Gazeta Odkrywcza nr 13
Transkrypt
Gazeta Odkrywcza nr 13
Miesięcznik Stowarz yszenia Histor yczno-Eksploracyjnego Koszalin, marzec 2012/Nr 13 Eksploracja terenu dawnego toru saneczkowego Choć noce są jeszcze zimne, a o poranku zdarza nam się jeszcze użyć skrobaczki do oczyszczania szyb naszych samochodów, niezaprzeczalnie nadchodzi wiosna. Coraz częściej w ciągu dnia możemy zażywać kąpieli słonecznych, a spacery na łonie natury ponownie stają się obowiązkowym punktem w rozkładzie naszego dnia. Wiosna to – prócz pięknej słonecznej pogody – również czas wielkich porządków, oraz wdrażania w życie zupełnie nowych pomysłów. Wypełniając to założenie, żwawo zabieramy się do pracy, by jak najpełniej zrealizować postawione sobie cele. Głównym celem, jaki sobie postawiliśmy jako Stowarzyszenie, już wiele miesięcy temu, było przeprowadzenie akcji poszukiwawczej w terenie. Aby tego dokonać, musieliśmy wydeptać wiele ścieżek, przebrnąć przez wiele zawiłości prawno-urzędniczych, oraz wykazać się nieprzeciętną motywacją i samozaparciem. W końcu udało się! Pod koniec ubiegłego roku, otrzymaliśmy zgodę od Zachodniopomorskiego Konserwatora Zabytków w Szczecinie na przeprowadzenie prac poszukiwawczych z użyciem sprzętu elektronicznego do poszukiwania przedmiotów metalowych zalegających w ziemi na terenie masywu Góry Chełmskiej. Zgodę na prowadzenie prac otrzymaliśmy również od Miasta-Gminy Koszalin, które jest właścicielem interesującego nas terenu. Jesteśmy już gotowi, by przeprowadzić – w pełni zgodne z obowiązującymi przepisami prawnymi – poszukiwania przy użyciu detektorów metali. Zdobycie niezbędnych pozwoleń wiele nas kosztowało, jednak – przy okazji – zdobyliśmy wielkie doświadczenie, które – miejmy nadzieje – pozwoli nam w przyszłości działać szybciej i sprawniej. W dniu 24 marca 2012 roku, w składzie: Romuald Kowalczyk, Mariusz Król, Tomasz Neska, Maciej Cichecki i Wojciech Grzelak, spotkaliśmy się w rejonie masywu Góry Chełmskiej, by przeprowadzić rekonesans terenu przyszłej eksploracji. Podczas krótkiego wiosennego spaceru dokładnie przyjrzeliśmy się ukształtowaniu terenu, oraz opracowaliśmy wstępnie metodykę, którą będziemy stosować podczas zbliżających się poszukiwań. W trakcie dyskusji podjęliśmy również decyzję o wyznaczeniu wstępnego terminu „akcji”, jak również jej oprawy nie związanej bezpośrednio z eksploracją. W trakcie spotkania sformułowaliśmy kilka głównych wniosków: - Termin przeprowadzenia akcji: sobota 21 kwietnia 2012 roku (termin może ulec zmianie, w zależności od warunków pogodowych). - Teren działania: część masywu Góry Chełmskiej (okolice wieży widokowej). - Uczestnicy: Członkowie Stowarzyszenia Historyczno – Eksploracyjnego ODKRYWCY. Jeśli chodzi o działania eksploracyjne, czynny udział wezmą w nich jedynie Członkowie SHE, gdyż tylko my jesteśmy do tego uprawnieni, zgodnie z treścią otrzymanych pozwoleń. Po zakończeniu głównej części działań, przewidziana jest część rekreacyjno – integracyjna, na którą zapraszamy nie tylko Członków SHE. Zamierzamy przybyć z naszymi rodzinami, znajomymi i w wyznaczonym miejscu – przy płomieniach ogniska, podsumować naszą pierwszą, wspólną, zgodną z prawem, akcję terenową. Wszystkich chętnych, pasjonatów historii i spędzania wolnego czasu na łonie natury w sympatycznym towarzystwie, zapraszamy po zakończeniu działań eksploracyjnych na wspólną biesiadę przy ognisku. Proszę zabrać ze sobą „coś” na ognisko. Ostateczne informacje zostaną podane w internecie: forum.she-odkrywcy.pl UWAGA Gazeta Odkrywcza publikuje różne informacje (w formie zdjęć i tekstu) jedynie w celu poznania prawdy historycznej, a zawarte w niej treści nie mają na celu propagowania faszyzmu, komunizmu czy jakichkolwiek totalitarnych ideologii. w w w. s h e - o d k r y w c y. p l f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l Człowiek przywiązuje się do przedmiotów Autor: Wojciech Grzelak. Fot. M. Król Człowiek przywiązuje się do przedmiotów. Chyba każdy z nas ma choć jedną rzecz, do której podchodzi ze szczególnym sentymentem i nie ważne jest to czy ma ona jakąkolwiek wartość materialną. Szczególnym rodzajem przywiązania do przedmiotów jest „zbieractwo”, oraz jego zaawansowana forma – kolekcjonerstwo. Przedmiotem zainteresowania „zbieracza”, czy też kolekcjonera, może być – w zasadzie – wszystko. Zawsze jednak, zbiory łączy jakiś wspólny mianownik – element, który jest wyznacznikiem kierunku w dążeniach do powiększania kolekcji. Dla mnie, takim wspólnym mianownikiem jest wartość historyczna przedmiotu, jego niepowtarzalność, zaklęty w jego wnętrzu obraz minionych czasów. Jako członek Stowarzyszenia Historyczno-Eksploracyjnego ODKRYWCY, szczególną uwagę skupiam na przedmiotach związanych bezpośrednio z historią Ziemi Koszalińskiej. Chciałbym przedstawić przedmiot z pewnością mający już dawno za sobą czasy swojej świetności. Wielki, nieporęczny, mocno nadgryziony zębem czasu; ale też wyjątkowo niepowtarzalny i – przede wszystkim – uratowany przed destrukcją i całkowitym zniszczeniem. Niespełna dwa miesiące temu – zupełnie przypadkiem – dowiedziałem się, że „ktoś” znalazł w strychowym bałaganie stary termometr. Pierwsza informacja brzmiała następująco: „z jakimiś napisami po niemiecku, chyba stary”. Przeczucie podpowiadało mi, że jest to jakiś popularny przedmiot. Może termometr pokojowy, naścienny, a może termometr od maszyny przemysłowej, pojazdu czy urządzenia? Droga do zdobycia odpowiedzi była jedna – oględziny znaleziska. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że termometr jest wielkości co najmniej blachy do pieczenia! Ponadto, prócz prezentacji temperatury powietrza, spełniał funkcję szyldu reklamowego. Na dodatek nie był to jedyny „element zaskoczenia”. Termometr bezpośrednio związany jest z Koszalinem – byłem pełen szczęścia. Oczywiście nie mogłem pozwolić, aby trafił on z powrotem w strychowe odmęty, lub – co gorsza – do pieca hutniczego. Dotychczasowy właściciel znaleziska również okazał się zapalonym kolekcjonerem – miłośnikiem środków płatniczych. Dokonaliśmy więc uczciwej wymiany – ja otrzymałem kawałek koszalińskiej historii, zaś mój biznesowy partner – obowiązujący aktualnie bilet wyemitowany przez Narodowy Bank Polski, oznaczony nominałem pożądanym przez sprzedawcę. Upłynęło trochę czasu, zanim udało mi się zebrać – przy nieocenionej pomocy Kolegów – więcej informacji na temat mojego nabytku. Za wcześnie, by mówić o pełnej jego identyfikacji, wiele faktów opartych jest na domysłach i przypuszczeniach. Jak dotąd, nie udało mi się uzyskać informacji, w jaki sposób termometr znalazł się na strychu znalazcy. Konstrukcja termometru oparta jest o tablicę wykonaną ze stalowej blachy o wymiarach 30 cm x 55 cm i grubości ok. 2 mm. Powierzchnia tablicy pokryta jest powłoką z emalii ceramicznej koloru niebieskiego. Wzdłuż każdej z krawędzi biegnie pasek koloru białego o szerokości 6mm. W górnej części znajduje się pole tekstowe w formie białej wstęgi. Z zachowanych słów, można odczytać następujące informacje: 2 Restaurant „Zum Kyffhäuser” Inh: Hans Hameyer Verkehrslokal S.A. – Arbeitsfront Friedrichstraße 8 Fernruf 2327 f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l w w w. g a z e t a - o d k r y w c z a . p l Rozmaitości z Kroniki Wendlanda (Wydawnictwo Prosperius, Koszalin 2006) Roku pańskiego 1653 – Dżuma i zmiana monet. Grasowała tu ponownie dżuma. Jako pierwsi zmarli aptekarz Christian Matthias z żoną, 6 dzieci, służącą i służącym. Apteka ratuszowa została pusta. Rok wcześniej, a mianowicie w roku 1652, liczono pieniądze jeszcze w markach. Krótko później skasowano je i liczono w guldenach. 3 w w w. s h e - o d k r y w c y. p l f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l Bardzo prawdopodobne jest, że tablica zdobiła zewnętrzną ścianę lokalu, którego nazwa widnieje na polu tekstowym. Z treści można odczytać, kto był właścicielem restauracji, jej adres, oraz numer telefonu. Jeśli chodzi o nazwę restauracji, trudno ją przetłumaczyć, bądź zinterpretować w jakikolwiek sposób – być może jest to nazwa własna. Interesujący jest zapis umieszczony w trzecim wierszu, sugerujący, że restauracja mogła być miejscem spotkań członków, czy też sympatyków Oddziałów Szturmowych NSDAP – SA (Sturmabteilung) lub niemieckiego związku zawodowego – DAF (Deutsche Arbeitsfront). Restauracja mieściła się przy Friedrichstraße 8 – obecnej ulicy Słowackiego. Biorąc pod uwagę, iż ówczesny gmach Rejencji koszalińskiej mieścił się przy tej samej ulicy pod nr 11, można przyjąć, że restauracja mieściła się nieopodal – być może naprzeciwko – obecnego budynku Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie. Po budynku nie ma – niestety – już śladu, prawdopodobnie na jego miejscu stoją obecnie bloki wielorodzinne. Powyżej pola tekstowego, przy górnej krawędzi tablicy widoczne są fragmenty słów o następującej treści: „(…)iner (…)e(…)mometer”. Z uwagi na ubytki emalii, można posiłkować się jedynie domysłami. Drugie ze słów to, prawdopodobnie, „thermometer”, pierwsze zaś to, być może, „Kösliner”, jednak tutaj możliwości jest zbyt Poniżej pola tekstowego, wzdłuż osi tablicy, wiele, by nadawać tej interpretacji biegnie białe pole z podziałką termometru wyska- szczególnie wysoki poziom prawlowaną w stopniach Celsjusza o zakresie od -40 dopodobieństwa. do +40 stopni. W dolnej części skali znajduje się osłona kapilary termometru, która – niestety – nie zachowała się. Przy dolnej krawędzi tablicy występują największe uszkodzenia i ubytki powłoki ceramicznej. Poniżej skali widoczne są pojedyncze litery, stanowiące elementy niezidentyfikowanych słów. W prawym dolnym rogu tablicy, na białym pasku, widoczny jest napis o treści: „Emaillierwerk Segor Danzig – Lan(...)” – jest to prawdopodobnie nazwa producenta tablicy z termometrem – Emalierni Johanna Segora mieszczącej się w Gdańsku przy ówczesnej ulicy Ringstrasse 5 (później Magdeburgerstrasse 5). 4 f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l w w w. g a z e t a - o d k r y w c z a . p l Po obu stronach skali termometru umieszczone są szyldy pod postacią tarcz pokrytych ceramiczną powłoką. Są one szczególnie interesujące, gdyż stanowią reklamę, bądź też nawiązanie do koszalińskich przedsiębiorstw i zakładów rzemieślniczych. Zachowało się łącznie 7 tarcz i z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że pierwotnie na tablicy umieszczonych było łącznie 8. Każda z tarcz połączona jest trwale z tablicą przy pomocy 2 nitów stalowych. Z uwagi na stan zachowania powierzchni tarcz, nie wszystkie znajdujące się na nich napisy są kompletne. Porównując jednak ich treść z dostępnymi źródłami, chociażby reklamami zamieszczanymi na łamach prasy, czy książki adresowej na rok 1939 – Adreßbuch Köslin, z dużym prawdopodobieństwem można określić ich treść. Karl Hell(…) Klempner – u. (…)allateur – Mei(…) Wallstr. 3 (…)rnr. 2318 1. Karl Heller – mistrz hydraulik, zamieszkały przy ulicy Wallstraße 3 (ulica nie istnieje obecnie – biegła od ul. 1-go Maja do ul. Juliusza Słowackiego wzdłuż starego muru miejskiego). (…)belha(…) (…)rnst Ba(…) Mauerstr. 8 Fernr. 2837 2. Ernst Bauer – mistrz cieśla, zamieszkały przy ulicy Mauerstraße 8 (ul. Kazimierza Wielkiego). Durch Wertarbeit Kundengewinnung ist das Ziel der Kosliner Schuhmacher – Innung 3. Jest to hasło „propagandowo – reklamowe” koszalińskiej gildii szewców, które można przetłumaczyć jako: „Celem koszalińskiego cechu szewskiego jest zdobycie klientów poprzez pracę wysokiej jakości.” 5 w w w. s h e - o d k r y w c y. p l f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l (…)07 A(…) Augustin (…)apezierer – u. Sattlermeister (…)ilhelmstr. 3/5 4. Arthur Augustin – tapicer i rymarz, zamieszkały przy ulicy Wilhelmstraße 3/5 (ul. Połczyńska). 6 Rozmaitości z Kroniki Wendlanda (Wydawnictwo Prosperius, Koszalin 2006) W roku 1750 – Cena zboża. Do świąt Wielkiej Nocy korzec żyta kosztował 10, 11, 12, do 13 groszy, korzec jęczmienia 8, 9 do 10 groszy. Na św. Jana korzec żyta kosztował 11 groszy. f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l w w w. g a z e t a - o d k r y w c z a . p l Lastfahrten u. Ümzug(…) führt aus W. Bandomi(…) Nikolaiplatz (…) (…) 5. Willy Bandomir – transport i przeprowadzki, Nikolaiplatz 2 (Plac Kilińskiego). Wilhelm (…) Fleischwaren Aufschnitt Danzigerstr. 9 Fernr. 2255 6. Wilhelm Hörnke – rzeźnik - wędliny, produkty mięsne, zamieszkały przy Danzigerstraße 9 (ul. Józefa Piłsudskiego). Schneidermeist(...) F. Tobo(...) Damen – u. He(...) Moden Stofflager Annenstr. 26 7. Franz Toboldt – mistrz krawiec, skład tkanin, moda damska i męska, zamieszkały przy ulicy Annenstraße 26 (ul. Walerego Wróblewskiego). Jeśli chodzi o samą tablicę, zastanawiam się nad sposobem jej konserwacji. Na pewno trzeba zabezpieczyć ją przed dalszym zgubnym działaniem korozji. Raczej nie uda mi się odtworzyć brakujących elementów, jednak najważniejsze jest to, że proces rozkładu mojej wyjątkowej zdobyczy został zatrzymany. Wojciech Grzelak 7 w w w. s h e - o d k r y w c y. p l f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l Koszalińskie pieniądze papierowe z czasów hiperinflacji Gdy w 1918 roku do końca dobiegła najkrwawsza dotychczas wojna światowa, na przegrane Niemcy traktat wersalski nałożył wypłatę ogromnych reperacji. To, w połączeniu ze stratami terytorialnymi, doprowadziło w ciągu kilku lat do głębokiego kryzysu i hiperinflacji. Samorządy miast drukowały pieniądze zastępcze – notgeldy, które mogły być realizowane w kasach wydających je miast. Prezentowane notgeldy są częścią kolekcji Stanisława Kułagi, pochodzą z emisji w październiku 1922 r. (100 i 500 marek), sierpniu 1923 r. (1000 marek, przedruk na 50000 marek) i październiku 1923r. (20 i 100 miliardów marek). Autor: Romuald Kowalczyk. Fot. M. Król 10 8 0 ma 0 i 50 m rek - e isja ierni pa ź d z 2 r. k 192 Rozmaitości z Kroniki Wendlanda (Wydawnictwo Prosperius, Koszalin 2006) W roku 1750 – Pożar. Tegoż roku dnia 6 marca o 3 po południu wybuchł ogromny pożar w domu majorowej von Grapen przy Rynku, który strawił nie tylko jej, lecz także dom jej sąsiada Schultza, a 3 dom dla bezpieczeństwa musiał na szerokość kilku krokwi zostać rozebrany. Gdyby nie mi f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l w w w. g a z e t a - o d k r y w c z a . p l k are , arek 50000 m m 0 100 ruk na 3 r. d 2 z pr e pień 19 r e i s - Palenie w piecu inflacyjnymi pieniędzmi Jak widać po wydrukowanych na nich nominałach inflacja nabierała już rozpędu. Pod koniec 1923 roku stopa inflacji wynosiła w Niemczech prawie 30 000%. Przeciętna dniówka robotnika wynosiła już ok. 3 bilionów, np. za znaczki na list trzeba było wydać kilkadziesiąt milionów. Pensje, ze względu na galopującą inflację, wypłacano już raz dziennie. Jak widać na zdjęciu taniej było palić banknotami niż kupić opał. W tej sytuacji rząd niemiecki w październiku 1923 r. założył Rentenbankscheine (Niemiecki Bank Rentowy), a 1 listopada wymienił marki na rentenmar20 i 1 00 mi ki po kursie 1 rentenmarka za 1 biliardó w ma rek z lion marek papierowych. p aździe rnika 1923r . Nowe banknoty miały nominały od 1 do 100 rentenmarek. W sierpniu 1924 roku, wprowadzono „markę Rzeszy” (Reichsmark), wymieniano rentenmarki na nowe jednostki (w stosunku 1:1). W 1926 r. Niemcy zostały przyjęte do Ligi Narodów, a w 1929 r. wprowadzono plan Younga, który zmniejszył niemieckie reperacje i wydłużył ich spłatę do roku 1968. Niemcy poradziły sobie z hiperinflacją. Manewr ten przeszedł do historii pod nazwą „cudu walutowego”, a w domowych kolekcjach pozostały na pamiątkę papierowe pieniądze z dużą ilością zer. Romuald Kowalczyk Rozmaitości z Kroniki Wendlanda (Wydawnictwo Prosperius, Koszalin 2006) stać rozebrany. Gdyby nie miłosierdzie Boże, przydarzyłoby się miastu nieszczęście jak opisane w roku 1718. Od 31 i 5 miesięcy nie mieliśmy takiego pożaru. Niech wszechmogący Bóg ochroni nas przed ogniem! 9 w w w. s h e - o d k r y w c y. p l f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l Radfahrerverein „Greif” Köslin Autor: Sławomir Stefek Historia roweru sięga starożytnego Egiptu i Babilonii, gdzie na reliefach widoczne są pojazdy, mogące być pierwowzorem dzisiejszych rowerów. W 1490 roku Leonardo da Vinci opracował pierwszy projekt roweru, jednak nigdy go nie zrealizował. Pierwszy, jeżdżący rower w 1790 roku, wynalazł Francuz M. de Sivrac. Był to właściwie pierwszy prototyp roweru, jego konstrukcja uniemożliwiała skręcanie, a pojazd wprawiany był w ruch poprzez odpychanie się nogami od ziemi, nie posiadał on również hamulców. Przez kolejne wieki rower był ulepszany, zyskał kierownicę, napęd korbowy, hamulec, oponę pneumatyczną. Stał się pojazdem osiągającym dość duże prędkości. Opracowano przepisy jazdy, a rowerzyści zaczęli zrzeszać się w kluby i stowarzyszenia, które popularyzowały turystykę rowerową organizując wspólne wyjazdy i zawody. 10 W Koszalinie, na początku XX w., w latach 1908-1930 (lata udokumentowane) działał również taki klub, a było to Towarzystwo Rowerowe „Gryf ”. Jego przewodniczącymi byli: dentysta Friedrich Pohlenz, oraz Paul Gruhlke, który w obrębie 1924 roku prowadził handel rowerami, w nieistniejącym dzisiaj budynku, przy ówczesnej Hohetorstraße nr 13 (obecnie ul. 1-Maja – odcinek między ul. Zwycięstwa i ul. Andersa). Dzięki uprzejmości jednego z czytelników Gazety, który udostępnił nam oryginał dokumentu z 1924 roku – dwie strony maszynopisu znalezione na strychu - możemy poznać treść regulaminu Towarzystwa Rowerowego „Gryf” w Koszalinie. Czytając ten regulamin można zauważyć, że właściwie były to dosyć uniwersalne zasady, które w większości stosowane są podczas rowerowych eskapad i w naszych czasach. Sądzę jednak, że przeczytacie je Państwo, żeby przypomnieć sobie chociażby zasady omijania zaprzęgu, czy prowadzonego jezdnią zwierzęcia. Rozmaitości z Kroniki Wendlanda (Wydawnictwo Prosperius, Koszalin 2006) Roku pańskiego 1675 – Szwedzkie czasy. Ponownie Szwedzi zagościli w mieście. Od 2 lutego do końca kwietnia wymusili od miasta tak wysokie sumy i furaż, że nawet najbogatsi mieszkańcy doprowadzeni zostali do ruiny. f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l w w w. g a z e t a - o d k r y w c z a . p l „Regulamin jazdy Towarzystwa Rowerowego „Gryf ” Koszalin 1. Kierownictwo całej działalności sportowej leży w rękach pierwszego nadzorującego jazdę, a w specyficznych sytuacjach przechodzi na jego zastępcę. 2. W czasie wyjazdów klubowych nadzorujący od początku przejmuje kierownictwo. Uczestnicy mają się stosować do jego zarządzeń i reagować na jego sygnały. 3. Nie powinna być rozwijana zbyt duża prędkość oraz należy uwzględniać możliwości mniej wyćwiczonych rowerzystów. 4. Podczas zjazdów z górek rower ma być dobrze trzymany, stopy nie mogą być zdejmowane z pedałów, przechodnie nie mogą być bez potrzeby nawoływani i nie wolno im się naprzykrzać. 5. Zaprzęg lub koń z jeźdźcem nie powinni być nigdy z obu stron równocześnie omijani, a prowadzone zwierzę tylko od strony prowadzącego . We wszystkich wypadkach, przez wzgląd na płochliwość zwierząt radzi się jechać spokojnie. 6. Z nastaniem ciemności należy zapalić oświetlenie. Podczas jazdy po szosach albo przez osiedla należy ściśle stosować się do przepisów policyjnych. Każdy rowerzysta nie stosujący się do rozporządzeń sam będzie odpowiadał za swoje czyny. 7. Osoby chcące wziąć udział w wyjeździe klubu, a nie będące jego członkami, muszą się zgłosić do nadzorującego, ewentualnie prowadzącego jazdę, gdyż od jego zgody będzie zależał ich udział. W razie zgody są zobowiązani do przestrzegania porządku jazdy Towarzystwa Rowerowego „Gryf ”. 8. Jazda przed prowadzącym jest zakazana. Każdy uczestnik wyjazdu jedzie na własne ryzyko. 9. Uczestnicy wyjazdu będą nosili możliwie podobne stroje, lub przynajmniej czapki klubowe i odznaki. 10. Występowanie przeciwko tym przepisom może spowodować nałożenie kary pieniężnej do 0,50 marki, ewentualnie wykluczenie z jazdy. Powyższy porządek jazdy zostaje zatwierdzony Koszalin, dnia 7 marca 1924 Prezes Paul Gruhlke Sławomir Stefek 11 w w w. s h e - o d k r y w c y. p l f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l Köslin i Koszalin Zdjęcie przedstawia dawną Hohetorstaße - dzisiaj ul. 1-go Maja - widok w kierunku ulicy Zwycięstwa. Na starym zdjęciu, po prawej stronie widoczny jest zegar, dwa numery dalej (w kierunku ul. Zwycięstwa), za zegarmistrzem znajdował się w 1924 roku sklep rowerowy prezesa Towarzystwa Rowerowego „Gryf ” Paula Gruhlke. S. Stefek Hohetorstaße ulica 1 Maja Fot. S. Stefek 12 Gazeta Odkrywcza Redaktor naczelny: Mariusz Król [email protected] Adres redakcji: 75-448 Koszalin, ul. Kołłątaja 3/7 www.gazeta-odkrywcza.pl [email protected] Współpracownicy obecnego wydania: Romuald Kowalczyk, Sławomir Stefek i Wojciech Grzelak. Korekta: Joanna Kowalczyk. Layout i opracowanie graficzne: Mariusz Król. Wydawca: Stowarzyszenie Historyczno-Eksploracyjne „Odkrywcy” w Koszalinie. Drogi Czytelniku! Jeśli jesteś w posiadaniu ciekawych zbiorów lub materiałów dotyczących historii i chciałbyś tę historię, wspomnienie czy odkrycie ocalić od zapomnienia - skontaktuj się z redakcją. Przedruk i kopiowanie zamieszczonych materiałów - wyłącznie za zgodą redakcji. Zastrzegamy sobie prawo redagowania nadsyłanych artykułów.
Podobne dokumenty
Gazeta Odkrywcza nr 15
Któregoś wieczoru, w moim pokoju odwiedził mnie „Long, Lean and Unclean”. Nie wiem dlaczego przyczepił się akurat do mnie. Chciał zamienić swoje wojskowe spodnie na mój kombinezon lotniczy. Powiedz...
Bardziej szczegółowo