budo 2006 - Polski Związek Karate
Transkrypt
budo 2006 - Polski Związek Karate
BUDO ISSN 1426-8299 MAGAZYN POLSKIEGO ZWIÑZKU KARATE Wac∏aw Antoniak: BEZ OLIMPIJSKICH KÓ¸ STRONG MAN ETOS SAMURAJÓW DZIE¸O NIEÂMIERTELNE SHAOLIN WYMARZONY CEL LIST OTWARTY SHIHAN ANDRZEJA DREWNIAKA DOKONAJMY RENESANSU POLSKIEGO KARATE W tych trudnych dla wielu Polaków czasach konieczny jest powrót do korzeni karate, do uniwersalnych wartoÊci takich jak: honor, lojalnoÊç, uczciwoÊç, szacunek dla mistrza i rodziców oraz dà˝enie – poprzez niekoƒczàce doskonalenie si´ – do ekstremum prawdy poprzez kultywowanie ducha Bushido. Jak wiemy, podstawà filozofii karate jest idea perfekcji, która zmierza do wychowania prawego cz∏owieka, w pe∏ni panujàcego nad swoim cia∏em i umys∏em, górujàcego si∏à ducha i gotowego do poÊwi´ceƒ w imi´ idea∏ów – który staje si´ wartoÊciowà jednostkà dla spo∏eczeƒstwa oraz rodziny. W ciàgu 30 lat przez ok. 500 polskich dojo przewin´∏o si´ ponad pó∏ miliona çwiczàcych. Poznali oni i zaakceptowali duchowo wiele za∏o˝eƒ wynikajàcych z uniwersalizmu filozoficzno-etycznych wartoÊci kultury Dalekiego Wschodu. Przez wiele lat ci´˝kà pracà wspólnie z wieloma Sensei budowaliÊmy polskie karate, nie tylko szkolàc, ale tak˝e wychowujàc m∏odych ludzi. Warto podkreÊliç fakt, i˝ Japoƒczycy na co dzieƒ zwracajà si´ per sensei nie tylko do nauczycieli, ale tak˝e do prawników i szanowanych polityków. Sensei to mistrz, który posiad∏ wiedz´ i jest przyk∏adem dla innych. To osoba godna zaufania i przyjaciel. MyÊlàc o renesansie naszej sztuki walki, przypomnijmy sobie, co nas samych wiele, wiele lat temu przyciàgn´∏o do judo; co odnaleêliÊmy w tajemniczym karate. Bezsprzecznie tym wyró˝nikiem jest nadbudowa filozoficzna pozwalajàca traktowaç karate jako sposób ˝ycia i samorealizacji. Ta sztuka walki jest tak˝e unikalnym zjawiskiem w czasach popkultury, komercjalizacji i dà˝enia do unifikacja tego co mierne z autentycz- BUDO SPIS TREÂCI DOKONAJMY RENESANSU POLSKIEGO KARATE – List otwarty shishan Andrzeja Drewniaka. . . . . . . 2 BEZ OLIMPIJSKICH KÓ¸ – Rozmowa z shihan Wac∏awem Antoniakiem, prezesem PZKarate. . . 3 SHAOLIN – WYMARZONY CEL - Miros∏aw Piotr Ciesielski. . . . . . . . . . 4 DZIE¸O NIEÂMIERTELNE . . . . . . . . . . . 8 SERCE DO WALKI - Z Agnieszkà Sypieƒ rozmawia Wojciech Szczawiƒski . . . 9 NAJLEPSI W EUROPIE - Mistrzostwach Europy Karate Shotokan ESKA. . . . . . . . . . . 10 nà sztukà. Karate to równie˝ system wartoÊci, który nagradza ci´˝kà systematycznà prac´, samokontrol´ oraz poÊwi´cenie idea∏om. Ponadto uczy szacunku dla autorytetów i hierarchii. Bez nich nie mo˝e funkcjonowaç ˝adne spo∏eczeƒstwo ani powa˝na organizacja. W karate znajdujemy wielu wspania∏ych sensei, sempai i kohai – wiernych przyjació∏. Odnajdujemy tak˝e niepowtarzalnà atmosfer´ pracy, klimat do ekstremalnego wysi∏ku, wzajemne zaufanie, pomocnà d∏oƒ w chwilach zwàtpienia i wysoko podniesionà poprzeczk´ wymagaƒ etycznych. Dzi´ki ci´˝kiej pracy wielu realizuje swoje ambitne plany, tak na polu karate jak i w innych dziedzinach ˝ycia. Przekraczajà swoje marzenia, stajàc si´ ludêmi sukcesu w kraju i za granicà. Drodzy Sensei, nasza jednoÊç jest wielkim potencja∏em. Przyszed∏ czas na powrót do uniwersalnych wartoÊci i obrony naszego karate. Nie dajmy sobie tego odebraç. Z wyrazami szacunku dla wszystkich Sempai, Sensei i Shihan Shihan Andrzej Drewniak WSPANIA¸Y SUKCES - Fotoreporta˝ z Mistrzostw Âwiata WSKA w Chicago . . . . . . . . . . . . . . 11 S¸UCHAJMY JANA PAW¸A II - Rozmowa z ks. Stanis∏awem Sikorskim, kapelanem polskiego karate kyokushin . . . . . . . . . . . . . . . 14 KROCZYMY INNÑ DROGÑ . . . . . . . . . 14 NIEZNISZCZALNE KORZENIE - Rozmowa z shihan Katsuhiti Gorai, sekretarzem generalnym IKO. . . . . . 15 ETOS SAMURAJÓW - Adam Rozenek. . . . . . . . . . . . . . . . . 16 MISTRZYNI KARATE W NOWEJ ROLI - Rozmowa z Ewà Pawlikowskà . . . . 17 IGRZYSKA OB¸UDY - Wojciech Szczawiƒski . . . . . . . . . . . 18 KARATE TO DUCH BUSHIDO . . . . . . . 19 WALKA SPORTOWA W KARATE KYOKUSHIN - Roman K´ska. . . . . . . . . . . . . . . . . . 20 STRONG MAN - Marek Bobakowski . . . . . . . . . . . . . 21 SZTUKI WALKI BEZ STANDARDÓW - Janusz Czarniecki . . . . . . . . . . . . . . 23 SOLIDARNOÂå KARATE - List otwarty sensei W∏odzimierza Roja . . . . . . . . 24 2 BEZ OLIMPIJSKICH KÓ¸ Rozmowa z shihan Wac∏awem Antoniakiem, prezesem PZKarate - Podczas kongresu Mi´dzynarodowego Komitetu Olimpijskiego w Singapurze nie zaaprobowano, by karate w∏àczy∏o si´ do programu igrzysk olimpijskich. Czym, wed∏ug pana prezesa, powodowana by∏a ta decyzja? - W karate, rozpatrywanym jako sport, nadal brak jest klarownoÊci oraz spójnoÊci, na przyk∏ad w kwestiach dotyczàcych przepisów s´dziowskich. To powoduje, ˝e dyscyplina ta w odbiorze przeci´tnego kibica traktowana jest jako Êrednio ciekawa. Na decyzj´ MKOl wp∏yn´∏y z pewnoÊcià tak˝e spory obecne w samym Êrodowisku karate. W oczach wielu obserwatorów Êwiatowi przedstawiciele tej sztuki walki nieraz postrzegani sà jako grupa osób wiecznie z czegoÊ niezadowolona. To nie sprzyja ani lobbowaniu na rzecz wejÊcia karate na olimpiad´, ani powa˝nemu traktowaniu nas przez w∏adze MKOl. Co prawda Word Karate Federation jest przyj´ta do tej organizacji, nie jest to jednak równoznaczne z tym, ˝e karatecy mogà braç udzia∏ w igrzyskach. - Czy mówiàc o sporach, ma pan na myÊli tak˝e Polsk´? - Naturalnie. Ostatnio w naszym kraju pojawi∏a si´ grupa ludzi, która, dzi´ki popularnoÊci karate nad Wis∏à, chce zaistnieç. Nie b´d´ tym osobom poÊwi´ca∏ szerszej uwagi, bo szkoda na to czasu. - Niedawno, poprzez Internet rozsy∏any by∏ list, którego anonimowy autor zapowiada∏, ˝e karate wejdzie do rodziny dyscyplin olimpijskich ju˝ na najbli˝szych igrzyskach w Pekinie. - Nonsens. List ten zapewne mia∏ wprowadzaç w b∏àd opini´ publicznà. Informacja ta by∏a prowokacjà i oczywistym k∏amstwem. To zresztà nie jedyna fantazja wyprodukowana na u˝ytek deprecjacji legalnych w∏adz Polskiego Zwiàzku Karate. Nikt przy zdrowych zmys∏ach nie podawa∏by takiej wiadomoÊci. Brano pod uwag´ dopiero rok 2012. Co do igrzysk w Pekinie wszelkie decyzje zapad∏y w roku 2004. - Jak przyjà∏ pan wiadomoÊç o tym, ˝e karate nie b´dzie dyscyplinà olimpijskà? - Mia∏em uczucia mieszane. Z jednej strony bardzo ˝a∏uj´, ˝e nadal b´dziemy odci´ci od presi˝u i zainteresowania mediów oraz Êrodków przeznaczanych na szkolenie zawodników, z drugiej – ciesz´ si´, ˝e unikn´liÊmy komercjalizacji, jaka jest nieunikniona w przypadku ka˝dej dyscypliny pojawiajàcej si´ na igrzyskach. Metody zwyci´˝ania za wszelkà cen´ nie sà godne sztuki karate. - Mia∏bym spore obawy, jeÊli karate sta∏oby si´ dyscyplinà olimpijskà. Gichin Funakoshi przeciwny by∏ konfrontacji sportowej w karate. To po pierwsze. Po drugie – z roku na rok igrzyskami targajà kolejne afery, zaÊ judo wydaje si´ dzisiaj kompletnie pozbawione idei Jigoro Kano. Tymczasem karate wydaje si´ nieustannie czerpaç ze swoich korzeni i stàd wynika jego si∏a. - Karate dlatego stara si´ o wejÊcie do programu igrzysk olimpijskich, poniewa˝ ten ruch traktowany jest jako najwa˝niejszy w sporcie. Za ruchem olimpijskim idà te˝ du˝e pieniàdze. RzeczywiÊcie istnia∏oby spore zagro˝enie, jeÊli karate sta∏oby si´ dyscyplinà olimpijskà, w Êlad za tym posz∏yby nielegalny doping, korupcja oraz bezpardonowa walka o medale i kontrakty z reklamodawcami. Problem le˝y jednak g∏´biej. Nikt w Polsce nie okreÊli∏, co w sporcie jest istotne: czy powszechnoÊç jego uprawiania, czy wyniki mi´dzynarodowe, czy mo˝e jedynie rezultaty olimpijskie. Skoro nie mo˝na okreÊliç celu, dla którego w Polsce sport jest wa˝ny, to powoduje to przeró˝ne patologie. Celem w sporcie sta∏ si´ pieniàdz, a nie propagowanie poszczególnych dyscyplin jako wartoÊciowych samych w sobie. Z tego te˝ powodu wielu ludzi traktuje sport jako biznes albo odskoczni´ do kariery dzia∏acza. Rozmawia∏ Wojciech Szczawiƒski BUDO Polski Zwiàzek Karate 00-024 Warszawa, Al. Jerozolimskie 30 tel. (022) 629 26 49 e-mail: [email protected] Wydawca odpowiedzialny: Adam Goncerz Redaktor naczelny: Wojciech Szczawiƒski Redaguje zespó∏ Opracowanie graficzne: Jacek ¸ucki Druk: Drukarnia Pasa˝ ul. Rydlówka 24, Kraków 3 BUDO Brama do Shaolin. SHAOLIN – WYMARZONY CEL WylàdowaliÊmy. Po dziesi´ciu i po∏ godzinie lotu znaleêliÊmy si´ w stolicy chiƒskiego bussinesu – Szanghaju. Miasto robi olbrzymie wra˝enie, uwa˝ane przez Chiƒczyków za najwi´ksze w Chinach. Nie ma co si´ dziwiç, w koƒcu liczba mieszkaƒców – 16,7 miliona to wi´cej ni˝ w Pekinie (14 milionów). Szanghaj to stolica ekonomiczna Chin, Pekin – administracyjna. Ró˝nice mi´dzy tymi dwoma miastami sà ogromne. Na ulicach widaç zupe∏nie inaczej (lepiej) ubranych chiƒczyków, du˝o wi´cej skuterów ni˝ rowerów. Bardziej przypomina mi to wysoko uprzemys∏owione miasto zachodniej Europy ni˝ typowy styl chiƒski. Budynki stojàce po obu stronach rzeki Jangcy zosta∏y wybudowane przez obcokrajowców w czasach, gdy istnia∏a tam jeszcze specjalna strefa ekonomiczna angielsko-francusko-japoƒska. BUDO Chiƒczycy, w celu zrównowa˝enia wp∏ywów obcych kapita∏ów w Hongkongu bardzo mocno inwestowali w to miasto, obecnie najwi´kszy port XXI wieku, który jeszcze do po∏owy XIX wieku by∏ ma∏ym portem rybackim. Podró˝ zaplanowaliÊmy na 12 dni i tylko 3 dni przeznaczyliÊmy na zwiedzanie Szanghaju. Uda∏o nam si´ zwiedziç trzeci pod wzgl´dem wysokoÊci biurowiec na Êwiecie, gdzie z 88 pi´tra widaç przepi´knà panoram´. Szczególnie nocà, gdy miasto jest bajecznie oÊwietlone, widok zatyka dech w piersiach. Cieszymy si´, ˝e jesteÊmy za grubà szybà. PojechaliÊmy te˝ do jednego z najstarszych miast w dorzeczu rzeki Jangcy (zosta∏o za∏o˝one ok. V w. p.n.e.), „Chiƒskiej Wenecji” – Suzhou, gdzie kilkadziesiàt kilometrów od Szanghaju p∏ywajà d˝onkami miejscowi przewoê- nicy, podÊpiewujàc sobie po swojemu. Nam uda∏o si´ wprowadziç akcenty polskie Êpiewajàc na ca∏e gard∏o stare piosenki harcerskie. Stare chiƒskie przys∏owie mówi: „W niebie jest raj, a w Chinach raj jest w Suzhou i Hangzhou”. Najszybsza kolej na Êwiecie jest w … Chinach. Pociàg jadàcy z pr´dkoÊcià 431 km/h funkcjonuje na trasie centrum miasta-lotnisko. Przeja˝d˝ka w jednà stron´ trwa∏a 12 minut, w tym czasie przejechaliÊmy ponad 30 kilometrów. Za oknami tak szybko przesuwajà si´ obrazy, ˝e nie sposób dostrzec szczegó∏y. 1 stycznia 2005 r. otwarto pierwsze na Êwiecie po∏àczenie kolejowe tego typu. Koszt ca∏ej, zrealizowanej przez Niemców, inwestycji wyniós∏ 1,2 miliarda dolarów. Planowano tak˝e zastosowanie tej technologii przy budowie linii kolejowej wielkich pr´dkoÊci ∏àczàcej Szanghaj z Pekinem (ok. 1300 km), jednak wobec ogromnych kosztów zrezygnowano z tego. 4 Klasztorny dziedziniec. Kolejny punkt programu to Klasztor Shaolin, tajemnicze miejsce, do którego ciàgnà pielgrzymki z ca∏ego Êwiata. Klasztor powsta∏ za czasów dynastii Wei ok. 377 r. n. e. (?) w górskim masywie Sung w prowincji Henan. Zosta∏ za∏o˝ony przez cesarza Su Wen dla Êwi´tobliwego mistrza Bhadry. Mistrz pragnà∏ szkoliç tam m∏odych mnichów w praktyce Buddy, nazwa∏ wi´c to miejsce M∏odym Lasem (Shaolin si). Imi´ akademii rozs∏awi∏ jednak Bodhidharma, mnich, którego ˝ycie owiane jest legendà. Chiƒczycy uwa˝ajà go za ojca kung fu, Japoƒczycy – za wynalazc´ jujutsu, wszyscy za – „Cz∏owieka-Kota”, pogromc´ ∏otrów. Jednak powstanie kung fu (w∏aÊciwa nazwa to Wu Shu) datowane jest znacznie wczeÊniej, co potwierdzajà m. in. wazy (ok. 700r. p. n. e.) z Thiensin, które przedstawiajà pi´Êciarskie sztuki walki. Niektóre przypisywane Bodhidarmie techniki ruchowe wywodzà si´ z wuqinxi (zabawy pi´ciu zwierzàt, po∏àczenia elementów dajàcych praktykujàcemu d∏ugowiecznoÊç, to˝samych z póêniejszà „jogà 5 zwierzàt”). Z poczàtku mieszkajàcy tam mnisi zajmowali si´ poprawiajàcych ich kondycj´. Jednak powstanie chiƒskiego boksu nie nale˝y przypisywaç jednej osobie, niemniej ró˝ne fakty wskazujà na rozwijanie i doskonalenie kung fu przez ca∏e generacje mistrzów wywodzàcych si´ z Klasztoru Shaolin. Na tych, którzy w klasztorze nie byli, robi on wra˝enie ma∏ego, ale pami´tajmy, ˝e takich klasztorów w Chinach by∏o 5, a jedynie ten z prowincji Henan jest tym najs∏awniejszym, z którego wywodzà si´ najwi´ksi mistrzowie, mi´dzy innymi Jet Li – znany z pierwszej cz´Êci filmu „Klasztor Shaolin”, obecnie jeden z najlepszych aktorów kina akcji, grajàcy perfekcyjne role mistrza Wu Shu w filmach produkcji amerykaƒskiej. Na wst´pie jedziemy na pokaz do jednej ze szkó∏, która przygotowa∏a podobnà prezentacj´, do tej, która ostatnio goÊci∏a w Europie, pt. „Mnisi z Klasztoru Shaolin”. Nieco okrojona, ale niesamowicie realna, walka ró˝nych styli, z u˝yciem ró˝nych przyborów i przyrzàdów. Krótki pokaz çwiczeƒ wykonywanych na co dzieƒ na porannej rozgrzewce w klasztorze. Du˝y podziw wzbudzili najm∏odsi zawodnicy prezentujàcy poziom rozciàgania równy najlepszym gimnastykom. Jeden z nich juz na koniec pokazu ustawi∏ si´ do zdj´cia ze wszystkimi çwiczàcymi, trzymajàc si´ za wyprostowana stop´ nad g∏owà przez ponad 5 minut. Utrzymywanie si´ brzuchem na zaostrzonym trójz´bie, opieranie ostrej w∏óczni o gard∏o i rozbijanie kamieni du˝ym m∏otem na plecach, to nie tylko dowód wyçwiczenia, ale i doskonalej pracy nad rozwojem si∏y wewn´trznej Chi i szko∏y „˚elaznej Koszuli”. Do jednego z çwiczeƒ zaproszono grup´ z widowni, która na zmian´ usi∏owa∏a oderwaç od brzucha jednego z mnichow misk´. Starali si´ to zrobiç pojedynczo, jak i ca∏à grupà, ale nie da∏o rady. W identycznym çwiczeniu du˝o m∏odszego mnicha uniesiono do góry za takà samà misk´. Pokaz by∏ bardzo dynamiczny, widaç, ˝e sà to mnisi çwiczàcy co dzieƒ. Profesjonalizm w ka˝dym ruchu i brak stresu, czyli grupa prezentujàcych codziennie taki program. t∏umaczeniem Êwi´tych ksiàg z sanskrytu na j´zyk chiƒski. Niektóre êród∏a podajà, ˝e Ta Mo (Bodhidarma) widzàc, ˝e braciszkowie byli s∏abi fizycznie i mieli problemy z koncentracjà oraz medytacjà, wprowadzi∏ 18 çwiczeƒ 5 Mur Chiñski BUDO Europejczycy w towarzystwie mnicha. Pierwszy z lewej autor reporta˝u. Dzi´ki tej prezentacji grupa osób oglàdajàcych mog∏a podziwiaç mistrzostwo tych m∏odych ludzi. W porównaniu z widowiskiem, które by∏o w Europie brakowa∏o pewnych elementów, ale sama prezentacja by∏a niezwyk∏a. Elementy Wu Shu miesza∏y si´ z Chi Kung, medytacja z çwiczeniami wykraczajàcymi cz´sto poza wyobra˝enia przeci´tnego cz∏owieka. Byç tam i to zobaczyç, dotknàç – to by∏o w∏aÊnie tym elementem niezwyk∏oÊci klasztoru i szko∏y. Po pokazie udaliÊmy si´ ju˝ do samego klasztoru, aby zwiedziç te s∏ynne mury i dotknàç wydeptanych miejsc gdzie çwiczyli uczniowie. Na siódmym dziedziƒcu znajduje si´ pawilon z salà „Tysiàca Buddów”, gdzie ju˝ za dawnych czasów mnisi çwiczyli Wu Shu, a d∏ugie lata çwiczeƒ w niskich, szerokich i przysadzistych pozycjach pozostawi∏y czterdzieÊci osiem par wg∏´bieƒ w kamiennej posadzce. S∏ynna sala by∏a, niestety, niedost´pna, nie uda∏o nam si´ tam poçwiczyç, gdy˝ zosta∏a ona oddzielona od zwiedzajàcych. Jedynie w czasie przechadzki „za∏apaliÊmy” si´ na wspólne zdj´cie z jednym z Mistrzów Klasztoru. Wielu obecnych najlepszych mistrzów çwiczàcych w klasztorze tak naprawd´ çwiczy wysoko w górach, BUDO w samotnoÊci. Shaolin jest jedynie miejscem, z którego rozpoczynajà swojà drog´ Wu Shu i gdzie otrzymujà oficjalne namaszczenie. W niewielkiej odleg∏oÊci na zachód od klasztoru znajduje si´ cmentarz zbudowany z 241 ceglanych pagód, w których spoczywajà szczàtki znaczàcych mnichów od dynastii Tang a˝ do dynastii Qing. Obecnie stan´∏a tam równie˝ pagoda zmar∏ego dwudziestego dziewiàtego przeora klasztoru, De Chan. Na pó∏nocy znajdujà si´ Jaskinie Bodhidharmy, w której, jak si´ uwa˝a, sam Da Mo medytowa∏ przez ponad dziewi´ç lat. Wokó∏ Êwiàtyni rozrzucone na wschód, po∏udnie i pó∏noc, znajdujà si´ stare ceglane pagody przechowujàce szczàtki utalentowanych mnichów. Hula∏ tam ostry wiatr, który pomimo goràcego popo∏udnia przyprawia∏ o g´sià skórk´. Czy˝by nie wszystkim mistrzom podoba∏y si´ odwiedziny turystów? W pobli˝u klasztoru dzia∏a obecnie ponad 40 szkó∏, w których çwiczy codziennie ponad 12.000 uczniów. Wyje˝d˝ajàc z klasztoru w póênych godzinach wieczornych mo˝na by∏o dostrzec, pomimo braku oÊwietlenia, na okolicznych placach tysiàce çwiczàcych. Ró˝norodne formy- walk´ z partnerem, walk´ z u˝yciem miecza, halabardy, dwóch mieczy, kija, szabli, d∏ugiej szabli, ∏aƒcucha itp. Kolejny punkt to Xi’an dokàd dojechaliÊmy pociàgiem z „miejscami sie- dzàcymi mi´kkimi”. Za oknami widaç by∏o prowincje chiƒskie. W niektórych miejscach ludzie nie posiadajàcy ˝adnych Êrodków utrzymania mieszkali w ziemiankach. Ale wsz´dzie by∏o widaç porzàdek i czystoÊç. Pierwszy raz b´dàc w Chinach i zwiedzajàc prowincje chiƒskie, widaç by∏o du˝o ˝ebrajàcych ludzi i brud dooko∏a. Obecnie zosta∏y wydane dekrety, ˝e ma byç utrzymywany porzàdek. Widniejà nawet tabliczki, na których widaç napis „zakaz plucia”, dotàd bowiem nawykiem Chiƒczyków by∏o poranne plucia w celu oczyszczenia jamy ustnej i nosa. Niedaleko Xi’an mieszczà si´ najwi´ksze, najciekawsze atrakcje turystyczne prowincji Shaanxi, a wÊród nich jest – uwa˝ana za jeden z najwa˝niejszych i najoryginalniejszych zabytków w skali Êwiatowej 8 Cud Âwiata – Armia Terakotowa W tej cz´Êci prowincji w odleg∏ych czasach mieÊci∏y si´ stolice dwóch pierwszych dynastii Cesarstwa Chiƒskiego. O wyborze tego miejsca decydowa∏o naturalne obronne ukszta∏towanie terenu pomi´dzy Rzekà ˚ó∏tà (Huang), a górami Qinling. Pierwszà dynastià by∏a dynastia Qin panujàca w okresie od 221 do 207 roku p.n.e., a po jej upadku w∏adz´ przej´∏a Zachodnia Dynastia Han (206 r. p.n.e. – 9 r.n.e.). Losy dynastii mo˝na poznaç dzi´ki wykopaliskom archeologicznym. W 1974 roku rolnicy kopiàcy studni´ natrafili na fragmenty posàgów ˝o∏nierzy armii terakotowej. Fakt ten zosta∏ uznany za najwi´ksze wydarzenie archeologiczne XX wieku. Odkryte zosta∏y liczàce ponad dwa tysiàce lat figury terakotowej armii. W pierwszym pok∏adzie znalezisk archeologicznych wykonanych na g∏´bokoÊci 3-7 metrów w korytarzach szerokich na trzy metry, oddzielonych specjalnie wybudowanymi Êcianami, znaleziono szeÊç tysi´cy ˝o∏nierzy terakotowych zwróconych na wschód w szyku wojennym. Cz´Êç z nich stanowià wojownicy na koniach, ∏ucznicy, kusznicy, ˝o∏nierze piechoty trzymajàcy miecze, piki czy inny sprz´t bojowy. Uzbrojenie ˝o∏nierzy czy zbroje by∏y w du˝ej cz´Êci oryginalne, takie jak 6 u˝ywane przez prawdziwych ˝o∏nierzy epoki. Ca∏oÊç uzupe∏nia kawalkada 35 koni ciàgnàcych wyrzeêbione w drewnie rydwany. W najwi´kszym odkrytym pawilonie znajduje si´ 11 d∏ugich korytarzy ca∏kowicie wype∏nionych figurami wojowników naturalnej wielkoÊci (1,80 m). Posàgi majà cechy indywidualne: ró˝nià si´ od siebie ubiorem, rysami twarzy, uczesaniem i or´˝em. Znaleziono ca∏à armi´ liczàcà 8000 ˝o∏nierzy, ale odkopano tylko cz´Êç, reszt´ pozostawiono, gdy˝ Chiƒczycy ocenili, ˝e obecne Êrodki i poziom nauki nie jest wystarczajàcy, aby w pe∏ni zabezpieczyç te unikalne wykopaliska przed zniszczeniem. Armia ta mia∏a broniç dost´pu do grobowca cesarza Qin Shi Huangdi. By∏ on pierwszym cesarzem, któremu uda∏o si´ pokonaç wszystkie kraje w epoce Walczàcych Królestw i zjednoczyç Chiny. Zosta∏ osadzony na tronie w roku 246 p.n.e. majàc lat trzynaÊcie, przyjà∏ imi´ Pierwszego Cesarza i rozpoczà∏ okres panowania dynastii Qin. Cesarz ten wprowadzi∏ poj´cie imperium, które z resztà funkcjonuje do dziÊ. Kaza∏ zburzyç mury obronne dawnych paƒstewek wewnàtrz Chin, natomiast mury od strony stepów na pó∏nocy kaza∏ po∏àczyç nowo zbudowanymi w jednà ca∏oÊç. Wzd∏u˝ muru ulokowane zosta∏y garnizony i oÊrodki sygnalizacyjne, a dziesi´ciometrowej wysokoÊci mur biegnàcy w du˝ej cz´Êci przez okr´gi stepowe i pó∏pustynne mia∏ pe∏niç funkcj´ zapory przed najazdami koczowniczych plemion z pó∏nocy. Uda∏o mu si´ wprowadziç ujednolicony system miar i wag, usunà∏ z obiegu 7 muszle i monety ró˝nych form, a zastàpi∏ je wy∏àcznie monetami ze stopu z∏ota oraz okràg∏ymi miedziakami, z dziurkà w Êrodku, które w podobnej formie przetrwa∏y a˝ do poczàtków wieku XX. Wprowadzi∏ jednolity rozstaw kó∏ na osiach wozów, da∏ równie˝ podstaw´ pisma u˝ywanego w Chinach do dziÊ. Uwa˝any by∏ za radykalnego reformatora i tyrana, którego dynastia upad∏a zaledwie cztery lata po jego Êmierci. Despot´ tego oskar˝a si´ o czystki, niszczenie ksiàg, walk´ z religià, zmuszanie ludzi do morderczej pracy w ogromnych przedsi´wzi´ciach budowlanych. Przypuszcza si´, ˝e przy samej tylko budowie Wielkie Muru z rozkazu cesarza pracowa∏o dwa miliony robotników: niewolników, skazanych i ch∏opów, a przy powstawaniu grobowca cesarskiego ponad 700 tysi´cy robotników. Ostatni etap podró˝y to Pekin. Zaczynamy od placu Tian an men (Tian – niebo, nan – spokój, men – brama) – Plac Niebiaƒskiego Spokoju. Potem Zakazane Miasto. Koniecznie Wielki Mur w Badaling. Ta najd∏u˝sza na Êwiecie fortyfikacja, majàca ponad 6300 km d∏ugoÊci powsta∏a w III w. p.n.e. z rozkazu pierwszego cesarza Qin Shihuanga. Uznawana dziÊ za jeden z cudów Êwiata i wpisany na list´ UNESCO. Potem przejazd na teren Grobowców Cesarzy z Dynastii Ming. Ta najwi´ksza na Êwiecie nekropolia cesarska sk∏ada si´ z 13 grobowców, Stra˝nik przy wejÊciu do klasztoru z których tylko dwa udost´pnione sà dla zwiedzajàcych. Nast´pnie Pa∏ac Letni po∏o˝ony nad brzegiem Jeziora Kunming. Ciàgnie si´ tam 700-metrowy korytarz, którego sufit i kolumny pokrywajà malowid∏a. Ca∏oÊç uzupe∏niajà ogrody, wyspy, mosty – najs∏ynniejszy to siedemnastowieczny most majàcy kszta∏t ∏uku, wolno stojàce posàgi, np. wykonany z bràzu posàg byka. Zakupy na rynku Rynku Ya xiu, gdzie nareszcie uda∏o nam si´ zakupiç poszukiwane miecze do Tai Chi Jian oraz wachlarze. Pozosta∏ jedynie powrót do kraju, który zajà∏ nam 10,5 godziny lotu do Amsterdamu, a dalej do Warszawy. Wszyscy zadowoleni, obkupieni, w jedwabne ko∏dry z fabryki jedwabiu, per∏y, figurki ˝o∏nierzy z muzeum w Xi’an, torby i walizki oraz niezliczone iloÊci pamiàtek i ró˝nych strojów. Chiny to bardzo ciekawy i tani dla nas kraj. Przysz∏y rok to wyprawa do Tybetu (5 dni), na wysp´ Hainan po∏o˝onà na po∏udniu Chin na wysokoÊci Laosu i Kambod˝y (5 dni) i krótki skok do Hong-Kongu na zakupy, a stamtàd ju˝ powrót samolotem do kraju. Miros∏aw Piotr Ciesielski autor jest przewodniczàcym Komisji S´dziowskiej PZK BUDO DZIE¸O NIEÂMIERTELNE W tym roku, 26 kwietnia, minie dwunasta rocznica Êmierci twórcy kyokushin karate sosai Masutatsu Oyamy. Wiele osób, nie mogàcych wybraç si´ do Japonii, z pewnoÊcià zadaje sobie pytanie, kim pozosta∏ sosai Oyama w ÊwiadomoÊci ludzi uprawiajàcych karate i czy pami´ç o jego niezwyk∏ych czynach nie odesz∏a w zapomnienie. 21 listopada 1997 roku, dzieƒ po zakoƒczeniu mistrzostw Êwiata zorganizowanych w celu uczczenia pami´ci Masutatsu Oyamy – ju˝ za ˝ycia nazywanego „Ostatnim Samurajem” – grupa oko∏o dziewi´çdziesi´ciu kierowników krajowych organizacji z ca∏ego Êwiata, wraz z wieloletnimi posiadaczami czarnych pasów, wyruszy∏a na gór´ Mitsumine – miejsce legendarnego treningu sosai. Tam mieli uczestniczyç w czterodniowym obozie. Ca∏ej wyprawie towarzyszy∏o ogromne podekscytowanie. G∏ównym celem obozu by∏o bowiem przedstawienie tak d∏ugo oczekiwanego technicznego sylabusu – oficjalnego zbioru wymagaƒ na poszczególne stopnie BUDO oraz standaryzacja kata. Jednak˝e punktem kulminacyjnym – niespodziewanym przez nikogo – by∏o ods∏oni´cie pomnika ku czci Masutatsu Oyamy. Obelisk sk∏adajàcy si´ z trzech cz´Êci stanà∏ na saObelisk ku czci sosai Masutatsu Oyamy mym szczycie Mitna górze Mitsumine. sumine. Dzisiaj do tego miejsca przybywajà karatecy z ca∏ego Êwiata. - Pami´ç o Masutatsu Oyamie zawsze b´dzie w nas ˝ywa – mówi kancho Shokei Matusi, którego przed Êmiercià sosai uczyni∏ swoim sukcesorem. – Duchowy ojciec kyokushin bardzo mocno wierzy∏, ˝e sztuka kyokushin b´dzie rozwija∏a si´ tak˝e wtedy, gdy on odejdzie z tego Êwiata. Pami´tajmy, ˝e ca∏e wielkie dzie∏o kyokushin wzi´∏o si´ z ducha i umys∏u jednego cz∏owieka. Sosai Oyama wierzy∏, ˝e, nawet po jego Êmierci, znajdà si´ osoby, które – wbrew napotykanym trudnoÊciom – b´dà kontynuowa∏y to dzie∏o, a przez nie kultywowali ducha mocy, jednoÊci, samowyrzeczenia i poszanowania bliênich – przeciwstawià si´ tym samym irracjonalnemu gwa∏towi, w który obfitujà nasze czasy. Dzie∏o Sosai nie jest pustà ideologià. Zwraca si´ ono bezpoÊrednio ku duchowoÊci cz∏owieka i wzywa do porzucenia gwa∏tu na rzecz dobra ogólnoludzkiego: naszych serdecznych kontaktów z rodzicami, nauczycielami i przyjació∏mi. Uczy nas tak˝e troski o s∏abszych, pokory i wyrzekania si´ w∏asnego ego; to tak˝e filozofia wewn´trznego spokoju i opanowania, a nie duchowej walki. Walka wszak na drodze kyokushin jest tylko jedna – z samym sobà. Zabieganie o pieniàdze, powodzenie albo s∏aw´ w oczach Masutatsu Oyamy by∏o dzia∏aniem ˝a∏osnym. Nie uczy ono bowiem cz∏owieka si∏y i odwagi, a jedynie przywiàzuje go do tego, co najbardziej ulotne i p∏ytkie. 8 SERCE DO WALKI W ostatnim dniu kwietnia na mistrzostwach Êwiata w kyokushin karate w Tokio wroc∏awianka Agnieszka Sypieƒ wywalczy∏a zloty medal w kat. +65 kg. Jest drugà Polkà, po Ewie Pawlikowskiej (kat. +55 kg), która stan´∏a na najwy˝szym stopniu podium MÂ. Ma te˝ na koncie wicemistrzostwo globu. Karate zacz´∏a trenowaç w wieku 10 lat. Pierwsze z∏oto mistrzostw Polski zdoby∏a w 1998 roku we Wroc∏awiu. Nast´pnie siedmiokrotnie zwyci´˝a∏a na mistrzostwach Europy. Prócz niej, nikt z Polaków tak licznych sukcesów w karate nie odniós∏. - Podczas tokijskiego fina∏u walczy∏am z Jelenà Worobiowà – mówi Agnieszka Sypieƒ. – zawodniczkà przewy˝szajàcà mnie wzrostem i wagà. W Rosji jest legendà. Pokona∏am jà ju˝ po raz trzeci. Zwyci´˝y∏am z nià w finale na ubieg∏orocznych mistrzostwach Starego Kontynentu i szeÊç lat temu podczas Pucharu Europy. Ta Rosjanka to by∏ mój koszmar senny. Nigdy nie walczy∏am z silniejszà zawodniczkà. Przegra∏am z nià tylko raz: cztery lata temu podczas fina∏u mistrzostw Êwiata w Osace. - Pani mà˝, Sylwester Sypieƒ pewnie jest zadowolony, ale mo˝e te˝ zazdrosny. Jemu w Tokio nie uda∏o si´ zdobyç medalu. - Có˝… To jest sport. Sylwek jest utytu∏owanym zawodnikiem, wielokrotnym mistrzem Polski i Europy. JesteÊmy z sobà od 1988 roku. PoznaliÊmy si´ na zawodach. Urzek∏a mnie wtedy technika walki m´˝a, któ- Agnieszka Sypieƒ z m´˝em Sylwestrem oraz Shokei Matsui, liderem Mi´dzynarodowej Organizacji Kyokushin 9 ra zresztà do dzisiaj jest Êwietna. Zawody, na których go nie ma, w jakimÊ sensie sà dla mnie niespe∏nione, bo to Sylwek jest dla mnie najbli˝szym trenerem i powiernikiem. Nawet jeÊli posprzeczamy si´ w domu, to i tak idziemy razem na trening. Po prostu uzupe∏niamy si´. Z mojego tokijskiego medalu cieszy si´ tak˝e mój 15-letni syn Patryk, który równie˝ uprawia karate. Kiedy przechodzi∏ przez okres m∏odzieƒczego buntu, nie bardzo mia∏ ochot´ na treningi. Bardziej pociàga∏y go deskorolka i komputer. Spraw´ jednak postawi∏am jasno: „Nie musisz uprawiaç karate, ale musisz uprawiaç sport”. Teraz Patryk trenuje z ochotà, bo zobaczy∏, ˝e praca przynosi sukcesy. Dwukrotnie zdoby∏ mistrzostwo Dolnego Âlàska. - Jak ocenia pani swojà wieloletnià karier´ sportowà? - By∏a to trudna droga, wymagajàca skupienia, wysi∏ku i wielkiej pokory. Trudno ogarnàç w kilku s∏owach te wszystkie doÊwiadczenia. Nigdy nie zach∏ystywa∏am si´ sukcesem i nie spoczywa∏am na laurach. Rozumia∏am, ˝e nieustannie musz´ si´ rozwijaç. Karate czy sport w ogóle jest niczym ˝ycie. Ciàgle wymaga pracy i ch´ci podà˝ania do przodu. Nauczy∏am si´ nie zra˝aç trudnoÊciami. One sà jak stopnie na drodze do osiàgni´cia celu. - Skàd pomys∏, ˝eby trenowaç kyokushin? - Na pierwsze zaj´cia karate trafi∏am za namowà mojego nauczyciela wf, który prowadzi∏ tak˝e zaj´cia karate. Poczàtki by∏y ci´˝ko. Mam chyba typowo sportowy charakter. Pami´tam, ˝e od najm∏odszych lat, gdy bra∏am udzia∏ w zaj´ciach sportowych, zawsze stara∏am si´ byç pierwsza. Kiedy przeczuwa∏am, ˝e mog´ nie odnieÊç sukcesu, po prostu nie startowa∏am. Nie chcia∏am pokazywaç, ˝e jestem od kogoÊ s∏absza. Nie sàdz´, ˝ebym w karate mia∏a supertechnik´ i wielkà si∏´, lecz posiadam serce do walki. Z tym si´ trzeba urodziç. Z moich obserwacji wynika, ˝e wielu z zawodników ma doskona∏à technik´, wytrzyma∏oÊç i si∏´. Jednak do odnoszenia zwyci´stw brakuje im w∏aÊnie serca. W walce o z∏oty medal na mistrzostwach Europy w kat. otwartej (Warszawa, 2004 r.). - Czy ma pani jakieÊ nadzwyczajne wspomnienie w swojej ponad dwudziestoletniej karierze sportowej? - Przed dwoma laty, na zakoƒczenie ostatniego treningu przed ME, mà˝ powiedzia∏: „Kopn´ sobie jeszcze ushiro-mawashi-geri (kopni´cie okr´˝ne – przyp. WS). Wyprowadzi∏ je tak nieprecyzyjnie, ˝e spad∏o ono wprost na moja g∏ow´. Pad∏am na mat´ i straci∏am przytomnoÊç. Kiedy jà odzyska∏am, nie wiedzia∏am, co si´ sta∏o. Dziwi∏am si´ tylko, dlaczego tyle twarzy pochyla si´ nade mnà. Sàdzi∏am, ˝e ME mam ju˝ z g∏owy. Ale wystartowa∏am w nich i wygra∏am. - Jest pani atrakcyjnà, zgrabnà kobietà. Nie lepiej by∏oby uprawiaç jazd´ figurowà na lodzie albo chocia˝by lekkoatletyk´? - Ale˝ kobietà czuj´ si´ w pe∏ni! Jestem najzwyklejszà matkà i ˝onà. Na co dzieƒ prowadzimy z m´˝em firm´. Nie widz´ ˝adnej sprzecznoÊci pomi´dzy kobiecoÊcià i karate. - Mà˝ nie jest o panià zazdrosny? - Pewnie troch´ jest, tak jak ja o niego. Ale przebywamy z sobà w∏aÊciwie ca∏y czas, nasze ma∏˝eƒstwo jest màdrze partnerskie i nie dajemy sobie powodów do zazdroÊci. - Na koniec pytanie, które nie sposób nie zadaç kobiecie uprawiajàcej sztuk´ walki: czy zdarzy∏o si´ pani u˝yç karate na ulicy? - Nigdy. Wieczorami wychodz´ zresztà z m´˝em, wi´c o swoje bezpieczeƒstwo jestem spokojna. Rozmawia∏ Wojciech Szczawiƒski BUDO NAJLEPSI W EUROPIE Wielki sukces odnieÊli polscy karatecy startujàcy na Mistrzostwach Europy Karate Shotokan ESKA, które w dniach 23-27 listopada 2005 roku rozegrano we Wroc∏awiu. Polacy zdobyli ∏àcznie 15 medali i a˝ pi´ciokrotnie stawali na najwy˝szym podium zajmujàc pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej. W zawodach wzi´∏o udzia∏ 350 zawodników z 19 paƒstw. Polacy po raz kolejny udowodnili, ˝e sà w Êcis∏ej europejskiej czo∏ówce. Po najwy˝sze laury si´gn´∏y seniorki w kumite dru˝ynowym (tegoroczne mistrzynie Êwiata z Chicago) – Anna Fajkowska z Bydgoszczy, Karolina Gràbczewska z Gryfina, Marta Szymczak i Agnieszka Szumlaƒska – obie z Wroc∏awia. O podwójnym sukcesie mo˝e mówiç Fajkowska, która zwyci´˝y∏a tak˝e w kumite indywidualnym seniorek pokonujàc w finale swojà najgroêniejszà rywalk´ z W´gier. – By∏am dobrze przygotowana do zawodów, ale dwa z∏ote medale przesz∏y moje najÊmielsze oczekiwania – przyznaje mistrzyni. Dru˝yna juniorek (Daria Szulc, Agata Andrzejewska, Magdalena Ojak i Katarzyna Lipiak) zdoby∏a srebrny medal ust´pujàc jedynie przeciwniczkom z Anglii. Seniorzy w kumite dru˝ynowym uplasowali si´ na drugiej pozycji po bardzo wyrównanej i wzbudzajàcej wielkie emocje walce fina∏owej z reprezentacjà Rosji. W sk∏ad dru˝yny weszli: Micha∏ G∏owacki, Pawe∏ Pinis i Bartosz So∏tysiak z Wroc∏awia, Witold Wojciechowski i Bart∏omiej Pielesiek z ¸odzi, Arnold Goliszewski z Elblàga oraz Piotr Szumi∏o ze Szczecina. Pinis zdoby∏ tak˝e bràz w kumite indywidualnym seniorów, a Pielesiek wywalczy∏ srebro w kategorii juniorów. Wysokà klas´ pokazali równie˝ zawodnicy startujàcy w kata. Wroc∏awianka Agnieszka Wolna zaj´∏a drugà lokat´ przegrywajàc minimalnie z Austriaczkà. - By∏am bardzo bliska zwyci´stwa. Przegra∏am zaledwie jednà dziesiàtà punktu. Pozostaje cieszyç si´ ze srebra BUDO i czekaç na mo˝liwoÊç rewan˝u w przysz∏ym roku w Lucernie – mówi Agnieszka. Na trzecim miejscu stan´∏a jej kole˝anka z dru˝yny – Michalina ¸oboda. Razem z Martà Szymczak dziewcz´ta wywalczy∏y tak˝e srebro w kata dru˝ynowym seniorek. Panowie nie pozostali d∏u˝ni – dru˝yna kata w sk∏adzie: Wojciech Bloch, ¸ukasz Wolny i Tomasz Dro˝d˝yƒski zdoby∏a srebro w rywalizacji seniorów ust´pujàc nieznacznie reprezentantom W∏och. Dro˝d˝yƒski zajà∏ tak˝e drugie miejsce w kata indywidualnym juniorów. Po raz pierwszy na Mistrzostwach Europy rozegrano konkurencje kadetów, w których Polacy zdobyli a˝ 3 z∏ote medale. W kumite kadetek Daria Szulc z Gryfiana pokona∏a w finale swojà kole˝ank´ Agat´ Andrzejewskà. Rywalizacj´ w kumite kadetów wygra∏ Dariusz Panasiuk ze Szczecina, który wspólnie z kolegami (Bartosz Kuzemko, Kacper Ol´dzki, Artur Roztropiƒski) zwyci´˝y∏ tak˝e w konkurencj´ dru˝ynowà. Wyniki. Kata ind. kobiet: 1. Stadler Joan-Marie, 2. Berner Alexandra (obie Austria), 3. Wachter Sahar (Niemcy), 4. Dybicz Agnieszka (Polska). Kata ind. seniorek: 1. Inzinger Ursula (Austria), 2. Wolna Agnieszka, 3. ¸oboda Michalina (obie Polska), 4. Schneider Sabine (Niemcy). Kata ind. kadetów: 1. Drobecek Jan (Czechy), 2. Savchits Zakhar (Bia∏oruÊ), 3. Zdobinsky Adam (Czechy), 4. Ovcharenko Sergy (Ukraina). Kata ind. juniorek: 1. Mc Grath Caroline, 2. Cummings Tara, 3. Sterling Holly (wszystkie Anglia), Aldoshina Elena (Bia∏oruÊ). Kata ind. juniorów: 1. Castro Carlos (Portugalia), 2. Pielesiek Bart∏omiej (Polska), 3. Hallet Christoper (Austria), Simic Rados∏aw (Szwajcaria). Kata ind. seniorów: 1. Quinto Barbera Jesus (Hiszpania), 2. Curcuraci Fabrizio (W∏ochy), 3. Klausberger Kimon (Austria), 4. Kuzemko ¸ukasz (Polska). Kumite ind. 1. Szulc Daria, 2. Andrzejewska Agata (obie Polska), 3. Neuhold Natalie (Austria), 3. Keall Natalie (Anglia). Kata ind. juniorów: 1. Vicare Arnaud (Belgia), 2. Dro˝d˝yƒski Tomasz (Polska), 3. Lichtmannegger Christoph, 4. Kaserer Thomas (obaj Austria). Kumite ind. seniorek: 1. Fajkowska Anna (Polska), 2. Zsimond Krisztina, 3. Rimaszombati Erica (obie Wegry), 3. Campbell Zoe (Anglia). Kumite ind. kandetów: 1. Panasiuk Dariusz (Polska), 2. Umrikhin Sergey (Rosja), 3. Speicys Leona (Litwa), 3. Kechkin Witali (Bia∏oruÊ). Kumite ind. seniorów: 1. Diachkov Witali (Bia∏oruÊ), 2. Ruppert Dawid (Niemcy), 3. Pinis Pawe∏ (Polska), 3. Fomiryakov Dymitry (Rosja). Kata indywidualne juniorek: 1. Bello Patrizia (W∏ochy), 2. Stadler Joan –Marie (Austria), 3. Moyiseyeva Natalia (Ukraina), 4. Popielarz Oliwia (Polska). Kata dru˝. juniorów: 1. Austria, 2. Czechy, 3. W∏ochy, 4. Polska. Kata dru˝. juniorek: 1. W∏ochy, 2. Ukraina, 3. Bia∏oruÊ, 4. Austria. Kumite dru˝. kadetów: 1. Poland, 2. Ukraina, 3. Walia, W∏ochy. Kata dru˝. seniorek: 1. Austria, 2. Polska, 3. Bia∏oruÊ,, 4. W∏ochy. Kumite dru˝. juniorek: 1. Anglia, 2. Polska, 3. Rosja, W∏ochy. Kata dru˝. seniorów: 1. Wlochy, 2. Polska, 3. Szwajcaria, 4. Niemcy. Kumite dru˝. seniorów: 1. Rosja, 2. Polska, 3. Szwajcaria, 4. Niemcy. Kumite dru˝. seniorów: 1. Rosja, 2. Polska, 3. Belgia, Hiszpania. Kumite dru˝. seniorek: 1. Polska, 2. W´gry, 3. W∏ochy, Anglia. Kumite dru˝. juniorów: 1. Belgia, 2. Litwa, 3. Portugalia, Anglia. Agnieszka Wolny 10 WSPANIA¸Y SUKCES U SA to kraj goÊcinny dla polskich karateków. Od wielu lat Êwi´cimy tam sukcesy i tak by∏o równie˝ na ostatnich mistrzostwach Êwiata w karate shotokan. Jako trener pragn´ pogratulowaç i podzi´kowaç naszym zawodniczkom i zawodnikom za ich zaanga˝owanie w uzyskaniu wyników sportowych. Moim zdaniem uzyskaliÊmy tak dobre wyniki dzi´ki ogromnej koncentracji i skutecznej realizacji przedstartowych za∏o˝eƒ taktycznych. Szczególnie na pochwa∏´ zas∏u˝y∏y nasza panie i panowie startujàcy w konkurencji kumite dru˝ynowego. Wspaniale si´ nawzajem wspierali w ci´˝kiej drodze do sukcesu. W meczu z reprezentacja Szwajcarii decydujàcym o wejÊciu do fina∏u samego siebie przeszed∏ Pawe∏ Pinis pokonujàc przed czasem aktualnego mistrza Europy WKF w kat. +80kg. Przed walkà zaleci∏em Paw∏owi, by skróci∏ dystans, gdy Szwajcar b´dzie wykonywa∏ techniki no˝ne, jednoczeÊnie wykonujàc kontratak gyaku zuki. Taktyka ta okaza∏a si´ bardzo skuteczna. Dwie wspania∏e kontry przynios∏y dwa punkty i zwyci´stwo. Nasza dru˝yna wygra∏a ten mecz 3: 0. Nasze panie w walkach indywidualnych mia∏y mniej szcz´Êcia. W swojej drugiej walce Karolina Gràbczewska z∏ama∏a nos przeciwniczce i zosta∏a zdyskwalifikowana. Ania Fajkowska sama otrzyma∏a taki cios i jej start w dru˝ynie sta∏ pod znakiem zapytania. Te problemy w startach indywidualnych wzmocni∏y motywacj´ naszych zawodniczek i w walkach dru˝ynowych by∏y ju˝ klasà dla siebie. Irlandki, Szwedki, W´gierki pokona∏y bez ˝adnych problemów. W finale spotka∏y si´ z Angielkami. Rozpocz´∏a Karolina Gràbczewska pokonujàc po 20 sekundach swojà przeciwniczk´ przez ippon za kopni´cie na g∏ow´ mawashi geri. Nast´pnie Ania Fajkowska wykona∏a dwie skuteczne kontry na chudan i w tym momencie prowadzimy 2:0 i mamy tytu∏ mistrzyƒ Êwiata. Jako ostatnia startowa∏a Marta Szymczak (ma∏y wojownik). Ta walka by∏a ju˝ tylko formalnoÊcià. 11 Wspaniale równie˝ zaprezentowa∏y si´ nasze panie w konkurencji kata. Zarówno w dru˝ynie jak i indywidualnie zdobywajàc dwa srebrne medale. Agnieszka Wolna po wygraniu eliminacji wesz∏a do fina∏u na pierwszym miejscu z przewagà 1 punktu nad nast´pnà przeciwniczkà. Niestety, w finale, po wykonaniu kata unosu, spad∏a na drugà pozycj´. Równie˝ Tomasz Dro˝d˝yƒski w konkurencji kata indywidualne m´˝czyzn wygra∏ eliminacje i wszed∏ do fina∏u na pierwszym miejscu. I jemu tak˝e nie uda∏o si´ utrzymaç pierwszego miejsca z eliminacji i ostatecznie po fina∏ach uplasowa∏ si´ na trzecim miejscu. Na koniec zawodów rozegrany zosta∏ fina∏ kumite dru˝ynowego m´˝czyzn, w którym spotka∏a si´ nasza reprezentacja z gospodarzami mistrzostw Amerykanami. Doping by∏ tak g∏oÊny, ˝e nie mog∏em rozmawiaç z zawodnikami. Hala wype∏niona by∏a do ostatniego miejsca. Skandowane bardzo g∏oÊno „USA... USA....... USA...” brzmia∏o jak grzmot burzy. Wra˝enie niesamowite. Po prostu nie da si´ tego opisaç. W pierwszej walce Micha∏ G∏owacki zremisowa∏. W drugiej Pawe∏ Pinis przegra∏. Trzecia walka Witka Wojciechowskiego zakoƒczy∏a si´ remisem. W czwartej walce Damian So∏tysiak zrehabilitowa∏ si´ za kiepski start indywidualny i wygra∏. Mamy stan meczu 1: 1 i, jako ostatni startowa∏, Arnold Goliszewski weteran, który najlepiej zaprezentowa∏ si´ w startach indywidualnych (wygra∏ dwie walki). Napi´cie si´ga∏o zenitu. Amerykanin unika∏ walki uciekajàc po ca∏ej planszy, lecz w koƒcówce skutecznie skontrowa∏ wygrywajàc z Arnim, a w konsekwencji zapewni∏ zwyci´stwo Amerykanom. Jeszcze raz pragn´ pogratulowaç wszystkim reprezentantom za godne reprezentowanie naszego kraju na tych mistrzostwach. Tomasz Gràbczewski Autor jest g∏ównym trenerem kadry PZKarate BUDO Mistrzostwa Ê Chicago Êwiata WSKA o’ 2005 Fot. Robert Beczarski S¸UCHAJMY JANA PAW¸A II Rozmowa z ks. Stanis∏awem Sikorskim, kapelanem polskiego karate kyokushin - Prosz´ ksi´dza, Jan Pawe∏ II g∏osi∏ wartoÊci uniwersalne; odnosi∏ si´ przyjaênie i do buddystów, i do ˚ydów, i do mahometan. Jego duchowy testament bliski jest chyba tak˝e zasadom zawartym w idei karate? - To prawda. Jan Pawe∏ II mia∏ szacunek dla wszystkich wartoÊci, które rozwijajà cz∏owieka, pog∏´biajà jego moralnoÊç i pozwalajà mu wzrastaç w Panu Bogu. Ró˝ne sà drogi, które prowadzà do Prawdy. Bóg nikomu na nià nie da∏ monopolu. Papie˝ uzmys∏awia∏ nam to przez ca∏y swój pontyfikat. Bez wzgl´du na to, czy mamy do czynienia z Talmudem, Koranem albo Kodeksem Dojo trzeba rozumieç, ˝e Êcie˝ki wiodàce do Boga sà ró˝ne i, jeÊli s∏u˝à one Dobru, ˝adnej nie mo˝na pot´piaç. - Âmierç Jana Paw∏a II wywo∏a∏a w Polakach g∏´bokie poruszenie. KtoÊ powiedzia∏ jednak: „Po co nam papie˝, którego nikt nie s∏ucha?”. Nie sàdzi ksiàdz, ˝e przywiàzanie do Ojca Âwi´tego powinniÊmy okazywaç przede wszystkim poprzez s∏uchanie jego nauk – ˝e szczególnie dotyczy to osób, które uprawiajà karate? - To oczywiste. JeÊli nie ws∏uchamy si´ w duchowe przes∏anie papie˝a i nie b´dziemy teraz post´powaç wed∏ug zasad g∏oszonych przez Ojca Âwi´tego, oka˝e si´, ˝e nasz ˝al po jego Êmierci by∏ jedynie pustà emocjà, nic nie znaczàcym porywem, a nawet egzaltacjà. Nie chc´ u˝ywaç wielkich s∏ów. Po Êmierci Jana Paw∏a II postanowi∏em, ˝e b´d´ nad sobà pracowa∏ jeszcze wi´cej, doskonali∏ si´. Przekraczania w∏asnych u∏omnoÊci nauczy∏o mnie karate. Ta sztuka walki pozwala nam poznaç siebie, staç si´ lepszymi ludêmi. - Ale to tylko s∏owa. - Nieprawda. Zarówno Chrystus, Jan Pawe∏ II oraz innych m´drców, filozofów, nie wy∏àczajàc Masutatsu Oyamy, po- Na zdj´ciu ks. Stanis∏aw Sikorski z Janem Paw∏em II. kazali nam Êcie˝k´, po której powinniÊmy iÊç. Warte sà wszystkie wysi∏ki, które pomagajà nam przekraczaç siebie. Nawet te najmniejsze. Na pogrzebie Papie˝a by∏y i obecny prezydent Polski podali sobie r´ce, a to wydawa∏o si´ przecie˝ trudne do wyobra˝enia; w ludziach obudzi∏a si´ jednoÊç. Wszyscy, którzy g∏oszà mi∏oÊç, rozumiejà, ˝e jesteÊmy zdolni do jej czynienia, wszak mi∏oÊç jest naszà prawdziwà naturà, którà tylko czasami gdzieÊ gubimy. S∏uchajmy naszego Ojca Âwi´tego. Jego s∏owa pozwolà nam byç nie tylko lepszymi karatekami, ale przede wszystkim ludêmi. Byç cz∏owiekiem to w ˝yciu najistotniejsze. Rozmawia∏ Wojciech Szczawiƒski Spoglàdajàc z boku KROCZYMY INNÑ DROGÑ Z godnie z testamentem mistrzów Gichina Funakoshi i Masutatsu Oyamy nacisk w karate – inaczej, jak si´ zdaje, ni˝ w sporcie – winien byç po∏o˝ony nie tylko na rozwój fizyczny, lecz tak˝e intelektualno-duchowy, oraz prac´ wychowawczà z m∏odzie˝à. Te elementy stanowià podstaw´ tej dalekowschodniej sztuki walki. Bez wzgl´du na mo˝liwoÊci cia∏a i wiek, moc ducha zawsze mo˝e wzrastaç. Dlatego, przeciwnie ni˝ w sporcie wyczynowym, nie BUDO wartoÊciujemy naszych çwiczàcych, stwarzajàc ka˝demu – na miar´ jego mo˝liwoÊci – podobne warunki do treningów i poÊwi´cajàc mu tyle samo uwagi. Turnieje sportowe w karate nie sà bezwzgl´dnà, cz´sto nieuczciwà walkà o medale i pieniàdze, ale raczej sprawdzianem umiej´tnoÊci nabytych podczas wieloletnich treningów. Mo˝na to zaobserwowaç, kiedy dwóch przeciwników – zdawa∏oby si´ – toczàcych na 14 NIEZNISZCZALNE KORZENIE Rozmowa z shihan Katsuhiti Gorai, sekretarzem generalnym IKO 1 paêdziernika w dzielnicy Eisu w Tokio kancho Shokei Matsui poprowadzi∏ konferencje prasowà poprzedzajàcà otwarcie Centrum Ichigeki. Pierwszy trening w nowym dojo zosta∏ przeprowadzony przez shihan Francisco Filho, sensei Ryu Narushima i sempai Kentaro Tanaka. O tym, czym jest Ichigeki rozmawiamy z shihan Katsuhito Gorai. - Tu i ówdzie s∏ychaç g∏osy, ˝e obecnie kyokushin odchodzi od swoich korzeni, których twórcà by∏ sosai Masutatsu Oyama. Przyk∏adem tego wydaje si´ Ichigeki. Przygotowuje ono zawodników kyokushin do walk w formule K-1 albo Pride, czyli do turniejów czysto komercyjnych. - To nie tak. Ichigeki zacz´liÊmy organizowaç przed oko∏o trzema laty. Jako pierwszy zawodowymi walkami zaczà∏ zajmowaç si´ Francisco Filho. By∏a wtedy druga po∏owa lat 90. W tamtym czasie nie by∏o mo˝liwoÊci, by wspomóc takich zawodników jak Filho. Trzeba im by∏o stworzyç warunki do rozwoju. W Ichigeki obowiàzujà bowiem inne zasady walki ni˝ w kyokushin. Ta formu∏ s∏u˝y przede wszystkim przygotowaniu zawodników do turniejów typu K-1. Sà to oczywiÊcie jedynie wybraƒcy spoÊród wszystkich naszych czo∏owych zawodników. macie bezpardonowà walk´, po jej zakoƒczeniu wymienia przyjacielskie uÊciski i okazuje sobie szacunek. Karateka przypomina artyst´, który tworzàc muzyk´ albo malujàc obraz, zwyczajnie, po ludzku pragnie swojà sztuk´ przedstawiç szerszej publicznoÊci, niewiele interesujàc si´ fortunà albo s∏awà, które mo˝e mu przynieÊç. Taka idea pracy sprawia, ˝e polscy karatecy, na tle ogólnej mizerii polskiego sportu, odnoszà znaczàce sukcesy na arenach mi´dzynarodowych, którymi ˝adna inna dyscyplina, niestety, nie mo˝e si´ pochwaliç. To prawda, ˝e w karate nie ma show – nieod∏àcznego elementu boksu zawodowego, turniejów K-1 15 - Czy start w walkach zawodowych nie jest sprzeczny z ideà sosai Oyamy? - Nie. Sosai Oyama zawsze chcia∏ udowadniaç, ˝e sztuka kyokushin jest najbardziej wartoÊciowa ze wszystkich sztuk i sportów walki. Tu˝ po II wojnie Êwiatowej sosai wygra∏ przecie˝ ogólnostylowe mistrzostwa Japonii. G∏osi∏ ide´, by nie tylko byç najskuteczniejszym w kyokushin, ale równie˝ we wszystkim innym. Mówi∏ o karate jako o pewnego rodzaju sztuce uniwersalnej. Walczy∏ przecie˝ tak˝e z przedstawicielami sumo, boksu, zapasów i judo, tajboksu. Wszystko po to, ˝eby wykazaç nad nimi wy˝szoÊç techniki kyokushin. Równie˝ obecnie mo˝emy poszczyciç si´ sukcesami w K-1. Niedawno w Japonii pojawi∏a si´ tendencja do poszukiwania najmocniejszego stylu w sztukach walki. Chcemy wykazaç, ˝e reprezentujemy taki styl. - Czy to oznacza, ˝e kyokushin b´dzie obecnie stawia∏o na formowanie zawodników wyczynowych? - Nie. Jak powiedzia∏em do turniejów zawodowych wystawiamy tylko garstk´ z wielomilionowej rzeszy uprawiajàcej na Êwiecie kyokushin. Nasze karate pozostaje niezmienne w swoich idea∏ach i dà˝eniach. - Co dzieje si´ ze starà siedzibà Honbu wybudowanà przez sosai Oyam´. Czy przeniesie si´ ona do nowoczesnego, dziewi´ciopi´trowego obiektu budowanego przez kancho Matsui? - Honbu w Ikebukuro stworzone przez sosai Oyam´ pozostanie w stanie nienaruszonym i nadal b´dzie pe∏ni∏o dotychczasowà funkcj´. Ten obiekt jest pomnikiem naszych wartoÊci. W naszym nowym obiekcie b´dà si´ mieÊci∏y przede wszystkim pomieszczenia biurowe, do odnowy biologicznej, akademia Ichigeki oraz dojo. Obiekt ten b´dzie przeznaczony zarówno dla zawodników przygotowujàcych si´ do walk zawodowych jak i osób trenujàcych karate rekreacyjnie. Takie miejsca to w Japonii ju˝ standard. - Dzi´kuj´ za rozmow´. Rozmawia∏ Wojciech Szczawiƒski i wielu innych dyscyplin, które che∏pià si´ swoim presti˝em, pomimo miernych niejednokrotnie wyników. Pragniemy bowiem kroczyç innà drogà. Wi´kszà satysfakcj´ ni˝ medialna s∏awa albo nagrody daje nam praca z m∏odymi ludêmi, którzy w zaciszu sal klubowych hartujà si∏´ swojego charakteru, pokor´, szacunek dla bliênich i wytrwa∏oÊç w walce ze swoimi s∏aboÊciami. Rozumiemy, i˝ te elementy sà podstawà ka˝dego sukcesu – nie tylko w sporcie, lecz tak˝e w codziennym ˝yciu. To one prowadzà do kszta∏towania zdrowego i silnego ekonomicznie spo∏eczeƒstwa. Obserwator BUDO ETOS SAMURAJÓW J ednym z idea∏ów kultury zachodnioeuropejskiej czasów Êredniowiecza by∏ wzór rycerza doskona∏ego uosabiany w takich postaciach literackich jak Roland czy Rycerze Okràg∏ego Sto∏u. M´˝owie ci, na równi z walecznoÊcià, charakteryzowali si´ wielkà cnotà, wiernoÊcià, odwagà i poÊwi´ceniem. To w∏aÊnie te cechy nape∏nia∏y ich czyny wznios∏oÊcià i pi´knem w krwawych czasach wojen krzy˝owych, czyniàc z nich idea∏y dla ka˝dego, kto para∏ si´ sztukà miecza. Stan rycerski zawsze bowiem pozostawa∏ wyró˝nianà warstwà spo∏ecznà i to nie ze wzgl´du na wykonywany przez nià zawód. Wielkimi rycerzami na wieki pozostajàcymi w pami´ci narodów stawali si´ tylko ci, którzy w najbardziej kraƒcowych sytuacjach potrafili wykazaç si´ odwagà, godnoÊcià i honorem. CzymÊ analogicznym do znanego naszej kulturze idea∏u rycerza by∏o w Japonii Bushido. Etymologia tego s∏owa zwiàzana jest z po∏àczeniem dwóch wyrazów: bushi – wojownik, rycerz, i do – droga pojmowana jako dà˝enie do praktycznej i duchowej doskona∏oÊci. Bushido nale˝y wi´c rozumieç jako zbiór norm etycznych obowiàzujàcy kast´ samurajów, pewnà og∏ad´, którà przypisujemy m´˝czyznom okreÊlanym mianem d˝entelmenów. Co prawda na poczàtku XVII stulecia sformu∏owano w Japonii statuty wojskowe („Buke Hatto”), ale ÊciÊlej rzecz ujmujàc, Bushido nigdy nie zosta∏o utrwalone na piÊmie – stanowi∏o jedynie form´ przekazu ustnego wpajanego z pokolenia na pokolenie. Ów niepisany kodeks post´powania rycerskiego oparty by∏ g∏ównie na ideach buddyjskich i konfucjaƒskich. Nie chodzi∏o przy tym, by samuraje posiadali szeroka wiedz´ na temat prawd g∏oszonych przez staro˝ytnych myÊlicieli. Wojownicy japoƒscy, zgodnie z zajmowanym przez nich miejscem w hierarchii spo∏ecznej, byli zobowiàzani przestrzegaç w swoim post´powaniu norm moralnych wyp∏ywajàcych z nauk wielkich nauczycieli Dalekiego Wschodu. Uwa˝a- BUDO no bowiem, ˝e nauka tylko wtedy staje si´ rzeczywista, kiedy przenika uczucia cz∏owieka i objawia si´ w jego charakterze – wiedz´ uto˝samiano z jej praktycznym zastosowaniem. Podobno pochodzenie bushi zwiàzane jest z Epokà Bogów. Jak poddaje jedna z pierwszych japoƒskich kronik, „Kojiki” pochodzàca z 712 roku, ostatnie pokolenie niebiaƒskich bóstw: Izangi (Mà˝ Który Wabi) i Izanami (Niewiasta Która Wabi) by∏o stwórcami kraju kwitnàcej wiÊni. Izangi zanurzy∏ w g∏´binie oceanu w∏óczni´, a kiedy jà wyciàgnà∏, z ostrza spad∏a kropla wody, która zamieni∏a si´ w wysp´. Boska para zesz∏a wtedy z krainy niebios i osiedli∏a si´ na utworzonym làdzie. Wkrótce te˝ sp∏odzi∏a wiele innych bóstw, z których ka˝de przej´∏o opiek´ nad innym ˝ywio∏em. Jednak niezgodnoÊç interesów i zatargi pomi´dzy bóstwami doprowadzi∏y do wojen. Stàd te˝ za pierwszych ekspertów sztuki wojennej Japoƒczycy uwa˝ajà bogów. W staro˝ytnych kronikach wyspy zapisano kilka innych, bardziej racjonalnych podaƒ o pochodzeniu bushi, jednak sprzecznoÊç faktów dowodzi jedynie, i˝ rzemios∏o rycerskie w Japonii powsta∏o przed jego udokumentowaniem. Rycerstwo w kraju kwitnàcej wiÊni nie by∏o tylko zawodem. Bycie samurajem oznacza∏o bowiem ÊciÊle okreÊlony model ˝ycia, którego teoretyczne i praktyczne zasady wpajano od dzieciƒstwa. Po ukoƒczeniu piàtego roku ˝ycia ch∏opiec otrzymywa∏ ma∏y, jeszcze t´py sztylet. Prawdziwy trening samurajski rozpoczyna∏ majàc lat dziewi´ç. Od tego czasu zmuszony by∏ codziennie poÊwi´caç d∏ugie godziny na nauk´ sztuki wojennej, by w przysz∏oÊci z dumà nosiç katan´ – samurajski miecz b´dàcy êród∏em przywilejów i szacunku otoczenia. Jak g∏osi jedna z legend, pierwszy cesarz Japonii, Jimmu otrzyma∏ Êwi´ty miecz w darze od bogów. Dlatego do dzisiaj ofiarowanie komuÊ miecza jest uwa˝ane w kraju kwitnàcej wiÊni za zaszczyt i symbol wielkiej czci. Broni tej przypisywano zresztà ró˝ne ta- jemne moce dajàce zdrowie, d∏ugowiecznoÊç, ale te˝ takie, które sà przyczynà nieszcz´Êç. Rzecz jasna bushi u˝ywa∏ miecza do zabijania wrogów. Or´˝ ten s∏u˝y∏ mu równie˝ do pope∏niania samobójstwa. Kodeks Bushido nakazywa∏ jednak, by wojownik nigdy nie u˝ywa∏ miecza bez potrzeby. Ten, kto wyciàgnà∏ z pochwy kling´ z b∏ahego powodu, uchodzi∏ za tchórza. Jedna z zasad g∏osi∏a, ˝e samuraj, jako cz∏owiek opanowany, powinien znaç moment, kiedy u˝ycie broni staje si´ koniecznoÊcià. Wychowanie w duchu Bushido wyra˝a∏o si´ w trzech s∏owach: màdroÊç, dobroç, odwaga – chi, jin, yu. Wiedz´, rozumianà w sensie dos∏ownym, traktowano jako dziedzin´ drugorz´dnà. Uwa˝ano, ze znajomoÊç filozofii, literatury czy religii wymagana jest tylko w takim stopniu, w jakim zagadnienia z tych dyscyplin kszta∏tujà charakter. Program zaj´ç obejmowa∏ wi´c przede wszystkim szermierk´, strzelanie z ∏uku, ju jutsu albo yawar´ (zastosowanie wiedzy anatomicznej do ataku i obrony), jazd´ konnà, u˝ywanie w∏óczni i taktyk´. Dodatkowo zaznajamiano uczniów z historià, etykà, literaturà i kaligrafià. Dzieci wychowano w ca∏kowitej pogardzie dla dóbr materialnych. Twierdzono bowiem, i˝ dà˝enie do osiàgni´cia bogactwa jest przeszkodà w nabywaniu màdroÊci ˝yciowej. Samuraj pieniàdze traktowa∏ jako coÊ ni˝szego od wartoÊci duchowych i moralnych, a posiadanie majàtku przypisywano klasom stojàcym na dole japoƒskiej hierarchii spo∏ecz- 16 nej czasów feudalnych. Wynika∏o to równie˝ z faktu, ˝e pewne sprawy – jak na przyk∏ad wychowanie – traktowano jako bezcenne. Co wi´cej – ubóstwo by∏o zaszczytem godnym jedynie m´drca. Samuraj musia∏ odznaczaç si´ przede wszystkim prawoÊcià i sprawiedliwoÊcià. „PrawoÊç jest si∏à wejÊcia bez wahania na drog´, którà wskazuje rozum; która ka˝e umrzeç, gdy umrzeç trzeba, uderzyç, gdy uderzenie jest koniecznoÊcià” – powtarzano m∏odym ludziom, którzy mieli w przysz∏oÊci staç si´ bushi. Mówiono równie˝: „PrawoÊç jest koÊçcem dajàcym t´goÊç. Tak jak g∏owa bez koÊci nie mog∏aby si´ trzymaç stosu kr´gowego, r´ce bez nich ruszaç si´, a nogi staç, tak samo ani talent, ani nauka bez prawoÊci nie sà zdolne z ludzkiej postaci uczyniç samuraja. Gdzie jest prawoÊç, tam i brak wiadomoÊci nie jest ra˝àcy”. SprawiedliwoÊç dla samuraja nie by∏a jedynie emocjonalnym impulsem. W feudalnej Japonii krà˝y∏o okreÊlenie bushi-no nosake – czu∏oÊç wojownika. Oznacza∏o ono, ˝e rycerz nie mo˝e kierowaç si´ tylko mi∏osierdziem powsta∏ym z wra˝liwoÊci. Jego dobroç dla otoczenia mia∏a wynikaç z mocy ducha i charakteru. Dlatego te˝ bushi w ka˝dej sytuacji zobowiàzany by∏ nieÊç pomoc s∏abym i uciÊnionym. Spartaƒska dyscyplina duchowa, której poddawani byli m∏odzi ludzie majàcy w przysz∏oÊci paraç si´ sztukà wojennà, obejmowa∏a wykszta∏cenie w nich takich cech jak uprzejmoÊç i prawdomównoÊç. Mawiano, ˝e bez nich prawoÊç jest czymÊ ja∏owym. Bushi-no ichi-gon – s∏owo samuraja by∏o wyra˝eniem zawierajàcym w sobie ogromnà wag´ – czymÊ, co zast´powa∏o podpis pod najbardziej wa˝nymi umowami i dokumentami, a k∏amstwo (ni-gon) japoƒscy rycerze niejednokrotnie przyp∏acali Êmiercià. Przeznaczeniem samuraja by∏a sztuka wojenna. Od najm∏odszych lat wpajano ch∏opcom, czym jest m´stwo i odwaga. Ale chocia˝ czyny japoƒskich wojowników nieraz by∏y bardzo okrutne, nigdy nie pozostawa∏y w sprzecznoÊci z etykà rycerskà. M´stwo i odwaga nie by∏y równie˝ to˝same z podejmowaniem ryzyka. „Rzuciç si´ w wir walki i tam Êmierç znaleêç – mawia∏ ksià˝´ Mito – to rzecz jasna, której mo˝e dokonaç ka˝dy ch∏ystek. Istotnym m´stwem jest ˝yç, gdy ˝yç si´ godzi, a umrzeç, kiedy umrzeç trzeba”. Agresja ze strony bushi wobec s∏abszych by∏a tak wielkà haƒbà, ˝e samuraj, który si´ jej dopuÊci∏, cz´sto zmuszony by∏ ze wstydu pope∏niç samobójstwo. Adam Rozenek Pawlikowska policjantkà Êl´, ˝e b´dzie dobra dla mnie praca. W Krakowie przesz∏am testy sprawnoÊciowe i psychologiczne oraz badania. W Szczytnie szkoli si´ oko∏o 60 osób z Ma∏opolski. Nie wiem, czy sà wÊród nich tak˝e inni sportowcy. - Jak przebiega szkolenie? - Mam osiem godzin zaj´ç dziennie. Ucz´ si´ wszystkiego, co musi wiedzieç policjantka, zachowania w ró˝nych sytuacjach. Mam zaj´cia ze sprawnoÊci fizycznej, b´d´ mia∏a strzelanie. Kurs podstawowy trwa 47 tygodni. Ja mam za sobà 2 tygodnie. Mam stopieƒ – posterunkowy. - Ma Pani okazj´ trenowaç karate? - Zaj´cia koƒcz´ o godzinie 14.20, a o godzinie 15 mog´ wyjÊç ze szko∏y. Mog´ wi´c çwiczyç codziennie. Chodz´ na treningi do klubu prowadzonego przez sensei Piotra Zembrzuskiego, çwicz´ te˝ z Piotrem Moczyd∏owskim (mistrz Europy w 2004 roku – przyp. fil). Nie mam tu swoich ukochanych gór, ale sà lasy i jeziora, wi´c biegam leÊnymi Êcie˝kami. - Nie wystàpi Pani w otwartych mistrzostwach Ameryk, które odb´dà si´ w najbli˝szy weekend w Nowym Jorku. Czy mo˝e Pani wystartowaç w paêdziernikowych mistrzostwach Europy w Warnie? Mistrzyni karate w nowej roli Najbardziej utytu∏owana zawodniczka w historii karate kyokushin na Êwiecie Ewa Pawlikowska z Nowego Targu zosta∏a policjantkà. Mieszkajàca w Nowym Targu zawodniczka Krakowskiego Klubu Kyokushin Karate i YMCA Kraków, trzykrotna mistrzyni Êwiata (1997 Tokio, 1998 Tokio, 2003 Tokio), dwukrotna wicemistrzyni Êwiata (2001 Osaka, 2005 Nowy Jork) oraz czterokrotna mistrzyni Europy (1996 Volos, 2000 Vila do Conde k. Porto, 2001 Szentes, 2002 Warna) w kategorii lekkiej (do 55 kg) – nie wspominajàc o innych sukcesach – szkoli si´ w Wy˝szej Szkole Policji w Szczytnie. Wczoraj rozmawialiÊmy z Ewà Pawlikowskà przed jej treningiem w klubie karate w Szczytnie. - Jak zosta∏a Pani policjantkà? - Próbowa∏am nià zostaç ju˝ w 1993 czy 1994 roku, ale nie by∏o odpowiedzi ze strony komendanta. Teraz namawiali mnie na to koledzy z Rady Miasta Nowego Targu. Chcia∏am zmieniç swà prac´, podjàç s∏u˝b´ w policji. My- 17 - MyÊl´, ˝e tak. Po szeÊciu tygodniach zaj´ç b´d´ mieç urlop, wi´c mog∏abym pojechaç na mistrzostwa. Na razie nie pyta∏am o zgod´ na to moich prze∏o˝onych. Jestem te˝ radnà, ale na razie nie aktywnà. Gdy dostan´ urlop i przyjad´ do Nowego Targu mog´ wziàç udzia∏ w posiedzeniu jakiejÊ komisji czy rady. - Swà zawodowà przysz∏oÊç upatruje wi´c Pani w policji? - Tak. Z tego, co si´ zorientowa∏am, w przysz∏oÊci mam pracowaç w prewencji kryminalnej z nieletnimi, a to mnie w∏aÊnie zawsze interesowa∏o. Rozmawia∏ Jerzy Filipiuk, „Dziennik Polski” (20 IX 2005 r.) BUDO jest szczytem bezczelnoÊci Dzia∏acze karate od dawna czynià starania, by ich dyscyplina wesz∏a do rodziny olimpijskiej. Na razie bezskutecznie. Czy w ogóle warto si´ o to staraç? IGRZYSKA OB¸UDY D alekowschodnie sztuki walki aspirujà do miana dyscyplin olimpijskich. Taekwondo ju˝ si´ znalaz∏o w tej rodzinie. Prawdopodobnie nied∏ugo do∏àczy do niej Wu-Shu. Niektórzy twierdzà, i˝ przedostanie si´ na areny igrzysk dyscyplin, których zasady sà ÊciÊle powiàzane z etykà i ideami wyros∏ymi na Dalekim Wschodzie, odnowi oblicze wspó∏czesnego sportu. Inni uwa˝ajà jednak, ˝e sztuki walki pod znakiem olimpijskich kó∏ek ulegnà komercjalizacji. Ich obawy sà uzasadnione. Wystarczy przecie˝ przyjrzeç si´ judo, które, od kiedy uznawane jest za sport, wiele straci∏o ze swego uniwersalizmu. O tym, ˝e wznios∏e idee nowo˝ytnego olimpizmu z rzeczywistoÊcià wspólnego wiele nie majà, przekonano si´ ju˝ w roku 1900 w Pary˝u. Ówczesny zdobywca z∏otego medalu w maratonie, Francuz Michael Theato przebieg∏ tras´ na skróty. Od tamtego czasu za parawanem wznios∏ych hase∏ wyrasta∏y kolejne pokolenia sportowych oszustów. Podczas igrzysk w Atlancie wystartowa∏o jedenastu w´gierskich p∏ywaków, którzy kwalifikacje olimpijskie zdobyli na zawodach nie majàcych miejsca. Chocia˝ igrzyska zawsze traktowano jako manifestacj´ ogólnoÊwiatowego pokoju i równoÊci, w rzeczywistoÊci wykorzystywano jà BUDO politycznie. W roku 1936 zorganizowano t´ imprez´ w Berlinie na wyraêne ˝yczenie Hitlera. Na oczach t∏umu i w∏adz MKOl l˝ono wtedy czarnoskórego Jessy’ego Owena. Nie by∏ to zresztà ostatni spektakl oddzia∏ywania polityki na idee spod znaku olimpijskich kó∏ek. Wystarczy wspomnieç igrzyska w Moskwie (1980 r.) i kolejne w Los Angeles. Jacek Wszo∏a, z∏oty medalista z IO w ówczesnej stolicy ZSRR, do dzisiaj ma ˝al, ˝e politycy odebrali mu szans´ stani´cia na najwy˝szym stopniu podium w mieÊcie anio∏ów. Nie on jeden zresztà. Andrew Jennings, autor ksià˝ki „Wielki olimpijski szwindel” pi´tnujàcej w∏adze MKOl skrytykowa∏ w niej Juana Antonio Samarancha za lojalnoÊç wobec genera∏a Franco. Komitetowi zarzuca si´ tak˝e przymykanie oka na zawodników z RPA w okresie apartheidu oraz brak jednoznacznej postawy w czasach „zimnej wojny”. Nie tylko polityka stawa∏a na drodze olimpijskiego fair play. Bruka∏y go same w∏adze MKOl, którym nieraz zarzucano „moralnoÊç Kalego” przy skracaniu kar zawodnikom zdyskwalifikowanym za stosowanie niedozwolonego dopingu (dopiero niedawno Âwiatowa Agencja Antydopingowa wprowadzi∏a w tej sprawie jednoznaczne uregulowania). Twierdzono, ˝e i˝ organizacja ta zabiega o przyznanie jej Pokojowej Nagrody Nobla. Do prowadzenia lobbingu na rzecz jej uzyskania Samarach wynajà∏ londyƒskà agencj´ reklamowà Grey’s Advertising. Nied∏ugo potem okaza∏o si´, ˝e MKOl jest jednà z najbardziej skorumpowanych organizacji na Êwiecie. Zdaniem Szwajcara Marca Hodlera, by∏ego wiceprzewodniczàcy MKOl, w ostatnich latach ˝adne miasto nie wygra∏o rywalizacji o igrzyska w czysty sposób. Hodler oskar˝y∏ Salt Lake City o kupienie g∏osów cz∏onków komitetu. - Czasy, w których by∏em olimpijczykiem, znacznie ró˝ni∏y si´ od obecnych – mówi Czes∏aw Lang, srebrny medalista IO w Moskwie. – Nie pami´tam, ile otrzyma∏em pieni´dzy za krà˝ek wywalczony podczas igrzysk. By∏o tego 200 albo 300 rubli. Pieniàdze nie mia∏y jednak dla mnie znaczenia. Istotny by∏ fakt, ˝e reprezentowa∏em swój kraj na olimpiadzie. Teraz jest inaczej. Wàtpi´, aby zdo∏ano powstrzymaç z∏o, które sta∏o si´ udzia∏em machiny olimpizmu. Trzeba si´ z tym pogodziç. Ale osobiÊcie wola∏em tamten Êwiat. Trudno zliczyç, ilu by∏o mistrzów posi∏kujàcych si´ niedozwolonym dopingiem w ca∏ej historii igrzysk. Wed∏ug szacunków Europejskiego Kongresu Medycyny Sportowej, „koks” stosuje 60 procent sportowców zaÊ u wi´kszoÊci zawodników walczàcych o medale w sportach si∏owych na olimpiadzie w Barcelonie wykryto podwy˝szony poziom hematokrytu, co jest konsekwencjà stosowania EPO – Êrodka dopingowego zwanego „killer drug”. Trenerzy niemieckich p∏ywaczek pytani przez dziennikarzy, dlaczego ich zawodniczki majà niski g∏os, odpowiadali, ˝e dziewcz´ta przyjecha∏y walczyç o medale, a nie po to by Êpiewaç. W Tybecie chiƒska federacja olimpijska „hodowa∏a” swoich mistrzów. Kiedy wykry∏y to w∏adze MKOl, co prawda nie dopuÊci∏y „brojlerów” do startu w igrzyskach, lecz zezwoli∏y Chiƒczykom wymieniç ekip´ na „czystych” zawodników. - „Koks” jest dla miernot – twierdzi 18 Jacek Wszo∏a. – Nasze Êrodowisko jest skompromitowane przez kretynów, którzy zdajà sobie spraw´, ˝e bez sztucznego wspomagania wybiç si´ nie zdo∏ajà. W gr´ wchodzà dzisiaj zbyt du˝e pieniàdze, ˝eby ukróciç ten proceder. Robert Korzeniowski dodaje: – Jest zjawiskiem tragicznym, gdy trenerzy m∏odych zawodników przemycajà im myÊl, ˝e tak naprawd´, bez dopingu, ˝adnych szans w sporcie wyczynowym nie majà. To oni uczà m∏odych sportowców, by zwyci´˝aç za wszelkà cen´. „Chemia” zosta∏a niejako wpisana w sportowà karier´, poniewa˝ wi´kszoÊç zawodników doskonale zdaje sobie spraw´, ˝e trenujàc czysto, mo˝na co najwy˝ej osiàgaç rezultaty Êredniaka. Z nimi wst´pu na olimpijskie salony nie ma. Tymczasem w sporcie liczy si´ widowisko i rekordy. W Atlancie tylko u pi´ciu zawodników wykryto „koks”, ale – wed∏ug dziennika „Liberation” – prawie 80 procent medali na tych igrzyskach zdobyto dzi´ki stosowaniu niedozwolonego dopingu. Rozstrzygni´ç jednoznacznych w tej kwestii przyjmowaç jednak nie mo˝na. Zawodnicy przedstawiajà bowiem za- Êwiadczenia, i˝ cierpià na rozmaite dolegliwoÊci, które zmuszajà ich do przyjmowania substancji zwi´kszajàcych pojemnoÊç p∏uc, u∏atwiajàcych znoszenie bólu podczas morderczych treningów albo budujàcych tkanki mi´Êniowe. Âwiatowej Agencji Antydopingowej, której bud˝et si´ga blisko 30 mln USD, zarzuca si´ pozór dzia∏ania i podtrzymywanie wra˝enia, ˝e z „koksiarzami” si´ walczy. Wiadomo bowiem, ˝e bez sztucznego wspomagania nie by∏oby rekordów, bez nich widowiska, a bez tego sponsorów, czyli pieni´dzy. Nawet dzieci rozumiejà, ˝e we wspó∏czesnym sporcie nie tyle chodzi o idee, co o pieniàdze, blichtr i gwiazdorstwo, które przynosi wymierny zysk. Byç mo˝e jest to jedna z przyczyn, dla których badania krwi wprowadzono dopiero na igrzyskach w Sydney. Natomiast brak badaƒ na obecnoÊç hormonu wzrostu przedstawiciel MKOl t∏umaczy∏ w Sydney nie przygotowaniem na czas odpowiednich testów. Ju˝ w najbli˝szym czasie Êwiatowy ruch olimpijski czeka nowe wyzwanie – doping genetyczny, którego, przy obecnym stanie nauki, wykryç w organizmie nie sposób. PesymiÊci twierdzà, ˝e gdy zostanie wprowadzony do „obrotu”, olimpiada stanie si´ prawdziwymi igrzyskami cyborgów. Przewidujà, ˝e niektórzy „mistrzowie” zastosujà go ju˝ w Chinach. - Paru specjalistów od robienia sporej kasy u˝y∏o idei markiza Pierre de Coubertina do interesów – twierdzi jeden z mi´dzynarodowych dzia∏aczy karate sprzeciwiajàcy si´ wejÊciu karate na igrzyska. – Obecnie ciekawa skàdinàd idea olimpizmu zosta∏a ca∏kowicie podporzàdkowana mamonie i stacjom telewizyjnym. Sta∏a si´ targiem uk∏adów i pró˝noÊci Odnosz´ wra˝enie, ˝e olimpiada prze˝y∏a si´ jako wydarzenie sportowo-estetyczne. Czy chcemy zatraciç niepowtarzalny charakter karate? Czy warto dla przypodobania si´ mediom wystawiaç si´ na sprzeda˝? OsobiÊcie nie chc´ identyfikowaç si´ z olimpijskim jarmarkiem. Kodeks Busido mówi: „JeÊli nie mo˝esz zachowaç ˝ycia, zachowaj godnoÊç”. WOJCIECH SZCZAWI¡SKI KARATE TO DUCH BUSHIDO S ensei Andrzej Kaczkowski, prezes Legnickiego Klubu Karate i cz∏onek Zarzàdu PZK, jest jednym z najbardziej dynamicznych dzia∏aczy karate w Polsce. Od lat popularyzuje kultur´ Japonii w Polsce (pod koniec lat 70. za∏o˝y∏ piàte w kraju Towarzystwo Polsko-Japoƒskie), m. in. sprowadzajàc do swojego klubu wolontariuszy z kraju kwitnàcej wiÊni. Elementy kultury japoƒskiej zawsze te˝ sà obecne na organizowanych przez LKK zawodach sportowych. - Kultura Japonii pasjonuj´ si´ od wielu lat – twierdzi sensei Kaczkowski. – poniewa˝ karate to przede wszystkim duch bushido: prawoÊç, godnoÊç, nienaganne maniery i szacunek dla starszych. Elementy te staram si´ zaszczepiaç m∏odym ludziom, t∏umaczàc im, ˝e aspekt fizyczny jest sprawà drugorz´dnà w dalekowschodnich sztukach walki. WartoÊci karate zawarte w Kodeksie Bushido sà uniwersalne; nie sà oderwane od naszego kr´gu kulturowego. Utwierdzi∏a mnie w tym ostatnio przeczytana ksià˝ka „Samurajskie chrzeÊcijaƒstwo” Agnieszki Kozyry. Autorka napisa∏a jà poszukujàc to˝samoÊci japoƒskiego chrzeÊcijaƒstwa. Ksià˝ka ta pokazuje, ˝e warto- 19 Êci naszego kr´gu kulturowego oraz Kodeks Bushido majà wiele wspólnych elementów, sà niemal to˝same. Wszystkim polecam t´ ksià˝k´, nie tylko dlatego, by poszerzyli swojà wiedze na temat karate, ale tak˝e po to, by zyskali wiedz´ i duchowoÊç, która w dzisiejszym Êwiecie niszczona jest przez komercj´ i bana∏. 2 grudnia 2005 roku sensei Andrzej Kaczkowski zosta∏ zaproszony do rezydencji Ambasadora Japonii w Warszawie z okazji urodzin Jego Cesarskiej MoÊci Cesarza Akihito. Na zdj´ciu Ambasador Pan Masaaki Ono wraz z Ma∏˝onkà w tradycyjnych japoƒskich kimonach i sensei Andrzej Kaczkowski. BUDO Celem walki nie mo˝e byç zwyci´stwo za wszelkà cen´. Karate to finezyjna szermierka przy u˝yciu ràk i nóg. Walka sportowa w karate kyokushin Sporty walki sà najbardziej skomplikowane z punktu widzenia wymagaƒ motorycznych. Wymagajà zdolnoÊci do percepcji w zmieniajàcych si´ warunkach i kreatywnych czynnoÊci. Celem walki nie mo˝e byç zwyci´stwo za wszelkà cen´ tylko szukanie s∏abych punktów w obronie przeciwnika (tzn. cz´sto ods∏anianych lub w ogóle nie chronionych) i konsekwentne zadawanie uderzeƒ w te miejsca. Wymaga to maksymalnej koncentracji umys∏u od pierwszej do ostatniej sekundy pojedynku oraz umiej´tnoÊci naprzemiennego napinania i rozluêniania odpowiednich partii mi´Êniowych w momencie wykonywania bloków czy ataków. Szacunek dla przeciwnika Jednym z podstawowych elementów taktyki walki sportowej powinien byç szacunek dla przeciwnika, bez wzgl´du na jego sta˝ treningowy i posiadany stopieƒ. Przeciwnika z osiàgni´ciami sportowymi ˝aden zawodnik nie b´dzie lekcewa˝y∏. Natomiast przeciwnicy nieznani, ma∏o znani lub poczàtkujàcy w startach mogà byç nieprzewidywalni w prowadzeniu swojej taktyki walki, cz´sto nieracjonalnej z punktu ekonomii i skutecznoÊci. Wià˝e si´ to z tym, ˝e nie ka˝dy zawodnik przywiàzuje wag´ do podwy˝szania swojego stopnia szkoleniowego kyu czy dan i jego aktualnie posiadany stopieƒ nie b´dzie wyk∏adnikiem umiej´tnoÊci. Tak samo jak sta˝ treningowy nie jest miarà wytrenowania. Walka sportowa nie powinna byç prowadzona bez przerwy z maksymalnà intensywnoÊcià. Na turniejach wysokiej rangi ze wzgl´du na wzrastajàcà liczb´ dogrywek od çwierçfina∏ów jest to wr´cz przeszkodà w osiàgni´ciu wysokiej pozycji ze wzgl´du na znacznà eksploatacj´ organizmu, poniewa˝ wy- BUDO soka intensywnoÊç walki prowadzona w d∏u˝szym czasie wp∏ywa na radykalne obni˝enie percepcji i jakoÊç wykonywania ruchów. W walce taktyka i ekonomia ruchu, realizujàca si´ poprzez doskona∏à technik´, ma zasadnicze znaczenie. Im stabilniejsza i spokojniejsza jest pozycja walki, tym wi´ksza jest koncentracja uwagi, mo˝liwoÊç oceny ruchów i b∏´dów przeciwnika. Umo˝liwia to wykonanie skutecznego bloku lub uniku w momencie ataku przeciwnika i wykonanie natychmiastowego kontrataku. Finezyjna szermierka Celem walki powinna byç finezyjna szermierka przy u˝yciu ràk i nóg, wykazywanie przeciwnikowi swojej wy˝szoÊci w umiej´tnym wykorzystywaniu pope∏nianych przez niego b∏´dów a koƒcowym efektem takiej walki mo˝e byç tylko zwyci´stwo. Obrona doprowadzona do perfekcji oraz tzw. czucie przeciwnika to podstawa kontrolowania przebiegu walki. Poruszajàc si´ w pozycji walki tylko w przód lub w bok oraz wyczekujàc na atak przeciwnika lub wr´cz prowokujàc go zmuszamy przeciwnika do odkrycia si´ w momencie ataku. Wtedy istnieje najwi´ksza mo˝liwoÊç przeprowadzenia skutecznej kontry. Jest to oczywiÊcie najwy˝szy poziom wytrenowania zawodnika, który mo˝e liczyç na sukcesy na europejskiej czy Êwiatowej arenie. Taktyka jest to przemyÊlany, zracjonalizowany i ekonomiczny plan walki sportowej. Poniewa˝ w trakcie wysi∏ku a˝ ok. 70% energii zamieniane jest w ciep∏o, a ok. 30% w prac´, w sportach walki taktyka ma bardzo wa˝ne znaczenie i niejednokrotnie dobrze obrana przyczynia si´ do zwyci´stwa. W karate du˝y nacisk nale˝y k∏aÊç na poprawnà technik´ zarówno w blokowaniu i zadawaniu uderzeƒ, jak równie˝ w wykonywaniu uników oraz poruszaniu si´ w pozycji walki polegajàcym przede wszystkim na kontroli dystansu w stosunku do przeciwnika. Wystrzegaç si´ nale˝y negatywnych odruchowych reakcji jak: wycofywanie si´ po linii prostej, zas∏anianie pola widzenia przy blokowaniu ataków, poruszania si´ na nadmiernie wyprostowanych koƒczynach dolnych. Poruszajàc si´ w pozycji walki nale˝y wykorzystywaç rotacj´ w stawach ca∏ego cia∏a, zamiast wykonywaç zb´dne kroki. Rola sekundanta W trakcie walki wa˝ne jest aby zawodnikowi sekundowa∏ trener a nie zawodnik. Trener ma ca∏oÊciowe spojrzenie na zawodnika, dobrze zna jego predyspozycje i przygotowanie do zawodów, mniej emocjonalnie ocenia przebieg walki. Natomiast zawodnik, który sekunduje swojemu koledze ocenia walk´ z regu∏y odnoszàc si´ do w∏asnych mo˝liwoÊci i umiej´tnoÊci oraz przenosi swoje emocje na koleg´, co zaburza jego indywidualnà osobowoÊç i przez to dekoncentruje. Podczas walki uwagi do zawodnika nale˝y maksymalnie ograniczaç, przekazywaç naprawd´ istotne, aby zawodnik móg∏ skoncentrowaç si´ na realizacji swojej taktyki. Do najistotniejszych uwag nale˝à: przypominanie o chronieniu g∏owy i nie przyjmowaniu bez potrzeby uderzeƒ oraz wskazywanie s∏abych punktów, nie chronionych przez przeciwnika. Im g∏oÊniej i cz´Êciej wyra˝amy swoje uwagi walczàcemu, tym mocniej i skuteczniej rozpraszamy go w prowadzeniu przez niego swojej taktyki walki. Roman K´ska Autor jest trenerem I klasy karate 20 STRONG MAN Jest jeszcze jedna – bardzo wa˝na – cecha charakterystyczna rywalizacji si∏aczy. Rodzinna atmosfera. Bardzo cz´sto zawodnicy sobie pomagajà, wspólnie mobilizujà si´ do osiàgni´cia jeszcze lepszego wyniku, a po zakoƒczonych zawodach wspólnie grillujà, pijà piwo i nierzadko biesiadujà do bia∏ego rana. Wszyscy sà ze sobà po imieniu i w ka˝dej chwili mogà liczyç nawet na najwi´kszego rywala. Dieta, çwiczenia i od˝ywki? Ci´êarówka, lokomotywa, samolot... Podczas zawodów potrafià podnieÊç, przetoczyç i przenieÊç ci´˝ar o wadze ponad 20 ton! Najwa˝niejsze turnieje gromadzà kilkadziesiàt tysi´cy kibiców na trybunach i miliony przed telewizorami na ca∏ym Êwiecie – od Stanów Zjednoczonych po Chiny. Najwi´ksze koncerny mi´dzynarodowe przebijajà si´, aby ich logo znalaz∏o si´ na reklamach. Strong Man! Dwa s∏owa, które elektryzujà Êwiat. Gdzie tkwi êród∏o popularnoÊci tej nowej dyscypliny sportowej? Gdzie si´gajà granice ludzkiej wytrzyma∏oÊci? Czy si∏acze u˝ywajà niedozwolonych Êrodków dopingujàcych? Rodzinna atmosfera Zawody Strong Man – niezale˝nie czy odbywajà si´ w Nowym Jorku, Sztokholmie, Tokio, czy... Miƒsku Mazowieckim – wyglàdajà bardzo podobnie. Mi´dzynarodowa Federacja zatwierdzi∏a i nazwa∏a kilkanaÊcie zadaƒ, których wyniki sk∏adajà si´ na koƒcowà ocen´. Spacer Farmera, Spacer Buszmena, Spacer Drwala, Nosid∏o, Kowad∏o... Ka˝dy, kto chocia˝ raz oglàda∏ „na ˝ywo”, albo w telewizji zawody Strong Man doskonale zna te nazwy. – Kilkunastu „osi∏ków” walczy z niewyobra˝alnymi ci´˝arami – wyjaÊnia istot´ zawodów najsilniejszy cz∏owiek na Êwiecie, Mariusz Pudzianowski. – Kto w sumie zdob´dzie wi´cej punktów, ten wygrywa. Strong Man to bardzo prosta i ogromnie medialna dyscyplina sportu. 21 Kibice cz´sto zadajà sobie pytanie, gdzie le˝y granica ludzkiej wytrzyma∏oÊci. Przecie˝ przeciàgni´cie 12 tonowej ci´˝arówki dla zwyk∏ego cz∏owieka nie mieÊci si´ w g∏owie. A Strong Mani zapowiadajà, ˝e ju˝ nied∏ugo na najwa˝niejszych zawodach mo˝e pojawiç si´ nowa dyscyplina – przeciàganie lokomotywy. – A co dalej? – pytajà si´ kibice. – Mo˝e samolot? Przecie˝ to jedna wielka lipa. Strong Mani muszà za˝ywaç koks. Bez tego nie jest mo˝liwe uzyskanie takich wyników. - Nie spotka∏em si´ jeszcze w tym Êrodowisku z problemem dopingu – zarzeka si´ Mariusz Pudziankowski. – Od tego roku podczas zawodów sà przeprowadzane badania, które majà za zadanie wy∏apaç „koksiarzy”. Ale mog´ daç g∏ow´, ˝e zdecydowana wi´kszoÊç naszego Êrodowiska nie ma nic wspólnego z niedozwolonymi Êrodkami wspomagajàcymi. Najsilniejsi ludzie Êwiata twierdzà, ˝e ich niewyobra˝alna si∏a to wypadkowa trzech rzeczy: odpowiedniej diety, wielu godzin sp´dzonych na si∏owni i od˝ywek stosowanych równie˝ przez kulturystów. Co je Strong Man? – Wszystko – odpowiada najsilniejszy Szwed, Magnus Samuelsson. – Poch∏aniam dziennie ok. 8,5 tysiàca kalorii (przeci´tny cz∏owiek spo˝ywa ok. 2,2 tys, kalorii – przyp. red.). Jem przede wszystkim ry˝ oraz mi´so i nie przejmuje si´ iloÊcià produktów. Spo˝ywam do syta, a potrafi´ sporo zjeÊç (Êmiech). Czy na pewno najsilniejsi ludzie na Êwiecie nie za˝ywajà Êrodków dopingujàcych? W listopadzie ubieg∏ego roku policja zatrzyma∏a w TrójmieÊcie Jaros∏awa Dymka (który na- BUDO le˝y do Êcis∏ej, Êwiatowej czo∏ówki), który przewozi∏ sporà iloÊç sterydów. Aktualnie zawodnik przebywa w areszcie Êledczym i oczekuje na zarzuty. – Jestem niewinny – twierdzi Dymek. Z∏ote jajka Jak pokazujà badania zawody Strong Man, które w Polsce pokazuje TVN gromadzà bardzo licznà widowni´ (jedynie Adam Ma∏ysz, najwa˝niejsze mecze pi∏karskie i siatkarskie przyciàgajà przed szklany ekran wi´cej kibiców). Mariusz Pudzianowski zosta∏ w tym roku sklasyfikowany w pierwszej dziesiàtce najpopularniejszych sportowców w Polsce. – Strong Man to kura znoszàca z∏ote jajka – przyznaje rzecznik prasowy TVN, Andrzej Szo∏tysek. Ale ˝eby dyscyplina si´ nie znudzi∏a, zawodnicy muszà osiàgaç coraz lepsze wyniki. Tego zdania jest równie˝ browar Warka, który od kilku lat notuje du˝y wzrost sprzeda˝y swoich produktów dzi´ki promocji podczas zawodów si∏aczy. Czy sà jakieÊ granice ludzkiej wytrzyma∏oÊci? – Chyba nie – zastanawia si´ Mariusz Pudzianowski. – Ci´˝kim treningiem mog´ pokonywaç coraz trudniejsze zadania. Przeciàganie samolotu? Czemu nie! Przecie˝ zmierzenie si´ z ci´˝arówkà jest juê czymÊ niewyobra˝alnym, a jakoÊ sobie radzimy z tym 12-tonowym ci´˝arem. Niewyobra˝alne ci´˝ary Ciàgni´cia ci´˝arówki w szelkach – 12 ton Zadaniem zawodnika jest przeciàgni´cie ogromnej ci´˝arówki (waga: 12 ton!) na dystansie 15 metrów w jak najkrótszym czasie. Zawodnik idàc ciàgnie TIR-a za sobà za pomocà specjalnych szelek. Uchwyt Herkulesa – ok. 2 tony Zawodnik stoi z wyprostowanymi ramionami skierowanymi na boki pomi´dzy dwoma pochy∏ymi platformami na których stojà samochody. W obu siedzà kierowcy, którzy naciskajà peda∏ hamulca. Do samochodów sà zamocowane uchwyty. Na znak s´dziego kierowcy przestajà hamowaç, a zawodnik rozpoczyna trzymanie samochodów. Wygrywa ten, kto najd∏u˝ej utrzyma auta. Zegar – 350 kg Na znak s´dziego zawodnik podnosi belk´ i idzie z nià po obwodzie ko∏a. Zwyci´zcà zostaje uczestnik, który przejdzie najwi´kszà iloÊç metrów (s´dziowie przeliczajà je na stopnie). Konstrukcja zbudowana jest z belki o d∏ugoÊci 4 metrów, do której podwieszony jest ci´˝ar o wadze 350 kg. BUDO Jeden koniec belki jest przymocowany do podstawy o wysokoÊci metra, na której jest umieszczone ∏o˝ysko obrotowe. Drugi koniec unosi zawodnik. Spacer Buszmena – 340 kg Zawodnik podchodzi do stojàcej na ziemi konstrukcji w kszta∏cie ramy (waga 340 kg, wysokoÊç 140 cm, szerokoÊç 145 cm). Na znak s´dziego uczestnik z pó∏przysiadu podnosi si´ razem z konstrukcjà i przenosi jà na dystansie 20 metrów. Wygrywa zawodnik, który przejdzie ten dystans w jak najkrótszym czasie. Spacer Farmera – 240 kg Zawodnik podchodzi do dwóch walizek (o wadze 120 kg ka˝da) i na znak s´dziego przenosi je jak najdalej – po ka˝dych 20 metrach nast´puje nawrót. Wygrywa sportowiec, który najdalej doniesie walizki bez dotkni´cia pod∏o˝a. Najsilniejsi z najsilniejszych Mariusz Pudzianowski – urodzi∏ si´ w Bia∏ej Rawskiej, gdzie do dzisiaj mieszka. KiedyÊ trenowa∏ karate i boks, ale od 5 lat zajmuje si´ tylko i wy∏àcznie Strong Man. Jest obecnie najsilniejszym cz∏owiekiem na Êwiecie. W jednym roku wywalczy∏ tytu∏y mistrza Polski, Europy i Êwiata! Przy wzroÊcie 186 cm wa˝y 136 kg. Jest rekordzistà Êwiata w spacerze farmera na dystansie 75 metrów – 33,45 sek. Zydrunas Saviskas – ju˝ jako dziecko przewy˝sza∏ swoich rówieÊników wzrostem i masà cia∏a. Litewski olbrzym próbowa∏ swoich si∏ w koszykówce, ale w 1989 roku w miejscowej telewizji zobaczy∏ relacj´ z zawodów Strong Man. Od tego momentu ju˝ wiedzia∏ jakà dyscyplin´ sportu chce uprawiaç. Jest dwukrotnym zwyci´zcà najbardziej presti˝owych w Êrodowisku si∏aczy zawodów „Arnold’s Strong Man”. Magnus Samuelsson – 200 cm wzrostu i 150 kg wagi. Takie wymiary muszà budziç respekt. W swoim ˝yciu ima∏ si´ ró˝nych zawodów, m. in. by∏ rolnikiem i pracownikiem fizycznym w fabryce. Odkàd zdecydowa∏ si´ wystàpiç w oficjalnych zawodach Strong Man jego ˝ycie zupe∏nie si´ zmieni∏o. Sta∏ si´ jednym z najlepszych sportowców na Êwiecie. Doskonale radzi sobie równie˝ w mediach. Udzieli∏ wywiadów m. in. Sports Illustrated i Rolling Stones Magazine. By∏ zaproszony równie˝ do wielu najpopularniejszych na Êwiecie programów typu talk-show. Marek Bobakowski Autor jest dziennikarzem dziennika „Sport” 22 SZTUKI WALKI BEZ STANDARDÓW W ed∏ug ostro˝nych szacunków Polskiego Zwiàzku Karate dalekowschodnie sporty i sztuki walki uprawia w Polsce ok. 60 tys. osób. Judo, karate, aikido, jujitsu, taekwondo, kung-fu, kendo, kick boxing czy modne ostatnio krav-maga, vale-tudo i capoeira to tylko niektóre z systemów, których rodowód pochodzi ju˝ nie tylko z Dalekiego Wschodu, ale i z Izraela czy Brazylii. Dyscypliny te zwane umownie dalekowschodnimi sportami i sztukami walki praktykowane sà w ró˝nych formach: jako dyscypliny sportowe, w formie rekreacji, przy nauczaniu samoobrony, jako sztuka i filozofia walki. Prawid∏owe unormowanie tych zagadnieƒ ma istotne znaczenie dla bezpieczeƒstwa çwiczàcych i praktykujàcych te dyscypliny, tym bardziej ˝e znacznà cz´Êç çwiczàcych stanowià dzieci i m∏odzie˝. BY¸O ROZPORZÑDZENIE Dotychczas problematyka ta uregulowana by∏a przez rozporzàdzenie Rady Ministrów z 12 listopada 2002 r. w sprawie uprawiania dalekowschodnich sportów i sztuk walki oraz kick boxingu (Dz. U. nr 6 z 2003 r., poz. 66), wydane na podstawie art. 53 ust. 2 ustawy o kulturze fizycznej z 18 stycznia 1996 r. Obecnie ten akt prawny trafi∏ do archiwum, a sta∏o si´ tak za sprawà zmian legislacyjnych w sferze sportu kwalifikowanego. Najpierw ustawà z 15 kwietnia 2005 r. o zmianie ustawy o kulturze fizycznej oraz ustawy o ˝egludze Êródlàdowej (Dz. U. nr 85 z 2005 r. poz. 726) zmieniono brzmienie art. 53 ustawy o kulturze fizycznej, eliminujàc tam w ogóle zapis dotyczàcy dalekowschodnich sportów i sztuk walki oraz kick boxingu, potem zabieg ten powtórzono w ustawie z 29 lipca 2005 r. o sporcie kwalifikowanym (Dz. U. nr 155 z 2005 r., poz. 1298). Na mocy art. 62 ust. 22 tej ustawy wspomniany art. 53 otrzyma∏ nowe brzmienie, w którym zabrak∏o miejsca dla sportów i sztuk walki. Ciekawostkà jest to, i˝ dotychczas 23 uregulowane tam dyscypliny, takie jak alpinizm, sporty motorowe, ˝eglarstwo, strzelectwo i p∏etwonurkowanie zachowa∏y swój status, obowiàzujà te˝ nadal akty wykonawcze wydane na mocy legitymacji ustawowej. NIEZB¢DNE STANDARDY Trudno znaleêç logiczne wyt∏umaczenie takiego stanu rzeczy. Nale˝y pami´taç, i˝ w poprzednim brzmieniu ustawy o kulturze fizycznej (przed zmianami z tego roku) istnia∏ przepis art. 53 ust. 1, który stanowi∏, i˝: „uprawianie dalekowschodnich sportów walki oraz kick boxingu wymaga odpowiednich kwalifikacji oraz przestrzegania szczególnych zasad bezpieczeƒstwa obowiàzujàcych w tych dyscyplinach sportu”. Nie wnikajàc w to, czy dotychczas obowiàzujàce rozporzàdzenie by∏o wystarczajàce, stwierdziç nale˝y, i˝ okreÊla∏o jednak standardy bezpieczeƒstwa zarówno w zakresie treningów, jak i zawodów sportowych. Przepisy te wymaga∏y okreÊlonych uprawnieƒ do prowadzenia zaj´ç, ustala∏y warunki, w jakich prowadzone mogà byç treningi i nadzór nad nimi, a tak˝e sankcjonowa∏y stosowanie sprz´tu ochronnego. Uregulowana by∏a kwestia odpowiedzialnoÊci indywidualnej trenera lub instruktora za bezpieczeƒstwo na treningach oraz s´dziego g∏ównego w czasie zawodów, z wymogiem obecnoÊci lekarza.. Wspomniany akt prawny ustala∏ te˝ wymogi stawiane osobom bioràcym udzia∏ w zaj´ciach ze szczególnym akcentem na udzia∏ dzieci i m∏odzie˝y w poszczególnych grupach wiekowych. Ustalono kwalifikacje i sposób ich uzyskiwania, a tak˝e uprawnienia wynikajàce z posiadanych kwalifikacji. WYPE¸NIå LUK¢ Rozporzàdzenie to by∏o niejednokrotnie krytykowane nie tylko w Êrodowisku praktyków sportów i sztuk walki. Potrzeb´ jego zmiany podkreÊla∏em w wielu publikacjach. Generalnie ak- centowa∏em i akcentuj´ nadal koniecznoÊç unormowania zasad bezpieczeƒstwa, zw∏aszcza z udzia∏em w zaj´ciach dzieci i m∏odzie˝y, z uwzgl´dnieniem katalogu dyscyplin szczególnie ryzykownych. Unormowania wymaga kwestia, czy wszystkie sporty i sztuki walki winny byç w Polsce zalegalizowane, a jeÊli tak, to jakie obowiàzujà sankcje za prowadzenie zaj´ç bez uprawnieƒ czy kwalifikacji. Problematyka ta pozostaje otwarta, bowiem wraz z ww. zmianami nie ma obecnie ˝adnego aktu prawnego, który okreÊla∏by zasady uprawiania w Polsce dalekowschodnich sportów i sztuk walki. Niewàtpliwie jest to luka w prawie, którà trzeba wype∏niç. Na razie bowiem – u progu nowego sezonu – kiedy w ca∏ej Polsce rozpoczynajà si´ zapisy do sekcji najprzeró˝niejszych odmian i systemów walki wr´cz, a lwià cz´Êç zg∏aszajàcych si´ stanowià dzieci i m∏odzie˝, brakuje przepisów regulujàcych t´ problematyk´. Janusz Czarniecki Autor jest trenerem karate i adwokatem, autorem publikacji „Dalekowschodnie sporty i sztuki walki – analiza normatywna”. Powy˝szy artyku∏ zosta∏ opublikowany w dzienniku „Rzeczpospolita” („R”, 24-25 IX 2005 r.) BUDO SOLIDARNOÂå KARATE List otwarty sensei W∏odzimierza Roja „SolidarnoÊç” – to znane od wieków s∏owo, wymawiane w wielu j´zykach Êwiata i przy ró˝nych okazjach. Jednak najbardziej kojarzone jest z Polskà, naszà Ojczyznà i nami – Polakami. Dla Êwiata jest to symbol braterstwa, a dla nas – kartà historii i to nie tylko tej najnowszej. JesteÊmy narodem bardzo przez histori´ doÊwiadczonym. Przewa˝nie boleÊnie. S∏owo „solidarnoÊç” towarzyszy∏o nam od wieków w czasie wojen, a przede wszystkim w okresach utraty niepodleg∏oÊci. Kiedy zapominaliÊmy o s∏owie „solidarnoÊç”, czy o s∏owie „braterstwo”, traciliÊmy si∏´ narodowà, a, czasami, przez ca∏e wieki – niepodleg∏oÊç. Ju˝ pierwsze plemiona s∏owiaƒskie nie mogàc dojÊç do porozumienia wprowadza∏y na nasze ziemie Germanów, Wieletów, Wikingów i innych w celu uzyskania dominacji na innymi plemionami tej krwi. Ka˝dy powód by∏ dobry. Potem nasi ksià˝´ta, podzieliwszy Polsk´ na dzielnice, sprowadzali obce wojska w imi´ wprowadzania reform, a prawd´ powiedziawszy – w celu przej´cia w∏adzy. Najzdolniejszym by∏ chyba Konrad Mazowiecki, wprowadzajàc do Polski zakon krzy˝acki. Troch´ go to jednak przeros∏o i dopiero po prawie dwustu latach król Jagie∏∏o zrobi∏ z tym porzàdek. Ale kiedy znów by∏o w miar´ dobrze i spokojnie, wpadliÊmy pod buty zaborców na kolejne dwieÊcie lat, potem II wojna Êwiatowa. Po niej te˝ nie by∏o weso∏o. Jednak dzi´ki narodowej solidarnoÊci jesteÊmy teraz wolnym krajem i mo˝emy si´ tà wolnoÊcià cieszyç. Kiedy rozpoczà∏em swojà przygod´ z karate, budowa∏a si´ ostatnia solidarnoÊç. Wtedy równie˝ my zacz´liÊmy tworzyç nasze budo karate i to w∏aÊnie w karate my, potomkowie u∏anów znaleêliÊmy swojà budosolidarnoÊç. S∏owo „karate” zjednoczy∏o nas wszystkich. Przez wiele lat walki na matach wydawa∏o mi si´, i˝ widz´ tylko jeden aspekt tej budosolidarnoÊci. Jednak ˝ycie przynosi zmiany i dziÊ myÊl´, ˝e pozna∏em równie˝ inne znaczenie tego s∏owa. Kiedy w czerwcu ubieg∏ego roku uleg∏em ci´˝kiemu wypadkowi samochodowemu, w∏aÊnie dzi´ki solidarnoÊci moich najbli˝szych: ˚ony, Dzieci, Lekarzy i Was Rodzino budo karate przetrwa∏em te ci´˝kie dla mnie chwile. Momenty te kojarzyç mi si´ b´dà z budosolidarnoÊcià, która otoczy∏a mnie i mojà Rodzin´ swà troskà i opiekà we wszystkich aspektach mojego ˝ycia, które by∏o wtedy niezwykle ulotne. MyÊl´, i˝ w przededniu Walnego Zjazdu PZK, Rodzina budo-karate powinna zewrzeç si´ w swojej budosolidarnoÊci i nie zepsuç tego, co przez trzydzieÊci lat tworzyliÊmy. Pi´çset lat temu, kiedy Marcin Luter, chcàc reformowaç koÊció∏, wywiesi∏ na drzwiach katedry w Witenberdze swoje tezy, rozpali∏ si´ w ca∏ej Europie taki ogieƒ, ˝e przez lata ca∏e nikt go nie móg∏ ugasiç. Nie rozpalajmy wi´c pochodni, by paliç przesz∏oÊç. Róbmy to by oÊwietlaç przysz∏oÊç. Do zobaczenia na zjeêdzie! W∏odzimierz Rój (4. dan) Od redakcji: postawa sensei W∏odzimierza Roja, zarówno zawodnicza, trenerska jak i w czasie rekonwalescencji po groênym wypadku samochodowym w roku 2005, zosta∏a doceniona przez w∏adze Gorzowa Wielkopolskiego oraz tamtejszych dziennikarzy. BUDO 24