KNdK\US VOĿXO - Modernizacja Roku

Transkrypt

KNdK\US VOĿXO - Modernizacja Roku
8oLXJFUOJBtDwutygodnik leśników i przyjaciół lasu
Ukazuje się od 1921 r.
Cena 7,50 zł (w tym 5% VAT)
=KNdK\USVOĿXO
nr Indeksu 36402 PL ISSN 0023-8538
-dca\éMŸNY§K]U)
:YŝK\YaO
^OWK^c
7K\^aON\OaXY
qŝcac^OWK^
]!
]
.cVOWK^c
daZ\YaKNdKXSOW
N£L_
]"
Jak latarnik
Nawet dziś, w epoce zaawansowanej elektroniki i coraz częstszego stosowania kamer, w wielu miejscach na wieżach obserwacyjnych nadal
dyżurują ludzie. Poznałem kilku obserwatorów,
każdy pracował w różnych warunkach. Najbardziej prymitywne panują chyba na drewnianych dostrzegalniach starego typu, które – choć
coraz rzadziej – wciąż jeszcze można spotkać.
Władysław Skrzypkowski, pilnujący bezpieczeństwa pożarowego w lasach Nadleśnictwa
Choczewo, pracuje na obiekcie nowszego typu.
Konstrukcja z betonowych kręgów z porządną
galerią przypomina bardziej latarnię morską
niż typową dostrzegalnię. Robota nie należy do
najbardziej pasjonujących, ale, jak sam przyznaje, dobrze, że jest.
– Pracę zaczynam o godz. 8.00, a posterunek
opuszczam o 19.00.
W tym czasie Skrzypkowski minimum trzy,
cztery razy pokonuje 165 stopni wiodących na
galerię znajdującą się na wysokości 32 m.
– Wejście zajmuje mi od czterech do pięciu minut, można przywyknąć. Najgorzej jest
z potrzebami fizjologicznymi. Ponieważ to teren
nadmorski, pod wieżą często kręcą się turyści,
dlatego siusiu z balkonu odpada. Za każdym
razem muszę więc zasuwać w dół do toi toia –
śmieje się.
Dozorca z wieży w Choczewie pracuje
w tym miejscu już siódmy rok. Zajęcie wymaga
cierpliwości. – Sposoby na nudę? Gazeta, książka, czytane często na stojąco, by mieć baczenie na
las. Czasami na okolicznych wydmach opalają
się wczasowiczki, co też trochę urozmaica długi,
monotonny dzień…
Jedyne przerywniki to prowadzony dwa
razy na dzień pomiar wilgotności ściółki na
potrzeby określania stopnia zagrożenia pożarowego. – Dobrze, że wieża jest solidna, bo ani
wiatr, ani burze mi tutaj niestraszne. Jedynie
upały trochę dokuczają – dodaje.
W 2013 r. w całych Lasach Państwowych
znajdowało się 656 dostrzegalni, w tym 495
metalowych, 152 murowane i osiem drewnianych. Na 418 pracowali obserwatorzy.
Tekst i zdjęcia: Daniel Klawczyński
W numerze
Jak latarnik
Informacje
Powiedzieli nam – Wojciech Rodak
Gorące tematy – po naradzie specjalistów ochrony ppoż.
Przewróciło się? Niech leży
Leśne Centrum Informacji – gotowi do działania
Czy potrzebne nam sadzarki?
2
4
6
7
10
12
14
Sadzarka – rzeczownik rodzaju żeńskiego. Równie dobrze mógłby określać kobietę
pracującą przy sadzeniu. Jak ujawniają bowiem przykłady poszczególnych nadleśnictw, mechaniczne sadzarki należą tam do rzadkości. Przy zalesianiu i pracach
na szkółce dominuje praca ręczna. Zanim skażemy sadzarki na dożywotnie niewykorzystanie, przyjrzyjmy się im nieco uważniej.
Zmiana udziału dębu. Dylematy
Z wydawnictw
Zewnętrzna opinia to wielka korzyść
Jaskóïek nadziei
18
19
20
Leśny Zakład Badawczo-Doświadczalny Badenii-Wirtembergii to jeden z największych w Europie leśnych instytutów badawczych. O jego funkcjonowaniu
mówi dyrektor Konstantin von Teufell.
Z pamięci o historię
Z nauki
Zalesianie. Czy to się jeszcze opłaca?
Ojciec pokoleń leśników
Koloniści i autochtoni
Drewno zamiast benzyny
Żałobna karta
Z zagranicy
Rynek drzewny
English with Forestry Commission
Krzyżówka z ORWLP w Bedoniu
Klub Sprzedaży Wysyłkowej
dni Ăwieĝych jak udany poczÈtek
wiosny wskrzeszanej,
srebrnych bazi muskajÈcych
22
23
24
dobrym nastrojem
przez caïy rok
na czas ¥wiÈt Wielkiej Nocy
– Dziś nie zdecydowałbym się na zalesianie – wyjawia Henryk Bogucki z Międzyrzeca Podlaskiego. W przeciwieństwie do pierwszych lat funkcjonowania zalesień
w ramach PROW, dziś trudno bowiem mówić o opłacalności.
Z praktyki edukatora – Dobry dotyk
wpuszczanych do serca,
ĝyczy redakcja „Lasu Polskiego”
26
27
28
30
31
32
33
34
35
36
Na okładce:
Sadzarka leśna podczas pracy w Nadleśnictwie Tuchola.
W ostatnich latach w niektórych nadleśnictwach Borów
Tucholskich posiadanie sadzarki ujmowano nawet jako wymóg uczestnictwa w przetargu na usługi leśne.
Fot. D. Klawczyński
www.laspolski.net.pl
Las Polski
8/2014
Krótko
Nad jeziorem Necko w Augustowie ma stanąć 40-piętrowy hotel w formie żagla. Włodarze miasta już
przeprowadzili w tej sprawie rozmowy z inwestorami
z Arabii Saudyjskiej i Kataru. Czyżby moda na żagiel-wieżowiec przywędrowała z centrum Warszawy? Jeśli
inwestycja dojdzie do skutku, zanosi się na spektakularne protesty ekologów.
znaczy las
Polska i Chiny podpisały 11 kwietnia porozumienie
o współpracy w zakresie leśnictwa (Memorandum of
Understanding). Dotyczy ono polityki i legislacji, zrównoważonej gospodarki i użytkowania, ochrony, rozwoju leśnictwa na obszarach wiejskich, marketingu i
handlu drewnem oraz badań naukowych. Sygnatariusze memorandum mogą liczyć nie tylko na wymianę
informacji, publikacji, ale także na wymianę specjalistów, szkolenia czy konferencje.
ľmieci nie ubywa
Tuż po wejściu w życie ustawy śmieciowej (1 lipca
2013 r.) Ministerstwo Środowiska reklamowało nowe
przepisy słowami: Wyrzucanie śmieci do lasu przestanie się opłacać. Do tej pory nie wszyscy mieli umowę
na wywóz śmieci albo płacili tylko za ich część. Dziewięć miesięcy później 10 na 17 RDLP stwierdza, że
po 1 lipca w lasach śmieci przybywa, podaje gazeta „Metro”.
FSC wraca na ľlŸsk
3 kwietnia RDLP w Katowicach odzyskała utracony
na początku roku certyfikat FSC. Po pozytywnym
audycie uznano, że drewno z katowickiej dyrekcji
może być sprzedawane jako certyfikowane w systemie FSC CoC.
LP zap§acŸ za wycink£?
Tego jeszcze nie było: Samorządowe Kolegium Odwoławcze rozstrzygnęło spór pomiędzy wiejską gminą
Włocławek i tamtejszym nadleśnictwem, zobowiązując je do zapłaty gminie ponad 400 tys. zł kary za…
wycinkę 30 drzew. Rosły co prawda na gruncie LP,
ale nieleśnym. Dlatego zdaniem wójta podlegały
regulacjom ustawy o ochronie przyrody. LP zapowiedziały odwołanie.
Nowa wersja procedury FSC
1 kwietnia FSC zatwierdziło nową wersję procedury
FSC-PRO-01-017 V1-1 (Participation of external observers in on-site FSC certification audits and/or ASI
assessments). Określono w niej m.in. zasady uczest-
4
ZLP w RP
– ZwiŸzkowcy naradzali si£
Do podwarszawskiego Sękocina zjechali 27 marca leśnicy z całego kraju zrzeszeni w Związku
Leśników Polskich w RP, by przez trzy dni dyskutować o najważniejszych dla leśników sprawach. Niemal 120 delegatów na Zjazd Krajowy
reprezentowało 10 tys. związkowców m.in. z LP,
parków narodowych, IBL i BULiGL.
Rada Krajowa ZLP obradująca pierwszego dnia nie mogła przejść obojętnie wobec
niedawnych zawirowań dotyczących ustawy
o lasach. Dysputy trwały do późnej nocy.
W rezultacie przyjęto uchwałę (niemal jednogłośnie), by skierować do Trybunału Konstytucyjnego zaskarżenie przyjętej pospiesznie
24 stycznia nowelizacji ustawy (przypomnijmy, że podobny wniosek w TK złożyło już
PiS, jest on aktualnie sprawdzany pod względem formalnym).
ZLP w RP od grudnia ub. roku aktywnie
sprzeciwiał się zmianom w ustawie. Zarówno przewodniczący związku Bronisław Sasin,
jak i inni jego członkowie byli częstymi gośćmi w Sejmie, prezentując swoje stanowisko.
Związkowe flagi powiewały też w proteście pod
Sejmem zorganizowanym 23 stycznia.
28 marca obradował Zjazd Krajowy ZLP.
Przed obradami krajowymi w regionach odbyły się zjazdy lokalne. Reprezentanci przywieźli
wnioski do Sękocina.
Związkowcy żałowali, że niewielu gości
zaszczyciło ich swoją obecnością. Rozczarował
ich zwłaszcza brak zaproszonych parlamentarzystów. Pojawił się tylko poseł Cezary Olejniczak (SLD). Przybyli także reprezentanci
DGLP – Zofia Chrempińska, dyrektor gabinetu dyrektora generalnego LP, oraz Piotr
Młynarczyk, naczelnik Zespołu ds. Gospodarki Lokalowej. Poseł Olejniczak i dyrektor
Chrempińska zapowiedzieli kolejną nowelizację w ustawie o lasach – zmiana w sposobie zatrudniania w Służbie Leśnej. Dyrektor
Chrempińska poinformowała, że w Biurze
Legislacyjnym Sejmu złożono już kolejne
projekty zmian, zawierające treści konsultowane od ponad dwóch lat.
Zofia Chrempińska obiecała związkowcom,
że pochyli się nad problemem przeciążenia
pracą leśniczych. Dziś niektórzy z nich nazywają zadaniowy czas pracy „wyzyskiem”. Remedium na nadmiar zadań i obowiązków miałaby
być zmiana zasad i ułatwienia w ewidencjonowaniu i odbiorze drewna oraz w wykonywaniu szacunków brakarskich. Związkowcy
chcieliby wprowadzenia standaryzacji tego stanowiska pracy w zakresie zadaniowego czasu
pracy. Powróciła kwestia podpisywanych zgód
na monitorowanie połączeń telefonicznych
i poczty elektronicznej wykonywanych na
sprzęcie służbowym. Związkowcy w jednym
z wniosków po obradach wyrazili potrzebę
działań sprawdzających zasadność podpisywania takiego dokumentu.
Wśród poruszanych na obradach tematów
nie mogło zabraknąć mieszkań w LP, a w zasadzie kompleksu zagadnień: sprzedaży, ekwiwalentu, podatku od nieruchomości czy dodatku
za kancelarie leśniczego. Naczelnik Młynarczyk
zapowiedział, że w czerwcu do nadleśnictw trafią nowe zasady ustalania czynszów. Zapraszał
też związkowców na konferencję do Łagowa
(4–6 czerwca) poświęconą tematyce mieszkań.
Poruszano też wątek chorób zawodowych.
Związkowcy chcą, by kontynuować działania
zmierzające do polepszenia diagnostyki i leczenia
chorób zawodowych pracowników LP i PN ze
szczególnym uwzględnieniem boreliozy.
Związkowcy postulują o podniesienie wynagrodzeń za dyżury przeciwpożarowe pełnione
w domu oraz pensji zasadniczych dla pracowników LP i PN (w przypadku parkowców także
o zniesienie tzw. limitu na wynagrodzenia).
We wnioskach z obrad odzwierciedlono
także inne problemy ważne dla ZLP, m.in.
konieczność podjęcia działań w kierunku poprawy wizerunku LP, m.in. poprzez wykorzystanie komunikacji marketingowej – PR oraz ustalenie konkretnej daty Dnia Leśnika.
Wielu leśników może zainteresować fakt,
że związkowcy nie zaniechali walki o zmiany
w zasadach rozliczania wykorzystywania auta
prywatnego do celów służbowych. Proponuje
się wprowadzenie dodatku do wypłacanych
UZ
ryczałtów lub dodatku transportowego.
PrzewodniczČcy ZLP w RP Bronisųaw Sasin przemawiaų do blisko 120 uczestników Zjazdu
Krajowego
Fot. J. Szałata
Wieŝowiec w Puszczy
Augustowskiej?
Las Polski
La
Las
Pols
Po
Pol
lski
ki
8/2014
8/2
/201
014
01
4
¦owiectwo
– RozporzŸdzenia
ws. polowaĬ w Trybunale
Do Trybunału Konstytucyjnego wpłynął wniosek o stwierdzenie zgodności z Konstytucją
i Prawem łowieckim rozporządzenia Ministra
Środowiska w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowania i znakowania
tusz. 11 marca wniosek skierował Prokurator
Generalny.
Chodzi o rozdział 8 ustawy Prawo łowieckie pt. „Wykonywanie polowania”. Zawiera
on szereg upoważnień ustawowych do wydania rozporządzeń przez Ministra Środowiska.
Prawo łowieckie w sposób oszczędny odnosi
się jednak do samego sposobu wykonywania
polowania i nie definiuje dopuszczalnych
w Polsce rodzajów polowań ani warunków ich
wykonywania. Nie upoważnia też nikogo do
określenia dopuszczalnych w Polsce rodzajów
polowań. Tymczasem minister czyni to w roz-
Puszcza Augustowska
– Ŝó§ty szlak JP 2
Fot. R. Rogoziński
Nauczanie Jana Pawła II staje się szczególnie aktualne w obliczu mającej nastąpić w najbliższych
dniach kanonizacji. Papież Polak wielokrotnie
poruszał problemy związane z ochroną środowiska: Kto chce odnaleźć samego siebie, musi nauczyć się obcować z przyrodą.
Pielgrzymka leƑników do Studzienicznej.
PapieǏ odwiedzių to miejsce w czerwcu
1999 roku
Imię świętego nosi już Centrum Edukacji
Leśnej „W Puszczy Głuszca” w Nadleśnictwie
Augustów. Przez tereny leśne tego regionu
przebiega też jedna z najbardziej znanych tras
– Szlak Papieski „Tajemnice światła”. Droga łączy duchowe ślady obecności Jana Pawła
II z otaczającym bogactwem przyrodniczym
i kulturowym. Szlak wiedzie z Ełku przez Rajgród, Augustów Studzieniczną, Mikaszówkę
Las Polski
8/2014
porządzeniu, akcie niższej rangi, co prokurator Andrzej Seremet nazywa „uzupełnianiem
ustawy”.
Zakwestionowane przepisy dotyczą określenia w rozporządzeniu rodzajów polowań
(indywidualne, zbiorowe, przy stogach, zbiorowe z ambon), rodzajów broni, która może
zostać użyta do polowań, konkretnych sposobów polowań, jakie znalazły się w rozporządzeniu, czy strzelania do licówki jelenia.
Wniosek szczegółowo odnosi się do polowania
na zające, które wg rozporządzenia może mieć
tylko formę zbiorową, do tego obwarowaną
szczególnymi wymogami. To wg prokuratora
Seremeta stanowi odstępstwo od ustawowej
zasady, że na zwierzynę łowną można polować indywidualnie, o ile posiada się pisemne
upoważnienie, oraz określa odrębne zasady
wykonywania polowania zbiorowego. W świetle upoważnienia, jakie daje ministrowi Prawo
łowieckie, ta regulacja jest niedopuszczalna.
RaZ
i Sejny do Wigier. Prowadzi do niezwykłych
sanktuariów, zabytkowych świątyń, miejsc cennych dla rodzimej przyrody, historii i kultury.
Te naturalne i odludne miejsca sprzyjają rozważaniom Tajemnic Światła, wyciszają i wyzwalają energię do lepszego życia. Pokonując Szlak
Papieski pieszo lub rowerem, można dotrzeć
do wielu miejsc związanych z postacią Papieża Polaka, wspominając jego myśli i duchowe
przesłanie.
Na trasie szlaku przygotowano urządzenia
infrastruktury turystycznej. Większość trasy
jest dobrze oznaczona charakterystycznymi,
żółtymi znaczkami „JP 2” lub blaszanymi
strzałkami kierunkowymi. Przy kościołach
i w wielu innych miejscach ustawiono tablice informacyjne. Szlak został zaprojektowany
w sposób umożliwiający wykorzystanie miejsc
wypoczynku, będących ofertą turystyczno-edukacyjną nadleśnictw Puszczy Augustowskiej: wiat, tablic informacyjnych i miejsc na
ognisko. Do wielu przystanków szlaku można
dotrzeć samochodem – w najbardziej uczęszczanych systematycznie rozwijane jest zaplecze
pielgrzymkowe.
Szlak Papieski świetnie wpisuje się w ideę
udostępniania lasów społeczeństwu. W oryginalny sposób ukazuje lasy jako miejsce kontemplacji, odkrywa ich piękno i zachęca do ochrony.
Opiekę nad trasą sprawuje Centrum Oświatowo-Dydaktyczne Diecezji Ełckiej, które wydało
szereg publikacji nt. szlaku.
Roman Rogoziński
NadleƑnictwo Augustów
nictwa obserwatorów w czasie audytów certyfikujących (sposób aplikowania do roli obserwatora, prawa
i obowiązki podczas audytu). Zmiana ma zwiększyć
transparentność zasad certyfikacji i lepiej zabezpieczać poufne dane.
D£by WolnoĿci
Będzie ich 25, zostaną posadzone w różnych miejscach kraju. Inicjatywa LP i Kancelarii Prezydenta RP
upamiętni 25 lat demokratycznej Polski. Nawiązuje
do „Dębów Niepodległości” z lat 1918–28 i wpisuje
się w obchody 90-lecia LP. 3 kwietnia pierwszy dąb
posadzili prezydent i premier na terenie Centrum
Olimpijskiego w Warszawie w asyście medalistów
olimpijskich z Soczi.
NieĿmiertelny Bartek
Naukowcy z Instytutu Dendrologii PAN w Kórniku
pobrali pędy najsłynniejszego dębu. 10 zdrewniałych
pędów o długości 1,5 m zostanie przebadanych genetycznie i posłuży do rozmnożenia technikami in vitro.
Fragmenty zostaną zakonserwowane w niskich temperaturach. Wiekowy Bartek rzadko i słabo owocuje,
dlatego metody klonowania są dla niego jedyną szansą na potomstwo. Podobne zabiegi czekają wszystkie
najstarsze czy najcenniejsze drzewa w kraju (z dębu
Chrobry udało się już uzyskać pięciocentymetrowe
przyrosty pędów).
Kadry
MINISTERSTWO ŚRODOWISKA Podsekretarz stanu i Główny Konserwator Przyrody Janusz Zaleski podał się do dymisji. 9 kwietnia premier Donald
Tusk dymisję przyjął. W uzasadnieniu swojej decyzji
Zaleski powołuje się na inne plany zawodowe. Funkcję
ministra pełnił od 2007 r. (pod rządami aż czterech ministrów środowiska), a funkcję konserwatora od 2009
roku. Na razie nieznane jest nazwisko następcy.
DGLP Stanowisko swojego zastępcy ds. gospodarki
leśnej dyrektor generalny LP Adam Wasiak powierzył
Krzewinie który do tej pory
14 kwietnia Wiesławowi Krzewinie,
był nadleśniczym Nadleśnictwa Świeradów (RDLP we
Wrocławiu). W nadleśnictwie pełnienie jego obowiązków powierzono dotychczasowemu zastępcy Lubomirowi Leszczyńskiemu.
Leszczyńskiemu Po dwóch latach ze stanowiska
Szramka.
zastępcy dyrektora generalnego odszedł Jan Szramka
4 kwietnia objął on po raz trzeci stanowisko dyrektora RDLP w Gdańsku, z którego odwołano Zbigniewa
Kaczmarczyka.
Kaczmarczyka
SGGW 11 kwietnia z rąk prezydenta Bronisława
Komorowskiego nominację profesorską w dziedzinie
Zawadzki, na co dzień
nauk leśnych otrzymał Janusz Zawadzki
związany z WTD warszawskiej SGGW.
5
Powiedzieli nam
Nadleśnictwo Suwałki
S
rozpoczęło
sadzonek w nowoczesnej
produkcję sadzo
szkółce kontenerowej.
Mówi nadleśkontene
niczy Wojcie
Wojciech Rodak:
Główne cz
części naszej szkółki to
budynek socjalno-produkcyjny
o powierzchni ok. 1500 m2,
sześć tuneli foliowych (po 600 m2 każdy) i pięć zewnętrznych kwater polowych o powierzchni 3 tys. m2
każda. W budynku znajduje się wyodrębniona część
chłodnicza oraz duża hala, w której umieszczono
linię produkcyjną, umożliwiającą szybkie przygotowanie kaset i napełnienie ich substratem torfowym
oraz precyzyjny wysiew nasion. Woda pobierana jest
z własnego ujęcia, a ogrzewanie – gazowe.
Trwający cztery lata proces inwestycyjny był
złożony, o czym świadczy m.in. kilkanaście metrów
bieżących dokumentacji dotyczącej przetargów, projektów, konsultacji i korespondencji. Podkreślenia
wymaga życzliwe doradztwo koleżanek i kolegów
z nadleśnictw wcześniej już prowadzących produkcję sadzonek z zakrytym systemem korzeniowym.
Produkcję rozpoczęliśmy w marcu br. wysiewem
nasion świerka do kontenerów typu HIKKO V-120 SS.
W ciągu pięciu dni (dwie zmiany) obsialiśmy ok.
1 250 tys. szt. pojedynczych cel. Wysiane zostaną
jeszcze: sosna, modrzew, dąb, brzoza, olsza, lipa
oraz ponownie świerk. Planowana produkcja w bieżącym roku to ok. 3 mln szt. sadzonek. W dalszych
latach może zostać zwiększona do 5 mln szt. rocznie. Nasza szkółka kontenerowa powinna zaspokoić potrzeby, na sadzonki wybranych gatunków,
kilku nadleśnictw północnej części białostockiej
RDLP.
Koszt sadzonki w nowym obiekcie, na co wpływ
ma głównie amortyzacja, jest nieco wyższy niż
sadzonki wyprodukowanej w sposób tradycyjny.
Walory to wyższa jakość i prostota sadzenia przez
dłuższy okres, w tym wiosną i jesienią. Tradycyjne
sadzonki sadzimy tylko w okresie spoczynku wegetacyjnego. Pomimo dużej staranności część najdrobniejszych korzeni zostaje oberwana z glebą na szkółce, co sprawia, że taka sadzonka ma pewne trudności z adaptacją w docelowym miejscu. Sadzonka
kontenerowa zaś ma system korzeniowy skupiony
w jednej komórce i jest on zachowywany w całości,
a przesadzanie nie stanowi dla sadzonki dużego
szoku, co znacznie poprawia udatność. Ważny jest
też czas produkcji, który w systemie kontenerowym
trwa jeden rok i jest o połowę krótszy niż w szkółce
gruntowej.
Notował: Emilian Szczerbicki
6
Program budowy dróg
– Lubuskie chce
uwzgl£dnienia lesistoĿci
Zrzeszenie Prezydentów, Burmistrzów i Wójtów
Województwa Lubuskiego publikuje apel ws.
podziału środków w programie budowy dróg
lokalnych (w tym i następnym roku znaczna ich
część pochodzić będzie z wpłaty LP). Obecne
reguły są krzywdzące i należałoby je powiązać
z lesistością, uważają samorządowcy.
O wysokości dotacji z programu decydują: obszar województwa, zaludnienie, rozmiar sieci dróg lokalnych oraz wielkość PKB
na mieszkańca. Lokalna lesistość, choć pieniądze pochodzą z lasów (w 2014 r. 450 na
700 mln zł), nie odgrywa żadnej roli. Tymczasem w lubuskim jest ona najwyższa w Polsce (49%), a zatem województwo generuje proporcjonalnie wysoki zysk ze sprzedaży drewna. Lokalne drogi proporcjonalnie
bardziej cierpią tam z powodu transportu
drewna. Do tego samorządowcy wskazują
na ograniczenia możliwości inwestycyjnych,
obostrzenia związane z ochroną przyrody
i niższe dochody z tytułu podatków. W tej
Rajd LeĿników 2014
– Na Jantarowym Szlaku
Znamy już szczegóły dotyczące tegorocznego
Rajdu Leśnika. Obradująca w marcu Rada
Krajowa ZLP w RP poza formalnościami dotyczącymi działania związku zajęła się także
tą, nieco przyjemniejszą stroną życia leśnej
braci. Tym razem rajd obędzie się pod hasłem „Na Jantarowym Szlaku”. Zaplanowano
go na 11–13 września, a terenem wędrówek
będzie RDLP w Gdańsku. Do połowy kwietnia udział w rajdzie zgłosiło ponad 1400 osób.
Będzie to już
XXVI Rajd Leśnika. Tak się jednak
składa, że na terenach gdańskiej dyrekcji LP impreza
będzie gościła po
raz pierwszy.
Osiem nadleśnictw przygotowało w sumie aż 49 tras! Będą one pokonywane autokarami, pieszo, kajakami, żeglugą, rowerami
a nawet drezynami. Jedna z tras przygotowana została dla motocyklistów. Szlaki mają
różny stopień trudności, zostały oznaczone kolorami. Rajd to okazja do dobrej zaba-
sprawie samorządowcy spotkali się z ministrem środowiska.
Zrzeszenie za bardziej korzystne dla samorządów lokalnych uważa bezpośrednią współpracę nadleśnictw z gminami czy powiatami,
nie tylko w aspekcie inwestycji drogowych. To
sposób na zrównoważone uwzględnienie lokalnych potrzeb zarówno gmin, jak i nadleśnictw.
Apel wystosowano w momencie, gdy
w związku z pojawieniem się dodatkowych
środków z PGL LP nowelizowano treść uchwały Rady Ministrów, w sprawie narodowego
programu przebudowy dróg lokalnych. Lubuscy samorządowcy zaproponowali w algorytm
obliczania dotacji dla poszczególnych województw włączyć ich lesistość. Nie bezpodstawnie – zasadniczym elementem argumentacji
rządu przy opodatkowaniu LP na rzecz funduszu drogowego był fakt niszczenia dróg przez
samochody z drewnem. W procesie konsultacji
uchwały RM podobną propozycję złożył też
wojewoda lubuski oraz wójt Gminy Lipusz
(lubuskie). Obie uwagi nie zostały uwzględnione. 72 mln zł, jakie lubuskie otrzyma w latach
2014–15, lokuje je na przedostatnim miejscu
RaZ
na liście województw.
wy, zwiedzania oraz spotkań z przyjaciółmi
z najodleglejszych zakątków kraju.
Z racji na znaczne zróżnicowanie tras opłaty za uczestnictwo wahają się od 640 zł (trasa
wyłącznie autokarowa) do 935 zł (trasy konFot. J. Szałata
ľwierk na poczŸtek
no-autokarowe). Zakończenie rajdu odbędzie
się uroczyście na zamku w Gniewie.
W ub. roku rajdowiczów gościł Dolny Śląsk
(na zdj.), w przyszłym roku rajd zawita na MaRed.
zowsze.
Las Polski
8/2014
Ochrona lasu
GorŸce tematy –
po naradzie specjalistów ochrony ppoŝ.
Doroczne spotkanie miało miejsce 25
marca w Sękocinie. Tematykę narady
zdominowały konieczność modernizacji
systemu łączności radiowej w LP, sposób alarmowego określania zagrożenia
na poligonach oraz procedura wycinania drzew na poszerzanych pasach przeciwpożarowych. Poruszono także problem meteorologicznych puktów pomiarowych (MPP) – w tym roku każde nadleśnictwo samodzielnie będzie musiało
zadbać o jego obsługę.
Ł
ączność. – Dzisiaj jest największym problemem naszego systemu – twierdzi Aldona
Perlińska, naczelnik Wydziału Ochrony Ekosystemów DGLP. O co chodzi?
Obecnie w nadleśnictwach korzysta się
z radiotelefonów działających w systemie analogowym pasma 48–50 MHz. W otoczeniu
mamy natomiast do czynienia z powszechną cyfryzacją. Z cyfrowych radiotelefonów
korzystają inne służby, w zeszłym roku
przerobiliśmy ostateczną cyfryzację odbioru
naziemnej telewizji, o podobnym działaniu
mówi się w przypadku radia. Zmiana w LP
nie będzie tylko podążaniem za nurtem mody,
ale koniecznością – jeden z głównych producentów radiotelefonów Motorola zakończył produkcję urządzeń tego pasma. 8 tys. tego typu
radiotelefonów w LP będzie coraz trudniej naprawiać i wymieniać zużyte egzemplarze.
Moment na zmianę jest istotny, bowiem
w 2018 r. kończy się okres użytkowania dotychczasowej częstotliwości radiowej zarezerwowanej dla LP. Czy wykorzystywać tę samą
częstotliwość, czy też wystąpić o przyznanie
innej, już pod kątem cyfrowej modernizacji
systemu?
Taka modernizacja mogłaby przenieść dotychczasowy system wewnętrznej łączności
Lasów na znacznie wyższy poziom funkcjonalności. Cyfrowe radio to nie tylko poprawa
jakości rozmów – odbiór sygnału jest lepszy,
a elektronika dodatkowo redukuje np. odgłosy
otoczenia – ale przede wszystkim możliwość
rozbudowy o dodatkowe funkcje. Czasowy
podział kanałów umożliwia prowadzenie więk-
szej liczby rozmów. Radiotelefon, tak jak komórka, poza głosowymi przesyła także inne
dane, np. koordynaty GPS, SMS, odczyty
urządzeń pomiarowych. Cyfryzacja oznacza
większą poufność – dziś rozmów z radia leśnego mogą słuchać wszyscy, w systemie cyfrowym można wybrać odbiorców. Wreszcie inna
charakterystyka działania zapewnia większą
żywotność akumulatorów.
Nieco większy jest też zasięg, choć pojawia
się tu mankament znany użytkownikom cyfrowej TV: kiedyś gdy sygnał słabł, telewizor
śnieżył, i tak dało się oglądać lub przynajmniej
wysłuchać prognozy pogody. Niestety w takich warunkach nadawanie cyfrowe oznacza
brak sygnału i ciszę.
Najważniejszą rewolucją mogłoby się jednak stać zsieciowanie wszystkich leśnych krótkofalówek. Dzięki zamontowaniu ok. 450
dodatkowych przemienników udałoby się
uzyskać łączność powszechną, umożliwiającą
dodatkowo połączenia z sieciami telefonicznymi i systemami łączności innych służb.
Tak rozwiązanie jednak kosztuje. Wymiana
Takie
dot
dotychczasowego
sprzętu na nowy – wg Instru
strukcji
ochrony ppoż. w nadleśnictwie winno być sześć aparatów – mogłaby się zamknąć
kw kilku do kilkunastu tys. zł na nadleśkwotą
nic
nictwo.
Przemiennik kosztowałby dodatkowe
20– tys. zł i wymagałby także zapewnienia
20–30
łąc
łączności
sieciowej, a potem jej konserwacji
ad
i administrowania.
d
h dla
dl godziny
d
twa), odmiennych
9.00 i 13.00
oraz dla punktów prognostycznych i pomocniczych. Choć wzory mogą wyglądać dość
odstręczająco, to i tak SZPL wylicza komputer. Po umieszczeniu wzorów w aplikacji tak
jak dotychczas otrzymamy cztery stopnie zagrożenia pożarowego lasu.
Ponadto do wyliczenia SZPL, obok wilgotności ściółki na siedlisku Bśw, przyjmowana będzie także wilgotność na BMśw. Dodatkowo w obliczeniu zostanie wykorzystany
nowy parametr – temperatura powietrza. Ma
to zapewnić większą dokładność prognozy.
Projekt poszerza konieczność ustalania
SZPL, który trzeba będzie wyliczać również dla
obszarów III kategorii zagrożenia pożarowego.
Z tym że im niższa kategoria zagrożenia, tym
rzadziej rozmieszczone punkty prognostyczne:
w I – najwyższej kategorii jeden punkt pomiarowy winien przypadać na 100 tys. ha, w III kategorii na 250 tys. ha (punkty pomocnicze
odpowiednio na 50 i 125 tys. ha).
Jednak w przypadku III – najniższej kategorii z prognozowania mają być całkowicie
wyłączone obszary, w których udział górskich
siedlisk lasowych przekracza 50%. To dość
oczywiste – raz, że pożary są tam sporadyczne,
dwa, że prognozowanie opiera się na pomiarze wilgotności ściółki sosnowej, a udział sosny w lasach górskich jest znikomy.
Rozporządzenie ureguluje także kwestię dojazdów pożarowych przy drogach publicznych.
Radiostacjħ bazowČ dziƑ najczħƑciej umieszcza siħ na dostrzegalni poǏarowej
StopieĬ zagroŝenia
poŝarowego – idŸ zmiany
W fazie przygotowań znajduje się projekt rozporządzenia Ministra Środowiska dotyczący
szczegółowych zasad zabezpieczenia ppoż. lasów. Jakie zmiany przyniesie? Najważniejsza
to nowa metoda prognozowania zagroŝenia
poŝarowego lasu. Stopień zagrożenia pożarowego lasów (SZPL) można dziś odczytywać
przy pomocy tabel zawartych w załączniku do
rozporządzenia. Dane wyjściowe to wilgotność
ściółki, powietrza i suma opadów. Projekt rozporządzenia, które miałoby wejść w życie od przyszłego roku, zawiera pięć dość rozbudowanych
wzorów (efekt pracy Instytutu Badawczego LeśnicLas Polski
8/2014
7
Ochrona lasu
W ub. roku testy cyfrowych radiotelefonów
trwały w Nadleśnictwie Łagów. Koordynował je Mirosław Kwiatkowski z IBL. Jego zdaniem kosztowną budowę wewnętrznej sieci
łączności VHF należałoby poprzedzić analizą
jej wykorzystania. – System zsieciowany oznacza, że trzeba go efektywnie wykorzystywać,
a nie jedynie w kilku procentach możliwości
– mówił.
Przed podjęciem dalszych kroków należy
zebrać informacje od pracowników nadleśnictw i RDLP, aby zdiagnozować, w jakich jeszcze dziedzinach system mógłby być wykorzystywany. Czy tylko we własnym nadleśnictwie?
Czy przyda się możliwość łączenia z telefonią
publiczną? Ile urządzeń jest niezbędnych? Jaki
poziom wydatków na ich zakup będzie akceptowalny? – I wreszcie, czy taka łączność przyda się
leśniczemu? Czy będzie miał do kogo zadzwonić?
– stawiał pytania Mirosław Kwiatkowski.
O ile bowiem w sytuacjach kryzysowych
łączność VHF jest nie do zastąpienia przez
telefonię GSM (ginący zasięg, zapchanie sieci
rozmowami), to w codziennej pracy mogłaby
być alternatywą dla komórek. Z lasu można
by praktycznie wszędzie zadzwonić (ale też
być wszędzie osiągalnym…). Niestety ten system łączności z przyczyn technicznych nie
jest przydatny do sprawnej transmisji danych
z rejestratora.
Jak się potoczą dalsze losy łączności cyfrowej w LP, jeszcze nie wiadomo. Lasy wystąpiły już do Urzędu Komunikacji Elektronicznej
o nową częstotliwość w paśmie 146–172 MHz
(niestety odpowiedź jest niesatysfakcjonująca). – O częstotliwości trzeba starać się jak najwcześniej, żebyśmy nie zostali w sytuacji bez wyboru – podkreślała naczelnik Perlińska.
Warto także nadmienić, że równolegle
Instytutowi Łączności DGLP zleciła analizę
w sprawie innej sieci – dostępu do Internetu. Wreszcie w jednej z RDLP zrezygnowano z łączności radiowej na rzecz GSM, choć
w tej kwestii zebrani na naradzie byli zgodni
– komórka ani wewnętrzna sieć internetowa
Lasów nie mogą być alternatywą dla radiotelefonów.
Kszta§cenie ppoŝ.
Od tego semestru w Szkole Głównej Służby
Pożarniczej ruszyła I edycja dwusemestralnych
studiów podyplomowych „Ochrona przeciwpoŝarowa lasów” (191 godz. w ramach
dziewięciu zjazdów). Prowadzi je wspólnie Wydział Inżynierii Bezpieczeństwa Pożarowego
i Instytut Badawczy Leśnictwa. Organizacja
i program studiów powstały za aprobatą DGLP.
8
Inna, bardziej powszechna inicjatywa na razie znajduje się w fazie przygotowań. Miałyby
to być szkolenia dla kierowców samochodów
patrolowo-gaśniczych oraz pełnomocników
nadleśniczego (funkcję „pełnomocnika”, któremu nadleśniczy powierza organizację akcji
ratowniczo-gaśniczych, wprowadziła znowelizowana Instrukcja ochrony ppoż. lasu obowiązująca w LP od 2011 r.). Potencjalnie mogą
one dotyczyć nawet ok. 3 tys. osób.
po 13.00 spadnie obfity deszcz, a nie czekać
na potwierdzenie do 9.00 następnego dnia.
Jakkolwiek wojskowi deklarowali, że mogą
się wyposażyć w aparaturę pomiarową i samodzielnie określać stopień zagrożenia, to jednak
pozostaje kwestia ustalenia metodyki (prawdopodobnie wykona ją IBL). To o tyle istotne, że
obecna (i przyszła) jest dostosowana do określonych godzin, podczas gdy ta dla armii musiałaby być całodobowa. Wojsko oczekiwałoby także
Fot. D. Klawczyński (4)
Czy to si£ przyda leĿniczemu?
Wojsko uwaǏa, Ǐe stosowanie siħ do zagroǏenia poǏarowego, które dwa razy dziennie ustalajČ LP, ogranicza moǏliwoƑđ đwiczeŷ. Dlatego chciaųoby móc okreƑlađ je równieǏ o innych
porach dnia
Szkolenia odbywałyby się na poziomie RDLP,
w oparciu o ramowy program i scenariusze
zajęć przygotowane centralnie.
Zagroŝenie na poligonie
To kolejny temat, który będzie wymagał opracowania. Na naradzie wywołały go dwa pożary na poligonie w Nadleśnictwie Świętoszów,
które 21 marca spowodowały rakiety wojskowe. Kilka z nich spadło nie tam, gdzie planowali wojskowi. Pożary objęły łącznie prawie 250 ha, w tym ponad 100 ha drzewostanów II klasy wieku pochodzących z sukcesji naturalnej. Gasiły go 53 jednostki straży,
pięć samolotów dokonało przeszło 30 zrzutów wody.
Takich ćwiczeń, które mogą zagrozić pożarem, wojsko nie prowadzi kiedy i jak chce.
Te sprawy regulują zapisy porozumienia Ministra Obrony Narodowej i Ministra Środowiska, a wojsko winno uwzględniać zagrożenie
pożarowe. Rzecz w tym, że LP podają informacje o godz. 9.00 i 13.00. Armii to nie wystarcza. Prowadząc ćwiczenia o różnych porach
dnia i nocy, żołnierze oczekują bardziej aktualnych danych. Chcieliby np. strzelać, gdy
wykonywania pomiarów w miejscu prowadzenia ćwiczeń, a nie na odległym o kilkadziesiąt
kilometrów istniejącym MPP.
Zebrani na naradzie sporo dyskutowali
o tym, kto miałby określać stopień zagrożenia na poligonie. – Skoro wojsku zależy na
realizacji ćwiczeń, to czy nie będzie pokusy, by
naciągać stopień zagrożenia pożarowego przy
samodzielnym pomiarze? Może lepiej, by pomiar wykonała bezstronna osoba z obsługi MPP?
– zastanawiano się.
Z wyposaǏenia MPP – wagosuszarka do
ustalania wilgotnoƑci Ƒcióųki leƑnej
Las Polski
8/2014
– Kto jednak wyrazi zgodę, by wpuścić cywilnego pracownika na poligon o 3.00 nad ranem?
– padały kontrargumenty.
Obs§uga MPP –
w tym roku inaczej
Fot. R. Zubkowicz
Zatrzymajmy się przy obecnie działającym systemie prognozowania zagrożenia pożarowego
lasu. Opiera się on na 132 meteorologicznych
punktach pomiarowych (MPP) rozmieszczonych w nadleśnictwach. To dzięki wykonywanym tam pomiarom mamy m.in. kolorową
mapę zagrożenia pożarowego, aktualizowaną
dwa razy dziennie i powszechnie dostępną
na stronie głównej LP. Od kliku lat sieć obsługuje zewnętrzna firma, która przy pomocy
własnej aplikacji i serwera gromadzi i przesyła dane oraz zajmuje się techniczną obsługą
urządzeń.
System się sprawdził i tak samo miało być
w latach 2014–16. Niestety na rok bieżący
nie udało się wyłonić jednego wykonawcy.
Ten rok będzie więc nieco skomplikowany:
DGLP na poziomie centralnym zleciła obsługę
informatyczną, a każde nadleśnictwo z MPP
będzie musiało zadbać o przedsezonowy przegląd techniczny i serwis już we własnym zakresie, w ramach środków zagwarantowanych
w funduszu leśnym.
pasach przeciwpożarowych przy liniach kolejowych. Wymóg przekształcenia dotychczasowych pasów Kenitza (dwie równoległe
bruzdy po 2 m szerokości) w jedną czterometrową bruzdę wprowadziła ubiegłoroczna nowelizacja przepisów. Idzie to na tyle opornie,
że wkrótce roczny termin na dostosowanie
pasów do nowych wymogów zostanie wydłużony o trzy lata. Dopiero wówczas pasy
Kenitza mają ostatecznie zniknąć z Instrukcji
ochrony ppoż. w LP.
W jaki sposób, zgodnie z regulacjami obowiązującymi w LP, wycinać drzewa na poszerzanych pasach? Najwięcej doświadczeń
w tym zakresie zgromadziła RDLP w Zielonej
Górze. Inwentaryzacja na terenie nadleśnictw
wykazała, że w efekcie mają one do pozyskania na ogół niewielkie ilości – 80–2000 m3.
Po wylesieniu czterometrowy pas nadal pozostaje gruntem leśnym, nie wymaga wydzielenia i przeklasyfikowania użytku gruntowego
(kategorię Ls mają powszechnie np. znacznie
szersze drogi czy tereny pod liniami wysokiego
napięcia).
To samo rozporządzenie, które definiuje
kształt przykolejowych pasów ppoż., ustala
także 15-metrową strefę (od osi skrajnego toru)
bez drzew i krzewów. Niekiedy obejmuje ona
także fragmenty lasów różnej własności. Wraz
Wg obowiČzujČcych przepisów linii kolejowej powinna towarzyszyđ: a) 15-metrowa strefa
pozbawiona drzew i krzewów, b) czterometrowej szerokoƑci pas przeciwpoǏarowy i zmineralizowanej nawierzchni w odlegųoƑci 2–5 m od dolnej krawħdzi nasypu
Pasy przeciwpoŝarowe
i strefa bezdrzewna
Zainteresowanie podczas narady wzbudziła kwestia usuwania drzew na poszerzanych
Las Polski
8/2014
z wycinką na poszerzonych pasach ppoż. najczęściej odbędzie się także usuwanie drzew
w strefie bezpieczeństwa.
Rafał Zubkowicz
Ochrona przyrody
O martwym drewnie mówi się od lat.
Wydawać by się mogło, że powiedziano o nim już wszystko. Nic bardziej
mylnego. Pokazało to ogromne zainteresowanie konferencją „Rola martwego drewna w ekosystemach leśnych”,
na którą przybyło ponad 250 osób.
O
grom zainteresowania nie umknął uwadze
organizatorów. Otwierając konferencję,
prof. Henryk Żybura, dziekan WL SGGW,
mówił: – Martwi mnie tak duże zainteresowanie tym, co martwe. Ale jednocześnie cieszy – bo
by było martwe, najpierw musi być żywe.
Jolanta Błasiak (naczelnik Wydziału Ochrony Przyrody DGLP), która powitała gości
w imieniu Lasów Państwowych, także z zadowoleniem komentowała zarówno tłumnie przybyłych uczestników, jak i liczbę referatów
i plakatów. Odniosła się również do ważnej dla
LP daty. Dzień otwarcia konferencji zbiegł się
bowiem z oficjalnym rozpoczęciem obchodów
90-lecia Lasów Państwowych. – Uroczystości
inaugurujemy dziś konferencją pod patronatem
marszałek Ewy Kopacz zorganizowaną w Sejmie.
Nie „czy”, ale „ile”?
Dyskusja nie dotyczy już tego, czy pozostawiać
martwe drewno. Dziś mówi się o tym, ile i gdzie.
Jak przypomniał prof. Andrzej Grzywacz, biomasa roślin w lasach stanowi 98–99%. Siłą rzeczy musi pojawić się i martwe drewno. Jednak
to nie tylko problem przyrodniczy, ale także
ekonomiczny i społeczny. A głosy takie płyną ze
wszystkich stron.
– Martwe drewno to dziś temat modny, budzący emocje. Dlaczego? Bo przestał być tylko naukowy. Zyskał znaczenie np. planistyczne – mówił
Paweł Pawlaczyk z Klubu Przyrodników.
Jednak zanim na dobre rozpocznie się ta
dyskusja, konieczna jest nieco inna. Chodzi
o sprecyzowanie terminu „martwe drewno”
(patrz ramka). Zresztą jest to pierwszy wniosek
płynący z konferencji. Jednoznaczne określenie
w trakcie prac terenowych, co jest martwym
drewnem, a co nim nie jest (np. czy są to tylko drzewa martwe, czy także zamierające, czy
tylko części nadziemne, czy też podziemne)
bez stworzenia spójnej, niemal słownikowej
definicji, może przysporzyć wielu problemów.
W efekcie dwóch badaczy na tym samym
terenie może uzyskać różne wyniki inwentaryzacji, wynikające wyłącznie z problemu definiowania.
– Prędzej czy później dojdziemy do konsensusu, ile martwego drewna ma być. Ale
w tej dyskusji trzeba jednak pamiętać, że lasy
są gospodarcze – mówił Piotr Lutyk, naczelnik Wydziału Ochrony Ekosystemów RDLP
w Warszawie. – Ochrona tak, ale z podziałem
na funkcje. Niekoniecznie bioróżnorodność musi
być priorytetem w lasach gospodarczych.
Podobne głosy było słychać wśród uczestników: – Wielofunkcyjność tak, ale nie w każdym fragmencie lasów rozumiana tak samo.
Ale w dyskusji nt. ilości martwego drewna słychać było i inne głosy: – Ta dyskusja jest
w zasadzie zamknięta. Lasy mamy certyfikowane, a FSC wymaga, by 5% powierzchni pozostawiać do naturalnego rozpadu – mówił jeden
z uczestników.
Zatem wsz£dzie tyle samo?
Dziś zasoby martwego drewna w Polsce (patrz
tabela) szacuje się na 5,8 m3/ha, co stanowi
2,18% w stosunku do drzew żywych. Łączna
miąższość drewna martwego leżącego i stojącego
to 52,7 mln m3. Takie dane płyną z zaprezentowanych przez Janusza Dawidziuka, dyrektora
BULiGL, wyników kolejnej wielkoobszarowej
Zasoby martwego drewna w lasach róŝnej w§asnoĿci wg najnowszej aktualizacji wielkoobszarowej inwentaryzacji stanu lasów (wg BULiGL)
kategoria własności
drewno martwe
drzewa żywe
m /ha
m /ha
3
ogółem
udział drewna martwego
w stosunku do drzew
żywych w %
3
5,8
(2,7 m3/ha drewno leżące,
3,1 m3/ha drewno stojące)
266
2,18
Lasy Państwowe
5,3
272
1,95
parki narodowe
36,7
348
10,55
lasy prywatne
4,2
228
1,84
10
Fot. UZ (2)
Przewróci§o si£? Niech leŝy
Wynik pomiarów iloƑci martwego drewna
jest róǏny, w zaleǏnoƑci od zastosowanej
metodyki
inwentaryzacji stanu lasów wszystkich form
własności.
Uczestnicy konferencji ze zrozumieniem
przyjęli potrzebę zróżnicowania w rozprzestrzenieniu martwego drewna. Prof. Grzywacz
mówił: – W lasach zagospodarowanych jest
pięć razy mniej martwego drewna niż w lasach naturalnych. Mamy dziś w polskich lasach
2,2 mln wydzieleń. Przy takim zróżnicowaniu oczywiste jest, że muszą być różnice w ilości
martwego drewna. Weźmy pod uwagę chociażby strefy zagrożenia pożarowego, reżim ochronności itd.
Profesor zasygnalizował także później dyskutowaną zależność od metodyki pomiaru.
– Ilość martwego drewna to musi być suma działań czynników przyrodniczych, gospodarczych,
ale także zasad pomiaru zawartych w IUL.
Ekonomiczny aspekt rozważań można było
także usłyszeć z ust prof. Grzywacza: – Niektóre RDLP sugerują się tym, co mówią RDOŚ,
np. żeby martwe drewno w stosunku do zasobności stanowiło 10%. Niby niewiele. Ale popatrzymy na to w skali ogólnopolskiej: 10% zasobności polskich lasów to 230 mln m3, sześć etatów
rocznych pozyskania w całym kraju, ponad
35 mld zł. Czy możemy sobie na to pozwolić?
To kwestia do dyskusji.
We wnioskach pokonferencyjnych uznano,
że ilość rozkładającego się drewna powinna być
zróżnicowana w zależności od głównych funkcji wypełnianych przez konkretny kompleks
Las Polski
8/2014
Nekrodendrologia – nauka o martwym
drewnie. Takie, przyjęte z dozą humoru, hasło padło podczas konferencji. Czy doczekamy się uznania takiej dyscypliny naukowej,
pytali niektórzy uczestnicy? To jak zawsze
pokaże czas.
leśny. Jednocześnie uznano jednak, że aktualna
ilość tego drewna w naszych lasach jest niewystarczająca i w długim horyzoncie czasowym
powinna być zwiększana. Cenne było przypomnienie, że zasoby martwego drewna w lasach
to nie cel, a jedynie środek do celu, jakim jest
wspieranie bioróżnorodności.
Kolejnym krokiem po określeniu co jest
martwym drewnem (a ściślej co będziemy za
nie uznawać), miałoby być ujednolicenie sposobu pomiarów. O potrzebie stworzenia wspólnej metodyki przekonywał niejeden referat.
Z aptekarskŸ precyzjŸ
O tym, jak od sposobu pomiaru, wyboru metodyki zależy ilość martwego drewna, przekonywał m.in. Grzegorz Janas z RDLP w Katowicach
(referat publikowaliśmy w nr. 5/2014 „Lasu
Polskiego”).
Także Janusz Dawidziuk podkreślał dobitnie,
jak ważne jest już dziś poświęcenie kilku zdań
i podanie dokładnie zastosowanej w badaniach
metodyki. – Mierząc martwe drewno stojące,
przyjęliśmy, że choćby jeden żywy liść oznacza
drzewo żywe – mówił Bożydar Neroj z BULiGL.
Spory o ilość martwego drewna nie ustają,
mimo że dziś nawet nie wiemy dokładnie, czy
nasze zasoby martwego drewna są małe czy
duże. Tymczasem krytyczne ustawianie Polski
w międzynarodowych rankingach martwego drewna zdarzało się publicystom. – Chcąc
porównywać się z zasobami w Europie, musimy dążyć do unifikacji wskaźników – mówił
Jan Tabor z DGLP. Danych porównawczych,
uzyskanych wg jednolitej metodyki, dostarczy
za 2–3 lata monitoring wykonany w ramach
europejskiego projektu BioSoil Forest Biodiversity. Kilka lat temu na 438 powierzchniach
próbnych w Polsce zasoby martwego drewna
oszacowano na 9,6 m3/ha. To dwa razy więcej
niż pokazują dane WISL.
Na tym nie koniec. – Metodyka pomiarów
może posłużyć do naciągania statystyk. Bo przecież można by pomierzyć np. leżaninę poniżej
7 cm grubości. Dlatego powtarzam – zawsze
trzeba podać metodykę – podkreślał Dawidziuk.
A może wcale nie potrzeba dokładnie określać, ile martwego drewna pozostawiać?
– Były czasy, gdy każde suche drzewo z przyganą wpisywano do książki służbowej. Dziś
mamy naukowe podstawy, by martwe drewno
w lasach zostawiać. Problem to ilość tego drewna. Wg mnie podchodzimy do tego ze zbytnią
aptekarską precyzją. A przecież nie wszystko da
się zmierzyć, zważyć – mówił Ryszard Kapuściński, prezes LOP.
Może rozwiązaniem byłoby zaproponowane stworzenie modeli opartych na naukowych
danych? Miałyby one wytyczyć pożądany poziom martwego drewna w zależności od m.in.
siedliska, wieku drzewostanu i jego głównej
funkcji. Coraz częściej słychać, że za daleko
posunęliśmy się w rozumieniu wielofunkcyjności lasów i trzeba zweryfikować poglądy na
ten temat.
Czego oczy nie widzŸ,...
A co jeśli trzeba by oszacować też zasoby martwego drewna pozostającego w glebie?
Właśnie o szacowaniu biomasy korzeni referat prezentował Paweł Strzeliński z UP w Poznaniu (przygotowany wspólnie z Andrzejem
Jagodzińskim z Instytutu Dendrologii PAN
w Kórniku). W projekcie badawczym „Bilans
węgla w biomasie drzew głównych gatunków
lasotwórczych Polski” opracowano algorytmy
do szacowania ilości biomasy poszczególnych
części drzew. By je sporządzić, konieczne było
pozyskanie całych drzew przez ich wywrócenie
lub wypłukanie systemu korzeniowego z gleby.
Pomimo ogromnej staranności w pozyskiwaniu
systemów korzeniowych, nawet 20% pozostawało w glebie. Mimo to przyjęto, że część podziemna stanowi ok. 20% biomasy nadziemnej
drzewa.
Szacowanie części podziemnej przeprowadzono także w przypadku wielkoobszarówki.
Martwe… na ijmierì
Drewno w ujęciu biologicznym jest martwe i bardziej martwe być nie może. Stąd nie od
dziś słychać krytyczne uwagi wobec utartego już terminu „martwe drewno”. W polszczyźnie
brak jest dobrego określenia, które nie budziłoby negatywnych skojarzeń (jak w przypadku np.
gnijącego drewna). Niektórzy proponują więc, by mówić raczej „tzw. martwe drewno”, inni – by
używać terminu „drewno obumarłych drzew”. Problem nazwy znalazł swoje odzwierciedlenie
w pokonferencyjnych wnioskach.
Las Polski
8/2014
Jako Ǐe konferencja byųa jubileuszowa,
nie mogųo zabraknČđ urodzinowego tortu.
Sħkacze przypominajČce drewniane wyrzynki miųo zaskoczyųy uczestników
Mierząc pniaki, przyjęto podobnie jak w przypadku powyższych badań empirycznych, że część
podziemna to 20% grubizny i drobnicy części
nadziemnej oszacowanej na podstawie średnicy pniaka. Okazało się, że we wszystkich lasach
w kraju miąższość martwej części podziemnej
drzew to ok. 197,1 mln m3 (21,5 m3/ha). Czterokrotnie więcej niż to, co nad ziemią…
Ba§agan w tym lesie!
Gdy każdy leśnik już wie, co oznacza dla
ekosystemu martwe drewno, ogół społeczeństwa widzi raczej butwiejące suszki i gnijące
kłody. Nieuprzątnięte wykroty czy złomy to
zwyczajny bałagan i powód zarzucania leśnikom, że niedbale gospodarują powierzonym
mieniem. Jeden z uczestników, student leśnictwa, przytoczył historię „czyszczenia” lasów
z leżaniny przez okolicznych mieszkańców.
Nie rozumieją oni, że drewno może leżeć w lesie „po coś”.
– Mimo imponującego bogactwa referatów,
także w ujęciu instytucji reprezentowanych na
konferencji, smuci nieco fakt zbyt małej popularyzacji tematyki związanej z martwym
drewnem wśród społeczeństwa. Komuś z ulicy
mogłoby się wydawać: „ile można o tym mówić?”
– pytał retorycznie prof. Grzywacz. Ale, jak widać, trzeba mówić i to wiele.
Ostatni wniosek z dwudniowych dyskusji
dotyczył potrzeby zwiększenia poziomu wiedzy
społeczeństwa na temat martwego drewna.
Urszula Zubert
Tegoroczna konferencja „Aktywne Metody
Ochrony Przyrody w Zrównoważonym Leśnictwie”
(26–27 marca) miała charakter jubileuszowy – odbywała się po raz 10. Problematyce martwego drewna przysłuchiwało się przeszło 250 uczestników. Wygłoszonych
zostało aż 28 referatów, przedstawiono 39 plakatów.
11
Badania naukowe
Od ponad trzech lat Instytut Badawczy
Leśnictwa pracuje nad Leśnym Centrum Informacji (LCI). 9 kwietnia w siedzibie IBL w Sękocinie podsumowano
dotychczasowe prace nad projektem.
P
rojekt „Leśne Centrum Informacji – platforma informacyjna monitoringu środowiska
przyrodniczego” to platforma informatyczna
do gromadzenia, przetwarzania i udostępniania danych i wyników prac badawczych IBL.
Znajdą się w niej także np. serwisy mapowe
czy bazy publikacji. Zebranie rozproszonych
dziś naukowych baz danych IBL ma przynieść
wiele korzyści, m.in. zabezpieczyć dane przed
zniszczeniem, udostępnić informacje o zbiorach naukowych IBL społeczeństwu i ułatwić
dostęp do danych (a niektóre zbierane są przez
IBL nieprzerwanie od XIX w.). System udostępni też użytkownikom narzędzia analityczne
wspierające badania naukowe.
Początki LCI sięgają 2010 roku. Wówczas
IBL wystąpił o wsparcie w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka.
To pierwszy program UE, w którym IBL był
głównym beneficjentem, i pierwszy projekt informatyczny jednostki.
IBL solidnie przygotował się do „walki” o pieniądze (w sumie 10,65 mln zł) – dzięki temu na
żadnym etapie nie zakwestionowano podejmowanych działań. Do sporządzenia SIWZ wykorzystano firmy konsultingowe, a interfejs dla
LCI opiniowała profesjonalna firma reklamowa.
Poligon doĿwiadczalny
Tak duże środki pozwoliły zmodernizować infrastrukturę informatyczną IBL. Powstała nowa
serwerownia, pracownicy otrzymali nowy sprzęt
(wart ponad 2,5 mln zł; także urządzenia mobilne pozwalające na przesyłanie danych do centralnej bazy z terenu) i bogate oprogramowanie
(za prawie 2 mln zł). By móc w pełni wykorzystywać jego możliwości, odbyli ponad 50 szkoleń (w tym z GIS czy programu Statistica). – Nie
mogliśmy pozostawić pracowników samym sobie
– mówił Damian Korzybski, kierownik projektu. – Zainteresowanie szkoleniami było ogromne – wtórował mu Radomir Bałazy, kierownik
Zakładu Informatyki i Modelowania IBL.
12
Widocznym dla wszystkich elementem zmian
informatycznych stała się całkiem odmieniona
strona internetowa IBL (www.ibles.pl).
Budowa LCI zakończy się 30 kwietnia.
Wówczas ruszy wdrażanie projektu. Pełną funkcjonalność LCI osiągnie za trzy lata.
– Nasz projekt okazał się na tyle rozbudowany, że w całym instytucie może tylko kilka
osób nie miało z nim styczności – mówił prof.
Ryszard Szczygieł, przewodniczący Komitetu
Sterującego Projektu. – Co więcej był to prawdziwy poligon doświadczalny.
W podsumowującym tworzenie LCI seminarium, poza pracownikami IBL i przedstawicielami instytucji biorących udział w tworzeniu
systemu, udział wziął także dyrektor ZILP Piotr
Smiatacz. Jego obecność wiązała się z faktem
udostępnienia przez LP dostępu do części danych SILP. Oba systemy zostały zintegrowane
w taki sposób, że użytkownicy LCI będą mieli
dostęp do bazy danych w SILP – m.in. w zakresie danych taksacyjnych, adresów leśnych czy
słowników.
Choć dla leśnego świata powstające repozytorium leśnej wiedzy jest nowością, to podobne istnieją na świecie z dużym powodzeniem. W Polsce działa ich obecnie 23. Jedną
z największych baz w kraju jest Centralna Baza
Danych Geologicznych stworzona przez Państwowy Instytut Geologiczny. – Jesteśmy na tyle
eksploatowani, że dziś wpisując w wyszukiwarce
internetowej banalne hasło „baza danych”, wyskakujemy na piątym miejscu – mówił Wojciech
Paciura z PIG. Zaprezentował możliwości takich baz – w przypadku CBDG możliwy jest
dostęp do map (systemy są zintegrowane w czasie rzeczywistym np. z geoportalami), profili
litostratygraficznych, opisów wierceń itp.
Moje czy wspólne?
LCI budzi także pewne obawy. Dotyczą one
głównie ochrony własności intelektualnych.
Naukowcy będą mogli samodzielnie umieszczać
wyniki swoich badań już od pierwszych prac.
Od momentu pierwszego wpisu dane widoczne będą dla wszystkich uczestników projektu
badawczego mających dostęp do LCI. Obawy
rozwiewają pracownicy naukowi zaangażowani
w projektowanie platformy. – Trzeba pamiętać, że LCI to nie jest sposób na niekontrolowany
wypływ danych naukowych poza instytut. Oczy-
Fot. UZ
LeĿne Centrum Informacji
– gotowi do dzia§ania
Kierownik projektu Damian Korzybski
(w Ƒrodku), Piotr Goųos (z prawej) i Radomir Baųazy
wiście są hakerzy, ale sam system porządkuje
dostęp do danych. Widzimy, kto i w jakim zakresie zagląda do baz danych. Możemy regulować
dostęp przez katalogi otwarte lub kontrolowane
– mówiła Dorota Grygoruk, która testowała
LCI jako tzw. główny użytkownik.
– Jeżeli system ma sprawnie działać, musi się
zmienić mentalność i nastawienie – dodawała.
A czasu na to jest niewiele – w nowej perspektywie finansowej UE wymogiem będzie udostępnianie wytworzonej wiedzy na zasadach
tzw. wolnego dostępu.
Rozważanym sposobem na zachęcenie
naukowców do umieszczania treści w repozytorium miałoby być zobowiązanie z określonym limitem takich treści. – Projekt mocno wpływa na zmianę naszych przyzwyczajeń.
Na sposób prowadzenia badań naukowych:
z kartki na centralną bazę danych – mówił
Piotr Gołos, zastępca dyrektora IBL ds. ekonomicznych.
Do LCI przeniesiono już ponad 60 naukowych baz danych (m.in. baza danych klimatycznych, baza ze zbiorem entomologicznym,
wirtualny zielnik). Bazy są zintegrowane – poruszanie się pomiędzy nimi wymaga tylko jednego logowania do systemu.
Dane gromadzone w platformie będą
w pewnym zakresie dostępne nie tylko dla pracowników IBL, ale także, po złożeniu wniosku,
dla innych użytkowników.
Elementem LCI jest też platforma e-lerningowa, która umożliwi np. szkolenia prowadzone za pomocą Internetu, obsługę niestacjonarnych studiów doktoranckich czy prowadzenie
wykładów np. dla pracowników LP.
UZ
Las Polski
8/2014
Hodowla lasu
Sadzarka – rzeczownik rodzaju żeńskiego. Równie dobrze mógłby określać
kobietę pracującą przy sadzeniu. Jak
ujawniają bowiem przykłady poszczególnych nadleśnictw, mechaniczne sadzarki należą tam do rzadkości. Przy
zalesianiu i pracach na szkółce dominuje praca ręczna. Zanim skażemy sadzarki na dożywotnie niewykorzystanie,
przyjrzyjmy się im nieco uważniej.
Fot. D. Klawczyński
Czy potrzebne nam sadzarki?
N
ajprostsza definicja? Maszyna służąca do
mechanicznego sadzenia roślin. Ze względu na rodzaj wykorzystania wyróżnia się
sadzarki do sadzenia roślin bulwiastych (ziemniaki), cebulowych (tulipany), rozsad (młode
rośliny uzyskane po wysianiu nasion w szklarniach, na rozsadnikach, które przesadzane są
w stałe miejsca, np. ryż, tytoń, seler, kapusta)
oraz młodych drzewek. Leśnika oczywiście najbardziej interesują te ostatnie, szczególnie z otwartym systemem korzeniowym.
Katalog wymagaĬ
Można się spotkać z opinią, że leśne sadzarki
nadawały się do nasadzeń na terenach porolnych. Nie ma jednak przeciwwskazań, żeby
z tych maszyn korzystać także przy odnawianiu
zrębów – z takim przeznaczeniem były konstruowane. Oczywiście im mniej pniaków, tym
lepiej. Sadzenie jest wówczas bardziej wydajne,
pozostaje mniej nieobsadzonych fragmentów.
Ale i temu problemowi można zaradzić – o ile
jest taka potrzeba – dosadzając ręcznie.
Sadzarki zdecydowanie przyspieszają pracę.
Ta jednak musi zostać wykonana starannie,
a urządzenie powinno być sprawne i wyregulowane. Powtarzalny błąd przy pracy maszyną
będzie miał dużą skalę. W związku z tym sadzarkom stawia się różne wymagania. Przede
wszystkim jamka czy szczelina powinna mieć
takie wymiary, aby korzenie mogły ułożyć się
naturalnie, natomiast szyjka korzeniowa musi
znajdować się na głębokości jednego centymetra poniżej poziomu gruntu. Ważne jest także
zasypanie gleby po wsadzeniu małego drzewka
– cząstki ziemi powinny przylegać do korzeni.
Kolejny warunek to ugniatanie gleby, które nie
może uszkadzać korzeni, a jednocześnie musi
zapewnić odpowiednią jej zwięzłość w miarę równomiernie na całej głębokości korzeni.
14
Sadzarki od rzemieijlnika
Dwie sadzarki od pięciu lat wykorzystuje zul Mirosława Korabika, pracujący na terenie Borów
Tucholskich. Maszyny to w całości konstrukcja rzemieślnicza, wykorzystująca podajnik typu tarczowego. Aby uzyskać właściwą więźbę, koło podajnika (120 cm średnicy) dzieli się na równe części,
oznaczając odpowiednio kolorami na obwodzie. Ten prosty podział powoduje, że na twardym gruncie maszyna może sadzić w odstępach: 63, 75 i 125 cm (odległości zostały zmierzone na gruncie). Gdy w perspektywie zakłada się sadzenie mechaniczne, orząc zrąb, trzeba dostosować rozstaw
pasów do tych wielkości. Przy orce nie stosuje się pogłębiacza.
Każda z maszyn sadzi rocznie ok. 20 ha upraw, osiągając wydajność ok. 1 ha na 8 godz. pracy.
Praca jest bardziej wydajna, gdy teren jest płaski, równo zaorany i nie trzeba omijać kęp odnowienia naturalnego, biogrup itp.
Posadzone drzewka powinny znajdować się
w pozycji pionowej, dopuszczalne jest maksymalne odchylenie wynoszące 20°. Podczas
sadzenia sadzonki nie mogą ulegać żadnym
uszkodzeniom mechanicznym. W przypadku
małych sadzonek (do 25 cm) liczba uszkodzonych nie może przekroczyć 1%, zaś przy
sadzonkach średnich i dużych liczba tych
uszkodzonych nie może przekroczyć 3%.
Sadzarka powinna ponadto zapewnić uzyskanie równomiernej więźby, dopuszczalne
odchylenie od normy wynosi 20%. Poza tym
sadzonka po posadzeniu musi znaleźć się w lekkim zagłębieniu, natomiast gleba wokół niej
powinna być wyrównana i spulchniona.
Na szkó§k£ i do lasu
W leśnictwie wykorzystuje się kilka rodzajów
sadzarek. Mogą być zawieszane na trzypunktowym układzie zawieszenia ciągnika (TUZ),
samojezdne i doczepiane do ciągnika. Dwie
ostatnie konstrukcje stosuje się na szkółkach.
Te oparte na konstrukcji ramy zawieszanej na
TUZ to sadzarki leśne, umożliwiające unoszenie całego zespołu maszyny w sytuacji najazdu
na pniak. Sadzarka posiada dwa koła ustawione pod kątem, pełniące funkcję nie tylko kół
jezdnych, ale przede wszystkim zaciskających
posadzoną sadzonkę.
Zwykle tyłem do kierunku jazdy ustawione są siodełka (lub siodełko) dla obsługi pracującej na sadzarce. Po bokach znajdują się
miejsca, na których ustawiane są skrzynki
z sadzonkami. Nad stanowiskami pracowników znajduje się zadaszenie chroniące przed
deszczem czy słońcem. Robocze części to bruzdownik – nadaje kształt bruzdom, do których
trafiają sadzonki – i podajnik, który umieszcza
sadzonki w glebie (są też sadzarki bez podajnika) oraz koła dociskowe. Kroje przednie
zabezpieczają konstrukcję sadzarki przed nadmiernymi przeciążeniami.
Las Polski
8/2014
Fot. Arch. OTL Jarocin
Fot. B. Szpojda
Z podajnikiem i bez
Fot. Mat. reklamowe
Sadzarka bez podajnika – z racji na nieskomplikowaną budowę to ten typ dobrze nadaje się do zalesień. Na środku jej ramy zamocowany jest bruzdownik oraz, pod kątem,
dwa koła, których zadaniem jest dociskanie
sadzonki w bruździe. Sam bruzdownik jest
dociskany do gleby i unoszony nad przeszkodami (kamienie, pniaki) za pomocą siłownika
hydraulicznego zasilanego przez zewnętrzny
układ hydrauliki ciągnika. W tym typie sadzarki młode drzewko bezpośrednio do bruzdy wkłada pracownik. Przez to maszyna nadaje
się do sadzenia drzewek z odkrytym i zakrytym
systemem korzeniowym i umożliwia sadzenie
wysokich sadzonek.
Bardziej zaawansowane technologicznie są
sadzarki, w których ręcznie umieszcza się sa-
Podajnik sadzarki tarczowej GNKp
z tym rodzajem sadzarki musi posiadać bieg
pełzający.
W sadzarce do szkółkowania istnieją rozwiązania pozwalające bardzo precyzyjnie, nawet
do 0,5 cm, regulować gęstość sadzenia. Służą do
tego tarcze z różną liczbą chwytaków (od ośmiu
do 36), a także wymienne koła przekładniowe,
redukujące prędkość obrotu tarcz względem
prędkości jazdy maszyny.
Na rodzimych uprawach
Podajnik chwytakowy w sadzarce HydromaƟc Įrmy Egedal
Sadzarka tarczowa – tu rolę podajnika pełnią dwie ustawione skośnie tarcze, pomiędzy
które obsługa sadzarki wkłada sadzonkę. Obracając się, przejmują sadzonkę i umieszczają ją
w bruździe wyoranej przez redlicę.
Na szkó§ce
Sadzarka ogrodnicza z podajnikiem taƑmowym
Las Polski
8/2014
Sadzarki najlepiej znają szkółkarze – mozolne
szkółkowanie młodych drzewek, czyli rozsadzanie ich w odpowiedniej więźbie na pasach,
wykonuje się właśnie przy pomocy sadzarek.
Takim urządzeniem może być sadzarka typ M,
produkt popularnej duńskiej firmy Egedal.
Zbudowana z ramy głównej, którą podpierają
cztery koła stanowiące układ jezdny. Agregatowanie odbywa się za pomocą TUZ. Do takiej
konstrukcji przymocowanych jest pięć sekcji
sadzących – tyle, ile rzędów na taśmie szkółkarskiej. Siedzenia pracowników są usytuowane w taki sposób, aby swoim ciężarem dociskali
sadzonkę w bruździe. Ciągnik współpracujący
W Polsce do zakładania upraw leśnych najczęściej używana jest sadzarka L-76. Jej głównym przeznaczeniem są sadzonki, iglaste oraz
liściaste, o długości strzałki wynoszącej co najmniej 10 cm i systemie korzeniowym nie krótszym niż 20 cm. Sadzarka składa się z ramy,
bruzdownika, podajnika, kół dociskowych,
stolika podawczego oraz siedziska. Bruzdownik
wykonuje szczelinę o głębokości 30 cm i szerokości 10 cm u góry i 5 cm u dołu.
Fot. J. Szyguła
Koųa dociskowe sadzarki bez podajnika
Fot. Mat. reklamowe
dzonkę w podajniku, a ten przenosi ją do gleby (są też sadzarki automatyczne, gdzie ręczna
obsługa jest zbyteczna).
Sadzarka z podajnikiem taĿmowym – w tym
przypadku pracownik podaje sadzonkę na
taśmę, z której trafia ona do gleby. Podajnik
taśmowy rozpięty jest na rolkach, a na samej
taśmie podającej umieszczone są chwytaki,
które podtrzymują sadzonkę i przenoszą ją
do wykonanej bruzdy. Kiedy sadzonka trafia w docelowe miejsce, chwytaki rozwierają
się, a koła dogniatające okrywają ją glebą
i dociskają.
Sadzarka chwytakowa – zasada działania jest
podobna, a różni się mechanizm chwytakowy.
To obracające się koło zaopatrzone w różną liczbę chwytaków na sadzonki. Napęd mechanizmu chwytakowego przekazywany jest od koła
dogniatającego, co zapewnia kontrolę jednolitej więźby sadzenia.
Sadzarka L-76 pracujČca w NadleƑnictwie
Antonin
15
Polska sadzarka tarczowa GNKp
Sadzarki wracajŸ do §ask
O praktyce maszynowego sadzenia mówi
Jędrzej Szyguła z RDLP w Poznaniu:
W tym sezonie na terenie RDLP w Poznaniu
sadzarki pracowały w pięciu nadleśnictwach:
Antonin, Gniezno, Grodzisk, Syców i Włoszakowice. Ta ostatnia jednostka wyróżnia się
szczególnie. Zul, który działa na jej terenie,
posiada aż siedem sadzarek, którymi wykonuje niemal wszystkie odnowienia sosną. W naszych nadleśnictwach pracują sadzarki polskiej
konstrukcji L-76 i GNKp. Niektóre pozostają własnością nadleśnictw.
Konstrukcje sadzarek to nic nowego – L-76
wyprodukowano w Hajnowskich Zakładach
16
część sadzonki wkłada się między dwa płaty
koła, które zaciskane przez bocznej rolki przenoszą drzewko do bruzdy. Tam płaty koła się
rozchylają i sadzonka zostaje w gruncie. Więźbę
reguluje się poprzez odpowiednią częstotliwość
podawania sadzonek. W praktyce na obwodowej części koła zaciskowego rysuje się wyraźne
kreski w równych odstępach. To znak dla obsługującego, kiedy włożyć sadzonkę.
Wymagana wysokość części nadziemnej
drzewek iglastych powinna zawierać się w granicach 5–30 cm, zaś liściastych 10–60 cm.
Sadzonki z bryłką – maksymalnie do 50 cm
wysokości. Ograniczeniem jest długość korzeni, która nie powinna przekraczać 25 cm. Zbyt
długie będą się po prostu ukośnie sadowiły
w bruździe. Do obsługi tej sadzarki potrzeba
dwóch osób. Maszyna pracuje efektywnie nawet na powierzchniach z pniakami, jeżeli ich
liczba nie wynosi więcej niż 500 szt./1 ha.
Na porolnych
Sadzarka Egedal OK to przykład urządzenia
bez podajnika. Głębokość pracy redlicy wynosi
35 cm. Sadzarkę obsługuje jeden pracownik,
wkładając sadzonki bezpośrednio w bruzdę –
więźba sadzenia ustalana jest na częstotliwość
sygnału świetlnego emitowanego z urządzenia
znajdującego się w sadzarce. Maksymalna wielkość sadzonek to 60 cm. Wydajność sadzarki
wynosi 200–750 szt./godz. Współpracuje
z ciągnikiem uzyskującym moc przynajmniej
120 KM, posiadającym także przedni napęd.
To maszyna przeznaczona do odnawiania lasu na powierzchniach o średniej liczbie
pni, z usuniętą masą pozrębową lub w pasach
przygotowanych frezem glebowym. Służy także do zalesiania gruntów porolnych, bez mechanicznej uprawy. Może być wykorzystana
Przemysłu Maszynowego prawie 40 lat temu,
a GNKp została opracowana w Zakładzie
Techniki Leśnej IBL. Trzeba przyznać, że sadzarki dawniej były bardzo popularne, jednak w ostatnich latach zostały nieco zapomniane. W niejednym nadleśnictwie można
je oglądać w skansenie maszyn leśnych lub
izbie edukacyjnej. Wg mnie powodem takiej
sytuacji były zmiany na rynku pracy – pojawiło się wielu chętnych, by pracować przy
sadzeniu. Maszyny się zdekapitalizowały, a zepsutych nie miał kto naprawiać lub uznano to
za nieopłacalne. Teraz sytuacja znów się odmienia i miejmy nadzieję, że sadzarki staną się
bardziej popularne.
Na obszarze poznańskiej dyrekcji LP obserwujemy wzrostowy trend sadzenia maszy-
Sadzarka Egedal typ OK
do rekultywacji nieużytków czy obszarów zdegradowanych, zakładania podszytów i odnawiania młodników zniszczonych w klęskach
żywiołowych czy nasadzeniach przy zakładaniu: pasów ochronnych, plantacji energetycznych oraz barier przeciwwietrznych.
Jest wyposażona w redlicę z odkładnicami
wykonującymi bruzdy oraz przedni krój tarczowy, przeciwdziałający napotkanym przeszkodom (np. korzenie). Cienkie i zmurszałe
Fot. Mat. reklamowe
Fot. Arch. OTL Jarocin
Sadzarkę o masie 540 kg bez obciążników
obsługuje jeden pracownik. Lewe koło zaciskowe zostało wykorzystane do napędu podajnika.
Napęd zaś jest przekazywany za pośrednictwem
przekładni zębatej o przełożeniu 1,44 oraz
sprzęgła przeciążeniowego kołowego. Podajnik umożliwia sadzenie w odstępach 50, 60,
80 oraz 120 cm, a więźbę reguluje się poprzez
montowanie odpowiedniej liczby ramion, których może być 2–5.
Siły docisku kół na glebę można regulować
dzięki zmianie napięcia sprężyn śrubowych
zamocowanych do ramy wahliwej. Poza tym
dodatkowym elementem regulującym są także
obciążniki o maksymalnej masie 104 kg.
Polska sadzarka GNKp (wytwarzana przez
OTL Jarocin) może przydać się zarówno do
sadzenia sadzonek z odkrytym systemem korzeniowym oraz sadzonek hodowanych w pojemnikach.
Sadzonki do gruntu podaje koło, składające się z dwóch płatów z gumy pokrytej miękką
okładziną, aby nie uszkadzać drzewek. Zieloną
Fot. Mat. reklamowe
Hodowla lasu
Sadzarka Egedal typ HydromaƟc
nowego. W tym roku sadzarki wróciły np.
do Nadleśnictwa Gniezno. Wróciły, bowiem
nadleśnictwo było w posiadaniu dwóch maszyn, które od dawna stały nieużytkowane.
Zostały jednak wyremontowane i sprawdziły
się w terenie.
Sadzarkami sadzimy niemal samą sosnę.
W ubiegłym roku przy pomocy sadzarek obsadziliśmy 34 ha jednolatki (ręcznie wysadzono
1100 ha) oraz 47 ha dwulatki (ręcznie posadzono 190 ha).
Jakie są zalety sadzarek? Po pierwsze sadzenie jest bardziej dokładne. Człowiek po krótkim czasie pracy męczy się i w efekcie jakość
sadzenia na początku dniówki i pod jej koniec
jest znacząco różna. Szczególnie w przypadku
sadzonek z większym systemem korzeniowym,
Las Polski
8/2014
Fot. B. Szpojda
pnie podczas pracy sadzarki zostają przecięte,
nie stanowiąc większego oporu dla maszyny.
Sadzarka przeznaczona do zalesiania gruntów porolnych ugorowanych lub przygotowanych po orce lub głęboszowaniu to drugi produkt marki Egedal – Hydromatic (1200 kg).
Obsługę sadzarki przeprowadzają dwie osoby,
ale jeden pracownik też sobie poradzi.
Maszyna posiada chwytaki do sadzonek
zarówno z odkrytym, jak i zakrytym systemem korzeniowym. Sekcja z chwytakami jest
sterowana automatycznie, napęd odbywa się
hydraulicznie z układu zewnętrznego ciągnika
(min. 80 KM oraz przedni napęd). Pobór oleju
z ciągnika wynosi 25 l/min. Więźba ustalana
jest na panelu sterującym maszyny z licznikiem
sadzonek (50–400 cm). Maksymalna głębokość redlicy wynosi 35 cm, zaś maksymalna
wielkość sadzonek to 80 cm. Wydajność maszyny to 2500–3000 szt./godz.
Sadzarka RZS-2 to produkt południowych
sąsiadów (Leśny Zakład Doświadczalny Uniwersytetu w Brnie). To również maszyna bez
podajnika – jeden lub dwóch pracowników
(jeśli więźba jest gęstsza) siedzących w sunących po gruncie wózkach umieszcza sadzonki
bezpośrednio w bruździe, wprost między koła
zaciskowe. Maszyna jest zamocowana na TUZ,
ale wózki mają wahliwe zawieszenie i unoszą się
na przeszkodach. Maszyna może współpracować z ciągnikami o mocy powyżej 50 KM,
a także nawet z LKT-81. Czeska sadzarka nadaje
się do sadzonek z odkrytym systemem korzeniowym, jak i z bryłką. Dzienna wydajność to 0,5–
–1 ha, co przekłada się na liczę 3–4 tys. sadzonek.
Czeska sadzarka RZS podczas pokazu w NadleƑnictwie Zųotów
I to w zasadzie najpopularniejsze na polskim
rynku maszyny dla leśnictwa. Uzupełniają
je sadzarki ogrodnicze, które incydentalnie
można wykorzystywać do sadzenia na gruntach porolnych lub do sadzenia żywopłotów
itp. Są też specjalistyczne sadzarki do sadzenia
topoli i wierzby energetycznej (np. Spapperi
TP). Nie wymagają wcześniej przygotowania
gleby, a rozstaw rzędów wynosi 75–300 cm.
W Skandynawii konstruuje się sadzarki automatyczne, mocowane w miejsce głowicy
harvesterowej. Pracująca na żurawiu sadzarka
umożliwia pracę na odnowieniach nieuprzątniętych zrębów. To rozwiązanie dla sadzonek z bryłką, które wysadza się podobnie jak
z rurowego kostura do sadzenia, a zasobniki
z kilkudziesięcioma sadzonkami umieszczone
są na głowicy.
W Polsce przy sadzeniu zdecydowanie dominuje praca ręczna, a sadzarki należą do rzadkości. Te, które są w posiadaniu nadleśnictw,
pracują raczej niewiele. Może o tym świadczyć
przykład Nadleśnictwa Maskulińskie, w którym aktualnie sadzarka jest wystawiona na
sprzedaż. Dlaczego? Nie sprawdziła się i wiele
lat stała nieużywana, czekając na lepsze czasy,
które jednak nie nadeszły – dowiadujemy się
w nadleśnictwie.
Kolejny przykład to Nadleśnictwo Sarnaki, które proponuje wynajęcie sadzarki
do zalesień. Osoba, z którą się w tej sprawie
skontaktowałem, wydała się zaskoczona. Faktycznie sadzarkę można wynająć, jednak przez
długie lata i tak nie było zainteresowania.
Podobnie jak w poprzednim przypadku urządzenie stoi i czeka na wykorzystanie. I Nadleśnictwo Rytel, w którym wykorzystuje się
sadzarkę nie będącą produktem firmowym,
ale skonstruowaną własnoręcznie i w dodatku sprawdzającą się. Pracuje ona głównie na
terenach porolnych i uzupełniana jest pracą
ręczną. Bodaj najpopularniejsze są sadzarki
na terenie nadleśnictw RDLP w Poznaniu
(wi£cej w ramce) i Borów Tucholskich.
Bartosz Popczyński
gdy w pracę trzeba włożyć więcej wysiłku. Po
drugie, do sadzenia nierzadko angażowane są
przypadkowe osoby bez doświadczenia. Pracownik na sadzarce nie męczy się tak szybko,
a maszyna jak to maszyna, nie męczy się wcale
i zachowuje te same parametry sadzenia. Poza
tym jeśli firma leśna ma sadzarkę, to zwykle też
zatrudnia osobę, która zna tę pracę.
Nie ma żadnego wytłumaczenia, dlaczego
by nie stosować sadzarek na zrębach. Owszem, nad pniakami trzeba sadzarkę unieść,
ale w takich miejscach można sadzonki uzupełnić ręcznie (o ile w ogóle trzeba to robić).
Sadzarki radzą sobie na każdym siedlisku, gdzie
gospodarczy typ drzewostanu przewiduje
udział sosny i da się wjechać ciągnikiem. Na
uprzątniętych zrębach z niezbyt grubą warstwą
ścioły i ubogim runem można nawet poniechać przygotowania gleby. Przede wszystkim
sprostujmy mylną opinię, że sadzarka nadaje
się tylko na grunty porolne. To od początku były maszyny projektowane również na
zręby – w karcie informacyjnej napisano, że
nadają się do sadzenia na powierzchniach
zapniaczonych.
Wydajność sadzenia przy pomocy maszyny to 0,8–1,2 ha w ciągu ośmiogodzinnej
zmiany roboczej. Na gruncie porolnym mogłaby być nieco wyższa, ale ograniczeniem
i tak będzie manualna sprawność osoby,
która umieszcza sadzonki w podajniku. Tam
można by stosować zapomniany już nieco
model SLA-1 z dwoma stanowiskami roboczymi.
O jakości pracy sadzarek najbardziej
przekonują mnie spostrzeżenia z terenu. Od
14 lat prowadzę doświadczenie, w którym
obserwuję powierzchnie z sosną zarówno
jedno-, jak i dwulatką posadzoną ręcznie
i przy pomocy sadzarek. Obserwacje obalają
mit o wyższości sadzonek 1/0 nad 2/0. Jeśli
te drugie dobrze posadzić – a lepiej zrobi to
sadzarka – to na uprawie widać zdecydowanie lepsze efekty. Inny przykład pochodzi
z Nadleśnictwa Włoszakowice, gdzie na uprawach sadzonych sadzarkami udatność wynosi
corocznie 95%, a kiedy spadła do 92%, to
tam na miejscu uważano, że to słaby wynik. Każdy w terenie może porównać to do
udatności swoich upraw.
Notował: RZ
Kostur wciŸŝ popularniejszy
Las Polski
8/2014
17
Hodowla lasu
Zmiana udzia§u d£bu.
Dylematy
Każdy pracujący w Lasach Państwowych
obserwuje intensywny trend zwiększania udziału dębu w składach gatunkowych. Chciałbym przedstawić potwierdzenie tego faktu w statystyce oraz
skłonić do refleksji nad celowością
dalszego powiększania obecności dębu
w naszych lasach.
W
Pytania hodowli
Jakie dylematy pojawiają się w związku z hodowlą dębu i trendem wzrostu jego udziału?
Fot. A. Kwiatkowski
1978 r. została po raz pierwszy przeprowadzona aktualizacja stanu lasu w Lasach
Państwowych. Porównajmy ówczesne dane
z tymi, które w 2013 r. zostały uzyskane
w efekcie aktualizacji Wielkoobszarowej Inwentaryzacji Stanu Lasu. W ogólnym układzie
gatunkowym drzewostanów udział grupy gatunkowej dębu zwiększa się bardzo wyraźnie
z 5,5% w roku 1978 do 7,8% w roku ubiegłym. Widzimy też, że zmniejsza się udział
gatunków iglastych, co oczywiście ma swoje
odbicie we wzroście udziału gatunków liściastych ogółem.
Jeszcze bardziej rosnąca obecność dębu jest
dostrzegalna w drzewostanach I klasy wieku.
W tym przypadku jego udział zwiększył się
z 5,6% do aż 13,8%. Ten przeszło dwukrotny wzrost potwierdza, że ów trend i „moda” na
dąb faktycznie zapanowały w ostatnich latach.
Liczby potwierdzają tę tezę, która nasuwa się
jako efekt obserwacji w terenie.
Przeanalizowaliśmy analogiczne zmiany
również w ramach jednej z RDLP. Z racji dostępności danych porównanie dotyczy krótszego okresu, tj. zmiany udziału dębu w okresie 2001(2004)–2013 na terenie lasów RDLP
w Łodzi. To zestawienie pokazuje udział
dębu zarówno wg gatunków panujących,
jak i rzeczywistych. Jest to bardzo istotne;
pamiętajmy bowiem, że dąb wprowadzany
przy stosowaniu rębni gniazdowej zwykle
nie jest ujęty jako gatunek panujący. Jest to
dobrze widoczne w I klasie wieku. Bardziej
wyraźny wzrostowy trend udziału dębu widzimy więc w podsumowaniu sporządzonym
wg gatunków rzeczywistych. Gdybyśmy dysponowali danymi ogólnopolskimi także wg
gatunków rzeczywistych, wzrostowy trend
udziału dębu byłby zapewne jeszcze bardziej
widoczny.
Zacznijmy od tego, że decydując się na dąb,
decydujemy się na gatunek niewątpliwie trudny w hodowli.
Pod kątem wprowadzania dębu następuje
zmiana rodzaju rębni z zupełnej na gniazdową.
Jaka trudność organizacyjna i techniczna się
z tym wiąże, nie trzeba tłumaczyć profesjonalistom.
Dąb przy obecnym stanie zagęszczenia
zwierzyny bezwzględnie wymaga grodzenia,
zwykle – w dwóch nawrotach na tej samej powierzchni – najpierw grodzenie gniazd, a później całej powierzchni pasa manipulacyjnego.
Ponadto grodzenia powinny być utrzymywane
przez długi czas. To oczywiście przekłada się
na efekty ekonomiczne. Teoretyczny model
rębni gniazdowej zupełnej dobrze pasował do
rzeczywistości lasów niepodlegających presji
zwierzyny.
Poza tym czy dziś powiedzenie „zdrowy jak
dąb” jest aktualne? W ostatnich latach byliśmy
przecież świadkami dotkliwych chorób dębu,
określanych nawet jako „choroby łańcuchowe”, o licznych przyczynach.
Wreszcie istnieją też dylematy gospodarcze. Drewno dębowe pozyskiwane w młodszych klasach wieku jest mało atrakcyjne
rynkowo. Cieńsze sortymenty pozyskiwane
w młodszych klasach wieku trudno jest sprzedać. Długa kolej rębu – lub może raczej okres
rotacji – wynosi w przypadku interesującego
nas gatunku najczęściej ok. 140 i więcej lat.
To tyle, ile wynoszą dwie koleje rębu brzozy.
To daje do myślenia.
Nadal ekologizacja?
Gniazda dħbowe to w ostatnich latach bardzo powszechny widok. Czy w kaǏdej sytuacji warto
je zakųadađ na siedliskach BMƑw?
18
Wzrost udziału dębu następował w wyniku
ekologizacji gospodarki leśnej i był odpowiedzią leśników na potrzebę społeczną. Ale czy
wprowadzanie znacznego udziału dębu, szczególnie na siedliskach BMśw oraz uboższych
wariantach LMśw, jest wszędzie uzasadnione?
Trend ekologizacji spowodował, że zaczęliśmy
wprowadzać dąb od boru mieszanego aż po
żyzne, jak najbardziej adekwatne dla jego hodowli, siedliska. Nikt nie kwestionuje wprowadzania dębu właśnie na żyznych siedliskach.
Jednak wchodząc z rębnią gniazdową i dębem
na siedlisko BMśw, wiemy od razu, że ten gatunek nie osiągnie tutaj takich parametrów,
jak na siedliskach lasowych. Czy warto podejLas Polski
8/2014
Fot. R. Zubkowicz
Z wydawnictw
świadomością, że będzie on miał nieco gorsze
warunki wzrostu niż w teoretycznie pożądanej
rębni gniazdowej zupełnej.
Kolejne pytanie brzmi, w jakim stopniu
powinno się uwzględniać spodziewane zmiany klimatyczne przy ustalaniu udziału dębu
w odnowieniach? Wg różnych scenariuszy
prezentowanych przez uczonych europejskich wzrost średniej temperatury miałby
akurat spowodować, że dąb stanie się dominującym gatunkiem w naszym kraju. Ale tego
nie uwzględnialiśmy, promując dąb. Bardziej
motywowała nas ekologizacja gospodarki
leśnej. Dziś i ten aspekt trzeba rozważyć.
Brzoza, osika –
to teŝ drzewa
Brzoza to nie gatunek 2. kategorii. Warto o niej
pamiħtađ przy ksztaųtowaniu skųadów gatunkowych (Ƒrednia cena Brz W_STANDARD
z e-drewno w marcu br. to 225,30 zų/m3)
mować tam jego hodowlę? Czy nie ograniczyć
kosztownej rębni gniazdowej zupełnej na korzyść zupełnej, grodzić jednorazowo, a równolegle kształtować skład gatunkowy również
z udziałem domieszkowego dębu z pełną
Dąb nie wkracza w próżnię, a zajmuje miejsce
innych gatunków. Czy zbytnie zmniejszanie
udziału sosny (gatunku o bardzo szerokim zakresie tolerancji, plastycznego, m.in. w aspekcie
przewidywanych globalnych zmian klimatu)
nie jest ryzykowne? Czy z punktu widzenia
stabilności drzewostanów sosna nie będzie
konkurencyjna?
Wreszcie warto chyba zweryfikować powiedzenie „brzoza i osika kryją błędy leśnika”.
Moim zdaniem winniśmy trochę inaczej kształtować składy gatunkowe, także z myślą o brzozie. To jest gatunek, który nie cierpi od chorób,
przysparza dochodów i jest na nią zbyt.
Janusz Dawidziuk (BULiGL)
Zmiana powierzchniowego udzia§u gatunków w Lasach PaĬstwowych w okresie 1978–2013
Rok
Udział powierzchni (w %)
Lasy Państwowe ogółem
iglaste
liściaste
So
I klasa wieku (1–20 lat)
Db
iglaste
liściaste
So
Db
1978
81,1
17,9
71,6
5,5
86,1
13,9
78,8
5,6
1991
79,2
20,8
70,9
6,2
80,6
19,4
71,3
8,3
2004
76,7
23,3
69,2
7,2
67,8
32,2
61,5
12,8
2013
76,6
23,4
69,3
7,8
72,0
28,0
67,5
13,8
Zmiana udzia§u gatunków w RDLP w ¦odzi wg gatunków panujŸcych i rzeczywistych
w okresie 2001(2004)–2013
Udział w powierzchni (w %)
ogółem
Rok
iglaste
liściaste
I klasa wieku (1–20 lat)
So
Db
iglaste
liściaste
So
Db
wg grup gatunków panujących [%]
2004
84,3
15,7
83,5
5,6
70,4
29,6
69,6
10,8
2013
84,5
15,5
83,7
6,8
75,7
24,3
75,2
14,2
wg grup gatunków rzeczywistych [%]
2001
80,9
19,1
79,9
6,3
75,1
24,9
73,5
6,3
2013
77,9
22,1
76,8
9,2
60,6
39,4
58,7
9,2
Las Polski
8/2014
„Wyspa
kormoranów”
Włodzimierz Puchalski
ORWLP Lasy Państwowe
2013, album 178 s.
i audiobook MP3
Włodzimierz Puchalski to dla przyrodników,
a zwłaszcza pasjonatów fotografii, legenda.
To za jego sprawą o fotografowaniu przyrody
przyjęło się mówić „bezkrwawe łowy”. Książka
o tym tytule to chyba najbardziej dziś znane jego
dzieło. Sam Puchalski od strzelby nie stronił –
polował od dziecka. Jako fotograf uczestniczył
w polowaniach notabli, m.in. w tym zorganizowanym przez prezydenta Mościckiego, w którym w 1938 r. wziął udział Hermann Göring.
W czasie wojny Puchalski pracował jako leśniczy w Puszczy Sandomierskiej. Przez całe życie wykonywał czarno-białe zdjęcia. Nie był to
przypadek, cierpiał bowiem na daltonizm. Jedyne kolorowe fotografie zrobił podczas podróży
na Antarktykę. Zmarł właśnie na jej terenie
w trakcie jednej z naukowych wypraw.
Tytułowa wyspa to Wysoki Ostrów na Jeziorze Dobskim na Mazurach (teren Nadleśnictwa Giżycko). W dołączonym do audiobooka
albumie zebrano wszystkie zdjęcia z oryginalnego wydania z 1954 r., jednak audiobook
powstał na bazie II wydania z roku 1957.
Zgodę na wznowienie wyraziła córka autora –
Anna. ORWLP w Bedoniu w tym roku wyda
jeszcze w tej samej formie ostatnie dwa tytuły
„Zielonej serii” Puchalskiego: „Wśród trzcin
i wód” oraz „W krainie łabędzia”.
Zdjęcia w dołączonym do audiobooka albumie poddano cyfrowej obróbce (korzystano
ze zbioru z muzeum na zamku w Niepołomicach). Fotografie uzupełniono początkowymi wersami rozdziałów. Cała treść oryginału przekazana jest w formie nagrania. Opisy
przyrody przenoszą nas nad mazurskie wody,
wtapiamy się w klimat tamtejszych miasteczek.
Odgłosy natury zebrane przez Tomasza Ogrodowczyka przywołują na myśl leniwe wakacje.
Kreacje postaci sprawiają, że czytamy o nich
jak o starych, dobrych znajomych. A jest ich
w „Wyspie …” cała gromadka – ponad 30 osobowości. I choć zapewne niełatwo było stworzyć tak rozbudowane słuchowisko, efekt jest
doskonały. W dużej mierze to zasługa doborowej obsady: Włodzimierz Press w roli Puchalskiego, Anna Seniuk w roli żony, poza
nimi m.in.: Emilia Krakowska, Marian Opania
i niezastąpiony Jarosław Boberek. Obok profesjonalnych aktorów występują także amatorzy
UZ
– pracownicy LP.
19
Fot. A. Sawicki
Wywiad
Zewn£trzna opinia
to wielka korzyĿø
Leśny Zakład Badawczo-Doświadczalny Badenii-Wirtembergii to jeden z największych w Europie leśnych instytutów badawczych. O jego funkcjonowaniu
mówi dyrektor Konstantin von Teufell.
Instytut, którym Pan kieruje, jest nieposiadajŸcŸ osobowoĿci prawnej publicznŸ jednostkŸ badawczŸ, podlegajŸcŸ badeĬsko-wirtemberskiemu Ministerstwu Obszarów
Wiejskich i Ochrony Konsumentów. W czym
wyraŝa si£ podleg§oĿø?
Moim przełożonym jest minister rolnictwa,
a profil instytutu mieści się w zakresie spraw
ministerstwa. Nasze zadania to prowadzenie
badań w zakresie stosowanego leśnictwa, realizacja wieloletnich programów monitoringu
i wreszcie transfer efektów pracy naukowej
do praktyki leśnej.
Winniśmy także służyć radą w kwestiach
politycznych. Np. jeśli minister zamierza ustanowić nowy rodzaj wsparcia, musi znać ekonomiczną sytuację w leśnictwie. Posiadamy
sieć badawczą, która pozwala ustalić kondycję
ekonomiczną w prywatnym, komunalnym czy
państwowym leśnictwie Badenii-Wirtembergii.
Co oznacza podleg§oĿø w sensie organizacyjnym?
Dyrektor instytutu jest powoływany przez radę
ministrów. O wszystkich niższych stanowiskach decyduje natomiast minister. Formalnie
minister jest odpowiedzialny za angażowanie
wszystkich pracowników naukowych, ale praktycznie jest to efekt negocjacji między instytutem, jego dyrektorem i ministrem.
Pan kieruje instytutem juŝ 14. rok. Czy dyrektor FVA to stanowisko kadencyjne?
Nie, każde stanowisko kierownicze w jednostkach rządowych Badenii-Wirtembergii oznacza
status urzędnika służby państwowej, który po
wstępnym, pięcioletnim okresie pracy otrzymuje bezterminowy kontrakt.
Niektórzy pracownicy FVA także posiadają
status urzędnika służby państwowej. Tak jest
w przypadku kierowników naszych ośmiu zakładów naukowych. Inne osoby są zatrudnione
na umowach rządowych, ale nie posiadają tego
statusu, choć po 15 latach także otrzymują bezterminowy kontrakt. Wreszcie mamy pracow-
20
ników zatrudnionych czasowo przy projektach badawczych. Budżet każdego z nich pozwala zatrudnić na kilka lat właściwe osoby, bez
znaczenia czy profesorów, czy studentów – to
mają być specjaliści.
Muszę dodać, że reguły zatrudnienia obowiązujące urzędników służby państwowej nie
są wyjątkowe. Takim przywilejem cieszą się
w całych Niemczech wszyscy kierownicy jednostek rządowych, także w Gospodarstwie Krajowym ForstBW, które zarządza lasami państwowymi Badenii-Wirtembergii.
Instytut jest z nim ĿciĿle zwiŸzany.
Można powiedzieć, że jesteśmy częścią ForstBW.
Ale prawo leśne Badenii-Wirtembergii nakazuje nam wypełniać zadania nie tylko na rzecz
leśnictwa państwowego. Mamy wykonywać
prace badawcze i eksperckie na rzecz wszystkich lasów kraju. Podobnie jak ForstBW, które
w pewnym zakresie zajmuje się lasami wszystkich form własności: udziela porad osobom
prywatnym, zajmuje się zarządzaniem lasami
na rzecz samorządów. Wypełnia częściowo
rolę państwowej administracji. Trzeba przypomnieć, że państwowe lasy w naszym kraju
to jedynie 24% całości lasów. Ok. 39% to lasy
samorządowe i tylko nieco mniej prywatne.
jest brak wzrostu. System może niezbyt wygodny, ale ma jedną, dużą zaletę: środki na wynagrodzenia są przypisane do stanowisk. Jeśli więc
pensja na stanowisku rośnie, koszty są pokrywane z pieniędzy budżetowych. Np. gdy moja pensja jako urzędnika służby państwowej wzrośnie
o 1,5%, państwo zabezpieczy na to pieniądze.
Ten system zwalnia mnie z samotnej walki
o wzrost płac. O tym decyduje parlament.
Chcia§bym zapytaø o rad£ instytutu. O ile
wiem, w tym oĿmioosobowym gronie jest
trzech obcokrajowców.
Rada ma charakter kolegium doradczego,
a więc nie wydaje dyspozycji kierowniczych.
Spotykamy się dwa razy w roku w towarzystwie dwóch pracowników ministerstwa. Gdy
chodzi o wybór tych osób, wskazuje je dyrektor, a minister powołuje. Stąd też powinienem
dokonać mądrego wyboru, aby minister nie
miał wątpliwości.
Dlaczego obcokrajowcy? Zacznę od tego, że
podczas posiedzeń rady mówimy po niemiecku,
co ogranicza skład do osób z kręgu niemieckojęzycznego. Wg mnie istotne jest, by problemom naszego leśnictwa przyjrzeli się też na-
SkŸd instytut czerpie finanse?
Budżet landu Badenia-Wirtembergia, zatwierdzany przez parlament, zawiera pozycję, która
jest związana z instytutem. To nasze podstawowe środki, pokrywają 60% funkcjonowania. 25% to pieniądze pochodzące ze zleceń
na badania czy ekspertyzy zamawiane przez
ForstBW. Ostatnia część, jakieś 15%, to środki
pochodzące z konkursów na projekty badawcze
od różnych grantodawców.
Czy kwota ze Ŀrodków budŝetowych jest
sta§a co roku?
To interesująca kwestia. Z zasady bowiem są to
te same pieniądze, co oznacza, że problemem
Badenia-Wirtembergia
Pow.
w – 35
35,77 tys.
tys km2
Pow. lasów – 1,36 mln ha
Las Polski
8/2014
ukowcy z innych państw. Chcemy głosów ludzi
o innych horyzontach, ale znających się na tych
samych problemach. Jak np. głosu dyrektora
austriackiego instytutu leśnictwa, który ma podobną wielkość i zadania jak nasza jednostka.
To wzbogaca zakres naszych zadań.
Nie spotka§ si£ Pan przy tym z niech£tnŸ opiniŸ w rodzaju: „Cóŝ nam b£dzie jakiĿ Holender doradza§, czym mamy si£ zajmowaø”?
Nigdy. Proszę spojrzeć na leśne instytuty badawcze w Niemczech i w innych krajach Europy: czy one nie zajmują się podobnymi problemami? Wymiana międzynarodowa bardzo
pomaga, bo czyż mogę być pewien, że to akurat
we Fryburgu znaleźliśmy najlepsze rozwiązanie? Zewnętrzna opinia to wielka korzyść. Efekty naszej pracy będą lepsze, jeśli poddamy je
pod dyskusję z kolegami z Polski czy Holandii.
Ważne jest też, że członkowie naszej rady
nie są zapraszani jako przedstawiciele instytucji, ale ad personam. Chcemy wśród nas
konkretnego człowieka, a nie przypadkowego
reprezentanta nawet znakomitego ośrodka
naukowego.
Polski IBL, silna, dobrze wyposażona instytucja, też szuka zagranicznych partnerów. Bo to
przynosi korzyści.
W IBL pracuje ponad 200 osób. A ile zatrudnia FVA?
Mamy ok. 250 pracowników, ale co ważne – tylko połowę angażujemy na stałe. Pozostałym oferujemy zatrudnienie w projektach badawczych,
na które zdobyliśmy środki z różnych źródeł.
Oczywiście wolałbym zatrudniać na stale, ale to
wymaga pieniędzy i wolnych stanowisk.
W tym kontekście bardzo ważny jest kontakt z uniwersytetem. Wielu naszych naukowców, w tym szefów zakładów, jest jednocześnie
nauczycielami akademickimi. Mają przez to
najlepszą możliwość kontaktu z młodymi, zdolnymi ludźmi i wybranym mogą zadać pytanie:
czy chcesz pracować przy moim projekcie badawczym? Szukamy najlepszych i dlatego obecnie pracują u nas ludzie aż z 15 państw, na to
pozwala zatrudnianie na potrzeby projektów.
Dzięki temu możemy tworzyć naprawdę ciekawe zespoły badawcze.
Wspó§praca instytutu z uniwersytetem opiera si£ o tzw. model fryburski. Co to takiego?
To rodzaj kontraktu, jaki zawieramy z uniwersytetem. Uczelnia odnosi korzyść ze współpracy z silnym partnerem naukowym, który
udostępnia ogromny zasób danych badawczych i otrzymuje pomoc w prowadzeniu dydaktyki. My natomiast korzystamy dzięki konLas Polski
8/2014
Leśny Zakład Badawczo-Doświadczalny Badenii-Wirtembergii (FVA) we Fryburgu Bryzgowijskim
jest nieposiadającą osobowości prawnej publiczną jednostką badawczą, podlegającą badeńsko-wirtemberskiemu Ministerstwu Obszarów Wiejskich i Ochrony Konsumentów (niem. Ministerium für Ländlichen Raum und Verbraucherschutz). Jest zarazem ściśle powiązany organizacyjnie z Gospodarstwem
Krajowym ForstBW (niem. Landesbetrieb ForstBW), nieposiadającą osobowości prawnej organizacją
gospodarczą zarządzającą lasami państwowymi landu (ale sprawującą też określone funkcje administracyjne i podległej temu samemu ministerstwu).
Zadania FVA określa badeńsko-wirtemberska ustawa o lasach. Zgodnie z przepisami § 76 jest to wskazywanie możliwości racjonalnego wypełniania przez lasy różnych funkcji oraz badanie ekologicznych
powiązań między lasem a otoczeniem.
Organem doradczym FVA jest ośmioosobowe kuratorium (niem. Kuratorium), w którego skład wchodzą reprezentanci wydziałów leśnych uczelni wyższych, jednostek badawczych, administracji związanej z leśnictwem, właścicieli lasów, przemysłu drzewnego i innych sektorów. Kadencja członka
kuratorium trwa cztery lata. Kuratorium kontroluje ogólny rozwój FVA, jak również zgłasza własne propozycje dotyczące strategii i programów badawczych FVA. W obecnym składzie kuratorium
są nawet osoby spoza Niemiec: prof. James Kirchner (Szwajcaria), Harald Mauser (Austria) i prof. Frits
Mohren (Holandia). W posiedzeniach kuratorium uczestniczą także dyrektor ForstBW (który zarazem pełni funkcję kierownika Wydziału Leśnictwa w ministerstwie) i kierownik ministerialnego referatu ds. badań.
taktom i obecności w środowisku naukowym,
a wreszcie wychwytujemy najzdolniejszych
młodych ludzi do współpracy.
Dopiero wówczas podpisujemy roczny kontrakt dotyczący badań z ministerstwem. Zawiera on kwoty, liczbę personelu i inne środki.
Czy pracownik instytutu dobrze zarabia?
Tu znowu kłania się sytuacja, o której mówiłem na początku – nasze płace są częścią systemu wynagrodzeń pracowników instytucji
publicznych w Badenii-Wirtembergii. Dlatego
np. brak jest dysproporcji wynagrodzeń pomiędzy pracownikami terenowymi administracji leśnej a pracownikami FVA, co, jak wiem,
ma miejsce w Polsce. Młody naukowiec zarabia tyle co jego młody kolega w terenie.
Jakie sŸ mocne strony FVA?
Naszym dużym atutem jest system inwentaryzacji, na poziomie nadleśnictw i kraju. Służy
opracowywaniu istotnych i ważnych ekspertyz. Jesteśmy dobrzy w modelowaniu wzrostu
drzew, posiadamy wybitny zespół gleboznawców zajmujących się nawożeniem gleb oraz
ich uprawą. Nasz zakład ochrony lasu przygotowuje świetne ekspertyzy nt. kornika drukarza i chrabąszcza.
Mamy doskonałych ekspertów od ekonomiki leśnictwa, ponieważ, jak już mówiłem,
przygotowujemy cykliczne opracowania na
temat kondycji sektora leśnego. Oczywiście
w centrum naszej uwagi znajduje się hodowla
lasu – posiadamy przeszło 1000 powierzchni
badawczych w Badenii-Wirtembergii, z których część została założona przeszło 100 lat
temu. Dość młody jest zakład nauk społecznych, który zajmuje się społecznym odbiorem
lasów i leśnictwa. Podobnie zakład ochrony
przyrody, zajmujący się m.in. zagadnieniami
związanymi z Naturą 2000. Wreszcie zakład
użytkowania lasu.
Instytut jest cz£ĿciŸ organizacji zarzŸdzajŸcej lasami paĬstwowymi landu, finansuje
go zaĿ przede wszystkim ministerstwo. Kto
w takim razie ustala tematyk£ badaĬ?
Formalnie każdy projekt naukowy, który zaczynamy, powinien być zaakceptowany przez
ministra. Przedłożenie projektu ministrowi
poprzedza jednak proces planowania. Każdego
roku w czerwcu spotykamy się z przedstawicielami ministerstwa i przez dobrych parę godzin
prowadzimy negocjacje. Przedstawiamy nasze pomysły, a oni swoje oczekiwania. W tym
momencie nie zapadają żadne decyzje. Dopiero jesienią zaczynamy przygotowywać plan
na kolejny rok, uwzględniając przebieg tamtej
dyskusji. To dobre rozwiązanie: kreatywność
w zakresie badań naukowych nie jest mocną
stroną urzędników. Dlatego oni z uwagą wysłuchują naszych pomysłów, my zaś ich oczekiwań i w ten sposób, w dialogu, wypracowywana
jest tematyka badań.
Co dla instytutu b£dzie si£ liczyø w przysz§oĿci?
Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Myślę
jednak, że ważne będą zagadnienia związane
z ochroną przyrody w lasach – tego oczekuje
społeczeństwo. Stawiałbym też na inwentaryzację i ochronę lasu.
Rozmawiał: Rafał Zubkowicz
21
Leśna infrastruktura
Z pami£ci o histori£
W tym roku już po raz kolejny Nadleśnictwo Parczew bierze udział w Ogólnopolskim Konkursie „Modernizacja
Roku”. Warto wiedzieć, jak jesteśmy
postrzegani – podkreśla nadleśniczy
Mirosław Potapiuk.
O
MajŸ juŝ doĿwiadczenia
– Wszystkie obiekty konkursowe odwiedza specjalna komisja, która bezpośrednio ocenia jakość
wykonanych prac – opowiada nadleśniczy Mirosław Potapiuk. Nadleśnictwo Parczew po raz
pierwszy zgłosiło udział w konkursie w 2011 r.
i od razu z sukcesem.
Modernizacja siedziby
jednostki otrzymała wyróżnienie w kategorii
obiektów użyteczności
publicznej.
Budynek zbudowano
w 1960 r. na potrzeby
powstałego wówczas Nadleśnictwa Sosnowica.
Ówczesne technologie i materiały nie należały
do najlepszych, a ponieważ od momentu oddania do użytku wykonywano jedynie bieżące naprawy, dopiero modernizacja pokazała,
w jak złym był on stanie. Dlatego też koszt modernizacji, prowadzonej ze środków własnych
Lasów Państwowych, sięgnął 885 tys. zł.
Budynek został przystosowany do potrzeb
niepełnosprawnych: specjalny podjazd prowadzi do odpowiedniej wielkości drzwi wejściowych, tak samo przystosowane są te wewnątrz budynku. Działy, do których najczęściej
zaglądają petenci, tj. gospodarki leśnej, administracji, umiejscowione są na parterze budynku.
– Oprócz rozwiązań architektonicznych uwagę komisji zwróciła ciekawa aranżacja wnętrz,
jak też zastosowanie odważnych kolorów w wystroju biura. W końcowym werdykcie usłyszeliśmy, że wyróżnienie zostało przyznane za estetykę
wnętrz i funkcjonalność budynku biurowego, któ-
22
Przeszųo stuletnia leƑniczówka GoƑciniec przed... ...i po modernizacji
Fot. M. Potapiuk (5)
najwyższy laur – statuetkę i tytuł „Modernizacja Roku 2013” powalczy leśniczówka
Gościniec, której historia sięga 1910 r., oraz
ścieżka edukacyjna „Bobrówka”. Oba obiekty
to w skali lokalnej niezwykle ważne pamiątki
wielowiekowej historii leśnictwa, co nie pozostaje bez znaczenia w roku jubileuszu 90-lecia
Lasów Państwowych.
ry wykonano z uwzględnieniem miejscowych potrzeb – uzupełnia nadleśniczy.
To tu sŸ poczŸtki nadleĿnictwa
Zgłoszona do tegorocznej edycji konkursu
drewniana leśniczówka Gościniec liczy przeszło sto lat i ma ogromną wartość historyczną – to namacalne świadectwo długiej tradycji
państwowej administracji leśnej. Obiekt jest
położony we wsi Makoszka, z którą wiążą się
początki planowej gospodarki leśnej w okolicy Parczewa. W 1815 r. to Makoszka stała
się siedzibą administracji lasów rządowych Podleśnictwa
Parczew. Także po
odzyskaniu niepodległości, 10 grudnia
1918 r., tutaj właśnie
rozpoczął urzędowanie pierwszy polski
nadleśniczy Franciszek Demidecki.
– Kiedy w 1944 r.
spłonęła jedna z leś-
Jak przed laty... Piec kaŇowy w kuchni
leƑniczówki
niczówek, jej funkcję zaczęła pełnić stara gajówka w Makoszce. I pełni ją do dziś – przypomina nadleśniczy. – Lata intensywnego użytkowania sprawiły, że potrzebna była modernizacja
z prawdziwego zdarzenia.
Do kancelarii leśniczego Tomasza Wojtala
prowadzi oddzielne wejście. Leśniczy urzęduje tu w otoczeniu stylowych mebli, które
nawiązują do zabytkowego charakteru budynku. Drugim wejściem wchodzimy do części
Konkurs „Modernizacja Roku” odbywa się po raz 18. Nagradza realizację wyróżniających się przedsięwzięć budowlanych, propaguje i wspiera działania ratujące obiekty dziedzictwa narodowego.
Gdy nowe i przeciętne zastępuje stare stylowe i z historią, konkurs promuje taką modernizację i rewitalizację, w efekcie której następuje nie tylko poprawa walorów użytkowych, ale także estetyki. Statuetki przyznawane są w 15 kategoriach. Uroczystość ogłoszenia wyników odbywa się od lat na Zamku
Królewskim w Warszawie. W konkursie rokrocznie nagradzane są jednostki LP. Do 10 kwietnia wśród
finalistów edycji 2013 prócz N. Parczew znalazły się także:
N. Spychowo (RDLP w Olsztynie) – modernizacja Leśnego Ośrodka Edukacji Ekologicznej,
N. Kolbuszowa (RDLP w Krośnie) – modernizacja i rozbudowa leśniczówki Poręby Wolskie,
N. Zawadzkie (RDLP w Katowicach) – modernizacja Zespołu Administracyjno-Edukacyjnego w leśnictwie Zarzecze oraz modernizacja zbiornika małej retencji „Liszczok”.
Weryfikacja zgłoszonych obiektów zakończy się 30 kwietnia.
Las Polski
8/2014
Z nauki
Ekonomiczny wiek
r£bnoĿci sosny
Wybór odpowiedniego wieku rębności od
kilkuset lat budzi dyskusje. Badania dotyczące określenia ekonomicznego wieku rębności zostały przeprowadzone w Nadleśnictwie
Brzeziny (RDLP w Łodzi). W analizie wzięto
pod uwagę wyłącznie drzewostany z panującą sosną w wieku od 20 lat wzwyż i udziałem
powierzchniowym wynoszącym co najmniej
50%. Drzewostany użytkowane rębniami złożonymi zostały wyłączone z badań.
Fot. UZ
mieszkalnej. W kuchni uwagę zwraca piękny,
kaflowy piec. By podkreślić wartość historyczną obiektu, pozostawiono drewniane sufity,
nawet w łazience (ta jedynie została wykonana
wg współczesnych wzorów). Do zamieszkania
przez leśniczego i jego rodzinę przystosowane
zostało także poddasze.
Koszt nie był mały – 430 tys. zł (środki
własne nadleśnictwa), ale mały nie był też rozmiar prac. Budynek został uniesiony na nowej
podmurówce. Odtworzono drewnianą stolarkę
okienną, okiennice, drzwi. Zamiast niebezpiecznego eternitu na dach wróciło pierwotne
pokrycie – gont. Tak samo, jak na odnowione
wcześniej obiekty gospodarcze.
ľcieŝka
nad m§yĬskim stawem
Las Polski
8/2014
ciąć w momencie, kiedy
przyrost wartości produkcji zrówna się z odsetkami, które jesteśmy w stanie uzyskać np. na
lokacie bankowej.
Wyniki pokazały, że optymalny wiek r£bnoĿci dla sosny w NadleĿnictwie Brzeziny
waha si£ od 48 do 89 lat, w zależności od
przyjętej stopy procentowej (1–3 %). A przyjęty obecnie wg pul wiek rębności dla sosny
zwyczajnej w tym nadleśnictwie wynosi 110 lat.
Należy podkreślić, że wartości pozaprodukcyjne ze względu na swój niewymierny charakter
nie zostały wzięte pod uwagę w badaniach.
Teoria renty gruntowej rozwinięta przez
niemieckiego leśnika Martina Faustmanna w XIX w. ma zastosowanie do dziś m.in.
w takich krajach jak USA, Nowa Zelandia,
Kanada czy kraje skandynawskie. Z punktu
widzenia optymalizacji gospodarki leśnej teoria ta pozwala zmaksymalizować dochód netto
pochodzący z produkcji drewna i tym samym
powiększyć kapitał danego gospodarstwa.
Rafał Chudy
Ekonomiczny wiek rębności dla drzewostanów sosnowych według klas bonitacji
i stóp procentowych p
Ekonomiczny wiek rębności dla poszczególnych siedlisk został wyliczony jako wiek,
w którym stopa zwrotu od wartości kapitału leśnego (przyrost wartości drzewostanu)
zrównuje się z wysokością stopy procentowej
alternatywnej inwestycji o podobnym stopniu
ryzyka. Innymi słowy drzewostan należy wy-
p/bonitacja
[w %]
Ia/I
II
III/IV
1
78
80
89
2
62
64
75
3
48
54
65
odsetki od wartości produkcji
przyrost wartości produkcji
1 200
1 000
Wartość w [zł/ha/rok]
Drugim obiektem zgłoszonym przez nadleśnictwo jest ścieżka edukacyjna „Bobrówka”. Nazwę
bierze od rzeki, która płynie przez lasy między
Parczewem a Ostrowem Lubelskim. Dawniej
stały nad nią trzy młyny, tartak i karczma,
a także wspomniana wcześniej leśniczówka,
która spłonęła pod koniec wojny. Przy jednym
z młynów był jeszcze staw. Wszystko to w czasach gospodarowania przez pegeery zostało
rozebrane i zniszczone. – Zawsze mnie korciło,
by obiekty te odbudować – wspomina nadleśniczy Potapiuk.
Częściowo się udało. W 2011 r. zrekonstruowany został staw młyński, a rok temu powstała ścieżka edukacyjna (3,3 km), która go okala i łączy miejsca, gdzie stały młyny Gościniec
i Kozyra. Na trasie są też inne akcenty historyczne, jak miejsce po spalonej leśniczówce,
gdzie w 1944 r. stacjonowało dowództwo
27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Powstały mostki i punkty widokowe, obszerne miejsce postoju pojazdów, z miejscem na ognisko
i dużą, drewnianą wiatą, z której jednorazowo
może korzystać ok. 80 osób. Ponad kilometr
wędruje się po drewnianej kładce. – Barierki
zabezpieczające, odpowiednia szerokość i mijanki powodują, że na tej i pozostałej części trasy
bez problemów mogą się poruszać osoby na wózkach inwalidzkich – podkreśla nadleśniczy.
Modernizacja ścieżki „Bobrówka” kosztowała 820 tys. zł, z czego 675 tys. zł to dofinansowanie z NFOŚiGW.
– Dlaczego teraz startujemy w konkursie?
Myślę, że warto poznać ocenę osób, które nie pracują w branży leśnej. Warto wiedzieć, jak jesteśmy
postrzegani. Zewnętrze spostrzeżenia są dla nas
cenne i wiarygodne. Pozytywna ocena konkursowego jury będzie potwierdzeniem tego, że nadleśnictwo idzie w dobrą stronę.
Małgorzata Kołodziejczyk
€ródųo: Piekutin J., Skrħta
M. 2012. Ekonomiczny
wiek rħbnoƑci drzewostanów sosnowych. Sylwan
156 (10): 741о749, 2012
EWR
800
600
400
200
0
–200
0
10
20
30
40
50
60
70
80
90
100
110
120
wiek drzewostanu
23
Lasy prywatne
– Dziś nie zdecydowałbym się na zalesia- Zasia§ nie owies
jestem budowlańcem, ale minie – wyjawia Henryk Bogucki z Między- –łośćZ dowykształcenia
lasu kiełkowała we mnie od dawna. Do
rzeca Podlaskiego. W przeciwieństwie pracy związanej z zalesianiem przygotowywałem
do pierwszych lat funkcjonowania za- się poprzez uważną lekturę fachowych książek.
w trakcie zalesień wiele cennych wskazówek
lesień w ramach PROW, dziś trudno bo- Już
otrzymałem od Bogdana Gałki z Nadleśnictwa
wiem mówić o opłacalności.
Międzyrzec, który zajmuje się sporządzaniem
Z
alesianie dwóch pierwszych hektarów rozpoczął jeszcze w 2002 r., korzystając z tzw.
ustawy Żelichowskiego (ustawa o przeznaczeniu gruntów rolnych do zalesienia z 2001 r.).
Zalesienie kolejnych 30 ha odbywało się sukcesywnie w latach 2004–08 w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Leśne
działki, na których można oglądać dziś ładny
młodnik, znajdują się na terenie gmin Międzyrzec i Drelów w woj. lubelskim.
planów zalesień dla osób korzystających z PROW
– mówi Henryk Bogucki z perspektywy czasu.
Część gruntów należała do niego, trochę
odziedziczył po rodzicach, pozostałe dokupił.
Wcześniej na gruntach V i VI klasy przez kilka lat siał owies i żyto, jednak działki położone
były w sąsiedztwie lasów, przez co pielęgnacja
i zbiór stawały się nieopłacalne, bo zasiewy
niszczyła zwierzyna. Zdecydował, aby inaczej
zagospodarować grunt, a przy okazji na tym
zarobić. Z perspektywy czasu wie, że w tamtym
okresie naprawdę się to opłacało.
Know-how od leĿników
Zgodnie z przepisani zwrócił się do Nadleśnictwa Międzyrzec, gdzie złożył podanie wraz
z niezbędnymi dokumentami. Od początków
dotowanych zalesień to nadleśnictwa sporządzały plany zalesieniowe. – Otrzymałem wiele fachowych wskazówek, m.in. jakie gatunki
i w którym miejscu posadzić. Kiedy po pewnym
czasie przychodziło nanieść poprawki, bo sadzonki wypadały i trzeba było wprowadzić nowe,
zawsze mogłem liczyć na merytoryczne wsparcie
pracownika nadleśnictwa – mówi.
Od początku współpraca z nadleśnictwem układała się bardzo dobrze, a jeśli pojawiały się kwestie, które należało szybko
rozwiązać, robił to wspólnie z leśnikami. Nie
miał problemów z tzw. biurokracją, wiedział,
co ma robić, jakie dokumenty złożyć, zawsze
też mógł zwrócić się do nadleśnictwa z wątpliwościami.
Mniejsze powierzchnie zalesiał samodzielnie z rodziną, jednak to okazywało się trudne.
Posadzić trzeba szybko, a wówczas do pracy
potrzeba sporo ludzi, którzy najlepiej jeśli trochę się na tym znają. Większość zalesień wykonali więc pracownicy zakładów usług leśnych.
Szlak zrywkowy w dziewiħcioletnim mųodniku, zaprojektowany na etapie zakųadania
uprawy
24
Zalesione w teorii
Nie zawsze szło z górki. Henryk Bogucki przywołuje sytuację, kiedy nadleśnictwo nie mogło
Fot. M. Kołodziejczyk (3)
Zalesianie.
Czy to si£ jeszcze op§aca?
Henryk Bogucki jest wųaƑcicielem 32 ha lasu
posadzonego dziħki dotacjom
zapewnić odpowiedniej liczby sadzonek, by
wszyscy rolnicy, którzy chcieli zalesiać, mogli
zaopatrzyć się w materiał sadzeniowy. Ten musiał być konkretnego pochodzenia, zgodnie
z zasadami regionalizacji.
– Nie była to wina nadleśnictwa. Po prostu
nie było planowania, ilu chętnych zgłosi się po sadzonki. Najwięcej kłopotu miałem z sosną, na
szczęście okres ten trwał krotko – podkreśla.
Na gruntach rolnych V i VI klasy posadził
głównie sosnę, ale też modrzew, sporo świerka,
brzozy, olszy i dębu. W początkowym okresie
sadził także dąb czerwony, ale ten jako nierodzimy w kolejnym rozporządzeniu został skreślony.
Właściciel lasu wskazuje na linie wysokiego napięcia ciągnące się przez obszar zalesianych działek. Z tego powodu z jednej działki
(2,40 ha) wyłączono 28 arów. Do dzisiaj nic
tam nie rośnie, a właściciel tego gruntu nie
ma z niego żadnych korzyści. – Uważam, że ta
powierzchnia powinna być wyłączona z płatności
jeszcze przez zalesieniem działki. Do 2008 r. tej
powierzchni nie wliczało się do płatności – mówi
pan Henryk, który w teorii zalesił ok. 32 ha
gruntów rolnych, ale zostały z tego wyłączone grunty z przeznaczeniem na rowy, doły czy
linie wysokiego napięcia.
Co rok to wniosek
Henryk Bogucki wskazuje też na mankamenty biurokratyczne: – To nonsens, że co roku
musimy składać wniosek o dopłatę w ARiMR.
Las Polski
8/2014
To istotny problem, bo jeśli ktoś nie zrobi tego
w wyznaczonym terminie, nie otrzyma dopłat
w kolejnym roku. A przecież areał został zalesiony, odebrany i skontrolowany. Uprawa co
roku jest ta sama, podobnie jak skład gatunkowy. Wg Boguckiego ta procedura mogłaby być
zdecydowanie uproszczona, czego przykładem
uprawy, które sadził jeszcze w ramach ustawy
Żelichowskiego. Tamte grunty zostały zalesione, odebrane i skontrolowane, a dopłaty raz
w miesiącu wpływają na konto zalesiającego
(w zalesieniach finansowanych z PROW wypłacane są raz w roku). Żadnych corocznych
wniosków nie trzeba.
Właściciel lasu sygnalizuje też potrzebę edukacji. Np. gdy po pięciu latach trzeba wykonać
czyszczenia, w profesjonalny sposób warto by
wyjaśnić rolnikom, jak to robić. Szkolenia mogłyby mieć miejsce w tych nadleśnictwach, do
których beneficjanci składali wnioski.
Bez ubezpieczenia
– Nie wiem, dlaczego w Polsce nie ma ani jednej firmy ubezpieczeniowej, która zechciałaby
taki młody las ubezpieczyć – zwraca uwagę Henryk Bogucki. Praktyka ubezpieczania lasów
istnieje np. w Skandynawii. Ale gdy Bogucki
zwracał się do licznych agencji ubezpieczeniowych w Polsce, wszędzie słyszał: – Lasów nie
ubezpieczamy.
Jak podkreśla, zagrożenie pożarowe jest na
tym terenie duże. A przecież wymogi są takie, że z roku na rok nie można się z PROW
wycofać „bo tego lasu już nie ma”. Jeśli ktoś
dostał dopłatę, w razie klęski musi konsekwentnie odbudować uprawę. A zarazem,
co oczywiste, ponieść dodatkowe koszty. Tyl-
Jak zmienia§y si£ finansowe warunki zalesiania w latach 2001–13
ustawa Żelichowskiego
zalesienie
PROW 2004–06
nieodpłatne sadzonki
premia
pielęgnacyjna
brak
ochrona przed
zwierzyną
brak
4300–5900 zł/ha
8/2014
4160–6260 zł/ha
wypłacana przez 5 lat
420–750 zł/ha
970–1360 zł/ha
koszty grodzenia
2400 zł/ha
2590 zł/ha lub 6,50 zł/mb
lub jako dodatek do premii pielęgnacyjnej
280–350 zł/ha
190–700 zł/ha
Ekwiwalent/premia zalesieniowa
okres wypłat
stawka roczna
do 1 ha
do emerytury, maks. 20 lat
20 lat
1800 zł (do 10 ha)
600 zł (10–20 ha)
300 zł (20–30 ha)
15 lat
1400 zł
1580 zł
warunki
dodatkowe
stawka wyższa o 50%
w przypadku likwidacji
gospodarstwa rolnego
stawka spada do 360 zł,
gdy dochód z rolnictwa
poniżej 20%
premia dostępna tylko,
gdy dochód z rolnictwa
wyższy niż 25%
waloryzacja
tak, o wskaźnik inflacji GUS*
nie
nie
* Stawki skorygowane o wskaźnik inflacji do roku 2013 dziś wynoszą odpowiednio: 2443 zł, 814 zł, 407 zł.
ko w wypadku suszy czy powodzi wydatki są
zwracane. Zdaniem Henryka Boguckiego niejeden właściciel lasu gotów byłby zapłacić
składkę, by móc spać spokojnie i nie myśleć,
co będzie, kiedy młodnik strawi ogień.
Może też po części z tego powodu przy
każdej z dwu-, trzyhektarowych zalesionych
działek pan Henryk w leśną przestrzeń wkomponowuje drewniane kapliczki. – To wyraz
naszej wiary i wdzięczności Bogu. Kiedy stawialiśmy je i prosiliśmy księdza o poświęcenie zarówno kapliczek, jak i zalesionych działek, było to
święto całej mojej rodziny – podkreśla.
KaǏdej wiħkszej uprawie Henryka Boguckiego towarzyszy krzyǏ lub kapliczka poƑwiħcona –
tak jak zalesiany grunt – przez ksiħdza
Las Polski
PROW 2007–13
(schemat I grunty rolne)
Nie kalkuluje si£
– Na początku liczyłem wszystko z przysłowiowym ołówkiem w ręku – mówi właściciel.
Dzięki temu może bez wątpliwości stwierdzić,
że jeśli nie liczyć własnej pracy i zaangażowania, zalesianie gruntów rolnych na pewno się
opłacało.
Początkowo miał problemy z pielęgnacją.
Dla prywatnej osoby nie jest to zwykłe hop-siup, kiedy w krótkim czasie trzeba np. wykosić
ponad 20 ha upraw – wynająć ludzi i zapłacić
im z własnej kieszeni. Podobnie w przypadku
grodzenia, szczególnie dwu-, trzyhektarowych
działek.
– W okresie, kiedy grodziłem, nie zarobiłem,
ale i nie ponosiłem strat. Wynik zbliżał się do
zera – mówi Henryk Bogucki. Ale gdyby przyszło grodzić uprawy dzisiaj, uważa, że trzeba
byłoby do tego dołożyć, bo zdrożała i siatka,
i koszt słupów. Podrożały też sadzonki, stawki, jakich oczekują zule. Tymczasem jedno
cały czas stoi w miejscu jak zaklęte – kwoty
wymienione w PROW-owskim rozporządzeniu zalesieniowym.
Dziś podstawowa płatność dla właściciela
gruntu zalesianego w ramach PROW 2007–13
to 1580 zł/ha i do tego limitowana wysokością dochodów z rolnictwa. Kiedy pan Henryk porównuje to z warunkami, jakie dawała
tzw. ustawa Żelichowskiego, uważa, że to stanowczo za mało – wg tamtych reguł dopłaty
wypłaca się przez 20 lat i co roku waloryzuje.
Natomiast od 2007 r. w przypadku zalesień
z PROW okres wypłaty dopłat o niezmien-
25
Z praktyki edukatora
O zalesieniach mówi Bogdan Gałka z Nadleśnictwa Międzyrzec:
Bardzo istotnym problemem jest brak sadzonek niektórych gatunków – zmusza to
nadleśnictwo do wykonywania aneksów
planów zalesieniowych. W latach 2007–13
w ramach PROW w obszarze nadleśnictwa
zalesiało od 6 do 36 osób (zalesiły w sumie
204 ha). Nie posiadamy zawczasu informacji o wielkości zalesień na kolejne lata, co
pozwalałoby zaplanować produkcję materiału sadzeniowego.
Ważną sprawą jest również poprawne ustalenie powierzchni zalesienia. Nadleśnictwo,
które przystępuje do opracowania planu
zalesienia, powinno dysponować rzeczywistą powierzchnią gruntu przeznaczonego
do zalesienia. W wielu przypadkach różni
się ona od powierzchni ewidencyjnej działki. Powierzchnia ta powinna być ustalona
w porozumieniu z ARiMR.
Zasady odbioru zalesień reguluje porozumienie pomiędzy ARiMR i PGL LP. Ale
w ostatnich latach odbiór tych prac odbywa
się niebywałe skrupulatnie, z wręcz aptekarską
dokładnością. Ma to wpływ na termin odbioru
prac, konieczność dokonywania aneksów.
nej wysokości skrócono do 15 lat, a w perspektywie ma być już tylko 12.
– Przypuszczam, że z tego powodu nie będzie
zbyt wielu chętnych do zalesiania. Na raz zalesionej ziemi będzie już tylko las. A jeśli rolnik potrafi
na podobnym arealne w miarę dobrze gospodarować, dostanie nie tylko znacznie większe dopłaty
rolne, ale i na bieżąco pieniądze ze sprzedaży
płodów rolnych – podsumowuje.
Zalesia§, ale…
– Gdybym dzisiaj miał zaczynać wszystko od początku, nie zdecydowałbym się na to – twierdzi
z przekonaniem Henryk Bogucki. Po przeanalizowaniu sytuacji ekonomicznej dochodzi do
wniosku, że zalesienia w ramach PROW nie
opłacają się. W przypadku sadzenia lasu wszystko, co z tym związane, poszło w górę – droższe
są grunty, sadzonki, pielęgnacja, grodzenia.
– No i wreszcie pytanie: jakie będę miał korzyści z lasu po kilkunastu latach dopłat? Żadnych. Nim pojawią się pierwsze zyski, będzie to
tylko dodatkowa praca – podsumowuje właściciel 32 ha lasu.
Małgorzata Kołodziejczyk
26
Dobry dotyk
Jak zaspokajać naturalne potrzeby dzieci,
takie jak np. chęć przytulenia, i nie być posądzonym o złe skłonności?
Na zakończenie zajęć czterolatka pyta: – Czy
mogę Panią uściskać? W czasie zajęć przy stole
jakieś dziecko wdrapuje się na moje kolana.
Jedno z dzieci w czasie spaceru przewróciło
się i zaczyna płakać – automatycznie chcę je
przytulić. Na pewno wiele razy spotkaliście
się z taką sytuacją w codziennej pracy edukatora. Co wtedy?
Naturalnie, samoczynnie przyjmujemy wyrazy sympatii od dzieci, rozumiemy ich potrzebę
kontaktu i bezpieczeństwa. Niestety, w dzisiejszym świecie, w kształtowanej przez media
rzeczywistości, to co naturalne i normalne przestaje być tak postrzegane. Szczególnie duży problem mają edukatorzy mężczyźni. Z rozmów
z kolegami i koleżankami edukatorami leśnymi wiem, że często nie wiedzą, jak się zachować. Takie obawy są zupełnie normalne, przecież możemy nie tylko bać się reakcji otoczenia,
ale zwyczajnie nie lubić przytulania.
Poprosiłam znajome (psycholog i pedagog – obie z wieloletnim doświadczeniem)
o pomoc w wyjaśnieniu tej sprawy. Oto czego się dowiedziałam. Dotyk wychowawczy,
czyli związany z procesem wychowania, powinien być aseksualny. Ten zmysł jest bardzo
ważny w procesie poznawania świata, dla stymulacji rozwoju mózgu, polepszenia koncentracji. Doznania dzięki zmysłom „czynnym
od zawsze” warunkują zaspokojenie podstawowych potrzeb psychicznych zarówno dzieci, jak i dorosłych. Są źródłem przyjemności
i bezpieczeństwa. Dotyk uczestniczy w komunikowaniu się z innymi, w przekazywaniu
informacji i emocji. Dziecko rozwija się prawidłowo tylko wtedy, gdy jest „połączone”
z drugim człowiekiem, który jest dla niego
źródłem bezpieczeństwa i energii psychicznej.
Początkowo łączność ta jest głównie dotykowa i ulega ewolucji – od kontaktu dotykowego całym ciałem (reakcja przywierania),
poprzez dotyk (pogłaskanie i trzymanie za
rękę), kontakt wzrokowy, pieszczotę słowną,
piosenkę, rozmowę. Potrzeby kontaktu i jego
formy zmieniają się z wiekiem, jednak nieza-
spokojenie potrzeb kontaktu fizycznego wywołuje zaburzenia zachowania nawet u ludzi
dorosłych.
Oczywiście możemy dziecku odmówić,
ale zamiast tego chyba lepiej przekierować tę
energię i naturalną potrzebę dziecka na obszary akceptowalne przez niego i otoczenie.
Jak więc zaspokajać takie potrzeby i nie
być posądzonym o niebezpieczne skłonności?
Przeprowadzić gry i zabawy, w czasie których
dzieci się dotykają lub dotykają dorosłych.
Na przykład powitanie i pożegnanie na wzór
Fot. A. Wierzbicka
Liczba sadzonek
i rozmiar powierzchni
niedźwiadków, lisów lub innych zwierząt.
Zajęcia w parach i wspólne udawanie drzewa
w czasie wiatru. Mnóstwo w tym śmiechu
i zabawy, nikt nam nic nie wytknie, a jeszcze zaspokoimy potrzeby rozwojowe dzieci i unikniemy trudnych sytuacji. Niemniej
warto pamiętać, że każdy z nas musi sam wypracować sposób – drogę zgodną z jego osobowością i temperamentem.
W kolejnych felietonach będziemy prezentować różne gry i zabawy wymyślone przez
edukatorów z SEL-u, wiele z nich będzie spełniało kryterium rozwoju przez dotyk.
Anna Wierzbicka
Jeśli macie pytania lub problemy
związane z praktyką edukatora bądź
jeśli interesują Was konkretne tematy,
piszcie na adres: [email protected].
Tytuťy ksiœŔek dla tych, którzy chcieliby uzbroiì si w fachowœ wiedz psychologicznœ: Olechnowicz. H. red.
1988. „U Œródeť rozwoju dziecka”; Kohnstamm R. 1989. „Praktyczna psychologia dziecka”; Lange R. 1975.
„Podr cznik kinetogra°i”; Bochdanowicz M. 1991. „Psychologia kliniczna dziecka w wieku przedszkolnym”.
Las Polski
8/2014
Nauczyciele lasu
Ojciec pokoleĬ leĿników
Białowieża
Z nauczaniem lasu zetknął się jako techniki (GPS, komputery, drukarki, mapy
numeryczne). Uczniom pozostawało zatem
uczeń w Brynku, gdy zastępował na- uczyć się, jak sprawnie posługiwać się teodouczycieli. Przez ponad ćwierć wieku litem, busolą, węgielnicą, łatą, taśmą geodezyjkierował Technikum Leśnym w Biało- ną, formularzem ewidencyjnym.
wieży, gdzie dał się poznać jako wspa- Pobudza§ aktywnoĿø
niały dyrektor i wychowawca przysz- Wykład z miernictwa prowadzony przez dyrektora Mokrzyckiego był przyswajalny, a sposób
łych leśników.
N
a tablicy przed Technikum Leśnym w Białowieży, poświęconej pamięci byłego dyrektora Tadeusza Mokrzyckiego, czytamy:
Człowiek tyle jest wart, ile dobrego zrobił drugiemu człowiekowi. Według tych słów wiele był
wart Mokrzycki, z którego rąk ponad 2500
absolwentów białowieskiej szkoły leśnej otrzymało świadectwa. Jeden w wychowanków
nazwał go „ojcem wielu pokoleń polskich leśników”, choć wymagającym, niekiedy nawet surowym, ale zawsze zatroskanym, do końca interesującym się losem swoich podopiecznych.
– Potrafił powiedzieć po męsku, często nie
przebierając w słowach – wspomina były uczeń
Tadeusz Wasilewski. – Ale już za chwilę nastroszał sztywne wąsiki i uśmiechając się dobrotliwie,
potrafił rozbroić stres skarconego. Nie pamiętam
już (uczyłem się w latach 1964–69), co sprawiło, że upodobałem miernictwo wykładane przez
pana dyrektora. Faktem jest, że polubiłem, gdyż
po technikum postanowiłem wybrać się na geodezję i tylko nieudolność poczty spowodowała,
że zostałem leśnikiem.
Bez zachwytu
W roku 1952 „wylądował” na stacji Białowieża Towarowa z walizeczką, jak to kawaler,
niemal pustą. Budynek szkolny nie oczarował
go. Była to przedwojenna bursa nadająca się
do rozbiórki, na parterze klasy lekcyjne, na piętrze internat… Ale coś kazało Mokrzyckiemu
tu pozostać. To coś to smak leśnictwa wywiedziony z rodzinnych tradycji i smak zawodu
nauczyciela, którego zakosztował jako uczeń
TL w Brynku, gdy w maturalnej klasie zastępował odwołanych nauczycieli. Dyplom inżyniera leśnictwa zdobył eksternistycznie na
WL SGGW. Chciał pracować w urządzaniu
lasu, ale nie było wolnego etatu.
Uczył rysunku technicznego, urządzania,
ale najdłużej wykładał ulubioną geodezję leśną,
zwaną również miernictwem. Zajęcia prowadził „z głowy”, może dlatego, że geodezja lat
60. i 70. odległa była od dzisiejszych cudów
Las Polski
8/2014
prowadzenia zajęć pobudzał aktywność uczniów. Nie było kartkówek, gdyż pytania zadawane w trakcie lekcji skutecznie weryfikowały
poziom wiedzy, a pytania sięgające wcześniej
przerabianych tematów przypominały tym,
którzy do miernictwa nie lgnęli, że braki w wiedzy nie ujdą płazem.
– Przed zajęciami praktycznymi zbieraliśmy
się przed magazynkiem ze sprzętem, by w terenie
móc wyznaczać kąty, posługiwać się teodolitem,
wypełniać formularze, przygotowywać wyliczenia
do sporządzenia mapy, wyznaczania kierunków,
określania skali itp. – wspomina były uczeń
Andrzej Tyrawski. – Dyrektor uczył tego, co mogło przydać się w zawodzie leśnika. Ba, co wciąż
się przydaje, mimo iż w geodezji leśnej w ciągu
ostatnich dziesięcioleci dokonała się zmiana
na miarę epoki.
Ten, kto nie grzeszył pilnością, nieraz nanosił się łaty i teodolitu ze statywem. Najbardziej
oporny uczeń był sprowadzany na właściwą
drogę, słysząc niekiedy: – Ty bajanie… (dyrektor nie wymawiał „r”).
Dyscyplinę egzekwował także w internacie.
Po pobudce – gimnastyka. Po śniadaniu – zajęcia, oczywiście zawsze w mundurkach. W godz.
16.00–18.00 nauka silencium, potem apel
i kolacja. Nieobecność w czasie nauki własnej kończyła się dokładnym wyjaśnieniem.
W przypadku mętnych faktów i argumentów
uczeń zyskiwał zajęcie przy pracach uznawanych za użyteczne. Choćby chwilowa nieobecność podczas ciszy nocnej mogła się zakończyć
wcieleniem do grupy kierowanej do mycia
sanitariatów lub robót przy budowie szkoły.
Paradowanie w ubraniu cywilnym podczas zajęć szkolnych uznawane było za złamanie dyscypliny, podobnie jak nieodpowiednia fryzura
(strzyżono wówczas do skóry – dwa palce nad
uszami i cztery palce nad szyją). Tak dyrektor
dbał o wizerunek przyszłej braci leśnej.
Szkołą kierował przez 25 lat (od roku
1959). Wcześniej (łącznie pięć lat) piastował
funkcję zastępcy dyrektora ds. pedagogicznych
i pełnił obowiązki szefa. Po zakończeniu misji
dyrektorskiej kilka lat
nauczał jeszcze, na pół
etatu, urządzania lasu.
W latach 1956–67 kierował działającym przy
TL Ośrodkiem Konsultacyjnym dla pracowników administracji leśnej (na stopień
technika leśnego) utwoTadeusz Mokrzycki,
rzonym przez SITLiD
rok 1980
przy NOT w Warszawie. Jemu przypisuje
się zasługi w doborze i konsolidacji kadry pedagogicznej, co owocowało nie tylko laurami
uczniów uzyskiwanymi na olimpiadach, nawet
międzynarodowych, ale także sukcesami absolwentów odnoszonymi na różnych stanowiskach, z dyrektorem generalnym LP włącznie.
Inwestycje na full
Ogromna zasługa Tadeusza Mokrzyckiego to
szkolne inwestycje budowlane. W pierwszym etapie (lata 60.) powstała okazała szkoła z salą gimnastyczną i zapleczem administracyjnym, a także wzniesiono trzy czterorodzinne bloki dla
nauczycieli. W drugim etapie (lata 70.) wybudowano internat na ponad 400 miejsc, boisko
i warsztaty do praktycznego szkolenia uczniów.
Dyrektor był skłonny nawet upokarzać się
przed warszawskimi biurokratami, gdy tylko owocowało to wyrwaniem pieniędzy na
inwestycje. Z robotnikami toczył awantury,
kiedy robili coś, czego nie uważał za słuszne.
Gdy uczniom nie wyszła niwelacja terenu pod
szkołę, sam całe popołudnie biegał z teodolitem, aż odkrył, że wcześniej geodeci pomyli
się o 2,5 m. Ile mitręgi kosztowało zdobycie
materiałów i sprzętu – wiedział o tym najlepiej sam dyrektor, który jednak znajdował
czas, by wspomagać ważne przedsięwzięcia
gminne.
– Tadeusz Mokrzycki był dyrektorem niepowtarzalnym – mówi dyrektor technikum w Białowieży Anna Kulbacka. – Zawsze na zjazdach
słyszałam od absolwentów, że to był „prawdziwy
dyrektor”, że ich wychował, ukształtował, wpoił
odpowiednie zasady i „zrobił z nich leśników”.
Zbiór anegdot i historii opowiadanych przez
absolwentów, z humorem, ale i z życzliwością, byłby bestsellerem. To prawdziwa legenda białowieskiej szkoły. Jestem dumna, że mogę kontynuować
jego dzieło.
Emilian Szczerbicki
27
Ochrona przyrody
KoloniĿci i autochtoni
Prawie jedną dziesiątą gatunków ssa- Kunopies
o cennym futrze
ków rodzimych stanowią te introduko- Kolejny „obcy”, któremu skutecznie udało się
wane. Dziś można już powiedzieć, że zasiedlić nasze ziemie, podobnie jak piżmak
na szczęście nie wszystkie ich wsied- rozprzestrzenił się poza swój pierwotny obszar
występowania dzięki posiadaniu cennego fulenia zakończyły się sukcesem. Jak się tra. Mowa o jenocie (Nyctereutes procyonoides),
okazuje, od reintrodukcji do redukcji średniej wielkości ssaku z rodziny psowatych,
z Dalekiego Wschodu (Japonia,
droga niedaleka. Kontynuujemy temat pochodzącym
Korea, wschodnia część Rosji i Chin), znanym
przeglądu osadników krajowej fauny. również jako szop ussuryjski, tanuki, junat czy
„Szczurzy” emigrant z Czech
Jako cenne zwierzę futerkowe na początku
XX w. został sprowadzony do Czech przez księcia Colloredo-Mansfelda. Początkowo hodowano go na fermach. Cała dzisiejsza europejska
populacja dziko żyjących piżmaków wzięła
swój początek od kilku osobników, które
w 1905 r. uciekły z fermy Stará Huť w okolicach Dobříši, położonej w Czechach 40 km na
południowy zachód od Pragi (w latach późniejszych dokonano introdukcji w Finlandii,
Francji, Anglii oraz w ZSRR, zarówno w części
europejskiej, jak i azjatyckiej). Piżmak okazał
się gatunkiem niezwykle elastycznym środowiskowo i doskonale się adaptującym. W krótkim
czasie skolonizował olbrzymie obszary, stając
się stałym komponentem miejscowej fauny.
W Polsce pierwsze piżmaki pojawiły się
w 1924 roku. Przedostały się do nas zza czeskiej granicy i do 1958 r. zasiedliły cały kraj.
Proces ten wydatnie przyspieszyły ich masowe
ucieczki ze zniszczonych w okresie II wojny
światowej ferm zwierząt futerkowych. Obecnie
należą do zwierząt łownych. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu były chętnie pozyskiwane przez
naszych myśliwych ze względu na cenne futro.
Obecnie, wraz ze spadkiem popytu na ich skórki, zainteresowanie polowaniami na piżmaki
znacznie się zmniejszyło. Gwałtowny wzrost
populacji tych zwierząt został jednak skutecznie powstrzymany na skutek pojawienia się
ich naturalnego wroga – norki amerykańskiej.
28
kunopies.
Futro tego zwierzęcia było dawniej masowo
wykorzystywane do produkcji odzieży. Miało
też pewne znaczenie strategiczne, bowiem
przed wynalezieniem sztucznych tkanin wykonywano z niego m.in. ciepłe kombinezony dla
lotników. W 1939 r. rozpoczęto więc introdukcję jenota w europejskiej części ówczesnego
Związku Radzieckiego na terenach dzisiejszej
Ukrainy, Białorusi i Litwy. Zwierzęta te doskonale zaadaptowały się w nowym dla siebie
Mistrzyni ucieczek
Piżmaki i jenoty nie były jedynymi zwierzętami futerkowymi sprowadzonymi do Europy,
Fot. www.shutterstock.com
W
poprzednim numerze, w pierwszej części
artykułu dotyczącego obcych gatunków
ssaków rodzimej fauny, pisaliśmy o danielu,
króliku, jeleniu wschodnim i muflonie. Kolejnym egzotycznym przybyszem jest piŝmak
(Ondatra zibethicus). Ten okazały gryzoń z rodziny nornikowatych do 1905 r. występował
wyłącznie w swojej ojczyźnie, którą jest kontynent północnoamerykański.
środowisku i szybko zaczęły się mnożyć oraz
powiększać areał występowania, przemieszczając się na zachód.
Pierwsze osobniki zaobserwowano w Polsce
w 1955 r. w Puszczy Białowieskiej. W ciągu
zaledwie kilkudziesięciu lat jenot opanował
obszar całego kraju, rozprzestrzeniając się głównie wzdłuż linii cieków wodnych (obrzeża rzek
i strumieni są jego ulubionym siedliskiem).
Obecnie występuje również w Niemczech,
Czechach, Austrii, na Słowacji, w Rumunii oraz
w Skandynawii. W Polsce utrzymuje się jego
stosunkowo liczna populacja. Gatunek ten ma
u nas status zwierzęcia łownego bez okresu
ochronnego – można polować na niego przez
cały rok. Jako ciekawostkę warto dodać, że jenot jest jedynym gatunkiem z rodziny psowatych zapadającym w sen zimowy.
Szop pracz – najnowszy (lata 80. ub. wieku) „nabytek” krajowej fauny
Las Polski
8/2014
którym udało się skutecznie skolonizować ten
teren. Począwszy od początku XX w. w hodowlach fermowych na Starym Kontynencie rozpowszechniła się nutria (Myocastor coypus).
Ten okazały (do 9 kg masy ciała) gryzoń
pierwotnie zamieszkiwał Amerykę Południową (Brazylia i Boliwia), jednak ze względu na
cenne futro, jadalne mięso (wyrabia się z niego
m.in. wędliny, a zwłaszcza kabanosy), a także
ścięgna, z których dawniej wytwarzano nici chirurgiczne, trafił do hodowli na całym świecie.
W Polsce pierwsze fermy nutrii powstały
ok. 1925 r., a ok. roku 1960 doszło do licznych
ucieczek tych zwierząt (pierwszy raz w rejonie
Milicza). Wkrótce stwierdzono, że zaaklimatyzowały się w naszym kraju – w latach 70. i 80.
występowały lokalnie bardzo licznie, zwłaszcza na zachodzie i południowym-zachodzie
kraju. Miejscami powodowały dość poważne
szkody, kopiąc głębokie nory w brzegach rzek.
Obecnie ich liczebność na wolności bardzo
zmalała (nasz klimat nie jest optymalny dla
tego gatunku) i występują już tylko lokalnie,
np. w Wielkopolsce w okolicach Kościana.
Często bywają mylone z bobrami, bowiem nutria obserwowana podczas pływania faktycznie
przypomina nieco swego większego krewniaka
(najłatwiej rozróżnić te zwierzęta po ogonie).
Radziecki dar
Jak już wspomniano, ziemie Polski zamieszkiwała niegdyś norka europejska, jednak gatunek ten całkowicie wyginął najprawdopodobniej w połowie lat 30. ub. stulecia. Co ciekawe
przyczyny zaniku nie są do końca jasne i najprawdopodobniej miały podłoże naturalne.
Mniej więcej 30 lat później opuszczoną
przez norkę europejską niszę ekologiczną zajęła jej daleka kuzynka – norka amerykaĬska
(Neovison vison). Ten pochodzący z USA oraz
z Kanady gatunek od lat był hodowany na fermach jako cenne zwierzę futerkowe. W latach
50. w Związku Radzieckim dokonano masowych introdukcji tych ssaków. Szacuje się, że
wypuszczono w tym celu na wolność nawet
20 tys. osobników. Zwierzęta te szybko rozprzestrzeniły się w Europie. W niektórych
krajach ich populacje powstały również na skutek ucieczek z hodowli (było to możliwe przed
laty; obecnie hodowane norki należą do wyselekcjonowanych odmian, które praktycznie
nie byłyby w stanie egzystować na wolności).
Obecnie oprócz naszego kraju gatunek ten
występuje m.in. w: Rosji, Finlandii, Szwecji,
Norwegii, na Litwie, Łotwie, w Estonii, na
Białorusi, w Niemczech, na Słowacji oraz, wyspowo, we Francji i Hiszpanii. Norki zamieszkują również Wielką Brytanię, Irlandię, a nawet
Las Polski
8/2014
Islandię. Jak wykazały przeprowadzone badania genetyczne, występujące u nas osobniki są
w ogromnej większości potomkami okazów
wypuszczonych przed 60 laty na terenie ZSRR
i tylko niewielki ich odsetek ma w sobie krew
osobników fermowych.
Norki amerykańskie doskonale radzą sobie w naszych warunkach klimatycznych. Co
ciekawe, jak już wspomniano, drapieżniki te
spowodowały regres populacji piżmaków, stanowiących naturalną zdobycz norek w pierwotnym miejscu ich występowania. Obecnie
norka amerykańska ma w Polsce status gatunku łownego bez okresu ochronnego.
„CzyĿcioch” z Ameryki
Najnowszym „nabytkiem” w krajowej faunie
ssaków jest szop pracz (Procyon lotor). Pierwotnie występował na kontynencie północnoamerykańskim od Kanady po Panamę, jednak
celowo lub przypadkowo został zawleczony
do wielu krajów na całym świecie, stabilna populacja żyje m.in. w Japonii. Powstała dzięki
masowemu importowaniu tych zwierząt jako
domowych pupili w latach 70., na fali popularności animowanego serialu o szopie. Osobniki zbiegłe lub wypuszczone na wolność
szybko się zaaklimatyzowały i obecnie żyją na
terenie niemal całego kraju.
W Europie i Azji wiele prób introdukcji
szopów przeprowadził ZSRR. Dwie z nich –
w Azerbejdżanie oraz na Białorusi – zakończyły się sukcesem. Największa europejska dzika
populacja tych zwierząt występuje na terenie
Niemiec – powstała zarówno ze „zbiegów”
z ferm, jak i celowo wypuszczonych na wolność
osobników. Początkowo szopy znajdowały się
tam pod ochroną, jednak od 1954 r. w większej części landów można na nie polować.
Obecnie szopy występują też praktycznie we
wszystkich krajach graniczących z Niemcami.
W Polsce pojawiły się na początku lat 80.,
a obecnie są regularnie spotykane zwłaszcza na
zachodzie kraju. Mają u nas status zwierzyny
łownej bez okresu ochronnego.
Polska nazwa „pracz” pochodzi od charakterystycznego zwyczaju płukania przez szopy
pożywienia przed jego spożyciem. Zachowanie takie obserwuje się jednak wyłącznie
u zwierząt hodowanych w niewoli.
Nieudane próby
Nie wszystkie introdukcje ssaków zakończyły
się na ziemiach polskich sukcesem. Ok. 1900 r.
pracownicy książęcego urzędu administracji
leśnej w Sławęcicach sprowadzili na ziemie
polskie sarnę azjatycką (Capreolus pygargus),
zwaną również syberyjską. Zwierzę to pocho-
dzi, zgodnie z nazwą, z północno-wschodniej
i centralnej Azji. Wyglądem przypomina naszą
sarnę, jednak jest od niej większe, masywniejsze, posiada mocniejsze i ładniejsze parostki oraz jest znacznie bardziej wytrzymałe na
mrozy. Prawdopodobnie te zalety były bodźcem do introdukcji, która jednak zakończyła
się porażką – sprowadzone osobniki wyginęły
krótko po wypuszczeniu na wolność. Przyczyny niepowodzenia akcji nie są do końca znane,
dalszych prób introdukcji tego gatunku nie podejmowano. Fiaskiem zakończyła się również
jednostkowa próba wprowadzenia do naszych
lasów innego gatunku jeleniowatego, a mianowicie jelenia wapiti (Cervus canadensis).
Niepowodzeniem, na szczęście, zakończyła
się też introdukcja bobra kanadyjskiego (Castor canadensis). Próbę tę podjęto ok. 1928 r.,
a więc w okresie, gdy na naszych ziemiach nie
występowały rodzime bobry europejskie (wyginęły ok. 1861 r., zaś ponownie pojawiły
się w 1944 r.; obecnie występują pospolicie
dzięki skutecznie przeprowadzonym reintrodukcjom). Bobry kanadyjskie są mniejsze niż
europejskie i, z punktu widzenia chociażby
gospodarki łowieckiej, znacznie mniej wartościowe, a przy tym bardziej ekspansywne
od europejskich kuzynów i skutecznie z nimi
konkurujące. Ich introdukcja powiodła się
przed laty w Finlandii, co spowodowało problemy z odbudową w tym kraju pogłowia bobra europejskiego.
86 do dziewi£ciu
A zatem, powracając do zadanego w pierwszej
części artykułu pytania, ile ssaków występuje
obecnie na terenie Polski? Pomijając gatunki morskie, których faktyczne występowanie
w wielu przypadkach jest kwestią problematyczną (np. znajdujący się na liście „polskich”
ssaków wal biskajski ostatnio był widziany
w naszej części Bałtyku w… średniowieczu),
ziemie naszego kraju w stanie dzikim zamieszkuje 86 gatunków ssaków rodzimych i dziewięć introdukowanych.
Co ciekawe, liczba naszych ssaków rodzimych niedawno zwiększyła się o jeden. Jak
to możliwe? Otóż specjaliści dokonali rewizji
rodzaju karczownik i wyróżnili nowy gatunek
– karczownika górskiego (Arvicola scherman).
Gryzoń ten, spotykany w południowo-wschodniej Polsce, jest nieco mniejszy od karczownika ziemnowodnego (A. amphibius), ma bardziej miękkie futerko, zredukowane zgrubienia
na podeszwach łapek, górne siekacze mocno
wysunięte do przodu i prowadzi ziemny tryb
życia.
Paweł Zarzyński
29
Ochrona przyrody
Historia
Drewno zamiast benzyny
Fot. Mat. reklamowe
Gdy przybywa samochodów, a zasoby
ropy naftowej się kurczą, coraz więcej
uwagi poświęca się alternatywnym
źródłom energii. W latach 40. ub. wieku
bardzo popularne było zasilanie silników drewnem, a właściwie tym co powstawało z jego zgazowania.
K
to pamięta jeszcze pierwsze lata powojenne, ten wie, że stacje paliwowe, dziś obecne
w każdej gminie, były rzadkością. W przeciwieństwie do benzyny i oleju napędowego
dostęp do drewna nie stwarzał problemu.
Zrekonstruowane w latach 80. XX w. Volvo zasilane gazem drzewnym, model z 1939 roku
ciężarowe PZInż 713/723 z zamontowanym
gazogeneratorem.
Generator i w drog£
W czasach kryzysu paliwowego zasilanie silników gazem drzewnym stosowano nie tylko
w samochodach. Generator gazowy mógł być
zamontowany w wózku bocznym lub za plecami pasażera motocykla. Jakie warunki musi
spełniać silnik, aby mógł być zasilany gazem
drzewnym? Przede wszystkim powinien mieć
większą objętość skokową, większe przekroje kanałów dolotowych oraz większe zawory
ssące. Stopień sprężania powinien natomiast
wynosić od 1:7 do 1:10, czyli tak jak w autach
zasilanych benzyną.
Pomimo takich wymagań powstawały
także modernizacje aut napędzanych gazem
drzewnym. Jednym z takich zabiegów było
poprawienie układu zapłonowego poprzez
zwiększenie wyprzedzenia zapłonu oraz stoso-
wanie świec zapłonowych o wyższej wartości
cieplnej. W pojazdach montowano też skrzynie przekładniowe o większej liczbie biegów
i zmieniano przełożenie mostu napędowego. Gazem drzewnym mogły być zasilane nie
tylko silniki z zapłonem iskrowym, ale także
samoczynnym, jednak wymagały one współpracy z instalacją wtryskową. Mogły mieć także
zamontowaną instalację zapłonową.
Odpaliø dos§ownie
Samochody zasilane gazem drzewnym nadal posiadają ogromną zaletę. Szacuje się, że
koszty ich eksploatacji są niższe o ok. 25–30%
od kosztów użytkowania samochodów z silnikami benzynowymi.
Zastosowanie drewna do zasilania auta
miało jednak swoje wady. Przede wszystkim
na skutek wbudowania generatora gazu ciężar
pojazdu wzrastał o 300–500 kg. Do tego, jadąc
w dalszą trasę, trzeba było zaopatrzyć pojazd
Fot. BArch
Paliwami zastępczymi szczególnie interesowano się w trakcie II wojny światowej oraz
po niej. Najwięcej uwagi poświęcili im Niemcy, których pojazdy pancerne pochłaniały
olbrzymie ilości paliwa. Poszukiwania alternatyw dla ropy były szerokie. Wykorzystywano
przede wszystkim gazy pod ciśnieniem 150 atm:
gaz świetlny, gaz z pieców koksowych, metan
motorowy (Motorenmethan) i gaz ziemny. Ale
również gazy skroplone, ciężkie gazy koksowe (Ruhrgazol) oraz drewno, węgiel drzewny
i węgiel mineralny.
Gazem drzewnym do zasilania aut interesowali się nie tylko Niemcy. W Wojsku Polskim jeszcze przed wojną prowadzono próby
z samochodami marki Berliet, pracującymi
na generatorach Imbert, w których paliwem
było drewno. Samochody Packard i Saurer
wykorzystywały generatory na węgiel. W tym
samym czasie po Warszawie jeździło też kilka
autobusów miejskich niemieckiej firmy Büssing przystosowanych do gazu drzewnego.
W Polsce produkowane były także samochody
Fot. B. Popczyński
Nie tylko ropa
Niemiecka ciħǏarówka wojskowa na holzgas
30
GAZ 51 wyposaǏony w instalacjħ wspóųczeƑnie
Las Polski
8/2014
Żałobna karta
w większą ilość paliwa. Oczywiście kosztem
miejsca dla pasażerów lub ładunku. Kłopot
stanowiły też uboczne produkty zgazowania drewna – kwas octowy i substancje smoliste, niekorzystnie oddziałujące na instalację
i zanieczyszczające ją. Gaz do komory spalania
musiał trafiać po oddzieleniu cząstek stałych
i schłodzeniu. W tym celu stosowano różne
filtry, a przód samochodu zdobiły czasem dodatkowe chłodnice.
No i wreszcie sam moment odpalenia auta.
To nie przekręcenie kluczyka czy w najgorszym wypadku korby. Procedura trwała ok.
pół godziny! To z nią związane jest dawne
określenie kierowcy – szofer. Francuski chauffeur to palacz.
Zatankowaø buka
Pomimo że silniki zasilane gazem drzewnym
odeszły w zapomnienie, samochód tego typu
nadal jeździ w okolicach Mińska Mazowieckiego. Zbigniew Nowosielski, kolekcjoner
wywanie. Wieża na drewno generatora pochłania na raz cztery worki jutowe takiego surowca,
co wystarcza na 20–30 km jazdy. Najlepsze jest
drewno gatunków liściastych. Drewno iglaste
(sosna, jodła) może być dodawane w 25–30%,
jednak dodatek ten nie jest pożądany. Zamiennie można stosować węgiel drzewny, szczególnie retortowy węgiel bukowy, oraz koks.
Jednak kawałki muszą być dobrze przesortowane, aby ich wymiary wynosiły 3–8 cm.
Do mitów trzeba zaliczyć pogląd, że do samochodu na holzgas wystarczy nazbierać
chrustu w lesie i cieszyć się jazdą.
Jazda na drewnie
Samochód odpala się na benzynie, a następnie przestawia na gaz drzewny. Szofer może
zasiąść za kierownicą i ruszyć w trasę po upływie ok. pół godziny. „Jazda na drewnie” niewiele się różni od tradycyjnej na benzynie, chociaż trzeba przyznać, że samochód jest słabszy, co odczuwa się szczególnie przy większych
System dwupaliwowy silnika z zap§onem iskrowym zasilanego benzynŸ i gazem drzewnym
pojazdów i twórca Biura Rekonstrukcyjno-Technologicznego Zabytkowej Inżynierii Pojazdowej, samochodową instalację na gaz drzewny stworzył od podstaw. Jej budowa trwała kilka
lat i jest to prawdopodobnie jedyna taka profesjonalna instalacja w Polsce. Konstruktor wyposażył
w nią GAZA 51 (fot. obok), w Polsce bardziej
znanego pod nazwą Lublin. Czasy narodzin
GAZA korespondują z okresem zainteresowania gazem drzewnym.
Konstrukcja opiera się na schemacie niemieckim (powyżej jej polski odpowiednik).
Stosowane do niej drewno musi być wysuszone, o wilgotności maksymalnie 18%. Trzeba
je też odpowiednio przygotować, tnąc na drobne kawałki o wymiarach 8 x 15 cm. Drobne
kawałki drewna zapewniają jednolite zgazoLas Polski
8/2014
obciążeniach: oryginalny Lublin osiągał moc
70 KM, holzgas pozwala już tylko na 50 KM.
Instalacje zasilania gazem drzewnym można stosować jedynie w czterosuwowych silnikach gaźnikowych, a, jak wiadomo, ten układ
zasilania odszedł do historii i nie da się go
zastosować we współczesnych autach.
GAZ-51 służy głównie jako eksponat do
rozpowszechniania wiedzy na temat zasilania
gazem drzewnym. Jest też naocznym dowodem
tego, że dzisiaj taką instalację można odbudować i wykorzystywać. Zbigniew Nowosielski,
świadom wszelkich ograniczeń napędu drzewnego, mówi: – Taki sposób zasilania jest do
wykorzystania tylko w sytuacji, gdy nie będzie
innych źródeł energii.
Bartosz Popczyński
Dariusz DŸbkowski
(1968–2014)
Nie umiera ten, kto trwa
w sercach i pamięci naszej.
27 lutego 2014 r. śmiercią tragiczną zginął
nasz kolega Dariusz Dąbkowski, leśniczy leśnictwa Dolina w Nadleśnictwie Krzyż.
Dariusz urodził się 4 lipca 1968 r.
w Trzciance. Po ukończeniu Technikum
Rolniczo-Łąkarskiego w Białej podjął naukę
w Policealnym Studium Leśnym w Goraju, które ukończył w 1995 roku. 1 września
1995 r. został zatrudniony w Nadleśnictwie
Krzyż na stanowisku stażysty, a następnie
jako robotnik leśny i podleśniczy. W 2003 r.
ukończył studia na Wydziale Leśnym Akademii Rolniczej w Poznaniu, uzyskując stopień
inżyniera leśnictwa. 1 lutego 2009 r. został
powołany na stanowisko leśniczego. Zamiłowanie do lasu odziedziczył po ojcu, który był
również leśniczym. Swoją pracę wykonywał
z wielkim zaangażowaniem i odpowiedzialnością, zawsze służył dobrą radą i pomocą.
Był aktywnym członkiem Związku Zawodowego Leśników Polskich w RP oraz Polskiego Związku Łowieckiego. Właśnie łowiectwo było jego wielką pasją, w każdej wolnej
chwili podpatrywał życie zwierząt i poznawał
ich zwyczaje. Zajmował się również pszczelarstwem, do którego zamiłowanie wszczepił
też swoim młodszym kolegom leśnikom. Nieraz ofiarował nam słoiki pysznego miodu różnych gatunków.
Był człowiekiem serdecznym, szczerym,
pracowitym, pogodnym i pozytywnie nastawionym do świata. W życiu miał dwie wielkie miłości: Rodzinę – która była dla niego wielkim wsparciem – oraz las, w którym
pracował, obcował z przyrodą, polował i spotykał się z przyjaciółmi.
Pozostawił pogrążoną w smutku rodzinę
i przyjaciół.
Gdy serce bić przestaje, szum wiatru, ptaków
śpiew tylko pozostaje. Niech Ci szumią knieje –
nigdy Cię nie zapomnimy.
Nadleśniczy i pracownicy
Nadleśnictwa Krzyż
31
Z zagranicy
Korekta projektu
nowych wytycznych
unijnych
Komisja Europejska skorygowała projekt
nowych unijnych wytycznych do udzielania
subwencji państwowych w sektorze rolnictwa
i leśnictwa w latach 2014–20. Uwzględniła przy tym niektóre uwagi zgłoszone przez
państwa członkowskie UE po ubiegłorocznej
prezentacji propozycji wstępnej. Projekt jest
Dania
Polityczny zwrot
w sprawie akcyzy opałowej
Duński minister Morten Østergaard zapowiedział wycofanie się władz z propozycji
objęcia akcyzą opałową surowca drzewnego.
Tym samym Dania zdaje się zawracać z drogi
do uzyskania niechlubnego miana pierwszego
na świecie państwa nakładającego podatek na
drewno opałowe.
Projektowana akcyza na drewno opałowe
była konsekwencją politycznych uzgodnień
w sprawie polityki energetycznej, poczynionych w 2012 r. między siedmioma spośród
ośmiu partii reprezentowanych w duńskim parlamencie. Zgodnie z tymi uzgodnieniami akcy-
Wielka Brytania
Ostatni taki
przewodniczący?
Fot. www.flickr.com/Forestry Commission
Sir Harry Studholme został mianowany przez
brytyjską królową na stanowisko przewodniczącego rady nadzorczej Komisji Leśnej Anglii
i Szkocji (Forestry Commission). Kadencja przewodniczącego ma trwać trzy lata. Sir Studholme
jest absolwentem uniwersytetu w Cambridge,
dyplomowanym
księgowym i doradcą podatkowym
oraz zarejestrowanym pośrednikiem
handlowym. Posiada lasy w Anglii.
Przewodniczy również funduszowi inwe s t yc y j n e m u ,
który jest właścicielem gospodarstw
Sir Harry Studholme przez trzy lata bħdzie
przewodniczyų Komisji LeƑnej Anglii i Walii
32
nadal przedmiotem konsultacji. Nowe unijne
wytyczne subwencyjne dla rolnictwa i leśnictwa mają zostać ostatecznie przyjęte przez KE
najpóźniej 1 lipca.
Wiele zastrzeżeń do wstępnej wersji projektu zgłosiła Konfederacja Europejskich
Właścicieli Lasów (CEPF). Zastrzeżenia dotyczyły m.in. planowanego ukierunkowania
subwencjonowania leśnictwa wyłącznie na
funkcje ekologiczne i rekreacyjne oraz ograniczenia poziomu kompensaty wydatków na
drogi leśne do 40%. Jak dotąd Komisja Euza miała zostać nałożona na wszystkie surowce
opałowe. Kiedy wyszło na jaw, że akcyzą objęte byłoby nawet drewno wykorzystywane
do opalania prywatnych gospodarstw domowych, duńska opinia publiczna zdecydowanie
się temu sprzeciwiła. Wskazywano na to, że
skutkiem nałożenia akcyzy na drewno opałowe w Danii byłby np. wzrost zużycia drewna
opałowego kupowanego w Niemczech, nieobłożonego takim podatkiem. W rezultacie stratna byłaby duńska gospodarka leśna.
We wrześniu 2013 r. Duńskie Towarzystwo
Leśne założyło na portalu Facebook stronę „Stop
akcyzie na drewno opałowe” (www.facebook.
com/stopbraendeafgiften). Swoje poparcie wyraziło na niej już ponad 52 tys. osób.
Źródło: www.nordicforestry.org
ropejska uwzględniła jedynie uwagi odnoszące się do kwestii o pomniejszym znaczeniu.
Dlatego CEPF zaapelowała do swoich organizacji członkowskich – narodowych central
zrzeszeń leśnych – o rozpoczęcie rozmów z reprezentantami rządów krajowych w sprawie
unijnych wytycznych subwencyjnych na lata
2014–20. Rozmowy na szczeblu krajowym
mogą pomóc w uzyskaniu korzystniejszego
dla właścicieli lasów ostatecznego kształtu wytycznych unijnych.
Źródło: www.cepf-eu.org
Fot. www.facebook.pl/stopbraendeafgiften
Europa
MiesiČc wystarczyų, by proĮl „Stop akcyzie
na drewno opaųowe” Duŷskiego Towarzystwa LeƑnego na portalu Facebook polubiųo
50 tys. osób
Badenia-Wirtembergia,
Niemcy
leśnych na pięciu kontynentach. Sir Harry od
2007 r. wchodził w skład rady nadzorczej Komisji Leśnej jako członek niewykonawczy
i w ostatnim czasie jako jej tymczasowy przewodniczący.
Komisja Leśna zarządzała wcześniej wszystkimi lasami państwowymi Wielkiej Brytanii
i składała się z trzech sekcji krajowych – komisji leśnych Anglii, Szkocji i Walii. 1 kwietnia
2013 r. Komisja Leśna Walii została włączona do nowo utworzonej Agencji Zasobów
Naturalnych Walii. Na tym nie koniec zmian
w brytyjskich strukturach leśnictwa państwowego: rząd westminsterski, któremu podlega Komisja Leśna Anglii, rozpoczął już prace
nad projektem oddania angielskich lasów
państwowych w zarząd nowej organizacji. Impuls do podjęcia tych prac dały rekomendacje
przedstawione przez niezależny zespół ekspercki ds. rewizji polityki leśnej, powołany przez
Davida Camerona po zarzuceniu przez niego
planu wycofania się państwa z samodzielnego prowadzenia gospodarki w lasach państwowych Anglii.
Gospodarstwo Krajowe „ForstBW”, w którego
pieczy znajdują się lasy należące do landu Badenia-Wirtembergia, jest kolejnym niemieckim
zarządcą lasów państwowych, który wdrożył
do stosowania satelitarny system zabezpieczenia drewna okrągłego przed kradzieżą.
W mygłach i stosach drewna chowane są
specjalne nadajniki GPS. Gdy drewno zaczyna być przemieszczane, wysyłają one sygnał
alarmowy. Pracownicy ForstBW natychmiast
weryfikują legalność wywozu drewna. Jeżeli wywóz jest nielegalny, powiadamiana jest
policja.
W lasach państwowych Badenii-Wirtembergii pozyskuje się rocznie blisko 2 mln m3
drewna, w tym 400 tys. m3 drewna opałowego. Jeden skradziony samochodowy ładunek
drewna oznacza stratę przeciętnie w wysokości
1200 euro.
Źródło: www.forestry.gov.uk
Źródło: www.forstpraxis.de
Satelitarny monitoring
składowanego drewna
Las Polski
8/2014
Rynek drzewny
Wielka Brytania
Przemys§ meblowy
Sprzedaż pierwszych
Nowy zakład w Iławie
promes jednostek pochłaniania W Iławie otwarto nowy zakład produkcyjW marcu 2014 r. zgłoszone zostały do sprzedaży pierwsze promesy jednostek pochłaniania
CO2, generowanych przez zalesienia certyfikowane wg brytyjskiego narodowego standardu
zalesieniowych przedsięwzięć sekwestracyjnych
(Woodland Carbon Code, WCC). Standard ten,
ny należący do Grupy Meblowej Szynaka.
Obiekt wyposażony został w innowacyjną linię produkcyjną, której wydajność przekracza
36 tys. mb elementów meblowych na dobę.
Inwestycja powstała w pół roku i kosztowała
12 mln zł, z czego wartość parku maszynowego to 6,4 mln zł. Wraz z otwarciem hali pro-
Wiatro§omy w Szwecji
ustanowiony ok. trzech lat temu, gwarantuje
rzetelność i efektywność projektów zalesieniowych, realizowanych w ramach kompensacji
emisji CO2. Administratorem systemu certyfikacji WCC jest brytyjska Komisja Leśna.
Zalesienia certyfikowane wg standardu WCC
generują z czasem weryfikowalne zalesieniowe jednostki pochłaniania (Woodland Carbon
Units, WCUs). Przedsiębiorstwa kompensujące swoją emisję gazów cieplarnianych kupują
od realizatorów projektów zalesieniowych nie
bezpośrednio jednostki WCUs, lecz promesy jednostek pochłaniania (Pending Issuance
Units, PIUs), będące dokumentem zawierającym obietnicę wydania w przyszłości zweryfikowanych jednostek WCUs, które mogą już
być wykorzystywane w bilansach emisyjnych.
Pierwsze zweryfikowane jednostki WCUs dostępne będą w Wielkiej Brytanii w 2016 r.,
kiedy weryfikacji sekwestracyjnej poddane
zostaną najstarsze zalesienia objęte certyfikacją
wg standardu WCC.
– Promesy PIUs odnoszą się do przyszłego
sekwestrowania CO2 przez zalesienia i jako
jednostki pochłaniania mogą zostać ujęte w raportach emisyjnych dopiero po uprzedniej weryfikacji. Niemniej jednak nabycie już teraz
promes jednostek pochłaniania pozwoli przedsiębiorstwom na zaplanowanie kompensacji ich
przyszłej emisji gazów cieplarnianych – mówi
dr Vicky West, analityk klimatyczny Komisji
Leśnej. W styczniu 2014 r. przeciętna stawka
sekwestracji zalesieniowej wynosiła 6 funtów
szterlingów za tonę CO2.
Brytyjską certyfikacją WCC objęte są dotychczas 63 projekty zalesieniowe o łącznym
potencjale sekwestracyjnym równym 1,15 mln
ton CO2. Audyt certyfikacyjny przeprowadzają niezależne firmy certyfikujące uznane przez
Służbę Akredytacyjną Zjednoczonego Królestwa (UKAS).
Źródło: www.forestry.gov.uk
Opr. A.S.
Las Polski
8/2014
Bilans roku – 15 mln m3
Cztery huragany, jakie przeszły przez Szwecję w ub. roku, powaliły prawie 15 mln m3
drewna. To ok. 20% szwedzkiego pozyskania
z roku 2012, które wyniosło 84,8 mln m3 (lub
ok. 40% rocznego pozyskania polskich Lasów
Państwowych).
Ostatni huragan Ivar przeszedł nad Szwecją 12 grudnia 2013 roku. Pozostało po nim
ok. 8 mln m3 wiatrołomów, czyli więcej niż po
wszystkich wcześniejszych nawałnicach z ub.
roku i znacznie więcej niż wcześniej zakładano (Narodowa Rada Leśna (Skogsstyrelsen)
wstępnie szacowała ogólnokrajowe szkody na
4,5–6 mln m3). Trudności z oszacowaniem
Import tarcicy
Szwedzi promują
swoje drewno
W ub. roku do Polski przyjechało 150 tys. m3
tarcicy ze Szwecji, co oznacza 20% wzrost
w porównaniu do roku poprzedniego. Taki
poziom nie stawia jeszcze Polski wśród czołowych odbiorców surowca od naszego północnego sąsiada, ale wskazuje na duży potencjał
rynku, zwłaszcza w kontekście rozwoju budownictwa drewnianego. Dlatego szwedzka
branża drzewna oferuje naszym tartakom nie
tylko surowiec do wykorzystania, ale również
gotowa jest podzielić się z nami wiedzą, standardami i technologią w zakresie konstrukcji
drewnianych. 5 marca w Poznaniu odbyła się
konferencja „Zastosowanie drewna konstrukcyjnego i wykończeniowego w polskim budownictwie”.
Swedish Wood, organizacja zajmująca
się promocją drewna, włączyła Polskę na listę krajów, w których promocja szwedzkich
produktów drzewnych powinna zaowocować
zwiększeniem sprzedaży. Jeszcze kilka lat temu
popularny był tani szwedzki surowiec z wia-
dukcyjnej inwestor otworzył centrum wystawiennicze o powierzchni 1,5 tys. m2.
Grupa Szynaka to obecnie sześć zakładów produkujących meble mieszkaniowe. Sieć
dystrybucji obejmuje 40 krajów, w Polsce produkty sprzedawane są w ponad 350 salonach
meblowych. Grupa jest także jednym z największych pracodawców na terenie województwa warmińsko-mazurskiego, zatrudniającym
2,7 tys. osób.
Źródło: www.drewno.pl
wynikały z faktu, że raptem w listopadzie drzewostany niszczył huragan Hilde (3,5–4 mln m3
szkód). Tym samym zniszczenia w całym kraju, jakie powstały po przejściu czterech dużych
nawałnic w okresie od października do grudnia
2013 r., można szacować na 13,3–14,8 mln m3.
Ilość ta odpowiada 20% całkowitego pozyskania w Szwecji w 2012 r., które wyniosło
84,8 mln m3.
Skogsstyrelsen zaleciła właścicielom lasów
usunięcie zniszczonego drewna w środkowej części kraju przed 15 lipca, a w innych
regionach przed 1 lipca tak, aby utrzymać
jak najniższy poziom zainfekowanych drzew.
Po ubiegłorocznych wiatrołomach Szwedzi będą zapewne mieli niemałe nadwyżki
drewna.
trołomów. Teraz polscy przedsiębiorcy coraz
częściej rezygnują z zakupu surowca okrągłego i własnego przetarcia, a decydują się na
zakup gotowej tarcicy lub krawędziaków.
Mówiono o specyfice produkcji szwedzkich
tartaków i nowych produktach tej branży,
takich jak laminowane płyty drewnopochodne (CTL). Szwecję prezentowano jako
niezawodnego dostawcę, gdzie przemysł
drzewny odgrywa niezmiernie istotną rolę.
Sama tylko wartość eksportu tej branży sięga 120 mld koron (55 mld zł). Dodatkowo
bardzo mocno rozwijana jest maszynowa
klasyfikacja jakościowa tarcicy, co z kolei
pozwala na wytwarzanie szerokiej palety
produktów o różnych klasach wytrzymałości, gdzie znaczącą rolę odgrywają produkty
klejone dla budownictwa i wystroju wnętrz.
Co warto podkreślić, w Szwecji podobnie
jak w Polsce co roku przybywa powierzchni
leśnej, mimo że roczne pozyskanie systematycznie wzrasta, a poziom użytkowania przyrostu przekracza 90%.
Źródło: www.gpd24.pl
Opr. Waldemar Sieniawski
Katedra Leśnictwa i Ekologii Lasu, UWM w Olsztynie
33
English with Forestry Commission
Forests in the UK (3)
Approximately two-thirds of the woodland area in the UK is owned by a diverse range of individuals and groups, including farmers, family trusts, charitable trusts, local groups and companies.
Typically, woodlands owned by family interests are a part of mixed estates or farms where there are
many thousands of small and scattered woodlands. Based on agricultural censuses, it is estimated
that there are around 60,000 farm woodland holdings of which about 50,000 are less than 10 hectares. Unlike parts of mainland Europe, the UK has relatively few holdings where both forestry and
agriculture are run as an integrated business.
The remaining one-third of woodland area is publicly owned, the majority of it managed by the
Forestry Commission (in England and Scotland) and Natural Resources Wales (in Wales) and
the Forest Service (in Northern Ireland). These forests are managed in the public interest to meet
a wide range of objectives that encompass environmental, economic and social benefits.
The Forestry Commission initially acquired some wooded estates, but in the main it created ‘new’
forests on areas of low agricultural value using mostly conifer species. Unlike many parts of Europe,
the UK does not have a tradition of forests owned or managed on a community basis – although
greater community involvement has emerged as a theme in recent years and has been developed
through a wide range of local woodland initiatives.
Timber production is usually the primary aim in the management of larger forests, but an increasingly wide range of objectives – including biodiversity, amenity and investment – now feature.
Providing public benefit can be shown, forest management may be supported with government
grants. The provision of sport has been a particularly important influence in the forest history of the
UK, from the time of the Norman Conquest. Cover for game remains an important objective on
many wooded estates and farms and has contributed to retention of many small woods that might
otherwise have been neglected and eventually lost from the landscape.
Small, scattered woodlands deliver a range of landscape, biodiversity and other benefits but remain
vulnerable to neglect, as the potential revenues from managing them have dwindled and rarely exceed the costs. More recently, a resurgence of interest in wood for fuel may offer new markets. Some
woodlands are owned and managed by local authorities and an increasing number are managed
specifically for amenity, recreational and conservation purposes by charitable trusts, partnerships
and some individual owners.
UK forestry glossary
» community (of interest) » All the people living in one district or a group of people with shared
origins or interests (cf. interested parties: people directly affected by, or who have a financial or
other interest in, the woodland being managed; also sometimes called stakeholders). » wspólnota,
spo§ecznoĿø lokalna »
» Forest Service » An agency within the Department of Agriculture and Rural Development in
Northern Ireland responsible for the regulation of forestry and the management of state forests in
Northern Ireland. » S§uŝba LeĿna (tu: administracja leĿna Irlandii Pó§nocnej) »
» game » Animals that are either wild or reared that are managed for hunting, shooting or fishing,
usually for food. » zwierzyna »
» Natural Resources Wales » In 2013 a new body, Natural Resources Wales, has taken over the
functions of the Countryside Council for Wales, Environment Agency Wales and Forestry Commission Wales, as well as some functions of Welsh Government. Natural Resources Wales is responsible for more than 40 different types of regulatory regime across a wide range of activities. Some
examples are: major industry (refineries, chemicals, cement, power stations, iron and steel, food and
drink etc); waste industry (storage, treatment, disposal); Sites of Special Scientific Interest (consents
and assents); radioactive substances (nuclear and non-nuclear); European protected species licensing; marine licensing; tree felling licensing; water discharges (surface & groundwater); water resources (abstraction, impoundment, drought); packaging regulations and EU/UK trading schemes;
commercial fisheries (eels, salmon, shellfish); Countryside Rights of Way Act (access restrictions,
open access land). » Agencja Zasobów Naturalnych Walii »
Author organization: Forestry Commission; editor: A.S. (credit: www.forestry.gov.uk/)
The reproduction is a copy of an official work that is published by the Forestry Commission.
The reproduction has not been produced in affiliation with the Forestry Commission
34
DWUTYGODNIK LEľNIKÓW
I PRZYJACIÓ¦ LASU
www.laspolski.net.pl
Ukazuje siħ od 1921 r.
16–30 kwietnia/2014 r. nr 8 (1661)
wydawca: OĮcyna Wydawnicza Oikos
zarzČd: Jacek Kųudka, Witold Basica
Redakcja: Rafaų Zubkowicz (redaktor naczelny)
[email protected]
Agnieszka Bobik-Przejsz (sekretarz redakcji) – [email protected]
Urszula Zubert – [email protected]
Bartosz Szpojda – [email protected]
Adres redakcji: 02-316 Warszawa, ul. Kaliska 1/7
tel. (22) 659 76 10
fax: (22) 822 66 49,
e-mail: [email protected]
Reklama:
tel. 695 666 955, [email protected]
Robert Paziewski (Klub SprzedaǏy Wysyųkowej)
[email protected]
Projekt graĮczny: Anna Stħpieŷ
Skųad i ųamanie: Magdalena Stryszowska-Sħdziak
Niezamówionych materiaųów redakcja nie zwraca, a w razie
opublikowania zastrzega sobie prawo do ich skracania i zmiany
tytuųów. Warunkiem przyjħcia materiaųu do druku jest zųoǏenie
wraz z wydrukiem artykuųu oƑwiadczenia o tym, Ǐe nie zostaų
on zųoǏony do opublikowania w innej redakcji.
Opinie wyraǏane przez autorów na ųamach pisma nie zawsze
sČ zgodne z poglČdami redakcji.
Wskazówki dla autorów zamieszczamy na stronie internetowej.
Copyright by Oikos. Nakųad: 7000 egz.
Druk: PHU REPIT Piotr Mizgalski,
Warszawa, ul. PrzyjaǍni 16
Materiaųy publikowane w „Lesie Polskim” mogČ byđ wykorzystywane
publicznie pod warunkiem podania Ǎródųa.
„Las Polski” jest czųonkiem: Stowarzyszenia
InǏynierów i Techników LeƑnictwa i Drzewnictwa
oraz czųonkiem wspierajČcym
Polskiego Towarzystwa LeƑnego
RADA PROGRAMOWA
PrzewodniczČcy: prof. Tomasz Zawiųa-NiedǍwiecki (DGLP)
Czųonkowie: Andrzej Antczak (NadleƑnictwo Hajnówka),
Maria Brzozowska (NadleƑnictwo MyƑlibórz), Jerzy Flisykowski
(RDLP w Poznaniu), Iwo Gaųecki (LZD Siemianice), Wojciech Gil (PTL),
Edward Marszaųek (RDLP w KroƑnie), Romuald Roman
(Stowarzyszenie Przedsiħbiorców LeƑnych),
Bogdan Skibiŷski (Starostwo Powiatowe w Lubaczowie),
Jan Suder, Kazimierz Szabla (RDLP w Katowicach),
Jacek Szulc (NadleƑnictwo Strzebielino).
SprzedaǏ numerów bieǏČcych i archiwalnych „Lasu Polskiego”
po cenie niǏszej niǏ cena detaliczna ustalona przez wydawcħ,
bez zawarcia odpowiedniej umowy, jest zabroniona.
SprzedaǏ po cenie innej niǏ podana na okųadce jest nielegalna
i grozi odpowiedzialnoƑciČ karnČ.
„Las Polski” jest drukowany na papierze posiadajČcym
certyĮkat Nordic Environmental Label – przy jego
produkcji emisja szkodliwych dla Ƒrodowiska
substancji zostaųa ograniczona do minimum.
Prenumerata
Prenumerata:
tel. (22) 659 36 50, 693 074 669
Prenumerata czasopisma „Las Polski” jest realizowana
wyųČcznie przez OĮcynħ WydawniczČ Oikos.
Koszt prenumeraty wynosi:
– rocznej (24 numery) – 180 zų,
– póųrocznej (12 numerów) – 90 zų.
Zamówienia na prenumeratħ moǏna skųadađ:
– wpųacajČc odpowiedniČ kwotħ na konto OĮcyny
Wydawniczej Oikos: nr 12 1020 1042 0000 8102 0240 5918
– e-mailem: [email protected] lub faxem:
(22) 822 66 49
Na wyraǍne Ǐyczenie wystawiamy faktury VAT.
Zamówienia realizujemy w ciČgu 20 dni od daty zapųaty.
Krzyżówka
„Las Polski”, nr 8/2014
=ZYX]Y\OWXKQ\éNaU\dcŝéaMOTO]^9<A6:a,ONYXS_
1
2
3
21
4
5
6
23
WŽnjŝŽŵŽ͗
7
16
8
9
6
10
7
11
25
8
12
13
14
20
15
16
18
17
19
22
17
20
21
18
22
23
1
24
26
ϵ
25
26
27
2
3
28
29
30
12
31
24
32
33
ϭϵ
34
35
14
36
37
38
39
11
WŝŽŶŽǁŽ͗
40
10
5
4
41
42
43
15
13
>ŝƚĞƌLJnjƉſůƉŽŶƵŵĞƌŽǁĂŶLJĐŚŽĚϭĚŽϮϲƵƚǁŽƌnjČƌŽnjǁŝČnjĂŶŝĞ
1
14
1)WŽŵŽƌƐŬŝĞ͕/ųĂǁƐŬŝĞůƵďtŝĞůŬŽƉŽůƐŬŝĞ͖
6) DĂnjƵƌƐŬŝ͙<ƌĂũŽďƌĂnjŽǁLJ͖
8)ďLJǁĂƉƌnjĞĚďƵƌnjČ͖
9) ůŝƐƚǁĂďŝĞŐŶČĐĂǁnjĚųƵǏŬƌĂǁħĚnjŝƉŽŬųĂĚƵũĂĐŚƚƵ͖
10)ǁŝŽƐŶČƐƉųLJǁĂĚŽŵŽƌnjĂ͖
11) ƌnjĂĚŬŝĞŐnjĞŵƉůĂƌnj͖
12)ůŝƚĞƌĂĂůĨĂďĞƚƵŐƌĞĐŬŝĞŐŽ͖
13) ǁLJƉųLJǁĂnjũĞnjŝŽƌĂBĂĚŽŐĂŝƵĐŚŽĚnjŝĚŽĂƚŽŬŝ&ŝŷƐŬŝĞũ͖
15) ŶŝĐŶŝĞƌŽďŝĐĂųLJĚnjŝĞŷ͖
16) ŵLJĚůĂŶĂŬƵůĂ͖
18) ĚƵǏLJƉƚĂŬďƌŽĚnjČĐLJ͖
21)ƑƌĞĚŶŝŽǁŝĞĐnjŶĂďƵĚŽǁůĂŶĂƉƌĂǁLJŵďƌnjĞŐƵ
ďŝŽƌŶŝŬĂnjŽƌƐnjƚLJŷƐŬŝĞŐŽ͖
22)ƌLJďŝĞũĂũĞĐnjŬĂ͖
23) ǁŵŝƚŽůŽŐŝŝŐƌĞĐŬŝĞũďŽŐŝŶŝŝƵŽƐŽďŝĞŶŝĞŝĞŵŝ͖
25)ǁLJĚƌĂŵŽƌƐŬĂ͖
28)ƐĂŵŝĐĂųŽƐŝĂ͖
29)ƌLJďĂƐųŽĚŬŽǁŽĚŶĂ͖
31) ƐŬĂůŶLJŽĚųĂŵ͖
34)ŬŽŶŬƌĞƚLJ͕ƌnjĞĐnjLJŝƐƚŶŝĞũČĐĞ͖
35)ƉƚĂƐŝĞnjĂůŽƚLJ͖
36) ŬĂŵŝnjĞůŬĂƌĂƚƵŶŬŽǁĂ͖
40) ƉƌnjĞƉųLJǁĂƉƌnjĞnjWŽũĞnjŝĞƌnjĞ^ƵǁĂůƐŬŝĞ
ŝƉſųŶŽĐŶŽͲnjĂĐŚŽĚŶŝČĐnjħƑđWƵƐnjĐnjLJƵŐƵƐƚŽǁƐŬŝĞũ͖
41)ďƵĚƵũĞǏĞƌĞŵŝĂ͖
42) ŐĚĂĐnjČĐĂƉƌŽĚƵĐĞŶƚŬĂũĂũ͖
43) ĂƌĐŚŝƉĞůĂŐǁƵůŬĂŶŝĐnjŶLJĐŚǁLJƐƉŶĂKĐĞĂŶŝĞƚůĂŶƚLJĐŬŝŵ͘
2
15
3
16
4
17
5
18
6
ϭϵ
7
20
8
ϵ
21
10
22
ZŽnjǁŝČnjĂŶŝĞ;ƐĂŵŽŚĂƐųŽͿǁƌĂnjnjŶĂŬůĞũŽŶLJŵŬƵƉŽŶĞŵƉƌŽƐŝŵLJ
ŶĂĚƐLJųĂđ;ǁLJųČĐnjŶŝĞŶĂŬĂƌƚŬĂĐŚƉŽĐnjƚŽǁLJĐŚͿŶĂĂĚƌĞƐƌĞĚĂŬĐũŝ
do 20 maja 2014 roku.
tƑƌſĚnjLJƚĞůŶŝŬſǁ͕ŬƚſƌnjLJŶĂĚĞƑůČƉŽƉƌĂǁŶĞƌŽnjǁŝČnjĂŶŝĂ͕
ƌŽnjůŽƐƵũĞŵLJtrzy audiobooki „Wyspa kormoranów” z cyklu
ŝĞůŽŶĂƐĞƌŝĂtųŽĚnjŝŵŝĞƌnjĂWƵĐŚĂůƐŬŝĞŐŽ͕ǁLJĚĂŶĞŝƵĨƵŶĚŽǁĂŶĞƉƌnjĞnjKZt>WǁĞĚŽŶŝƵ. KƉƵďůŝŬĂĐũŝƉŝƐnjĞŵLJŶĂƐƚƌ͘ϭϵ͘
RŽnjǁŝČnjĂŶŝĞŬƌnjLJǏſǁŬŝnjŶƵŵĞƌƵϰͬϮϬϭϰ
,ĂƐųŽďƌnjŵŝĂųŽ͗Z<Z^dtKʹ^dh<KKtE/
ZtED͕ĂŶĂŐƌŽĚĂŵŝďLJųLJŬƐŝČǏŬŝZŽďĞƌƚĂ<ŝŵďĂƌĂ
ͣtĂĚLJĚƌĞǁŶĂ͟ƵĨƵŶĚŽǁĂŶĞƉƌnjĞnjĂƵƚŽƌĂ͘
23
11
24
12
25
13
26
1)tųŽĚnjŝŵŝĞƌnj͕ũĞĚĞŶnjƉŝŽŶŝĞƌſǁƉŽůƐŬŝĞũĨŽƚŽŐƌĂĨŝŝ
ƉƌnjLJƌŽĚŶŝĐnjĞũ͖
2)ƌĂnjnjųŽƚĂ͕ƌĂnjƉĞųŶĂďųŽƚĂ͖
3)ŽƐŽďĂnjĂũŵƵũČĐĂƐŝħǁLJƚLJĐnjĂŶŝĞŵƐnjůĂŬſǁƚƵƌLJƐƚLJĐnjŶLJĐŚ͖
4) ƉĂŶŽƌĂŵŝĐnjŶLJǁŬŝŶŝĞ͖
5) ƐnjƚƵĐnjŶLJnjďŝŽƌŶŝŬǁŽĚLJ͖
6) ŶŝĞŬŝĞĚLJƉŽĚƉƐĞŵ͖
7) ĐLJƌĂŶĞĐnjŬĂůƵďŬƌnjLJǏſǁŬĂ͖
14)ƵƚǁſƌƉŽĞƚLJĐŬŝƉƌnjĞĚƐƚĂǁŝĂũČĐLJǁƐƉŽƐſď
ǁLJŝĚĞĂůŝnjŽǁĂŶLJƵƌŽŬŝǏLJĐŝĂǁŝĞũƐŬŝĞŐŽ͕ƐŝĞůĂŶŬĂ͖
16) ďůĂĚLJƑǁŝƚ͖
17)ƐƉŽŬƌĞǁŶŝŽŶLJnjŬĂƌƉŝĞŵ͖
19) ƉƚĂŬŵŽƌƐŬŝ͖
20)ďĂŐŶŽ͕ŵŽŬƌĂĚųŽ͖
24)<ĂƌĞŶŝŶĂƵdŽųƐƚŽũĂ͖
25) ŐƌnjLJďůƵďƉƚĂŬ͖
26)ůŝƑĐŝĂƐƚLJůĂƐŶĂĚƌnjĞĐnjŶLJ͖
27) ĨŝŽůĞƚŽǁĂŬƌnjĞǁŝŶŬĂ͖
28)ƌLJďŽǏĞƌŶLJƉƚĂŬ͖
30)ŶĂũǁŝħŬƐnjĞũĞnjŝŽƌŽǁWŽůƐĐĞ͖
32) ƐųŽŶĂŬƌŽƉůĂ͖
33)ǁĂůĐnjLJnjĚŽďƌĞŵ͖
37)ƌLJďĂĐŬŝĞƉŽůŽǁĂŶŝĞ͖
38)ŽŬƵůĂƌŶŝŬŝŶĚLJũƐŬŝ͘
DŝĐŚĂųtĂĐųĂǁĞŬnj:ĂǁŽƌƵ͕EĂĚůĞƑŶŝĐƚǁŽWŶŝĞǁLJ͕
WƌnjĞŵLJƐųĂǁdŽŬĂƌƐŬŝnjƌƵĐŚŶŝĞǁĂ͘
^ĞƌĚĞĐnjŶŝĞŐƌĂƚƵůƵũĞŵLJnjǁLJĐŝħnjĐŽŵ͘EĂŐƌŽĚLJƉƌnjĞƑůĞŵLJƉŽĐnjƚČ͘
ZĞĚĂŬĐũĂ
K
„L rzy
nr as żó
8/ Po wk
20 lsk a
14 i”
EĂŐƌŽĚLJŽƚƌnjLJŵƵũČ͗
KLUB SPRZEDAŻY WYSYŁKOWEJ
www.sklep-oikos.net.pl
Zamówienia telefoniczne: 22 659 77 80
UWAGA! Na życzenie klienta zamówiony towar wysyłamy firmą kurierską. Zryczałtowany koszt przesyłki kurierskiej wynosi 25 zł
(niezależnie od ilości i wagi zamówionego towaru), a w przypadku wpłaty na konto – 19 zł. Termin dostawy do 48 godzin od daty wysyłki.
Zamówienia można składać
tUFMFGPOJD[OJFQPEOVNFSFN22 659 77 80 PEHPE[EPHPE[XEOJQPXT[FEOJF
tGBLTFN
tMJTUPXOJFQPEBESFTFN,MVC4QS[FEBȈZ8ZTZ’LPXFKTLSQPD[U8BST[BXB
tESPHnjFMFLUSPOJD[OnjLTX!PJLPTOFUQM
1PEBOFDFOZTnjDFOBNJCSVUUP
%P LBȈEFK QS[FTZ’LJ EPMJD[POZ CǗE[JF KFEOPSB[PXZ [SZD[B’UPXBOZ LPT[U
XZTZ’LJX[BMFȈOPǴDJPEGPSNZEPTUBXZ5PXBSEPTUBSD[BOZKFTUQS[F[1PD[UǗ
1PMTLnjXDJnjHVEOJSPCPD[ZDIPEEBUZXZTZ’LJ
Numer konta: 12 1020 1042 0000 8102 0240 5918
„„Wady drewna”
33PCFSU,JNCBS
„Atlas roślinności lasów”
Leokadia Witkowska-Żuk
.VLÈĝND SRSXODUQRQDXNRZD QDSLVDQD SU]H] Z\ELWQÈ
ERWDQLF]NÚ 3U]HMU]\VW\ SURMHNW JUDğF]Q\ XïDWZLD NR
U]\VWDQLH ] NVLÈĝNL 3XEOLNDFMD SU]H]QDF]RQD GOD V]H
URNLHJRJURQDF]\WHOQLNöZ]ZLÈ]DQ\FK]SROVNÈSU]\
URGÈ L ODVDPL =DZLHUD ğWRVRFMRORJLF]Q\ SRG]LDï
]ELRURZLVNOHĂQ\FK3ROVNLFKDUDNWHU\VW\NÚZV]\VWNLFK
]HVSRïöZ OHĂQ\FK ZUD] ] PDSNDPL LFK Z\VWÚSRZD
QLDV]F]HJöïRZHRSLV\ERWDQLF]QH]GMÚFLDRUD]PDS
NL Z\VWÚSRZDQLD SRQDG URG]LP\FK JDWXQNöZ
OHĂQ\FK LQIRUPDFMH R URĂOLQDFK ]QDMGXMÈF\FK VLÚ SRG
RFKURQÈ SUDZQÈ Z 3ROVFH RUD] R JDWXQNDFK L ]HVSR
ïDFK OHĂQ\FK REMÚW\FK HXURSHMVNÈ VLHFLÈ HNRORJLF]QÈ
1DWXUD
VWURQ\IRUPDW[RSUDZDWZDUGD
79 zł
nr kat. 3/35
ķ
ķ:DG\
GUHZQDĵ WR QRZRĂÊ Z\GDZQLF]D
] VNLHURZDQD
NL U
Q GGR
OOHĂQLNöZ WHFKQRORJöZ GUHZQD SUDFRZQLNöZ SU]HP\V
ïïX GU]HZQHJR Z\NïDGRZFöZ Lb QDXF]\FLHOL RUD] VWXGGHQWöZ Lb XF]QLöZ V]Nöï Rb SURğOX OHĂQ\P Lb GU]HZQ\P
--HM DWXWHP RSUöF] WUHĂFL MHVW RN GREUDQ\FK PHU\
WWRU\F]QLH ]GMÚÊ NWöUH QLH W\ONR SU]HGVWDZLDMÈ SRV]F]HJJöOQHZDG\GUHZQDDOHSU]HGHZV]\VWNLP]DZLHUDMÈWUDIQ
QLH RSLVDQH RGQLHVLHQLD GR SUREOHPöZ Z\VWÚSXMÈF\FK
Z
ZbSUDNW\FH
VWURQ\IRUPDW[RSUDZDWZDUGD
3U]\]DNXSLHSRZ\ĝHMV]WFHQD]ï)
Przewodnik Collinsa
Ptaki
Promocja
1DMERJDWV]\ L QDMEDUG]LHM Xĝ\WHF]Q\
=DZLHUD ZV]HONLH LQIRUPDFMH SRWU]HEQH GR R]QDF]HQLD NDĝGHJR JDWXQNX R GRZROQHM SRU]H URNX 6]F]HJöïRZH RSLV\
SRGDMÈ ZLHONRĂÊ ĂURGRZLVNR ĝ\FLD ]DVLÚJ FHFK\ GLDJQRVW\F]QH L JïRV $NWXDOQH PDS\ Z\VWÚSRZDQLD GDMÈ LQIRUPDFMH
ROÚJRZLVNDFK]LPRZLVNDFKLWUDVDFKSU]HORWöZ
1LQLHMV]HZ\GDQLH]DZLHUDLOXVWUDFMLDXWRUzł
VWZDĂZLDWRZHMVïDZ\DUW\VWöZU\VXMÈF\FKSWDNL
zł
VWURQ[RSUDZDWZDUGD
155 zł
nr kat. 11/69
99
89
„O szacowaniu szkód łowieckich”
.JDIB’8ØKDJL*XPOB)P’PǴ,SBKFXTLB
1LHRG]RZQD SRPRF GOD ZV]\VWNLFK V]DFXMÈF\FK V]NRG\ ïRZLHFNLH P\ĂOLZ\FK SUDFRZQLNöZ XU]ÚGöZ JPLQ
L WHU\WRULDOQ\FK L]E UROQLF]\FK RUD] ZïDĂFLFLHOL XSUDZ
=DZLHUD DEVROXWQÈ QRZRĂÊ ļ VWDQGDUG V]DFRZDQLD V]NöG
ïRZLHFNLFK SR]ZDODMÈF\ VSUDZQLH ïDWZR L Z MHGQROLW\
VSRVöE RV]DFRZDÊ V]NRG\ Z\U]ÈG]RQH SU]H] ]ZLHU]\QÚ
ZNDĝG\PXSUDZLDQ\PJDWXQNXURĂOLQ
VWURQRSUDZDPLÚNND
nr kat. 11/87
„Opowieści
z Wilczej Jamy”
Bestseller
"OES[FK1BXMBL
$XWRU NVLÈĝNL MHVW ELHV]F]DG]NLP P\ĂOLZ\P NWöU\ V]F]HJöOQ\P ]DLQWHUHVRZDQLHP REGDU]\ï ZLONL : ĝDUWREOLZ\
L EDUZQ\ VSRVöE RSRZLDGD VZRMH SDVMRQXMÈFH ïRZLHFNLH
SU]\JRG\ SU]Hĝ\ZDQH QLH W\ONR Z SROVNLHM VFHQHULL OHF]
WDNĝH Z $IU\FH F]\ QD GDOHNLHM 6\EHULL &DïRĂÊ LOXVWUXMÈ
OLF]QHNRORURZHIRWRJUDğH
38 zł
nr kat. 63/1
NOWOŚĆ
„Księga rodów leśnych”
ch”
45 zł
VWURQIRUPDW[
RSUDZDWZDUGD
nr kat. 11/20
&NJMJBO4[D[FSCJDLJ
„
„Pułkownik
z dna jeziora” (DVD+CD)
D)
.VLÈĝNDRSLVXMÈFDKLVWRULÚSROVNLHJROHĂQLFWZDSU]H]
SU\]PDWG]LHMöZURG]LQOHĂQ\FK
2SLV ORNDOQ\FK SUDNW\N OHĂQ\FK RUD] GRĂZLDGF]Hñ
SU]HND]\ZDQ\FK]SRNROHQLDQDSRNROHQLH
2EV]HUQ\]ELöUDUFKLZDOLöZļLOXVWUDFMLIRWRJUDğL]URG]LQQ\FKDOEXPöZSRUD]SLHUZV]\Z\GRE\W\FKQDĂZLDWïRG]LHQQH
VWURQIRUPDW[RSUDZDWZDUGD
3U]\]DNXSLHSRZ\ĝHMV]WFHQD]ï)
89 zł
Bestseller
65 zł
nr kat. 11/21
NOWOŚĆ
2
2SRZLHĂÊ
R SïN -ö]HğH 3DZïXVLHZLF]X OHJHQGDUQ\P
ĝĝRïQLHU]X ELHV]F]DG]NLP SDUW\]DQFLH P\ĂOLZ\P L KRGGRZF\ SVöZ 'R NVLÈĝNL GRïÈF]RQ\ MHVW ğOP GRNXPHQ
WWDOQ\ '9' Z NWöU\P VSRWNDP\ VLÚ ] QDMEOLĝV]È URG]LQÈ
SSïN3DZïXVLHZLF]D]MHJRSU]\MDFLöïPLSRND]DQHVÈVFHQ\
]] SRORZDñ ] XG]LDïHP JRñF]\FK D WDNĝH PLHMVFD QLHUR]HUUZDOQLH ]ZLÈ]DQH ] SRVWDFLÈ QDV]HJR ERKDWHUD 'RïÈF]RQD
SSï\WD &' ]DZLHUD RSRZLHĂFL SXïNRZQLND R SRORZDQLDFK
SSVDFKLELHV]F]DG]NLHMSU]\URG]LH8Vï\V]\P\JïRVF]ïRZLHNDNWöU\MHVWSUDZG]LZÈOHJHQGÈ%LHV]F]DG
256 stron; IRUPDW[RSUDZDWZDUGD
Odwiedź nas na www.sklep-oikos.net.pl!

Podobne dokumenty