Uczyć łatwiej - Fundacja Nowe Media

Transkrypt

Uczyć łatwiej - Fundacja Nowe Media
EDUKACJA MEDIALNA
uczyć łatwiej
jesień 2010
Wydawnictwo Szkolne PWN
Prawo autorskie
a nowe technologie
Szukaj i...
nie daj się oszukać
Tworzenie
pozytywnego wizerunku
Olimpiada Medialna
EDUKACJA MEDIALNA
uczyć
łatwiej
w numerze:
3
Wstęp
Paweł Sito
SKUTECZNA
KOMUNIKACJA
Wydawnictwo Szkolne PWN
ul. Świętojerska 5/7
00-236 Warszawa
Tel. (22) 695 45 61
Fax (22) 831 26 16
e-mail: [email protected]
www.wszpwn.com.pl
Redakcja: Joanna Kowalczyk
Korekta: Anna Lenart
Projekt i skład: Lineland
Zdjęcie na okładce: Photographer's Choice / Getty Images / Flash Press Media
4
6
8
10
12
14
16
Misja informowania
Aleksandra Zieleniewska
Etyczna komunikacja
Ada Maria Kurtycz
Verba volant
Ada Maria Kurtycz
Dobór kanałów komunikacji
Michał Masłowski
Sztuka debaty
Ada Maria Kurtycz
Jak cię widzą...
Ada Maria Kurtycz
Komunikacja w edukacji
Katarzyna Bocheńska
-Włostowska
E-DUKACJA
18
20
24
Cyfrowe zasoby edukacyjne
Kamil Śliwowski
Szybko, razem!
Michał Horbulewicz
Autorzy amatorzy
Kamil Śliwowski
26
28
30
Wiedza otwarta
Karolina Grodecka
Wolność tworzenia
Kamil Śliwowski
Nowe metody nauczania
Piotr Peszko
MATERIAŁY
DYDAKTYCZNE
32
34
36
38
40
41
Zakładamy gazetę
Elżbieta Sura
Redakcja w akcji
Elżbieta Sura
Szukaj i nie daj się oszukać
Michał Horbulewicz
O potrzebie i specyfice
kolegiów redakcyjnych
Elżbieta Sura
Internetowe wyzwania
Marcin Bochenek
Autorki i Autorzy tekstów
DODATKI
44
Zawartość CD
Szanowni Państwo!
M
ają Państwo przed sobą broszurę wydaną wspólnie przez
Fundację Nowe Media i Wydawnictwo Szkolne PWN,
poświęconą edukacji medialnej. Napisać, że rewolucja medialna
toczy się na naszych oczach i z naszym udziałem, to wejść w strefę
banału, a jednak… Jednak należy to wyraźnie stwierdzić z trzech
powodów.
Po pierwsze: należy doprecyzować, że rewolucja medialna to
kolejny etap wielkiej zmiany. Czasy, gdy na media mówiliśmy „środki masowego przekazu”, mając na uwadze praktycznie tylko prasę,
radio i telewizję (medioznawcy dodaliby jeszcze np. kino czy plakat,
ale w powszechnej świadomości dotyczyło to właśnie tej trójki),
przeszły do historii.
Rewolucję medialną wywołała wzmożona ekspansja technologiczna końca XX wieku – o czym mowa będzie w tekstach tego
zeszytu – przede wszystkim upowszechnienie komputerów i pokojowa inwazja Internetu. Tym kolejnym etapem jest trwająca od kilu
lat „multimedializacja” naszego życia. Już teraz czasami, a za kilka
lat będzie to normą, trudno powiedzieć, co jest radiem, co telewizją, jak nazywa się medium, które w danym momencie nam towarzyszy, informuje nas, uprzyjemnia czas.
Przed nami jest już następna faza, mimo że pojawienie się tej
multimedialnej jeszcze nie do wszystkich dotarło. Oto mediami stajemy się… my sami. Nasze profile na portalach społecznościowych
to budowane przez nas „info-audio-video-teki”, czyli bazy tzw.
kontentu (zawartości), którymi w dawnych czasach były kolejne
wydania magazynów, audycje radiowe lub telewizyjne. Już niedługo skończy się swoisty terror dyrektorów programowych, którzy
każą nam gonić na godzinę 17.30 na kolejny odcinek serialu, coraz
częściej, a niedługo – po przejściu całej telewizji i radia na sygnał
cyfrowy – już powszechnie, możemy być panami swojego wyboru.
Proszę zwrócić uwagę jeszcze na jeden paradoks: coraz częściej zmieniają się role nadawcy i odbiorcy medium, co widoczne
było (niestety) podczas tegorocznych powodzi. Oto widzowie wysyłają filmy i wiadomości do telewizji, portali internetowych, a te
stają się, zanim zajmą się ich redystrybucją, właśnie odbiorcami. To
dopiero początek i jednocześnie koniec jasnego podziału my – oni
(tzw. „ludzie” vs. media).
Po drugie: ta wielka zmiana, o której piszemy, dzieje się na tyle
szybko, że trudno względem niej przyjąć naukowe podejście. Rozwój technologii, dając nam przyspieszenie we wszystkich aspektach, działa również destrukcyjnie, bo kto pamięta jeszcze pagery, pierwsze wyszukiwarki internetowe, które – wydawałoby się
– będą z nami na wieczność, kto kupuje dziś magnetowidy na taśmy
VHS? A jednak media dotyczą i dotykają nas przez większość doby
na dobre i na złe (jeszcze nie wprowadzono maszyny do transmisji
informacji dla śpiącego, choć w filmie „Incepcja” takie medium już
jest!), mimo to w szkołach nie ma przedmiotu „Wiedza o mediach”
ani nawet wprowadzonego jasnego, powszechnego programu dydaktycznego do innych zajęć. Fundacja Nowe Media i Wydawnictwo
Szkolne PWN starają się tę lukę wypełnić.
W roku szkolnym 2010/2011 wspólnie organizujemy regionalne
konferencje i lokalne warsztaty medialne dla nauczycieli w całej Polsce. Serdecznie zapraszamy do udziału w nich, zachęcając między
innymi biuletynem, który trzymają Państwo w rękach. Spotkania
te będą efektem dotychczasowych osobnych  doświadczeń warsztatowych Wydawnictwa i Fundacji. Informacje o tych spotkaniach
znajdują się pod adresem www.szkolenia.forumpismakow.pl oraz
na www.wszpwn.com.pl.
Jako Prezes Fundacji Nowe Media mogę pochwalić się zespołem kilkudziesięciu animatorów, którzy przeprowadzili ponad 500
warsztatów w szkołach gimnazjalnych i średnich w całym kraju oraz
kilkadziesiąt spotkań z samymi nauczycielami, włączając w prowadzoną przez nas Młodzieżową Akcję Multimedialną ponad 10 000
osób!
Po trzecie: współpraca Wydawnictwa i Fundacji wynikająca z obserwowanego przez nas zalewu życia społecznego przez przekaz nowych mediów, do którego instytucje oświatowe są zupełnie nieprzygotowane, przyniesie w nadchodzącym roku szkolnym jeszcze dwa
efekty. Pierwszy z nich to MAM Forum Pismaków – ogólnopolski konkurs redakcji szkolnych. Do udziału w konkursie zapraszamy wspólnie
z dotychczasowym jego organizatorem, niezwykłą szkołą, jaką jest
wyglądający jak Hogwart z Harrego Pottera Zespół Szkół nr 2 w Wałbrzychu, z niestrudzoną propagatorką edukacji medialnej (już od
15 lat!) mgr Elżbietą Surą i rzutkim, nowoczesnym dyrektorem Robertem Wróblem. Finał konkursu odbędzie się właśnie w Zespole
Szkół nr 2 w Wałbrzychu, w kwietniu 2011 roku. Po szczegóły odsyłam
na stronę www.forumpismakow.pl. Wyrażam nadzieję, że niniejsza
broszura pomoże nauczycielom w opiece nad szkolnymi redakcjami, czy to tradycyjnych „gazetek szkolnych”, czy to radiowęzłów
lub szkolnych telewizji (są takie, a jakże!), czy też idących z duchem
czasu redakcji multimedialnych (tzw. qmamów), które otworzyć
można dzięki systemowi Qmam dostępnemu na naszej stronie
www.mam.media.pl. Do tych uczniów, którzy niekoniecznie chcą
tworzyć media, ale interesują się nimi od strony teoretycznej, skierowana jest z kolei Olimpiada Medialna, której pierwszą edycję
przeprowadzimy już w tym roku szkolnym. Szczegółowe informacje
dostępne są na stronie www.olimpiada-medialna.edu.pl.
Mamy nadzieję, że autorzy programów szkolnych, niekoniecznie przy okazji przeprowadzania kolejnej rewolucji (tym razem
edukacyjnej, nie medialnej), dostrzegą konieczność wprowadzenia
nowego przedmiotu, jakim jest medioznawstwo. Zbiór tekstów,
do którego przeczytania Państwa zachęcamy, byłby wtedy jako
ta jaskółka, która być może przyniesie nową porę w edukacji – nie
pierwsza oczywiście i na pewno nie ostatnia…
Paweł Sito
Prezes Fundacji Nowe Media
M
SKUTECZNA KOMUNIKACJA
Grunt to nie mylić ról
Aleksandra Zieleniewska
D
ziennikarz to ktoś, kogo społeczność odbiorców (czytelników, widzów… etc.) wysłała z misją zdobycia informacji,
ustalenia, „jak jest naprawdę” i rzetelnego przekazania
tej wiedzy. Ani mniej, ani więcej. Tak pewnie wyglądałby najkrótszy opis zlecenia, jakiego licznej rzeszy dziennikarzy udzielamy
codziennie, kupując gazetę, oglądając telewizję lub słuchając
radia. Albo raczej – mamy nadzieję, że udzielamy, gdyż bardzo
wielu dziennikarzy wcale nie ma ochoty pełnić roli służebnej wobec kogokolwiek. Wolą rolę gwiazdy, guru, zaangażowanego
zbawcy, kumpla, wesołka (niepotrzebne skreślić).
Mało kto więc postrzega siebie jako rzeczywistego zleceniodawcę mediów. Zleceniodawcę, który ma prawo wymagać sumienności i szacunku. W efekcie publiczność dostaje to, na co się
godzi. We współczesnym świecie, w którym media coraz częściej
pełnią funkcję perswazyjną, a nie informacyjną, gdy dziennikarze
starają się przekonać, a nie opisać, wołają „Teraz My!” i odgrywają role gwiazd, okazuje się, że zdobycie wiarygodnej informacji
stanowi dla publiczności nie lada problem.
Paradoksalnie, dostępność technologii, która wydawała się
panaceum na ograniczenia w dostępie do informacji, sprawia,
że największym wyzwaniem jest selekcja materiału, wyłowienie
tego co prawdziwe, potwierdzone źródłami i dające rzeczywistą
wiedzę. To jednak wymaga od odbiorcy aktywności, zadawania
pytań i ciągłego sprawdzania, jak realizowana jest misja, z którą
dziennikarz został wysłany.
W świecie, w którym każdy może wprowadzić w domenę publiczną dowolną bzdurę, wyzwaniem jest wybranie wiarygodnej
informacji. Trudność polega na tym, że w Internecie i w gazetach,
w licznych stacjach telewizyjnych i audycjach radiowych podawane są wiadomości, które często wyglądają solidnie i wiarygodnie,
a których sens i cel nie są oczywiste – nie tylko dla odbiorców,
4
UCZYĆ ŁATWIEJ - jesień 2010
ale także dla samych dziennikarzy, którzy często korzystają z obcych źródeł, powielając półprawdy lub niepotwierdzoną wiedzę.
W coraz bardziej skomplikowanej rzeczywistości nie sposób
mieć pewność, kto rzeczywiście generuje informacje i dlaczego
to robi. Klasyczny przykład to absolutne hity medialne ostatnich
lat: globalne ocieplenie i kolejne odsłony światowego kryzysu
finansowego.
Nie sposób być specjalistą od wszystkiego, a samodzielna
weryfikacja informacji jest trudna (jeśli nie niemożliwa). Nie ułatwia sprawy sytuacja, gdy będący autorytetami naukowcy prezentują odrębne zdania lub, co gorsza, promują komercyjne oferty.
Tym bardziej w cenie jest sumienność tego, kto informację zbiera
i dlatego też coraz większe znaczenie ma każdy codzienny wybór, jakiego dokonuje poszczególny odbiorca. To właśnie wybór
i uznanie informacji za prawdę zakorzenia tę informację w rzeczywistości. A to ma już kolosalne znaczenie dla losów świata.
Intensywna kampania medialna dotycząca śmiertelnego
zagrożenia grypą AH1N1, propagująca konieczność natychmiastowych szczepień przeciwko temu wirusowi, nie tylko nie
miała żadnego realnego uzasadnienia, ale także przyczyniała się
do lekceważenia zagrożeń niesionych przez inne, pojawiające
się corocznie odmiany grypy. A przecież to one właśnie powodują największy wzrost zachorowań. Przypadek ten przejdzie
zapewne do historii jako jedna z najbardziej udanych kampanii
komunikacyjno-marketingowych przeprowadzonych przez firmy
farmaceutyczne i jako klasyczny przypadek manipulacji faktami dokonanej przez media. Co ciekawe, trudno byłoby zarzucić
mediom tę manipulację w czystej postaci, to znaczy – wprowadzanie odbiorców w błąd przy pełnej świadomości swojego
czynu. W tym przypadku zasadniczą rolę odegrało przekonanie
dziennikarzy o konieczności zaangażowania się w słuszną spra-
Nie sposób także ignorować znajomości dziennikarzy
z politykami. Tutaj, jak dowodzi praktyka, najłatwiej dziennikarzom pomylić role. Obowiązkiem dziennikarza nie jest
dbanie o to, by polityk wyglądał dobrze czy wypowiadał się
mądrze, od tego są rzecznicy
i doradcy. Zadaniem dziennikarza nie jest wyjaśnianie, co
polityk miał na myśli, gdy używał skrótu myślowego. Dziennikarz nie musi odpowiadać
za trzeźwość, moralność czy
przyzwoitość polityka. Publiczność nie oczekuje też
od niego, by wspomagał realizację programu politycznego tej czy innej partii. Dodajmy – nie oczekuje także, by zwalczał program jakiejś partii czy jej poszczególnych członków.
Dziennikarz ma po prostu zbierać i przekazywać informacje polityczne tak, by każdy odbiorca mógł podejmować decyzje we
własnym interesie i w zgodzie ze swoimi poglądami. To jest jego
podstawowa misja.
Źródło: Leo Kundas / Getty Images / Flash Press Media
ISJA
INFORMOWANIA
wę: ochronę zdrowia publicznego. Klasyczne niezrozumienie
własnej roli przyniosło żałosny efekt.
Inny przykład to materiały „produkowane” przez wielu tak
zwanych dziennikarzy śledczych, którzy opierają swoją wiedzę
na materiałach przekazanych im w postaci przecieku kontrolowanego (znane sformułowanie – „nasza redakcja dotarła do...”).
W wielu przypadkach już na pierwszy rzut oka widać, że publikacja ma posłużyć temu, kto poufne materiały udostępnił. Pozornie
wszystko wygląda dobrze, tyle tylko, że dziennikarz nie „zdobył”
informacji, a posłużył za przekaźnik. Na dodatek publiczność,
w której interesie dziennikarz powinien poszukiwać prawdziwej
informacji, zostaje pod pozorem sensacji wprowadzona w błąd,
a jej zaufanie wykorzystane do potępienia kogoś, kogo wina nie
została udowodniona (a być
może zostanie udowodniona
jego niewinność).
To odbiorca musi być punktem odniesienia dla mediów.
Politycy występują w innym wyścigu. Na polityków głosuje się
co kilka lat, a głosowanie pilotem na konkretną radiostację czy
telewizję albo zakupem w kiosku na gazetę odbywa się codziennie. To jest wyścig, który dziennikarze powinni wygrać. Za efekty
w takim wyścigu dziennikarze i wydawcy są i powinni być oceniani.
Czy dla publiczności ważne jest to, co dziennikarz myśli
na jakiś temat? Niezupełnie. Dużo ważniejsze jest, co się naprawdę stało. Bardzo wielu komentatorów myli role i zamiast podawać
odbiorcom kontekst, aby tamci sami mogli sobie wyrobić opinię,
prezentuje opinii publicznej swoje poglądy, aby je jej narzucić.
Dziennikarz zaangażowany staje się dziennikarzem-guru.
Dziennikarz może wreszcie, zamiast posłańcem z misją zdobycia prawdy, stać się wesołkiem i kumplem swojego zleceniodawcy. Mamy wtedy do czynienia z chorobą mediów znaną jako
infotainment, czyli połączeniem informacji z rozrywką. Poważne
informacje bywają wówczas prezentowane w sposób celowo
sensacyjny, aby przyciągnąć odbiorców, a całkowicie niepoważne informacje zyskują coraz więcej miejsca w mediach. Powstają też całe serwisy plotkarskie, a informacje typu „majtki Dody”
coraz silniej przenikają do tzw. poważnych mediów.
Czasem dochodzi nawet do takiego absurdu, jak w przypadku
wieloryba, którego pewna gazeta śledziła, gdy ten rzekomo płynął w górę Wisły. W relacjach z niecodziennej podróży wieloryba
znalazły się zdjęcia i wypowiedzi ludzi, którzy z dziennikarzami wcale nie rozmawiali albo nie
potwierdzali historii o wielorybie, traktując ją jak kompletną
bzdurę. Tymczasem historia,
choć całkowicie wyssana z palca, zyskiwała zainteresowanie
publiczności, ponieważ została
wydrukowana w gazecie. Gazeta dzięki temu świetnie się
sprzedawała, co w końcu było
podstawowym celem. Tyle tylko, że o prawdzie nie było już
mowy.
Żyjemy w świecie, w którym problemem numer jeden
jest brak zaufania do informacji krążących w przestrzeni
publicznej. W pogoni za karierą i pieniędzmi zgubił się tak
bardzo potrzeby dziennikarzosoba zaufania publicznego. Na każdym kroku trzeba ustalać, jak
jest naprawdę. Nie wiadomo, komu można uwierzyć, gdy chodzi o deklaracje polityczne, rozwiązania gospodarcze dla kraju
i świata, globalne ocieplenie czy oziębienie, sposób i styl życia,
wychowanie dzieci, wyrażanie emocji, sposób odżywiania (liczba
diet i jedynie słusznych zaleceń jest przecież ogromna), leczenie
rozmaitych dolegliwości, etc. Znalezienie drogi wyjścia z tego
impasu komunikacyjnego nie będzie ani proste, ani szybkie i nie
będzie też uzależnione od rozwoju technologii, która jest jedynie
narzędziem. Potrzebny jest człowiek.
Jedyne rozwiązanie, z którego nikt ani mediów, ani publiczności nie zwolni, to rzeczywisty powrót do świata wartości podstawowych. Gotowość mówienia prawdy, nawet gdy nie zgadza
się ona z interesem mówiącego, świadczenie swoim postępowaniem o tym, co się głosi. A przede wszystkim – ciągłe powtarzanie
sobie, że rolą dziennikarza jest wypełnianie misji zleconej przez
odbiorcę, misji polegającej na poszukiwaniu i przekazywaniu
prawdziwej informacji. Ani mniej, ani więcej.
EDUKACJA MEDIALNA
5
E
SKUTECZNA KOMUNIKACJA
tyczna
komunikacja
O konieczności stosowania reguł przekazu
J
edna z moich maturzystek, adeptka dziennikarstwa, poprosiła mnie
o przeczytanie mikropowieści belgijskiej pisarki Amélie Nothomb Kwas
siarkowy1, której akcja dzieje się na planie
zdjęciowym telewizyjnego reality show.
Ta niewielka książeczka stała się wkrótce
punktem wyjścia do rozmowy z moimi
uczniami na temat etycznego wymiaru komunikowania i kwestii z tym związanych.
Przedstawiony przez autorkę wstrząsający portret widzów reality show mógłby
pomóc nauczycielom w uświadomieniu
przedstawicielom pokolenia screeny generation, zafascynowanym mediami, że
w obszarze komunikowania muszą sprostać wymaganiom etyki. Sami nauczyciele,
jako odbiorcy przekazów różnego typu,
często doświadczają świadomego naruszenia etycznych podstaw komunikacji.
Dostrzegając u uczniów stałą fluktuację
uwagi, krótkie zmienne odpowiedzi, zmęczenie stałym napływem informacji i coraz
uboższe słownictwo, jesteśmy zmuszeni wdrażać ich już od najmłodszych lat
do stosowania reguł komunikacyjnych
związanych z pozajęzykowymi wartościami, szacunkiem do innych ludzi, kultury,
tradycji i zwyczajów, bowiem komunikowanie oceniamy nie tylko ze względu na
jego skuteczność, ale także ze względu
na zgodność z obowiązującym prawem
i z perspektywy dobra człowieka. Inspiracją do tych działań może być znakomity zbiór siedemnastu esejów E. Bendyka
Antymatrix. Człowiek w labiryncie sieci2.
6
Kilka słów o nieetycznym
komunikowaniu
Do głównych grzechów komunikowania K. Najder-Stefaniak zalicza kłamstwo
i hipokryzję, dodając, że kłamstwem jest
również ukrywanie swoich myśli, przekonań, posiadanych informacji3. Zdarza się,
że kłamstwo chroni dobro człowieka, toteż z perspektywy etyki można je usprawiedliwiać. Usprawiedliwiać natomiast nie
wolno hipokryzji, działania cechującego
się niespójnością stosowanych zasad moralnych. Hipokrytą jest według K. NajderStefaniak człowiek, który ignoruje prawdę
i komunikuje fałsz4. O tej drugiej postawie,
masowo praktykowanej, opartej na instrumentalnym stosowaniu zasad etycznych,
wynikającej z konfliktu między normami
obyczajowymi a moralnymi, trzeba w szkole mówić otwarcie, nazywając ją jednoznacznie i oceniając negatywnie, gdyż jest
nieszczera, a przez to nieuczciwa.
Z perspektywy etyki komunikacji należy również rozpatrywać płynną granicę
między perswazją a manipulacją w przekazach. K. Najder-Stefaniak uważa, że przekonywanie kogoś do prawd, w które sami
wierzymy, do interpretacji świata i zdarzeń,
które uznaliśmy za właściwe, nie jest złe, jeśli nie dokonuje się „ślepo”, to znaczy, jeśli
rozumiemy swoje racje i potrafimy zachować do nich tyle dystansu, by być w stanie
zrozumieć cudze przekonania i interpretacje5. Perswazja oparta jest na trzech technikach oddziaływania na odbiorcę, na:
UCZYĆ ŁATWIEJ - jesień 2010
Ada Maria Kurtycz
apelowaniu, racjonalnym uzasadnianiu,
sugerowaniu pożądanych rezultatów.
W szkolnym komunikowaniu potrzebujemy świadomości, że skuteczność komunikatów perswazyjnych zależy od tego,
kto mówi, co mówi oraz do kogo mówi.
Nadawcy wiarygodni (np. nauczyciele
z oczywistymi kompetencjami) są bardziej skuteczni w perswazji niż nadawcy
mało wiarygodni. Nadawcy atrakcyjni
(chodzi tu nie tyle o wygląd fizyczny, co
ich osobowość) są bardziej skuteczni niż
nadawcy nieatrakcyjni. Perswazja jest znakomitą metodą szkolnych negocjacji,
pomagającą załagodzić spory, osiągać
porozumienie, gdy mamy odmienne cele
niż odbiorca. Gdy komunikacja przebiega
ze szkodą dla jednej ze stron, mamy do
czynienia z manipulacją (celowo inspirowaną interakcją społeczną, mającą skutkować
oszukaniem i sprowokowaniem ludzi do
działania sprzecznego z ich dobrem lub interesem)6. Z reguły nadawcy komunikatu
manipulują treścią i sposobem przekazywania, a najpowszechniejsza i najprostsza
manipulacja dotyczy informacji, gdy jest
ona świadomie poddawana fałszowaniu,
deformacji i filtracji. W nauczycielskich
relacjach pojawiać się może manipulacja
dotycząca wiedzy, gdy nadawca przekazu preferując określoną doktrynę, ukrywa
tę, która nie wspiera jego celów, za to
podkreśla ważne dla siebie treści. Wykorzystuje do tego nastrój chwili, system
aktywnego wywierania wpływu, obietnice bez pokrycia, nieuwagę, słabe punkty oraz brak wiedzy ucznia.
W momencie, kiedy w szkolnej komunikacji jedna ze stron
zaczyna sięgać po nieetyczne metody przekonywania, kod zamiast wspierać porozumienie, niszczy je i znieważa drugą stronę.
Specjaliści od komunikacji używają terminu mowa nienawiści.
K. Najder-Stefaniak zalicza do niej: agresję werbalną (używanie
wyrażeń wartościujących, pejoratywnych, obraźliwych, kolokwialnych lub wulgarnych), dogmatyczność i apodyktyczność,
ślepe przywiązanie do głoszonych przekonań, odwoływanie się
do stereotypów przekonań i myślenia, nieuprawnioną generalizację, traktowanie jednostkowych przypadków jako reguły,
manipulację faktami, pomijanie faktów przeczących postulowanym tezom. Choć zwolennicy wolności słowa są przekonani,
że swoboda wypowiedzi to wartość najwyższa, krytykują mowę
nienawiści. Szczególnie w szkole zawsze powinny niepokoić nas
jej przejawy.
Analizując etykietę językową przełomu wieków, łatwo można zauważyć irytujące upraszczanie form komunikowania związane z demokratyzacją społeczeństwa, w tym z zanikaniem
i pauperyzacją życia towarzyskiego, wzorowanie się na zachodnich, zwłaszcza amerykańskich wzorach kultury i oczywiście
„komputeryzację” relacji między członkami wspólnoty językowej7.
Etyczne kodeksy komunikowania w szkolnej praktyce
W różnych środowiskach porozumienie budowane jest na
podstawie kodeksów etycznych dotyczących przekazu. Warto
przenieść je na szkolny proces komunikacji. Jednym z kodeksów jest Karta Etyczna Mediów (29 marca 1995 r.), opracowana
z inicjatywy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. T. Goban-Klas
wymienia jej następujące elementy:
1. Zasada prawdy – dokładanie wszelkich starań, by przekazywane informacje były zgodne z prawdą, sumiennie i bez
zniekształceń relacjonowały fakty w ich właściwym kontekście, a w razie rozpowszechniania błędnej informacji dbałość
o to, by niezwłocznie dokonano ich sprostowania.
2. Zasada obiektywizmu – przedstawianie rzeczywistości niezależnie od swoich poglądów, rzetelne relacjonowanie różnych punktów widzenia.
3. Zasada oddzielania informacji od komentarza – wypowiedź
ma umożliwiać odbiorcy odróżnianie faktów od opinii i poglądów.
4. Zasada uczciwości – działanie w zgodzie z własnym sumieniem, nieuleganie wpływom, nieprzekupność, odmowa działania niezgodnego z przekonaniami.
5. Zasada szacunku i tolerancji – poszanowanie ludzkiej godności, praw, dóbr osobistych, a szczególnie prywatności
i dobrego imienia.
6. Zasada pierwszeństwa dobra odbiorcy – podstawowe prawa czytelników, widzów i słuchaczy powinny być nadrzędne wobec redakcji, dziennikarzy, wydawców, producentów
i nadawców.
7. Zasada wolności i odpowiedzialności – wolność mediów
nakłada na nie odpowiedzialność za treść i formę przekazu
oraz wynikające z tego konsekwencje8.
Etyczne kodeksy komunikowania wyrastają z szacunku
do prawa człowieka do prawdy, zasady wspólnego dobra i świa-
domości roli mediów w naszym życiu. Szczególnie na płaszczyźnie komunikacji internetowej przydatny okazać się może zbiór
zasad opracowany za S. Millerem przez H. i T. Zgółków, którzy
precyzują mailową etykietę następująco:
• e-maile formułuj jasno i zwięźle, uwzględniając potrzeby adresatów;
• zwracaj uwagę na poprawność pisowni i gramatykę;
• szanuj czas korespondenta;
• otrzymane wiadomości traktuj jako poufne;
• nigdy nie zakładaj, że e-mail, który wysyłasz, pozostanie poufny;
• nie przejmuj się zbytnio wiadomościami, w których napisano: prześlij to do wszystkich swoich znajomych;
• czytaj instrukcje – poznawaj możliwości swojego programu,
poczty elektronicznej oraz kulturę Internetu; nie bądź jednak nieuprzejmy wobec tych, którzy wiedzą mniej;
• pomyśl dwa razy, zanim klikniesz na send (wyślij);
• nie wszystkie wiadomości wypada przekazywać za pomocą
e-maila;
• poczta elektroniczna jest światem rzeczywistym9.
Warto apelować o dobre obyczaje językowej komunikacji,
aby nasi uczniowie nie stali się, jak to określają H. i T. Zgółkowie,
kontestatorami i kulturowymi naturystami.
Etyka komunikacji nakazuje przygotować się do przekazu,
także do słuchania, a to, jak się w szkolnej praktyce okazuje, niełatwa umiejętność, gdyż często brakuje nam zainteresowania
cudzymi sprawami. Istnieje kilka prostych technik, którymi możemy sobie pomóc w słuchaniu: parafrazujmy słowa naszego
rozmówcy, stawiajmy pytania, potwierdzajmy jego sądy słowami i gestami, używajmy znaków fatycznych, uzasadniajmy wypowiedź faktami, odwołujmy się do przykładów i porównań. W komunikacji bądźmy wiarygodni, starajmy się, żeby nasz przekaz był
jednoznaczny, twórzmy komunikaty przeznaczone dla określonego adresata. Budujmy wypowiedzi zgodnie z zasadami spójności
kompozycyjnej i jednorodności stylistycznej. Zabiegajmy o zrozumienie, dostosowując nasz przekaz do możliwości odbioru szkolnego adresata.
PRZYPISY:
1
A. Nothomb, Kwas siarkowy, Wydawnictwo Literackie MUZA SA,
Warszawa 2006.
2
E. Bendyk, Antymatrix. Człowiek w labiryncie sieci, Wydawnictwo
W.A.B., Warszawa 2004.
3
K. Najder-Stefaniak, O komunikowaniu z perspektywy etyki, Wy-
dawnictwo SGGW, Warszawa 2009, s. 95-96.
4 Ibidem, s. 97.
5 Ibidem, s. 98.
6 Ibidem, s. 98
7 M. Marcjanik, Zmiany w etykiecie językowej ostatnich lat XX wieku,
w: Zmiany w publicznych zwyczajach językowych, red. J. Bralczyk,
K. Mosiołek-Kłosińska, Warszawa 2001, s. 93.
8
T. Goban-Klas, Media i komunikowanie masowe. Teorie i anali-
zy prasy, radia, telewizji i Internetu, WN PWN, Warszawa 1999,
s. 181-183.
9
H. i T. Zgółkowie, Językowy savoir-vivre. Praktyczny poradnik po-
sługiwania się polszczyzną w sytuacjach oficjalnych i towarzyskich,
Książka i Wiedza, Warszawa 2004, s. 202-203.
EDUKACJA MEDIALNA
7
SKUTECZNA KOMUNIKACJA
Verba volant
Typy i formy przekazu z perspektywy szkolnego dziennikarstwa
Ada Maria Kurtycz
(…)
istnieje powszechna zgodność poglądów wobec faktu, że skuteczne uczestnictwo, a szczególnie samorządność wymaga zasadniczych transformacji polityki komunikowania i działania mediów1, wnioskowano w 1977
roku na konferencji UNESCO w Belgradzie, poświęconej promocji powszechnego udziału społeczeństw w komunikowaniu
masowym. Eksperci traktują bowiem komunikowanie nie tylko
jako działalność pojedynczych ludzi i grup, obejmującą proces
przekazywania i wykorzystywania idei, faktów i innych danych.
Jak precyzuje Jerzy Olędzki, powołując się na Raport Komisji
MacBride’a z 1980 roku, główne funkcje komunikowania to:
informowanie, socjalizacja, pobudzanie do działania, polemizowanie i dyskusje, edukacja, promowanie wartości kulturalnych,
dostarczanie rozrywki oraz integracja społeczna.
TYPY KOMUNIKACJI
ALOKUCJA
KONWERSACJA
KONSULTACJA
Jednokierunkowy
przekaz do wyselekcjonowanych
odbiorców;
Dwustronny, symetryczny kontakt,
w wybranym czasie
i miejscu;
Przepływ komunikatów między centrum
a odbiorcą za pomocą
zasobów Internetu;
– audycje radiowe i TV
– poczta elektroniczna, fora i listy
dyskusyjne, SMS, czat,
IRC, komunikatory,
wideokonferencje,
WWW
– strony WWW
Prowadząc od wielu lat szkolną gazetę, przekonałam się,
że forma edukacji medialnej sprzyja aktywnemu uczestniczeniu
w życiu publicznym wszystkich uczniów, motywuje i stymuluje
ich aspiracje, pomaga wyjaśniać różne punkty widzenia na sprawy publiczne, przekazywać wiedzę w celu rozwoju intelektualnego, wpływać na rozwój poczucia estetyki, a także na poznanie
i zrozumienie innych. Uczniowie tworzący gazetę wiedzą, że zdarzenie komunikacyjne jest skomplikowanym procesem wymiany
informacji, na który ma wpływ wiele czynników. Kanały komunikacyjne, za pomocą których wysyłają przekaz do czytelników
i wpływają na nich, zależą również od kontekstu. Ta świadomość
8
UCZYĆ ŁATWIEJ - jesień 2010
pozwala aktywizować uczniów w szkolnym procesie podnoszenia efektywności wymiany informacji. Gazeta jest czymś namacalnym, trwałym, czymś, co zostaje; to zapis nie tylko szkolnych,
ale także środowiskowych, krajowych, a nawet europejskich wydarzeń. Wakacyjne reportaże, felietony, lubiane przez uczniów
wywiady, rysunki satyryczne, zdjęcia, fotoreportaże i newsy sprawiają, że choć słowa ulatują, szkolne „tu i teraz” zostaje w archiwach gazetowych i na elektronicznych nośnikach pamięci.
W gąszczu środków i form przekazu
Uczniowie wybierając klasy o profilu dziennikarskim, mają
pełną świadomość, że jeszcze nigdy ludzkość nie dysponowała
takim arsenałem środków komunikowania, jak dziś, toteż chcą
z niego w pełni korzystać. Język, gest
i mimika – przez tysiąclecia prymarne
techniki przekazu – w XXI wieku wzbogacone zostały o nowe środki masowego
przekazywania, utrwalania i przechowywania informacji. Pracę w szkolnej redakREJESTRACJA
cji zaczynamy od ćwiczeń związanych
z naturalnym, bezpośrednim, spersonaliPrzekazywanie przez
jednostkę informacji
zowanym środkiem, jakim jest mowa. Ta
do centrum
znakomita forma komunikowania opierająca się na biologicznym wyposażeniu
człowieka, wymaga bliskości fizycznej
rozmówców, którzy są siebie świadomi, toteż sprzyja integracji uczniów już
w pierwszym tygodniu pracy na warsztatach dziennikarskich, jakie od lat organizujemy dla klas pierwszych w Rewalu.
I choć T. Goban-Klas klasyfikuje mowę, obok gestów i mimiki, jako
nietrwały środek komunikowania, gdyż nie nadaje się do utrwalania wiadomości w czasie i ma ograniczony zasięg w przestrzeni,
z warsztatów wyjeżdżamy już ze świadomością, że dziennikarstwo może stać się formą utrwalania.
Uczniowie wiedzą, że pośrednim, sztucznym i zdepersonalizowanym środkiem komunikowania jest pismo, gdyż wymaga
posługiwania się materiałami i narzędziami, zakłada brak fizycznej styczności z odbiorcami, umożliwia zwracanie się do nieznanych osób. Przyjmując, jak Maria Nowina-Konopka, za kryterium
podziału form komunikowania sposób przekazywania wiadomo-
ści2, wyodrębnić należy komunikowanie werbalne, które dokonuje się za pomocą słów w procesie czytania, pisania, mówienia
i słuchania, zarówno w formie ustnej, jak i pisemnej, oraz niewerbalne (gestykulacja, dotyk, spojrzenie, ton głosu, sposób mówienia, wygląd zewnętrzny). Nauczyciele często doświadczają nieporozumień wynikających z niewiedzy swoich uczniów na temat
komunikacji niewerbalnej. A więc i ten typ komunikacji powinien
stać się przedmiotem ćwiczeń. Gesty i akty niewerbalne, łatwo
przekładalne na słowa, pełnią w przekazie funkcję emblematów.
Ilustratory to wszelkie znaki, jakimi posługuje się udzielający
wywiadu rozmówca, a które szkolny dziennikarz musi przenieść
na komunikowanie werbalne. Trudność może też sprawić uczniom
opisanie wskaźników emocji, adaptatorów i regulatorów konwersacyjnych, z którymi zetkną się, przygotowując materiał do
gazety. Warto, by opiekun koła dziennikarskiego poświęcił uwagę gestom, spojrzeniom i kontaktowi wzrokowemu, by nauczyć
młodzież trafnego odczytywania zachowań niewerbalnych. Trzeba uczniom wskazywać zawarty w tych przekazach ładunek emocjonalny, bowiem spotykają się oni i będą się spotykać z komunikowaniem obojętnym, ciepłym, troskliwym czy lekceważącym.
Szczególnie zajęcia z edukacji medialnej dają możliwość doskonalenia kompetencji komunikacyjnych, czego potwierdzeniem był
dla mnie udział moich uczniów w konferencjach z redaktorem
Piotrem Adamczewskim w „Polityce” czy redaktorem Wojciechem Mannem w radiowej „Trójce”.
Uwzględniając kontakt osobisty lub jego brak w trakcie komunikowania, mówimy o komunikowaniu bezpośrednim i pośrednim. Gdy nadawca nie oczekuje od odbiorcy komunikatu
Zdjęcie 1. Jak rozmawiać?
Lekcja w redakcji „Polityki”, 2009
zwrotnego, mamy do czynienia z komunikowaniem jednokierunkowym, jeśli celem jest sprzężenie zwrotne – z komunikowaniem
dwukierunkowym. Jeśli nadawca ma ten sam status co odbiorca,
komunikowanie ma charakter symetryczny, w przeciwieństwie
do niesymetrycznego, gdy jedna ze stron aktu komunikacyjnego ma pozycję uprzywilejowaną. W szkolnej gazecie uczymy się
komunikowania formalnego, odmiennego od spontanicznych
aktów komunikacyjnych. Polega ono na wykorzystaniu uznanych
i powszechnie stosowanych uregulowań normatywnych, określaniu statusu stron oraz sposobu, czasu i miejsca przekazu. Uczniowie muszą wiedzieć, że tylko stosowanie uznanych reguł czyni
wiarygodnym ich reportaż, wywiad albo news. Aby tak się stało,
Zdjęcie 2. Funkcja mowy niewerbalnej.
Spotkanie z red. P. Adamczewskim
w „Polityce”, 2009
szkolni dziennikarze wykonują różne zadania. Oto przykłady:
1. Na podstawie nagrań różnych zdarzeń komunikacyjnych rozważ, na jakie zmysły szczególnie oddziałują?
2. Podaj przykłady komunikatów, które mogą oddziaływać
na kilka zmysłów jednocześnie. Co należy zrobić, aby przekaz
był skuteczny?
3. Na podstawie nagranego materiału ze spotkania redakcji z wybraną osobą oceń atuty mowy werbalnej i niewerbalnej.
Typy i modele przekazu
Klasyfikując typy i modele przekazu, należy uwzględnić zmiany wynikające z postępu technologicznego, przede wszystkim
rozwój mediów interaktywnych, które wykorzystujemy w procesie edukacji medialnej. T. Goban-Klas podaje cztery podstawowe typy przekazu interpersonalnego charakterystycznego dla
mediów interaktywnych, zaproponowane przez holenderskich
uczonych Jana Bordewijka i Bena ven Kaama3 (patrz: schemat na
poprzedniej stronie).
Gwałtowny przyrost liczby użytkowników nowych mediów
oraz wielość typów komunikowania wpływają na proces rozprzestrzeniania się informacji. Komunikacja mass medialna dopełniana
jest komunikacją instytucjonalną. Warto mieć także świadomość
komunikatów, jakie przekazujemy sami sobie. Ten typ przekazu
ma charakter intrapersonalny. I wreszcie, ze względu na cel komunikatu, wyróżniamy przekazy o charakterze informacyjnym
(oparte na zasadzie wiarygodności nadawcy, wzmacniane wizualnie, obiektywne i neutralne) oraz perswazyjnym (mające nakłonić, zachęcić odbiorcę do zmiany postawy i do działania). W kontekście sytuacji komunikacyjnej i jej uczestników mówimy także
o komunikowaniu grupowym i międzygrupowym. W praktyce
szkolnego dziennikarstwa z takimi typami przekazu spotykamy
się w czasie konferencji naukowych, debat i dyskusji panelowych,
ale także podczas regularnych zebrań redakcyjnych.
Komunikacja a zachowania społeczne
Dzisiejszy odbiorca komunikatów ma możliwość szybkiego sprawdzenia ich rzetelności i sam może stać się nadawcą.
Tę możliwość wykorzystujemy, redagując kolejne numery nasze-
EDUKACJA MEDIALNA
9
SKUTECZNA KOMUNIKACJA
Typy i narzędzia przekazu w szkolnej gazecie:
Komunikacja bezpośrednia
• werbalna: twarzą w twarz
– rozmowa indywidualna, zebrania, team briefing;
• wydarzenia – konferencje, jubileusze, sympozja, szkolenia,
imprezy kulturalne i sportowe.
Komunikacja pośrednia
• e-mail, fax;
• materiały drukowane – ogłoszenia, gazetki, ulotki, sprawozdania, artykuły w lokalnej prasie.
Komunikaty mogą być przekazywane w formie pisemnej, obrazowej lub jako ich połączenie, komunikacja elektroniczna
– e-mail, newsletter, elektroniczna postać gazety, Internet,
video. Możliwa jest również interaktywność przekazu.
Komunikacja formalna
go pisma. Odbieramy informacje dotyczące naszego środowiska,
weryfikujemy ich prawdziwość, następnie odnosimy je do bliższego nam kontekstu, budując nowy, bardziej aktualny przekaz. Pracujemy zespołowo, dbając o prawidłową komunikację w redakcji.
Rozmawiamy o postępach i porażkach, relacjonując w zespole
nasze poszczególne działania. Dyskusje prowadzi albo redaktor
naczelny, albo sekretarz redakcji. Kilkunastominutowe, regularne
spotkania sprzyjają konstruktywnej wymianie myśli. Na spotkaniach redakcyjnych przekazujemy sobie informacje, uświadamiamy każdemu jego rolę w redakcji, doceniamy zasługi.
Spotkania, które wzorem sprawnie i skutecznie działających
firm określamy jako team briefing, stają się nie tylko podstawowym źródłem informacji, ale i kanałem, za pośrednictwem
którego trafiamy do adresatów gazety. Stawiamy sobie warunek: musimy zachować dyscyplinę, żeby słowa, które tu padają,
nie uleciały.
Zadania końcowe:
2.
3.
Zaproponuj i zapisz różne sposoby komunikowania się Twojej
redakcji ze środowiskiem szkoły i miasta.
Przedstaw kilka symboli przestrzegających współczesnego odbiorcę przed zagrożeniami komunikacyjnymi.
W redagowaniu gazety przeszkadzają Wam bariery komunikacyjne w kontaktach z niektórymi nauczycielami. Nazwij
te bariery i zaproponuj, jak je zniwelować.
PRZYPISY:
D
1.
1 J. Olędzki, Komunikowanie w świecie, Oficyna Wydawnicza ASPRA-
JR, Warszawa 2001, s. 40-41.
2
M. Nowina-Konopka, Wiedza, informacja i komunikacja w rozwoju
społeczeństwa informacyjnego, w: Społeczeństwo informacyjne. Istota. Rozwój. Wyzwania, WSiP, Warszawa 2006, s.108.
3 T. Goban-Klas, Media i komunikowanie masowe. Teorie i analizy pra-
sy, radia, telewizji i Internetu, WN PWN, Warszawa 1999, s. 77.
10
UCZYĆ ŁATWIEJ - jesień 2010
obór kanałów
komunikacji
Michał Masłowski
O
soba, która chce coś zakomunikować, musi przejść przez
trzy etapy:
•
•
•
określić cel komunikacji;
przygotować komunikat – zbudować treść i odpowiednio
ją zakodować;
skutecznie rozdystrybuować zbudowany komunikat.
szym projekcie przygotować materiał video, który można
publikować w sieci.
yy Komunikacja bezpośrednia – multimedialna prezentacja dla
uczniów szkoły oraz ulotki lub plakaty zachęcające do wejścia na stronę.
 Media drukowane – współpraca z lokalną prasą, co powinno zaowocować artykułami o naszej stronie i o projekcie
(tu musimy przygotować materiał prasowy, opisujący nasz
projekt i zamierzenia).
¡¡ Media elektroniczne – współpraca z lokalnymi mediami elektronicznymi, głównie chodzi tu o stacje radiowe i regionalne
telewizje (tu raczej musimy zadbać o kontakty, gdyż ten rodzaj mediów samodzielnie przygotowuje materiały).
Bardzo często ten ostatni punkt budzi najwięcej trudności.
Doskonale wiemy, co chcemy powiedzieć i jaki mamy cel. Ale jak
to skutecznie przedstawić odbiorcom, którzy są w kręgu naszego zainteresowania? W końcu dookoła nas jest pełno informacji.
Pierwszym działaniem, jakie musimy wykonać, jest rozpoznanie
naszej grupy docelowej. Musimy sprawdzić, jak się ona komuniPrzyjmując tego typu plan, mamy spore szanse na to, że nasz
kuje, z jakich mediów korzysta, co jest dla niej atrakcyjne. Musimy
się dowiedzieć, jakim rodzajem języka posługuje się dana grupa, serwis zaistnieje w przestrzeni medialnej i świadomości społecztak by nasz przekaz był zrozumiały, często bowiem nawet bardzo nej. Kluczowa w tego typu projektach jest kwestia wykorzystania
atrakcyjny przekaz pozostaje niezauważony z powodu niezrozu- maksymalnej liczby kanałów, gdyż użycie tylko jednego nie gwarantuje sukcesu. Pamiętajmy, że nasi odbiorcy na pewno mają
mienia lub braku punktów wspólnych z kulturą danej grupy.
Czym jest kanał komunikacji – jest to sposób prezentacji ko- różne preferencje w kwestii pozyskiwania informacji.
munikatu/treści; może przybrać formę ustną (werbalną), pisemną,
Przykład 2
wizualną (schematy, wykresy, fotografie, video) lub multimedialną (łączącą wszystkie te formy). Wybór kanału komunikacyjnego
Zostaliśmy poproszeni o zrobienie prezentacji dla grupy niejest warunkowany wynikami analizy wskazującymi, w jaki sposób
i w jakiej formie przekazać informację, aby dotarła ona do odbior- znanych nam osób, ale z określonego środowiska. Przyjmijmy,
że jest to grupa przedstawicieli lokalnej społeczności, a my mamy
cy niezniekształcona i aby została właściwie odczytana.
Istotne jest to, by planować działania komunikacyjne mak- zaprezentować szkolny projekt dotyczący stworzenia multimesymalnie szeroko, to znaczy – wykorzystywać wszystkie moż- dialnej historii naszej miejscowości. Cel prezentacji to uzyskanie
środków finansowych na realizację
liwości. Dzisiejszy świat pełen inforprojektu oraz wsparcia lokalnego
macji powoduje to, że nasi odbiorcy
Bez względu na to, co chcesz przekazać,
Prawda nie jest prawdą, o ile ludzie Ci nie wierzą,
samorządu.
selekcjonują źródła: jedni czytają, inni
A ludzie Ci nie uwierzą jeżeli Cię nie zauważą,
Będziemy zatem mówić do dość
oglądają, a jeszcze inni klikają. Dlatego
A zauważą Cię tylko wtedy, gdy będziesz się do nich
zróżnicowanego grona, zarówno
szykując plan komunikacyjny, myślmy
zwracał w niecodzienny i interesujący sposób
pod względem wieku, wykształceo tym, jak pozyskują informacje nasi
nia oraz sympatii, jak i światopogląodbiorcy i tak budujmy portfel naszych
Bill Bernbach
du. Ta wstępna analiza pokazuje, że
kanałów. Z czasem, przy długoterminasz przekaz musi być uniwersalny,
nowych działaniach komunikacyjnych,
będziemy w stanie ustalać także proporcje wykorzystania tych a dobrane kanały komunikacji atrakcyjne dla wszystkich. Mając
takie założenia, decydujemy się na wykonanie merytorycznej prekanałów, umiejętnie utrzymując poziom zainteresowania.
zentacji, pozbawionej potencjalnie kontrowersyjnych rozwiązań.
Ponieważ projekt opiera się o nowoczesne rozwiązanie, przyJak to zrobić w praktyce?
gotujemy naszą prezentację w formie multimedialnej. Dobrze
byłoby przygotować także makietę graficzną projektu, gdyż wiPrzykład 1
zualizowanie efektu końcowego pozwala szybciej wytłumaczyć
Załóżmy, że stworzyliśmy własną stronę WWW poświęconą jego ideę.
Może być jednak tak, że część naszego audytorium nie akcepnaszej szkole lub jakiejś aktywności, którą realizujemy z naszą klasą, i chcemy ją rozpropagować. Definiujemy zatem grupy odbior- tuje w pełni tego typu przekazu, zatem właśnie dla tych osób poców, którzy nas interesują. Mogą to być rodzice, inni uczniowie, winniśmy przygotować materiał drukowany, który pozwoli im się
zapoznać z projektem w bardziej klasyczny sposób.
lokalna społeczność i media.
Warto także w prezentacji pokazać współpracowników, któOto jakie kanały możemy wykorzystać, zakładając, że strona
działa i mamy regularnie pojawiające się na niej nowe informa- rzy biorą udział w projekcie. Uwiarygodni to nasze działania
i wzbudzi pozytywne emocje.
cje.
Dobór kanałów komunikacyjnych to z jednej strony sztuka,
ÞÞ Internet – najbardziej oczywisty kanał – musimy nawiązać
współpracę z innymi serwisami informacyjnymi trafiający- a z drugiej – kalkulacja. Najważniejsze jest dobre rozpoznanie
mi do naszych odbiorców, zaistnieć na forach dyskusyjnych grupy, do jakiej kierujemy przekaz, dobranie odpowiedniego
oraz w serwisach społecznościowych, takich jak Facebook języka i argumentów oraz zadbanie o różnorodność kanałów.
czy Blip. Zapewni nam to znajomość naszego projektu w szerokiej grupie społecznej. Warto także zadbać o to, aby o na-
EDUKACJA MEDIALNA
11
S
SKUTECZNA KOMUNIKACJA
ztuka
debaty
Czas zacząć publicznie rozmawiać
…d
ebata publiczna przestała być czymś ekskluzywnym. I tak po prawdzie – nie znasz dnia ani
godziny, kiedy padnie na Ciebie1. Tak zaczyna
Piotr Legutko swój poradnik, podręcznik czy, jak sam określa,
pamiętnik znaleziony w telewizyjnym studio, namawiając do doskonalenia umiejętności i kompetencji niezbędnych do udziału
w debacie. Te same umiejętności wykorzystywać można w dyskusjach i negocjacjach. Formy debat, metody dyskusji i techniki
negocjacji stanowić mogą przygotowanie uczniów do aktywności i społecznego dialogu. Zgodnie z tradycją grecką, która zakłada równość partnerów biorących udział w dyskusji, przez udział
ten dokonuje się samoutwierdzenie człowieka jako istoty autonomicznej i rozumnej2. Szkolne debatowanie może stać się nie tylko
świetnym treningiem oratorstwa, ale i szansą na nauczenie się zasad prowadzenia kulturalnej dyskusji. Ucząc zachowania podczas
publicznych wystąpień, technik prowadzenia dyskusji grupowej
i przyjmowania informacji zwrotnych, budzimy w uczniach poczucie szacunku dla odmienności partnera. Autorki Przewodnika
po metodach aktywizujących nazywają debatę dobrą metodą prowadzenia rozmów na trudne tematy3. Dzięki tej metodzie uczniowie będą gotowi do efektywnego współdziałania w zespole oraz
podejmowania indywidualnych i grupowych decyzji.
Na początek...
Zacznijmy od dyskusji, czyli wymiany zdań na określony temat, podczas której uczniowie prezentują odmienne poglądy.
Na lekcjach wychowawczych, na lekcjach wiedzy o kulturze czy
języka polskiego mamy ku temu wiele okazji. Gdy spodziewamy
się burzliwego przebiegu dyskusji, warto wprowadzić dyskusję
moderowaną i moderatora (facylitatora), osobę neutralną, odpowiedzialną za jej tok. W szkolnej praktyce ciekawa może się okazać dyskusja panelowa, która polega na tym, że grupa uczniów,
występując w roli ekspertów różnych dyscyplin naukowych,
przedstawia zagadnienie z punktu widzenia swojej dziedziny.
Tą dyskusją również kieruje moderator, który określa problem bę-
12
UCZYĆ ŁATWIEJ - jesień 2010
P. Legutki szansą na doskonalenie talentów oratorskich, trudnej sztuki empatii, a także dystansu wobec siebie, wobec swych
emocji, uprzedzeń, nawyków, które bardzo często przeszkadzają
w spokojnej, racjonalnej argumentacji5.
Warunki udanej debaty
Udana debata opiera się na czterech etapach:
•
•
Ada Maria Kurtycz
dący przedmiotem sporu i dobiera uczestników. Dyskusja panelowa może przebiegać w trzech etapach: dyskusja w ramach grupy
panelowej, dyskusja i pytania obserwatorów oraz odpowiedzi
na pytania słuchaczy. Funkcja moderatora polega na tym, że nie
podsumowuje on dyskusji, a jedynie zestawia poglądy i argumenty dla poparcia lub obalenia tezy.
Debata w szkole
Debata to sformalizowana dyskusja na dany temat, najczęściej w większym gronie osób, dotycząca wyboru najlepszego
rozwiązania omawianego problemu. P. Legutko porównuje ją do
swoistego widowiska, rozprawy sądowej, sportowej rywalizacji
i przedstawienia teatralnego. Debata jest spektaklem, w którym
nikt nie chce zostać przez widownię uznanym za czarny charakter. I grą, w której trzeba pokazać sportową klasę, by przekonać
do siebie publiczność4. W szkole, szczególnie na języku polskim,
wykorzystujemy często debatę oksfordzką. Polega ona na tym,
że spierają się dwa zespoły, z których jeden broni tezy postawionej w tytule debaty, drugi zaś stara się tę tezę obalić. Przykład
tezy, propozycji do odrzucenia dla opozycji może zrodzić się przy
omawianiu właściwie każdego kluczowego problemu czy tekstu
kulturowego, na przykład:
– Rewolucja (…) jest to konieczność, wyższa ponad wszystko.
Jest to prawo moralne – S. Żeromski. (Przy cyklu lekcji na temat
Nie-boskiej komedii Z. Krasińskiego, Szewców St.I. Witkiewicza,
Przedwiośnia S. Żeromskiego).
– Wzajemne oszukiwanie bohaterów noweli B. Prusa „Kamizelka”
to świadectwo wartości niezbędnych w udanym małżeństwie.
Uczniowie przygotowując się do debaty, mogą wykazać się
wiedzą, celnym ripostowaniem, refleksem, zrobić dobre wrażenie na publiczności, która oceniając siłę argumentów i sposób ich
prezentowania, wydaje werdykt. Z praktyki polonistycznej wiem,
że debata oksfordzka zniechęca tendencyjnością, bo uczestnikom
przychodzi bronić racji, których w rzeczywistości nie podzielają
i które prywatnie kwestionują. Ale z kolei ta forma jest według
•
•
przygotowanie – bowiem musimy ustalić z uczestnikami
zasady, właściwie sformułować i przedstawić tezę, przygotować do obrony przedstawicieli dwóch przeciwstawnych
stanowisk, wylosować te stanowiska, powołać moderatora
i jurorów;
przeprowadzenie debaty – tu ważne są: strategia, linia, typy
argumentów i kontrargumentów oraz dowody;
zakończenie – wskazanie przez jurorów zwycięzców;
podsumowanie i ocena debaty – omówienie kluczowych
momentów debaty i określenie korzyści z jej przeprowadzenia.
P. Legutko podkreśla rolę moderatora debaty, który stoi na
straży dyskusji. Porównuje go do regulującego ruch policjanta,
sędziego odgwizdującego faule lub udzielającego głosu na sali
rozpraw. Mówię – moderator, myślę opanowanie, powściągliwość,
umiarkowanie, właściwa miara6. Przygotowujące się do debaty
strony muszą wykazać się zrozumieniem tezy i wziąć pod uwagę
różne jej aspekty, opracować strategię i linię argumentacji zgodnie z zasadą foritori (od najsilniejszego argumentu) oraz przewidzieć strategię przeciwnika. Siłę argumentów i kontrargumentów
debatujący muszą budować na sądach autorytetów oraz przykładach znanych uczestnikom. Cenną umiejętnością jest antycypacja
polegająca na uprzedzaniu argumentami działań przeciwnej drużyny. Pomocną lekturą dla osób przygotowujących się do debat
może okazać się zawierająca 38 forteli stosowanych w dyskusjach
Erystyka. Sztuka prowadzenia sporów A. Schopenhauera7. Niemiecki filozof podkreśla rolę argumentacji w dialektyce erystycznej. Debatujący mogą z całego arsenału argumentów sięgać
po te, które są skierowane do słuchaczy, odnoszą się do spraw ich
dotyczących, do nieznajomości problemu po stronie oponentów,
do oczywistych faktów i strachu, ale też do poczucia humoru.
Wartością debat oksfordzkich jest limit czasu, którego nie
wolno żadnej ze stron przekroczyć. Ten warunek narzuca dyscyplinę słowa, wyznacza to, co i jak mówią debatujący.
Na koniec kilka niezbędnych wskazówek dla uczniów przygotowujących się do szkolnych debat:
1. Pamiętaj, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze.
2. Unikaj wyrażania skrajnych sądów.
3. Zrób wszystko, żeby utrzymać kontakt z adwersarzami, używając właściwych zwrotów.
4. Postaraj się wykorzystać humor.
5. Naucz się przewidywać argumenty przeciwnika.
6. Popracuj nad właściwą dykcją i modulacją głosu.
7. Wprowadzaj do swoich wypowiedzi celowe pauzy.
8. Umiejętnie operuj mimiką i gestykulacją.
9. Postaraj się zrobić wrażenie swobodnego i pewnego siebie.
10. Zadbaj o efekt końcowy.
Do wymienionych zasad (umiejętności) P. Legutko dodaje sa-
mokontrolę, zalecając umiar i stosowność: trzeba zdiagnozować
we własnym zachowaniu wszystkie „efekty uboczne”, zakłócające komunikację8. Podkreśla także wagę umiejętności słuchania,
zasadę szlachetnego minimalizmu w przemawianiu, poddanie się
prądowi debaty, elegancję języka, odwoływanie się do doświadczeń publiczności oraz barwną argumentację.
Przyglądając się moim debatującym uczniom, miałam nieodparte wrażenie, że znakomicie wpisują się w typologię ról i postaw P. Legutki: CZARODZIEJA, NARCYZA, MĘDRCA, TECHNOKRATY, TREFNISIA, IRONISTY, EGZEKUTORA, ŚLEDCZEGO czy
TERAPEUTY. I to właśnie ze względu na emocjonalne zaangażowanie uczniów w debaty trzeba ich przygotować do ostatniego
etapu – podsumowania i oceny. Tu najważniejsza jest rola nauczyciela, opiekuna debat. Oczywiście, wszyscy w debacie chcą „być
górą”, bo nikt nie lubi przegrywać. Dlatego przekazuję im receptę
D.J. Schwartza: Unikając gry „Jestem górą” pokazujesz, że nie brak
ci wiary we własne siły (...). Istnieje tylko jeden sposób zwyciężenia
w tej grze. Nie graj w nią. „Jestem górą” to gra dobra dla dzieci9.
Rzadziej w szkolnej praktyce wykorzystujemy debatę amerykańską, częściej bywamy jej obserwatorami jako telewidzowie. To daje okazję do analizy sposobu formułowania pytań
przez prowadzącego i umiejętności moderowania przez niego
dyskusji, bowiem to właśnie od jego przygotowania, tematycznego precyzowania pytań, ich równoległego adresowania
do uczestników debaty i udzielania im głosu zależy przebieg debaty amerykańskiej.
Każda z tych form, dyskusja moderowana i panelowa, debata
oksfordzka i amerykańska to metody, które warto wprowadzać
do szkoły. Zgódźmy się co do jednego – czas zacząć ze sobą publicznie rozmawiać. Nie jest dziś w modzie szacunek dla adwersarza.
Nie ma woli, by poważnie traktować jego racje. Zamiast (…) kreować pozytywne wzorce, spierać się i pięknie różnić, coraz częściej
unikamy debat. A przecież dają one niepowtarzalną szansę spotkania się, poznania, może nawet zrozumienia, które wcale nie musi
oznaczać uznania sensowności cudzych argumentów.10
PRZYPISY:
1 P. Legutko, Sztuka debaty czyli jak się nie dać, Wydawnictwo WAM,
Kraków 2009, s. 7.
2
K. Najder-Stefaniak, O komunikowaniu z perspektywy etyki, Wy-
dawnictwo SGGW, Warszawa 2009, s. 101.
3 E. Brudnik, A. Moszyńska, B. Owaczarska, Ja i mój uczeń pracujemy
aktywnie. Przewodnik po metodach aktywizujących, Zakład Wydawniczy SFS, Kielce 2000, s. 44-45.
4 P. Legutko, Sztuka debaty czyli jak się nie dać, Wydawnictwo WAM,
Kraków 2009, s. 16.
5 Ibidem, s. 18.
6 Ibidem, s. 46.
7
A. Schopenhauer, Erystyka. Sztuka prowadzenia sporów, Wydaw-
nictwo Helion, Gliwice 2007.
8 P. Legutko, Sztuka debaty czyli jak się nie dać, Wydawnictwo WAM,
Kraków 2009, s. 99.
9 D.J. Schwartz, Magia myślenia kategoriami sukcesu, Wydawnictwo
MEDIUM, Warszawa 2001, s. 191-192.
10
P. Legutko, Sztuka debaty czyli jak się nie dać, Wydawnictwo
WAM, Kraków 2009, s. 25.
EDUKACJA MEDIALNA
13
J
SKUTECZNA KOMUNIKACJA
ak cię
widzą...
Prezentacja i autoprezentacja
P
rzyglądając się od kilku lat maturzystom prezentującym wyniki swoich
rocznych przygotowań do egzaminu
ustnego z języka polskiego, odczuwam
(jak wielu polonistów) pogłębiającą się
frustrację z powodu braku świadomości
zdających, że oto zaprzepaszczają okazję
do tworzenia swego pozytywnego wizerunku. Nauczyciele jednak nie rozdzierają
szat z powodu narastających problemów
związanych z przygotowaniami do tego
egzaminu, ale ustawicznie szukają rozwiązań i możliwości poprawy sytuacji,
traktując tę pracę jako doskonały sposób
na budowanie systemu wartości swoich
uczniów. Przemówienia i prezentacje to
formy komunikacji interpersonalnej realizowane w szkole na poziomie treści i relacji. Dziś kreowanie pozytywnego wizerunku przez wszystkich i wszędzie zmusza
do wprowadzenia zasad prezentacji do
edukacji na wszystkich poziomach. Kształcąc umiejętności i postawy uczniów, dążymy do tego, by skutecznie docierali do
odbiorców, potrafili sobą zainteresować,
prowokowali do stawiania pytań. Zachęcam do posługiwania się w tej pracy wskazówkami trenera personalnego, Miłosza
Brzezińskiego, zabawnie i przystępnie
wprowadzającego w podstawy technik
wpływu1. Ci nauczyciele, którzy mają świadomość, że 55 proc. informacji dociera
za pomocą środków pozawerbalnych, 38
proc. za sprawą brzmienia głosu, a tylko
7 proc. znaczenia danej wiadomości dotyczy treści, w swoich przekazach dbają
o stosowny wygląd, umiejętność operowania przestrzenią, mowę ciała, stosowność
stylu i adekwatne do miejsca słownictwo.
14
Pomóżmy uczniom
w budowaniu image’u Przygotowanie uczniów do prezentacji zaczynam już w klasie pierwszej, zapraszając ich na pokaz najlepszych maturalnych wystąpień. Z niekłamaną satysfakcją
obserwuję obie strony – maturzystów,
odprężonych i swobodnych, bo wiedzą,
że prezentują młodszym kolegom pracę
ocenioną na 100 proc. i pierwszoklasistów,
zasłuchanych, refleksyjnych, myślących
zapewne: co mógłbym zrobić, żeby wypaść
tak dobrze? Prosząc uczniów, by sobie wyobrazili, jak sami korzystają z modelowej
umiejętności, podaję pod rozwagę następujące kwestie:
•
•
•
•
•
W jaki sposób autor prezentacji zdobył i utrzymał uwagę słuchaczy?
Jaki cel wydaje się realizować?
Jakie przekonania i wartości wyraża?
Jakie wzorce językowe stosuje?
Jakie niewerbalne zachowania wpływają na skuteczność jego przekazu?
Mówiąc o wartościach tego egzaminu, uczniowie wymieniają: dużą wiedzę,
swobodę jej prezentowania, kompetencje
i rzetelność przygotowania, doskonały język i funkcjonalną mowę ciała, znakomite
opanowanie, przemyślane posługiwanie się
materiałami pomocniczymi. Dostrzegają
konkretną umiejętność, którą chcą odtworzyć. Świadczy to o tym, że i najmłodszym
uczniom zależy, by być dobrze ocenianymi
i postrzeganymi przez innych. Tu zaczyna
się rola nauczyciela, który może wskazywać im wizualne i niewizualne składniki
UCZYĆ ŁATWIEJ - jesień 2010
Główne grzechy szkolnych prezentacji
Ada Maria Kurtycz
pozytywnego wizerunku, bowiem na egzaminie prezentują nie tylko materiał
określony zakresem prezentacji, ale także siebie. Powinni więc wiedzieć, w jaki
sposób przygotować się do przedstawienia treści oraz znać techniki skutecznego
przekazu. Prowokujmy więc uczniów do
przemyślenia różnych sposobów ujęcia tematu, a także zastanawiania się nad formą
przedstawienia treści.
Praca nauczyciela, który chce pomóc
uczniom w budowaniu image’u, wymaga
od niego samego umiejętności autoprezentacji. Uczniowie chcą, by uczyli ich nauczyciele profesjonalni, mający rzetelną
wiedzę, otwarci na dialog. M. Brzeziński
podaje siedem zasad PR-u, które z powodzeniem odnieść można do nauczyciela,
chcącego być ekspertem w swojej dziedzinie:
1. Postawa ciała i wygląd.
2. Uśmiech.
3. Częste używanie słów: umiem, potrafię, nauczyłem się, chcę.
4. Zapamiętywanie imion.
5. Wysyłanie komunikatów wspierających.
6. Operowanie właściwą strefą gestykulacji (powyżej obojczyków), która
znamionuje charyzmę, entuzjazm,
moc, siłę i energię.
7. Indywidualność – reguła zapamiętywania wyjątkowych informacji na temat rozmówcy.
Brzeziński przywołuje jeszcze jedną zasadę, nazywając ją zasadą zero. Według niego jest to ciekawa osobowość2.
Nieudane prezentacje wynikają z braku przekonania i utożsamiania się z przekazywanymi treściami. Od zaangażowania
i pasji prezentowania zależą wpływ i skuteczność wystąpienia. Autor przekazu, tak
jak sprzedawca, musi być przekonany do
produktu, który sprzedaje odbiorcy.
Częstym powodem niepowodzeń
autorów prezentacji jest brak umiejętności decentracji słuchaczy. Zdarza się, że
w trakcie rozmowy uczeń słyszy od egzaminatora: ja bym inaczej sformułował tezę,
ja bym tak nie powiedział. Tymczasem rolą
odbiorcy, egzaminatora jest przyjęcie perspektywy mówiącego, ocena jego koncepcji badawczej, argumentów i wniosków,
a nie tego, czego uczeń nie przygotował.
Na drodze efektywnej szkolnej prezentacji pojawić się mogą zewnętrzne
bariery komunikacyjne i utrudnienia percepcyjne, takie jak hałas na korytarzu i za
oknem, niewyraźna artykulacja prezentującego czy dekoncentrujące zachowania
odbiorcy. Uczniowie skarżą się też na wybiórczość uwagi słuchaczy, którzy nie skupiają się na całości wypowiedzi, tylko na
pojedynczych argumentach i wnioskach.
Do wewnętrznych barier komunikacyjnych egzaminatorzy zaliczają odchodzenie od tematu i zasadniczej, logicznej linii
argumentacyjnej oraz świadome i nieświadome blokady językowe. Tak więc, żeby
prezentacja była skuteczna, jej autor musi
zdawać sobie sprawę z istnienia barier
komunikacyjnych.
Co?
Przygotowanie uczniów do prezentacji
maturalnej trzeba zaczynać od zachęcenia
do wyboru tematu, który jest im w jakimś
sensie bliski. Rzecz dotyczy treści przekazywanych informacji. Słuchający musi mieć
wrażenie, że prezentacja jest przygotowana dla niego i jest rzetelna. Prezentacja
treści zaczyna się już na poziomie tezy lub
hipotezy, czyli podstawowego komunikatu docierającego do odbiorcy. Częstym
błędem jest formułowanie tezy za pomocą sloganów i frazesów. Tezy uczniowskich prezentacji rzadko mają charakter
badawczy, jeśli już są stwierdzeniami, to
bardzo oczywistymi. Przekazywane treści
autor prezentacji musi „zagospodarować”
w limicie czasu i słów. To często sprawia
trudność uczniom ambitnym, rzetelnie
przygotowującym prezentację przez kilka miesięcy, gdyż muszą podjąć decyzję
co do sposobu ujęcia problemu, dokonać
selekcji, zrezygnować z części zgromadzonego materiału i zweryfikować przygotowane materiały pomocnicze.
Jak?
Nauczyciel powinien wspierać przygotowanie szkolnych prezentacji, motywować, wskazywać dobre wzorce i błędy,
których należy unikać. Uczeń musi być
przekonany, że prezentacja na egzaminie
to okazja do popisania się wiedzą, a także
pokazania własnego wizerunku, talentu
i umiejętności. Czasem obserwujemy, że
rzetelnie zdobyta wiedza ucznia nie idzie
w parze z umiejętnością przekazywania
jej innym. Przygotowania do wystąpienia powinny więc stać się treningiem
konstruktywnej autoprezentacji, pomóc
uczniowi wyeksponować istotne treści,
unikać kwestii drugorzędnych, radzić
sobie ze stresem, efektywnie wykorzystywać komunikację niewerbalną. Ułatwieniem w przygotowaniu prezentacji
jest stworzenie ramowego planu. Na tym
etapie proponuję posłużenie się notatką
nielinearną wg techniki T. Buzana, czyli
mapą myśli (ang. mindmapping). Wartość
tej metody polega na zmniejszaniu uczucia stresu, uruchamianiu asocjacyjnego
mechanizmu pamięci, pobudzaniu kreatywności, kontroli procesu analitycznego
i twórczego, a w efekcie na stworzeniu
spójnej i uporządkowanej prezentacji.
Następny etap to przygotowanie wizualnych materiałów pomocniczych (slajdy,
handouty, folie prezentacyjne, plansze,
prezentacje multimedialne). Materiały ilustracyjne dodatkowo angażują słuchaczy,
przybliżają treści, uatrakcyjniają przemówienie. Konieczna jest tu jednak trafna
ocena własnej umiejętności korzystania
z takich materiałów.
Dobry mówca jest rozważny, dostrzega
odbiorcę, konsekwentnie i logicznie realizuje temat, posługując się adekwatnym
do niego językiem. Jest entuzjastą tematu, powtarza wiodący wątek, w umiarkowany sposób personalizuje swoje przemówienie, zwracając się w należyty sposób
do słuchaczy.
Przedstawianie siebie, czyli sztuka
autoprezentacji
Tej sztuki uczymy młodzież na co
dzień, prezentując swoje umiejętności komunikacji werbalnej, odbioru przekazów
uczniowskich, empatycznego słuchania
i wykorzystywania kodów niewerbalnych.
Bardzo ważna jest otwartość i bezpośredniość nauczyciela wyrażana w kontakcie
wzrokowym, uśmiechu, przejawach dobrego humoru, przyjaznej postawie ciała
i mimice. Nauczyciel powinien posiąść
umiejętność korelacji przekazu werbalnego z niewerbalnym, gestów ze słowami,
których używa. Nasza własna osobowość
i zachowanie wobec uczniów mogą stać
się silną motywacją do doskonalenia tych
cech, dzięki którym oni sami staną się
przekonującym wzorem osobowym.
Bibliografia:
Bocheńska K., Sztuka retoryki – uczeń w roli mówcy,
WSiP, Warszawa 2005.
Brzeziński M., Pracować i nie zwariować, Wydawnictwo
W.A.B, Warszawa 2008.
Campbel M.G., Jak przygotować profesjonalną prezentację, Wydawnictwo Wolters Kluwer Polska, Kraków 2007.
Kuziak M., Jak mówić, rozmawiać, przemawiać?, Wydawnictwo ParkEdukacja, Bielsko Biała 2005.
Kuziak M., Sztuka mówienia: poradnik praktyczny, Wydawnictwo ParkEdukacja, Warszawa 2008.
Miyata C., Mów śmiało!: ćwiczenia przygotowujące
Kto?
uczniów do wystąpień przed publicznością, Gdańskie
Wydawnictwo Oświatowe, Gdańsk 2005.
Wielu egzaminatorów ceni prezentację jako formę matury ustnej dlatego, że
ma okazję usłyszeć dobrych mówców.
Autor dobrej i przemyślanej prezentacji
wykaże, że potrafi pracować ze źródłami
z zakresu literatury podmiotu, dopełniając
je literaturą przedmiotu, a także porządkować prezentację tak, by postawiona teza
czy problem zostały logicznie wyjaśnione.
Sanders T., Jak być lubianym: bądź sympatyczny i zrealizuj marzenia, Wydawnictwo Jacek Santorski, & Co
Agencja Wydawnicza, Warszawa 2007.
PRZYPISY:
1
M. Brzeziński, Pracować i nie zwariować, Wydawnic-
two W.A.B, Warszawa 2008.
2 Ibidem, s. 95-104.
EDUKACJA MEDIALNA
15
K
SKUTECZNA KOMUNIKACJA
omunikacja
w edukacji
Edukacja poprzez komunikację
E
dukowanie wymaga wielu kompetencji, pośród których kluczowe wydaje
się być komunikowanie społeczne,
łączące w sobie wiele dziedzin i drobniejszych dyscyplin.
Komunikowanie, czyli…
Definiując kluczowy termin, możemy
uznać, że komunikacja to proces porozumiewania oparty na zależnościach między
nadawcą a odbiorcą1. Warto także podkreślić, że dotyczy on porozumiewania się
jednostek, grup lub instytucji. Jego celem
lem jest stworzenie znaczenia. Przy takim
założeniu podstawowymi terminami stały
się: wiadomość, organizowanie i znaczenie.
Analizując cele stawiane przed procesem komunikowania, należy zaznaczyć, że nie da się raz na zawsze ustalić
wszystkich jego zadań. Jesteśmy jednak
w stanie stworzyć w miarę wyczerpujący
wykaz celów przypisywanych nadawaniu
i odbieraniu komunikatów. Co osiągamy
dzięki komunikowaniu? Z całą pewnością
informujemy, perswadujemy, nakazujemy,
stymulujemy kontakt komunikacyjny, wy-
Wykres nr 1. Piramida komunikacyjna
jest wymiana myśli,
dzielenie się wiedzą,
informacjami i ideami. S.W. Littlejohn zauważył2, że do zdefiniowania komunikacji
wykorzystywano wielokrotnie takie terminy jak: mowa, proces, transmisja, kanał itd.
L.R. Frey, C.H. Botan, G.L. Kreps podkreślili
zaś, że komunikacja należy do procesów
organizowania wiadomości, których ce-
16
Katarzyna Bocheńska-Włostowska
rażamy siebie. Chęć
osiągnięcia poszczególnych zadań pociąga za sobą wykorzystanie rozmaitych środków i narzędzi.
Samo komunikowanie zaś może się odbywać na kilku płaszczyznach. Wymienione
na wykresie nr 1. poziomy wskazują na
charakter, zasięg, formułę i uczestników
komunikowania.
UCZYĆ ŁATWIEJ - jesień 2010
Komunikując się na wymienionych piętrach, dostosowujemy język, środki, określamy cel, używamy innych strategii. Na
co dzień wsłuchujemy się w sygnały, jakie
wysyła nasze ciało. Ból, głód, zmęczenie
to komunikaty nadawane do naszego
ośrodka nerwowego, nazywamy je komunikowaniem intrapersonalnym. Odbieramy je i odpowiadamy określonym
zachowaniem. Podstawą każdego komunikowania jest zjawisko komunikacji
interpersonalnej. Życie w grupie (rodzinie, plemieniu itd.) stało się podstawą
do wytworzenia komunikowania grupowego, które musi uwzględniać potrzeby
i oczekiwania kilku osób. W grupie wytwarzają się określone hierarchie, a proces
komunikacyjny nabywa nowych elementów. Jakość takiego wewnątrzgrupowego komunikowania zależy m.in. od tego,
czy grupa stanowi zespół nieformalny,
czy też jest to zespół osób spotykających
się ze sobą każdego dnia i pracujących
na wspólny sukces. Ludzie, którzy spędzają ze sobą sporo czasu, rozwijają niewerbalne sposoby porozumiewania. Podobnie przedstawia się komunikowanie
międzygrupowe. Tu w interakcję wchodzą
różne grupy. Podstawową cechą komunikowania organizacyjnego jest sformalizowanie komunikatów.
Jednym z najnowszych jest komunikowanie masowe. W XXI wieku media
zajmują procentowo najwięcej miejsca
w komunikacji. Skróciły odległości, udostępniły informacje, powieliły komunikaty,
wykreowały swój własny język, oddziałujący na kilka zmysłów jednocześnie, przez
co zmusiły do nabycia nowych kompetencji. Zmieniła się także dynamika oraz
charakter interakcyjności. Znaleźliśmy się
w środowisku posługującym się coraz częściej obrazem i znakiem. Aby zdać sobie
sprawę z tego, jak dalece jesteśmy uwikłani w ten poziom komunikowania, wystarczy się przyjrzeć danym statystycznym
(patrz: wykres nr 2).
Technologia w komunikacji i edukacji
formalnej i nieformalnej
Osoba pracująca zawodowo podlega
obowiązkowi ustawicznego i wielokierunkowego kształcenia. Co z tego, że w zasięgu ręki mamy komputer, Internet, telefon
komórkowy i szereg innych urządzeń, jeśli
nie zechcemy ich funkcjonalnie i z pożytkiem dla naszego rozwoju intelektualnego
wykorzystać.
Korzystanie z dostępnych tematycznych i branżowych portali internetowych
to nie tylko umiejętne wpisanie adresu.
Komunikowanie synchroniczne i asynchroniczne możliwe w tym zakresie oczekuje m.in. od nauczycieli rozumienia języka
nadawcy, umiejętnego zabierania głosu,
a więc tworzenia komunikatów medialnych. Komunikowanie z udziałem technologii komunikacyjnych, to inny sposób
nadawania i odbierania komunikatów. Nie
przenosimy tu wprost schematów komunikacyjnych z kontaktów bezpośrednich.
E-biuletyny3 nauczą nas, poza dostarczaniem nowości, dyscypliny słowa i tworzenia tekstu według piramidy odwróconej
informacji. Warto na takich tekstach zrobić z uczniami ćwiczenia dekompozycyjne. Pozwoli nam to poznać zasady pisania
leadów, dobierania tematycznie różnych
informacji czy stosowania klamry kompozycyjnej. Jest to także świetne narzędzie
promocji dla placówek dydaktycznych.
W komunikowaniu z udziałem technologii musimy pamiętać, że statyczne
dokumenty zamknięte w postaci PDF powoli odchodzą do lamusa. Nastaje czas
lekcji wideo, transmisji na żywo, wideo
i audio podcastów. Uczestnictwo w tym
komunikowaniu wymagać będzie nowych
kompetencji – nie tylko znajomości odpowiednich programów, ale i przemawiania,
narracji radiowej, gatunków dziennikarskich, zachowania przed kamerą, fotografii, budowania wizerunku, bon tonu mediów, przekazu medialnego.
Kontakty ze swoim środowiskiem, te
prywatne i zawodowe, coraz częściej podtrzymujemy za pomocą komunikatorów
internetowych, portali społecznościowych
i na forach dyskusyjnych – także dla nich
jest miejsce w edukacji, choćby w postaci
tworzenia nowej jakości komunikowania
oraz tworzenia kolejnych form edutainment. Godne uwagi są tworzone przez
nauczycieli strony tematyczne WWW oraz
blogi. Są to świetne miejsca na prezentację nowych ujęć wybranych problemów
i inspirowanie innych do poszukiwań merytorycznych. Ci, którzy sięgają po Moodle
opanowują kolejny stopień wtajemniczenia w telekomunikowaniu.
Nowy język przekazu tworzymy, wykorzystując w edukacji np. telefony komórkowe i aparaty fotograficzne. Urządzenia
te dają ogromne możliwości w pobudzaniu do interpretowania świata, aktywnego
staje być taka istotna. Nic bardziej mylnego. Tajemnicą poliszynela jest to, że mamy
kłopoty ze słuchaniem. Przeszkadza nam
w tym procesie wiele czynników. Niezwykle uciążliwe bywają czynniki fizyczne, np.
temperatura, światło czy otoczenie. Każdy z uczestników procesu komunikacji wie
doskonale, że wszystkie skrajne warunki
same przez się wykluczają dialog. Podobnie rzecz się ma z niedopasowaniem tematu do sytuacji. Kolejną grupę stanowią
czynniki kulturowe. Naruszenie tabu, nieposzanowanie wartości i symboli skutkuje
prawie zawsze zaniechaniem dialogu lub
konfliktem. Zakłócać komunikację mogą
również trudne do wyeliminowania tzw.
czynniki psychologiczne. Nastawienie do
Wykres nr 2. Jak często używa Pan/Pani Internetu do…?
Źródło: http://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2010/K_079_10.PDF.
Opracowanie własne.
dochodzenia do wiedzy oraz jej odwzorowywania. Nastaje też czas e-korepetycji
odbywanych w czasie rzeczywistym, mądrego uczenia z udziałem gier komputerowych oraz internetowych telewizji edukacyjnych.
Bariery, mury, zapory
Żaden proces ani działanie nie jest pozbawione błędów. W rozmowie z drugim
człowiekiem bywa niestety tak, że to, co
nam się wydaje naturalne i normalne,
podyktowane dobrymi intencjami, nie
zawsze tak zostaje odebrane. Zdarza się,
że życzliwe słowa wypowiadamy nieodpowiednim tonem, co powoduje, że rezultat
dialogu nas nie zadowala. Wchodząc w interakcje, powinniśmy się przypatrywać komunikowaniu werbalnemu i niewerbalnemu, zarówno z punktu widzenia nadawcy,
jak i odbiorcy. Często żyjemy w przekonaniu, że mając dobre intencje, nie musimy
zważać na całą resztę, a więc forma prze-
określonej sytuacji, uprzedzenia do osób
uniemożliwiają konstruktywne porozumiewanie. Mając świadomość występowania takich przeszkód, powinniśmy zadbać o ich usunięcie, a najlepiej zapobiec
ich pojawieniu się w środowisku komunikacyjnym.
W programowaniu neurolingwistycznym mówi się o tzw. systemach prezentacji. Od tego, który z kanałów percepcyjnych preferujemy (zmysł wzroku, węchu
i smaku), zależy forma i jakość naszego
porozumiewania. Osoby faworyzujące
konkretny zmysł muszą dążyć do zharmonizowania bodźców, tak by komunikacja przebiegała zadowalająco. Kolejną
płaszczyzną, na której może dojść do zablokowania komunikacji, jest werbalna
i niewerbalna forma ekspresji. Od doboru
słów, zastosowanej gramatyki, wyrazistości gestów, mimiki twarzy zależy rezultat
rozmowy. Aby zablokować dialog, wystarczy zlekceważyć rolę kontaktu wzrokowego. Większość ludzi nie wierzy osobom
EDUKACJA MEDIALNA
17
E-DUKACJA
unikającym spojrzeń i nie lubi z nimi rozmawiać, bo budzą one w nas wątpliwości.
A co ze słowami? Jak one mogą zerwać nić
porozumienia? Do grupy głównych uchybień należy tzw. nadmierna generalizacja:
„Ty zawsze zapominasz o moich urodzinach”, „Ciągle liczysz tylko na mnie”.
Stwierdzenie „zawsze” jest przykładem
oskarżającego uogólnienia.
W kontaktach część przestrzeni komunikacyjnej zajmuje komunikowanie z udziałem stereotypów. Łatwiej nam osądzać,
oskarżać, niż przypatrywać się problemowi wnikliwie i dociekać przyczyn. Trudno
wówczas o budowanie porozumienia. Komunikacja wymaga zarówno umiejętności,
jak i chęci. Gdy edukujemy się z udziałem
mediów, niezbędne jest wyważenie formy
i treści, aby zapobiec przerostowi któregoś z elementów.
C
yfrowe
zasoby
edukacyjne
Wygodne narzędzia wyszukiwania
Kamil Śliwowski
Podsumowanie
Czy jako nauczyciele naprawdę musimy wiedzieć aż tyle o komunikowaniu
oraz korzystać z komunikowania z użyciem technologii? Czy będziemy gorsi, jeśli nie staniemy się uczestnikami czatów
i czytelnikami e-biuletynów, uczestnikami
e-learningu? Na pierwsze pytanie odpowiedź brzmi: TAK. W przeciwnym razie
będziemy jak słoń w składzie porcelany.
Na drugie pytanie odpowiem: NIE, ale
musimy pamiętać, że nauczanie to także
dialog międzypokoleniowy, a ten będzie
możliwy z młodymi ludźmi operującymi
narzędziami telekomunikacji tylko wówczas, kiedy sami tę sztukę opanujemy.
T
echnologiczna rewolucja sprawia, że coraz ważniejsze stają się umiejętności
korzystania z nowych urządzeń i serwisów. Zmiany trafiają także do szkół,
kreując nowy model edukacji, w którym z jednej strony uczniowie niekiedy
wiedzą o przedmiocie nauczania więcej od nauczycieli, a z drugiej – te przedmioty
(technologie i wiedza) są wielką szansą edukacyjną, pozostającą na wyciągnięcie ręki.
Wspólne działanie obu zainteresowanych stron może uczynić polską szkołę miejscem
nowoczesnej wymiany wiedzy.
Kolaże
PRZYPISY:
1
Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych
Władysława Kopalińskiego z 1988 r. podaje: komunikacja – „technika transportu i łączności; szlaki, środki
łączności; łączność, przekazywanie wiadomości, myśli; cybernetyczna technika przenoszenia informacji
między układami technicznymi”. Komunikowanie
pochodzi od łacińskiego czasownika communico,
communicare (uczynić wspólnym, połączyć, udzielić
komuś wiadomości, naradzać się, patrz: Słownik łacińsko-polski, oprac. K. Kumaniecki, PWN, Warszawa
1973, s. 101).
2 S.W. Littlejohn, K.A. Foss, Theories of Human Commu-
nications, CA: Wadsworth, Belmont 1999.
3
Warte uwagi e-biuletyny to: E-biuletyn o nowocze-
snej edukacji wydawany przez PWN i Edu News oraz
e-edukacja Wydawnictwa Verlag Dashofer.
18
Papier, klej, nożyczki, gazety i ksero... Brzmi znajomo? Tak powstaje do dziś wiele
pomocy naukowych – od klasówek po szkolne „infografiki”. Wciąż niewiele przy ich
tworzeniu rozwiązań, jakie daje Internet – narzędzie, które zmieści każdy materiał,
pomoże złożyć go w całość, a na koniec wyśle uczniom wszystko mailem lub wydrukuje. Dlaczego nauczyciel, który przecież nie od dziś korzysta z nowych technologii,
tak rzadko wykorzystuje je w swojej pracy? Czy dlatego, że w sytuacji, gdy przygotowanie materiałów (tak samo, jak papierowych) wymaga czasu, a do starszych metod
jesteśmy przyzwyczajeni, wolimy wybrać te, w których czujemy się bezpieczniej?
Tymczasem zasoby edukacyjne w Internecie należy rozpatrywać znacznie szerzej niż w przypadku tradycyjnych pomocy naukowych. Wykład z pokazem eksperymentów fizycznych zarejestrowany na amerykańskiej uczelni dostępny w sieci
(np. na YouTubeEdu – specjalnej wersji popularnego YouTube dla materiałów dostarczanych przez wyższe uczelnie1) może posłużyć uczniom natychmiast po jego publikacji, pomóc w nauce języka obcego albo zastąpić konieczność przeczytania nudnego
fragmentu z podręcznika. Dzięki opcji dodawania napisów do filmów2 na YouTube,
można wspólnie uczyć się tłumaczenia lub przygotować je dla uczniów przed lekcjami.
To świetny przykład tego, jak aktywnie podchodzić do każdego serwisu internetowego. Ale takich możliwości jest znacznie więcej.
UCZYĆ ŁATWIEJ - jesień 2010
Wyszukiwanie
Znaczenie tego słowa, dzięki technologicznemu postępowi, ulega ogromnemu przeobrażeniu. Dziś stało się ono prawie tożsame z czynnością dokonywaną
wyłącznie w Internecie. Mało kto jednak
jest świadomy, że każda wyszukiwarka
internetowa podczas kliknięcia „szukaj”,
po wpisaniu interesującego nas zapytania, podejmuje za nas kilkanaście, jeśli nie
kilkadziesiąt decyzji, które za kilka milisekund zaważą na precyzji otrzymanych wyników. Każda z tych wyszukiwarek oferuje
w bardzo łatwy sposób, dosłownie za pomocą kilku kliknięć, precyzowanie zapytania. Zwykle wystarczy przejść do zakładki
wyszukiwania zaawansowanego i ustawić
klika prostych opcji, by zawęzić wyniki
wyszukiwania do bardziej odpowiadających naszym potrzebom. Możemy w ten
sposób, na przykład, wyszukiwać tylko
materiały zawierające jedno z kilku wybranych słów (np. synonimów) lub wyszukać
dokładny fragment (podajemy wówczas
zapytania w cudzysłowie). Możemy także
szukać materiałów w interesującym nas
języku lub posiadających określone zezwolenia użycia (np. na licencjach Creative
Commons).
Ogrom materiałów graficznych i zdjęć
dostępnych w Internecie oraz ułatwienia,
jakie dają nam wyszukiwarki, zachęcają
do wykorzystywania ich w szkole i nauce.
Jednak, o czym łatwo zapomnieć, każde
zdjęcie, obrazek, grafika, muzyka czy materiał video do kogoś należą i ten ktoś ma
prawo nie życzyć sobie, by jego praca lub
własność były szeroko dostępne i wykorzystywane. Jednocześnie coraz częściej
można znaleźć autorów, którzy chętnie
udostępniają swoje prace innym bez żadnych ograniczeń.
Aby uniknąć problemów związanych
z prawem i nie ograniczać się wyłącznie
do własnej twórczości, warto zapoznać
się z możliwościami, jakie dają nam otwarte archiwa. Najprostszym sposobem na
wyszukiwanie udostępnionych do darmowego użytku i rozpowszechnia prac, jest
skorzystanie z zaawansowanego wyszukiwania, np. w Google lub Yahoo Search.
Obok podstawowego okienka wyszukiwarki możemy kliknąć na ustawienia zaawansowane, w których da się wybrać
więcej szczegółów, m.in. status prawny
wyników, jakie chcemy otrzymać. Google
określa je jako dostępne do darmowego
użytku i rozpowszechnia. Ogromnymi archiwami są Wikimedia Commons3, Internet Archive4 i Flickr5. Wikimedia Commons
jest zapleczem multimedialnym internetowej encyklopedii – Wikipedii. Internet
Archive to ogromne archiwum multimediów, filmów, muzyki, ale również zachowanych starych wersji stron internetowych. Flickr zaś to największy serwis
fotograficzny na świecie, zawiera ponad
800 milionów zdjęć, z czego ponad 100
milionów dostępnych jest na licencjach
Creative Commons. Daje on użytkownikom wiele możliwości – możemy przeszukiwać go dzięki wyszukiwaniu zaawansowanemu nie tylko po opisach czy tagach
nadawanych przez innych użytkowników,
ale nawet po dacie czy miejscu wykonania
fotografii.
Świat cyfrowy odzwierciedlający rzeczywisty? Widok na dowolny krajobraz czy
budowlę na świecie? Dzięki powszechnie
dostępnym mapom satelitarnym całego
świata (najpopularniejsze to Google Maps/
Google Earth, mapy Bing) oferującym widok satelitarny, a w przypadku niektórych
miast – nawet widok panoramiczny ulic
(Google Streetview), jest to już możliwe.
Narzędzia te, proste w obsłudze, pozwalają na tworzenie własnych map, wyznaczanie tras czy oznaczanie i opisywanie
ważnych miejsc, co można wykorzystać
nie tylko na lekcji geografii.
Komunikacja
Być może już niebawem także telefony komórkowe wspominać będziemy
przede wszystkim jako narzędzia służące
osobistym i prywatnym kontaktom. Aktualny „trend społecznościowy” skraca
dystans już nie tylko między dwoma osobami, ale coraz częściej między jednostką
a całą jej „społecznością”. Dziś serwisy takie jak Facebook, które wraz z rozwojem
przestały służyć tylko i wyłącznie celom
komunikacyjnym między użytkownikami,
dzięki oddolnym innowacjom stały się
także bardzo sprawnymi narzędziami dla
biznesu i edukacji. Dzieje się tak nie tylko
dzięki ich popularności, ale także z powodu możliwości dotarcia do określonych
grup odbiorców i jednocześnie „otwartych” środowisk, w których użytkownicy
mogą tworzyć potrzebne im rozwiązania.
Tego typu udogodnienia mają coraz silniejszy wpływ na cyfryzację edukacji. Facebook czy wzorowane na nim serwisy (rów-
nież poświęcone wyłącznie edukacji, jak
schoology.com) zyskały już spore uznanie
wśród nauczycieli akademickich i szkolnych w USA. Tam wykorzystywane są do
tworzenia wirtualnych klas i zajęć oraz
sprawnych systemów szkolnej komunikacji. Podobne oddolne innowacje pojawiają
się również w Polsce. Jeden z najbardziej
popularnych serwisów społecznościowych
nasza-klasa.pl (dziś NK.pl) służy uczniom
do tworzenia tablic ogłoszeń i wzajemnego informowania się o ważnych wydarzeniach i terminach. Także nauczyciele
powinni coraz śmielej włączać się w takie
działania – nie po to, aby je zdominować
czy kontrolować uczniów, ale aby odnaleźć się w nowej technologicznie rzeczywistości. Technologiczna rewolucja nie
zmienia przecież podstawowego zadania
szkoły, jakim jest kształcenie umiejętności, które pozwolą realizować się społecznie, zawodowo i prywatnie.
Przekazywanie wiedzy, gdy jej ogrom
już dawno przerósł nasze możliwości
poznawcze, staje się mniej istotne od nauczania, jak ją zdobywać i selekcjonować
dla naszych potrzeb.
Najprościej zacząć od zapoznania się
ze sposobem działania serwisów i odnalezienia w nich interesujących treści. Grup
tematycznych o edukacji na Facebooku
czy materiałów szkoleniowych i pokazów
eksperymentów na YouTube jest coraz
więcej. I choć znajdziemy tam wiele materiałów niskiej jakości, przygotowanych
przez autorów o niekiedy niskiej kulturze,
to przecież rolą nauczycieli jest uczyć, jak
wybierać rzeczy wartościowe, a także pomagać w kształtowaniu wysokiego poziomu komunikacji.
PRZYPISY:
1 YouTube.com/education www.youtube.com/edu
2 YouTube Subtitles www.youtube.com/
watch?v=QRS8MkLhQmM
3 commons.wikimedia.org
4 www.archive.org
5 www.flickr.com
EDUKACJA MEDIALNA
19
S
E-DUKACJA
zybko,
razem!
O specyfice publikowania w sieci
S
iadając przed ekranem komputera
z myślą, że ma się coś do przekazania w sieci, warto pamiętać, że różnice jakościowe i ilościowe, które decydują o specyfice Internetu, nie są drobne.
To dużo bardziej rozległe i zróżnicowane
medium niż wszystkie inne razem wzięte,
a co najważniejsze – najbardziej dynamiczne i interaktywne spośród nam znanych.
Zmienia to tradycyjne spojrzenie na przekaz oraz klasyczne role nadawcy i odbiorcy treści. Jest naprawdę ciekawie.
Chciałbym pokrótce wskazać na kilka nowatorskich i popularnych narzędzi,
dzięki którym w sieci można nie tylko
stworzyć i urządzić własną przestrzeń
informacyjną, ale i zgromadzić w niej
grono wiernych i oddanych internautów.
Każde z tych narzędzi zostało stworzone
przez jakąś grupę zapaleńców–wizjonerów. Efekty ich pracy różnią się funkcjonalnością i skierowane są do odmiennych
grup użytkowników. Mają wszakże jedną
cechę wspólną: zmieniają internautę z odbiorcy treści w ich autora. Wystarczy mieć
coś do przekazania i pragnąć podzielić
20
Michał Horbulewicz
pracować przy jej edycji z wieloma innymi
użytkownikami, bez względu na to, gdzie
się znajdują. Nie jest potrzebne posiadanie specjalistycznej wiedzy programistycznej. Administrator witryny w Wiki może
określić stopień uprawnień dla zarejestrowanych oraz niezarejestrowanych internautów, śledzić modyfikacje i naprawiać
błędy.
Czego potrzebujemy, by uruchomić
własną stronę w Wiki? Po pierwsze, oprogramowania – jest ono dostępne bezpłatnie na wolnej licencji, pod nazwą MediaWiki i możliwe do pobrania pod adresem:
mediawiki.org/wiki/MediaWiki/pl. Po drugie, konieczny będzie serwer z obsługą języka PHP i dostępem do bazy danych MySQL. W tym przypadku można
skorzystać (zwłaszcza, jeśli stawia się
pierwsze kroki w świecie Wiki) z gotowego rozwiązania hostowego. Jednym z najpopularniejszych jest Wikia
(www.wikia.com), będąca projektem założyciela Wikipedii Jimmy'ego Walesa.
Użytkownik po prostu zakłada konto
i otrzymuje limitowaną przestrzeń dyskową do wykorzystania za darmo.
Bloguję, więc jestem – Wordpress
się pasją czy emocjami – bez wydawania
jakichkolwiek pieniędzy mamy w zasięgu
ręki cały wirtualny świat.
I to nie byle czego, bo największej obecnie
encyklopedii świata – kosmicznego kompendium wiedzy, jak nazwał ją w 2006 roku
tygodnik Time.
Cała sieć w naszych rękach
Szybko i prosto
Kluczem do zrozumienia specyfiki publikowania w sieci jest pojęcie Web 2.0.
Wbrew pozorom, nie jest to nowa wersja
Internetu, lecz potoczne określenie serwisów internetowych, powstałych po 2001
roku, w których działaniu podstawową rolę
odgrywa treść generowana przez użytkowników danego serwisu. Uważa się, że serwisy Web 2.0 zmieniają paradygmat interakcji
między właścicielami serwisu i jego użytkownikami, oddając tworzenie większości treści
w ręce użytkowników. Ten cytat, tworzący
zwięzłą i obrazową definicję Web 2.0, pochodzi z Wikipedii – jak dotąd najbardziej
spektakularnego przedsięwzięcia internetowego, a na pewno jednego z najbardziej
udanych zastosowań technik Web 2.0.
Internauta, wchodząc na strony tego portalu, zrzuca uniform zwykłego użytkownika, przywdziewa zaś szaty (współ)autora.
UCZYĆ ŁATWIEJ - jesień 2010
Dzieje się tak, bo Wikipedia bazuje
na mechanizmie Wiki, umożliwiającym
bezproblemowe tworzenie strony i zarządzanie jej treścią (CMS) przy użyciu przeglądarki internetowej. Jego nazwa pochodzi od hawajskiego zwrotu „wiki wiki”,
co oznacza… bardzo szybko. Twórca tej
koncepcji, Ward Cunningham wyłuskał
w ten sposób zasadniczą cechę serwisów
opartych na tym modelu – szybkość i prostotę tworzenia, a także aktualizacji internetowych serwisów.
Wiki bazuje na filozofii wspólnego
działania społeczności i skierowane jest
przede wszystkim do tych, którzy chcą
stworzyć i razem z innymi rozwijać ogólnie dostępne bazy wiedzy, dokumentacje,
archiwa czy instrukcje. Twórca dowolnej
witryny w Wiki z łatwością może współ-
Innym wartym polecenia systemem
zarządzania treścią dostępnym na wolnej
licencji jest Wordpress – powszechnie
uznawany za najlepszy system blogowy.
Jego początki sięgają roku 2002. Wykorzystywany głównie do prowadzenia blogów, jest ceniony za estetykę, zgodność
z internetowymi standardami i użyteczność. Niezliczone możliwości rozbudowy
(tzw. wtyczki) i tysiące szablonów pozwalają bez wydania choćby złotówki stosować go zarówno w tworzeniu własnych
internetowych wizytówek, jak i bardziej
zaawansowanych projektów, takich jak
serwisy informacyjne czy sklepy internetowe. Co ważne, to system interaktywny
i pod pełną kontrolą administratora – możliwe jest tworzenie grup rejestrowanych
użytkowników, komentowanie opublikowanych materiałów, uczestniczenie w ankietach i udostępnianie przez użytkowników własnych artykułów.
Jak zacząć? Podobnie, jak w przypadku
Wiki potrzebny będzie serwer i dostęp do
bazy MySQL. Najnowsza edycja Wordpressa (jest on systematycznie aktualizowany)
dostępna jest na stronie pl.wordpress.org.
Tam też znajdziemy bogatą dokumenta-
cję, przydatną na każdym etapie przygody
z tą platformą. Warto rozejrzeć się także
za darmowymi szablonami i wtyczkami
– znajdziemy je na oficjalnej globalnej stronie projektu: wordpress.org.
Razem, czyli Joomla!
Joomla! w języku suahili znaczy: razem.
To kolejny system zarządzania treścią,
rozprowadzany na zasadach wolnego
oprogramowania. Powstały w 2005 roku
jest dzisiaj potężnym projektem, który
dzięki ciągłemu udoskonalaniu wciąż
zyskuje na funkcjonalności i staje się
coraz bardziej przyjazny dla użytkownika.
W przeciwieństwie do Wordpressa, nie
jest to platforma blogowa. Joomla!
stosowana jest powszechnie do budowy
zarówno złożonych portali oraz serwisów
korporacyjnych, jak i do prostych, lecz
bardzo efektownych witryn internetowych.
Blog może być oczywiście ich częścią,
ale mnogość funkcji Joomli! i gotowych
szablonów stron sprawia, że dzięki temu
możemy stać się właścicielami własnego
niezwykle atrakcyjnego portalu – pełnego
multimediów, bogatego w możliwości
interakcji z jego użytkownikami.
Także w tym przypadku, do rozpoczęcia pracy z Joomlą! potrzebujemy serwera z dostępem do bazy MySQL. Aktualne
oprogramowanie można pobrać z oficjalnej strony polskiej edycji, pod adresem:
www.joomla.pl. Przydatną bazę informacji z poradnikiem dla nowicjusza umieszczono w bibliotece polskiej dokumentacji
Joomli!: wiki.joomla.pl. Tysiące wtyczek,
pozwalających uczynić z naszego portalu
nowoczesny serwis, znajdziemy w globalnej bibliotece rozszerzeń pod adresem:
extensions.joomla.org.
Qmam to! Liczy się myśl
Ostatnim z polecanych narzędzi, na
które warto zwrócić uwagę, zwłaszcza
będąc opiekunem szkolnej redakcji, jest
polska nowinka: Qmam System – dostępna pod adresem mam.media.pl wirtualna
platforma do wydawania qmamów. To
tworzone online multimedialne gazety
nowej generacji. Wzorowane na tradycyjnym (szpaltowym) układzie czasopisma,
pozwalają na umieszczanie w nich multimediów: wideo, zdjęć, grafiki, dźwięków,
linków. Qmam jest zoptymalizowany do
druku – to, co widać na ekranie, jest tym,
co trafia do rąk czytelnika. W Qmam System możemy założyć i prowadzić wirtualną redakcję, zajmującą się składaniem
e-gazety. Na każdym etapie pracy autorzy
zachowują swobodę wyboru (treści i układu), możliwość kontaktu za pośrednictwem platformy oraz pełną kontrolę nad
własnym tytułem.
To proste, intuicyjne narzędzie stworzone dla wszystkich, którzy szukają nowoczesnych, atrakcyjnych środków wyrazu. Multimedialność e-gazety pozwala
zaangażować w jej wydawanie także tych,
którzy w klasycznej gazecie nie mieliby
wiele do powiedzenia: amatorów grafiki,
zdjęć, form filmowych, muzyki. Liczy się
myśl – qmam daje możliwość ubrania jej
w przystępną formę i dotarcia z nią do szerokiego kręgu odbiorców.
Podziałowi zadań w grupie odpowiada
siedem funkcji z różnym poziomem dostępu do edycji treści: redaktor naczelny i jego
zastępca, sekretarz, redaktor tematyczny,
dziennikarz, grafik i korektor. Członkowie
redakcji mogą wybrać jedną z kilku makiet
sformatowanych ze względu na profil tematyczny gazety (np. magazyn kulturalny
lub informacyjny) i dowolnie modyfikować
style strony. Łącznie to ponad 100 gotowych schematów kolumn.
Serwis udostępniony przez Fundację
Nowe Media w lutym 2009 roku, w ciągu
półtora roku działalności zgromadził blisko 6000 zarejestrowanych użytkowników, powstało w nim blisko 1000 redakcji,
a pod koniec sierpnia 2010 roku trwale
dostępnych było już ponad 700 qmamów
stworzonych przede wszystkim przez
uczniów gimnazjów i liceów z całej Polski.
Ze wszystkich platform zaprezentowanych w tym tekście, Qmam System wydaje się być skrojony najbardziej na miarę
szkolnych redakcji. Ostateczny wybór
oprzyrządowania pozostaje ściśle związany z potrzebami użytkowników. Baza wiedzy, blog, własny portal, a może własna
gazeta? Na cokolwiek się zdecydujemy,
chcąc zaistnieć w sieci, jednego możemy
być pewni – nie blokuje nas język, nie trapi nas brak funduszy, ogranicza nas tylko
nasza wyobraźnia. To bardzo dobra wiadomość.
EDUKACJA MEDIALNA
21
fundacjanowemedia.org
e-
m
w
w
w.
f
Na
p@ oru k
no mp on
jst
w ism ta
re ars
em a
d
z
M
ed kow kt:
y
a
ło
ia .p
.in l
dz kcji ogó
fo
ie
sz ln
ai
l: f
ko op
żo
wa
lny o
Ak ch lski
/ 1 ko
cj
a
6 nk
ed ur
M
s
ul
y
tim
cj
ed a
ia
ln
a
PO
SZ
U
TA KU
LE JE
NT M
Ó Y
W
M
A
Pis M
m Fo
ak ru
ów m
e-
ze
ta
OGÓLNOPOLSKI KONKURS MEDIÓW SZKOLNYCH
I MŁODZIEŻOWYCH
edycja 2010/2011
m
MAM FORUM PISMAKÓW
Q
di
a.
p
m
am
.m a
e m
to
r
kr
ok
ac
h
edukacja medialna
11 000 uczęstników
akcji MAM
praktyczna wiedza
E-lekcje
E-lekcje.org
MAM
Olimpiada medialna
promocja kompetencji
komunikacyjnych
5.
scenariusze lekcji
porady dziennikarskie
nowotorska formuła
w
e-learning
500 warsztatów dla
młodzieży
sprawdzian wiedzy
i umiejętności
ga
za
l
ni
mam wybór, mam wpływ
mam.media.pl
700 przeszkolonych
nauczycieli
prawo i etyka w mediach
Nowe
or
ga
Młodzieżowa Akcja
Multimedialna
sztuka retoryki
Forum Pismaków
ogólnopolski konkurs
mediów młodzieżowych
konkurs “Qmam media”
kreowanie liderów mediów
promocja twórczego
myślenia
wymiana doświadczeń
A
E-DUKACJA
utorzy
amatorzy
Krótki słownik nowoczesnego modelu publikacji
Kamil Śliwowski
B
iznes wydawniczy, zarówno książkowy, jak i prasowy, nie może
obejść się bez transformacji, jaką
wymuszają zmiany technologiczne i społeczne zachodzące w naszych czasach1.
Długo można by rozwodzić się nad rewolucją, która doprowadziła nas do miejsca,
w którym jest dziś cywilizacja, społeczeństwo usieciowione i gospodarka oparta
na informacji i innowacji. W tym przeskoku końca XX i początku XXI wieku ogromną rolę odgrywa usamodzielnianie się jednostek w tworzeniu treści – niegdysiejsza
elita intelektualna i twórcza nie jest już
głównym nadawcą ani wzorem w komunikacji.
Z przewidywań snutych w poprzednim wieku, te najbardziej bezlitosne dla
kultury na szczęście się nie sprawdziły:
kino nie zabiło teatru, telewizja – kina,
a Internet – książek. Nie obyło się jednak
bez ofiar. Tradycyjna prasa i telewizja nie
zdążyły zrozumieć zmieniających się i dywersyfikujących wymagań odbiorców.
Prosument (od: profesjonalny konsument) czy Pro-am (profesjonalny amator)
to słowa-klucze do współczesnego rynku
– nie tylko książek, muzyki czy dziennikarstwa. Oznaczają one użytkownika, który
dzięki swoim umiejętnościom, doświadczeniom lub po prostu łatwemu dostępowi
do wiedzy, staje się autorem, aktywnym, świadomym konsumentem i współproducentem otaczających go „rzeczy”.
Przykładowo, dzięki coraz tańszemu sprzętowi fotograficznemu i kursom fotografii
24
prowadzonym przez innych doświadczonych fotografów, dotychczasowy amator
może osiągać profesjonalne wyniki.
Choć wydawałoby się, że każdy amator o odpowiedniej dozie talentu lub praktyki może stać się profesjonalistą, a dyplomy ukończonych uczelni już od dawna nie
są głównym wyznacznikiem możliwości,
to jednak dotychczasowym zawodowcom nie przychodzi łatwo pogodzenie się
ze skalą zjawiska. Masowy i łatwy dostęp
do narzędzi i wiedzy, które razem upraszczają proces tworzenia i rozprowadzania
zarówno treści, jak i produktów dotąd
powstających tylko w ramach profesjonalnych instytucji, stał się powszedni jak
chleb. Jak wpływa to na rynek, na proces
twórczy, jakość i charakter współczesnej
kultury? Treść powstaje niemal w każdym
momencie i na każdym kroku w Internecie. Mając takie platformy jak Facebook
czy zwykłe forum internetowe, użytkownicy wypełniają je treścią. Wiersz pisany
za pomocą statusów w komunikatorze
Gadu Gadu nadal jest wierszem, lecz kontekst, w jakim istnieje, jest już zupełnie
inny od tego, jaki zapewnia wydrukowanie wiersza w tomiku poezji, leżącym później na półce w księgarni.
Hipertekst – nielinearna i niesekwencyjna organizacja danych, sposób przedstawienia tekstu w rozbiciu na fragmenty
w różny sposób połączone ze sobą odsyłaczami (tzw. linkami). Termin ten stworzony
został w 1965 roku przez Teda Nelsona jako
UCZYĆ ŁATWIEJ - jesień 2010
określenie hipermediów o charakterze tekstowym. W literaturze idea hipertekstu
rozwinęła się wraz z popularyzacją komputerów i możliwości sieci internetowej. Choć
literatura hipertekstualna nie przyjęła się
masowo, to świetnie przewidywała to, jak
dziś wygląda model czytania i pisania w sieci internetowej, gdzie wstawianie linku
i jego klikanie stało się czynnością znacznie
bardziej naturalną od czytania każdego
tekstu od początku do końca.
Upowszechnienie narzędzi i wiedzy,
o których mowa była przed chwilą, rewolucjonizuje dzisiejsze środki przekazu
w skali bliskiej wynalazkowi Guttenberga. W odróżnieniu od tamtych czasów
nie potrzebujemy statków, by dotrzeć
z informacją do Ameryki Północnej.
Nie musimy jej nawet odkrywać. Wystarczy, że wyślemy mail lub po prostu opublikujemy coś na stronie, do której dostęp będzie miał każdy z każdego miejsca
na Ziemi. Tak działa Internet. O ile jego
twórcy mogli spodziewać się społecznie
aktywnego wykorzystywania sieci, to już
nikt (a na pewno nie firmy, które skomercjalizowały komunikację w Internecie)
nie mógł przewidzieć, jak wielkie pole oddają swoim do tej pory biernym odbiorcom.
O nowych mediach takich jak Internet
mówi się, że w przeciwieństwie do np.
telewizji są dwukierunkowe, umożliwiają
błyskawiczną odpowiedź, wyrażenie opinii, zostawienie komentarza czy znalezienie setek innych stron na ten sam temat.
Idąc dalej, nasze komentarze, opinie czy
wystąpienia mogą spotkać się z kolejnymi reakcjami – można by rzec, że Internet
jako medium nigdy nie śpi i nie da się wyłączyć go z kontaktu. Taki model, dający
znacznie większej liczbie osób możliwość
zabrania głosu, obala dotychczasową
odgórną selekcję autorów i opiniotwórców. Autorem ciekawej wiadomości, filmu czy sztuki może być każdy, kto ma
dostęp do Internetu. Do sukcesu oczywiście nadal potrzebna jest „widownia”,
odbiorcy, którzy zechcą nie tylko zobaczyć, ale i polecić oraz przekazać dalej
nasz komunikat. Ci jednak mają nie tylko
tysiące razy większy wybór niż jakikolwiek
pakiet telewizyjny może zaoferować, ale
mogą również, jeśli tylko zechcą, komunikować się z autorem, dyskutować, oceniać czy tworzyć własne wersje komunikatu. Nikt nie może im tego zabronić, tak
samo jak nikt nie może przewidzeić, jak
potoczą się dalsze losy owego komunikatu. Tak usieciowieni autorzy i odbiorcy
tworzą system stale otwarty na zmiany,
niezwykle zdywersyfikowany i demokratyczny. Dla uczestników tego procesu nie
będzie niczym niezwykłym nazwać się
współtwórcami własnych mediów.
mediów dość szybko wykazały jednak,
że wokół nisz możliwe jest budowanie
społeczności zainteresowanej treściami
pomijanymi przez media masowe.
Długi ogon – jest to zasada mówiąca
o tym, że posiadanie bardzo szerokiego
asortymentu może zaowocować wygenerowaniem dochodów na niszowych pozycjach, na które zapotrzebowanie jest większe lub równe najpopularniejszym, masowo
sprzedawanym towarom. Zaprzecza to zasadzie Pareto, według której przedsiębiorstwa uzyskują ok. 80 proc. przychodów
dzięki sprzedaży jedynie 20 proc. swojego
asortymentu. Zasadę tę opisał w swej książce o tym samym tytule Chris Anderson, ilustrując ją systemem zdalnych wypożyczalni
filmów w Stanach Zjednoczonych Netflix,
w których ogromną część ruchu generują
nie bestsellery, lecz ogromna liczba filmów
niszowych wypożyczanych bardzo rzadko.
Jednym z najczęstszych przykładów, jak
w praktyce wygląda długi ogon, jest największy sklep internetowy Amazon.com.
Self publishing – to zjawisko publikowania nakładem własnym autora. Procentowo stanowi niewielką część rynku, ale
bardzo szybko zwiększa swój udział dzięki
takim technologiom jak kserokopiowanie,
DTP, druk na żądanie i e-booki. Warto zauważyć, że do self publishingu nie zalicza
się jeszcze znacznie szerszych autorskich
zjawisk, takich jak blogi czy publikowanie
na własnych stronach internetowych. Ten
model umożliwia nie tylko zatrzymanie
przez autora całości praw autorskich i pełne dysponowanie nakładem oraz formą
wydania, ale daje szansę na wydanie czy to
drukiem, czy w formie elektronicznej dzieł,
których z różnych względów nie wydaliby
profesjonalni wydawcy.
Jak to się ma do nowych modeli publikacji i dystrybucji „contentu”? Najprościej
ujmując, wbrew temu, co od lat mówili
ekonomiści o wolnym rynku, na którym
najsilniejsi wypierają słabszych, jest jednak na nim miejsce dla znacznie większej różnorodności produktów i treści.
Od wiadomości pisanych przez najlepiej
opłacanych dziennikarzy wolimy relacje
naocznych świadków publikowane na
żywo w serwisach społecznościowych.
Zamiast recenzji, odpowiedni serwis, na
podstawie wiedzy o naszych wcześniejszych lekturach i gustach innych czytelników, może „wyliczyć”, jakie książki
spodobają nam się najbardziej. Wobec
takich możliwości, ogromnym nadawcom
i wydawcom trudno dotrzeć do odbiorców i nadal twierdzić, że to ich oferta jest
najlepsza. Do tej pory być może taka była,
głównie z braku konkurencji...
To prowadzi nas do kwestii niszy, czyli
części rynku dotąd pozostawianej poza
polem zainteresowania głównych wydawców i nadawców. Z ich perspektywy
zawsze najbardziej opłacalne było ujednolicanie komunikatów dla uśrednionych
gustów i potrzeb odbiorców. Obniżało
to koszty produkcji i pozwalało masowo
sprzedawać przekazy czy produkty. Technologie umożliwiające własną produkcję
User-generated content (UGC; ang.
treść generowana przez użytkownika)
to treści wytwarzane i nadawane przez
użytkowników, w przeciwieństwie do zawartości tworzonych przez zawodowych
autorów i producentów w ramach ich działalności zawodowej. UGC dotyczy różnych
typów treści i mediów. Związany jest z upowszechnieniem się technologii umożliwiających produkcję i dystrybucję treści me-
dialnych przy bardzo niskich czy zerowych
kosztach, a równocześnie jest to treść,
za którą autorzy nie oczekują wynagrodzenia. UGC odgrywa również coraz większą
rolę w mediach profesjonalnych oraz społecznościowych, dostarczając informacji
bardziej aktualnych i zróżnicowanych niż
media masowe.
Kilka dni przed powstaniem tego
tekstu największa światowa księgarnia
i sklep internetowy Amazon.com ogłosił,
że sprzedaż e-booków przekroczyła liczbę sprzedawanych egzemplarzy w wersji
papierowej. Gdyby ten artykuł był wpisem na blogu, opublikowanym na wolnej
licencji, mógłby nie tylko zostać błyskawicznie skomentowany przez czytelników, ale również skopiowany i po zaktualizowaniu danych oraz dodaniu kilku
nowych zdań np. o self publishingu opublikowany zgodnie z prawem na innym
blogu. Jeśli opublikowany w sieci artykuł
otrzymałby kilka precyzyjnych tagów,
np. HIPERTEKST, czytelnicy subskrybujący ten tag zobaczyliby go na liście innych
artykułów na ten temat w swoim agregatorze informacji i być może przeczytaliby
tylko interesujący ich fragment, nie wiedząc zupełnie, po co powstała reszta tekstu. Być może reklamy kontekstowe obok
artykułu na blogu kierowałyby do drukarni cyfrowej, która mogłaby wydrukować cały blog jako tradycyjną książkę dla
kochającego papier i szelest kartek użytkownika, a autor otrzymałby z tej racji
prowizję. Być może kliknąwszy w pierwszy link w tekście do filmu na YouTubie,
nikt w ogóle nie doczytałby tego tekstu
do końca. Być może to są właśnie zapowiedzi tego, jak niebawem będzie wyglądać świat słowa pisanego.
PRZYPISY:
1Na
początek polecam wyszukanie w sieci filmu
The Future of Publishing by DK stworzonego przez
amerykański oddział wydawnictwa Penguin Books
(adres YouTube: www.youtube.com/watch?v=Weq_
sHxghcg).
EDUKACJA MEDIALNA
25
E-DUKACJA
W
iedza
otwarta
W
edług raportu Giving Knowledge for free (OECD, 2007), słowo
„otwartość” stało się słowemkluczem. Kojarzone jest z innowacją, postępem, zmianą. Zdaniem Materu (2004),
lata 90. XX w. to e-dekada, gdzie widoczny był dynamiczny rozwój e-usług. Analogicznie pierwszą dekadę XXI w. można
nazwać dekadą otwartą (o-dekadą). Ruchy związane z rozwojem oprogramowania o otwartym kodzie źródłowym (ang.
open source) nie pozostają bez wpływu
na rozwój otwartości także w obszarze
nauki, badań i edukacji. Diagnoza trendów
edukacyjnych w corocznym HORIZON Report 2010 (New Media Consortium, 2010),
potwierdza, że rozwój otwartych treści
edukacyjnych na szeroką skalę to kwestia
maksymalnie jednego roku.
Zmiany w edukacji
Według raportu Młodzi i media (Filiciak
et al., 2010), Internet jest obecny w niemal
każdej przestrzeni życia uczniów. Nie zastępuje tradycyjnych relacji, lecz jest ich
cyfrowym przedłużeniem. Młodzi wykorzystują sieć do wzmacniania kontaktów,
rozrywki, dzielenia się informacjami, plikami, rozwijania swoich zainteresowań oraz
do uczenia się. Implementacja Internetu
do procesu kształcenia z jednej strony obniża bariery dostępu do wiedzy, z drugiej
– wymaga redefiniowania modeli i celów
nauczania oraz stawia nowe wyzwania.
„Najważniejszym jest wiarygodność i prawomocność wiedzy dostępnej w sieci
w kontekście wymagań szkoły” (Filiciak
et al., 2010). Dziś najczęściej odwiedzanymi przez uczniów stronami edukacyjnymi
są Wikipedia i Ściąga.pl. Internet jest podstawowym miejscem, gdzie uczniowie szukają informacji podczas odrabiania zadań
czy przygotowywania się do klasówki. To
przekłada się na jakość edukacji i poziom
wykształcenia. Popularność „ściąg” nie
wynika tylko z chęci ułatwienia sobie pracy, ale z braku alternatywnych zasobów
26
o wysokiej jakości (Lipszyc, 2010).
W obliczu tych przemian nauczyciele
stanęli przed koniecznością opracowania
materiałów zgodnych z nowymi wymogami, które zaoferują uczniom więcej niż
wspomniane „ściągi”. W rzeczywistości
takie działania niejednokrotnie wykraczają poza zasoby czasowe, jakimi dysponują
nauczyciele, a także poza posiadane przez
nich umiejętności. Jednocześnie, przydatne dla nauczycieli materiały są łatwo dostępne w sieci, ale wciąż w zdecydowanej
większości chronione prawem autorskim.
Widmo popełnienia plagiatu poprzez
wykorzystanie gotowych materiałów cyfrowych doprowadziło do ogólnej dezinformacji, co można, a czego nie można
wykorzystywać podczas prowadzenia zajęć z uczniami.
W tej sytuacji zasadne jest postawienie
pytania, w jaki sposób umożliwić nauczycielom swobodne i twórcze korzystanie
z materiałów edukacyjnych w zamian za
oferowanie gotowych, sformatowanych
produktów?
Otwarta edukacja
Otwarta edukacja to światowy ruch
na rzecz rozwijania otwartych zasobów
edukacyjnych. Idea otwartości w edukacji
to gwarancja dostępu do informacji, wiedzy i wymiany doświadczeń. U podstaw
otwartej edukacji leży prosta i przekonująca koncepcja, że wiedza całego świata jest
dobrem publicznym. W swoim wstępie
do pierwszego Światowego Raportu UNESCO Towards Knowledge Societies,
Prezes Koïchiro Matsuura napisał: „Społeczeństwa oparte na wiedzy będą musiały
dzielić się wiedzą, aby zachować swoją
ludzką naturę” (Kostera et al., 2009).
Otwarta edukacja łączy przez to utrwaloną tradycję dzielenia się dobrymi pomysłami z opartą na współpracy, interaktywną,
remiksową kulturą Internetu XXI w. Ruch
ten zbudowany jest na przekonaniu, że
każdy powinien mieć swobodę wykorzy-
UCZYĆ ŁATWIEJ - jesień 2010
Karolina Grodecka
stywania, dostosowywania do swoich
potrzeb, ulepszania i rozpowszechniania
materiałów edukacyjnych bez ograniczeń,
by uczynić edukację zarówno bardziej
dostępną, jak i bardziej skuteczną. Drugą
podstawą otwartej edukacji jest czysto
ekonomiczny rachunek zysków i strat
z jednorazowej inwestycji w powtarzalny
i ciągły, a dotyczący każdego obywatela
proces, jakim jest edukacja. Narzędziem
promowania otwartej edukacji jest ruch
Otwartych Zasobów Edukacyjnych.
Otwarte Zasoby Edukacyjne (OZE)
Otwarte Zasoby Edukacyjne (ang. Open
Educational Resources, OER) definiowane
są jako te materiały, które są publicznie
dostępne w Internecie (bez kontroli dostępu), opublikowane wraz z prawem do
dalszego wykorzystania (w tym celu zalecane jest stosowanie tzw. wolnych licencji)
i najczęściej rozwijane w otwarty sposób.
Zasoby mogą mieć formę podręczników,
kursów online, sylabusów, testów, multimediów, oprogramowania i innych narzędzi, które można wykorzystać w procesie
nauczania i uczenia się. Mówiąc ogólnie,
mogą to być materiały dedykowane, opracowane na potrzeby programu kształcenia lub każdy inny zasób, który w procesie kształcenia można wykorzystać. Tak
otwarty model publikacji umożliwia efektywną i powszechną dystrybucję wiedzy,
otwarcie jej na możliwości ponownego
wykorzystania, aktualizowania i dostosowywania do potrzeb jej odbiorców.
Rozwijanie OZE i korzystanie z nich
przynosi pozytywne rezultaty w kilku
aspektach:
• Umożliwiają powszechny i darmowy
dostęp do treści o wysokiej jakości. Dzięki transparentności zasobów i możliwości
ich publicznej oceny i komentowania, nauczyciele i uczący się mają szansę dotrzeć
do wyselekcjonowanych treści (także tych
udostępnianych przez najlepsze uczelnie
świata).
• Obniżają jednostkowe koszty związane z edukacją. Dzięki cyfrowej formie
nie wymagają od odbiorców ponoszenia
dodatkowych kosztów korzystania/dostępu (poza nośnikami fizycznymi).
• Znacznie skracają czas opracowania
treści edukacyjnych oraz ułatwiają aktualizację już istniejących. Niwelują także
deficyty umiejętności związane z opracowaniem zaawansowanych zasobów (np.
symulacji, nagrań doświadczeń, gier edukacyjnych).
• Sprzyjają wielokanałowości przekazu. Ze względu na swoją multimedialność
angażują różne kanały percepcji, wpływając na jakość procesu uczenia się. Dzięki
temu proces kształcenia może być również bardziej interesujący dla uczniów.
• Sprzyjają komunikacji między autorami/nauczycielami oraz współpracy między odbiorcami i autorami (autorzy potrafią lepiej i szybciej reagować na potrzeby
edukacyjne odbiorców).
• Stanowią doskonałe narzędzie samokształcenia dla osób uczących się przez
cały życie.
Tworzenie OZE wspiera kulturę uczestnictwa: wspólnego nauczania, tworzenia,
dzielenia się i współpracy.
Projekty i serwisy OZE
Polska baza Otwartych Zasobów Edukacyjnych powstaje w efekcie projektów
podejmowanych przez organizacje sektora publicznego, szkoły wyższe i biblioteki.
Koalicja Otwartej Edukacji jest grupą odpowiedzialną za kształtowanie i promowanie
otwartej edukacji w Polsce. Jej członkowie
realizują aktualnie kilkanaście otwartych
projektów.
Szkolna Biblioteka Internetowa Wolne Lektury to projekt Fundacji Nowoczesna Polska, w ramach którego powstają cyfrowe wersja lektur szkolnych zalecanych
do użytku przez MEN, które trafiły już do
domeny publicznej, więc nie są związane
rygorami prawa autorskiego. Biblioteka
działa od 2007 roku, udostępnia lektury
opracowane i opatrzone komentarzami
ułatwiającymi interpretację, przypisane
do epoki literackiej i motywu oraz udostępnione w kilku formatach (html, odt,
txt i pdf). Można je bezpłatnie przeglądać,
ściągać na swój komputer, a także udostępniać innym.
Rodzina projektów Fundacji Wikimedia to, oprócz bardzo dobrze znanej
Wikipedii, także bogata baza multimediów, czyli Wikimedia Commons. Jest to
prawdopodobnie największy w internecie
zbiór zdjęć, grafik, schematów, filmów
i muzyki, z których wszystkie bez wyjątku
są dostępne na wolnych licencjach. Aktualnie zawiera ponad 6 milionów plików.
Z innych siostrzanych projektów Fundacji
warto poznać Wikicytaty, Wikisłownik
czy Wikiźródła.
Na gruncie polskich OZE powstają
także otwarte zasoby techniczne, rozwijane w ramach Open AGH, uczelnianego
repozytorium otwartych treści przygotowanych przez pracowników, doktorantów i studentów AGH. Obecnie w serwisie
znajduje się około 90 różnych zasobów
(całe kursy e-learningowe, podręczniki,
symulacje, grafiki, etc.). Szczególnie ciekawe są materiały przygotowujące uczniów
do nauki w AGH. Są to kursy z matematyki,
chemii i fizyki opracowane w formie cyfrowego repetytorium w ramach inicjatywy
AGH Rok Zerowy.
W kontekście globalnym nauczyciele
mogą korzystać z niezliczonych baz otwartych treści. Jednak na poziomie szkolnym
wymienić należy szczególnie trzy inicjatywy. Pierwszą jest portal Connexions
tworzony od 1999 r. Zawiera on blisko
10 tys. modułów, zebranych w blisko 500
kolekcjach. Moduły to „małe porcje wiedzy” łączone w kolekcje, które są alternatywą dla tradycyjnych podręczników.
Materiały skierowane są do wszystkich
grup wiekowych. Curricki to kolekcja ponad 36 tys. materiałów edukacyjnych dla
szkoły średniej. Zawierają one plany lekcji,
sylabusy, pełne kursy w formie tekstowej,
audio lub video.
Pełniejszą listę baz OZE można znaleźć
w Przewodniku po Otwartych Zasobach
Edukacyjnych, dostępnym na stronach Koalicji Otwartej Edukacji (Grodecka, 2010).
Kapsztadzka (2008), jeden z kluczowych
dokumentów określających cele i metody
ruchu na rzecz budowy i rozwijania OZE.
Zostań nauczycielem otwartym!
Linki do projektów:
W dobie sieci 2.0 każdy może być zarówno odbiorcą, jak i aktywnym (współ)twórcą. Od założenia konta w serwisie
edukacyjnym do kliknięcia przycisku „opublikuj” dzieli tylko decyzja o otwartym
modelu dzielenia się własną pracą z innymi. Kierując się zasadą współdzielenia zasobów dla rozwoju edukacji, korzystając
z pracy innych, pozwólmy innym korzystać z naszej. Z takim apelem zwraca się
do społeczności nauczycieli Deklaracja
•Szkolna Biblioteka Internetowa Wolne Lektury,
www.wolnelektury.pl
•Open AGH, open.agh.edu.pl
•Wikimedia Commons, commons.wikimedia.org/
wiki/Strona_g%C5%82%C3%B3wna
•WikiCytaty, pl.wikiquote.org/wiki/Strona_g%C5%82%C3%B3wna
•WikiŹródła, pl.wikisource.org/wiki/Wiki%C5%BAr%C3%B3d%C5%82a:Strona_g%C5%82%C3%B3wna
•Connexions, cnx.org
•Curriki, www.curriki.org/xwiki/bin/view/Main/
WebHome
•Wikiedukator, wikieducator.org
Bibliografia:
•EduNews (2010), Jak nowe technologie pomagają
uczyć? Wyniki badań Edunews.pl wśród nauczycieli polskich szkół, dostęp: www.edunews.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=993&Itemid=1,
odczyt: 8.08.2010.
•Filiciak M., Danielewicz M., Halawa M., Mazurek P.,
Nawotny A. (2010), Młodzi i media: Nowe media a uczestnictwo w kulturze. Raport Centrum Badań na Kulturą
Popularną SWPS, dostęp: wyborcza.pl/0,104532.html
(odczyt: 8.08.2010).
•Grodecka K. (2010), Przewodnik po Otwartych Zasobach Edukacyjnych, dostęp: koed.org.pl/2010/03/szkolenie-oze-dla-metodykow/, odczyt: 8.08.2010.
•Hofmokl J., Tarkowski A., Bednarek-Michalska B.,
Siewicz K., Szprot J. (2009), Przewodnik po otwartej
nauce, dostęp: otwartanauka.pl/przewodnik-pootwar­
tej-nauce, odczyt: 7.08.2010.
•Kapsztadzka Deklaracja Otwartej Edukacji (2008),
dostęp: www.capetowndeclaration.org/translations/
polish-translation, odczyt: 7.08.2010.
•Koalicja Otwartej Edukacji, koed.org.pl
•Kostera A., Lipszyc J., Siewicz E. (2009), Otwarte Zasoby Edukacyjne: Plan działania. Refleksje międzynarodowej społeczności – tłumaczenie na podstawie: Susan
D’Antoni, Open Educational Resources: the Way Forward, dostęp: oerwiki.iiep-unesco.org/index.php?title=OER:_the_Way_Forward/Collaborative_work_
on_translations/Polish_Version, odczyt: 7.08.2010.
Tekst dostępny na licencji CC BY SA 2.5.
•Materu P., Open Source Courseware: A Baseline Study,
The World Bank, Washington, DC, 2004.
•New Media Consortium, EDUCAUSE Learning Initiative: The Horizon Report, 2010 Edition, 2010, dostęp:
wp.nmc.org/horizon2010, odczyt: 20.02.2010.
•OECD, Centre for Educational Research and Innovation: Giving Knowledge for Free: The Emergence of Open
Educational Resources, 2007, dostęp: www.oecd.org/
document/41/0,3343,en_2649_35845581_38659497_1_
1_1_1,00.html, odczyt: 7.08.2010.
•Lipszyc J. (2010), Otwarta edukacja, edukacja przyszłości, Edunews.pl, dostęp: www.edunews.pl/index.
php?option=com_content&task=view&id=1157&Itemid=8, odczyt: 8.08.2010.
EDUKACJA MEDIALNA
27
W
E-DUKACJA
olność
tworzenia
Prawo autorskie w świecie nowych technologii i edukacji
Kamil Śliwowski
P
ostęp technologiczny wywołuje wiele zmian w kwestiach
związanych z własnością intelektualną (ang. intellectual
property). Dotyczy to także współczesnej młodzieży,
zaczynającej się wychowywać w rzeczywistości, w której dobra
kultury (książki, filmy, muzyka etc.) dostępne są już nie tylko
na tradycyjnych nośnikach, ale również w innych atrakcyjnych
formach. Ponieważ młodzież jest jednym z najważniejszych
konsumentów dóbr bazujących na nowych technologiach, już
na etapie szkolnym potrzebna jest edukacja prawna w zakresie
praw autorskich i korzystania z różnorakich utworów.
Prawne ABC
Przedmiotem prawa autorskiego jest utwór zdefiniowany
jako każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości,
przeznaczenia i sposobu wyrażenia. Oznacza to, że prawu autorskiemu podlega zarówno twórczość naukowa i audiowizualna,
jak i notatki zapisane na serwetce w kawiarni. Prawa autorskie
dzielą się na majątkowe i osobiste. Ponadto posiadają wyjątki,
a część z przepisów nie dotyczy szkolnej rzeczywistości. Za to
bez wiedzy o niektórych z nich, żaden nauczyciel lub uczeń nie
powinien wykonywać najprostszej nawet prezentacji. Jak sobie
w tym gąszczu zasad poradzić? Warto poznać kilka podstawowych punktów orientacyjnych, które mogą pomóc nauczycielom
w ich pracy.
nia wynagrodzenia za wszelkie formy wykorzystania utworu (dotyczy to wszystkich, nawet nieznanych jeszcze pól eksploatacji),
decyduje on o tym, jak utwór może być utrwalany i powielany.
Prawa majątkowe są ograniczone w czasie, zależnie od formy
i rodzaju dzieła. Najczęściej trwają one przez 70 lat po śmierci
twórcy lub ostatniego współtwórcy (np. w przypadku współpracy reżyserów filmu). Po upływie czasu obowiązywania majątkowych praw autorskich dzieła trafiają do domeny publicznej. To
ich drugie życie, w którym mogą być swobodnie wydawane bez
kosztów wobec autorów lub ich spadkobierców (archiwalne nagrania Fryderyka Chopina może dziś wydać każdy, o ile – oczywiście – nie nagra ich na nowo; jeśli by to zrobił, wówczas zaczynają
działać nowe prawa chroniące te konkretne nagrania).
Do czasu przejścia do domeny publicznej dzieła posiadają
ograniczoną liczbę możliwości wykorzystywania przez odbiorców w zakresie dozwolonego użytku. Dozwolony użytek zezwala na legalne, nieodpłatne wykorzystanie utworów chronionych
normalnie prawem autorskim, m.in. przez instytucje naukowe
i oświatowe. Dozwolony użytek to również prawo do cytatu
dzieła oraz dozwolony użytek osobisty. Ten ostatni dotyczy wykorzystywania utworu na własne potrzeby (bez publikacji) czy
kopiowania go na użytek własny i bliskich osób (np. można legalnie skopiować bratu, przyjacielowi lub członkowi rodziny płytę
muzyczną). W ramach dozwolonego użytku możemy korzystać
z utworów bez zgody twórców danych dzieł.
•
biblioteki, archiwa i szkoły mogą rozpowszechniać wcześniej nabyte utwory przez ich udostępnianie i pożyczanie
w ramach swoich zadań statutowych (prawo regulowane
przez ustawę o działalności bibliotek);
• przytaczać fragmenty innych utworów w dziełach stanowiących samoistną całość w ramach prawa cytatu;
• publicznie wykonywać utwory podczas imprez szkolnych
i akademickich pod warunkiem, że wstęp na te imprezy jest
bezpłatny, a osoby wykonujące utwór nie pobierają za to
żadnych korzyści majątkowych.
Prawo dozwolonego użytku wykraczającego poza zakres
osobisty wymaga zawsze wymienienia źródła i nazwiska oraz
imienia twórcy.
Wolne licencje
W odróżnieniu od tradycyjnego prawa autorskiego istnieją
również wolne licencje. Jeden z takich modeli – Creative Commons – definiuje to, co autor pozwala robić odbiorcom ze swoimi pracami, nie zaś to, czego zabrania. To możliwość stosowania
alternatywnego wobec tradycyjnego prawa autorskiego (Copyright) rozwiązania, które odpowiada na warunki, w jakich własność intelektualna znalazła się w dobie globalnego wykorzystania Internetu.
Zmianę tę najlepiej ilustruje podstawowy podpis wolnych licencji, który brzmi: „pewne prawa zastrzeżone”. Różni się on od
tradycyjnego Copyrightu, który nie zawiera możliwości ustalania,
jakie prawa autor chciałby zabezpieczyć, a jakie odstąpić użytkownikom.
Licencje Creative Commons podzieliły warunki, jakie tradycyjne prawo autorskie zawiera w całości i pozwoliły na wyodrębnienie praktycznych dla autorów i odbiorców licencji:
• Uznanie Autorstwa (CC-BY)
• Uznanie Autorstwa – Na Tych Samych Warunkach
(CC-BY-SA)
• Uznanie Autorstwa – Użycie Niekomercyjne (CC-BY-NC)
•
•
•
Uznanie Autorstwa – Użycie Niekomercyjne – Na Tych
Samych Warunkach (CC-BY-NC-SA)
Uznanie Autorstwa – Użycie Niekomercyjne – Bez Utworów
Zależnych (CC-BY-NC-ND)
Uznanie Autorstwa – Bez Utworów Zależnych (CC-BY-ND)
Dozwolony użytek nie dotyczy bloga uczniów
Gdyby nie gwałtowny rozwój Internetu i dostępności prawie
każdej treści za pośrednictwem sieci, zapewne nie zastanawiano
by się tak powszechnie, czy np. zdjęcia wykonane przez nieznanego turystę w Paryżu mogą posłużyć jako pomoc podczas lekcji
historii sztuki w polskim gimnazjum. Możliwości technologiczne
uczyniły tę sytuację nie tylko możliwą, ale również niezwykle
wzbogacającą proces nauczania. Wspomniane zdjęcia mogą
pokazywać bardziej aktualny widok niż te w podręczniku, być
znacznie lepszej jakości, ukazywać szersze otoczenie zabytku.
Co ważniejsze, jeśli wyraża na to zgodę autor, zdjęcia mogą posłużyć uczniom nie tylko na lekcji, ale także zainspirować ich do
nauki fotografii, obróbki zdjęć, stworzenia własnego projektu czy
bloga o architekturze Paryża.
Nie istnieją przecież żadne ograniczenia technologiczne dla
takiej kreatywności. Należy jednak pamiętać, że działania w Internecie, których przecież nie możemy ograniczać uczniom, nie
podlegają zasadzie dozwolonego użytku, ponieważ zostają upublicznione, co oznacza, że prawie na pewno będą naruszać czyjąś
własność intelektualną. Dlatego tak ważne jest nauczanie prawa
autorskiego oraz różnych modeli i możliwości twórczego działania w ramach legalnych rozwiązań. Swoboda i nieświadomość,
z jaką dziś podchodzi się do prawa autorskiego, które w polskich
warunkach nie jest jeszcze dostosowane do warunków globalnego wykorzystywania technologii, bardzo łatwo mogą powodować wiele zagrożeń i ograniczeń dla kreatywności, a tym samym
– dla misji edukacji.
Uznanie autorstwa
(ang. Attribution)
Wolno kopiować, rozprowadzać,
przedstawiać i wykonywać objęty prawem autorskim utwór oraz
opracowane na jego podstawie
utwory zależne pod warunkiem, że
zostanie przywołane nazwisko autora pierwowzoru.
Bez utworów zależnych
(ang. No derivative works)
Wolno kopiować, rozprowadzać,
przedstawiać i wykonywać utwór
jedynie w jego oryginalnej postaci
– tworzenie utworów zależnych nie
jest dozwolone.
Użycie niekomercyjne
(ang. Noncommercial)
Wolno kopiować, rozprowadzać,
przedstawiać i wykonywać objęty prawem autorskim utwór oraz
opracowane na jego podstawie
utwory zależne jedynie dla celów
niekomercyjnych.
Na tych samych warunkach
(ang. Share Alike)
Wolno rozprowadzać utwory zależne jedynie na licencji identycznej do
tej, na jakiej udostępniono utwór
oryginalny.
Dozwolony użytek w edukacji
Ochrona prawna
Utwór jest chroniony prawem autorskim od chwili powstania,
bez żadnych wymaganych formalności. Niekiedy rodzi to problemy, zwłaszcza z ustaleniem autorstwa utworu. Prawa osobiste
chronią intelektualny związek autora z jego dziełem, są nieograniczone w czasie, związane z kwestiami autorstwa i integralności
dzieła. Prawa majątkowe chronią finansowe interesy twórców
i wydawców. Podmiot tych praw ma wyłączne prawo do pobiera-
28
UCZYĆ ŁATWIEJ - jesień 2010
Dla codziennego funkcjonowania instytucji edukacyjnych być
może najważniejszym elementem prawa autorskiego jest właśnie kwestia dozwolonego użytku i zakres swobód, jakie on ze
sobą niesie. Instytucjom edukacyjnym na zasadach dozwolonego
użytku wolno:
• sporządzać kopie i nieodpłatnie korzystać z fragmentów
utworów w celach dydaktycznych (np. kserokopie utworów
rozdawanych uczniom);
EDUKACJA MEDIALNA
29
N
E-DUKACJA
owe metody
nauczania
Webquest oraz wirtualne portfolio e-learningowe
Piotr Peszko
J
eśli rozpocznę ten tekst zdaniem,
że Internet zmienił świat, powiem
truizm, jeśli zacznę od „powszechnie
wiadomo...”, niczego to nie wniesie. Na
początek podam więc kilka liczb opisujących Internet. Potrzeba miliona mózgów,
żeby pomieścić jego zasoby. Korzysta
z niego ponad 1/4 populacji. W czasie, który potrzebny był Ci na przeczytanie tego
fragmentu, pojawiło się w nim ponad 30
godzin nagrań video, a z każdą sekundą
(teraz, teraz, teraz...!) twitter upublicznia 600 wiadomości. Jedynie 38 lat zajęło transmisji radiowej zjednanie sobie 50
milionów użytkowników, telewizja była
szybsza, poradziła sobie w 13 lat. Internet potrzebował już tylko czterech, iPod
– trzech, a Facebook? No cóż, w ciągu 9
miesięcy miał dwa razy tyle odbiorców.
Dla edukacji oznacza to mniej więcej
tyle, że sposoby nauczania, prowadzenia szkoleń i przekazywania informacji
skutecznie podążają za zmieniającą się
rzeczywistością. Powstają nowe podejścia i metody. Następnie są testowane,
udoskonalane i wdrażane w życie. Ciężko jest określić, które są najciekawsze
i najbardziej skuteczne. Niemniej jednak
z racji potwierdzonej skuteczności, a przy
tym niestety niewielkiej popularności
30
w naszym kraju, na szczególną uwagę
zasługują dwie, a mianowicie WebQuest
i ePortfolio. Obydwie realizowane z wykorzystaniem Internetu i oparte na konstruktywizmie pozwalają osiągać kompletnie
inne cele szkoleniowe, stając się niekiedy
komplementarnymi narzędziami, których
synergia niesie ogromny potencjał.
Przygoda w sieci
WebQuest to nowatorska ­metoda pracy z uczniami, będąca – jak sama nazwa
wskazuje – wirtualną przygodą i przedzieraniem się niczym Indiana Jones przez
gąszcz informacji Internetu. Podstawowym celem tej metody jest nauczenie
wyszukiwania i wartościowania informacji
w sieci oraz przedstawienie nowego sposobu pracy, wykorzystującego elementy
uczenia się zespołowego, poprzez budowanie własnej wiedzy. Metoda ta została
opracowana w 1995 roku przez Berniego
Dodge’a i Toma Marcha, dwóch nauczycieli z San Diego State University w USA i od
tego czasu stosuje ją wiele szkół na całym
świecie. WebQuesty to prawdopodobnie
najbardziej dyskutowane i najszerzej stosowane aktywności szkolne wykorzystujące Internet.
UCZYĆ ŁATWIEJ - jesień 2010
Według Dodge’a, WebQuesty to aktywność zorientowana na dociekanie, w której
większość lub całość informacji uzyskanych
przez uczących się pochodzi z Internetu.
Powstają one, aby wydajnie spożytkować czas osoby uczącej się, aby bardziej
skupić się na wartościowaniu i użyciu
informacji niż na ich szukaniu oraz aby
wspomóc myślenie na poziomie analizy,
syntezy i oceny. Webquesty wykorzystują
teorię konstruktywizmu i są znakomitym
narzędziem edukacyjnym – pisze na stronie
webquest.org Kenton Letkeman, twórca
wielu znakomitych WebQuestów.
Omawiana metoda w pewnym sensie
rozwiązuje problem rozmijania się celów
ucznia i nauczyciela. Jak powiedział kiedyś w trakcie audycji radiowej Jarosław
Lipszyc: celem nauczyciela jest zmusić
ucznia do np. czytania lektury, a celem
ucznia jest zdać kartkówkę. WebQuesty
definiują zadania, które pozwalają wykorzystać wyobraźnię oraz zastosować
umiejętność rozwiązywania problemów.
Odpowiedzi nie są z góry założone i dlatego muszą zostać odkryte lub stworzone. Uczniowie muszą włączyć kreatywne
myślenie oraz zastosować umiejętność
rozwiązywania problemów. WebQuesty
są również znakomitym sposobem, aby
zaangażować wyobraźnię uczniów oraz
pozwolić im na poszukiwanie informacji
w sposób przemyślany i kontrolowany.
Komunikacja, praca w grupie, rozwiązywanie problemów, krytyczne i twórcze
myślenie stają się w dzisiejszym świecie
o wiele ważniejsze niż zadawanie uczniom
materiału do zapamiętania.
Wprowadzenie tej metody nauczania
pozwala uczniom badać ważne kwestie
i znajdować na nie własne odpowiedzi.
Szczególnie dotyczy to tematów kontrowersyjnych, takich jak zanieczyszczenie
środowiska, hazard czy odpady nuklearne.
Uczniowie muszą zrobić więcej, niż tylko
zapamiętać informacje. Muszą je przetworzyć znaczeniowo i na podstawie faktów
dojść do moralnych i etycznych wniosków. Zdolność wprowadzania poprawek
do programów edukacyjnych w celu zaadaptowania wielorakich potrzeb edukacyjnych uczniów jest także ważną cechą
charakterystyczną WebQuestów. Również
uczniowie niepełnosprawni, ze specjalnymi potrzebami, mogą mieć przydzieloną
ważną rolę, która sprawi, iż poczują się
częścią grupy. Natomiast uczniowie szczególnie zdolni mogą przeprowadzać bardziej zaawansowane badania i wykonywać
zadania wykraczające ponad wymagany
poziom. Zainteresowanie, jakie tego typu
projekty wzbudzają, to już rzeczywistość,
a nie fantastyka.
Według stosujących je nauczycieli,
webquesty promują myślenie wysokiego
lotu. Rozwijają umiejętność rozwiązywania problemów oraz umożliwiają bezbolesną integrację technologii z podstawami
programowymi. Dostępnych jest wiele
stron, które pomogą w przejściu przez ten
proces, jednak ciągle najlepszą z nich jest
WebQuest Page1 Berniego Dodge’a.
Zgodnie z jego teorią, jest sześć cegiełek WebQuestu:
1.
Wprowadzenie spełnia funkcję informującą oraz motywującą uczniów.
2. Zadanie opisuje produkt końcowy.
3. Proces wyjaśnia strategie, jakie uczeń
ma zastosować, aby wykonać zadanie.
4. Źródło to strony internetowe, które
uczeń wykorzysta, aby wykonać zadanie.
5. Ewaluacja ocenia rezultaty zadania.
6. Konkluzja podsumowuje zadanie i zachęca ucznia do refleksji na temat
procesu i wyników zadania.
Przed zaprojektowaniem WebQuestu,
potrzeba przykładu, który pomoże przejść
przez ten proces. Pomocne może być
zapoznanie się z kilkoma przykładami
znakomitych WebQuestów, jak choćby
Sample WebQuest Development Christiny
Schindler2 ze szkoły w Południowej
Karolinie czy Prewriting Your WebQuest3
Toma Marcha.
Internetowa teczka osobowa
Przechodząc do drugiego tematu,
zaryzykuję stwierdzenie, że jakąś formę
portfolio ma każdy z nas. Gdy tylko zaczynamy się uczyć, zbieramy szkolne świadectwa, później dyplomy, zaświadczenia
o zatrudnieniu. Każdy więc posiada papierową teczkę z mnóstwem dokumentów.
Od czasu do czasu przewietrzamy ich
strony, w pośpiechu szukając konkretnego papierka, a czasami, powiedzmy przy
sprzątaniu, zaglądamy do nich, przypominając sobie różne sytuacje i snując ulotne
refleksje. Dostępne już od kilku lat narzędzia pozwalają przenieść wspomnianą
teczkę do Internetu. Możemy napisać,
jakie ukończyliśmy szkoły, studia, kursy,
co osiągnęliśmy, gdzie pracujemy, jakie
mamy kompetencje, umiejętności i czym
się interesujemy. Z różnymi aplikacjami
realizującymi to zadanie spotykamy się
na co dzień. LinkedIn czy Goldenline,
w których możemy utworzyć swój publiczny profil i kontaktować się z innymi
użytkownikami, są powszechnie i skutecznie wykorzystywane. Realizują one
jednak tylko część definicji ePortfolio, nie
wspierają bowiem procesów uczenia się.
Są narzędziami stricte prezentacyjnymi
i HR-owymi, choć nie pozbawionymi możliwości refleksji i autorefleksji.
Skupmy się teraz przez moment na
znamiennym „e”. Dla łatwiejszego zapamiętania charakterystyki tej metody
możemy przyjąć, że owo „e” związane
jest z edukacją, a dokładniej – z funkcjami
pozwalającymi na śledzenie własnych postępów, ich analizowanie i porównywanie
oraz na planowanie rozwoju.
Analizując słowo „ePortfolio” dochodzimy więc do definicji mówiącej, że jest
to dedykowane rozwiązanie elektronicznych teczek osobowych pozwalające na
gromadzenie autentycznych, różnorodnych
i wybranych z szerszego zbioru dowodów,
reprezentujących to, czego osoba lub instytucja nauczyła się w przeciągu dłuższego
czasu, czego jest świadoma i co wybrała do
zaprezentowania konkretnemu odbiorcy
w określonym celu i konkretnym zastosowaniu4. Ujmując wykorzystanie ePortfolio praktycznie: służy ono odpowiedzi na
pytanie, po co się uczymy, łącząc wszystkie typy kształcenia ze współdzieleniem
wiedzy, oceną, zdefiniowaniem własnych
kompetencji i umiejętności oraz – jako
efekt – ich prezentacją.
ePortfolio jest więc narzędziem, które
jedną nogą stoi w edukacji, a drugą w zarządzaniu zasobami ludzkimi. Pomaga się
uczyć i planować własny rozwój, jednocześnie prezentując wymierne dowody
naszych osiągnięć. Myślę, że za kilka lat
ePortfolio pozwoli naszym umiejętnościom i kompetencjom na swobodny przepływ pomiędzy różnymi środowiskami
uczenia się i pracy. Dane na temat naszych
umiejętności, także tych zdobywanych
w kształceniu nieformalnym, będą zbierane automatycznie, wymagając od nas
jedynie zgody na ich upublicznienie. Systemy takie zapewnią spersonalizowane,
idealnie dopasowane do naszych potrzeb
kształcenie oraz miejsce pracy i zadania
odpowiadające naszym kompetencjom.
Podsumowując, skupmy się na tym, jakie cechy wspólne mają obydwie metody.
Przede wszystkim, do realizacji obydwu
konieczny jest Internet i swobodne poruszanie się po jego meandrach. Choć początki bywają trudne, z czasem poczujemy,
że pędzimy autostradą. Konieczne jest
także wsparcie techniczne i metodyczne organizacji wdrażającej. Z ideowego
punktu widzenia WebQuest i ePortfolio
wspierają refleksyjne, spersonalizowane
uczenie się oraz tworzą nowe wyzwania
i potrzeby szkoleniowe dla nauczycieli,
trenerów, dydaktyków i pasjonatów, którzy będą pracować z uczniami, studentami
i uczestnikami szkoleń.
PRZYPISY:
1 webquest.org/index.php
2 www.tcnj.edu/~caties/documents/WbQuests.pdf
3 tommarch.com/learning/prewrite.php
4
Paul Gathercoal et al., On Implementing Web-Based
Electronic Portfolios, EDUCAUSE Quarterly , Vol. 37,
No. 2, 2002.
EDUKACJA MEDIALNA
31
Z
MATERIAŁY DYDAKTYCZNE
akładamy
gazetę
J
ak zabrać się do stworzenia czegoś,
o czym nie ma się pojęcia i co robi się
po raz pierwszy w życiu? Otóż, wcale nie tak trudno. Dziś mamy już szereg
publikacji dotyczących szkolnego dziennikarstwa. Organizowanych jest także wiele warsztatów, które mogą nam pomóc
w stworzeniu szkolnych mediów.
zwę i w głosowaniu wybieramy najciekawszą lub angażujemy do tego całą szkołę
i prosimy klasy o propozycje. Przedstawiamy ogółowi najlepsze pomysły i w głosowaniu wybieramy najlepszy tytuł. Najważniejsze, by był on w miarę prosty i krótki,
łatwy do zapamiętania.
•
Kilka definicji
Kompletujemy zespół
Na ogół dobrze znamy uczniów i potrafimy ocenić ich zdolności. Spróbujmy
namówić do pracy redakcyjnej dobre
pióra i talenty plastyczne. Nie musimy od
razu wyznaczać ról i powierzać zadań. Zacznijmy od rozmowy o uczniowskich wyobrażeniach o pisemku. Można też wywiesić ogłoszenie i poprosić o przybycie
na pierwsze spotkanie wszystkich, którzy
chcą mieć wpływ na gazetkę. Okaże się, że
znajdą się nie tylko ci, którzy umieją pisać
i rysować, ale także m.in. dobrzy organizatorzy.
Zanim wybierzemy, najlepiej wspólnie
z uczniami, redaktora naczelnego i osoby
pełniące inne funkcje, trzeba młodzieży
wyjaśnić, jakie obowiązki spoczywają na
członkach redakcji.
•
•
Penetrujemy Internet
•
Warto pooglądać inne gazetki szkolne
(bardzo dobre – Qmamy – znaleźć można
na stronie www.mam.media.pl). Prześledzić stopki redakcyjne i spisać funkcje.
Przyjrzeć się poruszanym w gazetkach tematom. Wreszcie – ocenić pisma pod kątem układu tekstów i ilustracji, rysunków
czy zdjęć, a także numeracji stron, pagin
itd.
•
Wymyślamy tytuł gazetki
Można to zrobić na dwa sposoby: każdy z przyszłych redaktorów proponuje na-
32
•
UCZYĆ ŁATWIEJ - jesień 2010
Redaktor – 1. zajmuje się pisaniem
tekstów lub zbieraniem, ocenianiem,
opracowywaniem i przygotowywaniem ich do druku; 2. redaguje, opracowuje, przygotowuje.
Redaktor działu – Każda redakcja
ma strukturę, w której skład wchodzą działy (np: krajowy, zagraniczny,
miejski, sportowy, opinii, gospodarczy, wydania weekendowego etc.).
Redaktor naczelny – odpowiada za
całość czasopisma. Kieruje pracą
zespołu dziennikarzy, często odpowiada także za ich przyjmowanie
i zwalnianie. W gazetkach szkolnych
redaktorem powinien być uczeń,
choć bywa, niestety, że mianuje się
nim dorosły opiekun redakcji (nazywany żartobliwie nadredaktorem).
Redaktor prowadzący – redaktor
odpowiedzialny za jedno wydanie
gazety, czasopisma. W gazetkach
szkolnych rzadko się zdarza, by kolejny numer miał różnych redaktorów
prowadzących. Tę funkcję na ogół
Elżbieta Sura
sprawuje redaktor naczelny.
Redaktor techniczny – odpowiedzialny za stronę techniczną procesu
wydawniczego, kontroluje dział graficzny, nadzoruje prace DTP (desktop
publishing, przygotowywanie publikacji za pomocą komputera).
Sekretarz redakcji – organizuje pracę
całej redakcji, zatwierdza do druku
wszystkie strony, często jest odpowiedzialny za stronę językową gazety. Utrzymuje także kontakt z czytelnikami, odpowiadając na ich listy,
e-maile.
Być może warto też stworzyć inne
funkcje, np. fotoreportera czy grafika.
A ponieważ nie wiemy jeszcze, czy uczniami powoduje autentyczne zainteresowanie, czy raczej słomiany zapał, proponujemy wybór kolegium redakcyjnego na
próbne dwa czy trzy miesiące.
Skład komputerowy
Możemy wykorzystać możliwości, jakie daje nam Fundacja Nowe Media – gotowe makiety, do których „wrzucamy”
teksty i zdjęcia czy rysunki. Można się też
posłużyć programami do składania gazetek: od najprostszego Worda przez Publishera, aż po wysoce specjalistyczny Page
Maker. Powinniśmy przemyśleć kształt
naszej gazetki: jaki będzie miała format, ile
będzie liczyła stron, które strony przeznaczymy na ważniejsze informacje, a które
na własną twórczość i rozrywkę.
Podpowiedzmy uczniom, że nie należy się bawić w gazetce czcionkami. Wybierzmy te, które najlepiej nadają się do
czytania, z szeryfami, i niech nie będzie ich
za dużo, najlepiej dwa, trzy podstawowe
kroje.
Zwróćmy uwagę na kształt tekstów
w innych gazetkach bądź „dorosłych” pismach: wielkość tytułów, leady, podtytuły, śródtytuły w tekstach długich, sposób
zamieszczania zdjęć i innych elementów
graficznych, podpisy pod zdjęciami i rysunkami, a także komiksami, wreszcie
kropeczkę kończącą każdy tekst. I podpis autora, imię i nazwisko – nie należy
się wstydzić napisanych tekstów i trzeba
brać za nie odpowiedzialność. W sytuacji,
gdy trzeba autora ukryć, podpisujemy
go pseudonimem lub używamy sformułowania: „nazwisko znane redakcji”. Nie
drukujemy anonimów i paszkwili, a także
tekstów z wulgaryzmami.
Kształt gazetki
Na stronie tytułowej pod tytułem musi
się znajdować nazwa szkoły i numer kolejnego wydania z nazwą miesiąca i roku
wydania. Resztę strony komponujemy
według własnego pomysłu. Może to być
tylko zdjęcie, zdjęcie z tytułami najciekawszych – zdaniem redakcji – tekstów z zaznaczeniem strony, na której się znajdują,
albo niewielki obrazek (zdjęcie, rysunek)
z fragmentami najciekawszych dwóch,
trzech tekstów i obok spisem treści.
Druga strona to miejsce na „wstępniak” kierowany do czytelników przez naczelnego. Wystarczy zaledwie kilka zdań.
Na tej samej stronie można umieścić
stopkę redakcyjną (ale także na przedostatniej lub ostatniej) z najważniejszymi
danymi: nazwiskiem redaktora naczelnego, jego zastępcy i innych funkcyjnych
redaktorów pisma, nazwiskiem dorosłego opiekuna redakcji, nazwą i adresem
szkoły (z numerem telefonu i adresem
e-mailowym oraz stroną internetową),
wielkością nakładu i kolejnym numerem.
Pod danymi warto umieścić zastrzeżenie
co do długości tekstów nadsyłanych przez
czytelników, języka, jakim powinni się posługiwać czy konieczności podpisywania
artykułów. Wiele czasopism umieszcza też
takie zdanie: „Niezamówionych artykułów
redakcja nie zwraca”.
Na trzeciej stronie znajdują się zwykle najistotniejsze wiadomości. Wiąże się
to z pierwszym odruchem czytającego.
To pierwsza ze stron, jakie otwieramy.
Środkowe strony zarezerwowane są
na fotoreportaże, tu najłatwiej umieścić
kilka zdjęć czy rysunków i stworzyć opowieść, podpisując materiał. Na końcowych
stronach zamieszczamy teksty mniej ważne, rozrywkowe: anegdoty z lekcji, krzyżówki, ankiety i konkursy. Na sport pozostawiamy osobne strony.
klas (korespondencja na łamach gazetki),
współpraca z dyrektorem (komentarze),
wycieczki do redakcji gazet lokalnych,
udział w warsztatach dziennikarskich,
własna twórczość: poezja, proza, rysunki,
omawianie problemów nurtujących młodzież.
Finansowanie gazetek
Pozyskać czytelnika!
Opiekun gazetki z pewnością martwić
się będzie brakiem funduszy na realizację
tego pomysłu. Gdzie ich szukać? Najprościej uzgodnić z dyrektorem szkoły, że
będzie on finansował każdorazowe wydanie pisemka w określonej liczbie egzemplarzy. Wsparcia może też udzielić Rada
Rodziców. Ponieważ nie we wszystkich
szkołach się to udaje, pozostają rodzice
i lokalne firmy oraz władze gminy. Warto
pomyśleć, zanim zaczniemy z nimi rozmawiać, jaką korzyść może im dać wsparcie
gazetki.
Czas na nasze pisemko
Prace redakcyjne zaczynamy od ustalenia, kto pisze, rysuje, fotografuje. Wyznaczamy też tzw. deadline, czyli nieprzekraczalny termin zakończenia prac nad
poszczególnymi zadaniami. Nie jest to
łatwe na początku – uczniowie piszą dłuższe teksty, niż zostało to ustalone albo
nie dotrzymują terminów. System pracy
jednak trzeba sobie wypracować, choć potrzebny jest na to czas.
W końcu teksty są gotowe, ilustracje
także – czas na skład. Trwa godzinami,
zanim wszystko ułoży się tak, jak trzeba.
Byłoby dobrze, aby każdy redaktor gazetki zobaczył, ile trudu trzeba włożyć w wypełnianie stron i ile problemów pojawia
się, gdy tekst jest dłuższy niż ustalono
wcześniej.
Poszukiwanie tematów
Pomysłów jest bez liku – wymienię
tylko kilka: uczestnictwo w wydarzeniach
szkolnych, udział w imprezach lokalnych,
działalność charytatywna, zacieśnianie
więzów i tworzenie redakcyjnej tradycji
(uroczyste włączanie w poczet członków
redakcji nowych redaktorów, pożegnanie odchodzących, identyfikatory, legitymacje, spotkania z okazji Wigilii, a także
rocznic gazetowych, np. setnego wydania, zapraszanie byłych gazetkowiczów),
przyjmowanie na spotkaniach młodszych
Warto stworzyć skrzynkę kontaktową,
która będzie miejscem kontaktu redakcji
i czytelników. Przy tej skrzynce możemy
rozdawać nagrody za rozwiązanie krzyżówki, rozmawiać z czytelnikami.
Jak zachęcać do czytania gazetki?
Na szkolnej tablicy informacyjnej powiadamiać uczniów o tym, co się w redakcji
dzieje, organizować akcje promocyjne,
dodawać do gazetki gadżety – jak to robią
gazety dorosłych, atrakcyjnie pisać o ciekawych postaciach uczących się w szkole (to
zawsze przyciągnie uwagę przynajmniej
kolegów z klasy), wreszcie – sprzedawać
gazetkę rodzicom przed zebraniami – oni
są bardzo ciekawi tego, co się w szkole
dzieje.
Skuteczne jest także zachęcanie do
pisania dorosłych: pedagoga czy psychologa szkolnego (mają doskonałą okazję
do wyjaśniania spraw związanych np.
z dojrzewaniem), rodziców (jedna z mam
przytaczała kapitalne anegdoty z lat szkolnych) czy dyrektora szkoły.
Po jakimś czasie
Konkursy gazet szkolnych to miejsce
porównywania swojej pracy z innymi. Jeżeli znajdziemy okazję do takich porównań, lepiej będziemy dostrzegać, co można w gazetce poprawić: może zmienić jej
charakter, dodać schemat lub wykres albo
tabelkę z danymi uzupełniającymi treść,
powiększyć zdjęcie lub oblać je tekstem
itd.
Jednym słowem – organizowanie
szkolnej redakcji już nie jest trudne, można się spokojnie zacząć w to bawić. Specjalnie użyłam tu tego słowa, bo to ma być
zabawa. A że z poważnymi treściami...
EDUKACJA MEDIALNA
33
R
MATERIAŁY DYDAKTYCZNE
edakcja
w akcji
Podział funkcji i zadań między uczniów
Elżbieta Sura
W
stopkach redakcyjnych dużych
pism możemy znaleźć wiele
rozmaitych funkcji: od redaktora naczelnego, poprzez kierowników
działów i redaktorów funkcyjnych, po
szeregowych dziennikarzy i korektorów.
W gazetce szkolnej istnienie aż tylu funkcji
nie ma uzasadnienia.
Naczelny – musi być!
Szkolne kolegium redakcyjne składa się na ogół z niewielkiej liczby osób.
Oczywiście, można wymyślić funkcję dla
każdego, ale w praktyce w sposób wystarczający wypełniają swoje zadania redaktor
naczelny, sekretarz redakcji, fotoreporter
i korektor.
Naczelny wybierany jest przez całą
redakcję, najczęściej drogą głosowania.
Zostaje nim osoba, która ma cechy przywódcze, potrafi egzekwować złożone
przez kolegów zobowiązania, dyscyplinuje redakcję i dość samodzielnie nią kieruje. Rzadko się ktoś taki zdarza, bo jednak
uczniów – z racji wieku – charakteryzuje
słomiany zapał. Mnie trafiły się dwie osoby – dziewczynka (gimnazjum) i chłopiec
(liceum) – które doskonale radziły sobie
z organizowaniem pracy redakcyjnej.
Właściwie ja im się tylko przyglądałam,
34
nika, że młodzieży, która z natury jest ciekawa świata i żądna nowości, szybko nudzi
się taki sztywny podział. Przyznam szczerze, że i mnie także. A przy tym życie niesie
różne niespodzianki i może się okazać, że
w kolejnym wydaniu zabraknie miejsca na
taki czy inny stały temat. Wszystko zależy
od konkretnego zespołu redakcyjnego.
Zatem – pełna dowolność.
Oddzielny problem stanowią sytuacje,
kiedy przydziela się komuś jakąś redakcyjną funkcję za względów wychowawczych
czy psychologicznych: wielu uczniów
potrzebuje dowartościowania, okazji do
uwierzenia we własne możliwości, dlatego powstaje funkcja kolportera gazetki,
redaktora gospodarczego, osoby do kontaktów z klasami, redakcyjnego skarbnika
itd. Osoby te nie potrafią pisać ani rysować, ale przydają się w redakcji w związku
z umiejętnościami organizacyjnymi. I wilk
syty, i owca cała.
Rozdzielamy zadania
ze zdumieniem zauważając, że stanowiły
dla innych autorytet i miały posłuch. Oczywiście, zawsze się zdarza, że ktoś czegoś
na czas nie napisze, ale jednak większość
redaktorów naczelnych potrafiła zdyscyplinować autorów.
Bez względu na to, czy naczelny będzie samodzielnie prowadzić pracę, czy
też nie, taka funkcja musi istnieć i musi ją
sprawować uczeń – nie nauczyciel!
Inni – według uznania i potrzeb
W redakcji szkolnej wybiera się często zastępcę redaktora naczelnego, choć
w praktyce taką funkcję może pełnić sekretarz redakcji. Młodzieży trzeba wyjaśnić, że sekretarz redakcji to nie sekretarka, jaką znają ze szkolnej rzeczywistości.
Jest to bardzo odpowiedzialna funkcja
(patrz: słowniczek), którą faktycznie sprawuje opiekun – nauczyciel. Niemniej może
się znaleźć – szczególnie w szkołach ponadgimnazjalnych – osoba, która tej odpowiedzialności sprosta.
Kolejną funkcją, którą z powodzeniem
może sprawować uczeń, jest funkcja fotoreportera. Obecnie nie ma większych problemów z wykonywaniem zdjęć. Niemal
w każdej klasie znajdzie się uczeń, którego
pasjonuje fotografia i który z przyjemno-
UCZYĆ ŁATWIEJ - jesień 2010
ścią będzie świadczył usługi szkolnej redakcji.
Podobnie rzecz się ma z korektorem.
W pracę mojej redakcji zawsze angażuje
się ktoś, kto zna zasady ortografii. Jeśli
nawet czegoś nie wie, zawsze może zapytać opiekuna (jeśli jest nim polonista)
lub innego nauczyciela. Zresztą programy edytorskie zaopatrzone są w słowniki
ortograficzne.
W redakcjach szkolnych rzadko natomiast redaguje się teksty. Nie ma więc
typowego redaktora. Nauczyciel nie jest
zazwyczaj w tym kierunku wykształcony,
a uczeń tym bardziej nie wie, na czym polega redagowanie. „Redagować” w dużym
skrócie oznacza: przystosować tekst do
czytelniczego odbioru, czyli przegadane
fragmenty skrócić, powtórzenia i dygresje
nie na temat – usunąć. Najlepiej radzą sobie z tym zadaniem poloniści.
Redaktorzy działów
Czy konieczne jest tworzenie działów
w gazetce i przypisywanie odpowiedzialności za każdy z nich osobnemu redaktorowi? Oczywiście, sportem mógłby się zająć
redaktor sportowy, kulturą – kulturalny,
itd. Można tak zrobić, jednak nie zawsze
się to udaje. Z mojego doświadczenia wy-
Sądzę, że nauczycielowi będącemu
opiekunem redakcyjnym nie trzeba wyjaśniać, jak przydzielać obowiązki i jak je potem egzekwować. Ma to wpisane niejako
w swój zawód. Na pewno warto podkreślić
konsekwencję, jako najważniejszą z cech
niezbędnych w pracy redakcji. Jeżeli jej zabraknie, to niewiele osiągniemy.
Dobrze jest, jeśli kolegia redakcyjne
prowadzi nie nauczyciel, a redaktor naczelny. Może się on wcześniej spotkać z opiekunem i skonsultować własne propozycje.
Albo też pójść na żywioł i o wszystkim
rozmawiać w gronie kolegów. Rówieśnicy inaczej podchodzą do propozycji
kolegi-naczelnego, inaczej zaś przyjmują
polecenia dorosłego opiekuna. Zebranie
redakcji to nie lekcja, ale zajęcia wybrane
przez uczniów, na których nareszcie mogą
pokazać, że potrafią być samodzielni i samorządni.
Zatem dyskutują o tym, co powinno
się znaleźć w gazetce i przyjmują na siebie
poszczególne zadania – nie warto zmuszać nikogo do czegoś, czego nie lubi. Na
pewno nie zrobi tego dobrze (o ile w ogóle zrobi).
Gazetka internetowa
Coraz więcej szkół, oprócz tego, że wydaje gazetkę tradycyjną, umieszcza swoje
pisemko w Internecie. Zajmują się tym
sami uczniowie, ale opiekun ma dodatkową pracę, gdyż musi czuwać nad tym, aby
ukazywała się ona systematycznie i była
aktualizowana. W przeciwnym razie tytuł
straci czytelników.
Naturalnie najtrudniejszy jest początek, „przeniesienie” elementów graficznych gazetki do Internetu, czyli wykorzystanie umiejętności programowania.
Chyba że korzystamy z qmamów.
Jeśli jednak pozostajemy przy własnej
stronie internetowej, musimy wyznaczyć
uczniom przynajmniej funkcje redaktora
naczelnego e-gazetki oraz „programisty”.
Teksty i zdjęcia prawdopodobnie będą te
same, co w gazetce tradycyjnej.
A jeśli się nie uda?
Pracuję w szkole (mówię o liceum),
w której większość uczniów ma mnóstwo
obowiązków i nauki, a do tego dojeżdża
do szkoły z różnych, nieraz odległych
okolic. Trudno jest więc wydawać gazetkę
szkolną raz w miesiącu – ukazuje się ona
na ogół rzadziej, nawet co dwa miesiące, choć ma wówczas większą objętość.
W takiej sytuacji na zebrania redakcyjne
nie wszyscy przychodzą regularnie, kontaktujemy się za pomocą komunikatora
lub e-maili. Uczniowie zakładają skrzynkę
kontaktową, ale w Internecie. To tam wysyłane są teksty, a ja mam do nich dostęp
jeszcze przed umieszczeniem w gazetce.
Jak w takiej sytuacji wyegzekwować
zobowiązania poszczególnych „funkcyjnych” wobec redakcji? Większa odpowiedzialność spada, niestety, na redaktora
naczelnego i najbliższych mu współpracowników, czyli korektora i składającego
tekst. Kolegia redakcyjne służą omówieniu tematów, które mają się znaleźć w gazetce. A potem redaktor naczelny dwoi się
i troi, żeby zdyscyplinować kolegów i na
czas wydać kolejny numer pisemka. Samo
złożenie gazetki odbywa się nocą w domu
– kosztem lekcji, niestety.
Minusem takiej sytuacji jest słaba więź
między szkolnymi redaktorami, brak możliwości zbudowania własnych tradycji. Liceum trwa obecnie za krótko, by stworzyć
coś stałego. W moim przypadku naczelni
zmieniają się co rok: zostają nimi te osoby,
które wcześniej pełniły tę funkcję w redakcji gazetki naszego gimnazjum.
Ale są też i plusy: gazetka wychodzi przynajmniej 5 razy w ciągu roku, na
uczniów spada większa odpowiedzialność
i potrafią jej sprostać. Ja z kolei – jako
opiekun redakcji – staję się swego rodzaju konsultantem i doradcą. Czuwam nad
redakcją z pewnej odległości. Wspólnie
wyjeżdżamy tylko na warsztaty dziennikarskie. Cóż, nie da się inaczej.
Samo życie
Przed paru laty w gazetce, której jestem opiekunem, ukazały się refleksje jednego z moich redaktorów:
Z życia wzięte, czyli bitwa
pod OBOKIEM
OBOK – szczyt szczytów i najwyższe
dobro zapaleńców z wałbrzyskiego II LO.
Rzeczywiście przez kilka październikowych
dni kilku zapaleńców zachowywało się jakby byli OBOK, ale lekcji, zadań domowych,
sprawdzianów – liczył się tylko ON.
Naszą gazetę szkolną – OBOK-a objęliśmy w tym roku jako klasa humanistyczna
z profilem dziennikarskim. Na tę chwilę
czekaliśmy całą pierwszą klasę. I się doczekaliśmy... No, właśnie – cieszyć się czy płakać? Chyba jednak cieszyć. Pierwszy numer
wspominamy jako koszmar z happy-endem.
Na dwa tygodnie przed datą wydania gazety
klasa przypomniała sobie, że trzeba napisać
artykuły, bo gazeta bez artykułów nie ruszy. Pospolite ruszenie osaczyło naczelnego
z technicznym w ciągu dwóch dni i dostarczyło masę dyskietek, z których część się popsuła, część była już popsuta, a kilka działało
względnie (czyli wtedy, kiedy chciały).
Nawałnica przeszła przez skrzynkę
mailową, bo nowoczesnymi drogami komunikacji też do nas dotarto. Tydzień był
okraszony dyskusjami i polemikami na temat artykułów. Tradycyjne zdanie: „nie ma
o czym pisać” zostało podważone przez
zdolnych humanków i tak powstały artykuły na pierwsze kolegium redakcyjne. Nasza
szkoła ma wiele zalet, ale jedną wadę – synchronizacja czasu choćby kilku osób graniczy
z cudem. Dlatego też kolegium odbyło się
przed prywatnym komputerem technicznego (czyli on i naczelny), było burzliwe i z piorunami. Po selekcji tekstów wystarczyło już
tylko zamówić rysunki i okładkę u najzdolniejszych malarzy w klasie, zeskanować je,
powklejać do tekstów i gazeta gotowa.
No, może nie tak do końca. Przed nami
stanęło najtrudniejsze zadanie – wydrukowanie owocu pracy. Niby takie proste, a jednak. Na wstępie okazało się, że w szkolnych
EDUKACJA MEDIALNA
35
Szukaj
MATERIAŁY DYDAKTYCZNE
komputerach nie ma programu, w którym
powstał OBOK, następnie skończył się tusz
w drukarce i cierpliwość technicznego.
Postanowił odpocząć i powierzyć wydrukowanie gazety niewzruszonemu redaktorowi naczelnemu. Ten z dzielnością Achillesa i prometejską siłą przebicia dokończył
dzieła. Druk to jednak nie wszystko, zostało
nam kserowanie i składanie. Tu leżał pies
pogrzebany, jak zwykła mówić babcia jednego z redaktorów. Osoba odpowiedzialna za
ksero – p. bibliotekarka – udzieliła nam tak
fachowej pomocy, że OBOK o mały włos by
się nie ukazał w terminie (czyli następnego
dnia). Po wielogodzinnych pertraktacjach,
zawiązywaniu rokoszy i konfederacji, podpisano pokój pod Kserem i gazeta w liczbie
70 egzemplarzy ukazała się dnia 15 października Roku Pańskiego 2003. Fakt ten został
umieszczony w kronikach szkolnych i opatrzony złotymi literami.
Klasa humanków oszalała z radości,
walnym zgromadzeniem wykupiła połowę nakładu i zamiast izomerii alkanów, na
przerwach czytała kolejne strony Ich dzieła.
Tutaj należałoby napisać coś o artykułach.
Najwięcej kontrowersji wzbudziła wypowiedź pewnego ucznia, który opisał jedną
z najbardziej kontrowersyjnych profesorek
w szkole – prof. W. Niektórzy, przynajmniej
z tego, co słyszałem na korytarzach, uczyli
się fragmentów artykułu na pamięć i chętnie go cytowali w różnorodnych sytuacjach.
Pisano o wszystkim – o pierwszakach, którzy szturmują szkołę, o pewnej pani minister, która zrobiła pewne małe zamieszanie
z pewnym egzaminem. Czy wiedzą Państwo,
że w ubikacji spędzamy siedem lat swojego
życia? Tak, właśnie o tym napisała jedna
z dziewczyn z humana. Tradycyjnym powodzeniem cieszyły się teksty nauczycieli,
które niekiedy wyrwane z kontekstu, a niekiedy wypowiedziane ze śmiertelną powagą
są skrupulatnie notowane na marginesach
kajetów wszystkich uczniów klas II.
Praca nad gazetą szkolną jest z pewnością sprawdzianem przed późniejszą,
poważną karierą dziennikarską, dlatego dobrze, że możemy popracować (i trochę się
pośmiać) nad 22 stronami OBOK-a.
Wojciech Szot, red. techniczny i zastępca
naczelnego w jednej osobie.
36
UCZYĆ ŁATWIEJ - jesień 2010
i nie daj się oszukać
O sztuce wyszukiwania i oceny informacji
Michał Horbulewicz
Z
róbmy mały eksperyment. Weźmy do ręki pięć najpoczytniejszych
gazet, zaplanujmy telewizyjny maraton informacyjny (na podwieczorek,
a najlepiej i kolację), wejdźmy na główne
strony pięciu największych portali internetowych. W każdym z tytułów czy serwisów znajdziemy multum treści – wysuniętej na czołówki i z dala od nich. Nie chcę
nikomu odbierać radości odkrywania, ale
już teraz ręczę, że niejedną główną informację z dowolnego medium znajdziemy
w innym jako jedną z wielu. Zdarzyć się
może i tak, że pierwsza będzie ostatnią.
Lub na odwrót. Pół biedy, jeśli traktując
o tym samym, mają podobny sens. Ale co,
jeśli są ze sobą sprzeczne? Takie na pozór
banalne, uczniowskie zadanie to świetny
punkt wyjścia do twórczej refleksji o tym,
czym jest informacja, wedle jakich kryteriów jest konstruowana i podług jakiego
klucza dystrybuowana. W globalnej powodzi wiadomości te elementarne pytania
zdają się zyskiwać rangę najważniejszych,
a odpowiedź na nie staje się ambitnym wyzwaniem. Spróbujmy się z nim zmierzyć.
Google yourself!
Życzliwi mawiają, że nim nastała era
Internetu, ruch na ulicach był większy, bo
to na nich dziennikarze szukali tematów.
To wyostrzone spojrzenie na zmianę, jaką
przyniosło objęcie świata globalną siecią,
jest jednak faktem. Od tego momentu
wiele się zmieniło. Zmiany nastąpiły w pracy dziennikarzy oraz w klasycznym podziale na nadawcę i odbiorcę treści. Ewoluują
międzyludzkie relacje – kontakt realny
ustępuje miejsca komunikacji wirtualnej.
Nie pozostaje to bez wpływu na naszą
zdolność do wyszukiwania i oceny infor-
macji. Kiedyś katalog źródeł wiadomości
można było ująć w alfabetycznym spisie
książki teleadresowej dziennikarza. Dziś
klasyczne podejście nie uwzględnia całego
wachlarza nowych zjawisk powstałych na
bazie rewolucyjnych rozwiązań technologicznych, takich jak choćby wyszukiwarki
internetowe, które dla jednych są wybawieniem z kłopotów, a dla innych – przekleństwem współczesności. Jeśli nie ma
cię w Google, nie istniejesz. Jedną z kluczowych umiejętności, w dużej mierze czyniących dzisiaj użyteczną zdolność pisania
i czytania, stało się operowanie zestawem
kwantyfikatorów podczas eksplorowania
zasobów Internetu. Szansę na znalezienie
tego, czego szukamy, zwiększa umiejętność konstruowania schematu złożonego
ze słów-kluczy i selektorów (przecinków,
plusów, minusów, itp.), a nie budowanie
pełnych zdań. Dr Gary Small z Uniwersytetu Kalifornijskiego mówi wręcz o pokoleniu tzw. „cyfrowych autochtonów”, czyli
osób urodzonych w latach 90. XX wieku
oraz później. Jego zdaniem, codzienny
kontakt z technologią, taką jak komputer
czy komórka, może zmienić sposób funkcjonowania mózgu. Dotyczy to zarówno
relacji społecznych (samoizolacji jednostek), jak i umiejętności stricte komunikacyjnych.
Przemianę tę widać w dynamicznie
rozwijających się portalach społecznościowych – wirtualnej przestrzeni spotkań,
wymiany poglądów i… uczuć. Zapewne
niejeden z nas spotkał kiedyś człowieka,
który przechadzał się po chodniku z reklamowymi tablicami przyczepionymi z przodu i z tyłu tułowia. Ta sytuacja świetnie obrazuje jeden z kluczowych aspektów tzw.
social media, których siłą stają się ludzie
– w znakomitej większości najprawdziw-
si, realnie żyjący, którzy tworząc osobiste
profile, stają się nośnikiem informacji. Kumulują wiadomości wokół siebie, udostępniając je zarazem innym. Ich przekaz już
na wstępie ma u odbiorców (znajomych,
przyjaciół z portalu) pokaźny kredyt zaufania, ergo: wiarygodności. Bo przecież „to
ktoś, kogo znam, kto swoją twarzą, imieniem i nazwiskiem firmuje wobec mnie
jakąś informację” – podświadomie wykluczamy możliwość, aby chciał zrobić sobie
„obciach”. Czy to trafione założenie?
Po pierwsze człowiek, po drugie
– dziennikarz
Warto w tym miejscu odwołać się do
kanonów dziennikarstwa, mając na uwadze to, że czerpią z uniwersalnych i sprawdzonych zasad – nie tyle wprost przekładalnych na codzienną rzeczywistość, co
wychodzących z niej i spinających klamrą
dwa światy (medialny i pozamedialny).
Dziennikarz jest bowiem w pierwszej kolejności człowiekiem, powinien się zatem
odwoływać do własnego poczucia odpowiedzialności i uczciwości; w drugiej
dopiero – zawodowcem, który odwołuje
się do kanonów sztuki dziennikarskiej.
Konieczność częstego drukowania sprostowań godzi w wiarygodność tytułu, stąd
podstawowym wymogiem wobec informacji jest jej rzeczowość i sprawdzalność.
Tworząc wiadomość, rzetelny dziennikarz
powinien odpowiedzieć na pięć fundamentalnych pytań: co, kto, gdzie, kiedy,
jak. O kolejności odpowiedzi decyduje to,
jaki charakter ma nasze doniesienie – czy,
na przykład, dotyczy konkretnej osoby,
czy jakiegoś wydarzenia, czy jest aktualne,
wreszcie – czy jest newsem (tzn. tekstem
oznajmiającym całkowicie nowe fakty),
EDUKACJA MEDIALNA
37
MATERIAŁY DYDAKTYCZNE
Jeszcze na początku tej dekady nie­
zmiernie popularne było pojęcie dzien­
nikarstwa obywatelskiego. Marek Sarjusz-Wolski pisał w roku 2000 na portalu
gazetylokalne.pl: „Dziennikarze już kończą jeść własny ogon. Infostrada i potop
kanałów telewizyjnych, dających relacje
na żywo z każdego miejsca na Ziemi, za-
38
UCZYĆ ŁATWIEJ - jesień 2010
Elżbieta Sura
Kolegium redakcyjne to zespół
ludzi, którzy wspólnie opracowują
kształt wydawnictwa, rozstrzygają
o jego zawartości; także – zebranie
grupy osób, narada zespołu.
Czy potrzebne są takie spotkania
w związku z pracą nad
gazetką szkolną?
P
odchodzimy do rzeczy profesjonalnie, zatem systematycznie spotykamy się z członkami redakcji gazetki.
Kolegium redakcyjne prowadzić może
redaktor naczelny lub sekretarz redakcji,
ale na początku z pewnością stanie się to
obowiązkiem opiekuna. Celem spotkań
będzie wypracowanie kształtu pisemka
i jego charakteru, doskonalenie go, ale także omawianie wszelkich działań i inicjatyw
oraz problemów wewnątrzredakcyjnych
– integrowanie zespołu.
Organizacja
O
Czytelnik pisze, dziennikarz czyta
wlokły zawód dziennikarza w pułapkę.
Dziennikarze ścigający się w tym sza­lonym
rajdzie zapłacili wiarygodnością. Paradoksalnie, zwycięstwem może być jedynie
odpadnięcie z tego wyścigu, któ­rego celu
nikt nie potrafi określić. Od­zyskać zaufanie, a wraz z nim – czy­telników, można
jedynie poprzez powrót do pogłębionej
analizy społecznej, po­przez włączenie
ludzi do publicznej dyskusji i debaty”.
Frapujące było obserwowanie, jak niesłychanie szybko idea dziennikarstwa obywatelskiego us­tąpiła miejsca dużo prostszej formule angażowania czytelników
poprzez plat­formy kontaktowe. Hasło
„z telefonem komórkowym każdy może
być dzien­nikarzem” zrobiło piorunującą
karierę. Przesłanie zdjęcia, filmu, smsa czy
mmsa daje niepowtarzalną szansę tra­
fienia na łamy internetowej wersji gazety,
serwisu telewizyjnego czy an­teny radiowej. Oto czytelnik daje dzien­nikarzowi informację, a redakcja czytel­nikowi poczytność (słuchalność, oglą­dalność). Jest tylko
jedno „ale”: redakcje w pogoni za cy­
towalnością coraz częściej pozwalają sobie na łamanie reguły weryfikacji doniesień; jak gdyby licencję na wiarygodność
przenosiły na odbiorcę w roli nadawcy.
Problem w tym, że on sam ma dużo mniejszą siłę rażenia niż jego głos pod winietą
znanej redakcji.
Codzienna lektura gazet, słuchanie
radia czy oglądanie telewizji to dla każdego dziennikarza lekcja z operowania
informacją, często także lekcja pokory
wobec własnego warsztatu. Niby od dawna jest ustalone, czym jest informacja, jak
powinna być zbudowana, wciąż jednak
zaskakująco łatwo o zażarte dyskusje
na ten temat. Co ciekawe, w dobie Internetu zdobywającego kolejne światowe
odludzia, to wciąż tradycyjna prasa generuje newsy. Być może dzieje się tak dlatego, że dziennikarze gazet, jako jedynego
medium nieelektronicznego, mają nieco
więcej czasu na wykonanie swojej roboty.
Innymi słowy – na dotarcie do tylu ludzi,
ilu trzeba i na solidną rozmowę z nimi. Czegokolwiek nie wymyślimy, jak bardzo nie
pokochamy nowych technologii, kontakt
człowieka z człowiekiem wciąż będzie
podstawą rzetelnego informowania.
potrzebie
i specyfice kolegiów
redakcyjnych
czy może przyjmujemy, że jego odbiorcy
posiadają już pewną wiedzę na poruszany przez nas temat. Złotą zasadą jest firmowana przez BBC konieczność sprawdzenia uzyskanej informacji przynajmniej
w dwóch źródłach. Równie jednoznaczne
jest wykluczenie z wiadomości domysłów
– pokusie ich umieszczenia najłatwiej ulec,
odpowiadając na pytanie „dlaczego?”. To
nie jest konieczne, a niesprawdzone treści
są niedopuszczalne. Podkreślmy raz jeszcze siłę konkretu lub przez odwrócenie
rzeczy: słabość uogólnień. Pierwsza warunkuje jakość informacji, druga ją degraduje.
Jeden z największych magnatów prasowych w historii prasy, William Randolph
Hearst zwykł powtarzać, że „informacja
to jest to, co ktoś próbuje przed dziennikarzem ukryć; wszystko inne jest reklamą”.
To bezkompromisowy pogląd, ale polemizuje się z nim tym trudniej, im bardziej
wnikamy w istotę źródeł informacji. Za potencjalną wylęgarnię newsów moglibyśmy
uznać na przykład fora internetowe, gdyby
nie fakt, że autorzy wpisów w dużej mierze
pozostają anonimowi, a w samej sieci bez
problemu możemy znaleźć rozbudowane wątki tematyczne poświęcone temu,
jak zamaskować „linie papilarne naszego
komputera”, czyli jego numer IP. Anonimowość w sieci jest jak założenie maski
na karnawałowym balu. Z nią przybywa
nam śmiałości, najczęściej jednak ubywa
też autentyczności. Fora internetowe są
też przestrzenią, w której świetnie odnajdują się spece od szeptanego marketingu
czy mistrzowie public relations. Przyjmując fikcyjne tożsamości, upodabniając się
do swoich interlokutorów, wprowadzają
do rozmowy czysto interesowne treści
– popularyzując produkty reprezentowanych firm albo podejmując próbę zainicjowania różnorakich dyskusji (czasami ich
zamysłem może być np. wywołanie politycznego sporu – propagandziści świetnie
odnajdują się w sieciowych realiach).
Możemy zacząć od ustawienia stołów
i krzeseł odmiennie do układu lekcyjnego,
przygotowania szklanek i napojów, kartek i długopisów. Nie trzeba się witać, jak
przy okazji rad pedagogicznych czy innych
oficjalnych zebrań – uczniowie widują się
w ciągu dnia na szkolnych korytarzach,
a i z opiekunem także miewają codzienny
kontakt.
Dobrze byłoby sformułować pewne
zasady, regulamin zebrań, aby sobie wzajemnie nie przerywać, nie przekrzykiwać
się ani nie kłócić.
W zależności od tego, czy omawiać
będziemy poprzedni numer, czy też planować kolejny, prowadzimy zebranie tak,
by było jak najefektywniejsze.
fotografii. Jeśli mamy w gronie dobrego
rysownika, obarczamy go obowiązkiem
(i przyjemnością) zilustrowania części artykułów lub namawiamy do narysowania
komiksu.
Makieta
Ten temat kolegium pojawia się zwykle
już po napisaniu tekstów i przygotowaniu
wszelkich ilustracji. Wiemy, ile miejsca zajmują nasze materiały i możemy planować
poszczególne kolumny. Czynność ta należy do najprzyjemniejszych, bo jesteśmy
twórcami czegoś, co za parę dni trzymać
będziemy w ręku.
Jeśli istnieje taka możliwość, warto
poprzyglądać się, jak przenosi się poszczególne elementy naszego planu na ekran
komputera, ile faktycznie zajmują miejsca,
jak „rodzi się” kolejna strona pisemka.
Łatwiej wówczas zrozumieć, dlaczego sekretarz redakcji prosi o to, by artykuł miał
akurat taką, a nie inną liczbę znaków.
Jeżeli mamy w redakcji odpowiedzialnych za poszczególne strony redaktorów
funkcyjnych, możemy poprosić ich o zaplanowanie swoich kolumn, a potem kontrolę realizacji planu.
Warto też wydrukować każdą stronę
i sprawdzić, czy wszystkie błędy językowe
zostały poprawione, ewentualnie nanieść
nowe poprawki.
Burza mózgów
O lepszy kształt pisemka
Planujemy kolejny numer naszej gazetki. O ile wcześniej nie poprosiliśmy o przygotowanie tematów, proponujemy, by
każdy zastanowił się, co powinno się znaleźć w kolejnym numerze. Jeśli przypada
właśnie jakieś święto, to warto zastanowić się, jak najatrakcyjniej o nim napisać,
jak nie powielać tego, co było przed rokiem. Przypominamy sobie, co wydarzyło
się w szkole od ostatniego wydania, o jakich problemach usłyszeliśmy, co zobaczyliśmy na szkolnym terenie – w klasie,
na korytarzu, na boisku – na co zwrócili
nam uwagę inni; czego byliśmy świadkami
poza szkołą, w jakich imprezach uczestniczyliśmy. Otwieramy skrzynkę kontaktową i przeglądamy jej zawartość. Może
znajdziemy w niej jakiś list i trzeba będzie
na niego odpowiedzieć. Wreszcie proponujemy tematy artykułów (odnotowane
w redakcyjnym zeszycie), przydzielamy
je poszczególnym redaktorom, a fotoreportera prosimy o zrobienie potrzebnych
Gazetka się ukazała i teraz dyskutujemy nad tym, co nam się w niej podoba,
co można by udoskonalić, jaki element
wprowadzić, co usunąć itd. Dyskusja powinna być rzeczowa. Możemy notować
spostrzeżenia redaktorów, przegłosować
zmiany – wszystko po to, by kolejny numer
był lepszy. Warto także porównać własny
pomysł na gazetkę z innymi, jakie znaleźć
można choćby w Internecie; podpatrzeć,
jak inni rozwiązali problemy, z którymi się
borykamy, a nawet zaczerpnąć inspirację.
Zacząć od upomnienia przez naczelnego,
a skończyć na wykluczeniu niefrasobliwego redaktora z grupy.
Nie wyobrażam sobie także pracy redakcyjnej bez pochwał i nagród, przy czym
docenienie wysiłku przez naczelnego-rówieśnika jest chyba znaczniej więcej warte
niż aprobata opiekuna.
Proponuję także nagrodę dla najlepszych redaktorów na koniec roku szkolnego. W redakcyjnym zeszycie można
odnotować, kto napisał największą liczbę
tekstów, kto zrobił najlepsze zdjęcia i rysunki, kto nie spóźniał się z materiałem
i wzorowo wypełniał swoje obowiązki.
Na kolegium redakcyjnym można zaproponować przyznanie nagród wyróżniającym się członkom zespołu.
I pożegnanie...
To wyjątkowe kolegium redakcyjne.
Uroczyste i sentymentalne. Kiedy kończy
edukację współredaktor, warto to podkreślić osobistym podziękowaniem naczelnego i opiekuna (można zaprosić dyrektora
szkoły), wręczeniem upominku lub dyplomu. Zasiąść jeszcze raz przy – tym razem
pięknie nakrytym – stole redakcyjnym,
z tortem na środku i samodzielnie upieczonymi ciasteczkami...
Podobnie rzecz ma się z kolegiami
świątecznymi. Wiele redakcji spotyka się
na wigilijnym opłatku, zapraszając także
byłych redaktorów gazetki. To miłe przeżycia, które na długo zapadają w pamięć.
Nasze własne
Kolegia redakcyjne są z pewnością
konieczne. Charakter nadają im sami redaktorzy. Z czasem tworzą własny harmonogram spotkań, które składają się na
tradycję tej grupy uczniów. Sprzyja to nie
tylko efektywniejszej pracy, ale też integruje redakcję i staje się okazją do przyjemnego i pożytecznego spędzania wolnego czasu.
Nagrody i kary
Bywa i tak, że rodzą się w naszej grupie konflikty: ktoś spóźnia się z artykułem,
ktoś nie przynosi na czas innego obiecanego materiału; jesteśmy rozżaleni, że wkładamy w pracę redakcyjną tyle energii, a na
efekty trzeba czekać... Dobrze jest ustalić
system kar za określone przewinienia.
EDUKACJA MEDIALNA
39
I
MATERIAŁY DYDAKTYCZNE
nternetowe
wyzwania
Marcin Bochenek
K
Informacje, informacje...
Kluczowymi zagadnieniami stają
się zarówno właściwa selekcja informacji, jak i bezpieczeństwo korzystania z Internetu. Ilość wytwarzanych na
świecie informacji jest ogromna. Tylko
w 2010 roku ma to być 1,2 zettabajta
(1 zettabajt to bilion gigabajtów). Aby
pomieścić wszystkie te informacje,
potrzebne byłoby – bagatela! – 75
mld iPadów. Wielkim wyzwaniem są także kwestie bezpieczeństwa sieci. Z jednej
strony atakują nas złośliwe wirusy, z drugiej zaś w Internecie czyhają na nas inne
zagrożenia. Powstaje coraz więcej stron
40
oferujących i propagujących nielegalne
treści. Są one szczególnie niebezpieczne
dla dzieci i młodzieży.
Skuteczna recepta
Takie rozwiązanie jest pilnie poszukiwane.
Istniejąca już od kilkunastu lat Naukowa
i Akademicka Sieć Komputerowa wpro-
Źródło: The Image Bank / Getty Images / Flash Press Media
iedy ponad 40 lat temu rozpoczęto
w Stanach Zjednoczonych eksperymentowanie z nowymi rozwiązaniami technologicznymi w dziedzinie komunikacji, chyba nikt nie przypuszczał, że to
początek ery Internetu. Dziś nie ma wątpliwości, iż sieć zrewolucjonizowała nasze
życie. Internet stał się prawdziwym oknem
na świat i największą istniejącą biblioteką,
w dodatku biblioteką w pełni multimedialną. Dla nauczycieli i uczniów to
ogromna pomoc i wsparcie. Nikt już
nie zadaje sobie pytania, czy Internet
jest potrzebny w szkole, a jedynie zastanawia się, jak najlepiej wykorzystać
otwierające się możliwości.
czeństwo sieci i monitorujący je. Bezpieczeństwo Internetu rozumiemy jednak
znacznie szerzej, w pełni zdając sobie
sprawę ze skali i znaczenia opisywanych
już zagrożeń. Dlatego też od pięciu lat
realizujemy wspólnie z partnerami program Komisji Europejskiej – Safer Internet. W ramach tego programu tworzymy
kampanie propagujące bezpieczne korzystanie z Internetu, a także ostrzegające przed zagrożeniami czyhającymi na
dzieci i młodzież korzystającą z sieci.
To w ramach tych działań stworzona została sieć – koalicja partnerów
wspierających i aktywnie włączających
się w program. Należą do niej liczne
szkoły, a nawet przedszkola. W tym
roku realizowana była kolejna odsłona kampanii mającej przeciwdziałać
zagrożeniom czyhającym na dzieci
w Internecie. Wszelkie informacje na
ten temat można znaleźć na stronach:
•www.saferinternet.pl
•www.dbi.pl
•www.dyzurnet.pl
wadziła do Polski Internet. Dziś NASK
jest liderem w dziedzinie bezpieczeństwa
teleinformatycznego na polskim rynku.
W strukturze NASK działa zespół CERT
Polska (www.cert.pl) dbający o bezpie-
UCZYĆ ŁATWIEJ - jesień 2010
W ramach tego programu w NASK
utworzony został hotline – Dyżurnet, zbierający informacje o niedozwolonych treściach występujących w sieci. Aby zgłosić
niedozwolone treści, wystarczy wypełnić
formularz znajdujący się na stronie inter-
netowej Dyżurnetu. Raporty publikowane
przez Dyżurnet dają obraz skali zagrożeń
i problemów. Nierzadko w ciągu jednej
doby napływa kilkadziesiąt zgłoszeń o występowaniu nielegalnych treści w sieci.
Akademia NASK i nowe projekty
Od lipca program Safer Internet realizowany jest w ramach nowo powstałej
Akademii NASK. Swą szeroką ofertę Akademia kieruje między innymi do nauczycieli. W tym roku realizować będzie między
innymi ogólnopolski projekt poświęcony
przygotowaniu nauczycieli do realizacji
programów z zakresu bezpieczeństwa
w Internecie. Przy rekrutacji korzystać
będziemy zarówno z indywidualnych zgłoszeń, jak i z pomocy kuratoriów i dyrektorów szkół. Celem tego projektu jest
zwiększenie kompetencji uczniów, także
uczniów niepełnosprawnych, w zakresie wykorzystywania nowych mediów.
Uczestnicy otrzymają specjalne pakiety
szkoleniowe, a efektem projektu ma być
przygotowanie przez uczestników scenariuszy lekcji, które znajdą się na stronie
internetowej oraz zostaną opublikowane
w specjalnej broszurze. Co niezwykle ważne, elementem realizacji tego programu
będzie praktyczne wdrożenie stworzonych konspektów podczas szkolnych lekcji
i zajęć w świetlicach.
Nowe kierunki
Oferta kierowana do nauczycieli będzie
stale rozszerzana. Obok tradycyjnych form
komunikowania Akademia stawiać będzie
także na rozwiązania e-learningowe. Akademia NASK zwraca swą uwagę także
w kierunku edukacji medialnej. W dzisiejszych czasach, w świecie szybko postępującej cyfryzacji i konwergencji mediów,
trudno oddzielać od siebie Internet, telewizję, książkę. Poruszanie się w tym świecie staje się coraz trudniejsze. Stąd właśnie
potrzeba edukacji medialnej. Już dziś ta
dziedzina staje się przedmiotem studiów,
a NASK wykorzystując swoje kompetencje,
będzie oferował specjalistyczne szkolenia
i zajęcia poświęcone tej problematyce. Jak
kiedyś byliśmy pionierami Internetu w Polsce, tak dziś chcemy wyznaczać standardy
jego bezpiecznego użytkowania.
Autorki i Autorzy
tekstów
Marcin Bochenek – Dyrektor Projektów Strategicznych w NASK.
Katarzyna Bocheńska-Włostowska – doktor nauk humanistycznych, zajmuje się
zagadnieniami komunikacji społecznej, pedagogiki, dziennikarstwa, retoryki,
e-learningu. Twórca programu Otwartej Akademii Umiejętności.
Karolina Grodecka – pracuje w Centrum e-learningu AGH jako metodyk e-learningu;
związana także z Koalicją Otwartej Edukacji.
Michał Horbulewicz – redaktor portali Młodzieżowej Akcji Multimedialnej Fundacji
Nowe Media.
Ada Maria Kurtycz – polonistka w VI Liceum Ogólnokształcącym w Szczecinie,
autorka programu i warsztatów dla klas dziennikarskich, opiekunka szkolnej gazety
Zbliżenia, edukatorka Salonu Edukacyjnego Empiria w Szczecinie.
Michał Masłowski – posiada doświadczenie dziennikarskie, specjalizuje się w public
relations, media relations, komunikacji społecznej oraz elektronicznej. Sekretarz
Rady Fundacji Nowe Media.
Piotr Peszko – specjalista ds. szkoleń i rozwoju, entuzjasta e-learningu, bloger,
redaktor portalu Edukacja Internet Dialog, były pracownik Centrum e-learningu
AGH.
Elżbieta Sura – nauczycielka języka polskiego w Zespole Szkół nr 2 w Wałbrzychu,
wieloletnia opiekunka gazetek szkolnych, pomysłodawczyni i organizatorka Forum
Pismaków – ogólnopolskiego konkursu gazetek szkolnych, członkini Stowarzyszenia
Dziennikarzy RP.
Kamil Śliwowski – animator edukacji medialnej i otwartych modeli w edukacji
i organizacjach pozarządowych. Na co dzień pracuje w Fundacji Nowoczesna Polska,
współpracuje z projektem Creative Commons Polska i Koalicją Otwartej Edukacji.
Aleksandra Zieleniewska – przewodnicząca Rady Fundacji Nowe Media.
Doświadczenie dziennikarskie zdobywała w podziemnym Radiu Solidarność
Małopolska, w Radiu RMF, Polskiej Sekcji BBC World Service w Londynie.
EDUKACJA MEDIALNA
41
AWŇZohkY^
m?dj[hd[Y_[
peijWm_WībWZ
mmm$Zp_[Yaemi_[Y_$fb
Filmy edukacyjne
dla gimnazjum
Filmy edukacyjne
ze scenariuszami lekcji GRATIS!
Dla każdego nauczyciela
uczącego z podręczników
Wydawnictwa Szkolnego PWN!
KmeZp[d_[Zp_[Y_
m?dj[hd[Y_[jefhp[ijæfijme
P]āWipW`feZ[`hpWd[iojkWY`[0mmm$^[bfb_d[$eh]$fbj[b$.&&'&&'&&
Eh]Wd_pWjehpo0
=āċmdoFWhjd[h0
FWhjd[hpo0
Infolinia 801 30 40 50
DODATKI
Płyta CD praktyczna pomoc
dla nauczyciela!
1. Wystąpienia: filmy z MAM.TV
Aleksandra Zieleniewska – Idee Młodzieżowej
Akcji Multimedialnej
• Młodzieżowa Akcja Multimedialna
Bartek Chaciński – Jak pisać o kulturze
i być dziennikarzem kulturalnym?
•
•
•
•
•
Czym jest dziennikarstwo kulturalne?
Kto może pisać o kulturze?
Recenzent muzyczny, historia i współczesność
Etyka w dziennikarstwie kulturalnym
Rady dla zaczynających przygodę z dziennikarstwem
prof. Wiesław Godzic – Jakie media, jacy dziennikarze?
Teraźniejszość i przyszłość mediów
• Kultura instant, kultura remiksu i ich znaczenie
we współczesnej komunikacji
• Remiks a oryginalność
• Jaka jest rola dziennikarza w zmieniających się mediach?
• Jaka przyszłość czeka dziennikarstwo?
• Jakie możliwości daje praca w mediach lokalnych?
• Rady dla młodych dziennikarzy
2. Scenariusze lekcji
E. Josińska – Dziennikarstwo internetowe
I.T. Starykiewicz – Internet medium otwartym
J. Trzebniak – Media internetowe
Edwin Bendyk – O ewolucji współczesnych mediów
3. Ulotka informacyjna o Fundacji w formie qmama
• Na czym polega aktualny przełom w mediach?
• Jak zmienia użytkowników rosnąca prędkość
przepływu informacji?
• Jak powinien kształcić się współczesny dziennikarz?
• Jak przyjaźnie pisać o technologii?
• Porady dla młodych dziennikarzy
4. Logowanie do serwisu mam.media.pl (film instruktażowy)
5. Jak zrobić qmama? (film instruktażowy)
Jan Wróbel – O sztuce publicystyki, polityce
i wadze edukacji medialnej
Ponadto zachęcamy do obejrzenia pozostałych materiałów
na www.e-lekcje.org/mamtv:
• Dziennikarz-publicysta. Wizja świata
w dzisiejszych mediach
• Dlaczego edukacja medialna jest potrzebna?
• Jak mówić i pisać, by ludzie chcieli nas słuchać?
• Granice dobrego smaku i przyzwoitości w publicystyce
• Czy polityka może być czysta i jaką rolę
mogą w tym odegrać dziennikarze?
• Rady dla młodych reporterów i dziennikarzy
Witold Casetti – Produkcja reportaży podróżniczych
i lifestyle'owych dla telewizji
Robert Kozak – Jakie są cechy charakteryzujące
prawdziwego dziennikarza?
Olaf Szewczyk – Zawód: recenzent gier
Barbara Karasińska – Praca w redakcji radiowej
Marek Miller – Zawód reporter
Mariusz Szczygieł – O sztuce pisania i obserwowania świata
Jakub Śpiewak – Bezpieczeństwo w sieci
•
•
•
•
Bezstronność czy obiektywizm?
Uczciwość i wrażliwość dziennikarska
Niezależność
Rzetelność dziennikarska
44
UCZYĆ ŁATWIEJ - jesień 2010
Wiktor Świetlik – Prawa i obowiązki dziennikarza i mediów
Maciej Woroch – Korespondent zagraniczny – zawód i styl życia
MAM.TV na stronie www.e-lekcje.org, zobacz co mówią:

Edwin Bendyk – dziennikarz, publicysta i pisarz. Pracuje
w tygodniku „Polityka”, gdzie zajmuje się głównie tematyką cywilizacyjną i wpływem rozwoju nauki i techniki na kulturę i życie
społeczne, polityczne, gospodarcze. Prowadzi zajęcia ze studentami, wykłada w Collegium Civitas i w Centrum Nauk Społecznych
Polskiej Akademii Nauk.
Olaf Szewczyk – redaktor piątkowej „Kultury” w „Dzienniku Gazecie Prawnej”. Należy do pierwszych dziennikarzy piszących w prasie masowej o grach wideo. Tworzył wtorkowy
dodatek „Komputer” do „Gazety Wyborczej”, pisał też o grach
komputerowych w „Przekroju”.

Jakub Śpiewak – dziennikarz (m.in. „Warsaw Voice”,
„Kurier Polski”), specjalista ds. public relations, pedagog. Od 1998
roku zajmuje się problemem przeciwdziałania i zwalczania przestępczości seksualnej wobec dzieci (pedofilia i pornografia dziecięca), zwłaszcza związanej z Internetem; założyciel Fundacji Kidprotect.pl. Prowadzi szkolenia dla nauczycieli, rodziców i dzieci
na temat bezpieczeństwa w Internecie, szkoli też prokuratorów
i policjantów.
Bartek Chaciński – pisuje o muzyce i współczesnej kulturze. Autor książkowej serii „Słowników najmłodszej polszczyzny”. Pracuje w „Przekroju”. Wcześniej m.in. w „Machinie” i „City
Magazine”. Wspólnie z Jackiem Hawrylukiem tworzy duet radiowy HCH. Autor bloga: chacinski.wordpress.com
Witold Casetti – znany z programów „Europa da się lubić”,
„Garito”, „Wyprawa Robinson”, „Ciao Darwin”. W każdy weekend budzi Polskę w programie „Dzień dobry TVN”.

prof. Wiesław Godzic – prorektor ds. Dydaktycznych i Studenckich w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie.
Twórca i redaktor naczelny kwartalnika naukowego „Kultura
Popularna”. Zainteresowany problematyką nowych mediów,
w szczególności telewizji i Internetu. Od kilku lat prowadzi kompleksowe badania nad widzem telewizji (m.in. nad gatunkami
w polskiej telewizji w świetle teorii odbioru) i kontekstem kultury
popularnej.
Barbara Karasińska – wydawca wiadomości Radia Zet.

Robert Kozak – człowiek o wielu doświadczeniach i dużej
wszechstronności. Większość życia zawodowego spędził w mediach jako dziennikarz i menadżer. Był współwłaścicielem i członkiem zarządu Agencji Informacyjnej SIS. 15 lat spędził w BBC,
gdzie zaczynał jako korespondent, potem stworzył i prowadził
oddział BBC w Polsce. Uczestniczył w powstaniu Radia TOK FM.
Pracował w TVP, gdzie kierował „Wiadomościami”.
Marek Miller – dziennikarz-idealista. Założyciel Laboratorium Reportażu – praktycznej szkoły dziennikarstwa. Pisarz i scenarzysta. Autor książek: „Reporterów sposób na życie”, „Kto tu
wpuścił dziennikarzy”, „Arystokracja”, „Filmówka”, „Zagrajcie
mi to pięknie. Pan Tadeusz według Andrzeja Wajdy”. Członek Polskiej Akademii Filmowej.
Mariusz Szczygieł – dziennikarz-reporter. Współpracował
m.in. z TV Polsat, prowadził talk-show „Na każdy temat”. Od
2004 jest zastępcą szefa dodatku „Duży Format” i zastępcą kierownika działu reportażu „Gazety Wyborczej”. Strona domowa:
www.mariuszszczygiel.com.pl
Wiktor Świetlik – dyrektor Centrum Monitoringu Wolności
Prasy. Od 2007 roku komentator polityczny i publicysta dziennika
„Polska”. Karierę zaczął – jako reporter – w tygodniku „Nowe
Państwo” w 1998 roku. Później publikował m.in. we „Wprost”,
„Filmie”, „BusinessWeeku”, „Gazecie Polskiej”, „Ozonie” i wielu innych tytułach. W latach 2005-2007 kierował działem Opinie
w dzienniku „Fakt”.
Maciej Woroch – korespondent zagraniczny „Faktów”
TVN. Debiutował w radiu FAN, w latach 1997-2000 pracował w radiu RMF FM. Były wydawca i serwisant w BBC. W TVN zajmuje się
przede wszystkim tematami zagranicznymi i wojennymi. Relacjonował m.in. z Iraku, Afganistanu czy Pakistanu. Przygotowywał
także materiały na temat zamachów terrorystycznych. Od października 2007 roku jest korespondentem programu w londyńskiej placówce TVN.

Jan Wróbel – publicysta, nauczyciel, felietonista i historyk.
Dyrektor I Społecznego Liceum Ogólnokształcącego w Warszawie. Był m.in. redaktorem tygodnika „Nowe Państwo” i dziennika
„Życie”, a od 1999 roku zastępcą redaktora naczelnego dziennika
„Życie”. Jego teksty ukazywały się m.in. we „Frondzie”, miesięczniku „Mówią wieki” oraz w tygodnikach „Newsweek” i „Wprost”.
Stały felietonista „Dziennika” oraz redaktor naczelny serwisu
blogowego o tematyce społeczno-politycznej Redakcja.pl.

Aleksandra Zieleniewska – przewodnicząca Rady Fundacji
Nowe Media. Doświadczenie dziennikarskie zdobywała w podziemnym Radiu Solidarność Małopolska, w Radiu RMF, Polskiej
Sekcji BBC World Service w Londynie.
www.wszpwn.com.pl
INFOLINIA: 0 801 30 40 50

Podobne dokumenty