- Gok Sicienko

Transkrypt

- Gok Sicienko
Zebranie, opracowanie i wydanie utworów
pisanych przez mieszkañców Gminy Sicienko
1
Tomik sfinansowany ze œrodków Polsko-Amerykañskiej Fundacji Wolnoœci
w ramach Programu Rozwoju Bibliotek - umowa nr 205-AB/2012
Tomik sfinansowany ze środków
Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności
w ramach Programu Rozwoju Bibliotek
umowa nr 205-AB/2012
Szanowni Państwo!
Tomik „Wyjąć z szuflady”, który trzymają Państwo
w rękach, to szczególne opracowanie. Publikujemy w nim
utwory osób, zdecydowanych podzielić się z innymi swoją
twórczością, która do tej pory trzymana była w tytułowej
szufladzie. Są wśród nich gimnazjaliści, uczniowie szkół
ponadgimnazjalnych oraz dorośli o różnych profesjach.
Najciekawszym jest fakt, że wśród autorów mamy
wielopokoleniową, piszącą poezję, rodzinkę, Panie: Aniela
Słonina, Maria Weyna, Joanna Weyna – Szczepańska
oraz Iga Szczepańska, to kolejno mama, córka, wnuczka
i prawnuczka. Mamy także utwory nieżyjącej już Pani
Józefy Ostrowskiej, piszącej wesołe monologi w swoistej
gwarze, którymi przez wiele lat bawiła mieszkańców
Wierzchucinka.
Dlaczego właśnie warto wydawać takie publikacje?
Chcemy Państwu uświadomić, że żyje wśród nas wiele
utalentowanych osób. Bo trzeba mieć odwagę, by pisać
wiersze o tym co jest intymne, osobiste, przełożyć na język
5
poezji własne przemyślenia, to co w duszy gra. Dostrzegać
dookoła barwy, odgłosy i smaki życia.
Podobno pisanie wierszy to uczucie jakby być tam,
gdzie nas już nie ma. Tylko autor tam ciągle jest obecny
i chce się tym z nami podzielić.
Anna Rychławska
Dyrektor
Gminnej Biblioteki Publicznej w Sicienku
6
Irytujące jest otwierające zwykle analizę wiersza
sakramentalne pytanie: Co autor chciał nam powiedzieć?
Ono dotyczy procesu tworzenia, stanu kiedy poeta pisze,
dopisuje, zostawia na jakiś czas i wraca do tekstu z nowymi
przemyśleniami. Zamyka w rzeczonej szufladzie i wreszcie
po kolejnej przerwie krótszej lub dłuższej, regulowanej
wyczuciem lub czymś, czego nie da się do końca
zdefiniować, dokonuje ostatnich poprawek. Natomiast
kiedy mamy już gotowy przekaz w postaci książki, to
klamka zapała, sytuacja stała się zupełnie odmienna.
Teraz utwory żyją własnym bytem i pytanie otwierające
brzmi: Co autor nam powiedział? Oczywiście w przypadku antologii, czyli zbioru utworów różnych autorów
należy zastosować liczbę mnogą.
Podczas lektury książek debiutantów zazwyczaj
pojawiają się kolejne istotne pytania. O zawartość poezji
w wierszach. O odkrywczość i o tak zwany warsztat pisarski. Czyli o sprawność językową i dyscyplinę logiczną
wypowiedzi. Suma w żaden sposób niekatalogowanych
odpowiedzi, wszak czytanie poezji w niczym nie przypomina buchalterii, pozwala w chwili odkładania książki
7
posiadać wyrobiony pogląd.
Siłą tej antologii jest fakt, że otwiera się przed nami
kilka światów naraz. Obok młodzieńczych egzystencjalnych poszukiwań prezentuje się mądrość, afirmacja i prostota. Ludowe, niekiedy dosadnie traktujące materię poezji
utwory sąsiadują z wyrafinowanymi próbami rozstrzygania
filozoficznych problemów. Liryczne, bez mała szeptane
wyznania przeplatają się z nostalgią za utraconym czasem.
Zdarza się nutka rozgoryczenia. Nie brakuje też humoru.
Nade wszystko widoczna jest potrzeba kontaktu,
rozmowy, korespondencji, która przetrwa coś więcej niż
wspólnie spędzony dzień. Jeśli interpretować, że chodzi
o życie, to bylibyśmy już w obszarze transcendencji,
co w poezji jest jakby naturalne.
8
Jan Wach
LIDIA BELIŃSKA
Nowoczesna Babcia
Kiedyś babcia siwa, mała w foteliku się bujała.
Okulary zakładała i na drutach coś dziergała.
Bajki wnukom opowiadała i nigdy nie narzekała.
I tak mijał dzień za dniem, aż zmieniła babcia się.
Dzisiaj babcie i dziadkowie nowocześni są, nie powiem.
W torbach noszą już komórki, by dzwonić do syna, córki.
A koronki, szydła, druty zamieniły na komputry.
Wnuki komputer jej kupiły i internet podłączyły.
Babcia przed komputer siada i na czacie sobie gada.
Kiedy już się nagadała na wycieczkę się wybrała.
Paryż, Praga, Włochy, Alpy, dalej w góry, hej na narty.
Gdy Europę już zwiedziła do Afryki popędziła.
Tak zwiedzała cały świat z przygodami za pan brat.
Zapomniała o chorobach, też ją przestała boleć głowa.
Już nie myśli - renta mała, bez pieniędzy świat wiedzała.
Nagle na zegarek spojrzała, od komputera szybko wstała.
Rany, rety, olaboga czas już obiad ugotować.
Babcia szybko się zakręciła, obiad smaczny upichciła.
Dzieci, wnuki gdy wróciły bardzo, bardzo głodne były.
Kiedy obiad smaczny zjadły na kanapie się rozsiadły.
O herbatce już marzyły, ciastko też by przekąsiły,
Ale babcia nie podała, bo wychodne właśnie miała.
9
O karkówce
O karkóweczko smacznie peklowana
Ty swoim smakiem kusisz nas od rana.
Ty taka jędrna, smacznie przyprawiona,
I z tego grilla dobrze przydymiona.
Jesteś taka krucha, soczysta, rumiana,
Że myślę o Tobie karkówko kochana,
Kiedy swoją głowę nad tobą pochyliłam
I w rozchylone usta cię włożyłam.
Moje podniebienie długo cię pieściło,
Czułam jakby niebo skromnie się schyliło,
Twój smak jak poezja jest niezapomniany,
Karkówkę,- poezję wszyscy uwielbiamy.
10
RYSZARD BIAŁEK
Dzień z ukochaną
Każdy swe serce kieruje w tę stronę,
Tam gdzie oparcie znajduje one.
Moje pragnienia i moje troski,
chciałbym powierzyć tobie ukochana,
gdy się obudzisz z rana zaspana.
Twe śliczne oczy patrząc przed siebie –
uświadamiają mi jak bardzo kocham Ciebie.
Tak ślicznie się złościsz, gdy Cię nerwy poniosą,
A ja się odsuwam, by ustrzec siebie
przez oddaleniem dzisiaj od Ciebie.
Gdy przepełnioną troskami dzień cały,
znużeniem ogarnia ciało,
miłość gdzieś chowa się w kąciku,
jak dziecko co coś przeskrobało.
Lecz tylko gdy nasze spojrzenia napotkają siebie
Odkrywamy od razu to coś, co przyciąga nas do siebie.
Znów miłość wybucha z podwójną siłą,
I wciąż widzę przez sobą anioła,
Co wszystko w życiu znieść ze mną zdoła.
Wieczór i noc dla miłości pokarm prawdziwy,
Ciałem i dotykiem zbliżamy się do siebie.
I wówczas już wiem, że pragnę Cię kochać przez całe życie,
A potem spotkać Cię w niebie.
11
Mamo, mamo,
cóż Ci dam
Mamo, mamo cóż Ci dam:
- rzeczy do prasowania
- pokój do posprzątania
- lekcje do odrobienia
Mamo, proszę nie uznawaj mnie za lenia.
Mamo, mamo cóż Ci dam:
- serca okruszek swego
- wspomnienia z życia naszego
- pamięć co nas na zawsze złączyła
Mamo, proszę bądź dla mnie miła
Gdy razem dorośniemy, to obiecuję Ci mamo kochana,
Że nie zostaniesz nigdy sama.
Za to, że tak dobrze mnie wychowałaś,
Ja będę się Tobą opiekowała.
Mamo, mamo cóż Ci dam:
- opiekę w dzień i w nocy
- tabletkę dla zdrowia Twego
- zdjęcia z życia naszego
Mamo, mamo wszystko Ci dam.
12
ALINA DĄBROWSKA
Zielonczyn
mała wieś w naszej gminie
Z pięknego krajobrazu w całym powiecie słynie.
A niech powie ktoś, że nie
To przekonać może się:
Są tu góry, łąki, pola, lasy,
A w nich bunkry zabytkowej klasy.
Jest tu Orlik i świetlica wiejska
I także bardzo mało propagowana
Krajoznawczo – rowerowa ścieżka.
Wiodąca wprost do leśnictwa.
Tam leśniczówka, z dziką Leną w zagrodzie,
I pan leśniczy, który ciekawe historie o zwierzętach opowie.
Jest tu Kanał Bydgoski oraz Natura 2000
A z centrum wsi Pan Jezus błogosławi.
I droga na stację kolejową prowadzi.
Chociaż władze mało o naszą wieś dbają
To i tak w piękne okolice cały czas
Nowi ludzie przybywają.
13
Jak pięknie było
Jak pięknie było, jak pięknie,
Gdy gwiazdka zabłysła na niebie,
Biały opłatek do ręki wziął tata
I szczere życzenia nam wszystkim składał.
Jak pachnąco było, jak miło,
Gdy 12 potraw nas zasyciło,
Prezenty do ręki wzięła mama
I z uśmiechem nam wszystkim je wręczała.
Jak ciepło było, jak wesoło,
Gdy zapach choinki czuło się naokoło,
Słowa kolędy do rąk wzięło każde dziecko
I Jezuskowi śpiewać zaczęło cichutko.
Jak pięknie było, jak pięknie,
Gdy gwiazdka zgasła na niebie,
W stajni głośno zaczęły mówić zwierzęta
A o pasterce z nas każdy pamiętał.
14
SARA JANASZ
Nabrał mnie świat
na życie
Gdzie beztroska być powinna
Wolność która o świcie
Szczęście wyleczy mnie z zimna
I słońce mnie też nabrało
Na ciepło które z promienia
Do serca dostawać się miało
Gdy smutek i ból doskwiera
Nabrało mnie wszystko na chwilę
Radość, miłość i spokój
Nim zrozumiałem, nim się przebudziłem
Ze snu – o wyjściu z mroku
15
Otwórz oczy
Wichura złości opanowała spokój świata
Chaos niejedno ma dziś imię
Cisza jest tylko imaginacją
Już nie natury, a człowieka bać się należy…
Apokalipsa? – nie
To życie ciągnące się dalej
16
MAŁGORZATA LEŚNIEWSKA
Jakże bym chciała
cofnąć czas…
Jakże bym chciała cofnąć czas…
Wrócić w lata dzieciństwa szczęśliwe.
Jakże bym chciała móc jeszcze raz,
Widzieć najbliższych twarze życzliwe
W babcinej spódnicy ukryć twarz…
Gdy strach wkradał się w serce dziecięce.
Słuchać bajek o pięknych królewnach,
Tulić dziadka spracowane ręce.
Wypasać gęsi w zielonej dolinie…
Biegać po białym stokrotek kobiercu.
Szukać skarbów w zimnym strumieniu,
Mieć brudną buzię i radość w sercu.
Wyprawiać figle, psoty i harce…
Skakać na słomę z belki pod dachem.
Cieszyć się słońcem, wiatrem, i deszczem
Zrywać czereśnie, przez płot, ze strachem.
17
Kaleczyć stopy na żytnim ściernisku…
Łapać myszy pod snopków sztygami.
Na dzikich ugorach zbierać poziomki
I zbijać bąki – całymi dniami.
Puszczać nad wodę dmuchane żaby…
Zdobywać strychy, piwnice, komory.
Taplać się w błocie po ciepłym deszczu,
I snuć marzenia w długie wieczory.
Buszować w liściach pod starą lipą…
Podkradać jajka od placków z gliny.
Drażnić w zagrodzie starego barana,
I spać snem spokojnym, długie godziny
Nie mieć zmartwień, rozterek ni zgryzot…
Żyć tylko tym co dzień przyniesie…
O jakże chciałabym cofnąć czas…
Powtarza tęsknota, jak echo w lesie…
Gdy nie masz pieniędzy
- jesteś ubogi
Gdy nie masz pieniędzy- jesteś ubogi
Gdy nie masz przyjaciół – jesteś samotny.
Gdy nie masz talentu - jesteś przeciętny
Gdy nie masz rozumu – jesteś nierozgarnięty
Gdy nie masz nadziei - jesteś zrozpaczony
18
Gdy nie masz wiary - jesteś rozdarty
Gdy nie masz miłości – jesteś nieszczęśliwy
Gdy nie masz odwagi – jesteś tchórzliwy
Gdy nie masz wiedzy - jesteś ignorantem
Gdy nie masz pewności – jesteś dociekliwy
Gdy nie masz strachu – jesteś zuchwały
Gdy nie masz skromności – jesteś zarozumiały
Gdy nie masz szczęścia – jesteś pechowy
Gdy nie masz skruchy – jesteś dumny
Gdy nie masz tolerancji – jesteś niewyrozumiały
Gdy nie masz szczerości - jesteś zakłamany
Gdy nie masz honoru - jesteś żałosny
Gdy nie masz wstydu – jesteś wyuzdany
Gdy nie masz celu - jesteś zagubiony
Gdy nie masz nikogo – jesteś opuszczony
Gdy nie masz oporów - jesteś okrutny
Gdy nie masz sumienia – jesteś bezduszny
Gdy nie masz zasad - jesteś bezwolny
Gdy nie masz ograniczeń – jesteś wolny
Gdy nie masz zaufania – jesteś ostrożny
Gdy nie masz korzeni – jesteś bezdomny
Gdy nie masz współczucia – jesteś obojętny
Gdy nie masz pokory – jesteś zawzięty
Lecz gdy nie masz MARZEŃ człowieku
– pozostajesz nieokreślony.
19
JÓZEFA OSTROWSKA
Monolog
“Raz pewien facet”
Raz pewien facet napotkał babcię
I rzecze do niej czule te słowa:
Przepraszam bardzo babcia ma męża?
Bo mnie się widzi, że babcia wdowa.
A że to było w mieście portowym,
więc proponuje facet ów pani
Jeśli się babcia ze mną nie boi
to się przejdziemy w stronę przystani.
W przystani wsiedli w łódkę żaglową,
I wypłynęli na pełne morze.
I tu zaczęło się miłowanie
Ile tam było wzdychań mój Boże.
Babcia z wzruszenia tylko wzdychała
Ach? Co za radość! Ach co za szczęście!
Jeśli pan może, to proszę bardzo,
Mogę tak z panem wyjeżdżać częściej.
Teraz gdy babcia wraca z podróży
A tych wyjazdów dość dużo było.
Klęka przy łóżku, dziękuje Bogu
Bo babcia druga młodość przeżyła.
Więc tutaj apel do was panowie
I do was chłopcy, droga młodzieży
Weście się wreszcie za babcie wdowy
Bo im się w życiu też coś należy.
20
Monolog
“Gdybym wczasowicza...”
Gdybym wczasowicza ja z miasta dostała,
To niczego bym mu nie pożałowała.
Miał by jadło no i niezłe spanie
A i do rolnictwa lekkie przyuczanie.
Wiem co mu trza poddać, a co mu zabronić,
Kiedy przyhamować, a kiedy pogonić.
Żem specjalistka nikt mi nie zaprzeczy,
Znam się na tych sprawach i lubię te rzeczy.
Nauczyłabym go kochać krowy, świnie
Niechby się spodobał stajennej gadzinie
Niechby gnój i ściółka pięknie mu pachniałyA na jego
widok – prosięta kwiczały.
Sprawiłabym mu galante cholewy,
No i rękawiczki, jak będzie brał plewy.
Nauczyłabym go jak się maca kury
Który palec wsadzić i do której dziury.
Jak byłby odważny no i uzdolniony
Mógłby przy dojeniu trzymać za łogony
A jak by se zdobył zaufanie moje
Pozwoliłabym mu powyrzucać gnoje
Niechby się podszkolił i podciągnął krzynę
Wbił se raz na zawsze w swoją łepetynę,
Że łatwiej być w mieście dobrym urzędnikiem
Aniżeli na wsi przeciętnym rolnikiem.
By zawód rolnika poważnie traktować
Trza by go na koniec przeegzaminować
Jakby się łokazał nie bardzo tępawy
To bym się zgodziła na te ślubne sprawy.
21
WIESŁAW RYCHŁAWSKI
Rada
Przypadek? Wiara? Płytkie banały.
Przecież nie wiemy kto kule nosi.
Zatem czekamy, a nuż zostały
Odłamki szczęścia, więc dalej prosić?
Najlepiej klęcząc, by w uniesieniu
Budować złudne, wiotkie marzenia.
Często samotny w swoim dążeniu,
Zawsze niepewny końca tworzenia.
Dlatego zostaw wszystko czasowi,
On poukłada przyszłość za Ciebie.
Jednak na jawie, bądź wciąż gotowy,
by cel był ziemski, nie miraż w niebie.
22
Prawda
Pozwól mi patrzeć na Siebie,
Nie każ odwracać mojego wzroku,
Dając okruszek, okruszek Ciebie,
Pozwól podążać u swego boku.
Pytanie dokąd, odpowiem nie wiem,
Drugie pytanie, też nie wiem po co,
Jednak coś pcha mnie, mocno do Ciebie,
Z ogromną siłą, potężną mocą.
Kropelka rosy – chmura burzowa
Budzi do życia – okrywa cieniem,
Cóż z tego wybrać? Zacząć od nowa?
Wybór jest prosty – zostaje marzenie.
Nie znam nikogo, kto w kilku słowach,
Odda stan ducha, wszystko odwróci.
Bądź jednak pewna, nie to nie boli
Dlatego prośba – niech uśmiech wróci.
23
HENRYKA SKŁADANOWSKA
Życie chłopa wiejskiego
Gdy wiejski chłop się budzi
To babie w łóżku nie marudzi.
Chodź baba prosi przytul mię mój sokole
O nie, za późno, już czas iść w pole.
Bo zboże kłosami się kłania
I Jasio bydło wygania.
A słonko już wstało,
by mię po próżności nie zastało
Bo świnki już kwiczą
I czas dokładnie liczą
Koń przy żłobie pyskiem przerabia
A chłop do niego tak przepowiada
Dziś będziem razem w polu procować
I naszą ziemię matkę ratować
By krzywda jej się nie stała
I plon obfity nam darowała
A gdy szczęśliwie plon ten zbierzemy
To bochen chleba znów upieczemy
A wtedy narzekać nie będzie trzeba
Bo chleb jest tez darem z nieba
24
A gdy odpocznę i się umyję
Myśli nieskromne sen je zabije
I prześpi nockę jak kawał drzewa
i w łóżku baby mi już nie trzeba
Choć baba błaga i bardzo prosi
On wstaje szybko i się wynosi
I idzie rankiem do gumna swego
Takie jest życie chłopa wiejskiego.
Wietrzyk
Oj wietrzyku, ty psotniku, coś w lesie narobił
Młode drzewka połamałeś nidzieś nie ozdobił.
Liście chmurą roznosiłeś po drogach i ścieżkach,
Pozwalałeś wszystkie domki, gdzie ptaszek w nich mieszkał.
I latawca porwał dzieciom, uniósł go wysoko,
zawirował mocno w piasku zasypał im oko.
Siedział dziadek na ławeczce, czytał on gazetę,
powiał wietrzyk , wyrwał z rąk, położył na parapecie.
Aż się stara wierzba ze snu obudziła,
wzięła wietrzyk w swe ramiona - go uspokoiła.
25
ANIELA SŁONINA
Tak bym chciała
Tak bym chciała, żeby dom nasz
Był rodzinnym rajem,
Żebyśmy się rozumieli
I dzieci nawzajem.
Kiedy przyjdą ciężkie chwile
I wycisną łzy,
Otwórzmy przed sobą serca:
Dzieci ja i Ty.
Kilka ciepłych słów wzajemnych,
Wnet osuszy łzy,
I znów będzie radość w sercu
Prysną ciemne mgły.
26
Wspomnienia
z Bachurca
Ziemio rodzinna i wytęskniona!
Widzę Cię, czuję nareszcie.
Chwytam Cię całą w swoje ramiona
Czy ty poznajesz mnie jeszcze?
Pamiętam moja ziemio rodzinna
O tym, co dla mnie najdroższe,
Jakżeż mnie czarnym chlebem karmiła,
Gdy byłam jeszcze w kolebce.
O jak kołacze me biedne serce,
kiedy po tylu latach…
patrzę na Ciebie jak w sen najpiękniejszy
i nic nie widzę we łzach.
Dziś Cię całuję ziemio rodzinna,
Coś mnie swym czarnym chlebem karmiła
Biedą i hartem, życia prostotą
Drogę przyszłości mi wymościła.
27
KLAUDIA SZMYT
Kiedy oczy są zamknięte,
Dusza chowa się
W cichym tykaniu zegara.
Oddech zwalnia.
A ja leżę
Otulona wspomnieniami.
Strzępki myśli
W Twojej głowie,
tyle strachu…
nie warto
zajmij swoje miejsce
czekałam tu na Ciebie.
28
…
ciężko być maską
w czasie karnawału
- syrenką warszawską –
nie kryjąc morału
cynicznym potworem
z emocji wypranym,
aktorem co w porę
kłania się poddanym
ciężko być maską
również na co dzień,
gdy światła gasną
sprzeciwiać się modzie.
ostatecznie wszyscy
jesteśmy maskami,
czy głupi czy bystrzy
czy razem czy sami
bo maski chronią
nie ronią łez
przed ciosem bronią
i trwają po kres
29
EWA SZCZEPANIAK
Leci z nieba kropelka
Leci z nieba kropelka,
Na świat z góry zerka.
Ta kropelka deszczowa
Widzi, że stoi krowa.
Krowa się zdaje malutka, ma rozmiar krasnoludka,
lecz gdy niżej jest kropelka,
ta krowa staje się wielka.
Ostatni rzut oka na światTo ogromny krowi zad…
I jaka z tego wierszyka
Nauka dla nas wynika?
Nie patrz na wszystkich z góry,
Bo koniec Twój będzie ponury.
30
Jak czas
wolno dzisiaj mija!
Jak czas wolno dzisiaj mija!
Dłuży się ten dzień jak żmija.
Siedzę tu już całe wieki.
Nawet nie mogę zmrużyć powieki,
Nie mogę również przeczytać książki,
Bo jestem w pracy – mam obowiązki.
Muszę wysiedzieć tu godzin osiem,
Potem już mogę mieć wszystko w nosie.
Ale do piątku daleko jeszcze…
O! Już szesnasta! Do domu wreszcie!
31
IGA SZCZEPAŃSKA
Wybałuszone oczy
Wybałuszone oczy
Patrzą na mnie
I skrzą się na tle
Otaczającej je czerni.
Boję się dopóki
Nie odkrywam,
Że to też dziecko
Przestraszone zupełnie
jak ja.
32
Tutaj
Wysłałabym Ci
Tutejszy śnieg
w kopercie
świeży, srebrzysty
i mokry
wysłałabym Ci
sopelek lodu
z tutejszych drzew
połyskujący, zimny
i śliski.
Wysłałabym Ci
W końcu mój
Uśmiech i usta
Popękane od mrozu,
Który nie szczypie
A cieszy.
33
JOANNA WEYNA - SZCZEPAŃSKA
Wspomnienie
Dlaczego ode mnie odeszłaś,
Dziewczynko w zielonej sukience?
Mam jeszcze w oczach łąkę,
Pamiętam dziecinną sukienkę.
i… Łąka?!
Ach łąka, dziewczynka,
Piosenka, lalka na trawie!
Chwyć mnie, chwyć mnie za ręce!
Nie widzę, za jasne słońce…!
Gdzie idziesz, gdzie chowasz się ?!
W dłonie?...
Mój Boże, z kokardką ogonek…
34
Anioł, kobieta
i koniec świata
Utulę Twój żal, gdy słońce zagaśnie,
Gdy księżyc znużoną opuści twarz w dół,
Gdy ludzie wykreślą ze snów swych baśnie,
Gdy księżyc świat przetnie znużeniem na pół.
Utulę Twój żal, gdy słońca nie stanie,
Gdy świty rozdarte płachtami opadną
W dół rzek poskręcanych jak węże umarłe,
gdy ludzie przez Bogiem upadną.
Utulę Twój żal, gdy wieczór bezgłowy,
Bo księżyc już dawno utopił się w czerń.
Utulę Twój żal bez większej namowy
Ja – raju oddźwierny.
I choć bezlistne będą równiny,
A po nich przetoczą pustki ogromy,
Ostatnia Bogu ofiarę złożymy
I porwę Cię – Anioł szalony
35
MARIA WEYNA
Joanna
Szare, smutne ma oczy
I uśmiech leciutki jak mgiełka.
Jej jasne, anielskie włosy
Podziwiam w odbiciu lusterka.
Joanna – to uśmiech dzieciństwa,
I świeżość o poranku,
To szalona dziewczyna z plecakiem,
Którą latem żegnam na ganku.
Joanna to biel i czerń,
Rozpacz i ekstaza.
To młodość „durna i chmurna”
Co się w dorosłość przeradza.
36
Wigilia
W zielonych gałązkach świerku
Rozkołysało się serce.
W blasku spływają ku mnie,
Dobra matczyne ręce.
Ojciec dzieli opłatek,
Pobożne życzenia dla świata,
Łzy stają w okularach,
Mijają gwiazdki i lata.
37
Noty o autorach:
Lidia Belińska
(O karkówce, Nowoczesna Babcia)
razem z mężem prowadzi gospodarstwo agroturystyczne
w Wierzchucicach. Lubi podróżować, wypieka wspaniałe
ciasta, obecnie także rozwija swoje umiejętności wokalne
- śpiewa w Zespole „Wrzos”
Ryszard Białek
(Dzień z ukochaną, Mama, mama cóż Ci dam)
mieszkaniec Zielonczyna, prowadzi gospodarstwo rolne,
pochodzi z wielodzietnej rodziny. Dzięki temu ma okazje
do wielu spotkań i uroczystości rodzinnych, na których
obdziela biesiadników wierszami czy rymowankami.
Uwielbia przebywać na łonie natury, z której czerpie inspiracje do swoich wierszy.
Alina Dąbrowska
(Zielonczyn mała wieś, Jak pięknie było)
od 28 lat mieszka w Zielonczynie, pracuje w biurze rachunkowym. Mówi o sobie, że jest szczęśliwą, dojrzałą
kobietą. Swoje przemyślenia spisuje w pamiętniku, od
niedawna spełnia się jako poetka. Brała udział w kilku
konkursach literackich, za jeden z wierszy otrzymała w
nagrodę żywą gęś.
39
Sara Janasz
(Nabrał mnie świat na życie, Otwórz oczy)
uczennica klasy maturalnej Technikum Żeglugi
Śródlądowej w Nakle. Po maturze zamierza wstąpić do
polskiej armii Lubi twórczość Cobena, Coelho, muzykę
rockową, czynnie uprawia zapasy oraz kolarstwo.
Interesuję się filozofią, a wiersze pisze od wielu lat.
Małgorzata Leśniewska
(Gdy nie masz pieniędzy, Jakże bym chciała cofnąć czas)
od 1970 roku mieszkanka miejscowości Gliszcz, na co
dzień pracuje jako instruktor w miejscowej świetlicy wiejskiej. Swoją pasję poetycką rozwija od 1980 roku. Uwielbia koty, wykonuje rękodzieło – bibułkowe cudeńka, ozdoby techniką qulingu.
Józefa Ostrowska
(Monolog „Raz pewien facet”,
Monolog „Gdybym wczasowicza...”)
urodziła się na Kresach Wschodnich koło Tarnopola, w
lutym 1940 roku wywieziona wraz z rodziną na Sybir,
skąd wróciła po tułaczce w 1945 roku do Wierzchucinka.
Przez wiele lat wspólnie z mężem prowadziła gospodarstwo rolne. Działała w miejscowym Kole Gospodyń Wiejskich. Pełna dobrej energii, pisała teksty piosenek, które
potem śpiewała. Jej wiersze i monologi umilały spotkania
okolicznościowe organizowane przez KGW.
40
Wiesław Rychławski
(Rada, Prawda)
urodził się i mieszka w Sicienku, zawodowo jednak
związany jest z Bydgoszczą – pracuje w spółce, gdzie piastuje stanowisko dyrektora ds. technicznych. Pasjonuje
się sportem, który również czynnie uprawia – wycieczki
piesze i rowerowe. Wiersze pisze od wielu lat, pisał także
teksty piosenek dla Zespół Meteor.
Henryka Składanowska
(Życie chłopa wiejskiego, Wietrzyk)
emerytka, kiedyś pracowała w gospodarstwie rolnym
w Dąbrówce Nowej, dochowała się 6 wnuków i dwóch
prawnuków. Teraz ma czas na obserwację i opisywanie
otaczającego świata wierszem.
Ewa Szczepaniak
(Leci z nieba kropelka, Jak czas wolno dzisiaj mija)
rodowita bydgoszczanka, jest absolwentką filologii polskiej na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. W Sicienku mieszka od niedawna. Inspiracje do
swoich utworów czerpie z najbliższego otoczenia, pisze o
i dla swoich najbliższych.
41
Aniela Słonina
(Tak bym chciała, Wspomnienia z Bachurca)
urodzona w 1913 roku w Bachurcu koło Przemyśla,
urodziła ośmioro dzieci, którymi się zajmowała. Lubiła
muzykę i taniec. Pisała wiersze okolicznościowe i osobiste
Iga Szczepańska
(Wybałuszone oczy, Tutaj)
uczennica dwujęzycznego gimnazjum nr 17 w Bydgoszczy. Od dziecka zafascynowana sztuką, czynnie udziela się
w amatorskim teatrze. Lubi malarstwo. Wiersze pisze od
niedawna.
Klaudia Szmyt
(Kiedy oczy są zamknięte, Ciężko być maską)
uczennica gimnazjum w Zespole Szkół im. Mikołaja
Kopernika w Sicienku, wiersze pisze od dawna. Na swoim koncie ma zbiorek wierszy „Uciekam w słowa między
wierszami” wydany przez szkołę w ramach zadania
konkursowego „Mam pasję”.
Joanna Weyna – Szczepańska
(Wspomnienie, Anioł, kobieta i koniec świata)
ukończyła Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu,
uprawia wolny zawód – pisze artykuły, reportaże i opowiadania dla prasy. Niezależny umysł, szczęśliwa matka
dwojga wspaniałych nastolatków: Igi i Witka.
Maria Weyna
(Joanna, Wigilia)
emerytowana nauczycielka języka polskiego, absolwentka bydgoskiej WSP, odznaczona Krzyżem kawalerskim
Odrodzenia Polski. Wiersze zaczęła pisać na emeryturze.
Lubi muzykę poważną i poezję.
43
Sicienko
44 2013

Podobne dokumenty