Jubileuszowa uroczystość urodzinowa Longina Bielaka

Transkrypt

Jubileuszowa uroczystość urodzinowa Longina Bielaka
Jubileuszowa uroczystość urodzinowa Longina Bielaka W dniu wczorajszym w Automobilklubie Polski odbyła się jubileuszowa uroczystość urodzinowa wieloletniego działacza sportów motorowych, byłego przewodniczącego Głównej Komisji Sportów Samochodowych PZM, byłego prezesa Automobilklubu Polski – Longina Bielaka. Na uroczystość przybyli przedstawiciele Zarządu Głównego Polskiego Związku Motorowego, władze Automobilklubu Polski, przedstawiciele Automobilklubu Toruńskiego, zawodnicy i działacze, obecni oraz dawni, przyjaciele i wychowankowie sportowi Longina Bielaka. Były przemówienia, podziękowania za wieloletnią działalność, wspomnienia wyników i osiągnięć sportowych, a przede wszystkim docenienie ogromnego wkładu pracy w tworzenie polskiej motoryzacji oraz sportów motorowych. Na zakończenie części oficjalnej, w po brzegi wypełnionej sali bankietowej Automobilklubu Polski, przybyli goście odśpiewali jubilatowi gromkie „sto lat”. Longin Bielak – człowiek legenda, zawodnik rajdowy i wyścigowy, zwycięzca wielu rajdów i wyścigów. Mistrz Polski w latach 1955‐1970 posiada 21 tytułów Mistrza i Wice Mistrza Polski. Do historii polskich sportów motorowych przeszedł jego start Syreną w Rajdzie Monte Carlo. Działacz sportów motorowych, były przewodniczący Głównej Komisji Sportów Samochodowych, były prezes Automobilklubu Polski. W latach siedemdziesiątych ub. wieku współwłaściciel autoryzowanego serwisu Peugeot. Od 1999 roku samodzielny (spółka rodzinna) dealer Peugeot w Warszawie. Ludzie polskiej motoryzacji: Longin Bielak ‐ Człowiek z pasją Fragment wywiadu opublikowanego na stronie Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego (2008 r). ‐ Motoryzacja zawsze była moją pasją. – opowiada Longin Bielak ‐ Z zawodu jestem mechanikiem. Zawsze lubiłem grzebać przy samochodach. Gdy zaczynałem, było ich niewiele, często się psuły. Naprawa wymagała wiedzy, zaangażowania i sprytu... części zamienne były na wagę złota, trzeba było sobie jakoś radzić.. Jazda autem, dzisiaj tak zwyczajna i powszechna, wówczas była nie lada wydarzeniem. Pewnie dlatego najpierw zacząłem pracować jako kierowca... • Pańskie nazwisko przez lata kojarzone było ze sportem, z rajdami, z wyścigami... ‐ W pierwszym rajdzie wystartowałem bodaj w 1949 roku. Była to jakaś okręgówka organizowana w Warszawie przez Automobilklub Polski. Do dzisiaj mam dyplom z tego rajdu. Startowałem samochodem „służbowym”, który na co dzień prowadziłem w spółdzielni, w której pracowałem jako kierowca. I tak to się zaczęło. Potem przyszły kolejne starty w rajdach i wyścigach. Kilkakrotnie startowałem w Rajdzie Monte Carlo Syreną, a także Fiatem 126p, w Rajdzie Akropolu. I jeszcze wielu rajdach i wyścigach. • Podobno sam Pan budował auta do wyścigów? ‐ Z pewnością łatwiej byłoby je kupić, ale nie było gdzie. Radziliśmy sobie, jak kto umiał i mógł. Wielu zawodników budowało sobie samochody. Ja zrobiłem dwa, jeden na bazie Fiata 1100. Startowałem samochodem F3 według regulaminu FIA budowanym w Polsce przez PZMot m.in. na torze Sachsenring, gdzie konkurowałem z późniejszym mistrzem świata Jackie Stewardem. Drugi samochód miał silnik od BMW. • Przez lata uczestniczył Pan także w organizowaniu i tworzeniu polskich sportów motorowych. ‐ To nic nadzwyczajnego, tak postępowało wielu kolegów. Dla nas to była naturalna konsekwencja startów w rajdach i wyścigach. Jako zawodnicy dobrze wiedzieliśmy, co trzeba zrobić, aby imprezy były bardziej atrakcyjne dla zawodników i kibiców, aby były bezpieczniejsze. Wiedzieliśmy, jakie są problemy zawodników i były pomysły, jak je rozwiązać. Muszę się jednak pochwalić, że za mojej kadencji jako przewodniczącego Głównej Komisji Sportów Samochodowych Zarządu Głównego Polskiego Związku Motorowego powstały w Polsce dwa tory: w Kielcach i Poznaniu. Więc warto było. • Od lat jest Pan związany z Peugeotem. Dlaczego wybrał Pan tę markę ? ‐ W tamtych latach tylko francuskie firmy przejawiały jakąś aktywność na polskim rynku. Na warszawskich ulicach brylował m.in. Peugeot 404. Tym autem poruszali się m.in. nasi dygnitarze. Założyliśmy wraz z Januszem Kiljańczykiem (także zawodnikiem rajdowym i wyścigowym) spółkę. Otworzyliśmy serwis samochodów francuskich; on zajmował się Renault, ja Peugeot. Jako nieliczni w Polsce mieliśmy wówczas ‐ to były lata siedemdziesiąte ub. wieku – autoryzację. Trzeba było spełnić wysokie standardy producenta, dotyczące obsługi klienta i estetyki zakładu, np. u nas było czysto, nie było smarów na podłodze, a warsztat był wyłożony białą glazurą... Dzisiaj to standard, wtedy to był ewenement. Rozmawiał: Henryk Gawuć