Krzysztof Kubiak

Transkrypt

Krzysztof Kubiak
Konflikty
Jednym z powodów skupiania się ludzi w organizacjach zwanych państwami jest dą żenie do osiągnięcia stanu, w którym ich życie codzienne toczyć się będzie bez poważniejszych zagrożeń. Zapewnienie bezpieczeństwa własnym obywatelom (bądź
poddanym – stosowana leksyka zależy od przyjętego modelu ustrojowego i tradycji)
jest więc jednym z fundamentalnych, naczelnych zadań państwa, jedną z kluczo wych treści konstytuujących jego istnienie.
Libijskie ewakuacje
Krzysztof Kubiak
Cudzoziemcy oczekujący
na ewakuację w budynku
dworca lotniczego
w Trypolisie.
20
Pojawienie się zagrożeń dla obywateli jest tożsame z zaistnieniem zagrożenia dla państwa jako
takiego. Na przykład bardzo jednoznacznie traktuje to polska Strategia Bezpieczeństwa Narodowego z 2008 roku, stanowiąc że: (…) żywotne
interesy narodowe Rzeczypospolitej Polskiej wiążą się z zapewnieniem przetrwania państwa i jego obywateli. Obejmują potrzebę zachowania
niepodległości i suwerenności państwa, jego integralności terytorialnej i nienaruszalności granic;
zapewnienia bezpieczeństwa obywateli (bez wyspecyfikowania, gdzie, w jakim miejscu na świecie zagrożenie bezpieczeństwa obywateli stanowi
naruszenie żywotnych interesów RP – K.K.),
praw człowieka i podstawowych wolności, a także umacniania demokratycznego porządku politycznego. Ich realizacja to bezwzględny priorytet
polskiej polityki bezpieczeństwa.
W turbulentnym, pełnym chaosu i konfliktów
współczesnym świecie, którego charakterystycz-
ną cechą jest jednak masowe przemieszczanie się
osób poszukujących pracy lub rozrywki często
zdarza się, że liczne grupy obywateli rozmaitych
państw znajdują się w poważnych kłopotach
w znacznym oddaleniu od narodowego terytorium.
Ich państwo macierzyste staje wówczas kolosalnego problemu, który sprowadzić można do pytania:
w jaki sposób, za pomocą jakich narzędzi działać,
by pomóc rodakom, współobywatelom znajdującym się w stanie zagrożenia zdrowia i życia?
W sytuacji takiej w pierwszej kolejności preferuje się zabiegi i naciski dyplomatyczne, zarówno
z zakresu dyplomacji „jawnej”, jak i „tajnej”, niekiedy konieczne jest posłużenie się szantażem,
albo wypłacenie swoistego haraczu (na przykład
w formie kredytu, o którym wiadomo, iż nigdy nie
będzie spłacony lub innych form tak zwanej bezzwrotnej pomocy rozwojowej). Sporadycznie,
w celu ratowania życia jednostek, państwa decydują się na bardzo poważne ustępstwa, stanowiące nawet zagrożenie dla ich bezpieczeństwa „en
bloc” – przykładem może być zwolnienie w październiku 2011 roku izraelskiego sierżanta Gilada
Szalita w zamian za wypuszczenie z więzień 1027
Palestyńczyków, w tym wielu skazanych za akcje
terrorystyczne.
Często jednak jedynym sposobem wyciągnięcie współobywateli z opresji jest ich fizyczne wywiezienie (ewakuacja) z zagrożonego obszaru.
Doświadczenie uczy, że operacje takie mogą
mieć dwojaki charakter: ewakuacji bojowych,
gdy prowadzone są w warunkach zbrojnego
przeciwdziałania sił lokalnych (są to skrajnie niebezpieczne, bardzo skomplikowane działania
o charakterze operacji specjalnych połączonych
z akcjami wywiadowczymi, którym zazwyczaj towarzyszy kryzys zakładniczy) oraz ewakuacji niebojowych, wówczas kiedy całość przedsięwzięcia odbywa się za przyzwoleniem sił lokalnych
(choć w warunkach konfliktu wewnętrznego tak
11/2011
Konflikty
zwane „przyzwolenie sił lokalnych” może mieć
nader iluzoryczny charakter.
Podkreślić należy, że zdolność do skutecznego reagowania na zagrożenie własnych obywateli poza narodowym terytorium i umiejętność zapewnienia im bezpieczeństwa przy użyciu całego
wachlarza dostępnych środków może być uznana za jedno z kryteriów oceny pozycji państwa
na arenie zewnętrznej i jego rangi jako uczestnika stosunków międzynarodowych.
Poniżej przedstawiono kilka przykładów działań ilustrujących, w jaki sposób, w zależności
od skali wyzwania i stopnia skomplikowania sytuacji, różne państwa podeszły do problemu ewakuacji swoich obywateli z ogarniętej pożogą Libii.
Pierwsza wielka
ewakuacja turecka
Według oficjalnych ocen przedstawionych
przez prezydenta Turcji, Abdullaha Gula, w momencie rozpoczęcia antyreżimowych wystąpień
w Libii znajdowało się ponad 20 000 obywateli
tureckich, głównie pracowników rozmaitych firm
realizujących w tym kraju kontrakty budowlane.
Wobec faktu, że istniało uzasadnione podejrzenie, że obywatele tureccy mogą znaleźć się w niebezpieczeństwie, rząd zdecydował się na przeprowadzenie zakrojonej na dużą skalę operacji
ewakuacyjnej.
Podkreślić należy, że dotychczasowe doświadczenia Turcji w tej materii były raczej skromne i ograniczały do skierowania ku wybrzeżom
objętej chaosem Albanii, w marcu 1997 roku, fregaty „Adetepe”, która ewakuowała 253 osoby.
W lipcu 2007 roku fregaty „Gelibolu” i „Barton” oraz transportowiec „Iskanderun” umożliwiły
opuszczenie objętego walkami Bejrutu 700 obywatelom tureckim. Skala owych przedsięwzięć
była więc, wobec rozmiarów „wyzwania libijskiego” relatywnie niewielka.
11/2011
Po pierwszych krwawych incydentach w Libii
tureckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych powołało zespół monitorujący sytuację, który przekształcił się następnie w odpowiedzialny za zaplanowanie i przeprowadzenie ewakuacji sztab
kryzysowy. Rozrósł się on wówczas do około 120 osób reprezentujących MSZ, ale również
resort obrony, ministerstwo spraw wewnętrznych
i ministerstwa gospodarcze.
Ewakuacja obywateli tureckich rozpoczęła
się 19 lutego. Dzięki zabiegom dyplomatycznym
tureckie samoloty otrzymały zgodę rządu na lądowanie w Libii. Co ważne, większość (około 2/3) zadań transportowych zrealizowały cywilne samoloty komunikacyjne pozyskane przez
sztab kryzysowy z zasobów narodowego tureckiego przewoźnika – linii lotniczych THY Turkish
Airlines. Wykonały one 43 loty. Maszyny sił powietrznych wykonały 27 lotów. Łącznie drogą powietrzną ewakuowano 14 776 osób.
Turecka fregata „Yavuz”
eskortuje transportowiec
„Iskanderun” w trakcie
rejsu z ewakuowanymi
z Trypolisu. W Turcji już
podniosły się głosy
postulujące zastąpienie
wykorzystywanego przez
marynarkę starego
promu pasażersko-samochodowego
produkcji polskiej
nowoczesną jednostką
transportową.
„Iskanderun” to prom
zbudowany stoczni
im. Adolfa Warskiego
w Szczecinie
na zamówienie Polskiej
Żeglugi Bałtyckiej, ale
ostatecznie sprzedany
do Turcji i finalnie
przejęty przez marynarkę
wojenną. Jest on bardzo
podobny do promów
„Samsun” i „Ankara”.
Turecki samolot
transportowy C-160
Transal w Benghazi.
21
Konflikty
Turecki prom „Samsun”
użyty został do ewakuacji
uchodźców z Libii,
zbudowany w stoczni
im. Adolfa Warskiego
w Szczecinie w 1985 r.
Statek ma 10 870
jednostek pojemności
brutto, 127,6 m
długości, 19,6 m
szerokości i 5,4 m
zanurzenia. W swych
„młodzieńczych latach”
mógł osiągać prędkość 17 węzłów.
Ewakuację drogą lotniczą prowadzono głównie
w pierwszej fazie konfliktu, gdy strona rządowa kontrolowała większość dużych miast wraz z lotniskami. W miarę rozlewania się walk i zdobywania terenu przez rebeliantów sposób ten uznano za zbyt
ryzykowny, choćby z uwagi na to, że na lotniskach
przestał funkcjonować system zabezpieczenia lotów i większość pomocy nawigacyjnych.
Z obszarów „wyzwolonych” postanowiono
przeprowadzić ewakuację drogą morską. I tutaj
pojawiły się poważne problemy, wywołane brakiem dużych jednostek pasażerskich – okazało
się, że większość pozostających w dyspozycji statków dysponuje owszem, znaczną pojemnością
pasażerską, ale konstruowane były one z myślą
o krótkich rejsach i nie są przygotowane do zabezpieczenia dłuższego rejsu ze znaczną ilością osób
(problem pojemności zbiorników z wodą, magazynów prowiantowych, zbiorników fekaliów itp.).
Ostatecznie wybrano pięć jednostek: transportowiec wojskowy „Iskenderun” i dwa klasyczne promy MF „Samsun”, MV „Ankara” oraz dwa szybkie
promy w układzie katamaranów (budowy koncernu
Austral.) MF „Osman Gazi” i MF „Orhan Gazi”. Stare jednostki budowy polskiej były lepiej dostosowane do dłuższych rejsów pełnomorskich, ale były
powolne – na skutek zużycia mechanizmów ich
prędkość nie przekraczała 11 węzłów. W rezultacie
tego „Ankara” potrzebowała 77 godzin na przejście
z Bengazi do Stambułu. Natomiast szybkie katamarany osiągają prędkość rzędu 35 węzłów, ale wykorzystywane są do krótkich 3-4 godzinnych rejsów
wahadłowych po Morzu Marmara i w związku z tym
są niemal całkowicie pozbawione zaplecza socjalnego (nie mają na przykład miejsc leżących, a tylko
fotele lotnicze). Poza tym są one wrażliwe na warunki pogodowe – podczas operacji ewakuacyjnej
oczekiwały one przez trzy dni na Morzu Marmara,
zanim wiosenny sztorm uciszył się na tyle, że mogły
ruszyć ku Libii.
Działania jednostek ewakuacyjnych na wodach libijskich zabezpieczały trzy fregaty („Gellibolu”, „Oruçreis” i „Yavuz” na pokładach wszystkich okrętów znajdowali się żołnierze tureckich sił
specjalnych gotowi do włączenia się do działań
w przypadku wystąpienia nieprzewidzianych okoliczności) oraz dwa zbiornikowce („Akar” i „Yarbay
Kudret Güngör”), a w gotowości do ich wsparcia
utrzymywano w bazach na Cyprze grupę dziesięciu samolotów F-16 wraz z dwoma samolotami
tankowania powietrznego. Na każdej jednostce
ewakuacyjnej znajdował się silnie uzbrojony oddział żandarmerii odpowiedzialnych za ochronę
statku i okrętowanych uchodźców oraz za utrzymania porządku i dyscypliny na pokładzie.
Łącznie drogą morską ewakuowano z Miserty
i Bengazi 8351 osób. Większość z nich przetransportowały szybkie katamarany, które okrętowały
nawet ponad 1500 osób. Było to możliwe tylko
dzięki skróceniu czasu przejścia morzem w wyniku
ich dużej prędkości, ale i tam na ich pokładach panowały niesłychanie trudne warunki. Klasyczne
promy przyjmowały od 600 do 1200 uchodźców,
zapewniając im znacznie lepsze warunki socjalne.
Brytyjski transportowy
Hercules na lotnisku
w La Valletta na Malcie.
22
11/2011
Konflikty
Turecka operacja ewakuacyjna trwała od 19
lutego do 4 marca 2011 roku. Było to największe
tego rodzaju przedsięwzięcie w dotychczasowej
historii tego kraju. Prócz wymiaru czysto humanitarnego niosło one ze sobą niesłychanie ważne
przesłanie polityczne – oto Turcja dołączyła
do grona państw, które dysponują nie tylko siłami
i środkami, ale również skuteczną dyplomacją
umożliwiającą skuteczne przeprowadzenie niełatwego i złożonego przedsięwzięcia. Jest to bez
wątpienia przejaw „międzynarodowej dojrzałości”
Turcji, którą nie bez przyczyny w sferach międzynarodowych zaczyna się nazwać „wschodzącym
mocarstwem znad Bosforu”.
Podkreślenia też wymaga fakt, że choć Turcy
od początku planowali przeprowadzenie tak zwanej „ewakuacji niebojowej”, to znaczy za zgodą
stron wojujących, to gotowi byli w każdym jej etapie do osłony i wsparcia swoich działań przy użyciu instrumentu siły militarnej.
Wielka Brytania
– marynarka i siły specjalne
Według brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Libii na początku lutego 2011 roku
przebywało około 3500 poddanych brytyjskiej
Korony, większość z nich znajdowała się w Trypolisie lub jego bezpośredniej bliskości, ale około 150 osób, głównie specjalistów naftowych,
rozproszonych było na rozległych terenach pustynnych wewnątrz kraju. Sytuacja powyższa, ale
przede wszystkim długoterminowe plany brytyjskie, które zapewne już wówczas zakładały możliwość przeprowadzenia interwencji wojskowej
przeciwko Kaddafiemu, wymagały niezwłocznej
ewakuacji własnych obywateli, którzy w przeciwnym wypadku mogliby się stać zakładnikami strony rządowej.
Ewakuacja Brytyjczyków rozpoczęła się
w drugiej dekadzie lutego 2011 roku. W odniesieniu do osób przebywających w nadbrzeżnych
miastach była ona realizowana drogą powietrzną
i morską. Rząd brytyjski uzyskał mianowicie zgodę władz libijskich na lądowanie wyczarterowanych samolotów (zarówno od własnych przewoźników takich jak British Airlines i BMI Brutish
Midland, jak i od Emiratem) w Trypolisie.
W prasie brytyjskiej pojawiły się informacje, że
uzyskania owej zgody wymagało szczodrych łapówek zarówno dla urzędników reżimu, jak i dla
pracowników portu lotniczego. W trakcie sześciu
lotów zabezpieczyły one opuszczenie Libii przez
większość Brytyjczyków przebywających w stolicy. Z kolei fregata „Cumberland” (operująca
w asyście niszczyciela „York”) przewoziła Brytyjczyków (i osoby 25 innych narodowości, łącznie 425 ewakuowanych, w tym 119 obywateli
brytyjskich) między Bengazi a Maltą.
11/2011
Podkreślić należy, że okręt brytyjski wchodził
do Bengazi 25 i 27 lutego, a niszczyciel „York” 2
marca (zabrał w drodze powrotnej 43 uchodźców), a więc gdy miasto zostało już opanowane
przez powstańców. Był to ewidentny przykład nawiązania kontaktów z nierządowi stroną wojny domowej. Libijska marynarka wojenna nie podjęła
jednak żadnych działań.
Znacznie trudniejsza była ewakuacja pracowników firm naftowych rozproszonych na znacznym obszarze pustyni w centrum kraju. Zespół
operujący w Libii odnalazł pracowników koncernów naftowych. Na obszarze ich przebywania,
około 200 km od wybrzeża, działały już liczne
grupy zbrojne podające się za rebeliantów, ale
nie można było mieć pewności co do ich rzeczywistych intencji. W takiej sytuacji konieczne stało
się przerzucenie do ochrony ewakuacji dodatkowych zespołów SAS, co wymusiło zwiększenie
do dwóch ilości maszyn transportowych przewidzianych do udziału w planowanej akcji.
26 lutego, po zebraniu danych rozpoznawczych i ukończeniu procesu planistycznego,
z lotniska La Valetta na Malcie wystartowały dwa
samoloty transportowe z 47. dywizjonu RAF szkolonego do współpracy z siłami specjalnymi. Operację ubezpieczały samolot wczesnego ostrzegania E-3 i powietrzny tankowiec VC10.
Około godziny 3.00 transportowce, po wdarciu się na niskim pułapie w libijską przestrzeń powietrzną, osiągnęły doraźnie oznaczone lądowisko na pustyni, gdzie piloci posadzili ciężkie
maszyny. Rozpoczął się załadunek ewakuowanych, czemu towarzyszyła ich staranna kontrola,
Brytyjczycy opuszczają
pokład transportowego
Herculesa po ewakuacji
z pustyni. Zwracają
uwagę widoczne
w ładowni zapasowe
opony do kół podwozia.
Emblemat 47. dywizjonu
RAF, którego samoloty
transportowe
C-130 Hercules
ewakuowały brytyjskich
nafciarzy z pustyni.
23
Konflikty
Żołnierze SAS są bardzo
dobrze przygotowani
do działań w Libii.
Wszak to właśnie
na Pustyni Zachodniej
narodziła się legenda
ich formacji.
Po zakończeniu zimnej
wojny zakres zadań
stawianych przed
personelem wojskowym
uległ poważnemu
rozszerzeniu. Obecnie
już nie wystarczy być
„bojownikiem”, by
cieszyć się opinią
„dobrego” żołnierza
lub marynarza.
Na zdjęciu – przyjmowanie ewakuowanych
na pokład brytyjskiego
niszczyciela „York”.
24
która zapobiec miała intencjonalnemu lub nieświadomemu wniesieniu na pokład materiałów
niebezpiecznych. Po około półtorej godziny Herculesy poderwały się w powietrze i odleciały
na Maltę, gdzie dotarły około 5.30.
Wiadomo, że część żołnierzy SAS przerzuconych do ochrony lądowiska pozostała w Libii (zespoły te dysponowały czterema samochodami terenowymi Land Rover przerzuconymi przez
Herculesy w trakcie lotu z Malty), zwiększając
tym samym ilość operatorów SAS operujących
w tym kraju. Łącznie podczas tej operacji z pustyni ewakuowano około 150 osób.
Podkreślić należy, że prowadząc operację w Libii Brytyjczycy ponownie po mistrzowsku wykorzystali pozostające nadal w ich dyspozycji „strzępy”
imperium. Bazy na Cyprze i odnowienie (po kilku
dekadach ochłodzenia) szczególnych stosunków
z Maltą umożliwiły im bowiem głęboką infiltrację Libii bez konieczności wdawania się w negocjacje
z państwami afrykańskimi, a także bez wprowadzania do działań okrętów zdolnych do operowania
ciężkimi śmigłowcami, których obecnie Royal Navy bynajmniej nie posiada w nadmiarze.
Chińska marynarka
u wybrzezy Libii
Wybuch rewolty zastał w Libii około 30 000
obywateli Chińskiej Republiki Ludowej, pracujących dla 75 różnych firm, w tym państwowego giganta energetycznego CNPC (ang. China National Petroleum Corporation). Choć wcześniej
Chiny stosunkowo nieczęsto angażowały się
w działania pomocowe wobec własnych obywateli w podobnych sytuacjach tym razem postąpiono inaczej. Rząd w Pekinie wyczarterował mianowicie samoloty, a dyplomacja zapewniła zgodę
Trypolisu na ich lądowanie. W ciągu kilku dni bezpośrednio do ojczyzny bądź do stabilnych krajów
regionu ewakuowano drogą powietrzną około 12 000 osób. Dalsze 10 000 obywateli chińskich przedostało się drogą morską do Grecji,
na pokładach wyczarterowanych przez rząd czterech statków handlowych, gdzie pomocą dla nich
zajęły się służby dyplomatyczne Pekinu.
Jednocześnie sytuacja w Libii dostarczyła władzom chińskim wiarygodnego pretekstu, by
na Morze Śródziemne skierować własny okręt
wojenny. Udała się tam, szlakiem przez Kanał Sueski, fregata „Xuzhou”, która wcześniej uczestniczyła w antypirackich patrolach na wodach oblewających Somalię. Oficjalnie zadaniem fregaty
miała być ochrona wyczarterowanych przez Pekin
statków handlowych, użytych do ewakuacji Chińczyków z Libii.
11/2011
Konflikty
Wysłanie okrętu ma jednak – zdaniem ekspertów – „drugie dno”. Jest to klasyczny wręcz przykład „dyplomacji morskiej” – polegającej na wykazaniu przez chińską marynarkę wojenną
możliwości długotrwałego operowania w oddaleniu od własnych baz, co z kolej przekłada się
na nader wyraźny komunikat, że Chiny dysponują instrumentem zdolnym militarnie bronić swoich
interesów i obywateli w dowolnym rejonie świata.
Indie - po Bejrucie Trypolis
Indie zorganizowały ewakuację swoich obywateli (było ich w Libii około 18 000) drogą powietrzną, wykorzystując wojskowe samoloty
transportowe Ił-76, maszyny narodowego przewoźnika Air India, wykorzystały kontakty miejscowe, by ułatwić uchodźcom przekraczanie
granicy z Tunezją i Egiptem oraz Algierią, wyczarterowały też statki pasażerskie z 2800 miejscami w celu przeprowadzenia ewakuacji drogą
morską.
Ważne podkreślenia jest to, że marynarka wojenna Indii skierowała na Morze Śródziemne zespół okrętów złożony z: niszczyciela „Mysore”,
dużego okrętu desantowego „Jalashawa” (ex-USS „Trenton”) oraz zbiornikowca „Aditiya” w celu zabezpieczenia i wspomożenia w ewakuacji
obywateli indyjskich. Okręty te opuściły macierzystą bazę 26 lutego, 7 marca przeszły przez
Kanał Suezki, a 11 marca przybyły do Tripoli. „Jalashawa” wszedł wówczas do portu i zaokrętował 150 uchodźców, których tego samego dnia
wysadzono na Malcie. Początkowo planowano,
że indyjskie okręty będą prowadzić wahadłową
ewakuację między Bengazi a Aleksandrią, ale
okazało się, że większość zainteresowanych
opuszczeniem Libii uczyniła to wcześniej. W takiej sytuacji zespół indyjski 28 marca powrócił
do kraju.
Akcja indyjskiej marynarki wojennej (tak zwana operacja „Bloosom”), podobnie jak w przypadku obecności okrętu chińskiego, miała charakter swoistej demonstracji możliwości, woli
i determinacji indyjskiego państwa. Marynarka indyjska po raz kolejny dowiodła, że może funkcjonować jako skuteczne narzędzie realizacji interesów państwa w dowolnym punkcie Oceanu
Światowego. Jednocześnie wejście zespołu
na Morze Śródziemne stanowiło przeciwwagę
dla analogicznych działań Chińczyków – tym samym morska rywalizacja między dwoma „wschodzącymi” supermocarstwami nabrała globalnego
niemal wymiaru. A wszystko to pod pretekstem
działań humanitarnych…
Podkreślić w tym miejscu trzeba, że nie jest to
pierwszy przypadek realizacji działań ewakuacyjnych na Morzu Śródziemnym przez marynarkę
wojenną Indii. W lipcu 2006 roku zespół okrętów
11/2011
w składzie: niszczyciel „Mumai”, fregaty „Batwa”
i „Brahmaputra” oraz zbiornikowiec „Shakti” przeprowadziły ewaluację obywateli Indii, a także Sri
Lanki i Nepalu z ogarniętego wojenną pożogą
Bejrutu (operacja „Sukoon”). „Mumbai” przewiózł
wówczas z Libanu na Cypr, gdzie zorganizowano
tymczasowe obozy dla 1495 osób w trakcie
trzech rejsów (20, 23 i 26 lipca). Fregaty „Brahmaputra” i Batwa ewakuowały odpowiednio 188
i 254 osoby. Łącznie drogą morską Marynarka
Wojenna Indii wywiozła z objętego działaniami
wojennymi Libanu 1937 osób (w tym 112 obywateli Sri Lanki, 64 obywateli Libanu oraz siedmioro
dzieci z obywatelstwem libańskim, ale urodzonych z indyjskich rodziców). 2280 osób ewakuowano drogą powietrzną.
Chińczycy na pokładzie
samolotu ewakuacyjnego.
Po udanej akcji tego
rodzaju poziom
utożsamienia obywatela
z państwem
bez wątpienia wzrasta.
Inni gracze
Bośnia ewakuowała swoich 250 obywateli
na pokładach dwóch wyczarterowanych samolotów, kolejnych 150 skorzystało z tureckich statków.
Brazylia wysłała do Trypolisu samolot i wyczarterowała statek dla uchodźców.
Chorwacja wysłała do Trypolisu samolot wojskowy, a ponadto 28 obywateli tego kraju ewakuowało się na pokładzie włoskiego okrętu. Łącznie Libię opuściło około 130 obywateli tego
kraju.
Grecki rząd wyczarterował prom „Nios Rodos”, który ewakuował 390 osób, prócz Greków
również Brazylijczyków, Filipińczyków, Tajów, Holendrów i obywateli brytyjskich. Grecy wyczarterowali również statki swojej bandery rządowi
Chin, który wyraził zgodę, by na ich pokłady
przyjmować również osoby innych narodowości,
w następstwie czego znaleźli się na nich Rosjanie, Ukraińcy, Rumuni i Włosi.
Okrętowanie obywateli
chińskich na statek
ewakuacyjny
w Trypolisie
25
Konflikty
Hindusi oczekują
na ewakuację drogą
morską.
Niekiedy państwa gotowe
są na daleko idące
ustępstwa w zamian
za ocalenie swoich
obywateli. Za sierżanta
Szalita Izrael zwolnił
1027 palestyńskich
więźniów.
26
Hiszpania zorganizowała ewakuację przy pomocy samolotu wojskowego, na którego pokładzie Libię opuściły 124 osoby (Hiszpanie, Meksykanie, Portugalczycy i Kanadyjczycy).
Filipiny przeznaczyły 2,3 mln dolarów
na czarter statków pasażerskich, którymi ewakuować się mogli pracujący w Libii obywatele tego
kraju (łącznie około 26 000).
Francja użyła do ewakuacji swoich obywateli
trzech wojskowych samolotów transportowych,
z których dwa udały się do Trypolisu, a trzeci
do pustynnego miasta Saba położonego około 700 km na południe od wybrzeża. Zabrały one
około 700 osób. Ponadto kilkunastu pracowników
francuskich nafciarzy ewakuowało się samodzielnie na Maltę przy użyciu firmowych śmigłowców.
Holandia skierowała do Libii dwa wojskowe
KDC-10 oraz fregatę „Tromp”.
Jordania zorganizowała specjalne loty
do Trypolisu samolotów narodowego przewoźnika Royal Jordania.
Kanada zaaranżowała ewakuację swoich
obywateli środkami będącymi w dyspozycji innych państwa, ale skierowała do Trypolisu również samolot transportowy C-17 (trasą przez
Niemcy i Włochy), a także zorganizowała lot z jordańskiego Ammanu
Nigeria wyczarterowała dla ewakuacji około 2000 swoich obywateli (spośród około 10 000 przebywających w Libii) samoloty Boeing 747.
Polska skierowała do Libii rządowego embrarera, który zabrał 61 osób, w tym 15 Polaków.
Reszta Polaków, około 300 wykorzystała środki
transportu dostarczone przez inne państwa.
Rosja ewakuowała swoich 500 obywateli zatrudnionych głównie w sektorze naftowym samolotami transportowymi Ił-76 należącymi do Minister-
stwa Sytuacji Nadzwyczajnych. Lądowały one
w Trypolisie i Syrcie. Dodatkowo z włoskiego Bari
do libijskiego portu Ras Lanuf skierowano rosyjski
statek, który przyjął na pokład 800 uchodźców.
Republika Federalna Niemiec skierowała
do Trypolisu dwa wojskowe transportowce, które
ewakuowały łącznie 132 cudzoziemców. Operowały one z Krety. W gotowości do działań ewakuacyjnych utrzymywano ponadto trzy okręty manewrujące na Morzu Śródziemnym.
Republika Południowej Afryki wysłała
do Trypolisu specjalny samolot czarterowy w celu ewakuacji zbędnego personelu dyplomatycznego oraz 40 swoich obywateli.
Republika Korei zorganizowała ewakuację
swoich 1300 obywateli przebywających w Libii
przy użyciu wyczarterowanych samolotów komunikacyjnych i statków. Korea wykorzystała – podobnie jak Chiny i Indie – pretekst ewakuacji
do zademonstrowania na Morzu Śródziemnym
swojej bandery. Niszczyciel „Choi Young” odwołany został z misji antypirackiej w rejonie roju
Afryki i w marcu 2011 przybył na wody libijskie.
Tym samym na akwenie uważanym przez „Atlantyków” za obszar swojej niemal wyłącznej dominacji pojawiła się trzecia azjatycka bandera.
Stany Zjednoczone, z uwagi na fakt, iż Libia
odmówiła zgody na lądowanie amerykańskich samolotów wojskowych oraz maszyn czarterowanych przez Amerykanów, wyczarterowały prom
„Maria Dolores”, który przewiózł 167 obywateli
amerykańskich i 118 osoób innych narodowości
z Trypolisu na Maltę. Stany Zjednoczone dysponowały ponadto na Morzu Śródziemnym zespołem okrętów z pododdziałami sił specjalnych i piechoty morskiej gotowymi do wsparcia ewakuacji.
Syria skierowała do Libii dwa statki oraz zorganizowała loty samolotów wojskowych.
Tajlandia przeprowadziła ewakuację 10 000
swoich obywateli na pokładach wyczarterowanych samolotów i statków handlowych.
Tunezja wysłała do Libii pięć samolotów
i prom pasażerski.
Ukraina wysłała do Libii (oceniano, że w lutym przebywało tam około 3000 obywateli ukraińskich) dwa wojskowe samoloty transportowe
oraz zapewniła swoim obywatelom możliwość
ewakuacji na statkach będących w gestii greckiej, chińskiej i rosyjskiej.
Wietnam zorganizował ewakuację części
swoich obywateli (około 1300 z ponad 10 000)
drogą morską i powietrzną.
Włochy ewakuowały swoich obywateli
przy użyciu wojskowych samolotów transportowych C-130 oraz dużego okrętu desantowego
„San Georgio”.
Spośród państw, których obywatele w znacznej
ilości przebywali w Libii najmniej uczynił dla popra-
11/2011
Konflikty
W ewakuację obywateli
rosyjskich zaangażowane
były ciężkie samoloty
transportowe Ił-76 Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych.
Robotnicy z Bangladeszu
w porcie w Trypolisie
liczą na to, że uda im się
dostać na pokład
jednego ze statków
ewakuacyjnych, mimo że
ich rząd nie
uczynił zgoła nic, by
im pomóc.
wy ich losu rząd Bangladeszu. Około 60 000
osób legitymujących się paszportami tego kraju,
głównie robotników budowlanych, zostało pozostawionych samym sobie. Większość z nich podjęła samodzielne próby przedzierania się do Tunezji
i Egiptu, ginąc w masie innych uchodźców. Po dotarciu do owych bezpiecznych krajów ich sytuacja
nie uległa wyraźnej poprawie, gdyż nadal nie mogli
liczyć na wsparcie w powrocie do domu. Władze
Bangladeszu wystąpiły o pomoc do Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (ang. International
Organisation for Migration).
W najtrudniejszej sytuacji na skutek wyjazdów
cudzoziemców z Libii znalazł się jednak Egipt,
gdyż prawie 1,5 mln obywateli tego kraju utrzymywało się z pracy w sąsiednim państwie. Po wybuchu wojny domowej rozpoczął się ich masowy
ekxodus, co istotnie wpłynęło na pogorszenie sytuacji gospodarczej Egiptu, a co za tym idzie również na zaognianie wewnętrznej sytuacji politycznej. Kair jest więc głęboko zainteresowany
normalizacją sytuacji w Libii w stopniu umożliwiającym ponowne rozpoczęcie eksportu do tego
kraju siły roboczej.
Próba podsumowania i oceny
Obywatel i podatnik ma prawo liczyć na to, że
w przypadku gdy znajdzie się w niebezpieczeństwie poza granicami kraju nie będzie pozostawiony przez swoje państwo samemu sobie. Państwo to ma bowiem święty obowiązek i urzędnicy
oraz funkcjonariusze owego państwa będący
w swej istocie tylko pracownikami zatrudnianymi
przez owego obywatela-podatnika (i całe miliony
jemu podobnych) winni być tego świadomi, użycia wszystkich środków perswazji i nacisku,
z użyciem siły wojskowej włącznie, by owego
obywatela z opresji wydobyć.
11/2011
Szeroko omówione „libijskie ewakuacje” ilustrują w doskonały sposób, jak szeroki jest wachlarz narzędzi i instrumentów pozostających
w dyspozycji dojrzałego, świadomego swych
ograniczeń, ale również możliwości państwa, jako podmiotu stosunków międzynarodowych.
Z powyższych rozważań wynika jednoznacznie, że wiarygodne środki oddziaływania militarnego znakomicie zwiększają ilość możliwych
do realizacji opcji, a także podnoszą rangę i pozycję dysponującego nimi podmiotu w międzynarodowym „rankingu prestiżu i uznania”. Zwiększają także „podatność na współdziałanie” i to
zarówno w zinstytucjonalizowanych strukturach
sojuszniczych, jak i tworzonych doraźnie dwui wielostronnych doraźnych „grupach interesu”,
których tworzenia w żadnej mierze nie można wykluczać.
l
Krzysztof Kubiak kmdr
por. rez.; dr hab. nauk
wojskowych – pracownik
naukowy (profesor) Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we
Wrocławiu i Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni,
specjalista w zakresie bezpieczeństwa międzynarodowego i konfliktów zbrojnych po II wojnie
światowej.
27

Podobne dokumenty