ISSN 1506 - 4727 10 LAT CZASOPISMA Wydanie Specjalne 2007
Transkrypt
ISSN 1506 - 4727 10 LAT CZASOPISMA Wydanie Specjalne 2007
ISSN 1506 - 4727 okladka_spec.indd 1 10 LAT CZASOPISMA Wydanie Specjalne 2007 2007-12-11, 19:45:09 Drodzy Czytelnicy Minęło dziesięć lat od chwili ukazania się pierwszego numeru Terapii Uzależnienia i Współuzależnienia. Dotąd było już wiele okazji, aby przypominać okoliczności powstania pisma. Na nasze pięciolecie wydaliśmy specjalny, „żółty” numer, w którym zaprezentowaliśmy kilkanaście najważniejszych artykułów, które ukazały się w TUiW od czasów powstania do tamtej chwili. Dziś powielamy tę ideę. Oddajemy do rąk naszych Czytelników okolicznościową publikację. To retrospekcja ostatnich pięciu lat. Prezentujemy w niej ważne z punktu widzenia rozwoju psychoterapeutów artykuły, które ukazały się w piśmie od 2002 roku. Wyboru dokonaliśmy wspólnie z praktykami, ekspertami, wykładowcami szkół psychoterapii w Polsce. Na rzecz zwiększenia miejsca na artykuły zrezygnowaliśmy z zamieszczenia grafiki. Mamy nadzieję, że publikacja będzie pomocna w kształceniu i praktyce zawodowej. Pismo powstało, aby ten rozwój wspierać i szukać dalszych inspiracji. I za te inspiracje przede wszystkim, tym numerem, bardzo dziś dziękujemy naszym Czytelnikom, Autorom, Współwydawcy, Współpracownikom. Mamy nadzieję, że nadal będziemy mogli wspierać Państwa poprzez prezentację wiedzy, doświadczeń i aktualności ważnych dla osób zajmujących się lub interesujących się psychoterapią. Zespół Spis treści CO WNOSI PODEJŚCIE SYSTEMOWE DO ROZUMIENIA RODZINY ALKOHOLOWEJ? Wanda Sztander ........................................................................................................ 3 DESTRUKCYJNE SCHEMATY OSOBISTE rozpoznawanie i praca nad ich zmianą w procesie psychoterapii Jerzy Mellibruda .......................................................................................................... 7 PRAWDZIWY ZMYŚLONY ŚWIAT Jacek Kasprzak, Sławomir Grab ................................................................................ 11 OD ALKOHOLIZMU PO WIZJĘ CZŁOWIEKA Bogusław Habrat ...................................................................................................... 16 UZALEŻNIENIA A ZABURZENIA OSOBOWOŚCI – biologiczne podłoże relacji Anna Basińska .......................................................................................................... 18 OSOBOWOŚĆ KOMPULSYJNA Jacek Skrobot ........................................................................................................... 22 ZROZUMIEĆ I POMÓC… Marzenna Kucińska .................................................................................................. 25 NIESAMOWICIE DOBRY PACJENT Jacek Kasprzak ........................................................................................................ 28 OD ZALEŻNOŚCI DO AUTONOMII Jolanta Ryniak, Barbara Bętkowska–Korpała .............................................................. 33 OMIPOTENCJA I DOSKONAŁOŚĆ – czyli narcystyczne zaburzenia osobowości Halina Ginowicz ....................................................................................................... 36 „NIGDY NIE BĘDZIE JUŻ ANI TROCHĘ LEPIEJ” Dorota Reguła .......................................................................................................... 43 terapia_specjalny.indd 1 2007-12-11, 18:25:35 ZABURZENIA CYKLOTYMICZNE Storada Grabińska–Ujda ........................................................................................... 46 ZESPÓŁ STRESU POURAZOWEGO A UZALEŻNIENIA Ryszard Romaniuk .................................................................................................... 48 ZBURZENIA LĘKOWE I ZESPÓŁ UZALEŻNIENIA OD ALKOHOLU, czyli o lękach i lekach Storrada Grabińska–Ujda ......................................................................................... 52 TERAPIA POZNAWCZO–BEHAWIORALNA W LECZENIU UZALEŻNIEŃ Elżbieta Rachowska ................................................................................................... 54 O OPORZE W POMAGANIU Lucyna Golińska ....................................................................................................... 57 SZTUKA MOTYWACJI Halina Ginowicz ....................................................................................................... 59 PROCES GRUPOWY W PSYCHOTERAPII UZALEŻNIEŃ Leszek Sagadyn ........................................................................................................ 62 ROLA RELACJI TERAPEUTYCZNEJ W PSYCHOTERAPII UZALEŻNIEŃ Jagoda Fudała ......................................................................................................... 66 O NAWROTACH CHOROBY (z różnych perspektyw) Ewa Woydyłło ........................................................................................................... 69 PSYCHOTERAPIA DDA – podstawowe założenia Zofia Sobolewska–Mellibruda, Krzysztof Gąsior ........................................................... 74 EFEKTYWNOŚĆ LECZENIA OSÓB UZALEŻNIONYCH OD ALKOHOLU Jadwiga Fudała ........................................................................................................ 76 CO SIĘ DZIEJE W AA Ireneusz Kaczmarczyk ................................................................................................ 81 Numer specjalny został wydany ze środków Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Wydawcy: Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Fundacja „Zdrowie–Trzeźwość” terapia_specjalny.indd 2 Redakcja: dr Ireneusz Kaczmarczyk – redaktor naczelny Dariusz Dybek, Ewa Grzesiak, Katarzyna Burda, Joanna Wawerska–Kus – stała wpółpraca Agnieszka Illinicz–Kiełkiewicz – ilustracje Adres redakcji: 97–400 Bełchatów, ul. Czapliniecka 44/8, skr. poczt. 45, tel./ fax 044 635 08 79, e–mail: [email protected], http://www.tuiw.pl, kolportaż: [email protected] druk: www.drukarniags.com 2007-12-11, 18:25:36 w ydanie s pec jalne Podejście systemowe do rozumienia rodziny ludzkiej wprowadza jako znaczące novum – wzięcie pod lupę relacji interpersonalnych Wanda Sztander CO WNOSI PODEJŚCIE SYSTEMOWE DO ROZUMIENIA RODZINY ALKOHOLOWEJ? Relacje te, egzystujące w każdej rodzinie – lecz w każdej nieco inaczej – układają się w niepowtarzalny wzór zwany określonym systemem rodzinnym. Przypomina to podejście malarskie: są tylko trzy kolory podstawowe (widma światła): czerwony, niebieski i żółty, lecz jakie przy tym bogactwo barw... ile obrazów. Każdy inny – co jednak nie przeszkadza we wprowadzeniu typologii i klasyfikacji tych obrazów. Podejście systemowe ukazuje, jak różny obraz rodziny przedstawia się w zależności od tego, jakie relacje i więzi opisują to, co dzieje się pomiędzy każdymi dwoma osobami tej rodziny, jak wpływa to na relacje z kimś trzecim i czwartym. Podobnie jak w malarstwie, w tej rzeczywistości także pojawia się zarówno bogactwo przedstawień, jak i pokusa czynienia typologii. Rzecz jasna, pojęcie relacji od dawna funkcjonowało w świadomości ludzi zajmujących się rozumieniem i opisywaniem procesów międzyludzkich, jednak postawienie w centrum zjawiska relacji i więzi, a także kombinacji owych relacji czy więzi, wzbogaciło opis rodziny, co pozwoliło na lepsze rozumienie wielu spraw rodzinnych i wewnątrzrodzinnych zależności. *** Rozpocznę od Murraya Bowena – psychoanalityka, zorientowanego na terapię rodziny. Zajmował się on szczególnie schizofrenią i relacjami w rodzinach dotkniętych tą ciężką chorobą. Rozwój koncepcji Bowena to czas psychologii humanistycznej (lata 1960 i dalej), w tym bogatych poszukiwań zakorzenionych w kondycji ludzkiej, jej możliwościach i ograniczeniach. Oznaczało to poszukiwanie powodów ograniczających zdrowie, przyczyn 2007 terapia_specjalny.indd 3 upośledzających kondycję ludzką, ściach. Intuicja mówi, że potrzebne w tym poszukiwanie przyczyn chorób nam jedno i drugie w zdrowych propsychicznych z punktu widzenia róż- porcjach. Żyjąc jednak w swoim czanych „braków”. Chodzi o pytanie: cze- sie i w swojej rodzinie, musimy w tej go zabrakło w rozwoju człowieka, skoro sprawie dokonać jakiegoś samookrenie zrealizował on swojego ludzkiego, ślenia: dokąd jestem „ja”, a odkąd jewspaniałego potencjału? Poszukując stem „my”? W jakiej mierze opieram ograniczeń Bowen sięgnął do relacji się o klimat i normy rodzinne, a kiedy rodzinnych pacjentów. je porzucam lub nawet sprzeciwiam się Podejście Bowena zakłada, że rodzi- im, konstytuując byt odrębny? na jest systemem emocjonalno–relaW języku Bowena dymensja ta opacyjnym, co oznacza, że siłą napędową trzona jest na krańcach swego kontinudla zdarzeń w rodzinie są emocje, zaś um pojęciami: „zróżnicowanie” i „furodzaj i efekt tych zdarzeń zależy wła- zja” – jako możliwa charakterystyka śnie od relacji w danej rodzinie. Inaczej relacji w rodzinie. Autor stworzył też mówiąc: emocje dają siłę, relacje wska- stustopniową skalę, zwaną skalą zróżzują możliwe ukierunkowania zdarzeń. nicowania i fuzji. Wiemy dobrze, że emocji w rodzinie Najmniejsze zróżnicowanie (czyz problemem alkoholowym nie braku- li największe nasilenie fuzji) oznacza je. Możemy więc oczekiwać tu ogrom- uzależnienie od więzi i uczuć innych nej dynamiki przeżyć wewnętrznych ludzi otaczających jednostkę. Oznai gwałtownych zdarzeń w relacjach cza też kierowanie się głównie odrumiędzy członkami rodziny. W przypad- chami emocjonalnymi (drugi wskaźnik ku gwałtownej wrogości uaktywnia się zróżnicowania i fuzji charakteryzujący układ zależnościowy poprzez postacie klimat rodziny) z ograniczeniem autoofiar i sprawców przemocy. W przypad- nomicznych czynności poznawczych, ku silnego dążenia do władzy i kontroli a więc rozsądku, rozumienia sytuacji, dwóch osób rozpęta się koszmar rywa- porządku logiki i rozumu. Ktoś, kto lizacji i walki. W przypadku lęku i nie- „przywiera” do rodziny w miejsce dopewności uaktywni się wzorzec podle- świadczania siebie jako bytu odrębnegłości i współuzależnienia. go, będzie więc według autora: Przedmiotem szczególnego zaintere- • kierował się głównie odruchami emosowania Bowena był wymiar odrębnocjonalnymi (cieszę się, gdy inni się cieści i wspólnoty w rodzinie (możemy też szą, martwię się, bo inni się martwią), powiedzieć: bliskości i oddalenia). Dy- • przejmował poglądy i etos rodziny, lemat odrębności i wspólnoty jest, wekierował się rozumieniem i przekodług autora, podstawowym dylematem naniami innych, bez szczególnej rekażdego człowieka żyjącego w rodzinie fleksji co do racjonalności tych prze(a także w szerszej społeczności). Pytakonań i tego, na ile one faktycznie nie wewnętrzne brzmi: na ile być sobą testują obiektywną rzeczywistość. autonomicznym i samowładnym, na ile Sytuację tę znamy dobrze jako rzezaś żyć podobieństwem i więzią z inny- czywistość rodziny z problemem alkomi ludźmi? To odwieczny dylemat do- holowym. Są to tak zwane „mity” przeświadczenia „ja” i „my” rozwiązywany jęte od innych na temat przyczyn picia, inaczej w różnych wiekach, tradycjach kto jest za picie odpowiedzialny (zakulturowych i w różnych społeczno- wsze inni, zaś żona przede wszystkim) 3 2007-12-11, 18:25:37 w ydanie s pec jalne itd. Terapia zarówno uzależnienia jak i współuzależnienia posługuje się, jak wiemy – szczególnie w pierwszej fazie – zmianą przekonań pacjentów. Bowen wspominając o dzieciach w rodzinie fuzyjnej, pisze, że wzrastają one jako uzależnione dodatki do masy ich rodzicielskiego ego i w życiu poszukują podobnie uzależnionych dodatków, od których muszą pożyczać siłę, by móc egzystować. Innym językiem mówilibyśmy o bierności, zależności i braku samodzielności takich osób oraz silnej przewadze reakcji emocjonalnej wobec racjonalnej. Dlatego rodzina z problemem alkoholowym sprzyja kształtowaniu się myślenia skłaniającego wiele DDA do powtarzania sytuacji z rodziny pochodzenia. Największe zróżnicowanie (czyli drugi biegun skali) to osoby posiadające wewnętrzny system kontroli, czyli odróżniające je od innych reakcje poznawcze (np. myśli i przekonania), a także trafne oddzielanie myśli i przekonań od emocji. Są to jednostki działające racjonalnie, choć z poszanowaniem dla własnych uczuć i wartości. Osoby te charakteryzuje umiejętność pozostawania sobą, będąc równocześnie w więziach z innymi w rodzinie. Bowen plasował schizofrenię w rodzinach fuzyjnych, co zresztą nie znalazło w późniejszych badaniach bardziej zdecydowanego potwierdzenia. *** Murray Bowen znany jest także w terapii systemowej ze stwierdzenia, które brzmi: Trójkąt jest najbardziej stabilnym systemem relacyjnym. Mowa o rodzinie i relacjach w rodzinie. I jeszcze jedno: Diada dąży do triangulacji. Tego geometrycznego języka Bowen używa, by wyrazić w skrócie następujące myśli o relacjach w rodzinie: – Myśl pierwsza: Największa stabilność relacji rodzinnych zachowuje się wtedy, gdy w rodzinie są trzy ogniwa (osoby lub podgrupy np. małe dzieci). Najbardziej stabilna relatywnie diada to małżeństwo z dzieckiem (o ile nie zakłócają tego osoby „czwarte” – lecz jeśli tak właśnie się dzieje, system przestaje być trójkątem). – Myśl druga: Tam, gdzie są dwie osoby, szuka się trzeciej. Małżeństwo (dwoje) lub rodzic – dziecko (jako diada) to układy niestabilne, dynamiczne, poprzez walkę o władzę i kontrolę, 4 terapia_specjalny.indd 4 odpowiedzialność, niezależność i za*** leżność. Z braku umiejętności kon- Terapia systemowa w różny sposób przedstawia relacje i typologie rodzinstruktywnego porozumienia się – co jest dość częste, a nawet powszech- ne, opracowuje indywidualne schematy i procedury wyjaśniające (genograne, niestabilna diada poszukuje my, Hellingerowska terapia ustawień bądź stronnika, bądź rozjemcy, albo też – potrzebuje jakiegoś czynnika – tak modna w tej chwili w Polsce, itp.). spajającego (taką naturalną funkcję Jest ona nadal dziedziną twórczą i rozwijającą się. W niniejszym przeglądzie pełni osoba trzecia w rodzinie wobec dwojga innych). W problemach po- przedstawię klasyczne charakterystymiędzy rodzicami dzieci próbują ne- ki i opisy, które przy okazji pozwalają lepiej zrozumieć niektóre zdarzenia gocjować, godzić lub spajać poprzez chorobę czy demonstrację słabości. i zależności w rodzinie z problemem alkoholowym. Rozpocznę od następuW konfliktach pomiędzy rodzicem a dzieckiem drugi rodzic łagodzi na- jącej typologii: pięcie (w przypadku rywalizacji syna Mąż – Żona relacja równorzędna i seksualna z ojcem czy córki z matką), spaja poBrat – Siostra relacja równorzędna i nieseksualna przez demonstracje emocjonalne lub przejmuje kontrolę. I tak dalej. relacja nierównorzędna Rodzic – Dziecko Wiemy, że w rodzinach z problemem i nieseksualna alkoholowym trudno o współpracę Można powiedzieć tak: jesteśmy woi porozumienie. Wiemy, że uzależnienie „wyprowadza” osobę pijącą z do- bec innych osób w rodzinie rodzicami, dziećmi, małżonkami oraz braćmi lub rosłej roli rodzinnej. Co z tego może siostrami. Wyczerpuje to wszystkie wynikać? możliwości. Oczywiście jesteśmy też *** jednym, drugim i trzecim wobec różPragnę podzielić się bardzo interesują- nych osób w naszej rodzinie. Dostępne cą tezą współczesnej socjologii rodziny są nam trzy główne role, które wypełmówiącą, że optymalną ilością dzieci niamy w różny zresztą sposób. Róww rodzinie jest troje lub nieco więcej. norzędność i seksualność (wraz z nieMinimum jednak to troje. równorzędnością i nieseksualną relacją Po pierwsze, zapewnia to ciągłość rodzinną) są atrybutami tych ról, które populacji danej grupy. Co ważniejsze wypełniamy prawidłowo. jednak, w znaczny sposób zabezpieTrójkąt prawidłowy przedstawia się cza system rodzinny przed dysfunk- następująco: cją relacji w rodzinie. Jedno dziecko po prostu nie ma swojej, dziecięcej grupy odniesienia, co oznacza, że jest nadmiernie „skazane” na zależność emocjonalną od rodziców. Bywa też, że otrzymuje nadmierną koncentrację od dorosłych. Jest też większa możliwość, iż będzie elementem pozyskiwanym lub przetargowym w małżeństwie (tak lub inaczej „przeciąganym” w konflikcie, a przez to nadmiernie uwikłanym w relacje rodzinne). Dwoje dzieci Jakie kwestie ujawnia ten symboliczmoże zostać „podzielone” przez rodzi- ny rysunek? Co mówi o podsystemach? ców w różny sposób, na tyle jednak Wiodącym podsystemem w rodziskutecznie, że także nie odnajdą one nie są małżonkowie, znajdujący się swojej dziecięcej grupy odniesienia w równości wobec siebie i połączew rodzinie. Dopiero troje dzieci sta- ni współpracą. Podsystem małżeński nowi wystarczającą przeciwwagę dla bywa czasowo (fazowo) osłabiany popodsystemu rodziców, by znaleźć dla przez urodzenie dziecka (lub kolejsiebie oparcie w podsystemie „pokoju nych dzieci) przez matkę, z którą małe dziecięcego” wobec napięć pomiędzy dziecko przez jakiś czas tworzy bardzo dorosłymi, którzy będą próbować na- ścisły podsystem. Nie jest dobrze, gdy pięcia te rozgrywać poprzez wciąganie podsystem ten stabilizuje się nadmierw nie dzieci. nie (zbyt długo, zbyt ściśle) kosztem 2007 2007-12-11, 18:25:37 w ydanie s pec jalne małżeństwa, o czym wiedzą wszyscy ci, którzy problem taki przeżywali lub przeżywają. Pięcioletnie dziecko śpiące uparcie z mamą i mąż delegowany na kozetkę to powód do terapii małżeńskiej. Drugim ważnym podsystemem jest „pokój dziecinny”. To istotne, by szanować w rodzinie granice podsystemów: diada małżeńska i pokój dziecinny. Dzieci nie powinno się zbyt wcześnie zapraszać do spraw dorosłych, zaś pokój dziecinny ma być chroniony przed nieporozumieniami małżeńskimi. Nie jest też dobrze przekraczać granice pokoju dziecięcego, zapraszając dzieci do spraw (np. zwierzeń), do których nie są gotowe. We wszystkich tych sytuacjach trzeba naturalnie wyobraźni, miłości, szacunku i wyczucia. Kolejną, istotną sprawą w rodzinie jest dorastanie. To proces, dzięki któremu, wychodząc z pokoju dziecięcego, dziecko przez lata uczy się podejmować – według swojej miary – role partnerskie, współpracę i nowe zadania. Wszystko po to, by mogło we właściwym dla siebie czasie podjąć zadanie budowania własnego związku, by mogło do tego dojrzeć. W procesie tym ważnych jest wiele sił i spraw, z których jedna wydaje się wiodąca w okresie dojrzewania. To zarówno konieczność jak i potrzeba utrzymania w harmonii i równowadze dwóch sił przeciwstawnych: wolności i odpowiedzialności równocześnie. Wyjście z pokoju dziecinnego w świat przynosi przede wszystkim zapach wolności, porywający zapach. Odpowiedzialności zaś trzeba uczyć się mozolnie, wymaga ona wyobraźni, wiedzy i powściągliwości – a to niełatwe. Zaś wszystko, co w dojrzewaniu trudne, wymaga wsparcia i przykładu dorosłych. Symbolika tego rysunku zwraca także uwagę na kilka innych kwestii, które pozwolą dalej rozwijać myślenie systemowe. Pierwszą z nich określę jako dylemat: ście nie chodzi o konstruktywny spór ani o mało znaczące sprzeczki, lecz o: • długotrwałą walkę o władzę i kontrolę, • lub opuszczenie partnerskiej relacji przez jednego z małżonków. Wielu ludziom zależy na tym, by kontrolować innych i mieć nad nimi władzę. Tego rodzaju sytuacja zdarza się i w małżeństwie. Jeśli ludzie nie potrafią rozwinąć konstruktywnego sporu, podzielić obszarów kontroli oraz porozumiewać się w sytuacjach konfliktu, a przy tym oboje mają aspiracje do kontrolowania innych, małżeństwo przeradza się w poligon walki, w którym szala zwycięstwa przechyla się raz na jedną, raz na drugą stronę. Albo też zwycięża silniejszy, podporządkowując sobie innych. Otrzymamy wtedy szczególny układ systemowy, o czym za chwilę. Opuszczenie przez jednego z małżonków podsystemu małżeńskiego oznacza ucieczkę od partnerstwa w stronę pokoju dziecinnego. „Ty lepiej sobie z tym poradzisz”, „Ty lepiej to załatwisz, porozmawiasz z Madzią...” , „Ja już nie mam siły, nie nadaję się do tego...”, „Ja naprawdę nie umiem...” itd. Opuszczenie może mieć formę wycofania się w chorobę, w swoje zainteresowania poza rodziną, w pracę zawodową, no i... oczywiście w alkohol. *** Losy rodzin, gdzie pije się nadmiernie, szkodliwie lub w sposób uzależniony są pod tym względem różne, jest jednak oczywiste, że brak w nich warunków do konstruktywnego dialogu, budowania przymierza, stabilizacji i właściwego podziału ról. Oto najczęściej występujące możliwości: A. Wskutek walki o kontrolę „zwycięża” alkoholik, narzucając siłą, groźbą, kontrolą finansów (dopóki pracuje czy w inny sposób zdobywa pieniądze) swoją władzę. Częste są awantury, może wystąpić przemoc psychiczna Porozumienie a wrzawa lub i fizyczna, pretensje, nagrody, maniopuszczenie… pulacje. Z czasem żona przyjmuje rolę To, co względnie stabilizuje trójkąt, to „proszącego dziecka”. B. Wskutek walki „zwycięża” żona alrelacja małżeńska. Trójkąt nie może koholika. Dzięki temperamentowi lub opierać się na pokoju dziecinnym, więc zapleczu materialnemu udaje się jej harmonia i porozumienie pomiędzy kontrolować rodzinną kasę, do pewnego dorosłymi są podstawą powodzenia. To jednak nie musi być łatwe. Jeśli w ob- czasu kontrolować picie męża, dysponoszarze relacji małżeńskiej pojawi się wać czasem członków rodziny. Także „burza”, trójkąt przewróci się. Oczywi- i tu mogą często występować awantury, 2007 terapia_specjalny.indd 5 przemoc psychiczna lub fizyczna, pretensje, nagrody, manipulacje. Warianty A i B mogą przez wiele lat następować naprzemiennymi fazami. C. Alkoholik wskutek picia opuszcza psychiczne i/lub fizycznie rodzinę. Władzę nolens volens przejmuje żona, traktując alkoholika jako najbardziej nieodpowiedzialne i kłopotliwe dziecko w rodzinie. Oto trójkąty rodzinne w tym wydaniu: Załóżmy, że w obu przedstawionych tu rodzinach on (mąż) jest alkoholikiem. Właśnie ujęcie systemowe pokazuje, czego się można spodziewać po pierwszym i drugim układzie (systemie) rodzinnym. Jeśli ktoś pamięta amerykański film „Rozdarte dusze” (pokazywany na wielu warsztatach i szkoleniach), z łatwością rozpozna, o który układ rodzinny tam chodzi. Wiele mówi o tym określenie nadrzędności i podporządkowania. Proszę prześledzić: • w jakim stylu pije alkoholik (w garażu czy pokoju stołowym); • kto jest sprawcą, a kto ofiarą aktywnej przemocy w rodzinie; • kto komu zamyka drzwi do domu, a kto śpi na słomiance albo u sąsiadów; • kto kogo przeprasza i za co; • kto komu zabiera pieniądze; • kto wchodzi do domu pewnie, a kto po cichu i grzecznie. I tak dalej. Przyjrzenie się tym i innym sprawom wskazuje, kto w rodzinie prawuje kontrolę i jakie są jej rozmiary. Wiele mówi o tym styl picia alkoholi5 2007-12-11, 18:25:38 w ydanie s pec jalne ka (ugrzeczniony lub władczy). Następną kwestią zasługującą w tym myśleniu systemowym na uwagę jest: Jak się czuje ten na górze? Niezależnie od „trzymającego władzę” powyższe sytuacje różnych osób różnią się swoją systemową dynamiką związaną z tym, na ile owo „miejsce na górze” zostało wywalczone, na ile zaś osoba znalazła się w tamtym miejscu z powodu sytuacyjnego przymusu, czyli opuszczenia i niejako „wymuszonej odpowiedzialności za wszystko”. To bardzo istotna sprawa, ponieważ od tego zależy komfort zajmowania wspomnianej pozycji. Przyjmijmy, że miejsce dominujące przyjęła żona. On – alkoholik opuścił swoje stanowisko z powodu picia i egoizmu związanego z uzależnieniem. Ona, nastawiona z początku partnersko, potem opuszczona psychicznie, przeżywa więcej zagubienia, urazy i frustracji. Przez jakiś czas usiłuje jeszcze zapraszać i zachęcać go do partnerstwa, potem zaczyna naciskać, wychowywać i wymagać. Sytuacja ta rozgrywa się na przestrzeni lat, toteż dzieci mają już siedem, może dwanaście lat. „Ona” samotna na górze zaprasza do partnerstwa dziecko. To nie jest ani świadome, ani przemyślane. Po prostu na mężu nie można polegać, zaś Wojtuś potrafi pomóc w wielu sprawach i o wiele zadbać. Można odkryć, że powoli ugruntowało się jakieś „małżeństwo zastępcze” (matka z dorastającym synem lub dorastającą córką). Jak będzie wyglądał trójkąt rodzinny? Osoba „opuszczona na górze” ma naturalną tendencję i potrzebę partnerstwa, więc nieświadomie kieruje zaproszenie do innej, najbliższej osoby. Najczęściej jest to dziecko. Cóż się dzieje? Pomiędzy rodzicem a dzieckiem została zainicjowana szczególna więź. Powstała ona na użytek pewnej okoliczności, konieczności, potrzeby itd. Dziecko jednak zostało 6 terapia_specjalny.indd 6 „zawezwane zbyt wcześnie” do spraw rozgrywających się pomiędzy dorosłymi, do roli, do której nie dojrzało, do pozycji, która nie jest mu należna w rodzinie. Oto jedenastoletni syn. Ojciec od kilku lat pije w sposób nałogowy. Syn mieszka w pokoju z matką – ojciec został „wprowadzony” do pokoju syna (dosłownie do pokoju dziecięcego). Chłopiec jest nad wiek dojrzały i odpowiedzialny, zawsze można na nim polegać (zakupy, lekcje, sprzątanie). Oboje z matką zajmują się „ojcem – dzieckiem”, pilnując go, upominając, dbając o komfort itd. Niedługo syn podejmie się załatwiania prostych spraw formalnych (poczta, zanieść podanie, zgłosić awarię), będzie doradcą matki w różnych sprawach, zarobi w czasie wakacji i w ten sposób dołoży się do wspólnego budżetu. Ktoś powie: czy jest w tym coś złego? Nie. Trzeba tylko pamiętać, że jeśli zawezwanie, o którym tu mowa, nastąpiło zbyt wcześnie i trwało zbyt długo, najpewniej utorowało ono w sposób naturalny nadmiernie silny związek dziecka z matką. Siła tego związku może sprawić poważne problemy, jeśli chodzi o szanse syna w jego związku partnerskim. Mama jest i będzie najważniejszą kobietą, i tak już zostanie. Ponieważ inne kobiety na tym tle są mało ważne, prowokuje to do rozstania i zmiany partnerek. Aktualny stan rzeczy konserwuje też pozycję „ojca – dziecka”. Jeśli ostatecznie otrząśnie się on z picia, zechce podjąć leczenie i zająć swoje miejsce, syn może zareagować na to niechęcią, a nawet zaburzeniem (bunt, kłopoty w szkole, złość, zagubienie czy nawet ucieczka z domu). Oto piętnastoletnia córka. Matka pije, jednak wszyscy w domu przyjęli założenie, że jest osobą nerwową i alkoholu potrzebuje na rozluźnienie. Ponieważ rodzinie powodzi się całkiem dobrze, matka odwiedza sanatoria, wyjeżdża na wczasy różnego rodzaju (zdrowotne, wyszczuplające, odnowy psychicznej itd.). Do domu przyjeżdża, by zmienić garderobę i wypić kilka drinków na uspokojenie. O uzależnieniu nie mówi się, chociaż ojciec jest wziętym lekarzem i powinien coś o tym wiedzieć. Córka jest „córeczką tatusia”, to ambitna, zdolna osoba, szanująca zawodowy autorytet ojca. Też zostanie lekarzem. Lubi przyrządzać ojcu jego ulubione potrawy (tato kocha kuchnię domową). Opiekuje się bratem i siostrą – pomaga w lekcjach, rozmawia, matkuje. Przyjeżdżająca do domu matka staje się czwartym dzieckiem w rodzinie, najbardziej kłopotliwym. Córka z ojcem opracowują strategię na okoliczność jej pobytu. Znoszą jej nastroje i kaprysy, chowają alkohol. Chronią młodsze dzieci. Z całą pewnością oboje z ojcem są dla siebie najważniejszymi osobami, w zasadzie partnerami w życiu rodzinnym. Strach pomyśleć, co będzie, gdy za kilka lat pojawi się jakiś mężczyzna w życiu córki. Największe szanse ma alkoholik, ponieważ nadal, oboje z ojcem, będą mogli koncentrować swoje życie emocjonalne wokół znanego im już wzorca. No właśnie: system rodzinny wyznacza wzorce przeżywania a w pewnym sensie także przyszłość. Naturalnie nie chodzi o wyrok, tak nigdy nie jest, chodzi o zbiór nawyków emocjonalnych, uruchamianych w różnych sytuacjach życiowych i będących podstawą budowania relacji i więzi. Człowiek w swoim rozwoju przekracza liczne granice, w tym granice nawyków emocjonalnych. Oznacza to trudne wyzwania: nowe (często bolesne) spojrzenie na wiele spraw i zmianę myślenia o bliskich nam osobach. Przebudzenie bywa nieprzyjemne i raczej wolimy bronić się przed zmianą niż przyjąć ją gładko. Oznacza to rewizję wielu poglądów i odkrycie, że ważni ludzie byli także ślepcami błądzącymi we mgle. Może przywołać żal, poczucie krzywdy i niespełnienia się w swoim dzieciństwie, pragnienie dorastania w bardziej harmonijny sposób. I tak dalej. Trójkąt rodzinny, w którym przedstawiciele dwóch pokoleń (rodzic i dziecko) łączą się w fuzji emocjonalnej i porozumieniu przeciwko komuś jednemu z któregoś z tych pokoleń, Jay Haley nazywa trójkątem perwersyjnym. Wskazuje on na związki nieprawidłowe w rodzinie i niebezpieczne emocjonalnie oraz kosztowne dla innych. Wiedzą o tym wszystkie żony, z rezygnacją przyjmujące stan rzeczy oznaczający, że zawsze stokroć ważniejsze dla męża jest to, czego pragnie lub żąda matka niż to, czego potrzebuje żona. Mam wrażenie, że w matriarchacie polskich rodzin mniej takich 2007 2007-12-11, 18:25:38 w ydanie s pec jalne problemów mają mężowie „córeczek tatusia”. A może po prostu częściej pracuję z kobietami i mniej nasłuchałam się od mężczyzn? *** Wspomnę jeszcze o jednym systemie opisywanym przez „filozofię trójkątów”. Chodzi o dziecko „na górze” trójkąta z rodzicami jako mieszkańcami pokoju dziecięcego. Chcę powiedzieć, że ten rodzaj relacji jest całkowicie naturalny, gdy rodzice są starzy, potrzebują faktycznej opieki, a nawet kontroli, gdy stają się w jakiś sposób naszymi „dziećmi” – o ile dane jest nam i im żyć wystarczająco długo. Mówiąc o nieprawidłowości układu, mam na myśli rodziny, w których niedojrzałe, a czasem całkiem małe (bardzo młode osoby) dzieci zmuszone okolicznościami przejmują kontrolę nad rodziną. To patologiczna i niemoralna sytuacja rodzinna. Chodzi o te dzieci alkoholików, dla których hasłem życiowym numer jeden może stać się zawołanie: „na szczęśliwe dzieciństwo nigdy nie jest za późno”. To sytuacja, w której dwunastoletnia dziewczynka (lub chłopiec) próbuje chronić ojca od upicia się, matkę przed desperacją życiową, rodzeństwo przed lękiem i głodem. W terapii DDA takie dzieci, jako dorośli, opowiadają o szukaniu pożywienia na śmietnikach, kradzieżach, żebractwie. Dziecko takie usiłuje być jedyną lub jedynym przytomnym, dojrzałym osobnikiem w rodzinie dźwigającym bohatersko trud odpowiedzialności i ratownictwa. To jeden z największych dramatów dzieciństwa naszych czasów, czasem o zakończeniu względnie szczęśliwym, czasem prowadzącym do nieodwracalnych uszkodzeń emocjonalnych. Jak zawsze w sprawach dzieci – najwięcej wtedy zależy od dorosłych spoza rodziny i wsparcia, jakie zostanie zaoferowane. 2007 terapia_specjalny.indd 7 Schematy osobiste są mocno i głęboko utrwalone w psychice człowieka, często pozostając w postaci „uśpionej”. Dopiero określone sytuacje, stany emocjonalne lub potrzeby, schematy te aktywizują. Zaczynają wtedy wywierać wpływ i kontrolować funkcjonowanie człowieka Jerzy Mellibruda DESTRUKCYJNE SCHEMATY OSOBISTE Rozpoznawanie i praca nad ich zmianą w procesie psychoterapii Wykład zaprezentowany w trakcie Letniej Szkoły Instytutu Psychologii Zdrowia w sierpniu 2003 roku Schematy osobiste Funkcjonowanie schematu od szeregu lat jest bardzo popularne w psychologii. Interesują się tym tematem ludzie zajmujący się badaniami, nauką, dydaktyką, ale też praktycy, klinicyści. Pojęcie schematu, czasem zastępowane przez pojęcie wzoru – są to pewne transformacje „skryptu” lub „scenariusza” – może być zdefiniowane w następujący sposób: Schemat możemy rozumieć jako względnie trwałą, ukształtowaną przez minione doświadczenia, osobistą formę organizacji psychicznej, która łączy różnorodne, ale specyficzne dla danego schematu treści i zjawiska psychologiczne. Schemat to połączenie w znaczącą całość różnego rodzaju zjawisk psychologicznych, które są skoncentrowane wokół jakiegoś tematu. Najczęściej o schematach mówi się, jako o zintegrowanych, połączonych zbiorach informacji, sądów i przekonań. W tej postaci są one najczęściej rozpoznawane i wtedy mówi się o schematach myślenia albo o schematach poznawczych, ale już od jakiegoś czasu jest wyraźna tendencja, aby starać się posługiwać szerszym znaczeniem schematu osobistego, tak aby obejmował on nie tylko elementy poznawcze, informacyjne, ale także emocje i zachowania. Tendencja, aby w ten sposób patrzeć na schematy osobiste, jest szczególnie preferowana przez psychologię kliniczną, przez praktyków, psychoterapeutów. Psychoterapia a schematy osobiste Schematy wywierają istotny wpływ na funkcjonowanie człowieka. Rozpoznawanie schematów, czy w ogóle postulowanie ich istnienia, pojawiło się jako próba odpowiedzi na pytanie: co w osobowości człowieka wpływa istotnie na jego funkcjonowanie, na jego życie? W związku z tym szuka się schematów, które wywierają istotny wpływ na człowieka. Psychoterapeuci koncentrują się głównie na tych, które stanowią główne źródła zaburzeń i problemów ich klientów, na schematach, które się określa jako: negatywne, destrukcyjne, patologiczne, szkodliwe. Chcemy, aby nasz rola polegała nie tylko na łagodzeniu objawów czy doraźnym udzielaniu wsparcia, ale aby zmieniały się także przyczyny ludzkich problemów czy zaburzeń. To tylko krok od postulatu, aby proces psychoterapii był ukierunkowany na zmianę takich patologicznych schematów. Należy jednak pamiętać, że występują nie tylko schematy patologiczne. W związku z tym należy także dostrzegać i pomagać klientom w umacnianiu tych schematów, które są konstruktywne. Rozumienie schematów osobistych Zadania służące w praktyce rozumieniu schematów osobistych wymagają od nas poznania ich zawartości, a więc tego, czego dotyczą, jakie zjawiska obejmują, jakie funkcje spełniają w ży7 2007-12-11, 18:25:39 w ydanie s pec jalne ciu tej osoby i w powstawaniu zaburzeń, które ją skłaniają do poszukiwania pomocy. W niektórych terapeutycznych podejściach interesują nas okoliczności ich ukształtowania, zwłaszcza gdy dotyczą schematów patologicznych. Poznawanie i rekonstruowanie historii bardzo często służy nie tylko lepszemu zrozumieniu klienta, ale jest także źródłem bezpośrednich inspiracji do planowania pracy psychoterapeutycznej lub też pozostaje zasadniczym obszarem pracy psychoterapeutycznej, skoncentrowanej na rekonstruowaniu przeszłych wydarzeń, które za te właśnie schematy były odpowiedzialne. Ważnym obszarem rozważań jest moż- mują najczęściej myślenie i wyobrażanie sobie przez człowieka różnych rzeczy; stany emocjonalne i sposób doświadczania, zachowanie i kierunek postępowania, oczekiwania i nastawienie wobec życia, a bardzo często jeszcze – kiedy pracujemy w obrębie podejść uwzględniających organizm ludzki – jego reakcja fizjologiczna. Schematy na osiach osobowości Za kulisami funkcjonowania psychologicznego człowieka możemy zobaczyć zakorzenienie, a jednocześnie działanie tych schematów. Dokonując przekroju poprzez różne koncepcje i teorie Schematy na osiach osobowości Doświadczanie – reakcje emocjonalne – stany emocjonalne – poczucia JA – doświadczenia duchowe Aktywność percepcyjna widzenie słyszenie dotykanie wąchanie smakowanie Schematy JA ORGANIZM Aktywność umysłowa – myśli i oceny – obrazy i scenariusze mentalne – przekonania – wartości Aktywność zewnętrzna rekcje behawioralne zachowania celowe umiejętności postawy ŚWIAT liwość zmiany takich schematów, kierunki, w jakich się taka zmiana powinna odbywać i sposoby jej dokonywania. Mówimy o ukrytych formach organizacji funkcjonowania psychologicznego człowieka i zmiana nie jest prostą ani łatwą sprawą. Stanowi jedno z wyzwań dla myślenia strategicznego terapeuty lub jego intuicyjnych decyzji. Treść i funkcje schematów osobistych Z klinicznego punktu widzenia najważniejsze schematy zdają się dotyczyć czterech obszarów: osoby klienta, innych ludzi, z którymi się kontaktuje, świata i życia oraz jego przyszłości. Oczywiście to nie są jedyne treści schematów osobistych, ale z tymi najczęściej mamy do czynienia w pracy klinicznej. Destrukcyjne tematy obej8 terapia_specjalny.indd 8 możemy zauważyć, że osobowość jest formą organizacji zjawisk i procesów psychologicznych, dających się pogrupować wokół czterech osi. Na osi doświadczania zobaczymy cztery poziomy: reakcje emocjonalne, stany emocjonalne, poczucia JA, doświadczenia duchowe. W pewnym sensie mamy do czynienia z hierarchicznym uporządkowaniem tych poziomów, tyle tylko, że należałoby tę hierarchię odwrócić o 180 stopni. To wtedy, jeżeli jesteśmy przywiązani do takiego symboliczno–metaforycznego myślenia, w którym duch jest najwyżej, a „najniżej” ciało i biorąc pod uwagę, że reakcje emocjonalne są najmocniej zakorzenione w cielesności człowieka a najsłabiej związane z tym, co się koncentruje wokół drugiej osi: aktywności umysłowej. Z kolei doświadczenia duchowe są najbardziej odległe od emocjonalności, chociaż nie zrywają związku ze stanami cielesnymi, a najbardziej są kształtowane i zdeterminowane przez te formy aktywności umysłowej, które dotyczą wartości i przekonań. Drugim obszarem zjawisk, które są organizowane przez osobowość, jest aktywność umysłowa, a więc myśli i oceny, obrazy i różne scenariusze mentalne, czyli scenariusze umysłowe, różne pomyślano–wyobrażane ciągi sytuacji, oparte o przekonania i wartości. Trzecia oś wiąże się z organizowaniem percepcji, to znaczy widzenie, słyszenie, dotykanie, wąchanie i smakowanie, chociaż tutaj obejmowanie tych czynności przez organizację osobowości jest najsłabiej rozpatrywane. Stopień autonomii widzenia, słyszenia, wąchania w stosunku do organizacji procesów psychologicznych jest największy. I wreszcie czwarta oś, to organizacja tych czynności, które są związane z aktywnością zewnętrzną, więc reakcje behawioralne, zachowania celowe, umiejętności czy wreszcie postawy. Te dwie ostatnie osie zwracają człowieka w stronę świata zewnętrznego, pierwsze dwie przebiegają w rzeczywistości wewnętrznej. No i w samym centrum mamy JA, zakorzenione w organizmie, w biologii człowieka. I teraz na schematy możemy popatrzeć właśnie jako na takie formy organizacji, które łączą ze sobą elementy, różne treści czy zjawiska psychologiczne związane z poszczególnymi osiami w jedną znaczącą całość. Ale najbardziej widoczne są schematy związane z osią aktywności umysłowej. One są najczęściej badane, najczęściej rozpoznawane, najłatwiej o nich się dowiedzieć słuchając tego, co klient opowiada o sobie, o świecie, o ludziach, o życiu… Wtedy najłatwiej możemy zobaczyć, że w tych opowieściach, choć robią wrażenie spontanicznych i opisujących realia, ukryty jest pewien porządek, jakaś struktura. I często mamy przekonanie, że gdy ktoś opowiada o sobie, to jego umysł jest „zaprogramowany” na to, żeby treści, które przychodzą właśnie do głowy, były powtarzane niezależnie, że nie jest to taki schemat, który został stworzony czy opracowany przez osobę, która stoi przed nami, tylko dawno temu w umyśle się utrwalił i żyje swo2007 2007-12-11, 18:25:39 w ydanie s pec jalne im własnym życiem. przekonań, kryjące się za tym przeżyW pewnym sensie niezależnie od cia i tendencje do zachowania – ale tego, co ten człowiek aktualnie czy także pewne preferencje, tendencje jeszcze w przyszłości zobaczy, co się w percepcji; aby pewnych rzeczy czawydarzy, to ten schemat mówiący mu, sem nie widzieć bądź w niektórych „jaki jesteś” albo „jaki jest twój ojciec” przypadkach słyszeć rzeczy, które nie albo „jakie jest życie” będzie się po- były powiedziane. Innymi słowy, znawtarzać. W związku z tym widzimy, czące, w szczególności destrukcyjne, że ten człowiek bardziej żyje w kręgu negatywne tematy są bardzo bogate tych schematów niż w realnym świecie. w treści, choć pokazują najczęściej To zresztą jest jedna z cech charaktery- tylko tę zewnętrzną formę, w postaci zujących patologiczne schematy wystę- określonych przekonań. To jest istota pujące w przypadku różnych zaburzeń. schematu jako kategorii w poznawaniu Ludzie często kontaktują się przede i rozumieniu ludzi, w organizowaniu wszystkim ze swoimi schematami i to procesu psychoterapeutycznego. Ważznacznie bardziej niż z realnym ży- na jest więc różnica między schemataciem. Można powiedzieć, że gdyby te mi, które można nazwać zdrowymi oraz schematy były przede wszystkim po- zaburzającymi i destrukcyjnymi. zytywnej wartości, to nawet jeśli rzeSkutki i właściwości czywistość byłaby ponura, to ludziom schematów mogłoby być lepiej. Są zresztą i tacy Zdrowe schematy to takie, które moludzie, którzy mają czasem problemy żemy uznać za adaptacyjne. Są elaz tego powodu, że schematy skłaniają ich do tego, aby widzieć świat w znacz- styczne i plastyczne. Schematy takie nie lepszych barwach niż rzeczywiście „nie żyją do końca swoim własnym wygląda. Tylko, że konfrontacja z re- życiem”, uruchamiają tylko, przyśpieszają, powodują łączenie się pewnych aliami może być dla nich frustrująca. zjawisk nie przypadkowo, są bardziej Zachowania i emocje realistyczne, bliższe rzeczywistości, towarzyszące schematom ale przede wszystkim są pozytywne Kiedy pracujemy z klientem nad zgłę- i korzystne dla osoby. To najważniejbieniem schematów, to okazuje się, że sza cecha, najważniejsza różnica mięmamy do czynienia nie tylko z okre- dzy schematami zdrowymi a destrukślonymi myślami czy wyobrażeniami cyjnymi. O tym warto pamiętać, bo te na temat tego „jaki jest mój ojciec” klasyfikacje i podziały są subiektywne. albo „jaki ja jestem”, ale także towa- Można powiedzieć, że to rozróżnianie rzyszącymi temu określonymi stanami na pozytywne i negatywne wiąże się emocjonalnymi. Bardzo często, kiedy przede wszystkim z funkcją, jaką w żypojawia się schemat, na przykład na ciu osoby ten schemat pełni. Są schetemat mnie samego i schemat na te- maty zrównoważone, są także bardziej mat mojego ojca, to pojawia się nie złożone, które pozwalają całościowo tylko napięcie i lęk – jako integralnie pewne rzeczy ze sobą łączyć, ale w spozwiązane z tym schematem – ale tak- sób elastyczny i pozwalający na zmianę że coś o większym stopniu złożoności zachowania. np. poczucie skrzywdzenia albo poSchemat, choć tworzy strukturę, któczucie winy. Ten schemat wydobywa ra często programuje ludzkie zachowasię wtedy z tej całej organizacji oso- nia, często nie rozstrzyga o tym, jak bowościowej. Jeśli mamy możliwość człowiek będzie postępował. Możliwe – przy zaawansowanej kreacji – zajrzeć jest więc podjęcie decyzji niezgodnie jeszcze głębiej albo jeśli pacjent zaczy- ze swoim schematem lub też niezgodna odkrywać, co się w nim aktywizu- nie ze swoją osobowością. Osobowość je; to z tego wierzchołka góry lodowej tworzy tylko pewne tendencje, zwiękzaczyna dostrzegać swój całościowy sza prawdopodobieństwo jakiegoś poschemat. Wtedy także okazuje się, że stępowania. Tak samo jest ze schemasą tam już gotowe, zapisane tendencje tami. W związku z tym można powiedo tego, aby w pewien określony spo- dzieć, że zdrowy schemat, to taki, który sób się zachowywać; uciekać, atakować choć tworzy tendencje do myślenia albo się chować. Bardzo często także w pewien sposób, do reagowania tak ten schemat nie tylko pokazuje to, co a nie inaczej, to nie ogranicza możlinajbardziej widoczne – to znaczy treść wości zmian. 2007 terapia_specjalny.indd 9 Jak wiadomo, postępowanie ludzkie jest wypadkową tego, do czego nas skłania osobowość, i sytuacji życiowych. Pomiędzy tymi dwoma źródłami wpływów powinno być miejsce na ludzką wolność, odpowiedzialność, na swobodę wyboru. Zdrowe schematy, choć nadają kierunek, to jednak nie ograniczają tak mocno swobody wyboru i decyzji. W przeciwieństwie do nich zaburzające i destrukcyjne schematy są sztywne, w dużym stopniu oderwane od rzeczywistości, mają negatywny charakter, bardzo często są kategoryczne, narzucają się z mocą oczywistości i ograniczają swobodę wyboru. Zaburzające schematy osobiste są przyczyną cierpienia i trudności w życiu, dlatego się nimi interesujemy, dlatego poszukujemy z naszymi klientami możliwości ich zmiany. Okoliczności kształtujące schematy Następnym ważnym zagadnieniem jest poznawanie okoliczności kształtujących schematy. W różnych podejściach psychoterapeutycznych przypisuje się temu różne znaczenia. Nie ulega żadnej wątpliwości, że w kształtowaniu się tych naprawdę ważnych, destrukcyjnych schematów, szczególną rolę odgrywają doświadczenia z wczesnego dzieciństwa. Schematy tworzące się we wczesnym dzieciństwie w pewnym sensie stanowią fundamenty osobowości, bo człowiek zaczyna swoje życie bez schematów psychologicznych, a tylko z biologicznymi. W związku z tym w naturalny sposób człowiek jest z jednej strony podatny na wpływy okoliczności i związanych z nimi doświadczeń oraz na wpływy innych ludzi. Z drugiej strony jest jeszcze bardzo plastyczny. Z trzeciej zaś to, co będzie się działo później, z konieczności będzie się nawarstwiać, nabudowywać na wcześniejszych schematach. W związku z tym wczesne dzieciństwo z całą pewnością odgrywa bardzo istotną rolę w kształtowaniu się schematów. Szkoły psychoanalityczne wręcz utrzymują, że właściwie z punktu widzenia patologii zaburzeń funkcjonowania, kluczowe sprawy w życiu człowieka rozgrywają się w ciągu pierwszego czy dwóch lat życia, a cała reszta później nie odgrywa już tak istotnego znaczenia. Wtedy właśnie kształtują 9 2007-12-11, 18:25:40 w ydanie s pec jalne się jakieś zasadnicze pozycje życiowe, rapeutycznych, które się nazywa konschematy kształtujące relacje człowie- cepcjami „relacji z obiektami”, ale psyka do świata. Zdaniem innych ten pro- chologii self. W wielu podejściach psyces kształtowania się znaczących sche- chologii humanistycznych znajdziemy matów właściwie może trwać przez przekonanie, że w tym wewnętrznym całe życie, chociaż ze szczególną uwagą świecie schematów osobowościowych, przyglądamy się wczesnym okresom bardzo często możemy wprost rozpożycia, zwłaszcza wtedy kiedy mamy znać jakieś schematyczne scenariudo czynienia z osobą, której trudności, sze relacji z matką, relacji z ojcem i to problemy i zaburzenia są głęboko za- z bardzo wczesnego okresu. W różnych korzenione. podejściach wyciąga się z tego wnioski Bardzo często źródłem takich zasad- terapeutyczne, próbując te schemaniczych treści schematów jest uwew- tyczne relacje w pracy terapeutycznej nętrznianie, internalizowanie treści „wydobywać na wierzch”, opisywać, przebiegu relacji z ważnymi osobami. czasem odgrywać postaci z różnych Bardzo często fundamentalne sche- scenek. Za tym stoi przekonanie, że maty, określające własną osobę albo w niekorzystnych dla danej osoby, częokreślające relację z innymi osobami, sto traumatycznych albo frustrujących są prawie dokładnym skopiowaniem, okolicznościach, uwewnętrzniło się uwewnętrznieniem relacji ze znaczą- „coś” z wydarzeń z odległej przeszłości. cymi osobami. Współcześnie myślą tak Często źródłem znaczących treści nie tylko przedstawiciele tych szkół te- schematów – a w szczególności doty- 10 terapia_specjalny.indd 10 czących JA i dotyczących świata oraz przyszłości – jest zapamiętywanie, powtarzanie w postaci „cichej mowy” opinii znaczących emocjonalnie, które człowiek usłyszał kiedyś na swój temat, na temat życia. Bardzo często takie schematyczne myślenie o sobie przypomina nagranie na taśmie video, bo to są czasem obrazy jakichś zdań, które człowiek w szczególnych okolicznościach usłyszał na swój temat i później je odtwarza. Ma przy tym poczucie, że rzeczywistość tak właśnie wygląda i że nie towarzyszą temu nie tylko określone przekonania, ale także przeżycia podobne do tych, które pojawiały się w przeszłości. Bardzo często źródłem powstawania schematów jest interpretacja – to, co człowiek próbuje zrobić, aby sobie wyjaśnić, zinterpretować jakieś złe rzeczy, które go spotkały. Czasem dobre interpretowanie dobrych rzeczy może tworzyć schematy, które budują oczekiwania niemożliwe do spełnienia. Czasem źródłem jakichś trudności może być schemat, który nie jest negatywny, ale tworzy nastawienia do świata i oczekiwania, które nie mogą być spełnione, na przykład poczucie, że świat istnieje po to, aby zaspokajać moje potrzeby i spełniać życzenia. Takie nastawienia czasem kształtują się nie pod wpływem dramatycznych, traumatycznych wydarzeń, ale w okolicznościach, kiedy człowieka spotyka wiele dobrych rzeczy. Pojawia się w nim wtedy nastawienie, że tak już będzie zawsze. Te osobiste interpretacje są czasem budowane na bazie traumatycznych wydarzeń, zdrady czy jakiegoś poniżenia. I kiedy człowiek, chcąc unieść ciężar emocjonalny czegoś złego, co go spotkało, uznaje, że świat jest zły, on jest zły albo nie zasługuje na miłość, bo tylko w ten sposób może sobie wytłumaczyć, że ktoś go przestał kochać. Tak zbudowane schematy będą później żyły swoim własnym życiem, a negatywne mają tendencję do samoutrwalania się, do samopowielania. Często nic nie zapowiada, że zarys schematu, który się wytworzył w jakichś okolicznościach, uzyska w następnych kolejach życia aż tak wielką moc. Późniejsza specyficzna sekwencja wydarzeń, mogła dostarczyć dowodów na to, „że świat jest zły”, wzmacniając w ten sposób schemat. 2007 2007-12-11, 18:25:40 w ydanie s pec jalne Terapeuta towarzyszy pacjentowi w poszukiwaniu nowych sposobów funkcjonowania – ważne jednak, aby go w tym nie wyręczał poprzez podsuwanie mu konkretnych rozwiązań Jacek Kasprzak, Sławomir Grab PRAWDZIWY ZMYŚLONY ŚWIAT Wielu pacjentów uczestnicząc w zajęciach programu pogłębionej terapii poświęconych np. pracy nad nawrotami, złością czy poczuciem winy, nie zmienia jakości swojego życia. Chociaż zaangażowanie, aktywność i motywację ocenia się jako odpowiednie i teoretycznie predysponujące do dokonywania zmian, to oczekiwane efekty są nikłe. Zdarzają się również sytuacje, kiedy pomimo realizacji programu następuje pogorszenie funkcjonowania czy nawet złamanie długotrwałej abstynencji, a to frustruje zarówno pacjenta jak i terapeutę. Zgłaszane problemy dotyczą zazwyczaj złego radzenia sobie w konkretnych sytuacjach życiowych – w pracy, w pełnieniu ról, w wyrażaniu uczuć, budowaniu granic itp. Osoby te bardzo często mają utrwalone zachowania abstynenckie i postawy protrzeźwościowe – istnieje więc zgodność pomiędzy deklaracjami a faktycznym funkcjonowaniem (uczęszczanie na mitingi, uczestnictwo w terapii). Terapeuci mówią o nich, że są „dobrymi pacjentami” i trudno się domyślać istnienia problemów innych niż tylko wynikających z braku konkretnych umiejętności. Naturalną wydaje się więc propozycja pracy nad zwiększaniem kompetencji umożliwiających rozwiązanie zgłaszanych trudności (np. w zakresie wyrażania uczuć, poprawnej komunikacji, poszukiwania pracy). Niestety, po chwilowej poprawie nasilenie i różnorodność tych problemów rośnie. Marek Ch., lat 45, wykształcenie średnie, dwoje dzieci, dwa lata abstynencji. Zzgłasza trudności w porozumiewaniu się z żoną – uważa, że go nie rozumie, nie interesuje się jego problemami zawodowymi i trzeźwieniem. Brakuje mu jej wsparcia, irytują go rozmowy poświęcone wyłącznie sprawom bytowym i wychowywaniu dzie2007 terapia_specjalny.indd 11 ci. Wieczory spędzają na oglądaniu TV lub drobnych pracach domowych. Takie trudności zgłosił terapeucie, który zaproponował udział w treningu umiejętności małżeńskich – uczestniczył w nim razem z żoną. Po treningu komunikacji pomimo poprawnych od strony formalnej zachowań, zarówno jego jak i żony, nadal przeżywa niezadowolenie i frustrację we wzajemnych kontaktach, a nawet zaczyna sugerować konieczność podjęcia terapii przez żonę. Sytuacja ta staje się kolejnym źródłem napięć, Marek coraz częściej przeżywa silną złość, której stara się nie ujawniać. Niekiedy mówi o swojej sytuacji na mitingach AA, uzyskując wsparcie. Zgłasza się ponownie do swojego terapeuty, który proponuje mu pracę nad konstruktywnym wyrażaniem złości. Pacjent chętnie i aktywnie uczestniczy w proponowanych zajęciach i jest zdecydowany wprowadzać w życie nowe umiejętności. Po trzech miesiącach od zakończenia treningu zgłasza się do placówki stacjonarnej w obniżonym nastroju, z nasilonymi objawami wegetatywnymi oraz z natrętnymi myślami na temat picia. Okazało się również, że pacjent ma poważne kłopoty w pracy. Pomimo tego, że koledzy z AA załatwiali mu rozmaite zatrudnienia, to prawie przez dwa lata swojego trzeźwienia nie utrzymał się przez dłuższy czas w żadnym zakładzie. Potrafił wykonywać różne zajęcia, więc nie upatrywał swoich trudności w niedostatecznych kompetencjach zawodowych. Podejrzewał, że to niezrozumienie pracodawców dla jego uzależnienia i zaangażowania się w AA. Uważa, że ludzie nie są w stanie zaakceptować jego bezpośredniości, uczciwości i konsekwencji. Ponieważ bardzo boleśnie przeżył ostatnią utratę pracy, a nałożyły się na to jeszcze kłopoty domowe i lęk, że może poprzez swoją agresję zrobić krzywdę bliskim, poddał się terapii na oddziale. Po diagnozie sytuacji życiowej i analizie aktualnych problemów pacjenta terapeuta zaproponował mu pracę nad analizą nałogowych schematów funkcjonowania. Opór pacjenta był bardzo duży. Nie rozumiał, dlaczego nie może uczestniczyć w nowych warsztatach i treningach, w których upatrywał rozwiązania swoich problemów. Opisany przykład pokazuje nieskuteczność oddziaływań terapeutycznych skierowanych głównie na zmianę konkretnych zachowań i nabycia nowych kompetencji. Warto zastanowić się, co takiego uniemożliwiało pacjentowi zmianę i czerpanie satysfakcji ze stosowania nowych umiejętności; dlaczego mimo dużego nakładu pracy i zaangażowania osób z otoczenia (żona, terapeuta, koledzy z AA) efekty były niewspółmiernie małe. Próbą wyjaśnienia takich przypadków może być analiza działania tzw. nałogowych schematów funkcjonowania. Mogą one dotyczyć zarówno problemów emocjonalnych, sytuacyjno–życiowych oraz związanych z obrazem siebie. Punktem wyjścia jest zwykle jakaś sytuacja stresowa, zmiana dotychczasowego sposobu funkcjonowania lub towarzyszących mu okoliczności. To najczęściej wywołuje u pacjenta silne uczucia i naturalne u alkoholików dążenie do natychmiastowej ich redukcji. Ponieważ okoliczności wywołujące te uczucia trwają niekiedy przez dłuższy czas, sposobem na uzyskanie ulgi stają się różne zachowania, które nie wpływają na samo rozwiązanie problemu, lecz dają pacjentowi iluzję, że radzi sobie w tych trudnych sytuacjach. Koncentrowanie się na napięciu, a nie na jego przyczynach uniemożliwia krytyczną ocenę swojego położenia – siłą rzeczy muszą pojawić się takie interpretacje okoliczności, które utrzymają wpraw11 2007-12-11, 18:25:42 w ydanie s pec jalne dzie pozytywną samoocenę i prze- tach przy rosnącym napięciu i doprokonanie o skuteczności, ale fałszują wadzić do jakościowej zmiany życia prawdziwy obraz rzeczywistości. W ta- pacjenta. kich sytuacjach, dla części osób podobPrzeanalizujmy historię abstynencji nie jak kiedyś picie alkoholu, tak teraz Marka przy użyciu podanego schemanałogowe zachowanie przybiera formę tu: (schemat błędnego koła). podstawowego wzoru wpływania na Powyższe zestawienie pokazuje stan własnych uczuć i zastępuje w tej schemat funkcjonowania psycholofunkcji realistyczny kontakt z życiem gicznego pacjenta, który po leczeniu i światem. Ten sposób reagowania odwykowym wraca do swojego środotrwa pomimo odstawienia alkoholu, wiska. Jedyna zmiana, którą dostrzega, a niekiedy tworzy nowy, nieefektywny to konieczność utrzymania abstynenwzorzec zachowania uniemożliwiający cji. Nie jest świadomy, iż realizacja wartościową zmianę w życiu pacjenta. różnych zadań wymaga nie tylko poZmiana – oznacza wystąpienie nowej wstrzymania się od używania alkoholu, jakościowo sytuacji w życiu pacjenta lecz także nabywania nowych umienp. realizuje on swoje dotychczasowe jętności i budowania nowej postawy zadania życiowe w sytuacji utrzymy- wobec życia. wania abstynencji („na trzeźwo”). Zmianą (1) była w tym przypadku Napięcie – pomimo „poprawnego” nie tylko abstynencja, ale konieczwykonywania różnych zadań życio- ność podjęcia odpowiedzialności w rowych w naturalny sposób pojawia lach „trzeźwego” męża, ojca, opiekuna się napięcie (złość, niepokój, poczu- oraz sumiennego pracownika. Istotne cie winy, wstyd). Jest ono dla niego były tu również oczekiwania otoczenia dużym dyskomfortem, dlatego stara wobec niego jako trzeźwiejącej osoby. się je szybko usunąć. Koncentrując Nieporadność w pełnieniu ról i defensię jednak na przeżywaniu, nie sywna postawa wobec trudności była uwzględnia obiektywnej zmiany, źródłem lęku (2). Pacjent broniąc obktóra zaszła w jego życiu – ucieka razu siebie jako kompetentnego i barsię do interpretacji swojej rzeczywi- dzo dobrze trzeźwiejącego człowieka, stości. eskalował wymagania wobec domowZachowania – interpretacja rzeczywi- ników i nadmiarowo działał w AA (3) stości w oczywisty sposób odbiega – kompensował tym sposobem własne od obiektywnych faktów, wobec braki. Paradoksalnie – jego motywacja tego zachowania zmierzające do do terapii i udział w proponowanych redukcji napięcia muszą być nie- zajęciach treningowych również stały adekwatne i zwykle nawiązują do się elementem „nałogowego” zachodawnych, dobrze utrwalonych sche- wania. Konsekwencją (4) działań oparmatów zachowań. tych o własne interpretacje (5), a nie Konsekwencje – nieadekwatne za- fakty, było pogłębianie problemów. chowania prowadzą do pogorszenia Koncentrując się wyłącznie na rosnąsytuacji. cym dyskomforcie, nie rozumiejąc Interpretacje – rosnące napięcie i brak kontekstu całej sytuacji, pacjent nie poprawy sprawiają, że pojawiają się był w stanie dostrzec rzeczywistych coraz bardziej niekorzystne inter- motywów swojego postępowania. pretacje odbiegające od pierwotnej Początkowo pacjent swoje problemy – obiektywnej przyczyny. Pojawiają rozpoznawał w zaburzonej komunikasię racjonalizacje, obwinianie, gene- cji, w kontrolowaniu złości oraz trudralizacje, dychotomiczne myślenie, nościach związanych z utrzymaniem odnoszenie do siebie, wyolbrzymia- pracy. Interwencje terapeutyczne nie nie lub pomniejszanie itp. – dotyczą uwzględniały obiektywnej zmiany zaone głównie obrazu siebie i świata. istniałej w życiu pacjenta i oparte były Picie – ostateczną i najbardziej nieko- jedynie o zgłaszane zapotrzebowanie. rzystną konsekwencją braku efektyw- Nabywanie nowych umiejętności nie nych rozwiązań i rosnącego napięcia mogło więc zredukować napięcia, najest złamanie abstynencji. tomiast pogłębiało nieefektywne zaWczesne podjęcie pracy terapeu- chowania i prowadziło do narastania tycznej nad rozpoznaniem nałogowych bolesnych dla pacjenta konsekwenschematów może zapobiec odtwarza- cji (poczucie niezrozumienia i osaniu się ich w coraz to nowych warian- motnienia w domu, poczucie winy 12 terapia_specjalny.indd 12 po zachowaniach agresywnych, utrata pracy). Długotrwały stan napięcia i nieudane próby zmiany w przypadku opisywanego pacjenta poważnie zagroziły jego abstynencji. Przedstawiony opis nie daje odpowiedzi, jak pracować nad nałogowymi schematami. Będzie to przedmiotem oddzielnego opracowania, ale chcemy w tym miejscu zaakcentować główne elementy strategii. Po pierwsze diagnoza – dotyczyć powinna wszystkich trzech obszarów funkcjonowania psychologicznego tzn. uczuć, myślenia i obrazu siebie. Rozpoznanie sposobów traktowania emocji, odkrywanie zniekształceń rzeczywistości i nałogowej wizji życia pozwala na określenie wytworów nałogowych mechanizmów. Za kolejny krok należy uznać rozpoznanie prawidłowości rządzących zachowaniem pacjenta – to jest odkrycie schematu. Następny ważny element stanowi badanie konsekwencji życiowych powstających w wyniku działania schematu. To także istotne dla budowania motywacji do zmiany. Decyzja o zmianie dotychczasowego schematu możliwa jest dopiero po dokładnej autodiagnozie. Terapeuta towarzyszy pacjentowi w poszukiwaniu nowych sposobów funkcjonowania – ważne jednak, aby go w tym nie wyręczać poprzez podsuwanie mu konkretnych rozwiązań. Ostatnim etapem pracy jest wprowadzanie w życie nowych zachowań i monitorowanie efektów. Podkreślić należy, że bez rozpoznania mechanizmu niemożliwa jest zmiana, a wszelkie próby wyuczenia nowych zachowań bez analizy nałogowych schematów mogą przynieść co najwyżej chwilową poprawę samopoczucia, doprowadzając jednak z czasem do pogłębiającej się frustracji. SYLWETKA PACJENTA Dawniej jako „pewny” środek na alkoholizm uznawano długie pobyty w szpitalach, pracę w przyległych gospodarstwach pomocniczych (każdy szanujący się odwyk miał swoją specjalizację), później zaczęła dominować farmakoterapia. U wielu era antabusu i esperalu do dziś budzi dobre wspomnienia. Od ponad dziesięciu lat zaczęła królować psychoterapia uzależnienia. Nie oznacza to jednak, że 2007 2007-12-11, 18:25:43 w ydanie s pec jalne staliśmy się wolni od myśli o szybkiej i taniej terapii, zwłaszcza teraz, kiedy oszczędności. Leczenie alkoholików uruchamia u terapeuty różne działania zmierzają ce do uzyskania poprawy w funkcjonowaniu pacjen ta. Głównymi celami le czenia są: uzyskanie świa domości choroby, zdobycie podstawowych umiejętno ści zachowywania absty nencji i uzyskanie wglądu w sposoby własnego funk cjonowania. O ile etap podstawowy (intensywny) programu psychoterapii uzależnienia od alkoholu pozwala, w ograniczonym zakresie, na pewną unifi kację oddziaływań, to na etapie pogłębionym jest to już trudne, a często może być szkodliwe. Na tym etapie psychoterapii oprócz wątków typowo alkoholowych, konieczna jest koncentracja na czyn nikach osobowościowych i różnicach indywidual nych. To właśnie sprawia że pacjent zaczyna poka zywać nam swoje indywi dualne oblicze zza stan dardowych „alkoholowych objawów” myślenia, za chowania i przeżywania. W swojej praktyce za wodowej często możecie spotkać alkoholika, któ ry przez wiele miesięcy utrzymuje abstynencję i w jakimś zakresie reali zuje swój program zdro wienia. Pojawienie się u niego tzw. „problemów trzeźwego życia” często bywa niezrozumiałe dla terapeuty jak i samego pacjenta. Kojarzone jest wówczas przede wszyst kim z „Nawrotem”. Chęć udzielenia skutecznej pomocy przez zdespero wanego terapeutę równie zdesperowanemu pacjen towi sprawia, że siłą rzeczy najrozsądniejszą propozy 2007 terapia_specjalny.indd 13 cją wydaje się wówczas procedura zapobiegania nawrotom wg... „Nawrót” staje się w tym momencie magicznym słowem, które ma stanowić odpowiedź na wszelkie problemy – taka reakcja stwarza jednak niebezpieczeństwo DOM PRACA ZMIANA (1) Pacjent jest obecny w domu „na trzeźwo”. Musi w odpowiedzialny sposób zacząć funkcjonować w rodzinie. Ponieważ nie ma do tego wystarczających umiejętności ani postawy, życie rodzinne „ogranicza go”. Skarży się, że z żoną rozmawia tylko o błahych sprawach, zajmuje się naprawą drobnych usterek, niekiedy zajmuje się dziećmi. Pacjent pracuje w miejscu, gdzie pije się alkohol w jego obecności. Jest tam jedynym abstynentem, a alkohol jest normą. „Na trzeźwo” musi wykonywać polecenia przełożonych. NAPIĘCIE (2) Pacjent koncentruje się na sobie i rosnącym niezadowo –leniu z relacji i własnego życia. Przekonania i mech. obronne uniemożliwiają mu właściwą ocenę sytuacji. Uważa, że są sprawy ważniejsze niż cieknący kran, żona nie rozumie go i zawraca mu głowę drobiazgami, wymusza, aby zajął jednoznaczne stanowisko wobec postępowania syna. Myśli z żalem, że najlepiej byłoby trzeźwieć razem, ale żona kompletnie nie interesuje się sprawami AA. W odróżnieniu od jego dobrej przyjaciółki z mitingu, która doskonale rozumie problemy trzeźwienia. ZACHOWANIE (3) Często wychodzi na mitingi, chodzi do koleżanek z AA na interwencje, ma poczucie posłannictwa. Uczestnictwo w AA daje mu ogromną satysfakcję. Zajmowanie się domem to „pozorowane” reakcje, które mają na celu udowodnić jego zaangażowanie i wolę rozwiązania problemu. Wykorzystuje stare schematy funkcjonowania używając jedynie nowych sposobów, których nauczył się na terapii np. jest „asertywny” wobec domowników – tzn. mówi o swoich uczuciach i wymaga, aby je szanowano. Zajmowanie się domem to naprawianie niepotrzebnych rzeczy, niezaplanowane remonty. Rozmowę z żona rozpoczyna, gdy ta ogląda „M jak miłość” i irytuje go, że nie okazuje mu wystarczającej uwagi. Odbywa wychowawcze rozmowy z dziećmi, przegląda prace domowe w zeszytach, chociaż nie ma pojęcia, jak mają być poprawnie zrobione. Opowiada dzieciom, jakim był pilnym uczniem i jak bieda nie pozwoliła mu osiągnąć w życiu więcej. Rośnie w nim poczucie niezrozumienia i rozżalenia na bliskich przemieszane z poczuciem winy, że życie nie wygląda tak, jak sobie to wyobrażał. Komunikacja w rodzinie jest coraz gorsza, pojawiają się w KONSEKWENCJE pacjencie obawy, że może zostać sam Żona nie chce słuchać tego, co było na AA, rzadko (4) odzywa się albo w odwecie rozpoczyna rozmowę np. podczas meczu piłkarskiego. Dzieci nie pytają o nic, unikając „kazań” ojca, zamykają się w swoich pokojach lub wychodzą z domu. Nadal przeżywa dużo złości, nie wie, co z nią zrobić. Rośnie frustracja, ponieważ wyćwi –czone umiejętności nie są wystarczające. „Muszę być spokojny, przecież Aowiec jest spokojny, trzeźwieję już dwa lata i muszę sobie poradzić. Jako rzecznik Grupy AA muszę dawać dobry przykład. Muszę być spokojny. Napięcie związane jest z obecnością alkoholu oraz obawą przed utratą pracy. Przeżywa lęk. „Muszę być asertywny w pracy, muszę zadbać o siebie, o swoją trzeźwość. Opowiem im o sobie, to nie będą mnie namawiali.” Pacjent nie mówi, co go złości, powstrzymuje się od jakichkolwiek bardziej ekspresyjnych reakcji. Uśmiecha się i próbuje „asertywnie” dawać sobie radę. Podstawowym tematem, który porusza, jest jego uzależnienie i trzeźwienie. Bardzo dużo opowiada o AA, jest otwarty, autentyczny. „Nawraca” swoich pijących współpracowników, próbuje przenieść zwyczaje mitingowe do pracy. Skraca dystans np. do szefa zwraca się jak do kolegi z AA. Jednocześnie w przekonaniu o swojej dojrzałości i wyjątkowości domaga się specjalnego traktowania (np. wcześniejsza wypłata). Tłumienie złości doprowadza do okresowych gwałtownych wybuchów pretensji do żony i dzieci. Krzyczy wtedy na nich, obraza, wychodzi trzaskając drzwiami. Unika ludzi. Przeżywa lęk, wstyd i poczucie winy. Otoczenie patrzy na niego jak na „człowieka niespełna rozumu”. Z powodu „nawracania” współpracowników opuszcza często swoje stanowisko pracy. Szef krytycznie ocenia jego wypełnianie obowiązków. Staje się przedmiotem kpin kolegów z pracy. Pacjent musi uzasadnić sobie pogłębiające się W wewnętrznym monologu pojawia się Otoczenie postrzega jako zagrażające, nie problemy w życiu rodzinnym. Pomimo pretensji jest dużo każących tekstów, przemieszanych z widzi swojego udziału w budowaniu takiego gotowy na podjęcie dalszych kroków związanych z pretensjami i żalem. obrazu siebie w oczach współpracowników INTERPRETACJE terapią. Do problemu podchodzi zadaniowo. „Bardzo trudno jest być sobą, nie mam i szefa. (5) „Gdyby mnie kochała, to bardziej interesowałaby się wsparcia i to mnie bardzo wkurza. Nie po- „Robią ze mnie wariata, bo jestem jedynym, tym, co u mnie. Powinna także leczyć się, abyśmy trafię powstrzymać się od wybuchów złości, który nie pije. Chcą się mnie pozbyć i szykalepiej mogli się dogadywać”. ranię moich bliskich”. nują mnie. Nie pozwolę się tak traktować” ZACHOWANIA (6) Ponieważ swój problem dostrzega w słabej komunikacji z żoną, podejmuje decyzję o uczestnictwie w treningu komunikacji małżeńskiej, wyrażając nadzieję, że dzięki temu znajdą wspólny język. Jako podstawowy swój problem pacjent opisuje złość i trudności w jej adekwatnym wyrażaniu. Decyduje się – idąc za radą terapeuty – na trening radzenia sobie ze złością. Pacjent uprzedzając domniemane zwolnienie, sam rezygnuje z pracy. 13 2007-12-11, 18:25:44 w ydanie s pec jalne uproszczeń. Jest to bowiem kolejna unifikacja działań, każdemu po równo, bez konieczności wnikliwej analizy osobistej sytuacji pacjenta. Wracamy do historii Marka Ch.. Pokazuje nam ona, jak łatwo ulec schematom w myśleniu o pacjencie i terapii. Przyzwyczajamy się w naszej pracy zawodowej do wielu porażek, budując w sobie przekonanie; „przecież wszystkim nie da się pomóc”. Pewnie to prawda, tylko że czasami warto się zatrzymać i zastanowić, czy aby zbytnio nie ujednoliciliśmy naszego podejścia do pacjentów. Czy aby najlepsze procedury nie zastąpiły naszego myślenia o pacjencie, poznawania go i stosowania przemyślanych strategii oddziaływań, które mają pomóc nam zrozumieć pacjenta, a jemu zrozumieć istotę swoich trudności. Punktem wyjścia do psychoterapii na etapie pogłębionym jest psychologiczna sylwetka pacjenta, którą powinniśmy sobie nakreślić. Najczęściej nasz pacjent nie rozumie swojej sytuacji – jest świadomy jedynie faktu, że „nie układa mu się” w różnych dziedzinach życia, co wywołuje frustracje i napięcie. Marek wiedział tylko, że w pracy mu się nie układa, a w domu nie wspierają jego trzeźwienia i coraz częściej dawał ponieść się złości. Mimo wielu godzin terapii brakuje mu nadal umiejętności – najczęściej wykorzystał już bezskutecznie swój repertuar zachowań. Brak efektów pogłębia napięcie. Marek, pomimo że nauczył się sporo nowych umiejętności; asertywnych zachowań, radzenia sobie ze złością, odmawiania, komunikowania się itd., to nadal nie dysponuje umiejętnościami potrzebnymi do podjęcia zasadniczej zmiany. Brakuje mu umiejętności patrze- Działanie nałogowych schematów i proces zmiany ZMIANA INTERPRETACJE KONSEKWENCJI NAPIĘCIE obraz siebie (koncentracja na napięciu) obraz świata ZACHOWANIA Autodiagnoza KONSEKWENCJE PICIE obraz kliniczny alkoholizmu AUTODIAGNOZA warunki zewnętrzne (ocena) różnice indywidualne obraz siebie interpretacja otoczenia cechy osobowości POZYTYWNY CEL PLANOWANIE REALIZACJA REZULTAT 14 terapia_specjalny.indd 14 nia na siebie i efekty swego działania z meta poziomu. Najczęściej nasz pacjent nie wie, co miałby zmieniać – jest przekonany, że jego starania i wszystko, co zrobił jest nieskuteczne z powodu niezależnych od niego zewnętrznych czynników. Ta sytuacja może przyczyniać się do dalszego zaburzenia w funkcjach samoregulacyjnych u Marka i prowadzić do utrwalania się objawów wyuczonej bezradności. Marek nie dostrzega związków pomiędzy swoimi działaniami a pozytywnymi efektami, skutkami swego działania. Nadal reaguje nałogowo na trudności – poprzez silne dążenie do redukcji napięcia utrwalają się schematy utrudniające wyjście z sytuacji. Marek reaguje nałogowo i sam zwalnia się z pracy, ucieka z domu lub podejmuje kolejną próbę terapii. Postępowanie terapeutyczne w takich sytuacjach również można opisać w kilku krokach. Zdajemy sobie sprawę, że może będzie to zbyt duże uproszczenie, jednak wymogi artykułu zmuszają nas do zastosowania pewnych skrótów. Pierwszym krokiem w wyjściu z opisanej przez nas pułapki nałogowych schematów jest: – dotyczyć ona powinna różnych obszarów funkcjonowania psychologicznego tzn. uczuć, myślenia, obrazu siebie i zachowań. Rozpoznanie sposobu przeżywania, odkrywanie zniekształceń w ocenie problemów życiowych, a także problemów samooceny pozwala na określenie konsekwencji funkcjonowania nałogowych mechanizmów. W autodiagnozie, jakiej będzie dokonywał pacjent, warto zwrócić jego uwagę na następujące elementy: • Jak przeżywa napięcie? • Co wtedy czuje? • Co myśli w tej sytuacji? • Jak się zachowuje? • Jakie pojawiają się konsekwencje? • Jakie są efekty jego działania? Należy też ocenić, na ile trudności wynikają z rzeczywistych problemów – czynników obiektywnych, a na ile z interpretacji tych problemów. Jak pacjent radzi sobie z konsekwencjami swoich działań? Marek na tym etapie terapii bardzo drobiazgowo opisywał swoje funkcjonowanie, 2007 2007-12-11, 18:25:46 w ydanie s pec jalne zwłaszcza myśli, uczucia i zachowania. większość konsekwencji to nie efekt Pozwoliło mu to zobaczyć, jaki rodzaj my- „nałogowego funkcjonowania”, ale ślenia jest racjonalny, a jaki irracjonalny. niesprzyjających okoliczności i działaAnaliza poszczególnych sytuacji życiowych nia (bądź zaniechania działania) przez dała mu obraz konsekwencji swoich dzia- innych ludzi. Decyzja o zmianie dołań i własnych reakcji na nie. tychczasowego schematu możliwa jest dopiero po uporaniu się z dotychczaZROZUMIENIE SWOJEGO sową wizją problemu. Rozstawanie się FUNKCJONOWANIA Marka z własnymi przekonaniami na – dokonuje się poprzez szczegółową temat nieżyczliwości pracodawcy, złej analizę sytuacji trudnych, szczególnie woli żony itp. było żmudną pracą, któważne są sposoby zachowania oraz ra stopniowo przynosiła efekty. Marek interpretacje towarzyszących okolicz- dopuszczał już inną wersję wydarzeń ności. To, w jaki sposób pacjent myśli i swój aktywny udział w nich. o swoich trudnościach, jest odzwiercieUSTALENIE POZYTYWNYCH CELÓW dleniem obrazu świata i samego siebie. Istotnym elementem w terapii było również – to kolejny krok w kierunku konstruktywnego rozwiązania właściwego wydobycie na jaw wszystkich przekonań Marka na temat swojego funkcjonowania, problemu. Pacjent na tym etapie ma świata, przyszłości i innych ludzi. Pozwo- wybrać pomiędzy dotychczasowym zachowaniem zmierzającym głównie liło nam to zinterpretować jego rzeczywiste trudności. Jemu umożliwiło myślenie w in- do szybkiej redukcji napięcia, a zachowaniem zmierzającym do realizacji ny niż dotychczas sposób o swoim życiu konstruktywnego celu. Niekiedy to cel i problemach. odległy, a tym samym gratyfikacja zoZROZUMIENIE, W JAKI SPOSÓB staje odroczona w czasie. Należy liczyć FUNKCJONUJE NAŁOGOWY się w tym miejscu z ograniczeniami SCHEMAT wynikającymi z cech osobowościowych – to przede wszystkim zrozumienie, i różnic indywidualnych – niekiedy iż podstawową intencją dotychczaso- konstruktywne cele są dla pacjenta wych działań nie jest rozwiązanie pro- nieosiągalne bez pewnych psycholoblemu, lecz doświadczenie ulgi. Dzia- gicznych umiejętności. Należy w tałania zmierzające do redukcji napięcia kiej sytuacji określić deficyty i możlisą wyuczonymi sposobami radzenia wości ich uzupełnienia. Najtrudniejsze sobie, które niekiedy bywały nawet zadanie dla Marka to właśnie realizacja skuteczne. Jednak ich mechaniczne dalekosiężnego celu. Uznał, co prawda, że stosowanie, bez zrozumienia swojej to, co robił, to unikanie odpowiedzialności sytuacji, nie może dawać pozytyw- za wypełnianie roli ojca, męża i pracownych efektów, chociaż sprawia wraże- nika, jednak trudno mu było wyobrazić nie „robienia co w mojej mocy”. Zro- sobie, jak ten cel osiągnie. Jego cechy osozumienie mechanizmu funkcjonowania bowościowe, charakterystyczne dla osób zanałogowego schematu było teraz kwestią leżnych i pewne cechy indywidualne, takie czasu. Teoria nałogowych schematów zo- jak wysokie zapotrzebowanie na stymulastała odkryta przez Marka we własnym cję, zewnątrzsterowność, mała odporność działaniu. Jest to bardzo trudny i bole- na stres i frustrację, potrzeba uzyskiwania sny moment dla pacjenta, kiedy dochodzi szybkiej gratyfikacji nie sprzyjały uzyskado wniosku, że to on sam podcinał sobie niu założonego celu. Marek miał także wiegałąź. Terapeuta także powinien być tutaj le cech, które mogły dopomóc mu w realizauważny, aby to odkrycie nie zakończyło się cji założeń. Jego długa abstynencja, wniklijak wszystkie inne działania; czyli dozna- wość intelektualna, optymizm i wyraźnie niem ulgi i włączeniem go do nałogowego ukształtowane wartości były niewątpliwyschematu. mi sprzymierzeńcami w zmianie. Okazało się także, że jego pewna sztywność mogła ZOBACZENIE KONSEKWENCJI zostać również pozytywnie wykorzystana NAŁOGOWEGO FUNKCJONOWANIA do realizacji kolejnych kroków w zmianie. – badanie konsekwencji życiowych poWPROWADZANIE ZMIAN wstających w wyniku działania scheI MONITOROWANIE matu jest istotne dla budowania motywacji do zmiany. Trudność polega na – w zależności od natury problemu stosujemy w tej fazie psychoterapii tym, że z punktu widzenia pacjenta 2007 terapia_specjalny.indd 15 różne strategie pracy terapeutycznej. Jak wspominaliśmy w poprzednim artykule, terapeuta towarzyszy pacjentowi w poszukiwaniu nowych sposobów funkcjonowania, jednak nie może go wyręczać ani poprzez podsuwanie mu konkretnych rozwiązań, ani poprzez jednoznaczną ocenę jego pomysłów czy zachowań. Na tym etapie pracy Marek konsumował to wszystko, czego nauczył się na rozlicznych treningach, wykładach i co sam praktykował w życiu. Terapeuta zaś miał niebywałą przyjemność w obserwowaniu, jak zaczyna twórczo wykorzystywać swoje zasoby, jak bezproduktywnie dotychczas gromadzone informacje i umiejętności zaczynają być wykorzystywane w nowy sposób. Takie odkrycia dokonywane przez pacjenta są naprawdę możliwe. Podsumowując pracę z pacjentem, należy jeszcze kilkakrotnie powrócić do wprowadzanej przez pacjenta zmiany. Monitorowanie zmian, jakie realizuje pacjent w swoim postępowaniu, powinno się dokonywać również w obecności terapeuty. Umiejętność do przyglądania się swojemu postępowaniu, funkcjonowaniu z metapoziomu jest trudną sprawą. Niektórzy pacjenci nie są w stanie jej osiągnąć. Warto jednak próbować i stwarzać okazje do oglądu samego siebie. Na kilku seminariach, które wspólnie prowadziliśmy, najciekawszym momentem było odkrywanie przez terapeutów swoich własnych nałogowych schematów. To dobra droga do zrozumienia sposobu pracy z uzależnionymi pacjentami, który proponujemy. 15 2007-12-11, 18:25:46 w ydanie s pec jalne W kręgach osób zajmujących się neurobiologią panuje przekonanie, że dostarczana obecnie i w przyszłości wiedza może nie zostać właściwie skonsumowana i przełożona na konkretne działania Bogusław Habrat OD ALKOHOLIZMU PO WIZJĘ CZŁOWIEKA Od wieków jednym z podstawowych zagadnień filozoficznych i antropologicznych było pytanie o naturę człowieka. W szczególności spory budziło zagadnienie, na ile zachowania ludzkie są determinowane czynnikami biologicznymi, a na ile kulturowymi (nature or culture). Dychotomię tę opisywało także przeciwstawienie mózgowi psychiki (brain or mind). O ile w poprzednich wiekach zagadnienie to miało charakter głównie spekulatywny i wspierane było co najwyżej obserwacjami i ich interpretacją, to postępy badań nad fizjologią ośrodkowego układu nerwowego już w XIX wieku dostarczyły wielu argumentów na biologiczne uwarunkowanie przynajmniej części zachowań ludzkich. Spór pomiędzy zwolennikami dominacji psychologiczno–społecznych uwarunkowań zachowań nad zwolennikami biologicznego ich zdeterminowania właściwie nigdy nie przycichał, natomiast wahadło aprobaty dla jednego lub drugiego sposobu myślenia zmieniało się w zależności od pojawiania się atrakcyjnych koncepcji, odkryć naukowych, ale było też spowodowane koniunkturą polityczną wywierającą piętno na tzw. „poprawność polityczną”. *** Doświadczenia z lat 60. i 70. XX wieku wykazały, że np. w psychiatrii wprowadzenie „humanistycznego” psychologiczno–socjologicznego spojrzenia na pacjentów poprawiło przebieg, wyniki leczenia i rokowanie w wielu chorobach, relacje między pacjentami a personelem, pozycję pacjentów itp., ale nie było w stanie zastąpić modelu medycznego. Ostatnie dekady XX w. cechowały się pewnego rodzaju wzajemnym respektem osób przekonanych o psychologiczno–społecznej etiopatogenezie zaburzeń psychicznych i spo- 16 terapia_specjalny.indd 16 sobach ich leczenia a zwolennikami modelu umownie zwanego biologiczno–medycznym. Większość nowoczesnych programów leczniczych zawiera elementy oddziaływań zarówno biologicznych jak i psychoterapeutycznych oraz oddziaływań środowiskowych. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że mimo deklarowanego podejścia „holistycznego”, „eklektycznego”, „wielowymiarowego”, programy te funkcjonują niejako równolegle, natomiast nie są zintegrowane wewnętrznie. Sytuacja ta po części wynika z samego postępu nauk humanistycznych i biologicznych. Gwałtowny przyrost wiedzy powoduje m.in. hermetyczność terminologii, odrębności warsztatowe, lawinowo rosnącą liczbę publikacji, a w efekcie niemożność znalezienia wspólnego języka, niemożność ogarnięcia całości wiedzy o człowieku. Koncepcje Cloningera Jedną z pierwszych prób przełamania tego stanu rzeczy były badania genetyków amerykańskich, którzy badali zależności miedzy wpływami biologicznymi (genetycznymi) a środowiskowymi (w sensie psychologicznym i socjalnym). W połowie lat 80–tych stwierdzili, że większość alkoholików można zaliczyć do jednej z dwu grup: takich, u których wpływ genetyczny odgrywał decydującą rolę w powstawaniu uzależnienia i takich, u których znaczniejszą rolę odgrywały inne czynniki (np. typ osobowości, sposób reagowania na pewne sytuacje). Ogromnym wkładem w rzucanie pomostów między dwie wizje człowieka były prace grupy skupiającej się wokół Roberta Cloningera. Na podstawie ukazujących się do r. 1987 prac z dziedziny neurobiologii, psychiatrii i psychologii różnic indywidualnych, dokonali oni zaskakującej syntezy wiedzy. Niektórym temperamentalnym, a więc wrodzonym i w miarę stałym cechom osobowości, których umocowanie w biologii trochę „wisiało w powietrzu”, przydano konkretne parametry neurobiologiczne: aktywność układów neuroprzekaźnikowych. Aktywność tych układów można mierzyć – choć to nieco skomplikowane – w sposób bezpośredni lub pośredni, natomiast do pomiarów temperamentalnych cech osobowości skonstruowano specjalne narzędzie: Tridimensional Personality Questionnaire (TPQ). W sposób empiryczny potwierdzono w wielu badaniach, że następujące temperamentalne cechy osobowości łączą się z aktywnością układów neuroprzekaźnikowych: • uzależnienie od wzmocnień (reward dependence) z aktywnością układu noradrenergicznego, • poszukiwanie nowości (novelty seeking) – układu dopaminergicznego, • a unikanie sytuacji ryzykownych (harm avoidance) – układu serotoninergicznego. W myśl tej spójnej koncepcji osobowość wszystkich osób mieści się w trójwymiarowej przestrzeni ograniczonej trzema temperamentalnymi parametrami osobowości uwarunkowanymi aktywnościami trzech układów neuroprzekaźnikowych. Cloninger ze swoimi współpracownikami stworzyli taki przestrzenny model w kształcie sześcianu, gdzie osoby, które z racji wyników badań temperamentalnych cech osobowości (i związanych z nim wyników aktywności układów neuroprzekaźnikowych) mieściłyby się na obrzeżach, a szczególnie w pobliżu narożników sześcianu, miałyby różne kliniczne zaburzenia osobowości, tym bardziej nasilone, im miałyby bardziej skrajne wyniki. Przebadani za pomocą TPQ alkoholicy uplasowali się w przestrzeni przypominającej klepsydrę lub hantle, a „końcowe zgrubienia” umiejscowione były w obszarach typowych wg teorii Cloningera, dla osobowości antyspołecznej (typ 2 alkoholizmu dotyczący głównie mężczyzn) lub dla osobowości bierno–zależnej (typ 1 alkoholizmu występujący głównie u kobiet). Koncepcje Cloningera nie nadążały jednak za wiedzą psychologów różnic indywidualnych, wśród których dominuje model pięciu podstawowych wymiarów temperamentu. W tym celu koncepcję rozszerzono przez dodanie następnych dwóch wymiarów osobowości i powiązanie ich z aktywnościami dwu innych 2007 2007-12-11, 18:25:47 nasze doświadczenia układów neuroprzekaźnikowych. Powstało też nowe narzędzie, które cechy temperamentalne opisywało w pięciu wymiarach, korespondujących z pojęciami zawartymi w „wielkiej piątce” uznawanej przez psychologów temperamentu (Temperament and Character Inventory – TCI). O ile powiązania między aktywnościami pierwszych trzech układów neuroprzekaźnikowych z cechami temperamentalnymi były dobrze udokumentowane, o tyle następne dwie pary parametrów były dobrane trochę „na wyrost”. Później Cloninger napisał kilka artykułów i książkę, gdzie ewidentnie spekulował na temat swojej teorii, która miała wyjaśniać niemal wszystkie aspekty zachowań ludzkich, w tym także bardzo skomplikowanych. Niemniej jego ogromnym wkładem w rozumienie człowieka było: – powiązanie temperamentalnych cech osobowości z konkretnymi parametrami neurobiologicznymi; – odrzucenie jednogenowego modelu większości zaburzeń psychicznych, na rzecz wielogenowego uwarunkowania cech osobowości, które sprzyjają zachowaniom, które z kolei mogą prowadzić do zaburzeń psychicznych. W poszukiwaniu genu alkoholizmu Pod koniec lat 80. ciągle jeszcze niektórzy poszukiwali „genu alkoholizmu”, co na gruncie badań genetyki epidemiologicznej wydawało się niemożliwe. Wiadomo było jedynie, że genetycznie uwarunkowana konfiguracja aktywności izoenzymów metabolizujących alkohol może mieć pewne znaczenie w przeciwdziałaniu nadmiernemu piciu (zatrucie endogennie powstałym aldehydem octowym miało mieć działanie awersyjne). Mała aktywność jednego z enzymów metabolizujących neuroprzekaźniki (monoaminooksdaza – MAO) często była stwierdzana w antysocjalnych zaburzeniach osobowości i różnych zaburzeniach związanych z upośledzeniem kontroli impulsów. Rozpoczęła się jednak era genetyki molekularnej. W sposób lawinowy zaczęto identyfikować geny, które są związane z aktywnością różnych enzymów, w tym m.in. enzymów, które wpływają na syntezę, transport i metabolizm neuroprzekaźników oraz na budowę receptorów. Zaczęto wiązać polimorfizm genów (odchylenia sekwencji aminokwasów od 2007 terapia_specjalny.indd 17 w ydanie s pec jalne genów „prawidłowych”) z parametrami biologicznymi (np. aktywnością enzymów, uwarunkowanych tym genem) oraz parametrami klinicznymi (cechy osobowości, zachowania z nich wynikające, występowanie choroby oraz jej cechy). Pierwszym głośnym odkryciem było powiązanie występowania alkoholizmu z mutacją genu DRD2, który warunkuje „sprawność” reakcji układu dopaminergicznego, a więc tego, który z jednej strony wiąże się z pewnymi cechami osobowości, a z drugiej odgrywa istotną rolę w mechanizmach motywacyjnych poszukiwania alkoholu. Badania te później zweryfikowano negatywnie, ale kierunek został wytyczony. Na całym świecie setki pracowni genetyki molekularnej typuje geny, które mogą mieć związek z patogenezą różnych zaburzeń (tzw. geny kandydujące) i następnie próbuje znaleźć korelacje między ich polimorfizmem a występowaniem tych zaburzeń albo jakąś cechą, która może być ich powodem lub skutkiem. Potęga neurobiologii Obecny stan wiedzy wykazał przede wszystkim znaczny stopień skomplikowania patogenezy wielu zaburzeń, w tym uzależnień. Dotyczy to w szczególności poligenowego ich uwarunkowania. Wydaje się również, że w odniesieniu do znacznej części zaburzeń psychicznych występuje wspólna i niespecyficzna genetyczna skłonność. Polega ona na nieprawidłowościach genowych, których efektem są niespecyficzne zaburzenia układów neuroprzekaźnikowych skutkujące anomaliami temperamentalnymi (np. w różnych zaburzeniach tzw. neuropsychiatrycznych powszechne jest występowanie wzmiankowanego powyżej polimorfizmu DRD2). Anomalie te w niesprzyjającym środowisku mogą prowadzić do reakcji psychicznych i zachowań, skutkujących nieprawidłowymi decyzjami (np. o radzeniu sobie z lękiem czy obniżonym nastrojem za pomocą sięgania po alkohol), a w efekcie zaburzeniami psychicznymi np. uzależnieniem. W odniesieniu do alkoholu sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Pod wpływem alkoholu może dochodzić bowiem do ekspresji genów, które nie uaktywniłyby się, gdyby nie przewlekłe picie alkoholu. Ten stan skomplikowania powoduje, że na ułożenie układanki poczekamy jeszcze przez kilka lat. Ale już dziś możemy stwierdzić, że: • Wkład składowej genetycznej w powstanie alkoholizmu obliczany jest na co najmniej 40–70% (w zależności od badanych grup, np. u kobiet jest mniejszy). • Patogeneza alkoholizmu polega głównie na genetycznym warunkowaniu aktywności enzymów, które syntezują, transportują i metabolizują neuroprzekaźniki, a także na warunkowaniu budowy receptorów dla tych neuroprzekaźników. Układy neuroprzekaźnikowe warunkują głównie temperamentalne cechy osobowości, a te z kolei przyczyniają się do takiego funkcjonowania psychicznego, którego efektem może być sięganie po alkohol. Picie alkoholu może uaktywniać ekspresję niektórych genów. Kontynuowanie lub zaprzestanie picia może być spowodowane występowaniem polimorfizmu genów, który na drodze metabolizowania alkoholu może powodować działanie wzmacniające lub awersyjne. • Ogromne postępy wiedzy neurobiologicznej stoją jeszcze w dysproporcji z praktycznymi działaniami profilaktyczno–leczniczymi. • Postępy neurobiologii niemal na całym świecie wydają się być niedoceniane przez przedstawicieli instytucji zajmujących się profilaktyką i leczeniem. *** W kręgach osób zajmujących się neurobiologią panuje przekonanie, że dostarczana obecnie i w przyszłości wiedza może nie zostać właściwie skonsumowana i przełożona na konkretne działania. Jedną z przyczyn takiego stanu jest fakt, że obecnie wahadło znacznie wychyliło się w kierunku rozumienia natury człowieka jako bardziej zdeterminowanego biologicznie niż się dotychczas wydawało. O ile przyjęcie do wiadomości faktu, że np. skłonność do niektórych chorób, które jeszcze dzisiaj czasami nazywa się cywilizacyjnymi, jest w znacznie większym stopniu uwarunkowana genetycznie niż trybem życia, wydaje się stosunkowo łatwe, o tyle znacznie trudniej przychodzi oswoić się z myślą, że odczuwamy, myślimy i postępujemy w taki a nie inny sposób, dlatego, że jesteśmy uwarunkowani czynnikami biologicznymi. Trudno sobie wyobrazić naszą relację do takiego determinizmu, ale być może zaaprobujemy go w sposób naturalny jak fakt, że jesteśmy śmiertelni i nie potrafimy fruwać. 17 2007-12-11, 18:25:48 p r e z e n t a c je w ydanie s pec jalne Wydaje się rzeczą oczywistą, że skłonność do nadużywania substancji psychoaktywnych charakteryzuje osoby o określonych cechach osobowości Anna Basińska UZALEŻNIENIA A ZABURZENIA OSOBOWOŚCI BIOLOGICZNE PODŁOŻE RELACJI W 2006 roku NIAAA opublikował raport nr 67 w całości poświęcony piciu alkoholu przez osoby nieuprawnione do tego z racji młodego wieku (w USA to wiek poniżej 21 lat). W tej grupie rejestruje się rocznie około 5000 zgonów związanych z alkoholem, głównie w wypadkach drogowych (ok. 1900), ale też wskutek zabójstw (1600), samobójstw (300) oraz wypadkach innego rodzaju (np. utonięć). Wskazuje się na obniżenie średniego wieku inicjacji alkoholowej (w 2003 roku: 14 rok życia). Wśród nastolatków w wieku odpowiadającym u nas młodzieży uczącej się w klasie drugiej gimnazjum znajdziemy 11% mających za sobą epizod ostrego picia (powyżej 5 porcji standardowych naraz) w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Wśród 12–klasistów (ok. 18 – 19 roku życia)to już prawie jedna trzecia młodzieży. Młodzież europejska ma jeszcze wyższe wyniki: według European School Project on Alcohol and Other Drugs (ESPAD, 2003), intensywnie (trzy i więcej razy podczas ostatniego miesiąca) upija się 25% 15– 16–latków z rejonu Wysp Brytyjskich i Danii, zaraz po nich (od 15 do 20%) – z Austrii i Czech oraz północnych krajów nadbałtyckich, najmniej (poniżej 5% 15– 16–latków) – z krajów śródziemnomorskich. Dla Polski wskaźnik ten wynosi ok. 10%. Autorzy amerykańskiego raportu zastanawiają się, dlaczego niektórzy młodzi piją. W swoich hipotezach kładą nacisk na wysoką tolerancję ujemnych oraz podatność i poszukiwanie dodatnich skutków działania alkoholu wśród młodzieży. Podkreślają związek między młodym wiekiem a skłonnością do zachowań ryzykownych. Wskazują na czynniki genetyczne i środowiskowe, zwiększające prawdopodobieństwo popadnięcia w uzależnienie. Wreszcie, 18 terapia_specjalny.indd 18 zwracają uwagę na cechy osobowości młodzieży skłonnej do nadużywania alkoholu. Dzieci, które zaczynają pić w bardzo wczesnym wieku (przed 12 rokiem życia), często przejawiają: • agresywne, destrukcyjne zachowania, nadpobudliwość, zaburzenia zachowania lub antyspołeczne, • objawy depresyjne, lękowe lub wycofania (Zucker i wsp., 2003), • buntowniczość (Brook i wsp., 1995), trudności w unikaniu szkód czy ryzykownych sytuacji (Jones i wsp., 1998), wrogość lub brak empatii, działania bez zahamowań moralnych (Colder i O’Connor, 2002; Colder i Chassin, 1997; Moss i Kirisci 1995). Przerywając w tym miejscu lekturę raportu, zastanówmy się nad ostatnią kwestią. Wydaje się rzeczą oczywistą, że skłonność do nadużywania substancji psychoaktywnych charakteryzuje osoby o określonych cechach osobowości. Wiadomo też, że nadużywanie, a następnie uzależnienie, powoduje dalsze, wtórne zmiany charakterologiczne. Jednak związek między uzależnieniem a osobowością nie jest wyłącznie związkiem między skutkiem a przyczyną. Oba, łącznie, mogą być zdeterminowane wcześniej przez określone, biologiczne cechy organizmu. Cele tego artykułu to: • wykazanie wspólnego podłoża biologicznego dla niektórych zaburzeń osobowości i alkoholizmu, • zrozumienie, w jaki sposób funkcjonowanie mózgu przekłada się na zachowanie, w tym picie alkoholu, • wnioski terapeutyczne. Tendencje rodzinne Już w latach sześćdziesiątych wiedziano, że u dzieci alkoholików ryzyko zachorowania jest siedem razy większe niż u pozostałych. Sami alkoholicy są od 4 do 6 razy częściej niż zdrowi, dziećmi uzależnionych rodziców. Szybko przekonano się, że w przekazywaniu wzorca picia patologia domu rodzinnego ma jednak stosunkowo małe znaczenie. Dowiodły tego badania na rozdzielonych bliźniętach jednojajowych, tj. genetycznie identycznych, ale wychowywanych w różnych środowiskach (Kaij, 1960; Jonsson i Nilsson, 1968; Loehlin, 1972; Partanen i wsp., 1966), adoptowanych dzieciach alkoholików (Bohman, 1978; Cadoret i Garth, 1978; Cadoret i wsp.,1980; Goodwin i Guze, 1974), wreszcie porównania częstości alkoholizmu między synami a córkami alkoholików, jako że z płcią wiążą się różne wymagania środowiska odnośnie stosunku do alkoholu (McGue i Slutske, 1996; Prescott i wsp., 1999). Wyniki wskazywały jednoznacznie, że czynnik środowiskowy może tylko częściowo modyfikować tendencje zdecydowanie uwarunkowane genetycznie. Tendencje te nie dotyczą jednak ściśle skłonności do nadużywania alkoholu. Określają one pewną, bardziej ogólną cechę organizmu, której tylko jednym z możliwych przejawów może być alkoholizm. Zespół odhamowania W 1980 roku Gorenstein i Newman postawili hipotezę, że tak zwana „psychopatia”, zachowania aspołeczne, zachowania impulsywne, nadużywanie alkoholu, nadużywanie substancji psychoaktywnych to różne uzewnętrznienia bardziej podstawowego zaburzenia, nazwanego przez nich uogólnionym zespołem odhamowania (generalized disinhibitory complex). Późniejsze badania wykazały wiele zależności potwierdzających tę hipo2007 2007-12-11, 18:25:49 p r e z e n t a c je tezę. Stwierdzono, że wczesny alkoholizm współwystępuje ze zwiększonym prawdopodobieństwem zachowań antyspołecznych i odhamowanych (Tarter, 1988; McGue i wsp., 1997, 1999). Co więcej, określone cechy zachowania: odhamowane, niekontrolowane, impulsywne, istotnie prognozują u dzieci wczesne nadużywanie alkoholu (Cloninger i wsp., 1988; Farrington, 1991). Badania ostatniej dekady uściśliły tę relację, wykazując, że wiek pierwszego zetknięcia z alkoholem koreluje z licznymi wskaźnikami odhamowania (McGue i wsp., 2001), przy czym wiek od 11 do 14 lat daje najwyższe ryzyko alkoholizmu (DeWit i wsp., 2000). Ujmując cechy zachowań odhamowanych jednym, uniwersalnym zwrotem, pod koniec lat dziewięćdziesiątych stwierdzono, że uzależnienia często poprzedzane są w dzieciństwie przez tzw. zaburzenia eksternalizacji, czyli wcześnie pojawiające się, stabilne w czasie (nie mylić z przemijającym buntem okresu dojrzewania) zachowania nadaktywne, impulsywne, agresywne (Weinberg i wsp., 1998). Zaburzenia eksternalizacji z wiekiem ewoluują w stronę bardziej skrystalizowanych form klinicznych, np. ADHD, zachowań aspołecznych, nadużywania substancji. Różne zaburzenia w tej klasie są uwarunkowane przez te same czynniki ryzyka (Kendler i wsp., 2003). Ważny jest wniosek, że następnym pokoleniom przekazuje się ogólną podatność, która jednakże może (pod wpływem czynników modyfikujących, w tym środowiskowych) uzewnętrzniać się rozmaicie, dając różne zaburzenia (Hicks i wsp., 2004). Wykazano więc, że owa ogólna podatność dotyczy zaburzeń hamowania, warunkujących z jednej strony określone cechy osobowości i zachowania, z drugiej – skłonność do uzależnień. Alkoholizm nie jest więc odrębnym zaburzeniem, ale należy do elementu spektrum zaburzeń związanych z pierwotnym odhamowaniem. Należy zastanowić się, skąd bierze się sam zespół odhamowania. Podłoże biologiczne Poszukując biologicznego (prawdopodobnie genetycznego) podłoża, nie szuka się przyczyn odpowiedzialnych za końcowy obraz kliniczny. Ten bo2007 terapia_specjalny.indd 19 w ydanie s pec jalne wiem jest zbyt złożony, jako wynik działania wielu czynników –genetycznych (być może różnych kombinacji kilku genów) oraz modyfikujących czynników biologicznych i środowiskowych. Szuka się więc raczej prostej cechy organizmu mogącej stanowić fizjologiczny punkt wyjścia do powstania określonych zaburzeń klinicznych (tu: odhamowania) a zarazem –w silnym stopniu dziedzicznej, czyli w łańcuchu przyczynowo–skutkowym od genu do obrazu klinicznego usytuowanej dość blisko początku. Można się więc zastanowić, czy zaburzenia związane z odhamowaniem mają swój odpowiednik na poziomie fizjologii samego mózgu. W 1999 roku Begleiter i Porjesz postawili hipotezę, że zaburzenie równowagi między pobudzeniem i hamowaniem właśnie na poziomie komórek nerwowych (neuronów) jest elementem warunkującym predyspozycję do alkoholizmu. Jak jednak to sprawdzić? Czy da się znaleźć prostą, fizjologiczną cechę, będącą bezpośrednim i dającym się zmierzyć przejawem podstawowego poziomu wzbudzenia mózgu? Podstawowa aktywność bioelektryczna mózgu Takim wskaźnikiem okazuje się być spoczynkowa aktywność bioelektryczna mózgu. To ciągłe, oscylacyjne zmiany pola elektrycznego, mierzone przez powszechnie dostępną aparaturę elektroencefalograficzną (EEG), najczęściej z powierzchni głowy. Oscylacje te są w rzeczywistości mieszaniną różnych częstotliwości, które neurofizjolodzy, w związku z ich znaczeniem fizjologicznym, podzie lili na cztery zakresy Dominująca w każdym zakresie częstotliwość i amplituda jest dzie dziczna w przypadku od 76 do 89% (van Be ijsterveldt i Boomsma 1994; van Beijsterveldt i wsp., 1996), czy li w stopniu znacznie wyższym niż np. sam alkoholizm, którego ostateczne przejawy mogą zostać osłabione przez nakładające się inne czynniki. Dwa z tych zakre sów, alfa (od 8 do 13 cykli na sekundę) i beta (od 14 do 30 cykli), składają się na czynność obserwowaną u dorosłego, zdrowego człowieka w stanie czuwania. Czynność alfa wiąże się ze stanem relaksu i jest najbardziej widoczna przy zamkniętych oczach. Podjęcie aktywności poznawczej, intensywność procesów myślowych częściowo wygasza tę czynność na korzyść czynności beta. Udowodniono, że właśnie czynność beta, najbardziej uogólniona i charakterystyczna dla aktywnego stanu czuwania, stanowi przejaw równowagi między pobudzającymi neuronami piramidowymi i interneuronami hamującymi (Whittington i wsp., 2000). Okazuje się, że czynność beta ma u alkoholików podwyższoną moc (ryc.1., Propping i wsp., 1981; Costa i Bauer, 1997; Winterer i wsp., 1998; Bauer, 2001; Rangaswamy i wsp., 2002; Saletu–Zyhlarz i wsp., 2004) i to niezależnie od czasu trwania abstynencji (Rangaswamy i wsp., 2002). Spośród wielu zmian EEG u alkoholików ta jedna cechuje się obecnością również u osób z grupy ryzyka, głównie u dzieci alkoholików (Rangaswamy i wsp., 2004) i poprzedza u nich nadużywanie alkoholu. Wysoka moc beta u alkoholików może być więc przejawem odhamowania na poziomie neuronalnym, a więc wskaźnikiem predyspozycji do odpowiednich klinicznych zaburzeń, w tym uzależnień. Hamowanie w funkcjach poznawczych Poza spoczynkową czynnością EEG w mózgu obserwuje się powstawanie 19 2007-12-11, 18:25:49 a kc e n t w ydanie s pec jalne nych z analizą konkretnych bodźców (obrazu, dźwięku, słowa), mających znaczenie dla wykonywanego przez nas zadania. Te tak zwane potencjały związane z bodźcem (ERP – event–related potentials) składają się z kolejnych składowych, powstających podczas przetwarzania bodźca przez kolejne struktury poznawcze mózgu. Wcześniejsze składowe (P1, N1, P2 – ryc. 2.) odzwierciedlają przetwarzanie go przez korę sensoryczną (wzrokową, słuchową lub inną), co pozwala zorientować się w fizycznych cechach bodźca („co to jest?”). Późniejsze składowe, w tym klasa składowych oznaczanych jako P3, powstają po 300. milisekundzie od chwili wystąpienia bodźca, po dotarciu informacji do kory płata czołowego i zakrętu obręczy (Baudena i wsp., 1995; Brazdil i wsp., 1999; Halgren i wsp., 1995). Tam odbywa się opracowanie intelektualne bodźca („co on oznacza dla mnie?”) i decyzja o reakcji. Uważa się, że składowe P3 wiążą się z procesami hamowania na tych etapach. Jak można się domyślać, amplituda P3 znacząco koreluje z jakością wykonania zadania. Widać to zwłaszcza dla składowej P3a po bodźcach wzrokowych (Basińska, 1998). U alkoholików (w tym abstynentów), ale też u ich niepijącego potomstwa, ma miejsce obniżenie amplitudy tych składowych (np. Porjesz i Begleiter, 1985; Begleiter i wsp., 1987; Porjesz i wsp., 1996; Hada i wsp., 2001; Rodriguez Holguin i wsp., 1999). Podobne zmiany obserwuje się ponadto: • u nadużywających substancji psychoaktywnych (Anokhin i wsp., 2000; Biggins i wsp,. 1997; Brigham i wsp., 1997; Herning, 1996; Iacono i wsp., 2003), • u osób z osobowością dyssocjalną (Costa i wsp., 2000; Hesselbrock i wsp., 1993; O’Connor i wsp., 1994), • u osób z zaburzeniami zachowania (Iacono i wsp., 2002), • u osób z zespołem ADHD (Klorman, 1991; Frank i wsp., 1994; van der Stelt i wsp., 2001), a więc u osób ze spektrum zaburzeń związanych z odhamowaniem (choć także w innych grupach zaburzeń). Istotna jest też topografia P3 odzwierciedlająca fizyczną lokalizację procesów poznawczych w mózgu. U zdrowych osób składowa P3a, jako 20 terapia_specjalny.indd 20 ściślej związana z pra widłową oceną bodźca ma największą amplitu dę w okolicy przedczo łowej, zaś P3b – w oko licy ciemieniowej (ryc 3. – mapy potencjału P3a i P3b). Nieprawi dłowa topografia tych składowych w mózgu (np. składowej P3a u chorych na schizofre nię) koreluje z pogor szeniem funkcji inte lektualnych (Basińska 2000). U alkoholików obserwuje się odmienną topografię tych składowych (Hada i wsp., 2000, 2001; Kamarajan i wsp., 2006; Holguin i wsp., 1999). Może ona być wynikiem aktywowania alternatywnych obwodów czynnościowych mózgu. Tak więc, podobnie jak wzmożona spoczynkowa czynność beta, obniżony P3, zwłaszcza P3a w rejonach przedczołowych, wskazuje na osłabienie mechanizmów hamujących zarówno u alkoholików, jak i w grupie ryzyka (Begleiter i Porjesz, 1999), zaś dezorganizacja topograficzna może być przejawem chaotycznego rozproszenia aktywności pomiędzy dodatkowo uruchamiające się alternatywne ośrodki funkcji poznawczych, w związku z ogólnym odhamowaniem. Sondując głębiej w stronę pierwotnego podłoża, należy zastanowić się, od czego zależą opisane wyżej elektrofizjologiczne przejawy odhamowania mózgu. minowy, w układzie wrażliwych na niego neuronów (tzw. układzie NMDA), działa odwrotnie: jest substancją odpowiedzialną za większość procesów związanych z ogólnym wzbudzeniem OUN. Równowaga między tymi substancjami w dużym stopniu warunkuje czynnościową równowagę w zakresie poziomu pobudzenia mózgu. Żeby neuroprzekaźnik działał na określoną komórkę nerwową, musi ona mieć czujnik tej substancji, tzw. receptor. To złożony kompleks białkowy wbudowany w błonę komórkową neuronu, w swej konstrukcji zawierający miejsce dopasowane strukturalnie do cząsteczki neuroprzekaźnika. Umożliwia to przyłączenie się cząsteczki neuroprzekaźnika, co powoduje zmiany (pobudzenie lub zahamowanie) funkcji neuronu. Alkohol jest substancją, która, mimo że wprowadzona do mózgu od zewnątrz, działa na mózg hamująco, podobnie jak GABA. Dzieje się tak, ponieważ alko- Podłoże biochemiczne Komórki nerwowe nie łączą się ze sobą ściśle. Szczeliny między nimi wypełniają substancje chemiczne produkowane przez jedne, a wychwytywane przez inne neurony. Wśród wielu takich substancji chemicznych (tzw. neuroprzekaźników) istnieją dwie, w dużym stopniu przeciwstawne pod względem działania: • GABA (od: gammaaminobutyric acid, czyli kwas gammaaminomasłowy), • kwas glutaminowy. GABA jest substancją, która, docierając do odpowiednich komórek nerwowych, aktywizuje procesy odpowiedzialne za hamowanie dość rozległych obszarów mózgu. Z kolei kwas gluta2007 2007-12-11, 18:25:50 a kc e n t hol (podobnie jak leki uspokajająco– nasenne z grupy benzodiazepin i barbituranów) jest w stanie przyłączać się do receptorów GABA i modyfikować funkcję neuronów tak, jak oryginalny neuroprzekaźnik. Z drugiej strony, hamuje funkcję pobudzającego układu NMDA, tj. neuronów wrażliwych na kwas glutaminowy. W zależności od warunków receptory mogą zmieniać swoją czułość. Jeśli ktoś często spożywa alkohol, substancję o działaniu hamującym, w receptorach mózgu zaczną zachodzić zmiany przystosowawcze. Receptory GABA, które pobudzane są wtedy często, stracą stopniowo swą czułość (nie tylko na alkohol, ale i na właściwą substancję, GABA). Receptory NMDA natomiast, systematycznie pozbawiane działania kwasu glutaminowego, wielokrotnie zwiększą na niego czułość. Powoduje to, że osoba systematycznie „hamująca się” alkoholem nadal może względnie normalnie funkcjonować. U osób tak „przystosowanych” odstawienie alkoholu wiąże się z przywróceniem normalnego dopływu GABA do mało wrażliwych na niego komórek, aglutaminianu do przewrażliwionych komórek NMDA. Oznacza to rozregulowanie mózgu w kierunku silnego pobudzenia, co odczuwa się klinicznie jako niepokój, bezsenność, wegetatywne objawy odstawienne, zaś w skrajnych przypadkach – napady drgawkowe lub zaburzenia świadomości. Utrzymywanie przez taką osobę abstynencji umożliwia stopniowe przystosowanie się receptorów do normy, co uwidacznia się przez ustępowanie opisanych wyżej objawów i prawidłową funkcję mózgu... do następnego ciągu alkoholowego. Wiedząc o tym, można zapytać, czy mogą istnieć podobne, ale trwałe (wrodzone lub wcześnie nabyte) zaburzenia w obrębie receptorów GABA i/lub NMDA, w analogiczny sposób odpowiedzialne za stałe ogólne odhamowanie mózgu? Odpowiedź twierdząca tłumaczyłaby z jednej strony nadpobudliwość i związane z nią cechy osobowości danej osoby, z drugiej strony – pociąg do substancji hamującej (alkoholu). Podłoże genetyczne Przyjmując wzmożoną czynność beta mózgu jako prawdopodobny wskaźnik biologicznej predyspozycji do 2007 terapia_specjalny.indd 21 w ydanie s pec jalne uogólnionego zespołu odhamowania oraz podejrzenia skierowane w stronę zaburzeń w układzie GABA lub NMDA jako prawdopodobne podłoże odhamowania neuronalnego, podjęto poszukiwania dowodów. Badania neuroobrazowe wykazały specyficzne zmiany w receptorach GABA, zarówno u alkoholików (Abi–Dargham i wsp., 1998; Lingford–Hughes i wsp., 1998) jak i w grupie ryzyka (Volkow i wsp., 1995). Zespół Porjesza, w ramach projektu Collaborative Study on Genetics of Alcoholism (COGA) stwierdził w 2002 roku związek między aktywnością w zakresie czynności beta a genem odmiany A receptora GABA. Gen receptora GABA A (tj. GABRA2), powiązany z częstotliwością beta EEG, w dalszych badaniach okazał się związany z diagnozą alkoholizmu wg DSM– IV (Edenberg i wsp., 2004; Covault i wsp., 2004; Xu i wsp., 2004). Niezależnie od tych badań, stwierdzono również dziedziczność parametrów potencjałów P3 (Daw i wsp., 1995; Almasy i wsp., 1999). W programie COGA powiązano już P3 po wzrokowych bodźcach wyróżnionych z chromosomami 2, 5, 6, 13, 17 (Begleiter i wsp., 1998; Porjesz i wsp., 2002b). Niektóre miejsca chromosomalne, związane z amplitudą P3, mogą mieć związek z uzależnieniem od alkoholu (Williams i wsp., 1999). Na tej podstawie, dziś można stwierdzić, że dysfunkcja genów, odpowiedzialnych na przykład za budowę/ funkcję receptora GABA A może zaburzać w mózgu równowagę miedzy pobudzeniem i hamowaniem (w kierunku nadpobudliwości), odzwierciedlonymi przez określone wskaźniki czynności bioelektrycznej mózgu (np. w zakresie beta). Ta z kolei stanowi element fizjologicznego zespołu tworzącego predyspozycję do klinicznych zaburzeń związanych z odhamowaniem, w tym zarówno uzależnień, jak i tych zaburzeń osobowości, w których patogenezie wymienia się zaburzenia hamowania (tzw. zaburzenia osobowości klasy B wg Shedlera i Westen, 2004): dyssocjalnej, borderline, histrionicznej i narcystycznej. Perspektywy terapeutyczne Osoby podejrzewające u siebie biologiczną predyspozycję do alkoholizmu (przejawiające osobowościowe i beha- wioralne cechy odhamowania) mogą więc zapytać: co dalej? Czy ma sens walka z własnymi genami? Mimo, że nie można jeszcze liczyć na terapię na poziomie genów (dostępną na razie tylko w przypadku nielicznych chorób somatycznych, np. hemofilii), odpowiedź na powyższe pytanie jest twierdząca. Po pierwsze, należy zastanowić się, czy alkoholizm u danej osoby wiąże się z cechami osobowości/zachowania, świadczącymi o odhamowaniu. Odrębnym bowiem problemem jest nadużywanie alkoholu wśród osób o typie osobowości zahamowanej (unikającej, zależnej, obsesyjno – kompulsywnej). W przypadku takich osób nadużywanie alkoholu może być wtórne (objawowe) do zaburzeń osobowości, jako środek radzenia sobie z lękiem lub wycofaniem. Tu więc podłoże biologiczne (choć również poszukiwane) jest mniej oczywiste, zaś leczenie pierwotnych problemów osobowościowych może stanowić wystarczającą prewencję alkoholizmu. Podatność biologiczna może nie być znacząca także u osób, które uzależniły się wyłącznie pod wpływem czynnika środowiskowego, spożywających alkohol w ramach codziennej rutyny (np. spotkania „biznesowe”). Po drugie, predyspozycja nie oznacza przeznaczenia, a jedynie podatność. Wiedząc o własnej, biologicznej skłonności do odhamowania, pacjent jest bardziej świadomy mechanizmu, z którym ma się zmierzyć jego świadoma wola. W szczególności, może on wreszcie zrozumieć, dlaczego łatwiej dać mu się pobudzić, namówić, podpuścić, a trudniej wyhamować, odmówić, powstrzymać się. Decyzja o zerwaniu lub zapobieżeniu nałogowi pozostaje jednak w zasięgu danej osoby. „Trudno” nie oznacza „nie da się”. Oznacza jedynie, że praca nad abstynencją będzie go kosztowała więcej wysiłku niż osobę w podobnej sytuacji, ale bez podatności. W szczególności oznacza to, że nie należy zwlekać z sięgnięciem po fachową pomoc terapeutyczną, najlepiej zintegrowaną od razu z terapią osobowości. Właśnie u osób biologicznie podatnych ma ona największy sens. 21 2007-12-11, 18:25:51 w ydanie s pec jalne O zaburzeniach mówimy wówczas, gdy określone czynności, myśli oraz emocje im towarzyszące sprawiają osobie chorej wiele bólu, zajmują dużo czasu, przeszkadzają w życiu zawodowym i/lub prywatnym. Jacek Skrobot OSOBOWOŚĆ KOMPULSYJNA Kompulsje, compulsio (compulsion) to, według słownika psychiatrii, termin używany głównie w psychiatrii amerykańskiej, oznaczający natręctwa dotyczące sfery działania (ruchowej). Wyodrębnia się: – kompulsje psychiczne w postaci nieodpartej chęci dokonania jakiegoś czynu, ale przy utrzymywaniu się kontroli psychicznej nad tymi dążeniami, – kompulsje psychoruchowe, gdy mimo istnienia kontroli psychicznej przeważa i zwycięża potrzeba działania natrętnego, – kompulsje ruchowe; gdy działania natrętne przebiegają bez większych hamulców psychicznych 1. Obsesje polegają na trwałym powracaniu myśli, obrazów lub bodźców odczuwanych jako niepokojące. Kompulsje mogą dotyczyć czynności jawnych (np. mycie rąk, ciągłe sprawdzanie, rozkazywanie) lub czynności ukrytych (liczenie, powtarzanie pewnych słów w myślach itp.). Często towarzyszą im obsesyjne myśli rządzące się sztywnymi regułami. Służą one zmniejszeniu napięcia psychicznego. Tak myśli obsesyjne, jak czynności kompulsyjne są irracjonalne, przy czym cierpiąca na te zaburzenia osoba nie jest w stanie nad nimi zapanować.2 U człowieka o osobowości kompulsyjnej dominuje troska o ład, perfekcję. Umysł obejmuje ścisłą kontrolą działania, zachowując sztywne reguły myślenia. Według Harolda Kaplana, perfekcjonizm i sztywność są cechami stałymi, uzewnętrzniającymi się od okresu wczesnej młodości i w różnych sytuacjach. 3 Zaburzenia kompulsyjne w świetle DSM IV. Opierając się na klasyfikacji DSM IV, kompulsyjność charakteryzuje się co najmniej pięcioma z poniżej wymienionych cech: 22 terapia_specjalny.indd 22 na myśli dynamikę rozwoju i funkcjo• Perfekcjonizm przy wykonywaniu nowania człowieka w określonych syzadań, czasami nasilony do tego tuacjach, wyróżniając charakterystyczstopnia, że uniemożliwia wykonanie zadania, np. pacjent nie kończy za- ne względnie stałe cechy danej osoby ujawniane w zachowaniach, w wydadania, ponieważ nie potrafi sprostać wanych sądach, kolorystyce przeżywapostawionym sobie bardzo wysokim nych uczuć. Operujemy w takich sytuwymaganiom. • Skupienie na szczegółach, zasadach, acjach pojęciem normy, określając typ wykazach, kolejności, planach i or- osobowości. O zaburzeniach mówimy wówczas, ganizacji czasami do tego stopnia, że główny cel (pracy) zostanie za- gdy określone czynności, myśli, emocje im towarzyszące, sprawiają osobie gubiony. • Niczym nieuzasadnione naleganie, chorej wiele bólu, zajmują dużo czasu, przeszkadzają w życiu zawodowym, aby inni podporządkowali się bez prywatnym.4 Nie mieszczą się zatem reszty narzuconemu sposobowi wykonania zadania; pojawienie się w obszarze przyjętej normy i można sprzeciwu, gdy ktoś pragnie to za- w nich wyróżnić te cechy, które podanie wykonać na swój sposób – po- zwalają określić typ zaburzenia, dynamikę jego rozwoju i wpływ na życie wodem jest obawa, że nie będzie ono człowieka. dokładnie zrobione. Tak więc – zaburzenie będzie roz• Przesadne poświęcanie się pracy, poznawane po atypowym zachowaniu dążenie do wzrostu wydajności bez osoby, atypowym przeżywaniu, myśleodpoczynku i kontaktów z innymi ludźmi (poza tymi, które mają zwią- niu prowadzącym do utraty poczucia realizmu oceny sytuacji, po poczuciu zek z wykonywaną pracą). utraty kontroli nad obsesyjnymi myśla• Trudności z powzięciem decyzji; odkładanie, unikanie, przedłuża- mi czy kompulsyjnymi zachowaniami. Istotnym wyznacznikiem w diagnozie nie w czasie, np. do tego stopnia, że dana osoba np. nie potrafi zatrud- zaburzenia jest przeżywany lęk. Zatem o tym, czy obsesyjne myśli, nić nowej osoby, gdyż ciągle rozmykompulsyjne rytualne czynności są śla nad zakresem obowiązków. • Przesadna dbałość o zasady, drobia- „już zaburzeniem”, przesądzają: częstozgowość i nieustępliwość w spra- tliwości ich występowania, stopień nasilenia, poziom, w jakim zaburzają cowach moralnych, etyki lub innych dzienne zachowanie oraz to, czy i w jawartości. kim stopniu dana osoba jest w stanie • Tłumienie ekspresji uczuć. • Niechęć do poświęcania czasu innym, im się przeciwstawić.5 Osoba o osobowości kompulsyjnej unikanie składania ofiar pieniężnych jest oddana swojej pracy bez reszty, czy też obdarowywania osób, gdy nie powoli, cierpliwie krok po kroku połączy się to z osobistą korzyścią. • Niezdolność do wyrzucania znisz- konuje przeciwności. Jest drobiazgoczonych i bezwartościowych przed- wa, wymagająca, dba, aby stać się niedościgłym wzorcem, nie ma tolerancji miotów, nawet jeśli nie mają one dla własnego błędu, przywiązana do wartości pamiątkowej. zasad i przestrzegająca ich bywa mało Osobowość a zaburzenia. elastyczna, również od innych wymaOd normy do patologii ga ich ścisłego przestrzegania, moraliO osobowości mówimy zwykle, mając zuje i poucza. Najczęściej wyznaje za2007 2007-12-11, 18:25:51 w ydanie s pec jalne sadę, „robić w życiu co należy”, zgod- elastyczny, przywiązuje się do sprawnie z silnymi zasadami i zdecydowa- dzonych przez siebie rozwiązań. BIUROKRATA nymi normami moralnymi. Osoba taka zawsze „lepiej” wie, co do niej należy, Buduje swoje poczucie tożsamości źle znosi pouczenia i uwagi. Perfek- w oparciu o uczestnictwo w formalnych strukturach, miłuje reguły, bywa cyjnie wykonuje czynności, jednym słowem „robi jak trzeba”. Ma przeko- nadgorliwy, małostkowy, drobiazgowy, nanie, że jej sposób wykonania danej „o ograniczonej wyobraźni”, w dziaczynności jest niepodważalny, niepo- łaniu „od kropki do kropki”, lubi się wtrącać we wszystko. wtarzalny i wzorcowy. Przywiązuje PURYTANIN dużą wagę do rytuałów związanych ze Nietolerancyjny, przekonany o własnej sposobem wykonania danej czynności i wykonuje ją zgodnie z opisanym ry- moralnej wyższości, sztywny, dogmatyczny, gorliwy nie uznaje kompromituałem. Jeżeli już robi coś, „dopinając sów. Nieprzejednany, skłonny do ferona ostatni guzik” przy braku tolerancji na najmniejsze nawet niedociągnięcia, wania wyroków, bywa nieufny i ponury. perfekcyjnie. „Z aptekarską dokładnością” jest skłonna rozliczać siebie PRZYPADEK PANI A. i innych. Wierność swoim przekonaniom to jej naczelna dewiza życiowa. Pani A. zgłosiła się po pomoc, boElastyczność sądów, przekonań jest wiem dominujące natrętne czynności, obca takiej osobie. W pewnych wyobsesyjne myśli zaczęły początkowo padkach bywa skłonna do narzucania utrudniać, a później wręcz uniemożwłasnych przekonań, może traktować liwiać jej pracę. Była nauczycielką, wrogo ludzi o odmiennych poglądach. Uznaje, że porządek w życiu musi być, swoje obowiązki traktowała niezwykle nieład, brak uporządkowania w umysumiennie. Sumienność nakazywała śle osoby kompulsyjnej jest natychjej dbać o jakość wykonywanej pracy. miast porządkowany według określoPrzygotowywała się bardzo rzetelnie nych reguł. Porządek przywraca jej do lekcji, nie zapominając o szczepoczucie spokoju. Kontrola zachowań, gółach. Zawsze miała sporządzone myślenia i ostrożność w podejmowakonspekty lekcji, dbała o szczegółowe niu działań to jej cechy. Każde dziazapisywanie tematu lekcji w dzienniku. łanie jest przemyślane, analizowane ze względu na jego zgodność z normaRobiła notatki z przebiegu zajęć. mi, zaś poczucie wewnętrznej normy Myśli pani A. coraz częściej zaprzątały nakazuje takiej osobie rozważnie ponieważne szczegóły (jak sama okredejmować decyzje, niepewnie prześlała). Przykładowo, nie dawała jej chodzić do działania. Przywiązanie do spokoju biała kartka papieru leżąca rzeczy, przechowywanie ich, „chomiw rogu sali lekcyjnej, ułożenie kredy kowanie” staje się cnotą. Niechętnie na brzegu tablicy. Te szczegóły rozrozstaje się ze zbędnymi przedmiotapraszały ją. Odczuwała silną potrzemi. Ma skłonności do ich gromadzenia, nadając im znaczenia symboliczbę podniesienia kartki, przesunięcia ne, czasami wręcz magiczne. kawałka kredy, a jednocześnie jakiś wewnętrzny impuls powstrzymywał ją Podtypy osobowości przed tymi czynnościami. Odczuwała kompulsyjnej narastające w napięcie. PEDANT Sprawdzając wypracowania, dokłaCzłowiek podporządkowany wartodała wszelkich starań, aby być spraściom, oczekiwaniom innych, autorytewiedliwą, długo rozważała oceny, tom. Postrzega siebie jako troskliwego, uprzejmego, chętnego do współpracy. jakie ma wystawić. Prawdziwym koszMiarą jego sukcesów jest zaspokojenie marem stało się wystawianie ocen oczekiwań innych. Inni uważają go za semestralnych, wieczorami rozważała, poważnego, pracowitego. Lęka się poprzeglądając notatki, czy dana ocemyłek, błędów, ma wiele wątpliwości na jest sprawiedliwa. Skrupulatnie co do swojej osoby. Niepewny, miniprzeglądała kryteria z opisem wytyczmalizuje własne osiągnięcia. Szuka nych. Wystawione przez nią oceny nie perfekcji w sposobie zachowania, mało 2007 terapia_specjalny.indd 23 SKNERA Skąpy, lękowy, chłodny, nieskory do dzielenia się z innymi, przywiązany do dóbr, które posiada, przewrażliwiony na punkcie możliwych strat, wewnętrznie „pusty”, skłonny do spostrzegania innych jako intruzów, żyje w poczuciu zagrożenia. OPĘTANY Uwikłany w wewnętrzne konflikty, przepełniony sprzecznościami a jednocześnie dążący do ideału, sfrustrowany, pełen obsesyjnych myśli, imperatywów, podlegający im i walczący z nimi jednocześnie, wyobcowany, pełen niepokoju, niepewności. dawały jej spokoju, koncentrowały jej myśli do późnej nocy, nie mogła zasnąć. Myślała, czy swoją oceną nie skrzywdziła jakiegoś ucznia. W stosunku do dyrektora szkoły była podporządkowana, nie potrafiła odmówić przyjęcia dodatkowych obowiązków. W dyskusjach w czasie posiedzeń rady pedagogicznej, „biła się z myślami, gdy miała zabrać głos”, rozważając zasadność swojego wystąpienia. Ostatecznie wypowiadała się, gdy miała absolutną pewność, że ma rację. Jej wypowiedzi – jak sama ocenia, były rzeczowe, istotne. Nie znosiła banalnych wystapień. W kontaktach z rodzicami uczniów dbała o wizerunek szkoły, zawsze podkreślała rolę „ciała pedagogicznego” w kształtowaniu norm u dzieci, rolę rodziny. Starała się ubierać i zachowywać stosownie, akuratnie (jak określała) do danej sytuacji, wybierając kolory szare, ciemne, aby nie koncentrować uwagi na sobie, ukazać swoją skromność i dać przykład uczniom. Od pewnego czasu pani A. zaprzątnięta szczegółami, nadmiarem obowiązków czuła się przemęczona. Ogarniała ją niemoc, siły opuszczały, odczuwała narastający niepokój. Nasilał się lęk, że nie podoła obowiązkom i rzeczywiście zaczęła mieć trudności z przygotowaniem wszystkiego na czas. Odczuwała wówczas silne poczucie winy. Stała się niepewna, wątpliwości zaczęły ją przytłaczać, im 23 2007-12-11, 18:25:52 a kc e n t w ydanie s pec jalne więcej nad nimi rozważała, tym ich lęk, czasami paraliżujący strach. przybywało. Miała poważne trud- Mogła się bawić w określonych ności z podejmowaniem decyzji, porach z dziećmi, ale bez hałasu, każdą decyzję starannie przygoto- przy czym zawsze dbała o to, aby wywała, rozważała do tego stopnia, lalki ułożyć na swoim miejscu że potrafiła się zamęczyć (jak to i w określonym porządku. określała) „na śmierć”. W okresie dorastania zazdrościła Narażała się na uwagi dyrektora, koleżankom spontaniczności, rutypu: pani zawsze taka solidna, chliwości, strojów, wygłupów (jak wzór pedagoga, co z panią się to określa). Zawsze czuła się skrędzieje? Uwagi te mobilizowały ją powana, napięta, mało swobodna do podniesienia wymagań, do w podejmowaniu decyzji. Mieszkazwiększania kontroli nad tym, co jąc w internacie, dbała o porządek robi, jak myśli. Obsesyjne myślenie w pokoju, bardzo cieszyła się, gdy dominowało, unikała kontaktów koleżanki chciały od niej coś pożyz koleżankami, zaczęła bać się czyć. Odrabiała lekcje przykładnie, spotkań z rodzicami. Po jednym ze należała do dobrych uczennic. spotkań zemdlała. Wezwany lekarz Wobec wychowawców, w konzalecił specjalistyczne konsultacje, taktach z rówieśnikami czuła wstępnie rozpoznając wyczerpanie wewnętrzne skrępowanie, zawsze nerwowe. wiedziała, jak się ma zachować. Dzieciństwo pani A. było uporząd- W tym względzie nie miała wątkowane. Jako dziecko starała się pliwości. Stawiano ją za wzór. nie sprawiać kłopotów swoim ro- Uczucia „platonicznie” lokowała dzicom. Wychowywała się w rodzi- w chłopcach z innej szkoły, przenie nauczycielskiej, znaczący okres żywając je w swoim wewnętrznym dzieciństwa spędziła z rodzicami świecie. Uznawała, że koledzy, w służbowym mieszkaniu w szko- choć zabawni i śmieszni, nie są le. Matka zawsze ją upominała, w stanie sprostać jej wymagaże musi być wzorem dla innych niom. uczniów. Starała się ten nakaz wy- Na studiach poznała chłopaka, konywać. Dbała o czystość, o po- zaprzyjaźniła się z nim, darzyła rządek. Z ojcem miała (jak ocenia) go miłością, ale on podjął decyzję niesatysfakcjonujący kontakt. Nie o wyjeździe za granicę, związek się pamięta zabaw z nim. Co najwyżej rozpadł. Nasilały się jej lęki, zaczęszła z nim przykładnie trzymana ła odczuwać przymus liczenia bezza rączkę. W domu pani A. prze- sensownie przedmiotów, bała się, strzegano ścisłych reguł: wspólny żeby nie pomyślała o kimś źle, bo obiad po powrocie rodziców ze tę osobę może coś złego spotkać. szkoły o stałej porze, obowiązek Czuła się za to myślenie odpociszy, gdy rodzice sprawdzali kla- wiedzialna. Im bardziej usiłowała sówki. Pani A. jako dziecko czuła „nie myśleć”, tym więcej musiała. się odpowiedzialna za przestrze- Wszystko to pani A. spostrzegała ganie tych reguł i młodszą siostrę, jako dziwne. Miała poczucie, że która stanowiła jej przeciwieństwo. musi coś zrobić, np. sprawdzała Siostra była spontaniczna, buntow- skrupulatnie ułożenie bielizny na nicza, „zwariowana”. Uczyła się półkach w szafie, poprawiając, dobrze, ale cechowała ją swobod- układając, obsesyjnie bała się, aby ne zachowanie, nic nie robiła sobie szyby w mieszkaniu nie były zabruz kar rodziców. A. czuła się za dzone i myła okna bardzo często. siostrę odpowiedzialna, jej wybryki Oceniała, że jest dobrym nauczywolałaby brać na siebie. Czuła się cielem, aż do chwili, w której nie winna wobec rodziców, przeżywała mogła już pracować. 24 terapia_specjalny.indd 24 Komentarz W obrazie funkcjonowania pani A. dostrzegamy od dzieciństwa kształtowany perfekcjonizm, który w dzieciństwie w grupie rówieśników jeszcze nieznacznie ją izolował, w okresie dorastania już przeszkadzał, a w pracy zawodowej czynił z A. „dobrego” pracownika i podwładnego. Inną cechą osobowości A. jest niewątpliwie widoczna sztywność myślenia, mała elastyczność przy formułowaniu sądów. Pani A. od wczesnego dzieciństwa miała tendencję do stawiania samej sobie bardzo wysokich wymagań, dbania o szczegóły, o niezmienność zasad. Miała trudności w podejmowaniu decyzji, drobiazgowo rozpatrywała zasadność oceny uczniów. Pani A. jest sumienna, perfekcyjna w przestrzeganiu zasad moralnych. Jest lojalna wobec swojej rodziny, wobec podjętego przedsięwzięcia. Pracuje „do upadłego i nie spoczywa”, aż nie osiągnie celu. Na przykładzie pani A. widać rozwój osoby z cechami osobowości kompulsyjnej. W sytuacji stresu, przeciążenia pracą, obowiązkami, wewnętrznym imperatywem – nasilenie cech, dynamika rozwoju i częstotliwość ich występowania oraz rozwój lęku doprowadzają do zaburzeń. Pani A. przyjmuje obowiązki na siebie, staje się jeszcze bardziej dokładna, solidna, uporządkowana, sumienna, rozważna. Tłumi w sobie uczucia, stara się dopasować do wykreowanego przez siebie ideału. Stawianym sobie wymaganiom nie jest w stanie sprostać, rozbudowane imperatywy działania ją „przytłaczają”, poczucie obowiązku napawa lękiem. Pani A. poddała się terapii. Bibliografia: 1. Carson R.C., Butcher J.N., Mineka S., Psychologia zaburzeń. Człowiek we współczesnym świecie, GWP Sopot 2003 2. Grzesiuk L., Psychoterapia, PWN Warszawa 1994 3. Kaplan H., Sadock B., Psychiatria kliniczna, Urban&Partner Wrocław 1995 4. Klasyfikacja DSM IV. 5. Meyer R., Psychopatologia, GWP Sopot 2003. 6. Oldham J.M., Morris L.B.; Twój psychologiczny autoportret. Dlaczego czujesz, kochasz, myślisz, działasz właśnie tak?, Wydawnictwo J. Santorski, Warszawa 1997. 7. Rosenhan D.L., Seligman M.E.P., Psychopatologia, PTP Warszawa 1994 8. Słownik Psychiatrii, PZWL Warszawa 1986 1 Słownik Psychiatrii (1986) Carson R.C., Butcher J.N., Mineka S. (2003) 3 Kaplan H., Sadock B. (l995) 4 DSM IV. 5 Carson R.C., Butcher J.N., Mineka S. (2003) 2 2007 2007-12-11, 18:25:53 a kc e n t w ydanie s pec jalne Osoby z zaburzeniem osobowości borderline są traktowane przez wielu terapeutów jako szczególnie trudna i niewdzięczna grupa pacjentów. Trudno jest nawiązać z nimi stabilną relację, nie sposób wyegzekwować kontraktu, a osiągnięcie zmiany behawioralnej wydaje się często wręcz niemożliwe Marzenna Kucińska ZROZUMIEĆ I POMÓC… Pacjenci z osobowością borderline wydają się być niedopasowani do istniejących programów i do świata, który ich otacza, w tym także do terapeutów i do terapii. Trudność związana jest także z tym, że poza zaburzeniem osobowości zostali zdiagnozowani jako uzależnieni lub dwubiegunowi, a poziom ich lęku wzrasta czasem tak drastycznie, że najchętniej wysłalibyśmy ich do psychiatry na farmakoterapię. Myślę, że główny problem w pracy z tą grupą pacjentów polega na tym, że my, terapeuci, ich nie rozumiemy i oni nie potrafią zrozumieć samych siebie. Taka sytuacja z obu stron rodzi frustrację i bezradność. Tymczasem poza skomplikowanymi analitycznymi teoriami rozumienia zaburzenia z pogranicza, wymagającymi dobrej znajomości koncepcji analitycznych, pojawiły się w ostatnich kilkunastu latach stosunkowo proste konceptualizacje poznawcze i wynikające z nich propozycje kliniczne. Charakterystyczna dla podejścia poznawczego dbałość o empiryczną weryfikację efektów terapii pozwala już wyraźnie wyróżnić oparte na nich skuteczne programy kliniczne. W teoriach poznawczo-behawioralnych przyjmuje się bio-psycho-społeczny model myślenia o zaburzeniach osobowości. Oznacza to, iż ujawnienie się konkretnego zaburzenia osobowości związane jest z interakcją czynników biologicznych, psychicznych oraz społecznych. Ten sposób myślenia pozwala na włączenie do leczenia osób z zaburzeniem z pogranicza bardzo zróżnicowanych interwencji terapeutycznych, uwzględniających także farmakoterapię i treningi umiejętności czy interwencje środowiskowe. Wśród branych pod uwagę czynników wyróżnia się: Czynnik biologiczny, czyli specyficzny 2007 terapia_specjalny.indd 25 rodzaj podatności biologicznej, skut- dywidualną historią uczenia się spekującej: cyficznych wzorców zachowań w toku • bardzo wysokim poziomem pojawia- wychowania. Przedstawicielami tego jącego się pobudzenia emocjonalnego podejścia są między innymi James nawet w sytuacjach, które u innych Pretzer czy Mary Ann Layden. Za osób nie wywołują aż tak dużego po- specyficzne dla zaburzenia borderline ruszenia; Beck uznał przekonania poznawcze • trudnościami w hamowaniu i wyga- typu: „Świat jest niebezpieczny i wroszaniu silnej reakcji emocjonalnej. gi. Jestem słaby i łatwo mnie zranić. JeCzynnik psychologiczny, czyli wynika- stem nie do zaakceptowania.”. jące z czynników biologicznych: Pacjent w konsekwencji istnienia • zwiększoną podatność na urazy psy- negatywnych przekonań rozwija tzw. chiczne, wynikającą z braku zrozu- przekonania pośredniczące w rodzaju: mienia przez otoczenie szczególnej „Jeśli świat jest wrogi, a ja słaby i podatwrażliwości emocjonalnej (dla więk- ny na zranienie, to muszę znaleźć koszości ludzi np. rodziców, niezrozu- goś, kto mnie ochroni”, „Jeśli jestem miałej nadwrażliwości ich dzieci), nie do zaakceptowania, to ludzie mnie • trudności w regulacji stanów emocjo- opuszczą”. Aby pomimo tych przekonalnych. nań funkcjonować w miarę sprawnie Czynnik społeczny, czyli nasilone pro- w świecie, czyli nie bać się ciągle odblemy w relacjach interpersonalnych rzucenia i nie cierpieć z tego powodu, zwłaszcza bliskich, w utrzymywaniu pacjenci ci prowokują odrzucenie ze się w rolach zawodowych itp. strony innych, co stanowi zachowanie kompensujące: „Jeśli ja odejdę pierwKlasyczna teoria Aarona Becka szy, to on nie będzie mógł mnie porzuW klasycznych koncepcjach poznaw- cić”. Oznacza to, że w momencie, kieczych do myślenia o zaburzeniach oso- dy pojawia mi się myśl i lęk „partner bowości zastosowano klasyczne podej- odejdzie”, osoba z pogranicza zaczyna ście Aarona Becka, skoncentrowane na zachowywać się odrzucająco wobec zmianie specyficznych treści i proce- partnera, np. robiąc mu awanturę, zdrasów poznawczych. Beck założył, iż oso- dzając, robiąc to, o czym wie, że partbowość jest zespołem strategii przy- ner tego nie toleruje. stosowawczych, służących łagodzeniu Taki sam mechanizm pojawia się konfliktu między biologicznym dąże- w terapii, czyniąc tak trudnym utrzyniem do przeżycia i prokreacji a środo- manie relacji z tymi pacjentami. Odwiskowymi zagrożeniami i wymagania- krywane w toku terapii wspomnienia mi życia codziennego. Zaburzenia oso- i myśli są bolesne, a uświadamianie bowości wiążą się z nadmiernym roz- ich wywołuje lęk, poczucie zagrożenia, wojem pewnych wzorców zachowań, smutku związanego z osamotnieniem, indywidualnie dziedziczonych i rozwi- zawstydzenia sobą oraz przekonanie niętych w okresie dorastania, przy nie- o niemożności bycia zaakceptowanym dostatecznym rozwinięciu innych. i kochanym. Nie mogąc znieść tych Zaburzenia typu borderline, zda- uczuć, nie mając dostatecznych umieniem autorów, rozwijają się u osób jętności poradzenia sobie z nimi we z obniżoną biologiczną tolerancją na wczesnym etapie terapii, pacjenci wystres, dysfunkcyjnymi przekonaniami, padają lub prowokują wyrzucenie z tezniekształceniami poznawczymi i in- rapii (np. nie dotrzymując warunków 25 2007-12-11, 18:25:53 nasze doświadczenia w ydanie s pec jalne zawartego kontraktu terapeutycznego). Niestety podejścia wynikające z klasycznych modeli poznawczych okazały się mało skuteczne w praktyce klinicznej, gdyż pacjenci zwykle wypadają z terapii, nie będąc w stanie sprostać wymaganiom kontraktu. Praca nad przekonaniami nie przekładała się także na zmniejszenie zachowań autodestrukcyjnych ani tych związanych z nadużywaniem substancji psychoaktywnych. W związku z tym podjęto próby opracowania modeli bardziej ukierunkowanych na zmiany w tych obszarach. Terapia według Ralfa Turnera Ralf Turner podjął próbę zintegrowania podejścia poznawczego i psychodynamicznego w modelu, który nazwał terapią dynamiczno-poznawczo-behawioralną. Przyjmując klasyczne założenia podejścia poznawczego za Beckiem, uznał, iż kluczem do zrozumienia pacjentów borderline jest zrozumienie ich przekonań odnoszących się do JA oraz do relacji z innymi. Jego zdaniem zaburzenie to jest wynikiem ukształtowanych we wczesnym dzieciństwie schematów wchodzenia w relacje w określonej roli (role-relations schemas czyli tzw. RRS), które nie są dopasowane do dorosłego funkcjonowania, a ich wykorzystanie jako dominującego wzoru reakcji w odniesieniu do dorosłych relacji powoduje trudności interpersonalne i zaburzenia w rozumieniu siebie. Zdaniem Turnera, podobnie jak w podejściach psychodynamicznych, należy wnioskować o tych schematach (RRS) z bezpośredniego kontaktu z pacjentem, analizując dokładnie to, co dzieje się między nim a terapeutą. Po zidentyfikowaniu destrukcyjnych w aktualnym życiu pacjenta schematów Turner proponuje ich zmianę poprzez takie techniki jak: • psychoedukacja na temat roli, jaką odgrywają ukryte i jawne przekonania oraz schematy poznawcze w odniesieniu do problemów życiowych, • uczenie pacjenta rozpoznawania i systematycznego obserwowania stanów negatywnych oraz wyobrażeń, które kierują uczuciami i zachowaniem, • trening rozwiązywania problemów, zawierający zdefiniowanie problemu, przewidywanie konsekwencji, • ewaluację strategii alternatywnych 26 terapia_specjalny.indd 26 i uzyskanie informacji zwrotnych, • wykorzystanie techniki odgrywania ról i scenek do angażowania pacjenta w czynności związane z wpływaniem na jego samopoczucie, stosowaniem nowych strategii radzenia sobie i wykorzystywaniem umiejętności rozwiązywania problemów. Turner podkreśla, iż należy dostosować tempo identyfikacji i zmiany schematu do możliwości pacjenta, pamiętając, by nauczyć go radzenia sobie z silnymi emocjami. Identyfikacja głębokich schematów uruchamia silne poruszenie emocjonalne, które, o ile pacjent nie nauczył się już z nim radzić, powoduje zwykle jego wypadnięcie z terapii i nasilenie zachowań autodestrukcyjnych. Model dialektyczny Marshy Lihenan Najbardziej popularny ze względu na ilość doniesień naukowych jest aktualnie model konceptualizacji i leczenia pacjentów borderline opisany przez Marshę Linehan. Został on opracowany szczególnie dla pacjentów leczonych wielokrotnie, po próbach samobójczych, z podwójną diagnozą, czyli tzw. „beznadziejnych”. Wyniki badań wskazują, iż jest on obecnie najbardziej skutecznym podejściem klinicznym w tego typu przypadkach. Linehan za pierwotną przyczynę zaburzeń osobowości borderline uważa biologiczny i wrodzony deficyt w zakresie umiejętności regulacji emocji, który wiąże się z wyjątkową emocjonalną podatnością na zranienie (emotional vulnerability). Dziecko próbuje radzić sobie z tym deficytem na przykład ciągłym wyrażaniem napięcia albo ekstremalnym odcinaniem się od bodźców, które z kolei powodują silniejsze pobudzenie emocjonalne. Zwykle próby te okazują się nieprzystosowawcze, gdyż otoczenie nie jest w stanie zrozumieć specyficznych potrzeb dziecka ani jego trudności z samoukojeniem. Tego typu dzieci cechuje zwykle już od wczesnego dzieciństwa rodzaj silnej reakcji skórnej, co wiąże się z silnym podrażnieniem jej nawet pod wpływem niezbyt miękkiej tkaniny, a nawet dotyku drugiej osoby i jej potu. Dziecko zaczyna płakać, gdy uwiera je koszulka lub pieluszka, ale kiedy matka bierze je na ręce, dotykając bezpośrednio jego skóry swoją ręką, może powodować to znacznie większe podrażnienia, choć matka robi to, aby je ukoić. W efekcie dziecko w rozwoju przedwerbalnym może wytworzyć negatywne skojarzenia bliskiej obecności innego człowieka. Jednocześnie pragnie bliskości i boi się jej, bo oznacza ona cierpienie i rozdrażnienie. Wydaje się, iż w relacji terapeuty z pacjentem odgrywa się symboliczne powtórzenie tych przeżyć z wczesnego dzieciństwa. Terapia zaproponowana przez Linehan nazwana została modelem dialektycznym, ponieważ w terapii najważniejsze jest umieć zdiagnozować i nauczyć pacjenta odróżniać to, co należy zaakceptować w sobie, od tego, nad czym należy pracować w kierunku zmiany. Jedynie dialektyka pomiędzy tym, co jest do zmiany, a tym, co jest do zaakceptowania, pozwala osiągnąć sukces w postaci trwałej zmiany zachowań. Program terapeutyczny składający się z czterech części realizuje się w formie pracy indywidualnej oraz grupowej. Pracę tę poprzedza etap wstępny, czyli wypracowania motywacji pacjenta do leczenia i uzgodnienia ważnych dla niego celów terapii. Etap pierwszy ma na celu wytworzenie dobrej relacji terapeutycznej, w której pacjent uzyskuje tak ważne dla niego poczucie bezpieczeństwa i stałości. Po zbudowaniu takiej relacji następuje etap drugi, związany z przepracowaniem powracających wspomnień, a następnie etap trzeci, stanowiący syntezę dwóch poprzednich. W pierwszym etapie terapii praca koncentruje się przede wszystkim na niezbędnej zmianie zachowań, zwłaszcza autodestrukcyjnych. W etapie drugim zmiana skoncentrowana jest na emocjach, zaś w trzecim na zmianie stosunku do samego siebie oraz wyznaczaniu i osiąganiu indywidualnych celów. Zadaniem terapeuty jest z jednej strony stymulowanie i ułatwianie zmian, z drugiej zaś uczenie pacjenta samoakceptacji. Z tego względu w modelu terapii wykorzystuje się zarówno techniki ukierunkowane na szybkie osiąganie zmian behawioralnych, związanych ze wzrostem umiejętności radzenia sobie z bieżącymi problemami w realnym życiu, jak i strategie związane z nadawaniem sensu i właściwej wagi doświadczeniom życiowym. Linehan podkreśla wagę pracy ze2007 2007-12-11, 18:25:54 nasze doświadczenia społowej i wspierania się terapeutów pracujących z tak trudnymi pacjentami. Jeffrey Young i schematy osobiste Jeffrey Young opracował koncepcję schematów i związaną z nimi terapię schematów osobistych. Podstawowym pojęciem jego koncepcji są wczesne schematy dezadaptacyjne (Early Maladaptive Schemas: EMS). Definiuje się je jako stałe wzorce myślenia tworzące się w toku rozwoju wczesnodziecięcego w relacjach ze znaczącymi dla nas osobami. Schematy poznawcze, jakie zdaniem Younga charakteryzują osoby z zaburzeniem osobowości borderline, dotyczą problemu porzucenia lub niestabilności w bliskich relacjach, braku zaufania związanego z doświadczeniem wykorzystania, emocjonalnej deprywacji, poczucia niemożności bycia kochanym, poczucia wstydu z powodu posiadania jakiegoś nieokreślonego defektu („jestem gorszy”) oraz problemu niedostatecznej samokontroli i samodyscypliny. Young dokładnie opisuje, w jaki sposób radzimy sobie z istniejącymi w nas wczesnodziecięcymi dezadaptacyjnymi schematami, poprzez proces potwierdzania, unikania lub kompensacji schematu. Zaproponowany przez Younga proces terapeutyczny obejmuje identyfikację schematu i jego zmianę. Identyfikacja to nie tylko nazwanie, ale przede wszystkim zrozumienie sposobu, w jaki on się przejawia w myśleniu, zachowaniu i przeżywaniu, zarówno w relacji terapeutycznej, jak i w realnym życiu oraz w przeszłości. Dopiero tak dokładna konceptualizacja mechanizmu pozwala na przystąpienie do uruchomienia procesu zmiany. Zapoczątkowują go interwencje o charakterze emocjonalnym, a ich celem jest uelastycznienie schematu i uczynienie go bardziej podatnym na zmianę. Następnie przechodzimy do interwencji interpersonalnych, czyli wykorzystania tego, co dzieję się bezpośrednio w relacji terapeutycznej, a potem skupiamy się na interwencjach poznawczych, związanych ze zmianą przekonań i znaczeń. Interwencje behawioralne, których celem jest zmiana głęboko utrwalonych destrukcyjnych nawyków, to ostatni etap pracy, wyma2007 terapia_specjalny.indd 27 w ydanie s pec jalne gający w terapii najwięcej czasu. Działania dotyczą zarówno zmian zachowań pacjenta, jak i zmian pewnych elementów jego środowiska. Arnold Arntz uzupełnił model Younga o opis rozwoju schematów wczesnodziecięcych. Ponieważ rozwijają się one w pierwotnych relacjach i w kolejnych związkach z ważnymi dla nas osobami są wzmacniane, terapia proponowana przez Arntza koncentruje się wokół ich analizy w aktualnych relacjach i zrozumienia ich wpływu na funkcjonowanie pacjenta. Wrogi świat borderline okiem Marka Reinecke Mark Reinecke opisał model poznawczo-rozwojowy rozumienia pacjentów borderline. Zachowując wszystkie założenia modeli poznawczych, stara się włączyć także rozumienie rozwojowe, integrując dotychczasowe konceptualizacje. Zdaniem Reinecke, w treściach poznawczych pacjentów z pogranicza dominują schematy dotyczące groźnego i wrogiego świata, ludzie są w nich postrzegani jako niechętni, zaniedbujący, odrzucający, a pacjent widzi siebie jako niezasługującego na miłość i niezdolnego do efektywnego radzenia sobie z codziennymi wyzwaniami. Główne zniekształcenie poznawcze stosowane przez tych pacjentów to dychotomizacja i selektywna uwaga. Reinecke pokazuje ścisły związek pomiędzy istniejącymi przekonaniami a lękiem przed odrzuceniem i jednocześnie prowokowaniem odrzucenia. Podkreśla role deficytów biologicznych i związanych z nimi trudności w osiąganiu samoukojenia, co skutkuje zachowaniami impulsywnymi. Reinecke wiąże problemowe zachowania osób z zaburzeniem borderline z pierwotnymi relacjami z opiekunami, a szczególnie z tzw. zdezorganizowanym przywiązaniem, czyli więzią z rodzicem cechującą się między innymi brakiem stabilności, poczucia bezpieczeństwa i nieprzewidywalnością. W historii życia pacjentów z pogranicza znajdziemy wiele faktów potwierdzających występowanie tego typu przywiązania, podobnie jak występowanie traum i urazów. Reinecke w proponowanej przez siebie terapii stawia trzy zasadnicze cele. Podstawowym jest rozwój umiejętności regulacji afektu przez pacjenta, następnie identyfikacja i zmiana specyficznych dezadaptacyjnych schematów oraz rozwój bardziej spójnego, stabilnego i bezpiecznego JA. W interwencjach terapeutycznych Reinecke wykorzystuje wszelkie klasyczne techniki poznawcze oraz te inspirowane podejściem rozwojowym. Szczególny nacisk kładzie na wytworzenie dobrej więzi terapeutycznej, którą, jego zdaniem, winna cechować postawa ekstremalnej neutralności terapeuty. Zbyt oschła więź, jak np. w klasycznej terapii poznawczej, podobnie jak i zbyt bliska, jak np. w podejściach humanistycznych, jego zdaniem zbyt szybko mogą sprowokować aktywację wewnętrznych schematów, zanim pacjent nauczy się radzić sobie z emocjami, które są z nimi związane. W efekcie pacjent wypada z terapii, nie mogąc znieść napięcia emocjonalnego, co często wiąże się z nasileniem zachowań autodestrukcyjnych. Reinecke bardzo dokładnie opisuje podstawowe etapy pracy z pacjentem, zwracając uwagę na kolejność pojawiających się tematów i ich wagę. Podkreśla między innymi ważność kończenia pracy i przepracowania schematu odrzucenia, jaki ta sytuacja uaktywnia. Inspiracja i próba zrozumienia Podsumowując konceptualizacje poznawcze odnoszące się do pacjentów z pogranicza, powstałe w ostatnich latach, czuję ogromny niedosyt. Nie sposób w krótkim artykule przedstawić bogactwa teorii, procedur i interwencji terapeutycznych. Mam nadzieję, iż uda mi się wzbudzić zainteresowanie i chęć sięgnięcia do szerszych opracowań. Konceptualizacje poznawcze stanowią bogate źródło inspiracji do codziennej pracy terapeutycznej z pacjentami. Dzięki nim możemy stosunkowo prosto zrozumieć zaburzenie borderline i trudności, z jakimi na co dzień borykają się nasi pacjenci. Oni nie rozumieją zwykle samych siebie. Ich bliscy także nie byli w stanie zrozumieć tego, co się z nimi działo. W kontakcie z terapeutą pacjenci z pogranicza mają szansę po raz pierwszy stworzyć osobistą „instrukcję obsługi”, czyli wypracować specyficzne, dopasowane do nich oraz ich życia, sposoby radzenia sobie z emocjami, napięciem, problemami i z innymi ludźmi. 27 2007-12-11, 18:25:54 w ydanie s pec jalne Podejmując się pomocy osobom zależnym, warto zrozumieć proces kształtowania się ich osobowości. Znalezienie odpowiedzi na to pytanie, pozwoli nam odnaleźć również ten właściwy sposób terapii Jacek Kasprzak NIESAMOWICIE DOBRY PACJENT Czasami spotykam osoby, które zadziwiają swoją bezradnością i niesamodzielnością. Mimo upływu lat nie wyrosły jeszcze z przedszkolnego fartuszka z muchomorkiem. Mają, co prawda, dowody osobiste, duże stopy, ręce. Jednak patrzą na świat oczami przerażonego, niepewnego i niesamodzielnego starszaka. Rozglądają się wokół i szukają kogoś, kto im powie, jak mają żyć. Potrafią dostosować się, być miłym, słodkim wykonawcą poleceń, z oddaniem służą i pracują pod dyktando. Przeraża ich bycie samodzielnym.W pracy, gdzie są przeciętne zespoły, stają się „wypełniaczami”, „szarą masą”. Natomiast tam, gdzie zespół wymaga kreatywności i rozwoju, zostają outsiderami lub są z niego wyeliminowani. Wtedy trafiają do naszych gabinetów jako „jedna wielka góra nieszczęścia”. Terapeuci o złotym sercu przygarniają ich, opiekują się nimi, pomagają im wzmocnić się, uwierzyć w siebie i wzbudzić nadzieję na dobrą przyszłość. Szybko okazuje się, że ONI są naprawdę „Niesamowicie Dobrymi Pacjentami”. Potrafią odwdzięczać się terapeucie „własnym rozwojem” i zachwytem nad wszechmocą „mistrza”. Kiedy jednak terapeuta, zadowolony ze swojej pracy, chce klienta wypuścić w szeroki świat, nagle okazuje się, że ON wciąż jest małym bezradnym i niesamodzielnym brzdącem, a przez cały czas terapii siedział terapeucie „na barana”. Taka sytuacja może zdarzyć się każdemu. Nie rozdzierajcie więc szat, ale przypatrzcie się temu, co kryje się w sercu i głowie tych dobrych ludzi, których określamy jako Jednostki zależne Takich Dobrych Ludzi jest sporo wokół nas. Niektórzy zostają nawet świętymi. Są Ludzie oddani, ogromnie opie28 terapia_specjalny.indd 28 kuńczy, wiecznie zatroskani, zawsze na pierwszym planie stawiający dobro innych, skorzy do pomocy i dawania. Duszą i ciałem zaprzedani swoim bliskim, zwłaszcza współmałżonkowi, żyją życiem innych i dla innych, którym oferują ciepło, czułość i troskliwość. Czują się szczęśliwi, jeśli tylko ich bliscy są szczęśliwi. Przyjmują pasywną rolę w związku, ustępują miejsca partnerowi i cieszą się jego radością. Są zwolennikami harmonii w związku, zwykle to oni pierwsi przepraszają. Są Ludzie zawsze zgodni - chętnie współpracujący, troskliwi, uprzejmi. Kształtują swoje preferencje tak, aby nie sprawiać innym przykrości. Współgrają z otoczeniem w przekonaniu, że inni są mili i uważni na nich. Zawsze starają się zażegnać konflikt i doprowadzić do pokojowego rozwiązania. Są Ludzie serduszka - którzy mają do dyspozycji nieprzebrane zasoby bezwarunkowej miłości, zdolni do głębokiej autentycznej empatii. Ogromnie ufni swym skromnym, bezkrytycznym i łagodnym zachowaniem sygnalizują innym pełną akceptację. Łatwo ich zadowolić, ponieważ niewiele żądają dla siebie. Są skorzy do pochwał, wsparcia, zachęty i aprobaty, których zawsze udzielają swoim bliskim. Mają ogromne zasoby dobrej woli. Czują się szczęśliwi, kiedy innym dobrze się układa, nawet jeśli ich nie lubią. Mają szacunek otoczenia, są jednak cisi i pokorni. Cechuje ich wielki optymizm przejawiający się w tym, że zawsze doszukują się dobra w innych. Tego typu osoby potrafią rozjaśnić nasz szary, zabiegany, zawistny i egoistyczny świat. Jednak oni nie trafią do naszych gabinetów. My spotkamy tam raczej osoby z drugiego, patologicznego bieguna zależności. Czym się charakteryzuje ta grupa? Przypatrzmy się kryteriom osobowości zależnej według DSM IV. Osobo- wość zależna to wszechobecna i nadmierna potrzeba doznawania opieki, która prowadzi do uległości, kurczowego trzymania się bliskich i lęku przed rozłąką; rozwija się we wczesnej dorosłości i ujawnia się w najrozmaitszych kontekstach. Zaburzenie rozpoznaje się, gdy występuje pięć z ośmiu objawów: • Osoba zależna ma trudności z podejmowaniem codziennych decyzji, szuka więc u innych rady i krzepiących zapewnień. • Potrzebuje innych, żeby wzięli na siebie odpowiedzialność za większość zasadniczych spraw w jej życiu. • Ma trudności w wyrażaniu własnego zdania z obawy, że utraci wsparcie lub aprobatę. • Ma trudności z przystąpieniem do realizacji projektu, czy w ogóle z robieniem czegokolwiek na własną rękę (ze względu na brak zaufania do własnych ocen czy możliwości). • Posuwa się bardzo daleko, aby uzyskać od innych utrzymanie lub opiekę, w tym celu gotowa jest robić rzeczy, których nie lubi. • Gdy jest sama, czuje się zaniepokojona i bezradna z powodu wyolbrzymionych lęków, że nie da sobie rady. • Gdy bliski związek się rozpadnie, to gorączkowo zaczyna rozglądać się za następnym jako źródłem opieki i środków utrzymania. • Żyje w ciągłej obawie, że zostanie porzucona i będzie zmuszona samodzielnie zadbać o siebie (obawy nie mają realnych podstaw). Dla lepszego zrozumienia ludzi zależnych warto przypatrzeć się ich funkcjonowaniu nie tylko w kategoriach psychopatologicznych, ale w bardzo szerokim kontinuum ukazującym w sposób elastyczny przechodzenie od normy do patologii. Nasycenie poszczególnych cech może być różne 2007 2007-12-11, 18:25:55 w ydanie s pec jalne Objaw Norma>>>> <<<<<Patologia 1. Ma trudności z podejmowaniem codziennych decyzji... Osoba zależna poznaje opinie innych, rozważa wszystkie za i przeciw, ostateczne decyzje podejmuje w oparciu o własną analizę sytuacji. Podjęcie decyzji przez osobę zaburzoną nawet w błahych sprawach stawia ją w sytuacji kryzysowej. Gorączkowo szuka rady i rozwiązania u innych. 2. Potrzebuje innych, żeby wzięli na siebie odpowiedzialność... Osoba zaburzona kurczowo trzyma się innych, Osoba zależna lubi towarzystwo, chętnie w nim domaga się wzięcia odpowiedzialności przez przebywa. Korzysta ze wsparcia otoczenia i poinne osoby. Uchyla się od ostatecznej odpowiemocy innych. Potrafi się jednak bez tego obejść. dzialności. Osoba zależna lubi harmonię w związku i jest 3. Ma trudności w wyra- skłonna odstąpić od swojej opcji, widzenia żaniu własnego zdania... sprawy. Potrafi jednak wyrazić swoje poglądy niezależnie od poniesionych konsekwencji. Osoba zaburzona nie wyraża swoich uczuć, zwłaszcza nieprzyjemnych. Zachowuje się konformistycznie i przyjmuje zdanie oraz poglądy innych, ponieważ boi się odrzucenia i samotności. Osoba zależna woli pracować w zespole, dobrze współdziała i wykonuje powierzone jej zadanie. Potrafi jednak sama zainicjować działanie i doprowadzić je do końca. Osoba zaburzona jest praktycznie niezdolna do tego, aby podjąć samodzielnie działanie, ponieważ boi się wziąć odpowiedzialność za skutki swego działania. Jest zbyt nieśmiała i nie wierzy we własną skuteczność, ponieważ do tej pory ktoś za nią zawsze wykonywał zadania. Osoba zależna jest troskliwa i potrafi poświęcić 5. Aby uzyskać od innych się dla innych, zwłaszcza jeśli robi to w odopiekę, gotowa jest robić niesieniu do wyznawanych wartości. W dobrze rzeczy, których nie lubi... pojętym interesie wspólnym może robić rzeczy, których nie lubi. Osoba zaburzona jest zdolna wykonywać czynności, które jej uwłaczają, których nie cierpi, jedynie z tego powodu, aby nie zostać źle ocenioną, odrzuconą. Dla opieki i uzyskania środków utrzymania zrezygnuje z siebie. 6. Gdy jest sama, czuje się zaniepokojona i bezradna... Osoba zależna lubi przebywać z innymi, dobrze się czuje w pobliżu innych. Jednak potrafi docenić samotność i czasami sama szuka izolacji, aby nabrać właściwego dystansu do życia. Osoba zaburzona panicznie boi się, że zostanie sama. Samotność tak ją przeraża, że nie jest w stanie podjąć odpowiednich działań. Koncentruje się na negatywnych wyobrażeniach siebie i katastroficznych wizjach życia bez wsparcia innych osób. 7. Gorączkowo zaczyna oglądać się za następnym związkiemj ako źródłem opieki. Osoba zależna, kiedy jej związek ulegnie rozpadowi, potrafi zorganizować się i nie wchodzić bezkrytycznie w inny związek. Jest w stanie samodzielnie funkcjonować, choć tęskni za bliskością i wsparciem drugiej osoby. Osoba zaburzona bezładnie i desperacko szuka innej osoby, która zapewni jej utrzymanie i opiekę. Nie analizuje korzyści i strat wynikających z nowego związku. Panicznie boi się sytuacji, kiedy miałaby stanąć na własnych nogach. 4. Ma trudności z robieniem czegokolwiek na własną rękę... Osoba zależna ceni związek, dba o niego i pielęgnuje dobre relacje. Wsparcie i ciepło otocze8. Żyje w ciągłej obawie, nia przyjmuje z aprobatą. Nie wpada w popłoch że zostanie porzucona... i panikę na myśl o porzuceniu i konieczności życia na własną rękę. w przypadku konkretnych osób. Koncentracja większości opisanych zachowań, cech po stronie patologii, będzie owocować zaburzeniem osobowości. Warto pamiętać, że w tych zaburzeniach osobowości rzadko spotykamy czyste formy. Często pomieszane są z innymi cechami, charakterystycznymi dla innych konstelacji. • Typ NIEDOJRZAŁY (czysty wzorzec) – prostoduszny, niedojrzały, o małym zasobie umiejętności, zupełnie jak duże dziecko, nierozwinięty, niedoświadczony, łatwowierny, 2007 terapia_specjalny.indd 29 Jakakolwiek myśl o porzuceniu wprawia ją w depresyjny nastrój, wzbudza ogromny lęk i popłoch. Podejmuje wtedy działania, które paradoksalnie mogą doprowadzić do odejścia partnera. Przeraża ją myśl o samodzielnym życiu. niezdolny do odpowiedzialności, dojrzałość budzi w nich lęk i obrzydzenie. • Typ ZANIEPOKOJONY (z cechami osobowości unikającej) – nigdy nie ma spokoju, trawiony zgryzotami i niepokojem, przeżywa nieuzasadnione poczucie winy; nękany obawami i złymi przeczuciami, szczególnie podatny na porzucenie, samotny, o ile nie ma w pobliżu osoby wspierającej. • Typ BEZSILNY (z cechami osobowości schizoidalnej) – bezproduk- tywny, niczego nieosiągający, niekompetentny, bezużyteczny, niemający żadnych zasług, szukający życia bez kłopotów, unikający związków społecznych, odmawiający radzenia sobie z kłopotami, nieprzejmujący się wadami. • Typ USŁUŻNY (z cechami osobowości histrionicznej) – łaskawy, po sąsiedzku życzliwy, chętny, pełen dobrej woli, potulny, uczynny, sympatyczny; zaprzecza istnieniu niepokojących uczuć, stale żartuje, roztacza wokół siebie aurę radości i humoru, bez trudu zajmuje niższą pozycję. • Typ POZBAWIONY WŁASNEGO JA (z cechami osobowości masochistycznej) – stapia się z drugą osobą i rozpływa się w jej osobowości, wessany i pochłonięty przez drugiego, utożsamia się z nim, staje się jego przedłużeniem. Podejmując się pomocy osobom zależnym, warto poznać proces kształtowania się ich osobowości. Znalezienie odpowiedzi na to pytanie, pozwoli odnaleźć również najwłaściwszy sposób terapii. *** Podejście psychoanalityczne osobowość zależną charakteryzuje jako fiksację na fazie oralnej (pierwsza faza rozwoju psychoseksualnego człowieka). Psychoanalitycy utożsamiają osobowość z charakterem, określają więc, że takie osoby mają charakter oralny, który ukształtował się w wyniku pobłażania ich potrzebie ssania lub poprzez jej frustrację. Pierwsi z nich mieli matkę, która ich karmiła i przytulała na każde zawołanie. Dlatego w dorosłym życiu również oczekują, że ktoś będzie spełniał ich potrzeby i zachcianki. Stają się całkowicie bezradni, gdy nikt taki się nie pojawi. Dzieci, które były pozbawione „piersi pełnej mleka”, wyrastają na osoby, które są cały czas głodne i nienasycone. Nie wiedzą, czy mają ssać, czy gryźć pierś. Wrogość u nich nie znika nawet wtedy, gdy potrzeby mają już zaspokojone. Według Karen Horney osoby zależne należą do typu ludzi nastawionych ku innym. Usuwają się w cień, uzależniają samoocenę i pragnienia od innych. Posuwają się do samooskarżeń, bezradności, samoponiżania się. Stosowane przez nich mechanizmy obronne, normalne 29 2007-12-11, 18:25:56 nasze doświadczenia w ydanie s pec jalne w procesie rozwojowym, introjekcji (czyli włożenie do wnętrza) i idealizacji zostają wprzęgnięte w potwierdzanie swej „ułomności”. Kiedy osoba zależna patrzy na siebie, dostrzega jedynie wady, a one budzą w niej lęk przed porzuceniem. Aby się przed nim obronić, zaczyna uwewnętrzniać siłę i sposób bycia silniejszych od siebie. Osoby zależne często upodabniają się do swych partnerów. Przejmują ich tożsamość i potrzeby. Idealizują ich, tak jak dzieci swoich rodziców, z tą różnicą, że nie wyrastają z tego i nigdy nie przestają. Kiedy partner jest większy i doskonalszy, wtedy sami czują się ważniejsi. Dlatego też tak panicznie boją się porzucenia i rozpadu związku. W ich rozumieniu jest to wyrok na nich. Osoby zależne innych lęków próbują nie zauważać i lekceważyć. Poprzez zaprzeczanie bronią się przed dostrzeżeniem własnych ułomności, zła tego świata czy własnej złości i wrogości. Podejście interpersonalne wskazuje nadopiekuńczość jak i nadmierną troskliwość rodziców jako główne przyczyny ukształtowania się osobowości zależnej. Zaspokajanie wszystkich potrzeb dziecka, jak równie zniechęcanie do jakiejkolwiek własnej aktywności, przynosi w rezultacie ukształtowanie się jednostki całkowicie bezradnej, bezbronnej, jak i bezwolnej. Rodzice nie pozwalają na przejawy własnej niezależnej aktywności. Wyręczają nawet w drobnych sprawach, w związku z tym dzieci nie mają możliwości nauczyć się niezbędnych do samodzielnego przetrwania umiejętności. Taka „bezlitosna opiekuńczość” niszczy autonomię dziecka i powoduje uwewnętrznienie przekonania, że samo sobie nie poradzi ze światem, że nie posiądzie odpowiednich umiejętności i że jest w „nie w porządku”, kiedy chce być autonomiczne. Normalny rozwój psychiczny zostaje rozwleczony w czasie lub może zostać mocno opóźniony. W tym procesie zniewalania osoby biorą udział nie tylko rodzice, ale również inni członkowie rodziny lub grupy rówieśniczej. Przyjęcie roli „słodkiego aniołka” wśród rodzeństwa, „potulnego baranka” w klasie daje dzieciom zależnym szansę na przetrwanie i odzyskanie równowagi. Podejście poznawcze sugeruje, że interpersonalne strategie, jakie przyj30 terapia_specjalny.indd 30 muje osoba zależna dla zdobycia ochrony i opieki, mają negatywny, znaczący wpływ na rozwój procesów poznawczych. Prezentują siebie jako osoby słabe i nieudolne, a jeśli poddałyby wszystko bardziej szczegółowej analizie, to wpadłyby w panikę. Dlatego też przyjmują postawę unikania introspekcji. Ograniczają swoją świadomość do spostrzegania jedynie dobra i przyjemnych aspektów życia. Zaprzeczanie staje się stylem poznawczym! Własne zalety są pomniejszane, natomiast wady wyolbrzymiane. Praktycznie można zauważyć wszystkie podstawowe błędy poznawcze (wg A. Becka patrz dodatek!). Przyjęte tezy o własnej bezradności i niedoskonałości przekształcają się w warunkowe przekonania, a te z kolei przeradzają się w imperatywy wykonawcze np. jestem całkowicie bezradna >> mogę funkcjonować jedynie przy kimś silniejszym >> nie przeciwstawiaj się swojemu protektorowi. Wiele osób zależnych nie rozwija swojego intelektu, ponieważ nie ma takiej potrzeby, dostaje od opiekunów gotową „papkę intelektualną”. Sprawiają wrażenie naiwnych i infantylnych. Czasami nie rozwijają podstawowych umiejętności życiowych. Rozumowanie tych osób jest powierzchowne, ogólnikowe i mało precyzyjne. Mają mały wgląd w siebie, nie rozumieją siebie, nie mają wizji swojego przyszłego życia. Nie są w stanie sprecyzować bardziej złożonych sądów o sobie lub świecie. W ten sposób nie rozwijają bardziej złożonych funkcji poznawczych. STRATEGIE TERAPEUTYCZNE Osoby zależne trafiają do naszych gabinetów najczęściej dlatego, że objawy kliniczne mocno już zaburzają ich codzienne funkcjonowanie. Ci ludzie najbardziej podatni są na zaburzenia lękowe. Często występują u nich zespoły lęku napadowego, agorafobie czy lęk uogólniony. Czują się spięci, podenerwowani, mają kłopoty ze snem. Czasami wpadają w błędne koło lęku z powodu braku odpowiednich umiejętności życiowych. Ataki lęku wykorzystują niekiedy do potwierdzenia, że naprawdę się do niczego nie nadają i wymagają opieki. Inne typowe zaburzenia, z jakimi możemy się spotkać u osób zależnych, to zaburzenia depresyjne. Kluczowe cechy zależności, beznadziejność i bezradność, składają się również na obraz kliniczny depresji. Obniżają nastrój i sprawiają, że zmniejsza się motywacja do zmiany. Czasami objawy depresji mogą być tak nasilone, że bardzo trudno je pokonać, po jakimś okresie ustępują i powracają nawet w ostatnim etapie terapii. W sytuacji, kiedy partner lub protektor ulega chorobie, starzeje się, traci swoją moc, osoby zależne same zapadają na rozmaite schorzenia wynikające z przewlekłego stresu. Próbą uwolnienia się od odpowiedzialności za swoje życie i swojego partnera jest jeszcze mocniejsze związanie się z nim poprzez rozmaite fobie lub zaburzenia fizyczne. Proponuję przywołać tu historię pewnej Niesamowicie Dobrej Pacjentki. Ten przypadek pozwoli dostrzec, jak ujawniają się rozmaite cechy osobowości zależnej. Historia umożliwi również zastanowienie się, co pomogłoby jej wyrwać się z błędnego koła własnej zależności. Pani Niesamowita ma 50 lat. W dzieciństwie była „córeczką tatusia”. Matka popijała i brała leki. Ojciec, chociaż też popijał, był ciepły, radosny i opiekuńczy. Nie musiała się o nic martwić. Miała również siostrę i troje starszych braci. Dbali o nią i pilnowali, aby nie stała się jej krzywda. Była prawdziwym rodzinnym skarbem. Pogodna, radosna, lekko piegowata blondyneczka z warkoczami. Potrafiła przymilać się, aby dostać od ojca wszystko, co chciała. Cała jej uwaga i miłość skierowane były na ojca i braci, którzy dbali o jej bezpieczeństwo i szczęście. Najstarszy brat (obecnie profesor na uniwersytecie) sprawił, że nauka w szkole, jak i całe dzieciństwo, upłynęło jej bezstresowo. Nie nauczyła się brać odpowiedzialności za swoje życie i za to, co robi. Nawet jak skaleczyła się w nogę podczas wspinaczki na drzewo, to burę dostawali starsi bracia. Strzegli więc jej i robili za nią większość trudniejszych prac. Pilnowali również jej cnotliwego prowadzenia się. Kandydat na męża Pani Niesamowitej przeszedł pomyślnie testy u braci i dopiero wtedy pobrali się. Był silny, zaradny, mówił jej, co i kiedy dobrze jest zrobić, więc schro2007 2007-12-11, 18:25:56 nasze doświadczenia w ydanie s pec jalne niła się całkowicie pod jego skrzydła. Mąż zaczął pracować w milicji, a to tym bardziej wzmacniało jej poczucie bezpieczeństwa. Prowadziła dom, nawet pracowała przez jakiś czas w sklepie. Nie cierpiała tej pracy, jednak chodziła tam, bo bała się, że mąż będzie krzywo na nią patrzył. Świat Pani Niesamowitej zawalił się, kiedy okazało się, że starszy syn zażywa narkotyki. Odczuła całą swą bezsilność, słabość, ponieważ nie potrafiła temu zaradzić, a mąż zaczął oskarżać ją o złe wychowanie syna. Gotowa była zrobić wszystko, aby nie zostać sama. Kiedy mąż wyrzucił syna z domu, poczuła się mocno zagrożona. Była na niego wściekła, jednak bała się mu przeciwstawić. Świat zaczął jej umykać spod nóg. W pracy też się nie układało. Coraz gorzej znosiła wymagania wspólniczki i przerzucanie na nią odpowiedzialności za sklep. W konsekwencji spółka zaczęła się rozpadać. W takiej sytuacji życiowej trafiła do szpitala z podejrzeniem ostrej białaczki. Odporność immunologiczna była bliska zeru. W trakcie badania okazało się jednak, że to nie białaczka. Lekarz zasugerował psychosomatyczną reakcję na stres. W krótkim czasie jej stan zdrowia wyrównał się. Do pracy jednak już nie wróciła. Przeszła na zasiłek i zajęła się domem. Drugi syn zaczął przygotowywać się do matury, więc ona miała znowu swoje miejsce, mogła poczuć się ważna i potrzebna, kiedy zajmowała się dogadzaniem swoim mężczyznom. Sama myśl o poszukiwaniu pracy i kontaktowaniu się z ludźmi przerażała ją. Kilka razy była bliska ponownego rozchorowania się. Terapię podjęła z powodu narkomanii syna. Panicznie bała się całkowitej utraty kontaktu z dzieckiem. Dla dobra rodziny poświęciła się i chodziła na grupę. Bardzo szybko znalazła sobie „starszą” koleżankę, która mówiła jej, co i jak ma mówić, jak zachowywać się na zajęciach. Terapeutki również nabrały się na jej szczerość, bezbronność i wyręczały Panią Niesamowitą w wielu sprawach, które powinna sama dojrzeć u siebie. Miała w sumie dość mały wgląd, więc one wspomagały ją. Złe myślenie o sobie sprawiało, że wzbudzała litość i współczucie. Wszyscy starali się za wszelką cenę poprawić jej komfort. W domu wiele razy zostawiała prace, zamartwiając się tym, co może się zda2007 terapia_specjalny.indd 31 Lp. 1. 2. 3. Osobowość zależna – objawy Historia pacjentki Potrafiła przymilać się, aby dostać od ojca wszystko, co chciała. Cała Osoba zależna ma trudności z podejmo- jej uwaga i miłość skierowane były na ojca i braci, którzy dbali o jej waniem codziennych decyzji, szuka więc u bezpieczeństwo i szczęście. Brat sprawił, że nauka w szkole upłynęła jej innych rady i krzepiących zapewnień. bezstresowo. Przez całe dzieciństwo starsi bracia ułatwiali jej życie, jak tylko potrafili. Potrzebuje innych, żeby wzięli na siebie odpowiedzialność za większość zasadniczych spraw w jej życiu. Ma trudności w wyrażaniu własnego zdania z obawy, że utraci wsparcie lub aprobatę. Nie nauczyła się brać odpowiedzialności za swoje życie i za to, co robi. Nawet jak skaleczyła się w nogę, wspinając się na drzewo, to burę dostawali starsi bracia. Strzegli więc jej i robili za nią większość trudniejszych prac. Pilnowali również jej cnotliwego prowadzenia się. Kiedy jej obecny mąż przeszedł pomyślnie testy u braci, wyszła za niego. Był silny, zaradny, mówił jej co i kiedy dobrze jest zrobić. Schroniła się całkowicie pod jego skrzydła. Mąż zaczął pracować w milicji, a to tym bardziej dawało jej poczucie bezpieczeństwa. Na terapii... Bardzo szybko znalazła starszą koleżankę, która mówiła jej, co i jak ma mówić, jak zachowywać się na grupie. Terapeutki również dały się zwieść jej szczerością, bezbronnością i wyręczały ją w wielu sprawach, które powinna sama dojrzeć u siebie. Miała w sumie dość mały wgląd, więc one wspomagały ją. Złe myślenie o sobie sprawiało, że wzbudzała litość i współczucie. Wszyscy chcieli za wszelką cenę poprawić jej komfort. Przeżywała często gniew, jednak okazywała go jedynie w ukryciu i samotności, i to najczęściej pomstując na samą siebie. Kiedy mąż wyrzucił syna z domu, poczuła się mocno zagrożona. Była na niego o to wściekła, jednak bała się mu przeciwstawić. Świat zaczął umykać jej spod nóg. Odczuła całą swą bezsilność, słabość, ponieważ nie potrafiła temu zaradzić, a mąż zaczął oskarżać ją o złe wychowanie syna. Gotowa była zrobić wszystko, aby nie zostać sama. 4. Ma trudności z przystąpieniem do realiWszystko było jednak zorganizowane przez męża lub jej wspólniczkę. zacji projektu czy w ogóle z robieniem Mąż zawoził ją do pracy, załatwiał towar i przywoził z pracy. W sklepie czegokolwiek na własną rękę (ze względu była jedynie figurantem dla potrzeb podatkowych. na brak zaufania do własnych ocen czy możliwości). 5. Nie cierpiała tej pracy, jednak chodziła tam, bo bała się, że mąż będzie Posuwa się bardzo daleko, aby uzyskać od krzywo na nią patrzył. Terapię podjęła z powodu narkomanii syna. Było innych utrzymanie lub opiekę, w tym celu dla niej nie do zniesienia, kiedy na grupie miała opowiadać o sobie. Nie gotowa jest robić rzeczy, których nie lubi. mogła jednak zgodzić się na to, aby jej rodzina rozpadła się. Panicznie bała się całkowitej utraty kontaktu z synem. Dla dobra relacji poświęciła się i chodziła na grupę. W domu wiele razy zostawiała wszystkie prace, zamartwiając się tym, co może się zdarzyć. Mąż zaczął częściej brać rozmaite dyżury, drugi syn wyjechał na studia. Zaczął się dla niej okres silnych lęków i obaw. Odporność immunologiczna była bliska zeru. W trakcie badania okazało się jednak, że to nie białaczka. Lekarz zasugerował psychosomatyczną reakcję na stres. W krótkim czasie jej stan zdrowia wyrównał się. Do pracy jednak już nie wróciła. Mąż pomógł jej zlikwidować sklep. Przeszła na zasiłek i zajęła się domem. Drugi syn zaczął przygotowywać się do matury, więc ona miała znowu swoje miejsce, mogła poczuć się ważna i potrzebna, kiedy zajmowała się dogadzaniem swoim mężczyznom. Sama myśl o poszukiwaniu pracy i kontaktowaniu się z ludźmi przerażała ją. Kilka razy była bliska ponownego rozchorowania się. 6. Gdy jest sama, czuje się zaniepokojona i bezradna z powodu wyolbrzymionych lęków, że nie da sobie rady. 7. Świat jej zawalił się, kiedy okazało się, że starszy syn zażywa narkotyki. Odczuła całą swą bezsilność, słabość, ponieważ nie potrafiła temu Gdy bliski związek się rozpadnie, to zaradzić, a mąż zaczął oskarżać ją o złe wychowanie syna. Gotowa była gorączkowo zaczyna rozglądać się za zrobić wszystko, aby nie zostać sama. Kiedy mąż wyrzucił syna z domu, następnym jako źródłem opieki i środków poczuła się mocno zagrożona. Świat zaczął umykać jej spod nóg. utrzymania. W pracy coraz gorzej znosiła wymagania wspólniczki i przerzucanie na nią odpowiedzialności za sklep. W konsekwencji spółka zaczęła się rozpadać. 8. Żyje w ciągłej obawie, że zostanie porzucona i będzie zmuszona samodzielnie zadbać o siebie ( obawy nie mają realnych podstaw). Nie wyobraża sobie sytuacji, gdyby zostawił ją mąż. Nie utrzymałaby się sama. Nie miała pracy, nie miała wsparcia, jeden syn był daleko, drugi zaczął studiować, mąż miał już dość jej humorów i obezwładniającej bezradności. 31 2007-12-11, 18:25:57 p r e z e n t a c je w ydanie s pec jalne rzyć. Mąż zaczął częściej brać rozmaite dyżury w pracy, drugi syn wyjechał na studia. Dla Pani Niesamowitej zaczął się okres silnych lęków i obaw. Zaczęła kurczowo trzymać się swego męża, zadręczać go. Miała również okresy czarnego depresyjnego nastroju. Przeżywała często gniew, jednak okazywała go jedynie w ukryciu i samotności, i to najczęściej przeklinając samą siebie. Nie wyobrażała sobie sytuacji, gdyby zostawił ją mąż. Nie utrzymałaby się sama. Nie miała pracy, nie miała wsparcia. Synowie byli poza domem, mąż miał już dość jej humorów i obezwładniającej bezradności. Historia Pani Niesamowitej wskazuje na typowe dla osoby zależnej funkcjonowanie. Poniższe zestawienie raz jeszcze przypomina cechy charakterystyczne dla tego typu osobowości. Jak pracować? Pacjenci z osobowością zależną wydają się być wymarzonymi klientami terapeutów, umęczonych ciągłym „szarpaniem się” z dyssocjalnymi lub charakteropatycznymi osobnikami. Taki słodki, uległy, podporządkowany klient, który spija z ust „mistrza” każde jego słowo, jest plastrem na zbolałą duszę terapeuty. Nareszcie może „poprowadzić go, jak należy”. Recepta na wyzdrowienie i wyrwanie ze szponów domowego tyrana jest gotowa. Parę afirmacji, „procedurka” na poczucie własnej wartości, kilka asertywnych „nie” i gotowe. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy terapeuta mówi pacjentowi, że to już koniec terapii. Następuje klasyczny nawrót wszystkich klinicznych objawów. Sami pacjenci, aby uniknąć rozstania, zgłaszają coraz to nowe problemy, aby jak najdłużej zostać pod kuratelą swojego terapeuty. Zdarzają się tacy klienci, którzy chodzą na terapię przez kilka lat, przerabiając cały czas tę samą podstawową ofertę poradni. Według mnie, podejście poznawcze jest tym, które może pomóc osobie zależnej wyrwać się z czarnej dziury bezradności i beznadziejności. Sugeruje, że zachowanie człowieka wyznaczone jest przez typ informacji, jakie do niego docierają z zewnątrz oraz jak on te informacje przekształca i interpretuje. Patologia powstaje, gdy istnieje rozbieżność pomiędzy postrzeganiem i stanem obiektywnym, a sposób in32 terapia_specjalny.indd 32 terpretowania generuje odpowiednie emocje. Zaburzenia są wynikiem nieracjonalności schematów pojawiających się pod postacią automatycznych myśli, które zawierają interpretacje zdarzeń, własnego zachowania, przewidywania konsekwencji oraz końcowe stwierdzenia dotyczące własnej osoby. Pojawiają się automatycznie, niezależnie od sytuacji, a odbierane są jako trafne i oczywiste. Są podobne u różnych ludzi. Schematy poznawcze mają swoje źródło w dzieciństwie, wyznaczają indywidualną wrażliwość na stres. Myśli automatyczne stają się sposobem komunikowania się pacjenta ze sobą. Są skrótową, telegraficzną formą i mają postać jednego zdania. Myśli te są automatyczne. Nie pozostają w związku treściowym z wypowiedziami pacjenta. Wydają się oczywiste, trafne, logiczne, nie potrzeba ich testować. Mogą występować jako wizualizacje. Są instrukcją dla jednostki. Oceniają „JA”. Odzwierciedlają własne zachowanie. Antycypują zachowania innych (terapeuty). W psychoterapii pacjent uczony jest rozpoznawania luki między bodźcem z zewnątrz a własnymi reakcjami emocjonalnymi. Zmiana poznawczego funkcjonowania obejmuje także założenia tkwiące u podstaw automatycznych myśli. Mają one kategorię zadań kategorycznych (muszę, powinienem), zbudowane są na zasadzie: wszystko albo nic. Zawierają takie określenia jak: wszyscy ludzie, nikt, zawsze. Zmiana schematów poznawczych zachodzi także dzięki podejmowaniu pracy nad sposobem przekształcania informacji, błędami w myśleniu i spostrzeganiu. Największy pożytek z technik poznawczych jest na samym początku terapii, kiedy osoba zależna tkwi w czarno-białym świecie. Ze stosowanych technik terapii poznawczej ważne wydają się te, które polegają na zapisywaniu automatycznych myśli i wydobywania na powierzchnię zwłaszcza tych, które wpychają osobę zależną w tryby uległości. Celem tego etapu terapii jest „wciągnięcie” pacjenta w aktywne rozwiązywanie problemów i zwiększenie pozytywniejszego patrzenia na siebie. Pacjent nie patrzy na terapię jako na proces stopniowego pogłębiania umie- jętności przystosowawczych, ale każdą zmianę w swoim życiu traktuje jako być albo nie być! Innymi przydatnymi technikami poznawczymi są: „sprawdzanie rzeczywistości” oraz „dialog z nieracjonalnymi, negatywnymi przekonaniami”. Techniki związane z podejściem behawioralno- poznawczym: Techniki desensytyzacji w pracy nad lękiem; trening zachowań asertywnych; treningi umiejętności życiowych; odgrywanie ról. Techniki związane z podejściem interpersonalnym: wzmacnianie zdolności introspekcyjnych; techniki interpersonalne, których celem jest wyrośnięcie pacjenta z relacji terapeutycznej; trening interpersonalny. Techniki związane z podejściem psychodynamicznym; w zrozumieniu źródeł problemu pomocna jest eksploracja psychodynamiczna. Pomaga zrozumieć pacjentowi patologiczną idealizację i introjekcję oraz rozpoznać patologiczne schematy funkcjonowania interpersonalnego. Podejmując się psychoterapii osób z osobowością zależną warto pamiętać o tym, że: Terapia ma doprowadzić do tego, aby pacjent stał się lepiej funkcjonującą „wersją” samego siebie, a nie zupełnie kimś innym, kogo wymyślił terapeuta mający wielką ochotę wyzwolić osobę zależną od „samej siebie”! Trzeba pamiętać, że cel to odkrycie przez pacjenta samego siebie i swoich zasobów! Obowiązkiem terapeuty jest wrażliwość na wszelkie niuanse związane z przeniesieniem i odnoszenie się do klienta w sposób budujący jego autonomię. Ważna jest niezaborcza życzliwość terapeuty w czasie całego procesu terapii. Opracowano na podstawie Milton T., Davis R., Zaburzenia osobowości we współczesnym świecie, IPZ, 2004r. 2007 2007-12-11, 18:25:58 w ydanie s pec jalne Praca z pacjentem z zaburzeniami osobowości zależnej, zgłaszającym się do placówek leczenia uzależnień, wymaga specyficznego podejścia, uwzględniającego ograniczenia i sposób funkcjonowania osoby zależnej Jolanta Ryniak, Barbara Bętkowska-Korpała OD ZALEŻNOŚCI DO AUTONOMII W codziennej praktyce diagnostyczno–terapeutycznej spotykamy pacjentów o różnych typach osobowości. Każdy z nich prezentuje niepowtarzalne wzorce cech i zachowań oraz w indywidualny sposób doświadcza i rozumie siebie, wchodzi w relacje interpersonalne, przeżywa i kontaktuje się z otaczającym światem. Funkcjonowanie osoby w dużej mierze wyznaczane jest przez osobowość, czyli „wieloczynnikową strukturę dynamiczną, która integruje i reguluje zachowanie się człowieka oraz jego relacje ze światem zewnętrznym” (Jakubik, 2002). Osobowość jako dynamiczna struktura rozwija się na przestrzeni życia, a najbardziej intensywny jej rozwój przypada na pierwsze lata życia. Zaburzenia osobowości pojawiają się wtedy, gdy jej prawidłowy rozwój zostaje zahamowany lub zniekształcony poprzez występowanie niesprzyjających czynników biologicznych, psychologicznych, społecznych lub ich konstelacji. Zaburzenia osobowości wg klasyfikacji ICD – 10 charakteryzują się głęboko zakorzenionymi wzorcami zachowań odbiegających od norm kulturowych, trudnościami w zakresie funkcjonowania, mało elastycznymi reakcjami na różne sytuacje społeczne i indywidualne (Jakubik, 2002). Zagadnienia związane z etiologią, diagnozą i terapią zaburzeń osobowości wzbudzają wiele kontrowersji wśród naukowców i klinicystów. Istnieje jednak bogata literatura przedmiotu, która dostarcza wielu istotnych wskazówek użytecznych w rozumieniu i pracy diagnostyczno – terapeutycznej z osobami, u których rozpoznaje się zaburzenia osobowości (m. in. Jakubik, 2002; Cierpiałkowska, 2004; Millon, Davis, 2005; Carson, Butcher, Mineka, 2003; Rosenhan, Seligman, 1994; Beck, Freeman , Davis, 2005). Wśród osób zgłaszających się do placówek leczenia uzależnień rozpoznaje się całe spektrum zaburzeń osobowości, które należy uwzględniać w programie terapii. 2007 terapia_specjalny.indd 33 Epidemiologia i etiologia osobowości zależnej Zaburzenia osobowości szacuje się na 10 do 13% w ogólnej populacji, z czego 2 do 4% stanowią osoby z osobowością zależną. Częściej zaburzenie to obserwuje się u kobiet (Cierpiałkowska, 2004). Uwzględniając pacjentów zgłaszających się do placówek odwykowych, można stwierdzić, że zaburzenia osobowości zależnej diagnozuje się nie tylko u osób uzależnionych, lecz przede wszystkim u osób współuzależnionych, doświadczających przemocy oraz osób, które dorastały w rodzinie alkoholowej (DDA). Można zatem przypuszczać, że osoby z zaburzeniami osobowości zależnej stanowią dużą grupę pacjentów placówek leczenia uzależnień. W etiologii osobowości zależnej Bornstein podkreśla, iż jej powstanie jest ukształtowane przez dwa główne czynniki: nadopiekuńczość i/lub autorytaryzm rodziców, które utrudniają rozwój adekwatnego poczucia własnej skuteczności oraz typ socjalizacji związanej z rolami płciowymi (za: Górska, 2004). Stone z kolei zwraca uwagę na problemy z przywiązaniem i separacją od rodziców, uważa, że w kształtowaniu patologicznej zależności proces rozwojowy dziecka został zatrzymany przed fazą separacji od rodzica (za: Millon, Davis, 2005). Potrzeba zależności pojawia się naturalnie w procesie rozwoju człowieka i towarzyszy mu przez całe życie. Stanowi ona także podstawę w rozwijaniu się autonomii jednostki, gdyż bez poczucia zależności nie ma przejścia do poczucia autonomii w późniejszym okresie rozwojowym. Człowiek zwykle doświadcza trzech rodzajów zależności: • fizycznej – w początkowym okresie rozwojowym od rodziców, w starości lub chorobie od pomocy opiekunów, • instrumentalnej – zależność od osoby, która pomaga w realizacji zadań i stawianych sobie celów, • emocjonalnej – zawierzenie siebie osobie dostarczającej opieki, wsparcia (Bornstein, 1998 za: Górska, 2004). Potrzeba zależności, która przybiera formę patologii, najbardziej odpowiada rodzajowi zależności emocjonalnej i jest typowa dla osobowości zależnej (Górska, 2004). Diagnoza funkcjonowania osób z zaburzeniami osobowości zależnej W diagnozowaniu zaburzeń osobowości przede wszystkim analizujemy funkcjonowanie psychospołeczne pacjenta, rozpatrujemy konfigurację jego cech osobowości oraz spójność występowania pewnych wzorców zachowania i przeżywania. Często oporność na leczenie pomaga rozpoznać zaburzenie osobowości. Pewne objawy osobowości zależnej występują w innych zaburzeniach osobowości. W diagnozie różnicowej zaburzeń osobowości zależnej ważna jest analiza relacji z innymi i reakcje na ewentualny rozpad tych relacji. Dokonując analizy swoich związków z innymi osobami, pacjent w sposób charakterystyczny opisuje te osoby i komunikowanie się z nimi (por. ramka 1). Istotne jest, w jaki sposób podejmuje decyzje zarówno te codzienne, jak i bardzo znaczące. Zwraca się uwagę na to, jak osoba znosi okresy samotności oraz jak radzi sobie w sytuacjach konfliktowych (Beck, Freeman, Davis, 2005). Najbardziej charakterystyczną cechą osobowości zależnej jest nadmierna potrzeba doświadczania wsparcia innych osób, która prowadzi do zachowań submisyjnych i powoduje powstawanie lęków separacyjnych (Górska, 2004). Inną charakterystyczną cechą jest duża trudność w podejmowaniu decyzji, nawet tych drobnych, z powodu obawy przed odpowiedzialnością za ich konsekwencje. Wolą oddać inicjatywę innym osobom niż zaangażować własną energię i uaktywniać działanie. Nie przejmują kontroli nad swoim życiem, co prowadzi 33 2007-12-11, 18:25:59 i n f o r m a c je w ydanie s pec jalne często do zachowań uległych i kontrolujących bliską osobę. Ponadto w relacjach z innymi starają się podporządkowywać im własne pragnienia i potrzeby, aby nie utracić więzi, która stanowi dla nich oparcie i punkt odniesienia. Jednocześnie, w momencie gdy związek jest zagrożony, odczuwają uczucie paniki i lęku. Brakuje im wiary w siebie, czują się bezradni, nie uznają własnych kompetencji. Swoje życie budują wokół innych osób. Zachowują się tak, aby bliską osobę za wszelką cenę utrzymać przy sobie, nawet w sytuacjach, gdy nie są zadowoleni z jakości relacji, gdy jest ona źródłem frustracji. Trudno upomnieć im się o swoje prawa. Tłumią uczucie gniewu i złości, aby nie wejść w konflikt, który oznacza dla nich możliwość utraty wsparcia. Przeżywają lęk przed opuszczeniem, gdyż obawiają się samotności. Uważają, że nie są zdolni do samodzielnego zaopiekowania się sobą i dążą do tego, aby inni zaspakajali ich potrzeby. W przypadku zakończenia się jednego związku poszukują kolejnego. Ograniczają swobodę działania swoich partnerów, uzależniają się od nich. Nie dają sobie prawa do własnej indywidualności i niezależności (Millon, Davis, 2005; Carson, Butcher, Mineka, 2003; Rosenhan, Seligman, 1994). U osób zależnych często obserwuje się mechanizmy obronne typu introjekcja, idealizacja i zaprzeczanie. Osoba zależna ma potrzebę stapiania się z osobami sprawniej funkcjonującymi, stara się przejąć jako swój sposób bycia siłę i umiejętności osoby, którą uważa za mocniejszą, usiłuje wchłonąć w siebie tożsamość drugiej osoby (introjekcja). Jednocześnie idealizuje cechy osoby, od której czuje się zależna (idealizacja). Odgradza się od rzeczywistych trudności, tłumi lęki i niepokoje, chroni się przed uświadamianiem sobie swoich wrogich impulsów poprzez zaprzeczanie (por. Millon, Davis, 2005). W ramce przedstawiony jest fragment wypowiedzi pacjentki – osoby współuzależnionej, u której rozpoznano osobowość zależną. Omawiając ten przypadek, należy zwrócić uwagę, że zgłosiła się po pomoc do placówki leczenia uzależnień w sytuacji rozpadu związku, w okresie kiedy nasiliły się objawy depresyjne. Wypowiedź wskazuje, że w obliczu trudnych sytuacji czuje się bezradna, nie wierzy w swoje kompetencje oraz boi się wziąć odpowiedzialność za swoje działania. Po34 terapia_specjalny.indd 34 WYPOWIEDŹ PACJENTKI Pani Olga zgłosiła się do psychologa, gdy jej związek zaczął się rozpadać. Mąż coraz więcej pił, ignorował ją, używał wulgarnych słów względem niej. Olga czuła coraz większe przygnębienie, miała problemy ze snem, schudła. Nasiliły się niepokój i lęk. Po konsultacji lekarskiej otrzymała leki przeciwdepresyjne. W trakcie zbierania wywiadu psychologicznego omawiano początek małżeństwa. Pacjentka określiła swoją motywację do zamążpójścia następująco: „Miałam nadzieję, że da mi oparcie, że jest osobą mądrą, pewną siebie, opanowaną, w każdej trudnej sytuacji znajdzie rozwiązanie, że przy nim będę mogła się rozwijać, że będzie mnie mobilizował, że w życiu będzie aktywny i będzie rozwiązywał nasze problemy, podejmował decyzje.” Dalej mówiła o swoich niepowodzeniach w życiu zawodowym: „Zdobywam różne kwalifikacje, aby być samodzielną, ale mi to nie wychodzi. Nie potrafię być samodzielna, coś mnie blokuje, nie rozumiem tego. Nie poradzę sobie bez niego. Utrzymuje przecież dom.” mimo braku satysfakcji w związku chce go utrzymać, gdyż obawia się samotności i tego, że nie będzie potrafiła sama realizować własnych potrzeb. Powyższe symptomy wskazują na obecność cech osobowości zależnej. Rzadko można spotkać osoby, które w sposób idealny odpowiadają prototypowym wzorcom zaburzeń osobowości przedstawianym w obowiązujących aktualnie klasyfikacjach chorób – ICD 10 lub DSM-IV. Poszczególne kategorie nie wykluczają się wzajemnie, pacjent może prezentować cechy więcej niż jednego zaburzenia osobowości. Pewne cechy charakterystyczne dla obszaru zaburzeń obserwuje się również u ludzi zdrowych, dobrze przystosowanych społecznie, którzy mogą doświadczać np. kryzysu (Millon, Davis, 2005). Te objawy nie mają jednak specyfiki utrwalonego wzorca zachowania i/lub przeżywania. Dlatego wnikliwa różnicowa diagnoza kliniczna, uzupełniana w procesie terapii, pozwala na uniknięcie błędów diagnostycznych, a co za tym idzie nieprawidłowości w budowaniu strategii terapeutycznej. W tabeli 1. przedstawione zostały symptomy charakterystyczne dla osobowości zależnej, które występują także w innych rodzajach zaburzeń. Zewnętrzna ich reprezentacja pozwala na prawidłową kwalifikację. Patologiczna zależność może być czynnikiem ryzyka wystąpienia różnych innych zaburzeń psychicznych. Osoby z osobowością zależną są podatne na rozwój zaburzeń lękowych (uogólnione zaburzenia lękowe, fobie, ataki paniki, zespół lęku napadowego), zespołów depresyjnych, zaburzeń somatycznych (Millon, Davis, 2005). Obserwuje się także współwystępowalność zaburzeń osobowości z używaniem substancji psychoaktywnych i rozwojem uzależnienia. Terapia pacjenta uzależnionego z rozpoznaniem osobowości zależnej Z praktyki klinicznej wynika, że obecność zaburzeń osobowości, w tym osobowości zależnej, utrudnia leczenie uzależnienia. Pacjent uzależniony z osobowością zależną zazwyczaj zgłasza się późno do terapii. Można postawić hipotezę, że otoczenie dość długo ochrania osobę pijącą, przyjmując wzorzec opieki i kontroli. Postawa uległości wikła otoczenie i uniemożliwia przez dłuższy czas stawianie granic. Zwykle osoby zależne trafiają na terapię, gdy w znaczący sposób ujawnia się destrukcyjność związana z piciem i/lub używaniem innych substancji psychoaktywnych. Motywacją wówczas jest zagrożenie utratą wsparcia ze strony otoczenia, na przykład rozpadem związku. Podstawowym celem pracy terapeutycznej z tego typu pacjentem w placówce leczenia uzależnień jest między innymi praca nad umiejętnością radzenia sobie z głodem alkoholowym, uznaniem swojej choroby i wynikających z tego ograniczeń, praca nad rozumieniem i zatrzymaniem psychologicznych mechanizmów uzależnienia, z uwzględnieniem jego osobowościowych predyspozycji. Mając na uwadze istnienie zaburzeń osobowości zależnej, praca w obszarze uzależnienia wymaga zindywidualizowania postępowania terapeutycznego. Specyfika funkcjonowania pacjenta w relacjach interpersonalnych będzie determinować sposób jego wchodzenia w relację terapeutyczną. Pacjent ujawnia swoją bezradność, nieumiejętność, niekompetencję. Zdarza się, że komunikuje terapeucie, iż nie może sobie bez niego poradzić, że spotkania terapeutyczne bardzo dużo mu dają, że wiele zmian wprowadza w życie. Usiłuje 2007 2007-12-11, 18:25:59 w ydanie s pec jalne runku wspólnego ustalania celów i kierunków pracy. Istotne jest zaangażowanie pacjenta Objawy wspólne Osobowość zależna Inny typ osobowości w jego proces leczenia, a nie kierowanie nim i udzielanie reagowanie pokorą i uległo- Borderline: lęk przed odrzuceniem ścią, szybkie poszukiwanie poczucie pustki, reagowanie wskazówek. Należy pamiętać, nowego partnera wściekłością że pacjent zależny z łatwością podporządkowuje się dyrekBorderline: związki spokojne tywnym zaleceniom, stara się burzliwe wykonać je solidnie, aby zaHistrioniczny: nasilona potrzeba służyć na pochwałę i spełnić bierność, potulność, usuwa- zwracanie uwagi na siebie, uzyskiwania wsparcia i nie się w cień towarzyskość, ekstrawagan- oczekiwania innych. Przyakceptacji cja, aktywność kładowo, czytając zadania ze szkodliwości picia przyznaje Unikający: poszukiwanie kontaktów nadwrażliwość, poczunieśmiałość, unikanie konsię do czegoś, co nie miało z ludźmi nawet za cenę cie nieprzystosowania taktów, aby nie ryzykować miejsca lub działo się w mniejodrzucenia odrzucenia szym nasileniu, dzieje się tak za wszelką cenę pozyskać terapeutę do zazwyczaj na grupach, gdzie zalicza się opieki nad sobą i angażuje do udzielania zadania (Oniszczenko, 2001). mu wsparcia. Kluczowym obszarem pomocy teraPacjenci zależni starają się odgady- peutycznej wydaje się być poczucie auwać oczekiwania nie tylko terapeutów, tonomii. Dlatego też ważne jest wzmacale i współpacjentów oraz je zaspakajać. nianie w sposób powolny i trwały samoDążą do częstych indywidualnych spo- dzielnego funkcjonowania pacjenta potkań z terapeutą, przedłużają czas ich przez uczenie rozpoznawania własnych trwania. Zadają pytania, czy dobrze po- potrzeb, zachęcanie do podejmowania stąpili, czy dobrze myślą, czy należycie codziennych wyborów bez uzależnianapisali zadanie? (Oniszczenko, 2001). nia się od rad innych, oddawanie odpoSprawiają wrażenie zaangażowanych wiedzialności za terminowe i rzetelne w terapię i wprowadzających w swoje wypełnianie zadań, koncentrowanie się życie konstruktywne zmiany, są spo- na sposobie myślenia pacjenta o sobie strzegani przez zespół terapeutyczny i otaczającym go świecie. Należy mieć jako tzw. „dobrzy pacjenci”. na uwadze, kiedy pacjentowi udzielić W pracy indywidualnej, szczególnie wsparcia, aby obniżyć jego lęk, a kiedy z pacjentem z zaburzeniem osobowości, wzmacniać jego skuteczność i sprawterapeuta na bieżąco musi analizować czość. Należy unikać sytuacji dawania do zjawiska przeniesienia i przeciwprze- zrozumienia, sugerowania, że pacjent nie niesienia, wspomagając się superwizją. jest w stanie zrobić czegoś samodzielnie. To bardzo istotne, gdyż powyżej opisany Praca nad autonomią wzbudza u pacjensposób funkcjonowania pacjenta w re- ta z osobowością zależną lęk, napięcie lacjach może uruchomić w terapeucie i niepokój. Z tego względu pracując z tyróżne „pułapki” wynikające np. z chęci mi pacjentami, warto koncentrować się nadmiernej opieki nad pacjentem lub na krótkoterminowych celach. Terapeupostawy omnipotencji celem pokiero- ta może wprowadzać interwencje z dużą wania jego życiem i poczucia bycia kimś uważnością na gotowość pacjenta do ich dla niego wyjątkowym. Terapeuta powi- przyjęcia. nien być uważny na oddawanie przez Wskazane jest, aby terapia była strukpacjenta odpowiedzialności za terapię turalizowana. W procesie leczenia stow jego ręce, oczekiwanie rad, pytania suje się różne techniki wzmacniające zadawane przez pacjenta – jaką decyzję autonomię oraz korygujące funkcjonoma podjąć, czy dobrze myśli. Terapeu- wanie interpersonalne pacjenta zależneta obserwując swoje reakcje, powinien go. Istotnym elementem jest włączenie zwrócić uwagę na chęć zbytniego za- pacjenta do grupy, która daje mu możliopiekowania się pacjentem, poczucie, wość eksperymentowania z nowymi zaże pacjent sobie nie poradzi, nie będzie chowaniami w relacjach z ludźmi, jednoumiał podjąć samodzielnie decyzji lub cześnie realizując cel związany z leczepodejmie złą, itp. niem uzależnienia. Grupa wpływa rówDyrektywność, typowa dla terapii nież korygująco na trudności pacjenta, uzależnień, w przypadku tego rodzaju więcej osób wspiera zmiany, które wpropacjentów wymaga modyfikacji w kie- wadza on w życie. Jednocześnie kontakt Tabela 1. Różnicowanie osobowości zależnej z innymi zaburzeniami osobowości. 2007 terapia_specjalny.indd 35 z grupą stanowi przeciwwagę dla indywidualnej relacji terapeutycznej, od której pacjent próbuje się uzależnić. Zarówno w terapii indywidualnej, jak i grupowej, modeluje się zachowania poprzez możliwość odgrywania ról i dyskusji. W proces leczenia włącza się treningi umiejętności służących zdrowieniu: trening asertywności, komunikacji, radzenia sobie ze złością itp. Pozwala to pacjentowi na eksperymentowanie z niezależnością w warunkach bezpiecznych. W pracy terapeutycznej z pacjentem z osobowością zależną ujawnia się duża trudność w zakończeniu terapii. Pacjent może w tym okresie zgłaszać bardzo poważne tematy do omówienia, których nie poruszał w trakcie wcześniejszego okresu. Nasilają się u niego lęki separacyjne, których nie chce omawiać lub im zaprzecza. Odczuwa nasilenie głodu i/lub wraca do picia. Jeżeli praca nad budowaniem autonomii pacjenta przebiegała prawidłowo podczas całego czasu trwania terapii, istnieje duża szansa na to, że pacjent zakończy pomyślnie terapię. Kończenie terapii i rozwiązywanie kontraktu terapeutycznego ma moc leczącą dla pacjenta. Jeśli pacjent konstruktywnie zareaguje na utratę ważnej dla niego więzi, przekroczy pewien swój schemat reakcji i wzmocni się w poczuciu autonomii. Długoterminowo, ale nie bez szans Terapia pacjentów z zaburzeniami osobowości jest długoterminowa i obarczona ryzykiem niepowodzeń. Terapeuta podejmujący się tego zadania powinien mieć na uwadze różnego rodzaju ograniczenia oraz sprawnie analizować i reagować na zjawiska przeniesienia i przeciwprzeniesienia. Skuteczność pomocy pacjentowi z zaburzeniami osobowości zależy od wielu aspektów, m. in. profesjonalizmu terapeuty, jego pracy w interdyscyplinarnym zespole oraz indywidualizacji terapii, dopasowania strategii i metod do prezentowanych przez pacjenta zasobów, ograniczeń i realnych oczekiwań. Terapia zaburzeń osobowości dąży do poprawy funkcjonowania psychospołecznego pacjenta, odkrywania zasobów i minimalizowania roli deficytów, we wspieraniu nowych możliwości przystosowawczych osoby. Terapia pacjentów uzależnionych, współuzależnionych, doświadczających przemocy i z syndromem DDA z rozpoznaniem osobowości 35 2007-12-11, 18:26:00 w ydanie s pec jalne zależnej bywa skuteczna, jest jednak procesem powolnym i mozolnym. Nadrzędnym celem terapii powinno być zatem wzmacnianie autonomii i w trakcie długiego procesu terapii doprowadzenie do uniezależnienia się pacjenta od relacji terapeutycznej oraz wzmacniania w nim zdolności do zakończenia leczenia. Pacjent realizując cele terapii w placówce odwykowej, realnie ma możliwość przekraczania lęku przed braniem odpowiedzialności za swoje decyzje oraz doświadczania, że autonomiczne zachowanie, myślenie i odczuwanie nie oznacza opuszczenia przez bliskie mu osoby. Nie oznacza to jednak, że poprzez terapię uzależnień dokonuje się reorganizacja struktury osobowości. Możliwa jest jednak poprawa jego funkcjonowania i jakości życia. W postępowaniu terapeutycznym z pacjentem o osobowości zależnej występuje paradoks polegający na tym, że korzysta się z zależności pacjenta, w taki sposób, aby jej nie wzmacniać, a doprowadzić do autentycznego, samodzielnego funkcjonowania. Bibliografia 1. Beck A.T., Freeman A., Davis D.D., Terapia poznawcza zaburzeń osobowości. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2005 295-320 2. Carson R.C., Butcher J.N., Mineka S., Psychologia zaburzeń. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2003, vol.1, 489-550 3. Górska D., Osobowość zależna. w: Cierpiałkowska L. (red.), Psychologia zaburzeń osobowości. Wybrane zagadnienia, Wydawnictwo Naukowe, Poznań 2004, 209-231 4. Jakubik A., Zaburzenia osobowości. Bilikiewicz A., Płużyński S., Rybakowski J., Wciórka J., (red.). Psychiatria. Wydawnictwo Medyczne Urban&Partner, Wrocław 2002, t.II ,583-616 5. Kaplan H.I., Sadock B.J., Psychiatria kliniczna. w: Sidorowicz S. (red.) Psychiatria kliniczna. Wydawnictwo Medyczne Urban&Partner, Wrocław 1995, 169-185. 6. Klasyfikacja zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania w ICD-10. Opisy kliniczne i wskazówki diagnostyczne. Uniwersyteckie Wydawnictwo Medyczne „Vesalius” Instytut Psychiatrii i Neurologii, Kraków – Warszawa 1997, 170-175 7. Millon T., Davis R., Zaburzenia osobowości we współczesnym świecie. Instytut Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, Warszawa 2005, 277-316 8. Nikodemska S., Czynniki osobowościowe a uzależnienie od alkoholu. Terapia Uzależnienia i Współuzależnienia nr 2/ 2001, 20 -25 9. Rosenhan D.L., Seligman M.E.P., Psychopatologia. Polskie Towarzystwo Psychologiczne, Warszawa 1994, 104-131 10. Smereka-Oniszczenko B., Uzależnienie od alkoholu a zaburzenia osobowości. Terapia Uzależnienia i Współuzależnienia nr 5/ 2001,9-11 36 terapia_specjalny.indd 36 Główną cechą osobowości narcystycznej jest wyolbrzymione JA. W cieniu tego JA ukrywa się samo jądro narcyzmu: bardzo krucha samoocena połączona z ogromną potrzebą potwierdzania swojej wartości Halina Ginowicz OMNIPOTENCJA I DOSKONAŁOŚĆ CZYLI NARCYSTYCZNE ZABURZENIA OSOBOWOŚCI Gdy kolega w pracy męczy się nad jakimś zadaniem, nasz bohater patrzy na niego z dobrze skrywaną pogardą. Narcyz wie, że zrobiłby to dużo szybciej (i lepiej). Porównuje się ze znajomymi i zdaje sobie sprawę, że jest od nich lepszy w każdym niemal calu. Patrzy na swoje dzieci i odczuwa dumę z tego, że są one takie wyjątkowe (choć nic na to nie wskazuje). Gdy widzi piękną kobietę, wie, że mogłaby być jego, gdyby tylko chciał. Uczucia narcyzów to w przeważającej części albo narcystyczna wściekłość, gdy sprawy nie idą po ich myśli, albo maniakalne podniecenie, gdy świat się z nimi zgadza. Bardzo charakterystyczna dla narcyzmu jest niezdolność do empatii. Inni ludzie stanowią tylko zwierciadła, dzięki którym można potwierdzać samego siebie. KRYTERIA DIAGNOSTYCZNE Stosowana w Polsce klasyfikacji ICD10 umieszcza narcystyczne zaburzenia osobowości wraz z innymi zaburzeniami w grupie określanej jako „inne określone zaburzenia osobowości” i koduje symbolem F60.8. Klasyfikacja ta formułuje jedynie kryteria tymczasowe narcyzmu, które mają pobudzić badaczy do wyjaśnienia charakteru i pozycji tych zaburzeń. By postawić rozpoznanie zaburzenia osobowości typu narcystycznego, muszą być spełnione dwa typy kryteriów A i B: A. OGÓLNE KRYTERIA ZABURZEŃ OSOBOWOŚCI: • Potwierdzenie, że charakterystyka osoby oraz utrwalone wzorce jej przeżywania wewnętrznego i za- chowania jako całości wyraźnie odbiegają od zakresu kulturowo oczekiwanego i akceptowanego (tj. od „normy”). Taka odmienność (dewiacja) przejawia się w więcej niż jednym z następujących obszarów: – procesy poznawcze (tj. sposoby spostrzegania i interpretowania rzeczy, ludzi i wydarzeń, formowanie postaw i wyobrażeń o sobie i innych), – uczuciowość (zakres, intensywność i dostosowanie poziomu emocjonalnego wzbudzenia i reaktywności), – panowanie nad impulsami i zaspokajanie potrzeb, – sposób odnoszenia się do innych i postępowania w sytuacjach międzyludzkich. • Sama dewiacja przejawia się w całym zachowaniu jako jego nieelastyczność, nieprzystosowanie lub innego rodzaju dysfunkcjonalność występująca w szerokim zakresie sytuacji indywidualnych i społecznych (tj. nie ogranicza się do jednego wyzwalającego bodźca lub sytuacji). • Osoba doznaje indywidualnego cierpienia lub wywiera niepożądany wpływ na otoczenie społeczne albo występuje jedno i drugie, przy czym cechy te wyraźnie wywodzą się z zachowania wskazanego w kryterium A2. • Cechy te wykazują stabilność i długi czas trwania, z początkiem w okresie późnego dzieciństwa lub w wieku młodzieńczym. • Dewiacji nie można traktować jako przejawu lub następstwa innych zaburzeń psychicznych wieku dorosłego, choć epizodyczne lub przewlekłe 2007 2007-12-11, 18:26:01 w ydanie s pec jalne stany z kategorii F00-F59 lub F70F79 wg klasyfikacji ICD-10 mogą współistnieć lub nakładać się na nią. • Należy wykluczyć chorobę organiczną, uraz lub dysfunkcję mózgu jako prawdopodobną przyczynę odmienności. B. OSOBA PRZEJAWIA CO NAJMNIEJ PIĘĆ Z NASTĘPUJĄCYCH KRYTERIÓW : • Wyższościowe poczucie własnej ważności (np. wyolbrzymianie swoich osiągnięć i talentów, oczekiwanie korzystniejszego, nieproporcjonalnie do osiągnięć, oceniania siebie). • Pochłonięcie przez wyobrażenia o nieograniczonym powodzeniu, mocy, wspaniałości, piękności, idealnej miłości. • Przekonanie o byciu „kimś specjalnym” czy niepowtarzalnym oraz o możliwości bycia zrozumianym tylko przez inne „specjalne” osoby (lub instytucje) o wysokiej pozycji oraz obracanie się tylko w takim towarzystwie. • Potrzeba nadmiernego podziwu. • Poczucie uprzywilejowania, nieuzasadnione nadzieje na szczególnie korzystne traktowanie lub automatyczne respektowanie jego oczekiwań przez innych. • Wyzyskiwanie związków z ludźmi, wykorzystywanie innych dla osiągnięcia własnych celów. • Brak empatii, niechęć do dostrzegania lub liczenia się z uczuciami i potrzebami innych osób. • Odczuwanie zawiści wobec innych i przekonanie, że inni są zawistni. • Aroganckie, bezceremonialne zachowania i postawy. W klasyfikacji DSM-IV narcystyczne zaburzenia osobowości mają już swoją ugruntowaną pozycję. Kodowane są symbolem 301. 81. Rozpoznaje się je na podstawie identycznych kryteriów jak te zawarte w punktach A i B według ICD-10. DIAGNOSTYCZNYCH NARODZINY NARCYZA Według greckiego mitu Narcyz, czyli Narkissos, był młodzieńcem niezwykłej urody, synem Beocja, boga rzeki Kefisos, i nimfy Liriope. Nie chciał odwzajemnić uczuć nimfy Echo, wobec czego Nemezis ukarała go miłością do własnego odbicia w tafli wody. Narcyz zmarł z niezaspokojonej tęsknoty i po śmierci został zamieniony 2007 terapia_specjalny.indd 37 w kwiat nazwany jego imieniem. choterapeutów, pokrywają się częścioW czasach nowożytnych o osobo- wo z powodami, dla których zajmuje wości narcystycznej zaczęto szerzej on eksponowane miejsce nie tylko mówić w Stanach Zjednoczonych, w łonie awareness movements (ang. i na Zachodzie, pod koniec XX wieku. w przybliżonym tłumaczeniu zwrot Wcześniej opisywano takie przypadki ten oznacza ruchy poszerzania świadow rodach monarchów lub możnowład- mości) i podobnych ruchów, ale także ców. Christopher Lasch napisał nawet korporacji, organizacji politycznych esej na temat narcystycznej osobowo- i biurokracji rządowej. Narcyz, mimo ści naszych czasów. Jego zdaniem, nar- wewnętrznego cierpienia, posiada cyzm wydaje się być coraz bardziej zy- wiele cech, które sprzyjają osiąganiu skującym na popularności sposobem sukcesu w instytucjach biurokratyczradzenia sobie z napięciami i niepoko- nych. Instytucje te kładą nacisk na jami współczesnego życia. Gdy pod- manipulację relacjami interpersonalstawowe potrzeby życiowe człowieka nymi, zniechęcają do tworzenia głęzostają zaspokojone, na czoło dążeń bokich osobistych więzów, a jednow piramidzie Maslow’a wysuwa się po- cześnie dostarczają narcyzowi aprotrzeba samorealizacji. Patologią z tym baty, która pozwala mu utwierdzić się związaną są zaburzenia o charakterze w poczuciu własnej wartości. Narcyz narcystycznym. We współczesnym – choć prywatnie szuka terapeutyczświecie obowiązuje moda na sukces. nej pomocy w odnalezieniu sensu żySpołeczeństwo przywiązuje ogromną cia i przezwyciężeniu poczucia pustki wagę do indywidualizmu i gratyfikacji – w życiu zawodowym często odnosi JA. Na takim gruncie wyrastają zabu- znaczące sukcesy. Naturalna umierzenia narcystyczne. Częściej niż inne jętność stwarzania wrażenia pomaga osoby dotykają one przedstawicieli robić karierę w biznesie i organizaprofesji cieszących się wysokim uzna- cjach politycznych, gdzie rzeczywiste niem społecznym: lekarzy, prawników, umiejętności liczą się dzisiaj mniej niż artystów, sportowców, polityków; bar- bycie widocznym, rozmach, reputacja dziej mężczyzn niż kobiety. zwycięzcy. „Człowiek organizacji” zoOdnotowany, zwłaszcza na Zacho- staje wyparty przez biurokratycznego dzie, wzrost liczby pacjentów z za- „gracza”. „Epoka lojalności” w bizneburzeniami narcystycznymi nie musi sie ustępuje miejsca „grze o sukces”. oznaczać, że zaburzenia te są dziś po- Osobowość narcystyczna zyskuje wszechniejsze niż dawniej ani że wy- uznanie. Szacuje się, że zaburzenie to stępują częściej niż klasyczne nerwice występuje u około 1% populacji. konwersyjne. Być może zaburzenia OD NORMY DO te po prostu szybciej zwracają uwagę PATOLOGII psychiatrów. Ilza Veith zauważa, że „wraz z ro- Niewiele dzieli zdrową pewność siebie snącą świadomością reakcji konwer- od rozdętego poczucia własnej wartosyjnych i popularyzacją literatury ści. Narcyzm jest bardzo blisko zwiąpsychiatrycznej, staroświeckie soma- zany z uznaniem dla siebie, którego tyczne symptomy histerii stały się po- brak może być tak samo przejawem dejrzane wśród klas wykształconych. zaburzenia, jak bezkrytyczna pewność siebie. Zbyt małe uznanie dla siebie Symptomy konwersyjne spotykane są dziś rzadko, a jeśli w ogóle, to tyl- przejawia się poczuciem niekompetencji, nieskuteczności, bezwartościoko u niewykształconych”. Uwaga, jaką wości i niższości wobec innych. Nadpoświęca się zaburzeniom osobowości w najnowszej literaturze klinicznej, mierne uznanie natomiast wyraża się poczuciem wyższości, arogancją, pychą sprawia zapewne, że psychoterapeuci stali się na nie wyczuleni. Nie umniej- i brakiem empatii. Zdrowe jednostki narcystyczne wysza to jednak w niczym znaczenia psychiatrycznego świadectwa dotyczące- kazują zainteresowania społeczne, potrafią być empatyczne, zainteresowane go rozpowszechniania się narcyzmu – zwłaszcza, że towarzyszą mu speku- innymi ludźmi i ich poglądami. Zdrowa osobowość o stylu narcylacje dziennikarzy na temat „nowego stycznym może przybierać kształt jednarcyzmu” i niezdrowej skłonności do zainteresowania samym sobą. Powody, nego z trzech wariantów: Ludzie o stylu „pewnych siebie”. dla których narcyz zwraca uwagę psy37 2007-12-11, 18:26:01 w ydanie s pec jalne Mają zaufanie do siebie, są przekonani o własnej wyjątkowości, czy nawet przeznaczeniu do rzeczy ponadprzeciętnych. Wielu ma wizję siebie jako bohatera, zdobywcy czy eksperta. Otwarcie mówią o ambicji zrealizowania wielkich celów. Mierzą wysoko, a walka o sukces sprawia im radość. Cieszy ich wizja siebie na szczycie sukcesu, chociaż nie są wolni od zazdrości wobec tych, którzy dokonali więcej. Są świadomi swej siły i nie mają wątpliwości co do siebie. Oczekują uznania dla swej wyjątkowości, podziwu, uwielbienia. Potrafią wybuchnąć, gdy ktoś ich zdenerwuje lub zlekceważy. Podobni do poprzedniego, ale silniej rywalizujący i bardziej pewni siebie są ludzie będący „wzorem stanowczości”. Są ambitni i przekonani o mocy własnych talentów czy inteligencji. W naturalny sposób osiągają przywództwo, działają zdecydowanie. Umiejętnością argumentacji, sprytem i odwagą przyciągają do swojej sprawy. Czasem czują się osobami wyjątkowymi, którym należą się szczególne uprawnienia i traktowanie. Normalne jednostki o stylu narcystycznym. Cechuje ich zdrowy szacunek dla siebie oparty na prawdziwych dokonaniach. W miejsce poczucia wszechmocy ujawniają pewność siebie, mają skonkretyzowane plany. Wolą towarzystwo podobnych sobie ludzi zdolnych, nie odczuwają jednak pogardy dla ludzi mających mniejsze zdolności i możliwości. Lubią komplementy i pochwały, ale nie popadają przy tym w samouwielbienie i pychę. Potrafią zdobyć się na pokorę, podziwiać innych, są zdolni do altruizmu i oderwania się od spraw własnych. Wybierają znajomych i przyjaciół niezależnie od ich statusu społecznego czy intelektualnego. ODMIANY ZABURZEŃ OSOBOWOŚCI NARCYSTYCZNEJ POZBAWIONY ZASAD Łączy narcystyczną pewność siebie z powtarzającymi się zachowaniami o charakterze kryminalnym jednostek antyspołecznych. Wielu uczestniczy w terapiach odwykowych, trafia do zakładów karnych i poprawczych. Wykorzystują innych dla swoich korzyści, są krętaczami i oszustami. Gardzą swo38 terapia_specjalny.indd 38 im ofiarami, potrafią być mściwi. Nie uznają zakazów moralnych. Nie posiadają skrupułów ani zasad. Są nienormalnie obojętni na dobro innych, nie boją się gróźb i kar. Mściwe zadowolenie przynosi im upokarzanie i podporządkowanie sobie innych. Są obojętni na prawdę. Skonfrontowani z rzeczywistością przyjmują postawę urażonej niewinności, maskują to uprzejmością i towarzyskim polorem lub zachowują się z nonszalancją i chłodną wyniosłością. Przy silniejszych tendencjach antyspołecznych swoje napięcia wyładowują na rodzinie, wchodzą w konflikty z prawem. Polują na słabszych i przerażonych, ciesząc się ich przerażeniem i gniewem. KOMPENSUJĄCY Usiłuje zwalczyć lub wymazać głęboko ukryte poczucie niższości i brak szacunku dla siebie; równoważy braki, stwarza iluzję własnej wyższości, wyjątkowości, zasługiwania na uwagę i uwielbienie; poczucie własnej wartości czerpie z przypisywania sobie większego znaczenia. UWODZICIEL Uwodzicielski seksualnie, kuszący, czarujący, mamiący złudnymi nadziejami; sprytny wygadany; nieskłonny do prawdziwej bliskości; zaspokaja swoje hedonistyczne pragnienia; podstępnie naciąga naiwnych i potrzebujących; patologiczny kłamca i oszust; przywiązuje wielką uwagę do swego wyglądu, strojów i innych atrybutów zewnętrznych. ZWOLENNIK ELITARYZMU Czuje się uprzywilejowany i wyposażony w jakąś szczególną władzę za sprawą specjalnego statusu w okresie dzieciństwa i późniejszych pseudoosiągnięć, przy czym fasada, stanowiąca uzasadnienie wszelkich pretensji, ma niewiele wspólnego z rzeczywistością; szuka łatwego życia, żąda dla siebie przywilejów; pnie się do góry; przywiązuje wagę do swego specjalnego statusu i korzyści płynących z odpowiednich znajomości; obawia się wypaść zbyt pospolicie; obnosi się z symbolami statusu i przejawami sukcesu, angażuje się w promocję własnej osoby. ANALIZA ZJAWISKA Nasza wiedza na temat narcystycznego zaburzenia osobowości wywodzi się z terapii psychoanalitycznych i póź- niejszych opisów analizy ego i psychoterapii JA. Podejście psychodynamiczne Współczesna literatura psychodynamiczna poświęca narcyzmowi wiele uwagi. Otton Kernberg, twórca teorii relacji z obiektem, postrzega osobowość narcystyczną jako strukturę obronną przed skutkami wczesnego zahamowania rozwoju jednostki. Stopienie obrazu siebie z idealnym JA (self) prowadzi do poczucia wielkości i wszechmocy, czego wyrazem może być przekonanie, że jest się genialnym. Środowisko rodzinne odgrywa ogromną rolę w zapoczątkowaniu rozwoju fantazji wielkościowych. Rodzina dopatrując się w dziecku jakichś szczególnych zdolności, może wyznaczyć mu rolę „geniusza rodzinnego”. Stwarza to dziecku możliwość ucieczki od nieudanego JA, równoważąc w ten sposób rodzicielską obojętność bądź odrzucenie. Owo wspaniałe JA sprawujące władzę to rezultat przystosowania, skrywającego nie tylko wybrakowane, nic nie warte JA, ale również oralną wściekłość. To ukryta agresja pierwotnie kierowana przeciwko opiekunom za ich niechęć do ofiarowania bezwarunkowej miłości. Wściekłość ta czai się cały czas w nieświadomości, gotowa wybuchnąć i skierować się przeciwko każdemu, kto nie prawi ustawicznych komplementów albo, co gorsza, pozwala sobie na krytykę jednostki narcystycznej. Heinz Kohut, twórca psychologii self, uważa, że rozwój zaczyna się w stanie nieświadomości, zwanej narcyzmem pierwotnym, w którym nie istnieje jeszcze żadne JA. Początek życia upływa pod opieką matki, która stara się reagować na wszystkie potrzeby dziecka. Niemowlę uświadamia sobie, że nagrody nie płyną z wnętrza JA, lecz ze świata wewnętrznego i rozwija coś, co nazwano obiektami self. Niekiedy jednak potrzeby dziecka nie są zaspokajane, ponieważ żadna matka nie jest zdolna do ciągłego zaspokajania wszystkich potrzeb swego potomka. Dziecko doświadcza wówczas niepewności oraz poczucia, iż jest bezbronne i pozbawione ochrony. Radzi sobie z tym poprzez idealizowanie rodzica, który ponownie zostaje opiekunem idealnym oraz rozwinięcie 2007 2007-12-11, 18:26:02 w ydanie s pec jalne wspaniałego JA, które dostarcza poczucia wszechmocy - może teraz wrócić do błogostanu narcyzmu pierwotnego. To wspaniałe JA jest, zdaniem Kohuta, normalnym zjawiskiem rozwojowym. Dziecko mające dobrych kochających rodziców z czasem odrzuci wspaniałe JA i przekształci je w realistyczne ambicje. Gdy jednak na tym etapie zabraknie macierzyńskiej empatii, rozwój dziecka zostanie zahamowany i wspaniałe JA pozostanie jako sposób obrony przed światem. Podejście interpersonalne Model interpersonalny kładzie nacisk na transakcję między nadawcą i odbiorcą komunikacji interpersonalnej. Według M. R. Leary’ego, twórcy koncepcji interpersonalnego kręgu, osoba narcystyczna wykazuje rywalizacyjną pewność siebie wyrosłą na gruncie „przystosowania przez współzawodnictwo”. Narcyz szuka dominacji, a zależność budzi w nim przerażenie. (imię) S. Kiesler dla opisania ludzi narcystycznych używa określeń; „bezwstydni, chełpliwi, rozpychający się łokciami, egoistyczni, pochłonięci sobą, niezdolni do proszenia o pomoc”. Osoby narcystyczne oczekują specjalnego traktowania. Reguły istnieją po to, by chronić pospólstwo, deptanie przez nich obowiązujących zasad ma pokazywać ów rys szczególności. Nie są zdolni do empatii. Ostentacyjnie pokazują dowody swej władzy i posiadanych dóbr. Rywalizują ze wszystkim i o wszystko. Są nudnymi rozmówcami, nie potrafią słuchać innych, chcą mówić tylko o sobie. Przeznaczeniem słuchacza jest być obiektem self. Nie mają więc przyjaciół. Poszukują za to lojalnych wielbicieli, którzy jednak będą świecić jedynie światłem odbitym, bo tylko „narcyz” ma prawo błyszczeć. Według Lorny Smith Benjamin siłą napędową rozwoju narcyzmu jest przecenianie dziecka przez rodziców bądź żądanie od niego perfekcyjności. Rodzice zaspokajają wszystkie zachcianki dziecka i nie pokazują mu, jak jego postępowanie wpływa na nich. Daje to podłoże do rozwinięcia się bezwzględnego egocentryzmu i braku empatii. cepcji osoby narcystycznej. Nieustającą treścią monologów i spektakli wewnętrznych jest potęga zdolności i własna chwała. Narcyz rekonstruuje przeszłość w życzeniowy sposób. W czasie teraźniejszym wyolbrzymia przeszkody, które uniemożliwiają realizację zamierzeń, przerzucając na innych odpowiedzialność w przypadku niepowodzeń. Planuje, nie zaprzątając sobie głowy szczegółami, zajmuje się wizją. Ma skłonność do biegunowego oceniania siebie i innych. Aaron T. Beck i Arthur Freeman zestawili treści przekonań, które sterują funkcjonowaniem osób z zaburzeniami narcystycznymi, m.in.: – „Muszę być omnipotentny, doskonały, wyjątkowy”. – „Nie powinienem popełniać błędów, w przeciwnym wypadku będę bez wartości, będę niczym”. – „Nie mogę dopuścić, by ktokolwiek znaczył dla mnie zbyt dużo”. – „Jeśli będę wrażliwy, będę wykorzystany, upokorzony ,zawstydzony”. – „Wszystko, co posiadam, łącznie z przyjaciółmi i rodziną, musi odzwierciedlać i potwierdzać moją perfekcję i wyjątkowość”. – „Ponieważ jestem wyjątkowy, zasługuję na specjalne ulgi, przywileje i prerogatywy”. – „Przestrzeganie zasad jest poniżej mojej godności”. – „Jeżeli inni nie uznają mojego specjalnego statusu, zasługują na karę”. – „Jeśli nie jestem doskonały, jestem niczym”, itp. Narcystyczna miłość i seks Przesadna wiara we własną atrakcyjność może skutkować trudnościami w relacjach z innymi. Osoby posiadające na swój temat opinię przesadnie pozytywną, graniczącą z narcyzmem, są zazwyczaj bardzo kiepskimi partnerami. Pewny siebie, przekonany o własnej wartości kochanek, to marzenie większości osób samotnych. Tymczasem osoby narcystyczne nad długotrwały związek przedkładają dążenie do dominacji i przelotnej przyjemności. Tendencje narcystyczne z czasem przybierają na sile. Atrakcyjny na początku narPodejście poznawcze cyz z czasem staje się egoistyczny, Styl poznawczy jest ściśle spleciony dominujący i manipulujący. Strategia z mechanizmami obronnymi, ma słu- „zabawa w miłość” charakteryzuje żyć umacnianiu wielkościowej kon- się unikaniem wszelkich zależności 2007 terapia_specjalny.indd 39 od partnera. By zachować autonomię i władzę, narcyz oszukuje i zdradza. Narcyzom z łatwością przychodzi nawiązywanie przelotnych znajomości, ale rzadko angażują się w długotrwałe związki. Po dłuższej znajomości ich uczucie osłabia przekonanie, że partner nie jest tak zdolny i atrakcyjny jak oni sami. Mogą dopuszczać się przemocy domowej i molestowania seksualnego. W seksie wykazują duża swobodę i/lub brak zahamowań, niekiedy perwersję. Roszczą sobie pretensje do tożsamości i czasu innych ludzi. W domu rodzina powinna podporządkować się ich życzeniom i planom, zwalniać z przyziemnych obowiązków. Często rozwodzą się, a ich partnerami życiowymi często są osoby o cechach masochistycznych. Rodzinę traktują przedmiotowo i oceniają z punktu widzenia swoich narcystycznych celów. Narcyzm silnie koreluje z prawdopodobieństwem zdrady małżeńskiej, u kobiet silniej niż u mężczyzn. Kombinacja niewielkiej sumienności i silnie rozwiniętego narcyzmu jest czułym prognostykiem skłonności do zaspokajania własnych popędów bez zważania na obowiązujące normy. Jeśli narcyz zakochuje się w kimś, to w omnipotentnych, „wielkich” politykach, sportowcach, piosenkarzach. Stosując mechanizm introjekcji, bierze w siebie część tej „wielkości” i tak kompensuje pierwotny brak akceptacji rodzica. W dalszej części omówione zostaną związki narcyzmu z chorobami psychicznymi i uzależnieniem. *** Narcyzm nie jest systematycznie powiązany z żadnym zaburzeniem opisywanym na Osi I DSM–IV. Pacjenci w fazie maniakalnej spełniają większość kryteriów patologicznego narcyzmu. Zaburzenia lękowe występują rzadziej niż w innych typach osobowości. Jeśli doświadczają lęku, to wiąże się on z głęboko ukrytym poczuciem niższości lub wstydu. Są szczególnie podatni na wystąpienie zespołu stresu pourazowego PTSD. Zaburzeniu temu często towarzyszy depresja lub nastrój depresyjny oraz nadmierne zaabsorbowanie i zamartwianie się swoim wyglądem. Zdaniem Kernberga, mimo licznych trud39 2007-12-11, 18:26:03 w ydanie s pec jalne ności, jakich przysparzają pacjenci z zaburzeniami narcystycznymi, tym, co przemawia za podejmowaniem prób leczenia, jest druzgocący wpływ narcyzmu na drugą połowę życia pacjentów. W społeczeństwie odczuwającym lęk przed starością i śmiercią starzenie się wywołuje paniczny strach szczególnie wśród tych, którzy boją się zależności i wymagają od otoczenia podziwu zarezerwowanego dla ludzi młodych, pięknych, sławnych i czarujących. Typowe mechanizmy obrony przed niszczącymi skutkami starości (identyfikacja z wartościami etycznymi i artystycznymi, ciekawość intelektualna, wewnętrzne ciepło będące pochodną szczęśliwych związków) nie działają w przypadku narcyza. Nie jest on zdolny do identyfikacji z ciągłością historyczną; przeciwnie, nie może przyjąć do wiadomości, że gratyfikacje płynące z urody, bogactwa, władzy, a zwłaszcza kreatywności, stają się z czasem udziałem młodszego pokolenia. Umiejętność cieszenia się życiem poprzez rosnącą identyfikację ze szczęściem i osiągnięciami innych ludzi jest niedostępna osobowościom narcystycznym. SUBSTANCJE PSYCHOAKTYWNE Z cechami narcystycznymi wiąże się nadużywanie alkoholu, opioidów, kokainy, środków stymulujących i innych substancji. Środki psychoaktywne uwalniają od bolesnych przeżyć, pozwalają czasowo wyłączyć zachwiane poczucie własnej wartości, uwalniają od zwątpienia w siebie. Nadużywanie nasila się, gdy mamy do czynienia z nakładaniem się cech narcystycznych na antysocjalne. TERAPIA OSOBY NARCYSTYCZNEJ Zdaniem niektórych terapeutów narcyz jest doskonałym kandydatem do analizy nieskończonej. To trudny pacjent, wymagający dużych umiejętności od prowadzącego go terapeuty. Klient na początku procesu terapeutycznego może widzieć w analizie rodzaj religii czy też sposób na życie. Od terapeuty będzie oczekiwać podsycania swoich fantazji na temat omnipotencji. Jeśli jednak terapeuta okaże się zbyt wspierający, klient może nagle odrzucić wszystkie 40 terapia_specjalny.indd 40 wątpliwości pod własnym adresem i z dnia na dzień zrezygnować z leczenia. Siła jego mechanizmów obronnych jest zdolna sprawić, że psychoterapia nie kończy się sukcesem. Albo też odwrotnie, klient potrafi ciągnąć leczenie w nieskończoność, rozkwitając dzięki wzmocnieniom płynącym z terapii i utrwalając w ten sposób samą istotę zaburzenia. I jeśli zdarzy się, że terapeuta jest także nieco narcystyczny, to mogą we dwójkę stworzyć zakamuflowane towarzystwo wzajemnej adoracji, prawiąc sobie komplementy na temat swojej inteligencji. Płytkość życia emocjonalnego często staje na przeszkodzie bliskiego kontaktu z terapeutą, mimo że na poziomie „języka” pacjent często się z nim zgadza i streszcza własnymi słowami to, co miało miejsce podczas wcześniejszych sesji. Intelekt służy mu raczej do wykonywania uników i stosowania zaciemniających strategii niż do odkrywania samego siebie. Pacjent wykorzystuje interpretację analityka, jednak odrzuca jej znaczenie, zapamiętując słowa, zapomina o ich znaczeniu. Z czasem traktuje je jak swoje własne, a wtedy służą jako źródło poczucia wyższości. POSTULATY TERAPEUTYCZNE • Uważa się, że najskuteczniejszą metodą w pracy z osobami narcystycznymi jest terapia psychodynamiczna. • Terapeuta musi poradzić sobie z bardzo zróżnicowanym traktowaniem przez pacjenta – od nadmiernej idealizacji do dyskredytowania. Zmiany w traktowaniu mogą być bardzo gwałtowne i pojawiają się wówczas, gdy terapeuta źle zrozumie intencje pacjenta lub nie wykaże się dobrą empatią. Ważne, aby terapeuta nie przybierał postawy defensywnej wobec swoich pomyłek. • Przedwczesne konfrontowanie wzorców nieprzystosowania może doprowadzić do zerwania terapii. Reakcje pacjenta narcystycznego są wielorakie: od regresji do wielkościowości; wrogie wycofanie, indukowanie poczuć winy, wyłączenie, brak reakcji. Trzeba okazać pacjentowi wyważoną empatię, by chciał kontynuować terapię na tyle długo, by dać szansę na pojawienie się zmian. • Ulgę w doświadczanej depresji może dać pacjentowi przyglądanie się jego przeszłości i zachęcanie do skupienia się na ówczesnych doznaniach. • Celem terapii w interpersonalnym ujęciu będzie osłabienie pacjentowi przekonania o jego szczególnych uprawnieniach, co może pomóc w zmniejszeniu arogancji i pychy. • Zdaniem Beniamina, nasz pacjent potrzebuje łagodnej, stałej i trafnie ukierunkowanej empatii, która odbijałaby trudne wewnętrzne doświadczenie (rogeriańska akceptacja). • Trzeba zidentyfikować osoby, które emocjonalnie koncentrowały się na pacjencie w toku jego wychowania i powiązać ich postawy z aktualnymi problemami. • Metodą paradoksu „napuszczać patologię na samą siebie”, np. potraktować pychę jako potrzebę. • Poprzez terapię rodzinną i terapię małżeńską stworzyć okazję do sterowanych negocjacji, by przełamać wzorce podtrzymujące narcystyczne schematy. • Wykorzystać strategie poznawcze do identyfikacji myśli i przekonań sterujących narcystycznym „JA” oraz pracować w kierunku urealnienia ich. Da to szansę zbudowania bardziej wyważonego obrazu siebie. • Fantazje sprowadzić do poziomu aspiracji możliwych do realizacji i dających możliwość doświadczania realnej satysfakcji z ich wprowadzenia w życie. • Nauczyć dostrzegać podobieństwa do innych ludzi. • Poprzez odgrywanie ról kształcić umiejętność rozumienia innych ludzi, ich potrzeb i emocji. • Uczyć nowych sposobów kontaktowania się z innymi ludźmi. • Zdaniem terapeutów orientacji psychodynamicznej, trzeba pomóc pacjentowi w dotarciu do źródeł jego uświadomionego i nieświadomego gniewu, przeanalizować jego relacje z terapeutą, rozpoznać stosowane mechanizmy obronne, jak rozszczepienie, projekcja, identyfikacja projekcyjna, pycha, fantazja. Pomóc zrozumieć, w jaki sposób pierwsze relacje odwzorowują się na stosunku klienta do terapeuty i innych ludzi. Zdaniem Kohuta, celem terapii jest odtworzenie wczesnodziecięcych frustracji, przy jednoczesnej em2007 2007-12-11, 18:26:03 w ydanie s pec jalne Tabela 1. Cechy zachowań narcystycznych w funkcjonowaniu pacjentów uzależnionych od alkoholu Cecha zachowania narcystycznego Przykłady funkcjonowania alkoholika obrazujące tę cechę 1. 1. Jego poczucie wielkościowości i omipotencji przejawia się podkreślaniem, że właściwie to on nie potrzebuje terapii i pomocy. Jeśli w ogóle ma w niej uczestniczyć, to jak najrzadziej i najkrócej. Duma każe mu odrzucić rolę pacjenta jako niegodną jego pozycji. Bardzo rzadko więc sam zgłasza się na terapię. 2. Jest niezwykle wrażliwy na krytykę, która wywołuje u niego uczucie upokorzenia, pustki lub wściekłość. Kontynuuje terapię, ale kwestionuje lub dewaluuje opinie terapeuty, którego teraz umieszcza w szeregach swoich krytyków i osób, które go nie rozumieją. 3. Jest przekonany, że dalsza terapia po programie podstawowym lub uczestniczenie w mitingach AA nie są mu potrzebne; on już wszystko wie, a zresztą z takim intelektem i zdolnościami poradzi sobie ze wszystkim sam. Wyższościowe poczucie własnej ważności (np. wyol- 4. Często przechwala się swoimi osiągnięciami, znajomościami i możliwościami. brzymianie swoich osiągnięć i talentów, oczekiwanie 5. Nie toleruje większości ludzi. Koncentruje się głównie na różnicach, jakie istnieją między nim a pozostałymi pacjentami i korzystniejszego, nieproporcjonalnego do osiągnięć, plasuje siebie powyżej innych. 6. Poucza innych i mówi, co muszą robić. Chce dominować nad ludźmi, aby zmusić wszystkich do: dania mu więcej uwagi, oceniania siebie). udzielania wzmocnień pozytywnych, wspólnego z nim przeżywania, potwierdzania jego większej wartości. Równolegle z tym dąży do ludzi, o których sądzi, że są od niego lepsi. Jest wobec nich submisyjny. 7. O jego terapii i alkoholizmie nikt się nie może dowiedzieć. 8. W ekshibicjonistyczny sposób zwraca na siebie uwagę. Gdy nie może być w centrum, ma obniżony nastrój. 9. Używa ogólników i frazesów. Unika niektórych zadań (np. listu do żony, sesji rodzinnej) lub tematów. „Boi się, że nikt nie zrozumie, że to trochę nie tak było, jak to pozornie wygląda i pomyśli sobie o nim źle, więc lepiej zamknąć ten temat.” 10.Niektórzy pacjenci przerywają terapię, obawiając się, że wszelkie ich słabe punkty zostaną wyciągnięte na światło dzienne lub odchodzą w poczuciu, że ich wielkość została znieważona. 2. Pochłonięcie przez wyobrażenia o nieograniczonym powodzeniu, mocy, wspaniałości, pięknie, idealnej miłości. 3. Przekonanie o byciu „kimś specjalnym” czy niepowtarzalnym oraz o możliwości bycia zrozumianym tylko przez inne „specjalne” osoby (lub instytucje) o wysokiej pozycji oraz obracanie się tylko w takim towarzystwie. 1. Snuje iluzoryczne plany nieoparte na realiach i możliwościach; o tym, jak to wkrótce wszystkim udowodni, kim jest. 2. Opowiada przesadzone historie o tym kim jest, co ma i co może. 1.Szuka najlepszych specjalistów, kogoś o specjalnym statusie, kogoś, kto zdoła pojąć jego problemy. Oczekuje, że na terapii będzie się nim zajmował szef placówki. 2.Oczekuje omnipotencji od terapeuty. 3. Kwestionuje kwalifikacje i kompetencje terapeutów, skupia się na ich błędach. 4. Jest przekonany, że profesjonaliści niebędący trzeźwiejącymi alkoholikami nie są w stanie go zrozumieć. 5. Lekceważąco odnosi się do konwencjonalnych wartości i reguł życia. Żąda specjalnych warunków bytowych i szczególnego traktowania, czynienia dla niego odstępstw w obowiązującym kontrakcie i regulaminie. 6. Po usłyszeniu krytycznej informacji zwrotnej mówi, że poczuł się niezrozumiany. 7. Uważa, że ponieważ jest alkoholikiem, to każdy powinien rozumieć i nie mieć pretensji, gdy czegoś nie zrobi lub nie dotrzyma słowa – gdyż to nie to jego wina, „ bo w tej chorobie tak jest”. 8. Gdy telefonuje lub pisze do placówki odwykowej, przedstawiając się, podaje tylko swoje imię. 4. Potrzeba nadmiernego podziwu. 1.Oczekuje od bliskich szczególnego traktowania, ponieważ był na terapii. 2. Czuje się urażony, gdy domownicy traktują jego abstynencję jak coś normalnego. 3. Często daje tzw. „świadectwo” w kościele lub występuje na mitingach spikerskich. 4. Ulubionym tematem jego rozmów z ludźmi jest to, kim był i co robił, gdy pił i że teraz nie pije. 5. Poczucie uprzywilejowania, nieuzasadnione nadzieje na szczególnie korzystne traktowanie lub automatyczne respektowanie własnych oczekiwań przez innych. 1. Z tego powodu, że przestał pić, czuje się kimś szczególnym, dużo lepszym człowiekiem niż inni. 2. Oczekuje, że wszyscy powinni wiedzieć, że był na terapii i nie będą namawiać go do picia. 3.Uważa, że rodzina powinna zaangażować się w jego trzeźwienie i terapię, np. jeździć na obozy terapeutyczne, czytać na temat choroby alkoholowej, zapoznać się z listą sygnałów ostrzegawczych nawrotu choroby itp. 6. Wyzyskiwanie związków z ludźmi, wykorzystywanie innych dla osiągnięcia własnych celów. 7. Brak empatii, niechęć do dostrzegania lub liczenia się z uczuciami i potrzebami innych osób. 8. Często odczuwanie zawiści wobec innych i przekona- 1. Jest przeświadczony, że inni tylko czyhają na jego potknięcie. nie, że to inni są zawistni. 2. Ma poczucie, że aby nie dać się zniszczyć na terapii, jedynym sposobem zachowania godności jest mówienie „nie”. 9. 1. Nie potrafi prosić – żąda. 2. Nie godzi się na odmowę, wywiera presję. Aroganckie, bezceremonialne zachowania i postawy. 3. Wymaga zajmowania się nim niezależnie od pory dnia, czy nawet nocy, sytuacji, czasu terapeuty. 4. Gdy chce wejść do gabinetu terapeuty, bardzo głośno i natarczywie puka do drzwi. 2007 terapia_specjalny.indd 41 1.Wykorzystuje kolegów z grupy terapeutycznej, pożycza pieniądze i rzeczy, których później nie oddaje. 2.Wysługuje się innymi („posprzątaj za mnie rejon”). 1.Koncentruje się na różnicach między sobą a innymi ludźmi. 2. Gdy słyszy poruszającą opowieść innego pacjenta o niegodnych czynach, które popełnił podczas picia, odpowiada, że on nigdy takich rzeczy by nie zrobił. 2. Nie potrafi stworzyć bliskich związków z ludźmi. 41 2007-12-11, 18:26:04 w ydanie s pec jalne patii i właściwym odzwierciedleniu, co umożliwi przezwyciężenie pierwotnego dziecięcego narcyzmu. NARCYSTYCZNE CECHY ALKOHOLIKA Wielu badaczy poszukiwało związków pomiędzy zaburzeniami osobowości a współwystępowaniem alkoholizmu. Większość znanych analiz dostarcza potwierdzających dowodów na istnienie takich powiązań z zaburzeniami osobowości typu APD (osobowośc antyspołeczna) oraz zaburzeniami BPD (borderline). Największą liczbę zaburzeń osobowości wykryto u tych badanych z grupy wysokiego ryzyka, u których stwierdzono wyraźne obciążenie rodzinne (zwłaszcza biologiczny ojciec alkoholik). W badaniach Morgensterna i współpracowników z 1997 r. przeprowadzonych na 366 pacjentach hospitalizowanych i ambulatoryjnych stwierdzono współwystępowanie alkoholizmu i NPD (zaburzenia narcystyczne) u 21% osób. Jednak wyniki badań innych zespołów nie potwierdziły tak wysokiej korelacji albo w ogóle nie wykazały takiego związku. Autorzy omawianych badań zachęcają jednak do ostrożnego traktowania tych wyników. NARCYSTYCZNE JA ALKOHOLIKA Zdaniem Jerzego Mellibrudy „zaburzenia narcystyczne u alkoholików powodują, że ich JA jest mało spójne i łatwo podlega dezintegracji, co sprzyja powstawaniu stanów paniki i zagrożenia. Brak stabilnej struktury życia psychicznego jest źródłem deficytu zdolności do regulacji napięcia, do uspokajania się i do regulacji poczucia wartości. Dla alkoholika picie jest formą zastępowania tej brakującej struktury lub wypełniania pustki w JA. Tak więc alkoholizm służy do redukowania napięcia i utrzymywania poczucia wartości, ponieważ osobie uzależnionej brakuje zasobów intrapsychicznych potrzebnych do zdrowego zaspokajania tych potrzeb. Jerome Levin zwraca uwagę, że teza psychologii JA o narcystycznie zdeformowanym i dziecinnym JA alkoholika, który nie jest zdolny do kie- rowania swoim życiem i jest uwikłany w beznadziejne próby wypełnienia alkoholem pustki swego JA i uzyskania w ten sposób nad nim kontroli, bardzo przypomina określenie podstawowego problemu alkoholika zawarte w tekstach wspólnoty Anonimowych Alkoholików. Program Dwunastu Kroków proponuje alkoholikowi uznanie własnej bezsilności wobec alkoholu, pogodzenie się z utratą zdolności do kontrolowania własnego życia i rezygnację z wyolbrzymionego JA oraz wskazuje możliwość ponownego odzyskania mocy poprzez poddanie się wpływowi siły wyższej i wspólnoty oraz uzyskanie integracji na drodze samopoznania i przemiany duchowej. Natomiast psychoterapia analityczna oparta na psychologii JA proponuje utworzenie głębokiego związku z terapeutą, w którym uruchomiony zostanie proces przeniesienia, umożliwiający terapeutyczną regresję do wcześniejszych faz rozwojowych, a następnie, poprzez przepracowanie problemów emocjonalnych, stworzenie warunków do powstania dojrzałej formy JA, która pozwoli na skuteczne i samodzielne radzenie sobie z problemami życiowymi bez alkoholu.” Bibliografia 1. Diagnostic Criteria from DSM IV TR (tłumaczenie robocze), Wyd. Polski Instytut Psychoterapii Krótkoterminowej, Kraków, niepodany rok wydania 2. Johnson Stephen M., „Style charakteru”, Wyd.Zysk i S-ka. Poznań 3. Klasyfikacja zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania w ICD-10, Badawcze kryteria diagnostyczne, Wyd. Uniwersyteckie Wydawnictwo Medyczne „Vesalius” Instytut Psychiatrii i Neurologii, Kraków-Warszawa -1998 4. Sher Kenneth J., Trull Kate J., Bartholow Bruce D, Vieth Angela, „Osobowość a alkoholizm: teorie, metody i procesy etiologiczne” w:, Leonard Kenneth E., Blane Howard T., (red) „Picie i alkoholizm w świecie teorii psychologicznych”, Wyd. PARPA, Warszawa 2003 5. Lasch Christopher, „Narcystyczna osobowość naszych czasów„ http://respublica.onet.pl/ 1073705, artykul.html 6. Mellibruda Jerzy, „Psychologiczna problematyka uzależnień od alkoholu i narkotyków”, http://www.ipz.edu.pl/index.php?dz=czytelnia& op=opis&id=99 7. Milion T., Davies R., „Zaburzenia osobowości we współczesnym świecie”, Wyd. IPZ (w przygotowaniu) 8. Scully James H., „Psychiatria”, Wyd. Urban & Partner Wydawnictwo Medyczne, Wrocław 1998, dodruk 2003 42 terapia_specjalny.indd 42 2007 2007-12-11, 18:26:04 w ydanie s pec jalne Wielu pacjentów z osobowością depresyjną widzi w terapeucie „maga” i poprawę przypisuje jego umiejętnościom, a nie własnej skuteczności, co zwiększa ich zależność Dorota Reguła „NIGDY NIE BĘDZIE JUŻ ANI TROCHĘ LEPIEJ” „Coraz częściej do naszych gabinetów trafiają pacjenci z różnymi zaburzeniami oprócz uzależnienia od alkoholu albo współuzależnienia. Jednym z rozpoznawanych objawów jest obniżony nastrój i „czarnowidztwo”, które często prowadzi do niewiary w zmianę, a co za tym idzie powoduje brak motywacji do podjęcia leczenia i jego skuteczności. *** i bezwartościowi. Pogrążają się w samooskarżeniach z powodu najmniejszej niedoskonałości, skłonni do obwiniania się, gdy coś idzie źle. Wszechogarniający pesymizm każe im przewidywać najgorsze, oczekiwać, że życie zawsze będzie złe i nigdy nie będzie lepiej. Spędzają dni na rozpamiętywaniu i zamartwianiu się, nie dostrzegają tego, co dobre, uparcie rozmyślając o tym, co złe. Owładnięci poczuciem winy pragną, by życie było inne, ale zamiast podjąć inicjatywę, pogrążają się, tracą okazję i brak im sił, by zmienić swój los. Tacy ludzie rzeczywiście są depresyjni, ale ich depresja wynika ze sposobu myślenia, odczuwania i postrzegania – z osobowości depresyjnej. „Prawie niezauważalnie na początku, potem coraz bardziej zaczynasz odczuwać smutek, pustkę i rozdrażnienie. Sprawy, które fascynowały, stopniowo przestają cię interesować. Twoje pasje, ulubione sposoby odpoczywania, nawet spędzanie czasu z ukochaną osobą, nie sprawiają już przyjemności, a nawet mogą stać się ciężarem. Przypadek Tomasza Przez cały dzień masz uczucie ospałości, zmęczenia, wyczerpania, życie cię przytła- Osobowość traktuje się jako złożony wzorzec głęboko zakorzenionych cech cza. Ciało i umysł są ociężałe, myśli ciągną się jak guma do żucia. Trudno się skon- psychologicznych wyrażanych w sposób automatyczny niemal w każdej sfecentrować. O codziennych sprawach, które rze funkcjonowania psychologicznego kiedyś rozwiązywałeś szybko, teraz trudno ci nawet pomyśleć. Całe godziny spędzasz, człowieka. Zaburzenia są w znacznej martwiąc się, czy życie powróci do nor- mierze wynikiem stopniowego rozwoju nieelastycznych czy wypaczonych my. W nocy masz kłopot z zaśnięciem albo wzorców osobowości i zachowania, budzisz się zbyt wcześnie. Czasem zdaje ci się, że cały czas śpisz. Tyjesz – albo zapo- które prowadzą do uporczywych, źle minasz o jedzeniu, pochłonięty swoimi my- przystosowanych sposobów postrzegania, myślenia i kontaktów ze świaślami. Ciągle coś rozpamiętujesz. Czujesz tem. Cechą charakterystyczną jest się bezwartościowy i masz poczucie winy niezmienność w czasie. Człowiek nie znacznie silniejsze niż uzasadniałyby to uczy się na własnych błędach. Ludzie okoliczności.” (Millon) Wszystkie te objawy towarzyszą de- z zaburzeniami osobowości często sprawiają sobie samym nie mniej trudpresji opisanej na I osi DSM IV i są ności w życiu niż innym i doświadczazwiązane z zaburzeniem nastroju. Są jednak ludzie, u których „depre- ją znacznych cierpień emocjonalnych. syjność” nie jest objawem choroby. Otoczenie może uważać ich zachowaNaprawdę czują się smutni i winni, nie za niezrozumiałe, nieprzewidywallecz ich stan emocjonalny stanowi nie- ne, irytujące oraz mniej lub bardziej jako oczekiwaną konsekwencję utrwa- nie do przyjęcia. lonych cech przenikających strukturę Rozważmy następujący przypadek: „Nie wiem, po co zawracam Panu głowę” wewnętrzną. Zawsze przybici, w ponurym nastroju, czują się niedostosowani – mówi Tomasz do terapeuty. „Próbo2007 terapia_specjalny.indd 43 wałem już poprzednio pięć razy rozpocząć terapię, ale to nigdy nic nie przynosiło. Zawsze coś się nie udawało. Nie było poprawy (61), a terapeuci w gruncie rzeczy nie zajęli się mną. Nawet ich za to nie winię, rozumiem. Gdybym był na ich miejscu, nie mógłbym polubić kogoś takiego jak ja.”(3) Tomasz zgłosił się namówiony przez kolegę, sprzedawcę z salonu video, w którym pracował na pół etatu. Jego szef narzeka, że Tomasz jest powolny i odnosi się do klientów bez entuzjazmu, do tego pije zbyt dużo alkoholu i nieraz przychodzi do pracy w złym nastroju po piciu poprzedniego dnia. Sam Tomasz przyznaje, że „Nawet inni faceci zaczęli mnie unikać”. Tomasz zdaje się być skupiony na jakichś wewnętrznych ranach. Jest chudy i ma niezdrowo bladą cerę. Wygląda na zmęczonego i narzeka, że w nocy zamiast spać, zamartwia się (4). Mówi wolno i używa takich określeń jak „przygnębiający, daremny, beznadziejny” (1). Stwarza wrażenie, że już ostatni raz stara się wykrzesać jakąś iskierkę nadziei na zmianę. Tomasz nie ma prawie żadnego wsparcia ze strony otoczenia. Przyznaje się do kilku znajomych, którzy pracują w tym samym sklepie, ale twierdzi, że nie może ich uważać za przyjaciół. Pytany, dlaczego tak się dzieje, utrzymuje, że jest zupełnie inny niż reszta ludzi (3). Dla innych świat jest przygodą – stwierdza - a dla niego to zagrożenie, samotność i rozczarowanie. Jest przekonany, że odstrasza innych, ponieważ „oni wyczuwają, że nie jestem w porządku, że zawiodłem tak bardzo, że bardziej już nie można” (2.) Jego wypowiedzi przepełnione są wielkim poczuciem winy. „Wiem, to moja wina, że nic nie jestem wart, ale nie mogę na to nic poradzić, jestem całkowicie bezwartościowy. Najlepiej się czuję, kiedy 43 2007-12-11, 18:26:06 w ydanie s pec jalne siedzę przed telewizorem” – mówi dalej. „W ten sposób na chwilę zapominam, jakim jestem zerem.” Pracując w salonie video, Tomasz uczęszczał dziesięć lat na studia. Studiował dwa kierunki na Politechnice, najpierw budowę maszyn, a później architekturę. Niestety nie uzyskał dyplomu na żadnym kierunku, gdyż zabrakło mu sześciu zaliczeń. Jego kiepskie osiągnięcia związane były kłopotami z koncentracją nad pracami zadawanymi do domu. Co gorsza, stwierdza Tomasz, „Zupełnie nie wyszło mi nic z tego, co chciałem w życiu robić i kim chciałem być.”(3). Potem dodaje: „Nigdy nie nadrobię straconego czasu, nigdy nie naprawię wyrządzonych szkód, zegar już stanął. Czasami nie mogę myśleć o niczym innym.”(4). Tomasz jest najmłodszy z trojga dzieci. Ma starsze o ponad dwanaście lat rodzeństwo. „Nie mamy ze sobą nic wspólnego” – mówi z żalem. „Oni są z innego pokolenia, nie rozumieją mnie. Myślę, że mnie nie zauważają. Byli pełną rodziną, zanim przyszedłem na świat i pozostaną kompletną rodziną, gdy odejdę. To się nigdy nie zmieni.”(2). Ojciec Tomasza jest marynarzem i nigdy nie stworzył więzi z synem. Matka z powodzeniem zajmowała się firmą, prowadziła biuro rachunkowe, ale „mówi, że musiała to przeze mnie porzucić.” Mimo że cała rodzina mieszka w tej samej okolicy, Tomasz czuje się „odłączony” od nich. „Oni nie są rodziną, jaką chciałbym mieć” – zauważa. „Usiłowałem utrzymać kontakt. Kiedy pierwszy raz miałem depresję, było troszkę lepiej, ale teraz wszyscy mnie unikają, tym bardziej, że więcej piję.” *(cyfry wskazują, którym kryteriom DSM IV cechy przypadku są najbliższe) Osoby z zaburzeniami osobowości typu depresyjnego Osoby o depresyjnym stylu osobowości Zazwyczaj są w nastroju posępnym i ponurym. Częściej niż inni zastanawiają się nad własnymi słabościami i negatywnymi aspektami sytuacji, ale to nie przytłacza ich tak bardzo, by nie byli zdolni do przeżywania radości. Postrzegają siebie jako niekompetentne, bezwartościowe lub niesprawne. Są bardziej świadome swojej pozycji w stosunku do innych podobnych im osób i potrafią podjąć właściwe działanie, gdy jest to niezbędne. Toną w samooskarżeniach. Są w pełni świadome zarówno swych wad, jak i zalet, ale skłonne są raczej koncentrować się na wadach. Rozpamiętują i zamartwiają się. Poświęcają czas na przemyślenie zdarzeń. Bywają miażdżąco krytyczne i negatywistyczne wobec innych. Drażnią osoby, które domagają się więcej niż im się należy i mają skłonność do nieliczenia się z odczuciami innych. Są pesymistami. Są realistami, negatywistycznymi gdy trzeba. Mają nadmierne poczucie winy i odczuwają wyrzuty sumienia. Często przepraszają za swoje zachowanie, ale nie zadręczają się z powodu swych niepowodzeń lub wad. kół przeświadczenia o własnej nieudolności, bezwartościowości, niska samoocena, • krytycyzm wobec siebie, obwinianie się i uwłaczanie sobie, • rozpamiętywanie i zamartwianie się, • negatywizm, krytycyzm i osądzanie innych, • pesymizm, • skłonność do poczucia winy i wyrzutów sumienia. B. Objawy występują nie tylko w czasie epizodu dużej depresji i nie mogą także być uznane za cechy dystymii. Tomasz próbuje podjąć terapię, ale nie jest optymistą. Jego komentarz dotyczący pięciu poprzednich prób terapii charakteryzuje oczekiwania wobec obecnej i zarazem dowodzi pesymizmu, który zabarwia wszystkie jego poglądy. Jednym tchem Tomasz zarzuca swoim poprzednim terapeutom, że nie chcą się nim zajmować i obraca to w zarzut wobec samego siebie. Jest mało prawdopodobne, by pięciu kolejnych terapeutów odmówiło „opieki”. Jednakże Tomasz najpierw wyolbrzy- daje cios samemu sobie. Zamiast realistycznie skupić się na tym, co w nim dobre, a co złe, Tomasz utrzymuje, że jest całkiem do niczego, za czym stoi przeświadczenie, że nigdy nie będzie lubiany i nikt się o niego nie zatroszczy. Później twierdzi, iż wie, że jego życie nie jest w porządku i że to jego wina. Nic dziwnego więc, że nie ma zapału do pracy i pije alkohol. Pesymizm i niezadowolenie, obraz samego siebie jako osoby bezwartościowej – to tylko dwa elementy tego, co stanowi podstawę problemów osobowości Tomasza. W nocy zamiast spać, wciąż rozważa w myślach swoje problemy. Jego codzienny nastrój określają słowa, których używa, by przekazać swój pogląd na życie. Co gorsze, Tomasz praktycznie pozbawiony jest wsparcia społecznego. Zamyka się w sobie, ponieważ najprawdopodobniej czuje się winny, że nie dorasta do jakiegoś poziomu – w towarzystwie innych ludzi staje się przesadnie świadom niedoskonałości, które u siebie zauważa. Ponieważ uporczywie obwinia się za to, że „jest, jaki jest”, uwa- Osobowość depresyjna L.p. Kryteria zaburzeń według DSM-IV 1. Drażliwa (z cechami osobowości negatywistycznej). Skwaszony, „zołzowaty”, marudny, rozdrażniony, zrzędzący, owładnięty poczuciem winy i samopotępieniem, ubolewa nad sobą, hipochondryk. 2. Poniżająca się (uwłaczająca sobie) (z cechami osobowości zależnej). Gardzi sobą z powodu słabości i niepowodzeń, szydzi z siebie, dyskredytuje się, potępia się, uważa się za istotę bez godności, odrażającą i godną pogardy. 3. Cierpiętnicza (z cechami osobowości histrionicznej i narcystycznej). Cierpienie go nobilituje, obnoszenie się z nieszczęściem traktuje jako stosowny, a zarazem godny sposób na wyrażenie rozczarowania życiem w społeczeństwie, swoją depresję uważa za coś chwalebnego i przydającego dostojeństwa. 4. Mroczna (z cechami osobowości masochistycznej). Głęboko przybity i ponury, wynędzniały, posępny, smętny, przerażony, wycieńczony, zgnębiony, całkowicie się zaniedbuje. 5. Wzburzona z cechami osobowości unikającej). Wściekła (gwałtowna) rozpacz, pobudzony, poruszony, rozkojarzony, zdezorientowany, wzburzony, zmienność emocji i spojrzenia na świat, samobójstwo pozwala uciec od nieuniknionego bólu. A. Dominujący wzorzec depresyjnego poznania i zachowań depresyjnych, który zaczyna się ujawniać przed okresem wczesnej dorosłości, obecny w rozmaitych kontekstach, rozpoznawany jest - jeśli występuje - co najmniej pięć z poniższych objawów: • nastrój ponury, zdominowany przez przygnębienie, brak radości, poczucie nieszczęścia, • obraz samego siebie zbudowany wo44 terapia_specjalny.indd 44 Wariant Opis 2007 2007-12-11, 18:26:06 w ydanie s pec jalne ża, że jest zbyt żałosny, by zasłużyć na przyjaźń i dlatego jego przeznaczenie to samotność i brak nadziei. Od normy do zaburzenia Normalność traktowana jest jako zdolność do niezależnego i kompetentnego funkcjonowania ukierunkowanego na uzyskiwanie osobistego zadowolenia i poczucia satysfakcji. Mieszczący się w normie depresyjny styl osobowości można scharakteryzować, przyjmując zespół cech odpowiednich do wymienionych jako kryteria diagnostyczne DSM IV, ale ujawniających się w mniejszym nasileniu. Gdy spojrzymy na cechy Tomasza, to na tym kontinuum plasują się bliżej zaburzenia niż normy. Warianty osobowości depresyjnej Osobowość depresyjna nie zawsze przejawia się tak jak u Tomasza. Ludzie z osobowością depresyjną często ujawniają cechy innych zaburzeń osobowości. Nastroje i postępowanie takich osób nadają różne barwy podstawowemu wzorcowi depresyjnemu. Podejście poznawcze Styl poznawczy osobowości depresyjnej najlepiej oddaje określenie pesymistyczny. Według przedstawicieli psychologii poznawczej, nie ma obiektywnej rzeczywistości, lecz tylko percepcja. Umysł nie jest „taśmą” rejestrującą; zniekształca wszystko, z czym ma kontakt. Produkty depresyjnego poznania najlepiej scharakteryzować jako produkty uboczne stale aktywnych schematów kodujących negatywne oczekiwania. Inaczej mówiąc, ludzie z osobowością depresyjną maksymalizują zło, ponieważ ich uwagę przyciągają negatywne aspekty rzeczywistości. Człowiek z taką osobowością nie tylko oczekuje, że zdarzy się najgorsze, ale rozpacza, że życie nigdy nie będzie lepsze. To znaczy, że pesymistyczne nastawienie poznawcze ma naturalne konsekwencje w sposobie przeżywania, które z kolei nasilają pierwotne nastawienie, tworząc błędne koło. Przygnieciony i zniechęcony człowiek widzi siebie jako kogoś, kto nie jest w stanie sprostać wyzwaniom życia, niezdolnego do rozwiązania swoich problemów. Bezradność i poczucie 2007 terapia_specjalny.indd 45 beznadziejności wzajemnie się podtrzymują i wzmacniają. Tomasz czuje się nieudolny, a uczucie to zniechęca go do podejmowania jakiejkolwiek inicjatywy. Przeciwnie, pozostaje na łasce sił zewnętrznych, a jego los zdeterminowany jest zdarzeniami pozostającymi poza jego wpływem i kontrolą. Większość ludzi z osobowością depresyjną wierzy, że realizmem jest pesymizm i że to osoby normalne muszą się oszukiwać, by uczynić życie warte życia. Wskazówki do terapii Ludzie z osobowością depresyjną zazwyczaj poddają się losowi i mozolnie przebijają przez życie bez radości i nadziei. Mają przeświadczenie, że ich uczucia są usprawiedliwione okolicznościami oraz osobistymi porażkami i uważają, że nie mają prawa czuć się lepiej. Lata doświadczeń nauczyły ich, że nawet gdy wszystko wygląda znakomicie, to i tak tuż za węgłem czyha nieszczęście. Jeżeli osoba z osobowością depresyjną szuka pomocy, dzieje się to na żądanie jakiejś znaczącej dla niej osoby z otoczenia lub dlatego, że w życiu jednostki wydarzyło się coś, co nią tak wstrząsnęło, że pomoc z zewnątrz jest konieczna. Biorąc pod uwagę wszystkie wyżej opisane cechy osób z takim zaburzeniem osobowości, by terapia była skuteczna, przy leczeniu musimy uwzględniać ich specyfikę. Podczas terapii stawiamy cele: • aktywnie działać w świecie, a nie poddawać się losowi, • dzielić zadania na etapy tak, by nie przeciążać się ogromem wysiłku, • chwalić samych siebie i odczuwać dumę z powodu każdego, nawet małego osiągnięcia, zamiast potępiać się za drobne niedoskonałości, • realizować własne plany i nie zdawać własnej oceny na łaskę innych • oddzielić się psychicznie od wrogiego wplątania, • skończyć z wyolbrzymianiem problemów, roztrząsaniem dawnych porażek, wykorzystywaniem pesymizmu jako sposobu zniechęcania siebie, jeszcze zanim przystąpi się do działania. Pacjenci powinni również nauczyć się, że ciągłe demonstrowanie bezradności działa na innych odpychająco, a może nawet przyciągać jednostki o skłonnościach sadystycznych. Dzięki treningowi umiejętności społecznych zachowania jednostki mogą ulec zmianie: bezbronność, wieczne usprawiedliwianie się i uległość ustępują zachowaniom bardziej asertywnym i bardziej przyciągającym innych, co powinno pomóc w przywracaniu szacunku do siebie. Jako wskaźnik postępów terapii wspierającej można traktować nasilenie relacji przeniesienia, ponieważ wielu pacjentów z osobowością depresyjną widzi w terapeucie „maga” i poprawę przypisuje jego umiejętnościom, a nie własnej skuteczności, co zwiększa ich zależność. Monitorowanie relacji przeniesienia jest istotne, gdyż terapia wspierająca nie powinna wspierać patologicznej zależności. Ważne również, by pacjent nauczył się samodzielnie rozpoznawać pesymistyczne myśli i sprawdzać ich konsekwencje. Nauczył się, że nie należy generalizować, arbitralnie wnioskować czy tworzyć dychotomiczne kategorie w kolorach czarno – białych. Terapeuta powinien zwracać szczególną uwagę, by doświadczenia pacjenta, zwłaszcza w początkowym etapie terapii, były związane z możliwością osiągnięcia sukcesu: dzielić zadania na etapy, stawiać łatwe do urzeczywistnienia cele, uczyć umiejętności rozwiązywania problemów i tworzenia planów alternatywnych w razie niepowodzenia. Pacjentów z osobowością depresyjną należy ostrzec, że trudne okresy i złe nastroje nieuchronnie powrócą, więc muszą być przygotowani na skuteczne radzenie sobie z tym, by uniknąć nawrotu depresji i potencjalnie powrotu do picia. Bardzo pomocna w osiąganiu celów terapeutycznych okazuje się praca w grupie. Pacjent uczy się, że inni doświadczają podobnych trudności, że nie jest ze swoją słabością sam. Obserwuje również poprawę u innych. Kiedy osoba z osobowością depresyjną dzięki terapii poczuje przypływ energii, ulegają zmianie jej zachowania interpersonalne, defensywne funkcjonowanie, koncepcja siebie i schematy poznawcze. Bbliografia Millon T., Davis R., „Zaburzenia osobowości we współczesnym świecie”, IPZ 2004 Carson R.C., Buther J.N., Mineka S. „Psychologia Zaburzeń”, GWP Sopot 2003; Klasyfikacja DSM IV Rosenhan D.L., Seligman M.E.P. „Psychopatologia”, PTP, Warszawa 1994 45 2007-12-11, 18:26:07 w ydanie s pec jalne W obraz kliniczny cyklotymii wpisane są utrzymujące się przez długi czas, a być może przez całe życie, wahania nastroju i aktywności w postaci stanów subdepresyjnych oraz hipomaniakalnych występujących naprzemiennie... Storada Grabińska–Ujda ZABURZENIA CYKLOTYMICZNE W codziennej praktyce klinicznej spotykamy się często z chorobami afektywnymi. Największą grupę stanowią pacjenci z depresją o różnym stopniu nasilenia, następnie chorzy maniakalni i hipomaniakalni. Klinicysta, oprócz zdiagnozowania aktualnego stanu psychicznego i epizodu chorobowego, musi zastanowić się nad tym, czy te epizody nie stanowią części „większej całości”, np. choroby afektywnej jednobiegunowej, dwubiegunowej, zaburzeń afektywnych sezonowych, dystymii lub cyklotymii. Kontakt z pacjentem jest dla lekarza i terapeuty spotkaniem szczególnego rodzaju, ponieważ, oprócz doraźnej pomocy i ulgi w cierpieniu, wymaga także całościowego spojrzenia na problemy osoby chorej i zastosowania takiego leczenia, które w miarę możliwości będzie zapobiegać nawrotom. W terapii zaburzeń afektywnych należy z równą powagą traktować farmakoterapię, jak i psychoterapię. Przygotowując się do napisania tego artykułu, poszukiwałam w literaturze stosownych informacji. Niestety, ku mojemu zdumieniu literatura na temat cyklotymii jest dosyć skąpa. Dlatego postaram się przybliżyć tę jednostkę chorobową i podzielić się własnym doświadczeniem zawodowym. Cyklotymia – czyli niekończąca się historia W obraz kliniczny cyklotymii wpisane są utrzymujące się przez długi czas, a być może przez całe życie, wahania nastroju i aktywności w postaci stanów subdepresyjnych oraz hipomaniakalnych występujących naprzemiennie, niekiedy oddzielonych kilkumiesięcznymi okresami normalnego nastroju. Zmiany te na ogół nie zależą od bieżących wydarzeń życiowych i pojawiają się spontanicznie. Okresy subdepresji są przykro odczuwane przez osoby je przeżywające, natomiast hipomania jest zwykle odbierana 46 terapia_specjalny.indd 46 jako stan znakomitego zdrowia. Otoczenie często nie dostrzega problemów zdrowotnych u osób dotkniętych zaburzeniem, a nawet podziwia ich dużą energię i sprawność. Poważnym powikłaniem cyklotymicznych zaburzeń nastroju jest nadużywanie alkoholu lub leków, a niekiedy uzależnienie od tych substancji. Cyklotymia zaczyna się najczęściej w późnym wieku młodzieńczym. U niektórych osób zaburzenia cyklotymiczne pojawiają się po kilku nawrotach depresji i manii, znane są również przypadki wystąpienia zaburzeń dwubiegunowych po wielu latach utrzymywania się cyklotymii. Większość autorów rozpatruje cyklotymię jako subkliniczną formę zaburzeń afektywnych dwubiegunowych. Granica pomiędzy cyklotymią jako stanem chorobowym oraz wyodrębnianą przez niektórych autorów osobowością cykloidalną nie jest ostra, a w zasadzie wchodzi w zakres tego pojęcia. Wśród krewnych z zaburzeniami cyklotymicznymi istotnie częściej niż w populacji ogólnej występują zaburzenia afektywne dwubiegunowe. Można przedstawić to graficznie na prostej, jako kontinuum pomiędzy tymi stanami: Chad – cyklotymia – Osobowość cykloidalna W rozpoznaniu różnicowym należy rozstrzygnąć, czy dany epizod spełnia kryteria depresji lub manii i jaki jest czas trwania poszczególnych epizodów oraz okresów remisji. Dla cyklotymii charakterystyczne są stany subdepresji i hipomanii o przewlekłym przebiegu, chociaż od czasu do czasu nastrój może być prawidłowy. Należy także pamiętać o Zaburzeniach Afektywnych Dwubiegunowych typu II, w których występują tylko epizody hipomaniakalne oraz depresyjne. ne w Klasyfikacji ICD–10. Z praktycznego punktu widzenia warto pamiętać, że zaburzenia te mają niską amplitudę, to znaczy nie przekraczają stanu subdepresji i hipomanii, a czas trwania poszczególnych wahań nastroju jest przynajmniej dwuletni. Może się zdarzyć, że rozpoznanie dystymii, które postawiliśmy pacjentowi po zebraniu dokładnego wywiadu, po kilkumiesięcznej obserwacji zweryfikujemy jako zaburzenia cyklotymiczne. Ponadto należy zwrócić uwagę na to, czy w trakcie przynajmniej niektórych okresów depresji występowały co najmniej trzy stany z następujących: • zmniejszenie energii lub aktywności • bezsenność, • utrata zaufania do siebie lub poczucie niedostosowania, • trudności w koncentracji, • społeczne wycofanie się, • utrata zainteresowania seksem lub radości z niego oraz innymi przyjemnościami, • zmniejszona rozmowność, • pesymizm w ocenie przyszłości i rozpamiętywanie przeszłości. W trakcie przynajmniej niektórych okresów wzmożonego nastroju występowały co najmniej trzy czynniki z następujących: • zwiększenie energii lub aktywności, • zmniejszona potrzeba snu, • zawyżona samoocena, • wyostrzone lub niezwykle twórcze myślenie, • wzmożona towarzyskość i skłonność do żartów, • wzmożone zainteresowanie seksem i innymi przyjemnościami, • nadmierny optymizm lub wyolbrzymianie przeszłych osiągnięć. Wiele niekończących się historii La Gitarra, czyli moje spotkanie z pacjentem cyklotymicznym Warto przypomnieć, jak rozpoznajemy cyklotymię. Kryteria diagnostyczne tych zaburzeń są dobrze przedstawio- Pan X przyjechał do naszego Ośrodka w momencie, gdy cały świat stał się dla niego szary, bezsensowny i beznadziej2007 2007-12-11, 18:26:08 w ydanie s pec jalne ny, nawet picie przestało mu przynosić starannie ostrzyżony, skropiony dobryulgę. To biznesmen, zwiedził prawie mi perfumami i powiedział, że dzięki cały świat, zarabiał dużo pieniędzy, któ- nam życie stało się piękne, nabrało senrych nie był w stanie przepić. Od kilku su, a on ma siły do pracy i radowania się tygodni wszystko się zmieniło. Nie miał każdym dniem. ochoty pracować, utracił zaufanie do sieNiestety, nie była to nasza zasługa, bie, nie mógł się skoncentrować, odizo- ale naturalny przebieg tego zaburzenia. lował się od znajomych, nie pokazywał Przemiana Pana X okazała się jednak tak się w pracy, stracił całkowicie zaintere- spektakularna, że wszyscy pacjenci jego sowanie seksem, uważał, że nic dobrego zdrowienie traktowali jako wielki sukces już mu się nie przydarzy, a rozpatrując terapeutyczny. przeszłość, uwypuklał swoje porażki Nagły przypływ energii i twórczego i trudności, z jakimi się borykał. W trak- myślenia spowodował, że zaczął cierpieć cie rozmowy podkreślił, że był już u psy- na nadmiar czasu, ponadto doszedł do chiatry i dostał od niego leki, ale objawy wniosku, że w piękne czerwcowe wieniepożądane stały się dla niego bardziej czory dobrze jest siedzieć przy ognisku, uciążliwe niż samo zaburzenie. w gronie przyjaciół (pacjentów OśrodPatognomiczny był także jego wygląd, ka) i grać na gitarze. Wieczory zaczęły od stóp do głów ubrany był na czarno, się jednak nieregulaminowo przedłużać, nie miał ani jednego jasnego akcentu więc gitara została zarekwirowana, co (zwracam na to uwagę, ponieważ kolor w żaden sposób nie mogło zmącić mu stroju stanowił jeden z pierwszych zwia- wspaniałego nastroju. Od tego też czasu stunów poprawy samopoczucia). zyskał przydomek La Gitarra. Pan X oprócz objawów subdepresji Analizując dokładnie linię życiową miał wszystkie objawy osiowe ZUA, pacjenta, widać w niej od wczesnej młowięc został przyjęty na oddział. W trak- dości niestabilność nastroju i samopocie sześciotygodniowej psychoterapii czucia. Przez wiele lat przeważały stany realizował program terapeutyczny bez hipomaniakalne, które Pan X traktował większych problemów, jadł, spał, rozma- jako przejaw świetnego zdrowia i wtedy wiał z innymi pacjentami, ale ciągle był stawał się tytanem pracy. W takim stanie smutny, ubierał się na czarno i z pesymi- psychicznym krótko spał, niewiele jadł, zmem patrzył w przyszłość. Po zrealizo- dużo i szybko myślał, sprawnie finalizowaniu programu podstawowego przez wał swoje zamiary. Potem przy pomocy cały rok przyjeżdżał na comiesięczne alkoholu odreagowywał stres związany spotkania w ramach terapii pogłębionej. z pracą i „zapadał” w kilkutygodniowy Nadal był smutny, ubrany na czarno „letarg”. Czuł się wyczerpany, tracił zai nie potrafił cieszyć się życiem. Nawet interesowanie bieżącymi wydarzeniami, roczna abstynencja nie stanowiła dla unikał znajomych, nie chciał z nikim niego powodu do satysfakcji. rozmawiać. Po jakimś czasie zaczynał na Po prawie dwóch latach przyjechał do nowo interesować się pracą, życiem, roOśrodka, aby prosić o pomoc. Nic się dziną i ponownie funkcjonował na „wyw jego życiu nie zmieniło. Ubierał się na sokich obrotach”. czarno, nadal nie pracował, a oszczędOpisany przeze mnie tak długotrwały ności były na wyczerpaniu, nie widział epizod subdepresyjny wystąpił u pacjensensu życia, jedyne, co stanowiło dla ta pierwszy raz w życiu i dlatego postaniego wartość, to fakt, iż od dwóch lat nowił skontaktować się z lekarzem. Nignie pił. Nałogowe zachowania przeniósł dy wcześniej nie przyszło mu na myśl, że na internet i spędzał przed komputerem jego zmienne samopoczucie można zawiększość czasu. kwalifikować jako stan chorobowy. Na oddziale poczuł się bezpiecznie *** i zaczął chętnie rozmawiać o swoich pro- Ponieważ rozpowszechnienie cyklotymii jest dosyć duże, szacowane na 3– blemach i samopoczuciu. Pierwszy raz 5% populacji, zastanawiałam się, dlaod dwóch lat zainteresował się swoimi sprawami finansowymi i poprosił tera- czego po raz pierwszy spotkałam papeutę o przepustkę, aby załatwić formal- cjenta z takim zaburzeniem (chociaż pracuję już 12 lat). Myślę, że dzieje ności w ZUS–ie i Urzędzie Skarbowym. się tak dlatego, iż stosunkowo łagodne I wtedy stał się cud obniżenia nastroju i tolerancja otoczeA właściwie zmiana bieguna. Wrócił nia wobec stanu wzmożonego samow jasnym garniturze, gładko wygolony, poczucia nie zachęcają nikogo do po2007 terapia_specjalny.indd 47 szukiwania porady u specjalisty. Czy ta historia się zakończy? Pan X nie pije trzeci rok, wrócił do pracy, interesuje się swoją rodziną, a przede wszystkim poprawieniem relacji z żoną i dziećmi, bo przez wiele lat jego picia ich stosunki znacznie się pogorszyły. Pomimo różnych problemów, z którymi musiał się zmierzyć, jego nastrój jest nadal nieco wzmożony, aktywność duża, a spojrzenie w przyszłość optymistyczne. Zgodnie z naturalnym przebiegiem cyklotymii nastanie taki czas, kiedy stan hipomanii zostanie zastąpiony obniżonym samopoczuciem. Wtedy być może Pan X po raz kolejny odwiedzi nasz Ośrodek z nadzieją, że będziemy mogli znowu mu pomóc. Niestety, zgodnie z wiedzą o tym zaburzeniu, poprawa nastąpi wtedy, kiedy nastąpi. Czy oznacza to zupełny nihilizm terapeutyczny? Myślę, że nie. Znalezienie się w bezpiecznym otoczeniu, poczucie bycia akceptowanym, pozwolenie pacjentowi na mniejszą aktywność, stawianie wymagań na miarę jego możliwości, psychoedukacja na temat zaburzenia, na które cierpi, ułatwiają przetrwanie stanu subdepresji. Farmakoterapia jest stosowana w szczególnych przypadkach i musi być w pełni akceptowana przez pacjenta. Czasami, jak w przypadku Pana X, działania niepożądane leków są bardziej uciążliwe niż samo zaburzenie, wtedy prowadzenie farmakoterapii nie ma większego uzasadnienia. *** Myślę, że wiedza o tym, iż nie mamy wpływu na pewne zaburzenia, jest ważna z dwóch powodów: – po pierwsze, nie popadamy w załamanie, widząc, że pomimo naszych starań nie możemy poprawić samopoczucia pacjenta; – po drugie, nie wbijamy się w pychę i dumę, widząc radykalną poprawę stanu pacjenta, chociaż on często nam przypisuje ten „sukces terapeutyczny”. Ponieważ zmiany samopoczucia w cyklotymii najczęściej nie zależą od bieżących wydarzeń życiowych i pojawiają się spontanicznie, należy pamiętać, że pacjent może „wyzdrowieć pomimo naszego leczenia”. 47 2007-12-11, 18:26:08 w ydanie s pec jalne Wykazano, że objawy PTSD nasilają się, gdy po silnym przeżyciu ofiara urazu sięga po alkohol lub valium… J. Ryszard Romaniuk ZESPÓŁ STRESU POURAZOWEGO A UZALEŻNIENIA CZĘŚĆ I - PROBLEM Wśród pacjentów placówek lecznictwa odwykowego zdarzają się osoby, które sprawiają wrażenie, jakby miały więcej problemów niż inni, tak jakby oprócz uzależnienia chemicznego należało podejrzewać je o jeszcze jakieś inne schorzenie psychiczne. To inne schorzenie trudno jednak wyodrębnić, ponieważ demonstrowane objawy są bardzo zbliżone do objawów typowych dla uzależnienia od substancji psychoaktywnych. Wśród tych objawów obserwujemy wyobcowanie, stany lękowe, rozdrażnienie, problemy ze złością i agresją. Pacjenci ci mają problemy z pamięcią, koncentracją uwagi, snem, relacjami z innymi ludźmi i ogólnie motywacją do życia. Ich zaangażowanie w proces leczenia jest zazwyczaj bardzo słabe - mają kłopoty z aktywnym uczestnictwie w grupie, co wiąże się z ich trudnościami w opisaniu swoich odczuć i emocji. W rezultacie unikają uczestnictwa w grupach terapeutycznych, a szczególnie w mityngach Anonimowych Alkoholików. Pozostają zamknięci w sobie i z lękiem odnoszą się do wszelkich zmian. Często sprawiają wrażenie, że „wiedzą lepiej, co jest dla nich dobre” (pozycja 31 bibliografii). To właśnie ci pacjenci wywołują najsilniejsze reakcje terapeutów, którzy chcą ich przekonać, że powinni im okazać zaufanie i bezgraniczną wiarę w słuszność procesów terapeutycznych. Skutek jest taki, że ci „trudni” pacjenci (12, 20) rezygnują z terapii. Mało kto zdaje sobie sprawę, że mają oni za sobą lata walki o przeżycie. Uraz Bywa, że osoba w pełni zdrowa psychicznie przeżywa coś, co wprawia ją w stan szoku. Coś, co „nie mieści się w głowie”, co zaburza podstawy jej wiary w świat dookoła i poczucie bezpieczeństwa w nim. Podczas takiego 48 terapia_specjalny.indd 48 przeżycia człowiek ma poczucie utraty władzy nad sobą i przekonanie, że jego zdrowiu lub życiu grozi poważne niebezpieczeństwo. Zagrożenie to może dotyczyć również osób mu bliskich. Przeżycie takie może zostawić trwały ślad w życiu i funkcjonowaniu osoby, która uległa zagrożeniu lub była jego świadkiem. Pamięć zagrożenia może często powracać z niesłabnącą intensywnością odczuć. Ofiara zagrożenia może zacząć unikać wszystkiego, co będzie się jej kojarzyć z pierwotnym zagrożeniem i poczuciem utraty władzy nad swoim życiem. Osoba z takim urazem może również ulegać silnemu pobudzeniu, jakby musiała stawić czoła przygotowaniu do walki na śmierć i życie. To, co dla innych składa się na problemy codziennego życia, dla ofiar urazu może być walką o przeżycie (25). Czy takie objawy mogą stanowić opis choroby psychicznej? Pytanie to jest bardzo istotne. Bo tylko dzięki uznaniu zespołu stresu pourazowego (Post-traumatic Stress Disorder - PTSD) za stan chorobowy możliwe stało się jego badanie i leczenie objawów (28). Jednak z drugiej strony, zakwalifikowanie PTSD jako choroby psychicznej, może przeszkodzić wielu ludziom w zaakceptowaniu swojej sytuacji zdrowotnej i prowadzić do prób leczenia się na własną rękę. Ulga Zgodnie z kulturowym podejściem, że „na frasunek najlepszy jest trunek”, wiele ludzi, ofiar urazu, szuka pomocy w dostępnych środkach psychoaktywnych. Ponieważ wśród najbardziej uporczywych objawów PTSD występują stany lękowe i koszmary senne, bardzo często oprócz alkoholu i innych używek, osoby z PTSD poszukują recept na relanium i inne benzodiazepiny. Alkohol i relanium pomagają ukoić ner- wy, zasnąć, ogólnie – przeżyć. Jednak to daje tylko chwilową ulgę. Problem pozostaje i ofiara urazu coraz częściej sięga po używki. W rezultacie problemy nawarstwiają się, dochodzą reakcje związane z nadużywaniem substancji psychoaktywnych (12, 31). Ale to nie wszystko. Życie często szykuje kolejne nieszczęścia. To może być utrata pracy, ciężka choroba, śmierć kogoś bliskiego, zmiana miejsca zamieszkania. Także utrata szacunku do samego siebie w wyniku ciągłych upadków powodowanych nadmiernym piciem. Wtedy lekarstwo staje się przekleństwem. Drugi uraz lub urazy mogą spowodować nasilenie się objawów PTSD (13, 31, 36). Te z kolei, gdy ofiara PTSD trafi wreszcie do leczenia, najprawdopodobniej będą zdiagnozowane jako wynik uzależnienia od alkoholu (czy też od innej psychoaktywnej substancji). Pacjent z objawami PTSD przychodzący do ośrodka odwykowego bardzo rzadko mówi o swoim urazie. Problem diagnozy Bardzo często PTSD jest nierozpoznane. Dzieje się tak z wielu powodów. Po pierwsze, pacjent może nie zdawać sobie sprawy ze swego stanu. Może tak być, gdy uraz wydarzył się we wczesnym dzieciństwie lub gdy uraz wywołał lukę pamięciową na okres trwania niebezpieczeństwa. Po drugie, pacjent może nie mieć możliwości opisania zdarzenia związanego z urazem. Neurologiczny zapis urazu może być umieszczony głównie w części emocjonalnej mózgu z jednoczesnym zaburzeniem informacji zapisanej w części odpowiedzialnej za mowę (27). Inne powody unikania rozmów na temat urazu to lęk przed wywołaniem silnych negatywnych emocji, obawa przed utratą kontroli nad swoim zachowaniem, wstyd i poczucie winy oraz brak zaufania do obcych (20). Pacjent 2007 2007-12-11, 18:26:09 w ydanie s pec jalne może mieć objawy dysocjacyjne, może wyhamować swoje odczucia i pamięć zdarzenia traumatycznego. Należy pamiętać, że nie każdy uraz prowadzi do PTSD (2, 28). W rzeczywistości zespół stresu pourazowego występuje tylko w nielicznych wypadkach. Prawdopodobnie wystąpienie objawów PTSD związane jest z przeszłością ofiary zdarzenia traumatycznego. Prawdopodobieństwo stresu pourazowego wzrasta, gdy poprzedzają go inne objawy zaburzeń zdrowia psychicznego, takie jak depresja, stany lękowe, uzależnienia. Może też się to wiązać ze specyfiką zapisu genetycznego. Ale wpływ środowiska i adaptacji do niego też jest ważny. Historia innych urazów, przemoc rodzinna, nieumiejętność w radzeniu sobie z problemami emocjonalnymi – to wszystko może zwiększyć szansę wystąpienia objawów charakterystycznych dla PTSD w wyniku przeżytego urazu (13, 28, 36). Z drugiej strony, łagodzenie przeżycia przy pomocy alkoholu lub innych używek zaraz po przeżyciu urazu zaburza możliwość integracji pamięci i zaakceptowania tego, co się stało. Wykazano, że objawy PTSD nasilają się, gdy po silnym przeżyciu ofiara urazu sięga po alkohol lub valium. Tak więc, dochodzi do sprzężenia między uzależnieniami chemicznymi i objawami PTSD – pacjent, który przed lub po urazie nadużywał środków psychoaktywnych jest szczególnie narażony na rozwój objawów PTSD (12, 28, 31). Podaje się, że wśród pacjentów oddziałów odwykowych może być od 30 do 60% takich, u których przynajmniej raz w życiu zdiagnozowano PTSD (28). Ale to nie koniec problemów. Diagnoza PTSD bardzo często oprócz uzależnień chemicznych występuje razem z innymi diagnozami psychiatrycznymi. Przede wszystkim są to zaburzenia lękowe, depresja oraz choroby dysocjacyjne. Te dodatkowe diagnozy, a może je mieć aż 80% pacjentów, wpływają na trudności w rozpoznaniu i określeniu właściwej terapii chorych na zespół stresu pourazowego (11, 25, 28). Biologia i neuroregulacja Biologia PTSD wiąże się z aktywnością osi podwzgórze, przysadka mózgowa i nadnercza oraz wydzielaniem kortyzolu i noradrenaliny. Ogólnie, podczas stresu uruchomione są systemy neuro2007 terapia_specjalny.indd 49 humoralne przygotowujące organizm do walki lub ucieczki (32). W przypadku PTSD dochodzi do zaburzenia tych układów (34). Nadmiar wydzielania kortyzolu może prowadzić do niszczenia struktur neuronalnych hipokampa i w ten sposób prowadzić do zaburzeń pamięci (13, 17, 36). Z drugiej strony chroniczne pobudzenie systemów związanych ze stresem może prowadzić do zmniejszenia wydzielania kortyzolu, nadreaktywności układu sympatycznego, nadciśnienia i innych zaburzeń somatycznych (13, 24, 34, 36). Często osoba z PTSD skarży się na choroby somatyczne, bóle mięśniowe, problemy układu pokarmowego, krążenia i inne dolegliwości fizyczne. Wiąże to się również z tzw. somatyzacją (11, 13), odwróceniem uwagi od problemów psychicznych i szukaniem rozwiązania problemów w leczeniu dolegliwości fizycznych. Lekarze często nie mogą zrozumieć źródła chorób, z którymi przychodzi pacjent, i leczenie okazuje się mało skuteczne. W badaniach nad PTSD, oprócz skupienia się nad wadliwą pracą układu sympatycznego i fizjologią kortyzolu, ostatnio dużo uwagi poświęca się tzw. lateralizacji mózgu i podziałowi pamięci na pamięć emocjonalną i narracyjną. Od wielu lat psychologia bada własności przetwarzania informacji przez lewą i prawą część mózgu. Uważa się, że prawa część mózgu odpowiedzialna jest za kreatywność, intuicję i wyobraźnię, lewa natomiast za logikę i słowną interpretację wydarzeń. Stąd już tylko krok do pamięci emocjonalnej i narracyjnej oraz przypisania im odpowiednio prawej i lewej lokalizacji w mózgu. Posługując się takim modelem, można wydedukować koncepcyjny model PTSD jako problem integracji pamięci emocjonalnej i narracyjnej (27, 29, 34). Już wcześniej wspomniałem, że osoba, która przeżyła uraz, może mieć neurologiczny zapis zdarzenia w pamięci emocjonalnej i bardzo słaby zapis w pamięci narracyjnej. Przypominają się tu słowa często słyszane u osób, które przeżyły koszmar: „tego nie da się opisać..., słów zabrakło..., nie można pojąć..., nie wiem, co to było” itp. W przypadku PTSD przy bardzo słabych możliwościach opisu i przekazu tego, co się stało, ofiara urazu może mieć bardzo silne odczucia emocjonalne, których nie rozumie. Gdy później spotyka się z sytuacjami, które przypominają uraz, wtedy sygnały odbierane wzrokiem, słuchem i węchem mogą wprowadzać organizm w stan alarmu. Jednocześnie osoba ta może zupełnie nie rozumieć swojej własnej reakcji emocjonalnej (35). Osoby z objawami PTSD często myślą, że tracą rozum, co dodatkowo przeraża je i nasila odczucia braku kontroli nad swoim życiem. Życie z silnymi emocjami związanymi z sygnałami, które nie mają żadnego znaczenia (np. zapach, dźwięk), przestaje mieć sens. Osoby w tym stanie objawów PTSD mogą kreować sytuacje, w których przeżywane emocje będą miały sens – jest to ponowne przeżywanie traumy, tym razem często wywołanej przez samego siebie. Osoby te mogą wykazywać się dużą agresją, poszukiwaniem niebezpieczeństwa i samozatracenia, często przy użyciu substancji oszałamiających (31, 37). *** W tym miejscu proszę na nowo wyobrazić sobie osobę z PTSD, która nauczyła się radzić sobie z wyżej wymienionymi objawami przy pomocy alkoholu, kiedy przychodzi do leczenia odwykowego, a terapeuta mówi jej: „nie masz kontroli nad własnym życiem z powodu picia alkoholu”. Całe doświadczenie walki z objawami PTSD, a więc walki o życie, mówi temu pacjentowi, że przy takim podejściu do jego problemów nie znajdzie tu zrozumienia. Z drugiej strony, ten „neurobiologiczny” model PTSD pozwala na podbudowę teoretyczną nowych technik terapeutycznych, które są coraz powszechniej stosowane w leczeniu objawów PTSD. CZĘŚĆ II ROZWIĄZANIE Najpilniejszym zagadnieniem w leczeniu objawów PTSD i uzależnień chemicznych jest właściwa diagnoza (15, 31). Czasami możliwość takiej diagnozy pojawia się dopiero, gdy osoba cierpiąca na PTSD zostaje pacjentem ośrodka odwykowego. Wtedy można ocenić przebieg leczenia i określić, które z objawów nie „poddają się” terapii. Można zastosować specyficzne testy do określenia i oceny intensywności przeżytego urazu (w języku polskim patrz 1, 3, 4). Należy pamiętać, aby nie nakłaniać pacjenta do przypominania sobie i opowiedzenia całego traumatyczne49 2007-12-11, 18:26:09 w ydanie s pec jalne go zdarzenia na tym etapie leczenia. Z drugiej strony, aby zmniejszyć stany lękowe, depresyjne i inne zaburzenia zdrowia psychicznego, chorych z objawami PTSD często wspomaga się leczeniem farmakologicznym (13, 22, 32). Stwierdzono, że najlepsze skutki terapeutyczne odnosi się, stosując selektywne inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny (10, 16). *** Istnieje wiele podejść do leczenia objawów PTSD i uzależnień chemicznych. W tym artykule chciałbym opisać dwa z nich: pierwsze to podejście historyczne, a drugie – leczenie zintegrowane. Pierwsze nazwałem historycznym, gdyż jest to podejście, które rozwinęło się w miarę, jak wzrastało nasze rozumienie problemu podwójnej diagnozy PTSD i uzależnienia chemicznego. W zasadzie model leczenia składa się z dwu rozdzielnych terapii: pierwsza dotyczy leczenia odwykowego, a druga zajmuje się objawami PTSD. Założeniem takiego planu jest przyjęcie, że pacjent musi umieć zachować trzeźwość, aby mógł skupić się na leczeniu objawów PTSD. W tej pracy nie będę zajmował się leczeniem odwykowym, gdyż właściwie każdy skuteczny model terapeutyczny jest dobry i należy stosować te, które są w zasięgu możliwości na danym terenie (8, 9). Dodałbym jedynie, że w szczególności przydatne mogą się okazać elementy terapii poznawczej, techniki relaksacyjne, w tym oddechowe, oraz prace nad asertywnością i budową pozytywnej samooceny. Ogólnie przydatne może być nabywanie umiejętności radzenia sobie ze stresem i złością. Na końcu tego artykułu zamieściłem szereg wydawnictw książkowych w języku polskim (1, 3, 4) i angielskim (5,6) oraz podałem wiele prac przeglądowych dotyczących badań nad PTSD, warunków jego rozwoju i technik leczenia. Na podstawie literatury tematu (13, 17, 19, 21, 33, 37) można zaproponować następujący plan terapii objawów PTSD u osób uzależnionych chemicznie: • Wyznaczenie grupy pacjentów, którzy umieją wykorzystać techniki terapeutyczne dla utrzymania trzeźwości (18). • Sformowanie grupy i stworzenie dla niej terapeutycznych warunków pracy (18). • Uczestnictwo w wykładach na temat PTSD, jego objawów i terapii. 50 terapia_specjalny.indd 50 • Pierwsze zajęcia terapeutyczne skoncentrowane są na nauczeniu się technik relaksacyjnych i nauczeniu się zatrzymywania uporczywych myśli. • W trakcie pracy grupy zwraca się uwagę na otwartość członków grupy, umiejętność wyrażania stanów emocjonalnych, szczerość oraz umiejętność współpracy i wzajemnego uznania. • Budowa bezpiecznego otoczenia: pierwszym bezpiecznym miejscem jest grupa, a drugim bezpieczne miejsce w środowisku pacjenta. Najważniejsze jest jednak, by stworzyć w wyobraźni pacjenta bezpieczne miejsce, do którego może udać się w dowolnej chwili i w dowolnych warunkach. Pacjent uczy się relaksować poprzez medytacje z zastosowaniem bezpiecznego miejsca (26). • Przy pomocy elementów technik poznawczych pacjenci uczą się rozpoznawania zależności między swoimi przekonaniami, myślami i odczuciami (14). Uczą się rozpoznawać swoje automatyczne myśli i fałszywe przekonania. Na tym etapie pacjenci rozpoznają sygnały wyzwalające negatywne stany emocjonalne. Określają prawdziwe niebezpieczeństwo związane z tymi sygnałami. Poznają mechanizmy, dzięki którym sami uogólniają pewne sygnały i określają je jako groźne. Poznają również treść i zakres swojego systemu wartości. Na tym etapie pracy pacjenci uczą się rozpoznawania swoich emocji i umiejętności ich modelowania. • Ćwiczenia z wyobraźnią (ekspozycja wyobrażeniowa). Służą one do oswajania się z wizją zdarzenia, które wywołało uraz. W tych ćwiczeniach korzysta się z umiejętności zdobytych w poprzednich ćwiczeniach, a szczególnie z wbudowaniem wizji bezpiecznego miejsca do koszmarów pamięci. To przygotowanie do terapii ujawniającej, która jest opisana w dalszych punktach (odczulanie i konfrontacja). • Oswajanie snów (26). To również ćwiczenia z wyobraźnią. W tych ćwiczeniach opowiada się najczęściej powtarzające się koszmary senne, nadając im inne zakończenie. W tym „przepisywaniu” snów również wykorzystuje się bezpieczne miejsce. • Odczulanie (ekspozycja w realnym życiu). Tym razem nie w wyobraźni, a w rzeczywistości następuje kon- frontacja z sytuacjami lub sygnałami, które kojarzą się z urazem. Tak jak z modulowaniem odruchów warunkowych doprowadza się do dezaktywowania sygnałów wyzwalających stany lękowe (34). • Konfrontacja urazu – umiejętność przeżycia i opowiedzenia sytuacji związanej z urazem. Pacjent uczy się, że w obecnych warunkach zagrożenia już nie ma i że nie traci kontroli nad własnym życiem, gdy spotyka się z sytuacjami przypominającymi uraz. Przeciwwskazania do pracy w grupie i innych form konfrontacji: stany dysocjacyjne, poczucie winy, gdy pacjent był sprawcą wydarzenia traumatycznego, wszystkie inne sytuacje, gdy pacjent może stracić równowagę psychiczną. • Określenie planu podtrzymującego pozytywne wyniki terapii i zapobiegającego nawrotom objawów PTSD na resztę życia. • Integracja (37). Przebudowa wiedzy o sobie i o swoich możliwościach. Rozbudowanie bardziej pozytywnej i realistycznej wiary w siebie. Określanie nowych celów i planów życiowych. Rozbudowa życia społecznego i duchowego. Oczywiście, plan ten niewiele różni się od innych planów terapeutycznych dla pacjentów z PTSD. Zakłada się w nim, że uzależnienie chemiczne jest w pełni kontrolowane dzięki wcześniejszej terapii odwykowej i kontynuowanej pracy nad trzeźwością przy zastosowaniu na przykład programu Anonimowych Alkoholików zgodnie z modelem Minnesota (8, 9). Taki właśnie program stosuje się w Veteran Administration Medical Center w Cleveland w stanie Ohio (18). Zaleca się (10, 17), aby terapia PTSD trwała nie krócej niż 12 miesięcy, w tym terapia z zastosowaniem ekspozycji i odczulania - sześć miesięcy. Wiele prac wskazuje na to, że leczenie może być skuteczne, a także, że bez specjalistycznego leczenia symptomy PTSD nie zanikają z czasem (16). *** Jak już wcześniej wspomniałem, powstało wiele technik terapeutycznych bazujących na elementach „neurobiologicznego” modelu PTSD. Są to ćwiczenia z wyobraźnią oraz techniki, które w założeniu mają integrować pamięć emocjonalną z pamięcią narracyjną (26). Najbardziej dyskusyjne z nich to tech2007 2007-12-11, 18:26:10 w ydanie s pec jalne niki z zastosowaniem ruchów oczami: pacjent wodzi wzrokiem za wahadłowo poruszającym się przedmiotem umieszczonym przed jego twarzą (30). Czasami stosuje się inne bodźce rytmiczne, takie jak pukanie w dłoń. W trakcie takiego ćwiczenia pacjent opowiada zdarzenie traumatyczne. Okazuje się, że stan emocjonalny podczas takiego „rozpraszania” jest znacznie słabszy i pacjent łatwiej pokonuje silne wzburzenie związane z ponownym przeżywaniem urazu. Przyjmuje się interpretację, że takie ćwiczenie łatwiej doprowadza do integracji pamięci emocjonalnej i narracyjnej. Jednakże metoda ta jest również często krytykowana jako niedorzeczna i mało udokumentowana (20, 23). Niemniej jednak istnieją ośrodki leczące PTSD, które posługują się tą metodą i przekonują świat o jej skuteczności. Model zintegrowany Dusty Miller i Laurie Guidry w 2001 (5) wydały książkę opisującą model terapeutyczny dla ofiar nałogów i urazu. Podstawą tego modelu jest integracja czynności terapeutycznych dotyczących zarówno uzależnień, jak i skutków głębokiego urazu. W książce autorki zadają trzy pytania: • Jak osoba uzależniona może przestać używać substancji psychoaktywnych przed rozpoczęciem terapii skutków traumy, jeżeli właśnie używanie tych substancji było wywołane skutkami urazu? • Kto zgodziłby się odrzucić coś, co pomaga mu przeżyć ból i cierpienie i poddałby się terapii, która wzmaga ból i cierpienie bez żadnego znieczulenia? • Jak ofiara urazu może przyznać się do bezsilności w stosunku do substancji psychoaktywnej, jeżeli substancja ta daje mu jedyną siłę w walce z obezwładniającymi objawami urazu? Pytania te są oczywiste dla każdego terapeuty, który zdaje sobie sprawę z tego, co oznacza wymóg całkowitego odrzucenia stosowania używki w ośrodku odwykowym w stosunku do osoby, która cierpi z powodu objawów PTSD. Program zintegrowany zasadniczo tym się różni od programu nazwanego przeze mnie historycznym, że nie wymaga absolutnej trzeźwości jako warunku akceptacji programu. Podobnie jak program Anonimowych Alkoholików wymaga tylko chęci powrotu do 2007 terapia_specjalny.indd 51 zdrowia. Poza tym wszystkie techniki wymienione wcześniej w tym artykule są stosowane także w modelu zintegrowanym. Należy również zwrócić uwagę, że większość modeli terapeutycznych, w tym także wymieniony model zintegrowany (5), powstały głównie z myślą o kobietach, które są dwukrotnie bardziej narażone na rozwinięcie objawów PTSD w wyniku przeżycia urazu (13, 21). Bibliografia 1. Dudek, B. (2003). Zaburzenia po stresie traumatycznym. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne. 2. Effective Treatments for PTSD. Ed.: Foa, E. B., Keane, T. M., Friedman, M. J. The Guilford Press, NY. 3. Kaniasty, K. (2003). Klęska żywiołowa czy katastrofa społeczna? Psychospołeczne konsekwencje polskiej powodzi 1997 roku. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne 4. Lis-Turlejska, M. (1998). Traumatyczny stres. Koncepcje i badania. Warszawa:Wydawnictwo Instytutu Psychologii PAN. 5. Miller, D., Guidry, L. (2001). Addictions and trauma recovery: healing the mind, body, and spirit. W.W. Norton & Company, Inc., NY. 6. Naparstek, B. (2004). Invisible heroes: survivors of trauma and how they heal. A Bantam Book, Random House, NY. 7. Williams, M. B., Poijula, S. (2002). The PTSD Workbook: simple, effective techniques for overcoming traumatic stress symptoms. New Harbinger Publications, Inc., CA 8. Woronowicz, B. T. (1997). Alkoholizm jest chorobą. Warszawa: PARPA. 9. Woronowicz, B. T. (2001). Bez tajemnic o uzależnieniach i ich leczeniu. Warszawa: Instytut Psychiatrii i Neurologii. Prace doświadczalne i przeglądowe 10. Ballenger, J. C. et al. (2000). Consensus statement on posttraumatic stress disorder from the international consensus group on depression and anxiety. J Clin Psychiatry, 61(5):60-66. 11. Brady, K. (1997). Posttraumatic stress disorder and comorbidity: recognizing the many faces of PTSD. J Clin Psychiatry, 58(9): 12-15. 12. Brady, K. T., Killen, T. K., Brewerton, T., Lucerini, S. (2000). Comorbidity of psychiatric disorders and posttraumatic stress disorder. J Clin Psychiatry, 61(7):22-32. 13. Butterfield, M. I., Becker, M. E. (2002). Posttraumatic stress disorder in women. Women’s Mental Health. 29(1):151-170 14. Dalgleish, T. (2004). Cognitive approaches to posttraumatic stress disorder: the evolution of multirepresentational theorizing. Psychological Bulletin, 130(2):228-260. 15. Davidson, J. R. T., Connor, K. M. (1999). Management of posttraumatic stress disorder: diagnostic and therapeutic issues. J Clin Psychiatry, 60(18):33-38. 16. Davidson, J. R. T. (2000). Pharmacotherapy of posttraumatic stress disorder: treatment options, long-term follow-up, and predictors of outcome. J Clin Psychiatry, 61(5):52-56. 17. Davidson, J. R. T. (2004). Long-term treatment and prevention of posttraumatic stress disorder. J Clin Psychiatry, 65(1):44-48. 18. Donovan, B., Padin-Rivera, E., Kowaliw, S. (2001). „Transcend”: Initial outcomes from a posttraumatic stress disorder/substance abuse treatment program. Journal of Traumatic Stress, 14(4): 757-772. 19. Foa, E. B. (1997). Trauma and women: course, predictors, and treatment. J Clin Psychiatry, 58(9):25-28. 20. Foa, E. B. (2000). Psychosocial treatment of posttraumatic stress disorder. J Clin Psychiatry, 61(5): 43-48. 21. Foa, E. B., Street, G. P. (2001). Women and trauma. J Clin Psychiatry, 62(17):29-34. 22. Friedman, M. J. (1988). Toward rational pharmacotherapy for posttraumatic stress disorder: an interim report. Am J Psychiatry, 145: 281-285. 23. Friedman, M. J. (1996). PTSD diagnosis and treatment for mental health clinicians. Community Mental Health Journal, 32(2):173-189. 24. Friedman, M. J. (1997). Posttraumatic stress disorder. J Clin Psychiatry 58(9):33-36. 25. Grinage, B. D. (2003). Diagnosis and management of posttraumatic stress disorder. American Family Physician, 68(12):2401-2408. 26. Krakow, B. et al. (2001). Imagery rehearsal therapy for chronic nightmares in sexual assault survivors with posttraumatic stress disorder. JAMA, 286(5):537-545. 27. Lanius, R. A., Williamson, P. C., Densmore, M., Boksman, K., Neufeld, R. W., Gati, J. S., Menon, R. S. (2004). The nature of traumatic memories: a 4-T fMRI functional connectivity analysis. Am J Psychiatry, 161(1):36-44. 28. Marshall, R. D., Pierce, D. (2000). Implications of recent findings in posttraumatic stress disorder and the role of pharmacotherapy. Harvard Rev. Psychiatry 7:247-256. 29. Schore, A. N. (2002). Dysregulation of the right brain: a fundamental mechanism of traumatic attachment and the psychopathogenesis of posttraumatic stress disorder. Australian and New Zealand Journal of Psychiatry, 36:9-30. 30. Shapiro, F. (1989). Efficacy of eye movement desensitization procedure in the treatment of traumatic memories. Journal of Traumatic Stress, 2:199-233. 31. Stewart, S. H. (1996). Alcohol abuse in individuals exposed to trauma: a critical review. Psychological Bulletin, 120(1):83-112. 32. Sutherland, S. M., Davidson, J. R. T. (1994). Pharmacotherapy for posttraumatic stress disorder. Psychiatric Clinics of North Carolina, 17(2):409-423. 33. Triffleman, E., Carrol, K., Kellog, S. (1998). Substance dependence posttraumatic stress disorder therapy. Journal of Substance Abuse Treatment, 17(1-2):3-14. 34. Tucker, P., Trautman, R. (2000). Understanding and treating PTSD: Past, present, and future. Bulletin of the Menninger Clinic. 64(3): A37-A51. 35. Vermetten, E., Bremner, J. D. (2003). Olfaction as a traumatic reminder in posttraumatic stress disorder: case reports and review. J Clin Psychiatry 64(2):202-207. 36. Weintraub, D., Ruskin P. E. (1999). Posttraumatic stress disorder in the elderly: a review. Harvard Rev. Psychiatry. 7(3): 144-152. 37. Wolfsdorf, B. A., Zlotnick, C. (2001). Affect management in group therapy for women with posttraumatic stress disorder and histories of childhood sexual abuse. JCLP/In Session: Psychotherapy in Practice, 57(2):169-181. 51 2007-12-11, 18:26:10 w ydanie s pec jalne Częste rozmowy, tłumaczenie, skąd mogą się brać niepokojące pacjenta dolegliwości, spokój i opanowanie oraz niezaborcza życzliwość przynoszą zawsze dobry efekt Storrada Grabińska-Ujda ZABURZENIA LĘKOWE I ZESPÓŁ UZALEŻNIENIA OD ALKOHOLU CZYLI O LĘKACH I LEKACH Nieprzyjemne uczucia są nieodłącznym towarzyszem ludzkiej egzystencji. Boimy się złoczyńcy, przechodzi nas dreszcz na widok wielkiego, kosmatego pająka, brakuje nam tchu w ciasnej windzie, zamartwiamy się o to, co nam przyniesie kolejny dzień i czy wszystko dobrze się ułoży. Z punktu widzenia psychopatologii każdej z tych sytuacji możemy przypisać konkretne rozpoznanie: • W pierwszym przypadku mamy do czynienia ze strachem. Strach jest ze wszech miar pożądanym i przystosowawczym uczuciem. Pojawia się w chwilach realnego zagrożenia i ostrzega nas przed prawdziwym niebezpieczeństwem. Organizm przygotowuje się do walki bądź ucieczki. Dzięki niemu możemy ocalić nasze zdrowie, a nawet życie. • Drugą i trzecią sytuację możemy zdiagnozować jako fobię. Odczuwamy lęk na widok konkretnego obiektu lub w konkretnym miejscu, ale tak naprawdę nie wiemy, dlaczego się boimy. Lęk odczuwany w tych przypadkach może przybrać rozmiary lęku panicznego. • Lęk paniczny charakteryzują ataki paniki, czyli maksymalne natężenie nieprzyjemnych emocji szybko narastające w czasie. W sferze poznawczej pojawiają się myśli o umieraniu, ataku serca, utracie kontroli nad swoją psychiką, poczucie, że za moment „zwariuje się”. Tym emocjom i myślom towarzyszy przyspieszenie akcji serca, zwiększenie częstotliwości oddechów, czasem pojawia się uczucie duszności. Może dojść do omdlenia, które jest spowodowane hiperwentylacją i zasadowicą oddechową. W tych sytuacjach bardzo pomocne jest oddychanie do papierowej torebki (jak na amerykańskich filmach). 52 terapia_specjalny.indd 52 • Ostatni przykład obrazuje nam zaburzenia lękowe uogólnione. Trudno sprecyzować zarówno obiekt, jak i powód lęku. Nieprzyjemny stan emocjonalny na długi czas zabarwia nasze życie, odbierając jego blask. W myśleniu dominuje pesymizm, nieadekwatna ocena własnych możliwości, pojawiają się liczne dolegliwości somatyczne (uczucie „kuli w gardle”, kołatania serca, bóle brzucha, różnego rodzaju „mrowienia i drętwienia”). • Istnieją jeszcze sytuacje związane z krótkotrwałym, ale intensywnym lękiem, np. występ na scenie, oczekiwanie na egzamin. Określamy je mianem tremy. Uczuciu obawy i pojawiającym się wątpliwościom, czy wszystko się uda, czy niczego nie zapomnę, jakie dostanę pytania, towarzyszą objawy somatyczne takie jak: spocone dłonie, tachykardia, podniesione ciśnienie krwi, uczucie parcia na stolec i chęć oddania moczu. Reasumując, można powiedzieć, że ze strachem mamy do czynienia wtedy, kiedy wiemy, czego i dlaczego się boimy. Fobia to takie uczucie, kiedy wiemy, czego się boimy, ale nie wiemy, dlaczego, zaś o lęku mówimy wtedy, gdy nie wiemy, ani czego, ani dlaczego się boimy. ALKOHOL KONTRATAKUJE Osoby odczuwające lęk często sięgają po alkohol w nadziei, że doznają ukojenia, przestaną się bać, nabiorą odwagi. Rzeczywiście, pierwotny efekt po spożyciu alkoholu jest taki, jakiego oczekują, jednakże w miarę obniżania się stężenia alkoholu we krwi lęk narasta, często osiągając rozmiary paniki. Nie identyfikując przyczyny zwielo- krotniającej lęk, ponownie sięgają po alkohol (w myśl zasady przyświecającej homeopatii – to samo lecz tym samym ) i w ten sposób błędne koło zamyka się. Alkohol staje się przyczyną narastania zaburzeń lękowych, a jednocześnie rozwija się druga choroba, jaką jest ZUA (zespół uzależnienia od alkoholu). Bardzo trudno jest wyobrazić sobie cierpienia pacjenta, u którego współistnieją oba te zaburzenia. Bez wsparcia farmakologicznego w zasadzie nie jest w stanie przerwać ciągu picia. Tu niestety pojawia się kolejna pułapka, czyli bardzo realne niebezpieczeństwo uzależnienia od leków benzodwuazepinowych (Relanium, Afobam, Xanax, Lorafen, Clonazepam, Tranxene itd.). U prawie wszystkich pacjentów leczonych w naszym ośrodku z powodu zaburzeń lękowych i uzależnienia od alkoholu rozpoznaliśmy także uzależnienie od benzodwuazepin. BO JA TO JESTEM TAKI NIEŚMIAŁY… Analizując populację pacjentów z zaburzeniami lękowymi, którzy byli leczeni na naszym oddziale, można wyodrębnić dużą grupę (około 2/3) takich, u których rozpoznaliśmy współistniejącą fobię społeczną oraz zaburzenia lękowe uogólnione. Najlepszymi narzędziami diagnostycznymi są dokładny wywiad oraz wypełniany przez pacjenta kwestionariusz MMPI. Fobia społeczna „towarzyszy” pacjentowi od wczesnej młodości. Zazwyczaj pojawia się już w szkole podstawowej. Cierpiące na nią osoby mają duże problemy z wypowiadaniem się na forum klasy, występami na różnych uroczystościach szkolnych, a nawet z udziałem w zabawach w większej grupie rówieśniczej. W takich sytu2007 2007-12-11, 18:26:11 w ydanie s pec jalne acjach czerwienieją, brakuje im tchu, zapominają wyuczonego tekstu, drży im głos, pocą się dłonie. Przez osoby ze swojego otoczenia postrzegane są jako nieśmiałe i wstydliwe. „Pomocą” w przełamaniu tej bariery lęku bywa podsunięty przez kolegę kieliszek wódki, wypijany „dla kurażu”. Po takiej „premedykacji” obawy opadają, a ich miejsce zajmuje pewność siebie. Przytaczam tutaj doświadczenie większości naszych pacjentów z omawianym rozpoznaniem. Najczęściej do takiego „cudownego odkrycia” dochodziło na zabawie tanecznej. I tak niepewny, bojaźliwy chłopiec przemieniał się w „lwa salonowego”, który obtańcowywał wszystkie najpiękniejsze panny. Z czasem alkohol wypijany w określonych sytuacjach społecznych zaczynał się stawać nieodłącznym towarzyszem życia, a lęk coraz szczelniej wypełniał kolejne obszary funkcjonowania człowieka. Każdy dzień rozpoczynał się od uczucia niepewności, zamartwiania się praktycznie o wszystko, pesymistycznych myśli, utraty wiary we własne siły i możliwości. Wtedy picie zaczyna przybierać już charakter wielotygodniowych ciągów. Wizyta u psychiatry i próba przerwania ciągu bywa zazwyczaj pierwszą okazją do „zasmakowania” benzodwuazepin przepisanych po to, by umożliwić odstawienie alkoholu i odtrucie organizmu. Tu zaczyna się kolejna długa historia, ponieważ młody człowiek wyposażony w tak potężną broń, jaką są benzodwuazepiny, szybko uczy się z niej korzystać, zresztą na własną zgubę. Przez dłuższy czas udaje mu się balansować pomiędzy piciem a braniem leków, które zdobywa różnymi możliwymi i „niemożliwymi” sposobami. Jednak wszystko kiedyś się kończy i dochodzi do „katastrofy”. Może nią być powikłany zespół abstynencyjny, przedłużające się drgawki abstynencyjne, narastające problemy z pamięcią, nie mówiąc o konsekwencjach rodzinnych, społecznych i prawnych. Niestety, dopiero na tym etapie zdecydowana większość pacjentów podejmuje decyzję o rozpoczęciu terapii. PRZEDE WSZYSTKIM DIAGNOZA Pozostałą grupę stanowią pacjenci z zaburzeniami lękowymi z atakami paniki, organicznymi zaburzeniami lękowymi, 2007 terapia_specjalny.indd 53 agorafobią, zaburzeniami lękowymi uogólnionymi. Należy jeszcze pamiętać o pacjentach, którzy cierpią na zaburzenia adaptacyjne o obrazie klinicznym zbliżonym do zaburzeń depresyjnych i lekowych mieszanych. Taki profil zaburzenia ujawnia się w badaniu kwestionariuszem MMPI. W diagnostyce różnicowej należy uwzględnić stosunkowo krótki czas trwania objawów, ich słabsze natężenie oraz samoistne ustępowanie bez stosowania farmakoterapii. Pierwszym krokiem do skutecznego pomagania jest dobra diagnostyka wszystkich współistniejących zaburzeń. Ponieważ lękowi towarzyszą liczne dolegliwości somatyczne, należy przeprowadzić staranne badania wykluczające ewentualne schorzenia somatyczne (oczywiście ich stwierdzenie nie podważa współistnienia zaburzeń lękowych, ale nakłada na nas obowiązek leczenia dodatkowej choroby somatycznej). Warto przy tym korzystać z pomocy doświadczonego internisty, a czasami pacjent wymaga specjalistycznej diagnostyki na oddziale szpitalnym (kardiologicznym bądź chorób wewnętrznych). Niestety, aby można było dokonać tych wszystkich czynności, najpierw pacjent musi odstawić alkohol i inne substancje psychoaktywne (najczęściej benzodwuazepiny), a można tego dokonać tylko w warunkach oddziału detoksykacyjnego. Z medycznego punktu widzenia to bardzo istotne, ponieważ zapewnia pacjentowi pełne bezpieczeństwo, a lekarzowi daje możliwość zachowania kontroli nad zalecanymi lekami. Optymalnym rozwiązaniem jest bezpośrednie pokierowanie pacjenta na oddział terapii uzależnień, gdyż ułatwiamy mu w ten sposób zachowanie abstynencji oraz chronimy przed niekorzystnymi wpływami jego środowiska społecznego. Ze względu na niestabilny stan psychiczny należy rozważyć wydłużenie czasu pobytu w ośrodku terapeutycznym o jeden lub dwa tygodnie, które będą wykorzystane na diagnozowanie oraz włączenie bezpiecznej psychofarmakoterapii. LEKI NAKAZANE I ZAKAZANE Na „czarnej” liście znajdują się benzodwuazepiny. Mogą być stosowane tylko w okresie detoksykacji i w prze- ciągu dwóch tygodni powinny zostać odstawione (tak byłoby najlepiej). W związku z tym należy dać „coś” w zamian. Podany lek powinien spełniać kilka warunków: • :Zapobiegać atakom lęku. • Być dobrze tolerowany. • Nie uzależniać. • Nie wchodzić w toksyczne interakcje z alkoholem. • Umożliwiać przewlekłą psychofarmakoterapię. Takie wymagania spełniają leki przeciwdepresyjne należące do grupy inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny (SSRI) oraz wenlafaksyna. Możemy wybrać lek, który profilem działania farmakologicznego najbardziej odpowiada naszym oczekiwaniom oraz bywa dobrze tolerowany przez pacjenta. Jestem zdecydowaną zwolenniczką monoterapii i uważam, że przy dobrej współpracy z pacjentem można znaleźć skuteczny lek w skutecznej dawce, który zapewni ustąpienie objawów psychopatologicznych i prowadzenie psychoterapii uzależnienia. Twierdzę tak, ponieważ od wielu lat właśnie w ten sposób leczymy pacjentów w naszej placówce. PSYCHOTERAPIA UZALEŻNIENIA I PSYCHOTERAPIA ZABURZEŃ LĘKOWYCH Praca z pacjentem, który boryka się ze współistniejącymi zaburzeniami lękowymi i uzależnieniem, jest dla terapeuty szczególnym wyzwaniem. W pierwszym okresie będzie narażony na zmienne nastroje pacjenta, próby przerwania terapii, liczne skargi na złe samopoczucie i osłabienie. To prawdziwa próba sił i wytrzymałości terapeuty. Należy zastosować starą nawigacyjną zasadę i przeczekać. Częste rozmowy, tłumaczenie, skąd mogą się brać niepokojące pacjenta dolegliwości, spokój i opanowanie oraz niezaborcza życzliwość przynoszą zawsze dobry efekt. „Sprzymierzeńcem” terapeuty i pacjenta są leki, które zaczynają działać po około dwóch tygodniach zażywania. Wtedy też po przetrwaniu fazy początkowej można przystąpić do realizowania programu terapeutycznego, który powinien być „okraszony” sporą dawką zajęć psychoedukacyjnych dotyczących zaburzeń lękowych oraz próbą stworzenia przez pacjenta listy ob53 2007-12-11, 18:26:12 w ydanie s pec jalne jawów wspólnych i różnicujących głód alkoholowy od lęku. Po zrealizowaniu podstawowego programu psychoterapii i rozpoczęciu programu pogłębionego, warto zaproponować pacjentowi psychoterapię zaburzeń lękowych. Kilkumiesięczna abstynencja wsparta farmakoterapią umożliwia stabilizację stanu psychicznego i prowadzenie dalszej terapii. Cele, które chcemy osiągnąć, będą zależały od zasobów pacjenta i zaawansowania jego choroby. Na pewno nie u każdego pacjenta będziemy mogli zrezygnować z farmakoterapii, chociaż teoretycznie byłby to najbardziej pożądany stan. PODSUMOWANIE Terapia poznawczo-behawioralna od wielu lat z powodzeniem znajduje zastosowanie w pomocy osobom uzależnionym lub nadużywającym alkoholu... Elżbieta Rachowska TERAPIA POZNAWCZO – BEHAWIORALNA W LECZENIU UZALEŻNIEŃ Większość ośrodków w Polsce zajmujących się terapią osób uzależnionych od alkoholu odwołując się do koncepcji uzależnienia od alkoholu jako choroby, wykorzystuje techniki, które zaczerpnięte są z nurtu terapii poznawczo–behawioralnej. Postaram się w tym artykule naszkicować wykład interwencji poznawczo–behawioralnej w leczeniu nadużywania i uzależnienia od alkoholu. W niełatwej pracy psychoterapeuty uzależnień leczenie pacjenta ze współistniejącymi zaburzeniami lekowymi jest szczególnie trudnym zadaniem, ponieważ: • najczęściej jest on krzyżowo uzależniony od benzodwuazepin, • wymaga szczegółowej i wielopoziomowej diagnostyki z uwzględnieniem możliwości współwystępowaKilka dekad historii nia schorzeń somatycznych, • często zgłasza liczne dolegliwości, Wiele projektów badawczych dotyczą„zamęcza” terapeutę swoimi obawa- cych uzależnień interesowało się terapią poznawczo–behawioralną (cognitimi i wątpliwościami, nierzadko chce ve–behavioral therapy – CBT) w przysię wypisywać z ośrodka, padku nadużywania alkoholu i uzależ• w osobie terapeuty szuka wsparcia nienia alkoholowego. Edwards i Gross i najchętniej w ogóle by się z nim nie (1976) zespół uzależnienia od alkoholu rozstawał, • należy pacjentowi uświadomić, dla- przedstawili w kategoriach wyuczoneczego jedne leki są dla niego złe, go zachowania, opisując na ciągłej skali chociaż czuje się po nich dobrze, natężenia razem z objawami tolerancji na alkohol, objawami abstynencyjnyi dlaczego powinien przyjmować mi, uwzględniając znaczenie zachowań inne, związanych z poszukiwaniem napojów • leczenie jest długotrwałe, zarówno alkoholowych. Pod wpływem tej konfarmakoterapia jak i psychoterapia powinny być prowadzone równo- cepcji Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne w trzecim wydaniu legle, są to metody wzajemnie się potencjalizujące i zapewniające „Podręcznika diagnostycznego i statystycznego zaburzeń psychicznych” optymalny efekt, (DSM III, APA 1980) zaburzenia zwią• terapeuta musi liczyć się z faktem, że zane z używaniem substancji psycholeczenie za pierwszym razem może aktywnych zróżnicowało na „nadużysię nie udać. Wiadomo jednak, że to, co trudne, wanie” substancji w przeciwieństwie jest jednocześnie ciekawe i fascynu- do „uzależnienia” od nich. Klasyfikacja DSM IV uwzględnia jące, pozwala rozwinąć „skrzydła” i na pewno nie prowadzi do rutyny. Dla- następujące objawy uzależnienia: tolerancja, wycofanie się, ograniczona tego nie bójmy się leczyć pacjentów kontrola, zaniedbywanie obowiązków, z lękiem. poświęcanie nadmiernego czasu na czynności związane z alkoholem oraz jego stałe nadużywanie, pomimo pojawiających się kłopotów. W przypadku 54 terapia_specjalny.indd 54 definicji nadużywania alkoholu wskazano następujące czynniki: niezdolność do wypełniania podstawowych obowiązków społecznych, używanie alkoholu w sytuacjach niosących fizyczne zagrożenie dla zdrowia, problemy prawne na tle alkoholowym i stałe używanie alkoholu, mimo pojawiających się kłopotów. Osoby przejawiające zaburzenia związane z używaniem alkoholu tworzą niezwykle zróżnicowaną grupę o odmiennych wzorcach występowania zaburzenia i różniących się czynnikami etiologicznymi (biologicznymi, psychologicznymi i środowiskowymi). Modele etiologiczne niestety nie mają oparcia w wyczerpujących badaniach rozwojowych procesów psychopatologicznych. Możemy raczej mówić o zidentyfikowaniu poszczególnych czynników ryzyka (biologiczne, psychologiczne i środowiskowe) w etiologii tego zjawiska. Osoba, u której pojawia się zaburzenie związane z nadużywaniem alkoholu, początkowo uważa, że jego spożywanie przynosi korzyści. (Rotgers, 1996). Zgodnie z teorią opartą na warunkowaniu sprawczym alkohol może prowadzić do pozytywnych odczuć (na przykład relaksacji) lub łagodzić efekty negatywne (na przykład złe samopoczucie). „Nagradzające” właściwości alkoholu mają istotne znaczenie w rozwoju zaburzeń związanych z jego używaniem (Carroll, 1999). Warunkowanie głodu i objawów odstawienia alkoholu oraz środowiskowych sygnałów prowadzących do spożycia alkoholu jest związane z klasycznym warunkowaniem. Odnoszenie korzyści związanych ze spożywaniem alkoholu powoduje, że osoba rezygnuje z innych korzystnych 2007 2007-12-11, 18:26:12 w ydanie s pec jalne zachowań i tym samym nie buduje konstruktywnych sposobów radzenia sobie z codziennymi problemami. Historia poznawczo–behawiaralnych metod leczenia zaburzeń związanych ze spożywaniem alkoholu obejmuje kilka dekad. Swoje źródła ma w postępie teorii uczenia się (Rotgers, 1996), klasycznej teorii warunkowania, warunkowaniu sprawczym, teorii modelowania, teorii społecznego uczenia się. Terapia poznawczo– behawioralna dzisiaj Obecnie terapia poznawczo–behawioralna zaburzeń na tle alkoholowym koncentruje się na poznawczych i behawioralnych umiejętnościach, pozwalających zmienić zachowania związane z piciem alkoholu (Longabaugh, Morgenstern, 1999). Nadal w centrum programów terapeutycznych i badawczych znajdują się takie techniki terapeutyczne, jak behawioralna terapia małżeństw, trening umiejętności społecznych, terapia systemowa oraz prewencja nawrotu zaburzeń. Techniki terapii poznawczo–behawioralnej, odwołujące się do teorii uczenia się (Bandura, 1977), podkreślają znaczenie umiejętności radzenia sobie z sytuacją, wykorzystują instruktaż, modelowanie, próby behawioralne w zaimprowizowanych scenkach (Longabaugh, Morgenstern, 1999). Można zatem uznać, że współczesne modele terapii poznawczo–behawioralnej opierają się przede wszystkim na zasadach uczenia się. Postuluję, iż spora część ludzkich zachowań, w tym także związanych z nadużywaniem alkoholu, ma charakter wyuczony i że zasady uczenia się mogą pomóc nam w tworzeniu metod zmiany niepożądanych zachowań. Część podejść podkreśla znaczenie interwencji behawioralnych (Bickel, Kelly, 1988, Childress i in., 1993), inne koncentrują się na interwencjach poznawczych (Beck i in., 1993), a część na integracji zasad podejścia behawioralnego z mediacją poznawczą (Marlatt, Gordon 1985). Niektóre podejścia koncentrują się szczególnie na samym nadużywaniu alkoholu, kolejne zajmują się również innymi problemami związanymi z tym zjawiskiem (Monti i in., 1989). W terapii CBT podkreśla się znaczenie przeprowadzenia analizy funk2007 terapia_specjalny.indd 55 wający na zachowanie klienta. W procjonalnej zachowań wzorców spożycia gramie MATCH lepsze wyniki na skali alkoholu oraz problemów życiowych roboczego sojuszu terapeutycznego związanych z nałogowym piciem (włącznie z problemami interpersonal- korelowały z lepszymi wynikami teranymi, emocjonalnymi, fizycznymi, za- pii, niezależnie od warunków i rodzaju wodowymi, finansowymi i prawnymi). terapii (Connors i in., 1997). Follette i in. (1996) zwrócili uwagę To niezwykle ważny etap w pracy z pacjentem, ponieważ osoby doświadcza- na mechanizm relacji terapeutycznej, jące zaburzeń na tle alkoholowym sta- potencjalnie pełniącej u pacjenta rolę nowią zróżnicowaną grupę pod wzglę- mediatora zmiany zachowania. Terapeuta jest źródłem dwóch typów dem czynników odpowiedzialnych za nadużywanie alkoholu i podtrzymy- wzmocnienia dla pacjenta. Pierwszy wanie tych zachowań. Istotnym wstęp- rodzaj odnosi się do ogólnego wzmocnienia warunkowego, nagradzając panym działaniem terapeutycznym jest analiza wcześniejszych środowisko- cjenta za sam fakt poddania się terapii. wych i psychologicznych czynników To wzmocnienie warunkowe („ogólne wzmocnienie przez styczność”) poprowadzących do spożywania alkoholu winno być stale obecne w tle innych oraz pozytywnych i negatywnych jego oddziaływań terapeutycznych, niezaskutków. leżnie od postępu w realizacji celów Analiza funkcjonalna wykorzystuje teorię uczenia się w analizie zachowa- terapeutycznych, ponieważ pomania wzorców spożycia alkoholu, pod- ga pacjentowi utrzymać się w terapii. kreśla także znaczenie środowisko- Drugi rodzaj wzmocnień, które wykorzystywane są później, to „konkretne wych, afektywnych i poznawczych okoliczności poprzedzających spoży- wzmocnienie przez styczność”, służy wanie alkoholu oraz wagę wzmacnia- temu, aby kształtować u pacjenta rzejących konsekwencji picia. Na tej pod- czywiste zachowania. Osoby uzależnione, podejmując lestawie terapeuta formułuje plan dziaczenie, wykazują bardzo zróżnicowany łań uwzględniający te czynniki w życiu pacjenta, które należy poddać zmianie, poziom motywacji do zmiany swojego życia. Możemy skorzystać z modelu aby uniknąć nadużywania alkoholu oraz inne sfery życia, które również „etapów gotowości do zmiany” (Prochaska i in., 1992), by wiedzieć, na jakim można by korzystnie zmienić. etapie gotowości do zmiany znajduje Konkretnym elementem analizy funkcjonalnej zachowania jest identy- się dana osoba. Ta wiedza pozwoli nam na podjęcie odpowiednich interwencji. fikacja sytuacji podwyższonego ryzyka Proces wywołania i podtrzymania oraz identyfikacja nierealistycznych zmiany każdego zachowania jednostki lub ryzykownych myśli. Na sytuacje można podzielić na pięć etapów: podwyższonego ryzyka składają się zewnętrzne czynniki, takie jak ludzie, • Prekontemplacja – niewiara w to, że w ogóle istnieje jakiś problem, który miejsca i przedmioty, które wyzwalamusi podlegać zmianie. ją potrzebę picia. Identyfikacja tych sytuacji pozwala danej osobie na roz- • Kontemplacja – wstępne uświadomienie sobie, że problem rzeczywinięcie strategii radzenia sobie z nią wiście istnieje, w połączeniu z amlub uniknięcia jej. Natomiast wiele biwalentnym stosunkiem do próby ryzykownych myśli wiąże się z antywprowadzenia zmiany. cypowaniem przez osobę pozytywnych skutków picia (Marlatt, Gordon, 1985, • Przygotowanie – zdanie sobie sprawy z faktu, że ma się do czynienia z proBeck i in., 1993). Interwencją na poblemem i przygotowanie się do wproznawczym poziomie jest rozwijanie wadzenia zmiany. bardziej negatywnych przewidywań związanych ze spożyciem alkoholu • Działanie – wprowadzenie konkretnych zmian w zachowaniu. oraz rozwijanie pozytywnych przewi• Podtrzymywanie – podjęcie wszeldywań związanych z abstynencją. kich działań koniecznych, aby podRelacja terapeutyczna trzymać zmianę. i wzmocnienie motywacji Warto odwołać się do technik rozW CBT podkreśla się także rozwijanie mowy motywacyjnej, które wyprarelacji terapeutycznej. Relacja terapeu- cowali Miller i Rollnick (1991). Tetyczna stanowi centralny czynnik wpły- rapeuta przyjmuje do wiadomości 55 2007-12-11, 18:26:13 w ydanie s pec jalne ambiwalentny stosunek pacjenta do zmiany zachowania, dokonuje przeglądu pozytywnych i negatywnych konsekwencji wprowadzenia zmian i dodatkowo podkreśla pozytywne dla klienta następstwa przeprowadzonych zmian. To podejście oferuje klientowi obiektywne sprężenie zwrotne, podkreśla rozbieżność między idealnym wizerunkiem własnej osoby a wizerunkiem osoby nadużywającej substancji psychoaktywnej oraz sprzyja relacji terapeutycznej, zachęcającej pacjenta do konsekwentnego dążenia do zmiany. Zachęca się klienta do przyjęcia osobistej odpowiedzialności za własne decyzje, a także wspomaga jego zaradność. W skład tej interwencji wchodzi dostarczenie wiedzy, ocena poznawcza (wyważenie wszystkich „za i przeciw” danej zmiany) oraz autoewaluacja, a więc istotne elementy modelu samoregulacji. Etap gotowości na zmianę, na którym dany pacjent znajduje się na początku terapii, w istotny sposób wpływa na jego udział i zaangażowanie w leczenie (Prochaska i in., 1992). W zależności od tego, jaka będzie gotowość do zmiany, tak pacjent będzie oceniał powstałą więź terapeutyczną. Badania przeprowadzone przez Millera (1995) efektów zastosowania różnych terapii w 211 przypadkach zaburzeń wykazały, że technika wzmocnienia motywacji to jedna z najskuteczniejszych terapii poznawczo–behawioralnych. Ustalenie celów i strategii Uważa się, iż abstynencja jest idealnym celem z punktu widzenia zmniejszenia ryzyka, bo pozwala pacjentowi uniknąć szkodliwych następstw nadużywania alkoholu. W związku z rozszerzeniem klasyfikacji zaburzeń na tle alkoholowym, od nadużywania po uzależnienie, ustalanie celów terapeutycznych dla konkretnych pacjentów przybierało postać procesu bardziej elastycznego i zespołowego. Okazało się, że pacjenci są bardziej zmotywowani i zaangażowani w terapię, jeśli sami wybierają cele (Marlatt i in., 1993). Abstynencja może być idealnym celem dla osoby uzależnionej, ale gdy pacjent stanowczo nie chce uznać jej za swój cel, terapeuta może zgodzić się, by początkowo dążyć do redukcji picia i wynikających z niego szkodliwych następstw, choćby po to, aby pacjent nie zrezygnował z terapii 56 terapia_specjalny.indd 56 (Miller, Rage, 1991). Natomiast kon- narzędzia pozwalające zminimalizować konsekwencje złamania abstynencji trolowane picie może okazać się celem możliwym do osiągnięcia przez pacjen- oraz bardziej zrównoważony styl życia tów doświadczających wprawdzie nega- (Carroll, 1999). Przyjmuje się, że behawioralne, potywnych skutków nadużywania alkoholu, ale nieuzależnionych od niego. Jed- znawcze i emocjonalne procesy są integralnie związane ze wszystkimi donak kwestia ta budzi wiele kontrowersji świadczeniami ludzkimi, łącznie z roz(Marlatt i in., 1993). wojem zaburzeń na tle alkoholowym Celem terapii zadaniowej jest pomoc pacjentom w opanowaniu nowych stra- oraz powrotem do zdrowia. Pacjent musi pokonać drogę od oczekiwań na nagrodę tegii radzenia sobie z popędami oraz sytuacjami podwyższonego ryzyka, ne- w związku z piciem alkoholu do oczegatywnymi emocjami, konfliktami inter- kiwań na większe nagrody wynikające z abstynencji. Zmiana nieprzystosopersonalnymi lub naciskami grupy. Badania wykazały, że aktywne pod- wawczych przekonań odgrywających istotną rolę w podtrzymywaniu picia alchodzenie do problemów jest bardziej koholu jest absolutnie konieczna, jeśli efektywne niż próby ich unikania lub abstynencja ma być zachowana. pasywnego przeczekania. Poza tym występuje korelacja między wyższymi Wspólny dorobek współczynnikami abstynencji a stosowaniem bardziej urozmaiconego repertu- Finney i in. (1998) wykazali, że terapia zaburzeń alkoholowych – poznawaru strategii rozwiązywania problemów czo–behawioralna i Program 12 Kroków (Moser, Annis, 1996). Na uwagę zasługują trzy podejścia te- – prowadzą do zmniejszenia pozytywnych oczekiwań związanych z zażywarapeutyczne zaproponowane przez: • Marlatta i Gordona – model zapobie- niem substancji psychoaktywnych oraz gania nawrotom łączący w sobie in- do zwiększenia pozytywnych oczekiwań odnoszących się do pożądanych konseterwencje poznawcze i behawioralne kwencji i rezygnacji z zażywania sub(relapse prevention – RP). • Terapia racjonalno–emotywno–beha- stancji. Oczekiwania związane z negatywnymi efektami picia alkoholu mogą wioralna wg Ellisa (REBT). • Terapia poznawcza nadużywania sub- zwiększyć motywację trwania w abstynencji. Ponadto, inne podejścia niż testancji psychoaktywnych wg Beck’a. Terapia racjonalno–emotywno–beha- rapia poznawczo–behawioralna, jak na wioralna i podejście Beck’a nie są mo- przykład Program 12 Kroków, często dzisiaj ułatwiają pacjentom poprawę delami etiologicznymi. Samych treści poznawczych nie uważa się za czynni- w tych sferach, które wcześniej uważaki sprawcze spożywania alkoholu, po- no za charakterystyczne dla terapii poznawczo–behawioralnej, choćby takich nieważ etiologię nadużywania alkoholu determinuje wiele czynników biologicz- jak osobista sprawność w radzeniu sobie nych, psychologicznych i społecznych. z kłopotami (umiejętność radzenia sobie). Również w ramach innych podejść Bardziej poznawczo ukierunkowane terapeutycznych, takich jak Program 12 modele leczenia rzeczywiście oferują lepszy układ odniesienia dla opisu trwa- Kroków (Finney i in., 1998), rozwija się nia zachowań związanych z nadużywa- u pacjentów umiejętność radzenia sobie z kłopotliwymi sytuacjami, wzmacnia niem alkoholu oraz nawrotów. Modele poznawcze sugerują, w których punk- się ich pewność siebie i poczucie sprawtach warto interweniować, czyli do ja- czości oraz kształtują się nowe umiekich przekonań można się odwołać w ra- jętności To, co wcześniej uznawano za mach terapii, aby doprowadzić do absty- „unikalne”, aktywne składniki konkretnego podejścia terapeutycznego, może nencji lub redukcji użycia alkoholu, czy być dzisiaj wspólnym dorobkiem wielu też aby te pożądane stany podtrzymać. W podejściu opartym na zapobiega- różnych modeli leczenia. niu nawrotom podkreśla się znaczenie Bibliografia Michael Gossop, „Nawroty w uzależnieniu”, przyswajania i stosowania umiejętności, PARPA, 1997 takich jak: zdolność do identyfikacji William R. Miller i in., „Motywowanie do i unikania sytuacji podwyższonego ryterapii”, PARPA, 1995 zyka, strategie identyfikowania głodu Mark A. Reinecke, David A. Clark, „Psychoterapia poznawcza”, GWP, 2005 alkoholowego i radzenia sobie z nim, zachowania ułatwiające odmowę picia, 2007 2007-12-11, 18:26:13 w ydanie s pec jalne Opór ze strony pacjenta, pojawiający się w trakcie pomagania, budzi żywe i zazwyczaj trudne emocje w terapeutach Lucyna Golińska O OPORZE W POMAGANIU Przejawy oporu są bardzo zróżnicowane (milczenie, mówienie o sprawach banalnych, negowanie możliwości uzyskania pożądanej zmiany). Niejednoznaczne są także przekonania osób pomagających na temat ich źródeł i przekazu, który niosą, stąd też różnorodność reakcji nastawionych na radzenie sobie z nim. O sposobie reakcji na opór decyduje przede wszystkim diagnoza jego źródła. Dość często występuje przeświadczenie, że opór pacjenta to przejaw jego świadomej tendencji – i wtedy, zazwyczaj, budzi złość i frustrację tym większą, im większe było osobiste zaangażowanie osoby pomagającej. Czasami opór bywa traktowany jako przejaw niekompetencji osoby pomagającej: coś źle zrobiliśmy, więc w efekcie pacjent się wycofuje z relacji, rezygnuje lub w inny sposób hamuje zmiany. Taka interpretacja jest emocjonalnie dla terapeuty bardzo kosztowna, ponieważ prowadzi do rozliczania siebie z niewiedzy i nieudolności. Niekiedy prowokuje do szukania superwizji, ale często kończy się poczuciem zawinionej porażki. Wreszcie niektórzy uważają opór pacjenta za element jego choroby (uzasadnione mniemanie np. w przypadku uzależnień) lub nieunikniony etap w procesie psychoterapii i zgodnie z uznawaną opcją teoretycznąinterweniują lub próbują przeczekać. Dla psychoanalityka opór to naturalna tendencja pacjenta, która jest nieświadomym sposobem zapobiegania powrotowi do przykrych doznań znanych z przeszłości. W Gestalcie opór traktuje się jako ekspresję „JA” pacjenta. Zadaniem terapeuty jest pomóc pacjentowi zrozumieć te sygnały i zamknąć niedokończone sprawy z przeszłości. W ujęciu emotywno-poznawczym opór jest konsekwencją nieumiejętności lub błędu terapeuty. Już dokonany wyżej skrótowy przegląd pokazuje złożoność zjawiska i reakcji. 2007 terapia_specjalny.indd 57 „Czym jest opór?” Kottler (2003) definiuje opór jako wszelkie działania podejmowane świadomie lub nieświadomie, które mają zapobiec, unieważnić lub w inny sposób nie dopuścić do postępu w terapii. Przy takim rozumieniu oporu źródłami tego zjawiska są: • nieświadome tłumienie tego, co niesie zagrożenie, • świadoma lub nieświadoma niechęć do odsłaniania się, • pragnienie dominacji w relacji, odmawianie terapeucie prawa do wywierania wpływu, a także forma komunikacji, która wyraża brak akceptacji dla relacji, przebiegu procesu lub istnienie innych zakłócających elementów, tylko czasem uświadamianych przez pacjenta. Najczęściej spotykane przejawy oporu to: • milczenie, tłumaczone często przez pacjenta jako efekt „pustki w głowie”, • manipulowanie poprzez uwodzenie, lekceważenie, zapominanie, • silne pobudzenie pozawerbalne bez jego ujawniania, • mówienie o banalnych zdarzeniach albo przesuwanie w centrum uwagi relacji i unikanie w ten sposób zagłębiania się we własne trudne sprawy, • spóźnianie się lub inne formy łamania reguł, • abstrakcyjność wypowiedzi, która skutecznie zabezpiecza przed doświadczaniem emocji, • wyrażanie napięcia w działaniach agresywnych lub autoagresywnych. Podstawowym pytaniem, które stawia sobie terapeuta, gdy pojawia się opór, jest, jak sobie z nim poradzić. Nie ma oczywiście jednego skutecznego sposobu. Zdaniem Enrigha, opór to efekt niedostatecznego uwzględnienia i nieumiejętnego poradzenia sobie przez terapeutę z pięcioma „pułapkami”, które mogą być jego źródłem. Należą do nich: • przyzwolenie na brak podjęcia odpowiedzialności przez pacjenta za bycie w terapii, • nietrafne ustalenie problemu, • subiektywne przekonanie pacjenta o niemożliwości dokonania pożądanej zmiany, • konkurencyjne motywy, • brak akceptacji terapeuty przez pacjenta. Enright jako przejaw oporu traktuje nie tylko zablokowanie terapii, ale także zaprzeczenie sensowności jej podjęcia. Taka sytuacja pojawia się wówczas, gdy pacjent ma poczucie, że przyszedł na terapię z przymusu, czyli nie ma motywacji do wglądu w siebie i pozytywnej zmiany, natomiast jest motywowany do tego, by udowodnić, że skierowanie go na terapię było nieuzasadnione. Czasami udaje się przekonać „przymusowego” pacjenta, ale zazwyczaj stara się on udowodnić terapeucie jego nieprzydatność oraz próbuje przekonać, że nie ma problemu. Pacjent w ten sposób odmawia przejęcia odpowiedzialności za decyzję przyjścia na terapię, a także pośrednio za jej sensowność. Ta forma oporu ma pozorne uzasadnienie, bo gdy pacjent twierdzi, że przyszedł, ponieważ zmuszono go do tego i nie miał wyboru, to tak naprawdę mówi o tym, że nie chciał wybierać między dwoma niekorzystnymi dla siebie możliwościami, na przykład między leczeniem szpitalnym lub uczęszczaniem do poradni odwykowej. Oczywiście, że obie te alternatywy są dla pacjenta nieatrakcyjne, ale wybór nie zawsze dotyczy alternatyw pozytywnych, czasami jesteśmy stawiani w sytuacji przymusu wyboru mniejszego zła i wtedy także dokonujemy wyboru, chociaż chcielibyśmy uniknąć obu niekorzystnych rozwiązań. Kolejne możliwe źródło oporu wiąże się z nietrafnym rozpoznaniem przez pacjenta swojego problemu. Nierzadko pacjent identyfikuje swój problem zgodnie z pewną (często zasugerowaną mu przez otoczenie) „obiektywną trudnością”, np. pacjentka zgłasza jako swój problem trudności z otyłością i w tym upatruje istotne źródło niepożądanej izolacji społecznej. Jeżeli terapeuta zacznie pracować nad zgłaszanym problemem, nie próbując do57 2007-12-11, 18:26:14 w ydanie s pec jalne ciec, w jaki sposób doświadcza ona otyłości jako problemu, wówczas (odwołuję się do przykładu z Enrighta) może się okazać, że praca nie daje efektów, ponieważ - tak naprawdę- otyłość przeszkadza nie tyle jej, co jej matce, która nie akceptuje wyglądu pacjentki i daje temu wyraz poprzez krytykę, dezaprobatę i naciski na zmianę. Rzeczywistym problemem klientki są więc trudności w kontaktach z matką. Błąd terapeuty polega na tym, że uznając obiektywność zgłaszanej trudności, nie próbuje zidentyfikować, w jaki sposób zgłaszana trudność jest doświadczana przez pacjenta jako problem. Trzeci powód skłaniający pacjenta do oporu to jego subiektywne przekonanie na temat możliwości poradzenia sobie z tym problemem. Zazwyczaj w odpowiedzi na pytanie: „Czy uważa Pan, że ten problem jest możliwy do rozwiązania?”, pada zdanie „No przecież po to do Pana przyszedłem”. To tylko pozorna odpowiedź, bo równie dobrze można przyjść po to, by udowodnić otoczeniu, że z tą sprawą nie da się już nic zrobić, a przyjście do terapeuty ma być ostatecznym dowodem niemożliwości zmiany. Kolejny potencjalny powód oporu wiąże się z wewnętrznym konfliktem pożądanej zmiany i jej niepożądanych dodatkowych konsekwencji. Zazwyczaj konflikt ten nie jest w pełni świadomy. Na przykład pacjent oczekuje, że skończą się jego kłopoty z anoreksją, ale znikające przejawy chorobliwego głodzenia się wiążą się z utratą bezcennej uwagi i troski otoczenia wobec pacjenta, a wtedy opór w zmianie zabezpiecza pożądaną społeczną troskę. Młoda kobieta, która pracuje nad asertywną i efektywną realizacją swoich ambicji życiowych, może blokować postępy, jeżeli - w jej odbiorze - są one sprzeczne z jej poczuciem własnej kobiecości jako osoby emocjonalnej, wrażliwej, delikatnej. Oczywiście tych konkurencyjnych motywów najczęściej pacjent nie uświadamia sobie, jednakże bez przepracowania doświadczanych konfliktów typu „chcę X, ale nie chcę, by konsekwencją X był zanik lub zmiana Y”, nie ma szans na kontynuację zmiany. Ostatni z wymienianych przez Enrighta powodów oporu wiąże się z wyobrażeniami pacjenta na temat odpowiedniego terapeuty. Wyobrażenia mogą dotyczyć płci, wieku, określonych prefe58 terapia_specjalny.indd 58 rencji w pomaganiu, posiadania dzieci, (wymieniam za Kottlerem): wyznania. Wielu terapeutów zakłada, • muszę odnieść sukces za każdym razem i z każdym klientem, że pacjent przychodząc po pomoc, niejako automatycznie też akceptuje osobę • jeżeli terapia nie postępuje, jak założyłem, jest dowodem mojej niekompomagającą. Jeżeli nie sprawdzimy, czy petencji, ewentualne wyobrażenia i oczekiwania pacjenta dotyczące terapeuty spełniamy, • klient powinien cały czas ze mną współpracować, przecież chcę dla wówczas, mimo naszego największego, niego dobrze, kompetentnego zaangażowania, pacjent będzie z oporem reagował na terapię, bo • terapia powinna przebiegać gładko i łatwo – sprawiać mi przyjemność. nie spełniamy w jego odczuciu fundaSzczególnie częste, zwłaszcza wśród mentalnych zasad optymalnej dla niego relacji. Czasami pacjent z własnej inicja- początkujących terapeutów, jest przetywy zgłasza swoje wątpliwości np. alko- świadczenie, że nasze zaangażowanie, życzliwość i to jak bardzo nam zależy holik pyta terapeutę o to, czy on także ma podobny problem i zakłada (oczywi- na poprawie sytuacji pacjenta, powinno procentować cudownie harmonijną, ście nietrafnie), że tylko inny alkoholik efektywną, pożądaną zmianą. I wówjest w stanie dokładnie go zrozumieć czas, gdy pacjent ma wątpliwości, wrai mu pomóc. Bez odniesienia się do ca do starego lub odczuwa zwątpienie, tego typu wątpliwości pacjenta i próby ich przedyskutowania prawdopodobień- terapeuta doświadcza szczególnie bolesnego rozczarowania, bilansując swostwo oporu wzrasta. je intencje i „niereformowalność” lub Tak więc zdaniem Enrighta, opór klienta wynika z nietrafności samo- „niewdzięczność” pacjenta. Takie przekonania nieuchronnie poznania pacjenta, wielowątkowości i wzajemnej sprzeczności tendencji, prowadzą do niezadowolenia z relacji, z funkcjonowania klienta i z siebie. braku akceptacji dla terapeuty, a także Czasami pacjenci przychodzą z nierepewnych niedopatrzeń lub błędów terapeuty. Skutecznie zapobiega mu od- alistycznymi oczekiwaniami np. że tepowiednio staranne i umiejętne prowa- rapeuta jest wszechwiedzący i bez bólu ze strony pacjenta może spowodować dzenie pacjenta i wyjaśnienie wszelkich „mały cud”, że terapeuta to bezgraniczwątpliwości. Aczkolwiek zmiana w doświadcze- nie spokojny, cierpliwy, łagodny i dysniach, w umiejętnościach, w samoświa- pozycyjny człowiek. Tym, co może skutecznie zahamować lub zweryfikować domości jest nieodzownym elementem obecnym w naszym życiu, to świadoma, takie oczekiwania, jest rzetelny, dobry intencjonalna zmiana budzi niepokój. kontrakt zawarty w czasie pierwszego Wiąże się to z podjęciem nowego i nie- spotkania. Także terapeuta miewa czasem nieznanego oraz z rozstaniem ze znanym myśleniem, czuciem lub doświadcza- realistyczne oczekiwania wobec paniem, które może jest trudne i bolesne, cjentów np. że ich problemy będą jasno ale „oswojone”. Stąd też psychoterapia, sformułowane, możliwe do obiektywnej dotykająca spraw bolesnych, istotnych, realizacji, że pozytywna zmiana wzbudzi w nich szacunek i wdzięczność wowymuszająca zmianę, budzi opór. bec terapeuty itd. *** Czasami przypisuje się opór tak zwaMyślę, że najlepszy sposób, aby poranym trudnym pacjentom to znaczy dzić sobie z oporem pacjenta, to uświatakim, których pewne właściwości domienie sobie realności tego zjawiska, osobowościowe (na przykład roszcze- traktowanie go jako bezcennej informacji niowość) lub funkcjonalne (np. rozwle- o pacjencie oraz przebiegu relacji i rzekłość i monotonia wypowiedzi) utrud- telne superwizowanie swoich trudnych nia prowadzenie terapii. doświadczeń i trudnych „przypadków” Czasami terapeuta dopatruje się opo- po to, by stały się one źródłem wzrostu ru w funkcjonowaniu pacjenta nie z po- naszej kompetencji i skuteczności. wodu rzeczywistego zastoju w terapii Bibliografia czy cofania się pozytywnych zmian, ale Enright J., Terapia i poradnictwo bez oporu, Nowiny Psychologiczne nr 3, 1987 w rezultacie oceny przebiegu procesu Kottler J. A., Opór w psychoterapii, Gdańskie przez pryzmat swoich wygórowanych Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk, 2003 oczekiwań lub utrudniających pomaganie przekonań. Oto niektóre z nich 2007 2007-12-11, 18:26:15 w ydanie s pec jalne Bardzo często na oddziałach leczenia alkoholowych zespołów abstynencyjnych nie robi się nic poza farmakoterapią oraz przekazaniem pacjentowi diagnozy o uzależnieniu i zaleceniu poddania się terapii Halina Ginowicz SZTUKA MOTYWACJI Motywowanie alkoholików do leczenia to, według tradycyjnego podejścia, głównie konfrontacja z mechanizmami obronnymi, które odgradzają alkoholika od prawdy o jego piciu i związkach doświadczanego kryzysu z piciem. Można domniemywać, że w przypadku uzależnionych od alkoholu hospitalizowanych na OLAZA, u których destrukcja alkoholowa jest szczególnie nasilona, występują równie nasilone mechanizmy obronne, które nie pozwalają tej destrukcji dostrzec i powiązać jej z piciem. Ponadto alkohol będąc dla alkoholika podstawowym źródłem uczuć, odgrywa w jego życiu patologiczną, ale bardzo ważną rolę. Dlatego też większość prób motywowania alkoholika do leczenia spotyka się z oporem. W tym kontekście niebagatelne znaczenie odgrywa fakt, że z perspektywy części pacjentów pobyt na oddziale oznacza nie początek kryzysu, lecz jego koniec – zapowiada koniec cierpienia fizycznego. Tym samym, motywowanie do terapii odwykowej – przynajmniej początkowo – może być postrzegane jako zbędne utrudnianie im życia. Zdarza się, że pacjent umierający z powodu marskości wątroby nie wiąże tego faktu z alkoholem. Warto dodać, że zespół uzależnienia od alkoholu jest chorobą o określonej dynamice wyznaczonej przez specyficzne objawy i mechanizmy. Głód alkoholu oraz mechanizmy: iluzji i zaprzeczeń, rozproszonego „JA”, nałogowego regulowania emocji – powodują, że alkoholik nie jest w stanie kierować swoim życiem, ma poważne trudności w realizacji podjętych decyzji i zobowiązań. Trudność dotyczy także realizacji decyzji o podjęciu terapii odwykowej. Ma to miejsce również wtedy, gdy uzależniony w momencie jej podejmowania miał przekonanie o słuszności tego kroku. Wypływają z tego określone wnioski, co do przebiegu i organizacji procesu motywowania osoby uzależnionej do terapii oraz procedur uruchamianych po jej podjęciu. 2007 terapia_specjalny.indd 59 Uważa się, że skutecznemu motywowaniu alkoholików do leczenia sprzyjają dwa czynniki: • Ponoszenie przez alkoholików negatywnych następstw picia (kosztów picia). • Utworzenie przez otoczenie społeczne alkoholika jednolitej, zwartej, konsekwentnej, zainteresowanej jego trzeźwieniem „koalicji trzeźwościowej”. Oddział Leczenia Alkoholowych Zespołów Abstynencyjnych (OLAZA) Bardzo często na oddziałach leczenia alkoholowych zespołów abstynencyjnych nie robi się nic poza farmakoterapią oraz przekazaniem pacjentowi diagnozy o uzależnieniu i zaleceniu poddania się terapii. Czasem stosuje się metody konfrontacyjne i perswazyjne, podaje adres, gdzie można podjąć leczenie. Stwierdzono, że brak jakiegokolwiek działania daje gorsze efekty niż zastosowanie choćby względnie krótkiej terapii. Do zadań oddziału leczenia alkoholowych zespołów abstynencyjnych należy udzielanie indywidualnych świadczeń zapobiegawczo–leczniczych dla osób uzależnionych od alkoholu oraz prowadzenie działań informacyjno–edukacyjnych mających na celu motywowanie pacjentów do podjęcia psychoterapii uzależnienia. Indywidualne świadczenia zapobiegawczo–lecznicze to: • działania diagnostyczne w zakresie uzależnienia lub współuzależnienia oraz związanych z tym szkód zdrowotnych, • postępowanie medyczne ukierunkowane na leczenie szkód zdrowotnych, a w szczególności: leczenie alkoholowych zespołów abstynencyjnych oraz oddziaływania farmakologiczne wspomagające psychoterapię uzależnień. Na OLAZĘ przyjmowani są pacjenci w zespole abstynencyjnym (F10.3), zespole abstynencyjnym z majaczeniem (F10.4 ) oraz w zespole abstynencyjnym z drgawkami (F10.41). Terapia oparta na zasadach psychologii motywacji Stosunkowo mało znane są w polskim lecznictwie metody pracy z pacjentem oparte na zasadach psychologii motywacji. Celem terapii staje się uzyskanie szybkiej, umotywowanej wewnętrznie zmiany. Strategia leczenia nie polega na dostarczaniu klientowi wskazówek ani towarzyszeniu mu, krok po kroku, aż do wyzdrowienia, ale raczej na uruchomieniu motywacji, która ma zmobilizować własne zasoby obronne klienta. Terapię motywacyjną można podzielić na dwie główne fazy: wzbudzanie motywacji do zmiany oraz wzmacnianie postanowienia o zmianie. Na oddziale detoksykacyjnym warto poświęcić czas na realizację pierwszego z tych celów. Podejście motywacyjne wywodzi się z badań nad procesami naturalnego zdrowienia. Prochaska i DiClemente przedstawili model wyjaśniający sposób, w jaki ludzie modyfikują swoje zachowania związane z uzależnieniem bez względu na to, czy poddają się terapii, czy nie. Zaobserwowano, że ludzie, w miarę czynionych postępów w modyfikacji zaburzonego zachowania, przechodzą przez kolejne stadia zmiany: 1. Jeszcze nie rozważanie zmiany. 2. Rozważanie zmiany. 3. Postanowienie zmiany. 4. Działanie. 5. Podtrzymywanie. 6. Nawrót w przypadku braku sukcesu we wprowadzaniu zmiany. Najbardziej krytyczne stadia to rozważanie zmiany i postanowienie zmiany. Na tym etapie należy pomóc pacjentowi przemyśleć, w jakim stopniu picie jest dla niego problemem i jaki 59 2007-12-11, 18:26:15 w ydanie s pec jalne wywiera wpływ (pozytywny i negatywny) na jego życie. By doszło do postanowienia zmiany, musi się zachwiać dotychczasowa równowaga między zaletami i wadami picia. Na jednej szali jest dążenie do zachowania status quo (kontynuacja picia), a na drugiej dążenie do zmiany. Pierwszą szalę obciążają postrzegane korzyści płynące z picia i lęk przed konsekwencjami, jakie niesie zmiana. Na drugiej szali można już dostrzec korzyści płynące z zaprzestania picia i lęk przed konsekwencjami braku zmiany. Zadanie terapeuty to przeważenie tej drugiej szali. Klient musi też oszacować, czy zmiana zachowania związanego z piciem w ogóle jest możliwa i jaki będzie bilans zysków i strat. Miller i Sanchez wymieniają sześć czynników działających podczas stosunkowo krótkotrwałej terapii i – jak wykazały badania – uruchamiających zmianę u alkoholików. Są to: – Informacje zwrotne o zagrożeniu dla zdrowia lub o zaistniałym już uszkodzeniu. Pacjent powinien być dokładnie zdiagnozowany. Testy powinny obejmować wybrane obszary, w których prawdopodobne jest pojawienie się problemów lub wskaźników ryzyka. Te obszary to: zdrowie fizyczne, funkcjonowanie neuropsychologiczne, konsumpcja alkoholu (ilość/częstość), problemy związane z piciem, czynniki ryzyka. Należy wykonać biochemiczną analizę krwi, Test Rozpoznawania Zaburzeń Związanych z Piciem Alkoholu – AUIDIT, zastosować kwestionariusze do autodiagnozy, skale niewerbalne z testu inteligencji Wechslera itp. – Nacisk na osobistą odpowiedzialność za zmianę. – Jednoznaczna porada o konieczności zmiany. – Wykaz alternatyw dotyczących zmiany. – Empatia za strony terapeuty. – Ułatwienie klientowi osiągnięcia osobistej skuteczności lub optymizmu. Interwencje te dają szansę na rozpoczęcie leczenia. W terapii należy przestrzegać pięciu zasad: OKAZYWAĆ EMPATIĘ. Według Rogersa terapeuta empatycznie reagujący uważnie słucha tego, co mówi pacjent, po czym odzwierciedla klientowi treść jego własnej wypowie60 terapia_specjalny.indd 60 dzi, często ją modyfikując lub prze- przekonania, że może przestać pić. Jeformułowując. Może przy tym dać do śli ktoś nie wierzy, że coś się zmieni, to zrozumienia, co klient czuje jawnie po co miałby się konfrontować ze swobądź skrycie. Empatyczny sposób re- im problemem. agowania: Terapeuta pełni jednocześnie rolę – rzadko wywołuje opór, wspierającego towarzysza i doświad– zachęca klienta do rozwinięcia poru- czonego konsultanta. Musi uszanoszanego wątku, wać decyzje pacjenta i jego prawo do – komunikuje szacunek i troskę, zacie- samostanowienia. Tylko klient może śnienia „robocze przymierze terapeu- bowiem zadecydować o zmianie dotyczne”, tychczasowego zachowania związanego – pozwala terapeucie wyjaśnić kliento- z piciem i zrealizować podjętą decywi dokładnie, co miał na myśli, zję. Terapeuta stara się klienta chwa– technika ta może służyć ugruntowa- lić, a nie krytykować; podbudowywać, niu wyrażonych przez klienta myśli. a nie załamywać. Podejście to polega ROZWIJAĆ POCZUCIE ROZBIEŻNOŚCI. w głównej mierze na słuchaniu, a nie Pomagamy dostrzec różnice między na mówieniu klientowi, co ma robić. stanem obecnym a pożądanym. By po- Jeśli terapeuta do czegoś namawia, robi budzić ten dystans, trzeba zwiększyć to subtelnie. Dużą rolę odgrywa w tym świadomość osobistych konsekwencji podejściu umiejętność empatycznego picia. słuchania i reagowania. UNIKAĆ DOWODZENIA SWYCH RACJI. A zatem terapeuta: Ambiwalencja i percepcja rozbieżności • Nie wchodzi w dyskusje z klientami. mogą wytworzyć mechanizmy obron- • Nie narzuca klientom etykietki diane, które wprawdzie obniżą u klienta gnostycznej. dyskomfort, lecz nie doprowadzą do • Nie mówi klientom, co „powinni” zaprzestania picia ani nie zredukują zrobić. związanego z piciem poczucia zagroże- • Nie stara się „przełamać” zaprzeczania nia. Nierealistyczne (zdaniem pacjendrogą bezpośredniej konfrontacji. ta) ataki na picie wzbudzają postawę • Nie sugeruje klientom, że są „bezobronną i sprzeciw, wywołują wrażesilni”. nie, że terapeuta go nie rozumie. UniWzbudzanie motywacji do ka się dowodzenia swych racji wprost, zmiany ponieważ takie zachowanie wzbudza ZACHĘCANIE KLIENTA DO WYPOWIEDZI opór. Nie próbuje się skłonić klienta SAMOMOTYWUJĄCYCH. do przyjęcia etykietki diagnostycznej lub „przyznania się” do takiej ety- Terapeuta stara się wydobyć od klienta wypowiedzi, które mogą mieć charakkietki. Terapeuta nie stara się niczego ter samomotywujących. Dotyczą one: udowodnić ani o niczym przekonać siłą swej argumentacji. Zamiast tego stosu- • Otwartości na informacje dotyczące picia. je inne metody, pomagające klientowi trafnie ocenić konsekwencje picia • Przyznania się do realnych bądź potencjalnych problemów z piciem. i zdewaluować dostrzegane dotychczas • Wyrażania pragnienia zmian. zalety alkoholu. PODĄŻAĆ ZA OPOREM. Przykład: „Z faktu, że leży Pan tu na Nie stosujemy bezpośredniej konfron- oddziale, wnioskuję, że ma Pan kłopotacji z oporem. Zachęcamy do tego, by ty związane z piciem. Proszę mi o nich klient pomyślał o swoich sprawach in- opowiedzieć” lub „Na jakiej podstaaczej niż dotychczas, niczego jednak wie sądzi Pan, że należałoby skończyć mu nie narzucając. Ambiwalencja jest z piciem?” czymś normalnym, a nie patologiczW przypadku klientów niewiele mónym i omawia się ją otwarcie. Sposo- wiących o swych niepokojach związabem na opór jest odzwierciedlanie. nych z piciem użyteczna bywa techniWSPIERAĆ POCZUCIE WŁASNEJ ka paradoksu. Polega na odwróceniu SKUTECZNOŚCI. „kota ogonem” i subtelnym wykorzyZdaniem Bandury, podstawowym wy- staniu oporu pacjenta. Np. „Nie jeznacznikiem zmiany zachowania jest stem pewna, jak dalece zależy Panu na poczucie własnej skuteczności. Po- zmianie czy choćby na uważnym przyjtoczny odpowiednik tego to nadzieja rzeniu się swemu piciu. Mam wrażelub optymizm. Klient musi dojść do nie, że wolałby Pan dalej postępować 2007 2007-12-11, 18:26:16 w ydanie s pec jalne tak jak dotychczas.” lub, „Co takiego jest w piciu, że musi się Pan tego tak kurczowo trzymać i nie może z niego zrezygnować? EMPATYCZNE SŁUCHANIE. ZADAWANIE PYTAŃ. Terapeuta pyta, co klient czuje, co myśli, czego się obawia i jakie ma plany. Reaguje na to empatycznym odzwierciedleniem, afirmacją lub przeformułowaniem wypowiedzi. INFORMACJE ZWROTNE. Klient powinien dostać pisemne sprawozdanie z wyników badań i mieć możliwość porównania ich z normami. Wyniki powinny zostać szczegółowo wyjaśnione. Klient powinien mieć czas na ich skomentowanie. Pytamy: co myśli o tym, czy rozumie, czy dziwi go to itp. Wzmacniamy pojawiające się wypowiedzi samomotywujące. Odzwierciedlamy opór. DOWARTOŚCIOWYWANIE KLIENTA. Należy szukać okazji do szczerej afirmacji, pochwały i wzmacniania klienta. Np. „Doceniam, że wysłuchał Pan do końca tych informacji zwrotnych, które z pewnością wcale nie były dla pana przyjemne.” RADZENIE SOBIE Z OPOREM. Opór przejawia się w postaci przerywania, zagadywania, dyskutowania, zmiany tematu, brak odpowiedzi na zadawane pytania, nieuwagi, itp. Styl motywujaco–odzwierciedlający jest tu najlepszym rozwiązaniem. Przy stylu konfrontacyjno–dyrektywnym opór nasila się, zwiększa się, gdy terapeuta: • Dyskutuje, sprzecza się, podważa racje klienta. • Ocenia, krytykuje, obwinia. • Ostrzega przed ujemnymi konsekwencjami. • Próbuje perswazji poprzez odwoływanie się do logiki lub dowodów. • Interpretuje lub analizuje „przyczyny” oporu. • Konfrontuje z autorytetami. • Jest sarkastyczny lub okazuje niedowierzanie. PRZEFORMUŁOWYWANIE – polega na pozytywnym naświetleniu problematycznych spraw. PODSUMOWYWANIE. Ważne jest, by powtarzać i podsumowywać te wypowiedzi, które mają charakter samomotywujący. Trzeba też uwzględnić elementy niechęci lub oporu, by zapobiec odrzuceniu podsumowania. 2007 terapia_specjalny.indd 61 Strategia edukacyjna Nieco częściej niż wyżej opisaną metodę stosuje się na oddziałach detoksykacyjnych taktykę opartą na edukacji i stwarzaniu możliwości do odnoszenia do siebie podawanych treści. Pracę z pacjentem należy rozpocząć jak najwcześniej. Już w kilka godzin po przyjęciu, gdy pacjent jest przytomny i stan kliniczny pozwala na odbycie rozmowy – warto porozmawiać o samopoczuciu. Jak się czuje, co się takiego stało, że tutaj trafił? Pytamy o objawy abstynencyjne (np. wg CIWA–A). Na ogół pacjent cierpiący fizycznie odpowiada na takie pytania zgodnie z prawdą. Należy zapisać wszelki skargi pacjenta. Często zdarza się, że pacjent, gdy tylko poczuje się lepiej, szybko zapomina o tym, jak czuł się w momencie przyjęcia na oddział. Należy umówić się z nim na spotkanie za kilka dni. I to kolejne dobrze jest prowadzić w formule grupowej. *** Ustawiamy krzesła w kręgu. Zaczynamy od przedstawienia się. Prosimy wszystkich, by powiedzieli – jak to się stało, że trafili tutaj. Który dzień są na leczeniu, jak czuli się na początku, a jak teraz? Czy kiedyś byli już na detoksykacji lub w inny sposób leczyli się z powodu alkoholu? Jakie mają plany, jeśli chodzi o swoje picie? Jeśli ktoś nie chce mieć problemów z powodu picia, to czy wie jak się ich pozbyć? Co pozostali sądzą o takich sposobach radzenia sobie? Może ktoś ma inny pomysł na takie kłopoty? Taki może być scenariusz pierwszego spotkania. Na początku lepiej jest unikać etykietowania i stawiania diagnoz. To wzmaga opór. Terapeuta prowadzący taką grupę powinien korzystać z całego arsenału technik terapeutycznych. Zadawanie pytań nie może być podstawową metodą. Zasady kontaktu terapeutycznego z klientem na OLAZA są takie same, jak z innym pacjentem. Tu również obowiązuje okazywanie zrozumienia, akceptacja, dawanie wsparcia i nadziei. Być może trudniej realizować te zasady, ponieważ wśród alkoholików częściej zdarzają się osoby agresywne, demonstrujące niechęć do leczenia i nieufność wobec terapeuty. Jeśli jednak terapeuta rozumie funkcjonowanie psychologicznych mechanizmów uzależnienia, to łatwiej mu poradzić sobie z taką postawą pacjentów. Na kolejnych spotkaniach trzeba stworzyć okazję do samodiagnozowania (np. „Test baltimorski”, „Czy mogę pić bezpiecznie?”, CAGE itp.) oraz zdobywania wiedzy na temat uzależnienia i metod leczenia. Przykładowe tematy grupy edukacyjnej pracującej na OLAZA: – Co to jest uzależnienie? – Dlaczego ludzie uzależniają się od alkoholu i innych substancji psychoaktywnych? – Co się psuje od alkoholu? – Dlaczego nie mogę powstrzymać się od picia, mimo iż bym chciał? – W jaki sposób można poradzić sobie z alkoholem, by przestał być źródłem problemów? Wykłady powinny być krótkie, prowadzone w formie mikroedukacji. Trzeba później stworzyć okazję, by pacjenci mogli zdobytą wiedzę odnosić do samych siebie i swojego życia, gdyż ma ona przyczynić się do zmiany ich myślenia i postępowania. Do zajęć można wykorzystać plakaty (np. z fazami uzależnienia), nagrania audiowizualne, filmy („Nazywam się Bill W.”, „Stracony weekend”, „Rozdarte dusze”, „28 dni”, „Kiedy mężczyzna kocha kobietę” itp.), odpowiednio dobrane lektury. Ważnym czynnikiem motywującym jest dostarczanie przykładów i wzorów konstruktywnego postępowania służącego trzeźwieniu. Można to osiągnąć np. poprzez udział w programie osób, które same kiedyś patologicznie piły, ale odniosły sukces w prowadzeniu trzeźwego życia. Przed opuszczeniem przez pacjenta Oddziału Leczenia Alkoholowych Zespołów Abstynencyjnych lekarz prowadzący wraz z psychoterapeutą powinni odbyć z nim rozmowę podsumowującą. Należy omówić wyniki wszystkich badań laboratoryjnych oraz testów do autodiagnozy. Pacjent powinien zostać poinformowany o zagrożeniach dla jego zdrowia i uszkodzeniach już istniejących. Powinien usłyszeć, co ma robić, by powstrzymać autodegradację organizmu. Jeśli pacjent jest osobą uzależnioną, to diagnoza wraz z uzasadnieniem powinna zastać przekazana w trakcie tej rozmowy. Bibliografia 1. Mellibruda J., „Psychoterapia uzależnienia od alkoholu. Podejście strategiczno–strukturalne”, w: TUiW Nr 4(25) lipiec–sierpień 2002 2. „Motywowanie do terapii”, PARPA, Warszawa, 1995 3. Sobolewska Z., „Pierwszy kontakt terapeutyczny”, w: TUiW, wrzesień–październik 1999 61 2007-12-11, 18:26:16 w ydanie s pec jalne Inspiracją do napisania artykułu były liczne komentarze terapeutów pracujących w lecznictwie uzależnień dotyczące poczucia wypalenia, automatyzacji pracy, trudności z realizacją programu terapeutycznego Leszek Sagadyn PROCES GRUPOWY W PSYCHOTERAPII UZALEŻNIEŃ Prowadząc szkolenia i zajęcia superwizyjne w zakresie specyficznych obszarów psychoterapii, zaobserwowałem, że uczestnicy szkoleń zdają się ignorować bądź bagatelizować zjawiska dynamiki grupowej, co w konsekwencji prowadzi do problemów z realizacją programu terapeutycznego, a czasem wręcz uniemożliwia prowadzenie zajęć lub powoduje nasilony opór i wypadanie pacjentów z terapii. *** Psychoterapia grupowa jest uważana przez większość specjalistów za metodę z wyboru w psychoterapii uzależnień. Dzieje się tak dlatego, że grupa jako element odniesienia i nacisku pozwala identyfikować i korygować mechanizmy obronne osób uzależnionych, które odgrywają najistotniejsze znaczenie w powstawaniu i utrzymywaniu się uzależnienia. Kolejnym argumentem za stosowaniem psychoterapii grupowej w leczeniu uzależnień jest aspekt ekonomiczny i efektywność terapii – istotnie większa niż w terapii indywidualnej. W praktyce ostatnich lat terapię uzależnień utożsamia się wręcz z psychoterapią grupową, co wydaje się być jednak zbyt dużym uogólnieniem, najlepsze efekty przynosi łączenie psychoterapii indywidualnej i grupowej spójnym programem terapii np.: behawioralno–poznawczym. Bez wątpienia „grupa” stanowi niezbędny składnik psychoterapii uzależnień w początkowych etapach terapii. Początkowe cele terapii to identyfikacja problemu, osłabienie i korekta mechanizmów obronnych – zwłaszcza zaprzeczeń i racjonalizacji uniemożliwiających podjęcie świadomej decyzji o podjęciu terapii i uzyskanie choćby wstępnej motywacji do leczenia. Kolejne cele to intensyfikacja procesu społecznego uczenia się, zdobycie koniecznej wie62 terapia_specjalny.indd 62 dzy na temat uzależnienia i funkcjonowania procesów psychicznych, co oczywiście dla pacjenta wiąże się z przekroczeniem obron i uzyskaniem choćby częściowego kontaktu ze sobą. Realizacja powyższych celów u pacjentów uzależnionych byłaby bardzo trudna w kontakcie indywidualnym, ponieważ istota uzależnienia to utrata kontaktu ze sobą, zawężenie i usztywnienie procesu percepcji społecznej, wglądu oraz zaburzenia w sferze myślenia utrwalające alienację społeczną i wzmacniające koncentrację na przedmiocie uzależnienia. We wstępnym etapie terapii indywidualnej trudno jest osiągnąć taki poziom kontaktu, zaufania pacjenta, w którym możliwe byłoby przełamanie obron i zmiana jego sposobu percepcji. Tylko „grupa” i zachodzące się w niej naturalne procesy wzmacniające napięcie, tworząca się spójność oraz możliwość bezpośredniej i natychmiastowej konfrontacji (w możliwie bezpiecznych dla pacjenta warunkach) pozwalają na „zawieszenie”, a potem korektę mechanizmów obronnych warunkującą uzyskanie wstępnej motywacji i uruchomienie procesu terapeutycznego. Obciążeni W ostatnich 15 latach w Polsce można chyba mówić o rewolucji w psychoterapii uzależnień. Z marginalnej, „peryferyjnej” dziedziny psychiatrii, praca, która uznawana była za wręcz wstydliwą, bo skazaną na brak sukcesów i kontakt z „elementem” (efektywność leczenia uzależnienia od alkoholu w 1985 roku wahała się na poziomie błędu statystycznego i wynosiła 5–7%), lecznictwo odwykowe stało się jedną z najbardziej dynamicznych dziedzin terapii i psychoterapii. Dzięki olbrzymiemu zaangażowaniu energii i środków materialnych najpierw w edukację osób pracujących w lecznic- twie odwykowym, a potem środowiska lokalnego, terapia odwykowa uzyskała status co najmniej równoprawny z innymi działami psychiatrii, a „wydzielone” środki finansowe z samorządów lokalnych pozwoliły rozwinąć kompleksową terapię pacjentów uzależnionych i ich rodzin. Powstało wiele sensownych, rozbudowanych programów terapeutycznych obejmujących pacjenta w jego środowisku rodzinnym i lokalnym. Najistotniejszą częścią tych programów są różnego rodzaju grupy terapeutyczne. Największymi zaletami programów terapeutycznych (oczywiście tych dobrych) jest ich kompleksowość, przewidywalna struktura, dostosowanie do aktualnej wiedzy teoretycznej i możliwości pacjenta oraz ich weryfikowalność. Przez wiele lat w polskim lecznictwie uzależnień trudno było mówić o „programach” terapii, może między innymi dlatego obecnie programy terapeutyczne często żyją „własnym życiem” bez odnoszenia ich do odbioru pacjentów czy prób modyfikacji i uelastyczniania. NFZ wymaga programów, Miejskie Komisje ds. Rozwiązywania Problemów Alkoholowych wymagają programów i sprawozdań z ich realizacji, które niestety czasem są ważniejsze niż efektywność terapii czy satysfakcja pacjentów. Po jakimś czasie, skądinąd często dobrze wyszkoleni, psychoterapeuci stają się zmęczonymi, wypalonym realizatorami monotonnych, nudnych – ale za to dobrze udokumentowanych programów. Mają poczucie przymusu ich realizacji, konieczności trzymania się schematów i procedur, które są przecież „naukowo” sprawdzone i przydatne do terapii. Mało tego, ważna jest przecież kolejność, trzeba wszystkim pacjentom dostarczyć maksymalną ilość procedur i materiałów, żeby „wypełnić im czas”, „nie powodować rozproszenia”, „mogą przecież uruchomić się mechani2007 2007-12-11, 18:26:17 w ydanie s pec jalne zmy uzależnienia”. „Wszyscy pacjenci • Faza kontroli i sterowania (faza (oczywiście są różni i indywidualni) mają wtórnej integracji, faza konstruktywwspólny problem – uzależnienie, który nej pracy grupy), w której kształtuje jest pierwotny, a przynajmniej nadrzęd- się pewna równowaga, spada napięny do wszystkich innych”. Oczywiście te cie, mniej jest konfliktów i kryzysów i inne „neomity” terapii uzależnień (bar- w grupie, jasne są role i formy komunidzo przypominają sprawne racjonalizacje kacji – to faza, która najbardziej sprzyja naszych pacjentów– czyżby można się twórczej pracy i rozwiązywaniu problenimi było zarazić?) są różnie traktowane mów. w różnych ośrodkach, ale wielu terapeu- • Faza kończenia grupy (niewyróżniana przez wszystkich autorów), tów mówi, że są nimi bardzo obciążeni. zaznaczenie kończenia grupy oraz Proces grupowy poświęcenie temu procesowi czasu Jak ten wstęp ma się do „procesu grupo- i uwagi wydaje mi się bardzo istotne wego”? Sądzę, że zasadniczą przyczyną i zasługuje na wyodrębnienie, a także poczucia monotonii, znużenia, automa- oddzielne omówienie. Najważniejtyzacji, a co za tym idzie wypalenia za- szym celem w tym etapie procesu gruwodowego i uprzedmiotowiania pacjen- powego jest przygotowanie pacjentów tów jest właśnie małe (lub zupełne) nie- do opuszczenia grupy oraz zapewnieuwzględnianie procesu grupowego. Su- nia transferu uzyskanej wiedzy i umieperwizując zajęcia grupowe, spotykałem jętności na zachowania pozagrupowe się nawet z poglądami, że w grupach za- – wykorzystanie terapii w życiu! FAZA I – ORIENTACJI daniowych, zwłaszcza otwartych, w ogóle nie występuje coś takiego jak „dyna- Najbardziej istotnym, moim zdaniem, zjawiskiem w tej fazie jest poznawanie mika grupowa”. Uważam ten pogląd za się (oswajanie) członków grupy, sprawz gruntu fałszywy a wręcz szkodliwy. DEFINICJA PROCESU GRUPOWEGO: dzanie swoich możliwości i preferenProces grupowy (dynamika grupy) to cji na tle innych członków oraz próba zjawisko występujące w każdej grupie wstępnego określenia norm i zasad ludzi, w której jest możliwy bezpośred- obowiązujących na grupie (także zasad ni kontakt jej uczestników, odbywa się komunikacji). W zależności od rodzaju on w określonym czasie pozwalającym grupy, jej celów strategicznych (terana zaistnienie tych interakcji. Charak- peutycznych), składu, a także osoboteryzuje się pewną swoistością i regu- wości i preferencji prowadzącego, jego larnością, możliwą do wyodrębnienia we stylu prowadzenia, czasu trwania oraz wszystkich grupach (nawet otwartych, intensywności zjawisk i relacji w tej facyklicznych, daje się to także zauważyć zie, przebieg procesu grupowego może w jednorazowych grupach warsztato- się znacząco różnić. Część praktyków wych czy edukacyjnych prowadzonych uważa, że nawiązanie kontraktu terametodami aktywnymi). peutycznego jest pierwszym istotnym PODSTAWOWE FAZY DYNAMIKI wydarzeniem na grupie w fazie orienGRUPOWEJ TO: tacyjnej. (Można też kontrakt traktować • Faza orientacji (inaczej faza po- jako oddzielny element procesu gruczątkowa, budowania zaufania i bez- powego poprzedzający i w jakiś sposób pieczeństwa, faza wstępnej integracji): określający fazę orientacyjną). w tej fazie toczy się proces określania • Kontrakt terapeutyczny to niezwykle ważny element każdej grupy teracelów i możliwości danej grupy (często te cele nie są tożsame z celami terapeu- peutycznej bez względu na jej cechy formalne, strukturę czy miejsce w protycznymi prowadzących – zawsze jest ich wiele i mają różne wymiary [grupo- gramie terapeutycznym. Kontrakt w początkowej fazie terapii grupowej jest we, indywidualne, jawne, ukryte, ....] ) • Faza rywalizacji napięć i konflik- praktycznie jedynym instrumentem tów (faza przejściowa, faza kształtowa- prowadzącego umożliwiającym kontrolę nia się norm i ról grupowych). To naj- komunikacji czy innych dynamizmów bardziej dynamiczna faza, „nasycona” grupowych. Poza tym, ustalenia zawarte emocjonalnie, w której kształtują się w kontrakcie terapeutycznym pozwalarole grupowe, tworzą indywidualne dla ją rozpocząć realizację wstępnych celów każdej grupy normy, formuje się ak- grupowych, ustalić formy komunikacji ceptowalny poziom napięcia, tolerancji umożliwiające funkcjonowanie grupy i akceptacji. i wymianę informacji. Kontrakt w dużej 2007 terapia_specjalny.indd 63 mierze może konstytuować rolę i pozycję prowadzącego (w zależności od typu grupy i celów terapeutycznych). Dobry kontrakt powinien być dostosowany do celów stawianych sobie przez terapeutę, nie tylko celów stricte zadaniowych (program terapii), ale także ogólnych celów realizowanych w każdej grupie terapeutycznej. Podstawowe treści, które powinny być zawarte w kontrakcie terapeutycznym, to: – Zachowanie tajemnicy (faktów osób i zdarzeń) – zazwyczaj dopuszcza się możliwość dzielenia się z innymi własnymi doświadczeniami (funkcja rozładowania napięcia). Określenie norm i form komunikacji (warto, aby prowadzący uzyskał przyzwolenie grupy do zachęcania uczestników do konstruktywnych aktywności „bez naciskania i wymuszania”. Pacjent powinien mieć w każdym miejscu terapii poczucie, że sam kontroluje poziom swojej otwartości i zawsze może powiedzieć – „stop”) – Określenie struktury czasowej uczestnictwa w grupie. – Określenie podstawowych norm porządkowych (możliwe wypracowanie tych zasad przez grupę w sesji zawierania kontraktu). – Zakaz zachowań agresywnych. – Zakaz stosowania środków psychoaktywnych (niekontrolowanych przez lekarza – najlepiej współpracującego z terapeutą grupowym). – Podczas zawiązywania kontraktu warto umówić się na „nienawiązywanie relacji erotycznych między członkami grupy”. Wszystkie wymienione (a zwykle jest ich więcej) punkty kontraktu powinny być przedstawione jasnym, dostosowanym do możliwości percepcyjnych pacjenta językiem, a ich rozumienie zawsze potwierdzane. Nie powinno być zbyt dużo warunków kontraktu, bo ich nadmiar zaburza proces grupowy (utrudnia formowanie się spontanicznych, indywidualnych norm dla danej grupy), poza tym konieczność „pilnowania” zbyt wielu zasad i norm narzuconych, praktycznie uniemożliwia realizację programu czy formowanie się specyficznych celów dla danej grupy. Ignorowanie lub bagatelizacja łamania norm grupowych (a gdy ustalono ich zbyt dużo i są bardzo szczegółowe, to w zasadzie staje się nieuniknione), powoduje utratę zaufania do prowadzącego i do norm grupowych – kończy 63 2007-12-11, 18:26:18 w ydanie s pec jalne się najczęściej oporem lub kryzysem w grupie. Długość fazy orientacji zależy od takich czynników jak: rodzaj grupy (otwarta, zamknięta,) charakter grupy (wsparcia, terapeutyczna, samopomocowa), skład pacjentów (dobór do grupy), styl prowadzenia, czas trwania sesji, częstotliwość itp. Generalnie można powiedzieć, że czym większa jednorodność grupy, zwłaszcza jeśli chodzi o odpowiednie przygotowanie pacjentów do terapii i ich świadomość celów, tym faza orientacyjna przebiega sprawniej, szybciej i mniej konfliktowo, dużą rolę odgrywa dobry i klarowny kontrakt terapeutyczny. W trakcie prowadzenia praktycznie każdej grupy terapeutycznej czy treningowej prowadzący powinien brać pod uwagę i kontrolować jednocześnie co najmniej cztery perspektywy (grupy celów): – perspektywa celów terapeutycznych, – perspektywa indywidualnych celów pacjentów, – perspektywa celów wynikających z procesu grupowego (dynamiki grupy), – perspektywa możliwości i ograniczeń terapeuty. Wszystkie te perspektywy terapeuta powinien zauważać, kontrolować i wybierać kierunek pracy najbardziej adekwatny i możliwy do realizacji w danym momencie pracy w grupie. Podstawowe cele, które można sobie stawiać w fazie orientacyjnej, to: – nawiązanie kontraktu, – ustalenie i przetrenowanie reguł komunikacji grupowej, – uzyskanie bazowego poziomu bezpieczeństwa i zaufania w grupie, – wstępne określenie reguł i norm umożliwiających funkcjonowanie grupy, – umożliwienie ekspresji i autoprezentacji członkom grupy. Najczęstsze problemy w tej fazie to: • opór przed przyjęciem i akceptacją kontraktu, • konflikty interpersonalne związane z autoprezentacją, • problemy z „wytrzymywaniem” napięcia, • „sprawdzanie”, „prowokowanie” prowadzącego, • nadmierna koncentracja na sobie uwagi grupy przez niektórych 64 terapia_specjalny.indd 64 uczestników, • opór przed otwartą komunikacją i ekspozycją społeczną oraz inne. W trakcie wstępnej fazy rozwoju grupy największą uwagę należy poświęcić celom grupowym, służącym integracji i budowaniu poczucia bezpieczeństwa. Bez osiągnięcia powyższych celów realizacja programu terapeutycznego może okazać się niemożliwa lub powierzchowna. Warto zwracać także uwagę na indywidualne cele członków grupy (diagnoza), ale koncentracja na nich nie powinna być zbyt duża (anarchia, atomizacja, wzrost napięcia), zwykle należy dać krótkie wzmocnienie, akceptację poprzez okazanie zainteresowania poszczególnym pacjentom. Pomaga to uniknąć napięć w pierwszej fazie terapii. Należy w tej fazie zdecydowanie unikać konfrontacji czy ostrych, oceniających interwencji. W niektórych typach grup prowadzonych w terapii uzależnień, zwłaszcza w grupach otwartych, edukacyjnych, zadaniowych, poziom integracji i spójności zawsze będzie niezbyt duży ze względu na ich cel i charakter. Mimo to należy kontrolować proces grupowy, ponieważ jest on zawsze obecny, a świadomość jego istnienia ułatwia realizację celów terapeutycznych czy edukacyjnych i umożliwia rozumienie aktualnego procesu. FAZA PRZEJŚCIOWA – II ETAP PROCESU GRUPOWEGO W grupach zamkniętych, zwartych, prowadzonych codziennie jest to najczęściej drugi, trzeci dzień terapii, bądź 3 – 5 spotkanie (choć te przybliżenia czasowe mogą być zupełnie nietrafione). Przede wszystkim chodzi o pewną prawidłowość procesu grupowego – po fazie wstępnej (badania wzajemnego, wstępnej operacjonalizacji celów i zasad) przychodzi czas na odkrywanie „drugiego dna” – własnych preferencji, ograniczeń, przyzwyczajeń, osobistych przekonań czy norm postępowania, które najczęściej nie są identyczne, a czasem bardzo odległe od zasad i norm innych członków grupy. Po fazie obserwacji i tonowania reakcji dla zachowania bezpieczeństwa i stabilności w grupie przychodzi czas na ujawnianie motywów osobistych, większą ekspresję emocjonalną, próbowanie „na ile sobie mogę pozwolić, na ile grupa jest w stanie zaakceptować mnie takim, jakim jestem” (czasem pacjenci wręcz prowokują odrzucenie pokazując, jak mogą być źli). W tym etapie zaczynają chyba w największym stopniu (większym niż na innych etapach rozwoju grupy) ścierać się motywy osobiste członków grupy z celami terapeutycznymi czy celami „grupowymi” (budowanie spójności i norm grupowych). Jak wynika z tego krótkiego opisu, to etap procesu grupowego najbardziej dynamiczny, burzliwy i konfliktorodny. Jest też chyba najważniejszym etapem warunkującym późniejszą realizację założonych celów terapeutycznych oraz ogólnych celów grupowych. Można powiedzieć, że bez przepracowania fazy przejściowej (nie wolno udawać, że ten etap nie występuje – bo jest spokojnie i łagodnie – zawsze taki etap w rozwoju grupy się pojawia – choć nie zawsze przebiega dramatycznie), niemożliwa staje się praca na głębszym poziomie integracji, otwartości, zwiększonym poziomie napięcia emocjonalnego, czy zaufania. Oznacza to, że nie można sobie wtedy stawiać zbyt ambitnych celów terapeutycznych – zwłaszcza jeśli chodzi o cele wglądowe czy uzyskanie zmiany w zakresie ekspresji emocjonalnej czy destrukcyjnych zachowań. W etapie przejściowym bardzo często występują konflikty: ról, interesów, trwa walka o władzę w grupie, próby przejęcia kontroli czy odwrócenia uwagi od celów terapeutycznych. Myślę, że specyficzne dla terapii odwykowej w tej fazie procesu grupowego jest zwiększone ryzyko nawrotu spowodowane naturalnym w tym okresie wzrostem napięcia emocjonalnego i nasileniem mechanizmów obronnych związanych z wyuczoną reakcją na napięcie. Podstawowe cele, jakie sobie można stawiać na tym etapie, to: – cele grupowe – uzyskanie poczucia bezpieczeństwa w grupie, poczucia spójności i przynależności grupowej, otwartej komunikacji, akceptacja różnorodności i odmienności członków grupy, ustalenia podstawowych norm funkcjonowania specyficznych dla danej grupy; – cele osobiste – uzyskanie osobistej otwartości i poczucia bezpieczeństwa, ujawnienie konfliktowych obszarów, „oswojenie” lęku przed odrzuceniem, uwewnętrznienie norm grupowych, wstępna akceptacja własnych błędów i ograniczeń, uzyskanie zdolności „wytrzymywania” zwiększonego poziomu niepokoju, otwartość i akceptacja wobec innych 2007 2007-12-11, 18:26:19 w ydanie s pec jalne członków grupy; – cele terapeutyczne – (w zależności od typu grupy i stawianych sobie celów terapeutycznych) – praca na podwyższonym poziomie napięcia, realizacja tematów (celów) zgodnie z programem w kontekście powyżej opisanych celów grupowych i indywidualnych. Umiejętne „wplatanie” celów ogólnych w program terapeutyczny, wzmożona uwaga na większe w tym okresie ryzyko nawrotu – zwłaszcza w grupach otwartych, gdzie kontrola abstynencji jest często niemożliwa. FAZA PRACY WŁAŚCIWEJ – III ETAP PRACY GRUPOWEJ W zależności od rodzaju grup i formy ich prowadzenia zaczyna się często po rozwiązaniu przez grupę sytuacji kryzysowej, która prowadzi do przeformułowania celów grupowych (czasem także celów osobistych członków grupy). W terapii odwykowej osiągnięcie tej fazy rozwoju grupy wiąże się z utrzymaniem dłuższej abstynencji przez uczestników, co z kolei zapewnia umiejętność podstawowego radzenia sobie z napięciem bez używania środków psychoaktywnych. Nawrót u któregoś z członków jest zawsze sytuacją kryzysową i wymaga przepracowania przez całą grupę, często też wiąże się z rekonstrukcją norm i ról grupowych. Wyraźnie widać w opisie tej fazy procesu, że etap pracy właściwej także ma swoistą „dynamikę” i wymaga uwagi nie tylko ze względu na realizację programu terapeutycznego, ale także na procesy grupowe i cele poszczególnych członków grupy. W tej fazie terapii można jednak zakładać większą autonomię uczestników, a także istnienie spójności grupowej, która pozwala na lepszą tolerancję napięć i frustracji, a co za tym idzie na łatwiejszą realizację celów terapii czy programu terapeutycznego. Kryzys jest tu także czymś naturalnym, może dotyczyć różnych sfer funkcjonowania pacjentów, najczęściej to wcześniej opisany problem abstynencji, często pojawiają się w tej fazie kryzysy związane z hierarchią wartości, różnicami w doborze celów do bieżącej pracy, oporem przed zwiększaniem otwartości czy pracą nad tematami istotnymi dla „mniejszości grupowej”. Rolą terapeuty jest wychwycić sytuacje konfliktowe i podjąć decyzję, czy można je „zignorować”? – czyli pozwolić grupie na wypracowanie 2007 terapia_specjalny.indd 65 • uprzedzenie o „wymaganiach realwłasnych rozwiązań, czy wymagają one nego świata”, w którym nie zawsze podkreślenia i nazwania, bo w istotny obowiązują reguły komunikacji sposób blokują pracę w grupie? i otwartości obecne w małej grupie Innymi „typowymi” problemami terapeutycznej. w fazie pracy właściwej są tematy zwiąCzęsto w fazie końcowej grupy możzane z akceptacją uzależnienia i adana wprowadzić procedurę „planowania ptacją do nowej roli życiowej. Problem zmian”– która ułatwia transfer umieakceptacji uzależnienia przewija się jętności uzyskanych na grupie na repraktycznie od początku terapii, ale alne sytuacje życiowe – grupa oraz w fazie pracy właściwej jest kluczowy terapeuta pomaga w uadekwatnieniu i dotyczy przenoszenia doświadczeń z całości terapii na konkretne zachowa- oczekiwań, czasem w wypracowaniu „pierwszych kroków” przy wprowadzania i postawy. Także na etapie pracy właściwej po- niu realnych zmian życiowych uczestjawiają się naturalnie tematy związane ników grupy. z hierarchią wartości, poszukiwaniem – Warto też w fazie kończenia grucelów i sensu w życiu, niekoniecz- py uwrażliwić uczestników na ryzyko nie zawsze w bezpośrednim związku „wypalania się motywacji do zmian”, z problemem uzależnienia. Problemy zwłaszcza po fazie „euforii pogrupoegzystencjalne, poszerzanie i pogłębia- wej” utrzymującej się zazwyczaj do 2–3 nie wglądu, uadekwatnienie samooce- tygodni po zakończeniu grupy. ny, przewartościowywanie norm i poNależy zapewnić możliwość spotkastaw w relacjach z ludźmi – to najważ- nia członków grupy po około 3–6 mieniejsze i często pojawiające się zadania siącach od jej ukończenia, spotkanie to w fazie pracy właściwej. powinno mieć na celu wzmocnienie Na tym etapie nadal oczywiście mogą efektów terapii i urealnienie oczekisię zdarzać sytuacje kryzysowe, kon- wań. flikty czy wahania w zakresie motywaRozstanie – zakończenie (warto zorcji czy energii, jednak są one zazwyczaj ganizować rytuał, uroczystość rozstania, bardziej „dojrzałe”, łatwiejsze do opa- pamiętając o „domknięciu” wątków nowania czy przepracowania. Wyraźne osobistych i niejasnych relacji intersą też role poszczególnych członków personalnych). grupy, co umożliwia wzrost wzajemnej Dobrze, jeśli po rozwiązaniu grupy akceptacji i nastawienia kooperacyjne. uczestnicy i terapeuta mają poczucie Jak wynika z powyższego opisu, pra- zakończenia pewnego etapu, ważnego ca w takiej grupie (jeśli się oczywiście doświadczenia życiowego, któremu touda osiągnąć etap „wtórnej integracji”) warzyszą konkretne (najlepiej nazwaprzynosi zwykle duże efekty oraz daje ne w trakcie podsumowania) refleksje zazwyczaj dużą satysfakcję pacjentom i korzyści osobiste. Oczywiście po zai prowadzącym, dlatego często w tej kończeniu terapii grupowej możliwe fazie pracy pojawiają się problemy jest kontynuowanie relacji towarzyz rozwiązaniem kontraktu grupowego skich czy innych form terapii, jednak i zakończeniem pracy grupy. koniec grupy winien być wyraźnie FAZA KOŃCZENIA GRUPY nazwany i podkreślony, najlepiej z odPodstawowe cele na tym etapie to: wołaniem się do rozwiązania kontraktu – Podsumowanie realizacji celów tera- terapeutycznego dla danej grupy. peutycznych, zarówno w aspekcie *** grupowym jak i celów osobistych Myślę, że te krótkie uwagi oparte członków grupy. przede wszystkim na moich praktycz– Określenie sposobu zakończenia grupy ze wskazaniem ewentual- nych doświadczeniach z ponad dwunych dalszych możliwości wspar- dziestoletniej praktyki w prowadzeniu grup terapeutycznych okażą się przycia czy kontynuacji terapii. datne. Zdaję sobie sprawę z licznych – Rozwiązanie kontraktu grupowego skrótów myślowych i uproszczeń, dlaz zaznaczeniem: tego kieruję ten artykuł szczególnie • przestrzegania tajemnicy, • uprzedzeniem o możliwych „waha- do praktyków prowadzących psychoterapię grupową dla osób z problemem niach emocjonalnych”– będących uzależnienia. często następstwem intensywnych relacji grupowych, 65 2007-12-11, 18:26:19 w ydanie s pec jalne Osoby szukające pomocy u terapeuty najczęściej nie kierują się w wyborze specjalisty wyznawaną przez niego teoretyczną koncepcją pomagania. Skuteczność psychoterapii zależy w równym stopniu od stosowanych technik i strategii, co od jakości relacji terapeutycznej Jagoda Fudała ROLA RELACJI TERAPEUTYCZNEJ W PSYCHOTERAPII UZALEŻNIEŃ Wyniki badań nad efektywnością psychoterapii doprowadziły do wniosku, że psychoterapia jest skuteczna, tzn. przynosi poprawę stanu klienta, niezależnie od technik stosowanych przez różne szkoły terapeutyczne.1 Mimo zaciekłych sporów ideologicznych między szkołami psychoterapii i zasadniczych, wydawałoby się, różnic w stosowanych sposobach pracy, działania wszystkich skutecznych terapeutów mają określone cechy wspólne. W każdym procesie terapeutycznym chodzi o to, aby klient lepiej identyfikował, rozumiał i wyrażał swoje uczucia, zmienił postrzeganie i rozumienie siebie, a także otaczającego go świata oraz dokonał pożądanej zmiany zachowań. Osoby szukające pomocy u terapeuty najczęściej nie kierują się w wyborze specjalisty wyznawaną przez niego teoretyczną koncepcją pomagania. Poszukają osoby ciepłej, empatycznej, niestwarzającej barier w kontakcie, zarazem kompetentnej i na tyle pewnej siebie, że budzącej nadzieję na skuteczną pomoc. Oczekują od terapeuty zrównoważenia emocjonalnego i zaangażowania w pracę.2 Klienci podsumowując własną terapię, podkreślają najczęściej pozytywne oddziaływanie różnych aspektów związku terapeutycznego, a zwłaszcza wpływ osoby terapeuty na zmianę swojego sposobu myślenia, odczuwania i zachowania. Doceniają siłę osobowości terapeutów, ich pozytywną energię, zdecydowanie, zaangażowanie, a czasem nawet entuzjazm w wykonywaniu zawodu, wiarygodność, szczerą troskę, cierpliwość, akceptację dla niedoskonałości, wrażliwość, poczucie humoru.3 Badania przebiegu i wyników różnych stosowanych 66 terapia_specjalny.indd 66 form terapii potwierdzają, że różnice w sposobach pracy terapeutów mają mniej wspólnego ze stosowaną teorią (szkołą), natomiast bardzo wyraźnie zależą właśnie od osoby terapeuty.4 To on dysponuje specyficznymi cechami osobowości, wiedzą, doświadczeniem, umiejętnościami, prezentuje określone postawy, w tym mniejsze lub większe zaangażowanie w pracę, zatem nawet w ramach jednej szkoły style i skuteczność pomagania terapeutów mogą się znacznie różnić. *** W psychoterapii można wyróżnić aspekt techniczny i relacyjny. Na ten pierwszy składają się techniki używane przez terapeutów w celu osiągnięcia zmiany zachowań klientów oraz role, jakie przyjmują uczestnicy terapii, zgodnie z założeniami teoretycznymi. Relacyjny wymiar psychoterapii to postawy i emocje, jakie żywią wobec siebie klient i terapeuta oraz łącząca ich więź psychiczna oparta na tych postawach i uczuciach. W praktyce te dwa wymiary stale współpracują i wzajemnie na siebie oddziałują. Techniki używane przez terapeutę wpływają na relację między nim a klientem. Z kolei postawy i emocje terapeuty wobec klienta mają wpływ na stosowane techniki i na sposób prowadzenia terapii.5 Badania potwierdzają, że skuteczność psychoterapii zależy w równym stopniu od stosowanych technik i strategii, co od jakości relacji terapeutycznej.6 Niektórzy badacze uważają nawet, że jakość relacji to najważniejszy ze wszystkich czynników, które mają wpływ na efektywność terapii.7 *** Znaczenie relacyjnych i technicznych czynników w psychoterapii jest różnie oceniane w poszczególnych szkołach terapeutycznych. W klasycznej teorii behawioralnej oraz wczesnych teoriach poznawczych relacji terapeutycznej nie przypisywano większego znaczenia. Obecnie w nurcie behawioralno-poznawczym relację terapeutyczną uznaje się za ważny, choć niewystarczający, element powodujący zmianę terapeutyczną. W modelu behawioralno-poznawczym techniki zajmowały zawsze centralną pozycję i choć w ostatnich latach znaczenie relacji wzrosło, to wśród specjalistów nadal dominuje przekonanie, że rola relacji terapeutycznej w wywołaniu efektu terapeutycznego jest drugorzędna w stosunku do technik. (Warto dodać, że badania pokazały, iż dla klientów korzystających z pomocy behawiorystów, podobnie jak dla klientów wszystkich innych szkół psychoterapeutycznych, relacja terapeutyczna zawsze miała zasadnicze znaczenie).8 W opinii współczesnych praktyków nurtu behawioralno-poznawczego ranga relacji w procesie terapii zmienia się w zależności od różnych czynników. Jeden z ważniejszych to moment procesu terapeutycznego i tu początek leczenia zdecydowanie jest okresem, kiedy relacja terapeutyczna ma podstawowe znaczenie. Zaufanie klienta wynikające ze zbudowanego na początku pracy silnego „sojuszu roboczego” stanowi ważny element jego decyzji o przyjęciu proponowanych metod leczenia i podjęciu ryzyka zmiany. Zdrowa relacja terapeutyczna minimalizuje 2007 2007-12-11, 18:26:20 w ydanie s pec jalne opór klienta oraz sprawia, że łatwiej współpracuje on z terapeutą i chętniej realizuje zalecenia. Wypracowany na początku leczenia sojusz roboczy nie ma charakteru statycznego, dlatego terapeuta musi pozostać uważny na zmiany relacji w ciągu całego przebiegu terapii i adekwatnie do nich reagować. Znaczenie czynników relacyjnych wzrasta w sytuacji, gdy klient doświadcza większych trudności w relacji z terapeutą, zwłaszcza jeśli jest nieufny lub prezentuje wobec niego wrogie emocje. Wówczas w pracy terapeutycznej należy poświęcić więcej uwagi relacji, a mniej technikom. Jakość relacji terapeutycznej ma zasadnicze znaczenie w sytuacji, kiedy terapeuta zamierza stosować techniki wymagające ryzyka i zaangażowania ze strony pacjenta. Klient z większym prawdopodobieństwem podejmie się realizacji zadań budzących w nim silne poczucie zagrożenia, gdy darzy terapeutę zaufaniem, czuje się przez niego wspierany i rozumiany. Znaczenie czynnika relacyjnego w terapii behawioralno-poznawczej zależy od stopnia komplikacji problemów klienta. Im bardziej złożone są problemy pacjenta, tym większym poziomem wrażliwości i umiejętności w relacji musi wykazać się terapeuta.9 Zatem nawet w nurcie behawioralno-poznawczym, gdzie za zasadniczy czynnik powodujący zmianę uznaje się techniki, docenia się również pozytywny wpływ relacji terapeutycznej na efekty terapii. Rzadziej jednak uznaje się relacje za integralny element samego procesu zmiany, a częściej jest ona traktowana jako sposób na zwiększenie skuteczności technik, zbierania informacji o kliencie oraz sposób wywierania wpływu na zachowanie i postrzeganie klienta.10 Terapeuci behawioralno-poznawczy opowiadają się za relacją z klientem opartą na wzajemnym szacunku, akceptacji, zaangażowaniu, ograniczonej głębi i okazywaniu ciepła w różnym stopniu, w zależności od sytuacji. *** W nurcie behawioralno-poznawczym osadzony jest strukturalno-strategiczny model psychoterapii uzależnienia, wdrażany od lat 90. w polskich placówkach lecznictwa odwykowego. W opisie modelu dominuje technicz2007 terapia_specjalny.indd 67 ny aspekt psychoterapii. Strukturalno-strategiczny model psychoterapii uzależnienia „z jednej strony obejmuje zalecenia dotyczące strategii postępowania terapeuty w kolejnych etapach procesu terapii, z drugiej zaś wskazuje procedury kształtujące strukturę sytuacji terapeutycznych, niezbędnych do realizacji tych strategii”.11 Koncepcja programu psychoterapii obejmuje określenie celów i zadań, strategii terapeutycznych, form strukturalizacji zadań terapeutycznych, a także opis zadań i roli pacjenta oraz terapeuty. Relacja terapeutyczna nie jest wymieniana jako samoistny czynnik leczący, tzn. mający wpływ na postępy procesu zdrowienia pacjentów.12 Przyjęcie takich założeń spowodowało adekwatny styl kształcenia specjalistów i instruktorów terapii, w którym położono nacisk na kształcenie technologii pracy, a zaniedbano naukę budowania skutecznych relacji terapeutycznych. Dodatkowo, ilościowa przewaga pracy pacjenta w grupach terapeutycznych nad jego kontaktem indywidualnym z terapeutą, wynikająca zarówno z założeń programowych, jak i ograniczeń organizacyjnych (dużo pacjentów, mało terapeutów), spowodowała zawężenie wymiaru relacji z pacjentem do pierwszego kontaktu, monitorowania jego uczestnictwa w obligatoryjnych zajęciach i zadaniach programowych, do interwencji kryzysowych. Trochę zatem z założenia, trochę z konieczności, a trochę z przywiązania do wyuczonych wzorców pracy, relacja terapeutyczna w psychoterapii uzależnienia stała się dodatkiem do z góry ustalonych procedur i programów, a jej jakość pozostaje na stosunkowo niskim poziomie. Skrajnym przykładem takiej sytuacji może być jedna z warszawskich przychodni terapii uzależnienia od alkoholu, o której mówi się, że ma „dobry” (bogaty) program terapeutyczny, ale pacjent na spotkanie z terapeutą indywidualnym musi czekać kilka tygodni. Ta i podobne placówki stały się sprawnie działającymi „fabrykami”, przesuwającymi pacjentów po z góry zaplanowanej, jednakowej dla wszystkich drodze, której etapy wyznaczają założone cele. Realizacja celów (często powierzchownie kojarzona z dotarciem pacjenta do kolejnego etapu zaplanowanego procesu) wyznacza jego postęp w leczeniu. Antidotum na schematyzm i ujednolicenie działań mogły być Osobiste Programy Terapii, wymagające dobrej, stale weryfikowanej diagnozy problemów pacjenta i tworzenia dla niego programu będącego odpowiedzią na te zindywidualizowane problemy. Właściwie rozumiany i wdrażany OPT wymusza częstszy i głębszy kontakt indywidualny z terapeutą. Jednak niewiele placówek stosuje właściwie tę technologię. Osobistymi Programami Terapii nazywa się najczęściej standardowe zestawy zadań dla pacjentów, nieuwzględniające ich indywidualnych problemów i dynamiki procesu zmiany. Jednocześnie terapeuci uskarżają się na znużenie pracą, spadek zainteresowania pacjentami, rutynę, zobojętnienie na los własnych interwencji, nieskuteczność swoich działań, brak satysfakcji z pracy. Obwiniają o ten stan rzeczy pacjentów (oporni, zaburzeni), instytucję, w której pracują (za dużo obciążeń, obowiązków, brak wpływu na realizowany program) zapominając, że to terapeuta sam sobie najczęściej stwarza obciążenia lub niezbyt zdecydowanie im przeciwdziała.13 Niewykluczone, że istotną przyczyną narastającego obecnie kryzysu motywacji terapeutów uzależnień jest instytucjonalne i indywidualne zaniedbanie relacyjnego aspektu psychoterapii. Relacja terapeutyczna ożywia i aktywizuje terapeutów, angażuje ich i mobilizuje do twórczego rozwiązywania problemów, jest źródłem wymiany idei i wartości, inspiruje do rozwoju osobistego, wzmacnia poczucie użyteczności i sprawczości. Tym samym pozwala zachować żywe zainteresowanie, a czasem nawet fascynację, zawodem. To ważne, bowiem „tym, co pomaga terapeutom być najbardziej skutecznymi i wywierać największy wpływ, jest ich entuzjazm”.14 Świadczyć o tym może obserwacja zadziwiającej skuteczności pracy adeptów psychoterapii, którzy nie znając jeszcze technik terapeutycznych lub nie mając swobody w ich praktycznym stosowaniu, kompensują często te braki silnym zaangażowaniem w relację z klientem. Efektem jest bardzo często poprawa stanu pacjenta, mimo że pomagającemu jeszcze daleko do uzyskania poczucia kompetencji zawodowych i formalnego potwierdzenia własnych kwalifikacji. 67 2007-12-11, 18:26:20 w ydanie s pec jalne *** Współczesne programy terapeutyczne okazały się zdecydowanie bardziej skuteczne w trwałym zatrzymywaniu zażywania substancji psychoaktywnych niż wcześniej stosowane metody pracy z pacjentami uzależnionymi (farmakoterapia, wsparcie psychologiczne). Nie znaczy to jednak, że nic już nie można zmieniać i polepszać, że nie można osiągnąć większej skuteczności wyznaczanej nie tylko latami abstynencji, ale zdecydowaną poprawą funkcjonowania w życiu osób uzależnionych. Wydaje się, że jednym z niezbędnych kierunków zmiany powinno być nadanie, w ramach istniejącej teorii i praktyki, większego znaczenia relacji terapeutycznej. Jak to zrobić? ••• Należy przywrócić większą rangę relacji terapeutycznej w systemie szkolenia specjalistów i instruktorów terapii uzależnień. Warsztaty kontaktu indywidualnego w Studium Pomocy Psychologicznej nie wystarczają, by nauczyć budowania więzi terapeutycznej, a w programie Studium Terapii Uzależnień nie ma na to prawie w ogóle miejsca. Celem szkolenia w budowaniu więzi jest nie tylko nauka technik i metod, ale również kształcenie umiejętności obserwowania relacji z pacjentem w trakcie jej powstawania, a przede wszystkim budzenie wrażliwości na to, co się dzieje w każdej chwili procesu terapeutycznego.15 Niezastąpiona w tej nauce jest stała lub cykliczna superwizja pozwalająca analizować swoją pracę, zwłaszcza w kontakcie indywidualnym z pacjentem. Superwizja stwarza przestrzeń do refleksji nad stosowanymi interwencjami, stylem pracy, stosunkiem do pacjentów, mobilizuje do przemyśleń i zmiany postępowania. Nie ma zasadniczego znaczenia, czy terapeuta jest w trakcie szkolenia, czy już zdobył certyfikat potwierdzający przygotowanie zawodowe, na każdym etapie rozwoju zawodowego superwizja przynosi ogromne korzyści. Superwizja konsultacyjna jest mniej, niż szkoleniowa, nastawiona na wsparcie, doradztwo, naukę technik i ocenę terapeutów, a bardziej na rozszerzenie i udoskonalenie umiejętności klinicznych.16 W systemie szkolenia terapeutów 68 terapia_specjalny.indd 68 uzależnień każda osoba starająca się uzyskać certyfikat musi odbyć grupową superwizję szkoleniową i niestety na tym kończą się doświadczenia większości terapeutów z tą formą nauki zawodu. Składa się na to kilka powodów: wysokie koszty superwizji zewnętrznej, wąski krąg specjalistów uprawnionych do wykonywania superwizji oraz niechęć terapeutów do pokazywania swojej pracy, odkrywania deficytów, dokonywania zmian. Ideałem jest, aby superwizorem była osoba z zewnątrz placówki, dodatkowo akceptowana przez terapeutów w tej roli. Jeśli jednak jest to z jakiegoś powodu niemożliwe, terapeuci powinni stworzyć w swoich zespołach warunki do bezpiecznego analizowania swojej pracy i to nie tylko w aspekcie technicznym (co zrobić, aby...), ale również w aspekcie relacyjnym (jak wygląda sojusz terapeutyczny i co z niego wynika). Można nagrywać swoje sesje indywidualne i grupowe, a potem analizować je w gronie kolegów darzonych zaufaniem. W ostateczności można samemu analizować zarejestrowany materiał: daje to możliwość obejrzenia swojej pracy z pewnego oddalenia, lepszego zrozumienia siebie i pacjenta oraz związku terapeutycznego. Oczywiście uczestnictwo w warsztatach doszkalających może być użyteczne nie tylko dla początkujących terapeutów, zwłaszcza, gdy osoby szkolące się mają możliwość pracy w oparciu o własne przykłady i doświadczenia, a celem jest nie tylko nauka technik, ale również budzenie wrażliwości na stan relacji terapeutycznej. ••• Należy stworzyć w placówkach terapii uzależnienia warunki organizacyjne do częstszego i głębszego kontaktu indywidualnego z pacjentem. Czasami wymaga to zmiany programu placówki (zmiany harmonogramu, rezygnacji z części zajęć grupowych), a czasami tylko zmiany sposobu myślenia o pracy, zwłaszcza o roli relacji terapeutycznej w procesie psychoterapii osób uzależnionych. Wymaga to odejścia od niektórych utartych schematów (im więcej propozycji zajęć grupowych, tym lepszy program), dogmatów (co każdy pacjent uzależniony powinien...), zwiększenia elastyczności w planowaniu procesu terapii każdego pacjenta. W lecznictwie odwykowym przybywa pacjentów, którzy nauczyli się utrzymywać abstynencję, a mimo to nie odczuwają poprawy samopoczucia psychicznego i funkcjonują niezadowalająco w życiu społecznym. Tym pacjentom z całą pewnością nie wystarczy propozycja grupowych treningów umiejętności, którą najczęściej proponują placówki. Wydaje się, że nawet aktualny system kontraktowania świadczeń sprzyja podniesieniu rangi indywidualnej sesji terapeutycznej, wyceniając jej wartość na poziomie wartości godzinnej sesji terapii grupowej. Bibliografia 1 J. Cz. Czabała, Czynniki leczące w psychoterapii, PWN, Warszawa 2002, s. 80 2 J. A. Kottler, Skuteczny terapeuta, GWP, Gdańsk 2003, s.17 3 J. A. Kottler, opt. cit. s. 76-97 4 jw., s. 26 5 Ch. J. Geslo, J A. Hayes, Relacja terapeutyczna, GWP, Gdańsk 2004, s. 15-19 6 B. Okun, Skuteczna pomoc psychologiczna, IPZ PTP, Warszawa, 2002 s.118 7 J. A. Heaton, Podstawy umiejętności terapeutycznych, GWP, Gdańsk 2003, s. 85-86 oraz J. A. Kottler, opt. cit. s. 57 8 Ch. J. Geslo, J A. Hayes, Relacja terapeutyczna, op.cit., s. 189-191 9 Ch. J. Geslo, J A. Hayes, Relacja terapeutyczna, GWP, Gdańsk 2004, s. 192-194 10 jw., s. 196-200 11 J. Mellibruda, Psychologiczna problematyka uzależnień od alkoholu i narkotyków, w: J. Strelau, Psychologia, GWP, Gdańsk 2000, t.3, s. 708 12 J. Mellibruda, Wprowadzenie do psychoterapii uzależnienia - skrypt roboczy dla studentów Studium Terapii Uzależnień, IPZ, Warszawa 2000, s.72-73 13 J. Fengler, Pomaganie męczy, GWP, Gdańsk 2000, s.43 14 J. A. Kottler, opt. cit. s. 164 15 J. A. Heaton, Podstawy umiejętności terapeutycznych, op. cit., s. 85-104 16 M. C. Gilbert, K. Evans, Superwizja kliniczna, GWP, Gdańsk 2004, s.13-17 2007 2007-12-11, 18:26:21 w ydanie s pec jalne Skupienie się na rozpoznawaniu sygnałów ostrzegawczych (w sferze myśli, uczuć i zachowań), a następnie reagowanie na nie w sposób interwencyjny za pomocą konkretnych, przećwiczonych działań ma charakter czysto behawioralny Ewa Woydyłło O NAWROTACH CHOROBY (z różnych perspektyw) Z systematyczną koncepcją zapobiegania nawrotom choroby u osób uzależnionych zetknęliśmy się w Polsce dzięki przekładowi książki Terence T. Gorskiego i Merlene Miller „Jak wytrwać w trzeźwości” (wyd. Instytut Psychiatrii i Neurologii i Fundacja Batorego, 1991 r.). Dzięki kolejnym wydaniom książka jest stale na rynku, co niewątpliwie świadczy o jej przydatności. Niemal od razu została przyjęta do kanonu literatury zalecanej pacjentom uzależnionym od alkoholu, bo ich przede wszystkim dotyczy. Gorski i Miller opisują specyfikę cyklu uzależnienia, zespołu odstawienia i przewlekłego zespołu abstynencyjnego u alkoholików, różniącą się w szczegółach od analogicznych zjawisk dotyczących osób uzależnionych od narkotyków. Podejście Gorskiego i Miller przyjęła też większość terapeutów, przeważnie edukując pacjentów i oceniając ich zagrożenia przed lub w trakcie nawrotu w oparciu o tę właśnie koncepcję. Nie można jej wiele zarzucić. Jest spójna i pojemna. Nazywa i objaśnia najważniejsze punkty krytyczne w procesie pogarszania się jakości trzeźwego życia, zwłaszcza w początkach trzeźwienia. Pozwala praktycznie śledzić przebieg procesu zdrowienia, a zwłaszcza proces cofania się do możliwego lub ewentualnego powrotu do picia. Perspektywa behawioralna Zgłosił się do nas niedawno na powtórkę leczenia mężczyzna niepijący ponad 5 lat– N. Jako powód przyjścia do ośrodka podał ogólne niezadowolenie ze swego życia. Został przyjęty na 6–tygodniowe leczenie stacjonarne w obawie przed nawrotem. No dobrze, tylko jak go leczyć? Jakie sygnały ostrzegawcze przed nim odkryć, założywszy, że jakichś dotąd jeszcze nie 2007 terapia_specjalny.indd 69 rozpoznał? N. dowiódł, że długo potrafi nie pić i bynajmniej nie zgłasza zamiaru powrotu do alkoholu. Natomiast nie umie zadbać o to, by życie mu się spodobało. Może to depresja? Wykluczone, ani jednego objawu: pracuje zawodowo i to sporo, ma rodzinę, na której mu zależy, jest aktywny towarzysko, potrafi wykłócać się o swoje, sypia i odżywia się dobrze, zażywa sportów, nic mu fizycznie nie dolega. Chłop jak dąb, ale z problemami. Według Gorskiego i Miller fundamentem trwałej trzeźwości jest zmiana zachowań, a więc: myślenia, mówienia i postępowania. Zmiana ma polegać na porzuceniu zachowań, jakie charakteryzowały człowieka w stanie nałogu i wyuczeniu się nowych zachowań, pozwalających bez alkoholu rozwiązywać konflikty wewnętrzne i zewnętrzne. Koncepcja ta ma niewiele minusów, ale jednak nie jest pozbawiona wad. Już przy okazji pierwszego polskiego wydania książki zwrócono uwagę (w posłowiu) na niebezpieczeństwo sprowadzenia złożonego fenomenu sprzeniewierzenia się własnej decyzji, jakim jest powrót do picia, przez kogoś, kto podjął zamiar niepicia, do prostych odruchów i schematów postępowania. Autorka niniejszego tekstu pisała wówczas: „To nieco uproszczone podejście do zdrowienia nie powinno jednak usuwać z pola widzenia znaczenia aspektów duchowych i potrzeby przebudowy systemu wartości. Duchowości nie sposób zamknąć w klamrach linearnego, przyczynowo–skutkowego podejścia do zdarzeń w ludzkim życiu. Innymi słowy, o ile dla zachowania abstynencji wystarczy pilnować się, by w porę spostrzec sygnały ostrzegawcze i z miejsca zastosować odpowiednią strategię zapobiegawczą, o tyle radość z trzeźwości oraz życie, z którego moż- na czerpać satysfakcję, poczucie pełni człowieczeństwa i sensu istnienia, wymaga czegoś więcej.” Skupienie się na rozpoznawaniu sygnałów ostrzegawczych (w sferze myśli, uczuć i zachowań), a następnie reagowanie na nie w sposób interwencyjny za pomocą konkretnych, przećwiczonych działań ma charakter czysto behawioralny. Metoda ta trochę przypomina trening pawłowowskich odruchów warunkowych. Zasada, w każdym razie, jest podobna: „Jeżeli TO myślę, czuję, robię… (niepotrzebne skreślić), to znaczy, że cofam się na osi trzeźwienia i NIEUCHRONNIE zbliżam się do zapicia. A zatem, aby uniknąć zapicia, muszę podjąć określone działanie a,b,c,d itd. – ODPOWIEDNIO dobrane do danej sytuacji. Jeżeli to wykonam, wtedy nie dojdzie do zapicia.” Proste? Aż zanadto. Dlatego niestety w wielu przypadkach metoda ta zawodzi. Nie trzeba zresztą odwoływać się jedynie do uzależnienia z jego złożoną, często wymykającą się logice dynamiką. Każdy na własnym przykładzie może łatwo stwierdzić, że motywów ludzkich działań nader często nie sposób wytłumaczyć zasadą przyczynowo–skutkowego wynikania. Ileż to naszych świadomych i doniosłych decyzji obumiera u progu lub na dowolnym etapie realizacji... Ile razy nie udaje się doprowadzić do końca niezliczonych, skądinąd świetnych i mądrych, nawet całkiem łatwych, pomysłów… I to nie mimo braku środków, zdolności czy możliwości. Ot, po prostu, bo nam się dziwnie odechciewa. Albo może – jeżeliby poszukać przyczyn głębiej – bo coś nam przeszkadza w podtrzymaniu powziętego zamiaru. Innym defektem behawioralnej metody zapobiegania nawrotom według Gorskiego i Miller jest przesadnie 69 2007-12-11, 18:26:22 w ydanie s pec jalne jednokierunkowe rozumienie procesu grzechu lub wstrętu do siebie – to nie do rozwiązania każdego problemu, jaki trzeźwienia. Towarzyszy temu czarno– nawet po latach niepicia może dotknąć pomoże mu najbardziej szczegółobiała interpretacja dynamiki związanej wa lista wyzwalaczy. Osobie noszącej ich pacjentów. z nabywaniem i doskonaleniem umiew sobie zatrute ziarno „niekochania Perspektywa jętności trzeźwego życia. Według autosiebie” po prostu nic się nie udaje, jej psychoanalityczna rów, albo ktoś trzeźwieje, albo przeżymarzenia nie spełniają się nigdy. Nie Gdybyśmy zechcieli posłużyć się mo- udaje się tym bardziej, im głębiej to wa nawrót choroby. Najlepiej ilustruje to skądinąd niezbyt gramatyczne po- delem Okna Johari, to behawioralny zatrute ziarno będące źródłem autoderepertuar doświadczeń odnosiłby się wiedzenie, które rozpowszechniło się strukcji jest ukryte przed nim samym do trzech pól zawierających kolejno: wśród ludzi trzeźwiejących: „Jestem i przed innymi. A więc chodzi o czwarw nawrocie” lub „On czy ona jest „to, co wiem o sobie tylko ja; to, co te okienko Johari. wiedzą tylko inni oraz to, co wiedzą w nawrocie”. Mówi się tak wtedy, gdy Pamiętam NN, mężczyznę prawie trzeźwiejący alkoholik ma gorszy dzień, o mnie wszyscy – inni i ja”. Model be- pięćdziesięcioletniego, który zaczął się hawioralny pomija całkowicie czwarte tydzień lub rok, nie umie dogadać się z zapałem leczyć mniej więcej na popole, ukryte zarówno przede mną, jak z rodziną, ma problemy w pracy, czuje czątku powstawania u nas pierwszych i przed innymi. Pole nieświadomości złość, smutek lub strach, nieszczęśliwie programów profesjonalnej terapii odzawiera swoisty magazyn wczesnych się zakochał, przyśni mu się pijaństwo wykowej. Podczas gdy innym nawet albo popadł w niemoc twórczą. Fak- i późniejszych, a także względnie ak- wciąż niedoskonałe metody leczenia tualnych przeżyć psychologicznych, już zaczęły pomagać pogodnie trzeźtem jest, że podobne zdarzenia mogą się znajdować na liście „wyzwalaczy”, z którymi w chwili ich doświadczania wieć, NN zapijał i zapijał. Aż w końcu jeżeli jednak osoba, która coś takie- nie potrafiliśmy sobie poradzić. po kolejnym ciągu i perforacji żołądka, Czyż pośród niedostępnych naszym go przeżywa i nie czuje się szczęśliwa, podczas kolejnej terapii, nastąpiło cuoczom śladów traum i blizn po dotkli- downe ozdrowienie. Całkiem niedawwciąż nadal nie pije – na przykład kilka lat lub kilkanaście – to czy uprawnio- wych przeżyciach nie może kryć się dla no spotkałam go na ulicy. „To już pięć alkoholika przyczyna i źródło nawrotu ne jest przyklejanie jej etykietki bycia i pół roku. Pierwszy raz w życiu tak choroby? Tej niemocy lub zniechę- długo. Sam nie mogę w to uwierzyć, „w nawrocie”? W nawrocie czego? Czy trzeźwy alkoholik ma więcej przywile- cenia, nagłej rezygnacji z wysiłku lub ale nie mam wyjścia, wierzę” – powieuporczywego czynienia na przekór so- dział NN, totalnie odmieniony. jów niż ludzie nieuzależnieni? Innymi bie? Oczywiście, że może. słowy, czy osoba trzeźwiejąca nie może Co się stało z NN w czasie ostatTrwałe zaprzestanie picia dla na- niej kuracji? Dobrze pamiętam. Przyprzeżywać smutków, chandr, rozpaczy, łogowca jest niewyobrażalnie trud- szedł na pozór niby o’kay, w zgodzie złości, lenistwa, depresji albo zwykłego bałaganu życiowego? Czy gorsze okre- ne. Najmniej chodzi o umiejętność ze wszystkimi, ze sobą, nawet chyba sy w życiu – krótsze lub dłuższe – mu- odmawiania, niechodzenie do knajp, z Panem Bogiem, a głęboko w środku znalezienie trzeźwych kolegów i inne – OBRAŻONY na cały świat. Blokowaszą koniecznie oznaczać zmierzanie ku behawioralne zmiany. Tym, co najważ- ła go jakaś perfidnie gryząca i jadowita powrotowi do picia? Pytanie to pozostawiam bez od- niejsze, jest to, aby CHCIAŁO SIĘ forma pryncypialności wyrażająca się wkładać wysiłek w niesamowicie trud- w obrażalskiej niezgodzie na los. Co powiedzi, bowiem jednoznacznej po prostu nie ma. Myślę jednak, że przyj- ną pracę nad sobą; aby zdołać dopuścić ciekawe, NN wcale nie dramatyzodo głosu, a niekiedy aby w ogóle po raz mując pożyteczną część behawioralnej wał z powodu niesprawiedliwości losu. pierwszy w życiu rozbudzić przekona- Dramatyzował natomiast bezwiednie kontroli nad nawrotami wg Gorskiego i Miller, nie trzeba jednocześnie popa- nie, że DLA SIEBIE WARTO zrobić sam fakt, że nie on o swoim losie może dać w naiwną czarno–białą interpreta- wszystko. Innymi słowy, dla trwałego w stu procentach decydować. Że nie trzeźwienia najważniejsze jest poczu- od niego zależało to, w jakim czasie cję. Dostatecznie wiele osób naprawdę znajduje się co jakiś czas w prawdzi- cie wartości. Chyba najładniej nazwa- i miejscu się urodził; że nie on sobie ła ten warunek przeprowadzania trud- wybrał rodziców, płeć, wzrost, kolor wym „nawrocie”, czyli zapija, byśmy musieli zaliczać do tej kategorii każde- nych zmian w życiu w tytule swojej oczu; wreszcie, że nikt go nigdy nie książki „Pokochać siebie” Anna Do- pytał i wciąż nie pyta, jak należy urzągo pechowca czy smutasa. W największym skrócie, ów kolej- dziuk. Pisze ona m.in.: „Myślenie o so- dzać świat i jak mają postępować inni bie może dodawać ci skrzydeł, a może ny minus behawioralnej koncepcji ludzie. Pił ze złości, pił na złość i pił je obcinać. Może być motorem, który nawrotu polega na tym, że wszystkie w złości. Dopiero, gdy po nitce tej złodostarcza ci energii do życia, realizowa- ści dotarliśmy wspólnie do kłębka jego problemy człowieka trzeźwiejącego sprowadza się do problemu alkoholo- nia przedsięwzięć, pomysłów i marzeń, niezgody na brak kontroli nad światem, a może być kulą u nogi, bagażem, z po- a potem jeszcze do samiutkiego jądra wego. Myślę, że z tego powodu wielu wodu którego wszystko przychodzi ci długo niepijących i całkiem trzeźwych tego kłębka, w którym utkwiła twarda, z trudem, rzadko coś się udaje, a ma- nie do rozkruszenia pestka obrażonej alkoholików niepotrzebnie utkwiło na pychy (samozwańczego władcy świata) lata w swych poradniach odwykowych, rzenia nie spełniają się nigdy.” No właśnie. Jeżeli alkoholik nie jest – wtedy dopiero NN mógł to wszystko oczekując tam pomocy na problemy zobaczyć, uczciwie rozważyć i dokonać w stanie pokochać siebie, bo nie może całkiem innej natury. Zaś specjalistom wyboru. I dokonał. Wybrał wyrzucenie czegoś sobie wybaczyć, nie potrafi w dziedzinie leczenia odwykowego uwolnić się od poczucia wstydu, winy, pestki. Kłębuszek zmiękł, nitka poszła często wydaje się, że posiadają klucz 70 terapia_specjalny.indd 70 2007 2007-12-11, 18:26:22 w ydanie s pec jalne równiutko i NN mógł zacząć tkać swoje nowe życie. Psychoanalityczne podejście do przyczyn nawrotów nie oznacza bynajmniej zanegowania zwykłej terapii odwykowej. Niemal pół wieku temu rozwinęła się ona jako spójna metoda z własną prakseologią i regułami. Aspekt psychoanalityczny w zapobieganiu nawrotom oznacza natomiast, że w tej terapii mogłoby znaleźć się więcej miejsca na coś więcej niż jedynie behawioralny sposób interpretacji zdarzeń i na pewno na coś więcej niż mechaniczne wyrabianie u pacjentów nowych odruchów. Dotarcie do ukrytych motywów kierujących decyzjami człowieka nie prowadzi przez listę sygnałów ostrzegawczych. Nie da się niczego wytłumaczyć didaskaliami pogarszającej się akcji dramatu trzeźwienia. Nawet gdy obniżenie jakości życia stanie się już widoczne dla otoczenia, to nie zadziała żaden plan wczesnej interwencji. Przeważnie dochodzi w końcu do nawrotu picia, nasilenia dotkliwych konsekwencji, słowem, do kolejnego „dna”. Dopiero wtedy człowiek może na nowo się odrodzić – jak to napisał kiedyś Wojciech Maziarski – „jak Feniks z butelki”. Ale nie każdy i nie zawsze potrafi. Właśnie takie przypadki wymykają się metodzie behawioralnej, wystarczająco skutecznej dla lżej chorych, a więc dla ludzi wolnych od demonów czających się w czwartym okienku Johari. Perspektywa psychologiczna Tak ją nazywam z braku zręcznego przymiotnika od słowa „osobowość”. Wielkiej omyłki jednak tu nie ma. Chodzi bowiem o podejście do zapobiegania nawrotom inne niż behawioralne lub psychoanalityczne. (Pisałam o tym w Nowinach Psychologicznych w artykule pt. „O pięcie Achillesowej alkoholików” – NP 1–2, 1991, s.39). Podejście to można zastosować do pewnej grupy uzależnionych – myślę, że zarówno alkoholików, jak i być może częściej narkomanów. Osoby z tej grupy każą terapeutom i rodzinom często zastanawiać się, jak to się dzieje, że pokonują oni ogromny opór przed leczeniem, wkładają w nie masę energii, a gdy już wydaje się, że najgorsze mają za sobą, znowu wracają do nałogu. I to raz po raz. 2007 terapia_specjalny.indd 71 Aż się prosi, by odnieść do nich dzych uczuć jest dla wielu z nich niperspektywę nastawioną na rozpo- czym nagość w publicznym miejscu. znanie szczególnie niekorzystnych Wymuszanie na sobie otwartej komutypów osobowości lub raczej jakichś nikacji powoduje dyskomfort i zażenorysów cechujących osobowość. Weź- wanie. Gdy znajdą się w grupie teramy osobowość kompulsywną, przez peutycznej lub w AA, nie mogą pojąć, amerykańskiego psychologa Craiga jak ludzie są w stanie komukolwiek Nakkena nazwaną addictive personality. zwierzać się z intymnych przeżyć. Ci Ludzi z tą osobowością cechuje per- chroniczni manipulanci czują się wtefekcjonizm, przesadne przywiązywanie dy wyobcowani z grupy, sfrustrowani wagi do ustalonego porządku, potrzeba i samotni. Z tego powodu niestety stokontroli, nietolerancja i niezdolność sunkowo szybko powracają do swego wyrażania uczuć. Ludzie ci, w swym nałogu. chorobliwym dążeniu do doskonałości, Alkoholikom o osobowości narcysą notorycznie z siebie niezadowoleni, stycznej również niełatwo osiągnąć toteż i ich trzeźwość, zwłaszcza w po- trwałą trzeźwość. Uważają oni siebie za czątkowym okresie, nie może dawać wyjątkowych i godnych szczególnych im satysfakcji. Bycie niezadowolonym względów. Mają trudności z przyjmotrzeźwym alkoholikiem wydaje się waniem informacji zwrotnych z wyjąttrudniejsze niż bycie niezadowolonym kiem pochlebstw. Ich stosunki z ludźpijanym alkoholikiem, więc zapijają. mi są płytkie i powierzchowne, nikt Inną grupę „nawrotowiczów” sta- więc nie ma na nich większego wpłynowią ludzie o osobowości niedojrza- wu. Niespecjalnie uznają autorytety. łej, zależnej od innych ludzi. Kierują Prawie nie są w stanie z nikim się zisię jednym: pozyskiwaniem cudzego dentyfikować i to nie tylko w kwestii uznania i akceptacji za wszelką cenę. uzależnienia i związanych z nim proNie mają własnego zdania, nie wiedzą, blemów. Programowo nie utożsamiaco jest dla nich dobre, nie potrafią po- ją się z innymi ludźmi pod żadnym dejmować decyzji, brak im stanowczo- względem. Pacjenci o narcystycznej ści i nie czują się odpowiedzialni za swe osobowości powracają do picia dlatego, że są zbyt pewni siebie i nie doceniają postępowanie. Wolą obwiniać innych powagi swojej choroby. niż zaryzykować bycie sobą. Zresztą Typ antyspołeczny to kolejny rodzaj przeważnie nie wiedzą, kim są. Lęk przed ryzykiem utraty oparcia w do- pacjentów, którym na ogół nie udaje się wytrwać w trzeźwości. Łamią normy, tychczasowych układach rodzinnych reguły społeczne i zobowiązania. Nie czy towarzyskich paraliżuje wszelkie ma dla nich świętości. Usiłują narzucać zmiany. A trzeźwienie ich wymaga. No więc rezygnują z trzeźwienia i powra- innym swoją wolę za pomocą agresji cają do starych schematów, choćby na- i siły. Są impulsywni i ubóstwiają niebezpieczne sytuacje. Gdy zaczyna się wet były bardzo destrukcyjne. proces nawrotu choroby, odmawiają Kolejną osobowością utrudniającą trzeźwienie jest typ bierno–agresyw- przyjęcia pomocy i usiłują udowodnić, ny. Osoby takie wyrażają złość i pre- że są silni i poradzą sobie sami. Często tensje nie wprost, lecz okrężną drogą. podejmują próby picia kontrolowanego. Gdy wymknie im się ta „kontrola” Sami dokuczają i kąsają, ale tak, jakby to inni ich kąsali i niszczyli. Owszem, spod kontroli, są źli, bo czują się słabi inni to też robią, ale wtedy nasz bier- – a tego nie lubią najbardziej. Przychono–agresywny typ pozoruje cierpli- dzą więc znowu po pomoc pozornie wość i akceptację ciosów. Dopiero po- skruszeni, ale tak naprawdę wciąż poszukują sposobu na bardziej skutecztem się odgrywa, wyszukując sposoby ne nauczenie się kontrolowania picia. podstępne, manipulacyjne i zawsze pozwalające odwrócić przysłowiowe- Można powiedzieć, że akceptują swój alkoholizm, tylko nie akceptują kogo kota ogonem. Powrót do zdrowia nieczności rozstania z alkoholem. z uzależnienia wymaga nauczenia się W podejściu psychologicznym, przyszczerości w wyrażaniu uczuć oraz załatwiania konfliktów wprost i otwarcie. wołującym na pierwszy plan niekorzystne z punktu widzenia uzależnieBierno–agresywnym osobom z trudem przychodzi wyzbycie się nawyku ma- nia cechy osobowości i związane z ninipulacji. Szczerości boją się jak ognia. mi określone schematy reagowania, Otwartość i jawność ich własnych i cu- znajdujemy wiele trafnych sugestii, 71 2007-12-11, 18:26:23 w ydanie s pec jalne którymi można kierować się w pracy poza nami; w Trzecim – wyrzeczenie zawczasu nie poznamy. terapeutycznej. Słabą stroną tego po- się kontroli, a więc budzenie się ufnoSentencja ta niesie jeszcze jedno dejścia jest pokusa skupienia uwagi ści; w Czwartym – zdobycie się na od- przesłanie. Osobom uzależnionym wyłącznie na środkach prowadzących wagę by stanąć w prawdzie; w Piątym zamiar zerwania z nałogiem musi podo korygowania osobowości, zanim – pokora i zaufanie do siły wyższej i dru- czątkowo wydawać się karkołomny. biedny uzależniony w ogóle zdoła choć giego człowieka; w Szóstym – pojawia Najtrudniejsze jest podjęcie przez altrochę wytrzymać bez alkoholu (czy się „światełko w tunelu”, na końcu któ- koholika decyzji o niepiciu (lub przez narkotyków). Innymi słowy, patrząc rego jest nadzieja na zmianę; w Siód- palacza o niepaleniu, itp.) i wytrwaz tej perspektywy, łatwo przegapić te mym – ulga, bo nie musimy walczyć nie w niej do końca życia. Owo „na aspekty uzależnienia, które wiążą się samotnie, bo ktoś lub coś nam pomoże; zawsze” może nawet stać się (i fakz neurofizjologiczną stroną choroby w Ósmym – opuszcza nas strach i wstyd tycznie, staje się nieraz) powodem oraz z tą częścią psychiki, która zarzą- przed obejrzeniem się wstecz i zobacze- rezygnacji z takiego zamiaru, gdyż dza nałogowymi odruchami. niem tego złego, co zrobiliśmy; w Dzie- graniczy z nieprawdopodobieństwem. wiątym – ostrożnie i taktownie napra- Co innego, odstawić alkohol na jeden Perspektywa AA wiamy to, co się da naprawić; z tego dzień. To każdy potrafi. Problem lęku Legendarni twórcy AA, Bill i Bob, nie rodzi się poczucie wartości i szacunek przed długą perspektywą życia bez alwymyślili bynajmniej metody, żeby dla siebie, a w końcu dumy; w Dziesią- koholu znika. Człowiek myśli przede nie wpaść w alkoholizm. W pamięt- tym – to samo, co w Krokach od Czwar- wszystkim o dniu dzisiejszym i dzięnym 1935 roku obydwaj uznani zostali tego do Dziewiątego, tylko aktualnie, ki temu nie przeżywa niepotrzebnego przez ówczesną medycynę za „bezna- każdego dnia, tu i teraz; w Jedenastym żalu na zapas, ani strachu, że mogłoby dziejnych alkoholików”, którym nikt – urealnia się obietnica spokoju i akcep- się nie udać. To jedno AAowskie hasło: nie rokował wyzdrowienia. I nagle za- tacji tego, co los chce i może nam dać; „Dziś nie piję”, jeżeli tylko zostanie częli robić coś, co powolutku, krok po i w Dwunastym – największy skok na przyswojone jako przewodnia mantra, kroku, nauczyło ich trwania w trzeź- drodze do odbudowy poczucia wartości, a w rezultacie jako głębsza filozofia wości. Obydwaj aż do śmierci (a żyli wynikającej z robienia dla innych tego, życia, może okazać się samo przez się jeszcze wiele lat) nie wypili nigdy ani co nam samym pomaga. skuteczną metodą zapobiegania nakropli. Krótko mówiąc, znaleźli skuW Krokach i Tradycjach nie ma co wrotom choroby. teczny sposób zapobiegania kolejnym szukać Tajemnicy. Tajemnica owszem, Haseł wspólnota AA ma w zanadrzu „wpadkom”. gdzieś może się znajdować, ale myślę, więcej. Weźmy „Najważniejsze najA zatem perspektywa AA nie może że niełatwo ją odnaleźć z tej prostej pierw” (First Things First). Przypomibyć głupia. Przeciwnie, mimo zaled- przyczyny, iż tkwi w ludziach. W każ- na ono o właściwej hierarchii spraw wie paruset stronom, na których sami dym z osobna, we wszystkich razem, i wprowadza ład w kolejności przedalkoholicy opisali swój program zapo- i to w dodatku we wszystkich, którzy sięwzięć; można powiedzieć, że uczy biegania nawrotom, wydaje się on cał- we wspólnocie trzeźwieli kiedyś, trzeź- racjonalnego planowania. kowicie wystarczający do trwałego za- wieją obecnie i będą trzeźwieć długo Kolejne hasło, po angielsku: KISS przestania picia. po nas. Wszystko w AA jest chyba zbyt – Keep It Simple, Stupid, u nas krążące Pytanie, czy dla każdego? Odpowiem proste i dlatego im ktoś jest „bardziej jako „Nie komplikuj”, też jest pouczatak: dla każdego bez wyjątku. Program uczony”, tym trudniej mu uznać sku- jące. Zaleca myślenie o sprawach i zdaAA można uznać za uniwersalną szkołę teczność tego programu. To znaczy, rzeniach w sposób prosty, realistyczny, dla ludzi z jakimkolwiek nieuleczal- uznać w zasadzie musi, bo przecież cho- rzeczowy; bez domyślania się, przynym problemem, dla wszystkich spóź- dzą po świecie tysiące żywych dowodów puszczeń, wyobrażania sobie i wyszunionych w szkole życia uczniów lub dla jego efektywnego działania; natomiast kiwania „drugiego dna”. tych, którzy kiedyś z jakiegoś powodu faktem jest, że niektórym trudno wyInne to Let Go and Let God, znane nie dojrzeli i nie nauczyli się żyć. tłumaczyć, jak się to dzieje. Myślę, że jako: „Odpuść i oddaj Bogu”. Odpuść, Warto się przyjrzeć konkretnym spo- dość dobrze oddają to nawet nie Kroki czyli rozewrzyj zaciśniętą dłoń, zwolsobom, jakie stosuje AA, by zapobiec i Tradycje, lecz hasła AA. nij uścisk, przestań trzymać się kurnawrotom. Są wśród nich elemenczowo. Czego? Swego zdania, swojej Hasła ty behawioralne, jak choćby potoczracji, swoich planów, przekonań, przyPierwsze i najważniejsze to: One Day ne zalecenia: „Przynieś ciało, głowa zwyczajeń, pryncypiów. I zaraz potem: przyjdzie później” czy „Wyjmij watę At a Time, czyli „Dzień po dniu”, „Z oddaj Bogu – czyli zaufaj, że jak przednia na dzień”, albo niekiedy kolpor- staniesz się upierać, to nie nastąpi kataz uszu i włóż do ust”. Są też, zwłaszcza w Dwunastu Krokach, elementy ukie- towane jako „24 godziny”, czy „Tyl- strofa. Rezygnacja ze sztywnej pryncyrunkowujące głębokie zmiany funkcjo- ko dziś” (w domyśle „Nie piję tylko pialności i uporu wcale nie musi oznadziś”). Najlepiej po polsku brzmi to nowania na wszystkich poziomach. czać samounicestwienia. Zrób miejsce chyba jako: „Żyj dniem dzisiejszym”. na inne racje. Zgódź się na to, by nie Kroki Hasło to przypomina o bezcennej war- wszystko działo się koniecznie wedle W Kroku Pierwszym – przyznanie bez- tości czasu, jaki mamy tu i teraz. Każe twojej myśli i woli. Sens tego hasła posilności prowadzące z czasem do akcep- porzucić roztrząsanie przeszłości i wy- dobny jest do słów modlitwy: „Niech tacji własnych ograniczeń; w Drugim strzegać się rojeń o przyszłości. Wszak będzie wola Twoja” i podobnie jak ono – pojawienie się wiary w coś dobrego przeszłości nic nie zmieni, a przyszłości uczy pokory. 72 terapia_specjalny.indd 72 2007 2007-12-11, 18:26:23 w ydanie s pec jalne O tolerancji przypomina hasło: „Żyj i daj żyć” (Live and Let Live). Cierpliwości, bez której nie ma mowy o zdrowiu emocjonalnym, dotyczy z kolei hasło: „Daj czasowi czas” (Give Time Time). W polskim AA dodaje się jeszcze niekiedy na końcu „do czasu…”. Dzięki temu hasło brzmi odrobinę humorystycznie, a przy tym ostrzega przed całkowitym zdaniem się na bieg wydarzeń. „Daj czasowi czas, ale do czasu” zawiera zachętę do wzięcia sprawy w swoje ręce, gdy czekanie staje się zbyt długie i jałowe. Modlitwa AA zawłaszczyło też i spopularyzowało modlitwę, której autorstwo bywa przypisywane św. Augustynowi, a w innych przekazach sięga aż do Marka Aureliusza. Chodzi oczywiście o Serenity Prayer, czyli Modlitwę o pogodę ducha, która brzmi: Boże, użycz mi Pogody ducha abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego. Oczywiście powtarzanie słów modlitwy jeszcze nie daje gwarancji wymodlenia czegokolwiek. Ale gwarancji spełnienia pragnień nikt w tym świecie nikomu przecież i tak nie może zapewnić. Pozostaje więc zwracać się o pomoc i ufać, że w swoim czasie i we właściwej formie nadejdzie. Taki ma sens ta modlitwa. Tak jak Kroki i Tradycje, również hasła i wspomniana modlitwa, należą do tego, co ogólnie nazywa się „programem duchowego rozwoju AA”. Zawiera on, jak z niniejszego omówienia wynika, bardzo wiele elementów behawioralnych, ale ma również charakter dość gruntownego i długoterminowego treningu psychologicznego. Jest on wprawdzie oparty na wzajemnej, a nie na profesjonalnej pomocy, nie pomija jednak żadnego z istotnych aspektów, jaki mógłby się pojawić w psychoterapii prowadzonej przez fachowca. Co więcej, praca nad sobą w AA odbywa się równocześnie na trzech płaszczyznach: w grupie (podczas mityngów), w kontekście indywidualnym (ze „sponsorem”) oraz samodzielnie jako swoista autoterapia (pisemne przerabianie Kroków, pisanie dziennika, modlitwa, medytacja, czytanie literatury). 2007 terapia_specjalny.indd 73 Zapewne najmniej można się doszukać w programie AA elementów klasycznej psychoanalizy. I nic dziwnego. Gdy sami alkoholicy obmyślali dla siebie i wypróbowywali najlepsze sposoby wytrwania w trzeźwości, mogli liczyć jedynie na siebie i swoje własne doświadczenia. Programu AA nie wymyślił psychiatra, psycholog czy psychoanalityk (choć założycielom AA listownie doradzał na ich prośbę sam Carl Jung). Kroki, Tradycje i cały program są przeto zupełnie nieprofesjonalnym ruchem. A co, jak co, ale psychoanaliza wymaga gruntownego i wieloletniego treningu zawodowego, którego zresztą większość psychoterapeutów także nie posiada. Chcąc poprawić skuteczność naszej pracy, a przede wszystkim dla ułatwienia pacjentom lepszej motywacji do trzeźwienia, warto przyjmować wszystkie perspektywy, dobierając je indywidualnie do potrzeb konkretnych ludzi. Być może nie trzeba od razu, podczas pierwszego leczenia, rozważać ewentualności, które mogą (teoretycznie) przeszkodzić w trzeźwieniu. Na początku w zupełności wystarczy perspektywa behawioralna, tam gdzie trzeba wzbogacona perspektywą psychologiczną. Sponsor AA realizuje obydwie perspektywy i dlatego po leczeniu podstawowym należy kierować pacjentów pod opiekę wspólnoty. Tam bowiem ludzie mają największą szansę na kontynuację zapoczątkowanego procesu niezbędnych zmian. Odesłanie alkoholika (czy narkomana) po kilku tygodniach do domu, nawet z propozycją uczestnictwa w grupie podtrzymującej, to dla większości osób za mało. Problemy pojawiają się przecież także w inne dni niż te, w których odbywa się terapia poszpitalna, czasem kryzysy zdarzają się w czasie delegacji lub na wakacjach, czasem późno w nocy lub nad ranem. Absolutnie konieczna jest wtedy możliwość natychmiastowej rozmowy, może nawet spotkania, niekiedy wezwania do siebie kogoś, kto potrafi wyciągnąć z przejściowego kłopotu. Taką rolę spełnia w AA nawet nie grupa ani mityngi, lecz instytucja tzw. „sponsora”. Sponsor daje podopiecznemu siebie: swój czas, swą uwagę, doświadczenia i mądrość. Pomaga w przerabia- niu Kroków, pilnuje by nie ześlizgnąć się ze stromej początkowo wspinaczki. Jest przewodnikiem wskazującym bezpieczne wyjścia z trudnych sytuacji. Sponsor trochę pogania, trochę dyscyplinuje, zawsze podtrzymuje na duchu; jest dla swych podopiecznych na zawołanie o każdej porze dnia i nocy, nie bierze za to pieniędzy, bo sam przecież kiedyś od swego sponsora we wspólnocie dostał podobne wsparcie, bezwarunkową akceptację i gotowość pomocy w każdej sytuacji. Drogowskazy W programie AA znaleźć więc można drogowskazy niezbędne do trwałego wytrzeźwienia każdego, kto ma naprawdę szczery zamiar zrobienia wszystkiego, by skończyć z nałogiem. Nie znajdują ich w AA jedynie ci, którzy mówią, że tego chcą, ale woleliby, aby lwią część pracy wykonał za nich ktoś inny. To ci, którzy bardziej niż w pracę nad sobą, wierzą w lekarstwa i sztuczki działające na nich bez ich udziału. Takie jak na przykład hipnoza, akupunktura, importowane ze Wschodu „kodowanie”, zachwalane przez uzdrowicieli zestawy azjatyckich ziół czy sprzedawane przez lekarzy nowoczesne blokery lub stary, ale jary, esperal. Najbardziej drażliwe bywają spory o autorstwo dobrych rzeczy. Darujmy więc sobie wskazanie wyroczni, której mielibyśmy przypisać „pierwsze miejsce” w zapobieganiu nawrotom czy leczeniu uzależnień w ogóle. W tej sprawie nie trzeba się na nic godzić czy nie godzić. Bardzo możliwe, że to, co napisałam, nie sprawi, by ktokolwiek o jotę zmienił swą pracę. Wierzę jednak, że jeżeli czytelnikiem będzie ktoś, kto sam trzeźwieje lub właśnie powziął taki zamiar i wolałby nie lądować raz po raz na kolejnych detoksach lub odwykach, to tekst niniejszy da mu wiele do myślenia. Może pozwoli zobaczyć, jakim złożonym procesem jest wytrwanie w trzeźwości i pomoże wybrać dla siebie wartościowe sugestie. Miejmy nadzieję, że wybierze najlepsze rozwiązanie, jakim jest połączenie podstawowej terapii profesjonalnej z kontynuacją zdrowienia w AA, a jeżeli to okaże się niewystarczające, to poszuka z czasem pogłębionej psychoterapii. 73 2007-12-11, 18:26:24 w ydanie s pec jalne Podstawowe metody stosowane w terapii DDA nie różnią się zasadniczo od metod stosowanych w innych rodzajach psychoterapii Zofia Sobolewska–Mellibruda, Krzysztof Gąsior PSYCHOTERAPIA DDA – podstawowe założenia Zainteresowanie dorosłymi dziećmi alkoholików (DDA) zaczęło narastać od połowy lat siedemdziesiątych. Od tego czasu ukazało się wiele publikacji na ten temat, pojawiło się też szereg ruchów samopomocowych (ACA – Adult Children of Alcoholics, w Polsce DDA– Dorosłe Dzieci Alkoholików). Zaczęto się zastanawiać nad tym, kim są i ewentualnie jakiej pomocy czy terapii potrzebują dorosłe dzieci alkoholików. Tymi poszukiwaniami głównie zajmowali się: Claudia Black (1981), Melody Beattie (1994), Stephanie Brown (1995, 1996), Janet Woititz (1990) czy Timmen Cermak (1996). Niewątpliwie DDA nie można uznać za jednorodną grupę. Są to jednak osoby, które w swoim dzieciństwie doznały szeregu szkód związanych z nadużywaniem alkoholu przez któregoś z rodziców. Szkody te prowadzić mogą do pojawienia się licznych problemów bądź zaburzeń w życiu dorosłym (Sher, 2000; Włodawiec 1997). Brakuje jednak dobrze udokumentowanych empirycznie badań jednoznacznie opisujących i wyodrębniających „syndrom DDA” (Harter 2000). Oczywiście nie ma jednoznacznych klinicznie oznak „syndromu DDA”, tak jak w przypadku typowych zespołów psychopatologicznych, niemniej „wyodrębnienie DDA jako specyficznej grupy osób mających wspólne problemy związane z dorastaniem w rodzinach alkoholowych okazało się kluczem do udzielenia im skutecznej pomocy” (Sobolewska, 2000 s.3, por. też Brown 1995, 1996). Chcąc więc bardziej precyzyjnie zdefiniować DDA, trzeba odwołać się do fenomenologicznego opisu emocjonalnej pułapki oraz sposobu widzenia siebie i świata (Mellibruda, 1977). Dokonawszy takiego opisu, można zaprojektować podstawowe cele oraz metody pomocy psychologicznej i psychoterapeutycznej potrzebnej DDA. Od końca 74 terapia_specjalny.indd 74 lat osiemdziesiątych w Polsce (głównie w Instytucie Psychologii Zdrowia PTP) opracowywane są i wprowadzane w życie programy terapeutyczno – rozwojowe dla dorosłych dzieci alkoholików jak i innych osób wywodzących się z rodzin dysfunkcyjnych (por. Sobolewska, 1997, 2000, Kucińska, 1997). Problemy i zaburzenia Psychoterapeuci zajmujący się pomocą dla DDA twierdzą, że osoby wywodzące się z tych rodzin nie zawsze potrzebują psychoterapii. O tym, czy potrzebują one profesjonalnej pomocy czy nie, decyduje przede wszystkim zamknięcie się w przeszłości związanej z doświadczeniami dzieciństwa. Takie zamknięcie się prowadzi do wytworzenia się nieadekwatnych wzorców przeżywania (pułapka emocjonalna), myślenia (negatywne widzenie siebie i świata) oraz zachowania (brak umiejętności adekwatnego zaspakajania swoich potrzeb i kontaktowania się z innymi ludźmi). Mellibruda (1997) wymienia kilka cech, czy lepiej – wspólnych mianowników, typowych dla większości DDA. Pierwszy z nich to zakonserwowany stan wewnętrznego napięcia, który nasyca treść życia emocjonalnego, drugi to wizja własnego życia w świecie, wizja związana głównie z nastawieniem się na przetrwanie i walkę. Trzecią wspólną cechą jest uporczywość w dążeniu do sprawowania kontroli nad sytuacjami, w których znajduje się jednostka, czwarty zaś to problemy z własną tożsamością. Za kolejną należy uznać styl funkcjonowania w trudnych sytuacjach polegający albo na wycofaniu się albo na walce, często bez możliwości wypośrodkowania reakcji. Wreszcie ostatni wspólny mianownik to trudności w utrzymaniu harmonijnych bliskich związków z ludźmi. Istnieje pięć podstawowych grup doświadczeń będących udziałem większo- ści dorosłych dzieci alkoholików: • Odrzucenie przez rodziców. Dziecko może być odrzucone nie tylko przez alkoholika, ale i przez osobę współuzależnioną, dla której ważniejszą rzeczą niż dziecko staje się np. kontrola nad alkoholikiem. Poczucie odrzucenia przez rodziców może być tak silnie przeżywane w kategoriach cierpienia, że prowadzi do stłumienia i wyparcia uczuć, a nawet potrzeb. • Chaos i nieprzewidywalność w rodzinie alkoholowej. Silna kontrola lub kompletny chaos to krańcowe postawy ujawniane w życiu dorosłym jako reakcja na doświadczenia zagrożenia i chaosu w dzieciństwie. • Atmosfera zagrożenia. Wiąże się ona z przemocą fizyczną, ale głównie psychiczną. Podstawową reakcją dziecka jest poczucie stałego zagrożenia, nawet wtedy gdy pozornie nic złego się nie dzieje. Prowadzi to do zgeneralizowania lęku i tłumienia złości. Konsekwencją permanentnego zagrożenia jest też wytworzenie się poczucia krzywdy. • Nadużycia seksualne. Niekiedy są to ewidentne nadużycia wobec dziecka, częściej zaś dziecko jest świadkiem nadużyć wobec matki. Konsekwencją tego mogą być zaburzenia tożsamości lub zaburzenia życia erotycznego lub problemy z akceptacją własnej seksualności. • Brak jednoznacznego systemu wartości. Niejasność i chaos związany z realizowaniem systemu wartości w rodzinie generacyjnej prowadzi do tworzenia się labilnych postaw w tej sferze. Ma to podstawowy wpływ na trudności w kształtowaniu się poczucia sensu życia i planowanie celów życiowych. Opisane wyżej doświadczenia prowadzą zazwyczaj do wykształcenia się „syndromu DDA”. Powstanie jednak tego syndromu zależy nie tylko od tych doświadczeń, ale również od wyposażenia biologicznego i osobowościowego 2007 2007-12-11, 18:26:25 w ydanie s pec jalne jednostki jak i od otoczenia społecznego także poza rodziną, w którym funkcjonowała ona w dzieciństwie. Kwalifikowanie do psychoterapii Do psychoterapii DDA kwalifikowane są osoby ze względu na następujące kryteria: • Stopień zaburzenia. Psychozy jak i utrwalone zaburzenia neurotyczne lub głębsze zaburzenia osobowości są podstawową przeszkodą w podjęciu proponowanej formy psychoterapii. Stopień występujących trudności i zaburzeń winien umożliwiać osiąganie wglądu w mechanizmy tych zaburzeń jak i ich „przepracowanie”. • Wiek klienta nie odgrywa tutaj większej roli, aczkolwiek większość zgłaszających się osób ma między 25 a 45 lat. • Występowanie aktualnych problemów związanych z uzależnieniem bądź współuzależnieniem lub przemocą wymaga ich rozwiązania jeszcze przed podjęciem terapii DDA. Stąd też osoby uzależnione bądź współuzależnione muszą najpierw odbyć terapię ich podstawowego problemu. Kwalifikacja do psychoterapii DDA opiera się na indywidualnej rozmowie oraz wypełnieniu stosownych ankiet i testów kwalifikacyjnych. Model psychoterapii DDA Proponowany przez Sobolewską model psychoterapii DDA opisany zostanie w oparciu o następujące charakterystyki: założenia teoretyczne, cele, metody, fazy. Ten model ciągle się rozwija. Przechodzi obecnie z etapu poszukiwań eklektycznych do budowania ujęć integrujących. Cele psychoterapii DDA Cele sformułowane w prezentowanym modelu opisane zostaną poprzez rodzaje zmian oczekiwanych w psychoterapii DDA. Wspomniane pięć grup doświadczeń wyniesionych z rodziny przez dorosłe dzieci alkoholików zaowocowały wykształceniem się wadliwych schematów funkcjonowania i postaw. Wadliwość tych postaw wiąże się z jednej strony z wytworzeniem się i ujawnieniem w życiu dorosłym nieadekwatnych przekonań i schematów poznawczych na temat siebie i świata oraz towarzyszących im przeżyć i związanych z nimi zachowań. Z drugiej stro2007 terapia_specjalny.indd 75 ny – ujawnia się poprzez niespójność ich składników. Syndrom DDA można więc opisać w kategoriach wadliwie wykształconych w dzieciństwie postaw i schematów odnoszenia się do siebie samego i świata zewnętrznego, uwięzionych w emocjonalnej pułapce DDA. Oczekiwane zmiany w psychoterapii DDA są następujące: • Uwolnienie się od emocjonalnej pułapki zamknięcia się w dzieciństwie – wymaga to najpierw przywrócenia wiary w swoje przeżycia z dzieciństwa, uświadomienie i uwolnienie się od poczucia skrzywdzenia, wreszcie uwolnienie się od nieadekwatnych wzorców emocjonalnego reagowania. • Zmiana w zakresie postaw odnoszenia się do siebie – inaczej mówiąc zmiana obrazu siebie głównie w wymiarze emocjonalno – poznawczym. Efektem tego jest wzmocnienie własnej tożsamości. • Zmiana w zakresie schematów odnoszenia się do świata – to poszukiwanie nowego porządku świata, innego sposobu odnoszenia się do hierarchii wartości oraz układania bardziej wolnych bliższych relacji z ludźmi. • Ostatnia oczekiwana zmiana to wprowadzenie i utrwalenie uzyskanych zmian w życie. Metody Podstawowe metody stosowane w terapii DDA nie różnią się zasadniczo od metod stosowanych w innych rodzajach psychoterapii. Dobór metod jest eklektyczny i zależy głównie od ujawnionego problemu i specyfiki pacjenta. Wydaje się, że oryginalną metodą stosowaną wobec pacjentów DDA są Osobiste Programy Terapii. Metodę tę opracowuje i uszczegóławia wspólnie terapeuta i pacjent. Stosuje się ją głównie do wprowadzania i utrwalania zmian życiowych. Tak więc pacjent, między sesjami, otrzymuje zadania do wykonania, dzięki którym będzie mógł osiągnąć określone cele i rozwiązać konkretne problemy dotyczące owych pożądanych przez niego zmian. Jest to metoda pomocnicza pomagająca ustrukturyzować czas między sesjami, w momencie gdy pacjent nie ma bezpośredniego kontaktu z terapeutą i grupą terapeutyczną. W omawianym tu podejściu do psychoterapii DDA uznaje się, że podstawowy czynnik leczący to nie metoda, lecz relacja psychoterapeutyczna, jaka wytwarza się między psychoterapeutą, pacjentem i członkami grupy psychoterapeutycznej. To najważniejszy, aczkolwiek nie jedyny, czynnik leczący. Etapy procesu terapeutycznego FAZA EKSPLORACJI I POSZERZANIA ŚWIADOMOŚCI. W fazie tej pacjenci dowiadują się, jak funkcjonuje rodzina alkoholowa, a zwłaszcza jak funkcjonują dzieci w takiej rodzinie oraz w jaki sposób doświadczenia z dzieciństwa są przenoszone w życie. Każdy pacjent dokonuje gruntownej analizy swoich doświadczeń oraz tego, jakie skutki wywołują one w jego obecnym funkcjonowaniu. W fazie tej pacjenci intensywnie pracują nad przekazami rodzinnymi i schematami myślenia utworzonymi w okresie wczesnego dzieciństwa i dojrzewania. Praca w grupie przyspiesza efekty owej edukacyjno – diagnostycznej fazy. FAZA UJAWNIANIA I ODREAGOWANIA UCZUĆ. W tej fazie praca terapeutyczna koncentruje się głównie na uwolnieniu, odreagowaniu i ponownym zintegrowaniu uczuć – w szczególności schematów przeżywania wynikających z doświadczeń dzieciństwa. To trudna i intensywnie przeżywana faza terapii, w której uruchamiają się liczne przeniesienia między pacjentami i prowadzącym terapeutą. Nawiązuje się w niej pogłębiona relacja terapeutyczna między uczestnikami grupy jak i terapeutą. Pacjenci nie tylko odreagowują urazy, ale i przeformułowują niszczące schematy przeżywania. FAZA REORIENTACJI I REORGANIZACJI. Ta faza to integracja dawnych doświadczeń oraz uzyskanie gotowości do zmiany. Następuje tutaj porządkowanie przez pacjenta obecnego życia oraz stopniowe wprowadzanie zmian. Efektem tego ma być poznanie przez pacjenta swoich możliwości i ograniczeń, uwolnienie się od poczucia krzywdy i przywrócenie zdolności wyboru. Zmiana zachowania następuje poprzez zmianę schematów myślowych, przeżyciowych i dotyczących postaw. *** W ostatnich latach na świecie jak i w Polsce zainteresowanie możliwościami stosowania terapii DDA stale rośnie. Świadczy o tym nie tylko wzrastająca ilość publikacji, ale pojawianie się coraz to nowych ośrodków, które wprowadzają do oferty świadczonych usług zdrowotnych psychoterapię DDA. Obserwuje się również narastanie świa- 75 2007-12-11, 18:26:25 w ydanie s pec jalne domości osób wywodzących się z rodzin dysfunkcyjnych. Świadomości, która wyzwala chęć uwolnienia się od doświadczeń dzieciństwa i uzyskania nowych wrażliwości, a wraz z nimi odpowiedzialności za własne życie i postępowanie. Bibliografia Beattie M., Koniec współuzależnienia, Jak przestać kontrolować życie innych i zacząć martwić się o siebie, Media Rodzina of Poznań, 1994, Poznań Black C., It Will Never Happen to Me. Denver, MAC, 1981 Brown S., Bezpieczne przejście. Powrót do zdrowia dorosłych dzieci alkoholików, Instytut Psychiatrii i Neurologii, 1995, Warszawa Brown S., Treating Adult Children of Alcoholics, A Developmental Perspective. John Wiley & Sons, Inc., 1996 Cermak T.L., Rutzky J., Czas uzdrowić swoje życie, PARPA, 1996, Warszawa Czabała J.C., Czynniki leczące w psychoterapii. Wyd. Naukowe PWN, 1997, Warszawa Dobrzańska–Socha B., Propozycja profesjonalnego prowadzenia grup wsparcia, Nowiny Psychologiczne, Nr 2, s.77–87, 1992 Harter S.L., Psychosocial adjustment of adult children of alcoholics, A review of the recent empirical literature, Clinical Psychology Review 20 (3), s. 311–337, 2000 Jakubik A., Zegarowicz E., Samoocena, poczucie kontrolii kontrola emocjonalna u dorastających córek mężczyzn uzależnionych od alkoholu, Alkoholizm i Narkomania, Nr 1 (30), s.73–84, 1998 Jona I., Zespół stresu pourazowego u DDA, Świat Problemów, Nr 10, 1997, s.31–33, 1977 Kucińska M., Podwójny obraz, Świat Problemów, Nr 10, 1997 s.17–20, 1977 Kucińska M., Praca nad poczuciem krzywdy, Terapia Uzależnienia i Współuzależnienia, Nr 5 (14), s.14–17, 2000 Mellibruda J., DDA – kim właściwie są?, Świat Problemów, Nr 10, 1997, s.5–7, 1977 Mellibruda J., Pułapka niewybaczonej krzywdy IPZ, 1998, Warszawa, Robinson B.E., Pomoc psychologiczna dla dzieci alkoholików, PARPA, 1998, Warszawa Robinson B.E., Rhoden J.L., Pomoc psychologiczna dla dzieci alkoholików, PARPA, 2000, Warszawa Sher K.J., Charakterystyka psychologiczna dzieci alkoholików w: Alkohol a zdrowie. Badania nad dziećmi alkoholików, Nr 26, s.164–183, PARPA, 2000, Warszawa Seweryńska A.M., Młodzi DDA w terapii, Terapia Uzależnienia i Współuzależnienia, Nr 6 (15), s.31–32, 2000 Siwiak–Kobayashi M., Posłowie do Prac zebranych Stefana Ledera w: Leder S., 2000 Psychoterapia, psychiatria społeczna, s. 208–210. Biblioteka Psychiatrii Polskiej, Kraków Sobolewska Z., Czy potrzebują terapii i jakiej?, Świat Problemów, Nr 10, 1997, s.13–16, 1977 Sobolewska Z., Odebrane dzieciństwo, Instytut Psychologii Zdrowia, 2000, Warszawa Tereszkowska–Łowińska H., Psychologiczne pozycje życiowe DDA, Terapia Uzależnienia i Współuzależnienia, Nr 3 (12), s.16–17, 2000 Wegscheider–Cruse S., Nowa szansa. Nadzieja dla rodziny alkoholowej, IPZ PTP, 2000, Warszawa Włodawiec B., Czy są bardziej zaburzone od innych?, Świat Problemów, Nr 10, 1997 , s.21–23, 1977 Woititz J., Dorosłe dzieci alkoholików, Instytut Psychologii Zdrowia i Trzeźwości, 1992, Warszawa 76 terapia_specjalny.indd 76 Osoby trafiające do psychoterapii poszukują osoby ciepłej, empatycznej, kompetentnej i budzącej nadzieję na skuteczną pomoc Jadwiga Fudała EFEKTYWNOŚĆ LECZENIA OSÓB UZALEŻNIONYCH OD ALKOHOLU Skuteczność leczenia osób uzależnionych od alkoholu interesuje wszystkich: pacjentów oraz ich rodziny, płatnika, wykonawców świadczeń zdrowotnych – lekarzy i terapeutów. Stosunkowo rzadko jednak placówki leczenia uzależnień prowadzą badania katamnestyczne, a już zupełną rzadkością są szeroko zakrojone, metodologicznie poprawne badania efektywności programów i metod leczenia. W Polsce dominującym modelem leczenia osób uzależnionych jest strukturalno – strategiczna terapia uzależnienia od alkoholu, choć przyglądając się pracy poszczególnych ośrodków, można już zauważyć pierwsze próby wdrażania innych metod (np. terapii krótkoterminowej) oraz modyfikowania wzorca strategiczno–strukturalnego, zgodnie z doświadczeniami i rosnącą wiedzą terapeutów. Gdzieniegdzie placówki ambulatoryjne dopuszczają możliwość pracy terapeutycznej z uzależnionymi, mimo nieutrzymywania przez nich abstynencji, zwłaszcza w sytuacji pomagania pacjentom z zespołami psychoorganicznymi, czy z zaburzeniami dyssocjalnymi1. O uznanie swojego miejsca w leczeniu osób uzależnionych dopomina się farmakoterapia. Wobec rosnącej ilości metod nie sposób nie zadać sobie pytania o to, co jest bardziej skuteczne w leczeniu uzależnienia od alkoholu, a co mniej lub wcale. Cel leczenia – abstynencja czy picie kontrolowane? Wyniki badań amerykańskich dowodzą, że dla osób uzależnionych w mniejszym stopniu (charakteryzujących się krótszym okresem trwania uzależnienia, mniej nasilonymi zespołami abstynencyjnymi, realnym wsparciem społecznym, aktywnością zawodową, mniejszymi stratami z powodu picia) korzystniejszym celem leczenia jest nauka picia alkoholu w sposób kontrolowany, zaś dla osób znacznie uzależnionych korzystniejszym celem jest abstynencja.2 Nauka kontrolowania picia polega na stosowaniu różnych strategii behawioralno–poznawczych, takich jak ustalanie limitów spożywanego alkoholu, monitorowanie siebie, rozpoznawanie sytuacji zagrażających zwiększonemu spożyciu, radzenie sobie z emocjami, nagradzanie siebie za ograniczenie picia.3 Zarówno w USA, gdzie tylko 1/4 terapeutów uznaje możliwość przyjęcia ograniczenia picia jako celu leczenia osób uzależnionych, jak i w Anglii, gdzie ok. 3/4 terapeutów prowadzących programy leczenia akceptuje picie kontrolowane jako cel terapii, zaleca się je około 25% pacjentom.4 Programy terapeutyczne realizowane w Polsce opierają się niemal bez wyjątku na założeniu, że jedynym realnym celem leczenia osób uzależnionych może być abstynencja. Podejście takie wynika z przyjęcia przez specjalistów definicji uzależnienia jako chronicznej, postępującej, pierwotnej, śmiertelnej choroby, wykluczającej możliwość ograniczenia picia przez osoby uzależnione5 oraz rozumienia uzależnienia jako stanu statycznego i dychotomicznego (uzależnienie – brak uzależnienia), a nie jako procesu, który ma swoją dynamikę i nasilenie objawów. Konsekwencją jest narzucanie każdemu pacjentowi zdiagnozowanemu jako uzależniony tego samego celu terapeutycznego i odsunięcie od leczenia osób, które nie akceptują (wcale lub w danym momencie) abstynencji oraz odrzucają diagnozę uzależnienia. Być może z powodu braku alternatywy w wyborze celu część pacjentów wcale nie trafia do placówek specjalistycznych lub przerywa terapię, część zaś pozostaje w leczeniu, przejawiając opór mniej lub bardziej jawnie z powodu braku akceptacji kierunku pracy terapeutycznej. Doświadczenia osób pracujących nad kontrolowaniem 2007 2007-12-11, 18:26:26 w ydanie s pec jalne picia dowodzą, że część pacjentów sama wybiera po pewnym czasie abstynencję. Ich trzeźwienie jest znacznie bardziej efektywne niż w sytuacji, gdy uczestniczą w leczeniu, którego cel został im narzucony.6 Dostosowanie rodzaju terapii do cech pacjenta Badania MATCH zrealizowane w latach dziewięćdziesiątych w USA dokonały porównania efektów leczenia trzech modeli terapeutycznych, różniących się między sobą filozofią i praktyką (intensywnością, formą, treścią), w stosunku do pacjentów różniących się wieloma cechami: płcią, wiekiem, nasileniem problemu alkoholowego, występowaniem alkoholizmu w rodzinie, nasileniem objawów psychopatologicznych, funkcjonowaniem społecznym (w tym wsparciem) i motywacją. Porównano: 12–sesyjną Terapię Dwunastu Kroków, której celem było zaangażowanie pacjenta w czynne uczestnictwo w ruchu Anonimowych Alkoholików, 12–sesyjną Terapię Behawioralno – Poznawczą, której celem było nauczenie pacjenta zapobiegania nawrotom oraz 4–sesyjną, realizowaną w ciągu 12 tygodni Terapię Wzmacniającą Motywację, której celem było zwiększenie motywacji pacjentów do zmiany, mobilizowanie osobistych zasobów i zaangażowanie w zmianę. Przystępując do realizacji projektu, zakładano, że wyniki leczenia są korzystniejsze u tych osób, które zostały dopasowane do typu leczenia na podstawie zespołu określonych cech. W czasie leczenia we wszystkich trzech rodzajach terapii zaobserwowano u pacjentów znaczącą poprawę przejawiającą się nie tylko zmniejszeniem ilości spożywanego alkoholu, ale również poprawą nastroju i redukcją szkód wynikających z picia. Poprawa utrzymała się w ciągu dwunastu miesięcy po zakończeniu leczenia. Wyniki badania sugerują, że klasyfikacja pacjentów do poszczególnych typów leczenia nie jest bezwzględnym warunkiem sukcesu, jak poprzednio sądzono. Badanie wykazało istotny związek jednej tylko cechy z typem leczenia: pacjentom ambulatoryjnym, niemającym zaburzeń psychicznych lub z łagodnymi zaburzeniami psychicznymi, uczestniczącym w programie 12 Kroków udało się dłużej zachować abstynencję niż tym, którzy uczestniczyli w terapii behawio2007 terapia_specjalny.indd 77 ralno – poznawczej.7 Mimo dyskusyjnych wyników badania MATCH, w praktyce terapeuci na całym świecie dopasowują pacjentów do różnych typów leczenia. Najczęstsze kryteria dopasowania to: stopień nasilenia uzależnienia, współwystępowanie innych rozpoznań psychopatologicznych i ich natężenie (choroby psychiczne, zaburzenia osobowości), sytuacja psychospołeczna pacjenta (zwłaszcza poziom wsparcia społecznego), gotowość pacjenta do zmiany.8 Doniesienia z wielu innych badań dowodzą bowiem, że uwzględniając te cechy w proponowanej pacjentowi ofercie terapeutycznej, można jednak uzyskać lepsze wyniki jego leczenia.9 Co bardziej, a co mniej skuteczne w leczeniu osób uzależnionych Metaanalizy porównujące efektywność różnych form leczenia uzależnienia od alkoholu pokazują, że najbardziej skuteczne są: motywacyjna terapia wzmacniająca, trening umiejętności społecznych (strategie zapobiegania nawrotom), społeczność terapeutyczna, terapia rodzinna i małżeńska, grupy samopomocowe, terapia poznawcza i terapia behawioralna. Stwierdzono brak efektywności takich metod jak: hipnoza, poradnictwo ogólne, techniki konfrontacyjne, szokowe, trening relaksacyjny, metody oparte na wglądzie w naturę i przyczyny uzależnienia od alkoholu, edukacja. Metody terapii uznane za bardziej skuteczne kładą nacisk na zdolność osoby uzależnionej do zatrzymania lub zmniejszenia picia, etap jej gotowości do zmiany, kontekst społeczny pacjenta i jego system wsparcia. 10 Wyniki zbiorczych analiz badań skuteczności różnych metod leczenia osób uzależnionych skłaniają do refleksji. Jeżeli podkreślają one nieskuteczność technik konfrontacyjnych oraz ukazują wysoką skuteczność motywacyjnej terapii wzmacniającej, to może warto ponownie przeanalizować aktualnie stosowane metody pracy z pacjentami we wstępnej fazie terapii. Może zamiast nakłaniać ich do dokonania autodiagnozy i konfrontować ze stratami z powodu picia, lepiej pracować nad zwiększeniem ich motywacji? Tu pomocne mogłyby okazać się sprawdzone strategie terapii ukierunkowanej na wzrost motywacji (Motivational Enhancement Therapy – MET), skoncentrowane na wydobyciu, uświa- domieniu i przełamaniu ambiwalencji pacjenta w sprawie picia, wzbudzeniu jego gotowości do działania w kierunku zmiany i jej podtrzymania11. Strategie te podkreślają dobrowolność pacjenta oraz jego odpowiedzialność za decyzję i jej skutki. Zbadana skuteczność MET wynika z trzech elementów: współpracy, wsparcia (a nie perswazji czy zmuszania), wzmocnienia zasobów pacjenta. Założeniem podstawowym jest empatia wyrażana akceptacją i szacunkiem wobec pijącego, podążanie za oporem oraz wzbudzanie wiary w zdolność pacjenta do zrealizowania zmiany. Na gruncie tak zbudowanej relacji łatwiej ukazać pacjentowi sprzeczność między piciem a jego celami czy wartościami12. W pracy nad motywacją warto dokładnie diagnozować etap gotowości pacjentów do zmiany. Niezwykle użyteczny do tego celu może być model Prochaska i DiClemente, który wyróżnia pięć jakościowo różnych etapów zmiany: prekontemplacyjny, namysłu, przygotowania, działania, utrzymania zmiany. Adekwatnie od etapu, na jakim diagnozujemy pacjenta, potrzebuje on innych metod leczenia. Dobieranie metod leczenia do pacjenta na podstawie osiągniętego przez niego etapu gotowości do zmiany ma pozytywny wpływ na wyniki leczenia.13 W praktyce polskich placówek odwykowych nie ocenia się najczęściej etapu zmiany, ale ogólną motywację, z jaką pacjent przychodzi po pomoc (żadna, słaba, dobra). Niekorzystne dla pacjentów jest to, że niezależnie od tego, z jaką gotowością przychodzą – otrzymują jednakową, standardową drogę leczenia. Krańcowym przykładem niedostosowania oferty terapeutycznej do etapu zmiany jest włączanie pacjentów, którzy ukończyli podstawowy program terapii w oddziałach całodobowych lub dziennych, do grup wstępnych lub do leczenia podstawowego w programach ambulatoryjnych. Badania pokazują również, że wysokie poczucie skuteczności własnej pacjentów zdecydowanie zwiększa ich szanse na efektywne radzenie sobie z nawrotami używania substancji psychoaktywnych. Pacjenci o słabym poczuciu skuteczności własnej mają w rok po terapii gorsze wskaźniki utrzymywania abstynencji oraz więcej dni intensywnego picia niż pacjenci, którzy mieli silne poczucie skuteczności. Dla pacjentów o słabym poczuciu skuteczności niezbędna jest opieka po zakończeniu leczenia, bowiem 77 2007-12-11, 18:26:27 w ydanie s pec jalne uczestnictwo w grupach after care istotnie poprawia poczucie własnej skuteczności oraz efekty terapii w odniesieniu do picia alkoholu po leczeniu.14 Analiza tych wyników może rodzić niepokój o to, czy powszechnie stosowane w lecznictwie odwykowym procedury pracy nad tożsamością alkoholową, nad systemem rozproszonego, rozdwojonego i wydrążonego „JA”, czy też pracy nad bezsilnością i nad niekierowaniem życiem mogą mieć negatywny wpływ na poczucie skuteczności własnej pacjentów. Czy w aktualnym modelu pracy z pacjentami uzależnionymi jest wystarczająco dużo miejsca na wzmacnianie jego zasobów, umiejętności radzenia sobie, wzrost poczucia skuteczności własnych działań? Cechy terapeuty uzależnień Badania amerykańskie dowodzą, że cechy osobiste terapeuty mają duży wpływ na wyniki leczenia osób uzależnionych od alkoholu. Efekty związane z osobą terapeuty okazały się silniejsze niż efekty stosowania określonych technik psychoterapeutycznych.15 Najistotniejsze cechy terapeutów, mające wpływ na powodzenie leczenia, to empatia, autentyczność i szacunek dla pacjentów i nie chodzi tu o przebyte szkolenia, określoną metodę terapeutyczną czy umiejętności i doświadczenie specjalisty, ale o jego osobiste właściwości mające wpływ na jakość relacji z pacjentem. Dowiedziono, że tam, gdzie terapeuta zwraca się do pacjenta dyrektywnie i często stosuje techniki konfrontacyjne, występują u pacjenta zachowania świadczące o oporze. Wyniki badań pokazały, że konfrontacyjne zachowanie się terapeuty i związany z tym opór pacjenta są czynnikami pozwalającymi przewidywać gorsze rezultaty w odniesieniu do picia alkoholu w rok po leczeniu. Jednym słowem: im bardziej pacjent jest konfrontowany, tym mniejsza jest szansa, że osiągnie sukces16. Wpływ terapeuty na wyniki leczenia zmniejsza się, gdy wydłuża się okres pobytu pacjenta w terapii. Zawsze jednak, a szczególnie na początku leczenia, największy wpływ na poprawę funkcjonowania pacjenta mają terapeuci, którzy zdolni są stworzyć ciepłą, wspierającą relację z pacjentem i którzy okazują mu empatię.17 Osoby trafiające do psychoterapii poszukują osoby ciepłej, empatycznej, niestwarzającej barier w kontakcie, zarazem kompetentnej i na tyle pewnej siebie, że 78 terapia_specjalny.indd 78 budzącej nadzieję na skuteczną pomoc. Oczekują od terapeuty zrównoważenia emocjonalnego i zaangażowania w pracę. Klienci podsumowujący własną terapię podkreślają najczęściej pozytywny wpływ różnych aspektów związku terapeutycznego, a zwłaszcza wpływ osoby terapeuty, na zmianę swojego sposobu myślenia, odczuwania i zachowania. Doceniają siłę osobowości terapeutów, ich pozytywną energię, zdecydowanie, zaangażowanie, a czasem nawet entuzjazm w wykonywaniu zawodu, wiarygodność, szczerą troskę, cierpliwość, akceptację dla niedoskonałości, wrażliwość, poczucie humoru. Badania przebiegu i wyników różnych stosowanych form terapii potwierdzają, że różnice w sposobach pracy terapeutów mają mniej wspólnego ze stosowaną teorią (szkołą), natomiast bardzo wyraźnie zależą właśnie od osoby terapeuty. To on dysponuje specyficznymi cechami osobowości, wiedzą, doświadczeniem, umiejętnościami, prezentuje określone postawy, w tym mniejsze lub większe zaangażowanie w pracę, zatem nawet w ramach jednej szkoły style i skuteczność pomagania terapeutów mogą być znacznie zróżnicowane.18 Jak widać, pacjenci uzależnieni od alkoholu nie różnią się w oczekiwaniach wobec psychoterapii i reagują na oddziaływania terapeutyczne podobnie jak osoby podejmujące psychoterapię z powodów innych niż uzależnienie. Niestety, zarówno w kształceniu zawodowym polskich specjalistów i instruktorów terapii, jak i w praktyce leczenia osób uzależnionych kładzie się większy nacisk na technologię pracy, a zdecydowanie zaniedbuje się aspekt relacyjny. Trochę z założenia, trochę z konieczności, a trochę z przywiązania do wyuczonych wzorców pracy relacja w psychoterapii uzależnienia stała się dodatkiem do stosowanych procedur i programów. Terapeuci uzależnień uczeni rozumienia oporu pacjentów w kategoriach przejawu działania psychologicznych mechanizmów uzależnienia bagatelizują fakt, że sposób postępowania terapeuty ma znaczący (czasem decydujący) wpływ na poziom obronności pacjentów, a to z kolei wpływa na wielkość zmiany19. W docenieniu tego faktu tkwi znaczny potencjał poprawy efektywności pracy terapeutycznej. Wsparcie społeczne Badania potwierdzają, że dla krótkotrwałego, jak i długotrwałego zdrowienia osób uzależnionych od alkoholu duże znaczenie ma wsparcie rodzinne i społeczne oraz interwencje nastawione na poprawę relacji.20 Badania dowodzą, że włączenie w leczenie małżonka lub innej ważnej dla pacjenta osoby jest w efekcie skuteczniejsze niż leczenie indywidualne.21 Okazuje się też, że oddziaływania nakierowane na polepszenie jakości relacji interpersonalnych nie poprawiają efektów leczenia u wszystkich pacjentów. Są one bardzo skuteczne wobec tych, którzy nie tylko dużo inwestują w swoje relacje społeczne, ale także mogą liczyć na wsparcie społeczne po leczeniu, natomiast nieskuteczne u pacjentów, u których picie naruszyło poważnie system wsparcia społecznego,22 a także u pacjentów, którzy spełniali kryteria osobowości antyspołecznej.23 Uzależnienie od nikotyny Niezaprzeczalne już dziś są silne powiązania między piciem alkoholu a paleniem papierosów, a także uzależnieniem od nikotyny i od alkoholu. Szacuje się, że od 70% do 80% osób uzależnionych od alkoholu jest też silnie uzależnionych od nikotyny. Mimo to zdecydowana większość placówek odwykowych akceptuje palenie swoich pacjentów, a także nie oferuje pacjentom pracy nad ograniczaniem czy nad rzuceniem palenia. 24 Co więcej, nawet wśród młodych terapeutów można spotkać się ze stwierdzeniem, że palenie może być pomocne w redukcji stresu związanego z procesem zdrowienia. Otóż już w latach dziewięćdziesiątych badacze potwierdzili, że czynne uzależnienie od nikotyny jest czynnikiem osłabiającym skuteczność leczenia uzależnienia od alkoholu. Okazało się, że istnieje dodatnia korelacja między gotowością do picia i gotowością do palenia, zwłaszcza w czasie sytuacji narażających na kontakt z alkoholem. Palenie może działać jak czynnik spustowy albo sygnał dla nawrotów picia. Wprowadzenie zakazu palenia w niektórych placówkach odwykowych w USA i równoczesne stworzenie oferty terapeutycznej dla osób uzależnionych od nikotyny nie wpłynęło znacząco ani na liczbę zgłaszających się do leczenia pacjentów, ani na wzrost rażących naruszeń dyscypliny w tych placówkach. Od czasu wprowadzenia zakazu palenia w placówkach odwykowych wzrosła natomiast dwukrotnie liczba pacjentów zainteresowanych równoczesnym rzuceniem palenia. Pacjenci, którzy ograniczy2007 2007-12-11, 18:26:27 w ydanie s pec jalne li liczbę wypalanych papierosów, lepiej radzili sobie po leczeniu odwykowym z piciem.25 Mimo powszechnej świadomości skali problemu nikotynizmu u osób uzależnionych od alkoholu, do chwili obecnej w polskim lecznictwie odwykowym zaledwie 12% placówek oferuje pacjentom równoległą pracę nad uzależnieniem od alkoholu i od nikotyny. Zarówno wyniki badań, jak i stopniowe zmiany postaw wobec uzależnienia od tytoniu, skłaniają do wniosku, że jednoczesne leczenie uzależnienia od alkoholu i od nikotyny jest nie tylko możliwe, ale i dość efektywne w obszarze obu uzależnień. Politoksykomania Z wyników wielu badań wynika, że skutki leczenia w typowych programach psychoterapii uzależnienia od alkoholu osób uzależnionych od wielu substancji psychoaktywnych są nietrwałe.26 Pacjenci ci stanowią grupę o szczególnie wysokim ryzyku niepowodzeń w leczeniu, w związku z tym potrzebują bardziej intensywnych i dopasowanych interwencji terapeutycznych. W 2005 roku w polskich placówkach odwykowych leczono ok. 3,5 tys. uzależnionych od alkoholu oraz od innych substancji psychoaktywnych. Warto pamiętać, że pacjenci ci, leczeni tak samo jak osoby uzależnione tylko od alkoholu, mają małe szanse na trwałą zmianę. Podwójne rozpoznania Najczęściej współwystępujące zaburzenia wśród osób leczonych z powodu uzależnienia od alkoholu to: osobowość antyspołeczna, schizofrenia, depresja i zaburzenia lękowe. Szacuje się, że od 20% do 40% alkoholików spełnia kryteria diagnostyczne antysocjalnego zaburzenia osobowości, ok. 30% – depresji lub dystymii, od 18% do 33% przejawia zaburzenia lękowe, zaś od 2% do 15% cierpi na schizofrenię.27 Pacjenci z rozpoznaniem uzależnienia od alkoholu oraz diagnozą innych zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania (lękowych, afektywnych, schizofrenii, zespołów psychoorganicznych, upośledzenia umysłowego i głębokich zaburzeń osobowości) wymagają specjalistycznych, intensywnych i kompleksowych usług, bowiem mają oni ograniczoną zdolność do efektywnego uczestnictwa w standardowych programach leczenia osób uzależnionych. U pacjentów z podwójnym rozpoznaniem 2007 terapia_specjalny.indd 79 stwierdza się częstsze nawroty, mniejszą skłonność do przyjmowania zaleconych przez psychiatrę leków, podwyższone ryzyko myśli i prób samobójczych 28. Programy leczenia powinny być długoterminowe, elastyczne, dostosowane do diagnozy, bezwzględnie powinny łączyć elementy psychoterapii uzależnienia oraz leczenia psychiatrycznego. Zaleca się ścisłą, zespołową pracę specjalistów psychoterapii, psychologów i psychiatrów, niekonfrontacyjny styl terapii i uczenie aktywnego udziału we własnym leczeniu farmakologicznym. Badania dowodzą, że potraktowanie łączne problemu uzależnienia i zaburzeń psychicznych poprawia wyniki leczenia.29 W Polsce nie ma ani jednej placówki specjalizującej się w leczeniu osób uzależnionych od alkoholu, mających równocześnie diagnozę innych zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania. W efekcie pacjenci trafiają do standardowych programów leczenia dla osób uzależnionych. Biorąc pod uwagę skalę problemu i nieefektywność typowej terapii, istnieje pilna potrzeba stworzenia takich miejsc, jak również wzmożonej edukacji specjalistów (lekarzy, psychologów i terapeutów) w zakresie diagnozy i leczenia pacjentów z podwójnym zaburzeniem. Najwięcej w tej sprawie zrobiono w obszarze zaburzeń osobowości30, najmniej w obszarze chorób psychicznych. Warto wiedzieć, że pacjenci 25% poradni odwykowych, 31% całodobowych oddziałów terapii i 26% dziennych oddziałów terapii nie mają w placówce leczenia uzależnienia dostępu do psychiatry, zaś psychologa nie ma w 24% poradni odwykowych, 19% oddziałów całodobowych i 30% oddziałów dziennych.31 Farmakoterapia LEKI AWERSYJNE: DISULFIRAM Badania amerykańskie dowodzą, że leki awersyjne (disulfiram i nieobecny na polskim rynku karbamid wapnia) mogą być użyteczne dla osób pijących problemowo, które są dobrze zmotywowane do abstynencji, podejmują psychoterapię uzupełniającą lub korzystają z poradnictwa.32 Jednak disulfiram w formie implantu (Esperal) jest nieużyteczny klinicznie z powodu niezadawalającego uwalniania się leku do krwiobiegu i licznych objawów niepożądanych. Okazało się również, że pacjent ma niewielką szansę na poprawę funkcjonowania, kiedy przyjmuje disulfiram pod presją (rodziny, pracodawcy, gminnej komisji itp.), nie ma motywacji do zmiany funkcjonowania oraz gdy podawanie disulfiramu nie jest uzupełnione oddziaływaniami terapeutycznymi. W Polsce 22% placówek leczenia uzależnień oferuje pacjentom Anticol, a 13% stwarza możliwość implantacji Esperalu. Disulfiram, zważywszy na jego niepożądane działania, jak zaburzenia świadomości, ostre zespoły mózgowe, zespoły depresyjne, psychozy, polineuropatia, zaburzenia potencji oraz zmiany skórne nie powinien być nigdy ofertą podstawową i powszechną33. Jako implant w ogóle nie powinien być stosowany z powodu dowiedzionej nieskuteczności. Podawany doustnie może być użyteczny dla określonych pacjentów (np. osób, które z racji dodatkowych rozpoznań nie kwalifikują się do psychoterapii), czy też pacjentów w określonym momencie leczenia (np. w okresie oczekiwania na przyjęcie do oddziału całodobowego, czy w początkowym okresie leczenia ambulatoryjnego). Jednak niezbędnym warunkiem stosowania disulfiramu jest jednoczesne objęcie pacjenta pomocą psychologiczną w zakresie wsparcia, uczenia umiejętności zarządzania sobą, motywowania do zmiany. Disulfiram w Polsce stosuje się najczęściej poza lecznictwem odwykowym, gdzie osoby uzależnione nie mogą liczyć na jednoczesne oddziaływania terapeutyczne. Lekarze (w tym psychiatrzy) w większości nie są przygotowani do świadczenia pomocy psychologicznej ani psychoterapii. NALTREKSON, AKAMPROZAT Badania kliniczne dowodzą, że zarówno akamprozat, jak i naltrekson poprawiają rezultaty leczenia u pacjentów zmotywowanych do ich stosowania. Oba te leki zwiększają skuteczność psychoterapii i pomagają w zapobieganiu nawrotom. W chwili obecnej nie ma wystarczających dowodów, które pozwoliłyby uzasadnić wybór jednego z tych leków. Pacjenci, stosujący naltrekson lub akamprozat i jednocześnie poddani terapii wspierającej oraz uczącej umiejętności radzenia sobie z nawrotami uzyskują w badaniach lepsze rezultaty leczenia (zachowanie abstynencji, zmniejszenia długości, częstotliwości, intensywności picia) niż osoby, wobec których zastosowano tylko farmakoterapię.34 Czynnikiem ograniczającym skuteczność tych preparatów jest niezadowalająca współpraca z lekarzem. Naltrekson działa korzystniej niż placebo wyłącznie 79 2007-12-11, 18:26:28 w ydanie s pec jalne u osób współpracujących.35 Zaledwie w 7% polskich placówek odwykowych oferuje się naltrekson i akamprozat. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele. Jedna z nich to cena. Lek jest drogi. Miesięczna kuracja naltreksonem lub akamprozatem kosztuje od 300 do 400 zł. Te leki nie podlegają refundacji. Lekarze placówek leczenia uzależnienia nie są uczeni skutecznego i celowego podawania tych leków, a terapeuci podchodzą do nich nieufnie, preferując jako cel terapii zmianę funkcjonowania pacjenta w oparciu o własne zasoby, bez wsparcia farmakologicznego. Akamprozat i naltrekson stosuje się głównie w prywatnej praktyce lekarzy psychiatrów i podobnie, jak w przypadku disulfiramu – najczęściej bez oddziaływań psychoterapeutycznych. Trudno zbagatelizować fakt, że leki te stosowane jako monoterapia są nieskuteczne, a tak właśnie w Polsce najczęściej bywają oferowane pacjentom. Nie można też lekceważyć doniesień dowodzących, że oddziaływania psychoterapeutyczne wsparte naltreksonem i akamprozatem są skuteczniejsze niż bez tego wsparcia. Brak raportów na temat niepożądanych działań ubocznych, zatem stosowanie tych leków jest obarczone mniejszym ryzykiem niż w przypadku disulfiramu. Wydaje się, że pracownicy lecznictwa odwykowego powinni dla dobra swoich pacjentów powszechniej korzystać z wiedzy dotyczącej skuteczności farmakologicznego wsparcia psychoterapii, proponując je w leczeniu osób uzależnionych od alkoholu, zwłaszcza tym pacjentom, wobec których same oddziaływania psychoterapeutyczne okazały się mało skuteczne. Wybór: psychoterapia albo farmakoterapia nie znajduje dziś przekonywującego uzasadnienia, skoro wiadomo, że lepsze rezultaty leczenia osiągają pacjenci, którzy w ofercie otrzymują i jedno, i drugie. Podsumowanie Analiza przedstawionych wyników badań prowadzi do optymistycznych wniosków. Okazuje się bowiem, że poprawa efektywności leczenia osób uzależnionych zależy w znacznym stopniu od czynników, na które mają bezpośredni wpływ pracownicy lecznictwa odwykowego. Są to przede wszystkim: 80 terapia_specjalny.indd 80 • osobiste cechy terapeutów mające wpływ na jakość kontaktu z pacjentem, • jakość relacji terapeutycznej, • dokładne diagnozowanie pacjentów pod kątem ich motywacji, nasilenia uzależnienia, współwystępujących zaburzeń, funkcjonowania społecznego, w tym posiadanego wsparcia, • indywidualizacja procesu terapeutycznego, • dostosowanie procedur zarówno do etapu zmiany, jak i innych właściwości i potrzeb pacjentów (w tym innych jego uzależnień oraz wsparcia społecznego), • włączenie osób ważnych dla pacjenta w proces terapii, • ograniczenie konfrontacyjnych technik pracy na rzecz empatii i akceptacji ambiwalencji pacjenta, • wzmacnianie zasobów pacjenta i jego poczucia skuteczności własnej, • stwarzanie alternatywnych czy uzupełniających ofert pomagania. Przejście procesu certyfikowania nie gwarantuje skutecznej pracy z pacjentem. Aby efektywnie pomagać, pracownicy lecznictwa odwykowego powinni nieustannie poddawać swoją pracę superwizji, wdrażać zmiany, systematycznie kształcić się (nie tylko warsztatowo), regularnie czytać prasę specjalistyczną, nowości wydawnicze, raporty z badań oraz sprawdzać wyniki swojej pracy, czyli badać losy leczonych przez siebie pacjentów. Bibliografia 1 Z psychopatą bez uprzedzeń, TUW nr 3/2007, Wawelska-Kus J., Coś nam umknęło, TUW nr 3/2007 2 Sobell L. i Sobell M., Materiały z konferencji, Warszawa, IPiN, maj 2006; Teesson M., Degenhardt L., Hall, w: Uzależnienia: modele kliniczne i techniki terapeutyczne, GWP, Gdańsk 2005, s. 67-68 3 Andersen P., Gual A., Colom J., Rozpoznawanie problemów alkoholowych i krótka interwencja. Przewodnik kliniczny, PARPAMEDIA 2007, materiał w przygotowywaniu do wydania.; Miller W.,Munoz F., Picie kontrolowane, Wydawnictwo Edukacyjne PARPA, Warszawa 2006 4 IX Raport Specjalny dla Kongresu USA, PARPA, Warszawa, 2002, s. 595-596 5 Johnson .V, Od jutra nie piję, IPiN, Warszawa 1992 Brown S., Leczenie alkoholików, IPiN, Warszawa 1992 6 Sobell L. i Sobell M., Materiały z konferencji, op. cit. 7 Andersen P., Gual A., Colom J., Rozpoznawanie problemów alkoholowych…, op. cit., Dostosowanie sposobu leczenia do pacjenta, ALKOHOL ALERT nr 36/1997, strona internetowa IPZ 8 IX Raport Specjalny dla…, op. cit., s. 612615 9 jak wyżej, s. 581, Dostosowanie sposobu leczenia do pacjenta, op. cit. 10 Andersen P., Gual A., Colom J., Rozpoznawanie problemów alkoholowych…, op. cit. 11 Sobell L. i Sobell M., Materiały z konferencji, op. cit.; Dąbrowska K., Wywiad motywacyjny, TUW nr 5/2006; Motywowanie do terapii, Materiały szkoleniowe dla terapeutów uzależnień, PARPA, Warszawa 1995 12 jak wyżej, op. cit. 13 IX Raport Specjalny dla …, op. cit., s. 600601 14 jak wyżej, s. 590-592 15 jak wyżej, s. 601-603 16 Motywowanie do terapii, Materiały szkoleniowe..., op. cit. 17 Andersen P., Gual A., Colom J., Rozpoznawanie problemów alkoholowych…,. op. cit. 18 Fudała J., Relacja terapeutyczna, TUW nr 5/6 2004 19 Motywowanie do terapii, Materiały szkoleniowe..., op. cit. 20 IX Raport Specjalny dla…, op. cit., s. 593594 21 Teesson M., Degenhardt L., Hall W., Uzależnienia:…, op. cit., s. 74-75 22 IX Raport Specjalny dla…, op. cit., s. 594 23 Dostosowanie sposobu leczenia do pacjenta, op. cit. 24 Fudała J., Leczenie uzależnienia od alkoholu oraz od nikotyny, TUW nr 4/2004 25 IX Raport Specjalny dla…, op. cit., s.609610 26 jak wyżej, s.611-612 27 Daley D., Moss H., Campbell F., Podwójne zaburzenia, IPZiT, Warszawa 1987 28 IX Raport Specjalny dla…, op. cit., s. 603605; Nikodemska S., Czynniki osobowościowe, a uzależnienie od alkoholu, TUW nr 2 i 3/2004 29 Andersen P., Gual A., Colom J., Rozpoznawanie problemów alkoholowych …, op. cit. 30 Materiały z konferencji „Specyfika pracy z osobami uzależnionymi z zaburzeniami osobowości”, Malinówka 2007, TUW nr 3/2007 31 dane z bazy placówek lecznictwa odwykowego, PARPA 2005 32 Andersen P., Gual A., Colom J., Rozpoznawanie problemów alkoholowych …, op. cit.; Teesson M., Degenhardt L., Hall W., Uzależnienia: …, op. cit., s. 70 33 Habrat B., Szkody zdrowotne wywołane alkoholem, Springer PWN,Warszawa 1996, s. 115-116 34 Andersen P., Gual A., Colom J., Rozpoznawanie problemów alkoholowych…, op. cit. 35 Teesson M., Degenhardt L., Hall W., Uzależnienia:…, op. cit., s. 70 2007 2007-12-11, 18:26:29 w ydanie s pec jalne Na temat ruchu AA narosło wiele mitów, także wśród specjalistów, a obiegowe i stereotypowe opinie na temat wspólnoty nie oddają jej rzeczywistego znaczenia dla procesu zmiany zachowań osób uzależnionych. Niniejszy tekst jest próbą przybliżenia procesów i zjawisk zachodzących w ruchu AA w świetle pojęć interakcjonizmu symbolicznego Ireneusz Kaczmarczyk CO SIĘ DZIEJE W AA?1 Zasadniczy wkład w rozwój tej teorii socjologicznej wniósł G. H. Mead, twórca holistycznej filozofii życia, która łączy biologię, psychologię i socjologię2. W tym miejscu należy przypomnieć, iż odpowiedzi na pytanie o etiologię alkoholowego uzależnienia należy szukać w tych samych obszarach wiedzy o człowieku3. Mead zajmował się świadomością. Koncentrował się na aktywności jednostki, która jego zdaniem kształtuje się pod wpływem grupy, choć jednocześnie pozostaje czymś wyjątkowym. W wyniku społecznych interakcji formuje się „ja przedmiotowe” człowieka, w którego skład wchodzą postawy przejęte od grupy. Na te uformowane pod wpływem grupy postawy jednostki reaguje – „ja podmiotowe” jednostki. Ważną cechą „ja podmiotowego” jest to, że może ono działać nieprzewidywalnie, ponieważ posiada wolność i autonomię. Mimo, że korzysta z „ja przedmiotowego” w zakresie zgromadzonego w nim doświadczenia, to jednak nie jest owym „ja przedmiotowym” zdeterminowane w sposób mechaniczny. „Ja podmiotowe” powoduje nacisk, ale nie determinizm działania4. Ja ma istotny związek z poczuciem tożsamości i z refleksyjną interpretacją biograficznej ciągłości w czasie i przestrzeni5. Opisany powyżej mechanizm funkcjonuje jedynie u osób zdrowych. Wydaje się, że w przypadku osoby uzależnionej od alkoholu następuje degradacja „ja podmiotowego”, co w konsekwencji bezpośrednio prowadzi do utraty wolności wyboru. Ontologicznie rzecz ujmując, alkoholik pijąc nadal jest wolny. Z wolnością osoby mamy jednak do czynienia wówczas, gdy jej wola pozostaje niezdeterminowana, czy to przez przymus zewnętrzny, czy też wewnętrznie, tj. przez dominację emocjonalności nad racjonalnością.6 Zdaniem W. Osiatyńskiego alkoholik wobec alkoholu nie posiada „ani woli słabej, ani silnej, ani żadnej”.7 G. A. Marlatt wyjaśnia mechanizm 2007 terapia_specjalny.indd 81 utraty kontroli nad alkoholem przez silnie działające wzorce zachowań autodestrukcyjnych. Oprócz czynników, które wpływają na wytworzenie się wzorca nałogowego picia, mechanizm ten związany jest także z nabytymi oczekiwaniami i przekonaniami (postawami) wobec substancji psychoaktywnej, traktowanej jako antidotum na stres i niepokój.8 W tej koncepcji czynnikiem determinującym uzależnienie jest uczenie społeczne, modelowanie. Wyjaśniając to zjawisko w kategoriach behawioryzmu społecznego należy stwierdzić, że „ja podmiotowe” przejmując ze środowiska szkodliwe wzorce postępowania, zostało zdominowane przez „ja przedmiotowe”. Za proces uzależniania się od alkoholu odpowiada również społeczna strona osobowości człowieka. Dlaczego „ja podmiotowe” nie reaguje na te destrukcyjne wpływy? *** Podstawowymi kwestiami w socjologii G. H. Meada były: najbliższe środowisko, samokontrola, komunikowanie się między ludźmi. Kontrola nad sobą związana jest tu ze samoświadomością. Z kolei za krytyczny stosunek do samego siebie odpowiada zdolność człowieka do myślenia refleksyjnego. Refleksyjność stanowi podstawę wolnej woli u człowieka, pozwala mu na sprawowanie kontroli nad samym sobą i organizuje jego osobowość. Osoby uzależnione od alkoholu posiadają znaczne zaburzenia myślenia refleksyjnego. Alkohol uszkadza funkcjonowanie płatów czołowych i skroniowych kory mózgowej, co prowadzi do zmian polegających na obniżeniu samokontroli, niestałości w dążeniu do planowanych kierunków i celów działania9. W takiej sytuacji założenie G.H. Meada, iż ludzie potrafią ze zbioru bodźców wybrać jeden, zamiast reagować na pierwszy lub najsilniejszy, nie ma praktycznie zastosowania10. W przypadku osoby uzależnionej od alkoholu schemat działania oparty na triadzie <bodziec – namysł – reakcja> ulega redukcji do schematu <bodziec – reakcja>. Kiedy alkoholik sięga po kieliszek, to celowo odrzuca wszelką wiedzę na temat szkodliwości alkoholu. Nie chce o tym myśleć, ponieważ w danej chwili najważniejsze jest zlikwidowanie dolegliwych skutków braku alkoholu w organizmie, regulowanie emocji etc. Warto również rozważyć sytuację, w której działanie człowieka uwikłanego między bodziec (butelka z alkoholem, głód alkoholowy, etc.) a reakcję (napicie się lub odmowa) może być postrzegane jako racjonalne. Działają wówczas mechanizmy obronne, które dają alkoholikowi pozornie racjonalne przesłanki do picia, czyli alibi. Racjonalizacja, jakiej dokonuje alkoholik, jest przejawem fałszywego myślenia refleksyjnego, opartego na destrukcyjnym motywie korzyści, jakie osiąga, pijąc alkohol11. Wynika to z chęci oszukania innych osób i ma źródło w oszukiwaniu siebie samego. Podczas, gdy myślenie refleksyjne w ujęciu Meada ma służyć lepszemu przystosowaniu się do środowiska w celu przetrwania, to racjonalizacje podejmowane przez alkoholika prowadzą do pogorszenia jego kontaktu z otoczeniem, izolacji zamiast komunikowania się oraz do wyniszczenia. Bill W. pisze, że racjonalizacja to najbardziej zawoalowana i perwersyjna forma zadowolenia z siebie, która pozwala na pozostawanie w błogiej nieświadomości własnych wad. Zanik zdolności do myślenia refleksyjnego, utrata kontroli nad piciem, a więc osobistej wolności, pozostawanie pod wpływem środowiska pijących – wszystko to oznacza dla alkoholika liczne problemy. Alkohol daje poczucie oderwania się od samego siebie i pozwala osiągać stany, w których problemy wydają się nierzeczywiste, a przez to mniej dotkliwe. To z kolei prowadzi do rozluźnienia granic psychologicznych, które określają 81 2007-12-11, 18:26:30 w ydanie s pec jalne tożsamość człowieka. W efekcie dochodzi do utraty zdolności do podejmowania decyzji związanych z własnym postępowaniem. Często alkoholikom towarzyszy poczucie przeistaczania się z jednej wersji własnej osoby w drugą12. Mead określa to zjawisko mianem „rozszczepienia osobowości”, która jest następstwem wewnętrznych konfliktów i braku akceptacji dla części swoich doświadczeń. Wszyscy badacze są zgodni w tym, że proces zdrowienia z choroby alkoholowej dokonuje się przede wszystkim w sferze osobowości13. Aby to mogło nastąpić, zadaniem Anonimowych Alkoholików jest zaakceptowanie swojego faktycznego położenia. Oznacza to przyjęcie postawy nacechowanej pokorą i realnym spojrzeniem na swoją sytuację, bez których niemożliwy jest jakikolwiek postęp w powrocie do zdrowia14. Wspólnota AA jako uogólniony inny Mead nakreśla ogólny model tworzenia się osobowości, do którego można się odwołać, analizując procesy zachodzące we Wspólnocie AA. Interakcjonizm symboliczny przyjmuje istnienie prymatu grupy nad jednostką w oparciu o przekonanie, iż to grupa tworzy człowieka – a konkretnie jego osobowość. Zależność od grupy lub społeczeństwa wynika z pojawienia się w toku ewolucji ponadjednostkowych sposobów radzenia sobie z otoczeniem. Mead uważa bowiem, że istoty ludzkie, tak jak inne stworzenia, są wytworem procesu ewolucyjnego. Sprawowanie kontroli nad poszczególnymi składnikami otoczenia stało się możliwe dopiero wraz z pojawieniem się społeczeństwa i mechanizmów kontroli społecznej. Człowiek staje się „ludzki” dopiero w grupie. Istota ludzka jako jednostka nie zdołałaby nigdy osiągnąć kontroli nad środowiskiem. Kontrola bowiem powstała dopiero dzięki organizacji społecznej15. Należy jednak wyraźnie podkreślić, że nadrzędność grupy nad jednostką nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek dyktaturą większości, jak ma to miejsce w systemach totalitarnych. Zarówno bowiem w koncepcji interakcjonizmu symbolicznego, jak i w ideologii Anonimowych Alkoholików, rola jednostki jest doniosła. Przez stałe wnoszenie nowych elementów do interakcji, w zwłaszcza dzięki podejmowaniu twórczych działań, przyczynia się do wywołania zmiany społecznej. 82 terapia_specjalny.indd 82 Mead uważa, że aby być osobowością, trzeba być członkiem wspólnoty. Wspólnota daje człowiekowi to, co nazywamy jego zasadami, czyli postawy wobec wartości przyjęte przez grupę i uznawane przez wszystkich jej członków16. Postawa uogólnionego innego jest dla alkoholików postawą całej wspólnoty. Na tym twierdzeniu opiera się bezpośredni związek interakcjonizmu symbolicznego z koncepcją grupy terapeutycznej, jaką jest społeczność Anonimowych Alkoholików, która sformułowała koncepcję alkoholizmu jako nieuleczalnej i śmiertelnej choroby. Uczyniono to jednak nie po to, by usprawiedliwić uzależnionych lub traktować ich pobłażliwie, lecz aby skłonić ich do podjęcia odpowiedzialności moralnej i do korzystania z programu Dwunastu Kroków AA w celu wyzdrowienia. Poza tym decyzję o zmianie alkoholik musi podjąć samodzielnie, na własną odpowiedzialność. Na alkoholika, który uświadomił sobie swoje położenie, wywiera się nacisk, aby zmienił dotychczasowe środowisko i przyjął program zdrowienia Wspólnoty AA jako program odnowy moralnej17. Służą temu zdrowiejący alkoholicy, którzy chcą pomagać innym alkoholikom, wciąż pijącym bądź znajdującym się w kryzysie. Bill W. dowodził, że najwyższy autorytet musi przemawiać przez Grupę AA. To jednak zwłaszcza na początku abstynencji bywa trudne do przyjęcia przez ludzi uzależnionych od alkoholu – ze względu na ich egocentryzm i skupianie się na sobie oraz silne wpływy poprzednich środowisk18. W żadnym wypadku wspólnota nie chce wtłaczać człowieka w sztywny system schematów i zasad, które w sposób mechaniczny wyznaczają jego zachowanie. Grupa jako społeczność stara się poprzez organizację oddziaływań zmienić wzorce zachowania, a następnie nadać jednostce nową tożsamość: tożsamość Anonimowego Alkoholika. Celem Wspólnoty Anonimowych Alkoholików jest umożliwienie przyjęcia swoim członkom nowej tożsamości, która wynika właśnie z przynależności do Wspólnoty AA. W teorii Meada ten rodzaj tożsamości określany jest mianem nowej osobowości. Nabywaniu nowej osobowości sprzyja również powracanie do zdarzeń, które były dotąd wypierane ze świadomości jej członków. Jak pisze A. Giddnes, „najważniejszym aspektem Grup AA jest ponowne napisanie przez jednostkę własnej narracji tożsamości”19. Krok pierwszy Proces zmiany zaczyna się od realizacji pierwszego z 12 Kroków AA. Przyznanie się do bezsilności wobec alkoholu jest przejawem powrotu do myślenia refleksyjnego oraz początkiem odzyskiwania kontroli nad własnym postępowaniem. Struktura Wspólnoty AA, pomoc sponsorów i organizacja mityngów, relacjonowanie w ich trakcie swoich doświadczeń – wszystko to prowadzi do autorefleksji. Uważne przyglądanie się sobie i obserwowanie swoich zachowań rodzi samokrytycyzm i daje wgląd w obszar emocji oraz uczuć dotąd niedostępnych, zmienionych przez alkohol. Alkoholicy dowiadują się przy tym od starszych kolegów, jak reagować w wielu trudnych sytuacjach, które wraz z czasem ich uczestniczenia w ruchu AA są już oceniane z perspektywy programu i zasad wspólnoty. Wzrost samoświadomości pozwala lepiej i skuteczniej kontrolować silne impulsy. Mead nazywa samoświadomość polem kontroli aktualnego zachowania ze względu na jego przyszłe konsekwencje20. Dla alkoholików to bardzo ważna umiejętność, bo dzięki niej zachowują abstynencję, a to z kolei jest warunkiem koniecznym dokonywania się procesu osobistej zmiany. Jeżeli jednostka ma osiągnąć możliwie najwyższy stopień rozwoju osobowości, to musi przejąć od innych ludzi postawy, które dotyczą różnych aspektów wspólnego działania społecznego. Kwestią zasadniczą w ruchu AA jest widzieć siebie oczami „innego” i reagować tak, jak inni alkoholicy. Dokonuje się to w trakcie spotkań środowiska AA. Mityngi grup AA przebiegają w identyczny sposób. Częste spotkania alkoholików na mityngach sprzyjają identyfikacji zarówno ze wspólnotą, jak i z innymi alkoholikami. Podobny efekt daje czytaniem przez alkoholików literatury aowskiej, świadectw i myśli założycieli wspólnoty. Nie ma bezpośredniego doświadczenia jednego alkoholika, lecz jest doświadczenie pośrednie, opisywane przez cudze doświadczenia. Alkoholicy opisują się więc za pomocą tego, co zbiorowe, a nie poprzez to, co należy do sfery ich indywidualnych przeżyć i co uprzednio zostało przez nich zidentyfikowane i nazwane. Człowiek przyjmuje zorganizowane postawy społeczne danej wspólnoty lub grupy, do której należy. Wspólnota, jako uogólniony inny, reguluje w ten sposób postawy swoich członków. 2007 2007-12-11, 18:26:30 w ydanie s pec jalne Według Meada w sytuacji normalnej chodzi o to, by przyjęta przez człowieka postawa uogólnionego innego odzwierciedlała jego stosunek do wspólnego celu. Podobnie jest w ideologii Anonimowych Alkoholików. Głównym celem zrzeszonych w niej członków jest <przetrwanie> mimo choroby. Wspólnota staje się dla uzależnionego grupą odniesienia i grupą wsparcia, z którą może się identyfikować bez poczucia niższości. Celem Wspólnoty Anonimowych Alkoholików jest przywrócenie podmiotowości człowiekowi uzależnionemu. Dokonuje się to przez rekonstrukcję osobowości alkoholika i nauczenie go postępowania w sposób wolny od wszelkich uwarunkowań, które są dla niego destrukcyjne. W przypadku działań Wspólnoty Anonimowych Alkoholików występuje zatem proces socjalizacji wtórnej, a ściślej mówiąc – resocjalizacji21. Proces leczenia z choroby alkoholowej polega przede wszystkim na restrukturyzacji podstawowych wartości, postaw i tożsamości. Wspólnota stosuje resocjalizację dobrowolną – alkoholicy poddają się autoterapii z własnej woli. Odczuwanie silnej potrzeby przynależności do grupy świadczy o tym, że człowiek znalazł się już na bardziej dojrzałym/ zaawansowanym etapie swojego rozwoju i może kształtować prawidłowe relacje społeczne22. Społeczne role a samopomoc Uzupełniając rozważania na temat socjalizacji, warto bliżej przyjrzeć się zagadnieniu uczenia się ról społecznych, czy mówiąc ogólniej – ich przyjmowania. Zjawisko to, opisane w kategoriach pojęciowych interakcjonizmu symbolicznego, dobrze wyjaśnia fenomen Wspólnoty Anonimowych Alkoholików. „Rola” w interakcjonizmie symbolicznym często ujmowana jest jako „status społeczny”, „pozycja społeczna”. Przypisanie komuś jednej z możliwych etykiet przesądza o interpretacji jego działań23. Fakt ten wykorzystała Wspólnota AA do budowania u nowicjuszy poczucia przynależności do grupy. Sponsorzy, służebnicy i weterani ruchu to również Anonimowi Alkoholicy. Dzięki temu relatywnie szybko dochodzi do przełamania wszelkich barier między członkami środowisk. Nowicjusz uznaje sponsora za człowieka, do którego może mieć zaufanie, który go zrozumie, który z założenia nie będzie go pouczał ani krytykował. W rezultacie bar2007 terapia_specjalny.indd 83 dzo rzadko dochodzi do tego, żeby osoby znajdujące się we wcześniejszych etapach zdrowienia ignorowały rady udzielane przez weteranów. Warto tu zwrócić uwagę na to, co Mead nazywał sztywnością lub elastycznością roli24. Generalnie Mead zalecał, aby role społeczne nie miały zbyt sztywnych wzorów. Umiejętne wyważenie sztywności i elastyczności roli „Anonimowego Alkoholika” to duży sukces Wspólnoty AA. Sztywność tej roli określa wewnętrzny imperatyw abstynencji i nieformalny nacisk wywierany przez innych członków grupy. Z drugiej strony nikogo nie można z ruchu AA wykluczyć za to, że zdarzają mu się „zapicia”, a warunkiem przynależności jest wyłącznie chęć wyzwolenia z nałogu. To bardzo dobra strategia wobec osób uzależnionych, które nie mogą zareagować pozytywnie na jakiekolwiek bardziej kategoryczne formy nakłaniania do abstynencji i zmiany postępowania. Najlepsze rezultaty terapeutyczne przynosi mobilizowanie alkoholika do zmiany w połączeniu z pełnym uświadomieniem mu sytuacji, w jakiej się znajduje. Ostatecznie alkoholik sam uświadamia sobie, Tabela 1. Cechy dojrzałej osobowości sformułowane przez G. Allporta ukazane w kontekście interakcjonizmu symbolicznego G.H.Meada i Programu XXII Kroków Dojrzała osobowość charakteryzuje się następującymi cechami: • posiadanie dobrze rozwiniętego obrazu siebie oraz zdolności do rozumienia siebie i swoich potrzeb => w rozumieniu G. H. Meada jest to konsekwencją samoświadomości i zdolności myślenia refleksyjnego jednostki => we Wspólnocie AA rozwojowi tych cech sprzyja uczestniczenie w mityngach, opowiadania w ich trakcie o swoich problemach, porównywaniu swojej aktualnej pozycji do sytuacji z przed okresu zdrowienia. Cykliczne spotkania, stała struktura przebiegu mityngu, czytanie literatury AA, pozostawanie w obszarze doświadczeń i konkretnych zachowań sprzyjają rozwojowi samokrytycyzmu. Udział w mityngach odpowiada w pewnym sensie fenomenologicznej analizie własnej biografii. • opanowywanie i zaspokajanie potrzeb bez trwałych wewnętrznych konfliktów, czyli brak nadmiernej reakcji na bodźce wynikające z popędów => G. H. Mead nazwałby to samokontrolą => W ruchu AA samokontrola jest efektem samoświadomości i krytycyzmu. Osiąga się ją również studiując „piciorysy” i doświadczenia innych alkoholików, przyjmując ich wzory i sposoby zachowania się. Wspólnota wytworzyła szereg zaleceń, które mają chronić alkoholików przed zapiciem. Sami uczestnicy ruchu często mówią o doświadczeniu katharsis (tj. oczyszczenia się z negatywnych emocji) w trakcie mityngu. Radzenie sobie z opanowywaniem impulsów związane jest przede wszystkim ze zmianą stylów zachowania, szukaniem konstruktywnych sposobów reagowania, wzrostem umiejętności społecznych, etc. • posiadanie poczucia bezpieczeństwa emocjonalnego, dzięki któremu człowiek reaguje adaptacyjnie na podstawowe zagrożenia => W teorii G. H. Meada adaptacja ma istotne znaczenie; odbywa się przez uczestnictwo w procesie społecznym i nabywanie od grupy społecznej zbiorowego doświadczenia => Bezpieczeństwo alkoholików jest konsekwencją ich współdziałania, współpracy, samopomocy w utrzymywaniu abstynencji. Przekraczanie w ten sposób kolejnych progów trudności adaptacyjnych w życiu bez alkoholu, rodzi zaufanie zarówno do własnych możliwości, jak i siły środowiska. W samodzielnym radzeniu sobie w trudnych sytuacjach konfliktowych pomaga również słuchanie starszych stażem abstynenckim członków wspólnoty, którzy opowiadają o swoich sposobach przezwyciężania trudnych sytuacji życiowych. • funkcjonowanie z dozą optymizmu i zgodnie z rzeczywistością zewnętrzną => G. H. Mead przywiązywał dużą wagę do „definicji sytuacji” i jej kontekstu. Wedle niego definiowanie sytuacji to uzgadnianie znaczeń i przyjmowanie pojęć uniwersalnych, czyli powszechników. G. H. Mead sformułował zasadę, że to właśnie grupa określa sposób interpretowania świata i wyznacza standardy, do których człowiek – aby przetrwać – musi się przystosować i je respektować. => Anonimowi Alkoholicy zawarli swoje zasady wspólnotowe w 12 Tradycjach AA. Osobiste ambicje, władza, kierowanie się dążeniem do osiągania korzyści, etc., to przesłanki, które charakteryzują sytuacje zagrażające ich abstynencji. Zalecenia ruchu AA, dotyczące bezwzględnej uczciwości i jasnych postaw wobec wartości, wyznaczają kryteria ich zachowania. Stosownie do zasad przyjętych w ruchu AA została zbudowana struktura ruchu AA oraz procedury realizacji typowych działań, np. sposób wybierania służebników, kształtowanie relacji między sponsorem a podopiecznym etc. Nawołując do pokory niezbędnej przy dokonywaniu wyborów życiowych, alkoholicy zwracają uwagę na pogodę ducha. Znajduje to odzwierciedlenie w powtarzanej przez alkoholików „modlitwie o pogodę ducha”, która również zwraca uwagę na kontekst sytuacji, w której znajdują się alkoholicy. • obiektywizacja samego siebie => w behawioryzmie społecznym chodzi o to, aby jednostka potrafiła spojrzeć na siebie oczami uogólnionego innego, przy czym nie należy rozumieć tego jako bezkrytyczne przyjmowanie opinii innych, ale jako budowanie równowagi między ja podmiotowym i ja przedmiotowym => proces osiągania tej obiektywizacji odnajdujemy w Programie 12 kroków AA. Program zakłada rozwój <od uznania swojej bezsilności wobec alkoholu i nie kierowania swoim życiem do poznania siebie i własnych ograniczeń>. W efekcie tego poznania i autonarracyjnego stylu życia, alkoholik sam może dokonywać swoich dalszych wyborów życiowych. • posiadanie jednoczącej filozofii życia => G. H. Mead zakładał, że to grupa kształtuje światopogląd człowieka i integruje w jego działanie w różnych dziedzinach życia => we wspólnocie ten światopogląd wyznacza duchowy program 12 Kroków. Idea niesienia pomocy innym alkoholikom, samopomocy, zawierzenie sile wyższej w celu przezwyciężenia własnych słabości – wszystko to jest wewnętrznym imperatywem rozwoju i działania, który identyfikuje członków ze wspólnotą. 83 2007-12-11, 18:26:31 w ydanie s pec jalne że realizuje swoje podstawowe role społeczne w sposób dysfunkcjonalny i destrukrukcyjny. Dokonuje się to w trakcie mityngu, w konfrontacji z innymi alkoholikami. Z pojęciem roli wiąże się również problem konfliktu ról. Proces wchodzenia w strukturę społeczną i zmiany osobistej nie musi mieć bezkonfliktowego przebiegu. Pewne oczekiwania społeczne, akceptowane zresztą przez jednostkę, mogą z różnych względów przeciwstawiać się sobie. Potencjalnie konflikt ról może prowadzić do twórczych lub bardziej świadomych zachowań. Czasem jednak konflikt jest niemożliwy do przezwyciężenia. To z kolei budzi u alkoholików negatywne emocje oraz uruchamia działanie mechanizmów zagrażających ich abstynencji25. We Wspólnocie AA często dochodzi do silnych sporów i nieporozumień. Konflikty towarzyszą alkoholikowi również w domu i w jego środowisku zawodowym. Działanie i aktywność człowieka, wedle koncepcji Meada, stanowią podstawę rozwoju człowieka. W ten proces wpisane są również konflikty, których konstruktywne rozwiązywanie możliwe jest tylko wówczas, gdy człowiek posiada podstawowe standardy moralne i umiejętności komunikowania się z innymi. Wspólnota AA jest dla wielu alkoholików swoistym laboratorium, w którym mogą nabywać umiejętności radzenia sobie z trudnymi sytuacjami, odwołując się przy tym do zasad i idei ruchu AA. Te umiejętności przydają się alkoholikom przede wszystkim poza Wspólnotą. Umożliwiają im działanie, podejmowanie decyzji, wyznaczanie i dążenie do celów. W tym ujęciu społeczność alkoholików przygotowuje swoich członków do <przetrwania> bez alkoholu poza społecznością. Pragmatyzm Wspólnoty AA a rozwój osobowy alkoholików Dzięki realizacji programu Dwunastu Kroków znaczna część alkoholików zachowuje abstynencję i odzyskuje trzeźwość, i rozpoczyna proces rekonstrukcji swojej osobowości. Odzyskiwana w wyniku samokontroli wolność implikuje trzeźwość, która jest utożsamiana z rozumnością26. Trzeźwość polega na zdolności rozróżniania dobra i zła, rozpoznania prawdy i jej wyboru w relacjach z innymi. W teorii behawioryzmu społecznego człowiek jest kształtowany przez grupę, ale jednocześnie grupa – co zostało już powie- 84 terapia_specjalny.indd 84 dziane – jest zmieniana przez niego27. Sposób działania Wspólnoty Anonimowych Alkoholików dobrze ilustruje tę tezę. Osoby, które mogą pochwalić się dłuższym stażem trwania w trzeźwości, są uznawane za weteranów i zyskują uznanie ze strony wszystkich członków wspólnoty. W ten sposób dochodzi do sytuacji, gdy osobowość, która powstała w wyniku oddziaływania grupy społecznej, sama zaczyna aktywnie na nią wpływać i ją kształtować. Alkoholicy nie są całkowicie zdeterminowani przez wspólnotę. Dostosowują się i naśladują innych, ale także wywierają wpływ na swoje środowisko choćby przez to, że pozostają krytyczni wobec różnych zjawisk, które obserwują lub w których uczestniczą. Właśnie w takich sytuacjach dochodzi do konfliktów, o których była mowa powyżej. Wspólne działanie oraz bliskie i częste kontakty nawiązywanie także poza Wspólnotą, budują więzi i wpływają na spójność grup AA28. Podstawą tego współdziałania jest komunikacja, mityngi otwarte i zamknięte, posługiwanie się tymi samymi symbolami, odwoływanie się do tradycji i źródeł, czytanie literatury. Prowadzi to do wykształcenia się jednolitych reakcji ruchu AA na różnorodne zjawiska, zwłaszcza dotyczące problemów alkoholowych. W konsekwencji tych intensywnych oddziaływań alkoholicy odkrywają i doceniają znaczenie idei AA, samopomocy i trzeźwości. Podsumowując tę część pracy, odwołam się do relacji między procesem zdrowienia z choroby alkoholowej a rozwojem osobowości zaproponowanym przez G. Allporta, którą przedstawił P. Szczukiewicz29. Proces zdrowienia charakteryzuje on jako nabywanie umiejętności życia bez alkoholu i nałogowych mechanizmów, który przebiega w trzech etapach: etap pierwszy, w którym uzależniony uznaje, że możliwości radzenie sobie z problemami życia przy pomocy picia alkoholu już się wyczerpały; etap drugi, kiedy uzależniony od alkoholu uczy się, jak żyć z chorobą i całkowicie koncentruje się na utrzymaniu abstynencji; trzeci etap, czyli faza osobistego rozwoju, w której alkohol schodzi na dalszy plan, a ważne stają się wyzwania osobiste i społeczne. Wówczas człowiek wyznacza plany na przyszłość i poszukuje dróg ich realizacji. W efekcie u alkoholika powstaje nowy obraz samego siebie, zyskuje on poczucie własnej tożsamości, a potem dokonuje rekonstrukcji relacji społecznych30. Cechy dojrzałej osobowości sformułowane przez G. Allporta31 wymieniam (tabela 1.) za P. Szczukiewiczem. Proponuję jednak przedstawienie ich w perspektywie rozwojowej twórcy behawioryzmu społecznego i jednocześnie w odwołaniu do tego, co dzieje się w ruchu AA między ludźmi. Ponadto uwzględniam również kontekst struktury wspólnoty, która porządkuje aktywność swoich członków. *** Dojrzałość, która jest definiowana w odniesieniu do poczucia bezpieczeństwa emocjonalnego oraz zdolności zaspokajania swoich potrzeb bez obezwładniających konfliktów wewnętrznych, oznacza sposób życia wolny od nałogowego regulowania uczuć. Proces zdrowienia polega na odzyskaniu zdolności samokontroli. Stany frustracji i cierpienia nie są już dla osoby trzeźwiejącej sygnałem do sięgnięcia po alkohol. Funkcjonowanie zgodne z rzeczywistością zewnętrzną oraz zdolność do obiektywizacji samego siebie, pozwalają realizować życiowe cele. W ten sposób zdrowiejący alkoholik zbliża się stale do kryteriów dojrzałości. W procesie tym zyskuje wgląd w siebie i krystalizuje się jego indywidualny światopogląd, a jego tożsamość staje się coraz bardziej wyrazista32. Alkoholicy w swoich wypowiedziach twierdzą, że proces ich zdrowienia nigdy się nie kończy. Francuski socjolog P. Bourdieu przyjmuje, że badając społeczeństwo, należy brać pod uwagę podział na „strukturę” oraz „podmiot działający”. Jego zdaniem tak długo, jak ludzie postępują na podstawie subiektywności, będącej uwewnętrznieniem obiektywności, która ich determinuje, pozostaną „pozornymi podmiotami działań, których prawdziwym sprawcą jest struktura”33. Jeśli natomiast będą budować świadomość wpływu, jaki wywiera na nich pierwiastek społeczny, to im bardziej staną się refleksyjni w swoim działaniu i ocenach, tym mniej ta zewnętrzność będzie nimi kierować. Biorąc pod uwagę specyfikę choroby alkoholowej, podstawową kwestią dla badacza, ale także i terapeuty, jest poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, w jakim momencie rozwoju zdrowiejącego alkoholika za ten dynamiczny proces odpowiada jeszcze struktura Wspólnoty AA, a w jakim jest on już efektem zdolnej do moralnego działania autonomicznej jednostki34. Bibliografia do powyższego artykułu znajduje się na stronie www.tuiw.pl . 2007 2007-12-11, 18:26:32