D - Sąd Okręgowy w Lublinie

Transkrypt

D - Sąd Okręgowy w Lublinie
IV K 425/13
UZASADNIENIE
Na podstawie zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego Sąd Okręgowy w Lublinie ustalił następujący stan
faktyczny:
Ł. T. w okresie od 1 lutego 2013 roku do dnia 9 kwietnia brał udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która
w różnych miastach na terenie całej Polski zajmowała się wyłudzaniem pieniędzy od starszych osób metodą na tzw.
„wnuczka". Modus operandi działania sprawców polegał na telefonicznym kontaktowaniu się z losowo wytypowanymi
starszymi osobami, a następnie poprzez podszywanie się pod osoby z najbliższej rodziny bądź przyjaciół, a także
funkcjonariusza Policji, informowanie pokrzywdzonych o zaistniałym wypadku drogowym, którego sprawcą miał być
wnuczek, wnuczka, syn bądź bliski znajomy. Sprawcy informowali pokrzywdzonych o osobach, które rzekomo miały
ucierpieć w wypadkach i o konieczności wpłacenia stosownych kwot pieniężnych w zamian za polubowne „załatwienie"
sprawy. Zazwyczaj osoby pokrzywdzone dowiadywały się, iż „sprawca" wypadku zostanie zatrzymany przez policję
o ile nie wpłaci pieniędzy na poczet odszkodowania dla poszkodowanego. Gdy osoba pokrzywdzona wyrażała zgodę
na przekazanie środków finansowych, w krótkim czasie zgłaszał się po ich odbiór kurier, który następnie oddawał je
członkowi grupy przestępczej działającej na terenie P..
Połączenia telefoniczne do osób pokrzywdzonych wykonywane były z terenu Wielkiej Brytanii (nr o prefiksie +44),
bądź też za pośrednictwem operatorów brytyjskich. Na podstawie dostarczonych przez operatorów sieci stacjonarnych
i komórkowych wykazów rozmów ustalono, iż na numery osób pokrzywdzonych w dniach zaistniałych przestępstw
nawiązywano połączenia z numerów: (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...),
(...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...).
Sprawcy kontaktujący się z pokrzywdzonymi za pomocą numerów z angielskim numerem kierunkowym korzystali
w ciągu jednego dnia z różnej ilości kart sim. Najczęściej jedna karta sim była używana tylko w ciągu jednego dnia.
Z jednego numeru (...) wykonywano połączenia do różnych osób pokrzywdzonych oraz dzwoniono do tego samego
pokrzywdzonego z różnych numerów (...) posiadających angielski prefiks.
Rola Ł. T. w grupie przestępczej polegała na odbiorze pieniędzy bezpośrednio od osób pokrzywdzonych, a następnie
ich przekazywaniu N. A. w stałym punkcie w P.. Dwukrotnie odebrał też przesyłki od P. K., który uprzednio otrzymał
je od pokrzywdzonych. W dniu w których miała być przeprowadzona „akcja” lub poprzedniego dnia wieczorem, z
oskarżonym kontaktowali się nieustaleni mężczyźni używający imion T. i M., którzy zlecali mu wyjazd w godzinach
rannych do określonego miasta. Oskarżony jechał w konkretne miejsce, najczęściej było to centrum miasta. Tam
oczekiwał na dalsze dyspozycje ze strony zleceniodawców, którzy informowali go pod jaki adres ma się udać. Zdarzało
się, że w międzyczasie dzwoniono do niego z informacją, że sprawa jest nieaktualna. Ł. T. utrzymywał z mocodawcami
wyłącznie kontakt telefoniczny, nigdy ich nie poznał. Zarówno w czasie odbierania pieniędzy od pokrzywdzonych
jak i przekazywania ich N. A., pozostawał w stałym kontakcie telefonicznym z mężczyznami przedstawiającymi
się jako (...) i (...). Z odbieranych pieniędzy oskarżony odliczał swoje wynagrodzenie ustalone w wysokości 300
złotych za dzień „pracy", opłacał zakup benzyny oraz koszt ewentualnego noclegu w hotelu. Zlecone kursy wykonywał
od poniedziałku do piątku, a weekendy miał wolne. Gdy nie jeździł otrzymywał 70 złotych „dniówki”. W krótkim
czasie od popełnienia pierwszego przestępstwa Ł. T. zorientował się, iż pełni rolę „odbiorcy" w grupie przestępczej
zajmującej się wyłudzeniami pieniędzy metodą „na wnuczka". Odbierając paczki, Ł. T., uprzednio poinstruowany
przez T., przedstawiał się najczęściej jako policjant M. N.. Wynikało to z faktu, iż sprawcy telefonicznie kontaktując
się z pokrzywdzonymi informowali ich, iż po odbiór pieniędzy zgłosi się policjant o takich danych personalnych. W
okresie współpracy z grupą przestępczą oskarżony zarobił 10.000 złotych (wyjaśnienia Ł. T. k. 30-35, 278-281, 287v,
1789-1793, 1806-1809, 1812-181, 1831-1835, 2265-2266).
Ł. T. posługiwał się numerami (...), (...) (numer był aktywny w sieci GSM w okresie od 12 lutego 2013 roku do 10
kwietnia 2013 roku) i (...) (numer aktywny od 2 kwietnia 2013 roku). Podawał również jako numer do kontaktu z
nim, numer którym posługiwała się jego żona B. T. tj. (...). W dniach, w których dokonano wyłudzeń lub doszło do
usiłowania ich dokonania numery telefonów użytkowane przez Ł. T. logowały się do nadajników (...) obejmujących
swoim zasięgiem obszar, na którym dokonano w/wym. przestępstw lub zgodnie z zapisami (...) pojazdu, którym
poruszał się Ł. T., był on w tych miejscach lub w ich pobliżu (raport z analizy materiałów w sprawie oszustw metodą „na
wnuczka” k. 69-93; opinia biegłego z zakresu odzyskiwania danych z telefonów komórkowych, kart SIM, kart pamięci
oraz innych nośników służących do przechowywania danych - k. 1660-1690).
W/w rozpoczął współpracę z grupą przestępczą na początku lutego 2013 roku. Wówczas skontaktował się z nim
telefonicznie mężczyzna, który przedstawił się jako T. i zaproponował mu pracę w charakterze kuriera. Jego
zadaniem miało być odbieranie paczek spod wskazanych adresów. Ł. T. zgodził się na tę propozycję. Kontaktując się
poprzedniego dnia, mężczyzna ten polecił oskarżonemu, aby w dniu 11 lutego 2013 roku przyjechał o godzinie 9.00
do B. i czekał na dalsze instrukcje. Gdy Ł. T. był już na miejscu zadzwonił do niego T. i powiedział, że pod adresem
ul. (...) jest przesyłka do odebrania. Oskarżony pojechał tam i odebrał od pokrzywdzonej I. P. (1) kwotę 6000 złotych.
W trakcie odbioru tych pieniędzy oskarżony był w stałym kontakcie telefonicznym ze zleceniodawcą. Po wykonaniu
zlecenia T. nakazał mu przeliczenie zawartości koperty, a potem powiedział, że oskarżony musi pojechać wynająć
samochód i zapłacić za to z otrzymanych pieniędzy. Kazał mu udać do wypożyczalni aut (...) znajdującej się w B.
przy ul. (...), której właścicielami są małżonkowie N.. Tam czekał już na niego, zarezerwowany telefonicznie przez T.
samochód osobowy marki O. (...) o nr. rej. (...). Umówione było, że auto wypożycza na miesiąc czasu. Rachunek był
na jego nazwisko. Oskarżony zapłacił 2900 złotych, przy czym 1000 złotych stanowiła kaucja. W samochodzie była
zamontowana nawigacja samochodowa, którą Ł. T. użytkował wpisując adresy i miejscowości, do których miał jechać
(wyjaśnienia oskarżonego k. 31-34, 1789-1793, zeznania B. N. k. 372-373, 1130-1131, kserokopia umowy wypożyczenia
samochodu O. (...) nr. rej. (...) - k. 374; kserokopia protokołu zdawczo-odbiorczego samochodu O. (...) nr. rej. (...) k. 375; kserokopia prawa jazdy Ł. T. - k. 376)
Gdy Ł. T. miał już samochód, T. poinformował go, że z odebranej kwoty ma potrącić wynagrodzenie dla siebie
w wysokości 300 złotych, sfinansować zakup benzyny oraz opłacić wynajęcie pokoju w hotelu. Z pozostałą sumą
zleceniodawca polecił mu pojechać tego samego dnia do P. na ul. (...) i przekazać ją na parkingu dworcowym kurierowi.
Mężczyzna był z nim w stałym kontakcie telefonicznym i na bieżąco przekazywał mu co ma robić. Stwierdził, że jak
będzie na miejscu, podejdzie do niego kobieta, której odda kopertę z resztą pieniędzy. Na ul. (...) w P. dojechał późnym
wieczorem. Gdy siedział w samochodzie podeszła do niego N. A., której przekazał kopertę z pieniędzmi. T. kazał mu
czekać. Kobieta w tym czasie odeszła od auta i przeliczyła pieniądze z koperty. Po chwili T. powiedział, że się zgadza
i żeby T. znalazł sobie jakiś hotel, przespał się, a on rano do niego zadzwoni. W tej sytuacji wynajął pokój na swoje
nazwisko w hotelu (...) w P. (wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1789-1793, zeznania A. S. (1) k. 382-383).
Zanim oskarżony odebrał pieniądze od I. P. (1), tego samego dnia w godzinach przedpołudniowych, pokrzywdzona
odebrała połączenie z angielskiego numeru od nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...).
Mężczyzna ten podał się za jej brata J.. Wyjaśnił, że ma zachrypnięty głos ponieważ jest przeziębiony. Powiedział,
że potrącił samochodem kobietę, obecnie dogaduje się odnośnie pokrycia kosztów jej leczenia i potrzebne są mu
pieniądze w wysokości 65.000 złotych. Pokrzywdzona odparła, że może mu dać 6.000 złotych. Mężczyzna stwierdził,
że uzgodni czy taka kwota wystarczy. Rozłączył się, a gdy ponownie zadzwonił przekazał telefon mężczyźnie który
powiedział, że jest policjantem. Poinformował on I. P. (1), że jej brat spisuje umowę w której zobowiązał się do tego,
że da obecnie 6.000 złotych, a resztę pieniędzy uzbiera w ciągu miesiąca. Mężczyzna ten powiedział, że zaraz wyśle
kuriera po odbiór pieniędzy, który przedstawi się jako M. N. i powie, że jest od J.. Kazał przygotować pieniądze i wyjść
na klatkę schodową za 10 minut. Po pewnym czasie zadzwonił domofon. Kobieta zeszła na dół i wpuściła na klatkę
mężczyznę, który powiedział, że nazywa się M. N. i przysłał go J.. Wtedy dała mu kopertę z pieniędzmi. Mężczyzna
ten, którym w rzeczywistości był Ł. T., wziął ją i wyszedł. Po powrocie do domu pokrzywdzona poinformowała
osobę podającą się za policjanta, że był już kurier i odebrał pieniądze. Rozmówca powiedział, żeby z nikim się nie
kontaktowała w tej sprawie. Kobieta zadzwoniła jednak do brata J. M. (1) i słysząc jego głos zorientowała się, że została
oszukana. Opowiedziała mu o tym co się wydarzyło. Mężczyzna zaprzeczył, że miał wypadek i polecił jej zawiadomić
Policję (zeznania: I. P. (1) k. 740, J. M. (1) k. 746-747; wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1789-1793).
Rano 12 lutego 2013 roku do oskarżonego zadzwonił T. i kazał mu jechać do K.. W K. Ł. T. nie odebrał żadnej paczki
z pieniędzmi (wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1789-1793).
W tym samym dniu, po godzinie 12, M. G. zamieszkała w K. przy ul. (...), odebrała połączenie z angielskiego numeru
od nieustalonej kobiety na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Kobieta ta przedstawiła się jako jej wnuczka i
powiedziała że spowodowała wypadek samochodowy w wyniku którego poszkodowana trafiła do szpitala, a jej auto
zostało uszkodzone. Stwierdziła, że osoba ta zgodziła się na polubowne załatwienie sprawy poprzez zapłacenie na jej
rzecz kwoty 60.000 złotych. M. G. odparła, że nie ma takich pieniędzy. Stwierdziła też, że nie posiada złota. Wtedy
kobieta podająca się za wnuczkę zaproponowała jej wzięcie pożyczki, ale na to pokrzywdzona również nie przystała.
Wtedy rozmówczyni się rozłączyła. M. G. zadzwoniła wówczas do mieszkającej w W. wnuczki K. G., która poleciła
zgłosić sprawę na Policję (zeznania M. G. k. 466).
W dniu 13 lutego 2013 roku, przed godziną 10, I. H. odebrała pierwsze połączenie z angielskiego numeru od
nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Mężczyzna ten, który przedstawił się jako
pracujący w Anglii policjant o nazwisku Zaborowski, poinformował, że córka pokrzywdzonej miała za granicą wypadek
samochodowy. I. H. spytała się czy może z nią rozmawiać. Wówczas rozmówca podał do telefonu jakąś kobietę i
pokrzywdzona myślała, że jest to przebywająca w Anglii córka W. B.. Kobieta ta stwierdziła, że potrzebuje 7000 funtów
szterlingów, które musi przekazać na rzecz osoby poszkodowanej w wypadku. Pieniądze miały być przygotowane do
południa. I. H. poszła razem z wnuczką P. H. do banków. W jednym z nich wypłaciła 12.211,36 złotych oraz zaciągnęła
kredyt w wysokości 13.000 złotych, a w drugim wypłaciła 300 funtów i 12,06 złotych. W czasie pobytu w mieście
pokrzywdzona miała przy sobie telefon stacjonarny oraz komórkowy o numerze (...), na które dzwoniły z angielskich
numerów (...) i (...) osoby, które wcześniej przedstawiły się jako policjant oraz jej córka. W pewnym momencie
I. H. przestała odbierać rozmowy telefoniczne. Po powrocie do domu zadzwoniła do niej osoba podająca się za jej
córkę z pytaniem ile zgromadziła pieniędzy. Pokrzywdzona podała jej numer telefonu komórkowego do wnuczki P.
H.. Po chwili na ten numer zatelefonował mężczyzna podający się za policjanta pracującego w brytyjskiej Policji
dopytując się ile pieniędzy zebrała babcia. W kolejnych rozmowach z osobą podającą się za córkę, pokrzywdzona
otrzymała instrukcję, aby pieniądze włożyła do ciemnych reklamówek oraz, że po ich odbiór zgłosi się mężczyzna
o imieniu P.. Zarówno „policjant” jak i „córka” w trakcie rozmów nalegali aby o sprawie nikogo nie informować. I.
H. i jej wnuczka spakowały do toreb 29.000 złotych oraz 675 funtów. Na kwotę tą składały się pieniądze wypłacone
w bankach, zaciągnięty kredyt oraz oszczędności przechowywane w domu. Przed przyjazdem zaanonsowanego
mężczyzny pokrzywdzona dostała telefon, że ma wyjść przed blok z zapakowanymi pieniędzmi. Kobieta powiedziała,
że nie zrobi tego bo ma problemy w chodzeniem. Po chwili w mieszkaniu pojawił się P. K., któremu I. H. przekazała
pieniądze (zeznania: I. H. k. 101-102, 233 i P. H. k. 122-123; wyjaśnienia P. K. k. 138-141).
W dniu 13 lutego 2013 roku T. zlecił oskarżonemu kurs do K.. W K. Ł. T. nie odebrał żadnej paczki z pieniędzmi. Potem
T. kazał mu pojechać do J.. Powiedział, że przyjedzie tam taksówkarz, który ma dla niego paczkę. Taksówkarzem tym
był P. K.. T. kazał mu zapłacić kilkaset złotych tytułem wynagrodzenia za wykonaną usługę i odebrać paczkę. Oskarżony
zrobił tak jak miał polecone. Dał taksówkarzowi pieniądze a on przekazał mu paczkę, w której były zapakowane
pieniądze przekazane przez I. H.. Z odebranymi pieniędzmi Ł. T. pojechał do P. i przekazał je N. A. na parkingu
dworcowym przy ul. (...). Tego dnia nocował w hotelu (...) w P. (wyjaśnienia: Ł. T. k. 31-34, 1789-1793, P. K. k. 138-141,
144-147, 153, 156-157, 243-244, 416-418; kserokopia karty meldunkowej k. 384; kserokopia grafiku pokojowego k.
385).
W tym samym dniu o godzinie 10:23, I. S. zamieszkała w K. przy ul. (...), odebrała pierwsze połączenie z angielskiego
numeru (...) od nieustalonej kobiety na swój numer telefonu stacjonarnego (...) (wykaz połączeń k. 229). Kobieta
ta przedstawiła się jako jej wnuczka D. i poinformowała, że spowodowała wypadek, ale jeżeli zapłaci w ciągu dwóch
godzin 38.000 złotych to sprawę da się załatwić polubownie. Stwierdziła, że można zapłacić w ratach. Zabroniła mówić
komukolwiek o tej sprawie i się rozłączyła. Po kilkunastu minutach znowu zadzwoniła z pytaniem czy I. S. ma już
pieniądze. Pokrzywdzona odparła, że musi się zorientować ile może uzbierać. Po zakończonej rozmowie skontaktowała
się z J. P., której opowiedziała o zdarzeniu i wspólnie zaczęły gromadzić wymaganą kwotę. W pewnym momencie I.
S. odnalazła numer telefonu do wnuczki D., zadzwoniła do niej i dowiedziała się, że nie miała ona żadnego wypadku
i że ktoś próbuje jej babcię oszukać. Osoba, która chciała wyłudzić pieniądze więcej razy już się nie kontaktowała
(zeznania: I. S. k. 106-107, D. P. (1) k. 124).
W dniu 13 lutego 2013 roku przed godziną 10, I. C. zamieszkała w K. przy ul. (...), odebrała połączenie z angielskiego
numeru od nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Mężczyzna ten, podając się za jej
kuzyna R., powiedział, że potrzebuje pomocy, gdyż spowodował wypadek samochodowy w którym poszkodowane
zostały dwie starsze osoby, a jedna z nich przebywa w szpitalu. Stwierdził, że znajduje się na Policji, ale jeśli przekaże
poszkodowanym kwotę 50.000 złotych to sprawa zostanie załatwiona polubownie. I. C. odparła, że nie ma pieniędzy i
mu nie pomoże. Po zakończonej rozmowie zadzwoniła do córki A. P. (1) i opowiedziała jej o całym zdarzeniu. Następnie
córka skontaktowała się z kuzynem R. K., który zaprzeczył, aby uczestniczył w wypadku. Wówczas A. P. (1) zadzwoniła
do matki, informując, że ktoś próbuje ją oszukać (zeznania I. C. k. 109-110).
W dniu 13 lutego 2013 roku oskarżony pojechał również do B.. W B. Ł. T. nie odebrał żadnej paczki z pieniędzmi
(wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1789-1793).
Tego dnia po godzinie 12, M. K. (1) zamieszkała w B. przy ul. (...), odebrała połączenie z angielskiego numeru od
nieustalonej kobiety na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Osoba ta poinformowała pokrzywdzoną, że jej
wnuczka spowodowała wypadek samochodowy i że musi zapłacić 30.000 złotych żeby nie ponieść odpowiedzialności
karnej. Powiedziała też, że zadzwoni do niej jeszcze raz, żeby powiedzieć jak przekazać pieniądze. Więcej razy się już
jednak nie kontaktowała. M. K. (1) zadzwoniła do wnuczki i dowiedziała się, że ta nie miała żadnego wypadku (zeznania
M. K. k. 1857-1858).
W tym samym dniu o godzinie 12 G. M. zamieszkała w B. przy ul. (...), odebrała pierwsze połączenie z angielskiego
numeru od nieustalonej kobiety na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Po chwili rozmowy G. M. przekazała
telefon mieszkającej z nią córce M. M. (1). Osoba, która się z nią skontaktowała, przedstawiła się jako jej córka
J.. Poinformowała, że ma problemy ponieważ spowodowała wypadek samochodowy i potrzebuje 7.000 euro na
polubowne załatwienie sprawy. Spytała się, czy M. M. (2) pożyczy jej pieniądze. Gdy usłyszała od pokrzywdzonej, że
nie dysponuje taką kwotą, spytała się, czy pożyczki może jej udzielić babcia. Pokrzywdzona odparła, że babcia G. nie
ma takich pieniędzy i żeby zapytała babcię I.. Następnie osoba podszywająca się pod córkę M. M. (2) poprosiła o numer
telefonu do babci I.. Na sugestię, że zna ten numer, odparła, iż ma zniszczony telefon. Powiedziała, że dzwoni z Policji.
Pokrzywdzona podała rozmówczyni żądany numer telefonu i poszła do pracy. Po kilkudziesięciu minutach zadzwoniła
do niej G. M. informując, że otrzymała kolejny telefon, od tej samej kobiety, która prosiła o podanie numeru telefonu
komórkowego do M. M. (2). Przekazała też, że osoba ta kontaktowała się telefonicznie z przebywającą we W. babcią I. i
ta jej powiedziała, że pieniądze ma na koncie w Polsce, do którego upoważnienie ma pokrzywdzona. Tego samego dnia
do M. M. (2) zadzwoniła córka J. i wówczas wyjaśniło się, że ktoś się pod nią podszywał (zeznania M. M. (2) k. 2109).
W dniu 14 lutego 2013 roku, w godzinach rannych, oskarżony pojechał na zlecenie T. do K. i gdy był już na miejscu
otrzymał polecenie odbioru przesyłki pod adresem ul. (...). Ł. T. udał się pod ten adres i odebrał od pokrzywdzonej M.
M. (3) pieniądze w kwocie 25.000 złotych. Zanim oskarżony otrzymał te pieniądze, tego samego dnia przed godziną 11
M. M. (3) odebrała pierwsze połączenie z angielskiego numeru od nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu
stacjonarnego (...). Mężczyzna ten, zwracając się do wymienionej „babciu”, powiedział, że z powodu anginy ma
dziwny, zachrypnięty głos. Po tych słowach pokrzywdzona była przekonana, że rozmawia z wnukiem M.. Podająca
się za niego osoba zakomunikowała, że odda telefon policjantowi, który wszystko jej wyjaśni. Po chwili zgłosił się
przedstawiający się jako policjant mężczyzna, którego tożsamości nie ustalono. Poinformował on, że M. uczestniczył w
wypadku samochodowym, w którym są poszkodowani ze złamaniami. Twierdził, że jeśli zapłaci im 46.000 złotych to
nie poniesie konsekwencji prawnych. Powiedział, że jest z nim prokurator nadzorujący sprawę i dlatego trzeba szybko
dostarczyć pieniądze. Nie zgodził się aby pieniądze na miejsce dostarczyła pokrzywdzona. M. M. (3) stwierdziła, że jest
w stanie pożyczyć 25.000 złotych. Po konsultacji z prokuratorem, „policjant” zgodził się na taką kwotę i oświadczył,
że po odbiór pieniędzy za kilka minut zgłosi się mężczyzna o nazwisku N. M. (1). Pokrzywdzona wyszła wówczas przed
dom, gdzie spotkała anonsowanego wcześniej mężczyznę, którym w rzeczywistości był Ł. T. i przekazała mu kopertę z
pieniędzmi. Po powrocie do mieszkania potwierdziła „policjantowi”, że oddała pieniądze i wtedy dopiero się rozłączyła.
Tego samego dnia skontaktowała się z wnukiem M. M. (5), który powiedział, że o niczym nie wie. Z odebranymi
pieniędzmi oskarżony pojechał do P. i przekazał je N. A. na parkingu dworcowym przy na ul. (...) (zeznania: M. M. (3)
k. 983, M. M. (5) k. 987; wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1789-1793).
Tego dnia o godzinie 15, L. S. zamieszkała w K. przy ul. (...), odebrała pierwsze połączenie z angielskiego numeru
od nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Mężczyzna ten podał się za jej siostrzeńca
J. i powiedział, że chciałby od niej pożyczyć 4.000 złotych, których potrzebuje na sprowadzenie samochodu z
Anglii. Pokrzywdzona odpowiedziała, że może uzbiera 3.500 złotych i żeby zadzwonił za dwie godziny. Następnie
zatelefonowała do siostrzeńca J. Z., który zaprzeczył, aby dzwonił do niej i chciał pożyczyć pieniądze. Po jakimś czasie
zadzwonił podszywający się pod siostrzeńca mężczyzna i powiedział, że pożyczka jest nieaktualna (zeznania L. S. k.
886-887).
W dniu 14 lutego 2013 roku oskarżony pojechał z K. do G.. Gdy był już na miejscu otrzymał od T. polecenie odbioru
przesyłki pod adresem ul. (...). Ł. T. udał się pod ten adres i odebrał od pokrzywdzonej A. P. (2) 26.000 złotych i 800
euro. Zanim oskarżony otrzymał te pieniądze tego samego dnia o godzinie 12, A. P. (2) odebrała pierwsze połączenie
z angielskiego numeru od nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Mężczyzna ten podał
się za jej syna Z. i powiedział zachrypniętym głosem, że spowodował wypadek w którym jest ranna osoba i potrzebuje
42.000 złotych żeby nie pójść siedzieć. Wyjaśnił, że jego dziwny głos wynika z tego, że jest chory, ma anginę. Wtedy
zaczął z pokrzywdzoną rozmawiać jakiś inny mężczyzna, który stwierdził, iż jest u prokuratora i jeśli A. P. (2) nie
przekaże szybko pieniędzy to jej syn zostanie zamknięty. Kobieta powiedziała, że nie ma w domu takich pieniędzy, a
oszczędności trzyma w banku. Rozmówca powiedział żeby w takim razie poszła do banku i wybrała pieniądze. Ona
wtedy odparła, że jest schorowana i nie da rady dojść do banku. Wtedy mężczyzna zaproponował, że przyśle po nią
taksówkę, która zawiezie ją do banku a potem odwiezie do domu. Po jakimś czasie zadzwonił do niej taksówkarz
mówiąc, że czeka na nią przed blokiem. Pojechali do (...) Banku, gdzie A. P. (2) wypłaciła 26.000 złotych. Po powrocie
do domu otrzymała telefon od rzekomego policjanta, któremu powiedziała, że zgromadziła 26.000 złotych i 800 euro.
Mężczyzna stwierdził, że zaraz pojawi się ktoś po odbiór tych pieniędzy. Po chwili zadzwoniła osoba, która powiedziała,
że przyjechała po pieniądze i czeka przed blokiem. Po wyjściu z domu pokrzywdzona przekazała kopertę z pieniędzmi
mężczyźnie, który przysłany został przez jej telefonicznego rozmówcę. Osobą tą był Ł. T.. A. P. (2) poszła za nim, ale
po pewnym czasie zniknął jej z pola widzenia. Po powrocie do domu ponownie zadzwonił do niej mężczyzna podający
się za policjanta chcąc upewnić się, czy kurier odebrał już pieniądze i ile ich było. Następnie kobieta zadzwoniła do
wnuczki oraz synowej i opowiedziała im o tym co się stało. Potem odebrała telefon od syna Z., który poinformował
ją, że nie miał żadnego wypadku. Wtedy zdała sobie sprawę, że padła ofiarą oszustwa. Z odebranymi pieniędzmi Ł. T.
pojechał do P. i przekazał je N. A. na parkingu dworcowym przy na ul. (...) (zeznania: A. P. (2) k. 920, C. L. k. 928;
wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1789-1793).
W dniu 15 lutego 2013 roku oskarżony pojechał na zlecenie T. do W. i gdy był już na miejscu otrzymał polecenie
odbioru przesyłki pod adresem ul. (...). Ł. T. udał się pod ten adres i odebrał od pokrzywdzonej M. Ł. pieniądze w
kwocie 13.000 złotych. Zanim oskarżony odebrał te pieniądze, tego samego dnia po godzinie, pokrzywdzona odebrała
pierwsze połączenie z angielskiego numeru od nieustalonej kobiety na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Osoba
która się z nią skontaktowała podała się za jej wnuczkę K.. Miała zachrypnięty głos, jak twierdziła, z powodu anginy.
Opowiedziała, że spowodowała wypadek samochodowy, jej dwie koleżanki są w szpitalu a ona sama ma stłuczone żebra
i boli ją noga. Stwierdziła, że potrzebuje pieniędzy w kwocie 38.000 złotych, żeby uniknąć konsekwencji prawnych.
Pozytywnym załatwieniem sprawy miał się zająć policjant znający prowadzącego sprawę prokuratora. Pokrzywdzona
zgodziła się dać 10.000 złotych. Kobieta podająca się za wnuczkę powiedziała, że to za mało i przekazała telefon
nieustalonemu mężczyźnie, podającemu się za policjanta. Mężczyzna ten oświadczył, że zaproponowana kwota jest
za niska. Wówczas M. Ł. zaoferowała kwotę 13.000 złotych i „policjant” odparł, że to wystarczy. Następnie udała się
do dwóch banków z których wybrała pieniądze. Po powrocie do domu otrzymała kolejny telefon, od tego samego
co wcześniej mężczyzny. Przedstawił się on jako B. i spytał o pieniądze, które polecił spakować w małą ciemną
reklamówkę, a następnie w dużą koloru czarnego i zakleić. Oświadczył, że po odbiór gotówki przyśle mężczyznę o
imieniu W., który powie, ze jest od K.. Po kilku minutach zjawił się anonsowany wcześniej mężczyzna, którym w
rzeczywistości był Ł. T.. M. Ł. przekazała mu pieniądze. Następnego dnia pokrzywdzona skontaktowała się z wnuczką
K. Ł., która zaprzeczyła, aby zwracała się do niej o pomoc finansową. Z odebranymi pieniędzmi oskarżony pojechał
do P. i wręczył je N. A. na parkingu dworcowym przy ul. (...) (zeznania M. Ł. k. 960-962, wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34,
1806-1810).
W dniu 18 lutego 2013 roku oskarżony pojechał na zlecenie T. do L. i gdy był już na miejscu otrzymał polecenie odbioru
przesyłki pod adresem ul. (...). Ł. T. udał się pod ten adres i odebrał od pokrzywdzonej I. P. (2) pieniądze w kwocie
17.000 złotych. Zanim oskarżony odebrał pieniądze od I. P. (2), tego samego dnia po godzinie 12, pokrzywdzona
odebrała pierwsze połączenie z angielskiego numeru od nieustalonej kobiety na swój numer telefonu stacjonarnego
(...). Osoba która się z nią skontaktowała przedstawiła się jako jej wnuczka A.. Poinformowała, że spowodowała
wypadek samochodowy, auto jest do kasacji i muszą wraz z mężem zapłacić 32.000 złotych. Spytała się czy babcia ma
tyle. Stwierdziła, że ma dziwny głos bo bolą ją żebra i klatka piersiowa. Pokrzywdzona odpowiedziała, że dysponuje
kwotą 17.000 złotych. W pewnym momencie do rozmowy włączył się nieustalony mężczyzna podający się za policjanta.
Powiedział, że jeśli wnuczka nie zapłaci 32.000 złotych to pójdzie do więzienia. Ostatecznie zgodził się na kwotę 17.000
złotych, a reszta kwoty miała być dopłacona do końca miesiąca. Mężczyzna podający się za policjanta stwierdził, że
przyśle po pieniądze mężczyznę o nazwisku (...) lub (...). Powiedział, żeby wpuścić go do mieszkania i nie mówić
mu za co są pieniądze. Obiecał, że za pół godziny przywiezie do domu wnuczkę i jej męża. Po tym telefonie I. P. (2)
zeszła na dół klatki schodowej, żeby otworzyć drzwi wejściowe bo nie działał domofon. Przed drzwiami stał mężczyzna,
który przedstawił się tak jak zapowiedział to rzekomy policjant. W rzeczywistości mężczyzną tym był Ł. T.. O. poszli
do mieszkania pokrzywdzonej, gdzie I. P. (2) przekazała mu pieniądze w trzech kopertach. Po pół godzinie po raz
kolejny zadzwoniła kobieta podająca się za wnuczkę A.. Powiedziała, że wszystko zostało pomyślnie załatwione, ale ona
musi iść do szpitala bo po wypadku źle się czuje. Obiecała że później oddzwoni. Około godz. 17.00 do pokrzywdzonej
zadzwoniła jej córka E. M.. I. P. (2) zapytała się ją co się stało wnuczce Ani. Ona się zdziwiła i powiedziała, że zadzwoni
w tej sprawie do swojej córki. Później zadzwoniła jeszcze raz i powiedziała, żeby pokrzywdzona się nie martwiła bo
wnuczka jest w pracy i nic jej się nie stało. Z odebranymi pieniędzmi oskarżony pojechał do P. i przekazał je N. A. na
parkingu dworcowym przy ul. (...) (zeznania I. P. (2) k. 1544; wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1806-1810).
W tym samym dniu po godzinie Z. M. odebrała pierwsze połączenie z angielskiego numeru od nieustalonego
mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Mężczyzna ten przedstawiając się jako jej syn J., stwierdził,
że ma wielkie kłopoty i przekazał telefon osobie podającej się za policjanta o nazwisku M.. Osoba ta poinformowała
pokrzywdzoną, że jej syn spowodował wypadek drogowy w wyniku którego trzy osoby trafiły do szpitala. Obecnie jest
zatrzymany na komisariacie i prokurator zastosuje wobec niego areszt jeśli nie dogada się z poszkodowanymi i nie
zapłaci im kwoty 32.000 złotych. Policjant powiedział, żeby w sprawie tej propozycji z nikim się nie kontaktować. Z. M.
odparła, że nie posiada takich pieniędzy. Wówczas rozmówca spytał się, czy byłaby w stanie zdobyć je w krótkim czasie,
bo jak nie to syna zamkną. Kobieta odpowiedziała, że postara się zgromadzić pieniądze. Policjant oznajmił, że odezwie
się potem. Z. M. skontaktowała się ze znajomą T. S. i synową L. M., które pożyczyły jej odpowiednio kwoty 12.700
i 11.000 złotych. Gdy po raz kolejny zadzwonił do niej mężczyzna podający się za policjanta, podała mu sumę jaką
udało jej się uzbierać. Po jakimś czasie oddzwonił on do niej i stwierdził, że sprawa została dogadana z prokuratorem
i poszkodowanymi. Kazał jej włożyć pieniądze do dwóch kopert, do jednej 2.000 złotych, a do drugiej resztę kwoty
i zapakować do ciemnej reklamówki. Powiedział, że po pieniądze zgłosi się od niego mężczyzna o imieniu P. i żeby z
nim nie rozmawiać. Po chwili do mieszkania przyszedł P. K., przedstawił się tak jak zapowiadał to policjant i odebrał
od pokrzywdzonej reklamówkę z pieniędzmi. Około godziny 18.00 do Z. M. zadzwonił a potem przyszedł syn i zaczął
wypytywać się o wypadek, który rzekomo spowodował. Wówczas kobieta zdała sobie sprawę, że została oszukana
(zeznania: Z. M. k. 203-205, J. M. (2) k. 208, L. M. k. 210-211, T. S. k. 239; wyjaśnienia P. K. k. 139-141).
Tego dnia Ł. T. otrzymał też zlecenie wyjazdu do P.. Miał tam zaczekać w umówionym miejscu na osobę, która
przywiezie paczkę. Osobą tą okazał się, znany mu już z J., P. K.. Taksówkarz, po odliczeniu swojego wynagrodzenia,
wręczył mu pieniądze, które wcześniej odebrał w L. od Z. M.. Pieniądze te oskarżony przekazał na ul. (...) (wyjaśnienia:
Ł. T. k. 31-34, 1806-1810, P. K. k. 138-141, 144-147, 153, 156-157, 243-244, 416-418).
W dniu 18 lutego 2013 roku o godzinie przed godziną, Z. P. zamieszkała w L. przy ul. (...), odebrała pierwsze połączenie
z angielskiego numeru od nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Osoba, która się z nią
skontaktowała przedstawiła się jako jej syn i wyjaśniła, że mówi zachrypniętym głosem z powodu zapalenia węzłów
chłonnych. W związku z tym, że pokrzywdzona była przekonana, iż nie rozmawia z synem, odłożyła słuchawkę. Po
paru minutach telefon znowu zadzwonił i odezwał się wówczas nieustalony mężczyzna, który przedstawił się jako
policjant J. M. (3), komisarz ds. ruchu drogowego. Poinformował on pokrzywdzoną, że jej syn, który przebywa obecnie
w Prokuraturze, spowodował wypadek samochodowy i trzy osoby walczą o życie. Następnie mężczyzna ten stwierdził,
że synowi grozi wysoka kara i można mu pomóc płacąc kwotę 26.000 złotych. Z. P. zorientowała się wówczas, że ktoś
chce od niej wyłudzić pieniądze. Odpowiedziała, że nie ma takich pieniędzy. Na jej pytanie rzekomy policjant nie chciał
odpowiedzieć, gdzie mieści się komisariat z którego dzwoni. Stwierdził, że daje jej czas na zastanowienie się i zadzwoni
do niej ponownie. Po zakończeniu rozmowy pokrzywdzona natychmiast zadzwoniła do synowej, od której dowiedziała
się, że jej syn przebywa w pracy, tego dnia nie jeździł samochodem i nic mu się nie stało. Mężczyzna podający się za
policjanta więcej razy już się nie kontaktował (zeznania Z. P. k. 1467).
W dniu 18 lutego 2013 roku o godzinie 16 J. S. (1) zamieszkały w L. przy ul. (...), odebrał połączenie z angielskiego
numeru od nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...) Osoba która się z nim skontaktowała
przedstawiła się jako jego siostrzeniec D. R.. (...) poinformował, że potrzebuje tego samego dnia 17.000 złotych na
załatwienie interesu w Anglii i że odda pieniądze w piątek. Wyjaśnił, że jest przeziębiony i dlatego ma zachrypnięty głos.
Pokrzywdzony, a także jego żona, która również rozmawiała z mężczyzną podającym się za siostrzeńca, zadeklarowali,
że mogą przelać na jego konto kwotę 15.000 złotych. Mężczyzna podał wówczas dane do przelewu WESTERN U. doi
UK R. D. Wielka Brytania. Żona pokrzywdzonego przekazała mu numer telefonu komórkowego (...), na który miał
oddzwonić. W związku z tym, że małżonkowie S. zorientowali się, że jest możliwość zebrania pełnej kwoty 17.000
złotych, J. S. (1) zadzwonił do siostrzeńca D. R., żeby go o tym poinformować. Wówczas okazało się, że siostrzeniec
o niczym nie wie, przebywa w mieszkaniu w P. i nie kontaktował się w sprawie pożyczki. Za jakiś czas na komórkę
żony pokrzywdzonego zadzwonił ten sam mężczyzna co poprzednio i zapytał się czy sprawa jest już załatwiona. J. S.
(1) odpowiedział, że sprawa jest w trakcie załatwiania i żeby podał swój numer telefonu bo na wyświetlaczu żaden się
nie wyświetla. Rozmówca stwierdził, że go nie poda ponieważ dzwoni z budki telefonicznej. Wówczas pokrzywdzony
poinformował tego mężczyznę, że zorientował się, iż ma do czynienia z oszustwem i zgłosił sprawę na Policji (zeznania
J. S. (1) k. 1444).
W dniu 19 lutego 2013 roku oskarżony pojechał na zlecenie T. do C.. Gdy był już na miejscu otrzymał polecenie odbioru
przesyłki pod adresem ul. (...). Ł. T. udał się pod ten adres i odebrał od pokrzywdzonej I. Z. (1) pieniądze w kwocie
14.300 złotych. Zanim oskarżony wziął pieniądze od I. Z. (1), tego samego dnia przed godziną 12, pokrzywdzona
odebrała pierwsze połączenie z angielskiego numeru od nieustalonego mężczyzny na swój numer stacjonarny (...).
Osoba która się z nią skontaktowała przedstawiła się jako jej wnuk T. i powiedziała, że miała wypadek samochodowy w
którym ranna została kobieta. Rozmówca stwierdził, że pokrzywdzona zgodziła się na polubowne załatwienie sprawy
jeśli otrzyma 45.000 złotych. Wyjaśnił, że jest chory i dlatego ma zachrypnięty głos. Po chwili słuchawkę przejął od
niego mężczyzna podający się za policjanta. Spytał się pokrzywdzonej ile może dać. Ona odpowiedziała, że 12.500
złotych, 200 euro i złotą biżuterię. Rozmówca oznajmił, że po odbiór gotówki zgłosi się wkrótce jego znajomy. Za
moment pojawił się w mieszkaniu anonsowany mężczyzna, któremu I. Z. (2) przekazała pieniądze oraz biżuterię
w postaci trzech pierścionków, kolczyków i bransoletki. Mężczyzną tym w rzeczywistości był Ł. T.. Po tej wizycie
pokrzywdzona odebrała telefon od rzekomego wnuczka, który poinformował, że już go wypuścili z komisariatu,
teraz idzie na prześwietlenie do szpitala i wracając stamtąd, wstąpi do babci. Pokrzywdzona zadzwoniła na telefon
komórkowy wnuka T. i dowiedziała się, że jest on w pracy i nie miał żadnego wypadku. Z odebranymi pieniędzmi
oskarżony pojechał do P. i przekazał je na ul. (...) (zeznania I. Z. (2) k. 1959-1961, wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1806-1810).
W dniu 19 lutego 2013 roku o godzinie 12, M. K. (2) zamieszkała w C. przy ul. (...), odebrała połączenie z
angielskiego numeru od nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Osoba, której
tożsamości nie ustalono, zwracając się do wymienionej „babciu”, powiedziała, że miała wypadek samochodowy, dwoje
poszkodowanych jest w szpitalu, ona też jest ranna i potrzebuje pożyczyć 36.000 złotych, bo inaczej pójdzie siedzieć.
Pokrzywdzona odpowiedziała, że nie dysponuje pieniędzmi. Wówczas rozmówca się rozłączył i już więcej nie dzwonił
(zeznania G. G. k. 1484).
W dniu 19 lutego 2013 roku o godzinie 11, I. J. zamieszkała w C. przy ul. (...). H. D. (...), odebrała pierwsze połączenie
z angielskiego numeru od nieustalonej kobiety na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Osoba, która się z nią
skontaktowała podała się za jej wnuczkę i powiedziała, że miała wypadek i potrzebuje pieniędzy. Po pewnym czasie
pokrzywdzona przekazała słuchawkę mieszkającemu z nią wnukowi T. K.. Osoba dzwoniąca przedstawiła się mu
jako wnuczka A.. Powiedziała, że spowodowała wypadek samochodowy w którym została ranna osoba, a ona też
ucierpiała, ponieważ bolą ją żebra. Stwierdziła, że przebywa na komisariacie i potrzebuje 38.000 złotych na załatwienie
sprawy, tak żeby nie trafiła do Prokuratury. T. K. powiedział, że ustali z babcią ile może zapłacić i umówił się na
telefon za parę minut. Gdy kobieta zadzwoniła ponownie wnuk I. J. poinformował ją, że babcia może dać 12.000
złotych. Rozmówczyni stwierdziła, że spróbuje się dogadać z poszkodowanym małżeństwem i że przedzwoni i powie
co załatwiła. Więcej razy już się jednak nie kontaktowała. T. K. rozmawiał później z kuzynką A., która stwierdziła, że
nie dzwoniła do I. J. (zeznania T. K. k. 1496).
W dniu 19 lutego 2013 roku po godzinie 10, B. K. (1) zamieszkały w C. przy ul. (...), odebrał pierwsze połączenie z
angielskiego numeru od nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Osoba która się z nim
skontaktowała przedstawiła się jako jego wnuk i powiedziała, że miała wypadek samochodowy i będzie potrzebowała
większej gotówki, żeby opuścić komisariat Policji. Mężczyzna wyjaśnił, że się przeziębił i dlatego ma zachrypnięty
głos. Pokrzywdzony zorientował się wówczas, że ma do czynienia z oszustwem, gdyż jego wnuk mieszka z rodzicami
w Niemczech i mówi z niemieckim akcentem, a rozmówca posługiwał się czystą polszczyzną. Poza tym wnuk ma 15
lat i nikt by mu nie udostępnił samochodu. Dzwoniący w pewnym momencie zakończył połączenie i więcej razy nie
kontaktował się już z B. K. (1) (zeznania B. K. (1) k. 1519-1520).
Kolejny wyjazd Ł. T. miał miejsce 19 lutego 2013 roku do R.. W R. Ł. T. nie odebrał żadnej paczki z pieniędzmi
(wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1806-1810).
Tego dnia po godzinie 12, A. T. (1) zamieszkała w R. przy ul. (...), odebrała połączenie z angielskiego numeru od
nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Osoba ta podała się za jej syna G. T. i powiedziała
zachrypniętym głosem, że oddaje telefon policjantowi. Mężczyzna przedstawiający się jako policjant stwierdził, iż syn
pokrzywdzonej, który jest posłem na sejm, jadąc do lekarza spowodował wypadek, w którym ranne zostały trzy osoby.
Obecnie przebywa na komisariacie policji w W. i nie może mówić bo ma wysoką temperaturę i boli go gardło. Potrzebne
są pieniądze na kaucję, żeby syn wyszedł, bo inaczej prokurator zatrzyma go w areszcie. Nie wskazał jaka to ma być
kwota. Zapowiedział, że skontaktuje się następnego dnia. Po zakończonej rozmowie A. T. (1) zadzwoniła do swojego
syna, który poinformował ją, że znajduje się w sejmie, jest cały i zdrowy i nie miał żadnego wypadku (zeznania A. T.
(1) k. 903).
W tym samym dniu po godzinie 12 K. Ś., zamieszkała w R. przy ul. (...), odebrała pierwsze połączenie z angielskiego
numeru od nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Mężczyzna ten podał się za jej wnuka
F. i stwierdził, że miał wypadek samochodowy w którym potrącił kobietę i ona ma złamaną nogę. Powiedział, że jest
teraz na komisariacie i jak nie wypłaci kobiecie odszkodowania w wysokości 38.000 złotych to pójdzie siedzieć. K. Ś.
odparła, że nie ma takiej kwoty. Mężczyzna oświadczył, że zadzwoni za pół godziny, żeby zapytać, czy udało się zebrać
taką kwotę. Kiedy zadzwonił ponownie pokrzywdzona poinformowała, że ma 10.000 złotych, a 5.000 złotych pożyczy.
W rzeczywistości nie miała gotówki, ale przypuszczając, że ma do czynienia z oszustem, który podszywa się pod jej
wnuka, chciała, żeby ujęła go wezwana przez nią Policja. Mężczyzna oznajmił, że zadzwoni za kolejne pół godziny, żeby
zapytać czy udało się zebrać całą kwotę. W czasie gdy przybyli funkcjonariusze policji, zadzwonił po raz trzeci. K. Ś.
nie przekazała ostatecznie żadnych pieniędzy (zeznania: K. Ś. k. 808-809, F. Ś. k. 818).
W dniu 21 lutego 2013 roku oskarżony pojechał na zlecenie T. do L.. Gdy był już na miejscu otrzymał polecenie
odbioru przesyłki pod adresem ul. (...). Ł. T. udał się pod ten adres i odebrał od pokrzywdzonej I. M. pieniądze
w kwocie 100.000 złotych. Zanim oskarżony odebrał pieniądze od pokrzywdzonej, tego samego dnia o godzinie
11:09, pokrzywdzona odebrała pierwsze połączenie z angielskiego numeru od nieustalonej kobiety na swój numer
telefonu stacjonarnego (...). Osoba, która się z nią skontaktowała przedstawiła się jako jej przebywająca w Danii
wnuczka M.. Powiedziała, że jest przeziębiona, ma zgniecione żebra i dlatego ma zmieniony głos i że zaraz babcia
będzie rozmawiała z policjantem polskiego pochodzenia, który obiecał jej pomóc. Po chwili zgłosił się podający się za
policjanta mężczyzna, informując, że wnuczka spowodowała wypadek samochodowy, w którym poturbowane zostały
dwie osoby oraz zniszczony samochód i że obecnie przebywa na Policji. Stwierdził on, że jeśli tytułem odszkodowania
poszkodowanym w wypadku przekazana zostanie kwota 100.000 złotych, to M. M. (9) zostanie zwolniona. Potem
do rozmowy włączyła się podająca się za wnuczkę kobieta i prosiła babcię o pomoc. Następnie telefon ponownie
przejął mężczyzna i spytał się I. M., czy będzie miała takie pieniądze. Gdy udzieliła twierdzącej odpowiedzi powiedział,
że daje jej godzinę na zgromadzenie całej kwoty. Po zakończeniu rozmowy pokrzywdzona pojechała taksówką do
banku i wypłaciła pieniądze. Gdy wróciła do domu zadzwonił do niej wymieniony wcześniej mężczyzna z zapytaniem,
czy ma już pieniądze. Gdy uzyskał potwierdzenie, powiedział, że przyjdzie do pokrzywdzonej policjant z L., tylko po
cywilnemu, który odbierze pieniądze i kanałem policyjnym przekaże je do Danii. Zaraz po tym telefonie pojawił się
mężczyzna, przedstawiający się jako policjant o nazwisku N., a w rzeczywistości był to Ł. T., któremu I. M. przekazał
pieniądze. Ostatnie odebrane połączenia, były z innego angielskiego numeru. Po tej wizycie, kobieta zadzwoniła
do matki chrzestnej swojej wnuczki, aby przekazała M. M. (9) prośbę o pilny kontakt. W. wkrótce zadzwoniła
i powiedziała, że nie miała żadnego wypadku. Wówczas pokrzywdzona uświadomiła sobie, że została oszukana i
wyłudzono od niej pieniądze. Wieczorem w swojej komórce o numerze (...) stwierdziła kilkadziesiąt nieodebranych
połączeń z angielskich numerów (...) i (...). Z odebranymi pieniędzmi oskarżony pojechał do P. i przekazał je na ul. (...)
(zeznania: I. M. k. 246-247, 252-253, A. M. (1) k. 476-477; wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1806-1810; kserokopia umowy
o świadczenie usług telekomunikacyjnych k. 254).
W dniu 21 lutego 2013 roku po godzinie 10, I. P. (3) zamieszkała w L. przy ul. (...), odebrała połączenie z angielskiego
numeru od nieustalonej kobiety na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Osoba która się z nią skontaktowała
podała się za jej wnuczkę M. D.. Kobieta stwierdziła, że miała wypadek samochodowy, w którym jest osoba
poszkodowana i że będzie to dużo kosztować, ale prokurator zgodził się „uciszyć” sprawę. Do rozmowy włączył się
wtedy mężczyzna, rzekomo policjant, który podał, że ustalił z prokuratorem kwotę 40.000 złotych. Zaznaczył żeby
nikomu o tej sprawie nie mówić. Pokrzywdzona powiedziała, że nie ma takiej sumy i może dać 10.000 złotych, a w
końcu stanęło na 6.000 złotych. Osoba podająca się za wnuczkę poinformowała, że po odbiór pieniędzy zgłosi się
ktoś z Policji, żeby przekazać je prokuratorowi. Pokrzywdzona zaznaczyła, iż nie odda pieniędzy jeżeli osoba ta nie
wylegitymuje się legitymacją służbową. W czasie tej rozmowy na komórkę pokrzywdzonej zadzwoniła jej prawdziwa
wnuczka. I. P. (3) powiedziała wtedy głośno do telefonu komórkowego „M. nareszcie jesteś”. Osoba dzwoniąca na
telefon stacjonarny, musiała to usłyszeć, gdyż się rozłączyła. Nie doszło do przekazania żadnych pieniędzy, nikt nie
zgłosił się po ich odbiór (zeznania I. P. (3) k. 263).
W dniu 22 lutego 2013 roku Ł. T. był u N. w B., żeby uregulować pozostałą część należności za wypożyczone auto, a
następnie w dniu 25 lutego 2013 roku pojechał na zlecenie T. do C.. W C. Ł. T. nie odebrał żadnej paczki z pieniędzmi
(wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1806-1810).
Tego dnia po godzinie 9 I. R. zamieszkała w C. przy ul. (...), odebrała połączenie z angielskiego numeru od
nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Osoba która się z nią skontaktowała miała
zachrypnięty głos. Podała się za jej wnuka i powiedziała, że miała wypadek samochodowy, że jest na Policji i że
potrzebuje 20.000 złotych bo inaczej pójdzie do więzienia. Wówczas pokrzywdzona odparła, że ma tylko 7.000 złotych,
ale dała je na przechowanie zięciowi. Mężczyzna spytał się wówczas o kosztowności, których I. R. nie posiadała. Kazał
jej nic nie mówić rodzinie i zapowiedział, że zadzwoni później, ale więcej razy już się nie kontaktował. Po tym telefonie
rozmówczyni zadzwoniła do córki, od której dowiedziała się, że wnuk K. jest cały i zdrowy i że nie miał żadnego
wypadku (zeznania I. R. k. 2161).
W tym samym dniu o godzinie 10:32 G. N. zamieszkała w C. przy ul. (...), odebrała pierwsze połączenie z numeru (...)
od nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...) (wykaz połączeń k. 2071). Osoba która się z nią
skontaktowała podała się za jej wnuka i powiedziała, że miała wypadek. Pokrzywdzona nie ma wnuka, tylko wnuczkę
O. i spytała się o nią. Wówczas w słuchawce odezwała się kobieta, której tożsamości nie ustalono i zakomunikowała,
iż miała wypadek, jest w szpitalu i potrzebuje 40.000 złotych żeby załatwić sprawę polubownie bez udziału Policji.
Pokrzywdzona odpowiedziała, że nie ma takich pieniędzy. Wówczas rozmówczyni zaproponowała jej wypłatę środków
z konta, na co G. N. odparła, że nie ma konta. W tym momencie dzwoniąca kobieta się rozłączyła. Po tym zdarzeniu
pokrzywdzona skontaktowała się z synem K., który ustalił, że wnuczka O. nie miała wypadku i nic jej się nie stało
(zeznania G. N. k. 2149-2150).
W dniu 25 lutego 2013 roku oskarżony pojechał z C. do B.. Gdy był już na miejscu otrzymał polecenie odbioru
przesyłki pod adresem ul. (...). Ł. T. udał się pod ten adres i odebrał od pokrzywdzonej A. K. pieniądze w kwocie
5.000 złotych oraz 2.000 USD. Zanim oskarżony odebrał pieniądze od A. K., tego samego dnia o po godzinie 14,
pokrzywdzona odebrała pierwsze połączenie z angielskiego numeru od nieustalonego mężczyzny na swój numer
telefonu stacjonarnego (...). Osoba, która się z nią skontaktowała przedstawiła się jako policjant o nazwisku Z. W.,
pracujący od 13 lat w policji w B.. Następnie mężczyzna powiedział, że jej znajomy W. K. (1) spowodował wypadek
samochodowy. Ucierpiała w nim starsza kobieta, która doznała złamania nogi i ręki i obecnie przebywa w szpitalu.
W. K. (1) został zatrzymany i przebywa w areszcie, a jego wypuszczenie wiąże się z wpłaceniem kaucji w wysokości
35.000 złotych, bo inaczej prokurator skieruje sprawę do Sądu. Prosił, żeby A. K. wpłaciła tyle ile może na poczet
jego kaucji. Pokrzywdzona powiedziała rozmówcy, że może dać 200 złotych. Mężczyzna podający się za policjanta
powiedział, żeby nie żartowała. Wtedy odparła, że da więcej, ale w obecności W. K. (1). Rozmówca zbył ją stwierdzając,
że czas nagli i jeżeli nie zapłaci pieniędzy to sprawa idzie do Sądu. Kazał przygotować pieniądze i czekać na policyjnego
kuriera, który przyjdzie je odebrać. A. K. zebrała pieniądze w kwocie 2000 USD i 5000 złotych. Po pewnym czasie
pojawił się mężczyzna, który przedstawił się jako policyjny kurier o nazwisku N. M. (1). W rzeczywistości był to Ł.
T.. Pokrzywdzona przekazała mu przygotowane pieniądze. Za jakiś czas zadzwoniła osoba podająca się za policjanta
z zapytaniem czy był już kurier i czy wziął pieniądze. Mężczyzna powiedział, że W. K. (1) trafił do szpitala na
prześwietlenie i za pół godziny zostanie odwieziony do domu pokrzywdzonej. Gdy znajomy się nie pojawił i nie było
więcej telefonów, A. K. zadzwoniła do W. K. (1). Gdy zrelacjonowała mu to co się stało, mężczyzna był zaskoczony
tym co usłyszał. Pokrzywdzona postanowiła zawiadomić o wszystkim Policję. Poza wskazanym wyżej numerem do
A. K. dzwoniono również z innego angielskiego numeru. W dniu 27 lutego 2013 roku do A. K. ponownie zadzwoniła
kobieta, która telefonowała do niej w dniu zdarzenia przedstawiając się jako sekretarka z Policji. Rozłączyła się gdy
pokrzywdzona spytała się jej o imię, nazwisko i numer telefonu z którego dzwoni. Z odebranymi pieniędzmi oskarżony
pojechał do domu w Z. (zeznania: A. K. k. 698, 703-704, W. K. (1) k. 705-706; wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1806-1810).
W dniu 25 lutego 2013 roku około godziny 14 A. L. zamieszkała w B. przy ul. (...), odebrała połączenie z angielskiego
numeru od nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Osoba która się z nią skontaktowała
podała się za jej wnuka S. i powiedziała, że miała wypadek samochodowy, w którym przejechała człowieka. Stwierdziła,
że przebywa na komisariacie i potrzebuje pieniędzy żeby „nie pójść siedzieć”. Mężczyzna wyjaśnił, że się przeziębił
i dlatego ma inny głos. Pokrzywdzona zaproponowała pożyczenie 500 złotych. Rozmówca odparł, że na załatwienie
sprawy potrzebuje 20.000 złotych. Gdy A. L. oznajmiła, że zadzwoni do matki wnuka, rozmowa się zakończyła.
Kontaktując się z rodziną, pokrzywdzona ustaliła, że wnuk nie miał wypadku i wszystko jest z nim w porządku
(zeznania A. L. k. 1853-1854).
Następny wyjazd miał miejsce w dniu 27 lutego 2013 roku. Oskarżony pojechał na zlecenie T. do K.. W K. Ł. T. nie
odebrał żadnej paczki z pieniędzmi (wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1812-1816).
Tego dnia o godzinie 10:38 K. N. zamieszkała w K. przy ul. (...), odebrała pierwsze połączenie z angielskiego numeru
od nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Osoba która się z nią skontaktowała
przedstawiła się jako policjant z L. i powiedziała, że syn pokrzywdzonej spowodował wypadek samochodowy, w którym
trzy osoby zostały ranne. Dodała, że przebywa on obecnie w prokuraturze, ale rodzina poszkodowanych za 45.000
złotych zgodziła się na polubowne załatwienie sprawy. Po chwili „policjant” przekazał słuchawkę nieustalonemu
mężczyźnie, który podając się za syna K. N., potwierdził, że miał wypadek i jest w prokuraturze. Następnie do rozmowy
ponownie włączyła się osoba podająca się za policjanta, która powiedziała, żeby pokrzywdzona zebrała 20.000 złotych,
a resztę spłaci syn. Po pieniądze miał się zgłosić mężczyzna o nazwisku N. M. (1). K. N. odparła, że nie przekaże
pieniędzy jeśli nie dostanie potwierdzenia, albo nie przyjedzie syn lub synowa. Mężczyzna więcej już nie dzwonił.
Pokrzywdzona skontaktowała się telefonicznie z synem Z. N., który poinformował ją, że do niej nie dzwonił, nie miał
żadnego wypadku i polecił zgłosić sprawę na Policji (zeznania: K. N. k. 1891, Z. N. k. 1897).
Na marginesie zaznaczyć należy, iż w wyroku skazującym Sąd Okręgowy w ślad za Prokuratorem, błędnie przyjął
dzień 25 lutego 2013 roku jako datę dokonania czynu zabronionego na szkodę K. N.. Tymczasem z jednoznacznych i
zgodnych zeznań K. i Z. N. wynika, że do popełnienia przestępstwa doszło w dniu 27 lutego 2013 roku (k. 1891, 1897).
W dniu 27 lutego 2013 roku oskarżony pojechał z K. do O.. W O. nie odebrał żadnej paczki z pieniędzmi. Przenocował
w hotelu (...) w R. koło R. (zeznania P. P. (3) k. 1864; wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1812-1816; kserokopia z książki
meldunkowej - k. 1866).
Tego dnia przed godziną 13 W. K. (2), zamieszkała w O. przy ul. (...), odebrała połączenie z angielskiego numeru
od nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Osoba, która się z nią skontaktowała
przedstawiła się jako policjant i powiedziała, że jej syn miał wypadek i trzeba przygotować 45.000 złotych, żeby go
ratować. Zaznaczyła przy tym, żeby nikomu o tym nie mówić. Pokrzywdzona powiedziała, żeby dać jej do wieczora czas
na zebranie pieniędzy. Wtedy mężczyzna podający się za policjanta, zdenerwował się, mówiąc, że pieniądze muszą
być na teraz. Pytał się też o kosztowności i pieniądze w obcej walucie, których W. K. (2) nie posiadała. Po zakończonej
rozmowie kobieta zadzwoniła do syna S. K. (1), siostry J. S. (2) i brata S. K. (2) z prośbą o pożyczkę. Siostra zgodziła się
dać 1000 złotych, a brat powiedział, że to oszustwo. O tym zdarzeniu pokrzywdzona poinformowała też znajomego M.
B., który zgłosił to na Policję. Za jakiś czas znowu zadzwonił rzekomy policjant mówiąc, że wie o tym, iż poinformowała
ona o sprawie inne osoby i ma o to do niej żal. Po zakończeniu tej rozmowy więcej razy już nie dzwonił (zeznania W.
K. (2) k. 643, 666).
W tym samym dniu przed godziną 13 M. S., zamieszkała w O. przy ul. (...), odebrała pierwsze połączenie z angielskiego
numeru od nieustalonej kobiety na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Osoba która się z nią skontaktowała
podała się za jej wnuczkę i powiedziała, że jest chora, znajduje się na Policji gdyż spowodowała wypadek w którym
została pokrzywdzona kobieta i potrzebuje kwoty 45.000 złotych, aby policja nie skierowała sprawy do Prokuratury.
Rozmówczyni poprosiła, żeby pokrzywdzona natychmiast wypłaciła pieniądze i nikomu nic nie mówiła. M. S. odparła,
że nie ma ich w domu tylko w banku. Spytała się też jak ma przekazać te pieniądze. Kobieta powiedziała, że ktoś się po
nie zgłosi. Pokrzywdzona pojechała do (...).P., gdzie wypłaciła 6.800 złotych, natomiast w (...) Banku nic nie wybrała,
ponieważ kasjerka poradziła jej, żeby o całej sprawie zawiadomiła Policję. Do domu przyjechała z policjantami. Po
powrocie zadzwoniła do niej ta sama kobieta co wcześniej i spytała się, czy ma już pieniądze. Policjanci kazali jej
potwierdzić. Po chwili zadzwonił mężczyzna, który przedstawił się jako policjant o nazwisku Z. i powiedział, że zaraz
po pieniądze przyjedzie niebieskim samochodem kobieta o nazwisku N. M. (2). Po pieniądze nikt się jednak nie zgłosił.
Pokrzywdzona odebrała natomiast telefon od rzekomego policjanta, który powiedział „Ty k…. masz w domu dwóch
policjantów”. Do M. S. dzwoniono z kilku nangielskich numerów (zeznania: M. S. k. 635-636, D. P. (2) k. 681-682;
wykaz połączeń k. 2180v).
W dniu 3 marca 2013 roku Ł. T. pojechał razem z żoną do B., gdzie zwrócił wypożyczonego O. (...). Stamtąd pojechali
wspólnie pociągiem do C., gdzie zatrzymali się u brata oskarżonego S. T.. Ł. T. kupił wówczas od niego O. (...) z 1996
roku. Zapłacił za niego pieniędzmi odebranymi od A. K..
W tym okresie T. poinformował go, że odtąd będzie się z nim kontaktował mężczyzną o imieniu M., który jest „głównym
szefem” (wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1812-1816; zeznania: B. T. k. 301-303, 363-364, B. N. k. 372-373, 1130-1131, S.
T. k. 453).
W dniu 8 marca 2013 roku oskarżony pojechał na zlecenie M. do H.. Gdy był już na miejscu otrzymał polecenie
odbioru przesyłki pod adresem ul. (...). Ł. T. udał się pod ten adres i odebrał od pokrzywdzonej A. S. (2) pieniądze
w kwocie 22.000 złotych oraz 2.000 USD. Zanim oskarżony odebrał pieniądze od A. S. (2), tego samego dnia o
godzinie 13:57, pokrzywdzona odebrała pierwsze połączenie z angielskiego numeru (...) od nieustalonego mężczyzny
na swój numer telefonu stacjonarnego (...) (wykaz połączeń k. 574). Osoba która się z nią skontaktowała podała
się za jej syna i powiedziała zachrypniętym głosem, że spowodowała wypadek w O., potrzebuje pieniędzy i przekaże
telefon policjantowi, który wszystko wyjaśni. Mężczyzna podający się za policjanta poinformował, że syn miał
wypadek, w którym poszkodowane zostały dwie, przebywające obecnie w szpitalu osoby. Zaznaczył, że aby syn uniknął
odpowiedzialności karnej trzeba zapłacić co najmniej 26.000 złotych. A. S. (2) stwierdziła, że nie ma takich pieniędzy.
Rozmówca oznajmił, że pójdzie skonsultować to z prokuratorem. Pokrzywdzona oświadczyła, że ma w domu i banku
łącznie około 20.000 złotych, a resztę kwoty od kogoś pożyczy. Osoba podająca się za policjanta zabroniła pożyczania
pieniędzy i stwierdziła, że 20.000 złotych wystarczy, a brakującą sumę rozłoży się na raty. Kobieta powiedziała, żeby
dać jej godzinę czasu na wypłacenie pieniędzy z banku. Po zakończeniu rozmowy pojechała do (...) i podjęła kwotę
16.629,97 złotych. Gdy dotarła do domu zadzwonił zaraz telefon i osoba podająca się za policjanta poinformowała,
że kurier, który nazywa się M. N., jest już pod bramą i nie może wejść. Gdy kobieta wyszła na zewnątrz, przy bramie
czekał młody mężczyzna, który przedstawił się jako M. N., kurier od prokuratora. W rzeczywistości był to Ł. T.. A. S.
(2) zaprosiła go do domu i przekazała zapakowane w torbę foliową pieniądze w kwocie 22.000 złotych. Gdy wróciła
do mieszkania, ponownie zadzwonił mężczyzna podający się za policjanta, pytając się czy był już kurier i czy zostały
mu przekazane pieniądze i w jakiej kwocie. Stwierdził, że 10.000 złotych rozłożone zostanie na raty, a syna za 40
minut wypuszczą z komisariatu i on wtedy zadzwoni. W związku z tym, że nie było zapowiadanego telefonu, A. S.
(2) zadzwoniła na numer telefonu komórkowego syna, który powiedział, że nie miał żadnego wypadku i wszystko
jest z nim w porządku. Wówczas pokrzywdzona uświadomiła sobie, ze została oszukana. Z odebranymi pieniędzmi
oskarżony najpierw wrócił do domu w Z., a potem razem z żoną pojechał do P.. Gdy późną nocą dotarł na ul. (...)
polecił mu żeby się przespał, a pieniądze oddał następnego dnia. Małżonkowie T. nocowali w hotelu (...). W dniu 9
marca 2013 roku oskarżony przekazał pieniądze N. A. na ul. (...) w P.. (zeznania: A. S. (2) 556-558, W. S. k. 561, A.
S. (1) k. 382-383; wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1812-1816, kserokopia karty meldunkowej - k. 386; kserokopia grafiku
pokojowego - k. 387).
W dniu 11 marca 2013 roku oskarżony pojechał na zlecenie M. do O.. W O. Ł. T. nie odebrał żadnej paczki z pieniędzmi
(wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1812-1816).
Tego dnia, E. R. zamieszkała w O. przy ul. (...), odebrała telefon od nieustalonego mężczyzny na swój numer
stacjonarny (...). Osoba która się z nią skontaktowała poinformowała zachrypniętym i niewyraźnym głosem, że jest jej
synem i w trakcie powrotu od lekarza, który stwierdził u niej zapalenie płuc, miała wypadek samochodowy. Mężczyzna
powiedział, że przekazuje telefon policjantowi, który wszystko wyjaśni. Po chwili w słuchawce odezwał się nieustalony
mężczyzna, który powiedział, że jest policjantem i że syn pokrzywdzonej miał wypadek, ale sprawę można załatwić
polubownie płacąc poszkodowanym 26.000 złotych. E. R. odparła wówczas, że nie ma pieniędzy i domyślając się że
ma do czynienia z próbą oszustwa, odłożyła słuchawkę. Po tym telefonie zadzwoniła do syna, który powiedział jej, że
jest w ZUS-ie i nie uczestniczył w żadnym wypadku (zeznania: E. R. k. 1726-1727, K. R. k. 1735).
Kolejnym etapem działań oskarżonego w dniu 11 marca 2013 roku był L., do którego udał się z O.. W L. Ł. T. nie
odebrał żadnej paczki z pieniędzmi (wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1812-1816).
Tego dnia przed godziną 15 A. M. (2), zamieszkała w L. przy ul. (...), odebrała połączenie z angielskiego numeru od
nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Osoba ta podała się za jej syna i powiedziała
zachrypniętym głosem, że spowodowała wypadek w O., potrąciła dwie osoby, które zostały w ciężkim stanie
odwiezione do szpitala. Obecnie przebywa na policji i potrzebuje pomocy. Przekazała telefon mężczyźnie podającemu
się za policjanta. Mężczyzna ten stwierdził, iż jej syn miał wypadek i trzeba mu udzielić pieniężnej pożyczki, bo jeśli
nie to będzie miał kłopoty. Nie określił jej wysokości. Gdy pokrzywdzona spytała się rozmówcy z jakiej jest policji, ten
się rozłączył i więcej już nie dzwonił. A. M. (2) skontaktowała się z synem M. M. (10), który w rzeczywistości nie miał
żadnego wypadku (zeznania: A. M. (2) k. 834-835, M. M. (10) k. 877).
W tym samym dniu przed godziną 14 K. S., zamieszkała w L. przy ul. (...), odebrała połączenie z angielskiego numeru od
nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Mężczyzna ten podał się za jej syna i powiedział
zachrypniętym głosem, że jest chory, ma anginę. Stwierdził, iż spowodował wypadek w którym trzy osoby zostały
poszkodowane i leżą teraz w ciężkim stanie w szpitalu. Powiedział, że nie może mówić i podaje do telefonu policjanta,
który wszystko wyjaśni. Mężczyzna podający się za policjanta o nazwisku Ż., przekazał, iż jeśli zostanie zapłacone
odszkodowanie w wysokości 32.000 złotych to syn nie będzie ukarany. Rodzina poszkodowanych zrzeknie się wówczas
pretensji do sprawcy wypadku. Powiedział, że pieniądze trzeba przekazać od razu. Dał pokrzywdzonej czas do godziny
16.00 i oświadczył, że będzie z nią w kontakcie. Więcej już jednak nie przedzwonił (zeznania K. S. k. 841-842).
W dniu 13 marca 2013 roku oskarżony pojechał na zlecenie M. do S.. W S. Ł. T. nie odebrał żadnej paczki z pieniędzmi
(wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1812-1816).
Tego dnia o godzinie 11 S. B. (1) zamieszkały w S. przy ul. (...), odebrał pierwsze połączenie z angielskiego numeru od
nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Osoba, która się z nim skontaktowała podała
się za funkcjonariusza Policji z komendy w S.. (...) poinformował, że syn pokrzywdzonego Z., spowodował wypadek
drogowy w którym poszkodowane zostały trzy osoby. Powiedział, że jak się zgodzi prokurator, sprawę będzie można
załatwić polubownie, płacąc na rzecz tych osób kwotę 35.000 złotych. S. B. (1) zobowiązał się sprawdzić w banku
stan swoich oszczędności, ale zaznaczył, iż kwoty w żądanej wysokości nie ma. Następnie udał się do placówki Banku
(...), ale nie wypłacił żadnych środków, ponieważ nie zgadzał się jego podpis. Po powrocie do domu, otrzymał telefon,
od tego samego co poprzednio mężczyzny podającego się za policjanta. Gdy dowiedział się, że pokrzywdzony nie ma
pieniędzy, rozłączył się. S. B. (1) zadzwonił wtedy do synowej B. B. (2), od której dowiedział się, że jego syn J. B. nigdzie
nie jeździł i przebywa w domu. Kobieta nakazała teściowi nie dawać pieniędzy i nikogo nie wpuszczać do domu. Po
tym telefonie jeszcze kilkakrotnie kontaktował się z nim rzekomy policjant. Pokrzywdzony zakomunikował mu, iż
dowiedział się, że jego syn nigdzie nie wyjeżdżał i nie miał żadnego wypadku (zeznania: S. B. (2) k. 1005-1007, J. B.
k. 1026, D. B. k. 1028).
W dniu 13 marca 2013 roku oskarżony udał się z S. do A.. W A. T. (2) nie odebrał żadnej paczki z
pieniędzmi(wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1812-1816).
Tego dnia po godzinie 13 Z. B., zamieszkała w A. przy ul. (...), odebrała połączenie z angielskiego numeru od
nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...) Mężczyzna ten podał się za jej wnuka R..
Mówił zachrypniętym głosem twierdząc, że ma anginę. Poinformował, że spowodował wypadek samochodowy i
dziewczyna leży w szpitalu z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu. Stwierdził, że chcąc załatwić sprawę polubownie
musi zapłacić ojcu dziewczyny 40.000 złotych. Obecnie przebywa na Policji, jest prokurator i jeśli nie zapłaci to
zostanie aresztowany. Z. B. odparła, że może dać 3.000 złotych, a potem podniosła tę kwotę do 5.000 złotych. Po
chwili słuchawka przekazana została mężczyźnie, który powiedział, że nazywa się R. C. i jest policjantem. Oznajmił
on, że wyśle po pieniądze kuriera policyjnego o nazwisku N. M. (1). Kobieta powiedziała, że pieniądze przekaże
tylko bezpośrednio do rąk R.. Rozmawiając ponownie z mężczyzną podającym się za jej wnuka, zorientowała się, że
nie jest tym za kogo się podaje i powiedziała, że nikomu nie da pieniędzy. Wtedy rozmówca zakończył połączenie.
Pokrzywdzona zadzwoniła do żony swojego wnuka i poinformowała ją o tym co się zdarzyło. Dowiedziała się, że jest
on w pracy i nic mu się nie stało (zeznania Z. B. k. 773-774).
W tym samym dniu przed godziną 14 M. P., zamieszkała w A. przy ul. (...), odebrała połączenie z angielskiego numeru
od nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Mężczyzna ten podał się za jej syna A..
Powiedział, że ma zachrypnięty głos bo jechał do lekarza, po drodze miał wypadek samochodowy, a teraz jest na Policji.
Po chwili słuchawka przekazana została mężczyźnie, który powiedział, że jest policjantem. Stwierdził on, że w wypadku
poszkodowane zostały dwie osoby i trzeba zapłacić 20.000 złotych, żeby prokurator nie zamknął jej syna w więzieniu.
Kobieta powiedziała, że ma 10.000 złotych ale załatwi resztę pieniędzy. Mężczyzna odparł, że ma na to 20 minut i
rozłączył się. Wtedy M. P. zadzwoniła najpierw do synowej, a potem do syna i dowiedziała się, że od 11 marca 2013
roku przebywa on w szpitalu i nie miał żadnego wypadku. Potem, gdy po raz kolejny zadzwonił mężczyzna podający się
za policjanta i spytał się czy ma już pieniądze, odpowiedziała, że nie i odłożyła słuchawkę (zeznania M. P. k. 782-783).
W dniu 14 marca 2013 roku oskarżony pojechał na zlecenie M. do Ł.. W Ł. Ł. T. nie odebrał żadnej paczki z pieniędzmi
(wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1812-1816).
Tego dnia po godzinie 13 T. T. (4), zamieszkały w Ł. przy ul. (...), odebrał pierwsze połączenie z angielskiego numeru
nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Osoba, która się z nim skontaktowała podała
się za Komendanta Policji w D.. (...) poinformował, że syn pokrzywdzonego A., spowodował wypadek drogowy i
potrzebuje pieniędzy, aby wypłacić poszkodowanym w wypadku zadośćuczynienie w kwocie 28.000 złotych. T. T.
(4) odparł, że ma w domu 6.000 złotych, ale może spróbować pożyczyć pieniądze w banku lub od drugiego syna.
Rozmówca odpowiedział jednak żeby nigdzie nie chodził. Przekazał też informację, że prokurator z Ł. wysłał już kogoś
po odbiór pieniędzy i nakazał, żeby T. T. (4) się nie rozłączał. Następnie podał do słuchawki nieustaloną osobę, która
przedstawiła się jak syn pokrzywdzonego. W trakcie rozmowy zorientował się jednak, że nie jest on jego prawdziwym
synem, gdyż zwracał się do niego „tato”, a nie jak zwykle mówił do niego „dziadku”. Podejrzewając, że pada ofiarą
oszustwa, powiedział do słuchawki, że zaraz idzie dzwonić na policję i poszedł w tym celu do sąsiadki. Wówczas
rozmówca rozłączył się. Po upływie krótkiego czasu znowu jednak zadzwonił z zapytaniem czy był ktoś z Prokuratury
po odbiór pieniędzy. Po usłyszeniu przeczącej odpowiedzi ponownie kazał się nie rozłączać, ale tym razem T. T. (4)
odłożył słuchawkę. Następnie zadzwonił do syna, który powiedział mu, że nie miał żadnego wypadku. W międzyczasie
do mieszkania przyszli funkcjonariusze Policji (zeznania T. T. (4) k. 1047-1048).
W tym samym dniu o godzinie 13, J. W. zamieszkała w Ł. przy ul. (...), odebrała połączenie z angielskiego numeru
od nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Osoba która się z nią skontaktowała
przedstawiła się jako policjant z Komendy Policji w P.. Mężczyzna poinformował pokrzywdzoną, że jej syn J.
spowodował wypadek drogowy w którym ucierpiały dwie osoby. Są one w ciężkim stanie, ale syn się z nimi dogadał
i potrzebuje 20.000 tysięcy złotych, aby im zapłacić to wtedy nie wniosą oskarżenia. Stwierdził też, że przebywa on
wraz z żoną i dzieckiem na komendzie. Na żądanie pokrzywdzonej do telefonu podszedł mężczyzna mający być jej
synem. Na pytanie, dlaczego ma zmieniony głos, odparł, że ma chore gardło. Na prośbę J. W. o umożliwienie rozmowy
z wnukiem J., rzekomy policjant stwierdził, iż komenda policji to nie miejsce w którym można z każdym rozmawiać.
Powiedział też, że za chwilę ktoś do niej przyjdzie i odbierze pieniądze. Po chwili J. W. odrzekła, iż nie pomoże bo
nie ma takich pieniędzy i odłożyła słuchawkę. Następnie przebieg zdarzenia zrelacjonowała córce B. S., która z kolei
zadzwoniła do brata J. i jego syna J., ustalając, że nie uczestniczyli w żadnym wypadku (zeznania B. S. k. 1053, J. W.
k. 1061-1062).
W dniu 14 marca 2013 roku następną miejscowością był M.. W M. Ł. T. nie odebrał żadnej paczki z pieniędzmi
(wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1812-1816).
Tego dnia o godzinie 15, R. S. zamieszkały w M. przy ul. (...), odebrał połączenie z angielskiego numeru od
nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Mężczyzna ten podał się za jego syna.
Poinformował, że miał wypadek samochodowy i dwoje ludzi leży w szpitalu. Stwierdził, że przebywa w areszcie i
przekazał telefon policjantowi. Osoba podająca się za funkcjonariusza policji powiedziała, iż za syna trzeba zapłacić
23.000 złotych. R. S. odparł, że posiada tylko 1800 złotych. Odpowiadając na pytanie rozmówcy podkreślił, że nie ma
też książeczki oszczędnościowej. Wtedy osoba podająca się za policjanta oświadczyła, żeby zapłacił tyle ile ma, a resztę
kwoty uiścił w ratach. Stwierdził, iż syn wyjdzie wieczorem. Powiedział, że po pieniądze zgłosi się do niego policjant
M. N. z M.. Kazał, żeby pokrzywdzony wziął pieniądze i wyszedł przed blok. Gdy R. S. tam się znalazł, podszedł do
niego nieznany mężczyzna, który przedstawił się jako M. N.. Powiedział, że nie ma przy sobie żadnego dokumentu,
bo zostawił go w komisariacie, po czym odebrał pieniądze. Mężczyzną tym w rzeczywistości był Ł. T.. Oskarżony z
odebranych pieniędzy odebrał 900 złotych tytułem zaległego wynagrodzenia i wrócił do Z. (zeznania R. S. k. 501;
wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1812-1816).
W dniu 20 marca 2013 roku Ł. T. pojechał na zlecenie M. do J.. Gdy był już na miejscu otrzymał polecenie odbioru
przesyłki pod adresem ul. (...). Między godz. 11 a 12 Ł. T. przyszedł do mieszkającej tam pokrzywdzonej G. P. i
przedstawił się jej jako policjant z drogówki. Stwierdził, że przyjechał po pieniądze ponieważ wnuk miał wypadek w
D. i jest w areszcie. Powiedział, żeby pokrzywdzona dała pieniądze, to wtedy wnuk zostanie wypuszczony. Kobieta
przekazała mu kwotę 6.000 złotych. Oskarżony na jej prośbę sporządzili pokwitowanie odbioru, że otrzymał pieniądze
w kwocie 6.000 złotych (zeznania G. P. k. 581; wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1832-1835; protokół zatrzymania rzeczy k. 582-583; okładka z oświadczeniem - k. 584; protokół oględzin rzeczy - k. 589).
Tego dnia D. Z. zamieszkała w J. przy ul. (...), odebrała telefon od nieustalonego mężczyzny na swój numer
telefonu stacjonarnego (...). Osoba, która się z nią skontaktowała podała się za jej wnuka M. i poinformowała, iż
spowodowała wypadek samochodowy w którym potrąciła ojca z małym dzieckiem. Następnie rozmówca stwierdził,
że pod warunkiem zapłacenia 22.000 złotych, poszkodowany zgodził się na polubowne załatwienie sprawy, bez
zgłaszania jej na Policję. Pokrzywdzona domyśliła się, że ma do czynienia z oszustem, gdyż jej wnuk nie posiada prawa
jazdy, a ponadto nie rozpoznała go po głosie. Powiedziała wówczas, że nie da się naciągnąć i rozmówca wtedy się
rozłączył (zeznania D. Z. k. 1092).
W tym samym dniu o godzinie 11, W. R. zamieszkała w J. przy ul. (...), odebrała połączenie z angielskiego numeru
od nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Osoba, która się z nią skontaktowała
przedstawiła się jako policjant i poinformowała, że jej syn P. spowodował wypadek samochodowy w którym
poszkodowane zostały dwie osoby. Mężczyzna stwierdził, iż osoby te przebywają w szpitalu, a on poprzez Prokuratora
jest w stanie się z nimi dogadać jeśli zostanie zapłacona kwota 24.500 złotych. Pokrzywdzona powiedziała, że nie ma
takich pieniędzy i ewentualnie musiałaby wziąć pożyczkę w banku. W tym momencie do rozmowy włączył się jej mąż
K.. Gdy rzekomy policjant usłyszał męski głos, spytał się kto to jest, a następnie zażądał od W. R. numeru jej telefonu
komórkowego. Stwierdził, że zadzwoni za 10 minut i żeby w tym czasie pokrzywdzona zastanowiła się jaką kwotę jest
w stanie przekazać. W czasie rozmowy odzywał się również nieustalony mężczyzna, który podawał się za jej syna P..
Miał on zachrypnięty głos, co tłumaczył chorobą. Po zakończonej rozmowie W. R. zadzwoniła na telefon stacjonarny
do sklepu syna. Kiedy wykręcała numer ponownie usłyszała w słuchawce zachrypnięty głos rzekomego syna. Spytała
go co robi w sklepie skoro przed chwilą był na Policji. Ten odpowiedział, że w sklepie była rewizja, zarekwirowane
zostały telefony, po czym się rozłączył. Pokrzywdzona zadzwoniła następnie na telefon komórkowy pracownicy sklepu,
która powiedziała, że telefon stacjonarny w sklepie w ogóle nie dzwonił, a jej syn jest na szkoleniu i nie miał żadnego
wypadku. Później skontaktowała się też z synem, który potwierdził informacje przekazane przez pracownicę sklepu
(zeznania W. R. k. 1110).
Tego dnia po godzinie 10 J. K. zamieszkała w J. przy ul. (...), odebrała pierwsze połączenie z angielskiego numeru
od nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Osoba, która się z nią skontaktowała
przedstawiła się jako policjant i poinformowała, że jej zięć R., jadąc z jej córką, spowodował wypadek samochodowy w
którym potrącił pieszych i aby załatwić polubownie sprawę potrzebne są pieniądze w kwocie 23.000 złotych. Następnie
przekazał telefon nieustalonemu mężczyźnie, który podał się za jej zięcia i mówił dziwnym chrapliwym głosem. Po
chwili J. K. znowu rozmawiała z rzekomym policjantem i powiedziała mu, że jest w stanie wypłacić z banku 3.000
złotych. Wówczas mężczyzna odparł, że zadzwoni później, ale więcej razy już się nie kontaktował. J. K. zadzwoniła
potem do córki, która zaprzeczyła, aby brała udział w jakimkolwiek wypadku (zeznania J. K. k. 1103).
W tym samym dniu o godzinie 11, F. M. (1) zamieszkała w J. przy ul. (...), odebrała pierwsze połączenie z angielskiego
numeru od nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Osoba ta powiedziała, że jest chora,
ma gorączkę i zapalenie węzłów chłonnych i kazała pokrzywdzonej czekać. W związku z tym, że nikt się nie zgłaszał, F.
M. (1) odłożyła słuchawkę. Po chwili telefon zadzwonił ponownie. Zgłosił się nieustalony mężczyzna, który przestawił
się jako policjant. Powiedział, że jej syn miał wypadek w wyniku którego dwie osoby trafiły do szpitala, przyjechała
rodzina i że trzeba natychmiast załatwić sprawę polubownie płacąc 20.000 złotych. Pokrzywdzona odparła, że ma
oszczędności w banku, ale nie ma teraz jej autobusu i nie posiada pieniędzy na taksówkę. Na prośbę rozmówcy F. M. (1)
podała mu numer swojego telefonu komórkowego (...). Po zakończeniu tej rozmowy zadzwoniła do córki M. T., która
poleciła jej czekać na swojego męża A. i nigdzie nie wychodzić. Przed godziną 12 na numer telefonu komórkowego
pokrzywdzonej zadzwonił mężczyzna podający się za policjanta. Spytał się z kim rozmawiała. Rozmówczyni odparła, że
z córką, ale niczego jej nie powiedziała z ich wcześniejszej rozmowy. Po raz kolejny wymieniony mężczyzna zadzwonił
po godzinie 12 dziwiąc się, że pokrzywdzona jest jeszcze w domu. F. M. (1) odpowiedziała wtedy, że jedzie na policję,
żeby spotkać się z synem, a potem do banku po pieniądze. Rozmówca wówczas się rozłączył i już więcej razy nie dzwonił
(zeznania F. M. (2) k. 1976).
W czasie wyjazdu na (...) oskarżony Ł. T. mieszkał w C. u swojego brata S. (wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1832-1835;
zeznania S. T. k. 453).
W dniu 25 marca 2013 roku oskarżony pojechał na zlecenie M. do E.. W E. Ł. T. nie odebrał żadnej paczki z pieniędzmi
(wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1832-1835).
Tego dnia po godzinie 12 H. L. zamieszkała w E. przy ul. (...), odebrała połączenie z angielskiego numeru od
nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Mężczyzna ten podał się za jej syna i powiedział,
że jest chory i miał wypadek. Stwierdził, że jest na policji. Po chwili przekazał telefon osobie, która podała się za
policjanta i poinformowała, że w spowodowanym przez syna pokrzywdzonej wypadku zostało ciężko rannych kilka
osób, w tym i dziecko. Potwierdziła też, że jest z jej synem żona D., ale nie może podejść bo jest przesłuchiwana przez
prokuratora. Rozmówca zasugerował, że jeśli H. L. zapłaci 26.000 złotych to sprawy jej syna nie będzie. Podejrzewając,
że ma do czynienia z próbą oszustwa, pokrzywdzona odparła, że nie ma pieniędzy. Wówczas rzekomy policjant
zakończył rozmowę i więcej się już z nią nie kontaktował. H. L. zadzwoniła do syna i synowej upewniając się, że nie
uczestniczyli w żadnym wypadku (zeznania H. L. k. 1742).
W dniu 8 kwietnia 2013 roku Ł. T. nabył od K. W. samochód osobowy marki O. (...) o nr. rej. (...) (zeznania: B.
T. k. 301-303, 363-364, K. W. k. 448; kserokopia umowy kupna-sprzedaży samochodu - k. 451). W samochodzie
zamontowana była nawigacja samochodowa marki M. (...) (protokół przeszukania samochodu k. 3-5).
W dniu 9 kwietnia 2013 roku oskarżony pojechał na zlecenie M. do K.. Gdy był już na miejscu otrzymał polecenie
odbioru przesyłki pod adresem ul. (...). Niepodległości 31/6. Ł. T. udał się pod ten adres i odebrał od pokrzywdzonej
D. I. pieniądze w kwocie 3.000 złotych. Zanim oskarżony odebrał pieniądze od D. I., tego samego dnia po
godzinie 11, pokrzywdzona odebrała pierwsze połączenie z angielskiego numeru od nieustalonego mężczyzny na
swój numer telefonu stacjonarnego (...). Osoba ta poinformowała ją, że jej syn jechał z kolegą i spowodował
wypadek samochodowy w którym zostały ranne osoby i jeśli nie chce żeby trafił do więzienia musi przekazać kwotę
25.000 złotych. Mężczyźnie temu pokrzywdzona podała swój adres zamieszkania. Rozmówca powiedział, że za chwilę
zadzwoni do niej policjant, po czym rozłączył się. Po chwili odebrała telefon od mężczyzny, który stwierdził, że dzwoni
z Policji, że jej syn M. miał wypadek i jeśli nie chce widywać go w więzieniu powinna zebrać pieniądze i on wtedy
przywiezie go do domu. Zakazał mówić o sprawie innym osobom, gdyż gdyby to się wydało, wyleciałby z pracy.
Pokrzywdzona odparła, iż ma przy sobie tylko 3.000 złotych renty. Rozmówca odpowiedział, iż może być i taka
kwota, gdyż resztę pieniędzy założy za jej syna kolega. Poinformował, iż za chwilę po odbiór pieniędzy zgłosi się
mężczyzna, który będzie czekał na chodniku przed klatką schodową. Po skończeniu rozmowy telefonicznej kobieta
wzięła pieniądze i wyszła z nimi przed blok. Przed klatką schodową stał już Ł. T., który podszedł do niej i po
przedstawieniu się słowami „jestem od M.”, wziął od niej pieniądze. W rzeczywistości syn D. I. nie miał wypadku. Po
opuszczeniu mieszkania pokrzywdzonej Ł. T. został zatrzymany przez funkcjonariuszy Policji. Znaleziono przy nim
kwotę 3.000 złotych (zeznania D. I. k. 49, 358-359; wyjaśnienia Ł. T. k. 31-34, 1832-1835; protokół przeszukania
oskarżonego k. 6-10).
W tym samym dniu po godzinie 11, G. K. zamieszkała w K. przy ul. (...) 5/24, odebrała pierwsze połączenie z
angielskiego numeru od nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Osoba która się z nią
skontaktowała powiedziała, że jest policjantem drogowym, nazywa się C., pracuje 15 lat w Policji i dzwoni w sprawie
jej wnuka, który spowodował wypadek drogowy i osoby pokrzywdzone chcą się dogadać, aby nie zgłaszać wypadku
na Policji. Oznajmił, że w wypadku uczestniczyło też dziecko, które jest w szpitalu. Rozmówca nie podał skąd dzwoni,
ani gdzie był wypadek. Poprosił, żeby nikogo nie informować o rozmowie. Dzwoniący stwierdził, iż zabiera wnuka
do szpitala, a poszkodowany chce 20.000 złotych jako zadośćuczynienia. Gdy pokrzywdzona odpowiedziała, że nie
ma takiej kwoty w domu i banku, mężczyzna odparł, żeby mu dała 17.000 złotych. Kobieta stwierdziła, że posiada
tylko 15.000 złotych. Wówczas rozmówca rozłączył się, a G. K. udała się do siedziby Kasy S. przy ul. (...) w K.. Tam
dowiedziała się, że pieniądze będą dostępne następnego dnia. Po powrocie do domu zadzwonił do niej ten sam co
wcześniej mężczyzna, z pytaniem czy ma pieniądze. Gdy dowiedział się, że będą jutro, spytał się czy pokrzywdzona ma
przy sobie 5.000 złotych. Po uzyskaniu odpowiedzi, że nie ma, powiedział, iż zatelefonuje innego dnia. Wtedy G. K.
zadzwoniła do swojego wnuka B. K. (2), który poinformował ją, że jest w pracy, nie uczestniczył w żadnym wypadku
i nic mu się nie stało (zeznania G. K. k. 58-59).
Tego dnia o godzinie 11, D. P. (3) zamieszkała w K. przy ul. (...), odebrała połączenie z angielskiego numeru od
nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Mężczyzna ten poinformował ją zachrypniętym
głosem, że ma zapalenie krtani, był u laryngologa i wracając do domu miał wypadek. Na pytanie pokrzywdzonej, gdzie
miał ten wypadek, odparł, że przyjdzie do niej policjant i jej o wszystkim opowie. Po tym jak D. P. (3) stwierdziła, że
„nie chce żadnego policjanta”, rozmowa zakończyła się (zeznania D. P. (3) k. 51-52).
W tym samym dniu o godzinie 11, L. T. zamieszkała w K. przy ul. (...), odebrała pierwsze połączenie z angielskiego
numeru od nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Mężczyzna ten podał się za
jej syna. Wyjaśnił, iż jest chory na anginę i nie może mówić. Powiedział, że jest na Policji i przekazuje telefon
funkcjonariuszowi. Mężczyzna podający się za policjanta poinformował pokrzywdzoną, że jej syn miał wypadek
samochodowy w którym trzy osoby zostały poszkodowane. Dodał, że zachowując dyskrecję sprawę można załatwić
polubownie płacąc poszkodowanym kwotę 32.000 złotych. Nie określił w jaki sposób pieniądze miałyby zostać
przekazane. Stwierdził, że oddzwoni za jakiś czas, bo musi jeszcze porozmawiać z prokuratorem. Po kilkunastu
minutach zadzwonił ponownie. L. T. powiedziała, że żona syna pracuje w szpitalu i nie informowała jej o żadnym
wypadku męża. Rozmówca odparł, że jest to nieważne i będzie się z nią jeszcze kontaktował, ale więcej razy już nie
zadzwonił (zeznania L. T. k. 406-407).
Tego dnia o godzinie 11, L. C. zamieszkała w K. przy ul. (...), odebrała połączenie z angielskiego numeru od
nieustalonego mężczyzny na swój numer telefonu stacjonarnego (...). Mężczyzna ten podał się za jej zięcia J.. Wyjaśnił,
iż jest chory na anginę i zapalenie węzłów chłonnych i dlatego ma zachrypnięty głos. Powiedział, że miał wypadek,
potrącił dwie osoby, które są w szpitalu w stanie krytycznym. Żeby dogadać się z tymi osobami i ich rodzinami musi
zapłacić 23.000 złotych, które chciałby pożyczyć od teściowej. Na pytanie pokrzywdzonej jak ma przekazać pieniądze,
odparł, że wszystko wyjaśni jej funkcjonariusz Policji. Mężczyzna podający się za policjanta powiedział, że dzwoni z
komendy. L. C. dopytywała się z jakiej, ale on nie chciał udzielić informacji na ten temat i po chwili przerwał rozmowę.
Po jej zakończeniu pokrzywdzona zadzwoniła do syna w C. i zrelacjonowała mu zdarzenie (zeznania L. C. k. 403).
Ł. T. był dotychczas karany sądownie za czyn z art. 286 § l k.k. (dane z K. k. 2018-2019). Jest żonaty, ma na utrzymaniu
żonę i 6 letnie dziecko, z zawodu jest piekarzem, na wolności utrzymywał się z prac dorywczych osiągając z tego tytułu
dochody w wysokości 1500 złotych, nie posiada majątku, nie był leczony psychiatrycznie.
Powyższy stan faktyczny Sąd Okręgowy ustalił w oparciu o przytoczone dowody.
Oskarżony Ł. T. przesłuchany w toku postępowania przygotowawczego, przyznał się do dokonania zarzuconych mu
czynów i wyjaśnił zgodnie z ustalonym stanem faktycznym.
Wskazał, iż pod koniec 2012 roku zamieścił na portalu „Tablica.pl” ogłoszenie o poszukiwaniu pracy. Na początku
2013 roku skontaktował się z nim telefonicznie mężczyzna, który przedstawił się jako T. i zaproponował mu pracę w
charakterze kuriera. Przystał na tę propozycję. Dzwoniący spytał się, jakie jest największe miasto w pobliżu miejsca
jego zamieszkania. Gdy Ł. T. odpowiedział, że B., rozmówca odparł, żeby następnego dnia o godzinie 9.00 był w B..
Gdy jechał do tego miasta, a potem dotarł na miejsce, mężczyzna, który kontaktował się z nim poprzedniego dnia, był
z nim w stałym kontakcie telefonicznym. Powiedział, że jest przesyłka do odebrania i podał dokładny adres - ulica (...).
Po dotarciu pod blok kazał mu zadzwonić domofonem i odebrać kopertę od kobiety, która do niego zejdzie. Wykonał
to polecenie. Po odebraniu koperty mężczyzna ten zadzwonił do niego po raz kolejny i kazał mu przeliczyć znajdujące
się w kopercie pieniądze. Była tam kwota 6000 złotych. W kolejnej rozmowie powiedział, że musi wynająć samochód
i zapłacić za to pieniędzmi z koperty. Kazał mu jechać do wypożyczalni N.. Tam czekał już na niego samochód marki
O. (...). Umówione było, że auto wypożycza na miesiąc czasu, rachunek był na jego nazwisko. Zapłacił 2900 złotych,
przy czym 1000 złotych to była kaucja. W samochodzie znajdowała się nawigacja samochodowa, którą Ł. T. użytkował
wpisując adresy i miejscowości, gdzie ma jechać. Gdy miał już samochód, T. polecił mu zatankować do pełna i pojechać
do P. na ul. (...). Mężczyzna był z nim w stałym kontakcie telefonicznym. Stwierdził, że jak będzie na miejscu podejdzie
do niego kobieta, której odda kopertę z resztą pieniędzy. Miał sobie jeszcze odliczyć 300 złotych. Na ul. (...) w P.
dojechał około godz. 23.00. Gdy siedział w samochodzie podeszła do niego kobieta, której przekazał kopertę. T. kazał
mu czekać. Kobieta w tym czasie odeszła od samochodu i przeliczała pieniądze. W pewnej chwili T. powiedział, że się
zgadza i żeby znalazł sobie jakiś hotel, przespał się, a on zadzwoni rano. Kobieta która odbierała pieniądze była w wieku
30-40 lat, ciemniejszej karnacji, wzrostu 150-160 cm, ubrana w szarawą kurtkę z kapturem, do pasa. Było to porą
zimową. Wynajął wtedy pokój na swoje nazwisko w hotelu (...). Rano następnego dnia zadzwonił do niego T. i kazał mu
jechać do miejscowości, której nazwy nie pamiętał. W trasie był przez tydzień czasu. W tym okresie trzy razy był w P.
i każdorazowo przekazywał pieniądze kobiecie, która za pierwszym razem odebrała od niego kopertę. Przekazywanie
pieniędzy odbywało się zawsze w godzinach popołudniowych lub wieczornych na parkingu dworcowym przy ul. (...).
Pieniądze odbierał od kobiet i mężczyzn w starszym wieku. Nie pamiętał kwot pieniędzy jakie przewoził. Za każdy
dzień pracy dostawał 300 złotych i zwrot kosztów za paliwo. Kolejny raz znowu zadzwonił T. i powiedział, że ma
przyjechać do konkretnej miejscowości, której nazwy nie pamiętał. W tym czasie trzy razy przekazywał pieniądze
w P., tej samej co wcześniej kobiecie. Pamiętał, że w tym tygodniu odebrał bardzo dużo pieniędzy. Raz, dowiedział
się od T., że była to kwota 100.000 złotych. Wtedy pokłócił się z nim o to, że musi przewozić tak duże kwoty. T.
wówczas stwierdził, że to koniec ich współpracy i że ma czekać na telefon od jego szefa. Oskarżony wyjaśnił nadto,
że współpracując z T. na pewno był w miejscowościach: jeden raz w P. – nie odbierał wtedy pieniędzy; jeden raz we
W. i L. – odebrał wtedy pieniądze; dwa razy w R. – przy czym tylko raz odebrał pieniądze; kilka razy w C. – gdzie
również raz odebrał pieniądze; dwa razy w K.; trzy razy w K. – przy czym dwa razy odebrał pieniądze; raz w C. –
odebrał wtedy pieniądze; raz w B. – odebrał pieniądze w euro; dwa razy w K., gdzie także odebrał pieniądze. Stwierdził,
że w dniu 9 kwietnia 2013 roku po raz trzeci odebrał pieniądze w K.. Nie pamiętał ulic tych miejscowości i osób, od
których odbierał te pieniądze. Wskazał, iż gdy drugi raz przekazywano mu pieniądze w K., T. kazał mu pojechać do J.
i tam czekać na stacji paliw przy wjeździe do miasta. T. powiedział, że przyjedzie tam taksówkarz, który ma dla niego
paczkę. Faktycznie po kilkudziesięciu minutach na miejsce podjechała taksówka. W środku znajdował się mężczyzna
w wieku 30-35 lat z siwymi włosami. T. kazał zapłacić temu mężczyźnie 300 lub 500 złotych i odebrać paczkę. Podszedł
do taksówkarza, dał mu pieniądze, a on wręczył mu paczkę. Były to pieniądze zapakowane w gazetę i spięte gumką.
T. kazał mu je przeliczyć. Było ich około 7.000-10.000 złotych. Podobny przebieg zdarzenia był w P.. T. kazał mu
czekać w umówionym miejscu na kogoś, kto przywiezie paczkę. Po paru godzinach na miejsce podjechał ten sam
taksówkarz, z którym spotkał się w J. L.. Dał mu zamkniętą kopertę i polecił zawieść ją szefowi, a także dał mu 200
złotych mówiąc, że to od niego. Kopertę tę oskarżony przekazał kobiecie na ul. (...). Stwierdził, że z T. współpracował
2 tygodnie. Do wszystkich miejscowości jeździł wynajętym samochodem. Spał w hotelach lub motelach. Gdy był na
Śląsku nocował w C. u swojego brata S. T.. W międzyczasie zadzwonił do niego mężczyzna, który przestawił się jako
M., oświadczając, że jest wspólnikiem T.. Zakomunikował, że T. ma teraz wolne i teraz on przejmuje jego rolę. Po
zwróceniu auta do wypożyczalni kupił sobie samochód marki O. (...). Po upływie około półtora tygodnia odezwał się
M. i polecił jechać do miejscowości położonej na południu Polski. Wtedy wyjechał z domu na kilka dni. Odbierał
pieniądze, ale nie były to duże kwoty. Praktycznie wszystko szło na paliwo i dniówkę. Gdy wrócił do domu, M. i T.
dzwonili do niego jednocześnie. Mówili, ze nie ma przesyłek i trzeba czekać. Trafiały się pojedyncze wyjazdy, ale Ł. T.
nie odbierał wtedy pieniędzy. Nie pamiętał do jakich miejscowości jeździł. Później znowu zaczęli do niego dzwonić, ale
były to wyjazdy niedaleko miejsca jego zamieszkania. Na zlecenie M. był w następujących miejscowościach: jeden raz
w L., K., O., M., gdzie podebrał pieniądze; jeden raz w L., E., Ł., A. – nie odebrał wtedy pieniędzy; kilka razy w H. – z
tego dwa razy odebrał pieniądze. Były również inne wyjazdy, ale wyjaśnił, ze wszystkiego nie pamięta. Ostatni wyjazd
do P. był pod koniec marca 2013 roku. Do przekazania była kwota 20.000 złotych, dla towarzystwa pojechał wówczas
z żoną. O. nocowali w hotelu (...). Było jeszcze kilka wyjazdów, ale bez odbierania paczek. Przed Ś. Wielkanocnymi
była przerwa, która trwała do 8 kwietnia 2013 roku. W tym dniu w godzinach wieczornych zadzwonił do niego M..
Powiedział, że ma być następnego dnia o godzinie 10.00 w K.. Po przyjeździe do K., M. poinformował go, że ma się udać
na ul. (...). Cały czas był z nim w kontakcie telefonicznym. Po przyjeździe na miejsce zadzwonił do domofonu. M. kazał,
żeby, powiedział kobiecie, która się zgłosi, że nazywa się N., jest od M. i żeby dobrze odłożyła słuchawkę, bo nie można
się do niej dodzwonić. Przekazał wówczas wszystkie powyższe informacje. M. kazał mu wrócić do samochodu. Po kilku
minutach zadzwonił ponownie, mówiąc żeby podszedł pod drzwi bloku, bo kobieta już schodzi i ma dla niego przesyłkę
do odebrania. Wyszła wtedy kobieta w wieku około 60 lat. Zapytała co się stało. Odpowiedział, że nie wie, bo ma
tylko odebrać pieniądze. Kobieta kazała mu je przeliczyć, lecz odmówił. Następnie wziął od niej pieniądze i poszedł do
samochodu. Gdy odbierał pieniądze cały czas rozmawiał przez telefon z M.. Gdy odchodził, M. podał mu kolejny adres.
tj. ul. (...) 5 i powiedział, żeby tam natychmiast jechał, bo może będzie następna przesyłka. Gdy wsiadł do samochodu
i ruszył został zatrzymany przez policjantów. Nie przeliczył pieniędzy i nie wiedział jaką kwotę odebrał od kobiety
z ul. (...). Dopiero w trakcie przeszukania jego osoby okazało się, że była to kwota 3.000 złotych. W samochodzie,
którym przyjechał do K. została zabezpieczona nawigacja samochodowa, której używał odbierając pieniądze. Wyjaśnił,
że wówczas gdy współpracował z szefami grupy przestępczej zmieniał karty SIM w telefonie. W telefonie zapisane
są numery do M. i T. pod hasłami „szef M.” i „szef T.”. Dodał, że oni zawsze kontaktowali się z nim z tych samych
numerów. Jedynie w dniu 8 kwietnia 2013 roku M. dzwoniąc do niego korzystał z innego numeru, którego oskarżony
nie zapisał w telefonie pod żadnym hasłem. M. i T. nigdy nie widział, kontaktował się z nimi tylko telefonicznie. Z
osób które były zaangażowane w proceder przestępczy, widział tylko kobietę, która odbierała od niego pieniądze w P..
Po okazaniu tablicy poglądowej zawierającej wizerunki czterech kobiet, rozpoznał N. A., której wizerunek oznaczony
był pod nr. 4, jako osobę, której przekazywał pieniądze w P.. Dokonując rozpoznania stwierdził, że nie ma żadnych
wątpliwości, że to ta sama kobieta. Wyjaśnił, że jeżdżąc po pieniądze podejrzewał, że coś jest nie tak. Żona zwracała
mu na to uwagę, że za dobrze zarabia. Jednakże perspektywa uzyskania łatwych pieniędzy była silniejsza. Mieli na
jedzenie i opłaty. Przeprosił wszystkich ludzi od których odbierał pieniądze. Dotarło bowiem do niego, ze mogły to być
oszczędności ich życia (wyjaśnienia Ł. T. wraz z tablicą poglądową k. 31-34, 36).
Przesłuchany ponownie przyznał się do przedstawionych mu zarzutów i potwierdził swoje wcześniejsze wyjaśnienia.
Dodał, że w pewnym momencie zorientował się, że proceder w którym uczestniczy polegający na odbieraniu paczek z
pieniędzmi jest nielegalny i stanowi przestępstwo. Nie zrezygnował jednak z niego, ponieważ potrzebował pieniędzy
na utrzymanie rodziny. Jeżdżąc zarabiał 300 złotych dziennie, a jak nie miał kursu 70 złotych. Pieniądze odbierał sobie
z zawartości kopert, które przekazywał w P.. W ten sposób przez 2 miesiące zarobił około 10.000 złotych. Mężczyzny,
który przedstawił się jako T. i zaproponował mu pracę w charakterze kuriera nigdy nie widział. Kontaktował się z nim
jedynie telefonicznie. Na polecenie T. zmienił przed Ś. Wielkanocnymi numer telefonu. Gdy mężczyzna dzwonił do
niego przekazując informacje, gdzie ma jechać, słyszał w tle głos kobiety której przekazywał paczki z pieniędzmi w P..
Czasem o tym dokąd ma jechać i odbierać pieniądze informowała go kobieta o młodym głosie. Podkreślił, że bardzo mu
szkoda starszych kobiet które zostały przez niego oszukane. Oszacował, ze łącznie mógł odebrać pół miliona złotych.
Zdarzało się, że kiedy dostawał zlecenie odbioru paczki to w międzyczasie dzwonił do niego T. i mówił, że sprawa jest
nieaktualna i ma wracać. Tak było m.in. podczas wyjazdu do E.. Czasami T. informował, żeby nie jechał bo już ktoś
inny odebrał paczkę. Zatrzymany przez policjantów samochód osobowy marki O. (...) o nr rej. (...) kupił w dniu 8
kwietnia 2013 roku od mężczyzny zamieszkałego w M., ale umowa kupna-sprzedaży spisana została z datą 15 kwietnia
2013 roku (wyjaśnienia Ł. T. k. 278-281).
Podczas przesłuchania na posiedzeniu w przedmiocie zastosowania tymczasowego aresztowania przyznał się do
zarzucanych mu czynów. Wyjaśnił, że chce przeprosić wszystkich ludzi, żonę i syna. Wyraził wolę współpracy i
zadeklarował, że niczego nie będzie zatajał (wyjaśnienia Ł. T. k. 287v).
Przesłuchany po raz kolejny w postępowaniu przygotowawczym wyjaśnił dodatkowo, iż podczas pobytu w R. oprócz
pieniędzy odebrał także biżuterię. Nie pamiętał dokładnej daty. Był to złoty pierścionek oraz naszyjnik. Te rzeczy
sprzedał w lombardzie w R. za kwotę 600- 800 złotych. Nie pamiętał adresu lombardu. Polecenie sprzedaży biżuterii
otrzymał przez telefon od M.. M. w czasie tej transakcji „wisiał” na telefonie, to znaczy będąc w lombardzie pytał
ile za tę biżuterię weźmie pieniędzy. M. słyszał tę rozmowę. Biżuterię sprzedał w dniu, w którym ją odebrał. Z T.
współpracował jedynie w początkach swojej pracy. T. mówił mu, że M. jest głównym szefem. Z T. odebrał jednak
więcej przesyłek. Nigdy nie domagał się od T. i M. zleceń na odbiór przesyłek. Denerwował się jak jechał gdzieś w
Polskę, a potem dostawał od nich informację, że nic z tego nie będzie. Oni to różnie tłumaczyli, a to, że ta osoba nie
odbiera telefonu a to, że jest „niewypał". Z reguły było tak, że jak wyjeżdżał z domu to dzień wcześniej dostawał od
nich telefon do jakiego miasta jechać. Następnego dnia udawał się w konkretne miejsce, najczęściej było to centrum
miasta. Wtedy otrzymywał telefon z poleceniem konkretnej ulicy. O co w tym wszystkim chodzi zorientował się przed
Ś. Wielkanocnymi. Pytał się T. i M. o to, czy proceder ten jest legalny. Otrzymał odpowiedź twierdzącą. Przyznał, że
mimo, iż domyślał się, że działalność jest nielegalna, to dalej pracował dla T. i M.. Miał świadomość, że robi źle, ale
czynił to tylko dlatego żeby utrzymać rodzinę. Żałował tych ludzi od których odbierał paczki, ale z drugiej strony robił
to dalej. Wszystkie pieniądze poszły na bieżące potrzeby rodziny. Jego sytuacja rodzinna jest ciężka. Żona nie pracuje,
mają na utrzymaniu małe dziecko. Ponownie wyjaśnił, iż na Tablicy.pl zamieścił w okresie zima 2012/2013 swoją
ofertę pracy. Nikt do niego nie dzwonił do czasu telefonu od T.. To on zaproponował mu pracę w charakterze kuriera
z dziennym zarobkiem 200 złotych w przypadku odbioru paczki i 70 złotych, gdy kursu takiego nie będzie. Bardzo
cieszył się z tego, że będzie miał normalną pracę. T. podał mu nazwę firmy w której miał pracować, przedstawił się
z nazwiska ale on takich szczegółów nie zapamiętał. W związku z podjęciem pracy, zgodnie z umową rano pojechał
do B.. Około 9.00 zadzwonił do niego T., z propozycją, aby udał się do kawiarni. Po około 1,5 godziny dostał od T.
kolejny telefon, tym razem podając mu konkretny adres - ulica (...). Był to blok mieszkalny. Pod klatkę schodową
podeszła do niego kobieta. Zapytała czy przyszedł po pieniądze. Odpowiedział, że tak i odebrał je od niej. W tym jak
i w innych przypadkach, za każdym razem jak odbierał pieniądze, to T. „wisiał” u niego na telefonie więc słyszał jego
rozmowy z ludźmi, od których odbierał przesyłkę. Identycznie było jak przekazywał pieniądze w P. rozpoznanej przez
niego kobiecie. W tym samym czasie T. lub M. utrzymywali kontakt telefoniczny z tą kobietą, bowiem słyszał głosy
tych dwóch mężczyzn w jej telefonie. W ten sposób chcieli mieć kontrolę nad pieniędzmi. Nie słyszał aby T. lub M.
zwracali się do kobiety odbierającej pieniądze po imieniu. Z polecenia T. wypożyczył samochód O. (...) z wypożyczalni
N.. Właściciel wypożyczalni miał wątpliwości, dlaczego na niego, a nie na firmę jest ten samochód. Tym samochodem
wrócił do Z.. Kiedy podróżował autostradą do P. żeby zawieźć pieniądze, zadzwonił do niego N. i powiedział, że jedzie
za szybko. Wtedy dowiedział się, że pojazd ma system (...). Tego samego dnia T. polecił mu jechać gdzieś daleko w
Polskę. Jechał o 2 w nocy następnego dnia. W dniu 12 lutego 2013 roku miał długą trasę do pokonania. Wyjechał nad
ranem. Polecenie wyjazdu dał mu T. dzień wcześniej wieczorem. Zawsze było tak, że jak miał gdzieś jechać to miał
być w danym mieście na godzinę 9.00 następnego dnia. Wpisywał daną trasę w swoją nawigację samochodową i w
ten sposób orientował się jaki czas zajmie mu podróż. Tego dnia był w K.. Nie przypomniał sobie aby odebrał jakąś
przesyłkę. Z reguły było tak, że jak dojeżdżał na miejsce to dostawał telefon od T. z poleceniem, aby sobie gdzieś poszedł
na kawę. Tak było i tym razem. Przez pierwsze dwa lub trzy dni tankował samochód za pieniądze otrzymane w B.. Nie
odbierał w tym czasie przesyłek. Wracając z K. spał w jakimś hotelu. Następnego dnia był w K.. T. zadzwonił do niego
rano i wydał mu takie polecenie. Stał gdzieś w centrum K. około dwóch trzech godzin. Tego dnia był również w B. i tego
dnia miał dwie przesyłki. Jedną odebrał od kobiety w K. lub B.. W tym też czasie był również w J. L., gdzie taksówkarz
wysłany przez T. miał mu wręczyć przesyłkę. W pewnym momencie podjechał samochód marki M. z napisem taxi.
Podszedł do tego pojazdu od strony pasażera, otworzył drzwi. W tym czasie rozmawiał przez telefon z T.. Zapytał się
taksówkarza czy ma dla niego przesyłkę, odpowiedział twierdząco. Wtedy T. powiedział, aby dał mu 500 złotych. On
z kolei dał mu pakunek w czarnej reklamówce. Pożegnał się z taksówkarzem i poszedł do samochodu. Tego samego
dnia pojechał do P., do którego dotarł późno w nocy. T. instruował go jak ma jechać. Wówczas spotkał się na ulicy
(...) z kobietą, którą następnie rozpoznał na tablicy poglądowej. Przez okno dał jej przesyłkę, ona odwróciła się i chyba
liczyła pieniądze. Z uwagi na późną porę znalazł nocleg w hotelu trzygwiazdkowym, o czym powiadomił T.. Następnego
dnia tj. 14 lutego 2013 roku był w K.. W hotelu w P. spał krótko, musiał wcześnie rano wyjechać. Po dojechaniu do
K. zaparkował pojazd w okolicach dworca PKP. T. standardowo kazał mu coś zjeść i czekać na telefon. Nie dokończył
posiłku, kiedy zadzwonił do niego ponownie i polecił mu kurs na ulicę (...) w K. podając dokładny adres. Po dotarciu
na miejsce odebrał przesyłkę nie wchodząc na teren posesji. Tego samego dnia T. kazał mu jechać do G.. Podał mu
adres ul. (...). Gdy był na miejscu, z kamienicy wyszła starsza kobieta i wręczyła mu pieniądze w reklamówce. Cały
czas prowadził wówczas rozmowę telefoniczną z T.. Ona nie chciała mu dać pieniędzy więc T. powiedział przez telefon,
aby „dał tę kobietę”. Oskarżony wręczył jej telefon. Po chwili kobieta wręczyła mu reklamówkę. Podczas rozmowy
krzyczała do T., że „jak mi nie dacie potwierdzenia to ja was załatwię i podam na policję". Mówiła to głośno i zrobiło mu
się głupio, bo to działo się na ulicy. Tego samego dnia pojechał do P., na ulicę (...), gdzie będąc cały czas w kontakcie
telefonicznym z T. przekazał pieniądze tej samej co wcześniej kobiecie. Zawsze pieniądze wręczał jej w tym samym
punkcie na ulicy (...) w P. (wyjaśnienia Ł. T. k. 1789-1793).
Kontynuując swoje wyjaśnienia w dniu 27 czerwca 2013 roku wskazał, iż
w dniu 15 lutego 2013 roku był we W.. Tego dnia pojechał do P. na ul. (...) celem oddania kobiecie pieniędzy. Do P. nigdy
nie jechał „na pusto" więc tego dnia mógł odebrać we W. jakąś przesyłkę. Za każdym razem to T. lub M. wydawali mu
polecenia wyjazdu do P.. On nigdy sam z własnej woli nie decydował gdzie ma jechać. Na parkingu w P. podchodziła
do niego kobieta, a on nie otwierając drzwi a jedynie okno przekazywał jej pieniądze. Kobieta ta nigdy do niego nic nie
mówiła, nie nawiązywała rozmowy. Po prostu podchodziła z telefonem przy uchu i mówiła tylko jedno słowo „daj". Nie
miała na twarzy żadnych znaków szczególnych. Odchodziła, liczyła pieniądze, za chwilę machała mu ręką dając znak
do odjazdu. On w tym czasie również „wisiał" na telefonie rozmawiając z T.. Po przekazaniu pieniędzy mówił „wszystko
jest w porządku" i kazał mu odjeżdżać z tego parkingu. W weekendy miał wolne. W niedzielę wieczorem T. znów do
niego zadzwonił i powiedział gdzie ma jechać. W dniu 18 lutego 2013 roku był w L.. Tego dnia wziął pieniądze od
kobiety, która mieszkała na ul. (...). Przedstawił się jej jako N. i w momencie przekazywania mu paczki był w kontakcie
telefonicznym z T.. Kobieta mówiła o jakimś pokwitowaniu. Po wyjściu od niej T. kazał mu zostać w L.. Cały dzień
spędził w L., a wieczorem znowu był w P. na ul. (...) celem oddania pieniędzy tej samej kobiecie. Tego samego dnia
T. polecił mu, aby czekał na odbiór następnej przesyłki w P., którą miał mu przywieźć taksówkarz. Poznał go i wtedy
skojarzył, że to ta sama osoba, co była J. L.. Taksówkarz ten wręczył mu kopertę z pieniędzmi i ponadto dał mu 100 lub
200 złotych „premii”, które szef kazał wypłacić za to, że przez długi okres czasu czekał na niego. Ponownie, drugi raz
tego dnia, oddał te pieniądze tej samej kobiecie. Następnego dnia, to jest 19 lutego 2013 roku był na Śląsku. Tego dnia
odebrał od nieznanej mu kobiety przesyłkę przy ul. (...). Zadzwonił do niej domofonem, wszedł na klatkę schodową.
Adres ten podał mu T. przez telefon. Mieszkała na parterze albo na I piętrze. Była zdziwiona, że tak szybko przyjechał.
Kobieta ta wówczas kazała mu liczyć pieniądze w pokoju i on to zrobił. Wówczas T. poganiał go przez telefon, żeby
nie liczył tych pieniędzy, tylko żeby szybko stamtąd wychodził. Tego samego dnia jechał do P. Popołudniem był już na
(...), gdzie przekazał je tej samej kobiecie. Następnie wrócił na noc na (...). Nocował u swojego brata w C.. 20 lutego
2013 roku, rano był na Śląsku, ale jeszcze tego samego dnia wrócił do L.. Nie przypominał sobie, aby tego dnia odebrał
jakąś przesyłkę. T. polecił mu aby znalazł hotel w pobliżu L. i tak zrobił. Hotel był poza L. w miejscowości D.. Tego
dnia poszedł spać i nigdzie więcej nie jechał. Na drugi dzień, to jest 21 lutego 2013 roku był w L.. T. polecił mu się udać
się na ulicę (...). Mieszkanie było na parterze w bloku. Wszedł na klatkę dzwoniąc uprzednio domofonem. Wszedł do
mieszkania, wewnątrz była sama kobieta. Ubrany był tak jak zwykle w szare spodnie i czerwoną kurtkę. Przedstawił
się jako N., tak jak mu kazał przez telefon T.. Ona już wiedziała o co chodzi i zaczęła mu wręczać pieniądze. Były w
reklamówce, miały banderole z banku. Po wyjściu T. kazał mu wyjechać z L.. Jechał dłuższy czas w kierunku na P..
Zatrzymał się po drodze na parkingu bo T. wiele razy dzwonił do niego podczas drogi i kazał mu liczyć pieniądze.
Po przeliczeniu była to kwota 100.000 złotych. Pokłócił się wówczas z T., ponieważ nie chciał wozić takich dużych
pieniędzy, po czym T. wskazał mu ulicę (...) w P.. Tam na miejscu dał tej samej kobiecie reklamówkę z pieniędzmi.
Z tych 100.000 złotych wziął sobie 300 złotych tak jak się umawiał z T.. Z P. pojechał do domu, do Z.. W dniu 22
lutego 2013 roku był w B. i okolicach. Był u N., żeby zapłacić za samochód. Tego dnia wrócił do Z.. Przez następne
dwa dni miał wolne, bo był weekend. W dniu 25 lutego 2013 roku pojechał do C.. Na ul. (...) miał pójść do jakiejś
kobiety, najpierw żeby sprawdzić adres. Tak też zrobił, poszedł i sprawdził a potem wrócił do samochodu. Następnie
T. polecił mu ponownie udać się w to miejsce przed blokiem zadzwonił i kazał odjechać. Nie wchodził do bloku, nie
widział drzwi mieszkania, do którego miał pójść, nie pamiętał, które to było piętro. Z C. pojechał do B. na ul. (...). Na
miejscu była kobieta, która dała mu luzem pieniądze do ręki. Przedstawił się jej jako N.. Przeliczył te pieniądze. Były
to pieniądze zarówno w walucie polskiej, ale była też w innej. Tego dnia nie zawoził pieniędzy do P., zabrał je ze sobą
do domu do Z. (wyjaśnienia Ł. T. k. 1806-1809).
Kontynuując wyjaśnienia w dniu 3 lipca 2013 roku wskazał, iż w dniu dnia 27 lutego 2013 roku był w O.. Z O. pojechał
w kierunku na R.. Przenocował w hotelu o nazwie (...) w miejscowości G.. W dniu 3 marca 2013 roku oddał samochód
N.. Z uwagi na ilość przejechanych kilometrów zażądał większej zapłaty. W tej sytuacji T. zaproponował mu kupno
samochodu. Tego dnia, lub dzień po tej rozmowie, pojechał wraz z żoną pociągiem z B. na (...). Odwiedził tam swojego
brata S. T. i kupił wówczas od niego samochód marki O. (...). Zapłacił mu 2000 lub 3000 złotych, po uprzednim
wyrażeniu zgody przez T., bowiem, były to pieniądze pochodzące z nielegalnego źródła. Tego samego dnia wrócił tym
samochodem do Z.. W tym czasie, to jest 2 lub 3 marca 2013 roku T. powiedział mu, że od tej pory będzie do niego
dzwonił mężczyzna o imieniu M.. Przedstawił mu go jako swojego szefa, powiedział, że on nauczył się wszystkiego od
M.. Od tej pory dzwonił już do niego M. i to on wskazywał mu konkretne adresy, gdzie miał jechać. Jego też nie widział,
ale głos wskazywał, że jest starszy od T.. Mówił, że jest „tu głównym szefem", poza tym nic o sobie więcej nie powiedział.
W pierwszej rozmowie telefonicznej dowiedział się, że będą teraz współpracowali, bo T. ma urlop. Po powrocie do Z.
oddał samochód do mechanika. Pierwszy wyjazd tym samochodem z polecenia M. był do B.. Tego też dnia pojechał do
miejscowości H.. Przesyłkę miał odebrać pod adresem ul. (...). W domu czekała na niego kobieta, która przekazała mu
pieniądze. Przez cały czas miał kontakt telefoniczny z M.. Kobieta powiedziała żeby przeliczył pieniądze, ale M. przez
telefon mówił, żeby niczego nie liczył tylko szybko wychodził. Nie pamiętał jak się jej przedstawił. Następnie udał się
pieszo do samochodu, który stał w znacznej odległości od tego domu. Przeliczył pieniądze, ale nie pamiętał kwoty. M.
chciał żeby jechał prosto do P., lecz wrócił do Z.. W domu ponownie przeliczył pieniądze. Późnym popołudniem wraz
z żoną pojechał do P., gdzie dotarli późną nocą na ulicę (...). Po porozumieniu z M. przenocował w hotelu o nazwie
T&T. Rano następnego dnia zadzwonił do niego M. i po rozmowie pojechał na ul. (...) i na parkingu oddał pieniądze
tej samej kobiecie co wcześniej. Tego dnia wrócił do Z.. W następnym tygodniu był w L.. Nie pamiętał dokładnej daty
Po drodze jechał przez O., gdzie miał prawdopodobnie odebrać przesyłkę. Z O. M. kazał mu jechać do L.. W mieście
tym nie odebrał jednak żadnej przesyłki. Późno w nocy wrócił do Z.. Kolejnego dnia pojechał do B. na osiedle o nazwie
D.. Gdy dotarł na miejsce (...)em (samochód miał w naprawie), M. kazał mu czekać na kobietę, która miała podjąć
pieniądze w banku. Czekał na nią bardzo długo, ale nikt do niego nie podszedł. W międzyczasie M. podał mu adres
zamieszkania tej kobiety i kazał mu podejść, sprawdzić czy ten adres jest prawidłowy. Poszedł w to miejsce, lecz do
żadnego spotkania nie doszło, dlatego też wrócił do Z.. Na następny dzień pojechał swoim samochodem do S.. M.
wskazał mu adres ul. (...), gdzie miał wziąć pieniądze od jakiegoś mężczyzny. Do ich przekazania jednak nie doszło.
Następnym etapem był A.. Gdy znalazł właściwy adres wszedł do bloku, było to mieszkanie numer (...) albo 18. M.
mówił mu, że drzwi otworzy mu mężczyzna. Kiedy podszedł do drzwi otworzyła je kobieta. O tym fakcie powiadomił
M., który kazał mu opuścić posesję. Miał do niego pretensje, że pomylił adres i na tym tle doszło między nimi do
kłótni. Tego dnia wrócił do domu bez żadnych pieniędzy. Nie pamiętał co robił następnego dnia, mógł być w Ł. i M..
W M. miał odebrać przesyłkę pod adresem ul. (...). Mieszkanie znajdowało się w bloku, w ostatniej klatce. Gdy się
tam skierował, z naprzeciwka szedł starszy mężczyzna. Upewnił się telefonicznie u M., czy chodzi o tego mężczyznę.
Wówczas mężczyzna ten wyjął pieniądze i przekazał mu mówiąc „żebyśmy szybko to załatwili". Wtedy M. powiedział
przez telefon, że on do tego pana zadzwoni i wszystko mu wyjaśni. Pamiętał jak M. zadzwonił do niego i powiedział, że
straszna „bryndza dzisiaj i nic nie idzie załatwić". Tych pieniędzy było mało, bo 1800 złotych. Od razu 900 złotych wziął
sobie za dniówki. Był to dług M. w stosunku do niego. Tego dnia wrócił do domu do Z. (wyjaśnienia Ł. T. k. 1812-1816).
Kontynuując wyjaśnienia w dniu 10 lipca 2013 roku, wskazał, iż po wizycie w S. i Ż. był na Śląsku, ale nie potrafił
umieścić tego w ramach czasowych. Spał wówczas u brata w C.. Jeździł po Śląsku „na pusto", pytał się M. co się dzieje,
że nie ma żadnej paczki. On mówił mu, że również nie wie co się dzieje, nie mówił o żadnej konkretnej przyczynie,
dlaczego ich nie ma. W J. w bloku przy ul. 11 listopada 14 odebrał od kobiety 6000 złotych. Własnoręcznym podpisem
pokwitował odbiór tej kwoty. Będąc w stałym kontakcie telefonicznym z M. pytał się go jak ma się podpisać, czy swoim
nazwiskiem, czy inaczej. M. powiedział mu, żebym się podpisał jako (...) co też zrobił. Pieniądze odebrał sam, nikogo
z nim nie było. Zawsze zresztą odbierał pieniądze sam i nikt mu nie towarzyszył. M. przekazał mu, żeby poczekał w
samochodzie, bo on będzie próbował wyciągnąć więcej pieniędzy od tej kobiety. Widział u niej pieniądze, ona mu
mówiła, że na coś je odłożyła, nie dała mu jednak całej sumy. Jak był na Śląsku to spał u brata około 3-4 razy. Brat się
pytał czym się zajmuje, on mu odpowiadał, że jeździ jako kurier ale szybko zmieniał temat i do tego nie wracał. Nie
nocował w domu rodzinnym z powodu konfliktu rodzinnego. W G. miał zabrać paczkę z domu o zielonej elewacji, lecz
do żadnego kontaktu nie doszło. Ze (...) wrócił do domu. Przez ten cały czas utrzymywał się z pieniędzy, które wziął
w M. i J., a gdy się skończyły, czasem dokładał do paliwa z własnej kieszeni. Był w E. ale nie pamiętał kiedy. Jeździł
wówczas dużo po okolicy, w końcu niczego nie odebrał. Całe Ś. Wielkanocne był w domu. Potem miał dużo wolnego.
Wówczas zrozumiał, że jego praca w charakterze kuriera to „lipa”. Chodziło mu tylko o pieniądze. W Ś. Wielkanocne
nabrał przekonania, że bierze udział w czymś nielegalnym. W dniu 9 kwietnia 2013 roku M. kazał mu jechać do K.. W
mieście był między 9 a 10. W K. zaparkował przy jakimś sklepie. M. wskazał mu blok znajdujący się przy ul. (...). Gdy
był na miejscu wyszła do niego kobieta pytając się co się stało. Wówczas przedstawił się jako N.. Powiedział, że nie
wie o co chodzi, bo ma tylko odebrać pieniądze. Wziął od niej 3000 złotych, które włożył do kieszeni kurtki. Wrócił do
samochodu. M. podał mu następnie ul. (...) 5 w K.. Stanął na parkingu i wpisywał adres w nawigacji. W tym momencie
został zatrzymany przez Policję. Stwierdził, iż bardzo żałuje tego co się stało i że zrobił to z powodów materialnych.
Zadeklarował, że jak wyjdzie na wolność to nagłośni tę sprawę, żeby już nikt nie dał się wciągnąć w tego typu proceder.
Zaznaczył, że ma świadomość ilu ludzi przez niego cierpi. Przeprosił ich wszystkich (wyjaśnienia Ł. T. k. 1832-1835).
Oskarżony przyznał się do dokonania wszystkich zarzuconych mu czynów. Ponadto podczas przesłuchania złożył
wniosek o poddanie się karze w trybie art. 335 § 1 k.p.k. (wyjaśnienia k. 2265-2266).
Do aktu oskarżenia za zgodą oskarżonego Prokurator dołączył wniosek z art. 335 § 1 k.p.k. o wydanie wobec niego
wyroku skazującego bez przeprowadzenia rozprawy i wymierzenie mu kar i środków:
- za czyn z art. 258 § 1 k.p.k. opisany w pkt I aktu oskarżenia – kary roku pozbawienia wolności;
- za czyny z art. 286 § 1 k.k. w zw. z art. 65 § 1 k.k. opisane w pkt. II, IV, IX, XI-XII, XIV, XVI, XXI, XXIII, XXV, XXXII,
XXXIX, XLII, LII aktu oskarżenia i czyny z art. 13 § 1 k.k. w zw. art. 286 § 1 k.k. w zw. z art. 65 § 1 k.k. opisane w pkt. III,
V-VIII, X, XIII, XV, XVII-XX, XXII, XXIV, XXVI-XXXI, XXXIII-XXXVIII, XL-XLI, XLIII-LI aktu oskarżenia, przy
przyjęciu, iż czyny te stanowią ciąg przestępstw w rozumieniu art. 91 § l k.k.- kary 5 lat pozbawienia wolności oraz
kary grzywny w wymiarze 200 stawek dziennych po 10 złotych każda;
• kary łącznej 5 lat pozbawienia wolności;
• orzeczenie w oparciu o art. 45 § 1 k.k. przepadku równowartości korzyści majątkowych osiągniętych przez niego
z popełnienia przestępstw w kwocie 10.000 złotych;
• orzeczenie na podstawie art. 46 § 1 k.k. obowiązku naprawienia w całości wyrządzonej przestępstwami szkody
poprzez zapłatę na rzecz pokrzywdzonych:
1) I. P. (1) kwoty 6000 złotych;
2) I. H. kwoty 32.375 złotych;
3) M. M. (3) kwoty 25.000 złotych;
4) A. P. (2) kwoty 29.200 złotych;
5) M. Ł. kwoty 13.000 złotych;
6) I. P. (2) kwoty 17.000 złotych;
7) Z. M. kwoty 23.500 złotych;
8) I. Z. (2) kwoty 14.300 złotych;
9) I. M. kwoty 100.000 złotych;
10) A. K. kwoty 11.000 złotych;
11) A. S. (2) kwoty 22.000 złotych;
12) R. S. kwoty 1.800 złotych;
13) G. P. kwoty 6.000 złotych;
- zwolnienie oskarżonego od ponoszenia kosztów i opłat sądowych (wniosek k. 2265-2266).
Na posiedzeniu w dniu 8 kwietnia 2014 roku oskarżony wniósł o orzeczenie łagodniejszej kary, niż ta, która została
uzgodniona z prokuratorem. Po tym jak prokurator zaoponował odnośnie możliwości wprowadzenia jakichkolwiek
zmian w złożonym wniosku, Ł. T. zgodził się na wydanie uzgodnionego wyroku (k. 2685-2686).
Dokonując oceny wyjaśnień oskarżonego, Sąd uznał je za wiarygodne, gdyż są one logiczne, konsekwentne i spójne
oraz korelują z innymi zgromadzonymi w sprawie dowodami. Ł. T. przyznał się do dokonania wszystkich zarzuconych
mu czynów składając w tym zakresie obszerne wyjaśnienia. W szczegółowy sposób przedstawił on cele działania i
mechanizm funkcjonowania zorganizowanej grupy przestępczej, w której brał udział wspólnie i w porozumieniu z N.
A. i nieustalonymi osobami, a także rolę, jaką – zgodnie z ustalonym podziałem - sam w jej ramach pełnił. W złożonych
wyjaśnieniach, na tyle na ile pamiętał, określił czas, miejsce i okoliczności, w jakich dokonywał zarzuconych mu
czynów zabronionych, dokładnie opisał sposób swojego działania w trakcie popełniania poszczególnych przestępstw,
opisał wygląd osób, które oszukał i oznaczył kwoty pieniężne, jakich od pokrzywdzonych żądał. Na prezentowanych
mu zdjęciach wykonanych w programie G. S. zidentyfikował miejsca w których przebywał popełniając przestępstwa.
Stwierdził, że z procederu tego uczynił sobie stałe źródło dochodu.
Za wiarygodnością wyjaśnień oskarżonego dodatkowo przemawia to, iż pokrzywdzeni I. M. i R. S. na okazanych im
tablicach poglądowych w sposób zdecydowany rozpoznali Ł. T. jako mężczyznę, który odpowiednio w dniach 21 lutego
2013 roku w L. i 14 marca 2013 roku w M. odebrał od nich pieniądze (protokoły okazania wizerunku wraz z tablicami
poglądowymi k. 64 i 515-516).
Za przekonujące i wiarygodne Sąd uznał wyjaśnienia P. K. (k. 138-141, 144-147, 153, 156-157, 243-244, 416-418).
Wymieniony podał czas, miejsce oraz okoliczności w jakich odebrał paczki od I. H. oraz Z. M., a następnie pojechał do
J. oraz P. i przekazał je tam Ł. T., którego rozpoznał na okazanej mu tablicy poglądowej (protokoły okazania wizerunku
k. 153 oraz 241-242). W swoich wyjaśnieniach Ł. T. w zbieżny sposób zrelacjonował przebieg zdarzenia związanego
z odbiorem tych paczek.
Na wiarę zasługują korelujące z wyjaśnieniami oskarżonego zeznania B. T. (k. 300-303, 363-364), która w szczery i
rzeczowy sposób przedstawiła wiadome jej okoliczności dotyczące pracy jej męża w charakterze „kuriera”.
Jako miarodajne dla poczynionych w sprawie ustaleń przyjąć również należało zeznania S. T. (k. 453) – na okoliczność
pobytu oskarżonego u niego w C.; B. N. (k. 372-373) – na okoliczność wypożyczenia i użytkowania przez Ł. T.
samochodu osobowego marki O. (...) nr. rej. (...); K. W. (k. 448-440) – na okoliczność sprzedania oskarżonemu
samochodu osobowego marki O. (...) o nr. rej. (...); A. S. (1) (k. 382-383) – na okoliczność pobytu Ł. T. w hotelu (...) w P.
oraz P. P. (3) (k. 1864-1865) – na okoliczność pobytu oskarżonego w hotelu (...) w R.. Zeznania wskazanych świadków
są wiarygodne, gdyż harmonizują z innymi zgromadzonymi w sprawie dowodami, a w szczególności wyjaśnieniami
Ł. T..
Walorem wiarygodności Sąd obdarzył także zeznania świadków D. I. (k. 14-17, 48-49, 358-359), D. P. (3) (k. 18-21,
51-52), G. K. (k. 57-59), I. P. (2) (k. 63, 1543-1544), I. M. (k. 64, 245-247, 252-253), I. H. (k. 100-102, 233-234), I. S. (k.
105-107), I. C. (k. 162-165), Z. M. (k. 203-205), I. P. (3) (k. 262-263), I. P. (1) (k. 369, 371, 739-740), L. C. (k. 402-403),
L. T. (k. 405-407), M. G. (k. 465-466), R. S. (k. 500-502, 515-516), A. S. (2) (k. 555-558, 1428-1429), G. P. (k. 580-581),
M. S. (k. 634-636), W. K. (2) (k. 462-463, 670-672), A. K. (k. 697-698, 703-704, 1432), Z. B. (k. 772-774), M. P. (k.
781-783), K. Ś. (k. 807-809), A. M. (2) (k. 833-835), K. S. (k. 840-842), L. K. (k. 885-887), A. T. (1) (k. 902-903), A.
P. (2) (k. 919-921, 1606-1607), M. Ł. (k. 958-962), M. M. (13) (k. 982-983, 1599-1600), S. B. (1) (k. 1004-1007), T. T.
(4) (k. 1046-1048), J. W. (k. 1061-1062), D. Z. (k. 1091-1092), J. K. (k. 1102-1103), W. R. (k. 1110-1111), J. S. (1) (k.
1443-1444), Z. P. (k. 1466-1468), M. K. (2) (k. 1484), I. J. (k. 1496), B. K. (1) (k. 1519-1520), E. R. (k. 1725-1727), H.
L. (k. 1741-1742), A. L. (k. 1853-1854), M. K. (1) (k. 1857-1858), K. N. (k. 1890-1891), I. Z. (1) (k. 1958-1961), F. M. (1)
(k. 1975-1976), M. M. (2) (k. 2109-2110), G. N. (k. 2149-2150) oraz A. R. (k. 2161-2162).
Wszyscy przesłuchani w charakterze świadków pokrzywdzeni, potwierdzili, iż w rozmowach telefonicznych sprawcy
przedstawiali się jako osoby najbliższe, które uczestniczyły w wypadkach drogowych i w celu polubownego
załatwienia sprawy i uniknięcia odpowiedzialności karnej potrzebowały niezwłocznie określonych kwot pieniężnych.
Pokrzywdzeni zeznali, iż zazwyczaj głos osoby dzwoniącej różnił się od rzeczywistego głosu członka rodziny, jednak
na pytanie o przyczynę, rozmówca informował pokrzywdzonego, iż jest przeziębiony i z tego powodu ma zmieniony
głos. Rozmowa zazwyczaj przebiegała w następujący sposób: dzwoniący pytał czy to „babcia" lub „dziadek" a
następnie informował, iż miał wypadek drogowy i ucierpiały w nim małe dzieci lub kobieta w ciąży zaś obecnie
znajduje się na komisariacie policji i aby nie „iść do więzienia" potrzebuje określonej sumy pieniędzy. Zazwyczaj
podczas rozmowy „wnuczek" przekazywał słuchawkę telefoniczna rzekomemu „policjantowi", którego zadaniem było
umówienie szczegółów „załatwienia sprawy". Wówczas padała konkretna kwota, która bądź była akceptowana przez
pokrzywdzonego bądź przez niego negocjowana, a następnie, jeśli pokrzywdzony wyraził wolę przekazania pieniędzy
rzekomy „policjant" ustalał szczegóły ich odbioru.
Brak jest również podstaw do podważenia wiarygodności świadków P. H. (k. 122-123), D. P. (1) (k. 124), J. M. (2) (k.
158-161, 207-208), Z. M. (k. 166-171, 210-211), T. S. (k. 172-173, 239), A. M. (1) (k. 476-477), W. S. (k. 561), D. P. (2) (k.
670-672, 681-682), W. K. (1) (k. 705-706), J. M. (1) (k. 746-747), F. Ś. (k. 818), M. M. (10) (k. 583-584, 877-878), C. L.
(k. 928), M. M. (14) (k. 987), J. B. (k. 1026-1027), D. B. (k. 1028-1029), B. S. (k. 1052-1053), G. G. (k. 1483-1484), T. K.
(k. 1495-1496), K. R. (k. 1735). Osoby te zrelacjonowały przed Sądem to czego dowiedziały się odnośnie wyłudzeń i ich
usiłowań od samych pokrzywdzonych. Ich zeznania potwierdzają i dodatkowo uzupełniają zeznania pokrzywdzonych,
a tym samym zasługują na obdarzenie ich wiarą.
Sąd uznał za wiarygodne znajdujące się w aktach sprawy dowody z dokumentów w postaci: protokołu przeszukania
samochodu osobowego marki O. (...) o nr rej. (...) (k. 3-5), protokołu przeszukania Ł. T. (k. 6-10), protokołu
zatrzymania samochodu marki O. (...) nr. rej. (...) wraz z kluczykami (k. 11-13), protokołu oględzin samochodu
osobowego marki O. (...) nr. rej. (...) wraz z dokumentacją fotograficzną (k. 43- 47), raportu z analizy materiałów w
sprawie oszustw metodą „na wnuczka” (k. 69-93), wykazu połączeń telefonicznych z (...) (k. 228-229), kserokopii
umowy o świadczenie usług telekomunikacyjnych (k. 254), protokołu oględzin banknotów w łącznej kwocie
3.000 złotych zabezpieczonych podczas czynności przeszukania osoby Ł. T. (k. 305-357), protokołu przeszukania
pomieszczeń zajmowanych przez Ł. T. (k. 365-367), kserokopii umowy wypożyczenia samochodu O. (...) nr. rej. (...)
(k. 374), kserokopii protokołu zdawczo-odbiorczego samochodu O. (...) nr. rej. (...) (k. 375), kserokopii prawa jazdy
Ł. T. (k. 376), kserokopii karty meldunkowej Ł. T. z dnia 13 lutego 2013 roku (k. 384), kserokopii grafiku pokojowego
za okres od 11 do 17 lutego 2013 roku (k. 385), kserokopii karty meldunkowej Ł. T. z dnia 8 marca 2013 roku (k.
386), kserokopii grafiku pokojowego za okres od 4 do 10 marca 2013 roku (k. 387), protokołu zatrzymania rzeczy (k.
445-447), kserokopii wizytówki (k. 450), kserokopii umowy kupna-sprzedaży samochodu marki O. (...) nr. rej. (...)
(k. 451), opinii HE.A- (...) z zakresu badań antroposkopijnych (k. 509-512), opinii Nr H. (...).2012 z zakresu badań
antroposkopijnych (k. 567-572), wykazu połączeń telefonicznych (k. 574), protokołu zatrzymania rzeczy - okładki z
oświadczeniem (k. 582-583), okładki z oświadczeniem (k. 584), protokołu oględzin rzeczy - okładki z oświadczeniem
(k. 589), danych zarejestrowanych w systemach informatycznych sieci P4 (k. 619-625), sprawozdania z badań Nr
H.846.2013 z zakresu odtwarzania wyglądu osób i przedmiotów (k. 750-755), kserokopii z książki meldunkowej
hotelu (...) (k. 1866), tablicy numeracji dla usług telefonii wykorzystujących technologię IP – wydruku (k. 1904),
danych o karalności Ł. T. (k. 2018-209), wykazów połączeń telefonicznych (k. 2063-2075).
Wskazane dokumenty zostały sporządzone przez fachowe podmioty specjalne w zakresie ich właściwości
w odpowiedniej formie. Rzetelność sporządzenia wskazanych dokumentów nie była w toku postępowania
kwestionowana przez strony, a także nie wzbudziła zastrzeżeń Sądu i z tych też względów nie zostały powzięte
wątpliwości, co do zgodności ich treści z rzeczywistym stanem rzeczy.
Sąd w pełni podzielił opinię biegłego z zakresu odzyskiwania danych z telefonów komórkowych, kart SIM, kart pamięci
oraz innych nośników służących do przechowywania danych (k. 1660-1690). Jest ona jasna, logiczna i wyczerpująca, a
bezstronność i kwalifikacje biegłego, który jest specjalistą z tej dziedziny wiedzy o dużym doświadczeniu zawodowym,
nie budzą wątpliwości. Na podstawie sporządzonej przez biegłego opinii, opartej na odzyskanych danych z zapisu
(...) z samochodów, którymi poruszał się Ł. T. oraz logowań telefonu komórkowego należącego do oskarżonego, Sąd
przyjął, iż w dniach w których dokonano wyłudzeń lub doszło do usiłowania dokonania tych czynów zabronionych,
numery telefonów użytkowane przez Ł. T. logowały się do nadajników (...) obejmujących swoim zasięgiem obszar,
na którym popełniono te przestępstwa lub zgodnie z zapisami (...) pojazdu, którym się poruszał oskarżony, był
on w wyżej wymienionych miejscowościach. Ponadto opinia pozwoliła ustalić, iż w czasie popełniania przestępstw
oraz w okresach następujących bezpośrednio przed jak i po dokonaniu czynów zabronionych, dzwoniono do Ł. T. z
numerów z angielskim numerem kierunkowym, które w tym czasie łączyły się również z numerami stacjonarnymi
osób pokrzywdzonych.
Mając na uwadze ustalony stan faktyczny, Sąd Rejonowy uznał, iż zgromadzone w sprawie dowody pozwalają na
uznanie Ł. T. za winnego dokonania wszystkich zarzucanych mu aktem oskarżenia czynów.
Przechodząc do analizy prawnokarnej czynów których dopuścił się oskarżony należy stwierdzić, iż czyn przypisany mu
w pkt I wyroku wyczerpuje przedmiotowe i podmiotowe znamiona przestępstwa kwalifikowanego z z art. 258 § 1 k.k.
Pojęcie „brania udziału” w zorganizowanej grupie mającej na celu popełnianie przestępstw, użyte w treści art. 258
§ 1 k.k., odnosi się do sprawcy, który wraz z co najmniej dwiema innymi osobami pozostaje w pewnej formie
organizacyjnej, pozwalającej się tym osobom jednoczyć i utożsamiać jako pewna wspólnota, w zakresie realizacji
wspólnego celu, którym jest dokonywanie występków lub zbrodni, nie jednorazowe, lecz co najmniej dwukrotne,
powtarzalne i rozłożone w czasie. Za członka zorganizowanej grupy mającej na celu dokonywanie przestępstw winien
być uznany sprawca, który ma świadomość, że inne działające wspólnie ze sobą osoby w przemyślany i zaplanowany
sposób dokonują przestępstw i z tą świadomością podejmuje się współdziałania z tymi osobami w realizacji
czynu zabronionego znajdującego się w zakresie „zainteresowania” tych osób. Nie jest konieczna wiedza sprawcy
o szczegółach organizacji grupy, znajomość wszystkich osób ją tworzących, mechanizmów jej funkcjonowania.
Nie jest uzasadnione oczekiwanie formalnego potwierdzenia udziału w grupie, wyboru kierownictwa itp. Strona
podmiotowa tego formalnego przestępstwa obejmuje obie odmiany umyślności, zatem wystarczające jest, że sprawca
ma świadomość istnienia grupy, akceptuje jej cele przestępcze i godzi się, by je realizowano.
W realiach tej sprawy oskarżony Ł. T. tworzył wraz z N. A. i innymi nieustalonymi osobami strukturę organizacyjną,
która bez wątpienia musi być oceniana w kategoriach wypełnienia znamion art. 258 § 1 kk. Oskarżony podejmując
się realizacji zleconych mu zadań miał świadomość, że uczestniczy w procederze dokonywania oszustw na szkodę
osób fizycznych. Wszyscy jej członkowie mieli ustalone role do spełnienia i tak część członków grupy kontaktowała się
telefonicznie z losowo wytypowanymi starszymi osobami, a następnie dążyła do wyłudzenia od nich pieniędzy. Inne
osoby, wśród których główną był Ł. T., odbierały wyłudzone kwoty od pokrzywdzonych. Rolą oskarżonego było też
każdorazowe dostarczenie N. A. pieniędzy, które odebrał bezpośrednio od pokrzywdzonych lub od innych członków
grupy. Zadaniem N. A. było zaś przekazanie tych pieniędzy dalszym, nieustalonym osobom. Z kolei stojący wyżej
w hierarchii grupy mężczyźni posługujący się imionami T. i M., koordynowali całą akcję, utrzymując w tym czasie
kontakt z Ł. T., N. A. i innymi członkami grupy.
Wskazany wyżej podział ról świadczy o tym, że oskarżony wykonywał przyjęte w ramach grupy zadania i czynności
i akceptował je. Decydując się z tą świadomością na dokonanie w/wym. czynności sprawczych podejmował się
jednocześnie uczestnictwa w zorganizowanej grupie przestępczej, a swoimi zachowaniami wypełnił dyspozycję z art.
258 § 1 kk.
Zgromadzony materiał dowodowy wskazuje, iż oskarżony Ł. T. wraz z pozostałymi osobami tworzyli formę
organizacyjną, która bez wątpienia może być oceniana w kategoriach wypełnienia znamion art. 258 k.k. Istniał w niej
pewien, specyficzny podział ról poszczególnych członków i ich zadań. Oskarżony podejmując się realizacji zleconych
mu przez innych członków tej struktury przestępczej zadań miał zatem świadomość, iż działa na rzecz pewnej większej
całości, zorganizowanej grupy przestępczej. Oskarżony wykonywał zadania, a więc akceptował je podejmując w ten
sposób świadome uczestnictwo w przestępstwach popełnianych przez poszczególnych członków grupy.
Powyższe pozwala uznać, że oskarżony Ł. T. dopuścił się czynu przypisanego mu w pkt I wyroku, określonego
dyspozycją art. 258 § 1 k.k.
Stanowisko Sądu, odnośnie przyjęcia w kwalifikacji prawnej formy zjawiskowej w postaci współsprawstwa znajduje
uzasadnienie w zebranym materiale dowodowym, z którego bezspornie wynika, iż działania oskarżonego oparte
były na porozumieniu z innymi ustalonymi i nieustalonymi osobami, a każdy z nich obejmował swym zamiarem
urzeczywistnienie wszystkich przedmiotowych znamion przestępstwa z art. 258 § 1 kk. Wzajemnie dopełniające
się zachowania poszczególnych osób były wyrazem dorozumianego podziału ról w przestępnym czynie. Z istoty
porozumienia wynika konieczność istnienia subiektywnej więzi pomiędzy sprawcami, która sprowadza się do tego, że
każdy z nich musi mieć świadomość, że umawia się z inną osobą co do wspólnego przedsięwzięcia określonych działań
lub zaniechań oraz ma wolę ich wspólnego wykonania. W orzecznictwie podkreśla się, że współdziałający „ (…) muszą
mieć świadomość wspólnego wykonania czynu zabronionego, a zatem przynajmniej wiedzieć o osobie i zdawać sobie
sprawę, że podejmowana czynność składa się na realizację wspólnie wykonywanej całości przedsięwzięcia” (wyrok SN
z 12.12.2002r., III KKN 371/00, Prok. i Pr. 2003, z. 7-8, poz. 2; wyrok SA w Łodzi z 11.10.2000r., II Aka 120/00, Prok.
i Pr. 2001, z. 5, poz. 26).
W niniejszej sprawie oskarżony był świadomy zachowania pozostałych sprawców, wiedział doskonale, jakie każdy z
nich pełni role i akceptował te zachowania. Nie ulega wątpliwości, iż oskarżony działając wraz z innymi osobami w
sposób ustalony w stanie faktycznym brał udział w zorganizowanej grupie przestępczej w okresie objętym zarzutami.
Z uwagi na rodzaj prowadzonej działalności wymagającej ściśle określonych przedsięwzięć organizacyjnych oraz
wielokrotną powtarzalność całego procederu i skuteczność przyjętego mechanizmu funkcjonowania, nie sposób
kwestionować poglądu o wysokim stopniu powiązań istniejących pomiędzy poszczególnymi osobami w ramach tejże
struktury służącej do popełniania przestępstw.
Od strony podmiotowej przestępstwo z art. 258 § 1 k.k., może być popełnione jedynie umyślnie z zamiarem
bezpośrednim lub ewentualnym. W przedmiotowej sprawie nie ulega wątpliwości, iż już na wczesnym etapie
współpracy z grupą przestępczą oskarżony zorientował się jaki charakter ma prowadzona przez nią działalność.
Czyny przypisane oskarżonemu w pkt II, IV, IX, XI-XII, XIV, XVI, XXI, XXIII, XXV, XXXII, XXXIX, XLII, LII wyroku
wyczerpują przedmiotowe i podmiotowe znamiona przestępstw kwalifikowanych z art. 286 § 1 k.k. w zw. z art. 65 § 1
k.k., zaś czyny z pkt. III, V-VIII, X, XIII, XV, XVII-XX, XXII, XXIV, XXVI-XXXI, XXXIII-XXXVIII, XL-XLI, XLIIILI wyroku wyczerpują przedmiotowe i podmiotowe znamiona przestępstw kwalifikowanych z art. 13 § 1 k.k. w zw. art.
286 § 1 k.k. w zw. z art. 65 § 1 k.k.
Przestępstwo z art. 286 § 1 k.k. polega na tym, iż sprawca działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza
inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo
wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania. W sytuacji wprowadzenia w
błąd sprawca wywołuje w świadomości pokrzywdzonego fałszywe wyobrażenie (rozbieżność między rzeczywistością),
zaś w przypadku wyzyskania błędu ta rozbieżność już istnieje, a sprawca nie koryguje jej, lecz korzysta z tego błędu dla
uzyskania przez siebie, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, niekorzystnej dla pokrzywdzonego decyzji majątkowej.
Przestępstwo to jest przestępstwem skutkowym. Skutkiem opisanego wyżej działania sprawcy jest rozporządzenie
mieniem niekorzystne z punktu widzenia interesów osoby pokrzywdzonej.
Przestępstwo oszustwa jest przestępstwem umyślnym, zaliczonym do tzw. celowościowej odmiany przestępstw
kierunkowych. Ustawa wymaga, aby zachowanie sprawcy było ukierunkowane na określony cel, którym w przypadku
oszustwa jest osiągnięcie korzyści majątkowej. Pojęcie korzyści majątkowej, konkretyzującej cel działania sprawy
jest rozumiane jako aktualne i przyszłe przysporzenie mienia, osiągnięcie korzyści majątkowej w konkretnych
okolicznościach, ogólne polepszenie sytuacji majątkowej. Korzyść majątkowa to taka korzyść, która ma wymierną
wartość ekonomiczną. Może to być rzecz o określonej wartości, świadczenie czy też prawo majątkowe mające wartość
pieniężną.
Analiza stanu faktycznego ustalonego przez Sąd Okręgowy nie pozostawia żadnych wątpliwości, iż oskarżony Ł. T.
podając nieprawdziwe dane co do swojej osoby oszukiwał ludzi, którzy wręczali mu pieniądze i inne wartościowe
przedmioty pozostając w przekonaniu, że zostaną one następnie przekazane ich najbliższym, wyczerpał przedmiotowe
i podmiotowe znamiona czynu zabronionego określonego w art. 286 § 1 kk. Odebrane w ten sposób pieniądze zawoził
we wcześniej ustalone miejsce, otrzymując za to wynagrodzenie. W każdym przypadku mechanizm działania był
podobny. Nieustalone osoby kontaktowały się telefonicznie z pokrzywdzonymi, inne osoby utrzymywały kontakt
telefoniczny z oskarżonym, informując go gdzie ma się udać po odbiór pieniędzy. Celem działania oskarżonego było
osiągnięcie korzyści majątkowej, a swoją świadomością i zamiarem bezpośrednim (kierunkowym) obejmował on
nie tylko to, że wprowadza w błąd inne osoby, ale także i to, że doprowadza je w ten sposób do niekorzystnego
rozporządzenia mieniem i jednocześnie chciał wypełnienia tych znamion.
W postępowaniu oskarżonego opisanym w pkt III, V-VIII, X, XIII, XV, XVII-XX, XXII, XXIV, XXVI-XXXI, XXXIIIXXXVIII, XL-XLI, XLIII-LI zawarte są znamiona przestępstwa art 286 § 1 k.k. w jego stadialnej formie usiłowania.
Przy wskazanych wyżej czynach sprawca nie osiągał zamierzonego celu, jakim było doprowadzenie do wypłaty
żądanych kwot, z uwagi na postawę osób pokrzywdzonych, które orientując się, iż padają ofiarą oszustwa, nie
przekazywały pieniędzy.
Przestępstwa z pkt. od II do LII zostały popełnione w warunkach ciągu przestępstw określonego w art. 91 § 1 k.k.
Stosownie do treści tego przepisu, jeżeli sprawca popełnia w podobny sposób, w krótkich odstępach czasu, dwa
lub więcej przestępstw, zanim zapadł pierwszy wyrok, chociażby nieprawomocny, co do któregokolwiek z tych
przestępstw, sąd orzeka jedną karę na podstawie przepisu, którego znamiona każde z tych przestępstw wyczerpuje, w
wysokości do górnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę.
Czyny oskarżonego stanowią powtarzalne zamachy na to samo dobro prawne, wypełniają znamiona tego samego typu
czynu zabronionego (art 286 § 1 k.k.), charakteryzują się podobnym sposobem ich popełnienia, odstęp czasu pomiędzy
poszczególnymi czynami wynosił maksymalnie kilkanaście dni oraz brak jest przedzielającego je wyroku wydanego w
stosunku do któregokolwiek z nich. Wobec powyższego Sąd zastosował konstrukcje ciągu przestępstw.
Jak ustalono oskarżony dokonał bądź też usiłował dokonać wyłudzeń działając w zorganizowanej grupie przestępczej
i z tego procederu uczynił sobie stałe źródło dochodu. Stąd również w kwalifikacji prawnej znalazł się przepis z art.
65 § 1 k.k.
W sprawie nie ujawniły się żadne okoliczności wyłączające możliwość przypisania oskarżonemu winy co do
któregokolwiek z czynów.
Wymierzając karę Sąd uwzględnił dołączony przez Prokuratora, zaakceptowany przez oskarżonego, wniosek o
wydanie wobec Ł. T. wyroku skazującego bez przeprowadzenia rozprawy i wymierzenie mu uzgodnionych kar i
środków karnych.
Przystępując do wymiaru kary, Sąd za pierwszy z przypisanych czynów karę roku pozbawienia wolności, zaś za czyny
opisane w pkt II-LII, przyjmując, że zostały one popełnione w warunkach ciągu przestępstw, karę 5 lat pozbawienia
wolności.
Z tego powodu, iż przestępstwa pozostające w realnym zbiegu, popełnione zostały przez oskarżonego w celu
osiągnięcia korzyści majątkowej, celowe było również wymierzenie mu kary 200 stawek dziennych grzywny przy
ustaleniu wysokości stawki dziennej na kwotę 10 złotych. Przy określaniu poziomu stawki dziennej uwzględnione
zostały przyjęte w art. 33 § 3 k.k. kryteria związane z możliwościami zarobkowymi Ł. T. (które ze względu na osadzenie
są niewielkie), jego warunkami osobistymi, rodzinnymi i stanem majątkowym. Wymierzając grzywnę w tej wysokości,
Sąd wziął również pod uwagę wysokość wyrządzonej szkody.
W ocenie Sądu orzeczone kary są karami wystarczającymi, nie przekraczającymi stopnia winy oskarżonego,
współmiernymi do stopnia szkodliwości jego czynów która jest znaczna. Przy ich wymiarze Sąd wziął pod uwagę
okoliczności obciążające w postaci: szczególnie wysokiego stopnia społecznej szkodliwości dokonanych czynów
wyrażającego się przede wszystkim w zaplanowanym sposobie działania sprawcy, który wykorzystując ufność i
podeszły wiek pokrzywdzonych odbierał im oszczędności całego życia, kierowaniu się przez niego w działaniu niską
motywacją jaką była chęcią zysku, charakterze naruszonych dóbr, rozmiarem wyrządzonej szkody wynoszącym
300.000 złotych, usiłowaniem wyłudzenia kwoty blisko 1.000.000 złotych, a także wielości zachowań niezgodnych z
prawem, wielość pokrzywdzonych (52 osoby), popełnienia przestępstw w warunkach ciągu przestępstw, uprzedniej
karalności.
Jako okoliczności łagodzące Sąd uwzględnił stosunkowo młody wiek oskarżonego oraz jego postawę po popełnieniu
przestępstw. Ł. T. współpracując od samego początku z organami ścigania przyznał się do dokonania wszystkich
zarzucanych mu czynów i złożył w tym zakresie wyczerpujące wyjaśnienia. Jego zachowanie wskazuje na to, że
zrozumiał on naganność swojego dotychczasowego postępowania i uznając je za życiowy błąd wyraził z tego powodu
skruchę.
Zdaniem Sądu wymierzona oskarżonemu kara pozbawienia wolności osiągnie cel nie tylko w zakresie prewencji
indywidualnej, pozwalając na wykształcenie u Ł. T. postawy gwarantującej przestrzeganie porządku prawnego, ale
jednocześnie w zakresie prewencji generalnej, która uświadomi społeczeństwu nieuchronność odpowiedzialności za
popełnione przestępstwa i taka kara będzie stanowić przestrogę dla innych potencjalnych sprawców, że tego typu
niezgodne z prawem zachowania nie mogą liczyć na pobłażliwie traktowanie.
Sąd w oparciu o art. 91 § 2 k.k. orzeczone kary połączył stosując zasadę pełnej absorbcji. W tym wypadku miał w
polu widzenia fakt zachodzenia bliskich więzi czasowych między, rodzaj dóbr chronionych prawem, a także ciąg
działań sprawcy, powiązanych ze sobą wspólnym zamiarem. Z tego względu Sąd wymierzył oskarżonemu karę łączną
5 lat pozbawienia wolności, dochodząc do przekonania, iż orzeczona kara spełni cele wychowawcze i retrybutywne
wobec Ł. T., wdrażając go do przestrzegania w przyszłości porządku prawnego. Jej odbycie powinno w sposób
prawidłowy wpłynąć na proces resocjalizacji oskarżonego, wzmacniając w nim poczucie odpowiedzialności za własne
postępowanie oraz pozwalając na ukształtowanie się przekonania o nieopłacalności popełniania przestępstw. Kara
ta równocześnie wypełni potrzeby w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa, utrwalając w nim
przeświadczenie, iż dokonywanie tego rodzaju czynów, jakich dopuścił się oskarżony, spotykać się będzie z surową
reakcją karną.
Zobligowany treścią art. 63 § 1 k.k., na poczet orzeczonej kary pozbawienia wolności Sąd zaliczył oskarżonemu okres
rzeczywistego pozbawienia wolności w sprawie od dnia 9 kwietnia 2013 roku do dnia 15 kwietnia 2014 roku.
Zgodnie z art. 45 § 1k.k. jeżeli sprawca osiągnął z popełniania przestępstwa, chociażby pośrednio, korzyść majątkową
niepodlegającą przepadkowi przedmiotów wymienionych w art. 44 § 1 i 6 k.k., Sąd orzeka przepadek takiej korzyści
lub jej równowartości. Popełniając przestępstwa określone w pkt od II do LII Ł. T. odniósł korzyść majątkową w
postaci łącznej kwoty pieniężnej w wysokości 10.000 złotych. Kwota uzyskanej korzyści nie podlega przepadkowi na
podstawie art. 44 § 1 k.k. ponieważ nie stanowi ona przedmiotu pochodzącego bezpośrednio z przestępstwa ani nie
jest przedmiotem, który podlega przepadkowi w oparciu o art. 44 § 6 k.k. Wobec powyższego na mocy art. 45 § 1 k.k.
Sąd orzekł przepadek osiągniętej przez oskarżonego korzyści majątkowej w całkowitej wysokości 10.000 złotych.
Z uwagi na fakt, że została wyrządzona szkoda majątkowa osobom pokrzywdzonym, a część pokrzywdzonych złożyła
wniosek o jej naprawienie, na podstawie art. 46 § 1 k.k. Sąd orzekł, w większości przypadków z urzędu, obowiązek
naprawienia wyrządzonej szkody na rzecz pokrzywdzonych I. P. (1) w kwocie 6000 złotych, I. H. w kwocie 32.375
złotych, M. M. (3) w kwocie 25.000 złotych, A. P. (2) w kwocie 29.200 złotych, M. Ł. w kwocie 13.000 złotych, I. P.
(2) w kwocie 17.000 złotych, Z. M. w kwocie 23.500 złotych, I. Z. (2) w kwocie 14.300 złotych, I. M. w kwocie 100.000
złotych, A. K. w kwocie 11.000 złotych, A. S. (2) w kwocie 22.000 złotych, R. S. w kwocie 1.800 złotych i G. P. w kwocie
6.000 złotych.
Na podstawie art. 627 k.p.k. w zw. z art. 616 § 1 pkt. 2 k.p.k. sąd zasadził od oskarżonego Ł. T. na rzecz oskarżycielki
posiłkowej I. M. kwotę 3321 złotych tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego.
Na podstawie art. 618 § 1 pkt 11 kpk w zw. z § 2 ust. 1 i 3, § 14 ust. 2 pkt 5 oraz § 16 Rozporządzenia Ministra
Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 roku w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb
Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu (Dz. U. nr 163, poz. 1348 ze zm.) Sąd zasądził
od Skarbu Państwa na rzecz Kancelarii Adwokackiej adw. Z. D. kwotę 885,60 złotych tytułem obrony oskarżonego
wykonanej z urzędu.
Uznając, że wymierzenie kary izolacyjnej w istotny sposób ogranicza możliwość osiągania przez Ł. T. dochodów, a
tym samym uiszczenie kosztów sądowych byłoby dla niego zbyt uciążliwe, Sąd na podstawie art. 624 § 1 k.p.k. oraz
art. 17 ust. 1 ustawy o opłatach w sprawach karnych, zwolnił oskarżonego od obowiązku ich ponoszenia, natomiast
wydatkami obciążył Skarb Państwa. Nadto orzeczenie grzywny, przepadku korzyści majątkowej oraz obowiązku
naprawienia wyrządzonych przestępstwami szkód, dodatkowo zmniejsza możliwości oskarżonego w tym zakresie.
Mając powyższe na uwadze, w oparciu o powołane przepisy, Sąd orzekł jak w sentencji wyroku.

Podobne dokumenty