NR 457-458 PAčDZIERNIK LISTOPAD 2009 POLSKA MISJA
Transkrypt
NR 457-458 PAčDZIERNIK LISTOPAD 2009 POLSKA MISJA
457 10/6/09 8:03 PM Page 1 POLSKA MISJA KATOLICKA w SZWAJCARII NR 457-458 PAèDZIERNIK LISTOPAD 2009 457 10/6/09 8:03 PM Page 2 FESTIVAL CHOPIN CONSERVATOIRE DE MUSIQUE DE GENEVE GENEVE 15 – 22 NOVEMBRE 2009 Dimanche 15 novembre ∫ 19h CHOPIN KRZYSZTOF JABLONSKI pianiste Mardi 17 novembre ∫ 20h CHOPIN – SCHUMANN – LISZT EUGEN INDJIC pianiste MAIRIE DE COLLONGE – BELLERIVE Jeudi 19 novembre ∫ 20h SCHUBERT – CHOPIN – GARCIA LORCA MAGDALENA LLAMAS mezzo-soprano FAUSTO DI CESARE piano Samedi 21 novembre ∫ 20h MENDELSSOHN – CHOPIN – SCHUMANN ENSEMBLE „CANTABILE” ERIC ARTZ piano OLIVIA JACOBSON violon RACHEL KISACANIN violon DELPHINE MIESCH alto FABIEN GENTHIALON violoncelle Dimanche 22 novembre ∫ 19h CHOPIN – LISZT – ALKAN ALBERTO NOSÈ pianiste PRIX DES PLACES Fr. 45.- 35.- 20.LOCATION: Service culturel Migros Gen¯ve, rue du Prince 7 RESERVATION: www.societe-chopin.ch ORGANISATION: Société Frédéric Chopin Gen¯ve 022 772 02 50 457 10/6/09 8:03 PM Page 3 Drodzy Czytelnicy! Na poczàtku wrzeÊnia w Zurychu i w Marly mieliÊmy mo˝liwoÊç uczestniczenia w wyjàtkowych uroczystoÊciach. Dzieƒ wdzi´cznoÊci wobec tych Szwajcarów, którzy mieli odwag´ nieÊç pomoc polskim internowanym w czasie II wojny Êwiatowej, zgromadzi∏ znakomitych goÊci – Polaków i Szwajcarów. Materia∏ z tych obchodów jest bardzo obszerny, dlatego postanowiliÊmy wydaç podwójny numer „WiadomoÊci”. Nikomu chyba nie trzeba t∏umaczyç, jak wa˝ne i cenne sà Êwiadectwa ˝yjàcych Êwiadków. Dlatego sk∏adam serdeczne podzi´kowanie panu dr. Janowi Konopce za przeprowadzenie wywiadów z by∏ymi internowanymi. Warto zaznaczyç, ˝e nasza Misja wraz ze Stowarzyszeniem Polskich Kombatantów w Szwajcarii jako jedyne na ziemi helweckiej organizowa∏y uroczystoÊci zwiàzane z 70. rocznicà wybuchu II wojny Êwiatowej. Wielkie s∏owa uznania i podzi´kowania nale˝à si´ nowej Radzie Duszpasterskiej w Zurychu za organizacj´ obchodów w dniu 5 wrzeÊnia w Zurychu. Znakomity koncert w wykonaniu pana Micha∏a Karola Szymanowskiego stanowi∏ preludium do g∏ównych obchodów, które mia∏y miejsce w historycznej siedzibie Polskiej Misji Katolickiej w Marly. UroczystoÊç rozpocz´∏a si´ Mszà Êwi´tà z udzia∏em by∏ych internowanych i ich rodzin. Rang´ uroczystoÊci nada∏a tak˝e obecnoÊç panów ambasadorów: Jaros∏awa Starzyka z Berna i Zdzis∏awa Rapackiego wraz z ma∏˝onkà z Genewy, przedstawicieli miejscowych w∏adz kantonalnych, jak i koÊcielnych. Spotkanie z by∏ymi internowanymi po Mszy Êwi´tej w ogrodzie by∏o wspania∏à lekcjà historii dla naszej m∏odzie˝y. Nie do przecenienia by∏y Êwiadectwa pani Anny Szatkowskiej RossetBougnon i Bronis∏awa Erlicha. Obojgu uda∏o si´ bowiem ujÊç z ˝yciem przed niszczycielskà plagà hitlerowców. Jak˝e budujàce by∏o ich Êwiadectwo o dobrych ludziach, których wówczas spotkali! Przy okazji tej uroczystoÊci odby∏o si´ wiele spotkaƒ ze Szwajcarami. To bardzo wa˝ne dla przysz∏oÊci naszej Misji; chodzi o to, aby Szwajcarzy mogli nas bli˝ej poznaç. Z przykroÊcià musz´ stwierdziç, ˝e Polska Misja Katolicka nie ma ani jednego swojego przedstawiciela w jakichkolwiek gremiach KoÊcio∏a szwajcarskiego, a wiadomo – nieobecni nie majà racji. Wszyscy uczestnicy podkreÊlali wspania∏e przyj´cie i niezwyk∏à goÊcinnoÊç miejscowej Rady Duszpasterskiej. Nie zabrak∏o zachwytów nad poziomem artystycznym Olivii i Aldony Jacobson, Nahuma Erlicha i Micha∏a Karola Szymanowskiego. Wszyscy, którzy osobiÊcie zaanga˝owali si´ w organizacj´ tych uroczystoÊci, niech wiedzà, ˝e jest to ich sukces, a jednoczeÊnie niech to b´dzie zach´tà do podejmowania inicjatyw w innych oÊrodkach duszpasterskich PMK. Innym bardzo wa˝nym wydarzeniem dla naszej wspólnoty by∏y obchody zwiàzane z 10-leciem Polskiej Szko∏y przy PMK w Lozannie. I chocia˝ w tym dniu zabrak∏o przedstawicieli naszej Ambasady z Berna (bo wiadomo, losy Êwiata zale˝a∏y od aresztowanego obywatela Francji z polskim paszportem Romana Polaƒskiego), to ca∏a uroczystoÊç mi- mo wszystko przebieg∏a w bardzo sympatycznej i podnios∏ej atmosferze. Program artystyczny w wykonaniu uczniów naszej szko∏y spotka∏ si´ z du˝ym uznaniem. Sprawy zwiàzane z edukacjà w Êrodowiskach emigracyjnych powinny byç stawiane na naczelnym miejscu, bo „takie b´dà Rzeczypospolite, jakie ich m∏odzie˝y chowanie”. Cieszymy si´, ˝e w tym numerze „WiadomoÊci” znalaz∏ si´ wywiad z panià Ma∏gorzatà Milczuk, naszà katechetkà z Zurychu. Warto wiedzieç, ˝e pani Ma∏gorzata nie tylko znakomicie prowadzi katechez´, ale jest tak˝e wspó∏autorkà podr´czników do nauki religii. Jak˝e cenne by∏oby mieç osoby z takim przygotowaniem równie˝ w innych naszych oÊrodkach duszpasterskich. A mo˝e sà, ale si´ nie ujawniajà? W paêdzierniku przypada dzieƒ Êwi´tego ¸ukasza, patrona lekarzy. Jestem bardzo wdzi´czny panu doktorowi Marcinowi Sumile za tekst „Wyleczyç, pomóc, pocieszyç” oraz panu profesorowi Wojciechowi Konstantemu Podleskiemu za uwra˝liwienie nas na zagadnienia, które nie sà zbyt ch´tnie poruszane. 24 paêdziernika to uroczystoÊç odpustowa w Marly, którà poprowadzi monsignor Luis Capilla odpowiedzialny za tzw. Misje obcoj´zyczne mniejsze, do których – niestety – nale˝y tak˝e nasza Misja. Z drugiej jednak strony trzeba si´ cieszyç, ˝e w osobie ks. Luisa mamy bardzo ˝yczliwego cz∏owieka, który na miar´ swoich mo˝liwoÊci stara si´ pomagaç PMK. Bardzo wa˝ne b´dzie spotkanie przedstawicieli rad naszych oÊrodków duszpasterskich z msgr. Capillà. Zbli˝a si´ te˝ uroczystoÊç Wszystkich Âwi´tych, wi´c zach´cam do przyjrzenia si´, w jakim stanie znajdujà si´ polskie groby. Warto, aby list´ naszych bliskich zmar∏ych na tradycyjne wypominki doroÊli przygotowywali razem z dzieçmi. Piel´gnowanie pami´ci jest zarazem naszym obowiàzkiem, jak i przywilejem. Nie zapominajmy te˝ o zaanga˝owaniu w obchody Dnia Niepodleg∏oÊci. Nie wszystkie pokolenia Polaków mog∏y si´ cieszyç z daru wolnej Ojczyzny. Tylu naszych Rodaków zap∏aci∏o wielkà cen´, abyÊmy nie musieli wo∏aç: „Ojczyzn´ wolnà racz nam wróciç, Panie”. Dzi´kujàc za wszelkà ˝yczliwoÊç dla naszej Misji jednoczeÊnie ˝ycz´, aby g∏´bokie prze˝ywanie tych uroczystoÊci nape∏nia∏o nas radoÊcià, dumà i nowym entuzjazmem. Szcz´Êç Bo˝e! ks. dr S∏awomir Kawecki Rektor Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii Zdj´cie na ok∏adce: Dokument uznajàcy Niepodleg∏oÊç Paƒstwa Polskiego przez Szwajcari´ WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 3 457 10/6/09 8:03 PM Page 4 „Jan Pawe∏ II Papie˝ WolnoÊci” Dzieƒ Papieski 2009 Jan Pawe∏ II pilnowa∏, by solidarnoÊç sta∏a si´ bezkrwawym sposobem zdobywania wolnoÊci, czyli troski o cz∏owieka i jego prawa – czytamy w liÊcie pasterskim Episkopatu z okazji przypadajàcego 11 paêdziernika Dnia Papieskiego. Fot. OÊrodek Dokumentacji i Studium Pontyfikatu Jana Paw∏a II w Rzymie Biskupi zach´cajà, by rozwa˝ajàc tegoroczne has∏o „Jan Pawe∏ II – Papie˝ WolnoÊci”, dzi´kowaç za Polaków, „którzy niezale˝nie od sytuacji i czasów uznali wolnoÊç za szczególnà wartoÊç, bez której naród normalnie ˝yç nie mo˝e”. Biskupi apelujà, by prze˝yç Dzieƒ Papieski w duchu solidarnoÊci. W tym dniu b´dà zbierane ofiary na stypendia dla m∏odzie˝y z ubogich terenów Polski. „Fundacja Dzie∏o Nowego Tysiàclecia podj´∏a opiek´ nad przesz∏o dwoma tysiàcami (2150) m∏odych, zdolnych Polaków, dêwigajàcych razem ze swoimi rodzicami k∏opoty materialne, b´dàce w zdecydowanej wi´kszoÊci konsekwencjà minionego okresu paƒstwa totalitarnego” – przypominajà biskupi. 11 paêdziernika to jednoczeÊnie dzieƒ kanonizacji abp. Zygmunta Szcz´snego Feliƒskiego, metropolity warszawskiego. Tak˝e t´ postaç przywo∏ujà w liÊcie pasterskim biskupi, podkreÊlajàc, ˝e nale˝a∏ on do najwybitniejszych Polaków XIX wieku i „pozosta∏ symbolem walki o wolnoÊç, zawsze jako Pasterz”. „Jak ró˝ny by∏ czas, gdy troszczy∏ si´ o wolnoÊç dla w∏asnego narodu Jan Pawe∏ II – Papie˝ WolnoÊci od tego, w którym ˝y∏ Arcybiskup Feliƒski i jak ró˝ny jest nasz czas. Zawsze jednak tak samo rozumiemy wolnoÊç w oparciu o nauczanie Jezusa Chrystusa” – piszà biskupi. Dzieƒ Papieski to czas modlitwy o rych∏e wyniesienie na o∏tarze S∏ugi Bo˝ego Jana Paw∏a II i wydarzeƒ kulturalnych w ca∏ej Polsce. 10 paêdziernika na Uniwersytecie Warszawskim tradycyjnie ju˝ odb´dzie si´ mi´dzynarodowe sympozjum na temat wolnoÊci w nauczaniu Jana Paw∏a II, a na Zamku Królewskim w Warszawie zostanà wr´czone nagrody „Totus”. Z okazji 10. edycji nagrody specjalnà statuetk´ otrzyma kompozytor Wojciech Kilar. O godz. 20.00 TVP1 wyemituje or´dzie Prymasa Polski kard. Józefa Glempa na Dzieƒ Papieski 2009. W niedziel´ 11 paêdziernika w koÊciele akademickim Êw. Anny w Warszawie zostanie odprawiona o godz. 18.00 Msza Êw. inaugurujàca rok akademicki. Na placu przed koÊcio∏em odb´dzie si´ te˝ „Apel z Ojcem Âwi´tym”, a o godz. 20.00 rozpocznie si´ koncert „Papie˝ poeta – Na spotkanie wolnoÊci”. Kalendarium wydarzeƒ Dnia Papieskiego w ca∏ym kraju b´dzie mo˝na Êledziç na stronie www.papiezwolnosci.pl/. Biuro prasowe KEP Kanonizacja Arcybiskupa Zygmunta Szcz´snego Feliƒskiego „Polakiem jestem, Polakiem umrzeç pragn´, bo tego chce boskie i ludzkie prawo, uwa˝am nasz j´zyk, naszà histori´, nasze obyczaje narodowe za drogocennà spuÊcizn´ po przodkach, którà nast´pcom naszym Êwi´cie przekazaç powinniÊmy, wzbogaciwszy skarbnic´ narodowà w∏asnà pracà”. Abp Zygmunt Szcz´sny Feliƒski 11 paêdziernika br. Papiez Benedykt XVI dokona w Rzymie kanonizacji b∏ogos∏awionego Zygmunta Szcz´snego Feliƒskiego. Zygmunt Szcz´sny urodzi∏ si´ w 1822 r. w Wojutynie na Wo∏yniu. Studia ukoƒczy∏ w Moskwie i Pary˝u. Âwi´cenia kap∏aƒskie w 1855 r. otrzyma∏ w Petersburgu. By∏ za∏o˝ycielem Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi, opiekujàcemu si´ dzieçmi oraz chorymi. W 1862 r. zosta∏ mianowany przez papie˝a Piusa XII arcybiskupem metropolità warszawskim. Zygmunt Szcz´sny Feliƒski przyczyni∏ si´ do wyraênego odrodzenia duchowego dawnej stolicy Polski. Zreformowa∏ seminarium i Akademi´ Duchownà w Warszawie, za∏o˝y∏ schronisko dla biednych dzieci i upowszechni∏ nabo˝eƒstwo majowe ku czci NajÊwi´tszej Maryi Panny. W 1864 r., po niespe∏na pó∏torarocznej pos∏udze arcybiskupiej, zosta∏ przez w∏adze carskie skazany na wygnanie w g∏àb Rosji za to, ˝e w marcu 1863 r. napisa∏ list do cara Aleksandra II w obronie KoÊcio∏a i narodu. Równie˝ na wygnaniu, w Jaros∏awiu nad Wo∏gà, dawa∏ przyk∏ad g∏´bokiej wiary. Po 20 latach zwolniono go, jednak˝e otrzyma∏ zakaz powrotu na teren swojej archidiecezji. Zamieszka∏ w Dêwiniaczce, gdzie mimo podesz∏ego wieku i wyczerpania wygnaniem podjà∏ prac´ wÊród ludzi. Za∏o˝onemu przez siebie Zgromadzeniu powierzy∏ m.in. zadanie organizowania szkó∏ dla wiejskich dzieci. Zmar∏ w pa∏acu arcybiskupim w Krakowie 17 wrzeÊnia 1895 r. Jego pogrzeb na Wawelu sta∏ si´ okazjà do manifestacji patriotycznych. Arcybiskup Zygmunt Szcz´sny Feliƒski zosta∏ beatyfikowany 18 sierpnia 2002 r. przez Jana Paw∏a II podczas odprawianej przez niego Mszy Êwi´tej na krakowskich B∏oniach. 4 WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 457 10/6/09 8:03 PM Page 5 NIGDY WI¢CEJ WOJNY – RELACJE Z UROCZYSTOÂCI 5-6 WRZEÂNIA 2009 Nigdy wi´cej WOJNY przy wsparciu Narodowego Centrum Kultury Nigdy wi´cej wojny! – Po Mszy Êwi´tej przy pod takim has∏em 5 i 6 tradycyjnym, prawdziwie wrzeÊnia 2009 roku odby∏y polskim pocz´stunku, przysi´ w Zurychu i w siedzibie gotowanym przez Rad´ Polskiej Misji Katolickiej Duszpasterskà naszej Misji w Marly spotkania upami´tw Marly, uczestnicy spotkaniajàce 70. rocznic´ wybunia ws∏uchiwali si´ w indychu II wojny Êwiatowej. Pawidualne wspomnienia tronat nad wydarzeniem, Êwiadków tragicznych woktórego wspó∏organizatorajennych wydarzeƒ. By∏a to mi byli Stowarzyszenie Polrównie˝ znakomita okazja skich Kombatantów w dla rodaków, licznie przybySzwajcarii i Polska Misja ∏ych na uroczystoÊç z ró˝Katolicka, objà∏ Ambasador nych regionów Szwajcarii, RP w Bernie J. E. pan Jarodo zawarcia znajomoÊci s∏aw Starzyk. i rozmów towarzyskich. Na uroczystoÊç do Marly G∏´boko wzruszajàcym przyby∏ takze Sta∏y Przedstapunktem spotkania by∏o wiciel RP przy Biurze ONZ Êwiadectwo pani Anny w Genewie J. E. pan ambasaSzatkowskiej Rosset-Budor Zdzis∏aw Rapacki wraz gnon, która przytaczajàc z ma∏˝onkà. Honorowymi gokilka fragmentów swojej Êçmi byli polscy kombatanci ksià˝ki pt. „By∏ dom...”, zamieszkali obecnie w Szwajopowiedzia∏a o tym, jak carii: panowie Kazimierz Janwa˝ne w czasie wojennej kowski, Pan Zygmunt Stanokupacji by∏y gesty wzakiewicz, pan Antoni Ciemniajemnej ludzkiej solidarnokowski i pani Charlotte de HaÊci, gesty bezinteresownej, Relacje z przebiegu uroczystych obchodów bicht, uczestnicy tragicznych cz´sto anonimowej pomowydarzeƒ 1939 roku. Celem cy. Pani Bugnon jako spotkania by∏o mi´dzy innydziecko otrzyma∏a takà pomi wyra˝enie wdzi´cznoÊci moc od obcych, przypadkoSzwajcarom, którzy w tamwo spotkanych osób, które tych trudnych wojennych otworzy∏y przed nià i jej czasach otworzyli przed polmatkà swój dom i otoczy∏y zorganizowanych przez skimi ˝o∏nierzami drzwi je opiekà... To krótkie wyPolskà Misj´ Katolickà swych domów, udzielili im stàpienie by∏o wyrazem i Stowarzyszenie Polskich Kombatantów pomocy i schronienia. wdzi´cznoÊci i podziwu w Szwajcarii Spotkanie rozpocz´∏o si´ wobec postaw tych wspaMszà Êwi´tà. W uroczystej nia∏ych ludzi. Zurych – Marly, 5-6 wrzeÊnia 2009 r. homilii ksiàdz rektor S∏awoUroczyste spotkanie mir Kawecki podkreÊli∏ bohaw Marly uÊwietni∏ koncert terskie postawy osób, które wobec wojennej tragedii nie zawa- w wykonaniu znakomitej polskiej pianistki pani Aldony Budreha∏y si´ udzieliç pomocy potrzebujàcym, cz´sto nara˝ajàc w∏a- wicz-Jacobson oraz m∏odej, utalentowanej skrzypaczki pani sne zdrowie i ˝ycie. Stàd i dla nas, ludzi XXI wieku p∏ynie na- Oliwii Jacobson. Dêwi´ki utworów Chopina i Wieniawskiego uka i apel: otwórzmy nasze serca, nie bójmy si´ pomagaç in- podkreÊli∏y atmosfer´ donios∏oÊci wspominanych wydarzeƒ nym, nie bójmy si´ podaç d∏oni potrzebujàcym! Poka˝my, ˝e oraz pozwoli∏y na chwile osobistej refleksji nad wojennà rzestaç nas na cz∏owieczeƒstwo i bohaterskie postawy. Bierzmy czywistoÊcià. Postawy osób, które nara˝ajàc w∏asne ˝ycie, deprzyk∏ad z odwa˝nych ludzi tamtych czasów. Zadanie mamy cydowa∏y si´ na bezinteresownà pomoc bliênim, nios∏y pozyu∏atwione, bowiem pomagajàc dziÊ, w czasie pokoju, nie nara- tywne przes∏anie o naturze cz∏owieka zdolnego do poÊwi´ceƒ ˝amy si´ przecie˝ na ˝adne niebezpieczeƒstwo. Nie bàdêmy i wyrzeczeƒ w imi´ dobra. oboj´tni wobec potrzebujàcych! Beata Jastrz´bska 70. rocznicy wybuchu II wojny Êwiatowej WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 5 457 10/6/09 8:03 PM Page 6 NIGDY WI¢CEJ WOJNY – RELACJE Z UROCZYSTOÂCI 5-6 WRZEÂNIA 2009 Teksty wystàpieƒ na uroczystoÊci zorganizowanej dnia 6 wrzeÊnia 2009 roku w siedzibie Polskiej Misji Katolickiej w Marly z okazji 70 rocznicy II wojny Êwiatowej Przemówienie Jego Ekscelencji Pana Jaros∏awa Starzyka, Ambasadora RP w Bernie Szanowni Paƒstwo! U roczystoÊci, w których mamy przyjemnoÊç uczestniczyç, doskonale wpisujà si´ w donios∏y charakter obchodów 70-tej rocznicy wybuchu II wojny Êwiatowej w Polsce. Pozwol´ sobie przypomnieç, ˝e na zaproszenie Pana Premiera Donalda Tuska, na uroczystoÊci na Westerplatte 1 wrzeÊnia br., pozytywnie zareagowa∏o oko∏o 20 szefów paƒstw i rzàdów, w tym Premier W. Putin i Kanclerz A. Merkel. Âwiadczy to o ich szacunku wobec tragicznych losów milionów ludzi sprzed 70 lat. Naszym obowiàzkiem jest przypominanie faktów i dbanie o prawd´ historycznà, stanowiàcych przestrog´, szczególnie dla m∏odych pokoleƒ. Dwudniowe uroczystoÊci w Zurychu i Marly sà tego najlepszym przyk∏adem, za co jeszcze raz dzi´kuj´. Szanowni Paƒstwo, P Szanowni Paƒstwo, P rzede wszystkim chcia∏bym bardzo podzi´kowaç za zaproszenie mnie do obj´cia honorowego patronatu nad uroczystymi obchodami 70-tej rocznicy wybuchu II wojny Êwiatowej w Konfederacji Szwajcarskiej pod has∏em „Nigdy wi´cej wojny”, organizowanymi przez Polskà Misj´ Katolickà i Stowarzyszenie Polskich Kombatantów w Szwajcarii. Nale˝y podkreÊliç, ˝e obchody te to cykl spotkaƒ i koncertów organizowanych zarówno w Zurychu wczoraj, jak i w historycznej siedzibie Polskiej Misji Katolickiej w Marly przez ca∏y dzisiejszy dzieƒ. Stàd ju˝ na wst´pie pozwol´ sobie z∏o˝yç podzi´kowanie Ksi´dzu Rektorowi S∏awomirowi Kaweckiemu oraz Panu dr Jerzemu Miodoƒskiemu za inicjatyw´ i wysi∏ek zwiàzany z organizacjà omawianych dwudniowych uroczystoÊci. Chcia∏bym równie˝ wyraziç podzi´kowanie za obecnoÊç i pomoc w przygotowaniu dzisiejszych uroczystoÊci Panu Ambasadorowi Zdzis∏awowi Rapackiemu, Sta∏emu Przedstawicielowi RP przy ONZ w Genewie oraz jego Ma∏˝once. ObecnoÊç obu oficjalnych przedstawicieli polskiego paƒstwa, funkcjonujàcych na terenie Konfederacji Szwajcarskiej, tu dzisiaj w Marly, jest dowodem wagi jakà przywiàzujemy do dzisiejszych uroczystoÊci. W mojej ocenie uroczyste obchody 70-tej rocznicy wybuchu II wojny Êwiatowej nie by∏yby tak pe∏ne i emocjonalne, gdyby zabrak∏o wÊród nas kombatantów i osób zas∏u˝onych. Dlatego w imieniu nas wszystkich chcia∏bym wyraziç wdzi´cznoÊç za przybycie Panu Kazimierzowi Jankowskiemu, Panu Zygmuntowi Stankiewiczowi, Panu Antoniemu Ciemniakowskiemu i Pani Charlotte de Habicht. 6 olscy ˝o∏nierze przybyli do Szwajcarii po ci´˝kich walkach na froncie francuskim w czerwcu 1940 roku. Wraz z armià francuskà, zmuszeni przyt∏aczajàcà przewagà niemieckà, przeszli w szyku bojowym przez granic´ francusko-szwajcarskà na linii rzeki Doubs. By∏a to II Dywizja Strzelców Pieszych dowodzona przez gen. Ketlinga. Musieli z∏o˝yç broƒ. Internowano ich i zostali skoszarowani w obozach, ale wszelkie dzia∏ania szwajcarskie trzyma∏y si´ ÊciÊle litery prawa mi´dzynarodowego. Obowiàzywa∏ regulamin, który wyznacza∏ sposoby kontaktów Polaków z ludnoÊcià szwajcarskà. Podczas lat wojny do Szwajcarii przedzierali si´ jeszcze liczni Polacy z obozów jenieckich w Niemczech. W sumie internowano oko∏o 15 000 polskich ˝o∏nierzy. Ze wspomnieƒ i dokumentów wynika, ˝e najwi´kszy k∏opot mieli Szwajcarzy z dezercjà Polaków. Tyle, ˝e tym razem dezercja oznacza∏a ucieczk´ z obozu za granic´ i przedostawanie si´ do polskich oddzia∏ów walczàcych z wrogiem lub do rodzin we Francji. Trzeba przyznaç, ˝e wprawdzie schwytani dezerterzy byli surowo karani przez sàdy, jednak sami s´dziowie cz´sto dodawali im otuchy solidaryzujàc si´ z ich postawà. W dezercji pomaga∏a Polakom ludnoÊç cywilna, która nara˝ajàc si´ tak˝e na surowe kary przeprowadza∏a Polaków przez granic´, zaopatrywa∏a w ubrania i pieniàdze. W okresie wojny internowani Polacy pracowali w Szwajcarii otrzymujàc skromne wynagrodzenie. Pracowali g∏ównie przy budowie dróg, tuneli, mostów, pracach melioracyjnych, w rolnictwie, leÊnictwie, czy górnictwie. Ogó∏em zbudowali 277 km dróg, 63 mosty, dokonali melioracji ponad 1000 ha ziemi. W∏adze kantonalne umo˝liwi∏y im te˝ nauk´ w szko∏ach Êrednich, technicznych i na wy˝szych uczelniach. 455 ˝o∏nierzy otrzyma∏o dyplomy ukoƒczenia studiów. Spo∏eczeƒstwo szwajcarskie by∏o przychylne Polakom, odnoszono si´ do nich z serdecznoÊcià, budzili szacunek pracowitoÊcià, moralnoÊcià i rycerskoÊcià. Pomimo ograniczeƒ kontaktów z ludnoÊcià miejscowà nawiàzywa∏y si´ przyjaênie. Wiele kobiet szwajcarskich decydowa∏o si´ na ma∏˝eƒstwa z internowanymi, chocia˝ – wed∏ug obowiàzujàcego wówczas prawa – traci∏y one obywatelstwo szwajcarskie. WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 457 10/6/09 8:03 PM Page 7 NIGDY WI¢CEJ WOJNY – RELACJE Z UROCZYSTOÂCI 5-6 WRZEÂNIA 2009 Okres pobytu Polaków na ziemi Helwetów pozosta∏ ˝ywy we wspomnieniach starszego pokolenia. T´ ciekawà histori´ naszych narodów dokumentuje i wcià˝ wzbogaca nowymi materia∏ami, wspomnieniami i zdj´ciami Fundacja Archiwum Helveto – Polonicum majàca siedzib´ we Fryburgu. Chcia∏bym w 70. rocznic´ wybuchu II wojny Êwiatowej z∏o˝yç ho∏d rodakom z II Dywizji za ich walk´ na froncie i godnà postaw´ w okresie internowania. Naszym szwajcarskim gospodarzom natomiast dzi´kuj´, ˝e w okresie nie∏atwym, kiedy Szwajcarii w ka˝dej chwili grozi∏ najazd niemieckich wojsk, zachowali si´ suwerennie i godnie, stojàc na stra˝y prawa mi´dzynarodowego, które wsz´dzie wokó∏ by∏o wówczas w Europie ∏amane. Szwajcaria, w Europie ogarni´tej nazizmem i stalinizmem, przechowa∏a podstawowe wartoÊci, które leg∏y u podstaw stworzenia cywilizacji europejskiej, przede wszystkim poszanowania prawa oraz respektowania praw spo∏ecznych i jednostki. Polacy to pami´tajà. Dlatego dzi´kujemy w∏adzom kantonalnym, federalnym i ludnoÊci szwajcarskiej za okazane polskim ˝o∏nierzom serce, serdecznoÊç i szanse na rozwój zawodowy, co pozwoli∏o im przetrwaç trudne lata oddalenia od rodziny i ojczyzny. Szanowni Paƒstwo, W imieniu Pana Ambasadora Rapackiego i jego Ma∏˝onki, w imieniu naszych wspó∏pracowników w obu placówkach dyplomatycznych Rzeczypospolitej Polskiej na terenie Konfederacji Szwajcarskiej oraz w imieniu mojej ˝ony i w∏asnym, chcia∏bym wszystkim Paƒstwu podzi´kowaç za przybycie, a Polskiej Misji Katolickiej i Stowarzyszeniu Polskich Kombatantów – za zorganizowanie obchodów. JednoczeÊnie ˝ycz´ Paƒstwu ciekawych spotkaƒ i rozmów z naszymi zas∏u˝onymi goÊçmi oraz mi∏ych prze˝yç artystycznych podczas zaplanowanych koncertów. Dzi´kuj´ za uwag´. WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 7 457 10/6/09 8:03 PM Page 8 NIGDY WI¢CEJ WOJNY – RELACJE Z UROCZYSTOÂCI 5-6 WRZEÂNIA 2009 Wystàpienie dr. Jana A. Konopki z Genewy, historyka, cz∏onka Towarzystwa im. Ignacego Jana Paderewskiego Szanowni Paƒstwo, Oto wybrany wyjàtek owych wspomnieƒ w pewnym skrócie: O statnio mia∏em przyjemnoÊç spotkaç si´ z p. Józefem Rozmuskim, jednym z by∏ych polskich ˝o∏nierzy Drugiej Dywizji Strzelców Pieszych internowanych w Szwajcarii w latach II. wojny Êwiatowej. Niestety, z uwagi na z∏y stan zdrowia rozmówca mój nie móg∏ dziÊ przybyç. Tak˝e i jego ma∏˝onka, pani Klotylda, nie mog∏a byç z nami; poprosi∏a mnie jedynie, abym odczyta∏ Paƒstwu wyjàtek z tekstu opowiadania swego m´˝a, gdzie mówi on o swych prze˝yciach z lat internowania w Szwajcarii. Wype∏niam zatem jej proÊb´, czyniàc tym równie˝ zadoÊç ˝yczeniu Ksi´dza Rektora dr S∏awomira Kaweckiego. Z kolegami ze studiów. Winterthur 1942 (pierwszy z prawej J. Rozmuski) Praca w czasie wakacji. Grison 1941 (z prawej J. Rozmuski) 8 D nia 20 czerwca (1940 r.) o 6-tej z rana przechodzimy w szyku bojowym pasmo Jury w punkcie granicznym w Epiquerez. Nasze walki we Francji nale˝à do przesz∏oÊci. Wychodzimy z lasu na rozleg∏à ∏àk´ i tu stajemy w szeregach przed sztabem generalnym naszej Dywizji i 45 Korpusu armii francuskiej, którego jednà z formacji by∏a nasza 2-ga Dywizja. Jest równie˝ obecnych wielu szwajcarskich oficerów. Stoimy w paradnym szyku i prezentujemy broƒ. Rozlega si´ hymn narodowy „Jeszcze Polska nie zgin´∏a”. Wielu z nas zalewa si´ ∏zami. Nast´puje z∏o˝enie przez nas broni. Tak zaczà∏ si´ okres naszego internowania w Szwajcarii. Najpierw schodzimy pieszo do wsi Soubay, gdzie sp´dzamy naszà pierwszà noc w Szwajcarii. Po krótkich pobytach w ró˝nych ma∏ych miejscowoÊciach, przyje˝d˝amy pociàgiem do Sumiswaldu w kantonie Bern. Tu zostajemy zakwaterowani. Zgrupowani w wielu kompaniach, stale pozostajemy pod dowództwem naszych oficerów, zachowujàc w∏asnà organizacj´ wojskowà. Spoglàdam woko∏o na krajobraz i przechodzàcych ludzi. Wszystko tchnie spokojem, ciszà i dobrobytem, z dala od zgie∏ku bitw. Ludzie na nas patrzà z widocznà sympatià. Niekiedy przechodzàce kobiety darzà nas swym uÊmiechem. Ale nurtujà nas nieustannie niepokojàce pytania: Na jak d∏ugo tu jesteÊmy? Co nas czeka dalej? Czy Szwajcaria b´dzie w stanie si´ obroniç w razie agresji niemieckiej? Po trzech miesiàcach sp´dzonych bezczynnie, pojawia si´ pewien b∏ysk nadziei. Dowiadujemy si´, ˝e w∏adze szwajcarskie umo˝liwiajà dost´p na wy˝sze uczelnie tym z poÊród nas, którzy mieli rozpocz´te studia w kraju, lub posiadajà Êwiadectwa maturalne. I tak, 30 paêdziernika przybywam do obozu internowanych w Winterthurze w kantonie Zurychu, przeznaczonego dla przysz∏ych studentów zuryskiej Politechniki i Uniwersytetu. Rozpoczà∏ si´ nowy etap w moim ˝yciu. Jest nas ok. 300. Mieszkamy pojedynczo lub we dwóch u prywatnych osób. Posi∏ki bierzemy obowiàzkowo wspólnie, w suterenach Centrum protestanckiego. Przed ka˝dym posi∏kiem ustawiamy si´ w szeregach przed budynkiem. Nast´puje apel, sprawdzanie obecnoÊci, og∏aszanie rozkazów, itd. Obowiàzuje nas cisza nocna od godz. 21.00, co sprawdza wyrywkowo szwajcarska policja wojskowa. Ju˝ 31 paêdziernika rozpocz´∏y si´ pierwsze wyk∏ady dawane w ró˝nych pomieszczeniach na miejscu po polsku, po niemiecku lub po francusku, odpowiednio przez wyk∏adowców polskich, rekrutowanych z poÊród elity uniwersyteckiej oficerów internowanych oraz szwajcarskich profesorów z uczelni zuryskiej. W miar´ post´pów i wedle uzyskiwanych wyników z egzaminów byliÊmy dopuszczani, w drodze selekcji indywidualnej, do podejmowania i kontynuowania studiów na wy˝szych uczelniach, w trybie normalnym, na równi ze studentami szwajcarskimi. Obok tego by∏em zobowiàzany wobec naszej organizacji wojskowej, ucz´szczaç na tajne, dwuletnie kursy „podchorà˝ówki”. MieliÊmy tygodniowo kilkugodzinne kursy z teorii, a w czasie wakacji studenckich – po ukoƒczeniu dnia pracy przy budowie dróg w kantonie Grison, a cz´sto te˝ i nocà – uprawialiÊmy w ukrytych miejscach „çwiczenia bitewne”. By∏o nas pi´çdziesi´ciu na tym kursie; ja ukoƒczy∏em go na drugim miejscu. Brak wystarczajàcej znajomoÊci niemieckiego na poczàtku, a zw∏aszcza moje zaanga˝owanie uczuciowe, nie pozwoli∏y mi na zbyt szybkie ukoƒczenie nauki. Tak, ˝e dyplom ukoƒczenia wy˝szych studiów politechnicznych z tytu∏em in˝yniera-mechanika uzyska∏em dopiero 2 lipca 1946 roku”. WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 457 10/6/09 8:03 PM Page 9 NIGDY WI¢CEJ WOJNY – RELACJE Z UROCZYSTOÂCI 5-6 WRZEÂNIA 2009 Tak zacz´∏o si´ dla in˝. Rozmuskiego „˝ycie w cywilu”. Na zakoƒczenie pragn´ jeszcze od siebie dorzuciç, ˝e Paƒstwo Rozmuscy ˝yjà w zwiàzku ma∏˝eƒskim ju˝ od 62 lat; pobrali si´ w 1947 r. ˚yjà w Lonay, w kantonie Vaud, darzeni uczuciami swych trojga dzieci i siedmiorga wnuków. ˚egnajàc mnie, pan Rozmuski zwierzy∏ mi si´, mówiàc: „najpi´kniejszà chwilà w moim ˝yciu pozostanie zawsze wspomnienie dnia naszego Êlubu, zaÊ pani Rozmuska dorzuci∏a: „pi´kne wiod´ ˝ycie z moim ukochanym Józkiem”. Ksiàdz Rektor PMK bardzo dzi´kuje Panu Józefowi Rozmuskiemu, by∏emu polskiemu ˝o∏nierzowi internowanemu w Szwajcarii w latach Drugiej Wojny Âwiatowej za przekazanie do Archiwum Polskiej Misji Katolickiej w Marly historycznych zdj´ç i spisanych wspomnieƒ. Wystàpienie pani Anny Szatkowskiej-Rosset Bougnon, pisarki K siàdz Rektor prosi∏ mnie o par´ s∏ów komentarza do mojej ksià˝ki „By∏ dom” z punktu widzenia „gestów cz∏owieczeƒstwa”, czyli wzajemnej pomocy. MyÊl´, ˝e jest to szeroki temat obejmujàcy zarówno ratowanie czyjegoÊ ˝ycia, jak po prostu u∏atwienie komuÊ poruszania si´ po nieznanym mu terenie, udzielenie informacji czy pomoc przy wsiadaniu do tramwaju itd. W okolicznoÊciach wojennych nawet jeden szybki, stosowny gest mo˝e mieç zasadnicze znaczenie; mo˝na wtedy uratowaç siebie samego i towarzyszy. Przyk∏adem ratowania cz∏owieka, nara˝ajàc siebie i swoich bliskich na pewnà Êmierç, by∏o ratowanie ˚ydów, o czym Paƒstwo dobrze wiedzà. Ci, którzy prze˝yli, prawie wszyscy zawdzi´czajà to ludziom dobrej woli, którzy odwa˝yli si´ ryzykowaç w∏asne bezpieczeƒstwo. W wojennych i powojennych sytuacjach by∏o wiele okazji bycia po prostu cz∏owiekiem wra˝liwym na potrzeby innych, najcz´Êciej nieznajomych osób. DoÊwiadczy∏am tego osobiÊcie i wielokrotnie. Przytocz´ tylko okolicznoÊci codziennego ˝ycia, dost´pne dla ka˝dego z nas, a niosàce nie tylko konkretne znaczenie, lecz b´dàce Êwiadectwem wielkiej wagi na otoczenie oraz poczucia odpowiedzialnoÊci i czysto ludzkiego obowiàzku. Dla ilustracji przypomn´ trzy konkretne fakty, choç mog∏abym ich wspomnieç o wiele, wiele wi´cej. 1. Koniec paêdziernika 1944, pogoda wczeÊnie zimowa. JesteÊmy w Cz´stochowie, gdzie przygarn´li nas ca∏kiem nieznajomi nam ludzie, dzielàc z nami oraz z innymi warszawskimi „rozbitkami” powierzchni´ swego mieszkania, skromne i chude zapasy ˝ywnoÊci, swoje serce i uÊmiech, a tak˝e sta∏à gotowoÊç pomocy w przeró˝nej formie (lekarz, apteka, zakupy itd.) Przyznaj´, ˝e po latach, ju˝ jako zam´˝na i dzieciata, mieszkajàc z m´˝em w ∏adnym, starannie utrzymanym mieszkaniu, zapytywa∏am samà siebie, czy by∏abym gotowa przyjàç takich niespodziewanych „rozbitków” potrzebujàcych wszystkiego, wszystkiego, z miejscem na pod∏odze w∏àcznie. Stwierdzi∏am ze wstydem, ˝e by∏oby mi trudno si´ z tym pogodziç… Par´ tygodni póêniej, pewnego ranka prószy∏ pierwszy Ênieg. Po Mszy Êwi´tej na Jasnej Górze, dwie panie zatrzymujà nas i mówià mi: „Jest za zimno, ˝ebyÊ chodzi∏a z go∏ymi nogami, a w dodatku kulejesz.” Nast´pnie krótka rozmowa; us∏ysza∏y, ˝e mieszkamy niedaleko, ˝e skr´ci∏am kostk´, itd. Po po∏udniu ktoÊ stuka do drzwi. Otwieram – m∏odsza pani spotkana rano po mszy wr´cza mi paczk´ dla Mamy i znika nie podajàc nawet swego nazwiska ani adresu. W paczce – cuda: dwie pary we∏nianych poƒczoch i ciep∏a bielizna. Nie spotka∏yÊmy wi´cej obu paƒ, by im nale˝ycie podzi´kowaç. 2. Pó∏ roku póêniej, làdujemy w Sztokholmie, bez baga˝u, bez ˝adnej informacji, bez pieni´dzy, za wyjàtkiem kilku dolarów. Autobus z lotniska wysadza nas w centrum. Jest póêne letnie popo∏udnie, rozglàdamy si´ za jakimÊ skromnym hotelikiem. Nasz wyglàd zwraca uwag´ przechodniów. Podchodzi elegancki starszy pan i mówi do nas coÊ po szwedzku, potem w innym j´zyku, wreszcie ∏amanà francuszczyznà pyta, czego szukamy i czy mo˝e pomóc. S∏yszàc, o co nam chodzi, t∏umaczy drog´ do ulicy z hotelami, rysuje plan na karteczce, wskazuje odpowiedni autobus, ˝yczy nam powodzenia i odchodzi. „Akurat – mówimy sobie z Mamà – i tak nie mamy koron szwedzkich, wi´c pójdziemy na piechot´, jak zwykle”. Wtem ktoÊ wo∏a: „Madame, madame!”. Stajemy i oto ten sam starszy pan dogania nas: „Wy pewnie nie macie koron na autobus” – i wyjmuje z kieszeni 30 koron, wciska nam do r´ki mimo Mamy protestów i znika w t∏umie przechodniów. Dla mnie ten starszy pan i obie panie z Jasnej Góry pozostali symbolem takiej pomocy, jakà powinniÊmy wszyscy umieç stosowaç, gdy potrzeba. Pomoc spontanicznà, doraênà, z konkretnym wynikiem. I mieç oczy otwarte na otoczenie i na jego potrzeby w danej chwili. Jak to wyglàda dziÊ, w warunkach szwajcarskiego stylu i dobrobytu? Mam na to przyk∏ady osobiste, spowodowane moim wiekiem i trudnoÊcià chodzenia w nierównym terenie. A ˝e podró˝uj´ blisko i daleko, jestem czasem zale˝na od innych. Niektórzy – chwa∏a im! – spontanicznie proponujà pomoc z baga˝em, ze schodami, itd. „Ja pani pomog´. – Czy mog´ Pani pomóc?” Cz´sto sà to m∏odzi ludzie – ch∏opcy i dziewczyny. Jak potrzeba prawie zawsze ktoÊ ust´puje miejsca w zat∏oczonym autobusie lub pociàgu. Na dworcu zdarza si´, ˝e ktoÊ spontanicznie wnosi mojà walizk´ do wagonu i pomaga mi wejÊç. OczywiÊcie, da∏abym sobie rad´ sama, ale przyjmuj´ te drobne, spontaniczne us∏ugi jako dar i jako objaw takiego w∏aÊnie poczucia wspólnoty ludzkiej i cz∏owieczeƒstwa, które zawsze b´dzie wa˝ne, i zawsze b´dzie miarà wartoÊci danej epoki. I zawsze b´dzie jednym z zasadniczych elementów wychowania m∏odych pokoleƒ. WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 9 457 10/6/09 8:03 PM Page 10 NIGDY WI¢CEJ WOJNY – RELACJE Z UROCZYSTOÂCI 5-6 WRZEÂNIA 2009 Siostra Marie-André Rial Po wystàpieniu Pani Anny Rosset Szatkowskiej swoje Êwiadectwo zaprezentowa∏a Siostra Marie-André Rial (Soeur de la Charité), która jako doÊwiadczony pedagog cz´sto spieszy∏a z pomocà uczàc naszych ksi´˝y studentów j´zyka francuskiego. Wspominajàc tamte czasy mówi∏a o relacjach miejscowej ludnoÊci z polskimi internowanymi. W kantonie Fryburg, gdzie mieszka∏a jej bardzo liczna rodzina, chocia˝ sami niewiele posiadali to zawsze spieszyli z pomocà. ˚o∏nierze starali si´ odwdzi´czyç. W Enge polscy internowani odnowili kaplic´, a jeden z fresków zosta∏ namalowany przez Micha∏a Kali. Szwajcarzy pami´tajà, ˝e fresk ten zosta∏ ukoƒczony 11 listopada 1943 rok w 25 rocznic´ odzyskania przez Polsk´ niepodleg∏oÊci. O tym jak bardzo polscy internowani przyk∏adali wag´ do dat niech Êwiadczy fakt, ˝e inauguracja odnowionej kaplicy mia∏a miejsce 15 sierpnia 1943 roku. 10 WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 457 10/6/09 8:03 PM Page 11 NIGDY WI¢CEJ WOJNY – RELACJE Z UROCZYSTOÂCI 5-6 WRZEÂNIA 2009 Wystàpienie pana Bronis∏awa Erlicha Wielce szanowny Ksi´˝e Rektorze! S erdecznie dzi´kuj´ Ksi´dzu Rektorowi dr Kaweckiemu za zaproszenie na dzisiejsze znakomite spotkanie dla uczczenia ludzi i organizacji paƒstwowych niosàcych pomoc uchodêcom, którzy z powodu wojen i przeÊladowaƒ szukali schronienia w Szwajcarii. W tym zakresie w∏aÊnie Szwajcaria ma chlubnà tradycj´. Wszyscy wiemy, ˝e wielki patriota i ˝o∏nierz, Tadeusz KoÊciuszko po bohaterskiej walce z przewa˝ajàcymi si∏ami carskich zaborców, uzyska∏ bezpieczne schronienie w Szwajcarii. Pozwólcie Paƒstwo, ˝e zarecytuj´ wierszyk, którego si´ uczy∏em w drugiej klasie szko∏y powszechnej w Warszawie: „Tam w Szwajcarii wolnej ziemi, ˝y∏ KoÊciuszko d∏ugie lata, I obraca∏ t´skne oczy, gdzie rodzinna jego chata. A˝ gdy poczu∏, ˝e Êmierç blisko, Ujà∏ w r´k´ miecz swój dumny: „Walczy∏ ze mnà dlugie lata. W∏ó˝cie ze mnà go do trumny”.” wiesi∏a mi na szyi sznureczek z medalikiem Matki Boskiej ze s∏owami: „Pan tak Êwietnie mówi po polsku, niech Pan si´ ratuje.” Nie zawsze „dobry wyglàd i nienaganny j´zyk polski” ratowa∏y ˚ydów w biedzie. Niestety, bardzo wielu ˚ydów nie mówi∏o po polsku bezb∏´dnie i ich szanse na ukrycie si´ by∏y znikome. Drugim przypadkiem, gdy spotka∏em si´ ze szlachetnym cz∏owiekiem: adwokat, szwagier mojego szefa – wieÊniaka, przerobi∏ mi b´dàcà w posiadaniu adwokata metryk´ urodzenia i wyposa˝y∏ mnie w tak zwane „aryjskie papiery”, dzi´ki którym prze˝y∏em okupacj´ niemieckà „na powierzchni”. B´dàc póêniej na robotach przymusowych w Niemczech ˝y∏em w Êrodowisku polskich robotników i wieÊniaków. Aczkolwiek tu i ówdzie wy∏ania∏y si´ pewne podejrzenia, nikt mnie nie wyda∏. Mówi si´: „ludzie sà ró˝ni”. Ale na szcz´Êcie jest sporo ludzi szlachetnych, którzy kompensujà post´pki ludzi nieuczciwych. Cz∏owiek z natury rzeczy jest dobry, uczynny, ˝yczliwy. Te cechy winny byç piel´gnowane. Chcia∏oby si´ przytoczyç s∏owa wielkiego papie˝a Jana Paw∏a II: „˚ydzi sà starszymi braçmi chrzeÊcijan. Antysemityzm jest sprzeczny z zasadami chrzeÊcijaƒstwa.” Szanowni Paƒstwo! Wielce Szanowni Paƒstwo! 70 lat temu na ziemiach polskich toczy∏a si´ krwawa wojna. 6 wrzeÊnia, w dzieƒ jak dziÊ, nad naszymi g∏owami pali∏y si´ i wali∏y si´ domy. Armia Polska w pojedynk´ walczy∏a przeciw Niemcom op´tanym przez Hitlera. Po kapitulacji Warszawy cz´Êç Armii Polskiej przedosta∏a si´ do Francji, aby u boku armii francuskiej walczyç przeciw wspólnemu wrogowi. Po kl´sce francuskiej armii, polskie oddzia∏y, chcàc uniknàç niemieckiej niewoli, przekroczy∏y granic´ szwajcarskà i zgodnie z konwencjà mi´dzynarodowà zosta∏y tutaj internowane. Jak wiadomo w∏adze i ludnoÊç szwajcarska przyj´∏y ˝o∏nierzy polskich przyjaênie. Polacy pracowali tutaj, z czasem integrowali si´, niektórzy studiowali, pozak∏adali nawet rodziny. Potomkowie by∏ych internowanych ˝o∏nierzy znaleêli nawet miejsce w nauce, przemyÊle i polityce kraju, który ich przyjà∏. OsobiÊcie nie nale˝´ do generacji internowanych, ale przyby∏em w roku 1961 wraz z rodzinà na zaproszenie firmy berneƒskiej, która zaproponowa∏a mi posad´ w moim zawodzie drukarskim. Po latach nadano mi wraz z rodzinà obywatelstwo szwajcarskie. Jako „obcokrajowiec bez papierów” przyjà∏em obywatelstwo szwajcarskie jako zaszczyt i szczyc´ si´ tym. I w ostatnich latach przybywali do Szwajcarii Polacy, którzy znajdowali zaj´cie w swoich zawodach i tutaj si´ urzàdzali. Ale mówiàc o stosunkach mi´dzyludzkich, o gotowoÊci do pomocy ludziom w biedzie, musz´ cofnàç si´ do tragicznych dni wrzeÊniowych roku 1939. W obawie przed represjami jako ˚yd opuÊci∏em Warszaw´ udajàc si´ w jedyny wówczas mo˝liwy kierunek, na tereny Polski wschodniej zaj´tej przez Zwiàzek Radziecki. Osiedli∏em si´ w Wo∏kowysku, po wzgl´dnym spokoju, w czerwcu 1941 roku Niemcy trafili do Wo∏kowyska. Ja znalaz∏em zatrudnienie u polskiego rolnika, gdzie przebywa∏em do listopada 1942 roku. Po zap´dzeniu ca∏ej ludnoÊci ˝ydowskiej do przejÊciowego (przed wywózkà do Treblinki) obozu, wychodzàc z kolumnà roboczà na miasto, spotka∏em si´ z prawdziwym wspó∏czuciem i ch´cià pomocy ze strony ludnoÊci polskiej. Zapuka∏em do chaty proszàc o kawa∏ek chleba. Starsza pani zaprosi∏a mnie do Êrodka, dosta∏em kawa∏ chleba i s∏owa otuchy, aby ratowaç si´ ucieczkà i nie poddawaç si´ barbarzyƒcom. Na po˝egnanie po- O grom cierpieƒ i ofiar jakie ponieÊli Polacy i polscy ˚ydzi nie da si´ opisaç w kilku s∏owach. Na ten temat wydrukowano wiele ksià˝ek i wcià˝ ukazujà si´ nowe publikacje prze˝yç naocznych Êwiadków tej niebywa∏ej w historii ludzkoÊci sadystycznej orgii mordu, szczególnie na ˚ydach. Przed trzema laty wydana zosta∏a w Warszawie moja ksià˝ka pod tytu∏em „Bronis∏aw Erlich – ˝ydowskie dziecko Warszawy”. Ksià˝ka moja rozesz∏a si´ po Polsce i równie˝ w Êrodowisku Polonii szwajcarskiej. Chcia∏bym równie˝ przy tej sposobnoÊci serdecznie podzi´kowaç naczelnemu redaktorowi „WiadomoÊci”, Ksi´dzu Rektorowi Kaweckiemu za podj´tà w∏asnà inicjatyw´ zamieszczenia w czasopiÊmie „WiadomoÊci” ilustracji ok∏adki mojej ksià˝ki pod sympatycznym tytu∏em „Ksià˝ka, którà warto przeczytaç”. Ilustracja ukaza∏a si´ w numerze paêdziernikowym 2007 roku. Dla niemieckoj´zycznych czytelników, ksià˝ka moja wydana jest równie˝ w j´zyku niemieckim, nak∏adem wydawnictwa Hartung – Gore w Konstancji. Wielce Szanowni Paƒstwo, R ocznic´ wybuchu II wojny Êwiatowej obchodzimy pod has∏em „Nigdy wi´cej wojny”. Daj Bo˝e aby to pokojowe westchnienie sta∏o si´ rzeczywistoÊcià. Nie zapominajmy jednak˝e starego polskiego przys∏owia, które mówi. „Strze˝onego Pan Bóg strze˝e”. W tym duchu rzàdy paƒstw demokratycznych winny stale czuwaç i skrz´tnie obserwowaç rozwój wypadków, szczególnie w zapalnych rejonach Êwiata. Organizacja mi´dzynarodowa, a szczególnie ONZ winny energicznie, zdecydowanie wyst´powaç w obronie sprawiedliwoÊci i godnoÊci osobistej ka˝dego cz∏owieka. Nie wolno dopuÊciç, aby jakiÊ nowy zwyrodnialec maÊci Adolfa Hitlera wtràci∏ Êwiat w III wojn´ Êwiatowà. Zachowanie pokoju ma obecnie zakres globalny. Nigdy wi´cej wojny. Dzi´kuj´ za uwag´ i ˝ycz´ Paƒstwu przyjemnego wieczoru. WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 11 457 10/6/09 8:03 PM Page 12 REFLEKSJE „M∏odoÊci, ty nad poziomy wylatuj...” Adam Mickiewicz, Oda do m∏odoÊci Wzlot nad poziomy Jakby przepojony duchem wezwania mickiewiczowskiej Ody gra∏ 6 wrzeÊnia w Marly m∏ody, niespe∏na 20-letni pianista z Bydgoszczy, Micha∏ Karol Szymanowski. W wype∏nionej po brzegi kaplicy Polskiej Misji Katolickiej pod palcami wirtuoza o˝y∏ blisko wiekowy „Blüthner”, fortepian, który pochodzi ze spuÊcizny po polskim muzykologu z Fryburga, Ludwiku Bronarskim (by∏ on wspó∏redaktorem – wraz z I. J. Paderewskim i J. Turczyƒskim – wydania „Dzie∏ wszystkich” wydanych w Polsce po 1949 r.) Rok bie˝àcy upami´tnia 160-tà rocznic´ Êmierci Chopina, tote˝ Chopin królowa∏ w programie tego recitalu (ponadto pianista zagra∏ Wariacje b-moll Szymanowskiego). Us∏yszeliÊmy grane kolejno: Nokturn (Des-dur), Ballade (F-dur), Etiud´ i Poloneza (fis-moll), a na bis Mazurka (**). I to by∏ Chopin m∏odzieƒczy i m´ski zarazem: pogrà˝ony w smutku marzeƒ niespe∏nionych i pe∏en wiary w niepo˝ytà moc swego natchnienia. By∏ to Chopin ujmujàcego liryzmu i Êpiewanej kantyleny, nabrzmia∏ej uczuciem t´sknoty i niepewnoÊci, wzburzonego dynamizmu harmonii akordów, wyra˝ajàcych wznios∏e uczucia wiary i nadziei. By∏ to Chopin o polskim obliczu serca i ducha. Gra Micha∏a Szymanowskiego wywo∏a∏a ogólny zachwyt u s∏uchaczy. Burza oklasków, domagano si´ bisów, tak ˝e pianista „u kresów si∏” zamknà∏ w koƒcu wieko fortepianu i si´ wymknà∏. Gra Szymanowskiego fascynuje i to nie bez racji. Jest w niej g∏´bia uczuç wyra˝onych z umiarem: dynamika dêwi´ków ogl´dnie „wywa˝ona”, subtelnoÊç modulacji, w∏aÊciwe ewolucyjno-narracyjne prowadzenie linii melodycznych (nokturn, ballada, mazurek), efektywnie dêwi´kowo „atakowane” akordy (polonez), a przy tym niezwykle wyrazista i doskona∏a w brzmieniu technika pianistyczna (etiuda). Nad wyraz wysoki poziom wykonania szed∏ w parze z du˝à skromnoÊcià tego m∏odego wychowanka bydgoskiej Akademii Muzycznej, z klasy prof. Ireny Popowej. Jest on ju˝ laureatem kilku konkursów ogólnopolskich dla m∏odych pianistów. Jakich szczytów dosi´gnie ten wielce utalentowany artysta? Na pewno przez dalszà wytrwa∏à prac´ „wzleci nad poziomy” i b´dzie chlubà polskiej pianistyki na szerokim Êwiecie. Jan A. Konopka Recital Micha∏a Karola Szymanowskiego 12 WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 457 10/6/09 8:03 PM Page 13 REFLEKSJE 70-ta rocznica naszego ho∏du wobec przyjaznym nam Szwajcarom, czyli impresje spoza pi´ciolinii... Prosz´ Paƒstwa, W dzi´cznoÊç to s∏owo i uczucie, które szybko si´ w naszym ludzkim gatunku starzeje. Zakopiaƒska legenda przytacza postaç góralki pracujàcej na polanie skraju lasu, do której podszed∏ tatrzaƒski niedêwiedê z zakrwawionà r´kà. Przestraszona kobieta natychmiast zdj´∏a z g∏owy bia∏à chust´ i owin´∏a nià skaleczonà r´k´ swego goÊcia. Po kilku dniach góralka wróci∏a do swoich prac polnych. I znowu z lasu wychodzi ten sam niedêwiedê z naturalnym plastrem miodu z gniazda pszczó∏ leÊnych, który sk∏ada u stóp zapracowanej kobiety z wielkà wdzi´cznoÊcià. Sà ró˝ne wymiary oraz uosobienia wdzi´cznoÊci, ale znowu tym razem Jego Magnificencja niezwykle przejrzyÊcie oraz elegancko pokaza∏ nam jak nale˝y dzi´kowaç z g∏´bi serca oraz duszy oddanym nam Szwajcarom. Wszystko mia∏o swój poczàtek w pierwszych miesiàcach po wybuchu II wojny Êwiatowej, kiedy 2. Dywizja Strzelców Pieszych pod rozkazami genera∏a Bronis∏awa Prugara – Ketlinga znalaz∏a si´ w osaczeniu na francuskiej ziemi. I w∏aÊnie wtedy, zamiast zguby w nazistowskich krematoriach, ˝yczliwi Szwajcarzy otworzyli nam swojà granic´: 4 000 polskich ˝o∏nierzy mog∏o si´ schroniç w Konfederacji Szwajcarskiej ostrym marszem wyjÊcia z okupowanej przez Hitlera Francji. Jako autentyczny wtedy internowany poinformowa∏ o tym wybitny znawca tej epoki pan dr Jan Konopka. Nasi ch∏opcy natychmiast zabrali si´ do wszelkich dost´pnych prac rekompensujàcych ich ocalenie ˝ycia. Pracowali wytrwale przy budowach dróg, mi´dzy innymi wpisujàc si´ na sta∏e swoim bezkompromisowym zaanga˝owaniem do najlepszych ambasadorów Polski. Powróçmy jednak do pami´tnej niedzieli 6 wrzeÊnia bie˝àcego roku, kiedy to w historycznej siedzibie PMK w Marly, pod dostojnym patronatem Ambasadora RP w Szwajcarii, Jego Ekscelencji Pana Jaros∏a- wa Starzyka mia∏ miejsce ciàg fascynujàcych wydarzeƒ dzi´kczynnych. Ze wzgl´dów totalnego parali˝u komunikacyjnego na trasie Lozanna – Berno otwarcie uroczystej ceremonii nieco si´ przed∏u˝y∏o, ale wszyscy zaproszeni goÊcie si´ stawili. Do tej pory nie wiemy, jak nasz Ambasador przy Narodach Zjednoczonych w Genewie, Jego Ekscelencja Zdzis∏aw Rapacki wraz ma∏˝onkà dotarli do nas tylko z minimalnym opóênieniem. Wariant „lotu na s∏awetnych polskich skrzyd∏ach” nie jest do wykluczenia. W tym Narodowym Dniu Ho∏du i Zaszczytu w barwach Rzeczypospolitej z Or∏em Bia∏ym w Koronie na list´ zaproszonych goÊci z∏o˝y∏y si´ postacie weteranów, najwy˝szej naszej Elity Dyplomatycznej w Konfederacji Szwajcarskiej oraz przeogromnoÊç filantropów naszego polonijnego gremium zawsze wspomagajàcym PMK w Marly. Wreszcie wspania∏y poczàtek: Msza Âwi´ta w wydaniu polsko – francuskim w celebrze Jego Magnificencji Ks. Rektora dr. S∏awomira Kaweckiego. W homilii us∏yszeliÊmy o heroicznym profilu naszych ˝o∏nierzy, ich walki, zmagaƒ i adaptacji na goÊcinnej szwajcarskiej ziemi. Ich wszelkie zaanga˝owania w pracach rekompensujàcych ten˝e gest ˝yczliwoÊci odbywa∏ si´ w idealnej harmonii, braku jakichkolwiek zak∏óceƒ socjalnych, Êrodowiskowych, o czym starsze pokolenie Szwajcarów opowiada do dzisiaj. Zaszczyt to dla nas niezwyk∏y, zwa˝ywszy obecne czasy, kiedy ka˝dy z nas jest potencjalnym terrorystà, WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 13 457 10/6/09 8:03 PM Page 14 REFLEKSJE dopóki nie udowodni sam, ˝e tak nie jest. Ta solidarna kultura polskich ˝o∏nierzy pozostanie na wieki w archiwach Helwetów. W dalszej cz´Êci wst´pnej g∏os zabra∏ Honorowy Patron tej niezwyk∏ej uroczystoÊci Jego Ekscelencja Pan Jaros∏aw Starzyk, Ambasador RP w Bernie. Jego znakomite przemówienie spotka∏o si´ z burzà oklasków. Na s∏owa wielkiego uznania bez wàtpienia zas∏u˝y∏a nasza pani Konsul Jolanta Chojecka. To ona wobec naszych, nieco podesz∏ych wiekiem weteranów, okaza∏a si´ wyÊmienità i nie do zastàpienia „baby-sitter”. Ot, tak wprost „z marszu i od serca…”, czego dzisiaj si´ nie spotyka w wielkim Êwiecie dyplomatycznym naszych czasów. W pierwszej przerwie kulinarnej zadominowa∏ polski ˝urek oraz go∏àbki. Wtedy wszyscy przy biesiadnym stole, wymienialiÊmy kole˝eƒskie uÊciski d∏oni. Sam pan doktor Stanis∏aw Zawodnik dostàpi∏ zaszczytu trawienia pokarmów w asyÊcie Jego Ekscelencji Ambasadora RP Jaros∏awa Starzyka. Moje skromne towarzyskie wysi∏ki zosta∏y wreszcie ukoronowane doniesieniem ostatniego ciep∏ego go∏àbka do ràk pani Konsul Jolanty Chojeckiej. Czu∏e, wyÊmienicie gospodarskie oko Jego Magnificencji, wg polskiej zasady „Paƒskie oko konia tuczy…”, dba∏o o ka˝dy najdrobniejszy szczegó∏, aby czasami goÊciom naszego polskiego domu w Marly w∏os z g∏owy nie spad∏. Pytam si´ tylko, skàd ta t´ga teologicznie g∏owa Jego Magnificencji posiada swój kunszt i praktyk´, najwy˝szej klasy obs∏ugi menad˝erskiej, amerykaƒskiej linii hotelu Hilton, powiedzmy? Cieszymy si´ w tym miejscu z tak ekskluzywnego ojcowskiego patronatu i dzi´kujemy Jego Magnificencji za tak dalece okazanà nam ˝yczliwoÊç, wpisujàc na sta∏e w naszych sercach te wszelkie gesty nies∏ychanej chrzeÊcijaƒskiej grzecznoÊciowej pos∏ugi. Kiedy dope∏niliÊmy granic´ pojemnoÊci swoich ˝o∏àdków, wtedy nastàpi∏ dzwonek na powrót do kaplicy. Zatem nieco przejedzeni ruszyliÊmy nieco opieszale z watykaƒskich ogródków w Marly do wys∏uchania nast´pnych dwóch Êwiadectw. Pierwsza mówi∏a pani Anna Szatkowska Rosset-Bugnon, autorka ksià˝ki pt. „By∏ dom”. W pi´knych s∏owach streÊci∏a nam swoje tragiczne lata wojenne w Szwecji, mi´dzy innymi. Nast´pnie w j´zyku Moliera g∏os zabra∏a siostra z okolic Neuchatel, opowiadajàc nam jak to internowani polscy ˝o∏nierze odbudowali spalonà w drobny py∏ kaplic´ naszych siostrzyczek. Do dzisiaj tam˝e Êwiadectwem tego jest ufundowana przez siostry tablica pamiàtkowa wspominajàca ten charytatywny gest naszych ˝o∏nierzy. Nagle Jego Magnificencja zarzàdza krótkà przerw´ na kaw´ z wypiekami. Najwi´kszym powodzeniem cieszy∏a si´ „Bosciola” (niektórzy mówili „Boska Jola”) w naturalnej formie owoców leÊnych. Kiedy rozkoszowaliÊmy si´ tymi delicjami, nagle Jego Magnificencja donoÊnie zaprasza na koncert … mówiàc na ucho: „Pani Konsul daje przyk∏ad, uprzejmie prosz´...” Zatem ciàg dalszy naszej imprezy… tym razem pod Muzà… 14 Fortepian: Pani Aldona Budrewicz Jacobson i Jej latoroÊl Olivia Jacobson. Us∏yszeliÊmy niezwykle wspania∏e interpretacje Chopina oraz Wieniawskiego. Nasze Panie doprowadzi∏y nas do pogranicza wszelkich doskona∏oÊci realnych wraz z abstrakcjà wyobraêni myÊli i uczuç muzycznie wolnych. Ta sama w sobie ca∏oÊç z∏o˝y∏a si´ na absolutne wyciszenie, spokój cia∏a i duszy. I takim akordem zakoƒczy∏a si´ cz´Êç tej UroczystoÊci. Popo∏udniowà cz´Êç drugà rozpocz´∏o przemówienie pani Konsul Jolanty Chojeckiej, która szczególnie podzi´kowa∏a W∏adzom Konfederacji Szwajcarskiej za pami´ç o naszych internowanych ˝o∏nierzach w Szwajcarii. Pani Konsul zakoƒczy∏a aklamacjà „NIGDY WI¢CEJ WOJNY NA NASZEJ PLANECIE”. Po czym nast´pne Êwiadectwo/retrospektywa bliskiego nam pana Bronis∏awa Erlicha z Belp. Ten niesamowicie genialny erudyta przybli˝y∏ nam historycznie iÊcie humanistyczne prawid∏a otwarcia si´ Szwajcarów na serca Polaków. Zaczà∏ od Tadeusza KoÊciuszki. Zwierzajàc si´, ˝e jako Hebrajczyk, nie ze swojej winy musia∏ opuÊciç Warszaw´ w 1939 roku i wylàdowa∏ u niemieckiego rolnika. W tym˝e to okresie ˝yczliwy mu adwokat zaofiarowa∏ mu pakiet papierów aryjskich… na zasadzie „Strze˝onego Pan Bóg strze˝e”. Jego niezwykle humanitarna wypowiedê zakoƒczy∏a si´ apelem do Narodów Zjednoczonych o wolnoÊç, godnoÊç cz∏owieka, globalne zachowanie pokoju i nigdy wi´cej ˝adnych hitlerowskich maÊci. Te s∏owa upi´kszy∏y nam Êwiat, czuliÊmy si´ w Marly jak u siebie w polskim domu. Wreszcie niezas∏u˝ony fina∏ dzisiejszej UroczystoÊci. Jego Magnificencja usatysfakcjonowa∏ nas wspania∏ym programem dwóch piekielnie zdolnych talentów: fortepian – pan Micha∏ Karol Szymanowski, jeszcze niedosz∏y w dyplomie „ukoƒczenia Konserwatorium” w Bydgoszczy, a ju˝ startujàcy w listopadzie 2009 do pianistycznego Konkursu w Japonii, skrzypce – pan Nahum Erlich, rodem z Jerozolimy, kuzyn Bronis∏awa, który przyby∏ specjalnie uÊwietniç t´ uroczystoÊç. Te dwie niezwyk∏e postacie sztuki muzycznej zaofiarowa∏y nam na wst´p ekumeniczne wariacje mi´dzy innymi kompozycjà Ernesta Bloch, spe∏nienia na fortepian oraz skrzypce. Po czym ostatnie wyprowadzenie na prostà w wykonaniu naszego genialnego kryszta∏u m∏odej Polski, pana Micha∏a Karola Szymanowskiego, który podzieli∏ si´ z nami Chopinowskim Êwiatem, niezwyk∏à interpretacjà nokturnu, ballady, etiudy, poloneza i na bis mazurka. Najbardziej jednak zas∏u˝y∏ na BRAVISSIMO, przy wykonaniu wariacji, swego imiennika przypadkowego, nie z rodziny, o tym samym nazwisku, Karola Szymanowskiego – wariacje w b-mollu. To by∏o ju˝ ukoronowaniem szczytu szczytów, czego w Marly jeszcze nie s∏yszano. Drodzy Paƒstwo, koƒczàc garÊç mych wra˝eƒ spisanych na goràco, niech mi wolno b´dzie podzi´kowaç w pi´knym uk∏onie wszelkich s∏owiaƒskich wyrazów wdzi´cznoÊci, które sk∏adam na r´ce Jego Magnificencji za zaszczyt niczym nie zas∏u˝ony bycia na liÊcie zaproszonych. Przepraszam je˝eli KogoÊ niechcàcy pominà∏em…Mea culpa... Prof. Dr med. Wojciech Konstanty Podleski WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 457 10/6/09 8:03 PM Page 15 NIGDY WI¢CEJ WOJNY – RELACJE Z UROCZYSTOÂCI 5-6 WRZEÂNIA 2009 Wspomnienia Kazimierza Jankowskiego i Antoniego Ciemniakowskiego, by∏ych ˝o∏nierzy internowanych w Szwajcarii w latach II wojny Êwiatowej, honorowych goÊci uroczystoÊci 6 wrzeÊnia br. w Marly. Wspomnieƒ wys∏ucha∏ i spisa∏ Jan A. Konopka Kazimierz Jankowski J ednym z niewielu jeszcze dziÊ ˝yjàcych by∏ych polskich ˝o∏nierzy internowanych w Szwajcarii w latach II wojny Êwiatowej – jest pan Kazimierz Jankowski, mieszkajàcy na sta∏e od przesz∏o 60 lat w Wangen an der Aare (kanton Bern). Rodem z ¸odzi, przyszed∏ na Êwiat dwa lata przed wybuchem I wojny Êwiatowej. Dzieciƒstwo sp´dzi∏ w zawierusze wojennej: w g∏odzie i niedostatku. Zachowa∏ w pami´ci dzieƒ odrodzenia wolnej Ojczyzny, którà zna∏ jedynie z opowiadaƒ swego ojca, mistrza stolarskiego. Zwiastowa∏ mu owà pami´tnà chwil´ 11 listopada 1918 roku, stojàcy na warcie pod oknami domu m´˝czyzna w cywilu z karabinem w r´ku i bia∏o – czerwonà opaskà na ramieniu. „To nasz Antoni Ciemniakowski M o˝na powiedzieç, ˝e prze˝yciami swymi pan Antoni Ciemniakowski wyró˝nia si´ w pewnym sensie spoÊród innych ˝yjàcych w Szwajcarii by∏ych polskich ˝o∏nierzy, internowanych tu w latach ostatniej wojny. Ten nadzwyczaj skromny intelektualista, urodzony w Polsce, sp´dzi∏ swe dzieciƒstwo i m∏odoÊç we Francji. By∏ synem polskich emigrantów osiad∏ych w tym kraju. Idàc za przyk∏adem swych rodziców, pozosta∏ wierny Ojczyênie. Tote˝ gdy wybuch∏a wojna, 19-letni Antoni postanowi∏ wstàpiç na ochotnika do formujàcych si´ wówczas we Francji oddzia∏ów polskiego wojska. Zg∏osi∏ si´ jako polski obywatel do Ambasady RP w Pary˝u i w nast´pstwie dalszych kroków przydzielony zosta∏ – ale nie jak wi´kszoÊç jego WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 15 457 10/6/09 8:03 PM Page 16 NIGDY WI¢CEJ WOJNY – RELACJE Z UROCZYSTOÂCI 5-6 WRZEÂNIA 2009 Kazimierz Jankowski Antoni Ciemniakowski polski policjant” – powiedzia∏ patrzàcemu przez okno ma∏emu Kaziowi jego ojciec. W rok póêniej rodzice wraz z trojgiem dzieci przenoszà si´ do Warszawy (na Prag´). Tu kolejno: szko∏a podstawowa, wyszkolenie zawodowe w dziedzinie mechaniki precyzyjnej, wreszcie kilkuletnia praca w tym zawodzie. W wieku 21 lat jako operator radiowo-telegraficzny jest w szeregach Wojska Polskiego. Wkrótce pos∏ano go do szko∏y podoficerskiej na 7 miesi´cy. Koƒczy jà z najlepszym wynikiem, wi´c skierowany jest na wy˝szy kurs szkolenia wojskowego. Zwraca na siebie uwag´. Zostaje instruktorem. Opuszcza jednak wojsko i dalej dokszta∏ca si´ na kursach w technikum wieczorowym. Nadchodzi wrzesieƒ 1939. Jest znów powo∏any do wojska. Otrzymuje stanowisko kierownicze w ogólnej sekcji komunikacji radiotelegraficznej w warszawskim Instytucie Wojskowym. Nast´pnie spieszna ewakuacja na wschód: BrzeÊç Litewski, Lwów, Ko∏omyja. Tu og∏oszona jest demobilizacja ca∏ej jednostki bojowej. Zosta∏y dla nas trzy mo˝liwoÊci, – opowiada p. Jankowski w swoich „Wspomnieniach z lat 1919-1946” (napisanych po niemiecku w 1986 r.) – a to: albo byç zabranym do niewoli rosyjskiej, albo powróciç do okupowanej przez Niemców Warszawy, albo te˝ opuÊciç Kraj i udaç si´ na Zachód. ZdecydowaliÊmy si´ na to trzecie wyjÊcie. Wspólnym wówczas celem wszystkich polskich ˝o∏nierzy, którzy opuszczali kraj po kl´sce wrzeÊniowej by∏o dotrzeç do Francji, gdzie mia∏a powstaç nowa armia polska. Tak wi´c przez Rumuni´ (gdzie byli przejÊciowo internowani), Jugos∏awi´, Grecj´, statkiem przez Morze Âródziemne, dotar∏ mój rozmówca do Francji. Dnia trzeciego stycznia 1940 r. ca∏a jednostka przybywa do Marsylii, gdzie wita ich w porcie oficer sztabowy tworzàcej si´ armii polskiej. Nast´puje przejazd do Pary˝a poprzez zbombardowane miasta. Tu przypomina mój rozmówca, ˝e by∏y wówczas we Francji tworzone dwie polskie dywizje i jedna brygada, a to: II Dywizja Strzelców Pieszych (do której go przydzielono), I Dywizja Grenadierów, oraz – gotowa do boju – Brygada Podhalaƒska. Nosi∏em ponownie mundur brygadiera s∏u˝by radiotelegraficznej – ciàgnie dalej swojà opowieÊç p. Jankowski. – Nasza Dywizja by∏a formacjà 45. Korpusu armii francuskiej. Zaj´liÊmy stanowiska mi´dzy Nancy i Strasburgiem. Od strony pó∏nocnej, k. Metzu usytuowa∏a si´ I Dywizja Grenadierów. Naszym wspólnym zadaniem by∏a obrona linii Maginota. Szybko si´ to zakoƒczy∏o, bo niemieckie si∏y zbrojne wtargn´∏y do Francji przez Belgi´ i Holandi´, obchodzàc nasze pozycje. Nastàpi∏o bitewne starcie w∏aÊciwie bez jakiejkolwiek linii frontu. Gwa∏towne ataki niemieckich jednostek zmotoryzowanych, czo∏gów i samolotów uniemo˝liwi∏y jej utworzenie. Nie dysponujàc Êrodkami obrony przeciwlotniczej, w chwilach nalotów chroniliÊmy si´ w przydro˝nych rowach. Zgodnie z rozkazem, nasza kompania wycofywa∏a si´ na po∏udnie. Maszerujàc lub jadàc w samochodach znaleêliÊmy si´ pod Belfortem. Od samego poczàtku obs∏ugiwalem nieprzerwanie wespó∏ z dwoma m∏odymi podoficerami naszà stacj´ radiowo- nadawczà przy dowództwie pu∏ku artylerii. W dniu 19 czerwca obj´liÊmy stanowisko na wzgórzu pasma jurajskiego Clos nad rzekà Doubs. Wystawieni tu byliÊmy na artyleryjskie pociski i kule z broni automatycznej. Trwa∏o to ca∏ymi godzinami. Nazajutrz, po sp´dzeniu ostatniej nocy na terytorium francuskim, podà˝yliÊmy za wycofujàcymi si´ w szyku oddzia∏ami piechoty zdà˝ajàcej ku granicy szwajcarskiej. Za kierownicà naszego Peugeota przejecha∏em wàski most na rzece Doubs. Kampania we Francji by∏a dla nas rówieÊników do kilkutysi´cznej znanej szeroko II Dywizji Strzelców Pieszych – lecz do o wiele mniej liczebnie i mniej „s∏ynnej” I Dywizji Grenadierów, przeznaczonej do zbrojnych akcji odporno-zaczepnych. Odtàd i w ciàgu dalszych 30 lat los go rzuca mi´dzy Francjà, Szwajcarià i Polskà, nim w koƒcu osiàdzie w Szwajcarii. Syn górnika i nauczycielki polonistki urodzi∏ si´ w 1920 roku w Czeladzi na polskim Górnym Âlàsku (woj. katowickie). Rodzice wyemigrowali „za chlebem” do Francji, gdy AntoÊ by∏ jeszcze ma∏ym dzieckiem. Rodzina osiad∏a wówczas w górniczym regionie cz´Êci pó∏nocnej Francji (Pas – du – Calais). W Lille ukoƒczy∏ Antoine liceum. Wkrótce potem nastàpi∏ tragiczny dla Polski wrzesieƒ 1939 niosàcy ogólnà rozpacz i zniszczenie. Oto dalsza historia jego ˝ycia, którà mi opowiedzia∏ przyjmujàc mnie u siebie w Villars-sur-Glâne pod Fryburgiem. W Dywizji Grenadierów, która stacjonowa∏a w Normandii, by∏em przydzielony jako t∏umacz do s∏u˝by przy Sztabie Generalnym, z uwagi na mojà znajomoÊç obydwu j´zyków: francuskiego i polskiego. W tym charakterze uczestniczy∏em osobiÊcie we wszystkich pertraktacjach Dowództwa naszej Dywizji z francuskimi w∏adzami. Po krótkim okresie przeszkolenia wojskowego wyruszyliÊmy w maju na front ku linii Maginota, a nast´pnie wycofywaliÊmy si´ za rozkazem w kierunku po∏udniowym ku granicy szwajcarskiej. StawialiÊmy w dzieƒ zbrojny opór atakujàcym nas zmotoryzowanym oddzia∏om armii niemieckiej, nocami zaÊ wykonywaliÊmy manewry odwrotowe. Niedaleko granicy Dywizja nasza zosta∏a rozwiàzana. GdzieÊ z poczàtkiem lipca przekroczyliÊmy 17-osobowà grupà granic´ francusko-szwajcarskà. MaszerowaliÊmy w szyku z bronià w r´ku tak jak przysta∏o na ˝o∏nierzy. PrzekroczyliÊmy granic´ nieopodal ma∏ej miejscowoÊci podjurajskiej i stan´liÊmy na terytorium szwajcarskim. Po przepisowym z∏o˝eniu broni przewieziono nas pociàgiem do Porrentruy. Ulokowano nas w zamku. Stàd, po siedmiu dniach pojechaliÊmy do Mörswill w kantonie Bern. Tu mieszkaliÊmy o wiele skromniej: w barakach. Po dwóch miesiàcach pobytu zosta∏em internowany w Granges w kantonie Fryburga. W roku akademickim 1940/1941 uczestniczy∏em w seminarium przygotowujàcym do podj´cia wy˝szych studiów z filozofii, organizowanym w Opactwie w Hautrive przez Centrum Uniwersyteckie dla studentów internowanych w Szwajcarii. Przeszed∏szy pomyÊlnie ten wst´pny etap selekcji, studiowa∏em w latach 1942- 1945 jako ˝o∏nierz internowany najpierw teologi´ na kursach uniwersytetu obozowego, a nast´pnie pedagogik´ na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu we Fryburgu. UczyliÊmy si´, zdawaliÊmy egzaminy, a w czasie wakacji akademickich pracowaliÊmy przy budowie dróg w Grisons. Wolny czas od zaj´ç studenckich sp´dza∏em na czytaniu ksià˝ek. Poza tym by∏em aktywnym cz∏onkiem chóru wojskowego prowadzonego przez Zygmunta Estreichera. Wspominam mi∏e wspólne wieczory towarzysko-muzyczne organizowane z okazji ró˝nych Êwiàt jak wigilia, Nowy Rok, 3 maja. CzuliÊmy si´ lubiani i otoczeni opiekà. Wspomn´ tu, ˝e ka˝dy z nas mia∏ swojà „chrzestnà matk´ na czas wojny” (marraine de guerre). Od naszych „mam” dostawaliÊmy paczki ze smako∏ykami, papierosami, ciep∏à bieliznà, itp. By∏y to osoby niezwykle uczynne i sympatyczne. W paêdzierniku 1945 roku zostaliÊmy zdemobilizowani na mocy decyzji Dowództwa Armii Francuskiej, której jednostkà by∏a nasza Dywizja. Utraciwszy status internowanego w Szwaj- 16 WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 457 10/6/09 8:03 PM Page 17 NIGDY WI¢CEJ WOJNY – RELACJE Z UROCZYSTOÂCI 5-6 WRZEÂNIA 2009 Kazimierz Jankowski Antoni Ciemniakowski zakoƒczona. ZnaleêliÊmy si´ w szwajcarskiej miejscowoÊci Goumois. By∏o to 20 czerwca 1940 r. dok∏adnie o godz. 11 – tej. PrzejechaliÊmy ko∏o stojàcej grupy ˝o∏nierzy szwajcarskich. Po kilku kilometrach dalszej jazdy oczekiwa∏ nas oddzia∏ wojskowy. Tu z∏o˝yliÊmy broƒ. Burza i deszcz towarzyszy∏y nam a˝ do Saignelčgier. Po drodze byliÊmy niezwykle serdecznie pozdrawiani przez miejscowà ludnoÊç. W wi´kszych miejscowoÊciach jak Tramelan, Tavannes, Sonceboz, doroÊli i m∏odzie˝ szkolna stali na chodnikach i machali nam przyjaênie r´kami wo∏ajàc „Vive la Pologne!” (Niech ˝yje Polska!) Rzucano nam papierosy, cygara, paczki tytoniu, czekolad´ i ró˝ne s∏odycze. Pierwszà naszà noc na ziemi helweckiej sp´dziliÊmy w Bazylei w budynku arsena∏u. Tutaj, po apelu na rozleg∏ej ∏àce, rozstaç si´ musieliÊmy ze swoimi samochodami i wszelkim urzàdzeniem radiotelegraficznym. Z tornistrami na plecach podà˝yliÊmy do Herzogenbuchsee w kantonie Bern. Tak zaczà∏ si´ nowy etap mojego ˝ycia. ZostaliÊmy internowani w kilku wioskach po∏o˝onych ko∏o Wangen an der Aare w kantonie Bern, przede wszystkim w Graben, Berken, Röthenbach. Zakwaterowano nas u prywatnych osób w pomieszczeniach szkolnych, w gospodach. Jesienià niektórzy z nas otrzymali Order Walecznych oraz awans. Mnie z tej okazji awansowano z brygadiera na sier˝anta. W Wangen pracowa∏ p. Jankowski w warsztacie samochodowym. Pozna∏ tam swà przysz∏à ma∏˝onk´, pann´ Veren´, córk´ w∏aÊciciela tego˝ warsztatu. Ale po pewnym czasie przeniesiono wszystkich miejscowo internowanych do obozu w Russikon (kanton Zurych). Jednak na usilne proÊby swych by∏ych pracodawców uzyskali oni zezwolenie na powrót do Wangen. Po zakoƒczeniu wojny, celem wype∏nienia formalnoÊci zwiàzanych z demobilizacjà. W Lyon, a nast´pnie w Pary˝u otrzymuje on odnoÊne dokumenty osobiste i wyp∏at´ zaleg∏ego ˝o∏du za okres wojny (internowanych traktowano jako jeƒców wojennych). Niezw∏ocznie sk∏ada podanie w Konsulacie szwajcarskim w Pary˝u, aby uzyskaç od w∏adz federalnych zgod´ na powrót do Szwajcarii, a mianowicie do „najmilszego mu w ˝yciu Wangen an der Aare”. Dzi´ki poparciu ze strony przyjaznych mu tam osób, uzyska∏ w maju 1946 r., d∏ugo oczekiwane zezwolenie na powrót. Po uzyskaniu obywatelstwa szwajcarskiego w 1952 r. odby∏ przepisowà s∏u˝b´ w wojsku szwajcarskim, jako operator w oddziale radiotelegraficznym. Po powrocie „do cywila” kontynuowa∏ prac´ w warsztacie samochodowym w Wangen. Z czasem zostaje w∏aÊcicielem tego warsztatu. DziÊ pomimo swego podesz∏ego ju˝ wieku (97 lat), p. Jankowski jest jeszcze pe∏en werwy wprost „m∏odzieƒczej”; kieruje w∏asnym samochodem i biega „na lewo i prawo”. Jest aktywny w miejscowym chórze m´skim, którego by∏ przewodniczàcym (obecnie przewodniczàcym honorowym). Utrzymuje te˝ kontakt z Polskà Misjà Katolickà w Marly, zach´cony jeszcze swego czasu przez ówczesnego jej rektora ksi´dza Frani´. Paƒstwo Jankowscy zwiàzani sà w´z∏em ma∏˝eƒskim od 62 lat (pobrali si´ w 1947 r.). Majà dwoje dzieci (syna i córk´) i doczekali si´ dwojga wnuków i czworga prawnuków. Wiodà spokojne ˝ycie we w∏asnej willi nad brzegiem Aary, skàd roztacza si´ pi´kny widok na pasmo gór Jury. Oto losy polskiego emigranta, który po wieloletnich trudach i tu∏aczkach wojennych znalaz∏ swà przystaƒ ˝yciowà w wymarzonym przez siebie „cichym miasteczku nad Aarà”. carii i nie znajdujàc mo˝liwoÊci pozostania w tym kraju, powróci∏em do Francji. W latach 1945 – 1949 by∏em tam zatrudniony jako obywatel polski przez Ambasad´ RP w Pary˝u w polskim szkolnictwie na stanowisku nauczyciela j´zyków (polski-francuski) i inspektora szko∏y w Lille i Tuluzie. Wykonywa∏em te˝ pewne funkcje powierzane mi przez Delegatur´ Polskiego i Czerwonego Krzy˝a w Pary˝u, a mianowicie w 1949 roku zajmowa∏em si´ z ramienia PCK organizowaniem i kierownictwem kolonii wakacyjnych dla polskich dzieci. W 1946 r. o˝eni∏em si´ we Francji z m∏odà Szwajcarkà z Fryburga, pannà Agatà, którà pozna∏em jeszcze w czasie mojego internowania. By∏em nadal polskim obywatelem, a moja ˝ona, na skutek ma∏˝eƒstwa z cudzoziemcem, utraci∏a obywatelstwo szwajcarskie zgodnie z obowiàzujàcymi wówczas przepisami prawa. Po pi´cioletnim pobycie zmuszony by∏em opuÊciç wraz z ma∏˝onkà Francj´, a nie mogàc powróciç wtedy do Szwajcarii zamieszkaliÊmy wraz z trojgiem naszych dzieci w Polsce. PrzebywaliÊmy tam od 1950 do 1965 r. Mia∏em jakiÊ czas zaj´cie w Warszawie w PAP w sekcji francuskoj´zycznej. Z kolei w Bartoszycach w województwie olsztyƒskim by∏em ponadto wicedyrektorem tego liceum. W mi´dzyczasie, po zmianie ustawy szwajcarskiej, ˝ona moja odzyska∏a swoje rodzinne obywatelstwo, co u∏atwi∏o nam powrót do Szwajcarii w 1965 r. ZamieszkaliÊmy w Marly w kantonie Fryburga, gdzie pracowa∏em a˝ do przejÊcia na emerytur´ na stanowisku nauczyciela j´zyka francuskiego w tamtejszej szkole podstawowej. Naturalizowa∏em si´ tu w 1973 roku, stajàc si´ tym samym obywatelem szwajcarskim „pochodzenia z gminy Marly”. Utrzymujemy doÊç ˝ywe kontakty ze Êrodowiskiem polonijnym, a mianowicie z Polskà Misjà Katolickà w Marly. ZnaliÊmy zresztà osobiÊcie ju˝ pierwszych jej rektorów: o. Bocheƒskiego i jego nast´pc´ o. Frani´. W Szwajcarii jestem od przesz∏o 50 lat, liczàc równie˝ okres mojego tu internowania. W zwiàzku ma∏˝eƒskim z Agatkà ˝yj´ od 62 lat. Obok naszej „trójki” doczekaliÊmy si´ czterech wnuków i trzech prawnuków. Po 25 latach niepewnoÊci i w´drówek w poszukiwaniu kraju sta∏ego miejsca zamieszkania musz´ powiedzieç, ˝e znalaz∏em w mojej nowej Ojczyênie spokojne, bezpieczne i ciche miejsce do ˝ycia w gronie mojej ukochanej rodziny. S∏owem, jesteÊmy szcz´Êliwi móc mieszkaç u siebie w Villars-sur-Glâne. A pani Agata dorzuci∏a ze swej strony, ˝e zawsze mile wspomina swój pobyt w Polsce, gdzie – jak zaznaczy∏a – „ludzie otaczali nas wielkà ˝yczliwoÊcià”. WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 17 457 10/6/09 8:03 PM Page 18 POLSCY ˚O¸NIERZE W OBERAARGAU Polscy ˝o∏nierze – znów w Oberaargau: Freilichtspiele Rütscheln 2009 Polenliebchen – Summer 1942 jak i o losach polskich ˝o∏nierzy internowanych w czasie II wojny Êwiatowej. Jej akcja rozgrywa si´ latem 1942 roku w szwajcarskiej wiosce, zamieszka∏ej g∏ównie przez kobiety próbujàce udêwignàç ci´˝ar skutków trwajàcego konfliktu. Lotem b∏yskawicy roznosi si´ pewnego dnia wieÊç, ˝e do opuszczonej przez m´˝czyzn okolicy przybyli polscy ˝o∏nierze. Pomimo wyraênego zakazu w∏adz paƒstwowych nie udaje si´ zapobiec prywatnym kontaktom z Polakami. W dniach od 16 lipca do 15 sierpnia 2009 roku na Rütschelen Flüehli w regionie Oberaargau, w samym centrum dawnego obszaru internowania, znów pojawili si´ polscy ˝o∏nierze. Sta∏o si´ to za sprawà teatru letniego, który wystawi∏ spektakl pt. „Polenliebchen – Summer 1942” w re˝yserii Madlen Mathys. Urodzony w 1956 roku w Villmergen autor sztuki Paul Steinmann jest z wykszta∏cenia teologiem, pracujàcym jednak obecnie g∏ówT∏o historyczne nie jako scenarzysta i re˝yser teatralny. Na swoim koncie ma Z powodu wyczerpania si´ liczne przedstawienia napisane wi´kszoÊci amunicji, w nocy dla teatrów amatorskich i dziez 19 na 20 czerwca 1940 roku ci´cych, cieszàce si´ du˝ym pook. 30.000 ˝o∏nierzy francuwodzeniem zarówno w Szwajskich 45 Korpusu Armijnego carii, jak i w Austrii czy Niem- Orze∏ek 2 Dywizji Strzelców Pieszych (2 DSP) Polskich Si∏ Zbrojnych na Zachodzie gen. Daillé, wraz z rozproszoczech. Dwóm jego dzie∏om: nymi oddzia∏ami wojsk belgij„Ohne Schuch” i „Tortuga” przyznano nagrod´ mediów skich i angielskich oraz grupà ponad 12.000 ˝o∏nierzy polm∏odzie˝owych. Steinmann wspó∏pracuje te˝ z radiem skich, wycofujàc si´ przed natarciem batalionów piechoty DRS 1 („Zum neuen Tag” i „Zweierleier”) oraz ze szwajcar- niemieckiej, otrzyma∏o rozkaz przekroczenia granicy skà telewizjà („Punkt CH”). Szwajcarii. Zgodnie z postanowieniami 5. Konwencji HaPe∏na humoru i nostalgii sztuka „Polenliebchen – Sum- skiej z 1907 roku dotyczàcej prawa humanitarnego, mer 1942” traktuje zarówno o ˝yciu szwajcarskiej ludnoÊci, a w szczególnoÊci sposobu zachowania si´ mocarstw neutralnych podczas konfliktu zbrojnego, obce wojska mia∏y zostaç poddane „neutralizacji” poprzez ich umieszczenie w obozach internowania. Wi´kszoÊç, bo ok. 10.000 ˝o∏nierzy polskich, g∏ównie z 2 Dywizji Strzelców Pieszych (2 DSP), trafi∏a ju˝ w pierwszych dwóch tygodniach internowania w okolice góry Napf, do miejscowoÊci rejonów Emmental, Oberaargau i Trachselwald. W ciàgu pierwszych 18 miesi´cy 1.769 Polakom uda∏o si´ zbiec z obozów internowania i przedrzeç z powrotem do Francji. PoZainteresowanie miejscowej ludnoÊci przybyciem internowanych Polaków. Zdj´cie: Walter Bernhardt, Huttwil. zostali, do koƒca trwa- 18 WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 457 10/6/09 8:03 PM Page 19 POLSCY ˚O¸NIERZE W OBERAARGAU nia II wojny Êwiatowej zatrudnieni byli przez miejscowe w∏adze przy pracach rolnych, stawianiu umocnieƒ polowych dla armii szwajcarskiej oraz budowie dróg o znaczeniu wojskowym. W sumie, w latach 1940-1945, za przyczynà polskich ˝o∏nierzy powsta∏o 227 km nowych dróg i naprawionych zosta∏o 186 km starych szlaków komunikacyjnych (m. in. droga przez po∏o˝onà na wysokoÊci 2250 m n. p. m. prze∏´cz Susten). Ponadto zbudowano 63 mosty, wykopano 10 km kana∏ów melioracyjnych, wykarczowano 1353 ha lasów, zagospodarowano 1000 ha od∏ogów oraz wydobyto 70.000 ton rudy ˝elaza, 7.000 ton w´gla kamiennego i 10.000 ton torfu. Spotkanie genera∏ów w Huttwil Na mocy ustaleƒ (wielokrotnie póêniej uaktualnianych) podj´tych w trakcie spotkania w dniu 22 kwietnia 1941 roku w sztabie polskiej Dywizji w Huttwil g∏ównodowodzàcego armii szwajcarskiej gen. Guisana z dowódcà 2 DSP gen. Prugarem-Ketlingiem, ˝o∏nierze otrzymali mo˝liwoÊç studiowania na uniwersytecie i na politechnice w Zurychu, na Uniwersytecie Fryburskim i w Wy˝szej Szkole Genera∏ Bronis∏aw Prugar-Ketling. Handlowej w St. Gallen. Zdj´cie: Walter Bernhardt, Huttwil. W Wetzikon powsta∏o nadto specjalne polskie gimnazjum. Zaowocowa∏o to prezentacjà do koƒca wojny 91 doktoratów i 445 prac licencjackich, obronà 185 matur, 203 egzaminów oficerskich, 836 egzaminów zawodowych i 195 czeladniczych oraz zdobyciem ok. 1000 Êwiadectw ukoƒczenia szko∏y podstawowej (êród∏o: Muzeum Polskie w Rapperswilu). W obozach uniwersyteckich uruchomiono ponadto, w ramach nieoficjalnych szkó∏ podchorà˝ych, tajny proces szkolenia wojskowego polegajàcy g∏ównie na zaj´ciach praktycznych w terenie. Kopie tego rozkazu rozwieszane by∏y do koƒca wojny w ca∏ej Szwajcarii. èród∏o: Bundes-archiv Bern Pomaraƒczowy rozkaz Entuzjastyczne powitanie gen. Henri Guisan'a 22 kwietnia 1941 roku w Huttwil. Zdj´cie: Walter Hermann. ˚o∏nierze przebywajàcy w obozach dla internowanych pilnowani byli przez stra˝ników, co znacznie ogranicza∏o im swobod´ poruszania si´. W celu uregulowania kontaktów z ludnoÊcià cywilnà wydany zosta∏ 1 listopada 1941 roku specjalny rozkaz (tzw. „Orange Befehl” – od koloru papieru, na którym go drukowano) zabraniajàcy udzielania internowanym jakiejkolwiek pomocy, a zw∏aszcza wsparcia w ewentualnej ucieczce. Na mocy tego samego rozkazu nie wolno te˝ by∏o zawieraç z internowanymi ma∏˝eƒstw, ani utrzymywaç „jakichkolwiek ku temu prowadzàcych kontaktów”. „Pomaraƒczowy rozkaz” okaza∏ si´ jednak ma∏o skuteczny: mimo wyraênego zakazu, do paêdziernika 1945 roku zawiàza∏o si´ 316 ma∏˝eƒstw Szwajcarek z polskimi ˝o∏nierzami (ze zwiàzków z Polakami pocz´∏o si´ te˝ do maja 1946 roku 369 nieÊlubnych dzieci). Po kapitulacji III Rzeszy 8 maja 1945 roku, w∏adze szwajcarskie, zgodnie z prawem mi´dzynarodowym, przekaza∏y ˝o∏nierzy polskich ich dowódcom. Mo˝liwy sta∏ si´ WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 19 457 10/6/09 8:03 PM Page 20 POLSCY ˚O¸NIERZE W OBERAARGAU niezw∏oczny transport wi´kszoÊci wojska kolejà do Francji, gdzie w Grenoble nastàpi∏a ostateczna demobilizacja oddzia∏ów. Formalnie internowanie ˝o∏nierzy 2 Dywizji Strzelców Pieszych zakoƒczy∏o sie wyjazdem 15 grudnia 1945 roku gen. Prugara-Ketlinga i cz´Êci jego sztabu ze Szwajcarii do Polski. Na w∏asne ˝yczenie pozosta∏o na miejscu ok. 1.300 studentów i internowanych, którzy zrezygnowali z powrotu zarówno do Francji, jak i do Ojczyzny. Internowani polscy ˝o∏nierze na dworcu kolejowym w Huttwil. Zdj´cie: Walter Bernhardt, Huttwil. Teatr na najwy˝szym poziomie Na scenie teatru letniego w Rütschelen pojawi∏o si´ 64 lata póêniej w sumie 70 aktorów, aktorek i statystów. Niekiedy w wielkich scenach zbiorowych mo˝na by∏o zobaczyç wszystkich na raz. Dodatkowych 100 osób zaanga˝owanych by∏o przy realizacji zaplecza tego wyjàtkowego przedsi´wzi´cia. Ju˝ na kilka tygodni przed premierà rozprowadzono komplet 5500 (wcale nie tanich) biletów na 15 przedstawieƒ (po 370 miejsc na ka˝de). Romantycznà sceneri´ zapewni∏a sztuce naturalna panorama ∏aƒcucha Gór Jurajskich – tych samych, przez które z Francji dostali si´ tutaj polscy ˝o∏nierze. Na scenie stan´∏y trzy budynki, wyrós∏ ogród, nie zabrak∏o nawet prawdziwej hodowli królików. Rekwizytor zadba∏ o najmniejsze szczegó∏y: oryginalne polskie mundury i buty oficerskie (wypo˝yczone cz´Êciowo z Muzeum w Rapperswilu), berety z orze∏kami w koronie, prawdziwe konie, samochód i motocykl z epoki, nawet o wiÊniówk´, którà raczy∏a przy szczególnych okazjach miejscowa, emerytowana nauczycielka – Fräulein Gertrud Portmann (Elisabeth Kurth). „Na zdrowie!” – mawia∏a, gdy˝ ˝ycie to coÊ wi´cej, ni˝ tylko „Chüngu mischte und Härdopfü schinte”. J´zyk sztuki jest rzeczywiÊcie interesujàcy: oprócz szwajcarskiego dialektu, s∏ychaç w niej polski (o nienagannà wymow´ chocia˝by „Kocham Ci´” zadba∏a mieszkajàca w Herzogenbuchsee Renata Malina) i francuski. G∏ówny bohater, m∏ody ˝o∏nierz Marek PrzyboÊ (w tej roli Sven Bösiger z Untersteckholz), przedstawia si´ dopiero co poznanej wiejskiej dziewczynie Emilie (Natalie Bähler z Utzenstorf) jako „Polonais”, po jakimÊ czasie znajomoÊci zapewnia jà jednak: „Ich lerne schweizerlich Deutsch”. Niestety, historia mi∏osna tych dwojga koƒczy si´ tragicznie. Historyczne kulisy sztuki przybli˝a∏a wystawa zdj´ç i przedmiotów zwiàzanych z internowanymi ˝o∏nierzami, otwarta dla zwiedzajàcych 2 godziny przed ka˝dym przedstawieniem. Niektórzy zwiedzajàcy g∏oÊno dzielili si´ w∏asnymi wspomnieniami: los internowanych do dzisiaj wydaje si´ byç cz´Êcià ich w∏asnej biografii. GoÊciem przedstawienia w dniu 12 sierpnia br. – na specjalne zaproszenie organizatorów – by∏ przedstawiciel Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Bernie, attaché ds. kultury p. Jaros∏aw Bajaczyk, który po spektaklu rozmawia∏ z re˝yserkà, szefem Komitetu Organizacyjnego oraz aktorami, gratulujàc ambitnego przedsi´wzi´cia oraz zach´cajàc do odwiedzenia wspó∏czesnej Polski. Odtwórcy g∏ównych ról otrzymajà z Ambasady RP w Bernie upominki (albumy o Polsce i p∏yty z muzyka polskà). Ostatnia zwrotka piosenki „Lied vom Bachtel”, w: «Rohrbacher Illustrierten» Jahrgang 1, Nr. 7, September 1941. Zdj´cie: Max Bühler. 20 WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 457 10/6/09 8:03 PM Page 21 POLSCY ˚O¸NIERZE W OBERAARGAU Msza Êw. dla internowanych przy o∏tarzu polowym w Ursenbach. Przed sztukà, w prowizorycznej polowej restauracji „Jurablick”, mo˝na by∏o skosztowaç przysmaków polskiej kuchni, m. in. Marek's Stroganov, Risotto Agnieszka czy Madleen's Pierogi. Z kolei po wyst´pie istnia∏a mo˝liwoÊç wymiany wra˝eƒ artystycznych w specjalnie otwartym „Polenbar”. Oryginalne zdj´cia z „Polenliebchen – Summer 1942” mo˝na obejrzeç na stronie internetowej: www.freilichtspiele2009.ch. Zwieƒczenie podró˝y wielkanocnych OsobiÊcie najbardziej urzek∏a mnie atmosfera ca∏ego wieczoru: polska flaga powiewajàca na maszcie obok szwajcarskiej, mnóstwo zwyczajnych ludzi z okolicy, widok polskich mundurów z czasów wojny... Wybra∏em si´ na to przedstawienie w kilkunastoosobowej grupie znajomych. By∏o to niewàtpliwie wspania∏e uwieƒczenie naszych dwóch wyjazdów parafialnych do Polski, jakie mia∏y miejsce w 2008 i 2009 roku. Temat tysi´cy polskich ˝o∏nierzy internowanych w czasie II wojny Êwiatowej w regionie Huttwil jest w tutejszym spo∏eczeƒstwie ciàgle ˝ywy i wdzi´czny. Udowodni∏o to ponownie owo przedstawienie. Równie˝ wspó∏czesnych Szwajcarów zachwyci∏a szlachetnoÊç, romantyzm i d˝entelmeƒskie podejÊcie do kobiet (ówczesnych?) Polaków. Gdy polski major Tadeusz Filipowicz (Beda Affolter) poca∏owa∏ po raz pierwszy jednà z kobiet, ˝on´ handlarza rowerami (Anna Schenk) w d∏oƒ -widownia zareagowa∏a zgodnym westchnieniem podziwu. Ten sam major, po udanej ucieczce do Francji, odes∏a∏ pocztà (ku zdumieniu w∏aÊciciela) u˝yczone mu d´tk´ i opon´ do roweru. W przerwie przedstawienia podszed∏em do kilku „polskich” ˝o∏nierzy i pogratulowa∏em im Êwietnej wymowy. Powiedzia∏em te˝, ˝e sà nawet... podobni do Polaków, co wywo∏a∏o u nich salw´ Êmiechu. Ca∏oÊci szczególnej atmosfery dope∏ni∏a odÊpiewana na koniec, po polsku, przez wszystkich aktorów pieʃ „Bia∏y krzy˝” (s∏owa Janusza Kondratowicza): „Gdy zap∏onà∏ nagle Êwiat, Bezdro˝ami szli Przez Êpiàcy las. Równym rytmem m∏odych serc Niespokojne dni Odmierza∏ czas. GdzieÊ pozosta∏ ognisk dym, Dróg przebytych kurz, Cieƒ siwej mg∏y... Tylko w polu bia∏y krzy˝ Nie pami´ta ju˝, Kto pod nim Êpi... Jak myÊl sprzed lat, Jak wspomnieƒ Êlad Wraca dziÊ Pami´ç o tych, których nie ma...” Ks. Wies∏aw Regliƒski P. Wies∏aw Regliƒski (1967) jest doktorem obojga praw i teologii, proboszczem w Huttwil i administratorem parafialnym w Langenthal, dowódcà w Care Team Kanton Bern, pilotem. WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 21 457 10/6/09 8:03 PM Page 22 SZKO¸A Pos∏uga katechety wÊród Polonii Rozmowa z panià Ma∏gorzatà Milczuk, nauczycielkà i katechetkà w OÊrodku Polskiej Misji Katolickiej w Zurychu I Kim jest katecheta? Katecheta to nauczyciel, a zarazem pos∏aniec, który lekcjà ma przekazywaç, ˝e prawdy wiary to nie zbiór nieu˝ytecznych paragrafów, ale coÊ niesamowicie istotnego, coÊ, co pozwala nam rozumieç siebie, dokonywaç wyborów i przede wszystkim byç Êwiadkiem Chrystusa. Znaki czasu powinny stanowiç dla katechety istotny punkt odniesienia dla swojej pracy. W adhortacji „Catechesi tradendae” Jan Pawe∏ II przypomina, ˝e katecheci muszà pami´taç, i˝ uczestniczà w pos∏annictwie i misji jedynego nauczyciela – Jezusa Chrystusa. Tak wi´c katecheta zawsze dzia∏a w imieniu KoÊcio∏a i tak jak tego KoÊció∏ pragnie, dlatego musi posiadaç upowa˝nienie (Missio canonica) od biskupa. sk∏oni∏o Panià do podj´cia studiów i poÊwi´cenia si´ pracy I Coteologicznych katechetycznej? Termin „teologia” wywodzi si´ z j´zyka greckiego i oznacza dos∏ownie „s∏owo o Bogu” lub „mówienie o Bogu” (gr. theós – Bóg, lógos – s∏owo, nauka). Mówienie o Bogu innym jest wielkim zaszczytem dla cz∏owieka, ale ˝eby mówiç o Bogu, trzeba Go poznaç. I tak wi´kszoÊç studentów tej dziedziny – do których i ja si´ zalicza∏am – wybiera teologi´, aby lepiej poznaç Boga. Tam zaczyna odkrywaç, ˝e nic nie jest pewne, ˝e nawet sam dogmat daje jedynie jakàÊ ram´, którà trzeba wype∏niç w∏asnym doÊwiadczeniem. Jest to konieczne, aby wejÊç g∏´biej. Poza tym teologia daje dobre podstawy do nauk humanistycznych, filozofii i nauk spo∏ecznych. W po∏owie studiów ka˝dy student musi zastanowiç si´ nad kierunkiem pracy magisterskiej. Ja wybra∏am kateche- 22 tyk´, poniewa˝ chcia∏am pracowaç z dzieçmi. Nie traktowa∏am tego jak z∏o konieczne – praca z dzieçmi daje mi du˝o radoÊci i satysfakcji. W tym miejscu chcia∏abym te˝ zacytowaç ulubionego przeze mnie ksi´dza Jana Twardowskiego: „Wreszcie na samym koƒcu zbaw teologów, ˝eby nie pozjadali wszystkich Êwiec i nie siedzieli po ciemku (…) ˝eby si´ nie dziwili ˝e do nieba prowadzi bezbronny szczebiot wiary” I Dlaczego w∏aÊnie Zurych? Kiedy mà˝ rozpoczà∏ prac´ w Szwajcarii i ca∏à rodzinà zdecydowaliÊmy si´ tu byç, brakowa∏o mi mojej pracy. Wtedy dosta∏am propozycj´, abym pomog∏a przy katechezie i duszpasterstwie dzieci w Zurychu; by∏a to dla mnie du˝a radoÊç, ale zarazem wyzwanie. Wyzwanie, bo warunki i charakter tej pracy jest inny ni˝ w Polsce. Pewne doÊwiadczenia, które zdoby∏am w kraju, by∏y bardzo pomocne, ale potrzeba by∏o te˝ stanàç „tu i teraz”, w konkretnej rzeczywistoÊci i realiach – i robiç to, co jest mo˝liwe. kilka s∏ów o spostrze˝eniach na temat katechezy dzieci na emigracji I Prosz´ a w Polsce. Wyjazd za granic´ otwiera na pewno wiele perspektyw, ale emigracja niesie ze sobà równie˝ wiele zagro˝eƒ. Cz∏owiek ∏atwiej mo˝e si´ pogubiç, gdy brakuje tych, którzy podobnie myÊlà, mówià i czujà. Zw∏aszcza rodzina – musi po- WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 457 10/6/09 8:03 PM Page 23 SZKO¸A konaç wiele problemów z zorganizowaniem tak zwanej codziennoÊci. W nowej sytuacji szczególnie musi czuwaç nad rozwojem duchowym dzieci. KoÊció∏ na emigracji przychodzi równie˝ tu z pomocà i otacza duchowà opiekà. W naszych misjach katolickich organizowane sà katechezy dla dzieci. Dla dzieci, które w∏aÊnie na emigracji doÊwiadczajà wieloÊci kultur i religii. Trzeba im pomóc, nauczyç, aby umia∏y uto˝samiaç si´ z w∏asnà religià i zasadami moralnymi, wyborami opartymi na bazie wartoÊci chrzeÊcijaƒskich, a jednoczeÊnie nauczyç szacunku do innych. Katecheza na emigracji musi zatem pomagaç dzieciom i m∏odzie˝y w budowaniu pozytywnych wi´zi z samym sobà, z drugim cz∏owiekiem i z Bogiem, bo tego typu wi´zi sà najskuteczniejszà ochronà w obliczu zewn´trznych i wewn´trznych zagro˝eƒ. stanowi najwi´kszy problem katechety I Cow polonijnym Êrodowisku Szwajcarii? Niektórzy rodzice sà przekonani, ˝e tylko posy∏ajàc dzieci na katechez´, spe∏niajà swój chrzeÊcijaƒski obowiàzek. Jako rodzice musimy sobie nieustannie uÊwiadamiaç, ˝e uczestniczenie dziecka w systematycznej katechezie nie mo˝e koƒczyç si´ w sali szkolnej czy katechetycznej, ale ma prowadziç do spotkania z Jezusem Chrystusem. Bez doÊwiadczenia Boga we wspólnocie, a zw∏aszcza we wspólnocie eucharystycznej, katechizacja by∏aby czystà abstrakcjà. Dlatego istnieje nieustanna potrzeba, abyÊmy wszyscy czynili wysi∏ek i umo˝liwiali udzia∏ dzieciom we Mszy Êwi´tej i korzystaniu z sakramentu pokuty oraz udzia∏ w nabo˝eƒstwach zgodnie z rokiem liturgicznym. Dzieci niejednokrotnie mobilizujà te˝ rodziców, sà ch´tne do wspó∏pracy i to bardzo cieszy. Nie zmarnujmy ich zapa∏u. Jezus Chrystus to TEN SAM NIEZMIENNY, który w ka˝dym zakàtku ziemi nieustannie czeka na ka˝de ludzkie serce. I Jak si´ uk∏ada wspó∏praca z rodzicami? „Nikt z nas nie jest samotnà wyspà” – powiedzia∏ kiedyÊ Thomas Merton. Ka˝da dziedzina ˝ycia, w której cz∏owiek uczestniczy i chcia∏by si´ w niej prawdziwie rozwijaç, wià˝e si´ ze wspó∏pracà. Pierwszym i najbardziej uchwytnym czynnikiem wspó∏pracy jest wi´ê mi´dzyludzka, która zachodzi we wspólnocie ludzi skupionych wokó∏ jednego celu. W naszym przypadku tym celem jest wspólna troska o chrzeÊcijaƒskie wychowanie dzieci. Wspó∏praca z rodzicami mo˝e mieç charakter spontaniczny i planowany, uwa˝am, ˝e obie formy sà potrzebne. Natomiast w indywidualnych spotkaniach kontakt osobowy jest podstawà relacji: powinien wyra˝aç si´ w ˝yczliwoÊci, otwartoÊci obu stron – ja osobiÊcie taki rodzaj kontaktu bardzo sobie ceni´. Drugi bardzo wa˝ny rodzaj wspó∏pracy – ten planowany – uaktywnia si´ podczas przygotowywania dzieci do I Komunii Âwi´tej. Organizowane sà wówczas comiesi´czne konferencje, podczas których rodzice przygotowujà si´ do tak wa˝nego wydarzenia w ˝yciu ich dziecka. Cz´sto zach´camy rodziców do w∏àczenia si´ w przygotowanie Mszy Êwi´tej dla dzieci: czytanie S∏owa Bo˝ego, modlitwy wiernych, darów o∏tarza. Wspó∏praca przybiera o˝ywiony charakter równie˝ podczas wspólnego przygotowywania nabo˝eƒstw okresowych, na przyk∏ad adwentowych czy wielkopostnych, czy przy organizowaniu imprez zwiàzanych z poszczególnymi okresami roku koÊcielnego i kalendarzowego, na przyk∏ad miko∏ajki, op∏atek, jase∏ka i inne przedsi´wzi´cia w zale˝noÊci od tradycji i mo˝liwoÊci Misji. Wszystkie te inicjatywy wspó∏pracy i spotkaƒ z rodzicami powinny prowadziç do umi∏owania KoÊcio∏a. Konsekwencjà zaÊ przylgni´cia do niego b´dzie podejmowanie zadaƒ i obowiàzków oraz poczucia odpowiedzialnoÊci za KoÊció∏. I Katecheta – rzecznik spraw polonijnych? W moim przekonaniu katecheta dzisiaj nie wykona dobrze swojej Misji w KoÊciele, pozostajàc na marginesie ˝ycia spo∏ecznego i kulturalnego. Swój program dzia∏ania musi oprzeç na analizie rzeczywistoÊci, w jakiej ˝yje i dzia∏a, staraç si´ trafnie odczytywaç znaki czasu, które powinny staç si´ punktem odniesienia dla jego pracy, dzia∏ania, misji w ró˝nych Êrodowiskach. Byç rzecznikiem to odpowiadaç w sposób kompetentny, jasny i g∏´boki na stawiane przez wspó∏czesnych ludzi pytania o sens, na które pe∏nà odpowiedê daje Jezus Chrystus. Chyba ka˝dy z nas niejednokrotnie czyta∏ czy pami´ta s∏owa wypowiedziane na placu Zwyci´stwa w Warszawie przez s∏ug´ Bo˝ego Jana Paw∏a II, ˝e „ani pojedynczego cz∏owieka, ani dziejów narodów, nie mo˝na do koƒca zrozumieç bez Chrystusa, bo dzieje narodu sà dziejami ludzi, a dzieje ka˝dego cz∏owieka toczà si´ w Jezusie Chrystusie”. I Marzenia i plany… Wspaniale by by∏o, gdybyÊmy dojrzeli do decyzji i zdobyli jeszcze troch´ si∏ i czasu, aby zaanga˝owaç si´ w dzie∏o charytatywne, dzielàc si´ z najbardziej potrzebujàcymi na wzór pierwszych chrzeÊcijan. Bliskie mi sà s∏owa Jana Paw∏a II „a˝eby cz∏owiek stawa∏ si´ coraz bardziej cz∏owiekiem – o to, a˝eby bardziej „by∏”, a nie tylko wi´cej „mia∏” – aby wi´c poprzez wszystko, co „ma”, co „posiada”, umia∏ bardziej „byç” nie tylko „z drugimi”, ale tak˝e i „dla drugich”. Wymiana doÊwiadczeƒ – poszerza horyzonty, daje inspiracje do dalszego dzia∏ania, pozwala unikaç b∏´dów. Wspaniale by by∏o, gdyby istnia∏a mo˝liwoÊç spotkania z innymi ludêmi zaanga˝owanymi w duszpasterstwo w innych oÊrodkach oraz innych polskich Misjach, zaÊ poznanie problematyki pastoralnej i programu pastoralnego KoÊcio∏a lokalnego da∏oby mo˝liwoÊç zorganizowania wspólnych przedsi´wzi´ç, a jednoczeÊnie doÊwiadczenia bogactwa KoÊcio∏a powszechnego. Koƒczàc rozmow´, pragn´ si´ podzieliç ˝yczeniami, które otrzyma∏am na poczàtku tego roku – krótkie, ale utkwi∏y mi w pami´ci: „Oby uda∏o si´ uczyniç du˝o dobrego”. Pragn´ sobie i wszystkim tego ˝yczyç. Rozmawia∏a Gra˝yna Górzna WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 23 457 10/6/09 8:03 PM Page 24 SZKO¸A Szko∏ Polska przy Ambasadzie w Bernie zaprasza wszystkich Rodziców i Dzieci na naszà nowà tsron´ internetowà, na której znajdziecie Paƒstwo wszelkie informacje dotyczàce zapisu dziecka do szko∏y lektur, podr´czników, etc. Informujemy te˝, ˝e jest jeszcze mo˝liwoÊç zapisu dziecka do szko∏y na rok 2009/2010. http://www.polska-szkola.ch email: [email protected] 24 WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 457 10/6/09 8:03 PM Page 25 SZKO¸A WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 25 457 10/6/09 8:03 PM Page 26 SZKO¸A Jubileusz 10-lecia Dnia 27 wrzeÊnia 2009 r. uroczystà Mszà Êwi´tà, celebrowanà przez ksi´dza rektora S∏awomira Kaweckiego, rozpocz´liÊmy obchody 10-lecia Polskiej Szko∏y w Lozannie przy Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii. Wspólnymi si∏ami przygotowaliÊmy specjalny program na ten dzieƒ. 26 SpotkaliÊmy si´ w sali parafialnej koÊcio∏a St-Etienne, aby podzieliç si´ naszymi wspomnieniami i teraêniejszoÊcià. Dyrektor Polskiej Szko∏y ksiàdz Artur Czàstkiewicz przywita∏ wszystkich goÊci i poprosi∏ ksi´dza rektora S∏awomira Kaweckiego o wr´czenie bràzowych medali za „uznanie zas∏ug na rzecz umacniania ÊwiadomoÊci narodowej wÊród m∏odych Rodaków ˝yjàcych w Szwajcarii”. Odznaczeni zostali: dyrektor szko∏y, ksiàdz Artur Czàstkiewicz oraz panie: Ewa Zajàc, Jolanta Smogur, Monika Staszewicz, Celina Sopata i Renata Towpik-Socha. Ksiàdz rektor wyrazi∏ wdzi´cznoÊç za zaanga˝owanie, si∏´ i dobrà wol´ nauczycieli. Odznaczenia przyznane przez prezesa Stowarzyszenia Wspólnoty Polskiej w Warszawie, pana Macieja P∏a˝yƒskiego, sà podzi´kowaniem, wyró˝nieniem, ale jednoczeÊnie zobowiàzaniem: WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 457 10/6/09 8:04 PM Page 27 SZKO¸A Polskiej Szko∏y w Lozannie „Niech w Was Ojczyzny pami´ç nie ustaje” (Julian Ursyn Niemcewicz) Po cz´Êci oficjalnej nastàpi∏ program s∏owno-artystyczny w wykonaniu naszych uczniów. Micha∏ i Tadeusz z∏o˝yli Êwiadectwo o szkole – pi´kny i wzruszajàcy dialog o tym, co wydarzy∏o si´ w naszym gronie przez ostatnie dziesi´ç lat, a spektakl pt. „LeÊna olimpiada” podbi∏ serca zaproszonych goÊci. To kolejny przyk∏ad na to, ˝e nasze dzieci chcà, mówià po polsku, a przede wszystkim robià to wspaniale. Tak˝e uczniowie, z pomocà nauczycieli i rodziców, zadbali o ciekawà dekoracj´ oraz kostiumy. Ponadto w sali mo˝na by∏o obejrzeç wyÊwietlane zdj´cia naszych pociech. Nasza uroczystoÊç zosta∏a zakoƒczona wspólnym pocz´stunkiem. Warto na koniec powtórzyç s∏owa przewodniczàcej Rady Rodziców: „Podzi´kowania dla Was wszystkich za pomoc okazanà przy organizacji uroczystoÊci. Dzi´kujemy Wam za ka˝dy najmniejszy gest i ch´ç pomocy. Dzi´kujemy za przygotowanie sali, za przestawianie sto∏ów i krzese∏, za dekoracje, za przywiezienie pude∏, za nauczenie si´ gotowania bigosu, za kluski i kapustki, fasolki, za ka˝de ciasto i sa∏atk´, za Waszà prac´ w kuchni. Za filmowanie i robienie zdj´ç. Za przedstawienie stokrotnie dzi´kujemy naszym Nauczycielkom, za naczynia od pani Gra˝yny, i za sprzàtanie. Dzi´kujemy!” Tak wiele wysi∏ku zosta∏o w∏o˝one, aby ta uroczystoÊç mia∏a odpowiednià opraw´. Wa˝ne, ˝e chcemy i potrafimy wspó∏pracowaç; cieszà nas wspólne zaj´cia i bycie w naszej wspólnocie – i od Êwi´ta, i na co dzieƒ. Dzi´kujemy tym, którzy stworzyli i tworzà nadal nasza szko∏´, chlubnie przyczyniajàc si´ do utrwalania oraz wzbogacania kultury polskiej. WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 27 457 10/6/09 8:04 PM Page 28 Z OÂRODKÓW PMK Nowy duszpasterz w PMK We wrzeÊniu br. do grona nowych duszpasterzy w PMK do∏àczy∏ ks. dr Grzegorz Domaƒski, biblista z diecezji siedleckiej. Ksiàdz G. Domaƒski jest odpowiedzialny za OÊrodek Duszpasterski w Gnadenthal. Poni˝ej prezentujemy sylwetk´ nowego duszpasterza. Ks. dr Grzegorz Domaƒski urodzi∏ si´ 13 paêdziernika 1971 r. w Mi´dzyrzecu Podlaskim. W tym te˝ mieÊcie ukoƒczy∏ szko∏´ podstawowà i Liceum Ogólnokszta∏càce im. Gen. W∏adys∏awa Sikorskiego. W roku 1990 z∏o˝y∏ egzamin dojrza∏oÊci, po czym wstàpi∏ do Wy˝szego Seminarium Duchownego Diecezji Siedleckiej, rozpoczynajàc studia filozoficzne i teologiczne. W maju 1996 roku uzyska∏ tytu∏ magistra teologii na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie na podstawie pracy pt. „Koncepcja osoby ludzkiej wed∏ug prof. Wincentego Granata”. 8 czerwca 1996 roku z ràk ks. bpa Jana Wiktora Nowaka w siedleckiej katedrze przyjà∏ Êwi´cenia kap∏aƒskie. BezpoÊrednio po Êwi´ceniach pracowa∏ dwa miesiàce jako wikariusz w parafii pt. Trójcy PrzenajÊwi´tszej w Janowie Podlaskim. We wrzeÊniu 1996 r. zosta∏ zwolniony z obowiàzków duszpasterskich i skierowany na studia specjalistyczne do Rzymu. W 1997 r. rozpoczà∏ studia na Papieskim Instytucie Biblijnym (tzw. Biblicum), które uwieƒczy∏ tytu∏em licencjata nauk biblijnych w roku 2002. W latach 2002 – 2004 mieszka∏ w podlubelskiej miejscowoÊci Kr´˝nica Jara przygotowujàc rozpraw´ doktorskà. W 2004 roku na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim uzyska∏ stopieƒ naukowy doktora na podstawie pracy pt. „Znaczenie wjazdu Jezusa do Jerozolimy (¸k 19, 28-44) w ¸ukaszowym uj´ciu historii zbawienia”. Od 2004 roku pe∏ni funkcj´ wyk∏adowcy w Wy˝szym Seminarium Duchownym Diecezji Siedleckiej oraz w Instytucie Teologicznym w Siedlcach. W latach 2004 – 2009 pe∏ni∏ równie˝ pos∏ug´ duszpasterskà przy parafii pw. Ducha Âwi´tego w Siedlcach. Jest wspó∏pracownikiem Dzie∏a Biblijnego im. Jana Paw∏a II. Uwaga! Gnadenthal – zmiana Mszy Êwi´tej Od paêdziernika Msza Êwi´ta w OÊrodku Duszpasterskim w Gnadenthal (koÊció∏ Êw. Justy w Krankenheim) b´dzie odprawiana w ka˝dà niedziel´ o godz. 12.30. ODPUST w MARLY Rektor PMK serdecznie zaprasza na uroczystość odpustową ku czci św. Jana z Kęt, Patrona PMK w Szwajcarii Sobota, 24 paêdziernika 2009 r. g. 10.00 – Spotkanie przedstawicieli Rad OÊrodków Duszpasterskich PMK g. 12.00 – Msza Âwi´ta Uroczystà Msz´ Êwi´tà odprawi Mons. Luis Capilla, odpowiedzialny za misje obcoj´zyczne Po mszy świętej Agapa Polonijna w Szkole Marly-Cité Route des Ecoles 28, 1723 Marly 28 WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 457 10/6/09 8:04 PM Page 29 Z OÂRODKÓW PMK „RÓ˚ANIEC” PAèDZIERNIK 2009 DwadzieÊcia pi´ç lat temu – w paêdzierniku 1984 r. – polska ziemia ponownie zosta∏a zroszona m´czeƒskà krwià. Ofiarà bestialskiej zbrodni, pope∏nionej z nienawiÊci do Chrystusa i KoÊcio∏a, sta∏ si´ polski kap∏an – ks. Jerzy Popie∏uszko. W najnowszym numerze „Ró˝aƒca” przybli˝amy jego charyzmatycznà postaç poprzez wspomnienia osób, które go zna∏y i z nim pracowa∏y. Jaki by∏ naprawd´ – jako kap∏an, cz∏owiek, przyjaciel? W tym temacie polecamy tak˝e artyku∏ Mileny Kindziuk „Kap∏an przede wszystkim”. Paêdziernik to tak˝e miesiàc ró˝aƒcowy i dlatego w naszym piÊmie, jeszcze bardziej ni˝ zawsze, nawiàzujemy i zach´camy do modlitwy ró˝aƒcowej. Polecamy szczególnie: rozmow´ z ks. Krzysztofem Czaplà SAC, dyrektorem Sekretariatu Fatimskiego na Krzeptówkach w Zakopanem – „O Wielkiej Nowennie Fatimskiej”; Êwiadectwo Krystyny Czuby o ró˝aƒcowym cudzie w Kazachstanie z okresu II wojny Êwiatowej – „Uratowani przez ró˝aniec”; reporta˝ s. Wioletty Ostrowskiej CSL z Pieszej Pielgrzymki Ró˝aƒcowej z Warszawy i P∏ocka do sanktuarium Matki Bo˝ej Pocieszenia w Czerwiƒsku – „W drodze z ró˝aƒcem”; relacj´ z odpustu Matki Bo˝ej Loretaƒskiej w Loretto. W najnowszym numerze „Ró˝aƒca” pochylamy si´ równie˝ nad trzema wielkimi postaciami KoÊcio∏a. W rozmowie z ks. abp. Mieczys∏awem Mokrzyckim wspominamy naszego Papie˝a-Rodaka Jana Paw∏a II, szczególnie jego zami∏owanie do ró˝aƒca. Prezentujemy tak˝e sylwetki duchowe b∏. ks. abp. Zygmunta Szcz´snego Feliƒskiego oraz b∏. o. Damiana de Veustera, których Benedykt XVI 11 paêdziernika br. og∏osi Êwi´tymi. Ponadto w miesi´czniku jak zwykle – konferencja formacyjna, rozwa˝anie na pierwszà sobot´ miesiàca, rozwa˝ania ró˝aƒcowe, komentarze do Ewangelii na ka˝dy dzieƒ miesiàca. Zach´camy do lektury pisma, a tak˝e do odwiedzenia naszej strony internetowej: www.rozaniec.eu. Mo˝na je nabyç w sklepach sieci EMPiK, ksi´garniach katolickich. Prenumerat´ mo˝na zamawiaç w Wydawnictwie Sióstr Loretanek: Warszawa, ul. ˚eligowskiego 16/20; tel. (22) 673 58 39; e-mail: [email protected]; www.loretanki.pl Różaniec – ratunek dla świata Serdecznie zach´camy do modlitwy ró˝aƒcowej we wszystkich OÊrodkach Duszpasterskich PMK. Szczególnà intencjà ró˝aƒcowà w roku kap∏aƒskim niech b´dzie modlitwa o nowe powo∏ania kap∏aƒskie ze Êrodowisk polonijnych w Szwajcarii. Ró˝aniec w paêdzierniku Bazylea – przed ka˝dà Mszà Êw. 11:45-12:15 Aarau – 2. i 3. niedziela 16:45 Zuchwil – 1. niedziela po Mszy Êw. 17:45 Fot. Ró˝aniec o. J. M. Bocheƒskiego OP Ludwik Mycielski, „Mój szary ró˝aniec”, Wydanie drugie, Wydawnictwo Sióstr Loretanek, Warszawa 2006 Nosz´ w sercu nadzieje, ˝e moje opowiadanie pomo˝e jakoÊ tym, co skar˝à si´ na nasze ci´˝kie czasy, tym którzy za∏amujà mo˝e r´ce: Gorzej ju˝ byç nie mo˝e, a przecie˝ wiadomo – b´dzie jeszcze gorzej... A nasze dzieci? One to juz zupe∏nie perspektywy nie majà! Naprawd´? Nie majà perspektyw? Dlaczego? Niechby „Mój szary ró˝aniec” wspomóg∏ proces kszta∏towania si´ w umys∏ach opinii bardziej realistycznych. Niechby prowadzi∏ do chrzeÊcijaƒskiego optymizmu i nadziei. WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 29 457 10/6/09 8:04 PM Page 30 Z OÂRODKÓW PMK Niedziela, 1 listopada 2009 UROCZYSTOÂå WSZYSTKICH ÂWI¢TYCH Bazylea godz. 12.15 – Msza Êw. za zmar∏ych po∏àczona z wypominkami i z koronkà do Bo˝ego Mi∏osierdzia. Bern godz. 15.00 – Msza Êw. w kaplicy przy Inselspital (Universitätsspital); po mszy Êw. modlitwa na cmentarzu przy polskich grobach. Genewa godz. 12.00 – Msza Êw., a po niej modlitwy za zmar∏ych przy p∏ycie pamiàtkowej genera∏a Józefa Hauke – Bosaka na cmentarzu w Carouge. Gnadenthal godz. 12.30 – Msza Êw. za zmar∏ych po∏àczona z wypominkami Lesin 31. X. godz. 11.00 – modlitwy za zmar∏ych Lozanna godz. 15.30 – modlitwy za zmar∏ych na cmentarzu w Pully; godz. 17.00 – Msza Êw. w koÊciele Saint-Étienne. Marly godz. 9.30 – Msza Êw.; po mszy modlitwy za zmar∏ych na cmentarzu w Marly i w Bourgillon. Visp godz. 19.30 – Msza Êw. za zmar∏ych po∏àczona z wypominkami Winterthur 31. X., godz. 16.00 – modlitwy za zmar∏ych na cmentarzu Zug godz. 9.30 – Msza Êw. za zmar∏ych po∏àczona z wypominkami Zuchwill godz. 17.00 – modlitwa przy grobie T. KoÊciuszki i przy kaplicy wybudowanej przez internowanych, a nast´pnie Msza Êw. za zmar∏ych po∏àczona z wypominkami. Zurych godz. 12.00 – Msza Êw.; po mszy Êw. modlitwy na cmentarzu „Ja jestem zmartwychwstanie i ˝ycie. Kto we mnie wierzy, choçby i umar∏, ˝yç b´dzie. Ka˝dy, kto ˝yje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki” (J 11, 25-26). Listopad to miesiàc szczególnej pami´ci o naszych zmar∏ych bliskich, krewnych, przyjacio∏ach. Tradycyjnie te˝ modlimy si´ za zmar∏ych Polaków pochowanych na cmentarzach w Szwajcarii i na wszystkich cmentarzach Êwiata. Zach´camy wszystkich, by nie by∏ to miesiàc samej tylko zadumy nad Êmiercià i przemijaniem, ale tak˝e czas czynnej pomocy wszystkim duszom oczekujàcym w czyÊçcu na osiàgni´cie pe∏ni radoÊci w Niebie. Najskuteczniejszà pomocà dla naszych bliskich zmar∏ych jest modlitwa, a szczególnie msza Êwi´ta ofiarowana w ich intencji. W sprawach wypominek i mszy Êwi´tych za zmar∏ych zasadniczo zg∏aszamy si´ do ksi´˝y w OÊrodkach PMK. Ci z Paƒstwa, którzy ˝yczà sobie, aby w intencji zmar∏ych zosta∏a odprawiona msza Êwi´ta przez ksi´˝y studentów w Marly, proszeni sà o kontakt z PMK w Marly: Mission Catholique Polonaise, 12 Chemin des Falaises, 1723 Marly/Fribourg, Suisse. E-Mail: [email protected] 30 Fot. Grób Alfonsa Bronarskiego (1891-1965) i Ludwika Bronarskiego (1890-1975) na cmentarzu przy koÊciele Notre Dame w Bourgillon. WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 457 10/6/09 8:04 PM Page 31 Z OÂRODKÓW PMK Listopad Gra∏ nam w Polsce, co roku Listopad Dàbrowskiego i Marsza Legjonów Kolorowà paradà szwadronów, Roztaƒczonym u∏aƒstwem galopad!... Twardym chrz´stem stalowej piechoty, Basem t∏oków w podniebnych orkiestrach, Blaskiem oczu i d∏oni ∏omotem Rozszala∏ych galerii i estrad!... Gra∏ nam w Polsce, co roku, Listopad Dàbrowskiego i Marsza Legjonów Âpiewem turbin, kilofów i ∏opat I – milczeniem ˝elazobetonów – – – Bra∏ na biel choràgwianà i czerwieƒ Corok ˝ywiej bijàce kolory: Bia∏ych szos w∏ókna – nowych unerwieƒ Wozów z ceg∏à czerwone tabory!... Âmielszym z roku w rok ostrzem neonów ¸achman mroku rozpruwa∏ nad nami… Z roku na rok k∏ad∏ t´˝szy dynamit Na dno serc, czekajàcych zap∏onu… DziÊ – nie z∏o˝y nikt wieƒca na chwa∏´ „Nieznanemu”, w Warszawie, na p∏yt´: Ani Rzàd… Ani Wódz i Marsza∏ek… Ani Prezydent Rzeczpospolitej... DziÊ – nie wstanie, wÊród braw i uk∏onów, Dyplomacja, zdumiona, w swej lo˝y: DziÊ nie zdziwi jej, dziÊ jej nie strwo˝y Wizja skrzyde∏ rosnàcych i szponów… Lecz to wiemy my – nie Europa – ˚e, pot´˝niej od armat i dzwonów, Gra i dziÊ – czy s∏yszycie? – Listopad Dàbrowskiego i Marsza Legjonów!... Gra nam dziÊ, jak co roku, Listopad… Gra, jak Polska szeroka i d∏uga, I po Êwiecie na polskich gra tropach: W mg∏ach angielskich… W szwajcarskich szarugach… Gra nie Êmierç: gra zwyci´stwo!... gra ˝ycie!... „Póki ˝ywi WY – niema∏y Jej zgonu!... …Dàbrowskiego i Marsza Legjonów Gra Listopad dziÊ w NAS… Czy s∏yszycie?!... Jerzy Brzozowski Pami´tnik Literacki. Szwajcaria, 1941. Archiwum Polskiej Misji Katolickiej WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 31 457 10/6/09 8:04 PM Page 32 AARAU I BASEL Aarau Sierpniowa „majówka” w Hunzenschwil koło Aarau – 30.08.09 „Organizowaç? nie organizowaç? czy ktoÊ przyjdzie?” pytaliÊmy si´ siebie nawzajem w ramach powo∏anej do ˝ycia w listopadzie 2008 rady duszpasterskiej w Aarau. MyÊleliÊmy o majówce. PatrzyliÊmy na frekwencj´ niedzielnych Mszy Êw: tendencja wzrostowa, ciàgle nowe twarze. „Ale majówka to coÊ niemal rodzinnego, tu trzeba si´ troch´ znaç a my jesteÊmy bardzo m∏odà wspólnotà”. ZdecydowaliÊmy: „maj to wczeÊnie, spróbujemy w sierpniu”. To by∏a dobra decyzja. Sk∏ad typowy dla Aarau: du˝o dzieci, stanowi∏y one niemal po∏ow´ z ponad 60-ciu uczestników. Chata w lesie, ciep∏e niedzielne popo∏udnie koƒca sierpnia, mo˝e nawet koƒca lata. O∏tarz polowy ozdobiony nazbieranymi na ∏àce kwiatami, oÊwietlony przez przebijajàce si´ promienie s∏oƒca. My stoimy po cz´Êci w cieniu, po cz´Êci na s∏oƒcu. Wszak „w ciemnoÊci idziemy do êród∏a Twojego ˝ycia”. Ksiàdz Grzegorz zauwa˝a: w naturze ∏atwiej wszystko rozumieç, ∏atwiej zbli˝yç si´ do Pana Boga. RzeczywiÊcie dotar∏o do nas to kazanie, nawet dzieci – ˝ywio∏ nasz kochany – mniej przeszkadza∏y. Modlitwa za ojczyzn´ i o pokój. Pami´taliÊmy o rocznicy wrze- Ênia 1939, o internowanych w Szwajcarii Polakach, to oni wybudowali w 1941 roku do dziÊ ich imieniem nazwanà „Polenstrasse” w pobliskim Thalheim. „P∏onie ognisko w lesie” zabrzmia∏o po Mszy Êwi´tej, do tego piosenka patriotyczna i biesiadna: jak na leÊnà biesiad´ przysta∏o. Âpiew, rozmowy, zabawa a˝ po zmrok. Na zakoƒczenie „Wszystkie nasze dzienne sprawy” i... zadowolenie z dobrze sp´dzonego czasu, nadzieja ˝e kiedyÊ to powtórzymy. „Czy chcemy?” „Jasne, ale teraz nie musimy czekaç do sierpnia, zróbmy majówk´ dla odmiany... w maju”. Wszystkim, którzy byli z nami i pomogli w przygotowaniach bardzo dzi´kujemy! Marcin Sumi∏a (w imieniu rady duszpasterskiej w Aarau) Basel Poświęcenie Jasnogórskiej ikony w Bazylei Cz´stochowska ikona NajÊwi´tszej Marii Panny jest najbardziej rozpoznawalnym wÊród wierzàcych Polaków wizerunkiem Matki Bo˝ej. W ka˝dym niemal domu, czy to w kraju czy poza jego granicami, mo˝na znaleêç kopi´ lub reprodukcj´ tego obrazu. Miliony ludzi, ka˝dego dnia odwiedzajà kaplic´ na Jasnej Górze, by choç przez chwil´ w Jej wzroku ujrzeç wzrok Jej syna. A ona zawsze tak samo, ze smutnym, lecz pe∏nym troski obliczem ws∏uchuje si´ w problemy i proÊby, które za Jej poÊrednictwem zanoszà do Boga. Zwiàzana z narodem Polskim od setek lat, sta∏a si´ milczàcym Êwiadkiem wielu ˝yciowych sukcesów i tragedii, politycznych zawirowaƒ, bitew czy rewolucji. Staraniami Rady OÊrodka oraz anonimowych darczyƒców, w lipcu br. zosta∏a zakupiona dla OÊrodka w Bazylei kopia Jasnogórskiego obrazu NajÊwi´tszej Marii Panny. Ob- raz zosta∏ poÊwi´cony przez Ks. Grzegorza Piotrowskiego podczas Mszy Âw. w niedziel´ 16 sierpnia by od tej pory towarzyszyç wiernym podczas wszystkich celebracji. Wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili si´ do tego, by obraz Czarnej Madonny móg∏ na sta∏e goÊciç w bazylejskiej wspólnocie, serdecznie dzi´kujemy. Marcin Maj Zaproszenie na obchody Święta Niepodległości w Bazylei Zapraszamy serdecznie 8-go listopada do Bazylei na Msz´ Êw. w intencji Ojczyzny. W czasie Mszy Êw. naszà modlitw´ ubogaci Êpiew chóru, który wykona tak˝e kilka 32 pieÊni patriotycznych. Dzieci ucz´szczajàce na zaj´cia ogniska polonijnego przy PMK w Bazylei wystàpià z okolicznoÊciowà akademià. Duszpasterz z Radà OÊrodka WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 457 10/6/09 8:04 PM Page 33 GNADENTHAL Konkurs w Gnadenthal „Moja rodzina” w Gnadenthal 13 wrzeÊnia 2009 licznie zgromadzona wspólnota gnadenthalska prze˝ywa∏a dziesiàtà – jubileuszowà pielgrzymk´ rodzin. Pi´knà opraw´ muzycznà zapewnili paƒstwo Ewa i Tadeusz Kad∏ubowscy: s∏owem i muzykà poprowadzili adoracj´ NajÊwi´tszego Sakramentu przygotowujàcà wiernych do udzia∏u we Mszy Êwi´tej. Eucharystii przewodniczy∏ ksiàdz rektor S∏awomir Kawecki, który w homilii ukaza∏ wielkie zagro˝enia, z jakimi styka si´ dzisiejsza rodzina katolicka. PodkreÊli∏, ˝e ludzie m∏odzi majà wielkie pragnienie za∏o˝enia i posiadania szcz´Êliwej rodziny. Zebrani z wielkim wzruszeniem wys∏uchali przytoczonego przez Celebransa Êwiadectwa pewnej m∏odej osoby: choç nie mia∏a dobrego przyk∏adu i wzorca w swoim domu rodzinnym, zrobi∏a wszystko, aby ta sytuacja nie powtórzy∏a si´ w jej rodzinie. Po Mszy Êwi´tej wszyscy udali si´ do ogrodów, gdzie bardzo pi´knie przygotowano pocz´stunek dla uczestników uroczystoÊci. W trakcie pikniku nastàpi∏a prezentacja prac artystycznych przygotowanych przez dzieci. JedenaÊcioro dzieci wzi´∏o udzia∏ w konkursie plastyczno-artystycznym pod has∏em: „Moja rodzina”. Wszystkie prace by∏y pi´kne i wszystkie te˝ zosta∏y nagrodzone. W konkursie plastycznym pierwsze miejsca zaj´li: w grupie m∏odszej – Piotr Dzianach (5 lat), w grupie starszej – Nina WeÊniuk (8 lat). UroczystoÊç zakoƒczy∏a si´ zawierzeniem rodzin przed obrazem Matki Bo˝ej Gnadenthalskiej, które poprowadzi∏ ksiàdz dr Grzegorz Domaƒski, nowy duszpasterz rodzin. WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 33 457 10/6/09 8:04 PM Page 34 PIELGRZYMKA „Otoczmy troskà ˝ycie!” XVII Pielgrzymka Rodziny Radia Maryja na Jasnà Gór´ 11-12 lipca 2009 oko∏o pó∏ miliona pielgrzymów Rodziny Radia Maryja zebra∏o si´ u stóp Matki Bo˝ej Jasnogórskiej w Cz´stochowie. Nie mog∏o tam zabraknàç przedstawicieli naszego ko∏a Radia Maryja z Zurychu i z Lozanny. UroczystoÊci pielgrzymkowe rozpocz´∏a Eucharystia, homili´ wyg∏osi∏ ks. bp Ignacy Dec, ordynariusz Êwidnicki: mówi∏ o obronie ˝ycia od pocz´cia do naturalnej Êmierci, które by∏o has∏em tej pielgrzymki. Biskup nawiàza∏ równie˝ do wa˝nej roli Radia Maryja, które przydaje si∏ polskiemu KoÊcio∏owi i narodowi. O 21.00 zgromadziliÊmy si´ na Apelu Jasnogórskim. UroczystoÊci niedzielne rozpocz´to godzinkami o Niepokalanym Pocz´ciu NajÊwi´tszej Maryi Panny. Ka˝dy pielgrzym na znak przynale˝noÊci do Rodziny Radia Maryja otrzyma∏ moherowy berecik z napisem „Kocham Pana Boga, KoÊció∏, Polsk´ i ludzi”, wykonany przez s∏uchaczy Radia Maryja na proÊb´ o. Tadeusza Rydzyka. Kilka takich berecików zosta∏o przywiezionych do Szwajcarii. Niedzielna Msza Êwi´ta zwieƒczy∏a uroczystoÊci pielgrzymkowe. Ks. bp Wac∏aw Depo wyg∏osi∏ homili´ i przewodniczy∏ tej mszy wraz ze wspó∏koncelebrantami, m.in. ks. bp. Ignacym Decem, ks. bp. Edwardem Frankowskim, ks. bp. Józefem Pazdurem, ks. bp. Stefanem Regmuntem, ks. bp. Paw∏em Sochà oraz ks. bp. Teofilem Wilskim. W homilii ks. bp Wac∏aw Depo mówi∏ o g∏oszeniu prawdy w me- 34 diach, o ewangelizowaniu i wyznawaniu swojej wiary poprzez czyny i postaw´ – w czym pomaga nam Radio Maryja i TV Trwam. UroczystoÊci odbywa∏y si´ przy wspania∏ej pogodzie; wznosiliÊmy r´ce do Boga dzi´kujàc Mu za wspania∏e prze˝ycia Eucharystii i ca∏ej pielgrzymki. Pielgrzymi ponowili akt oddania si´ Matce Bo˝ej, a wielkim prze˝yciem by∏o b∏ogos∏awieƒstwo Krzy˝em Papieskim. Po mszy mieliÊmy mo˝liwoÊç wys∏uchania przemówienia prezesa PIS-u Jaros∏awa Kaczyƒskiego oraz wystàpieƒ polskich uczonych: prof. Jana Szyszko, prof. Bogus∏awa Wolniewicza, prof. Rafa∏a Brody i prof. Piotra Jaroszyƒskiego. Na placu przed Bazylikà mo˝na by∏o otrzymaç pras´, zasi´gnàç informacji o nowej telefonii komórkowej w Rodzinie, jak równie˝ dowiedzieç si´ o wspó∏pracy Fundacji Lux Veritatis z Kasà Oszcz´dnoÊciowà „SKOK Stefczyka” (ta kasa ufundowa∏a tak˝e stypendia naukowe dla uzdolnionych studentów i pracowników naukowych Wy˝szej Szko∏y Kultury Spo∏ecznej i Medialnej w Toruniu). XVII Pielgrzymka Rodziny Radia Maryja na Jasnà Gór´ zakoƒczy∏a si´ wspólnym odmówieniem koronki do Mi∏osierdzia Bo˝ego. Uczestnicy tej pielgrzymki wracali do swoich domów radoÊni, mocno uduchowieni i pokrzepieni na duszy. Jadwiga Wator WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 457 10/6/09 8:04 PM Page 35 ˚Yå WIARÑ Ks. dr Grzegorz Domaƒski S∏owo, które zbawia Na przestrzeni wielu wieków Bóg objawia∏ si´ cz∏owiekowi, aby go zbawiç, tzn. daç mu udzia∏ w swoim szcz´Êciu. Historia objawiania si´ Boga, którà nazywamy historià zbawienia, zaczyna si´ zaraz po grzechu pierwszych ludzi, kiedy to Bóg nie zostawia cz∏owieka samego z jego nieszcz´Êciem, ale daje mu obietnic´ zbawienia. Aby swà obietnic´ zrealizowaç, Bóg wybiera sobie jeden naród – naród izraelski. Przedziwna Bo˝a pedagogia b´dzie prowadzi∏a Izraelitów przez setki lat historii a˝ do pe∏ni czasów, kiedy w∏aÊnie w tym narodzie przyjdzie na ziemi´ obiecany Mesjasz i nastanà nowe czasy – czasy Nowego Testamentu. W Jezusie Chrystusie Bóg zrealizuje w sposób pe∏ny i ostateczny obietnic´ zbawienia, w Nim te˝ objawi si´ wszystkim ludziom w najpe∏niejszy sposób. T´ histori´ zbawienia autor Listu do Hebrajczyków podsumowuje nast´pujàcymi s∏owami: Wielokrotnie i na ró˝ne sposoby przemawia∏ niegdyÊ Bóg do ojców naszych przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówi∏ do nas przez Syna (Hbr 1, 1). To przemawianie Boga, Jego S∏owo kierowane do cz∏owieka w ró˝nych czasach i okolicznoÊciach, zosta∏o spisane na kartach Biblii. Bóg wybiera∏ sobie ludzi, aby ci ludzkim j´zykiem utrwalili Jego or´dzie. Ludzi tych nazywamy autorami natchnionymi. Oni to pod natchnieniem Ducha Âwi´tego w sposób nieomylny spisali Bo˝e S∏owo. W ten sposób powsta∏o Pismo Âwi´te – zbiór pism Starego i Nowego Testamentu. Dlatego za ka˝dym razem, gdy si´gamy po Bibli´, mamy do czynienia z prawdziwym przemawianiem Boga do cz∏owieka – z autentycznym Jego S∏owem. Trzeba przy tym pami´taç, ˝e teksty biblijne, choç powsta∏y w odleg∏ej staro˝ytnoÊci, nigdy nie tracà swej aktualnoÊci. Musimy je tylko ciàgle na nowo odczytywaç – w kontekÊcie zmieniajàcych si´ uwarunkowaƒ i okolicznoÊci, w kontekÊcie naszego ˝ycia. Biblia by∏a jest i pozostanie ˝ywym i skutecznym S∏owem Boga – s∏owem mi∏oÊci i zbawienia skierowanym do ka˝dego grzesznika. Bóg w przedziwny sposób uczyni∏ z tej ksi´gi swoje mieszkanie, do którego zaprasza wszystkich szukajàcych orientacji w ˝yciu i prawdziwego szcz´Êcia. Lektura Pisma Âwi´tego i rozwa˝anie jego tekstów jest dla chrzeÊcijanina niezastàpionym Êrodkiem poznawania Boga, rozwoju wiary i drogà do Êwiadomego prze˝ywania swego chrzeÊcijaƒskiego powo∏ania. Cz´sto w naszym ˝yciu religijnym koncentrujemy si´ wy∏àcznie na osobistej modlitwie i sakramentach, pomijajàc duchowy pokarm, jakim jest lektura i rozwa˝anie tekstów biblijnych. Tymczasem ojcowie ostatniego Soboru przypominajà nam, ˝e jak Eucharystia, tak i Pismo Âwi´te stanowià podstawowy pokarm KoÊcio∏a. Poglàd ten wyra˝a∏ ju˝ Êw. Hieronim, który twierdzi, ˝e mo˝na ˝ywiç si´ Cia∏em Chrystusa i poiç Jego Krwià, nie tylko w tajemnicy eucharystycznej, lecz tak˝e przez czytanie Pisma Âwi´tego. Stàd chrzeÊcijanie, którzy nie karmià si´ S∏owem Bo˝ym – nie ˝yjà! (In Eccl. 3,12). Ten sam Êw. Hieronim zapisa∏ te˝ nast´pujàce s∏owa: „NieznajomoÊç Pisma Âwi´tego jest nieznajomoÊcià Chrystusa”. Warto zatem si´gnàç po ten pokarm. Czasami zdarza si´, ˝e w naszym prze˝ywaniu wiary popadamy w rutyn´: Modlitwa staje si´ bardziej formalnoÊcià ni˝ radosnym przebywaniem z Bogiem, a sam Bóg zdaje si´ byç dalekim i nieobecnym. Mo˝e si´ tak dziaç dlatego, ˝e brakuje nam nowych treÊci, nowych impulsów, które mo˝emy znaleêç w s∏owach kierowanych do nas przez Boga. S∏owo Bo˝e, w∏aÊciwie odczytywane i przyjmowane, potrafi naÊwietliç sens ka˝dej trudnej czy radosnej sytuacji naszego ˝ycia. Co wi´cej, ono jest S∏owem, które zbawia, gdy˝ Bóg przemawia do cz∏owieka tylko po to, aby ten móg∏ byç zbawiony, tzn. szcz´Êliwy. Poza tym czytanie Biblii mo˝e byç wspania∏à przygodà intelektualnà, która wprowadza nas w Êwiat innych kultur i sposobów myÊlenia. Jednak˝e czytanie Pisma Âwi´tego wymaga przynajmniej podstawowego przygotowania. S∏owo Bo˝e spisane na kartach Biblii jest jednoczeÊnie s∏owem ludzkim, tzn. ubranym w szat´ ludzkiego j´zyka. Autorzy natchnieni kierujà swe pisma nie bezpoÊrednio do nas, ale do ludzi swych czasów – ludzi o specyficznej mentalnoÊci i ˝yjàcych w konkretnych uwarunkowaniach kulturowych, cz´sto dla nas obcych i niezrozumia∏ych. Fakt ten stanowi podstawowà trudnoÊç w prawid∏owym odczytywaniu tekstów biblijnych. Za ka˝dym razem, gdy czytamy Bibli´, musimy zdawaç sobie spraw´ z tej trudnoÊci. Wielu bowiem ludzi próbuje czytaç i interpretowaç Pismo Âwi´te wy∏àcznie na w∏asnà r´k´, bez jakiejkolwiek fachowej pomocy, ograniczajàc si´ do odpowiedzi na pytanie: „Co Bóg chce do mnie poprzez przeczytane s∏owa powiedzieç?” Pytanie to jest bardzo wa˝ne i potrzebne, gdy˝ w∏aÊnie w nim zawiera si´ sens czytania S∏owa Bo˝ego. Jednak˝e nie nale˝y go stawiaç na samym poczàtku. Najpierw trzeba podjàç wysi∏ek ustalenia w∏aÊciwego sensu tekstu. Powy˝sze pytanie musi byç zatem poprzedzone innym pytaniem: „Co autor biblijny chcia∏ rzeczywiÊcie poprzez swoje s∏owa wyraziç?” Ka˝dy, kto nie podejmuje tego wysi∏ku, wybiera drog´ „na skróty” i ryzykuje otrzymaniem b∏´dnej interpretacji tekstu. Bardzo jaskrawym przyk∏adem koniecznoÊci w∏aÊciwej interpretacji sà s∏owa Jezusa zapisane przez Êw. Mateusza: JeÊli wi´c prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wy∏up je i odrzuç od siebie (Mt 5, 29). Aby w∏aÊciwie zrozumieç t´ wypowiedê Jezusa, potrzeba wziàç pod uwag´ specyficzny gatunek literacki tekstu, który w tym przypadku okreÊlamy jako hiperbol´ (przesadni´), która w czasach Jezusa by∏a doÊç powszechnie u˝ywana. Gdy pominiemy ten fakt, s∏owa Jezusa mogà si´ wydaç wprost nie do zaakceptowania. Odkrywaniem sensu tekstów Pisma Âwi´tego zajmuje si´ w sposób naukowy egzegeza biblijna. Termin egzegeza pochodzi od greckiego s∏owa exegesis, który oznacza w sensie Êcis∏ym „wyciàganie na zewnàtrz”, a w sensie przenoÊnym – wyk∏ad, interpretacj´, wyjaÊnianie. Podstawowym zadaniem egzegezy jest poszukiwanie tzw. sensu wyrazowego, tzn. sensu zamierzonego przez autora tekstu. Dopiero na tej podstawie mo˝na próbowaç poszukiwaç sensu przenoÊnego czy duchowego i odnosiç tekst biblijny do naszego ˝ycia. Powstaje zatem pytanie, czy cz∏owiek bez fachowego przygotowania mo˝e czytaç i w∏aÊciwie interpretowaç teksty biblijne? Owszem, mo˝e i powinien. W wi´kszoÊci przypadków nie jest to trudne. Cz´sto wystarczy kilka podstawowych informacji i troch´ doÊwiadczenia. Wa˝nym jest, aby czytaç Pismo Âwi´te i znaç jego treÊç – przede wszystkim Ewangelii. Chcia∏bym zatem zaprosiç Drogich Czytelników do wspólnego studiowania i rozwa˝ania Biblii. W cyklu artyku∏ów, które b´dà si´ ukazywaç przez kolejne miesiàce na ∏amach „WiadomoÊci”, postaram si´ przedstawiç najwa˝niejsze zagadnienia pomocne w rozumieniu Pisma Âwi´tego oraz analiz´ wybranych tekstów Ewangelii. Jeszcze raz zach´cam do czytania Biblii, przede wszystkim czterech Ewangelii, które dla nas chrzeÊcijan stanowià najwa˝niejszà cz´Êç spisanego objawienia. WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 35 457 10/6/09 8:04 PM Page 36 ˚Yå WIARÑ Wiar´ mo˝na straciç poÊrednio, przez grzechy Przede wszystkim trzeba wiedzieç, ˝e wiar´ mo˝na straciç poÊrednio, a mianowicie przez grzechy z innych dziedzin, zw∏aszcza z dziedziny czystoÊci. Wprawdzie grzech taki, np. kradzie˝ albo rozpusta, z wiarà nie ma nic wspólnego. Ale niektóre z nich, jeÊli przechodzà w na∏óg, nieuchronnie prowadzà do utraty wiary. Jest coÊ zadziwiajàcego w zbydl´ceniu, które opanowuje rozpustnika – wszystko, co ludzkie: zdolnoÊç do prawdziwej mi∏oÊci, zdolnoÊç do poÊwi´cenia, zrozumienie dla religii i wiara gasnà powoli jak Êwieca bez powietrza. Po latach rozpusty nie ma ju˝ cz∏owieka: jest ciemne, niskie, pop´dami ku chuci gnane zwierz´. WidzieliÊcie pewnie sami takich. Pami´tajmy, ˝e tak˝e ze stanowiska wiary popadni´cie w ten na∏óg jest bardzo niebezpieczne. Wiar´ mo˝na straciç wprost, przez czytanie i s∏uchanie rzeczy przeciwnych wierze o. Józef Maria Bocheƒski OP Skarb wiary Cnota wiary to nie tylko sam akt jednorazowy wydarzenia, ale mocne i trwa∏e nastawienie cz∏owieka, które sprawia, ˝e ma on sk∏onnoÊç niewzruszonà uznawaç za prawd´ to, co Bóg objawi∏, a KoÊció∏ do wierzenia podaje. Ta w∏aÊnie wiara, to nastawienie jest jednym z najwi´kszych skarbów, jakie cz∏owiek posiada. Sà wprawdzie tacy, którzy mówià, ˝e si´ bez wiary obchodzà: ale pomyÊlcie tylko, jak dalece ich ˝ycie pozbawione jest sensu i jak okropnie smutne musi si´ staç z chwilà, gdy przyjdzie nieszcz´Êcie, cierpienie, choroba, poniewierka. Nie tylko to: tym ludziom brakuje do czynu, do ˝ycia i do poÊwi´cenia najwi´kszej si∏y ludzkiej – wiary. Nie mamy czego im zazdroÊciç, przeciwnie, trzeba byç Êlepym, aby wiar´, którà da∏ nam Bóg, lekcewa˝yç i nie baç si´ o jej utrat´. A straciç wiar´ nie jest trudno. Znam ludzi, którzy jà mieli i to mocnà, a wszystko posz∏o w rozsypk´. Znam jednego koleg´, który straci∏ z wiarà nadziej´ i zginà∏ niedawno samobójczà Êmiercià. Znamy te˝ wielkich uczonych, nawet ksi´˝y i biskupów, którzy tracili wiar´. W historii mówià nam o wyznawcach, którzy dla wiary potrafili wytrzymaç tortury, a potem popadli w niewiar´. Dlatego niech nikt nie zasypia! JeÊli Twoja wiara jest ma∏a, wzmocnij jà; jeÊli jest wielka, Bogu dzi´kuj i rób, co mo˝esz, aby jà jeszcze powi´kszyç. Chcia∏bym wam dzisiaj wy∏o˝yç, jakie sà sposoby i zasady zwi´kszania w nas wiary. 36 Nast´pnie, wiar´ mo˝na straciç wprost, przez czytanie i s∏uchanie rzeczy przeciwnych wierze. Jak wiadomo KoÊció∏ zabroni∏ tego pod grzechem od wieków. Przez kilka wieków wszystkie m´drki tego Êwiata szydzi∏y z KoÊcio∏a i jego nietolerancji, a˝ fa∏szywie zrozumiana wolnoÊç dosta∏a nauk´ od wiedzy. Wiemy dzisiaj, ˝e w duszy cz∏owieka nic nie ginie: ka˝de s∏owo, które us∏ysza∏, ka˝dy obraz, który zobaczy∏, ka˝de przeczytane zdanie, nawet jeÊli je zapomni, zapad∏o mu w dusz´ i tam ˝yje, a kiedyÊ oddzia∏a na jego ÊwiadomoÊç i czyn. Tak jest wsz´dzie. Nie mo˝na bezkarnie czytywaç tak zwanej pacyfistycznej literatury, bez os∏abienia m´stwa. Nie mo˝na bezkarnie s∏uchaç radia nieprzyjacielskiego, bez os∏abienia mocy ˝o∏nierskiej i mi∏oÊci ojczyzny. Nie mo˝na czytaç i s∏uchaç wywodów przeciw wierze, bez os∏abienia wiary. Dzisiaj sporo jest m´drków, którzy nie chcà tej zasady stosowaç do siebie. „To dobre – mówià – dla t∏umu, ale ja jestem cz∏owiek Êwiat∏y, ja ju˝ tyle widzia∏em i s∏ysza∏em, ˝e mi to nie zaszkodzi”. M´drki i g∏upcy, a przy tym pysza∏ki: ka˝dy cz∏owiek jest cz∏owiekiem i ka˝dy ma ÊwiadomoÊç, w którà zapada, cokolwiek us∏ysza∏. U ka˝dego g∏os wroga odezwie si´ w najci´˝szej chwili, by mu przeszkadzaç w pe∏nieniu obowiàzku. By∏em kiedyÊ przy Êmierci pewnego lekarza szwajcarskiego, który w ˝yciu nie mówi∏ po w∏osku. W chwili konania zaczà∏ coÊ mówiç i okaza∏o si´, ˝e powtarza∏ s∏owa, które niaƒki w∏oskie mówià do dzieci. Zacz´liÊmy po jego Êmierci badaç spraw´ i stwierdziliÊmy, ze do drugiego (powtarzam: do drugiego) roku ˝ycia mia∏ niaƒk´ W∏oszk´. Nawet te s∏owa nie sp∏yn´∏y, ale zapad∏y w dusz´ i odezwa∏y si´ u konajàcego starca. Tak samo i u nas odezwie si´ kiedyÊ ka˝da z∏a ksià˝ka, ka˝da przeciwna naszym Êwi´toÊciom rozmowa, ka˝de bluênierstwo. Trzeba dbaç o rozwój wiary Samo unikanie rzeczy, które os∏abiajà wiar´, nie wystarcza. Trzeba tak˝e dbaç o jej rozwój, który jest trojaki: pod wzgl´dem mocy, zrozumienia i wp∏ywu na ˝ycie. Przede wszystkim pod wzgl´dem mocy. Tutaj mog´ daç jednà rad´ praktycznà, którà da∏ swojego czasu jeden z najwi´kszych naszych Êwi´tych, Êw. Augustyn. Przyszed∏ do niego m∏ody cz∏owiek pytajàc, co robiç, aby wzmocniç wiar´. Odpowiedzia∏, ˝eby post´powa∏ tak, jak gdyby mia∏ ju˝ mocnà wiar´. Jest rzeczywiÊcie tak samo, jak w ka˝dej cnocie: nie mo˝na wzmocniç jej inaczej, jak przez odwa˝ne czyny. Podobnie z wiarà: chcemy mieç wiar´ silnà, post´pujmy tak, jak gdyby by∏a silna. Druga rada jest taka: staraç si´ wiar´ poznaç, nie ma wtedy obawy, by uczciwego cz∏owieka nie pociàgn´∏a ku sobie. WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 457 10/6/09 8:04 PM Page 37 ˚Yå WIARÑ Staraç si´ wiar´ poznaç jak najlepiej To si´ ∏àczy z drugim rozwojem wiary: pod wzgl´dem treÊci. Wiar´ naszà trzeba pog∏´biaç, to jest staraç si´ jà poznaç jak najlepiej. To jest mo˝e najs∏abszy punkt naszej polskiej religii, bo u nas prawie ka˝dy ma wiar´, lecz wcale si´ nià nie zajmuje. Tymczasem wiara ma treÊç – dotyczy Boga i naszego ˝ycia i im lepiej t´ treÊç poznamy, tym ∏atwiej nam b´dzie wierzyç, bo tym silniej nas wiara pociàgnie. Dzisiaj np. mnóstwo pó∏inteligentów szuka dziwów jakichÊ w religiach indyjskich i odkrywa nagle rzeczy, które my chrzeÊcijanie mamy od wieków. Czy nie proÊciej by∏oby poznaç swojà wiar´? Jest te˝ przesàd, ˝e poznanie wiary wywo∏uje trudnoÊci. Nieprawda. Mówià niektórzy, ˝e KoÊció∏ zabrania zastanawiania si´ nad wiarà. Nieprawda. KoÊció∏ zakazuje poddawania krytyce samej wiary, bo to jest jej zaprzeczeniem, ale zawsze zach´ca∏ nas, abyÊmy myÊleli o tym, czego nas wiara uczy. Taka na przyk∏ad rzecz, jak nasze nabo˝eƒstwo do Matki Boskiej: Kto z nas postara∏ si´ czegoÊ o Niej, którà uwielbia, i do której si´ modli, dowiedzieç? A wydawa∏oby si´, ˝e to takie proste! Wiara ˝ywa, nie martwa litera Wreszcie wzrost wiary powinien objàç coraz bardziej ˝ycie tak, aby by∏a ona wiarà ˝ywà, a nie martwà literà. Nie chodzi tylko o to, abyÊmy ˝yli wed∏ug wiary – to jest sprawa dalsza. Chodzi przede wszystkim o to, abyÊmy wiedzieli, co wiara nakazuje. Jest np. prawda wiary o OpatrznoÊci Boskiej. Spotka∏em w Bajonnie w czasie ewakuacji w nocy jednego ˝o∏nierza, który zwróci∏ mojà uwag´ swojà wiarà i ocenà spraw wedle myÊli Bo˝ej. Kiedy mówiliÊmy o kl´sce, która wydawa∏a si´ nam obu wielka i tak dalece beznadziejna, ˝e jechaliÊmy do Anglii tylko dlatego, aby w niej zginàç jak na ˝o∏nierzy przysta∏o i nie iÊç jak owce do niewoli, powiedzia∏ mi, ˝e sprawa mo˝e si´ przedstawiaç ca∏kiem inaczej, jeÊli na nià popatrzymy troch´ z góry. Zapyta∏em, jak on to rozumie, a on powiedzia∏, ˝e wed∏ug widzenia Bo˝ego: ˝e przecie˝ Pan Bóg wie, co robi, i kto wie, czy nie tak w∏aÊnie by∏o trzeba. DziÊ widz´ jasno, ˝e mia∏ racj´. Mia∏ jà, bo mia∏ wiar´ nie tylko na niedziel´, ale tak˝e na ˝ycie. Wiar´ Êmia∏o wyznawaç Przy tym wszystkim jednà z najwa˝niejszych rzeczy jest Êmia∏e wyznanie wiary. Nie mamy czego si´ wstydziç, a kto si´ wiary wstydzi, pomniejsza jà i przygotowuje upadek. Nie nale˝y si´ wstydziç znaku Krzy˝a Âwi´tego ani przyznania si´ wobec innowierców, ˝e jesteÊmy katolikami; nie wstydêmy si´ chodziç do KoÊcio∏a i nosiç medalik. Nie nale˝y si´ wstydziç, ˝e wyznajemy wiar´. Takie sà wielkie zasady rzàdzàce cnotà wiary: trzeba unikaç niektórych grzechów, zw∏aszcza rozpusty, a tak˝e czytania i s∏uchania rzeczy przeciwnych wierze. Trzeba wiar´ rozwijaç pod wzgl´dem mocy, pod wzgl´dem g∏´bi i pod wzgl´dem jej wp∏ywu na ˝ycie – trzeba jà przede wszystkim mocno i Êmia∏o wyznawaç. Kto nie chce, niech nie myÊli, ˝e b´dzie ˝y∏ bez wiary. B´dzie mo˝e bez wiary naszej w Boga, ale za to zostanà mu nawyki wzi´te z wierzeƒ dzikusów: wiara, ˝e nie trzeba zapalaç trzeciego papierosa, ˝e soli nie nale˝y podawaç, bo b´dzie nieszcz´Êcie, ˝e trzynastka jest liczbà fatalnà i nieszcz´Êliwà. To ju˝ jest rzecz gustu. Ale dla nas, chrzeÊcijan, nie ma wàtpliwoÊci, ˝e wiara jest wielkim skarbem, który wypada nam zachowaç i rozwijaç z najwi´kszà na jakà nas staç pieczo∏owitoÊcià i starannoÊcià. (1943) Kazania i przemówienia, Wydawnictwo Salwator, Kraków 2000 r. Natchniony Duchem Bożym Takiego doznaje si´ wra˝enia czytajàc ksià˝k´ francuskiego teologa O. Noëla Quesson'a zatytu∏owanà (w t∏umaczeniu na polski) „S∏owo Bo˝e na ka˝dy dzieƒ”. Z g∏´bokà wiedzà dogmatycznà rozmyÊla autor duchowo-etyczne znaczenie cytowanych przez siebie fragmentów Pisma Âwi´tego. Ale nade wszystko p∏ynie z jego medytacji pe∏nie natchnienia objawienie istoty Wiary, przekazywane czytelnikowi z prawdziwym oddaniem i mi∏oÊcià w Chrystusie. Zacytujmy tu dla przyk∏adu kilka sformu∏owaƒ wyj´tych z jego modlitewnych rozwa˝aƒ: Panie, pomó˝ mi, abym naprawd´ Ciebie s∏ucha∏, pomó˝ prawdziwie dzia∏aç, dostosowywaç moje czyny do tego, czego Ty ode mnie oczekujesz. Pomó˝ abyÊmy byli zdolni Ciebie rozpoznaç. Niech Twoja r´ka b´dzie zawsze z nami. Pomó˝ znosiç trudnoÊci i przeciwnoÊci. Pomó˝ odczytywaç je w Twoim Êwietle. ObyÊ przeniknà∏ mnie ca∏ego. Obym coraz bardziej stawa∏ si´ zwyk∏ym narz´dziem w Twoich r´kach, przez tchnienie Twego Ducha. Daj nam ∏ask´ uczciwoÊci, prawoÊci, odwagi. Uwolnij od wszystkiego, co pozbawione jest prawdziwej wartoÊci. Nape∏nij nas, Panie, mi∏oÊcià ku Tobie. Wybaw od wszelkiego z∏a. Pomó˝ sprostaç naszym zadaniom, zachowaç równowag´, znaleêç czas na modlitw´. Panie, daj nam wiar´. Pomnó˝ nam wiar´. Objaw si´ nam, Panie. Pociàgnij nas za sobà w Twojà g∏´bi´, w obszar niedost´pny dla naszych ludzkich poszukiwaƒ, w tajemnic´ swojego istnienia. LudzkoÊç jest jednym wielkim rozdartym cia∏em. Chrystus odda∏ swoje ˝ycie, aby w nim sta∏ si´ jednym cia∏em. Nawróciç si´, zmieniç swoje ˝ycie, pokutowaç. Stanàç po stronie Chrystusa. Wpatrywaç si´ w Jezusa. Zatopiç si´ w tym rozmyÊlaniu. Jezus czyta w sercach. ˚yç z Jezusem, to nie zaznaç Êmierci. Byç dobrym, a˝ do g∏´bi swego jestestwa. Bóg jest mi∏oÊcià. Jezus pragnie byç kochanym. Kochaç coraz wi´cej. Gdy si´ naprawd´ Go kocha, uwa˝a si´ za ∏atwe te rzeczy, które bez mi∏oÊci by∏yby trudne. Cz∏owiek wierzàcy nie ˝yje w odosobnieniu. Wiara pozwala ˝yç. Ludzie wierzàcy obdarzeni sà mi∏oÊcià Bo˝à. Wierz´ w Ciebie, Panie, wznoszàc si´ ponad to, co racjonalne, widzialne, zrozumia∏e. Zakoƒczmy powy˝sze uwagi twierdzeniem zawartym w przedmowie do tej ksià˝ki. Czytamy tam te budujàce s∏owa: A kiedy ju˝ wejdziemy g∏´biej w medytacje N. Quessona, stanie si´ rzecz nadzwyczajna: oto ka˝da myÊl Jezusa stanie si´ naszà myÊlà. Galilea to nasze województwo, Kafarneum to nasze miasto, Golgota stanie si´ tym wzgórzem, na którym doÊwiadczamy niezrozumienia, bólu, cierpienia… a grób w poranek wielkanocny to miejsce, w którym rodzi si´ ochota do nowego ˝ycia. Podà˝my wraz z autorem tà drogà natchnionà Duchem Bo˝ym. Jan Konopka WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 37 457 10/6/09 8:04 PM Page 38 NA DZIE¡ S¸U˚BY ZDROWIA 18 paêdziernika w KoÊciele katolickim to Êwi´to ¸ukasza Ewangelisty, patrona s∏u˝by zdrowia. Âwi´ty ¸ukasz z zawodu by∏ lekarzem, jak o tym pisze wprost Êw. Pawe∏ Aposto∏: „Pozdrawia was ¸ukasz, umi∏owany lekarz” (Kol 4, 14). Nale˝a∏ do ludzi wykszta∏conych i doskonale obeznanych z ówczesnà literaturà. Z okazji Êwi´ta patrona s∏u˝by zdrowia wszystkim jej pracownikom sk∏adamy najlepsze ˝yczenia oraz zach´camy do lektury dwóch tekstów, specjalnie na t´ okazj´ przygotowanych dla „WiadomoÊci”. Wyleczyç, pomóc, pocieszyç Refleksje lekarza z oddzia∏u onkologicznego „Lekarz powinien czasem wyleczyç, cz´sto pomóc i zawsze pocieszyç” – t´ sentencj´ poda∏ nam na pierwszych zaj´ciach z medycyny wewn´trznej nasz adiunkt, który potem uczy∏ nas przez ca∏y rok, jak rozmawiaç z pacjentem, o co go pytaç, jak badaç i jakie dolegliwoÊci czy objawy pasujà do typowych chorób. By∏ to wst´p do wielkiego Êwiata medycyny klinicznej, myÊl, która pozosta∏a mi na trwa∏e w pami´ci, która pasuje do ka˝dego pacjenta i ka˝dego kierunku medycyny. „Czasem wyleczyç” to znak skromnoÊci, echo staro˝ytnego: „Medicus curat, Deus (natura) sanat”, czyli w wolnym przek∏adzie: „Pan Bóg (natura) uzdrawia, a lekarz tylko leczy (czy te˝ bierze honorarium)”. Sam lekarz nie daje zdrowia, pomaga znaleêç do niego drog´ przez odpowiednie rozpoznanie, w∏aÊciwe lekarstwo czy interwencj´ leczniczà. Gdy to wszystko jest zharmonizowane, a Pan Bóg pragnie kogoÊ wyleczyç to chory przestaje byç chorym, wraca do zdrowia. Wiele chorób ma przewlek∏y charakter, wyzdrowienie w takim znaczeniu nie jest mo˝liwe. Wtedy wysi∏ek pacjenta i terapeuty koncentruje si´ na tym, by choroba jak najmniej przeszkadza∏a na co dzieƒ, pozwala∏a na w miar´ normalne ˝ycie. Sukcesem jest, ˝e mo˝na „cz´sto pomóc”; z niemo˝noÊcià wyleczenia trzeba si´, niestety, ju˝ na poczàtku pogodziç. Niektórzy lekarze majà ten los wpisany niejako w swojà specjalizacj´, np. mo˝na wiele pomóc choremu na nieuleczalnà cukrzyc´, ale tylko tym, a nie wyleczeniem mierzy si´ sukces diabetologa. „Zawsze pocieszyç”... Cz´sto chory jest Êwiadomy, ˝e choroba jest nieuleczalna. Pomimo to ma nadziej´ choçby na dobre s∏owo, chwil´ uwagi. Z tà nadziejà idzie te˝ do lekarza. Czasami poszukiwanie dobrego s∏owa nabiera form´ przekory: „To dla mnie nie ma ju˝ nadziei?”. MyÊl´, ˝e pacjent postawi∏ to pytanie, ˝ywiàc – owszem – nadziej´, ˝e b´dzie pocieszony. Podoba∏a mi si´ wtedy odpowiedê mojego prze∏o˝onego: „To zale˝y, jaki cel sobie postawimy: wyzdrowienia raczej nie mo˝emy oczekiwaç, ale ból mo˝e zostaç z∏agodzony”. Na takiej zasadzie w leczeniu pacjentów z chorobà nowotworowà jest wiele miejsca na popraw´, nadziej´, nawet jeÊli nie mo˝na oczekiwaç wyleczenia. Relacja lekarz-pacjent jest z jednej strony asymetryczna: jeden jest chory i leczony, drugi jest zdrowy. Wydawa∏oby si´: jednego trze- 38 ba pocieszyç, drugi powinien to w∏aÊnie zrobiç. W praktyce cz´sto pacjent zaskakuje lekarza swojà dojrza∏oÊcià, pogodzeniem ze êle rokujàcym rozpoznaniem. Od tych pacjentów mo˝na si´ nierzadko uczyç optymizmu, podziwiaç ich màdroÊç ˝yciowà. KiedyÊ by∏em przej´ty agresywnà chorobà mojego nowego pacjenta, który przyszed∏ w ca∏kiem dobrej kondycji i nie wyglàda∏ na zbytnio przygn´bionego swoim po∏o˝eniem. Na koniec rozmowy o planowanej radioterapii nie pyta∏ zbyt wiele o dzia∏ania uboczne czy szanse wyleczenia. Prosi∏ o takie terminy naÊwietlaƒ, które nie b´dà mu utrudnia∏y dalszej opieki nad od wielu ju˝ lat sparali˝owanà ˝onà... Historie pacjentów to szko∏a ˝ycia, wystarczy chcieç si´ uczyç. Innego pacjenta zna∏em od lat. Raz by∏ u nas z powodu przerzutów nowotworowych w tej, raz w innej cz´Êci cia∏a. Kiedy pojawi∏ si´ na naÊwietlanie przerzutów do czaszki i mózgu, by∏ ju˝ bardzo naznaczony chorobà. MyÊla∏em, ˝e to b´dzie ostatnia nasza interwencja. Pod koniec naÊwietlaƒ jego ˝ona wr´czy∏a mi wino i powiedzia∏a: „Bo mój mà˝ chce si´ z panem po˝egnaç”. Przeszed∏ mnie wewn´trzny dreszcz: ona nie myÊli o „zwyk∏ym” po˝egnaniu po ostatnim naÊwietlaniu! Oni oboje sà Êwiadomi, ˝e dalszego leczenia ju˝ nie b´dzie. I robià to z takim spokojem! Z takim, jaki mogà mieç ludzie pogodzeni z wyzwaniami i ograniczonoÊcià ˝ycia, pogodzeni ze Êmiercià. Wino nazywa∏o si´ „St. Zeno”, tak jak mój pacjent Zeno, który by∏ tak bliski Êwi´tego momentu spotkania z Panem Bogiem, a wczeÊniej chcia∏ si´ po˝egnaç. JeÊli wi´c ktoÊ mówi: „onkologia, oj to takie straszne”, wtedy ma na pewno wiele racji. Cz´sto przera˝ajà zarówno zaawansowanie choroby, jak i bezbronnoÊç chorego, tudzie˝ ograniczone mo˝liwoÊci niesienia pomocy. Minimum – a to ju˝ tak wiele – to nie pozostawiç pacjenta samemu sobie, pocieszyç choçby przez banalne (a jak wa˝ne!) zainteresowanie jego losem. Do tego nie potrzeba byç lekarzem, to potrafi ka˝dy. Warto si´ uczyç, szukaç sposobów, by w ten czy inny sposób pomóc, z∏agodziç objawy, przynieÊç ulg´: to najcz´Êciej jest mo˝liwe. Wyleczenia sà coraz cz´stsze, a z tym roÊnie dà˝enie do jak najmniej obcià˝ajàcego, wolnego od powik∏aƒ leczenia. Wszystko sprowadza si´ do odpowiedzialnego traktowania drugiego cz∏owieka, tego który nam ufa i ma nadziej´, od którego wiele mo˝na si´ nauczyç. Suhr 16.08.09 Marcin Sumi∏a, lekarz radioonkolog WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 457 10/6/09 8:04 PM Page 39 NA DZIE¡ S¸U˚BY ZDROWIA P ozwalam sobie przedstawiç niespodziewany owoc mej „bernardyƒskiej pielgrzymki”, w sobot´, 22 sierpnia 2009 roku. Wtedy bowiem, przed cudownym obrazem Naszej Jasnogórskiej Królowej – ofiarowanym tam˝e w 1956 roku, przez polskiego artyst´ malarza, Kosmowskiego – wyjàtkowo b∏agalnie uprasza∏em o wszelkie ∏aski dla mego skromnego intelektu, abym na zaproszenie z bostoƒskiego Harvardu, wykreowa∏ prac´ fundamentalnie futurystycznà, godnà Polaka i tej˝e presti˝owej uczelni. Niniejszy esej dedykuj´ szczególnie, z wyrazami g∏´bokiej wdzi´cznoÊci i zaszczytu, naszym czcigodnym i jak˝e wspania∏ym Duszpasterzom Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii, wytrawnym znawcom niesienia wÊród nas p∏omienia wiary, tym dzisiaj obecnym i tym, którzy od nas odeszli. Kiedy wartoÊci humanistyczne i sztuka kultury medycznej ulegajà wspó∏czesnej deformacji Podczas egzekucji skazanego na Êmierç wi´ênia w Teksasie zastosowano po raz pierwszy w historii Hipokratesowej medycyny do˝ylne podanie „koktajlu Êmierci”. Przy tej nowej procedurze by∏o obecnych wtedy dwóch lekarzy medycyny, pod pretekstem sprawnej asysty merytorycznej, aby czasami ÊmiercionoÊna kroplówka nie straci∏a swego poprawnego toru, w korycie do˝ylnym ramienia skazanego. Kiedy wtedy ostro zaprotestowa∏em jako cz∏onek Amerykaƒskiego Towarzystwa Lekarskiego, na zasadzie „Primum non tacere”, czyli etyki g∏oÊnego wytykania prawdy, szybko mnie wtedy poprawiono, abym uwa˝a∏, poniewa˝ mog´ si´ staç jednym z tych niefortunnych Êwiadków medycyny Êmierci na zasadzie losowej selekcji komputerowej. Zatem cywilizacja Nowego Âwiata stan´∏a przed dylematem pisanym trzy razy „p”, tzn.: person (osoba ludzka), patient and problem. Intelektualna i moralna reprezentacja lekarza medycyny, niczym subtelna prowokacja, zosta∏a zdegradowana do zera i wyeliminowana sterylnie i bezkompromisowo, bez pozwolenia udzia∏u prawnych Êrodków odwo∏awczych. I tak zosta∏o do dzisiaj. Wspó∏czesne deliberacje najmàdrzejszych m´drców tego Êwiata stan´∏y w obliczu przejrzystego wyjaÊnienia: co ma stanowiç obiekt studiów etycznych i z jakich elementów poznawczych ma si´ sk∏adaç obiektywna metodologia techniczna tych˝e studiów oczekujàcych gruntownej retrospekcji w zagro˝eniu oraz nowych obiecujàcych kierunków perspektywicznych. Akompaniament psychologiczny uwa˝nego obserwatora to ryzyko, czyli istny racjonalny paradoks wspó∏czesnych tam˝e studentów fakultetu medycyny. Okazuje si´ bowiem, ˝e tylko 19% tej˝e populacji jest zainteresowanych niesieniem pomocy choremu w potrzebie. Zatem, tylko 1/5 tej przysz∏ej elity kultury medycznej uosabia si´ poprawnie ze swoim ˝yciowym powo∏aniem. A gdzie jest ca∏a reszta, czyli 4/5-te tych˝e adeptów Eskulapa? Celem stworzenia nowego modelu nauczania sztuki medycznej sà na gwa∏t poszukiwane wszelkie mo˝liwe interpretacje na pograniczu wartoÊci humanistycznych, komplementarnych doÊwiadczeƒ historycznych czy te˝ wszelkich symboli nowych treÊci nauczania oraz socjalnych badaƒ naukowych, w∏àcznie z udzia∏em wykonawczej w∏adzy rzàdowej. I to tylko po to, abyÊmy czasami si´ nie spóênili, w odszukiwaniu w∏asnych kompetentnych rozwiàzaƒ na polu praktyki klinicznej, medycyny dnia dzisiejszego. Od zarania ludzkoÊci wiadomo, ˝e duch nauk medycznych jest chwiejny,. Zagadnienie to jest strasznie zawik∏ane i plàcze si´ we w∏asnych sid∏ach ró˝norodnoÊci wizji terapeutycznych we wspó∏czesnym Êwiecie, bez skrupu∏ów zdominowanym przez intratne koncerny farmaceutyczne. W obliczu ich hegemonii, w których wszelkie zastosowania konkurencyjne – zast´pcze oraz efektywne, jak np. akupunktura, nabierajà wyrazów i barw poprawnych szcz´Êliwie uzdrowieƒ. Wyznawcy dogmatów naukowych sensu stricte stajà przed wyborem swoich wàtpliwych hipotez czy te˝ teorii, a to komplementarna terapia jest szansà uzdrowienia chorego, kiedy chemia Êrodków farmaceutycznych staje si´ niepoprawnà legendà medycyny. Konstrukcja komplementarnych terapii kompensacyjnych jako klinicznych instrumentów odpowiedzi terapeutycznych doprowadza do nowych rozwiàzaƒ, niewymiernie skutecznych, dla uleczenia lub kontroli post´pujàcej choroby pacjenta, co jest dzisiaj teoretycznie nie do wyjaÊnienia. W dzisiejszych czasach, kiedy zasobny bud˝et rzàdzi wszelkimi zmianami trendów kultury medycznej, okazuje si´, ˝e wspó∏czesne tanie i efektywne, bez objawów ubocznych, rozwiàzania poszukiwawcze naturalnych Êrodków z zakresu immunobioterapeutyków, sà nie do podwa˝enia w ich skutecznoÊci. I w tym miejscu, nasze zdolnoÊci percepcji obiektywnie – poznawczych, si´ nieub∏aganie koƒczà. Bo tak naprawd´, nasz gatunek homo sapiens, chocia˝ ujarzmi∏ moce natury naszej planety, to sam nad sobà, kontroli w∏asnych mechanizmów patofizjologicznych, jeszcze nie osiàgnà∏. Wreszcie powoli dochodzi si´ do delikatnych êróde∏ duchowych religii, które od ewolucyjnego poczàtku nas samych s∏u˝à wiernie wszelkim rozwiàzaniom konfliktowym, choç sà nie do przewidzenia w autentycznych sytuacjach klinicznych. Jest to prawdziwy styl ˝ycia terapeutycznego, w ramach norm normalnoÊci, woli wyboru nieograniczonego Absolutu Najwy˝sze- WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 39 457 10/6/09 8:04 PM Page 40 NA DZIE¡ S¸U˚BY ZDROWIA go. Te wartoÊci humanistyczne majestatu wiary wspomagajà niewymierniedzisiejszà, zazdrosnà o swe zasoby, medycyn´ oraz jej ucieleÊnienia Êwiadków w bia∏ych fartuchach zawodowych, a przede wszystkim sà nieodzowne dla ka˝dego cierpiàcego pacjenta. Cz´sto obecne na tej planecie istoty, nie umiejà si´ do daru wiary przyznaç, bo albo nikt ich tego nie nauczy∏, albo ateistyczna etnicznoÊç jest codziennoÊcià nihilizmu, braku wiedzy, jak mo˝e byç inaczej. A przecie˝ to dar wiary ubogaca g∏´boko i nieodwracalnie oraz jest najbardziej istotnym instrumentem skutecznoÊci terapeutycznej jako podstawowego procesu wszelkich intencji ratowania ˝ycia chorego. Tu ju˝ nie chodzi o ponadnaturalne cudowne uzdrowienia, ale o ca∏okszta∏t stylu humanistycznego, dzisiejszej kultury medycznej w potrzebie uzdrawiania. Mo˝emy w tej chwili zastosowaç wol´ wolnoÊci wyobraêni oraz intuicji na zasadzie relacji lekarz – pacjent. Te niepisane prze˝yte doÊwiadczenia sà znane tylko tym, którzy jarzma nieludzkiej medycyny doznali na w∏asnej skórze. Niestety, sà dzisiaj nawet pewne Êrodowiska najbogatszych paƒstw Êwiata, w których na ten delikatny temat nie wolno mówiç. Stanowi to pe∏en wyraz sprzeciwu wobec niezale˝nej myÊli integracji medycznych. Takie indywidualnoÊci sà tam˝e wnikliwie t´pione, za wszelkà cen´, jako materia∏ niebezpieczny w swojej niezale˝nej oryginalnoÊci. Te fundamentalne postacie moralnoÊci etyki chrzeÊcijaƒskiej sà zwiàzane mi´dzy innymi z weryfikacjà wszelkich celowych defraudacji, niekontrolowanej panoramy klinicznej, zwiàzanej na przyk∏ad z celowym finanso- Post scriptum Dziel´ si´ z Paƒstwem tylko wàtkami myÊli zebranych wst´pnie, na zaproszenie Uniwersytetu w Harvardzie, Boston, Stany Zjednoczone Ameryki Pó∏nocnej. Pozostaje tam bowiem wiele rzeczy do ambitnych uporzàdkowaƒ, wiele twórczych inicjatyw, w palàcej potrzebie wykszta∏cenia przysz∏ego w∏aÊciwego modelu lekarza medycyny. W naszych czasach kontrowersyjnych zmagaƒ oczekujemy z nadziejà zawsze pozytywnych rozwiàzaƒ w ich ostatecznym wdro˝eniu. waniem gloryfikacji aktywnej czy te˝ pasywnej eutanazji. Niestety, tym tytanom humanizmu aplikowanego na o∏tarzu medycyny ofiaruje si´ tylko jedno nieodwracalne wyjÊcie, w kana∏ zupe∏nej ciszy. Tymczasem, coraz bardziej skutecznie zaczyna dominowaç kultura narracji, opowiadaƒ rodzinnych, niepisanych przekazaƒ z pokolenia na pokolenie, co si´ ujawnia intymnie w granicach sztuki medycznej, bowiem tylko wtedy sam chory staje w centrum uwagi. Takie skuteczne rozwiàzania majà swoje tradycyjne profile etniczne, czy te˝ pe∏ne wra˝eƒ optymistycznych doÊwiadczenia natury religijnej danego Êrodowiska. Niestety, takie uj´cia sà nie do zaakceptowania przez ˝adne nauki socjalne, wspó∏czesnych badaƒ klinicznych. Opieramy si´ wtedy na memoria collectiva, czyli pami´ci kolektywnej danego Êrodowiska, bez zapisów pisemnych. Tutaj ju˝ nie ma ˝adnego ryzyka we wprost magicznej, ale nie szarlataƒskiej, pot´dze wyzwoleƒ determinacji zbawczo-uzdrawiajàcych. Kanoniczne skutki metod Sokratesa, wysi∏ków etyczno-psychologicznych, przestajà byç wiarygodne, jako logika albo raczej brak logiki, cierpiàcej na wiele niedoskona∏oÊci nauk teorii ˝ycia oraz Êmierci. Wszelakie êród∏a ekspertów doktrynalnych danych wspomaganych historycznie w omawianym temacie, czyli dziedzinie raczej mglistej, straci∏ doszcz´tnie swojà osobliwà noÊnoÊç reputacji, po prostu nie sprawdzajàcych si´ rozwiàzaƒ przy ∏ó˝ku chorego. Co nam zatem pozostaje? Morze pracy... W perspektywie jest sztuka dostosowania si´ uczciwie intelektualnie do autentycznych wartoÊci fenomenu ˝ycia cz∏owieka. Chodzi tutaj przede wszystkim o wszelkie asymilacje odkrywcze, zdolnoÊci poznawczych wartoÊci humanitarnych, kiedy cz∏owiek potrzebuje cz∏owieka. MàdroÊç dzielenia si´ z cierpiàcym i najs∏abszym, charakterem i temperamentem wartoÊci niewymiernie uczciwych w oparciu o w∏asne prze˝yte doÊwiadczenia daru wiary i prawdomównoÊci bezkompromisowej. OczywiÊcie do tego wszystkiego dochodzi fundament niezwyk∏ej odwagi, ale stawka jest bardzo wysoka... ratunek przed ewolucyjnà dynamikà patologii Êmierci fizycznej, kiedy tak powoli stajemy si´ niczym. Wojciech Konstanty Podleski, M.D., Ph.D. Prof. of Immunology, State University of New York, Prof. of Medicine, Denver Medical School, University of Colorado. U.S.A. Zebranie Polskiej Rady Duszpasterstwa Europy Zachodniej W dniach 16-18 paêdziernika 2009 roku w OÊrodku Edukacyjno-Charytatywnym „Emaus” w Turnie odb´dzie si´ zebranie Polskiej Rady Duszpasterstwa Europy Zachodniej. Obradom b´dzie przewodniczyç ks. abp Zygmunt Zimowski – delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Emigracji. Spotkanie pod has∏em: „Znaki czasu i wyzwania dla duszpasterstwa emigracyjnego” zosta∏o przygotowane w lutym bie˝àcego roku podczas posiedzenia Prezydium PRDEZ. Obrady paêdziernikowe b´dà przebiega∏y w dwóch blokach tematycznych: Zagro˝enia dla ˝ycia osoby ludzkiej, rodziny i wychowania w wartoÊciach chrzeÊcijaƒskich. (ks. abp Józef ˚yciƒski) Jak obudziç aktywnoÊç Êwieckich i znaleêç nowych liderów we wspólnotach emigracyjnych? (S∏awomir Adamiec) 40 W zwiàzku z zakoƒczeniem kadencji w Polskiej Radzie Duszpasterstwa Europy Zachodniej zosta∏o zg∏oszonych przez oÊrodki duszpasterskie PMK w Szwajcarii dwanaÊcie osób. Z tej grupy zosta∏o nominowanych pi´ç osób: Ivo Gatlik, Tomasz Lenart, Hubert Niewiadomski, Joanna Meyer oraz W∏adys∏aw Barczyk. SpoÊród nich Ivo Gatlik z Bazylei oraz Tomasz Lenart z Zurychu zostali wybrani na najbli˝szà kadencj´. Zastàpià oni Dionizego Simsona oraz Andrzeja Pazer´, natomiast Zenona Bossi pozostaje do koƒca kadencji Rady, gdy˝ zmiana spowodowa∏aby utrat´ przez Szwajcari´ reprezentanta w Prezydium Rady. Nowym reprezentantom ˝yczymy wielu ∏ask Bo˝ych do jak najlepszego reprezentowania Polskiej Misji w Szwajcarii na forum Rady, natomiast Dionizemu Simsonowi oraz Andrzejowi Pazerze dzi´kujemy za trudy i zaanga˝owanie w posiedzeniach Rady. WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 457 10/6/09 8:04 PM Page 41 OG¸OSZENIA Wizyta ambasadorów w Muzeum Polskim w Rapperswil W dniu 18 wrzeÊnia br. Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w Bernie zorganizowa∏a wyjazd studyjny do Rapperswilu ambasadorów akredytowanych w Bernie oraz przedstawicieli szwajcarskiej administracji federalnej. W projekcie wzi´∏o udzia∏ 30 osób, w tym ambasadorowie nast´pujàcych krajów: Niemcy, Szwecja, W∏ochy, Portugalia, Holandia, Rumunia, S∏owenia, S∏owacja, Norwegia, Ukraina, Bia∏oruÊ, Chorwacja, USA, Korea Po∏udniowa, Japonia, Macedonia, Indie, Luksemburg, a tak˝e ma∏˝onka ambasadora UE w Bernie, b. ambasador Szwajcarii w Warszawie André von Graffenried oraz urz´dnicy MSZ, SECO i DEZA. Program 8-godzinnej wizyty objà∏ spacer po starówce Rapperswilu, zwiedzanie Muzeum Polskiego, wernisa˝ wystawy ze zbiorów Muzeum Polskiego w Rapperswilu „Es begann in Gdaƒsk. SolidarnoÊç: die kollektive Furchtlosigkeit”. Wprowadzenie do wystawy wyg∏osi∏ Marco Schmid, b. korespondent Neue Zürcher Zeitung w Polsce. Na zakoƒczenie w Sali Rycerskiej goÊcie wys∏uchali recitalu fortepianowego w wykonaniu Marcina Grochowiny. Celem projektu by∏o z jednej strony uczczenie 20. rocznicy pierwszych demokratycznych wyborów w Polsce, z drugiej promocja i umocnienie pozycji Muzeum Polskiego w Rapperswilu. Projekt stanowi∏ równie˝ cz´Êç obchodów 90. rocznicy nawiàzania polsko-szwajcarskich stosunków dyplomatycznych. Wszyscy uczestnicy wyjazdu otrzymali pamiàtkowe albumy „Polen 1939-1989-2009. Wo es begann”, a tak˝e nowe, dwuj´zyczne przewodniki oraz filmy DVD o Muzeum Polskim. Ambasada RP w Bernie dzi´kuj´ za wspó∏prac´ przy realizacji wizyty studyjnej Muzeum Polskiemu w Rapperswilu, jak równie˝ w∏adzom miasta i gminy grodzkiej Rapperswil-Jona, które ufundowa∏y recepcj´ powitalnà i po˝egnalnà. Jaros∏aw Bajaczyk Og∏oszenie Walne Zebranie Wyborcze Stowarzyszenia „Przyjació∏ PMK w Marly” b´dzie mia∏o miejsce 28 listopada 2009 r. o godz. 14.00 w historycznej siedzibie PMK w Marly. WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 41 457 10/6/09 8:04 PM Page 42 OG¸OSZENIA OÊwiadczenie Zwiàzku Organizacji Polskich w Szwajcarii Na obchodzonà w Gdaƒsku 70-tà rocznic´ wybuchu II Wojny Âwiatowej zaproszono równie˝ i przedstawicieli agresorów. Tak si´ jednak z∏o˝y∏o, ˝e i kanclerz Merkel i Premier Putin byli po komunistycznych szko∏ach historii i trudno by∏o u nich dostrzec jakàÊ wol´ douczenia si´. Kanclerz Merkel przyzna∏a wprawdzie win´ Niemców i za pope∏nione zbrodnie przeprosi∏a, ale nie omieszka∏a porównaç milionów cywilnych ofiar, wyp´dzonych przez Niemców na tamten Êwiat, z cierpieniami niemieckich kolonistów i okupantów, rodzaju rodziny Eriki Steinbach, którzy musieli z okupowanych terenów uciekaç. Ostatnio s∏ychaç nawet, ˝e te cierpienia niemieckie mno˝à si´ i nasilajà, bo ci skrzywdzeni Niemcy majà coraz wi´cej potomnych, a ci przez Niemców pomordowani krzywdy ju˝ przecie˝ nie majà, bo nikt po nich nie pozosta∏. Jeszcze bardziej bezwstydnie lawirowa∏ Premier Putin, który sowiecki napad na Polsk´, aneksj´ po∏owy jej terytorium, mordowanie elit i masowe wywózki na Sybir próbowa∏ porównywaç z przy∏àczeniem do Polski zamieszka∏ego przez Polaków Zaolzia, które nastàpi∏o przecie˝ w obliczu zagro˝enia Czechos∏owacji po Uk∏adzie Monachijskim i po skierowanym 22 wrzeÊnia 1938 r. do Prezydenta Ignacego MoÊcickiego liÊcie Prezydenta Edwarda Benesza, który wola∏ ju˝, ˝eby ten teren przej´li Polacy, ni˝ ˝eby zaj´li go Niemcy. Szczytem postbolszewickiego zaÊlepienia by∏o porównanie przez Premiera Putina stalinowskiej decyzji o zamordowaniu 30 tysi´cy wzi´tych przez agresora do niewoli polskich oficerów oraz zmobilizowanych wybitnych naukowców, prawników, lekarzy i innych przedstawicieli elit polskich z … epidemià tyfusu, która po kl´sce agresji bolszewickiej w 1920 r. dotkn´∏a równie˝ i jeƒców sowieckich. O niemal 50-ciu latach sowieckiej w∏adzy i sowieckich wojsk, o dalszym mordowaniu, wi´zieniu i wywózkach o dalszym mordowaniu, wi´zieniu i wywózkach polskich elit po wojnie, o zmarnowanym ˝yciu kilku polskich pokoleƒ Premier Putin ju˝ nawet nie wspomnia∏. Za ludobójstwo, za pope∏nione zbrodnie nie winimy ca∏ych narodów, ani tym bardziej ich potomnych, ale obroƒcy zbrodniarzy stajà si´ za zagro˝enie powtórzenia tych zbrodni odpowiedzialni. Niebezpieczeƒstwo jest tym wi´ksze, ˝e obroƒcami zbrodni stali si´ przywódcy ca∏ych narodów, starajàcy si´ win´ za ich pope∏nienie przenieÊç z agresora na ofiary i wychowujàce w tym k∏amstwie ca∏e spo∏eczeƒstwa. Oni ju˝ si´ nie zmienià i niebezpieczeƒstwo b´dzie narastaç. Dlatego apelujemy, aby w Muzeum II wojny Êwiatowej wydzielony zosta∏ dzia∏ ludobójstwa. B´dzie tam wówczas miejsce na Palmiry i Katyƒ, na Auschwitz, KZ Warschau i gu∏agi, na wysiedlonych i rozstrzelanych gdynian, ˝eby Erice Steinbach zwolniç mieszkanie, i na ludobójcze wywózki na Sybir. Ka˝dy akredytowany dyplomata czy dziennikarz i ka˝da zagraniczna delegacja powinni to miejsce odwiedziç i opuÊciç z albumem dokumentów w r´ku. Mo˝e w ten sposób niebezpieczeƒstwo kolejnych agresji i kolejnego ludobójstwa chocia˝ w czasie odsuniemy. Prezydium Organizacji Polskich w Szwajcarii dr Jan Pyszko, Prezes dr Jerzy Miodoƒski, V- ce Prezes Stanis∏aw Komorski, Sekretarz Cz∏onkowie Violetta Ma∏ecka Andrzej Kolatorski T¸UMACZENIA J´zyki: niemiecki, francuski, polski, ukraiƒski, rosyjski Dr. Phil. Marija Büchi-Glaeser 42 WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) Solistrasse 9 CH-8180 Bulach Natel 076 380 68 54 Tel. 044 860 17 88 Fax. 044 860 17 89 E-mail: [email protected] www.eet.ch 457 10/6/09 8:04 PM Page 43 OG¸OSZENIA WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 43 457 10/6/09 8:04 PM Page 44 OG¸OSZENIA „Lasowiacy” majà ju˝ pi´ç lat! Polonijny Zespó∏ Taƒca „LASOWIACY” zosta∏ za∏o˝ony i jest prowadzony od pi´ciu lat przez dypl. choreografa taƒców polskich – Ew´ Skoczylas. Oprócz taƒców polskich, dzieci uczà si´ równie˝ pieÊni i kol´d polskich. Na prze∏omie roku 2008/2009 „Lasowiacy” wyst´powali z programem kol´d polskich w Winterthurze, Zurychu i Baden. Wi´cej informacji o zespole mo˝na znaleêç na stronie internetowej www.lasowiacy.ch W sierpniu 2009 Polonijny Zespó∏ Taƒca „Lasowiacy” rozpoczà∏ ju˝ szósty rok pracy. Po wakacjach letnich znów spotkaliÊmy si´ na sali, aby taƒczyç, Êpiewaç i poznawaç pi´kne polskie tradycje. Jak zwykle mamy wiele planów i propozycji na wspólne sp´dzanie czasu. Ju˝ za kilka tygodni rozpoczynamy obóz szkoleniowy, podczas którego b´dziemy uczyç si´ nowych taƒców, gry na nietypowych instrumentach oraz poznawaç tajniki przygotowywania bibu∏kowych kwiatów. Na ten zorganizowany podczas ferii jesiennych obóz Lasowiacy zaprosili Dzieci´cy Zespó∏ Regionalny „Hajduki” ze Âwinnej ko∏o ˚ywca. Zaj´cia dla dzieci z obu zespo∏ów prowadziç b´dà instruktorzy z Polski. Nauk´ gry na instrumentach ludowych takich jak multanki, okaryna, tràbita i tajniki gry na liÊciach poprowadzi znany muzyk góralski pan Jacenty Ignatowicz. Kwiaty i palmy wielkanocne z bibu∏ki powstanà pod okiem artystki ludowej pani Barbary Klinas, a taƒców i piosenek „od ˚ywca” nauczaç b´dzie choreograf pani Halina Wre˝el. Za noclegi, wy˝ywienie, zwiedzanie Szwajcarii i przyjemnoÊci w czasie czasu wolnego odpowiedzialne b´dà panie: Sylwia Janiak, El˝bieta Pitsis i Ewa Skoczylas. Obóz szkoleniowy w Szwajcarii to pierwszy z punktów naszego bogatego planu rocznego. Kolejne spotkania to oczywiÊcie andrzejki, czyli pe∏na tajemnic noc, 44 w czasie której palimy ognie Êw. Andrzeja i wró˝ymy sobie przysz∏oÊç z tajemniczych i geometrcznie skomplikowanych figur woskowych. W grudniu na pewno znajdziemy czas dla Êw. Miko∏aja, a przed Âwi´tami Bo˝ego Narodzenia b´dziemy Êpiewaç polskie kol´dy, zaÊ w styczniu odb´dzie si´ ju˝ drugi karnawa∏owy bal kostiumowy. W marcu kolorowa Marzanna pop∏ynie do morza, a dziewcz´ta b´dà wita∏y wiosn´ pi´knie przystrojonym gaikiem. OczywiÊcie, nie zapomnimy o Dniu Dziecka, bo to przecie˝ nasze Êwi´to. Na Êw. Jana, w ciep∏à noc czerwcowà, zrobimy wianki, które o zmroku pop∏ynà po rzece. W tradycji ka˝dego narodu obrz´dy zwiàzane z porami roku by∏y okazjà do spotkaƒ, wspólnego biesiadowania i zabawy przy muzyce i Êpiewie. Wspólne spotkania przybli˝ajà nam polskie tradycje i obrz´dy, o których zapracowani doroÊli cz´sto zapominajà. Nasze piàtkowe spotkania to g∏ównie taniec i gimnastyka. Zanim powstanie uk∏ad taƒca, który mo˝emy pokazaç publicznoÊci, trzeba wielu godzin çwiczeƒ. A kiedy ju˝ mo˝na zataƒczyç na scenie, to wszyscy czujemy, ˝e warto by∏o wylaç troch´ potu. Du˝a grupa tancerek i tancerzy çwiczy w naszym zespole ju˝ od pi´ciu lat, niektórzy do∏àczyli do grupy póêniej. Zapraszamy do nas wszystkich, którzy majà ochot´ na wspólnà zabaw´ i taniec. Chcàc przedstawiç Paƒstwu nasz zespó∏, zaplanowaliÊmy na zakoƒczenie tegorocznego obozu Koncert Jubileuszowy, który odb´dzie si´ 10 paêdziernika 2009 roku o godzinie 18.00 w Gemeinschaftzentrum Affoltern, Bodenacker 25, 8046 Zürich W programie oprócz zespo∏u „Lasowiacy” wystàpi goÊcinnie nasz goÊç z Polski – Dzieci´cy Zespó∏ Regionalny „Hajduki” z widowiskiem muzyczno-tanecznym „Na jesieni”. Ciekawostkà b´dzie wyst´p Jacentego Ignatowicza – uczestnika programu telewizyjnego „Mam talent”, cz∏owieka grajàcego na 18 instrumentach muzycznych, ale równie˝ na wszystkim „co mu w r´k´ wpadnie”. B´dzie równie˝ bufet pe∏en smacznych niespodzianek i okazja do rozmów w gronie znajomych. Serdecznie zapraszamy! WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 10/6/09 8:04 PM Page 45 OG¸OSZENIA Zaproszenie Polska Misja Katolicka w Szwajcari zaprasza m∏odzie˝ ze Êrodowisk polonijnych na Europejskie Spotkanie M∏odych do Poznania. Majàc w pami´ci wspania∏e prze˝ycia z Genewy w 2007 roku, chcemy wspólnie z Wami wziàç udzia∏ w modlitewnym czuwaniu przygotowanym przez ekumenicznà Wspólnot´ z Taizé w naszej Ojczyênie. Wyjazd planujemy 28 grudnia 2009, powrót 3 stycznia 2010. Zapisy trwajà do 31 paêdziernika 2009 na adres: [email protected] Odpowiedzialni za wyjazd sà ks. ¸ukasz Babiarz i ks. Pawe∏ Mielnik Plan i pozosta∏e informacje mo˝na znaleêç na stronie www.taize.fr. WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) Taizé w Genewie 2007/8 Autor: Wies∏awa Klemens 457 45 457 10/6/09 8:04 PM Page 46 reklama Firma METALLBUD dzia∏a w Polsce od 2004 roku T¸UMACZENIA i zaprasza wszystkich zainteresowanych do wspó∏pracy. oferuje – Realizujemy zamówienia ze Szwajcarii, Niemiec i Francji – Koordynacja i realizacja inwestycji z udzia∏em firm zagranicznych w Polsce (w projektach 5-200 milionów euro) na j´zyk niemiecki t∏umacz przysi´g∏y mgr Roman Ming Mamy do zaoferowania: – Bardzo dobrà znajomoÊç rynku polskiego – S∏u˝ymy doÊwiadczeniem w zak∏adaniu firmy w Polsce – JesteÊmy otwarci na ka˝dà form´ wspó∏pracy Holbeinstrasse 77 a * 4051 Basel Tel. 0048693613188 i tel. 0041797071804 wieczorem Tel. 061/281 50 61 * Fax 061/281 50 62 www.metallbud.eu E-Mail: [email protected] Biuro Reklamy „WiadomoÊci PMK” Grupa PK Sp. z o.o. ul. Filomatów 43 04-116 Warszawa tel. 22 810-21-99, 610-71-90 fax 22 810-21-98 Osoba kontaktowa: Marek Betliƒski Tel. 0-608 58 11 77 [email protected] WIADOMOÂCI Miesi´cznik Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii Adres redakcji: 12 Chemin des Falaises, 1723 Marly/Fribourg, Suisse. Tel.: 026/436.44.59. Fax: 026/436.44.72. Konto poczt.: 17-976-7 e-mail: [email protected] Abonament: dobrowolna ofiara 46 Redaktor naczelny: ks. dr S∏awomir Kawecki Zespó∏ redakcyjny: Beata Daniluk (korekta), Gra˝yna Górzna, Teresa Osmecka, Katarzyna Zi´ba, ks. Artur Czàstkiewicz, ks. Grzegorz Piotrowski Sk∏ad komputerowy: Kryspin Waliszewski Impression: Mission Catholique Polonaise 1723 Marly Redakcja nie zwraca materia∏ów nie zamówionych Za treÊç og∏oszeƒ odpowiada og∏aszajàcy. WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 457 10/6/09 8:04 PM Page 47 reklama WIADOMOÂCI – NR 457-458 (PAèDZIERNIK–LISTOPAD 2009) 47 457 10/6/09 8:04 PM Page 48