LAS Postaci: Driady – Apharce i Fibra Driady
Transkrypt
LAS Postaci: Driady – Apharce i Fibra Driady
LAS Postaci: Driady – Apharce i Fibra Driady pomniejsze i duchy leśne Druid Lord Sylvandell Lady Sylvandell Drwal i jego parobkowie Żona drwala Żołnierze, w tym Adair Syn Lorda Sylvandella Krótki komentarz co do obsadzania ról: Driady główne są dwie i śpiewają, zatem potrzeba dziewczyn o pięknych głosach. Widzę tutaj Julię Piorun (Apharce) i Weronikę Jagodzińską (Fibra). W roli Lordowej widzę Julię Nurzyńską. Reszta może być obsadzana dowolnie ;) Scena I Mroczny, gęsty las. Scena – leśna polana okolona drzewami. Środek lata. Spomiędzy rozłożystych gałęzi starych drzew nieśmiało prześwituje wstające słońce. Rzuca krawą poświatę na leśną ściółkę skąpaną w tajemniczym półmroku. Słychać niepokojące szelesty i pohukiwania dzikich puszczyków. Widać ruch pomiędzy gałęziami. Z głębi lasu wychodzą dwie Driady w długich, białych, sukniach, kołyszące się w takt swego onirycznego śpiewu. APHARCE śpiewa To twój sen... To nie jawa, lecz sen, co tylko błądzeniem jest... We mgle... FIBRA śpiewa Twoim życiem kieruje przypadek... Bezwolny, sam nie wiesz gdzie... Bo śnisz... Słychać kroki, Driady chowają się w cieniu drzew. Z głębi lasu wychodzi Druid. DRUID Las... Cudownie piękne miejsce, pełne krystalicznej ciszy... Gdy rankiem rosa zbiera się na płatkach kwiatów, a później szybuje w dół, aby rozprysnąć się na miliardy dzwięczących kropli, uderzając lekko w puch ściółki, ludzkie oko dostrzec może prawdziwy cud natury, budzącej się w nowym dniu i prącej bezustannie do przodu, w cyklicznym rytmie egzystencji... podchodzi do drzewa i przytula się do niego Las... Ten, kto nigdy nie odwiedził tego zielonego, nieskalanego sanktuarium, nie wie co to znaczy żyć! Ach, jakże wspaniale nurzać się w dziewiczych odmętach Natury! wypuszcza drzewo z objęć Las... Najwspanialszy azyl dla zwierzęcej natury człowieka. Przytułek spokoju. Ostatnia cytadela prawdziwej wolności... powoli odchodzi 1 Scena 2 Nad lasem króluje już słońce – oto środek dnia. Pomiędzy drzewami widać ruch – przemykają się tam duchy leśne, nieuchwytne dla ludzkiego oka i ucha. Słychać w oddali tętent koni i głosy kilku ludzi. Tętent narasta stopniowo, aż w końcu ustaje. Po chwili z głębi lasu wyłaniają się Lord Sylvandell z Adairem przy boku i kilkuosobową świtą. ADAIR ...oto panie cały las twój! Za twe zasługi dla jego królewskiej mości... LORD SYLVANDELL Tak, cały las mój... Ogromny to teren lecz skrajnie bezużyteczny... ADAIR Czemuż to, panie? LORD SYLVANDELL podchodzi do drzewa No spójrz tylko... Drzewa i drzewa! Wszędzie drzewa... Żeby chociaż jakiś pożytek z nich był... Ale nie! No powiedz, Adairze, jaki może być pożytek z tych wszystkich drzew? Nawet zwierzyny łownej nie ma za dużo w tej głuszy... Nic nie ma. ADAIR Ależ panie... waha się LORD SYLVANDELL Mów, zwykle dobre masz pomysły. ADAIR Widziałeś, panie, podczas krucjaty twierdze Saracenów, czułeś potęgę ich zbudowaną na sypkich piaskach pustyń... Zmiotłeś ich stamtąd niczym... LORD SYLVANDELL Do rzeczy, Adair! ADAIR My w Anglii pustyń nie mamy... Ale za to pełno u nas lasów, puszcz i innych miejsc, gdzie drzewa wciąż zagradzają ludzkie drogi... Można to przecież wykorzystać! LORD SYLVANDELL Wykorzystać? ADAIR Tak, panie! prowadzi Lorda nieco w bok Tam w oddali... Widzisz, panie, ten strumyk? Wystarczy lekko przesunąć jego koryto, aby stworzyć wspaniałą fosę... odciąga Lorda nieco w głąb A tutaj – pociągnąć taką długą palisadę, z wilczymi dołami, smolnymi rowami... Wówczas las by nawet był wskazany. Jedna płonąca strzała i po wrogu – zostanie zmieciony. 2 LORD SYLVANDELL odpychając lekko Adaira Brednie! Może mi jeszcze powiesz, że mam postawić zamek w środku lasu?! ADAIR Ależ, panie! Pomyśl jak niedostępna byłaby wówczas twa twierdza! LORD SYLVANDELL Tak! A inni rycerze podśmiewać się będą, że sarny pod broń powołałem! Nie, nie postawię zamku w tym lesie! JEDEN Z ŻOŁNIERZY szepcząc do drugiego, Adair podsłuchuje Pamiętam jak przed krucjatami mieszkałem w takiej starej, drewnianej chacie na obrzeżach puszczy. Ta atmosfera przyrody – niezapomniania ADAIR Panie... A może byś tak wykorzystał las dla własnej przyjemności? LORD SYLVANDELL Polowania? Przecież widziałeś, że nie ma tu za dużo zwierzyny... ADAIR Mam inną myśl! Wyobraź sobie, panie, że karczujemy tą część lasu, tam, aż do strumienia – nie za dużo. Następnie wyrównujemy go... LORD SYLVANDELL Szybciej, Adairze, szybciej! ADAIR Mógłbyś wybudować sobie leśną chatę! Czyż nie chciałbyś spędzić tutaj upalnego lata, zamiast gnieść się w swym małym zameczku na południu? LORD SYLVANDELL zamyślając się na chwilę Przednia myśl, Adairze! Wybuduję sobie tu chatę! odchodzą w kierunku koni Scena 3 Mija kilka dni. Las żyje swą senną, spokojną egzystencją. Pomiędzy drzewami od czasu do czasu coś przemyka. Na scenę wchodzą Adair i Drwal. ADAIR Tak jak pokazywałem. Od strumienia aż dotąd. DRWAL Nie jest to jakiś strasznie wielki obszar... Wraz z ludźmi już większe karczowaliśmy. ADAIR To doskonale... A czy oprócz karczowania możecie zrobić coś jeszcze? 3 DRWAL A co? ADAIR Zbudować drewnianą, dość dużą chatę. DRWAL A no, budowało się takie chaty nieraz... Ale to ociupinkę by podniosło cenę... ADAIR Ahh... Rozumiem... A za co cię sądzili w Nottingham? DRWAL Myślę sobie, że dla Lorda Sylvandella upust dam... Za zasługi dla kraju ADAIR poklepując Drwala po ramieniu Wielkie szczęście, że Anglia wciąż ma takich obywateli jak ty. Naprawdę wielkie szczęście! DRWAL Kiedy mogę zacząć pracę? ADAIR Las jest twój od teraz. Lord chce osobiście nadzorować postęp prac. DRWAL Rozumiem, że na czas prac ja i moi ludzie możemy tu zamieszkać? ADAIR patrzy zaskoczony na Drwala Tak... Sądzę, że tak... DRWAL To doskonale! Jutro wrócę tu ze swymi ludźmi i zaczniemy pracę! ADAIR Doskonale. Lord będzie zadowolony. Adair odchodzi DRWAL A bodaj by cię skręciło! Gdyby nie ten proces... Ehhh... rozgląda się wokół Stary, piękny las... Aż żal będzie go wycinać. Ale jak trzeba, to trzeba... odchodzi 4 Scena 4 Zapada nad lasem noc. Ciemno, przez gałęzie leniwie sączy się światło księżyca. Świerszcze zaczynają swoją symfonię, rzępoląc rzewnie. Słychać dziwne pohukiwania i niepokojące szmery. W oddali wyje wilk. Drzewa zdają się być bliżej siebie. APHARCE wynurza się lekko spomiędzy drzew Słońce, gwiazdy, Księżyc, Ziemia... Wszystko zaklęte w krąg istnienia! Matka nasza – leśny glob. Zguba nasza – ludzki trop. Szczęściem naszym - ranny deszcz. Pychą naszą – zielny wieszcz. Czekać nocy – ulgi zew. Wstawać rano – duszy śpiew. Rechot żab – rzeczny trel. Lilie wodne – morska biel. Drzewa liść – ducha łódź. Mchu pęk – mroczna chuć. Lasu odmęt, lasu toń... słychać kroki ja uciekam – a ty goń! DRUID przystaje na polanie i nasłuchuje Driad harce i swawole... Każdego wywiodą w pole... Lecz po cóż bać się mnie? Po co chować za te pnie? Jam jest druid wasz znajoma chyba twarz! APHARCE zza drzew Ach, to ty... Depczesz nasze sny... DRUID Ja chcę z wami śnić co noc. Ja chcę lasu czuć tą moc... APHARCE wychyla się zza drzew Kusi cię lasu toń... Druid obraca się w jej kierunku, Apharce się chowa Ja uciekam – a ty goń! Słychać śmiech Driady, Druid wzdycha DRUID Driad harce i swawole... 5 Każdego wywiodą w pole... odchodzi Scena 5 Wstaje dzień. W oddali słychać kroki. Na polanę wchodzi Drwal wraz z kiloma parobkami i Żoną. Parobkowie niosą standardowe narzędzia drwala. DRWAL O, to tu! parobkowie rzucają bagaż na ziemię Ostrożnie mi z tym! ŻONA Piękny ten las... Aż szkoda, żebyś go karczował. DRWAL Muszę... Doskonale o tym wiesz! ŻONA Gdyby tylko udało się przekonać Lorda... DRWAL Za dwa dni tu przybędzie z wizytacją. Chociaż nie sądzę, żeby chciał cię wysłuchać. Zresztą – czemu chcesz bronić tego lasu? Przecież od zawsze karczowałem puszcze takie jak ta i nigdy nie postanowiłaś stanąć w ich obronie... ŻONA Bo ten las jest... inny. Czuję to. Zresztą – sam mówiłeś, że jest piękny! parobkowie przysłuchują się rozmowie, nikt nie zauważa, że z tyłu za nimi stoi Druid DRWAL Tak... ŻONA No właśnie! podchodzi do drzewa, dotyka jego kory Przecież Lord nie musi go karczować... Chatkę może zbudować tu, na tej polanie. DRWAL No cóż... Sam ponoć zaprojektował swoje nowe domostwo... ŻONA I dlatego niewinny las ma cierpieć? DRWAL Przesadzasz... ŻONA Tak myślisz? 6 DRWAL Przecież to są tylko drzewa... DRUID głośno, wszyscy podskakują przerażeni TYLKO drzewa?! podchodzi do Drwala i oskarżycielsko wskazuje palcem w jego pierś Czemu nie karczujesz własnych dzieci?! DRWAL cofa się przerażony Ale... Co... Kim ty jesteś? DRUID zdziwiony Kim ja jestem? reflektuje się Ach, tak... Nazywam się Kabangeh i jestem druidem – bodaj ostatnim w Anglii. Mieszkam tu, w tym lesie, odkąd tylko pamiętam. DRWAL Mieszkasz tu? DRUID Tak, mieszkam. I bardzo mnie interesuje co wy robicie w moim domu? A tym bardziej – co mają oznaczać wasze zbrodnicze zamiary? ŻONA Nie chciałabym cię martwić, Kabangehu, ale to już wkrótce może nie być twój dom... DRUID przyskakuje do Żony Jak to? DRWAL wzdycha Król ofiarował ten teren Lordowi Sylvandellowi, w zamian za jego niebotyczne osiągnięcia podczas krucjaty... DRUID I chce wykarczować mój las, tak? ŻONA Nie cały... DRUID z gniewem Niecały! po chwili, spokojniej Tu każde drzewo jest moim przyjacielem! Znam każdy liść, każdą gałązkę, każdego chrabąszcza 7 wspinającego się co ranek po korze sędziwego dębu nad strumykiem... Znam każde tchnienie wiatru pomiędzy konarami drzew. Wiem, kiedy sosnę toczy choroba i czym prędzej sprowadzam dla niej lekarza-dzięcioła. Pszczole odchylam płatki kwiatu, by mogła uszczknąć trochę z jego słodkiego nektaru... Cały ten świat – mój świat – składa się z takich małych, dla was może nawet śmiesznych, drobnostek. Tu wszystko ma swoje stałe, odwieczne miejsce. Nie możecie wykarczować mojego lasu... przerywa, po dłuższej chwili Nie możecie zabić moich dzieci... DRWAL zakłopotany Kiedy ja muszę... DRUID z furią rzuca się na Drwala Musisz?! Musisz?! Ty bezwstydny morderco! ŻONA Puść go! Nie rozumiesz! Jeśli nie spełni rozkazu Lorda, zostanie stracony... DRUID puszczając Drwala Śmierć za śmierć? DRWAL Tak... Śmierć za śmierć... ŻONA patrząc na cierpienie Druida Możemy wstrzymać prace do jutra... Jutro przybędzie tu Lord na inspekcję... DRUID W takim razie czeka go długa i interesująca rozmowa... odchodzi DRWAL Lord będzie niezadowolony... ŻONA Widziałeś go... Nie mów, że nie czułeś jego rozpaczy! DRWAL wzdycha Dobrze, zaczekajmy do jutra. Rozłóżmy obozowisko... JEDEN Z PAROBKÓW Może rozłożymy go nieco dalej? DRWAL A czemu? 8 JEDEN Z PAROBKÓW po dłuższej ciszy Boimy się tej polany... DRWAL ze zmęczeniem Boicie... się... tej... polany? JEDEN Z PAROBKÓW Tak... DRWAL Dobrze, rozbijemy obóz nad strumykiem... parobkowie zbierają wyposażenie, Drwal i Żona idą za nimi Scena 6 Zapada noc. Między drzewami widać wzmożony ruch. Na polanę wychodzi Druid. SZEPTY ZZA DRZEW Kabangeh przyszedł... Kabangeh tu jest! DRUID Słońce, gwiazdy, Księżyc, Ziemia... Wszystko zaklęte w krąg istnienia! Matka nasza – leśny glob. Zguba nasza – ludzki trop... SZEPTY ZZA DRZEW Kabangeh nuci Driad śpiew... Kabangeh zna Driadzi trel... DRUID Smutkiem mym – topora brzęk. Rozpaczą mą – łamany sęk. Żalu furią – przerwany trel. Mrocznym snem – popiołów biel... SZEPTY ZZA DRZEW Co Kabangeh szepce? Co Kabangeh wie? DRUID Krwią spłynie cały las, kresu przyszedł na nas czas... FIBRA wyłaniając się zza drzew Smutne słowa, smutne myśli... 9 DRUID odwracając się do niej Ludzki gwałt na was spadnie! Dziś na szczycie – jutro na dnie... FIBRA Myśmy lasu wieczne duchy... Czymże dla nas zawieruchy? DRUID Tu morderca jest i czyha... FIBRA Ja na groźbę twą prycham! DRUID Oni las karczować chcą! SZEPTY ZZA DRZEW Rzucić na pożarcie psom! FIBRA Czyż to prawda – powiedz... Druid potakująco kiwa głową Lecz czy my musimy polec? DRUID Ludzie to są silni, hardzi... SZEPTY ZZA DRZEW Lecz czy jak nasz druid twardzi? FIBRA Broń nas, broń zawzięcie... SZEPTY ZZA DRZEW Aż zarobisz w serce cięcie! FIBRA My ci pomożemy! SZEPTY ZZA DRZEW Lecz cóż – duchy – możemy? DRUID Bronić lasu swego będę! Fibra znika zza drzewami, Druid stoi chwilę na polanie, po czym odchodzi w głąb lasu 10 Scena 7 Wstaje nowy dzień. Na polanie czekają Drwal z Żoną i parobkami oraz Druid. Czekają na Lorda Sylvandella. DRUID Miał przybyć z rana samego! DRWAL Nie dla każdego ranek zaczyna się wraz z pierwszym promieniem słońca... DRUID Trochę przyzwoitości mieć powinien! słychać tętent koni Wreszcie! Jedzie! na polanę wchodzą Lord i LadySylvandell z towarzyszącym im Adairem ADAIR przyskakując do Lady Ostrożnie, pani. Przy pani błogosławionym stanie... LADY odprawiając go ruchem ręki Nie potrzeba, Adairze. Niemniej, wdzięczna jestem za twoją troskę... LORD do Drwala Jakże idą postępy prac? DRWAL ze strachem Pojawił się pewien problem... LORD Jaki? DRUID Weszliście do mojego domu i nie umiecie go uszanować! Lord zaczyna się śmiać LORD Twojego domu? A kimże ty jesteś? DRUID Jestem Kabangeh, ostatni druid w Anglii! ADAIR Druid! dobywa miecza Panie, to heretyk! Zabijając go, przysłużymy się tylko... 11 LORD wstrzymując Adaira ręką Mimo, że bluźni przeciw Bogu, nie będziemy go zabijać. do Druida Co robisz w moim lesie? DRUID Mieszkam. Ten las jest mym domem. LORD Nie chcę cię martwić, ale zgodnie z królewskim dekretem, ten las należy już do mnie! DRUID A czy w dekrecie królewskim pisze, że możesz pozbawiać niewinnych ludzi ich domostw i mordować ich przyjaciół? ADAIR trzymając miecz w ręce Jak śmiesz tak zwracać się do Lorda? DRUID To ja tu jestem gospodarzem! Nie wy... Adair próbuje uderzyć Druida, ale Lord go powstrzymuje LORD z powstrzymywanym gniewem Śmiałe słowa... ŻONA wysuwając się przed Druida i osłaniając go Panie, wybacz jego wzburzenie. Dla niego nie do zniesienia jest myśl, że ktoś może chcieć pozbawić go domu... LORD lustrując uważnie wzrokiem Żonę Kim jesteś? ŻONA zmieszana Jestem Joanne, żona Paula, twego wiernego sługi... LORD Paula? ADAIR wtrącając się To drwal... LORD odganiając Adaira ręką 12 Czemu bronisz tego heretyka? ŻONA Bo wiem co czuję, gdyż i ja, wraz z mężem, zostałam pozbawiona domu... LORD Litujesz się nad nim? ŻONA Czuję jego ból... LORD I cóż mam uczynić? Mam zmienić swą wolę? ŻONA Możesz, panie, zbudować chatę w tym lesie, ale czy musisz od razu karczować drzewa? ADAIR A jakże inaczej miałby to zrobić? DRUID Znam miejsce, gdzie drzewa są już martwe... Mimo to ich drewno wciąż jest niezwykle dobre. A okolica równie urokliwa, co tu. I nie jest to jakoś zbyt daleko... LORD zamyśla się Czemu miałbym nagiąc swą wolę z powodu heretyka? LADY Czemu nie mógłbyś tego zrobić? Tobie to nic nie szkodzi, a ten człowiek – jak widzisz – jest mocno związany z tym lasem. LORD patrząc na Lady No cóż... Nie mogę odmówić damie swego serca... Zatem niech stanie się zadość twej woli, Druidzie! Oszczędzę twój las... i pozwolę dalej ci w nim mieszkać. DRUID Dziękuję ci, panie... kłaniając się przed Lady Dziękuję ci, pani... LORD A teraz prowadź! Pokażesz Drwalowi gdzie ma zacząć pracę. odchodzą 13 Scena 8 Noc. Polana jest skąpana w świetle księżyca. Wchodzi Druid. DRUID śpiewa Lubiła tańczyć, pełna radości tak! Ciągle goniła wiatr... Spragniona życia wciąż, Zawsze gubiła coś Nie chciała nic... Nie rozumiałem, kiedy mówiła mi: "Dzisiaj ostatni raz! Zatańczmy proszę tak, jak gdyby umarł czas" – mówiła mi... Mieliśmy wiecznie trwać... Na jednej z polan tych... Chciałem ze wszystkich sił pozostać z tobą tam... Fibra wychyla się zza drzew, niewidoczna dla Druida Lubiła tańczyć, pełna radości tak! Ciągle goniła wiatr... Spragniona życia wciąż, Zawsze gubiła coś Nie chciała nic... Nie rozumiałem, kiedy mówiła mi: "Dzisiaj ostatni raz! Zatańczmy proszę tak, jak gdyby umarł czas" – mówiła mi... FIBRA śpiewa, podchodząc do Druida, obejmuje go Lubiłam tańczyć, pełna radości tak! Ciągle goniłam wiatr... Spragniona życia wciąż, Zawsze gubiłam coś Nie chciałam nic... Nie rozumiałeś, kiedy mówiłam ci: "Dzisiaj ostatni raz! Zatańczmy proszę tak, jak gdyby umarł czas" – mówiłam ci... stoją chwilę bez ruchu DRUID Obroniłem nasz las... FIBRA Przedłużyłeś losu czas... słychać wycie wilka Wzywa lasu toń... 14 znika pomiędzy drzewami DUCH Druid sam siedzi tam... DRUID niespokojnie rozglądając się wokół Kto tu jest? DUCH To twój czas, spłać swój las... DRUID cofając się Kim jesteś? Gdzie ty jesteś? DUCH Wszędzie nigdzie – nigdzie wszędzie... DRUID Ktoś ty? DUCH Nikt... DRUID Więc zostaw mnie! ucieka DUCH Czuję to, czuję tu... Krew i śmierć, zdrada, nóż... Już niedługo, tak... niedługo! SZEPTY ZZA DRZEW Las czuje coś... Las wyczuwa zło! Scena 9 Mija kilka dni. Na polanę wchodzi Żona, trzymając koszyk pełen malin. Z ukrycia obserwuje ją Lord. ŻONA Ach, naprawdę piękny jest ten las! Nigdy nie widziałam równie soczystych malin. podchodzi do drzew Ehh... Tu owoców brak... 15 LORD wychodzi z ukrycia Witaj, Joanne! ŻONA przerażona, rozsypuje maliny Ach... Witaj, panie... zmieszana, klęka aby je pozbierać LORD Pozwól, że ci pomogę... ŻONA zmieszana jeszcze bardziej Ach, nie, panie, nie trzeba... szybko zbiera maliny i wrzuca je do koszyka Nie spodziewałem się tu ciebie, panie, o tak wczesnej porze... LORD Wybrałem się dziś samotnie do lasu. Chcę – że tak powiem – bliżej się z nim zapoznać... ŻONA To bardzo piękne miejsce, panie... LORD Tak... zamyśla się Naprawdę piękne... A gdzie jest Paul? ŻONA Wraz z Druidem ścina ostatnie drzewa. Jeszcze w tym tygodniu powinniśmy zacząć budować twą chatę, panie... LORD Doskonale! ŻONA Jeśli mogłabym cię przeprosić, panie... Mój mąż oczekuje na śniadanie... LORD Tak, tak. Idź... Żona szybko odchodzi, a Lord patrzy za nią. Jest piękna... Gdyby tylko mogła być moja... wzdycha DUCH Może być... LORD przerażony ucieka 16 Scena 10 Nad las nadchodzi jesień. Drzewa przybierają przeróżne kolory, urozmaicając monotonny, zielony krajobraz lasu. Na polanę wchodzi Drwal z Żoną. ŻONA Mówię ci! DRWAL Musiało ci się coś przewidzieć... ŻONA Twierdzisz, że się mylę? DRWAL Trudno mi w coś takiego uwierzyć... Jesteś pewna? ŻONA Tak... Najzupełniej... DRWAL Wiesz co to może dla nas oznaczać? ŻONA A myślisz, że dlaczego kazał nam zostać tu i zamieszkać w tym lesie wraz z nim? DRWAL Ale i tak nie może cię mieć... ŻONA Nie, nie może... DRWAL No i widzisz! Problem rozwiązany. A przy najbliższej sposobności – uciekniemy! ŻONA Jak? DRWAL Kabangeh nam pomoże... Zna ten las jak własną kieszeń. Nie bój się, Sylvandell nas nie znajdzie! ŻONA Obyś miał rację... odchodzą. Zza drzew wychodzi Adair z dwoma żołnierzami ADAIR Pamiętacie rozkaz? Drwal ma zginąć w wypadku. ŻOŁNIERZ Jak mamy to wykonać? 17 ADAIR Trochę inwencji twórczej! Przecież to drwal – niech go rozpłaszczy drzewo! żołnierze odchodzą A ja osobiście zajmę się Lady... słychać szybkie, kroki Adair chowa się. Na polanę wbiega Lady LADY przerażona Gdzie on jest? Przecież musi tu być... głośno Kabangehu! Druidzie... Adair skrada się cicho w jej kierunku, ale wówczas na polanę wchodzi Druid. Adair znów się ukrywa DRUID Czego chcesz? LADY podbiega do niego Musisz mi pomóc! DRUID Co się dzieje? LADY Mój mąż... Chce mnie zabić! DRUID Zabić? Matkę swego nowonarodzonego syna? LADY Tak... Podsłuchałam jego rozmowę z Adairem... Powiedział wyraźnie, że teraz już mu nie jestem potrzebna... Że wreszcie musi zrealizować swoje marzenia... DRUID Marzenia... LADY On chce mnie chyba na kogoś zamienić DRUID zamyślony W takim razie nie tylko ty jesteś w niebezpieczeństwie... głośno Duchy leśne! SZEPTY ZZA DRZEW na ich brzmienie Lady cofa się zdziwiona Kabangeh prosi nas... Kabangeh czegoś chce! 18 DRUID Ostrzeżcie Drwala i jego Żonę. SZEPTY ZZA DRZEW Wiadomość idzie w las... LADY Myślisz, że to o nią mu chodzi? DRUID Las dużo widzi, las dużo wie... LADY On nie spocznie, dopóki nie spełni swej zachcianki... Zawsze wszystkie spełniał... panicznie Ratuj mnie! DRUID Nie uciekniemy zbyt daleko. Jego żołnierze są blisko, mają konie... LADY padając przed nim na kolana Błagam, zrób coś... DRUID Mogę ci coś dać... LADY Co? DRUID Wieczność przeciwko śmierci tchnieniu! LADY Wieczność? zaczyna się śmiać Jak możesz dać mi wieczność? DRUID podchodzi do drzewa i dotyka go Wiesz ile ono ma lat? Ponad 300, a wciąż jest młode i pełne sił. LADY Nie rozumiem... DRUID Las to wieczność. Las to nieśmiertelność... Jeśli nie możesz uciec śmierci, to przechytrz ją! LADY Jak? 19 DRUID Stań się częścią lasu! LADY śmiejąc się Częścią lasu? DRUID Zyskasz nieśmiertelność... LADY zamyśla się, w oddali słychać tętent koni. Lady płoszy się Szukają mnie! DRUID Jaki twój wybór? LADY Skoro nie mogę uciec śmierci, przechytrzę ją! DRUID Duchy leśne! Słyszałyście! FIBRA wychodząc zza drzew Częścią lasu zostać chce... APHARCE wychodząc zza drzew Jedną z nas stać się żąda! Lady, zaskoczona, cofa się. Driady podchodzą do niej, zaczynają tańczyć i narzucają na nią welon LADY Co się dzieje? FIBRA Wieczność... APHARCE Przeciwko śmierci tchnieniu... Lady zamienia się w jabłoń, Driady znikają za drzewami, a przerażony Adair ucieka DRUID Posłaniec śmierci... słychać krzyki, na polanę wbiega Żona ŻONA Zabili Paula! zaskoczona spogląda na jabłoń To drzewo... Wydaje się znajome... 20 DRUID To Lady – wybrała wieczność zamiast śmierci. ŻONA podchodzi do jabłoni Lady... Tak... na polanę wchodzą żołnierze wraz z Lordem i Adairem, otaczają Żonę i Druida Uciekajmy! DRUID Nie mamy dokąd, nie mamy jak... LORD ironicznie Jak na drzewo, moja żona jest piękna. DRUID Bezwstydny morderco – wynoś się z mego lasu! LORD szyderczo się śmiejąc A cóż mi zrobisz? ŻONA Potworze! Zrobiłeś to wszystko dla swej głupiej zachcianki! LORD zamyślając się Tak... Dla zachcianki... z pasją Widzisz, zrozumiałem, że mogę wszystko. Cokolwiek bym nie wymarzył – mogę to dostać. Wystarczy tylko nagiąć rzeczywistość do swoich żądań. Nic więcej. Dzięki tej puszczy pojąłem, że mogę żądać wszystkiego. Wszystkiego, rozumiesz?! Tu nie sięga władza króla i jego prawa – tu niepodzielnie rządzę tylko ja. Ja i moje własne prawo! DRUID Tu rządzi las. Ten, kto twierdzi inaczej, zginie. LORD do żołnierzy Już wystarczająco napsuł mi krwi. To przez niego raz zmuszony zostałem zmienić swą wolę. Zabić, a zwłoki poćwiartować DRUID podchodzą do niego żołnierze, do Lorda Przeklinam cię, Lordzie Sylvandellu! Przeklinam ciebie i wszystkich twoich potomków. Niech synowie twoi i synów twoich wystąpią przeciwko ojcom swoim i zabiją ich. A każdy z nich, który zostanie wywyższony ponad innych, niech dozna upokorzenia na oczach wielu. Gdy zaś narodzi się ostatni z twych sukcesorów, niech przeżyje katusze duszy i niech będzie przeklęty przez wielu, mimo, że wielkie rzeczy czynić będzie. On jeden z Sylvandellów będzie miał prawo nosić miano 21 człowieka! do Adaira Ciebie również przeklinam, Adairze, sługo demona. Sczeźniesz tak jak ja, a twe zwłoki zostaną po tym lesie rozrzucone! żołnierze chwytają go i wyprowadzają ze sceny LORD Butny ten Druid... Głupiec. do Żony Od teraz jesteś moja ŻONA Nigdy! Lord pokazuje żołnierzom żeby ją złapali. Łapią ją i wyprowadzają z polany LORD Jesteś – czy tego chcesz czy nie! słychać głośny krzyk Fibry, Adair przerażony ucieka. Lord rozgląda się niespokojnie Co to było? GŁOSY ZZA DRZEW Morderca! LORD Kto tu jest? GŁOSY ZZA DRZEW LAS! Lord ucieka Scena 11 Polana z jabłonią, noc. Wychodzi Apharce. W czasie jej monologu widać zmieniający się czas. APHARCE Czas... Welon wydarzeń... Lekka mgiełka pamięci... On jedyny nie zapomina. I nie przebacza. Osądza i wydaje wyrok. Rządzi się swoimi prawami. Nie słucha człowieka. Nie sprzymierza z Naturą. Chodzi własnymi drogami. Obraża za byle co. Puszystym ogonem zamiata fakty. Chodzi w butach z aksamitną podeszwą. Skrada się jak cień. 22 Przychodzi niepostrzeżony. Zatrzymuje wskazówki... Ucisza tykanie... Miły, przytulasty, z pazurkami! Lecz gdy trzeba w imię sprawiedliwości wbije sztylet... znika wśród drzew Scena 12 Mija 18 lat. Jesień, na polanę wchodzą Żona i Syn Lorda. SYN Pięknie tu... ŻONA Ten las zawsze był piękny... Ale dawniej był o wiele większy. Twój ojciec stwierdził jednak, że lepiej będzie go wykarczować i sprowadzić osadników. SYN Nie zgadzasz się z nim, prawda? ŻONA Nie... Ten las był wyjątkowy. A on go po prostu wyciął... SYN podchodzi do jabłoni Dziwne, że tu rośnie... dotyka kory Mam wrażenie jakbym je już wcześniej widział... na polankę wchodzi Adair ADAIR Tu jesteście! Lord wszę... milknie, przerażony widokiem jabłoni Co wy tu robicie? ŻONA Spacerujemy! ADAIR Ale tędy nie wolno chodzić! SYN Czemu? ADAIR zmieszany Rozkaz twojego ojca... 23 SYN Czemu wydał taki rozkaz? ADAIR bardziej zmieszany Bo.. ten las... jest... niebezpieczny... ŻONA nie wytrzymuje Ten las skrywa mroczną tajemnicę! Twój ojciec jest mordercą! SYN przerażony Jak to – mordercą?! ADAIR To bzdura! SZEPTY ZZA DRZEW Adair tu jest! Adair – sługa demona! ADAIR przerażony Na litość Boską – wynośmy się stąd! SYN Matko, co tu się dzieje? ŻONA Ja nie jestem twoją matką... wskazuje na jabłoń To jest twoja matka... SYN zdezorientowany Moją matką – jabłoń? FIBRA zza drzew Twój ojciec chciał ją zabić... A ona przechytrzyła śmierć. Wybrała wieczność! SYN cofa się zdezorientowany Kto tu jest? SZEPTY ZZA DRZEW Las! 24 ADAIR Wynośmy się! FIBRA wyłania się zza drzew Ty nigdzie stąd nie pójdziesz! Duchy leśne – brać go! zza drzew wyłania się kilka postaci, chwytają Adaira i wciągają go wgłąb lasu SYN Kim ty jesteś? FIBRA Jestem driadą – strażniczką lasu. APHARCE wyłaniając się zza drzew A tyś jest potomkiem Sylvandella. Czas, byś poznał prawdę... FIBRA Twój ojciec, gdy dostał ten las, postanowił zbudować w nim dla siebie chatę... APHARCE I ściągnął Drwala – z piękną żoną... FIBRA Twa matka wówczas nosiła ciebie, lecz ojciec... APHARCE ...w żonie Drwala zakochał się... ŻONA Zabił Drwala, mojego męża, a twa matka... APHARCE ...uciekła śmierci w las! SYN Mój ojciec... ŻONA Jest mordercą. A Adair słuchał go we wszystkim... FIBRA Adair zabił lasu przyjaciela... APHARCE Dziś las go osądzi! Driady znikają za drzewami 25 ŻONA Jego morderczy pęd na tym się nie skończył. Obłąkany myślą o nieskończonej władzy nad tym lasem, zaczął go mordować. Sprowadził osadników i włada nimi twardą ręką. Uważa się za potężniejszego niż król... SYN Więc jednak się nie myliłem... Ten jego obłęd władzy... na polanę wpada zakrwawiony żołnierz ŻOŁNIERZ Paniczu, w wiosce wybuchł bunt... Twój ojciec... schronił się w lesie... pada martwy SYN W lesie? do Żony Zaczekaj tu, przyprowadzę go. wychodzi Scena 13 Syn wraca na polanę z Lordem. LORD Ci głupcy śmią buntować się przeciwko mnie! Cóż za bezgraniczna głupota! SYN Zaiste, któż śmiałby podnieść rękę na wszechwładnego Lorda Sylvandella! LORD Właśnie, synu, właśnie! staje przed jabłonią, bieleje na twarzy Gdzieś ty mnie przyprowadził? SYN Na miejsce prawdy, ojcze... ŻONA Wie już wszystko... LORD rzuca się na Żonę Powiedziałaś mu! SYN wyciągając miecz Puść ją! To nie ona powiedziała mi prawdę, lecz las! 26 LORD z obłędem Las? Ten przeklęty las? SZEPTY ZZA DRZEW Lord odwiedził nas... Lord przyszedł tu... LORD Ten las cały czas mnie prześladuje! Powinienem go spalić! Spopielić! SYN podchodzi do Lorda z mieczem Czy to, co powiedziały mi Driady, to prawda? LORD Tak, prawda... SYN Czemu to zrobiłeś? Czemu pozwoliłeś, żeby całe moje życie było kłamstwem? LORD butnie Bo taką miałem zachciankę! SYN z furią Zachciankę?! LORD z obłędem Jestem Lordem Sylvandellem – wielkim bohaterem czasów krucjat. Mordowałem w imię Boga – jestem święty! Dlatego wolno mi wszystko – cokolwiek zachcę, będę to miał. Czymże jest życie ludzkie dla tak potężnej istoty jak ja?! DUCH ZABIJ! Syn w furii wbija Lordowi miecz w brzuch, ten pada na kolana LORD do Żony Pomóż... ŻONA Zdychaj... odchodzi LORD do Syna Czemu? 27 SYN Bo taką miałem zachciankę... odwraca się i powoli odchodzi. Na polanę wychodzą Driady i leśne duchy. Leśne duchy otaczają Lorda kołem i zaczynają tańczyć APHARCE śpiewa Twój sen to śmierć... Nigdy już nie zbudzisz się z tego snu... Twój los ma kres, kończy się nigdy nie będziesz wśród żywych! FIBRA śpiewa To jest śmierć, to życia koniec to twoja płynie krew! LEŚNE DUCHY wtórując Twa krew... Twoja krew... 28