Prof. dr hab. Jan Stanek Instytut Fizyki UJ Zakład Fizyki Medycznej
Transkrypt
Prof. dr hab. Jan Stanek Instytut Fizyki UJ Zakład Fizyki Medycznej
Prof. dr hab. Jan Stanek Instytut Fizyki UJ Zakład Fizyki Medycznej Kraków, 15 listopada 2007 r. Szanowni Panowie Prof. dr hab. Karol Musioł REKTOR Uniwersytetu Jagiellońskiego Prof. dr hab. Jerzy Szwed DZIEKAN Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UJ Do wiadomości: - Prof. dr hab. Andrzej Warczak, Dyrektor IF UJ - Prof. dr hab. Krzysztof Fiałkowski, Przewodniczący Rady IF UJ - Dr hab. Roman Pędrys, Kierownik Zakładu Fizyki Medycznej Szanowny Panie Rektorze, Szanowny Panie Dziekanie, Zbliża się druga rocznica oskarżenia mnie przez „Gazetę Polską” o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa PRL oraz pierwsza rocznica wydania przez Rektorską Komisję ds. Inwigilacji UJ przez SB oświadczenia w tej sprawie. Z przykrością informuje, że moje pismo z dnia 25 maja 2007 r. informujące o wyroku WSA w Warszawie, i przesłane przez Pana Rektora Panu Przewodniczącemu w/w Komisji pozostało bez odpowiedzi. Pragnę zauważyć, że jakkolwiek Pan Rektor nie jest sędzią w tej sprawie, to jednak powołał w/w Komisję, która osądziła mnie bardzo surowo i sugerowała, abym kontynuował wyjaśnianie swojego statusu; dopiero spełnienie tego wymogu powinno być, wdł. Komisji, warunkiem cofnięcia mi zakazu pełnienia funkcji kierowniczych. Jak Panowie wiedzą, w dniu 19 kwietnia br. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił postanowienie Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej o odmowie wydania mi zaświadczenia stwierdzającego, że jestem osobą pokrzywdzoną w rozumieniu art. 6 ustawy o IPN, co oznacza, że w opinii Sądu istnieją dowody na to, że byłem szykanowany przez SB, a jednocześnie, że Pan Prezes Kurtyka nie przedstawił żadnych dowodów na to, że byłem tajnym współpracownikiem SB. Pragnę poinformować, że Pani Prokurator Prokuratury Rejonowej w Krakowie – Śródmieście umorzyła śledztwo w sprawie przeciwko pracownikom IPN o przestępstwo potwierdzenia nieprawdy że byłem tajnym współpracownikiem SB. W uzasadnieniu oparła się na zapewnieniach Pana Rafała Dyrcza, Naczelnika Oddziałowego Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN w Krakowie, że identyfikacje TW „Lew” i „Nieśmiały” dokonano w sposób staranny oraz, że wprawdzie nie odnaleziono w dokumentach informacji, że Jan Stanek pobierał jakiekolwiek wynagrodzenie za świadczone usługi, to jednak formą wynagradzania mogło być wyrażanie zgody na wyjazdy zagraniczne, a Jan Stanek wyjeżdżał za granicę. W w/w uzasadnieniu Pani Prokurator cytuję również zeznania Pana Profesora Krzysztofa Królasa, który świadom odpowiedzialności karnej za składanie nieprawdziwych zeznań, oświadczył, że „na posiedzeniu Rady Wydziału przedstawiłem moment nawiązania swoich kontaktów z SB”. Na to postanowienie o umorzeniu śledztwa złożyłem zażalenie, które zostało rozpatrzone przez Sąd Rejonowy dla Krakowa Śródmieście, Wydział II Karny. Sąd nie uznał mojej skargi i podtrzymał decyzję prokuratury argumentując, że pracownicy IPN nigdy nie stwierdzili, że byłem tajnym współpracownikiem SB, a ponadto, że nie można dopatrzyć się działania na moją szkodę, skoro WSA uchylił decyzję Prezesa IPN o odmowie przyznania mi statusu pokrzywdzonego. Dodatkowo, pragnę Panów poinformować, że również Prokuratura IPN powtórnie umorzyła śledztwo przeciwko funkcjonariuszom SB o popełnienie „zbrodni komunistycznej” polegającej na bezprawnym zarejestrowaniu mnie jak TW „Lew” i „Nieśmiały”. Na to postanowienie złożyłem zażalenie, stwierdzając, że: 1. Śledztwo prowadzono w sposób nierzetelny. Nie usiłowano wykryć sprawców przestępstwa, a jedynie próbowano wykazać, że funkcjonariusze byłej SB zostali przeze mnie niesłusznie oskarżeni, czyli śledztwo miało na celu wykazanie, że byłem tajnym współpracownikiem SB. 2. Pan Prokurator cytuje funkcjonariusza SB, kpt. Waśko, który stwierdził, że przekazywał tajnemu współpracownikowi o pseudonimie „Lew” zadania, które tamten wykonywał. Pomija jednak fakt, że kpt. Waśko zeznał, że przepytywał Jana Stanka kilkakrotnie w sprawie jego wyjazdów zagranicznych, ale nigdy mu żadnych zadań nie przekazywał. Oznacza to w sposób oczywisty, że, według kpt. Waśko, TW „Lew” i Jan Stanek to dwie różne osoby. 3. Pan Prokurator używa stwierdzenia „analiza dokumentów archiwalnych”, gdy tymczasem opierał się na materiałach wytworzonych na mój temat przez pracowników IPN, tzn. na wypisach z różnych kartotek. W tych wypisach, jeśli nawet rzetelnych, dane osobowe funkcjonariuszy SB były chronione; jest więc oczywistym, że na podstawie tych wypisów nie można ustalić sprawców. Pan Prokurator jest świadomy tego faktu, ponieważ kpt. Waśko szczegółowo opisał mu procedurę rejestracji TW, a w szczególności poinformował go, że pierwszą informacją w odpowiednim formularzu są dane pracownika SB rejestrującego tajnego współpracownika. Tak, więc w celu ustalenia sprawcy należy te dane odczytać. Zaniechanie Pana Prokuratora w tej sprawie może świadczyć o chęci ochrony pracownika dawnej SB lub, co wydaje mi się coraz bardziej prawdopodobne, obawą przed ustaleniem prawdziwej tożsamości TW „Lew”. Jeżeli kartoteki zostały zniszczone, to nasuwa się pytanie, z czego zrobione zostały w/w wypisy. 4. Pan Prokurator stwierdza, że nie natrafiono na dokumenty świadczące o utrudnianiu mi wyjazdów zagranicznych. Faktycznie, udostępniona mi dokumentacja dotyczy jedynie wyjazdów zrealizowanych. Pan Prokurator ignoruje jednak znany mu z moich zeznań fakt, że w 1978 r. uniemożliwiono mi wyjazd na roczny staż naukowy do Niemiec (grupa naukowa prof. Kaindla), a w 1982 r. na konferencję do Grenoble, na którą zostałem zaproszony przez jej organizatora, Prof. Chapperta. Na oba te wyjazdy Uniwersytet wyraził zgodę. 5. Najbardziej oburzającym stwierdzeniem Pana Prokuratora jest zdanie: „Nie stwierdzono, że wymieniony był członkiem NSZZ „Solidarność”. Faktycznie byłem członkiem założycielem NSZZ „Solidarność”. W 1981 r. byłem przedstawicielem Instytutu Fizyki w Komisji Uczelnianej Związku. Przygotowywałem i brałem udział w wielu akcjach strajkowych i protestacyjnych. W czasie stanu wojennego wielokrotnie brałem czynny udział w starciach z oddziałami ZOMO w czasie demonstracji na ulicach Krakowa i Nowej Huty, pomagałem w różnych akcjach socjalnych (rozdział darów, dostarczanie paczek żywnościowych dla emerytowanych pracowników UJ i in.), zabezpieczałem z ramienia Związku wizytę Papieża, zajmowałem się dystrybucją ulotek i wydawnictw opozycyjnych, a w mojej Pracowni, pok. 232 IF UJ, w zabudowanej części digestorium przez długi czas przechowywana była biblioteka Związku. Ta ostatnia czynność była zagrożona karą kilkuletniego więzienia. Moja skarga zastała rozpatrzona przez Sąd Rejonowy dla Krakowa – Śródmieście, Wydział XIV Karny w dniu 31 października 2007 r., który podtrzymał decyzję Prokuratury IPN. Sąd argumentował, między innymi, że mino bardzo starannego śledztwa nie sposób było ustalić, kto konkretnie zarejestrował mnie jako tajnego współpracownika SB. Ponadto, Sąd stwierdził, że funkcjonariuszy SB obowiązywały wewnętrzne procedury (tzw. instrukcja 0017/79), które mogły stanowić formalne podstawy do rejestracji, a więc nieznany sprawca mógł nie mieć świadomości bezprawności swojego działania. W ten sposób wyczerpałem możliwości dochodzenia do prawdy i obrony mojego dobrego imienia w Polsce, co stanowi warunek konieczny do złożenia skutecznej skargi do Trybunału Praw Człowieka w Strassburgu; skargę taką zamierzam złożyć w ciągu najbliższych miesięcy. Panie Rektorze, Panie Dziekanie. Przez ponad 30 lat byłem lojalnym i wiernym, choć bez wzajemności, pracownikiem Uniwersytetu Jagiellońskiego, który był i jest dla mnie czymś znacznie ważniejszym niż tylko miejsce zatrudnienia. Zostałem jednak boleśnie skrzywdzony przez moją Alma Mater. To przecież Uniwersytet dostarczał SB przez całe lata 80-te kompletnych danych na mój temat, w szczególności związanych ze współpracą międzynarodową wniosków wyjazdowych i sprawozdań. Następnie, po przeszło dwudziestu latach specjalna komisja UJ ds. inwigilacji przez SB potępiła mnie za to, że pisałem (dla UJ) obowiązkowe sprawozdania z pobytów zagranicznych czy też, że stawiałem się na wezwania SB w celu udzielania wyjaśnień związanych z przekazanymi SB przez Uniwersytet moimi wnioskami wyjazdowymi lub sprawozdaniami (patrz: Sprawozdanie z prac Rektorskiej Komisji ds. Inwigilacji Uniwersytetu Jagiellońskiego przez Służbę Bezpieczeństwa PRL). Gdy zostałem oskarżony o współpracę z SB Uniwersytet nie udzielił swojemu profesorowi żadnej pomocy, a wręcz przeciwnie wystawił mnie jako żer dla motłochu. Takie postępowanie różni się dramatycznie od działań innych, równie znamienitych polskich uczelni. Oczywiście doceniam i jestem wdzięczny za to, że nie zwolniono mnie z pracy ani nawet nie pozbawiono prawa do prowadzenia zajęć ze studentami, a jedyną wymierną konsekwencją była utrata stanowiska kierownika zakładu i inflamia. Mimo to, w dalszym ciągu nie chcę występować przeciwko Uniwersytetowi. W szczególności, uważam, że Uniwersytet nie powinien być zamieszany w sprawę mojej skargi do Trybunału Praw Człowieka. W związku z tym wystosowałem listy do Prof. dr. hab. Tomasza Gąsowkiego, przewodniczącego Komisji Historyków UJ, który prawie dwa lata temu znieważył mnie i oszkalował na łamach Alma Mater (styczeń-luty 2005/2006), oraz do Prof. dr. hab. Krzysztofa Królasa, przewodniczącego Rektorskiej Komisji ds. Inwigilacji UJ przez SB, który rok temu wydał krzywdzący dla mnie wyrok. Bardzo Proszę Pana Rektora i Pana Dziekana, aby wykorzystując swoje formalne uprawnienia i powiązania towarzyskie skłonili w/w osoby do odpowiedzi na moje listy. Z wyrazami głębokiego szacunku, (Jan Stanek) Zał. 1. Kopia listu do prof. dr. hab. Tomasza Gąsowskiego 2. Kopia listu do prof. dr. hab. Krzysztofa Królasa Prof. dr hab. Jan Stanek Instytut Fizyki UJ Zakład Fizyki Medycznej Kraków, 15 listopada 2007 r. Prof. dr hab. Tomasz Gąsowski Instytut Historii UJ ul. Gołębia 13 31-007 Kraków Do wiadomości: - Prof. dr hab. Karol Musioł, Rektor UJ - Prof. drhab. Jerzy Szwed, Dziekan Wydziału FAiIS - Prof. dr hab. Andrzej Warczak, Dyrektor IF UJ - Prof. dr hab. Krzysztof Fiałkowski, Przewodniczący Rady IF UJ - Dr hab. Roman Pędrys, Kierownik Zakładu Fizyki Medycznej Szanowny Panie Profesorze, Zbliża się druga rocznica oskarżenia mnie przez „Gazetę Polską” o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa PRL jako tajny współpracownik „Lew”. Z duża satysfakcją przeczytałem w Gazecie Wyborczej z dnia 27 września 2007 r. Pana wypowiedź („Prezydent w katalogu IPN-u”) stwierdzającą, „...że sama rejestracja przez SB nie świadczy o podjęciu współpracy. Jeżeli nie ma innych dokumentów, to lepiej milczeć, niż pochopnie kogoś oskarżać”. Taką samą opinię wyraziłem już prawie dwa lata temu na łamach Alma Mater w artykule „Wyjść z cienia” (Alma Mater luty 2006), będącym merytoryczną krytyką Pana opracowania „Uniwersytet i cienie przeszłości” (Alma Mater grudzień-styczeń 2005/2006). Jak Pan zapewne pamięta, w odpowiedzi nie podjął Pan dyskusji, a jedynie zastosował argumenty at persona. W szczególności napisał Pan, że:”Identyfikacja IPN w postaci tzw. noty, w której pojawiło się jego nazwisko, została dokonana – jak zawsze w takim wypadku – w oparciu o materiały autorstwa tajnego współpracownika, a nie formalny wpis do kartoteki.” To nieprawdziwe stwierdzenie wyrządziło mi ogromną krzywdę. Po pierwsze, ponieważ zawsze zapewniałem, że nigdy nie przekazywałem SB żadnych materiałów, nie podpisywałem zobowiązania do współpracy, (której mi zresztą nigdy nie proponowano) i nie uzyskiwałem od SB żadnych korzyści. Pana stwierdzenie, co do którego domniemywano, że było oparte na badaniach naukowych, podważyło moją wiarygodność w środowisku akademickim. Po drugie, sądząc, że widział Pan takie materiały, przez półtora roku wręcz obsesyjnie starałem się do nich dotrzeć. Miałem nadzieję, że wykazując ich fałszywość, oczyszczę się z zarzutów. W wyniku ogromnej pracy, przy zaangażowaniu Rzecznika Praw Obywatelskich, Przewodniczącego Trybunału Konstytucyjnego, prokuratora Prokuratury Rejonowej w Krakowie, dwóch prokuratorów IPN, Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, Prezesa IPN oraz Dyrektora Krakowskiego Oddziału IPN, stwierdzono ponad wszelką wątpliwość, że nie natrafiono na jakiekolwiek materiały mojego autorstwa, świadczące o współpracy z SB. Ustalenia te były podstawą prawomocnego wyroku WSA w Warszawie z dnia 19 kwietnia br., który uchylił postanowienie Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej o odmowie wydania mi zaświadczenia stwierdzającego, że jestem osobą pokrzywdzoną w rozumieniu art. 6 ustawy o IPN. Wniosek o status pokrzywdzonego złożyłem jeszcze 22 lutego 2005 r. Wyrok WSA oznacza to, że w opinii Sądu istnieją dowody na to, że byłem szykanowany przez SB, a jednocześnie, że Pan Prezes Kurtyka nie przedstawił żadnych dowodów na to, że byłem tajnym współpracownikiem SB. W obecnej sytuacji, jednymi „obciążającymi mnie” dokumentami są ”wypisy” z kartotek, spreparowane przez pracowników IPN. Pragnę dodać, że żadnemu z trzech prokuratorów nie udało się dotrzeć do zapisów oryginalnych i ustalić, kto konkretnie zarejestrował mnie, jeśli w ogóle, jako tajnego współpracownika SB. W związku z przygotowywaną przeze mnie skargą do Trybunału Praw Człowieka w Strassburgu domagam się zamieszczenia przez Pana odpowiedniego sprostowania na łamach Alma Mater. Sprostowanie takie, stwierdzające, że wzmianka o „materiałach mojego autorstwa” oparta była jedynie na Pana przypuszczeniach a nie na faktach, będzie dla mnie satysfakcjonujące, a dla Pana honorowym wyjściem z tej kompromitującej dla naukowca sytuacji. Mam również nadzieję, że ograniczy ono zaangażowanie Uniwersytetu w przyszłe postępowanie przed Trybunałem w Strassburgu. Z poważaniem. (Jan Stanek) Prof. dr hab. Jan Stanek Instytut Fizyki UJ Zakład Fizyki Medycznej Kraków, 15 listopada 2007 r. Szanowny Pan Prof. dr hab. Krzysztof Królas Przewodniczący Rektorskiej Komisji ds. Badania Inwigilacji UJ przez SB Instytut Fizyki UJ ul. Reymonta 4 30-059 Kraków Do wiadomości: - Prof. dr hab. Karol Musioł, Rektor UJ - Prof. drhab. Jerzy Szwed, Dziekan Wydziału FAiIS - Prof. dr hab. Andrzej Warczak, Dyrektor IF UJ - Prof. dr hab. Krzysztof Fiałkowski, Przewodniczący Rady IF UJ - Dr hab. Roman Pędrys, Kierownik Zakładu Fizyki Medycznej Szanowny Panie Profesorze, Zbliża się druga rocznica oskarżenia mnie przez „Gazetę Polską” o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa PRL oraz pierwsza rocznica wydania przez Rektorską Komisję ds. Inwigilacji UJ przez SB oświadczenia w tej sprawie. Z przykrością zauważam, że moje pismo z dnia 25 maja 2007 r. informujące o wyroku WSA w Warszawie, przesłane Panu Przewodniczącemu przez Pana Rektora pozostało bez odpowiedzi. Kierowana przez Pana Profesora Komisja w grudniu 2006 r. osądziła mnie bardzo surowo i sugerowała, abym kontynuował wyjaśnianie swojego statusu; dopiero spełnienie tego wymogu powinno być, wdł. Komisji, warunkiem cofnięcia mi zakazu pełnienia funkcji kierowniczych. Zgodnie z tym zaleceniem, z ogromnym wysiłkiem doprowadziłem do wspomnianego już rozstrzygnięcia przez WSA w Warszawie oraz złożyłem dwa doniesienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Pierwsze z nich, złożone do prokuratury IPN przeciwko funkcjonariuszom SB, dotyczyło popełnienie zbrodni komunistycznej polegającej na bezprawnym zarejestrowaniu mnie jak TW „Lew” i „Nieśmiały”. Prokuratura IPN dwukrotnie umorzyła śledztwo. Na te decyzje składałem zażalenia, stwierdzając, że: 1. Śledztwo prowadzono w sposób nierzetelny. Nie usiłowano wykryć sprawców przestępstwa, a jedynie próbowano (bezskutecznie) wykazać, że funkcjonariusze byłej SB zostali przeze mnie niesłusznie oskarżeni, czyli śledztwo miało na celu wykazanie, że byłem tajnym współpracownikiem SB. 2. Pan Prokurator cytuje funkcjonariusza SB, kpt. Waśko, który stwierdził, że przekazywał tajnemu współpracownikowi o pseudonimie „Lew” zadania, które tamten wykonywał. Pomija jednak fakt, że kpt. Waśko zeznał, że przepytywał Jana Stanka kilkakrotnie w sprawie jego wyjazdów zagranicznych ale nigdy mu żadnych zadań nie przekazywał. Oznacza to w sposób oczywisty, że według kpt. Waśko, TW „Lew” i Jan Stanek to dwie różne osoby. 3. Pan Prokurator używa stwierdzenia „analiza dokumentów archiwalnych”, gdy tymczasem opierał się na materiałach wytworzonych na mój temat przez pracowników IPN, tzn. na wypisach z różnych kartotek. W tych wypisach, jeśli nawet rzetelnych, dane osobowe funkcjonariuszy SB były chronione; jest, więc oczywistym, że na podstawie tych wypisów nie można ustalić sprawców. Pan Prokurator jest świadomy tego faktu, ponieważ kpt. Waśko szczegółowo opisał mu procedurę rejestracji TW, a w szczególności poinformował go, że pierwszą informacją w odpowiednim formularzu są dane pracownika SB rejestrującego tajnego współpracownika. Tak, więc w celu ustalenia sprawcy należy te dane odczytać. Zaniechanie Pana Prokuratora w tej sprawie może świadczyć o chęci ochrony pracownika dawnej SB lub, co wydaje mi się coraz bardziej prawdopodobne, obawą przed ustaleniem prawdziwej tożsamości TW „Lew”. Jeżeli kartoteki zostały zniszczone, to nasuwa się pytanie, z czego zrobione zostały w/w wypisy. 4. Pan Prokurator stwierdza, że nie natrafiono na dokumenty świadczące o utrudnianiu mi wyjazdów zagranicznych. Faktycznie, udostępniona mi dokumentacja dotyczy jedynie wyjazdów zrealizowanych. Pan Prokurator ignoruje jednak znany mu z moich zeznań fakt, że w 1978 r. uniemożliwiono mi wyjazd na roczny staż naukowy do Niemiec (grupa naukowa prof. Kaindla), a w 1982 (lub 1983) na konferencję do Grenoble, na którą zostałem zaproszony przez jej organizatora, Prof. Chapperta. Na oba te wyjazdy Uniwersytet wyraził zgodę. 5. Najbardziej oburzającym stwierdzeniem Pana Prokuratora jest zdanie: „Nie stwierdzono, że wymieniony był członkiem NSZZ „Solidarność”. Faktycznie byłem członkiem założycielem NSZZ „Solidarność”. W 1981 r. byłem przedstawicielem Instytutu Fizyki w Komisji Uczelnianej Związku. Przygotowywałem i brałem udział w wielu akcjach strajkowych i protestacyjnych. W czasie stanu wojennego wielokrotnie brałem czynny udział w starciach z oddziałami ZOMO w czasie demonstracji na ulicach Krakowa i Nowej Huty, pomagałem w różnych akcjach socjalnych (rozdział darów, dostarczanie paczek żywnościowych dla emerytowanych pracowników UJ i in.), zabezpieczałem z ramienia Związku wizytę Papieża, zajmowałem się dystrybucją ulotek i wydawnictw opozycyjnych, a w mojej Pracowni, pok. 232, w zabudowanej części digestorium przez długi czas przechowywana była biblioteka Związku. Ta ostatnia czynność była zagrożona karą kilkuletniego więzienia. Moja skarga zastała rozpatrzona przez Sąd Rejonowy dla Krakowa – Śródmieście, Wydział XIV Karny w dniu 31 października 2007 r., który podtrzymał decyzję Prokuratury IPN. Sąd argumentował, między innymi, że mino starannego śledztwa nie sposób było ustalić, kto konkretnie zarejestrował mnie jako tajnego współpracownika SB. Ponadto, stwierdził, że funkcjonariuszy SB obowiązywały wewnętrzne procedury (tzw. instrukcja 0017/79), które mogły stanowić formalne podstawy do rejestracji, a więc nieznany sprawca mógł nie mieć świadomości bezprawności swojego działania. Drugie doniesienie złożyłem do Prokuratury Rejonowej w Krakowie – Śródmieście w sprawie przeciwko pracownikom IPN o przestępstwo potwierdzenia nieprawdy. Pani prokurator umorzyło jednak to śledztwo. Jednym z głównych jej argumentów było zeznania Pana Profesora, że „na posiedzeniu Rady Wydziału przedstawiłem moment nawiązania swoich kontaktów z SB”. Uważam to stwierdzenie za oburzające. Nigdy nie nawiązałem kontaktów z SB, chyba, że za takie zdarzenie uzna się stawienie na pisemne wezwanie na przesłuchanie po zatrzymaniu mnie, jak sądzę w wyniku donosu, na granicy przy próbie wwiezienia niedozwolonej literatury. Stosując rozumowanie Pana Profesora, w przypadku osoby zgwałconej można by twierdzić, że „nawiązała ona kontakt z gwałcicielem”. Na to postanowienia o umorzeniu śledztwa złożyłem zażalenie, które zostało rozpatrzone przez Sąd Rejonowy dla Krakowa Śródmieście, Wydział II Karny. Sąd nie uznał mojej skargi i podtrzymał decyzję prokuratury argumentując, że pracownicy IPN nigdy nie stwierdzili, że byłem tajnym współpracownikiem SB, a ponadto, że nie można dopatrzyć się działania na moją szkodę, skoro WSA uchylił decyzję Prezesa IPN o odmowie przyznania mi statusu pokrzywdzonego. Uważam, że spełniłem zalecenia Komisji w sprawie wyjaśnienia swojego statusu. Apeluję do Pana Przewodniczącego o wydanie oświadczenia w mojej sprawie. Spodziewam się, że zgodnie z prawdą będzie zawierało ono stwierdzenie, że po dwóch latach intensywnych poszukiwań nie natrafiano na żadne dokumenty świadczące o tym, że byłem tajnym współpracownikiem SB. Dalsze milczenie w tej sprawie może zostać potraktowane jako niedopuszczalny mobbing. Panie Profesorze, Wyczerpałem możliwości dochodzenia do prawdy i obrony mojego dobrego imienia w Polsce, co stanowi warunek konieczny do złożenia skutecznej skargi na RP do Trybunału Praw Człowieka w Strassburgu; skargę taką zamierzam złożyć w ciągu najbliższych miesięcy. Uważam, że Uniwersytet, a Pan Profesor w szczególności, nie powinien być zamieszany w tą sprawę, co być może uda się osiągnąć przez załączenie Pańskiego oświadczenia do materiałach składanych do Trybunału. Bardzo proszę o ponowne rozważenie stwierdzeń zawartych w Pana raporcie z dnia 13 grudnia 2006 r. Przypominam, że po jego opublikowaniu ustosunkowałem się do zawartych w nim sformułowań, ale nie uznał Pan za stosowne mi odpowiedzieć. W związku z tym jeszcze raz przypominam kilka najbardziej bulwersujących stwierdzeń z raportu: „Nie był autorem materiałów przekazywanych dla SB, sam składał jedynie sprawozdania o pobytach za granicą” Po powrotach z wyjazdów służbowych składałem, podobnie jak Pan Profesor, sprawozdania w Dziale Współpracy z Zagranicą UJ. Umieszczenie tej informacji w raporcie o mojej rzekomej współpracy z SB uważam za moralnie naganne; sugeruje ono, bowiem, że sprawozdania składałem w ramach współpracy z SB. W istocie to Uniwersytet przekazywał te sprawozdania SB. „Sądzimy, że w swoim czasie powinni powiadomić swoich przełożonych o tych kontaktach” Całkowicie się zgadzam z Panem Profesorem. Umieszczanie tego komentarza sugeruje jednak, że tego nie uczyniłem. W istocie był Pan całkowicie świadom faktu, że o pierwszym przesłuchaniu przez SB, jeszcze tego samego dnia, poinformowałem, co najmniej trzech współpracowników, w tym mojego ówczesnego przełożonego. „Obecnie przyznaje, że odbywanie spotkań w miejscu publicznym (kawiarni) było niewłaściwe” To fakt. Tym niemniej powinien Pan Profesor wiedzieć, że to SB wyznaczała swoim ofiarom miejsce i czas przesłuchań. „Natomiast nie krępował się wspominać o przypadkach korupcji w sprawach gospodarczych”. Po pierwsze, użycie liczby mnogiej jest przekłamaniem – miał miejsce tylko jeden taki przypadek i dotyczył świadomej próby zdyskredytowania osoby, którą nakryłem na zrywaniu rozwieszonych przeze mnie ulotek. Osoba ta była powszechnie uważana za współpracownika SB. Oficer SB musiał przekazać tą informację zainteresowanej osobie, która następnie publicznie oskarżyła mnie w Instytucie Fizyki o złożenie donosu. W ten sposób osoba ta ostatecznie ujawniła się jako współpracownik SB. Jednocześnie, z perspektywy lat, uważam, że ten incydent stanowi dla mnie żelazne alibi: oficer SB nigdy nie zdecydowałby się na zdekonspirowanie swojego tajnego współpracownika. Obecnie nabieram coraz większej pewności, że pod pseudonimem „Lew” została zarejestrowana inna osoba. W związku z przygotowywaną skargą do Trybunału w Strassburgu bardzo proszę Pana Profesora o wyjaśnienie stwierdzenia w Załączniku do Sprawozdania z prac Komisji, że fakt zarejestrowania mnie jako tajnego współpracownika (lub konsultanta) SB nie podlega wątpliwości. W świetle mojego prywatnego dwuletniego śledztwa to stwierdzenie wydaje mi się zbyt pochopne. A mianowicie: 1. Mój wniosek o udostępnienie mi, na podstawie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego i zgodnego z deklaracją Pana Prezesa Kurtuki, materiałów gromadzonych na mój temat przez SB wywołał w IPN konsternację. 2. Pan Prezes Kurtyka uporczywie odmawiał mi wydanie tych dokumentów. 3. Pan Dyrektor Terlecki poinformował mnie, że te dokumenty otrzymam za 10 lat. 4. Zmuszeni interwencją Rzecznika Praw Obywatelskich i Przewodniczącego Trybunału Konstytucyjnego pracownicy IPN posunęli się, wdł. mnie, do przestępstwa: nie udostępnili mi kopii oryginalnych zapisów w odpowiednich kartotekach (do czego zobowiązywało ich orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego) a jedynie spreparowali własną wersję wypisów. Od tej pory nikt już nie powoływał się na mityczne zapisy w kartotekach, ale na realnie istniejące wypisy. IPN nie ma prawa gromadzić dokumentów wytworzonych po roku 1989. 5. Żadnemu z trzech prokuratorów nie udało się dotrzeć do oryginalnych zapisów w kartotekach. 6. Podany przez IPN jako „mój oficer prowadzący” kpt. Waśko udowodnił, że nie dokonał rejestracji mnie jako TW, bo w tym czasie pracował w innej jednostce. 7.Z zeznań kpt. Waśko wynika, że TW „Lew” i Jan Stanek to dwie różne osoby. Przedstawione powyżej poszlaki, nie wykluczają, że SB faktycznie zarejestrowała mnie, bez mojej wiedzy i zgody, jako tajnego współpracownika. Tym niemniej bardzo proszę o wyjaśnienie, czy tak kategoryczny wniosek o zarejestrowaniu mnie jako tajnego współpracownika oparł Pan na jakiś faktach czy też był to jedynie wynik Pana głębokiego wewnętrznego przekonania. Z poważaniem, (Jan Stanek)