Pobierz plik
Transkrypt
Pobierz plik
Prawo wobec twórczości artystycznej. Kilka uwag o standardach wynikających z wyroków Trybunału w Strasburgu Ire n e u s z C . K a m i ń s k i W 1857 roku dwaj francuscy pisarze stanęli przed sądem oskarżeni o obrazę moralności publicznej. Pierwszym był Gustave Flaubert, a powodem procesu – rzekoma apologia Skazujący wyrok ostatecznie uchylono. Stało się to... 92 lata po ukaraniu poety niemoralnego zachowania i cudzołóstwa na kartach Pani Bovary. Drugie sądowe postępowanie, zakończone karą grzywny, objęło Charlesa Baudelaire’a oraz wydawców jego Kwiatów zła. Skazujący wyrok ostatecznie uchylono. Stało się to... 31 maja 1949 roku, czyli 92 lata po ukaraniu poety. Sądowe perypetie obu Francuzów ilustrują dwa zjawiska. Po pierwsze, zdarza się, że twórczość artystyczna wywołuje negatywne reakcje społeczne. Są osoby, a czasami i niemałe grupy, które uważają, że dzieło artysty obraża ich wrażliwość moralną bądź religijną. W konsekwencji dochodzi do ścigania i skazywania twórców. Po dru- 168 Pressje 2011, teka 26/27 gie, sądowe procesy i wyroki dotykające artystów budzą z upływem czasu zaskoczenie i niezrozumienie. O ile francuskie sądy potrzebowały niemal stu lat, by uniewinnić Baudelaire’a, to już w 1868 roku, a więc tylko jedenaście lat po procesie, sześć zakwestionowanych wierszy poety znalazło się w trzecim wydaniu Kwiatów zła, co nie sprowadziło na wydawców żadnych kłopotów z prawem (Baudelaire już wtedy nie żył). Artyści ponad prawem? Zaskakujące dzisiaj sądowe procesy wytoczone Flaubertowi i Baudelaire’owi służą do uzasadnienia mocno zakorzenionego poglądu, że do oceny artystów nie powinno się przykładać zwykłych standardów ocennych, jakie istnieją w danym społeczeństwie. Inaczej mówiąc, sztuka i artystyczna kreacja są postrzegane jako szczególna w naszej zachodniej kulturze enklawa, gdzie należy dopuścić eksperymentowanie, przełamywanie kanonów (nie tylko estetyczno-formalnych, lecz i moralnych), a nawet obrażanie i szokowanie. W konsekwencji twórca staje się uprzywilejowaną osobą, której wolno więcej niż zwykłemu śmiertelnikowi. Natomiast tak prawo (jest to postulat formalny), jak i społeczeństwo (postulat społeczno-kulturowy), winno podchodzić z tolerancją do artystycznych prezentacji. Pogląd o wyjątkowości obszaru artystycznej wypowiedzi został w Austrii i w Niemczech przekształcony w rozwiązanie prawne. Wolność artystyczna, inaczej niż inne typy wypowiedzi, nie podlega zwykłym ograniczeniom, których dopuszczalność weryfikuje się przy użyciu testu równoważenia (znajdowania adekwatnej równowagi) konfliktowych interesów: z jednej strony uprawnień wypowiadającego się twórcy, a z drugiej – ochrony dóbr indywidualnych bądź publicznych. W wypowiedź artystyczną można ingerować dopiero wówczas, gdy ma miejsce szczególnie kwalifikowane naruszenie innego dobra, dotykające jego „istoty” bądź „rdzenia”1. Sędziowie nie są przy tym uprawnieni do uzależniania ochrony od tego, czy wypowiedź ma wartość artystyczną. „Krytyki prawnej” nie można bowiem mylić z recenzją artystyczną. Sądy mają jedynie dokonać klasyfikacji wypowiedzi i po zaliczeniu jej do kategorii artystycznej zastosować odpowiednie reguły prawne. Obecnie podstawowym źródłem wspólnych standardów prawnych na naszym kontynencie stała się Europejska Konwencją Praw Człowieka2 (dalej: Konwencja), którą przyjęło 47 państw, w tym Turcja, Rosja i kraje kaukaskie. Konwencji nie uznaje tylko jedno państwo – Białoruś. Jest więc interesujące, jak stojący na straży Konwencji Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu (dalej: Trybunał) określił wymogi dotyczące wolności i odpowiedzialności artysty. Pytanie o konwencyjny standard stało się również ważkie dlatego, że państwa członkowskie charakteryzuje kulturowe zróżnicowanie. Czy w takiej sytuacji można uznać, że mimo różnorodności kulturowej w Europie powstał jednak wspólny standard normatywny? To zagadnienie zauważył zresztą bardzo wcześnie sam Trybunał3. Gdy strasburscy sędziowie badali konflikt swobody wypowiedzi (nie był to wówczas przypadek wypowiedzi artystycznej) i moralności publicznej, oznajmili, że w Europie nie ma jednej, podzielanej przez wszystkie W Europie nie ma jednej, podzielanej przez wszystkie kraje koncepcji moralności kraje koncepcji moralności. W takiej sytuacji najbardziej uprawnieni do oceny, czy dana wypowiedź narusza zróżnicowane, miejscowe ujęcia moralności, są krajowi sędziowie. Ich poglądu nie wolno zastępować spojrzeniem „odległego” sądu międzynarodowego. W języku prawniczym tę myśl wyrażono następująco: krajowe instytucje posiadają „szeroki margines swobody ocen”, a strasburska kontrola zostaje ograniczona jedynie do sprawdzenia, czy ingerencja jest „co do zasady” zgodna z Konwencją. Nie jest to weryfikacja rygorystyczna i głęboka, lecz ograniczona. Müller: Orgia seksualna na 500-lecie Fryburga Wypowiedź artystyczna może wchodzić w konflikt z wrażliwością moralną oraz przekonaniami religijnymi innych osób. Już w pierwszej sprawie dotyczącej wypowiedzi artystycznej Trybunał stanął wobec pytania, czy wskazany powyżej sposób analizy związany z oceną ingerencji, która jest uzasadniana ochroną moralności publicznej, znajdzie też zastosowanie do ograniczenia dotykającego twórcę. Postępowanie Müller i inni przeciwko Szwajcarii dotyczyło skazania na karę Prawo wobec twórczości artystycznej 169 niewielkiej grzywny (300 franków) malarza i organizatorów ogólnodostępnej wystawy4. Felix Müller był początkującym, lecz obiecującym malarzem, którego w 1981 roku zaproszono do udziału w wystawie uświetniającej 500-lecie przyjęcia kantonu Fryburga do szwajcarskiej federacji. Każdemu z artystów przydzielono w muzeum pewną przestrzeń, na której do czasu rozpoczęcia ekspozycji mieli „spontanicznie” stworzyć swoje prace. Wystawę szeroko reklamowano, a wstęp na nią był bezpłatny. Müller namalował duże płótna zatytułowane Trzy noce, trzy obrazy. Płótna przedstawiały szereg postaci oddających się perwersyjnej seksualnej orgii. Widać na nich akty sodomii, seksu oralnego między mężczyznami, masturbacji, penisy w stanie wzwodu. W dniu oficjalnego otwarcia wystawy obrazy na polecenie sędziego śledczego zdjęto i zabezpieczono w sądowym depozycie. Uznano, że prezentacja tych dzieł może stanowić naruszenie prawa karnego, które zakazuje obscenicznych publikacji i nakazuje ich zniszczenie. Broniąc się przed zarzutami, oskarżeni argumentowali, że pojęcie „publikacji obscenicznych materiałów” ma względny charakter. Ich zdaniem w salach wystawowych można bez narażania się na negatywne konsekwencje prawne pokazać prace, które wyeksponowane na przykład na rynku musiałyby wywołać reakcję prawa. Osoby zainteresowane sztuką winny mieć możliwość zapoznania się ze wszystkimi współczesnymi trendami artystycznymi. Odwiedzający wystawę muszą zdawać sobie przy tym sprawę, że mogą natknąć się na prace, które są dla nich niezrozumiałe. Gdy jakieś dzieło im się nie podoba, powinni po prostu mu się nie przyglądać i odejść. Jakakolwiek ingerencja prawa karnego w takich sytuacjach musi być zakwalifikowana jako pośrednie cenzurowanie sztuki. 170 Ireneusz C. Kamiński Szwajcarskie sądy, dokonując swojej oceny, postanowiły odwołać się jednak do kryterium „przeciętnego odbiorcy”. Uznały, że u osoby o zwykłej wrażliwości obrazy rodzą co najmniej uczucie odrazy; są szokujące dla zdecydowanej większości społeczeństwa. Chociaż zdaniem sędziów należy dopuścić ewolucję poglądów moralnych, nawet na gorsze, nie oznacza to akceptacji dla działań rewolucjonizujących obyczaje. Nie można też wymagać od osoby o przeciętnej wrażliwości, by doszukiwała się w obrazach – co sugerował ich autor – „drugiego dna”, innych treści niż widoczne na pierwszy rzut oka. Jak zauważył sąd, oglądającego trzeba by otoczyć „wianuszkiem seksuologów, psychologów, teoretyków sztuki oraz etnologów, którzy wyjaśnialiby mu, że to, co widzi, nie jest w rzeczywistości tym, co sądzi, że widzi”. Seksualność stanowi element sztuki wtedy, gdy nie jest sprowadzana do „fizycznej bezpośredniości”. Sam artystyczny zamiar nie wystarcza, by dzieło uzyskało ochronę. Po zakończeniu postępowań w Szwajcarii malarz i organizatorzy ekspozycji wnieśli skargę do strasburskiego Trybunału5. Ten nie zaakceptował poglądu o uprzywilejowanym statusie artysty (wypowiedzi artystycznej). Gdy w grę wchodzi ochrona moralności publicznej, na twórcy spoczywają identyczne „obowiązki i odpowiedzialność” jak na każdej innej osobie (par. 36). Ale obok tego wstępnego zagadnienia organizującego dalszą analizę Trybunał podjął w wyroku również wątek związany ze sposobem wystawienia płócien. Publiczność miała do nich dostęp bez płacenia za bilet i bez ograniczeń dotyczących wieku. Organizatorzy chcieli przyciągnąć jak największą liczbę zwiedzających. Trybunał wskazał, że nawet jeśli moralność dotycząca sfery seksualnej ulega współcześnie szybkiej zmianie, należy uznać, że ze względu na okoliczności wystawienia i drastyczny charakter prac szwajcarskie sądy były uprawnione do nałożenia grzywny na artystę i organizatorów ekspozycji. Bez znaczenia jest fakt, że ekspozycja prac nie spowodowała publicznych pro- Trybunał nie zaakceptował poglądu o uprzywilejowanym statusie artysty testów, a prasa poparła artystę; na decyzję nie wpłynęło także to, że Müller mógł przez przeszkód wystawiać podobne prace w innych częściach Szwajcarii. Skazując artystę i organizatorów, sądy krajowe nie naruszyły więc artykułu 10. Konwencji, który chroni swobodę wypowiedzi. Decyzję Trybunał podjął stosunkiem sześciu głosów do jednego6. Otto-Preminger-Institut: Rozpustna Matka Boska zsyła syfilis Wzięcie w sprawie Müllera pod uwagę kwestii sposobu wystawienia kontrowersyjnych dzieł mogło sugerować, że stworzenie adekwatnych zabezpieczeń podczas upubliczniania prac zapewniałoby twórcy oraz organizatorom wystawy ochronę. Wymagane zabezpieczenia kontrolujące dostęp do kontrowersyjnego dzieła wydawały się istnieć w okolicznościach rozważanych w kolejnej sprawie: Otto-Preminger-Institut przeciwko Austrii7. Dotyczyła ona seansów filmowych zorganizowanych przez niewielkie kino studyjne w Innsbrucku, zajmujące się prezentacją „sztuki eksperymentalnej”. Wszystkie projekcje, z jednym wyjątkiem, miały się rozpocząć o godzinie 22. Widzami mogły być osoby, które ukończyły 17 lat i kupiły bilet. Pomimo takiej organizacji pokazów doszło do zajęcia, a następnie konfiskaty filmu, który władze uznały za naruszający uczucia osób wierzących. Zakwestionowany film to Sobór w sprawie miłości (Das Liebeskonzil), nawiązujący do „satyrycznej tragedii” pod takim samym tytułem, jaką w 1895 roku opublikował Oskar Panizza. Rok później sąd w Monachium skazał dramaturga na karę więzienia za bluźnierstwo („przestępstwo przeciwko religii”). Sztuka przedstawia Boga Ojca jako starą, niedołężną i nieudolną osobę, Jezusa jako maminsynka o ograniczonym intelekcie, a Matkę Boską jako pozbawioną zasad rozpustnicę. Wspólnie postanawiają oni ukarać ludzkość za niemoralne życie czasów renesansu. Odrzucają jednak ideę natychmiastowego zniszczenia rodzaju ludzkiego, starając się wymyślić karę, która połączyłaby „potrzebę zbawienia” oraz „możliwość odkupienia”. Gdy nic nie przychodzi im na myśl, proszą o pomoc diabła. Ten sugeruje zarażenie ludzkości chorobą przekazywaną drogą płciową. Spółkując z Salome, diabeł poczyna córkę, która ma roznieść chorobę na ziemi. Kobieta rozpoczyna swe dzieło od władców, potem zajmuje się dworem papieskim, biskupami, klasztorami i zgromadzeniami zakonnymi, na koniec wreszcie – zwykłymi ludźmi. Symptomy choroby wskazują, że jest to syfilis. Film Sobór w sprawie miłości powstał w 1981 roku. Zaczyna i kończy się scenami procesu Panizzy, ale zasadniczo jest to zapis wykonania sztuki, jaki odbył się na deskach rzymskiego Teatro Belli. W filmie powtórzono charakterystyki głównych postaci sztuki. Bóg Ojciec jest zgrzybiałym starcem, który korzy się przed diabłem, wymienia z nim serdeczny pocałunek i nazywa go swym przyjacielem. Matka Boska zezwala na czytanie jej obscenicznej opowieści, między nią a diabłem widać erotyczne zainteresowanie. Jezus jest natomiast przedstawiony jako osoba niedorozwinięta, która w jednej ze scen stara się – przy pełnym przyzwoleniu – pieścić Prawo wobec twórczości artystycznej 171 i całować piersi swojej matki. Cała trójka podziwia diabła. Krótki opis filmu ukazał się przed projekcją w biuletynie rozesłanym przez stowarzyszenie do swych członków (około 2700 osób) oraz na plakatach z repertuarem kina. Film przedstawiono jako rekonstrukcję procesu Panizzy. Autor sztuki miał się rozprawiać z tezą, że syfilis stanowił karę za cudzołóstwo i grzeszność czasów renesansu. Film był reklamowany jako satyra na absurdy chrześcijańskiego credo i miał obrazować „związki religii z ziemskimi mechanizmami opresji”. O projekcji filmu poinformowała również lokalna gazeta, jednak bez szczegółów na temat jego treści. Austriackie sądy uznały, że sposób potraktowania postaci, które są przedmiotem czci katolików, stanowił umyślne, szczególnie poważne i prowokacyjne naruszenie wielu prawnie chronionych interesów. Innymi słowy, doszło do przekroczenia krytycznego progu, co pozbawiło wypowiedź artystyczną ochrony (należy pamiętać, że austriacka konstytucja przyznaje uprzywilejowany status wypowiedzi artystycznej). Trybunał w Strasburgu orzekł stosunkiem sześciu głosów do trzech, że nie doszło do złamania art. 10. Sędziowie uznali, że ingerencja miała służyć ochronie praw innych osób oraz przeciwdziałać niepokojowi (par. 48). Analogicznie jak w wypadku ograniczenia wynikającego z obrony moralności publicznej, także w kontekście praw osób wierzących Trybunał uznał, że w Europie brakuje jednego stanowiska na temat roli i miejsca religii w społeczeństwie. W takiej sytuacji najbardziej uprawnionym do dokonania oceny jest sędzia krajowy (par. 50). Wątek ochrony praw osób wierzących przywołany jest w związku z formułą mówiącą o „obowiązkach i odpowiedzialności” wypowiadającego się podmiotu. Sędziowie oznajmiają, że w wypadku wypowiedzi do- 172 Ireneusz C. Kamiński tykającej przekonań religijnych lub wierzeń można zasadnie wskazywać na „obowiązek możliwie pełnego unikania wyrażeń, które bez powodu obrażają innych [...], a przez to nie przyczyniają się w jakiejkolwiek formie do publicznej dyskusji zdolnej pogłębić postęp w ludzkich sprawach” (par. 49). Rozumienie tego określenia nie zostało rozwinięte, ale nawiązuje ono do wartości kwestionowanego dzieła. W konsekwencji Trybunał stał się najpierw recenzentem materiału – musiał sprawdzić, czy dzieło jest w stanie „pogłębiać postęp w ludzkich sprawach”. Jak można się domyślić, jeśli odpowiedź na to wstępne pytanie jest pozytywna, zmienia się sposób analizy ingerencji i pojawiają argumenty przemawiające na korzyść wypowiedzi uważanej za obraźliwą. Co ważne, Trybunał nie wyróżnił twórczości artystycznej (i wartości artystycznej) jako szczególnej kategorii, która zasługuje na odmienne potraktowanie. Przegląd ingerencji dokonywanej przez Trybunał był w konsekwencji ograniczony. Jego zakres mogło poszerzyć znaczenie wypowiedzi („przyczynianie się do postępu w ludzkich sprawach”), stanowiące argument na rzecz prawa do przekazania kontrowersyjnych poglądów (i prawa do zapoznania się z nimi przez zainteresowanych). Trybunał zaakceptował jednak zakwalifikowanie filmu przez sądy krajowe jak obraźliwego i pozbawionego wystarczającej wartości ataku na religię katolicką (paragraf 56). Zdanie odrębne do werdyktu złożyli trzej sędziowie (Elisabeth Palm, Raimo Pekkanen i polski sędzia Jerzy Makarczyk). Wskazali, że rozwiązując konflikt dwóch praw chronionych przez Konwencję – swobody wypowiedzi i swobody przekonań, należało zwrócić uwagę na dwie zasady. Po pierwsze, artykuł 10. (dotyczący wolności wypowiedzi) chroni także wypowiedzi szokujące i obraźliwe. Możliwość ingerencji w wolność słowa musi być wąsko interpretowana. Władzom krajowym nie można pozwolić, by usprawiedliwiały ograniczenie oceną, że wypowiedź nie stanowiła wkładu do publicznej dyskusji zdolnej „pogłębić postęp w ludzkich sprawach”. Po drugie, Konwencja nie daje ludziom wierzącym prawa domagania się, by inni nie atakowali ich przekonań religijnych (jeśli nie przybiera to gwałtownej lub poniżającej formy). Swoboda przekonań obejmuje również możliwość wyrażania krytycznych opinii o poglądach religijnych innych osób. Sprawę filmu należy ponadto odróżnić od ekspozycji obrazów Müllera. Tam obsceniczne płótna wystawiono w taki sposób, że każdy zwiedzający miał do nich dostęp. Okoliczności prezentacji filmu były odmienne. Wejść na salę niewielkiego studyjnego kina mogły tylko te osoby, które zapłaciły za bilet i ukończyły 17 lat. Był to szczególny odbiorca, zainteresowany „sztuką eksperymentalną”. Dzięki informacji o treści filmu widz mógł się spodziewać, co zobaczy. Godził się zatem na obejrzenie szokującego dla innych obrazu. Zdaniem trzech sędziów należy pozwolić osobom świadomym treści materiału na zapoznanie się z nim, nawet jeśli przeważającej większości społeczeństwa wydaje się on obraźliwy. Wingrove: Święta Teresa w filmie porno W austriackiej sprawie zgoda na ingerencję wynikała z obraźliwego i pozbawionego wartości potraktowania najważniejszych postaci religii katolickiej. W tle postępowania Wingrove przeciwko Wielkiej Brytanii8 znalazło się natomiast zjawisko religijnej ekstazy, które zdaniem specjalistów może być analizowane jako zawierające również erotyczną komponentę. Nigel Wingrove to reżyser filmowy, który stworzył osiemnastominutowy film Wi- zje ekstazy. Twórca posłużył się wyłącznie obrazem i muzyką, w jego utworze nie ma dialogów. Inspiracją do powstania materiału miało być życie i twórczość św. Teresy z Avili, szesnastowiecznej karmelitańskiej zakonnicy, która doświadczyła mistycznych wizji Chrystusa. Tożsamość głównej postaci można jednak poznać dopiero z zamykającej film listy aktorów. W rzeczywistości filmowy materiał ma charakter łagodnej pornografii. W pierwszej części mniszka, obleczona w luźny czarny habit, kaleczy swą dłoń dużym gwoździem, a krew spływa na jej ubranie i nagie piersi. Następnie rozlewa kielich komunijnego wina i zaczyna zlizywać je z podłogi. Traci wreszcie przytomność. W drugiej części zakonnica, ubrana tym razem w biały habit, stoi z dłońmi związanymi sznurem, zaczepionym nad jej głową. Inna, prawie naga postać kobieca (reżyser wyjaśniał później, że miała być to psyche świętej Teresy) czołga się do niej. Gdy dociera do stóp, zaczyna je pieścić, potem przechodzi do brzucha, piersi i na koniec obie kobiety wymieniają namiętny pocałunek. Podczas sceny święta Teresa zdaje się miotać w erotycznej rozkoszy. Fragment ten przerywany jest często kilkusekundowymi obrazami. Na początku przedstawiają one Jezusa przybitego do krzyża, który leży na ziemi. Święta Teresa całuje najpierw rany na stopach, po czym przesuwa się wyżej – do rany w boku. Siada wreszcie na leżącej postaci i zaczyna poruszać się w sposób sugerujący akt seksualny. Jezus wydaje się odpowiadać na zabiegi zakonnicy. Twórca filmu nie miał wątpliwości co do charakteru swojej produkcji, skoro czyniąc zadość regułom angielskiego prawa, wystąpił o przyznanie certyfikatu kwalifikacyjnego, który pozwalał na rozpowszechnianie filmu wyłącznie wśród dorosłych odbiorców poprzez sieć sex-shopów. Odmówiono mu jednak certyfikatu, wskazując, że choć Prawo wobec twórczości artystycznej 173 połączenie religijnej ekstazy i seksualnej namiętności może stać się przedmiotem zainteresowania artysty, będzie jednak również stanowić bluźnierstwo, jeśli sposób, w jaki potraktowano świętą postać lub symbol, wywołuje oburzenie odbiorcy. Tak było w Wizjach ekstazy, gdzie ciało ukrzyżowanego Jezusa zostało przedstawione jedynie jako przedmiot erotycznych pragnień świętej Teresy i nie podjęto żadnej próby wyjaśnienia symboliki przekazywanych obrazów. Gdyby w filmie nie było Jezusa, materiał uzyskałby zgodę na rozpowszechnianie. Zgodnie z definicją przyjętą w angielskim prawie przestępstwo bluźnierstwa ma miejsce, gdy publikacja „zawiera pogardliwe, obelżywe, poniżające lub ośmieszające określenia dotyczące Boga, Jezusa Chrystusa, Biblii, a także zatwierdzonych przez prawo dogmatów (formularies) Kościoła anglikańskiego. Nie jest bluźnierstwem wypowiedź lub publikacja wroga religii chrześcijańskiej bądź negująca istnienie Boga, jeśli język jest przyzwoity i powściągliwy. Test, który zastosują sądy, dotyczy sposobu przedstawienia poglądów, a nie samej ich treści”9. Stosunkiem siedmiu głosów do dwóch Trybunał ponownie orzekł, że nie doszło do złamania artykułu 10. Sędziowie zauważyli, że w pewnej liczbie państw Konwencji istnieją przepisy chroniące uczucia osób wierzących, co powoduje, że „dotychczas nie ma dostatecznej wspólnej podstawy”, aby zakwestionować jako sprzeczny z Konwencją zakaz bluźnierczych publikacji (paragraf 57). Państwu należy więc dzisiaj pozostawić szeroki margines swobody. Użyty język wskazuje jednak wyraźnie na warunkowość udzielonego przyzwolenia i powiązany z nim znaczny zakres krajowych uprawnień ocennych. Jeśli w przyszłości doszłoby do zmiany eliminującej przepisy dotyczące bluźnierstwa (ochrony uczuć osób wierzących), Trybunał będzie uprawniony, aby 174 Ireneusz C. Kamiński odejść od obecnego standardu i przełamać swoją linię orzeczniczą. Przechodząc do analizy zakwestionowanego środka, Trybunał najpierw uznał, że nie istniały zabezpieczenia redukujące ryzyko obejrzenia filmu przez nieświadomego jego Dotychczas nie ma dostatecznej wspólnej podstawy, aby zakwestionować zakaz bluźnierczych publikacji treści chrześcijanina. Wskazano, że gdyby materiał wideo znalazł się na rynku, mógłby być szeroko rozpowszechniany poza kontrolą. Sędziowie odwołali się do statystyk przedstawionych przez władze, które dotyczyły krajowego rynku wideo10. Po zakwestionowaniu kluczowego argumentu „z zabezpieczeń” Trybunał zwrócił uwagę na samo bluźnierstwo i jego powagę. Uznał, że brytyjskie reguły dotyczące bluźnierstwa nie zabraniają wypowiadania jakichkolwiek poglądów wrogich religii chrześcijańskiej, lecz poddają karze jedynie te, które mają obraźliwą postać. Aby spowodować reakcję prawa, forma wypowiedzi musi być „pogardliwa, obelżywa, poniżająca lub ośmieszająca”, co zakłada wysoki stopień profanacji. Warunek ów stanowi barierę dla arbitralnego działania. Oceniwszy pozytywnie reguły prawne, sędziowie przeszli do ograniczonej analizy przedłożonego im przypadku. Wizje ekstazy były filmem, w którym bohaterka dopuszczała się aktów o charakterze seksualnym wobec ciała ukrzyżowanego Chrystusa. Obraz jest jednoznacznie pornograficzny, zmierza do wywołania podniecenia u odbiorcy i nie ma nic wspólnego z poważniejszą problematyką. Ze względu na wysoki stopień profanacji wymagany w przypadku bluźnierstwa oraz szerszy margines swobody ocen, racje podane przez krajowe władze wydały się zatem uzasadnione. Chociaż zastosowany środek równał się całkowitemu zakazowi dystrybucji, kompetentne władze mogły zasadnie przyjąć, że jest on konieczny. W wyroku warto zauważyć zdanie równoległe francuskiego sędziego Louis-Edmonda Pettiti (zgadzał się on z konkluzją, ale uważał, że należało do niej dojść po przyjęciu innej argumentacji). Podkreślono w nim, że ewentualna filozoficzno-religijna warstwa filmu była nieistotna, gdyż reżyserowi chodziło o stworzenie obscenicznego i pornograficznego materiału. Zdaniem sędziego artykuł 10. Konwencji daje podstawy do „wydobycia” z niego obowiązku nieobrażania innych ludzi przez prymitywne atakowanie poglądów, do których są przywiązani. Ochronie winny podlegać nie tylko religijne, ale i świeckie przekonania. Taka perspektywa w większym stopniu „odwoływałaby się do wartości” niż wnioskowanie użyte przez Trybunał. Czym kieruje się Trybunał? Wyroki Müller, Otto-Preminger-Institut i Wingrove ujawniają kilka charakterystycznych cech, a także zmian, jakie wystąpiły w argumentacji Trybunału. Pierwsza dotyczy zabezpieczeń, które winny zapewnić, że nie dojdzie do niechcianego kontaktu z obraźliwym dziełem. Ze sprawy Müller zagadnienie to wyłania się jako istotne. Wydaje się przy tym, że kwestia zabezpieczeń poddaje się neutralnej, „technicznej” analizie, niezależnej od krajowego marginesu swobody ocen. Kolejne dwa orzeczenia pokazują jednak, że kwestia zabezpieczeń nie jest kluczowa. Druga zmiana dotyczy formuły mówiącej o ochronie praw osób wierzących. Pojawia się ona w wyroku Otto-Preminger-Institut i skutkuje przyznaniem krajowym władzom szerokiego marginesu swobody ocen. Uza- sadniając taką tezę, sędziowie poprzestają na stwierdzeniu, którego nie poparto dokładniejszymi racjami, że w Europie brakuje jednolitego standardu dotyczącego społecznej roli religii i powiązanej z nią obrony uczuć osób wierzących. W orzeczeniu Wingrove wskazano już natomiast kryterium, które posłużyło do weryfikacji przekonania, że w Europie występuje wielość krajowych modeli. Sędziowie zwracają uwagę na istnienie grupy państw, w których porządkach prawnych zapisano reguły dotyczące bluź- Odmienności argumentacji Trybunału i jej zmiany świadczą o braku klarownego strasburskiego stanowiska nierstwa (ewentualnie ochrony uczuć osób wierzących). Użyta „dychotomiczna argumentacja” (istnienie bądź nie określonego prawa) ma doniosłe konsekwencje. Oznacza, że eliminacja reguł dotyczących bluźnierstwa, dokonana tak w drodze zmiany tekstu prawa, jak i desuetudo (niestosowanie danego prawa) – a być może również praktyka sporadycznego ich używania – uzasadni pogląd, że w Europie powstał już wspólny standard. Trudno dzisiaj przewidzieć, gdzie Trybunał byłby skłonny lokować „krytyczny próg” rozstrzygający o wyłonieniu się jednolitego europejskiego podejścia, a więc – inaczej mówiąc – jak wiele regulacji krajowych przeciwko bluźnierstwu (naruszeniu uczuć religijnych) musi istnieć, by można twierdzić, że są one dowodem zróżnicowania europejskich rozwiązań11. Kwestia ta jest niezwykle delikatna, bo przekroczenie owego progu będzie oznaczać, że poddawane analizie rozwiązanie krajowe nie tylko nie rodzi szerokiego marginesu krajowych ocen, ale może być wręcz traktowane jako normatywna anomalia12. Prawo wobec twórczości artystycznej 175 Trzecia modyfikacja polega na pominięciu w wyroku Wingrove oceny wartości materiału (tego, czy stanowił on wkład do publicznej dyskusji zdolnej „pogłębić postęp w ludzkich sprawach”). Można wysunąć hipotezę, że stało się tak między innymi w wyniku krytyki, jakiej poddano ten wątek w orzeczeniu Otto-Preminger-Institut13. Zmiana oznacza jednak paradoksalnie, że szeroki margines swobody ocen istnieje zarówno w wypadku dzieła mającego znaczne walory artystyczne, jak i ich pozbawionego. Zakres ocennych uprawnień krajowych instytucji mogłoby zmienić uznanie, że dana wypowiedź artystyczna dotyczy kwestii mającej znaczenie publiczne. Ta ostatnia kategoria jedynie sporadycznie – jeśli w ogóle – będzie miała zastosowanie do klasycznej wypowiedzi artystycznej14. Być może jednak kryterium wartości powróci w przyszłym orzecznictwie w postaci tezy, że dokonując analizy ingerencji, trzeba uwzględniać ważny interes indywidualny i zbiorowy, który polega na możliwości zapoznania się z dziełem mającym wartość artystyczną. Wówczas sędziowie nie byliby zresztą skazani na określenie, co powoduje, że dzieło posiada wartość; wystarczyłoby poprzestanie przez nich na ocenie prima facie. Odmienności argumentacji Trybunału i jej zmiany świadczą o braku klarownego strasburskiego stanowiska. Orzecznictwo dotyczące wypowiedzi artystycznej jest więc słusznie krytykowane jako najbardziej niepewne (nawet jeśli zapadające orzeczenia przyznają rację ingerującemu państwu). Ale równocześnie to zróżnicowanie może posłużyć do zidentyfikowania pewnych typowych perspektyw analitycznych. Pierwszą perspektywę można określić jako komunitarialną. Bycie wspólnotą oznacza, że nie powinno w niej dochodzić do tolerowania obraźliwych wypowiedzi, które dotykają przekonań i wierzeń bliskich innym 176 Ireneusz C. Kamiński ludziom. W ten nurt najmocniej wpisuje się pogląd o obowiązku nieobrażania stanowiącym element Konwencji, o którego istnieniu przekonany był sędzia Louis-Edmond Pettiti (w zdaniu równoległym do wyroku Wingrove). Druga perspektywa koncentruje się na wartości dzieła sztuki. Jeśli dany materiał jest wartościowy, jego ekspozycja staje się uprawniona (w ogólnym, publicznym interesie), nawet jeśli pewne osoby mogą poczuć się urażone treścią dzieła (takie stanowisko wydaje się a contrario wynikać z poglądu większości Trybunału w sprawie Otto-Preminger-Institut). Słabość takiego poglądu tkwi w jednak tym, co na pierwszy rzut oka wydaje się w nim najbardziej atrakcyjne – w uzależnieniu ochrony od wartości dzieła. Gdy ocena dzieła jest różna, powstanie pytanie, które z odmiennych stanowisko należy uznać za rozstrzygające. Ale istnieją dużo większe „strukturalne” wątpliwości. Standard odwołujący się do wartości dzieła musi czynić z sądu (sędziów) recenzentów materiału artystycznego. Zasadniczo jednak sędziowie posiadają inne kompetencje niż określanie walorów dzieła aspirującego do miana sztuki. Czyżby orzekający mieli się odwoływać do potocznego oglądu (oceny) dzieła? O ile taka „uśredniona miara” jest uzasadniona i uprawniona przy określaniu, czy materiał może uchodzić za obraźliwy, wątpię, czy analogiczną kompetencję można przyznawać sądowi w odniesieniu do wartości dzieła. Nie wyobrażam też sobie, aby kwestię wartości sąd miał rozstrzygać w drodze ekspertyzy biegłego. Trzecia perspektywa jest ściśle liberalna, o ile nie wręcz libertyńska. Koncentruje się ona na prawie osoby do ekspresji, w tym tak istotnej dla samorealizacji jednostki jak ekspresja artystyczna. Równocześnie zakłada się, że w demokracji nie istnieje uprawnienie do niebycia obrażanym. Debata, także ta artystyczna, winna być całkowicie wolna i demokratyczna krytyka (jakkolwiek byśmy ją nazwali, na przykład weryfikacją na wolnym rynku idei) doprowadzi do zaakceptowania pewnych propozycji i odrzucenia innych. W takim nurcie dałoby się lokować zdanie odrębne (a przynajmniej pewne jego wątki) trójki sędziów dołączone do wyroku Otto-Preminger-Institut. W omówionym strasburskim orzecznictwie dają się zidentyfikować także inne spojrzenia, mające już węższy prawniczy wymiar i nieodwołujące się do szerszego filozoficznego, czy też analitycznego tła. Sędziowska większość w sprawie Wingrove pozytywizuje swoją argumentację, odwołując się do krajowych regulacji. Skoro obecnie zawierają one reguły pozwalające na ściganie sprawców bluźnierstwa religijnego (naruszenia uczuć osób wierzących), Trybunał akceptuje taki wybór, bo nie ma wspólnego europejskiego standardu. Ale jeśli doszłoby do zmiany polegającej na eliminowaniu (bądź – w wersji mocniejszej – na niestosowaniu) takich reguł, Trybunał stanie się już uprawniony, by zakwestionować krajową decyzję broniącą religijną wrażliwość jednostki. Prawnicze wątpliwości można formułować w jeszcze bardziej zawężony i precyzyjny sposób. Estoński sędzia Uno Lōhmus napisał w zdaniu odrębnym do wyroku Wingrove, że nie można uznać ingerencji za uzasadnioną, jeżeli dochodzi do niej na mocy „selektywnego prawa” ograniczającego ochronę do religii chrześcijańskiej (w wersji anglikańskiej). Uczucia członków innych wyznań i religii nie podlegają już natomiast ochronie (chyba że chroniony obszar okaże się taki sam). Natomiast według Belga Jana de Meyera (inne votum separatum do wyroku Wingrove) odmowę certyfikatu kwalifikacyjnego należy uznać jako prewencyjne ograniczenie swobody wypowiedzi, czyli formę cenzury. Taka sytuacja jest niedopuszczalna w demokratycznym społeczeństwie. Film powinien naj- pierw znaleźć się na rynku i dopiero później można by jego twórcę ścigać za ewentualne naruszenie prawa. Vereinigung Bildender Künstler: orgia z Matką Teresą Pośród rozwiązań użytych przez Trybunał najbardziej uzasadnione wydaje mi się to, które znalazło się w wyroku w sprawie Müllera. Przez odwołanie się do testu sposobu ekspozycji (upublicznienia) dzieła sąd jest w stanie adekwatnie połączyć nakaz ochrony odbiorcy (i wspólnoty) przed szokującym materiałem z możliwością two- Sąd nie jest instytucją przygotowaną do formułowania ocen dzieła rzenia przez artystę „eksperymentalnych” prac i prezentowania ich zainteresowanym osobom, które będąc świadome odważnego charakteru prac, chcą się z nimi zapoznać. Dzięki „testowi ekspozycji” nieświadomy widz nie jest zaskakiwany treścią, której sobie nie życzy, a równocześnie artysta (i podmiot udostępniający sztukę) ma gwarancje bezpieczeństwa, że po spełnieniu określonych warunków nie będzie podlegał odpowiedzialności prawnej. Proponowane rozwiązanie ma charakter proceduralny. Unika ono zasadniczych rozstrzygnięć, a więc podejmowania decyzji, czy dany materiał stanowi dzieło sztuki i czy – co rodzi dużo większe trudności i zastrzeżenia – posiada wartość, uprawniającą do szokowania odbiorcy. Analiza zostaje sprowadzona do zobiektywizowanej weryfikacji, czy w danym wypadku pojawiły się wymagane zabezpieczenia. Jedyna wartościująca ocena dotyczy tego, czy dane dzieło może obrażać standardy estetyczne lub uczucia członków danej zbiorowości. Prawo wobec twórczości artystycznej 177 Żałuję, że test ze sprawy Müller nie był następnie wykorzystywany podczas oceny ingerencji w wypowiedź artystyczną. Gdyby Trybunał posłużył się nim w sprawie Otto-Preminger-Institut, winien uznać, że organizatorzy projekcji filmu odpowiednio je zabezpieczyli, a tym samym ingerencja austriackich władz była sprzeczna z Konwencją. Jak orzekająca większość uważam przy tym, że film nie zawierał jakichkolwiek pobudzających i ważkich myśli. Ale wartość dzieła nie powinna stać się warunkiem jego ochrony, a sam sąd nie jest instytucją przygotowaną do formułowania ocen dzieła i wchodzenia w rolę recenzenta sztuki. Powrót do testu z wyroku Müller zaproponowała trójka sędziów, która w sprawie I. A. przeciwko Turcji15 tworzyła orzekającą mniejszość16. W postępowaniu tym Trybunał oceniał skazanie autora książki napisanej „w stylu powieści”, którą sądy krajowe zakwalifikowały jako atak na „Boga, religię, Proroka i Świętą Księgę”17. Według sędziów-dysydentów orzeczenia Otto-Preminger-Institut i Wingrove nie były prawidłowe („były bardzo kontrowersyjne”) i nadszedł czas, by dokonać ich przeglądu. Inaczej mówiąc, sędziowie proponują przełamanie dotychczasowej linii orzeczniczej – zastąpienie nowym, adekwatnym standardem starego błędnego standardu, który „zbyt wielki nacisk kładzie na konformizm i uniformizację myśli”. Ten pogląd nie został jednak podzielony przez pozostałych czterech sędziów, którzy nie dopatrzyli się złamania Konwencji. Nie zdecydowawszy się na krytyczny przegląd swojego dotychczasowe orzecznictwa, Trybunał jest zmuszony dokonywać odróżnień nowych spraw od dotychczasowych, odwołując się w sposób nieprzekonujący do pewnych okoliczności i tworząc bardzo kontekstową oraz niespójną linię orzeczniczą. Ilustracją jest wyrok w sprawie 178 Ireneusz C. Kamiński Vereinigung Bildender Künstler przeciwko Austrii18. Skargę wniosło wiedeńskie stowarzyszenie artystów, którego statutowym celem jest prezentacja współczesnych kierunków w rozwoju sztuki, a także „kultywowanie otwartości wobec eksperymentowania”. W 1998 roku w siedzibie stowarzyszenia trwała ogólnodostępna i otwarta (brak biletów) wystawa Stulecie wolności artystycznej, w ramach której pokazano znacznej wielkości obraz Ottona Mühla (4,5 na 3,6 m) zatytułowany Apokalipsa. Przedstawiał on różne osoby publiczne, w tym Matkę Teresę z Kalkuty, kardynała Hermanna Groëra oraz Jörga Haidera, ale również przyjaciół twórcy i jego samego, uczestniczących w seksualnej orgii. Nagie ciała zostały namalowane, natomiast w miejsce twarzy umieszczono powiększone fotografie wzięte z gazet. Jedna ze sportretowanych osób – działacz i deputowany Austriackiej Partii Wolności19 – wniosła pozew na podstawie przepisów prawa autorskiego, żądając zakazu dalszego eksponowania płótna oraz jego reprodukowania; domagał się także finansowego zadośćuczynienia. Sądy przyznały mu rację20. Trybunał uznał granicznym stosunkiem czterech głosów do trzech, że zakaz eksponowania płótna stanowił pogwałcenie artykułu 10. Wskazano kilka powodów uzasadniających taką konkluzję. Po pierwsze, sędziowie przyjęli perspektywę ocenną, która pozbawia władze krajowe szerokiego marginesu swobody. Prima facie wydawało się, że ingerencja zostanie uznana jako służąca – poza obroną praw osoby przedstawionej przez malarza – ochronie moralności publicznej. Tymczasem Trybunał taką kwalifikację odrzucił, wskazując, że w austriackich orzeczeniach ów publiczny wątek się nie pojawia. Po drugie – i jest to okoliczność zasadnicza – Trybunał zauważył, że dzieło nosiło cechę satyry, a przez to „w oczywisty sposób nie miało na celu odzwierciedlania, czy też sugerowania, że przedstawia rzeczywistość”. Sportretowanie stanowiło karykaturę, a w nią – jako formę artystyczną i „społeczny komentarz” – wpisują się „przesada i zniekształcenie świata, dążące do prowokowania i poruszenia”. Każda ingerencja w taką formę wypowiedzi artystycznej wymaga drobiazgowego zbadania (paragraf 33). Po trzecie, osoba, która stała się obiektem wypowiedzi, to polityk, który musi wykazać większą tolerancję dla krytyki. Teza ta nie budzi zastrzeżeń, tyle że we wcześniejszym orzecznictwie Trybunał łączył ją z kontrolną funkcją mediów. W obecnie omawianej sprawie sędziom wystarczyła natomiast niezwykle słaba wersja owej tezy – ich zdaniem nie było bezzasadne potraktowanie wypowiedzi artysty jako riposty, bo jego prace politycy Partii Wolności wcześniej poddawali krytyce (paragraf 34). Po czwarte, powód nie był jedyną osobą, którą umieszczono na płótnie, lecz znalazł się pośród innych postaci, sam będąc jedną z najmniej rozpoznawanych, gdyż wycofał się z polityki (paragraf 35). Podkreślono wreszcie szczególnie groźny dla swobody wypowiedzi charakter zakazu, którego zakres nie został ograniczony ani czasowo, ani miejscowo (paragraf. 37). W orzeczeniu nie ma natomiast jakichkolwiek odniesień do sposobu udostępniania płótna (organizacji wystawy) i wartości dzieła. Aby nie doszło do sprzeczności z wcześniejszym orzecznictwem, Trybunał stworzył specyficzny standard dotyczący (politycznej) satyry i karykatury, biorąc te dwie formy wypowiedzi pod niezwykle daleko sięgającą ochronę. Nietrudno jednak zauważyć liczne słabości w użytej argumentacji. Gdyby powodem ingerencji była obraza moralności publicznej (bądź uczuć religijnych), przegląd ingerencji byłby odmienny, ograniczony do sprawdzenia, czy przyczyny wymierzonej sankcji były jedynie „co do zasady” zgodne z Konwencją. Wtedy Trybunał orzekłby, że nie doszło do złamania artykułu 10. Ponadto sędziowie pominęli fakt, że wystawa była ogólnodostępna i niepoprzedzona „ostrzegawczą informacją”. Wreszcie, jeśli w Austrii o ochronę swoich praw wystąpiłby nie polityk, lecz inna ze „sportretowanych” postaci, nie wchodziłaby już w grę rygorystyczna ochrona wypowiedzi politycznej. Strasburskiej linii orzeczniczej związanej z wypowiedzią artystyczną daleko do spójności i przewidywalności. Tymczasem sądy krajowe, stosując własne ustawodawstwo, muszą kierować się konwencyjnym standardem. Należy liczyć, że w niedalekiej przyszłości jakaś skarga dotycząca wypowiedzi artystycznej trafi wreszcie do 17-osobowej Wielkiej Izby, która jednoznacznie określi treść standardu. Przypisy: 1. W Niemczech wolność artystyczna (Kunstfreiheit) została wyróżniona w art. 5 ust. 3 Konstytucji (Grundgesetz). Przepis ten stanowi regulację szczegółową (lex specialis) w stosunku do wcześniejszych ustępów dotyczących swobody wypowiedzi jako takiej. Analogiczne rozwiązanie istnieje w Austrii na podstawie artykułu 17a konstytucji (Staatsgrundgesetz). Zob. Beisel 1997; Berka 1999: 350–357. 2. Polski tekst Dz. U. z 1993 r., Nr 61, poz. 284 z późniejszymi zmianami. Konwencja weszła w życie 8 września 1953 roku. 3. Handyside przeciwko Wielkiej Brytanii, skarga 5493/72, wyrok z 7 grudnia 1976 roku (skład plenarny), Series A. 24, par. 48, 49. 4. Skarga 10737/84, wyrok z 24 maja 1988 r., Series A. 133. Prawo wobec twórczości artystycznej 179 5. Skarga do strasburskiego Trybunału może być wniesiona dopiero wtedy, gdy wcześniej sprawa przeszła wszystkie instancje postępowania sądowego w kraju (jest to wymóg wyczerpania drogi krajowej). 6. Inaczej głosował jedynie luksemburski sędzia Alphonse Spielmann, który w swojej opinii odrębnej przywołał dwa francuskie procesy z roku 1857. 7. Skarga 13470/87, wyrok z 20 września 1994 roku., Series A. 295–A. 8. Skarga 17419/90, wyrok z 25 listopada 1996 roku, RJD 1996-V. 9. Sformułowanie to pochodzi z Digest of Criminal Law Jamesa Stephana i zostało wykorzystane przez Lorda Scarmana w sprawie v. Gay News and Lemon, podstawowej współcześnie dla określenia, czym jest bluźnierstwo, Queen’s Bench 1979, t. 1, s. 10. 10. W Wielkiej Brytanii było 21,5 miliona odtwarzaczy. Wideo znajdowało się w prawie każdym angielskim domu. Filmy można było pożyczać w ponad 15 tysiącach punktów, z których połowa znajdowała się w tak uczęszczanych miejscach, jak supermarkety, sklepy czy stacje benzynowe. W 1994 roku wypożyczono 194 milionów kopii, sprzedano zaś 66 milionów (drugie tyle w pirackim obrocie). Film mógł więc dotrzeć do wielu odbiorców. Dołączenie do rozprowadzanych kopii opisu treści i stosownego ostrzeżenia okazałoby się skuteczne jedynie w ograniczonym stopniu. Władze krajowe są w lepszej sytuacji niż Trybunał, by ocenić, jakie środki są wymagane dla zapewnienia odbiorcy skutecznej ochrony. 11. Dziś „działające” regulacje dotyczące bluźnierstwa (obrazy uczuć religijnych) istnieją w mniejszości państw Rady Europy. Zob. dane w Doc. 11296 (Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy). 12. W dotychczas rozpoznanych sprawach, gdzie Trybunał stwierdził złamanie Konwencji, mimo że krajowa reguła miała chronić krajowe standardy moralne, kwestionowana reguła była wyjątkowa lub niemal wyjątkowa w porównaniu z regulacjami istniejącymi w innych krajach Konwencji. Przepis penalizujący stosunki homoseksualne między mężczyznami, uznany za sprzeczny z Konwencją, istniał jedynie w Irlandii i Wielkiej Brytanii, zob. Dudgeon przeciwko Wielkiej Brytanii, skarga 7525/76, wyrok z 22 października 1981 roku (skład plenarny), Series A. 45; Norris przeciwko Irlandii, skarga 10581/83, wyrok z 26 października 1988 roku (skład plenarny), Series A. 142. Szczególny tryb związany z ustaleniem więzi prawnej między matką i dzieckiem urodzonym poza związkiem małżeńskim istniał jedynie w Belgii, zob. Marckx przeciwko Belgii, skarga 6833/74, wyrok z 13 czerwca 1979 roku (skład plenarny), Series A. 31. Równocześnie jednak Trybunał nie zdecydował się na zakwestionowanie braku rozwodów w Irlandii, mimo że takie prawo istniało jedynie w Irlandii, zob. Johnston i inni przeciwko Irlandii, skarga 9697/82, wyrok z 18 grudnia 1986 roku (skład plenarny), Series A. 112. 13. Także później Trybunał nie odwoływał się do tej formuły. W sprawie Müslüm Gündüz przeciwko Turcji, skarga 35071/97, wyrok z 4 grudnia 2003 r., ECHR 2003-XI, tylko turecki sędzia argumentował w zdaniu odrębnym, że Trybunał powinien posłużyć się kryterium wartości wypowiedzi i stwierdzić, że nie doszło do złamania art. 10. 14. Dzieło sztuki może jedynie – obok artystycznego wyrazu – w sposób towarzyszący nawiązywać do kwestii mających inne znaczenie (nawet jeśli jest to tzw. sztuka politycznie zaangażowana). 15. 42571/98, wyrok z 13 września 2005 r., ECHR 2005-VIII. 16. Byli to sędziowie Jean-Paul Costa (ówczesny prezes izby, obecny prezes Trybunału), Ireneu Cabral Barreto i Karel Jungwiert. 180 Ireneusz C. Kamiński 17. Zabrania tego artykuł 175. ustęp 3 i 4 k.k. Autor powieści został skazany na dwa lata więzienia i grzywnę. Karę pozbawienia wolności zamieniono mu jednak na grzywnę, która łącznie – czyli wraz z właściwą grzywną – wyniosła równowartość… 16 dolarów amerykańskich. 18. Skarga 68354/01, wyrok z 25 stycznia 2007 r., ECHR 2007-II. Zob. także Kamiński 2008. 19. Był to Walter Meischberger, który „obejmował ejakulującego penisa Haidera, podczas gdy sam, pokryty spermą i trzymany przez dwóch innych polityków Austriackiej Partii Wolności, ejakulował na Matkę Teresę" (paragraf 9). 20. Jednak najpierw sąd pierwszej instancji odrzucił żądanie, uznając, że pierwszeństwo należy przyznać swobodzie wypowiedzi artystycznej. Argumentem miało być wystawienie obrazu w ramach ekspozycji dotyczącej historii swobód artystycznych, umieszczenie powoda pośród wielu innych satyrycznie potraktowanych osób, a ponadto zakwalifikowanie pracy jako polemiki z adwersarzami. Wyrok zmienił sąd apelacyjny, zdaniem którego dziełu nie można przypisać jakiejkolwiek polemicznej cechy, lecz zakwalifikować jako nieuprawnioną deformację, która wykracza poza granice szeroko chronionej przez konstytucję swobody ekspresji artystycznej. Co dalej? Warto zwrócić uwagę, jak różnią się podejścia Trybunału w Strasburgu i Parlamentu Europejskiego. Maciej Brachowicz (2008) analizował w „Pressjach” interwencję PE w sprawie uprawnień małżeńskich i rodzicielskich mniejszości seksualnych. 181