Jesienny relaks z poezją
Transkrypt
Jesienny relaks z poezją
SCENARIUSZ ZAJĘĆ I. Temat : JESIENNY RELAKS Z POEZJĄ Barbary Kamińskiej II. Uczestnicy: dla wszystkich grup rewalidacyjno-wychowawczych Zajęcia odbędą się 20.10.2016 r. Poprowadzą je: Anna Pabian, Ewa Kołodziejska, Andrzej Kołodziejski. III. Cele ogólne : Wprowadzenie w stan relaksu fizycznego i psychicznego uczestników spotkania z wykorzystaniem sugestii przeżywania miłych chwil wśród przyrody, w jesiennej aurze, posiłkując się poezją jesienną i refleksyjnymi piosenkami. IV. Cele szczegółowe : 1. Zapoznanie się z kilkoma sposobami rozluźniania napięcia psychofizycznego. 2. Ćwiczenie odczuwania odprężenia psychicznego przy podążaniu za sugestiami, podawanymi przez prowadzącego, przebywania w miłym otoczeniu przyrody. 3. Kontrola procesu oddychania. 4. Pogłębianie relaksu psychofizycznego, budowanie dobrego samopoczucia. 5. Uwrażliwianie na piękno poezji. 6. Utrwalanie pojęcia jesieni przez wprowadzanie nastroju jesiennej zadumy. 7. Stymulacja słowno-muzyczna. V. Forma i metody pracy Warsztatowa forma pracy w grupie. Metoda praktycznego działania. Przekaz słowny i muzyczny. VI. Środki dydaktyczne: Prezentacja kilku sposobów wpływania na stan napięcia psychofizycznego. Podawanie sugestii odczuwania spokoju, przyjemności i wyciszenia psychicznego w wizualizacji. Recytacja wierszy Barbary Kamińskiej. Śpiewanie piosenek przy akompaniamencie gitary. Przebieg zajęć: 1. Prowadzenie sesji relaksu z wizualizacją „ „ 2. Program „Jesienna zaduma”: piosenka „Jesień”, wiersz „Pora na zmianę”, wiersze „Jesień” i „Listopadowy pejzaż”, piosenka „Barwy jesieni”, wiersze „To jesień”, „Przemijanie” i „Znów powiew jesieni”, piosenka „Jesienna zaduma”, wiersze „Siną wstęgą” i „Oko Boga”, piosenka „Dym jałowca”.Wizualizacja. Wizualizacja relaksacyjna. Mały kotek samotnie wracał ze szkoły. Ciągnął łapkę za łapką wolno, jakby ospale. Był zmęczony, nic go nie cieszyło. Nagle nadleciał malutki motylek i nad samym nosem kotka zaczął robić okrążenia. Kotek patrzył jak zaczarowany. Motyl wzbił się wyżej i nagle zniknął mu z oczu za wysokim ogrodzeniem. Zaciekawiony kotek zbliżył się do płotu, wdrapał się po deskach i znalazł się w ogrodzie. Rozejrzał się dookoła. Było tam tak pięknie, rosły wysokie drzewa owocowe sięgające koronami do nieba. Rosły też kolorowe kwiaty, które jak dywan pokrywały cały ogród. Kotek pociągnął mocno noskiem i poczuł zapach ziemi, kwiatów, krzewów i drzew. Położył się wygodnie na miękkiej zielonej trawie i oddychał miarowo, równo i spokojnie. Leżał i odpoczywał. Poczuł senność. Słonko wysyłało swoje promyki na ziemię, by pogłaskały kwiaty listki i wszystkie rośliny. Kotek zamknął oczy i poczuł przyjemny, ciepły dotyk słońca na twarzy i całym ciele. Promyczki jeden po drugim głaskały go, przyjemnie go ogrzewając. Po chwili pojawił się delikatny wietrzyk, który kołysał listki i gałęzie, jakby do snu. Kotek poczuł, że wiaterek przesuwając się po nim od głowy do łap do samych pazurków, z wolna uwalnia go od smutków, i jeszcze raz, i jeszcze delikatnie przesuwając się od głowy w dół ciałka, zabiera ze sobą całe zmęczenie. Kotek poczuł się tak dobrze, poczuł się spokojny, jakby obmyty ze wszystkich swoich dużych i małych zmartwień. Otworzył wolno oczka i popatrzył na białe, pierzaste chmurki, które płynęły po niebie wolno, nie spiesząc się. Jedna mała kropelka spadła mu na nos. Co to? - zdziwił się. Rozejrzał się dookoła i zobaczył, jak kwiatki wyciągają swoje małe główki do kropli deszczu. Usiadł na trawie. Przeciągnął się. Wraz z tym delikatnym deszczem wróciła mu siła. Wstał, otrząsnął futerko, uśmiechnął się do siebie zadowolony. Pora iść do domu – pomyślał. Wrócę tu jeszcze – obiecał sobie – tu jest tak pięknie i spokojnie. Wyprężył się do skoku i jednym susem przeskoczył płot. Radośnie machając ogonem wracał do domu. Na podstawie „Bajkoterapii” M. Molickiej Jesienna zaduma Jesień Jesień – już w polach mgła kosmata Jesień – zabrała resztki lata zostawiła tylko na mych butach szary kurz i trawy dróg, gdzie nikt nie wróci już. Jesień – wiatr w połoninach śpiewa Jesień – pożółkły z żalu drzewa. Nie odrzucę przecież wspomnień, gdy nie wróci lato do mnie. To, na które czekam. Jesień – na dworze deszcz i słota. Jesień – a w sercu żal, tęsknota. Już październik, minął wrzesień. Już listopad licho niesie, A w plecaku pusto już. Jesień – a po niej przyjdzie zima. Jesień – nic jej już nie zatrzyma. Ale wiosna wróci z nami Na te szlaki, gdzie ścieżkami Biegnę, by przywitać znów. Pora na zmianę Gdy zieleń ciemnieje I kurz ją pokrywa Gdy pola łysieją Rude rżyska widać Gdy łęta z kartofli W siwy dym się zmienia Gdy ptaków ubywa A wraz z nimi cienia Gdy słońce nie praży I mglisty poranek Gdy drzewa się złocą I jabłka zebrane Gdy wiatr liście niesie Gna chmury zszargane To znak, że już jesień Że pora na zmianę. Jesień Jesień – to październik kolorowy to listopad zapłakany to zmarznięty dzień grudniowy to do świąt oczekiwanie **** Jesień – to miliony listów – liści to przelane łez potoki to stwardniałe, smutne serca to odejście dusz w zaświaty Jesień – to zaduma pośród ciszy to czas pożegnań i rozstania to ponure serca myśli to jest pora przemijania. Listopadowy pejzaż Jesienne chmury leniwie płyną Jedna za drugą Zamyślił się krajobraz Zapatrzył, szarością owinął Stęskniona wrona Głodnym krakaniem Słońce przywołuje A liść wdeptany w błotnistą kałużę Umiera pod bezdusznym butem Kropelki potu, zimna gorączka Badylom wyciska Barwy jesieni Jesienne chmury znów pędzi wiatr W dalekie strony, w daleki świat Zielone drzewa, które chroniły nas W żółte kolory zamienił czas. Dalekie ścieżki, po których ja Błądziłem kiedyś w pogoni dnia I kwiaty, które witały nas W żółte kolory zamienił czas. Szeroką plażę i morza brzeg Zakryje wkrótce głęboki śnieg Dziś tylko liście zdobią pusty las A mgła między domy Się mocno wtuliła Przed chłodem skryła. To jesień Między wschodem A zachodem Między mgłą A deszczem Między słońcem A wiatrem Przeleciał żółty liść Przemknęła jesień Na żółto drzewa maluje czas Przemijanie Czas przemijania znów nadchodzi Ściele się do nóg w liści powodzi Ściele się do nóg złotym dywanem Czas przemijania, czas pożegnania Żegnajcie ptaki, wybrańcy słońca Żegnajcie liści zeschłe odloty Żegnajcie nieba błękitem lśniące Żegnajcie jezior pomarszczone wody W złocie, czerwieni i mgle porannej Mija kolejny rok żywota Już do starości bliżej niż dalej Bo czas płynie naprzód, on się nie cofa Bo czasu nigdy nikt nie oszukał Nikt nigdy nie wygrał z czasem Nie zmieni pór roku żadna istota Zima – zimą, wiosna – wiosną, a lato będzie latem A kiedy jesień panować zacznie I przemaluje barwy ziemi Wygoni ptaki, uśpi zwierzęta I w nas niejedno zmieni Bo ty, jesienna panno, to sprawisz Że człowiek sumuje życia strony Rachuje myśli, się zastanawia I krzyżyk następny bierze w dłonie. *** Znów powiew jesieni Musnął mnie po twarzy Znów mi lat przybyło A ubyło marzeń Jesienna zaduma Nic nie mam Zdmuchnęła mnie ta jesień całkiem Nawet nie wiem Jak tam sprawy za lasem Zawsze tak się dzieje I nic się nie zmienia Gdy ptak odlatuje A liść barwę zmienia. **** Siną wstęgą dym się wije Szary dym z ogniska Z łęt polnych zapach bije Z łęt po kartofliskach Rano wstaję, poemat chwalę Biorę się za słowo, jak za chleb. Ref. Rzeczywiście, tak jak księżyc, Ludzie znają mnie tylko z jednej, Jesiennej strony Nic nie mam Tylko z daszkiem nieba zamyślony kaszkiet Nie zważam Na mody byle jakie Piszę wyłącznie, piszę wyłącznie Uczuć starym drapakiem. Znak to jeden z wielu Że nadchodzi jesień Koniec z latem i ze słońcem Kończy się już wrzesień. Dym Jałowca Oko Boga Oko Boga Na mnie spojrzało Październikowym Zachodem słońca Dym jałowca łzy wyciska Noc się coraz wyżej wznosi Płomień drobną falą błyska Ref. I niebo wtedy Poczerwieniało Zapadła cisza Noc przywołująca Ten dzień niezwykły Dał tyle przeżyć Dał tyle ciepła Pracy, pośpiechu Dał tyle tańca I dużo śmiechu I uszczęśliwił Dziecięce serca I wzmocnił Serce dla nich Bijące Żeby była taka noc Kiedy myśli mkną do Boga Żeby były takie dni Gdy się przy nim ciągle jest Żeby był przy tobie ktoś Kogo nie zniechęci droga Abyś plecak swoich win Stromą ścieżką umiał nieść. Ogrzej dłonie przy ognisku Płomień twarz ci zarumieni Usiądziemy razem, blisko Jedną myślą połączeni Oko Boga Na mnie spojrzało Czerwono zachodzące Października słońce.