budo 2006 - Polski Związek Karate

Transkrypt

budo 2006 - Polski Związek Karate
BUDO
ISSN 1426-8299
MAGAZYN POLSKIEGO ZWIÑZKU KARATE
Wac∏aw Antoniak:
BEZ
OLIMPIJSKICH
KÓ¸
STRONG
MAN
ETOS
SAMURAJÓW
DZIE¸O
NIEÂMIERTELNE
SHAOLIN
WYMARZONY CEL
LIST OTWARTY SHIHAN ANDRZEJA DREWNIAKA
DOKONAJMY RENESANSU
POLSKIEGO KARATE
W tych trudnych dla wielu Polaków czasach konieczny jest powrót do korzeni karate, do
uniwersalnych wartoÊci takich jak:
honor, lojalnoÊç, uczciwoÊç, szacunek dla mistrza i rodziców oraz
dà˝enie – poprzez niekoƒczàce doskonalenie si´ – do ekstremum
prawdy poprzez kultywowanie ducha Bushido.
Jak wiemy, podstawà filozofii
karate jest idea perfekcji, która
zmierza do wychowania prawego
cz∏owieka, w pe∏ni panujàcego
nad swoim cia∏em i umys∏em, górujàcego si∏à ducha i gotowego do
poÊwi´ceƒ w imi´ idea∏ów – który
staje si´ wartoÊciowà jednostkà
dla spo∏eczeƒstwa oraz rodziny.
W ciàgu 30 lat przez ok. 500
polskich dojo przewin´∏o si´ ponad pó∏ miliona çwiczàcych. Poznali oni i zaakceptowali duchowo
wiele za∏o˝eƒ wynikajàcych z uniwersalizmu filozoficzno-etycznych
wartoÊci
kultury
Dalekiego
Wschodu. Przez wiele lat ci´˝kà
pracà wspólnie z wieloma Sensei
budowaliÊmy polskie karate, nie
tylko szkolàc, ale tak˝e wychowujàc m∏odych ludzi. Warto podkreÊliç fakt, i˝ Japoƒczycy na co dzieƒ
zwracajà si´ per sensei nie tylko
do nauczycieli, ale tak˝e do prawników i szanowanych polityków.
Sensei to mistrz, który posiad∏
wiedz´ i jest przyk∏adem dla innych. To osoba godna zaufania
i przyjaciel.
MyÊlàc o renesansie naszej
sztuki walki, przypomnijmy sobie,
co nas samych wiele, wiele lat temu przyciàgn´∏o do judo; co odnaleêliÊmy w tajemniczym karate.
Bezsprzecznie tym wyró˝nikiem
jest nadbudowa filozoficzna pozwalajàca traktowaç karate jako
sposób ˝ycia i samorealizacji. Ta
sztuka walki jest tak˝e unikalnym
zjawiskiem w czasach popkultury,
komercjalizacji i dà˝enia do unifikacja tego co mierne z autentycz-
BUDO
SPIS TREÂCI
DOKONAJMY RENESANSU
POLSKIEGO KARATE
– List otwarty
shishan Andrzeja Drewniaka. . . . . . . 2
BEZ OLIMPIJSKICH KÓ¸
– Rozmowa z shihan Wac∏awem
Antoniakiem, prezesem PZKarate. . . 3
SHAOLIN – WYMARZONY CEL
- Miros∏aw Piotr Ciesielski. . . . . . . . . . 4
DZIE¸O NIEÂMIERTELNE . . . . . . . . . . . 8
SERCE DO WALKI
- Z Agnieszkà Sypieƒ
rozmawia Wojciech Szczawiƒski . . . 9
NAJLEPSI W EUROPIE
- Mistrzostwach Europy
Karate Shotokan ESKA. . . . . . . . . . . 10
nà sztukà. Karate to równie˝ system wartoÊci, który nagradza ci´˝kà
systematycznà
prac´,
samokontrol´ oraz poÊwi´cenie
idea∏om. Ponadto uczy szacunku
dla autorytetów i hierarchii. Bez
nich nie mo˝e funkcjonowaç ˝adne spo∏eczeƒstwo ani powa˝na organizacja.
W karate znajdujemy wielu
wspania∏ych sensei, sempai i kohai – wiernych przyjació∏. Odnajdujemy tak˝e niepowtarzalnà
atmosfer´ pracy, klimat do ekstremalnego wysi∏ku, wzajemne zaufanie, pomocnà d∏oƒ w chwilach
zwàtpienia i wysoko podniesionà
poprzeczk´ wymagaƒ etycznych.
Dzi´ki ci´˝kiej pracy wielu realizuje swoje ambitne plany, tak na polu karate jak i w innych
dziedzinach ˝ycia. Przekraczajà
swoje marzenia, stajàc si´ ludêmi
sukcesu w kraju i za granicà.
Drodzy Sensei, nasza jednoÊç
jest wielkim potencja∏em. Przyszed∏ czas na powrót do uniwersalnych wartoÊci i obrony naszego
karate. Nie dajmy sobie tego odebraç.
Z wyrazami szacunku dla
wszystkich Sempai, Sensei i Shihan
Shihan Andrzej Drewniak
WSPANIA¸Y SUKCES
- Fotoreporta˝ z Mistrzostw Âwiata
WSKA w Chicago . . . . . . . . . . . . . . 11
S¸UCHAJMY JANA PAW¸A II
- Rozmowa z ks. Stanis∏awem
Sikorskim, kapelanem polskiego
karate kyokushin . . . . . . . . . . . . . . . 14
KROCZYMY INNÑ DROGÑ . . . . . . . . . 14
NIEZNISZCZALNE KORZENIE
- Rozmowa z shihan Katsuhiti Gorai,
sekretarzem generalnym IKO. . . . . . 15
ETOS SAMURAJÓW
- Adam Rozenek. . . . . . . . . . . . . . . . . 16
MISTRZYNI KARATE W NOWEJ ROLI
- Rozmowa z Ewà Pawlikowskà . . . . 17
IGRZYSKA OB¸UDY
- Wojciech Szczawiƒski . . . . . . . . . . . 18
KARATE TO DUCH BUSHIDO . . . . . . . 19
WALKA SPORTOWA
W KARATE KYOKUSHIN
- Roman K´ska. . . . . . . . . . . . . . . . . . 20
STRONG MAN
- Marek Bobakowski . . . . . . . . . . . . . 21
SZTUKI WALKI BEZ STANDARDÓW
- Janusz Czarniecki . . . . . . . . . . . . . . 23
SOLIDARNOÂå KARATE
- List otwarty
sensei W∏odzimierza Roja . . . . . . . . 24
2
BEZ OLIMPIJSKICH KÓ¸
Rozmowa z shihan Wac∏awem Antoniakiem, prezesem PZKarate
- Podczas kongresu Mi´dzynarodowego Komitetu Olimpijskiego w Singapurze nie zaaprobowano, by karate w∏àczy∏o si´ do
programu igrzysk olimpijskich. Czym, wed∏ug pana prezesa, powodowana by∏a ta decyzja?
- W karate, rozpatrywanym jako
sport, nadal brak jest klarownoÊci oraz
spójnoÊci, na przyk∏ad w kwestiach dotyczàcych przepisów s´dziowskich. To
powoduje, ˝e dyscyplina ta w odbiorze
przeci´tnego kibica traktowana jest jako Êrednio ciekawa. Na decyzj´ MKOl
wp∏yn´∏y z pewnoÊcià tak˝e spory
obecne w samym Êrodowisku karate.
W oczach wielu obserwatorów Êwiatowi przedstawiciele tej sztuki walki nieraz postrzegani sà jako grupa osób
wiecznie z czegoÊ niezadowolona. To
nie sprzyja ani lobbowaniu na rzecz
wejÊcia karate na olimpiad´, ani powa˝nemu traktowaniu nas przez w∏adze MKOl. Co prawda Word Karate
Federation jest przyj´ta do tej organizacji, nie jest to jednak równoznaczne
z tym, ˝e karatecy mogà braç udzia∏
w igrzyskach.
- Czy mówiàc o sporach, ma pan na myÊli
tak˝e Polsk´?
- Naturalnie. Ostatnio w naszym kraju pojawi∏a si´ grupa ludzi, która, dzi´ki popularnoÊci karate nad Wis∏à, chce
zaistnieç. Nie b´d´ tym osobom poÊwi´ca∏ szerszej uwagi, bo szkoda na
to czasu.
- Niedawno, poprzez Internet rozsy∏any by∏
list, którego anonimowy autor zapowiada∏,
˝e karate wejdzie do rodziny dyscyplin olimpijskich ju˝ na najbli˝szych igrzyskach w Pekinie.
- Nonsens. List ten zapewne mia∏
wprowadzaç w b∏àd opini´ publicznà.
Informacja ta by∏a prowokacjà i oczywistym k∏amstwem. To zresztà nie jedyna fantazja wyprodukowana na
u˝ytek deprecjacji legalnych w∏adz Polskiego Zwiàzku Karate. Nikt przy zdrowych zmys∏ach nie podawa∏by takiej
wiadomoÊci. Brano pod uwag´ dopiero rok 2012. Co do igrzysk w Pekinie
wszelkie decyzje zapad∏y w roku 2004.
- Jak przyjà∏ pan wiadomoÊç o tym, ˝e karate nie b´dzie dyscyplinà olimpijskà?
- Mia∏em uczucia mieszane. Z jednej
strony bardzo ˝a∏uj´, ˝e nadal b´dziemy odci´ci od presi˝u i zainteresowania
mediów
oraz
Êrodków
przeznaczanych na szkolenie zawodników, z drugiej – ciesz´ si´, ˝e unikn´liÊmy
komercjalizacji,
jaka
jest
nieunikniona w przypadku ka˝dej dyscypliny pojawiajàcej si´ na igrzyskach.
Metody zwyci´˝ania za wszelkà cen´
nie sà godne sztuki karate.
- Mia∏bym spore obawy, jeÊli karate sta∏oby
si´ dyscyplinà olimpijskà. Gichin Funakoshi
przeciwny by∏ konfrontacji sportowej w karate. To po pierwsze. Po drugie – z roku na
rok igrzyskami targajà kolejne afery, zaÊ judo wydaje si´ dzisiaj kompletnie pozbawione idei Jigoro Kano. Tymczasem karate
wydaje si´ nieustannie czerpaç ze swoich
korzeni i stàd wynika jego si∏a.
- Karate dlatego stara si´ o wejÊcie
do programu igrzysk olimpijskich, poniewa˝ ten ruch traktowany jest jako
najwa˝niejszy w sporcie. Za ruchem
olimpijskim idà te˝ du˝e pieniàdze.
RzeczywiÊcie istnia∏oby spore zagro˝enie, jeÊli karate sta∏oby si´ dyscyplinà
olimpijskà, w Êlad za tym posz∏yby nielegalny doping, korupcja oraz bezpardonowa walka o medale i kontrakty
z reklamodawcami. Problem le˝y jednak g∏´biej. Nikt w Polsce nie okreÊli∏,
co w sporcie jest istotne: czy powszechnoÊç jego uprawiania, czy wyniki mi´dzynarodowe, czy mo˝e
jedynie rezultaty olimpijskie. Skoro nie
mo˝na okreÊliç celu, dla którego w Polsce sport jest wa˝ny, to powoduje to
przeró˝ne patologie. Celem w sporcie
sta∏ si´ pieniàdz, a nie propagowanie
poszczególnych dyscyplin jako wartoÊciowych samych w sobie. Z tego te˝
powodu wielu ludzi traktuje sport jako
biznes albo odskoczni´ do kariery dzia∏acza.
Rozmawia∏
Wojciech Szczawiƒski
BUDO
Polski Zwiàzek Karate
00-024 Warszawa, Al. Jerozolimskie 30
tel. (022) 629 26 49
e-mail: [email protected]
Wydawca odpowiedzialny: Adam Goncerz
Redaktor naczelny: Wojciech Szczawiƒski
Redaguje zespó∏
Opracowanie graficzne:
Jacek ¸ucki
Druk:
Drukarnia Pasa˝
ul. Rydlówka 24, Kraków
3
BUDO
Brama do Shaolin.
SHAOLIN – WYMARZONY CEL
WylàdowaliÊmy.
Po dziesi´ciu i po∏ godzinie lotu znaleêliÊmy si´ w stolicy chiƒskiego bussinesu – Szanghaju.
Miasto robi olbrzymie wra˝enie,
uwa˝ane przez Chiƒczyków za najwi´ksze w Chinach. Nie ma co si´ dziwiç, w koƒcu liczba mieszkaƒców –
16,7 miliona to wi´cej ni˝ w Pekinie
(14 milionów).
Szanghaj to stolica ekonomiczna
Chin, Pekin – administracyjna.
Ró˝nice mi´dzy tymi dwoma miastami sà ogromne. Na ulicach widaç zupe∏nie
inaczej
(lepiej)
ubranych
chiƒczyków, du˝o wi´cej skuterów ni˝
rowerów. Bardziej przypomina mi to
wysoko uprzemys∏owione miasto zachodniej Europy ni˝ typowy styl chiƒski.
Budynki stojàce po obu stronach
rzeki Jangcy zosta∏y wybudowane
przez obcokrajowców w czasach, gdy
istnia∏a tam jeszcze specjalna strefa
ekonomiczna angielsko-francusko-japoƒska.
BUDO
Chiƒczycy, w celu zrównowa˝enia
wp∏ywów obcych kapita∏ów w Hongkongu bardzo mocno inwestowali
w to miasto, obecnie najwi´kszy port
XXI wieku, który jeszcze do po∏owy
XIX wieku by∏ ma∏ym portem rybackim.
Podró˝ zaplanowaliÊmy na 12 dni
i tylko 3 dni przeznaczyliÊmy na zwiedzanie Szanghaju.
Uda∏o nam si´ zwiedziç trzeci pod
wzgl´dem wysokoÊci biurowiec na
Êwiecie, gdzie z 88 pi´tra widaç przepi´knà panoram´. Szczególnie nocà,
gdy miasto jest bajecznie oÊwietlone,
widok zatyka dech w piersiach. Cieszymy si´, ˝e jesteÊmy za grubà szybà.
PojechaliÊmy te˝ do jednego z najstarszych miast
w dorzeczu rzeki Jangcy
(zosta∏o za∏o˝one ok. V w. p.n.e.),
„Chiƒskiej Wenecji” – Suzhou, gdzie
kilkadziesiàt kilometrów od Szanghaju
p∏ywajà d˝onkami miejscowi przewoê-
nicy, podÊpiewujàc sobie po swojemu. Nam uda∏o si´ wprowadziç akcenty polskie Êpiewajàc na ca∏e gard∏o
stare piosenki harcerskie. Stare chiƒskie przys∏owie mówi: „W niebie jest
raj, a w Chinach raj jest w Suzhou
i Hangzhou”.
Najszybsza kolej na Êwiecie jest
w … Chinach.
Pociàg jadàcy z pr´dkoÊcià 431 km/h
funkcjonuje na trasie centrum miasta-lotnisko. Przeja˝d˝ka w jednà stron´
trwa∏a 12 minut, w tym czasie przejechaliÊmy ponad 30 kilometrów. Za
oknami tak szybko przesuwajà si´ obrazy, ˝e nie sposób dostrzec szczegó∏y.
1 stycznia 2005 r. otwarto pierwsze
na Êwiecie po∏àczenie kolejowe tego
typu. Koszt ca∏ej, zrealizowanej przez
Niemców, inwestycji wyniós∏ 1,2 miliarda dolarów. Planowano tak˝e zastosowanie tej technologii przy
budowie linii kolejowej wielkich pr´dkoÊci ∏àczàcej Szanghaj z Pekinem (ok.
1300 km), jednak wobec ogromnych
kosztów zrezygnowano z tego.
4
Klasztorny dziedziniec.
Kolejny punkt programu to Klasztor
Shaolin, tajemnicze miejsce, do którego ciàgnà pielgrzymki z ca∏ego Êwiata.
Klasztor powsta∏ za czasów dynastii
Wei ok. 377 r. n. e. (?) w górskim masywie Sung w prowincji Henan. Zosta∏
za∏o˝ony przez cesarza Su Wen dla
Êwi´tobliwego mistrza Bhadry.
Mistrz pragnà∏ szkoliç tam m∏odych
mnichów w praktyce Buddy, nazwa∏
wi´c to miejsce M∏odym Lasem (Shaolin si). Imi´ akademii rozs∏awi∏ jednak
Bodhidharma, mnich, którego ˝ycie
owiane jest legendà.
Chiƒczycy uwa˝ajà go za ojca kung
fu, Japoƒczycy – za wynalazc´ jujutsu,
wszyscy za – „Cz∏owieka-Kota”, pogromc´ ∏otrów. Jednak powstanie
kung fu (w∏aÊciwa nazwa to Wu Shu)
datowane jest znacznie wczeÊniej, co
potwierdzajà m. in. wazy (ok. 700r. p.
n. e.) z Thiensin, które przedstawiajà
pi´Êciarskie sztuki walki.
Niektóre przypisywane Bodhidarmie
techniki ruchowe wywodzà si´ z wuqinxi (zabawy pi´ciu zwierzàt, po∏àczenia
elementów dajàcych praktykujàcemu
d∏ugowiecznoÊç, to˝samych z póêniejszà „jogà 5 zwierzàt”).
Z poczàtku mieszkajàcy tam mnisi
zajmowali si´
poprawiajàcych ich kondycj´. Jednak
powstanie chiƒskiego boksu nie nale˝y przypisywaç jednej osobie, niemniej ró˝ne fakty wskazujà na
rozwijanie i doskonalenie kung fu
przez ca∏e generacje mistrzów wywodzàcych si´ z Klasztoru Shaolin.
Na tych, którzy w klasztorze nie byli,
robi on wra˝enie ma∏ego, ale pami´tajmy, ˝e takich klasztorów w Chinach
by∏o 5, a jedynie ten z prowincji Henan
jest tym najs∏awniejszym, z którego
wywodzà si´ najwi´ksi mistrzowie,
mi´dzy innymi Jet Li – znany z pierwszej cz´Êci filmu „Klasztor Shaolin”,
obecnie jeden z najlepszych aktorów
kina akcji, grajàcy perfekcyjne role mistrza Wu Shu w filmach produkcji
amerykaƒskiej.
Na wst´pie jedziemy na pokaz do
jednej ze szkó∏, która przygotowa∏a
podobnà prezentacj´, do tej, która
ostatnio goÊci∏a w Europie, pt. „Mnisi
z Klasztoru Shaolin”. Nieco okrojona,
ale niesamowicie realna, walka ró˝nych styli, z u˝yciem ró˝nych przyborów i przyrzàdów.
Krótki pokaz çwiczeƒ wykonywanych na co dzieƒ na porannej rozgrzewce w klasztorze. Du˝y podziw
wzbudzili najm∏odsi zawodnicy prezentujàcy poziom rozciàgania równy
najlepszym gimnastykom. Jeden
z nich juz na koniec pokazu ustawi∏ si´
do zdj´cia ze wszystkimi çwiczàcymi,
trzymajàc si´ za wyprostowana stop´
nad g∏owà przez ponad 5 minut.
Utrzymywanie si´ brzuchem na zaostrzonym trójz´bie, opieranie ostrej
w∏óczni o gard∏o i rozbijanie kamieni
du˝ym m∏otem na plecach, to nie tylko dowód wyçwiczenia, ale i doskonalej pracy nad rozwojem si∏y
wewn´trznej Chi i szko∏y „˚elaznej Koszuli”.
Do jednego z çwiczeƒ zaproszono
grup´ z widowni, która na zmian´ usi∏owa∏a oderwaç od brzucha jednego
z mnichow misk´. Starali si´ to zrobiç
pojedynczo, jak i ca∏à grupà, ale nie
da∏o rady. W identycznym çwiczeniu
du˝o m∏odszego mnicha uniesiono do
góry za takà samà misk´. Pokaz by∏
bardzo dynamiczny, widaç, ˝e sà to
mnisi çwiczàcy co dzieƒ. Profesjonalizm w ka˝dym ruchu i brak stresu,
czyli grupa prezentujàcych codziennie
taki program.
t∏umaczeniem Êwi´tych ksiàg
z sanskrytu
na j´zyk chiƒski. Niektóre êród∏a podajà, ˝e Ta Mo (Bodhidarma) widzàc,
˝e braciszkowie byli s∏abi fizycznie
i mieli problemy z koncentracjà oraz
medytacjà, wprowadzi∏ 18 çwiczeƒ
5
Mur Chiñski
BUDO
Europejczycy w towarzystwie mnicha. Pierwszy z lewej autor reporta˝u.
Dzi´ki tej prezentacji grupa osób
oglàdajàcych mog∏a podziwiaç mistrzostwo tych m∏odych ludzi. W porównaniu z widowiskiem, które by∏o
w Europie brakowa∏o pewnych elementów, ale sama prezentacja by∏a
niezwyk∏a.
Elementy Wu Shu miesza∏y si´ z Chi
Kung, medytacja z çwiczeniami wykraczajàcymi cz´sto poza wyobra˝enia
przeci´tnego cz∏owieka. Byç tam i to
zobaczyç, dotknàç – to by∏o w∏aÊnie
tym elementem niezwyk∏oÊci klasztoru
i szko∏y.
Po pokazie udaliÊmy si´ ju˝ do samego klasztoru, aby zwiedziç te s∏ynne mury i
dotknàç wydeptanych miejsc
gdzie çwiczyli uczniowie.
Na siódmym dziedziƒcu znajduje si´
pawilon z salà „Tysiàca Buddów”,
gdzie ju˝ za dawnych czasów mnisi
çwiczyli Wu Shu, a d∏ugie lata çwiczeƒ
w niskich, szerokich i przysadzistych
pozycjach pozostawi∏y czterdzieÊci
osiem par wg∏´bieƒ w kamiennej posadzce. S∏ynna sala by∏a, niestety, niedost´pna, nie uda∏o nam si´ tam
poçwiczyç, gdy˝ zosta∏a ona oddzielona od zwiedzajàcych. Jedynie w czasie
przechadzki „za∏apaliÊmy” si´ na
wspólne zdj´cie z jednym z Mistrzów
Klasztoru.
Wielu obecnych najlepszych mistrzów çwiczàcych w klasztorze tak naprawd´ çwiczy wysoko w górach,
BUDO
w samotnoÊci. Shaolin jest jedynie
miejscem, z którego rozpoczynajà
swojà drog´ Wu Shu i gdzie otrzymujà oficjalne namaszczenie.
W niewielkiej odleg∏oÊci na zachód
od klasztoru znajduje si´ cmentarz
zbudowany z 241 ceglanych pagód,
w których spoczywajà szczàtki znaczàcych mnichów od dynastii Tang a˝ do
dynastii Qing. Obecnie stan´∏a tam
równie˝ pagoda zmar∏ego dwudziestego dziewiàtego przeora klasztoru, De
Chan.
Na pó∏nocy znajdujà si´ Jaskinie Bodhidharmy, w której, jak si´ uwa˝a,
sam Da Mo medytowa∏ przez ponad
dziewi´ç lat. Wokó∏ Êwiàtyni rozrzucone na wschód, po∏udnie i pó∏noc, znajdujà si´ stare ceglane pagody
przechowujàce szczàtki utalentowanych mnichów. Hula∏ tam ostry wiatr,
który pomimo goràcego popo∏udnia
przyprawia∏ o g´sià skórk´. Czy˝by nie
wszystkim mistrzom podoba∏y si´ odwiedziny turystów?
W pobli˝u klasztoru dzia∏a obecnie
ponad 40 szkó∏, w których çwiczy codziennie ponad 12.000 uczniów. Wyje˝d˝ajàc z klasztoru w póênych
godzinach wieczornych mo˝na by∏o
dostrzec, pomimo braku oÊwietlenia,
na okolicznych placach tysiàce çwiczàcych.
Ró˝norodne
formy- walk´ z partnerem, walk´ z u˝yciem
miecza, halabardy, dwóch mieczy, kija,
szabli, d∏ugiej szabli, ∏aƒcucha itp.
Kolejny punkt to Xi’an dokàd dojechaliÊmy pociàgiem z „miejscami sie-
dzàcymi mi´kkimi”. Za oknami widaç
by∏o prowincje chiƒskie. W niektórych
miejscach ludzie nie posiadajàcy ˝adnych Êrodków utrzymania mieszkali
w ziemiankach. Ale wsz´dzie by∏o widaç porzàdek i czystoÊç.
Pierwszy raz b´dàc w Chinach
i zwiedzajàc prowincje chiƒskie, widaç
by∏o du˝o ˝ebrajàcych ludzi i brud dooko∏a. Obecnie zosta∏y wydane dekrety, ˝e ma byç utrzymywany porzàdek.
Widniejà nawet tabliczki, na których
widaç napis „zakaz plucia”, dotàd bowiem nawykiem Chiƒczyków by∏o poranne plucia w celu oczyszczenia jamy
ustnej i nosa.
Niedaleko Xi’an mieszczà si´ najwi´ksze, najciekawsze atrakcje turystyczne prowincji Shaanxi, a wÊród
nich jest – uwa˝ana za jeden z najwa˝niejszych i najoryginalniejszych zabytków w skali Êwiatowej
8 Cud Âwiata – Armia Terakotowa
W tej cz´Êci prowincji w odleg∏ych
czasach mieÊci∏y si´ stolice dwóch
pierwszych dynastii Cesarstwa Chiƒskiego. O wyborze tego miejsca decydowa∏o
naturalne
obronne
ukszta∏towanie terenu pomi´dzy Rzekà ˚ó∏tà (Huang), a górami Qinling.
Pierwszà dynastià by∏a dynastia Qin
panujàca w okresie od 221 do 207 roku p.n.e., a po jej upadku w∏adz´ przej´∏a Zachodnia Dynastia Han (206 r.
p.n.e. – 9 r.n.e.). Losy dynastii mo˝na
poznaç dzi´ki wykopaliskom archeologicznym.
W 1974 roku rolnicy kopiàcy studni´
natrafili na fragmenty posàgów ˝o∏nierzy armii terakotowej. Fakt ten zosta∏
uznany za najwi´ksze wydarzenie archeologiczne XX wieku. Odkryte zosta∏y liczàce ponad dwa tysiàce lat
figury terakotowej armii. W pierwszym
pok∏adzie znalezisk archeologicznych
wykonanych na g∏´bokoÊci 3-7 metrów w korytarzach szerokich na trzy
metry, oddzielonych specjalnie wybudowanymi Êcianami, znaleziono szeÊç
tysi´cy ˝o∏nierzy terakotowych zwróconych na wschód w szyku wojennym. Cz´Êç z nich stanowià
wojownicy na koniach, ∏ucznicy, kusznicy, ˝o∏nierze piechoty trzymajàcy
miecze, piki czy inny sprz´t bojowy.
Uzbrojenie ˝o∏nierzy czy zbroje by∏y
w du˝ej cz´Êci oryginalne, takie jak
6
u˝ywane przez prawdziwych ˝o∏nierzy
epoki. Ca∏oÊç uzupe∏nia kawalkada 35
koni ciàgnàcych wyrzeêbione w drewnie rydwany. W najwi´kszym odkrytym pawilonie znajduje si´ 11 d∏ugich
korytarzy ca∏kowicie wype∏nionych figurami wojowników naturalnej wielkoÊci (1,80 m). Posàgi majà cechy
indywidualne: ró˝nià si´ od siebie
ubiorem, rysami twarzy, uczesaniem
i or´˝em.
Znaleziono ca∏à armi´ liczàcà 8000
˝o∏nierzy, ale odkopano tylko cz´Êç,
reszt´ pozostawiono, gdy˝ Chiƒczycy
ocenili, ˝e obecne Êrodki i poziom nauki nie jest wystarczajàcy, aby w pe∏ni
zabezpieczyç te unikalne wykopaliska
przed zniszczeniem.
Armia ta mia∏a broniç dost´pu do
grobowca cesarza Qin Shi Huangdi.
By∏ on pierwszym cesarzem, któremu
uda∏o si´ pokonaç wszystkie kraje
w epoce Walczàcych Królestw i zjednoczyç Chiny. Zosta∏ osadzony na tronie w roku 246 p.n.e. majàc lat
trzynaÊcie, przyjà∏ imi´ Pierwszego Cesarza i rozpoczà∏ okres panowania dynastii Qin. Cesarz ten wprowadzi∏
poj´cie imperium, które z resztà funkcjonuje do dziÊ. Kaza∏ zburzyç mury
obronne dawnych paƒstewek wewnàtrz Chin, natomiast mury od strony stepów na pó∏nocy kaza∏ po∏àczyç
nowo zbudowanymi w jednà ca∏oÊç.
Wzd∏u˝ muru ulokowane zosta∏y garnizony i oÊrodki sygnalizacyjne, a dziesi´ciometrowej
wysokoÊci
mur
biegnàcy w du˝ej cz´Êci przez okr´gi
stepowe i pó∏pustynne mia∏ pe∏niç
funkcj´ zapory przed najazdami koczowniczych plemion z pó∏nocy. Uda∏o mu si´ wprowadziç ujednolicony
system miar i wag, usunà∏ z obiegu
7
muszle i monety ró˝nych form, a zastàpi∏
je wy∏àcznie
monetami
ze stopu z∏ota
oraz
okràg∏ymi
miedziakami, z dziurkà w Êrodku, które
w podobnej formie
przetrwa∏y a˝ do poczàtków wieku XX.
Wprowadzi∏ jednolity
rozstaw kó∏ na osiach
wozów, da∏ równie˝
podstaw´ pisma u˝ywanego w Chinach
do dziÊ. Uwa˝any by∏
za radykalnego reformatora i tyrana, którego dynastia upad∏a
zaledwie cztery lata
po jego Êmierci. Despot´ tego oskar˝a
si´ o czystki, niszczenie ksiàg, walk´ z religià, zmuszanie ludzi do morderczej
pracy w ogromnych przedsi´wzi´ciach budowlanych. Przypuszcza si´,
˝e przy samej tylko budowie Wielkie
Muru z rozkazu cesarza pracowa∏o
dwa miliony robotników: niewolników, skazanych i ch∏opów, a przy powstawaniu grobowca cesarskiego
ponad 700 tysi´cy robotników.
Ostatni etap podró˝y to Pekin.
Zaczynamy od placu Tian an men
(Tian – niebo, nan – spokój, men – brama) – Plac Niebiaƒskiego Spokoju.
Potem Zakazane Miasto.
Koniecznie Wielki Mur w Badaling.
Ta najd∏u˝sza na Êwiecie fortyfikacja,
majàca
ponad
6300 km d∏ugoÊci
powsta∏a w III w.
p.n.e. z rozkazu
pierwszego cesarza
Qin
Shihuanga.
Uznawana dziÊ za jeden z cudów Êwiata
i wpisany na list´
UNESCO.
Potem
przejazd na teren
Grobowców Cesarzy z Dynastii Ming.
Ta najwi´ksza na
Êwiecie nekropolia
cesarska sk∏ada si´
z 13 grobowców,
Stra˝nik przy wejÊciu do klasztoru
z których tylko dwa udost´pnione sà
dla zwiedzajàcych.
Nast´pnie Pa∏ac Letni po∏o˝ony nad
brzegiem Jeziora Kunming. Ciàgnie si´
tam 700-metrowy korytarz, którego
sufit i kolumny pokrywajà malowid∏a.
Ca∏oÊç uzupe∏niajà ogrody, wyspy,
mosty – najs∏ynniejszy to siedemnastowieczny most majàcy kszta∏t ∏uku,
wolno stojàce posàgi, np. wykonany
z bràzu posàg byka.
Zakupy na rynku Rynku Ya xiu, gdzie
nareszcie uda∏o nam si´ zakupiç poszukiwane miecze do Tai Chi Jian oraz
wachlarze.
Pozosta∏ jedynie powrót do kraju, który zajà∏ nam 10,5 godziny lotu do Amsterdamu, a dalej do Warszawy.
Wszyscy zadowoleni, obkupieni,
w jedwabne ko∏dry z fabryki jedwabiu,
per∏y, figurki ˝o∏nierzy z muzeum
w Xi’an, torby i walizki oraz niezliczone
iloÊci pamiàtek i ró˝nych strojów. Chiny
to bardzo ciekawy i tani dla nas kraj.
Przysz∏y rok to wyprawa do Tybetu
(5 dni), na wysp´ Hainan po∏o˝onà na
po∏udniu Chin na wysokoÊci Laosu
i Kambod˝y (5 dni) i krótki skok do
Hong-Kongu na zakupy, a stamtàd ju˝
powrót samolotem do kraju.
Miros∏aw Piotr Ciesielski
autor jest przewodniczàcym
Komisji S´dziowskiej PZK
BUDO
DZIE¸O NIEÂMIERTELNE
W
tym roku, 26 kwietnia, minie dwunasta rocznica
Êmierci twórcy kyokushin karate sosai Masutatsu
Oyamy. Wiele osób, nie mogàcych wybraç si´ do
Japonii, z pewnoÊcià zadaje sobie pytanie, kim pozosta∏ sosai
Oyama w ÊwiadomoÊci ludzi uprawiajàcych karate i czy pami´ç o jego niezwyk∏ych czynach nie odesz∏a w zapomnienie.
21 listopada 1997 roku, dzieƒ po zakoƒczeniu mistrzostw
Êwiata zorganizowanych w celu uczczenia pami´ci Masutatsu Oyamy – ju˝ za ˝ycia nazywanego „Ostatnim Samurajem”
– grupa oko∏o dziewi´çdziesi´ciu kierowników krajowych organizacji z ca∏ego Êwiata, wraz z wieloletnimi posiadaczami
czarnych pasów, wyruszy∏a na gór´ Mitsumine – miejsce legendarnego treningu sosai. Tam mieli uczestniczyç w czterodniowym obozie. Ca∏ej wyprawie towarzyszy∏o ogromne
podekscytowanie. G∏ównym celem obozu by∏o bowiem
przedstawienie tak d∏ugo oczekiwanego technicznego sylabusu – oficjalnego zbioru wymagaƒ na poszczególne stopnie
BUDO
oraz standaryzacja
kata. Jednak˝e punktem kulminacyjnym
– niespodziewanym
przez nikogo – by∏o
ods∏oni´cie pomnika
ku czci Masutatsu
Oyamy. Obelisk sk∏adajàcy si´ z trzech
cz´Êci stanà∏ na saObelisk ku czci sosai Masutatsu Oyamy
mym szczycie Mitna górze Mitsumine.
sumine. Dzisiaj do
tego miejsca przybywajà karatecy z ca∏ego Êwiata.
- Pami´ç o Masutatsu Oyamie zawsze b´dzie w nas ˝ywa
– mówi kancho Shokei Matusi, którego przed Êmiercià sosai
uczyni∏ swoim sukcesorem. – Duchowy ojciec kyokushin bardzo mocno wierzy∏, ˝e sztuka kyokushin b´dzie rozwija∏a si´
tak˝e wtedy, gdy on odejdzie z tego Êwiata. Pami´tajmy, ˝e
ca∏e wielkie dzie∏o kyokushin wzi´∏o si´ z ducha i umys∏u jednego cz∏owieka.
Sosai Oyama wierzy∏, ˝e, nawet po jego Êmierci, znajdà si´
osoby, które – wbrew napotykanym trudnoÊciom – b´dà kontynuowa∏y to dzie∏o, a przez nie kultywowali ducha mocy,
jednoÊci, samowyrzeczenia i poszanowania bliênich – przeciwstawià si´ tym samym irracjonalnemu gwa∏towi, w który
obfitujà nasze czasy.
Dzie∏o Sosai nie jest pustà ideologià. Zwraca si´ ono bezpoÊrednio ku duchowoÊci cz∏owieka i wzywa do porzucenia
gwa∏tu na rzecz dobra ogólnoludzkiego: naszych serdecznych kontaktów z rodzicami, nauczycielami i przyjació∏mi.
Uczy nas tak˝e troski o s∏abszych, pokory i wyrzekania si´
w∏asnego ego; to tak˝e filozofia wewn´trznego spokoju
i opanowania, a nie duchowej walki. Walka wszak na drodze
kyokushin jest tylko jedna – z samym sobà. Zabieganie o pieniàdze, powodzenie albo s∏aw´ w oczach Masutatsu Oyamy
by∏o dzia∏aniem ˝a∏osnym. Nie uczy ono bowiem cz∏owieka
si∏y i odwagi, a jedynie przywiàzuje go do tego, co najbardziej
ulotne i p∏ytkie.
8
SERCE DO WALKI
W
ostatnim dniu kwietnia na
mistrzostwach Êwiata w kyokushin karate w Tokio wroc∏awianka
Agnieszka
Sypieƒ
wywalczy∏a zloty medal w kat. +65 kg.
Jest drugà Polkà, po Ewie Pawlikowskiej (kat. +55 kg), która stan´∏a na
najwy˝szym stopniu podium MÂ. Ma
te˝ na koncie wicemistrzostwo globu.
Karate zacz´∏a trenowaç w wieku 10
lat. Pierwsze z∏oto mistrzostw Polski
zdoby∏a w 1998 roku we Wroc∏awiu.
Nast´pnie siedmiokrotnie zwyci´˝a∏a
na mistrzostwach Europy. Prócz niej,
nikt z Polaków tak licznych sukcesów
w karate nie odniós∏.
- Podczas tokijskiego fina∏u walczy∏am z Jelenà Worobiowà – mówi
Agnieszka Sypieƒ. – zawodniczkà
przewy˝szajàcà mnie wzrostem i wagà. W Rosji jest legendà. Pokona∏am jà
ju˝ po raz trzeci. Zwyci´˝y∏am z nià
w finale na ubieg∏orocznych mistrzostwach Starego Kontynentu i szeÊç lat
temu podczas Pucharu Europy. Ta Rosjanka to by∏ mój koszmar senny. Nigdy nie walczy∏am z silniejszà
zawodniczkà. Przegra∏am z nià tylko
raz: cztery lata temu podczas fina∏u
mistrzostw Êwiata w Osace.
- Pani mà˝, Sylwester Sypieƒ pewnie jest
zadowolony, ale mo˝e te˝ zazdrosny. Jemu
w Tokio nie uda∏o si´ zdobyç medalu.
- Có˝… To jest sport. Sylwek jest
utytu∏owanym zawodnikiem, wielokrotnym mistrzem Polski i Europy. JesteÊmy z sobà od 1988 roku.
PoznaliÊmy si´ na zawodach. Urzek∏a
mnie wtedy technika walki m´˝a, któ-
Agnieszka Sypieƒ z m´˝em Sylwestrem oraz
Shokei Matsui, liderem Mi´dzynarodowej
Organizacji Kyokushin
9
ra zresztà do dzisiaj jest Êwietna. Zawody, na których go nie ma, w jakimÊ
sensie sà dla mnie niespe∏nione, bo to
Sylwek jest dla mnie najbli˝szym trenerem i powiernikiem. Nawet jeÊli posprzeczamy si´ w domu, to i tak
idziemy razem na trening. Po prostu
uzupe∏niamy si´. Z mojego tokijskiego
medalu cieszy si´ tak˝e mój 15-letni
syn Patryk, który równie˝ uprawia karate. Kiedy przechodzi∏ przez okres
m∏odzieƒczego buntu, nie bardzo mia∏
ochot´ na treningi. Bardziej pociàga∏y
go deskorolka i komputer. Spraw´ jednak postawi∏am jasno: „Nie musisz
uprawiaç karate, ale musisz uprawiaç
sport”. Teraz Patryk trenuje z ochotà,
bo zobaczy∏, ˝e praca przynosi sukcesy. Dwukrotnie zdoby∏ mistrzostwo
Dolnego Âlàska.
- Jak ocenia pani swojà wieloletnià karier´
sportowà?
- By∏a to trudna droga, wymagajàca
skupienia, wysi∏ku i wielkiej pokory.
Trudno ogarnàç w kilku s∏owach te
wszystkie doÊwiadczenia. Nigdy nie
zach∏ystywa∏am si´ sukcesem i nie
spoczywa∏am na laurach. Rozumia∏am, ˝e nieustannie musz´ si´ rozwijaç. Karate czy sport w ogóle jest
niczym ˝ycie. Ciàgle wymaga pracy
i ch´ci podà˝ania do przodu. Nauczy∏am si´ nie zra˝aç trudnoÊciami. One
sà jak stopnie na drodze do osiàgni´cia celu.
- Skàd pomys∏, ˝eby trenowaç kyokushin?
- Na pierwsze zaj´cia karate trafi∏am
za namowà mojego nauczyciela wf,
który prowadzi∏ tak˝e zaj´cia karate.
Poczàtki by∏y ci´˝ko. Mam chyba typowo sportowy charakter. Pami´tam, ˝e
od najm∏odszych lat, gdy bra∏am
udzia∏ w zaj´ciach sportowych, zawsze
stara∏am si´ byç pierwsza. Kiedy przeczuwa∏am, ˝e mog´ nie odnieÊç sukcesu, po prostu nie startowa∏am. Nie
chcia∏am pokazywaç, ˝e jestem od kogoÊ s∏absza. Nie sàdz´, ˝ebym w karate mia∏a supertechnik´ i wielkà si∏´,
lecz posiadam serce do walki. Z tym
si´ trzeba urodziç. Z moich obserwacji
wynika, ˝e wielu z zawodników ma doskona∏à technik´, wytrzyma∏oÊç i si∏´.
Jednak do odnoszenia zwyci´stw brakuje im w∏aÊnie serca.
W walce o z∏oty medal na mistrzostwach Europy
w kat. otwartej (Warszawa, 2004 r.).
- Czy ma pani jakieÊ nadzwyczajne wspomnienie w swojej ponad dwudziestoletniej
karierze sportowej?
- Przed dwoma laty, na zakoƒczenie
ostatniego treningu przed ME, mà˝
powiedzia∏: „Kopn´ sobie jeszcze ushiro-mawashi-geri (kopni´cie okr´˝ne –
przyp. WS). Wyprowadzi∏ je tak nieprecyzyjnie, ˝e spad∏o ono wprost na moja g∏ow´. Pad∏am na mat´ i straci∏am
przytomnoÊç. Kiedy jà odzyska∏am,
nie wiedzia∏am, co si´ sta∏o. Dziwi∏am
si´ tylko, dlaczego tyle twarzy pochyla
si´ nade mnà. Sàdzi∏am, ˝e ME mam
ju˝ z g∏owy. Ale wystartowa∏am w nich
i wygra∏am.
- Jest pani atrakcyjnà, zgrabnà kobietà. Nie lepiej by∏oby uprawiaç jazd´ figurowà na lodzie
albo chocia˝by lekkoatletyk´?
- Ale˝ kobietà czuj´ si´ w pe∏ni! Jestem najzwyklejszà matkà i ˝onà. Na
co dzieƒ prowadzimy z m´˝em firm´.
Nie widz´ ˝adnej sprzecznoÊci pomi´dzy kobiecoÊcià i karate.
- Mà˝ nie jest o panià zazdrosny?
- Pewnie troch´ jest, tak jak ja o niego. Ale przebywamy z sobà w∏aÊciwie
ca∏y czas, nasze ma∏˝eƒstwo jest màdrze partnerskie i nie dajemy sobie powodów do zazdroÊci.
- Na koniec pytanie, które nie sposób nie zadaç kobiecie uprawiajàcej sztuk´ walki: czy
zdarzy∏o si´ pani u˝yç karate na ulicy?
- Nigdy. Wieczorami wychodz´
zresztà z m´˝em, wi´c o swoje bezpieczeƒstwo jestem spokojna.
Rozmawia∏ Wojciech Szczawiƒski
BUDO
NAJLEPSI
W EUROPIE
Wielki sukces odnieÊli polscy karatecy startujàcy
na Mistrzostwach Europy Karate Shotokan ESKA,
które w dniach 23-27 listopada 2005 roku rozegrano
we Wroc∏awiu. Polacy zdobyli ∏àcznie 15 medali i a˝
pi´ciokrotnie stawali na najwy˝szym podium zajmujàc pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej.
W zawodach wzi´∏o udzia∏ 350 zawodników z 19 paƒstw.
Polacy po raz kolejny udowodnili, ˝e sà w Êcis∏ej europejskiej
czo∏ówce. Po najwy˝sze laury si´gn´∏y seniorki w kumite dru˝ynowym (tegoroczne mistrzynie Êwiata z Chicago) – Anna
Fajkowska z Bydgoszczy, Karolina Gràbczewska z Gryfina,
Marta Szymczak i Agnieszka Szumlaƒska – obie z Wroc∏awia. O podwójnym sukcesie mo˝e mówiç Fajkowska, która
zwyci´˝y∏a tak˝e w kumite indywidualnym seniorek pokonujàc w finale swojà najgroêniejszà rywalk´ z W´gier.
– By∏am dobrze przygotowana do zawodów, ale dwa z∏ote medale przesz∏y moje najÊmielsze oczekiwania – przyznaje mistrzyni.
Dru˝yna juniorek (Daria Szulc, Agata Andrzejewska,
Magdalena Ojak i Katarzyna Lipiak) zdoby∏a srebrny medal ust´pujàc jedynie przeciwniczkom z Anglii.
Seniorzy w kumite dru˝ynowym uplasowali si´ na drugiej
pozycji po bardzo wyrównanej i wzbudzajàcej wielkie emocje walce fina∏owej z reprezentacjà Rosji. W sk∏ad dru˝yny
weszli: Micha∏ G∏owacki, Pawe∏ Pinis i Bartosz So∏tysiak
z Wroc∏awia, Witold Wojciechowski i Bart∏omiej Pielesiek
z ¸odzi, Arnold Goliszewski z Elblàga oraz Piotr Szumi∏o ze
Szczecina. Pinis zdoby∏ tak˝e bràz w kumite indywidualnym
seniorów, a Pielesiek wywalczy∏ srebro w kategorii juniorów.
Wysokà klas´ pokazali równie˝ zawodnicy startujàcy
w kata. Wroc∏awianka Agnieszka Wolna zaj´∏a drugà lokat´ przegrywajàc minimalnie z Austriaczkà.
- By∏am bardzo bliska zwyci´stwa. Przegra∏am zaledwie
jednà dziesiàtà punktu. Pozostaje cieszyç si´ ze srebra
BUDO
i czekaç na mo˝liwoÊç rewan˝u w przysz∏ym roku w Lucernie – mówi Agnieszka. Na trzecim miejscu stan´∏a jej kole˝anka z dru˝yny – Michalina ¸oboda. Razem z Martà
Szymczak dziewcz´ta wywalczy∏y tak˝e srebro w kata dru˝ynowym seniorek.
Panowie nie pozostali d∏u˝ni – dru˝yna kata w sk∏adzie:
Wojciech Bloch, ¸ukasz Wolny i Tomasz Dro˝d˝yƒski zdoby∏a srebro w rywalizacji seniorów ust´pujàc nieznacznie
reprezentantom W∏och. Dro˝d˝yƒski zajà∏ tak˝e drugie miejsce w kata indywidualnym juniorów.
Po raz pierwszy na Mistrzostwach Europy rozegrano konkurencje kadetów, w których Polacy zdobyli a˝ 3 z∏ote medale. W kumite kadetek Daria Szulc z Gryfiana pokona∏a
w finale swojà kole˝ank´ Agat´ Andrzejewskà. Rywalizacj´
w kumite kadetów wygra∏ Dariusz Panasiuk ze Szczecina,
który wspólnie z kolegami (Bartosz Kuzemko, Kacper
Ol´dzki, Artur Roztropiƒski) zwyci´˝y∏ tak˝e w konkurencj´ dru˝ynowà.
Wyniki. Kata ind. kobiet: 1. Stadler Joan-Marie, 2. Berner
Alexandra (obie Austria), 3. Wachter Sahar (Niemcy), 4. Dybicz Agnieszka (Polska). Kata ind. seniorek: 1. Inzinger Ursula (Austria), 2. Wolna Agnieszka, 3. ¸oboda Michalina
(obie Polska), 4. Schneider Sabine (Niemcy). Kata ind. kadetów: 1. Drobecek Jan (Czechy), 2. Savchits Zakhar (Bia∏oruÊ), 3. Zdobinsky Adam (Czechy), 4. Ovcharenko Sergy
(Ukraina). Kata ind. juniorek: 1. Mc Grath Caroline, 2. Cummings Tara, 3. Sterling Holly (wszystkie Anglia), Aldoshina
Elena (Bia∏oruÊ). Kata ind. juniorów: 1. Castro Carlos (Portugalia), 2. Pielesiek Bart∏omiej (Polska), 3. Hallet Christoper (Austria), Simic Rados∏aw (Szwajcaria). Kata ind.
seniorów: 1. Quinto Barbera Jesus (Hiszpania), 2. Curcuraci Fabrizio (W∏ochy), 3. Klausberger Kimon (Austria), 4. Kuzemko ¸ukasz (Polska). Kumite ind. 1. Szulc Daria, 2.
Andrzejewska Agata (obie Polska), 3. Neuhold Natalie (Austria), 3. Keall Natalie (Anglia). Kata ind. juniorów: 1. Vicare
Arnaud (Belgia), 2. Dro˝d˝yƒski Tomasz (Polska), 3. Lichtmannegger Christoph, 4. Kaserer Thomas (obaj Austria).
Kumite ind. seniorek: 1. Fajkowska Anna (Polska), 2. Zsimond Krisztina, 3. Rimaszombati Erica (obie Wegry), 3.
Campbell Zoe (Anglia). Kumite ind. kandetów: 1. Panasiuk
Dariusz (Polska), 2. Umrikhin Sergey (Rosja), 3. Speicys Leona (Litwa), 3. Kechkin Witali (Bia∏oruÊ). Kumite ind. seniorów: 1. Diachkov Witali (Bia∏oruÊ), 2. Ruppert Dawid
(Niemcy), 3. Pinis Pawe∏ (Polska), 3. Fomiryakov Dymitry
(Rosja). Kata indywidualne juniorek: 1. Bello Patrizia (W∏ochy), 2. Stadler Joan –Marie (Austria), 3. Moyiseyeva Natalia (Ukraina), 4. Popielarz Oliwia (Polska). Kata dru˝.
juniorów: 1. Austria, 2. Czechy, 3. W∏ochy, 4. Polska. Kata
dru˝. juniorek: 1. W∏ochy, 2. Ukraina, 3. Bia∏oruÊ, 4. Austria.
Kumite dru˝. kadetów: 1. Poland, 2. Ukraina, 3. Walia, W∏ochy. Kata dru˝. seniorek: 1. Austria, 2. Polska, 3. Bia∏oruÊ,,
4. W∏ochy. Kumite dru˝. juniorek: 1. Anglia, 2. Polska, 3. Rosja, W∏ochy. Kata dru˝. seniorów: 1. Wlochy, 2. Polska, 3.
Szwajcaria, 4. Niemcy. Kumite dru˝. seniorów: 1. Rosja, 2.
Polska, 3. Szwajcaria, 4. Niemcy. Kumite dru˝. seniorów: 1.
Rosja, 2. Polska, 3. Belgia, Hiszpania. Kumite dru˝. seniorek: 1. Polska, 2. W´gry, 3. W∏ochy, Anglia. Kumite dru˝. juniorów: 1. Belgia, 2. Litwa, 3. Portugalia, Anglia.
Agnieszka Wolny
10
WSPANIA¸Y SUKCES
U
SA to kraj goÊcinny dla polskich karateków. Od wielu lat Êwi´cimy tam sukcesy i tak by∏o równie˝ na
ostatnich mistrzostwach Êwiata w karate shotokan.
Jako trener pragn´ pogratulowaç i podzi´kowaç naszym
zawodniczkom i zawodnikom za ich zaanga˝owanie w uzyskaniu wyników sportowych. Moim zdaniem uzyskaliÊmy
tak dobre wyniki dzi´ki ogromnej koncentracji i skutecznej
realizacji przedstartowych za∏o˝eƒ taktycznych. Szczególnie na pochwa∏´ zas∏u˝y∏y nasza panie i panowie startujàcy
w konkurencji kumite dru˝ynowego. Wspaniale si´ nawzajem wspierali w ci´˝kiej drodze do sukcesu. W meczu z reprezentacja Szwajcarii decydujàcym o wejÊciu do fina∏u
samego siebie przeszed∏ Pawe∏ Pinis pokonujàc przed czasem aktualnego mistrza Europy WKF w kat. +80kg. Przed
walkà zaleci∏em Paw∏owi, by skróci∏ dystans, gdy Szwajcar
b´dzie wykonywa∏ techniki no˝ne, jednoczeÊnie wykonujàc
kontratak gyaku zuki. Taktyka ta okaza∏a si´ bardzo skuteczna. Dwie wspania∏e kontry przynios∏y dwa punkty i zwyci´stwo. Nasza dru˝yna wygra∏a ten mecz 3: 0.
Nasze panie w walkach indywidualnych mia∏y mniej
szcz´Êcia. W swojej drugiej walce Karolina Gràbczewska
z∏ama∏a nos przeciwniczce i zosta∏a zdyskwalifikowana.
Ania Fajkowska sama otrzyma∏a taki cios i jej start w dru˝ynie sta∏ pod znakiem zapytania. Te problemy w startach indywidualnych wzmocni∏y motywacj´ naszych zawodniczek
i w walkach dru˝ynowych by∏y ju˝ klasà dla siebie. Irlandki,
Szwedki, W´gierki pokona∏y bez ˝adnych problemów. W finale spotka∏y si´ z Angielkami. Rozpocz´∏a Karolina Gràbczewska pokonujàc po 20 sekundach swojà przeciwniczk´
przez ippon za kopni´cie na g∏ow´ mawashi geri. Nast´pnie Ania Fajkowska wykona∏a dwie skuteczne kontry na
chudan i w tym momencie prowadzimy 2:0 i mamy tytu∏
mistrzyƒ Êwiata. Jako ostatnia startowa∏a Marta Szymczak
(ma∏y wojownik). Ta walka by∏a ju˝ tylko formalnoÊcià.
11
Wspaniale równie˝ zaprezentowa∏y si´ nasze panie
w konkurencji kata. Zarówno w dru˝ynie jak i indywidualnie
zdobywajàc dwa srebrne medale. Agnieszka Wolna po wygraniu eliminacji wesz∏a do fina∏u na pierwszym miejscu
z przewagà 1 punktu nad nast´pnà przeciwniczkà. Niestety,
w finale, po wykonaniu kata unosu, spad∏a na drugà pozycj´. Równie˝ Tomasz Dro˝d˝yƒski w konkurencji kata indywidualne m´˝czyzn wygra∏ eliminacje i wszed∏ do fina∏u na
pierwszym miejscu. I jemu tak˝e nie uda∏o si´ utrzymaç
pierwszego miejsca z eliminacji i ostatecznie po fina∏ach
uplasowa∏ si´ na trzecim miejscu.
Na koniec zawodów rozegrany zosta∏ fina∏ kumite dru˝ynowego m´˝czyzn, w którym spotka∏a si´ nasza reprezentacja z gospodarzami mistrzostw Amerykanami. Doping by∏
tak g∏oÊny, ˝e nie mog∏em rozmawiaç z zawodnikami. Hala
wype∏niona by∏a do ostatniego miejsca. Skandowane bardzo g∏oÊno „USA... USA....... USA...” brzmia∏o jak grzmot
burzy. Wra˝enie niesamowite. Po prostu nie da si´ tego opisaç. W pierwszej walce Micha∏ G∏owacki zremisowa∏.
W drugiej Pawe∏ Pinis przegra∏. Trzecia walka Witka Wojciechowskiego zakoƒczy∏a si´ remisem. W czwartej walce Damian So∏tysiak zrehabilitowa∏ si´ za kiepski start
indywidualny i wygra∏. Mamy stan meczu 1: 1 i, jako ostatni startowa∏, Arnold Goliszewski weteran, który najlepiej
zaprezentowa∏ si´ w startach indywidualnych (wygra∏ dwie
walki). Napi´cie si´ga∏o zenitu. Amerykanin unika∏ walki
uciekajàc po ca∏ej planszy, lecz w koƒcówce skutecznie
skontrowa∏ wygrywajàc z Arnim, a w konsekwencji zapewni∏ zwyci´stwo Amerykanom.
Jeszcze raz pragn´ pogratulowaç wszystkim reprezentantom za godne reprezentowanie naszego kraju na tych mistrzostwach.
Tomasz Gràbczewski
Autor jest g∏ównym trenerem kadry PZKarate
BUDO
Mistrzostwa Ê
Chicago
Êwiata WSKA
o’ 2005
Fot. Robert Beczarski
S¸UCHAJMY JANA PAW¸A II
Rozmowa z ks. Stanis∏awem Sikorskim, kapelanem polskiego karate kyokushin
- Prosz´ ksi´dza, Jan Pawe∏ II g∏osi∏ wartoÊci uniwersalne; odnosi∏
si´ przyjaênie i do buddystów, i do ˚ydów, i do mahometan. Jego
duchowy testament bliski jest chyba tak˝e zasadom zawartym
w idei karate?
- To prawda. Jan Pawe∏ II mia∏ szacunek dla wszystkich
wartoÊci, które rozwijajà cz∏owieka, pog∏´biajà jego moralnoÊç i pozwalajà mu wzrastaç w Panu Bogu. Ró˝ne sà drogi, które prowadzà do Prawdy. Bóg nikomu na nià nie da∏
monopolu. Papie˝ uzmys∏awia∏ nam to przez ca∏y swój pontyfikat. Bez wzgl´du na to, czy mamy do czynienia z Talmudem, Koranem albo Kodeksem Dojo trzeba rozumieç, ˝e
Êcie˝ki wiodàce do Boga sà ró˝ne i, jeÊli s∏u˝à one Dobru,
˝adnej nie mo˝na pot´piaç.
- Âmierç Jana Paw∏a II wywo∏a∏a w Polakach g∏´bokie poruszenie.
KtoÊ powiedzia∏ jednak: „Po co nam papie˝, którego nikt nie s∏ucha?”. Nie sàdzi ksiàdz, ˝e przywiàzanie do Ojca Âwi´tego powinniÊmy okazywaç przede wszystkim poprzez s∏uchanie jego nauk –
˝e szczególnie dotyczy to osób, które uprawiajà karate?
- To oczywiste. JeÊli nie ws∏uchamy si´ w duchowe
przes∏anie papie˝a i nie b´dziemy teraz post´powaç wed∏ug zasad g∏oszonych przez Ojca Âwi´tego, oka˝e si´, ˝e
nasz ˝al po jego Êmierci by∏ jedynie pustà emocjà, nic nie
znaczàcym porywem, a nawet egzaltacjà. Nie chc´ u˝ywaç wielkich s∏ów. Po Êmierci Jana Paw∏a II postanowi∏em, ˝e b´d´ nad sobà pracowa∏ jeszcze wi´cej,
doskonali∏ si´. Przekraczania w∏asnych u∏omnoÊci nauczy∏o mnie karate. Ta sztuka walki pozwala nam poznaç siebie, staç si´ lepszymi ludêmi.
- Ale to tylko s∏owa.
- Nieprawda. Zarówno Chrystus, Jan Pawe∏ II oraz innych
m´drców, filozofów, nie wy∏àczajàc Masutatsu Oyamy, po-
Na zdj´ciu ks. Stanis∏aw Sikorski z Janem Paw∏em II.
kazali nam Êcie˝k´, po której powinniÊmy iÊç. Warte sà
wszystkie wysi∏ki, które pomagajà nam przekraczaç siebie.
Nawet te najmniejsze. Na pogrzebie Papie˝a by∏y i obecny
prezydent Polski podali sobie r´ce, a to wydawa∏o si´ przecie˝ trudne do wyobra˝enia; w ludziach obudzi∏a si´ jednoÊç. Wszyscy, którzy g∏oszà mi∏oÊç, rozumiejà, ˝e
jesteÊmy zdolni do jej czynienia, wszak mi∏oÊç jest naszà
prawdziwà naturà, którà tylko czasami gdzieÊ gubimy. S∏uchajmy naszego Ojca Âwi´tego. Jego s∏owa pozwolà nam
byç nie tylko lepszymi karatekami, ale przede wszystkim
ludêmi. Byç cz∏owiekiem to w ˝yciu najistotniejsze.
Rozmawia∏ Wojciech Szczawiƒski
Spoglàdajàc z boku
KROCZYMY INNÑ DROGÑ
Z
godnie z testamentem mistrzów
Gichina Funakoshi i Masutatsu
Oyamy nacisk w karate – inaczej,
jak si´ zdaje, ni˝ w sporcie – winien byç
po∏o˝ony nie tylko na rozwój fizyczny,
lecz tak˝e intelektualno-duchowy, oraz
prac´ wychowawczà z m∏odzie˝à. Te
elementy stanowià podstaw´ tej dalekowschodniej sztuki walki. Bez wzgl´du
na mo˝liwoÊci cia∏a i wiek, moc ducha
zawsze mo˝e wzrastaç. Dlatego, przeciwnie ni˝ w sporcie wyczynowym, nie
BUDO
wartoÊciujemy naszych çwiczàcych,
stwarzajàc ka˝demu – na miar´ jego
mo˝liwoÊci – podobne warunki do treningów i poÊwi´cajàc mu tyle samo
uwagi.
Turnieje sportowe w karate nie sà
bezwzgl´dnà, cz´sto nieuczciwà walkà
o medale i pieniàdze, ale raczej sprawdzianem umiej´tnoÊci nabytych podczas wieloletnich treningów. Mo˝na to
zaobserwowaç, kiedy dwóch przeciwników – zdawa∏oby si´ – toczàcych na
14
NIEZNISZCZALNE KORZENIE
Rozmowa z shihan Katsuhiti Gorai,
sekretarzem generalnym IKO
1 paêdziernika w dzielnicy Eisu
w Tokio kancho Shokei Matsui poprowadzi∏ konferencje prasowà poprzedzajàcà otwarcie Centrum Ichigeki.
Pierwszy trening w nowym dojo zosta∏ przeprowadzony przez shihan
Francisco Filho, sensei Ryu Narushima i sempai Kentaro Tanaka. O tym,
czym jest Ichigeki rozmawiamy z shihan Katsuhito Gorai.
- Tu i ówdzie s∏ychaç g∏osy, ˝e obecnie kyokushin odchodzi od swoich korzeni, których twórcà by∏ sosai Masutatsu Oyama.
Przyk∏adem tego wydaje si´ Ichigeki. Przygotowuje ono zawodników kyokushin do
walk w formule K-1 albo Pride, czyli do turniejów czysto komercyjnych.
- To nie tak. Ichigeki zacz´liÊmy organizowaç przed oko∏o trzema laty.
Jako pierwszy zawodowymi walkami
zaczà∏ zajmowaç si´ Francisco Filho.
By∏a wtedy druga po∏owa lat 90.
W tamtym czasie nie by∏o mo˝liwoÊci,
by wspomóc takich zawodników jak
Filho. Trzeba im by∏o stworzyç warunki do rozwoju. W Ichigeki obowiàzujà
bowiem inne zasady walki ni˝ w kyokushin. Ta formu∏ s∏u˝y przede
wszystkim przygotowaniu zawodników do turniejów typu K-1. Sà to
oczywiÊcie jedynie wybraƒcy spoÊród
wszystkich naszych czo∏owych zawodników.
macie bezpardonowà walk´, po jej zakoƒczeniu wymienia przyjacielskie
uÊciski i okazuje sobie szacunek. Karateka przypomina artyst´, który tworzàc
muzyk´ albo malujàc obraz, zwyczajnie, po ludzku pragnie swojà sztuk´
przedstawiç szerszej publicznoÊci, niewiele interesujàc si´ fortunà albo s∏awà, które mo˝e mu przynieÊç. Taka
idea pracy sprawia, ˝e polscy karatecy,
na tle ogólnej mizerii polskiego sportu,
odnoszà znaczàce sukcesy na arenach
mi´dzynarodowych, którymi ˝adna inna dyscyplina, niestety, nie mo˝e si´
pochwaliç. To prawda, ˝e w karate nie
ma show – nieod∏àcznego elementu
boksu zawodowego, turniejów K-1
15
- Czy start w walkach zawodowych nie jest
sprzeczny z ideà sosai Oyamy?
- Nie. Sosai Oyama zawsze chcia∏
udowadniaç, ˝e sztuka kyokushin jest
najbardziej wartoÊciowa ze wszystkich
sztuk i sportów walki. Tu˝ po II wojnie
Êwiatowej sosai wygra∏ przecie˝ ogólnostylowe mistrzostwa Japonii. G∏osi∏
ide´, by nie tylko byç najskuteczniejszym w kyokushin, ale równie˝ we
wszystkim innym. Mówi∏ o karate jako
o pewnego rodzaju sztuce uniwersalnej. Walczy∏ przecie˝ tak˝e z przedstawicielami sumo, boksu, zapasów
i judo, tajboksu. Wszystko po to, ˝eby
wykazaç nad nimi wy˝szoÊç techniki
kyokushin. Równie˝ obecnie mo˝emy
poszczyciç si´ sukcesami w K-1. Niedawno w Japonii pojawi∏a si´ tendencja do poszukiwania najmocniejszego
stylu w sztukach walki. Chcemy wykazaç, ˝e reprezentujemy taki styl.
- Czy to oznacza, ˝e kyokushin b´dzie obecnie stawia∏o na formowanie zawodników
wyczynowych?
- Nie. Jak powiedzia∏em do turniejów zawodowych wystawiamy tylko
garstk´ z wielomilionowej rzeszy
uprawiajàcej na Êwiecie kyokushin.
Nasze karate pozostaje niezmienne
w swoich idea∏ach i dà˝eniach.
- Co dzieje si´ ze starà siedzibà Honbu wybudowanà przez sosai Oyam´. Czy przeniesie si´ ona do nowoczesnego,
dziewi´ciopi´trowego obiektu budowanego przez kancho Matsui?
- Honbu w Ikebukuro stworzone
przez sosai Oyam´ pozostanie w stanie nienaruszonym i nadal b´dzie pe∏ni∏o dotychczasowà funkcj´. Ten
obiekt jest pomnikiem naszych wartoÊci. W naszym nowym obiekcie b´dà
si´ mieÊci∏y przede wszystkim pomieszczenia biurowe, do odnowy biologicznej, akademia Ichigeki oraz dojo.
Obiekt ten b´dzie przeznaczony zarówno dla zawodników przygotowujàcych si´ do walk zawodowych jak
i osób trenujàcych karate rekreacyjnie. Takie miejsca to w Japonii ju˝
standard.
- Dzi´kuj´ za rozmow´.
Rozmawia∏ Wojciech Szczawiƒski
i wielu innych dyscyplin, które che∏pià
si´ swoim presti˝em, pomimo miernych niejednokrotnie wyników. Pragniemy bowiem kroczyç innà drogà.
Wi´kszà satysfakcj´ ni˝ medialna s∏awa albo nagrody daje nam praca
z m∏odymi ludêmi, którzy w zaciszu sal
klubowych hartujà si∏´ swojego charakteru, pokor´, szacunek dla bliênich
i wytrwa∏oÊç w walce ze swoimi s∏aboÊciami. Rozumiemy, i˝ te elementy sà
podstawà ka˝dego sukcesu – nie tylko
w sporcie, lecz tak˝e w codziennym
˝yciu. To one prowadzà do kszta∏towania zdrowego i silnego ekonomicznie
spo∏eczeƒstwa.
Obserwator
BUDO
ETOS SAMURAJÓW
J
ednym z idea∏ów kultury zachodnioeuropejskiej czasów Êredniowiecza by∏ wzór rycerza
doskona∏ego uosabiany w takich postaciach literackich jak Roland czy Rycerze Okràg∏ego Sto∏u. M´˝owie ci, na
równi z walecznoÊcià, charakteryzowali si´ wielkà cnotà, wiernoÊcià, odwagà i poÊwi´ceniem. To w∏aÊnie te
cechy nape∏nia∏y ich czyny wznios∏oÊcià i pi´knem w krwawych czasach
wojen krzy˝owych, czyniàc z nich idea∏y dla ka˝dego, kto para∏ si´ sztukà
miecza. Stan rycerski zawsze bowiem
pozostawa∏ wyró˝nianà warstwà spo∏ecznà i to nie ze wzgl´du na wykonywany przez nià zawód. Wielkimi
rycerzami na wieki pozostajàcymi
w pami´ci narodów stawali si´ tylko
ci, którzy w najbardziej kraƒcowych
sytuacjach potrafili wykazaç si´ odwagà, godnoÊcià i honorem.
CzymÊ analogicznym do znanego
naszej kulturze idea∏u rycerza by∏o
w Japonii Bushido. Etymologia tego
s∏owa zwiàzana jest z po∏àczeniem
dwóch wyrazów: bushi – wojownik,
rycerz, i do – droga pojmowana jako
dà˝enie do praktycznej i duchowej doskona∏oÊci. Bushido nale˝y wi´c rozumieç jako zbiór norm etycznych
obowiàzujàcy kast´ samurajów, pewnà og∏ad´, którà przypisujemy m´˝czyznom
okreÊlanym
mianem
d˝entelmenów. Co prawda na poczàtku XVII stulecia sformu∏owano w Japonii statuty wojskowe („Buke
Hatto”), ale ÊciÊlej rzecz ujmujàc, Bushido nigdy nie zosta∏o utrwalone na
piÊmie – stanowi∏o jedynie form´
przekazu ustnego wpajanego z pokolenia na pokolenie. Ów niepisany kodeks post´powania rycerskiego
oparty by∏ g∏ównie na ideach buddyjskich i konfucjaƒskich. Nie chodzi∏o
przy tym, by samuraje posiadali szeroka wiedz´ na temat prawd g∏oszonych przez staro˝ytnych myÊlicieli.
Wojownicy japoƒscy, zgodnie z zajmowanym przez nich miejscem
w hierarchii spo∏ecznej, byli zobowiàzani przestrzegaç w swoim post´powaniu
norm
moralnych
wyp∏ywajàcych z nauk wielkich nauczycieli Dalekiego Wschodu. Uwa˝a-
BUDO
no bowiem, ˝e nauka tylko wtedy staje si´ rzeczywista, kiedy przenika
uczucia cz∏owieka i objawia si´ w jego
charakterze – wiedz´ uto˝samiano
z jej praktycznym zastosowaniem.
Podobno pochodzenie bushi zwiàzane jest z Epokà Bogów. Jak poddaje
jedna z pierwszych japoƒskich kronik,
„Kojiki” pochodzàca z 712 roku, ostatnie pokolenie niebiaƒskich bóstw:
Izangi (Mà˝ Który Wabi) i Izanami (Niewiasta Która Wabi) by∏o stwórcami
kraju kwitnàcej wiÊni. Izangi zanurzy∏
w g∏´binie oceanu w∏óczni´, a kiedy jà
wyciàgnà∏, z ostrza spad∏a kropla wody, która zamieni∏a si´ w wysp´. Boska para zesz∏a wtedy z krainy niebios
i osiedli∏a si´ na utworzonym làdzie.
Wkrótce te˝ sp∏odzi∏a wiele innych
bóstw, z których ka˝de przej´∏o opiek´ nad innym ˝ywio∏em. Jednak niezgodnoÊç
interesów
i
zatargi
pomi´dzy bóstwami doprowadzi∏y do
wojen. Stàd te˝ za pierwszych ekspertów sztuki wojennej Japoƒczycy uwa˝ajà bogów. W staro˝ytnych kronikach
wyspy zapisano kilka innych, bardziej
racjonalnych podaƒ o pochodzeniu
bushi, jednak sprzecznoÊç faktów dowodzi jedynie, i˝ rzemios∏o rycerskie
w Japonii powsta∏o przed jego udokumentowaniem.
Rycerstwo w kraju kwitnàcej wiÊni
nie by∏o tylko zawodem. Bycie samurajem oznacza∏o bowiem ÊciÊle okreÊlony
model
˝ycia,
którego
teoretyczne i praktyczne zasady wpajano od dzieciƒstwa. Po ukoƒczeniu
piàtego roku ˝ycia ch∏opiec otrzymywa∏ ma∏y, jeszcze t´py sztylet. Prawdziwy trening samurajski rozpoczyna∏
majàc lat dziewi´ç. Od tego czasu
zmuszony by∏ codziennie poÊwi´caç
d∏ugie godziny na nauk´ sztuki wojennej, by w przysz∏oÊci z dumà nosiç katan´ – samurajski miecz b´dàcy
êród∏em przywilejów i szacunku otoczenia.
Jak g∏osi jedna z legend, pierwszy
cesarz Japonii, Jimmu otrzyma∏ Êwi´ty miecz w darze od bogów. Dlatego
do dzisiaj ofiarowanie komuÊ miecza
jest uwa˝ane w kraju kwitnàcej wiÊni
za zaszczyt i symbol wielkiej czci. Broni tej przypisywano zresztà ró˝ne ta-
jemne moce dajàce zdrowie, d∏ugowiecznoÊç, ale te˝ takie, które sà przyczynà nieszcz´Êç. Rzecz jasna bushi
u˝ywa∏ miecza do zabijania wrogów.
Or´˝ ten s∏u˝y∏ mu równie˝ do pope∏niania samobójstwa. Kodeks Bushido
nakazywa∏ jednak, by wojownik nigdy
nie u˝ywa∏ miecza bez potrzeby. Ten,
kto wyciàgnà∏ z pochwy kling´ z b∏ahego powodu, uchodzi∏ za tchórza.
Jedna z zasad g∏osi∏a, ˝e samuraj, jako cz∏owiek opanowany, powinien
znaç moment, kiedy u˝ycie broni staje si´ koniecznoÊcià.
Wychowanie w duchu Bushido wyra˝a∏o si´ w trzech s∏owach: màdroÊç,
dobroç, odwaga – chi, jin, yu. Wiedz´,
rozumianà w sensie dos∏ownym, traktowano jako dziedzin´ drugorz´dnà.
Uwa˝ano, ze znajomoÊç filozofii, literatury czy religii wymagana jest tylko
w takim stopniu, w jakim zagadnienia
z tych dyscyplin kszta∏tujà charakter.
Program zaj´ç obejmowa∏ wi´c
przede wszystkim szermierk´, strzelanie z ∏uku, ju jutsu albo yawar´ (zastosowanie wiedzy anatomicznej do
ataku i obrony), jazd´ konnà, u˝ywanie w∏óczni i taktyk´. Dodatkowo zaznajamiano uczniów z historià, etykà,
literaturà i kaligrafià. Dzieci wychowano w ca∏kowitej pogardzie dla dóbr
materialnych. Twierdzono bowiem, i˝
dà˝enie do osiàgni´cia bogactwa jest
przeszkodà w nabywaniu màdroÊci
˝yciowej. Samuraj pieniàdze traktowa∏
jako coÊ ni˝szego od wartoÊci duchowych i moralnych, a posiadanie majàtku przypisywano klasom stojàcym
na dole japoƒskiej hierarchii spo∏ecz-
16
nej czasów feudalnych. Wynika∏o to równie˝ z faktu, ˝e
pewne sprawy – jak na przyk∏ad wychowanie – traktowano
jako bezcenne. Co wi´cej – ubóstwo by∏o zaszczytem godnym jedynie m´drca.
Samuraj musia∏ odznaczaç si´ przede wszystkim prawoÊcià i sprawiedliwoÊcià. „PrawoÊç jest si∏à wejÊcia bez wahania na drog´, którà wskazuje rozum; która ka˝e umrzeç,
gdy umrzeç trzeba, uderzyç, gdy uderzenie jest koniecznoÊcià” – powtarzano m∏odym ludziom, którzy mieli w przysz∏oÊci staç si´ bushi. Mówiono równie˝: „PrawoÊç jest
koÊçcem dajàcym t´goÊç. Tak jak g∏owa bez koÊci nie mog∏aby si´ trzymaç stosu kr´gowego, r´ce bez nich ruszaç
si´, a nogi staç, tak samo ani talent, ani nauka bez prawoÊci nie sà zdolne z ludzkiej postaci uczyniç samuraja. Gdzie
jest prawoÊç, tam i brak wiadomoÊci nie jest ra˝àcy”.
SprawiedliwoÊç dla samuraja nie by∏a jedynie emocjonalnym impulsem. W feudalnej Japonii krà˝y∏o okreÊlenie bushi-no nosake – czu∏oÊç wojownika. Oznacza∏o ono, ˝e
rycerz nie mo˝e kierowaç si´ tylko mi∏osierdziem powsta∏ym z wra˝liwoÊci. Jego dobroç dla otoczenia mia∏a wynikaç z mocy ducha i charakteru. Dlatego te˝ bushi w ka˝dej
sytuacji zobowiàzany by∏ nieÊç pomoc s∏abym i uciÊnionym.
Spartaƒska dyscyplina duchowa, której poddawani byli
m∏odzi ludzie majàcy w przysz∏oÊci paraç si´ sztukà wojennà, obejmowa∏a wykszta∏cenie w nich takich cech jak
uprzejmoÊç i prawdomównoÊç. Mawiano, ˝e bez nich prawoÊç jest czymÊ ja∏owym. Bushi-no ichi-gon – s∏owo samuraja by∏o wyra˝eniem zawierajàcym w sobie ogromnà
wag´ – czymÊ, co zast´powa∏o podpis pod najbardziej wa˝nymi umowami i dokumentami, a k∏amstwo (ni-gon) japoƒscy rycerze niejednokrotnie przyp∏acali Êmiercià.
Przeznaczeniem samuraja by∏a sztuka wojenna. Od najm∏odszych lat wpajano ch∏opcom, czym jest m´stwo i odwaga. Ale chocia˝ czyny japoƒskich wojowników nieraz
by∏y bardzo okrutne, nigdy nie pozostawa∏y w sprzecznoÊci z etykà rycerskà. M´stwo i odwaga nie by∏y równie˝ to˝same z podejmowaniem ryzyka. „Rzuciç si´ w wir walki
i tam Êmierç znaleêç – mawia∏ ksià˝´ Mito – to rzecz jasna,
której mo˝e dokonaç ka˝dy ch∏ystek. Istotnym m´stwem
jest ˝yç, gdy ˝yç si´ godzi, a umrzeç, kiedy umrzeç trzeba”.
Agresja ze strony bushi wobec s∏abszych by∏a tak wielkà
haƒbà, ˝e samuraj, który si´ jej dopuÊci∏, cz´sto zmuszony
by∏ ze wstydu pope∏niç samobójstwo.
Adam Rozenek
Pawlikowska policjantkà
Êl´, ˝e b´dzie dobra dla mnie praca. W Krakowie przesz∏am
testy sprawnoÊciowe i psychologiczne oraz badania.
W Szczytnie szkoli si´ oko∏o 60 osób z Ma∏opolski. Nie
wiem, czy sà wÊród nich tak˝e inni sportowcy.
- Jak przebiega szkolenie?
- Mam osiem godzin zaj´ç dziennie. Ucz´ si´ wszystkiego, co musi wiedzieç policjantka, zachowania w ró˝nych
sytuacjach. Mam zaj´cia ze sprawnoÊci fizycznej, b´d´ mia∏a strzelanie. Kurs podstawowy trwa 47 tygodni. Ja mam za
sobà 2 tygodnie. Mam stopieƒ – posterunkowy.
- Ma Pani okazj´ trenowaç karate?
- Zaj´cia koƒcz´ o godzinie 14.20, a o godzinie 15 mog´
wyjÊç ze szko∏y. Mog´ wi´c çwiczyç codziennie. Chodz´ na
treningi do klubu prowadzonego przez sensei Piotra Zembrzuskiego, çwicz´ te˝ z Piotrem Moczyd∏owskim (mistrz
Europy w 2004 roku – przyp. fil). Nie mam tu swoich ukochanych gór, ale sà lasy i jeziora, wi´c biegam leÊnymi
Êcie˝kami.
- Nie wystàpi Pani w otwartych mistrzostwach Ameryk, które odb´dà si´ w najbli˝szy weekend w Nowym Jorku. Czy mo˝e Pani
wystartowaç w paêdziernikowych mistrzostwach Europy w Warnie?
Mistrzyni karate
w nowej roli
Najbardziej utytu∏owana zawodniczka w historii karate
kyokushin na Êwiecie Ewa Pawlikowska z Nowego Targu
zosta∏a policjantkà.
Mieszkajàca w Nowym Targu zawodniczka Krakowskiego Klubu Kyokushin Karate
i YMCA Kraków, trzykrotna
mistrzyni Êwiata (1997 Tokio,
1998 Tokio, 2003 Tokio), dwukrotna wicemistrzyni Êwiata
(2001 Osaka, 2005 Nowy Jork)
oraz czterokrotna mistrzyni
Europy (1996 Volos, 2000 Vila
do Conde k. Porto, 2001 Szentes, 2002 Warna) w kategorii
lekkiej (do 55 kg) – nie wspominajàc o innych sukcesach –
szkoli si´ w Wy˝szej Szkole Policji w Szczytnie. Wczoraj rozmawialiÊmy z Ewà Pawlikowskà przed jej treningiem w klubie karate w Szczytnie.
- Jak zosta∏a Pani policjantkà?
- Próbowa∏am nià zostaç ju˝ w 1993 czy 1994 roku, ale
nie by∏o odpowiedzi ze strony komendanta. Teraz namawiali mnie na to koledzy z Rady Miasta Nowego Targu.
Chcia∏am zmieniç swà prac´, podjàç s∏u˝b´ w policji. My-
17
- MyÊl´, ˝e tak. Po szeÊciu tygodniach zaj´ç b´d´ mieç
urlop, wi´c mog∏abym pojechaç na mistrzostwa. Na razie
nie pyta∏am o zgod´ na to moich prze∏o˝onych. Jestem te˝
radnà, ale na razie nie aktywnà. Gdy dostan´ urlop i przyjad´ do Nowego Targu mog´ wziàç udzia∏ w posiedzeniu jakiejÊ komisji czy rady.
- Swà zawodowà przysz∏oÊç upatruje wi´c Pani w policji?
- Tak. Z tego, co si´ zorientowa∏am, w przysz∏oÊci mam
pracowaç w prewencji kryminalnej z nieletnimi, a to mnie
w∏aÊnie zawsze interesowa∏o.
Rozmawia∏ Jerzy Filipiuk,
„Dziennik Polski” (20 IX 2005 r.)
BUDO
jest szczytem bezczelnoÊci
Dzia∏acze karate od dawna czynià starania, by ich dyscyplina wesz∏a do rodziny olimpijskiej. Na razie bezskutecznie. Czy w ogóle warto si´ o to staraç?
IGRZYSKA OB¸UDY
D
alekowschodnie sztuki walki
aspirujà do miana dyscyplin
olimpijskich. Taekwondo ju˝
si´ znalaz∏o w tej rodzinie. Prawdopodobnie nied∏ugo do∏àczy do niej Wu-Shu.
Niektórzy
twierdzà,
i˝
przedostanie si´ na areny igrzysk dyscyplin, których zasady sà ÊciÊle powiàzane z etykà i ideami wyros∏ymi na
Dalekim Wschodzie, odnowi oblicze
wspó∏czesnego sportu. Inni uwa˝ajà
jednak, ˝e sztuki walki pod znakiem
olimpijskich kó∏ek ulegnà komercjalizacji. Ich obawy sà uzasadnione. Wystarczy przecie˝ przyjrzeç si´ judo,
które, od kiedy uznawane jest za sport,
wiele straci∏o ze swego uniwersalizmu.
O tym, ˝e wznios∏e idee nowo˝ytnego olimpizmu z rzeczywistoÊcià wspólnego wiele nie majà, przekonano si´
ju˝ w roku 1900 w Pary˝u. Ówczesny
zdobywca z∏otego medalu w maratonie, Francuz Michael Theato przebieg∏
tras´ na skróty. Od tamtego czasu za
parawanem wznios∏ych hase∏ wyrasta∏y kolejne pokolenia sportowych oszustów. Podczas igrzysk w Atlancie
wystartowa∏o jedenastu w´gierskich
p∏ywaków, którzy kwalifikacje olimpijskie zdobyli na zawodach nie majàcych miejsca. Chocia˝ igrzyska zawsze
traktowano jako manifestacj´ ogólnoÊwiatowego pokoju i równoÊci, w rzeczywistoÊci
wykorzystywano
jà
BUDO
politycznie. W roku 1936 zorganizowano t´ imprez´ w Berlinie na wyraêne
˝yczenie Hitlera. Na oczach t∏umu
i w∏adz MKOl l˝ono wtedy czarnoskórego Jessy’ego Owena. Nie by∏ to
zresztà ostatni spektakl oddzia∏ywania
polityki na idee spod znaku olimpijskich kó∏ek. Wystarczy wspomnieç
igrzyska w Moskwie (1980 r.) i kolejne
w Los Angeles. Jacek Wszo∏a, z∏oty
medalista z IO w ówczesnej stolicy
ZSRR, do dzisiaj ma ˝al, ˝e politycy
odebrali mu szans´ stani´cia na najwy˝szym stopniu podium w mieÊcie
anio∏ów. Nie on jeden zresztà.
Andrew Jennings, autor ksià˝ki
„Wielki olimpijski szwindel” pi´tnujàcej
w∏adze MKOl skrytykowa∏ w niej Juana
Antonio Samarancha za lojalnoÊç wobec genera∏a Franco. Komitetowi zarzuca si´ tak˝e przymykanie oka na
zawodników z RPA w okresie apartheidu oraz brak jednoznacznej postawy
w czasach „zimnej wojny”. Nie tylko
polityka stawa∏a na drodze olimpijskiego fair play. Bruka∏y go same w∏adze
MKOl, którym nieraz zarzucano „moralnoÊç Kalego” przy skracaniu kar zawodnikom zdyskwalifikowanym za
stosowanie niedozwolonego dopingu
(dopiero niedawno Âwiatowa Agencja
Antydopingowa wprowadzi∏a w tej
sprawie jednoznaczne uregulowania).
Twierdzono, ˝e
i˝ organizacja ta zabiega o przyznanie jej Pokojowej Nagrody Nobla. Do
prowadzenia lobbingu na rzecz jej uzyskania Samarach wynajà∏ londyƒskà
agencj´ reklamowà Grey’s Advertising. Nied∏ugo potem okaza∏o si´, ˝e
MKOl jest jednà z najbardziej skorumpowanych organizacji na Êwiecie. Zdaniem Szwajcara Marca Hodlera,
by∏ego wiceprzewodniczàcy MKOl,
w ostatnich latach ˝adne miasto nie
wygra∏o rywalizacji o igrzyska w czysty
sposób. Hodler oskar˝y∏ Salt Lake City
o kupienie g∏osów cz∏onków komitetu.
- Czasy, w których by∏em olimpijczykiem, znacznie ró˝ni∏y si´ od obecnych
– mówi Czes∏aw Lang, srebrny medalista IO w Moskwie. – Nie pami´tam, ile
otrzyma∏em pieni´dzy za krà˝ek wywalczony podczas igrzysk. By∏o tego
200 albo 300 rubli. Pieniàdze nie mia∏y jednak dla mnie znaczenia. Istotny
by∏ fakt, ˝e reprezentowa∏em swój kraj
na olimpiadzie. Teraz jest inaczej. Wàtpi´, aby zdo∏ano powstrzymaç z∏o, które sta∏o si´ udzia∏em machiny
olimpizmu. Trzeba si´ z tym pogodziç.
Ale osobiÊcie wola∏em tamten Êwiat.
Trudno zliczyç, ilu by∏o mistrzów posi∏kujàcych si´ niedozwolonym dopingiem w ca∏ej historii igrzysk. Wed∏ug
szacunków Europejskiego Kongresu
Medycyny Sportowej,
„koks” stosuje 60 procent sportowców
zaÊ u wi´kszoÊci zawodników walczàcych o medale w sportach si∏owych na olimpiadzie w Barcelonie
wykryto podwy˝szony poziom hematokrytu, co jest konsekwencjà stosowania EPO – Êrodka dopingowego
zwanego „killer drug”. Trenerzy niemieckich p∏ywaczek pytani przez
dziennikarzy, dlaczego ich zawodniczki majà niski g∏os, odpowiadali, ˝e
dziewcz´ta przyjecha∏y walczyç o medale, a nie po to by Êpiewaç. W Tybecie chiƒska federacja olimpijska
„hodowa∏a” swoich mistrzów. Kiedy
wykry∏y to w∏adze MKOl, co prawda
nie dopuÊci∏y „brojlerów” do startu
w igrzyskach, lecz zezwoli∏y Chiƒczykom wymieniç ekip´ na „czystych” zawodników.
- „Koks” jest dla miernot – twierdzi
18
Jacek Wszo∏a. – Nasze Êrodowisko
jest skompromitowane przez kretynów, którzy zdajà sobie spraw´, ˝e bez
sztucznego wspomagania wybiç si´
nie zdo∏ajà. W gr´ wchodzà dzisiaj
zbyt du˝e pieniàdze, ˝eby ukróciç ten
proceder. Robert Korzeniowski dodaje: – Jest zjawiskiem tragicznym, gdy
trenerzy m∏odych zawodników przemycajà im myÊl, ˝e tak naprawd´, bez
dopingu, ˝adnych szans w sporcie wyczynowym nie majà. To oni uczà m∏odych sportowców, by zwyci´˝aç za
wszelkà cen´.
„Chemia” zosta∏a niejako wpisana
w sportowà karier´, poniewa˝ wi´kszoÊç zawodników doskonale zdaje
sobie spraw´, ˝e trenujàc czysto, mo˝na co najwy˝ej osiàgaç rezultaty Êredniaka. Z nimi wst´pu na olimpijskie
salony nie ma. Tymczasem w sporcie
liczy si´ widowisko i rekordy. W Atlancie tylko u pi´ciu zawodników wykryto „koks”, ale – wed∏ug dziennika
„Liberation” – prawie 80 procent medali na tych igrzyskach zdobyto dzi´ki
stosowaniu niedozwolonego dopingu.
Rozstrzygni´ç jednoznacznych w tej
kwestii przyjmowaç jednak nie mo˝na.
Zawodnicy przedstawiajà bowiem za-
Êwiadczenia, i˝ cierpià na rozmaite dolegliwoÊci, które zmuszajà ich do
przyjmowania substancji zwi´kszajàcych pojemnoÊç p∏uc, u∏atwiajàcych
znoszenie bólu podczas morderczych
treningów albo budujàcych tkanki
mi´Êniowe. Âwiatowej Agencji Antydopingowej, której bud˝et si´ga blisko
30 mln USD, zarzuca si´
pozór dzia∏ania
i podtrzymywanie wra˝enia, ˝e
z „koksiarzami” si´ walczy. Wiadomo
bowiem, ˝e bez sztucznego wspomagania nie by∏oby rekordów, bez nich
widowiska, a bez tego sponsorów,
czyli pieni´dzy. Nawet dzieci rozumiejà, ˝e we wspó∏czesnym sporcie nie
tyle chodzi o idee, co o pieniàdze,
blichtr i gwiazdorstwo, które przynosi
wymierny zysk. Byç mo˝e jest to jedna
z przyczyn, dla których badania krwi
wprowadzono dopiero na igrzyskach
w Sydney. Natomiast brak badaƒ na
obecnoÊç hormonu wzrostu przedstawiciel MKOl t∏umaczy∏ w Sydney nie
przygotowaniem na czas odpowiednich testów.
Ju˝ w najbli˝szym czasie Êwiatowy
ruch olimpijski czeka nowe wyzwanie
– doping genetyczny, którego, przy
obecnym stanie nauki, wykryç w organizmie nie sposób. PesymiÊci twierdzà, ˝e gdy zostanie wprowadzony do
„obrotu”, olimpiada stanie si´ prawdziwymi igrzyskami cyborgów. Przewidujà, ˝e niektórzy „mistrzowie”
zastosujà go ju˝ w Chinach.
- Paru specjalistów od robienia sporej kasy u˝y∏o idei markiza Pierre de
Coubertina do interesów – twierdzi jeden z mi´dzynarodowych dzia∏aczy
karate sprzeciwiajàcy si´ wejÊciu karate na igrzyska. – Obecnie ciekawa
skàdinàd idea olimpizmu zosta∏a ca∏kowicie podporzàdkowana mamonie
i stacjom telewizyjnym. Sta∏a si´ targiem uk∏adów i pró˝noÊci Odnosz´
wra˝enie, ˝e olimpiada prze˝y∏a si´ jako wydarzenie sportowo-estetyczne.
Czy chcemy zatraciç niepowtarzalny
charakter karate? Czy warto dla przypodobania si´ mediom wystawiaç si´
na sprzeda˝? OsobiÊcie nie chc´ identyfikowaç si´ z olimpijskim jarmarkiem. Kodeks Busido mówi: „JeÊli nie
mo˝esz zachowaç ˝ycia, zachowaj
godnoÊç”.
WOJCIECH SZCZAWI¡SKI
KARATE
TO DUCH BUSHIDO
S
ensei Andrzej Kaczkowski, prezes Legnickiego Klubu
Karate i cz∏onek Zarzàdu PZK, jest jednym z najbardziej dynamicznych dzia∏aczy karate w Polsce. Od lat
popularyzuje kultur´ Japonii w Polsce (pod koniec lat 70. za∏o˝y∏ piàte w kraju Towarzystwo Polsko-Japoƒskie), m. in.
sprowadzajàc do swojego klubu wolontariuszy z kraju kwitnàcej wiÊni. Elementy kultury japoƒskiej zawsze te˝ sà
obecne na organizowanych przez LKK zawodach sportowych.
- Kultura Japonii pasjonuj´ si´ od wielu lat – twierdzi sensei Kaczkowski. – poniewa˝ karate to przede wszystkim duch
bushido: prawoÊç, godnoÊç, nienaganne maniery i szacunek
dla starszych. Elementy te staram si´ zaszczepiaç m∏odym ludziom, t∏umaczàc im, ˝e aspekt fizyczny jest sprawà drugorz´dnà w dalekowschodnich sztukach walki. WartoÊci karate
zawarte w Kodeksie Bushido sà uniwersalne; nie sà oderwane od naszego kr´gu kulturowego. Utwierdzi∏a mnie w tym
ostatnio przeczytana ksià˝ka „Samurajskie chrzeÊcijaƒstwo”
Agnieszki Kozyry. Autorka napisa∏a jà poszukujàc to˝samoÊci
japoƒskiego chrzeÊcijaƒstwa. Ksià˝ka ta pokazuje, ˝e warto-
19
Êci naszego kr´gu kulturowego oraz Kodeks Bushido majà
wiele wspólnych elementów, sà niemal to˝same. Wszystkim
polecam t´ ksià˝k´, nie tylko dlatego, by poszerzyli swojà
wiedze na temat karate, ale tak˝e po to, by zyskali wiedz´
i duchowoÊç, która w dzisiejszym Êwiecie niszczona jest
przez komercj´ i bana∏.
2 grudnia 2005 roku sensei Andrzej Kaczkowski zosta∏ zaproszony do rezydencji Ambasadora Japonii w Warszawie
z okazji urodzin Jego Cesarskiej MoÊci Cesarza Akihito.
Na zdj´ciu Ambasador Pan Masaaki Ono wraz z Ma∏˝onkà
w tradycyjnych japoƒskich kimonach i sensei Andrzej Kaczkowski.
BUDO
Celem walki nie mo˝e byç zwyci´stwo za wszelkà cen´. Karate to finezyjna szermierka przy u˝yciu ràk i nóg.
Walka sportowa w karate kyokushin
Sporty walki
sà
najbardziej
skomplikowane
z punktu widzenia
wymagaƒ
motorycznych.
Wymagajà zdolnoÊci do percepcji w zmieniajàcych si´ warunkach i kreatywnych
czynnoÊci. Celem walki nie mo˝e byç
zwyci´stwo za wszelkà cen´ tylko
szukanie s∏abych punktów w obronie
przeciwnika (tzn. cz´sto ods∏anianych
lub w ogóle nie chronionych) i konsekwentne zadawanie uderzeƒ w te
miejsca. Wymaga to maksymalnej koncentracji umys∏u od pierwszej do ostatniej
sekundy
pojedynku
oraz
umiej´tnoÊci naprzemiennego napinania i rozluêniania odpowiednich partii
mi´Êniowych w momencie wykonywania bloków czy ataków.
Szacunek dla przeciwnika
Jednym z podstawowych elementów taktyki walki sportowej powinien
byç szacunek dla przeciwnika, bez
wzgl´du na jego sta˝ treningowy i posiadany stopieƒ. Przeciwnika z osiàgni´ciami
sportowymi
˝aden
zawodnik nie b´dzie lekcewa˝y∏. Natomiast przeciwnicy nieznani, ma∏o
znani lub poczàtkujàcy w startach mogà byç nieprzewidywalni w prowadzeniu swojej taktyki walki, cz´sto
nieracjonalnej z punktu ekonomii
i skutecznoÊci. Wià˝e si´ to z tym, ˝e
nie ka˝dy zawodnik przywiàzuje wag´
do podwy˝szania swojego stopnia
szkoleniowego kyu czy dan i jego aktualnie posiadany stopieƒ nie b´dzie wyk∏adnikiem umiej´tnoÊci. Tak samo jak
sta˝ treningowy nie jest miarà wytrenowania.
Walka sportowa nie powinna byç
prowadzona bez przerwy z maksymalnà intensywnoÊcià. Na turniejach wysokiej rangi ze wzgl´du na wzrastajàcà
liczb´ dogrywek od çwierçfina∏ów jest
to wr´cz przeszkodà w osiàgni´ciu wysokiej pozycji ze wzgl´du na znacznà
eksploatacj´ organizmu, poniewa˝ wy-
BUDO
soka intensywnoÊç walki prowadzona
w d∏u˝szym czasie wp∏ywa na radykalne obni˝enie percepcji i jakoÊç wykonywania ruchów. W walce taktyka
i ekonomia ruchu, realizujàca si´ poprzez doskona∏à technik´, ma zasadnicze znaczenie.
Im stabilniejsza i spokojniejsza jest
pozycja walki, tym wi´ksza jest koncentracja uwagi, mo˝liwoÊç oceny ruchów
i b∏´dów przeciwnika. Umo˝liwia to wykonanie skutecznego bloku lub uniku
w momencie ataku przeciwnika i wykonanie natychmiastowego kontrataku.
Finezyjna szermierka
Celem walki powinna byç finezyjna
szermierka przy u˝yciu ràk i nóg, wykazywanie przeciwnikowi swojej wy˝szoÊci w umiej´tnym wykorzystywaniu pope∏nianych przez niego
b∏´dów a koƒcowym efektem takiej
walki mo˝e byç tylko zwyci´stwo.
Obrona doprowadzona do perfekcji
oraz tzw. czucie przeciwnika to podstawa kontrolowania przebiegu walki.
Poruszajàc si´ w pozycji walki tylko
w przód lub w bok oraz wyczekujàc na
atak przeciwnika lub wr´cz prowokujàc
go zmuszamy przeciwnika do odkrycia
si´ w momencie ataku. Wtedy istnieje
najwi´ksza mo˝liwoÊç przeprowadzenia
skutecznej kontry. Jest to oczywiÊcie
najwy˝szy poziom wytrenowania zawodnika, który mo˝e liczyç na sukcesy
na europejskiej czy Êwiatowej arenie.
Taktyka jest to przemyÊlany, zracjonalizowany i ekonomiczny plan walki
sportowej. Poniewa˝ w trakcie wysi∏ku
a˝ ok. 70% energii zamieniane jest
w ciep∏o, a ok. 30% w prac´, w sportach walki taktyka ma bardzo wa˝ne
znaczenie i niejednokrotnie dobrze obrana przyczynia si´ do zwyci´stwa.
W karate du˝y nacisk nale˝y k∏aÊç na
poprawnà technik´ zarówno w blokowaniu i zadawaniu uderzeƒ, jak równie˝
w wykonywaniu uników oraz poruszaniu si´ w pozycji walki polegajàcym
przede wszystkim na kontroli dystansu
w stosunku do przeciwnika. Wystrzegaç si´ nale˝y negatywnych odruchowych reakcji jak: wycofywanie si´ po
linii prostej, zas∏anianie pola widzenia
przy blokowaniu ataków, poruszania si´
na nadmiernie wyprostowanych koƒczynach dolnych. Poruszajàc si´ w pozycji walki nale˝y wykorzystywaç
rotacj´ w stawach ca∏ego cia∏a, zamiast
wykonywaç zb´dne kroki.
Rola sekundanta
W trakcie walki wa˝ne jest aby zawodnikowi sekundowa∏ trener a nie zawodnik. Trener ma ca∏oÊciowe
spojrzenie na zawodnika, dobrze zna jego predyspozycje i przygotowanie do
zawodów, mniej emocjonalnie ocenia
przebieg walki. Natomiast zawodnik,
który sekunduje swojemu koledze ocenia walk´ z regu∏y odnoszàc si´ do w∏asnych mo˝liwoÊci i umiej´tnoÊci oraz
przenosi swoje emocje na koleg´, co
zaburza jego indywidualnà osobowoÊç
i przez to dekoncentruje.
Podczas walki uwagi do zawodnika
nale˝y maksymalnie ograniczaç, przekazywaç naprawd´ istotne, aby zawodnik móg∏ skoncentrowaç si´ na
realizacji swojej taktyki.
Do najistotniejszych uwag nale˝à:
przypominanie o chronieniu g∏owy i nie
przyjmowaniu bez potrzeby uderzeƒ
oraz wskazywanie s∏abych punktów,
nie chronionych przez przeciwnika.
Im g∏oÊniej i cz´Êciej wyra˝amy
swoje uwagi walczàcemu, tym mocniej i skuteczniej rozpraszamy go
w prowadzeniu przez niego swojej
taktyki walki.
Roman K´ska
Autor jest trenerem I klasy karate
20
STRONG MAN
Jest jeszcze jedna – bardzo
wa˝na – cecha charakterystyczna rywalizacji si∏aczy.
Rodzinna atmosfera. Bardzo
cz´sto zawodnicy sobie pomagajà, wspólnie mobilizujà
si´ do osiàgni´cia jeszcze
lepszego wyniku, a po zakoƒczonych zawodach wspólnie
grillujà, pijà piwo i nierzadko
biesiadujà do bia∏ego rana.
Wszyscy sà ze sobà po imieniu i w ka˝dej chwili mogà liczyç nawet na najwi´kszego rywala.
Dieta, çwiczenia i od˝ywki?
Ci´êarówka, lokomotywa, samolot...
Podczas zawodów potrafià podnieÊç, przetoczyç i przenieÊç ci´˝ar o wadze ponad 20 ton! Najwa˝niejsze turnieje
gromadzà kilkadziesiàt tysi´cy kibiców na trybunach i miliony przed telewizorami na ca∏ym Êwiecie – od Stanów
Zjednoczonych po Chiny. Najwi´ksze koncerny mi´dzynarodowe przebijajà si´, aby ich logo znalaz∏o si´ na reklamach. Strong Man! Dwa s∏owa, które elektryzujà Êwiat.
Gdzie tkwi êród∏o popularnoÊci tej nowej dyscypliny sportowej? Gdzie si´gajà granice ludzkiej wytrzyma∏oÊci? Czy si∏acze u˝ywajà niedozwolonych Êrodków dopingujàcych?
Rodzinna atmosfera
Zawody Strong Man – niezale˝nie czy odbywajà si´
w Nowym Jorku, Sztokholmie, Tokio, czy... Miƒsku Mazowieckim – wyglàdajà bardzo podobnie. Mi´dzynarodowa
Federacja zatwierdzi∏a i nazwa∏a kilkanaÊcie zadaƒ, których wyniki sk∏adajà si´ na koƒcowà ocen´. Spacer Farmera, Spacer Buszmena, Spacer Drwala, Nosid∏o,
Kowad∏o... Ka˝dy, kto chocia˝ raz oglàda∏ „na ˝ywo”, albo
w telewizji zawody Strong Man doskonale zna te nazwy. –
Kilkunastu „osi∏ków”
walczy
z niewyobra˝alnymi ci´˝arami –
wyjaÊnia istot´
zawodów najsilniejszy cz∏owiek
na Êwiecie, Mariusz Pudzianowski.
–
Kto
w sumie zdob´dzie wi´cej punktów, ten wygrywa. Strong Man
to bardzo prosta
i ogromnie medialna dyscyplina
sportu.
21
Kibice cz´sto zadajà sobie pytanie, gdzie le˝y granica
ludzkiej wytrzyma∏oÊci. Przecie˝ przeciàgni´cie 12 tonowej
ci´˝arówki dla zwyk∏ego cz∏owieka nie mieÊci si´ w g∏owie.
A Strong Mani zapowiadajà, ˝e ju˝ nied∏ugo na najwa˝niejszych zawodach mo˝e pojawiç si´ nowa dyscyplina – przeciàganie lokomotywy. – A co dalej? – pytajà si´ kibice. –
Mo˝e samolot? Przecie˝ to jedna wielka lipa. Strong Mani
muszà za˝ywaç koks. Bez tego nie jest mo˝liwe uzyskanie
takich wyników.
- Nie spotka∏em si´ jeszcze w tym Êrodowisku z problemem dopingu – zarzeka si´ Mariusz Pudziankowski. – Od
tego roku podczas zawodów sà przeprowadzane badania,
które majà za zadanie wy∏apaç „koksiarzy”. Ale mog´ daç
g∏ow´, ˝e zdecydowana wi´kszoÊç naszego Êrodowiska nie
ma nic wspólnego z niedozwolonymi Êrodkami wspomagajàcymi.
Najsilniejsi ludzie Êwiata twierdzà, ˝e ich niewyobra˝alna
si∏a to wypadkowa trzech rzeczy: odpowiedniej diety, wielu godzin sp´dzonych na si∏owni i od˝ywek stosowanych
równie˝ przez kulturystów. Co je Strong Man? – Wszystko
– odpowiada najsilniejszy Szwed, Magnus Samuelsson. –
Poch∏aniam dziennie ok. 8,5 tysiàca kalorii (przeci´tny cz∏owiek spo˝ywa ok. 2,2 tys, kalorii – przyp. red.). Jem przede
wszystkim ry˝ oraz mi´so i nie przejmuje si´ iloÊcià produktów. Spo˝ywam do syta, a potrafi´ sporo zjeÊç (Êmiech).
Czy na pewno najsilniejsi ludzie na Êwiecie nie za˝ywajà
Êrodków dopingujàcych? W listopadzie ubieg∏ego roku policja zatrzyma∏a w TrójmieÊcie Jaros∏awa Dymka (który na-
BUDO
le˝y do Êcis∏ej, Êwiatowej czo∏ówki), który przewozi∏ sporà
iloÊç sterydów. Aktualnie zawodnik przebywa w areszcie
Êledczym i oczekuje na zarzuty. – Jestem niewinny – twierdzi Dymek.
Z∏ote jajka
Jak pokazujà badania zawody Strong Man, które w Polsce pokazuje TVN gromadzà bardzo licznà widowni´ (jedynie Adam Ma∏ysz, najwa˝niejsze mecze pi∏karskie
i siatkarskie przyciàgajà przed szklany ekran wi´cej kibiców). Mariusz Pudzianowski zosta∏ w tym roku sklasyfikowany w pierwszej dziesiàtce najpopularniejszych
sportowców w Polsce. – Strong Man to kura znoszàca z∏ote jajka – przyznaje rzecznik prasowy TVN, Andrzej Szo∏tysek.
Ale ˝eby dyscyplina si´ nie znudzi∏a, zawodnicy muszà
osiàgaç coraz lepsze wyniki. Tego zdania jest równie˝ browar Warka, który od kilku lat notuje du˝y wzrost sprzeda˝y
swoich produktów dzi´ki promocji podczas zawodów si∏aczy. Czy sà jakieÊ granice ludzkiej wytrzyma∏oÊci? – Chyba
nie – zastanawia si´ Mariusz Pudzianowski. – Ci´˝kim treningiem mog´ pokonywaç coraz trudniejsze zadania. Przeciàganie samolotu? Czemu nie! Przecie˝ zmierzenie si´
z ci´˝arówkà jest juê czymÊ niewyobra˝alnym, a jakoÊ sobie radzimy z tym 12-tonowym ci´˝arem.
Niewyobra˝alne ci´˝ary
Ciàgni´cia ci´˝arówki w szelkach – 12 ton
Zadaniem zawodnika jest przeciàgni´cie ogromnej ci´˝arówki (waga: 12 ton!) na dystansie 15 metrów w jak najkrótszym czasie. Zawodnik idàc ciàgnie TIR-a za sobà za
pomocà specjalnych szelek.
Uchwyt Herkulesa – ok. 2 tony
Zawodnik stoi z wyprostowanymi ramionami skierowanymi na boki pomi´dzy dwoma pochy∏ymi platformami na
których stojà samochody. W obu siedzà kierowcy, którzy
naciskajà peda∏ hamulca. Do samochodów sà zamocowane uchwyty. Na znak s´dziego kierowcy przestajà hamowaç, a zawodnik rozpoczyna trzymanie samochodów.
Wygrywa ten, kto najd∏u˝ej utrzyma auta.
Zegar – 350 kg
Na znak s´dziego zawodnik podnosi belk´ i idzie z nià po
obwodzie ko∏a. Zwyci´zcà zostaje uczestnik, który przejdzie
najwi´kszà iloÊç metrów (s´dziowie przeliczajà je na stopnie). Konstrukcja zbudowana jest z belki o d∏ugoÊci 4 metrów, do której podwieszony jest ci´˝ar o wadze 350 kg.
BUDO
Jeden koniec belki jest przymocowany do podstawy o wysokoÊci metra, na której jest umieszczone ∏o˝ysko obrotowe. Drugi koniec unosi zawodnik.
Spacer Buszmena – 340 kg
Zawodnik podchodzi do stojàcej na ziemi konstrukcji
w kszta∏cie ramy (waga 340 kg, wysokoÊç 140 cm, szerokoÊç 145 cm). Na znak s´dziego uczestnik z pó∏przysiadu
podnosi si´ razem z konstrukcjà i przenosi jà na dystansie
20 metrów. Wygrywa zawodnik, który przejdzie ten dystans
w jak najkrótszym czasie.
Spacer Farmera – 240 kg
Zawodnik podchodzi do dwóch walizek (o wadze 120 kg
ka˝da) i na znak s´dziego przenosi je jak najdalej – po ka˝dych 20 metrach nast´puje nawrót. Wygrywa sportowiec,
który najdalej doniesie walizki bez dotkni´cia pod∏o˝a.
Najsilniejsi z najsilniejszych
Mariusz Pudzianowski – urodzi∏ si´ w Bia∏ej Rawskiej,
gdzie do dzisiaj mieszka. KiedyÊ trenowa∏ karate i boks, ale
od 5 lat zajmuje si´ tylko i wy∏àcznie Strong Man. Jest
obecnie najsilniejszym cz∏owiekiem na Êwiecie. W jednym
roku wywalczy∏ tytu∏y mistrza Polski, Europy i Êwiata! Przy
wzroÊcie 186 cm wa˝y 136 kg. Jest rekordzistà Êwiata
w spacerze farmera na dystansie 75 metrów – 33,45 sek.
Zydrunas Saviskas – ju˝ jako dziecko przewy˝sza∏ swoich
rówieÊników wzrostem i masà cia∏a. Litewski olbrzym próbowa∏ swoich si∏ w koszykówce, ale w 1989 roku w miejscowej telewizji zobaczy∏ relacj´ z zawodów Strong Man.
Od tego momentu ju˝ wiedzia∏ jakà dyscyplin´ sportu chce
uprawiaç. Jest dwukrotnym zwyci´zcà najbardziej presti˝owych w Êrodowisku si∏aczy zawodów „Arnold’s Strong
Man”.
Magnus Samuelsson – 200 cm wzrostu i 150 kg wagi. Takie wymiary muszà budziç respekt. W swoim ˝yciu ima∏ si´
ró˝nych zawodów, m. in. by∏ rolnikiem i pracownikiem fizycznym w fabryce. Odkàd zdecydowa∏ si´ wystàpiç w oficjalnych zawodach Strong Man jego ˝ycie zupe∏nie si´
zmieni∏o. Sta∏ si´ jednym z najlepszych sportowców na
Êwiecie. Doskonale radzi sobie równie˝ w mediach. Udzieli∏ wywiadów m. in. Sports Illustrated i Rolling Stones Magazine.
By∏
zaproszony
równie˝
do
wielu
najpopularniejszych na Êwiecie programów typu talk-show.
Marek Bobakowski
Autor jest dziennikarzem dziennika „Sport”
22
SZTUKI WALKI BEZ STANDARDÓW
W
ed∏ug ostro˝nych szacunków Polskiego Zwiàzku Karate
dalekowschodnie
sporty i sztuki walki uprawia w Polsce
ok. 60 tys. osób. Judo, karate, aikido,
jujitsu, taekwondo, kung-fu, kendo,
kick boxing czy modne ostatnio krav-maga, vale-tudo i capoeira to tylko
niektóre z systemów, których rodowód pochodzi ju˝ nie tylko z Dalekiego
Wschodu, ale i z Izraela czy Brazylii.
Dyscypliny te zwane umownie dalekowschodnimi sportami i sztukami
walki praktykowane sà w ró˝nych formach: jako dyscypliny sportowe,
w formie rekreacji, przy nauczaniu samoobrony, jako sztuka i filozofia walki.
Prawid∏owe unormowanie tych zagadnieƒ ma istotne znaczenie dla bezpieczeƒstwa çwiczàcych i praktykujàcych
te dyscypliny, tym bardziej ˝e znacznà
cz´Êç çwiczàcych stanowià dzieci
i m∏odzie˝.
BY¸O ROZPORZÑDZENIE
Dotychczas problematyka ta uregulowana by∏a przez rozporzàdzenie Rady Ministrów z 12 listopada 2002 r.
w sprawie uprawiania dalekowschodnich sportów i sztuk walki oraz kick boxingu (Dz. U. nr 6 z 2003 r., poz. 66),
wydane na podstawie art. 53 ust.
2 ustawy o kulturze fizycznej z 18
stycznia 1996 r. Obecnie ten akt prawny trafi∏ do archiwum, a sta∏o si´ tak za
sprawà zmian legislacyjnych w sferze
sportu kwalifikowanego.
Najpierw ustawà z 15 kwietnia
2005 r. o zmianie ustawy o kulturze fizycznej oraz ustawy o ˝egludze Êródlàdowej (Dz. U. nr 85 z 2005 r. poz. 726)
zmieniono brzmienie art. 53 ustawy
o kulturze fizycznej, eliminujàc tam
w ogóle zapis dotyczàcy dalekowschodnich sportów i sztuk walki oraz
kick boxingu, potem zabieg ten powtórzono w ustawie z 29 lipca 2005 r.
o sporcie kwalifikowanym (Dz. U. nr
155 z 2005 r., poz. 1298). Na mocy art.
62 ust. 22 tej ustawy wspomniany art.
53 otrzyma∏ nowe brzmienie, w którym zabrak∏o miejsca dla sportów
i sztuk walki.
Ciekawostkà jest to, i˝ dotychczas
23
uregulowane tam dyscypliny, takie jak
alpinizm, sporty motorowe, ˝eglarstwo, strzelectwo i p∏etwonurkowanie
zachowa∏y swój status, obowiàzujà te˝
nadal akty wykonawcze wydane na
mocy legitymacji ustawowej.
NIEZB¢DNE STANDARDY
Trudno znaleêç logiczne wyt∏umaczenie takiego stanu rzeczy. Nale˝y pami´taç, i˝ w poprzednim brzmieniu
ustawy o kulturze fizycznej (przed
zmianami z tego roku) istnia∏ przepis
art. 53 ust. 1, który stanowi∏, i˝: „uprawianie dalekowschodnich sportów
walki oraz kick boxingu wymaga odpowiednich kwalifikacji oraz przestrzegania
szczególnych
zasad
bezpieczeƒstwa
obowiàzujàcych
w tych dyscyplinach sportu”. Nie wnikajàc w to, czy dotychczas obowiàzujàce
rozporzàdzenie
by∏o
wystarczajàce, stwierdziç nale˝y, i˝
okreÊla∏o jednak standardy bezpieczeƒstwa zarówno w zakresie treningów, jak i zawodów sportowych.
Przepisy te wymaga∏y okreÊlonych
uprawnieƒ do prowadzenia zaj´ç,
ustala∏y warunki, w jakich prowadzone
mogà byç treningi i nadzór nad nimi,
a tak˝e sankcjonowa∏y stosowanie
sprz´tu ochronnego.
Uregulowana by∏a kwestia odpowiedzialnoÊci indywidualnej trenera lub
instruktora za bezpieczeƒstwo na treningach oraz s´dziego g∏ównego
w czasie zawodów, z wymogiem
obecnoÊci lekarza.. Wspomniany akt
prawny ustala∏ te˝ wymogi stawiane
osobom bioràcym udzia∏ w zaj´ciach
ze szczególnym akcentem na udzia∏
dzieci i m∏odzie˝y w poszczególnych
grupach wiekowych.
Ustalono kwalifikacje i sposób ich
uzyskiwania, a tak˝e uprawnienia wynikajàce z posiadanych kwalifikacji.
WYPE¸NIå LUK¢
Rozporzàdzenie to by∏o niejednokrotnie krytykowane nie tylko w Êrodowisku praktyków sportów i sztuk walki.
Potrzeb´ jego zmiany podkreÊla∏em
w wielu publikacjach. Generalnie ak-
centowa∏em i akcentuj´ nadal koniecznoÊç unormowania zasad bezpieczeƒstwa,
zw∏aszcza
z
udzia∏em
w zaj´ciach dzieci i m∏odzie˝y,
z uwzgl´dnieniem katalogu dyscyplin
szczególnie ryzykownych. Unormowania wymaga kwestia, czy wszystkie
sporty i sztuki walki winny byç w Polsce zalegalizowane, a jeÊli tak, to jakie
obowiàzujà sankcje za prowadzenie
zaj´ç bez uprawnieƒ czy kwalifikacji.
Problematyka ta pozostaje otwarta,
bowiem wraz z ww. zmianami nie ma
obecnie ˝adnego aktu prawnego, który okreÊla∏by zasady uprawiania w Polsce dalekowschodnich sportów i sztuk
walki. Niewàtpliwie jest to luka w prawie, którà trzeba wype∏niç. Na razie
bowiem – u progu nowego sezonu –
kiedy w ca∏ej Polsce rozpoczynajà si´
zapisy do sekcji najprzeró˝niejszych
odmian i systemów walki wr´cz, a lwià
cz´Êç zg∏aszajàcych si´ stanowià dzieci i m∏odzie˝, brakuje przepisów regulujàcych t´ problematyk´.
Janusz Czarniecki
Autor jest trenerem karate i adwokatem, autorem publikacji „Dalekowschodnie sporty i sztuki walki –
analiza normatywna”. Powy˝szy artyku∏ zosta∏ opublikowany w dzienniku
„Rzeczpospolita” („R”, 24-25 IX 2005 r.)
BUDO
SOLIDARNOÂå KARATE
List otwarty sensei W∏odzimierza Roja
„SolidarnoÊç” – to znane od wieków s∏owo, wymawiane
w wielu j´zykach Êwiata i przy ró˝nych okazjach. Jednak
najbardziej kojarzone jest z Polskà, naszà Ojczyznà i nami –
Polakami.
Dla Êwiata jest to symbol braterstwa, a dla nas – kartà historii i to nie tylko tej najnowszej. JesteÊmy narodem bardzo przez histori´ doÊwiadczonym. Przewa˝nie boleÊnie.
S∏owo „solidarnoÊç” towarzyszy∏o nam od wieków w czasie
wojen, a przede wszystkim w okresach utraty niepodleg∏oÊci.
Kiedy zapominaliÊmy o s∏owie „solidarnoÊç”, czy o s∏owie
„braterstwo”, traciliÊmy si∏´ narodowà, a, czasami, przez
ca∏e wieki – niepodleg∏oÊç.
Ju˝ pierwsze plemiona s∏owiaƒskie nie mogàc dojÊç do
porozumienia wprowadza∏y na nasze ziemie Germanów,
Wieletów, Wikingów i innych w celu uzyskania dominacji na
innymi plemionami tej krwi. Ka˝dy powód by∏ dobry. Potem
nasi ksià˝´ta, podzieliwszy Polsk´ na dzielnice, sprowadzali obce wojska w imi´ wprowadzania reform, a prawd´ powiedziawszy – w celu przej´cia w∏adzy. Najzdolniejszym by∏
chyba Konrad Mazowiecki, wprowadzajàc do Polski zakon
krzy˝acki. Troch´ go to
jednak przeros∏o i dopiero
po prawie dwustu latach
król Jagie∏∏o zrobi∏ z tym
porzàdek.
Ale kiedy znów by∏o
w miar´ dobrze i spokojnie, wpadliÊmy pod buty
zaborców na kolejne
dwieÊcie lat, potem II wojna Êwiatowa. Po niej te˝
nie by∏o weso∏o.
Jednak dzi´ki narodowej solidarnoÊci jesteÊmy
teraz wolnym krajem
i mo˝emy si´ tà wolnoÊcià cieszyç.
Kiedy rozpoczà∏em swojà przygod´ z karate, budowa∏a si´
ostatnia
solidarnoÊç. Wtedy równie˝ my zacz´liÊmy tworzyç nasze
budo karate i to w∏aÊnie w karate my, potomkowie u∏anów
znaleêliÊmy swojà budosolidarnoÊç. S∏owo „karate” zjednoczy∏o nas wszystkich.
Przez wiele lat walki na matach wydawa∏o mi si´, i˝ widz´
tylko jeden aspekt
tej budosolidarnoÊci. Jednak ˝ycie przynosi zmiany i dziÊ
myÊl´, ˝e pozna∏em
równie˝ inne znaczenie tego s∏owa.
Kiedy w czerwcu ubieg∏ego roku uleg∏em ci´˝kiemu wypadkowi samochodowemu, w∏aÊnie dzi´ki solidarnoÊci moich najbli˝szych: ˚ony, Dzieci, Lekarzy i Was Rodzino budo
karate przetrwa∏em te ci´˝kie dla mnie chwile. Momenty te
kojarzyç mi si´ b´dà z budosolidarnoÊcià, która otoczy∏a
mnie i mojà Rodzin´ swà troskà i opiekà we wszystkich
aspektach mojego ˝ycia, które by∏o wtedy niezwykle ulotne.
MyÊl´, i˝ w przededniu Walnego Zjazdu PZK, Rodzina budo-karate powinna zewrzeç si´ w swojej budosolidarnoÊci
i nie zepsuç tego, co przez trzydzieÊci lat tworzyliÊmy.
Pi´çset lat temu, kiedy Marcin Luter, chcàc reformowaç
koÊció∏, wywiesi∏ na drzwiach katedry w Witenberdze swoje tezy, rozpali∏ si´ w ca∏ej Europie taki ogieƒ, ˝e przez lata
ca∏e nikt go nie móg∏ ugasiç. Nie rozpalajmy wi´c pochodni, by paliç przesz∏oÊç. Róbmy to by oÊwietlaç przysz∏oÊç.
Do zobaczenia na zjeêdzie!
W∏odzimierz Rój (4. dan)
Od redakcji: postawa sensei W∏odzimierza Roja, zarówno
zawodnicza, trenerska jak i w czasie rekonwalescencji po
groênym wypadku samochodowym w roku 2005, zosta∏a
doceniona przez w∏adze Gorzowa Wielkopolskiego oraz
tamtejszych dziennikarzy.
BUDO
24

Podobne dokumenty