- Gok Sicienko
Transkrypt
- Gok Sicienko
Zebranie, opracowanie i wydanie utworów pisanych przez mieszkañców Gminy Sicienko 1 Tomik sfinansowany ze œrodków Polsko-Amerykañskiej Fundacji Wolnoœci w ramach Programu Rozwoju Bibliotek - umowa nr 205-AB/2012 Tomik sfinansowany ze środków Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności w ramach Programu Rozwoju Bibliotek umowa nr 205-AB/2012 Szanowni Państwo! Tomik „Wyjąć z szuflady”, który trzymają Państwo w rękach, to szczególne opracowanie. Publikujemy w nim utwory osób, zdecydowanych podzielić się z innymi swoją twórczością, która do tej pory trzymana była w tytułowej szufladzie. Są wśród nich gimnazjaliści, uczniowie szkół ponadgimnazjalnych oraz dorośli o różnych profesjach. Najciekawszym jest fakt, że wśród autorów mamy wielopokoleniową, piszącą poezję, rodzinkę, Panie: Aniela Słonina, Maria Weyna, Joanna Weyna – Szczepańska oraz Iga Szczepańska, to kolejno mama, córka, wnuczka i prawnuczka. Mamy także utwory nieżyjącej już Pani Józefy Ostrowskiej, piszącej wesołe monologi w swoistej gwarze, którymi przez wiele lat bawiła mieszkańców Wierzchucinka. Dlaczego właśnie warto wydawać takie publikacje? Chcemy Państwu uświadomić, że żyje wśród nas wiele utalentowanych osób. Bo trzeba mieć odwagę, by pisać wiersze o tym co jest intymne, osobiste, przełożyć na język 5 poezji własne przemyślenia, to co w duszy gra. Dostrzegać dookoła barwy, odgłosy i smaki życia. Podobno pisanie wierszy to uczucie jakby być tam, gdzie nas już nie ma. Tylko autor tam ciągle jest obecny i chce się tym z nami podzielić. Anna Rychławska Dyrektor Gminnej Biblioteki Publicznej w Sicienku 6 Irytujące jest otwierające zwykle analizę wiersza sakramentalne pytanie: Co autor chciał nam powiedzieć? Ono dotyczy procesu tworzenia, stanu kiedy poeta pisze, dopisuje, zostawia na jakiś czas i wraca do tekstu z nowymi przemyśleniami. Zamyka w rzeczonej szufladzie i wreszcie po kolejnej przerwie krótszej lub dłuższej, regulowanej wyczuciem lub czymś, czego nie da się do końca zdefiniować, dokonuje ostatnich poprawek. Natomiast kiedy mamy już gotowy przekaz w postaci książki, to klamka zapała, sytuacja stała się zupełnie odmienna. Teraz utwory żyją własnym bytem i pytanie otwierające brzmi: Co autor nam powiedział? Oczywiście w przypadku antologii, czyli zbioru utworów różnych autorów należy zastosować liczbę mnogą. Podczas lektury książek debiutantów zazwyczaj pojawiają się kolejne istotne pytania. O zawartość poezji w wierszach. O odkrywczość i o tak zwany warsztat pisarski. Czyli o sprawność językową i dyscyplinę logiczną wypowiedzi. Suma w żaden sposób niekatalogowanych odpowiedzi, wszak czytanie poezji w niczym nie przypomina buchalterii, pozwala w chwili odkładania książki 7 posiadać wyrobiony pogląd. Siłą tej antologii jest fakt, że otwiera się przed nami kilka światów naraz. Obok młodzieńczych egzystencjalnych poszukiwań prezentuje się mądrość, afirmacja i prostota. Ludowe, niekiedy dosadnie traktujące materię poezji utwory sąsiadują z wyrafinowanymi próbami rozstrzygania filozoficznych problemów. Liryczne, bez mała szeptane wyznania przeplatają się z nostalgią za utraconym czasem. Zdarza się nutka rozgoryczenia. Nie brakuje też humoru. Nade wszystko widoczna jest potrzeba kontaktu, rozmowy, korespondencji, która przetrwa coś więcej niż wspólnie spędzony dzień. Jeśli interpretować, że chodzi o życie, to bylibyśmy już w obszarze transcendencji, co w poezji jest jakby naturalne. 8 Jan Wach LIDIA BELIŃSKA Nowoczesna Babcia Kiedyś babcia siwa, mała w foteliku się bujała. Okulary zakładała i na drutach coś dziergała. Bajki wnukom opowiadała i nigdy nie narzekała. I tak mijał dzień za dniem, aż zmieniła babcia się. Dzisiaj babcie i dziadkowie nowocześni są, nie powiem. W torbach noszą już komórki, by dzwonić do syna, córki. A koronki, szydła, druty zamieniły na komputry. Wnuki komputer jej kupiły i internet podłączyły. Babcia przed komputer siada i na czacie sobie gada. Kiedy już się nagadała na wycieczkę się wybrała. Paryż, Praga, Włochy, Alpy, dalej w góry, hej na narty. Gdy Europę już zwiedziła do Afryki popędziła. Tak zwiedzała cały świat z przygodami za pan brat. Zapomniała o chorobach, też ją przestała boleć głowa. Już nie myśli - renta mała, bez pieniędzy świat wiedzała. Nagle na zegarek spojrzała, od komputera szybko wstała. Rany, rety, olaboga czas już obiad ugotować. Babcia szybko się zakręciła, obiad smaczny upichciła. Dzieci, wnuki gdy wróciły bardzo, bardzo głodne były. Kiedy obiad smaczny zjadły na kanapie się rozsiadły. O herbatce już marzyły, ciastko też by przekąsiły, Ale babcia nie podała, bo wychodne właśnie miała. 9 O karkówce O karkóweczko smacznie peklowana Ty swoim smakiem kusisz nas od rana. Ty taka jędrna, smacznie przyprawiona, I z tego grilla dobrze przydymiona. Jesteś taka krucha, soczysta, rumiana, Że myślę o Tobie karkówko kochana, Kiedy swoją głowę nad tobą pochyliłam I w rozchylone usta cię włożyłam. Moje podniebienie długo cię pieściło, Czułam jakby niebo skromnie się schyliło, Twój smak jak poezja jest niezapomniany, Karkówkę,- poezję wszyscy uwielbiamy. 10 RYSZARD BIAŁEK Dzień z ukochaną Każdy swe serce kieruje w tę stronę, Tam gdzie oparcie znajduje one. Moje pragnienia i moje troski, chciałbym powierzyć tobie ukochana, gdy się obudzisz z rana zaspana. Twe śliczne oczy patrząc przed siebie – uświadamiają mi jak bardzo kocham Ciebie. Tak ślicznie się złościsz, gdy Cię nerwy poniosą, A ja się odsuwam, by ustrzec siebie przez oddaleniem dzisiaj od Ciebie. Gdy przepełnioną troskami dzień cały, znużeniem ogarnia ciało, miłość gdzieś chowa się w kąciku, jak dziecko co coś przeskrobało. Lecz tylko gdy nasze spojrzenia napotkają siebie Odkrywamy od razu to coś, co przyciąga nas do siebie. Znów miłość wybucha z podwójną siłą, I wciąż widzę przez sobą anioła, Co wszystko w życiu znieść ze mną zdoła. Wieczór i noc dla miłości pokarm prawdziwy, Ciałem i dotykiem zbliżamy się do siebie. I wówczas już wiem, że pragnę Cię kochać przez całe życie, A potem spotkać Cię w niebie. 11 Mamo, mamo, cóż Ci dam Mamo, mamo cóż Ci dam: - rzeczy do prasowania - pokój do posprzątania - lekcje do odrobienia Mamo, proszę nie uznawaj mnie za lenia. Mamo, mamo cóż Ci dam: - serca okruszek swego - wspomnienia z życia naszego - pamięć co nas na zawsze złączyła Mamo, proszę bądź dla mnie miła Gdy razem dorośniemy, to obiecuję Ci mamo kochana, Że nie zostaniesz nigdy sama. Za to, że tak dobrze mnie wychowałaś, Ja będę się Tobą opiekowała. Mamo, mamo cóż Ci dam: - opiekę w dzień i w nocy - tabletkę dla zdrowia Twego - zdjęcia z życia naszego Mamo, mamo wszystko Ci dam. 12 ALINA DĄBROWSKA Zielonczyn mała wieś w naszej gminie Z pięknego krajobrazu w całym powiecie słynie. A niech powie ktoś, że nie To przekonać może się: Są tu góry, łąki, pola, lasy, A w nich bunkry zabytkowej klasy. Jest tu Orlik i świetlica wiejska I także bardzo mało propagowana Krajoznawczo – rowerowa ścieżka. Wiodąca wprost do leśnictwa. Tam leśniczówka, z dziką Leną w zagrodzie, I pan leśniczy, który ciekawe historie o zwierzętach opowie. Jest tu Kanał Bydgoski oraz Natura 2000 A z centrum wsi Pan Jezus błogosławi. I droga na stację kolejową prowadzi. Chociaż władze mało o naszą wieś dbają To i tak w piękne okolice cały czas Nowi ludzie przybywają. 13 Jak pięknie było Jak pięknie było, jak pięknie, Gdy gwiazdka zabłysła na niebie, Biały opłatek do ręki wziął tata I szczere życzenia nam wszystkim składał. Jak pachnąco było, jak miło, Gdy 12 potraw nas zasyciło, Prezenty do ręki wzięła mama I z uśmiechem nam wszystkim je wręczała. Jak ciepło było, jak wesoło, Gdy zapach choinki czuło się naokoło, Słowa kolędy do rąk wzięło każde dziecko I Jezuskowi śpiewać zaczęło cichutko. Jak pięknie było, jak pięknie, Gdy gwiazdka zgasła na niebie, W stajni głośno zaczęły mówić zwierzęta A o pasterce z nas każdy pamiętał. 14 SARA JANASZ Nabrał mnie świat na życie Gdzie beztroska być powinna Wolność która o świcie Szczęście wyleczy mnie z zimna I słońce mnie też nabrało Na ciepło które z promienia Do serca dostawać się miało Gdy smutek i ból doskwiera Nabrało mnie wszystko na chwilę Radość, miłość i spokój Nim zrozumiałem, nim się przebudziłem Ze snu – o wyjściu z mroku 15 Otwórz oczy Wichura złości opanowała spokój świata Chaos niejedno ma dziś imię Cisza jest tylko imaginacją Już nie natury, a człowieka bać się należy… Apokalipsa? – nie To życie ciągnące się dalej 16 MAŁGORZATA LEŚNIEWSKA Jakże bym chciała cofnąć czas… Jakże bym chciała cofnąć czas… Wrócić w lata dzieciństwa szczęśliwe. Jakże bym chciała móc jeszcze raz, Widzieć najbliższych twarze życzliwe W babcinej spódnicy ukryć twarz… Gdy strach wkradał się w serce dziecięce. Słuchać bajek o pięknych królewnach, Tulić dziadka spracowane ręce. Wypasać gęsi w zielonej dolinie… Biegać po białym stokrotek kobiercu. Szukać skarbów w zimnym strumieniu, Mieć brudną buzię i radość w sercu. Wyprawiać figle, psoty i harce… Skakać na słomę z belki pod dachem. Cieszyć się słońcem, wiatrem, i deszczem Zrywać czereśnie, przez płot, ze strachem. 17 Kaleczyć stopy na żytnim ściernisku… Łapać myszy pod snopków sztygami. Na dzikich ugorach zbierać poziomki I zbijać bąki – całymi dniami. Puszczać nad wodę dmuchane żaby… Zdobywać strychy, piwnice, komory. Taplać się w błocie po ciepłym deszczu, I snuć marzenia w długie wieczory. Buszować w liściach pod starą lipą… Podkradać jajka od placków z gliny. Drażnić w zagrodzie starego barana, I spać snem spokojnym, długie godziny Nie mieć zmartwień, rozterek ni zgryzot… Żyć tylko tym co dzień przyniesie… O jakże chciałabym cofnąć czas… Powtarza tęsknota, jak echo w lesie… Gdy nie masz pieniędzy - jesteś ubogi Gdy nie masz pieniędzy- jesteś ubogi Gdy nie masz przyjaciół – jesteś samotny. Gdy nie masz talentu - jesteś przeciętny Gdy nie masz rozumu – jesteś nierozgarnięty Gdy nie masz nadziei - jesteś zrozpaczony 18 Gdy nie masz wiary - jesteś rozdarty Gdy nie masz miłości – jesteś nieszczęśliwy Gdy nie masz odwagi – jesteś tchórzliwy Gdy nie masz wiedzy - jesteś ignorantem Gdy nie masz pewności – jesteś dociekliwy Gdy nie masz strachu – jesteś zuchwały Gdy nie masz skromności – jesteś zarozumiały Gdy nie masz szczęścia – jesteś pechowy Gdy nie masz skruchy – jesteś dumny Gdy nie masz tolerancji – jesteś niewyrozumiały Gdy nie masz szczerości - jesteś zakłamany Gdy nie masz honoru - jesteś żałosny Gdy nie masz wstydu – jesteś wyuzdany Gdy nie masz celu - jesteś zagubiony Gdy nie masz nikogo – jesteś opuszczony Gdy nie masz oporów - jesteś okrutny Gdy nie masz sumienia – jesteś bezduszny Gdy nie masz zasad - jesteś bezwolny Gdy nie masz ograniczeń – jesteś wolny Gdy nie masz zaufania – jesteś ostrożny Gdy nie masz korzeni – jesteś bezdomny Gdy nie masz współczucia – jesteś obojętny Gdy nie masz pokory – jesteś zawzięty Lecz gdy nie masz MARZEŃ człowieku – pozostajesz nieokreślony. 19 JÓZEFA OSTROWSKA Monolog “Raz pewien facet” Raz pewien facet napotkał babcię I rzecze do niej czule te słowa: Przepraszam bardzo babcia ma męża? Bo mnie się widzi, że babcia wdowa. A że to było w mieście portowym, więc proponuje facet ów pani Jeśli się babcia ze mną nie boi to się przejdziemy w stronę przystani. W przystani wsiedli w łódkę żaglową, I wypłynęli na pełne morze. I tu zaczęło się miłowanie Ile tam było wzdychań mój Boże. Babcia z wzruszenia tylko wzdychała Ach? Co za radość! Ach co za szczęście! Jeśli pan może, to proszę bardzo, Mogę tak z panem wyjeżdżać częściej. Teraz gdy babcia wraca z podróży A tych wyjazdów dość dużo było. Klęka przy łóżku, dziękuje Bogu Bo babcia druga młodość przeżyła. Więc tutaj apel do was panowie I do was chłopcy, droga młodzieży Weście się wreszcie za babcie wdowy Bo im się w życiu też coś należy. 20 Monolog “Gdybym wczasowicza...” Gdybym wczasowicza ja z miasta dostała, To niczego bym mu nie pożałowała. Miał by jadło no i niezłe spanie A i do rolnictwa lekkie przyuczanie. Wiem co mu trza poddać, a co mu zabronić, Kiedy przyhamować, a kiedy pogonić. Żem specjalistka nikt mi nie zaprzeczy, Znam się na tych sprawach i lubię te rzeczy. Nauczyłabym go kochać krowy, świnie Niechby się spodobał stajennej gadzinie Niechby gnój i ściółka pięknie mu pachniałyA na jego widok – prosięta kwiczały. Sprawiłabym mu galante cholewy, No i rękawiczki, jak będzie brał plewy. Nauczyłabym go jak się maca kury Który palec wsadzić i do której dziury. Jak byłby odważny no i uzdolniony Mógłby przy dojeniu trzymać za łogony A jak by se zdobył zaufanie moje Pozwoliłabym mu powyrzucać gnoje Niechby się podszkolił i podciągnął krzynę Wbił se raz na zawsze w swoją łepetynę, Że łatwiej być w mieście dobrym urzędnikiem Aniżeli na wsi przeciętnym rolnikiem. By zawód rolnika poważnie traktować Trza by go na koniec przeegzaminować Jakby się łokazał nie bardzo tępawy To bym się zgodziła na te ślubne sprawy. 21 WIESŁAW RYCHŁAWSKI Rada Przypadek? Wiara? Płytkie banały. Przecież nie wiemy kto kule nosi. Zatem czekamy, a nuż zostały Odłamki szczęścia, więc dalej prosić? Najlepiej klęcząc, by w uniesieniu Budować złudne, wiotkie marzenia. Często samotny w swoim dążeniu, Zawsze niepewny końca tworzenia. Dlatego zostaw wszystko czasowi, On poukłada przyszłość za Ciebie. Jednak na jawie, bądź wciąż gotowy, by cel był ziemski, nie miraż w niebie. 22 Prawda Pozwól mi patrzeć na Siebie, Nie każ odwracać mojego wzroku, Dając okruszek, okruszek Ciebie, Pozwól podążać u swego boku. Pytanie dokąd, odpowiem nie wiem, Drugie pytanie, też nie wiem po co, Jednak coś pcha mnie, mocno do Ciebie, Z ogromną siłą, potężną mocą. Kropelka rosy – chmura burzowa Budzi do życia – okrywa cieniem, Cóż z tego wybrać? Zacząć od nowa? Wybór jest prosty – zostaje marzenie. Nie znam nikogo, kto w kilku słowach, Odda stan ducha, wszystko odwróci. Bądź jednak pewna, nie to nie boli Dlatego prośba – niech uśmiech wróci. 23 HENRYKA SKŁADANOWSKA Życie chłopa wiejskiego Gdy wiejski chłop się budzi To babie w łóżku nie marudzi. Chodź baba prosi przytul mię mój sokole O nie, za późno, już czas iść w pole. Bo zboże kłosami się kłania I Jasio bydło wygania. A słonko już wstało, by mię po próżności nie zastało Bo świnki już kwiczą I czas dokładnie liczą Koń przy żłobie pyskiem przerabia A chłop do niego tak przepowiada Dziś będziem razem w polu procować I naszą ziemię matkę ratować By krzywda jej się nie stała I plon obfity nam darowała A gdy szczęśliwie plon ten zbierzemy To bochen chleba znów upieczemy A wtedy narzekać nie będzie trzeba Bo chleb jest tez darem z nieba 24 A gdy odpocznę i się umyję Myśli nieskromne sen je zabije I prześpi nockę jak kawał drzewa i w łóżku baby mi już nie trzeba Choć baba błaga i bardzo prosi On wstaje szybko i się wynosi I idzie rankiem do gumna swego Takie jest życie chłopa wiejskiego. Wietrzyk Oj wietrzyku, ty psotniku, coś w lesie narobił Młode drzewka połamałeś nidzieś nie ozdobił. Liście chmurą roznosiłeś po drogach i ścieżkach, Pozwalałeś wszystkie domki, gdzie ptaszek w nich mieszkał. I latawca porwał dzieciom, uniósł go wysoko, zawirował mocno w piasku zasypał im oko. Siedział dziadek na ławeczce, czytał on gazetę, powiał wietrzyk , wyrwał z rąk, położył na parapecie. Aż się stara wierzba ze snu obudziła, wzięła wietrzyk w swe ramiona - go uspokoiła. 25 ANIELA SŁONINA Tak bym chciała Tak bym chciała, żeby dom nasz Był rodzinnym rajem, Żebyśmy się rozumieli I dzieci nawzajem. Kiedy przyjdą ciężkie chwile I wycisną łzy, Otwórzmy przed sobą serca: Dzieci ja i Ty. Kilka ciepłych słów wzajemnych, Wnet osuszy łzy, I znów będzie radość w sercu Prysną ciemne mgły. 26 Wspomnienia z Bachurca Ziemio rodzinna i wytęskniona! Widzę Cię, czuję nareszcie. Chwytam Cię całą w swoje ramiona Czy ty poznajesz mnie jeszcze? Pamiętam moja ziemio rodzinna O tym, co dla mnie najdroższe, Jakżeż mnie czarnym chlebem karmiła, Gdy byłam jeszcze w kolebce. O jak kołacze me biedne serce, kiedy po tylu latach… patrzę na Ciebie jak w sen najpiękniejszy i nic nie widzę we łzach. Dziś Cię całuję ziemio rodzinna, Coś mnie swym czarnym chlebem karmiła Biedą i hartem, życia prostotą Drogę przyszłości mi wymościła. 27 KLAUDIA SZMYT Kiedy oczy są zamknięte, Dusza chowa się W cichym tykaniu zegara. Oddech zwalnia. A ja leżę Otulona wspomnieniami. Strzępki myśli W Twojej głowie, tyle strachu… nie warto zajmij swoje miejsce czekałam tu na Ciebie. 28 … ciężko być maską w czasie karnawału - syrenką warszawską – nie kryjąc morału cynicznym potworem z emocji wypranym, aktorem co w porę kłania się poddanym ciężko być maską również na co dzień, gdy światła gasną sprzeciwiać się modzie. ostatecznie wszyscy jesteśmy maskami, czy głupi czy bystrzy czy razem czy sami bo maski chronią nie ronią łez przed ciosem bronią i trwają po kres 29 EWA SZCZEPANIAK Leci z nieba kropelka Leci z nieba kropelka, Na świat z góry zerka. Ta kropelka deszczowa Widzi, że stoi krowa. Krowa się zdaje malutka, ma rozmiar krasnoludka, lecz gdy niżej jest kropelka, ta krowa staje się wielka. Ostatni rzut oka na światTo ogromny krowi zad… I jaka z tego wierszyka Nauka dla nas wynika? Nie patrz na wszystkich z góry, Bo koniec Twój będzie ponury. 30 Jak czas wolno dzisiaj mija! Jak czas wolno dzisiaj mija! Dłuży się ten dzień jak żmija. Siedzę tu już całe wieki. Nawet nie mogę zmrużyć powieki, Nie mogę również przeczytać książki, Bo jestem w pracy – mam obowiązki. Muszę wysiedzieć tu godzin osiem, Potem już mogę mieć wszystko w nosie. Ale do piątku daleko jeszcze… O! Już szesnasta! Do domu wreszcie! 31 IGA SZCZEPAŃSKA Wybałuszone oczy Wybałuszone oczy Patrzą na mnie I skrzą się na tle Otaczającej je czerni. Boję się dopóki Nie odkrywam, Że to też dziecko Przestraszone zupełnie jak ja. 32 Tutaj Wysłałabym Ci Tutejszy śnieg w kopercie świeży, srebrzysty i mokry wysłałabym Ci sopelek lodu z tutejszych drzew połyskujący, zimny i śliski. Wysłałabym Ci W końcu mój Uśmiech i usta Popękane od mrozu, Który nie szczypie A cieszy. 33 JOANNA WEYNA - SZCZEPAŃSKA Wspomnienie Dlaczego ode mnie odeszłaś, Dziewczynko w zielonej sukience? Mam jeszcze w oczach łąkę, Pamiętam dziecinną sukienkę. i… Łąka?! Ach łąka, dziewczynka, Piosenka, lalka na trawie! Chwyć mnie, chwyć mnie za ręce! Nie widzę, za jasne słońce…! Gdzie idziesz, gdzie chowasz się ?! W dłonie?... Mój Boże, z kokardką ogonek… 34 Anioł, kobieta i koniec świata Utulę Twój żal, gdy słońce zagaśnie, Gdy księżyc znużoną opuści twarz w dół, Gdy ludzie wykreślą ze snów swych baśnie, Gdy księżyc świat przetnie znużeniem na pół. Utulę Twój żal, gdy słońca nie stanie, Gdy świty rozdarte płachtami opadną W dół rzek poskręcanych jak węże umarłe, gdy ludzie przez Bogiem upadną. Utulę Twój żal, gdy wieczór bezgłowy, Bo księżyc już dawno utopił się w czerń. Utulę Twój żal bez większej namowy Ja – raju oddźwierny. I choć bezlistne będą równiny, A po nich przetoczą pustki ogromy, Ostatnia Bogu ofiarę złożymy I porwę Cię – Anioł szalony 35 MARIA WEYNA Joanna Szare, smutne ma oczy I uśmiech leciutki jak mgiełka. Jej jasne, anielskie włosy Podziwiam w odbiciu lusterka. Joanna – to uśmiech dzieciństwa, I świeżość o poranku, To szalona dziewczyna z plecakiem, Którą latem żegnam na ganku. Joanna to biel i czerń, Rozpacz i ekstaza. To młodość „durna i chmurna” Co się w dorosłość przeradza. 36 Wigilia W zielonych gałązkach świerku Rozkołysało się serce. W blasku spływają ku mnie, Dobra matczyne ręce. Ojciec dzieli opłatek, Pobożne życzenia dla świata, Łzy stają w okularach, Mijają gwiazdki i lata. 37 Noty o autorach: Lidia Belińska (O karkówce, Nowoczesna Babcia) razem z mężem prowadzi gospodarstwo agroturystyczne w Wierzchucicach. Lubi podróżować, wypieka wspaniałe ciasta, obecnie także rozwija swoje umiejętności wokalne - śpiewa w Zespole „Wrzos” Ryszard Białek (Dzień z ukochaną, Mama, mama cóż Ci dam) mieszkaniec Zielonczyna, prowadzi gospodarstwo rolne, pochodzi z wielodzietnej rodziny. Dzięki temu ma okazje do wielu spotkań i uroczystości rodzinnych, na których obdziela biesiadników wierszami czy rymowankami. Uwielbia przebywać na łonie natury, z której czerpie inspiracje do swoich wierszy. Alina Dąbrowska (Zielonczyn mała wieś, Jak pięknie było) od 28 lat mieszka w Zielonczynie, pracuje w biurze rachunkowym. Mówi o sobie, że jest szczęśliwą, dojrzałą kobietą. Swoje przemyślenia spisuje w pamiętniku, od niedawna spełnia się jako poetka. Brała udział w kilku konkursach literackich, za jeden z wierszy otrzymała w nagrodę żywą gęś. 39 Sara Janasz (Nabrał mnie świat na życie, Otwórz oczy) uczennica klasy maturalnej Technikum Żeglugi Śródlądowej w Nakle. Po maturze zamierza wstąpić do polskiej armii Lubi twórczość Cobena, Coelho, muzykę rockową, czynnie uprawia zapasy oraz kolarstwo. Interesuję się filozofią, a wiersze pisze od wielu lat. Małgorzata Leśniewska (Gdy nie masz pieniędzy, Jakże bym chciała cofnąć czas) od 1970 roku mieszkanka miejscowości Gliszcz, na co dzień pracuje jako instruktor w miejscowej świetlicy wiejskiej. Swoją pasję poetycką rozwija od 1980 roku. Uwielbia koty, wykonuje rękodzieło – bibułkowe cudeńka, ozdoby techniką qulingu. Józefa Ostrowska (Monolog „Raz pewien facet”, Monolog „Gdybym wczasowicza...”) urodziła się na Kresach Wschodnich koło Tarnopola, w lutym 1940 roku wywieziona wraz z rodziną na Sybir, skąd wróciła po tułaczce w 1945 roku do Wierzchucinka. Przez wiele lat wspólnie z mężem prowadziła gospodarstwo rolne. Działała w miejscowym Kole Gospodyń Wiejskich. Pełna dobrej energii, pisała teksty piosenek, które potem śpiewała. Jej wiersze i monologi umilały spotkania okolicznościowe organizowane przez KGW. 40 Wiesław Rychławski (Rada, Prawda) urodził się i mieszka w Sicienku, zawodowo jednak związany jest z Bydgoszczą – pracuje w spółce, gdzie piastuje stanowisko dyrektora ds. technicznych. Pasjonuje się sportem, który również czynnie uprawia – wycieczki piesze i rowerowe. Wiersze pisze od wielu lat, pisał także teksty piosenek dla Zespół Meteor. Henryka Składanowska (Życie chłopa wiejskiego, Wietrzyk) emerytka, kiedyś pracowała w gospodarstwie rolnym w Dąbrówce Nowej, dochowała się 6 wnuków i dwóch prawnuków. Teraz ma czas na obserwację i opisywanie otaczającego świata wierszem. Ewa Szczepaniak (Leci z nieba kropelka, Jak czas wolno dzisiaj mija) rodowita bydgoszczanka, jest absolwentką filologii polskiej na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. W Sicienku mieszka od niedawna. Inspiracje do swoich utworów czerpie z najbliższego otoczenia, pisze o i dla swoich najbliższych. 41 Aniela Słonina (Tak bym chciała, Wspomnienia z Bachurca) urodzona w 1913 roku w Bachurcu koło Przemyśla, urodziła ośmioro dzieci, którymi się zajmowała. Lubiła muzykę i taniec. Pisała wiersze okolicznościowe i osobiste Iga Szczepańska (Wybałuszone oczy, Tutaj) uczennica dwujęzycznego gimnazjum nr 17 w Bydgoszczy. Od dziecka zafascynowana sztuką, czynnie udziela się w amatorskim teatrze. Lubi malarstwo. Wiersze pisze od niedawna. Klaudia Szmyt (Kiedy oczy są zamknięte, Ciężko być maską) uczennica gimnazjum w Zespole Szkół im. Mikołaja Kopernika w Sicienku, wiersze pisze od dawna. Na swoim koncie ma zbiorek wierszy „Uciekam w słowa między wierszami” wydany przez szkołę w ramach zadania konkursowego „Mam pasję”. Joanna Weyna – Szczepańska (Wspomnienie, Anioł, kobieta i koniec świata) ukończyła Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, uprawia wolny zawód – pisze artykuły, reportaże i opowiadania dla prasy. Niezależny umysł, szczęśliwa matka dwojga wspaniałych nastolatków: Igi i Witka. Maria Weyna (Joanna, Wigilia) emerytowana nauczycielka języka polskiego, absolwentka bydgoskiej WSP, odznaczona Krzyżem kawalerskim Odrodzenia Polski. Wiersze zaczęła pisać na emeryturze. Lubi muzykę poważną i poezję. 43 Sicienko 44 2013