Ludzkie pasje 25
Transkrypt
Ludzkie pasje 25
27 czerwca 2014 Wiadomości Wrzesińskie www.wrzesnia.info.pl 25 Ludzkie pasje 3 Międzynarodowe Targi Poznańskie 1978. Stoisko Unitry i kolumny, które każdy chciał mieć w domu. Teraz ta moda wraca Stare klamoty pięknie grają Dawna polska elektronika ma swój czar. Gdy włączy się radio przypominające radiostację, świecą w nim diody i wskaźniki. Moda na vintage trwa. Filip Biernat Zbieram stary sprzęt z czasów PRL-u. Zamiast na śmietnik, przynieś do mnie – głosi napis na dykcie, wetknięty w stary magnetofon szpulowy ZK 147. Sprzęt stoi na ladzie w sklepie elektronicznym. Dłuższą chwilę gapi się na to nastoletnie dziewczę. – Co to jest? – pyta wskazującym palcem. – Taka stara empetrójka – odpowiada sprzedawca. – Fajne, ale trudno byłoby to nosić – konstatuje dziewczyna. Faktycznie, dzisiaj czymś nie do pomyślenia byłoby targać kilkukilogramowego Kasprzaka i jeszcze bawić się w nawijanie szpuli. Dawniej musiało się chcieć. Dykta zatknięta w przezroczystej osłonie magnetofonu to pomysł Janusza Strzelczyka, właściciela sklepu z częściami elektronicznymi i pasjonata starego sprzętu audio spod znaku Unitry. Opisana scenka rodzajowa świadczy o tym, że młodemu pokoleniu zupełnie obce są dawne mroczne obiekty pożądania. Z drugiej strony, ta dykta jest oczywistym znakiem dla starszych. No bo czego symbolem jest urwany kawałek kartonu z ceną? PRL-u! Dykta okazała się niezawodna. Wieść gminna przyciągnęła do sklepu Strzelczyka pewną kobietę z magnetofonem ZK 140. Nie chciała się go pozbyć, miał dla niej zbyt wielką wartość sentymentalną. Jakiś ofiarny ktoś nagrał na tym szpulowcu jej ślub i wesele. Szukała tylko kogoś, kto przegra nagranie na nowoczesny nośnik. Fala sentymentalizmu przelewa się przez kraj, ludzie szukają młodo- ści utraconej w Polsce Ludowej. „Porwani za młodu” kolekcjonują polonezy, syrenki lub duże fiaty, zbierają unitrowską elektronikę, etc. Teraz ich na to stać. Większości jednak wystarczy kolejna powtórka „07 zgłoś się” albo filmów Barei w telewizji. Te skłonności są dziedziczne i ujawniają się u dzieci „porwanych za młodu”. Janusz Strzelczyk urodził się za schyłkowego Gomułki, ale i tak jest jednym z ostatnich przedstawicieli starej wrzesińskiej szkoły elektroniki. Jej początki sięgają przedwojnia i firmy Telfal Karola Stiera i Ludwika Braunschmidta, którzy przy ul. Dworcowej (dziś Daszyńskiego) produkowali radioodbiorniki i głośniki. Z kolei fabryczka głośników hitlerowca Hugona Schiemanna, ulokowana nad Wrześnicą, dała życie powojennemu Tonsilowi. W obu tych firmach pracował Mieczysław Cywiński, znany wrzesiński konstruktor – autodydakta. W 1945 r. nagrał na żelową płytę przemawiającego na schodach ratusza prezydenta Bolesława Bieruta. Potem porzucił Tonsil na rzecz własnej działalności naprawczej. Na początku lat 80. pod skrzydła Cywińskiego trafił Janusz Strzelczyk. Po pięciu latach nauki poznał urządzenia lampowe na tyle, by uznać, że to pieśń przeszłości. Ciągnęło go wtedy do hi-fi, a to produkowała tylko Unitra. „Unitra” to nazwa zjednoczenia (potem zrzeszenia) zakładów przemysłu elektronicznego z całej Polski. W tej grupie znajdował się również wrzesiński Tonsil. Produko- 5 Janusz Strzelczyk w swoim prywatnym muzeum. Nad jego głową magnetofony szpulowe Akai, obok odzyskany Koncert. Na półce masówka z Unitry 5 Sprzęt Unitry był produkowany na licencjach Grundiga, Brandta, Telefunkena wane przez Unitrę radia, magnetofony i telewizory były obecne w każdym domu i można było je naprawiać w autoryzowanych punktach serwisowych. Janusz Strzelczyk dostał etat właśnie w takim Unitra-Serwisie, który swoją siedzibę miał przy ul. Sądowej, a potem Marchlewskiego (dzisiaj Zamysłowskiego). Reperował wówczas sporo, bo 200-280 sztuk różnych urządzeń na miesiąc. Na początku lat 90. Unitra rozsypała się. Zlikwidowano jej punkty serwisowe, zbankrutowały za- kłady produkujące elektronikę. Pan Janusz zajął się prywatną działalnością gospodarczą, ale niejako pozostał w branży. Przywiązanie i sympatia do polskiego hi-fi pozostała. Po kilku latach wrócił do swojej pasji – bo tak mówi o swojej pracy z czasów słusznie minionych. Ma swoje prywatne muzeum, które urządził w domu. Eksponaty są dopieszczone, sprawne i działające. Na ekspozycji umieścił m.in.: amplitunery Zodiak, Merkury i Radmor, radiomagnetofony Emilia, Wilga, MK 2500 na licencji Grundiga czy radioodbiorniki Amator Stereo, Duet, gramofon Adam. Jest też sporo sprzętu hi-fi spod znaku Diory. Kolekcjoner ma słabość do magnetofonów szpulowych, oprócz tych wspominanych z serii ZK posiada też magnetofony Koncert, które w czasach PRL -u były niedostępne dla przeciętnego obywatela, za to znajdowały się na wyposażeniu każdego ośrodka kultury w Polsce. – Jedna sztuka kosztowała 200 tysięcy złotych, a więc nie nikogo nie było stać na taki wydatek. Dziś odrestaurowany i działający Koncert na aukcjach osiąga cenę nawet 3 tysięcy złotych – mówi kolekcjoner. Strzelczyk podkreśla że nie jest skrajnym ortodoksem i podoba mu się również retrosprzęt ze Wschodu i Zachodu. Na dowód tego pokazuje całą kolekcję magnetofonów szpulowych japońskiej firmy Akai. Ma też szpulowca, rodzynek made in CCCP. Kolekcjoner wskazuje również na uroczy design starego sprzętu. Unitra nie tylko gra, ale też robi klimat. Gdy włączy się stare radio, święcą w nim różne wskaźniki, potencjometry, etc. Ludzi przyciąga także dbałość wykonania – jest sporo metalu, drewna, aluminium, miedzi. Dzisiaj to już niespotykane. Janusz Strzelczyk prowadzi na Facebooku grupę o nazwie „Unitra – kolekcjoner, serwis”. To 266 osób, głównie młodzież, która odkryła starą polską elektronikę i zabrała się za jej naprawę lub zbieractwo. Jak twierdzi administrator strony, otrzymuje sporo zapytań o sprawy techniczne i próśb o poradę. Moda na vintage ma potrwać jeszcze kilka lat. Dokładnie do 2016, gdy zostanie wyłączony analogowy sygnał radiowy. Wtedy zamilkną wszystkie stare odbiorniki radiowe. Strzelczyk uważa, że nastąpi to później, że konieczny będzie dłuższy okres przejściowy. Bo to oznacza nie tylko problemy z urządzeniami domowymi, ale również z odbiornikami np. w samochodach. Na razie przestrojenie radia na odbiór cyfrowy kosztuje sporo, więc zainteresowanie tematem jest niewielkie. A więc: Unitro, trwaj!