Ja nauczyciel – ja doradca, czyli obmyślam szkołę od nowa
Transkrypt
Ja nauczyciel – ja doradca, czyli obmyślam szkołę od nowa
„Ja nauczyciel – ja doradca, czyli obmyślam szkołę od nowa” Magdalena Tyszer Wicedyrektor Zespołu Szkół Łączności im. Obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku Gdańsk 2014 1 Streszczenie Niniejsza ekspertyza zawiera tezy odzwierciedlające osobiste poglądy autorki W poniższej analizie, która nie jest rozprawą naukową, autorka przedstawia swoje subiektywne spojrzenie na współczesną szkołę i zadaje szereg pytań dotyczących kondycji polskiej oświaty oraz roli nauczycieli w kształtowaniu młodego pokolenia. Punktem wyjścia do rozważań jest przekonanie, że stan naszego szkolnictwa jest daleki od ideału i nie rokuje większych szans na zmiany w przyszłości, dlatego należy szukać rozwiązań lokalnych poprzez wypracowywanie dobrych praktyk w każdej szkole. Autorka podejmuje się próby odpowiedzi na pytanie: czy jest możliwa lepsza szkoła i jakiego nauczyciela potrzebują uczniowie? Prezentacja wybranych dobrych praktyk ma na celu udowodnienie, że bez względu na ograniczenia systemu, ludzie funkcjonujący w nim są w stanie walczyć z jego anachronizmem i stagnacją oraz nieprzystawalnością do realiów życia. Konkluzją wypowiedzi mogą być zalecenia dla nauczycieli: Nie zabijaj ciekawości! Obudź fascynację! Zarażaj kreatywnością! Pamiętaj, że potencjał jest w nas! i apel do przedstawicieli władz, by nie utrudniali życia tym, którzy pragną zmieniać oblicze polskiej szkoły. 2 Spis treści Streszczenie ............................................................................................................................................. 2 Wprowadzenie ......................................................................................................................................... 4 Opis zastosowanej metodologii oraz źródła informacji .......................................................................... 5 Opis wyników analizy eksperckiej .......................................................................................................... 6 Wnioski ………… ............................................................................................................. …..16 Rekomendacje………………………………………………………………………………...17 3 Wprowadzenie „Mierz siłę na zamiary, nie zamiar podług sił” głosił wielki poeta. Nie bez powodu przytaczam właśnie te słowa, mówiąc o współczesnej szkole. Romantyczne nawoływanie do osiągania rzeczy niemożliwych jest bliskie każdemu, kto próbuje zmienić stan polskiej oświaty na lepsze. Przed nami, nauczycielami, nie lada wyzwanie – musimy pozbyć się martwej skorupy i pchnąć szkołę na nowe tory. W ślad za romantykami mogę powiedzieć: mam marzenie i nie boję się go realizować. Jest to marzenie o idealnej szkole, w której uczeń stoi na pierwszym miejscu, w której nauczyciel jest mistrzem, mentorem, autorytetem, w której – tak jak tego pragnął Albert Einstein – nauka staje się cennym darem, nie obowiązkiem, a uczeń opuszcza szkolne mury jako harmonijna osobowość przygotowana do podejmowania życiowych wyborów. O tym, że dzisiejsza szkoła jest skostniałym, anachronicznym tworem wymagającym gruntownej, rzetelnej i przemyślanej reformy, przygotowanej przez kompetentnych czynnych zawodowo praktyków, wiedzą wszyscy. Wszyscy również mają świadomość, że na odnowę polskiej oświaty podobnej do zmian w XVIII wieku nie można liczyć. Co więc nam pozostaje? Moim zdaniem, nadzieją są nauczyciele, wbrew powszechnym negatywnym opiniom na temat jednego z najbardziej znienawidzonych przez Polaków zawodów. To od nas, nauczycieli, w głównej mierze zależy kształt polskiej szkoły. To my mamy bowiem bezpośredni kontakt z młodym człowiekiem, to my – obok rodziny – wywieramy największy wpływ na jego życie. To od nas przede wszystkim zależy to, jakim będzie w przyszłości człowiekiem. Dlatego tak ważne jest, by każdy nauczyciel traktował swój zawód jako misję, powołanie. Nie oczekuję, oczywiście, od pedagogów całkowitego poświęcenia ideom, nie jest mi bliska Żeromszczyzna. Uważam jednak, że na chwilę obecną – w obliczu braku szans na wsparcie systemowe – jedynym rozsądnym rozwiązaniem problemu polskiej szkoły będzie praca nad zmianą mentalności nauczycieli i pojmowania przez nich swojej roli. 4 Opis zastosowanej metodologii oraz źródła informacji Niniejsza analiza bazuje głównie na moim trzynastoletnim doświadczeniu w pracy w szkole. Tuż po studiach rozpoczęłam staż w Zespole Szkół Łączności im. Obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku, później pracowałam we Wrzeszczu w XIX LO im. Mariana Mokwy, następnie w Gimnazjum nr 14 w Brzeźnie. W 2004 r. wróciłam do Technikum Łączności, w którym pracuję już 10 lat, od ponad roku na stanowisku wicedyrektora. W czasie rocznej przerwy zdobywałam także doświadczenie za granicą, gdzie pracowałam m.in. w szkockim przedszkolu jako opiekunka. W zeszłym roku uczestniczyłam w pracach Nauczycielskiej Grupy Aktywności w ramach projektu My Generation@Work prowadzonego przez Wydział Polityki Społecznej Urzędu Miasta Gdańska. Na potrzeby poniższej ekspertyzy odbyłam rozmowy z osobami prowadzącymi doradztwo zawodowe w mojej szkole i z czynnymi zawodowo nauczycielami szkoły podstawowej i gimnazjalnej. Ponadto przeprowadziłam ankietę wśród uczniów klas pierwszych i klasy maturalnej na temat doradztwa zawodowego. Wykorzystałam również następujące opracowania: 1. ABC poradnictwa zawodowego w szkole, red. zbiorowa, Warszawa 2008. 2. Bortnowski S., Przewodnik po sztuce uczenia literatury, Warszawa 2010. 3. Czepiel A. P., Dlaczego należy zwiększyć efektywność doradztwa zawodowego w polskich szkołach?, Analiza FOR nr 9/2013. 4. Doradztwo zawodowe w szkole. Praktyczny program dla dyrektorów i nauczycieli gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych, red. K. Kaszuba, Warszawa 2009. 5. Kantorowicz J., Żuk D., Jak uwolnić przedsiębiorczość w Polsce?, Warszawa 2008. 6. Rola doradztwa zawodowego. Raport zbiorczy, Warszawa 2013. 7. Sztanderska U., Wojciechowski W., Czego (nie)uczą polskie szkoły? System edukacji a potrzeby rynku pracy w Polsce, Warszawa 2008. 8. Śmigielski A., Jak z perspektywy pracodawców i wyzwań rynku pracy wyglądają oczekiwania wobec szkolnictwa zawodowego, Gdańsk 2013. 9. Wojtasik B., Podstawy poradnictwa kariery. Poradnik dla nauczycieli, Warszawa 2011. 5 Opis wyników analizy eksperckiej Na II Kongresie Polskiej Edukacji minister Krystyna Szumilas poruszyła kilka ważnych spraw. Mówiła m.in. o tym, że współczesny świat wymaga od szkoły zmian, nie możemy bowiem oczekiwać od uczniów, że dostosują się do sposobu, w jaki przyswajały wiedzę wcześniejsze pokolenia. Stąd ważne jest – zdaniem pani minister – przygotowanie młodzieży do elastyczności, to zaś wymaga od nauczycieli wewnętrznej potrzeby ciągłego doskonalenia. Jak wygląda praktyka? Niestety, rzeczywistość rysuje się w dość ponurych barwach. Jak podają autorzy raportu „Czego (nie)uczą polskie szkoły?” w 2005 r. ponad 62% absolwentów szkół ponadgimnazjalnych kontynuowało naukę, czyli najwięcej spośród krajów OECD, przy czym spośród tych, którzy zakończyli na tym etapie edukację tylko 46% miało pracę – najmniej wśród krajów zjednoczonych w tej organizacji. Wniosek, jaki przywołują twórcy publikacji, nasuwa się sam – edukacja nie najlepiej pomaga w przejściu od nauki do pracy zawodowej.1 Dane BAZY z 2007 r. wyraźnie pokazują, że średnie szkoły zawodowe słabo wyposażają uczniów w kompetencje potrzebne na rynku pracy.2 Zgodność wykształcenia i aktualnie wykonywanej pracy 35 30 25 20 15 10 5 0 zdecydowanie tak raczej tak raczej nie zdecydowanie nie Problemem jest zwłaszcza nauczanie umiejętności praktycznych, o czym wspomina Arkadiusz Śmigielski w ekspertyzie z 2013 r. Szczególnie duży niepokój powinno budzić zjawisko frustracji i rozgoryczenia młodych ludzi, absolwentów rozmaitych szkół, wywołane 1 Sztanderska U., Wojciechowski W., Czego (nie)uczą polskie szkoły? System edukacji a potrzeby rynku pracy w Polsce, Warszawa 2008, s. 5. 2 op. cit., s. 32. 6 m.in. brakiem umiejętności realnej oceny rzeczywistości i własnych możliwości, czy też brakiem zaradności. Prezes OptiNav przywołał przykład z własnego doświadczenia: Poprosiłem uczniów, robiąc im sprawdzian, o zaprojektowanie prostego wzmacniacza opartego na jednym tranzystorze, a który to wzmacniacz miał dawać konkretną wartość prądu i napięcia na wyjściu, przy konkretnym napięciu zasilania. Jedyne, co musieli zrobić, to dorysować kilka rezystorów (maksymalnie 4) i obliczyć ich wartości. Po czterech latach nauki, technik elektronik nie powinien mieć z tym praktycznym zadaniem żadnego problemu. Ku mojemu zdziwieniu nikt w klasie nie był w stanie rozwiązać wydawałoby się prostego zadania. Każdy natomiast narysował mi teoretyczny model tranzystora pracującego w układzie wspólnego emitera i dodatkowo wszystkie charakterystyki dla tego układu. Po co jednak młodemu technikowi ta wiedza, jeżeli nie jest w stanie wykorzystać jej praktycznie?3 Przypominam tę historię nie bez powodu. Ostatnio odbyłam rozmowę z jednym z naszych nauczycieli, który prowadzi zespół muzyczny. Zwrócił mi uwagę, że uczniowie klasy drugiej nie posiadają podstawowych umiejętności praktycznych, chociaż w tym roku zdają egzaminy na kwalifikacje. Wbija im się do głów teorię w oderwaniu od praktyki – tak jest, niestety, skonstruowana podstawa programowa. Od podstawówki wszyscy wokół ich uświadamiają, że nic nie umieją, że wszystkiego trzeba ich uczyć od podstaw. Rzeczywiście, młodzież trafia do nas z poważnymi brakami, a co gorsza – z poczuciem bezradności i coraz częstszymi stanami depresyjnymi, wynikającymi z zagubienia we współczesnym świecie. Nasza pani pedagog zwraca uwagę, że uczniowie często oczekują gotowej recepty, konkretnej odpowiedzi, rady. Są rozczarowani, kiedy proponuje, że mogą razem przyjrzeć się korzyściom i stratom różnych opcji. Równie bezradni są nauczyciele, od których wymaga się wielozadaniowości i wszechstronności, osiąganej najlepiej na drodze bezpłatnego samokształcenia. Nikt nie interesuje się faktem, że ewolucja rządzi się swoimi prawami, mózg się zmienia, zmieniają się też możliwości percepcyjne młodego człowieka i aby się do nich dostosować, potrzebne są gruntowne studia czy wysokiej jakości szkolenia, o których jednostki oświatowe mogą jedynie marzyć. 3 Śmigielski A., Jak z perspektywy pracodawców i wyzwań rynku pracy wyglądają oczekiwania wobec szkolnictwa zawodowego, Gdańsk 2013, s. 11. 7 Zespół Szkół Łączności jest szkołą w komfortowej sytuacji - mamy świetnie wyposażoną placówkę, ściśle współpracujemy z lokalnymi firmami, tworząc z nimi programy (obecnie Satel, Intel, Telkom-Telmor, PIKE i PG obejmują patronatem nasze klasy), uczestniczymy w projektach unijnych: Pomorskie – dobry kurs na edukację (we współpracy z Urzędem Marszałkowskim), Szerokopasmowi są przyszłościowi (we współpracy z PIKE i PIKSEL-em), Szkoła + Biznes (we współpracy z Pomorskim Klastrem ICT), Zawodowa akademia rynku pracy (we współpracy z Combidatą), Kariera dewelopera (we współpracy z Agencją Rozwoju Gospodarczego) World of Knowledge (we współpracy z AIESEC), Szkoła sukcesu (we współpracy z English Unlimited), a więc realizujemy wszystko to, czego oczekuje pracodawca od szkoły. Jednak gdzieś jest zgrzyt, coś nie działa tak, jak powinno, dlatego efekty nie są zadowalające. Słusznie zauważa Arkadiusz Śmigielski, że edukacja techniczna nawet na najwyższym poziomie jest niewystarczająca, trzeba wyposażyć młodzież w kompetencje miękkie. Odwagę, świadomość własnej wartości, chęć samorealizacji młodzi ludzie zdobywają, przynajmniej powinni zdobywać, w szkole już na pierwszym etapie. Wbrew zapewnieniom urzędników i statystyk nie zdobywają. W tej sytuacji nie należy bagatelizować potrzeby szeroko pojętego doradztwa, także doradztwa zawodowego, na poszczególnych poziomach edukacyjnych. Z przeprowadzonych ankiet wynika, że uczniowie doradztwo kojarzą tylko i wyłącznie z pomocą w wyborze zawodu, chociaż – jak wynika z rozmów przeprowadzonych z pedagogiem szkolnym – zwracają się z prośbą o poradę w rozmaitych dziedzinach, od ustalenia harmonogramu pracy, poprzez pomoc psychologiczną, aż po tak błahe sprawy, jak kupno prezentu dziewczynie. Niewielu uczniów wyobraża sobie, że szkoła może doradzać w znacznie szerszym zakresie, a podświadomie oczekują od niej wsparcia, na które zazwyczaj nie mogą liczyć w domu. Inaczej jest w przypadku pomocy w zakresie planowania kariery zawodowej. Młodzież ma świadomość istnienia instytucji doradcy i 78% uczniów uważa doradztwo zawodowe za potrzebne, przy czym 64% ankietowanych twierdzi, że powinno się ono zacząć już na 8 poziomie gimnazjum, zdaniem 7% nawet na etapie szkoły podstawowej. Zdaniem pedagoga szkolnego doradztwo zawodowe należałoby zacząć już od przedszkola, począwszy od poznania zawodów, budowania samoświadomości i odpowiedzialności, poprzez poznawanie rynku pracy lokalnego (np. wyjścia do wybranych instytucji) i europejskiego. Z czasem uczniowie powinni uczestniczyć w treningach umiejętności społecznych i specjalistycznych (np. przygotowywanie dokumentów aplikacyjnych) niezbędnych do odnalezienia się na rynku pracy. W myśl rozporządzenia MEN w szkołach powinien pracować doradca zawodowy. Gdy przyjrzymy się realiom, okaże się, że tylko połowa ankietowanych miała kontakt z doradcą, z czego 33% ocenia zajęcia dostatecznie, 37% dobrze. Dane ilościowe przedstawione w raporcie „Rola doradztwa zawodowego” nie odzwierciedlają szkolnej rzeczywistości.4 Badania jakościowe pokazują, że w szkołach nie prowadzi się powszechnie i systematycznie zajęć na temat rynku pracy oraz jego wymagań. Dzieje się tak z bardzo prostego powodu – ministerstwo i samorządy nie dają możliwości zatrudnienia doradcy zawodowego. Rozwiązaniem najczęstszym – stosowanym także w Zespole Szkół Łączności – jest powierzenie obowiązków doradcy innym nauczycielom, co się wiąże z ryzykiem małej atrakcyjności zajęć. Wymagania uczniów nie są ogromne – oczekują oni kontaktu z przedsiębiorcami, z ludźmi, którzy osiągnęli sukces, a także interesujących zajęć z wykwalifikowanym doradcą. Okazuje się jednak często, że rzeczywistość nie jest w stanie sprostać ich tak podstawowym potrzebom. Szkoła, w której pracuję, jest w nieco lepszej niż inne placówki sytuacji, ponieważ – jak już wspomniałam – ściśle współpracuje z lokalnymi firmami, które wspierają nas w tworzeniu programów, wyposażaniu sal, szkoleniu pracowników. Wykorzystujemy też możliwości, jakie dają nam projekty unijne – obecnie trzy z nich przewidują 60-godzinny blok zajęć z doradztwa zawodowego. Prowadzą je dwie panie – nauczycielka geografii i podstaw przedsiębiorczości oraz pedagog. Nota bene bardzo trudno jest znaleźć wykwalifikowanego pracownika, nawet gdy dysponuje się środkami finansowymi – po kilku tygodniach usilnych i bezowocnych poszukiwań, musieliśmy obciążyć dodatkowymi obowiązkami naszych pracowników. Na szczęście, obie panie są niezastąpione – nawiązują właściwy kontakt z uczniami, są kompetentne i zaangażowane. Swoją postawą 4 Rola doradztwa zawodowego. Raport zbiorczy, Warszawa 2013, s.10. 9 przekonują młodzież, że może wiele osiągnąć, trzeba tylko chcieć i sięgnąć po to, co oferuje świat. Efektem prowadzonych zajęć jest pozytywna reakcja ich odbiorców. Uczniowie chętnie przychodzą na popołudniowe zajęcia mimo natłoku obowiązków. Traktują warsztaty z doradztwa zawodowego często poważniej niż lekcje obowiązkowe. Widzą bowiem potrzebę i wartość takich spotkań. Nic dziwnego, że wysoko je oceniają. Niemałą rolę odgrywają tu kompetencje prowadzących. Jest to dowód na to, że pasja i charyzma nauczyciela może zdziałać cuda. Nie ukrywajmy jednak, że to wyzwolenie ducha działania nie byłoby możliwe, gdyby nie aktywność szkoły w zakresie realizacji projektów unijnych. Co będzie, gdy środki się skończą? Celem tegorocznego kongresu jest próba zmiany oświaty przy wykorzystaniu posiadanych środków. Prawda jest taka, że tego rodzaju rozwiązanie wiąże się z przerzuceniem odpowiedzialności na nauczycieli, na jednostki, od których wymaga się często działalności charytatywnej. Ministerstwo i samorządy nie potrafią uporać się z Kartą Nauczyciela, więc szukają oszczędności, gdzie się tylko da. Zapominają o tym, że na oświacie nie należy oszczędzać – edukacja to nie zbędny wydatek, tylko inwestycja, która zaprocentuje w przyszłości, o ile mądrze się zagospodaruje środki. Ja na daną chwilę mądrości w działaniu władz nie widzę. Nie jest to miejsce ani czas na drążenie tematu, pragnę jednak z całą stanowczością zauważyć, że nie tędy droga. Mając (z każdym rokiem coraz większą) świadomość nieudolności i niewydolności systemu polskiej oświaty, stoję przed trudną decyzją – czy podążać za stadem i nie robić nic, wykazując się wiecznym malkontenctwem, czy też działać wbrew wszystkiemu i wszystkim. Jako człowiek czynu, wybrałam działanie, a ponieważ nie lubię narzekania, skupiam się na pozytywach. Tym sposobem jestem w stanie dojrzeć światełko nadziei, które zapala młodzież. Nasi uczniowie świadomie podjęli decyzję o wyborze szkoły, licząc na to, że zdobędą zawód, który zapewni im przyszłość. Większość z nich jest zadowolona z poziomu kształcenia w naszej szkole. Czujemy jednak niedosyt, zwłaszcza że doradztwo zawodowe to tylko część zadania, przed jakim stoi współczesna szkoła. Należałoby rozszerzyć zakres pojęcia doradztwo. Każdy z nauczycieli jest bowiem kimś, kto doradza młodemu człowiekowi w rozmaitych kwestiach – od organizacji czasu, poprzez kulturę bycia, aż po wybór drogi życiowej. Dlatego tak ważne jest, by pedagodzy właściwie pojmowali swoją misję i starali się stanąć na wysokości zadania, tzn. by podjęli trud bycia mentorem, tutorem, 10 autorytetem nawet. Rzeczywistość pokazuje, że jest inaczej. Szkolna pedagog, Ewa Gajowiak, wskazuje trzy utrudnienia: 1. Największym problemem jest brak poczucia odpowiedzialności uczniów za własne życie. Większość osób twierdzi i zachowuje się tak, jakby to okoliczności i warunki decydowały za nich. Trudno jest im zobaczyć własny wpływ na to, co się dzieje w ich życiu zawodowym i prywatnym. 2. Drugim utrudnieniem jest to, że uczniowie jeszcze nie są przyzwyczajeni do korzystania z możliwości doradztwa. Nauczyciele nadal są dla nich osobami, które oceniają, a nie doradzają. Boją się odsłaniać przed nimi. 3. Trzecim utrudnieniem jest to, że nauczyciele są zajęci pracą dydaktyczną i obowiązkami administracyjnymi, przez co nie mają czasu na dodatkowe sprawy, typu doradztwo indywidualne. Uczniowie, jeśli już podchodzą do nauczycieli, to w czasie przerw, a wtedy nauczyciele mają dyżury, biegną zrobić ksero albo załatwiają inne sprawy. Trudno w takich warunkach o spokojną rozmowę doradczą. Myślę też, że nauczyciele nie są (nie czują się) przygotowani do roli doradców. Często jest tak, że przesyłają uczniów do mnie bez spokojnej rozmowy z nimi i próby samodzielnego poradzenia sobie z sytuacją. Jak widać, problem jest złożony i wymaga gruntownej analizy, tymczasem jako praktyk, osoba na co dzień związana ze szkołą, odnoszę wrażenie, że zarówno doradztwo, także zawodowe, przedsiębiorczość, jak i trendy ewolucyjne nie są w oświacie traktowane poważnie. Kolejne pomysły ministerstwa są odpowiedzią na potrzeby współczesnego świata, ale jednocześnie nie są do nich i do realiów dostosowane. Doradztwo zawodowe narzuca rozporządzenie MEN, ale nie ma dla doradcy etatu, podstaw przedsiębiorczości uczą najczęściej niewiele mający wspólnego z przedsiębiorczością przekwalifikowani dla ratowania etatów nauczyciele, a o zmianach ewolucyjnych i dokonaniach np. neurodydaktyki można się dowiedzieć tylko na drodze samokształcenia. Jak zauważył Manfred Spitzer – „w przedwczorajszych szkołach wczorajsi nauczyciele uczą dzisiejszych uczniów rozwiązywania problemów jutra”. Stajemy więc wobec pytania: Czy lepsza edukacja jest w ogóle możliwa? Od razu zaznaczam, że nie roszczę sobie praw do posiadania jedynej słusznej odpowiedzi na stawiane w poniższej analizie pytania. Nie jest moim celem podanie gotowych rozwiązań. Nie o to też chodzi. Najważniejsze, by zadać sobie samemu pytanie: jak ja mogę poprawić jakość 11 polskiej edukacji? co ja mogę zrobić, by młodzi ludzie stali się przedsiębiorczy, kreatywni, chętni do nauki i do pracy, by rozwijali w sobie pasje? Dochodząc do wniosku, że walka z wiatrakami (czytaj: z anachronicznym systemem) nie ma sensu, zajmujemy się z niewielką grupą osób uprawianiem swego ogródka i tworzeniem dobrych praktyk, którymi – gdy zajdzie potrzeba – będziemy dzielić się z innymi. Nauczyciel jako wszechstronny doradca z charyzmą, który potrafi zarazić dziecko pasją do zdobywania wiedzy – to nasz ideał, który wydaje się niemożliwy do osiągnięcia w sformalizowanym i zbiurokratyzowanym do granic możliwości tworze, jakim jest szkoła. A jednak do tego ideału dążymy i jestem pewna, że wcześniej czy później to marzenie o nowym obliczu polskiego nauczyciela i polskiej szkoły się spełni. Jest to o tyle ważne, że młodzież chłonie świat, jest ciekawa życia i nowych wrażeń, ale też jest bardzo sceptycznie nastawiona do myślenia o swojej przyszłości. Nic dziwnego – współczesny rynek pracy jest niezwykle dynamiczny i stawia nowe wyzwania wkraczającym w dorosłe życie absolwentom, zmuszając ich do elastyczności. W dobie tak szybko rozwijających się technologii i zmieniających się procesów trudno jest wyposażyć uczniów w odpowiednie aktualne narzędzia i gotowe rozwiązania. Zadaniem współczesnej edukacji stało się więc nie przekazywanie wiedzy, a wychowywanie człowieka przedsiębiorczego, zaradnego, kreatywnego i pewnego siebie, chętnego do podnoszenia kwalifikacji, umiejącego zorganizować sobie czas, zaadaptować się w nowej sytuacji oraz współpracować z innymi. Pamiętać jednak należy, że nie jest to zadanie tylko i wyłącznie nauczyciela podstaw przedsiębiorczości czy doradcy zawodowego. Każdy nauczyciel powinien swoją twórczą postawą, wolą działania i optymizmem kształtować w swoich wychowankach wspomniane wyżej cechy. Jak wypełnić tę misję? W jaki sposób podsycać apetyt na rozwój, pomagać w wyborze dróg? Jak kreować postawę przedsiębiorczą, poszerzać horyzonty myślowe młodego człowieka, stwarzać szanse, aby nabierał doświadczenia? W jaki sposób przekonać młodzież do przygotowywania efektywnej strategii działania? To główne problemy, przed jakimi stoi współczesna szkoła. Jako nauczyciele musimy zastanowić się, jak wypracować w uczniach umiejętność refleksyjnej oceny samego siebie, zmusić do konstruktywnej krytyki i do działania, podnieść ich samoocenę. 12 Gdy zaczynałam swoją pracę w zawodzie i moja przełożona rzuciła mnie na głęboką wodę, nie czułam się przygotowana do pracy nauczyciela i wychowawcy – uczelnia wyższa nie spełniła swojej roli. Miałam jednak zapał i potrafiłam krytycznie oceniać swoją pracę. Udało mi się wypracować pewne metody, dzięki którym powoli dążę do realizacji mojej wizji szkoły. Dzięki swojej zaradności metodą prób i błędów staję się lepszym pedagogiem. Zajmuje mi to jednak dużo czasu i pochłania mnóstwo energii. Jako nauczyciel potrzebuję wsparcia fachowców, którzy wskażą mi drogę. Tymczasem różnej maści ośrodki doskonalenia nauczycieli nie spełniają swojej roli ze względu na skandalicznie niską jakość szkoleń. Na profesjonalne doskonalenie nie ma natomiast środków. W tej sytuacji niezwykle ważne są działania na wzór Nauczycielskiej Grupy Aktywności, którą w zeszłym roku prowadził Wydział Polityki Społecznej Urzędu Miasta Gdańska. Musimy obudzić sami w sobie pasję, kreatywność, a przede wszystkim chęć działania. Oczywiście, idealnym rozwiązaniem byłoby uzyskanie wsparcia – ministerstwa, kuratorium, urzędu, społeczeństwa. Spójrzmy jednak realnie – nie mamy szans na pomoc systemową. Musimy sami wykrzesać z siebie zapał oraz siły i wykorzystać olbrzymi potencjał, jaki ma młodzież. Moje osobiste doświadczenia z minionych lat pokazują, że młodzi chcą działać, chcą coś robić, ale trzeba im pokazać, jak organizować czas, jak planować i realizować przedsięwzięcia. Kilka miesięcy temu mieliśmy wybory do samorządu szkolnego. Nowym przewodniczącym został bardzo dobry uczeń, który ma ogromne chęci, zapał i pomysły, wie, czego chce w życiu. Nie potrafi jednak zorganizować sobie czasu, zaplanować pracy, przyjąć konkretnej strategii działania. Jeśli nikt z nauczycieli mu nie pomoże, jego potencjał zostanie zmarnowany. Tymczasem nauczyciele skupiają się na realizacji podstawy programowej, na przeprowadzaniu kolejnych testów, na przygotowywaniu uczniów do egzaminów zewnętrznych, a co gorsza – na wypełnianiu dokumentów. Biurokratyzacja szkoły postąpiła tak daleko, że nawet najwięksi optymiści i zapaleńcy tracą swój entuzjazm. A uczniowie domagają się zmian. Nie podoba im się stary sprzęt (są przyzwyczajeni do corocznego wymieniania gadżetów), nudzą ich stare metody (ich mózg inaczej funkcjonuje), nie rozumieją, dlaczego mają się uczyć rzeczy nieprzydatnych w życiu, np. przebiegu zmienności funkcji, królestwa roślin czy przyczyn wybuchu wojny trzydziestoletniej (mają inne spojrzenie na rzeczywistość). Młodzież się zmieniła diametralnie, musi się więc zmienić i szkoła. Jak już wspomniałam, rozwiązanie 13 systemowe jest mało realne, dlatego należy zacząć od własnego podwórka. Najlepiej jest rozpocząć od wprowadzania dobrych praktyk. My Generation@Work i Nauczycielska Grupa Aktywności to pierwszy krok. Kilka spotkań nauczycieli z trójmiejskich szkół jest znakomitym dowodem na to, jak trudno nam, nauczycielom, przekonać się do twórczego działania, do przełamania własnej bierności, do pokonania negatywnego nastawienia i skupiania się na pozytywach. „Po co się starać, to przecież i tak nic nie zmieni” słyszę wokół i nie mogę się zgodzić z taką postawą. Trzeba iść naprzód, rozwijać ciekawość, poszukiwać nowych dróg. Często powtarzam uczniom słowa Alberta Camusa, który głosił, że „aby wypełnić ludzkie serca, wystarczy droga prowadząca ku szczytom”. Ta myśl powinna przyświecać nauczycielom. Trzeba działać, narzekaniem i biernością nic nie osiągniemy. Jestem przekonana, że gdyby miasto kontynuowało projekt, udałoby nam się wypracować pierwszą dobrą praktykę i stworzyć grupę kilkunastu nauczycieli, którzy pokazaliby innym, że jednak jest możliwe budzenie w uczniach postaw przedsiębiorczych. Jestem w stanie przekonać przynajmniej część nauczycieli, że na języku polskim także mogę rozwijać kreatywność, samodzielność, pewność siebie i zaradność. Stanisław Bortnowski w „Przewodniku po sztuce uczenia literatury” lata temu podał wiele pomysłów na atrakcyjne lekcje języka polskiego, które doskonale wpisują się w potrzeby dzisiejszej szkoły. Nie jest to więc idea nowa. Wystarczy tylko chcieć, zaangażować się. Ze względu na ograniczenia czasowe wybieram tylko niektóre rozwiązania proponowane przez tak wybitnych dydaktyków jak Stanisław Bortnowski, ale podejmuję działanie. I widzę tego efekty. Widzę też zadowolenie uczniów, którzy nakręcili w lesie scenę z „Makbeta” albo przygotowali numer „Kuryera Warszawskiego”, lub wzięli udział w rozprawie sądowej, oskarżając lub broniąc Raskolnikowa, czy też przygotowali się do quizu z wiedzy o mitologii greckiej. Drzewka decyzyjne, debaty, wywiady, inscenizacje, przemówienia – to tylko drobne elementy, ale jakże ważne w kształtowaniu właściwej postawy, rozwijaniu kreatywności, umiejętności współpracy, organizowaniu czasu. Uczniowie muszą podzielić się na grupy, przydzielić zadania, zaplanować pracę, przygotować i zaprezentować projekt. Mają więc szansę na rozwijanie niemal wszystkich kompetencji. Oczywiście, nie wszystko, co robią jest wysokiej jakości, ale za każdym razem uczą się czegoś nowego. Gdybyśmy od początku edukacji szkolnej pracowali z uczniem, wykorzystując tak popularne metody aktywizujące, z 14 pewnością stworzylibyśmy człowieka przedsiębiorczego, który poradziłby sobie w każdej sytuacji, umiałby pracować w grupie, realizował coraz to nowe idee. Zdaniem Barbary Wojtasik „obecnie zauważa się coraz większe grupy młodzieży aktywnej, która zdobywa samodzielnie informacje o rynku pracy, poznaje siebie, szuka własnej drogi, kształci się wszechstronnie, uczestniczy w rozmaitych kursach i szkoleniach, a nawet zakłada własne firmy czy spółdzielnie młodzieżowe w szkołach.”5 Rzeczywiście tak się dzieje. W Technikum Łączności z inicjatywy uczniów powstało Koło przedsiębiorczości, które zaprasza rozmaitych gości na spotkania z młodzieżą, planuje założenie własnej firmy symulacyjnej, aktywnie włącza się w organizację przedsięwzięć, m.in. reaktywowanego Areopagu Młodych. Jest to projekt, który realizowałam z kolegą kilka lat temu – kolejny przykład dobrej praktyki. Wówczas nawiązaliśmy współpracę z Areopagiem Gdańskim i stworzyliśmy siostrzaną wersję skierowaną do młodych ludzi. Odzew był duży. Młodzież czuła potrzebę wypowiadania się na ważkie tematy. Aktywnie brała udział w warsztatach i towarzyszących areopagowi wydarzeniach, np. w widowisku „Pasja”. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że nasi uczniowie, którzy pomagali nam przygotować debaty, byli bardzo zaangażowani. Wykazywali się daleko idącą pomysłowością i zaradnością. Potrzebowali pomocy w zakresie planowania i organizacji czasu, kontroli nad całością, ale braki w umiejętnościach nadrabiali nadzwyczajnym zapałem. Gotowi byli nawet poświęcać swój wolny czas, wieczory, weekendy, by zrealizować projekt, który nieszczególnie jest im przydatny w życiu, ale który dał im mnóstwo radości, wyzwolił w nich energię, radość i wolę działania. Do dziś wielu z nich wspomina po latach z sentymentem nie tyle szkołę, kolegów, naukę, co właśnie czas poświęcony na areopag. Dlatego w tym roku zdecydowałam się reaktywować tę ideę, a odzew, z jakim się spotkałam, przekroczył moje oczekiwania. Okazało się, że uczniowie bardzo szybko zapalili się do pracy. Zanim zdążyliśmy wybrać temat i termin, podjęli pierwsze kroki organizacyjne. Przykład Areopagu Młodych najlepiej ze wszystkich moich przedsięwzięć dowodzi, że młodzi ludzie mają w sobie ciekawość, fascynację, potencjał. To, czy zostaną one wykorzystane czy zmarnowane, zależy od nas, nauczycieli. Przede wszystkim my musimy mieć zapał, pasję, to my musimy wykazać się kreatywnością i wolą działania (także walki z kłodami rzucanymi przez czynniki zewnętrzne). 5 Wojtasik B., Podstawy poradnictwa kariery. Poradnik dla nauczycieli, Warszawa 2011, s. 40. 15 Wnioski i rekomendacje Barbara Wojtasik pisze, że „młodzi ludzie (…) znajdują się w trudnej sytuacji: mając problemy z budowaniem własnej tożsamości, muszą dokonywać ryzykownych wyborów w nieprzejrzystym świecie, są najczęściej niedojrzali i nieprzygotowani do podejmowania decyzji.”6 Stawia też pytanie, czy muszą być w tej trudnej sytuacji zdani tylko na siebie. Wydaje mi się, że nie. Sądzę, że wsparciem dla nich mogą być nauczyciele, którzy stoją przed wielkim zadaniem. Nie mając narzędzi, pozbawieni wsparcia władz i społeczeństwa, muszą dostosować się do realiów i wymogów współczesnego świata, muszą zmienić oblicze polskiej oświaty – porzucić dotychczasowe schematy i zmodernizować polską szkołę, uwzględniając przede wszystkim zmianę pokoleniową, z którą nigdy dotąd nie mieliśmy do czynienia. Muszą stać się przedsiębiorczymi doradcami, którzy będą w stanie poprowadzić młodego człowieka w dorosłe życie. Jednak aby ten cel osiągnąć, muszą go zrozumieć, przyjąć do wiadomości, że jego mózg funkcjonuje inaczej niż nasz 20 lat temu, że jego możliwości percepcyjne są inne, wreszcie że młodzież nie dostosuje się do anachronicznej szkoły, tylko szkoła musi się dostosować do uczniów. Jak zmienić mentalność nauczycieli i ich podejście do przyjętej na siebie misji? To pytanie zostawiam otwarte… 6 op. cit., s. 112. 16 Rekomendacje główne: 1. Gruntowna, rzetelna i przemyślana reforma oświaty, przygotowana przez kompetentnych czynnych zawodowo praktyków. 2. Traktowanie edukacji nie jako zbędnego wydatku, który trzeba z każdej strony ograniczać, tylko jako inwestycji procentującej w przyszłości. Rekomendacje realne: 1. Zapewnienie nauczycielom profesjonalnych szkoleń na najwyższym poziomie poprzez zwiększenie budżetu na dokształcanie i doskonalenie. 2. Wzbogacenie i podniesienie jakości oferty ośrodków doskonalenia nauczycieli. 3. Kontynuowanie projektów typu Nauczycielska Grupa Aktywności i poszerzenie oferty tego rodzaju działań. 4. Wspieranie przedsiębiorczych działań uczniów poprzez objęcie patronatem inicjatyw oraz promowanie i sponsorowanie ich. 17