Wyniki fałszywie pozytywne w PCR! Jak się przed nimi bronić? (II
Transkrypt
Wyniki fałszywie pozytywne w PCR! Jak się przed nimi bronić? (II
O wypadaniu włosów u kobiet Łysienie jest postrzegane raczej jako dolegliwość dotykająca mężczyzn, co samo w sobie stanowi rażące uproszczenie. Okazuje się, że 40% mieszkańców Stanów Zjednoczonych, którzy borykają się z problemem nadmiernego wypadania włosów, to właśnie kobiety. Istnieje szereg czynników wpływających na utratę włosów u kobiet. Zjawisko może mieć charakter nie tylko sezonowy, ale także okazać się poważnym problemem zdrowotnym, estetycznym oraz emocjonalnym. Stopniowa utrata włosów jest to niezwykle trudny czas dla kobiet, które w zupełnie inny sposób podchodzą do problemu. Mężczyzna często pozostaje wyprostowany, z dumnie podniesioną, chociaż łysą głową. Taka opcja wydaje się być mało prawdopodobna w przypadku płci pięknej. Termin medyczny „łysienie” (łac. alopecia) określa nadmierną lub nieprawidłową utratę włosów skóry głowy. Za głównego winowajcę uważa się pochodną testosteronu, dihydrotestosteron (DHT) i jego wiązanie się do receptorów w mieszkach włosowych skóry głowy, co powoduje ich obkurczenie oraz brak możliwości przetrwania zdrowego włosa. Ratunku! Łysieję! Zaobserwowanie własnych włosów na brzegu umywalki, prysznica, poduszce czy innych miejscach nie zawsze powinno wiązać się z obawą przed łysieniem. Każdego dnia fizjologicznie tracimy od 25 do 100 włosów znajdujących się w fazie telogenowej (podczas mycia nawet do 200). Czas trwania fazy anagenowej decyduje o długości włosa. Dzięki zjawisku wzrostu asynchronicznego włosów na głowie i tym samym równoczesnego występowania różnych faz wzrostu nie dochodzi do wypadania wszystkich włosów w tym samym czasie. O pojawieniu się problemu możemy mówić, gdy ubywa ponad 100 włosów dziennie i trwa to dłużej niż kilka tygodni. Na wzrost włosów wpływają androgeny (testosteron inicjuje wzrost, zwiększa średnicę i pigmentację włosa), estrogeny (prowadzą do ścieńczenia i odbarwienia włosa) i progestageny (niewielki wpływ). The American Hair Loss Association sprecyzowało możliwe przyczyny utraty włosów przez kobiety. Należą do nich uwarunkowania genetyczne, stres, zmiany w mieszkach włosowych, niektóre środki farmakologiczne, palenie papierosów i wiele innych [1, 5, 6]. Łysienie androgenowe U kobiet ten typ łysienia zależy od poziomu androgenów i polega zazwyczaj na przerzedzeniu się włosów rozpoczynając się od czubka głowy z pozostawieniem grzywki. Przyczyną może być wiele czynników związanych ze zwiększonym stężeniem androgenów takich jak choroby przysadki mózgowej, zespół policystycznych jajników, guzy produkujące androgeny, otyłość czy hiperandrogenizm idiopatyczny. Istotnym czynnikiem jest tu także dziedziczność [1, 2, 4]. Telogenowe wypadanie włosów (TE) W pewnych stanach organizmu włos może przejść nagle z fazy wzrostu (faza anagenowa) czy fazy inwolucji (faza katagenowa) do fazy spoczynkowej (faza telogenowa). Okres ten wynosi od 6 tygodni do 3 miesięcy od wystąpienia czynnika stresogennego, takiego jak na przykład urodzenie dziecka, ostra infekcja, nowotwory, zaburzenia hormonalne (zarówno niedoczynność jak i nadczynność tarczycy), niektóre leki (przeciwzakrzepowe, beta-adrenolityki, leki zmniejszające stężenie lipidów, leki przeciwdrgawkowe, cytostatyki), zatrucia metalami ciężkimi, duży stres czy niedożywienie. W pełni rozwinięte TE może nieraz wiązać się z utratą garści włosów. Uzyskanie remisji możliwe jest tak długo, jak unika się czynników, które wywołały łysienie. Czasami znalezienie przyczyny łysienia jest bardzo trudne lub niemożliwe [1, 7]. Anagenowe wypadanie włosów Ten typ utraty włosów wynika z upośledzenia aktywności mitotycznej lub metabolicznej mieszków włosowych. Jest to rzadka, nagła utrata włosów dystroficznych, zwykle po zadziałaniu czynnika toksycznego na mieszki włosowe. Dobrym przykładem wydaje się tu być chemioterapia, przy której leki działają na szybko proliferujące komórki — także mieszków włosowych w fazie anagenowej. Po chemioterapii można utracić ponad 90% włosów. Charakterystyczne są tutaj zmiany polegające na miejscowym zwężaniu się łodygi włosa, co w konsekwencji prowadzi do łamania się i wypadania. Innymi czynnikami przyczynowymi mogą być zatrucia metalami ciężkimi, retinoidy, promieniowanie X, zatrucia roślinami tropikalnymi i toksynami zwierzęcymi [1]. Łysienie „z ucisku” Okazuje się, że ciasne upięcie włosów przez długi okres czasu może także prowadzić do ich utraty. Wynika to ze wstrząsu mechanicznego, dotyczącego mieszków włosowych, które są ciągnięte przez upięcia typu ciasny tak zwany „koński ogon” czy warkocz. Wczesne wykrycie zmian pozwala na odrośnięcie włosów. Podobne zmiany obserwuje się u osesków. W tym przypadku wynikają one z ucisku okolicy potylicznej przy leżeniu [1, 3, 4]. Leki a łysienie Ulotki informacyjne niektórych leków uwzględniają wypadanie lub przerzedzanie się włosów jako efekt uboczny działania związków chemicznych. Wielu kobiet ten problem nie dotyczy, niemniej jednak dla części jest to problem powszechny i możliwy do przewidzenia. Wśród środków o takim działaniu można wymienić: — leki przeznaczone do leczenia trądziku i innych schorzeń (izotretinoina — Accutane) — antykoagulanty (sól sodowa warfaryny — Panwarfarin, Sofarin, Coumadin, heparyna) — leki obniżające poziom cholesterolu we krwi (klofibraty — Atronid-S, gemfibrozil — Lopid) — leki przeciwdrgawkowe (trimetadon — Tridone) — wiele leków antydepresyjnych (przykładowo hydrochlorek fluoksetyny — Prozac, imipramina — Janimine, Tofranil, nortryptylina — Pamelor, Ventyl, haloperidol — Haldol) — amfetaminę — środki przeciwgrzybicze — beta-blokery w leczeniu jaskry (krople do oczu zawierające tymolol) — środki w leczeniu dny moczanowej (allopurinol — Lopurin, Zyloprim) — leki obniżające ciśnienie krwi i dbające o mięsień sercowy (atenolol — Tenormin, metoprolol — Lopressor, nadolol — Corgard, propranolol — Inderal, tymolom — Blocadren) — wszystkie leki hormonalne, ponieważ mają one potencjalny wpływ na utratę włosów (tabletki antykoncepcyjne, hormonalna terapia zastępcza, androgeny, sterydy anaboliczne, Prednizon) — leki przeciwzapalne stosowane przy bólu miejscowym, poceniu się, zranieniach (NLPZ, leki na artretyzm, naproksen, indometacyna) oraz stosowane w chemioterapii (metotreksat — Methotrexate, Rheumatex, Folex) — leki w terapii choroby Parkinsona (lewodopa) — wiele leków stosowanych w zaburzeniach tarczycy — środki farmakologiczne stosowane w leczeniu wrzodów trawiennych, w tym także leki sprzedawane bez recepty (ranitydyna — Zantac, famotydyna- Pepcid, cymetydyna — Tagamet) [1, 4, 7]. Trichotillomania Warto wspomnieć także o nawykowym, przymusowym wyrywaniu włosów zwanym trichotillomanią. Dotyczy on osób znajdujących się pod wpływem stresu lub pacjentów z zaburzeniami psychicznymi. Działanie jest niekontrolowane. Nawykowe wyrywanie włosów wykazuje dwukrotnie większą częstotliwość występowania u kobiet niż u mężczyzn [3]. Co i jak badać? Przyczyn wypadania włosów u kobiet może być znacznie więcej niż u mężczyzn, u których dominujący jest czynnik genetyczny. W związku z powyższym diagnostyka jest dość złożona. Stosuje się kilka metod diagnostycznych [1, 2, 5]. Diagnostyka oparta o badania krwi: — poziom hormonów takich jak: DHEA, testosteron, androstendion, prolaktyna, folikulotropina oraz lutropina — poziom żelaza w surowicy — poziom ferrytyny w surowicy — poziom TIBC (ang. total iron binding capacity) — poziom hormonów tarczycowych — VDRL (test w kierunku kiły) — morfologia Metody alternatywne: — biopsja skóry głowy — określenie intensywności utraty włosów przez test ciągnięcia za włosy — densytometria Łysienie to problem, który dotyka także wielu kobiet Źródło: Wikimedia Commons, autor Lovebug11768, licencja CC BY SA 3.0 Włosy pełnią wiele istotnych dla organizmu funkcji. Chronią one przed czynnikami zewnętrznymi a także odbierają i przekazują bodźce seksualne. Włosy usytuowane na głowie stanowią ważny element wyglądu zewnętrznego, uzyskując u kobiet znaczenie psychospołeczne. Utrata tak kluczowego dla wielu kobiet czynnika atrakcyjności może nieść ze sobą nieprzyjemne implikacje. mgr Agnieszka Helis, diagnosta laboratoryjny Piśmiennictwo: 1. Dane The American Hair Loss Association. 2. Sobstyl M., Tkaczuk-Włach J., Jakiel G. Diagnostyka hormonalna łysienia kobiet. Przegl Menopauzalny, 2010; 1: 52–55. 3. Lis-Święty A., Wcisło-Dziadecka D., Wyględowska-Kania M. The most common diseases of scalp in childhood. Post Dermatol Alergol, 2009; XXVI, 5: 257–269 4. Camacho-Martínez FM. Hair loss in women. Semin Cutan Med Surg, 2009; 28, 1: 19-32. 5. Blume-Peytavi U., Vogt A. Androgenetic alopecia : Diagnosis and therapy- a current review. Hautarzt, 2013; 64, 11: 820-829. 6. Trüeb RM. Association between smoking and hair loss: another opportunity for health education against smoking? Dermatology, 2003; 206, 3: 189-191. 7. Patel M., Harrison S., Sinclair R. Drugs and hair loss. Dermatol Clin, 2013; 31, 1: 67-73. Lipemia w próbce Lipemia może stwarzać problemy diagnostyczne, wprowadzając zakłócenia w oznaczenia niektórych parametrów. W wielu przypadkach wpływ ten jest minimalny. Często dopiero lipemia o dużym nasileniu wywiera wpływ na pomiar poszczególnych parametrów, przy czym wiele zależy od metody oznaczeń. W wyniku wzrostu zawartości lipoprotein osocze i surowica mogą stać się mętne. Obserwuje się różne nasilenie tego zjawiska od lekkiego zmętnienia, aż po mleczne. W większości przypadków jest ono wynikiem wzrostu stężenia trójglicerydów, niemniej jednak zależy także od obecności wielkocząsteczkowych lipoprotein. W praktyce laboratoryjnej próbki o mętnym osoczu/surowicy określane są jako lipemiczne. Kiedy zobaczę zmętnienie? Istotne zmętnienie widoczne jest makroskopowo. Niemniej jednak istnieje możliwość określenia zmętnienia przy wykorzystaniu pomiaru absorbancji, zazwyczaj przy długości fali w zakresie od 660 do 700 nm. Poziom trójglicerydów związany ze zmętnieniem badanej próbki w dużej mierze zależy od składu lipoprotein. Chylomikrony posiadają zdolność załamywania światła (ze względu na wielkość cząsteczki) i ich obecność może być widoczna już przy poziomie trójglicerydów poniżej 300 mg/dl. Tymczasem lipoproteiny o pośredniej gęstości (IDL) oraz niskiej gęstości (LDL) nawet przy stężeniu trójglicerydów 800 mg/dl mogą nie wywoływać widocznego zmętnienia. W przypadku lipoprotein o bardzo małej gęstości (VLDL) zmętnienie próbki może mieć różne nasilenie w zależności od rozmiaru i budowy cząsteczki. Stwierdziłem lipemię w próbce.. co dalej? Stwierdzenie lipemii powinno zostać udokumentowane, odpowiednia informacja umieszczona na wyniku, a próbka przechowana do ewentualnej weryfikacji. W każdym laboratorium procedury postępowania w takim przypadku powinny być częścią standardowych procedur operacyjnych (SOP). Co więcej wpływ lipemii powinien być badany przez producentów odczynników, a informacja o wpływie zjawiska na oznaczenie umieszczona w instrukcji poszczególnych zestawów odczynnikowych. Lipemia może odgrywać ważną rolę kliniczną. Surowica osób zdrowych nie jest lipemiczna, za wyjątkiem zjawiska przejściowego wynikającego ze spożycia posiłku bogatego w tłuszcze. Lipemia może zatem wskazywać na stany patologiczne takie jak przykładowo hipertriglicerydemia wynikająca ze wzrostu poziomu chylomikronów, VLDL, bądź też obydwu wymienionych. Dzięki metodzie flotacji możliwe jest odróżnienie powyższych zjawisk. Jeżeli po przechowywaniu badanego materiału przez co najmniej 12 godzin w temperaturze lodówki (od 4 do 6 st.C) na powierzchni utworzył się gruby kożuch, natomiast surowica jest klarowna, świadczy to o obecności chylomikronów. Jeżeli jednak po odwirowaniu próbki nadal utrzymuje się zmętnienie, w większości przypadków wynika ono ze wzrostu poziomu VLDL [1, 4]. Dlaczego należy unikać próbek lipemicznych? Lipemia może być czynnikiem zakłócającym pomiar różnych analitów. Zafałszowanie wyników pomiarów może wynikać z: – niejednorodności próbki – interferencji spowodowanej zmętnieniem – interferencji fizykochemicznej – zmian zawartości wody osocza Przechowywanie i wirowanie próbki może wpłynąć na niejednorodność rozmieszczenia trójglicerydów i innych badanych parametrów, ze względu na zjawisko flotacji z tym związane. W górnej warstwie próbki można zaobserwować wysoki poziom lipidów i spadek zawartości wody osocza. Taki zmiany mogą znacząco wpłynąć na oznaczenia substancji rozpuszczalnych w wodzie osocza. Prowadzi to do zafałszowania wyników pomiarów składników lipidowych, elektrolitów czy białka całkowitego. Wiadomo, że zmniejszenie zawartości wody osocza może zawyżać poziom sodu i potasu oznaczanych metoda potencjometryczną ( w porównaniu do fotometrii płomieniowej). Co więcej, zmętnienie ma istotny wpływ jako czynnik zakłócający pomiar absorbancji. Ponadto substancje litofilne mogą wiązać się z lipoproteinami próbki. Wpływa to na zmniejszenie dostępności dla przeciwciał w testach immunochemicznych. Lipoproteiny interferują również w oznaczenia elektroforetyczne i chromatograficzne [1, 3, 4]. Producent danego testu ściśle określa czynniki zakłócające pomiar. Jak zminimalizować efekt lipemii? Trójglicerydy można usunąć poprzez ultrawirowanie lub precypitację, po czym wykonać pomiar w klarownej próbce. Niemniej jednak należy uwzględnić fakt, iż sam proces usuwania lipidów może prowadzić do wystąpienia interferencji. Czasami wprowadza się zmiany metodologiczne polegające na pomiarze różnicowym (przy dwóch długościach fali). Innym sposobem jest odjęcie od absorbancji próby badanej, absorbancji próby ślepej, zawierającej materiał badany bez odczynnika [1, 3]. Na jakie oznaczenie zwrócić uwagę? Przede wszystkim informacja o wpływie lipemii na oznaczenie poszczególnych parametrów umieszczona w instrukcji zestawów odczynnikowych, stąd też należy się z nią zapoznać. Przykładowo lipemia wpływa na oznaczenie poziomu Ddimerów metodą ELISA i immunoturbidymetryczną, fosfor, białko całkowite, wapń, kreatyninę równocześnie nie wywierając znaczącego wpływu na oznaczenie bilirubiny całkowitej czy glukozy[2, 4]. Łysienie to problem, który dotyka także wielu kobiet Źródło: Wikimedia Commons, autor Lovebug11768, licencja CC BY SA 3.0 Lipemia jest istotną zmianą w przejrzystości badanej próbki, w wielu przypadkach zmieniającą wynik badania laboratoryjnego. Nie należy zatem zapominać o dokładnych oględzinach makroskopowych pobadanych próbek, odpowiednich działaniach zaradczych i weryfikacyjnych oraz odnotowaniu faktu pojawienia się lipemii na wyniku, bowiem taka informacja może się stać cenną wskazówką dla lekarza prowadzącego pacjenta. mgr Agnieszka Helis, diagnosta laboratoryjny Piśmiennictwo: 1. Guder WG. et al. Samples: From the Patient to the Laboratory: The Impact of Preanalytical Variables on the Quality of Laboratory Results. Weinheim, 2008; Wyd. Wiley. 2. Riley RS. D-dimer assays. Dep of Pathology, 2005. 3. Walker PL, Crook MA. Lipaemia: causes, consequences and solutions. Clin Chim Acta, 2013; 15, 418: 30-32. 4. Calmarza P., Cordero J. Lipemia interferences in routine clinical biochemical tests. Biochem Med, 2011; 21, 2: 160-166. Wyniki fałszywie pozytywne w PCR! Jak się przed nimi bronić? (II) „Kontaminacja” to chyba najbardziej przerażające wyrażenie w słowniku każdego biologa molekularnego. Przypadkowe przeniesienie produktu PCR na blaty, plastiki lub sprzęt laboratoryjny może zamienić życie pracowników laboratorium w koszmar na długie tygodnie. Jak nie dopuścić do tej sytuacji? W części pierwszej przestawiłam podstawowe sposoby na uniknięcie fałszywych pozytywów i obnażyłam słabości lamp UV. Dziś przedstawiam Wam rozwiązania , które można zastosować, jeśli już kontaminacja nam się zdarzyła. 1. Na kłopoty… wybielacz W pierwszej części tego dwuodcinkowego cyklu wspominałam, że pomieszczenie w którym pracować będziemy z produktami PCR powinno być odporne na utleniacze. Co konkretnie miałam na myśli? Żeby pozbyć się DNA najprościej jest je chemicznie unieszkodliwić. Są na to dziesiątki sposobów, a jak zwykle najlepsze są te najtańsze i znane z naszych gospodarstw domowych. * W literaturze spotykamy różne pomysły na dekontaminację, prym wiedzie HCl i mieszaniny kwasu z rozmaitymi substancjami (np.glicyną) wspomagającymi. HCl 1M obniża pH do tego stopnia, że indukuje depurynację i hydrolizę DNA. Gorący kwas solny z glicyną jest szczególnie polecany do dekontaminacji końcówek pipet, jednak mycie nim większych powierzchni jest kłopotliwe. Poza tym kwaśna hydroliza wymaga albo podwyższonej temperatury, albo długiego czasu ekspozycji. Dlatego nie jest polecana do ogólnych zastosowań. * DNA ulega hydrolizie także pod wpływem środków do sterylizacji i dezynfekcji wysokiego stopnia, takich jak tlenek etylenu i gazowy formaldehyd oraz aldehyd glutarowy. Jednakże tych związków każdy z nas chciałby unikać jak ognia- uwierzcie na słowo. Są to środki bardzo korozyjne i niebezpieczne dla błon śluzowych, używane w celu całkowitej eliminacji patogenów np. z materiałów i narzędzi chirurgicznych. Nie wiem, czy gdziekolwiek stosuje się rutynowo te środki (może poza formaldehydem, znam osobę która używa tej nad wyraz nieprzyjemnej substancji). * Dostępne w katalogach niektórych firm produkujących odczynniki są specjalne, przeznaczone do dekontaminacji preparaty typu „DNA-Away”. Mogą to być roztwory DNAz lub środki chemiczne. Są stosunkowo drogie, a ich skuteczność jest podobna jak rozwiązań opisanych poniżej. * Najlepsze w walce z kontaminacją DNA są … komercyjnie dostępne wybielacze i środki czyszczące. Odpowiednio rozcieńczony roztwór NaOCl tworzy nacięcia nici (nick’uje DNA) i tym samym uniemożliwia amplifikację. Podobnie działa wiele innych środków dostępnych w sklepach z chemią gospodarczą. Tabletki calgonitu, zawierające wodorotlenki sodu i potasu oraz podchloryn, wszelkie środki w sprayu wydzielające wolny chlor lub tlen rodnikowy (oparte na eterach, epoksydach, aldehydach) są jak najbardziej skuteczne i bardziej bezpieczne dla użytkownika niż środki do sterylizacji gazowej. * Jak używać wybielacza? Ważne jest stężenie aktywnego chloru. DNAbójczo działa nawet 0,5% roztwór, wystarczy więc odpowiednio rozcieńczyć wybielacz i przemyć blaty. Albo zastosować spryskiwacz. Ważne jest, by pozostawić warstwę wybielacza na mytej powierzchni przez 15minut albo do wyschnięcia, a potem zmyć wodą. Najlepsze działanie związków generujących rodniki tlenowe i wolny cholor otrzymujemy przy kontakcie preparatu z powietrzem, dlatego nanosimy cienką warstewkę. Dlatego nie urządzamy kąpieli np. statywów w wybielaczu, raczej je spryskujemy. Tipsy z filtrem- koszt który warto ponosić W połączeniu z regularnym myciem powierzchni wybielaczami i okresowymi kąpielami końcówek pipet w HCL-glicynie, dobrze jest stosować tipsy z filtrem jako prewencję w codziennej praktyce laboratoryjnej. Tipsy z odpowiednio umiejscowionymi, grubymi filtrami pozwalają na ochronę pojedynczych próbek przed aerozolami DNA, które mogą osadzić się na dispenserze podczas pipetowania. Taka ochrona jest szczególnie polecana w laboratoriach diagnostycznych i w placówkach korzystający z metod QPCR i nested PCR. Warto zwrócić uwagę na jakość filtra. Spotkałam się z produktami, w których silikonowa wkładka nie powinna w ogóle zostać uznana za filtr, gdyż jej niewielka grubość nie zapewniała żadnej ochrony. Na rynku dostępne są końcówki zawierające nawet 2 lub 3 warstwy filtrujące- takiemu rozwiązaniu nie oprze się żaden aerozol DNA. Nie polecam oszczędzać na końcówkach z filtrem, jeżeli w naszym laboratorium zdarzały się w przeszłości zanieczyszczenia, oraz w sytuacji, gdy nie dysponujemy pomieszczeniami dedykowanymi do PCRu i komorami laminarnymi. Oszczędność 10zł na opakowaniu tipsów może nas kosztować setki złotych stracone na powtarzaniu reakcji PCR! UNG: rozwiązanie wygodne, ale nie zawsze praktyczne Uracylo-N-glikozylacja to elegancka metoda unieszkodliwiania kwasów nukleinowych po reakcji PCR. Używana jest już od wielu lat i pozwala na większą swobodę pracy z produktami PCR. * UNG to system amplifikacji opartej na deoksyurydynie zamiast deoksytymidynie. Po reakcji PCR otrzymujemy produkt z inkorporowanym dU, który (o ile zostanie przeniesiony do kolejnej reakcji) jest niszczony przez specjalny, dodawany do reakcji enzym urydylo-N-glikozylazę przed rozpoczęciem właściwej amplifikacji PCR. Tym sposobem nici zawierające dU degradują i nie mogą stanowić matrycy w tej reakcji. * Warto zasygnalizować, że UNG pozwala na uniknięcie kontaminacji tylko matrycami z inkorporowanym dU z poprzednich reakcji PCR< nie daje natomiast żadnej ochrony przed kontaminacją na pierwszych etapach pracy z analitem. Tak więc wracamy do punktu wyjścia, czyli opisanego w I części tego opracowania GLP. * Drugim ważnym mankamentem może być bezzasadność wykorzystania UNG w reakcjach nested-PCR, w których konieczne jest reamplifikowanie matrycy z poprzedniego PCRu. Można do drugiego MIXu nie dodawać UNG, ale w ten sposób znowu wystawiamy się na kontaminację! Łysienie to problem, który dotyka także wielu kobiet Źródło: Wikimedia Commons, autor Lovebug11768, licencja CC BY SA 3.0 Tak oto wspólnie dotarliśmy do końca opracowania, które może ułatwi Wam pracę w czystym, wolnym od kontaminacji otoczeniu. Czego Wam i sobie życzę! Opracowanie powstało na bazie własnych doświadczeń, jednak niezwykle pomocne okazały się artykuły z BiteSizeBio: Eliminate PCR Amplicon Carry-Over With UNG PCR: The Right Way to Decontaminate and Eliminate False Positives Wyniki fałszywie pozytywne w PCR! Jak się przed nimi bronić? (I) „Kontaminacja” to chyba najbardziej przerażające wyrażenie w słowniku każdego biologa molekularnego. Przypadkowe przeniesienie produktu PCR na blaty, plastiki lub sprzęt laboratoryjny może zamienić życie pracowników laboratorium w koszmar na długie tygodnie. Jak nie dopuścić do tej sytuacji? Przedstawiam Wam rozwiązania, które uchronią Was przed fałszywymi pozytywami i oszczędzą mnóstwa frustracji. 1. GLP przede wszystkim Niestety nie istnieje rozwiązanie, które pozwoli nam zupełnie beztrosko poczynać sobie z produktami PCR w laboratorium. Podstawą każdej czynności, począwszy od pipetowania, skończywszy na usuwaniu odpadów, musi być dobra praktyka laboratoryjna i należy mieć tego pełną świadomość. Zacznijmy od najważniejszego: myślmy nad każdą wykonywaną czynnością. Niech nie zgubi nas rutyna! * Aby nie dopuścić do kontaminacji, spróbujmy rozdzielić przestrzennie czynności wykonywane w laboratorium. Przypiszmy pipety do poszczególnych stanowisk laboratoryjnych i nie wychodźmy z nimi poza obszar roboczy, do którego są przyporządkowane. * Pilnujmy tipsów- czy nakładane są do pudełek w innym miejscu niż wykonujemy PCR? Czy personel który to robi, używa zawsze świeżych rękawic? Czy pudełka na tipsy są zamykane, gdy z nimi nie pracujemy? * Uważajmy na standardy do Real-Time PCRu i próbówki z produktami reakcji. Kwestia warta rozważenia: jeżeli w każdym mikrolitrze standardu jest sto milionów kopii matrycy, to co się stanie, jeśli taki mikrolitr kapnie nam na stół a następnie zostanie roztarty przez sprzątaczkę ścierką po całym blacie? Albo gdy kapnie nam na rękę, którą następnie złapiemy za pipetę, klamkę lub mikropłytkę? * Zachowujmy szeroko rozumiany porządek wokół siebie * Dbajmy o reagenty: gdy to tylko możliwe, pipetujmy duże objętości na małe alikwoty do jednorazowego użytku. Zmieniajmy tipsy dodając po sobie kolejne reagenty. Nigdy nie przelewajmy resztek z jednej buteleczki do drugiej, bo możemy zepsuć kolejną partię odczynnika lub buforu! 2. Odpowiednie pomieszczenia laboratoryjne są na wagę złota Jeżeli planujemy dopiero rozkład pomieszczeń laboratoryjnych, od początku miejmy na uwadze, że będziemy wykonywać w tych pomieszczeniach rożne etapy naszej pracy. Oddzielenie przestrzenne PCRu od reszty zadań laboratoryjnych jest najłatwiejszą i najskuteczniejszą bronią w walce z kontaminacją. Walczmy o każdą piędź ziemi z tymi, którzy finansują przedsięwzięcie, bo im więcej zainwestujemy w pomieszczenia, tym mniej stracimy na powtarzaniu nieudanych reakcji. To się zwróci- nie od razu, ale z cała pewnością. * Pomieszczenie, w którym będziemy trzymać nowe odczynniki, przygotowywać MIXy i bufory, DEPCować wodę, powinno być jak najbardziej oddalone od reszty pomieszczeń. Jest to pomieszczenie czyste. * Drugie pomieszczenie, które powinno oddzielać część brudną od czystej, to pomieszczenie biurowe/socjalne/sala komputerowa- miejsce na dokumentację, seminaria, pracę z komputerem itp. W nim w ogóle nie powinny znajdować się próbki ani reagenty. * Trzecie pomieszczenie to pomieszczenie brudne do preparatyki próbek. Ideałem byłoby, gdyby odbywała się tam tylko wstępna preparatyka próbek, izolacja DNA i RNA, ewentualnie katalogowanie i mrożenie analitów. * W ostatnim pomieszczeniu przygotowujemy PCR, rozcieńczamy matryce, puszczamy żele i utylizujemy materiał. Jest to najbardziej narażona na skażenie cześć laboratorium, idealny pokój tego typu jest całkowicie wyłożony kafelkami i powierzchniami zmywalnymi, odpornymi na silne utleniacze. Zamiast komory laminarnej (radzę sobie ją całkowicie odpuścić o ile nie pracujemy z próbkami o wysokim zagrożeniu biologicznym lub z mikrośladami!) radzę właśnie kafelki. Zero półek, zakamarków, tylko stół, krzesło, 1 zestaw pipet i nic poza tym. Wszystko powinno dać się odkazić po zakończonym dniu pracy! (czym odkażać? O tym będzie traktować druga część opracowania!) 3. Mit lampy UV W laboratoriach medycznych i badawczych złotym standardem jest dekontaminacja przy użyciu światła UV. Jest to bardzo dobre rozwiązanie, ale dla mikrobiologów i osób pracujących z hodowlami in vitro. * UV absolutnie nie nadaje się za to do pozbywania się DNA z powierzchni roboczych, jest na to zbyt mało wydajne! Światło UV ma moc biobójczą, i mutagenną, ale nie lityczną w stosunku do polimerów DNA. Poza tym jego działanie jest ograniczone do przestrzeni nieporowatych, wystawionych bezpośrednio na promieniowanie. * UV zażółca papier i niszczy niektóre tworzywa sztuczne, więc nie powinniśmy trzymać tam dokumentacji. * Jeszcze jedna ważna rzecz, o której się nie pamięta. Światło UVC jest potężne, ale świetlówki szybko się zużywają. Po roku tracą nawet połowę swojej emisji UVC- taka świetlówka już nie nadaje się do dekontaminacji. Komu więc polecać UV? Pracowniom, które pracują z ludzkimi płynami ustrojowymi do pomieszczeń, w których wykonuje się np. ekstrakcję białek czy kwasów nukleinowych i gdzie utylizuje się materiał. Obowiązkowo do pracowni mikrobiologii i tam, gdzie prowadzi się hodowle komórkowe. UV nie radzi sobie z wirusami tak wydajnie jak z bakteriami, ale i tak pomaga w walce np. z fagami. Natomiast UV w pomieszczeniach do PCR i pod komorami laminarnymi sprawdza się raczej słabo. Można je stosować jako dodatkowy środek ochronny- wszak nie zaszkodzi, ale pożytku z niego niewiele. W drugiej części opracowania dowiecie się, jakie chemiczne i fizyczne środki zaradcze można zastosować, by pozbyć się niechcianego DNA z powierzchni laboratoryjnych. Łysienie to problem, który dotyka także wielu kobiet Źródło: Wikimedia Commons, autor Lovebug11768, licencja CC BY SA 3.0 Trombocytopatie – przyczyny często niewyjaśnionych krwawień Zaburzenia czynności płytek krwi mogą pojawić się już w dzieciństwie, jako skłonności do sińców, krwawienia z nosa, z dziąseł lub nadmierne krwawienia miesiączkowe. Ponieważ w większości wypadków krwawienia te mają małe nasilenie i nie wymagają interwencji medycznej, często są ignorowane. O zapewnieniu prawidłowej hemostazy decyduje nie tylko odpowiednia liczba płytek krwi, lecz także ich funkcjonowanie. Defekty oraz zaburzenia funkcji płytek mogą być przyczyną trombocytopatii i prowadzić do wystąpienia krwawień [2]. Trombocytopatie ze względu na skomplikowaną diagnostykę oraz objawy wskazujące na inne przyczyny skazy krwotocznej często pozostają nierozpoznane. Niezdiagnozowane wcześniej zaburzenia czynności płytek mogą skutkować wystąpieniem silnych, zagrażających życiu krwotoków w przypadku urazów, w trakcie zabiegów chirurgicznych lub inwazyjnych procedur medycznych [2]. Pojawienie się u chorych ciężkiej skazy krwotocznej może być także spowodowane przyjmowaniem leków przeciwpłytkowych, powszechnie stosowanych w leczeniu lub zapobieganiu zakrzepicy tętniczej [3]. Trombocytopatie ze względu na swoje pochodzenie można podzielić na wrodzone i nabyte. Wrodzone zaburzenia czynności płytek krwi występują bardzo rzadko i z tego względu nie zawsze są brane pod uwagę, jako przyczyna skazy krwotocznej. Najczęściej stosowana klasyfikacja trombocytopatii wrodzonych została oparta na nieprawidłowościach w pełnieniu określonej funkcji. Ponieważ funkcje płytek krwi takie jak adhezja, agregacja, aktywacja, sekrecja i aktywność prokoagulacyjna są ze sobą powiązane, podział ten w wielu wypadkach jest problematyczny [1]. Wrodzone trombocytopatie można podzielić na: -pierwotne defekty adhezji płytek krwi -pierwotne defekty agregacji płytek krwi -zaburzenia ziarnistości płytkowych -zaburzenia sekrecji lub transdukcji sygnału [2]. Do grupy pierwotnych defektów adhezji płytek krwi można zaliczyć zespół Bernarda-Souliera (BSS) oraz płytkowy typ choroby von Willebranda (PT-vWD). Zespół Bernarda-Souliera jest spowodowany zaburzeniami w przyleganiu płytek krwi za pośrednictwem czynnika von Willebranda do warstwy podśródbłonkowej w miejscu uszkodzenia naczynia. Wynika to ze zmniejszonej ilości lub nieprawidłowej budowy kompleksu białkowego na płytkach krwi GPIb/IX/V, który jest receptorem dla czynnika von Willebranda. Zmniejszenie wiązania czynnika von Willebranda do płytki, a tym samym zaburzenia adhezji w miejscu uszkodzenia, ma duże znaczenie w naczyniach o szybkim przepływie krwi [1]. Skaza krwotoczna może mieć ciężki przebieg, mogą wystąpić krwawienia z nosa, dziąseł, z przewodu pokarmowego lub krwawienia pourazowe [2]. Płytkowy typ choroby von Willebranda jest spowodowany nieprawidłowościami w budowie glikoproteiny GPIbα występującej na płytkach krwi, na skutek jej zmian konformacyjnych. Powoduje to wiązanie się dużych multimetrów czynnika von Willebranda z białkiem GPIbα i tym samym szybkie usuwanie ich z krwiobiegu. Brak lub niedobór multimerów czynnika von Willebranda we krwi obniża krzepliwość i może być przyczyną krwawień. Podobne objawy oraz etiopatogenezę można zaobserwować w podtypie 2B choroby von Willebranda. W przypadku silnych krwawień lub przed zabiegami chirurgicznymi należy stosować przetoczenia koncentratów krwinek płytkowych, natomiast desmopresyna, rekombinowany czynnik VIII i czynnik von Willebranda są przeciwwskazane lub nieskuteczne [2]. Do grupy pierwotnych defektów agregacji płytek krwi należy Trombastenia Glanzmanna (GT). Tromabastenia Glanzmanna jest spowodowana obniżoną ekspresją lub nieprawidłową budową płytkowej integryny GPIIb/IIIa. Integryna ta pełni bardzo ważną rolę w agregacji płytek, gdyż do niej przyłącza się fibrynogen tworząc mostki pomiędzy sąsiednimi płytkami, co skutkuje wytworzeniem czopu pierwotnego [1]. Skaza krwotoczna może mieć ciężki przebieg, u chorych mogą wystąpić wybroczyny, sińce, krwawienia z nosa, rzadziej krwawienia z przewodu pokarmowego lub krwiomocz [2]. Zaburzenia ziarnistości płytkowych występują bardzo rzadko i obejmują różne nieprawidłowości w funkcjonowaniu płytek krwi spowodowane zmniejszeniem liczby ziarnistości w komórce, stężenia białek lub też zaburzeniami w mechanizmach ich uwalniania. Między innymi można wśród nich wymienić: zespół szarych płytek, chorobę puli magazynowej δ, zespół Hermansky-Pudlak, zespół Chediaka-Higashi’ego lub skazę płytkową Quebec [2]. Zaburzenia sekrecji lub transdukcji sygnału są heterogenną grupą wrodzonych zaburzeń aktywacji płytek krwi. Nieprawidłowa czynność lub niedobór receptorów błonowych hamuje aktywację płytek krwi oraz upośledzenie procesów uwalniania substancji, agregacji a także zaburzenia w budowie cytoszkieletu. Należą do nich między innymi defekty receptorów dla ADP, tromboksanu A2, kolagenu lub receptorów α adrenergicznych [2]. Nabyte zaburzenia czynności płytek krwi mają największe znaczenie kliniczne w warunkach intensywnej opieki medycznej, u chorych z koagulopatią, posocznicą, niewydolnością wielonarządową lub w leczeniu przeciwzakrzepowym ostrych zespołów wieńcowych [3]. Nabyte trombocytopatie mogą być spowodowane: wpływem leków, obecnością chorób nerek, wątroby, chorób układu krwiotwórczego, chorób autoimmunologicznych lub wystąpieniem zespołu wykrzepiania wewnątrznaczyniowego [3]. Najczęstszą przyczyną obniżenia czynności płytek, mogącą objawiać się występowaniem krwawień są leki przeciwpłytkowe powszechnie stosowane w leczeniu lub zapobieganiu chorób tętnic. Działanie leków przeciwpłytkowych polega na blokowaniu albo hamowaniu szlaków metabolicznych prowadzących do aktywacji i agregacji płytek. Do leków hamujących czynność płytek krwi należą przede wszystkim: -kwas acetylosalicylowy (np. aspiryna) blokujący szlak aktywacji zależny od tromboksanu A2 -pochodne tienopirydyny (np. klopidogrel) hamujące szlak prowadzący do agregacji płytek zależny od ADP -leki blokujące receptory (GPIIb/IIIa) dla fibrynogenu (np. abcyksymab, eptyfibatyd, tirofiban). Wśród innych leków wpływających na czynność płytek można wymienić: niesterydowe leki przeciwzapalne, antybiotyki (penicyliny, cefalosporyny), leki krążeniowe (nitrogliceryna, antagoniści wapnia, β-adrenolityki), heparynę, protaminę, streptokinazę [4]. Nabyte zaburzenia czynności płytek krwi mogą wystąpić w chorobach nerek np. w mocznicy, u pacjentów hemodializowanych a także w zaburzeniach czynności wątroby, gdzie współwystępują z małopłytkowością oraz koagulopatią. Dysfunkcja płytek krwi może ujawnić się w przebiegu chorób układu krwiotwórczego: w zespołach mieloproliferacyjnych, białaczkach, w szpiczaku plazmocytowym, w chorobach autoimmunologicznych lub w zespole wykrzepiania wewnątrznaczyniowego [3]. Diagnostyka trombocytopatii obejmuje ocenę kliniczną, wykluczenie choroby von Willebranda i innych przyczyn zaburzeń hemostazy oraz ocenę wpływu leków [4]. Do testów przesiewowych należą badania czasu krwawienia (BT) i czasu okluzji (CT) w aparacie PFA-100 lub PFA-200. W celu zróżnicowania trombocytopatii z małopłytkowością oznacza się morfologię krwi z liczbą płytek oraz parametrami obrazującymi różnice w ich wielkości (MPV – średnia objętość, PDW – wskaźnik zmienności objętości, P-LCR – odsetek płytek dużych) [5]. Dla określenia rodzaju defektu płytkowego wykonuje się agregację płytek metodą agregometrii impedancyjnej pod wpływem różnych agonistów (kolagenu, rystocetyny, ADP, kwasu arachidonowego) oraz oznaczenie ekspresji receptorów błonowych metodą cytometrii przepływowej [5,6]. Najczulszymi metodami diagnostycznymi potwierdzającymi obecność wrodzonych trombocytopatii są badania genetyczne. Metodami biologii molekularnej można przeprowadzić analizę mutacji odpowiedzialnych na występowanie określonych defektów płytek krwi. W tym celu przeprowadza się sekwencjonowanie egzonów genomowego DNA zawierających fragmenty dla białek, w których zmiany są przyczyną dysfunkcji płytek [7]. Nabyte zaburzenia czynności płytek można także wykryć metodą tromboelastometrii, co znalazło zastosowanie u chorych przebywających na oddziałach chirurgicznych [3]. Terapia zaburzeń czynności płytek krwi polega na leczeniu choroby podstawowej, zmniejszeniu dawek leków przeciwpłytkowych, stosowaniu leków antyfibrynolitycznych, rekombinowanych czynników krzepnięcia, desmopresyny lub przetoczeniach koncentratów krwinek płytkowych [2,4]. Łysienie to problem, który dotyka także wielu kobiet Źródło: Wikimedia Commons, autor Lovebug11768, licencja CC BY SA 3.0 Zaburzenia czynności płytek krwi ze względu na rzadkie występowanie lub towarzyszenie innym chorobom pozostają często niezdiagnozowane. Mogą być one jednak przyczyną ciężkich krwawień, szczególnie w zespole BernardaSouliera, w Trombastenii Glanzmanna, u chorych po urazach, w momencie przeprowadzania zabiegów chirurgicznych lub u pacjentów przyjmujących leki przeciwpłytkowe. W ostatnich latach metody badań czynności płytek krwi znacznie się rozwinęły i stały się bardziej dostępne, co zapewnia wczesną diagnostykę i terapię w przypadku podejrzenia trombocytopatii. Piśmiennictwo: 1. Cattaneo M. Congenital disorders of platelet function. [In:] Gresele P, Fuster V, Lopez J, Page C, Vermylen J, ed. Platelets in hematologic and cardiovascular disorders. A clinical handbook. New York: Cambridge University Press; 2008: 201-224. 2. Chojnowski K. i wsp. Część III: Zasady postępowania we wrodzonych zaburzeniach czynności płytek krwi. Acta Haematol Pol2009; 40 (3): 731-752. 3. Kroll MH, Hassan AA. Acquired disorders of platelet function. [In:] Gresele P, Fuster V, Lopez J, Page C, Vermylen J, ed. Platelets in hematologic and cardiovascular disorders. A clinical handbook. New York: Cambridge University Press; 2008: 225-241. 4. Gresele P, Born G, Patrono C, Page C, ed. Antiplatelet agents. Berlin, Heidelberg: Springer-Verlag; 2012: pp. 471-606. 5. Gresele P. et al. Diagnosis of suspected inherited platelet function disorders: results of a worldwide survey. J Thromb Haemost. 2014; 12 (9): 1562-1569. 6. Bienias J. et al. Standaryzacja metody oznaczenia ekspresji P-selektyny na płytkach krwi przy pomocy cytometru przepływowego oraz analiza porównawcza z metodą agregometrii impedancyjnej u chorych na ostrą białaczkę szpikową. Post Nauk Med 2015; 28 (6): 384-390. 7. Solh T. et al. Glanzmann’s thrombasthenia: pathogenesis, diagnosis, and current and emerging treatment options. J Blood Med. 2015; 6: 219-227. Różnorodność morfologiczna erytrocytów — anizoi poikilocytoza. Podczas oceny rozmazu krwi obwodowej często skupiamy się wyłącznie na ilościowej i jakościowej ocenie układu białokrwinkowego, zapominając o istotności zmian w obrębie układu czerwonokrwinkowego. W związku z powyższym warto zwrócić uwagę na zmiany morfologiczne erytrocytów, które możemy napotkać w codziennej praktyce laboratoryjnej. Występowanie różnych wariantów erytrocytów może wiązać się z wahaniami w obrębie wielkości, kształtu, stopnia wybarwienia oraz obecności nieprawidłowych struktur i wtrętów w cytoplazmie. Znalezienie w oglądanych preparatach charakterystycznych cech morfologicznych znacznie ułatwia dalszą diagnostykę. Aby zrozumieć istotę pojawiających się zmian należy przytoczyć najpierw kilka podstawowych danych fizjologicznych i stosowanych powszechnie pojęć. Za produkcję erytrocytów jest odpowiedzialny układ czerwonokrwinkowy. Krwinki czerwone powstają w procesie zwanym erytropoezą, który zachodzi w szpiku kostnym. Erytrocyty jako dojrzałe krwinki czerwone znajdują się we krwi obwodowej. Prawidłowy erytrocyt jest formą okrągłą, dwuwklęsłą w środku o średnicy od 6 do 9 um [1]. Specyficzny kształt erytrocytu zapewnia nadmiar powierzchni do objętości, co sprzyja wymianie gazowej i odkształcaniu krwinki. W przypadku występowania różnic w zakresie wielkości erytrocytów mówi się o anizocytozie. Gdy w rozmazie pojawiają się krwinki o różnych kształtach mamy do czynienia z poikilocytozą. Wielobarwliwość krwinek czerwonych nosi miano polichromatofilii. Anizocytoza Pod względem wielkości erytrocyty można podzielić na mikrocyty, normocyty i makrocyty. Normocyty to erytrocyty o prawidłowej średnicy, mikrocyty to mniejsze krwinki (średnica poniżej 6 um), makrocyty – większe (średnica powyżej 9 um). W przypadku średnicy większej niż 12 um mówi się o megalocytach, występujących przede wszystkim w niedokrwistościach megaloblastycznych. Obecność mikrocytów związana jest z kilkoma jednostkami chorobowymi. Odnotowano takie zmiany wielkości krwinek czerwonych w niedoborze żelaza, talasemiach, niedokrwistości syderoblastycznej oraz niedokrwistościach w chorobach przewlekłych. Makrocyty obserwuje się w chorobach wątroby, przy nadużywaniu alkoholu, w ciąży, u noworodków, w niedokrwistości z niedoboru witaminy B12 lub kwasu foliowego, przy stosowaniu antymetabolitów, niedoczynności tarczycy, przewlekłej niedoczynności oddechowej, niedokrwistości aplastycznej, MDS (eng. myelodysplastic syndrome) oraz zwiększonej retykulocytozie [2]. Ich obecność odzwierciedla zazwyczaj nieprawidłowości w erytropoezie – spada liczba podziałów komórkowych podczas dojrzewania ich prekursorów [3]. Poikilocytoza Pod względem różnokształtności krwinki można podzielić na: — sferocyty — eliptocyty — stomatocyty — krwinki tarczowate — krwinki sierpowate — schistocyty — akantocyty — lakrymocyty — echinocyty Sferocyty to małe, okrągłe, równomiernie wybarwione krwinki bez środkowego przejaśnienia. Są one mniejsze od normocytów. Spotyka się je w sferocytozie wrodzonej, AIHA z ciepłymi przeciwciałami (eng. autoimmune hemolytic anemia), późnej reakcji poprzetoczeniowej, chorobie hemolitycznej noworodków, DIC (eng. disseminated intravascular coagulation), MAHA (eng. microangiopathic hemolytic anemia), po splenektomii. Sferocytoza wrodzona jest chorobą dziedziczoną autosomalnie dominująco (75% przypadków), związaną z zaburzeniami w obrębie błony erytrocytu. Zaburzenia dotyczą interakcji poziomej białek błonowych (zachodzą między łańcuchami spektryny alfa i beta, między spektryną beta i białkiem prążka 4.1 oraz między białkiem 4.1 i aktyną). Wzrasta przepuszczalność błony dla jonów sodu i wody, nasila się glikoliza. Erytrocyty pęcznieją – powstają sferocyty. Sferocyty zawierają taką samą ilość hemoglobiny co prawidłowe erytrocyty, ale średnie stężenie hemoglobiny w krwince czerwonej jest znacznie wyższe. Dzieje się tak dlatego, że spada średnica napęczniałego erytrocytu. Spada integralność błony komórkowej, sferocyty są mniej wytrzymałe, mniej elastyczne i łatwiej ulęgają hemolizie [1, 2, 4]. Oprócz podłoża genetycznego powstawania sferocytów, ich pojawienie się może być także wynikiem aktywności uczulonych przez przeciwciała makrofagów, które usuwają część błony erytrocytu, formując nowy wariant krwinki. Istotny wpływ mogą mieć także siły tnące prądu krwi [3]. Powszechne występowanie sferocytów obserwuje się w przebiegu malarii. Potwierdzeniem są obserwacje zakażonych dzieci z rejonu jeziora Wiktorii (Afryka). Pojawienie się sferocytów przypuszczalnie jest wynikiem przemieszczania się zarodźca malarii wewnątrz erytrocytu [5]. Eliptocyty znane są także jako owalocyty. Jak sama nazwa wskazuje krwinki mają owalny kształt. W niewielkim odsetku dopuszczalne jest występowanie tego rodzaju krwinek we krwi. Znaczną liczbę eliptocytów spotyka się w dziedzicznej owalocytozie (od 25 do 75% erytrocytów), niedokrwistości złośliwej, niedokrwistości z niedoboru żelaza, MPD (eng. myeloproliferative disease) i MDS. Eliptocytoza wrodzona dziedziczona jest autosomalnie dominująco. Powstanie eliptocytów wynika z defektu błony erytrocytu. Charakter zmian jest głównie jakościowy i wynika przede wszystkim z defektów białka 4.1 oraz występowania różnych wariantów spektryny [1, 6]. Stomatocyty to erytrocyty charakteryzujące się podłużnym centralnym przejaśnieniem. Kształtem przypominają otwarte usta. Występują w stomatocytozie wrodzonej oraz nabytych niedokrwistościach hemolitycznych. Stomatocytozadziedziczona jest w sposób autosomalny dominujący. Mechanizmy regulujące przepływ kationów sodu i potasu przez błonę komórkową nie działają prawidłowo, co powoduje wzrost przepuszczalności błony erytrocytu i w konsekwencji powadzi do nadmiernego uwodnienia erytrocytu [1, 5]. Zmiany morfologiczne erytrocytów w kierunku stomatocytozy może wywoływać także lek przeciwmalaryczny Lupeol oraz niektóre związki amfifilowe. W wyniku transformacji błony komórkowej rozwój pasożytów ulega inhibicji [6]. Stomatocyty spotyka się w dużych ilościach u alkoholików [3]. Krwinki tarczowate to erytrocyty charakteryzujące się obecnością hemoglobiny na obwodzie i w samym środku krwinki z przejaśnieniem pomiędzy tymi dwoma warstwami. Wyglądem przypominają tarczę wojownika, skąd ich nazwa. Powstawanie tych krwinek może mieć podłoże genetyczne w talasemii. U ludzi zdrowych mogą występować pojedyncze krwinki tarczowate. Większe ilości pojawiają się w hemoglobinopatiach, niedoborze żelaza, po splenektomii, w chorobach obstrukcyjnych wątroby (wzrasta zawartość cholesterolu w częściach powierzchniowych erytrocytów). Mniejsze ilości tych erytrocytów spotyka się w anemii sierpowatej, niedoborze żelaza oraz zatruciu ołowiem [1, 2, 3]. Krwinki sierpowate, znane także pod nazwą drepanocyty, to erytrocyty przypominające kształtem sierp lub półksiężyc. Są typowe dla szczególnego rodzaju hemoglobinopatii, jakim jest niedokrwistość sierpowatokrwinkowa. Po dodaniu do krwi substancji redukujących lub inkubacji w warunkach beztlenowych krwinki są łatwiej wykrywalne. Niedokrwistość sierpowata to anemia wrodzona. Wynika ona z nieprawidłowej budowy hemoglobiny. W wyniku mutacji punktowej w genie łańcucha beta hemoglobiny dochodzi do zmiany pojedynczego aminokwasu w sekwencji białka (w pozycji 6 dochodzi do zamiany kwasu glutaminowego na walinę). Zmieniona w ten sposób hemoglobina określana jest jako hemoglobina S. Choroba jest rozpowszechniona głównie w niektórych rejonach Afryki, rzadko występując u rasy białej [2, 4]. Schistocyty, znane także jako fragmentocyty, to rozfragmentowane krwinki czerwone. Pojawiają się w niedokrwistości hemolitycznej mikroangiopatycznej, niedokrwistości polekowej, mechanicznej, talasemii, DIC, MAHA, HUS (eng. hemolytic-uremic syndrome), TTP (eng. thrombotic thrombocytopenic purpura) oraz niewydolności nerek. Mogą być skutkiem mechanicznego uszkodzenia przez wiązania fibryny, siły tnące prądu krwi, zmienione powierzchnie (zastawki w wadach serca), ciała obce w krążeniu, skupiska komórek nowotworowych, czasami działanie płytek krwi lub uszkodzenia termiczne (oparzenia II i III stopnia) [1, 2]. Występowanie schistocytów jest typowe w stanach po przeszczepie macierzystych komórek hematopoetycznych szpiku (SCT). Udowodniono przydatność systematycznego określania liczby schistocytów po SCT. Wzrost odsetka schistocytów może służyć jako dodatkowy, choć niespecyficzny marker wystąpienia komplikacji po mikroangiopatii zakrzepowej [7]. Akantocyty zwane krwinkami kolczystymi to sferoidalne erytrocyty posiadające od 2 do 20 ‘kolców’ rozmieszczonych nieregularnie na powierzchni krwinki. ,Kolce’ to długie, ostro zakończone wypustki cytoplazmy. Występują one przede wszystkim we wrodzonej abetalipoproteinemii, polekowej niedokrwistości hemolitycznej mikroangiopatycznej, niedokrwistości hemolitycznej u chorych z wszczepionymi sztucznymi zastawkami serca, mocznicy, nocnej napadowej hemoglobinurii oraz w przewlekłych chorobach wątroby (zespół Zievego) [2]. Akantocyty i inne poikilocyty pojawiają się we krwi obwodowej po splenektomii oraz są charakterystyczne dla zaburzeń kłębuszków nerkowych. W alkoholowej chorobie wątroby wzrasta zawartość cholesterolu przy zachowanym prawidłowym poziomie fosfolipidów w częściach powierzchniowych erytrocytu [3, 8]. Lakrymocyty, zwane także dakriocytami czy krwinkami kroplowatymi, to erytrocyty w kształcie spadającej kropli lub łzy. Są one typowe dla zwłóknienia szpiku (mielofibroza). Występują przy nacieczeniu szpiku przerzutami MDS. Obraz jest bardzo charakterystyczny — silna anizo- i poikilocytoza we krwi obwodowej [3]. Echinocyty mianowane także krwinkami karbowanymi to wariant erytrocytu posiadającego od 10 do 30 krótkich, regularnych wypustek cytoplazmatycznych. Pojawiają się przykładowo w mocznicy, hiperlipidemii, po splenektomii czy przy niewydolności nerek. Zazwyczaj jednak występują jako artefakt w rozmazie krwi obwodowej(wynik zakłócenia równowagi osmotycznej przez nieodpowiednie lub długie przechowywanie, EDTA) [2]. W przypadku deficytu kinazy pirogronianowej erytrocytów (spada produkcja ATP, dochodzi do ucieczki wody i potasu z erytrocytów), w niektórych nowotworach oraz krótko po transfuzji dłużej przechowywanej krwi pojawiają się echinocyty [3]. Łysienie to problem, który dotyka także wielu kobiet Źródło: Wikimedia Commons, autor Lovebug11768, licencja CC BY SA 3.0 Istnieje szereg wariantów morfologicznych krwinek czerwonych mniej lub bardziej charakterystycznych dla określonych jednostek chorobowych. Niewątpliwie jednak prawidłowa ocena abberacji od prawidłowego kształtu erytrocytu stanowi istotny element diagnostyki. mgr Agnieszka Helis, diagnosta laboratoryjny Piśmiennictwo: 1. Mariańska B., Fabijańska-Mitek J., Windyga J. Badania laboratoryjne w hematologii. Warszawa; Wyd Lek. PZWL, 2006. 2. Provan D. et al. Hematologia kliniczna. Warszawa; Wyd.Lek. PZWL, 2006. 3. Lynch E. Peripheral blood smear [In:] Walker HK., Hall WD., Hurst JW. ed. Clinical Methods: The History, Physical, and Laboratory Examinations. 3rd ed., Boston; Butterworths, 1990. 4. Matysiak M., Adamowicz A. Wrodzone niedokrwistości hemolityczne. Acta Haematologica Polonica, 2009; 40: 455–462. 5. Anyona SB., Schrier SL., Gichuki CW. et al. Pitting of malaria parasites and spherocyte formation. Malar J, 2006; 5: 64. 6. Ziegler HL., Staerk D., Christensen J. et al. In vitro Plasmodium falciparum drug sensitivity assay: inhibition of parasite growth by incorporation of stomatocytogenic amphiphiles into the erythrocyte membrane. Antimicrob Agents Chemother. 2002; 46, 5: 1441-1446. 7. Lesesve JF., Alla F., Dugué F. et al. Evaluation of schistocyte monitoring after haematopoietic stem cell transplantation. Int J Lab Hematol. 2011; 33, 4: 343-356. 8. Köhler H., Wandel E., Brunck B. Acanthocyturia–a characteristic marker for glomerular bleeding. Kidney Int. 1991; 40, 1: 115-20. Cystatyna C jako marker oceniający filtrację kłębuszkową Wiarygodna i rzetelna ocena funkcji nerek stanowi jeden z najważniejszych kierunków w diagnostyce. Szacuje się, że w Polsce przewlekła choroba nerek (PChN) może dotyczyć 4 mln osób. Wydłużenie średniej długości życia, jak i powszechne występowanie chorób cywilizacyjnych, takich jak cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, miażdżyca, powodują wzrost częstości występowania niewydolności omawianego narządu [1,3]. Ostre uszkodzenie nerek jest obarczone dużą śmiertelnością i wymaga szybkiej diagnostyki. Również u dzieci poważne schorzenia nerek mogą przebiegać bez charakterystycznych objawów, dlatego zdarza się, że są wykrywane zbyt późno, kiedy konieczny jest już przeszczep nerki lub dializoterapia [2]. Parametrem laboratoryjnym stosowanym do oceny funkcji nerek jest wskaźnik przesączania kłębuszkowego GFR (ang. Glomerular Filtration Rate). Wskazuje on na zdolność tego narządu do oczyszczania osocza w jednostce czasu. Stężenie kreatyniny w surowicy jest najczęściej stosowanym w diagnostyce parametrem, odzwierciedlającym GFR, którego poziom ujemnie koreluje z wielkością przesączania kłębuszkowego. Podwyższone stężenie kreatyniny w surowicy wiąże się z pogorszeniem funkcji nerek [4,5]. Wykorzystanie kreatyniny w ocenie funkcji nerek ma jedynie przybliżoną wartość diagnostyczną. Korelacja poziomu kreatyniny w surowicy z wydolnością nefronów jest zależna od wielu czynników. Na stężenie kreatyniny wpływa wiek (wyższe wartości u ludzi młodych), płeć (wyższe u mężczyzn), masa mięśniowa, masa ciała, dieta (spożywanie pokarmów wysokobiałkowych powoduje wzrost o ok. 10%), aktywność fizyczna oraz rasa (wyższe stężenie u ludzi rasy białej) [1,5]. Spore ograniczenia w zastosowaniu kreatyniny napotykamy u pacjentów z żółtaczką oraz u noworodków, u których współistniejąca hiperbilirubinemia ujemnie interferuje z poziomem kreatyniny. U noworodków w pierwszych dniach życia poziom kreatyniny w surowicy odzwierciedla stężenie we krwi matki, ponieważ związek ten swobodnie przechodzi przez łożysko [2]. Aby zwiększyć dokładność oceny przesączania kłębuszkowego na podstawie pomiaru kreatyniny opracowano szereg wzorów antropometrycznych, które pozwalają ograniczyć wpływ czynników pozanerkowych. Najczęściej stosuje się wzory według Cockcrofta i Gaulta, MDRD (ang. Modification of Diet in Renal Disease) oraz wzór Schwartza dla dzieci do obliczania szacowanego GFR (ang. estimate GFR). Mimo że wzory te umożliwiły znaczny postęp w diagnostyce nefrologicznej, to szacowanie filtracji nerkowej za ich pomocą nie jest wolne od ograniczeń [4,6]. Tabela 1. Równania empiryczne stosowane do szacowania GFR [1] Równanie MDRD jest to wskaźnik mało dokładny u ludzi starszych i u osób o granicznych wartościach BMI (otyłych lub z niedowagą). Wzory MDRD nie doszacowują eGFR u ludzi dobrze umięśnionych lub stosujących dietę bogatą w białko, u których stężenie kreatyniny w surowicy jest wyższe. Natomiast u pacjentów o niskiej masie mięśniowej (osoby w podeszłym wieku lub przewlekle chorzy) na podstawie równania MDRD uzyskujemy fałszywie zawyżone wyniki eGFR. Ograniczenia w interpretacji oznaczeń kreatyniny powodują wzrost zapotrzebowania na bardziej wiarygodny wskaźnik oceny funkcji nerek. Prawdopodobnie taką rolę może pełnić cystatyna C. Cystatyna C to drobnocząsteczkowe białko, składające się z jednego łańcucha polipeptydowego. Jest ona wydzielana do krwi w jednakowym tempie przez wszystkie komórki jądrzaste, dlatego jej zawartość w organizmie jest stała [1,6]. Cystatyna C z racji swojej niskiej masy cząsteczkowej ulega przefiltrowaniu w kłębuszkach nerkowych w 98%. W dalszych częściach nefronu jest niemal w całości resorbowana i w prawidłowym moczu występuje w minimalnych ilościach, a jedynie w niewielkim stopniu jest usuwana z organizmu drogą pozanerkową [2,6]. Duże znaczenie przypisuje się cystatynie C w diagnostyce PChN w stadium przedklinicznym oraz w umiarkowanej niewydolności nerek. Istotnym faktem, potwierdzającym użyteczność pomiaru cystatyny C w diagnostyce nefrologicznej, jest jej wysoka czułość (81%). Jest więc ona czulszym wskaźnikiem niewielkich zmian w nefronach niż oznaczanie kreatyniny, której czułość wynosi 69%, a znamienny wzrost poziomu kreatyniny następuje dopiero, gdy GFR obniży się do około połowy wartości prawidłowej [1]. Dużą zaletą cystatyny C jest brak istotnej zależności między jej stężeniem a czynnikami osobniczymi oraz dietą. Względna niezależność poziomu omawianego białka od masy mięśniowej czyni z niego dobry marker oceny funkcji nerek u dzieci. Cystatyna C jest lepszym od kreatyniny wskaźnikiem oceny GFR u noworodków z uwagi na brak interferencji z bilirubiną, a także fakt, że nie przechodzi ona przez barierę łożyskową [5]. Poziom cystatyny C w surowicy jest zależny od wieku, a ustalone wartości referencyjne mieszczą się w granicach 0,53-0,92 mg/L (dla dorosłych poniżej 50. roku życia) [5]. Stężenie tego białka jest kilkukrotnie wyższe u noworodków i niemowląt, niż u ludzi dorosłych i wyrównuje się dopiero po drugim roku życia. Obserwuje się stopniowy wzrost poziomu cystatyny C u osób po 50. roku życia [2,6]. Poza stanami z niedoczynnością nerek podwyższone stężenie cystatyny C występuje w chorobach nowowtworowych oraz w gorączce reumatycznej. Co więcej, nadczynność tarczycy oraz terapia glikokortykosteroidami odwracalnie zwiększają stężenie cystatyny C, natomiast niedoczynność tarczycy i terapia cyklosporyną obniżają jej poziom [1,3]. Łysienie to problem, który dotyka także wielu kobiet Źródło: Wikimedia Commons, autor Lovebug11768, licencja CC BY SA 3.0 Cystatyna C pomimo pewnych ograniczeń wydaje się być lepszym wskaźnikiem oceny pracy nerek niż kreatynina. Jedną z największych korzyści jest wzrost jej stężenia już przy bardzo nieznacznej redukcji filtracji kłębuszkowej oraz niewielki wpływ na jej poziom czynników pozanerkowych. Niestety oznaczanie cystatyny C nadal nie wchodzi w skład ogólnie przyjętych procedur rutynowej diagnostyki. Obecnie największym ograniczeniem w rozpowszechnieniu tego badania jest cena, która około 10-krotnie przewyższa koszty związane z oznaczeniem kreatyniny. Należy jednak pamiętać, że niejednokrotnie szybka i trafna diagnoza, pozwala uniknąć również kosztownego i obciążającego dla pacjenta leczenia nerkozastępczego. Piśmiennictwo: 1. Imiela J., Lewandowicz A. Cystatyna C w diagnostyce przewlekłej choroby nerek. Nefrol Dial Pol, 2007; 11: 126-132. 2. Konopska B., Grzebyk E., Warwas M. Postępy badań nad użytecznością oznaczania cystatyny C u dzieci. Diagn Lab, 2013; 49, 1: 39-47. 3. Sodolska M., Walczak K., Krysicka A. i wsp. Użyteczność cystatyny C w ocenie funkcji nerek u osób po 65. roku życia bez cukrzycy. Geront Pol, 2010; 18, 3: 120-127. 4. Skalska A., Klimek E. Przydatność cystatyny C jako markera funkcji nerek u osób w starszym wieku. Geront Pol, 2006; 14, 2: 91-97. 5. Ciach E., Bobilewicz D. Zastosowanie stężenia cystatyny C w ocenie filtracji kłębuszkowej u dzieci i ludzi starszych. Diagn Lab, 2012; 48, 4: 423-431. 6. Rozentryt P. Cystatyna C – co wiemy w roku 2008. LabForum, grudzień 2008: 3-6. Wskaźnik rezerwy jajnikowej Niepłodność jest poważnym problemem społecznym. Czasem jednoznaczne wyjaśnienie przyczyny takiego stanu jest niemożliwe. Badania ostatnich lat wskazują na ogromne znaczenie określenia poziomu hormonu antymüllerowskiego we krwi pacjentek z problemami rozrodu. Wydaje się, że AMH stanowi unikalny parametr endokrynologiczny, oceniający funkcje żeńskich gonad płciowych. Hormon antymüllerowski (ang. anti-müllerian hormone, AMH) jest dimeryczną glikoproteiną produkowaną przez komórki ziarniste obecne w preantralnych i małych antralnych pęcherzykach w jajniku. Należy on do nadrodziny peptydowych czynników wzrostu i różnicowania czynnika wzrostu TGFβ. Występuje on zarówno u kobiet jak i u mężczyzn, odgrywając zupełnie inna rolę u poszczególnych płci. AMH stanowi: — wskaźnik oceny płodności — marker rezerwy jajnikowej — czynnik prognostyczny przedwczesnego wygasania funkcji jajników Okazuje się, że u zdrowych kobiet od okresu dojrzewania do 25 roku życia nie obserwuje się znacznych zmian poziomu AMH w osoczu. Sytuacja zmienia się diametralnie w okresie perimenopauzalnym, gdzie wartości AMH znacznie się obniżają i mogą być nieoznaczalne. Z podobną sytuacją mamy do czynienia u kobiet z przedwczesnym wygaśnięciem czynności jajników (eng. premature ovarian failure, POF). Wyniki badań z ostatnich lat wskazują, że pomiar stężenia AMH we krwi u kobiet z zespołem policystycznych jajników (ang. polycystic ovary syndrome, PCO) może być markerem oceny ciężkości choroby, natomiast u kobiet z POF wskaźnikiem obniżającej się rezerwy jajnikowej [1]. Wiadomo, że wraz z wiekiem spada ilość wytwarzanych pęcherzyków jajnikowych. U kobiet posiadających wiele małych pęcherzyków, a także z zespołem PCO, stężenie AMH jest wysokie. U kobiet z niewielką ilością pęcherzyków oraz kobiet po menopauzie występuje niski poziom hormonu antymülerrowskiego. Oznaczenie stężenia AMH może służyć aktualnej ocenie potencjału macierzyńskiego, pozwalając określić zdolność pacjentki do uzyskania własnych komórek jajowych oraz oszacować czas, w jakim kobieta będzie w stanie zajść w ciążę. Przypuszcza się, że szanse powodzenia zapłodnienia in vitro rosną wraz ze wzrostem poziomu AMH, a tym samym stężenie AMH koreluje z odsetkiem prawidłowo zapłodnionych komórek. Znajomość poziomu rezerwy jajnikowej, dzięki oznaczeniu AMH, pozwala na zaplanowanie leczenia w razie problemów z zajściem w ciążę. Niski poziom rezerwy jajnikowej może wiązać się z koniecznością pobrania i zamrożenia komórek jajowych zanim rezerwa ulegnie wyczerpaniu [2,5]. Dodatkowym atutem AMH jest możliwość wykorzystania oznaczenia w przewidywaniu momentu wejścia w okres menopauzy. Wraz ze wzrostem pęcherzyka poziom AMH stopniowo się obniża. Mimo to stężenie AMH w osoczu jest dość stabilne, co pozwala na wykonanie badania w dowolnym dniu cyklu. AMH odzwierciedla stały FSH-niezależny wzrost pierwotnych pęcherzyków jajnikowych [2]. Ze względu na stosunkowo krótki okres wykorzystania oznaczenia i braku rutynowego badania poziomu AMH w przeszłości, wyznaczenie zakresów referencyjnych może nastręczać pewne trudności. Wysokie poziomy AMH we krwi (powyżej 4,0 ng/ml) zwykle wiążą się z PCOS. Poziom prawidłowy wynosi zazwyczaj ponad 1,5 ng/ml aczkolwiek wartości w granicach 1,0 do 1,5 ng/ml mogą być traktowane jako wartość prawidłowa niska. O bardzo niskim poziomie mówi się gdy wartości AMH są poniżej 0,5 ng/ml [3]. Wartości prawidłowe mogą różnić się pomiędzy poszczególnymi laboratoriami. Należy także wspomnieć, że AMH u mężczyzn wytwarzany jest przez jądra w okresie życia płodowego i przed okresem dojrzewania płciowego. W życiu płodowym AMH powoduje zanik przewodów Müllera, natomiast w okresie przedpokwitaniowym wpływa na rozwój i czynność jąder. Stężenie AMH pozwala na dobrą ocenę czynności tkanki jądrowej przed okresem dojrzewania. Wykonanie oznaczenia AMH może ułatwić decyzję terapeutyczne u dzieci z wnętrostwem i zaburzonym rozwojem narządów płciowych. Pomiar poziomu AMH może okazać się przydatny w badaniach niepłodności mężczyzn, niemniej jednak nie powinien być traktowany jako jedyny marker efektywności spermatogenezy [4,5]. Łysienie to problem, który dotyka także wielu kobiet Źródło: Wikimedia Commons, autor Lovebug11768, licencja CC BY SA 3.0 Do tej pory powszechnie stosowany w ocenie rezerwy jajnikowej był poziom folikulotropiny, wykonywany w pierwszych dniach cyklu pacjentki. Obecnie okazuje się, że rewolucyjnym osiągnięciem w zakresie kontroli płodności i planowania potomstwa jest możliwość określenia poziomu AMH. Tempo życia nowoczesnych kobiet często prowadzi do odwlekania decyzji o podjęciu macierzyństwa. AMH może stać się nie tylko sposobem na terapię zaburzeń płodności, ale także istotnym wskaźnikiem wpływającym na zmianę życiowych priorytetów kobiety. mgr Agnieszka Helis, diagnosta laboratoryjny Piśmiennictwo: 1. Skałba P., Cygal A. Stężenie hormonu antymüllerowskiego w surowicy u kobiet z zespołem policystycznych jajników i w zespole przedwczesnego wygasania czynności jajników.Przegląd Menopauzalny, 2011; 3: 232-236. 2. . Waszak K., Łukaszuk K. AMH – anti-Müllerian hormone – nowoczesna ocena rezerwy jajnikowej. Invicta. 3. Sherbahn R. Anti-Mullerian Hormone Testing of Ovarian Reserve. Advanced Fertility Center of Chicago. 4. La Marca A., Sighinolfi G., Radi D. et al. Anti-Mullerian hormone (AMH) as a predictive marker in assisted reproductive technology (ART). Hum Reprod Update, 2010; 16, 2: 113-130. 5. Alshiek JA., Lessing JB., Amit A. et al. Anti mullerian hormone (AMH)–is it a new reliable marker of the ovarian reserve? Its role in predicting the ovarian response in assisted reproductive technology (ART). Harefuah, 2012; 151, 7: 416-420, 435. Nużyca – czy to problem wyłącznie naszych pupili? Pasożyty z rodziny Demodicidae są bardzo dobrze znane lekarzom weterynarii, ponieważ ich obecność stwierdza się u większości psów. U tych zwierząt zazwyczaj nie dochodzi do wystąpienia objawów chorobowych. Natomiast w przypadku ludzi, świadomość konsekwencji płynących z zakażenia tym pasożytem jest znacznie niższa. Niespecyficzne objawy są często przyczyną niewłaściwego rozpoznania i wdrożenia błędnego sposobu leczenia, pomimo że dostępna metoda wykrywania obecności nużeńca jest stosunkowo prosta i szybka. Nużeniec – charakterystyka Nużyca, zwana także demodekozą jest chorobą skórną wywoływaną przez nużeńce – pasożyty należące do rodziny Demodicidae. Nużeniec jest roztoczem kosmopolitycznym o wysokiej specyficzności gatunkowej, a więc występuje u różnych gatunków ssaków, a dodatkowo dany żywiciel jest związany z określonym typem pasożyta. Cechy charakterystyczne nużeńca to przede wszystkim robakowaty kształt ciała przypominający cygaro, zredukowane odnóża oraz stosunkowo niewielki rozmiar. Taka budowa jest wynikiem przystosowania nużeńców do miejsc ich bytowania, jakimi są między innymi skóra, mieszki włosowe oraz zewnętrzne warstwy naskórka, gdzie odżywiają się łojem skórnym i lipidami. Nużeńce unikają światła słonecznego, są więc aktywne głównie nocą i wtedy też obserwuje się nasilone, nieprzyjemne objawy zakażenia [1]. Nużyca u psów i kotów Nużeńce u psów występują powszechnie i uważane są za fizjologiczną faunę skóry naszych czworonogów. Gatunkiem najczęściej występującym u psów jest Demodex canis. Opisano również dwa inne gatunki charakterystyczne dla psów, jednak występujące znacznie rzadziej: Demodex injai oraz Demodex cornei. Jeśli układ odpornościowy psa działa prawidłowo, niewielka liczba pasożytów nie prowadzi do wystąpienia objawów choroby. Do zakażenia dochodzi najczęściej w wyniku bezpośredniego kontaktu, w trakcie wylizywania szczeniąt przez matkę, bądź podczas karmienia. W przypadku kotów nużyca jest wywoływana przez Demodex gatoi, który może być przenoszony bezpośrednio pomiędzy zwierzętami, mimo to choroba występuje stosunkowo rzadko. Objawami są łuszczące się zmiany i wyłysienia w okolicach oczu i na powiekach, a także świąd [2]. Diagnostyka nużycy u psów i kotów opiera się na wykonaniu badania mikroskopowego zeskrobin skóry z miejsca występowania zmian chorobowych i stwierdzenia występowania nużeńców lub ich jaj. Nużyca u ludzi Do tej pory znane są dwa gatunki tego pasożyta bytujące na człowieku. Rozwijający się głównie w mieszkach włosowych nużeniec ludzki Demodex folliculorum (osiąga rozmiary do 0,4 mm długości) oraz zasiedlający gruczoły łojowe nużeniec krótki Demodex brevis (osiąga rozmiary do 0,3 mm długości). Najbardziej narażona na obecność pasożyta jest skóra twarzy (przede wszystkim skóra nosa, czoła brody), rzadziej klatki piersiowej czy okolic brzucha. Nużeńce przenoszone są na drodze bezpośredniego kontaktu ze skórą chorego, za pośrednictwem zakażonych ubrań, pościeli czy przyborów kosmetycznych, ale także wskazuje się na możliwość przenoszenia jaj pasożyta wraz z kurzem. Bardziej podatne na zakażenie są osoby starsze, najprawdopodobniej ze względu na obniżoną odporność. Stwierdza się także częstsze występowanie zakażenia u kobiet niż u mężczyzn. Wzrost częstości występowania zakażeń obserwuje się wiosną, kiedy to pasożyty te wykazują wzmożoną aktywność [1]. Jeżeli układ immunologiczny gospodarza działa prawidłowo to obecność nużeńców najczęściej przebiega bezobjawowo, a choroba rozwija się dopiero w momencie spadku odporności. Do najczęściej wymienianych objawów zakażenia nużeńcem należą: zapalenie brzegów powiek oraz zapalenie spojówek, pieczenie, zaczerwienienie oraz swędzenie powiek czy skóry. Demodex folliculorum jest odpowiedzialny za wystąpienie przewlekłego przedniego zapalenia brzegów powiek. Obecne w torebce rzęsy roztocza, poruszają się i drażnią cebulkę włosową na drodze mechanicznej. Natomiast drażnienie chemiczne wywołane jest przez ich produkty przemiany materii, i prowadzi do rozdęcia cebulki włosowej. Konsekwencją obecności pasożytów w mieszkach włosowych może być także nadmierne wypadnie rzęs oraz zmiana kierunku ich wzrostu. Jest to powodowane podrażnieniem i hiperplazją nabłonka oraz wystąpieniem reakcji alergicznej na chitynowy pancerz. Z kolei Demodex brevis jest uznawany za przyczynę występowania tylnego zapalenia brzegów powiek. Zaczopowanie ujść gruczołów łojowych przez roztocza prowadzi do ograniczenia sekrecji fosfolipidów, a następnie wzmożonego odparowania filmu łzowego i pojawienia się objawów zespołu suchego oka (łzawienia, zaczerwienienia, swędzenia, podrażnienia oka, suchości i uczucia „piasku” w oku) [3, 4]. W przypadku ludzi stwierdza się występowanie demodekozy pierwotnej i wtórnej. Demodex folliculorum jest uznawany za czynnik wywołujący demodekozę pierwotną, objawiającą się występowaniem zmian skórnych na około 8 -15% powierzchni twarzy. Natomiast z demodekozą wtórną mamy do czynienia gdy w wyniku rozwoju na chorej skórze Demodex brevis, zmiany skórne obejmą 30-40% twarzy. Występujący na skórze twarzy nużeniec jest także uznawany za jeden z czynników prowadzących do wystąpienia trądziku różowatego [5]. Obserwowane zmiany na twarzy zależą od występującego gatunku. Rumień i złuszczanie naskórka wskazują na obecność Demodex folliculorum, natomiast za pojawienie się wykwitów grudkowo – krostkowych odpowiada Demodex brevis. Sugeruje się, że nużeniec może być wektorem dla Gram-ujemnej bakterii Bacillus oleronius. Obecność tej pałeczki prowadzi do wystąpienia odpowiedzi zapalnej mieszka włosowego, zwiększenia proliferacji, podwyższenia stężenia limfocytów T oraz pojawienia się zmian grudkowo – krostkowych [6,7]. Badanie w kierunku nużycy jest wskazane w przypadkach rozpoznawania trądziku różowatego, bowiem obecność nużeńca jest przyczyną nieskuteczności leczenia przy użyciu antybiotyków. Diagnostyka Potwierdzenie występowania pasożytów u pacjenta jest niezwykle proste i szybkie, bowiem opiera się na obserwacji mikroskopowej zeskrobin skórnych, włosów czy też rzęs. Pobrany materiał umieszczony na szkiełku podstawowym zakrapla się 20% roztworem KOH i przykrywa się szkiełkiem nakrywkowym. Tak przygotowany preparat ogląda się w mikroskopie świetlnym (powiększenie 10x i 20x) w celu stwierdzenia obecności jaj, nimf, bądź postaci dorosłych pasożyta. Coraz częściej stosowaną praktyką przez okulistów jest wstępne obejrzenie zmian z wykorzystaniem lampy szczelinowej i wskazanie diagnoście konkretnego miejsca na powiece, z którego ma pobrać rzęsy do badania. Inną metodą jest metoda standaryzowanej biopsji powierzchni skóry (SSBS), która pozwala na stwierdzenie obecności żywych, ruchliwych roztoczy oraz określenie gęstości nużeńców na 1 cm2. Na szkiełku podstawowym oznacza się powierzchnię 1 cm2 i na zaznaczone miejsce nanosi się niewielką ilość kleju cyjanoakrylatowego, po czym przykłada się szkiełko na 30 sekund do miejsca zmienionego chorobowo. Wykonany w ten sposób preparat przykrywa się szkiełkiem nakrywkowym i ogląda w mikroskopie pod imersją [7,8]. Pacjent w dniu pobrania materiału nie powinien stosować na skórę żadnych kosmetyków oraz tuszować rzęs. Dozwolone jest umycie twarzy przegotowaną wodą. Leczenie nużycy jest długotrwałe i obejmuje antybiotykoterapię połączoną z odpowiednimi, regularnymi zabiegami higienicznymi, które mają na celu mechaniczne usunięcie roztoczy. Zastosowanie w terapii zakażenia nużeńcem znajdują też preparaty naturalne takie jak np. olejek z drzewa herbacianego [4,8]. Łysienie to problem, który dotyka także wielu kobiet Źródło: Wikimedia Commons, autor Lovebug11768, licencja CC BY SA 3.0 Nużyca u zwierząt, prawdopodobnie ze względu na cięższy przebieg choroby, jest znacznie lepiej rozpoznawana niż u ludzi. Mało specyficzne objawy są często przyczyną mylenia demodekozy ocznej z zapaleniem spojówek, a demodekozy skórnej z łojotokowym zapaleniem skóry, dermatozą, trądzikiem czy alergią. Leczenie jest tym trudniejsze i dłuższe, im później została postawiona diagnoza. Dlatego też nie można bagatelizować objawów, których przyczyną może być obecność nużeńca. Małgorzata Gawin Piśmiennictwo: 1. Sędzikowska A., Grytner-Zięcina B. Nużeniec jako czynnik etiologiczny demodekozy – charakterystyka ogólna. Okulistyka, 2013; wydanie specjalne październik: 3 – 5. 2. Kowalska A. Demodekoza [W:] Kowalska A. Zwalczanie pasożytniczych roztoczy u psów i kotów – przewodnik ESCCAP nr 4. Warszawa; ESCCAP Polska; 2009: 7 – 9. 3. Schmidt P. i wsp. Nowe spojrzenie na terapię zapalenia brzegów powiek wywołanego roztoczem z rodzaju Demodex. Farm Współ, 2010; 3: 210 – 213. 4. Rusiecka – Ziółkowska J. Rola nużeńców w etiopatogenezie przewlekłych stanów zapalnych brzegów powiek i powierzchni oka. Okulistyka, 2013; wydanie specjalne październik: 6-8 5. Akilov O.E. et al. A clinico-pathological approach to the classification of human demodicosis. J Dtsch Deramtol Ges, 2005; 3, 8: 607 – 614. 6. Robak E., Kulczycka L. Trądzik różowaty – współczesne poglądy na patomechanizm i terapię Rosacea. Potępy Hig Med Dosw, 2010; 64: 439 – 450. 7. Jarmuda S. Ocena udziału roztoczy Demodex folliculorum i laseczek Bacillus oleronius w patogenezie trądziku różowatego. Rozprawa doktorska, Uniwersytet Medyczny, 2013. 8. Puacz E., Maciąg E. Demodex – patogen wart przypomnienia. Diagnosta Laboratoryjny, 2012; 3, 28: 14 – 15. Przydatność wskaźników płytkowych w diagnostyce Płytki krwi są najmniejszymi, bezjądrzastymi elementami morfotycznymi krwi. Powstają z cytoplazmy megakariocytów. Dorosły człowiek produkuje 100 miliardów płytek dziennie, a liczba ta w ciągu dnia może wzrosnąć nawet 20-krotnie. Regulacja wielkości płytek jest wieloczynnikowa, a same płytki mogą być niejednorodne pod względem wielkości i gęstości. Automatyczne metody analityczne dają możliwość obliczania wskaźników płytkowych, które są standardowo wykonywane podczas oznaczania morfologii krwi. Pomimo że analizatory hematologiczne wyliczają wskaźniki płytkowe już od dawna, to ich znaczenie kliniczne nie zostało jeszcze w pełni poznane. Poniżej przedstawiono obecny stan wiedzy na temat ich przydatności diagnostycznej [2]. Do wskaźników płytkowych wyliczanych przez rutynowo stosowane w laboratoriach analizatory hematologiczne, należą: – MPV (ang. mean platelet volume) – średnia objętość płytek krwi (wartość referencyjna: 7-12 fl) – PDW – wskaźnik zmienności objętości płytek krwi, będący odzwierciedleniem anizocytozy (wartości referencyjne: 6,1-11 fl, a PDW% 40-60%) – PCT – płytkokryt, stosunek objętości masy płytkowej do całkowitej objętości krwi (wartości referencyjne: 0,14-0,36%) – P-LCR – odsetek dużych płytek krwi (płytek olbrzymich) o objętości powyżej 20 fl (wartości referencyjne: 0,2-5%) [4,8]. Liczba trombocytów może być oceniania tylko łącznie ze wskaźnikiem MPV, ponieważ liczba płytek krwi jest odwrotnie proporcjonalna do ich wielkości. MPV zależy także od czynników genetycznych, środowiskowych, biologicznych, a także od metody badania i przygotowania próbki do analizy [4]. Im większa liczba trombocytów, tym ich średnia objętość jest mniejsza. Duże płytkie krwi i płytki krwi olbrzymie powyżej 20 fl pochodzą z megakariocytów o większej ploidii. Są aktywniejsze w procesach adhezji, agregacji i sekrecji oraz mają dłuższy czas przeżycia. Pobudzenie trombopoezy jest związane ze zwiększeniem liczby dużych płytek, a co za tym idzie wskaźnika P-LCR [2,3,7]. Podwyższone wartości MPV występują w przypadku wzmożonej odnowy układu płytkotwórczego i zaburzonej pierwotnej trombopoezie. W stanach rozrostowych układu krwiotwórczego we krwi obecne są megatrombocyty i płytki olbrzymie. Wzrost MPV obserwujemy również w nadczynności tarczycy oraz w zespole małopłytkowości Bernarda-Souliera [1,3,4,7]. Wzrost MPV i PDW towarzyszy infekcjom bakteryjnym już we wczesnej fazie zapalenia. Równoczesny wzrost tych wskaźników płytkowych obserwujemy również w plamicy małopłytkowej oraz w przewlekłych białaczkach. Natomiast wzrost PDW przy towarzyszącym spadku MPV występuje w anemii hipoplastycznej, niedokrwistości megaloblastycznej oraz w trakcie chemioterapii [4,7]. Wzrost MPV jest uważany za niezależny czynnik ryzyka zakrzepicy, chorób sercowo-naczyniowych, zawału mięśnia sercowego, udaru niedokrwiennego. W badaniach naukowych wykazano również zależność między wzrostem wskaźników płytkowych a zespołem metabolicznym i cukrzycą typu 2 (szczególnie u osób z powikłaniami naczyniowymi) [2,3,5,6]. Mikrotrombocytoza jest charakterystyczna dla niedokrwistości samoistnej i pokrwotocznej oraz dla zespołu małopłytkowości Wiskott-Aldricha. Obniżenie MPV obserwujemy również w leczeniu cytostatykami oraz w hipoplazji linii megakariocytowej [1,4,7]. Niektóre aparaty hematologiczne mogą wyliczać dodatkowo liczbę mikropłytek oraz płytek retikulocytarnych. Mikropłytki (ang. platelet-derived microparticles, PDMP) są to submikroskopowe pęcherzyki wielkości 0,1-1µm, które odłączają się od płytek krwi podczas ich aktywacji. Pełnią one istotne funkcje prokoagulacyjne, mają również udział w procesach zapalnych, odpornościowych oraz angiogenezie [4]. Płytki retikulocytarne (PLRET) są to młode płytki krwi, pojawiające się najszybciej w krążeniu, uwalniane ze szpiku. Zawierają one resztki mRNA w cytoplazmie i żyją średnio 1,8 dnia. Są dobrymi wskaźnikami trombopoezy [4]. Łysienie to problem, który dotyka także wielu kobiet Źródło: Wikimedia Commons, autor Lovebug11768, licencja CC BY SA 3.0 Pomimo, że wskaźniki płytkowe są dostępne w diagnostyce od wielu lat, to ich znaczenie kliniczne nie zostało jeszcze do końca poznane. Ze względu na problemy związane ze standaryzacją metody analitycznej oraz wrażliwość pomiaru na takie czynniki jak zastosowane antykoagulanty, czas i temperatura przechowywania próbek oraz całkowita liczba płytek krwi, pojedyncze oznaczenie nie może być decydującym wskaźnikiem diagnostycznym. mgr Małgorzata Kalaga Piśmiennictwo: 1. Dembińska-Kieć A., Naskalski W. J. Diagnostyka laboratoryjna z elementami biochemii klinicznej. Wrocław, 2005; Elsevier Urban & Partner 2. Celik M., Yuksel U.C., Yalcinkaya E. et al. Increased Mean Platelet Volume is Associated with Left Atrial Spontaneous Echo Contrast in Patients with Atrial Fibrillation. J Cardiol Clin Res 2014; 2, 2: 1023. 3. Rafieian-Kopaie M., Nasri H. Platelet counts and mean platelet volume in association with serum magnesium in maintenance hemodialysis patients. J Ren Inj Prev 2012;1,1:17-21 4. Wasiluk A. Trombocytopenia – istotny problem kliniczny w neonatologii. Perinatologia, Neonatologia i Ginekologia, 2010; 3, 1:5-9 5. Zahed A., Rostamzadeh A., Mehrpooya M. et al. Prognostic value od mean platelet volume in patnients undergoing elective percutaneous coronary intervention. Anadolu Kardiyol Derg 2014; 14 6. Patel S.D., Desai K.N., Gami B.N. et al. Platelet volume indices (PVI) in metabolic Syndrome (MS). Int J Pharm Bio Sci 2014; 5, 1:59-64 7. Buttarello M., Plebani M. Automated Blood Cell Counts. State of art. Am J Clin Pathol 2008; 130:104-116