wersja w formacie pdf - Stowarzyszenie Sathya Sai
Transkrypt
wersja w formacie pdf - Stowarzyszenie Sathya Sai
Narayana Kasturi Część II (1961-1967) SATJAM – ŚIWAM – SUNDARAM Opowieść o życiu Bhagawana Śri Sathya Sai Baby Narayana Kasturi Część II (1961-1967) Stowarzyszenie Sathya Sai Trzebież 2012 Tytuł oryginału: Sathyam Shivam Sundaram, Part 2 © Sri Sathya Sai Books & Publications Trust Prasanthi Nilayam, Andhra Pradesh 515134, (India) Tłumaczenie z języka angielskiego: Grzegorz Leończuk Współpraca: Robert Gulewicz, Bogusław Posmyk, Jacek Rzeźnikowski Redakcja i przygotowanie do druku: Iwona Piotrowska, Bogusław Posmyk, Jacek Rzeźnikowski Projekt okładki i skład: Jarosław Karwowski Druk: Wydawnictwo Tekst Bydgoszcz Copyright for the Polish edition: © Stowarzyszenie Sathya Sai ul. Osadników 29a , 72-020 Trzebież www.sathyasai.org.pl Wszelkie prawa zastrzeżone Zamówienia: Księgarnia Wysyłkowa Organizacji Sathya Sai w Polsce, ul. Daliowa 8/15A, 30-611 Kraków, tel. 0503 62 82 13 e-mail: [email protected] Wydanie I, 2012 ISBN: 978-83-86967-47-6 Wyrazy uznania Przyjmij moje wyrazy uznania, szanowny Czytelniku! Miło mi, że wziąłeś do ręki tę książkę i postanowiłeś zagłębić się w jej strony. W pierwszej części książki „Prawda-Dobro-Piękno” ogłosiłem dzieje zstąpienia Boga w ludzkiej postaci – jako Sathya Sai Baba. Opowiedziałem o latach dziecięcych tej ponad-ludzkiej inteligencji, o deklaracji awatara otwierającej nowy rozdział w historii ludzkości, o cudownych czynach i znakach, dzięki którym obdarza on zrozumieniem ludzi wątpiących. Wreszcie – o bogactwie jego łaski, głębi jego mądrości, o potędze i szczodrości jego współczucia. Mam obecnie 76 lat. Baba pozwolił mi przez ostatnie dwadzieścia lat żyć z nim, w nim, przez niego, dla niego. Moje „ja” jest zaledwie odblaskiem tego „Ja”, którym jest on. Jestem pełen wdzięczności za to, że ochraniał mnie i za to, że zezwolił – i podpowiedział mi – abym ponownie rozpowszechniał jego dokonania wśród ludzi. Jestem jedynie szerpą-amatorem, mozolnie wspinającym się malowniczą ścieżką na najwyższy szczyt Himalajów, przenikniętym do głębi wspaniałością oraz majestatem rosnącym z każdym krokiem. Szerpą, który ze wszystkich sił pragnie opowiedzieć innym w niedoskonałych słowach, zrozumiałych dla ludzi równin, o nieopisanej radości. Te górskie szlaki przemierzają dziś tysiące, miliony osób. Przyciąga je tu niezwykła fascynacja najwyższą mocą, odwieczną wiedzą i królewską miłością Gauriśankary [boskiej pary – Śiwy i jego małżonki Parwati], których Baba jest ucieleśnieniem. 5 Prawda Dobro Piękno Wiem, że wielu z nich posiada pełniejsze zrozumienie, jaśniejsze postrzeganie i dojrzalszą mądrość niż ja. Są lepiej przystosowani do tych wysokości i sprawniej pokonują górskie przeszkody. Mam nadzieję, że wkrótce sam będziesz mógł zatopić się w stronicach tej księgi powstałej za sprawą jednego z pielgrzymów. Przyjdź więc i podaj mi rękę. Ruszymy razem, strona po stronie, wspólnie doświadczając cudowności i mądrości, grozy i tajemnicy, prawdy i świadectwa, chwały i wspaniałości oraz wielkiego spokoju. Narajana Kasturi Prasanti Nilajam Daśara 1973 Skończyłem już osiemdziesiąt pięć lat i wciąż mozolnie podążam w górę, ku lotosowym stopom Pana. Wielu wytrwałych pielgrzymów towarzyszy mi na ścieżce. Pną się coraz wyżej, wspierani Jego łaską. Brindawan Święto Ramanawami, 1981 N. Kasturi Spis treści Spis treści 1. Streszczenie (1926-1961) . . . . . . . . . 2. Cukier i mrówki . . . . . . . . . . . 3.Zadanie . . . . . . . . . . . . . 4.Wezwanie . . . . . . . . . . . . 5.Śiwa-Śakti . . . . . . . . . . . . 6. Nieustanna obecność . . . . . . . . . . 7. Z podciętymi skrzydłami . . . . . . . . . 8. Niewiarygodne – a jednak! . . . . . . . . 9. Święta radość . . . . . . . . . . . 10. Dary łaski . . . . . . . . . . . . 11. Rozgorączkowane miasta . . . . . . . . . 12 Znaki i cuda . . . . . . . . . . . . 13. Oblicza prawdy . . . . . . . . . . . 14. Wezwanie i odpowiedź . . . . . . . . . 11 31 45 83 93 107 122 139 168 190 201 228 237 269 Ten, kto rozumie znaczenie moich boskich narodzin i mych boskich czynów, pokona koło narodzin i śmierci i osiągnie mnie. Bhagawadgita On jest podłożem, tworzywem, odrębnością i sednem – Sat; SATJAM – Prawdą. On jest świadomością, działaniem, uczuciem, wolą i dokonaniem – Czit; ŚIWAM – Dobrem. On jest światłem, wspaniałością, harmonią, melodią, błogością – Anandą; SUNDARAM – Pięknem. 1. Streszczenie (1926-1961) Koledzy nazywali go guru (nauczyciel). Zawsze bowiem poprawiał ich i pocieszał. Niósł im ulgę w zmartwieniach i nigdy nie wydawał się zagniewany czy zmęczony. Jeszcze będąc dzieckiem znany był z hojności w obdarowywaniu innych – wydobywał dla nich z pustych toreb pyszne słodycze, ołówki, gumki, zabawki, kwiaty i owoce. Pierścień różowo-brązowych gór, szeroka i głęboka dolina oraz rzeka, która ją przecina, aby potem oddać swe wody zbiornikowi zbudowanemu przez cesarza sześć stuleci wcześniej – w takiej okolicy usadowiła się wieś Puttaparthi. Osada ta była w przeszłości siedzibą pewnego wodza, który władał leżącym dokoła obszarem; następnie wyludniła się i opustoszała. Jednak ta ziemia nadal wydawała z siebie świętych i uczonych. Ród Radżu, z którego wywodził się wspomniany wódz, w dalszym ciągu przewodził wioskowej młodzieży, ucząc ją i wychowując. Kondama Radżu to świątobliwy starzec, który przekroczył sto lat i zbudował świątynię Sathyabhamie – porywczej małżonce Pana Kriszny. Dobrze znał starożytne teksty i święte pisma. Jego starszy syn otrzymał imię Wenkappa Radżu, po słynnym pustelniku, ozdobie drzewa rodowego, zwanym Wenka Awadhutha (Wenka to ten, który porzucił wszystkie przywiązania do ziemskich spraw). Syn ten poślubił daleką krewną, narodzoną wkrótce po tym, jak jej ojciec wzniósł świątynię Śiwie, czczonemu 11 Prawda Dobro Piękno pod imieniem Iśwara. Dlatego też dziewczynce nadano imię Iśwara-amba [Boska Matka]. Młodzi tworzyli parę pobożną, cichą i zadowoloną z życia. Jedyną rozrywką, na jaką pozwalał sobie Wenkappa, było odgrywanie epickich ról na wioskowej scenie teatralnej – podobnie jak czynił to jego ojciec, Kondama Radżu. Posiadali już syna i dwie córki, gdy 23 listopada 1926 roku przyszedł na świat kolejny syn – Satjanarajana, którego czyny szybko ukazały jego wyjątkową boskość. Koledzy nazywali go guru (nauczyciel). Zawsze bowiem korygował ich i pocieszał. Niósł im ulgę w zmartwieniach i nigdy nie wydawał się zagniewany lub zmęczony. Jeszcze będąc dzieckiem znany był z hojności w obdarowywaniu innych – wydobywał dla nich z pustych toreb pyszne słodycze, ołówki, gumki, zabawki, kwiaty i owoce. Pytany, skąd je wziął, odpowiadał: To bogini naszej wsi daje mi to, czego chcę. Mówił to jedynie dla zaspokojenia ich ciekawości, była to bowiem jedyna odpowiedź, która mogła rozwiać ich wątpliwości. Zdumienie jednak pozostało! Zwiększyło się ono jeszcze, kiedy posłano go do szkoły. Otrzymał tam przydomek „brahmadżniani” oznaczający: „ten, który zdobył mądrość odsłaniającą wewnętrzną rzeczywistość”. Cóż za imię dla chłopca liczącego sobie sześć wiosen! W wieku ośmiu lat Satjanarajana postanowił ujawnić swoją tajemnicę przy pomocy zadziwiającego cudu. Kiedy nauczyciel kazał mu stanąć na ławce szkolnej za bierność podczas zajęć, on zechciał sprawić, że nauczyciel przykleił się do krzesła i nie mógł się ruszyć dopóki on nie zszedł z ławki. Satjanarajana trafił na usta wszystkich w okolicy. Rozgłos nie miał na niego wpływu – zachował swój urok i prostolinijność. Założył grupę modlitewną złożoną z chłopców ze swojej wsi. Wędrowali po okolicy śpiewając ułożone przez niego hymny. Zachwycał biegłością w tańcu i muzyce, jak również w sztuce aktorskiej. Ba, jego zdolności zostały wykorzystane nawet przez grupy teatralne, które podróżowały po okolicznych wsiach. Będąc zaledwie „dwunastolatkiem”, pisał dla nich i dla siebie piosenki, a nawet całe dialogi. Wraz ze swoim starszym bratem, który był nauczycielem języka telugu, udał się do Kamalapur i Urawakondy. Tu okazało się, że Satjanarajana przewyższa nawet nauczycieli, przejawiając niesłychany talent jako poeta, dra12 Rozdział 1 – Streszczenie (1926-1961) maturg, harcerz, sportowiec i pieśniarz. Miał również tajemniczą moc odszukiwania zagubionego dobytku, czytania ludzkich myśli, widzenia odległej przyszłości i spoglądania głęboko w przeszłość. Stał się ulubieńcem miasta. Po pomoc do niego śpieszyli ludzie nieszczęśliwi i uciskani. Gdy skończył pierwszą klasę szkoły średniej i zaledwie parę tygodni drugiej, nie był już w stanie odwlekać dłużej zadania, które sprowadziło go pomiędzy ludzi. Zresztą trudno mu już było ukrywać swój majestat pośród małostkowych opowieści, jakimi rozbrzmiewał dom i szkoła. Kiedy wraz z bratem i innymi osobami udał się na wycieczkę do ruin starożytnej stolicy cesarstwa Widżajanagaru w Hampi, ujrzeli go oni jako Iśwarę stojącego dokładnie tam, gdzie powinien stać posąg tego boga w świątyni Wirupakszy [inkarnacji Śiwy jako boga węży]. Ósmego marca 1940 roku musiał porzucić swe ciało, aby udać się na pomoc pewnemu wielbicielowi, będącemu w olbrzymim niebezpieczeństwie. Zostało to mylnie zrozumiane jako efekt ukąszenia przez skorpiona albo jadowitego węża lub też omdlenie czy atak histerii. Oczywiście lekarze nie potrafili znaleźć prawdziwej przyczyny jego stanu. Diagnozy znachorów i czarowników również okazały się błędne. Torturując go udowodnili jedynie, że pomimo olbrzymiego bólu chłopiec potrafi być spokojny i nieporuszony. Wreszcie dwudziestego trzeciego maja 1940 roku, obdarowując podarunkami wyciągnięte dłonie przybyłych osób, Baba oświadczył, że jest Sai Babą i przybył ponownie, aby uratować ludzkość od upadku. Poprosił, aby oddawano mu cześć w każdy czwartek, co miało stanowić początek duchowej drogi. Choć powróciwszy do Urawakondy nadal uczęszczał do szkoły, Satjanarajana odbierał cześć jako Sai Baba, święty z Śirdi, przybyły ponownie zgodnie ze złożoną w Śirdi obietnicą. Czwartki te opisał Mancziraju Thammi Radżu, nauczyciel kochający Satjanarajanę bardziej niż jakiegokolwiek innego ucznia. Według jego relacji Sai Baba rozdawał ludziom zebranym na zbiorową modlitwę święty popiół lub inne lecznicze dary jego łaski, takie jak kawałek szaty gerua [koloru ochry], którą Sai Baba nosił w Śirdi (święty zstąpił do grobu w 1918 roku), wszystko to pozyskując przez zwykłe machnięcie ręką w powietrzu! Tłoczyły się wokół niego setki ludzi, pytano go o wszelkiego rodzaju sprawy, a on odpowiadał spokojnie i rzeczowo. 13 Młody Sathya Sai z dziećmi w ogrodzie Rozdział 1 – Streszczenie (1926-1961) Wraz z kilkoma towarzyszami, wśród nich Sairamą – synem Thammi Radżu – udał się na Mahaśiwaratri (święto ku czci Śiwy) do świątyni Śiwy leżącej poza Urawakondą. Młodzież oniemiała widząc strumień światłości płynący od Satjanarajany do posągu Śiwy i drugi – płynący od Śiwy do Satjanarajany. Pewnego czwartku powiedział żonie Kasibhatli Ramamurthy’ego: Umieściłem w twojej świątyni obraz – idź oddać mu cześć. Kobieta pośpieszyła tam z kilkoma sąsiadami, a otworzywszy zamknięte drzwi i okiennice, dokładnie zaryglowane dla ochrony domu przed wejściem małp, ujrzała na swym domowym ołtarzyku zdjęcie Sai Baby z Śirdi! Stwarzał takie obrazy i umieszczał je w niejednym domu, dając ludziom pierwszą okazję do zaznajomienia się ze świętym z Śirdi. Zadziwiające było to, czego doświadczył syn Thammi Radżu. Pewnego wieczoru Satjanarajana wszedł do jego skromnego domu i na ścianie, niczym na ekranie w kinie, pokazał mu święte postaci dziesięciu inkarnacji Pana, jak również realistyczne portrety wielu mędrców i świętych wspomnianych w świętych pismach. To wzniosłe doznanie tak poruszyło serce żony gospodarza, że upamiętniła je wierszem w języku telugu. Opublikowano go w piśmie „Sai Sudha”, wydawanym w Madrasie. Innego dnia Satjanarajana w bardzo oryginalny sposób podarował gospodarzowi obrazek z Śirdi Babą: przez otwarte okno do pokoju wleciał trzmiel trzymający mocno nóżkami jakiś papierowy rulonik. Owad upuścił go i odleciał. Po rozłożeniu zawiniątka okazało się, że jest to portret Pana z Śirdi! Kilka dni później jakaś małpa przysiadła na oknie i wrzuciła do środka zawiniątko z tkaniny. Kiedy je rozwinięto – pisze Thammi Radżu – okazało się, że w środku znajduje się kula słodkości oraz list od Satjanarajany, który przebywał wówczas poza Puttaparthi. A co było napisane w liście? Ostatnio posłałem ci przez trzmiela mój portret. Dzisiaj posyłam ci prasadam [uświęcony poczęstunek]. Również inne osoby miały zadziwiające doświadczenia boskich mocy nastoletniego Baby! On jednak czekał z pełnym objawieniem i ostateczną deklaracją swojej misji na odpowiedni moment. Dniem, który wybrał, był 20 października 1940 roku. Wróciwszy ze szkoły szybciej niż zwykle, wyrzucił swoje książki przez drzwi domu brata, a kiedy bratowa wyszła, zwabiona hałasem, ze zdziwieniem usłyszała: Nie należę do was. Odchodzę. Mam pracę do wykonania. Potem Baba 15 Sesja bhadżanowa z Sathya Sai Rozdział 1 – Streszczenie (1926-1961) zszedł ze schodów i wyszedł na drogę. Ci, którzy są mi oddani, wzywają mnie. Zadanie, dla którego przyszedłem, wciąż jest nieukończone. Zaczynam je już teraz – powiedział i ruszył energicznie przed siebie. Nadbiegł sąsiad – Narajana Śastri, uczony pandit – i próbował go zatrzymać. Trochę obawiał się chłopca, ponieważ pewnego dnia Satjanarajana wywołał go z domu, gdzie ten wyjaśniał trudny tekst sanskrycki, po czym skorygował jego tłumaczenie. Tym razem, kiedy czynił wymówki chłopcu, ujrzał otoczkę światła wokół jego głowy i zaniemówił. Również i brat nie zdołał zawrócić chłopca z drogi. Satjanarajana powiedział mu: Złudzenie odeszło. Odtąd nie jestem wasz. Jestem Sai Babą. Baba udał się do ogrodu otaczającego dom inspektora akcyzowego, ponieważ miejsce to było otwarte i rozległe. Usiadł na kamieniu pod drzewem otoczony przez całą ludność miasteczka. Tutaj zaśpiewał po raz pierwszy bhadżan, który tak szybko i niespodziewanie miał dotrzeć do wszystkich zakątków tego ogromnego kraju, błyskawicznie zmieniając nawyki i postawy, naturę i charakter setek tysięcy osób. Pierwsza pieśń, której uczył w celu duchowego rozwoju całej ludzkości, była zaproszeniem do poddania się stopom guru, który tak litościwie się objawił. Niosła również lekcję, którą Baba odtąd zawsze przypominał, że bhadżan, czyli pełna szacunku pieśń wielbiąca Boga, musi być wydarzeniem w umyśle, a nie słownym ćwiczeniem. Pieśń zaczynała się tak: Manasa bhadżore guru czaranam, dustara bhawa sagara tharanam. „O, poszukiwacze duchowi! Czcijcie całym swoim umysłem stopy guru. W ten sposób możecie przebyć ocean smutku i radości oraz narodzin i śmierci”. Sai Baba powrócił do Puttaparthi, czy raczej zawieźli go tam „rodzice” i prosili go, aby nie opuszczał tej wioski. Odtąd każdy dzień stał się czwartkiem, a wielkie grupy ludzi gromadziły się w celu otrzymania jego darszanu i błogosławieństw. We wsi Baba spędzał większość czasu w domu bramina Karnama (dziedzicznego księgowego wioski), gdzie sędziwa Subbamma troskliwie i z miłością służyła pielgrzymom. Obdarzał wielu ludzi tym, czego pragnęli. Życzenia zaś były różne – od zobaczenia Dwarakamaji w Śirdi (popadającego w ruinę meczetu, w którym mieszkał Sai Baba), po ule17 Sathya Sai z tamburą Rozdział 1 – Streszczenie (1926-1961) czenie wrzodu albo uśmierzenie bólu. Wieczorem zwykle siadał wśród wielbicieli na piaskach rzeki Czitrawati i stwarzał z piasku obrazki, zdjęcia, figurki, słodycze i owoce. Wchodził na okoliczne wzgórza i zaszczycał znajdujące się w dole osoby wspaniałymi, świetlistymi wizjami związanymi z Śiwą, Narajaną, Kumaraswamim [Muruganem] i innymi postaciami Boga. Z gałęzi rosnącego na wzgórzu drzewa tamaryndowego zrywał jabłka, owoce mango, figi, banany i winogrona, rozdzielając je potem pomiędzy wielbicieli. Ukazywał im się jako Kriszna lub inne z dziesięciu wcieleń Wisznu, albo też jako Śiwa. Służył przewodnictwem wielu osobom pokonującym trudną ścieżkę duchowej sadhany (praktyki). Na przykład, pewnego dnia do Puttaparthi przybył chromy mnich, którego osiągnięciami były dwa dość powszechne śluby: że nie wyrzeknie ani słowa, a jeśli będzie musiał coś oznajmić – napisze to, oraz że nie będzie nosił odzienia. Baba przejrzał na wskroś ten pokazowy ascetyzm. Poprosił mnicha, żeby albo odszedł do lasu i oddał się sadhanie (zapewnił, że sam zadba o schronienie i jedzenie dla niego), oszczędzając swoim wielbicielom wstydu i trudów – albo niech z powrotem zacznie mówić i nosić ubranie, co przecież nie stanowi żadnej przeszkody w duchowym wysiłku. Zdarzenie to miało miejsce, gdy Baba miał zaledwie szesnaście lat. Ludzie poczuli, że to właśnie jest zadanie, dla którego przyszedł: korygowanie i prowadzenie błądzących. Pewien wielbiciel popadł w wielkie długi i w związku z tym postanowił uciec do Birmy albo na Malaje. Kiedy udał się do portu w Madrasie, aby kupić bilet, skradziono mu z kieszeni pieniądze. Wrócił do hotelu bez grosza. Na stole znalazł list od Baby, który radził mu (a tak naprawdę kazał) powrócić i dzielnie stawić czoła trudnościom. Uczynił to i dziś jest szczęśliwy, żyjąc z żoną i dziećmi, których wtedy postanowił opuścić. Skąd Baba znał jego adres w Madrasie? Usłyszawszy, że Sai Baba przyszedł ponownie na świat, wiele osób, które odwiedziły Śirdi oraz wielu, którzy stracili wszelką nadzieję na spotkanie tego świętego, pośpieszyło do Puttaparthi. Zapraszali go potem do Haidarabadu, Bangalore, Madrasu, Karuru, Trichinopoly i Udumalpet. Radżowie i zamindarzy [właściciele ziemscy], rolnicy i urzędnicy, lekarze i prawnicy gromadzili się tłumnie w domu Subbammy, a później w maleńkim mandirze [świątyni], który ona i inni bhaktowie wznieśli dla Baby. 19 Sathya Sai grający w tenisa stołowego, Venkatagiri, 1954 Rozdział 1 – Streszczenie (1926-1961) Baba miał teraz dwadzieścia lat. Jego starszy brat Seszama Radżu, nauczyciel języka telugu, nie mógł pojąć tego, co się działo. Z rosnącą niepewnością i prawdziwie braterską miłością patrzył na sznur samochodów podjeżdżających pod prawy brzeg rzeki i zabierających jego prostego brata ze wsi do dalekich miast migocących za horyzontem, pełnych pokus i pułapek. Zabolało go kilka uszczypliwych komentarzy w prasie świadczących o niewiedzy autorów. Napisał więc list do brata, ostrzegając go i dzieląc się tym, co wiedział o społeczeństwie i ludzkich słabościach, o sławie i jej towarzyszkach. Odpowiedź Sai Baby, napisana 25 maja 1947 roku, znajduje się w moim posiadaniu. Jest to dokument jednoznacznie odsłaniający nam Babę. Muszę zatem zapoznać cię, Czytelniku, z nim. Został zatytułowany Do wszystkich, którzy są mi oddani. (Chociaż list został napisany przez brata, odpowiedź została skierowana do wszystkich, włączając ciebie i mnie. To bardzo ważne, abyśmy, ty i ja, poznali prawdziwą naturę tego fenomenu, który objawił się dla naszego dobra.) Mój Drogi! Otrzymałem wiadomość, którą napisałeś i wysłałeś. Znalazłem w niej morze twojego oddania i miłości, ale także prądy wątpliwości i niepokoju. Pozwól mi zapewnić cię, że nie sposób zgłębić serc i tajemnic dżnianich, joginów, ascetów, świętych, mędrców i im podobnych. Ludzie obdarzeni są rozmaitymi cechami charakteru i mają różne skłonności umysłu, dlatego każdy sądzi ze swego punktu widzenia oraz mówi i dowodzi w świetle własnej natury. My jednak musimy trzymać się naszej własnej drogi, własnej mądrości, własnego postanowienia – obojętni na oceny otoczenia. Jak mówi przysłowie: tylko drzewo uginające się od owoców zbiera grad kamieni od przechodniów. Dobrzy zawsze prowokują złych do oszczerstw, źli zawsze wystawiają dobrych na pośmiewisko. Tak już jest na świecie. Należy raczej się dziwić, gdy tak się nie dzieje. Nad tymi ludźmi również należy raczej się litować, niż ich potępiać. Oni nie wiedzą. Brakuje im cierpliwości, aby mogli zdobyć się na słuszny osąd. Za bardzo wypełnia ich pożądanie, gniew i zarozumialstwo, aby mogli widzieć jasno i posiadać pełną wiedzę, dlatego wypisują rozmaite rzeczy. Gdyby rozumieli, nie mówiliby ani nie pisali w ten sposób. My również nie powinniśmy przykładać wagi do takich komentarzy ani brać ich do serca, jak ty zdajesz się czynić. Ostatecznie prawda na pewno zwycięży. Niepraw21 Prawda Dobro Piękno da nigdy nie wygra. Fałsz może sprawiać wrażenie, że dominuje nad prawdą, ale jego przewaga zaniknie i ugruntuje się prawda. Wielcy ludzie nie puszą się z dumy, kiedy się ich wychwala, ani nie kurczą się w sobie, kiedy się ich wyśmiewa. W gruncie rzeczy, żadne święte pismo nie ustanawia zasad obowiązujących wielkich, nie nakazuje im żadnych zwyczajów ani postaw, które mieliby przyjąć. Oni sami znają drogę, którą mają iść; ich własna mądrość kieruje ich działaniami i uświęca je. Poleganie na sobie i dobroczynna działalność – oto dwie wyróżniające ich cechy. Mogą również dbać o pomyślność wyznawców i rozdzielać między nich owoce swoich czynów. Dlaczego wątpisz i martwisz się, skoro ja trzymam się tych dwóch zasad? Ostatecznie ani pochwała, ani potępienie pospólstwa nie dosięga atmy – rzeczywistości. Mogą one dotknąć jedynie zewnętrznej, cielesnej powłoki. Mam „zadanie”: zatroszczyć się o całą ludzkość i zapewnić wszystkim ludziom życie pełne anandy [błogości]. Mam „ślubowanie”: wszystkich, którzy zbłądzili i zeszli z prostej drogi, poprowadzić z powrotem ku dobru i ocalić ich. Jestem przywiązany do „pracy”, którą kocham: usunąć cierpienia biednych i dać im to, czego potrzebują. Mam „powód do dumy”, ponieważ ratuję wszystkich, którzy mnie czczą i wielbią we właściwy sposób. Mam swoją definicję „oddania”. Moje oczekiwanie jest następujące: ci, którzy są mi oddani, muszą z równym hartem przyjmować radość i zmartwienie, zysk i stratę. Oznacza to, że nigdy nie porzucę tych, którzy przywiązują się do mnie. Skoro jestem tak pochłonięty swoją dobroczynną pracą, czy moje imię może kiedykolwiek zostać zszargane, czego ty się obawiasz? Radziłbym ci nie przywiązywać wagi do tak niedorzecznego gadania. Mahatmowie [ludzie wielcy duchem] nie zyskują wielkości przez to, że ktoś ich nazwie mahatmą. Nie stają się mali, gdy ktoś ich nazwie małymi. Jedynie ludzie niskiego pokroju, którzy rozkoszują się opium i gandżą [marihuaną], ale uważają się za niezrównanych joginów; jedynie ci, którzy cytują pisma święte dla uzasadnienia swego obżarstwa i pychy; jedynie ci, co są wysuszonymi jak kurz erudytami, upajającymi się swą elokwencją i umiejętnością przekonywania, przejmują się pochwałami czy słowami potępienia. Z pewnością znasz opowieści o życiu świętych i boskich istot. W książkach tych musiałeś chyba przeczytać o jeszcze gorszych kłamstwach i bardziej haniebnych pomówieniach, jakimi w nich rzucano. Jest to los mahat22 Rozdział 1 – Streszczenie (1926-1961) mów – wszędzie, we wszystkich czasach. Dlaczego więc bierzesz te rzeczy tak bardzo do serca? Czy nie słyszałeś o psach szczekających na księżyc? Jak długo mogą to robić? Prawda wkrótce zwycięży. Nie zaniecham mojej misji ani nie zmniejszę mojej determinacji. Wiem, że wszystko zrealizuję. Z równym spokojem patrzę na honory i zniesławienie, sławę i potępienie, które mogą się pojawić. Wewnętrznie jestem niewzruszony. Działam jedynie w zewnętrznym świecie. Mówię i działam dla dobra tego zewnętrznego świata i aby ludzie usłyszeli o moim przyjściu, ale nawet z tym nie jestem związany. Nie jestem przypisany do żadnego miejsca; nie jestem przywiązany do żadnego imienia. Dla mnie nie ma „moje” ani „twoje”. Odpowiadam na każde imię, jakie wypowiesz. Udaję się tam, dokąd mnie zabierają. To moje pierwsze przyrzeczenie. Dotychczas nikomu jeszcze tego nie ujawniłem. Dla mnie świat jest czymś odległym, czymś z boku. Działam i poruszam się jedynie dla dobra ludzkości. Nikt nie zdoła pojąć mojej chwały, niezależnie od tego, kim jest, jakich metod badawczych użyje i jak długo będzie próbował. Sam ujrzysz pełną chwałę w nadchodzących latach. Wielbiciele muszą być cierpliwi i wyrozumiali. Nie zależy mi na rozgłaszaniu tych faktów. Nie czułem potrzeby pisania tych słów. Napisałem je, ponieważ czułem, że brak odpowiedzi sprawi ci ból. Twój Baba. Cóż to za list! To epicki list pasterski... to uchylenie zasłony, abyśmy mogli przez chwilę spojrzeć na Boga w Jego ludzkiej postaci! Nic dziwnego, że setki ludzi zmierzają do wioski Puttaparthi, aby otrzymać darszan Sai Baby i doświadczyć korzyści, którymi łaska Boga może obdarzyć ludzi łagodnych, pokornych i nieszczęśliwych. Mandir, zbudowany w wiosce, aby zastąpił maleńki pokój obok domu Subbammy, również okazał się za mały. Święta Nawaratri i Śiwaratri przyciągały dziesiątki tysięcy osób, zwłaszcza zaś to ostatnie, ponieważ symbole Śiwy, którym on jest, tworzyły się w nim i wyłaniały z niego podczas świętej, pomyślnej godziny, ogłoszonej przez pisma. Wielbiciele odczuwali zachwyt, idąc w procesji ulicami wioski w każdy dzień Nawaratri, czyli Święta Dziewięciu Nocy. Wybrano zatem miejsce za wsią i zbudowano tam przestronną salę modlitw i rezydencję. Baba nazwał to miejsce Prasanti Nilajam – „Sie23 Sathya Sai Baba w Kodaikanal, 1955 Rozdział 1 – Streszczenie (1926-1961) dzibą Najwyższego Spokoju”, ponieważ to on, który jest źródłem, oparciem i pożywieniem dla tego spokoju, uczynił ją swoją widzialną siedzibą. Z tego Nilajam rozchodzi się we wszystkich kierunkach przesłanie głoszące, że każde ludzkie serce musi zostać przemienione w Prasanti Nilajam i całą ludzkość uczy się, z życzliwością i zrozumieniem, dyscypliny koniecznej do tej przemiany. Baba nazywa siebie Sai Babą, a Sai Babę z Śirdi moim poprzednim ciałem. Mówi, że zstąpił na świat, podobnie jak Rama i Kriszna, w celu przywrócenia prawdy i moralności, pokoju i miłości oraz zaszczepienia wiary w Boga wśród ludzi, którzy zaprzeczają Jego istnieniu z powodu pychy i niewiedzy. A także dla ocalenia dobrych przed szponami zła. Ogłosił, że do 16 roku życia będzie oddawał się głównie zabawom. Później, do 32 roku, będzie przyciągał ludzi do siebie za pomocą mahim (cudów), ponieważ – jak często powtarzał – bez tych „wizytówek” nikt nie doznałby nawet ułamka jego chwały. Dam ci to, czego chcesz, abyś mógł zapragnąć tego, z czym przyszedłem dla ciebie – powiedział Baba w Śirdi, będąc w swoim poprzednim ciele. Cuda te są różne – od odkrywania przychodzącym do niego ludziom ich przeszłości i przyszłości, po kształtowanie ich przyszłości zgodnie z jego wolą. Ruchem swojej ręki zmienia powietrze w święty popiół, słodycze, obrazki, posążki, kwiaty, owoce, książki, naczynia, różańce, krzyże, lekarstwa, lalki – krótko mówiąc, rzeczy, do których człowiek przywykł, jak również takie, których nie zna. Gdybym przyszedł między was jako Narajana z czterema ramionami, trzymającymi muszlę, dysk, maczugę i kwiat lotosu [tradycyjne przedstawienie Wisznu w hinduskiej ikonografii], trzymalibyście mnie w muzeum i pobierali opłatę od ludzi przychodzących po darszan. Gdybym przyszedł jako zwykły człowiek, nie szanowalibyście moich nauk i nie stosowalibyście się do nich – dla swego dobra. Dlatego musiałem przyjąć postać ludzką obdarzoną nadludzką mądrością i mocami – powiedział. Baba jest zawsze duchowym przewodnikiem i jest to jego główna rola, choć wcześniej oświadczył, że rozpocznie swoją upadeszę, czyli nauczanie, dopiero w 32 roku życia. Ale nadmiar dobroci nie pozwolił mu tak długo czekać z leczeniem ludzkiej niewiedzy – prowadzącej ludzkość do wojen i zniszczenia. Począwszy od 1947 roku Baba objawił się jako wielki nauczyciel ludzkości. W owym roku przewodniczył on Ogólnoindyjskiej Konferen25 Sathya Sai Baba w Kerali, 1959 Rozdział 1 – Streszczenie (1926-1961) cji Boskiego Życia, odbywającej się w Wenkatagiri. Wszyscy, którzy go słyszeli, czy był to mnich, uczony, czy człowiek pióra, rolnik czy przemysłowiec, młody czy stary, mężczyzna czy kobieta – pociągnięci zostali przez jakąś niezwykłą ekscytację ku nowemu światu ducha. Potem swami Sadananda, autor komentarzy do Jogasutr Patańdżalego i innych wartościowych książek, podążał za nim przez całe miesiące, wraz ze swamim Satczidanandą, przekonując go, aby odwiedził Riszikesz, Kaszmir, Delhi, Mathurę i Brindawan. Mieli szczęście widzieć na własne oczy liczne zdumiewające cuda i słyszeć wiele doskonałych wyjaśnień doktryn religijnych i dyscypliny duchowej, czym później z entuzjazmem dzielili się ze wszystkimi, których spotykali. Baba uczynił ich narzędziami głoszenia jego misji. W gruncie rzeczy każdy, kto do niego przybył – po uleczenie z fizycznej choroby albo pomoc w jakichś świeckich problemach, czy też w rozwoju duchowym – stawał się zwiastunem wieści o boskości przejawionej w ludzkiej postaci, która ze słodyczą i miłością zaprasza wszystkich do przyjęcia od niej radości, spokoju, bezpieczeństwa i wyzwolenia. W lutym 1958 roku, podczas święta Śiwaratri, Baba zainaugurował miesięcznik, który miał nieść jego nauki do każdego domu. Dał temu pismu nazwę „Sanathana Sarathi” – Odwieczny Woźnica, który ma zawieźć nas do celu, jakim jest nieprzemijający spokój, praśanti. W oryginalnej wersji miesięcznik wydawany jest w telugu, ale również po angielsku i w wielu innych językach. Niesie on przesłanie Baby do tysięcy domów i serc ludzkich. Jest także źródłem szeregu książek, które wypłynęły spod boskiego pióra, jak i niezrównanie mądrych i prostych przemówień, wygłoszonych przez Babę w miastach i wioskach, które zaszczycił on odwiedzinami na prośbę oddanych osób. Celem wszystkich inkarnacji Boga jest odrodzenie dharmy, czyli uporządkowanego życia wypełnionego duchowością w każdym szczególe, którego celem jest wyzwolenie od skutków niewiedzy. Baba również przybył, aby wypełnić to samo zadanie. Ożywienie badań nad świętymi pismami, powrót do tradycyjnych obyczajów, modlitw, obrzędów w świątyniach, odnowienie prostego stylu życia i wzniosłego myślenia, pobożności i cnót – wszystko to stanowi część zadania odrodzenia ludzkości, jakie Baba wziął na swoje barki. Jego odwiedziny w starożytnych świąty27 Sathya Sai Baba podczas wyprawy w Himalaje Rozdział 1 – Streszczenie (1926-1961) niach Ajodhji, Waranasi i Badrinath służyły naładowaniu baterii, które osłabły – powiedział. Były to tylko nieliczne przykłady jego olbrzymiej miłości do rodzaju ludzkiego. Jego posługa dla chorych, zrozpaczonych i uciskanych, jego podróże poza ciałem – dla ocalenia ludzi od nieszczęść czy pobłogosławienia w chwili ich odejścia z tego świata – wszystko to świadczy o jego misji bhaktarakszany (ochrony dobrych ludzi). Jego dotyk, dźwięk jego słów, czy widzenie jego postaci otworzyły nowy rozdział w życiu niejednego grzesznika, skąpca, niewierzącego, lenia, agnostyka czy ascety. Poprawione wydanie pierwszej części tej książki, opublikowanej w 1961 roku, przedstawia boskie życie Śri Sathya Sai Baby do czasu epokowych odwiedzin w Badrinath. Jestem wdzięczny za sposobność kontynuowania tej oczyszczającej duchowo kroniki wydarzeń w drugiej części tej książki, której jedynym właściwym tytułem jest „Satjam-Śiwam-Sundaram” – ponieważ istotą i naturą Baby jest prawda, światłość i piękno, sat, czit i ananda – istnienie, świadomość i błogość. W drodze do Badrinath, 1961. Swami materializuje wibhuti dla pielgrzymującej kobiety 2. Cukier i mrówki W Bhagawadgicie Pan Kriszna potwierdził, że wcielił się i pojawił wśród ludzi, aby wypełnić zadanie dharmastapany. Złożona wtedy obietnica wypełnia się właśnie teraz! Patrzmy uważnie i z otwartymi szeroko oczami, abyśmy byli świadkami cudów tego adwentu. Niejeden sadhaka i duchowy poszukiwacz pragnie raczej pozostać mrówką i drobina po drobinie kosztować cukru, czyli Boga – niż stać się cukrem, który nie potrafi posmakować sam siebie. Gdy ktoś prosi Babę aby zmniejszył liczbę swoich podróży i częściej przebywał w Prasanti Nilajam, on odpowiada: Tak, myślisz, że to mrówki powinny przychodzić do cukru, ale zważ jedno – w jaki sposób mają przyjechać do Prasanti Nilajam ludzie biedni, chorzy, sędziwi, niedołężni, dla których przyszedłem na ziemię? Muszę być blisko nich i przemówić do nich, aby własne domy i serca mogli przekształcić w Nilajam pełne prasanti. Oto dlaczego Baba podróżuje tam, gdzie wiedzie go miłosierdzie i przyciąga cierpienie. Jak napisaliśmy w pierwszej części tej książki, Baba powrócił z Badrinath 3 lipca 1961 roku. Opowiadając o podróży do Badrinath zgromadzeniu w Bukkapatnam koło Nilajam, Baba rzekł: Widzieliśmy tysiące starych i zniedołężniałych ludzi, obok innych, silniejszych i młodszych, stawiających czoła zimnu i głodowi, burzom i deszczom, osuwiskom na drodze, idących mozolnie naprzód, nie zważających na koszty i odległość 31 Nie lękajcie się! Rozdział 2 – Cukier i mrówki po to, aby spojrzeć przez moment na ustawiony tu posąg Narajany. W Ajodhji widziałem jak niemal wszyscy bezustannie powtarzali imię „Rama”. Ludzie często pytają, gdzie w tej żelaznej epoce schroniła się dharma. Odpowiadam wtedy, że dharma wciąż rozkwita w sercach tych tysięcy osób. Pod koniec miesiąca Baba wyjechał do Mysore na życzenie tamtejszych wielbicieli, aby spędzić z nimi, podczas pełni księżyca, święto Guru Purnima, poświęcone oddawaniu czci nauczycielowi duchowemu. Owego wieczoru przypomniał on dwudziestu tysiącom zebranych, że Mysore słynie z woni rosnącego tam drzewa sandałowego i osiągnięć muzycznych jego mieszkańców. Jednak chciałbym, aby to zapach miłości przenikał każdy wasz czyn. Chcę, aby harmonia i melodia muzyki przesycała każdy zalążek myśli, jaka się w was pojawi, każde pnącze uczuć rosnące w waszych sercach i każdy pączek mowy. Guru odbiera cześć w Indiach jako lekarz, który poprawia widzenie za pomocą maści zwanej dżnianą [mądrością]. Ale leczy on także inne choroby dręczące umysł i wypaczające osąd, takie jak żółtaczka złośliwości, anemia zawiści, gorączka chciwości i paraliż nienawiści. Musicie znaleźć guru, który potrafi trafnie zdiagnozować wasz stan i przypisać wam zarówno lekarstwo jak i dietę. Potem musicie zażywać je pieczołowicie i z wiarą. Jeśli nie macie dostępu do żadnego nauczyciela, modlitwa sprawi, że Pan wewnątrz was przebudzi się i będzie waszym przewodnikiem. Odnosząc się do fali strachu, podsycanego przez astrologów Wschodu i Zachodu, a spowodowanego „złowieszczym” połączeniem ośmiu planet od 2 do 5 lutego 1962 roku, Baba wyjaśnił, że będzie się jedynie „wydawało”, że są połączone w jednej linii i że nie ma żadnego powodu do obaw. Doradza się wam zaskarbienie przychylności bóstw, aby mogły was ocalić od nieszczęść. Wiele osób zbiera pieniądze na przeprowadzenie obrzędów, które mogą odeprzeć przewidywaną gwałtowność żywiołów. Nie mam nic przeciwko modlitwie ani też obrzędom, ponieważ same w sobie – pomijając już to zjawisko planetarne – są one dobre. Jednak nie dajcie się zwieść i nie pozwólcie, by w waszych sercach zagościł strach. Nie będzie żadnej katastrofy w przyrodzie, żadnego tornado ani potopu; ziemia ani niebo nie doznają żadnego uszczerbku! Jedynym nieszczęściem, jakie się wydarzy, będzie konfiskata pieniędzy złożonych w depozycie przez kandydatów pokonanych w wyborach powszechnych w tym miesiącu! 33 Prawda Dobro Piękno Podczas krytycznego tygodnia Baba był ostoją dla milionów przerażonych ludzi. Rozpraszał strach wzniecony przez wróżbiarzy z wielu krajów. Lavagnani, astrolog meksykański, cytowany przez tygodnik „The Illustrated Weekly of India”, napisał: W pierwszych dniach lutego szczególnie niebezpieczne mogą być podróże, zarówno powietrzne jak i morskie, a nawet – w niektórych miejscach – spanie w domu. Pewien indyjski astrolog popularny wśród Amerykanów stwierdził: Wskutek koniunkcji planetarnej w lutym 1962 nastąpią bardzo silne trzęsienia ziemi i fale zimna. Zamieszki społeczne, napięcia rasowe, kryzysy wojskowe, przewroty polityczne, klęski głodu – oto, co przewidywało wiele autorytetów w dziedzinie przepowiadania przyszłości – zarówno „naukowych” jak i „pozanaukowych” – ze wszystkich niemal krajów. Wiele osób przybyło do Prasanti Nilajam, aby wspomniany krytyczny tydzień spędzić w tej przystani spokoju. Doznając jego miłości i łaski, dających odwagę i siłę, wielu wielbicieli wolało zawierzyć innej, mniejszej grupie astrologów, którzy doszli od odmiennych wniosków. Bellairs z Johannesburga stwierdził: Takie położenie planet może być związanie z nadejściem nowego nauczyciela świata – z jego narodzinami, albo też rozpoczęciem przez niego posługi. Szerokim echem odbiło się również oświadczenie A.N. Czandry: To wyjątkowe ustawienie planet może wskazywać na przyjście wielkiego przywódcy religijnego, który przyniesie pociechę strapionym i znękanym ludziom współczesnego świata. Wielbiciele jednak wiedzieli, że nowy nauczyciel świata już przyszedł i zdążył już rozpocząć swoją posługę. Wiedzieli, że Baba obdarza pociechą cierpiących i prześladowanych ludzi współczesnego świata. On sam zresztą głosił, że właśnie na tym polega jego zadanie! Z Mysore Baba udał się do rezerwatu dzikiej przyrody, zwanego Abhajaranjam (las, w którym nie ma żadnego strachu). Baba uwielbia spotkania z dzikimi mieszkańcami lasu, ponieważ oni też są jego dziećmi, które przez kolejne żywoty idą, pełzną, wiją się lub fruną do jego stóp. Nim upłynęły dwa tygodnie, przybył na krótką wizytę do Haidarabadu, a stamtąd pojechał samochodem do odległego o 960 km Udumalpet, aby pobłogosławić tamtejszy szpital i koledż. Powracając przez Maduraj, dotarł do Ootakamundy [Ooty, stan Tamil Nadu], istnego klejnotu gór Nil- 34 Rozdział 2 – Cukier i mrówki giri [Gór Niebieskich], królowej indyjskich górskich stacji kolejowych1, gdzie przetrwała zarówno prostota, jak i duchowe zdrowie. Mieszkańcy Ootakamundy cieszyli się obecnością Baby podczas święta Kriszna Dżanmasztami, czyli urodzin Kriszny, czczonego i kochanego w Indiach przez każdą matkę i dziecko tej ziemi, każdego uczonego, każdego myśliciela i uczonego w pismach, przez każdego poszukiwacza duchowego i świętego. Baba powiedział zgromadzeniu, że Kriszna był pełnym ucieleśnieniem premy [miłości], że jego imię znaczy „Ten, który zachwyca i przyciąga umysł do siebie”. Przypomniał im, że ktokolwiek wielbi Krisznę, musi tę miłość pielęgnować. Kriszna znaczy również „orać, siać i uprawiać”, więc każdy, kto czci Krisznę, musi pielęgnować pole swego serca, usuwać chwasty namiętności, zasiewać nasiona miłości i troskliwie oraz uważnie dbać o te rośliny, aż w końcu kwiaty sewy (służenia z miłością) przyniosą owoce anandy. Wkrótce nadeszło święto Daśara, które w 1961 roku było z wielu względów pamiętne. Już pierwszego dnia Baba pozwolił ludziom ujrzeć blask swojej chwały mówiąc: Czytaliście o tym, że Pan ocalił Draupadi od poniżenia, Gadżendrę od śmierci w trzęsawisku, Ardżunę od klęski, Ahalję od przemiany w kamień, Dhruwę od wstydu, a Prahladę od śmierci. Nie wiecie o innych niezliczonych dziełach łaski. Podobnie, obok każdego dzieła łaski, o którym wiecie, a którego dokonała ta postać Boga, są tysiące takich czynów, o których nie wiecie w ogóle! Rama był ucieleśnieniem satji i dharmy, Kriszna – śanti i premy. W obecnych czasach, gdy umiejętności rosną szybciej niż zdolność panowania nad sobą, gdy nauka naśmiewa się z sadhany, gdy nienawiść i strach wprowadziły ciemność do serca człowieka, przyszedłem ja, ucieleśniając wszystkie cztery wartości. Przybyłem wyposażony w nieograniczone moce, aby pomóc wam spotkać mnie i abyście odnieśli korzyść z mojego przyjścia. Przejawiam moce, które pomagają mi obdarzyć was dobrodziejstwami, jakie zaplanowałem, zgodnie z łaską, na jaką zasłużyliście. W krótkim czasie, po upływie lat, które można policzyć na palcach jednej ręki, zobaczycie, jak z każdej części świata będą przybywać tu ludzie cierpiący, podążający ku wzniosłym celom oraz dociekający prawdy. Przybędzie ich tak wielu, że tylko niebo będzie mogło ich pomieścić pod swym sklepieniem. 1 Najwyżej położona stacja znajduje się tu 2 600 m npm. 35 Sathya Sai Baba karmiący pawia Rozdział 2 – Cukier i mrówki Z kolei 21 października ogłosił on, że rozpoczęło się już dzieło odrodzenia dharmy, dla którego przyszedł. Dotychczas trwał okres przygotowawczy. Odtąd jednak to dzieło będzie postępować nieustannie naprzód. Od teraz i wy możecie włączyć się do tego przedsięwzięcia, które ma na celu wyswobodzenie człowieka z niewiedzy. Nigdy wcześniej ludzie nie mieli tak wielu i tak jasnych znaków przybycia awatara, jak obecnie. Dnia 23 listopada 1961 roku, podczas uroczystości urodzinowych, książka ta, Satjam-Śiwam-Sundaram, napisana po angielsku (której drugą częścią jest niniejsza książka) i stanowiąca pierwszy prawdziwy życiorys Baby, została z czcią złożona u jego stóp przeze mnie, którego on łaskawie wybrał jako narzędzie do dokonania tego zadania. Baba rzekł: Być może ciekawi jesteście, dlaczego pozwoliłem na wydanie książki o moim życiu. Ramajathi ithi Rama – ten, który daje radość, jest Ramą. Radość przepełniająca wszystkie oddane serca jest radością, która daje zadowolenie Panu. Radość Pana jest nagrodą, której szuka oddane serce. Odpowiedziałem na modlitwę oddanych mi ludzi i pozwoliłem mu to napisać. Tytuł Satjam-Śiwam-Sundaram mówi o mnie jako o zawsze obecnym w każdym z was. Albowiem satjam to prawda; nie lubicie, gdy oskarża się was o kłamstwo. Prawdziwym „ty” jest satjam. Jak więc możesz przyjąć jakiekolwiek inne miano? Jesteś też śiwam: radością, szczęściem, zadowoleniem, pomyślnością. Nie jesteś sawam – martwy, nieszczęśliwy i słaby – jesteś śiwam. Również prawdziwym „ty” jest sundaram: piękno, harmonia, melodia, symetria. Jesteście urażeni – i jest to zupełnie zrozumiałe – gdy ktoś opisze was jako „brzydkich”. Jesteście uwikłaną w ciało atmą. Jesteście falą satjam, śiwam i sundaram, która igra na oceanie satjam, śiwam i sundaram. A ten ocean to Pan. Poznanie mnie dzięki tej książce lub – jeszcze lepiej – dzięki księdze własnego doświadczenia, jest częścią przeznaczenia ludzkości w obecnych czasach. Każdy z was musi zostać ocalony i będzie ocalony. Nie porzucę was, nawet jeśli trzymacie się z dala. Nie opuszczę nawet tych, którzy odrzucają mnie – przyszedłem do wszystkich. Ci, którzy stoją z dala oraz ci, którzy schodzą z dobrej ścieżki – również zostaną przyciągnięci i ocaleni. Nie wątpcie w to. Skinę na nich i pobłogosławię ich. Czy potrzebujemy bardziej wyraźnego znaku jego łaski i jego boskości? Po obchodach urodzin Baba pojechał do wsi Repalle w obwodzie Guntur, aby w tamtejszej świątyni odsłonić marmurowy posąg swojej po37 Sathya Sai Baba z girlandą Rozdział 2 – Cukier i mrówki przedniej inkarnacji. Wcześniej Baba odsłonił takie posągi w kilku miejscach: w Madrasie i Coimbatore oraz w aszramie Ajodhja, opodal Madanapalle. W Madrasie, gdzie w dwudziestym roku swojego pobytu w ciele poświęcił świątynię w Guindy, wielbiciel, który zbudował tę świątynię, obmył i uczcił jego stopy oraz zapragnął, aby Baba odcisnął ich ślad w paście sandałowej rozłożonej na kawałku jedwabnej tkaniny. Baba powiedział na to: Dam ci stopy Sai Baby, mojego wcześniejszego ciała! I oto odcisk, pozostawiony na jedwabiu przez jego cudowne, delikatne stopy, okazał się odciskiem pary stóp prawie dwukrotnie większych od stóp Baby i ponad wszelką wątpliwość należących do osoby ponad sześćdziesięcioletniej! Tkaninę tę – wraz z odciskiem w paście sandałowej, który wykonał on w tak cudowny sposób dla udowodnienia, że jest tym samym Babą przybyłym ponownie – oglądać można w świątyni Guindy po dziś dzień! Nic dziwnego, że ludzie z Repalle byli podniesieni na duchu, kiedy Baba zgodził się na umieszczenie swojego posągu w świątyni, którą wybudowali. Nic też dziwnego, że setki tysięcy osób skupiły się w tym miejscu, aby otrzymać darszan Baby. Posąg miał być przyniesiony do domu, w którym się zatrzymał, ponieważ drogi wiodące do świątyni były zbyt zatłoczone. Podczas trwania początkowych obrzędów Baba stworzył urzekający złoty posążek Sai Baby i umieścił go na głowie posągu. Późną nocą, kiedy drogi stały się przejezdne, posąg ten zabrano do świątyni, a Baba złożył złoty posążek w wydrążeniu posadzki. Chciał, aby wydrążenie to zakryto płytą z marmuru, a kiedy to uczyniono, na płycie został umieszczony posąg. Powstały w tajemniczych okolicznościach posążek stał się więc niewidzialnym, ale potężnym źródłem łaski w tamtej świątyni – podobnie jak lingam, który Śankaraczarja umieścił w Badrinath, stał się źródłem mocy posągu Narajany! Baba przypomniał tysiącom ludzi zgromadzonym, aby usłyszeć jego słowa: Ten posąg to zaledwie pojemnik. Znajduje się w nim jednak Sai-tattwa, czyli boska esencja. Jeśli wlejecie ją w ten oto pojemnik, nazywa się Sai Babą. Jeśli wlejecie w inny – stanie się Śriniwasą, Śiwą, Kriszną czy też Ramą. Teraz powinniście nasycić ten marmur swoją wiarą i oddaniem, by go ożywić; umieściwszy Sai w swojej wsi, umieśćcie go w swoich sercach, na ołtarzu premy, albowiem Sai jest premaswarupą [ucieleśnieniem miłości]. Sai nie zamieszkuje świątyń, a jedynie serca. Dzięki swej słodyczy i wszechobejmującej miłości Baba wchodzi do serc wszystkich tych tysię39 Sathya Sai Baba z podarowaną mu ośmioletnią Gitą, 1962 Rozdział 2 – Cukier i mrówki cy osób, które gromadzą się wokół niego, aby dostąpić darszanu. Wielu, którym udało się wówczas dotknąć skraju jego jedwabnej szaty, będzie pamiętało to przez długie lata! Z Repalle Baba udał się do miasta Eluru, w którym umieścił – w Gita Bhawan – dwa naturalnej wielkości posągi z marmuru, przedstawiające Radhę i Krisznę. Zgotowano mu przyjęcie, które Baba uznał za zbyt wystawne. Skarcił organizatorów: Czy ktoś słyszał, aby Pan domu był witany przez dzieci w swoim własnym mieszkaniu ogniami sztucznymi i flagami, wierszami i pompą? Na ceremonię ustawienia posągów Baba stworzył dziewięć klejnotów, jak również metalową tabliczkę z tajemnym napisem odpierającym złe moce z ośmiu kierunków. Powiedział, że Radha i Kriszna stworzyli parę Prakriti-Purusza, czyli stworzenie i stwórca, to co jawne i to, co ukryte. Radha to adhar (podstawa) dla dhary (ciągłego strumienia) aradhy (oddawania czci). Innymi słowy, Radha jest stworzonym wszechświatem, a zadaniem człowieka jest wykorzystanie go w celu odkrywania obecnej w nim boskości, objawiającej się jako prawda, piękno i dobro, jako sat, czit i ananda, jako satjam, śiwam i sundaram. Będąc ponownie w Bangalore w grudniu, Baba zainaugurował Society of Sanathana Social Workers [Towarzystwo Odwiecznych Działaczy Społecznych]. Oświadczył on: Sprowadziło mnie dziś tutaj słowo „sanathana” w nazwie waszego towarzystwa. Wy wszyscy jesteście sanathana – wieczni, chociaż wierzycie, że jesteście nuthana – nowi. W Indiach nauka o rozpoznawaniu rzeczywistości człowieka, jego chwały i jego boskości jest przekazywana od czasów starożytnych. Tylko ci, którzy poznali tę naukę, zasługują na to, aby być dziećmi tej ziemi. Pozostali, choć urodzeni tutaj, są właściwie obcy. W Bangalore, jak również później w Prasanti Nilajam, zapewnił on ludzi, że asztagrahakuta, czyli koniunkcja ośmiu ciał niebieskich, która przez swoje bliskie nadejście zaciemnia słabe umysły chmurami strachu, nie stanowi żadnego zagrożenia. Oznajmił: W następstwie tego połączenia nie dojdzie do żadnego dodatkowego nieszczęścia. Wręcz odwrotnie: zmniejszy się nieco pomieszanie, które ma miejsce obecnie! Skoro ten awatar przyszedł – spytał – po co trząść się ze strachu przed wyobrażonymi „zagrożeniami”? Wierzcie mi – oświadczył – nic się nie zdarzy. Nic – w ogóle nie ma zagrożenia. I tak, jak chciał Baba, nic się nie wydarzyło. 41 Prawda Dobro Piękno W święty dzień Śiwaratri 1962 roku, który przypadł na 4 marca, Baba zwrócił się tymi oto słowami do tysięcy świadków wyłonienia się z jego wnętrza dwóch złotych lingamów: Dlaczego rozprawiacie pomiędzy sobą o mojej istocie, mojej tajemnicy, moich cudach, mojej rzeczywistości? Ryba nie potrafi zmierzyć nieba, a to, co jest z materii, może pojąć jedynie to, co również jest materialne. Oko nie może zobaczyć ucha, choć leżą tak niedaleko siebie. Skoro nie potraficie dosięgnąć tajemnicy własnej rzeczywistości, po co marnujecie czas, próbując zbadać istotę Boga? To tak, jakbyście mówili językiem telugu, a oglądali film w języku tamilskim albo jakbyście oglądali film w języku japońskim, znając jedynie malajalam [język rdzennych mieszkańców Kerali]. Szczegóły, subtelności, głębsze znaczenia i wzajemne powiązania, niczym misterne wzory tkaniny przekraczają wasze pojmowanie. Obejrzyjcie cały film, opanujcie język i umiejętności, patrzcie pilnie i uważnie, próbując przyswoić znaczenie każdego gestu, czynu i słowa. Być może wówczas mnie poznacie – ale też tylko do pewnego stopnia. Święta odbywające się w Prasanti Nilajam niosą ludziom sposobność do słuchania przemówień panditów, czyli uczonych w dziedzinie dyscypliny duchowej. Umożliwiają też spotkanie braci i sióstr, którzy doświadczyli mocy, splendoru i tajemnicy Baby. Uczestnicy powracają potem do swoich domów, natchnieni krzepiącym duchem jego przemówień. Powracają mądrzejsi, poważniejsi, a często oczyszczeni ze swoich złych przyzwyczajeń i mentalnych popędów. Wielu z nich pozostaje w Prasanti dłużej, licząc na drogocenną okazję osobistej rozmowy z Babą. Ponieważ tysiące pielgrzymów zdeterminowane są nie opuszczać Nilajam bez uzyskania tej formy błogosławieństwa, dużą część dnia Baby – tak rankiem, w południe, jak i wieczorem – wypełniają rozmowy z wielbicielami. Uwaga, jaką poświęca naszym nieistotnym błahostkom i natarczywym pragnieniom, jest czytelnym znakiem jego łaski. Jednak w wygłaszanych przemówieniach radzi on, aby odrzucić poniżające przywiązanie do tego, co cielesne i świeckie. Wie, że przebywając w zasięgu jego spojrzenia i łaski odpowiednio długo, porzucimy te błahostki, zajmiemy się sadhaną i osiągniemy cel. Kiedy większość z tych, którzy prosili o rozmowę, została nią obdarowana, Baba wyjechał do Tirupati. Przyciągnęło go tam święto Tjagaradży. Czyż Tjagaradża, śpiewający święty (urodzony w 1847 roku), nie 42 Rozdział 2 – Cukier i mrówki pojawił się we śnie i nie polecił Śri Nagarathnammie, swojej niezrównanej uczennicy, udać się do Wenkatagiri, aby otrzymała darszan „Pana, którego on czcił?”. Nagarathnamma wyruszyła w drogę, zastanawiając się, kim właściwie jest ów Pan. Gdy dotarła do celu, ujrzała Babę! To wyjaśnia, dlaczego w jednym ze swoich dyskursów Baba stwierdził: Często przybywam na to święto, ponieważ czuję, że jest to częścią zadania, dla którego przyszedłem. Tjagaradża odrzucił przywiązanie do przyjemności zmysłowych. Odkrył najwyższą radość wewnętrznej kontemplacji. Wyraził tę radość w muzycznych nutach, w prostych i szczerych zwrotkach pieśni, które przejmują serce do głębi i oświecają umysł. Tjagaradża znał tajemnicę poddania się Bogu. Bez poddania się człowiek nie dostąpi wyzwolenia. Przekreśl „ja”, a staniesz się wolny. Jak zabić to „ja”? Złóż je u stóp Pana, mówiąc: Ty, nie ja – i oto jesteś wolny od tego przytłaczającego ciężaru. Daśara, 1962! 29 września, podczas pierwszego z dziesięciu dni trwania tego święta, Baba wciągając na maszt w Nilajam flagę Prasanti oświadczył: W Prasanti Nilajam każdy dzień jest świętem. Każda chwila jest chwilą świętą. Jak głosi powiedzenie: Nitja kaljanam, paćća thoranam – święto trwa nieustannie, girlandy wiszą nieprzerwanie. Podczas Daśary Baba w sposób jasny i jednoznaczny wyjaśnił swoje zadanie, które określił jako wedasamrakszana, widwatposzana i dharmastapana (ochrona Wed, wspieranie nauk duchowych i ustanowienie prawości). Wszystkie one są wzajemnie zależne – Wedy stanowią podstawę dharmy, widwani [posiadający widję – wiedzę] są narzędziem, zaś dharma jest lekarstwem na wszystkie choroby trapiące ludzkość. W Gicie Pan Kriszna potwierdził, że wcielił się i pojawił wśród ludzi, aby wypełnić zadanie dharmastapany. Złożona wtedy obietnica wypełnia się właśnie teraz! Patrzmy uważnie i z otwartymi szeroko oczami, aby być świadkami cudów tego adwentu. Sathya Sai Baba wśród pielgrzymów 3. Zadanie Przybyłem właśnie w tym celu, aby odrodzić Wedy. To się stanie. Ja tego dokonam. Gdziekolwiek będziesz, dowiesz się o tym. Cały świat doświadczy tej radości i tego światła. W 1961 roku Baba odwiedził najważniejszą świątynię wyznawców Śiwy w Indiach, położoną w Waranasi, oraz główną świątynię wyznawców Wisznu w Badrinath. Udał się do nich, aby wlać duchową moc w owe „generatory” łaski. W Waranasi stworzył wyjątkowy klejnot i umieścił go na posągu Wiśweśwary [Śiwy – Mistrza Wszechświata] mówiąc przy tym, że kamień posiada duchową moc, która naładuje boską siłą ten symbol Pana. W Badrinath natomiast wydobył netralingam spod stojącego tam posągu Narajany. Jak powiedział, lingam ten został przyniesiony z góry Kailasa przez samego Śankaraczarję około tysiąc dwieście lat temu! Wyłaniając się na wezwanie Baby, otworzył on nowy rozdział historii – lingam jako podstawa słynnej świątyni wielbicieli Wisznu był mile widzianym przypomnieniem zasadniczej zgodności wyznawców Śiwy i Wisznu. Ludzie powtarzają podanie mówiące, że obecny posąg Narajany został wrzucony przez obce ręce do rzeki Alakanandy i w wyniku długiej i wytężonej praktyki samoumartwiania Śankaraczarja uzyskał objawienie, że posąg zatopiony jest w zagłębieniu rzeki, zwanym Narada Kund. Śankaraczarja wydobył go i umieścił na obecnym miejscu. Dlatego też, kiedy Baba ogłosił, że netralingam jest pierwotnym rdzeniem, które 45 Prawda Dobro Piękno on musi „napełnić energią” z zastosowaniem odpowiednich obrzędów, z uroczystym obmyciem świętą wodą Gangothri, złotymi liśćmi bilwy i kwiatami thummi, które Baba od razu w cudowny sposób dostarczył, nawet opiekunowie świątyni w Badrinath byli mile zaskoczeni! Zdziwienie wzrosło jeszcze bardziej, kiedy Baba oznajmił, że lingam ten jest jednym z pięciu, które Śankaraczarja sprowadził z Kajlasy i umieścił w indyjskich klasztorach. W wielu osobach obudziła się żarliwa chęć, aby dowiedzieć się czegoś więcej o boskim posłannictwie Śankaraczarji. Ci, którzy znają Babę, przyjęli za pewnik owo wysokie pochodzenie lingamu, który mieli zaszczyt oglądać przez kilka drogocennych minut podczas tamtego niezapomnianego dnia. Jedną z osób odczuwających żarliwe pragnienie odkrycia prawdy był Saligrama Srikantha Śastri. Wnikliwie zapoznał się on z „Śankara-widżają”, czyli klasyczną opowieścią o życiu Śankaraczarji. Następnie starał się wyjaśnić pochodzenie lingamów, które umieszczone zostały przez Śankaraczarję w założonych przez niego klasztorach. Z odpowiedzi, którą otrzymał z klasztoru w Śringeri Math, założonego w górach zachodniego Mysore przez Śankaraczarję, dowiedział się, że wzmiankę o lingamach znaleźć można w księdze „Śiwarahasja Mahethithasa”, którą po wytężonych poszukiwaniach udało mu się zdobyć w bibliotece uczelni wedyjskiej w Waranasi. W rozdziale szesnastym dziewiątej części tej księgi napisano, że Pan Śiwa powitał Śankarę na górze Kajlasa i pobłogosławił go słowami: Wyznaczony zostałeś do ustanowienia na świecie prawdziwej nauki Wed, którą jest adwajta [nauka o niedwoistości]. 32 lata swojego ziemskiego życia poświęć na rozpowszechnianie tej wiary oraz na zwalczanie tych, którzy oczerniają ją, bądź odrzucają. Przyjmij te pięć lingamów, które ci teraz daję. Oddawaj im cześć za pomocą pańczakszari [pięciosylabowej mantry Namah Śiwaja] i satharudrabhiszeki [pudży z intonowaniem Rudram – wedyjskiego hymnu do Śiwy jako Rudry]. Ofiaruj święty liść bilwy oraz popiół, recytując świętą pranawę Om. Dokonaj trzech zwycięskich podróży, rozpraszając ciemność dwajty [doktryny dwoistości], a później umieść lingamy z tej po trzykroć świętej Kajlasy, naznaczone jasnością półksiężyca, a zwane joga, bhoga, wara, mukti i moksza [zjednoczenie, przyjemność, błogosławieństwo, wolność, wyzwolenie], w świętych miejscach, które wybierzesz, zanim w Kanczipuram porzucisz swoją cielesną powłokę. Zatem opowieść o lingamie w Badrinath okazała się prawdziwa. 46 Rozdział 3 – Zadanie Dzieło „Śankara-widżaja” z Anandagiri wspomina, że jeden z lingamów został umieszczony w miejscu zwanym Nilakanta-kszetra2, co przywodzi na myśl ośnieżoną górę Nilakantaparwatha – Królową Himalajów, która wznosi się ponad Badrinath, olśniewając swą wspaniałą czystością. W Badrinath stoi świątynia, nazywana „Prawdziwym Kedareśwarą3”. Legenda mówi o tym, jak Wisznu odkrył Badri i uznał, że jest to piękne miejsce do prowadzenia tapasu [ascezy]. Stwierdziwszy jednak, że mieszka tu już Śiwa, postanowił uciec się do podstępu. Przybrał postać dziecka i zaczął głośno płakać. Parwati podniosła porzucone rzekomo dziecię i wzięła je pod opiekę pomimo sprzeciwów Śiwy. Po kilku dniach, kiedy Śiwa i Parwati poszli nad rzekę, dziecko wróciło do swojej prawdziwej postaci. Wisznu ani myślał odejść, tak więc boska para musiała poszukać nowej siedziby wiele mil dalej, w miejscu znanym dziś jako Kedarnath. Legenda ta sugeruje, że świątynia w Badri była początkowo ośrodkiem wielbicieli Śiwy, a potem stała się świątynią wyznawców Wisznu. Lingam z Kajlasy był tam chyba od samego początku, nawet wówczas, gdy w owym świętym miejscu został umieszczony wizerunek Narajany. Takie myśli nasuwają się, gdy zagłębiamy się w historię lingamu, o którym Baba powiedział, że był pierwotnym źródłem duchowej mocy Badri. Miejsce, w którym stoi dziś świątynia Narajany – nieważne, czy znane było wtedy jako Nilakanta-kszetra, czy też jako Kedaram – zostało pobłogosławione przez Śankaraczarję lingamem. To wiemy na pewno. Streszczając historię lingi z Badrinath, pozostaje nam tylko złożyć pełen szacunku hołd wobec nieprzewidywalnej głębi boskiej świadomości Baby. Wykonując to samo zadanie wzniesienia mocy duchowej wielkich świątyń Indii, Baba odwiedził również odpowiedniki Kasi i Badri na Półwyspie Indyjskim, czyli Śrisailam i Pandharpur. W Śrisailam [w stanie Andhra Pradesh], do którego przybył 5 stycznia 1963 roku, powiedział: Świątynia ta co roku, od stuleci, niesie pociechę i ulgę wielu tysiącom pobożnych osób. Miejsce to odwiedził Śankaraczarja, pieśnią sławiąc jego świętość oraz spokój, jakiego tutaj doświadczył. Umieścił tu czakrę [dysk], która – mogę wam to powiedzieć – spoczywa w małej jaskini obok Pathala Gangi [rzeki Krishna]. Dodał: Atmosfera świętych miejsc powinna się 2 Dosł. „pole niebieskiego gardła Śiwy”. 3 Kedareśwara – jedno z imion Śiwy – Pan z Kedarnath. 47 Prawda Dobro Piękno polepszyć. Charakter opiekujących się nimi mnichów wymaga istotnej poprawy. Doprowadzę do tego, gdyż jest to częścią mojej dharmastapany – zadania, które przyszedłem wypełnić. Śrisailam jest świątynią, która od wieków przesycona jest głębokim oddaniem mistyków, takich jak Akka-mahadewi [poetka z XII w.] oraz mężów stanu, jak na przykład Śiwadżi (Shivaji Bhosle, 1630-1680). Baba odsłonił głębokie znaczenie imion, pod którymi czci się Pana i Jego małżonkę w Śrisailam: Mallikardżuna i Bhramaramba. Był to dar Baby dla pokoleń gorących wyznawców. Słowo ’Ardżuna’ znaczy biały, czysty, pozbawiony skazy, zaś ’mallika’ to doskonale biały kwiat jaśminu. Zatem Mallikardżuna to Śiwa ze śnieżnego szczytu góry Kajlasy – uosobienie chłodnej czystości, jaśniejący świętym popiołem. Śiwa niczym wonny kwiat przyciąga do siebie Ambę, czyli małżonkę – reprezentującą żeński aspekt Boga – Śakti, nazywaną też Bhramarą (pszczołą, którą przyciąga miód łaski). Jest ona prawdziwym przykładem żarliwej wielbicielki, podczas gdy Mallikardżuna to najczystsze wyobrażenie Boga, który ulega szczerym błaganiom wyznawcy i napełnia go łaską. Przybywszy do świątyni, Baba obsypał posąg Mallikardżuny złotymi kwiatami thummi (Leucas Linifolia), które stworzył ruchem dłoni. Ten uroczysty obrzęd zwielokrotnił moc tego obiektu czci i podniósł jego świętość. Pandharpur i świątynie Pandurangi oraz Rukumaji [przejawienia Kriszny i jego małżonki] wplotły się w dzieje Marathów4 i Kannadigów5, jak również milionów innych ludzi. Przez stulecia były natchnieniem dla długiego orszaku świętych, mistyków i poetów, którzy wsławili się pieśniami wypływającymi z ich ekstatycznych doznań. Wędrowny piewca chwały Pandurangi – święty Purandaradas (1484–1564) mówił językiem kannada. Tukaram (ur. ok. 1608, zm. ok. 1650) i cała rzesza innych wytrwałych sług Boga pochodzili z regionu Maharashtra. Baba, jeszcze jako chłopiec, zebrał w wiosce Puttaparthi grupę towarzyszy, którzy tańczyli i śpiewali o radości, jaka zrodziła się w nich podczas pielgrzymki do Pandharpur, do świątyni Pandurangi-Wittali. Ułożył w języku telugu wiele urzekających pieśni, śpiewanych przez jego kolegów. Niektóre z nich sła4 Posługujący się językiem marathi mieszkańcy stanu Maharashtra, w którym leży Pandharpur. 5 Mieszkańcy sąsiedniego stanu Karnataka, posługujący się językiem kannada. 48 Rozdział 3 – Zadanie wiły Pana, który pobłogosławił wyznawców w Pandharpur. Inne szczegółowo opowiadały o drodze do Pandharpur lub opisywały trudy owej długiej podróży. Jeszcze inne mówiły o dreszczu emocji, jakiego doznali wyczerpani wędrowcy, gdy z oddali dostrzegli świątynię. Już od dzieciństwa przyciągał Babę do Pandharpur jakiś boski plan, tajemnicze pokrewieństwo. Wreszcie nadszedł 13 czerwca 1965 roku, kiedy Baba wraz z licznymi wielbicielami ze stanu Maharashtra odwiedził tę świątynię. Przez kilka minut stał w ciszy przed posągiem Pandurangi-Wittali, którego wizją obdarzał często tych, którzy pragnęli zobaczyć go w tej postaci. Następnie udał się do świątyni małżonki Pana – Rukumaji, znanej też jako Rukmani lub Śakti – i jakby pod wpływem wspomnień stworzył mangalasutrę [naszyjnik ślubny] i nałożył ją na szyję bogini. W jednej chwili ożyły strofy Bhagawaty. Oprócz wyżej wymienionych, Baba odwiedził i uświęcił świątynie Giridhari w Brindawan oraz Ramaczandry w Ajodhji, w stanie Uttar Pradesh, jak również świątynie Bhadrachalam i Mahanandi w stanie Andhra Pradesh. To ożywienie świętych miejsc, gdzie miliony osób przychodzą po pociechę i spokój, jest tylko jednym z wielu środków dharmastapany [odrodzenia i przywrócenia ładu moralnego]. Baba musiał również natchnąć większym poczuciem odpowiedzialności skarbnice tej dharmy – czyli interpretatorów pism świętych. Podwójny cel widwatposzany (wspierania wiedzy) oraz wedasamrakszany (ochrony Wed) mógł osiągnąć jedynie przez przyciągnięcie panditów w obszar działania swojej łaski. Podobnie jak wszystkie czyny Baby, również i ten potok łaski popłynął spontanicznie i bez rozgłosu – nikt nawet nie zauważył tego „wielkiego planu” ani też cennego plonu. Obszar delty Godawari po dziś dzień jest domem klasycznej wiedzy w stanie Andhra Pradesh. Ale uczeni, którzy walczą o to, aby sztandar wiedzy wedyjskiej nadal powiewał, z trudem stawiają czoła problemom finansowym i lekceważeniu ich przez społeczeństwo. Gdy wielbiciele Baby zaproponowali włączenie jagi [ceremonii ofiarnej] do uroczystości, w jakich miał wziąć udział w czasie odwiedzin w okręgu Wschodniego Godawari, Baba odpowiedział, że mogą przecież świętować tę jagę w Prasanti Nilajam podczas święta Daśara. Wówczas tysiące ludzi z całych Indii miałoby niebywałą sposobność uczestnictwa 49 Prawda Dobro Piękno w niej! Posłano mu listę osób należycie przygotowanych do prowadzenia obrzędów i wypowiadania modlitw, panditów i znawców śastr [świętych pism]. Kiedy jednak Baba zobaczył, że wszyscy oni pochodzą z Kona-simy (obszaru delty), odesłał spis, opatrując go uwagą, że jego simą (obszarem) nie jest tylko Kona-sima, lecz Weda-sima (wszystkie obszary, gdzie czci się Wedy). Zatem spis przejrzano ponownie i oprócz osób z dorzecza Godawari zaproszeni zostali uczeni wedyjscy i pandici z Benares, Bangalore i Haidarabadu. Wyruszając ze swoich wiosek, uczeni ci nie wiedzieli, że ich podróż otwiera nowy rozdział w ich życiu, jak również w życiu kraju i jego kultury. Każdy bowiem powrócił do domu mając znacznie więcej wiary i odwagi, i bardziej oddany Wedom, które były źródłem utrzymania zarówno dla nich, jak i dla mieszkańców ich wsi. Jaga nazywała się Weda Purusza Saptaha Dżniana Jadżnia6. Składała się z dwóch części: porannej i wieczornej. Codziennie rano odprawiano ati-rudra homę [ceremonie ofiarne z recytacją Wed] ze wszystkimi jej obrzędami uzupełniającymi, a wieczorem – dżniana-jadżnię, w której wybitni interpretatorzy Wed objaśniali licznie zgromadzonym znaczenie i wagę obrzędów opisanych w świętych pismach. Ponieważ święto miało wykazać, że wedyjskie zalecenia przynoszą owoce, Baba polecił, aby wszystkie instrukcje zostały ściśle wypełnione, aż do najdrobniejszych szczegółów, takich jak liczba, rozmiar i ustawienie kolumn w jaga-mandapie [hali ofiarnej], czy liczba i wygląd ołtarzy ofiarnych. Również kaplice bóstw pomocniczych, takich jak joginie, Wastupurusza [bóstwo odpowiadające za energię zaaranżowanej przestrzeni], kszetrapalowie [władcy miejsca] tacy jak Abhajankara [dosł. darzący poczuciem bezpieczeństwa] i Nawagrahowie [bóstwa planetarne] – zostały właściwie ustawione. Siedzenia z trawy ‘kusza’ dla uczestników przygotowano zgodnie ze szczegółowymi wytycznymi zawartymi w śastrach. Przedmioty i materiały ofiarne, takie jak masło ghi z krowiego mleka, ziemia z mrowisk, z królewskich stajni dla koni i słoni oraz z królewskich zagród, gałązki z drzewa banjanowego, łyżki ze specjalnego drewna, zostały zgromadzone pod ścisłym nadzorem Baby. Podczas tych siedmiu poranków złożono w ogniu ofiarnym 226 270 łyżek ghi, wzywając odpowiednie imiona Boga, odpowiadające Jego różnorod6 Siedmiodniowa ofiara odprawiana na cześć Boga jako źródła Wed. 50 Rozdział 3 – Zadanie nym cechom! Jaga sprzyja, według Wed, dobrobytowi i pokojowi świata. Śanti kamasthuhomajeth – ci, co pragną pokoju – głoszą Wedy – muszą czynić tę ofiarę. W jednym z przemówień wygłoszonych owego tygodnia Baba nawiązał do drwiny, z jaką wielu Hindusów ocenia wlewanie do ognia tak dużych ilości ghi. Nazwał tych krytyków mieszkańcami królestwa ksiąg rachunkowych, bo podnoszą wrzawę o słoje ghi i wiązki drewna na opał, zamiast myśleć o cenniejszej i trwalszej radości, jaką daje przywoływanie i zadowolenie bóstw. Już samo dokonanie czcigodnego, starożytnego obrzędu daje zadowolenie, którego nie sposób wyrazić w pieniądzach. Ci, którzy to kwestionują, zjedli od dnia swoich narodzin setki worków ryżu i wypili całe garnki ghi. Spytam więc: czy przeżyli choć jeden dzień radości, albo czy potrafili dać swoim najbliższym choć jeden taki dzień? Ta jaga natomiast przynosi wielką radość wielu ludziom. Daje ona pokój i radość całemu światu. Ja i moi ludzie jesteśmy uradowani – to wystarczająca rekompensata. Kiedy do ognia leje się ghi, ci, którzy nie wiedzą, bądź nie wierzą Wedom, mówią, że jest to marnotrawstwo. Ci, co nie znają się na rolnictwie, mogą krzyczeć, że wrzucanie ziaren w ziemię jest olbrzymim marnotrawstwem. Nie wiedzą, że gospodarz otrzyma to ziarno z powrotem, pomnożone stukrotnie. Tutaj mamy do czynienia z tym samym: modlitwy docierają do adresatów tylko wtedy, gdy są należycie ostemplowane mantrami i wrzucone do ognia ofiarnego. To jest taka sama nauka, jak każda inna. Główny recytator Wed w Andhra Pradesh, szanowany przez innych uczonych jako wedasamrat (bezdyskusyjny mistrz Wed) Brahmasri Cherkumalli Kameśwara Ganapati, otrzymał stanowisko sarwadhjakszy (głównego nadzorcy) tej jagi. Pewien pandit, znawca szkół njaja wedanty [logiki] i dżjotiszy [astrologii], został mistrzem ceremonii. Śri Uppaluri Ganapati Śastri, siedemdziesięcioletni uczony, jeden z nielicznych dziś w Indiach ludzi zdolnych objaśnić każdą sylabę Wed zgodnie z wiarygodnymi wykładniami, został wybrany przewodniczącym dżniana-jadżni, będącej częścią tej jagi. Śri Ganapati Śastri oświadczył, że w ciągu pięćdziesięciu lat odprawiania wedyjskich ceremonii ofiarnych nie spotkał go zaszczyt uczestnictwa w tak bezbłędnej ceremonii, która zdałaby rygorystyczny sprawdzian 51 Prawda Dobro Piękno wierności zasadom podanym w Wedach. Mowy, jakie wygłaszał każdego wieczoru na temat znaczenia obrzędów, przerywał wyrazami szczerej wdzięczności dla Baby za wspieranie zaleceń wedyjskich. Przywoływał wedyjskie mantry dla poparcia tego, co mogłoby wyglądać na „przypadkowe działania” Baby: zwracanie się przez niego do ritwików [kapłanów] jako do „bóstw”, rozdawanie białych, jedwabnych szat braminom recytującym Wedy, a czerwonych, jedwabnych strojów wykonującym inne obrzędy. Ba, nawet kolejność, w jakiej na koniec jagi wręczał nagrody jej uczestnikom! Śastri uznał, że Baba jest Wedapuruszą [Bogiem będącym źródłem Wed]. Sam Baba oznajmił: Nie dajcie się zwieść – ja nie jestem osobą dokonującą tej ofiary. Ja jestem Tym, który przyjmuje ofiary i obdarza nagrodami. Dał też tego dowód. W przedostatni dzień jadżni ogłosił: Jutro, kiedy do ofiarnego ognia będzie wkładana pożegnalna ofiara, chcę, aby każdy z was postanowił wrzucić do tych płomieni całe zło, jakie ma w sobie, samolubstwo, przywiązania i nawyki, ściągające was w dół. Wielu z tych, którzy zaopatrzyli się w złoto i klejnoty, jedwab i drewno sandałowe, gotowi do wrzucenia tych cennych rzeczy do ognia (co jest zwyczajem wszystkich jadżni), doznało olśnienia i pojęło znaczenie jadżni. Baba oświadczył również: Jutro, podczas ofiary pożegnalnej, otrzymacie darszan Jadżniapuruszy – Osoby, która odbiera tę jadżnię. Zgodnie z tą obietnicą, w zapowiedzianej chwili Baba wstąpił na jadżnia wedi [podwyższenie]. Obdarzył darszanem dziesiątki tysięcy ludzi, którzy w uniesieniu obwołali go tym, który przyjmuje jadżnię. Należy wspomnieć, że kamandalu (czyli naczynie na wodę) Sai Baby z Śirdi, które w cudowny sposób dotarło do Puttaparthi, umieszczono w jagamandapie i trzymano w nim rytualną wodę, używaną w większości obrzędów. Stało się więc ono znakiem ciągłości obu inkarnacji Sai. Kiedy kapłan prowadzący ofiarę potrzebował wizerunków nawagrahów [dziewięciu bóstw mających wpływ na świat, powiązanych z dziewięcioma planetami], Baba stworzył je machnięciem ręki. Gdy z kolei kapłan wyciągnął dłoń po złoty talerz, który należało umieścić w naczyniu z wodą, przy wtórze odpowiednich mantr, Baba również stworzył go i wręczył kapłanowi. Również kiedy nadszedł czas ofiary pożegnalnej, stworzył dziewięć klejnotów [symbolizujących dziewięć planet] i umieścił je na talerzu, który mu podstawiono. Pandici, jak i tysiące osób, które przyszły na 52 Rozdział 3 – Zadanie jagę, dostąpili kolejnego przelotnego wglądu w jego boskość, gdy któregoś wieczoru opuściwszy zadaszoną przestrzeń, popatrzył w górę na gniewne niebo, które właśnie miało zesłać wielką ulewę. Podobnie jak wcześniej w Śirdi, Baba musiał chyba skarcić niebo i powiedzieć: Wstrzymaj swój gniew i uspokój się, ponieważ nagle ucichło i wypogodziło się. Jaga przyniosła wiele owoców. Głównym z nich była przemiana, jaka zaszła w poglądach panditów w tym regionie. Wielu z nich było uprzedzonych do Baby, myśląc że jest on jedynie magikiem. Podobne, głębokie uprzedzenie odciągnęło w minionych epokach nieszczęśliwie Śiśupalę, Durjodhanę i miliony innych od boskiej łaski. Ganapati Śastri wyznał, że on również miał podobne nastawienie, jednakże na skutek ciągłego przebywania z Babą podczas tej dżniana-jadżni i oglądania na własne oczy wyjątkowych przykładów jego chwały, uświadomiłem sobie, że nie jestem w stanie go ocenić, ponieważ jest on bez wątpienia wcieleniem Boga. Darsanabhushana Chathusthanthri Kolluri Somasekhara Śastri, który miał podobne doznania, szybko zaczął zwracać się do Baby używając określeń „Bhagawallilawatara” oraz „Lilamanuszawigraha” [„Wcielenie radosnego Boga”, „Rozprzestrzeniający radość wśród ludzi”], które to słowa wyrażały niewątpliwą boskość Baby. Widwathkawi Wemparala Surjanarajana Śastri ujawnił wielkiemu zgromadzeniu wielbicieli, że wcześniej odrzucał wiarę w to, iż Baba jest wcieleniem Pana. Wielu ludzi mówiło mu, że wibhuti, które Baba stworzył i którym ich pobłogosławił, ocaliło im życie – on jednak pozostawał nieprzekonany. Nawet kiedy jego przyjaciel, Śri Kameswara Ganapati, pokazał mu podarunki, jakie Baba stworzył i dał mu w Radżahmundry, on zignorował to. Jednak nim jadżnia zakończyła się, wyznał, że przekonanie o tym, że Baba jest ponownie przybyłym Kriszną, głęboko się we mnie zakorzeniło. Adwaithawedantha Śiromani, Mimamsawisarada Mallawadżhala Wenkatasubba Śastri z Warangal, który również był wcześniej niedowiarkiem, przeobraził się w żarliwego zwolennika poglądu, że Baba jest awatarem. Powiedział on, że nawet Wiśwarupadarszan [widok kosmicznej formy Boga], którym Kriszna zaszczycił Ardżunę, mógłby zostać odrzucony przez prześmiewców jako wielka sztuczka magiczna. Gdyby Pan objawił się przed nimi, przypisaliby to złudzeniu optycznemu albo uznali, że jest to postać stworzona przez ich własną gorączkującą wyobraźnię. 53 Sathya Sai Baba obok tronu w kształcie węża Rozdział 3 – Zadanie Jednak przeprowadził różne sprawdziany zalecane w śastrach i doszedł ostatecznie do wniosku, że Baba to Bhagawad-awatara-murti [ucieleśnienie boskiej inkarnacji]. Wezwał więc wszystkich, aby czcili Babę z ciągłym oddaniem i szczerą miłością oraz przyjęli go za swego nauczyciela i przewodnika, i w ten sposób uratowali siebie. Ta nagła przemiana panditów była zgodna z oświadczeniem samego Baby, który często mówił, że jedynie ludzie biegli w Wedach i śastrach mogą w jakimś stopniu go pojąć. Nic więc dziwnego, że ponad stu uczonych w pismach, którzy przez siedem dni wygrzewali się w słońcu jego łaski, postanowiło – bez żadnej podpowiedzi z zewnątrz – przygotować wyjątkową uroczystość na dziesiąty dzień ceremonii. Nazwali ją „Tribhuwana Widżajam”, co znaczy: „Zwycięstwo nad trzema światami”! Zapytani, czyje zwycięstwo zamierzają świętować, odpowiedzieli – Baby! Wedy i inne pisma, wraz ze starożytnymi naukami i dyscyplinami, dzięki którym można je pojąć i stosować (takimi jak np. gramatyka, sześć systemów filozoficznych, filologia, fonetyka i teologia) miały [symbolicznie] zbliżyć się do Boga siedzącego na tronie i błagać go, żeby spojrzał na nie z miłością, aby mogły ponownie nabrać sił i stać się schronieniem dla ludzkości. Uczeni prosili, aby Baba zasiadł na tronie i zaproponowali, że będą błagać go, aby wstawił się za naukami duchowymi. I Baba zgodził się. Kiedy ktoś wyraził swoje zastrzeżenia, mówiąc: Oni proszą, żebyś odgrywał jakąś rolę! Role mogą grać oni, ale ty jesteś Bogiem, Baba przerwał mu: Przecież teraz, w tej ludzkiej postaci, również odgrywam rolę. Ten, który nie ma żadnego zadania i żadnej roli do odegrania przyszedł, podejmując zadanie i przyjmując rolę. Podczas przygotowań do Tribhuwana Widżajam nieoczekiwanie zdarzyło się coś dziwnego! Parę tygodni wcześniej, w Bombaju, pewna wielbicielka miała sen. Zobaczyła w nim Babę jako Narajanę spoczywającego na przedwiecznym łożu ze splotów węża Sesza. Przygotowała więc wspaniały drewniany tron w kształcie zwiniętej kobry, z rozłożonym kapturem, a jej krewni zawieźli go do Prasanti Nilajam w specjalnie przystosowanym samochodzie. Pandici byli szczęśliwi, że ten wężowy tron, którego potrzebowali, aby uświetnił tę uroczystość, został im dostarczony dzięki woli Baby. 55 Prawda Dobro Piękno Ganapati Śastri tak opisał to, co się wydarzyło: Kiedy Baba spoczął na Seszathalpie [wężowym tronie] umieszczonym w jagamandapie [ceremonialnym pawilonie], każdy znawca pism świętych, pandit i śastri, który był mistrzem określonej gałęzi wiedzy, stawał przed nim i przedstawiał, jak ważna jest jego dziedzina i dlaczego trzeba ją rozwijać. Każdy widział przed sobą Mahawisznu w Wajkuncie [niebie], wspartego na wężu Sesza oraz Brihaspatiego [boskiego kapłana, patrona jadżni, pana mowy i władcę mądrości] i wszystkie inne bóstwa oraz mędrców przedstawiających swoją wiedzę i osiągnięcia ku jego chwale oraz modlących się do niego z prośbą o ocalenie śastr przed upadkiem. Była to prawdziwa dewasabha, boski dwór, a radość, jaka nas ogarnęła, sprawiła, że zapomnieliśmy o całym świecie. Tego wszystkiego można było doświadczyć tylko osobiście – radości, jaką odczuwaliśmy, nie dałoby się nikomu przekazać. Nie dokonałby tego nawet Brihaspati, wszechwiedzący nauczyciel bogów, ani Brahma o czterech twarzach, ani Kumaraswami o sześciu obliczach, ani też Adisesza [przedwieczny wąż Sesza] o tysiącu językach. Dla sarwadhjakszy [głównego nadzorcy] tej jagi, Śri Kameśwary Ganapatiego, było to owocne objawienie. Przybył, zobaczył i... został pokonany. Zostawił swój ojczysty dom w odległej delcie rzeki Godawari, odwrócił twarz od swej wioski leżącej pośród ogrodów z palmami kokosowymi, które uprawiał i pozostał w Prasanti Nilajam, gdzie znalazł Wedapuruszę, którego przez sześćdziesiąt lat wychwalał za pośrednictwem mantr! Dżniana-jadżnia, czyli wieczorne wykłady, dały wedyjskim uczonym możliwość przekonania się o nadzwyczajnej wiedzy Baby. Ganapati Śastri tak wyraził podziw panditów: Podczas dyskursów Baby dreszcz przenikał nie tylko zwykłych słuchaczy, ale też uznanych mistrzów starożytnych nauk, którzy przemawiali do wielkich zgromadzeń w całym kraju, a teraz zostali zaskoczeni głębią i ogromem jego wiedzy. Mallawadżhala Wenkatasubbarama Śastri tak opisał reakcje swoich kolegów: We wszystkich mowach, jakie wygłosił Baba, nie było żadnego, najdrobniejszego nawet odstępstwa od śastr, ani najcichszego szeptu sprzecznego z ich naukami. A zagadnienia, jakie poruszał były najgłębsze! Metodologia, jaką stosował, była całkowicie zgodna z zasadami ustanowionymi w pismach. Nie powtarzał żadnego argumentu, nie czynił nie56 Rozdział 3 – Zadanie potrzebnych dygresji, ani nie posługiwał się prześmiewczym krytycyzmem, pochlebstwem czy przesadą. Kalluri Wenkatasubramanja Dikszith widział to podobnie: Słodycz miłości nasycała każde słowo z jego przypowieści i objaśnień. Wszechobejmująca łaska kazała mu litować się nad słabym pojmowaniem słuchaczy i wyszukiwać smakowite anegdoty, mogące rozjaśnić głębię zagadnień, które tłumaczył i ukazać cele, jakie pragnął wskazać. Krótko mówiąc, uczeni znaleźli w Babie mistrzowski umysł, który prowadzi i kształtuje ich umysły. Ale zadziwienie i podziw to nie wszystko! Pandici uświadomili sobie wartość skarbu, jaki chronią. Usłyszeli, że przyczyna ich ubóstwa i lekceważenia, jakiego doznawali w społeczeństwie, leży w nich samych! Zostali pobudzeni do przyjrzenia się własnemu życiu i przekonaniom, swoim postawom i uprzedzeniom, skłonnościom i słabościom. Możecie pytać, dlaczego pandici i wedyjscy uczeni przeżywają tak ciężkie czasy. Większość z nich cierpi głód, jest kiepsko ubrana i nie ma domu. Nie ma chętnych do nauki w szkołach wedyjskich. Powiem wam, dlaczego tak się stało. Bo oni sami utracili wiarę w Wedy. Niech umocnią się w tej wierze, wówczas Wedy ich uszczęśliwią. Jeśli Weda nie jest w stanie uszczęśliwić człowieka, cóż innego może to uczynić? – zapytał Baba. Napełnił braminów wiarą w to, co nosili w swoich głowach. Potępił też niedouczonych prześmiewców, którzy nazwali Wedy sprytnymi sztuczkami, za pomocą których bramińscy kapłani zapewniają sobie rolę pośredników pomiędzy człowiekiem a Bogiem i zdobywają miejsce na najwyższym szczeblu drabiny społecznej. Spójrzcie na ograniczenia i reguły, na setki nakazów i zakazów ograniczających wolność ich życia i poruszania się, które bramini nałożyli na siebie dla dobra społeczeństwa i świata oraz własnego rozwoju duchowego. Przestańcie myśleć o tym, że to przesąd – nikt nie będzie wiązał się od świtu do zmierzchu i od zmierzchu do świtu tak drastycznymi zasadami i ograniczeniami dla zabawy. To są poważne ograniczenia w codziennym postępowaniu, społecznych kontaktach i w sprawach ekonomicznych. Utrzymywanie tych zasad w życiu i stosowanie w praktyce wymaga wielkiej odwagi, wytrwałości i wiary. Czcijcie tych, którzy wierzą w te ideały. Ich wierność ideałom miała olbrzymie znaczenie dla Indii i świata, ponieważ przechowała jedyną kulturę, jaka może ocalić ludzkość. Znam szczerość, z jaką wiodą to twarde życie, ponieważ od 57 Sathya Sai Baba na wężowym tronie – seszathalpie Rozdział 3 – Zadanie lat towarzyszę każdemu z nich w obrzędach i nabożeństwach – powiedział Baba. Jego oświadczenie zmieniło wrogi stosunek do braminów, jaki żywiło wielu ludzi. Ich nastawienie podsycały pseudo-polityczne obawy i uprzedzenia, wynikające z braku wiedzy o poświęceniach ponoszonych przez tę społeczność od stuleci. Jadżnia pod przewodnictwem Baby była czymś niezwykłym – odnową, objawieniem, rewolucją, odrodzeniem. Była symbolem kulturowego renesansu, ponieważ Baba wyjaśnił, że Wedy są niezbędne we wszystkich czasach i dla całej ludzkości, a ofiara, czyli jadżnia, jest znakiem i tajemnicą wszelkiego życia. Poradził uczestnikom tej ofiary, aby uzyskali prostotę starożytnych pustelników. Objaśnił, że w mantrach obrazowana jest, w różnorodnym ujęciu, chwała i majestat jedynego Boga. Szczegółowo zagłębił się w symboliczne znaczenia słońca i księżyca jako przewodników dla wewnętrznego i zewnętrznego wzroku człowieka. Mówił o uspokajającym działaniu każdego dźwięku w mantrach wedyjskich, które wypędzają z człowieka zło. Chcę udowodnić wam i innym ludziom, że jadżnia poprowadzona według wedyjskiego wzorca z pewnością przyniesie owoce obiecane przez Wedy – powiedział. Wedy należą do tych, którzy je doceniają, których motywuje pragnienie duchowego wzrostu, którzy usilnie pragną stosować je w życiu i wierzą, że to przyniesie im korzyść. Nikt nie ma prawa wyrażać się protekcjonalnie ani lekceważąco o Wedach. Wszelkie bowiem gadanie tego rodzaju jest płytkie i nieszczere – przestrzegał Baba. 45 dni później, w pomyślny dzień jego urodzin, kiedy tysiące ludzi zebrało się, aby świętować ten dzień w jego obecności, Baba zaprosił niezrównanego Amnajartha-waćaspathiego Uppaluri Ganapati Śastriego, aby uroczyście otworzył Sathya Sai Weda Śastra Pathasalę (akademię studiów wedyjskich i sanskryckich) w Prasanti Nilajam. Baba powiedział: Wedy potrzebują odrodzenia. Musimy powstrzymać kozy przed skubaniem młodych pędów. Przyszedłem właśnie dla tej dharmastapany [odrodzenia dharmy]. Wedokhilo dharma mulam – Wedy są podstawą dharmy. Aby dharma mogła się rozwijać, zastępy uczonych wedyjskich muszą rosnąć. Wedy tak długo pozostaną żywe w ludzkich sercach, jak długo będą kształceni i szanowani uczeni wedyjscy. Oto prawdziwa dharmastapana. Zadaniem moim jest otworzyć ludziom oczy na chwałę Wed i przekonać was, że zalecenia wedyjskie, o ile zostaną wypełnione, przyniosą obiecywane owoce. Moją miłość wobec Wed da się porównać tylko do mojej miłości wobec ludzkości. 59 Prawda Dobro Piękno Ci chłopcy – powiedział, wskazując na pierwszą grupę uczniów, którzy rozpoczęli naukę w akademii – wyrosną na silne, żelazne filary sanathana dharmy [odwiecznej drogi prawości, odwiecznej religii]. W czasach, które nadejdą, będą oni przewodnikami i przywódcami tego kraju, aby ocalić go od próżnych szaleństw i dzikich namiętności. Moglibyście stwierdzić, że jest ich teraz ledwie dwudziestu, jednak tak jak tym ogromnym państwem potrafi kierować rząd złożony z dwudziestu ministrów, tak ta garstka uczniów z powodzeniem wystarczy do wykonania pracy, którą mam na uwadze. Rodzice, którzy posłali ich do Pathasali mają powód do szczęścia, ponieważ chłopcy ci staną się lśniącymi klejnotami rozsiewającymi chwałę Wed i światło śastr. Zaopiekuję się nimi z większą miłością niż jakakolwiek matka. Następnie wybitni wedyjscy erudyci uczyli tych chłopców poprawnej wymowy mantry, zwanej rik, rozpoczynającej Jadżurwedę Isze-twa-urdżetwa…7 i życzyli Pathasali pełnego powodzenia. Babie sprawia wielką przyjemność przebywanie wśród tych małych chłopców i obserwowanie postępów, jakie czynią. Wpaja im nadzieję i odwagę. Szczególną uwagę przywiązuje do ich zdrowia, dyscypliny i charakteru, i nalega na utrzymywanie zewnętrznej i wewnętrznej czystości. Baba zachęca ich też, by dowiadywali się o znaczeniu i celu rik, które wypowiadają, ponieważ, jak często zaznaczał, nie powinni zamieniać się w kasety magnetofonowe z nagranymi na nich Wedami. Muszą wypełnić się oddaniem, uczciwością, brakiem przywiązań oraz poczuciem pokrewieństwa z prawdą nauczaną przez Wedy. Baba nalega również na wszechstronny rozwój chłopców, tak aby mogli wyrosnąć na ludzi, którzy będą przychodzili z pomocą osobom przygnębionym i nieszczęśliwym. W ostatnich latach Baba napisał muzyczne sztuki teatralne przepełnione najszlachetniejszymi naukami pism świętych – „Markandeja” [O chłopcu, którego wiara w Śiwę uratowała od śmierci w wieku 16 lat], „Sakkubai” [O wielbicielce, którą Kriszna wyręczył w niewykonalnym zadaniu] i „Radhabhakti” [O wielbieniu Kriszny przez pasterkę Radhę]. Pierwsza z nich opisuje w prostym, słodkim języku telugu historię Markandeji, który przeciwstawił się śmierci i zdobył nieśmiertelność stając się gwiazdą na niebie. Druga mówi o prostej świętej 7 Jest to pierwsza mantra pierwszej anuwaki Taittirija Samhity z Kriszna Jadżurwedy; cała anuwaka składa się z 8 rik. 60 Rozdział 3 – Zadanie Sakku, której oddanie dla Pandurangi [Kriszny] było tak żarliwe, że sam Pan przybrał jej postać i podjął służbę dla jej męża i teściowej, tym samym zwalniając ją z obowiązków domowych i umożliwiając pielgrzymkę do świątyni Pandurangi. Trzecia ze sztuk odsłania głębokie znaczenie duchowej tęsknoty za Kriszną, która przepełnia całą istotę Radhy. Baba osobiście wybrał chłopców do obsady przedstawień, przydzielił im role, nadzorował próby, zaplanował dekoracje na scenie i ćwiczył z nimi liczne pieśni, które sam ułożył. Obmyślił stroje dla każdej postaci, w każdej scenie, a w dniu przedstawienia spędził całe godziny w „zielonym pokoju” [tradycyjna nazwa garderoby dla aktorów], kierując charakteryzacją dzieci. Dodawał każdemu chłopcu otuchy delikatnym klepnięciem po plecach swoją kochającą dłonią, kiedy wychodzili na zalaną światłami scenę, a głośnymi brawami pozdrawiały ich dziesiątki tysięcy widzów. Przez miesiąc chłopcy ci mieli podczas prób wyjątkowe szczęście czerpać natchnienie z jego niespożytej miłości. Ponieważ każdy uczestnik opanował na pamięć cały tekst przedstawienia, niezależnie od tego, jaką rolę sam odgrywał, wszystkie słowa, które wyszły spod boskiego pióra Baby, wsiąkły w serca chłopców. W ten sposób Baba przemieniał ich w narzędzia odpowiednie do wypełniania zadania, dla którego przyszedł na świat. Pathasala z pewnością wyrośnie na wielkie drzewo banjanowe, które da cień i schronienie niezliczonym masom ludzi schwytanych w pułapkę pustynnych piasków chciwości, nienawiści i rozpaczy. Baba stwierdził, że szerzący się upadek moralności, indywidualnej i społecznej wynikł z zaniedbania dyscypliny, którą zalecają Wedy. Jako że bramini, kszatrijowie i wajśjowie [kapłani, wojownicy, kupcy – reprezentanci trzech warn] wtajemniczani są również w życie duchowe, ciąży na nich więcej obowiązków niż na pozostałej części społeczeństwa. Obrzęd inicjacji określany jest jako upanajana, czyli „przyprowadzenie blisko” – przyprowadzenie chłopca do guru czyli nauczyciela duchowego, aby zapewnił brahmopadeszam (przewodnictwo na drodze do brahmana). Zgodnie z śastrami należy to zrobić ucząc chłopca mantry Gajatri, zanim rozwinie w sobie tęsknotę do przyjemności zmysłowych, a przez to zagubi się na pustyni przemijających przygód. Chłopiec ze społeczności braminów musi poznać tę świętą mantrę przed ósmym rokiem życia, kszatrija musi ją poznać zanim skończy jedenaście lat, natomiast wajśja – 61 Prawda Dobro Piękno przed dwunastym rokiem życia. Mananath thrajathe iti mantra – mantra jest tym, co daje ocalenie przez ciągłe powtarzanie połączone z rozmyślaniem nad jej znaczeniem. Jednak mimo tego, że owe struktury kastowe nadal utrzymują się – w różnym stopniu – w całych Indiach, wspaniały obrzęd upanajany drastycznie podupadł. W wielu regionach i w wielu rodzinach odkłada się go aż do wesela albo całkowicie pomija! Jeśli pozwolimy wyschnąć temu podstawowemu źródłu duchowej dyscypliny, to czy przywoływanie starożytnych ideałów wywoła w sercu jakąkolwiek odpowiedź? Nie można dopuścić, aby człowiek stał się zwierzęciem dbającym jedynie o jedzenie i rozmnażanie. Dlatego Baba ogłosił, czyniąc duży krok ku odrodzeniu dharmy, że obdarzy członków tych trzech warn, przeznaczonych do „powtórnych narodzin”, [jak określa się upanajanę], wspaniałą sposobnością wejścia w duchowe życie właśnie w Prasanti Nilajam. Dzięki temu wielbiciele Baby przypomnieli sobie o obowiązkach wobec dzieci i chętnie skorzystali z tej możliwości. 3 lutego 1963 roku 35 chłopców zostało „przyprowadzonych blisko” niego i w wyniku opisanej w śastrach procedury przekazania mantry Gajatri, stało się brahmaczarinami (pielgrzymami na ścieżce urzeczywistnienia w sobie brahmana). Baba przekazał im następujące przesłanie: Przyszliście w tym ciele, w tej powłoce, aby uświadomić sobie, kim naprawdę jesteście. To ciało jest kokonem, który utkaliście dokoła siebie z nici własnych popędów i pragnień. Używajcie go tak, żeby wyrosły wam skrzydła, abyście mogli z niego uciec. Mantra Gajatri jest modlitwą do kosmicznej inteligencji o obudzenie w was dhiśakti, czyli zdolności rozróżniania, analizowania i syntezy. Po to, abyście mogli uświadomić sobie kim jesteście i jaki jest cel waszego istnienia. Zwracając się do rodziców, rzekł: Mamy dziś ważny dzień w dziejach sanathana dharmy, ponieważ jest to wielki krok ku przywróceniu warnom ich dharmy. Studiowanie Wed to najwyższa z nauk, ponieważ prowadzi do pokonania śmierci. Dzisiaj wasze dzieci wkroczyły na drogę poznania swojego wewnętrznego królestwa i najgłębszej rzeczywistości. W 1964 roku, kiedy ponownie przygotowano obrzęd upanajany, uczestniczyło w nim trzystu chłopców. W 1965 roku ich liczba wzrosła do czterystu pięćdziesięciu. Święto to na zawsze zostało w pamięci uczestników i widzów dzięki miłości, jaką Baba powitał nie tylko chłop62 Rozdział 3 – Zadanie ców mających otrzymać duchową inicjację, ale również ich rodziców i krewnych. Nadrobił w ten sposób wszystkie uchybienia rodziców, jak zaniechanie ceremonii nadania imienia, przekłucia uszu, czy wygolenia tonsury [krążka na czubku głowy]. Zasypywał rodziców podarunkami. Zamożnym nie pozwolił na manifestowanie bogactwa, aby nie urazić biedniejszych rodziców. Obrzęd upanajany w boskiej obecności jest darem wyjątkowym i niejeden wyznawca smucił się, że dorósł zbyt szybko i nie mógł z niego skorzystać. Inni żałowali, że ich dzieci już wcześniej przyjęły upanajanę i teraz ominęła je ta wielka szansa. Łaska Baby spontanicznie płynie do zgromadzenia brahmaczarinów. Każdemu z nich daje on ceremonialne ubrania i naczynia, pamiątki, książki oraz to, co najpomyślniejsze – pierwszą bhikszę (jałmużnę), gdyż każdy chłopiec zaczyna wtedy swą „żebraczą” drogę, zgodnie z tym, co śastry zalecają duchowym poszukiwaczom w okresie nauki Wed. Chłopcy ustawiają się przed Babą jeden za drugim, w długim szeregu i po przedstawieniu się zgodnie z obyczajem, podaniu swej gotry [rodu], sutry [linii duchowej] i patrona – risziego [świętego], proszą: Bhawati bhikszam dehi (Matko, daj mi jałmużnę), Baba zaś, jako Wedamatha [matka Wed] i Annapurna [matka pełna pokarmu, Parwati], napełnia ich talerze ryżem. Baba polecił, aby chłopcy pokłonili się swoim rodzicom i wyjaśnił znaczenie wedyjskich nakazów – Mathru dewo bhawa oraz Pithru dewo bhawa, co znaczy: „Niech twoja matka będzie twoim Bogiem” i „Niech twój ojciec będzie twoim Bogiem”. Chłopcy i rodzice byli wzruszeni tymi pokłonami, które Baba uważa za równie ważne, jak inne punkty uroczystości. Następnie wręcza chłopcom podarunki, które z czcią przekazują swoim rodzicom. Najbardziej zapadł w pamięci brahmaczarinów inny dar Baby –błogosławieństwo, którym może obdarzyć jedynie on. Baba wzywa każdego chłopca, nawet gdy jest ich cztery i pół setki, i w podniosłej ciszy szepcze mu do ucha, które dopiero co słyszało pierwszą lekcję recytacji Wed – świętą mantrę i poleca nikomu jej nie wyjawiać. Chłopiec musi ją powtarzać ze śraddhą [wiarą, gorliwością] i bhakti [pełnym miłości oddaniem] codziennie, przez całe życie. Niejeden żarliwy poszukiwacz duchowy od dawna dąży bez skutku do uzyskania takiej mantropadeszy [wtajemniczenia w mantrę] od awatara, a ci chłopcy, stojąc na progu duchowego królestwa Boga otrzymują klucz, który pomoże im tam wejść – dzięki łasce Baby. 63 Bhagawan uczy dzieci modlitwy Rozdział 3 – Zadanie Charakterystyczne dla święta upanajany są też przemówienia wybitnych panditów na temat mantry Gajatri. Mówią też o potrzebie uporządkowania i ograniczenia szalonych zmysłów przy pomocy dyscypliny przepisanej w dharmaśastrach [tekstach stanowiących religijny kodeks regulujący życie Hindusów] ludziom „podwójnie narodzonym” [inicjowanym] i innym. O tych oraz pokrewnych sprawach mówił również Baba. Swoje rady kierował do osób starszych, którzy zaniedbali ten obrzęd, czym spowodowali upadek wspaniałego gmachu sanathana dharmy. Pewien człowiek z Mysore nie inicjował w mantrę Gajatri swoich siedmiu synów – Baba nie czyniąc mu żadnych wymówek zachęcił go, aby przyprowadził ich wszystkich, ponieważ, jak stwierdził, nigdy nie jest zbyt późno, aby rozpocząć podróż do Boga. Wszyscy synowie owego człowieka, mający od 8 do 28 lat, zostali wprowadzeni na tę świętą ścieżkę. Baba wyraził wolę, aby również rodzice wykonywali rytuał sandhja [codzienną praktykę, na którą składa się m. in. recytacja Gajatri] i dla własnego dobra powtarzali Gajatri – chłopcy nie powinni bowiem odczuć, że ta praktyka to jakieś utrapienie wymyślone po to, aby ich gnębić. Róbcie to radośnie, z widocznym upodobaniem. Nauczcie się procedury od tych chłopców, swoich synów i wnuków. Dla własnego dobra i dla dobra społeczności ludzkiej rozpocznijcie dziś sandhję z dżapą [powtarzaniem] Gajatri i odtąd kontynuujcie ją z rosnącym zapałem. Wiem, jak bardzo jesteście systematyczni, gdy chodzi o jedzenie i picie. Swojemu ciału też poświęcacie sporo uwagi. Nie potępiam tego – chcę jedynie, abyście w równym stopniu troszczyli się o potrzeby ducha. Gajatri to wedyjska modlitwa, którą miliony ludzi w całych Indiach przez tysiąclecia kierowały do światła obecnego we wszechświecie. Prosi ona nie o bogactwo czy zdrowie, szczęście lub zwycięstwo, lecz o „obudzenie się inteligencji”. Jest to modlitwa, którą z powodzeniem mogą przyjąć wszyscy ludzie, z każdego kraju. J. B. S. Haldane napisał, że mantrę Gajatri można by wyryć na drzwiach każdego laboratorium na całym świecie. Niech wzrasta inteligencja, niech zwycięży i dojrzeje stając się mądrością. I niech ochroni ludzkość przed zagładą. Baba nie ukrywa niezadowolenia, kiedy stwierdzi, że ktoś z warny braminów, kszatrijów albo wajśjów nie wykonuje rytuału sandhji i nie powtarza Gajatri. Obawa przed tym niezadowoleniem skłania wielu 65 Prawda Dobro Piękno ludzi odwiedzających Babę do podjęcia na nowo praktyki sandhji. Pośpiesznie odświeżają oni swoją pamięć na podstawie informacji pochodzących z książek lub od własnych dzieci. Kiedy Baba zaskakuje kogoś pytaniem: Czy odprawiasz sandhję?, wielu ludzi przyznaje się do błędu i obiecuje poprawę. Mówi się, że Bóg kocha powracających synów marnotrawnych. Baba zachęca szczególnymi łaskami tych, którzy znów zaczynają wykonywać sandhję. Na przykład, pewien człowiek z miasta Shimoga przybył do Baby po błogosławieństwa dla przedsięwzięcia, które zamierzał podjąć. Baba zaskoczył go zapytaniem: Czy wykonujesz sandhję?, a ten zwiesił głowę. Nie, Babo, choć przed laty, podczas upanajany, zostałem wprowadzony w tę praktykę – powiedział. Cóż, nie jest jeszcze za późno. Zacznij, kiedy tylko wrócisz do domu – nakazał Baba. Rytuał trwa około 20 minut i należy go wykonywać trzy razy dziennie: o świcie, gdy słońce jest w zenicie i o zmierzchu. Rao dotrzymał obietnicy, jaką złożył Babie, wykonując sandhję z rosnącym oddaniem i przyjemnością. Po pewnym czasie poczuł, że powinien odszukać lingam, który jego dziadek i ojciec codziennie przez wiele lat uroczyście czcili, a który on odesłał w niebyt zapomnienia. Odnalazł lingam i przelał na niego swe oddanie. Ofiarowywał kwiaty i owoce, polewał święconą wodą wymawiając odpowiednie mantry! Baba obdarzył Rao dowodem swego uznania dla tego chwalebnego czynu – ciemny i matowy lingam stał się przezroczysty, w kolorze złota. Niedługo potem Baba pozwolił „uwięzić się” wewnątrz tego małego, przejrzystego cylindra o okrągłym wierzchołku! Przez kilka miesięcy, jakie minęły od tego zdarzenia, tysiące osób ujrzało wewnątrz tego lingamu cudowny, urzekający obraz w olśniewających kolorach, przedstawiający Babę z jego słodkim uśmiechem, otoczonego łagodnym, złotym światłem! Oprócz dnia wyznaczonego przez Babę na upanajanę dla chłopców przyjeżdżających do Prasanti Nilajam, Baba obdarza tym darem również w inne dni, jeśli wielbiciele tego pragną, a on czuje, że chłopiec na to zasługuje. Podczas Śankaradżajanti – dnia urodzin wielkiego Śankaraczarji, który ożywił religię hinduską i zbudował hinduską filozofię oraz kulturę na niewzruszonych podwalinach jedności, czyli adwajty, rzadko odmawia on tego daru. Baba uważa uroczystość otwierania wewnętrzne66 Rozdział 3 – Zadanie go oka [mądrości] u wzrastającego pokolenia za tak istotną, że nawet sam przypomina rodzicom o obowiązku poddania dzieci inicjacji i wzywa ich do upanajany. Czyni to zarówno wprost jak i pośrednio. Weźmy na przykład telegram otrzymany przez Śri C. Ramaczandrana z Puny: 26 kwietnia 1965 roku, kiedy podczas przerwy obiadowej udałem się do swojego domu – pisze on – obaj synowie przybiegli do mnie w przejęciu i wręczyli telegram, który przed chwilą nadszedł. Treść brzmiała następująco: „Śri Sathya Sai Baba przybędzie do twego domu 5 maja, aby wziąć udział w upanajanie twoich synów i dać im brahmopadeszam”. Słowa Sathya, upanajana i brahmopadeszam były podkreślone. Nigdy z nikim nie rozmawiałem o możliwości odprawienia tego lata upanajany dla moich synów, chociaż bardzo pragnąłem dokonać tego możliwie szybko. Uroczystość i tak już się opóźniała – odkładaliśmy ją przez poprzednie dwa czy trzy lata. Do tej pory nie podjąłem decyzji, czy ma zostać przeprowadzona w Śirdi, czy w Palani – mojej rodzinnej świątyni. Dlatego też byłem zaskoczony, dowiedziawszy się, że miejsce i czas zostały już ustalone przez nadawcę telegramu. Byliśmy niezmiernie szczęśliwi, że Baba będzie z nami podczas tej uroczystości. Dowiadując się w tej sprawie, Śri Ramaczandran odkrył, że ten, kto wysłał ów telegram z poczty głównej w Punie, określił się jako osoba podróżująca, bez adresu stałego czy nawet tymczasowego! A kiedy urzędnicy pocztowi naciskali, aby podał swój adres, wpisał jako nadawcę Śri Maragathawelu i adres dla korespondencji: All India Sai Samadż w Mylapore. Nie chcąc zlekceważyć tak tajemniczego objawu łaski Baby (której był świadomy dzięki innym, bardziej namacalnym zdarzeniom, jak wydzielanie się wibhuti z obrazów Baby w pokoju nabożeństw), Ramaczandran postanowił, że uroczystość upanajany obu synów nastąpi 5 maja, zgodnie z wytycznymi z telegramu. I tegoż dnia Baba dał dowód swojej obecności. Podczas wieczornych bhadżanów każda z blisko tysiąca zgromadzonych osób miała szczególne odczucie, że sofa ustawiona dla Baby na podwyższeniu nie była pusta. Po zakończeniu arati zorientowaliśmy się, że nowe jedwabne nakrycie jest zmarszczone w sposób, który jasno wskazywał, iż Baba tam zasiadał. Oprócz tego wieniec z kwiatów jaśminu, położony na prawym oparciu sofy – jak zwykle czyni się to w Prasanti Nilajam – okazał się zgnieciony, tak jakby spoczywała na nim jego ręka. Dla tych, którzy poszukują, taki znak jest wystarczający. 67 Sathya Sai Baba płynie rzeką w łodzi motorowej Rozdział 3 – Zadanie Pisząc o dharmastapanie [odrodzeniu i przywróceniu ładu moralnego], dla której Baba przybył w ludzkiej postaci, musimy poświęcić szczególną uwagę założonej pod jego przewodnictwem akademii uczonych wedyjskich, która, począwszy od 1964 roku, szybko rozprzestrzenia swoją dobroczynną działalność w stanach Indii. W święty dzień Ramanawami, kiedy miliony domów w całym kraju świętowały przyjście na świat Ramy, czczonego jako ucieleśnienie dharmy, Baba wyjawił swój zamiar. Był wówczas w Radżahmundry nad rzeką Godawari. O zmierzchu tego dnia wraz z wieloma wykształconymi panditami i uczonymi płynął łodzią motorową po jej wodach. Kiedy dopłynęliśmy do łachy suchego piasku, powyżej zapory Dowleswaram, na ciemnoniebieskim tle rzeki ujrzeliśmy skąpaną w chłodnym świetle księżyca wyspę. Na niej właśnie, siedząc w samym środku kręgu pełnych uwielbienia osób, Baba mówił o położeniu, w jakim znalazł się świat i Indie. To one muszą być przewodnikiem dla świata, niosąc lampę sanathana dharmy. Musimy zmienić nawyki człowieka, odbudować jego charakter, odnowić jego ideały i sposób życia. Musimy pomóc mu odzyskać duchowe dziedzictwo, które obecnie lekceważy, zachęcany do tego przez rzeczników materialnego dobrobytu i finansowego szczęścia – powiedział Baba. Z piasku, który miał przed sobą stworzył olśniewające posążki Ramy, Sity, Lakszmany i Andżaneji [bohaterów Ramajany], następnie stworzył urzekający posążek Nataradży, czyli tańczącego Śiwy, symbolizujący napełniony energią wszechświat, który rozszerza się i kurczy (czy też oddycha) zgodnie z boską wolą. Później, wśród najgłębszej ciszy, jaka zapadła, Baba ogłosił, że postanowił założyć Prasanti Widwan Mahasabhę – ogólnoindyjską akademię uczonych wedyjskich8, których zadaniem będzie uświadomienie ludzkości konieczności uzyskania prasanti (wewnętrznej harmonii i równowagi), mającej swoją nilajam (siedzibę) w sanathana dharmie, przechowywanej w starożytnych pismach Indii. Z pewnością była to wiekopomna chwila w dziejach naszej epoki. Już w latach czterdziestych Baba dawał do zrozumienia, że odbuduje wedyjską dharmę na silniejszych podwalinach. 1 października 1955 roku o godzinie 9:30, jak zapisałem w moim pamiętniku, przybiegł do mnie swami Amrithananda promieniejący radością po rozmowie z Babą. Po8 Dosł. „Wielkie zgromadzenie mędrców”, dalej nazywane „Sabha”. 69 Prawda Dobro Piękno wiedział: Posiadałem dużo pieniędzy, które – jak poradził mi Bhagawan Ramana Mahariszi – powinienem przeznaczyć na rzecz odrodzenia Wed. Zdeponowałem je w Banku Benares, a później zainwestowałem w różne przedsiębiorstwa. Konsultowałem to z Madanem Mohanem Malawiją, Bhagawanem Dasem i Balem Gangadharem Tilakiem, ale z jakiegoś powodu moje przedsięwzięcia nie przyniosły owoców. Przed chwilą Baba, niepytany, opowiedział mi wszystko o moim niespełnionym pragnieniu. Stwierdził: „Nie martw się już więcej. Odtąd zadanie odnowy Wed nie należy już do ciebie. Teraz ono jest moje”. Dwa miesiące później swami zmarł wypełniony spokojem. W styczniu 1960 roku do Prasanti Nilajam przybył profesor Valestin, z Sorbony we Francji, wielki znawca sanskrytu. Przebywał on w Indiach w celu przetłumaczenia na język francuski komentarzy do Wed. Pewnego wieczoru, podczas rozmowy z Babą, nagle chwycił dłonie Baby i zaczął żarliwie prosić: Babo! Nauka wedyjska w tym świętym kraju szybko upada. Musisz ją ożywić, musisz ją rozwijać. Byłem w pobliżu. Poczułem, że był tam również Wschód z Zachodem – w niespokojnym wyczekiwaniu zastanawiały się, jakiej odpowiedzi raczy udzielić Baba. Albowiem Wedy należą zarówno do Wschodu jak i Zachodu – należą do całego świata. I Baba nas nie zawiódł. Powiedział: Przybyłem właśnie w celu odrodzenia Wed. To się stanie. Ja tego dokonam. Gdziekolwiek będziesz, dowiesz się o tym. Cały świat doświadczy tej radości i tego światła. Sabha [zgromadzenie] została oficjalnie zainaugurowana podczas Swadhjaja Saptaha Jadżni w czasie świąt Daśara w 1965 roku. 20 października zebrało się w Prasanti Nilajam około dwustu panditów na spotkaniu założycielskim. Bhawani9 – powiedział Baba – włożyła miecz w dłonie cesarza Śiwadżiego10, polecając mu ruszać naprzód i stanąć na straży hinduizmu. Dzisiaj ten Śiwa-Śakti [czyli Baba] daje obecnym tu panditom miecz odwagi i upoważnia ich do działania w celu odnowienia dharmy na świecie. Jestem pewien, że ta sabha będzie odnosić zwycięstwo za zwycięstwem, ponieważ jest częścią mojej pracy. We wszystkich krajach należy przywrócić prawdziwe rozumienie wartości oraz zaszczepić wiarę w boskość człowieka. Jest to dzieło, dla którego przyszedłem. Trzeba urato9 Bhawani, dosł. „Dająca życie”, to jedno z imion bogini Parwati, małżonki Śiwy. 10 Shivaji Bhosle, 1630-1680, założyciel imperium Marathów, wyzwolił północne i środkowe Indie spod władzy islamskich Wielkich Mogołów. 70 Rozdział 3 – Zadanie wać świat przed skutkami ograniczonej wiedzy i oślepiającej pychy, które wróżą upadek. Współczesny świat jest jak wyschnięta pustynia wołająca o deszcz. Ta sabha poda wszystkim spragnionym ustom kubek z wodą pociechy i siły ze studni Wed i śastr. Baba potępił krytykę wedyjskich rytuałów, obrzędów i nauk jako przesądów. Wedy są korzeniem dharmy. Jeżeli korzenie zostaną uszkodzone, to drzewo umrze. Wedy dają anandę i śanti, które są trwałe i ożywcze – powiedział. One przeobrażają wszystkie czynności w wielbienie Najwyższego i ratują człowieka przed niekończącymi się pragnieniami i niezrozumiałym smutkiem – stwierdził. Zamiast badać Słońce czy Księżyc, poznaj siebie – oto droga do anandy i śanti. Baba wyjaśnił cel istnienia Akhila Bharatha Prasanti Widwan Mahasabhy11 podczas dyskursów, jakie wygłosił w dniach poprzedzających jej otwarcie. Przewodniczył wtedy wykładom panditów na proponowane przez niego tematy, zaczerpnięte z dzieł wedyjskich i wedantyjskich. Hasłem przewodnim Sabhy powinna być, jak stwierdził, modlitwa, o której Wedy mówią, że powstaje – choćby jej głos był niewyraźny – w każdym ludzkim sercu. Tamasoma dżjotir gamaja... – od ciemności prowadź mnie ku światłu. Wykorzeńcie adżnianę, czyli niewiedzę o Powszechnym Bycie, który jest podstawą istnienia, oceanem, w którym człowiek jest jedynie falą. Zapalajcie lampy dżniany wioska po wiosce. Wpajajcie wiarę, że człowiek może być wolny od zmartwień i bólu, czyli – innymi słowy – zaszczepiajcie wiarę w atmę i atmatattwę12. Dzielcie się swoją wiedzą i doświadczeniem życzliwie i z miłością, z tymi, którzy są głodni nauk i pragną wybawienia. Przypominajcie im o ich wartości i o pracy, jaką mają do wykonania. Nie jest naszym zadaniem potępianie czyjejkolwiek wiary ani zakładanie jakiejkolwiek nowej sekty. Rozwijajcie pozytywne nastawienie do duchowej praktyki. Wiara jest drogocenną rośliną, a wystarczy jeden wybuch gniewu, aby uschła. Bądźcie mili, zważajcie na uczucia innych, krzewcie miłość, szacunek, służbę, poświęcenie, gdy znajdziecie je w ludzkich sercach. Zgromadzeni tu pandici w końcu doczekali się owoców swoich długich studiów, 11 Dosł. „Wszechindyjskie najwyższego pokoju mędrców wielkie zgromadzenie”; pełna nazwa Sabhy. 12 Atma – najwyższa, boska jaźń; atmatattwa – przenikający wszystko pierwiastek duchowy. 71 Prawda Dobro Piękno ponieważ zdobyli to narzędzie – tę Sabhę – do dzielenia się swą radością i mądrością z siostrami i braćmi. Zostały im przydzielone obszary działania, a Rada Główna będzie nadzorowała program i postępy ich pracy. Będą zasiewać we wszystkich przygotowanych na to sercach ziarna wedyjskiej Karmakandy, Upasanakandy i Dżnianakandy13, ziarna dharmy, objaśnionej w Manudharmaśastrze14 i innych pismach, oraz ziarna chwały Boga i człowieka, co wyjaśniono w Bhagawacie, Mahabharacie i Ramajanie – ogłosił Baba. Zwracając się do tysięcy swoich wielbicieli, przybyłych ze wszystkich stron Indii, Baba oznajmił: Oni sieją nasiona. Jednak to wy musicie zaopiekować się wschodzącymi pędami, odżywiać je nawozem manany [kontemplacji], wytępić takie szkodniki, jak chciwość, czy zarozumiałość, zebrać żniwo szczęścia miłości – i umocnić się w prasanti zapewnianym przez te ożywcze ziarna. Baba dostrzegł, że pandici muszą zdobywać doświadczenie w sztuce wyjaśniania tłumom zasadniczych elementów nauk ze świętych pism, podając je w małych, łatwo przyswajalnych porcjach, którymi można się delektować. Ostrzegł jednak, że ich przemówienia będą jedynie ćwiczeniem czystej obłudy, o ile pandici nie będą wcielać we własnym życiu tego, co sami głoszą. Należy również szkolić ludzi w sztuce słuchania krótkich, prostych, duchowych przemówień, które pobudzają pragnienie, aby żyć zgodnie z usłyszanymi naukami. Albowiem, jak mówi Baba, wielkimi grzechami są obłuda, słabość duchowa, potępianie samego siebie i tchórzostwo. Może je wyleczyć jedynie świadomość wrodzonej boskości człowieka, której nigdy nie zranią przepływające chmury przygnębienia – oświadczył Baba. Ta Prasanti Widwan Mahasabha nie jest czymś nowym, jest ona sanathanam [odwieczna]. Obecnie, po raz kolejny rozpoczynamy odwieczne dzieło. Ta praca – dharmastapana – nie ma końca. Teraz macie sposobność, aby wziąć w niej udział. Włączcie się więc do tego wspaniałego zadania i sprawcie, aby wasze życie stało się czymś wartościowym. Temu wezwaniu nie sposób było się oprzeć. Miasta i wioski współzawodniczyły ze sobą prosząc o możliwość zorganizowania spotkań i seminariów, aby przyniosły korzyści mieszkańcom. Członkowie Sabhy już 13Trzy działy Wed, zawierające mantry dotyczące odpowiednio odprawiania jadżni, wielbienia Boga i wiedzy duchowej. 14 Księga Manu, traktat o powinnościach Hindusów. 72 Rozdział 3 – Zadanie wcześniej cieszyli się sławą w całych Indiach. Na czele Sabhy stanął dr B. Ramakriszna Rao (1899-1967), uznany społecznik i przywódca polityczny, który służył ludziom jako premier stanu Andhra Pradesh oraz gubernator stanów Kerala i Uttar Pradesh. Podlega mu Rada Główna złożona z panditów, którzy zapewnili sobie trwałe uznanie dzięki swej wiedzy, wykładom i publikacjom na temat nauki wedyjskiej. Wśród nich są takie postaci jak Uppuluri Ganapati Śastri, Kolluri Somaśekhara Śastri, Bulusu Appanna Śastri – sławny tłumacz i interpretator „Gita Bhaśji” [komentarzy do Bhagawadgity] autorstwa Śankary, Remilla Surjaprakasa Śastri, Waranasi Subrahmanja Śastri, który dzięki swej niedościgłej wiedzy odnośnie dzieł Wjasy sławiony jest jako Balawjasa, Gandikota Subrahmanja Śastri, senior wśród mistrzów tradycji wedyjskiej i uczonych w dziedzinie dharmaśastr, Pisipati Krisznamurti Śastri – wielki ekspert w dziedzinie obserwacji astrologicznych i obliczeń zgodnych ze wszystkimi szkołami tej starożytnej nauki. Było też wielu innych uczonych. Wprowadzenie takiej plejady gwiazd na jedną orbitę możliwe było jedynie dzięki wyjątkowej sile przyciągania boskości Baby, działającej w równym stopniu na nich wszystkich. Spotkanie inauguracyjne, na którym pandici przekazali to przesłanie licznie zgromadzonym ludziom, odbyło się w obecności Baby w mieście Wenkatagiri, na dziedzińcu pałacu, a przewodniczył mu Radża Saheb [król] Wenkatagiri. Baba wspomniał, że obywatele Radżahmundry nad rzeką Godawari mieli nadzieję, że to spotkanie odbędzie się w ich mieście, ponieważ zamysł założenia Sabhy zrodził się na piaskach wyspy na rzece Godawari w zeszłym roku, w dzień Śri Ramanawami. Jednak: Jak wszystkie dobre rzeczy, ta również jest wynikiem nie tyle obecnych wysiłków, co zasług gromadzonych przez stulecia – powiedział Baba i dodał: Wenkatagiri od wieków stanowi siedzibę rodziny królewskiej, oddanej wspieraniu, ochronie i rozpowszechnianiu dharmy. Zobaczcie, ile świątyń zbudowano bądź odnowiono i utrzymuje się dzięki ich hojności! Policzcie, ilu panditów otoczono opieką i ile książek religijnych mogło dotrzeć do szerokich rzesz społeczeństwa dzięki królewskim dotacjom. Popatrzcie, jak zależy im na utrzymaniu świątyń i klasztorów, choć polityczne zawirowania podważyły znaczenie ich państwa. Nic dziwnego, że pół roku później, podczas otwarcia Prasanti Widwan Mahasabhy w stanie Madras [obecnie Tamil Nadu], 73 Prawda Dobro Piękno Baba wybrał na miejsce tej uroczystości olbrzymie dziedzińce pałacu Wenkatagiri w Madrasie [obecnie Chennai]. Kolejną sabhę – Prasanti Widwan Mahasabhę – w stanie Mysore [obecnie Karnataka] otwarto uroczyście w aszramie Brindawan (w Whitefield, koło Bangalore) 13 kwietnia 1964 roku, pod przewodnictwem czcigodnego Śri B.D. Dżatti, ówczesnego ministra finansów stanu Mysore. Inaugurując tę sabhę, Baba oznajmił: Więź pomiędzy panditami a politykami, pomiędzy przywódcami religijnymi a rządzącymi zerwała się i poszli własną drogą, nie bacząc na to, co drudzy myślą albo czują. Długie lata obcych rządów, podczas których panditów wyśmiewano jako symbole przestarzałej kultury, doprowadziły do pogłębienia tej przepaści. Potem jednak, chociaż obce rządy się skończyły, nie zrobiono nic, aby przywrócić tę więź. Zatopieni w poszukiwaniach chwilowych przyjemności i taniej rozrywki ludzie stali się głusi na porady z przeszłości i głos Najwyższego. Jeśli nie nauczy się ich, w jaki sposób mają skierować swoje nowo zdobyte możliwości na tory służby i samokontroli, to nastąpi wielki upadek moralności, gdy plany pięcioletnie pokryją kraj tamami, elektrowniami, hutami i fabrykami. Aby uniknąć katastrofy, musimy mieć swój plan – dobrze przemyślany plan moralnego wychowania i duchowego podźwignięcia narodu. Podczas uroczystości otwarcia Mahasabhy w stanie Madras, Baba oświadczył: Dążenie człowieka, aby podbić kosmos, zanim w pełni pojmie swą własną naturę, doprowadzi do wielkiego nieszczęścia. Żadna wiedza, nawet najbardziej imponująca, ale odrzucająca istnienie Boga, nie może zapewnić bezpieczeństwa ani rozwoju. Z błogosławieństwem Baby ustanowiono również mahasabhę w Haidarabadzie, stolicy Andhra Pradesh. Otwarcia dokonano pod przewodnictwem gubernatora Śri Pattam Thanu Pillai. Oddział Widwan Mahasabhy w stanie Maharashtra został zainaugurowany przez Babę w Shanmukhananda Hall [największej hali widowiskowej w Indiach] w Bombaju 7 czerwca 1965 roku. Powołano radę pod przewodnictwem Śri P.K. Sawanta, ministra rolnictwa w rządzie stanu Maharashtra, a w jej skład wszedł rzecznik Zgromadzenia Ustawodawczego, przewodniczący Rady Ustawodawczej i inni. Śri Sawant jest żarliwym wiernym świątyni w Śirdi, gdzie Baba żył i nauczał drogi do Boga jako Sai Baba. Sawant był członkiem rady zarządzającej Śirdi Samsthan Trustu i zarazem jej przewodniczącym. Trust 74 Rozdział 3 – Zadanie zarządza sprawami wyjątkowej świątyni, która wyrosła wokół samadhi, czyli grobu awatara Sai. Dlatego gdy Sawant usłyszał, że jego mistrz powtórnie przybrał ludzką postać, potraktował tę informację z rezerwą. Jednak ciekawość zawiodła go do domu pewnego wyznawcy, u którego Baba zatrzymał się na trzy dni w maju 1960 roku. Tam przyłączył się do śpiewania bhadżanów i obejrzał album zdjęć dokumentujących dokonania Baby. Zobaczył kilkaset metrów filmu z wyprawy Baby do Badrinath i z jadżni celebrowanej w Prasanti Nilajam. Później zaprowadzono go do pokoju, w którym przez owe trzy dni mieszkał Baba. Jest on utrzymywany w takim stanie, jakby Baba dopiero co go opuścił, perfekcyjnie przygotowany na ponowne przyjęcie go w każdej chwili. Kiedy Sawant przebywał w tym pokoju, poczęstowano go wibhuti przywiezionym z Prasanti Nilajam i przechowywanym tu w niewielkim puzderku. Naturalnie, otworzył usta, aby je przyjąć, jednak w sercu poczuł nagle zrozumiałe ukłucie wątpliwości, czy jako wytrwały wyznawca Sai Baby z Śirdi może teraz spożyć udi [popiół] poświęcony przez nieznajomego, który utrzymuje, że jest „tym samym Babą” przybyłym ponownie. Są różni babowie – pomyślał – fałszywi, nieprawdziwi, wątpliwi, żądający, by oddawać im cześć na podstawie wszelkich, niemożliwych do udowodnienia powiązań15. Nie powinno nas dziwić, że wielbiciel mający tak silną wiarę w Sai Babę jak Sawant, doświadczał wątpliwości. Właściwie powinniśmy być mu wdzięczni za to wahanie, ponieważ właśnie w tym samym momencie przekonał się, że Sathya Sai z Prasanti Nilajam jest satją (prawdą), tą samą, co Sai Baba z Śirdi. Długi, jaskrawy błysk światła wyłonił się z prawej dłoni Bhagawana Śri Sathya Sai Baby – na obrazie wiszącym na ścianie tamtego pokoju, ponad głowami dr D.J. Gadhii, który podawał udi, oraz Śri Sawanta, który był zewnętrznie gotów, choć wewnętrznie niezdecydowany na przyjęcie popiołu. Błysk ten rozproszył wszelkie wątpliwości co do tożsamości obu postaci. Rozproszył ciemne chmury niepewności i wahania. Sawant przyjął udi. Kilka miesięcy później, w Prasanti Nilajam, Baba oświadczył: Głębia oddania Sawanta dla tamtego ciała oraz tego ciała tego samego Sai jest znana tylko jemu i mnie. Sawant brał udział w otwarciu oddziału Prasanti 15 Słowem ‘baba’, czyli ‘ojciec’, tytułuje się w Indiach mędrców, ascetów, świętych itd. 75 Prawda Dobro Piękno Widwan Mahasabhy w stanie Mysore, był więc szczęśliwy, kiedy gałąź organizacji założonej przez Babę zaczęła działać w stanie Maharashtra. On i wszyscy, którzy doświadczali emocji owego dnia, radowali się, że łaska Baby ponownie spłynęła na Maharashtrę [w tym stanie leży Śirdi] i że nastał świt nowej epoki dla panditów tego stanu, którzy pod jego wodzą mogą wziąć udział w odrodzeniu dharmy. Widwan Mahasabha organizowała wykłady panditów w wielu miastach i wioskach. Dla około dwudziestu panditów przeprowadzono tygodniowe seminarium, aby naświetlić, o jakich sprawach – wybranych z wielkich zasobów wiedzy, które każdy z nich przechowywał w sobie – mogliby opowiadać ludziom. Na spotkaniach omówiono też sposoby przedstawiania owych treści, tak by trafiły do ludzi. Baba nieodmiennie dodawał otuchy słuchaczom, organizatorom i panditom przez swoją obecność i dyskursy albo też przez jakiś ’znak’ swojej obecności. Rady okręgowe organizowały przemówienia dla mieszkańców stolic okręgów, tak aby uczestniczący w nich wielbiciele mogli zanieść przesłanie do okolicznych wiosek. W ten sposób nauki i idee Upaniszad udało się zaszczepić w społecznościach na plantacjach palmy arekowej i kawy, na polach ryżowych, w fabrykach, na przedmieściach, w miasteczkach uniwersyteckich, na osiedlach emerytów, w ośrodkach pielgrzymkowych i w zrzeszeniach zawodowych. Tam, gdzie wcześniej uczestników spotkań, na jakich przemawiali pandici, można było policzyć na palcach jednej ręki i gdzie przychodziła wciąż ta sama garstka słuchaczy – obecnie spotkania Mahasabhy odbywające się w miastach przyciągały dziesiątki tysięcy osób, zaś te organizowane w wioskach – wszystkich mieszkańców. Działo się tak, ponieważ przemówienia odbywały się w ich własnym języku, były proste i praktyczne, bezpośrednio odnoszące się do codziennego życia. Boska obecność Baby przyciąga na jego przemówienia setki tysięcy osób, ponieważ są one prawdziwą upadeszą [nauczaniem] Pana. Baba oświadczył w Wenkatagiri, że założenie Widwan Mahasabhy jest wydarzeniem epokowym, albowiem oznacza ono świt złotej ery wyzwolenia ludzkości. Wyzwolenie ludzkości z podrzędnej roli, na którą sama się skazała, błędnie przyjmując, że jest pochwą, a nie mieczem, ciałem, a nie mieszkańcem ciała – oto główny cel przyjścia Baby w ludzkiej postaci. Baba ujawnił, że starożytna kultura indyjska stanowi jego narzędzie do osią76 Rozdział 3 – Zadanie gnięcia tego celu. Podczas swej podróży przez stan Tamil Nadu, w wiosce Surandhi zachęcił panditów do recytacji wedyjskich rik [mantr] w stylu ghana [zaawansowanej metody polegającej na powtarzaniu słów w różnej intonacji] i odznaczył ich złotymi medalionami. Podobne medaliony ozdobiły w nagrodę panditów na zakończenie recytacji rik w Akiripalle i w Radżahmundry. W 1963 roku, podczas Widwatpariśat (zgromadzenia uczonych) odbywającego się w Radżahmundry, Baba przekazał każdemu uczestnikowi odświętne szaty, zachęcając ich, aby poświęcili się badaniu i objaśnianiu Wed i śastr. W 1960 roku Baba przewodniczył obchodom szkolnego święta w Markandeja Sanskrit College16. Witając go, dr S. Bhagawantham (którego ojciec był założycielem uczelni) – wielki naukowiec, a obecnie doradca naukowy ministra obrony w rządzie Indii – powiedział: Zawsze, kiedy udawałem się do Baby po darszan, byłem zdziwiony widząc dokoła niego grupy ludzi ze wszystkich krajów, wszelkich zawodów, sławnych i pospolitych, bogatych i biednych, chorych i zdrowych, młodych i sędziwych, a także pełnych akademickiej pychy panditów – zdumionych, jak bezużyteczne okazuje się ich wykształcenie w obliczu Wszechwiedzącego. To, co początkowo było tylko zdumieniem, z czasem przekształcało się w oddanie. Baba pobłogosławił swoją obecnością nirandżana bhadżan mandalę [kółko bhadżanowe] w Maddur, jak również Śiwa-nama-dżapa-saptahę (uroczystość całotygodniowego intonowania imienia Śiwy) w Śrisailam oraz kółko badań nad Gitą w Naini Tal, a także Hindu Samadż w Radżahmundry. Otoczył swoją pełną łaski opieką Sanathana Bhagawata Bhakta Samadż (stowarzyszenie oddanych i wielbiących) okręgów Kriszna i Guntur. Baba obdarzył też swą łaską jadżnie – obrzędy ofiarne świętowane przez wielbicieli w Radżahmundry, Wenkatagiri i Śriniwaspur. Odwiedził też sanskrycką pathasalę [uczelnię] oraz Wjasa-aszram w Yerpedu. Kiedy Uniwersytet Sanskrytu w Benares powoływał do istnienia Akhila Bharatha Thanthrika Mahasabhę [wszechindyjską akademię tantry], uczelnia ta posłała do Prasanti Nilajam swamiego Dattatrejadżi, aby zaprosił Babę, by osobiście przybył i pobłogosławił tą sabhę. Chociaż Baba często powtarzał, że ten wiek jest wiekiem tantry, jednak musiał odesłać 16 W Aukiripalli, w okręgu Kriszna, w stanie Andhra Pradesh. W bibliotece tej uczelni przechowywane są wedyjskie manuskrypty. 77 Sathya Sai Baba podczas święta Daśara Rozdział 3 – Zadanie posłańca z kwitkiem. Organizatorzy Wiśwa Hindu Pariszad [Światowej Organizacji Hindusów] przybyli do Baby z zaproszeniem, aby dołączył do grupy swamich prowadzących ową instytucję. Baba powiedział im, że przybył na świat właśnie w tym celu, aby ożywiać ideały hinduizmu i wprowadzić je na drogę do zwycięstwa. W każdej chwili działam w tym samym celu, który i wam przyświeca – podkreślił. Kiedy Telugu Widżniana Samiti [organizacja o charakterze kulturalno – oświatowym] w Malleśwaram postanowiło wyróżnić niektórych członków Rady Głównej Prasanti Widwan Mahasabhy, Baba zgodził się przewodniczyć temu spotkaniu. Podczas otwarcia oddziału w Haidarabadzie gubernator stanu Andhra Pradesh Pattom Thanu Pillai rzekł: Cieszy mnie, że jednym z czołowych zadań tej sabhy jest rozwijanie wiedzy przez uhonorowanie panditów, a tym samym zachęcanie do zgłębiania Wed i śastr. Baba przewodniczył olbrzymiemu zgromadzeniu wielbicieli i uczniów, kiedy to Hindu Samadż w Radżahmundry odznaczyło trzech wiekowych i szanowanych mistrzów starożytnej wiedzy, mianowicie Bulusu Appanna Śastriego, Waranasi Subrahmanja Śastriego i Kolluri Somaśekhara Śastriego. Podczas święta Daśara w 1965 roku Baba obdarzył ich trzech, jak również Widwan Dhupati Thirumalaczarlu z Wenkatagiri, symbolem uznania, który królowie zwykli byli nadawać w dawnych epokach. Była to „suwarna kankana”, złota bransoleta. Delikatność, z jaką pomagał on owym starcom wejść na podwyższenie, zachwyt, o jaki wydawały się go przyprawiać ich osiągnięcia, staranność, z jaką pomógł gubernatorowi umocować klejnoty na nadgarstkach nagrodzonych i okryć ich ramiona szalami wyszywanymi złotem – wszystko to dawało innym przykład i inspirację. Pandici mają wszelkie powody, aby z otwartym ramionami witać erę Sathya Sai, ponieważ jest on dla nich przybyłym na ziemię kalpatharu [drzewem spełniającym wszystkie pragnienia]. Kiedy pewien pandit przeczytał przed jego obliczem wiersze, które ułożył na cześć bogini Kamakszi z Kanczipuram [jednej z postaci Parwati], Baba stworzył złoty wizerunek tej bogini i podarował mu ten cenny dar. Kiedy inni ofiarowali mu napisane przez siebie dzieła o „Jogawaśiszcie”17 i „Githabhaśji”18, łaska Baby zapewniła im fundusze na wydanie ich drukiem. 17 Starożytny tekst z nurtu adwajty, dialog pomiędzy Ramą i mędrcem Waśisztą, jedno z najobszerniejszych dzieł literatury sanskryckiej. 18 Komentarz do Bhagawadgity autorstwa Śankary. 79 Prawda Dobro Piękno Baba jest Weda-mathą – matką Wed – nigdy nie pozwoli, żeby wedyjski uczony cierpiał mozoląc się w pocie czoła. Pomijając, rzecz jasna, sytuacje, kiedy chce udzielić komuś lekcji! Albowiem jest on wymagającym nauczycielem, który oczekuje zachowania norm moralnych od tych, co mienią się mistrzami starożytnej wiedzy. Na przykład, pewien pandit z okręgu Wschodniego Godawari był w tak straszliwych tarapatach finansowych, że w swojej rozpaczy odmówił przyjęcia łaski Baby! Nie pozwolił żonie na napisanie do Baby listu z prośbą o pomoc. Dwa dni później, osłupiały, otrzymał list z Prasanti Nilajam, odległego o 1300 km, w którym Baba surowo go za to skarcił. Dlaczego powiedziałeś jej: „Nie wolno ci”? Czyż ja o tym nie wiem? Czyżbym dowiadywał się dopiero wtedy, kiedy ona albo ktokolwiek inny napisze do mnie list? Czyż nie wiem, na przykład, że poszedłeś do Ramaczandrapuram, licząc na uzbieranie jakiejś drobnej kwoty przez dawanie wykładów o Gicie i powróciłeś do domu z pustymi rękami? Czyż nie wiem, że zacząłeś wówczas potępiać samego siebie mówiąc, że cała twoja nauka była stratą czasu, że wszystkie twoje doświadczenia są bezwartościowe? Dla mnie, utrzymującego cały ten świat, nie jest ciężarem utrzymać również ciebie i twoją rodzinę. Nakładam na ciebie wszystkie tę ciężkie doświadczenia jedynie po to, żeby dać ci kilka lekcji. Poniższy fragment listu, który ów pandit wręczył mi w Amalapuram, pokazuje, o jakie lekcje chodziło: Kiedy życie płynie radośnie, ludzie twierdzą, że jest to owoc ich własnego wysiłku i zapominają o Bogu. Kiedy porażka stawia opór rzece życia, zaczynają przeklinać i tracić wiarę. Poddając się rozpaczy, znieważasz atmatattwę, zasadę atmy, którą tak naprawdę jesteś – ona nie zna żadnego bólu ani radości. Osiągnąłeś biegłość w wielu dziedzinach, ale nie stosujesz swojej wiedzy w praktyce i przez to nie zbierasz owoców. Jeśli tylko będziesz wierzył, że nic nie może być przeszkodą dla atmanandy [błogości obecnej w najwyższej jaźni], której źródło bije w każdym sercu, jakże możesz być szczęśliwy! Wyobraź sobie, jaki byłbyś wtedy spokojny i opanowany! W swoich wykładach rozwodzisz się nad atmą i anandą, którą człowiek może osiągnąć zagłębiając się w sobie. Łatwo doradzać innym, lecz gdy pora samemu zastosować to, czego nauczasz, czujesz, że jest to dla ciebie okropny kłopot. Znasz na pamięć wszystkie śastry, Wedy, Purany, Itiha80 Rozdział 3 – Zadanie sy i Upaniszady, nie przystoi ci więc całe to biadolenie i złość. Dlaczego nie sięgasz po najskuteczniejsze lekarstwo na cały twój niepokój, mianowicie imię Boga, a zamiast tego tracisz czas użalając się nad bólem, strachem, stratą i cierpieniem? Zajmij się tym, co jest twoim obowiązkiem, czego wymaga twój status uczonego. Rób to śmiało i z zadowoleniem. Staraj się osiągnąć cztery puruszarthy19, a na pewno doświadczysz najwyższej prawdy. Ćwicz i zaskarbiaj sobie najwyższą błogość. Nie potępiaj bogatych – nie, nie tylko bogatych, nie potępiaj nikogo, w żaden sposób. Pamiętaj bowiem, że Sai obecny jest w każdej osobie. Jeśli więc potępiasz innych, potępiasz samego Sai. Po tym ojcowskim, ale mocnym upomnieniu, Baba podpisuje się pod listem w sposób odkrywający jego naturę: Ni hridajaniwasi, Sai! (Ten, który przebywa w twoim sercu, Sai). Tak czujny nadzór nad wewnętrzną świadomością panditów, którzy weszli w orbitę Baby, jest kolejnym z wielu sposobów, jakimi Wedamatha (Opatrzność, która objawiła Wedy) stara się krzewić sanathana dharmę. Dopóki bowiem nie będziemy mieli odważnego zespołu uczonych wedyjskich żyjących według wedyjskich zasad, nie zachęcimy świata do poważania i akceptacji wedyjskiej nauki o fundamentalnej jedności wszelkiego istnienia. 19 Cztery cele życia: dharma – prawość, artha – dobrobyt, kama – spełnienie pragnień i moksza – wyzwolenie. Sathya Sai Baba z matką Iśwarammą, 23 listopada 1962 4. Wezwanie „Wykonujcie moje polecenia i stańcie się żołnierzami mojej armii. Poprowadzę was do zwycięstwa”. Następnie usłyszeliśmy to wielkie oświadczenie, to wielkie wezwanie: „Kiedy ktoś pyta was z wielką żarliwością, gdzie można znaleźć Boga, nie wykręcajcie się. Dajcie tej osobie odpowiedź z głębi waszego serca. Skierujcie ją Puttaparthi i zaproście do wspólnego przeżywania waszej radości”. Wciągając na maszt flagę Prasanti w Nilajam 23 listopada 1962 roku, Baba nawiązał do inwazji Chińczyków, których armie wlewały się właśnie przez himalajskie doliny na równiny Indii i obwieścił, że: Obchody moich urodzin nie zostaną zakłócone żadną przygnębiającą wieścią – otrzymacie dobre, radosne wieści. Sanathana dharma nie dozna żadnej krzywdy. I zgodnie z tym oświadczeniem, postępujący naprzód Chińczycy, od północy 22 listopada zaczęli się wycofywać, wracając za pasma górskie. Do dziś nie wiemy, co ich do tego skłoniło! Owego wieczoru, kiedy minister planowania w rządzie stanu Andhra Pradesh otworzył szkołę ufundowaną przez Babę w wiosce Puttaparthi, Baba mówił o ogromnym marnotrawstwie, jakie pociąga za sobą obecna edukacja. Spójrzcie na wiejskie drogi, domy i dzieci. Powiedzcie mi, czy te pięćdziesiąt lub sześćdziesiąt lat nauczania zasad zdrowia i higieny przyniosło jakikolwiek skutek. Jeśli zaniedbuje się wdrażanie w codzienne życie nauk dotyczących zdrowia, dobrego samopoczucia czy samego życia, to nie 83 Prawda Dobro Piękno muszę mówić, że inne lekcje, przerabiane z mozołem, przynoszą jeszcze mniejszy skutek. Baba wskazał na tendencję do naśladowania innych kultur, która odcina młodych uczniów od rodzimej kultury sprawiając, że dzieci tracą swoje korzenie i stają się w pewnym sensie jałowe. Uczycie swoje dzieci bezsensownych wierszyków, w rodzaju: „Bee, bee czarna owco, czy masz trochę wełny”, albo „Dżek i Dżill weszli na pagórek20. Ożywcze i uwznioślające wiersze, takie jak „Śuddha Brahma paratpara Ram, kalathmaka Parameśwara Ram”21 zostały odrzucone jako niemodne i uciążliwe. Jaką wartość mają Indie, które odrzuciły własną istotę i stały się udawaną Rosją albo podrabianą Ameryką? Uczyńcie z tego kraju prawdziwe Indie – poradził. Jeśli chodzi o choroby chciwości, pośpiechu, nienawiści i zarozumiałości, którymi dotknięty jest ten kraj, podobnie jak reszta świata – ludzie odpowiadający za edukację dzieci muszą nauczyć je stawiać pierwsze kroki w praktyce duchowej, osiągać wewnętrzną ciszę, powtarzać imię Boga, muszą nauczyć je medytacji o Stwórcy tego cudnego wszechświata, służenia innym by porzucili poniżające nawyki. Minister Czenna Reddy wspomniał w swojej mowie przewodniej o pielgrzymce do Śirdi, jaką odbył kilka tygodni wcześniej. Uważam moją wizytę w Puttaparthi, niedługo po tamtej podróży, za łut szczęścia, ponieważ Sai Baba z Śirdi przyjął tutaj postać awatara Sathya Sai Baby – stwierdził. Baba powiedział mu, jak i reszcie zgromadzenia: Jestem wszystkimi imionami, nie tylko tymi dwoma – Sai Baba oraz Sathya Sai Baba. Nazywanie tamtego przejawienia – Sai Babą, a tego – Sathya Sai Babą to tylko jedna z wielu konwencji, którą można przyjąć. Wówczas, podobnie jak i teraz, Sai jest wszystkimi imionami i wszystkimi postaciami. Doprawdy, pozwoliło to ujrzeć na mgnienie oka uniwersalny wymiar jego boskości! Baba zachęca, abyśmy skorzystali z szansy otrzymania jego łaski i ocalili siebie. Chwytając się tej sposobności możecie rozwijać się systematycznie, krok po kroku. Do Prasanti Nilajam mógł przywieść was ból brzucha, gorączka, strata lub jakieś zmartwienie. Zaczynacie lubić to miejsce z jego duchową atmosferą – z omkarem [śpiewaniem mantry Om], bhadżanem i panującym tu wszędzie spokojem. Widzicie mnie, obserwujecie moje ruchy, słuchacie moich słów, poznajecie moje czyny. Odjeżdżacie stąd 20Ang. Jack and Jill went up the hill. 21 Nieskazitelny, absolutna prawdo, najwyższy, Ramo, który jesteś samą istotą czasu, Panie Panów, Ramo; pierwsze linijki pieśni Nama Ramajanam. 84 Rozdział 4 – Wezwanie z nadzieją i odwagą, ufnością i siłą, ze śpiewnikiem bhadżanowym i być może z jakimś zdjęciem. Wkrótce zapominacie o swoim bólu, czy gorączce, bo albo zniknął całkowicie, albo przestał być tak dotkliwy. Pojawił się nowy ból – bolesna tęsknota za prasanti (niewzruszonym spokojem), za darszanem, sparszanem, sambhaszanem [widzeniem, dotknięciem, słuchaniem Boga], dżapą, dhjaną i sakszatkarą (spełnieniem). Wykonujcie moje polecenia i stańcie się żołnierzami mojej armii. Poprowadzę was do zwycięstwa. Następnie usłyszeliśmy to wielkie oświadczenie, to wielkie wezwanie: Kiedy ktoś pyta was z wielką żarliwością, gdzie można znaleźć Boga, nie wykręcajcie się. Dajcie tej osobie odpowiedź, która wypływa z głębi waszego serca. Skierujcie ją do Puttaparthi i zaproście do wspólnego doświadczania radości. W grudniu 1962 roku Baba przebywał w Madrasie. Otworzył tam uroczyście Sathya Sai Niwas – salę modlitewną położoną w centrum podmiejskiej dzielnicy Perambur, w której znajduje się olbrzymi kompleks przemysłowy wyrosły wokół zakładów kolejowych. Baba powiedział: Jest to latarnia morska dla tego regionu ratująca ludzi, którzy starają się przepłynąć ocean samsary. Będzie ona wskazywać zdradliwe skały chciwości i nienawiści oraz ostrzegać przed nadciągającymi burzami dzikiego egoizmu. Zgodnie z hinduskim kalendarzem, w pierwszym tygodniu 1963 roku, 6 stycznia obchodzono święto Wajkunta Ekadaśi. W kalendarzu Baby jest to dzień amritodbhawy [stwarzania amrity], w którym boski nektar wypływa z jego dłoni. W tym dniu otwarte są dla wszystkich bramy niebios w wielkiej świątyni Wisznuitów – Śrirangam22, gdzie Pan jako Ranganatha, reżyser sceny tego świata, prowadzi dramat narodzin i śmierci, przeplatanych scenami życia. Dla tych, którzy znajdują się blisko Baby – Śri Ranganathy w ludzkiej postaci, bramy niebios otwierają się, kiedy otrzymują oni nektar stworzony przez niego w tym dniu. 6 stycznia Baba zabrał wielu wielbicieli do miasta Mahabalipuram nad Zatoką Bengalską – miejsca, gdzie fale szepczą ludziom do ucha wspaniałe opowieści o dawnych czasach. Jest to miejsce uświęcone stuleciami historii. To tutaj dłuta trzymane przez zręczne dłonie natchnione karmajogą, prowadzone oczami iskrzącymi światłem bhaktijogi, wyćwiczone przez mózgi oświecone dżnianajogą, wydobyły z opornych skał 22 W Tiruchirapalli w stanie Tamil Nadu. Jest to największy na świecie czynny hinduistyczny kompleks świątynny – zajmuje powierzchnię 631 tys. m. kw. 85 Baba udziela darszanu Rozdział 4 – Wezwanie kształty budzące zachwyt. Kiedy wszyscy rozsiedli się wokół Baby na brzegu morza i zaczęli śpiewać bhadżany, fale chyba przypomniały sobie minione czasy, gdy na brzegu stały posągi bóstw świątynnych stanu Tamil Nadu, a zamiast tłumów urządzających pikniki spotkać można było ludzi o oddanych sercach i pokornych poszukiwaczy Boga. Fale piętrzyły się, jedna za drugą, w zwartym szyku, aby na chwilę ujrzeć postać Baby i usłyszeć rytm boskich pieśni. Nawet słonie, jelenie i małpy wyrzeźbione w kamieniu usiłowały wyrwać się ze skał i usiąść dokoła Pana. Baba stworzył tamtego wieczoru trzy urzekające posążki Wisznu, Narajany i Kriszny, a kiedy wielbiciele wokół niego radowali się swoim szczęściem, niemy wizerunek umartwiającego się Ardżuny [na słynnej płaskorzeźbie] musiał chyba obrócić się i złożyć dłonie, natchniony do oddania czci. Te trzy wizerunki, jak wyjaśnił Baba, oznaczają sattwiczne [łagodne] oblicze Boga – oblicze, które obdarza człowieka amritą, czyli nieśmiertelnością. Wajkunta [niebo] jest miejscem lub też poziomem, gdzie nie ma żadnej „kuntity”, czyli stanu tępoty, głupoty, okaleczenia lub nieszczęścia. W dzień Ekadaśi, poświęcony zdobywaniu tego niebiańskiego poziomu, drzwi Wajkunty stoją otworem dla tych, którzy odnieśli sukces, walcząc z przeszkodami niewiedzy. Kiedy umysł poddaje się zachciankom zmysłów, zostajecie uwięzieni. Kiedy umysł słucha ostrzeżeń swego mistrza, którym jest buddhi, czyli rozum, jesteście ocaleni. Dlatego ćwiczcie umysł w podążaniu za wyższą inteligencją, a nie wybrykami zmysłów – doradził Baba. Obdarowawszy wyznawców taką bodha-amritą [nektarem wiedzy], Baba zmaterializował amritę, która została stworzona przez dewy i asury w owym wspaniałym dniu, gdy ubity został ocean mleka (jak opisano w księdze Bhagawatam). Obdarował amritą wszystkich obecnych przestrzegając, że język, który skosztował amrity, nie może być skażony przez anritam (fałsz). Powróciwszy do Prasanti Nilajam Baba wezwał mieszkających na stałe w aszramie wielbicieli, aby stosowali się do surowej dyscypliny, którą im zalecił. Ten awatar uczynił jednym ze swoich głównych zadań bhakta-rakszanę (opiekę nad bhaktami). Dlatego mocno starajcie się zasłużyć na miano bhakty. Oddajcie mi swój umysł, całkowicie i bez zastrzeżeń – dajcie mi go z całą jego zmiennością i przewrotnością. To wystarczy. Wówczas 87 Prawda Dobro Piękno staniecie się bhaktami – będziecie wyzwoleni od cierpienia. Nie tylko wy, ale każda żywa istota we wszechświecie musi zostać wyzwolona i zostanie wyzwolona – powiedział Baba. Kilka dni później, 3 lutego 1963 roku, celebrowano uroczystość wprowadzenia w brahmaczarję około trzydziestu chłopców. Stwierdziwszy, że szesnastu z nich nie przeszło jeszcze przez wstępny obrzęd przekłucia uszu, Baba zakręcił dłonią w powietrzu i stworzył odpowiednią ilość złotych kolczyków. Osobiście przekłuł uszy nowicjuszom. Podarował każdemu z nich szaty wymagane w tej uroczystości oraz miedziane naczynia. Bramińscy kapłani przybyli z wielu miast towarzysząc rodzicom inicjowanych chłopców. Baba mówił im o naleciałościach, które zniekształciły z biegiem czasu ten prosty wedyjski obrzęd. Zalecił im, by odrzucili ten ekshibicjonizm, to dodawanie społecznych i towarzyskich ozdobników do szaty wedyjskiej i trzymali się prostszego obrządku, jaki on sam przeprowadził. Z zadowoleniem zgodzili się na to – byli szczęśliwi, że Baba przybył oddzielić ziarno od plew. Ja będę ich matką – powiedział, kiedy kapłani zaproponowali, żeby podczas uroczystości matki stały za chłopcami. Część z tych chłopców straciła już swoje matki. Jeśli zobaczą innych chłopców z matkami obok, zaczną płakać na wspomnienie swojego nieszczęścia. Nie chcę, aby jakikolwiek chłopiec ronił łzy podczas obrzędu, w którym otrzymuje „niszczącą smutek mantrę Gajatri”. Zatem, niech matki nie stoją przy chłopcach. Gdy nowicjusz zaczyna swoje uczniowskie życie i wymawia formułę „Bhawati, bhikszam dehi” (Matko, daj mi jałmużnę), pierwszą garść ryżu musi wsypać matka. Jednak Baba powiedział: Ja będę matką. Ja napełnię ich dłonie darami. Jakże wielkie było ich szczęście! Święto Śiwaratri celebrowano po ceremonii upanajany. Z wnętrza Baby wyłoniły się dwa lingamy: złoty i kryształowy, które ukształtowały się w nim, tak jak się to dzieje od 1940 roku. Baba wyjaśnił, że lingam jest znakiem lub symbolem przedstawiającym łączenie się indywidualnego z powszechnym, symbolem rozpuszczenia się umysłu (z jego niepokojami, dążeniami i zdolnościami, które przywiązują i trzymają) w świadomości atmy. Mędrzec uświadamia sobie, że umysł i wszystkie utkane przezeń olbrzymie fantasmagorie zawierają się w lingamie, w tym pozbawionym początku i końca oceanie istnienia-wiedzy-błogości. 88 Rozdział 4 – Wezwanie Po Śiwaratri Baba udał się do Radżahmundry, aby przewodniczyć trzydniowej konferencji adhjatmicznej (duchowej). Setki wiosek wokół Radżahmundry leżących w ogromnej, żyznej delcie rzeki Godawari, niecierpliwie wyczekiwały wizyty Baby, żywiąc nadzieję, że je również zaszczyci swą obecnością. Baba oznajmił jednak, że Odwiedziny w innych miejscach zostały odłożone. Wszyscy mogą jednak przyjąć darszan w Radżahmundry podczas tamtejszych spotkań. Dlatego, kiedy Baba podróżował samochodem przez Wschodnie Wybrzeże Indii do miasta Godawari wielką magistralą Grand Trunk Road, ze wszystkich stron tysiące ludzi śpieszyły do tego miejsca – samochodem, autobusem, pociągiem lub statkiem, na rowerach, w rikszach lub wozami zaprzężonymi w woły. Pociągi wtaczały się na stację wypełnione tłumami i odjeżdżały puste, ponieważ wszyscy chcieli dojechać tylko tu, a nikt nie miał ochoty jechać dalej ani też opuszczać miasta. Starcy, którzy wciąż pamiętali gigantyczne tłumy ciągnące do Radżahmundry na święto Puszkaram23 zapewniali, że nie da się tego porównać z tym, co działo się teraz. Sam Baba zauważył w mowie do tłumu, do granic możliwości wypełniającego największy plac miasta, że ten tłum przypomina Wiśwawiratswarupę [kosmiczną formę Boga]. Innymi słowy, przywodzi na myśl niewyobrażalnie wielorakie przejawienie Tego, który jest Wielkim Niepoznawalnym. Baba musiał przenieść spotkanie na ogromne, otwarte przestrzenie przedmieścia, gdzie mógł przemawiać do ludzi z płaskiego dachu domu górującego nad okolicą. W czwarty dzień pobytu Baby w Radżahmundry (4 kwietnia 1963) było święto Rama Nawami – urodziny Ramy, awatara Boga, czczonego jako ucieleśnienie dharmy, jak kraj długi i szeroki – od dolin himalajskich po domy Przylądka Kanjakumari na południu. Tamtej nocy całe Indie pachniały kadzidełkami i dźwięczały świątynnymi dzwonami. Baba siedział na piaszczystej wysepce na środku szerokiej rzeki, jak kiedyś – dawno, dawno temu – musiał siedzieć Rama, kiedy wędrował na południe. Była to epokowa chwila, punkt zwrotny w dziejach świata. Bowiem właśnie wtedy Baba ogłosił swój zamiar szerzenia i rozwijania dharmy wedyjskiej w Indiach i na całym świecie. Baba naucza, że aby zdobyć dżnianę [najwyższą mądrość], karma [czyn] musi być nasycona bhakti [oddaniem]. Wskazał na to, że Wedy 23 Święto celebrowane raz na 12 lat, połączone z rytualną kąpielą w rzece. 89 Baba testuje ręczną maszynę tkacką Rozdział 4 – Wezwanie mają trzy kandy, czyli części – pierwszą, dotyczącą karmy i najbardziej obszerną; drugą, krótszą, określaną jako upasana, czyli oddawanie czci. Trzecia część, poświęcona dżnianie, jest jeszcze krótsza – jest to literatura Upaniszad i oparta o nie Wedanta, czyli zwieńczenie Wed. Te trzy części porównuje się do „zielonego owocu”, „owocu dojrzewającego” i wreszcie „owocu dojrzałego”. Owoc dojrzewający napełnia się słodyczą i staje się dojrzały w czasie o wiele krótszym od tego, jaki jest potrzebny, aby drobny zielony owoc wyrósł na owoc dojrzewający. Tą słodyczą, do której przygotowują wszystkie trzy części, jest dżniana. Baba zgadza się ze stwierdzeniem Wed, że jedynie dżniana może obdarzyć wyzwoleniem, a karma i bhakti są okresami przygotowawczymi, przez które musi najpierw przejść każdy poszukiwacz duchowy. Jedynie dżniana odsłania zasadniczą jedność wszechświata, jedność ducha i materii, czasu i przestrzeni, najodleglejszej gwiazdy i najdrobniejszego pyłku błyszczącego w blasku słońca. Baba mówił o tej jedności, o niedwoistości – adwajcie, w dzień urodzin Śankary, który był najżarliwszym wyrazicielem tej wedantyjskiej prawdy. Ten sposób rozumienia zadowala najbardziej skomplikowane żądania intelektu i godzi ze sobą wszystkie odkrycia nauki. Adwajta jest pełną świadomością Jednego, we wszystkich rzeczach i we wszystkich czasach. Kiedy wiesz, że „wiele” to wymysł twojej własnej wyobraźni, zrodzony z twojej własnej, cząstkowej wiedzy, sam stajesz się jedynym mistrzem, a wszelki strach znika. Jesteś wolny od niewoli samsary o wielu obliczach – powiedział Baba. 10 maja Baba uroczyście otworzył fabrykę Rao Insulating Company w Whitefield. Przemawiał do tamtejszych pracowników i dał im swoje błogosławieństwo oraz porady. Powiedział im, że każdy z nich jest ogniwem w łańcuchu produkcji i że lenistwo, opieszałość, zaniedbanie i niewydajna praca jednej osoby obraca wniwecz umiejętności, czujność, wydajność i zapał całej załogi. Należy podchodzić tolerancyjnie do poglądów drugiego człowieka, być świadomym trudności, jakie mogą mieć inni ludzie, szanować ich potrzeby – tak samo, jak szanuje się własne. Powiedział, że zna Brytyjczyków, którzy z nimi współpracują i w związku z tym jest pełen uznania, że zdobyli sobie tak oddanych i kochających przyjaciół z zagranicy. 91 Prawda Dobro Piękno Baba odsłania tu sedno tego, co często przesadnie nazywa się problemem pracowniczym, ale on wie, że jest to po prostu ludzki problem dążenia do spokoju i radości. W Śrisailam, kiedy zobaczył tysiące murarzy, kamieniarzy i mechaników zajętych wznoszeniem tamy na rzece Kriszna, doradził im coś, co z powodzeniem mogą wziąć sobie do serca również szefowie i brygadziści. Nie wykonujcie swojej pracy byle jak – jest to święte dzieło, które przez stulecia zapewniać będzie wyżywienie i radość dziesiątkom milionów mężczyzn, kobiet i dzieci. Doprawdy, możecie uznać swoje życie za wartościowe. Wy, którzy w mozole walczycie z przewrotnością tej potężnej rzeki, z takim samym wysiłkiem musicie walczyć również z własną przewrotnością. Postawcie tamę dla ryczącej powodzi namiętności, która zagraża spokojowi i radości w waszych własnych domach. Skierujcie ją na użyteczne pola. Podobnie jak stosujecie się do zasad higieny, aby uniknąć chorób, stosujcie się do zasad panowania nad umysłem, abyście mogli cieszyć się spokojem. Codziennie rano i wieczorem poświęcajcie kilka chwil, aby w ciszy przebywać przed ołtarzem i spędzać je z Bogiem. Ćwiczcie się w stałym rozpoznawaniu obecności Boga, bądźcie świadomi tego, że towarzyszy wam On zawsze, niezależnie od okoliczności. Polegajcie na Nim. To Jego przedstawienie, a wy jesteście tylko aktorami grającymi swoje role. Z Whitefield Baba pojechał do Mysore oraz w góry Nilgiri, skąd później udał się do Tinnevelly, Mukkudal, Madurai i na Wzgórza Kodaikanal. Do Prasanti Nilajam dotarł przed świętem Guru Purnima. Cudowne zdarzenia, które poprzedziły to święto, czyniąc je pamiętnym na zawsze, zasługują na oddzielny rozdział. Rozdział, który należałoby napisać złotymi literami. 5. Śiwa-Śakti Przez wszystkie te lata ukrywałem przed wami pewną tajemnicę. Nadszedł jednak święty dzień, w którym mogę wam ją wyjawić. Jestem Śiwą-Śakti – powiedział – narodzonym w gotrze mędrca Bharadwadży, zgodnie z obietnicą, jaką otrzymał od Śiwy i Śakti. Sam Śiwa urodził się w tej linii jako Sai Baba z Śirdi. Obecnie Śiwa i Śakti inkarnowali się jako moja osoba. Sama Śakti wcieli się jako trzeci Sai, w tej samej gotrze, w stanie Mysore. Czytelnicy zapewne pamiętają, że Baba określił siebie jako Bhawani, która dała miecz cesarzowi Śiwadżiemu i zleciła mu ocalenie odwiecznej religii (sanathana dharmy) przed nieprzyjaznymi jej siłami. Powiedział: Ten Śiwa-Śakti czyni obecnie to samo. Składam miecz odwagi w dłonie tych panditów i polecam im dzielić się swoją mądrością i radością ze wszystkimi ludźmi, jak nakazuje sanathana dharma. Słowo „Śiwa-Śakti” przeniosło na skrzydłach pamięci to wielkie zgromadzenie, które je usłyszało, do dnia 6 lipca 1963 roku – do siódmej rano – kiedy to w sali modlitewnej w Prasanti Nilajam zdarzył się cud cudów. Było to wydarzenie o sile trzęsienia ziemi, które rozszerzyło granice wiary i pogłębiło żar oddania. Opowiem o nim zatem bardziej szczegółowo. Wszystko zaczęło się wieczorem 28 czerwca, kiedy Baba poprosił, abym ogłosił, że przez tydzień nie będzie prowadził rozmów osobistych. Nikt nie potrafił odgadnąć przyczyny, ponieważ w dniu tym nie zdarzyło 93 Sathya Sai podziwiający piękno kwiatu Rozdział 5 – Śiwa-Śakti się nic nadzwyczajnego. W sobotę 29 czerwca o 6:30 rano, idąc z południowej werandy do swego pokoju na pierwszym piętrze, Baba stwierdził, że czuje zawroty głowy, po czym nagle upadł na podłogę. Byłem wówczas u jego boku. Chociaż próbowałem go złapać, złagodziło to tylko nieznacznie siłę upadku. Gdy upadł, jego lewa dłoń zacisnęła się w pięść. Lewa noga zesztywniała, a palce u stóp napięły się. Widocznie w swojej nieskończonej łasce wziął na siebie atak paraliżu, który miał uczynić niesprawną albo nawet zabić jakąś świątobliwą osobę. Ponieważ widziałem już wcześniej, jak przyjmował na siebie tyfus brzuszny, ból żołądka, krwawienie z ucha, świnkę, a nawet atak apopleksji, oczekiwaliśmy wraz z Radżą Reddy chwili, kiedy dojdzie do siebie, a my będziemy mogli usłyszeć nazwisko osoby i nazwę miejscowości potwierdzające nasze domysły. Tymczasem Baba dostał drgawek twarzy, a mięśnie ściągnęły wargi w lewą stronę... język wysunął się z ust. Zdawało się, że stracił wzrok w swoim lewym oku. Szepcząc przypomnieliśmy sobie, że odwołał rozmowy… na cały tydzień! Baba zdawał się wiedzieć, że owego ranka trzeba będzie kogoś ratować. Zegar nieubłaganie odmierzał minuty i godziny, a nasz niepokój przerodził się w strach. Przygnębienie zapanowało w pokoju i stopniowo rozprzestrzeniło się na całe Nilajam. Dr B.G. Krisznamurthi stwierdził, że Baba znajduje się w śpiączce oraz wykazuje oznaki udaru mózgu. Miał mocno zaciśnięte szczęki, puls wahał się od 84 do 100. Lekarz ten opiekując się chorymi w Szpitalu Sathya Sai bardziej polegał na uzdrawiającym działaniu pobłogosławionego przez Babę wibhuti niż na skuteczności leków, które stały na półkach. Teraz, gdy stwierdził, że to Baba został złożony chorobą, pozostało mu jedynie modlić się do niego, aby uzdrowił sam siebie. W tym samym czasie ktoś inny lękając się, że choroba może być poważna, pośpieszył samochodem do oddalonego o 170 km Bangalore i późną nocą przywiózł dr Prasannasimhę Rao, zastępcę dyrektora kliniki w Mysore. Oddajmy mu teraz głos. Poniżej zacytuję fragment jego listu. Po południu 29 czerwca zostałem pilnie wezwany do stóp Śri Sathya Sai Baby, do Puttaparthi. Pośpieszyłem tam w towarzystwie mojego szwagra Śri Keśawy Wittali, a oczom moim ukazał się obraz niewypowiedzianego bólu i cierpienia. W to święte miejsce dotarliśmy po północy. Choć 95 Prawda Dobro Piękno niecierpliwie chciałem poznać szczegóły przypadku, do którego zostałem wezwany, wolą Baby było, abym zaczekał do rana. Następnego ranka, gdy zaprowadzono mnie w Nilajam do pokoju na piętrze, ujrzałem leżące płasko ciało Śri Sathya Sai Baby, znajdujące się dokładnie w takiej pozycji, jaką przyjmuje chory w śpiączce. Oddech był chwilami świszczący. Lewa strona ciała, kończyny górne i dolne były sztywne, co wskazywało na napięcie mięśni-prostowników. Dochodziło do ostrych skurczów twarzy, niekiedy po prawej stronie. Głowa obracała się gwałtownie to w jedną, to w drugą stronę. Dało się słyszeć jęk rozpaczliwego bólu i kompletnie niezrozumiałe zgłoski, co wynikało z zaburzonej zdolności mówienia; krótko mówiąc, był to bełkot. Przeanalizowałem oznaki, symptomy oraz historię choroby i po wykluczeniu innych możliwości doszedłem do wniosku, że przyczyną tych stanów, zbliżonych do śpiączki oraz takiego ułożenia ciała u osoby około trzydziestoletniej, może być gruźlicze zapalenie opon mózgowych oraz, być może, gruźliczak rozwijający się bezobjawowo przez dłuższy czas. Leczenie w takim przypadku polega na podawaniu jednego z mocnych środków przeciwgruźliczych. Uzupełnieniem jest objawowa terapia wspierająca z dożylnym podawaniem składników odżywczych i zapewniających równowagę jonową. Do prawidłowej diagnozy niezbędne było wykonanie punkcji lędźwiowej. Moja próba podania dożylnie roztworu glukozy nie powiodła się, gdyż Baba swoimi gestami i ruchami ciała uniemożliwił mi dokonanie wkłucia, co zupełnie mnie oszołomiło i pozostawiło bezradnym w obliczu jego woli. Całkowicie poddawszy się tej woli, w niedzielę wieczorem powróciłem do Bangalore bez żadnej nadziei, że jeszcze kiedyś otrzymam darszan jego cielesnej postaci, którą przyjął w tym wcieleniu. Baba przez cały czas pozostawał „nieprzytomny”. Okazywał jedynie mgliste oznaki świadomości, jak wtedy, gdy odepchnął rękę lekarza, który próbował zrobić mu zastrzyk. Ciało silnie pociło się, jednak można mu było dać jedynie kilka łyżek wody po rozwarciu szczęk z użyciem siły. Najwyraźniej był ogromnie wyczerpany. Co więcej, według dr Krisznamurthiego, Baba cierpiał na dusznicę bolesną – ataki silnego bólu powstającego w mostku i rozchodzącego się stamtąd głównie na lewy bark i ramię. Fizyczne ciało jęczało. Mieszkańcy Nilajam, stojący pod oknem na palcach, słyszeli to i płakali. Aby zmniejszyć wyczerpanie Baby, mogli96 Rozdział 5 – Śiwa-Śakti śmy jedynie podać mu czasami parę kropli wody z glukozą albo sokiem cytrynowym, rozwierając jego mocno zaciśnięte zęby. W poniedziałek Baba powiększył w Nilajam poczucie nieszczęścia. Wezwawszy do swego posłania niektórych mieszkańców aszramu, zdołał im przekazać ruchami dłoni i sepleniąc, że muszą kontynuować wyznaczone im zadania z nie mniejszą niż do tej pory żarliwością. Serce kroiło się każdemu, kto słyszał te niewyraźne dźwięki i starał się coś z nich zrozumieć, gdyż słowa wydobywające się z jego ust były niewyraźne, a język wykręcał się w lewo. Ostrzegł nas, byśmy nie zarażali innych wyznawców własnym strachem. Bądźcie dla nich łagodni. Mówcie do nich ze słodyczą w głosie – zdawał się mówić. Dajcie im wibhuti i poproście, aby odjechali do swych domów i przybyli tu później. Odmówił przyjęcia lekarstw i opieki pielęgniarskiej, gniewnie odsuwając łyżkę, na której było kilka kropel koraminy [środka pobudzającego]. Koniecznie chciał iść jednak do łazienki, mimo że trzeba go było przenieść, czy raczej przewlec ponad dwoma progami drzwi. Po każdej z tych ryzykownych wypraw puls niebezpiecznie przyśpieszał. Nam i lekarzowi pozostawało jedynie załamywać ręce i modlić się. Nie można było ogłosić ludziom, że jest to atak paraliżu, więc aby wyjaśnić panujące tu złowieszcze przygnębienie, po Nilajam krążyły przeróżne pogłoski. Najdziwniejsze z nich mówiły, że Baba uległ zbrodniczym zaklęciom czarnej magii. Były też domniemania, że wszedł w samadhi. Niektórzy sugerowali, że podjął ślub milczenia i powstrzymywania się od działania. Najbliższy prawdy w swoich przypuszczeniach byli chyba wieśniacy z Puttaparthi, ponieważ słyszeli już o jego dniach „nieprzytomności” w Urawakondzie, kiedy to „opuścił” ciało, aby ratować od nieszczęścia pewnego wielbiciela. Mówili, że Baba ma właśnie otworzyć jakiś nowy rozdział w swojej historii, podobnie jak uczynił to po owym zdarzeniu w Urawakondzie, kiedy był nastolatkiem. Nadszedł wtorek. Baba wykazywał coraz częstsze i dłuższe przebłyski świadomości. W sprawie wizyty lekarza oznajmił: Wolno mu tylko przyjąć darszan i odejść. W takich przypadkach zastrzyki są niewskazane. To będzie trwało łącznie pięć dni. Jutro ból będzie mniejszy. Przez ostatnie trzy dni miałem dwa ataki serca. Musieliście słyszeć tamte jęki. Nikt inny by tego nie przeżył – poruszył się i uśmiechnął. 97 Prawda Dobro Piękno Telegraficznie wezwano dr B. Sitaramajję – dyrektora szpitala w Nilajam. Pojawił się przy posłaniu Baby we wtorek wieczorem. Wtorkowa noc pełna była strachu, gdyż jęki Baby wzbudzały w nas rozdzierający ból. Zaświtała środa, ciemna i przerażająca. Około 9 rano wydawało się, że Baba – który był już na skraju wyczerpania – odchodzi. Walczył o oddech. Targała nim czkawka. „Rodzice” nie posiadali się ze smutku. W bólu tonęli „bracia” i „siostry”. Chociaż byliśmy głęboko przekonani, że Baba jest boski, chwialiśmy się i płakaliśmy w głos, jak porażone strachem dzieci. Nie wiedzieliśmy, czy w owej strasznej godzinie możemy poniżyć się do świętokradztwa, sprowadzając do Prasanti Nilajam jakiegoś lekarza z Anantapur lub z Bangalore. Czy jest to słuszne? Czy jest to wybaczalne? Czy jest to naprawdę koniecznie? Czy na coś zda się jakikolwiek lekarz? Cóż za straszliwa odpowiedzialność zaciążyła na naszych sędziwych barkach. Zgromadziliśmy się pod drzewem mango, aby ze strumieniami łez spływającymi po policzkach, rozważyć argumenty za i przeciw. I właśnie wtedy nastąpiła poprawa. Baba odzyskał przytomność, a czkawka straciła na sile. Jednak dwie godziny później doznaliśmy szoku. Oddychał z coraz większym trudem. Zacisnął pięści i zaczął przewracać się na posłaniu. Stopy i dłonie stały się zimne. Szlochając modliliśmy się do niego, lecz nie otrzymaliśmy żadnego znaku, który dodałby nam otuchy. Lekarze usiedli na podłodze i oparli się o ścianę, wspierając ciężko głowy na dłoniach. Baba trzymał nas w tej śmiertelnej udręce przez cztery długie godziny. W końcu otworzył oczy... rozejrzał się wokoło i uśmiechnął się. Jakąś godzinę później zawołał nas i opowiedział w swoich wzruszająco niewyraźnych słowach, wspieranych przez gesty dotkniętej paraliżem prawej ręki, co wydarzyło się podczas tych czterech godzin. Zrozumieliśmy, że powiedział: Umysł jest lotosem o tysiącu płatkach, z których każdy kieruje go na zewnątrz, do jakiegoś aspektu świata przedmiotów. W samym środku tego lotosu znajduje się płomień pierwiastka „Ja”. Płomień ten jest bardzo niestały, skłaniając się to do jednego płatka, to do drugiego, ale jeśli przez ćwiczenie woli utrzymuje się go w stałym, prostym położeniu, wówczas to „Ja” nie może być dotknięte przez zdarzenia, które dotykają ciało. 98 Rozdział 5 – Śiwa-Śakti Ktoś z obecnych przywołał słowa śruti (Wed), mówiąc: Nila thojada madhjasthad, widjullekhewa bhaswara, thasjamadhje wahni sikha (Pośrodku niebieskiej chmury, lśniąc jak błyskawica, z językiem ognia w swoim środku). Baba twierdząco skinął głową. Podczas tych czterech godzin utrzymałem ten płomień prosto. Byłem gdzie indziej, oddzielony od ciała. Oglądałem ciało, sam będąc ponad nim, obojętny, niewzruszony. Również w Śirdi, w 1886 roku Sai Baba dla dobra świata wyratował siebie ze śmiertelnej choroby przez „wzniesienie swej prany” [energii życiowej]. Około 7 rano Baba dał znak: Dzisiejszej nocy wszyscy powinniście spać tu, dokoła mnie. Zapowiadało to niebezpieczeństwo. Czy mamy spodziewać się kolejnego ataku serca? – ktoś odważył się spytać. Baba odparł: Tak. To była najdłuższa, najciemniejsza i najstraszniejsza noc w życiu każdego z nas, piętnastu śmiertelników. Doszło do ataku serca, słyszeliśmy jęki. Modliliśmy się do Baby, aby uśmierzył ten ból i zapewnił nas o tak żarliwie przez nas wyczekiwanym zwycięstwie. Wreszcie nadszedł dzień ulgi. Był to czwartek, szóstego dnia, w którym, jak nam powiedział Baba, ból straci swoją srogość, a ataki serca ustaną. Słońce wzeszło nad górami za rzeką Czitrawati. Baba oznajmił, że zarówno ból, jak i palące odczucie w klatce piersiowej odeszły. Jego pierwsza prośba brzmiała: Poczyńcie niezbędne przygotowania do ceremonii udzielenia darszanu wszystkim wielbicielom – są złamani rozpaczą. Błagaliśmy go, aby przełożył darszan o dwa dni, na sobotę (dzień Guru Purnima), kiedy w Prasanti Nilajam zgromadzą się tysiące osób ze wszystkich stanów Indii, aby oddać hołd swojemu guru, mistrzowi i nauczycielowi. Mieliśmy nadzieję, że w ten sposób zdąży nabrać więcej sił do tej wyczerpującej ceremonii. Baba poprosił mnie, abym ogłosił w sali modlitewnej, że w dzień Guru Purnima wszyscy otrzymają darszan. Miałem to zrobić w czwartek po porannych bhadżanach rozpoczynających się o dziewiątej rano. Baba skarcił mnie, ponieważ wydałem jedynie krótkie oświadczenie nie podając żadnych szczegółów o chorobie i wyszedłem. Nalegał, żebym dał zebranym bhaktom dokładny opis stanu jego zdrowia tak, by oszczędzić im szoku, gdy go ujrzą. Tak więc opowiedziałem w języku telugu o stanie jego nogi, ręki, oka, języka i twarzy, ale załamałem się, gdy ujrzałem ból na twarzach ludzi, którzy po raz pierwszy usłyszeli tę straszną prawdę. 99 Prawda Dobro Piękno Musiałem powtórzyć to oświadczenie w języku angielskim, kannada, tamil i malajalam, ale mogłem mówić jedynie szlochając. W nocy Baba przekazał kolejną dobrą wiadomość – Skrzep w mózgu już się rozpuścił. Modliliśmy się do niego, aby zechciał być sobą, jak zawsze. Był naszym schronieniem w nieszczęściu, więc gdy nieszczęście wynikało z jego własnej gry, nie potrafiliśmy prosić o nic innego. Przez cały piątek i jeszcze w sobotę rano namawialiśmy go, by porzucił zamiar udzielenia darszanu w sali modlitewnej na parterze. Ktoś zwrócił się do niego, żeby pozwolił ogłosić zgromadzonym, że będzie w pełni zdrów przed świętem Daśara, za sto dni. Ktoś inny ośmielił się prosić, żeby uzdrowił siebie w pełni do święta Kriszna Dżanmasztami, które przypadało za czterdzieści dni. Zdawało się, że Baba czuł się urażony tymi propozycjami – potrząsnął jedynie odmownie głową. Hala modlitw była wypełniona jak nigdy dotąd. Ludzie z wielu okolicznych wiosek dowiedziawszy się, że Baba ukaże się, przybyli bardzo licznie. Cały teren wokół Nilajam wypełnił się tłumem. Babę ostrożnie zniesiono po owalnie kręconych schodach (których było 18). Major dr M. Bhanu ze szpitala rządowego w Palladam napisał: Zobaczyłem, jak Baba przemieszcza się w dół z pomocą trzech bhaktów. Jeden z nich przeniósł jego lewą nogę nad progiem drzwi. Baba miał chustkę zawiązaną wokół głowy i twarzy mającą ukryć przed oczami wielbicieli włosy, które były w bezładzie i skurcze mięśni twarzy. Jego chód był charakterystyczny dla osób z połowicznym porażeniem: sparaliżowaną lewą nogę ciągnął półkolem, palce stopy zaś szurały po ziemi. Widząc Babę w takim stanie, nawet najdzielniejsi głośno płakali. Lament był tak nagły i donośny, że wielu w gniewie potępiało nas myśląc, że to już koniec. Przeklinali naszą zuchwałość, która naraziła na takie niebezpieczeństwo najcenniejsze życie na świecie. Po co sprowadziliście go na dół? – wołali oburzeni. Babę posadzono na srebrnym krześle i podparto poduszkami. Gdy tylko spoczął, na jego piersi położono poduszkę, a Radża Reddy podniósł i położył na niej jego pozbawioną siły rękę. Na ten widok ze wszystkich piersi wyrwało się ciężkie westchnienie. Baba dał mi znak, więc ukląkłem z jego boku, aby zrozumieć to, co próbował powiedzieć. Następnie powtórzyłem mu to, co uznałem za jego przesłanie, a on potwierdził, że dobrze zrozumiałem. Wtedy ogłosiłem porażonemu smutkiem zgroma100 Rozdział 5 – Śiwa-Śakti dzeniu około pięciu tysięcy ludzi: Baba mówi: „Nie smućcie się! To nie moja dolegliwość. Jest to choroba, którą przejąłem na siebie. Ja nigdy nie mogę zachorować – nigdy. Nie traćcie ducha. Jeśli upadniecie na duchu, zaboli mnie to”. Potem dał mi znak, abym mówił przez pewien czas, a następnie kolejny znak, że przemówi po mnie. Wielu sądziło, że i tak już się nazbyt nadwyrężył – obawiali się skutków dalszego przemawiania przy jego nadszarpniętych siłach. Wezwałem wszystkich, aby modlili się do Baby (podpartego poduszkami na srebrnym krześle) – jedynej ucieczki, jaką znaliśmy – aby uleczył siebie, przynajmniej do następnego nowiu księżyca... ponieważ: nieznośny smutek przesłania dziś ten księżyc w pełni. Niech następny nów stanie się pełnią dla nas i dla świata. Baba dał znak, żeby przysunięto mu mikrofon do ust. Powoli wyszeptał do niego zniekształconymi, na wpół zduszonymi zgłoskami: Winipisthunda?, ale nawet my, którzy nauczyliśmy się rozumieć jego niewyraźną mowę, nie potrafiliśmy rozszyfrować treści. Powtórzył to dwukrotnie. I wtedy ktoś pojął znaczenie i wypowiedział je przez mikrofon. Baba pytał ludzi Czy mnie słyszycie? Wzbudziło to kolejny jęk wśród zgromadzonych: Słyszeli go, jednak zbyt niewyraźne słowa rozdzierały ich serca. Widać było, że Baba jest za bardzo zmęczony próbą mówienia, ponieważ wykonał ruch oznaczający, że chce, aby podano mu wodę do picia. Krisznappa przyniósł srebrny kubek, a Radża Reddy przystawił mu go do ust. Jego sparaliżowana prawa ręka powędrowała do kubka... Próbował go utrzymać... Jego palce ześlizgnęły się do środka... Zanurzyły się w wodzie... Połknął kilka kropel... Palcami prawej ręki spryskał odrobiną wody pozbawioną sił lewą rękę leżącą na poduszce na jego piersi... Z trudem potrząsając palcami skropił również lewą nogę. Prawą ręką przejechał po lewej. I OBIEMA RĘKAMI przejechał po lewej nodze. Podniósł się, poduszka upadła – i usłyszeliśmy jego boski głos zwracający się do nas, jak było to jego zwyczajem, słowami: Premaswarupulara! [Ucieleśnienia miłości!] Rozpoczął swój dyskurs z okazji święta Guru Purnima! Och...! Nasz Baba znów był zdrowy, krzepki, energiczny, serdeczny, wspaniały, niebiański... Ludzie nie mogli uwierzyć własnym oczom i uszom. Jednak, kiedy dotarło do nich, że Baba stoi przed nimi i przemawia, zaczęli skakać z ra101 Prawda Dobro Piękno dości, tańczyć, krzyczeć „dżej!”, płakać. Niektórzy byli tak przepełnieni nieopisaną wdzięcznością, że śmiali się histerycznie i biegali jak oszalali wśród napływających tłumów. Och! Był to cud nad cudami. W jednej chwili przeniósł nas z najczarniejszej otchłani smutku do siódmego nieba zachwytu. Major Bhanu pisze: Lekarz lekarzy uzdrowił siebie w mgnieniu oka – pozostawiając mnie osłupiałego ze zdziwienia. Premaswarupulara! Dikku leniwanikki Dewude gathi (Dla tych, którzy nie mają schronienia, Bóg jest schronieniem) – dźwięczny jak srebro głos Baby przyciągnął uwagę wszystkich. Oto powód, dla którego musiałem wziąć na siebie tę chorobę, od której miał ucierpieć pewien opuszczony bhakta. Nie przeżyłby tego, podobnie jak nie przetrwałby tych czterech ataków serca, które wziąłem na siebie. Moją dharmą jest bhaktarakszana [ochrona wielbicieli]. Musiałem go ocalić. Oczywiście, nie pierwszy raz wziąłem na siebie chorobę tych, których chcę uratować. Również w poprzednim ciele, w Śirdi, brałem na siebie ten obowiązek. Jest to moja lila [gra], moja natura. Jest to część zadania, dla którego przybyłem, którym jest sisztarakszana [ochrona ludzi szlachetnych]. (Czyż nie oświadczył on w Śirdi, jako Sai Baba: Morze czasem zawraca bieg rzek, ale ja nigdy nie opuszczę swoich wielbicieli). Przemawiał ponad godzinę z tą samą swadą, tym samym współczuciem, z tym samym humorem i tą samą miłością, które zawsze okazuje. Później, podnosząc nieco głos, powiedział: Przez wszystkie te lata ukrywałem przed wami pewną tajemnicę. Nadszedł święty dzień, kiedy mogę wam ją wyjawić. Jestem Śiwą-Śakti – powiedział – narodzonym w gotrze [linii rodowej] mędrca Bharadwadży, zgodnie z obietnicą, jaką otrzymał od Śiwy i Śakti. Sam Śiwa urodził się w tej linii jako Sai Baba z Śirdi. Obecnie Śiwa i Śakti inkarnowali się w mojej osobie. Sama Śakti wcieli się jako trzeci Sai, w tej samej gotrze, w stanie Mysore. Śakti (małżonka Śiwy) musiała znieść tę chorobę, ponieważ ściągnęła na siebie gniew swojego pana, gdy przez całych osiem dni nie chciała zauważyć Bharadwadży na górze Kajlasa, w ich domu. Skutkiem tego zaniedbania Bharadwadża dostał ataku paraliżu. Śiwa spryskał go odżywczą wodą i uzdrowił. Dzisiaj widzieliście tę chorobę Śakti – lewej połowy ciała, uzdrowionej w ten sam sposób przez Śiwę – prawą połowę. To przekracza 102 Rozdział 5 – Śiwa-Śakti zdolność ludzkiego pojmowania, dlatego przez tak długi czas ukrywałem to przed wami. Skoro jednak teraz przed oczyma tak wielu ludzi Śakti cierpiała, a Śiwa ją ratował, nadszedł czas, abyście się o tym dowiedzieli. Ów bhakta, który został ocalony przez to, że przejąłem jego chorobę, jest jedynie „bezpośrednią” przyczyną, podczas gdy „pośrednią” jest wspomniana obietnica i zasłużona kara – oświadczył Baba. Po tym objawieniu Baba zaśpiewał kilka pieśni i chciał, aby zgromadzeni powtarzali je chóralnie. Kiedy zaczął śpiewać dwa razy szybciej słowa Hara Hara Śiwa Śiwa Subrahmanjam, Śiwa Śiwa Hara Hara Subrahmanjam, Śiwa Śarawana bhawa Subrahmanjam, Guru Śarawana bhawa Subrahmanjam, nadbiegł pędem dr Bhanu... ale oddajmy mu głos, aby sam wyjaśnił, dlaczego tak uczynił. Zupełnie zapomniałem, że zgłosiłem się na ochotnika do pomocy i miałem stać na zewnątrz, aby pilnować porządku wśród zebranych tłumów. Wbiegłem do środka, aby upaść do jego stóp i błagać go, żeby nie śpiewał już dalej tej pieśni. Obawiałem się, że jeśli jego język dokonuje takich akrobacji ledwie po tym, jak powrócił do normalności, to może nie podołać, a wtedy mógłby nastąpić nawrót choroby. Ale w samych drzwiach powstrzymałem się. Przypomniałem sobie cud, jaki na własne oczy widziałem. Przypomniałem sobie ten słodki głos odzyskany w ułamku chwili i zamilkłem. Kim byłem, żeby sprawdzać Boga? Zapanowałem nad sobą i pozostałem na zewnątrz. Baba wszedł po schodach na piętro z właściwym sobie wigorem. Z werandy na górze obwieścił zgromadzonym, że obdarzy każdego z nich sposobnością dotknięcia jego stóp w ceremonii namaskaram [oddawania czci] następnego dnia o 6:30 rano. Wieczorem zjadł kolację jak zwykle. Nikt nie spał – cud, którego stali się świadkami, sprawił, że trwali bez snu, w błogim zachwycie. Och! W ciągu ułamka sekundy Baba z powrotem dał siebie światu. Następnego wieczoru Baba również wygłosił dyskurs. Wyraził politowanie dla tych, którzy rozkoszują się złymi wiadomościami i tylko cze103 Śiwa-Sai na skórze tygrysa Rozdział 5 – Śiwa-Śakti kają, żeby puszczać je dalej w obieg. Oświadczył: Od dzisiaj nic i nikt nie może zatrzymać, utrudnić ani też opóźnić dzieła, dla którego przyszedł ten oto awatar. Podczas wcześniejszego adwentu tylko jedna góra – Gowardhana – została uniesiona w powietrze. Obecny awatar podniesie całe pasma górskie. Ganga wciąż dostojnie płynąć będzie naprzód, odżywiając korzenie całej ludzkości. Kilka tygodni później, nawiązując do tego wielkiego cudu, Baba powiedział: Ratowanie prawdziwego bhakty jest moją dharmą, istotą mojej natury. Ktoś spytał mnie, czy było rzeczą słuszną z mojej strony wpędzać w wielki smutek tysiące ludzi tylko po to, by ocalić jednego. Takiego ilościowego podejścia nie można stosować w przypadku boskiej łaski. Ja wykonuję moją dharmę nie bacząc na to, jak to wpływa na was, czy na kogoś innego. Rama był posłuszny życzeniu swego ojca – nie sprzeciwił się mu, choć cała Ajodhja skąpana była we łzach. Ojciec, który ustąpił podłemu pragnieniu jego matki, aby wypędzić Ramę i brat, który miał odnieść korzyść z owego wypędzenia, nakłaniali go, aby pozostał. Lecz on nie zawrócił. Choroba, którą wziąłem na siebie, musiała wykonać swoją dharmę [tu: pracę, powinność], zgodnie ze swoją istotą. Pozwoliłem jej na to, ponieważ tylko w ten sposób mogliście zobaczyć i wchłonąć chwałę tego zwycięstwa. Kriszna mógł przegnać deszcze, którymi Indra zagroził okolicom Brindawanu, jednak pozwolił bogowi deszczu wykonywać swoją dharmę. I wykorzystał tę sposobność, aby gopiki i gopale [pasterki i pasterze] mogli zobaczyć błysk jego chwały. Podniósł górę Gowardhana na swoim małym palcu, aby ochronić ich od niszczącej ulewy. Spełniał swoją dharmę, dharmę bhaktarakszany (ratowania wielbicieli). Dziś, podobnie jak wtedy, celem jest głoszenie boskości. Musicie wziąć pod uwagę także inną korzyść, chociaż możecie jej sobie nie uświadamiać. Wiem, jaką głębię osiągnęło wasze oddanie dla mnie, dzięki tej „chorobie” w ciągu tych ośmiu dni. Nawet po latach tapasu nie osiągnęlibyście takiej skupionej medytacji na mnie. Wiedział, że wszyscy, którzy słyszeli o jego chorobie, spędzali te straszne dni na modlitwie, pokucie i skrusze. Modlili się, żeby Baba mógł podnieść się z łóżka w jeszcze bardziej promiennej chwale. Błagali o wybaczenie ich błędów, które mogły źle wpływać na jego majestat; o to, żeby ich cierpienie zostało przyjęte w zamian za boleść, która go „dręczyła”. 105 Prawda Dobro Piękno Darszan Baby jest twórczą okazją, aby surowy metal przekształcić w złoto. Słuchać jego słów to ładować się prądem duchowej odnowy. Czytanie jego pism to odżywianie swego intelektu zdrowym pokarmem i oczyszczanie go z osadu egoizmu. Ta niebiańska Ganga ożywia, użyźnia i oczyszcza wszystkich, którzy w niej nurkują. 6. Nieustanna obecność Wprowadzał ludzi w duchową sadhanę dzięki upadeszy przekazywanej w snach. Uczył ludzi nowych bhadżanów we śnie i prosił ich w Prasanti Nilajam o zaśpiewanie ich. Przekazuje wiadomości i udziela porad podczas snów. Usuwa czyraki i dymienice, operuje oczy, uszy i języki. Chora osoba śni, że jest operowana przy pomocy skalpela i sen okazuje się prawdziwy. Ci, którzy poszli spać pełni bólu, budzą się szczęśliwi i wolni od swej strasznej choroby! W niedzielę, 13 grudnia 1964 roku, Baba znajdował się w Wenkatagiri. Przybył tam kilka dni wcześniej w związku z napiętym harmonogramem przemówień, które wygłaszał w okręgach Chittoor i Nellore, w stanie Andhra Pradesh. Jednak Baba nie jest związany ograniczeniami przestrzeni i czasu. Tego samego dnia, około godziny ósmej rano, Baba niespodziewanie pojawił się przed moim domem – mówi U. Ram Mohan Rao, kierownik niższej szkoły technicznej w Manjeri w stanie Kerala (45 km na południe od Calicut na Zachodnim Wybrzeżu). W linii prostej odległość pomiędzy Manjeri a Wenkatagiri wynosi około tysiąca kilometrów! Odległość wszakże jest tylko grą, w którą Baba gra, aby trzymać nas, biednych śmiertelników, na dystans. Posłuchajmy Ramy Mohana Rao, opisującego te odwiedziny: Ja i żona byliśmy w domu z córką. Służąca powiedziała nam, że przyszedł 107 Prawda Dobro Piękno jakiś sadhu [asceta]. Wyszliśmy zobaczyć, kto to taki i zaskoczeni ujrzeliśmy Śri Sathya Sai Babę! Baba powiedział: „Hari Om, śanti, śanti, śanti”. Pokłoniliśmy się do jego stóp. Zaprowadziliśmy Babę do naszego pomieszczenia biurowego, ale po drodze zobaczył on nasz pokój do pudży (nabożeństw), gdzie wisiało jego zdjęcie pośród kilku innych świętych obrazów. Oznajmił, że usiądzie właśnie tam. Powiedział nam, że przybył do nas tego dnia, gdyż jest bardzo zadowolony z bhakti Sailadży, mojej córki. Poprosił mnie o powiadomienie wyznawców, którzy znajdą czas, żeby przyszli na bhadżan i prawaczan [wykład]. Posłał wiadomość swoim sąsiadom i ludzie zbiegli się natychmiast – mówi Ramesh Rao, jego krewny. Zaśpiewał z bhaktami pieśni „Nanda Mukunda Sainatha”, „O Bhagawan” i „Dżaja Ram Dżaja Ram”. Po bhadżanie rozmawiał ze mną po tamilsku, z moją żoną po kanaryjsku, a z innymi – w narzeczu tamilsko-malajalam. Pobłogosławił nas, obdarowując śankhamalą [różańcem z muszelek], którą własnoręcznie umieścił na swoim zdjęciu. Powiedział mi, że mój ojciec postanowił dokonać obrzędu sarpa-samskaram, mającego przejednać boga węży [aby cofnąć klątwę rzuconą przez węża] – w Bangalore, 25 lutego, w czwartek („Mój dzień” – dodał) Oświadczył, że nie musi on tego robić, ponieważ Baba już usunął nieszczęście, które chciano tym obrzędem odwrócić oraz świętokradztwo, za które miał on być pokutą. Baba spożył lekkie przekąski. Następnie powiedział otaczającym go osobom, że wszyscy pilnie oczekują go w Kalahasti [niedaleko Wenkatagiri]. Pożegnał nas więc prosząc, abyśmy za nim nie szli i wyszedł przez bramę. Zniknął w ciągu paru sekund. Wszyscy byliśmy bardzo uszczęśliwieni tym niespodziewanym darszanem i porażeni owym „cudem zniknięcia” w mgnieniu oka. To jeszcze nie wszystko. Przytoczę kilka innych akapitów listu. 24 grudnia, w czwartek, czuliśmy się osamotnieni, ponieważ nasza Sailadża była daleko, aż w Mangalore. Poszliśmy więc po południu w odwiedziny do znajomych i powróciliśmy do domu o 6:30. Ze zdziwieniem ujrzeliśmy zapalone światło w naszym domu. Żona spytała, czy przed wyjściem wyłączyłem wszystkie światła. Najpierw obejrzałem zamek w głównych drzwiach i stwierdziłem, że jest nienaruszony. Obszedłem dom dookoła, aby sprawdzić, czy pozostałe drzwi są zaryglowane od środka. Wszyst108 Rozdział 6 – Nieustanna obecność ko było jak należy. Następnie oboje podeszliśmy do drzwi wejściowych, otworzyliśmy je i weszliśmy do środka. Wszystko pozostawało nietknięte. Wszystkie światła paliły się. Zobaczyliśmy Babę siedzącego w naszym pokoju modlitw! Pokłoniliśmy się do jego stóp. Zapytał nas (w języku kannada), czy się nie boimy! Odpowiedzieliśmy, że spotkało nas wielkie szczęście i że jesteśmy bardzo szczęśliwi! Baba oświadczył, że przybył, ponieważ czuliśmy się samotni i powiedział: „Pośpiewajmy bhadżany. Gdyby Sailadża tu była, chciałaby śpiewać”. Zaśpiewał kilka bhadżanów. Potem spożył posiłek i rozmawialiśmy na różne ogólne tematy. Następnie Baba udał się na spoczynek. Nazajutrz, wczesnym rankiem Baba wziął kąpiel, wypił z nami kawę, a później mówił o bhakti i zasadniczej prawdzie ukrytej w naturze. Nagle zobaczyliśmy w jego ręku różaniec z rudrakszy. Błogosławiąc zawiesił go na mojej szyi i przykazał, abym zakładał go podczas mojego codziennego obrzędu sandhja. Następnie miałem go zawieszać na zdjęciu Baby. Spożyliśmy wspólnie śniadanie. Pokój nabożeństw był uroczyście ozdobiony girlandami i kwiatami. Rozpoczęliśmy bhadżany. W tym czasie wielbiciele dowiedzieli się, że przybył Baba i zgromadzili się na śpiewy. Baba przemawiał na temat bhakti posługując się narzeczem tamilsko-malajalam. Każdego obdarzył upragnioną rozmową osobistą. O dwunastej w południe Baba osobiście obracał naczynie ze świętym ogniem odprawiając mangalarati [ofiarowanie ognia] i rozdzielił prasadam wśród wszystkich obecnych. Ćwierć kilograma daktyli, jakie miałem, wystarczyło do poczęstowania setki osób. Spożyliśmy z Babą obiad. Odpoczywał przez kilka godzin, po czym o 16:30 zjedliśmy podwieczorek. Następnie powiedział nam, że w Kalahasti żarliwie wyczekuje go kilku wielbicieli. Pobłogosławił nas ponownie, gdy upadliśmy do jego stóp. O godzinie 17:00 wyszedł przez bramę na drogę i naraz zniknął. Co za wspaniały cud! Nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom! Nie mogłem uwierzyć i ja, zanim nie potwierdziłem tej opowieści u niezależnych źródeł! Zdarzało się, że Baba dawał darszan cierpiącym osobom w odległych miejscach, ale nigdzie, o ile było nam wiadomo, nie został tak długo i w sposób tak jawny. Było to całkowicie niewytłumaczalne z punktu widzenia nauki! Napisałem listy do dwóch moich przyjaciół, P.K. Panikkara i P.A. Menona z Kerali, dołączając wykaz 84 pytań, 109 Sathya Sai Baba w domu wielbicieli Rozdział 6 – Nieustanna obecność z prośbą, aby znaleźli na nie odpowiedź w Manjeri. Udali się oni do domu Ramy Mohana Rao, a potem przysłali mi pełniejsze sprawozdanie, które jednoznacznie postawiło kropkę nad „i” oraz rozwiało wszelkie wątpliwości dotyczące listu, jaki od niego otrzymałem! Ram Mohan Rao i jego żona powiedzieli im, że 13 grudnia Baba miał na sobie żółtą szatę, wszedł boso i udał się do pokoju świątynnego, mówiąc: Pójdę na moje miejsce. Mój przyjaciel widział zdjęcie, na którym został umieszczony różaniec z rudrakszy. W ciągu paru dni zdjęcie pokryło się grubą warstwą świętego popiołu. Co ciekawe, twarz Baby pozostawała czysta, ale z całej pozostałej powierzchni zdjęcia nieustannie sypał się popiół wibhuti, który zbierano i rozdzielano z czcią należną darowi boskiego pochodzenia! Rao i jego żona od wielu lat byli oddani Sai Babie z Śirdi – pisze U. N. Ramesz Rao, krewny pana Rao, który odwiedził Manjeri wkrótce po tym zdarzeniu. Nie odwiedzili oni Prasanti Nilajam, jednak siedem lat temu zdobyli zdjęcie przedstawiające Sathya Sai Babę i umieścili je pośród innych obrazów w swojej świątyni. Kiedy Baba usiadł w tym pokoju świątynnym i oparł się o ścianę, dokładnie pod swoim zdjęciem, zobaczyli, że zdjęcie to rzeczywiście wiernie go przedstawia! Widzieli go po raz pierwszy – wcześniej pożyczyli od swego przyjaciela i przeczytali książkę „Sathyam Śiwam Sundaram”. Teraz myśleli, że Baba zawitał do Calicut lub jakiegoś okolicznego miasta i postanowił pobłogosławić ich tymi odwiedzinami. Kiedy pani Rao, ośmielona ogromem jego miłości, wyliczała Babie swoje smutki, Baba powiedział: „Smutek i ból są losem każdego; czy nie wiesz o tym, że obie siostry tego ciała owdowiały?”. Kiedy Sailadża poprosiła Babę o śpiewnik bhadżanowy, odparł: „Palghat Menon przywiózł do Prasanti Nilajam czterysta śpiewników bhadżanowych wydrukowanych w języku malajalam. Dam ci jeden”. Mówiąc to Baba wyciągnął przed siebie dłoń odwróconą do dołu, machnął dwukrotnie w powietrzu i chwycił palcami książkę, która się pojawiła! Dał ją dziewczynie. Widzieliśmy ją! Była to ta sama książka, w okładce z niebieskiego papieru! Sailadża miała olbrzymią wiarę w Babę, ponieważ rok wcześniej – w odpowiedzi na prośby, jakie zanosiła przed jego zdjęciem, Baba uleczył egzemę na jej stopie. Poproszony o sprowadzenie kilku osób na bhadżan, Rao nie odszedł daleko, za bardzo bowiem tęsknił za towarzystwem Baby. Przyprowadził 111 Prawda Dobro Piękno właściciela swego domu – starego mężczyznę, który nazywał się Thalajur Moosad oraz jego pięcioletnią córkę. Sprowadził też wdowę po Madhawanie Nairze, założycielu „Mathrubhumi” – słynnej gazety w języku malajalam – wraz z jej siostrą. Baba spytał Moosada: „Co z twoją nogą?”. Ten opowiedział o swej chorobie i poprosił o jakiś lek. Baba odrzekł mu: „Kuracja, którą obecnie stosujesz, wystarczy”. Pani Rao posyła mu teraz wibhuti, które Baba sypie ze swojego zdjęcia – według Moosada jest ono bardzo skuteczne. Wdowa z kolei powiedziała mu o swojej cukrzycy. „Zbieram mnóstwo ryżu ze swojego pola, a nie jestem w stanie przełknąć nawet ziarenka” – stwierdziła. Baba odparł w malajalam: „Jest to wynik twojej przeszłej karmy”. Poprosił Rao o przyniesienie pustej szklanki. Kiedy Baba trzymał ją w dłoni, szklanka napełniła się różowym płynem. Podał ją kobiecie. „Pij to trzy razy dziennie przez trzy dni, a będziesz mogła zjeść tyle ryżu, ile zapragniesz”. Pośród zgromadzonych znalazł się jeden niedowiarek. Baba wiedział o tym. Dlatego dla żartu poprosił Rao o przyniesienie nożyc. Następnie zwrócił się do tego człowieka, aby ściął mu pojedynczy włos z głowy! Mężczyzna starał się z całych sił, jednak nie zdołał tego dokonać, na co Baba polecił przynieść większe nożyce. I tym razem się nie udało. Człowiek zwiesił więc głowę i bez słowa odszedł. Baba zaśpiewał łącznie cztery pieśni podczas tamtej sesji bhadżanowej, prosząc zebranych, aby wtórowali mu. Były to bhadżany „O Bhagawan”, „Pahi Pahi Gadżanana”, „Śiwa Śiwa Śiwa” oraz „Omkara Prija Sai Ram”. Zobaczyliśmy śankhamalę, różaniec z małych muszli – czytamy we wspomnianym sprawozdaniu – zupełnie taki sam, jak różańce z Kanjakumari, gdzie żadna muszla nie jest większa od ziarnka pieprzu. Są białe w brązowe kropki. Stworzony i podarowany przez Babę różaniec liczył 108 takich muszli. Kiedy go zobaczyliśmy, koraliki-muszelki posypane były samoistnie pojawiającym się wibhuti. Obejrzeliśmy również dokładnie tamten różaniec z rudrakszy. Baba powiedział im, że dopóki Rao nie oprawi poszczególnych ziaren rudrakszy w złoto, powinien kłaść ten różaniec na zdjęciu. Baba stworzył również mosiężne naczynie do picia wielkości pomarańczy, z dziobkiem, i podarował je Sailadży. Stworzył także sztukę szkarłatnego jedwabiu obrębionego złotą nicią i dając ją dziewczynie poprosił pana Rao, aby zlecił uszycie dla niej żakietu. Dał mu też dodat112 Rozdział 6 – Nieustanna obecność kową porcję stworzonego na poczekaniu wibhuti oraz kumkum i polecił przekazać je do „Calicut” (czyli U. N. Rameszowi Rao, swemu krewnemu, który tam mieszkał). O godzinie 11:00 przed południem Baba opuścił ich, mówiąc: „Muszę trzymać się programu w Kalahasti”. Nie wiedzieli, że Kalahasti leży około 30 km od Wenkatagiri. Zbyt byli zasmuceni rozstaniem, aby spytać go, gdzie to jest. Powiedział: „Nikt nie musi mnie odprowadzać”. Zamknął za sobą bramę i zniknął. Drugie odwiedziny miały miejsce w czwartek. Pani Rao obawiała się zbliżać do domu, ponieważ wewnątrz zapalone były światła. Rao otworzył drzwi i wszedł. Zobaczyli Babę w pokoju świątynnym, siedzącego i opartego o ścianę. Baba zapytał go po tamilsku: Czy boicie się, widząc mnie? Przyszedłem, aby towarzyszyć wam podczas bhadżanu – zapewnił go. Rao przyniósł z targowiska trochę suszonych daktyli i dał je Babie na talerzu do rozdzielenia. Czuł, że może sprawić, że wystarczą do obdzielenia wszystkich obecnych. Baba wszedł do kuchni i zaprotestował przeciwko przygotowywaniu potrawy „khir” [słodkiej zupy mlecznej z orzechami i rodzynkami]. Stwierdził: Nie przepadam za tym słodkim daniem. Dodał: Dla sześciu osób to wystarczy! Ugotowali tylko dla dwóch osób, jednak po obiedzie zostało jedzenia jeszcze dla trzech. Następnego ranka państwo Rao spożyli je jako uświęcony pokarm. Przed udaniem się na nocny spoczynek Baba usunął swoje zdjęcie z pokoju-świątyni i powiesił je na gwoździu w sypialni. Niech wisi tutaj – powiedział. Również z tego zdjęcia wibhuti sypie się teraz w wielkich ilościach. Rao zerkał przez szczelinę w drzwiach, aby przekonać się, czy Baba dobrze śpi, ale widział go przeważnie siedzącego, zatopionego w myślach, niczym osoba w głębokiej zadumie. Następnego poranka Baba wziął kąpiel i zjadł śniadanie. Gospodyni zaczęła przyrządzać świąteczne potrawy. Widząc jej zapał zapowiedział, że opuści ich bez zjedzenia czegokolwiek. Nalegał, aby poczęstowali go tylko swoim codziennym pożywieniem. Opowiadał im o tym, jak Śankaraczarja został pochwycony przez krokodyla (maję, iluzję) w rzece Purna (symbolizującej Brahmana) i zdołał wyjść z tarapatów, przyjąwszy postawę wyrzeczenia (sanjasę). Mówił o Sai Babie i o Bogu jako Subrahmanjamie, czyli Muruganie24. Kiedy mówił o Subrahmanjamie, stworzył cienką 24 Czczony przez Tamilów, mityczny syn Śiwy i Parwati, brat Ganeszy; bóg młodości, piękna i wojny. 113 Sathya Sai Baba ze szkolnym kolegą i jego rodziną Rozdział 6 – Nieustanna obecność złotą płytkę, narysował na niej paznokciem obraz Subrahmanjama na pawiu i zwijając ją w rulon polecił pani Rao, aby nosiła ją zawieszoną na szyi w złotym cylindrze, który należy wykonać. Żartobliwie stwierdził: Przykro mi! Nie mam złota! Jest to być może najbardziej poruszająca, szczegółowa i prawdziwa opowieść o cudzie Bhagawana Śri Sathya Sai Baby, polegającym na przebywaniu w kilku miejscach jednocześnie. Baba pojawia się w snach, aby pocieszać, doradzać, uśmierzać ból i pouczać. Często powtarza, że człowiek może widzieć go we snach tylko wtedy, kiedy on tego chce! Powiadomił we śnie komisarza oddziału towarzystwa ubezpieczeniowego, że pewien dokument, którego tamten rozpaczliwie potrzebował – dokument, o którym wszyscy mówili, że został zniszczony przez urząd pocztowy, gdzie miał być przechowywany jedynie przez 6 miesięcy – w rzeczywistości nie został zniszczony! Człowiek ten udał się do naczelnika wspomnianej poczty, opowiedział mu o swoim śnie i odzyskał dokument, który leżał w miejscu wskazanym przez Babę we śnie. Dokument nie został zniszczony! We śnie Baba obudził nauczycielkę szkolną w Tumkur i powiedział jej, aby wsiadła w pierwszy pociąg do Bangalore, a odzyska swoje klejnoty od kogoś, kto odjeżdżał do Bombaju o 8:30 rano! Słyszałem, jak Baba mówił: Biedaczysko! Kiedy odjechał, modlił się o mój darszan przynajmniej w snach! Muszę dać mu tę możliwość, albo: Powiedz swemu synowi, że pojawię się w jego śnie w następny czwartek! Polecił mi spytać pewne osoby: Czy nie widziałeś Baby we śnie ostatniej nocy? – i potem dowiadywałem się, że we śnie miały one niezapomniane doznanie, kiedy to Baba dał im darszan i udzielił błogosławieństw. Wprowadzał ludzi w duchową sadhanę poprzez upadeszę przekazywaną w snach. Uczył ludzi podczas snu nowych bhadżanów i prosił ich w Prasanti Nilajam o zaśpiewanie ich. Przekazuje też wiadomości i udziela porad w snach. Usuwa czyraki i dymienice, operuje oczy, uszy i języki. Chora osoba śni, że jest operowana przy pomocy skalpela i sen okazuje się prawdziwy. Ci, którzy poszli spać w bólu, budzą się szczęśliwi, wolni od swej strasznej choroby! Posłuchajmy, co przytrafiło się doktorowi V.D. Kulkarniemu z Chadchan w okręgu Bidżapur. 2 listopada 1961 roku napisał on: W zeszłym 115 Prawda Dobro Piękno miesiącu została przyjęta do mojej kliniki pewna 60-letnia muzułmanka, Badooma Kasim, cierpiąca na obustronne zapalenie płuc. Cztery dni później, po zbadaniu wszystkich pacjentów i stwierdzeniu z zadowoleniem, że ich stan ulega poprawie, około godziny czwartej po południu powróciłem do domu. Jednak około północy przybiegł po mnie w gorączkowym pośpiechu jej syn. Pośpieszyłem do kliniki, gdzie okazało się, że jej serce bije coraz słabiej. Podałem jej doustnie i dożylnie koraminę i czuwałem przy jej łóżku przez godzinę, jednak stwierdziłem, że środek nie przynosi poprawy. Syn zaczął płakać z rozpaczy. Wróciłem do domu o pierwszej w nocy, wziąłem kąpiel i wszedłem do mojego pokoju modlitewnego. Tam wykonałem pudżę do obrazu Bhagawana Śri Sathya Sai Baby, wypowiadając 108 imion Baby i modliłem się: „Wszystkie moje wysiłki okazały się daremne – nie znam innej drogi niż poddanie się tobie. Do ciebie należy teraz zwycięstwo albo klęska, sława lub porażka. Na tobie spoczywa odpowiedzialność za to, aby wyszła z tego żywa”. Potem spokojnie udałem się do łóżka, jednak nie mogłem zasnąć. Jeszcze przed wschodem słońca pośpieszyłem do kliniki. Zobaczyłem tam siedzącą Badoomę. „Co stało się w nocy? Czy ktoś przyszedł?” – spytałem ją. „Tak! Na tym łóżku, koło mojej poduszki siedział ktoś z szopą włosów. Położył swoje dłonie pod moimi uszami i pogłaskał mnie delikatnie po twarzy. Potem mogłam się podnieść i usiąść” – powiedziała. Pokazałem jej małe zdjęcie Śri Sathya Sai Baby, które miałem przy sobie. „Tak! To właśnie on” – rzekła. Jakie szczęście ma ta kobieta! Jego dotyk przedłużył jej życie – pisze dr Kulkarni. Mamy wiele przykładów, kiedy to Baba pojawiał się i nakładał wibhuti na czoło śpiącego lub też nieprzytomnego chorego, a kropka popiołu była nadal widoczna po przebudzeniu. W innych przypadkach, jak pisze swami Abhadananda (mający 75 lat), jego wizyta może nieść pewną wiadomość. Około godziny czwartej rano, 28 grudnia, kiedy leżałem jeszcze w łóżku pogrążony w melancholii i dumający nad swoimi problemami, poczułem nagle uderzenie w głowę – silne, lecz do wytrzymania. Wstałem i włączyłem światło. Ku swemu zaskoczeniu ujrzałem jaśniejącą postać Bhagawana Ramana Maharsziego, która przemieniła się w postać Bhagawana Śri Sathya Sai Baby. Obie pojawiły się oddzielnie na jakiś czas, by za chwilę połączyć się w oślepiającą kolumnę światła, która pozostawała 116 Rozdział 6 – Nieustanna obecność widoczna jedynie przez kilka chwil. Poczułem, że miałem widzenie moich obu łaskawych guru! Wciąż będąc w stanie radosnego upojenia, usłyszałem głos (który wówczas był mi obcy, ale później przekonałem się, że jest to rzeczywiście głos Bhagawana Śri Sathya Sai Baby), mówiący do mnie w telugu: „Nie wzburzaj umysłu – nie rozmyślaj! Obserwuj jedynie umysł. To sprawi, że on zniknie. Obserwuj! I wiedz, że ten, kto obserwuje, to czysta świadomość. Oddzielna i absolutna świadomość to jaźń, sat-czit-ananda. Ty jesteś nią. Jest to spokój, nie znający innego stanu. To jest to, do czego żarliwie dążysz. Bądź wytrwały. Błogość jest tobą – w głębi serca o tym wiesz. Uderzenie, które ci zadałem, miało odsłonić ci tę tajemnicę – obserwuj!”. Od tamtej chwili zacząłem stosować się do tych zaleceń. Bhagawan jest „żywą obecnością”. Często mówi on w telugu: Jestem z tobą, jestem kantane, wentane, dżantane i intane (przed twoimi oczami, za twoimi plecami, obok ciebie, w twoim domu). Baba napisał do Charlesa Penna; Wiedz, że jestem zawsze z tobą, podpowiadając ci i prowadząc cię. Wiem również o tym, że jesteś tego świadom. Żyj zawsze w tej ciągłej obecności. Charles Penn otrzymuje lekcje od Baby podczas medytacji. Mój nauczyciel Sai Baba powiedział do mnie: „Ilekroć unosisz dłoń, unoś ją dla Niego”. Napisałem do Baby, dziękując mu za tę lekcję. W odpowiedzi wyjaśnił mi znaczenie swoich słów. Napisał: „Jeśli unosisz dłoń, aby pomóc, usłużyć, pocieszyć, dodać otuchy innemu człowiekowi, wyciągasz ją tym samym do Boga. W każdym człowieku jest bowiem Bóg. Wykorzystuj wszystkie swoje zdolności, aby służyć innym – to jest najlepszy sposób służenia samemu sobie”. Charles Penn z Los Angeles jest kapitanem w Cywilnym Patrolu Powietrznym, jednostce Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych. Jest to organizacja ochotnicza stworzona w celu niesienia szybkiej pomocy pilotom, którzy mieli przymusowe lądowanie. Podczas powietrznych poszukiwań zaginionych lotników Penn zobaczył Babę siedzącego obok i wiedział już, że jest prowadzony przez Babę. Penn! Nie musisz szukać! Ja będę się rozglądał za ciebie – brzmiały słowa, jakie usłyszał – słowa, które przekonały go, że jest jedynie narzędziem w jego rękach. To dało mi poczucie nieustraszoności pośród burzy gradowej, szalejącej wówczas nad szczytami górskimi – powiada. Po szybie rozlało się paliwo, lecz ja widziałem go obok mnie, więc spokojny i opanowany wylądowałem i po szybkiej naprawie ponownie wzbiłem się w powietrze. 117 Sathya Sai Baba w gościnie, ogląda album ze zdjęciami Rozdział 6 – Nieustanna obecność Czyż Baba nie mówi nam zawsze, że odległość nie stanowi dla niego żadnej przeszkody? Jeśli ktokolwiek będzie miał wiarę i miłość, on zawsze będzie obok, aby się nim zaopiekować. Tutaj, 10 000 mil od Indii – pisze Hilda Charlton z Nowego Jorku – pewna kobieta, która nigdy nie spotkała Baby w jego fizycznej postaci, nagle doznaje uzdrowienia i czuje nieustanną jego obecność przy sobie! Dla Baby nikt nie jest nieznajomym człowiekiem – on przebywa w każdym. Mary Simpson przeszła dwie nieudane operacje w związku ze skrzepami krwi w płucach i przekrwionymi kanałami oddechowymi. Kiedy chorą kobietę wypisywano do domu, lekarz powiedział jej córce: Przykro mi, pani matka opuszcza szpital w gorszym stanie, niż była przedtem. Kobieta miała jednak to szczęście, że słyszała o Babie i zdobyła jego zdjęcie oraz trochę wibhuti. Kiedy modliła się, pojawił się przed nią Baba i napełnił ją ożywczym dreszczem dobrego samopoczucia. Po paru dniach lekarz oświadczył: Nie mogę w to uwierzyć – ta poprawa zdrowia to jakiś cud. Kiedy Baba tylko chce, albo też kiedy nasza wola spotyka się z jego wolą, prawa przyrody zostają przekroczone, a wówczas pozostaje nam spodziewać się nieprzewidywalnego. Trzyletniego chłopczyka potrącił wojskowy samochód w miejscowości Kharagpur (w Zachodnim Bengalu). Uderzenie odrzuciło go na odległość 6 metrów. Krew płynęła z całego ciała. Przewieziono go do szpitala. Gdy odzyskał przytomność, powiedział lekarzowi: Proszę się nie bać, doktorze! Sai Baba mnie podniósł. Trzymał mnie za rękę! Nie było żadnego złamania, żadnej rany. Wypuszczono go ze szpitala na trzeci dzień. Pewien urzędnik z przedsiębiorstwa lotniczego Hindustan Aeronautics Limited z Bangalore trafił do szpitala z ciężkim zapaleniem zakrzepowym żył, z zatorem płucnym i podejrzeniem gruźlicy płuc. Jego stan uległ takiemu pogorszeniu, że zabrano już przewody z tlenem. Rodzina czekała za szybą, stojąc na korytarzu. Chory zobaczył Babę stojącego obok łóżka i usłyszał, jak Baba mówi: Nie obawiaj się. Zostaniesz wyleczony i będziesz nowym człowiekiem. Od tamtej chwili rozpoczęła się poprawa. Lekarze Szpitala Wiktorii byli zadziwieni! Później, kiedy Baba zaprosił go do Prasanti Nilajam, stwierdził: A więc przybywasz, powtórnie narodzony! 119 Prawda Dobro Piękno Szelest jedwabnej szaty Baby, dotyk jego gładkich, miękkich włosów, łagodne stąpanie jego cudownych, lekkich stóp, głos dźwięczny jak srebro, błysk światła z jego oczu, święty zapach jego obecności – dla wielu ludzi były to znaki, że Baba przyszedł leczyć i dodać otuchy. Żadne jego słowo nie pada bez celu. Baba trzykrotnie powiedział pani Some Dutt Khera z Kalkuty, gdy błagała go w Madrasie, aby odwiedził jej dom: Aćća, aćća, aćća [w hindi: dobrze, dobrze, dobrze]. Przy trzech różnych okazjach wyraźnie ujrzała jego postać w swoim domu i przejęła ją do głębi świadomość, iż wypełnił swoją obietnicę. Kiedy Śri Raghawan, inspektor zdrowia z Malavalli, przybył do Baby i poprosił o uleczenie żony chorej na chroniczną krzywicę i złamania kości miednicy, Baba powiedział: Nie rozpaczaj. Nie jesteś w stanie trzymać jej w gipsie całymi latami. Uleczę ją, tak, tak, tak, w ten sposób – pstryknął palcami wydając dźwięk podobny do „tak”, aby jasno przedstawić, o co mu chodzi. Cztery miesiące później, pewnej nocy, Baba pojawił się przed tą kobietą i poprosił, aby wstała. Padła mu do stóp. Głaskał ją po plecach i długo pocieszał. Usłyszała, jak coś w niej trzasnęło – „tak, tak, tak”! Mogła wstać i chodzić, znowu była zdrowa! J.P. Maroo z Bombaju pisze: Około 5:30 rano w dzień Guru Purnima (święto ku czci nauczyciela duchowego), Śri Bhagawan pojawił się w domu niejakiego Ijengara (w Sion) i udzielił około trzyminutowego darszanu jego matce. Przepełniła ją radość. Prosiła Bhagawana, aby został trochę dłużej, żeby mogła obudzić swoje dzieci. Jednak Bhagawan nie zgodził się. Przeszedł się po domu i w pokoju świątynnym położył na szklanej tacy odrobinę mieszanki ryżu z szafranem, którą stworzył na miejscu. Później zniknął. Czasami Baba sygnalizuje swoją obecność jakimś znakiem. W ośrodku medytacyjnym Chaganlal’s Śanti Kutir w Madrasie ukazał się w trakcie śpiewania bhadżanów wpychając podnóżek pod przygotowane dla niego krzesło, choć przebywał wówczas daleko w Radżahmundry. Osoby śpiewające pieśni bhadżanowe zobaczyły, jak podnóżek wsuwa się pod krzesło, jak gdyby on go wepchnął, podobnie jak robi to, kiedy wstaje z krzesła i daje darszan stojąc – na znak, że bhadżan ma się zakończyć! W Sirsi [stan Karnataka] na tkaninie okrywającej krzesło [przygotowane dla Bhagawana i przypominające o jego obecności] pojawiły się dwa wyraźne znaki OM, kiedy on (przebywając w Prasanti 120 Rozdział 6 – Nieustanna obecność Nilajam) postanowił przesłać wiadomość zgromadzonym tam tysiącom osób. W Shimoga [Karnataka] na znak jego obecności spadła na oczach zgromadzonych ludzi niewielka girlanda z dużych kwiatów jaśminu, podarowana mu w Mysore odległym o ponad 300 km! W Dżamnagar [Gudżarat] zaznaczył swą obecność przez nagłe pojawienie się znaku OM na jego portrecie – przed grupą osób, które zasiadły do bhadżanu. Kiedy wspomniałem, że nie przybył do mojego domu, co obiecał uczynić, on odpowiedział z uśmiechem: „Przybyłem! Czy nie zauważyłeś znaku?”. Przepełniła mnie radość, bo w ten sposób potwierdził, że trzy ślady prawej stopy, które zobaczyłem u siebie w domu, w dzień, w którym obiecał przyjść, to były jego stopy! – pisze Śri B.S. Keśawa Wittal z Bangalore. Do M.S. Dixita powiedział: Odwiedzę twój dom w styczniu. Dixit wykazał oznaki zwątpienia, czy aby zasługuje na taki dar łaski: W styczniu? Ale w styczniu którego roku? – wyrwało mu się. W przyszłym miesiącu. W połowie stycznia, na pewno – brzmiała odpowiedź. Baba wziął dłoń Dixita w swoją dłoń i ponowił zapewnienie. Nadszedł 17 dzień stycznia. Kiedy pani Dixit jadła obiad, usłyszała głos Baby, wołający dwukrotnie: Dixit, Dixit! Pobiegła do drzwi, ale stwierdziła, że nikogo nie ma. Powróciła do posiłku. Wówczas mignęła jej przed oczami twarz Baby zerkająca do pokoju, w którym siedziała. Wstała i poszła do pokoju obok. Nikogo tam jednak nie było. Zauważyła siedem odcisków stóp wiodących od drzwi wejściowych do pokoju modlitewnego – na przemian, raz lewa stopa, raz prawa, lewa, prawa... a dalej – odcisk obu stóp obok siebie u wejścia do domowej świątyni! Wszystkie były zaznaczone popiołem wibhuti – ale tylko ich zarys. Kilka dni później wibhuti na jednym z odcisków stóp urosło do wysokości pięciu centymetrów! Tysiące ludzi widziało to w ciągu następnych miesięcy i dowiedziało się, że cud ten wydarzył się z woli Baby. W ten sposób Baba spełnia swą obietnicę, że będzie z nami. Jest najbardziej kochającym przewodnikiem, najdroższym towarzyszem, najbliższym krewnym, najbardziej miłującym rodzicem i najbliższym mistrzem. 7. Z podciętymi skrzydłami Baba odbudowuje człowieka, odsłaniając każdemu Sai ukrytego w jego wnętrzu. Czy chodzi o więźnia za wysokimi murami zakładu karnego, czy też o więźnia za murami pragnień zbudowanych przez „ego” – on jest wyzwolicielem, czujnym mistrzem, który przyjmuje cię takiego, jakim jesteś i prowadzi do radosnego bezmiaru wolności. Kiedy życiodajna Sathya Sai Ganga toruje sobie drogę do więzienia, martwe kości ożywają. Uschnięte rośliny wypuszczają liście. Słoneczny blask rozprasza smutek. Błogosławieni ci, których niegodziwości zostają zapomniane, którym Pan nie przypisze żadnej winy. Posępne i srogie było więzienie w stanie Andhra Pradesh, nie ominęła go jednak łaska Boga. Baba posłał wiadomość więźniom, kiedy o nią poprosili. Przeczytajmy pełne wdzięczności podziękowania od więźnia nr 1…1: Jesteśmy grzesznikami, z całą pewnością. Jednak w poprzednich wcieleniach musieliśmy dokonać przypadkiem jakichś wartościowych czynów, gdyż za sprawą łaski, którą nam okazałeś, nasze obecne życie wypełniło się nadzieją! Naprawdę, jeśli jacyś ludzie na świecie mogą powiedzieć, że mają szczęście, to właśnie my. Naprawdę, jesteśmy z tego dumni. To, że strumień Twojego miłosierdzia zaczął płynąć do nikczemników, którzy skrzywdzili społeczeństwo, a teraz muszą cierpieć karę, nie jest zwykłym wydarzeniem. Modliliśmy się, abyś obdarował nas swoim darszanem i swym błogosławieństwem. Napi122 Rozdział 7 – Z podciętymi skrzydłami sałeś do nas z głębin swojej litości, że podniesiesz nas na duchu darszanem, sparszanem i sambhaszanem w Puttaparthi! Mędrzec Narada pobłogosławił Sawitri – na którą spadło nieszczęście wdowieństwa – następującymi słowami: „Obyś długo żyła ze swoim małżonkiem”. I udało jej się wyrwać swego męża ze szponów śmierci [epizod z eposu Mahabharata]. My również, za przykładem Kalpagiri, którego wyrok śmierci został unieważniony, nauczyliśmy się, że Twoje słowo się spełnia – ono nie zna porażki. Wzmianka w tym liście o człowieku o nazwisku Kalpagiri przypomina nam o pewnym prawdziwym wydarzeniu, które zasługuje na zapisanie złotymi literami. Dopuścił się on podłego zabójstwa, po czym uszedł oczom tropiących go policjantów. Przekradł się niezauważony w Himalaje i u samych wrót tej odwiecznej krainy ducha przywdział pomarańczowe szaty mnicha. Potem wędrował od jednej dharmasali [schroniska dla pielgrzymów] do drugiej, próbując zagłuszyć wyrzuty sumienia recytacją imion Boga. Spędził tak cztery lata, usiłując uciec przed samym sobą w majestat lasu i ciszy, jaka w nim panowała. Spotkał niejednego świętego i mędrca, sadhakę [duchowego poszukiwacza] i mnicha, jednak w większości przypadków dręczyły go wątpliwości, czy aby oni również nie nosili w sobie czczej ignorancji, podłości albo dumy obleczonej w szaty pobożności. Przeczytał wiele świętych ksiąg, rozmawiał o znaczeniu bhakti, dżniany i karmy dla wyswobodzenia człowieka z więzów i stał się biegły w dysputach o doktrynie niedwoistości. Uznał w duchu, że może bezpiecznie podjąć wyprawę w stare, znajome strony – i tak kontynuował swoją pielgrzymkę, docierając do Simhaczalam, Thirupati, Kanczi i Rameśwaram na samym południu Indii. Stamtąd zwrócił swe kroki do Madurai i Śrirangam, wzgórz Ćamundi, do Melkote i... przybywszy do Bangalore, usłyszał o Puttaparthi, gdzie – jak mu powiedziano – w ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci powstało nowe Śirdi. Wsiadł do pociągu do Guntakal, wysiadł w Penukondzie, a stamtąd autobus zawiózł go do Prasanti Nilajam. Baba zaprosił naszego sannjasina na rozmowę. Baba jest wszechwiedzący, nic nie może się przed nim ukryć – ani z powodu odległości, ani za sprawą upływającego czasu, czy jakiejkolwiek sztuczki obmyślonej przez człowieka. Skarcił go za ucieczkę od skutków swojego postępku, za ten fortel, który nigdy mu się nie powiedzie. W Śirdi, w ciele ówczesnego Sai Baby, powiedział on kiedyś Shamie: Dług, nienawiść i morderstwo zawsze 123 Sathya Sai Baba na tronie Rozdział 7 – Z podciętymi skrzydłami wymagają pokuty – nie ma przed nimi ucieczki. Baba powiedział więc: Po co odkładać do następnych narodzin cierpienie, które musisz przejść w konsekwencji tego strasznego czynu? Stwierdził, że chory w pomarańczowych szatach stał się dłużnikiem, który nie spłacił należności. Poszedł do swojego pokoju i przyniósł stamtąd białe szaty mające zastąpić pomarańczowe, które nakazał mu zdjąć. Polecił mu wrócić w swoje strony, zgłosić się na policję i oddać się w jej ręce. Dał mu pieniądze na bilet oraz cenny prasadam – cztery paczuszki wibhuti. Zapewnił go: Jedź, przyznaj się i z radością poddaj się karze, jaką ci ostatecznie wymierzą. Nie powieszą cię, to ci obiecuję. Twoja szyja nosić będzie dżapamalę – różaniec, który sam ci włożę na szyję, kiedy przybędziesz do mnie po odbyciu kary. Kalpagiri wyszedł z pokoju niczym wąż, który zrzucił swoją skórę i uległ przemianie. Miał błysk w oku, siłę w głosie i lekkość w chodzie, których wcześniej tego ranka nie było. Baba musi być samym Bogiem – pomyślał. Postanowił posłuchać jego polecenia i uratować się, zamiast odrzucić je i dać się schwytać w sieć kary i ponownych narodzin. Podróżując tej nocy w zatłoczonym pociągu, zobaczył, że pewien człowiek wije się z bólu, uciskając ręką swój brzuch. Jakże mógł nie podzielić się jedną z paczuszek wibhuti, jakie miał ze sobą – był szczęśliwy stwierdziwszy, że ból zaraz ustał, a człowiek ów zasnął zdrowym snem. Przekonał się, że jego ocena Baby była właściwa. Dlatego też przyznał się na policji, a wyrok śmierci, jaki ogłosił dla niego sędzia, został zamieniony przez Prezydenta Indii na karę dożywotniego więzienia. Podczas tamtych tygodni, kiedy rozpatrywano wniosek o akt łaski prezydenckiej, Kalpagiri w swej celi więziennej opowiadał swoim sąsiadom, Chengappie i innym, o tym, jak spotkał w Puttaparthi wcielenie Pana i jak on zapewnił go, że zostanie okazana łaska i że dostanie od samego Baby różaniec, kiedy odsiedzi swój wyrok i przyjedzie do niego, uwolniony od skutków pchnięcia nożem swego bliźniego. Słowo stało sie rzeczywistością – wniosek rozpatrzony został pozytywnie. Oczywiście inni więźniowie bardzo chcieli dowiedzieć się od niego o imieniu, miejscu zamieszkania oraz chwale i wspaniałości, mądrości i łasce Baby. I napisali do niego, używając niewyszukanych słów, prośbę o jego błogosławieństwa, zdjęcia i książki o nim. 125 Prawda Dobro Piękno List od więźnia nr 1…1 jest dowodem radości odczuwanej przez osadzonych w tamtym więzieniu po tym, jak nadeszła paczka z przesłaniem od Baby – pocieszenia i odwagi. Potem przyszły kolejne listy, a więzienie stało się rajem dla pobożnych. Słuchamy „Satjam Śiwam Sundaram” odczytywanej rozdział po rozdziale i jesteśmy przytłoczeni wspaniałością opisanych w niej zdarzeń. Zdjęcia z tej książki chwyciły mnie za serce. Ustawiłem zdjęcie przed sobą i – bez uszczerbku dla innych moich zadań, oddaję mu codziennie cześć. Jestem bardzo chory, dręczy mnie wiele schorzeń. Dekoruję Twoje zdjęcie w pokoju pieśni bhadżanowych, jak tylko potrafię. Nie pozwalam tego robić nikomu innemu. Od dzieciństwa rozkoszowałem się pieśniami religijnymi i oddawaniem czci Bogu. Teraz ten zachwyt powrócił i cały swój wolny czas poświęcam na sankirtan [wspólny śpiew] i samaradhanę [rytuał wielbienia Boga]. Zgodnie z zaleceniem powtarzam sobie Twoje imię, słucham opowieści o Tobie i biorę udział w bhadżanie. Wszystkie te cytaty pochodzą z listów napisanych przez więźniów. Baba nadal z nimi koresponduje. Więzień nr 4…0 pisze: Każdy list, jaki przychodzi do nas z Prasanti Nilajam, jest błogosławieństwem – naprawdę, to zupełnie tak, jakby sam Baba stał przed nami i z nami rozmawiał. V... pisze: Jestem już w podeszłym wieku. Moi synowie i zięć również przebywają w tym więzieniu. Odkąd dostaliśmy możliwość dzielenia się tym nektarem, który nam tak łaskawie posyłasz, poczucie, że odsiadujemy wyrok, szybko znika. Zdobyliśmy pokarm, dzięki któremu nasze serca stały się wielkie i wolne. Nie skłaniają się ku żadnym innym pragnieniom. Czego więcej nam potrzeba? Do czytania w wolnym czasie mamy boską opowieść o Tobie; mamy pudżę przed Twoim zdjęciem. A jednak, o Panie, serce woła o więcej – wybacz mi, biedakowi. R... pisze: Bardzo zależy mi na tym, aby wraz z moim umysłem wszystkie moje zmysły zewnętrzne i wewnętrzne służyły Bogu. Dlatego, czy to siedząc, czy chodząc, patrząc, czy słuchając, próbuję każdą chwilę poświęcić Panu. Dlaczego te ręce mają próżnować? Piszę imię Ramy i mam zamiar 126 Rozdział 7 – Z podciętymi skrzydłami napisać je dziesięć milionów razy. Codziennie oddaję cześć świętym wizerunkom Boga – zapalając kadzidełka i lampki oraz odmawiając modlitwy. Jest to moja codzienna praktyka. Niedawno w tym więzieniu została zasadzona święta roślina mająca Twoje imię. Bardzo szybko wypuściła pierwsze pędy. Teraz wspaniale wyrosła i ugina się pod ciężarem kwiatów i owoców. W cieniu tej rośliny mogę zaznać kojącego chłodu. W żaden sposób nie potrafię opisać mojej radości. List, który ostatnio do nas przysłałeś, wprawił mnie i innych w zadziwienie, że tak wielkie jest nasze szczęście. Przywołuje mi na myśl to, co głosił Wiśwawirata Wirabrahmendraswami przed czterystu laty25. Czyste zwierciadło pokazuje czysty obraz. Skrucha uspokoiła namiętności. W sercu niejednego więźnia wyrosło pnącze oddania Wszechmocnemu, a jego wici mogły teraz piąć się wokół Baby. S.N. opowiedział swoim towarzyszom-współwięźniom o Babie, którego widział i słyszał w Haidarabadzie. Od tamtego dnia oddaję cześć Twojej postaci, którą umieściłem w moim sercu – pisze. Wkrótce S.N. stał się dla współwięźniów bogatym źródłem wiedzy i natchnienia. W opisywanym tu więzieniu kilka miesięcy spędził, w oczekiwaniu na swój proces, pewien człowiek, który był świadkiem jak Baba odsłonił w Repalle, koło Guntur, marmurowy posąg Sai Baby z Śirdi. Opisał on zapał setek tysięcy zgromadzonych tam ludzi, stworzenie przez Babę na oczach tego tłumu, samym tylko zakręceniem ręki w powietrzu, złotego posążka Sai Baby z Śirdi. Przedstawił im też szereg innych opowieści o chwale Baby. Więźniowie poczuli, że to sam Baba przysłał im tego wieśniaka z Repalle, aby teraz grupa jego bhaktów mogła dowiedzieć się o nim więcej. Kiedyś w Śirdi, Baba rzekł Hemadpantowi: Spójrz na tamto kwitnące drzewo mango. Jeśli wszystkie kwiaty, jakie na nim widzisz, przyniosłyby owoce, jakże obfity byłby plon! Ale czy przyniosą? Nie. Większość z nich uschnie i opadnie. Albo spadną jako małe lub niedojrzałe owoce. Tak samo dzieje się z tymi, którzy przybywają do tego miejsca. Tylko łaska Baby może ocalić nas przed upadkiem. Dlatego musimy modlić się do niego o łaskę i zdobyć ją swoją cnotą i niewzruszoną sadhaną. Jednak Sathya Sai Baba pociesza nas, mówiąc: Kiedy słońce wschodzi i świeci, nie wszystkie pączki lotosu na jeziorach i stawach rozkwitają – jedynie te, które są na to 25 Autor proroctw spisanych w języku telugu, który przepowiedział m.in. przyjście awatara Kalki. 127 Sathya Sai Baba udziela darszanu Rozdział 7 – Z podciętymi skrzydłami gotowe. Reszta musi poczekać na swój czas. Jednak wszystkie są przeznaczone do rozkwitu, wszystkie muszą wypełnić to przeznaczenie. Nie warto rozpaczać. Kiedy zastanawiamy się nad znaczeniem tych słów, możemy zrozumieć, dlaczego niektórzy więźniowie powoli popadli w obojętność i wystarczała im nieregularna wymiana listów z Babą. Jednak pośród tych, którzy przylgnęli do boskich stóp wtedy, gdy Kalpagiri opowiedział w więzieniu o Babie, na szczególne wspomnienie zasługuje Chengappa. Jego historia przypomina nam górski potok dopływający na równiny i wpadający do morza po wielu gwałtownych upadkach. Jego list odsłania głęboką tęsknotę za duchowym spełnieniem. Pomiędzy mną a moją żoną powstała niewielka różnica zdań, więc uznałem, że nie powinna dłużej żyć na tym świecie. Postanowiłem zakończyć również swoje życie. Wziąłem na język trochę trucizny, pchnąłem ją nożem, kiedy spała i przełknąłem ślinę. Kobieta oddała ducha, jednak śmierć odmówiła przyjęcia mnie. Poczułem jedynie palenie na języku, wewnątrz mnie nic się nie stało. Poczułem, że muszę szybko umrzeć. Dlatego nożem, wciąż ociekającym jej krwią, rozprułem sobie brzuch, uwalniając wnętrzności i upadłem na podłogę. Odzyskałem przytomność w szpitalu, gdzie zawiozła mnie policja. Zszyli tę okropną ranę, sprawiając, że znowu byłem cały i zdrowy. Później, kiedy siedziałem w więzieniu w Radżahmundry, ponownie musieli otworzyć mi brzuch, a po latach jeszcze raz, aby naprawić uszkodzenia powstałe podczas poprzednich operacji. Niewiarygodne, że przeżyłem wszystkie te nieszczęścia. Uznałem, że Bóg strzeże moje życie, ponieważ, być może ma wobec mnie lepsze plany i chce mi wyznaczyć jakieś zadanie w służbie Jemu i tym, których On wybiera. Dlatego ofiarowałem swoje ciało, serce i duszę Bogu. Odtąd czuję się w najwyższej mierze szczęśliwy, ponieważ przeżywam każdą chwilę ze świadomością, że towarzyszy mi łaska Boga. Boscy ludzie są moją rodziną i krewnymi, mędrcy są moimi najdroższymi towarzyszami. Straciłem całe zainteresowanie moją poprzednią rodziną. Zapewniłem sobie Ciebie, Babo – Panie, który przybyłeś na świat. Czego więcej mi potrzeba? Postawiłem Twoje zdjęcie – to które mi przysłałeś – przed miejscem, gdzie siedzę w medytacji. Kiedy otwieram oczy, widzę Ciebie; kiedy zamykam oczy, powtarzam Twoje imię. Oto moja nitjapudża [wieczne oddawanie czci]. Prowadzę sadhanę polegającą na 129 Prawda Dobro Piękno byciu wciąż z Tobą, w Tobie, na zawsze. Bóg dla mnie, ja dla Boga... oto moje pragnienie. Daje mi ono bezgraniczną radość. Jest szczęśliwy, że lekarze przepisali mu surową zieleninę i kiełki namoczone w wodzie, ponieważ jest to pożywienie sattwiczne [o łagodnej naturze], pomagające medytować bez zakłóceń ze strony radżasowych [ekscytujących] myśli. Kiedy Baba napisał do niego list, zachęcając go do wytrwałości w swoim postanowieniu, Chengappa tak odpisał: Położyłem ten list na swoich oczach. Przycisnąłem go do serca. Byłem tak szczęśliwy, jak szczęśliwa musiała być Sita, kiedy Andżaneja [Hanuman] włożył jej w dłonie pierścień Ramy. Było to w czwartek, dzień milczenia, kiedy nie mogłem powiedzieć towarzyszom o swojej radości. Przeczytałem w „Sanathana Sarathi”, że zaleciłeś zachowywanie ciszy w czwartki. Sam czytałem te drogocenne słowa. Ach, jakież ja mam szczęście! Inni więźniowie również ulegli tej boskiej przemianie, jak wskazują ich listy. Pewien siedemdziesięcioletni więzień pisze: Tak jak Ramdas26 jestem zajęty Ramadhjaną [medytacją o Ramie], odkąd tylko tu trafiłem. Raz na dziesięć lat dostaję przepustkę do domu i mogę spotkać się z bliskimi, z matką, braćmi oraz resztą krewnych. Moja matka urodziła mnie, wychowała i poniosła ciężkie wyrzeczenia, żebym wyszedł na ludzi, ale ja dałem jej za to jedynie smutek. Nie mogłem być przy niej i służyć jej, gdy się zestarzała. Moje serce przepełnia tęsknota, która każe mi przyjść do Ciebie i zostać Twoim sługą aż do śmierci. Więzień nr 8...7 pisze: Wraz z dwoma braćmi odsiaduję tu wyrok za swoje zbrodnie. Staramy się ze wszystkich sił skupiać nasze błądzące umysły na Twoich lotosowych stopach. Kiedy, my nieszczęśni, otrzymamy szczęśliwą sposobność dostąpienia darszanu Pana z Parthi? Więzień nr 8...8 pisze: Odkąd usłyszeliśmy o Twoim boskim imieniu i przeczytaliśmy historię boskości, Twoje imię w każdej chwili jest obecne w naszych myślach. Ta słodka pastylka do ssania stała się naszym towarzyszem. List, jaki przysłałeś więźniom, został przyjęty z głęboką czcią. Wielu z nas nauczyło się go na pamięć i potrafi powtórzyć jego treść. Przechodził z rąk do rąk, a jego przesłanie przyswajała sobie ochoczo grupa za grupą, czytając go i ciesząc się nim. Z powodu żarliwości niektórych, żeby prze26 Hind. święty z XVII wieku, wielbiciel Ramy i Hanumana. 130 Rozdział 7 – Z podciętymi skrzydłami czytać go szybciej od innych, papier jest już pognieciony i gdzieniegdzie podarty. Ale posklejaliśmy ze sobą te kawałki i oprawiliśmy w ramki – teraz wszyscy mogą go czytać w pokoju pudży. Więźniowie piszą do Baby z prośbą o książki i śpiewniki bhadżanowe, o zeszyty, w których mogliby pisać bez przerwy Ramnam [imię Ramy], dopóki nie napiszą go setki tysięcy razy. Czasami wspominają w listach o swoich matkach bądź dzieciach, które, jak się obawiają, mogą być nieszczęśliwe. W takich przypadkach Baba posyłał pieniądze pocztą pod podane adresy, a kiedy okazywały się one poprawne, a osoby żyły i był z nimi kontakt, posyłał im ubrania i inne podarunki, dołączając listy z wyrazami pociechy i otuchy. Zamknę tę opowieść o cudownej przemianie jeszcze jednym listem. Jego autor miał szczęście trafić do grupy tych natchnionych Babą sadhaków i napisał: Pochodzę z Nepalu. Byłeś w Himalajach, więc pewnie wiesz, że Nepal jest krajem bardzo bogobojnych ludzi. Za sprawą swoich czynów i w wyniku grzechu odsiaduję teraz karę więzienia. Nie uważam jej jednak za coś złego – jestem przekonany, że służy ona mojemu dobru. W liście do jednego z moich towarzyszy piszesz: „Nawet Kamalanabha (Wisznu, Pan stworzenia, z którego pępka wyrasta lotos) doświadczał cierpienia”. A co dopiero taki biedak jak ja? Od kilku miesięcy w więzieniu recytuje się Twoje boskie imię i czyta opowieści o Tobie. W tym strumieniu oddania rozpuścił się również mój umysł. List, jaki przysłałeś kilka dni temu, wywarł na mnie większy wpływ niż na innych – brzmiał tak, jakby został napisany do mnie i mówił o moich zmartwieniach. Kto może przewidzieć, kiedy dokładnie spadnie na człowieka deszcz Twojej łaski? Zamieszkałeś w moim sercu. Nazywam Cię moim Hridaja Sai [Sai mieszkający w sercu]. Babę przyjęli jako swego obrońcę i schronienie również niektórzy więźniowie w zakładach karnych Hazaribagh i Gaja, głównie za sprawą mówiących w języku telugu obywateli, którym przyszło tam odsiadywać swoje wyroki. Ci z nas, którzy wyrzucają przestępcę ze swych myśli, gdy tylko zamkną się za nim bezpieczne drzwi więzienia, zdziwią się, że Baba jest tam, za kratami, kojąc krwawiące serce, skruszony umysł, czujne sumienie niewinnie cierpiącego, świadome swego błędu dziecko, które postanowiło już nigdy go nie powtórzyć. Większość zbrodni jest 131 Prawda Dobro Piękno popełniana w afekcie, w chwilowym zaślepieniu nienawiścią, czy w szale gniewu, w samolubnym przejawie chciwości, w złośliwości, która rodzi się z niewiedzy. Również prawo zbyt często okazuje się głupie jak osioł, jak się mawia. Dostrzega tylko stal, która wbija się w serce, a nie widzi bijącej po oczach niesprawiedliwości. Nie baczy na to, jak wypaczone są emocje dzieci, które żyją w brudzie i wśród chorób, między alkoholikami i hazardzistami, w toksycznej atmosferze rodzin rozbitych rozwodami i zniszczonych chaosem. Baba prosi nas o wyeliminowanie szkodliwego wpływu kina na umysł i często mówi o odpowiedzialności pisarzy i artystów – takich jak muzycy i dramaturdzy – za tworzenie moralnie czystej rozrywki i zdrowego, inspirującego przykładu dla młodych pokoleń. Obecnie bardziej ceni się bystrość umysłu niż szlachetność charakteru. Dzieci nie uczą się w szkołach żadnych pism świętych, a zły przykład dają im dorośli, bez cienia wstydu posuwający się do zachowań antyspołecznych, takich jak oszustwa w interesach lub fałszowanie produktów spożywczych – wszystko to Baba uznaje za czynniki sprzyjające przestępczości. Niczym matka darząca krnąbrne dziecko deszczem dodatkowej miłości, Baba okazuje dobroć skruszonym przestępcom, a światło, jakie na nich spływa, jest oznaką jego wszechobejmującej miłości. Zawsze nalegał, aby przestępca przyznał się do swego przewinienia i dobrowolnie poniósł jego skutki, postanawiając nie powtarzać występku. Tak naprawdę, odradza on prośby o łaskę. Bądź odważny, staw czoła skutkom, cierp i ucz się hartu ducha. Skrucha jest wystarczającym zadośćuczynieniem za grzech, spożytkuj więc czas kary na skruchę i oczyszczenie wewnętrzne. Taka jest jego rada. Pamiętam, że pewien człowiek pochodzący z Uttar Pradesh zdołał uciec przed procesem za domniemane przywłaszczenie pieniędzy należących do spółdzielni, w której pracował. Baba poradził mu powrócić i przyznać się do winy, obiecał jednak, że złagodzi karę, o ile człowiek ten będzie szczerze żałował. On jednak nie mógł zdobyć się na odwagę, aby powrócić do miejsca, gdzie dotąd mieszkał, Baba jednak nalegał. Wyruszył więc z błogosławieństwami Baby na swoją misję samodoskonalenia. Przemienić surowy metal w złoto – taką metodę resocjalizacji Baba uznaje za najlepszą. Gdziekolwiek jest, o czymkolwiek mówi, cel jest za132 Rozdział 7 – Z podciętymi skrzydłami sadniczo ten sam. Przyjrzyjmy się mu na przykład w Brindawan, w Whitefield, gdzie co roku spędza kilka tygodni [w swoim drugim aszramie]. Hilda Charlton z USA tak pisze o swoim doświadczeniu owej cudownej przemiany: Cisza przenika powietrze. Spokój. Nieopisane śanti, które nie jest umniejszane, a jedynie bardziej uwydatnione głosem Baby, kiedy śpiewa pieśń lub też przemawia mądrością wieków do tych, którzy mają łaskę ją otrzymać. Kiedy wstałam o 4 rano i przeszłam przez długi ogród do rozłożystego drzewa na końcu dróżki, panowała orzeźwiająca cisza, która wywoływała powódź radości. Jasny księżyc oświetlał ogród. Na niebie odznaczały się kontury okazałych jodeł, ciężkich drzew figowych, rzędu drzew asioka, wspaniała czerwień złotych mohurów27 i białe krzewy gardenii. Posąg Kriszny pośrodku stawu sprawił, że zatęskniłam do muzyki fletu, która – poczułam – lada chwila dobiegnie z jego ust. Ramiona odruchowo wyciągają się do góry w wyrazie czci dla boskiej chwały, która daje mi znaki z każdej strony. W swojej wczorajszej mowie Baba stwierdził, że najlepszą porą do medytacji jest brahmamuhurtham (od godziny 3 do 6 rano). Medytacja pod drzewami na świeżym powietrzu jest ucztą duchową, bo być może cofamy się wtedy pamięcią w przeszłość, kiedy to wieki temu medytowaliśmy nad brzegami Gangi w dolinach Himalajów. Baba powiedział nam, że dobrze jest wyrobić w sobie nawyk medytowania codziennie w tym samym miejscu, o tej samej godzinie i tak samo długo, przynajmniej dopóki nie uczynimy wystarczającego postępu. Baba stwierdził też: „Medytacja wewnętrzna to tylko jeden z elementów praktyki duchowej, celem musi być czerpanie anandy z każdym oddechem przez napełnienie każdej chwili słodyczą Jego imienia. Pranajama [joga oddychania] tego rodzaju musi stać się nieodłączną częścią twojej istoty. Dopiero wówczas rozpoczniesz proces prawdziwego życia”. Dzisiaj jest pierwszy dzień stycznia 1965 roku. Pamiętam napomnienie udzielone przez Babę, aby żadnemu dniu nie przypisywać specjalnego znaczenia. Każdy dzień to guruwaar [hind. nazwa 4. dnia tygodnia, tradycyjnie uważanego za święty], nie tylko czwartek – jak powiedział. Każda sekunda jest nowym początkiem i należy ją świętować jako kolejną możliwość. To, że Nowy Rok rozpoczyna się takiego, a nie innego dnia, 27 Wianowłostka królewska. 133 Sathya Sai Baba w domu wielbicieli Rozdział 7 – Z podciętymi skrzydłami jest jedynie pewną konwencją, wytworem ograniczonego umysłu człowieka, dzielącego nieskończoność Boga na drobne kawałki. Jednak widzę wielu, którzy wracają do swych kwater z wieńcami wonnych kwiatów na szyi. Ołtarz zamienił się we wspaniałą wystawę kwiatów – białych, różowych, pomarańczowych i karmazynowych. Baba rozpoczął dzień „biorąc” cukierki z powietrza i rozdzielając je pomiędzy nas wszystkich ze słowami: „Te słodycze wniosą radość w wasze życie”. Stworzył mały obrazek jedynie zakręciwszy dłonią i dał go B. Thenowi. Obracając się do pani B. powiedział figlarnie: „Zazdrosna?”. Wziął obrazek z powrotem i położył go sobie na prawej dłoni, po czym szybko klasnął w ręce. I już było tam sześć takich samych obrazków, po jednym dla każdego z nas, którzy siedzieliśmy przed nim. Podczas rozmowy, jaka się potem potoczyła, podniósł z podłogi kawałek papieru i zrobiwszy z niego kulkę, dał ją panu B. Zobaczył on na swej dłoni nie kulkę papieru, lecz pachnący, słodki smakołyk, który – jak się wydawało – był jego ulubionym rodzajem słodyczy. W ten sam sposób Baba zrobił papierową kulkę dla jego żony, a ta w jej dłoni stała się kolejną porcją słodyczy! Największa z tych, jak je określił, małych niespodzianek pojawiła się w formie cudu „Om”. Pewna wielbicielka przybyła z Madrasu, mając ze sobą klejnot w kształcie sylaby Om, który kazała sobie sporządzić. Teraz trzymała go przed Babą, aby pobłogosławił go swoim boskim dotknięciem. Baba spojrzał na niego i śmiejąc się zażartował, że Om wygląda raczej jak zakrzywiony ogon małpy. Najwyraźniej nie spodobał mu się styl artysty. Spytał wielbicielkę, czy mógłby poprawić to Om, czy też może życzy sobie ona nowego klejnotu z jego podobizną. Wybrała oczywiście drugą możliwość. Trzymając w zaciśniętej dłoni klejnot z Om, dmuchnął na niego, a kiedy otworzył dłoń, ku swemu zdziwieniu stwierdziliśmy, że Om zniknęło, za to w jego miejsce pojawił się przepięknie zdobiony złoty medalion, z dużą, barwną podobizną Baby otoczoną brylantami, na łańcuszku ze ślicznych pereł. „To nagroda za dwadzieścia trzy lata nieustannej modlitwy” – powiedział Baba, kładąc ten klejnot na jej dłoni. Celem dokonywanych przez Babę cudów jest inspirowanie, zachęcanie oraz umacnianie wiary. Oczywiście, największym cudem Baby jest przemiana naszej natury, naszego charakteru. Ten cud jest dużo bardziej 135 Prawda Dobro Piękno inspirujący i uwznioślający niż stwarzanie klejnotów. Sai Baba z Śirdi powiedział: „Daję ci, co chcesz, żebyś pewnego dnia zechciał to, co mam ci do ofiarowania”. I wyczuwa się, że podobnie jest z Babą. Każdy jego ruch, każde słowo, każdy czyn (a przecież każdy czyn Pana już jest cudem) posiada głębokie znaczenie, które rzadko kiedy pojmujemy. Widziałam cud przemiany charakteru – dostarczyło mi to wielu przemyśleń i natchnienia. Baba twierdzi, że nie powoduje przemiany z zewnątrz, lecz uwalnia wewnętrzną doskonałość, która w nas drzemie – nieuświadomiona. Pewna kobieta z Wielkiej Brytanii przybyła do Baby, choć nie odczuwała żadnej tęsknoty za duchowością. Wcześniej nie interesowała się religią ani filozofią Wschodu. Podróżowała przez południowe Indie i miała zamiar zatrzymać się tu tylko na trzy dni, zanim podejmie dalszą wędrówkę. Jednak kiedy spotkała Babę i przelotnie ujrzała błysk jego chwały, odwołała całą zaplanowaną podróż i została cztery pełne miesiące! Były to miesiące całkowitego oddania i wyrzeczenia się starych nawyków, zarówno upodobań, jak niechęci. Przed przybyciem do Prasanti Nilajam nigdy nie medytowała, nie była obeznana z jogą czy też szkołami myśli hinduistycznej. A mimo to aż zaniemówiliśmy, kiedy opracowała sobie w zarysie codzienny, 24-godzinny porządek dnia i wytrwale się go trzymała. O czwartej rano była już na nogach i medytowała bez względu na to, czy w nocy spała dobrze, czy nie. Jej dzień wypełniony był czytaniem, pisaniem, medytacją, dżapą i służbą, np. zamiataniem terenu w Brindawan albo w Prasanti Nilajam. Trwała szczerze w swej intensywnej sadhanie, choć z powodu odmiennego klimatu i pożywienia dokuczały jej wrzody i infekcje, często bolesne. Z ich powodu przez większość nocy nie mogła spać, jednak mocno trzymała się swojego postanowienia. Jej konsekwencja i wytrwałość, jak i miłość do Boga, zostały nagrodzone przez Babę – z wolna jej codzienne medytacje stały się pełne pokoju i przynosiły zadowolenie. W jej oczach jaśniała jakaś nowa promienność. Jej twarz nabrała jakiegoś tajemniczego, wcześniej nieobecnego uroku. Jej ciche, dyskretne, bezinteresowne czyny sprawiły, że – jak Baba radzi wszystkim – pozbyła się swojego poczucia ego i stała się pusta jak flet, na którym Bóg może grać melodię doskonałości. Wyjechała po czterech miesiącach, z zupełnie nowym spojrzeniem na świat, z przebudzoną świadomością i szczerym pragnieniem prowadzenia 136 Rozdział 7 – Z podciętymi skrzydłami nadal swej sadhany. Baba zapewnił, że jeśli ktoś odda całego siebie Bogu i medytuje zgodnie z zaleceniami, w ciągu trzech miesięcy może osiągnąć bardzo zachęcające wyniki. Rezultaty zależą oczywiście od niezachwianej wiary i regularnie prowadzonej sadhany. Zanim wyjechała za granicę, dostąpiliśmy zaszczytu ujrzenia cudu Baby. Ponieważ miała wkrótce wyjść za mąż w Anglii, Baba obiecał jej mangalasutrę – klejnot, jaki należy mieć na sobie podczas uroczystości ślubnej. Pewnego dnia, gdy siedzieliśmy przed nim w grupie, wziął liść pnącza betelu z pudełka obok i zaczął wycinać na nim ozdobny motyw, posługując się krawędzią malutkiej srebrnej łyżeczki, zwykle używanej do rozkładania wapna na betelu. Od czasu do czasu podnosił liść w górę i pokazywał go nam, a my podziwialiśmy wzór, który stopniowo odsłaniał się naszym oczom. Nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że projektował właśnie mangalasutrę dla naszej znajomej. Potem nagle ukończywszy obrazek podniósł liść i trzy razy dmuchnął na niego. Liść zniknął, a na jego miejscu pojawił się, zgodnie z projektem, najpiękniejszy klejnot ślubny, jaki kiedykolwiek widziano. Wykonany był ze złota. Jego symboliczne znaczenie, które Baba wyjaśnił obdarowanej kobiecie, polegało na tym, że zawsze będzie jej przypominał o sadhanie. Z każdej strony ozdabiały go trzy rubiny, symbolizujące trzy guny, obecne w mężu i żonie, które muszą ze sobą harmonizować i współpracować. Na samym szczycie klejnotu tkwiły obok siebie dwa rubiny symbolizujące małżonków. Z głównego klejnotu zwisał sznur doskonałych pereł. Pośrodku nich był lotos wykonany z kamieni szlachetnych, mający przypominać im obojgu o Prasanti Nilajam z lotosowym kręgiem stojącym dokładnie przed salą modlitewną. Była to rzeczywiście zachwycająca nagroda za dni i noce żarliwej sadhany – podczas tych czterech miesięcy kobieta nie zmarnowała nawet jednej chwili. Baba jest niezgłębiony i niepoznawalny. Jego istoty nie sposób pojąć ludzkim umysłem. Można mu jedynie ufać, wierzyć i być posłusznym. Kiedy stałam przed nim, pogrążona w zadziwieniu, Baba powiedział: „Każdy widzi świat przez swoje okulary, a jego świat jest taki, jaki widzi przez te okulary – okulary zmartwienia, okulary nienawiści, okulary zawiści, zazdrości, chciwości. Ja noszę wyłącznie okulary miłości. Nie mogę nienawidzić, nawet jeśli bym chciał. Nienawiść i gniew istnieją poza mną. Również 137 Prawda Dobro Piękno choroba nie może mnie dosięgnąć. Czasem na kogoś syknę, żeby go ostrzec lub poprawić, ale nigdy nie nienawidzę. Jestem błogością i tylko błogością. Jestem mądrością, błogością, pokojem. Oto moja natura”. Baba odbudowuje człowieka, odsłaniając każdemu Sai ukrytego w jego wnętrzu. Czy chodzi o więźnia za wysokimi murami zakładu karnego, czy też o więźnia za murami pragnienia zbudowanego przez „ego” – on jest wyzwolicielem, czujnym mistrzem, który przyjmuje cię takiego, jakim jesteś i prowadzi cię do radosnego bezmiaru wolności. Hilda Charlton, która spędziła dziesiątki lat na Cejlonie wśród buddyjskich sadhaków i praktykowała tantrę pod kierunkiem hinduskich guru z Delhi, miała sposobność usłyszeć o Śirdi, kiedy była w Bombaju, zaś podczas pobytu w Śirdi dowiedziała się o postaci, jaką Sai Baba przybrał, aby pobłogosławić świat. Przyjechała do Puttaparthi jakieś trzy lata temu. Tu znalazła spełnienie swoich usilnych starań – miejsce, w którym mogła prowadzić sadhanę i gdzie miała pewność, że osiągnie cel. 8. Niewiarygodne – a jednak! Sathya Sai Baba oznajmił, że będąc w poprzednim ciele powiedział Kakasahebowi Dixitowi o swoim powrocie po ośmiu latach, a nie jako „ośmioletnie dziecko”. Pojawił się ponownie w Puttaparthi w 1926 roku, osiem lat po tamtym Widżajadaśami. Ujawnił ludziom w ósmym roku swego życia, że jest boskim dzieckiem, które ma cudowną przyszłość przed sobą. Swoją wolą sprawił, że nauczyciel w szkole nie mógł „odkleić się” od krzesła, dopóki on nie zszedł z ławki, na której tamten kazał mu stać. Była to pierwsza „dramatyczna” zapowiedź ponownego przyjścia Sai. Pierwszy tom tej opowieści zawiera rozdział „Ten sam Baba”, w którym opisano wiele zdarzeń przekonujących nas o tożsamości i ciągłości obu postaci – Sai Baby z Śirdi oraz Sai Baby z Puttaparthi. Baba nazywa siebie zawsze Sai Babą, a imię Sathya Sai Baba służy jedynie do uniknięcia prawnych i administracyjnych trudności z instytucjami i organizacjami, które wyrosły wokół „poprzedniego ciała” i jego wielbicieli. Kiedy przewodniczący organizacji Śirdi Samsthan, którego obowiązkiem było zarządzanie majątkiem i ceremoniami w Śirdi, gdzie spoczywa „poprzednie ciało”, zawahał się, czy powinien zjeść wibhuti stworzone przez to „obecne ciało” (Śri Sathya Sai Babę), ponieważ lękał się popełnić świętokradztwo, Baba dał mu znak, aby przekonać go, że oba te ciała są tożsame. Jego zdjęcie na ścianie pokoju w Bombaju wysłało 139 Prawda Dobro Piękno błysk olśniewającego światła, a wtedy chmura wątpliwości w jego sercu została rozproszona! Kiedy Tidemann Johanessen z Norwegii zatrzymał się przed świątynią w Śirdi, pojawił sie przed nim starzec i dając mu zdjęcie Sathya Sai Baby, jak również niewielką ilość udi [popiołu], polecił mu udać się do Bombaju, żeby 13 marca ujrzeć żyjącego awatara! W tamtym czasie nikt nie miał pojęcia o tym, że w marcu Sathya Sai Baba przyjedzie do Bombaju. Kiedy 13 marca Johanessen spotkał Babę w Bombaju, Baba przekonał go, że tamtego dnia w Śirdi dostał wiadomość właśnie od niego. Sathya Sai Baba jest promiennym blaskiem, majestatem, współczuciem, które ożywia każdą świątynię, w której oddaje się dzisiaj cześć Sai Babie z Śirdi. Bratanek Kakasaheba Dixita [Hari Sitaram Dixit], jednego z członków wewnętrznego kręgu wyznawców Sai w Śirdi (jeśli można mówić o kręgu wewnętrznym i zewnętrznym, zamiast mniej lub bardziej zaangażowanym) napisał pieśń-modlitwę ku czci Sai Baby z Śirdi, w której tęsknił, by być choćby jego odźwiernym! To było wiele lat temu. Obecnie jest odźwiernym aszramu Brindawan w Whitefield, żyjąc w domku jednorodzinnym obok bramy i śpiesząc z kluczami, kiedy tylko Baba przyjeżdża z Prasanti Nilajam, Madrasu albo Nilgiri. Czy modlimy się do niego jako do Baby z Śirdi albo Baby z Parthi – to i tak Baba słyszy tę modlitwę. Pani Batheja i jej córka usłyszały o Babie podczas swego pobytu w Bangalore. Miały jechać do Śirdi, a stamtąd – do Bombaju. Postanowiły po drodze uzyskać darszan Baby. Ponieważ przez kilka dni pobytu w Prasanti Nilajam nie dostąpiły osobistej rozmowy, zamierzały ruszyć w dalszą drogę. Zawołały do Baby, gdy szedł po werandzie na pierwszym piętrze, aby pozwolił im wyjechać. Wówczas wezwał mnie przed swoje oblicze i wręczając mi kilka paczuszek z udi, powiedział: Idź i daj je matce i córce z Bombaju, które czekają na dole. Dodał: W prezencie dla mnie przywiozły tkaninę. Powiedz im, że mogą ją zabrać jako prasad [poświęcony dar] ode mnie i uszyć jakieś ubranie. Kiedy im to powiedziałem, oniemiały! Tkanina, którą kupiły i pieczołowicie przechowywały w swojej walizce, miała być ofiarowana w świątyni w Śirdi jako nakrycie „grobu” Sai Baby z Śirdi. Ponieważ jednak Baba ją przyjął, postanowiły: Nie pojedziemy do Śirdi. Tutaj jest Śirdi. Ofiara została przyjęta i zwrócona jako prasadam – radowały się. 140 Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak! Księga „Sai Satczarita”, napisana, kiedy Sai Baba żył w Śirdi i pobłogosławiona przez niego, autorstwa Gowindy Raghunathy Dabholkara, określa Sai Babę z Śirdi jako „Sathya Sai”! W dziele tym historia życia Sai Baby z Śirdi nazywana jest „Sathya Sai Katha” [opowieść o Sathya Sai], lub „Sathya Sai Wrata28”. Sathya, podobnie jak stało się w obecnym wcieleniu, jest skrótem imienia Sathyanarajana [życzliwej i łaskawej postaci Wisznu]! Bhimadżi Patel, ozdrowiały z choroby dzięki łasce Sai z Śirdi, dokonał ceremonii dziękczynnych. Pełen wdzięczności i głębokiej czci zamiast przeprowadzić, jak zwykle, Sathyanarajana Wratę – odprawił Sathya Sai Wratę! Po wracie recytował zamiast Sathyanarajana Kathy – Sathya Sai Kathę! Sai Baba z Śirdi musiał mu chyba podpowiedzieć, jako mieszkaniec jego serca, że ma właśnie tak nazwać tę wratę i tę kathę, inspirowany sankalpą [boską wolą] do zapowiedzi przyszłych wydarzeń. Bo czyż Sai Baba nie powtarzał zawsze w Śirdi: Błogosławiony i szczęśliwy jest ten, kto zna mnie jako przebywającego w sercach wszystkich istot. Faktycznie znał on przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, jak twierdzi Dabholkar. Przed dziesięcioma laty pewien człowiek ze stanu Maharashtra ułożył wiersz o Śirdi Babie, w którym określił go jako Sathya Sai. W roku ubiegłym dowiedział się o Sathya Sai Babie czytając pierwszą część niniejszej księgi. Przyjechał do Prasanti Nilajam, przyciągany imieniem, które pojawiło się niespodziewanie pod jego piórem. Powiedział mi, że ciągłość tych dwóch Sai została potwierdzona ostatnim zdarzeniem z życia Sai Baby z Śirdi i pierwszym wydarzeniem na drodze życiowej Sai z Puttaparthi. O świcie 16 października 1918 roku [dzień po śmieci Baby] Sai Baba pojawił się przed Dasem Ghanu i powiedział: Masdżid [meczet] się zawalił, właśnie stamtąd przychodzę. Przyszedłem, żeby cię o tym powiadomić. Idź tam szybko. Spełnij to moje życzenie – połóż kwiaty na mój dabari. Dabari oznaczało „grób”. Das Ghanu uczynił to. W 1940 roku, kiedy Baba ogłosił, że przybył ponownie, aby podjąć swoje dzieło i opiekować się swoimi bhaktami, Pedda Wenkapa Radżu spytał syna: Pokaż mi jakiś znak i przekonaj nas, że jesteś tym samym Babą. A Baba poprosił, aby dano mu do rąk kwiaty – kwiaty, o które po28 Wrata jest religijną praktyką wykonywaną w dowolnej intencji, połączoną z wypełnieniem ślubowania, np. postem, milczeniem czy recytacją świętego tekstu; w tym przypadku chodzi o recytację „Sai Satczarity”. 141 Prawda Dobro Piękno prosił, aby Das Ghanu położył na jego dabari, kiedy opuścił Śirdi! Rzucił te kwiaty na ziemię, a one spadając ułożyły się samoistnie w dwa słowa: SAI i BABA. Dla tych, którzy potrafią odczytywać drogi i ślady boskości, była to bardzo znacząca zbieżność. W dzień Widżajadaśami w 1916 roku, kiedy ktoś powiedział Śirdi Sai Babie, że Dziś jest święto Simollanghanam, Baba wprawił wszystkich w osłupienie swoim oświadczeniem: Tak, to jest również dzień mojego simollanghanam. Simollanghanam oznacza przekroczenie granicy, przechodzenie z jednego królestwa do drugiego. W dawnych czasach królowie gromadzili swe armie wyposażone w broń poświęconą podczas Ajudha Pudży29, po czym, przekroczywszy granice swego państwa, najeżdżali sąsiednie kraje, żądni widżaji, czyli zwycięstwa. Zdarzyło się to w dziesiątym (sanskr. daśami) dniu Daśary – w dzień jasnej połowy miesiąca księżycowego Aswidża. Co dokładnie miał Sai Baba na myśli, kiedy mówił: Widżajadaśami jest dniem mojego simollanghanam? Jaką granicę przekraczał i do jakiego państwa podążał? Jak zapowiedział, w dzień Widżajadaśami opuścił ciało. Następnego ranka pojawił się przed Das Ganu i rzekł do niego: Odchodzę teraz z Śirdi. Sprzedawcy oleju i właściciele sklepów z żywnością bardzo mi dokuczają. Opuścił więc Śirdi i przeszedł z jednego kraju do innego, z Maharasztry do Andhry. To właśnie było simollanghanam! Sathya Sai Baba oznajmił, że będąc w poprzednim ciele powiedział Kakasahebowi Dixitowi o swoim powrocie po ośmiu latach, a nie jako „ośmioletnie dziecko”. Pojawił się ponownie w Puttaparthi w 1926 roku, osiem lat po tamtym Widżajadaśami. Ujawnił ludziom, w ósmym roku swego życia, że jest boskim dzieckiem, które ma cudowną przyszłość przed sobą. Swoją wolą sprawił, że nauczyciel w szkole nie mógł „odkleić się” od krzesła, dopóki on nie zszedł z ławki, na której tamten kazał mu stać. Była to pierwsza „dramatyczna” zapowiedź ponownego przyjścia Sai – w wieku ośmiu lat. Niektórzy wyznaczają granice wszechmogącej woli Boga i mówią, że Sai Baba nie może wejść do klatki ludzkiego ciała, skoro wcześniej już ją opuścił – jak gdyby to oni ustanawiali prawa obowiązujące Odwieczny 29 Ceremonia wielbienia i święcenia narzędzi i broni odprawiana w przeddzień Widżajadaśami. 142 Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak! Absolut! Jeden z takich ludzi napisał do mnie z Madrasu, powtarzając ten sam argument. Kiedy otrzymał moją odpowiedź, zmienił zdanie i odpisał, że jest stanowczo przekonany o tożsamości i ciągłości istnienia obydwu wcieleń! W Bhagawadgicie Pan oznajmił, że ci, którzy odeszli z ciała mając umysł pełen udręki i ciemności albo w nocy, czy też w ciemnej połowie miesiąca księżycowego lub w tej połowie roku, kiedy słońce jest na południowej półkuli (podczas sześciu miesięcy wędrówki słońca południową ścieżką lub ścieżką przodków), docierają w obszar księżyca – o ile są joginami. Po jakimś czasie muszą stamtąd powrócić na ziemię i ponownie przyjąć ludzkie ciało (rozdz. 8, wiersz 25). Wiersz 24 mówi, że jeśli jogini odeszli za dnia lub podczas jasnej połowy miesiąca księżycowego albo podczas półrocza słońca na półkuli północnej, to nie powracają w ogóle. Sai Baba z Śirdi odszedł podczas dakszinajany, półrocza słońca południowego, ponieważ najwyraźniej chciał powrócić na ziemię. Mogę jedynie stwierdzić, że aby udowodnić to, co oczywiste, wcale nie potrzebujemy tego rodzaju argumentów. Obecny tu awatar – kolejne wcielenie Sai, którego możemy na wszelkie sposoby doświadczać i czerpać z niego wszelakie dobro – wzywa nas do siebie z miłością i słodyczą. Na cóż nam uzasadnienia? Kiedy Baba jako czternastolatek postanowił podjąć rolę Sai Baby, porzucając rolę Sathyanarajany Radżu, wyrzucił swoje szkolne książki i odszedł z domu, udając się do ogrodu położonego za miastem Urawakonda. Swojej bratowej, próbującej przekonać go, by tego nie robił, powiedział: Muszę iść. Mam swoją pracę. Moi bhaktowie czekają na mnie. Co było tą pracą? Kim byli ci bhaktowie? Widzimy, że pracą była kontynuacja tego, co osiągnął w Śirdi. Bhaktami byli ci, którzy oddawali mu cześć, kiedy przebywał w Śirdi i ci, którzy przyszli potem. Dlatego też skarcił znanego czciciela swojej postaci z Śirdi, który odmówił uznania go: Jakiż pożytek z całej twojej adoracji i medytacji, skoro nie potrafisz rozpoznać dokładnie tego Boga, któremu oddajesz cześć i o którym medytujesz? Już jako nastolatek udowodnił dwóm swoim nauczycielom ze szkoły, Subbannaczarowi i Kondappie, że jest ponownie przybyłym Sai Babą. W Puttaparthi w cudowny sposób pokazał widok Śirdi – ujrzała to jego matka, ojciec oraz wiele innych osób. Fragmenty kafni [szaty], którą nosił w Śirdi, dał Thammiradżu Mancziradżu i innym w Urawakondzie. 143 Prawda Dobro Piękno Thammiradżu Mancziradżu był nauczycielem w szkole średniej w Urawakondzie. Napisał wiele artykułów o tamtych wydarzeniach dla pisma „Sanathana Sarathi”. Od czasu przedwczesnej śmierci naszej córki żona popadła w przygnębienie, więc mój „uczeń” – Satja, lub może raczej Baba – często przychodził do naszego domu, aby ją pocieszać. W każdy czwartek chodziła do niego, do domu nauczyciela telugu (czyli Seszamy, starszego brata Baby). Pewnego dnia, kiedy padła do jego stóp, podniósł ją i powiedział: „Poniosę za ciebie wszystkie ciężary. Bądź odtąd szczęśliwa”. Potem poruszył ręką w powietrzu i stworzył ziarna ryżu (tak jak zrobił to dla Meghi z Wiramgaon, kiedy mieszkał w Śirdi) i poprosił ją, aby zawinęła je w kawałek kafni, którą dał nam wcześniej. Codziennie musieliśmy pokonywać dość długą drogę do wioskowej studni, aby przynieść dzienny zapas wody do picia. Pewnego dnia moja żona zebrała dzieci sąsiadów i poprosiła, by pobawiły się z naszym pięcioletnim synem, tak żeby mogła pójść do studni i wrócić. Dała im trochę cukru i powiedziała: „Zróbcie wszyscy pudżę do Sai Baby, niedługo wrócę. Ofiarujcie mu ten cukier, a potem zjedzcie go jako prasadam”. Dzieci udały się do pokoju świątynnego. Zaśpiewały znane im hymny. Ujrzały siedzącego przed nimi Sai Babę. Zjadł trochę cukru i dał każdemu z nich po garści. Mój syn był tak poruszony odwiedzinami Starca, że wybiegł matce na spotkanie i przyprowadził ją do domu. Wiedział, że bardzo ją uraduje ta wizyta. Kiedy weszła, pokój był pusty. „Dokąd on poszedł?” – spytała dzieci. Niewinne istotki odpowiedziały: „Widzieliśmy, jak wszedł w tamten obraz”. Po paru dniach byliśmy w Puttaparthi. Baba powiedział mi: byłeś smutny, gdy wyjechałem do Puttaparthi. Ale ja mogę być tutaj, a mimo to być również tam. Wiedziałem, że uwierzycie w to dopiero wtedy, gdy dzieci opowiedzą o tym, co zobaczyły. Thammiradżu pisze: Można zadać pytanie – dlaczego wybrał postać Baby z Śirdi? Ja sobie je zadałem. Odpowiedź dał mi Sathya: „Nie ma żadnej ‘tamtej postaci’ ani ‘tej postaci’. Obie są jednym”. Sai Baba w czasach swej młodości śpiewał z zapałem i tańczył z brzękiem obrączek na kostkach swych stóp. W obecnej postaci, jako Sathya, rozkoszuje się tańcem i wzbudza nim zachwyt u innych. Z zapałem śpiewa kirtany i namawali [pieśni i litanie świętych imion], które wprawiają 144 Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak! tysiące osób w błogie i radosne oddanie. Gdy przybył do Śirdi, Sai Baba nosił jedynie dhoti [pas materiału] wokół bioder i koszulę – w Puttaparthi przez wiele lat ubierał się tak samo. Dopiero później – podobnie jak Sai Baba – przywdział długą szatę. Barwną suknię i dhoti wybrał na swój główny strój na prośbę wielbicieli, aby nie ginął im w tłumie i aby można go było łatwiej rozpoznać, gdy kłębią się wokół niego setki ludzi przychodzących po darszan i po dotknięcie jego stóp. Wasza radość jest moim pokarmem – powiada Sathya Sai Baba. W Śirdi, aby dostarczyć radości zgromadzonym ludziom, Sai Baba cierpliwie poddawał się pompatycznej widowiskowości. Co drugi dzień zabierano Babę w uroczystym pochodzie z Dwarakamaji [jak nazywano stary meczet, w którym mieszkał] do czawadi [wioskowego biura], gdzie spędzał [co drugą] noc. Czoło pochodu tworzyły grupy mężczyzn i kobiet z instrumentami muzycznymi, takimi jak tal [talerzyki], czipli i kartal [rodzaje janczarów z talerzykami], mridanga [bęben], kandżira [tamburyn] czy wina [instrument strunowy]. Podążał za nim długi szereg pięknych karet. Dalej szedł koń w bogatej uprzęży o imieniu Sjamakarna, którego Baba hołubił i kochał. Za koniem szli mężczyźni niosący palankin i śpiewający hymny. Po obu stronach towarzyszyli im ludzie z pochodniami. Szli też inni z bambusowymi czy srebrnymi laskami, z flagami na tyczkach, niektórzy nieśli drągi z wyrzeźbioną na ich końcu postacią Garudy [mitycznego orła, którym podróżuje Wisznu]. Ludzie tańczyli z radości i wykrzykiwali „dżej” [chwała, zwycięstwo], do wtóru bębnów i trąbek. Sztuczne ognie obwieszczały zbliżanie się pochodu – dźwiękiem i łuną nagłych błysków różnobarwnego światła. Baba wychodził na stopnie masdżidu [meczetu], a z obu jego stron stały osoby z miotełkami zrobionymi z ogonów jaka do odganiania owadów. Bhaldarowie [niosący buławy] zapowiadali przybycie Baby wykrzykując jego imię. Kiedy szedł, jego wielbiciele rozwijali na drodze zwoje sukna. Nad jego głową niesiono parasol. Gdy powoli kroczył naprzód, obsypywano go kwiatami przyprószonymi gulalem [proszkiem o różnych barwach, używanym podczas świąt]. W księdze „Sai Satczarita” czytamy: Cóż za piękny pochód! Jakież wyraża oddanie! Ten widok i te dni należą już do przeszłości. Ani dziś, ani jutro nikt już tego więcej nie zobaczy. 145 Sai Baba z Śirdi Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak! Nieprawda! Baba przybył ponownie! Pozwalał wielbicielom organizować w Puttaparthi pochody z okazji Daśary i swoich urodzin aż do roku 1954. Baba w Śirdi, zanim wyruszył do czawadi [wioskowego biura], ozdabiany był klejnotami. Wkładali mu na głowę mukutę (koronę), a na szyi wieszali klejnoty i wieńce z kwiatów. (Przed laty Sakamma z Bangalore przywiozła wiele klejnotów, którymi ozdobiła Babę.) Podczas niezbyt długiego pochodu co chwilę zmieniali jego nakrycie głowy. Również teraz, o ile wie, że modlitwy ludzi są szczere, Baba pozwala na przygotowanie uroczystych pochodów w miastach i wsiach (np. w Śiwadżinagar, Kaljanapuram, Udumalpet, Coimbatore, Ootakamund), chociaż z bardzo mocno ograniczoną ilością ozdób i rekwizytów. W Śirdi Baba mówił o swoim sircarze [księgowym], swoim skarbcu i swoim durbarze [pałacu]. Również dzisiaj nazywa siebie Sat-czakrawarthi [imperator panujący nad bytem], mówi o swym magazynie, swojej skarbnicy, swoim skarbie (pennidhi). W Śirdi stwierdził, że to Dwarakamaji [Śirdi] jest Dankapuri Dakurnatha, Pandhari Wittali i Dwaraką Ranćody30. Baba ogłosił, że obecne Dwarakamaji (Prasanti Nilajam) jest drugą Mathurą, drugim Badrinath i drugim Tirupati31. Dwaraką nazwano miasto wzniesione przez Krisznę na wyspie, ponieważ słowo to oznacza miejsce, którego drzwi są otwarte dla czterech kast i czterech rodzajów ludzi: arthów, artharthów, dżidżniasów i dżnanich [cierpiących, poszukujących bogactwa, poszukujących wiedzy i mędrców], tak aby mogli osiągnąć cztery puruszarthy [cztery cele życia: dharmę – prawość, arthę – bogactwo, kamę – zaspokojenie pragnień i mokszę – wyzwolenie]. Siedziby Pana w Dwarace, Śirdi i Puttaparthi z pewnością zasługują na to miano. Baba powiedział: Wokół tego Prasanti Nilajam nie znajdziecie żadnej ściany ani płotu, albowiem Pan jest dostępny dla wszystkich, którzy przychodzą zewsząd i wszelkimi ścieżkami. Na każdego czeka dar łaski. 30 W Dankapur, obecnie Dakor w stanie Gudżarat, znajduje się świątynia Dakornatha, czyli Pana z Dakor; w Pandarpur, w stanie Maharashtra znajduje się świątynia Wittala; w Dwarace w stanie Gudżarat znajduje się świątynia Ranćody; wszystkie trzy imiona odnoszą się do Kriszny. 31 W Mathurze w stanie Uttar Pradesh narodził się Kriszna; Badrinath w Himalajach (stan Uttarkhand) słynie z kultu Narajany (Wisznu); w Tirupati w stanie Andhra Pradesh znajduje się świątynia Wenkateśwary (Wisznu); Kriszna jest inkarnacją Wisznu. 147 Prawda Dobro Piękno Sai Baba „wyraził życzenie”, żeby posążek Kriszny, nazywanego Muralidharą (Kriszna trzymający w dłoni murali, czyli flet) został ustawiony na dziedzińcu okazałego budynku budowanego przez Buty’ego w Śirdi. „Opuścił” jednak Śirdi zanim to życzenie mogło zostać spełnione. Być może z tego właśnie powodu Baba postawił posąg Kriszny Muralidhary na ganku Prasanti Nilajam, by stał się obiektem adoracji dla wszystkich, którzy podnoszą swoje ręce w modlitwie. Posąg Muralidhary znajduje się też na ołtarzu w sali modlitewnej. Dwa urzekające wizerunki Muralidhary można znaleźć również w przepięknym ogrodzie w Brindawan. Uważne przeczytanie „Sai Satczarity” jest konieczne dla każdego, kto dąży do rozwikłania tajemnicy Sathya Sai Baby, bowiem dłoń, która daje i głos, który naucza, są te same. Kiedy pewien brahmaczarin [uczeń] z Misji Ramakriszny przybył do Prasanti Nilajam z nadzieją na uleczenie nieustającej kolki, Baba poprosił go, aby pomodlił się do samego Guru Maharadży [mistrza duchowego] i dowiedział się, jak ma medytować, aby uzyskać lepsze rezultaty. Zapewnił go, że Ramakriszna, jego Guru Maharadż, uleczy dolegliwość, która stanowi przeszkodę w postępie duchowym swego ucznia. W Śirdi Baba dawał podobne porady. Nie wypuszczaj z rąk podpory, której zdołałeś się chwycić. Apula bap tho, apula bap (Jedynie nasz ojciec jest naszym ojcem). Nie możesz zmieniać mistrza na innego wedle własnych zachcianek i upodobań. Sai Baba dał darszan uczniom Golapswamiego jako Golapswami, a uczniom Raghunatha Maharadża jako Raghunatha Maharadż [mowa o ówczesnych mistrzach duchowych]. Sai Baba jest wszystkimi świętymi. Również obecnie Baba jest tym samym Jedynym. Przebywając w Prasanti Nilajam dał darszan swamiemu Abhedanandzie w aszramie Śri Ramana Maharisziego jako Ramana Mahariszi, a z kolei w Shimoga dał darszan Ramanandarowi jako Ramadas z Kanhangadu [uczeń Śri Ramany Maharisziego, 1884-1963]! Sai Baba przyjmował dary, które zamierzano wcześniej ofiarować innym świętym mężom i guru, ponieważ był nimi wszystkimi. Baba zaskoczył wielu ludzi, mówiąc im, że jest z nimi od lat, prowadząc ich i strzegąc, choć protestowali twierdząc, że widzą go po raz pierwszy. Baba daje jasno do zrozumienia, że jest tym samym guru, za którym dotychczas podążali. 148 Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak! Sekretarz Hindi Praczar Sabhy z Bangalore [organizacji propagującej język hindi w celu integracji Hindusów] miał znaczące doświadczenie. Przed laty bawił w domu swego przyjaciela, gdy przybył tam Baba. Przyjaciel i wielu innych padli mu do stóp, on sam jednak ani myślał tego robić. Obawiał się jednak, że może swoim zachowaniem sprawić wrażenie, że jest zarozumiałym młokosem odmawiającym oddania czci wielkiej postaci. Upadł zatem do stóp Baby, czyniąc wewnętrzne zastrzeżenie, że pokłon ten nie jest dla Baby, ale dla jego guru, który przebywał w tym czasie w Maddur w świątyni Śiwy. Kiedy podniósł się po złożeniu pokłonu, Baba poklepał go łagodnie po plecach i powiedział z uśmiechem: Twój hołd dotarł do twego guru w Maddur. W ten sposób dowiedział się, podobnie jak przekonało się o tym wielu w Śirdi, że Baba jest boską złotą nicią łączącą wszystkich mistrzów duchowych i wszystkich boskich nauczycieli. O nieprzerwanej ciągłości obu Sai świadczy to samo panaceum, jakim obdarzają – udi [święty popiół]. Wcześniej pochodził z dhuni, czyli ogniska, w Dwarakamaji. Obecnie jest stwarzany w boskiej dłoni, ponieważ paleniska nie da się zabrać wszędzie tam, gdzie on się udaje albo gdzie ma ochotę obdarować kogoś udi. Muszę tu wspomnieć o pewnym ciekawym zdarzeniu dotyczącym udi oraz Sai Baby. Otóż Sai Baba często śpiewał pieśń o udi – pieśń, która stała się nieśmiertelna, ponieważ to on ją śpiewał: Ramate Ram! Ram! Ajodżi, ajodżi! Udianoki gonia lajodzi, lajodzi! (O, radosny Ramo, przyjdź, przyjdź! Worki udi przynieś, przynieś!). Kto jest owym Ramą, którego Sai Baba wzywa, aby przyniósł worki udi? Rama z Ramajany nie rozdzielał udi w oznace swojej łaski. Udi było szczególnym podarunkiem Baby, jego wyjątkowym środkiem na przyniesienie ludziom ulgi w chorobach ciała i umysłu. Jest to więc wezwanie posłane w przyszłość, jako że Baba z Śirdi nie gromadził udi i nie nosił worków udi. Jest to zerknięcie w przyszłość, kiedy widzimy, jak Baba porusza się wzdłuż długich szeregów mężczyzn i kobiet z torbą bądź koszykiem, w którym znajdują się paczuszki udi i po kilka z nich składa na wyciągnięte dłonie setek i tysięcy ludzi, czyniąc tak w miastach i wsiach całego kraju! Kiedy Baba „przyjął na siebie” skrzep w mózgu, czy – jak to określił kierownik kliniki w Mysore – „gruźlicze zapalenie opon mózgowych” pewnego wielbiciela Pana, przypominają się nam nie tylko podobne do149 Prawda Dobro Piękno wody jego współczucia z przeszłości, ale również czyny dokonane przez niego w Śirdi, gdy żył jako Sai Baba. Przejął wtedy cztery duże dymienice [obrzęki węzłów chłonnych] od syna Dadasaheba Khaparde z Amraoti. Pokazując je matce tego chłopca, Sai Baba oznajmił: Popatrz, jak cierpię dla oddanych mi osób – ich ból jest moim bólem. Sathya Sai Baba oświadczył: Wiwekananda przyszedł ponownie, żyje teraz na Cejlonie. Przybędzie tutaj i pomoże mi w wypełnianiu mojego dzieła, jak powiedział to pewnego poranka, albo: Człowiek, który napisał pierwszą w języku angielskim opowieść o życiu Wiwekanandy, urodził się ubiegłej nocy w chacie krytej słomą na zachodnim wybrzeżu Kuttipuram. To urzekające dziecko o dużych, jasnych oczach. Przypomina to opowieści Sai Baby w Śirdi, który ludziom dokoła mówił o poprzednich żywotach węży i krów oraz kóz! W swoich przemówieniach Baba często powtarza: Znam waszą przeszłość, znam waszą przyszłość. Dlatego rozumiem przyczynę waszego cierpienia i wiem, w jaki sposób możecie od niego uciec. Stwierdzenia te, rozbrzmiewające z Prasanti Nilajam, są jedynie echem słów wypowiadanych w Dwarakamaji. Baba mówi: Pomyślcie, jacy z was głupcy! Przybywacie do tego Kalpatharu [drzewa spełniającego życzenia] i prosicie o odrobinę kawy! Zachowujecie się jak człowiek, który przychodzi do ogromnego domu towarowego i prosi o ręcznik. Jako Sai Baba z Śirdi stwierdził: Siedzę tu gotów dać ci tkaninę haftowaną złotem, czemu więc przychodzisz kraść łachmany? Sai Baba posługiwał się takimi właśnie zagadkami i porównaniami. Powiedział on Kakasahebowi, że pośle mu wimanę [pojazd], kiedy tamten będzie umierał. I stało się tak, że Kakasaheb zmarł w jadącym pociągu. Sathya Sai Baba również mówi w ten sposób. Gdy pewien sędziwy gwiazdor filmowy opowiadał o swoich dolegliwościach, Baba odparł: Wiem. Twoje ciało jest kłębkiem chorób. Zbadam cię dokładnie i dam ci nowe ciało. I tak się złożyło, że człowiek ten szybko zmarł i wszedł w nowe ciało. Gwiazdor ten był ślepy. Błagał o to, aby mógł przynajmniej – albo raczej aż – otrzymać obraz Baby w swoim sercu. To, co się zdarzyło, najlepiej opisze wyjątek z książki „Sai, the Superman”, napisanej przez Swamiego Szarananandę. Pisze on o Sai Babie z Śirdi, ale dokładnie to samo miało miejsce także w Prasanti Nilajam! Modlił się do Baby: Straciłem wzrok. Nie czuję jego utraty, ponieważ jego brak trzyma mnie z dala od wielu nie150 Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak! pożądanych rzeczy. Jednak bardzo pragnąłbym zobaczyć tę ludzką postać, w której objawiłeś się, mój Panie. Dlatego proszę, obdarz mnie wzrokiem na tak długo, bym nasycił się widokiem twojej chwały. Możesz cofnąć ten dar, gdy tylko tak się stanie. Baba od razu spełnił jego prośbę. Człowiek ten zobaczył Babę własnymi oczami, a potem ponownie stracił wzrok. Sai Baba chroni i wspiera sanathana dharmę i promuje studiowanie pism świętych, które jako jedyne mogą oczyścić intelekt i rozjaśnić umysł. W „Sai Satczaricie” czytamy o tym, jak zbeształ pewnego ramadasiego [zwolennika świętego Ramadasa] za to, że ten mimo wieloletniej Wisznu sahasranamy [recytacji tysiąca imion Wisznu] nadal przejawia porywczy charakter. Zganił swamiego Widżajanandę, który ostentacyjnie zerwał ze swoją rodziną i krewnymi, ale prosił o pozwolenie na udanie się do Madrasu w odwiedziny do chorej matki. Idź i czytaj Bhagawatę – powiedział mu Baba32. Jako Sathya Sai Baba w dalszym ciągu i na większą skalę kontynuuje zadanie korygowania pragnień i przywiązań mnichów i sadhaków. Beszta ich za świętowanie albo nawet pamiętanie o swoich urodzinach, za dekorowanie siebie lub innych tytułami wskazującymi na duchowy postęp, czy za współzawodnictwo w zdobywaniu rozgłosu, aby przyciągnąć do siebie bogatych uczniów. Sai Baba spytał Hadżiego Sidiego Falke z Kaljanu: Czy w taki sposób czytasz Koran? Obecnie, kiedy działa jako Sathya Sai Baba, widzimy, jak koryguje tempo i tonację recytacji Wed sławnych recytatorów. Sathya Sai Baba kładzie nacisk na Gajatri, Omkar i Gitę jako najskuteczniejsze z mantr i świętych pism. Jako Sai Baba czynił dokładnie to samo. Prosił ludzi, by czytali Bhagawatę, Jogasutry Patańdżalego, Wiczara Sagarę33, Pańczadasi34 i inne pisma. Dadasaheb Khapadre, ekspert od tekstów Widjaranji, w obecności Sai Baby nie wypowiadał ani słowa, bo – jak wyznał – uczoność nie jest w stanie zabłysnąć w obliczu samorealizacji. W obecności Sathya Sai Baby doświadcza tego wielu uczonych. 32 Bhagawata-Purana lub Śrimad-Bhagawatam to podstawowa księga wisznuizmu, opisuje m. in. awatarów Wisznu; jej lektura jest zalecana dla wyzwolenia z ziemskich więzów. 33 Autorstwa Nishala Dasji, XIX-wieczny tekst popularyzujący nauki Upaniszad. 34 Inaczej „Sarva-Darsana-Samgraha”, autorstwa swamiego Widjaranji z XIV wieku, guru cesarza Bukki – założyciela królestwa Widżajanagaru; przedstawiająca w 15 rozdziałach 15 filozoficznych szkół z punktu widzenia doktryny niedwoistości – adwajty. 151 Prawda Dobro Piękno Kiedy znany poeta, pandit i kaznodzieja, który objechał USA, ZSRR, Japonię i inne kraje, dając tam wykłady o religii, upadł u jego stóp i wyraził chęć spędzenia reszty życia na rozpowszechnianiu radosnej wieści o jego przyjściu, latając z kontynentu na kontynent, Sathya Sai Baba powiedział mu: Nie przejmuj się moim przyjściem – martw się swoją własną przyszłością. Dobrze by było, gdyby ktoś podciął ci skrzydła i przytrzymał w jednym określonym miejscu, abyś mógł wykonać trochę sadhany i uratować się, zanim będzie za późno. Jego rada dla innego znanego objaśniacza Gity i Upaniszad brzmiała: Skup się na swoim własnym rozwoju, zanim zaczniesz pracować nad rozwojem innych. Przybył, aby leczyć ślepych, ganić dumnych, pocieszać niewiedzących i nieść ulgę cierpiącym niedolę. Deklaracje o boskości i tajemnicy Sai wypowiedziane przez Sai Babę z Śirdi i Sathya Sai Babę są, rzecz jasna, takie same. Sathya Sai Baba mówi: Mojej śakti, mojej siły, mojej tajemnicy nikt nigdy nie pojmie, niezależnie od tego, kto by próbował, jak długo i w jaki sposób. Sai Baba powiedział: To ja pociągam za sznurki tego teatru lalek. W Śirdi rzekł do Widżajanandy: Byłeś w stanie dotrzeć do tego miejsca jedynie dzięki zasługom zgromadzonym w poprzednich żywotach. To samo mówi każdemu, kto przybędzie to Puttaparthi. Jego reakcja na pochwałę i potępienie, tak wówczas jak i teraz, jest taka sama. Satczarita podaje: Sai Baba był tolerancyjny, beznamiętny, nieprzywiązany, wewnętrznie wolny. Mając zaledwie dwadzieścia lat, Baba pisał do swojego brata: Nie mam zamiaru zwalniać kroku. Sława, dobre imię, popularność, czy też oszczerstwa – wszystko to jest dla mnie równie błahe. Nie przywiązuję do tego żadnej wagi. Sai Baba był ucieleśnieniem miłości. Sathya Sai Baba nazywa siebie premaswarupą [ucieleśnieniem miłości]. Satczarita mówi o udiwriszti i kripawriszti – strumieniach udi i strumieniach łaski. Wszelkie książki o Babie, zarówno wtedy, jak i dziś, muszą wspominać o tych dwóch strumieniach, są one bowiem oznakami boskości Sai. Sai Baba zwracał się do ludzi z miłością i czułością: „Bhau”, „Anna” lub „Bapu”. Teraz, w nowej postaci, zwraca się on do nich: „Bangaru”, „Najana” lub „Appa”. Podobnie jak dawniej, również i dziś Sai korzysta z każdej sposobności, aby obwieścić swoją chwałę, bo jak inaczej człowiek może uświadomić sobie własne szczęście? W Śirdi powiedział: Jestem wewnętrznym mieszkańcem wszystkich istot. Ostatnio Baba napisał do pewnego uczone152 Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak! go pandita: Nie ubliżaj bogatym, nie ubliżaj nikomu. Sai mieszka w każdym, więc jeśli znieważasz kogoś, znieważasz mnie. Profesor G. G. Narke z uczelni technicznej w Punie napisał o Sai, gdy żył on w Śirdi: Mówił z pozycji tego, który mieszka w moim sercu, znając wszelkie tego serca myśli i życzenia. Czasami testowałem go. Każdy taki test przekonywał mnie, że jest on wszechwiedzący i zdolny kształtować wydarzenia zgodnie ze swoją wolą. W obecnej postaci Sathya Sai Baba tak odpowiedział działaczowi Sarwodaja35, niejakiemu Śri Mehcie, który spytał go otwarcie, w jaki sposób potrafi on tak dobrze czytać jego myśli: To nie jest żadne siddhi [jogiczna moc] ani osiągnięcie – to moja swabhawa [istota], moja prawdziwa natura. Nie wchodzę do twego umysłu przy pomocy jakiejś siły – wyuczonej lub wypracowanej – aby poznać to, co chcę wiedzieć o jego zawartości, a potem wyjść z niego i opowiedzieć ci to wszystko, żeby zrobić na tobie wrażenie. Nie, ja tam jestem, zawsze i wszędzie. Jestem twoim Hridaja-wasi – wewnętrznym mieszkańcem. Sai Baba powiedział Balaramie Mankarowi, pojawiwszy się przed nim osobiście na wzgórzu Matsyendragad – choć jednocześnie przebywał w Śirdi – gdy ten zapytał, dlaczego został odesłany z Śirdi w to miejsce: Wyobrażałeś sobie, że z tym ciałem, które ma trzy i pół łokcia wysokości i składa się z pięciu żywiołów [przestrzeni, powietrza, ognia, wody i ziemi], jestem w Śirdi! Czyż nie tak? Otóż chciałem, abyś poznał, kim naprawdę jestem. To dlatego posłałem cię tutaj: żebym mógł przybyć przed twoje oblicze i pokazać, że przebywam nie tylko w tamtym ciele. Również Sathya Sai Baba ukazywał się wielbicielom w swojej postaci w odległych miejscach, nawet za siedmioma morzami, uświadamiając im, że nie jest ograniczony do swej cielesnej powłoki, którą wielu błędnie bierze za niego samego. Mawia: Ucz się tęsknić, żebyś mógł przyciągnąć mnie do siebie, gdziekolwiek przebywasz. Taka sadhana przyniesie ci większą nagrodę niż podróże, w które obecnie wyruszasz. Przemień swoje serce w Prasanti Nilajam, a wtedy na pewno przyjdę i pozostanę tam. Oczywistym przejawem złotej linii ciągłości obu Sai są cudowne uleczenia, jakich dokonywali, tajemnicze sposoby, jakimi ochraniali swych wielbicieli przed wypadkami, ostrzegali ich i ratowali, a także metody nauczania i treningu oraz znaczenie, jakie przypisywali podstawom wszyst35 Ruch na rzecz demokratyzacji kraju, inspirowany działalnością Gandhiego. 153 Baba przed ołtarzem w Prasanti Nilayam Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak! kich religii. Ludzie, którzy długo mieszkali w Śirdi, zauważyli w Prasanti Nilajam te same detale obecne w rozmowach, tę samą miłość i miłosierdzie, a nawet te same gesty. M.S. Dixit zechciał opisać jedną z takich obserwacji: Sathya Sai Baba porusza prawą ręką dokładnie tak, jak zwykł to robić Pan z Śirdi, poruszając jednym lub dwoma palcami, jakby pisząc w powietrzu. To poruszanie dłonią w powietrzu bez wyraźnego celu ani znaczenia wspomniane jest w „Sai Satczaricie” Hemadpanta w rozdziale 27. Inną cechą Baby z Śirdi i Puttaparthi jest nadawanie ludziom przydomków i używanie ich podczas normalnej rozmowy. W Śirdi Baba nazywał siebie fakirem, a Wittala Patila – Pandurangą. W Puttaparthi jest on garncarzem lub kowalem. Das Ganu był „panem młodym”, a ktoś inny „łakomczuchem” albo „tłuściochem”. Przydomek „Hemadpant”, którym Sai Baba określił Gowindarao Raghunatha Dabholkara, przeszedł do historii, ponieważ ten ostatni przyjął go za swój pisarski pseudonim, umieszczając w końcu każdego rozdziału zdanie: „Bhakta Hemadapantha Wiraczita Śri Sai Samartha Satczarita”! Hemadpant był słynnym ministrem dynastii Jadawów, rządzącej w Deogir36. W XII wieku naszej ery służył kolejno dwóm królom z tej rodziny: Mahadewie i Ramadewie. Napisał wiele wybitnych dzieł w sanskrycie, takich jak „Czaturwarga Czintamani” i „Radżaprasasti”, głównie na tematy społeczne i polityczne. Otrzymawszy ten przydomek, Dabholkar uznał go za strzałę do zniszczenia mojego ego, za środek do nauczenia mnie nitja nirabhimany (trwałej wolności od samolubstwa). Zestawił swoje własne nieznaczące osiągnięcia z olbrzymimi osiągnięciami osoby, której imię zostało mu nadane. W modlitwach prosił, aby Baba sam napisał opowieść o sobie przy pomocy pióra, które on ma zaszczyt trzymać. I Baba pobłogosławił go słowami: Niech tak będzie! Obecnie dzieje się to samo. Kiedy ostatnio przeglądałem swój dziennik z roku 1958, odkryłem taki oto własny zapisek z 29 listopada: Kiedy poszedłem do niego o 7:15 rano, Baba nazwał mnie Nannayya Bhatta! Nie miałem wówczas pojęcia, że było to nazwisko o bogatej historii37. Miało to miejsce dwa lata przed wydaniem jego życiorysu Satjam-Śiwam-Sundaram, jego Satczarity – księgi, którą napisał on, podczas gdy 36 Obecnie Daulatabad w stanie Maharashtra. 37 Nannayya Bhatta to pierwszy znany pisarz i poeta w języku telugu. 155 Prawda Dobro Piękno ja trzymałem pióro. Pobłogosławił mnie tym zadaniem już w 1948 roku, a ja jeszcze dziesięć lat później wciąż czekałem na jego sygnał do rozpoczęcia, gdyż powtarzał: Jeśli wydasz książkę o mnie teraz, ludzie nie uwierzą w to, co napiszesz. Uznają ją za baśń. Poczekaj, aż świat będzie gotowy na jej przyjęcie. Imię, jakim mnie wówczas nazwał, jest – jak się później dowiedziałem – słynne w stanie Andhra Pradesh, gdyż nosił je Adi Kawi, czyli pierwszy poeta, jeden z trzech, którzy ułożyli nieśmiertelną Mahabharatham Andhry [wersję Mahabharaty]. Mówi się, że Nannayya Bhatta napisał inny wielki poemat – o Śri Ramie: Raghawabhjudajam. Żył w Radżamahendrawaram38 leżącym nad rzeką Godawari w XI stuleciu naszej ery i miał za mecenasa cesarza Radżaradżę z dynastii Czalukja. Nazywając z błyskiem w oku mnie, niepiśmiennego, imieniem Nannayya Bhatta – tego, który znakomitym wierszem wysławiał chwałę Śri Ramy i Śri Kriszny – Baba odsłaniał jedynie, kim naprawdę jest. Przydomek ten był ostrzem wymierzonym w moje samolubstwo, w zarozumiałość nieskończenie drobnej fali na wiecznym, bezgranicznym oceanie, jakim jest on. Oby również mnie udało się osiągnąć nitja nirabhimanę [trwałą wolność od ego]. Wspomniany już M.S. Dixit jest bratankiem Kakasaheba, który był blisko związany z Sai Babą w Śirdi. Skorzystał on z wielu sposobności otrzymania błogosławieństw od Baby w Dwarakamaji. Kiedyś Baba wziął udi i kładąc mu je na czoło klepnięciem dłoni, powiedział: Idź do wady [domu dla pielgrzymów], nie siedź tutaj. Dixit był wówczas nastolatkiem, powiedział więc swemu wujowi: Nie pójdę do Baby, uderzył mnie w czoło. Jednak Kakasaheb odparł: Jesteś głupcem – uderzenie oznacza, że twoje straszne bóle głowy więcej nie powrócą. Bohater tej opowieści ma dziś lat siedemdziesiąt, a ból głowy nie ośmielił się pojawić od czasu owego uderzenia. Dixit pisze o kolejnym zdarzeniu: Pewnego dnia około 5:30 rano, Baba posłał po golibrodę i kazał mu się ogolić, po czym wziął kąpiel. To było niezwykłe. Zwykle bowiem poddawał się goleniu i kąpał po południu. Tamtego dnia po kąpieli posłał człowieka do sklepu spożywczego po orzech kokosowy, trochę ciemnego cukru palmowego i orzeszki ziemne. Stłukł orzech kokosowy i pociął jego twardy miąższ na kawałki. Następnie dał 38 Obecnie Radżahmundry, stan Andhra Paradesh. 156 Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak! każdemu z obecnych po kawałku wraz z cukrem i orzeszkami ziemnymi. Potem powiedział: „Bolo Gadżanan Maharadż ki dżej” [śpiewajmy chwałę Gadżanana Maharadży]. Wszyscy zawtórowaliśmy na wiwat: „Dżej!”. Zastanawiałem się, co to ma znaczyć – nikt z nas nie wiedział, kim jest ten Gadżanan Maharadż. Później Baba rzekł: „Dziś rano straciłem brata”. Po dwóch dniach Kakasaheb otrzymał list z Shegaon od Buty Saheba, w którym tamten napisał, że jego guru, Gadżanan Maharadż, opuścił ciało o 5:30 rano owego właśnie dnia. Napisał też, że w ostatnich chwilach życia guru zapewnił go: „Odtąd zaopiekuje się tobą mój brat Sai Baba. Jedź do niego, do Śirdi!”. (Sathya Sai Baba również natychmiast jest świadomy czyichś narodzin bądź śmierci i wszystkiego, co się komukolwiek zdarza. Obwieszcza ludziom dokoła o odejściu – lub raczej połączeniu się z jego stopami – osób tęskniących do takiego szczęśliwego wyzwolenia. Parę lat temu Dixit przebywał w Mangalore i wykonywał saptaham – czytał Guru Czaritę [Sai Satczaritę] w tradycyjny sposób, przez siedem dni [wierzy się, że przeczytanie całej księgi w ciągu 7 dni zaowocuje wizją Sai Baby]. Siódmego dnia miał sen: Przeszedłem przez bramę w kształcie łuku, która prowadziła do wspaniałego budynku stojącego na końcu szerokiej drogi, wzdłuż której po obu stronach rosły ciemnozielone drzewa. Kiedy szedłem, czułem, że ktoś idzie za mną, wołając mnie miękkim, słodkim głosem „Dixit, Dixit!”. Gdy się obróciłem, aby sprawdzić, kto to, zobaczyłem urzekającą postać odzianą w jedwabne szaty, z bujną aureolą wyraźnie kędzierzawych włosów. Kilka dni później odwiedziłem przyjaciela, który jest lekarzem, i zobaczyłem w jego pokoju obraz tej właśnie postaci. „Kto to jest? Czy można się z nim spotkać?” – spytałem. Odpowiedź uderzyła mnie jak burza. „To Bhagawan Śri Sathya Sai Baba!”. Sai Baba? Sathya Sai Baba? – zastanawiałem się. Lekarz powiedział: „Moi znajomi wkrótce jadą go zobaczyć – jeśli chcesz, możesz zabrać się z nimi”. Dixita przepełniła radość. Przyłączył się do owej grupy i przybył do Prasanti Nilajam. Minął łuk bramy, przeszedł szeroką drogą z ciemnymi drzewami po obu stronach. Ujrzał tę urzekającą postać. Usłyszał ten srebrzysty głos, który wezwał go na osobistą rozmowę do prywatnego pokoju Baby. Pozwólmy Dixitowi opisać, co się wówczas zdarzyło. Baba wezwał mnie do środka. Zobaczył, że mam przy sobie małe zdjęcie wuja. „Znam 157 Prawda Dobro Piękno go, to Dixit, brat twojego ojca, starszy brat. Powiedziałem mu, że przyjdę ponownie po ośmiu latach. Masz jakieś wątpliwości?” – spytał. To było dobre pytanie, ponieważ przed spotkaniem pogrążyłem się w nich jak w trzęsawisku. Dixit jest obecnie niezachwianie przekonany, że ten Sai Baba jest tym samym, któremu służył w Śirdi, ponieważ miał wiele doświadczeń, które pogłębiły jego wiarę. Baba obdarza takimi doświadczeniami wielu szczęśliwców, nawet tych, którzy nigdy nie słyszeli o żadnym z Sai. Być może chce przyciągnąć ich do siebie, aby mogli stać się posłańcami epoki Sai, okresu duchowej radości. Jak inaczej wyjaśnić niezwykłe doświadczenie, które stało się udziałem Śrimathi Sudha Mazumdar z Kalkuty? Jest ona od wielu lat społecznikiem i dużo uczyniła, aby ulżyć doli kobiet przebywających w indyjskich więzieniach. Przez długi czas pełniła stanowisko wiceprezesa Ogólnoindyjskiej Konferencji Kobiet39. Jej tłumaczenie Ramajany na język angielski rozpaliło ogień oddania w tysiącach serc na całym świecie. Poniżej przeczytamy w jej własnych słowach o tym, w jaki sposób Sathya Sai Baba – całkiem spontanicznie – zajął miejsce w jej sercu i zaszczepił wiarę w siebie jako tego samego Sai, który żył w Śirdi. Owego październikowego poranka 1964 roku lekko mżyło. Byłam wtedy w Dardżyling, wysoko w Dżalapahar. Siedziałam na ławce pod wiatą na skraju drogi i spoglądałam na przepastne doliny leżące w dole. Powyżej rozpościerały się śnieżne górskie łańcuchy Kanczendzongi spowite chmurami. Piękno Himalajów nie zdołało jednak dodać mi ducha – byłam przygnieciona swoimi troskami. Kiedy nieobecnym wzrokiem patrzyłam na tę wspaniałą przyrodę, zauważyłam ubraną na biało postać, idącą pod górę w moją stronę. Był to starzec, z podniszczonym parasolem pod pachą. Wszedł pod wiatę i stał przede mną, ciężko oddychając. Na głowie miał niewielką białą czapkę. Po długiej, białej szacie poznałam, że jest jakimś fakirem. Zawahał się, jakby nie był pewny, czy chciałabym dzielić z nim ławkę. Serdecznie zaprosiłam go, by spoczął. Uśmiechnął się i usiadł obok mnie, ostrożnie opierając parasol o ławkę. Parasol pokryty był białym materiałem, który w niektórych miejscach odpruł się od szkieletu – zastanawiałam się, jak może chronić przed deszczem! 39 Organizacja założona w 1927 r., działająca na rzecz kobiet i dzieci. 158 Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak! Starzec siedział w milczeniu, ja również. Oboje wpatrywaliśmy się w pokryte śniegiem szczyty, które rozpościerały się przed nami, jako że chmury odpłynęły, odsłaniając oślepiającą wspaniałość gór. Kiedy trochę wypoczął, spytałam, skąd przybywa. „O, z bardzo daleka” – uśmiechnął się i wyciągniętą ręką wskazał dal. „Z Nepalu” – dodał. „Ale gdzie pan się zatrzyma?” „Och, gdziekolwiek, kiedy zajdzie słońce.” „A co z jedzeniem?” „Ludzie są dobrzy, zawsze dostaję coś do jedzenia i jakieś schronienie o zmroku”. Potem zaśmiał się. „Jadłem dobry posiłek, kiedy po śmierci Nehru40 karmiono biednych”. Skrzyżował swoje długie nogi i grzebiąc w bawełnianej torbie przewieszonej przez ramię, wydobył zawiniątko, z którego wyjął odrobinę tabaki. Nie zażył jej jednak – siedział z oczyma utkwionymi w odległe góry, śpiewając melodyjne słowa w języku hindi. „Co to takiego?” – spytałam. Zwróciwszy swe oczy ku mnie powiedział, że słowa te pochodzą od Kabira41. Należał do Kabir-panthów42. „Tak” – ciągnął dalej – „zarówno mój ojciec jak i matka zmarli, kiedy byłem bardzo młody. Innych krewnych nie miałem. Sąsiedzi powiedzieli mi, że powinienem się ożenić, bo ktoś musi mi gotować. Ale pomyślałem, że skoro On postanowił pozostawić mnie bez żadnej rodziny, to na pewno On chce, żebym wyrzekł się świata. Dlatego pewnej nocy opuściłem dom i zostałem wędrowcem. Kiedy miałem szesnaście lat, stałem się fakirem, podążając ścieżką Kabira”. Tu zanucił kolejny wiersz. Był niesamowity. Wyciągnęłam z torby notes i ołówek i zaczęłam go błagać, aby podał mi słowa. Popatrzył na mnie dobrotliwie i skinął głową. Słowo po słowie zapisałam trzy strofy. Poprawił błędy i objaśnił znaczenie. Oto one, przełożone najlepiej, jak potrafię: 1 Starannie dobierając cegły Człowiek wznosi tu swój dwór. Potem mówi – Ten dom jest mój! Lecz nie jest on „mój”, ni „twój” Tak słyszałem On jest tylko gniazdem dla ptaka. 40 Pierwszy premier niepodległych Indii, zm. 1964. 41 1440-1518, indyjski mistyk, poeta i święty sikhizmu oraz sufizmu, który jednoczył hinduizm i islam. 42 Wspólnota religijna naśladowców Kabira; „Kabir panth” znaczy „droga Kabira”. 159 Prawda Dobro Piękno 2 Twoja ziemia odejdzie Twoje dobra odejdą Twoje ubrania odejdą To piękne dziewczę z warkoczem I ślepcy odejdą też Och, jak pięknie... A twoja, na chwilę, siedziba Pustkowiem będzie! 3 Z jak wielkimi nadziejami ten chłopiec był chowany Z jaką miłością mlekiem był karmiony, tak czystym... A on? Nie wiń matki ani ojca To wszystko było ci przeznaczone. Fakir bardzo cierpliwie wyjaśnił mi znaczenie tych słów. „Domy to tylko gniazda dla ducha zamkniętego w ciele; porzuca on je, kiedy przeminie przydzielony czas... Wszystko, co jest na tym świecie, trzeba tu pozostawić, gdy nadchodzi śmierć. Ciało rozpada się na żywioły, z których jest złożone...”. Ze współczuciem w oczach wyjaśnił ostatnią strofę. „Kiedy nie otrzymujesz miłości czy wdzięczności w zamian za całą tę pracę i ból, jakie przeszłaś, pamiętaj, że jest to skutek twojej własnej karmy. Nikogo nie obwiniaj”. „Święta prawda” – wymamrotałam ze łzami w oczach – „ale jak podążać tą ścieżką?” Pamiętam, że dał mi dobrą radę: powinnam wstawać o czwartej rano, powtarzać sobie te wiersze i medytować o nich. Był tak dobry i wyrozumiały. Pokłoniłam się przed nim nisko, z dłońmi złożonymi w namaskar i obok niego położyłam na ławce jedną rupię. Udzielił mi licznych błogosławieństw, których dokładnie nie pamiętam, wziął parasol i odszedł, zostawiając mnie w poczuciu spokoju. Kim był ten fakir? Mój syn powiedział: „Codziennie jeżdżę do biura w dolinie z tej strony Dżalapaharu. Nigdy nie widziałem żadnego fakira. Twój zwyczaj zawierania przyjaźni z obcymi wpędzi cię kiedyś w kłopoty, bądź ostrożna”. 160 Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak! W listopadowym wydaniu gazety „Illustrated Weekly” w 1965 roku pojawił się artykuł o Sathya Sai Babie i jego zdjęcia. Widok jego włosów zupełnie mnie odepchnął. Nigdy nawet nie przeczytałam tego tekstu! W marcu 1966 roku nadeszła niepodpisana pocztówka ze znaczkiem z Bombaju – jeden z tych „łańcuszków szczęścia” z prośbą, abym dwudziestu osobom przesłała to, co było tam napisane o Sai Babie, a w ciągu dziesięciu dni przydarzy mi się coś pomyślnego! W tamtym okresie byłam pełna wielkiego, wewnętrznego strapienia. Zobaczyłam siebie, jak kupuję dwadzieścia pocztówek i piszę na nich w tajemnicy te listy, a potem wysyłam! Gdyby wiedziała o tym moja rodzina, dokuczaliby mi, bo czyż wcześniej nie powiedziałam, że nie chcę nic wiedzieć o Sai Babie z powodu jego włosów? Pod koniec listopada przyjechały do mnie dwie przyjaciółki, aby porozmawiać o seminarium, które miało się odbyć w Bangalore w następnym miesiącu. „Masz szczęście, że możesz tam jechać. Spróbuj zobaczyć Sai Babę, jeśli dasz radę” – powiedziała jedna z nich. „Och” – odrzekłam z roztargnieniem. „Dlaczego? Kto to taki?”. Wtedy usłyszałam o cudownych mocach Baby i o tym, że cuda zdarzają się w domu pani Rao. Szczegóły brzmiały tak niewiarygodnie, że mogłam się tylko uśmiechnąć. „Nie wierzysz mi?” – spytała urażonym głosem. Pośpiesznie zapewniłam ją, że ponieważ słyszę to od niej – to, co powiedziała, musi być prawdą. Potrząsnęła przecząco głową – „Nie. Musisz sama zobaczyć. Mogę cię tam zabrać teraz. To niedaleko”. Zatem pozostawiłyśmy nasze akta i dokumenty, wezwałyśmy taksówkę i udałyśmy się do skromnego domu pani Rao. Witając nas zaśmiała się i powiedziała: „Zobaczcie, co robi Baba!” – zaprowadziła nas w miejsce, gdzie pośród innych świętych obrazów znajdowało się małe, oprawione w ramki zdjęcie Baby mającego błogosławieństwo w oczach. Na jego czole pojawił się drobny szary pył. Jak nam powiedziano, było to wibhuti. Dostałyśmy po odrobinie w papierowej paczuszce. Pani Rao nigdy nie widziała Baby na jawie, a tylko we śnie. Zdobyła to zdjęcie i jakiś czas później zaczął pojawiać się na nim ten pachnący popiół. Zbiera go dla wielbicieli. „Ale to jeszcze nic” – zaśmiała się – „Powinniście zobaczyć, co dzieje się w domu mojej służącej”. Opowiedziała o tym, jak jej służąca stała się wielbicielką Baby i zdobywszy trzy zdjęcia, oprawiła je i ustawiła w swoim kąciku do nabożeństw. Kończy swe modlitwy o czwartej rano, a potem zabiera się do 161 Prawda Dobro Piękno codziennych zajęć – mycia, szorowania i zamiatania w różnych domach, żeby zarobić na utrzymanie. U niej, jako znak łaski Baby, na jednym zdjęciu pojawia się wibhuti, na drugim – kumkum, a na trzecim – proszek haldi [kurkuma]! Dobry los stał się obecnie jej udziałem, jako że zmieniła pracę i lepiej teraz zarabia. „Czy jej dom jest daleko stąd?” – spytałam. „Czy nie mogłybyśmy teraz do niej pójść?” Pani Rao powiedziała, że nie jest to daleko, ale w okolicy nie ma nawet świateł ulicznych, a padający tego dnia deszcz zamienił drogę w istne błoto. Zapewniłyśmy ją, że wcale nam to nie przeszkadza, jeśli uprzejmie zgodzi się nas tam zaprowadzić. Poszłyśmy z nią na piechotę, podążając w ciemności wąskimi uliczkami, tu i ówdzie oświetlonymi migoczącymi płomykami lamp oliwnych z pobliskich domów, aż dotarłyśmy na miejsce. Służąca nazywała się Madhuri. Nie było jej akurat w domu, obecny był jednak jej mąż – kierowca ciężarówki oraz czworo dzieci. Połowę małego pokoiku zajmowała bambusowa konstrukcja ustawiona na klepisku. Służyła domownikom do spania, a pod nią trzymali swoje rzeczy. Druga połowa pokoju przeznaczona była na nabożeństwa. Miejsce to było nieskazitelnie czyste – nieliczne mosiężne naczynia lśniły w świetle lampy. Ściana w tej części pokoju pokryta była kolorowymi odbitkami świętych obrazów. Jeden przedstawiał Sai Babę z Śirdi, a w głębi, ponad stalową półką przykrytą czystą tkaniną, były trzy zdjęcia Sathya Sai Baby. I rzeczywiście, na czole Baby widoczne były duże ilości wibhuti, kumkum i proszku haldi. Światło zapalonej mosiężnej lampy i piękny zapach przenikały to ubogie domostwo. Miejsce to rzeczywiście miało w sobie ducha i będąc pod jego wrażeniem, odmówiłam modlitwę i zostawiłam niewielką ofiarę. Dwa dni potem służąca ta zdołała mnie odnaleźć i przysłała mi duży koszyk prasadamu – głównie słodyczy domowego wyrobu i wibhuti Baby. Poruszyło mnie to do głębi i przysięgłam sobie, że muszę zobaczyć tego Sai Babę. Jak poradziłam sobie w swoich wysiłkach, kiedy porzuciłam wszelką nadzieję to już inna historia – tutaj opiszę jedynie to, co związane jest z moim fakirem. Pozostawiwszy samochód na drodze, Uśa i ja szłyśmy ścieżką do miejsca, gdzie Sai Baba dawał darszan wielbicielom podczas ostatniego dnia pobytu w Madrasie, w styczniu 1967 roku. Zatopiona w myślach o tym, co widziałam i słyszałam o tej ze wszech miar niezwykłej 162 Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak! postaci, usłyszałam głos Uśy: „Popatrz, ciociu, czyż to nie piękny dom?”. „Tak, jest doprawdy piękny” – przyznałam. A potem, przypominając sobie nagle ową pierwszą strofę z Kabira, zanuciłam go sobie cicho. „Co to takiego, ciociu?” – spytała Uśa. „Och, to tylko bhadżan podany mi przez fakira w Dardżyling. To z Kabira. Ten człowiek był Kabir-panthim”. Uśa zatrzymała się i spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem. „Fakir? Kabir-panthi? Wiesz co, ciociu” – nabrała powietrza – „to musiał być Sai Baba z Śirdi!”. „Na litość boską, co ty mówisz, Uśa!”. Ogromnie poruszona, Uśa ścisnęła mnie za rękę i pokiwała głową: „Tak! Tak! To musiał być Sai Baba z Śirdi. Właśnie czytam książkę „Niewiarygodny Sai Baba” Artura Osborna i tam są opisane przypadki, kiedy pojawiał się ludziom. I był Kabir-panthim...” Mogłam tylko się uśmiechnąć słysząc jej fantazje. „Ciociu” – obstawała przy swoim Uśa, kiedy szłyśmy dalej – „Spytaj o to Sai Babę, kiedy spotkasz się z nim dzisiaj rano, ponieważ on jest powtórnym wcieleniem Baby z Śirdi”. Powiedziałam jej, że nigdy nie mogłabym spytać go o coś tak niedorzecznego, ale ona nadal upierała się przy swoim. Na koniec powiedziała: „Nie musisz się bać, on nigdy nie złości się z powodu pytań”. Kiedy wspominam tę historię, pamiętam, że zdumiewał mnie dziwny ciąg zdarzeń, które doprowadziły mnie do tamtych zamkniętych drzwi na pierwszym piętrze. Miałam w dłoni liścik, w którym błagałam go o osobistą rozmowę, jeśli uważa, że jestem tego godna. Chciałam przekazać go osobie, która otworzy drzwi. Nie pukałyśmy. Drzwi otworzyły się i oto… stał w nich Baba! Powiedział do mnie wesoło i z uśmiechem: „Wejdź, zrób namaskar!”. Spełniał w ten sposób pragnienie mojego serca. Pokłoniłam się nisko, aby dotknąć pięknych stóp tej odzianej w czerwień postaci mającej dobroć w oczach. Wcześniej chciałam mu zadać pytania dotyczące własnych zmartwień, ale teraz to on powiedział mi, jakie miałam troski i zapewnił, że wszystko będzie dobrze. Następnie, przypominając sobie słowa mej siostrzenicy, wyjąkałam: „Babo, Uśa mówiła, że powinnam spytać cię o fakira, którego spotkałam w Dardżyling... on...”. Przerywając mi, powiedział: „To byłem ja w innej postaci. Dałem ci trzy upadesze” [pouczenia] – dodał, podnosząc w górę trzy palce... Pamiętam, że szlochałam u jego stóp, a wszystko, co w owej chwili mogłam powiedzieć, to: „Babo, czy będziesz ze mną?”. Poczułam jego dłoń na głowie i jak we śnie usłyszałam: „Zawsze! Zawsze!”. 163 Prawda Dobro Piękno Moja twarz była mokra od łez. Moje serce było przepełnione. Moja dusza doświadczała nareszcie spokoju... Potem, jak gdyby na pocieszenie, stworzył wibhuti oraz swoje małe zdjęcie z uniesioną dłonią w geście abhajahasta [znaczącym: nie lękajcie się!]. Na zdjęciu widniał jego adres, jak na jakiejś wizytówce. „Włóż to do swojego portfela” – powiedział i dał mi całą garść paczuszek wibhuti, które wziął z mosiężnego pojemnika. „Przyjedź do Puttaparthi podczas Śiwaratri. Wszystko będziesz miała zapewnione”. Oznajmił mi też, że przybędzie do Kalkuty. Jedynie on wie, kiedy zostanę dostatecznie pobłogosławiona, aby znaleźć się w Puttaparthi i otrzymać zaszczyt kolejnego darszanu”. Czerwiec 1967. Byłam na pewnym spotkaniu w Bombaju, ale mój umysł uwziął się na coś, co było moim głębokim pragnieniem. „Chciałabym pojechać do Śirdi!” – powiedziałam przyjaciołom. „Dowiedz się proszę o wszystko” – błagałam swojego gospodarza – „i pomóż mi odwiedzić to miejsce”. Któregoś dnia wrócił z biura szeroko uśmiechnięty i powiedział: Cóż, ciociu, kiedy wspomniałem o twoim pragnieniu, powiedziano mi, że skoro chcesz się tam udać, Baba z Śirdi z pewnością spełni twoje życzenie!”. „Łatwo powiedzieć” – odparłam posępnie – „Ale jak? Z kim? I gdzie się zatrzymam w Śirdi?”. Moje zdrowie nie było najlepsze i im dłużej o tym myślałam, w tym większe popadałam przygnębienie na myśl o samotnej podróży w nieznane miejsce. Jednak przepowiednia okazała się prawdziwa. W jakiś niezwykły sposób byłam prowadzona już od wejścia do pociągu, którym pojechałam w złym kierunku, przez uroczą kobietę z Maharasztry, która podróżowała w tym samym przedziale. Wraz z dwiema moimi towarzyszkami, wielbicielkami Baby, poznanymi w ostatniej chwili, otrzymałyśmy gościnę w jej domu w Nasik [80 km od Śirdi]. Poczyniła też wszelkie przygotowania do naszych odwiedzin Śirdi pewnego ranka. „Arati się zaczyna, chodźcie natychmiast!” Podróż autobusem była długa i pełna kurzu, więc po szybkiej kąpieli pośpieszyłyśmy do Samadhisthanu [miejsca pochówku Sai Baby]. Kiedy cielesne szczątki Baby z Śirdi zostały złożone na wieczny spoczynek, to przestronne miejsce nakryto błyszczącą srebrną płytą. Była tam obfitość kwiatów, płonęły lampki, powietrze ciężkie było od woni kadzidełek, dźwięczały dzwonki, tłum napływał. Przeciskałam się naprzód, żeby mieć lepszy widok. Serce zamarło mi w piersi, kiedy mój wzrok padł na biały, marmurowy posąg naturalnej 164 Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak! wielkości. Siedząca z prawą nogą opartą na kolanie lewej, ta podobizna Baby z Śirdi, stojąca blisko jego Samadhisthanu, dziwnie przypominała tamtego fakira, którego spotkałam w Dardżyling. Ta sama twarz, ta sama poza, tylko zamiast małej czapki miała szal owinięty wokół głowy. Te same nieodgadnione oczy, patrzące na mnie przenikliwie. Wstrzymałam oddech. Czas płynął. Mój umysł stopniowo przyjął tę bezsporną prawdę i przestał zadręczać się próbami wyjaśnienia jej. Wraz z uczuciem oddania łzy polały mi się rzęsiście, przynosząc ulgę w napięciu. Wyszeptałam drżącymi wargami: „Baba! Baba!” i bez słów modliłam się o jego łaskę. Moje ręce trzymały tacę z owocami i kwiatami, którą mi podano, bym wraz z innymi dopełniła ceremonialnej ofiary. Łzy nadal płynęły mi z oczu, pobłogosławiona zostałam uczuciem pokoju, który przekraczał wszelkie pojmowanie i wypełniał całe moje serce. Sathya Sai Baba spontanicznie i niespodziewanie wybierający Sudhę Mazumdar z Dardżylingu na swoje narzędzie i przyciągający ją do rodziny Sai przez darszan i upadeszę w swoim wcześniejszym ciele! Fakir, Sathya Sai Baba, Sai Baba – Sudha Mazumdar ma doprawdy nieopisane szczęście! To, czego doznała, otwiera oczy tym, którzy nie chcieli widzieć. W Prasanti Nilajam jest kobieta, której przeżycie rozstrzyga kwestię tożsamości obu awatarów. Jej ojciec, poborca podatkowy we włościach Nizamów43, zabrał ją do Śirdi, gdy miała trzy lata, a następnie, kiedy miała lat siedem. W tym wieku też wydano ją za mąż. Rozdarta bólem z powodu śmierci czworga dzieci, jakie urodziła, gdy była ponownie w Śirdi w 1917 roku, uchwyciła w dłonie stopy Sai Baby, prosząc o duchową inicjację albo upadeszę, jak również o to, aby pozwolił jej pozostać odtąd przy sobie. W Lendi Bagh44 Baba powiedział jej: Nie teraz – przyjdę ponownie w Andhrze. Wówczas spotkasz mnie i będziesz ze mną. Powróciła do dominium Nizamów, zajęła się rozpowszechnianiem bhakti poprzez recytację opowieści o życiu świętych i mędrców w takt muzyki i założyła schronisko dla osieroconych dziewczynek, które nazwała Sai Sadan. Podczas wędrówek podejmowanych w celu zebrania pieniędzy na swoje przedsięwzięcie usłyszała o chłopcu imieniem Radżu który ogłosił, że 43 Władcy wywodzący się z dynastii Wielkich Mogołów, panujący w państwie Hyderabad do 1948 roku. 44 Tak Baba nazwał ogród leżący nad strumieniem za Śirdi, do którego codziennie chodził z wielbicielami. 165 Baba unosi dłoń w geście abhajahasta – „nie lękajcie się!” Rozdział 8 – Niewiarygodne – a jednak! jest Sai Babą! Pośpieszyła do Urawakondy, dołączyła do tłumu idącego w czwartek do domu Seszamy Radżu i usiadła blisko chłopca po jego prawej stronie. Kobieta opowiada, że Baba odezwał się do niej niskim głosem w języku hindi, tak jak w Śirdi: A więc przybyłaś, moje dziecko. Poprosił ją o zaległych szesnaście rupii, które jest mu winna! Było to dla niej całkowitym zaskoczeniem. Spytała, skąd wziął się ten dług. Odpowiedział: Z pieniędzy, które zebrałaś, aby je wysłać do Śirdi na obchody Daśary, pożyczyłaś Balaramie czterdzieści rupii – zwrócił tylko dwadzieścia cztery. I dodał szeptem: Pytam cię o to jedynie po to, abyś mogła się przekonać, że jestem Sai Babą z Śirdi... Nie dotknęłaś moich stóp... Po wejściu tutaj od razu usiadłaś. Kobieta zamknęła swoje schronisko i zaczęła często bywać w Puttaparthi. Obecnie żyje w Prasanti Nilajam, szczęśliwa, że to, co Sai Baba powiedział jej wówczas w Śirdi, urzeczywistniło się. Niewiarygodne, prawda? Cóż, Artur Osborne nie mógł znaleźć innego przymiotnika, aby jednym słowem opisać chwałę Sai Baby. Upływ czasu ani trochę nie umniejszył niezwykłości tego cudu. 9. Święta radość Znam poruszenia waszych serc, wasze dążenia, wasze wewnętrzne fale i zawirowania – jednak wy nie znacie mojego serca. Reaguję na ból, jaki przechodzicie, na radość, którą odczuwacie, ponieważ jestem w każdym sercu. Ono jest świątynią, w której mieszkam. Każdy, kto pisze książkę o Babie, musi odczuwać nieustanny niepokój, ponieważ Baba mówi: Ja nie potrzebuję żadnego rozgłosu. Co ośmielasz się nagłaśniać? Pozwól, że cię spytam, co ty o mnie wiesz! Dziś mówisz o mnie jedno, a jutro drugie! Twoja wiara jeszcze nie jest niezachwiana. Chwalisz mnie, kiedy wszystko dobrze ci się układa, potępiasz mnie, kiedy sprawy idą źle. Przemykasz się od jednego schronienia do innego. Tak śmiesznie mało wiem o tajemnicy, jaką jest Baba. Dwadzieścia lat przebywania w jego bliskości nie pomogło odsunąć tej zasłony, przez którą jest on jedynie mgliście pojmowany. Baba mówi: Bądź szczery, mów tylko o rzeczywistych przeżyciach, nie wypaczaj, nie wyolbrzymiaj ani nie przekłamuj swoich doświadczeń. Jedyne, co mogę uczynić, to z całych sił trzymać się tych zaleceń. Jeśli akceptujesz mnie i mówisz „tak”, ja również odpowiadam „tak, tak, tak”. Jeśli odrzucasz mnie i mówisz „nie”, wówczas jak echo odpowiadam „nie”. Przybądź, doświadczaj i zdobądź wiarę – oto sposób na skorzystanie z mojej obecności. Dlatego też, choć już w 1948 roku oznajmił, że powinienem napisać jego biografię, zielone światło dał mi dopiero w 1960 roku, kiedy 168 Rozdział 9 – Święta radość już „przybyłem, zobaczyłem i rozwinąłem w sobie wiarę”, po trzydziestu latach małostkowego wyśmiewania błazeństw przywódców społecznych i religijnych! Szyderstwo, z jakim kiedyś o nim pisałem, wynikało z mojej niechęci do „cudów”, a ta z kolei spowodowana była kontaktem z Misją Ramakriszny. Jednak Baba mówi: Niektórzy ludzie zwracają uwagę, że Ramakriszna Paramahamsa uważał, iż siddhi, czyli moce zdobyte podczas duchowych ćwiczeń, są „przeszkodami” na ścieżce sadhaki. Oczywiście, że są. Mogą go zwieść na manowce. Nie bacząc na nie, musi kroczyć dalej naprzód. Jeśli ulegnie pokusom, jakimi go nęcą, ego takiego sadhaki zostanie rozdęte. Jest to dobra rada, którą każdy duchowy aspirant musi mieć na uwadze, jednak błędem jest porównywanie mnie z sadhaką, czyli duchowym poszukiwaczem, zrównanie poszukującego z poszukiwanym! Wszystko, co czynię, jest przejawem natury awatara. Niedowiarkowie naśmiewają się, choć nic nie rozumieją. Jeśli studiujecie śastry, możecie zobaczyć te sprawy wyraźniej. Powinniście jednak rozwijać bezpośrednie doświadczanie. I wyjaśniając, co znaczą słowa o awatarze, który przyszedł zbawiać i objawiać, Baba mówi: Znam poruszenia waszych serc, wasze dążenia, wasze wewnętrzne fale i zawirowania – jednak wy nie znacie mojego serca. Reaguję na ból, jaki przechodzicie, na radość, którą odczuwacie, ponieważ jestem w każdym sercu. Ono jest świątynią, w której mieszkam. Choć trudno było mi o nim pisać i pióro się czasem wahało, to przełomowe wydarzenia muszą zostać opisane, a ich tło naszkicowane – tak wyraźnie, na ile on pozwolił mi je zobaczyć. 13 grudnia 1964 roku Baba przyjechał z Wenkatagiri do Kalahasti. Tego samego dnia pojawił się u Ram Mohana Rao w Manjeri, setki mil dalej. Wychodząc na drogę przez bramę, powiedział: Muszę przestrzegać programu w Kalahasti!45 17 grudnia odwiedził aszram Wjasy46 w Yerpedu koło Kalahasti, gdzie nieżyjący już swami Malajala pełnił wyjątkowo pożyteczną służbę rozpowszechniając doktrynę adwajty i jej uniwersalne przesłanie. Baba powiedział: Swami Malajala sprawiał, że każdy, kto do 45 Epizod opisany w rozdziale 6. 46 Starożytny mędrzec, któremu przypisuje się autorstwo Mahabharaty, Puran i kompilację Wed. 169 Prawda Dobro Piękno niego przychodził, jak i tysiące tych, których spotkał, wszyscy oni pojęli majestat Rzeczywistego, który kryje się za tym, co nierzeczywiste. Poznanie osiągnął dzięki nauce i sadhanie. Wimalananda, mnich sprawujący nadzór nad tą siedzibą sadhany i nauki, był przez wiele miesięcy mieszkańcem Prasanti Nilajam, zanim wyruszył do Benares, aby wstąpić na uniwersytet i rozpocząć studia nad sanskrytem. Przebywając w Prasanti Nilajam ułożył on szereg wierszy i złożył je na ręce Baby. Kiedy jego guru, sławny swami Malajala, znany w regionie Andhra Pradesh jak i w sąsiednich stanach, osiągnął nieśmiertelność, Wimalananda zwrócił się do Baby o przewodnictwo. Pragnął, aby boskie ręce Baby wprowadziły go w życie zakonne. Jednak Baba nie odciągnął go od jego guru – nalegał, aby przyjął nowe zadanie, jakie osobiście wyznaczył mu swami Malajala. Duch tego aszramu, przepojonego chwałą Wjasy, przypominający ciężkie próby i umartwienia świętego, którego uznały za nauczyciela tysiące osób w Andhra Pradesh, aszramu rozbrzmiewającego recytacją wedyjskich hymnów i pachnącego żarliwymi dyskusjami o znaczeniu i celu istnienia – musiał chyba skłonić Babę do ujawnienia części swojej misji i przesłania. Moim zadaniem jest nie tylko leczenie, pocieszanie oraz usuwanie niedoli i bólu. Ma to jedynie drugorzędne znaczenie. Moje główne zadanie to przywrócenie Wedanty i wedantyjskiego sposobu życia w Indiach i na świecie. Uczniom szkoły sanskryckiej powiedział: Współzawodniczcie z innymi w szybkości, z jaką podążacie w pielgrzymce do Boga. Wzrastajcie w samoopanowaniu i dyscyplinie – takich dzieci potrzebuje ten kraj, a nie oczytanych, lecz niezdyscyplinowanych obywateli, którzy pogrążają społeczeństwo w zamęcie. Baba wyraził uznanie dla uczniów w Penukondzie, gdzie uroczyście zainaugurował obchody Święta Szkoły w lutym 1965 roku. Uczniowie w całych Indiach przyłączyli się do protestów wobec działań rządu w sprawie języka hindi i właśnie tego dnia poruszenie w mieście sięgnęło szczytów nieodpowiedzialności. Jednak uczniowie z Penukondy odmówili udziału w protestach, skupiając się na uroczystościach i tym samym zdobyli łaskę Baby. Baba powiedział im: Wasi rodzice trudzą sie na polach, w słońcu i deszczu po to, abyście mogli przebywać tu w wygodzie. 170 Rozdział 9 – Święta radość Dług miłości, jaki jesteście im winni, musicie spłacić pilną i szczerą nauką. Wszystkie inne długi zostały przez was zaciągnięte dopiero później, nawet dług wobec ojczyzny i języka ojczystego. Widzę, że jesteście tego świadomi, że jesteście spokojni i opanowani, podczas gdy wokół was szaleje burza. W lutym w ceremonii upanajany w Prasanti Nilajam uczestniczyło około 450 chłopców. Zostają dziś wprowadzeni do mojej armii – powiedział Baba. Upanajana (przyprowadzenie do guru, czyli nauczyciela duchowego) stanowi wielkie wydarzenie w życiu chłopców z warn braminów, kszatrijów i wajśjów. Był to wspaniały widok: wielu młodych, bystrych chłopców, stojących na progu nowego życia, jak gdyby „nowonarodzonych”, potwierdzających – jak czynili to na brzegach rzek ich przodkowie – słuszność dharmy, która podtrzymuje wszechświat. Było to inspirujące – zobaczyć, jak są wtajemniczani w najświętszą z wedyjskich mantr, czyli Gajatri. Jest ona modlitwą skierowaną do światłości, która przenika całe stworzenie, rozpraszając ciemność, niewiedzę i zło. W ten sposób Baba przywrócił należną rolę w kształtowaniu młodych chłopców obrzędowi, który szybko wychodził z mody pośród błyszczących gadżetów „amerykańskiego i angielskiego” stylu życia. Wkrótce potem nadeszło święto Śiwaratri. W ten święty dzień Baba jaśnieje blaskiem Śiwy, a jego przemówienia podkreślają znaczenie dżniany [duchowej wiedzy] i potrzebę jej zdobywania. „Dżnianam Maheśwarad iććhet” – proś Maheśwarę o dar dżniany – głoszą śastry. Riszi przeznaczyli te dni w roku na rozwijanie oddania Bogu oraz inicjacje duchowe. Podczas Śiwaratri ma miejsce cud nad cudami, czyli stworzenie w ciele Baby lingamu i jego wyłonienie się na zewnątrz. W 1965 roku około 18 000 ludzi oglądało ten wyjątkowy i uroczysty proces w głębokiej ciszy i napięciu, z oczami przykutymi do skromnej, promiennej postaci na podwyższeniu. Napięcie sięgnęło zenitu, kiedy błyszczący, gładki i przezroczysty lingam wyłonił się z ust Baby, a jego zielony połysk niemal oślepiał. Lingam symbolizuje brahmandę, wszechświat, nad którym odwiecznie czuwa Śiwa. Jest to symbol tego, co nieskończone, zbyt ogromne, aby pojąć to mógł mały ludzki umysł. Zielona wspaniałość lingamu poruszyła nas do łez – były to łzy radości i wdzięczności. Lingam mówił nam o pięknie i świetle, które mieszkają w każdej rzeczy i każdej żywej istocie, na rozgwieżdżonym niebie i w ludzkim sercu. 171 Sathya Sai Baba w starym domu gościnnym w Prasanti Nilajam, 1965 Rozdział 9 – Święta radość Przez dwa tygodnie po święcie Śiwaratri Baba obdarzał łaską chorych, starych i upośledzonych ludzi, którzy do niego przybywali, jak i tych, którzy – jak uznał – potrzebowali jego natychmiastowej pomocy dla swej przemiany: cielesnej, umysłowej i duchowej. Potem wyjechał do Kakinady, w delcie rzeki Godawari, gdzie wielbiciele przywiązani do jego poprzedniego ciała, które uświęciło Śirdi, wznieśli świątynię, którą on miał obecnie uroczyście otworzyć. W Kakinadzie zgromadziły się niesamowite tłumy. Ulice były szczelnie zatłoczone, a dachy domów były pełne podekscytowanych ludzi. Organizatorzy niepokoili się, ponieważ dachy nie były zaprojektowane z myślą o dźwiganiu tak wielkich obciążeń. Baba jednak zapewnił ich, że nic się nie zdarzy. Rozejrzał sie jedynie dokoła, mówiąc: To wystarczy dla zapewnienia bezpieczeństwa każdemu mężczyźnie, kobiecie i dziecku. Podczas swego przemówienia Baba powiedział: Nie musicie budować świątyni dla każdego nowego imienia, którym wzywacie Boga ani dla każdej nowej postaci, którą według was on przybrał. Możecie modlić się do niego wszędzie i w każdym czasie. Starożytne świątynie były przesycone pobożnością i modlitwami pokoleń prawdziwych wyznawców – byłoby błędem odmawiać sobie bogactwa, jakie zostało w ten sposób zgromadzone. Z Kakinady Baba pojechał do małej wioski o nazwie Sampara, odległej o około 35 km. Choć położona ponad 1300 km od Prasanti Nilajam, wieś ta była cudownym ogrodem, który rozkwitał oddaniem dla Baby. Przez szereg lat grupy 50, 70, a nawet 100 mężczyzn i kobiet przybywały z pielgrzymką do Prasanti Nilajam i pozostawały tam przez całe tygodnie, chłonąc wiarę i dyscyplinę. Każdy dom w tej wiosce, każde obejście, było czystym, wonnym Prasanti Nilajam, w którym recytacja pranawy, spotkania bhadżanowe i namasmarana wyznaczały rytm dnia. Nic dziwnego, że wzdłuż całej drogi powiewały flagi i chorągiewki. Mieszkańcy wioski przygotowywali co roku przedstawienie Bhagawaty, które wystawiali miesiącami, więc w mistrzu, który przybywał do nich, widzieli Pana [Krisznę], którego flet wypełniał słodką melodią wszechświat. Towarzysząc Babie w drodze do Sampary ujrzeliśmy coś, co było inspirującym komentarzem do Bhagawaty. Na twarzach prostego, wiejskiego ludu, biegnącego z pobrużdżonych pól, przez rowy i płoty w stronę samochodu Baby, widzieliśmy tę samą żarliwość, która przepełniała serca 173 Prawda Dobro Piękno pasterzy Brindawanu. Kiedy zbliżyliśmy się do wioski, stronice Bhagawaty stały się jeszcze bardziej wyraziste. Małe brzdące, chłopcy i dziewczynki, panny i matki, krzepka młodzież i starcy – wszyscy promienieli niewypowiedzianą radością. Nigdy nie wyobrażali sobie, że Pan tak chętnie wysłucha ich modlitw i rzeczywiście przybędzie zakurzonymi drogami i woniejącymi krowim łajnem uliczkami, prosto do ich wiejskiej świetlicy! Baba obdarzał miłością i łaską te święte dusze. Widząc, że ktoś ku niemu biegnie, by go choć przez chwilę ujrzeć, poprosił kierowcę o zmniejszenie prędkości, aby ta osoba mogła dostąpić upragnionego darszanu. Kiedy auto wyprzedziło grupę ludzi jadących do wioski na wozach ciągniętych przez woły, zatrzymał się na chwilę po to, aby mogli oni zsiąść i zaspokoić swoje pragnienie ujrzenia go. Kiedy zobaczył przygarbionych wiekiem wieśniaków, drepczących mozolnie do wsi, aby nasycić oczy jego widokiem, zatrzymał się i dał im owoce. Mogli więc powrócić do domów, nie trudząc się już więcej. Pewien stary mieszkaniec wioski pędził do Sampary kilka owiec. Baba polecił kierowcy zwolnić, aby człowiek ten mógł otrzymać darszan i kazał zatrąbić klaksonem, żeby tamten się odwrócił! Ale nic z tego. Wieśniak był głuchy na głos łaski. Baba powiedział: Biedaczysko. Innym razem, innym razem... i samochód ponownie nabrał prędkości. Wioska była upojona świętą radością. Baba powiedział zgromadzonym: Przez sześć długich lat z utęsknieniem wyczekiwaliście mojej wizyty. Dlatego teraz przybywam, by nieść ochłodę waszym rozpalonym sercom i dać wam radość. Ostrzegł ich przed pokusami gwarnych, mieniących się światłami miast. Tam człowiek staje się kłótliwy, chciwy i okrutny. Miasta ujednoliciły mowę, zwyczaje i postawy ludzi na jeden prostacki wzór. Człowiek traktowany jest tam jak zwierzę, które się głaska i któremu się pobłaża, aż zdziczeje. W pośpiechu i zmartwieniach, w walce o doczesne dobra i wystawność pomija się boskość człowieka. Uczcie się być zadowolonymi i szczęśliwymi tu, gdzie jesteście. Nie gnajcie do miast, w nadziei zdobycia szczęścia i zadowolenia. Są to bogactwa wewnętrzne, nie da się ich pozyskać na zewnątrz. Baba dawał tę radę w każdej wiosce, w której przebywał. W miejscowości Sathyawada, którą odwiedził później podczas owej podróży, powiedział: W miastach szybko zanika pokora i wzajemny szacunek. Szerzy się 174 Rozdział 9 – Święta radość zarozumiałość i brak szacunku. Zanikł strach przed grzechem. W mieszkańcach miast nie pozostało nic z wiary w Boga i w bliźniego. Jednak te cnoty – pokora, szacunek, strach przed grzechem, wiara w zwycięstwo prawdy i w skuteczność prawości, w istnienie Świadka, który jest zawsze obecny – są nadal żywe na wsi. Z Kakinady Baba podążył do Pithapuram, gdzie mnóstwo osób zebrało się w ruinach historycznej twierdzy. Te bastiony i wieże były niegdyś oznakami potęgi i dumy, a dziś są ponurym przypomnieniem kruchości i zmienności losu – powiedział Baba. Te żałosne mury uczą was, że czas jest największym zdobywcą – oznajmił. Kolejnym miejscem, które otrzymało łaskę Baby była wioska Yelamanchilli na obrzeżu dystryktu Wisakhapatnam. Zgromadziło się tam 50 000 ludzi, aby zobaczyć i wysłuchać, a potem ponieść do domów cenne nauki. Nie przyjmuję kwiatów, które więdną, owoców, które się psują, monet, które nie mają wartości za granicą. Daj mi lotos, który rozkwita w twoim manasa-sarowara [jeziorze umysłu], w czystych, jasnych wodach twojej wewnętrznej świadomości. Daj mi owoc twojej świętości i wytrwałej dyscypliny – poprosił. Następnie Baba odwiedził obszar delty rzeki Godawari, region zwany Kona Sima, który, jak mówi Baba – jest domem tradycyjnej wiedzy o Wedach i śastrach, kolebką wszechstronnie wykształconych panditów biegłych we wszystkich gałęziach starożytnej wiedzy. Oczywiście jego mowy w Amalapuram, w samym sercu delty, były skierowane do tych powierników starożytnego dziedzictwa i strażników wiedzy wedyjskiej. Kiedy Baba dotarł do Amalapuram, miasto wypełniło się tłumem trzystu tysięcy ludzi. Przybyli samochodami i łodziami, autobusami i na wozach, rowerami i pieszo, przyszli, aby otrzymać jego darszan i usłyszeć przesłanie dające siłę i radość. Baba udzielał darszanu za każdym razem, gdy tłum na drodze przed jego rezydencją stawał się zbyt wielki. Przemawiał do ludzi przez dziesięć do piętnastu minut, mniej więcej co godzinę, aby nie nadwyrężać skromnych zasobów miasta, do którego przybyło tak wielu zamiejscowych! Mimo to wieczorne spotkania zgromadziły gigantyczne tłumy. Baba powiedział: Przybyliście tu setkami tysięcy ze wszystkich wiosek i miast w promieniu wielu mil, poświęcając 175 Baba wygłasza dyskurs Rozdział 9 – Święta radość czas i pieniądze, podejmując wielki wysiłek. Zabierzcie do domów tę oto lekcję, zachowajcie przynajmniej tyle z wielu godzin słuchania, jakie macie za sobą: Przywiązanie powoduje smutek, a nieprzywiązanie daje radość. Powiedział, że pandici mają klucz, jakim można otworzyć skarbiec nieprzywiązania. Na szczęście są jeszcze w tych stronach pandici, którzy zachowali wiarę w ten klucz i z pogodą ducha stoją w obliczu straty i zysku, sławy i oszczerstw. Nie stanowią sensacji dla dziennikarzy, więc w gazetach nie znajdziecie o nich wzmianki. Nikogo nie obchodzą, nikt się nimi nie przejmuje. Ludzie więcej teraz wiedzą o gwiazdach filmowych niż o mędrcach i świętych, którzy żyją wśród nich. Babę wzrusza ta miłość, która bije z setek tysięcy promiennych twarzy, przepełnionych nieopisaną radością, gdy otrzymują darszan. Często mówi: Nie lubię przerywać dyskursem tego przepływu anandy od was do mnie i ode mnie do was. Zdaje się, że jest to wystarczająca rekompensata za cały ten wysiłek i tęsknotę. W Amalapuram powiedział ludziom: Rozumiem głębię waszej miłości – odmówiliście sobie jedzenia, snu i odpoczynku, walcząc o miejsce, gdzie można przykucnąć, o kubek wody do picia, o skrawek cienia. Ruszyliście tu całymi wioskami, wychodząc jak mrówki z mrowiska po światło słoneczne, po słodycz cukru. Macie w sobie głód Boga, pragnienie duchowego światła. Z Amalapuram Baba udał się do Radżahmundry. Nieopodal tego miejsca genialny Sir Henry Cotton postawił zaporę na rzece Godawari, aby okiełznać szalejące powodzie i użyźnić tę ogromną deltę. Było to około stu lat temu. Mieszkańcy delty są tak wdzięczni Sir Henry’emu za jego inżynierskie umiejętności i dalekowzroczność, że okolicę zapory szanują jako miejsce święte, gdzie zanurzenie się w wodzie uważane jest za równie oczyszczające, jak kąpiel w miejscu uświęconym przez wedyjskiego świętego! Radżahmundry, czy też Radżamahendrawaram, jak nazywają je miejscowi, jest miejscem pełnym historycznych pamiątek, pozostałości kulturalnego dziedzictwa Indii i świąt religijnych. Baba dotarł do miasta w samą porę, aby uczestniczyć w ofierze pożegnalnej wieńczącej trzydniową jadżnię, którą celebrowali wielbiciele w świątyni Wiśweśwary, Śiwy – Pana Wszechświata. Baba przeszedł się po korytarzach świątyni, zajrzał do świątyni małżonki Pana, Śakti, uosobienia łaski, Annapurny, 177 Prawda Dobro Piękno dawczyni anny, czyli pokarmu dla wszechświata. Ujrzawszy jej kamienny posąg, powiedział: Och, ona żywi wszystkie żywe istoty, a sama jest biedna, nie ma kolczyka w nosie! Z tymi słowami poruszył ręką w powietrzu i oto w jego dłoni uformował się kolczyk do nosa z wielkim, błyszczącym brylantem! Trafił na nos posągu! Tym, którzy celebrowali jadżnię, dał pewność siebie i odwagę, pokazując im, że dobre czyny spełnione w duchu poświęcenia, zawsze przynoszą owoce. Końcowej ofierze ze świętych przedmiotów oddawanych ogniowi towarzyszyła niespodziewana ulewa! Deszcz, który spadł dziś rano zaskakując wszystkich, mnie nie zaskoczył – skomentował Baba – bo jest on nieuniknionym skutkiem tej jagi. Jest to specjalna wiedza znana zebranym tu panditom. Śmiejecie się z rzeźbiarza odłupującego fragmenty skały! Nazywacie to marnowaniem kamienia i cennego czasu, ponieważ nie wiecie, że gdy zakończy swoją pracę, wyłoni się piękny posąg. Cierpicie na krótkowzroczność i niewiedzę. Baba obdarował każdego z obecnych amritą, którą stworzył. Różnice stanu majątkowego, wykształcenia czy przynależności do grup społecznych znikają w świetle jego łaski. Wszyscy są jego dziećmi. W swoich przemówieniach przekazuje on amritę nauk Upaniszad w słodkim, prostym języku przypowieści. Daje ją wszystkim, którzy mają uszy do słuchania. Niektórzy z was mogą zapytać, po co mówić o tak wzniosłych prawdach tym wielkim tłumom – prawdach, które powinny być przekazywane szeptem i tylko do uszu żarliwych poszukiwaczy? Skąd możecie wiedzieć, że takich tu nie ma? Ja wiem, że jest ich tu wielu. Zachowają oni te prawdy jako cenny skarb, usilnie będą o nich rozmyślać i zrobią z nich użytek, kiedy nadejdzie pilna potrzeba. Wówczas powiedzą: „Ach, Baba mówił nam o tym w Radżahmundry” i będą czerpać z tego siłę. Nic, czego doświadczacie, nie zmarnuje się, natomiast ukształtuje bieg wydarzeń, zmieni postawy i przyzwyczajenia, wyjaśni i oczyści wszelkie sytuacje. Przemówieniu przysłuchiwali się pewien ojciec z synem. Ten ostatni był żarliwym poszukiwaczem duchowym. Zobaczył, usłyszał i przyswoił. Po powrocie do domu myślał tylko o Bogu. Poświęcił wszelkie swoje świadome chwile Bogu. Ojciec był dumny z syna. Cieszył się, że jego syn tak mocno stanął na boskiej drodze. On także był tak mocno zaangażo178 Rozdział 9 – Święta radość wany w sadhanę, że kiedy po kilku miesiącach jego syn zmarł w doskonałej błogości, z imieniem Baby na ustach i z jego postacią przed oczami, ojciec napisał do Baby: Mój syn odszedł szczęśliwie. Nie miał innych pragnień niż połączyć się z Bogiem. Cieszę się, że miał takie życie i tak godny pozazdroszczenia koniec. Słowo przyniosło zrozumienie i oczyszczenie dwóm słuchaczom w Radżahmundry. Któż oprócz niego wie, które pole jest gotowe, aby posiać na nim ziarno! Tłumom zgromadzonym w Radżahmundry Baba powiedział, że przywódcy kraju powinni nie tylko planować drogę do dobrobytu; ale powinni też przeciwdziałać klęsce dobrobytu. Na Zachodzie, gdzie państwa mają najwyższą stopę życiową, a materialna wygoda jest w zasięgu każdego, tkankę społeczną toczy niepokój i moralna anarchia. Ludzi rozdziera frustracja i strach. Rośnie liczba chorób psychicznych i samobójstw. Szerzy się występek, nonszalancja i brak szacunku. Człowiek ulega złudzeniu, że podmuchy zmartwień i radości mają nad nim władzę. Jednak jest on z istoty swej nieśmiertelny – ponad uczuciami udręki i radości, ponad bliźniaczym wpływem upodobań i niechęci. W siedzibie Hindu Samadż w Radżahmundry Baba przewodniczył zgromadzeniu zwołanemu dla uczczenia trzech sławnych panditów, członków Głównego Komitetu Prasanti Widwan Mahasabhy. Uświadom sobie swoją chorobę, potem zatęsknij za wyzdrowieniem, idź do lekarza, przyjmij lekarstwo, postępuj według zaleceń lekarza. To jedyny sposób na powrót do zdrowia. Ci pandici i ludzie im podobni posiadają wiedzę o lekarstwie, które was wyzwoli – powiedział. Baba odwiedził też wioski Kadali i Razole na obszarze delty, a potem ruszył do wsi Sathyawada, do której przyciągnęła go tęsknota wiejskich serc. Domy tej wioski były ogrodzone grubymi i wysokimi murami z gliny, dlatego Baba nie mógł obdarzyć darszanem owych tysięcy, które wypełniły wąskie, kręte uliczki. Wyczuwając udrękę tłumów za tymi murami, Baba wszedł na przyniesioną mu drabinę – wąską konstrukcję z bambusa, w której za szczeble służyło osiem kijów. Wdrapał się na nią i znalazł niepewne oparcie dla stóp na szczycie muru. Jego postać wyraźnie odcinała się na tle nieba. Stał w upalnym słońcu, aby obdarować spragnionych ludzi darszanem. 179 Sathya Sai Baba obsypany girlandami kwiatów Rozdział 9 – Święta radość Widziałem go, jak wspinał się po balustradach piętrowych domów i wchodził na dach swego własnego samochodu, aby dać darszan kłębiącym się tłumom i ukoić ich żarliwość. W Bombaju przeszedł po balustradzie Pałacu Gwalior, w Kurnool stanął na wąskiej płycie wieńczącej szczyt łukowego sklepienia. W Budili stanął na krześle postawionym na wozie, ciągniętym przez woły, a w Triwandrum stanął w palącym słońcu na dachu Fiata, tak aby ludzie mogli nacieszyć się jego widokiem. Jednak tamta szybka wspinaczka po drabinie opartej o glinianą ścianę jaśnieć będzie w mojej pamięci jako wyjątkowe wspomnienie jego łaski! Słowa, jakie morze słuchaczy uzyskało od Baby, były strumieniem słodyczy. Budzicie się z pianiem koguta, zasypiacie, kiedy ptaki składają skrzydła. Mozolicie się w słońcu, mokniecie w deszczu, brniecie w błocie, brudzicie ręce gnojem i brudem – żeby zapewnić odzienie i strawę swojej rodzinie, a nawet tym, którzy wami pogardzają i lekceważą was, którzy czerpią korzyść z waszej niewiedzy o modach tego świata. Ale czy to wszystko? Czy to wyczerpuje wszystkie obowiązki człowieka? Czy taki jest cel całych wieków zmagań, którymi zasłużyliście sobie na tę ludzką postać? Nie pozwólcie, by to żyzne pole leżało odłogiem, by zarosło cierniami i chwastami. Zaorajcie to serce prawymi czynami. Nawadniajcie je potokami miłości, zasiewajcie nasiona imienia Pana, wyrywajcie chwasty chciwości, doglądajcie upraw, postawcie płot dyscypliny, bądźcie szczęśliwi, gdy rozkwitnie kwiat dhjany i zbierzecie plon anandy. Z Sathyawady Baba pojechał do Repalle – w świątyni poświęcił marmurowy posąg swego poprzedniego ciała47. W jego obecności wśród ogromnych rzesz pielgrzymów zapanowała absolutna cisza. Coś takiego trzeba zobaczyć, żeby uwierzyć. Zresztą przemówienie Baby dotyczyło właśnie ciszy. W głębinach jeziora lub rzeki krokodyl jest szczęśliwy i niepokonany. Kiedy wypełznie na ląd staje się celem dla śmierci, zabawką człowieka. Głębiny! – one są waszym schronieniem, źródłem waszej siły. Nie błąkajcie się po piaskach i płyciznach. W głębinach odnajdziecie ciszę, w której możecie rozmawiać z Bogiem. Wkrótce po swoim powrocie do Prasanti Nilajam Baba udał się do Bombaju. Dotarł do tego miasta 6 czerwca – była to jego druga tam wizyta. Och! On naprawdę był w Bombaju! Brak mi słów na opisanie 47 Odsłonięty w 1961 roku – patrz rozdz. 2. 181 Prawda Dobro Piękno tego wydarzenia – pisze Śri P. K. Sawant, minister spraw wewnętrznych w rządzie stanu Maharashtra i przez wiele lat przewodniczący Śirdi Sai Baba Samsthan. Następnego dnia odbyło się znakomicie przygotowane spotkanie w Shanmukhananda Hall, w Matundze – dzielnicy Bombaju. Był to widok godzien bogów – pisze Śri Sawant. Był to dzień największej dumy w moim życiu – mówi. Tego samego dnia Baba uroczyście otworzył maharashtrański oddział Prasanti Widwan Mahasabhy. Baba stwierdził, że zagrożenie wiszące obecnie nad ludzkością można odwrócić, rozpowszechniając nieśmiertelne cnoty, których ten kraj bronił od pokoleń. Następnego dnia odbyło się spotkanie komitetu Mahasabhy – po tym, jak jeden z członków przeczytał swój wiersz pod tytułem „Nawaratnamala”, czyli wieniec dziewięciu klejnotów, Baba mówił o klejnotach, fałszywych i prawdziwych, a wśród nich o diamencie. Oznajmił, że kiedy umysł umiera, a wszystkie poruszenia cichną, człowiek staje się lepszym klejnotem zwanym „die-mind”48! Owego wieczoru Baba przemawiał do innego, wielkiego zgromadzenia w siedzibie Andhra Mahasabhy, gdzie położył nacisk na uczciwe, zrównoważone życie. Baba spotkał się z przywódcami wielu religijnych szkół oraz wyznań i rozmawiał z nimi o sposobach i środkach pogłębiania źródeł wiary. Baba wracając samochodem do Bangalore zatrzymał się na kilka godzin w Pandharpur, świętym miejscu kultu Pandurangi [przejawienia Kriszny]. W dzieciństwie sam uczył swoich towarzyszy bhadżanów ku czci Pandurangi. Pieśni bhadżanowe o przejawieniu Pana w postaci Pandurangi, o jego małżonce Rukmabai, o rzece Czandrabhaga, uświęconej przez związek z tym miejscem, o żmudnej podróży każdego pielgrzyma, o głodzie i pragnieniu, które znosić on musi całymi dniami, o chwili, kiedy po raz pierwszy, z daleka, przelotnie dostrzega wieżę świątyni, o dreszczu przejęcia, którego doświadcza przekraczając święty próg – pieśni te wówczas Baba komponował i uczył ich dzieci w Puttaparthi. Wiele z nich śpiewa on do dziś, kiedy jego wielbiciele modlą się, a część z nich weszła do stałego repertuaru grup bhadżanowych z okolicznych wiosek. Baba wszedł do świątyni i zebrał wielbicieli wokół siebie – był to akt łaski, który tak często przejawiał w przeszłości, kiedy przychodził w ludzkiej postaci jako Panduranga! Włożył na szyję Rukmabai stworzony w swojej dłoni złoty naszyjnik ślubny, mangalasutrę. 48 Ang. gra słów: die mind znaczy umrzyj umyśle, podczas gdy diamond to diament. 182 Rozdział 9 – Święta radość Dla tych, którzy mają wyjątkowe szczęście podróżowania z Babą w jego samochodzie, taka podróż to jedna wielka słodycz, przez całą drogę, przez cały czas! Mogą być świadkami potoku premy płynącej z każdego jego słowa i czynu. Oto Baba przywołuje jakiegoś pasterza, doglądającego bydło na wzgórzach i obdarza go owocami. Niewidomy żebrak dostaje banknot – z ostrzeżeniem, aby go nie zgubił, ani nie poczytał za zwykły papier. Kobieta idąca na cotygodniowy targ, chwiejąca się pod ładunkiem niesionym na głowie, otrzymuje słodycze i pieniądze. Ślepcy, ludzie starzy, kalecy, dzieci, ciężarna matka, zadziorny chłopiec – wszyscy otrzymują jakiś znak jego łaski. Baba nigdy nie jest zbyt zajęty, aby nie zauważyć maluczkich tej ziemi. Dla tych, którzy jadą w jego samochodzie, podróż jest jeszcze słodsza. Baba śpiewa pieśni w języku marati, hindi, tamil, telugu i angielskim. Mobilizuje i prowokuje pytaniami, aby nauczać i usuwać wątpliwości. Widzimy w nim zawsze świeże jak kwiat ucieleśnienie anandy, najserdeczniejszego przyjaciela, najbardziej wykształconego uczonego, istny obraz wdzięku i powabu. Niespodziewanie jego łaska może przybrać postać cudu! Kiedyś, gdy powracaliśmy z Haidarabadu, samochód zatrzymał się przy moście na rzece Kriszna, ponieważ niektórzy z nas modlili się, aby dał nam słodycze stworzone jego dłonią. Kazał zatrzymać pojazd. Poprosił, abyśmy podnieśli z ziemi jakiś kamień i mu podali. Nie wiedzieliśmy, po co. Ktoś podał jakiś kawałek tłucznia z leżącej nieopodal sterty, przygotowanej do naprawy drogi. Przynieście jakiś płaski kamień. Jak chcecie połamać to na kawałki?” – spytał, odrzucając tłuczeń. Zastanawialiśmy się, po co chce łamać kamień! Znaleźliśmy jednak jakiś cienki i płaski kamień i podaliśmy mu. Potrzymał go w dłoni i oddał – kamień zamienił się w słodki blok! Z łatwością mogliśmy połamać go palcami na kawałki i zjeść. Nawaratri, czyli Daśara, jest świętem ku czci Pierwszej Przyczyny, która zakłóciła pozbawioną początku równowagę i spowodowała powstanie całego tego boskiego złudzenia zwanego stworzeniem. Dżagat, czyli wszechświat, to ogromny wstrząs próbujący odzyskać równowagę, która wówczas została utracona. Kiedy uda się ją przywrócić, pojęcia przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, różnorodności, straty i zysku, tego, co przyjemne i nieprzyjemne – znikną. Trzy jakości: sattwa, radżas i tamas 183 Daśara. Rodzice Bhagawana wykonują pada pudżę – ceremonię wielbienia boskich stóp Rozdział 9 – Święta radość – spokój, aktywność i bezwład – wpływają na świadomość i stąd mamy trzy postacie [Boskiej Matki]: Mahakali, Mahalakszmi i Mahasaraswati, którym oddaje się cześć przez trzy dni podczas tego święta. Z ich łaską możemy osiągnąć równowagę. Baba zainaugurował to święto w 1965 roku przedstawiając je tymi słowami: Daśara uroczyście świętuje zwycięstwo sił prawości nad siłami zła. Były one w stanie zwyciężyć, ponieważ Paraśakti, czyli aktywny aspekt boskości – siła, która przeobraziła Boga w całą tę wielorakość, całą tę różnorodność i całe to piękno – przyszła im z pomocą i użyczyła swojej mocy! Potem, nawiązując do napaści Pakistanu na Indie, która właśnie zakończyła się zawieszeniem broni, zawartym z pomocą ONZ, Baba powiedział: Kraj ten musiał zmierzyć się z siłami nieprawości, a Paraśakti ocaliła go przed wstydem i klęską. Baba mówił o niepokoju, jaki dotknął wielu z powodu tej wojny na granicach kraju i obawach, że Baba może odwołać obchody Daśary, podobnie jak odwołano je w Mysore i w innych miastach. Pomimo przeszkód – powiedział Baba, odnosząc się do ostatnich dyplomatycznych akrobacji przedstawicieli Indii w siedzibie ONZ i nikłych, do ostatniej chwili, nadziei na pokój – pomimo przeszkód, walka ustała. Pokój został przywrócony. I dodał: Jest to kolejny przykład łaski, która płynie z Prasanti Nilajam. Oto jak działa mahima! Wola Boga w porę przywróciła równowagę! Pierwszego dnia święta Daśara Szpital Sathya Sai uroczyście obchodzi swoje doroczne święto, a Baba poświęca swój dyskurs cielesnym i umysłowym podwalinom zdrowia. Opowiada o przyczynach choroby – zarówno psychofizycznych, jak i tych leżących głębiej – tym samym udzielając lekarzom bezcennych wskazówek. Na przykład, w 1965 roku mówił o złym stanie zdrowia jako produkcie społecznym, ponieważ ludzie chorzy i cierpiący są członkami tego samego zbiorowego ciała. Radził nie przyjmować ascetycznego podejścia względem swojego ciała. Odraza wobec czegokolwiek w stworzeniu jest niepożądana. Wszystko jest dziełem Boga, przykładem Jego chwały, blaskiem Jego wspaniałości. Zalecał, aby poświęcać ciału należną uwagę, gdyż stanowi ono narzędzie do zdobycia wyzwolenia. Sprzeciwił się hołubieniu ciała i nadmiernej pobłażliwości wobec niego. Kiedy wierzycie w to, że jesteście ciałem, to ciało zaczyna żądać od was więcej jedzenia, bardziej urozmaiconego jadłospisu, przykła185 Prawda Dobro Piękno dania większej uwagi do wyglądu zewnętrznego, większej troski o wygodę. Duża ilość spożywanego pożywienia jest zbyteczna i po prostu szkodliwa. Człowiek mógłby być szczęśliwszy i zdrowszy, gdyby mniej jadł. Baba wypowiedział się przeciwko nowoczesnym metodom powszechnego szkolnictwa, które zaraża niezadowoleniem, rozpaczą i zmartwieniami. Ludzie stają się niespokojni i zaczynają bać się rzeczy, których nie rozumieją. Nie potrafią ich ani uniknąć, ani zmienić! Radio, gazety, kino – wszystkie sieją wśród ludzi panikę dotyczącą zdrowia, standardu życia, ładu społecznego i bezpieczeństwa narodowego. Każda godzina słuchania czy czytania to dodatkowa porcja niepokoju. Przyjemność stała się ogólnoświatowym portem, do którego płyną rzesze, w związku z czym wiele nadziei zostaje zawiedzionych, a emocji – wypartych. Ludzie żyją i umierają nie rozpoznając, ile tracą. Społeczeństwo boi się własnego cienia, swojego skrywanego niezadowolenia, swojego tłumionego wrzenia. Strach jest najważniejszą przyczyną chorób. Baba próbuje więc przywrócić wiarę, żeby zniknął strach. Przenieście swą wiarę z tabletek na Opatrzność; pokładajcie wiarę w Madhawie [Bogu], a nie w lekach; stosujcie modlitwę, sadhanę, dżapę, dhjanę, a nie zastrzyki. Właśnie tych witamin potrzebujecie. Żadna tabletka nie jest tak skuteczna, jak Ramanama [imię Ramy]. Uznajcie drogę anandy, drogę sadhany, wiodącą do pokoju, szczęścia i zdrowia. Oto głos boskości i jego wezwanie. Centrum Sathya Sai Sewa Samithi [służebnej organizacji pod patronatem Sathya Sai] z Bombaju przywiozło do Prasanti Nilajam wystawę plastyczną przygotowaną z pomocą wysokiej klasy artystów, która obrazowała nauki Baby. Uroczystej inauguracji dokonał Baba, a następnie wystawę obejrzały i doceniły tysiące osób. Podobała się tak bardzo, że furgonetka, w której ją przewożono, przez kolejne trzy miesiące musiała objeżdżać Południowe Indie, a nawet rejony położone dalej, przynosząc natchnienie i nauki około trzystu tysiącom ludzi. Baba wziął pod skrzydła Prasanti Widwan Mahasabhy [zob. rozdz. 3] instytucję niosącą jakże potrzebną pomoc w nawożeniu korzeni oddania wśród ludzi – stowarzyszenie Sanathana Bhagawata Bhakta Samadż. Jego członkami są uczeni, muzycy, poeci, ludzie objaśniający święte pisma, recytujący eposy, gawędziarze i pieśniarze, z których każdy odznacza się wielką wprawą i biegłością. Udają się oni w grupach w wybrane 186 Rozdział 9 – Święta radość miejsce na trzy lub cztery dni, po czym pieśniami, muzyką i przemówieniami budzą w ludziach świadomość ich duchowego dziedzictwa. Nikt, kto zażyje witaminę B (Boga), nie zdoła umknąć Jego łasce. Obecnie podczas każdego święta Daśary Baba organizuje Saptaha Jadżnię [patrz rozdz. 3], zgodną z zaleceniami Wed i wedyjską ideą kosmicznej boskości. Na oczach tysięcy oddanych poszukiwaczy duchowych odbywa się obrzęd ku czci słońca, oddanie czci wizerunkom, poświęcenie ognia, kontemplacja bezforemnego Boga i recytacja hymnów wielbiących Boga przejawiającego się w rozmaitych postaciach i noszącego rozmaite imiona. Tamtego roku, w kulminacyjnej chwili końcowego ofiarowania, kiedy wszystkie uroczyście uświęcone przedmioty zostają wrzucone w buzujące płomienie, obecny był dr Pattom Thanu Pillai – gubernator stanu Andhra Pradesh. Później otworzył on Śanti Wedikę (ośmiokolumnową mandapę w stylu klasycznym z malowidłami przedstawiającymi Githopadeśam49, śiwaligam, pranawę i malowidła z Ramajany. Z tej mandapy Baba przemawia do wielkiego morza głów podczas szczególnych okazji. Gubernator przewodził również innemu wydarzeniu, kiedy to Baba poprosił go, aby uroczyście wyróżnił czterech wybitnych uczonych z Andhra Pradesh, członków Prasanti Widwan Mahasabhy, obdarowując ich złotymi naramiennikami jako oznakami bezsprzecznej biegłości w znajomości śastr. Jego ekscelencja gubernator przemówił: Zostać wyróżnionym w tym ośrodku duchowości, który wywiera wpływ na wszystkie stany Indii, a nawet państwa z innych kontynentów – to źródło wielkiego natchnienia! Nazajutrz obchodzono Dzień Poetów, kiedy to przed obliczem Baby odczytywano wiersze w sanskrycie, telugu, urdu, kannada, po tamilsku i po angielsku. Baba miał oczywiście cenną radę: Poeta jest zdolny odkryć więcej niż zwykły myśliciel. Rozpoznaje on i zna następny krok, i następny... w rzeczy samej uświadamia on sobie cel. Kawi, czyli poeta, jest w Indiach osobą świętą. Dlatego dźwiga olbrzymią odpowiedzialność. Poeta to „anusasithara” – ten, który ustanawia prawo i zasady postępowania. Nie powinien podążać za zachciankami motłochu w poszukiwaniu taniej sławy albo fałszywego dobrobytu. Musi użyźniać boski pęd w człowieku i kierować go we właściwą stronę. 49 Przekazanie Ardżunie nauk Bhagawadgity przez Krisznę w rydwanie na polu przyszłej bitwy. 187 Prawda Dobro Piękno Wiersze mówiące o podstawowych sprawach życia i śmierci, wolności i przeznaczenia, cnoty i pokus, wzlotów i upadków, dążenia i osiągania – takie wiersze przetrwają całe wieki, o ile natchnieniem do ich napisania, źródłem oświecenia było coś, co tkwi w człowieku głęboko, głębiej niż zmysły czy rozum, głębiej niż pasja. Ludzkie dążenie do odkrycia Stwórcy w tym, co stworzone, obudzi prawdziwy entuzjazm. Baba skrytykował poezję błahą i podjudzającą do nienawiści oraz pozbawione znaczenia popisy poetyckie. Nie zarażajcie innych swymi przesądami i rozterkami. Tak więc Daśara zmieniła się w seminarium na temat studiów wiary w instytucie duchowego uzdrawiania. Wkrótce potem Baba wyruszył do Hindupur, miasta odległego o jakieś 60 km, które ostatni raz odwiedził będąc jeszcze chłopcem, wraz ze swą pandhari-bhadżanową grupą towarzyszy. Stwierdził, że jeśli ktoś nie zbliży się do ogniska, to nigdy nie pozna jego ciepła. Żartobliwie zarzucił mieszkańcom, że zbyt długo zadowalali się samym światłem bijącym z ogniska. O ósmej rano Baba wciągnął na maszt flagę narodową na stadionie miejskiej szkoły średniej, ponieważ na ten dzień przypadał akurat diamentowy jubileusz szkoły. Następnie, w odkrytym samochodzie terenowym zabrano go na procesję ulicami miasta. Choć według wielbicieli zbyt długo przebywał w piekącym słońcu, Baba cieszył się, że samochód jedzie wszystkimi drogami i zaułkami miasta: Jak inaczej ludzie chorzy, słabi, kulejący i starzy mogliby otrzymać mój darszan? – spytał. W skwarze dnia znalazł czas, aby przemówić w miejscowym klubie rotariańskim, który tym samym miał zaszczyt otrzymania łaski Baby jako pierwszy z rotariańskich klubów. Mowa Baby otworzyła oczy wielu działaczom społecznym i zwolennikom międzynarodowego porozumienia. Żyjąc w tym starożytnym kraju, przesyconym dziedzictwem opartym na nieprzywiązaniu i poświęceniu, gdzie każdy cieszy się szacunkiem jako odbicie Jedynego, który jest z kolei odbiciem najwyższego Absolutu – rotarianie z pewnością stwierdzą, że wyznawane przez nich wartości są dla tutejszych ludzi czymś naturalnym. Dociekanie: „Kto należy do kogo? Czyż jestem stróżem brata mego?” obce jest myśli indyjskiej. Tutaj każdy jest wszystkimi, a wszyscy są Jednym. Ten Jeden to ON, TO oraz TAMTO. Przekonanie to jest codzienną strawą duchową Hindusów, od zawsze – powiedział im Baba. 188 Rozdział 9 – Święta radość Przemówił również do uczniów, prosząc ich, aby uczyli się zasad sanathana dharmy – Niezależnie od tego, czy macie to w programie czy nie. Ćwiczcie przynajmniej pierwsze kroki w sadhanie: milczenie, medytację, słodką i łagodną mowę, panowanie nad zmysłami, powtarzanie imienia Boga, czytanie świętych pism i służbę społeczną. Unikajcie marnotrawnych i osłabiających witalność rozrywek, dbajcie o dobry stan zdrowia ćwicząc właściwe nawyki, stańcie się wartościowymi synami i córkami ojczyzny. Baba uważa, że system nauczania rozwijany dziś w szkołach szkodzi dzieciom oraz społeczeństwu. Wmusza się uczniom coraz więcej informacji, a coraz mniej zachęca do samodzielnych poszukiwań! Dokłada się umiejętności, a rezygnuje się z cnót! Mniej szanuje się święte pisma, mędrców i uświęcone miejsca, wskutek czego upadł również szacunek dla kraju, który je zrodził. Urodziny Baby dały dziesiątkom tysięcy osób sposobność złożenia mu hołdu wdzięczności oraz otrzymania daru łaski. Nie próbujcie zdobyć mojej łaski ofiarowując mi kwiaty, które więdną, owoce, które gniją, liście, które schną i wodę, która paruje. Jeśli chcecie boskości, ofiarujcie coś boskiego. Satja, dharma, śanti, prema – te wartości są boskie – powtarzał wielokrotnie. Tego świętego dnia Baba uradował kilka starszych małżeństw z Mysore, Adhra Pradesh, Maharashtry, Uttar Pradesh, Gudżaratu i stanu Madras, dając im możliwość namaszczenia go olejem. Wśród nich była para, gdzie mąż był niewidomy i inne małżeństwo, gdzie niewidoma była żona. Upojną radość tych niewidomych osób możemy sobie jedynie wyobrazić. Baba nawiązał do zaćmienia słońca, które wypadło tamtego dnia: Wielu ludzi pytało w listach, czy święto zostanie z tego powodu przesunięte. Baba tak odpowiedział na to: Nie obawiajcie się zjawisk na niebie! Martwcie się raczej, gdy cień podłej namiętności, lub jakieś ciemne pragnienie, nikczemna chciwość, albo też potworne myśli pokryją wasz umysł złowieszczą ciemnością! Takiego zaćmienia musicie unikać. Babie nie zależy na świętowaniu jego ‘tak zwanych’ urodzin. Pragnie raczej, żebyśmy obchodzili dzień, w którym rodzi się on w każdym z nas albo, mówiąc jeszcze jaśniej, dzień, w którym odkrywamy, że jest on sercem każdego z nas. Uroczystości urodzinowe wykorzystuje on jedynie po to, aby ukazać niepoznawalną głębię swojej tajemnicy tym, którzy pysznią się, że ją zgłębili! 10. Dary łaski Baba obdarza łaską, ale nigdy nie pozwala, aby przyczyniła się ona do wzmocnienia egoizmu obdarowanego. Gdy tylko ego daje o sobie znać – przestaje się pojawiać wibhuti lub surowe napomnienie zostaje udzielone w inny sposób. Gdy wibhuti staje się przyczyną dumy bądź zazdrości, Baba nazywa to histerią. Należy zawsze pamiętać o swoich słabościach i nieustannie modlić się o wiarę konieczną do otrzymania łaski. Inaczej człowiek nie ma prawa mówić, że należy do rodziny Sai. W Śirdi Baba rozdawał boskie panaceum – popiół, którego dotknęła jego boska dłoń, a pochodzący z dhuni, czyli ogniska, płonącego nieustannie w pomieszczeniu masdżidu, gdzie spędzał swoje dni. Obecnie dhuni znajduje się w jego własnej dłoni, zawsze gotowej, by dać ten cenny podarunek. Wystarczy tylko, że zechce to uczynić i machnie dłonią w powietrzu. Nie jest to jedyny sposób stwarzania tego popiołu, czyli – jak nazywa się go w sanskrycie – wibhuti. Wystarczy, że Baba wyrazi wolę i nie musi poruszać ręką w powietrzu. Mimo to wibhuti płynie, niczym potok łaski, tam, gdzie on zechce i kiedy zechce. Ten olbrzymi deszcz boskiej łaski w postaci wibhuti stanowi największy ze współczesnych cudów! Deszcze te przychodzą cicho i niezapowiedzianie, niczym rosa przed świtem na polnych kwiatach. Pewien zaniepokojony rodzic zapytał, czy pojawienie się plam z wibhuti na obrazie Baby, który czcił, nie wróży aby 190 Rozdział 10 – Dary łaski źle, skoro kilka miesięcy wcześniej spotkał się z Babą w sprawie zaginionego syna, a popiół przywodzi mu na myśl spopielenie ciała i śmierć. Baba polecił mi odpisać owej osobie, że pojawianie się wibhuti na jego obrazie, jak również na obrazach innych postaci Boga, nigdy nie należy wyjaśniać w taki sposób. Jest ono bowiem oznaką łaski. Zdarzenie opisane powyżej miało miejsce w jednej z wiosek obwodu Randżore. Z kolei w Parmathi, w obwodzie Salem, pewien człowiek, który odwiedził wcześniej Prasanti Nilajam, ale nie spotkał się z Babą osobiście, miał w swym pokoju świątynnym zdjęcie Baby. Napisał on: Od drugiego dnia minionego miesiąca ze zdjęcia Baby płynie strumieniami zarówno popiół, jak i amrita! Zbieram je i rozdaję każdemu, kto przychodzi. Mam już jednak ich zapas, który z każdym dniem się powiększa. Niech mi pan poradzi, co mam z tym zrobić? Czy mogę je zanieść do świętej rzeki Kaweri, która przepływa w pobliżu mojego domu? Inna osoba, pisząca z Kochin, mniej więcej w tym samym czasie, przysłała list do redaktora „Sanathana Sarathi”: Kilka dni temu odkryłem, że ze zdjęcia Bhagawana oprawionego w szkło spływa jakiś oleisty płyn. Na szkle pojawiły się czerwone kropki kumkum i białe kropki wibhuti. Ponieważ nie jestem pewien, z czym jest to związanie, nikomu tego nie wyjawiłem. Będę niezwykle wdzięczny, jeśli oświeci mnie pan uprzejmie w tym względzie. Co innego mógł zrobić zakłopotany redaktor, czyli ja, jak nie pogratulować owego wyjątkowego dowodu boskiej chwały Baby, który ten człowiek zobaczył na własne oczy? Przytoczę teraz słowa z listu na temat pewnego zdarzenia w Kalkucie. Jestem wielbicielem Baby od kilku lat, natomiast synowie mego brata nigdy go nie widzieli. Są więc, co zrozumiałe, wytrąceni z równowagi, kiedy pojawia się wibhuti i można je zbierać nie tylko ze zdjęcia Baby, ale ze wszystkich dziesięciu pozostałych obrazów bóstw hinduistycznych! Wibhuti powstaje również na fotografii mojego brata, który zmarł osiem miesięcy temu. Oczywiście był on bardzo pobożnym i prostym człowiekiem o wielkim sercu. W dniu Asztami, kiedy nasze bóstwo rodzinne w Waikom50 zostało wyniesione na coroczny pochód, wibhuti sypało się obficie z obrazu Baby i było takie samo – w swej budowie, barwie, smaku i gęstości – jak 50 Miejscowość w stanie Kerala, w której znajduje się słynna świątynia Śiwy; święto Waikkath Asztami, lub Waikom Asztami poświęcone Śiwie jest tam obchodzone zarówno przez czcicieli Śiwy jak i Wisznu. 191 Prawda Dobro Piękno popiół rozdawany w Waikom jako prasadam. Proszę powiedzieć, czy to coś ważnego i co powinienem zrobić? Radżaramę Rao z Konadże koło Wittal w obwodzie Południowa Kanara, leżącym w stanie Karnataka, trawiła pewna wątpliwość. Napisał on do redaktora: Moja najmłodsza siostra dostrzegła wibhuti około godziny 9:30. Pod zdjęcie natychmiast podłożono papier i zebrano na nim popiół. Proszę napisać mi, jak powinniśmy spożytkować wibhuti, które spadło i które nadal sypie się z obrazu. Główny chemik wytwórni materiałów wybuchowych w Punie nie tracił czasu na zadawanie pytań i czekanie na odpowiedź. Za bardzo wierzył w chemię, aby miał tak uczynić. Poddał oględzinom ramę, szkło i tekturę umieszczoną za zdjęciem, wytarł je i obrócił na drugą stronę. Nie mógł jednak odkryć skąd i dlaczego wydobywa się popiół! Przybył do Baby do Prasanti Nilajam. Baba wezwał go na rozmowę w cztery oczy i po jej zakończeniu oświadczył: Udi otrzymasz nie tutaj, ale w swoim domu w Punie. Bywaj. Było to potwierdzenie, błogosławieństwo, objawienie! 26 listopada 1965 roku pewien emerytowany inspektor okręgowy policji przypadkiem natknął się na dwa zdjęcia Baby. Oprawił je i umieścił w swoim pokoju świątynnym. Oboje z żoną poczuli natchnienie, aby pośpieszyć do Prasanti Nilajam, dokąd dotarli 28 listopada. Już następnego dnia zostali wezwani na rozmowę z Babą i pobłogosławieni przez niego. Kiedy opuszczali już pokój rozmów, Baba poklepał go po ramieniu i powiedział: Przyjdę tam. Jak? Kiedy?... Nie potrafił spytać. Swoje przybycie i obecność Baba ukazał mu sypiąc obficie wibhuti ze swoich obrazów. To wystarczyło. A żeby zamanifestować, że jest on wszystkimi przejawieniami Boga, znanymi i nieznanymi, wibhuti spadało nieprzerwanymi potokami z obrazów, na których widnieli Kriszna, Rama, Śiwa, Murugan, Guruwajurappan51 i Chrystus. Być może Baba miał jakiś szczególny powód, aby posłać ten zadziwiający znak łaski przez wizerunek Jezusa, bowiem 24 lutego do tego domu cudów trafił pewien zabłąkany chrześcijanin. Usłyszawszy śpiew bhadżanów dobiegający z ganku, zajrzał do środka przez okno. Ujrzał obraz Chrystusa. Na widok objawienia danego przez Sathya Sai Babę, zadrżał ze strachu i skruchy (jak później opowia51 Kriszna, dosł. Pan z Guruwajur, miasta w stanie Kerala, gdzie znajduje się słynna świątynia z wizerunkiem czterorękiego Kriszny. 192 Rozdział 10 – Dary łaski dał) i nagle oświadczył: Poprawię się – nigdy więcej nie będę pił. Został uratowany i przyjęty niczym dziecko przez Babę i jego szczodrą miłość. Również obraz ze świątyni w Guruwajur ma szczególne znaczenie. Stoją tam mosiężne, olejowe lampy, a na każdym obrazie, po obu stronach namalowanej postaci Kriszny, stoją dwie takie lampy. Świątynia została uwieczniona przez wielkiego poetę i świętego, Narajanę Bhattathiripada [żyjącego w XVI w.], który wyleczył się z chronicznego reumatyzmu dzięki czci, jaką oddał Krisznie poprzez swe niezrównane dzieło, „Narajanijam”52. Dlatego olej z lamp w tej świątyni jest uważany za lekarstwo na reumatyzm przez ludzi ze wszystkich stron Indii – zabierają go z czcią i stosują z ogromną wiarą. Baba jest wewnętrznym sanktuarium wszelkich świątyń, zechciał on więc, aby rozdawano olej pochodzący z lamp namalowanych na obrazach tego sanktuarium! W efekcie, olej kapie z lamp na wydrukowanym obrazie Pana z Guruwajur w świątynnym pokoju inspektora policji! Olej ten zebrano i wykorzystano w tym samym leczniczym celu. Widzieli go i badali kapłani od dawna związani ze świątynią w Guruwajur. Orzekli, że olej jest bezsprzecznie autentyczny i taki sam, jak ten dostępny w ich świątyni! Dzieje się tak nie tylko w domach bhaktów. Baba chce, aby jego łaska płynęła w tej postaci również w salach modlitwy. Nataradża Pillai z Muwattupuzha w Kerali pisze: Na obrazie przedstawiającym wszytkich bogów, umieszczonym w sali bhadżanowej, ujrzeć można wibhuti i kumkum. Warto nadmienić, że ku naszej nieopisanej radości z dłoni małego Kriszny na obrazku w kalendarzu wiszącym na ścianie, obficie wydziela się masło. Obrazek ten przedstawia jego matkę, Jaśodę, grożącą kijem swojemu boskiemu dziecku za podkradanie masła. Baba nazywa cud stwarzania wibhuti w dłoni swoją wizytówką. Te „wizytówki” są różnego rodzaju i wielkości, odsłaniając coraz więcej aspektów jego osobowości. Głoszą one przybycie awatara – radosnej nowiny o przyjściu zbawcy cywilizacji, który uratuje ludzkość przed stoczeniem się w śmiertelną pułapkę. Deszcz świętych substancji padający z obrazów Baby i jego różnorodnych postaci jest tylko sygnałem służącym wyłącznie głoszeniu tej krzepiącej wieści. Żaden święty obraz nie dał 52 Poemat złożony z 1036 wersetów, będący kwintesencją Bhagawata Purany, zawierającej 18 000 wersetów. 193 Wibhuti materializuje się na fotelu i podnóżku Rozdział 10 – Dary łaski jak do tej pory tak oczywistego dowodu, że jest przesycony boskością, ani powtarzającego się codziennie przekonującego świadectwa, że różnorodnymi siłami na tym świecie kieruje jedna Kosmiczna Wola. Zgodnie z Bhagawadgitą, Kriszna obdarzywszy Ardżunę wizją siebie jako Kosmicznej Woli, rzekł: Ardżuno! To jedynie cząstka mojego wibhuti. Moje wibhuti nie ma granic! Tutaj wibhuti oznacza moc, siłę, chwałę, wspaniałość, majestat. W przypadku Baby, wibhuti, jakie on daje – czy to osobiście, czy przez swoje wizerunki lub obrazy innych jego postaci czczone przez ludzi – jest nieskończone w swym wibhuti (chwale). P.V. Nataradżan z Kugalur napisał do redaktora: Wibhuti sypie się z podniesionej dłoni Baby na obrazie. Upewnia mnie to, że zawsze jest on ze mną i że nigdy nie muszę się bać. W wiosce Samphagaon w obwodzie Dharwar wibhuti spada ze zdjęcia Baby w domach wielu wielbicieli. Śri S.B. Kadakola pisze: Widząc całe to poruszenie, Dandajjaswami Raczajjaswami Salamath powiedział wyzywająco: „To jedno wielkie oszustwo. Jakim cudem bhasma, czyli wibhuti, może sypać się znikąd? Ja też mam zdjęcie Baby w swoim pokoju świątynnym. Dlaczego z niego nie sypie się wibhuti?”. I tego samego dnia okazało się, że wibhuti pokrywa całe to zdjęcie i sypie się z niego. Trwało to przez trzy dni. W międzyczasie Salamatha odwiedził przyjaciel i zapytał: „Jak na tym szkle może pojawić się wibhuti? Cała wioska dała się nabrać na jakiś żart”. Mokrym ręcznikiem dokładnie wytarł zdjęcie i kucnął przed nim, mówiąc: „Dobrze, niech zobaczę to, co nazywasz mahimą (chwałą) tego swojego Baby. Niech popłynie potok wibhuti”. W ciągu 15 minut wibhuti posypało się ponownie, a popiołu na szkle było dwa razy więcej niż poprzednio! Niedowiarek padł na twarz przed zdjęciem. Pewien mechanik pracujący w cukrowni zauważył, że wibhuti, które posypało się z czterech czy pięciu obrazów Baby w jego domu, jest nadzwyczaj słodkie i cała chmara mrówek przywędrowała, żeby je zjeść. Pośpieszył do Baby, aby prosić o odebranie popiołowi tej słodyczy. Baba jednak zapewnił go, że mrówki będą trzymać się z daleka... i począwszy od następnego dnia, mrówki już nie przychodziły. W niektórych domach wibhuti pojawia się jedynie w czwartki. W innych, jego ilość zwiększa się w dni świąteczne, aby mogło je otrzymać więcej osób. W niektórych domostwach wibhuti z poszczególnych obrazów różni się smakiem i kon195 Prawda Dobro Piękno systencją. Na przykład, gdy jest ciemnoszare i ziarniste, nazywa się je Śirdi wibhuti, a jeśli jest miękkie i pachnące, nazywa się je Parthi wibhuti. Podobnie kumkum [czerwony proszek] może pojawiać się w różnych odcieniach, zaś amrita [słodki syrop] może mieć różną konsystencję, smak i zapach. Pewien wielbiciel z Saurashtry napisał, że gdy w ostatni dzień śrawan [świętego miesiąca] zakończyli trwające miesiąc ślubowanie niejedzenia soli, płyn, jaki podarował im obraz (czy raczej Baba na obrazie), był (doprawdy, niezbadane są drogi Pana) słoną wodą. Wraz z jej spożyciem mogli wrócić do poprzedniego stylu życia. Tak oto rozsiewa blask opowieść o panowaniu Baby nad czasem i przestrzenią, nad materią i duchem. Ze zdjęcia Bhagawana Sathya Sai Baby w naszym domu w Akoli od dwóch miesięcy sypie się wibhuti, kumkum i proszek haldi (proszek z kurkumy, uważany za znak pomyślności) – pisze pewien adwokat. W Radżkot wibhuti pojawia się w dniu Wajkunta Ekadaśi. W Dżamnagar podczas święta Mahaśiwaratri zobaczyliśmy, ku naszemu olbrzymiemu zaskoczeniu, sylaby „om” i „śri” na szkle czterech wielkich obrazów wiszących w sali. Były one wypisane jakąś oleistą substancją, która pachniała jak amrita. Pewien lekarz z Palghat pisze: Częściej przepisuję wibhuti Baby niż lekarstwa, a Baba zapewnia mi regularne dostawy z obrazów w moim domu. Takie samo szczęście ma dr Bailur z Santa Cruz. Podobnie pan Saxena, adwokat z Rampur. Podobnej łaski, okazywanej w ten sam niesamowicie przekonujący sposób, doświadcza wielu wielbicieli z Kharagpur, Dżamsedpur, Kalkuty, Triwandrum, Madrasu, Trichinopoly oraz innych miast i wiosek, od Himalajów aż po Przylądek Komoryn. Kiedy prosiłem Babę o pozwolenie na ogłoszenie drukiem niektórych z tych wydarzeń, obrazujących jego wielkość i chwałę, zwrócił mi uwagę, że łatwo może to zostać błędnie zinterpretowane jako „propaganda”! Jednak cuda te są tak powszechne, tak oczywiste i tak łatwe do sprawdzenia, że takie błędne opinie zostaną szybko uznane za wynik niewiedzy. W Salem wibhuti spada z obrazów w domu profesora fizyki miejscowej szkoły wyższej! Skoro ktoś taki pokazuje te obrazy odwiedzającym, nie może być oskarżony o propagandę. Sam siedziałem na podłodze domu Wimalanandy w Shimoga patrząc, jak wibhuti gromadzi się drobina po drobinie, sekunda po sekundzie i spada z krawędzi ramy 196 Rozdział 10 – Dary łaski obrazu. W Mangalore widziałem, jak drobiny wibhuti spadają z lewej stopy posągu Baby z Śirdi (tej, która spoczywa na jego prawym kolanie) i gromadzą się poniżej! Byłem niezmiernie miło zaskoczony, kiedy setki kropli amrity pojawiły się nagle na dużym obrazie Baby w Dewi Wilas przy College Road w Phalgat, zaraz po tym, jak w święty dzień miesiąca śrawan, obchodzony w całym stanie Kerala jako święto Onam, wygłosiłem mowę o Babie i zakończyłem ceremonię arati. Drugim zastrzeżeniem podniesionym przez Babę, kiedy wysunięto pomysł nagłośnienia drukiem takich wydarzeń, było to, że opisane osoby staną się dumne z otrzymanego błogosławieństwa, co może doprowadzić do ich duchowego upadku. Dlatego właśnie Baba jest przeciwko nadmiernemu nagłaśnianiu jakiejkolwiek łaski, którą obdarza. Jest ona darem, który należy pieczołowicie przechowywać w głębi swego serca – darem, nad którym należy rozmyślać w ciszy najgłębszej medytacji. Jest ona tajemnym znakiem miłości najdroższego ukochanego. Niektórzy jednak dają się zwieść na manowce, gdy swój jadowity łeb podnosi ich ego. Zaczynają wtedy rozpowiadać o swojej duchowej wyższości i rzucać innym mieszkańcom ich wioski wyzwanie, by zdobyli podobną łaskę Baby. Porównują, toczą spory, współzawodniczą i potępiają innych! Zapoczątkowują łańcuch zła, który ogołaca ich z tego, czym zostali pobłogosławieni. Chcąc za wszelką cenę udowodnić, że są nie gorszymi wyznawcami, słabi ludzie uciekają się do oszustwa, a gdy wychodzi ono na jaw – bowiem prawda zawsze zwycięża – okazuje się, że wszyscy są siebie warci. Zostawmy takich oszustów karze, jaka ich czeka i skupmy się na osobach prawdziwie oddanych, które Baba obdarzył tymi oraz innymi oznakami swojej niewiarygodnej mahimy. Nadaswaram Widwan, który przybywał na każde święto Daśara i Śiwaratri, aby grać swą muzykę w Nilajam, występował wraz ze swoim wujem, akompaniującym mu na bębnie. Wuj miał na imię Ganesh. Napisał te słowa: Kiedy żegnałem się z Babą po obchodach jego urodzin w 1965 roku, łaskawie zapewnił mnie: „Nie będziesz już odtąd miał żadnych kłopotów, bo ja jestem przy twoim boku, zawsze”. Pojechałem z moim bratankiem do świątyni w Thiruwannamalai i po występie na święcie Dziesięciu Dni [Daśara] powróciłem do domu... aby odnaleźć tam potoki wibhuti obficie spadające z obrazów Baby 197 Prawda Dobro Piękno i Śri Kriszny, przed którymi zwykle się modlę. Byłem przepełniony radością. W modlitwie poprosiłem Babę, aby spadło tyle wibhuti, żebym mógł obdarować nim każdego, kto mnie odwiedzi. Faktem jest, że Baba dał „puzderka niewyczerpalnego wibhuti” kilku wielbicielom, którzy nie użyją tego daru w niewłaściwy sposób i nie będą próbowali się wywyższać. Puzderkiem takim wystarczy tylko potrząsnąć, jednocześnie wypowiadając imię Baby i już jest pełne wibhuti. Był też człowiek, który prosił Babę o wstrzymanie strumienia wibhuti! Pewnemu ubogiemu złotnikowi z Bombaju zabrakło cierpliwości. Jego warsztat mieści się pod klatką schodową prowadzącą na pierwsze piętro. Wibhuti sypie się z obrazka z Babą w jego mieszkaniu. Ciągle musi on przerywać pracę, bo przychodzą ludzie chcący ujrzeć „zjawisko zaprzeczające nauce” – popiół wydobywający się z papieru! Człowiek ten mieszka w jednym pokoju z żoną i trojgiem dzieci w domu czynszowym w Bombaju. Pisze on: Baba obdarzył mnie łaską obfitości wibhuti, który spada z jego obrazów w moim domu, czy raczej pokoju. W rezultacie przez mój pokój od świtu do zmierzchu, a czasem również w nocy, przewijają się setki okolicznych mieszkańców. Z tego powodu ciężko mi się tu mieszka. Proszę zwrócić się do Baby z prośbą, aby zatrzymał wibhuti. Jest to bardzo wzruszający list, którego nie napisze żaden wyznawca, o ile jego problemy nie są nieznośne. Widzimy tutaj, że wibhuti jest równie prawdziwe jak zmartwienie z powodu niechcianej popularności. W Prasanti Nilajam podszedł do mnie Śri Waidja z Nawsari i przekazał mi sprawozdanie z działalności towarzystwa bhadżanowego, które założył. Znalazłem w nim następujący punkt: „Odwiedziny w miejscach lil Sai”. Przykuło to moją uwagę. Wyjaśnił mi, że w wiosce Chinam żył wielbiciel, w którego domu z obrazów Baby spadało wibhuti i kumkum. W miejscowości Stupa, po rozpoczęciu bhadżanu, zaczynało sypać się wibhuti – powiedział. (Przypomina mi to przeżycie, jakiego sam doświadczyłem. W świątynnym pokoju pewnej starszej braminki w Kalpathi wisiał rząd obrazów Baby oprawionych w szkło. Kiedy rozpoczęto śpiewanie bhadżanu, jeden z nich zaczął się kołysać, to w lewo, to w prawo, to wolniej, to szybciej – zgodnie z rytmem pieśni. Kiedy pieśń się skończyła, obraz znieruchomiał). Woda postawiona przed obrazem Baby jako ofiara dla ugaszenia jego pragnienia w ciągu jednej chwili przemieniła się 198 Rozdział 10 – Dary łaski w pachnący, smaczny napój, który bhaktowie nazywają amritą. (Podobne zdarzenia mają miejsce w całych Indiach.) Co więcej, amrita trysnęła również z boskich ust na obrazie! (Przywodzi mi to na myśl pewne święto Wajkunta Ekadaśi, kiedy to Baba siedzący pośród kilkuset wyznawców dał znak, aby przyniesiono kubek i nalał do niego ze swoich boskich ust amritę – aż po brzeg!). Podczas przyjęcia odbywającego się w odległym o dziesięć mil Markapur zauważono identyczny dowód wszechobecności i ogromnej łaski Baby. Baba obdarza łaską, ale nigdy nie pozwala, aby przyczyniła się ona do wzmocnienia egoizmu obdarowanego. Gdy tylko ego daje o sobie znać – przestaje się pojawiać wibhuti lub surowe napomnienie zostaje udzielone w inny sposób. Gdy wibhuti staje się przyczyną dumy bądź zazdrości, Baba nazywa to histerią. Należy zawsze pamiętać o swoich słabościach i nieustannie modlić się o wiarę konieczną do otrzymania łaski. Inaczej człowiek nie ma prawa mówić, że należy do rodziny Sai. Baba nie namawia nikogo, aby domagał się lub zyskiwał szczególny szacunek tylko dlatego, że Baba obdarzył go dowodem swojej łaski. Ludziom jednak trudno oprzeć się zarówno pokusie okazywania szacunku, jak i zadowolenia z tego, że ktoś im go okazuje – co jest szkodliwe dla jednych i drugich, gdyż w ten sposób człowiek pozwala, aby ego ściągnęło go w duchową nicość. Do zgromadzenia w Kakinadzie Baba przemówił w ten sposób: Są tacy, którzy przychodzą do was i mówią: „Sathya Sai Baba bardzo mnie lubi. Dał mi coś wyjątkowego, co daje tylko tym, którzy są mu najbliżsi”. A potem żebrzą o pomoc lub usilnie pragną skupić na sobie szczególną uwagę, co jest obrazą dla boskości. Otrzymanie jakiegoś znaku ode mnie wiąże się z olbrzymią odpowiedzialnością. Przypomina on, że należy być pokornym, łagodnym w mowie, prawdomównym, wolnym od przywiązań i zawsze świadomym Sai obecnego we wszystkich. Są jednak tacy, którzy wystawnie świętują rocznicę pierwszego pojawienia się wibhuti, zbierając składki na rzecz tych obchodów. Jeszcze inni wysyłają wibhuti lub amritę pocztą, oczekując za to darowizny. Nie zdają sobie nawet sprawy ze szkody, jaką w ten sposób czynią dla własnego rozwoju! Warto tu wspomnieć o jeszcze jednym problemie. Otóż małe dzieci – a nawet niektórzy niezbyt rozgarnięci dorośli, którzy wyrośli w atmos199 Prawda Dobro Piękno ferze bezmyślnej i powierzchownej religijności – mają skłonność to różnego rodzaju przywidzeń. Wydaje im się, że słyszą jakieś głosy i potrafią odczytywać przesłania pisane przez Babę lub się z nim porozumiewać! Kiedy ma to miejsce w jednym domu, najprawdopodobniej zainfekuje to również dziecko sąsiadów. Właśnie w ten sposób w Madrasie, w okręgach Wschodnie Godavari i Południowa Kanara oraz na Cejlonie doszło niedawno do zbiorowej histerii. Baba w mocnych słowach wyraził swoją dezaprobatę. 29 marca 1965 roku powiedział on w Amalapuram: Urosło to już do rozmiarów epidemii. Z nikogo się nie śmieję ani nikogo nie obwiniam. Prawdę jednak należy podać do wiadomości. W okolicy Amalapuram jest wielu twierdzących, że do nich przychodzę, przejmuję kontrolę nad ich ciałem i przez nich przemawiam. Wymachują rękoma, kołyszą się, trzęsą i drżą, a ludzie siedzący wokół nich zapewniają, że znajdują się oni pod moim wpływem! Odpowiadają na pytania, a ich przedstawiciele i pośrednicy twierdzą, że udzielają oni „osobistych rozmów” – zupełnie jak ja! Ta oszukańcza choroba szerzy się wśród prostych ludzi za sprawą intrygantów i oszustów. Jeśli kiedykolwiek usłyszycie o ludziach cierpiących na tę chorobę albo spotkacie ich, zduście to w zarodku. Najpierw pozbądźcie się pośredników, a następnie każcie tej osobie się uciszyć i zachowywać normalnie. Ja nigdy przez nikogo nie przemawiam. Nigdy nikogo nie wykorzystuję, ani nie opanowuję niczyjej cielesnej powłoki, by wyrazić siebie. Nie jestem żadnym upiorem ani duchem, żebym potrzebował pośrednika. Przychodzę bezpośrednio, mówię bezpośrednio, przychodzę takim, jakim mnie widzicie lub w postaci, jaką w danej chwili wybieram. Nie używam słabych i niepewnych pojazdów ludzkich ciał. Obdarzam darami wprost i bez żadnych pośredników. W Yelamanchilli powiedział: Ostatnio pojawili się ludzie twierdzący, że posiadłem ich ciała. Każcie im odejść, gdziekolwiek ich spotkacie. Nie ulegajcie tym głupcom i oszustom – nie poniżajcie swej godności wielbicieli. Baba doradza swym wielbicielom, aby byli zawsze czujni na subtelne wpływy zła i spraw tajemnych. Skoro na świat przyszedł awatar, skoro tak łatwo go spotkać i otrzymać jego łaskę, byłoby co najmniej czymś niemądrym wierzyć tym osobom, niezależnie od tego, czy robią to z premedytacją, czy po prostu są chore. 11. Rozgorączkowane miasta Jego przemówienie nawet przypadkowym słuchaczom dodaje otuchy. Często przekłuwa bańkę pychy i godzi w ego lub staje się świecą płonącą w ciemnościach, laską dla kulawego, ścieżką w głuszy, różą pośród cierni, latarnią wskazującą drogę do szlachetności i boskości. Jego uśmiech jest pielęgnowanym w pamięci skarbem godnym kontemplacji w ciszy świątyni. Charles Penn pisze z Los Angeles: Poprzez oceany Baba dociera do każdego z nas za każdym razem. Błogosławi. Prowadzi. Potrzebującym wsparcia daje siłę. Uśmiechając się potwierdza szeptem „Niech Bóg cię błogosławi...” i zaprasza tych, których chce poprowadzić, do Prasanti Nilajam. Uczy nas, że życie nie ma końca, a granice nocy, dni, miesięcy i lat nie istnieją – gdyż w odwiecznym potoku wszyscy stanowimy jedno. Lekcji tej Baba udzielił również zgromadzonym w Prasanti Nilajam w dzień Uttarajany - kiedy słońce rozpoczyna wędrówkę na północ, 14 stycznia 1966 roku. Święta oparte na kalendarzu, czy to słonecznym czy księżycowym, obchodzone z okazji zmiany kierunku ruchu słońca czy księżyca, zostały wymyślone – jak powiedział – po to, aby podkreślić potrzebę panowania nad umysłem (księżyc jest bóstwem przewodnim umysłu) oraz inteligencją (słońce jest bóstwem przewodnim intelektu, buddhi). Pokładając nadmierną wiarę w materialne bogactwo i doczesne przyjemności, człowiek utracił sztukę otwierania źródeł radości w głębi 201 Prawda Dobro Piękno siebie, w swoim umyśle i intelekcie. Nie trzeba czekać na nadejście dnia Uttarajany, aby rozpocząć trening opanowania umysłu i sublimacji intelektu. Każda chwila jest dobra – głosi przesłanie Baby. Pilnie i uporczywie wzywa on nas, abyśmy bezzwłocznie przebudzili się do działania i doznali radości płynącej z rozwoju duchowego. Tym przesłaniem porywa nasze serca jak nikt inny. Któż inny bowiem może powiedzieć tak jak on: Pokrewieństwo pomiędzy mną a wami jest odwieczne i ponadczasowe. Nie opiera się na doczesnych powiązaniach, lecz na pragnieniu serca, aby dotrzeć do samego źródła niewyczerpanej radości. Wszystkich was postrzegam jako morskie fale, połyskujące w świetle wschodzącego księżyca. Widzę anandę jaśniejącą na waszych twarzach. Miłość, jaką żywicie do źródła miłości, jest rzeczywistym źródłem tej anandy. Począwszy od 1940 roku, kiedy to oświadczył, że jest Sai Babą przybyłym powtórnie, corocznie odbywa się akt wyłonienia się lingamu (lub wielu lingamów) z jego ciała – przez usta. Dzieje się to podczas lingodbhawa muhurtham53. Jest to nieprzenikniona tajemnica: w jaki sposób lingamy z różnych rodzajów kamienia lub metalu powstają w nim i dlaczego zawsze wyłaniają się dokładnie w tym samym dniu, który wyliczony został w starożytnych tekstach z dziedziny dżjotiśastry [astrologii]? Któregoś roku wyłoniło się z wnętrza Baby dziewięć srebrnych lingamów. Innym razem pojawiło się pięć lub siedem, trzy lub dwa; wszystkie naraz albo w pewnych odstępach czasu. Zanim nastąpi ta wspaniała chwila, nikt nie jest w stanie odgadnąć liczby, wielkości ani rodzaju lingamów, które przybierają swoją postać we wnętrzu Baby. Wszystko dzieje się normalnie, dopóki nie nadejdzie lingodbhawa muhurtham. Zgromadzenie 20 albo 25 tysięcy osób siedzi oczekując, z nabożeństwem słuchając przemówień panditów na temat świętych tekstów lub dyscypliny duchowej. Ich mowy dotyczą przeważnie Śiwy – aspektu Boga, który niszczy niewiedzę, nagradza oświeceniem, pokonuje nagromadzone skutki uczynków z przeszłości i ściera wszelkie ślady po zwierzęcej przeszłości danej osoby, aby oczyścić potężny strumień zwany umysłem. Kiedy pandici kończą swe wystąpienie, głos zabiera Baba i dodaje słody53 Pomyślna chwila zewnętrznego przejawienia się symbolu wszechprzenikającej boskości. 202 Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta czy programowi jednym ze swoich niezrównanych dyskursów. W pewnej chwili, w czasie takiej mowy albo pod jej koniec, podczas śpiewania bhadżanów, kiedy Baba prowadzi pieśni, zauważają u niego lekki kaszel, który – jak wielu z nich wie – jest zwiastunem drogocennego lingamu. Niebiańską mowę co chwilę przerywa brak tchu, aż wewnętrzny napór staje się nie do opanowania. Wówczas, przy dźwięku mantry „Om Namah Śiwaja” płynącej z tysięcy serc, lingamy wędrują z wnętrza Baby do ust i wypadają na srebrny talerz. Baba nieodmiennie podnosi je w górę, tak aby wszyscy mogli je ujrzeć i oddać im cześć. Potem pozostają na widoku przez całą noc. Rano Baba bierze je w dłoń i przechodzi rzędami bhaktów, oniemiałych wielkością linagamów, które nie mogłyby bez cudu przejść przez wąskie gardło. W 1966 roku, Baba po około dwudziestu minutach kołysania się, mdłości, łapania tchu i kaszlu mającego udrożnić gardło sprawił, że samoistnie ukształtował się w nim i wyłonił z jego ust szmaragdowy lingam o wysokości 7,5 cm, który Swami umieścił na podstawce o średnicy 12,5 cm – ku niewypowiedzianej radości i uldze tłumu zgromadzonych, którzy przyglądali się w skupieniu jego twarzy. Tysiące ludzi radowało się tym boskim wydarzeniem, które miało miejsce na nowo wybudowanej, wspaniale oświetlonej scenie – Śanti Wedice. Zgromadzeni spędzili całą noc na śpiewaniu bhadżanów. Baba pojawił się ponownie na Śanti Wedice nazajutrz o świcie, gdy bhadżany już się kończyły. Mówiąc o znaczeniu czuwania i `śpiewu przypomniał ludziom o konieczności panowania nad zmysłami i umysłem oraz o potrzebie zlikwidowania w sobie egoizmu dzięki surowej dyscyplinie. Potem ruszył wzdłuż szeregów pielgrzymów trzymając w ręce ten wyjątkowy znak swojej chwały, aby mogli nasycić nim oczy. W ostatnim tygodniu lutego 1966 roku Baba przewodniczył obchodom Dnia Szkoły w szkole średniej Zilla Pariszad w Bukkapatnam, która awansowała na ten poziom za sprawą jego błogosławieństw, ponieważ dał on jej zaszczyt nazywania go swoim „absolwentem”. W podzięce za jego troskliwą opiekę, szkoła nosi teraz nazwę Szkoły Średniej imienia Bhagawana Śri Sathya Sai Baby. Baba zachęcał tam rodziców, aby byli dla swych dzieci wzorem do naśladowania, ucząc ich cnót, pokory oraz pomocy bliźnim. 203 Padmanskar – wielbiciele u stóp Baby Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta 2 marca Baba przebywał w Haidarabadzie na trzydniowym posiedzeniu Prasanti Widwan Mahasabhy. Codziennie 50 do 60 tysięcy osób żarliwie słuchało wystąpień tak wybitnych uczonych jak profesor W.K. Gokak czy Śri D. Wenkatawadhani, jak również mających moc przemiany ludzkich serc przemówień samego Bhagawana. Baba jest dziś zdecydowanie najbardziej poruszającym mówcą na świecie, ponieważ całymi godzinami potrafi utrzymać tysiące słuchaczy w stanie całkowitej uwagi i skupienia na najwyższych filozoficznych kwestiach, które rozważa i przedstawia w pełnych słodyczy słowach. Każdy ma poczucie, że ta mowa jest skierowana właśnie do niego, aby pomóc mu wydostać się z intelektualnej lub moralnej matni, w jaką został wciągnięty przez życiowe okoliczności. Każdy wzrasta szczęśliwy i silny, z lżejszym bagażem zmartwień, albowiem miał okazję posłuchać tego melodyjnego głosu, który otwiera bramy niebios zarówno ubogim, jak i bogatym duchem. Nic dziwnego, że profesor Gokak poczuł natchnienie do zaśpiewania takiej oto strofy: Czy widzieliście Babę który rozpala miasta tęsknotą i zalewa je radością istnienia? Rozminęliście się z sensem swego życia, jeśli go nie widzieliście i nie słyszeliście! Baba wyjaśnił, że wyznaczył akademii Prasanti Widwan Mahasabha zadanie przypominania ludziom o ich zagubionej drodze oraz o pełnej pułapek ścieżce, na którą zboczyli. Chory nie ma teraz szacunku dla lekarza, który jako jedyny może go uleczyć i którego lekarstwo może mu przynieść ulgę. Krytycyzm biorący się z naśladownictwa i płytka, cyniczna postawa niszczą u dzieci tej ziemi wiarę w ich własne, bezcenne dziedzictwo kulturalne. Stają się one ofiarami obcych postaw i mód dotyczących ubioru, zachowania i poglądów. Prasanti Widwan Mahasabha będzie torować drogę dla pokoju, ale nie uczestnicząc we współzawodnictwie. 13 marca 1966 roku Baba odwiedził Bombaj po raz trzeci. Jak powiedział: Maharashtra jest świętą ziemią, gdzie strumień bhakti użyźnia od wieków pola społeczne, polityki i filozofii. Ramdas, Tukaram, Dżnaneśwar54 i wielu innych napełniło serca ludzi czcią dla Boga i miłością do 54 Ramdas i Tukaram – hind. święci z XVII w., Dżnaneśwar – mistyk z XIII w. 205 Prawda Dobro Piękno człowieka. Było tu również pole aktywności, ośrodek, z którego promieniowała chwała poprzedniej postaci obecnego Sathya Sai. Nie miejcie wątpliwości, że Maharashtra wkrótce stanie się ośrodkiem odrodzenia dharmy. Podczas dwóch tygodni spędzonych wówczas w Bombaju Baba, dzięki swej prostocie i słodyczy, zajął trwałe miejsce w sercach setek tysięcy mieszkańców tego miasta. Jak opisał to dr Gokak, bezszelestnie i w naturalny sposób staje się on głową każdej rodziny, która Gromadzi się wokół jego kolan i pije złoty miód jego miłości. Jest on wiecznym dzieckiem bawiącym się w ogrodzie, zdobywającym sobie ponownie dorosłych ludzi błądzącego świata dzięki zwykłej prostocie i niewinności serca. On jest uzdrowicielem świata pogrążonego w bólu, Bogiem o niebieskiej szyi, który wypija truciznę cierpień tego świata, aby uczynić go szczęśliwym i zjednoczonym. Jego przemówienie dodaje otuchy nawet przypadkowym słuchaczom. Często przekłuwa on balon pychy i godzi w ego lub staje się świecą płonącą w ciemnościach, laską dla kulawego, ścieżką w głuszy, różą pośród cierni, latarnią wskazującą drogę do szlachetności i boskości. Jego uśmiech jest pielęgnowanym w pamięci skarbem, godnym kontemplacji w ciszy świątyni. Przypowieści i porównania, którymi rozjaśnia filozoficzne łamigłówki, pozostają na zawsze cenną zdobyczą słuchaczy. Ludzie przepychają się, aby dotknąć jego stóp, aby nadał ich dzieciom imię, wprowadził je w duchową dyscyplinę zgodnie z zasadami świętych pism. Chcą otrzymać jakiś dowód jego łaski, czy też przedstawić mu chorobę ciała lub umysłu i pozwolić się uzdrowić. Jego łaska obdarza malarza – barwą, kompozytora – nutami, śpiewaka – głosem, atletę – siłą, alpinistę – wytrzymałością, a jogina – błogością. A zatem, drogi ich wszystkich powiodły do Bombaju, do Pałacu Gwalior na Worli Beach55, gdzie codziennie przez dwa tygodnie, rano i wieczorem, w trakcie trwania bhadżanów, Baba udzielał darszanu. 55 Worli Beach - najwystawniejsza w owym czasie rezydencja w Bombaju zwana też Samudra Mahal, należąca do rodziny królewskiej państwa Gwalior, malowniczo położona nad samym oceanem. Po wyburzeniu w latach 60. postawiono tam kompleks budynków z wieżowcem o nazwie Samudra Mahal. 206 Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta Bhadżany! Baba nadał nadzwyczajny impet zbiorowemu śpiewaniu chwały Boga, tak jak przed wiekami uczynił to Ćajtanja Mahaprabhu56. Oświadczył, że jeśli ktoś oddycha powietrzem nasyconym imieniem Boga, wówczas pozbędzie się wszelkich samolubnych odruchów. Podkreślił, że w trakcie śpiewania boskiego imienia należy pamiętać, w jaki sposób ono powstało, jakie jest jego znaczenie oraz jaki rozsiewa wokół blask. Imię nie jest jedynie gimnastyką dla języka, ale ćwiczeniem dla umysłu, słabowitego, zniekształconego i kalekiego, mającym wzmocnić go odżywczym napojem muzyki niebios. A także skorygować umysł masażem rytmu i uzdrowić go lekarstwem boskiej radości, jaką przynosi przebywanie z dobrymi ludźmi. Słodyczy ludzkiego głosu nigdy bardziej nie odczuwa się niż wtedy, gdy wykorzystuje się go do śpiewania o wspaniałości Boga. Człowiek osiąga najwyższą błogość, kiedy łączy się w jedno z tysiącami innych osób w powodzi anandy, którą obdarza darszan Sathya Sai Baby kroczącego wśród spragnionych, stęsknionych, chorych, nieszczęśliwych i dążących ku boskości. Jak pisze dr K. Bhaskaran Nair: Głuchota naszej duszy zostaje uleczona, a w uszach wiary ponownie słychać niebiańską harmonię. Nawet najskromniejsze życie zostaje wyniesione pod niebiosa i nabiera aury wieczności. Człowiek zyskuje zdolność odnajdywania sensu w tym chaosie doświadczeń i potrafi odkryć znaczenie i miarę tego niepojętego potoku następujących po sobie „rozkwitów i więdnięć”, który nazywamy czasem. Jak powiedział Śri P.K. Sawant, minister rolnictwa w rządzie stanu Maharashtry, a ongiś przewodniczący Śirdi Samsthan: Bhagawan jest awatarem Sai Baby z Śirdi, u którego miliony ludzi szukały siły i pociechy. Baba należy do Maharashtry w szczególny sposób, chociaż przybył do całej ludzkości. Sesje bhadżanowe przyniosły wielbicielom Sai świetną sposobność pomagania mieszkańcom Bombaju. Setki przeszkolonych wolontariuszy służyły przybyszom z pokorą i pełnym miłości szacunkiem. Baba wybrał spośród zgromadzonych dzieci i starców tak chorych, że medycyna nie potrafiła im pomóc. Po bhadżanach wezwał ich na stronę, określił, co im dolega i zajął się nimi z boską miłością, przynosząc im ulgę i zdrowie. 56Żyjący w Bengalu w XVI w. święty, wielki popularyzator ścieżki bhakti oraz śpiewu i tańca jako sposobów wielbienia Kriszny. 207 Bhagawan pogrążony w błogości podczas śpiewu bhadżanów Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta Na stadionie Sardar Wallabhai, 16, 17 i 23 marca, Baba przemawiał do olbrzymich zgromadzeń, jakie nieczęsto widywał Bombaj w swoich długich dziejach. Ostatnie spotkanie miało miejsce w dzień Gudi Padua, czyli podczas święta Nowego Roku w stanie Maharashtra. Setki tysięcy ludzi skierowały swe kroki na stadion, aby otrzymać darszan Baby i usłyszeć jego głos. To szczególne doświadczenie zainaugurowało następne 12 miesięcy ich życia. Baba przekazał im również przesłanie, które – jak to określił Śri Page, przewodniczący Rady Ustawodawczej Maharashtry – mogło „osłodzić i zmniejszyć” ciężar życia. Baba powiedział: Człowiek jest targany każdym wiatrem i każdą falą, osłabił swoją wolę i wypaczył swe postrzeganie. Dlatego dryfuje ku mieliznom i wirom. Jest dzieckiem wieczności, dziedzicem boskości przeznaczonym do tego, aby panować nad umysłem i jego niesfornością. Jest ukoronowaniem stworzenia. Nie jest małpą, która uczyniła zaledwie parę kroków w stronę ucywilizowania. Uświadomcie sobie, że Bóg jest obecny wszędzie we wszechświecie, że wzywa, by Go rozpoznać w każdym kwiecie, każdej kropli rosy, w każdej gwieździe migocącej na niebie. Zrozumcie, że jest On źródłem anandy, którą rzutujecie na wszystkie przedmioty dokoła siebie, abyście mogli się nimi cieszyć. Zrozumienie tego odzieje was i cały ten świat w nową, wspaniałą szatę, uczyni z was ludzi nieustraszonych, sprawi, że śmierć będzie przyjemnym przejściem do stanu bez [powtórnych] narodzin. Podczas pobytu w Bombaju Baba znalazł czas, aby porozmawiać z członkami filii Prasanti Widwan Mahasabhy w Maharashtrze oraz innymi poszukiwaczami i badaczami ducha – o ich trudnościach osobistych i dylematach filozoficznych. Zszedł w głąb serc tych wszystkich, którzy szukali pociechy i duchowej strawy. Baba odjechał z Bombaju 26 marca kierując się do Puny, które to miasto zgotowało mu wspaniałe powitanie. Nazajutrz przemówił do słuchaczy zgromadzonych w siedzibie Stowarzyszenia Andhry [organizacji krzewiącej kulturę i język telugu]. Zgromadziły się tu tysiące osób, aby wysłuchać moich słów, jednak zasadniczo jesteście jednym – jesteście tysiącem fal na powierzchni oceanu. Jedzenie zdobywa się przez połączony wysiłek wszystkich członków ciała i ich umiejętności. Żołądek przemienia je w pokarm oraz siłę i w tej postaci na powrót posyła je do tych wszystkich członków, które pomogły w jego wytworzeniu. Jesteście wszyscy członkami jednego 209 Prawda Dobro Piękno ciała – Puruszy – znacznie rozleglejszego niż ten wszechświat, stanowiący zaledwie ułamek jego fizycznego przejawienia. Mówił o tym, że z powodu przywiązania do nazw i form sami ograniczamy się do danego narodu i języka, budując wokół siebie klatkę. Nawiązując do uwagi poczynionej przez kogoś podczas jego powitania, że jest to „zgromadzenie rodzinne”, Baba powiedział: Tak, jest to zgromadzenie rodzinne. W rzeczy samej, wszystkie zgromadzenia, do jakich się udaję, są dla mnie zgromadzeniami rodzinnymi, a cała ludzkość jest moją rodziną. Nie noszę żadnej etykiety określającej mój kraj pochodzenia czy siedzibę. Jestem ponad wszelkimi etykietami. Późną nocą 28 marca Baba dotarł do Gulbargi w stanie Mysore i o świcie ujrzał, że cały dziedziniec wypełniony jest rzędami ludzi przybyłych z daleka i z bliska, pragnących utrwalić w swych sercach obraz jego uśmiechniętej twarzy. Baba ruszył pomiędzy nich rozdając wszystkim wibhuti. Później, w miejskim parku, gdzie oczekiwało na niego kolejne wielkie zgromadzenie, Baba zaśpiewał parę bhadżanów i dał mieszkańcom Gulbargi zakosztować słodyczy swego niebiańskiego głosu. Potem udał się do Haidarabadu, w samą porę, aby udzielić wielbicielom darszanu w dzień poświęcony adwentowi Śri Ramy - Rama Navami. Dzień ten jest dla wyznawców święty również z innej przyczyny, gdyż to właśnie tego dnia Baba dał światu instytucję, wokół której skrystalizowała się wiara i nadzieja opiekunów wedyjskiego dziedzictwa Indii – mianowicie Prasanti Widwan Mahasabhę. Dlatego oddział Prasanti Widwan Mahasabhy w Haidarabadzie uroczyście zainaugurował w dzień urodzin Śri Ramy comiesięczne wykłady o starożytnych, lecz ponadczasowych tekstach duchowych. Baba powrócił do Prasanti Nilajam 4 kwietnia, po zapewnieniu setek tysięcy ludzi, że Bóg nie porzucił ludzkości, a jedynie trzeba Go odkryć w swoim wnętrzu. Baba jest zjawiskiem wyjątkowym, nikt nie może go w pełni opisać ani pojąć. W 1960 roku powiedział: Nie przyjechałem do Madrasu, aby siać propagandę, czy zyskać rozgłos; nie przybyłem zbierać uczniów czy wielbicieli. Jestem twój, choć możesz wątpić, odrzucać lub wypierać się mnie. Ty jesteś mój, choć jestem daleko pod względem czasu i przestrzeni. Czemu więc miałby służyć rozgłos czy propaganda? Jestem w tobie, ty jesteś we mnie – jesteśmy nieodłączni. Tę prawdę możesz poznać dopiero wtedy, gdy poznasz samego siebie. 210 Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta Są jednak na tym świecie głupcy, którzy karmią swoje ego przez zniesławianie tych, którzy są głęboko szanowani przez innych. Już w 20. roku swego życia w obecnym ciele, Baba uśmierzył niechęć starszego brata obawiającego się, że rola, jaką przyjął Baba, ściągnie na niego zawiść i nienawiść. Baba odpowiedział mu, że nigdy nie dotknie go pochwała ani potępienie, że jest ponad ograniczeniami czasu i przestrzeni oraz że nieprzerwanie będzie dążył do wypełnienia zadania, z jakim przyszedł na świat. Zapraszam wszystkich, aby przybyli, doświadczyli, rozróżnili, osądzili i skorzystali z mojej obecności. Zanurkuj zanim ocenisz głębokość, zjedz zanim wypowiesz się o smaku – napisał Baba. Temu żądaniu nie są w stanie sprostać ludzie, którzy moczą swe pióra w dziegciu i cieszą się ciemnością nocy. Od pierwszej deklaracji Baby o jego misji czyniono żałosne wysiłki, aby odciągnąć ludzi od jego stóp. Robili to ci, którzy widzieli, jak tysiące osób idą do Puttaparthi, a powracają stamtąd do domów szczęśliwsi, zdrowsi i bardziej wierzący w oswobodzenie się z doczesnych więzów. Jednak Baba traktował te osoby z boskim lekceważeniem, a coraz więcej istot na ziemi i niebie znajdowało schronienie u jego stóp, tak jak postanowił, gdy przybył w tej ludzkiej postaci. Aby pojąć moje znaczenie, musisz podrzeć na strzępy wątpliwości i rozrywki, jakim się obecnie oddajesz i rozwinąć w sobie miłość. Ponieważ ucieleśnienie miłości można poznać jedynie dzięki mądrości i czystej miłości. Mikroskopijne umysły skupiają się na barwie jego szaty i charakterystycznej koronie jego kędzierzawych włosów. Miotają też określeniami typu „średniowieczny możnowładca” czy „luksusowy jedwab”, jak gdyby Baba był pustelnikiem pracowicie usiłującym podążać ścieżką sadhany! Baba mówi: Mędrzec nie będzie mnie traktował jak kogoś, kto dziś nosi żółtą szatę, jutro różową, latem bawełnianą, a zimą jedwabną. Przeniknie do prawdy ukrytej w tym imieniu i postaci. Będzie wiedział, że to ciało jest „ubraniem” przywdzianym w pewnym celu! Awatar, który przyjdzie po mnie, mając tę samą naturę, będzie miał inne „ubranie”. Baba wypowiedział te słowa w 1960 roku. W 1962 roku, podczas obchodów swoich urodzin, Baba oświadczył: Często wam mówiłem, abyście nie utożsamiali mnie z tą oto cielesną postacią. Ale wy nie rozumiecie. Wzywacie mnie tylko jednym imieniem i wierzycie, że mam tylko tę jedną postać. Pamiętajcie, że nie ma imie211 Prawda Dobro Piękno nia, którego ja bym nie nosił. Nie istnieje postać, której bym nie wypełniał. Wcale mnie nie zrozumieliście, jeśli przybywacie jednego dnia i odjeżdżacie następnego, mówiąc: „Widziałem Sathya Sai Babę. Nosi piękną długą szatę. Ma wspaniałe włosy!”. Starajcie się odkryć, postanówcie dowiedzieć się, zanurkujcie głęboko, a wtedy poznacie, albowiem jest to wasze prawo. Baba jest świadom tego, że podli ludzie szydzą z niego, nazywając go „magikiem”. We Wjasa-aszramie, założonym przez słynnego Malajala Swamiego w Yerpedu, powiedział: Ludzie mówią, że posługuję się czarną i białą magią. Cóż, równie dobrze mogą mówić, że to właśnie za sprawą czarnej magii Kriszna uniósł górę Gowardhana, a Rama zbudował most wiodący przez morze. Boskość przejawia się w sposób cudowny i niewytłumaczalny. Nie można jej zrównywać z magią. Jak można utożsamiać jajo kukułki z jajem wrony? Magia prosperuje dzięki oszustwu, a jej sztuczki oparte są na fałszu i wykorzystywane są dla zaspokojenia chciwości, dla zdobycia jedzenia, odzieży i schronienia. To ciało, które przyszło z boskiej woli po to, aby uratować prawdę, nigdy nie stoczy się na takie dno. Nie. Nigdy. Cuda, które są spontanicznymi przejawieniami boskości Baby, w obfitości pojawiają się nie tylko w jego obecności, ale i wtedy, gdy nie jest on fizycznie obecny. Nie mają służyć jego reklamie, czy rozgłosowi. W 1964 w Wenkatagiri Baba powiedział: Te cuda, jak je określacie, służą jedynie mojemu dziełu, czyli ustanowieniu dharmy. Niektórzy ludzie przywołują słowa Ramakriszny Paramahamsy, według którego cuda dokonywane za pomocą zdolności zdobytych dzięki sadhanie są przeszkodą na ścieżce sadhaki i ci, którzy chcą osiągnąć samorealizację, powinni ich unikać. Ramakriszna powiedział, że sadhaka kuszony będzie, aby ich nadużywać i w ten sposób może rozdymać swoje ego. W przypadku sadhaków jest to prawda. Ale niedorzeczność tkwi w porównywaniu mnie z sadhaką, którego przestrzegał Ramakriszna. Według Baby, dokonywane przez niego cudowne uzdrowienia osób, które szukają jego łaski, to tylko zjawiska towarzyszące, a ich znaczenie jest drugorzędne. Usuwanie nędzy i cierpienia nie jest głównym celem mojej misji. Nie polega ona jedynie na leczeniu, pocieszaniu i usuwaniu nieszczęść ludzi. Jest czymś znacznie ważniejszym. Na przykład drzewo bananowe rodzi przede wszystkim owoce, jednak jego liście i pień są również przydatne człowiekowi. Moje główne zadanie to wspieranie, ochrona 212 Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta i rozpowszechnianie sanathana dharmy. (…) Nie bądźcie głodni wygód ani ciągłych więzów z zewnętrznym światem, ani też nie pragnijcie coraz to nowych rzeczy, o jakie trzeba się martwić. Odczujcie głód anandy – głębokiej i pełnej! Wiem, że większość z was przyszła do mnie po błyskotki i tandetę, po wsparcie w nieistotnych sprawach i drobne korzyści, po symbole podkreślające waszą pozycję i sławę, która ma krótki żywot. Bardzo niewielu prosi mnie o rzecz, którą przybyłem dawać – mianowicie wyzwolenie od smutku i bólu, zmartwienia i strachu, niepokoju i udręki. Podłe pomówienia rozpowszechniane przez oszczerców zarzucających Babie zbytkowny poziom życia są wytworem zawiści. Warto im przypomnieć, że Baba spożywa to, co najubożsi w tym kraju. Jego dieta nie zawiera mleka, twarogu, masła ani ghi, nie przepada on też za słodyczami. W Prasanti Nilajam siedzi i śpi na tym samym sienniku, a w miastach używa zniszczonych samochodów i taksówek, aby tłumy nie rozpoznały go i nie podążały za nim po upragniony darszan! Baba wymienia też inny powód pokazujący, że jego los bynajmniej nie jest – mówiąc delikatnie – godny pozazdroszczenia. Niektórzy z was mogą uważać, że dla Pana czymś wspaniałym jest przybycie w ludzkiej postaci. Gdybyście byli na moim miejscu, nie czulibyście się tak wspaniale. Ja jestem bowiem świadom przeszłości, teraźniejszości i przyszłości każdego z was. Dlatego nie kieruje mną litość – wiem, dlaczego dana osoba cierpi w tym życiu, znam tego przyczynę. Dlatego reaguję inaczej, niż wy. Możecie mówić, że moje serce jest twarde lub miękkie. Ja nie powoduję radości ani smutku – to wy wykuwacie łańcuchy, które was wiążą, zarówno te złote, jak i żelazne. Jeśli chodzi o ilość wykonywanej pracy, Baba jest najbardziej niestrudzoną osobą w Nilajam. Planuje, opracowuje, przygotowuje i nadzoruje wszystkie, najdrobniejsze nawet czynności sprzyjające właściwemu wykonaniu rozmaitych przedsięwzięć o zasięgu światowym. Ani tutaj, ani w żadnym innym miejscu, gdzie organizuje się coś w jego imieniu, nie zdarza się nic bez jego wyraźnego przyzwolenia i błogosławieństwa. W Nilajam jest on zajęty dniem i nocą: naucza, instruuje, pociesza, niesie ulgę i doradza setkom ludzi przybywających do niego po światło i przewodnictwo. Nawet będąc w podróży poświęca nieliczne wolne chwile pomagając cierpiącym, zrozpaczonym, biednym i przygnębionym. Uświęć każdą chwilę, wypełniając ją pełną miłości służbą – radzi, bardziej swoim własnym przykładem niż słowami. 213 Baba po skromnym posiłku spożytym na podłodze Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta Baba studzi zapał wielbicieli i nie pozwala im ujawniać owoców łaski, jakie od niego otrzymali. Według niego popisy takie nie mają nic wspólnego z duchowością, ponieważ rozwijają egoizm. Baba w ostrych słowach potępia tych, którzy próbują zdobyć rozgłos i korzyści przez wznoszenie dla niego mandirów i świątyń! Przemawiając w Kakinadzie w marcu 1965 roku, powiedział: Zdecydowanie nie pochwalam pomysłów wznoszenia świątyń ku mojej czci. Zamiast tego proszę, aby odnawiano istniejące świątynie i częściej z nich korzystano. Ta mania stawiania mandirów stała się popularnym przedsięwzięciem biznesowym! Ludzie uzbrojeni w listy z nazwiskami poszukują potencjalnych ofiar i wykorzystując moje imię wyłudzają od nich darowizny. W ten sposób narosło już wiele pomówień, zawiści i chciwości. Szermowanie imieniem waszego mistrza łatwo może skończyć się szarganiem imienia innych mistrzów. Ten sam problem poruszył w Madrasie: Nie pochwalam tego zapału. Cześć możecie oddawać dowolnej postaci, pod dowolnym imieniem i w każdej świątyni! Zaniedbujecie starożytne świątynie tego miasta, a budujecie nowe tylko po to, aby i je porzucić, gdy tylko znajdziecie ku temu powód. Ludzie, którzy biegają jak dzicy, hałaśliwie domagając się darowizn na mandiry, tak naprawdę rozpowszechniają ateizm, bo napędza ich raczej chciwość, złośliwość i samolubstwo bardziej niż pełen poświęcenia duch oddania. Kiedy ci samozwańczy rzecznicy sprawy przychodzą do was, nie dawajcie im ani grosza. Po co wam sala do różańca czy medytacji? Uczyń ze swojego domu swoją własną małą świątynię. Medytuj w swoim pokoju świątynnym. Śpiewaj bhadżany ze swoimi dziećmi. Rób na innych wrażenie swoją delikatną mową, pokorą, miłością do wszystkich, mocną wiarą, prawdomównością. Wówczas na stronę wierzących przejdzie więcej osób niż mogłaby przyciągnąć jakakolwiek sala. Baba zawsze pilnuje, aby oddanie wielbicieli nie przybrało niedorzecznych form. Pewien człowiek obmyślił sobie, że zdobędzie rozgłos i pieniądze wygłaszając cykl przemówień o Babie i Prasanti Nilajam. Przypisywał święte właściwości każdemu drzewu i studni, każdemu kamieniowi i pniakowi w Nilajam, mówiąc, że są „bogami” i „mędrcami”! Baba posłał mnie do niego i polecił mi ostrzec jego zwolenników oraz przerwać tę niedorzeczną kampanię pochlebstw! Zawsze potępia histeryczne przejawy oddania ze strony niedojrzałych i prostych wielbicieli, 215 Prawda Dobro Piękno którzy udają, że są „owładnięci” przez niego i odpowiadają na zadawane pytania tak, jakby byli nim samym! Każde zachowanie, które osłabia człowieka, kupczy znakami łaski, czy zniekształca prostą prawdę pompatycznymi symbolami, spotyka się z natychmiastowym potępieniem Baby – w przemówieniach lub w magazynie „Sanathana Sarathi” i powiązanych z nim publikacjach. Źle pojęta wolność słowa i wyrażania opinii, jaką zdobyliśmy w Indiach po ciężkiej walce i kalanie niegodziwym językiem i piórem tej świętości obdarzonej tak wielką mocą, mądrością i miłością, jest wyjątkową nikczemnością! Jednak Baba stwierdza tylko, że jest to część jego gry. Bez tych oszczerstw blask mojej chwały nie świeciłby tak jasno. Przedstawiając Babę jako zwykłego wędrownego fakira kupczącego ezoterycznymi umiejętnościami, wielu małych, podłych ludzi, którzy potrafią widzieć tylko małość i podłość, rzuca na niego oszczerstwa wszędzie tam, gdzie jaśnieje jego chwała. Możemy tylko ze wstydem zwiesić głowy, widząc jak ludzie – podobni przecież do nas – siedzą w swoich norach i tworzą tak nikczemne wymysły na temat osoby, której działania i wypowiedzi, postawy i obyczaje są tak nieskazitelnie boskie. Miarą hartu ducha i samoopanowania jest to, że Baba wszczepił osobom, które przyciągnął do siebie, przekonanie, iż oszczercze brukowce najlepiej pozostawić samym sobie. Każdy, kto zakosztował jego słodyczy, jest boleśnie zraniony tymi przejawami chorobliwej jadowitości. Wiele gazet ujada na księżyc jego majestatu w sposób godny pożałowania i ucisza się dopiero, gdy ścierpną im gardła lub gdy widzą, że szantaż nie zaspokoi ich głodu. Pewni ludzie z Bombaju, nieświadomi jego chwały, wystawili kiedyś przeciwko niemu jogina parającego się wyczynami w rodzaju zjadania gwoździ czy picia kwasów. Gdy Baba przeszedł obok niego obojętnie, próbowali go wyśmiać – śmiech jednak wrócił do nich samych niczym trzask pioruna. Baba wspomniał o tym w Anantapur, gdy wkrótce po swoim powrocie prowadził obchody Dnia Szkoły. W zeszłym miesiącu byłem w stanie Maharashtra, w Bombaju, gdzie setki tysięcy ludzi zdołały ugasić swoje pragnienie otrzymania darszanu. Przemawiałem do kilku tysięcy osób, mówiąc o podstawach Wed i śastr oraz poleciłem członkom Prasanti Widwan Mahasabhy, aby ożywili wspaniałe dziedzictwo naszego kraju. Roz216 Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta mawiałem z ministrami rządu stanu Maharashtra oraz ministrem spraw wewnętrznych rządu indyjskiego, Śri I.B. Chavanem, jak również z sędziami, przemysłowcami, lekarzami, prawnikami, wydawcami, a także z przywódcami różnych religii. Mówiliśmy o dharmastapanie, czyli odrodzeniu dharmy. Jednak w tej części Indii gazety nurzały się w kłamstwach, które same wymyśliły i puściły w obieg – jakobym przez cały ten czas przebywał w więzieniu. Istotnie! Jestem uwięziony w sercach moich wielbicieli. Oczywiście oszczerstwa takie padają na wybitnych ludzi w każdym miejscu i w każdym czasie. Doświadczałem tego również w poprzednich epokach. Następcy Śiśupali [który krytykował Krisznę] nawet teraz gryzą i plują ogniem i siarką na prawdę i prawość. Odczuwam litość dla tych nieszczęśników, którzy, aby wyrwać parę groszy od chorych umysłów, zniżają się do tak pospolitych sztuczek! Niektórzy z was mogli poczuć się dotknięci zachowaniem tak niegodnym człowieka. Dlatego oświadczam: nawet jeśli wszystkie czternaście światów zjednoczy się przeciwko mnie, to praca, dla której przyszedłem, nie ucierpi ani odrobinę. Nawet gdyby ziemia i niebo zjednoczyły się przeciwko mnie, moja prawda pozostanie nieporuszona. Być może właśnie w odpowiedzi na pierwsze pomruki tych bezczelnych bujd, Baba powiedział podczas święta Daśara w 1965 roku: Są tacy, którzy piszą i mówią tak, jakby mnie znali. Mogę powiedzieć tylko tyle: oni nigdy mnie nie poznają, ponieważ, aby mnie poznać, człowiek musi wznieść się na ten sam poziom. Posłuchajcie raz jeszcze: nigdy nie zmienię moich działań ani decyzji, bez względu na to, co ktoś mógłby o nich powiedzieć. Ludzie mogą krytykować moje odzienie, moją szatę z barwnej tkaniny, moje włosy – ja jednak pozostaję niewzruszony. Czy osoba staje się bardziej święta przez fakt noszenia na sobie łachmanów? Patrzcie na to, co rośnie w sercu, a nie na głowie. Nie wstrzymam moich zamiarów, mojej dharmastapany, mojej bhaktarakszany, moich przemówień, moich cudów, które są przejawem mojej cudowności. Nie zawrócę z obranej drogi, ani nie cofnę się. Od 26 lat samodzielnie kontynuuję zadanie zaszczepiania boskiego spokoju w sercach tych, którzy zapomnieli o sztuce zdobywania go. Zawsze jestem szczęśliwy i pełen radości. Uśmiecham się do tych, którzy mnie wyszydzają i szerzą na mój temat kłamstwa. Uśmiecham się i do tych, którzy mnie wysławiają. 217 Prawda Dobro Piękno Tym, których bolały te nieodpowiedzialne, choć daremne oszczerstwa, Baba poradził, aby pozostali spokojni i nieporuszeni. Nie szkodźcie swemu zdrowiu gniewem i martwieniem się. Przeciwnie – radujcie się, że kiedy wy wzywacie mnie w swoich świątyniach, ci ludzie wykrzykują moje imię w ciemnych, brudnych uliczkach i na ruchliwych przystankach autobusowych, gdzie mają nadzieję znaleźć nabywców dla swojego niegodziwego towaru. Wielu spośród tych, którzy czytają te brukowce pragnąc sensacji, stanie się obrońcami prawdy, pojąwszy absurdalność i niewiarygodność szerzonych kłamstw. Przytoczył jako przykład opowieść o Bhasmasurze, który uzyskał od Śiwy moc spalania ciała każdego, komu położy dłoń na głowie. Bhasmasura spróbował zabić tą nowo zdobytą umiejętnością samego Śiwę. Bóg jednak tak pokierował wydarzeniami, że Bhasmasura, nieświadom tego, co czyni, położył dłoń na własnej głowie i umarł w płomieniach pożogi, którą sam sobie zgotował. Podobnie ich podłość i hardość zostanie obrócona w popiół w ogniu skruchy – stwierdził Baba. Faktycznie, pewien człowiek, który w swej niewiedzy równał Babę z popisującymi się joginami własnego pokroju i wyzwał go do zaprezentowania swoich umiejętności, został poniżony przez własną zarozumiałość, a jego poplecznicy doznali bólu porażki. Baba szczegółowo opisał pobudki, które kierowały ludźmi dotkniętymi tą pychą. Powiedział: Egoizm jest żyzną glebą dla niskich skłonności – chciwości, gniewu, złośliwości, nienawiści. Zagłusza rozsądek i zniekształca rzeczywistość, nadając jej fałszywy obraz. Zasłania prawdę chmurą kurzu i nakłania do niemoralnych czynów w pogoni za własnym splendorem. Podczas Daśary w 1966 roku Baba mówił o pewnych joginach, którzy chwalą się, że potrafią chodzić po wodzie i rzucają wyzwanie innym, aby dokazali tego samego. O wiele wspanialszym i przydatniejszym osiągnięciem jest, gdy jogin potrafi pozbyć się zawiści, dumy, chciwości i złośliwości. W 1966 roku, w dzień Kriszna Dżanmaśtami, Baba mówił o ludziach małej wiary: Nie dawajcie posłuchu temu, co mówią inni. Zaufajcie własnemu doświadczeniu i własnym oczom. Za prawdziwe uznawajcie wszystko to, co przynosi wam radość i pokój. Po cóż wypytywać wszystkich po kolei, czy coś jest solą, czy może cukrem? Jeśli sami sądzicie, że jest to 218 Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta cukier, czemuż mielibyście zmieniać zdanie, gdy ktoś to podważa i cukier nazywa solą? Wystarczy posmakować i to rozstrzygnie sprawę. Niech wasze usta nie odrzucają tego, czym raduje się wasze serce. Nie okłamujcie własnego sumienia. Nie zmieniajcie zdania pod wpływem otoczenia – doradzał Baba. Jedynie boskość potrafi okazać taką miłość i taką łaskę dla błędu i wiarołomstwa. Baba darował oszczercom, ponieważ są oni, jak powiedział: molami, których istota polega na wgryzaniu się w tkaninę. Po prostu nie potrafią robić nic innego. Mają taki wewnętrzny popęd i nie nauczono ich, jak go pokonać. Obrzucają oszczerstwami wszystkich, którzy pojawiają się na ich drodze. Taki mól wgryza się zarówno w bawełniane sari, w wełniane ubrania, jak i w jedwabne szaty – nie potrafi odróżnić materiału. Cieszcie się więc z radości, jaką czerpią znieważając mnie. Chcę, aby każdy był radosny. Skoro to jest ich recepta na szczęście, czemu mielibyście zabraniać im wyrażać swoją naturę właśnie w taki sposób? Cieszę się, że sprzedając za drobne pieniądze te cuchnące opowieści do gazet mogą wykarmić swoje żony i dzieci. Czemu mielibyście się przejmować, skoro oni spożywają tylko swój pokarm? Baba to premaswarupa – jest miłością w każdym calu, w każdym spojrzeniu, w każdym geście, czynie i w każdej myśli. Przebacza bowiem tym, którzy kupczą kłamstwem i prosi wszystkich dobrych ludzi, by modlili się o ich poprawę. Wcześniej czy później muszą oni poczuć skruchę. Nikt nie może wędrować po manowcach zbyt długo – kiedy odkryje, że zgubił drogę, zatrzyma się i zawróci, aż ją odnajdzie. Módlcie się, aby osoby takie stały się sattwiczne i aby szybko wyleczyły się ze swej ślepoty. O to, by ich języki poznały smak prawdy. Skierujcie swą miłość do tych zabłąkanych braci. Wkrótce powrócą na drogę swej pielgrzymki – powiedział Baba, zwracając się do zgromadzenia podczas święta Daśary w 1966 roku. Przywołał przykład pijawki, która rozkoszuje się zatrutą krwią z rany, ale odpada od ciała, kiedy jest zbyt opita, by ssać dłużej. Oni również odpadną, kiedy się nasycą. Jeśli wodę wlać do mleka, to woda również staje się wartościowa i można ją sprzedać! Podobnie, gdy wymyśla się kłamstwa o wielkich postaciach, ludzie gustujący w obrzydliwościach gotowi będą za nie zapłacić. 219 Premaswarupa – Ucieleśnienie Miłości Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta Baba wspomniał również o pożytku, jaki przynoszą ci oszczercy. Powiedział: Kiedy przepuści się ziarno zboża przez wialnię, łuski zbożowe odpadają i można je wrzucić do pieca. Ziarno usypuje się w kopiec – można je przechować i upiec z niego chleb, który odżywia i daje siłę. Ci ludzie swym pustosłowiem oddzielają ziarna od plew. Osoby bez głęboko zakorzenionej wiary wykruszają się na pierwszy szept o jakimś skandalu, za to ci, których wiara jest dobrze zakorzeniona, stawiają czoła burzy – wzrasta ich odporność i siła charakteru. W maju 1966 roku Baba spędził około dziesięciu dni na plantacji kawy w urzekającym, pokrytym licznymi wzgórzami okręgu Coorg57 w stanie Mysore. Z tego okręgu wywodzi się wielu świetnych sportowców i niezłomnych wojowników. To kolebka bohaterskich żołnierzy. Tamtejsi mieszkańcy są gościnni i pobożni. Pieszo pokonali długą drogę, wiodącą przez liczne wzniesienia i kręte ścieżki, aby choć przez chwilę spojrzeć na Pana, który do nich przybył. Baba każdego z nich obdarzył uśmiechem i błogosławieństwem. Odwiedził wiele domostw rozsiewając światło i radość. Dom, w którym się zatrzymał, stał się celem dla samochodów i autobusów nadjeżdżających z całej okolicy. Następnie Baba udał się do Madrasu, a stamtąd w towarzystwie kilku wielbicieli pojechał do Kodaikanal – miejscowości uzdrowiskowej położonej w górach. Podobnie jak w Coorg, codziennie śpiewano tam bhadżany, aby setki i tysiące przybyłych osób mogły czerpać radość ze wspólnego intonowania chwały Boga i doświadczać zachwytu płynącego z darszanu Baby. Jak powiedział: Nie planowałem tej wizyty, ale przybyłem, aby dać szczęście mieszkańcom tych wzgórz. Wkrótce potem Baba pojechał do miasta Madurai, gdzie wielbiciele skończyli budować nowe osiedle wokół świątyni Sai Baby, które w pełnej czci wdzięczności nazwano Sathya Sai Nagar. Przez trzy wieczory pandici z Tamilnadu wygłaszali przemówienia, Baba zaś, który przewodniczył spotkaniom, uzupełnił je swoimi objaśnieniami. Powróciwszy do Prasanti Nilajam, gdy spadły pierwsze deszcze monsunu, Baba udzielił darszanu około dziesięciu tysiącom osób, które zgromadziły się z okazji święta Guru Purnima. Każdemu z obecnych dał parę kropel amrity (nektaru) i zaapelował, aby język, który skosztował 57 Obecnie Kodagu. 221 Prawda Dobro Piękno amrity nigdy więcej nie rozkoszował się anritą (kłamstwem). Baba uroczyście otworzył oddział Banku Narodowego na obszarze Prasanti Nilajam, który miał być udogodnieniem zarówno dla mieszkańców, jak i dla tysięcy osób odwiedzających to miejsce. Baba wykorzystuje każdą okazję, by zebrać duchowy plon, więc i tym razem w swoim przemówieniu porównał ten bank – gdzie wydaje się i przyjmuje pieniądze – do banku, w którym wydaje się i przyjmuje miłość. To bank – powiedział – który przyjmuje wpłaty i utrzymuje konta sumiennie i w sposób godny zaufania. Rozliczane są tam wszelkie, nawet najmniejsze wpłaty – myśli, czyny, słowa. Dobre, złe i obojętne. Nauczcie się oszczędzać, aby oszczędzić samych siebie. Do tego banku wpłacacie dhanam (pieniądze). Do tamtego – dhjanam (zrównoważenie umysłu). Każde zdanie było niczym błysk światła rozjaśniający najgłębszą prawdę. 3 sierpnia Baba przewodniczył uroczystości otwarcia przychodni w Kothaczeruwu, wiosce położonej 11 km od Nilajam. Baba został gorąco powitany zarówno przez mieszkańców wsi, jak i czcigodnego ministra ds. pańczajath radżów58 – dr Lakshminarasiaha z Haidarabadu, a także przez przedstawicieli wybranych do lokalnych szczebli z okręgu Anantapur. Jeden z nich, Śri T. Ramachandra Reddy, przewodniczący Rady Okręgowej w Ananatapur, wyznał: Muszę przyznać, że dopiero kiedy jego sława rozeszła się po całym świecie, my, którzy żyjemy tak blisko Puttaparthi, uświadomiliśmy sobie jego boskość. Minister dodał również: Jest on tak blisko nas, a jednak przyznajemy się do błędu traktowania go tak, jakby był daleko. Na podium siedziało wielu miejscowych urzędników. Baba powiedział więc: Rada Ministrów, urzędnicy i ludzie są jak trzy śmigła wentylatora, który nas tutaj chłodzi. Wszystkich ich musi zasilić prąd (duch służby), aby nieśli szczęśliwość i pokój. Gdy główny lekarz wspomniał o konieczności planowania rodziny z zastosowaniem sztucznych metod, wywołało to ze strony Baby jednoznaczne potępienie. Uznał on, że działania takie osłabiają moralność i rozpętują burzę namiętności: Jedynie ścisłe panowanie nad sobą dzięki sadhanie może zapewnić akceptację obowiązku rodzicielskiego – ogólnokrajowe ruchy rozpowszechniające sztuczne metody przyniosą upadek zasad moralnych. 58 Rady starszych wybierane w systemie indyjskiej demokracji od poziomu wioski do stanu. 222 Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta 4 sierpnia 1966 roku był ważnym dniem w dziejach Prasanti Nilajam, gdyż właśnie wtedy minister d.s. pańczajath radżów stanu Andhra Pradesh uroczyście oświadczył, że obszar ten zostaje wydzielony z wioski Puttaparthi, której był częścią i ustanowiony jako osobna jednostka administracyjna pod nazwą Okręg Miejski Prasanti Nilajam. Decyzja ta podyktowana była dynamicznym rozwojem Nilajam, które stawało się duchowym centrum Indii i całego świata. Jego promieniowanie zwiastowało nadejście nowych, świetlanych czasów na wszystkich kontynentach ziemi. Baba wezwał mieszkańców, aby ten nowy podział administracyjny wykorzystali dla pożytku aszramu oraz obszarów z nim sąsiadujących. We wrześniu, w dzień urodzin Kriszny, Baba obdarował amritą wszystkich, którzy przybyli. Również dwukrotnie uszczęśliwił zebranych amritą swojego dyskursu. Edison – powiedział – wielki naukowiec i wynalazca, spędzał całe godziny i dni w swoim laboratorium, koncentrując się na jakimś eksperymencie lub problemie. Przez szparę pod drzwiami wsuwano mu mleko, chleb i herbatę, jednak pozostawiał je nietknięte, dopóki nie rozwiązał kwestii, która akurat zaprzątała jego umysł. Nauka wymaga olbrzymiego skupienia. O ileż jednak mocniej musi się skoncentrować sadhaka, aby odnieść sukces w jeszcze bardziej subtelnej i wyrafinowanej dziedzinie – w duchowości. Musi być wewnętrznie jasny i lekki niczym lampy pływające po Gangesie w Haridwar. Lampa przytłoczona ciężarem ziemskich pragnień zatonie i zgaśnie. Daśara 1966! Przemawiając przed wciągnięciem na maszt sztandaru Prasanti, Baba dał nowe przesłanie zebranym przed nim tysiącom ludzi: Powiem wam o sposobie oddawania czci, który obdarzy was boską siłą. Chodziło o pełne szacunku i wdzięczności używanie przez człowieka pięciu żywiołów: ziemi, wody, ognia, powietrza i przestrzeni, z których człowiek jest zbudowany, a które są przejawieniem Boga! Używajcie ich rozważnie – powiedział – wykorzystujcie je w celu rozwijania własnej pomyślności i pomyślności innych. Używajcie ich z umiarem i w duchu służenia. Obchody Dnia Szpitala przebiegły pod przewodnictwem Opali Macrae, słynnej pisarki i działaczki społecznej z USA, która przybyła do Nilajam, aby praktykować sadhanę. Opowiadała o tym, jak w Nowym Jorku i Hongkongu stara się leczyć choroby psychiczne, upośledzenia umysłowe oraz inne zaburzenia przy pomocy muzyki. Baba powiedział: 223 Prawda Dobro Piękno Muzyka jest narzędziem, dzięki któremu namiętności zostają złagodzone, uczucia obłaskawione, zaś popędy skierowane ku wyższym celom. O leczniczych właściwościach muzyki mówi się w Indiach od dawien dawna. Baba stwierdził, że szpitale i lekarstwa są dla osób pełnych wątpliwości. Dla tych jednak, którzy polegają na Najwyższym Lekarzu, Jego imię jest wystarczającym lekarstwem. W swoich dyskursach Baba mówił o znaczeniu jadżni, o aktywności Prasanti Widwan Mahasabhy, o poetach recytujących wiersze, o dramacie „Radhabhakti”, który napisał i wyreżyserował (zawierającym, jak powiedział, sedno wielu moich przemówień). Nieustannie też wspominał o żałosnym stanie Indii i całego świata, który przybył uzdrowić. Świat jest obecnie mocno podzielony z powodu religii, koloru skóry, przekonań i tak dalej. Podzieleni są nawet ci, którzy walczą z podziałami! Kawałki metalu ułożone w stos wciąż są tylko kawałkami. Nie połączyły się. Połączcie ludzi w tyglu miłości, stopcie ich w jedno. Należy oczyścić serce z nienawiści. Kiedy umieści się w nim Boga, nienawiść zniknie. Myśliciele Zachodu zwracają się ku Wschodowi, aby uczyć się sztuki zdobywania i utrzymywania pokoju – trwałego, dającego zadowolenie pokoju, prasanti. W porównaniu do niektórych gwiazd Słońce jest zaledwie drobnym punkcikiem, a jednak swoim światłem rozprasza ciemność. Podobnie Indie, choć biedne i słabe jako naród, mogą rozjaśniać mrok i obdarzać pokojem. Baba mówił także o społecznej chorobie nieprzystosowania, która opanowuje cały świat w ślad za mechanizacją i uprzemysłowieniem. Stwierdził, że tłumi ona boską istotę człowieka, która usiłuje rozkwitnąć służbą, poświęceniem i sadhaną. W święto Dipawali, inaczej Diwali, święto świateł, 1966 roku Baba stwierdził, że celem tego święta jest uczczenie zwycięstwa niebiańskich tendencji w człowieku nad tendencjami piekielnymi. Tamtego dnia w Nilajam zebrało się wiele tysięcy osób pragnących otrzymać jego darszan i wysłuchać jego przemówienia. Prosząc ich po zakończeniu święta o powrót do domów, Baba oświadczył: Znam waszą miłość do mnie, a wy znacie moje przywiązanie do was. Jednak teraz musicie wrócić tam, gdzie mieszkacie, dokąd wzywają was obowiązki, gdzie ludzie i instytucje potrzebują waszej służby. Oni również są moi – służąc im służycie mojej osobie. Poza tym chciałbym, abyście doświadczyli, że ja jestem z wami wszędzie, nieograniczony czasem ani przestrzenią. Jak mógłbym obdarzyć was tą radością, gdybyście tu zostali na zawsze? – zapytał. 224 Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta Wkrótce potem nadeszły jego 41. urodziny. W przesłaniu urodzinowym, jakie łaskawie napisał i dał do druku w piśmie „Sanathana Sarathi”, Baba oznajmił: Czego uczy człowieka historia jego licznych wojen? Uczy ona, że żądza, złość, nienawiść i zawiść są siłami zła, które go opętały. Przyjrzyjcie się dokładnie tej anarchii i bezprawiu, zamętowi i zabójstwom szalejącym dziś na całym świecie. Są to następstwa tych złych sił. Ba, nawet choroby, na które cierpią wasze ciała oraz brak spokoju w waszych domach spowodowane są wirusem żądzy, złości, nienawiści i zawiści. Zganił też tych, którzy przypisują wady i braki innym oraz ranią ich i obwiniają. Nienawiść i zawiść niszczą urok ludzkiej twarzy. Osoby, w których obecna jest chciwość, żądza, złość i zawiść, cierpią na choroby układu trawiennego i nerwice. Dlatego też uczcie się wzrastać w miłości i w oddaniu Bogu, aż obejmą one całą ludzkość – doradził. W dzień urodzin najbardziej uroczystym momentem jest namaszczenie Baby poświęconym olejem. Kiedy Baba wyszedł do przybyłych podczas bhadżanu poprzedzającego ten obrzęd, miał na swojej jedwabnej szacie jasny szal ze złotych nici z wplecionym 1008 razy napisem Sai Ram. Dzieło to wykonał pewien tkacz, który – tak jak Kabir – wypowiadał to święte imię, w miarę jak czółenko tkackiego krosna poruszało się to w jedną, to w drugą stronę, tworząc tkaninę dla Boga, którego czcił. Baba ubrał ten szal, ponieważ przędzą było złoto oddania. Ruszył pomiędzy ogromny tłum wielbicieli i położył każdemu na dłoni laddu [słodki przysmak] jako urodzinowy dar łaski. Gdy po pięciogodzinnym rozdzielaniu darów Baba powrócił do Nilajam, była już prawie trzecia po południu. Można tu wspomnieć o pewnym drobnym zdarzeniu, które obrazuje jego wszechwiedzę i miłosierdzie. Pewien człowiek spośród 15 tysięcy obecnych próbował wziąć z jego rąk więcej niż jedno laddu. Wreszcie Baba powiedział mu, dając laddu: To piąte, które ci daję! Myślę, że to wystarczy. Wiedział, ile laddu podarował mu wcześniej, jednak nie zganił go za zachłanność. W przemówieniu, które Baba wygłosił owego wieczoru, przedstawił nowe objaśnienie słów satjam, śiwam i sundaram. Ci, którzy utożsamiali je z sat [prawdą] czit [świadomością] i anandą [szczęśliwością], otworzyli teraz oczy na nowe ich znaczenie: Podążaj karma-margą [ścieżką czynu] z harmonią i urzekającym pięknem – sundaram, podążaj bhakti-margą 225 Prawda Dobro Piękno [ścieżką oddania Bogu] z rozradowaniem i uniesieniem pełnym śiwam, podążaj dżniana-margą [ścieżką mądrości] mając jasny kierunek i niezłomność wynikające z satjam. Trzy dni później Baba uroczyście otworzył Bibliotekę Publiczną w Bukkapatnam – wiosce, gdzie jako chłopiec chodził do szkoły. Przed laty Baba otworzył tam park, a później podarował świątyni oświetlenie elektryczne. Skarcił mieszkańców wsi za to, że zadowalają się kontemplacją jego chwały na odległość, a nie podejmują szczerych wysiłków przybycia do niego i radowania się ciepłem jego serca. Baba ostrzegł ich przed książkami, które rozpalają uczucia i wzniecają namiętności, a zaciemniają zdolność oceny. Książki muszą dodawać siły woli i poskramiać złe skłonności oraz popędy. Mówił o malejącym zainteresowaniu klasyczną literaturą i wezwał pisarzy i czytelników, aby rozwijali zamiłowanie do naszego wspaniałego starożytnego dziedzictwa. 13 grudnia Baba wyruszył do Trichinopoly nad rzeką Kaweri, gdzie wielbiciele przygotowali trzydniowe spotkanie Prasanti Widwan Mahasabhy. Kierownik Instytutu Szkolenia Nauczycieli Hinduizmu w Madrasie powitał Babę przemówieniem obficie okraszonym cytatami z klasycznych dzieł w języku tamilskim. Mówił o najwyższej i bezgranicznej łasce Baby. Jego widok obdarzy oświeceniem, jego dotyk będzie przekazywał objawienie, jego słowo przebudzi nas do urzeczywistnienia – powiedział, przywołując słowa mędrców z odległej przeszłości. Baba wezwał wszystkich uczonych i studentów, aby przez własny wysiłek doskonalili się moralnie, a dając przykład – doskonalili innych. Mówił o dewaluacji człowieka, który stał się zwykłym trybikiem w olbrzymiej machinie, podczas gdy tak naprawdę jest on spadkobiercą dziedzictwa nieśmiertelności. Twierdzicie, że zdobyliście swaradżję [niepodległość], ponieważ ci, którzy przez stulecia rządzili tym krajem, wrócili do siebie. Jednak musicie jeszcze wygonić wewnętrznych władców, którzy sprawują nad wami tyrańską władzę. Dopóki tak się nie stanie, nie macie żadnej swaradżji. Kiedy dokonacie tego, żaden wróg nie będzie mógł was pokonać. Będzie to dzień odzyskania waszej niepodległości. To, co osiągnęliście do tej pory, to jedynie skórka, a nie owoc. 17 grudnia Baba znalazł czas, żeby udać się do wsi Budalur, gdzie powitały go tysiące osób zgromadzonych wokół Sathya Sai Wihar. Baba 226 Rozdział 11 – Rozgorączkowane miasta chodził pomiędzy nimi w gęstniejącym kurzu i w pewnej chwili dostrzegł chorych – dał im wibhuti ze swojej dłoni. Pierwszym, który dostał ten cenny lek, był niemy chłopiec, drugim – głuchy wieśniak, trzecim zaś – pewien sędziwy gospodarz cierpiący na wrzód żołądka. 18 grudnia Baba opuścił Trichinopoly i zatrzymał się na jedną noc w Pollaczi. Nazajutrz pojechał samochodem do lasu Parambikulam, w którym żyją słonie, aby pokazać towarzyszącym mu ludziom wspaniałość tej leśnej scenerii. Zarazem jednak umożliwił prostym mieszkańcom dżungli, aby mogli nasycić oczy jego niezapomnianym pięknem. Baba przybył do stanu Kerala 20 grudnia i po dwóch dniach spędzonych w Palghat odwiedził Ernakulam, Trippunitturę i Alleppey, a w trakcie świąt Bożego Narodzenia dotarł do gór Nilgiri. W Dewi Wilas w okręgu Palghat Baba chodził między wielbicielami darząc swym łaskawym uśmiechem i dającą odwagę abhaja-mudrą59. Mówił z wieloma ludźmi w języku malajalam i przyciągnął do siebie wszystkie serca. W Kollengode, kiedy potężny wicher przygnał ciężkie, ciemne chmury deszczowe nad głowy zgromadzonych i zaczęły spadać wielkie krople, Baba powiedział: Nie martwcie się. To nie są krople deszczu! To sudhabindu – krople anandy! I deszcz ustał na całą godzinę! Cud ten został opisany tego samego dnia w gazetach wydawanych w Kerali. W Trippunitturze pewne chrześcijańskie małżeństwo, głęboko oddane Babie, poprosiło go, aby położył kamień węgielny pod salę modlitewną, którą zamierzali zbudować. W Olawakkot zdążyło powstać kolejne Sathya Sai Nagar (osiedle domów, w których żyją wielbiciele Sai), Baba więc pobłogosławił je w swojej bezkresnej łasce, kładąc kamień węgielny pod kolejną salę modlitw. 23 grudnia przypadało święto Wajkunta Ekadaśi – dzień, kiedy Baba zsyła obficie łaskę na wszystkich w formie nektaru. Spędził ów dzień z wielbicielami w Alleppy. Zebrały się tam setki ludzi, aby doznać słodyczy jego przemowy i aby jego piękna postać na trwale odcisnęła się w ich sercach. 59 Podniesioną dłonią, znakiem „nie lękajcie się!”. 12 Znaki i cuda Każde uzdrowienie otwiera nam oczy, stanowi dar nowego widzenia – widzenia Boskiego Uzdrowiciela, który leczy ciało, aby mogło być sprawnym narzędziem do ujarzmienia umysłu i do uświadomienia sobie anandy drzemiącej w sferze zmysłów, uczuć, impulsów świadomości i intelektu! Pewnego razu niewidomy człowiek przybył do Prasanti Nilajam, aby odzyskać wzrok. Był nauczycielem ze stanu Mysore i stracił wzrok nagle, bez żadnej widocznej przyczyny. Z początku Baba w ogóle nie zwracał na niego uwagi. Potem, któregoś dnia, powiedział do mnie, wskazując na niego, gdy żona prowadziła go wzdłuż werandy: Patrz, ten człowiek chce, żeby przywrócić mu wzrok – nie wie, że ślepota to dla niego szczęście. Dwa dni później otrzymał on list od rządu Indii, dający mu stypendium na szkolenie w Instytucie Nauczania Osób Niewidomych w Delhi! Wiem o pewnym głuchym człowieku, pragnącym uleczenia, któremu Baba powiedział: Twoje uszy są twoim guru – to one przywiodły cię do mnie. Bądź wdzięczny, że przynajmniej jedno źródło przywiązania, na twoje szczęście, przestało działać. O innym błagającym o uleczenie Baba powiedział: Jeśli przywrócę mu wzrok, na pewno sam siebie zniszczy. Baba ma wiedzę o przeszłości i przyszłości – każdy jest dla niego otwartą księgą. Dlatego mówi: Łatwo wam okazywać litość, ja jednak muszę przeana228 Rozdział 12 – Znaki i cuda lizować możliwości danej osoby, karę, na jaką zasługuje, oraz w jaki sposób wykorzysta swoje nowe zdolności. Kiedy ktoś zmarł w jednym z domów niedaleko Prasanti Nilajam i krewni prosili, aby Baba ożywił go, powiedział on: Chcecie powiedzieć, że należy do mnie jedynie ta okolica? A co z tysiącami, które zmarły w tej chwili na całym świecie? Są równie moi jak on. Powiedzcie mi, dlaczego on miałby być niezbędny dla rozwoju świata? On zakończył swoją karierę. Urodził się po to, aby wypełnić swoje przeznaczenie, a nie po to, aby dostarczyć przejściowej, płytkiej radości paru osobom, które do niego przylgnęły. W dziele „Wiwekaczudamani” Śankaraczarja60 nazywa mistrza duchowego ahethukadajasindhu – oceanem miłosierdzia, który niesie zbawienie bez powodu i niezależnie od okoliczności. Taki właśnie jest Baba. Aktem swojej woli uzdrawia niektóre przewlekłe choroby. Innym, mającym nadzieję na uleczenie, pozwala cierpieć. Nikt nie potrafi powiedzieć dlaczego. Również przypadek Seszagiri Rao, o którym wspomniałem w pierwszym tomie, rzuca pewne światło na ten aspekt posługi niesionej przez Babę. Seszagiri Rao, doglądający świątyni w Starym Mandirze, a później w Nilajam przez całe 14 lat, pewnego dnia spadł z wysokości. Gdy umierał, wraz z ostatnim oddechem oznajmił głośno zdumiewającą prawdę, której nikt oprócz mędrców nie pamięta w chwili śmierci: To ciało rozpada się na pięć żywiołów, które je tworzyły – czeka mnie wolność! Stałem wtedy z boku, podziwiając tego starca i zazdroszcząc mu. „Co za szczęście: przechodzić w zaświaty z takimi słowami na ustach!” – powiedziałem sobie w duchu. Nagle w pokoju pojawił się Baba, gdyż ktoś powiadomił go o nadchodzącej śmierci jego zaufanego sługi. Baba skarcił Seszagiri Rao w mocnych słowach. Powiedział: Jak śmiesz rozpoczynać tę podróż, nie wziąwszy ode mnie biletu? Wracaj. Wypełnij przydzielone ci zadanie. Rozkazuję ci przyjść w południe do Mandiru i dokonać arati, tak jak zawsze. Staliśmy przerażeni tą „nieuprzejmością”, ale kim jesteśmy, żeby wysuwać swój osąd przeciwko Wszechwiedzącemu? Seszagiri Rao usłuchał rozkazu – wziął udział w bhadżanie i dopełnił przydzielonego mu obowiązku. Pół roku później poważnie zachorował. Przyjęto go do szpitala Sathya Sai. Jego stan dramatycznie się pogorszył. Zaczął cierpieć na umyśle, stracił niechęć do brudu. Każdego zasmuciło, że sługa Boga musi tak 60 Adi Śankara, mistyk z VIII w. ne., propagator doktryny niedwoistości – adwajty. 229 Sathya Sai Baba – Ocean Miłosierdzia Rozdział 12 – Znaki i cuda cierpieć. Z Bangalore przyjechał jego brat i poprosił Babę o pozwolenie na przewiezienie Rao do Szpitala Wiktoria, gdzie mógłby się nim zająć rodzony syn i jego bratankowie, pracujący w tej placówce. Jednak Baba powiedział: Nie martw się jego obecnym stanem. Pozwalam mu przejść przez cierpienie, jakie musi przeżyć. Potem będzie miał sposobność umrzeć spokojnie i w całkowitym szczęściu. Mogłem go przecież odesłać przed kilkoma miesiącami, wtedy, kiedy upadł. I tak się stało. Minął miesiąc. W jakiś niepojęty sposób Seszagiri Rao wydobrzał. Jego mieszkanie wypełniał blask słońca. Spędził sześć błogich tygodni, wykonując swoje zwykłe czynności. Potem zaczął słabnąć i coraz częściej musiał leżeć w łóżku. Czuwał przy nim syn, opiekując się nim z miłością. Pewnego wieczoru do pokoju wszedł Baba. Miałem zaszczyt przyjść wraz z nim. Poprosił, abym przyniósł kubek gorącego mleka. Łyżka po łyżce, nakarmił chorego całą zawartością kubka, zwracając się do niego po imieniu i mówiąc mu, że to jego Baba go karmi! Potem wstał i wyszedł z pokoju. Odwracając się w drzwiach, spojrzał na niego i powiedział: Teraz możesz iść! I Seszagiri Rao usłuchał, odchodząc z tego świata w ciągu jednej godziny! Baba wiedział, kiedy Rao miał powrócić i kiedy musiał „odejść”. My możemy tylko patrzeć i modlić się w zdumieniu na widok cudu i „kaprysów” wiatrów łaski. Oddajmy głos doktorowi T. Nallainathanowi z Kolombo, aby opowiedział nam o jednym z takich cudów. Dwunastoletni chłopiec o imieniu Anthonis cierpiał na wyściółczaka (nowotworową narośl w rdzeniu kręgowym w dolnej części kręgosłupa). Brat jego ojca był słynnym chirurgiem i przeprowadził operację w mojej obecności – trwała 3 godziny i 15 minut. Nie przyniosła jednak żadnych efektów. Chłopiec nie odzyskiwał przytomności i bezustannie oddawał mocz. Objawów tych nie dało się złagodzić. Pewien członek Sathya Sai Sewa Samithi z Kolombo dał dziecku szczyptę wibhuti przywiezionego od Baby. Tej samej nocy rodzice chłopca stwierdzili zauważalną poprawę. Pośpiesznie udali się więc do Baby przebywającego w Madrasie i 10 grudnia uzyskali jego darszan. Bhagawan ruchem dłoni stworzył amulet i polecił, aby chłopiec nosił go na przegubie. Otrzymali darszan dwa razy i szczęśliwi powrócili do domu. Widziałem chłopca w dzień Bożego Narodzenia, jak bawi się i wspomina o pójściu do szkoły! Wiem, że już chodzi na zajęcia. 231 Prawda Dobro Piękno Spośród licznych przypadków, które zwróciły moją uwagę, przywołam tu jedno wyjątkowo cudowne uzdrowienie. Pewnego południa, w lutym 1966 roku młode małżeństwo przyjechało samochodem z Bangalore, gdzie dotarli samolotem z Delhi. Brat kobiety został odesłany do domu ze szpitala w New Delhi, jako że nie rokował żadnych nadziei. Ktoś powiedział im o Babie i przyjechali szukać jego łaski, żeby ocalić życie brata. Baba złożył na moje dłonie dwie paczuszki wibhuti ze szkatułki, którą trzymał w swoim pokoju i poprosił mnie, abym polecił im zawieźć je do New Delhi – „natychmiast”! Opis choroby brata jest smutny: Balidża. Wiek: 30 lat. Chroniczne zapalenie nerek; anemia. W lipcu 1960 – napad bólu w lewej części pleców, wystąpił krwiomocz. W grudniu 1963 – opuchnięcie całego ciała. Albumina w moczu:+++. Wystąpiła puchlina uogólniona. Stężenie mocznika we krwi: w normie, ciśnienie krwi: w normie. RTG klatki piersiowej – w normie. W grudniu 1964 roku skarżył się na pogorszenie wzroku. Ciśnienie krwi: 240/140. Badanie RTG i urografia: barwnik zatrzymany w obu nerkach. Mocznik we krwi: 70 mg. Albumina w moczu: +++. W dalszym leczeniu zastosowano leki nadciśnieniowe. Następnie stwierdzono encefalopatię [uszkodzenie mózgu] wywołaną nadciśnieniem i zakłócenia widzenia; bezwiedne ruchy prawą częścią twarzy. Ciśnienie krwi: 240/140. Pacjent hospitalizowany. Podano leki nadciśnieniowe i środki uspokajające. Mocznik we krwi: 98-132, następnie 80 mg. Albumina w moczu: śladowe ilości, nie stwierdzono kryształów, śladowe ilości RBC [erytrocytów]. Ciśnienie krwi początkowo w normie, po 10 dniach wzrosło do 150/100 – 200/120. Objętość zebranego moczu: 1,4 – 1,7 l. Malejący poziom hemoglobiny. 18 grudnia 1966: Hg [hemoglobina] – 9g, RBC – 3,5 mln, Hg – 8 g, następnie 7,5 g. 29 grudnia 1966: Hg – 5,8 g. U pacjenta występuje niepokój, bladość i lekki obrzęk twarzy. Skarży się na nieznośny ból stawów. Leczenie: Adelphin Esidrex – 2 tabletki 3 razy dziennie, Serpasil: 1-2 tabletki 3 razy dziennie, Serpasil SOS – dożylnie, Largactil – dożylnie. Jectofer – dożylnie, od 22.01.1966 co drugi dzień. Chlorek potasu – 15 g, trzy razy dziennie. Dieta z ograniczoną ilością białka. Część wibhuti z paczuszek Balidża miał wypić z wodą, a część rozsmarować po ciele. Kiedy od jego siostry otrzymałem telegram mówiący, że przywożą pacjenta do Prasanti Nilajam – „nazajutrz”, ogarnęło mnie 232 Rozdział 12 – Znaki i cuda zdziwienie. Było to niecałe dwa tygodnie po ich odwiedzinach. Z Bangalore przyjechał samochód, z którego wysiadło troje ludzi: owa para i jakiś nieznajomy. Żwawym krokiem przeszli do Mandiru. Gdy tylko ich ujrzałem i rozpoznałem, spytałem „Gdzie jest ten pacjent?”. Zaśmiali się i wskazali mi go. Była to ta trzecia osoba – mężczyzna, który poza wełnianym szalikiem owiniętym wokół gardła nie zdradzał najmniejszego objawu choroby. Albo posłuchajmy historii Padubidris z Bombaju. Czwarty maja 1957 roku. To były jej pierwsze urodziny. Dziecięce przyjęcie trwało w najlepsze. Kiedy jej młodzi goście częstowali się przekąskami i słodkościami, mała gospodyni bujała się energicznie na swoim drewnianym koniu. Potrzebowała czegoś, co odciągnie ją od bólu. Jej przypadek badali właśnie lekarze specjaliści. Przyjęcie urodzinowe jeszcze się nie skończyło, kiedy nadeszły wyniki prześwietlenia rentgenowskiego. W diagnozę ciężko było uwierzyć, była jednak ostateczna: biedna jednolatka cierpi na bardzo ciężką chorobę zżerającą kości – chorobę Potta. Dysk pomiędzy piątym a szóstym kręgiem kręgosłupa był zupełnie zniszczony. Nie mogło na nas spaść gorsze nieszczęście. Lekarz polecił, aby dziewczynkę zagipsować i jak najbardziej ograniczyć jej ruchy, co pozwoli na ponowne uwapnienie kości. Przepisano jej również codzienny zastrzyk streptomycyny oraz długą listę leków i napojów tonizujących. Jak długo miała znosić tę udrękę? Pomodliliśmy się do Sai Baby marząc, że ochroni to dziecko trzymając je blisko siebie. W czerwcu 1958 roku już nie miała na sobie gipsu, ale lekarz przepisał żelazny gorset w celu wsparcia kręgosłupa, który zdążył się już uwapnić. 4 listopada dotarliśmy z nią do Puttaparthi. Baba rozmawiał z nami przez 45 minut. Pobłogosławił dziewczynkę, poklepał ją po plecach, dał jej popiół udi i powiedział niespokojnej babci: „Zostaw wszystko mnie. Zawsze będę się nią opiekował, za bardzo się o nią martwicie”. Zapewnił nas, że w styczniu dziewczynka zacznie chodzić... i tak się stało! Wielu chorych na raka wyleczył wypowiadając słowa Twój rak odchodzi. Przypadek D.R. Ghule jest wyjątkowy z wielu względów. W liście z 15 czerwca 1966 roku Rao Saheb W.R. Ghule pisze: 11 maja 1966 roku wysłałem list do Bhagawana Śri Sathya Sai Baby, powiadamiając go o smutnym losie mojego brata, Dattatreji Ramaczandry Ghule, mające233 Sathya Sai Baba rozdaje paczuszki wibhuti Rozdział 12 – Znaki i cuda go 76 lat. Napisałem: „Ból skupia się teraz na prawej stronie jego gardła, kłując niczym igła, nawet gdy popija mleko, herbatę czy kawę. Mój brat bardzo osłabł. Nie może wyraźnie mówić. Lekarze w Jubbulpore stwierdzili, że to nowotwór. Obecnie poddaje się leczeniu promieniami Rentgena w tutejszym Szpitalu Tata. Z każdym dniem staje się coraz słabszy. Dostaliśmy książkę „Satjam Śiwam Sundaram” i po przeczytaniu jej przynieśliśmy Twoje zdjęcie i umieściliśmy je w widocznym miejscu – do codziennej kontemplacji. Nie wiem, czy to wołanie do Ciebie dotrze, ponieważ nie wiem, gdzie obecnie przebywasz ani nie znam Twego poprawnego adresu. Ze złożonymi dłońmi błagam Cię – ocal mego brata od tego straszliwego bólu i choroby”. Rankiem 13 maja stan mojego brata stał się poważny i lekarze domagali się natychmiastowej operacji. Położyłem mój list u stóp Baby, pod zdjęciem, i modliłem się o jego zmiłowanie. Było to około godziny 12:30. O pierwszej po południu mój brat poprosił o wodę, którą swobodnie wypił! Potem wypił mleko, którego od dawna nie mógł przełknąć! Zabraliśmy go do szpitala, gdzie stwierdzono, że jest zdrowy, a lekarze oznajmili, że nie ma potrzeby operacji. Obecnie czuje się o wiele lepiej. Te amulety, paczuszki wibhuti, czy inne przedmioty rozdawane przez niego, są jedynie gwarancją dla otrzymujących, że mają „coś” z jego rąk. Są one zbyteczne, kiedy wiemy, że jego wola jest najwyższą. Może ona przekraczać granice morza i lądu, języka i wieku, a jej przychylność zaskarbić sobie można szczerą i głęboką modlitwą. Uzdrawia ona z sobie tylko znanych powodów. Baba przyszedł, aby odnowić moralność oraz na nowo obudzić wiarę w Boga i w ostateczne wyzwolenie człowieka od zmartwień i bólu. Te uzdrowienia są wizytówkami, które rozdaje ogłaszając, że Bóg zszedł między ludzi. Podnieś łoże swoje i idź – powiedział Baba wielu osobom w Prasanti Nilajam podczas codziennego rozdawania darów łaski, nazywanych „rozmową osobistą”. Potem słyszą oni poradę: Idź w wierze, idź w nadziei, idź w prawdzie. Pewnego razu przybyła tu nastoletnia dziewczyna, którą przywiózł jej brat. Pochodziła z Bhadrawathi w stanie Mysore. Od pięciu lat nie postawiła stopy na ziemi. Baba wezwał brata na rozmowę osobistą i poprosił, aby ją przyniesiono. Brat przyniósł ją tak, jak niesie się dziecko. Po paru minutach drzwi pokoju otworzyły się i 500 osób zobaczyło, że 235 Prawda Dobro Piękno dziewczyna idzie, wspomagana przez brata i matkę. Baba poprosił, aby obeszli trzykrotnie budynek! A następnego dnia zrobiła to sama! Baba zaś polecił jej, aby pojechała do domu i była szczęśliwa! Każde uzdrowienie otwiera nam oczy, stanowi dar nowego widzenia – widzenia Boskiego Uzdrowiciela, który leczy ciało, aby mogło być sprawnym narzędziem do ujarzmienia umysłu i do uświadomienia sobie anandy drzemiącej wewnątrz sfery zmysłów, uczuć, popędów i intelektu! 13. Oblicza prawdy W ten oto sposób Ganga boskiej łaski, którą jest Baba, wypływa z Prasanti Nilajam. Przywraca ona zdrowie, wzmacnia osłabionych, uświęca każdy służebny czyn, użyźniając każdy szlachetny odruch, oczyszczając widzenie i odsłaniając ścieżkę do Boga. Główną częścią dzieła, jakie Baba prowadzi wśród ludzi, jest ożywienie dharmy, przez co rozumie on powszechną i wieczną sanathana dharmę. Baba przyszedł, aby łączyć w jedno, a nie odrzucać albo wprowadzać zamęt61! Sanathana dharma należy do całego świata – oto dlaczego wielbiciele czczą go w słowach „Sarwamathasammathaja namah”, co znaczy „Pokłońmy się temu, który akceptuje każdą religię”. Kiedy w 1967 roku przyszedłem do niego po wskazówki w sprawie projektu okładki do specjalnego wydania pisma „Sanathana Sarathi” poświęconego świętu Śiwaratri, Baba chwycił pióro i narysował na kawałku papieru wzór składający się z pięciu dysków – z płatkami pomiędzy nimi – tworzących okrąg, w którym mogłem wydrukować jego podobiznę. Na tych dyskach własnoręcznie narysował symbole głównych religii ludzkości: pranawę, czyli Om, oznaczającą wiarę hinduistyczną; koło ze szprychami symbolizujące religię nauczaną przez Buddę; snop płomieni – ów święty ogień, któremu oddają cześć zaratusztrianie; półksiężyc i gwiazdę jako symbol islamu i krzyż jako symbol chrześcijaństwa! Baba 61 Gra słów w j. ang. – to fuse, not to refuse or confuse. 237 Prawda Dobro Piękno powiedział: Wszystkie religie są obliczami jej samej prawdy, którą można opisać jako miłość, jako czystość, jako dobroczynność, jako ofiarowanie siebie lub jako poddanie się boskiej woli. Nawet ci, którzy odrzucają Boga albo nie przywiązują wagi do moralności, kochają kogoś lub coś. Mówią prawdę, żeby można było im wierzyć. Muszą być czyści, żeby zadowolić sumienie i utarte zwyczaje społeczeństwa. Szukają spokoju i radości. Ta prawda, ta miłość, ten spokój, ta radość, to właśnie Bóg. Łaska Baby jest tak ogromna i bezgraniczna, że twierdzi, iż cały świat jest jego pałacem, a każdy kraj to jedna komnata. Dlatego też podczas Śiwaratri z jego wnętrza wyłania się lingam. Lingam jest bowiem najbardziej uniwersalnym symbolem Boga – najprostszym, najłatwiejszym do pojęcia i transcendentalnym. Jest formą, która wyłania się z Bezforemnego. Lingam stwarza się w Babie – i on stwarza siebie w lingamie. A oto cud w Kothnaghatta przypominającej Puttaparthi w miniaturze. Ta mała wioska wije swe gniazdo za olbrzymim monolitycznym wizerunkiem Gomateśwary [świętego z dżinijskiej mitologii] stojącym na górze Indragiri w Śrawanabelagoli, w okręgu Mysore. Usłyszawszy o Babie, dwóch chłopców z tej wsi pożyczyło pieniądze i odważnie wyruszyło w długą podróż do Puttaparthi. Baba porozmawiał z nimi z miłością i napełnił ich otuchą. Powiedział im jednak: Zawsze jestem w waszej wiosce. Możecie tam otrzymać darszan – po cóż więc macie przyjeżdżać aż tutaj? Chłopcy powrócili ze smutkiem w sercach, wypełnieni nabożnymi pieśniami śpiewanymi podczas bhadżanu w Nilajam. Zebrali paru mieszkańców swojej wioski i zaczęli śpiewać te same pieśni w wioskowej świątyni. W świątyni tej znajdował się lingam wykonany z marmuru. Sprowadził go jeden z mieszkańców, który sto lat temu pojechał do Kasi [Waranasi]. Przywiózł wtedy ze sobą dwa takie lingamy z rzeki Narmada i zbudował dla nich świątynie: jedną we własnej wiosce, a drugą w pobliskiej Kantharajapurze. Podarował tym świątyniom po kawałku ziemi, kazał zbudować domy, w których mogliby odpoczywać pielgrzymi i zapewnił utrzymanie kapłanom. Lingam w Kothnaghatta ma około 30 centymetrów wysokości, nie licząc cokołu. Codziennie od stu lat ofiarowana jest mu cześć w sposób zalecany w śastrach. 238 Rozdział 13 – Oblicza prawdy Kiedy nasi chłopcy śpiewali, starsi, siedzący na skraju świątyni, zastanawiali się, kim jest ten Sai Baba. Chłopcy opowiedzieli im o Sai z Śirdi i Sai z Puttaparthi, a także o spokoju, który w obfitości można wywieźć z Prasanti Nilajam! Wkrótce kapłan dostrzegł coś wewnątrz lingamu – jakieś nowe linie i barwy, jakiś zarys, który wypełniał się dzień po dniu, a chłopcy zastanawiali się, co się z niego ostatecznie wyłoni. W ciągu tygodnia w marmurowym lingamie ujrzeli wyraźnie dwa obrazy – my również możemy je obecnie oglądać – a mianowicie obraz Sathya Sai Baby (widoczna górna część ciała, z twarzą zwróconą ku nam, z wieńcem kwiatów na szyi) oraz obraz Sai Baby z Śirdi (widoczny z boku, gdy siedzi w Dwarakamaji – z czarną brodą i zawojem wokół głowy)! Od tej przemiany lingamu minął ponad rok. W owym marmurowym „domu” możemy oglądać ich obu. Baba podarował wielu ludziom pierścienie z klejnotami, błogosławiąc ich słowami: Możesz ujrzeć mnie wewnątrz tego kamienia. Za pośrednictwem tych podarunków mogą otrzymać jego darszan. Jednak w opisywanym przypadku mamy do czynienia z ogólnodostępną świątynią, gdzie każdy może patrzeć, poznawać, pragnąć i dążyć do wcielonego w dwóch ciałach Wszechmocnego, aby już na zawsze się z Nim zjednoczyć! Sam Baba polecił wielu ludziom, aby pojechali do Kothnaghatty po darszan. Jego urodziny świętowane są tam z wielką pompą przez wdzięcznych mu mieszkańców wioski. Stanąć przed tą świątynią Sai-lingamu to umocnić się w wierze w Sai. To chrzest bhakti dla tych, którzy na własne życzenie są ślepi i niezdecydowani. Baba obecny jest w każdym lingamie, w każdym posągu, któremu człowiek oddaje cześć. Wszystkie lingamy, wszystkie posągi czczone przez człowieka są w Babie – oto przesłanie, które ptaki z wieży owej świątyni wyśpiewują pielgrzymującym do Kothnaghatty. Śiwaratri w 1967 roku przypadło na 9 marca. Tamtego ranka Baba zwrócił się do ogromnego zgromadzenia: Ganga jest świętą rzeką w każdym calu swego biegu – od Gangothri do morza. Jednak pewne miejsca na jej brzegu, jak Haridwar, Prajag, Waranasi i Dakshineshwar, uznaje się za szczególnie święte z powodu ich związku z historycznymi zdarzeniami lub za sprawą tętniących duchowo świątyń. Podobnie, chociaż każdy dzień w Prasanti Nilajam jest święty (również w Prasanti wewnątrz waszych serc 239 Sathya Sai Baba i symbol sarwa dharmy Rozdział 13 – Oblicza prawdy i domostw), to Śiwaratri jest święte w szczególnym stopniu. Albowiem wtedy z żyjącego Śiwy wyłania się lingam. Tamtej nocy, kiedy pierwszy znak – kaszel – zwiastował pojawienie się lingamu, trzydzieści tysięcy serc zabiło szybciej. Modlili się do Śiwy bardziej żarliwie patrząc na Babę siedzącego w Śanti Wedice. Ciemnoróżowy, owalny lingam o długości dziesięciu centymetrów – wiśwalingam [kosmiczny lingam] – z orbitami planet jaśniejącymi w jego wnętrzu, a kilka minut później mniejszy, dżjotirlingam [zawierający światło] – oba wyłoniły się z ust Baby. Uroczystości związane z tym świętem trwały do 12 marca. Przez trzy następne dni Baba był zajęty uzdrawianiem i doglądaniem chorych, słabych i wiekowych pielgrzymów. W każdej chwili starajcie się widzieć dobro, słyszeć dobro i wypowiadać dobro – wezwał. Praktykujcie jakąś sadhanę, może to być dhjana, dżapa, bhadżan czy namasmarana. Zrób ku mnie chociaż jeden krok, a ja zrobię dziesięć ku tobie. Uroń chociaż jedną łzę skruchy, a ja obetrę setki łez z twoich oczu. Członkowie Sathya Sai Sewa Samithi, filii Prasanti Widwan Mahasabhy z Bombaju i Maharashtry, błagali Babę, aby spędził kilka dni w Bombaju. Baba zgodził się. 16 marca przyjechał tam samochodem. W ślad za nim wyruszył autokar z około 60 małymi chłopcami – uczniami Sathya Sai Weda Śastra Pathasali z Prasanti Nilajam. Baba jechał tą samą drogą, co autokar, aby towarzyszyć chłopcom, gdy zatrzymają się na posiłek. Opiekował się nimi z matczyną miłością i opowiadał im o terenach, które mijali, obserwując ich ciekawość i zdziwienie. Zobaczyli słynne ruiny z czasów cesarstwa Widżajanagaru w Hampi – miejsce będące świadkiem cudów Baby w czasach, kiedy był chłopcem. Odwiedzili świątynię Wirupakszy (gdzie Baba dał kiedyś darszan swojemu bratu oraz innym jako sam Wirupaksza). Widzieli olbrzymie monolityczne posągi Ganeszy i Narasimhy, a rolę przewodnika pełnił osobiście Baba. W Bombaju chłopcy wystąpili z dwoma przedstawieniami sztuk teatralnych napisanych przez Babę specjalnie dla nich. Niosły one jego przesłanie dodające odwagi i sił, oparte na wrodzonej boskości człowieka. „Radhabhakti” jest wzniosłą sztuką, obfitującą w piosenki i ludowe tańce, podkreślające czyste oddanie prostych pasterek dla Kriszny, który zdobył ich serca tak bardzo, że wszystko inne z nich zniknęło. Przedstawienie to zadaje kłam niedorzecznym i niesmacznym oszczerstwom 241 Prawda Dobro Piękno rzucanym na Radhę. Sztuka obraca się wokół święta przygotowanego w Brindawan dla uczczenia rocznicy podniesienia góry Gowardhana przez Krisznę. Kriszna przyjmuje zaproszenie pasterek, które tęsknią za jego widokiem i składają mu hołd. Nanda i Jaśoda, jego przybrani rodzice, również są szczęśliwi, że mogą nasycić oczy jego widokiem. Pasterki czynią przygotowania do powitania Kriszny, który przywozi ze sobą szlachetną Rukmini, ale przybywa bez drugiej królowej, Sathyabhamy. Jest ona zbyt zazdrosna o przywiązanie, jakim jej pana darzy Radha. W Brindawan Radha zmuszona jest pozostać w domu, ponieważ w roztargnieniu zgubiła skarb i teraz biega tam i z powrotem w jego poszukiwaniu! Jednak Kriszna zatrzymuje się przed jej drzwiami i kiedy Radha zostaje przyprowadzona przed jego oblicze, on objaśnia prawdziwą istotę boskiej miłości, której ona stanowi najczystsze ucieleśnienie. Baba prowadzi dzieło dharmastapany na wiele sposobów: bezpośrednie nauczanie, pisanie, przemówienia, wezwania, wyjaśnianie, umacnianie filarów dharmy (jak świątynie, święte miejsca i pandici), oczyszczanie starożytnych pism, które zostały zszargane błotem czasu i dotykiem wątpliwych piór. Przykładem takiego oczyszczenia jest „Radhabhakti”. „Bhagawata Wahini”, którą Baba publikuje w „Sanathana Sarathi”, przynosi krystaliczny, uzdrawiający strumień, którym początkowo była Bhagawata, zanim skaziły ją liczne wtrącenia. Innym miłym zaskoczeniem była sztuka o Sakkubai, którą chłopcy wystawili w Bombaju, gdyż Baba przedstawił w niej, poprzez taniec i pieśni, przesłanie, by zmartwienie traktować jako najżyczliwszego guru. Chwila, kiedy posągi Pandurangi i Rukmaji ożywają i rozmawiają o cierpieniach Sakku oraz skutkach, jakie mogą one przynieść, jest dobrą lekcją nauki o łasce. Wyrażając uznanie za ich dokonania jego ekscelencja gubernator stanu Maharashtra powiedział chłopcom: Jesteście posłańcami wielkiego dziedzictwa tego kraju. Baba przemówił do olbrzymich zgromadzeń w bombajskim parku King’s Circle oraz na stadionie Wallabhai Patela, a w sercach wszystkich, którzy go usłyszeli, zapalił lampę dżniany. Ogień i woda, połączywszy się, tworzą parę, która popycha ciężkie wagony pociągów. Podobnie karma i upasana [oddawanie czci] wytwarzają dżnianę, która ciężki ładunek skutków myśli, czynów i słów z poprzednich żywotów na Ziemi popycha ku Panu wewnątrz was. 242 Rozdział 13 – Oblicza prawdy Wśród zebranych 21 marca na stadionie przeważali uczniowie, którym Baba dał dobrą radę. Tak jak tygrys, który odmawia jedzenia trawy, choćby nie wiadomo jak był głodny, człowiek musi odmówić zejścia na niskie poziomy skandalu, okrucieństwa i skąpstwa. Chciwość i samolubstwo, które trawią ten kraj, są dla ludzkości okropnym nieszczęściem, ponieważ rolą Indii jest rola przewodnika prowadzącego ludzkość na drodze do samorealizacji. Młodzież w Indiach dorasta w rozżarzonym tyglu waśni i namiętności, a nie – jak dawniej – w chłodnych altanach szacunku i pokory. Starsi oddają się w najlepsze bratobójczym walkom, mściwym sporom sądowym, łapówkarstwu jako źródle dochodów, oraz morderczej rywalizacji. Swoim prymitywnym zachowaniem w domu, w wiosce, w klubach, w organizacjach, w rządzie i we wszystkich dziedzinach życia dają przykład młodzieży! Dziedzictwo indyjskie, które faktycznie niesie uniwersalny przekaz dla całego świata, należy stosować w praktyce i nauczać o nim w szkołach oraz na wyższych uczelniach, tak aby zarówno w Indiach, jak i na całym świecie zapanowało szczęście i zadowolenie – powiedział Baba. Baba poświęca szczególną uwagę ludziom młodym, gdyż to na ich barkach spoczywa brzemię podtrzymywania dharmy. Trzymając ich u swego boku, uczy wypełniania służby i czyni z nich wzorzec sadhany. Obdarza łaską i zdobywa ich wierność. Potem mówi im z głębi swej bezgranicznej miłości: Wszyscy stanowicie część mnie, a ja was żywię. Stanowicie ciało Sai. Sai pośle wam środki utrzymania, gdziekolwiek będziecie, czymkolwiek będziecie zajmować się w życiu, pod warunkiem, że ofiarujecie Sai to, czego oczekuje: cnotę, wiarę, dyscyplinę, pokorę, szacunek. Trudno oprzeć się takiemu wezwaniu. Baba postanowił utworzyć kółka studyjne działające w szkołach i na wyższych uczelniach, które mają za zadanie zgłębiać pisma święte pod kątem aktualnych aspiracji i ograniczeń współczesnego człowieka. Doradził nabór i szkolenie grup młodych mężczyzn i kobiet zarówno w dyscyplinie dżapy i dhjany, jak też w metodach opieki i żywienia chorych i nieszczęśliwych. Członkowie tej organizacji Sathya Sai Sewa Dal muszą być napełnieni oddaniem Bogu i służbą człowiekowi. To stacja końcowa i początkowa pielgrzymki zwanej życiem. Muszą być zdolni oraz chętni do służby – rozumnej, szczerej i radosnej – poradził. Baba zachęcił wielbicieli, aby przygotowali dla szkół zajęcia przekazujące nauki religijne i moralne 243 Prawda Dobro Piękno oparte o sanathana dharmę. Zaleca zakładanie internatów, gdzie uczniowie mogliby praktykować jogę i sadhanę, pobierając nauki w atmosferze ciszy i wewnętrznego spokoju. Na bombajskim King’s Circle, na stadionie oraz w domu, w dzielnicy Andheri, gdzie zatrzymał się, Baba nieustannie prowadził swoje dzieło miłosierdzia, obsypując łaską chorych, starców i chorych umysłowo, wyrzutków społecznych i wszystkich tych, o których cywilizacja woli zapomnieć. Schodził ze srebrnego krzesła na ozdobnym podwyższeniu i powoli przechodził pomiędzy siedzącymi mężczyznami i kobietami, wyszukując tych, którzy potrzebowali jego uwagi i przyjmując gestem abhajahasthy hołd składany mu przez ludzi. Znalazł również czas na rozwiązywanie duchowych problemów, a nawet osobistych kłopotów osób, które przyszły do niego po przewodnictwo i błogosławieństwo. Łaskawie odpowiadał wielbicielom, którzy zapraszali go w odwiedziny i uświęcał ich domy – mieszkania te często mieściły się na wyższych piętrach budynków bez wind. Wspinał się więc codziennie i schodził z wielu schodów ze skwapliwością płynącą z bezgranicznej miłości. Wszedłszy do takiego mieszkania, Baba żartował i śmiał się, wyrażał uznanie i ostrzegał, głaskał, a każdemu członkowi rodziny dawał podarunek, albowiem jest on przyjacielem i ojcem, nauczycielem i matką, obrońcą i Bogiem dla domowników, którzy go szukają. 27 marca Baba udał się samolotem do Dżamnagar w Saurashtrze [stan Gudżarat]. Uradowało to pracowników obsługi lotniska w Bombaju i Dżamnagar, otrzymali bowiem szansę dotknięcia tych stóp, które miliony ludzi tak pragną wziąć w dłonie. Podczas lotu Baba zwrócił uwagę towarzyszących mu osób na urzekające widoki morza i lądu, które Stwórca-artysta namalował ku własnemu upodobaniu. W Saurashtrze działają liczne kółka studyjne Sathya Sai oraz kółka bhadżanowe. Baba obdarzył swą łaską ten region jeszcze wtedy, gdy żył w Śirdi, a teraz, kiedy przybył ponownie, przyciągnął mieszkańców miast i wiosek tak silnie – dzięki jasnym dowodom swojej obecności i łaski – że Saurashtra zaczęła szybko zmieniać się w Sairashtrę [państwo Sai]. Gdy w Dżamnagar zapytałem kogoś, jak to się stało, że tak niesłychane tłumy ciągną do miejsca, gdzie miało się odbyć publiczne spotkanie, usłyszałem w odpowiedzi: W każdej okolicznej wiosce Baba obwieścił swoją obecność i łaskę niepodważal244 Rozdział 13 – Oblicza prawdy nymi znakami – choćby tym, że w świątyniach, w których oddaje mu się cześć, obficie sypało się wibhuti! Baba zatrzymał się w hotelu Amar Wilas Palace i został tam przywitany przez Radża Mathę [królową] z Dżamnagar. Wychodził na krużganek wiele razy, nawet grubo po północy, aby dać darszan setkom cisnących się dokoła ludzi. W Dżamnagar Baba otworzył przestronny budynek, który będzie służył jako siedziba Sathya Sai Sewa Samithi. Następnie udał się do ogromnego namiotu, po brzegi wypełnionego tłumem, z którego ludzie wylewali się na setki metrów dookoła, aż na okoliczne pola. Dostrzegłszy chore dzieci, Baba stworzył dla nich uniwersalny lek – wibhuti – i tym dowodem swojego współczucia i mocy wzruszył wszystkich zgromadzonych. Powrócił potem na podwyższenie i zaśpiewał kilka namawali [boskich imion], które ludzie powtarzali za nim chórem. Mówił im o potrzebie karmienia ducha, tak jak karmi się ciało. Strawą dla ducha jest dżapa, dhjana, namasmarana – powiedział. Potem Baba spotkał się z członkami Sewa Samithi, polecając im współpracować nie ulegając podszeptom ego. Żaden człowiek nie może utrzymywać, że osiągnął takie czy inne sukcesy, bo wszyscy są jedynie narzędziami w rękach Boga – powiedział. O świcie 28 marca Baba opuścił Dżamnagar, udając się samochodem w kierunku Bhawnagar. Po drodze zatrzymał się w Radżkot, aby dać darszan tysiącom zebranych tam ludzi. Zaśpiewał kilka bhadżanów, a gdy spostrzegł chorych, miłosierdzie skłoniło go do podarowania im wibhuti, które stworzył na poczekaniu. Zanim wstało słońce, dzienniki Dżai Hind oraz Phul Czhab zdążyły zanieść do wszystkich wiosek leżących po drodze wieści o podróży Baby. Tak więc Baba musiał zatrzymywać się co kilka mil, aby mieszkańcy wsi mogli nasycić oczy widokiem Pana, którego czcili. Machał dłonią w geście abhaja przez całą drogę, od początku do końca. Baba dojechał na przedmieścia Bhawnagar około 11 rano. Początkowo mieszkańcy miasta zamierzali powitać go organizując pochód, obwożąc go w ozdobionym kwiatami samochodzie po ukwieconych ulicach, pełnych witających go dzieci i żarliwych tłumów. Ponieważ jednak w Bhawnagar było już zbyt wielu przyjezdnych, Baba zdał sobie sprawę, że procesja jeszcze bardziej utrudni ruch uliczny. Ogłosił, że darszan udzielany będzie w nieplanowanym wcześniej miejscu – w ratuszu. Czę245 Prawda Dobro Piękno sto się zdarza, że w takich trudnych sytuacjach podczas podróży Baba bierze sprawy w swoje ręce, jeśli organizatorzy są zbyt przytłoczeni ilością przybyłych osób, by spokojnie planować. Baba zatrzymał się w domu Abdulli Noor Mahomeda w dzielnicy Takhteshwar. Z dachu udzielił darszanu całym rzeszom ludzi. Wyszedł do nich o piątej po południu i przemawiał ponad godzinę. Nie zakochujcie się w świecie zbyt mocno, aby nie wpadać wciąż w tę złudną mieszankę zmartwień i radości – powiedział. Weźcie do ręki gazetę i poczytajcie ją. Dowiecie się, że świat jest szalony i głupi, pełen oszustów i dziwaków. Jego bezpieczeństwo to obłuda. Heroizm jest daremny, a sława przemija. Z obrzydzeniem wyrzućcie tę gazetę. Podobnie też należy postąpić z życiem. Uświadomcie sobie, że jest ono urojeniem, sztuką teatralną, pantomimą. Używajcie świata jako narzędzia, jako warsztatu do pełnienia służby, do nauki poświęcenia i do zdobycia wyzwolenia. Stańcie nieco z boku i patrzcie zarówno na tę sztukę jak i na Reżysera, który ją tworzy. Później Baba położył kamień węgielny pod Sai Mandir miasta Bhawnagar. 29 marca poleciał samolotem do Bombaju, aby 30 marca samochodem powrócić do Nawsari w stanie Gudżarat. Na miejscu spotkania w Nawsari zgromadziło się cztery razy więcej ludzi, niż mieszka w tym mieście! W olbrzymim tłumie osób pragnących uzyskać darszan i usłyszeć dyskurs Baby trudno było znaleźć wolne miejsce. Baba szedł długimi na setki metrów alejkami pośród zgromadzonych, aby udzielić darszanu, jednak ich oddanie nie pozwoliło im stać w miejscu – ruszyli ku podwyższeniu, aby znaleźć się bliżej, a wrzawa nie pozwalała na śpiewanie bhadżanów. Baba wyjechał więc do Barody, aby zgromadzeni ludzie nie stratowali się. 30 km dalej Baba usłyszał z samochodu bhadżany śpiewane przez około cztery tysiące ludzi siedzących pod gołym niebem przy drodze. Byli to wielbiciele z Ubel którzy ślubowali, że przez 12 godzin będą śpiewać bhadżany, modlili się też do Baby, aby do nich przybył. I ślubowanie przyniosło efekty. Baba był zadowolony z ich wzorowej dyscypliny – wysiadł z samochodu, przeszedł między nimi i dał kilku z nich wibhuti. Wszedł na podwyższenie i przez jakieś dwadzieścia minut śpiewał namawali, które za nim powtarzali. Spokojnie wrócił do samochodu i odjechał – nikt nie próbował padać mu do stóp. Bhadżan trwał jednak dalej, aż upłynął wyznaczony czas! 246 Rozdział 13 – Oblicza prawdy Baba spędził noc w Barodzie. 31 marca spotkał się z członkami miejscowej Sathya Sai Sewa Samithi i kółkami studyjnymi z Dżambusar i innych pobliskich wiosek. Około 200 osób otrzymało jego darszan, a całkiem sporo z nich również jego łaskawy dar – wibhuti – które stworzył na poczekaniu. Nazajutrz, jadąc ponownie do Bombaju, samochody minęły Nawsari i wczesnym popołudniem członkowie wyprawy zaczęli przyglądać się poboczom, szukając zagajnika mangowego lub kępy innych drzew, gdzie można byłoby rozłożyć naczynia z jedzeniem i spożyć obiad. Baby zdawało się to nie interesować. Dawał znaki, by samochody jechały dalej, aż dotarli do pewnej szkoły. Baba zatrzymał się i polecił sprawdzić, czy szkoła jest otwarta. Okazało się, że nie. Nieopodal znajdował się internat, w którym mieszkali uczniowie szkoły rolniczej. Baba kazał skręcić ku jego bramie i obsypał mieszkańców swoją łaską. Każdemu dał swoje zdjęcie, wibhuti i wystarczająco dużo pieniędzy, by sprawili sobie nowe ubrania. W międzyczasie zebrali się tam uczniowie, personel i mieszkańcy wiosek położonych nawet kilka mil dalej. Baba skierował do nich około półgodzinne przemówienie. Wszyscy mieli wyjątkową sposobność otrzymania darszanu, sparszanu i sambhaszanu! Jak się później okazało, wiedział wcześniej, że w tej szkole może sprawić radość wielu ludziom. Baba nie wypowiada ani słowa bez znaczenia, a każdy jego czyn przynosi pożytek. 2 kwietnia Baba przebywał w mieście Puna, gdzie przemawiał do 20-tysięcznego zgromadzenia na terenie miejscowego koledżu. 3 kwietnia, w parterowym domu położonym nad rzeką, a należącym do pana Banatwali, odbyły się bhadżany, a Baba obdarzył rozmową wielu oficerów sił zbrojnych. Wieczorem gościło go Stowarzyszenie Andhry, w którego siedzibie wystąpił z przemówieniem. Ujawnił to, co wyszło na jaw już wcześniej. Rozmawiałem z dyrektorami szkół w Punie o programie edukacyjnym kształtującym moralność i duchowość u chłopców i dziewcząt. W Punie pojawi się wkrótce instytucja, gdzie rodzice, nauczyciele i szkolni liderzy będą szkoleni, jak prowadzić dzieci właściwą drogą poprzez nauczanie ich podstawowych zasad religii i moralności. Uczniowie będą również szkoleni w praktyce jogi i dhjany po to, aby byli silni i uczciwi. Baba opuścił Punę 4 kwietnia, a 7 kwietnia dotarł do Prasanti Nilajam, po krótkim pobycie w Haidarabadzie. 10 kwietnia przemówił do 247 Sathya Sai Baba w odkrytym samochodzie przyjmujący girlandy od wielbicieli Rozdział 13 – Oblicza prawdy zgromadzenia wielbicieli przybyłych w celu otrzymania jego noworocznego przesłania i błogosławieństw. Powiedział, że podróżując po Maharashtrze i Saurashtrze był świadkiem niespotykanej wcześniej fali duchowego zachwytu. 20 i 21 kwietnia, w Abbotsbury w Madrasie, w obecności Baby, odbywała się ogólnoindyjska konferencja wszystkich działaczy organizacji, które noszą imię Baby. Było to wydarzenie historyczne mające niesamowity potencjał jeśli chodzi o odrodzenie dharmy. Blisko tysiąc delegatów ze wszystkich stanów Indii (i wielu innych krajów) z zadowoleniem wzięło udział w tym spotkaniu. Wygrzawszy się przez dwa dni w słońcu chwały Baby powrócili do domów z nowym zapałem i wielkim przejęciem. Na prośbę dr B. Ramakrishny Rao, przewodniczącego Ogólnoindyjskiej Prasanti Widwan Mahasabhy oraz byłego gubernatora stanów Kerala i Uttar Pradesh, który przewodniczył konferencji, przed zgromadzeniem stawali przedstawiciele z każdego stanu. Prezentowali oni sprawozdania pokazujące sposoby, jak wyrażane jest oddanie do Baby i jego nauk, tak aby dostosować się do ludzi i rozwiązywać ich problemy. Podczas tych dwóch dni charakterystyczne było to, że wiele osób gromadziło się, aby wspólnie śpiewać o chwale Boga. Zawiązywały się kółka studyjne mające na celu poznanie przesłania i nauk Baby. Pandici wygłaszali przemówienia mając nadzieję, że przybliżą kulturę Indii i sanathana dharmę zwykłym ludziom. Była objazdowa wystawa obrazów ilustrujących przypowieści i przenośnie, których Baba używa w celu objaśnienia zawiłych kwestii związanych z filozofią i sadhaną. Miały miejsce również trzydniowe seminaria na temat „Osiąganie prasanti w warunkach współczesnego świata”, które poprowadzono w ponad pięciu miastach stanu Mysore. Baba polecił, aby swoje poglądy przedstawili również wysłannicy z innych krajów. Gość przybyły z Hongkongu stwierdził, że tamtejsza grupa śpiewająca bhadżany oraz prowadząca kółka studyjne stanowi miniaturę ONZ oraz że wśród Japończyków widział ogromny zapał dla jogi, sadhany oraz namadżapy. Jeśli chodzi o Chiny, to jego zdaniem tęsknota do Boga wciąż nie rozkwitła tam w pełni. Zaapelował o tłumaczenie książek Baby i o Babie na język chiński i japoński. Wysłannik z Afryki Wschodniej opisał, jak tamtejsze grupy prowadzą zbiorowe śpiewy w sposób identyczny jak w Prasanti Nilajam, a zgłębianie książek Baby traktują 249 Prawda Dobro Piękno jako część swojej sadhany. Wysłannik z Cejlonu dał przykłady łaskawej obecności Baby w tym kraju. Przytoczył niepodważalne doświadczenia z życia wyznawców i uszczęśliwił zgromadzenie oświadczając, że Baba obecny jest na Cejlonie, tak jak gdziekolwiek indziej. Wysłannik z Norwegii opisał los ludzi, którzy utracili wiarę w Boga, a nie zdobyli wiary w człowieka. Mówił o własnej niepewności wobec zachodnich dogmatów oraz o swojej przygodzie z jogą i indyjską filozofią. 25 lutego 1965 roku, kiedy siedziałem przed samadhi w Śirdi, jakiś nieznajomy człowiek w niebieskiej koszuli podszedł do mnie z pytaniem: „Czy widział pan Sathya Sai Babę? Jeśli Bóg jest na Ziemi, to jest to on. Przyjeżdża do Bombaju 14 marca. Musi pan go zobaczyć. Oto wibhuti z jego ręki. A to jest jego zdjęcie”. W ten właśnie sposób Baba wezwał mnie do siebie, ponieważ jak dowiedziałem się później, 25 lutego – dzień przybycia Baby do Bombaju – znany był tylko jemu! Kiedy chciałem dostarczyć list Babie 14 marca, gdy przebywał w Gwalior Palace w Bombaju, pan L.C. Java wziął szybko mój list, mówiąc: „Baba powiedział mi przed godziną, że jakiś obcokrajowiec przybędzie z listem, który bezzwłocznie mam mu przynieść!”. Wszyscy jesteśmy pobłogosławieni – powiedział – bo zostaliśmy wybrani do szerzenia na całym świecie nowiny o jego przyjściu i jego przesłaniu. Dr Ramakrishna Rao stwierdził, że gwałtowny postęp w nauce i technice, któremu nie towarzyszy postęp moralny (tak naprawdę towarzyszy mu gwałtowny upadek moralności i cnót), stawia przed ludzkością problem najwyższej wagi – problem przetrwania. Przedstawiciele indyjskiej inteligencji nie uświadamiają sobie korzeni swojej kultury, a gdy spotykają się z dociekliwymi pytaniami lub bezmyślnymi oszczerstwami, przyjmują postawę obronną. Nacisk, jaki Baba kładzie na satję, dharmę, śanti i premę, jest jedynym lekiem dla chorego świata. Ci, którzy usłyszeli i pojęli jego wezwanie, stworzyli w swoim otoczeniu stowarzyszenia i towarzystwa, instytuty i instytucje skupiające razem bratnie dusze, nawzajem się inspirujące. Jednak dzieje się to w sposób chaotyczny, dlatego Baba zebrał nas wszystkich razem, abyśmy nie zbłądzili na drodze sadhany. Musimy stosować się do pewnych podstawowych zasad i wzorów skutecznej organizacji. Baba oświadczył, że jego boskie przyjście najskuteczniej rozgłasza ten, kto stosuje jego nauki w praktyce, a swoimi myślami, słowami i czynami udowadnia, że przynoszą mu one spokój 250 Rozdział 13 – Oblicza prawdy i radość. Tak jak wody rwącej rzeki kierowane są przez jej brzegi, pobożnym zapałem należy kierować zgodnie z pewnymi przyjętymi zasadami. Jednakże określając zasady i reguły postępowania, powiedział Baba, ludzie nie powinni zapominać o głównym celu istnienia Organizacji Sathya Sai – o szerzeniu idei, że każdy powinien być świadomy swej wewnętrznej radości, spokoju i mądrości, które są jego prawdziwą istotą. Organizacja Sathya Sai Baby oraz jej członkowie są jedynie odbiciem jednego Sai, którego wszyscy wielbią. Im czystsze jest to odbicie, tym wspanialszą służbę człowiek może pełnić. Podczas dwudniowego spotkania wyznaczono komitety, wysłuchano ich sprawozdań i ustanowiono pewne ogólne zasady, jednak nie to było największym zyskiem konferencji. Był nim – Baba. Nakłaniał, przekonywał, doradzał, rozmawiał i – niczym bliski przyjaciel – obdarzał wszystkich swą miłością. Towarzyszył przybyłym gościom podczas śniadania, obiadu i wieczerzy, spotykał się z nimi w grupach. Miał gotowe rozwiązanie każdego problemu, a jego uśmiech – upragniony przez każdego, nagradzał wszystkich. Wstąpił do serca każdego z nich. Uniwersalność oraz bezsporna słuszność jego nauk spotkały się z gorącym przyjęciem. Musicie służyć innym, ponieważ nie możecie osiągnąć pokoju, dopóki odmawiacie go innym. Musicie przemienić w Prasanti Nilajam każde serce, z waszym włącznie. Pracujcie bez zniechęcenia i bez dumy, współpracujcie ze wszystkimi, którzy są dobrzy i bezinteresowni. Utrzymujcie więzi ze wszystkimi osobami, które mozolnie podążają drogą prowadzącą do Boga. I czynią tak bez względu na imię, pod którym Go znają, bez względu na postać, którą Mu przypisują, dopóki nie dotrą do Niego i nie zrozumieją, że On jest wszystkimi imionami i postaciami – nawoływał Baba. Delegaci odjechali do domów z błogosławieństwami Baby rozbrzmiewającymi w ich uszach: Podążajcie naprzód jako jeden, zjednoczony, dzielny zespół, poszukując Boga, który mieszka w każdej istocie i oddając Mu cześć poprzez pełną poświęcenia służbę. Od 22 do 24 kwietnia dziesiątki tysięcy ludzi usłyszały Babę, a paru uczonych przemówiło do nich podczas spotkań Prasanti Widwan Mahasabhy, jakie odbyły się w Madrasie. Dr W.K. Gokak zwrócił się do Baby nazywając go odkupicielem świata i zbawcą, którego miłosierdzie przywołało do Boga każdego syna Ziemi. Powiedział: Świat zlekceważył jedność 251 Prawda Dobro Piękno ducha i materii w przekonaniu, że ta druga jest najważniejsza. Prawdziwy postęp nadejść może dopiero wtedy, gdy człowiek nie będzie dążył do informacji, a do transformacji i odkryje własną rzeczywistość znajdującą się pod grubymi warstwami błędów i złudzeń. 24 kwietnia dr nauk ścisłych S. Bhagawantham, doradca naukowy indyjskiego Ministerstwa Obrony, powiedział: Nieczęsto spotyka kogoś zaszczyt postawienia stopy na tym samym podwyższeniu, na którym siedzi Bhagawan Śri Sathya Sai Baba. Baba poddał mnie wielu ciężkim przejściom, nawet w dziedzinie nauki. Przed laty, podczas jednego z pierwszych spotkań z nim, usłyszałem jak powiedział: „Naukowcy w ogóle nie wierzą w Boga, prawda? W szczególności ty – czy masz jakikolwiek szacunek dla starożytnych pism tego kraju? Na przykład dla Bhagawadgity?” To zraniło moją dumę. Chcąc udowodnić dobre intencje naukowców, opowiedziałem mu o Oppenheimerze i jego okrzyku, kiedy dokonano wybuchu pierwszej bomby atomowej: „Diwisurja sahasrasja...”, których to słów nauczył się z Bhagawadgity62. Prawdziwie uczeni spośród naukowców, powiedziałem, są świadomi mądrości starożytnych tekstów, Upaniszad i Gity. „Czy chciałbyś egzemplarz dla siebie?” – spytał mnie i wziął w palce trochę piasku z łożyska rzeki Czitrawati, nad którą siedzieliśmy, zgromadzeni wokół niego. Piasek przemienił się w tekst Bhagawadgity, którą złożył na moje dłonie. Obejrzałem ją potem dokładnie, szukając nazwy drukarni. Nie muszę chyba mówić, że żadnej nazwy nie znalazłem. Było to całkowitym zaprzeczeniem praw fizyki, których bronię. Później na moich oczach przeprowadził operację, stwarzając nóż, igłę, opatrunek – wszystko, co było potrzebne. Czułem się wówczas kompletnie zagubiony! Dr Gokak powiedział wczoraj, że Baba „opiera się” prawom fizyki i chemii! On się nie opiera, on je przekracza. On wykracza ponad wszystko. On jest niepojęty. On jest boski. Oto właściwa droga, bezpieczna droga, według mnie, do wyjścia z tego dylematu. My, naukowcy, jesteśmy bardzo pokorni. Za każdym razem, kiedy dokładamy coś do naszej wiedzy, uświadamiamy sobie, że jest jeszcze więcej rzeczy, których nie znamy. Poszerzanie wiedzy to tylko inna nazwa na poszerzanie niewiedzy. Kiedy teraz to mówię, ćwierć miliona mil stąd zbudowane przez człowieka urządzenie wkopuje się w Księżyc – kopie rów długi na 18 i szeroki na 9 cali! Wiemy, 62 Rozdz.11, wers 12. 252 Rozdział 13 – Oblicza prawdy że zdobyć można jedynie wiedzę, ale co z mądrością? Tę otrzymać można tylko od Baby! Baba jest naszym najbliższym krewnym – zwróćcie się do niego po odwieczne przesłanie. Tylko ono nas ocali. Podczas przemówień, jakie Baba wygłosił podczas tych trzech wieczorów, podkreślił, jak istotne jest poświęcenie, aby działanie mogło być wartościowe i sprzyjało szczęściu. Powiedział, że człowiek musi przypominać sobie o swej najbardziej istotnej, boskiej naturze, aby nie stoczył się i nie stał bestią, która przeraża i sama wpada w przerażenie. Strach nigdy nie dotknie człowieka, który wie, że jest iskrą boskości – powiedział. Z Madrasu Baba udał się w kierunku Nilgiri i po krótkich odwiedzinach w Kalikat na wybrzeżu Morza Arabskiego podążył w góry Anaimalai, gdzie znajdują się plantacje kawy i herbaty, aby uroczyście otworzyć tam szkołę średnią. Do Prasanti Nilajam powrócił na święto Guru Purnima, które po niezapomnianym cudzie Śiwy-Śakti stało się niesamowicie popularne! Tydzień później Baba wyjechał do Whitefield, a stamtąd udał się z paroma wielbicielami do Horsley Hills63, aby spędzić trochę czasu w tym cichym miejscu, 1200 metrów nad poziomem morza. Wkrótce mieszkańcy okolicznych dolin dowiedzieli się, że światło Baby rozlewa się wśród nich. Przez dwa tygodnie licznie przybywali i w czasie spotkań bhadżanowych zostali hojnie nagrodzeni wibhuti pochodzącym z jego dłoni. Babie towarzyszyła niewielka grupa duchowych aspirantów. Mieli oni sposobność uzyskania od niego wyjaśnień wielu najtrudniejszych problemów związanych z sadhaną. Nazywacie to cudami, lecz dla mnie to po prostu mój sposób bycia. Nie możecie rozwikłać tej tajemnicy. Dla mnie to nie tajemnica, lecz jeden z przejawów cudowności będącej moją istotą – mówi Baba. Wielbiciele w Horsley Hills mieli wiele sposobności, by doświadczyć tej boskiej tajemnicy. Pewnego razu, idąc ścieżką pośród drzew, Baba zauważył pnącze jaśminu i zerwawszy z niego kwiat, tchnął na niego – kwiatek przemienił się w diament o niezrównanym blasku! Innego dnia dał jednemu z wyznawców kawałek granitu podniesiony z ziemi, jednak to, co otrzymał ów człowiek, nie było już kamieniem! Granit zamienił się w cukierek! Kolejnego dnia Baba stworzył różańce oraz inne święte przedmioty i podarował je sadhakom. Stworzył srebrne naczynie wypełnione 63 Kurort w Andhra Pradesh, ok. 85 km od Puttaparthi. 253 Prawda Dobro Piękno cennym nektarem, który jedynie on wie jak i kiedy „przyrządzić”. I dał wszystkim po kilka kropli tej łaski. W Horsley Hills towarzyszył Babie Howard Murphet z Towarzystwa Teozoficznego, wraz z żoną. Murphet pisze: Bynajmniej nie uważałem siebie za cynika, gdy przybyłem do Indii. Wiem, że byłem sceptykiem, ale nie nieuleczalnym. Zawsze stosowałem chłodne, naukowe podejście. Aby w cokolwiek uwierzyć, musiałem to zobaczyć i dotknąć. Dziwne zrządzenie losu (spowodowane łaską Baby – tylko tyle potrafię powiedzieć) sprawiło, że poznałem Sai Babę! Baba był dla mnie miły. Zobaczyłem i dotknąłem cudownych, niewiarygodnych rzeczy. Upewniłem się, ku zadowoleniu mojego krytycznego „ja”, że cuda istnieją. Czyny mówią głośniej niż słowa. Słowo jest potężne, ale w „słowie, które ciałem się stało” widzimy jego moc najwyraźniej. Wówczas staje się ono silnym wsparciem dla naszej chwiejnej wiary. Nawołując pewnego dnia do, jak pisze Murphet, Dotarcia poza bramy Tam, gdzie część jest całością Poza wszelką myśl, wszelkie uczucie Poza gwiazdy i słońce Poza kosmiczną nicość Tam, gdzie wszystkie rzeczy są Jednym Baba stworzył obrazek, który dał jednemu z wielbicieli. Przedstawiał on Kosmicznego Puruszę – Wszechświat jako osobę (Wirat Swarupę), obejmującą wszelkie bóstwa i demony, wszelkie gwiazdy i niebiosa, wszelkie istoty i zdarzenia, łącznie z nim i poprzednim ciałem – Baby z Śirdi! Murphet pisze: W tym wszystkim nie powinniśmy zapominać o największym cudzie! Jest to cud jego premy – jego boskiej miłości. Będąc powszechną (płynącą do wszystkich ludzi), jest ona zarazem indywidualna. Czujesz, że zajaśniała szczęśliwie i bezpośrednio dla ciebie. Jak ujmuje to jeden z jego bhaktów, „Każdy myśli, że Baba jego kocha najbardziej”. Tak. Ta czysta miłość – powszechna, a mimo to osobista – jest głównym cudem, wobec którego wszystkie inne stanowią produkt uboczny. Najważniejszym, końcowym produktem jest uświadomienie nam naszej prawdziwej, duchowej jaźni, naszej jedności ze wszystkim, co żyje oraz z Twórcą wszystkiego, co żyje. Jakże mało było tych, przez których płynął ten cudowny strumień pozbawionej egoizmu miłości z towarzyszącymi 254 Rozdział 13 – Oblicza prawdy mu wirami pomniejszych cudów! Jak szczęśliwi, jak błogosławieni jesteśmy, że mogliśmy poznać kogoś takiego na Ziemi i w dodatku ciągle z nim przebywać! Baba mówi, że świat nie jest pustym snem bez znaczenia, lecz wielowątkowym przedstawieniem dążącym do konkretnego zakończenia. Bóg jest zarówno jego aktorem, jak i widzem! Rozpoznajcie Go, kiedy widzicie na scenie majestat, piękno, porządek, harmonię, melodię. Kryje się On pod rozlicznymi maskami. Mówi, że również teraz odgrywa jedną z ról – i to z własnej woli! Z aszramu Brindawan w Whitefield Baba powrócił 3 lipca do Prasanti Nilajam. W drodze powrotnej towarzyszyli mu państwo Murphet, przyciągnięci miłością, którą ich obdarzył. 21 i 23 lipca Howard Murphet opowiadał mieszkańcom aszramu o Babie. Mowę w Prasanti Nilajam wygłosiła również doktor Judith (Dżjoti-prija) Tyberg z Wschodnio-Zachodniego Centrum Kultury w Los Angeles. Przeprowadziła długą rozmowę z Babą, podczas której spytała go, czy można nakręcić i wyświetlać filmy o jego cudach w celu przekonania ludzi o ich autentyczności. Baba odpowiedział, że wątpliwości nie znikną. Innych można przekonać jedynie poprzez umacnianie własnej wiary oraz wyjaśnianie wątpliwości we własnym umyśle. Wiara podróżuje z jednego umysłu do drugiego – wyjaśnił. Następnie Baba stworzył trochę słodyczy dla grupy, najpierw demonstrując, że nie trzyma nic w dłoni ani w rękawach. Pojawiły się one za sprawą jego sankalpy – postanowienia. Wytłumaczył, że słodycze znajdowały się nie w jego dłoni, lecz w głowie. W ten sposób ujawnił się doktor Judith, żarliwej poszukiwaczce duchowej, dociekliwej i przesiąkniętej oddaniem. W cudowny sposób uleczył jej artretyzm, posyłając jej kilka paczuszek wibhuti przez osobę, która powróciła do USA. Powiedział jej: Jestem obecny we wszystkich sercach. Ze wszystkimi stanowię jedność. A mimo to nigdy nie dzielę z nimi ich bólu ani radości. Nigdy nie doznaję smutku ani złości. Jestem anandaswarupą i premaswarupą [ucieleśnieniem błogości i miłości]. Nic dziwnego, że Maharishi Mahesh Jogi, główny propagator medytacji transcendentalnej, święty mąż, który rzucił potężny czar na młodzież Zachodu, (My, którzy jesteśmy zmęczeni naszym martwym i upadłym dziedzictwem Zachodu, będziemy podążać za jego świątobliwością, 255 Bhagawan Baba, zawsze radosny Rozdział 13 – Oblicza prawdy za naszym mistrzem, aż po grób”, mówią o nim hippisi), chciał, aby Baba pobłogosławił „przywódców młodzieży świata, którzy szkolą się w Śankaraczarja Nagar w Hrishikesh, aby stali się przewodnikami młodzieży! 30 lipca Baba odwiedził Wyższą Uczelnię Techniczną w Anantapur, mieście odległym o jakieś sto kilometrów od Nilajam. Baba zwrócił uwagę licznie przybyłych studentów i wykładowców na fakt, że edukacja przerodziła się w kurs zwykłego życia, zamiast uczyć, jak osiągnąć cel życia. Naucza umiejętności, zapewnia wiedzę, ale nie zajmuje się zasobami ukrytymi na głębszych poziomach świadomości, będącymi źródłem życzliwości, służby i wyrzeczenia, ani potrzebą powrotu do przystani radości, z której człowiek odszedł. Baba stwierdził również, że człowiek we wszystkich krajach poddaje się zbiorowej histerii, przez co jego serce staje się twarde, rozsądek przytępiony, a umysł mechaniczny. Studentów trzeba uczyć dziedzin, które pozwolą im stawić czoła napięciom życia i stoczyć walkę z wewnętrznymi przeciwnikami – żądzą, chciwością, złośliwością i nienawiścią. Baba pozostał w Anantapur jeszcze przez trzy dni, przewodnicząc spotkaniom Prasanti Widwan Mahasabhy. 5 sierpnia 1967 roku był historycznym dniem w dziejach Prasanti Nilajam, ponieważ właśnie wówczas zostało ono oficjalnie ustanowione samodzielnym miastem zarządzanym przez Radą Prasanti z przewodniczącym na czele. Mówiąc o wiosce Puttaparthi, z której właśnie wydzielono Prasanti Nilajam, Baba zapewnił, że w umyśle jego oraz jego wielbicieli nigdy nie będzie poczucia „oddzielności”. Brindawan należy do wszystkich. Gowinda jest Bogiem każdego – powiedział. Wezwał przewodniczącego i członków Rady do sumiennej i pełnej miłości służby zarówno wobec mieszkańców, jak i członków rodziny Sai odwiedzających to miejsce. 20 sierpnia, na zaproszenie ministra szkolnictwa stanu Mysore, Baba udał się do miasta Mandja (znanego też jako Sugar Town). Na olbrzymim stadionie i wokół niego zebrało się co najmniej sto tysięcy mieszkańców miasta i okolicznych wsi. Minister wyraził swoje szczęście, że tak wielu moich rodaków żarliwie pragnie otrzymać darszan Bhagawana i wysłuchać jego przesłania. Dobrze wróży to przyszłości tego kraju. Możecie być dumni ze wspaniałych świątyń w waszym okręgu wzniesionych przez wybitnych architektów, mistrzów dłuta i znakomitych rze257 Prawda Dobro Piękno mieślników. Musicie jednak pamiętać, że artysta osiąga doskonałość w muzyce, rzeźbie, malarstwie, poezji, teatrze czy architekturze dopiero wtedy, gdy swe umiejętności poświęci obecnemu w nim Bogu – powiedział im Baba, w odpowiedzi na mowę powitalną. W pierwszym tygodniu września Baba kierowany miłością przejechał samochodem 640 kilometrów do Haidarabadu, by stanąć przy łóżku śmiertelnie chorego dr. Ramakrishny Rao i obdarzyć go bezcennym dobrodziejstwem darszanu, sparszanu i sambhaszanu. Ostatnim świętem, w jakim Rao wziął udział w Prasanti Nilajam (gdzie zawsze przebywał sercem), była inauguracja miasta. Baba mianował go przewodniczącym Ogólnoindyjskiej Prasanti Widwan Mahasabhy, ponieważ był on uczonym i poetą biegłym w wielu językach oraz żarliwym wielbicielem. Piastując urząd gubernatora stanu Kerala miał zaszczyt niejeden raz podejmować Babę. Jako gubernator stanu Uttar Pradesh miał szczęście towarzyszyć Babie do Ajodhji, Kasi, Prajagu i Badrinath. Przemówienia wygłaszane przez Babę w telugu tłumaczył szybko i poprawnie na język hindi. W ostatnich chwilach jego życia Baba obdarzył go najwyższym zadowoleniem i radością. Otrzymałem to, za czym tęskniłem – powtarzał wielokrotnie, gdy Baba odszedł od jego łóżka. 14 września po północy, na kilka minut przed śmiercią, zapewnił członków swej rodziny: Baba będzie was chronił i prowadził, zresztą robi to od dawna. Potem wypowiedział z głębi serca świętą mantrę: „Śriman Narajana Ćaranou Śaranam Prapadje” (Przyjmuję schronienie w stopach Pana) i osiągnął spokój i wyzwolenie! Zaprawdę, był to wielki karmajogin, który – zgodnie z nauką Gity – dzięki zdobytej dżnianie i dzięki upasanie osiągnął kajwalję (wyzwolenie)! Gdyby ktoś mógł zebrać i zestawić wydarzenia z ostatnich dni życia wielbicieli Baby, którzy rozpłynęli się w nim, wówczas powstałaby niezwykle przejmująca książka! Umierają oni w cichej pogodzie ducha, w modlitewnym oddaniu, albo też podczas bhadżanu, w którym biorą udział, bądź w trakcie wypowiadania pranawy [mantry Om]. Dostają amritę powstałą z nicości i piją ją powoli, umierając. Przed swoim odejściem widzą Babę i pokłoniwszy się mu, opuszczają ciało. Na znak jego błogosławieństwa z ich głów sypie się wibhuti! To naprawdę piękne i wzruszające – widzieć, jak Baba obdarza swą łaską tych, który żegnają się z ciałem, w którym mieszkali! 258 Rozdział 13 – Oblicza prawdy Czytałem o wspaniałych cudotwórcach i nauczycielach żyjących niegdyś w Indiach. Miałem nadzieję, że może uda się ich spotkać i dziś. Miałem nadzieję – jednak ledwo śmiałem o tym myśleć – że może i ja mógłbym spotkać jednego z nich. W głębi bowiem, jak każdy, tęskniłem do „tej wielce wspaniałej rzeczy – jak pisał Francis Thompson – której nie widzą niechętne twarze” – mówi Murphet. Pośród wielu osób, które z odległych krajów przywiodły do Indii duchowe poszukiwania, było też małżeństwo Raymerów, którzy usłyszawszy o Babie udali się do Nilajam i zostali tam przez ponad pół roku, praktykując sadhanę. Po powrocie zgromadzili się wokół nich ludzie, którzy za sprawą nauk Ramana Maharishiego, Aurobindo, Joganandy, Ramakriszny i Wiwekanandy zetknęli się już z jogą i indyjską filozofią. Swoim przykładem Raymerowie zainspirowali ich do zapoznania się z dziełem Baby i do praktykowania sadhany według jego wskazówek. Powstał satsang64 Sathya Sai, w którym zgromadziło się wiele osób. Niektóre z nich udały się aż do Indii, aby otrzymać od Baby darszan i błogosławieństwa. Charles Penn ma wyjątkowe szczęście, bo chociaż nie był w Indiach, potrafi odczuwać ciągłą obecność Baby – czy to w przestworzach, gdy szuka zaginionego samolotu, czy na ziemi, gdy zbiera muszle nad brzegiem morza, czy też w swoim pokoju do modlitwy, gdy w swoim sercu wyobraża sobie postać Baby! Baba siada przed nim, rozmawia z nim, uczy go i odpowiada na pytania tak wyraźnie, jak gdyby pomimo ogromnej odległości był namacalnie obecny! Sposób prowadzenia tych lekcji jest typowy dla Baby, a ich prawdziwość potwierdzić może każdy, kto zna jego styl nauczania. Co więcej, kiedy Penn wysyła mi maszynopisy, abym je sprawdził lub do publikacji, często prosiłem Babę o wyjaśnienie pewnych kwestii, a on nigdy nie wyparł się ich autorstwa. Ba, tłumaczył nawet, że niektóre nietypowe przykłady i przypowieści przekazuje w Los Angeles Pennowi dlatego, że wychował się on w innej kulturze niż indyjscy słuchacze Baby. O żółtych żonkilach wspomniałem dlatego, że rosną na kwietniku przed tamtejszą świątynią – wyjaśnił mi kiedyś. Mówię mu o silnych wiatrach, o żaglach i statkach, bo on to zna, a wy nie – powiedział. Indrę Dewi, Amerykankę rosyjskiego pochodzenia mieszkającą w Meksyku i noszącą to hinduskie imię, zachęcił do wyjazdu do Baby 64 Grupa, dosł. boskie towarzystwo. 259 Prawda Dobro Piękno pewien jasnowidz, a później skierowali ją tam Murphetowie. Wcześniej w Mysore uczyła się jogi od Jogiego Krisznamaczarjego, następnie zamieszkała w Szanghaju i dawała pokazy jogi w Moskwie. W Tecate, w Meksyku, prowadzi fundację propagującą jogę. W Dallas miała być przedstawiona prezydentowi Kennedy’emu. Chciała podarować mu swoją książkę o jodze oraz opisać kilka asan i ćwiczeń głębokiego oddychania, które podniosłyby jego sprawność fizyczną potrzebną przy niezwykle wyczerpującym trybie prezydenckiego życia. Jednak doznała szoku, podobnie jak cały świat, gdy Kennedy został zamordowany – zaledwie kilka godzin przed umówionym spotkaniem! Aby wypędzić z ludzkich serc nienawiść, jeszcze tego samego dnia obmyśliła plan „medytacyjnej krucjaty światła przeciwko ciemności”. Wróciła do Indii, aby zgłębiać tajniki jogi i medytacji. W kwietniu 1966 spotkała Murphetów, a oni wysłali ją do Prasanti Nilajam! Baba okazał jej, jak sama mówi, więcej niż życzliwość, więcej niż dobroć, więcej niż łaskę: schronienie, wolność od lęku. „Wzywaj mnie, kiedykolwiek mnie potrzebujesz – będę z tobą”. Poczułam, jak ogarnia mnie cudowny, jasny strumień światła, dając mi niesamowite uczucie radości i szczęścia, które wypełniły całe moje jestestwo. „Dziękuję, Babo” – wyszeptałam z wdzięcznością. Wypełniona tym promieniującym blaskiem, powróciłam do Los Angeles i Tecate, napisała Indra Dewi. W lutym 1967 roku wróciła, pełna zapału i oddania dla jogi jako lekarstwa na frustracje świata. Baba zachęcił ją, by ludzi mieszkających w Prasanti Nilajam oraz chłopców z Wedaśastra Pathasali uczyła asan oraz medytacji. Sam towarzyszył jej przez dwa dni, gotów szczegółowo omawiać powody, dla których wybrała płomień jako obiekt medytacji. Objaśniał również wszystkie kwestie, które uznała za niezbędne w kursie. Kontemplacja płomienia to starożytna recepta wedyjska, która opisuje Pana jako prostą smugę jaśniejącego blasku wewnątrz serca. Na proporcu wieńczącym Prasanti joga-dandę [kolumnę symbolizującą jogę] widnieje jako herb i korona płomień param-dżjoti, czyli najwyższego światła. W Nilajam podczas poprzedzających świt godzin poświęconych medytacji używa się jako obiektu koncentracji lampy z nieruchomym, jasnym płomieniem. W napisanej własnoręcznie książce „Dhjana Wahini” Baba opisuje atmę jako Słońce słońc, blask blasków. Jest to najwyższe światło, swajamdżjoti – samoświetliste. Dlatego Baba docenił „krucjatę” Indry 260 Rozdział 13 – Oblicza prawdy Dewi i pobłogosławił ją. Opowiedział jej o konsekwencjach i możliwych następstwach owego przedsięwzięcia, odwołując się do starożytnej modlitwy wedyjskiej Tamaso ma dżjotir gamaja, co znaczy: z ciemności prowadź mnie do światła. W książce „Prasanti Wahini” napisanej przez Babę przed kilkoma laty interpretuje on ją w następujący sposób: O, Panie, kiedy przyciągają mnie rzeczy tego świata, usuń tę ciemność, która zakrywa przede mną wszechobejmującą, tworzącą wszystko atmę, którą w rzeczywistości jest każda rzecz. Święto Daśara w 1967 roku rozpoczęło się o świcie 4 października. Dr nauk ścisłych K. Bhaskaran Nair pisze: Życie we współczesnych Indiach przypomina kwiat lotosu nocą. Przygniata go ciężar rosy, a jego płatki są zamknięte i pogrążone w cierpieniu. Omdlewa z bólu i niedostatku, i w udręce wyczekuje świtu. Czy świt kiedykolwiek nadejdzie?... Nie rozpaczajmy. Purpurowe promienie przecięły złą noc. Wkrótce nastanie dzień! Oto nadzieja, jaką daje nam Puttaparthi. Gdy nadszedł świt, Baba udzielił darszanu tysiącom oczekujących ludzi, do serc których wciągnął flagę pokoju, czyniąc z każdego serca Prasanti Nilajam. I lotos zakwitł. W swoim przemówieniu podczas obchodów Dnia Szpitala Baba powiedział, że główną przyczyną chorób umysłowych jest obawa o przyszłość, żal z powodu przeszłości i zamki, które ludzie chcą sobie budować w przyszłości. Stwierdził, że nie starcza im odwagi, aby zapomnieć o przeszłości, spojrzeć w twarz teraźniejszości i rozsądnie zaplanować przyszłość. 6 października nakarmiono suto około 10 tysięcy głodnych osób – osób, których Baba nie nazwałby biednymi, gdyż wielu z nich, jak mówi, jest bogatych duchem. Rozdał również tysiące sari i dhoti [kobiecych sukni i męskich szat], z miłością i troską, jakiej żaden rodzic nie okazuje swoim dzieciom. Ceremonia Weda Purusza Saptaha Dżniana Jadżni, odprawiana co roku, aby wesprzeć dzieło odnowy dharmy prowadzone przez Babę, rozpoczęła się 7 października. Owego wieczoru, gdy inaugurowano obchody 4 rocznicy powstania Prasanti Widwan Mahasabhy, każdy uzmysłowił sobie pustkę, jaką zostawił po sobie doktor Ramakrishna Rao. Daśara jest przede wszystkim świętem, w którym oddaje się cześć Matce jako bogini nauki, bogactwa, pożywienia, piękna i sztuki. Baba włączył więc do programu przedstawienia muzyczne, wykłady na temat 261 Narajana sewa czyli karmienie ubogich Rozdział 13 – Oblicza prawdy muzyki, sztuki teatralne, przedstawienia ludowe, recytacje, prezentacje swoich wierszy przez poetów itp. jako ofiary składane u stóp Matki. Jadżnię ukończono pomyślnie w dzień Widżajadaśami (Dzień Zwycięstwa). Tego samego dnia Baba udzielił darszanu, ubrany w olśniewającą szatę ze złotych nici utkaną przez pewnego wielbiciela, który osobiście wplótł w nią 1008 razy napis Sai Ram, wypowiadając również tę mantrę podczas tkania. Gdy Baba ukazał się w tej wyjątkowej szacie, wielbicieli przeszedł dreszcz, który obudził wszystkie poziomy ich świadomości. Poczuli taką błogość, jak gdyby Pan wysławiany w Wedach objawił im się w swojej pełnej chwale. Przypomnieli sobie pieśń, którą Baba zaśpiewał wcześniej podczas przemówienia otwierającego Daśarę: Gdy człowiek ugrzęźnie w odmętach zła i nienawiści Zagubiony w błędach, daleki od obyczajów epoki, Aby wyprowadzić go na prostą drogę miłości… Gdy świat wije się w męczarni W pragnieniu krwi i łupu, Aby oczyścić serce z nienawiści... Gdy zdeptani ciężkimi kopytami Sprawiedliwi płaczą jak sieroty, Aby objąć, ukoić i uwolnić... Gdy wypaczą boskie słowo Z języków sącząc truciznę, Aby je ogłosić wszem i wobec... Aby ulżyć ciężarowi Ziemi, By dotrzymać słowa, które dał, Bóg przybywa jako człowiek między nas! Czy wezwanie może brzmieć wyraźniej? Miotany falami narodzin i śmierci, Wzdychasz i jęczysz z bólu, o, człowieku! Na chwilę stań, popatrz, chwyć – jest w zasięgu ręki Koło ratunkowe: Sathya Sai! Ufność, którą daje to zapewnienie, radość, jaką obdarzają te wieści – wielbiciele pragnęli podzielić się nimi z mieszkańcami swoich miast i wsi najszybciej, jak tylko mogli. 263 Prawda Dobro Piękno Baba udał się do Haidarabadu, aby uczestniczyć w Dipawali – Święcie Świateł, upamiętniającym zwycięstwo ludzkich zdolności, dzięki którym człowiek wzlatuje nad negatywnymi skłonnościami ściągającymi go w dół. Jadąc samochodem główną drogą Baba obdarowywał owocami, słodyczami i pieniędzmi pasterzy, mężczyzn za pługiem, kobiety z dziećmi na rękach mozolnie podążające do domu w gorącym słońcu oraz chłopców pilnujących wołów, które tarzały się w rozlewiskach. Każdemu ofiarowywał radość w tym wyjątkowym dniu Dipawali! Pewnej kobiecie dopisał los i otrzymała torbę słodyczy, słoik marynat, paczkę ciastek i dosyć pieniędzy, aby mogła kupić sobie piękne sari. Potem Baba spytał tę starszą panią: Czy wiesz, kim jestem? Wyznała, że nie wie! Baba zapytał, czy słyszała o Sai Babie. Słyszała! Powiedziała, że karnam [poborca podatkowy] z jej wioski pojechał na pielgrzymkę do miejsca o nazwie Puttaparthi i widział go. Baba, ucieleśnienie premy, stanął przed nią i powiedział: Patrz! Ja jestem tym Sai Babą! Kobieta upadła mu do stóp. Idź i raduj się dzisiejszym świętem – powiedział. 2 listopada Baba odwiedził Bombaj. Nazajutrz udał się ulicą Mahakali Cave Road w kierunku przedmieść Andheri i dotarł do miejsca, gdzie 30 tysięcy żarliwych bhaktów śpiewało właśnie na chwałę Boga, oczekując tej drogocennej chwili, aż przybędzie on uświęcić miejsce, w którym miano zbudować Dharmakszetrę [Ośrodek Sathya Sai w Bombaju]. Baba wszedł na najwyższy taras na tamtejszym wzgórzu – uroczyste obrzędy miały się ku końcowi, a rów, w którym spocząć miał pierwszy rząd kamieni, był już gotowy. Baba zakręcił dłonią. Wyłoniła się z niej na oczach wszystkich srebrna płyta z tajemnymi symbolami bóstw przewodnich dziewięciu planet nauki wedyjskiej. Baba polecił, aby umieszczono ją pod pierwszym kamieniem i sam nałożył kielnią zaprawę. Potem wciągnął proporzec Prasanti na maszt i odsłonił miedzianą tablicę, ogłaszając inaugurację Dharmakszetry. Zwracając się do ogromnego zgromadzenia wielbicieli, Baba powiedział, że nazwa Dharmakszetra oznacza pole bitwy, na którym Kriszna wygłosił Gitę [Bhagawadgitę, czyli Pieśń Pana]. Choć jego prawdziwą nazwą była Kurukszetra, Gita nazywa je Dharmakszetrą, albowiem było to miejsce, gdzie dharma wygrała z a-dharmą [bezprawiem], gdzie prawość pokonała zło. Również i to pole, ta Dharmakszetra, będzie świadkiem 264 Rozdział 13 – Oblicza prawdy i gwarantem tego zwycięstwa – za sprawą poznawanej i nauczanej tu Boskiej Pieśni! Doprawdy, ciało człowieka jest prawdziwą Dharmakszetrą – polem bitwy, na którym w ostatecznym pojedynku dobro staje do walki ze złem. „Ksza” oznacza to, co cierpi na „kszaję”, czyli upadek z powodu występku, „thra” zaś oznacza to, co zostaje uzdrowione dzięki cnotom. Zatem ciało, które rozkwita i ginie za sprawą cnoty i występku, jest kszetrą – należy z niego uczynić dharma-kszetrę przez odkrycie atmy, antharjamina – mieszkańca tego ciała, czyli kszetradżni. Śri P.K. Sawant, który przewodniczył zgromadzeniu, stwierdził, że Dharmakszetra, która wyrośnie w tamtym miejscu, stanie się Prasanti Nilajam – Domem Najwyższego Spokoju – a bijące z niej promienie rozproszą i zniszczą a-śanti [niepokój] w sercach ludzi. Później Baba spotkał się z wielbicielami, którzy otrzymali zaszczyt zbudowania dla siebie na terenie Dharmakszetry kutiramu, czyli miejsca duchowego odosobnienia. Wezwał ich do wzbudzenia w sobie jeszcze silniejszej tęsknoty i pogłębienia swej wiary, aby mogli świecić przykładem dla tych, którzy wątpią w wartość duchowego wysiłku bądź odrzucają go w ogóle. Wieczorem Baba dokonał inauguracji Sathya Sai Sewa Dal – organizacji skupiającej młodych sadhaków, którzy umacniają i uzupełniają swoją sadhanę przez skuteczną i żarliwą służbę świadczoną słabym, niesprawnym i cierpiącym. Najdoskonalszy wzorzec służby poprzez miłość stanowi dla nas sam Baba. Od czwartego do szóstego listopada Baba dawał darszany podczas porannych bhadżanów na terenie Dharmakszetry. Jego oczy wyławiały w gęstym tłumie chore dzieci, schorowanych dorosłych i nieszczęśników o zniekształconych czy ułomnych ciałach. Pobłogosławił ich, dając wibhuti, które stworzył dla złagodzenia ich cierpień, zapewniając o swojej opiece. Baba dotarł do Prasanti Nilajam 14 listopada, w samą porę, by zdążyć na uroczystości urodzinowe. Co roku moje urodziny obchodzi się w wielkim stylu. Tysiące ludzi przybywają do Nilajam po mój darszan – darszan, który przyniosłem również tobie, lecąc na swoich skrzydłach, dla twej radości – powiedział Baba do Charlesa Penna w Los Angeles podczas jednej z pozacielesnych wizyt u niego! Ale – ostrzegł Penna – nie myśl, że świętowane są moje urodziny! Nie. Jestem częścią każdego z was. Przez lata płynęliście ku morzu, a teraz łączycie się w ujściu mojej rzeki. To właśnie 265 Sathya Sai Baba podczas bhadżanów Rozdział 13 – Oblicza prawdy powiedział Pennowi! Posłuchajcie, co powiedział tysiącom przybyłym 23 listopada do Prasanti Nilajam: To nie są moje urodziny. Ja nie rodzę się, więc nie mam urodzin. Jestem bezczasowy, wieczny. Świętujcie własne urodziny, kiedy rodzicie się ku mądrości, a nie ku niewoli. Czcijcie mnie dopiero wtedy, gdy staniecie się mną, gdy zasmakujecie bezgranicznej błogości, gdy poczujecie niepohamowaną radość z powodu własnych narodzin. Podczas uroczystości 26 listopada Baba wezwał przewodniczącego Sathya Sai Sewa Samithi z Bombaju, aby ogłosił przed zgromadzonymi wielbicielami, że w Dharmakszterze, w maju 1968 roku, odbędzie się światowa konferencja sewaków i sadhaków z organizacji działających pod skrzydłami Sathya Sai. Wieść przyjęto z oklaskami i bezgraniczną radością. Perspektywa przeżycia emocji towarzyszących darszanowi, sparszanowi i sambhaszanowi Baby, wspólnie z pokrewnymi duszami z całego świata rozpaliła żarliwą nadzieją organizacje we wszystkich stanach Indii. Dlatego też Baba postanowił, że ich liderzy spotkają się na prekonferencjach organizowanych w każdym stanie, aby potwierdzić, umocnić, zsynchronizować i skoordynować działania i programy. Prekonferencje odbyły się w Erankulam w stanie Kerala (20 grudnia), w Madria (24 grudnia), w Brindawan w stanie Karnataka (30 grudnia) oraz w Prasanti Nilajam w stanie Andhra (23 lutego 1968). Baba ponownie podkreślił fundamentalne zasady służby dla społeczeństwa, opartej na sadhanie, nie różnicującej ludzi pod względem ich przekonań religijnych. Baba polecił zebranym, aby nie wpadli w pułapkę biurokratycznych zawiłości ani nie angażowali się w rywalizację o zdobycie środków finansowych i sponsorów. Baba kazał wybrać po jednym przewodniczącym dla każdego stanu i powierzył im zadanie kierowania i doradzania, nadzorowania i prowadzenia różnych grup, organizacji i jednostek, które w jego imieniu założyli bhaktowie. Wybrał również przewodniczących okręgów, którzy są niezależni od komitetów i mają pracować jako jeden zespół kierowany przez przewodniczącego stanu, rozwijając i umacniając grupy sewaków w całych Indiach. Baba poradził działaczom, aby zainicjowali grupowe śpiewanie bhadżanów na ulicach wiosek i miast o poranku, tak aby w atmosferze przesyconej aromatem chwały Pana ludzie mogli przebudzić się ku Jego imieniu! Chciał również, 267 Prawda Dobro Piękno żeby to przesłanie mocy płynącej z atmy i jedności pochodzącej z atmy zostało zasiane w sercach dzieci i młodzieży. Wielbicielkom polecił formować samithi [stowarzyszenia] mające na celu służbę ich siostrom. W ten oto sposób Ganga boskiej łaski, którą jest Baba, wypływa z Prasanti Nilajam. Przywraca ona zdrowie, wzmacnia osłabionych, uświęca każdy służebny czyn, użyźniając każdy szlachetny odruch, oczyszczając poglądy i odsłaniając ścieżkę do Boga. 14. Wezwanie i odpowiedź Wszyscy jesteśmy jedynie jego odbiciami. Choć jeszcze sobie tego nie uświadomiliśmy, on właśnie tak nas postrzega. Jak więc mógłby nas porzucić? Do olbrzymich zgromadzeń zbierających się, by posłuchać jego przemówień, Baba zwraca się słowami Diwjatma-swarupulara! – Ucieleśnienia boskiej atmy! Postrzega wszystkich jako siebie; wzywa wszystkich, aby też widzieli go jako siebie samych. Ta tożsamość jest prawdą, jednak my upajamy się złudzeniem oddzielności i cierpimy. Baba jest miłością, mądrością, mocą, łaską. Dlatego właśnie mógł on powiedzieć: Ten świat to mój pałac. Należą do mnie nawet ci, którzy mnie odrzucają. Wzywajcie mnie dowolnym imieniem, a ja odpowiem. Wyobrażajcie mnie sobie w dowolnej postaci, a ja objawię się przed wami. Jestem obecny zarówno w najmniejszym z was, jak i w tym najwspanialszym. Nie rzucajcie oszczerstw na nikogo ani nikogo nie rańcie, bo wtedy rzucacie oszczerstwa na mnie i ranicie mnie, który jestem w tej osobie. Oto jak wielki jest zasięg jego majestatu i jego miłości. To właśnie za sprawą tej miłości zaprasza nas, abyśmy się zbliżyli, sprawdzili, doświadczyli, osądzili i w końcu zaakceptowali go. Również Pan Kriszna, gdy skończył przekazywać Ardżunie Gitę, rzekł: Usłyszawszy to wszystko, rozważ to w swoim umyśle i działaj wedle własnego uznania65. Baba nie ma w sobie nawet śladu gniewu, strachu czy fanaty65 Rozdz. XVIII, wers. 63. 269 Prawda Dobro Piękno zmu. Wszyscy jesteśmy jedynie jego odbiciami. Choć jeszcze sobie tego nie uświadomiliśmy, on właśnie tak nas postrzega. Jak więc mógłby nas porzucić? Widzi on ludzkość jako olbrzymią karawanę pielgrzymów zagubioną pośród piasków pustyni. Jedni podążają za mirażami, drudzy szukają oazy, a inni słuchają głosu tych, którzy ujrzeli najwyższy cel. Kiedy Baba w wieku 14 lat odrzucił swój tornister ze szkolnymi książkami i poszedł swoją drogą, mówiąc: Nie jestem już dłużej wasz. Moi wielbiciele wzywają mnie, mam swoją pracę do wykonania, karawana niemal zdążyła doprowadzić się do samozniszczenia, na smaganym wichrem technologii jałowym pustkowiu, umierając z pragnienia wywołanego brakiem wody miłości. Każda rzeka – mówi Baba – pragnie powrócić do morza, z którego się narodziła. Wznosząc się do nieba jako para wodna, sunąc po niebie w formie chmur, spadając na ziemię jako deszcz, płynąc korytem rzecznym, które sobie żłobi, w jej umyśle zawsze obecne jest to pragnienie. Gna ją ono naprzód przez wszystkie przeszkody, aż w końcu dociera ona do morza. Podobnie też wszyscy ludzie ze wszystkich krajów wołają we wszystkich językach do Boga, od którego pochodzą, żeby dał im jakiś znak, jakieś wyraźne wezwanie, które by ich poprowadziło do Niego najszybszą i najbezpieczniejszą ścieżką. Baba słyszy to wołanie. Daje znak – owo wyraźnie słyszalne wezwanie. Moi wielbiciele wzywają mnie. Mam swoją pracę do wykonania – powiedział. Świat to mój pałac, a wszyscy ludzie należą do mnie – oznajmił. Nie mam żadnego imienia, które mógłbym podać jako własne. Przyszedł, aby poprowadzić całą ludzkość. Kiedy ktoś napisał do Baby: Jestem szczęśliwy, że Twoje imię cieszy się czcią w każdym domu w mojej okolicy, Baba odpowiedział: Wkrótce zobaczysz, że cieszy się ono czcią w każdym zakątku świata. Tak. Oto sens, cel, misja i spełnienie. Światowa konferencja sewaków i sadhaków organizacji i grup Sathya Sai zainauguruje złoty wiek powszechnej miłości. Copyright page in English The copyright vests with Sri Sathya Sai Sadhana Trust, P.O. Prasanthi Nilayam, Puttaparthi 515 134, Andhra Pradesh, India Book title: Prawda Dobro Piękno, Część II Authors of translation: Grzegorz Leończuk, Robert Gulewicz, Iwona Piotrowska, Bogusław Posmyk, Jacek Rzeźnikowski Publisher: Stowarzyszenie Sathya Sai, ul. Osadników 29a, 72-020 Trzebież, Poland, 2012 Copyright holder to the Polish edition: Stowarzyszenie Sathya Sai, ul. Osadników 29a, 72-020 Trzebież, Poland Original title: Sathyam Sivam Sundaram Part 2 Original author: N. Kasturi Original publisher: Sri Sathya Sai Books and Publications Trust Original copyright holder: Sri Sathya Sai Sadhana Trust, P.O. Prasanthi Nilayam, Puttaparthi 515 134, Andhra Pradesh, India First edition Reprints: – Number of copies printed: 300