela swego domu – starego mężczyznę, który nazywał się Thalajur Moosad oraz jego pięcioletnią córkę. Sprowadził też wdowę po Madhawanie Nairze, założycielu „Mathrubhumi” – słynnej gazety w języku
malajalam – wraz z jej siostrą. Baba spytał Moosada: „Co z twoją nogą?”.
Ten opowiedział o swej chorobie i poprosił o jakiś lek. Baba odrzekł mu:
„Kuracja, którą obecnie stosujesz, wystarczy”. Pani Rao posyła mu teraz
wibhuti, które Baba sypie ze swojego zdjęcia – według Moosada jest ono
bardzo skuteczne. Wdowa z kolei powiedziała mu o swojej cukrzycy. „Zbieram mnóstwo ryżu ze swojego pola, a nie jestem w stanie przełknąć nawet
ziarenka” – stwierdziła. Baba odparł w malajalam: „Jest to wynik twojej
przeszłej karmy”. Poprosił Rao o przyniesienie pustej szklanki. Kiedy Baba
trzymał ją w dłoni, szklanka napełniła się różowym płynem. Podał ją kobiecie. „Pij to trzy razy dziennie przez trzy dni, a będziesz mogła zjeść tyle
ryżu, ile zapragniesz”.
Pośród zgromadzonych znalazł się jeden niedowiarek. Baba wiedział
o tym. Dlatego dla żartu poprosił Rao o przyniesienie nożyc. Następnie
zwrócił się do tego człowieka, aby ściął mu pojedynczy włos z głowy! Mężczyzna starał się z całych sił, jednak nie zdołał tego dokonać, na co Baba
polecił przynieść większe nożyce. I tym razem się nie udało. Człowiek zwiesił więc głowę i bez słowa odszedł.
Baba zaśpiewał łącznie cztery pieśni podczas tamtej sesji bhadżanowej,
prosząc zebranych, aby wtórowali mu. Były to bhadżany „O Bhagawan”,
„Pahi Pahi Gadżanana”, „Śiwa Śiwa Śiwa” oraz „Omkara Prija Sai Ram”.
Zobaczyliśmy śankhamalę, różaniec z małych muszli – czytamy we
wspomnianym sprawozdaniu – zupełnie taki sam, jak różańce z Kanjakumari, gdzie żadna muszla nie jest większa od ziarnka pieprzu. Są białe w brązowe kropki. Stworzony i podarowany przez Babę różaniec liczył
108 takich muszli. Kiedy go zobaczyliśmy, koraliki-muszelki posypane były
samoistnie pojawiającym się wibhuti. Obejrzeliśmy również dokładnie
tamten różaniec z rudrakszy. Baba powiedział im, że dopóki Rao nie oprawi poszczególnych ziaren rudrakszy w złoto, powinien kłaść ten różaniec
na zdjęciu. Baba stworzył również mosiężne naczynie do picia wielkości
pomarańczy, z dziobkiem, i podarował je Sailadży. Stworzył także sztukę szkarłatnego jedwabiu obrębionego złotą nicią i dając ją dziewczynie
poprosił pana Rao, aby zlecił uszycie dla niej żakietu. Dał mu też dodat112
Rozdział 6 – Nieustanna obecność
kową porcję stworzonego na poczekaniu wibhuti oraz kumkum i polecił
przekazać je do „Calicut” (czyli U. N. Rameszowi Rao, swemu krewnemu,
który tam mieszkał). O godzinie 11:00 przed południem Baba opuścił ich,
mówiąc: „Muszę trzymać się programu w Kalahasti”. Nie wiedzieli, że Kalahasti leży około 30 km od Wenkatagiri. Zbyt byli zasmuceni rozstaniem,
aby spytać go, gdzie to jest. Powiedział: „Nikt nie musi mnie odprowadzać”.
Zamknął za sobą bramę i zniknął.
Drugie odwiedziny miały miejsce w czwartek. Pani Rao obawiała się
zbliżać do domu, ponieważ wewnątrz zapalone były światła. Rao otworzył drzwi i wszedł. Zobaczyli Babę w pokoju świątynnym, siedzącego
i opartego o ścianę. Baba zapytał go po tamilsku: Czy boicie się, widząc
mnie? Przyszedłem, aby towarzyszyć wam podczas bhadżanu – zapewnił
go. Rao przyniósł z targowiska trochę suszonych daktyli i dał je Babie na
talerzu do rozdzielenia. Czuł, że może sprawić, że wystarczą do obdzielenia wszystkich obecnych. Baba wszedł do kuchni i zaprotestował przeciwko przygotowywaniu potrawy „khir” [słodkiej zupy mlecznej z orzechami i rodzynkami]. Stwierdził: Nie przepadam za tym słodkim daniem.
Dodał: Dla sześciu osób to wystarczy! Ugotowali tylko dla dwóch osób,
jednak po obiedzie zostało jedzenia jeszcze dla trzech. Następnego ranka
państwo Rao spożyli je jako uświęcony pokarm. Przed udaniem się na
nocny spoczynek Baba usunął swoje zdjęcie z pokoju-świątyni i powiesił
je na gwoździu w sypialni. Niech wisi tutaj – powiedział. Również z tego
zdjęcia wibhuti sypie się teraz w wielkich ilościach.
Rao zerkał przez szczelinę w drzwiach, aby przekonać się, czy Baba
dobrze śpi, ale widział go przeważnie siedzącego, zatopionego w myślach,
niczym osoba w głębokiej zadumie.
Następnego poranka Baba wziął kąpiel i zjadł śniadanie. Gospodyni
zaczęła przyrządzać świąteczne potrawy. Widząc jej zapał zapowiedział,
że opuści ich bez zjedzenia czegokolwiek. Nalegał, aby poczęstowali go
tylko swoim codziennym pożywieniem. Opowiadał im o tym, jak Śankaraczarja został pochwycony przez krokodyla (maję, iluzję) w rzece Purna
(symbolizującej Brahmana) i zdołał wyjść z tarapatów, przyjąwszy postawę wyrzeczenia (sanjasę). Mówił o Sai Babie i o Bogu jako Subrahmanjamie, czyli Muruganie24. Kiedy mówił o Subrahmanjamie, stworzył cienką
24 Czczony przez Tamilów, mityczny syn Śiwy i Parwati, brat Ganeszy; bóg młodości, piękna i wojny.
113
Sathya Sai Baba ze szkolnym kolegą i jego rodziną
Rozdział 6 – Nieustanna obecność
złotą płytkę, narysował na niej paznokciem obraz Subrahmanjama na
pawiu i zwijając ją w rulon polecił pani Rao, aby nosiła ją zawieszoną na
szyi w złotym cylindrze, który należy wykonać. Żartobliwie stwierdził:
Przykro mi! Nie mam złota!
Jest to być może najbardziej poruszająca, szczegółowa i prawdziwa
opowieść o cudzie Bhagawana Śri Sathya Sai Baby, polegającym na przebywaniu w kilku miejscach jednocześnie.
Baba pojawia się w snach, aby pocieszać, doradzać, uśmierzać ból
i pouczać. Często powtarza, że człowiek może widzieć go we snach tylko
wtedy, kiedy on tego chce! Powiadomił we śnie komisarza oddziału towarzystwa ubezpieczeniowego, że pewien dokument, którego tamten rozpaczliwie potrzebował – dokument, o którym wszyscy mówili, że został
zniszczony przez urząd pocztowy, gdzie miał być przechowywany jedynie przez 6 miesięcy – w rzeczywistości nie został zniszczony! Człowiek
ten udał się do naczelnika wspomnianej poczty, opowiedział mu o swoim
śnie i odzyskał dokument, który leżał w miejscu wskazanym przez Babę
we śnie. Dokument nie został zniszczony! We śnie Baba obudził nauczycielkę szkolną w Tumkur i powiedział jej, aby wsiadła w pierwszy pociąg
do Bangalore, a odzyska swoje klejnoty od kogoś, kto odjeżdżał do Bombaju o 8:30 rano!
Słyszałem, jak Baba mówił: Biedaczysko! Kiedy odjechał, modlił się
o mój darszan przynajmniej w snach! Muszę dać mu tę możliwość, albo:
Powiedz swemu synowi, że pojawię się w jego śnie w następny czwartek!
Polecił mi spytać pewne osoby: Czy nie widziałeś Baby we śnie ostatniej
nocy? – i potem dowiadywałem się, że we śnie miały one niezapomniane doznanie, kiedy to Baba dał im darszan i udzielił błogosławieństw.
Wprowadzał ludzi w duchową sadhanę poprzez upadeszę przekazywaną
w snach. Uczył ludzi podczas snu nowych bhadżanów i prosił ich w Prasanti Nilajam o zaśpiewanie ich. Przekazuje też wiadomości i udziela
porad w snach. Usuwa czyraki i dymienice, operuje oczy, uszy i języki.
Chora osoba śni, że jest operowana przy pomocy skalpela i sen okazuje
się prawdziwy. Ci, którzy poszli spać w bólu, budzą się szczęśliwi, wolni
od swej strasznej choroby!
Posłuchajmy, co przytrafiło się doktorowi V.D. Kulkarniemu z Chadchan w okręgu Bidżapur. 2 listopada 1961 roku napisał on: W zeszłym
115
Prawda Dobro Piękno
miesiącu została przyjęta do mojej kliniki pewna 60-letnia muzułmanka,
Badooma Kasim, cierpiąca na obustronne zapalenie płuc. Cztery dni później, po zbadaniu wszystkich pacjentów i stwierdzeniu z zadowoleniem, że
ich stan ulega poprawie, około godziny czwartej po południu powróciłem
do domu. Jednak około północy przybiegł po mnie w gorączkowym pośpiechu jej syn. Pośpieszyłem do kliniki, gdzie okazało się, że jej serce bije coraz
słabiej. Podałem jej doustnie i dożylnie koraminę i czuwałem przy jej łóżku
przez godzinę, jednak stwierdziłem, że środek nie przynosi poprawy. Syn
zaczął płakać z rozpaczy. Wróciłem do domu o pierwszej w nocy, wziąłem
kąpiel i wszedłem do mojego pokoju modlitewnego. Tam wykonałem pudżę do obrazu Bhagawana Śri Sathya Sai Baby, wypowiadając 108 imion
Baby i modliłem się: „Wszystkie moje wysiłki okazały się daremne – nie
znam innej drogi niż poddanie się tobie. Do ciebie należy teraz zwycięstwo
albo klęska, sława lub porażka. Na tobie spoczywa odpowiedzialność za to,
aby wyszła z tego żywa”. Potem spokojnie udałem się do łóżka, jednak nie
mogłem zasnąć. Jeszcze przed wschodem słońca pośpieszyłem do kliniki.
Zobaczyłem tam siedzącą Badoomę. „Co stało się w nocy? Czy ktoś przyszedł?” – spytałem ją. „Tak! Na tym łóżku, koło mojej poduszki siedział
ktoś z szopą włosów. Położył swoje dłonie pod moimi uszami i pogłaskał
mnie delikatnie po twarzy. Potem mogłam się podnieść i usiąść” – powiedziała. Pokazałem jej małe zdjęcie Śri Sathya Sai Baby, które miałem przy
sobie. „Tak! To właśnie on” – rzekła. Jakie szczęście ma ta kobieta! Jego
dotyk przedłużył jej życie – pisze dr Kulkarni.
Mamy wiele przykładów, kiedy to Baba pojawiał się i nakładał wibhuti na czoło śpiącego lub też nieprzytomnego chorego, a kropka popiołu była nadal widoczna po przebudzeniu. W innych przypadkach, jak
pisze swami Abhadananda (mający 75 lat), jego wizyta może nieść pewną
wiadomość.
Około godziny czwartej rano, 28 grudnia, kiedy leżałem jeszcze w łóżku pogrążony w melancholii i dumający nad swoimi problemami, poczułem nagle uderzenie w głowę – silne, lecz do wytrzymania. Wstałem
i włączyłem światło. Ku swemu zaskoczeniu ujrzałem jaśniejącą postać
Bhagawana Ramana Maharsziego, która przemieniła się w postać Bhagawana Śri Sathya Sai Baby. Obie pojawiły się oddzielnie na jakiś czas, by
za chwilę połączyć się w oślepiającą kolumnę światła, która pozostawała
116
Rozdział 6 – Nieustanna obecność
widoczna jedynie przez kilka chwil. Poczułem, że miałem widzenie moich
obu łaskawych guru! Wciąż będąc w stanie radosnego upojenia, usłyszałem głos (który wówczas był mi obcy, ale później przekonałem się, że jest
to rzeczywiście głos Bhagawana Śri Sathya Sai Baby), mówiący do mnie
w telugu: „Nie wzburzaj umysłu – nie rozmyślaj! Obserwuj jedynie umysł.
To sprawi, że on zniknie. Obserwuj! I wiedz, że ten, kto obserwuje, to czysta
świadomość. Oddzielna i absolutna świadomość to jaźń, sat-czit-ananda.
Ty jesteś nią. Jest to spokój, nie znający innego stanu. To jest to, do czego
żarliwie dążysz. Bądź wytrwały. Błogość jest tobą – w głębi serca o tym
wiesz. Uderzenie, które ci zadałem, miało odsłonić ci tę tajemnicę – obserwuj!”. Od tamtej chwili zacząłem stosować się do tych zaleceń.
Bhagawan jest „żywą obecnością”. Często mówi on w telugu: Jestem
z tobą, jestem kantane, wentane, dżantane i intane (przed twoimi oczami,
za twoimi plecami, obok ciebie, w twoim domu). Baba napisał do Charlesa Penna; Wiedz, że jestem zawsze z tobą, podpowiadając ci i prowadząc
cię. Wiem również o tym, że jesteś tego świadom. Żyj zawsze w tej ciągłej
obecności. Charles Penn otrzymuje lekcje od Baby podczas medytacji. Mój
nauczyciel Sai Baba powiedział do mnie: „Ilekroć unosisz dłoń, unoś ją dla
Niego”. Napisałem do Baby, dziękując mu za tę lekcję. W odpowiedzi wyjaśnił mi znaczenie swoich słów. Napisał: „Jeśli unosisz dłoń, aby pomóc,
usłużyć, pocieszyć, dodać otuchy innemu człowiekowi, wyciągasz ją tym samym do Boga. W każdym człowieku jest bowiem Bóg. Wykorzystuj wszystkie swoje zdolności, aby służyć innym – to jest najlepszy sposób służenia
samemu sobie”.
Charles Penn z Los Angeles jest kapitanem w Cywilnym Patrolu
Powietrznym, jednostce Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych. Jest
to organizacja ochotnicza stworzona w celu niesienia szybkiej pomocy
pilotom, którzy mieli przymusowe lądowanie. Podczas powietrznych
poszukiwań zaginionych lotników Penn zobaczył Babę siedzącego obok
i wiedział już, że jest prowadzony przez Babę. Penn! Nie musisz szukać!
Ja będę się rozglądał za ciebie – brzmiały słowa, jakie usłyszał – słowa,
które przekonały go, że jest jedynie narzędziem w jego rękach. To dało mi
poczucie nieustraszoności pośród burzy gradowej, szalejącej wówczas nad
szczytami górskimi – powiada. Po szybie rozlało się paliwo, lecz ja widziałem go obok mnie, więc spokojny i opanowany wylądowałem i po szybkiej
naprawie ponownie wzbiłem się w powietrze.
117
Sathya Sai Baba w gościnie, ogląda album ze zdjęciami
Rozdział 6 – Nieustanna obecność
Czyż Baba nie mówi nam zawsze, że odległość nie stanowi dla niego żadnej przeszkody? Jeśli ktokolwiek będzie miał wiarę i miłość, on
zawsze będzie obok, aby się nim zaopiekować. Tutaj, 10 000 mil od Indii
– pisze Hilda Charlton z Nowego Jorku – pewna kobieta, która nigdy nie
spotkała Baby w jego fizycznej postaci, nagle doznaje uzdrowienia i czuje
nieustanną jego obecność przy sobie! Dla Baby nikt nie jest nieznajomym
człowiekiem – on przebywa w każdym. Mary Simpson przeszła dwie nieudane operacje w związku ze skrzepami krwi w płucach i przekrwionymi
kanałami oddechowymi. Kiedy chorą kobietę wypisywano do domu, lekarz powiedział jej córce: Przykro mi, pani matka opuszcza szpital w gorszym stanie, niż była przedtem. Kobieta miała jednak to szczęście, że słyszała o Babie i zdobyła jego zdjęcie oraz trochę wibhuti. Kiedy modliła
się, pojawił się przed nią Baba i napełnił ją ożywczym dreszczem dobrego
samopoczucia. Po paru dniach lekarz oświadczył: Nie mogę w to uwierzyć
– ta poprawa zdrowia to jakiś cud.
Kiedy Baba tylko chce, albo też kiedy nasza wola spotyka się z jego
wolą, prawa przyrody zostają przekroczone, a wówczas pozostaje nam
spodziewać się nieprzewidywalnego. Trzyletniego chłopczyka potrącił
wojskowy samochód w miejscowości Kharagpur (w Zachodnim Bengalu).
Uderzenie odrzuciło go na odległość 6 metrów. Krew płynęła z całego ciała. Przewieziono go do szpitala. Gdy odzyskał przytomność, powiedział
lekarzowi: Proszę się nie bać, doktorze! Sai Baba mnie podniósł. Trzymał
mnie za rękę! Nie było żadnego złamania, żadnej rany. Wypuszczono go
ze szpitala na trzeci dzień.
Pewien urzędnik z przedsiębiorstwa lotniczego Hindustan Aeronautics Limited z Bangalore trafił do szpitala z ciężkim zapaleniem zakrzepowym żył, z zatorem płucnym i podejrzeniem gruźlicy płuc. Jego
stan uległ takiemu pogorszeniu, że zabrano już przewody z tlenem. Rodzina czekała za szybą, stojąc na korytarzu. Chory zobaczył Babę stojącego obok łóżka i usłyszał, jak Baba mówi: Nie obawiaj się. Zostaniesz
wyleczony i będziesz nowym człowiekiem. Od tamtej chwili rozpoczęła się
poprawa. Lekarze Szpitala Wiktorii byli zadziwieni! Później, kiedy Baba
zaprosił go do Prasanti Nilajam, stwierdził: A więc przybywasz, powtórnie narodzony!
119
Prawda Dobro Piękno
Szelest jedwabnej szaty Baby, dotyk jego gładkich, miękkich włosów,
łagodne stąpanie jego cudownych, lekkich stóp, głos dźwięczny jak srebro, błysk światła z jego oczu, święty zapach jego obecności – dla wielu
ludzi były to znaki, że Baba przyszedł leczyć i dodać otuchy.
Żadne jego słowo nie pada bez celu. Baba trzykrotnie powiedział
pani Some Dutt Khera z Kalkuty, gdy błagała go w Madrasie, aby odwiedził jej dom: Aćća, aćća, aćća [w hindi: dobrze, dobrze, dobrze]. Przy
trzech różnych okazjach wyraźnie ujrzała jego postać w swoim domu
i przejęła ją do głębi świadomość, iż wypełnił swoją obietnicę. Kiedy Śri
Raghawan, inspektor zdrowia z Malavalli, przybył do Baby i poprosił
o uleczenie żony chorej na chroniczną krzywicę i złamania kości miednicy, Baba powiedział: Nie rozpaczaj. Nie jesteś w stanie trzymać jej w gipsie
całymi latami. Uleczę ją, tak, tak, tak, w ten sposób – pstryknął palcami wydając dźwięk podobny do „tak”, aby jasno przedstawić, o co mu
chodzi. Cztery miesiące później, pewnej nocy, Baba pojawił się przed tą
kobietą i poprosił, aby wstała. Padła mu do stóp. Głaskał ją po plecach
i długo pocieszał. Usłyszała, jak coś w niej trzasnęło – „tak, tak, tak”!
Mogła wstać i chodzić, znowu była zdrowa!
J.P. Maroo z Bombaju pisze: Około 5:30 rano w dzień Guru Purnima
(święto ku czci nauczyciela duchowego), Śri Bhagawan pojawił się w domu
niejakiego Ijengara (w Sion) i udzielił około trzyminutowego darszanu jego
matce. Przepełniła ją radość. Prosiła Bhagawana, aby został trochę dłużej,
żeby mogła obudzić swoje dzieci. Jednak Bhagawan nie zgodził się. Przeszedł się po domu i w pokoju świątynnym położył na szklanej tacy odrobinę
mieszanki ryżu z szafranem, którą stworzył na miejscu. Później zniknął.
Czasami Baba sygnalizuje swoją obecność jakimś znakiem.
W ośrodku medytacyjnym Chaganlal’s Śanti Kutir w Madrasie ukazał
się w trakcie śpiewania bhadżanów wpychając podnóżek pod przygotowane dla niego krzesło, choć przebywał wówczas daleko w Radżahmundry. Osoby śpiewające pieśni bhadżanowe zobaczyły, jak podnóżek
wsuwa się pod krzesło, jak gdyby on go wepchnął, podobnie jak robi to,
kiedy wstaje z krzesła i daje darszan stojąc – na znak, że bhadżan ma
się zakończyć! W Sirsi [stan Karnataka] na tkaninie okrywającej krzesło [przygotowane dla Bhagawana i przypominające o jego obecności]
pojawiły się dwa wyraźne znaki OM, kiedy on (przebywając w Prasanti
120
Rozdział 6 – Nieustanna obecność
Nilajam) postanowił przesłać wiadomość zgromadzonym tam tysiącom
osób. W Shimoga [Karnataka] na znak jego obecności spadła na oczach
zgromadzonych ludzi niewielka girlanda z dużych kwiatów jaśminu,
podarowana mu w Mysore odległym o ponad 300 km! W Dżamnagar
[Gudżarat] zaznaczył swą obecność przez nagłe pojawienie się znaku
OM na jego portrecie – przed grupą osób, które zasiadły do bhadżanu.
Kiedy wspomniałem, że nie przybył do mojego domu, co obiecał uczynić, on odpowiedział z uśmiechem: „Przybyłem! Czy nie zauważyłeś znaku?”. Przepełniła mnie radość, bo w ten sposób potwierdził, że trzy ślady
prawej stopy, które zobaczyłem u siebie w domu, w dzień, w którym obiecał
przyjść, to były jego stopy! – pisze Śri B.S. Keśawa Wittal z Bangalore. Do
M.S. Dixita powiedział: Odwiedzę twój dom w styczniu. Dixit wykazał
oznaki zwątpienia, czy aby zasługuje na taki dar łaski: W styczniu? Ale
w styczniu którego roku? – wyrwało mu się. W przyszłym miesiącu. W połowie stycznia, na pewno – brzmiała odpowiedź. Baba wziął dłoń Dixita
w swoją dłoń i ponowił zapewnienie.
Nadszedł 17 dzień stycznia. Kiedy pani Dixit jadła obiad, usłyszała głos Baby, wołający dwukrotnie: Dixit, Dixit! Pobiegła do drzwi, ale
stwierdziła, że nikogo nie ma. Powróciła do posiłku. Wówczas mignęła jej przed oczami twarz Baby zerkająca do pokoju, w którym siedziała.
Wstała i poszła do pokoju obok. Nikogo tam jednak nie było. Zauważyła siedem odcisków stóp wiodących od drzwi wejściowych do pokoju
modlitewnego – na przemian, raz lewa stopa, raz prawa, lewa, prawa...
a dalej – odcisk obu stóp obok siebie u wejścia do domowej świątyni!
Wszystkie były zaznaczone popiołem wibhuti – ale tylko ich zarys. Kilka
dni później wibhuti na jednym z odcisków stóp urosło do wysokości pięciu centymetrów! Tysiące ludzi widziało to w ciągu następnych miesięcy
i dowiedziało się, że cud ten wydarzył się z woli Baby.
W ten sposób Baba spełnia swą obietnicę, że będzie z nami. Jest najbardziej kochającym przewodnikiem, najdroższym towarzyszem, najbliższym krewnym, najbardziej miłującym rodzicem i najbliższym mistrzem.
7.
Z podciętymi skrzydłami
Baba odbudowuje człowieka, odsłaniając każdemu Sai
ukrytego w jego wnętrzu. Czy chodzi o więźnia za wysokimi
murami zakładu karnego, czy też o więźnia za murami pragnień
zbudowanych przez „ego” – on jest wyzwolicielem, czujnym
mistrzem, który przyjmuje cię takiego, jakim jesteś i prowadzi
do radosnego bezmiaru wolności.
Kiedy życiodajna Sathya Sai Ganga toruje sobie drogę do więzienia,
martwe kości ożywają. Uschnięte rośliny wypuszczają liście. Słoneczny
blask rozprasza smutek. Błogosławieni ci, których niegodziwości zostają
zapomniane, którym Pan nie przypisze żadnej winy. Posępne i srogie było
więzienie w stanie Andhra Pradesh, nie ominęła go jednak łaska Boga.
Baba posłał wiadomość więźniom, kiedy o nią poprosili. Przeczytajmy
pełne wdzięczności podziękowania od więźnia nr 1…1: Jesteśmy grzesznikami, z całą pewnością. Jednak w poprzednich wcieleniach musieliśmy
dokonać przypadkiem jakichś wartościowych czynów, gdyż za sprawą łaski,
którą nam okazałeś, nasze obecne życie wypełniło się nadzieją! Naprawdę,
jeśli jacyś ludzie na świecie mogą powiedzieć, że mają szczęście, to właśnie
my. Naprawdę, jesteśmy z tego dumni. To, że strumień Twojego miłosierdzia zaczął płynąć do nikczemników, którzy skrzywdzili społeczeństwo,
a teraz muszą cierpieć karę, nie jest zwykłym wydarzeniem. Modliliśmy się,
abyś obdarował nas swoim darszanem i swym błogosławieństwem. Napi122
Rozdział 7 – Z podciętymi skrzydłami
sałeś do nas z głębin swojej litości, że podniesiesz nas na duchu darszanem,
sparszanem i sambhaszanem w Puttaparthi! Mędrzec Narada pobłogosławił Sawitri – na którą spadło nieszczęście wdowieństwa – następującymi
słowami: „Obyś długo żyła ze swoim małżonkiem”. I udało jej się wyrwać
swego męża ze szponów śmierci [epizod z eposu Mahabharata]. My również, za przykładem Kalpagiri, którego wyrok śmierci został unieważniony,
nauczyliśmy się, że Twoje słowo się spełnia – ono nie zna porażki.
Wzmianka w tym liście o człowieku o nazwisku Kalpagiri przypomina nam o pewnym prawdziwym wydarzeniu, które zasługuje na zapisanie złotymi literami. Dopuścił się on podłego zabójstwa, po czym uszedł
oczom tropiących go policjantów. Przekradł się niezauważony w Himalaje i u samych wrót tej odwiecznej krainy ducha przywdział pomarańczowe szaty mnicha. Potem wędrował od jednej dharmasali [schroniska
dla pielgrzymów] do drugiej, próbując zagłuszyć wyrzuty sumienia recytacją imion Boga. Spędził tak cztery lata, usiłując uciec przed samym
sobą w majestat lasu i ciszy, jaka w nim panowała. Spotkał niejednego
świętego i mędrca, sadhakę [duchowego poszukiwacza] i mnicha, jednak
w większości przypadków dręczyły go wątpliwości, czy aby oni również
nie nosili w sobie czczej ignorancji, podłości albo dumy obleczonej w szaty pobożności. Przeczytał wiele świętych ksiąg, rozmawiał o znaczeniu
bhakti, dżniany i karmy dla wyswobodzenia człowieka z więzów i stał się
biegły w dysputach o doktrynie niedwoistości. Uznał w duchu, że może
bezpiecznie podjąć wyprawę w stare, znajome strony – i tak kontynuował swoją pielgrzymkę, docierając do Simhaczalam, Thirupati, Kanczi
i Rameśwaram na samym południu Indii. Stamtąd zwrócił swe kroki do
Madurai i Śrirangam, wzgórz Ćamundi, do Melkote i... przybywszy do
Bangalore, usłyszał o Puttaparthi, gdzie – jak mu powiedziano – w ciągu
ostatnich dwóch dziesięcioleci powstało nowe Śirdi. Wsiadł do pociągu
do Guntakal, wysiadł w Penukondzie, a stamtąd autobus zawiózł go do
Prasanti Nilajam.
Baba zaprosił naszego sannjasina na rozmowę. Baba jest wszechwiedzący, nic nie może się przed nim ukryć – ani z powodu odległości, ani za
sprawą upływającego czasu, czy jakiejkolwiek sztuczki obmyślonej przez
człowieka. Skarcił go za ucieczkę od skutków swojego postępku, za ten
fortel, który nigdy mu się nie powiedzie. W Śirdi, w ciele ówczesnego Sai
Baby, powiedział on kiedyś Shamie: Dług, nienawiść i morderstwo zawsze
123
Sathya Sai Baba na tronie
Rozdział 7 – Z podciętymi skrzydłami
wymagają pokuty – nie ma przed nimi ucieczki. Baba powiedział więc:
Po co odkładać do następnych narodzin cierpienie, które musisz przejść
w konsekwencji tego strasznego czynu?
Stwierdził, że chory w pomarańczowych szatach stał się dłużnikiem,
który nie spłacił należności. Poszedł do swojego pokoju i przyniósł stamtąd białe szaty mające zastąpić pomarańczowe, które nakazał mu zdjąć.
Polecił mu wrócić w swoje strony, zgłosić się na policję i oddać się w jej
ręce. Dał mu pieniądze na bilet oraz cenny prasadam – cztery paczuszki
wibhuti. Zapewnił go: Jedź, przyznaj się i z radością poddaj się karze, jaką
ci ostatecznie wymierzą. Nie powieszą cię, to ci obiecuję. Twoja szyja nosić
będzie dżapamalę – różaniec, który sam ci włożę na szyję, kiedy przybędziesz do mnie po odbyciu kary.
Kalpagiri wyszedł z pokoju niczym wąż, który zrzucił swoją skórę
i uległ przemianie. Miał błysk w oku, siłę w głosie i lekkość w chodzie,
których wcześniej tego ranka nie było. Baba musi być samym Bogiem –
pomyślał. Postanowił posłuchać jego polecenia i uratować się, zamiast
odrzucić je i dać się schwytać w sieć kary i ponownych narodzin.
Podróżując tej nocy w zatłoczonym pociągu, zobaczył, że pewien
człowiek wije się z bólu, uciskając ręką swój brzuch. Jakże mógł nie podzielić się jedną z paczuszek wibhuti, jakie miał ze sobą – był szczęśliwy
stwierdziwszy, że ból zaraz ustał, a człowiek ów zasnął zdrowym snem.
Przekonał się, że jego ocena Baby była właściwa. Dlatego też przyznał się
na policji, a wyrok śmierci, jaki ogłosił dla niego sędzia, został zamieniony przez Prezydenta Indii na karę dożywotniego więzienia. Podczas
tamtych tygodni, kiedy rozpatrywano wniosek o akt łaski prezydenckiej,
Kalpagiri w swej celi więziennej opowiadał swoim sąsiadom, Chengappie
i innym, o tym, jak spotkał w Puttaparthi wcielenie Pana i jak on zapewnił go, że zostanie okazana łaska i że dostanie od samego Baby różaniec,
kiedy odsiedzi swój wyrok i przyjedzie do niego, uwolniony od skutków
pchnięcia nożem swego bliźniego. Słowo stało sie rzeczywistością – wniosek rozpatrzony został pozytywnie.
Oczywiście inni więźniowie bardzo chcieli dowiedzieć się od niego
o imieniu, miejscu zamieszkania oraz chwale i wspaniałości, mądrości
i łasce Baby. I napisali do niego, używając niewyszukanych słów, prośbę
o jego błogosławieństwa, zdjęcia i książki o nim.
125
Prawda Dobro Piękno
List od więźnia nr 1…1 jest dowodem radości odczuwanej przez osadzonych w tamtym więzieniu po tym, jak nadeszła paczka z przesłaniem
od Baby – pocieszenia i odwagi. Potem przyszły kolejne listy, a więzienie
stało się rajem dla pobożnych.
Słuchamy „Satjam Śiwam Sundaram” odczytywanej rozdział po rozdziale i jesteśmy przytłoczeni wspaniałością opisanych w niej zdarzeń.
Zdjęcia z tej książki chwyciły mnie za serce.
Ustawiłem zdjęcie przed sobą i – bez uszczerbku dla innych moich
zadań, oddaję mu codziennie cześć.
Jestem bardzo chory, dręczy mnie wiele schorzeń. Dekoruję Twoje
zdjęcie w pokoju pieśni bhadżanowych, jak tylko potrafię. Nie pozwalam
tego robić nikomu innemu.
Od dzieciństwa rozkoszowałem się pieśniami religijnymi i oddawaniem czci Bogu. Teraz ten zachwyt powrócił i cały swój wolny czas poświęcam na sankirtan [wspólny śpiew] i samaradhanę [rytuał wielbienia Boga].
Zgodnie z zaleceniem powtarzam sobie Twoje imię, słucham opowieści o Tobie i biorę udział w bhadżanie.
Wszystkie te cytaty pochodzą z listów napisanych przez więźniów.
Baba nadal z nimi koresponduje.
Więzień nr 4…0 pisze: Każdy list, jaki przychodzi do nas z Prasanti
Nilajam, jest błogosławieństwem – naprawdę, to zupełnie tak, jakby sam
Baba stał przed nami i z nami rozmawiał. V... pisze: Jestem już w podeszłym wieku. Moi synowie i zięć również przebywają w tym więzieniu.
Odkąd dostaliśmy możliwość dzielenia się tym nektarem, który nam tak
łaskawie posyłasz, poczucie, że odsiadujemy wyrok, szybko znika. Zdobyliśmy pokarm, dzięki któremu nasze serca stały się wielkie i wolne. Nie
skłaniają się ku żadnym innym pragnieniom. Czego więcej nam potrzeba?
Do czytania w wolnym czasie mamy boską opowieść o Tobie; mamy pudżę
przed Twoim zdjęciem. A jednak, o Panie, serce woła o więcej – wybacz mi,
biedakowi.
R... pisze: Bardzo zależy mi na tym, aby wraz z moim umysłem wszystkie moje zmysły zewnętrzne i wewnętrzne służyły Bogu. Dlatego, czy to siedząc, czy chodząc, patrząc, czy słuchając, próbuję każdą chwilę poświęcić
Panu. Dlaczego te ręce mają próżnować? Piszę imię Ramy i mam zamiar
126
Rozdział 7 – Z podciętymi skrzydłami
napisać je dziesięć milionów razy. Codziennie oddaję cześć świętym wizerunkom Boga – zapalając kadzidełka i lampki oraz odmawiając modlitwy.
Jest to moja codzienna praktyka. Niedawno w tym więzieniu została zasadzona święta roślina mająca Twoje imię. Bardzo szybko wypuściła pierwsze
pędy. Teraz wspaniale wyrosła i ugina się pod ciężarem kwiatów i owoców.
W cieniu tej rośliny mogę zaznać kojącego chłodu. W żaden sposób nie potrafię opisać mojej radości. List, który ostatnio do nas przysłałeś, wprawił
mnie i innych w zadziwienie, że tak wielkie jest nasze szczęście. Przywołuje
mi na myśl to, co głosił Wiśwawirata Wirabrahmendraswami przed czterystu laty25.
Czyste zwierciadło pokazuje czysty obraz. Skrucha uspokoiła namiętności. W sercu niejednego więźnia wyrosło pnącze oddania Wszechmocnemu, a jego wici mogły teraz piąć się wokół Baby. S.N. opowiedział
swoim towarzyszom-współwięźniom o Babie, którego widział i słyszał
w Haidarabadzie. Od tamtego dnia oddaję cześć Twojej postaci, którą umieściłem w moim sercu – pisze. Wkrótce S.N. stał się dla współwięźniów bogatym źródłem wiedzy i natchnienia. W opisywanym tu więzieniu kilka
miesięcy spędził, w oczekiwaniu na swój proces, pewien człowiek, który
był świadkiem jak Baba odsłonił w Repalle, koło Guntur, marmurowy
posąg Sai Baby z Śirdi. Opisał on zapał setek tysięcy zgromadzonych tam
ludzi, stworzenie przez Babę na oczach tego tłumu, samym tylko zakręceniem ręki w powietrzu, złotego posążka Sai Baby z Śirdi. Przedstawił
im też szereg innych opowieści o chwale Baby. Więźniowie poczuli, że
to sam Baba przysłał im tego wieśniaka z Repalle, aby teraz grupa jego
bhaktów mogła dowiedzieć się o nim więcej.
Kiedyś w Śirdi, Baba rzekł Hemadpantowi: Spójrz na tamto kwitnące
drzewo mango. Jeśli wszystkie kwiaty, jakie na nim widzisz, przyniosłyby
owoce, jakże obfity byłby plon! Ale czy przyniosą? Nie. Większość z nich
uschnie i opadnie. Albo spadną jako małe lub niedojrzałe owoce. Tak samo
dzieje się z tymi, którzy przybywają do tego miejsca. Tylko łaska Baby
może ocalić nas przed upadkiem. Dlatego musimy modlić się do niego
o łaskę i zdobyć ją swoją cnotą i niewzruszoną sadhaną. Jednak Sathya Sai
Baba pociesza nas, mówiąc: Kiedy słońce wschodzi i świeci, nie wszystkie
pączki lotosu na jeziorach i stawach rozkwitają – jedynie te, które są na to
25 Autor proroctw spisanych w języku telugu, który przepowiedział m.in. przyjście
awatara Kalki.
127
Sathya Sai Baba udziela darszanu
Rozdział 7 – Z podciętymi skrzydłami
gotowe. Reszta musi poczekać na swój czas. Jednak wszystkie są przeznaczone do rozkwitu, wszystkie muszą wypełnić to przeznaczenie. Nie warto
rozpaczać.
Kiedy zastanawiamy się nad znaczeniem tych słów, możemy zrozumieć, dlaczego niektórzy więźniowie powoli popadli w obojętność
i wystarczała im nieregularna wymiana listów z Babą. Jednak pośród
tych, którzy przylgnęli do boskich stóp wtedy, gdy Kalpagiri opowiedział
w więzieniu o Babie, na szczególne wspomnienie zasługuje Chengappa.
Jego historia przypomina nam górski potok dopływający na równiny
i wpadający do morza po wielu gwałtownych upadkach. Jego list odsłania
głęboką tęsknotę za duchowym spełnieniem.
Pomiędzy mną a moją żoną powstała niewielka różnica zdań, więc
uznałem, że nie powinna dłużej żyć na tym świecie. Postanowiłem zakończyć również swoje życie. Wziąłem na język trochę trucizny, pchnąłem
ją nożem, kiedy spała i przełknąłem ślinę. Kobieta oddała ducha, jednak
śmierć odmówiła przyjęcia mnie. Poczułem jedynie palenie na języku, wewnątrz mnie nic się nie stało. Poczułem, że muszę szybko umrzeć. Dlatego
nożem, wciąż ociekającym jej krwią, rozprułem sobie brzuch, uwalniając
wnętrzności i upadłem na podłogę. Odzyskałem przytomność w szpitalu,
gdzie zawiozła mnie policja. Zszyli tę okropną ranę, sprawiając, że znowu
byłem cały i zdrowy. Później, kiedy siedziałem w więzieniu w Radżahmundry, ponownie musieli otworzyć mi brzuch, a po latach jeszcze raz, aby naprawić uszkodzenia powstałe podczas poprzednich operacji. Niewiarygodne, że przeżyłem wszystkie te nieszczęścia. Uznałem, że Bóg strzeże moje
życie, ponieważ, być może ma wobec mnie lepsze plany i chce mi wyznaczyć
jakieś zadanie w służbie Jemu i tym, których On wybiera. Dlatego ofiarowałem swoje ciało, serce i duszę Bogu. Odtąd czuję się w najwyższej mierze
szczęśliwy, ponieważ przeżywam każdą chwilę ze świadomością, że towarzyszy mi łaska Boga. Boscy ludzie są moją rodziną i krewnymi, mędrcy są
moimi najdroższymi towarzyszami. Straciłem całe zainteresowanie moją
poprzednią rodziną. Zapewniłem sobie Ciebie, Babo – Panie, który przybyłeś na świat. Czego więcej mi potrzeba? Postawiłem Twoje zdjęcie – to które
mi przysłałeś – przed miejscem, gdzie siedzę w medytacji. Kiedy otwieram
oczy, widzę Ciebie; kiedy zamykam oczy, powtarzam Twoje imię. Oto moja
nitjapudża [wieczne oddawanie czci]. Prowadzę sadhanę polegającą na
129
Prawda Dobro Piękno
byciu wciąż z Tobą, w Tobie, na zawsze. Bóg dla mnie, ja dla Boga... oto
moje pragnienie. Daje mi ono bezgraniczną radość.
Jest szczęśliwy, że lekarze przepisali mu surową zieleninę i kiełki namoczone w wodzie, ponieważ jest to pożywienie sattwiczne [o łagodnej
naturze], pomagające medytować bez zakłóceń ze strony radżasowych
[ekscytujących] myśli.
Kiedy Baba napisał do niego list, zachęcając go do wytrwałości
w swoim postanowieniu, Chengappa tak odpisał: Położyłem ten list na
swoich oczach. Przycisnąłem go do serca. Byłem tak szczęśliwy, jak szczęśliwa musiała być Sita, kiedy Andżaneja [Hanuman] włożył jej w dłonie
pierścień Ramy. Było to w czwartek, dzień milczenia, kiedy nie mogłem
powiedzieć towarzyszom o swojej radości. Przeczytałem w „Sanathana Sarathi”, że zaleciłeś zachowywanie ciszy w czwartki. Sam czytałem te drogocenne słowa. Ach, jakież ja mam szczęście!
Inni więźniowie również ulegli tej boskiej przemianie, jak wskazują
ich listy. Pewien siedemdziesięcioletni więzień pisze: Tak jak Ramdas26
jestem zajęty Ramadhjaną [medytacją o Ramie], odkąd tylko tu trafiłem.
Raz na dziesięć lat dostaję przepustkę do domu i mogę spotkać się z bliskimi, z matką, braćmi oraz resztą krewnych. Moja matka urodziła mnie,
wychowała i poniosła ciężkie wyrzeczenia, żebym wyszedł na ludzi, ale ja
dałem jej za to jedynie smutek. Nie mogłem być przy niej i służyć jej, gdy się
zestarzała. Moje serce przepełnia tęsknota, która każe mi przyjść do Ciebie
i zostać Twoim sługą aż do śmierci.
Więzień nr 8...7 pisze: Wraz z dwoma braćmi odsiaduję tu wyrok
za swoje zbrodnie. Staramy się ze wszystkich sił skupiać nasze błądzące
umysły na Twoich lotosowych stopach. Kiedy, my nieszczęśni, otrzymamy
szczęśliwą sposobność dostąpienia darszanu Pana z Parthi?
Więzień nr 8...8 pisze: Odkąd usłyszeliśmy o Twoim boskim imieniu
i przeczytaliśmy historię boskości, Twoje imię w każdej chwili jest obecne
w naszych myślach. Ta słodka pastylka do ssania stała się naszym towarzyszem. List, jaki przysłałeś więźniom, został przyjęty z głęboką czcią. Wielu
z nas nauczyło się go na pamięć i potrafi powtórzyć jego treść. Przechodził
z rąk do rąk, a jego przesłanie przyswajała sobie ochoczo grupa za grupą,
czytając go i ciesząc się nim. Z powodu żarliwości niektórych, żeby prze26 Hind. święty z XVII wieku, wielbiciel Ramy i Hanumana.
130
Rozdział 7 – Z podciętymi skrzydłami
czytać go szybciej od innych, papier jest już pognieciony i gdzieniegdzie podarty. Ale posklejaliśmy ze sobą te kawałki i oprawiliśmy w ramki – teraz
wszyscy mogą go czytać w pokoju pudży.
Więźniowie piszą do Baby z prośbą o książki i śpiewniki bhadżanowe, o zeszyty, w których mogliby pisać bez przerwy Ramnam [imię
Ramy], dopóki nie napiszą go setki tysięcy razy. Czasami wspominają
w listach o swoich matkach bądź dzieciach, które, jak się obawiają, mogą
być nieszczęśliwe.
W takich przypadkach Baba posyłał pieniądze pocztą pod podane
adresy, a kiedy okazywały się one poprawne, a osoby żyły i był z nimi
kontakt, posyłał im ubrania i inne podarunki, dołączając listy z wyrazami pociechy i otuchy.
Zamknę tę opowieść o cudownej przemianie jeszcze jednym listem.
Jego autor miał szczęście trafić do grupy tych natchnionych Babą sadhaków i napisał: Pochodzę z Nepalu. Byłeś w Himalajach, więc pewnie wiesz,
że Nepal jest krajem bardzo bogobojnych ludzi. Za sprawą swoich czynów
i w wyniku grzechu odsiaduję teraz karę więzienia. Nie uważam jej jednak
za coś złego – jestem przekonany, że służy ona mojemu dobru. W liście do
jednego z moich towarzyszy piszesz: „Nawet Kamalanabha (Wisznu, Pan
stworzenia, z którego pępka wyrasta lotos) doświadczał cierpienia”. A co
dopiero taki biedak jak ja? Od kilku miesięcy w więzieniu recytuje się Twoje boskie imię i czyta opowieści o Tobie. W tym strumieniu oddania rozpuścił się również mój umysł. List, jaki przysłałeś kilka dni temu, wywarł na
mnie większy wpływ niż na innych – brzmiał tak, jakby został napisany
do mnie i mówił o moich zmartwieniach. Kto może przewidzieć, kiedy dokładnie spadnie na człowieka deszcz Twojej łaski? Zamieszkałeś w moim
sercu. Nazywam Cię moim Hridaja Sai [Sai mieszkający w sercu].
Babę przyjęli jako swego obrońcę i schronienie również niektórzy
więźniowie w zakładach karnych Hazaribagh i Gaja, głównie za sprawą
mówiących w języku telugu obywateli, którym przyszło tam odsiadywać swoje wyroki. Ci z nas, którzy wyrzucają przestępcę ze swych myśli,
gdy tylko zamkną się za nim bezpieczne drzwi więzienia, zdziwią się,
że Baba jest tam, za kratami, kojąc krwawiące serce, skruszony umysł,
czujne sumienie niewinnie cierpiącego, świadome swego błędu dziecko,
które postanowiło już nigdy go nie powtórzyć. Większość zbrodni jest
131
Prawda Dobro Piękno
popełniana w afekcie, w chwilowym zaślepieniu nienawiścią, czy w szale gniewu, w samolubnym przejawie chciwości, w złośliwości, która rodzi się z niewiedzy.
Również prawo zbyt często okazuje się głupie jak osioł, jak się mawia.
Dostrzega tylko stal, która wbija się w serce, a nie widzi bijącej po oczach
niesprawiedliwości. Nie baczy na to, jak wypaczone są emocje dzieci, które żyją w brudzie i wśród chorób, między alkoholikami i hazardzistami,
w toksycznej atmosferze rodzin rozbitych rozwodami i zniszczonych chaosem. Baba prosi nas o wyeliminowanie szkodliwego wpływu kina na
umysł i często mówi o odpowiedzialności pisarzy i artystów – takich jak
muzycy i dramaturdzy – za tworzenie moralnie czystej rozrywki i zdrowego, inspirującego przykładu dla młodych pokoleń. Obecnie bardziej
ceni się bystrość umysłu niż szlachetność charakteru. Dzieci nie uczą się
w szkołach żadnych pism świętych, a zły przykład dają im dorośli, bez
cienia wstydu posuwający się do zachowań antyspołecznych, takich jak
oszustwa w interesach lub fałszowanie produktów spożywczych – wszystko to Baba uznaje za czynniki sprzyjające przestępczości.
Niczym matka darząca krnąbrne dziecko deszczem dodatkowej miłości, Baba okazuje dobroć skruszonym przestępcom, a światło, jakie na
nich spływa, jest oznaką jego wszechobejmującej miłości. Zawsze nalegał,
aby przestępca przyznał się do swego przewinienia i dobrowolnie poniósł
jego skutki, postanawiając nie powtarzać występku. Tak naprawdę, odradza on prośby o łaskę. Bądź odważny, staw czoła skutkom, cierp i ucz się
hartu ducha. Skrucha jest wystarczającym zadośćuczynieniem za grzech,
spożytkuj więc czas kary na skruchę i oczyszczenie wewnętrzne. Taka
jest jego rada.
Pamiętam, że pewien człowiek pochodzący z Uttar Pradesh zdołał
uciec przed procesem za domniemane przywłaszczenie pieniędzy należących do spółdzielni, w której pracował. Baba poradził mu powrócić
i przyznać się do winy, obiecał jednak, że złagodzi karę, o ile człowiek ten
będzie szczerze żałował. On jednak nie mógł zdobyć się na odwagę, aby
powrócić do miejsca, gdzie dotąd mieszkał, Baba jednak nalegał. Wyruszył więc z błogosławieństwami Baby na swoją misję samodoskonalenia.
Przemienić surowy metal w złoto – taką metodę resocjalizacji Baba
uznaje za najlepszą. Gdziekolwiek jest, o czymkolwiek mówi, cel jest za132
Rozdział 7 – Z podciętymi skrzydłami
sadniczo ten sam. Przyjrzyjmy się mu na przykład w Brindawan, w Whitefield, gdzie co roku spędza kilka tygodni [w swoim drugim aszramie].
Hilda Charlton z USA tak pisze o swoim doświadczeniu owej cudownej przemiany: Cisza przenika powietrze. Spokój. Nieopisane śanti,
które nie jest umniejszane, a jedynie bardziej uwydatnione głosem Baby,
kiedy śpiewa pieśń lub też przemawia mądrością wieków do tych, którzy
mają łaskę ją otrzymać. Kiedy wstałam o 4 rano i przeszłam przez długi
ogród do rozłożystego drzewa na końcu dróżki, panowała orzeźwiająca cisza, która wywoływała powódź radości. Jasny księżyc oświetlał ogród. Na
niebie odznaczały się kontury okazałych jodeł, ciężkich drzew figowych,
rzędu drzew asioka, wspaniała czerwień złotych mohurów27 i białe krzewy
gardenii. Posąg Kriszny pośrodku stawu sprawił, że zatęskniłam do muzyki
fletu, która – poczułam – lada chwila dobiegnie z jego ust. Ramiona odruchowo wyciągają się do góry w wyrazie czci dla boskiej chwały, która daje
mi znaki z każdej strony.
W swojej wczorajszej mowie Baba stwierdził, że najlepszą porą do medytacji jest brahmamuhurtham (od godziny 3 do 6 rano). Medytacja pod
drzewami na świeżym powietrzu jest ucztą duchową, bo być może cofamy
się wtedy pamięcią w przeszłość, kiedy to wieki temu medytowaliśmy nad
brzegami Gangi w dolinach Himalajów. Baba powiedział nam, że dobrze
jest wyrobić w sobie nawyk medytowania codziennie w tym samym miejscu, o tej samej godzinie i tak samo długo, przynajmniej dopóki nie uczynimy wystarczającego postępu.
Baba stwierdził też: „Medytacja wewnętrzna to tylko jeden z elementów praktyki duchowej, celem musi być czerpanie anandy z każdym oddechem przez napełnienie każdej chwili słodyczą Jego imienia. Pranajama
[joga oddychania] tego rodzaju musi stać się nieodłączną częścią twojej
istoty. Dopiero wówczas rozpoczniesz proces prawdziwego życia”.
Dzisiaj jest pierwszy dzień stycznia 1965 roku. Pamiętam napomnienie udzielone przez Babę, aby żadnemu dniu nie przypisywać specjalnego znaczenia. Każdy dzień to guruwaar [hind. nazwa 4. dnia tygodnia,
tradycyjnie uważanego za święty], nie tylko czwartek – jak powiedział.
Każda sekunda jest nowym początkiem i należy ją świętować jako kolejną możliwość. To, że Nowy Rok rozpoczyna się takiego, a nie innego dnia,
27 Wianowłostka królewska.
133
Sathya Sai Baba w domu wielbicieli
Rozdział 7 – Z podciętymi skrzydłami
jest jedynie pewną konwencją, wytworem ograniczonego umysłu człowieka,
dzielącego nieskończoność Boga na drobne kawałki. Jednak widzę wielu,
którzy wracają do swych kwater z wieńcami wonnych kwiatów na szyi.
Ołtarz zamienił się we wspaniałą wystawę kwiatów – białych, różowych,
pomarańczowych i karmazynowych.
Baba rozpoczął dzień „biorąc” cukierki z powietrza i rozdzielając je
pomiędzy nas wszystkich ze słowami: „Te słodycze wniosą radość w wasze
życie”. Stworzył mały obrazek jedynie zakręciwszy dłonią i dał go B. Thenowi. Obracając się do pani B. powiedział figlarnie: „Zazdrosna?”. Wziął
obrazek z powrotem i położył go sobie na prawej dłoni, po czym szybko
klasnął w ręce. I już było tam sześć takich samych obrazków, po jednym dla
każdego z nas, którzy siedzieliśmy przed nim.
Podczas rozmowy, jaka się potem potoczyła, podniósł z podłogi kawałek papieru i zrobiwszy z niego kulkę, dał ją panu B. Zobaczył on na
swej dłoni nie kulkę papieru, lecz pachnący, słodki smakołyk, który – jak
się wydawało – był jego ulubionym rodzajem słodyczy. W ten sam sposób
Baba zrobił papierową kulkę dla jego żony, a ta w jej dłoni stała się kolejną
porcją słodyczy!
Największa z tych, jak je określił, małych niespodzianek pojawiła się
w formie cudu „Om”. Pewna wielbicielka przybyła z Madrasu, mając ze
sobą klejnot w kształcie sylaby Om, który kazała sobie sporządzić. Teraz
trzymała go przed Babą, aby pobłogosławił go swoim boskim dotknięciem.
Baba spojrzał na niego i śmiejąc się zażartował, że Om wygląda raczej jak
zakrzywiony ogon małpy. Najwyraźniej nie spodobał mu się styl artysty.
Spytał wielbicielkę, czy mógłby poprawić to Om, czy też może życzy sobie
ona nowego klejnotu z jego podobizną. Wybrała oczywiście drugą możliwość. Trzymając w zaciśniętej dłoni klejnot z Om, dmuchnął na niego,
a kiedy otworzył dłoń, ku swemu zdziwieniu stwierdziliśmy, że Om zniknęło, za to w jego miejsce pojawił się przepięknie zdobiony złoty medalion,
z dużą, barwną podobizną Baby otoczoną brylantami, na łańcuszku ze
ślicznych pereł. „To nagroda za dwadzieścia trzy lata nieustannej modlitwy” – powiedział Baba, kładąc ten klejnot na jej dłoni.
Celem dokonywanych przez Babę cudów jest inspirowanie, zachęcanie oraz umacnianie wiary. Oczywiście, największym cudem Baby jest
przemiana naszej natury, naszego charakteru. Ten cud jest dużo bardziej
135
Prawda Dobro Piękno
inspirujący i uwznioślający niż stwarzanie klejnotów. Sai Baba z Śirdi powiedział: „Daję ci, co chcesz, żebyś pewnego dnia zechciał to, co mam ci do
ofiarowania”. I wyczuwa się, że podobnie jest z Babą. Każdy jego ruch, każde słowo, każdy czyn (a przecież każdy czyn Pana już jest cudem) posiada
głębokie znaczenie, które rzadko kiedy pojmujemy.
Widziałam cud przemiany charakteru – dostarczyło mi to wielu
przemyśleń i natchnienia. Baba twierdzi, że nie powoduje przemiany z zewnątrz, lecz uwalnia wewnętrzną doskonałość, która w nas drzemie – nieuświadomiona. Pewna kobieta z Wielkiej Brytanii przybyła do Baby, choć
nie odczuwała żadnej tęsknoty za duchowością. Wcześniej nie interesowała się religią ani filozofią Wschodu. Podróżowała przez południowe Indie
i miała zamiar zatrzymać się tu tylko na trzy dni, zanim podejmie dalszą
wędrówkę. Jednak kiedy spotkała Babę i przelotnie ujrzała błysk jego chwały, odwołała całą zaplanowaną podróż i została cztery pełne miesiące!
Były to miesiące całkowitego oddania i wyrzeczenia się starych nawyków, zarówno upodobań, jak niechęci. Przed przybyciem do Prasanti
Nilajam nigdy nie medytowała, nie była obeznana z jogą czy też szkołami myśli hinduistycznej. A mimo to aż zaniemówiliśmy, kiedy opracowała
sobie w zarysie codzienny, 24-godzinny porządek dnia i wytrwale się go
trzymała. O czwartej rano była już na nogach i medytowała bez względu
na to, czy w nocy spała dobrze, czy nie. Jej dzień wypełniony był czytaniem,
pisaniem, medytacją, dżapą i służbą, np. zamiataniem terenu w Brindawan albo w Prasanti Nilajam. Trwała szczerze w swej intensywnej sadhanie, choć z powodu odmiennego klimatu i pożywienia dokuczały jej wrzody
i infekcje, często bolesne. Z ich powodu przez większość nocy nie mogła
spać, jednak mocno trzymała się swojego postanowienia.
Jej konsekwencja i wytrwałość, jak i miłość do Boga, zostały nagrodzone przez Babę – z wolna jej codzienne medytacje stały się pełne pokoju
i przynosiły zadowolenie. W jej oczach jaśniała jakaś nowa promienność.
Jej twarz nabrała jakiegoś tajemniczego, wcześniej nieobecnego uroku.
Jej ciche, dyskretne, bezinteresowne czyny sprawiły, że – jak Baba radzi
wszystkim – pozbyła się swojego poczucia ego i stała się pusta jak flet, na
którym Bóg może grać melodię doskonałości.
Wyjechała po czterech miesiącach, z zupełnie nowym spojrzeniem na
świat, z przebudzoną świadomością i szczerym pragnieniem prowadzenia
136
Rozdział 7 – Z podciętymi skrzydłami
nadal swej sadhany. Baba zapewnił, że jeśli ktoś odda całego siebie Bogu
i medytuje zgodnie z zaleceniami, w ciągu trzech miesięcy może osiągnąć
bardzo zachęcające wyniki. Rezultaty zależą oczywiście od niezachwianej
wiary i regularnie prowadzonej sadhany.
Zanim wyjechała za granicę, dostąpiliśmy zaszczytu ujrzenia cudu
Baby. Ponieważ miała wkrótce wyjść za mąż w Anglii, Baba obiecał jej
mangalasutrę – klejnot, jaki należy mieć na sobie podczas uroczystości
ślubnej. Pewnego dnia, gdy siedzieliśmy przed nim w grupie, wziął liść
pnącza betelu z pudełka obok i zaczął wycinać na nim ozdobny motyw,
posługując się krawędzią malutkiej srebrnej łyżeczki, zwykle używanej do
rozkładania wapna na betelu. Od czasu do czasu podnosił liść w górę i pokazywał go nam, a my podziwialiśmy wzór, który stopniowo odsłaniał się
naszym oczom. Nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że projektował właśnie mangalasutrę dla naszej znajomej. Potem nagle ukończywszy obrazek
podniósł liść i trzy razy dmuchnął na niego. Liść zniknął, a na jego miejscu
pojawił się, zgodnie z projektem, najpiękniejszy klejnot ślubny, jaki kiedykolwiek widziano.
Wykonany był ze złota. Jego symboliczne znaczenie, które Baba wyjaśnił obdarowanej kobiecie, polegało na tym, że zawsze będzie jej przypominał o sadhanie. Z każdej strony ozdabiały go trzy rubiny, symbolizujące trzy guny, obecne w mężu i żonie, które muszą ze sobą harmonizować
i współpracować. Na samym szczycie klejnotu tkwiły obok siebie dwa rubiny symbolizujące małżonków. Z głównego klejnotu zwisał sznur doskonałych pereł. Pośrodku nich był lotos wykonany z kamieni szlachetnych,
mający przypominać im obojgu o Prasanti Nilajam z lotosowym kręgiem
stojącym dokładnie przed salą modlitewną. Była to rzeczywiście zachwycająca nagroda za dni i noce żarliwej sadhany – podczas tych czterech miesięcy kobieta nie zmarnowała nawet jednej chwili.
Baba jest niezgłębiony i niepoznawalny. Jego istoty nie sposób pojąć
ludzkim umysłem. Można mu jedynie ufać, wierzyć i być posłusznym. Kiedy stałam przed nim, pogrążona w zadziwieniu, Baba powiedział: „Każdy
widzi świat przez swoje okulary, a jego świat jest taki, jaki widzi przez te
okulary – okulary zmartwienia, okulary nienawiści, okulary zawiści, zazdrości, chciwości. Ja noszę wyłącznie okulary miłości. Nie mogę nienawidzić, nawet jeśli bym chciał. Nienawiść i gniew istnieją poza mną. Również
137
Prawda Dobro Piękno
choroba nie może mnie dosięgnąć. Czasem na kogoś syknę, żeby go ostrzec
lub poprawić, ale nigdy nie nienawidzę. Jestem błogością i tylko błogością.
Jestem mądrością, błogością, pokojem. Oto moja natura”.
Baba odbudowuje człowieka, odsłaniając każdemu Sai ukrytego
w jego wnętrzu. Czy chodzi o więźnia za wysokimi murami zakładu karnego, czy też o więźnia za murami pragnienia zbudowanego przez „ego”
– on jest wyzwolicielem, czujnym mistrzem, który przyjmuje cię takiego,
jakim jesteś i prowadzi cię do radosnego bezmiaru wolności.
Hilda Charlton, która spędziła dziesiątki lat na Cejlonie wśród buddyjskich sadhaków i praktykowała tantrę pod kierunkiem hinduskich
guru z Delhi, miała sposobność usłyszeć o Śirdi, kiedy była w Bombaju,
zaś podczas pobytu w Śirdi dowiedziała się o postaci, jaką Sai Baba przybrał, aby pobłogosławić świat. Przyjechała do Puttaparthi jakieś trzy lata
temu. Tu znalazła spełnienie swoich usilnych starań – miejsce, w którym
mogła prowadzić sadhanę i gdzie miała pewność, że osiągnie cel.
8.
Niewiarygodne – a jednak!
Sathya Sai Baba oznajmił, że będąc w poprzednim ciele
powiedział Kakasahebowi Dixitowi o swoim powrocie po ośmiu
latach, a nie jako „ośmioletnie dziecko”. Pojawił się ponownie
w Puttaparthi w 1926 roku, osiem lat po tamtym Widżajadaśami.
Ujawnił ludziom w ósmym roku swego życia, że jest boskim
dzieckiem, które ma cudowną przyszłość przed sobą. Swoją wolą
sprawił, że nauczyciel w szkole nie mógł „odkleić się” od krzesła,
dopóki on nie zszedł z ławki, na której tamten kazał mu stać. Była
to pierwsza „dramatyczna” zapowiedź ponownego przyjścia Sai.
Pierwszy tom tej opowieści zawiera rozdział „Ten sam Baba”, w którym opisano wiele zdarzeń przekonujących nas o tożsamości i ciągłości
obu postaci – Sai Baby z Śirdi oraz Sai Baby z Puttaparthi. Baba nazywa
siebie zawsze Sai Babą, a imię Sathya Sai Baba służy jedynie do uniknięcia prawnych i administracyjnych trudności z instytucjami i organizacjami, które wyrosły wokół „poprzedniego ciała” i jego wielbicieli.
Kiedy przewodniczący organizacji Śirdi Samsthan, którego obowiązkiem było zarządzanie majątkiem i ceremoniami w Śirdi, gdzie spoczywa „poprzednie ciało”, zawahał się, czy powinien zjeść wibhuti stworzone przez to „obecne ciało” (Śri Sathya Sai Babę), ponieważ lękał się
popełnić świętokradztwo, Baba dał mu znak, aby przekonać go, że oba
te ciała są tożsame. Jego zdjęcie na ścianie pokoju w Bombaju wysłało
139
Prawda Dobro Piękno
błysk olśniewającego światła, a wtedy chmura wątpliwości w jego sercu
została rozproszona!
Kiedy Tidemann Johanessen z Norwegii zatrzymał się przed świątynią w Śirdi, pojawił sie przed nim starzec i dając mu zdjęcie Sathya Sai
Baby, jak również niewielką ilość udi [popiołu], polecił mu udać się do
Bombaju, żeby 13 marca ujrzeć żyjącego awatara! W tamtym czasie nikt
nie miał pojęcia o tym, że w marcu Sathya Sai Baba przyjedzie do Bombaju. Kiedy 13 marca Johanessen spotkał Babę w Bombaju, Baba przekonał
go, że tamtego dnia w Śirdi dostał wiadomość właśnie od niego.
Sathya Sai Baba jest promiennym blaskiem, majestatem, współczuciem, które ożywia każdą świątynię, w której oddaje się dzisiaj cześć Sai
Babie z Śirdi. Bratanek Kakasaheba Dixita [Hari Sitaram Dixit], jednego
z członków wewnętrznego kręgu wyznawców Sai w Śirdi (jeśli można
mówić o kręgu wewnętrznym i zewnętrznym, zamiast mniej lub bardziej
zaangażowanym) napisał pieśń-modlitwę ku czci Sai Baby z Śirdi, w której tęsknił, by być choćby jego odźwiernym! To było wiele lat temu. Obecnie jest odźwiernym aszramu Brindawan w Whitefield, żyjąc w domku
jednorodzinnym obok bramy i śpiesząc z kluczami, kiedy tylko Baba
przyjeżdża z Prasanti Nilajam, Madrasu albo Nilgiri.
Czy modlimy się do niego jako do Baby z Śirdi albo Baby z Parthi –
to i tak Baba słyszy tę modlitwę. Pani Batheja i jej córka usłyszały o Babie
podczas swego pobytu w Bangalore. Miały jechać do Śirdi, a stamtąd – do
Bombaju. Postanowiły po drodze uzyskać darszan Baby. Ponieważ przez
kilka dni pobytu w Prasanti Nilajam nie dostąpiły osobistej rozmowy, zamierzały ruszyć w dalszą drogę. Zawołały do Baby, gdy szedł po werandzie na pierwszym piętrze, aby pozwolił im wyjechać. Wówczas wezwał
mnie przed swoje oblicze i wręczając mi kilka paczuszek z udi, powiedział: Idź i daj je matce i córce z Bombaju, które czekają na dole. Dodał:
W prezencie dla mnie przywiozły tkaninę. Powiedz im, że mogą ją zabrać
jako prasad [poświęcony dar] ode mnie i uszyć jakieś ubranie. Kiedy im to
powiedziałem, oniemiały! Tkanina, którą kupiły i pieczołowicie przechowywały w swojej walizce, miała być ofiarowana w świątyni w Śirdi jako
nakrycie „grobu” Sai Baby z Śirdi. Ponieważ jednak Baba ją przyjął, postanowiły: Nie pojedziemy do Śirdi. Tutaj jest Śirdi. Ofiara została przyjęta
i zwrócona jako prasadam – radowały się.
140
Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak!
Księga „Sai Satczarita”, napisana, kiedy Sai Baba żył w Śirdi i pobłogosławiona przez niego, autorstwa Gowindy Raghunathy Dabholkara,
określa Sai Babę z Śirdi jako „Sathya Sai”! W dziele tym historia życia Sai
Baby z Śirdi nazywana jest „Sathya Sai Katha” [opowieść o Sathya Sai],
lub „Sathya Sai Wrata28”. Sathya, podobnie jak stało się w obecnym wcieleniu, jest skrótem imienia Sathyanarajana [życzliwej i łaskawej postaci
Wisznu]!
Bhimadżi Patel, ozdrowiały z choroby dzięki łasce Sai z Śirdi, dokonał ceremonii dziękczynnych. Pełen wdzięczności i głębokiej czci zamiast
przeprowadzić, jak zwykle, Sathyanarajana Wratę – odprawił Sathya Sai
Wratę! Po wracie recytował zamiast Sathyanarajana Kathy – Sathya Sai
Kathę! Sai Baba z Śirdi musiał mu chyba podpowiedzieć, jako mieszkaniec jego serca, że ma właśnie tak nazwać tę wratę i tę kathę, inspirowany
sankalpą [boską wolą] do zapowiedzi przyszłych wydarzeń. Bo czyż Sai
Baba nie powtarzał zawsze w Śirdi: Błogosławiony i szczęśliwy jest ten, kto
zna mnie jako przebywającego w sercach wszystkich istot. Faktycznie znał
on przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, jak twierdzi Dabholkar.
Przed dziesięcioma laty pewien człowiek ze stanu Maharashtra ułożył wiersz o Śirdi Babie, w którym określił go jako Sathya Sai. W roku
ubiegłym dowiedział się o Sathya Sai Babie czytając pierwszą część niniejszej księgi. Przyjechał do Prasanti Nilajam, przyciągany imieniem,
które pojawiło się niespodziewanie pod jego piórem. Powiedział mi, że
ciągłość tych dwóch Sai została potwierdzona ostatnim zdarzeniem z życia Sai Baby z Śirdi i pierwszym wydarzeniem na drodze życiowej Sai
z Puttaparthi. O świcie 16 października 1918 roku [dzień po śmieci Baby]
Sai Baba pojawił się przed Dasem Ghanu i powiedział: Masdżid [meczet]
się zawalił, właśnie stamtąd przychodzę. Przyszedłem, żeby cię o tym powiadomić. Idź tam szybko. Spełnij to moje życzenie – połóż kwiaty na mój
dabari. Dabari oznaczało „grób”. Das Ghanu uczynił to.
W 1940 roku, kiedy Baba ogłosił, że przybył ponownie, aby podjąć
swoje dzieło i opiekować się swoimi bhaktami, Pedda Wenkapa Radżu
spytał syna: Pokaż mi jakiś znak i przekonaj nas, że jesteś tym samym
Babą. A Baba poprosił, aby dano mu do rąk kwiaty – kwiaty, o które po28 Wrata jest religijną praktyką wykonywaną w dowolnej intencji, połączoną z wypełnieniem ślubowania, np. postem, milczeniem czy recytacją świętego tekstu;
w tym przypadku chodzi o recytację „Sai Satczarity”.
141
Prawda Dobro Piękno
prosił, aby Das Ghanu położył na jego dabari, kiedy opuścił Śirdi! Rzucił
te kwiaty na ziemię, a one spadając ułożyły się samoistnie w dwa słowa:
SAI i BABA. Dla tych, którzy potrafią odczytywać drogi i ślady boskości,
była to bardzo znacząca zbieżność.
W dzień Widżajadaśami w 1916 roku, kiedy ktoś powiedział Śirdi
Sai Babie, że Dziś jest święto Simollanghanam, Baba wprawił wszystkich
w osłupienie swoim oświadczeniem: Tak, to jest również dzień mojego simollanghanam. Simollanghanam oznacza przekroczenie granicy, przechodzenie z jednego królestwa do drugiego. W dawnych czasach królowie
gromadzili swe armie wyposażone w broń poświęconą podczas Ajudha
Pudży29, po czym, przekroczywszy granice swego państwa, najeżdżali
sąsiednie kraje, żądni widżaji, czyli zwycięstwa. Zdarzyło się to w dziesiątym (sanskr. daśami) dniu Daśary – w dzień jasnej połowy miesiąca
księżycowego Aswidża.
Co dokładnie miał Sai Baba na myśli, kiedy mówił: Widżajadaśami
jest dniem mojego simollanghanam? Jaką granicę przekraczał i do jakiego państwa podążał? Jak zapowiedział, w dzień Widżajadaśami opuścił
ciało. Następnego ranka pojawił się przed Das Ganu i rzekł do niego: Odchodzę teraz z Śirdi. Sprzedawcy oleju i właściciele sklepów z żywnością
bardzo mi dokuczają. Opuścił więc Śirdi i przeszedł z jednego kraju do
innego, z Maharasztry do Andhry. To właśnie było simollanghanam!
Sathya Sai Baba oznajmił, że będąc w poprzednim ciele powiedział
Kakasahebowi Dixitowi o swoim powrocie po ośmiu latach, a nie jako
„ośmioletnie dziecko”. Pojawił się ponownie w Puttaparthi w 1926 roku,
osiem lat po tamtym Widżajadaśami. Ujawnił ludziom, w ósmym roku
swego życia, że jest boskim dzieckiem, które ma cudowną przyszłość
przed sobą. Swoją wolą sprawił, że nauczyciel w szkole nie mógł „odkleić
się” od krzesła, dopóki on nie zszedł z ławki, na której tamten kazał mu
stać. Była to pierwsza „dramatyczna” zapowiedź ponownego przyjścia
Sai – w wieku ośmiu lat.
Niektórzy wyznaczają granice wszechmogącej woli Boga i mówią, że
Sai Baba nie może wejść do klatki ludzkiego ciała, skoro wcześniej już ją
opuścił – jak gdyby to oni ustanawiali prawa obowiązujące Odwieczny
29 Ceremonia wielbienia i święcenia narzędzi i broni odprawiana w przeddzień
Widżajadaśami.
142
Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak!
Absolut! Jeden z takich ludzi napisał do mnie z Madrasu, powtarzając ten
sam argument. Kiedy otrzymał moją odpowiedź, zmienił zdanie i odpisał, że jest stanowczo przekonany o tożsamości i ciągłości istnienia obydwu wcieleń!
W Bhagawadgicie Pan oznajmił, że ci, którzy odeszli z ciała mając
umysł pełen udręki i ciemności albo w nocy, czy też w ciemnej połowie miesiąca księżycowego lub w tej połowie roku, kiedy słońce jest na południowej
półkuli (podczas sześciu miesięcy wędrówki słońca południową ścieżką lub
ścieżką przodków), docierają w obszar księżyca – o ile są joginami. Po jakimś czasie muszą stamtąd powrócić na ziemię i ponownie przyjąć ludzkie
ciało (rozdz. 8, wiersz 25). Wiersz 24 mówi, że jeśli jogini odeszli za dnia
lub podczas jasnej połowy miesiąca księżycowego albo podczas półrocza
słońca na półkuli północnej, to nie powracają w ogóle. Sai Baba z Śirdi
odszedł podczas dakszinajany, półrocza słońca południowego, ponieważ
najwyraźniej chciał powrócić na ziemię. Mogę jedynie stwierdzić, że aby
udowodnić to, co oczywiste, wcale nie potrzebujemy tego rodzaju argumentów. Obecny tu awatar – kolejne wcielenie Sai, którego możemy na
wszelkie sposoby doświadczać i czerpać z niego wszelakie dobro – wzywa
nas do siebie z miłością i słodyczą. Na cóż nam uzasadnienia?
Kiedy Baba jako czternastolatek postanowił podjąć rolę Sai Baby, porzucając rolę Sathyanarajany Radżu, wyrzucił swoje szkolne książki i odszedł z domu, udając się do ogrodu położonego za miastem Urawakonda.
Swojej bratowej, próbującej przekonać go, by tego nie robił, powiedział:
Muszę iść. Mam swoją pracę. Moi bhaktowie czekają na mnie. Co było tą
pracą? Kim byli ci bhaktowie? Widzimy, że pracą była kontynuacja tego,
co osiągnął w Śirdi. Bhaktami byli ci, którzy oddawali mu cześć, kiedy
przebywał w Śirdi i ci, którzy przyszli potem. Dlatego też skarcił znanego
czciciela swojej postaci z Śirdi, który odmówił uznania go: Jakiż pożytek
z całej twojej adoracji i medytacji, skoro nie potrafisz rozpoznać dokładnie
tego Boga, któremu oddajesz cześć i o którym medytujesz? Już jako nastolatek udowodnił dwóm swoim nauczycielom ze szkoły, Subbannaczarowi i Kondappie, że jest ponownie przybyłym Sai Babą. W Puttaparthi
w cudowny sposób pokazał widok Śirdi – ujrzała to jego matka, ojciec
oraz wiele innych osób. Fragmenty kafni [szaty], którą nosił w Śirdi, dał
Thammiradżu Mancziradżu i innym w Urawakondzie.
143
Prawda Dobro Piękno
Thammiradżu Mancziradżu był nauczycielem w szkole średniej
w Urawakondzie. Napisał wiele artykułów o tamtych wydarzeniach dla
pisma „Sanathana Sarathi”. Od czasu przedwczesnej śmierci naszej córki
żona popadła w przygnębienie, więc mój „uczeń” – Satja, lub może raczej
Baba – często przychodził do naszego domu, aby ją pocieszać. W każdy
czwartek chodziła do niego, do domu nauczyciela telugu (czyli Seszamy,
starszego brata Baby). Pewnego dnia, kiedy padła do jego stóp, podniósł ją
i powiedział: „Poniosę za ciebie wszystkie ciężary. Bądź odtąd szczęśliwa”.
Potem poruszył ręką w powietrzu i stworzył ziarna ryżu (tak jak zrobił to
dla Meghi z Wiramgaon, kiedy mieszkał w Śirdi) i poprosił ją, aby zawinęła je w kawałek kafni, którą dał nam wcześniej.
Codziennie musieliśmy pokonywać dość długą drogę do wioskowej
studni, aby przynieść dzienny zapas wody do picia. Pewnego dnia moja
żona zebrała dzieci sąsiadów i poprosiła, by pobawiły się z naszym pięcioletnim synem, tak żeby mogła pójść do studni i wrócić. Dała im trochę
cukru i powiedziała: „Zróbcie wszyscy pudżę do Sai Baby, niedługo wrócę.
Ofiarujcie mu ten cukier, a potem zjedzcie go jako prasadam”. Dzieci udały się do pokoju świątynnego. Zaśpiewały znane im hymny. Ujrzały siedzącego przed nimi Sai Babę. Zjadł trochę cukru i dał każdemu z nich po
garści. Mój syn był tak poruszony odwiedzinami Starca, że wybiegł matce
na spotkanie i przyprowadził ją do domu. Wiedział, że bardzo ją uraduje
ta wizyta. Kiedy weszła, pokój był pusty. „Dokąd on poszedł?” – spytała
dzieci. Niewinne istotki odpowiedziały: „Widzieliśmy, jak wszedł w tamten
obraz”. Po paru dniach byliśmy w Puttaparthi. Baba powiedział mi: byłeś
smutny, gdy wyjechałem do Puttaparthi. Ale ja mogę być tutaj, a mimo to
być również tam. Wiedziałem, że uwierzycie w to dopiero wtedy, gdy dzieci
opowiedzą o tym, co zobaczyły. Thammiradżu pisze: Można zadać pytanie – dlaczego wybrał postać Baby z Śirdi? Ja sobie je zadałem. Odpowiedź
dał mi Sathya: „Nie ma żadnej ‘tamtej postaci’ ani ‘tej postaci’. Obie są
jednym”.
Sai Baba w czasach swej młodości śpiewał z zapałem i tańczył z brzękiem obrączek na kostkach swych stóp. W obecnej postaci, jako Sathya,
rozkoszuje się tańcem i wzbudza nim zachwyt u innych. Z zapałem śpiewa kirtany i namawali [pieśni i litanie świętych imion], które wprawiają
144
Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak!
tysiące osób w błogie i radosne oddanie. Gdy przybył do Śirdi, Sai Baba
nosił jedynie dhoti [pas materiału] wokół bioder i koszulę – w Puttaparthi przez wiele lat ubierał się tak samo. Dopiero później – podobnie jak
Sai Baba – przywdział długą szatę. Barwną suknię i dhoti wybrał na swój
główny strój na prośbę wielbicieli, aby nie ginął im w tłumie i aby można
go było łatwiej rozpoznać, gdy kłębią się wokół niego setki ludzi przychodzących po darszan i po dotknięcie jego stóp.
Wasza radość jest moim pokarmem – powiada Sathya Sai Baba. W Śirdi, aby dostarczyć radości zgromadzonym ludziom, Sai Baba cierpliwie
poddawał się pompatycznej widowiskowości. Co drugi dzień zabierano
Babę w uroczystym pochodzie z Dwarakamaji [jak nazywano stary meczet, w którym mieszkał] do czawadi [wioskowego biura], gdzie spędzał
[co drugą] noc. Czoło pochodu tworzyły grupy mężczyzn i kobiet z instrumentami muzycznymi, takimi jak tal [talerzyki], czipli i kartal [rodzaje janczarów z talerzykami], mridanga [bęben], kandżira [tamburyn]
czy wina [instrument strunowy]. Podążał za nim długi szereg pięknych
karet. Dalej szedł koń w bogatej uprzęży o imieniu Sjamakarna, którego
Baba hołubił i kochał. Za koniem szli mężczyźni niosący palankin i śpiewający hymny. Po obu stronach towarzyszyli im ludzie z pochodniami.
Szli też inni z bambusowymi czy srebrnymi laskami, z flagami na tyczkach, niektórzy nieśli drągi z wyrzeźbioną na ich końcu postacią Garudy
[mitycznego orła, którym podróżuje Wisznu]. Ludzie tańczyli z radości
i wykrzykiwali „dżej” [chwała, zwycięstwo], do wtóru bębnów i trąbek.
Sztuczne ognie obwieszczały zbliżanie się pochodu – dźwiękiem i łuną
nagłych błysków różnobarwnego światła. Baba wychodził na stopnie
masdżidu [meczetu], a z obu jego stron stały osoby z miotełkami zrobionymi z ogonów jaka do odganiania owadów. Bhaldarowie [niosący
buławy] zapowiadali przybycie Baby wykrzykując jego imię. Kiedy szedł,
jego wielbiciele rozwijali na drodze zwoje sukna. Nad jego głową niesiono
parasol. Gdy powoli kroczył naprzód, obsypywano go kwiatami przyprószonymi gulalem [proszkiem o różnych barwach, używanym podczas
świąt].
W księdze „Sai Satczarita” czytamy: Cóż za piękny pochód! Jakież
wyraża oddanie! Ten widok i te dni należą już do przeszłości. Ani dziś, ani
jutro nikt już tego więcej nie zobaczy.
145
Sai Baba z Śirdi
Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak!
Nieprawda! Baba przybył ponownie! Pozwalał wielbicielom organizować w Puttaparthi pochody z okazji Daśary i swoich urodzin aż do
roku 1954. Baba w Śirdi, zanim wyruszył do czawadi [wioskowego biura],
ozdabiany był klejnotami. Wkładali mu na głowę mukutę (koronę), a na
szyi wieszali klejnoty i wieńce z kwiatów. (Przed laty Sakamma z Bangalore przywiozła wiele klejnotów, którymi ozdobiła Babę.) Podczas niezbyt
długiego pochodu co chwilę zmieniali jego nakrycie głowy. Również teraz,
o ile wie, że modlitwy ludzi są szczere, Baba pozwala na przygotowanie
uroczystych pochodów w miastach i wsiach (np. w Śiwadżinagar, Kaljanapuram, Udumalpet, Coimbatore, Ootakamund), chociaż z bardzo
mocno ograniczoną ilością ozdób i rekwizytów.
W Śirdi Baba mówił o swoim sircarze [księgowym], swoim skarbcu
i swoim durbarze [pałacu]. Również dzisiaj nazywa siebie Sat-czakrawarthi [imperator panujący nad bytem], mówi o swym magazynie, swojej
skarbnicy, swoim skarbie (pennidhi). W Śirdi stwierdził, że to Dwarakamaji [Śirdi] jest Dankapuri Dakurnatha, Pandhari Wittali i Dwaraką
Ranćody30. Baba ogłosił, że obecne Dwarakamaji (Prasanti Nilajam) jest
drugą Mathurą, drugim Badrinath i drugim Tirupati31. Dwaraką nazwano
miasto wzniesione przez Krisznę na wyspie, ponieważ słowo to oznacza
miejsce, którego drzwi są otwarte dla czterech kast i czterech rodzajów
ludzi: arthów, artharthów, dżidżniasów i dżnanich [cierpiących, poszukujących bogactwa, poszukujących wiedzy i mędrców], tak aby mogli
osiągnąć cztery puruszarthy [cztery cele życia: dharmę – prawość, arthę
– bogactwo, kamę – zaspokojenie pragnień i mokszę – wyzwolenie].
Siedziby Pana w Dwarace, Śirdi i Puttaparthi z pewnością zasługują
na to miano. Baba powiedział: Wokół tego Prasanti Nilajam nie znajdziecie żadnej ściany ani płotu, albowiem Pan jest dostępny dla wszystkich, którzy przychodzą zewsząd i wszelkimi ścieżkami. Na każdego czeka dar łaski.
30 W Dankapur, obecnie Dakor w stanie Gudżarat, znajduje się świątynia Dakornatha, czyli Pana z Dakor; w Pandarpur, w stanie Maharashtra znajduje się świątynia Wittala; w Dwarace w stanie Gudżarat znajduje się świątynia Ranćody; wszystkie trzy imiona odnoszą się do Kriszny.
31 W Mathurze w stanie Uttar Pradesh narodził się Kriszna; Badrinath w Himalajach (stan Uttarkhand) słynie z kultu Narajany (Wisznu); w Tirupati w stanie Andhra Pradesh znajduje się świątynia Wenkateśwary (Wisznu); Kriszna jest inkarnacją Wisznu.
147
Prawda Dobro Piękno
Sai Baba „wyraził życzenie”, żeby posążek Kriszny, nazywanego
Muralidharą (Kriszna trzymający w dłoni murali, czyli flet) został ustawiony na dziedzińcu okazałego budynku budowanego przez Buty’ego
w Śirdi. „Opuścił” jednak Śirdi zanim to życzenie mogło zostać spełnione. Być może z tego właśnie powodu Baba postawił posąg Kriszny
Muralidhary na ganku Prasanti Nilajam, by stał się obiektem adoracji
dla wszystkich, którzy podnoszą swoje ręce w modlitwie. Posąg Muralidhary znajduje się też na ołtarzu w sali modlitewnej. Dwa urzekające
wizerunki Muralidhary można znaleźć również w przepięknym ogrodzie w Brindawan.
Uważne przeczytanie „Sai Satczarity” jest konieczne dla każdego,
kto dąży do rozwikłania tajemnicy Sathya Sai Baby, bowiem dłoń, która
daje i głos, który naucza, są te same. Kiedy pewien brahmaczarin [uczeń]
z Misji Ramakriszny przybył do Prasanti Nilajam z nadzieją na uleczenie
nieustającej kolki, Baba poprosił go, aby pomodlił się do samego Guru
Maharadży [mistrza duchowego] i dowiedział się, jak ma medytować, aby
uzyskać lepsze rezultaty. Zapewnił go, że Ramakriszna, jego Guru Maharadż, uleczy dolegliwość, która stanowi przeszkodę w postępie duchowym swego ucznia. W Śirdi Baba dawał podobne porady. Nie wypuszczaj
z rąk podpory, której zdołałeś się chwycić. Apula bap tho, apula bap (Jedynie nasz ojciec jest naszym ojcem). Nie możesz zmieniać mistrza na innego wedle własnych zachcianek i upodobań. Sai Baba dał darszan uczniom
Golapswamiego jako Golapswami, a uczniom Raghunatha Maharadża
jako Raghunatha Maharadż [mowa o ówczesnych mistrzach duchowych].
Sai Baba jest wszystkimi świętymi.
Również obecnie Baba jest tym samym Jedynym. Przebywając
w Prasanti Nilajam dał darszan swamiemu Abhedanandzie w aszramie
Śri Ramana Maharisziego jako Ramana Mahariszi, a z kolei w Shimoga
dał darszan Ramanandarowi jako Ramadas z Kanhangadu [uczeń Śri Ramany Maharisziego, 1884-1963]! Sai Baba przyjmował dary, które zamierzano wcześniej ofiarować innym świętym mężom i guru, ponieważ był
nimi wszystkimi. Baba zaskoczył wielu ludzi, mówiąc im, że jest z nimi
od lat, prowadząc ich i strzegąc, choć protestowali twierdząc, że widzą go
po raz pierwszy. Baba daje jasno do zrozumienia, że jest tym samym guru,
za którym dotychczas podążali.
148
Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak!
Sekretarz Hindi Praczar Sabhy z Bangalore [organizacji propagującej język hindi w celu integracji Hindusów] miał znaczące doświadczenie.
Przed laty bawił w domu swego przyjaciela, gdy przybył tam Baba. Przyjaciel i wielu innych padli mu do stóp, on sam jednak ani myślał tego robić.
Obawiał się jednak, że może swoim zachowaniem sprawić wrażenie, że
jest zarozumiałym młokosem odmawiającym oddania czci wielkiej postaci. Upadł zatem do stóp Baby, czyniąc wewnętrzne zastrzeżenie, że pokłon ten nie jest dla Baby, ale dla jego guru, który przebywał w tym czasie
w Maddur w świątyni Śiwy. Kiedy podniósł się po złożeniu pokłonu, Baba
poklepał go łagodnie po plecach i powiedział z uśmiechem: Twój hołd dotarł do twego guru w Maddur. W ten sposób dowiedział się, podobnie jak
przekonało się o tym wielu w Śirdi, że Baba jest boską złotą nicią łączącą
wszystkich mistrzów duchowych i wszystkich boskich nauczycieli.
O nieprzerwanej ciągłości obu Sai świadczy to samo panaceum, jakim obdarzają – udi [święty popiół]. Wcześniej pochodził z dhuni, czyli
ogniska, w Dwarakamaji. Obecnie jest stwarzany w boskiej dłoni, ponieważ paleniska nie da się zabrać wszędzie tam, gdzie on się udaje albo
gdzie ma ochotę obdarować kogoś udi. Muszę tu wspomnieć o pewnym
ciekawym zdarzeniu dotyczącym udi oraz Sai Baby. Otóż Sai Baba często śpiewał pieśń o udi – pieśń, która stała się nieśmiertelna, ponieważ
to on ją śpiewał: Ramate Ram! Ram! Ajodżi, ajodżi! Udianoki gonia lajodzi, lajodzi! (O, radosny Ramo, przyjdź, przyjdź! Worki udi przynieś,
przynieś!). Kto jest owym Ramą, którego Sai Baba wzywa, aby przyniósł
worki udi? Rama z Ramajany nie rozdzielał udi w oznace swojej łaski.
Udi było szczególnym podarunkiem Baby, jego wyjątkowym środkiem
na przyniesienie ludziom ulgi w chorobach ciała i umysłu. Jest to więc
wezwanie posłane w przyszłość, jako że Baba z Śirdi nie gromadził udi
i nie nosił worków udi. Jest to zerknięcie w przyszłość, kiedy widzimy,
jak Baba porusza się wzdłuż długich szeregów mężczyzn i kobiet z torbą
bądź koszykiem, w którym znajdują się paczuszki udi i po kilka z nich
składa na wyciągnięte dłonie setek i tysięcy ludzi, czyniąc tak w miastach
i wsiach całego kraju!
Kiedy Baba „przyjął na siebie” skrzep w mózgu, czy – jak to określił kierownik kliniki w Mysore – „gruźlicze zapalenie opon mózgowych”
pewnego wielbiciela Pana, przypominają się nam nie tylko podobne do149
Prawda Dobro Piękno
wody jego współczucia z przeszłości, ale również czyny dokonane przez
niego w Śirdi, gdy żył jako Sai Baba. Przejął wtedy cztery duże dymienice
[obrzęki węzłów chłonnych] od syna Dadasaheba Khaparde z Amraoti.
Pokazując je matce tego chłopca, Sai Baba oznajmił: Popatrz, jak cierpię
dla oddanych mi osób – ich ból jest moim bólem.
Sathya Sai Baba oświadczył: Wiwekananda przyszedł ponownie, żyje
teraz na Cejlonie. Przybędzie tutaj i pomoże mi w wypełnianiu mojego
dzieła, jak powiedział to pewnego poranka, albo: Człowiek, który napisał
pierwszą w języku angielskim opowieść o życiu Wiwekanandy, urodził się
ubiegłej nocy w chacie krytej słomą na zachodnim wybrzeżu Kuttipuram.
To urzekające dziecko o dużych, jasnych oczach. Przypomina to opowieści
Sai Baby w Śirdi, który ludziom dokoła mówił o poprzednich żywotach
węży i krów oraz kóz! W swoich przemówieniach Baba często powtarza: Znam waszą przeszłość, znam waszą przyszłość. Dlatego rozumiem
przyczynę waszego cierpienia i wiem, w jaki sposób możecie od niego uciec.
Stwierdzenia te, rozbrzmiewające z Prasanti Nilajam, są jedynie echem
słów wypowiadanych w Dwarakamaji. Baba mówi: Pomyślcie, jacy z was
głupcy! Przybywacie do tego Kalpatharu [drzewa spełniającego życzenia]
i prosicie o odrobinę kawy! Zachowujecie się jak człowiek, który przychodzi
do ogromnego domu towarowego i prosi o ręcznik. Jako Sai Baba z Śirdi
stwierdził: Siedzę tu gotów dać ci tkaninę haftowaną złotem, czemu więc
przychodzisz kraść łachmany?
Sai Baba posługiwał się takimi właśnie zagadkami i porównaniami.
Powiedział on Kakasahebowi, że pośle mu wimanę [pojazd], kiedy tamten
będzie umierał. I stało się tak, że Kakasaheb zmarł w jadącym pociągu.
Sathya Sai Baba również mówi w ten sposób. Gdy pewien sędziwy gwiazdor filmowy opowiadał o swoich dolegliwościach, Baba odparł: Wiem.
Twoje ciało jest kłębkiem chorób. Zbadam cię dokładnie i dam ci nowe
ciało. I tak się złożyło, że człowiek ten szybko zmarł i wszedł w nowe ciało.
Gwiazdor ten był ślepy. Błagał o to, aby mógł przynajmniej – albo raczej
aż – otrzymać obraz Baby w swoim sercu. To, co się zdarzyło, najlepiej
opisze wyjątek z książki „Sai, the Superman”, napisanej przez Swamiego
Szarananandę. Pisze on o Sai Babie z Śirdi, ale dokładnie to samo miało
miejsce także w Prasanti Nilajam! Modlił się do Baby: Straciłem wzrok.
Nie czuję jego utraty, ponieważ jego brak trzyma mnie z dala od wielu nie150
Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak!
pożądanych rzeczy. Jednak bardzo pragnąłbym zobaczyć tę ludzką postać,
w której objawiłeś się, mój Panie. Dlatego proszę, obdarz mnie wzrokiem
na tak długo, bym nasycił się widokiem twojej chwały. Możesz cofnąć ten
dar, gdy tylko tak się stanie. Baba od razu spełnił jego prośbę. Człowiek
ten zobaczył Babę własnymi oczami, a potem ponownie stracił wzrok.
Sai Baba chroni i wspiera sanathana dharmę i promuje studiowanie
pism świętych, które jako jedyne mogą oczyścić intelekt i rozjaśnić umysł.
W „Sai Satczaricie” czytamy o tym, jak zbeształ pewnego ramadasiego
[zwolennika świętego Ramadasa] za to, że ten mimo wieloletniej Wisznu
sahasranamy [recytacji tysiąca imion Wisznu] nadal przejawia porywczy
charakter. Zganił swamiego Widżajanandę, który ostentacyjnie zerwał
ze swoją rodziną i krewnymi, ale prosił o pozwolenie na udanie się do
Madrasu w odwiedziny do chorej matki. Idź i czytaj Bhagawatę – powiedział mu Baba32. Jako Sathya Sai Baba w dalszym ciągu i na większą
skalę kontynuuje zadanie korygowania pragnień i przywiązań mnichów
i sadhaków. Beszta ich za świętowanie albo nawet pamiętanie o swoich
urodzinach, za dekorowanie siebie lub innych tytułami wskazującymi na
duchowy postęp, czy za współzawodnictwo w zdobywaniu rozgłosu, aby
przyciągnąć do siebie bogatych uczniów. Sai Baba spytał Hadżiego Sidiego Falke z Kaljanu: Czy w taki sposób czytasz Koran?
Obecnie, kiedy działa jako Sathya Sai Baba, widzimy, jak koryguje tempo i tonację recytacji Wed sławnych recytatorów. Sathya Sai Baba
kładzie nacisk na Gajatri, Omkar i Gitę jako najskuteczniejsze z mantr
i świętych pism. Jako Sai Baba czynił dokładnie to samo. Prosił ludzi, by
czytali Bhagawatę, Jogasutry Patańdżalego, Wiczara Sagarę33, Pańczadasi34 i inne pisma. Dadasaheb Khapadre, ekspert od tekstów Widjaranji,
w obecności Sai Baby nie wypowiadał ani słowa, bo – jak wyznał – uczoność nie jest w stanie zabłysnąć w obliczu samorealizacji. W obecności
Sathya Sai Baby doświadcza tego wielu uczonych.
32 Bhagawata-Purana lub Śrimad-Bhagawatam to podstawowa księga wisznuizmu,
opisuje m. in. awatarów Wisznu; jej lektura jest zalecana dla wyzwolenia z ziemskich więzów.
33 Autorstwa Nishala Dasji, XIX-wieczny tekst popularyzujący nauki Upaniszad.
34 Inaczej „Sarva-Darsana-Samgraha”, autorstwa swamiego Widjaranji z XIV wieku, guru cesarza Bukki – założyciela królestwa Widżajanagaru; przedstawiająca w
15 rozdziałach 15 filozoficznych szkół z punktu widzenia doktryny niedwoistości
– adwajty.
151
Prawda Dobro Piękno
Kiedy znany poeta, pandit i kaznodzieja, który objechał USA, ZSRR,
Japonię i inne kraje, dając tam wykłady o religii, upadł u jego stóp i wyraził chęć spędzenia reszty życia na rozpowszechnianiu radosnej wieści
o jego przyjściu, latając z kontynentu na kontynent, Sathya Sai Baba powiedział mu: Nie przejmuj się moim przyjściem – martw się swoją własną
przyszłością. Dobrze by było, gdyby ktoś podciął ci skrzydła i przytrzymał
w jednym określonym miejscu, abyś mógł wykonać trochę sadhany i uratować się, zanim będzie za późno. Jego rada dla innego znanego objaśniacza
Gity i Upaniszad brzmiała: Skup się na swoim własnym rozwoju, zanim
zaczniesz pracować nad rozwojem innych. Przybył, aby leczyć ślepych, ganić dumnych, pocieszać niewiedzących i nieść ulgę cierpiącym niedolę.
Deklaracje o boskości i tajemnicy Sai wypowiedziane przez Sai Babę
z Śirdi i Sathya Sai Babę są, rzecz jasna, takie same. Sathya Sai Baba mówi:
Mojej śakti, mojej siły, mojej tajemnicy nikt nigdy nie pojmie, niezależnie
od tego, kto by próbował, jak długo i w jaki sposób. Sai Baba powiedział: To
ja pociągam za sznurki tego teatru lalek. W Śirdi rzekł do Widżajanandy:
Byłeś w stanie dotrzeć do tego miejsca jedynie dzięki zasługom zgromadzonym w poprzednich żywotach. To samo mówi każdemu, kto przybędzie
to Puttaparthi. Jego reakcja na pochwałę i potępienie, tak wówczas jak
i teraz, jest taka sama. Satczarita podaje: Sai Baba był tolerancyjny, beznamiętny, nieprzywiązany, wewnętrznie wolny. Mając zaledwie dwadzieścia
lat, Baba pisał do swojego brata: Nie mam zamiaru zwalniać kroku. Sława,
dobre imię, popularność, czy też oszczerstwa – wszystko to jest dla mnie
równie błahe. Nie przywiązuję do tego żadnej wagi.
Sai Baba był ucieleśnieniem miłości. Sathya Sai Baba nazywa siebie premaswarupą [ucieleśnieniem miłości]. Satczarita mówi o udiwriszti
i kripawriszti – strumieniach udi i strumieniach łaski. Wszelkie książki
o Babie, zarówno wtedy, jak i dziś, muszą wspominać o tych dwóch strumieniach, są one bowiem oznakami boskości Sai. Sai Baba zwracał się do
ludzi z miłością i czułością: „Bhau”, „Anna” lub „Bapu”. Teraz, w nowej
postaci, zwraca się on do nich: „Bangaru”, „Najana” lub „Appa”.
Podobnie jak dawniej, również i dziś Sai korzysta z każdej sposobności, aby obwieścić swoją chwałę, bo jak inaczej człowiek może uświadomić sobie własne szczęście? W Śirdi powiedział: Jestem wewnętrznym
mieszkańcem wszystkich istot. Ostatnio Baba napisał do pewnego uczone152
Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak!
go pandita: Nie ubliżaj bogatym, nie ubliżaj nikomu. Sai mieszka w każdym, więc jeśli znieważasz kogoś, znieważasz mnie. Profesor G. G. Narke
z uczelni technicznej w Punie napisał o Sai, gdy żył on w Śirdi: Mówił
z pozycji tego, który mieszka w moim sercu, znając wszelkie tego serca
myśli i życzenia. Czasami testowałem go. Każdy taki test przekonywał
mnie, że jest on wszechwiedzący i zdolny kształtować wydarzenia zgodnie ze swoją wolą. W obecnej postaci Sathya Sai Baba tak odpowiedział
działaczowi Sarwodaja35, niejakiemu Śri Mehcie, który spytał go otwarcie,
w jaki sposób potrafi on tak dobrze czytać jego myśli: To nie jest żadne
siddhi [jogiczna moc] ani osiągnięcie – to moja swabhawa [istota], moja
prawdziwa natura. Nie wchodzę do twego umysłu przy pomocy jakiejś siły
– wyuczonej lub wypracowanej – aby poznać to, co chcę wiedzieć o jego
zawartości, a potem wyjść z niego i opowiedzieć ci to wszystko, żeby zrobić
na tobie wrażenie. Nie, ja tam jestem, zawsze i wszędzie. Jestem twoim
Hridaja-wasi – wewnętrznym mieszkańcem.
Sai Baba powiedział Balaramie Mankarowi, pojawiwszy się przed
nim osobiście na wzgórzu Matsyendragad – choć jednocześnie przebywał w Śirdi – gdy ten zapytał, dlaczego został odesłany z Śirdi w to miejsce: Wyobrażałeś sobie, że z tym ciałem, które ma trzy i pół łokcia wysokości i składa się z pięciu żywiołów [przestrzeni, powietrza, ognia, wody
i ziemi], jestem w Śirdi! Czyż nie tak? Otóż chciałem, abyś poznał, kim
naprawdę jestem. To dlatego posłałem cię tutaj: żebym mógł przybyć przed
twoje oblicze i pokazać, że przebywam nie tylko w tamtym ciele. Również
Sathya Sai Baba ukazywał się wielbicielom w swojej postaci w odległych
miejscach, nawet za siedmioma morzami, uświadamiając im, że nie jest
ograniczony do swej cielesnej powłoki, którą wielu błędnie bierze za niego samego. Mawia: Ucz się tęsknić, żebyś mógł przyciągnąć mnie do siebie,
gdziekolwiek przebywasz. Taka sadhana przyniesie ci większą nagrodę niż
podróże, w które obecnie wyruszasz. Przemień swoje serce w Prasanti Nilajam, a wtedy na pewno przyjdę i pozostanę tam.
Oczywistym przejawem złotej linii ciągłości obu Sai są cudowne uleczenia, jakich dokonywali, tajemnicze sposoby, jakimi ochraniali swych
wielbicieli przed wypadkami, ostrzegali ich i ratowali, a także metody nauczania i treningu oraz znaczenie, jakie przypisywali podstawom wszyst35 Ruch na rzecz demokratyzacji kraju, inspirowany działalnością Gandhiego.
153
Baba przed ołtarzem w Prasanti Nilayam
Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak!
kich religii. Ludzie, którzy długo mieszkali w Śirdi, zauważyli w Prasanti
Nilajam te same detale obecne w rozmowach, tę samą miłość i miłosierdzie, a nawet te same gesty. M.S. Dixit zechciał opisać jedną z takich obserwacji: Sathya Sai Baba porusza prawą ręką dokładnie tak, jak zwykł to robić
Pan z Śirdi, poruszając jednym lub dwoma palcami, jakby pisząc w powietrzu. To poruszanie dłonią w powietrzu bez wyraźnego celu ani znaczenia
wspomniane jest w „Sai Satczaricie” Hemadpanta w rozdziale 27.
Inną cechą Baby z Śirdi i Puttaparthi jest nadawanie ludziom przydomków i używanie ich podczas normalnej rozmowy. W Śirdi Baba nazywał siebie fakirem, a Wittala Patila – Pandurangą. W Puttaparthi jest
on garncarzem lub kowalem. Das Ganu był „panem młodym”, a ktoś inny
„łakomczuchem” albo „tłuściochem”. Przydomek „Hemadpant”, którym Sai Baba określił Gowindarao Raghunatha Dabholkara, przeszedł
do historii, ponieważ ten ostatni przyjął go za swój pisarski pseudonim,
umieszczając w końcu każdego rozdziału zdanie: „Bhakta Hemadapantha Wiraczita Śri Sai Samartha Satczarita”!
Hemadpant był słynnym ministrem dynastii Jadawów, rządzącej
w Deogir36. W XII wieku naszej ery służył kolejno dwóm królom z tej
rodziny: Mahadewie i Ramadewie. Napisał wiele wybitnych dzieł w sanskrycie, takich jak „Czaturwarga Czintamani” i „Radżaprasasti”, głównie
na tematy społeczne i polityczne. Otrzymawszy ten przydomek, Dabholkar uznał go za strzałę do zniszczenia mojego ego, za środek do nauczenia mnie nitja nirabhimany (trwałej wolności od samolubstwa). Zestawił
swoje własne nieznaczące osiągnięcia z olbrzymimi osiągnięciami osoby,
której imię zostało mu nadane. W modlitwach prosił, aby Baba sam napisał opowieść o sobie przy pomocy pióra, które on ma zaszczyt trzymać.
I Baba pobłogosławił go słowami: Niech tak będzie!
Obecnie dzieje się to samo. Kiedy ostatnio przeglądałem swój
dziennik z roku 1958, odkryłem taki oto własny zapisek z 29 listopada:
Kiedy poszedłem do niego o 7:15 rano, Baba nazwał mnie Nannayya Bhatta! Nie miałem wówczas pojęcia, że było to nazwisko o bogatej historii37.
Miało to miejsce dwa lata przed wydaniem jego życiorysu Satjam-Śiwam-Sundaram, jego Satczarity – księgi, którą napisał on, podczas gdy
36 Obecnie Daulatabad w stanie Maharashtra.
37 Nannayya Bhatta to pierwszy znany pisarz i poeta w języku telugu.
155
Prawda Dobro Piękno
ja trzymałem pióro. Pobłogosławił mnie tym zadaniem już w 1948 roku,
a ja jeszcze dziesięć lat później wciąż czekałem na jego sygnał do rozpoczęcia, gdyż powtarzał: Jeśli wydasz książkę o mnie teraz, ludzie nie
uwierzą w to, co napiszesz. Uznają ją za baśń. Poczekaj, aż świat będzie
gotowy na jej przyjęcie.
Imię, jakim mnie wówczas nazwał, jest – jak się później dowiedziałem
– słynne w stanie Andhra Pradesh, gdyż nosił je Adi Kawi, czyli pierwszy
poeta, jeden z trzech, którzy ułożyli nieśmiertelną Mahabharatham Andhry [wersję Mahabharaty]. Mówi się, że Nannayya Bhatta napisał inny
wielki poemat – o Śri Ramie: Raghawabhjudajam. Żył w Radżamahendrawaram38 leżącym nad rzeką Godawari w XI stuleciu naszej ery i miał za
mecenasa cesarza Radżaradżę z dynastii Czalukja. Nazywając z błyskiem
w oku mnie, niepiśmiennego, imieniem Nannayya Bhatta – tego, który
znakomitym wierszem wysławiał chwałę Śri Ramy i Śri Kriszny – Baba
odsłaniał jedynie, kim naprawdę jest. Przydomek ten był ostrzem wymierzonym w moje samolubstwo, w zarozumiałość nieskończenie drobnej
fali na wiecznym, bezgranicznym oceanie, jakim jest on. Oby również
mnie udało się osiągnąć nitja nirabhimanę [trwałą wolność od ego].
Wspomniany już M.S. Dixit jest bratankiem Kakasaheba, który
był blisko związany z Sai Babą w Śirdi. Skorzystał on z wielu sposobności otrzymania błogosławieństw od Baby w Dwarakamaji. Kiedyś Baba
wziął udi i kładąc mu je na czoło klepnięciem dłoni, powiedział: Idź do
wady [domu dla pielgrzymów], nie siedź tutaj. Dixit był wówczas nastolatkiem, powiedział więc swemu wujowi: Nie pójdę do Baby, uderzył mnie
w czoło. Jednak Kakasaheb odparł: Jesteś głupcem – uderzenie oznacza,
że twoje straszne bóle głowy więcej nie powrócą. Bohater tej opowieści
ma dziś lat siedemdziesiąt, a ból głowy nie ośmielił się pojawić od czasu
owego uderzenia.
Dixit pisze o kolejnym zdarzeniu: Pewnego dnia około 5:30 rano,
Baba posłał po golibrodę i kazał mu się ogolić, po czym wziął kąpiel. To
było niezwykłe. Zwykle bowiem poddawał się goleniu i kąpał po południu.
Tamtego dnia po kąpieli posłał człowieka do sklepu spożywczego po orzech
kokosowy, trochę ciemnego cukru palmowego i orzeszki ziemne. Stłukł
orzech kokosowy i pociął jego twardy miąższ na kawałki. Następnie dał
38 Obecnie Radżahmundry, stan Andhra Paradesh.
156
Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak!
każdemu z obecnych po kawałku wraz z cukrem i orzeszkami ziemnymi.
Potem powiedział: „Bolo Gadżanan Maharadż ki dżej” [śpiewajmy chwałę Gadżanana Maharadży]. Wszyscy zawtórowaliśmy na wiwat: „Dżej!”.
Zastanawiałem się, co to ma znaczyć – nikt z nas nie wiedział, kim jest
ten Gadżanan Maharadż. Później Baba rzekł: „Dziś rano straciłem brata”. Po dwóch dniach Kakasaheb otrzymał list z Shegaon od Buty Saheba,
w którym tamten napisał, że jego guru, Gadżanan Maharadż, opuścił ciało o 5:30 rano owego właśnie dnia. Napisał też, że w ostatnich chwilach
życia guru zapewnił go: „Odtąd zaopiekuje się tobą mój brat Sai Baba. Jedź
do niego, do Śirdi!”. (Sathya Sai Baba również natychmiast jest świadomy
czyichś narodzin bądź śmierci i wszystkiego, co się komukolwiek zdarza.
Obwieszcza ludziom dokoła o odejściu – lub raczej połączeniu się z jego
stopami – osób tęskniących do takiego szczęśliwego wyzwolenia.
Parę lat temu Dixit przebywał w Mangalore i wykonywał saptaham – czytał Guru Czaritę [Sai Satczaritę] w tradycyjny sposób, przez
siedem dni [wierzy się, że przeczytanie całej księgi w ciągu 7 dni zaowocuje wizją Sai Baby]. Siódmego dnia miał sen: Przeszedłem przez bramę
w kształcie łuku, która prowadziła do wspaniałego budynku stojącego
na końcu szerokiej drogi, wzdłuż której po obu stronach rosły ciemnozielone drzewa. Kiedy szedłem, czułem, że ktoś idzie za mną, wołając
mnie miękkim, słodkim głosem „Dixit, Dixit!”. Gdy się obróciłem, aby
sprawdzić, kto to, zobaczyłem urzekającą postać odzianą w jedwabne
szaty, z bujną aureolą wyraźnie kędzierzawych włosów. Kilka dni później odwiedziłem przyjaciela, który jest lekarzem, i zobaczyłem w jego
pokoju obraz tej właśnie postaci. „Kto to jest? Czy można się z nim spotkać?” – spytałem. Odpowiedź uderzyła mnie jak burza. „To Bhagawan
Śri Sathya Sai Baba!”. Sai Baba? Sathya Sai Baba? – zastanawiałem się.
Lekarz powiedział: „Moi znajomi wkrótce jadą go zobaczyć – jeśli chcesz,
możesz zabrać się z nimi”. Dixita przepełniła radość. Przyłączył się do
owej grupy i przybył do Prasanti Nilajam. Minął łuk bramy, przeszedł
szeroką drogą z ciemnymi drzewami po obu stronach. Ujrzał tę urzekającą postać. Usłyszał ten srebrzysty głos, który wezwał go na osobistą
rozmowę do prywatnego pokoju Baby.
Pozwólmy Dixitowi opisać, co się wówczas zdarzyło. Baba wezwał
mnie do środka. Zobaczył, że mam przy sobie małe zdjęcie wuja. „Znam
157
Prawda Dobro Piękno
go, to Dixit, brat twojego ojca, starszy brat. Powiedziałem mu, że przyjdę
ponownie po ośmiu latach. Masz jakieś wątpliwości?” – spytał. To było dobre pytanie, ponieważ przed spotkaniem pogrążyłem się w nich jak w trzęsawisku. Dixit jest obecnie niezachwianie przekonany, że ten Sai Baba jest
tym samym, któremu służył w Śirdi, ponieważ miał wiele doświadczeń,
które pogłębiły jego wiarę.
Baba obdarza takimi doświadczeniami wielu szczęśliwców, nawet
tych, którzy nigdy nie słyszeli o żadnym z Sai. Być może chce przyciągnąć ich do siebie, aby mogli stać się posłańcami epoki Sai, okresu duchowej radości. Jak inaczej wyjaśnić niezwykłe doświadczenie, które stało
się udziałem Śrimathi Sudha Mazumdar z Kalkuty? Jest ona od wielu
lat społecznikiem i dużo uczyniła, aby ulżyć doli kobiet przebywających
w indyjskich więzieniach. Przez długi czas pełniła stanowisko wiceprezesa Ogólnoindyjskiej Konferencji Kobiet39. Jej tłumaczenie Ramajany na
język angielski rozpaliło ogień oddania w tysiącach serc na całym świecie.
Poniżej przeczytamy w jej własnych słowach o tym, w jaki sposób Sathya
Sai Baba – całkiem spontanicznie – zajął miejsce w jej sercu i zaszczepił
wiarę w siebie jako tego samego Sai, który żył w Śirdi.
Owego październikowego poranka 1964 roku lekko mżyło. Byłam
wtedy w Dardżyling, wysoko w Dżalapahar. Siedziałam na ławce pod wiatą na skraju drogi i spoglądałam na przepastne doliny leżące w dole. Powyżej rozpościerały się śnieżne górskie łańcuchy Kanczendzongi spowite
chmurami. Piękno Himalajów nie zdołało jednak dodać mi ducha – byłam
przygnieciona swoimi troskami. Kiedy nieobecnym wzrokiem patrzyłam
na tę wspaniałą przyrodę, zauważyłam ubraną na biało postać, idącą pod
górę w moją stronę. Był to starzec, z podniszczonym parasolem pod pachą.
Wszedł pod wiatę i stał przede mną, ciężko oddychając. Na głowie miał
niewielką białą czapkę. Po długiej, białej szacie poznałam, że jest jakimś
fakirem. Zawahał się, jakby nie był pewny, czy chciałabym dzielić z nim
ławkę. Serdecznie zaprosiłam go, by spoczął. Uśmiechnął się i usiadł obok
mnie, ostrożnie opierając parasol o ławkę. Parasol pokryty był białym materiałem, który w niektórych miejscach odpruł się od szkieletu – zastanawiałam się, jak może chronić przed deszczem!
39 Organizacja założona w 1927 r., działająca na rzecz kobiet i dzieci.
158
Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak!
Starzec siedział w milczeniu, ja również. Oboje wpatrywaliśmy się
w pokryte śniegiem szczyty, które rozpościerały się przed nami, jako że
chmury odpłynęły, odsłaniając oślepiającą wspaniałość gór. Kiedy trochę
wypoczął, spytałam, skąd przybywa. „O, z bardzo daleka” – uśmiechnął
się i wyciągniętą ręką wskazał dal. „Z Nepalu” – dodał. „Ale gdzie pan
się zatrzyma?” „Och, gdziekolwiek, kiedy zajdzie słońce.” „A co z jedzeniem?” „Ludzie są dobrzy, zawsze dostaję coś do jedzenia i jakieś schronienie o zmroku”. Potem zaśmiał się. „Jadłem dobry posiłek, kiedy po śmierci Nehru40 karmiono biednych”. Skrzyżował swoje długie nogi i grzebiąc
w bawełnianej torbie przewieszonej przez ramię, wydobył zawiniątko,
z którego wyjął odrobinę tabaki. Nie zażył jej jednak – siedział z oczyma
utkwionymi w odległe góry, śpiewając melodyjne słowa w języku hindi. „Co
to takiego?” – spytałam. Zwróciwszy swe oczy ku mnie powiedział, że słowa te pochodzą od Kabira41. Należał do Kabir-panthów42. „Tak” – ciągnął
dalej – „zarówno mój ojciec jak i matka zmarli, kiedy byłem bardzo młody.
Innych krewnych nie miałem. Sąsiedzi powiedzieli mi, że powinienem się
ożenić, bo ktoś musi mi gotować. Ale pomyślałem, że skoro On postanowił
pozostawić mnie bez żadnej rodziny, to na pewno On chce, żebym wyrzekł
się świata. Dlatego pewnej nocy opuściłem dom i zostałem wędrowcem.
Kiedy miałem szesnaście lat, stałem się fakirem, podążając ścieżką Kabira”.
Tu zanucił kolejny wiersz. Był niesamowity. Wyciągnęłam z torby notes i ołówek i zaczęłam go błagać, aby podał mi słowa. Popatrzył na mnie
dobrotliwie i skinął głową. Słowo po słowie zapisałam trzy strofy. Poprawił
błędy i objaśnił znaczenie. Oto one, przełożone najlepiej, jak potrafię:
1
Starannie dobierając cegły
Człowiek wznosi tu swój dwór.
Potem mówi – Ten dom jest mój!
Lecz nie jest on „mój”, ni „twój”
Tak słyszałem
On jest tylko gniazdem dla ptaka.
40 Pierwszy premier niepodległych Indii, zm. 1964.
41 1440-1518, indyjski mistyk, poeta i święty sikhizmu oraz sufizmu, który jednoczył hinduizm i islam.
42 Wspólnota religijna naśladowców Kabira; „Kabir panth” znaczy „droga Kabira”.
159
Prawda Dobro Piękno
2
Twoja ziemia odejdzie
Twoje dobra odejdą
Twoje ubrania odejdą
To piękne dziewczę z warkoczem
I ślepcy odejdą też
Och, jak pięknie...
A twoja, na chwilę, siedziba
Pustkowiem będzie!
3
Z jak wielkimi nadziejami ten chłopiec był chowany
Z jaką miłością mlekiem był karmiony, tak czystym...
A on?
Nie wiń matki ani ojca
To wszystko było ci przeznaczone.
Fakir bardzo cierpliwie wyjaśnił mi znaczenie tych słów. „Domy to
tylko gniazda dla ducha zamkniętego w ciele; porzuca on je, kiedy przeminie przydzielony czas... Wszystko, co jest na tym świecie, trzeba tu pozostawić, gdy nadchodzi śmierć. Ciało rozpada się na żywioły, z których
jest złożone...”. Ze współczuciem w oczach wyjaśnił ostatnią strofę. „Kiedy
nie otrzymujesz miłości czy wdzięczności w zamian za całą tę pracę i ból,
jakie przeszłaś, pamiętaj, że jest to skutek twojej własnej karmy. Nikogo
nie obwiniaj”.
„Święta prawda” – wymamrotałam ze łzami w oczach – „ale jak podążać tą ścieżką?” Pamiętam, że dał mi dobrą radę: powinnam wstawać
o czwartej rano, powtarzać sobie te wiersze i medytować o nich. Był tak
dobry i wyrozumiały. Pokłoniłam się przed nim nisko, z dłońmi złożonymi w namaskar i obok niego położyłam na ławce jedną rupię. Udzielił mi
licznych błogosławieństw, których dokładnie nie pamiętam, wziął parasol
i odszedł, zostawiając mnie w poczuciu spokoju.
Kim był ten fakir? Mój syn powiedział: „Codziennie jeżdżę do biura
w dolinie z tej strony Dżalapaharu. Nigdy nie widziałem żadnego fakira.
Twój zwyczaj zawierania przyjaźni z obcymi wpędzi cię kiedyś w kłopoty,
bądź ostrożna”.
160
Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak!
W listopadowym wydaniu gazety „Illustrated Weekly” w 1965 roku
pojawił się artykuł o Sathya Sai Babie i jego zdjęcia. Widok jego włosów zupełnie mnie odepchnął. Nigdy nawet nie przeczytałam tego tekstu! W marcu 1966 roku nadeszła niepodpisana pocztówka ze znaczkiem z Bombaju
– jeden z tych „łańcuszków szczęścia” z prośbą, abym dwudziestu osobom
przesłała to, co było tam napisane o Sai Babie, a w ciągu dziesięciu dni
przydarzy mi się coś pomyślnego! W tamtym okresie byłam pełna wielkiego, wewnętrznego strapienia. Zobaczyłam siebie, jak kupuję dwadzieścia
pocztówek i piszę na nich w tajemnicy te listy, a potem wysyłam! Gdyby
wiedziała o tym moja rodzina, dokuczaliby mi, bo czyż wcześniej nie powiedziałam, że nie chcę nic wiedzieć o Sai Babie z powodu jego włosów?
Pod koniec listopada przyjechały do mnie dwie przyjaciółki, aby porozmawiać o seminarium, które miało się odbyć w Bangalore w następnym miesiącu. „Masz szczęście, że możesz tam jechać. Spróbuj zobaczyć
Sai Babę, jeśli dasz radę” – powiedziała jedna z nich. „Och” – odrzekłam
z roztargnieniem. „Dlaczego? Kto to taki?”. Wtedy usłyszałam o cudownych mocach Baby i o tym, że cuda zdarzają się w domu pani Rao. Szczegóły brzmiały tak niewiarygodnie, że mogłam się tylko uśmiechnąć. „Nie
wierzysz mi?” – spytała urażonym głosem. Pośpiesznie zapewniłam ją, że
ponieważ słyszę to od niej – to, co powiedziała, musi być prawdą. Potrząsnęła przecząco głową – „Nie. Musisz sama zobaczyć. Mogę cię tam zabrać
teraz. To niedaleko”.
Zatem pozostawiłyśmy nasze akta i dokumenty, wezwałyśmy taksówkę i udałyśmy się do skromnego domu pani Rao. Witając nas zaśmiała się
i powiedziała: „Zobaczcie, co robi Baba!” – zaprowadziła nas w miejsce,
gdzie pośród innych świętych obrazów znajdowało się małe, oprawione
w ramki zdjęcie Baby mającego błogosławieństwo w oczach. Na jego czole
pojawił się drobny szary pył. Jak nam powiedziano, było to wibhuti. Dostałyśmy po odrobinie w papierowej paczuszce. Pani Rao nigdy nie widziała
Baby na jawie, a tylko we śnie. Zdobyła to zdjęcie i jakiś czas później zaczął
pojawiać się na nim ten pachnący popiół. Zbiera go dla wielbicieli. „Ale to
jeszcze nic” – zaśmiała się – „Powinniście zobaczyć, co dzieje się w domu
mojej służącej”. Opowiedziała o tym, jak jej służąca stała się wielbicielką
Baby i zdobywszy trzy zdjęcia, oprawiła je i ustawiła w swoim kąciku do
nabożeństw. Kończy swe modlitwy o czwartej rano, a potem zabiera się do
161
Prawda Dobro Piękno
codziennych zajęć – mycia, szorowania i zamiatania w różnych domach,
żeby zarobić na utrzymanie. U niej, jako znak łaski Baby, na jednym zdjęciu pojawia się wibhuti, na drugim – kumkum, a na trzecim – proszek haldi [kurkuma]! Dobry los stał się obecnie jej udziałem, jako że zmieniła pracę i lepiej teraz zarabia. „Czy jej dom jest daleko stąd?” – spytałam. „Czy
nie mogłybyśmy teraz do niej pójść?” Pani Rao powiedziała, że nie jest to
daleko, ale w okolicy nie ma nawet świateł ulicznych, a padający tego dnia
deszcz zamienił drogę w istne błoto. Zapewniłyśmy ją, że wcale nam to nie
przeszkadza, jeśli uprzejmie zgodzi się nas tam zaprowadzić. Poszłyśmy
z nią na piechotę, podążając w ciemności wąskimi uliczkami, tu i ówdzie
oświetlonymi migoczącymi płomykami lamp oliwnych z pobliskich domów,
aż dotarłyśmy na miejsce.
Służąca nazywała się Madhuri. Nie było jej akurat w domu, obecny
był jednak jej mąż – kierowca ciężarówki oraz czworo dzieci. Połowę małego pokoiku zajmowała bambusowa konstrukcja ustawiona na klepisku.
Służyła domownikom do spania, a pod nią trzymali swoje rzeczy. Druga
połowa pokoju przeznaczona była na nabożeństwa.
Miejsce to było nieskazitelnie czyste – nieliczne mosiężne naczynia
lśniły w świetle lampy. Ściana w tej części pokoju pokryta była kolorowymi
odbitkami świętych obrazów. Jeden przedstawiał Sai Babę z Śirdi, a w głębi, ponad stalową półką przykrytą czystą tkaniną, były trzy zdjęcia Sathya
Sai Baby. I rzeczywiście, na czole Baby widoczne były duże ilości wibhuti,
kumkum i proszku haldi. Światło zapalonej mosiężnej lampy i piękny zapach przenikały to ubogie domostwo. Miejsce to rzeczywiście miało w sobie
ducha i będąc pod jego wrażeniem, odmówiłam modlitwę i zostawiłam niewielką ofiarę. Dwa dni potem służąca ta zdołała mnie odnaleźć i przysłała
mi duży koszyk prasadamu – głównie słodyczy domowego wyrobu i wibhuti
Baby. Poruszyło mnie to do głębi i przysięgłam sobie, że muszę zobaczyć
tego Sai Babę.
Jak poradziłam sobie w swoich wysiłkach, kiedy porzuciłam wszelką
nadzieję to już inna historia – tutaj opiszę jedynie to, co związane jest
z moim fakirem. Pozostawiwszy samochód na drodze, Uśa i ja szłyśmy
ścieżką do miejsca, gdzie Sai Baba dawał darszan wielbicielom podczas
ostatniego dnia pobytu w Madrasie, w styczniu 1967 roku. Zatopiona
w myślach o tym, co widziałam i słyszałam o tej ze wszech miar niezwykłej
162
Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak!
postaci, usłyszałam głos Uśy: „Popatrz, ciociu, czyż to nie piękny dom?”.
„Tak, jest doprawdy piękny” – przyznałam. A potem, przypominając sobie
nagle ową pierwszą strofę z Kabira, zanuciłam go sobie cicho. „Co to takiego, ciociu?” – spytała Uśa. „Och, to tylko bhadżan podany mi przez fakira
w Dardżyling. To z Kabira. Ten człowiek był Kabir-panthim”. Uśa zatrzymała się i spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem. „Fakir? Kabir-panthi?
Wiesz co, ciociu” – nabrała powietrza – „to musiał być Sai Baba z Śirdi!”.
„Na litość boską, co ty mówisz, Uśa!”. Ogromnie poruszona, Uśa ścisnęła
mnie za rękę i pokiwała głową: „Tak! Tak! To musiał być Sai Baba z Śirdi.
Właśnie czytam książkę „Niewiarygodny Sai Baba” Artura Osborna i tam
są opisane przypadki, kiedy pojawiał się ludziom. I był Kabir-panthim...”
Mogłam tylko się uśmiechnąć słysząc jej fantazje. „Ciociu” – obstawała przy
swoim Uśa, kiedy szłyśmy dalej – „Spytaj o to Sai Babę, kiedy spotkasz się
z nim dzisiaj rano, ponieważ on jest powtórnym wcieleniem Baby z Śirdi”.
Powiedziałam jej, że nigdy nie mogłabym spytać go o coś tak niedorzecznego, ale ona nadal upierała się przy swoim. Na koniec powiedziała:
„Nie musisz się bać, on nigdy nie złości się z powodu pytań”.
Kiedy wspominam tę historię, pamiętam, że zdumiewał mnie dziwny
ciąg zdarzeń, które doprowadziły mnie do tamtych zamkniętych drzwi na
pierwszym piętrze. Miałam w dłoni liścik, w którym błagałam go o osobistą rozmowę, jeśli uważa, że jestem tego godna. Chciałam przekazać go
osobie, która otworzy drzwi. Nie pukałyśmy. Drzwi otworzyły się i oto…
stał w nich Baba! Powiedział do mnie wesoło i z uśmiechem: „Wejdź, zrób
namaskar!”. Spełniał w ten sposób pragnienie mojego serca. Pokłoniłam się
nisko, aby dotknąć pięknych stóp tej odzianej w czerwień postaci mającej
dobroć w oczach.
Wcześniej chciałam mu zadać pytania dotyczące własnych zmartwień,
ale teraz to on powiedział mi, jakie miałam troski i zapewnił, że wszystko będzie dobrze. Następnie, przypominając sobie słowa mej siostrzenicy,
wyjąkałam: „Babo, Uśa mówiła, że powinnam spytać cię o fakira, którego
spotkałam w Dardżyling... on...”. Przerywając mi, powiedział: „To byłem ja
w innej postaci. Dałem ci trzy upadesze” [pouczenia] – dodał, podnosząc
w górę trzy palce... Pamiętam, że szlochałam u jego stóp, a wszystko, co
w owej chwili mogłam powiedzieć, to: „Babo, czy będziesz ze mną?”. Poczułam jego dłoń na głowie i jak we śnie usłyszałam: „Zawsze! Zawsze!”.
163
Prawda Dobro Piękno
Moja twarz była mokra od łez. Moje serce było przepełnione. Moja dusza
doświadczała nareszcie spokoju... Potem, jak gdyby na pocieszenie, stworzył wibhuti oraz swoje małe zdjęcie z uniesioną dłonią w geście abhajahasta [znaczącym: nie lękajcie się!]. Na zdjęciu widniał jego adres, jak na
jakiejś wizytówce. „Włóż to do swojego portfela” – powiedział i dał mi całą
garść paczuszek wibhuti, które wziął z mosiężnego pojemnika. „Przyjedź
do Puttaparthi podczas Śiwaratri. Wszystko będziesz miała zapewnione”.
Oznajmił mi też, że przybędzie do Kalkuty. Jedynie on wie, kiedy zostanę
dostatecznie pobłogosławiona, aby znaleźć się w Puttaparthi i otrzymać
zaszczyt kolejnego darszanu”.
Czerwiec 1967. Byłam na pewnym spotkaniu w Bombaju, ale mój
umysł uwziął się na coś, co było moim głębokim pragnieniem. „Chciałabym pojechać do Śirdi!” – powiedziałam przyjaciołom. „Dowiedz się proszę
o wszystko” – błagałam swojego gospodarza – „i pomóż mi odwiedzić to
miejsce”. Któregoś dnia wrócił z biura szeroko uśmiechnięty i powiedział:
Cóż, ciociu, kiedy wspomniałem o twoim pragnieniu, powiedziano mi, że
skoro chcesz się tam udać, Baba z Śirdi z pewnością spełni twoje życzenie!”. „Łatwo powiedzieć” – odparłam posępnie – „Ale jak? Z kim? I gdzie
się zatrzymam w Śirdi?”. Moje zdrowie nie było najlepsze i im dłużej o tym
myślałam, w tym większe popadałam przygnębienie na myśl o samotnej
podróży w nieznane miejsce. Jednak przepowiednia okazała się prawdziwa.
W jakiś niezwykły sposób byłam prowadzona już od wejścia do pociągu,
którym pojechałam w złym kierunku, przez uroczą kobietę z Maharasztry,
która podróżowała w tym samym przedziale. Wraz z dwiema moimi towarzyszkami, wielbicielkami Baby, poznanymi w ostatniej chwili, otrzymałyśmy gościnę w jej domu w Nasik [80 km od Śirdi]. Poczyniła też wszelkie
przygotowania do naszych odwiedzin Śirdi pewnego ranka.
„Arati się zaczyna, chodźcie natychmiast!” Podróż autobusem była
długa i pełna kurzu, więc po szybkiej kąpieli pośpieszyłyśmy do Samadhisthanu [miejsca pochówku Sai Baby]. Kiedy cielesne szczątki Baby z Śirdi zostały złożone na wieczny spoczynek, to przestronne miejsce nakryto
błyszczącą srebrną płytą. Była tam obfitość kwiatów, płonęły lampki, powietrze ciężkie było od woni kadzidełek, dźwięczały dzwonki, tłum napływał. Przeciskałam się naprzód, żeby mieć lepszy widok. Serce zamarło
mi w piersi, kiedy mój wzrok padł na biały, marmurowy posąg naturalnej
164
Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak!
wielkości. Siedząca z prawą nogą opartą na kolanie lewej, ta podobizna
Baby z Śirdi, stojąca blisko jego Samadhisthanu, dziwnie przypominała
tamtego fakira, którego spotkałam w Dardżyling. Ta sama twarz, ta sama
poza, tylko zamiast małej czapki miała szal owinięty wokół głowy. Te same
nieodgadnione oczy, patrzące na mnie przenikliwie. Wstrzymałam oddech.
Czas płynął. Mój umysł stopniowo przyjął tę bezsporną prawdę i przestał
zadręczać się próbami wyjaśnienia jej. Wraz z uczuciem oddania łzy polały mi się rzęsiście, przynosząc ulgę w napięciu. Wyszeptałam drżącymi
wargami: „Baba! Baba!” i bez słów modliłam się o jego łaskę. Moje ręce
trzymały tacę z owocami i kwiatami, którą mi podano, bym wraz z innymi
dopełniła ceremonialnej ofiary. Łzy nadal płynęły mi z oczu, pobłogosławiona zostałam uczuciem pokoju, który przekraczał wszelkie pojmowanie
i wypełniał całe moje serce.
Sathya Sai Baba spontanicznie i niespodziewanie wybierający Sudhę
Mazumdar z Dardżylingu na swoje narzędzie i przyciągający ją do rodziny Sai przez darszan i upadeszę w swoim wcześniejszym ciele! Fakir,
Sathya Sai Baba, Sai Baba – Sudha Mazumdar ma doprawdy nieopisane
szczęście! To, czego doznała, otwiera oczy tym, którzy nie chcieli widzieć.
W Prasanti Nilajam jest kobieta, której przeżycie rozstrzyga kwestię
tożsamości obu awatarów. Jej ojciec, poborca podatkowy we włościach
Nizamów43, zabrał ją do Śirdi, gdy miała trzy lata, a następnie, kiedy miała lat siedem. W tym wieku też wydano ją za mąż. Rozdarta bólem z powodu śmierci czworga dzieci, jakie urodziła, gdy była ponownie w Śirdi
w 1917 roku, uchwyciła w dłonie stopy Sai Baby, prosząc o duchową inicjację albo upadeszę, jak również o to, aby pozwolił jej pozostać odtąd
przy sobie. W Lendi Bagh44 Baba powiedział jej: Nie teraz – przyjdę ponownie w Andhrze. Wówczas spotkasz mnie i będziesz ze mną. Powróciła
do dominium Nizamów, zajęła się rozpowszechnianiem bhakti poprzez
recytację opowieści o życiu świętych i mędrców w takt muzyki i założyła schronisko dla osieroconych dziewczynek, które nazwała Sai Sadan.
Podczas wędrówek podejmowanych w celu zebrania pieniędzy na swoje
przedsięwzięcie usłyszała o chłopcu imieniem Radżu który ogłosił, że
43 Władcy wywodzący się z dynastii Wielkich Mogołów, panujący w państwie Hyderabad do 1948 roku.
44 Tak Baba nazwał ogród leżący nad strumieniem za Śirdi, do którego codziennie
chodził z wielbicielami.
165
Baba unosi dłoń w geście abhajahasta – „nie lękajcie się!”
Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak!
jest Sai Babą! Pośpieszyła do Urawakondy, dołączyła do tłumu idącego
w czwartek do domu Seszamy Radżu i usiadła blisko chłopca po jego prawej stronie.
Kobieta opowiada, że Baba odezwał się do niej niskim głosem w języku hindi, tak jak w Śirdi: A więc przybyłaś, moje dziecko. Poprosił ją
o zaległych szesnaście rupii, które jest mu winna! Było to dla niej całkowitym zaskoczeniem. Spytała, skąd wziął się ten dług. Odpowiedział:
Z pieniędzy, które zebrałaś, aby je wysłać do Śirdi na obchody Daśary, pożyczyłaś Balaramie czterdzieści rupii – zwrócił tylko dwadzieścia cztery.
I dodał szeptem: Pytam cię o to jedynie po to, abyś mogła się przekonać,
że jestem Sai Babą z Śirdi... Nie dotknęłaś moich stóp... Po wejściu tutaj od
razu usiadłaś. Kobieta zamknęła swoje schronisko i zaczęła często bywać
w Puttaparthi. Obecnie żyje w Prasanti Nilajam, szczęśliwa, że to, co Sai
Baba powiedział jej wówczas w Śirdi, urzeczywistniło się.
Niewiarygodne, prawda? Cóż, Artur Osborne nie mógł znaleźć innego przymiotnika, aby jednym słowem opisać chwałę Sai Baby. Upływ
czasu ani trochę nie umniejszył niezwykłości tego cudu.
9.
Święta radość
Znam poruszenia waszych serc, wasze dążenia, wasze wewnętrzne
fale i zawirowania – jednak wy nie znacie mojego serca. Reaguję
na ból, jaki przechodzicie, na radość, którą odczuwacie, ponieważ
jestem w każdym sercu. Ono jest świątynią, w której mieszkam.
Każdy, kto pisze książkę o Babie, musi odczuwać nieustanny niepokój, ponieważ Baba mówi: Ja nie potrzebuję żadnego rozgłosu. Co ośmielasz się nagłaśniać? Pozwól, że cię spytam, co ty o mnie wiesz! Dziś mówisz
o mnie jedno, a jutro drugie! Twoja wiara jeszcze nie jest niezachwiana.
Chwalisz mnie, kiedy wszystko dobrze ci się układa, potępiasz mnie, kiedy
sprawy idą źle. Przemykasz się od jednego schronienia do innego.
Tak śmiesznie mało wiem o tajemnicy, jaką jest Baba. Dwadzieścia
lat przebywania w jego bliskości nie pomogło odsunąć tej zasłony, przez
którą jest on jedynie mgliście pojmowany. Baba mówi: Bądź szczery, mów
tylko o rzeczywistych przeżyciach, nie wypaczaj, nie wyolbrzymiaj ani nie
przekłamuj swoich doświadczeń.
Jedyne, co mogę uczynić, to z całych sił trzymać się tych zaleceń. Jeśli akceptujesz mnie i mówisz „tak”, ja również odpowiadam „tak, tak, tak”.
Jeśli odrzucasz mnie i mówisz „nie”, wówczas jak echo odpowiadam „nie”.
Przybądź, doświadczaj i zdobądź wiarę – oto sposób na skorzystanie z mojej obecności. Dlatego też, choć już w 1948 roku oznajmił, że powinienem
napisać jego biografię, zielone światło dał mi dopiero w 1960 roku, kiedy
168
Rozdział 9 – Święta radość
już „przybyłem, zobaczyłem i rozwinąłem w sobie wiarę”, po trzydziestu
latach małostkowego wyśmiewania błazeństw przywódców społecznych
i religijnych!
Szyderstwo, z jakim kiedyś o nim pisałem, wynikało z mojej niechęci do „cudów”, a ta z kolei spowodowana była kontaktem z Misją
Ramakriszny. Jednak Baba mówi: Niektórzy ludzie zwracają uwagę, że
Ramakriszna Paramahamsa uważał, iż siddhi, czyli moce zdobyte podczas duchowych ćwiczeń, są „przeszkodami” na ścieżce sadhaki. Oczywiście, że są. Mogą go zwieść na manowce. Nie bacząc na nie, musi kroczyć
dalej naprzód. Jeśli ulegnie pokusom, jakimi go nęcą, ego takiego sadhaki
zostanie rozdęte. Jest to dobra rada, którą każdy duchowy aspirant musi
mieć na uwadze, jednak błędem jest porównywanie mnie z sadhaką, czyli
duchowym poszukiwaczem, zrównanie poszukującego z poszukiwanym!
Wszystko, co czynię, jest przejawem natury awatara. Niedowiarkowie
naśmiewają się, choć nic nie rozumieją. Jeśli studiujecie śastry, możecie
zobaczyć te sprawy wyraźniej. Powinniście jednak rozwijać bezpośrednie
doświadczanie.
I wyjaśniając, co znaczą słowa o awatarze, który przyszedł zbawiać
i objawiać, Baba mówi: Znam poruszenia waszych serc, wasze dążenia,
wasze wewnętrzne fale i zawirowania – jednak wy nie znacie mojego serca.
Reaguję na ból, jaki przechodzicie, na radość, którą odczuwacie, ponieważ
jestem w każdym sercu. Ono jest świątynią, w której mieszkam.
Choć trudno było mi o nim pisać i pióro się czasem wahało, to przełomowe wydarzenia muszą zostać opisane, a ich tło naszkicowane – tak
wyraźnie, na ile on pozwolił mi je zobaczyć.
13 grudnia 1964 roku Baba przyjechał z Wenkatagiri do Kalahasti.
Tego samego dnia pojawił się u Ram Mohana Rao w Manjeri, setki mil
dalej. Wychodząc na drogę przez bramę, powiedział: Muszę przestrzegać
programu w Kalahasti!45 17 grudnia odwiedził aszram Wjasy46 w Yerpedu koło Kalahasti, gdzie nieżyjący już swami Malajala pełnił wyjątkowo
pożyteczną służbę rozpowszechniając doktrynę adwajty i jej uniwersalne
przesłanie. Baba powiedział: Swami Malajala sprawiał, że każdy, kto do
45 Epizod opisany w rozdziale 6.
46 Starożytny mędrzec, któremu przypisuje się autorstwo Mahabharaty, Puran
i kompilację Wed.
169
Prawda Dobro Piękno
niego przychodził, jak i tysiące tych, których spotkał, wszyscy oni pojęli majestat Rzeczywistego, który kryje się za tym, co nierzeczywiste. Poznanie
osiągnął dzięki nauce i sadhanie.
Wimalananda, mnich sprawujący nadzór nad tą siedzibą sadhany
i nauki, był przez wiele miesięcy mieszkańcem Prasanti Nilajam, zanim
wyruszył do Benares, aby wstąpić na uniwersytet i rozpocząć studia nad
sanskrytem. Przebywając w Prasanti Nilajam ułożył on szereg wierszy
i złożył je na ręce Baby. Kiedy jego guru, sławny swami Malajala, znany
w regionie Andhra Pradesh jak i w sąsiednich stanach, osiągnął nieśmiertelność, Wimalananda zwrócił się do Baby o przewodnictwo. Pragnął,
aby boskie ręce Baby wprowadziły go w życie zakonne. Jednak Baba nie
odciągnął go od jego guru – nalegał, aby przyjął nowe zadanie, jakie osobiście wyznaczył mu swami Malajala.
Duch tego aszramu, przepojonego chwałą Wjasy, przypominający
ciężkie próby i umartwienia świętego, którego uznały za nauczyciela tysiące osób w Andhra Pradesh, aszramu rozbrzmiewającego recytacją wedyjskich hymnów i pachnącego żarliwymi dyskusjami o znaczeniu i celu
istnienia – musiał chyba skłonić Babę do ujawnienia części swojej misji
i przesłania. Moim zadaniem jest nie tylko leczenie, pocieszanie oraz usuwanie niedoli i bólu. Ma to jedynie drugorzędne znaczenie. Moje główne
zadanie to przywrócenie Wedanty i wedantyjskiego sposobu życia w Indiach i na świecie.
Uczniom szkoły sanskryckiej powiedział: Współzawodniczcie z innymi w szybkości, z jaką podążacie w pielgrzymce do Boga. Wzrastajcie
w samoopanowaniu i dyscyplinie – takich dzieci potrzebuje ten kraj, a nie
oczytanych, lecz niezdyscyplinowanych obywateli, którzy pogrążają społeczeństwo w zamęcie.
Baba wyraził uznanie dla uczniów w Penukondzie, gdzie uroczyście zainaugurował obchody Święta Szkoły w lutym 1965 roku. Uczniowie w całych Indiach przyłączyli się do protestów wobec działań rządu
w sprawie języka hindi i właśnie tego dnia poruszenie w mieście sięgnęło
szczytów nieodpowiedzialności. Jednak uczniowie z Penukondy odmówili udziału w protestach, skupiając się na uroczystościach i tym samym
zdobyli łaskę Baby. Baba powiedział im: Wasi rodzice trudzą sie na polach, w słońcu i deszczu po to, abyście mogli przebywać tu w wygodzie.
170
Rozdział 9 – Święta radość
Dług miłości, jaki jesteście im winni, musicie spłacić pilną i szczerą nauką.
Wszystkie inne długi zostały przez was zaciągnięte dopiero później, nawet
dług wobec ojczyzny i języka ojczystego. Widzę, że jesteście tego świadomi,
że jesteście spokojni i opanowani, podczas gdy wokół was szaleje burza.
W lutym w ceremonii upanajany w Prasanti Nilajam uczestniczyło około 450 chłopców. Zostają dziś wprowadzeni do mojej armii – powiedział Baba. Upanajana (przyprowadzenie do guru, czyli nauczyciela
duchowego) stanowi wielkie wydarzenie w życiu chłopców z warn braminów, kszatrijów i wajśjów. Był to wspaniały widok: wielu młodych,
bystrych chłopców, stojących na progu nowego życia, jak gdyby „nowonarodzonych”, potwierdzających – jak czynili to na brzegach rzek ich
przodkowie – słuszność dharmy, która podtrzymuje wszechświat. Było to
inspirujące – zobaczyć, jak są wtajemniczani w najświętszą z wedyjskich
mantr, czyli Gajatri. Jest ona modlitwą skierowaną do światłości, która
przenika całe stworzenie, rozpraszając ciemność, niewiedzę i zło. W ten
sposób Baba przywrócił należną rolę w kształtowaniu młodych chłopców
obrzędowi, który szybko wychodził z mody pośród błyszczących gadżetów „amerykańskiego i angielskiego” stylu życia.
Wkrótce potem nadeszło święto Śiwaratri. W ten święty dzień Baba
jaśnieje blaskiem Śiwy, a jego przemówienia podkreślają znaczenie dżniany [duchowej wiedzy] i potrzebę jej zdobywania. „Dżnianam Maheśwarad iććhet” – proś Maheśwarę o dar dżniany – głoszą śastry. Riszi przeznaczyli te dni w roku na rozwijanie oddania Bogu oraz inicjacje duchowe.
Podczas Śiwaratri ma miejsce cud nad cudami, czyli stworzenie
w ciele Baby lingamu i jego wyłonienie się na zewnątrz. W 1965 roku
około 18 000 ludzi oglądało ten wyjątkowy i uroczysty proces w głębokiej
ciszy i napięciu, z oczami przykutymi do skromnej, promiennej postaci na podwyższeniu. Napięcie sięgnęło zenitu, kiedy błyszczący, gładki
i przezroczysty lingam wyłonił się z ust Baby, a jego zielony połysk niemal
oślepiał. Lingam symbolizuje brahmandę, wszechświat, nad którym odwiecznie czuwa Śiwa. Jest to symbol tego, co nieskończone, zbyt ogromne,
aby pojąć to mógł mały ludzki umysł. Zielona wspaniałość lingamu poruszyła nas do łez – były to łzy radości i wdzięczności. Lingam mówił nam
o pięknie i świetle, które mieszkają w każdej rzeczy i każdej żywej istocie,
na rozgwieżdżonym niebie i w ludzkim sercu.
171
Sathya Sai Baba w starym domu gościnnym w Prasanti
Nilajam, 1965
Rozdział 9 – Święta radość
Przez dwa tygodnie po święcie Śiwaratri Baba obdarzał łaską chorych, starych i upośledzonych ludzi, którzy do niego przybywali, jak
i tych, którzy – jak uznał – potrzebowali jego natychmiastowej pomocy
dla swej przemiany: cielesnej, umysłowej i duchowej. Potem wyjechał do
Kakinady, w delcie rzeki Godawari, gdzie wielbiciele przywiązani do jego
poprzedniego ciała, które uświęciło Śirdi, wznieśli świątynię, którą on
miał obecnie uroczyście otworzyć.
W Kakinadzie zgromadziły się niesamowite tłumy. Ulice były
szczelnie zatłoczone, a dachy domów były pełne podekscytowanych ludzi.
Organizatorzy niepokoili się, ponieważ dachy nie były zaprojektowane
z myślą o dźwiganiu tak wielkich obciążeń. Baba jednak zapewnił ich,
że nic się nie zdarzy. Rozejrzał sie jedynie dokoła, mówiąc: To wystarczy
dla zapewnienia bezpieczeństwa każdemu mężczyźnie, kobiecie i dziecku. Podczas swego przemówienia Baba powiedział: Nie musicie budować
świątyni dla każdego nowego imienia, którym wzywacie Boga ani dla każdej nowej postaci, którą według was on przybrał. Możecie modlić się do
niego wszędzie i w każdym czasie. Starożytne świątynie były przesycone
pobożnością i modlitwami pokoleń prawdziwych wyznawców – byłoby błędem odmawiać sobie bogactwa, jakie zostało w ten sposób zgromadzone.
Z Kakinady Baba pojechał do małej wioski o nazwie Sampara, odległej o około 35 km. Choć położona ponad 1300 km od Prasanti Nilajam,
wieś ta była cudownym ogrodem, który rozkwitał oddaniem dla Baby.
Przez szereg lat grupy 50, 70, a nawet 100 mężczyzn i kobiet przybywały
z pielgrzymką do Prasanti Nilajam i pozostawały tam przez całe tygodnie, chłonąc wiarę i dyscyplinę. Każdy dom w tej wiosce, każde obejście,
było czystym, wonnym Prasanti Nilajam, w którym recytacja pranawy,
spotkania bhadżanowe i namasmarana wyznaczały rytm dnia. Nic dziwnego, że wzdłuż całej drogi powiewały flagi i chorągiewki. Mieszkańcy
wioski przygotowywali co roku przedstawienie Bhagawaty, które wystawiali miesiącami, więc w mistrzu, który przybywał do nich, widzieli Pana
[Krisznę], którego flet wypełniał słodką melodią wszechświat.
Towarzysząc Babie w drodze do Sampary ujrzeliśmy coś, co było inspirującym komentarzem do Bhagawaty. Na twarzach prostego, wiejskiego ludu, biegnącego z pobrużdżonych pól, przez rowy i płoty w stronę
samochodu Baby, widzieliśmy tę samą żarliwość, która przepełniała serca
173
Prawda Dobro Piękno
pasterzy Brindawanu. Kiedy zbliżyliśmy się do wioski, stronice Bhagawaty stały się jeszcze bardziej wyraziste. Małe brzdące, chłopcy i dziewczynki, panny i matki, krzepka młodzież i starcy – wszyscy promienieli niewypowiedzianą radością. Nigdy nie wyobrażali sobie, że Pan tak chętnie
wysłucha ich modlitw i rzeczywiście przybędzie zakurzonymi drogami
i woniejącymi krowim łajnem uliczkami, prosto do ich wiejskiej świetlicy!
Baba obdarzał miłością i łaską te święte dusze. Widząc, że ktoś
ku niemu biegnie, by go choć przez chwilę ujrzeć, poprosił kierowcę
o zmniejszenie prędkości, aby ta osoba mogła dostąpić upragnionego
darszanu. Kiedy auto wyprzedziło grupę ludzi jadących do wioski na wozach ciągniętych przez woły, zatrzymał się na chwilę po to, aby mogli oni
zsiąść i zaspokoić swoje pragnienie ujrzenia go. Kiedy zobaczył przygarbionych wiekiem wieśniaków, drepczących mozolnie do wsi, aby nasycić
oczy jego widokiem, zatrzymał się i dał im owoce. Mogli więc powrócić
do domów, nie trudząc się już więcej. Pewien stary mieszkaniec wioski
pędził do Sampary kilka owiec. Baba polecił kierowcy zwolnić, aby człowiek ten mógł otrzymać darszan i kazał zatrąbić klaksonem, żeby tamten
się odwrócił! Ale nic z tego. Wieśniak był głuchy na głos łaski. Baba powiedział: Biedaczysko. Innym razem, innym razem... i samochód ponownie nabrał prędkości.
Wioska była upojona świętą radością. Baba powiedział zgromadzonym: Przez sześć długich lat z utęsknieniem wyczekiwaliście mojej wizyty.
Dlatego teraz przybywam, by nieść ochłodę waszym rozpalonym sercom
i dać wam radość. Ostrzegł ich przed pokusami gwarnych, mieniących
się światłami miast. Tam człowiek staje się kłótliwy, chciwy i okrutny. Miasta ujednoliciły mowę, zwyczaje i postawy ludzi na jeden prostacki wzór.
Człowiek traktowany jest tam jak zwierzę, które się głaska i któremu się
pobłaża, aż zdziczeje. W pośpiechu i zmartwieniach, w walce o doczesne
dobra i wystawność pomija się boskość człowieka. Uczcie się być zadowolonymi i szczęśliwymi tu, gdzie jesteście. Nie gnajcie do miast, w nadziei
zdobycia szczęścia i zadowolenia. Są to bogactwa wewnętrzne, nie da się
ich pozyskać na zewnątrz.
Baba dawał tę radę w każdej wiosce, w której przebywał. W miejscowości Sathyawada, którą odwiedził później podczas owej podróży, powiedział: W miastach szybko zanika pokora i wzajemny szacunek. Szerzy się
174
Rozdział 9 – Święta radość
zarozumiałość i brak szacunku. Zanikł strach przed grzechem. W mieszkańcach miast nie pozostało nic z wiary w Boga i w bliźniego. Jednak te
cnoty – pokora, szacunek, strach przed grzechem, wiara w zwycięstwo
prawdy i w skuteczność prawości, w istnienie Świadka, który jest zawsze
obecny – są nadal żywe na wsi.
Z Kakinady Baba podążył do Pithapuram, gdzie mnóstwo osób zebrało się w ruinach historycznej twierdzy. Te bastiony i wieże były niegdyś
oznakami potęgi i dumy, a dziś są ponurym przypomnieniem kruchości
i zmienności losu – powiedział Baba. Te żałosne mury uczą was, że czas
jest największym zdobywcą – oznajmił.
Kolejnym miejscem, które otrzymało łaskę Baby była wioska Yelamanchilli na obrzeżu dystryktu Wisakhapatnam. Zgromadziło się tam
50 000 ludzi, aby zobaczyć i wysłuchać, a potem ponieść do domów cenne nauki. Nie przyjmuję kwiatów, które więdną, owoców, które się psują,
monet, które nie mają wartości za granicą. Daj mi lotos, który rozkwita
w twoim manasa-sarowara [jeziorze umysłu], w czystych, jasnych wodach
twojej wewnętrznej świadomości. Daj mi owoc twojej świętości i wytrwałej
dyscypliny – poprosił.
Następnie Baba odwiedził obszar delty rzeki Godawari, region zwany Kona Sima, który, jak mówi Baba – jest domem tradycyjnej wiedzy
o Wedach i śastrach, kolebką wszechstronnie wykształconych panditów
biegłych we wszystkich gałęziach starożytnej wiedzy.
Oczywiście jego mowy w Amalapuram, w samym sercu delty, były
skierowane do tych powierników starożytnego dziedzictwa i strażników
wiedzy wedyjskiej.
Kiedy Baba dotarł do Amalapuram, miasto wypełniło się tłumem trzystu tysięcy ludzi. Przybyli samochodami i łodziami, autobusami i na wozach, rowerami i pieszo, przyszli, aby otrzymać jego darszan
i usłyszeć przesłanie dające siłę i radość. Baba udzielał darszanu za każdym razem, gdy tłum na drodze przed jego rezydencją stawał się zbyt
wielki. Przemawiał do ludzi przez dziesięć do piętnastu minut, mniej więcej co godzinę, aby nie nadwyrężać skromnych zasobów miasta, do którego przybyło tak wielu zamiejscowych! Mimo to wieczorne spotkania
zgromadziły gigantyczne tłumy. Baba powiedział: Przybyliście tu setkami
tysięcy ze wszystkich wiosek i miast w promieniu wielu mil, poświęcając
175
Baba wygłasza dyskurs
Rozdział 9 – Święta radość
czas i pieniądze, podejmując wielki wysiłek. Zabierzcie do domów tę oto
lekcję, zachowajcie przynajmniej tyle z wielu godzin słuchania, jakie macie
za sobą: Przywiązanie powoduje smutek, a nieprzywiązanie daje radość.
Powiedział, że pandici mają klucz, jakim można otworzyć skarbiec
nieprzywiązania. Na szczęście są jeszcze w tych stronach pandici, którzy zachowali wiarę w ten klucz i z pogodą ducha stoją w obliczu straty
i zysku, sławy i oszczerstw. Nie stanowią sensacji dla dziennikarzy, więc
w gazetach nie znajdziecie o nich wzmianki. Nikogo nie obchodzą, nikt się
nimi nie przejmuje. Ludzie więcej teraz wiedzą o gwiazdach filmowych niż
o mędrcach i świętych, którzy żyją wśród nich.
Babę wzrusza ta miłość, która bije z setek tysięcy promiennych twarzy, przepełnionych nieopisaną radością, gdy otrzymują darszan. Często
mówi: Nie lubię przerywać dyskursem tego przepływu anandy od was do
mnie i ode mnie do was. Zdaje się, że jest to wystarczająca rekompensata
za cały ten wysiłek i tęsknotę. W Amalapuram powiedział ludziom: Rozumiem głębię waszej miłości – odmówiliście sobie jedzenia, snu i odpoczynku, walcząc o miejsce, gdzie można przykucnąć, o kubek wody do picia,
o skrawek cienia. Ruszyliście tu całymi wioskami, wychodząc jak mrówki
z mrowiska po światło słoneczne, po słodycz cukru. Macie w sobie głód
Boga, pragnienie duchowego światła.
Z Amalapuram Baba udał się do Radżahmundry. Nieopodal tego
miejsca genialny Sir Henry Cotton postawił zaporę na rzece Godawari, aby okiełznać szalejące powodzie i użyźnić tę ogromną deltę. Było to
około stu lat temu. Mieszkańcy delty są tak wdzięczni Sir Henry’emu
za jego inżynierskie umiejętności i dalekowzroczność, że okolicę zapory
szanują jako miejsce święte, gdzie zanurzenie się w wodzie uważane jest
za równie oczyszczające, jak kąpiel w miejscu uświęconym przez wedyjskiego świętego!
Radżahmundry, czy też Radżamahendrawaram, jak nazywają je
miejscowi, jest miejscem pełnym historycznych pamiątek, pozostałości
kulturalnego dziedzictwa Indii i świąt religijnych. Baba dotarł do miasta
w samą porę, aby uczestniczyć w ofierze pożegnalnej wieńczącej trzydniową jadżnię, którą celebrowali wielbiciele w świątyni Wiśweśwary,
Śiwy – Pana Wszechświata. Baba przeszedł się po korytarzach świątyni,
zajrzał do świątyni małżonki Pana, Śakti, uosobienia łaski, Annapurny,
177
Prawda Dobro Piękno
dawczyni anny, czyli pokarmu dla wszechświata. Ujrzawszy jej kamienny
posąg, powiedział: Och, ona żywi wszystkie żywe istoty, a sama jest biedna,
nie ma kolczyka w nosie! Z tymi słowami poruszył ręką w powietrzu i oto
w jego dłoni uformował się kolczyk do nosa z wielkim, błyszczącym brylantem! Trafił na nos posągu!
Tym, którzy celebrowali jadżnię, dał pewność siebie i odwagę, pokazując im, że dobre czyny spełnione w duchu poświęcenia, zawsze przynoszą owoce. Końcowej ofierze ze świętych przedmiotów oddawanych
ogniowi towarzyszyła niespodziewana ulewa! Deszcz, który spadł dziś
rano zaskakując wszystkich, mnie nie zaskoczył – skomentował Baba – bo
jest on nieuniknionym skutkiem tej jagi. Jest to specjalna wiedza znana
zebranym tu panditom. Śmiejecie się z rzeźbiarza odłupującego fragmenty
skały! Nazywacie to marnowaniem kamienia i cennego czasu, ponieważ
nie wiecie, że gdy zakończy swoją pracę, wyłoni się piękny posąg. Cierpicie
na krótkowzroczność i niewiedzę.
Baba obdarował każdego z obecnych amritą, którą stworzył. Różnice stanu majątkowego, wykształcenia czy przynależności do grup społecznych znikają w świetle jego łaski. Wszyscy są jego dziećmi. W swoich przemówieniach przekazuje on amritę nauk Upaniszad w słodkim,
prostym języku przypowieści. Daje ją wszystkim, którzy mają uszy do
słuchania.
Niektórzy z was mogą zapytać, po co mówić o tak wzniosłych prawdach tym wielkim tłumom – prawdach, które powinny być przekazywane
szeptem i tylko do uszu żarliwych poszukiwaczy? Skąd możecie wiedzieć,
że takich tu nie ma? Ja wiem, że jest ich tu wielu. Zachowają oni te prawdy
jako cenny skarb, usilnie będą o nich rozmyślać i zrobią z nich użytek, kiedy nadejdzie pilna potrzeba. Wówczas powiedzą: „Ach, Baba mówił nam
o tym w Radżahmundry” i będą czerpać z tego siłę. Nic, czego doświadczacie, nie zmarnuje się, natomiast ukształtuje bieg wydarzeń, zmieni postawy i przyzwyczajenia, wyjaśni i oczyści wszelkie sytuacje.
Przemówieniu przysłuchiwali się pewien ojciec z synem. Ten ostatni
był żarliwym poszukiwaczem duchowym. Zobaczył, usłyszał i przyswoił. Po powrocie do domu myślał tylko o Bogu. Poświęcił wszelkie swoje
świadome chwile Bogu. Ojciec był dumny z syna. Cieszył się, że jego syn
tak mocno stanął na boskiej drodze. On także był tak mocno zaangażo178
Rozdział 9 – Święta radość
wany w sadhanę, że kiedy po kilku miesiącach jego syn zmarł w doskonałej błogości, z imieniem Baby na ustach i z jego postacią przed oczami,
ojciec napisał do Baby: Mój syn odszedł szczęśliwie. Nie miał innych pragnień niż połączyć się z Bogiem. Cieszę się, że miał takie życie i tak godny
pozazdroszczenia koniec. Słowo przyniosło zrozumienie i oczyszczenie
dwóm słuchaczom w Radżahmundry. Któż oprócz niego wie, które pole
jest gotowe, aby posiać na nim ziarno!
Tłumom zgromadzonym w Radżahmundry Baba powiedział, że
przywódcy kraju powinni nie tylko planować drogę do dobrobytu; ale powinni też przeciwdziałać klęsce dobrobytu. Na Zachodzie, gdzie państwa
mają najwyższą stopę życiową, a materialna wygoda jest w zasięgu każdego, tkankę społeczną toczy niepokój i moralna anarchia. Ludzi rozdziera
frustracja i strach. Rośnie liczba chorób psychicznych i samobójstw. Szerzy się występek, nonszalancja i brak szacunku. Człowiek ulega złudzeniu,
że podmuchy zmartwień i radości mają nad nim władzę. Jednak jest on
z istoty swej nieśmiertelny – ponad uczuciami udręki i radości, ponad bliźniaczym wpływem upodobań i niechęci.
W siedzibie Hindu Samadż w Radżahmundry Baba przewodniczył zgromadzeniu zwołanemu dla uczczenia trzech sławnych panditów,
członków Głównego Komitetu Prasanti Widwan Mahasabhy. Uświadom
sobie swoją chorobę, potem zatęsknij za wyzdrowieniem, idź do lekarza,
przyjmij lekarstwo, postępuj według zaleceń lekarza. To jedyny sposób na
powrót do zdrowia. Ci pandici i ludzie im podobni posiadają wiedzę o lekarstwie, które was wyzwoli – powiedział.
Baba odwiedził też wioski Kadali i Razole na obszarze delty, a potem ruszył do wsi Sathyawada, do której przyciągnęła go tęsknota wiejskich serc. Domy tej wioski były ogrodzone grubymi i wysokimi murami
z gliny, dlatego Baba nie mógł obdarzyć darszanem owych tysięcy, które wypełniły wąskie, kręte uliczki. Wyczuwając udrękę tłumów za tymi
murami, Baba wszedł na przyniesioną mu drabinę – wąską konstrukcję
z bambusa, w której za szczeble służyło osiem kijów. Wdrapał się na nią
i znalazł niepewne oparcie dla stóp na szczycie muru. Jego postać wyraźnie odcinała się na tle nieba. Stał w upalnym słońcu, aby obdarować
spragnionych ludzi darszanem.
179
Sathya Sai Baba obsypany girlandami kwiatów
Rozdział 9 – Święta radość
Widziałem go, jak wspinał się po balustradach piętrowych domów
i wchodził na dach swego własnego samochodu, aby dać darszan kłębiącym się tłumom i ukoić ich żarliwość. W Bombaju przeszedł po balustradzie Pałacu Gwalior, w Kurnool stanął na wąskiej płycie wieńczącej
szczyt łukowego sklepienia. W Budili stanął na krześle postawionym na
wozie, ciągniętym przez woły, a w Triwandrum stanął w palącym słońcu
na dachu Fiata, tak aby ludzie mogli nacieszyć się jego widokiem. Jednak
tamta szybka wspinaczka po drabinie opartej o glinianą ścianę jaśnieć
będzie w mojej pamięci jako wyjątkowe wspomnienie jego łaski!
Słowa, jakie morze słuchaczy uzyskało od Baby, były strumieniem
słodyczy. Budzicie się z pianiem koguta, zasypiacie, kiedy ptaki składają
skrzydła. Mozolicie się w słońcu, mokniecie w deszczu, brniecie w błocie,
brudzicie ręce gnojem i brudem – żeby zapewnić odzienie i strawę swojej rodzinie, a nawet tym, którzy wami pogardzają i lekceważą was, którzy czerpią korzyść z waszej niewiedzy o modach tego świata. Ale czy to
wszystko? Czy to wyczerpuje wszystkie obowiązki człowieka? Czy taki jest
cel całych wieków zmagań, którymi zasłużyliście sobie na tę ludzką postać? Nie pozwólcie, by to żyzne pole leżało odłogiem, by zarosło cierniami
i chwastami. Zaorajcie to serce prawymi czynami. Nawadniajcie je potokami miłości, zasiewajcie nasiona imienia Pana, wyrywajcie chwasty chciwości, doglądajcie upraw, postawcie płot dyscypliny, bądźcie szczęśliwi, gdy
rozkwitnie kwiat dhjany i zbierzecie plon anandy.
Z Sathyawady Baba pojechał do Repalle – w świątyni poświęcił
marmurowy posąg swego poprzedniego ciała47. W jego obecności wśród
ogromnych rzesz pielgrzymów zapanowała absolutna cisza. Coś takiego
trzeba zobaczyć, żeby uwierzyć. Zresztą przemówienie Baby dotyczyło
właśnie ciszy. W głębinach jeziora lub rzeki krokodyl jest szczęśliwy i niepokonany. Kiedy wypełznie na ląd staje się celem dla śmierci, zabawką
człowieka. Głębiny! – one są waszym schronieniem, źródłem waszej siły.
Nie błąkajcie się po piaskach i płyciznach. W głębinach odnajdziecie ciszę,
w której możecie rozmawiać z Bogiem.
Wkrótce po swoim powrocie do Prasanti Nilajam Baba udał się
do Bombaju. Dotarł do tego miasta 6 czerwca – była to jego druga tam
wizyta. Och! On naprawdę był w Bombaju! Brak mi słów na opisanie
47 Odsłonięty w 1961 roku – patrz rozdz. 2.
181
Prawda Dobro Piękno
tego wydarzenia – pisze Śri P. K. Sawant, minister spraw wewnętrznych
w rządzie stanu Maharashtra i przez wiele lat przewodniczący Śirdi Sai
Baba Samsthan. Następnego dnia odbyło się znakomicie przygotowane
spotkanie w Shanmukhananda Hall, w Matundze – dzielnicy Bombaju.
Był to widok godzien bogów – pisze Śri Sawant. Był to dzień największej
dumy w moim życiu – mówi. Tego samego dnia Baba uroczyście otworzył
maharashtrański oddział Prasanti Widwan Mahasabhy. Baba stwierdził,
że zagrożenie wiszące obecnie nad ludzkością można odwrócić, rozpowszechniając nieśmiertelne cnoty, których ten kraj bronił od pokoleń.
Następnego dnia odbyło się spotkanie komitetu Mahasabhy – po tym, jak
jeden z członków przeczytał swój wiersz pod tytułem „Nawaratnamala”, czyli wieniec dziewięciu klejnotów, Baba mówił o klejnotach, fałszywych i prawdziwych, a wśród nich o diamencie. Oznajmił, że kiedy umysł
umiera, a wszystkie poruszenia cichną, człowiek staje się lepszym klejnotem zwanym „die-mind”48! Owego wieczoru Baba przemawiał do innego,
wielkiego zgromadzenia w siedzibie Andhra Mahasabhy, gdzie położył
nacisk na uczciwe, zrównoważone życie. Baba spotkał się z przywódcami wielu religijnych szkół oraz wyznań i rozmawiał z nimi o sposobach
i środkach pogłębiania źródeł wiary.
Baba wracając samochodem do Bangalore zatrzymał się na kilka
godzin w Pandharpur, świętym miejscu kultu Pandurangi [przejawienia
Kriszny]. W dzieciństwie sam uczył swoich towarzyszy bhadżanów ku
czci Pandurangi. Pieśni bhadżanowe o przejawieniu Pana w postaci Pandurangi, o jego małżonce Rukmabai, o rzece Czandrabhaga, uświęconej
przez związek z tym miejscem, o żmudnej podróży każdego pielgrzyma,
o głodzie i pragnieniu, które znosić on musi całymi dniami, o chwili, kiedy po raz pierwszy, z daleka, przelotnie dostrzega wieżę świątyni, o dreszczu przejęcia, którego doświadcza przekraczając święty próg – pieśni te
wówczas Baba komponował i uczył ich dzieci w Puttaparthi. Wiele z nich
śpiewa on do dziś, kiedy jego wielbiciele modlą się, a część z nich weszła
do stałego repertuaru grup bhadżanowych z okolicznych wiosek. Baba
wszedł do świątyni i zebrał wielbicieli wokół siebie – był to akt łaski, który tak często przejawiał w przeszłości, kiedy przychodził w ludzkiej postaci jako Panduranga! Włożył na szyję Rukmabai stworzony w swojej
dłoni złoty naszyjnik ślubny, mangalasutrę.
48 Ang. gra słów: die mind znaczy umrzyj umyśle, podczas gdy diamond to diament.
182
Rozdział 9 – Święta radość
Dla tych, którzy mają wyjątkowe szczęście podróżowania z Babą
w jego samochodzie, taka podróż to jedna wielka słodycz, przez całą drogę, przez cały czas! Mogą być świadkami potoku premy płynącej z każdego jego słowa i czynu. Oto Baba przywołuje jakiegoś pasterza, doglądającego bydło na wzgórzach i obdarza go owocami. Niewidomy żebrak
dostaje banknot – z ostrzeżeniem, aby go nie zgubił, ani nie poczytał za
zwykły papier. Kobieta idąca na cotygodniowy targ, chwiejąca się pod
ładunkiem niesionym na głowie, otrzymuje słodycze i pieniądze. Ślepcy,
ludzie starzy, kalecy, dzieci, ciężarna matka, zadziorny chłopiec – wszyscy otrzymują jakiś znak jego łaski. Baba nigdy nie jest zbyt zajęty, aby nie
zauważyć maluczkich tej ziemi.
Dla tych, którzy jadą w jego samochodzie, podróż jest jeszcze słodsza. Baba śpiewa pieśni w języku marati, hindi, tamil, telugu i angielskim.
Mobilizuje i prowokuje pytaniami, aby nauczać i usuwać wątpliwości.
Widzimy w nim zawsze świeże jak kwiat ucieleśnienie anandy, najserdeczniejszego przyjaciela, najbardziej wykształconego uczonego, istny
obraz wdzięku i powabu. Niespodziewanie jego łaska może przybrać postać cudu! Kiedyś, gdy powracaliśmy z Haidarabadu, samochód zatrzymał się przy moście na rzece Kriszna, ponieważ niektórzy z nas modlili
się, aby dał nam słodycze stworzone jego dłonią. Kazał zatrzymać pojazd.
Poprosił, abyśmy podnieśli z ziemi jakiś kamień i mu podali. Nie wiedzieliśmy, po co. Ktoś podał jakiś kawałek tłucznia z leżącej nieopodal sterty, przygotowanej do naprawy drogi. Przynieście jakiś płaski kamień. Jak
chcecie połamać to na kawałki?” – spytał, odrzucając tłuczeń. Zastanawialiśmy się, po co chce łamać kamień! Znaleźliśmy jednak jakiś cienki
i płaski kamień i podaliśmy mu. Potrzymał go w dłoni i oddał – kamień
zamienił się w słodki blok! Z łatwością mogliśmy połamać go palcami na
kawałki i zjeść.
Nawaratri, czyli Daśara, jest świętem ku czci Pierwszej Przyczyny,
która zakłóciła pozbawioną początku równowagę i spowodowała powstanie całego tego boskiego złudzenia zwanego stworzeniem. Dżagat, czyli
wszechświat, to ogromny wstrząs próbujący odzyskać równowagę, która
wówczas została utracona. Kiedy uda się ją przywrócić, pojęcia przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, różnorodności, straty i zysku, tego, co
przyjemne i nieprzyjemne – znikną. Trzy jakości: sattwa, radżas i tamas
183
Daśara. Rodzice Bhagawana wykonują pada pudżę
– ceremonię wielbienia boskich stóp
Rozdział 9 – Święta radość
– spokój, aktywność i bezwład – wpływają na świadomość i stąd mamy
trzy postacie [Boskiej Matki]: Mahakali, Mahalakszmi i Mahasaraswati,
którym oddaje się cześć przez trzy dni podczas tego święta. Z ich łaską
możemy osiągnąć równowagę.
Baba zainaugurował to święto w 1965 roku przedstawiając je tymi
słowami: Daśara uroczyście świętuje zwycięstwo sił prawości nad siłami
zła. Były one w stanie zwyciężyć, ponieważ Paraśakti, czyli aktywny aspekt
boskości – siła, która przeobraziła Boga w całą tę wielorakość, całą tę różnorodność i całe to piękno – przyszła im z pomocą i użyczyła swojej mocy!
Potem, nawiązując do napaści Pakistanu na Indie, która właśnie zakończyła się zawieszeniem broni, zawartym z pomocą ONZ, Baba powiedział:
Kraj ten musiał zmierzyć się z siłami nieprawości, a Paraśakti ocaliła go
przed wstydem i klęską. Baba mówił o niepokoju, jaki dotknął wielu z powodu tej wojny na granicach kraju i obawach, że Baba może odwołać obchody Daśary, podobnie jak odwołano je w Mysore i w innych miastach.
Pomimo przeszkód – powiedział Baba, odnosząc się do ostatnich dyplomatycznych akrobacji przedstawicieli Indii w siedzibie ONZ i nikłych, do
ostatniej chwili, nadziei na pokój – pomimo przeszkód, walka ustała. Pokój został przywrócony. I dodał: Jest to kolejny przykład łaski, która płynie
z Prasanti Nilajam. Oto jak działa mahima! Wola Boga w porę przywróciła równowagę!
Pierwszego dnia święta Daśara Szpital Sathya Sai uroczyście obchodzi swoje doroczne święto, a Baba poświęca swój dyskurs cielesnym
i umysłowym podwalinom zdrowia. Opowiada o przyczynach choroby
– zarówno psychofizycznych, jak i tych leżących głębiej – tym samym
udzielając lekarzom bezcennych wskazówek. Na przykład, w 1965 roku
mówił o złym stanie zdrowia jako produkcie społecznym, ponieważ ludzie chorzy i cierpiący są członkami tego samego zbiorowego ciała. Radził
nie przyjmować ascetycznego podejścia względem swojego ciała. Odraza
wobec czegokolwiek w stworzeniu jest niepożądana. Wszystko jest dziełem
Boga, przykładem Jego chwały, blaskiem Jego wspaniałości. Zalecał, aby
poświęcać ciału należną uwagę, gdyż stanowi ono narzędzie do zdobycia
wyzwolenia. Sprzeciwił się hołubieniu ciała i nadmiernej pobłażliwości
wobec niego. Kiedy wierzycie w to, że jesteście ciałem, to ciało zaczyna
żądać od was więcej jedzenia, bardziej urozmaiconego jadłospisu, przykła185
Prawda Dobro Piękno
dania większej uwagi do wyglądu zewnętrznego, większej troski o wygodę.
Duża ilość spożywanego pożywienia jest zbyteczna i po prostu szkodliwa.
Człowiek mógłby być szczęśliwszy i zdrowszy, gdyby mniej jadł.
Baba wypowiedział się przeciwko nowoczesnym metodom powszechnego szkolnictwa, które zaraża niezadowoleniem, rozpaczą
i zmartwieniami. Ludzie stają się niespokojni i zaczynają bać się rzeczy,
których nie rozumieją. Nie potrafią ich ani uniknąć, ani zmienić! Radio,
gazety, kino – wszystkie sieją wśród ludzi panikę dotyczącą zdrowia, standardu życia, ładu społecznego i bezpieczeństwa narodowego. Każda godzina słuchania czy czytania to dodatkowa porcja niepokoju. Przyjemność
stała się ogólnoświatowym portem, do którego płyną rzesze, w związku
z czym wiele nadziei zostaje zawiedzionych, a emocji – wypartych. Ludzie żyją i umierają nie rozpoznając, ile tracą. Społeczeństwo boi się własnego cienia, swojego skrywanego niezadowolenia, swojego tłumionego
wrzenia. Strach jest najważniejszą przyczyną chorób. Baba próbuje więc
przywrócić wiarę, żeby zniknął strach. Przenieście swą wiarę z tabletek na
Opatrzność; pokładajcie wiarę w Madhawie [Bogu], a nie w lekach; stosujcie modlitwę, sadhanę, dżapę, dhjanę, a nie zastrzyki. Właśnie tych witamin potrzebujecie. Żadna tabletka nie jest tak skuteczna, jak Ramanama
[imię Ramy]. Uznajcie drogę anandy, drogę sadhany, wiodącą do pokoju,
szczęścia i zdrowia. Oto głos boskości i jego wezwanie.
Centrum Sathya Sai Sewa Samithi [służebnej organizacji pod patronatem Sathya Sai] z Bombaju przywiozło do Prasanti Nilajam wystawę
plastyczną przygotowaną z pomocą wysokiej klasy artystów, która obrazowała nauki Baby. Uroczystej inauguracji dokonał Baba, a następnie
wystawę obejrzały i doceniły tysiące osób. Podobała się tak bardzo, że
furgonetka, w której ją przewożono, przez kolejne trzy miesiące musiała
objeżdżać Południowe Indie, a nawet rejony położone dalej, przynosząc
natchnienie i nauki około trzystu tysiącom ludzi.
Baba wziął pod skrzydła Prasanti Widwan Mahasabhy [zob. rozdz.
3] instytucję niosącą jakże potrzebną pomoc w nawożeniu korzeni oddania wśród ludzi – stowarzyszenie Sanathana Bhagawata Bhakta Samadż.
Jego członkami są uczeni, muzycy, poeci, ludzie objaśniający święte pisma, recytujący eposy, gawędziarze i pieśniarze, z których każdy odznacza się wielką wprawą i biegłością. Udają się oni w grupach w wybrane
186
Rozdział 9 – Święta radość
miejsce na trzy lub cztery dni, po czym pieśniami, muzyką i przemówieniami budzą w ludziach świadomość ich duchowego dziedzictwa. Nikt,
kto zażyje witaminę B (Boga), nie zdoła umknąć Jego łasce.
Obecnie podczas każdego święta Daśary Baba organizuje Saptaha
Jadżnię [patrz rozdz. 3], zgodną z zaleceniami Wed i wedyjską ideą kosmicznej boskości. Na oczach tysięcy oddanych poszukiwaczy duchowych odbywa się obrzęd ku czci słońca, oddanie czci wizerunkom, poświęcenie ognia, kontemplacja bezforemnego Boga i recytacja hymnów
wielbiących Boga przejawiającego się w rozmaitych postaciach i noszącego rozmaite imiona.
Tamtego roku, w kulminacyjnej chwili końcowego ofiarowania, kiedy wszystkie uroczyście uświęcone przedmioty zostają wrzucone w buzujące płomienie, obecny był dr Pattom Thanu Pillai – gubernator stanu
Andhra Pradesh. Później otworzył on Śanti Wedikę (ośmiokolumnową
mandapę w stylu klasycznym z malowidłami przedstawiającymi Githopadeśam49, śiwaligam, pranawę i malowidła z Ramajany. Z tej mandapy
Baba przemawia do wielkiego morza głów podczas szczególnych okazji.
Gubernator przewodził również innemu wydarzeniu, kiedy to
Baba poprosił go, aby uroczyście wyróżnił czterech wybitnych uczonych z Andhra Pradesh, członków Prasanti Widwan Mahasabhy, obdarowując ich złotymi naramiennikami jako oznakami bezsprzecznej
biegłości w znajomości śastr. Jego ekscelencja gubernator przemówił:
Zostać wyróżnionym w tym ośrodku duchowości, który wywiera wpływ
na wszystkie stany Indii, a nawet państwa z innych kontynentów – to
źródło wielkiego natchnienia! Nazajutrz obchodzono Dzień Poetów, kiedy to przed obliczem Baby odczytywano wiersze w sanskrycie, telugu,
urdu, kannada, po tamilsku i po angielsku. Baba miał oczywiście cenną
radę: Poeta jest zdolny odkryć więcej niż zwykły myśliciel. Rozpoznaje
on i zna następny krok, i następny... w rzeczy samej uświadamia on sobie cel. Kawi, czyli poeta, jest w Indiach osobą świętą. Dlatego dźwiga
olbrzymią odpowiedzialność. Poeta to „anusasithara” – ten, który ustanawia prawo i zasady postępowania. Nie powinien podążać za zachciankami motłochu w poszukiwaniu taniej sławy albo fałszywego dobrobytu.
Musi użyźniać boski pęd w człowieku i kierować go we właściwą stronę.
49 Przekazanie Ardżunie nauk Bhagawadgity przez Krisznę w rydwanie na polu
przyszłej bitwy.
187
Prawda Dobro Piękno
Wiersze mówiące o podstawowych sprawach życia i śmierci, wolności i
przeznaczenia, cnoty i pokus, wzlotów i upadków, dążenia i osiągania
– takie wiersze przetrwają całe wieki, o ile natchnieniem do ich napisania, źródłem oświecenia było coś, co tkwi w człowieku głęboko, głębiej niż
zmysły czy rozum, głębiej niż pasja. Ludzkie dążenie do odkrycia Stwórcy
w tym, co stworzone, obudzi prawdziwy entuzjazm. Baba skrytykował
poezję błahą i podjudzającą do nienawiści oraz pozbawione znaczenia
popisy poetyckie. Nie zarażajcie innych swymi przesądami i rozterkami.
Tak więc Daśara zmieniła się w seminarium na temat studiów wiary w
instytucie duchowego uzdrawiania.
Wkrótce potem Baba wyruszył do Hindupur, miasta odległego o jakieś 60 km, które ostatni raz odwiedził będąc jeszcze chłopcem, wraz ze
swą pandhari-bhadżanową grupą towarzyszy. Stwierdził, że jeśli ktoś nie
zbliży się do ogniska, to nigdy nie pozna jego ciepła. Żartobliwie zarzucił mieszkańcom, że zbyt długo zadowalali się samym światłem bijącym
z ogniska. O ósmej rano Baba wciągnął na maszt flagę narodową na stadionie miejskiej szkoły średniej, ponieważ na ten dzień przypadał akurat
diamentowy jubileusz szkoły. Następnie, w odkrytym samochodzie terenowym zabrano go na procesję ulicami miasta. Choć według wielbicieli
zbyt długo przebywał w piekącym słońcu, Baba cieszył się, że samochód
jedzie wszystkimi drogami i zaułkami miasta: Jak inaczej ludzie chorzy,
słabi, kulejący i starzy mogliby otrzymać mój darszan? – spytał. W skwarze dnia znalazł czas, aby przemówić w miejscowym klubie rotariańskim,
który tym samym miał zaszczyt otrzymania łaski Baby jako pierwszy
z rotariańskich klubów. Mowa Baby otworzyła oczy wielu działaczom
społecznym i zwolennikom międzynarodowego porozumienia.
Żyjąc w tym starożytnym kraju, przesyconym dziedzictwem opartym
na nieprzywiązaniu i poświęceniu, gdzie każdy cieszy się szacunkiem jako
odbicie Jedynego, który jest z kolei odbiciem najwyższego Absolutu – rotarianie z pewnością stwierdzą, że wyznawane przez nich wartości są dla
tutejszych ludzi czymś naturalnym. Dociekanie: „Kto należy do kogo? Czyż
jestem stróżem brata mego?” obce jest myśli indyjskiej. Tutaj każdy jest
wszystkimi, a wszyscy są Jednym. Ten Jeden to ON, TO oraz TAMTO. Przekonanie to jest codzienną strawą duchową Hindusów, od zawsze – powiedział im Baba.
188
Rozdział 9 – Święta radość
Przemówił również do uczniów, prosząc ich, aby uczyli się zasad sanathana dharmy – Niezależnie od tego, czy macie to w programie czy nie.
Ćwiczcie przynajmniej pierwsze kroki w sadhanie: milczenie, medytację,
słodką i łagodną mowę, panowanie nad zmysłami, powtarzanie imienia
Boga, czytanie świętych pism i służbę społeczną. Unikajcie marnotrawnych
i osłabiających witalność rozrywek, dbajcie o dobry stan zdrowia ćwicząc
właściwe nawyki, stańcie się wartościowymi synami i córkami ojczyzny.
Baba uważa, że system nauczania rozwijany dziś w szkołach szkodzi dzieciom oraz społeczeństwu. Wmusza się uczniom coraz więcej informacji,
a coraz mniej zachęca do samodzielnych poszukiwań! Dokłada się umiejętności, a rezygnuje się z cnót! Mniej szanuje się święte pisma, mędrców
i uświęcone miejsca, wskutek czego upadł również szacunek dla kraju, który je zrodził.
Urodziny Baby dały dziesiątkom tysięcy osób sposobność złożenia
mu hołdu wdzięczności oraz otrzymania daru łaski. Nie próbujcie zdobyć mojej łaski ofiarowując mi kwiaty, które więdną, owoce, które gniją,
liście, które schną i wodę, która paruje. Jeśli chcecie boskości, ofiarujcie coś
boskiego. Satja, dharma, śanti, prema – te wartości są boskie – powtarzał
wielokrotnie. Tego świętego dnia Baba uradował kilka starszych małżeństw z Mysore, Adhra Pradesh, Maharashtry, Uttar Pradesh, Gudżaratu i stanu Madras, dając im możliwość namaszczenia go olejem. Wśród
nich była para, gdzie mąż był niewidomy i inne małżeństwo, gdzie niewidoma była żona. Upojną radość tych niewidomych osób możemy sobie
jedynie wyobrazić.
Baba nawiązał do zaćmienia słońca, które wypadło tamtego dnia:
Wielu ludzi pytało w listach, czy święto zostanie z tego powodu przesunięte. Baba tak odpowiedział na to: Nie obawiajcie się zjawisk na niebie!
Martwcie się raczej, gdy cień podłej namiętności, lub jakieś ciemne pragnienie, nikczemna chciwość, albo też potworne myśli pokryją wasz umysł
złowieszczą ciemnością! Takiego zaćmienia musicie unikać.
Babie nie zależy na świętowaniu jego ‘tak zwanych’ urodzin. Pragnie
raczej, żebyśmy obchodzili dzień, w którym rodzi się on w każdym z nas
albo, mówiąc jeszcze jaśniej, dzień, w którym odkrywamy, że jest on sercem każdego z nas. Uroczystości urodzinowe wykorzystuje on jedynie po
to, aby ukazać niepoznawalną głębię swojej tajemnicy tym, którzy pysznią się, że ją zgłębili!
10.
Dary łaski
Baba obdarza łaską, ale nigdy nie pozwala, aby przyczyniła się
ona do wzmocnienia egoizmu obdarowanego. Gdy tylko ego
daje o sobie znać – przestaje się pojawiać wibhuti lub surowe
napomnienie zostaje udzielone w inny sposób. Gdy wibhuti staje
się przyczyną dumy bądź zazdrości, Baba nazywa to histerią.
Należy zawsze pamiętać o swoich słabościach i nieustannie
modlić się o wiarę konieczną do otrzymania łaski. Inaczej człowiek
nie ma prawa mówić, że należy do rodziny Sai.
W Śirdi Baba rozdawał boskie panaceum – popiół, którego dotknęła jego boska dłoń, a pochodzący z dhuni, czyli ogniska, płonącego nieustannie w pomieszczeniu masdżidu, gdzie spędzał swoje dni. Obecnie
dhuni znajduje się w jego własnej dłoni, zawsze gotowej, by dać ten cenny
podarunek. Wystarczy tylko, że zechce to uczynić i machnie dłonią w powietrzu. Nie jest to jedyny sposób stwarzania tego popiołu, czyli – jak nazywa się go w sanskrycie – wibhuti. Wystarczy, że Baba wyrazi wolę i nie
musi poruszać ręką w powietrzu. Mimo to wibhuti płynie, niczym potok
łaski, tam, gdzie on zechce i kiedy zechce. Ten olbrzymi deszcz boskiej
łaski w postaci wibhuti stanowi największy ze współczesnych cudów!
Deszcze te przychodzą cicho i niezapowiedzianie, niczym rosa przed
świtem na polnych kwiatach. Pewien zaniepokojony rodzic zapytał, czy
pojawienie się plam z wibhuti na obrazie Baby, który czcił, nie wróży aby
190
Rozdział 10 – Dary łaski
źle, skoro kilka miesięcy wcześniej spotkał się z Babą w sprawie zaginionego syna, a popiół przywodzi mu na myśl spopielenie ciała i śmierć. Baba
polecił mi odpisać owej osobie, że pojawianie się wibhuti na jego obrazie,
jak również na obrazach innych postaci Boga, nigdy nie należy wyjaśniać
w taki sposób. Jest ono bowiem oznaką łaski. Zdarzenie opisane powyżej
miało miejsce w jednej z wiosek obwodu Randżore.
Z kolei w Parmathi, w obwodzie Salem, pewien człowiek, który odwiedził wcześniej Prasanti Nilajam, ale nie spotkał się z Babą osobiście,
miał w swym pokoju świątynnym zdjęcie Baby. Napisał on: Od drugiego
dnia minionego miesiąca ze zdjęcia Baby płynie strumieniami zarówno
popiół, jak i amrita! Zbieram je i rozdaję każdemu, kto przychodzi. Mam
już jednak ich zapas, który z każdym dniem się powiększa. Niech mi pan
poradzi, co mam z tym zrobić? Czy mogę je zanieść do świętej rzeki Kaweri,
która przepływa w pobliżu mojego domu?
Inna osoba, pisząca z Kochin, mniej więcej w tym samym czasie,
przysłała list do redaktora „Sanathana Sarathi”: Kilka dni temu odkryłem,
że ze zdjęcia Bhagawana oprawionego w szkło spływa jakiś oleisty płyn.
Na szkle pojawiły się czerwone kropki kumkum i białe kropki wibhuti. Ponieważ nie jestem pewien, z czym jest to związanie, nikomu tego nie wyjawiłem. Będę niezwykle wdzięczny, jeśli oświeci mnie pan uprzejmie w tym
względzie. Co innego mógł zrobić zakłopotany redaktor, czyli ja, jak nie
pogratulować owego wyjątkowego dowodu boskiej chwały Baby, który
ten człowiek zobaczył na własne oczy?
Przytoczę teraz słowa z listu na temat pewnego zdarzenia w Kalkucie. Jestem wielbicielem Baby od kilku lat, natomiast synowie mego brata
nigdy go nie widzieli. Są więc, co zrozumiałe, wytrąceni z równowagi, kiedy pojawia się wibhuti i można je zbierać nie tylko ze zdjęcia Baby, ale ze
wszystkich dziesięciu pozostałych obrazów bóstw hinduistycznych! Wibhuti powstaje również na fotografii mojego brata, który zmarł osiem miesięcy
temu. Oczywiście był on bardzo pobożnym i prostym człowiekiem o wielkim sercu. W dniu Asztami, kiedy nasze bóstwo rodzinne w Waikom50 zostało wyniesione na coroczny pochód, wibhuti sypało się obficie z obrazu
Baby i było takie samo – w swej budowie, barwie, smaku i gęstości – jak
50 Miejscowość w stanie Kerala, w której znajduje się słynna świątynia Śiwy; święto Waikkath Asztami, lub Waikom Asztami poświęcone Śiwie jest tam obchodzone
zarówno przez czcicieli Śiwy jak i Wisznu.
191
Prawda Dobro Piękno
popiół rozdawany w Waikom jako prasadam. Proszę powiedzieć, czy to coś
ważnego i co powinienem zrobić?
Radżaramę Rao z Konadże koło Wittal w obwodzie Południowa Kanara, leżącym w stanie Karnataka, trawiła pewna wątpliwość. Napisał on
do redaktora: Moja najmłodsza siostra dostrzegła wibhuti około godziny
9:30. Pod zdjęcie natychmiast podłożono papier i zebrano na nim popiół.
Proszę napisać mi, jak powinniśmy spożytkować wibhuti, które spadło
i które nadal sypie się z obrazu.
Główny chemik wytwórni materiałów wybuchowych w Punie nie
tracił czasu na zadawanie pytań i czekanie na odpowiedź. Za bardzo
wierzył w chemię, aby miał tak uczynić. Poddał oględzinom ramę, szkło
i tekturę umieszczoną za zdjęciem, wytarł je i obrócił na drugą stronę.
Nie mógł jednak odkryć skąd i dlaczego wydobywa się popiół! Przybył do
Baby do Prasanti Nilajam. Baba wezwał go na rozmowę w cztery oczy i po
jej zakończeniu oświadczył: Udi otrzymasz nie tutaj, ale w swoim domu
w Punie. Bywaj. Było to potwierdzenie, błogosławieństwo, objawienie!
26 listopada 1965 roku pewien emerytowany inspektor okręgowy
policji przypadkiem natknął się na dwa zdjęcia Baby. Oprawił je i umieścił w swoim pokoju świątynnym. Oboje z żoną poczuli natchnienie, aby
pośpieszyć do Prasanti Nilajam, dokąd dotarli 28 listopada. Już następnego dnia zostali wezwani na rozmowę z Babą i pobłogosławieni przez
niego. Kiedy opuszczali już pokój rozmów, Baba poklepał go po ramieniu
i powiedział: Przyjdę tam. Jak? Kiedy?... Nie potrafił spytać. Swoje przybycie i obecność Baba ukazał mu sypiąc obficie wibhuti ze swoich obrazów.
To wystarczyło. A żeby zamanifestować, że jest on wszystkimi przejawieniami Boga, znanymi i nieznanymi, wibhuti spadało nieprzerwanymi
potokami z obrazów, na których widnieli Kriszna, Rama, Śiwa, Murugan, Guruwajurappan51 i Chrystus. Być może Baba miał jakiś szczególny
powód, aby posłać ten zadziwiający znak łaski przez wizerunek Jezusa,
bowiem 24 lutego do tego domu cudów trafił pewien zabłąkany chrześcijanin. Usłyszawszy śpiew bhadżanów dobiegający z ganku, zajrzał do
środka przez okno. Ujrzał obraz Chrystusa. Na widok objawienia danego
przez Sathya Sai Babę, zadrżał ze strachu i skruchy (jak później opowia51 Kriszna, dosł. Pan z Guruwajur, miasta w stanie Kerala, gdzie znajduje się słynna świątynia z wizerunkiem czterorękiego Kriszny.
192
Rozdział 10 – Dary łaski
dał) i nagle oświadczył: Poprawię się – nigdy więcej nie będę pił. Został
uratowany i przyjęty niczym dziecko przez Babę i jego szczodrą miłość.
Również obraz ze świątyni w Guruwajur ma szczególne znaczenie.
Stoją tam mosiężne, olejowe lampy, a na każdym obrazie, po obu stronach namalowanej postaci Kriszny, stoją dwie takie lampy. Świątynia
została uwieczniona przez wielkiego poetę i świętego, Narajanę Bhattathiripada [żyjącego w XVI w.], który wyleczył się z chronicznego reumatyzmu dzięki czci, jaką oddał Krisznie poprzez swe niezrównane dzieło,
„Narajanijam”52. Dlatego olej z lamp w tej świątyni jest uważany za lekarstwo na reumatyzm przez ludzi ze wszystkich stron Indii – zabierają go
z czcią i stosują z ogromną wiarą. Baba jest wewnętrznym sanktuarium
wszelkich świątyń, zechciał on więc, aby rozdawano olej pochodzący
z lamp namalowanych na obrazach tego sanktuarium! W efekcie, olej kapie z lamp na wydrukowanym obrazie Pana z Guruwajur w świątynnym
pokoju inspektora policji! Olej ten zebrano i wykorzystano w tym samym
leczniczym celu. Widzieli go i badali kapłani od dawna związani ze świątynią w Guruwajur. Orzekli, że olej jest bezsprzecznie autentyczny i taki
sam, jak ten dostępny w ich świątyni!
Dzieje się tak nie tylko w domach bhaktów. Baba chce, aby jego łaska
płynęła w tej postaci również w salach modlitwy. Nataradża Pillai z Muwattupuzha w Kerali pisze: Na obrazie przedstawiającym wszytkich bogów, umieszczonym w sali bhadżanowej, ujrzeć można wibhuti i kumkum.
Warto nadmienić, że ku naszej nieopisanej radości z dłoni małego Kriszny
na obrazku w kalendarzu wiszącym na ścianie, obficie wydziela się masło.
Obrazek ten przedstawia jego matkę, Jaśodę, grożącą kijem swojemu boskiemu dziecku za podkradanie masła.
Baba nazywa cud stwarzania wibhuti w dłoni swoją wizytówką.
Te „wizytówki” są różnego rodzaju i wielkości, odsłaniając coraz więcej
aspektów jego osobowości. Głoszą one przybycie awatara – radosnej nowiny o przyjściu zbawcy cywilizacji, który uratuje ludzkość przed stoczeniem się w śmiertelną pułapkę. Deszcz świętych substancji padający
z obrazów Baby i jego różnorodnych postaci jest tylko sygnałem służącym wyłącznie głoszeniu tej krzepiącej wieści. Żaden święty obraz nie dał
52 Poemat złożony z 1036 wersetów, będący kwintesencją Bhagawata Purany, zawierającej 18 000 wersetów.
193
Wibhuti materializuje się na fotelu i podnóżku
Rozdział 10 – Dary łaski
jak do tej pory tak oczywistego dowodu, że jest przesycony boskością, ani
powtarzającego się codziennie przekonującego świadectwa, że różnorodnymi siłami na tym świecie kieruje jedna Kosmiczna Wola.
Zgodnie z Bhagawadgitą, Kriszna obdarzywszy Ardżunę wizją siebie jako Kosmicznej Woli, rzekł: Ardżuno! To jedynie cząstka mojego wibhuti. Moje wibhuti nie ma granic! Tutaj wibhuti oznacza moc, siłę, chwałę, wspaniałość, majestat. W przypadku Baby, wibhuti, jakie on daje – czy
to osobiście, czy przez swoje wizerunki lub obrazy innych jego postaci
czczone przez ludzi – jest nieskończone w swym wibhuti (chwale).
P.V. Nataradżan z Kugalur napisał do redaktora: Wibhuti sypie się
z podniesionej dłoni Baby na obrazie. Upewnia mnie to, że zawsze jest on
ze mną i że nigdy nie muszę się bać. W wiosce Samphagaon w obwodzie
Dharwar wibhuti spada ze zdjęcia Baby w domach wielu wielbicieli.
Śri S.B. Kadakola pisze: Widząc całe to poruszenie, Dandajjaswami
Raczajjaswami Salamath powiedział wyzywająco: „To jedno wielkie oszustwo. Jakim cudem bhasma, czyli wibhuti, może sypać się znikąd? Ja też
mam zdjęcie Baby w swoim pokoju świątynnym. Dlaczego z niego nie sypie
się wibhuti?”. I tego samego dnia okazało się, że wibhuti pokrywa całe to
zdjęcie i sypie się z niego. Trwało to przez trzy dni. W międzyczasie Salamatha odwiedził przyjaciel i zapytał: „Jak na tym szkle może pojawić się
wibhuti? Cała wioska dała się nabrać na jakiś żart”. Mokrym ręcznikiem
dokładnie wytarł zdjęcie i kucnął przed nim, mówiąc: „Dobrze, niech zobaczę to, co nazywasz mahimą (chwałą) tego swojego Baby. Niech popłynie
potok wibhuti”. W ciągu 15 minut wibhuti posypało się ponownie, a popiołu na szkle było dwa razy więcej niż poprzednio! Niedowiarek padł na
twarz przed zdjęciem.
Pewien mechanik pracujący w cukrowni zauważył, że wibhuti, które posypało się z czterech czy pięciu obrazów Baby w jego domu, jest
nadzwyczaj słodkie i cała chmara mrówek przywędrowała, żeby je zjeść.
Pośpieszył do Baby, aby prosić o odebranie popiołowi tej słodyczy. Baba
jednak zapewnił go, że mrówki będą trzymać się z daleka... i począwszy
od następnego dnia, mrówki już nie przychodziły. W niektórych domach
wibhuti pojawia się jedynie w czwartki. W innych, jego ilość zwiększa
się w dni świąteczne, aby mogło je otrzymać więcej osób. W niektórych
domostwach wibhuti z poszczególnych obrazów różni się smakiem i kon195
Prawda Dobro Piękno
systencją. Na przykład, gdy jest ciemnoszare i ziarniste, nazywa się je Śirdi wibhuti, a jeśli jest miękkie i pachnące, nazywa się je Parthi wibhuti.
Podobnie kumkum [czerwony proszek] może pojawiać się w różnych odcieniach, zaś amrita [słodki syrop] może mieć różną konsystencję, smak
i zapach. Pewien wielbiciel z Saurashtry napisał, że gdy w ostatni dzień
śrawan [świętego miesiąca] zakończyli trwające miesiąc ślubowanie niejedzenia soli, płyn, jaki podarował im obraz (czy raczej Baba na obrazie),
był (doprawdy, niezbadane są drogi Pana) słoną wodą. Wraz z jej spożyciem mogli wrócić do poprzedniego stylu życia.
Tak oto rozsiewa blask opowieść o panowaniu Baby nad czasem
i przestrzenią, nad materią i duchem.
Ze zdjęcia Bhagawana Sathya Sai Baby w naszym domu w Akoli od
dwóch miesięcy sypie się wibhuti, kumkum i proszek haldi (proszek z kurkumy, uważany za znak pomyślności) – pisze pewien adwokat. W Radżkot wibhuti pojawia się w dniu Wajkunta Ekadaśi. W Dżamnagar podczas
święta Mahaśiwaratri zobaczyliśmy, ku naszemu olbrzymiemu zaskoczeniu, sylaby „om” i „śri” na szkle czterech wielkich obrazów wiszących w sali.
Były one wypisane jakąś oleistą substancją, która pachniała jak amrita.
Pewien lekarz z Palghat pisze: Częściej przepisuję wibhuti Baby niż lekarstwa, a Baba zapewnia mi regularne dostawy z obrazów w moim domu.
Takie samo szczęście ma dr Bailur z Santa Cruz. Podobnie pan Saxena,
adwokat z Rampur. Podobnej łaski, okazywanej w ten sam niesamowicie
przekonujący sposób, doświadcza wielu wielbicieli z Kharagpur, Dżamsedpur, Kalkuty, Triwandrum, Madrasu, Trichinopoly oraz innych miast
i wiosek, od Himalajów aż po Przylądek Komoryn.
Kiedy prosiłem Babę o pozwolenie na ogłoszenie drukiem niektórych z tych wydarzeń, obrazujących jego wielkość i chwałę, zwrócił mi
uwagę, że łatwo może to zostać błędnie zinterpretowane jako „propaganda”! Jednak cuda te są tak powszechne, tak oczywiste i tak łatwe do
sprawdzenia, że takie błędne opinie zostaną szybko uznane za wynik
niewiedzy. W Salem wibhuti spada z obrazów w domu profesora fizyki
miejscowej szkoły wyższej! Skoro ktoś taki pokazuje te obrazy odwiedzającym, nie może być oskarżony o propagandę. Sam siedziałem na podłodze domu Wimalanandy w Shimoga patrząc, jak wibhuti gromadzi
się drobina po drobinie, sekunda po sekundzie i spada z krawędzi ramy
196
Rozdział 10 – Dary łaski
obrazu. W Mangalore widziałem, jak drobiny wibhuti spadają z lewej
stopy posągu Baby z Śirdi (tej, która spoczywa na jego prawym kolanie)
i gromadzą się poniżej! Byłem niezmiernie miło zaskoczony, kiedy setki
kropli amrity pojawiły się nagle na dużym obrazie Baby w Dewi Wilas
przy College Road w Phalgat, zaraz po tym, jak w święty dzień miesiąca
śrawan, obchodzony w całym stanie Kerala jako święto Onam, wygłosiłem mowę o Babie i zakończyłem ceremonię arati.
Drugim zastrzeżeniem podniesionym przez Babę, kiedy wysunięto
pomysł nagłośnienia drukiem takich wydarzeń, było to, że opisane osoby staną się dumne z otrzymanego błogosławieństwa, co może doprowadzić do ich duchowego upadku. Dlatego właśnie Baba jest przeciwko
nadmiernemu nagłaśnianiu jakiejkolwiek łaski, którą obdarza. Jest ona
darem, który należy pieczołowicie przechowywać w głębi swego serca –
darem, nad którym należy rozmyślać w ciszy najgłębszej medytacji. Jest
ona tajemnym znakiem miłości najdroższego ukochanego. Niektórzy
jednak dają się zwieść na manowce, gdy swój jadowity łeb podnosi ich
ego. Zaczynają wtedy rozpowiadać o swojej duchowej wyższości i rzucać innym mieszkańcom ich wioski wyzwanie, by zdobyli podobną łaskę Baby. Porównują, toczą spory, współzawodniczą i potępiają innych!
Zapoczątkowują łańcuch zła, który ogołaca ich z tego, czym zostali pobłogosławieni. Chcąc za wszelką cenę udowodnić, że są nie gorszymi
wyznawcami, słabi ludzie uciekają się do oszustwa, a gdy wychodzi ono
na jaw – bowiem prawda zawsze zwycięża – okazuje się, że wszyscy są
siebie warci.
Zostawmy takich oszustów karze, jaka ich czeka i skupmy się na
osobach prawdziwie oddanych, które Baba obdarzył tymi oraz innymi
oznakami swojej niewiarygodnej mahimy. Nadaswaram Widwan, który przybywał na każde święto Daśara i Śiwaratri, aby grać swą muzykę
w Nilajam, występował wraz ze swoim wujem, akompaniującym mu na
bębnie. Wuj miał na imię Ganesh. Napisał te słowa: Kiedy żegnałem się
z Babą po obchodach jego urodzin w 1965 roku, łaskawie zapewnił mnie:
„Nie będziesz już odtąd miał żadnych kłopotów, bo ja jestem przy twoim
boku, zawsze”. Pojechałem z moim bratankiem do świątyni w Thiruwannamalai i po występie na święcie Dziesięciu Dni [Daśara] powróciłem do
domu... aby odnaleźć tam potoki wibhuti obficie spadające z obrazów Baby
197
Prawda Dobro Piękno
i Śri Kriszny, przed którymi zwykle się modlę. Byłem przepełniony radością. W modlitwie poprosiłem Babę, aby spadło tyle wibhuti, żebym mógł
obdarować nim każdego, kto mnie odwiedzi.
Faktem jest, że Baba dał „puzderka niewyczerpalnego wibhuti” kilku wielbicielom, którzy nie użyją tego daru w niewłaściwy sposób i nie
będą próbowali się wywyższać. Puzderkiem takim wystarczy tylko potrząsnąć, jednocześnie wypowiadając imię Baby i już jest pełne wibhuti.
Był też człowiek, który prosił Babę o wstrzymanie strumienia wibhuti!
Pewnemu ubogiemu złotnikowi z Bombaju zabrakło cierpliwości. Jego
warsztat mieści się pod klatką schodową prowadzącą na pierwsze piętro. Wibhuti sypie się z obrazka z Babą w jego mieszkaniu. Ciągle musi
on przerywać pracę, bo przychodzą ludzie chcący ujrzeć „zjawisko zaprzeczające nauce” – popiół wydobywający się z papieru! Człowiek ten
mieszka w jednym pokoju z żoną i trojgiem dzieci w domu czynszowym
w Bombaju. Pisze on: Baba obdarzył mnie łaską obfitości wibhuti, który
spada z jego obrazów w moim domu, czy raczej pokoju. W rezultacie przez
mój pokój od świtu do zmierzchu, a czasem również w nocy, przewijają się
setki okolicznych mieszkańców. Z tego powodu ciężko mi się tu mieszka.
Proszę zwrócić się do Baby z prośbą, aby zatrzymał wibhuti. Jest to bardzo
wzruszający list, którego nie napisze żaden wyznawca, o ile jego problemy
nie są nieznośne. Widzimy tutaj, że wibhuti jest równie prawdziwe jak
zmartwienie z powodu niechcianej popularności.
W Prasanti Nilajam podszedł do mnie Śri Waidja z Nawsari i przekazał mi sprawozdanie z działalności towarzystwa bhadżanowego, które
założył. Znalazłem w nim następujący punkt: „Odwiedziny w miejscach
lil Sai”. Przykuło to moją uwagę. Wyjaśnił mi, że w wiosce Chinam żył
wielbiciel, w którego domu z obrazów Baby spadało wibhuti i kumkum.
W miejscowości Stupa, po rozpoczęciu bhadżanu, zaczynało sypać się wibhuti – powiedział. (Przypomina mi to przeżycie, jakiego sam doświadczyłem. W świątynnym pokoju pewnej starszej braminki w Kalpathi
wisiał rząd obrazów Baby oprawionych w szkło. Kiedy rozpoczęto śpiewanie bhadżanu, jeden z nich zaczął się kołysać, to w lewo, to w prawo,
to wolniej, to szybciej – zgodnie z rytmem pieśni. Kiedy pieśń się skończyła, obraz znieruchomiał). Woda postawiona przed obrazem Baby jako
ofiara dla ugaszenia jego pragnienia w ciągu jednej chwili przemieniła się
198
Rozdział 10 – Dary łaski
w pachnący, smaczny napój, który bhaktowie nazywają amritą. (Podobne zdarzenia mają miejsce w całych Indiach.) Co więcej, amrita trysnęła
również z boskich ust na obrazie! (Przywodzi mi to na myśl pewne święto
Wajkunta Ekadaśi, kiedy to Baba siedzący pośród kilkuset wyznawców
dał znak, aby przyniesiono kubek i nalał do niego ze swoich boskich ust
amritę – aż po brzeg!). Podczas przyjęcia odbywającego się w odległym
o dziesięć mil Markapur zauważono identyczny dowód wszechobecności
i ogromnej łaski Baby.
Baba obdarza łaską, ale nigdy nie pozwala, aby przyczyniła się ona
do wzmocnienia egoizmu obdarowanego. Gdy tylko ego daje o sobie znać
– przestaje się pojawiać wibhuti lub surowe napomnienie zostaje udzielone w inny sposób. Gdy wibhuti staje się przyczyną dumy bądź zazdrości,
Baba nazywa to histerią. Należy zawsze pamiętać o swoich słabościach
i nieustannie modlić się o wiarę konieczną do otrzymania łaski. Inaczej
człowiek nie ma prawa mówić, że należy do rodziny Sai.
Baba nie namawia nikogo, aby domagał się lub zyskiwał szczególny
szacunek tylko dlatego, że Baba obdarzył go dowodem swojej łaski. Ludziom jednak trudno oprzeć się zarówno pokusie okazywania szacunku,
jak i zadowolenia z tego, że ktoś im go okazuje – co jest szkodliwe dla
jednych i drugich, gdyż w ten sposób człowiek pozwala, aby ego ściągnęło
go w duchową nicość.
Do zgromadzenia w Kakinadzie Baba przemówił w ten sposób: Są
tacy, którzy przychodzą do was i mówią: „Sathya Sai Baba bardzo mnie
lubi. Dał mi coś wyjątkowego, co daje tylko tym, którzy są mu najbliżsi”. A potem żebrzą o pomoc lub usilnie pragną skupić na sobie szczególną
uwagę, co jest obrazą dla boskości. Otrzymanie jakiegoś znaku ode mnie
wiąże się z olbrzymią odpowiedzialnością. Przypomina on, że należy być
pokornym, łagodnym w mowie, prawdomównym, wolnym od przywiązań
i zawsze świadomym Sai obecnego we wszystkich.
Są jednak tacy, którzy wystawnie świętują rocznicę pierwszego pojawienia się wibhuti, zbierając składki na rzecz tych obchodów. Jeszcze inni
wysyłają wibhuti lub amritę pocztą, oczekując za to darowizny. Nie zdają sobie nawet sprawy ze szkody, jaką w ten sposób czynią dla własnego rozwoju!
Warto tu wspomnieć o jeszcze jednym problemie. Otóż małe dzieci
– a nawet niektórzy niezbyt rozgarnięci dorośli, którzy wyrośli w atmos199
Prawda Dobro Piękno
ferze bezmyślnej i powierzchownej religijności – mają skłonność to różnego rodzaju przywidzeń. Wydaje im się, że słyszą jakieś głosy i potrafią
odczytywać przesłania pisane przez Babę lub się z nim porozumiewać!
Kiedy ma to miejsce w jednym domu, najprawdopodobniej zainfekuje to
również dziecko sąsiadów. Właśnie w ten sposób w Madrasie, w okręgach Wschodnie Godavari i Południowa Kanara oraz na Cejlonie doszło
niedawno do zbiorowej histerii. Baba w mocnych słowach wyraził swoją
dezaprobatę. 29 marca 1965 roku powiedział on w Amalapuram: Urosło
to już do rozmiarów epidemii. Z nikogo się nie śmieję ani nikogo nie obwiniam. Prawdę jednak należy podać do wiadomości. W okolicy Amalapuram jest wielu twierdzących, że do nich przychodzę, przejmuję kontrolę
nad ich ciałem i przez nich przemawiam. Wymachują rękoma, kołyszą się,
trzęsą i drżą, a ludzie siedzący wokół nich zapewniają, że znajdują się oni
pod moim wpływem! Odpowiadają na pytania, a ich przedstawiciele i pośrednicy twierdzą, że udzielają oni „osobistych rozmów” – zupełnie jak ja!
Ta oszukańcza choroba szerzy się wśród prostych ludzi za sprawą intrygantów i oszustów. Jeśli kiedykolwiek usłyszycie o ludziach cierpiących na tę
chorobę albo spotkacie ich, zduście to w zarodku. Najpierw pozbądźcie się
pośredników, a następnie każcie tej osobie się uciszyć i zachowywać normalnie. Ja nigdy przez nikogo nie przemawiam. Nigdy nikogo nie wykorzystuję, ani nie opanowuję niczyjej cielesnej powłoki, by wyrazić siebie.
Nie jestem żadnym upiorem ani duchem, żebym potrzebował pośrednika.
Przychodzę bezpośrednio, mówię bezpośrednio, przychodzę takim, jakim
mnie widzicie lub w postaci, jaką w danej chwili wybieram. Nie używam
słabych i niepewnych pojazdów ludzkich ciał. Obdarzam darami wprost
i bez żadnych pośredników.
W Yelamanchilli powiedział: Ostatnio pojawili się ludzie twierdzący,
że posiadłem ich ciała. Każcie im odejść, gdziekolwiek ich spotkacie. Nie
ulegajcie tym głupcom i oszustom – nie poniżajcie swej godności wielbicieli.
Baba doradza swym wielbicielom, aby byli zawsze czujni na subtelne
wpływy zła i spraw tajemnych. Skoro na świat przyszedł awatar, skoro
tak łatwo go spotkać i otrzymać jego łaskę, byłoby co najmniej czymś
niemądrym wierzyć tym osobom, niezależnie od tego, czy robią to z premedytacją, czy po prostu są chore.
11.
Rozgorączkowane miasta
Jego przemówienie nawet przypadkowym słuchaczom dodaje
otuchy. Często przekłuwa bańkę pychy i godzi w ego lub staje
się świecą płonącą w ciemnościach, laską dla kulawego, ścieżką
w głuszy, różą pośród cierni, latarnią wskazującą drogę do
szlachetności i boskości. Jego uśmiech jest pielęgnowanym
w pamięci skarbem godnym kontemplacji w ciszy świątyni.
Charles Penn pisze z Los Angeles: Poprzez oceany Baba dociera do
każdego z nas za każdym razem. Błogosławi. Prowadzi. Potrzebującym
wsparcia daje siłę. Uśmiechając się potwierdza szeptem „Niech Bóg cię błogosławi...” i zaprasza tych, których chce poprowadzić, do Prasanti Nilajam.
Uczy nas, że życie nie ma końca, a granice nocy, dni, miesięcy i lat nie istnieją – gdyż w odwiecznym potoku wszyscy stanowimy jedno.
Lekcji tej Baba udzielił również zgromadzonym w Prasanti Nilajam w dzień Uttarajany - kiedy słońce rozpoczyna wędrówkę na północ,
14 stycznia 1966 roku. Święta oparte na kalendarzu, czy to słonecznym
czy księżycowym, obchodzone z okazji zmiany kierunku ruchu słońca
czy księżyca, zostały wymyślone – jak powiedział – po to, aby podkreślić
potrzebę panowania nad umysłem (księżyc jest bóstwem przewodnim
umysłu) oraz inteligencją (słońce jest bóstwem przewodnim intelektu,
buddhi). Pokładając nadmierną wiarę w materialne bogactwo i doczesne
przyjemności, człowiek utracił sztukę otwierania źródeł radości w głębi
201
Prawda Dobro Piękno
siebie, w swoim umyśle i intelekcie. Nie trzeba czekać na nadejście dnia
Uttarajany, aby rozpocząć trening opanowania umysłu i sublimacji intelektu. Każda chwila jest dobra – głosi przesłanie Baby. Pilnie i uporczywie wzywa on nas, abyśmy bezzwłocznie przebudzili się do działania
i doznali radości płynącej z rozwoju duchowego.
Tym przesłaniem porywa nasze serca jak nikt inny. Któż inny bowiem może powiedzieć tak jak on: Pokrewieństwo pomiędzy mną a wami
jest odwieczne i ponadczasowe. Nie opiera się na doczesnych powiązaniach, lecz na pragnieniu serca, aby dotrzeć do samego źródła niewyczerpanej radości. Wszystkich was postrzegam jako morskie fale, połyskujące
w świetle wschodzącego księżyca. Widzę anandę jaśniejącą na waszych
twarzach. Miłość, jaką żywicie do źródła miłości, jest rzeczywistym źródłem tej anandy.
Począwszy od 1940 roku, kiedy to oświadczył, że jest Sai Babą przybyłym powtórnie, corocznie odbywa się akt wyłonienia się lingamu (lub
wielu lingamów) z jego ciała – przez usta. Dzieje się to podczas lingodbhawa muhurtham53. Jest to nieprzenikniona tajemnica: w jaki sposób
lingamy z różnych rodzajów kamienia lub metalu powstają w nim i dlaczego zawsze wyłaniają się dokładnie w tym samym dniu, który wyliczony został w starożytnych tekstach z dziedziny dżjotiśastry [astrologii]?
Któregoś roku wyłoniło się z wnętrza Baby dziewięć srebrnych lingamów.
Innym razem pojawiło się pięć lub siedem, trzy lub dwa; wszystkie naraz albo w pewnych odstępach czasu. Zanim nastąpi ta wspaniała chwila,
nikt nie jest w stanie odgadnąć liczby, wielkości ani rodzaju lingamów,
które przybierają swoją postać we wnętrzu Baby. Wszystko dzieje się normalnie, dopóki nie nadejdzie lingodbhawa muhurtham.
Zgromadzenie 20 albo 25 tysięcy osób siedzi oczekując, z nabożeństwem słuchając przemówień panditów na temat świętych tekstów lub
dyscypliny duchowej. Ich mowy dotyczą przeważnie Śiwy – aspektu Boga,
który niszczy niewiedzę, nagradza oświeceniem, pokonuje nagromadzone skutki uczynków z przeszłości i ściera wszelkie ślady po zwierzęcej
przeszłości danej osoby, aby oczyścić potężny strumień zwany umysłem.
Kiedy pandici kończą swe wystąpienie, głos zabiera Baba i dodaje słody53 Pomyślna chwila zewnętrznego przejawienia się symbolu wszechprzenikającej
boskości.
202
Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta
czy programowi jednym ze swoich niezrównanych dyskursów. W pewnej chwili, w czasie takiej mowy albo pod jej koniec, podczas śpiewania
bhadżanów, kiedy Baba prowadzi pieśni, zauważają u niego lekki kaszel,
który – jak wielu z nich wie – jest zwiastunem drogocennego lingamu.
Niebiańską mowę co chwilę przerywa brak tchu, aż wewnętrzny napór
staje się nie do opanowania. Wówczas, przy dźwięku mantry „Om Namah Śiwaja” płynącej z tysięcy serc, lingamy wędrują z wnętrza Baby do
ust i wypadają na srebrny talerz. Baba nieodmiennie podnosi je w górę,
tak aby wszyscy mogli je ujrzeć i oddać im cześć. Potem pozostają na
widoku przez całą noc. Rano Baba bierze je w dłoń i przechodzi rzędami bhaktów, oniemiałych wielkością linagamów, które nie mogłyby bez
cudu przejść przez wąskie gardło.
W 1966 roku, Baba po około dwudziestu minutach kołysania się,
mdłości, łapania tchu i kaszlu mającego udrożnić gardło sprawił, że samoistnie ukształtował się w nim i wyłonił z jego ust szmaragdowy lingam
o wysokości 7,5 cm, który Swami umieścił na podstawce o średnicy 12,5
cm – ku niewypowiedzianej radości i uldze tłumu zgromadzonych, którzy przyglądali się w skupieniu jego twarzy. Tysiące ludzi radowało się
tym boskim wydarzeniem, które miało miejsce na nowo wybudowanej,
wspaniale oświetlonej scenie – Śanti Wedice. Zgromadzeni spędzili całą
noc na śpiewaniu bhadżanów. Baba pojawił się ponownie na Śanti Wedice nazajutrz o świcie, gdy bhadżany już się kończyły. Mówiąc o znaczeniu
czuwania i `śpiewu przypomniał ludziom o konieczności panowania nad
zmysłami i umysłem oraz o potrzebie zlikwidowania w sobie egoizmu
dzięki surowej dyscyplinie. Potem ruszył wzdłuż szeregów pielgrzymów
trzymając w ręce ten wyjątkowy znak swojej chwały, aby mogli nasycić
nim oczy.
W ostatnim tygodniu lutego 1966 roku Baba przewodniczył obchodom Dnia Szkoły w szkole średniej Zilla Pariszad w Bukkapatnam, która
awansowała na ten poziom za sprawą jego błogosławieństw, ponieważ dał
on jej zaszczyt nazywania go swoim „absolwentem”. W podzięce za jego
troskliwą opiekę, szkoła nosi teraz nazwę Szkoły Średniej imienia Bhagawana Śri Sathya Sai Baby. Baba zachęcał tam rodziców, aby byli dla
swych dzieci wzorem do naśladowania, ucząc ich cnót, pokory oraz pomocy bliźnim.
203
Padmanskar – wielbiciele u stóp Baby
Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta
2 marca Baba przebywał w Haidarabadzie na trzydniowym posiedzeniu Prasanti Widwan Mahasabhy. Codziennie 50 do 60 tysięcy
osób żarliwie słuchało wystąpień tak wybitnych uczonych jak profesor
W.K. Gokak czy Śri D. Wenkatawadhani, jak również mających moc
przemiany ludzkich serc przemówień samego Bhagawana.
Baba jest dziś zdecydowanie najbardziej poruszającym mówcą na
świecie, ponieważ całymi godzinami potrafi utrzymać tysiące słuchaczy w stanie całkowitej uwagi i skupienia na najwyższych filozoficznych
kwestiach, które rozważa i przedstawia w pełnych słodyczy słowach. Każdy ma poczucie, że ta mowa jest skierowana właśnie do niego, aby pomóc mu wydostać się z intelektualnej lub moralnej matni, w jaką został
wciągnięty przez życiowe okoliczności. Każdy wzrasta szczęśliwy i silny,
z lżejszym bagażem zmartwień, albowiem miał okazję posłuchać tego
melodyjnego głosu, który otwiera bramy niebios zarówno ubogim, jak
i bogatym duchem. Nic dziwnego, że profesor Gokak poczuł natchnienie
do zaśpiewania takiej oto strofy:
Czy widzieliście Babę
który rozpala miasta tęsknotą
i zalewa je radością istnienia?
Rozminęliście się z sensem swego życia,
jeśli go nie widzieliście i nie słyszeliście!
Baba wyjaśnił, że wyznaczył akademii Prasanti Widwan Mahasabha
zadanie przypominania ludziom o ich zagubionej drodze oraz o pełnej
pułapek ścieżce, na którą zboczyli. Chory nie ma teraz szacunku dla lekarza, który jako jedyny może go uleczyć i którego lekarstwo może mu przynieść ulgę. Krytycyzm biorący się z naśladownictwa i płytka, cyniczna
postawa niszczą u dzieci tej ziemi wiarę w ich własne, bezcenne dziedzictwo kulturalne. Stają się one ofiarami obcych postaw i mód dotyczących
ubioru, zachowania i poglądów. Prasanti Widwan Mahasabha będzie torować drogę dla pokoju, ale nie uczestnicząc we współzawodnictwie.
13 marca 1966 roku Baba odwiedził Bombaj po raz trzeci. Jak powiedział: Maharashtra jest świętą ziemią, gdzie strumień bhakti użyźnia
od wieków pola społeczne, polityki i filozofii. Ramdas, Tukaram, Dżnaneśwar54 i wielu innych napełniło serca ludzi czcią dla Boga i miłością do
54 Ramdas i Tukaram – hind. święci z XVII w., Dżnaneśwar – mistyk z XIII w.
205
Prawda Dobro Piękno
człowieka. Było tu również pole aktywności, ośrodek, z którego promieniowała chwała poprzedniej postaci obecnego Sathya Sai. Nie miejcie wątpliwości, że Maharashtra wkrótce stanie się ośrodkiem odrodzenia dharmy.
Podczas dwóch tygodni spędzonych wówczas w Bombaju Baba, dzięki
swej prostocie i słodyczy, zajął trwałe miejsce w sercach setek tysięcy
mieszkańców tego miasta. Jak opisał to dr Gokak, bezszelestnie i w naturalny sposób staje się on głową każdej rodziny, która
Gromadzi się wokół jego kolan
i pije złoty miód jego miłości.
Jest on wiecznym dzieckiem bawiącym się w ogrodzie,
zdobywającym sobie ponownie dorosłych ludzi błądzącego świata
dzięki zwykłej prostocie i niewinności serca.
On jest uzdrowicielem świata pogrążonego w bólu,
Bogiem o niebieskiej szyi,
który wypija truciznę cierpień tego świata,
aby uczynić go szczęśliwym i zjednoczonym.
Jego przemówienie dodaje otuchy nawet przypadkowym słuchaczom. Często przekłuwa on balon pychy i godzi w ego lub staje się świecą
płonącą w ciemnościach, laską dla kulawego, ścieżką w głuszy, różą pośród cierni, latarnią wskazującą drogę do szlachetności i boskości. Jego
uśmiech jest pielęgnowanym w pamięci skarbem, godnym kontemplacji
w ciszy świątyni. Przypowieści i porównania, którymi rozjaśnia filozoficzne łamigłówki, pozostają na zawsze cenną zdobyczą słuchaczy. Ludzie przepychają się, aby dotknąć jego stóp, aby nadał ich dzieciom imię,
wprowadził je w duchową dyscyplinę zgodnie z zasadami świętych pism.
Chcą otrzymać jakiś dowód jego łaski, czy też przedstawić mu chorobę
ciała lub umysłu i pozwolić się uzdrowić. Jego łaska obdarza malarza –
barwą, kompozytora – nutami, śpiewaka – głosem, atletę – siłą, alpinistę
– wytrzymałością, a jogina – błogością. A zatem, drogi ich wszystkich powiodły do Bombaju, do Pałacu Gwalior na Worli Beach55, gdzie codziennie przez dwa tygodnie, rano i wieczorem, w trakcie trwania bhadżanów,
Baba udzielał darszanu.
55 Worli Beach - najwystawniejsza w owym czasie rezydencja w Bombaju zwana
też Samudra Mahal, należąca do rodziny królewskiej państwa Gwalior, malowniczo położona nad samym oceanem. Po wyburzeniu w latach 60. postawiono tam
kompleks budynków z wieżowcem o nazwie Samudra Mahal.
206
Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta
Bhadżany! Baba nadał nadzwyczajny impet zbiorowemu śpiewaniu
chwały Boga, tak jak przed wiekami uczynił to Ćajtanja Mahaprabhu56.
Oświadczył, że jeśli ktoś oddycha powietrzem nasyconym imieniem Boga,
wówczas pozbędzie się wszelkich samolubnych odruchów. Podkreślił, że
w trakcie śpiewania boskiego imienia należy pamiętać, w jaki sposób ono
powstało, jakie jest jego znaczenie oraz jaki rozsiewa wokół blask. Imię
nie jest jedynie gimnastyką dla języka, ale ćwiczeniem dla umysłu, słabowitego, zniekształconego i kalekiego, mającym wzmocnić go odżywczym
napojem muzyki niebios. A także skorygować umysł masażem rytmu
i uzdrowić go lekarstwem boskiej radości, jaką przynosi przebywanie
z dobrymi ludźmi. Słodyczy ludzkiego głosu nigdy bardziej nie odczuwa
się niż wtedy, gdy wykorzystuje się go do śpiewania o wspaniałości Boga.
Człowiek osiąga najwyższą błogość, kiedy łączy się w jedno z tysiącami
innych osób w powodzi anandy, którą obdarza darszan Sathya Sai Baby
kroczącego wśród spragnionych, stęsknionych, chorych, nieszczęśliwych
i dążących ku boskości.
Jak pisze dr K. Bhaskaran Nair: Głuchota naszej duszy zostaje uleczona, a w uszach wiary ponownie słychać niebiańską harmonię. Nawet
najskromniejsze życie zostaje wyniesione pod niebiosa i nabiera aury
wieczności. Człowiek zyskuje zdolność odnajdywania sensu w tym chaosie
doświadczeń i potrafi odkryć znaczenie i miarę tego niepojętego potoku następujących po sobie „rozkwitów i więdnięć”, który nazywamy czasem.
Jak powiedział Śri P.K. Sawant, minister rolnictwa w rządzie stanu Maharashtry, a ongiś przewodniczący Śirdi Samsthan: Bhagawan jest
awatarem Sai Baby z Śirdi, u którego miliony ludzi szukały siły i pociechy.
Baba należy do Maharashtry w szczególny sposób, chociaż przybył do całej
ludzkości. Sesje bhadżanowe przyniosły wielbicielom Sai świetną sposobność pomagania mieszkańcom Bombaju. Setki przeszkolonych wolontariuszy służyły przybyszom z pokorą i pełnym miłości szacunkiem.
Baba wybrał spośród zgromadzonych dzieci i starców tak chorych, że
medycyna nie potrafiła im pomóc. Po bhadżanach wezwał ich na stronę,
określił, co im dolega i zajął się nimi z boską miłością, przynosząc im
ulgę i zdrowie.
56Żyjący w Bengalu w XVI w. święty, wielki popularyzator ścieżki bhakti oraz
śpiewu i tańca jako sposobów wielbienia Kriszny.
207
Bhagawan pogrążony w błogości podczas śpiewu
bhadżanów
Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta
Na stadionie Sardar Wallabhai, 16, 17 i 23 marca, Baba przemawiał
do olbrzymich zgromadzeń, jakie nieczęsto widywał Bombaj w swoich
długich dziejach. Ostatnie spotkanie miało miejsce w dzień Gudi Padua,
czyli podczas święta Nowego Roku w stanie Maharashtra. Setki tysięcy
ludzi skierowały swe kroki na stadion, aby otrzymać darszan Baby i usłyszeć jego głos. To szczególne doświadczenie zainaugurowało następne 12
miesięcy ich życia. Baba przekazał im również przesłanie, które – jak to
określił Śri Page, przewodniczący Rady Ustawodawczej Maharashtry –
mogło „osłodzić i zmniejszyć” ciężar życia. Baba powiedział:
Człowiek jest targany każdym wiatrem i każdą falą, osłabił swoją
wolę i wypaczył swe postrzeganie. Dlatego dryfuje ku mieliznom i wirom.
Jest dzieckiem wieczności, dziedzicem boskości przeznaczonym do tego, aby
panować nad umysłem i jego niesfornością. Jest ukoronowaniem stworzenia. Nie jest małpą, która uczyniła zaledwie parę kroków w stronę ucywilizowania. Uświadomcie sobie, że Bóg jest obecny wszędzie we wszechświecie,
że wzywa, by Go rozpoznać w każdym kwiecie, każdej kropli rosy, w każdej
gwieździe migocącej na niebie. Zrozumcie, że jest On źródłem anandy, którą rzutujecie na wszystkie przedmioty dokoła siebie, abyście mogli się nimi
cieszyć. Zrozumienie tego odzieje was i cały ten świat w nową, wspaniałą
szatę, uczyni z was ludzi nieustraszonych, sprawi, że śmierć będzie przyjemnym przejściem do stanu bez [powtórnych] narodzin.
Podczas pobytu w Bombaju Baba znalazł czas, aby porozmawiać
z członkami filii Prasanti Widwan Mahasabhy w Maharashtrze oraz
innymi poszukiwaczami i badaczami ducha – o ich trudnościach osobistych i dylematach filozoficznych. Zszedł w głąb serc tych wszystkich,
którzy szukali pociechy i duchowej strawy.
Baba odjechał z Bombaju 26 marca kierując się do Puny, które to miasto zgotowało mu wspaniałe powitanie. Nazajutrz przemówił do słuchaczy
zgromadzonych w siedzibie Stowarzyszenia Andhry [organizacji krzewiącej kulturę i język telugu]. Zgromadziły się tu tysiące osób, aby wysłuchać
moich słów, jednak zasadniczo jesteście jednym – jesteście tysiącem fal na
powierzchni oceanu. Jedzenie zdobywa się przez połączony wysiłek wszystkich członków ciała i ich umiejętności. Żołądek przemienia je w pokarm
oraz siłę i w tej postaci na powrót posyła je do tych wszystkich członków,
które pomogły w jego wytworzeniu. Jesteście wszyscy członkami jednego
209
Prawda Dobro Piękno
ciała – Puruszy – znacznie rozleglejszego niż ten wszechświat, stanowiący
zaledwie ułamek jego fizycznego przejawienia. Mówił o tym, że z powodu
przywiązania do nazw i form sami ograniczamy się do danego narodu i języka, budując wokół siebie klatkę. Nawiązując do uwagi poczynionej przez
kogoś podczas jego powitania, że jest to „zgromadzenie rodzinne”, Baba
powiedział: Tak, jest to zgromadzenie rodzinne. W rzeczy samej, wszystkie
zgromadzenia, do jakich się udaję, są dla mnie zgromadzeniami rodzinnymi, a cała ludzkość jest moją rodziną. Nie noszę żadnej etykiety określającej
mój kraj pochodzenia czy siedzibę. Jestem ponad wszelkimi etykietami.
Późną nocą 28 marca Baba dotarł do Gulbargi w stanie Mysore
i o świcie ujrzał, że cały dziedziniec wypełniony jest rzędami ludzi przybyłych z daleka i z bliska, pragnących utrwalić w swych sercach obraz jego
uśmiechniętej twarzy. Baba ruszył pomiędzy nich rozdając wszystkim
wibhuti. Później, w miejskim parku, gdzie oczekiwało na niego kolejne
wielkie zgromadzenie, Baba zaśpiewał parę bhadżanów i dał mieszkańcom Gulbargi zakosztować słodyczy swego niebiańskiego głosu. Potem
udał się do Haidarabadu, w samą porę, aby udzielić wielbicielom darszanu w dzień poświęcony adwentowi Śri Ramy - Rama Navami. Dzień
ten jest dla wyznawców święty również z innej przyczyny, gdyż to właśnie tego dnia Baba dał światu instytucję, wokół której skrystalizowała
się wiara i nadzieja opiekunów wedyjskiego dziedzictwa Indii – mianowicie Prasanti Widwan Mahasabhę. Dlatego oddział Prasanti Widwan
Mahasabhy w Haidarabadzie uroczyście zainaugurował w dzień urodzin
Śri Ramy comiesięczne wykłady o starożytnych, lecz ponadczasowych
tekstach duchowych. Baba powrócił do Prasanti Nilajam 4 kwietnia, po
zapewnieniu setek tysięcy ludzi, że Bóg nie porzucił ludzkości, a jedynie
trzeba Go odkryć w swoim wnętrzu.
Baba jest zjawiskiem wyjątkowym, nikt nie może go w pełni opisać ani pojąć. W 1960 roku powiedział: Nie przyjechałem do Madrasu,
aby siać propagandę, czy zyskać rozgłos; nie przybyłem zbierać uczniów
czy wielbicieli. Jestem twój, choć możesz wątpić, odrzucać lub wypierać się
mnie. Ty jesteś mój, choć jestem daleko pod względem czasu i przestrzeni.
Czemu więc miałby służyć rozgłos czy propaganda? Jestem w tobie, ty jesteś
we mnie – jesteśmy nieodłączni. Tę prawdę możesz poznać dopiero wtedy,
gdy poznasz samego siebie.
210
Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta
Są jednak na tym świecie głupcy, którzy karmią swoje ego przez
zniesławianie tych, którzy są głęboko szanowani przez innych. Już w 20.
roku swego życia w obecnym ciele, Baba uśmierzył niechęć starszego brata obawiającego się, że rola, jaką przyjął Baba, ściągnie na niego zawiść
i nienawiść. Baba odpowiedział mu, że nigdy nie dotknie go pochwała
ani potępienie, że jest ponad ograniczeniami czasu i przestrzeni oraz że
nieprzerwanie będzie dążył do wypełnienia zadania, z jakim przyszedł
na świat. Zapraszam wszystkich, aby przybyli, doświadczyli, rozróżnili,
osądzili i skorzystali z mojej obecności. Zanurkuj zanim ocenisz głębokość,
zjedz zanim wypowiesz się o smaku – napisał Baba.
Temu żądaniu nie są w stanie sprostać ludzie, którzy moczą swe pióra
w dziegciu i cieszą się ciemnością nocy. Od pierwszej deklaracji Baby o jego
misji czyniono żałosne wysiłki, aby odciągnąć ludzi od jego stóp. Robili to
ci, którzy widzieli, jak tysiące osób idą do Puttaparthi, a powracają stamtąd do domów szczęśliwsi, zdrowsi i bardziej wierzący w oswobodzenie
się z doczesnych więzów. Jednak Baba traktował te osoby z boskim lekceważeniem, a coraz więcej istot na ziemi i niebie znajdowało schronienie
u jego stóp, tak jak postanowił, gdy przybył w tej ludzkiej postaci. Aby
pojąć moje znaczenie, musisz podrzeć na strzępy wątpliwości i rozrywki, jakim się obecnie oddajesz i rozwinąć w sobie miłość. Ponieważ ucieleśnienie
miłości można poznać jedynie dzięki mądrości i czystej miłości.
Mikroskopijne umysły skupiają się na barwie jego szaty i charakterystycznej koronie jego kędzierzawych włosów. Miotają też określeniami
typu „średniowieczny możnowładca” czy „luksusowy jedwab”, jak gdyby
Baba był pustelnikiem pracowicie usiłującym podążać ścieżką sadhany!
Baba mówi: Mędrzec nie będzie mnie traktował jak kogoś, kto dziś nosi
żółtą szatę, jutro różową, latem bawełnianą, a zimą jedwabną. Przeniknie
do prawdy ukrytej w tym imieniu i postaci. Będzie wiedział, że to ciało
jest „ubraniem” przywdzianym w pewnym celu! Awatar, który przyjdzie po
mnie, mając tę samą naturę, będzie miał inne „ubranie”. Baba wypowiedział te słowa w 1960 roku.
W 1962 roku, podczas obchodów swoich urodzin, Baba oświadczył: Często wam mówiłem, abyście nie utożsamiali mnie z tą oto cielesną
postacią. Ale wy nie rozumiecie. Wzywacie mnie tylko jednym imieniem
i wierzycie, że mam tylko tę jedną postać. Pamiętajcie, że nie ma imie211
Prawda Dobro Piękno
nia, którego ja bym nie nosił. Nie istnieje postać, której bym nie wypełniał.
Wcale mnie nie zrozumieliście, jeśli przybywacie jednego dnia i odjeżdżacie następnego, mówiąc: „Widziałem Sathya Sai Babę. Nosi piękną długą
szatę. Ma wspaniałe włosy!”. Starajcie się odkryć, postanówcie dowiedzieć
się, zanurkujcie głęboko, a wtedy poznacie, albowiem jest to wasze prawo.
Baba jest świadom tego, że podli ludzie szydzą z niego, nazywając
go „magikiem”. We Wjasa-aszramie, założonym przez słynnego Malajala
Swamiego w Yerpedu, powiedział: Ludzie mówią, że posługuję się czarną i
białą magią. Cóż, równie dobrze mogą mówić, że to właśnie za sprawą czarnej magii Kriszna uniósł górę Gowardhana, a Rama zbudował most wiodący przez morze. Boskość przejawia się w sposób cudowny i niewytłumaczalny. Nie można jej zrównywać z magią. Jak można utożsamiać jajo kukułki
z jajem wrony? Magia prosperuje dzięki oszustwu, a jej sztuczki oparte są
na fałszu i wykorzystywane są dla zaspokojenia chciwości, dla zdobycia jedzenia, odzieży i schronienia. To ciało, które przyszło z boskiej woli po to,
aby uratować prawdę, nigdy nie stoczy się na takie dno. Nie. Nigdy.
Cuda, które są spontanicznymi przejawieniami boskości Baby, w obfitości pojawiają się nie tylko w jego obecności, ale i wtedy, gdy nie jest on
fizycznie obecny. Nie mają służyć jego reklamie, czy rozgłosowi. W 1964
w Wenkatagiri Baba powiedział: Te cuda, jak je określacie, służą jedynie
mojemu dziełu, czyli ustanowieniu dharmy. Niektórzy ludzie przywołują
słowa Ramakriszny Paramahamsy, według którego cuda dokonywane za
pomocą zdolności zdobytych dzięki sadhanie są przeszkodą na ścieżce sadhaki i ci, którzy chcą osiągnąć samorealizację, powinni ich unikać. Ramakriszna powiedział, że sadhaka kuszony będzie, aby ich nadużywać i w ten
sposób może rozdymać swoje ego. W przypadku sadhaków jest to prawda.
Ale niedorzeczność tkwi w porównywaniu mnie z sadhaką, którego przestrzegał Ramakriszna.
Według Baby, dokonywane przez niego cudowne uzdrowienia osób,
które szukają jego łaski, to tylko zjawiska towarzyszące, a ich znaczenie
jest drugorzędne. Usuwanie nędzy i cierpienia nie jest głównym celem
mojej misji. Nie polega ona jedynie na leczeniu, pocieszaniu i usuwaniu
nieszczęść ludzi. Jest czymś znacznie ważniejszym. Na przykład drzewo
bananowe rodzi przede wszystkim owoce, jednak jego liście i pień są również przydatne człowiekowi. Moje główne zadanie to wspieranie, ochrona
212
Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta
i rozpowszechnianie sanathana dharmy. (…) Nie bądźcie głodni wygód ani
ciągłych więzów z zewnętrznym światem, ani też nie pragnijcie coraz to nowych rzeczy, o jakie trzeba się martwić. Odczujcie głód anandy – głębokiej
i pełnej! Wiem, że większość z was przyszła do mnie po błyskotki i tandetę,
po wsparcie w nieistotnych sprawach i drobne korzyści, po symbole podkreślające waszą pozycję i sławę, która ma krótki żywot. Bardzo niewielu prosi
mnie o rzecz, którą przybyłem dawać – mianowicie wyzwolenie od smutku
i bólu, zmartwienia i strachu, niepokoju i udręki.
Podłe pomówienia rozpowszechniane przez oszczerców zarzucających Babie zbytkowny poziom życia są wytworem zawiści. Warto im
przypomnieć, że Baba spożywa to, co najubożsi w tym kraju. Jego dieta
nie zawiera mleka, twarogu, masła ani ghi, nie przepada on też za słodyczami. W Prasanti Nilajam siedzi i śpi na tym samym sienniku, a w miastach używa zniszczonych samochodów i taksówek, aby tłumy nie rozpoznały go i nie podążały za nim po upragniony darszan! Baba wymienia
też inny powód pokazujący, że jego los bynajmniej nie jest – mówiąc delikatnie – godny pozazdroszczenia. Niektórzy z was mogą uważać, że dla
Pana czymś wspaniałym jest przybycie w ludzkiej postaci. Gdybyście byli
na moim miejscu, nie czulibyście się tak wspaniale. Ja jestem bowiem świadom przeszłości, teraźniejszości i przyszłości każdego z was. Dlatego nie
kieruje mną litość – wiem, dlaczego dana osoba cierpi w tym życiu, znam
tego przyczynę. Dlatego reaguję inaczej, niż wy. Możecie mówić, że moje
serce jest twarde lub miękkie. Ja nie powoduję radości ani smutku – to wy
wykuwacie łańcuchy, które was wiążą, zarówno te złote, jak i żelazne.
Jeśli chodzi o ilość wykonywanej pracy, Baba jest najbardziej niestrudzoną osobą w Nilajam. Planuje, opracowuje, przygotowuje i nadzoruje wszystkie, najdrobniejsze nawet czynności sprzyjające właściwemu
wykonaniu rozmaitych przedsięwzięć o zasięgu światowym. Ani tutaj,
ani w żadnym innym miejscu, gdzie organizuje się coś w jego imieniu,
nie zdarza się nic bez jego wyraźnego przyzwolenia i błogosławieństwa.
W Nilajam jest on zajęty dniem i nocą: naucza, instruuje, pociesza, niesie
ulgę i doradza setkom ludzi przybywających do niego po światło i przewodnictwo. Nawet będąc w podróży poświęca nieliczne wolne chwile pomagając cierpiącym, zrozpaczonym, biednym i przygnębionym. Uświęć
każdą chwilę, wypełniając ją pełną miłości służbą – radzi, bardziej swoim
własnym przykładem niż słowami.
213
Baba po skromnym posiłku spożytym na podłodze
Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta
Baba studzi zapał wielbicieli i nie pozwala im ujawniać owoców łaski,
jakie od niego otrzymali. Według niego popisy takie nie mają nic wspólnego z duchowością, ponieważ rozwijają egoizm. Baba w ostrych słowach
potępia tych, którzy próbują zdobyć rozgłos i korzyści przez wznoszenie dla niego mandirów i świątyń! Przemawiając w Kakinadzie w marcu
1965 roku, powiedział: Zdecydowanie nie pochwalam pomysłów wznoszenia świątyń ku mojej czci. Zamiast tego proszę, aby odnawiano istniejące
świątynie i częściej z nich korzystano. Ta mania stawiania mandirów stała
się popularnym przedsięwzięciem biznesowym! Ludzie uzbrojeni w listy
z nazwiskami poszukują potencjalnych ofiar i wykorzystując moje imię
wyłudzają od nich darowizny. W ten sposób narosło już wiele pomówień,
zawiści i chciwości. Szermowanie imieniem waszego mistrza łatwo może
skończyć się szarganiem imienia innych mistrzów.
Ten sam problem poruszył w Madrasie: Nie pochwalam tego zapału. Cześć możecie oddawać dowolnej postaci, pod dowolnym imieniem
i w każdej świątyni! Zaniedbujecie starożytne świątynie tego miasta, a budujecie nowe tylko po to, aby i je porzucić, gdy tylko znajdziecie ku temu
powód. Ludzie, którzy biegają jak dzicy, hałaśliwie domagając się darowizn na mandiry, tak naprawdę rozpowszechniają ateizm, bo napędza ich
raczej chciwość, złośliwość i samolubstwo bardziej niż pełen poświęcenia
duch oddania. Kiedy ci samozwańczy rzecznicy sprawy przychodzą do was,
nie dawajcie im ani grosza. Po co wam sala do różańca czy medytacji?
Uczyń ze swojego domu swoją własną małą świątynię. Medytuj w swoim
pokoju świątynnym. Śpiewaj bhadżany ze swoimi dziećmi. Rób na innych
wrażenie swoją delikatną mową, pokorą, miłością do wszystkich, mocną
wiarą, prawdomównością. Wówczas na stronę wierzących przejdzie więcej
osób niż mogłaby przyciągnąć jakakolwiek sala.
Baba zawsze pilnuje, aby oddanie wielbicieli nie przybrało niedorzecznych form. Pewien człowiek obmyślił sobie, że zdobędzie rozgłos
i pieniądze wygłaszając cykl przemówień o Babie i Prasanti Nilajam.
Przypisywał święte właściwości każdemu drzewu i studni, każdemu kamieniowi i pniakowi w Nilajam, mówiąc, że są „bogami” i „mędrcami”!
Baba posłał mnie do niego i polecił mi ostrzec jego zwolenników oraz
przerwać tę niedorzeczną kampanię pochlebstw! Zawsze potępia histeryczne przejawy oddania ze strony niedojrzałych i prostych wielbicieli,
215
Prawda Dobro Piękno
którzy udają, że są „owładnięci” przez niego i odpowiadają na zadawane pytania tak, jakby byli nim samym! Każde zachowanie, które osłabia
człowieka, kupczy znakami łaski, czy zniekształca prostą prawdę pompatycznymi symbolami, spotyka się z natychmiastowym potępieniem Baby
– w przemówieniach lub w magazynie „Sanathana Sarathi” i powiązanych
z nim publikacjach.
Źle pojęta wolność słowa i wyrażania opinii, jaką zdobyliśmy w Indiach po ciężkiej walce i kalanie niegodziwym językiem i piórem tej świętości obdarzonej tak wielką mocą, mądrością i miłością, jest wyjątkową
nikczemnością! Jednak Baba stwierdza tylko, że jest to część jego gry. Bez
tych oszczerstw blask mojej chwały nie świeciłby tak jasno.
Przedstawiając Babę jako zwykłego wędrownego fakira kupczącego
ezoterycznymi umiejętnościami, wielu małych, podłych ludzi, którzy potrafią widzieć tylko małość i podłość, rzuca na niego oszczerstwa wszędzie tam, gdzie jaśnieje jego chwała. Możemy tylko ze wstydem zwiesić
głowy, widząc jak ludzie – podobni przecież do nas – siedzą w swoich
norach i tworzą tak nikczemne wymysły na temat osoby, której działania i wypowiedzi, postawy i obyczaje są tak nieskazitelnie boskie. Miarą
hartu ducha i samoopanowania jest to, że Baba wszczepił osobom, które
przyciągnął do siebie, przekonanie, iż oszczercze brukowce najlepiej pozostawić samym sobie. Każdy, kto zakosztował jego słodyczy, jest boleśnie zraniony tymi przejawami chorobliwej jadowitości.
Wiele gazet ujada na księżyc jego majestatu w sposób godny pożałowania i ucisza się dopiero, gdy ścierpną im gardła lub gdy widzą, że szantaż nie zaspokoi ich głodu. Pewni ludzie z Bombaju, nieświadomi jego
chwały, wystawili kiedyś przeciwko niemu jogina parającego się wyczynami w rodzaju zjadania gwoździ czy picia kwasów. Gdy Baba przeszedł
obok niego obojętnie, próbowali go wyśmiać – śmiech jednak wrócił do
nich samych niczym trzask pioruna.
Baba wspomniał o tym w Anantapur, gdy wkrótce po swoim powrocie prowadził obchody Dnia Szkoły. W zeszłym miesiącu byłem w stanie
Maharashtra, w Bombaju, gdzie setki tysięcy ludzi zdołały ugasić swoje
pragnienie otrzymania darszanu. Przemawiałem do kilku tysięcy osób,
mówiąc o podstawach Wed i śastr oraz poleciłem członkom Prasanti Widwan Mahasabhy, aby ożywili wspaniałe dziedzictwo naszego kraju. Roz216
Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta
mawiałem z ministrami rządu stanu Maharashtra oraz ministrem spraw
wewnętrznych rządu indyjskiego, Śri I.B. Chavanem, jak również z sędziami, przemysłowcami, lekarzami, prawnikami, wydawcami, a także z przywódcami różnych religii. Mówiliśmy o dharmastapanie, czyli odrodzeniu
dharmy. Jednak w tej części Indii gazety nurzały się w kłamstwach, które
same wymyśliły i puściły w obieg – jakobym przez cały ten czas przebywał
w więzieniu. Istotnie! Jestem uwięziony w sercach moich wielbicieli.
Oczywiście oszczerstwa takie padają na wybitnych ludzi w każdym
miejscu i w każdym czasie. Doświadczałem tego również w poprzednich
epokach. Następcy Śiśupali [który krytykował Krisznę] nawet teraz
gryzą i plują ogniem i siarką na prawdę i prawość. Odczuwam litość dla
tych nieszczęśników, którzy, aby wyrwać parę groszy od chorych umysłów,
zniżają się do tak pospolitych sztuczek! Niektórzy z was mogli poczuć się
dotknięci zachowaniem tak niegodnym człowieka. Dlatego oświadczam:
nawet jeśli wszystkie czternaście światów zjednoczy się przeciwko mnie,
to praca, dla której przyszedłem, nie ucierpi ani odrobinę. Nawet gdyby
ziemia i niebo zjednoczyły się przeciwko mnie, moja prawda pozostanie
nieporuszona.
Być może właśnie w odpowiedzi na pierwsze pomruki tych bezczelnych bujd, Baba powiedział podczas święta Daśara w 1965 roku: Są tacy,
którzy piszą i mówią tak, jakby mnie znali. Mogę powiedzieć tylko tyle:
oni nigdy mnie nie poznają, ponieważ, aby mnie poznać, człowiek musi
wznieść się na ten sam poziom. Posłuchajcie raz jeszcze: nigdy nie zmienię
moich działań ani decyzji, bez względu na to, co ktoś mógłby o nich powiedzieć. Ludzie mogą krytykować moje odzienie, moją szatę z barwnej
tkaniny, moje włosy – ja jednak pozostaję niewzruszony. Czy osoba staje
się bardziej święta przez fakt noszenia na sobie łachmanów? Patrzcie na to,
co rośnie w sercu, a nie na głowie. Nie wstrzymam moich zamiarów, mojej
dharmastapany, mojej bhaktarakszany, moich przemówień, moich cudów,
które są przejawem mojej cudowności. Nie zawrócę z obranej drogi, ani
nie cofnę się. Od 26 lat samodzielnie kontynuuję zadanie zaszczepiania
boskiego spokoju w sercach tych, którzy zapomnieli o sztuce zdobywania
go. Zawsze jestem szczęśliwy i pełen radości. Uśmiecham się do tych, którzy
mnie wyszydzają i szerzą na mój temat kłamstwa. Uśmiecham się i do tych,
którzy mnie wysławiają.
217
Prawda Dobro Piękno
Tym, których bolały te nieodpowiedzialne, choć daremne oszczerstwa, Baba poradził, aby pozostali spokojni i nieporuszeni. Nie szkodźcie
swemu zdrowiu gniewem i martwieniem się. Przeciwnie – radujcie się, że
kiedy wy wzywacie mnie w swoich świątyniach, ci ludzie wykrzykują moje
imię w ciemnych, brudnych uliczkach i na ruchliwych przystankach autobusowych, gdzie mają nadzieję znaleźć nabywców dla swojego niegodziwego towaru. Wielu spośród tych, którzy czytają te brukowce pragnąc sensacji, stanie się obrońcami prawdy, pojąwszy absurdalność i niewiarygodność
szerzonych kłamstw.
Przytoczył jako przykład opowieść o Bhasmasurze, który uzyskał od
Śiwy moc spalania ciała każdego, komu położy dłoń na głowie. Bhasmasura spróbował zabić tą nowo zdobytą umiejętnością samego Śiwę. Bóg
jednak tak pokierował wydarzeniami, że Bhasmasura, nieświadom tego,
co czyni, położył dłoń na własnej głowie i umarł w płomieniach pożogi,
którą sam sobie zgotował. Podobnie ich podłość i hardość zostanie obrócona w popiół w ogniu skruchy – stwierdził Baba. Faktycznie, pewien człowiek, który w swej niewiedzy równał Babę z popisującymi się joginami
własnego pokroju i wyzwał go do zaprezentowania swoich umiejętności,
został poniżony przez własną zarozumiałość, a jego poplecznicy doznali
bólu porażki.
Baba szczegółowo opisał pobudki, które kierowały ludźmi dotkniętymi tą pychą. Powiedział: Egoizm jest żyzną glebą dla niskich skłonności
– chciwości, gniewu, złośliwości, nienawiści. Zagłusza rozsądek i zniekształca rzeczywistość, nadając jej fałszywy obraz. Zasłania prawdę chmurą kurzu i nakłania do niemoralnych czynów w pogoni za własnym splendorem.
Podczas Daśary w 1966 roku Baba mówił o pewnych joginach, którzy chwalą się, że potrafią chodzić po wodzie i rzucają wyzwanie innym, aby dokazali tego samego. O wiele wspanialszym i przydatniejszym
osiągnięciem jest, gdy jogin potrafi pozbyć się zawiści, dumy, chciwości
i złośliwości.
W 1966 roku, w dzień Kriszna Dżanmaśtami, Baba mówił o ludziach małej wiary: Nie dawajcie posłuchu temu, co mówią inni. Zaufajcie własnemu doświadczeniu i własnym oczom. Za prawdziwe uznawajcie
wszystko to, co przynosi wam radość i pokój. Po cóż wypytywać wszystkich
po kolei, czy coś jest solą, czy może cukrem? Jeśli sami sądzicie, że jest to
218
Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta
cukier, czemuż mielibyście zmieniać zdanie, gdy ktoś to podważa i cukier
nazywa solą? Wystarczy posmakować i to rozstrzygnie sprawę. Niech wasze usta nie odrzucają tego, czym raduje się wasze serce. Nie okłamujcie
własnego sumienia. Nie zmieniajcie zdania pod wpływem otoczenia – doradzał Baba.
Jedynie boskość potrafi okazać taką miłość i taką łaskę dla błędu
i wiarołomstwa. Baba darował oszczercom, ponieważ są oni, jak powiedział: molami, których istota polega na wgryzaniu się w tkaninę. Po prostu
nie potrafią robić nic innego. Mają taki wewnętrzny popęd i nie nauczono ich, jak go pokonać. Obrzucają oszczerstwami wszystkich, którzy pojawiają się na ich drodze. Taki mól wgryza się zarówno w bawełniane sari,
w wełniane ubrania, jak i w jedwabne szaty – nie potrafi odróżnić materiału. Cieszcie się więc z radości, jaką czerpią znieważając mnie. Chcę, aby
każdy był radosny. Skoro to jest ich recepta na szczęście, czemu mielibyście
zabraniać im wyrażać swoją naturę właśnie w taki sposób? Cieszę się, że
sprzedając za drobne pieniądze te cuchnące opowieści do gazet mogą wykarmić swoje żony i dzieci. Czemu mielibyście się przejmować, skoro oni
spożywają tylko swój pokarm?
Baba to premaswarupa – jest miłością w każdym calu, w każdym
spojrzeniu, w każdym geście, czynie i w każdej myśli. Przebacza bowiem
tym, którzy kupczą kłamstwem i prosi wszystkich dobrych ludzi, by modlili się o ich poprawę. Wcześniej czy później muszą oni poczuć skruchę.
Nikt nie może wędrować po manowcach zbyt długo – kiedy odkryje, że
zgubił drogę, zatrzyma się i zawróci, aż ją odnajdzie. Módlcie się, aby osoby takie stały się sattwiczne i aby szybko wyleczyły się ze swej ślepoty. O to,
by ich języki poznały smak prawdy. Skierujcie swą miłość do tych zabłąkanych braci. Wkrótce powrócą na drogę swej pielgrzymki – powiedział
Baba, zwracając się do zgromadzenia podczas święta Daśary w 1966 roku.
Przywołał przykład pijawki, która rozkoszuje się zatrutą krwią z rany, ale
odpada od ciała, kiedy jest zbyt opita, by ssać dłużej. Oni również odpadną, kiedy się nasycą.
Jeśli wodę wlać do mleka, to woda również staje się wartościowa
i można ją sprzedać! Podobnie, gdy wymyśla się kłamstwa o wielkich postaciach, ludzie gustujący w obrzydliwościach gotowi będą za nie zapłacić.
219
Premaswarupa – Ucieleśnienie Miłości
Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta
Baba wspomniał również o pożytku, jaki przynoszą ci oszczercy. Powiedział: Kiedy przepuści się ziarno zboża przez wialnię, łuski zbożowe odpadają i można je wrzucić do pieca. Ziarno usypuje się w kopiec – można je
przechować i upiec z niego chleb, który odżywia i daje siłę. Ci ludzie swym
pustosłowiem oddzielają ziarna od plew. Osoby bez głęboko zakorzenionej
wiary wykruszają się na pierwszy szept o jakimś skandalu, za to ci, których
wiara jest dobrze zakorzeniona, stawiają czoła burzy – wzrasta ich odporność i siła charakteru.
W maju 1966 roku Baba spędził około dziesięciu dni na plantacji
kawy w urzekającym, pokrytym licznymi wzgórzami okręgu Coorg57
w stanie Mysore. Z tego okręgu wywodzi się wielu świetnych sportowców i niezłomnych wojowników. To kolebka bohaterskich żołnierzy.
Tamtejsi mieszkańcy są gościnni i pobożni. Pieszo pokonali długą drogę,
wiodącą przez liczne wzniesienia i kręte ścieżki, aby choć przez chwilę
spojrzeć na Pana, który do nich przybył. Baba każdego z nich obdarzył
uśmiechem i błogosławieństwem. Odwiedził wiele domostw rozsiewając
światło i radość. Dom, w którym się zatrzymał, stał się celem dla samochodów i autobusów nadjeżdżających z całej okolicy. Następnie Baba
udał się do Madrasu, a stamtąd w towarzystwie kilku wielbicieli pojechał
do Kodaikanal – miejscowości uzdrowiskowej położonej w górach. Podobnie jak w Coorg, codziennie śpiewano tam bhadżany, aby setki i tysiące przybyłych osób mogły czerpać radość ze wspólnego intonowania
chwały Boga i doświadczać zachwytu płynącego z darszanu Baby. Jak
powiedział: Nie planowałem tej wizyty, ale przybyłem, aby dać szczęście
mieszkańcom tych wzgórz.
Wkrótce potem Baba pojechał do miasta Madurai, gdzie wielbiciele
skończyli budować nowe osiedle wokół świątyni Sai Baby, które w pełnej
czci wdzięczności nazwano Sathya Sai Nagar. Przez trzy wieczory pandici z Tamilnadu wygłaszali przemówienia, Baba zaś, który przewodniczył
spotkaniom, uzupełnił je swoimi objaśnieniami.
Powróciwszy do Prasanti Nilajam, gdy spadły pierwsze deszcze
monsunu, Baba udzielił darszanu około dziesięciu tysiącom osób, które
zgromadziły się z okazji święta Guru Purnima. Każdemu z obecnych dał
parę kropel amrity (nektaru) i zaapelował, aby język, który skosztował
57 Obecnie Kodagu.
221
Prawda Dobro Piękno
amrity nigdy więcej nie rozkoszował się anritą (kłamstwem). Baba uroczyście otworzył oddział Banku Narodowego na obszarze Prasanti Nilajam, który miał być udogodnieniem zarówno dla mieszkańców, jak i dla
tysięcy osób odwiedzających to miejsce. Baba wykorzystuje każdą okazję,
by zebrać duchowy plon, więc i tym razem w swoim przemówieniu porównał ten bank – gdzie wydaje się i przyjmuje pieniądze – do banku,
w którym wydaje się i przyjmuje miłość. To bank – powiedział – który
przyjmuje wpłaty i utrzymuje konta sumiennie i w sposób godny zaufania.
Rozliczane są tam wszelkie, nawet najmniejsze wpłaty – myśli, czyny, słowa. Dobre, złe i obojętne. Nauczcie się oszczędzać, aby oszczędzić samych
siebie. Do tego banku wpłacacie dhanam (pieniądze). Do tamtego – dhjanam (zrównoważenie umysłu). Każde zdanie było niczym błysk światła
rozjaśniający najgłębszą prawdę.
3 sierpnia Baba przewodniczył uroczystości otwarcia przychodni
w Kothaczeruwu, wiosce położonej 11 km od Nilajam. Baba został gorąco powitany zarówno przez mieszkańców wsi, jak i czcigodnego ministra
ds. pańczajath radżów58 – dr Lakshminarasiaha z Haidarabadu, a także
przez przedstawicieli wybranych do lokalnych szczebli z okręgu Anantapur. Jeden z nich, Śri T. Ramachandra Reddy, przewodniczący Rady
Okręgowej w Ananatapur, wyznał: Muszę przyznać, że dopiero kiedy jego
sława rozeszła się po całym świecie, my, którzy żyjemy tak blisko Puttaparthi, uświadomiliśmy sobie jego boskość. Minister dodał również: Jest
on tak blisko nas, a jednak przyznajemy się do błędu traktowania go tak,
jakby był daleko.
Na podium siedziało wielu miejscowych urzędników. Baba powiedział więc: Rada Ministrów, urzędnicy i ludzie są jak trzy śmigła wentylatora, który nas tutaj chłodzi. Wszystkich ich musi zasilić prąd (duch służby),
aby nieśli szczęśliwość i pokój. Gdy główny lekarz wspomniał o konieczności planowania rodziny z zastosowaniem sztucznych metod, wywołało
to ze strony Baby jednoznaczne potępienie. Uznał on, że działania takie
osłabiają moralność i rozpętują burzę namiętności: Jedynie ścisłe panowanie nad sobą dzięki sadhanie może zapewnić akceptację obowiązku rodzicielskiego – ogólnokrajowe ruchy rozpowszechniające sztuczne metody
przyniosą upadek zasad moralnych.
58 Rady starszych wybierane w systemie indyjskiej demokracji od poziomu wioski
do stanu.
222
Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta
4 sierpnia 1966 roku był ważnym dniem w dziejach Prasanti Nilajam, gdyż właśnie wtedy minister d.s. pańczajath radżów stanu Andhra
Pradesh uroczyście oświadczył, że obszar ten zostaje wydzielony z wioski Puttaparthi, której był częścią i ustanowiony jako osobna jednostka
administracyjna pod nazwą Okręg Miejski Prasanti Nilajam. Decyzja ta
podyktowana była dynamicznym rozwojem Nilajam, które stawało się
duchowym centrum Indii i całego świata. Jego promieniowanie zwiastowało nadejście nowych, świetlanych czasów na wszystkich kontynentach
ziemi. Baba wezwał mieszkańców, aby ten nowy podział administracyjny
wykorzystali dla pożytku aszramu oraz obszarów z nim sąsiadujących.
We wrześniu, w dzień urodzin Kriszny, Baba obdarował amritą
wszystkich, którzy przybyli. Również dwukrotnie uszczęśliwił zebranych
amritą swojego dyskursu. Edison – powiedział – wielki naukowiec i wynalazca, spędzał całe godziny i dni w swoim laboratorium, koncentrując
się na jakimś eksperymencie lub problemie. Przez szparę pod drzwiami
wsuwano mu mleko, chleb i herbatę, jednak pozostawiał je nietknięte, dopóki nie rozwiązał kwestii, która akurat zaprzątała jego umysł. Nauka
wymaga olbrzymiego skupienia. O ileż jednak mocniej musi się skoncentrować sadhaka, aby odnieść sukces w jeszcze bardziej subtelnej i wyrafinowanej dziedzinie – w duchowości. Musi być wewnętrznie jasny i lekki
niczym lampy pływające po Gangesie w Haridwar. Lampa przytłoczona
ciężarem ziemskich pragnień zatonie i zgaśnie.
Daśara 1966! Przemawiając przed wciągnięciem na maszt sztandaru
Prasanti, Baba dał nowe przesłanie zebranym przed nim tysiącom ludzi:
Powiem wam o sposobie oddawania czci, który obdarzy was boską siłą. Chodziło o pełne szacunku i wdzięczności używanie przez człowieka pięciu
żywiołów: ziemi, wody, ognia, powietrza i przestrzeni, z których człowiek
jest zbudowany, a które są przejawieniem Boga! Używajcie ich rozważnie
– powiedział – wykorzystujcie je w celu rozwijania własnej pomyślności i pomyślności innych. Używajcie ich z umiarem i w duchu służenia.
Obchody Dnia Szpitala przebiegły pod przewodnictwem Opali Macrae, słynnej pisarki i działaczki społecznej z USA, która przybyła do
Nilajam, aby praktykować sadhanę. Opowiadała o tym, jak w Nowym
Jorku i Hongkongu stara się leczyć choroby psychiczne, upośledzenia
umysłowe oraz inne zaburzenia przy pomocy muzyki. Baba powiedział:
223
Prawda Dobro Piękno
Muzyka jest narzędziem, dzięki któremu namiętności zostają złagodzone,
uczucia obłaskawione, zaś popędy skierowane ku wyższym celom. O leczniczych właściwościach muzyki mówi się w Indiach od dawien dawna.
Baba stwierdził, że szpitale i lekarstwa są dla osób pełnych wątpliwości.
Dla tych jednak, którzy polegają na Najwyższym Lekarzu, Jego imię jest
wystarczającym lekarstwem.
W swoich dyskursach Baba mówił o znaczeniu jadżni, o aktywności Prasanti Widwan Mahasabhy, o poetach recytujących wiersze, o dramacie „Radhabhakti”, który napisał i wyreżyserował (zawierającym, jak
powiedział, sedno wielu moich przemówień). Nieustannie też wspominał
o żałosnym stanie Indii i całego świata, który przybył uzdrowić. Świat jest
obecnie mocno podzielony z powodu religii, koloru skóry, przekonań i tak
dalej. Podzieleni są nawet ci, którzy walczą z podziałami! Kawałki metalu
ułożone w stos wciąż są tylko kawałkami. Nie połączyły się. Połączcie ludzi
w tyglu miłości, stopcie ich w jedno. Należy oczyścić serce z nienawiści. Kiedy umieści się w nim Boga, nienawiść zniknie. Myśliciele Zachodu zwracają
się ku Wschodowi, aby uczyć się sztuki zdobywania i utrzymywania pokoju
– trwałego, dającego zadowolenie pokoju, prasanti. W porównaniu do niektórych gwiazd Słońce jest zaledwie drobnym punkcikiem, a jednak swoim
światłem rozprasza ciemność. Podobnie Indie, choć biedne i słabe jako naród, mogą rozjaśniać mrok i obdarzać pokojem. Baba mówił także o społecznej chorobie nieprzystosowania, która opanowuje cały świat w ślad za
mechanizacją i uprzemysłowieniem. Stwierdził, że tłumi ona boską istotę
człowieka, która usiłuje rozkwitnąć służbą, poświęceniem i sadhaną.
W święto Dipawali, inaczej Diwali, święto świateł, 1966 roku Baba
stwierdził, że celem tego święta jest uczczenie zwycięstwa niebiańskich
tendencji w człowieku nad tendencjami piekielnymi. Tamtego dnia
w Nilajam zebrało się wiele tysięcy osób pragnących otrzymać jego darszan i wysłuchać jego przemówienia. Prosząc ich po zakończeniu święta o powrót do domów, Baba oświadczył: Znam waszą miłość do mnie,
a wy znacie moje przywiązanie do was. Jednak teraz musicie wrócić tam,
gdzie mieszkacie, dokąd wzywają was obowiązki, gdzie ludzie i instytucje
potrzebują waszej służby. Oni również są moi – służąc im służycie mojej osobie. Poza tym chciałbym, abyście doświadczyli, że ja jestem z wami
wszędzie, nieograniczony czasem ani przestrzenią. Jak mógłbym obdarzyć
was tą radością, gdybyście tu zostali na zawsze? – zapytał.
224
Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta
Wkrótce potem nadeszły jego 41. urodziny. W przesłaniu urodzinowym, jakie łaskawie napisał i dał do druku w piśmie „Sanathana Sarathi”, Baba oznajmił: Czego uczy człowieka historia jego licznych wojen?
Uczy ona, że żądza, złość, nienawiść i zawiść są siłami zła, które go opętały.
Przyjrzyjcie się dokładnie tej anarchii i bezprawiu, zamętowi i zabójstwom
szalejącym dziś na całym świecie. Są to następstwa tych złych sił. Ba, nawet choroby, na które cierpią wasze ciała oraz brak spokoju w waszych
domach spowodowane są wirusem żądzy, złości, nienawiści i zawiści.
Zganił też tych, którzy przypisują wady i braki innym oraz ranią ich
i obwiniają. Nienawiść i zawiść niszczą urok ludzkiej twarzy. Osoby, w których obecna jest chciwość, żądza, złość i zawiść, cierpią na choroby układu
trawiennego i nerwice. Dlatego też uczcie się wzrastać w miłości i w oddaniu Bogu, aż obejmą one całą ludzkość – doradził.
W dzień urodzin najbardziej uroczystym momentem jest namaszczenie Baby poświęconym olejem. Kiedy Baba wyszedł do przybyłych
podczas bhadżanu poprzedzającego ten obrzęd, miał na swojej jedwabnej szacie jasny szal ze złotych nici z wplecionym 1008 razy napisem Sai
Ram. Dzieło to wykonał pewien tkacz, który – tak jak Kabir – wypowiadał to święte imię, w miarę jak czółenko tkackiego krosna poruszało się
to w jedną, to w drugą stronę, tworząc tkaninę dla Boga, którego czcił.
Baba ubrał ten szal, ponieważ przędzą było złoto oddania. Ruszył pomiędzy ogromny tłum wielbicieli i położył każdemu na dłoni laddu [słodki
przysmak] jako urodzinowy dar łaski.
Gdy po pięciogodzinnym rozdzielaniu darów Baba powrócił do Nilajam, była już prawie trzecia po południu. Można tu wspomnieć o pewnym drobnym zdarzeniu, które obrazuje jego wszechwiedzę i miłosierdzie. Pewien człowiek spośród 15 tysięcy obecnych próbował wziąć z jego
rąk więcej niż jedno laddu. Wreszcie Baba powiedział mu, dając laddu: To
piąte, które ci daję! Myślę, że to wystarczy. Wiedział, ile laddu podarował
mu wcześniej, jednak nie zganił go za zachłanność.
W przemówieniu, które Baba wygłosił owego wieczoru, przedstawił
nowe objaśnienie słów satjam, śiwam i sundaram. Ci, którzy utożsamiali
je z sat [prawdą] czit [świadomością] i anandą [szczęśliwością], otworzyli
teraz oczy na nowe ich znaczenie: Podążaj karma-margą [ścieżką czynu]
z harmonią i urzekającym pięknem – sundaram, podążaj bhakti-margą
225
Prawda Dobro Piękno
[ścieżką oddania Bogu] z rozradowaniem i uniesieniem pełnym śiwam,
podążaj dżniana-margą [ścieżką mądrości] mając jasny kierunek i niezłomność wynikające z satjam.
Trzy dni później Baba uroczyście otworzył Bibliotekę Publiczną
w Bukkapatnam – wiosce, gdzie jako chłopiec chodził do szkoły. Przed
laty Baba otworzył tam park, a później podarował świątyni oświetlenie
elektryczne. Skarcił mieszkańców wsi za to, że zadowalają się kontemplacją jego chwały na odległość, a nie podejmują szczerych wysiłków przybycia do niego i radowania się ciepłem jego serca. Baba ostrzegł ich przed
książkami, które rozpalają uczucia i wzniecają namiętności, a zaciemniają zdolność oceny. Książki muszą dodawać siły woli i poskramiać złe
skłonności oraz popędy. Mówił o malejącym zainteresowaniu klasyczną
literaturą i wezwał pisarzy i czytelników, aby rozwijali zamiłowanie do
naszego wspaniałego starożytnego dziedzictwa.
13 grudnia Baba wyruszył do Trichinopoly nad rzeką Kaweri, gdzie
wielbiciele przygotowali trzydniowe spotkanie Prasanti Widwan Mahasabhy. Kierownik Instytutu Szkolenia Nauczycieli Hinduizmu w Madrasie powitał Babę przemówieniem obficie okraszonym cytatami z klasycznych dzieł w języku tamilskim. Mówił o najwyższej i bezgranicznej łasce
Baby. Jego widok obdarzy oświeceniem, jego dotyk będzie przekazywał
objawienie, jego słowo przebudzi nas do urzeczywistnienia – powiedział,
przywołując słowa mędrców z odległej przeszłości.
Baba wezwał wszystkich uczonych i studentów, aby przez własny
wysiłek doskonalili się moralnie, a dając przykład – doskonalili innych.
Mówił o dewaluacji człowieka, który stał się zwykłym trybikiem w olbrzymiej machinie, podczas gdy tak naprawdę jest on spadkobiercą dziedzictwa nieśmiertelności. Twierdzicie, że zdobyliście swaradżję [niepodległość], ponieważ ci, którzy przez stulecia rządzili tym krajem, wrócili
do siebie. Jednak musicie jeszcze wygonić wewnętrznych władców, którzy
sprawują nad wami tyrańską władzę. Dopóki tak się nie stanie, nie macie
żadnej swaradżji. Kiedy dokonacie tego, żaden wróg nie będzie mógł was
pokonać. Będzie to dzień odzyskania waszej niepodległości. To, co osiągnęliście do tej pory, to jedynie skórka, a nie owoc.
17 grudnia Baba znalazł czas, żeby udać się do wsi Budalur, gdzie
powitały go tysiące osób zgromadzonych wokół Sathya Sai Wihar. Baba
226
Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta
chodził pomiędzy nimi w gęstniejącym kurzu i w pewnej chwili dostrzegł chorych – dał im wibhuti ze swojej dłoni. Pierwszym, który dostał
ten cenny lek, był niemy chłopiec, drugim – głuchy wieśniak, trzecim zaś
– pewien sędziwy gospodarz cierpiący na wrzód żołądka.
18 grudnia Baba opuścił Trichinopoly i zatrzymał się na jedną noc
w Pollaczi. Nazajutrz pojechał samochodem do lasu Parambikulam,
w którym żyją słonie, aby pokazać towarzyszącym mu ludziom wspaniałość tej leśnej scenerii. Zarazem jednak umożliwił prostym mieszkańcom
dżungli, aby mogli nasycić oczy jego niezapomnianym pięknem.
Baba przybył do stanu Kerala 20 grudnia i po dwóch dniach spędzonych w Palghat odwiedził Ernakulam, Trippunitturę i Alleppey, a w trakcie świąt Bożego Narodzenia dotarł do gór Nilgiri. W Dewi Wilas w okręgu Palghat Baba chodził między wielbicielami darząc swym łaskawym
uśmiechem i dającą odwagę abhaja-mudrą59. Mówił z wieloma ludźmi
w języku malajalam i przyciągnął do siebie wszystkie serca. W Kollengode, kiedy potężny wicher przygnał ciężkie, ciemne chmury deszczowe
nad głowy zgromadzonych i zaczęły spadać wielkie krople, Baba powiedział: Nie martwcie się. To nie są krople deszczu! To sudhabindu – krople
anandy! I deszcz ustał na całą godzinę! Cud ten został opisany tego samego dnia w gazetach wydawanych w Kerali. W Trippunitturze pewne
chrześcijańskie małżeństwo, głęboko oddane Babie, poprosiło go, aby położył kamień węgielny pod salę modlitewną, którą zamierzali zbudować.
W Olawakkot zdążyło powstać kolejne Sathya Sai Nagar (osiedle domów,
w których żyją wielbiciele Sai), Baba więc pobłogosławił je w swojej bezkresnej łasce, kładąc kamień węgielny pod kolejną salę modlitw.
23 grudnia przypadało święto Wajkunta Ekadaśi – dzień, kiedy
Baba zsyła obficie łaskę na wszystkich w formie nektaru. Spędził ów dzień
z wielbicielami w Alleppy. Zebrały się tam setki ludzi, aby doznać słodyczy jego przemowy i aby jego piękna postać na trwale odcisnęła się w ich
sercach.
59 Podniesioną dłonią, znakiem „nie lękajcie się!”.
12
Znaki i cuda
Każde uzdrowienie otwiera nam oczy, stanowi dar nowego
widzenia – widzenia Boskiego Uzdrowiciela, który leczy ciało, aby
mogło być sprawnym narzędziem do ujarzmienia umysłu i do
uświadomienia sobie anandy drzemiącej w sferze zmysłów, uczuć,
impulsów świadomości i intelektu!
Pewnego razu niewidomy człowiek przybył do Prasanti Nilajam,
aby odzyskać wzrok. Był nauczycielem ze stanu Mysore i stracił wzrok
nagle, bez żadnej widocznej przyczyny. Z początku Baba w ogóle nie
zwracał na niego uwagi. Potem, któregoś dnia, powiedział do mnie,
wskazując na niego, gdy żona prowadziła go wzdłuż werandy: Patrz, ten
człowiek chce, żeby przywrócić mu wzrok – nie wie, że ślepota to dla niego
szczęście. Dwa dni później otrzymał on list od rządu Indii, dający mu
stypendium na szkolenie w Instytucie Nauczania Osób Niewidomych
w Delhi!
Wiem o pewnym głuchym człowieku, pragnącym uleczenia, któremu Baba powiedział: Twoje uszy są twoim guru – to one przywiodły cię
do mnie. Bądź wdzięczny, że przynajmniej jedno źródło przywiązania, na
twoje szczęście, przestało działać. O innym błagającym o uleczenie Baba
powiedział: Jeśli przywrócę mu wzrok, na pewno sam siebie zniszczy. Baba
ma wiedzę o przeszłości i przyszłości – każdy jest dla niego otwartą księgą. Dlatego mówi: Łatwo wam okazywać litość, ja jednak muszę przeana228
Rozdział 12 – Znaki i cuda
lizować możliwości danej osoby, karę, na jaką zasługuje, oraz w jaki sposób
wykorzysta swoje nowe zdolności.
Kiedy ktoś zmarł w jednym z domów niedaleko Prasanti Nilajam
i krewni prosili, aby Baba ożywił go, powiedział on: Chcecie powiedzieć,
że należy do mnie jedynie ta okolica? A co z tysiącami, które zmarły w tej
chwili na całym świecie? Są równie moi jak on. Powiedzcie mi, dlaczego
on miałby być niezbędny dla rozwoju świata? On zakończył swoją karierę.
Urodził się po to, aby wypełnić swoje przeznaczenie, a nie po to, aby dostarczyć przejściowej, płytkiej radości paru osobom, które do niego przylgnęły.
W dziele „Wiwekaczudamani” Śankaraczarja60 nazywa mistrza duchowego ahethukadajasindhu – oceanem miłosierdzia, który niesie zbawienie bez powodu i niezależnie od okoliczności. Taki właśnie jest Baba.
Aktem swojej woli uzdrawia niektóre przewlekłe choroby. Innym, mającym nadzieję na uleczenie, pozwala cierpieć. Nikt nie potrafi powiedzieć
dlaczego. Również przypadek Seszagiri Rao, o którym wspomniałem
w pierwszym tomie, rzuca pewne światło na ten aspekt posługi niesionej przez Babę. Seszagiri Rao, doglądający świątyni w Starym Mandirze,
a później w Nilajam przez całe 14 lat, pewnego dnia spadł z wysokości.
Gdy umierał, wraz z ostatnim oddechem oznajmił głośno zdumiewającą prawdę, której nikt oprócz mędrców nie pamięta w chwili śmierci: To
ciało rozpada się na pięć żywiołów, które je tworzyły – czeka mnie wolność!
Stałem wtedy z boku, podziwiając tego starca i zazdroszcząc mu. „Co za
szczęście: przechodzić w zaświaty z takimi słowami na ustach!” – powiedziałem sobie w duchu. Nagle w pokoju pojawił się Baba, gdyż ktoś powiadomił go o nadchodzącej śmierci jego zaufanego sługi. Baba skarcił Seszagiri Rao w mocnych słowach. Powiedział: Jak śmiesz rozpoczynać tę podróż,
nie wziąwszy ode mnie biletu? Wracaj. Wypełnij przydzielone ci zadanie.
Rozkazuję ci przyjść w południe do Mandiru i dokonać arati, tak jak zawsze.
Staliśmy przerażeni tą „nieuprzejmością”, ale kim jesteśmy, żeby wysuwać
swój osąd przeciwko Wszechwiedzącemu? Seszagiri Rao usłuchał rozkazu
– wziął udział w bhadżanie i dopełnił przydzielonego mu obowiązku.
Pół roku później poważnie zachorował. Przyjęto go do szpitala Sathya Sai. Jego stan dramatycznie się pogorszył. Zaczął cierpieć na umyśle, stracił niechęć do brudu. Każdego zasmuciło, że sługa Boga musi tak
60 Adi Śankara, mistyk z VIII w. ne., propagator doktryny niedwoistości – adwajty.
229
Sathya Sai Baba – Ocean Miłosierdzia
Rozdział 12 – Znaki i cuda
cierpieć. Z Bangalore przyjechał jego brat i poprosił Babę o pozwolenie
na przewiezienie Rao do Szpitala Wiktoria, gdzie mógłby się nim zająć
rodzony syn i jego bratankowie, pracujący w tej placówce. Jednak Baba
powiedział: Nie martw się jego obecnym stanem. Pozwalam mu przejść
przez cierpienie, jakie musi przeżyć. Potem będzie miał sposobność umrzeć
spokojnie i w całkowitym szczęściu. Mogłem go przecież odesłać przed kilkoma miesiącami, wtedy, kiedy upadł.
I tak się stało. Minął miesiąc. W jakiś niepojęty sposób Seszagiri Rao
wydobrzał. Jego mieszkanie wypełniał blask słońca. Spędził sześć błogich
tygodni, wykonując swoje zwykłe czynności. Potem zaczął słabnąć i coraz częściej musiał leżeć w łóżku. Czuwał przy nim syn, opiekując się nim
z miłością. Pewnego wieczoru do pokoju wszedł Baba. Miałem zaszczyt
przyjść wraz z nim. Poprosił, abym przyniósł kubek gorącego mleka. Łyżka po łyżce, nakarmił chorego całą zawartością kubka, zwracając się do
niego po imieniu i mówiąc mu, że to jego Baba go karmi! Potem wstał
i wyszedł z pokoju. Odwracając się w drzwiach, spojrzał na niego i powiedział: Teraz możesz iść! I Seszagiri Rao usłuchał, odchodząc z tego świata
w ciągu jednej godziny! Baba wiedział, kiedy Rao miał powrócić i kiedy
musiał „odejść”. My możemy tylko patrzeć i modlić się w zdumieniu na
widok cudu i „kaprysów” wiatrów łaski.
Oddajmy głos doktorowi T. Nallainathanowi z Kolombo, aby opowiedział nam o jednym z takich cudów. Dwunastoletni chłopiec o imieniu
Anthonis cierpiał na wyściółczaka (nowotworową narośl w rdzeniu kręgowym w dolnej części kręgosłupa). Brat jego ojca był słynnym chirurgiem
i przeprowadził operację w mojej obecności – trwała 3 godziny i 15 minut.
Nie przyniosła jednak żadnych efektów. Chłopiec nie odzyskiwał przytomności i bezustannie oddawał mocz. Objawów tych nie dało się złagodzić.
Pewien członek Sathya Sai Sewa Samithi z Kolombo dał dziecku szczyptę
wibhuti przywiezionego od Baby. Tej samej nocy rodzice chłopca stwierdzili zauważalną poprawę. Pośpiesznie udali się więc do Baby przebywającego
w Madrasie i 10 grudnia uzyskali jego darszan. Bhagawan ruchem dłoni
stworzył amulet i polecił, aby chłopiec nosił go na przegubie. Otrzymali darszan dwa razy i szczęśliwi powrócili do domu. Widziałem chłopca
w dzień Bożego Narodzenia, jak bawi się i wspomina o pójściu do szkoły!
Wiem, że już chodzi na zajęcia.
231
Prawda Dobro Piękno
Spośród licznych przypadków, które zwróciły moją uwagę, przywołam tu jedno wyjątkowo cudowne uzdrowienie. Pewnego południa, w lutym 1966 roku młode małżeństwo przyjechało samochodem z Bangalore,
gdzie dotarli samolotem z Delhi. Brat kobiety został odesłany do domu
ze szpitala w New Delhi, jako że nie rokował żadnych nadziei. Ktoś powiedział im o Babie i przyjechali szukać jego łaski, żeby ocalić życie brata.
Baba złożył na moje dłonie dwie paczuszki wibhuti ze szkatułki, którą
trzymał w swoim pokoju i poprosił mnie, abym polecił im zawieźć je do
New Delhi – „natychmiast”!
Opis choroby brata jest smutny: Balidża. Wiek: 30 lat. Chroniczne
zapalenie nerek; anemia. W lipcu 1960 – napad bólu w lewej części pleców,
wystąpił krwiomocz. W grudniu 1963 – opuchnięcie całego ciała. Albumina w moczu:+++. Wystąpiła puchlina uogólniona. Stężenie mocznika we
krwi: w normie, ciśnienie krwi: w normie. RTG klatki piersiowej – w normie. W grudniu 1964 roku skarżył się na pogorszenie wzroku. Ciśnienie
krwi: 240/140. Badanie RTG i urografia: barwnik zatrzymany w obu nerkach. Mocznik we krwi: 70 mg. Albumina w moczu: +++. W dalszym leczeniu zastosowano leki nadciśnieniowe. Następnie stwierdzono encefalopatię [uszkodzenie mózgu] wywołaną nadciśnieniem i zakłócenia widzenia;
bezwiedne ruchy prawą częścią twarzy. Ciśnienie krwi: 240/140. Pacjent
hospitalizowany. Podano leki nadciśnieniowe i środki uspokajające. Mocznik we krwi: 98-132, następnie 80 mg. Albumina w moczu: śladowe ilości,
nie stwierdzono kryształów, śladowe ilości RBC [erytrocytów]. Ciśnienie
krwi początkowo w normie, po 10 dniach wzrosło do 150/100 – 200/120.
Objętość zebranego moczu: 1,4 – 1,7 l. Malejący poziom hemoglobiny.
18 grudnia 1966: Hg [hemoglobina] – 9g, RBC – 3,5 mln, Hg – 8 g, następnie 7,5 g. 29 grudnia 1966: Hg – 5,8 g. U pacjenta występuje niepokój, bladość i lekki obrzęk twarzy. Skarży się na nieznośny ból stawów. Leczenie:
Adelphin Esidrex – 2 tabletki 3 razy dziennie, Serpasil: 1-2 tabletki 3 razy
dziennie, Serpasil SOS – dożylnie, Largactil – dożylnie. Jectofer – dożylnie,
od 22.01.1966 co drugi dzień. Chlorek potasu – 15 g, trzy razy dziennie.
Dieta z ograniczoną ilością białka.
Część wibhuti z paczuszek Balidża miał wypić z wodą, a część rozsmarować po ciele. Kiedy od jego siostry otrzymałem telegram mówiący,
że przywożą pacjenta do Prasanti Nilajam – „nazajutrz”, ogarnęło mnie
232
Rozdział 12 – Znaki i cuda
zdziwienie. Było to niecałe dwa tygodnie po ich odwiedzinach. Z Bangalore przyjechał samochód, z którego wysiadło troje ludzi: owa para i jakiś nieznajomy. Żwawym krokiem przeszli do Mandiru. Gdy tylko ich
ujrzałem i rozpoznałem, spytałem „Gdzie jest ten pacjent?”. Zaśmiali się
i wskazali mi go. Była to ta trzecia osoba – mężczyzna, który poza wełnianym szalikiem owiniętym wokół gardła nie zdradzał najmniejszego
objawu choroby.
Albo posłuchajmy historii Padubidris z Bombaju.
Czwarty maja 1957 roku. To były jej pierwsze urodziny. Dziecięce
przyjęcie trwało w najlepsze. Kiedy jej młodzi goście częstowali się przekąskami i słodkościami, mała gospodyni bujała się energicznie na swoim drewnianym koniu. Potrzebowała czegoś, co odciągnie ją od bólu. Jej
przypadek badali właśnie lekarze specjaliści. Przyjęcie urodzinowe jeszcze
się nie skończyło, kiedy nadeszły wyniki prześwietlenia rentgenowskiego.
W diagnozę ciężko było uwierzyć, była jednak ostateczna: biedna jednolatka cierpi na bardzo ciężką chorobę zżerającą kości – chorobę Potta. Dysk
pomiędzy piątym a szóstym kręgiem kręgosłupa był zupełnie zniszczony.
Nie mogło na nas spaść gorsze nieszczęście.
Lekarz polecił, aby dziewczynkę zagipsować i jak najbardziej ograniczyć jej ruchy, co pozwoli na ponowne uwapnienie kości. Przepisano jej
również codzienny zastrzyk streptomycyny oraz długą listę leków i napojów tonizujących. Jak długo miała znosić tę udrękę? Pomodliliśmy się do
Sai Baby marząc, że ochroni to dziecko trzymając je blisko siebie. W czerwcu 1958 roku już nie miała na sobie gipsu, ale lekarz przepisał żelazny gorset w celu wsparcia kręgosłupa, który zdążył się już uwapnić. 4 listopada
dotarliśmy z nią do Puttaparthi. Baba rozmawiał z nami przez 45 minut.
Pobłogosławił dziewczynkę, poklepał ją po plecach, dał jej popiół udi i powiedział niespokojnej babci: „Zostaw wszystko mnie. Zawsze będę się nią
opiekował, za bardzo się o nią martwicie”. Zapewnił nas, że w styczniu
dziewczynka zacznie chodzić... i tak się stało!
Wielu chorych na raka wyleczył wypowiadając słowa Twój rak odchodzi. Przypadek D.R. Ghule jest wyjątkowy z wielu względów. W ­liście
z 15 czerwca 1966 roku Rao Saheb W.R. Ghule pisze: 11 maja 1966 roku
wysłałem list do Bhagawana Śri Sathya Sai Baby, powiadamiając go
o smutnym losie mojego brata, Dattatreji Ramaczandry Ghule, mające233
Sathya Sai Baba rozdaje paczuszki wibhuti
Rozdział 12 – Znaki i cuda
go 76 lat. Napisałem: „Ból skupia się teraz na prawej stronie jego gardła,
kłując niczym igła, nawet gdy popija mleko, herbatę czy kawę. Mój brat
bardzo osłabł. Nie może wyraźnie mówić. Lekarze w Jubbulpore stwierdzili, że to nowotwór. Obecnie poddaje się leczeniu promieniami Rentgena
w tutejszym Szpitalu Tata. Z każdym dniem staje się coraz słabszy. Dostaliśmy książkę „Satjam Śiwam Sundaram” i po przeczytaniu jej przynieśliśmy Twoje zdjęcie i umieściliśmy je w widocznym miejscu – do codziennej
kontemplacji. Nie wiem, czy to wołanie do Ciebie dotrze, ponieważ nie
wiem, gdzie obecnie przebywasz ani nie znam Twego poprawnego adresu.
Ze złożonymi dłońmi błagam Cię – ocal mego brata od tego straszliwego
bólu i choroby”.
Rankiem 13 maja stan mojego brata stał się poważny i lekarze domagali się natychmiastowej operacji. Położyłem mój list u stóp Baby, pod
zdjęciem, i modliłem się o jego zmiłowanie. Było to około godziny 12:30.
O pierwszej po południu mój brat poprosił o wodę, którą swobodnie wypił!
Potem wypił mleko, którego od dawna nie mógł przełknąć! Zabraliśmy go
do szpitala, gdzie stwierdzono, że jest zdrowy, a lekarze oznajmili, że nie
ma potrzeby operacji. Obecnie czuje się o wiele lepiej.
Te amulety, paczuszki wibhuti, czy inne przedmioty rozdawane
przez niego, są jedynie gwarancją dla otrzymujących, że mają „coś” z jego
rąk. Są one zbyteczne, kiedy wiemy, że jego wola jest najwyższą. Może
ona przekraczać granice morza i lądu, języka i wieku, a jej przychylność
zaskarbić sobie można szczerą i głęboką modlitwą. Uzdrawia ona z sobie
tylko znanych powodów. Baba przyszedł, aby odnowić moralność oraz
na nowo obudzić wiarę w Boga i w ostateczne wyzwolenie człowieka od
zmartwień i bólu. Te uzdrowienia są wizytówkami, które rozdaje ogłaszając, że Bóg zszedł między ludzi. Podnieś łoże swoje i idź – powiedział
Baba wielu osobom w Prasanti Nilajam podczas codziennego rozdawania
darów łaski, nazywanych „rozmową osobistą”. Potem słyszą oni poradę:
Idź w wierze, idź w nadziei, idź w prawdzie.
Pewnego razu przybyła tu nastoletnia dziewczyna, którą przywiózł
jej brat. Pochodziła z Bhadrawathi w stanie Mysore. Od pięciu lat nie
postawiła stopy na ziemi. Baba wezwał brata na rozmowę osobistą i poprosił, aby ją przyniesiono. Brat przyniósł ją tak, jak niesie się dziecko.
Po paru minutach drzwi pokoju otworzyły się i 500 osób zobaczyło, że
235
Prawda Dobro Piękno
dziewczyna idzie, wspomagana przez brata i matkę. Baba poprosił, aby
obeszli trzykrotnie budynek! A następnego dnia zrobiła to sama! Baba
zaś polecił jej, aby pojechała do domu i była szczęśliwa! Każde uzdrowienie otwiera nam oczy, stanowi dar nowego widzenia – widzenia Boskiego
Uzdrowiciela, który leczy ciało, aby mogło być sprawnym narzędziem do
ujarzmienia umysłu i do uświadomienia sobie anandy drzemiącej wewnątrz sfery zmysłów, uczuć, popędów i intelektu!
13.
Oblicza prawdy
W ten oto sposób Ganga boskiej łaski, którą jest Baba, wypływa
z Prasanti Nilajam. Przywraca ona zdrowie, wzmacnia osłabionych,
uświęca każdy służebny czyn, użyźniając każdy szlachetny odruch,
oczyszczając widzenie i odsłaniając ścieżkę do Boga.
Główną częścią dzieła, jakie Baba prowadzi wśród ludzi, jest ożywienie dharmy, przez co rozumie on powszechną i wieczną sanathana
dharmę. Baba przyszedł, aby łączyć w jedno, a nie odrzucać albo wprowadzać zamęt61! Sanathana dharma należy do całego świata – oto dlaczego wielbiciele czczą go w słowach „Sarwamathasammathaja namah”,
co znaczy „Pokłońmy się temu, który akceptuje każdą religię”. Kiedy
w 1967 roku przyszedłem do niego po wskazówki w sprawie projektu
okładki do specjalnego wydania pisma „Sanathana Sarathi” poświęconego świętu Śiwaratri, Baba chwycił pióro i narysował na kawałku papieru wzór składający się z pięciu dysków – z płatkami pomiędzy nimi
– tworzących okrąg, w którym mogłem wydrukować jego podobiznę. Na
tych dyskach własnoręcznie narysował symbole głównych religii ludzkości: pranawę, czyli Om, oznaczającą wiarę hinduistyczną; koło ze
szprychami symbolizujące religię nauczaną przez Buddę; snop płomieni – ów święty ogień, któremu oddają cześć zaratusztrianie; półksiężyc
i gwiazdę jako symbol islamu i krzyż jako symbol chrześcijaństwa! Baba
61 Gra słów w j. ang. – to fuse, not to refuse or confuse.
237
Prawda Dobro Piękno
powiedział: Wszystkie religie są obliczami jej samej prawdy, którą można
opisać jako miłość, jako czystość, jako dobroczynność, jako ofiarowanie
siebie lub jako poddanie się boskiej woli. Nawet ci, którzy odrzucają Boga
albo nie przywiązują wagi do moralności, kochają kogoś lub coś. Mówią
prawdę, żeby można było im wierzyć. Muszą być czyści, żeby zadowolić
sumienie i utarte zwyczaje społeczeństwa. Szukają spokoju i radości. Ta
prawda, ta miłość, ten spokój, ta radość, to właśnie Bóg. Łaska Baby jest
tak ogromna i bezgraniczna, że twierdzi, iż cały świat jest jego pałacem,
a każdy kraj to jedna komnata.
Dlatego też podczas Śiwaratri z jego wnętrza wyłania się lingam.
Lingam jest bowiem najbardziej uniwersalnym symbolem Boga – najprostszym, najłatwiejszym do pojęcia i transcendentalnym. Jest formą,
która wyłania się z Bezforemnego. Lingam stwarza się w Babie – i on
stwarza siebie w lingamie.
A oto cud w Kothnaghatta przypominającej Puttaparthi w miniaturze. Ta mała wioska wije swe gniazdo za olbrzymim monolitycznym
wizerunkiem Gomateśwary [świętego z dżinijskiej mitologii] stojącym
na górze Indragiri w Śrawanabelagoli, w okręgu Mysore. Usłyszawszy o Babie, dwóch chłopców z tej wsi pożyczyło pieniądze i odważnie
wyruszyło w długą podróż do Puttaparthi. Baba porozmawiał z nimi
z miłością i napełnił ich otuchą. Powiedział im jednak: Zawsze jestem
w waszej wiosce. Możecie tam otrzymać darszan – po cóż więc macie
przyjeżdżać aż tutaj? Chłopcy powrócili ze smutkiem w sercach, wypełnieni nabożnymi pieśniami śpiewanymi podczas bhadżanu w Nilajam.
Zebrali paru mieszkańców swojej wioski i zaczęli śpiewać te same pieśni
w wioskowej świątyni.
W świątyni tej znajdował się lingam wykonany z marmuru. Sprowadził go jeden z mieszkańców, który sto lat temu pojechał do Kasi [Waranasi]. Przywiózł wtedy ze sobą dwa takie lingamy z rzeki Narmada i zbudował dla nich świątynie: jedną we własnej wiosce, a drugą w pobliskiej
Kantharajapurze. Podarował tym świątyniom po kawałku ziemi, kazał
zbudować domy, w których mogliby odpoczywać pielgrzymi i zapewnił
utrzymanie kapłanom. Lingam w Kothnaghatta ma około 30 centymetrów wysokości, nie licząc cokołu. Codziennie od stu lat ofiarowana jest
mu cześć w sposób zalecany w śastrach.
238
Rozdział 13 – Oblicza prawdy
Kiedy nasi chłopcy śpiewali, starsi, siedzący na skraju świątyni, zastanawiali się, kim jest ten Sai Baba. Chłopcy opowiedzieli im o Sai z Śirdi
i Sai z Puttaparthi, a także o spokoju, który w obfitości można wywieźć
z Prasanti Nilajam! Wkrótce kapłan dostrzegł coś wewnątrz lingamu –
jakieś nowe linie i barwy, jakiś zarys, który wypełniał się dzień po dniu,
a chłopcy zastanawiali się, co się z niego ostatecznie wyłoni. W ciągu
tygodnia w marmurowym lingamie ujrzeli wyraźnie dwa obrazy – my
również możemy je obecnie oglądać – a mianowicie obraz Sathya Sai
Baby (widoczna górna część ciała, z twarzą zwróconą ku nam, z wieńcem kwiatów na szyi) oraz obraz Sai Baby z Śirdi (widoczny z boku, gdy
siedzi w Dwarakamaji – z czarną brodą i zawojem wokół głowy)! Od tej
przemiany lingamu minął ponad rok. W owym marmurowym „domu”
możemy oglądać ich obu.
Baba podarował wielu ludziom pierścienie z klejnotami, błogosławiąc ich słowami: Możesz ujrzeć mnie wewnątrz tego kamienia. Za pośrednictwem tych podarunków mogą otrzymać jego darszan. Jednak
w opisywanym przypadku mamy do czynienia z ogólnodostępną świątynią, gdzie każdy może patrzeć, poznawać, pragnąć i dążyć do wcielonego w dwóch ciałach Wszechmocnego, aby już na zawsze się z Nim
zjednoczyć! Sam Baba polecił wielu ludziom, aby pojechali do Kothnaghatty po darszan. Jego urodziny świętowane są tam z wielką pompą
przez wdzięcznych mu mieszkańców wioski. Stanąć przed tą świątynią
Sai-lingamu to umocnić się w wierze w Sai. To chrzest bhakti dla tych,
którzy na własne życzenie są ślepi i niezdecydowani. Baba obecny jest
w każdym lingamie, w każdym posągu, któremu człowiek oddaje cześć.
Wszystkie lingamy, wszystkie posągi czczone przez człowieka są w Babie
– oto przesłanie, które ptaki z wieży owej świątyni wyśpiewują pielgrzymującym do Kothnaghatty.
Śiwaratri w 1967 roku przypadło na 9 marca. Tamtego ranka Baba
zwrócił się do ogromnego zgromadzenia: Ganga jest świętą rzeką w każdym calu swego biegu – od Gangothri do morza. Jednak pewne miejsca na
jej brzegu, jak Haridwar, Prajag, Waranasi i Dakshineshwar, uznaje się
za szczególnie święte z powodu ich związku z historycznymi zdarzeniami
lub za sprawą tętniących duchowo świątyń. Podobnie, chociaż każdy dzień
w Prasanti Nilajam jest święty (również w Prasanti wewnątrz waszych serc
239
Sathya Sai Baba i symbol sarwa dharmy
Rozdział 13 – Oblicza prawdy
i domostw), to Śiwaratri jest święte w szczególnym stopniu. Albowiem wtedy z żyjącego Śiwy wyłania się lingam.
Tamtej nocy, kiedy pierwszy znak – kaszel – zwiastował pojawienie
się lingamu, trzydzieści tysięcy serc zabiło szybciej. Modlili się do Śiwy
bardziej żarliwie patrząc na Babę siedzącego w Śanti Wedice. Ciemnoróżowy, owalny lingam o długości dziesięciu centymetrów – wiśwalingam [kosmiczny lingam] – z orbitami planet jaśniejącymi w jego wnętrzu,
a kilka minut później mniejszy, dżjotirlingam [zawierający światło] – oba
wyłoniły się z ust Baby. Uroczystości związane z tym świętem trwały do
12 marca. Przez trzy następne dni Baba był zajęty uzdrawianiem i doglądaniem chorych, słabych i wiekowych pielgrzymów. W każdej chwili
starajcie się widzieć dobro, słyszeć dobro i wypowiadać dobro – wezwał.
Praktykujcie jakąś sadhanę, może to być dhjana, dżapa, bhadżan czy namasmarana. Zrób ku mnie chociaż jeden krok, a ja zrobię dziesięć ku tobie.
Uroń chociaż jedną łzę skruchy, a ja obetrę setki łez z twoich oczu.
Członkowie Sathya Sai Sewa Samithi, filii Prasanti Widwan Mahasabhy z Bombaju i Maharashtry, błagali Babę, aby spędził kilka dni w Bombaju. Baba zgodził się. 16 marca przyjechał tam samochodem. W ślad za
nim wyruszył autokar z około 60 małymi chłopcami – uczniami Sathya
Sai Weda Śastra Pathasali z Prasanti Nilajam. Baba jechał tą samą drogą, co autokar, aby towarzyszyć chłopcom, gdy zatrzymają się na posiłek.
Opiekował się nimi z matczyną miłością i opowiadał im o terenach, które mijali, obserwując ich ciekawość i zdziwienie. Zobaczyli słynne ruiny
z czasów cesarstwa Widżajanagaru w Hampi – miejsce będące świadkiem cudów Baby w czasach, kiedy był chłopcem. Odwiedzili świątynię
Wirupakszy (gdzie Baba dał kiedyś darszan swojemu bratu oraz innym
jako sam Wirupaksza). Widzieli olbrzymie monolityczne posągi Ganeszy i Narasimhy, a rolę przewodnika pełnił osobiście Baba. W Bombaju
chłopcy wystąpili z dwoma przedstawieniami sztuk teatralnych napisanych przez Babę specjalnie dla nich. Niosły one jego przesłanie dodające
odwagi i sił, oparte na wrodzonej boskości człowieka.
„Radhabhakti” jest wzniosłą sztuką, obfitującą w piosenki i ludowe
tańce, podkreślające czyste oddanie prostych pasterek dla Kriszny, który
zdobył ich serca tak bardzo, że wszystko inne z nich zniknęło. Przedstawienie to zadaje kłam niedorzecznym i niesmacznym oszczerstwom
241
Prawda Dobro Piękno
rzucanym na Radhę. Sztuka obraca się wokół święta przygotowanego
w Brindawan dla uczczenia rocznicy podniesienia góry Gowardhana
przez Krisznę. Kriszna przyjmuje zaproszenie pasterek, które tęsknią za
jego widokiem i składają mu hołd. Nanda i Jaśoda, jego przybrani rodzice, również są szczęśliwi, że mogą nasycić oczy jego widokiem. Pasterki
czynią przygotowania do powitania Kriszny, który przywozi ze sobą szlachetną Rukmini, ale przybywa bez drugiej królowej, Sathyabhamy. Jest
ona zbyt zazdrosna o przywiązanie, jakim jej pana darzy Radha. W Brindawan Radha zmuszona jest pozostać w domu, ponieważ w roztargnieniu zgubiła skarb i teraz biega tam i z powrotem w jego poszukiwaniu!
Jednak Kriszna zatrzymuje się przed jej drzwiami i kiedy Radha zostaje
przyprowadzona przed jego oblicze, on objaśnia prawdziwą istotę boskiej
miłości, której ona stanowi najczystsze ucieleśnienie.
Baba prowadzi dzieło dharmastapany na wiele sposobów: bezpośrednie nauczanie, pisanie, przemówienia, wezwania, wyjaśnianie, umacnianie filarów dharmy (jak świątynie, święte miejsca i pandici), oczyszczanie starożytnych pism, które zostały zszargane błotem czasu i dotykiem
wątpliwych piór. Przykładem takiego oczyszczenia jest „Radhabhakti”.
„Bhagawata Wahini”, którą Baba publikuje w „Sanathana Sarathi”, przynosi krystaliczny, uzdrawiający strumień, którym początkowo była Bhagawata, zanim skaziły ją liczne wtrącenia.
Innym miłym zaskoczeniem była sztuka o Sakkubai, którą chłopcy wystawili w Bombaju, gdyż Baba przedstawił w niej, poprzez taniec
i pieśni, przesłanie, by zmartwienie traktować jako najżyczliwszego guru.
Chwila, kiedy posągi Pandurangi i Rukmaji ożywają i rozmawiają o cierpieniach Sakku oraz skutkach, jakie mogą one przynieść, jest dobrą lekcją
nauki o łasce. Wyrażając uznanie za ich dokonania jego ekscelencja gubernator stanu Maharashtra powiedział chłopcom: Jesteście posłańcami
wielkiego dziedzictwa tego kraju.
Baba przemówił do olbrzymich zgromadzeń w bombajskim parku
King’s Circle oraz na stadionie Wallabhai Patela, a w sercach wszystkich,
którzy go usłyszeli, zapalił lampę dżniany. Ogień i woda, połączywszy
się, tworzą parę, która popycha ciężkie wagony pociągów. Podobnie karma i upasana [oddawanie czci] wytwarzają dżnianę, która ciężki ładunek
skutków myśli, czynów i słów z poprzednich żywotów na Ziemi popycha ku
Panu wewnątrz was.
242
Rozdział 13 – Oblicza prawdy
Wśród zebranych 21 marca na stadionie przeważali uczniowie, którym Baba dał dobrą radę. Tak jak tygrys, który odmawia jedzenia trawy,
choćby nie wiadomo jak był głodny, człowiek musi odmówić zejścia na niskie poziomy skandalu, okrucieństwa i skąpstwa. Chciwość i samolubstwo,
które trawią ten kraj, są dla ludzkości okropnym nieszczęściem, ponieważ
rolą Indii jest rola przewodnika prowadzącego ludzkość na drodze do samorealizacji. Młodzież w Indiach dorasta w rozżarzonym tyglu waśni i namiętności, a nie – jak dawniej – w chłodnych altanach szacunku i pokory.
Starsi oddają się w najlepsze bratobójczym walkom, mściwym sporom sądowym, łapówkarstwu jako źródle dochodów, oraz morderczej rywalizacji.
Swoim prymitywnym zachowaniem w domu, w wiosce, w klubach, w organizacjach, w rządzie i we wszystkich dziedzinach życia dają przykład młodzieży! Dziedzictwo indyjskie, które faktycznie niesie uniwersalny przekaz
dla całego świata, należy stosować w praktyce i nauczać o nim w szkołach
oraz na wyższych uczelniach, tak aby zarówno w Indiach, jak i na całym
świecie zapanowało szczęście i zadowolenie – powiedział Baba.
Baba poświęca szczególną uwagę ludziom młodym, gdyż to na ich
barkach spoczywa brzemię podtrzymywania dharmy. Trzymając ich
u swego boku, uczy wypełniania służby i czyni z nich wzorzec sadhany.
Obdarza łaską i zdobywa ich wierność. Potem mówi im z głębi swej bezgranicznej miłości: Wszyscy stanowicie część mnie, a ja was żywię. Stanowicie ciało Sai. Sai pośle wam środki utrzymania, gdziekolwiek będziecie,
czymkolwiek będziecie zajmować się w życiu, pod warunkiem, że ofiarujecie Sai to, czego oczekuje: cnotę, wiarę, dyscyplinę, pokorę, szacunek. Trudno oprzeć się takiemu wezwaniu.
Baba postanowił utworzyć kółka studyjne działające w szkołach i na
wyższych uczelniach, które mają za zadanie zgłębiać pisma święte pod
kątem aktualnych aspiracji i ograniczeń współczesnego człowieka. Doradził nabór i szkolenie grup młodych mężczyzn i kobiet zarówno w dyscyplinie dżapy i dhjany, jak też w metodach opieki i żywienia chorych
i nieszczęśliwych. Członkowie tej organizacji Sathya Sai Sewa Dal muszą
być napełnieni oddaniem Bogu i służbą człowiekowi. To stacja końcowa
i początkowa pielgrzymki zwanej życiem. Muszą być zdolni oraz chętni do
służby – rozumnej, szczerej i radosnej – poradził. Baba zachęcił wielbicieli,
aby przygotowali dla szkół zajęcia przekazujące nauki religijne i moralne
243
Prawda Dobro Piękno
oparte o sanathana dharmę. Zaleca zakładanie internatów, gdzie uczniowie mogliby praktykować jogę i sadhanę, pobierając nauki w atmosferze
ciszy i wewnętrznego spokoju.
Na bombajskim King’s Circle, na stadionie oraz w domu, w dzielnicy Andheri, gdzie zatrzymał się, Baba nieustannie prowadził swoje dzieło miłosierdzia, obsypując łaską chorych, starców i chorych umysłowo,
wyrzutków społecznych i wszystkich tych, o których cywilizacja woli
zapomnieć. Schodził ze srebrnego krzesła na ozdobnym podwyższeniu
i powoli przechodził pomiędzy siedzącymi mężczyznami i kobietami,
wyszukując tych, którzy potrzebowali jego uwagi i przyjmując gestem
abhajahasthy hołd składany mu przez ludzi. Znalazł również czas na rozwiązywanie duchowych problemów, a nawet osobistych kłopotów osób,
które przyszły do niego po przewodnictwo i błogosławieństwo.
Łaskawie odpowiadał wielbicielom, którzy zapraszali go w odwiedziny i uświęcał ich domy – mieszkania te często mieściły się na wyższych piętrach budynków bez wind. Wspinał się więc codziennie i schodził z wielu schodów ze skwapliwością płynącą z bezgranicznej miłości.
Wszedłszy do takiego mieszkania, Baba żartował i śmiał się, wyrażał
uznanie i ostrzegał, głaskał, a każdemu członkowi rodziny dawał podarunek, albowiem jest on przyjacielem i ojcem, nauczycielem i matką,
obrońcą i Bogiem dla domowników, którzy go szukają.
27 marca Baba udał się samolotem do Dżamnagar w Saurashtrze
[stan Gudżarat]. Uradowało to pracowników obsługi lotniska w Bombaju
i Dżamnagar, otrzymali bowiem szansę dotknięcia tych stóp, które miliony ludzi tak pragną wziąć w dłonie. Podczas lotu Baba zwrócił uwagę
towarzyszących mu osób na urzekające widoki morza i lądu, które Stwórca-artysta namalował ku własnemu upodobaniu. W Saurashtrze działają
liczne kółka studyjne Sathya Sai oraz kółka bhadżanowe. Baba obdarzył
swą łaską ten region jeszcze wtedy, gdy żył w Śirdi, a teraz, kiedy przybył
ponownie, przyciągnął mieszkańców miast i wiosek tak silnie – dzięki
jasnym dowodom swojej obecności i łaski – że Saurashtra zaczęła szybko
zmieniać się w Sairashtrę [państwo Sai]. Gdy w Dżamnagar zapytałem
kogoś, jak to się stało, że tak niesłychane tłumy ciągną do miejsca, gdzie
miało się odbyć publiczne spotkanie, usłyszałem w odpowiedzi: W każdej okolicznej wiosce Baba obwieścił swoją obecność i łaskę niepodważal244
Rozdział 13 – Oblicza prawdy
nymi znakami – choćby tym, że w świątyniach, w których oddaje mu się
cześć, obficie sypało się wibhuti!
Baba zatrzymał się w hotelu Amar Wilas Palace i został tam przywitany przez Radża Mathę [królową] z Dżamnagar. Wychodził na krużganek
wiele razy, nawet grubo po północy, aby dać darszan setkom cisnących się
dokoła ludzi. W Dżamnagar Baba otworzył przestronny budynek, który
będzie służył jako siedziba Sathya Sai Sewa Samithi. Następnie udał się do
ogromnego namiotu, po brzegi wypełnionego tłumem, z którego ludzie
wylewali się na setki metrów dookoła, aż na okoliczne pola. Dostrzegłszy
chore dzieci, Baba stworzył dla nich uniwersalny lek – wibhuti – i tym
dowodem swojego współczucia i mocy wzruszył wszystkich zgromadzonych. Powrócił potem na podwyższenie i zaśpiewał kilka namawali [boskich imion], które ludzie powtarzali za nim chórem. Mówił im o potrzebie karmienia ducha, tak jak karmi się ciało. Strawą dla ducha jest dżapa,
dhjana, namasmarana – powiedział. Potem Baba spotkał się z członkami
Sewa Samithi, polecając im współpracować nie ulegając podszeptom ego.
Żaden człowiek nie może utrzymywać, że osiągnął takie czy inne sukcesy,
bo wszyscy są jedynie narzędziami w rękach Boga – powiedział.
O świcie 28 marca Baba opuścił Dżamnagar, udając się samochodem w kierunku Bhawnagar. Po drodze zatrzymał się w Radżkot, aby
dać darszan tysiącom zebranych tam ludzi. Zaśpiewał kilka bhadżanów,
a gdy spostrzegł chorych, miłosierdzie skłoniło go do podarowania im
wibhuti, które stworzył na poczekaniu. Zanim wstało słońce, dzienniki
Dżai Hind oraz Phul Czhab zdążyły zanieść do wszystkich wiosek leżących po drodze wieści o podróży Baby. Tak więc Baba musiał zatrzymywać się co kilka mil, aby mieszkańcy wsi mogli nasycić oczy widokiem
Pana, którego czcili. Machał dłonią w geście abhaja przez całą drogę, od
początku do końca.
Baba dojechał na przedmieścia Bhawnagar około 11 rano. Początkowo mieszkańcy miasta zamierzali powitać go organizując pochód,
obwożąc go w ozdobionym kwiatami samochodzie po ukwieconych ulicach, pełnych witających go dzieci i żarliwych tłumów. Ponieważ jednak
w Bhawnagar było już zbyt wielu przyjezdnych, Baba zdał sobie sprawę,
że procesja jeszcze bardziej utrudni ruch uliczny. Ogłosił, że darszan
udzielany będzie w nieplanowanym wcześniej miejscu – w ratuszu. Czę245
Prawda Dobro Piękno
sto się zdarza, że w takich trudnych sytuacjach podczas podróży Baba
bierze sprawy w swoje ręce, jeśli organizatorzy są zbyt przytłoczeni ilością przybyłych osób, by spokojnie planować.
Baba zatrzymał się w domu Abdulli Noor Mahomeda w dzielnicy
Takhteshwar. Z dachu udzielił darszanu całym rzeszom ludzi. Wyszedł
do nich o piątej po południu i przemawiał ponad godzinę. Nie zakochujcie się w świecie zbyt mocno, aby nie wpadać wciąż w tę złudną mieszankę zmartwień i radości – powiedział. Weźcie do ręki gazetę i poczytajcie
ją. Dowiecie się, że świat jest szalony i głupi, pełen oszustów i dziwaków.
Jego bezpieczeństwo to obłuda. Heroizm jest daremny, a sława przemija.
Z obrzydzeniem wyrzućcie tę gazetę. Podobnie też należy postąpić z życiem.
Uświadomcie sobie, że jest ono urojeniem, sztuką teatralną, pantomimą.
Używajcie świata jako narzędzia, jako warsztatu do pełnienia służby, do
nauki poświęcenia i do zdobycia wyzwolenia. Stańcie nieco z boku i patrzcie zarówno na tę sztukę jak i na Reżysera, który ją tworzy. Później Baba
położył kamień węgielny pod Sai Mandir miasta Bhawnagar. 29 marca
poleciał samolotem do Bombaju, aby 30 marca samochodem powrócić do
Nawsari w stanie Gudżarat.
Na miejscu spotkania w Nawsari zgromadziło się cztery razy więcej
ludzi, niż mieszka w tym mieście! W olbrzymim tłumie osób pragnących uzyskać darszan i usłyszeć dyskurs Baby trudno było znaleźć wolne
miejsce. Baba szedł długimi na setki metrów alejkami pośród zgromadzonych, aby udzielić darszanu, jednak ich oddanie nie pozwoliło im stać
w miejscu – ruszyli ku podwyższeniu, aby znaleźć się bliżej, a wrzawa nie
pozwalała na śpiewanie bhadżanów.
Baba wyjechał więc do Barody, aby zgromadzeni ludzie nie stratowali się. 30 km dalej Baba usłyszał z samochodu bhadżany śpiewane
przez około cztery tysiące ludzi siedzących pod gołym niebem przy drodze. Byli to wielbiciele z Ubel którzy ślubowali, że przez 12 godzin będą
śpiewać bhadżany, modlili się też do Baby, aby do nich przybył. I ślubowanie przyniosło efekty. Baba był zadowolony z ich wzorowej dyscypliny
– wysiadł z samochodu, przeszedł między nimi i dał kilku z nich wibhuti.
Wszedł na podwyższenie i przez jakieś dwadzieścia minut śpiewał namawali, które za nim powtarzali. Spokojnie wrócił do samochodu i odjechał
– nikt nie próbował padać mu do stóp. Bhadżan trwał jednak dalej, aż
upłynął wyznaczony czas!
246
Rozdział 13 – Oblicza prawdy
Baba spędził noc w Barodzie. 31 marca spotkał się z członkami miejscowej Sathya Sai Sewa Samithi i kółkami studyjnymi z Dżambusar i innych pobliskich wiosek. Około 200 osób otrzymało jego darszan, a całkiem sporo z nich również jego łaskawy dar – wibhuti – które stworzył
na poczekaniu.
Nazajutrz, jadąc ponownie do Bombaju, samochody minęły Nawsari i wczesnym popołudniem członkowie wyprawy zaczęli przyglądać się
poboczom, szukając zagajnika mangowego lub kępy innych drzew, gdzie
można byłoby rozłożyć naczynia z jedzeniem i spożyć obiad. Baby zdawało się to nie interesować. Dawał znaki, by samochody jechały dalej, aż dotarli do pewnej szkoły. Baba zatrzymał się i polecił sprawdzić, czy szkoła
jest otwarta. Okazało się, że nie. Nieopodal znajdował się internat, w którym mieszkali uczniowie szkoły rolniczej. Baba kazał skręcić ku jego
bramie i obsypał mieszkańców swoją łaską. Każdemu dał swoje zdjęcie,
wibhuti i wystarczająco dużo pieniędzy, by sprawili sobie nowe ubrania.
W międzyczasie zebrali się tam uczniowie, personel i mieszkańcy wiosek
położonych nawet kilka mil dalej. Baba skierował do nich około półgodzinne przemówienie. Wszyscy mieli wyjątkową sposobność otrzymania
darszanu, sparszanu i sambhaszanu! Jak się później okazało, wiedział
wcześniej, że w tej szkole może sprawić radość wielu ludziom. Baba nie
wypowiada ani słowa bez znaczenia, a każdy jego czyn przynosi pożytek.
2 kwietnia Baba przebywał w mieście Puna, gdzie przemawiał do
20-tysięcznego zgromadzenia na terenie miejscowego koledżu. 3 kwietnia, w parterowym domu położonym nad rzeką, a należącym do pana
Banatwali, odbyły się bhadżany, a Baba obdarzył rozmową wielu oficerów
sił zbrojnych. Wieczorem gościło go Stowarzyszenie Andhry, w którego
siedzibie wystąpił z przemówieniem. Ujawnił to, co wyszło na jaw już
wcześniej. Rozmawiałem z dyrektorami szkół w Punie o programie edukacyjnym kształtującym moralność i duchowość u chłopców i dziewcząt.
W Punie pojawi się wkrótce instytucja, gdzie rodzice, nauczyciele i szkolni
liderzy będą szkoleni, jak prowadzić dzieci właściwą drogą poprzez nauczanie ich podstawowych zasad religii i moralności. Uczniowie będą również szkoleni w praktyce jogi i dhjany po to, aby byli silni i uczciwi.
Baba opuścił Punę 4 kwietnia, a 7 kwietnia dotarł do Prasanti Nilajam, po krótkim pobycie w Haidarabadzie. 10 kwietnia przemówił do
247
Sathya Sai Baba w odkrytym samochodzie przyjmujący
girlandy od wielbicieli
Rozdział 13 – Oblicza prawdy
zgromadzenia wielbicieli przybyłych w celu otrzymania jego noworocznego przesłania i błogosławieństw. Powiedział, że podróżując po Maharashtrze i Saurashtrze był świadkiem niespotykanej wcześniej fali duchowego zachwytu.
20 i 21 kwietnia, w Abbotsbury w Madrasie, w obecności Baby, odbywała się ogólnoindyjska konferencja wszystkich działaczy organizacji,
które noszą imię Baby. Było to wydarzenie historyczne mające niesamowity potencjał jeśli chodzi o odrodzenie dharmy. Blisko tysiąc delegatów
ze wszystkich stanów Indii (i wielu innych krajów) z zadowoleniem wzięło udział w tym spotkaniu. Wygrzawszy się przez dwa dni w słońcu chwały Baby powrócili do domów z nowym zapałem i wielkim przejęciem. Na
prośbę dr B. Ramakrishny Rao, przewodniczącego Ogólnoindyjskiej Prasanti Widwan Mahasabhy oraz byłego gubernatora stanów Kerala i Uttar
Pradesh, który przewodniczył konferencji, przed zgromadzeniem stawali
przedstawiciele z każdego stanu. Prezentowali oni sprawozdania pokazujące sposoby, jak wyrażane jest oddanie do Baby i jego nauk, tak aby
dostosować się do ludzi i rozwiązywać ich problemy.
Podczas tych dwóch dni charakterystyczne było to, że wiele osób gromadziło się, aby wspólnie śpiewać o chwale Boga. Zawiązywały się kółka
studyjne mające na celu poznanie przesłania i nauk Baby. Pandici wygłaszali przemówienia mając nadzieję, że przybliżą kulturę Indii i sanathana
dharmę zwykłym ludziom. Była objazdowa wystawa obrazów ilustrujących
przypowieści i przenośnie, których Baba używa w celu objaśnienia zawiłych
kwestii związanych z filozofią i sadhaną. Miały miejsce również trzydniowe
seminaria na temat „Osiąganie prasanti w warunkach współczesnego świata”, które poprowadzono w ponad pięciu miastach stanu Mysore.
Baba polecił, aby swoje poglądy przedstawili również wysłannicy
z innych krajów. Gość przybyły z Hongkongu stwierdził, że tamtejsza
grupa śpiewająca bhadżany oraz prowadząca kółka studyjne stanowi miniaturę ONZ oraz że wśród Japończyków widział ogromny zapał dla jogi,
sadhany oraz namadżapy. Jeśli chodzi o Chiny, to jego zdaniem tęsknota do Boga wciąż nie rozkwitła tam w pełni. Zaapelował o tłumaczenie
książek Baby i o Babie na język chiński i japoński. Wysłannik z Afryki
Wschodniej opisał, jak tamtejsze grupy prowadzą zbiorowe śpiewy w sposób identyczny jak w Prasanti Nilajam, a zgłębianie książek Baby traktują
249
Prawda Dobro Piękno
jako część swojej sadhany. Wysłannik z Cejlonu dał przykłady łaskawej
obecności Baby w tym kraju. Przytoczył niepodważalne doświadczenia
z życia wyznawców i uszczęśliwił zgromadzenie oświadczając, że Baba
obecny jest na Cejlonie, tak jak gdziekolwiek indziej. Wysłannik z Norwegii opisał los ludzi, którzy utracili wiarę w Boga, a nie zdobyli wiary
w człowieka. Mówił o własnej niepewności wobec zachodnich dogmatów
oraz o swojej przygodzie z jogą i indyjską filozofią.
25 lutego 1965 roku, kiedy siedziałem przed samadhi w Śirdi, jakiś nieznajomy człowiek w niebieskiej koszuli podszedł do mnie z pytaniem: „Czy
widział pan Sathya Sai Babę? Jeśli Bóg jest na Ziemi, to jest to on. Przyjeżdża do Bombaju 14 marca. Musi pan go zobaczyć. Oto wibhuti z jego ręki.
A to jest jego zdjęcie”. W ten właśnie sposób Baba wezwał mnie do siebie,
ponieważ jak dowiedziałem się później, 25 lutego – dzień przybycia Baby
do Bombaju – znany był tylko jemu! Kiedy chciałem dostarczyć list Babie
14 marca, gdy przebywał w Gwalior Palace w Bombaju, pan L.C. Java wziął
szybko mój list, mówiąc: „Baba powiedział mi przed godziną, że jakiś obcokrajowiec przybędzie z listem, który bezzwłocznie mam mu przynieść!”.
Wszyscy jesteśmy pobłogosławieni – powiedział – bo zostaliśmy wybrani do
szerzenia na całym świecie nowiny o jego przyjściu i jego przesłaniu.
Dr Ramakrishna Rao stwierdził, że gwałtowny postęp w nauce
i technice, któremu nie towarzyszy postęp moralny (tak naprawdę towarzyszy mu gwałtowny upadek moralności i cnót), stawia przed ludzkością
problem najwyższej wagi – problem przetrwania. Przedstawiciele indyjskiej inteligencji nie uświadamiają sobie korzeni swojej kultury, a gdy
spotykają się z dociekliwymi pytaniami lub bezmyślnymi oszczerstwami,
przyjmują postawę obronną. Nacisk, jaki Baba kładzie na satję, dharmę,
śanti i premę, jest jedynym lekiem dla chorego świata. Ci, którzy usłyszeli i pojęli jego wezwanie, stworzyli w swoim otoczeniu stowarzyszenia i towarzystwa, instytuty i instytucje skupiające razem bratnie dusze,
nawzajem się inspirujące. Jednak dzieje się to w sposób chaotyczny, dlatego Baba zebrał nas wszystkich razem, abyśmy nie zbłądzili na drodze
sadhany. Musimy stosować się do pewnych podstawowych zasad i wzorów skutecznej organizacji. Baba oświadczył, że jego boskie przyjście najskuteczniej rozgłasza ten, kto stosuje jego nauki w praktyce, a swoimi
myślami, słowami i czynami udowadnia, że przynoszą mu one spokój
250
Rozdział 13 – Oblicza prawdy
i radość. Tak jak wody rwącej rzeki kierowane są przez jej brzegi, pobożnym zapałem należy kierować zgodnie z pewnymi przyjętymi zasadami.
Jednakże określając zasady i reguły postępowania, powiedział Baba, ludzie nie powinni zapominać o głównym celu istnienia Organizacji Sathya
Sai – o szerzeniu idei, że każdy powinien być świadomy swej wewnętrznej
radości, spokoju i mądrości, które są jego prawdziwą istotą.
Organizacja Sathya Sai Baby oraz jej członkowie są jedynie odbiciem
jednego Sai, którego wszyscy wielbią. Im czystsze jest to odbicie, tym
wspanialszą służbę człowiek może pełnić. Podczas dwudniowego spotkania wyznaczono komitety, wysłuchano ich sprawozdań i ustanowiono
pewne ogólne zasady, jednak nie to było największym zyskiem konferencji. Był nim – Baba. Nakłaniał, przekonywał, doradzał, rozmawiał i – niczym bliski przyjaciel – obdarzał wszystkich swą miłością. Towarzyszył
przybyłym gościom podczas śniadania, obiadu i wieczerzy, spotykał się
z nimi w grupach. Miał gotowe rozwiązanie każdego problemu, a jego
uśmiech – upragniony przez każdego, nagradzał wszystkich. Wstąpił do
serca każdego z nich. Uniwersalność oraz bezsporna słuszność jego nauk
spotkały się z gorącym przyjęciem.
Musicie służyć innym, ponieważ nie możecie osiągnąć pokoju, dopóki
odmawiacie go innym. Musicie przemienić w Prasanti Nilajam każde serce,
z waszym włącznie. Pracujcie bez zniechęcenia i bez dumy, współpracujcie ze wszystkimi, którzy są dobrzy i bezinteresowni. Utrzymujcie więzi ze
wszystkimi osobami, które mozolnie podążają drogą prowadzącą do Boga.
I czynią tak bez względu na imię, pod którym Go znają, bez względu na
postać, którą Mu przypisują, dopóki nie dotrą do Niego i nie zrozumieją, że
On jest wszystkimi imionami i postaciami – nawoływał Baba. Delegaci odjechali do domów z błogosławieństwami Baby rozbrzmiewającymi w ich
uszach: Podążajcie naprzód jako jeden, zjednoczony, dzielny zespół, poszukując Boga, który mieszka w każdej istocie i oddając Mu cześć poprzez
pełną poświęcenia służbę.
Od 22 do 24 kwietnia dziesiątki tysięcy ludzi usłyszały Babę, a paru
uczonych przemówiło do nich podczas spotkań Prasanti Widwan Mahasabhy, jakie odbyły się w Madrasie. Dr W.K. Gokak zwrócił się do Baby
nazywając go odkupicielem świata i zbawcą, którego miłosierdzie przywołało do Boga każdego syna Ziemi. Powiedział: Świat zlekceważył jedność
251
Prawda Dobro Piękno
ducha i materii w przekonaniu, że ta druga jest najważniejsza. Prawdziwy
postęp nadejść może dopiero wtedy, gdy człowiek nie będzie dążył do informacji, a do transformacji i odkryje własną rzeczywistość znajdującą się
pod grubymi warstwami błędów i złudzeń.
24 kwietnia dr nauk ścisłych S. Bhagawantham, doradca naukowy
indyjskiego Ministerstwa Obrony, powiedział: Nieczęsto spotyka kogoś
zaszczyt postawienia stopy na tym samym podwyższeniu, na którym siedzi Bhagawan Śri Sathya Sai Baba. Baba poddał mnie wielu ciężkim przejściom, nawet w dziedzinie nauki. Przed laty, podczas jednego z pierwszych
spotkań z nim, usłyszałem jak powiedział: „Naukowcy w ogóle nie wierzą
w Boga, prawda? W szczególności ty – czy masz jakikolwiek szacunek dla
starożytnych pism tego kraju? Na przykład dla Bhagawadgity?” To zraniło
moją dumę. Chcąc udowodnić dobre intencje naukowców, opowiedziałem
mu o Oppenheimerze i jego okrzyku, kiedy dokonano wybuchu pierwszej
bomby atomowej: „Diwisurja sahasrasja...”, których to słów nauczył się
z Bhagawadgity62. Prawdziwie uczeni spośród naukowców, powiedziałem,
są świadomi mądrości starożytnych tekstów, Upaniszad i Gity. „Czy chciałbyś egzemplarz dla siebie?” – spytał mnie i wziął w palce trochę piasku z łożyska rzeki Czitrawati, nad którą siedzieliśmy, zgromadzeni wokół niego.
Piasek przemienił się w tekst Bhagawadgity, którą złożył na moje dłonie.
Obejrzałem ją potem dokładnie, szukając nazwy drukarni. Nie muszę chyba mówić, że żadnej nazwy nie znalazłem. Było to całkowitym zaprzeczeniem praw fizyki, których bronię. Później na moich oczach przeprowadził
operację, stwarzając nóż, igłę, opatrunek – wszystko, co było potrzebne.
Czułem się wówczas kompletnie zagubiony!
Dr Gokak powiedział wczoraj, że Baba „opiera się” prawom fizyki
i chemii! On się nie opiera, on je przekracza. On wykracza ponad wszystko. On jest niepojęty. On jest boski. Oto właściwa droga, bezpieczna droga,
według mnie, do wyjścia z tego dylematu. My, naukowcy, jesteśmy bardzo
pokorni. Za każdym razem, kiedy dokładamy coś do naszej wiedzy, uświadamiamy sobie, że jest jeszcze więcej rzeczy, których nie znamy. Poszerzanie wiedzy to tylko inna nazwa na poszerzanie niewiedzy. Kiedy teraz to
mówię, ćwierć miliona mil stąd zbudowane przez człowieka urządzenie
wkopuje się w Księżyc – kopie rów długi na 18 i szeroki na 9 cali! Wiemy,
62 Rozdz.11, wers 12.
252
Rozdział 13 – Oblicza prawdy
że zdobyć można jedynie wiedzę, ale co z mądrością? Tę otrzymać można
tylko od Baby! Baba jest naszym najbliższym krewnym – zwróćcie się do
niego po odwieczne przesłanie. Tylko ono nas ocali.
Podczas przemówień, jakie Baba wygłosił podczas tych trzech wieczorów, podkreślił, jak istotne jest poświęcenie, aby działanie mogło być
wartościowe i sprzyjało szczęściu. Powiedział, że człowiek musi przypominać sobie o swej najbardziej istotnej, boskiej naturze, aby nie stoczył się
i nie stał bestią, która przeraża i sama wpada w przerażenie. Strach nigdy
nie dotknie człowieka, który wie, że jest iskrą boskości – powiedział.
Z Madrasu Baba udał się w kierunku Nilgiri i po krótkich odwiedzinach w Kalikat na wybrzeżu Morza Arabskiego podążył w góry Anaimalai, gdzie znajdują się plantacje kawy i herbaty, aby uroczyście otworzyć
tam szkołę średnią. Do Prasanti Nilajam powrócił na święto Guru Purnima, które po niezapomnianym cudzie Śiwy-Śakti stało się niesamowicie
popularne! Tydzień później Baba wyjechał do Whitefield, a stamtąd udał
się z paroma wielbicielami do Horsley Hills63, aby spędzić trochę czasu
w tym cichym miejscu, 1200 metrów nad poziomem morza.
Wkrótce mieszkańcy okolicznych dolin dowiedzieli się, że światło Baby rozlewa się wśród nich. Przez dwa tygodnie licznie przybywali
i w czasie spotkań bhadżanowych zostali hojnie nagrodzeni wibhuti pochodzącym z jego dłoni. Babie towarzyszyła niewielka grupa duchowych
aspirantów. Mieli oni sposobność uzyskania od niego wyjaśnień wielu
najtrudniejszych problemów związanych z sadhaną.
Nazywacie to cudami, lecz dla mnie to po prostu mój sposób bycia.
Nie możecie rozwikłać tej tajemnicy. Dla mnie to nie tajemnica, lecz jeden
z przejawów cudowności będącej moją istotą – mówi Baba. Wielbiciele
w Horsley Hills mieli wiele sposobności, by doświadczyć tej boskiej tajemnicy. Pewnego razu, idąc ścieżką pośród drzew, Baba zauważył pnącze
jaśminu i zerwawszy z niego kwiat, tchnął na niego – kwiatek przemienił
się w diament o niezrównanym blasku! Innego dnia dał jednemu z wyznawców kawałek granitu podniesiony z ziemi, jednak to, co otrzymał ów
człowiek, nie było już kamieniem! Granit zamienił się w cukierek!
Kolejnego dnia Baba stworzył różańce oraz inne święte przedmioty i podarował je sadhakom. Stworzył srebrne naczynie wypełnione
63 Kurort w Andhra Pradesh, ok. 85 km od Puttaparthi.
253
Prawda Dobro Piękno
cennym nektarem, który jedynie on wie jak i kiedy „przyrządzić”. I dał
wszystkim po kilka kropli tej łaski. W Horsley Hills towarzyszył Babie
Howard Murphet z Towarzystwa Teozoficznego, wraz z żoną. Murphet
pisze: Bynajmniej nie uważałem siebie za cynika, gdy przybyłem do Indii.
Wiem, że byłem sceptykiem, ale nie nieuleczalnym. Zawsze stosowałem
chłodne, naukowe podejście. Aby w cokolwiek uwierzyć, musiałem to zobaczyć i dotknąć. Dziwne zrządzenie losu (spowodowane łaską Baby – tylko tyle potrafię powiedzieć) sprawiło, że poznałem Sai Babę! Baba był dla
mnie miły. Zobaczyłem i dotknąłem cudownych, niewiarygodnych rzeczy.
Upewniłem się, ku zadowoleniu mojego krytycznego „ja”, że cuda istnieją.
Czyny mówią głośniej niż słowa. Słowo jest potężne, ale w „słowie, które
ciałem się stało” widzimy jego moc najwyraźniej. Wówczas staje się ono
silnym wsparciem dla naszej chwiejnej wiary.
Nawołując pewnego dnia do, jak pisze Murphet,
Dotarcia poza bramy
Tam, gdzie część jest całością
Poza wszelką myśl, wszelkie uczucie
Poza gwiazdy i słońce
Poza kosmiczną nicość
Tam, gdzie wszystkie rzeczy są Jednym
Baba stworzył obrazek, który dał jednemu z wielbicieli. Przedstawiał on
Kosmicznego Puruszę – Wszechświat jako osobę (Wirat Swarupę), obejmującą wszelkie bóstwa i demony, wszelkie gwiazdy i niebiosa, wszelkie
istoty i zdarzenia, łącznie z nim i poprzednim ciałem – Baby z Śirdi!
Murphet pisze: W tym wszystkim nie powinniśmy zapominać o największym cudzie! Jest to cud jego premy – jego boskiej miłości. Będąc powszechną (płynącą do wszystkich ludzi), jest ona zarazem indywidualna.
Czujesz, że zajaśniała szczęśliwie i bezpośrednio dla ciebie. Jak ujmuje
to jeden z jego bhaktów, „Każdy myśli, że Baba jego kocha najbardziej”.
Tak. Ta czysta miłość – powszechna, a mimo to osobista – jest głównym
cudem, wobec którego wszystkie inne stanowią produkt uboczny. Najważniejszym, końcowym produktem jest uświadomienie nam naszej
prawdziwej, duchowej jaźni, naszej jedności ze wszystkim, co żyje oraz
z Twórcą wszystkiego, co żyje. Jakże mało było tych, przez których płynął
ten cudowny strumień pozbawionej egoizmu miłości z towarzyszącymi
254
Rozdział 13 – Oblicza prawdy
mu wirami pomniejszych cudów! Jak szczęśliwi, jak błogosławieni jesteśmy, że mogliśmy poznać kogoś takiego na Ziemi i w dodatku ciągle z nim
przebywać!
Baba mówi, że świat nie jest pustym snem bez znaczenia, lecz wielowątkowym przedstawieniem dążącym do konkretnego zakończenia. Bóg
jest zarówno jego aktorem, jak i widzem! Rozpoznajcie Go, kiedy widzicie na scenie majestat, piękno, porządek, harmonię, melodię. Kryje się
On pod rozlicznymi maskami. Mówi, że również teraz odgrywa jedną
z ról – i to z własnej woli!
Z aszramu Brindawan w Whitefield Baba powrócił 3 lipca do Prasanti Nilajam. W drodze powrotnej towarzyszyli mu państwo Murphet,
przyciągnięci miłością, którą ich obdarzył. 21 i 23 lipca Howard Murphet
opowiadał mieszkańcom aszramu o Babie.
Mowę w Prasanti Nilajam wygłosiła również doktor Judith (Dżjoti-prija) Tyberg z Wschodnio-Zachodniego Centrum Kultury w Los Angeles. Przeprowadziła długą rozmowę z Babą, podczas której spytała go,
czy można nakręcić i wyświetlać filmy o jego cudach w celu przekonania
ludzi o ich autentyczności. Baba odpowiedział, że wątpliwości nie znikną. Innych można przekonać jedynie poprzez umacnianie własnej wiary oraz wyjaśnianie wątpliwości we własnym umyśle. Wiara podróżuje
z jednego umysłu do drugiego – wyjaśnił. Następnie Baba stworzył trochę
słodyczy dla grupy, najpierw demonstrując, że nie trzyma nic w dłoni ani
w rękawach. Pojawiły się one za sprawą jego sankalpy – postanowienia.
Wytłumaczył, że słodycze znajdowały się nie w jego dłoni, lecz w głowie.
W ten sposób ujawnił się doktor Judith, żarliwej poszukiwaczce duchowej, dociekliwej i przesiąkniętej oddaniem. W cudowny sposób uleczył
jej artretyzm, posyłając jej kilka paczuszek wibhuti przez osobę, która
powróciła do USA. Powiedział jej: Jestem obecny we wszystkich sercach.
Ze wszystkimi stanowię jedność. A mimo to nigdy nie dzielę z nimi ich bólu
ani radości. Nigdy nie doznaję smutku ani złości. Jestem anandaswarupą
i premaswarupą [ucieleśnieniem błogości i miłości].
Nic dziwnego, że Maharishi Mahesh Jogi, główny propagator medytacji transcendentalnej, święty mąż, który rzucił potężny czar na młodzież Zachodu, (My, którzy jesteśmy zmęczeni naszym martwym i upadłym dziedzictwem Zachodu, będziemy podążać za jego świątobliwością,
255
Bhagawan Baba, zawsze radosny
Rozdział 13 – Oblicza prawdy
za naszym mistrzem, aż po grób”, mówią o nim hippisi), chciał, aby Baba
pobłogosławił „przywódców młodzieży świata, którzy szkolą się w Śankaraczarja Nagar w Hrishikesh, aby stali się przewodnikami młodzieży!
30 lipca Baba odwiedził Wyższą Uczelnię Techniczną w Anantapur, mieście odległym o jakieś sto kilometrów od Nilajam. Baba zwrócił
uwagę licznie przybyłych studentów i wykładowców na fakt, że edukacja
przerodziła się w kurs zwykłego życia, zamiast uczyć, jak osiągnąć cel
życia. Naucza umiejętności, zapewnia wiedzę, ale nie zajmuje się zasobami ukrytymi na głębszych poziomach świadomości, będącymi źródłem
życzliwości, służby i wyrzeczenia, ani potrzebą powrotu do przystani
radości, z której człowiek odszedł. Baba stwierdził również, że człowiek
we wszystkich krajach poddaje się zbiorowej histerii, przez co jego serce
staje się twarde, rozsądek przytępiony, a umysł mechaniczny. Studentów
trzeba uczyć dziedzin, które pozwolą im stawić czoła napięciom życia
i stoczyć walkę z wewnętrznymi przeciwnikami – żądzą, chciwością, złośliwością i nienawiścią. Baba pozostał w Anantapur jeszcze przez trzy dni,
przewodnicząc spotkaniom Prasanti Widwan Mahasabhy.
5 sierpnia 1967 roku był historycznym dniem w dziejach Prasanti
Nilajam, ponieważ właśnie wówczas zostało ono oficjalnie ustanowione
samodzielnym miastem zarządzanym przez Radą Prasanti z przewodniczącym na czele. Mówiąc o wiosce Puttaparthi, z której właśnie wydzielono Prasanti Nilajam, Baba zapewnił, że w umyśle jego oraz jego
wielbicieli nigdy nie będzie poczucia „oddzielności”. Brindawan należy
do wszystkich. Gowinda jest Bogiem każdego – powiedział. Wezwał przewodniczącego i członków Rady do sumiennej i pełnej miłości służby zarówno wobec mieszkańców, jak i członków rodziny Sai odwiedzających
to miejsce.
20 sierpnia, na zaproszenie ministra szkolnictwa stanu Mysore, Baba
udał się do miasta Mandja (znanego też jako Sugar Town). Na olbrzymim
stadionie i wokół niego zebrało się co najmniej sto tysięcy mieszkańców
miasta i okolicznych wsi. Minister wyraził swoje szczęście, że tak wielu
moich rodaków żarliwie pragnie otrzymać darszan Bhagawana i wysłuchać jego przesłania. Dobrze wróży to przyszłości tego kraju.
Możecie być dumni ze wspaniałych świątyń w waszym okręgu wzniesionych przez wybitnych architektów, mistrzów dłuta i znakomitych rze257
Prawda Dobro Piękno
mieślników. Musicie jednak pamiętać, że artysta osiąga doskonałość w muzyce, rzeźbie, malarstwie, poezji, teatrze czy architekturze dopiero wtedy,
gdy swe umiejętności poświęci obecnemu w nim Bogu – powiedział im
Baba, w odpowiedzi na mowę powitalną.
W pierwszym tygodniu września Baba kierowany miłością przejechał samochodem 640 kilometrów do Haidarabadu, by stanąć przy łóżku śmiertelnie chorego dr. Ramakrishny Rao i obdarzyć go bezcennym
dobrodziejstwem darszanu, sparszanu i sambhaszanu. Ostatnim świętem,
w jakim Rao wziął udział w Prasanti Nilajam (gdzie zawsze przebywał
sercem), była inauguracja miasta. Baba mianował go przewodniczącym
Ogólnoindyjskiej Prasanti Widwan Mahasabhy, ponieważ był on uczonym
i poetą biegłym w wielu językach oraz żarliwym wielbicielem. Piastując
urząd gubernatora stanu Kerala miał zaszczyt niejeden raz podejmować
Babę. Jako gubernator stanu Uttar Pradesh miał szczęście towarzyszyć Babie do Ajodhji, Kasi, Prajagu i Badrinath. Przemówienia wygłaszane przez
Babę w telugu tłumaczył szybko i poprawnie na język hindi.
W ostatnich chwilach jego życia Baba obdarzył go najwyższym zadowoleniem i radością. Otrzymałem to, za czym tęskniłem – powtarzał
wielokrotnie, gdy Baba odszedł od jego łóżka. 14 września po północy, na
kilka minut przed śmiercią, zapewnił członków swej rodziny: Baba będzie
was chronił i prowadził, zresztą robi to od dawna. Potem wypowiedział
z głębi serca świętą mantrę: „Śriman Narajana Ćaranou Śaranam Prapadje” (Przyjmuję schronienie w stopach Pana) i osiągnął spokój i wyzwolenie! Zaprawdę, był to wielki karmajogin, który – zgodnie z nauką Gity –
dzięki zdobytej dżnianie i dzięki upasanie osiągnął kajwalję (wyzwolenie)!
Gdyby ktoś mógł zebrać i zestawić wydarzenia z ostatnich dni życia wielbicieli Baby, którzy rozpłynęli się w nim, wówczas powstałaby
niezwykle przejmująca książka! Umierają oni w cichej pogodzie ducha,
w modlitewnym oddaniu, albo też podczas bhadżanu, w którym biorą
udział, bądź w trakcie wypowiadania pranawy [mantry Om]. Dostają amritę powstałą z nicości i piją ją powoli, umierając. Przed swoim
odejściem widzą Babę i pokłoniwszy się mu, opuszczają ciało. Na znak
jego błogosławieństwa z ich głów sypie się wibhuti! To naprawdę piękne
i wzruszające – widzieć, jak Baba obdarza swą łaską tych, który żegnają
się z ciałem, w którym mieszkali!
258
Rozdział 13 – Oblicza prawdy
Czytałem o wspaniałych cudotwórcach i nauczycielach żyjących niegdyś w Indiach. Miałem nadzieję, że może uda się ich spotkać i dziś. Miałem nadzieję – jednak ledwo śmiałem o tym myśleć – że może i ja mógłbym
spotkać jednego z nich. W głębi bowiem, jak każdy, tęskniłem do „tej wielce
wspaniałej rzeczy – jak pisał Francis Thompson – której nie widzą niechętne twarze” – mówi Murphet.
Pośród wielu osób, które z odległych krajów przywiodły do Indii duchowe poszukiwania, było też małżeństwo Raymerów, którzy usłyszawszy o Babie udali się do Nilajam i zostali tam przez ponad pół roku, praktykując sadhanę. Po powrocie zgromadzili się wokół nich ludzie, którzy
za sprawą nauk Ramana Maharishiego, Aurobindo, Joganandy, Ramakriszny i Wiwekanandy zetknęli się już z jogą i indyjską filozofią. Swoim
przykładem Raymerowie zainspirowali ich do zapoznania się z dziełem
Baby i do praktykowania sadhany według jego wskazówek. Powstał satsang64 Sathya Sai, w którym zgromadziło się wiele osób. Niektóre z nich
udały się aż do Indii, aby otrzymać od Baby darszan i błogosławieństwa.
Charles Penn ma wyjątkowe szczęście, bo chociaż nie był w Indiach,
potrafi odczuwać ciągłą obecność Baby – czy to w przestworzach, gdy
szuka zaginionego samolotu, czy na ziemi, gdy zbiera muszle nad brzegiem morza, czy też w swoim pokoju do modlitwy, gdy w swoim sercu
wyobraża sobie postać Baby! Baba siada przed nim, rozmawia z nim, uczy
go i odpowiada na pytania tak wyraźnie, jak gdyby pomimo ogromnej
odległości był namacalnie obecny! Sposób prowadzenia tych lekcji jest
typowy dla Baby, a ich prawdziwość potwierdzić może każdy, kto zna jego
styl nauczania. Co więcej, kiedy Penn wysyła mi maszynopisy, abym je
sprawdził lub do publikacji, często prosiłem Babę o wyjaśnienie pewnych
kwestii, a on nigdy nie wyparł się ich autorstwa. Ba, tłumaczył nawet, że
niektóre nietypowe przykłady i przypowieści przekazuje w Los Angeles
Pennowi dlatego, że wychował się on w innej kulturze niż indyjscy słuchacze Baby. O żółtych żonkilach wspomniałem dlatego, że rosną na kwietniku przed tamtejszą świątynią – wyjaśnił mi kiedyś. Mówię mu o silnych
wiatrach, o żaglach i statkach, bo on to zna, a wy nie – powiedział.
Indrę Dewi, Amerykankę rosyjskiego pochodzenia mieszkającą
w Meksyku i noszącą to hinduskie imię, zachęcił do wyjazdu do Baby
64 Grupa, dosł. boskie towarzystwo.
259
Prawda Dobro Piękno
pewien jasnowidz, a później skierowali ją tam Murphetowie. Wcześniej
w Mysore uczyła się jogi od Jogiego Krisznamaczarjego, następnie zamieszkała w Szanghaju i dawała pokazy jogi w Moskwie. W Tecate,
w Meksyku, prowadzi fundację propagującą jogę. W Dallas miała być
przedstawiona prezydentowi Kennedy’emu. Chciała podarować mu swoją książkę o jodze oraz opisać kilka asan i ćwiczeń głębokiego oddychania, które podniosłyby jego sprawność fizyczną potrzebną przy niezwykle wyczerpującym trybie prezydenckiego życia. Jednak doznała szoku,
podobnie jak cały świat, gdy Kennedy został zamordowany – zaledwie
kilka godzin przed umówionym spotkaniem! Aby wypędzić z ludzkich
serc nienawiść, jeszcze tego samego dnia obmyśliła plan „medytacyjnej
krucjaty światła przeciwko ciemności”. Wróciła do Indii, aby zgłębiać
tajniki jogi i medytacji. W kwietniu 1966 spotkała Murphetów, a oni wysłali ją do Prasanti Nilajam! Baba okazał jej, jak sama mówi, więcej niż
życzliwość, więcej niż dobroć, więcej niż łaskę: schronienie, wolność od lęku.
„Wzywaj mnie, kiedykolwiek mnie potrzebujesz – będę z tobą”. Poczułam,
jak ogarnia mnie cudowny, jasny strumień światła, dając mi niesamowite
uczucie radości i szczęścia, które wypełniły całe moje jestestwo. „Dziękuję,
Babo” – wyszeptałam z wdzięcznością. Wypełniona tym promieniującym
blaskiem, powróciłam do Los Angeles i Tecate, napisała Indra Dewi.
W lutym 1967 roku wróciła, pełna zapału i oddania dla jogi jako
lekarstwa na frustracje świata. Baba zachęcił ją, by ludzi mieszkających
w Prasanti Nilajam oraz chłopców z Wedaśastra Pathasali uczyła asan
oraz medytacji. Sam towarzyszył jej przez dwa dni, gotów szczegółowo
omawiać powody, dla których wybrała płomień jako obiekt medytacji.
Objaśniał również wszystkie kwestie, które uznała za niezbędne w kursie.
Kontemplacja płomienia to starożytna recepta wedyjska, która opisuje
Pana jako prostą smugę jaśniejącego blasku wewnątrz serca. Na proporcu
wieńczącym Prasanti joga-dandę [kolumnę symbolizującą jogę] widnieje jako herb i korona płomień param-dżjoti, czyli najwyższego światła.
W Nilajam podczas poprzedzających świt godzin poświęconych medytacji używa się jako obiektu koncentracji lampy z nieruchomym, jasnym
płomieniem. W napisanej własnoręcznie książce „Dhjana Wahini” Baba
opisuje atmę jako Słońce słońc, blask blasków. Jest to najwyższe światło,
swajamdżjoti – samoświetliste. Dlatego Baba docenił „krucjatę” Indry
260
Rozdział 13 – Oblicza prawdy
Dewi i pobłogosławił ją. Opowiedział jej o konsekwencjach i możliwych
następstwach owego przedsięwzięcia, odwołując się do starożytnej modlitwy wedyjskiej Tamaso ma dżjotir gamaja, co znaczy: z ciemności
prowadź mnie do światła. W książce „Prasanti Wahini” napisanej przez
Babę przed kilkoma laty interpretuje on ją w następujący sposób: O, Panie, kiedy przyciągają mnie rzeczy tego świata, usuń tę ciemność, która
zakrywa przede mną wszechobejmującą, tworzącą wszystko atmę, którą
w rzeczywistości jest każda rzecz.
Święto Daśara w 1967 roku rozpoczęło się o świcie 4 października. Dr nauk ścisłych K. Bhaskaran Nair pisze: Życie we współczesnych
Indiach przypomina kwiat lotosu nocą. Przygniata go ciężar rosy, a jego
płatki są zamknięte i pogrążone w cierpieniu. Omdlewa z bólu i niedostatku, i w udręce wyczekuje świtu. Czy świt kiedykolwiek nadejdzie?... Nie
rozpaczajmy. Purpurowe promienie przecięły złą noc. Wkrótce nastanie
dzień! Oto nadzieja, jaką daje nam Puttaparthi. Gdy nadszedł świt, Baba
udzielił darszanu tysiącom oczekujących ludzi, do serc których wciągnął
flagę pokoju, czyniąc z każdego serca Prasanti Nilajam. I lotos zakwitł.
W swoim przemówieniu podczas obchodów Dnia Szpitala Baba powiedział, że główną przyczyną chorób umysłowych jest obawa o przyszłość, żal z powodu przeszłości i zamki, które ludzie chcą sobie budować w przyszłości. Stwierdził, że nie starcza im odwagi, aby zapomnieć
o przeszłości, spojrzeć w twarz teraźniejszości i rozsądnie zaplanować
przyszłość. 6 października nakarmiono suto około 10 tysięcy głodnych
osób – osób, których Baba nie nazwałby biednymi, gdyż wielu z nich, jak
mówi, jest bogatych duchem. Rozdał również tysiące sari i dhoti [kobiecych sukni i męskich szat], z miłością i troską, jakiej żaden rodzic nie
okazuje swoim dzieciom. Ceremonia Weda Purusza Saptaha Dżniana
Jadżni, odprawiana co roku, aby wesprzeć dzieło odnowy dharmy prowadzone przez Babę, rozpoczęła się 7 października. Owego wieczoru, gdy
inaugurowano obchody 4 rocznicy powstania Prasanti Widwan Mahasabhy, każdy uzmysłowił sobie pustkę, jaką zostawił po sobie doktor Ramakrishna Rao.
Daśara jest przede wszystkim świętem, w którym oddaje się cześć
Matce jako bogini nauki, bogactwa, pożywienia, piękna i sztuki. Baba
włączył więc do programu przedstawienia muzyczne, wykłady na temat
261
Narajana sewa czyli karmienie ubogich
Rozdział 13 – Oblicza prawdy
muzyki, sztuki teatralne, przedstawienia ludowe, recytacje, prezentacje
swoich wierszy przez poetów itp. jako ofiary składane u stóp Matki. Jadżnię ukończono pomyślnie w dzień Widżajadaśami (Dzień Zwycięstwa).
Tego samego dnia Baba udzielił darszanu, ubrany w olśniewającą szatę
ze złotych nici utkaną przez pewnego wielbiciela, który osobiście wplótł
w nią 1008 razy napis Sai Ram, wypowiadając również tę mantrę podczas
tkania. Gdy Baba ukazał się w tej wyjątkowej szacie, wielbicieli przeszedł
dreszcz, który obudził wszystkie poziomy ich świadomości. Poczuli taką
błogość, jak gdyby Pan wysławiany w Wedach objawił im się w swojej
pełnej chwale. Przypomnieli sobie pieśń, którą Baba zaśpiewał wcześniej
podczas przemówienia otwierającego Daśarę:
Gdy człowiek ugrzęźnie w odmętach zła i nienawiści
Zagubiony w błędach, daleki od obyczajów epoki,
Aby wyprowadzić go na prostą drogę miłości…
Gdy świat wije się w męczarni
W pragnieniu krwi i łupu,
Aby oczyścić serce z nienawiści...
Gdy zdeptani ciężkimi kopytami
Sprawiedliwi płaczą jak sieroty,
Aby objąć, ukoić i uwolnić...
Gdy wypaczą boskie słowo
Z języków sącząc truciznę,
Aby je ogłosić wszem i wobec...
Aby ulżyć ciężarowi Ziemi,
By dotrzymać słowa, które dał,
Bóg przybywa jako człowiek między nas!
Czy wezwanie może brzmieć wyraźniej?
Miotany falami narodzin i śmierci,
Wzdychasz i jęczysz z bólu, o, człowieku!
Na chwilę stań, popatrz, chwyć – jest w zasięgu ręki
Koło ratunkowe: Sathya Sai!
Ufność, którą daje to zapewnienie, radość, jaką obdarzają te wieści –
wielbiciele pragnęli podzielić się nimi z mieszkańcami swoich miast i wsi
najszybciej, jak tylko mogli.
263
Prawda Dobro Piękno
Baba udał się do Haidarabadu, aby uczestniczyć w Dipawali – Święcie Świateł, upamiętniającym zwycięstwo ludzkich zdolności, dzięki którym człowiek wzlatuje nad negatywnymi skłonnościami ściągającymi go
w dół. Jadąc samochodem główną drogą Baba obdarowywał owocami,
słodyczami i pieniędzmi pasterzy, mężczyzn za pługiem, kobiety z dziećmi na rękach mozolnie podążające do domu w gorącym słońcu oraz
chłopców pilnujących wołów, które tarzały się w rozlewiskach. Każdemu
ofiarowywał radość w tym wyjątkowym dniu Dipawali! Pewnej kobiecie dopisał los i otrzymała torbę słodyczy, słoik marynat, paczkę ciastek
i dosyć pieniędzy, aby mogła kupić sobie piękne sari. Potem Baba spytał
tę starszą panią: Czy wiesz, kim jestem? Wyznała, że nie wie! Baba zapytał, czy słyszała o Sai Babie. Słyszała! Powiedziała, że karnam [poborca
podatkowy] z jej wioski pojechał na pielgrzymkę do miejsca o nazwie
Puttaparthi i widział go. Baba, ucieleśnienie premy, stanął przed nią i powiedział: Patrz! Ja jestem tym Sai Babą! Kobieta upadła mu do stóp. Idź
i raduj się dzisiejszym świętem – powiedział.
2 listopada Baba odwiedził Bombaj. Nazajutrz udał się ulicą Mahakali Cave Road w kierunku przedmieść Andheri i dotarł do miejsca, gdzie
30 tysięcy żarliwych bhaktów śpiewało właśnie na chwałę Boga, oczekując tej drogocennej chwili, aż przybędzie on uświęcić miejsce, w którym
miano zbudować Dharmakszetrę [Ośrodek Sathya Sai w Bombaju]. Baba
wszedł na najwyższy taras na tamtejszym wzgórzu – uroczyste obrzędy
miały się ku końcowi, a rów, w którym spocząć miał pierwszy rząd kamieni, był już gotowy. Baba zakręcił dłonią. Wyłoniła się z niej na oczach
wszystkich srebrna płyta z tajemnymi symbolami bóstw przewodnich
dziewięciu planet nauki wedyjskiej. Baba polecił, aby umieszczono ją pod
pierwszym kamieniem i sam nałożył kielnią zaprawę. Potem wciągnął
proporzec Prasanti na maszt i odsłonił miedzianą tablicę, ogłaszając inaugurację Dharmakszetry.
Zwracając się do ogromnego zgromadzenia wielbicieli, Baba powiedział, że nazwa Dharmakszetra oznacza pole bitwy, na którym Kriszna
wygłosił Gitę [Bhagawadgitę, czyli Pieśń Pana]. Choć jego prawdziwą nazwą była Kurukszetra, Gita nazywa je Dharmakszetrą, albowiem było to
miejsce, gdzie dharma wygrała z a-dharmą [bezprawiem], gdzie prawość
pokonała zło. Również i to pole, ta Dharmakszetra, będzie świadkiem
264
Rozdział 13 – Oblicza prawdy
i gwarantem tego zwycięstwa – za sprawą poznawanej i nauczanej tu Boskiej Pieśni! Doprawdy, ciało człowieka jest prawdziwą Dharmakszetrą
– polem bitwy, na którym w ostatecznym pojedynku dobro staje do walki
ze złem. „Ksza” oznacza to, co cierpi na „kszaję”, czyli upadek z powodu
występku, „thra” zaś oznacza to, co zostaje uzdrowione dzięki cnotom.
Zatem ciało, które rozkwita i ginie za sprawą cnoty i występku, jest kszetrą – należy z niego uczynić dharma-kszetrę przez odkrycie atmy, antharjamina – mieszkańca tego ciała, czyli kszetradżni.
Śri P.K. Sawant, który przewodniczył zgromadzeniu, stwierdził, że
Dharmakszetra, która wyrośnie w tamtym miejscu, stanie się Prasanti
Nilajam – Domem Najwyższego Spokoju – a bijące z niej promienie rozproszą i zniszczą a-śanti [niepokój] w sercach ludzi. Później Baba spotkał
się z wielbicielami, którzy otrzymali zaszczyt zbudowania dla siebie na
terenie Dharmakszetry kutiramu, czyli miejsca duchowego odosobnienia. Wezwał ich do wzbudzenia w sobie jeszcze silniejszej tęsknoty i pogłębienia swej wiary, aby mogli świecić przykładem dla tych, którzy wątpią w wartość duchowego wysiłku bądź odrzucają go w ogóle.
Wieczorem Baba dokonał inauguracji Sathya Sai Sewa Dal – organizacji skupiającej młodych sadhaków, którzy umacniają i uzupełniają
swoją sadhanę przez skuteczną i żarliwą służbę świadczoną słabym, niesprawnym i cierpiącym. Najdoskonalszy wzorzec służby poprzez miłość
stanowi dla nas sam Baba. Od czwartego do szóstego listopada Baba dawał darszany podczas porannych bhadżanów na terenie Dharmakszetry.
Jego oczy wyławiały w gęstym tłumie chore dzieci, schorowanych dorosłych i nieszczęśników o zniekształconych czy ułomnych ciałach. Pobłogosławił ich, dając wibhuti, które stworzył dla złagodzenia ich cierpień,
zapewniając o swojej opiece.
Baba dotarł do Prasanti Nilajam 14 listopada, w samą porę, by zdążyć na uroczystości urodzinowe. Co roku moje urodziny obchodzi się
w wielkim stylu. Tysiące ludzi przybywają do Nilajam po mój darszan
– darszan, który przyniosłem również tobie, lecąc na swoich skrzydłach, dla
twej radości – powiedział Baba do Charlesa Penna w Los Angeles podczas
jednej z pozacielesnych wizyt u niego! Ale – ostrzegł Penna – nie myśl, że
świętowane są moje urodziny! Nie. Jestem częścią każdego z was. Przez lata
płynęliście ku morzu, a teraz łączycie się w ujściu mojej rzeki. To właśnie
265
Sathya Sai Baba podczas bhadżanów
Rozdział 13 – Oblicza prawdy
powiedział Pennowi! Posłuchajcie, co powiedział tysiącom przybyłym
23 listopada do Prasanti Nilajam: To nie są moje urodziny. Ja nie rodzę
się, więc nie mam urodzin. Jestem bezczasowy, wieczny. Świętujcie własne
urodziny, kiedy rodzicie się ku mądrości, a nie ku niewoli. Czcijcie mnie
dopiero wtedy, gdy staniecie się mną, gdy zasmakujecie bezgranicznej błogości, gdy poczujecie niepohamowaną radość z powodu własnych narodzin.
Podczas uroczystości 26 listopada Baba wezwał przewodniczącego Sathya Sai Sewa Samithi z Bombaju, aby ogłosił przed zgromadzonymi wielbicielami, że w Dharmakszterze, w maju 1968 roku, odbędzie
się światowa konferencja sewaków i sadhaków z organizacji działających
pod skrzydłami Sathya Sai. Wieść przyjęto z oklaskami i bezgraniczną
radością.
Perspektywa przeżycia emocji towarzyszących darszanowi, sparszanowi i sambhaszanowi Baby, wspólnie z pokrewnymi duszami z całego
świata rozpaliła żarliwą nadzieją organizacje we wszystkich stanach Indii.
Dlatego też Baba postanowił, że ich liderzy spotkają się na prekonferencjach organizowanych w każdym stanie, aby potwierdzić, umocnić, zsynchronizować i skoordynować działania i programy. Prekonferencje odbyły
się w Erankulam w stanie Kerala (20 grudnia), w Madria (24 grudnia),
w Brindawan w stanie Karnataka (30 grudnia) oraz w Prasanti Nilajam
w stanie Andhra (23 lutego 1968).
Baba ponownie podkreślił fundamentalne zasady służby dla społeczeństwa, opartej na sadhanie, nie różnicującej ludzi pod względem ich
przekonań religijnych. Baba polecił zebranym, aby nie wpadli w pułapkę
biurokratycznych zawiłości ani nie angażowali się w rywalizację o zdobycie środków finansowych i sponsorów. Baba kazał wybrać po jednym
przewodniczącym dla każdego stanu i powierzył im zadanie kierowania
i doradzania, nadzorowania i prowadzenia różnych grup, organizacji
i jednostek, które w jego imieniu założyli bhaktowie. Wybrał również
przewodniczących okręgów, którzy są niezależni od komitetów i mają
pracować jako jeden zespół kierowany przez przewodniczącego stanu,
rozwijając i umacniając grupy sewaków w całych Indiach. Baba poradził
działaczom, aby zainicjowali grupowe śpiewanie bhadżanów na ulicach
wiosek i miast o poranku, tak aby w atmosferze przesyconej aromatem
chwały Pana ludzie mogli przebudzić się ku Jego imieniu! Chciał również,
267
Prawda Dobro Piękno
żeby to przesłanie mocy płynącej z atmy i jedności pochodzącej z atmy
zostało zasiane w sercach dzieci i młodzieży. Wielbicielkom polecił formować samithi [stowarzyszenia] mające na celu służbę ich siostrom.
W ten oto sposób Ganga boskiej łaski, którą jest Baba, wypływa z Prasanti Nilajam. Przywraca ona zdrowie, wzmacnia osłabionych, uświęca
każdy służebny czyn, użyźniając każdy szlachetny odruch, oczyszczając
poglądy i odsłaniając ścieżkę do Boga.
14.
Wezwanie i odpowiedź
Wszyscy jesteśmy jedynie jego odbiciami. Choć jeszcze sobie
tego nie uświadomiliśmy, on właśnie tak nas postrzega. Jak więc
mógłby nas porzucić?
Do olbrzymich zgromadzeń zbierających się, by posłuchać jego
przemówień, Baba zwraca się słowami Diwjatma-swarupulara! – Ucieleśnienia boskiej atmy! Postrzega wszystkich jako siebie; wzywa wszystkich,
aby też widzieli go jako siebie samych. Ta tożsamość jest prawdą, jednak
my upajamy się złudzeniem oddzielności i cierpimy. Baba jest miłością,
mądrością, mocą, łaską. Dlatego właśnie mógł on powiedzieć: Ten świat
to mój pałac. Należą do mnie nawet ci, którzy mnie odrzucają. Wzywajcie
mnie dowolnym imieniem, a ja odpowiem. Wyobrażajcie mnie sobie w dowolnej postaci, a ja objawię się przed wami. Jestem obecny zarówno w najmniejszym z was, jak i w tym najwspanialszym. Nie rzucajcie oszczerstw
na nikogo ani nikogo nie rańcie, bo wtedy rzucacie oszczerstwa na mnie
i ranicie mnie, który jestem w tej osobie. Oto jak wielki jest zasięg jego
majestatu i jego miłości.
To właśnie za sprawą tej miłości zaprasza nas, abyśmy się zbliżyli,
sprawdzili, doświadczyli, osądzili i w końcu zaakceptowali go. Również
Pan Kriszna, gdy skończył przekazywać Ardżunie Gitę, rzekł: Usłyszawszy to wszystko, rozważ to w swoim umyśle i działaj wedle własnego
uznania65. Baba nie ma w sobie nawet śladu gniewu, strachu czy fanaty65 Rozdz. XVIII, wers. 63.
269
Prawda Dobro Piękno
zmu. Wszyscy jesteśmy jedynie jego odbiciami. Choć jeszcze sobie tego
nie uświadomiliśmy, on właśnie tak nas postrzega. Jak więc mógłby nas
porzucić? Widzi on ludzkość jako olbrzymią karawanę pielgrzymów zagubioną pośród piasków pustyni. Jedni podążają za mirażami, drudzy
szukają oazy, a inni słuchają głosu tych, którzy ujrzeli najwyższy cel. Kiedy Baba w wieku 14 lat odrzucił swój tornister ze szkolnymi książkami
i poszedł swoją drogą, mówiąc: Nie jestem już dłużej wasz. Moi wielbiciele
wzywają mnie, mam swoją pracę do wykonania, karawana niemal zdążyła
doprowadzić się do samozniszczenia, na smaganym wichrem technologii
jałowym pustkowiu, umierając z pragnienia wywołanego brakiem wody
miłości.
Każda rzeka – mówi Baba – pragnie powrócić do morza, z którego
się narodziła. Wznosząc się do nieba jako para wodna, sunąc po niebie
w formie chmur, spadając na ziemię jako deszcz, płynąc korytem rzecznym, które sobie żłobi, w jej umyśle zawsze obecne jest to pragnienie.
Gna ją ono naprzód przez wszystkie przeszkody, aż w końcu dociera ona
do morza. Podobnie też wszyscy ludzie ze wszystkich krajów wołają we
wszystkich językach do Boga, od którego pochodzą, żeby dał im jakiś
znak, jakieś wyraźne wezwanie, które by ich poprowadziło do Niego najszybszą i najbezpieczniejszą ścieżką.
Baba słyszy to wołanie. Daje znak – owo wyraźnie słyszalne wezwanie. Moi wielbiciele wzywają mnie. Mam swoją pracę do wykonania – powiedział. Świat to mój pałac, a wszyscy ludzie należą do mnie – oznajmił.
Nie mam żadnego imienia, które mógłbym podać jako własne. Przyszedł,
aby poprowadzić całą ludzkość. Kiedy ktoś napisał do Baby: Jestem szczęśliwy, że Twoje imię cieszy się czcią w każdym domu w mojej okolicy, Baba
odpowiedział: Wkrótce zobaczysz, że cieszy się ono czcią w każdym zakątku świata. Tak. Oto sens, cel, misja i spełnienie.
Światowa konferencja sewaków i sadhaków organizacji i grup Sathya
Sai zainauguruje złoty wiek powszechnej miłości.
Copyright page in English
The copyright vests with Sri Sathya Sai Sadhana Trust,
P.O. Prasanthi Nilayam, Puttaparthi 515 134, Andhra Pradesh, India
Book title: Prawda Dobro Piękno, Część II
Authors of translation: Grzegorz Leończuk, Robert Gulewicz,
Iwona Piotrowska, Bogusław Posmyk, Jacek Rzeźnikowski
Publisher: Stowarzyszenie Sathya Sai, ul. Osadników 29a,
72-020 Trzebież, Poland, 2012
Copyright holder to the Polish edition:
Stowarzyszenie Sathya Sai, ul. Osadników 29a, 72-020 Trzebież, Poland
Original title: Sathyam Sivam Sundaram Part 2
Original author: N. Kasturi
Original publisher: Sri Sathya Sai Books and Publications Trust
Original copyright holder: Sri Sathya Sai Sadhana Trust,
P.O. Prasanthi Nilayam, Puttaparthi 515 134, Andhra Pradesh, India
First edition
Reprints: –
Number of copies printed: 300

Podobne dokumenty