Pobierz plik

Transkrypt

Pobierz plik
Prawo wobec
twórczości artystycznej.
Kilka uwag o standardach
wynikających z wyroków
Trybunału w Strasburgu
Ire n e u s z C . K a m i ń s k i
W
1857 roku dwaj francuscy pisarze stanęli przed sądem oskarżeni o obrazę moralności publicznej. Pierwszym był Gustave Flaubert,
a powodem procesu – rzekoma apologia
Skazujący wyrok ostatecznie
uchylono. Stało się to... 92 lata po
ukaraniu poety
niemoralnego zachowania i cudzołóstwa
na kartach Pani Bovary. Drugie sądowe postępowanie, zakończone karą grzywny, objęło Charlesa Baudelaire’a oraz wydawców
jego Kwiatów zła. Skazujący wyrok ostatecznie uchylono. Stało się to... 31 maja
1949 roku, czyli 92 lata po ukaraniu poety.
Sądowe perypetie obu Francuzów ilustrują dwa zjawiska. Po pierwsze, zdarza
się, że twórczość artystyczna wywołuje
negatywne reakcje społeczne. Są osoby,
a czasami i niemałe grupy, które uważają, że
dzieło artysty obraża ich wrażliwość moralną bądź religijną. W konsekwencji dochodzi
do ścigania i skazywania twórców. Po dru-
168
Pressje 2011, teka 26/27
gie, sądowe procesy i wyroki dotykające
artystów budzą z upływem czasu zaskoczenie i niezrozumienie. O ile francuskie sądy
potrzebowały niemal stu lat, by uniewinnić
Baudelaire’a, to już w 1868 roku, a więc
tylko jedenaście lat po procesie, sześć zakwestionowanych wierszy poety znalazło
się w trzecim wydaniu Kwiatów zła, co nie
sprowadziło na wydawców żadnych kłopotów z prawem (Baudelaire już wtedy nie żył).
Artyści ponad prawem?
Zaskakujące dzisiaj sądowe procesy wytoczone Flaubertowi i Baudelaire’owi służą
do uzasadnienia mocno zakorzenionego
poglądu, że do oceny artystów nie powinno
się przykładać zwykłych standardów ocennych, jakie istnieją w danym społeczeństwie. Inaczej mówiąc, sztuka i artystyczna
kreacja są postrzegane jako szczególna
w naszej zachodniej kulturze enklawa, gdzie
należy dopuścić eksperymentowanie, przełamywanie kanonów (nie tylko estetyczno-formalnych, lecz i moralnych), a nawet
obrażanie i szokowanie. W konsekwencji
twórca staje się uprzywilejowaną osobą,
której wolno więcej niż zwykłemu śmiertelnikowi. Natomiast tak prawo (jest to postulat formalny), jak i społeczeństwo (postulat
społeczno-kulturowy), winno podchodzić
z tolerancją do artystycznych prezentacji.
Pogląd o wyjątkowości obszaru artystycznej wypowiedzi został w Austrii i w Niemczech przekształcony w rozwiązanie prawne. Wolność artystyczna, inaczej niż inne typy
wypowiedzi, nie podlega zwykłym ograniczeniom, których dopuszczalność weryfikuje się
przy użyciu testu równoważenia (znajdowania
adekwatnej równowagi) konfliktowych interesów: z jednej strony uprawnień wypowiadającego się twórcy, a z drugiej – ochrony dóbr
indywidualnych bądź publicznych. W wypowiedź artystyczną można ingerować dopiero
wówczas, gdy ma miejsce szczególnie kwalifikowane naruszenie innego dobra, dotykające jego „istoty” bądź „rdzenia”1. Sędziowie
nie są przy tym uprawnieni do uzależniania
ochrony od tego, czy wypowiedź ma wartość
artystyczną. „Krytyki prawnej” nie można
bowiem mylić z recenzją artystyczną. Sądy
mają jedynie dokonać klasyfikacji wypowiedzi i po zaliczeniu jej do kategorii artystycznej zastosować odpowiednie reguły prawne.
Obecnie podstawowym źródłem wspólnych standardów prawnych na naszym kontynencie stała się Europejska Konwencją
Praw Człowieka2 (dalej: Konwencja), którą
przyjęło 47 państw, w tym Turcja, Rosja
i kraje kaukaskie. Konwencji nie uznaje
tylko jedno państwo – Białoruś. Jest więc
interesujące, jak stojący na straży Konwencji Europejski Trybunał Praw Człowieka
w Strasburgu (dalej: Trybunał) określił wymogi dotyczące wolności i odpowiedzialności artysty. Pytanie o konwencyjny standard
stało się również ważkie dlatego, że państwa
członkowskie charakteryzuje kulturowe
zróżnicowanie. Czy w takiej sytuacji można
uznać, że mimo różnorodności kulturowej
w Europie powstał jednak wspólny standard normatywny? To zagadnienie zauważył zresztą bardzo wcześnie sam Trybunał3.
Gdy strasburscy sędziowie badali konflikt
swobody wypowiedzi (nie był to wówczas
przypadek wypowiedzi artystycznej) i moralności publicznej, oznajmili, że w Europie
nie ma jednej, podzielanej przez wszystkie
W Europie nie ma jednej, podzielanej przez wszystkie kraje
koncepcji moralności
kraje koncepcji moralności. W takiej sytuacji
najbardziej uprawnieni do oceny, czy dana
wypowiedź narusza zróżnicowane, miejscowe ujęcia moralności, są krajowi sędziowie.
Ich poglądu nie wolno zastępować spojrzeniem „odległego” sądu międzynarodowego.
W języku prawniczym tę myśl wyrażono
następująco: krajowe instytucje posiadają
„szeroki margines swobody ocen”, a strasburska kontrola zostaje ograniczona jedynie do sprawdzenia, czy ingerencja jest „co
do zasady” zgodna z Konwencją. Nie jest to
weryfikacja rygorystyczna i głęboka, lecz
ograniczona.
Müller: Orgia seksualna na 500-lecie
Fryburga
Wypowiedź artystyczna może wchodzić
w konflikt z wrażliwością moralną oraz
przekonaniami religijnymi innych osób. Już
w pierwszej sprawie dotyczącej wypowiedzi
artystycznej Trybunał stanął wobec pytania, czy wskazany powyżej sposób analizy
związany z oceną ingerencji, która jest uzasadniana ochroną moralności publicznej,
znajdzie też zastosowanie do ograniczenia
dotykającego twórcę.
Postępowanie Müller i inni przeciwko Szwajcarii dotyczyło skazania na karę
Prawo wobec twórczości artystycznej
169
niewielkiej grzywny (300 franków) malarza
i organizatorów ogólnodostępnej wystawy4.
Felix Müller był początkującym, lecz obiecującym malarzem, którego w 1981 roku
zaproszono do udziału w wystawie uświetniającej 500-lecie przyjęcia kantonu Fryburga do szwajcarskiej federacji. Każdemu
z artystów przydzielono w muzeum pewną
przestrzeń, na której do czasu rozpoczęcia
ekspozycji mieli „spontanicznie” stworzyć
swoje prace. Wystawę szeroko reklamowano, a wstęp na nią był bezpłatny.
Müller namalował duże płótna zatytułowane Trzy noce, trzy obrazy. Płótna przedstawiały szereg postaci oddających się perwersyjnej seksualnej orgii. Widać na nich akty
sodomii, seksu oralnego między mężczyznami, masturbacji, penisy w stanie wzwodu.
W dniu oficjalnego otwarcia wystawy
obrazy na polecenie sędziego śledczego
zdjęto i zabezpieczono w sądowym depozycie. Uznano, że prezentacja tych dzieł może
stanowić naruszenie prawa karnego, które
zakazuje obscenicznych publikacji i nakazuje ich zniszczenie.
Broniąc się przed zarzutami, oskarżeni
argumentowali, że pojęcie „publikacji obscenicznych materiałów” ma względny charakter. Ich zdaniem w salach wystawowych
można bez narażania się na negatywne
konsekwencje prawne pokazać prace, które
wyeksponowane na przykład na rynku musiałyby wywołać reakcję prawa. Osoby zainteresowane sztuką winny mieć możliwość
zapoznania się ze wszystkimi współczesnymi trendami artystycznymi. Odwiedzający wystawę muszą zdawać sobie przy tym
sprawę, że mogą natknąć się na prace, które
są dla nich niezrozumiałe. Gdy jakieś dzieło
im się nie podoba, powinni po prostu mu się
nie przyglądać i odejść. Jakakolwiek ingerencja prawa karnego w takich sytuacjach
musi być zakwalifikowana jako pośrednie
cenzurowanie sztuki.
170
Ireneusz C. Kamiński
Szwajcarskie sądy, dokonując swojej
oceny, postanowiły odwołać się jednak do
kryterium „przeciętnego odbiorcy”. Uznały,
że u osoby o zwykłej wrażliwości obrazy
rodzą co najmniej uczucie odrazy; są szokujące dla zdecydowanej większości społeczeństwa. Chociaż zdaniem sędziów należy
dopuścić ewolucję poglądów moralnych, nawet na gorsze, nie oznacza to akceptacji dla
działań rewolucjonizujących obyczaje. Nie
można też wymagać od osoby o przeciętnej
wrażliwości, by doszukiwała się w obrazach
– co sugerował ich autor – „drugiego dna”,
innych treści niż widoczne na pierwszy rzut
oka. Jak zauważył sąd, oglądającego trzeba by otoczyć „wianuszkiem seksuologów,
psychologów, teoretyków sztuki oraz etnologów, którzy wyjaśnialiby mu, że to, co
widzi, nie jest w rzeczywistości tym, co sądzi, że widzi”. Seksualność stanowi element
sztuki wtedy, gdy nie jest sprowadzana do
„fizycznej bezpośredniości”. Sam artystyczny zamiar nie wystarcza, by dzieło uzyskało
ochronę.
Po zakończeniu postępowań w Szwajcarii malarz i organizatorzy ekspozycji wnieśli
skargę do strasburskiego Trybunału5. Ten
nie zaakceptował poglądu o uprzywilejowanym statusie artysty (wypowiedzi artystycznej). Gdy w grę wchodzi ochrona moralności publicznej, na twórcy spoczywają
identyczne „obowiązki i odpowiedzialność”
jak na każdej innej osobie (par. 36). Ale obok
tego wstępnego zagadnienia organizującego dalszą analizę Trybunał podjął w wyroku również wątek związany ze sposobem
wystawienia płócien. Publiczność miała do
nich dostęp bez płacenia za bilet i bez ograniczeń dotyczących wieku. Organizatorzy
chcieli przyciągnąć jak największą liczbę
zwiedzających. Trybunał wskazał, że nawet
jeśli moralność dotycząca sfery seksualnej
ulega współcześnie szybkiej zmianie, należy uznać, że ze względu na okoliczności
wystawienia i drastyczny charakter prac
szwajcarskie sądy były uprawnione do nałożenia grzywny na artystę i organizatorów
ekspozycji. Bez znaczenia jest fakt, że ekspozycja prac nie spowodowała publicznych pro-
Trybunał nie zaakceptował poglądu o uprzywilejowanym statusie artysty
testów, a prasa poparła artystę; na decyzję
nie wpłynęło także to, że Müller mógł przez
przeszkód wystawiać podobne prace w innych częściach Szwajcarii. Skazując artystę
i organizatorów, sądy krajowe nie naruszyły
więc artykułu 10. Konwencji, który chroni
swobodę wypowiedzi. Decyzję Trybunał podjął stosunkiem sześciu głosów do jednego6.
Otto-Preminger-Institut: Rozpustna
Matka Boska zsyła syfilis
Wzięcie w sprawie Müllera pod uwagę
kwestii sposobu wystawienia kontrowersyjnych dzieł mogło sugerować, że stworzenie adekwatnych zabezpieczeń podczas
upubliczniania prac zapewniałoby twórcy
oraz organizatorom wystawy ochronę.
Wymagane zabezpieczenia kontrolujące
dostęp do kontrowersyjnego dzieła wydawały się istnieć w okolicznościach rozważanych w kolejnej sprawie: Otto-Preminger-Institut przeciwko Austrii7. Dotyczyła
ona seansów filmowych zorganizowanych
przez niewielkie kino studyjne w Innsbrucku, zajmujące się prezentacją „sztuki
eksperymentalnej”. Wszystkie projekcje,
z jednym wyjątkiem, miały się rozpocząć
o godzinie 22. Widzami mogły być osoby,
które ukończyły 17 lat i kupiły bilet. Pomimo takiej organizacji pokazów doszło do
zajęcia, a następnie konfiskaty filmu, który władze uznały za naruszający uczucia
osób wierzących.
Zakwestionowany film to Sobór w sprawie miłości (Das Liebeskonzil), nawiązujący
do „satyrycznej tragedii” pod takim samym
tytułem, jaką w 1895 roku opublikował
Oskar Panizza. Rok później sąd w Monachium skazał dramaturga na karę więzienia
za bluźnierstwo („przestępstwo przeciwko
religii”). Sztuka przedstawia Boga Ojca jako
starą, niedołężną i nieudolną osobę, Jezusa
jako maminsynka o ograniczonym intelekcie, a Matkę Boską jako pozbawioną zasad
rozpustnicę. Wspólnie postanawiają oni ukarać ludzkość za niemoralne życie czasów
renesansu. Odrzucają jednak ideę natychmiastowego zniszczenia rodzaju ludzkiego,
starając się wymyślić karę, która połączyłaby „potrzebę zbawienia” oraz „możliwość
odkupienia”. Gdy nic nie przychodzi im na
myśl, proszą o pomoc diabła. Ten sugeruje
zarażenie ludzkości chorobą przekazywaną
drogą płciową. Spółkując z Salome, diabeł
poczyna córkę, która ma roznieść chorobę
na ziemi. Kobieta rozpoczyna swe dzieło od
władców, potem zajmuje się dworem papieskim, biskupami, klasztorami i zgromadzeniami zakonnymi, na koniec wreszcie – zwykłymi ludźmi. Symptomy choroby wskazują,
że jest to syfilis.
Film Sobór w sprawie miłości powstał
w 1981 roku. Zaczyna i kończy się scenami
procesu Panizzy, ale zasadniczo jest to zapis wykonania sztuki, jaki odbył się na deskach rzymskiego Teatro Belli. W filmie
powtórzono charakterystyki głównych postaci sztuki. Bóg Ojciec jest zgrzybiałym
starcem, który korzy się przed diabłem,
wymienia z nim serdeczny pocałunek
i nazywa go swym przyjacielem. Matka
Boska zezwala na czytanie jej obscenicznej opowieści, między nią a diabłem widać
erotyczne zainteresowanie. Jezus jest natomiast przedstawiony jako osoba niedorozwinięta, która w jednej ze scen stara
się – przy pełnym przyzwoleniu – pieścić
Prawo wobec twórczości artystycznej
171
i całować piersi swojej matki. Cała trójka
podziwia diabła.
Krótki opis filmu ukazał się przed projekcją w biuletynie rozesłanym przez stowarzyszenie do swych członków (około
2700 osób) oraz na plakatach z repertuarem
kina. Film przedstawiono jako rekonstrukcję procesu Panizzy. Autor sztuki miał się
rozprawiać z tezą, że syfilis stanowił karę
za cudzołóstwo i grzeszność czasów renesansu. Film był reklamowany jako satyra
na absurdy chrześcijańskiego credo i miał
obrazować „związki religii z ziemskimi mechanizmami opresji”. O projekcji filmu poinformowała również lokalna gazeta, jednak
bez szczegółów na temat jego treści.
Austriackie sądy uznały, że sposób potraktowania postaci, które są przedmiotem
czci katolików, stanowił umyślne, szczególnie poważne i prowokacyjne naruszenie
wielu prawnie chronionych interesów. Innymi słowy, doszło do przekroczenia krytycznego progu, co pozbawiło wypowiedź
artystyczną ochrony (należy pamiętać, że
austriacka konstytucja przyznaje uprzywilejowany status wypowiedzi artystycznej).
Trybunał w Strasburgu orzekł stosunkiem sześciu głosów do trzech, że nie doszło do złamania art. 10. Sędziowie uznali,
że ingerencja miała służyć ochronie praw innych osób oraz przeciwdziałać niepokojowi
(par. 48). Analogicznie jak w wypadku ograniczenia wynikającego z obrony moralności
publicznej, także w kontekście praw osób
wierzących Trybunał uznał, że w Europie
brakuje jednego stanowiska na temat roli
i miejsca religii w społeczeństwie. W takiej
sytuacji najbardziej uprawnionym do dokonania oceny jest sędzia krajowy (par. 50).
Wątek ochrony praw osób wierzących
przywołany jest w związku z formułą mówiącą o „obowiązkach i odpowiedzialności”
wypowiadającego się podmiotu. Sędziowie
oznajmiają, że w wypadku wypowiedzi do-
172
Ireneusz C. Kamiński
tykającej przekonań religijnych lub wierzeń
można zasadnie wskazywać na „obowiązek
możliwie pełnego unikania wyrażeń, które
bez powodu obrażają innych [...], a przez
to nie przyczyniają się w jakiejkolwiek formie do publicznej dyskusji zdolnej pogłębić postęp w ludzkich sprawach” (par. 49).
Rozumienie tego określenia nie zostało
rozwinięte, ale nawiązuje ono do wartości
kwestionowanego dzieła. W konsekwencji Trybunał stał się najpierw recenzentem
materiału – musiał sprawdzić, czy dzieło
jest w stanie „pogłębiać postęp w ludzkich
sprawach”. Jak można się domyślić, jeśli
odpowiedź na to wstępne pytanie jest pozytywna, zmienia się sposób analizy ingerencji i pojawiają argumenty przemawiające na
korzyść wypowiedzi uważanej za obraźliwą.
Co ważne, Trybunał nie wyróżnił twórczości
artystycznej (i wartości artystycznej) jako
szczególnej kategorii, która zasługuje na
odmienne potraktowanie.
Przegląd ingerencji dokonywanej przez
Trybunał był w konsekwencji ograniczony.
Jego zakres mogło poszerzyć znaczenie
wypowiedzi („przyczynianie się do postępu
w ludzkich sprawach”), stanowiące argument na rzecz prawa do przekazania kontrowersyjnych poglądów (i prawa do zapoznania się z nimi przez zainteresowanych).
Trybunał zaakceptował jednak zakwalifikowanie filmu przez sądy krajowe jak obraźliwego i pozbawionego wystarczającej wartości ataku na religię katolicką (paragraf 56).
Zdanie odrębne do werdyktu złożyli trzej
sędziowie (Elisabeth Palm, Raimo Pekkanen
i polski sędzia Jerzy Makarczyk). Wskazali,
że rozwiązując konflikt dwóch praw chronionych przez Konwencję – swobody wypowiedzi i swobody przekonań, należało zwrócić uwagę na dwie zasady. Po pierwsze,
artykuł 10. (dotyczący wolności wypowiedzi)
chroni także wypowiedzi szokujące i obraźliwe. Możliwość ingerencji w wolność słowa
musi być wąsko interpretowana. Władzom
krajowym nie można pozwolić, by usprawiedliwiały ograniczenie oceną, że wypowiedź
nie stanowiła wkładu do publicznej dyskusji
zdolnej „pogłębić postęp w ludzkich sprawach”. Po drugie, Konwencja nie daje ludziom wierzącym prawa domagania się, by
inni nie atakowali ich przekonań religijnych
(jeśli nie przybiera to gwałtownej lub poniżającej formy). Swoboda przekonań obejmuje
również możliwość wyrażania krytycznych
opinii o poglądach religijnych innych osób.
Sprawę filmu należy ponadto odróżnić od
ekspozycji obrazów Müllera. Tam obsceniczne płótna wystawiono w taki sposób, że
każdy zwiedzający miał do nich dostęp. Okoliczności prezentacji filmu były odmienne.
Wejść na salę niewielkiego studyjnego kina
mogły tylko te osoby, które zapłaciły za bilet
i ukończyły 17 lat. Był to szczególny odbiorca, zainteresowany „sztuką eksperymentalną”. Dzięki informacji o treści filmu widz
mógł się spodziewać, co zobaczy. Godził się
zatem na obejrzenie szokującego dla innych
obrazu. Zdaniem trzech sędziów należy pozwolić osobom świadomym treści materiału
na zapoznanie się z nim, nawet jeśli przeważającej większości społeczeństwa wydaje się on obraźliwy.
Wingrove: Święta Teresa w filmie
porno
W austriackiej sprawie zgoda na ingerencję wynikała z obraźliwego i pozbawionego
wartości potraktowania najważniejszych
postaci religii katolickiej. W tle postępowania Wingrove przeciwko Wielkiej Brytanii8
znalazło się natomiast zjawisko religijnej
ekstazy, które zdaniem specjalistów może
być analizowane jako zawierające również
erotyczną komponentę.
Nigel Wingrove to reżyser filmowy, który stworzył osiemnastominutowy film Wi-
zje ekstazy. Twórca posłużył się wyłącznie
obrazem i muzyką, w jego utworze nie ma
dialogów. Inspiracją do powstania materiału miało być życie i twórczość św. Teresy
z Avili, szesnastowiecznej karmelitańskiej
zakonnicy, która doświadczyła mistycznych
wizji Chrystusa. Tożsamość głównej postaci
można jednak poznać dopiero z zamykającej film listy aktorów.
W rzeczywistości filmowy materiał ma
charakter łagodnej pornografii. W pierwszej
części mniszka, obleczona w luźny czarny
habit, kaleczy swą dłoń dużym gwoździem,
a krew spływa na jej ubranie i nagie piersi.
Następnie rozlewa kielich komunijnego wina
i zaczyna zlizywać je z podłogi. Traci wreszcie przytomność. W drugiej części zakonnica, ubrana tym razem w biały habit, stoi
z dłońmi związanymi sznurem, zaczepionym nad jej głową. Inna, prawie naga postać
kobieca (reżyser wyjaśniał później, że miała
być to psyche świętej Teresy) czołga się do
niej. Gdy dociera do stóp, zaczyna je pieścić,
potem przechodzi do brzucha, piersi i na koniec obie kobiety wymieniają namiętny pocałunek. Podczas sceny święta Teresa zdaje
się miotać w erotycznej rozkoszy. Fragment
ten przerywany jest często kilkusekundowymi obrazami. Na początku przedstawiają
one Jezusa przybitego do krzyża, który leży
na ziemi. Święta Teresa całuje najpierw rany
na stopach, po czym przesuwa się wyżej –
do rany w boku. Siada wreszcie na leżącej
postaci i zaczyna poruszać się w sposób
sugerujący akt seksualny. Jezus wydaje się
odpowiadać na zabiegi zakonnicy.
Twórca filmu nie miał wątpliwości co do
charakteru swojej produkcji, skoro czyniąc
zadość regułom angielskiego prawa, wystąpił o przyznanie certyfikatu kwalifikacyjnego, który pozwalał na rozpowszechnianie
filmu wyłącznie wśród dorosłych odbiorców poprzez sieć sex-shopów. Odmówiono
mu jednak certyfikatu, wskazując, że choć
Prawo wobec twórczości artystycznej
173
połączenie religijnej ekstazy i seksualnej
namiętności może stać się przedmiotem
zainteresowania artysty, będzie jednak również stanowić bluźnierstwo, jeśli sposób,
w jaki potraktowano świętą postać lub symbol, wywołuje oburzenie odbiorcy. Tak było
w Wizjach ekstazy, gdzie ciało ukrzyżowanego Jezusa zostało przedstawione jedynie
jako przedmiot erotycznych pragnień świętej Teresy i nie podjęto żadnej próby wyjaśnienia symboliki przekazywanych obrazów.
Gdyby w filmie nie było Jezusa, materiał
uzyskałby zgodę na rozpowszechnianie.
Zgodnie z definicją przyjętą w angielskim prawie przestępstwo bluźnierstwa ma
miejsce, gdy publikacja „zawiera pogardliwe,
obelżywe, poniżające lub ośmieszające określenia dotyczące Boga, Jezusa Chrystusa,
Biblii, a także zatwierdzonych przez prawo
dogmatów (formularies) Kościoła anglikańskiego. Nie jest bluźnierstwem wypowiedź
lub publikacja wroga religii chrześcijańskiej
bądź negująca istnienie Boga, jeśli język jest
przyzwoity i powściągliwy. Test, który zastosują sądy, dotyczy sposobu przedstawienia
poglądów, a nie samej ich treści”9.
Stosunkiem siedmiu głosów do dwóch
Trybunał ponownie orzekł, że nie doszło do
złamania artykułu 10. Sędziowie zauważyli,
że w pewnej liczbie państw Konwencji istnieją przepisy chroniące uczucia osób wierzących, co powoduje, że „dotychczas nie
ma dostatecznej wspólnej podstawy”, aby
zakwestionować jako sprzeczny z Konwencją zakaz bluźnierczych publikacji (paragraf 57). Państwu należy więc dzisiaj pozostawić szeroki margines swobody. Użyty język wskazuje jednak wyraźnie na warunkowość udzielonego przyzwolenia i powiązany
z nim znaczny zakres krajowych uprawnień
ocennych. Jeśli w przyszłości doszłoby do
zmiany eliminującej przepisy dotyczące
bluźnierstwa (ochrony uczuć osób wierzących), Trybunał będzie uprawniony, aby
174
Ireneusz C. Kamiński
odejść od obecnego standardu i przełamać
swoją linię orzeczniczą.
Przechodząc do analizy zakwestionowanego środka, Trybunał najpierw uznał, że nie
istniały zabezpieczenia redukujące ryzyko
obejrzenia filmu przez nieświadomego jego
Dotychczas nie ma dostatecznej
wspólnej podstawy, aby zakwestionować zakaz bluźnierczych
publikacji
treści chrześcijanina. Wskazano, że gdyby
materiał wideo znalazł się na rynku, mógłby
być szeroko rozpowszechniany poza kontrolą. Sędziowie odwołali się do statystyk
przedstawionych przez władze, które dotyczyły krajowego rynku wideo10.
Po zakwestionowaniu kluczowego argumentu „z zabezpieczeń” Trybunał zwrócił
uwagę na samo bluźnierstwo i jego powagę. Uznał, że brytyjskie reguły dotyczące
bluźnierstwa nie zabraniają wypowiadania jakichkolwiek poglądów wrogich religii
chrześcijańskiej, lecz poddają karze jedynie
te, które mają obraźliwą postać. Aby spowodować reakcję prawa, forma wypowiedzi
musi być „pogardliwa, obelżywa, poniżająca lub ośmieszająca”, co zakłada wysoki
stopień profanacji. Warunek ów stanowi
barierę dla arbitralnego działania. Oceniwszy pozytywnie reguły prawne, sędziowie
przeszli do ograniczonej analizy przedłożonego im przypadku. Wizje ekstazy były
filmem, w którym bohaterka dopuszczała
się aktów o charakterze seksualnym wobec
ciała ukrzyżowanego Chrystusa. Obraz jest
jednoznacznie pornograficzny, zmierza do
wywołania podniecenia u odbiorcy i nie ma
nic wspólnego z poważniejszą problematyką. Ze względu na wysoki stopień profanacji wymagany w przypadku bluźnierstwa
oraz szerszy margines swobody ocen, racje
podane przez krajowe władze wydały się
zatem uzasadnione. Chociaż zastosowany
środek równał się całkowitemu zakazowi
dystrybucji, kompetentne władze mogły zasadnie przyjąć, że jest on konieczny.
W wyroku warto zauważyć zdanie
równoległe francuskiego sędziego Louis-Edmonda Pettiti (zgadzał się on z konkluzją, ale uważał, że należało do niej dojść po
przyjęciu innej argumentacji). Podkreślono
w nim, że ewentualna filozoficzno-religijna
warstwa filmu była nieistotna, gdyż reżyserowi chodziło o stworzenie obscenicznego
i pornograficznego materiału. Zdaniem sędziego artykuł 10. Konwencji daje podstawy
do „wydobycia” z niego obowiązku nieobrażania innych ludzi przez prymitywne atakowanie poglądów, do których są przywiązani.
Ochronie winny podlegać nie tylko religijne,
ale i świeckie przekonania. Taka perspektywa w większym stopniu „odwoływałaby się
do wartości” niż wnioskowanie użyte przez
Trybunał.
Czym kieruje się Trybunał?
Wyroki Müller, Otto-Preminger-Institut
i Wingrove ujawniają kilka charakterystycznych cech, a także zmian, jakie wystąpiły
w argumentacji Trybunału. Pierwsza dotyczy
zabezpieczeń, które winny zapewnić, że nie
dojdzie do niechcianego kontaktu z obraźliwym dziełem. Ze sprawy Müller zagadnienie
to wyłania się jako istotne. Wydaje się przy
tym, że kwestia zabezpieczeń poddaje się
neutralnej, „technicznej” analizie, niezależnej od krajowego marginesu swobody ocen.
Kolejne dwa orzeczenia pokazują jednak, że
kwestia zabezpieczeń nie jest kluczowa.
Druga zmiana dotyczy formuły mówiącej
o ochronie praw osób wierzących. Pojawia
się ona w wyroku Otto-Preminger-Institut
i skutkuje przyznaniem krajowym władzom
szerokiego marginesu swobody ocen. Uza-
sadniając taką tezę, sędziowie poprzestają
na stwierdzeniu, którego nie poparto dokładniejszymi racjami, że w Europie brakuje
jednolitego standardu dotyczącego społecznej roli religii i powiązanej z nią obrony
uczuć osób wierzących. W orzeczeniu Wingrove wskazano już natomiast kryterium,
które posłużyło do weryfikacji przekonania,
że w Europie występuje wielość krajowych
modeli. Sędziowie zwracają uwagę na istnienie grupy państw, w których porządkach
prawnych zapisano reguły dotyczące bluź-
Odmienności argumentacji Trybunału i jej zmiany świadczą
o braku klarownego strasburskiego stanowiska
nierstwa (ewentualnie ochrony uczuć osób
wierzących). Użyta „dychotomiczna argumentacja” (istnienie bądź nie określonego
prawa) ma doniosłe konsekwencje. Oznacza, że eliminacja reguł dotyczących bluźnierstwa, dokonana tak w drodze zmiany
tekstu prawa, jak i desuetudo (niestosowanie
danego prawa) – a być może również praktyka sporadycznego ich używania – uzasadni pogląd, że w Europie powstał już wspólny
standard.
Trudno dzisiaj przewidzieć, gdzie Trybunał byłby skłonny lokować „krytyczny próg”
rozstrzygający o wyłonieniu się jednolitego
europejskiego podejścia, a więc – inaczej
mówiąc – jak wiele regulacji krajowych przeciwko bluźnierstwu (naruszeniu uczuć religijnych) musi istnieć, by można twierdzić, że
są one dowodem zróżnicowania europejskich
rozwiązań11. Kwestia ta jest niezwykle delikatna, bo przekroczenie owego progu będzie
oznaczać, że poddawane analizie rozwiązanie
krajowe nie tylko nie rodzi szerokiego marginesu krajowych ocen, ale może być wręcz
traktowane jako normatywna anomalia12.
Prawo wobec twórczości artystycznej
175
Trzecia modyfikacja polega na pominięciu w wyroku Wingrove oceny wartości
materiału (tego, czy stanowił on wkład do
publicznej dyskusji zdolnej „pogłębić postęp w ludzkich sprawach”). Można wysunąć hipotezę, że stało się tak między innymi
w wyniku krytyki, jakiej poddano ten wątek w orzeczeniu Otto-Preminger-Institut13.
Zmiana oznacza jednak paradoksalnie, że
szeroki margines swobody ocen istnieje zarówno w wypadku dzieła mającego znaczne
walory artystyczne, jak i ich pozbawionego.
Zakres ocennych uprawnień krajowych instytucji mogłoby zmienić uznanie, że dana
wypowiedź artystyczna dotyczy kwestii mającej znaczenie publiczne. Ta ostatnia kategoria jedynie sporadycznie – jeśli w ogóle
– będzie miała zastosowanie do klasycznej
wypowiedzi artystycznej14. Być może jednak
kryterium wartości powróci w przyszłym
orzecznictwie w postaci tezy, że dokonując
analizy ingerencji, trzeba uwzględniać ważny interes indywidualny i zbiorowy, który
polega na możliwości zapoznania się z dziełem mającym wartość artystyczną. Wówczas sędziowie nie byliby zresztą skazani na
określenie, co powoduje, że dzieło posiada
wartość; wystarczyłoby poprzestanie przez
nich na ocenie prima facie.
Odmienności argumentacji Trybunału
i jej zmiany świadczą o braku klarownego
strasburskiego stanowiska. Orzecznictwo
dotyczące wypowiedzi artystycznej jest
więc słusznie krytykowane jako najbardziej
niepewne (nawet jeśli zapadające orzeczenia przyznają rację ingerującemu państwu).
Ale równocześnie to zróżnicowanie może
posłużyć do zidentyfikowania pewnych typowych perspektyw analitycznych.
Pierwszą perspektywę można określić
jako komunitarialną. Bycie wspólnotą oznacza, że nie powinno w niej dochodzić do tolerowania obraźliwych wypowiedzi, które
dotykają przekonań i wierzeń bliskich innym
176
Ireneusz C. Kamiński
ludziom. W ten nurt najmocniej wpisuje się
pogląd o obowiązku nieobrażania stanowiącym element Konwencji, o którego istnieniu
przekonany był sędzia Louis-Edmond Pettiti
(w zdaniu równoległym do wyroku Wingrove).
Druga perspektywa koncentruje się na
wartości dzieła sztuki. Jeśli dany materiał
jest wartościowy, jego ekspozycja staje się
uprawniona (w ogólnym, publicznym interesie), nawet jeśli pewne osoby mogą poczuć
się urażone treścią dzieła (takie stanowisko
wydaje się a contrario wynikać z poglądu
większości Trybunału w sprawie Otto-Preminger-Institut). Słabość takiego poglądu
tkwi w jednak tym, co na pierwszy rzut oka
wydaje się w nim najbardziej atrakcyjne –
w uzależnieniu ochrony od wartości dzieła.
Gdy ocena dzieła jest różna, powstanie pytanie, które z odmiennych stanowisko należy uznać za rozstrzygające. Ale istnieją
dużo większe „strukturalne” wątpliwości.
Standard odwołujący się do wartości dzieła
musi czynić z sądu (sędziów) recenzentów
materiału artystycznego. Zasadniczo jednak
sędziowie posiadają inne kompetencje niż
określanie walorów dzieła aspirującego do
miana sztuki. Czyżby orzekający mieli się
odwoływać do potocznego oglądu (oceny)
dzieła? O ile taka „uśredniona miara” jest
uzasadniona i uprawniona przy określaniu,
czy materiał może uchodzić za obraźliwy,
wątpię, czy analogiczną kompetencję można przyznawać sądowi w odniesieniu do
wartości dzieła. Nie wyobrażam też sobie,
aby kwestię wartości sąd miał rozstrzygać
w drodze ekspertyzy biegłego.
Trzecia perspektywa jest ściśle liberalna, o ile nie wręcz libertyńska. Koncentruje
się ona na prawie osoby do ekspresji, w tym
tak istotnej dla samorealizacji jednostki jak
ekspresja artystyczna. Równocześnie zakłada się, że w demokracji nie istnieje uprawnienie do niebycia obrażanym. Debata, także
ta artystyczna, winna być całkowicie wolna
i demokratyczna krytyka (jakkolwiek byśmy
ją nazwali, na przykład weryfikacją na wolnym rynku idei) doprowadzi do zaakceptowania pewnych propozycji i odrzucenia
innych. W takim nurcie dałoby się lokować
zdanie odrębne (a przynajmniej pewne jego
wątki) trójki sędziów dołączone do wyroku
Otto-Preminger-Institut.
W omówionym strasburskim orzecznictwie dają się zidentyfikować także inne spojrzenia, mające już węższy prawniczy wymiar
i nieodwołujące się do szerszego filozoficznego, czy też analitycznego tła. Sędziowska
większość w sprawie Wingrove pozytywizuje
swoją argumentację, odwołując się do krajowych regulacji. Skoro obecnie zawierają one
reguły pozwalające na ściganie sprawców
bluźnierstwa religijnego (naruszenia uczuć
osób wierzących), Trybunał akceptuje taki
wybór, bo nie ma wspólnego europejskiego
standardu. Ale jeśli doszłoby do zmiany polegającej na eliminowaniu (bądź – w wersji
mocniejszej – na niestosowaniu) takich reguł, Trybunał stanie się już uprawniony, by
zakwestionować krajową decyzję broniącą
religijną wrażliwość jednostki. Prawnicze
wątpliwości można formułować w jeszcze
bardziej zawężony i precyzyjny sposób. Estoński sędzia Uno Lōhmus napisał w zdaniu
odrębnym do wyroku Wingrove, że nie można uznać ingerencji za uzasadnioną, jeżeli
dochodzi do niej na mocy „selektywnego
prawa” ograniczającego ochronę do religii
chrześcijańskiej (w wersji anglikańskiej).
Uczucia członków innych wyznań i religii nie
podlegają już natomiast ochronie (chyba że
chroniony obszar okaże się taki sam). Natomiast według Belga Jana de Meyera (inne
votum separatum do wyroku Wingrove) odmowę certyfikatu kwalifikacyjnego należy
uznać jako prewencyjne ograniczenie swobody wypowiedzi, czyli formę cenzury. Taka
sytuacja jest niedopuszczalna w demokratycznym społeczeństwie. Film powinien naj-
pierw znaleźć się na rynku i dopiero później
można by jego twórcę ścigać za ewentualne
naruszenie prawa.
Vereinigung Bildender Künstler: orgia z Matką Teresą
Pośród rozwiązań użytych przez Trybunał najbardziej uzasadnione wydaje mi się
to, które znalazło się w wyroku w sprawie
Müllera. Przez odwołanie się do testu sposobu ekspozycji (upublicznienia) dzieła sąd
jest w stanie adekwatnie połączyć nakaz
ochrony odbiorcy (i wspólnoty) przed szokującym materiałem z możliwością two-
Sąd nie jest instytucją przygotowaną do formułowania ocen
dzieła
rzenia przez artystę „eksperymentalnych”
prac i prezentowania ich zainteresowanym
osobom, które będąc świadome odważnego
charakteru prac, chcą się z nimi zapoznać.
Dzięki „testowi ekspozycji” nieświadomy
widz nie jest zaskakiwany treścią, której sobie nie życzy, a równocześnie artysta (i podmiot udostępniający sztukę) ma gwarancje
bezpieczeństwa, że po spełnieniu określonych warunków nie będzie podlegał odpowiedzialności prawnej.
Proponowane rozwiązanie ma charakter
proceduralny. Unika ono zasadniczych rozstrzygnięć, a więc podejmowania decyzji,
czy dany materiał stanowi dzieło sztuki i czy
– co rodzi dużo większe trudności i zastrzeżenia – posiada wartość, uprawniającą do
szokowania odbiorcy. Analiza zostaje sprowadzona do zobiektywizowanej weryfikacji,
czy w danym wypadku pojawiły się wymagane zabezpieczenia. Jedyna wartościująca
ocena dotyczy tego, czy dane dzieło może
obrażać standardy estetyczne lub uczucia
członków danej zbiorowości.
Prawo wobec twórczości artystycznej
177
Żałuję, że test ze sprawy Müller nie był
następnie wykorzystywany podczas oceny
ingerencji w wypowiedź artystyczną. Gdyby Trybunał posłużył się nim w sprawie
Otto-Preminger-Institut, winien uznać, że
organizatorzy projekcji filmu odpowiednio
je zabezpieczyli, a tym samym ingerencja
austriackich władz była sprzeczna z Konwencją. Jak orzekająca większość uważam
przy tym, że film nie zawierał jakichkolwiek
pobudzających i ważkich myśli. Ale wartość dzieła nie powinna stać się warunkiem
jego ochrony, a sam sąd nie jest instytucją
przygotowaną do formułowania ocen dzieła
i wchodzenia w rolę recenzenta sztuki.
Powrót do testu z wyroku Müller zaproponowała trójka sędziów, która w sprawie
I. A. przeciwko Turcji15 tworzyła orzekającą
mniejszość16. W postępowaniu tym Trybunał
oceniał skazanie autora książki napisanej
„w stylu powieści”, którą sądy krajowe zakwalifikowały jako atak na „Boga, religię,
Proroka i Świętą Księgę”17. Według sędziów-dysydentów orzeczenia Otto-Preminger-Institut i Wingrove nie były prawidłowe
(„były bardzo kontrowersyjne”) i nadszedł
czas, by dokonać ich przeglądu. Inaczej
mówiąc, sędziowie proponują przełamanie
dotychczasowej linii orzeczniczej – zastąpienie nowym, adekwatnym standardem
starego błędnego standardu, który „zbyt
wielki nacisk kładzie na konformizm i uniformizację myśli”. Ten pogląd nie został jednak podzielony przez pozostałych czterech
sędziów, którzy nie dopatrzyli się złamania
Konwencji.
Nie zdecydowawszy się na krytyczny
przegląd swojego dotychczasowe orzecznictwa, Trybunał jest zmuszony dokonywać
odróżnień nowych spraw od dotychczasowych, odwołując się w sposób nieprzekonujący do pewnych okoliczności i tworząc
bardzo kontekstową oraz niespójną linię
orzeczniczą. Ilustracją jest wyrok w sprawie
178
Ireneusz C. Kamiński
Vereinigung Bildender Künstler przeciwko
Austrii18. Skargę wniosło wiedeńskie stowarzyszenie artystów, którego statutowym celem jest prezentacja współczesnych kierunków w rozwoju sztuki, a także „kultywowanie
otwartości wobec eksperymentowania”.
W 1998 roku w siedzibie stowarzyszenia
trwała ogólnodostępna i otwarta (brak biletów) wystawa Stulecie wolności artystycznej,
w ramach której pokazano znacznej wielkości obraz Ottona Mühla (4,5 na 3,6 m) zatytułowany Apokalipsa. Przedstawiał on różne
osoby publiczne, w tym Matkę Teresę z Kalkuty, kardynała Hermanna Groëra oraz Jörga Haidera, ale również przyjaciół twórcy
i jego samego, uczestniczących w seksualnej orgii. Nagie ciała zostały namalowane,
natomiast w miejsce twarzy umieszczono powiększone fotografie wzięte z gazet.
Jedna ze sportretowanych osób – działacz
i deputowany Austriackiej Partii Wolności19
– wniosła pozew na podstawie przepisów
prawa autorskiego, żądając zakazu dalszego
eksponowania płótna oraz jego reprodukowania; domagał się także finansowego zadośćuczynienia. Sądy przyznały mu rację20.
Trybunał uznał granicznym stosunkiem
czterech głosów do trzech, że zakaz eksponowania płótna stanowił pogwałcenie
artykułu 10. Wskazano kilka powodów uzasadniających taką konkluzję. Po pierwsze,
sędziowie przyjęli perspektywę ocenną,
która pozbawia władze krajowe szerokiego
marginesu swobody. Prima facie wydawało
się, że ingerencja zostanie uznana jako służąca – poza obroną praw osoby przedstawionej przez malarza – ochronie moralności
publicznej. Tymczasem Trybunał taką kwalifikację odrzucił, wskazując, że w austriackich orzeczeniach ów publiczny wątek się
nie pojawia. Po drugie – i jest to okoliczność
zasadnicza – Trybunał zauważył, że dzieło
nosiło cechę satyry, a przez to „w oczywisty
sposób nie miało na celu odzwierciedlania,
czy też sugerowania, że przedstawia rzeczywistość”. Sportretowanie stanowiło karykaturę, a w nią – jako formę artystyczną
i „społeczny komentarz” – wpisują się „przesada i zniekształcenie świata, dążące do prowokowania i poruszenia”. Każda ingerencja
w taką formę wypowiedzi artystycznej wymaga drobiazgowego zbadania (paragraf 33).
Po trzecie, osoba, która stała się obiektem
wypowiedzi, to polityk, który musi wykazać
większą tolerancję dla krytyki. Teza ta nie
budzi zastrzeżeń, tyle że we wcześniejszym
orzecznictwie Trybunał łączył ją z kontrolną
funkcją mediów. W obecnie omawianej sprawie sędziom wystarczyła natomiast niezwykle słaba wersja owej tezy – ich zdaniem nie
było bezzasadne potraktowanie wypowiedzi
artysty jako riposty, bo jego prace politycy
Partii Wolności wcześniej poddawali krytyce (paragraf 34). Po czwarte, powód nie był
jedyną osobą, którą umieszczono na płótnie,
lecz znalazł się pośród innych postaci, sam
będąc jedną z najmniej rozpoznawanych,
gdyż wycofał się z polityki (paragraf 35).
Podkreślono wreszcie szczególnie groźny
dla swobody wypowiedzi charakter zakazu, którego zakres nie został ograniczony
ani czasowo, ani miejscowo (paragraf. 37).
W orzeczeniu nie ma natomiast jakichkolwiek
odniesień do sposobu udostępniania płótna (organizacji wystawy) i wartości dzieła.
Aby nie doszło do sprzeczności z wcześniejszym orzecznictwem, Trybunał stworzył
specyficzny standard dotyczący (politycznej)
satyry i karykatury, biorąc te dwie formy
wypowiedzi pod niezwykle daleko sięgającą
ochronę. Nietrudno jednak zauważyć liczne
słabości w użytej argumentacji. Gdyby powodem ingerencji była obraza moralności
publicznej (bądź uczuć religijnych), przegląd
ingerencji byłby odmienny, ograniczony do
sprawdzenia, czy przyczyny wymierzonej
sankcji były jedynie „co do zasady” zgodne
z Konwencją. Wtedy Trybunał orzekłby, że nie
doszło do złamania artykułu 10. Ponadto sędziowie pominęli fakt, że wystawa była ogólnodostępna i niepoprzedzona „ostrzegawczą
informacją”. Wreszcie, jeśli w Austrii o ochronę swoich praw wystąpiłby nie polityk, lecz
inna ze „sportretowanych” postaci, nie wchodziłaby już w grę rygorystyczna ochrona wypowiedzi politycznej.
Strasburskiej linii orzeczniczej związanej
z wypowiedzią artystyczną daleko do spójności i przewidywalności. Tymczasem sądy
krajowe, stosując własne ustawodawstwo,
muszą kierować się konwencyjnym standardem. Należy liczyć, że w niedalekiej przyszłości jakaś skarga dotycząca wypowiedzi
artystycznej trafi wreszcie do 17-osobowej
Wielkiej Izby, która jednoznacznie określi
treść standardu.
Przypisy:
1. W Niemczech wolność artystyczna (Kunstfreiheit) została wyróżniona w art. 5 ust. 3 Konstytucji (Grundgesetz). Przepis ten stanowi regulację szczegółową (lex specialis) w stosunku
do wcześniejszych ustępów dotyczących swobody wypowiedzi jako takiej. Analogiczne rozwiązanie istnieje w Austrii na podstawie artykułu 17a konstytucji (Staatsgrundgesetz). Zob. Beisel
1997; Berka 1999: 350–357.
2. Polski tekst Dz. U. z 1993 r., Nr 61, poz. 284 z późniejszymi zmianami. Konwencja weszła
w życie 8 września 1953 roku.
3. Handyside przeciwko Wielkiej Brytanii, skarga 5493/72, wyrok z 7 grudnia 1976 roku (skład
plenarny), Series A. 24, par. 48, 49.
4. Skarga 10737/84, wyrok z 24 maja 1988 r., Series A. 133.
Prawo wobec twórczości artystycznej
179
5. Skarga do strasburskiego Trybunału może być wniesiona dopiero wtedy, gdy wcześniej sprawa przeszła wszystkie instancje postępowania sądowego w kraju (jest to wymóg wyczerpania
drogi krajowej).
6. Inaczej głosował jedynie luksemburski sędzia Alphonse Spielmann, który w swojej opinii odrębnej przywołał dwa francuskie procesy z roku 1857.
7. Skarga 13470/87, wyrok z 20 września 1994 roku., Series A. 295–A.
8. Skarga 17419/90, wyrok z 25 listopada 1996 roku, RJD 1996-V.
9. Sformułowanie to pochodzi z Digest of Criminal Law Jamesa Stephana i zostało wykorzystane przez Lorda Scarmana w sprawie v. Gay News and Lemon, podstawowej współcześnie dla
określenia, czym jest bluźnierstwo, Queen’s Bench 1979, t. 1, s. 10.
10. W Wielkiej Brytanii było 21,5 miliona odtwarzaczy. Wideo znajdowało się w prawie każdym
angielskim domu. Filmy można było pożyczać w ponad 15 tysiącach punktów, z których połowa znajdowała się w tak uczęszczanych miejscach, jak supermarkety, sklepy czy stacje benzynowe. W 1994 roku wypożyczono 194 milionów kopii, sprzedano zaś 66 milionów (drugie tyle
w pirackim obrocie). Film mógł więc dotrzeć do wielu odbiorców. Dołączenie do rozprowadzanych kopii opisu treści i stosownego ostrzeżenia okazałoby się skuteczne jedynie w ograniczonym stopniu. Władze krajowe są w lepszej sytuacji niż Trybunał, by ocenić, jakie środki są wymagane dla zapewnienia odbiorcy skutecznej ochrony.
11. Dziś „działające” regulacje dotyczące bluźnierstwa (obrazy uczuć religijnych) istnieją
w mniejszości państw Rady Europy. Zob. dane w Doc. 11296 (Zgromadzenie Parlamentarne
Rady Europy).
12. W dotychczas rozpoznanych sprawach, gdzie Trybunał stwierdził złamanie Konwencji, mimo
że krajowa reguła miała chronić krajowe standardy moralne, kwestionowana reguła była wyjątkowa lub niemal wyjątkowa w porównaniu z regulacjami istniejącymi w innych krajach Konwencji. Przepis penalizujący stosunki homoseksualne między mężczyznami, uznany za sprzeczny
z Konwencją, istniał jedynie w Irlandii i Wielkiej Brytanii, zob. Dudgeon przeciwko Wielkiej Brytanii, skarga 7525/76, wyrok z 22 października 1981 roku (skład plenarny), Series A. 45; Norris
przeciwko Irlandii, skarga 10581/83, wyrok z 26 października 1988 roku (skład plenarny), Series
A. 142. Szczególny tryb związany z ustaleniem więzi prawnej między matką i dzieckiem urodzonym poza związkiem małżeńskim istniał jedynie w Belgii, zob. Marckx przeciwko Belgii, skarga
6833/74, wyrok z 13 czerwca 1979 roku (skład plenarny), Series A. 31. Równocześnie jednak
Trybunał nie zdecydował się na zakwestionowanie braku rozwodów w Irlandii, mimo że takie
prawo istniało jedynie w Irlandii, zob. Johnston i inni przeciwko Irlandii, skarga 9697/82, wyrok
z 18 grudnia 1986 roku (skład plenarny), Series A. 112.
13. Także później Trybunał nie odwoływał się do tej formuły. W sprawie Müslüm Gündüz przeciwko Turcji, skarga 35071/97, wyrok z 4 grudnia 2003 r., ECHR 2003-XI, tylko turecki sędzia
argumentował w zdaniu odrębnym, że Trybunał powinien posłużyć się kryterium wartości wypowiedzi i stwierdzić, że nie doszło do złamania art. 10.
14. Dzieło sztuki może jedynie – obok artystycznego wyrazu – w sposób towarzyszący nawiązywać do kwestii mających inne znaczenie (nawet jeśli jest to tzw. sztuka politycznie zaangażowana).
15. 42571/98, wyrok z 13 września 2005 r., ECHR 2005-VIII.
16. Byli to sędziowie Jean-Paul Costa (ówczesny prezes izby, obecny prezes Trybunału), Ireneu
Cabral Barreto i Karel Jungwiert.
180
Ireneusz C. Kamiński
17. Zabrania tego artykuł 175. ustęp 3 i 4 k.k. Autor powieści został skazany na dwa lata więzienia i grzywnę. Karę pozbawienia wolności zamieniono mu jednak na grzywnę, która łącznie
– czyli wraz z właściwą grzywną – wyniosła równowartość… 16 dolarów amerykańskich.
18. Skarga 68354/01, wyrok z 25 stycznia 2007 r., ECHR 2007-II. Zob. także Kamiński 2008.
19. Był to Walter Meischberger, który „obejmował ejakulującego penisa Haidera, podczas gdy
sam, pokryty spermą i trzymany przez dwóch innych polityków Austriackiej Partii Wolności,
ejakulował na Matkę Teresę" (paragraf 9).
20. Jednak najpierw sąd pierwszej instancji odrzucił żądanie, uznając, że pierwszeństwo należy przyznać swobodzie wypowiedzi artystycznej. Argumentem miało być wystawienie obrazu
w ramach ekspozycji dotyczącej historii swobód artystycznych, umieszczenie powoda pośród
wielu innych satyrycznie potraktowanych osób, a ponadto zakwalifikowanie pracy jako polemiki
z adwersarzami. Wyrok zmienił sąd apelacyjny, zdaniem którego dziełu nie można przypisać
jakiejkolwiek polemicznej cechy, lecz zakwalifikować jako nieuprawnioną deformację, która wykracza poza granice szeroko chronionej przez konstytucję swobody ekspresji artystycznej.
Co dalej?
Warto zwrócić uwagę, jak różnią się podejścia Trybunału w Strasburgu i Parlamentu
Europejskiego. Maciej Brachowicz (2008)
analizował w „Pressjach” interwencję PE
w sprawie uprawnień małżeńskich i rodzicielskich mniejszości seksualnych.
181

Podobne dokumenty