Michał Wójcik UCZELNIA: INSTITUTO POLITECNICO DO PORTO
Transkrypt
Michał Wójcik UCZELNIA: INSTITUTO POLITECNICO DO PORTO
Michał Wójcik UCZELNIA: INSTITUTO POLITECNICO DO PORTO WYDZIAŁ : ISEP – INSTITUTO SUPERIOR DE ENGENHARIA DO PORTO INFORMATYTKA ERASMUS 2014/2015 - SEMESTR ZIMOWY Od początku wyjazd na Erasmusa był jednym z moich marzeń od początku studiowania, jednak trochę się tego obawiałem: czy dam sobie radę, jak to będzie z finansami itp. Na wspólny wyjazd na wymianę studencką namówiła mnie dziewczyna – nasz wybór padł na Porto. Przed wyjazdem czekała na nas masa formalności – dokumenty, szukanie mieszkania, planowanie trasy podróży oraz zaliczenia semestru zimowego. Do Porto przylecieliśmy 2 września lecąc trasą Warszawa – Barcelona – Porto, korzystając z oferty Ryanaira ( bezpośredni lot do Porto jest bardzo drogi, od około 700 – 800 nawet do 1000 zł łącznie; najtaniej dostać się do Porto lecąc przez Barcelonę, Paryż lub Brukselę). Przylot do Porto około 2 tygodnie przed rozpoczęciem zajęć ( moje zaczynały się 15 września) był strzałem w dziesiątkę – mieliśmy możliwość spędzić ten czas na podróżowaniu. Małym minusem jest to, że nie było nikogo kto mógłby odebrać nas z lotniska – uczelnia nie zaproponowała nikogo (żadnego z tzw. Buddych) kto mógłby nas odebrać z lotniska, oprowadzić po mieście itp. Zdecydowaliśmy się zamieszkać w domu studenckim dla Erasmusów ( ważna uwaga – w Porto nie ma akademików) – na dwóch piętrach mieszkało około 14 osób z różnych krajów (oprócz Portugalczyków). Każda osoba miała swój pokój. Cena wynosiła – w zależności od pokoju – 200 lub 230 Euro + rachunki. To dużo, w Porto można znaleźć spokojnie stancje o dobrym standardzie już za 140-150 Euro. Plusem była dobra lokalizacja (2 stacje metra lub 20 minut marszem do centrum miasta) oraz ludzie mieszkający z nami. Jadąc do Porto watro wiedzieć dwie rzeczy: ceny za energię elektryczną są dosyć wysokie, dlatego rachunki potrafią zaskoczyć (warto szukać mieszkania, w których rachunki są wliczone w cenę) oraz fakt, że mieszkania w Porto (a właściwie nie tylko mieszkania, ale również np. uczelnie) bywają bardzo zimne – brak w większości z nich centralnego ogrzewania oraz nieszczelne okna w wielu z nich sprawiają, że często siedziałem w mieszkaniu w kurtce oraz w rękawiczkach. Portugalczycy starają się rozwiązać to w ten sposób, że kupują specjalną taśmę do uszczelniania okna – jednak to nie eliminuje całkowicie problemu. Warto wspomnieć również o transporcie miejskim – w Porto znajduje się metro (co ciekawe, większa część znajduje się nie pod ziemią, a na powierzchni) oraz oczywiście autobusy. Ceny biletów do najtańszych nie należą (cena biletów do metra różni się w zależności w której „zonie”, strefie się znajdujemy i do której chcemy jechać – od 1,20 euro do nawet 3 euro, natomiast bilet autobusowy, który można kupić tylko w autobusie kosztuje zawsze 1,85 euro). Można wyrobić bilet miesięczny, dzięki któremu możemy podróżować ile chcemy pomiędzy wybranymi „zonami” – tu ceny (po okazaniu potwierdzenia, że jesteśmy studentami) rozpoczynają się od 22 Euro. Warto kasować bilety, gdyż kontrole są częste, a kara wynosi 100 euro. W mieście można podróżować również zabytkowym tramwajem, który kursuje tylko na jednej króciutkiej linii. Pogoda w Porto trochę nas zaskoczyła – oczekiwaliśmy (ulegając trochę stereotypowi ciepłego kraju) słonecznej i ciepłej pogody przez cały czas. Rzeczywistość była inna – o ile wrzesień i październik był wspaniały (od 20 do 30 stopni oraz słoneczna pogoda), o tyle późna jesień i zima to ciągłe, intensywne deszcze, silny wiatr oraz temperatura w okolicach 5 – 10 stopni (najgorszy był listopad i grudzień, w styczniu temperatura oscylowała w ciągu dnia w okolicach 15 stopni). Podróż do mojej uczelni (ISEP, wydział informatyczny) zajmowała mi w jedną stronę około 30 minut. Miałem zajęcia po portugalsku (uczelnia ta nie oferowała żadnych przedmiotów po angielsku, jedynie możliwość zrobienia projektu za 30 punktów ECTS). Z porozumiewaniem się ze studentami i wykładowcami nie miałem problemu – w większości młodzi ludzie mówili PRZYNAJMNIEJ dobrze, a większość z nich mówiła po angielsku płynnie. Z wykładowcami bywało różnie, ale potrafiłem się z nimi jakoś porozumieć. W Porto studiowałem 5 przedmiotów; z każdego z nich miałem zarówno zajęcia praktyczne jak i teoretyczne. Godziny moich zajęć wyglądały każdego dnia tak samo – od 13 do 18 spędzałem czas na uczelni. Porównując poziom pomiędzy moją macierzystą uczelnią a moim wydziałem w Porto można dostrzec jedną zasadniczą różnicę – o ile w Polsce poziom materiału jest jednak wyższy, o tyle w Portugalii stawia się głównie na praktykę (i to nie jest tylko moja opinia) – z każdego przedmiotu musiałem zrobić (w grupie) projekty, które były wymagające. Bardzo mi się to podejście do studiowania podobało, studiujący mieli możliwość wykorzystywania w praktyce zdobytych teoretycznych wiadomości. W końcowej ocenie przedmiotu brano pod uwagę ocenę z tych projektów (zwykle około 40 – 50 % oceny końcowej), egzamin (około 40 %) oraz inne czynniki (prezentacje, prace na zajęciach, testy itp.). „Braga się modli, Coimbra studiuje, Lizbona się bawi, a Porto pracuje” – tak brzmi portugalskie przysłowie. Ja sam Porto nazwałbym miastem, które nigdy nie śpi – tam zawsze coś się dzieje. Miasto jest pełne barów, klubów, kawiarenek, które w godzinach nocnych są pełne ludzi. W porze większość studentów i młodych ludzi imprezuje oraz spędza czas ze znajomymi. W przeciwieństwie do Polski, w Portugalii impreza zaczyna się około północy, a kończy nie raz o godzinie 6 czy nawet później. Portugalia, jeżeli chodzi o zabytki i zwiedzanie jest krajem PRZEPIĘKNYM. Każde z ważniejszych miast takich jak Porto, Lizbona czy Coimbra jest warte zobaczenia. Styl architektoniczny jest zupełnie inny niż w Polsce. W Porto najpiękniejszą częścią miasta jest Riberia – dzielnica położona bezpośrednio nad rzeką Duero, przy której znajdują się restauracje oraz kawiarenki. Widok na Ribeirę nocą z pobliskiego mostu jest zapierający dech w piersiach. Po drugiej stronie rzeki znajduje się Vila Nova de Gaia, miasto, w którym znajdują się winnice produkujące słynne na cały świat wina Porto. Szczególnie warte zobaczenia jest również centrum miasta. Niedaleko Porto znajduje się Braga, miasto, „które się modli” – nazwa ta nie wzięła się z przypadku, znajduje się tam bardzo dużo zabytkowych kościołów. Jednak największa atrakcja znajduje się poza ścisłym centrum Bragi – na jej obrzeżach znajduje się wspaniały klasztor Bom Jesus do Monte – moim zdaniem najpiękniejsze miejsce, które widziałem w Portugalii. Wartość mojego stypendium wynosiła około 320 euro na miesiąc. Za tą sumę da się wprawdzie przeżyć, jednak jeżeli chce się podróżować warto mieć trochę pieniędzy ze sobą. Średnio licząc, miesięczny koszt życia w Porto wynosił dla mnie średnio 400 euro. Podsumowując, pobyt w Porto to najlepszy czas w moim życiu. Tam praktycznie nigdy nie odczuwałem nudy – jeżeli nie uczelnia i nauka, to imprezy, podróże lub życie towarzyskie. Miałem możliwość spotkania ludzi z całego świata – od Brazylii poprzez Irlandię i Niemcy aż do Korei Południowej. Nabyłem wiele nowych doświadczeń oraz miałem możliwość podszkolenia swojego języka angielskiego. Cieszę się bardzo, że miałem możliwość skorzystania z programu Erasmus. Plaże w Portugali to niesamowity widok Widok na Coimbrę Porto – Riberia Guimaraes