KNdK\US VOĿXO - Modernizacja Roku
Transkrypt
KNdK\US VOĿXO - Modernizacja Roku
8oLXJFUOJBtDwutygodnik leśników i przyjaciół lasu Ukazuje się od 1921 r. Cena 7,50 zł (w tym 5% VAT) =KNdK\USVOĿXO nr Indeksu 36402 PL ISSN 0023-8538 -dca\éMNY§K]U) :YŝK\YaO ^OWK^c 7K\^aON\OaXY qŝcac^OWK^ ]! ] .cVOWK^c daZ\YaKNdKXSOW N£L_ ]" Jak latarnik Nawet dziś, w epoce zaawansowanej elektroniki i coraz częstszego stosowania kamer, w wielu miejscach na wieżach obserwacyjnych nadal dyżurują ludzie. Poznałem kilku obserwatorów, każdy pracował w różnych warunkach. Najbardziej prymitywne panują chyba na drewnianych dostrzegalniach starego typu, które – choć coraz rzadziej – wciąż jeszcze można spotkać. Władysław Skrzypkowski, pilnujący bezpieczeństwa pożarowego w lasach Nadleśnictwa Choczewo, pracuje na obiekcie nowszego typu. Konstrukcja z betonowych kręgów z porządną galerią przypomina bardziej latarnię morską niż typową dostrzegalnię. Robota nie należy do najbardziej pasjonujących, ale, jak sam przyznaje, dobrze, że jest. – Pracę zaczynam o godz. 8.00, a posterunek opuszczam o 19.00. W tym czasie Skrzypkowski minimum trzy, cztery razy pokonuje 165 stopni wiodących na galerię znajdującą się na wysokości 32 m. – Wejście zajmuje mi od czterech do pięciu minut, można przywyknąć. Najgorzej jest z potrzebami fizjologicznymi. Ponieważ to teren nadmorski, pod wieżą często kręcą się turyści, dlatego siusiu z balkonu odpada. Za każdym razem muszę więc zasuwać w dół do toi toia – śmieje się. Dozorca z wieży w Choczewie pracuje w tym miejscu już siódmy rok. Zajęcie wymaga cierpliwości. – Sposoby na nudę? Gazeta, książka, czytane często na stojąco, by mieć baczenie na las. Czasami na okolicznych wydmach opalają się wczasowiczki, co też trochę urozmaica długi, monotonny dzień… Jedyne przerywniki to prowadzony dwa razy na dzień pomiar wilgotności ściółki na potrzeby określania stopnia zagrożenia pożarowego. – Dobrze, że wieża jest solidna, bo ani wiatr, ani burze mi tutaj niestraszne. Jedynie upały trochę dokuczają – dodaje. W 2013 r. w całych Lasach Państwowych znajdowało się 656 dostrzegalni, w tym 495 metalowych, 152 murowane i osiem drewnianych. Na 418 pracowali obserwatorzy. Tekst i zdjęcia: Daniel Klawczyński W numerze Jak latarnik Informacje Powiedzieli nam – Wojciech Rodak Gorące tematy – po naradzie specjalistów ochrony ppoż. Przewróciło się? Niech leży Leśne Centrum Informacji – gotowi do działania Czy potrzebne nam sadzarki? 2 4 6 7 10 12 14 Sadzarka – rzeczownik rodzaju żeńskiego. Równie dobrze mógłby określać kobietę pracującą przy sadzeniu. Jak ujawniają bowiem przykłady poszczególnych nadleśnictw, mechaniczne sadzarki należą tam do rzadkości. Przy zalesianiu i pracach na szkółce dominuje praca ręczna. Zanim skażemy sadzarki na dożywotnie niewykorzystanie, przyjrzyjmy się im nieco uważniej. Zmiana udziału dębu. Dylematy Z wydawnictw Zewnętrzna opinia to wielka korzyść Jaskóïek nadziei 18 19 20 Leśny Zakład Badawczo-Doświadczalny Badenii-Wirtembergii to jeden z największych w Europie leśnych instytutów badawczych. O jego funkcjonowaniu mówi dyrektor Konstantin von Teufell. Z pamięci o historię Z nauki Zalesianie. Czy to się jeszcze opłaca? Ojciec pokoleń leśników Koloniści i autochtoni Drewno zamiast benzyny Żałobna karta Z zagranicy Rynek drzewny English with Forestry Commission Krzyżówka z ORWLP w Bedoniu Klub Sprzedaży Wysyłkowej dni Ăwieĝych jak udany poczÈtek wiosny wskrzeszanej, srebrnych bazi muskajÈcych 22 23 24 dobrym nastrojem przez caïy rok na czas ¥wiÈt Wielkiej Nocy – Dziś nie zdecydowałbym się na zalesianie – wyjawia Henryk Bogucki z Międzyrzeca Podlaskiego. W przeciwieństwie do pierwszych lat funkcjonowania zalesień w ramach PROW, dziś trudno bowiem mówić o opłacalności. Z praktyki edukatora – Dobry dotyk wpuszczanych do serca, ĝyczy redakcja „Lasu Polskiego” 26 27 28 30 31 32 33 34 35 36 Na okładce: Sadzarka leśna podczas pracy w Nadleśnictwie Tuchola. W ostatnich latach w niektórych nadleśnictwach Borów Tucholskich posiadanie sadzarki ujmowano nawet jako wymóg uczestnictwa w przetargu na usługi leśne. Fot. D. Klawczyński www.laspolski.net.pl Las Polski 8/2014 Krótko Nad jeziorem Necko w Augustowie ma stanąć 40-piętrowy hotel w formie żagla. Włodarze miasta już przeprowadzili w tej sprawie rozmowy z inwestorami z Arabii Saudyjskiej i Kataru. Czyżby moda na żagiel-wieżowiec przywędrowała z centrum Warszawy? Jeśli inwestycja dojdzie do skutku, zanosi się na spektakularne protesty ekologów. znaczy las Polska i Chiny podpisały 11 kwietnia porozumienie o współpracy w zakresie leśnictwa (Memorandum of Understanding). Dotyczy ono polityki i legislacji, zrównoważonej gospodarki i użytkowania, ochrony, rozwoju leśnictwa na obszarach wiejskich, marketingu i handlu drewnem oraz badań naukowych. Sygnatariusze memorandum mogą liczyć nie tylko na wymianę informacji, publikacji, ale także na wymianę specjalistów, szkolenia czy konferencje. ľmieci nie ubywa Tuż po wejściu w życie ustawy śmieciowej (1 lipca 2013 r.) Ministerstwo Środowiska reklamowało nowe przepisy słowami: Wyrzucanie śmieci do lasu przestanie się opłacać. Do tej pory nie wszyscy mieli umowę na wywóz śmieci albo płacili tylko za ich część. Dziewięć miesięcy później 10 na 17 RDLP stwierdza, że po 1 lipca w lasach śmieci przybywa, podaje gazeta „Metro”. FSC wraca na ľlsk 3 kwietnia RDLP w Katowicach odzyskała utracony na początku roku certyfikat FSC. Po pozytywnym audycie uznano, że drewno z katowickiej dyrekcji może być sprzedawane jako certyfikowane w systemie FSC CoC. LP zap§ac za wycink£? Tego jeszcze nie było: Samorządowe Kolegium Odwoławcze rozstrzygnęło spór pomiędzy wiejską gminą Włocławek i tamtejszym nadleśnictwem, zobowiązując je do zapłaty gminie ponad 400 tys. zł kary za… wycinkę 30 drzew. Rosły co prawda na gruncie LP, ale nieleśnym. Dlatego zdaniem wójta podlegały regulacjom ustawy o ochronie przyrody. LP zapowiedziały odwołanie. Nowa wersja procedury FSC 1 kwietnia FSC zatwierdziło nową wersję procedury FSC-PRO-01-017 V1-1 (Participation of external observers in on-site FSC certification audits and/or ASI assessments). Określono w niej m.in. zasady uczest- 4 ZLP w RP – Zwizkowcy naradzali si£ Do podwarszawskiego Sękocina zjechali 27 marca leśnicy z całego kraju zrzeszeni w Związku Leśników Polskich w RP, by przez trzy dni dyskutować o najważniejszych dla leśników sprawach. Niemal 120 delegatów na Zjazd Krajowy reprezentowało 10 tys. związkowców m.in. z LP, parków narodowych, IBL i BULiGL. Rada Krajowa ZLP obradująca pierwszego dnia nie mogła przejść obojętnie wobec niedawnych zawirowań dotyczących ustawy o lasach. Dysputy trwały do późnej nocy. W rezultacie przyjęto uchwałę (niemal jednogłośnie), by skierować do Trybunału Konstytucyjnego zaskarżenie przyjętej pospiesznie 24 stycznia nowelizacji ustawy (przypomnijmy, że podobny wniosek w TK złożyło już PiS, jest on aktualnie sprawdzany pod względem formalnym). ZLP w RP od grudnia ub. roku aktywnie sprzeciwiał się zmianom w ustawie. Zarówno przewodniczący związku Bronisław Sasin, jak i inni jego członkowie byli częstymi gośćmi w Sejmie, prezentując swoje stanowisko. Związkowe flagi powiewały też w proteście pod Sejmem zorganizowanym 23 stycznia. 28 marca obradował Zjazd Krajowy ZLP. Przed obradami krajowymi w regionach odbyły się zjazdy lokalne. Reprezentanci przywieźli wnioski do Sękocina. Związkowcy żałowali, że niewielu gości zaszczyciło ich swoją obecnością. Rozczarował ich zwłaszcza brak zaproszonych parlamentarzystów. Pojawił się tylko poseł Cezary Olejniczak (SLD). Przybyli także reprezentanci DGLP – Zofia Chrempińska, dyrektor gabinetu dyrektora generalnego LP, oraz Piotr Młynarczyk, naczelnik Zespołu ds. Gospodarki Lokalowej. Poseł Olejniczak i dyrektor Chrempińska zapowiedzieli kolejną nowelizację w ustawie o lasach – zmiana w sposobie zatrudniania w Służbie Leśnej. Dyrektor Chrempińska poinformowała, że w Biurze Legislacyjnym Sejmu złożono już kolejne projekty zmian, zawierające treści konsultowane od ponad dwóch lat. Zofia Chrempińska obiecała związkowcom, że pochyli się nad problemem przeciążenia pracą leśniczych. Dziś niektórzy z nich nazywają zadaniowy czas pracy „wyzyskiem”. Remedium na nadmiar zadań i obowiązków miałaby być zmiana zasad i ułatwienia w ewidencjonowaniu i odbiorze drewna oraz w wykonywaniu szacunków brakarskich. Związkowcy chcieliby wprowadzenia standaryzacji tego stanowiska pracy w zakresie zadaniowego czasu pracy. Powróciła kwestia podpisywanych zgód na monitorowanie połączeń telefonicznych i poczty elektronicznej wykonywanych na sprzęcie służbowym. Związkowcy w jednym z wniosków po obradach wyrazili potrzebę działań sprawdzających zasadność podpisywania takiego dokumentu. Wśród poruszanych na obradach tematów nie mogło zabraknąć mieszkań w LP, a w zasadzie kompleksu zagadnień: sprzedaży, ekwiwalentu, podatku od nieruchomości czy dodatku za kancelarie leśniczego. Naczelnik Młynarczyk zapowiedział, że w czerwcu do nadleśnictw trafią nowe zasady ustalania czynszów. Zapraszał też związkowców na konferencję do Łagowa (4–6 czerwca) poświęconą tematyce mieszkań. Poruszano też wątek chorób zawodowych. Związkowcy chcą, by kontynuować działania zmierzające do polepszenia diagnostyki i leczenia chorób zawodowych pracowników LP i PN ze szczególnym uwzględnieniem boreliozy. Związkowcy postulują o podniesienie wynagrodzeń za dyżury przeciwpożarowe pełnione w domu oraz pensji zasadniczych dla pracowników LP i PN (w przypadku parkowców także o zniesienie tzw. limitu na wynagrodzenia). We wnioskach z obrad odzwierciedlono także inne problemy ważne dla ZLP, m.in. konieczność podjęcia działań w kierunku poprawy wizerunku LP, m.in. poprzez wykorzystanie komunikacji marketingowej – PR oraz ustalenie konkretnej daty Dnia Leśnika. Wielu leśników może zainteresować fakt, że związkowcy nie zaniechali walki o zmiany w zasadach rozliczania wykorzystywania auta prywatnego do celów służbowych. Proponuje się wprowadzenie dodatku do wypłacanych UZ ryczałtów lub dodatku transportowego. PrzewodniczČcy ZLP w RP Bronisųaw Sasin przemawiaų do blisko 120 uczestników Zjazdu Krajowego Fot. J. Szałata Wieŝowiec w Puszczy Augustowskiej? Las Polski La Las Pols Po Pol lski ki 8/2014 8/2 /201 014 01 4 ¦owiectwo – Rozporzdzenia ws. polowaĬ w Trybunale Do Trybunału Konstytucyjnego wpłynął wniosek o stwierdzenie zgodności z Konstytucją i Prawem łowieckim rozporządzenia Ministra Środowiska w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowania i znakowania tusz. 11 marca wniosek skierował Prokurator Generalny. Chodzi o rozdział 8 ustawy Prawo łowieckie pt. „Wykonywanie polowania”. Zawiera on szereg upoważnień ustawowych do wydania rozporządzeń przez Ministra Środowiska. Prawo łowieckie w sposób oszczędny odnosi się jednak do samego sposobu wykonywania polowania i nie definiuje dopuszczalnych w Polsce rodzajów polowań ani warunków ich wykonywania. Nie upoważnia też nikogo do określenia dopuszczalnych w Polsce rodzajów polowań. Tymczasem minister czyni to w roz- Puszcza Augustowska – Ŝó§ty szlak JP 2 Fot. R. Rogoziński Nauczanie Jana Pawła II staje się szczególnie aktualne w obliczu mającej nastąpić w najbliższych dniach kanonizacji. Papież Polak wielokrotnie poruszał problemy związane z ochroną środowiska: Kto chce odnaleźć samego siebie, musi nauczyć się obcować z przyrodą. Pielgrzymka leƑników do Studzienicznej. PapieǏ odwiedzių to miejsce w czerwcu 1999 roku Imię świętego nosi już Centrum Edukacji Leśnej „W Puszczy Głuszca” w Nadleśnictwie Augustów. Przez tereny leśne tego regionu przebiega też jedna z najbardziej znanych tras – Szlak Papieski „Tajemnice światła”. Droga łączy duchowe ślady obecności Jana Pawła II z otaczającym bogactwem przyrodniczym i kulturowym. Szlak wiedzie z Ełku przez Rajgród, Augustów Studzieniczną, Mikaszówkę Las Polski 8/2014 porządzeniu, akcie niższej rangi, co prokurator Andrzej Seremet nazywa „uzupełnianiem ustawy”. Zakwestionowane przepisy dotyczą określenia w rozporządzeniu rodzajów polowań (indywidualne, zbiorowe, przy stogach, zbiorowe z ambon), rodzajów broni, która może zostać użyta do polowań, konkretnych sposobów polowań, jakie znalazły się w rozporządzeniu, czy strzelania do licówki jelenia. Wniosek szczegółowo odnosi się do polowania na zające, które wg rozporządzenia może mieć tylko formę zbiorową, do tego obwarowaną szczególnymi wymogami. To wg prokuratora Seremeta stanowi odstępstwo od ustawowej zasady, że na zwierzynę łowną można polować indywidualnie, o ile posiada się pisemne upoważnienie, oraz określa odrębne zasady wykonywania polowania zbiorowego. W świetle upoważnienia, jakie daje ministrowi Prawo łowieckie, ta regulacja jest niedopuszczalna. RaZ i Sejny do Wigier. Prowadzi do niezwykłych sanktuariów, zabytkowych świątyń, miejsc cennych dla rodzimej przyrody, historii i kultury. Te naturalne i odludne miejsca sprzyjają rozważaniom Tajemnic Światła, wyciszają i wyzwalają energię do lepszego życia. Pokonując Szlak Papieski pieszo lub rowerem, można dotrzeć do wielu miejsc związanych z postacią Papieża Polaka, wspominając jego myśli i duchowe przesłanie. Na trasie szlaku przygotowano urządzenia infrastruktury turystycznej. Większość trasy jest dobrze oznaczona charakterystycznymi, żółtymi znaczkami „JP 2” lub blaszanymi strzałkami kierunkowymi. Przy kościołach i w wielu innych miejscach ustawiono tablice informacyjne. Szlak został zaprojektowany w sposób umożliwiający wykorzystanie miejsc wypoczynku, będących ofertą turystyczno-edukacyjną nadleśnictw Puszczy Augustowskiej: wiat, tablic informacyjnych i miejsc na ognisko. Do wielu przystanków szlaku można dotrzeć samochodem – w najbardziej uczęszczanych systematycznie rozwijane jest zaplecze pielgrzymkowe. Szlak Papieski świetnie wpisuje się w ideę udostępniania lasów społeczeństwu. W oryginalny sposób ukazuje lasy jako miejsce kontemplacji, odkrywa ich piękno i zachęca do ochrony. Opiekę nad trasą sprawuje Centrum Oświatowo-Dydaktyczne Diecezji Ełckiej, które wydało szereg publikacji nt. szlaku. Roman Rogoziński NadleƑnictwo Augustów nictwa obserwatorów w czasie audytów certyfikujących (sposób aplikowania do roli obserwatora, prawa i obowiązki podczas audytu). Zmiana ma zwiększyć transparentność zasad certyfikacji i lepiej zabezpieczać poufne dane. D£by WolnoĿci Będzie ich 25, zostaną posadzone w różnych miejscach kraju. Inicjatywa LP i Kancelarii Prezydenta RP upamiętni 25 lat demokratycznej Polski. Nawiązuje do „Dębów Niepodległości” z lat 1918–28 i wpisuje się w obchody 90-lecia LP. 3 kwietnia pierwszy dąb posadzili prezydent i premier na terenie Centrum Olimpijskiego w Warszawie w asyście medalistów olimpijskich z Soczi. NieĿmiertelny Bartek Naukowcy z Instytutu Dendrologii PAN w Kórniku pobrali pędy najsłynniejszego dębu. 10 zdrewniałych pędów o długości 1,5 m zostanie przebadanych genetycznie i posłuży do rozmnożenia technikami in vitro. Fragmenty zostaną zakonserwowane w niskich temperaturach. Wiekowy Bartek rzadko i słabo owocuje, dlatego metody klonowania są dla niego jedyną szansą na potomstwo. Podobne zabiegi czekają wszystkie najstarsze czy najcenniejsze drzewa w kraju (z dębu Chrobry udało się już uzyskać pięciocentymetrowe przyrosty pędów). Kadry MINISTERSTWO ŚRODOWISKA Podsekretarz stanu i Główny Konserwator Przyrody Janusz Zaleski podał się do dymisji. 9 kwietnia premier Donald Tusk dymisję przyjął. W uzasadnieniu swojej decyzji Zaleski powołuje się na inne plany zawodowe. Funkcję ministra pełnił od 2007 r. (pod rządami aż czterech ministrów środowiska), a funkcję konserwatora od 2009 roku. Na razie nieznane jest nazwisko następcy. DGLP Stanowisko swojego zastępcy ds. gospodarki leśnej dyrektor generalny LP Adam Wasiak powierzył Krzewinie który do tej pory 14 kwietnia Wiesławowi Krzewinie, był nadleśniczym Nadleśnictwa Świeradów (RDLP we Wrocławiu). W nadleśnictwie pełnienie jego obowiązków powierzono dotychczasowemu zastępcy Lubomirowi Leszczyńskiemu. Leszczyńskiemu Po dwóch latach ze stanowiska Szramka. zastępcy dyrektora generalnego odszedł Jan Szramka 4 kwietnia objął on po raz trzeci stanowisko dyrektora RDLP w Gdańsku, z którego odwołano Zbigniewa Kaczmarczyka. Kaczmarczyka SGGW 11 kwietnia z rąk prezydenta Bronisława Komorowskiego nominację profesorską w dziedzinie Zawadzki, na co dzień nauk leśnych otrzymał Janusz Zawadzki związany z WTD warszawskiej SGGW. 5 Powiedzieli nam Nadleśnictwo Suwałki S rozpoczęło sadzonek w nowoczesnej produkcję sadzo szkółce kontenerowej. Mówi nadleśkontene niczy Wojcie Wojciech Rodak: Główne cz części naszej szkółki to budynek socjalno-produkcyjny o powierzchni ok. 1500 m2, sześć tuneli foliowych (po 600 m2 każdy) i pięć zewnętrznych kwater polowych o powierzchni 3 tys. m2 każda. W budynku znajduje się wyodrębniona część chłodnicza oraz duża hala, w której umieszczono linię produkcyjną, umożliwiającą szybkie przygotowanie kaset i napełnienie ich substratem torfowym oraz precyzyjny wysiew nasion. Woda pobierana jest z własnego ujęcia, a ogrzewanie – gazowe. Trwający cztery lata proces inwestycyjny był złożony, o czym świadczy m.in. kilkanaście metrów bieżących dokumentacji dotyczącej przetargów, projektów, konsultacji i korespondencji. Podkreślenia wymaga życzliwe doradztwo koleżanek i kolegów z nadleśnictw wcześniej już prowadzących produkcję sadzonek z zakrytym systemem korzeniowym. Produkcję rozpoczęliśmy w marcu br. wysiewem nasion świerka do kontenerów typu HIKKO V-120 SS. W ciągu pięciu dni (dwie zmiany) obsialiśmy ok. 1 250 tys. szt. pojedynczych cel. Wysiane zostaną jeszcze: sosna, modrzew, dąb, brzoza, olsza, lipa oraz ponownie świerk. Planowana produkcja w bieżącym roku to ok. 3 mln szt. sadzonek. W dalszych latach może zostać zwiększona do 5 mln szt. rocznie. Nasza szkółka kontenerowa powinna zaspokoić potrzeby, na sadzonki wybranych gatunków, kilku nadleśnictw północnej części białostockiej RDLP. Koszt sadzonki w nowym obiekcie, na co wpływ ma głównie amortyzacja, jest nieco wyższy niż sadzonki wyprodukowanej w sposób tradycyjny. Walory to wyższa jakość i prostota sadzenia przez dłuższy okres, w tym wiosną i jesienią. Tradycyjne sadzonki sadzimy tylko w okresie spoczynku wegetacyjnego. Pomimo dużej staranności część najdrobniejszych korzeni zostaje oberwana z glebą na szkółce, co sprawia, że taka sadzonka ma pewne trudności z adaptacją w docelowym miejscu. Sadzonka kontenerowa zaś ma system korzeniowy skupiony w jednej komórce i jest on zachowywany w całości, a przesadzanie nie stanowi dla sadzonki dużego szoku, co znacznie poprawia udatność. Ważny jest też czas produkcji, który w systemie kontenerowym trwa jeden rok i jest o połowę krótszy niż w szkółce gruntowej. Notował: Emilian Szczerbicki 6 Program budowy dróg – Lubuskie chce uwzgl£dnienia lesistoĿci Zrzeszenie Prezydentów, Burmistrzów i Wójtów Województwa Lubuskiego publikuje apel ws. podziału środków w programie budowy dróg lokalnych (w tym i następnym roku znaczna ich część pochodzić będzie z wpłaty LP). Obecne reguły są krzywdzące i należałoby je powiązać z lesistością, uważają samorządowcy. O wysokości dotacji z programu decydują: obszar województwa, zaludnienie, rozmiar sieci dróg lokalnych oraz wielkość PKB na mieszkańca. Lokalna lesistość, choć pieniądze pochodzą z lasów (w 2014 r. 450 na 700 mln zł), nie odgrywa żadnej roli. Tymczasem w lubuskim jest ona najwyższa w Polsce (49%), a zatem województwo generuje proporcjonalnie wysoki zysk ze sprzedaży drewna. Lokalne drogi proporcjonalnie bardziej cierpią tam z powodu transportu drewna. Do tego samorządowcy wskazują na ograniczenia możliwości inwestycyjnych, obostrzenia związane z ochroną przyrody i niższe dochody z tytułu podatków. W tej Rajd LeĿników 2014 – Na Jantarowym Szlaku Znamy już szczegóły dotyczące tegorocznego Rajdu Leśnika. Obradująca w marcu Rada Krajowa ZLP w RP poza formalnościami dotyczącymi działania związku zajęła się także tą, nieco przyjemniejszą stroną życia leśnej braci. Tym razem rajd obędzie się pod hasłem „Na Jantarowym Szlaku”. Zaplanowano go na 11–13 września, a terenem wędrówek będzie RDLP w Gdańsku. Do połowy kwietnia udział w rajdzie zgłosiło ponad 1400 osób. Będzie to już XXVI Rajd Leśnika. Tak się jednak składa, że na terenach gdańskiej dyrekcji LP impreza będzie gościła po raz pierwszy. Osiem nadleśnictw przygotowało w sumie aż 49 tras! Będą one pokonywane autokarami, pieszo, kajakami, żeglugą, rowerami a nawet drezynami. Jedna z tras przygotowana została dla motocyklistów. Szlaki mają różny stopień trudności, zostały oznaczone kolorami. Rajd to okazja do dobrej zaba- sprawie samorządowcy spotkali się z ministrem środowiska. Zrzeszenie za bardziej korzystne dla samorządów lokalnych uważa bezpośrednią współpracę nadleśnictw z gminami czy powiatami, nie tylko w aspekcie inwestycji drogowych. To sposób na zrównoważone uwzględnienie lokalnych potrzeb zarówno gmin, jak i nadleśnictw. Apel wystosowano w momencie, gdy w związku z pojawieniem się dodatkowych środków z PGL LP nowelizowano treść uchwały Rady Ministrów, w sprawie narodowego programu przebudowy dróg lokalnych. Lubuscy samorządowcy zaproponowali w algorytm obliczania dotacji dla poszczególnych województw włączyć ich lesistość. Nie bezpodstawnie – zasadniczym elementem argumentacji rządu przy opodatkowaniu LP na rzecz funduszu drogowego był fakt niszczenia dróg przez samochody z drewnem. W procesie konsultacji uchwały RM podobną propozycję złożył też wojewoda lubuski oraz wójt Gminy Lipusz (lubuskie). Obie uwagi nie zostały uwzględnione. 72 mln zł, jakie lubuskie otrzyma w latach 2014–15, lokuje je na przedostatnim miejscu RaZ na liście województw. wy, zwiedzania oraz spotkań z przyjaciółmi z najodleglejszych zakątków kraju. Z racji na znaczne zróżnicowanie tras opłaty za uczestnictwo wahają się od 640 zł (trasa wyłącznie autokarowa) do 935 zł (trasy konFot. J. Szałata ľwierk na pocztek no-autokarowe). Zakończenie rajdu odbędzie się uroczyście na zamku w Gniewie. W ub. roku rajdowiczów gościł Dolny Śląsk (na zdj.), w przyszłym roku rajd zawita na MaRed. zowsze. Las Polski 8/2014 Ochrona lasu Gorce tematy – po naradzie specjalistów ochrony ppoŝ. Doroczne spotkanie miało miejsce 25 marca w Sękocinie. Tematykę narady zdominowały konieczność modernizacji systemu łączności radiowej w LP, sposób alarmowego określania zagrożenia na poligonach oraz procedura wycinania drzew na poszerzanych pasach przeciwpożarowych. Poruszono także problem meteorologicznych puktów pomiarowych (MPP) – w tym roku każde nadleśnictwo samodzielnie będzie musiało zadbać o jego obsługę. Ł ączność. – Dzisiaj jest największym problemem naszego systemu – twierdzi Aldona Perlińska, naczelnik Wydziału Ochrony Ekosystemów DGLP. O co chodzi? Obecnie w nadleśnictwach korzysta się z radiotelefonów działających w systemie analogowym pasma 48–50 MHz. W otoczeniu mamy natomiast do czynienia z powszechną cyfryzacją. Z cyfrowych radiotelefonów korzystają inne służby, w zeszłym roku przerobiliśmy ostateczną cyfryzację odbioru naziemnej telewizji, o podobnym działaniu mówi się w przypadku radia. Zmiana w LP nie będzie tylko podążaniem za nurtem mody, ale koniecznością – jeden z głównych producentów radiotelefonów Motorola zakończył produkcję urządzeń tego pasma. 8 tys. tego typu radiotelefonów w LP będzie coraz trudniej naprawiać i wymieniać zużyte egzemplarze. Moment na zmianę jest istotny, bowiem w 2018 r. kończy się okres użytkowania dotychczasowej częstotliwości radiowej zarezerwowanej dla LP. Czy wykorzystywać tę samą częstotliwość, czy też wystąpić o przyznanie innej, już pod kątem cyfrowej modernizacji systemu? Taka modernizacja mogłaby przenieść dotychczasowy system wewnętrznej łączności Lasów na znacznie wyższy poziom funkcjonalności. Cyfrowe radio to nie tylko poprawa jakości rozmów – odbiór sygnału jest lepszy, a elektronika dodatkowo redukuje np. odgłosy otoczenia – ale przede wszystkim możliwość rozbudowy o dodatkowe funkcje. Czasowy podział kanałów umożliwia prowadzenie więk- szej liczby rozmów. Radiotelefon, tak jak komórka, poza głosowymi przesyła także inne dane, np. koordynaty GPS, SMS, odczyty urządzeń pomiarowych. Cyfryzacja oznacza większą poufność – dziś rozmów z radia leśnego mogą słuchać wszyscy, w systemie cyfrowym można wybrać odbiorców. Wreszcie inna charakterystyka działania zapewnia większą żywotność akumulatorów. Nieco większy jest też zasięg, choć pojawia się tu mankament znany użytkownikom cyfrowej TV: kiedyś gdy sygnał słabł, telewizor śnieżył, i tak dało się oglądać lub przynajmniej wysłuchać prognozy pogody. Niestety w takich warunkach nadawanie cyfrowe oznacza brak sygnału i ciszę. Najważniejszą rewolucją mogłoby się jednak stać zsieciowanie wszystkich leśnych krótkofalówek. Dzięki zamontowaniu ok. 450 dodatkowych przemienników udałoby się uzyskać łączność powszechną, umożliwiającą dodatkowo połączenia z sieciami telefonicznymi i systemami łączności innych służb. Tak rozwiązanie jednak kosztuje. Wymiana Takie dot dotychczasowego sprzętu na nowy – wg Instru strukcji ochrony ppoż. w nadleśnictwie winno być sześć aparatów – mogłaby się zamknąć kw kilku do kilkunastu tys. zł na nadleśkwotą nic nictwo. Przemiennik kosztowałby dodatkowe 20– tys. zł i wymagałby także zapewnienia 20–30 łąc łączności sieciowej, a potem jej konserwacji ad i administrowania. d h dla dl godziny d twa), odmiennych 9.00 i 13.00 oraz dla punktów prognostycznych i pomocniczych. Choć wzory mogą wyglądać dość odstręczająco, to i tak SZPL wylicza komputer. Po umieszczeniu wzorów w aplikacji tak jak dotychczas otrzymamy cztery stopnie zagrożenia pożarowego lasu. Ponadto do wyliczenia SZPL, obok wilgotności ściółki na siedlisku Bśw, przyjmowana będzie także wilgotność na BMśw. Dodatkowo w obliczeniu zostanie wykorzystany nowy parametr – temperatura powietrza. Ma to zapewnić większą dokładność prognozy. Projekt poszerza konieczność ustalania SZPL, który trzeba będzie wyliczać również dla obszarów III kategorii zagrożenia pożarowego. Z tym że im niższa kategoria zagrożenia, tym rzadziej rozmieszczone punkty prognostyczne: w I – najwyższej kategorii jeden punkt pomiarowy winien przypadać na 100 tys. ha, w III kategorii na 250 tys. ha (punkty pomocnicze odpowiednio na 50 i 125 tys. ha). Jednak w przypadku III – najniższej kategorii z prognozowania mają być całkowicie wyłączone obszary, w których udział górskich siedlisk lasowych przekracza 50%. To dość oczywiste – raz, że pożary są tam sporadyczne, dwa, że prognozowanie opiera się na pomiarze wilgotności ściółki sosnowej, a udział sosny w lasach górskich jest znikomy. Rozporządzenie ureguluje także kwestię dojazdów pożarowych przy drogach publicznych. Radiostacjħ bazowČ dziƑ najczħƑciej umieszcza siħ na dostrzegalni poǏarowej StopieĬ zagroŝenia poŝarowego – id zmiany W fazie przygotowań znajduje się projekt rozporządzenia Ministra Środowiska dotyczący szczegółowych zasad zabezpieczenia ppoż. lasów. Jakie zmiany przyniesie? Najważniejsza to nowa metoda prognozowania zagroŝenia poŝarowego lasu. Stopień zagrożenia pożarowego lasów (SZPL) można dziś odczytywać przy pomocy tabel zawartych w załączniku do rozporządzenia. Dane wyjściowe to wilgotność ściółki, powietrza i suma opadów. Projekt rozporządzenia, które miałoby wejść w życie od przyszłego roku, zawiera pięć dość rozbudowanych wzorów (efekt pracy Instytutu Badawczego LeśnicLas Polski 8/2014 7 Ochrona lasu W ub. roku testy cyfrowych radiotelefonów trwały w Nadleśnictwie Łagów. Koordynował je Mirosław Kwiatkowski z IBL. Jego zdaniem kosztowną budowę wewnętrznej sieci łączności VHF należałoby poprzedzić analizą jej wykorzystania. – System zsieciowany oznacza, że trzeba go efektywnie wykorzystywać, a nie jedynie w kilku procentach możliwości – mówił. Przed podjęciem dalszych kroków należy zebrać informacje od pracowników nadleśnictw i RDLP, aby zdiagnozować, w jakich jeszcze dziedzinach system mógłby być wykorzystywany. Czy tylko we własnym nadleśnictwie? Czy przyda się możliwość łączenia z telefonią publiczną? Ile urządzeń jest niezbędnych? Jaki poziom wydatków na ich zakup będzie akceptowalny? – I wreszcie, czy taka łączność przyda się leśniczemu? Czy będzie miał do kogo zadzwonić? – stawiał pytania Mirosław Kwiatkowski. O ile bowiem w sytuacjach kryzysowych łączność VHF jest nie do zastąpienia przez telefonię GSM (ginący zasięg, zapchanie sieci rozmowami), to w codziennej pracy mogłaby być alternatywą dla komórek. Z lasu można by praktycznie wszędzie zadzwonić (ale też być wszędzie osiągalnym…). Niestety ten system łączności z przyczyn technicznych nie jest przydatny do sprawnej transmisji danych z rejestratora. Jak się potoczą dalsze losy łączności cyfrowej w LP, jeszcze nie wiadomo. Lasy wystąpiły już do Urzędu Komunikacji Elektronicznej o nową częstotliwość w paśmie 146–172 MHz (niestety odpowiedź jest niesatysfakcjonująca). – O częstotliwości trzeba starać się jak najwcześniej, żebyśmy nie zostali w sytuacji bez wyboru – podkreślała naczelnik Perlińska. Warto także nadmienić, że równolegle Instytutowi Łączności DGLP zleciła analizę w sprawie innej sieci – dostępu do Internetu. Wreszcie w jednej z RDLP zrezygnowano z łączności radiowej na rzecz GSM, choć w tej kwestii zebrani na naradzie byli zgodni – komórka ani wewnętrzna sieć internetowa Lasów nie mogą być alternatywą dla radiotelefonów. Kszta§cenie ppoŝ. Od tego semestru w Szkole Głównej Służby Pożarniczej ruszyła I edycja dwusemestralnych studiów podyplomowych „Ochrona przeciwpoŝarowa lasów” (191 godz. w ramach dziewięciu zjazdów). Prowadzi je wspólnie Wydział Inżynierii Bezpieczeństwa Pożarowego i Instytut Badawczy Leśnictwa. Organizacja i program studiów powstały za aprobatą DGLP. 8 Inna, bardziej powszechna inicjatywa na razie znajduje się w fazie przygotowań. Miałyby to być szkolenia dla kierowców samochodów patrolowo-gaśniczych oraz pełnomocników nadleśniczego (funkcję „pełnomocnika”, któremu nadleśniczy powierza organizację akcji ratowniczo-gaśniczych, wprowadziła znowelizowana Instrukcja ochrony ppoż. lasu obowiązująca w LP od 2011 r.). Potencjalnie mogą one dotyczyć nawet ok. 3 tys. osób. po 13.00 spadnie obfity deszcz, a nie czekać na potwierdzenie do 9.00 następnego dnia. Jakkolwiek wojskowi deklarowali, że mogą się wyposażyć w aparaturę pomiarową i samodzielnie określać stopień zagrożenia, to jednak pozostaje kwestia ustalenia metodyki (prawdopodobnie wykona ją IBL). To o tyle istotne, że obecna (i przyszła) jest dostosowana do określonych godzin, podczas gdy ta dla armii musiałaby być całodobowa. Wojsko oczekiwałoby także Fot. D. Klawczyński (4) Czy to si£ przyda leĿniczemu? Wojsko uwaǏa, Ǐe stosowanie siħ do zagroǏenia poǏarowego, które dwa razy dziennie ustalajČ LP, ogranicza moǏliwoƑđ đwiczeŷ. Dlatego chciaųoby móc okreƑlađ je równieǏ o innych porach dnia Szkolenia odbywałyby się na poziomie RDLP, w oparciu o ramowy program i scenariusze zajęć przygotowane centralnie. Zagroŝenie na poligonie To kolejny temat, który będzie wymagał opracowania. Na naradzie wywołały go dwa pożary na poligonie w Nadleśnictwie Świętoszów, które 21 marca spowodowały rakiety wojskowe. Kilka z nich spadło nie tam, gdzie planowali wojskowi. Pożary objęły łącznie prawie 250 ha, w tym ponad 100 ha drzewostanów II klasy wieku pochodzących z sukcesji naturalnej. Gasiły go 53 jednostki straży, pięć samolotów dokonało przeszło 30 zrzutów wody. Takich ćwiczeń, które mogą zagrozić pożarem, wojsko nie prowadzi kiedy i jak chce. Te sprawy regulują zapisy porozumienia Ministra Obrony Narodowej i Ministra Środowiska, a wojsko winno uwzględniać zagrożenie pożarowe. Rzecz w tym, że LP podają informacje o godz. 9.00 i 13.00. Armii to nie wystarcza. Prowadząc ćwiczenia o różnych porach dnia i nocy, żołnierze oczekują bardziej aktualnych danych. Chcieliby np. strzelać, gdy wykonywania pomiarów w miejscu prowadzenia ćwiczeń, a nie na odległym o kilkadziesiąt kilometrów istniejącym MPP. Zebrani na naradzie sporo dyskutowali o tym, kto miałby określać stopień zagrożenia na poligonie. – Skoro wojsku zależy na realizacji ćwiczeń, to czy nie będzie pokusy, by naciągać stopień zagrożenia pożarowego przy samodzielnym pomiarze? Może lepiej, by pomiar wykonała bezstronna osoba z obsługi MPP? – zastanawiano się. Z wyposaǏenia MPP – wagosuszarka do ustalania wilgotnoƑci Ƒcióųki leƑnej Las Polski 8/2014 – Kto jednak wyrazi zgodę, by wpuścić cywilnego pracownika na poligon o 3.00 nad ranem? – padały kontrargumenty. Obs§uga MPP – w tym roku inaczej Fot. R. Zubkowicz Zatrzymajmy się przy obecnie działającym systemie prognozowania zagrożenia pożarowego lasu. Opiera się on na 132 meteorologicznych punktach pomiarowych (MPP) rozmieszczonych w nadleśnictwach. To dzięki wykonywanym tam pomiarom mamy m.in. kolorową mapę zagrożenia pożarowego, aktualizowaną dwa razy dziennie i powszechnie dostępną na stronie głównej LP. Od kliku lat sieć obsługuje zewnętrzna firma, która przy pomocy własnej aplikacji i serwera gromadzi i przesyła dane oraz zajmuje się techniczną obsługą urządzeń. System się sprawdził i tak samo miało być w latach 2014–16. Niestety na rok bieżący nie udało się wyłonić jednego wykonawcy. Ten rok będzie więc nieco skomplikowany: DGLP na poziomie centralnym zleciła obsługę informatyczną, a każde nadleśnictwo z MPP będzie musiało zadbać o przedsezonowy przegląd techniczny i serwis już we własnym zakresie, w ramach środków zagwarantowanych w funduszu leśnym. pasach przeciwpożarowych przy liniach kolejowych. Wymóg przekształcenia dotychczasowych pasów Kenitza (dwie równoległe bruzdy po 2 m szerokości) w jedną czterometrową bruzdę wprowadziła ubiegłoroczna nowelizacja przepisów. Idzie to na tyle opornie, że wkrótce roczny termin na dostosowanie pasów do nowych wymogów zostanie wydłużony o trzy lata. Dopiero wówczas pasy Kenitza mają ostatecznie zniknąć z Instrukcji ochrony ppoż. w LP. W jaki sposób, zgodnie z regulacjami obowiązującymi w LP, wycinać drzewa na poszerzanych pasach? Najwięcej doświadczeń w tym zakresie zgromadziła RDLP w Zielonej Górze. Inwentaryzacja na terenie nadleśnictw wykazała, że w efekcie mają one do pozyskania na ogół niewielkie ilości – 80–2000 m3. Po wylesieniu czterometrowy pas nadal pozostaje gruntem leśnym, nie wymaga wydzielenia i przeklasyfikowania użytku gruntowego (kategorię Ls mają powszechnie np. znacznie szersze drogi czy tereny pod liniami wysokiego napięcia). To samo rozporządzenie, które definiuje kształt przykolejowych pasów ppoż., ustala także 15-metrową strefę (od osi skrajnego toru) bez drzew i krzewów. Niekiedy obejmuje ona także fragmenty lasów różnej własności. Wraz Wg obowiČzujČcych przepisów linii kolejowej powinna towarzyszyđ: a) 15-metrowa strefa pozbawiona drzew i krzewów, b) czterometrowej szerokoƑci pas przeciwpoǏarowy i zmineralizowanej nawierzchni w odlegųoƑci 2–5 m od dolnej krawħdzi nasypu Pasy przeciwpoŝarowe i strefa bezdrzewna Zainteresowanie podczas narady wzbudziła kwestia usuwania drzew na poszerzanych Las Polski 8/2014 z wycinką na poszerzonych pasach ppoż. najczęściej odbędzie się także usuwanie drzew w strefie bezpieczeństwa. Rafał Zubkowicz Ochrona przyrody O martwym drewnie mówi się od lat. Wydawać by się mogło, że powiedziano o nim już wszystko. Nic bardziej mylnego. Pokazało to ogromne zainteresowanie konferencją „Rola martwego drewna w ekosystemach leśnych”, na którą przybyło ponad 250 osób. O grom zainteresowania nie umknął uwadze organizatorów. Otwierając konferencję, prof. Henryk Żybura, dziekan WL SGGW, mówił: – Martwi mnie tak duże zainteresowanie tym, co martwe. Ale jednocześnie cieszy – bo by było martwe, najpierw musi być żywe. Jolanta Błasiak (naczelnik Wydziału Ochrony Przyrody DGLP), która powitała gości w imieniu Lasów Państwowych, także z zadowoleniem komentowała zarówno tłumnie przybyłych uczestników, jak i liczbę referatów i plakatów. Odniosła się również do ważnej dla LP daty. Dzień otwarcia konferencji zbiegł się bowiem z oficjalnym rozpoczęciem obchodów 90-lecia Lasów Państwowych. – Uroczystości inaugurujemy dziś konferencją pod patronatem marszałek Ewy Kopacz zorganizowaną w Sejmie. Nie „czy”, ale „ile”? Dyskusja nie dotyczy już tego, czy pozostawiać martwe drewno. Dziś mówi się o tym, ile i gdzie. Jak przypomniał prof. Andrzej Grzywacz, biomasa roślin w lasach stanowi 98–99%. Siłą rzeczy musi pojawić się i martwe drewno. Jednak to nie tylko problem przyrodniczy, ale także ekonomiczny i społeczny. A głosy takie płyną ze wszystkich stron. – Martwe drewno to dziś temat modny, budzący emocje. Dlaczego? Bo przestał być tylko naukowy. Zyskał znaczenie np. planistyczne – mówił Paweł Pawlaczyk z Klubu Przyrodników. Jednak zanim na dobre rozpocznie się ta dyskusja, konieczna jest nieco inna. Chodzi o sprecyzowanie terminu „martwe drewno” (patrz ramka). Zresztą jest to pierwszy wniosek płynący z konferencji. Jednoznaczne określenie w trakcie prac terenowych, co jest martwym drewnem, a co nim nie jest (np. czy są to tylko drzewa martwe, czy także zamierające, czy tylko części nadziemne, czy też podziemne) bez stworzenia spójnej, niemal słownikowej definicji, może przysporzyć wielu problemów. W efekcie dwóch badaczy na tym samym terenie może uzyskać różne wyniki inwentaryzacji, wynikające wyłącznie z problemu definiowania. – Prędzej czy później dojdziemy do konsensusu, ile martwego drewna ma być. Ale w tej dyskusji trzeba jednak pamiętać, że lasy są gospodarcze – mówił Piotr Lutyk, naczelnik Wydziału Ochrony Ekosystemów RDLP w Warszawie. – Ochrona tak, ale z podziałem na funkcje. Niekoniecznie bioróżnorodność musi być priorytetem w lasach gospodarczych. Podobne głosy było słychać wśród uczestników: – Wielofunkcyjność tak, ale nie w każdym fragmencie lasów rozumiana tak samo. Ale w dyskusji nt. ilości martwego drewna słychać było i inne głosy: – Ta dyskusja jest w zasadzie zamknięta. Lasy mamy certyfikowane, a FSC wymaga, by 5% powierzchni pozostawiać do naturalnego rozpadu – mówił jeden z uczestników. Zatem wsz£dzie tyle samo? Dziś zasoby martwego drewna w Polsce (patrz tabela) szacuje się na 5,8 m3/ha, co stanowi 2,18% w stosunku do drzew żywych. Łączna miąższość drewna martwego leżącego i stojącego to 52,7 mln m3. Takie dane płyną z zaprezentowanych przez Janusza Dawidziuka, dyrektora BULiGL, wyników kolejnej wielkoobszarowej Zasoby martwego drewna w lasach róŝnej w§asnoĿci wg najnowszej aktualizacji wielkoobszarowej inwentaryzacji stanu lasów (wg BULiGL) kategoria własności drewno martwe drzewa żywe m /ha m /ha 3 ogółem udział drewna martwego w stosunku do drzew żywych w % 3 5,8 (2,7 m3/ha drewno leżące, 3,1 m3/ha drewno stojące) 266 2,18 Lasy Państwowe 5,3 272 1,95 parki narodowe 36,7 348 10,55 lasy prywatne 4,2 228 1,84 10 Fot. UZ (2) Przewróci§o si£? Niech leŝy Wynik pomiarów iloƑci martwego drewna jest róǏny, w zaleǏnoƑci od zastosowanej metodyki inwentaryzacji stanu lasów wszystkich form własności. Uczestnicy konferencji ze zrozumieniem przyjęli potrzebę zróżnicowania w rozprzestrzenieniu martwego drewna. Prof. Grzywacz mówił: – W lasach zagospodarowanych jest pięć razy mniej martwego drewna niż w lasach naturalnych. Mamy dziś w polskich lasach 2,2 mln wydzieleń. Przy takim zróżnicowaniu oczywiste jest, że muszą być różnice w ilości martwego drewna. Weźmy pod uwagę chociażby strefy zagrożenia pożarowego, reżim ochronności itd. Profesor zasygnalizował także później dyskutowaną zależność od metodyki pomiaru. – Ilość martwego drewna to musi być suma działań czynników przyrodniczych, gospodarczych, ale także zasad pomiaru zawartych w IUL. Ekonomiczny aspekt rozważań można było także usłyszeć z ust prof. Grzywacza: – Niektóre RDLP sugerują się tym, co mówią RDOŚ, np. żeby martwe drewno w stosunku do zasobności stanowiło 10%. Niby niewiele. Ale popatrzymy na to w skali ogólnopolskiej: 10% zasobności polskich lasów to 230 mln m3, sześć etatów rocznych pozyskania w całym kraju, ponad 35 mld zł. Czy możemy sobie na to pozwolić? To kwestia do dyskusji. We wnioskach pokonferencyjnych uznano, że ilość rozkładającego się drewna powinna być zróżnicowana w zależności od głównych funkcji wypełnianych przez konkretny kompleks Las Polski 8/2014 Nekrodendrologia – nauka o martwym drewnie. Takie, przyjęte z dozą humoru, hasło padło podczas konferencji. Czy doczekamy się uznania takiej dyscypliny naukowej, pytali niektórzy uczestnicy? To jak zawsze pokaże czas. leśny. Jednocześnie uznano jednak, że aktualna ilość tego drewna w naszych lasach jest niewystarczająca i w długim horyzoncie czasowym powinna być zwiększana. Cenne było przypomnienie, że zasoby martwego drewna w lasach to nie cel, a jedynie środek do celu, jakim jest wspieranie bioróżnorodności. Kolejnym krokiem po określeniu co jest martwym drewnem (a ściślej co będziemy za nie uznawać), miałoby być ujednolicenie sposobu pomiarów. O potrzebie stworzenia wspólnej metodyki przekonywał niejeden referat. Z aptekarsk precyzj O tym, jak od sposobu pomiaru, wyboru metodyki zależy ilość martwego drewna, przekonywał m.in. Grzegorz Janas z RDLP w Katowicach (referat publikowaliśmy w nr. 5/2014 „Lasu Polskiego”). Także Janusz Dawidziuk podkreślał dobitnie, jak ważne jest już dziś poświęcenie kilku zdań i podanie dokładnie zastosowanej w badaniach metodyki. – Mierząc martwe drewno stojące, przyjęliśmy, że choćby jeden żywy liść oznacza drzewo żywe – mówił Bożydar Neroj z BULiGL. Spory o ilość martwego drewna nie ustają, mimo że dziś nawet nie wiemy dokładnie, czy nasze zasoby martwego drewna są małe czy duże. Tymczasem krytyczne ustawianie Polski w międzynarodowych rankingach martwego drewna zdarzało się publicystom. – Chcąc porównywać się z zasobami w Europie, musimy dążyć do unifikacji wskaźników – mówił Jan Tabor z DGLP. Danych porównawczych, uzyskanych wg jednolitej metodyki, dostarczy za 2–3 lata monitoring wykonany w ramach europejskiego projektu BioSoil Forest Biodiversity. Kilka lat temu na 438 powierzchniach próbnych w Polsce zasoby martwego drewna oszacowano na 9,6 m3/ha. To dwa razy więcej niż pokazują dane WISL. Na tym nie koniec. – Metodyka pomiarów może posłużyć do naciągania statystyk. Bo przecież można by pomierzyć np. leżaninę poniżej 7 cm grubości. Dlatego powtarzam – zawsze trzeba podać metodykę – podkreślał Dawidziuk. A może wcale nie potrzeba dokładnie określać, ile martwego drewna pozostawiać? – Były czasy, gdy każde suche drzewo z przyganą wpisywano do książki służbowej. Dziś mamy naukowe podstawy, by martwe drewno w lasach zostawiać. Problem to ilość tego drewna. Wg mnie podchodzimy do tego ze zbytnią aptekarską precyzją. A przecież nie wszystko da się zmierzyć, zważyć – mówił Ryszard Kapuściński, prezes LOP. Może rozwiązaniem byłoby zaproponowane stworzenie modeli opartych na naukowych danych? Miałyby one wytyczyć pożądany poziom martwego drewna w zależności od m.in. siedliska, wieku drzewostanu i jego głównej funkcji. Coraz częściej słychać, że za daleko posunęliśmy się w rozumieniu wielofunkcyjności lasów i trzeba zweryfikować poglądy na ten temat. Czego oczy nie widz,... A co jeśli trzeba by oszacować też zasoby martwego drewna pozostającego w glebie? Właśnie o szacowaniu biomasy korzeni referat prezentował Paweł Strzeliński z UP w Poznaniu (przygotowany wspólnie z Andrzejem Jagodzińskim z Instytutu Dendrologii PAN w Kórniku). W projekcie badawczym „Bilans węgla w biomasie drzew głównych gatunków lasotwórczych Polski” opracowano algorytmy do szacowania ilości biomasy poszczególnych części drzew. By je sporządzić, konieczne było pozyskanie całych drzew przez ich wywrócenie lub wypłukanie systemu korzeniowego z gleby. Pomimo ogromnej staranności w pozyskiwaniu systemów korzeniowych, nawet 20% pozostawało w glebie. Mimo to przyjęto, że część podziemna stanowi ok. 20% biomasy nadziemnej drzewa. Szacowanie części podziemnej przeprowadzono także w przypadku wielkoobszarówki. Martwe… na ijmierì Drewno w ujęciu biologicznym jest martwe i bardziej martwe być nie może. Stąd nie od dziś słychać krytyczne uwagi wobec utartego już terminu „martwe drewno”. W polszczyźnie brak jest dobrego określenia, które nie budziłoby negatywnych skojarzeń (jak w przypadku np. gnijącego drewna). Niektórzy proponują więc, by mówić raczej „tzw. martwe drewno”, inni – by używać terminu „drewno obumarłych drzew”. Problem nazwy znalazł swoje odzwierciedlenie w pokonferencyjnych wnioskach. Las Polski 8/2014 Jako Ǐe konferencja byųa jubileuszowa, nie mogųo zabraknČđ urodzinowego tortu. Sħkacze przypominajČce drewniane wyrzynki miųo zaskoczyųy uczestników Mierząc pniaki, przyjęto podobnie jak w przypadku powyższych badań empirycznych, że część podziemna to 20% grubizny i drobnicy części nadziemnej oszacowanej na podstawie średnicy pniaka. Okazało się, że we wszystkich lasach w kraju miąższość martwej części podziemnej drzew to ok. 197,1 mln m3 (21,5 m3/ha). Czterokrotnie więcej niż to, co nad ziemią… Ba§agan w tym lesie! Gdy każdy leśnik już wie, co oznacza dla ekosystemu martwe drewno, ogół społeczeństwa widzi raczej butwiejące suszki i gnijące kłody. Nieuprzątnięte wykroty czy złomy to zwyczajny bałagan i powód zarzucania leśnikom, że niedbale gospodarują powierzonym mieniem. Jeden z uczestników, student leśnictwa, przytoczył historię „czyszczenia” lasów z leżaniny przez okolicznych mieszkańców. Nie rozumieją oni, że drewno może leżeć w lesie „po coś”. – Mimo imponującego bogactwa referatów, także w ujęciu instytucji reprezentowanych na konferencji, smuci nieco fakt zbyt małej popularyzacji tematyki związanej z martwym drewnem wśród społeczeństwa. Komuś z ulicy mogłoby się wydawać: „ile można o tym mówić?” – pytał retorycznie prof. Grzywacz. Ale, jak widać, trzeba mówić i to wiele. Ostatni wniosek z dwudniowych dyskusji dotyczył potrzeby zwiększenia poziomu wiedzy społeczeństwa na temat martwego drewna. Urszula Zubert Tegoroczna konferencja „Aktywne Metody Ochrony Przyrody w Zrównoważonym Leśnictwie” (26–27 marca) miała charakter jubileuszowy – odbywała się po raz 10. Problematyce martwego drewna przysłuchiwało się przeszło 250 uczestników. Wygłoszonych zostało aż 28 referatów, przedstawiono 39 plakatów. 11 Badania naukowe Od ponad trzech lat Instytut Badawczy Leśnictwa pracuje nad Leśnym Centrum Informacji (LCI). 9 kwietnia w siedzibie IBL w Sękocinie podsumowano dotychczasowe prace nad projektem. P rojekt „Leśne Centrum Informacji – platforma informacyjna monitoringu środowiska przyrodniczego” to platforma informatyczna do gromadzenia, przetwarzania i udostępniania danych i wyników prac badawczych IBL. Znajdą się w niej także np. serwisy mapowe czy bazy publikacji. Zebranie rozproszonych dziś naukowych baz danych IBL ma przynieść wiele korzyści, m.in. zabezpieczyć dane przed zniszczeniem, udostępnić informacje o zbiorach naukowych IBL społeczeństwu i ułatwić dostęp do danych (a niektóre zbierane są przez IBL nieprzerwanie od XIX w.). System udostępni też użytkownikom narzędzia analityczne wspierające badania naukowe. Początki LCI sięgają 2010 roku. Wówczas IBL wystąpił o wsparcie w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. To pierwszy program UE, w którym IBL był głównym beneficjentem, i pierwszy projekt informatyczny jednostki. IBL solidnie przygotował się do „walki” o pieniądze (w sumie 10,65 mln zł) – dzięki temu na żadnym etapie nie zakwestionowano podejmowanych działań. Do sporządzenia SIWZ wykorzystano firmy konsultingowe, a interfejs dla LCI opiniowała profesjonalna firma reklamowa. Poligon doĿwiadczalny Tak duże środki pozwoliły zmodernizować infrastrukturę informatyczną IBL. Powstała nowa serwerownia, pracownicy otrzymali nowy sprzęt (wart ponad 2,5 mln zł; także urządzenia mobilne pozwalające na przesyłanie danych do centralnej bazy z terenu) i bogate oprogramowanie (za prawie 2 mln zł). By móc w pełni wykorzystywać jego możliwości, odbyli ponad 50 szkoleń (w tym z GIS czy programu Statistica). – Nie mogliśmy pozostawić pracowników samym sobie – mówił Damian Korzybski, kierownik projektu. – Zainteresowanie szkoleniami było ogromne – wtórował mu Radomir Bałazy, kierownik Zakładu Informatyki i Modelowania IBL. 12 Widocznym dla wszystkich elementem zmian informatycznych stała się całkiem odmieniona strona internetowa IBL (www.ibles.pl). Budowa LCI zakończy się 30 kwietnia. Wówczas ruszy wdrażanie projektu. Pełną funkcjonalność LCI osiągnie za trzy lata. – Nasz projekt okazał się na tyle rozbudowany, że w całym instytucie może tylko kilka osób nie miało z nim styczności – mówił prof. Ryszard Szczygieł, przewodniczący Komitetu Sterującego Projektu. – Co więcej był to prawdziwy poligon doświadczalny. W podsumowującym tworzenie LCI seminarium, poza pracownikami IBL i przedstawicielami instytucji biorących udział w tworzeniu systemu, udział wziął także dyrektor ZILP Piotr Smiatacz. Jego obecność wiązała się z faktem udostępnienia przez LP dostępu do części danych SILP. Oba systemy zostały zintegrowane w taki sposób, że użytkownicy LCI będą mieli dostęp do bazy danych w SILP – m.in. w zakresie danych taksacyjnych, adresów leśnych czy słowników. Choć dla leśnego świata powstające repozytorium leśnej wiedzy jest nowością, to podobne istnieją na świecie z dużym powodzeniem. W Polsce działa ich obecnie 23. Jedną z największych baz w kraju jest Centralna Baza Danych Geologicznych stworzona przez Państwowy Instytut Geologiczny. – Jesteśmy na tyle eksploatowani, że dziś wpisując w wyszukiwarce internetowej banalne hasło „baza danych”, wyskakujemy na piątym miejscu – mówił Wojciech Paciura z PIG. Zaprezentował możliwości takich baz – w przypadku CBDG możliwy jest dostęp do map (systemy są zintegrowane w czasie rzeczywistym np. z geoportalami), profili litostratygraficznych, opisów wierceń itp. Moje czy wspólne? LCI budzi także pewne obawy. Dotyczą one głównie ochrony własności intelektualnych. Naukowcy będą mogli samodzielnie umieszczać wyniki swoich badań już od pierwszych prac. Od momentu pierwszego wpisu dane widoczne będą dla wszystkich uczestników projektu badawczego mających dostęp do LCI. Obawy rozwiewają pracownicy naukowi zaangażowani w projektowanie platformy. – Trzeba pamiętać, że LCI to nie jest sposób na niekontrolowany wypływ danych naukowych poza instytut. Oczy- Fot. UZ LeĿne Centrum Informacji – gotowi do dzia§ania Kierownik projektu Damian Korzybski (w Ƒrodku), Piotr Goųos (z prawej) i Radomir Baųazy wiście są hakerzy, ale sam system porządkuje dostęp do danych. Widzimy, kto i w jakim zakresie zagląda do baz danych. Możemy regulować dostęp przez katalogi otwarte lub kontrolowane – mówiła Dorota Grygoruk, która testowała LCI jako tzw. główny użytkownik. – Jeżeli system ma sprawnie działać, musi się zmienić mentalność i nastawienie – dodawała. A czasu na to jest niewiele – w nowej perspektywie finansowej UE wymogiem będzie udostępnianie wytworzonej wiedzy na zasadach tzw. wolnego dostępu. Rozważanym sposobem na zachęcenie naukowców do umieszczania treści w repozytorium miałoby być zobowiązanie z określonym limitem takich treści. – Projekt mocno wpływa na zmianę naszych przyzwyczajeń. Na sposób prowadzenia badań naukowych: z kartki na centralną bazę danych – mówił Piotr Gołos, zastępca dyrektora IBL ds. ekonomicznych. Do LCI przeniesiono już ponad 60 naukowych baz danych (m.in. baza danych klimatycznych, baza ze zbiorem entomologicznym, wirtualny zielnik). Bazy są zintegrowane – poruszanie się pomiędzy nimi wymaga tylko jednego logowania do systemu. Dane gromadzone w platformie będą w pewnym zakresie dostępne nie tylko dla pracowników IBL, ale także, po złożeniu wniosku, dla innych użytkowników. Elementem LCI jest też platforma e-lerningowa, która umożliwi np. szkolenia prowadzone za pomocą Internetu, obsługę niestacjonarnych studiów doktoranckich czy prowadzenie wykładów np. dla pracowników LP. UZ Las Polski 8/2014 Hodowla lasu Sadzarka – rzeczownik rodzaju żeńskiego. Równie dobrze mógłby określać kobietę pracującą przy sadzeniu. Jak ujawniają bowiem przykłady poszczególnych nadleśnictw, mechaniczne sadzarki należą tam do rzadkości. Przy zalesianiu i pracach na szkółce dominuje praca ręczna. Zanim skażemy sadzarki na dożywotnie niewykorzystanie, przyjrzyjmy się im nieco uważniej. Fot. D. Klawczyński Czy potrzebne nam sadzarki? N ajprostsza definicja? Maszyna służąca do mechanicznego sadzenia roślin. Ze względu na rodzaj wykorzystania wyróżnia się sadzarki do sadzenia roślin bulwiastych (ziemniaki), cebulowych (tulipany), rozsad (młode rośliny uzyskane po wysianiu nasion w szklarniach, na rozsadnikach, które przesadzane są w stałe miejsca, np. ryż, tytoń, seler, kapusta) oraz młodych drzewek. Leśnika oczywiście najbardziej interesują te ostatnie, szczególnie z otwartym systemem korzeniowym. Katalog wymagaĬ Można się spotkać z opinią, że leśne sadzarki nadawały się do nasadzeń na terenach porolnych. Nie ma jednak przeciwwskazań, żeby z tych maszyn korzystać także przy odnawianiu zrębów – z takim przeznaczeniem były konstruowane. Oczywiście im mniej pniaków, tym lepiej. Sadzenie jest wówczas bardziej wydajne, pozostaje mniej nieobsadzonych fragmentów. Ale i temu problemowi można zaradzić – o ile jest taka potrzeba – dosadzając ręcznie. Sadzarki zdecydowanie przyspieszają pracę. Ta jednak musi zostać wykonana starannie, a urządzenie powinno być sprawne i wyregulowane. Powtarzalny błąd przy pracy maszyną będzie miał dużą skalę. W związku z tym sadzarkom stawia się różne wymagania. Przede wszystkim jamka czy szczelina powinna mieć takie wymiary, aby korzenie mogły ułożyć się naturalnie, natomiast szyjka korzeniowa musi znajdować się na głębokości jednego centymetra poniżej poziomu gruntu. Ważne jest także zasypanie gleby po wsadzeniu małego drzewka – cząstki ziemi powinny przylegać do korzeni. Kolejny warunek to ugniatanie gleby, które nie może uszkadzać korzeni, a jednocześnie musi zapewnić odpowiednią jej zwięzłość w miarę równomiernie na całej głębokości korzeni. 14 Sadzarki od rzemieijlnika Dwie sadzarki od pięciu lat wykorzystuje zul Mirosława Korabika, pracujący na terenie Borów Tucholskich. Maszyny to w całości konstrukcja rzemieślnicza, wykorzystująca podajnik typu tarczowego. Aby uzyskać właściwą więźbę, koło podajnika (120 cm średnicy) dzieli się na równe części, oznaczając odpowiednio kolorami na obwodzie. Ten prosty podział powoduje, że na twardym gruncie maszyna może sadzić w odstępach: 63, 75 i 125 cm (odległości zostały zmierzone na gruncie). Gdy w perspektywie zakłada się sadzenie mechaniczne, orząc zrąb, trzeba dostosować rozstaw pasów do tych wielkości. Przy orce nie stosuje się pogłębiacza. Każda z maszyn sadzi rocznie ok. 20 ha upraw, osiągając wydajność ok. 1 ha na 8 godz. pracy. Praca jest bardziej wydajna, gdy teren jest płaski, równo zaorany i nie trzeba omijać kęp odnowienia naturalnego, biogrup itp. Posadzone drzewka powinny znajdować się w pozycji pionowej, dopuszczalne jest maksymalne odchylenie wynoszące 20°. Podczas sadzenia sadzonki nie mogą ulegać żadnym uszkodzeniom mechanicznym. W przypadku małych sadzonek (do 25 cm) liczba uszkodzonych nie może przekroczyć 1%, zaś przy sadzonkach średnich i dużych liczba tych uszkodzonych nie może przekroczyć 3%. Sadzarka powinna ponadto zapewnić uzyskanie równomiernej więźby, dopuszczalne odchylenie od normy wynosi 20%. Poza tym sadzonka po posadzeniu musi znaleźć się w lekkim zagłębieniu, natomiast gleba wokół niej powinna być wyrównana i spulchniona. Na szkó§k£ i do lasu W leśnictwie wykorzystuje się kilka rodzajów sadzarek. Mogą być zawieszane na trzypunktowym układzie zawieszenia ciągnika (TUZ), samojezdne i doczepiane do ciągnika. Dwie ostatnie konstrukcje stosuje się na szkółkach. Te oparte na konstrukcji ramy zawieszanej na TUZ to sadzarki leśne, umożliwiające unoszenie całego zespołu maszyny w sytuacji najazdu na pniak. Sadzarka posiada dwa koła ustawione pod kątem, pełniące funkcję nie tylko kół jezdnych, ale przede wszystkim zaciskających posadzoną sadzonkę. Zwykle tyłem do kierunku jazdy ustawione są siodełka (lub siodełko) dla obsługi pracującej na sadzarce. Po bokach znajdują się miejsca, na których ustawiane są skrzynki z sadzonkami. Nad stanowiskami pracowników znajduje się zadaszenie chroniące przed deszczem czy słońcem. Robocze części to bruzdownik – nadaje kształt bruzdom, do których trafiają sadzonki – i podajnik, który umieszcza sadzonki w glebie (są też sadzarki bez podajnika) oraz koła dociskowe. Kroje przednie zabezpieczają konstrukcję sadzarki przed nadmiernymi przeciążeniami. Las Polski 8/2014 Fot. Arch. OTL Jarocin Fot. B. Szpojda Z podajnikiem i bez Fot. Mat. reklamowe Sadzarka bez podajnika – z racji na nieskomplikowaną budowę to ten typ dobrze nadaje się do zalesień. Na środku jej ramy zamocowany jest bruzdownik oraz, pod kątem, dwa koła, których zadaniem jest dociskanie sadzonki w bruździe. Sam bruzdownik jest dociskany do gleby i unoszony nad przeszkodami (kamienie, pniaki) za pomocą siłownika hydraulicznego zasilanego przez zewnętrzny układ hydrauliki ciągnika. W tym typie sadzarki młode drzewko bezpośrednio do bruzdy wkłada pracownik. Przez to maszyna nadaje się do sadzenia drzewek z odkrytym i zakrytym systemem korzeniowym i umożliwia sadzenie wysokich sadzonek. Bardziej zaawansowane technologicznie są sadzarki, w których ręcznie umieszcza się sa- Podajnik sadzarki tarczowej GNKp z tym rodzajem sadzarki musi posiadać bieg pełzający. W sadzarce do szkółkowania istnieją rozwiązania pozwalające bardzo precyzyjnie, nawet do 0,5 cm, regulować gęstość sadzenia. Służą do tego tarcze z różną liczbą chwytaków (od ośmiu do 36), a także wymienne koła przekładniowe, redukujące prędkość obrotu tarcz względem prędkości jazdy maszyny. Na rodzimych uprawach Podajnik chwytakowy w sadzarce HydromaƟc Įrmy Egedal Sadzarka tarczowa – tu rolę podajnika pełnią dwie ustawione skośnie tarcze, pomiędzy które obsługa sadzarki wkłada sadzonkę. Obracając się, przejmują sadzonkę i umieszczają ją w bruździe wyoranej przez redlicę. Na szkó§ce Sadzarka ogrodnicza z podajnikiem taƑmowym Las Polski 8/2014 Sadzarki najlepiej znają szkółkarze – mozolne szkółkowanie młodych drzewek, czyli rozsadzanie ich w odpowiedniej więźbie na pasach, wykonuje się właśnie przy pomocy sadzarek. Takim urządzeniem może być sadzarka typ M, produkt popularnej duńskiej firmy Egedal. Zbudowana z ramy głównej, którą podpierają cztery koła stanowiące układ jezdny. Agregatowanie odbywa się za pomocą TUZ. Do takiej konstrukcji przymocowanych jest pięć sekcji sadzących – tyle, ile rzędów na taśmie szkółkarskiej. Siedzenia pracowników są usytuowane w taki sposób, aby swoim ciężarem dociskali sadzonkę w bruździe. Ciągnik współpracujący W Polsce do zakładania upraw leśnych najczęściej używana jest sadzarka L-76. Jej głównym przeznaczeniem są sadzonki, iglaste oraz liściaste, o długości strzałki wynoszącej co najmniej 10 cm i systemie korzeniowym nie krótszym niż 20 cm. Sadzarka składa się z ramy, bruzdownika, podajnika, kół dociskowych, stolika podawczego oraz siedziska. Bruzdownik wykonuje szczelinę o głębokości 30 cm i szerokości 10 cm u góry i 5 cm u dołu. Fot. J. Szyguła Koųa dociskowe sadzarki bez podajnika Fot. Mat. reklamowe dzonkę w podajniku, a ten przenosi ją do gleby (są też sadzarki automatyczne, gdzie ręczna obsługa jest zbyteczna). Sadzarka z podajnikiem taĿmowym – w tym przypadku pracownik podaje sadzonkę na taśmę, z której trafia ona do gleby. Podajnik taśmowy rozpięty jest na rolkach, a na samej taśmie podającej umieszczone są chwytaki, które podtrzymują sadzonkę i przenoszą ją do wykonanej bruzdy. Kiedy sadzonka trafia w docelowe miejsce, chwytaki rozwierają się, a koła dogniatające okrywają ją glebą i dociskają. Sadzarka chwytakowa – zasada działania jest podobna, a różni się mechanizm chwytakowy. To obracające się koło zaopatrzone w różną liczbę chwytaków na sadzonki. Napęd mechanizmu chwytakowego przekazywany jest od koła dogniatającego, co zapewnia kontrolę jednolitej więźby sadzenia. Sadzarka L-76 pracujČca w NadleƑnictwie Antonin 15 Polska sadzarka tarczowa GNKp Sadzarki wracaj do §ask O praktyce maszynowego sadzenia mówi Jędrzej Szyguła z RDLP w Poznaniu: W tym sezonie na terenie RDLP w Poznaniu sadzarki pracowały w pięciu nadleśnictwach: Antonin, Gniezno, Grodzisk, Syców i Włoszakowice. Ta ostatnia jednostka wyróżnia się szczególnie. Zul, który działa na jej terenie, posiada aż siedem sadzarek, którymi wykonuje niemal wszystkie odnowienia sosną. W naszych nadleśnictwach pracują sadzarki polskiej konstrukcji L-76 i GNKp. Niektóre pozostają własnością nadleśnictw. Konstrukcje sadzarek to nic nowego – L-76 wyprodukowano w Hajnowskich Zakładach 16 część sadzonki wkłada się między dwa płaty koła, które zaciskane przez bocznej rolki przenoszą drzewko do bruzdy. Tam płaty koła się rozchylają i sadzonka zostaje w gruncie. Więźbę reguluje się poprzez odpowiednią częstotliwość podawania sadzonek. W praktyce na obwodowej części koła zaciskowego rysuje się wyraźne kreski w równych odstępach. To znak dla obsługującego, kiedy włożyć sadzonkę. Wymagana wysokość części nadziemnej drzewek iglastych powinna zawierać się w granicach 5–30 cm, zaś liściastych 10–60 cm. Sadzonki z bryłką – maksymalnie do 50 cm wysokości. Ograniczeniem jest długość korzeni, która nie powinna przekraczać 25 cm. Zbyt długie będą się po prostu ukośnie sadowiły w bruździe. Do obsługi tej sadzarki potrzeba dwóch osób. Maszyna pracuje efektywnie nawet na powierzchniach z pniakami, jeżeli ich liczba nie wynosi więcej niż 500 szt./1 ha. Na porolnych Sadzarka Egedal OK to przykład urządzenia bez podajnika. Głębokość pracy redlicy wynosi 35 cm. Sadzarkę obsługuje jeden pracownik, wkładając sadzonki bezpośrednio w bruzdę – więźba sadzenia ustalana jest na częstotliwość sygnału świetlnego emitowanego z urządzenia znajdującego się w sadzarce. Maksymalna wielkość sadzonek to 60 cm. Wydajność sadzarki wynosi 200–750 szt./godz. Współpracuje z ciągnikiem uzyskującym moc przynajmniej 120 KM, posiadającym także przedni napęd. To maszyna przeznaczona do odnawiania lasu na powierzchniach o średniej liczbie pni, z usuniętą masą pozrębową lub w pasach przygotowanych frezem glebowym. Służy także do zalesiania gruntów porolnych, bez mechanicznej uprawy. Może być wykorzystana Przemysłu Maszynowego prawie 40 lat temu, a GNKp została opracowana w Zakładzie Techniki Leśnej IBL. Trzeba przyznać, że sadzarki dawniej były bardzo popularne, jednak w ostatnich latach zostały nieco zapomniane. W niejednym nadleśnictwie można je oglądać w skansenie maszyn leśnych lub izbie edukacyjnej. Wg mnie powodem takiej sytuacji były zmiany na rynku pracy – pojawiło się wielu chętnych, by pracować przy sadzeniu. Maszyny się zdekapitalizowały, a zepsutych nie miał kto naprawiać lub uznano to za nieopłacalne. Teraz sytuacja znów się odmienia i miejmy nadzieję, że sadzarki staną się bardziej popularne. Na obszarze poznańskiej dyrekcji LP obserwujemy wzrostowy trend sadzenia maszy- Sadzarka Egedal typ OK do rekultywacji nieużytków czy obszarów zdegradowanych, zakładania podszytów i odnawiania młodników zniszczonych w klęskach żywiołowych czy nasadzeniach przy zakładaniu: pasów ochronnych, plantacji energetycznych oraz barier przeciwwietrznych. Jest wyposażona w redlicę z odkładnicami wykonującymi bruzdy oraz przedni krój tarczowy, przeciwdziałający napotkanym przeszkodom (np. korzenie). Cienkie i zmurszałe Fot. Mat. reklamowe Fot. Arch. OTL Jarocin Sadzarkę o masie 540 kg bez obciążników obsługuje jeden pracownik. Lewe koło zaciskowe zostało wykorzystane do napędu podajnika. Napęd zaś jest przekazywany za pośrednictwem przekładni zębatej o przełożeniu 1,44 oraz sprzęgła przeciążeniowego kołowego. Podajnik umożliwia sadzenie w odstępach 50, 60, 80 oraz 120 cm, a więźbę reguluje się poprzez montowanie odpowiedniej liczby ramion, których może być 2–5. Siły docisku kół na glebę można regulować dzięki zmianie napięcia sprężyn śrubowych zamocowanych do ramy wahliwej. Poza tym dodatkowym elementem regulującym są także obciążniki o maksymalnej masie 104 kg. Polska sadzarka GNKp (wytwarzana przez OTL Jarocin) może przydać się zarówno do sadzenia sadzonek z odkrytym systemem korzeniowym oraz sadzonek hodowanych w pojemnikach. Sadzonki do gruntu podaje koło, składające się z dwóch płatów z gumy pokrytej miękką okładziną, aby nie uszkadzać drzewek. Zieloną Fot. Mat. reklamowe Hodowla lasu Sadzarka Egedal typ HydromaƟc nowego. W tym roku sadzarki wróciły np. do Nadleśnictwa Gniezno. Wróciły, bowiem nadleśnictwo było w posiadaniu dwóch maszyn, które od dawna stały nieużytkowane. Zostały jednak wyremontowane i sprawdziły się w terenie. Sadzarkami sadzimy niemal samą sosnę. W ubiegłym roku przy pomocy sadzarek obsadziliśmy 34 ha jednolatki (ręcznie wysadzono 1100 ha) oraz 47 ha dwulatki (ręcznie posadzono 190 ha). Jakie są zalety sadzarek? Po pierwsze sadzenie jest bardziej dokładne. Człowiek po krótkim czasie pracy męczy się i w efekcie jakość sadzenia na początku dniówki i pod jej koniec jest znacząco różna. Szczególnie w przypadku sadzonek z większym systemem korzeniowym, Las Polski 8/2014 Fot. B. Szpojda pnie podczas pracy sadzarki zostają przecięte, nie stanowiąc większego oporu dla maszyny. Sadzarka przeznaczona do zalesiania gruntów porolnych ugorowanych lub przygotowanych po orce lub głęboszowaniu to drugi produkt marki Egedal – Hydromatic (1200 kg). Obsługę sadzarki przeprowadzają dwie osoby, ale jeden pracownik też sobie poradzi. Maszyna posiada chwytaki do sadzonek zarówno z odkrytym, jak i zakrytym systemem korzeniowym. Sekcja z chwytakami jest sterowana automatycznie, napęd odbywa się hydraulicznie z układu zewnętrznego ciągnika (min. 80 KM oraz przedni napęd). Pobór oleju z ciągnika wynosi 25 l/min. Więźba ustalana jest na panelu sterującym maszyny z licznikiem sadzonek (50–400 cm). Maksymalna głębokość redlicy wynosi 35 cm, zaś maksymalna wielkość sadzonek to 80 cm. Wydajność maszyny to 2500–3000 szt./godz. Sadzarka RZS-2 to produkt południowych sąsiadów (Leśny Zakład Doświadczalny Uniwersytetu w Brnie). To również maszyna bez podajnika – jeden lub dwóch pracowników (jeśli więźba jest gęstsza) siedzących w sunących po gruncie wózkach umieszcza sadzonki bezpośrednio w bruździe, wprost między koła zaciskowe. Maszyna jest zamocowana na TUZ, ale wózki mają wahliwe zawieszenie i unoszą się na przeszkodach. Maszyna może współpracować z ciągnikami o mocy powyżej 50 KM, a także nawet z LKT-81. Czeska sadzarka nadaje się do sadzonek z odkrytym systemem korzeniowym, jak i z bryłką. Dzienna wydajność to 0,5– –1 ha, co przekłada się na liczę 3–4 tys. sadzonek. Czeska sadzarka RZS podczas pokazu w NadleƑnictwie Zųotów I to w zasadzie najpopularniejsze na polskim rynku maszyny dla leśnictwa. Uzupełniają je sadzarki ogrodnicze, które incydentalnie można wykorzystywać do sadzenia na gruntach porolnych lub do sadzenia żywopłotów itp. Są też specjalistyczne sadzarki do sadzenia topoli i wierzby energetycznej (np. Spapperi TP). Nie wymagają wcześniej przygotowania gleby, a rozstaw rzędów wynosi 75–300 cm. W Skandynawii konstruuje się sadzarki automatyczne, mocowane w miejsce głowicy harvesterowej. Pracująca na żurawiu sadzarka umożliwia pracę na odnowieniach nieuprzątniętych zrębów. To rozwiązanie dla sadzonek z bryłką, które wysadza się podobnie jak z rurowego kostura do sadzenia, a zasobniki z kilkudziesięcioma sadzonkami umieszczone są na głowicy. W Polsce przy sadzeniu zdecydowanie dominuje praca ręczna, a sadzarki należą do rzadkości. Te, które są w posiadaniu nadleśnictw, pracują raczej niewiele. Może o tym świadczyć przykład Nadleśnictwa Maskulińskie, w którym aktualnie sadzarka jest wystawiona na sprzedaż. Dlaczego? Nie sprawdziła się i wiele lat stała nieużywana, czekając na lepsze czasy, które jednak nie nadeszły – dowiadujemy się w nadleśnictwie. Kolejny przykład to Nadleśnictwo Sarnaki, które proponuje wynajęcie sadzarki do zalesień. Osoba, z którą się w tej sprawie skontaktowałem, wydała się zaskoczona. Faktycznie sadzarkę można wynająć, jednak przez długie lata i tak nie było zainteresowania. Podobnie jak w poprzednim przypadku urządzenie stoi i czeka na wykorzystanie. I Nadleśnictwo Rytel, w którym wykorzystuje się sadzarkę nie będącą produktem firmowym, ale skonstruowaną własnoręcznie i w dodatku sprawdzającą się. Pracuje ona głównie na terenach porolnych i uzupełniana jest pracą ręczną. Bodaj najpopularniejsze są sadzarki na terenie nadleśnictw RDLP w Poznaniu (wi£cej w ramce) i Borów Tucholskich. Bartosz Popczyński gdy w pracę trzeba włożyć więcej wysiłku. Po drugie, do sadzenia nierzadko angażowane są przypadkowe osoby bez doświadczenia. Pracownik na sadzarce nie męczy się tak szybko, a maszyna jak to maszyna, nie męczy się wcale i zachowuje te same parametry sadzenia. Poza tym jeśli firma leśna ma sadzarkę, to zwykle też zatrudnia osobę, która zna tę pracę. Nie ma żadnego wytłumaczenia, dlaczego by nie stosować sadzarek na zrębach. Owszem, nad pniakami trzeba sadzarkę unieść, ale w takich miejscach można sadzonki uzupełnić ręcznie (o ile w ogóle trzeba to robić). Sadzarki radzą sobie na każdym siedlisku, gdzie gospodarczy typ drzewostanu przewiduje udział sosny i da się wjechać ciągnikiem. Na uprzątniętych zrębach z niezbyt grubą warstwą ścioły i ubogim runem można nawet poniechać przygotowania gleby. Przede wszystkim sprostujmy mylną opinię, że sadzarka nadaje się tylko na grunty porolne. To od początku były maszyny projektowane również na zręby – w karcie informacyjnej napisano, że nadają się do sadzenia na powierzchniach zapniaczonych. Wydajność sadzenia przy pomocy maszyny to 0,8–1,2 ha w ciągu ośmiogodzinnej zmiany roboczej. Na gruncie porolnym mogłaby być nieco wyższa, ale ograniczeniem i tak będzie manualna sprawność osoby, która umieszcza sadzonki w podajniku. Tam można by stosować zapomniany już nieco model SLA-1 z dwoma stanowiskami roboczymi. O jakości pracy sadzarek najbardziej przekonują mnie spostrzeżenia z terenu. Od 14 lat prowadzę doświadczenie, w którym obserwuję powierzchnie z sosną zarówno jedno-, jak i dwulatką posadzoną ręcznie i przy pomocy sadzarek. Obserwacje obalają mit o wyższości sadzonek 1/0 nad 2/0. Jeśli te drugie dobrze posadzić – a lepiej zrobi to sadzarka – to na uprawie widać zdecydowanie lepsze efekty. Inny przykład pochodzi z Nadleśnictwa Włoszakowice, gdzie na uprawach sadzonych sadzarkami udatność wynosi corocznie 95%, a kiedy spadła do 92%, to tam na miejscu uważano, że to słaby wynik. Każdy w terenie może porównać to do udatności swoich upraw. Notował: RZ Kostur wciŝ popularniejszy Las Polski 8/2014 17 Hodowla lasu Zmiana udzia§u d£bu. Dylematy Każdy pracujący w Lasach Państwowych obserwuje intensywny trend zwiększania udziału dębu w składach gatunkowych. Chciałbym przedstawić potwierdzenie tego faktu w statystyce oraz skłonić do refleksji nad celowością dalszego powiększania obecności dębu w naszych lasach. W Pytania hodowli Jakie dylematy pojawiają się w związku z hodowlą dębu i trendem wzrostu jego udziału? Fot. A. Kwiatkowski 1978 r. została po raz pierwszy przeprowadzona aktualizacja stanu lasu w Lasach Państwowych. Porównajmy ówczesne dane z tymi, które w 2013 r. zostały uzyskane w efekcie aktualizacji Wielkoobszarowej Inwentaryzacji Stanu Lasu. W ogólnym układzie gatunkowym drzewostanów udział grupy gatunkowej dębu zwiększa się bardzo wyraźnie z 5,5% w roku 1978 do 7,8% w roku ubiegłym. Widzimy też, że zmniejsza się udział gatunków iglastych, co oczywiście ma swoje odbicie we wzroście udziału gatunków liściastych ogółem. Jeszcze bardziej rosnąca obecność dębu jest dostrzegalna w drzewostanach I klasy wieku. W tym przypadku jego udział zwiększył się z 5,6% do aż 13,8%. Ten przeszło dwukrotny wzrost potwierdza, że ów trend i „moda” na dąb faktycznie zapanowały w ostatnich latach. Liczby potwierdzają tę tezę, która nasuwa się jako efekt obserwacji w terenie. Przeanalizowaliśmy analogiczne zmiany również w ramach jednej z RDLP. Z racji dostępności danych porównanie dotyczy krótszego okresu, tj. zmiany udziału dębu w okresie 2001(2004)–2013 na terenie lasów RDLP w Łodzi. To zestawienie pokazuje udział dębu zarówno wg gatunków panujących, jak i rzeczywistych. Jest to bardzo istotne; pamiętajmy bowiem, że dąb wprowadzany przy stosowaniu rębni gniazdowej zwykle nie jest ujęty jako gatunek panujący. Jest to dobrze widoczne w I klasie wieku. Bardziej wyraźny wzrostowy trend udziału dębu widzimy więc w podsumowaniu sporządzonym wg gatunków rzeczywistych. Gdybyśmy dysponowali danymi ogólnopolskimi także wg gatunków rzeczywistych, wzrostowy trend udziału dębu byłby zapewne jeszcze bardziej widoczny. Zacznijmy od tego, że decydując się na dąb, decydujemy się na gatunek niewątpliwie trudny w hodowli. Pod kątem wprowadzania dębu następuje zmiana rodzaju rębni z zupełnej na gniazdową. Jaka trudność organizacyjna i techniczna się z tym wiąże, nie trzeba tłumaczyć profesjonalistom. Dąb przy obecnym stanie zagęszczenia zwierzyny bezwzględnie wymaga grodzenia, zwykle – w dwóch nawrotach na tej samej powierzchni – najpierw grodzenie gniazd, a później całej powierzchni pasa manipulacyjnego. Ponadto grodzenia powinny być utrzymywane przez długi czas. To oczywiście przekłada się na efekty ekonomiczne. Teoretyczny model rębni gniazdowej zupełnej dobrze pasował do rzeczywistości lasów niepodlegających presji zwierzyny. Poza tym czy dziś powiedzenie „zdrowy jak dąb” jest aktualne? W ostatnich latach byliśmy przecież świadkami dotkliwych chorób dębu, określanych nawet jako „choroby łańcuchowe”, o licznych przyczynach. Wreszcie istnieją też dylematy gospodarcze. Drewno dębowe pozyskiwane w młodszych klasach wieku jest mało atrakcyjne rynkowo. Cieńsze sortymenty pozyskiwane w młodszych klasach wieku trudno jest sprzedać. Długa kolej rębu – lub może raczej okres rotacji – wynosi w przypadku interesującego nas gatunku najczęściej ok. 140 i więcej lat. To tyle, ile wynoszą dwie koleje rębu brzozy. To daje do myślenia. Nadal ekologizacja? Gniazda dħbowe to w ostatnich latach bardzo powszechny widok. Czy w kaǏdej sytuacji warto je zakųadađ na siedliskach BMƑw? 18 Wzrost udziału dębu następował w wyniku ekologizacji gospodarki leśnej i był odpowiedzią leśników na potrzebę społeczną. Ale czy wprowadzanie znacznego udziału dębu, szczególnie na siedliskach BMśw oraz uboższych wariantach LMśw, jest wszędzie uzasadnione? Trend ekologizacji spowodował, że zaczęliśmy wprowadzać dąb od boru mieszanego aż po żyzne, jak najbardziej adekwatne dla jego hodowli, siedliska. Nikt nie kwestionuje wprowadzania dębu właśnie na żyznych siedliskach. Jednak wchodząc z rębnią gniazdową i dębem na siedlisko BMśw, wiemy od razu, że ten gatunek nie osiągnie tutaj takich parametrów, jak na siedliskach lasowych. Czy warto podejLas Polski 8/2014 Fot. R. Zubkowicz Z wydawnictw świadomością, że będzie on miał nieco gorsze warunki wzrostu niż w teoretycznie pożądanej rębni gniazdowej zupełnej. Kolejne pytanie brzmi, w jakim stopniu powinno się uwzględniać spodziewane zmiany klimatyczne przy ustalaniu udziału dębu w odnowieniach? Wg różnych scenariuszy prezentowanych przez uczonych europejskich wzrost średniej temperatury miałby akurat spowodować, że dąb stanie się dominującym gatunkiem w naszym kraju. Ale tego nie uwzględnialiśmy, promując dąb. Bardziej motywowała nas ekologizacja gospodarki leśnej. Dziś i ten aspekt trzeba rozważyć. Brzoza, osika – to teŝ drzewa Brzoza to nie gatunek 2. kategorii. Warto o niej pamiħtađ przy ksztaųtowaniu skųadów gatunkowych (Ƒrednia cena Brz W_STANDARD z e-drewno w marcu br. to 225,30 zų/m3) mować tam jego hodowlę? Czy nie ograniczyć kosztownej rębni gniazdowej zupełnej na korzyść zupełnej, grodzić jednorazowo, a równolegle kształtować skład gatunkowy również z udziałem domieszkowego dębu z pełną Dąb nie wkracza w próżnię, a zajmuje miejsce innych gatunków. Czy zbytnie zmniejszanie udziału sosny (gatunku o bardzo szerokim zakresie tolerancji, plastycznego, m.in. w aspekcie przewidywanych globalnych zmian klimatu) nie jest ryzykowne? Czy z punktu widzenia stabilności drzewostanów sosna nie będzie konkurencyjna? Wreszcie warto chyba zweryfikować powiedzenie „brzoza i osika kryją błędy leśnika”. Moim zdaniem winniśmy trochę inaczej kształtować składy gatunkowe, także z myślą o brzozie. To jest gatunek, który nie cierpi od chorób, przysparza dochodów i jest na nią zbyt. Janusz Dawidziuk (BULiGL) Zmiana powierzchniowego udzia§u gatunków w Lasach PaĬstwowych w okresie 1978–2013 Rok Udział powierzchni (w %) Lasy Państwowe ogółem iglaste liściaste So I klasa wieku (1–20 lat) Db iglaste liściaste So Db 1978 81,1 17,9 71,6 5,5 86,1 13,9 78,8 5,6 1991 79,2 20,8 70,9 6,2 80,6 19,4 71,3 8,3 2004 76,7 23,3 69,2 7,2 67,8 32,2 61,5 12,8 2013 76,6 23,4 69,3 7,8 72,0 28,0 67,5 13,8 Zmiana udzia§u gatunków w RDLP w ¦odzi wg gatunków panujcych i rzeczywistych w okresie 2001(2004)–2013 Udział w powierzchni (w %) ogółem Rok iglaste liściaste I klasa wieku (1–20 lat) So Db iglaste liściaste So Db wg grup gatunków panujących [%] 2004 84,3 15,7 83,5 5,6 70,4 29,6 69,6 10,8 2013 84,5 15,5 83,7 6,8 75,7 24,3 75,2 14,2 wg grup gatunków rzeczywistych [%] 2001 80,9 19,1 79,9 6,3 75,1 24,9 73,5 6,3 2013 77,9 22,1 76,8 9,2 60,6 39,4 58,7 9,2 Las Polski 8/2014 „Wyspa kormoranów” Włodzimierz Puchalski ORWLP Lasy Państwowe 2013, album 178 s. i audiobook MP3 Włodzimierz Puchalski to dla przyrodników, a zwłaszcza pasjonatów fotografii, legenda. To za jego sprawą o fotografowaniu przyrody przyjęło się mówić „bezkrwawe łowy”. Książka o tym tytule to chyba najbardziej dziś znane jego dzieło. Sam Puchalski od strzelby nie stronił – polował od dziecka. Jako fotograf uczestniczył w polowaniach notabli, m.in. w tym zorganizowanym przez prezydenta Mościckiego, w którym w 1938 r. wziął udział Hermann Göring. W czasie wojny Puchalski pracował jako leśniczy w Puszczy Sandomierskiej. Przez całe życie wykonywał czarno-białe zdjęcia. Nie był to przypadek, cierpiał bowiem na daltonizm. Jedyne kolorowe fotografie zrobił podczas podróży na Antarktykę. Zmarł właśnie na jej terenie w trakcie jednej z naukowych wypraw. Tytułowa wyspa to Wysoki Ostrów na Jeziorze Dobskim na Mazurach (teren Nadleśnictwa Giżycko). W dołączonym do audiobooka albumie zebrano wszystkie zdjęcia z oryginalnego wydania z 1954 r., jednak audiobook powstał na bazie II wydania z roku 1957. Zgodę na wznowienie wyraziła córka autora – Anna. ORWLP w Bedoniu w tym roku wyda jeszcze w tej samej formie ostatnie dwa tytuły „Zielonej serii” Puchalskiego: „Wśród trzcin i wód” oraz „W krainie łabędzia”. Zdjęcia w dołączonym do audiobooka albumie poddano cyfrowej obróbce (korzystano ze zbioru z muzeum na zamku w Niepołomicach). Fotografie uzupełniono początkowymi wersami rozdziałów. Cała treść oryginału przekazana jest w formie nagrania. Opisy przyrody przenoszą nas nad mazurskie wody, wtapiamy się w klimat tamtejszych miasteczek. Odgłosy natury zebrane przez Tomasza Ogrodowczyka przywołują na myśl leniwe wakacje. Kreacje postaci sprawiają, że czytamy o nich jak o starych, dobrych znajomych. A jest ich w „Wyspie …” cała gromadka – ponad 30 osobowości. I choć zapewne niełatwo było stworzyć tak rozbudowane słuchowisko, efekt jest doskonały. W dużej mierze to zasługa doborowej obsady: Włodzimierz Press w roli Puchalskiego, Anna Seniuk w roli żony, poza nimi m.in.: Emilia Krakowska, Marian Opania i niezastąpiony Jarosław Boberek. Obok profesjonalnych aktorów występują także amatorzy UZ – pracownicy LP. 19 Fot. A. Sawicki Wywiad Zewn£trzna opinia to wielka korzyĿø Leśny Zakład Badawczo-Doświadczalny Badenii-Wirtembergii to jeden z największych w Europie leśnych instytutów badawczych. O jego funkcjonowaniu mówi dyrektor Konstantin von Teufell. Instytut, którym Pan kieruje, jest nieposiadajc osobowoĿci prawnej publiczn jednostk badawcz, podlegajc badeĬsko-wirtemberskiemu Ministerstwu Obszarów Wiejskich i Ochrony Konsumentów. W czym wyraŝa si£ podleg§oĿø? Moim przełożonym jest minister rolnictwa, a profil instytutu mieści się w zakresie spraw ministerstwa. Nasze zadania to prowadzenie badań w zakresie stosowanego leśnictwa, realizacja wieloletnich programów monitoringu i wreszcie transfer efektów pracy naukowej do praktyki leśnej. Winniśmy także służyć radą w kwestiach politycznych. Np. jeśli minister zamierza ustanowić nowy rodzaj wsparcia, musi znać ekonomiczną sytuację w leśnictwie. Posiadamy sieć badawczą, która pozwala ustalić kondycję ekonomiczną w prywatnym, komunalnym czy państwowym leśnictwie Badenii-Wirtembergii. Co oznacza podleg§oĿø w sensie organizacyjnym? Dyrektor instytutu jest powoływany przez radę ministrów. O wszystkich niższych stanowiskach decyduje natomiast minister. Formalnie minister jest odpowiedzialny za angażowanie wszystkich pracowników naukowych, ale praktycznie jest to efekt negocjacji między instytutem, jego dyrektorem i ministrem. Pan kieruje instytutem juŝ 14. rok. Czy dyrektor FVA to stanowisko kadencyjne? Nie, każde stanowisko kierownicze w jednostkach rządowych Badenii-Wirtembergii oznacza status urzędnika służby państwowej, który po wstępnym, pięcioletnim okresie pracy otrzymuje bezterminowy kontrakt. Niektórzy pracownicy FVA także posiadają status urzędnika służby państwowej. Tak jest w przypadku kierowników naszych ośmiu zakładów naukowych. Inne osoby są zatrudnione na umowach rządowych, ale nie posiadają tego statusu, choć po 15 latach także otrzymują bezterminowy kontrakt. Wreszcie mamy pracow- 20 ników zatrudnionych czasowo przy projektach badawczych. Budżet każdego z nich pozwala zatrudnić na kilka lat właściwe osoby, bez znaczenia czy profesorów, czy studentów – to mają być specjaliści. Muszę dodać, że reguły zatrudnienia obowiązujące urzędników służby państwowej nie są wyjątkowe. Takim przywilejem cieszą się w całych Niemczech wszyscy kierownicy jednostek rządowych, także w Gospodarstwie Krajowym ForstBW, które zarządza lasami państwowymi Badenii-Wirtembergii. Instytut jest z nim ĿciĿle zwizany. Można powiedzieć, że jesteśmy częścią ForstBW. Ale prawo leśne Badenii-Wirtembergii nakazuje nam wypełniać zadania nie tylko na rzecz leśnictwa państwowego. Mamy wykonywać prace badawcze i eksperckie na rzecz wszystkich lasów kraju. Podobnie jak ForstBW, które w pewnym zakresie zajmuje się lasami wszystkich form własności: udziela porad osobom prywatnym, zajmuje się zarządzaniem lasami na rzecz samorządów. Wypełnia częściowo rolę państwowej administracji. Trzeba przypomnieć, że państwowe lasy w naszym kraju to jedynie 24% całości lasów. Ok. 39% to lasy samorządowe i tylko nieco mniej prywatne. jest brak wzrostu. System może niezbyt wygodny, ale ma jedną, dużą zaletę: środki na wynagrodzenia są przypisane do stanowisk. Jeśli więc pensja na stanowisku rośnie, koszty są pokrywane z pieniędzy budżetowych. Np. gdy moja pensja jako urzędnika służby państwowej wzrośnie o 1,5%, państwo zabezpieczy na to pieniądze. Ten system zwalnia mnie z samotnej walki o wzrost płac. O tym decyduje parlament. Chcia§bym zapytaø o rad£ instytutu. O ile wiem, w tym oĿmioosobowym gronie jest trzech obcokrajowców. Rada ma charakter kolegium doradczego, a więc nie wydaje dyspozycji kierowniczych. Spotykamy się dwa razy w roku w towarzystwie dwóch pracowników ministerstwa. Gdy chodzi o wybór tych osób, wskazuje je dyrektor, a minister powołuje. Stąd też powinienem dokonać mądrego wyboru, aby minister nie miał wątpliwości. Dlaczego obcokrajowcy? Zacznę od tego, że podczas posiedzeń rady mówimy po niemiecku, co ogranicza skład do osób z kręgu niemieckojęzycznego. Wg mnie istotne jest, by problemom naszego leśnictwa przyjrzeli się też na- Skd instytut czerpie finanse? Budżet landu Badenia-Wirtembergia, zatwierdzany przez parlament, zawiera pozycję, która jest związana z instytutem. To nasze podstawowe środki, pokrywają 60% funkcjonowania. 25% to pieniądze pochodzące ze zleceń na badania czy ekspertyzy zamawiane przez ForstBW. Ostatnia część, jakieś 15%, to środki pochodzące z konkursów na projekty badawcze od różnych grantodawców. Czy kwota ze Ŀrodków budŝetowych jest sta§a co roku? To interesująca kwestia. Z zasady bowiem są to te same pieniądze, co oznacza, że problemem Badenia-Wirtembergia Pow. w – 35 35,77 tys. tys km2 Pow. lasów – 1,36 mln ha Las Polski 8/2014 ukowcy z innych państw. Chcemy głosów ludzi o innych horyzontach, ale znających się na tych samych problemach. Jak np. głosu dyrektora austriackiego instytutu leśnictwa, który ma podobną wielkość i zadania jak nasza jednostka. To wzbogaca zakres naszych zadań. Nie spotka§ si£ Pan przy tym z niech£tn opini w rodzaju: „Cóŝ nam b£dzie jakiĿ Holender doradza§, czym mamy si£ zajmowaø”? Nigdy. Proszę spojrzeć na leśne instytuty badawcze w Niemczech i w innych krajach Europy: czy one nie zajmują się podobnymi problemami? Wymiana międzynarodowa bardzo pomaga, bo czyż mogę być pewien, że to akurat we Fryburgu znaleźliśmy najlepsze rozwiązanie? Zewnętrzna opinia to wielka korzyść. Efekty naszej pracy będą lepsze, jeśli poddamy je pod dyskusję z kolegami z Polski czy Holandii. Ważne jest też, że członkowie naszej rady nie są zapraszani jako przedstawiciele instytucji, ale ad personam. Chcemy wśród nas konkretnego człowieka, a nie przypadkowego reprezentanta nawet znakomitego ośrodka naukowego. Polski IBL, silna, dobrze wyposażona instytucja, też szuka zagranicznych partnerów. Bo to przynosi korzyści. W IBL pracuje ponad 200 osób. A ile zatrudnia FVA? Mamy ok. 250 pracowników, ale co ważne – tylko połowę angażujemy na stałe. Pozostałym oferujemy zatrudnienie w projektach badawczych, na które zdobyliśmy środki z różnych źródeł. Oczywiście wolałbym zatrudniać na stale, ale to wymaga pieniędzy i wolnych stanowisk. W tym kontekście bardzo ważny jest kontakt z uniwersytetem. Wielu naszych naukowców, w tym szefów zakładów, jest jednocześnie nauczycielami akademickimi. Mają przez to najlepszą możliwość kontaktu z młodymi, zdolnymi ludźmi i wybranym mogą zadać pytanie: czy chcesz pracować przy moim projekcie badawczym? Szukamy najlepszych i dlatego obecnie pracują u nas ludzie aż z 15 państw, na to pozwala zatrudnianie na potrzeby projektów. Dzięki temu możemy tworzyć naprawdę ciekawe zespoły badawcze. Wspó§praca instytutu z uniwersytetem opiera si£ o tzw. model fryburski. Co to takiego? To rodzaj kontraktu, jaki zawieramy z uniwersytetem. Uczelnia odnosi korzyść ze współpracy z silnym partnerem naukowym, który udostępnia ogromny zasób danych badawczych i otrzymuje pomoc w prowadzeniu dydaktyki. My natomiast korzystamy dzięki konLas Polski 8/2014 Leśny Zakład Badawczo-Doświadczalny Badenii-Wirtembergii (FVA) we Fryburgu Bryzgowijskim jest nieposiadającą osobowości prawnej publiczną jednostką badawczą, podlegającą badeńsko-wirtemberskiemu Ministerstwu Obszarów Wiejskich i Ochrony Konsumentów (niem. Ministerium für Ländlichen Raum und Verbraucherschutz). Jest zarazem ściśle powiązany organizacyjnie z Gospodarstwem Krajowym ForstBW (niem. Landesbetrieb ForstBW), nieposiadającą osobowości prawnej organizacją gospodarczą zarządzającą lasami państwowymi landu (ale sprawującą też określone funkcje administracyjne i podległej temu samemu ministerstwu). Zadania FVA określa badeńsko-wirtemberska ustawa o lasach. Zgodnie z przepisami § 76 jest to wskazywanie możliwości racjonalnego wypełniania przez lasy różnych funkcji oraz badanie ekologicznych powiązań między lasem a otoczeniem. Organem doradczym FVA jest ośmioosobowe kuratorium (niem. Kuratorium), w którego skład wchodzą reprezentanci wydziałów leśnych uczelni wyższych, jednostek badawczych, administracji związanej z leśnictwem, właścicieli lasów, przemysłu drzewnego i innych sektorów. Kadencja członka kuratorium trwa cztery lata. Kuratorium kontroluje ogólny rozwój FVA, jak również zgłasza własne propozycje dotyczące strategii i programów badawczych FVA. W obecnym składzie kuratorium są nawet osoby spoza Niemiec: prof. James Kirchner (Szwajcaria), Harald Mauser (Austria) i prof. Frits Mohren (Holandia). W posiedzeniach kuratorium uczestniczą także dyrektor ForstBW (który zarazem pełni funkcję kierownika Wydziału Leśnictwa w ministerstwie) i kierownik ministerialnego referatu ds. badań. taktom i obecności w środowisku naukowym, a wreszcie wychwytujemy najzdolniejszych młodych ludzi do współpracy. Dopiero wówczas podpisujemy roczny kontrakt dotyczący badań z ministerstwem. Zawiera on kwoty, liczbę personelu i inne środki. Czy pracownik instytutu dobrze zarabia? Tu znowu kłania się sytuacja, o której mówiłem na początku – nasze płace są częścią systemu wynagrodzeń pracowników instytucji publicznych w Badenii-Wirtembergii. Dlatego np. brak jest dysproporcji wynagrodzeń pomiędzy pracownikami terenowymi administracji leśnej a pracownikami FVA, co, jak wiem, ma miejsce w Polsce. Młody naukowiec zarabia tyle co jego młody kolega w terenie. Jakie s mocne strony FVA? Naszym dużym atutem jest system inwentaryzacji, na poziomie nadleśnictw i kraju. Służy opracowywaniu istotnych i ważnych ekspertyz. Jesteśmy dobrzy w modelowaniu wzrostu drzew, posiadamy wybitny zespół gleboznawców zajmujących się nawożeniem gleb oraz ich uprawą. Nasz zakład ochrony lasu przygotowuje świetne ekspertyzy nt. kornika drukarza i chrabąszcza. Mamy doskonałych ekspertów od ekonomiki leśnictwa, ponieważ, jak już mówiłem, przygotowujemy cykliczne opracowania na temat kondycji sektora leśnego. Oczywiście w centrum naszej uwagi znajduje się hodowla lasu – posiadamy przeszło 1000 powierzchni badawczych w Badenii-Wirtembergii, z których część została założona przeszło 100 lat temu. Dość młody jest zakład nauk społecznych, który zajmuje się społecznym odbiorem lasów i leśnictwa. Podobnie zakład ochrony przyrody, zajmujący się m.in. zagadnieniami związanymi z Naturą 2000. Wreszcie zakład użytkowania lasu. Instytut jest cz£Ŀci organizacji zarzdzajcej lasami paĬstwowymi landu, finansuje go zaĿ przede wszystkim ministerstwo. Kto w takim razie ustala tematyk£ badaĬ? Formalnie każdy projekt naukowy, który zaczynamy, powinien być zaakceptowany przez ministra. Przedłożenie projektu ministrowi poprzedza jednak proces planowania. Każdego roku w czerwcu spotykamy się z przedstawicielami ministerstwa i przez dobrych parę godzin prowadzimy negocjacje. Przedstawiamy nasze pomysły, a oni swoje oczekiwania. W tym momencie nie zapadają żadne decyzje. Dopiero jesienią zaczynamy przygotowywać plan na kolejny rok, uwzględniając przebieg tamtej dyskusji. To dobre rozwiązanie: kreatywność w zakresie badań naukowych nie jest mocną stroną urzędników. Dlatego oni z uwagą wysłuchują naszych pomysłów, my zaś ich oczekiwań i w ten sposób, w dialogu, wypracowywana jest tematyka badań. Co dla instytutu b£dzie si£ liczyø w przysz§oĿci? Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Myślę jednak, że ważne będą zagadnienia związane z ochroną przyrody w lasach – tego oczekuje społeczeństwo. Stawiałbym też na inwentaryzację i ochronę lasu. Rozmawiał: Rafał Zubkowicz 21 Leśna infrastruktura Z pami£ci o histori£ W tym roku już po raz kolejny Nadleśnictwo Parczew bierze udział w Ogólnopolskim Konkursie „Modernizacja Roku”. Warto wiedzieć, jak jesteśmy postrzegani – podkreśla nadleśniczy Mirosław Potapiuk. O Maj juŝ doĿwiadczenia – Wszystkie obiekty konkursowe odwiedza specjalna komisja, która bezpośrednio ocenia jakość wykonanych prac – opowiada nadleśniczy Mirosław Potapiuk. Nadleśnictwo Parczew po raz pierwszy zgłosiło udział w konkursie w 2011 r. i od razu z sukcesem. Modernizacja siedziby jednostki otrzymała wyróżnienie w kategorii obiektów użyteczności publicznej. Budynek zbudowano w 1960 r. na potrzeby powstałego wówczas Nadleśnictwa Sosnowica. Ówczesne technologie i materiały nie należały do najlepszych, a ponieważ od momentu oddania do użytku wykonywano jedynie bieżące naprawy, dopiero modernizacja pokazała, w jak złym był on stanie. Dlatego też koszt modernizacji, prowadzonej ze środków własnych Lasów Państwowych, sięgnął 885 tys. zł. Budynek został przystosowany do potrzeb niepełnosprawnych: specjalny podjazd prowadzi do odpowiedniej wielkości drzwi wejściowych, tak samo przystosowane są te wewnątrz budynku. Działy, do których najczęściej zaglądają petenci, tj. gospodarki leśnej, administracji, umiejscowione są na parterze budynku. – Oprócz rozwiązań architektonicznych uwagę komisji zwróciła ciekawa aranżacja wnętrz, jak też zastosowanie odważnych kolorów w wystroju biura. W końcowym werdykcie usłyszeliśmy, że wyróżnienie zostało przyznane za estetykę wnętrz i funkcjonalność budynku biurowego, któ- 22 Przeszųo stuletnia leƑniczówka GoƑciniec przed... ...i po modernizacji Fot. M. Potapiuk (5) najwyższy laur – statuetkę i tytuł „Modernizacja Roku 2013” powalczy leśniczówka Gościniec, której historia sięga 1910 r., oraz ścieżka edukacyjna „Bobrówka”. Oba obiekty to w skali lokalnej niezwykle ważne pamiątki wielowiekowej historii leśnictwa, co nie pozostaje bez znaczenia w roku jubileuszu 90-lecia Lasów Państwowych. ry wykonano z uwzględnieniem miejscowych potrzeb – uzupełnia nadleśniczy. To tu s pocztki nadleĿnictwa Zgłoszona do tegorocznej edycji konkursu drewniana leśniczówka Gościniec liczy przeszło sto lat i ma ogromną wartość historyczną – to namacalne świadectwo długiej tradycji państwowej administracji leśnej. Obiekt jest położony we wsi Makoszka, z którą wiążą się początki planowej gospodarki leśnej w okolicy Parczewa. W 1815 r. to Makoszka stała się siedzibą administracji lasów rządowych Podleśnictwa Parczew. Także po odzyskaniu niepodległości, 10 grudnia 1918 r., tutaj właśnie rozpoczął urzędowanie pierwszy polski nadleśniczy Franciszek Demidecki. – Kiedy w 1944 r. spłonęła jedna z leś- Jak przed laty... Piec kaŇowy w kuchni leƑniczówki niczówek, jej funkcję zaczęła pełnić stara gajówka w Makoszce. I pełni ją do dziś – przypomina nadleśniczy. – Lata intensywnego użytkowania sprawiły, że potrzebna była modernizacja z prawdziwego zdarzenia. Do kancelarii leśniczego Tomasza Wojtala prowadzi oddzielne wejście. Leśniczy urzęduje tu w otoczeniu stylowych mebli, które nawiązują do zabytkowego charakteru budynku. Drugim wejściem wchodzimy do części Konkurs „Modernizacja Roku” odbywa się po raz 18. Nagradza realizację wyróżniających się przedsięwzięć budowlanych, propaguje i wspiera działania ratujące obiekty dziedzictwa narodowego. Gdy nowe i przeciętne zastępuje stare stylowe i z historią, konkurs promuje taką modernizację i rewitalizację, w efekcie której następuje nie tylko poprawa walorów użytkowych, ale także estetyki. Statuetki przyznawane są w 15 kategoriach. Uroczystość ogłoszenia wyników odbywa się od lat na Zamku Królewskim w Warszawie. W konkursie rokrocznie nagradzane są jednostki LP. Do 10 kwietnia wśród finalistów edycji 2013 prócz N. Parczew znalazły się także: N. Spychowo (RDLP w Olsztynie) – modernizacja Leśnego Ośrodka Edukacji Ekologicznej, N. Kolbuszowa (RDLP w Krośnie) – modernizacja i rozbudowa leśniczówki Poręby Wolskie, N. Zawadzkie (RDLP w Katowicach) – modernizacja Zespołu Administracyjno-Edukacyjnego w leśnictwie Zarzecze oraz modernizacja zbiornika małej retencji „Liszczok”. Weryfikacja zgłoszonych obiektów zakończy się 30 kwietnia. Las Polski 8/2014 Z nauki Ekonomiczny wiek r£bnoĿci sosny Wybór odpowiedniego wieku rębności od kilkuset lat budzi dyskusje. Badania dotyczące określenia ekonomicznego wieku rębności zostały przeprowadzone w Nadleśnictwie Brzeziny (RDLP w Łodzi). W analizie wzięto pod uwagę wyłącznie drzewostany z panującą sosną w wieku od 20 lat wzwyż i udziałem powierzchniowym wynoszącym co najmniej 50%. Drzewostany użytkowane rębniami złożonymi zostały wyłączone z badań. Fot. UZ mieszkalnej. W kuchni uwagę zwraca piękny, kaflowy piec. By podkreślić wartość historyczną obiektu, pozostawiono drewniane sufity, nawet w łazience (ta jedynie została wykonana wg współczesnych wzorów). Do zamieszkania przez leśniczego i jego rodzinę przystosowane zostało także poddasze. Koszt nie był mały – 430 tys. zł (środki własne nadleśnictwa), ale mały nie był też rozmiar prac. Budynek został uniesiony na nowej podmurówce. Odtworzono drewnianą stolarkę okienną, okiennice, drzwi. Zamiast niebezpiecznego eternitu na dach wróciło pierwotne pokrycie – gont. Tak samo, jak na odnowione wcześniej obiekty gospodarcze. ľcieŝka nad m§yĬskim stawem Las Polski 8/2014 ciąć w momencie, kiedy przyrost wartości produkcji zrówna się z odsetkami, które jesteśmy w stanie uzyskać np. na lokacie bankowej. Wyniki pokazały, że optymalny wiek r£bnoĿci dla sosny w NadleĿnictwie Brzeziny waha si£ od 48 do 89 lat, w zależności od przyjętej stopy procentowej (1–3 %). A przyjęty obecnie wg pul wiek rębności dla sosny zwyczajnej w tym nadleśnictwie wynosi 110 lat. Należy podkreślić, że wartości pozaprodukcyjne ze względu na swój niewymierny charakter nie zostały wzięte pod uwagę w badaniach. Teoria renty gruntowej rozwinięta przez niemieckiego leśnika Martina Faustmanna w XIX w. ma zastosowanie do dziś m.in. w takich krajach jak USA, Nowa Zelandia, Kanada czy kraje skandynawskie. Z punktu widzenia optymalizacji gospodarki leśnej teoria ta pozwala zmaksymalizować dochód netto pochodzący z produkcji drewna i tym samym powiększyć kapitał danego gospodarstwa. Rafał Chudy Ekonomiczny wiek rębności dla drzewostanów sosnowych według klas bonitacji i stóp procentowych p Ekonomiczny wiek rębności dla poszczególnych siedlisk został wyliczony jako wiek, w którym stopa zwrotu od wartości kapitału leśnego (przyrost wartości drzewostanu) zrównuje się z wysokością stopy procentowej alternatywnej inwestycji o podobnym stopniu ryzyka. Innymi słowy drzewostan należy wy- p/bonitacja [w %] Ia/I II III/IV 1 78 80 89 2 62 64 75 3 48 54 65 odsetki od wartości produkcji przyrost wartości produkcji 1 200 1 000 Wartość w [zł/ha/rok] Drugim obiektem zgłoszonym przez nadleśnictwo jest ścieżka edukacyjna „Bobrówka”. Nazwę bierze od rzeki, która płynie przez lasy między Parczewem a Ostrowem Lubelskim. Dawniej stały nad nią trzy młyny, tartak i karczma, a także wspomniana wcześniej leśniczówka, która spłonęła pod koniec wojny. Przy jednym z młynów był jeszcze staw. Wszystko to w czasach gospodarowania przez pegeery zostało rozebrane i zniszczone. – Zawsze mnie korciło, by obiekty te odbudować – wspomina nadleśniczy Potapiuk. Częściowo się udało. W 2011 r. zrekonstruowany został staw młyński, a rok temu powstała ścieżka edukacyjna (3,3 km), która go okala i łączy miejsca, gdzie stały młyny Gościniec i Kozyra. Na trasie są też inne akcenty historyczne, jak miejsce po spalonej leśniczówce, gdzie w 1944 r. stacjonowało dowództwo 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Powstały mostki i punkty widokowe, obszerne miejsce postoju pojazdów, z miejscem na ognisko i dużą, drewnianą wiatą, z której jednorazowo może korzystać ok. 80 osób. Ponad kilometr wędruje się po drewnianej kładce. – Barierki zabezpieczające, odpowiednia szerokość i mijanki powodują, że na tej i pozostałej części trasy bez problemów mogą się poruszać osoby na wózkach inwalidzkich – podkreśla nadleśniczy. Modernizacja ścieżki „Bobrówka” kosztowała 820 tys. zł, z czego 675 tys. zł to dofinansowanie z NFOŚiGW. – Dlaczego teraz startujemy w konkursie? Myślę, że warto poznać ocenę osób, które nie pracują w branży leśnej. Warto wiedzieć, jak jesteśmy postrzegani. Zewnętrze spostrzeżenia są dla nas cenne i wiarygodne. Pozytywna ocena konkursowego jury będzie potwierdzeniem tego, że nadleśnictwo idzie w dobrą stronę. Małgorzata Kołodziejczyk ródųo: Piekutin J., Skrħta M. 2012. Ekonomiczny wiek rħbnoƑci drzewostanów sosnowych. Sylwan 156 (10): 741о749, 2012 EWR 800 600 400 200 0 –200 0 10 20 30 40 50 60 70 80 90 100 110 120 wiek drzewostanu 23 Lasy prywatne – Dziś nie zdecydowałbym się na zalesia- Zasia§ nie owies jestem budowlańcem, ale minie – wyjawia Henryk Bogucki z Między- –łośćZ dowykształcenia lasu kiełkowała we mnie od dawna. Do rzeca Podlaskiego. W przeciwieństwie pracy związanej z zalesianiem przygotowywałem do pierwszych lat funkcjonowania za- się poprzez uważną lekturę fachowych książek. w trakcie zalesień wiele cennych wskazówek lesień w ramach PROW, dziś trudno bo- Już otrzymałem od Bogdana Gałki z Nadleśnictwa wiem mówić o opłacalności. Międzyrzec, który zajmuje się sporządzaniem Z alesianie dwóch pierwszych hektarów rozpoczął jeszcze w 2002 r., korzystając z tzw. ustawy Żelichowskiego (ustawa o przeznaczeniu gruntów rolnych do zalesienia z 2001 r.). Zalesienie kolejnych 30 ha odbywało się sukcesywnie w latach 2004–08 w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Leśne działki, na których można oglądać dziś ładny młodnik, znajdują się na terenie gmin Międzyrzec i Drelów w woj. lubelskim. planów zalesień dla osób korzystających z PROW – mówi Henryk Bogucki z perspektywy czasu. Część gruntów należała do niego, trochę odziedziczył po rodzicach, pozostałe dokupił. Wcześniej na gruntach V i VI klasy przez kilka lat siał owies i żyto, jednak działki położone były w sąsiedztwie lasów, przez co pielęgnacja i zbiór stawały się nieopłacalne, bo zasiewy niszczyła zwierzyna. Zdecydował, aby inaczej zagospodarować grunt, a przy okazji na tym zarobić. Z perspektywy czasu wie, że w tamtym okresie naprawdę się to opłacało. Know-how od leĿników Zgodnie z przepisani zwrócił się do Nadleśnictwa Międzyrzec, gdzie złożył podanie wraz z niezbędnymi dokumentami. Od początków dotowanych zalesień to nadleśnictwa sporządzały plany zalesieniowe. – Otrzymałem wiele fachowych wskazówek, m.in. jakie gatunki i w którym miejscu posadzić. Kiedy po pewnym czasie przychodziło nanieść poprawki, bo sadzonki wypadały i trzeba było wprowadzić nowe, zawsze mogłem liczyć na merytoryczne wsparcie pracownika nadleśnictwa – mówi. Od początku współpraca z nadleśnictwem układała się bardzo dobrze, a jeśli pojawiały się kwestie, które należało szybko rozwiązać, robił to wspólnie z leśnikami. Nie miał problemów z tzw. biurokracją, wiedział, co ma robić, jakie dokumenty złożyć, zawsze też mógł zwrócić się do nadleśnictwa z wątpliwościami. Mniejsze powierzchnie zalesiał samodzielnie z rodziną, jednak to okazywało się trudne. Posadzić trzeba szybko, a wówczas do pracy potrzeba sporo ludzi, którzy najlepiej jeśli trochę się na tym znają. Większość zalesień wykonali więc pracownicy zakładów usług leśnych. Szlak zrywkowy w dziewiħcioletnim mųodniku, zaprojektowany na etapie zakųadania uprawy 24 Zalesione w teorii Nie zawsze szło z górki. Henryk Bogucki przywołuje sytuację, kiedy nadleśnictwo nie mogło Fot. M. Kołodziejczyk (3) Zalesianie. Czy to si£ jeszcze op§aca? Henryk Bogucki jest wųaƑcicielem 32 ha lasu posadzonego dziħki dotacjom zapewnić odpowiedniej liczby sadzonek, by wszyscy rolnicy, którzy chcieli zalesiać, mogli zaopatrzyć się w materiał sadzeniowy. Ten musiał być konkretnego pochodzenia, zgodnie z zasadami regionalizacji. – Nie była to wina nadleśnictwa. Po prostu nie było planowania, ilu chętnych zgłosi się po sadzonki. Najwięcej kłopotu miałem z sosną, na szczęście okres ten trwał krotko – podkreśla. Na gruntach rolnych V i VI klasy posadził głównie sosnę, ale też modrzew, sporo świerka, brzozy, olszy i dębu. W początkowym okresie sadził także dąb czerwony, ale ten jako nierodzimy w kolejnym rozporządzeniu został skreślony. Właściciel lasu wskazuje na linie wysokiego napięcia ciągnące się przez obszar zalesianych działek. Z tego powodu z jednej działki (2,40 ha) wyłączono 28 arów. Do dzisiaj nic tam nie rośnie, a właściciel tego gruntu nie ma z niego żadnych korzyści. – Uważam, że ta powierzchnia powinna być wyłączona z płatności jeszcze przez zalesieniem działki. Do 2008 r. tej powierzchni nie wliczało się do płatności – mówi pan Henryk, który w teorii zalesił ok. 32 ha gruntów rolnych, ale zostały z tego wyłączone grunty z przeznaczeniem na rowy, doły czy linie wysokiego napięcia. Co rok to wniosek Henryk Bogucki wskazuje też na mankamenty biurokratyczne: – To nonsens, że co roku musimy składać wniosek o dopłatę w ARiMR. Las Polski 8/2014 To istotny problem, bo jeśli ktoś nie zrobi tego w wyznaczonym terminie, nie otrzyma dopłat w kolejnym roku. A przecież areał został zalesiony, odebrany i skontrolowany. Uprawa co roku jest ta sama, podobnie jak skład gatunkowy. Wg Boguckiego ta procedura mogłaby być zdecydowanie uproszczona, czego przykładem uprawy, które sadził jeszcze w ramach ustawy Żelichowskiego. Tamte grunty zostały zalesione, odebrane i skontrolowane, a dopłaty raz w miesiącu wpływają na konto zalesiającego (w zalesieniach finansowanych z PROW wypłacane są raz w roku). Żadnych corocznych wniosków nie trzeba. Właściciel lasu sygnalizuje też potrzebę edukacji. Np. gdy po pięciu latach trzeba wykonać czyszczenia, w profesjonalny sposób warto by wyjaśnić rolnikom, jak to robić. Szkolenia mogłyby mieć miejsce w tych nadleśnictwach, do których beneficjanci składali wnioski. Bez ubezpieczenia – Nie wiem, dlaczego w Polsce nie ma ani jednej firmy ubezpieczeniowej, która zechciałaby taki młody las ubezpieczyć – zwraca uwagę Henryk Bogucki. Praktyka ubezpieczania lasów istnieje np. w Skandynawii. Ale gdy Bogucki zwracał się do licznych agencji ubezpieczeniowych w Polsce, wszędzie słyszał: – Lasów nie ubezpieczamy. Jak podkreśla, zagrożenie pożarowe jest na tym terenie duże. A przecież wymogi są takie, że z roku na rok nie można się z PROW wycofać „bo tego lasu już nie ma”. Jeśli ktoś dostał dopłatę, w razie klęski musi konsekwentnie odbudować uprawę. A zarazem, co oczywiste, ponieść dodatkowe koszty. Tyl- Jak zmienia§y si£ finansowe warunki zalesiania w latach 2001–13 ustawa Żelichowskiego zalesienie PROW 2004–06 nieodpłatne sadzonki premia pielęgnacyjna brak ochrona przed zwierzyną brak 4300–5900 zł/ha 8/2014 4160–6260 zł/ha wypłacana przez 5 lat 420–750 zł/ha 970–1360 zł/ha koszty grodzenia 2400 zł/ha 2590 zł/ha lub 6,50 zł/mb lub jako dodatek do premii pielęgnacyjnej 280–350 zł/ha 190–700 zł/ha Ekwiwalent/premia zalesieniowa okres wypłat stawka roczna do 1 ha do emerytury, maks. 20 lat 20 lat 1800 zł (do 10 ha) 600 zł (10–20 ha) 300 zł (20–30 ha) 15 lat 1400 zł 1580 zł warunki dodatkowe stawka wyższa o 50% w przypadku likwidacji gospodarstwa rolnego stawka spada do 360 zł, gdy dochód z rolnictwa poniżej 20% premia dostępna tylko, gdy dochód z rolnictwa wyższy niż 25% waloryzacja tak, o wskaźnik inflacji GUS* nie nie * Stawki skorygowane o wskaźnik inflacji do roku 2013 dziś wynoszą odpowiednio: 2443 zł, 814 zł, 407 zł. ko w wypadku suszy czy powodzi wydatki są zwracane. Zdaniem Henryka Boguckiego niejeden właściciel lasu gotów byłby zapłacić składkę, by móc spać spokojnie i nie myśleć, co będzie, kiedy młodnik strawi ogień. Może też po części z tego powodu przy każdej z dwu-, trzyhektarowych zalesionych działek pan Henryk w leśną przestrzeń wkomponowuje drewniane kapliczki. – To wyraz naszej wiary i wdzięczności Bogu. Kiedy stawialiśmy je i prosiliśmy księdza o poświęcenie zarówno kapliczek, jak i zalesionych działek, było to święto całej mojej rodziny – podkreśla. KaǏdej wiħkszej uprawie Henryka Boguckiego towarzyszy krzyǏ lub kapliczka poƑwiħcona – tak jak zalesiany grunt – przez ksiħdza Las Polski PROW 2007–13 (schemat I grunty rolne) Nie kalkuluje si£ – Na początku liczyłem wszystko z przysłowiowym ołówkiem w ręku – mówi właściciel. Dzięki temu może bez wątpliwości stwierdzić, że jeśli nie liczyć własnej pracy i zaangażowania, zalesianie gruntów rolnych na pewno się opłacało. Początkowo miał problemy z pielęgnacją. Dla prywatnej osoby nie jest to zwykłe hop-siup, kiedy w krótkim czasie trzeba np. wykosić ponad 20 ha upraw – wynająć ludzi i zapłacić im z własnej kieszeni. Podobnie w przypadku grodzenia, szczególnie dwu-, trzyhektarowych działek. – W okresie, kiedy grodziłem, nie zarobiłem, ale i nie ponosiłem strat. Wynik zbliżał się do zera – mówi Henryk Bogucki. Ale gdyby przyszło grodzić uprawy dzisiaj, uważa, że trzeba byłoby do tego dołożyć, bo zdrożała i siatka, i koszt słupów. Podrożały też sadzonki, stawki, jakich oczekują zule. Tymczasem jedno cały czas stoi w miejscu jak zaklęte – kwoty wymienione w PROW-owskim rozporządzeniu zalesieniowym. Dziś podstawowa płatność dla właściciela gruntu zalesianego w ramach PROW 2007–13 to 1580 zł/ha i do tego limitowana wysokością dochodów z rolnictwa. Kiedy pan Henryk porównuje to z warunkami, jakie dawała tzw. ustawa Żelichowskiego, uważa, że to stanowczo za mało – wg tamtych reguł dopłaty wypłaca się przez 20 lat i co roku waloryzuje. Natomiast od 2007 r. w przypadku zalesień z PROW okres wypłaty dopłat o niezmien- 25 Z praktyki edukatora O zalesieniach mówi Bogdan Gałka z Nadleśnictwa Międzyrzec: Bardzo istotnym problemem jest brak sadzonek niektórych gatunków – zmusza to nadleśnictwo do wykonywania aneksów planów zalesieniowych. W latach 2007–13 w ramach PROW w obszarze nadleśnictwa zalesiało od 6 do 36 osób (zalesiły w sumie 204 ha). Nie posiadamy zawczasu informacji o wielkości zalesień na kolejne lata, co pozwalałoby zaplanować produkcję materiału sadzeniowego. Ważną sprawą jest również poprawne ustalenie powierzchni zalesienia. Nadleśnictwo, które przystępuje do opracowania planu zalesienia, powinno dysponować rzeczywistą powierzchnią gruntu przeznaczonego do zalesienia. W wielu przypadkach różni się ona od powierzchni ewidencyjnej działki. Powierzchnia ta powinna być ustalona w porozumieniu z ARiMR. Zasady odbioru zalesień reguluje porozumienie pomiędzy ARiMR i PGL LP. Ale w ostatnich latach odbiór tych prac odbywa się niebywałe skrupulatnie, z wręcz aptekarską dokładnością. Ma to wpływ na termin odbioru prac, konieczność dokonywania aneksów. nej wysokości skrócono do 15 lat, a w perspektywie ma być już tylko 12. – Przypuszczam, że z tego powodu nie będzie zbyt wielu chętnych do zalesiania. Na raz zalesionej ziemi będzie już tylko las. A jeśli rolnik potrafi na podobnym arealne w miarę dobrze gospodarować, dostanie nie tylko znacznie większe dopłaty rolne, ale i na bieżąco pieniądze ze sprzedaży płodów rolnych – podsumowuje. Zalesia§, ale… – Gdybym dzisiaj miał zaczynać wszystko od początku, nie zdecydowałbym się na to – twierdzi z przekonaniem Henryk Bogucki. Po przeanalizowaniu sytuacji ekonomicznej dochodzi do wniosku, że zalesienia w ramach PROW nie opłacają się. W przypadku sadzenia lasu wszystko, co z tym związane, poszło w górę – droższe są grunty, sadzonki, pielęgnacja, grodzenia. – No i wreszcie pytanie: jakie będę miał korzyści z lasu po kilkunastu latach dopłat? Żadnych. Nim pojawią się pierwsze zyski, będzie to tylko dodatkowa praca – podsumowuje właściciel 32 ha lasu. Małgorzata Kołodziejczyk 26 Dobry dotyk Jak zaspokajać naturalne potrzeby dzieci, takie jak np. chęć przytulenia, i nie być posądzonym o złe skłonności? Na zakończenie zajęć czterolatka pyta: – Czy mogę Panią uściskać? W czasie zajęć przy stole jakieś dziecko wdrapuje się na moje kolana. Jedno z dzieci w czasie spaceru przewróciło się i zaczyna płakać – automatycznie chcę je przytulić. Na pewno wiele razy spotkaliście się z taką sytuacją w codziennej pracy edukatora. Co wtedy? Naturalnie, samoczynnie przyjmujemy wyrazy sympatii od dzieci, rozumiemy ich potrzebę kontaktu i bezpieczeństwa. Niestety, w dzisiejszym świecie, w kształtowanej przez media rzeczywistości, to co naturalne i normalne przestaje być tak postrzegane. Szczególnie duży problem mają edukatorzy mężczyźni. Z rozmów z kolegami i koleżankami edukatorami leśnymi wiem, że często nie wiedzą, jak się zachować. Takie obawy są zupełnie normalne, przecież możemy nie tylko bać się reakcji otoczenia, ale zwyczajnie nie lubić przytulania. Poprosiłam znajome (psycholog i pedagog – obie z wieloletnim doświadczeniem) o pomoc w wyjaśnieniu tej sprawy. Oto czego się dowiedziałam. Dotyk wychowawczy, czyli związany z procesem wychowania, powinien być aseksualny. Ten zmysł jest bardzo ważny w procesie poznawania świata, dla stymulacji rozwoju mózgu, polepszenia koncentracji. Doznania dzięki zmysłom „czynnym od zawsze” warunkują zaspokojenie podstawowych potrzeb psychicznych zarówno dzieci, jak i dorosłych. Są źródłem przyjemności i bezpieczeństwa. Dotyk uczestniczy w komunikowaniu się z innymi, w przekazywaniu informacji i emocji. Dziecko rozwija się prawidłowo tylko wtedy, gdy jest „połączone” z drugim człowiekiem, który jest dla niego źródłem bezpieczeństwa i energii psychicznej. Początkowo łączność ta jest głównie dotykowa i ulega ewolucji – od kontaktu dotykowego całym ciałem (reakcja przywierania), poprzez dotyk (pogłaskanie i trzymanie za rękę), kontakt wzrokowy, pieszczotę słowną, piosenkę, rozmowę. Potrzeby kontaktu i jego formy zmieniają się z wiekiem, jednak nieza- spokojenie potrzeb kontaktu fizycznego wywołuje zaburzenia zachowania nawet u ludzi dorosłych. Oczywiście możemy dziecku odmówić, ale zamiast tego chyba lepiej przekierować tę energię i naturalną potrzebę dziecka na obszary akceptowalne przez niego i otoczenie. Jak więc zaspokajać takie potrzeby i nie być posądzonym o niebezpieczne skłonności? Przeprowadzić gry i zabawy, w czasie których dzieci się dotykają lub dotykają dorosłych. Na przykład powitanie i pożegnanie na wzór Fot. A. Wierzbicka Liczba sadzonek i rozmiar powierzchni niedźwiadków, lisów lub innych zwierząt. Zajęcia w parach i wspólne udawanie drzewa w czasie wiatru. Mnóstwo w tym śmiechu i zabawy, nikt nam nic nie wytknie, a jeszcze zaspokoimy potrzeby rozwojowe dzieci i unikniemy trudnych sytuacji. Niemniej warto pamiętać, że każdy z nas musi sam wypracować sposób – drogę zgodną z jego osobowością i temperamentem. W kolejnych felietonach będziemy prezentować różne gry i zabawy wymyślone przez edukatorów z SEL-u, wiele z nich będzie spełniało kryterium rozwoju przez dotyk. Anna Wierzbicka Jeśli macie pytania lub problemy związane z praktyką edukatora bądź jeśli interesują Was konkretne tematy, piszcie na adres: [email protected]. Tytuťy ksiŔek dla tych, którzy chcieliby uzbroiì si w fachow wiedz psychologiczn: Olechnowicz. H. red. 1988. „U Œródeť rozwoju dziecka”; Kohnstamm R. 1989. „Praktyczna psychologia dziecka”; Lange R. 1975. „Podr cznik kinetogra°i”; Bochdanowicz M. 1991. „Psychologia kliniczna dziecka w wieku przedszkolnym”. Las Polski 8/2014 Nauczyciele lasu Ojciec pokoleĬ leĿników Białowieża Z nauczaniem lasu zetknął się jako techniki (GPS, komputery, drukarki, mapy numeryczne). Uczniom pozostawało zatem uczeń w Brynku, gdy zastępował na- uczyć się, jak sprawnie posługiwać się teodouczycieli. Przez ponad ćwierć wieku litem, busolą, węgielnicą, łatą, taśmą geodezyjkierował Technikum Leśnym w Biało- ną, formularzem ewidencyjnym. wieży, gdzie dał się poznać jako wspa- Pobudza§ aktywnoĿø niały dyrektor i wychowawca przysz- Wykład z miernictwa prowadzony przez dyrektora Mokrzyckiego był przyswajalny, a sposób łych leśników. N a tablicy przed Technikum Leśnym w Białowieży, poświęconej pamięci byłego dyrektora Tadeusza Mokrzyckiego, czytamy: Człowiek tyle jest wart, ile dobrego zrobił drugiemu człowiekowi. Według tych słów wiele był wart Mokrzycki, z którego rąk ponad 2500 absolwentów białowieskiej szkoły leśnej otrzymało świadectwa. Jeden w wychowanków nazwał go „ojcem wielu pokoleń polskich leśników”, choć wymagającym, niekiedy nawet surowym, ale zawsze zatroskanym, do końca interesującym się losem swoich podopiecznych. – Potrafił powiedzieć po męsku, często nie przebierając w słowach – wspomina były uczeń Tadeusz Wasilewski. – Ale już za chwilę nastroszał sztywne wąsiki i uśmiechając się dobrotliwie, potrafił rozbroić stres skarconego. Nie pamiętam już (uczyłem się w latach 1964–69), co sprawiło, że upodobałem miernictwo wykładane przez pana dyrektora. Faktem jest, że polubiłem, gdyż po technikum postanowiłem wybrać się na geodezję i tylko nieudolność poczty spowodowała, że zostałem leśnikiem. Bez zachwytu W roku 1952 „wylądował” na stacji Białowieża Towarowa z walizeczką, jak to kawaler, niemal pustą. Budynek szkolny nie oczarował go. Była to przedwojenna bursa nadająca się do rozbiórki, na parterze klasy lekcyjne, na piętrze internat… Ale coś kazało Mokrzyckiemu tu pozostać. To coś to smak leśnictwa wywiedziony z rodzinnych tradycji i smak zawodu nauczyciela, którego zakosztował jako uczeń TL w Brynku, gdy w maturalnej klasie zastępował odwołanych nauczycieli. Dyplom inżyniera leśnictwa zdobył eksternistycznie na WL SGGW. Chciał pracować w urządzaniu lasu, ale nie było wolnego etatu. Uczył rysunku technicznego, urządzania, ale najdłużej wykładał ulubioną geodezję leśną, zwaną również miernictwem. Zajęcia prowadził „z głowy”, może dlatego, że geodezja lat 60. i 70. odległa była od dzisiejszych cudów Las Polski 8/2014 prowadzenia zajęć pobudzał aktywność uczniów. Nie było kartkówek, gdyż pytania zadawane w trakcie lekcji skutecznie weryfikowały poziom wiedzy, a pytania sięgające wcześniej przerabianych tematów przypominały tym, którzy do miernictwa nie lgnęli, że braki w wiedzy nie ujdą płazem. – Przed zajęciami praktycznymi zbieraliśmy się przed magazynkiem ze sprzętem, by w terenie móc wyznaczać kąty, posługiwać się teodolitem, wypełniać formularze, przygotowywać wyliczenia do sporządzenia mapy, wyznaczania kierunków, określania skali itp. – wspomina były uczeń Andrzej Tyrawski. – Dyrektor uczył tego, co mogło przydać się w zawodzie leśnika. Ba, co wciąż się przydaje, mimo iż w geodezji leśnej w ciągu ostatnich dziesięcioleci dokonała się zmiana na miarę epoki. Ten, kto nie grzeszył pilnością, nieraz nanosił się łaty i teodolitu ze statywem. Najbardziej oporny uczeń był sprowadzany na właściwą drogę, słysząc niekiedy: – Ty bajanie… (dyrektor nie wymawiał „r”). Dyscyplinę egzekwował także w internacie. Po pobudce – gimnastyka. Po śniadaniu – zajęcia, oczywiście zawsze w mundurkach. W godz. 16.00–18.00 nauka silencium, potem apel i kolacja. Nieobecność w czasie nauki własnej kończyła się dokładnym wyjaśnieniem. W przypadku mętnych faktów i argumentów uczeń zyskiwał zajęcie przy pracach uznawanych za użyteczne. Choćby chwilowa nieobecność podczas ciszy nocnej mogła się zakończyć wcieleniem do grupy kierowanej do mycia sanitariatów lub robót przy budowie szkoły. Paradowanie w ubraniu cywilnym podczas zajęć szkolnych uznawane było za złamanie dyscypliny, podobnie jak nieodpowiednia fryzura (strzyżono wówczas do skóry – dwa palce nad uszami i cztery palce nad szyją). Tak dyrektor dbał o wizerunek przyszłej braci leśnej. Szkołą kierował przez 25 lat (od roku 1959). Wcześniej (łącznie pięć lat) piastował funkcję zastępcy dyrektora ds. pedagogicznych i pełnił obowiązki szefa. Po zakończeniu misji dyrektorskiej kilka lat nauczał jeszcze, na pół etatu, urządzania lasu. W latach 1956–67 kierował działającym przy TL Ośrodkiem Konsultacyjnym dla pracowników administracji leśnej (na stopień technika leśnego) utwoTadeusz Mokrzycki, rzonym przez SITLiD rok 1980 przy NOT w Warszawie. Jemu przypisuje się zasługi w doborze i konsolidacji kadry pedagogicznej, co owocowało nie tylko laurami uczniów uzyskiwanymi na olimpiadach, nawet międzynarodowych, ale także sukcesami absolwentów odnoszonymi na różnych stanowiskach, z dyrektorem generalnym LP włącznie. Inwestycje na full Ogromna zasługa Tadeusza Mokrzyckiego to szkolne inwestycje budowlane. W pierwszym etapie (lata 60.) powstała okazała szkoła z salą gimnastyczną i zapleczem administracyjnym, a także wzniesiono trzy czterorodzinne bloki dla nauczycieli. W drugim etapie (lata 70.) wybudowano internat na ponad 400 miejsc, boisko i warsztaty do praktycznego szkolenia uczniów. Dyrektor był skłonny nawet upokarzać się przed warszawskimi biurokratami, gdy tylko owocowało to wyrwaniem pieniędzy na inwestycje. Z robotnikami toczył awantury, kiedy robili coś, czego nie uważał za słuszne. Gdy uczniom nie wyszła niwelacja terenu pod szkołę, sam całe popołudnie biegał z teodolitem, aż odkrył, że wcześniej geodeci pomyli się o 2,5 m. Ile mitręgi kosztowało zdobycie materiałów i sprzętu – wiedział o tym najlepiej sam dyrektor, który jednak znajdował czas, by wspomagać ważne przedsięwzięcia gminne. – Tadeusz Mokrzycki był dyrektorem niepowtarzalnym – mówi dyrektor technikum w Białowieży Anna Kulbacka. – Zawsze na zjazdach słyszałam od absolwentów, że to był „prawdziwy dyrektor”, że ich wychował, ukształtował, wpoił odpowiednie zasady i „zrobił z nich leśników”. Zbiór anegdot i historii opowiadanych przez absolwentów, z humorem, ale i z życzliwością, byłby bestsellerem. To prawdziwa legenda białowieskiej szkoły. Jestem dumna, że mogę kontynuować jego dzieło. Emilian Szczerbicki 27 Ochrona przyrody KoloniĿci i autochtoni Prawie jedną dziesiątą gatunków ssa- Kunopies o cennym futrze ków rodzimych stanowią te introduko- Kolejny „obcy”, któremu skutecznie udało się wane. Dziś można już powiedzieć, że zasiedlić nasze ziemie, podobnie jak piżmak na szczęście nie wszystkie ich wsied- rozprzestrzenił się poza swój pierwotny obszar występowania dzięki posiadaniu cennego fulenia zakończyły się sukcesem. Jak się tra. Mowa o jenocie (Nyctereutes procyonoides), okazuje, od reintrodukcji do redukcji średniej wielkości ssaku z rodziny psowatych, z Dalekiego Wschodu (Japonia, droga niedaleka. Kontynuujemy temat pochodzącym Korea, wschodnia część Rosji i Chin), znanym przeglądu osadników krajowej fauny. również jako szop ussuryjski, tanuki, junat czy „Szczurzy” emigrant z Czech Jako cenne zwierzę futerkowe na początku XX w. został sprowadzony do Czech przez księcia Colloredo-Mansfelda. Początkowo hodowano go na fermach. Cała dzisiejsza europejska populacja dziko żyjących piżmaków wzięła swój początek od kilku osobników, które w 1905 r. uciekły z fermy Stará Huť w okolicach Dobříši, położonej w Czechach 40 km na południowy zachód od Pragi (w latach późniejszych dokonano introdukcji w Finlandii, Francji, Anglii oraz w ZSRR, zarówno w części europejskiej, jak i azjatyckiej). Piżmak okazał się gatunkiem niezwykle elastycznym środowiskowo i doskonale się adaptującym. W krótkim czasie skolonizował olbrzymie obszary, stając się stałym komponentem miejscowej fauny. W Polsce pierwsze piżmaki pojawiły się w 1924 roku. Przedostały się do nas zza czeskiej granicy i do 1958 r. zasiedliły cały kraj. Proces ten wydatnie przyspieszyły ich masowe ucieczki ze zniszczonych w okresie II wojny światowej ferm zwierząt futerkowych. Obecnie należą do zwierząt łownych. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu były chętnie pozyskiwane przez naszych myśliwych ze względu na cenne futro. Obecnie, wraz ze spadkiem popytu na ich skórki, zainteresowanie polowaniami na piżmaki znacznie się zmniejszyło. Gwałtowny wzrost populacji tych zwierząt został jednak skutecznie powstrzymany na skutek pojawienia się ich naturalnego wroga – norki amerykańskiej. 28 kunopies. Futro tego zwierzęcia było dawniej masowo wykorzystywane do produkcji odzieży. Miało też pewne znaczenie strategiczne, bowiem przed wynalezieniem sztucznych tkanin wykonywano z niego m.in. ciepłe kombinezony dla lotników. W 1939 r. rozpoczęto więc introdukcję jenota w europejskiej części ówczesnego Związku Radzieckiego na terenach dzisiejszej Ukrainy, Białorusi i Litwy. Zwierzęta te doskonale zaadaptowały się w nowym dla siebie Mistrzyni ucieczek Piżmaki i jenoty nie były jedynymi zwierzętami futerkowymi sprowadzonymi do Europy, Fot. www.shutterstock.com W poprzednim numerze, w pierwszej części artykułu dotyczącego obcych gatunków ssaków rodzimej fauny, pisaliśmy o danielu, króliku, jeleniu wschodnim i muflonie. Kolejnym egzotycznym przybyszem jest piŝmak (Ondatra zibethicus). Ten okazały gryzoń z rodziny nornikowatych do 1905 r. występował wyłącznie w swojej ojczyźnie, którą jest kontynent północnoamerykański. środowisku i szybko zaczęły się mnożyć oraz powiększać areał występowania, przemieszczając się na zachód. Pierwsze osobniki zaobserwowano w Polsce w 1955 r. w Puszczy Białowieskiej. W ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat jenot opanował obszar całego kraju, rozprzestrzeniając się głównie wzdłuż linii cieków wodnych (obrzeża rzek i strumieni są jego ulubionym siedliskiem). Obecnie występuje również w Niemczech, Czechach, Austrii, na Słowacji, w Rumunii oraz w Skandynawii. W Polsce utrzymuje się jego stosunkowo liczna populacja. Gatunek ten ma u nas status zwierzęcia łownego bez okresu ochronnego – można polować na niego przez cały rok. Jako ciekawostkę warto dodać, że jenot jest jedynym gatunkiem z rodziny psowatych zapadającym w sen zimowy. Szop pracz – najnowszy (lata 80. ub. wieku) „nabytek” krajowej fauny Las Polski 8/2014 którym udało się skutecznie skolonizować ten teren. Począwszy od początku XX w. w hodowlach fermowych na Starym Kontynencie rozpowszechniła się nutria (Myocastor coypus). Ten okazały (do 9 kg masy ciała) gryzoń pierwotnie zamieszkiwał Amerykę Południową (Brazylia i Boliwia), jednak ze względu na cenne futro, jadalne mięso (wyrabia się z niego m.in. wędliny, a zwłaszcza kabanosy), a także ścięgna, z których dawniej wytwarzano nici chirurgiczne, trafił do hodowli na całym świecie. W Polsce pierwsze fermy nutrii powstały ok. 1925 r., a ok. roku 1960 doszło do licznych ucieczek tych zwierząt (pierwszy raz w rejonie Milicza). Wkrótce stwierdzono, że zaaklimatyzowały się w naszym kraju – w latach 70. i 80. występowały lokalnie bardzo licznie, zwłaszcza na zachodzie i południowym-zachodzie kraju. Miejscami powodowały dość poważne szkody, kopiąc głębokie nory w brzegach rzek. Obecnie ich liczebność na wolności bardzo zmalała (nasz klimat nie jest optymalny dla tego gatunku) i występują już tylko lokalnie, np. w Wielkopolsce w okolicach Kościana. Często bywają mylone z bobrami, bowiem nutria obserwowana podczas pływania faktycznie przypomina nieco swego większego krewniaka (najłatwiej rozróżnić te zwierzęta po ogonie). Radziecki dar Jak już wspomniano, ziemie Polski zamieszkiwała niegdyś norka europejska, jednak gatunek ten całkowicie wyginął najprawdopodobniej w połowie lat 30. ub. stulecia. Co ciekawe przyczyny zaniku nie są do końca jasne i najprawdopodobniej miały podłoże naturalne. Mniej więcej 30 lat później opuszczoną przez norkę europejską niszę ekologiczną zajęła jej daleka kuzynka – norka amerykaĬska (Neovison vison). Ten pochodzący z USA oraz z Kanady gatunek od lat był hodowany na fermach jako cenne zwierzę futerkowe. W latach 50. w Związku Radzieckim dokonano masowych introdukcji tych ssaków. Szacuje się, że wypuszczono w tym celu na wolność nawet 20 tys. osobników. Zwierzęta te szybko rozprzestrzeniły się w Europie. W niektórych krajach ich populacje powstały również na skutek ucieczek z hodowli (było to możliwe przed laty; obecnie hodowane norki należą do wyselekcjonowanych odmian, które praktycznie nie byłyby w stanie egzystować na wolności). Obecnie oprócz naszego kraju gatunek ten występuje m.in. w: Rosji, Finlandii, Szwecji, Norwegii, na Litwie, Łotwie, w Estonii, na Białorusi, w Niemczech, na Słowacji oraz, wyspowo, we Francji i Hiszpanii. Norki zamieszkują również Wielką Brytanię, Irlandię, a nawet Las Polski 8/2014 Islandię. Jak wykazały przeprowadzone badania genetyczne, występujące u nas osobniki są w ogromnej większości potomkami okazów wypuszczonych przed 60 laty na terenie ZSRR i tylko niewielki ich odsetek ma w sobie krew osobników fermowych. Norki amerykańskie doskonale radzą sobie w naszych warunkach klimatycznych. Co ciekawe, jak już wspomniano, drapieżniki te spowodowały regres populacji piżmaków, stanowiących naturalną zdobycz norek w pierwotnym miejscu ich występowania. Obecnie norka amerykańska ma w Polsce status gatunku łownego bez okresu ochronnego. „CzyĿcioch” z Ameryki Najnowszym „nabytkiem” w krajowej faunie ssaków jest szop pracz (Procyon lotor). Pierwotnie występował na kontynencie północnoamerykańskim od Kanady po Panamę, jednak celowo lub przypadkowo został zawleczony do wielu krajów na całym świecie, stabilna populacja żyje m.in. w Japonii. Powstała dzięki masowemu importowaniu tych zwierząt jako domowych pupili w latach 70., na fali popularności animowanego serialu o szopie. Osobniki zbiegłe lub wypuszczone na wolność szybko się zaaklimatyzowały i obecnie żyją na terenie niemal całego kraju. W Europie i Azji wiele prób introdukcji szopów przeprowadził ZSRR. Dwie z nich – w Azerbejdżanie oraz na Białorusi – zakończyły się sukcesem. Największa europejska dzika populacja tych zwierząt występuje na terenie Niemiec – powstała zarówno ze „zbiegów” z ferm, jak i celowo wypuszczonych na wolność osobników. Początkowo szopy znajdowały się tam pod ochroną, jednak od 1954 r. w większej części landów można na nie polować. Obecnie szopy występują też praktycznie we wszystkich krajach graniczących z Niemcami. W Polsce pojawiły się na początku lat 80., a obecnie są regularnie spotykane zwłaszcza na zachodzie kraju. Mają u nas status zwierzyny łownej bez okresu ochronnego. Polska nazwa „pracz” pochodzi od charakterystycznego zwyczaju płukania przez szopy pożywienia przed jego spożyciem. Zachowanie takie obserwuje się jednak wyłącznie u zwierząt hodowanych w niewoli. Nieudane próby Nie wszystkie introdukcje ssaków zakończyły się na ziemiach polskich sukcesem. Ok. 1900 r. pracownicy książęcego urzędu administracji leśnej w Sławęcicach sprowadzili na ziemie polskie sarnę azjatycką (Capreolus pygargus), zwaną również syberyjską. Zwierzę to pocho- dzi, zgodnie z nazwą, z północno-wschodniej i centralnej Azji. Wyglądem przypomina naszą sarnę, jednak jest od niej większe, masywniejsze, posiada mocniejsze i ładniejsze parostki oraz jest znacznie bardziej wytrzymałe na mrozy. Prawdopodobnie te zalety były bodźcem do introdukcji, która jednak zakończyła się porażką – sprowadzone osobniki wyginęły krótko po wypuszczeniu na wolność. Przyczyny niepowodzenia akcji nie są do końca znane, dalszych prób introdukcji tego gatunku nie podejmowano. Fiaskiem zakończyła się również jednostkowa próba wprowadzenia do naszych lasów innego gatunku jeleniowatego, a mianowicie jelenia wapiti (Cervus canadensis). Niepowodzeniem, na szczęście, zakończyła się też introdukcja bobra kanadyjskiego (Castor canadensis). Próbę tę podjęto ok. 1928 r., a więc w okresie, gdy na naszych ziemiach nie występowały rodzime bobry europejskie (wyginęły ok. 1861 r., zaś ponownie pojawiły się w 1944 r.; obecnie występują pospolicie dzięki skutecznie przeprowadzonym reintrodukcjom). Bobry kanadyjskie są mniejsze niż europejskie i, z punktu widzenia chociażby gospodarki łowieckiej, znacznie mniej wartościowe, a przy tym bardziej ekspansywne od europejskich kuzynów i skutecznie z nimi konkurujące. Ich introdukcja powiodła się przed laty w Finlandii, co spowodowało problemy z odbudową w tym kraju pogłowia bobra europejskiego. 86 do dziewi£ciu A zatem, powracając do zadanego w pierwszej części artykułu pytania, ile ssaków występuje obecnie na terenie Polski? Pomijając gatunki morskie, których faktyczne występowanie w wielu przypadkach jest kwestią problematyczną (np. znajdujący się na liście „polskich” ssaków wal biskajski ostatnio był widziany w naszej części Bałtyku w… średniowieczu), ziemie naszego kraju w stanie dzikim zamieszkuje 86 gatunków ssaków rodzimych i dziewięć introdukowanych. Co ciekawe, liczba naszych ssaków rodzimych niedawno zwiększyła się o jeden. Jak to możliwe? Otóż specjaliści dokonali rewizji rodzaju karczownik i wyróżnili nowy gatunek – karczownika górskiego (Arvicola scherman). Gryzoń ten, spotykany w południowo-wschodniej Polsce, jest nieco mniejszy od karczownika ziemnowodnego (A. amphibius), ma bardziej miękkie futerko, zredukowane zgrubienia na podeszwach łapek, górne siekacze mocno wysunięte do przodu i prowadzi ziemny tryb życia. Paweł Zarzyński 29 Ochrona przyrody Historia Drewno zamiast benzyny Fot. Mat. reklamowe Gdy przybywa samochodów, a zasoby ropy naftowej się kurczą, coraz więcej uwagi poświęca się alternatywnym źródłom energii. W latach 40. ub. wieku bardzo popularne było zasilanie silników drewnem, a właściwie tym co powstawało z jego zgazowania. K to pamięta jeszcze pierwsze lata powojenne, ten wie, że stacje paliwowe, dziś obecne w każdej gminie, były rzadkością. W przeciwieństwie do benzyny i oleju napędowego dostęp do drewna nie stwarzał problemu. Zrekonstruowane w latach 80. XX w. Volvo zasilane gazem drzewnym, model z 1939 roku ciężarowe PZInż 713/723 z zamontowanym gazogeneratorem. Generator i w drog£ W czasach kryzysu paliwowego zasilanie silników gazem drzewnym stosowano nie tylko w samochodach. Generator gazowy mógł być zamontowany w wózku bocznym lub za plecami pasażera motocykla. Jakie warunki musi spełniać silnik, aby mógł być zasilany gazem drzewnym? Przede wszystkim powinien mieć większą objętość skokową, większe przekroje kanałów dolotowych oraz większe zawory ssące. Stopień sprężania powinien natomiast wynosić od 1:7 do 1:10, czyli tak jak w autach zasilanych benzyną. Pomimo takich wymagań powstawały także modernizacje aut napędzanych gazem drzewnym. Jednym z takich zabiegów było poprawienie układu zapłonowego poprzez zwiększenie wyprzedzenia zapłonu oraz stoso- wanie świec zapłonowych o wyższej wartości cieplnej. W pojazdach montowano też skrzynie przekładniowe o większej liczbie biegów i zmieniano przełożenie mostu napędowego. Gazem drzewnym mogły być zasilane nie tylko silniki z zapłonem iskrowym, ale także samoczynnym, jednak wymagały one współpracy z instalacją wtryskową. Mogły mieć także zamontowaną instalację zapłonową. Odpaliø dos§ownie Samochody zasilane gazem drzewnym nadal posiadają ogromną zaletę. Szacuje się, że koszty ich eksploatacji są niższe o ok. 25–30% od kosztów użytkowania samochodów z silnikami benzynowymi. Zastosowanie drewna do zasilania auta miało jednak swoje wady. Przede wszystkim na skutek wbudowania generatora gazu ciężar pojazdu wzrastał o 300–500 kg. Do tego, jadąc w dalszą trasę, trzeba było zaopatrzyć pojazd Fot. BArch Paliwami zastępczymi szczególnie interesowano się w trakcie II wojny światowej oraz po niej. Najwięcej uwagi poświęcili im Niemcy, których pojazdy pancerne pochłaniały olbrzymie ilości paliwa. Poszukiwania alternatyw dla ropy były szerokie. Wykorzystywano przede wszystkim gazy pod ciśnieniem 150 atm: gaz świetlny, gaz z pieców koksowych, metan motorowy (Motorenmethan) i gaz ziemny. Ale również gazy skroplone, ciężkie gazy koksowe (Ruhrgazol) oraz drewno, węgiel drzewny i węgiel mineralny. Gazem drzewnym do zasilania aut interesowali się nie tylko Niemcy. W Wojsku Polskim jeszcze przed wojną prowadzono próby z samochodami marki Berliet, pracującymi na generatorach Imbert, w których paliwem było drewno. Samochody Packard i Saurer wykorzystywały generatory na węgiel. W tym samym czasie po Warszawie jeździło też kilka autobusów miejskich niemieckiej firmy Büssing przystosowanych do gazu drzewnego. W Polsce produkowane były także samochody Fot. B. Popczyński Nie tylko ropa Niemiecka ciħǏarówka wojskowa na holzgas 30 GAZ 51 wyposaǏony w instalacjħ wspóųczeƑnie Las Polski 8/2014 Żałobna karta w większą ilość paliwa. Oczywiście kosztem miejsca dla pasażerów lub ładunku. Kłopot stanowiły też uboczne produkty zgazowania drewna – kwas octowy i substancje smoliste, niekorzystnie oddziałujące na instalację i zanieczyszczające ją. Gaz do komory spalania musiał trafiać po oddzieleniu cząstek stałych i schłodzeniu. W tym celu stosowano różne filtry, a przód samochodu zdobiły czasem dodatkowe chłodnice. No i wreszcie sam moment odpalenia auta. To nie przekręcenie kluczyka czy w najgorszym wypadku korby. Procedura trwała ok. pół godziny! To z nią związane jest dawne określenie kierowcy – szofer. Francuski chauffeur to palacz. Zatankowaø buka Pomimo że silniki zasilane gazem drzewnym odeszły w zapomnienie, samochód tego typu nadal jeździ w okolicach Mińska Mazowieckiego. Zbigniew Nowosielski, kolekcjoner wywanie. Wieża na drewno generatora pochłania na raz cztery worki jutowe takiego surowca, co wystarcza na 20–30 km jazdy. Najlepsze jest drewno gatunków liściastych. Drewno iglaste (sosna, jodła) może być dodawane w 25–30%, jednak dodatek ten nie jest pożądany. Zamiennie można stosować węgiel drzewny, szczególnie retortowy węgiel bukowy, oraz koks. Jednak kawałki muszą być dobrze przesortowane, aby ich wymiary wynosiły 3–8 cm. Do mitów trzeba zaliczyć pogląd, że do samochodu na holzgas wystarczy nazbierać chrustu w lesie i cieszyć się jazdą. Jazda na drewnie Samochód odpala się na benzynie, a następnie przestawia na gaz drzewny. Szofer może zasiąść za kierownicą i ruszyć w trasę po upływie ok. pół godziny. „Jazda na drewnie” niewiele się różni od tradycyjnej na benzynie, chociaż trzeba przyznać, że samochód jest słabszy, co odczuwa się szczególnie przy większych System dwupaliwowy silnika z zap§onem iskrowym zasilanego benzyn i gazem drzewnym pojazdów i twórca Biura Rekonstrukcyjno-Technologicznego Zabytkowej Inżynierii Pojazdowej, samochodową instalację na gaz drzewny stworzył od podstaw. Jej budowa trwała kilka lat i jest to prawdopodobnie jedyna taka profesjonalna instalacja w Polsce. Konstruktor wyposażył w nią GAZA 51 (fot. obok), w Polsce bardziej znanego pod nazwą Lublin. Czasy narodzin GAZA korespondują z okresem zainteresowania gazem drzewnym. Konstrukcja opiera się na schemacie niemieckim (powyżej jej polski odpowiednik). Stosowane do niej drewno musi być wysuszone, o wilgotności maksymalnie 18%. Trzeba je też odpowiednio przygotować, tnąc na drobne kawałki o wymiarach 8 x 15 cm. Drobne kawałki drewna zapewniają jednolite zgazoLas Polski 8/2014 obciążeniach: oryginalny Lublin osiągał moc 70 KM, holzgas pozwala już tylko na 50 KM. Instalacje zasilania gazem drzewnym można stosować jedynie w czterosuwowych silnikach gaźnikowych, a, jak wiadomo, ten układ zasilania odszedł do historii i nie da się go zastosować we współczesnych autach. GAZ-51 służy głównie jako eksponat do rozpowszechniania wiedzy na temat zasilania gazem drzewnym. Jest też naocznym dowodem tego, że dzisiaj taką instalację można odbudować i wykorzystywać. Zbigniew Nowosielski, świadom wszelkich ograniczeń napędu drzewnego, mówi: – Taki sposób zasilania jest do wykorzystania tylko w sytuacji, gdy nie będzie innych źródeł energii. Bartosz Popczyński Dariusz Dbkowski (1968–2014) Nie umiera ten, kto trwa w sercach i pamięci naszej. 27 lutego 2014 r. śmiercią tragiczną zginął nasz kolega Dariusz Dąbkowski, leśniczy leśnictwa Dolina w Nadleśnictwie Krzyż. Dariusz urodził się 4 lipca 1968 r. w Trzciance. Po ukończeniu Technikum Rolniczo-Łąkarskiego w Białej podjął naukę w Policealnym Studium Leśnym w Goraju, które ukończył w 1995 roku. 1 września 1995 r. został zatrudniony w Nadleśnictwie Krzyż na stanowisku stażysty, a następnie jako robotnik leśny i podleśniczy. W 2003 r. ukończył studia na Wydziale Leśnym Akademii Rolniczej w Poznaniu, uzyskując stopień inżyniera leśnictwa. 1 lutego 2009 r. został powołany na stanowisko leśniczego. Zamiłowanie do lasu odziedziczył po ojcu, który był również leśniczym. Swoją pracę wykonywał z wielkim zaangażowaniem i odpowiedzialnością, zawsze służył dobrą radą i pomocą. Był aktywnym członkiem Związku Zawodowego Leśników Polskich w RP oraz Polskiego Związku Łowieckiego. Właśnie łowiectwo było jego wielką pasją, w każdej wolnej chwili podpatrywał życie zwierząt i poznawał ich zwyczaje. Zajmował się również pszczelarstwem, do którego zamiłowanie wszczepił też swoim młodszym kolegom leśnikom. Nieraz ofiarował nam słoiki pysznego miodu różnych gatunków. Był człowiekiem serdecznym, szczerym, pracowitym, pogodnym i pozytywnie nastawionym do świata. W życiu miał dwie wielkie miłości: Rodzinę – która była dla niego wielkim wsparciem – oraz las, w którym pracował, obcował z przyrodą, polował i spotykał się z przyjaciółmi. Pozostawił pogrążoną w smutku rodzinę i przyjaciół. Gdy serce bić przestaje, szum wiatru, ptaków śpiew tylko pozostaje. Niech Ci szumią knieje – nigdy Cię nie zapomnimy. Nadleśniczy i pracownicy Nadleśnictwa Krzyż 31 Z zagranicy Korekta projektu nowych wytycznych unijnych Komisja Europejska skorygowała projekt nowych unijnych wytycznych do udzielania subwencji państwowych w sektorze rolnictwa i leśnictwa w latach 2014–20. Uwzględniła przy tym niektóre uwagi zgłoszone przez państwa członkowskie UE po ubiegłorocznej prezentacji propozycji wstępnej. Projekt jest Dania Polityczny zwrot w sprawie akcyzy opałowej Duński minister Morten Østergaard zapowiedział wycofanie się władz z propozycji objęcia akcyzą opałową surowca drzewnego. Tym samym Dania zdaje się zawracać z drogi do uzyskania niechlubnego miana pierwszego na świecie państwa nakładającego podatek na drewno opałowe. Projektowana akcyza na drewno opałowe była konsekwencją politycznych uzgodnień w sprawie polityki energetycznej, poczynionych w 2012 r. między siedmioma spośród ośmiu partii reprezentowanych w duńskim parlamencie. Zgodnie z tymi uzgodnieniami akcy- Wielka Brytania Ostatni taki przewodniczący? Fot. www.flickr.com/Forestry Commission Sir Harry Studholme został mianowany przez brytyjską królową na stanowisko przewodniczącego rady nadzorczej Komisji Leśnej Anglii i Szkocji (Forestry Commission). Kadencja przewodniczącego ma trwać trzy lata. Sir Studholme jest absolwentem uniwersytetu w Cambridge, dyplomowanym księgowym i doradcą podatkowym oraz zarejestrowanym pośrednikiem handlowym. Posiada lasy w Anglii. Przewodniczy również funduszowi inwe s t yc y j n e m u , który jest właścicielem gospodarstw Sir Harry Studholme przez trzy lata bħdzie przewodniczyų Komisji LeƑnej Anglii i Walii 32 nadal przedmiotem konsultacji. Nowe unijne wytyczne subwencyjne dla rolnictwa i leśnictwa mają zostać ostatecznie przyjęte przez KE najpóźniej 1 lipca. Wiele zastrzeżeń do wstępnej wersji projektu zgłosiła Konfederacja Europejskich Właścicieli Lasów (CEPF). Zastrzeżenia dotyczyły m.in. planowanego ukierunkowania subwencjonowania leśnictwa wyłącznie na funkcje ekologiczne i rekreacyjne oraz ograniczenia poziomu kompensaty wydatków na drogi leśne do 40%. Jak dotąd Komisja Euza miała zostać nałożona na wszystkie surowce opałowe. Kiedy wyszło na jaw, że akcyzą objęte byłoby nawet drewno wykorzystywane do opalania prywatnych gospodarstw domowych, duńska opinia publiczna zdecydowanie się temu sprzeciwiła. Wskazywano na to, że skutkiem nałożenia akcyzy na drewno opałowe w Danii byłby np. wzrost zużycia drewna opałowego kupowanego w Niemczech, nieobłożonego takim podatkiem. W rezultacie stratna byłaby duńska gospodarka leśna. We wrześniu 2013 r. Duńskie Towarzystwo Leśne założyło na portalu Facebook stronę „Stop akcyzie na drewno opałowe” (www.facebook. com/stopbraendeafgiften). Swoje poparcie wyraziło na niej już ponad 52 tys. osób. Źródło: www.nordicforestry.org ropejska uwzględniła jedynie uwagi odnoszące się do kwestii o pomniejszym znaczeniu. Dlatego CEPF zaapelowała do swoich organizacji członkowskich – narodowych central zrzeszeń leśnych – o rozpoczęcie rozmów z reprezentantami rządów krajowych w sprawie unijnych wytycznych subwencyjnych na lata 2014–20. Rozmowy na szczeblu krajowym mogą pomóc w uzyskaniu korzystniejszego dla właścicieli lasów ostatecznego kształtu wytycznych unijnych. Źródło: www.cepf-eu.org Fot. www.facebook.pl/stopbraendeafgiften Europa MiesiČc wystarczyų, by proĮl „Stop akcyzie na drewno opaųowe” Duŷskiego Towarzystwa LeƑnego na portalu Facebook polubiųo 50 tys. osób Badenia-Wirtembergia, Niemcy leśnych na pięciu kontynentach. Sir Harry od 2007 r. wchodził w skład rady nadzorczej Komisji Leśnej jako członek niewykonawczy i w ostatnim czasie jako jej tymczasowy przewodniczący. Komisja Leśna zarządzała wcześniej wszystkimi lasami państwowymi Wielkiej Brytanii i składała się z trzech sekcji krajowych – komisji leśnych Anglii, Szkocji i Walii. 1 kwietnia 2013 r. Komisja Leśna Walii została włączona do nowo utworzonej Agencji Zasobów Naturalnych Walii. Na tym nie koniec zmian w brytyjskich strukturach leśnictwa państwowego: rząd westminsterski, któremu podlega Komisja Leśna Anglii, rozpoczął już prace nad projektem oddania angielskich lasów państwowych w zarząd nowej organizacji. Impuls do podjęcia tych prac dały rekomendacje przedstawione przez niezależny zespół ekspercki ds. rewizji polityki leśnej, powołany przez Davida Camerona po zarzuceniu przez niego planu wycofania się państwa z samodzielnego prowadzenia gospodarki w lasach państwowych Anglii. Gospodarstwo Krajowe „ForstBW”, w którego pieczy znajdują się lasy należące do landu Badenia-Wirtembergia, jest kolejnym niemieckim zarządcą lasów państwowych, który wdrożył do stosowania satelitarny system zabezpieczenia drewna okrągłego przed kradzieżą. W mygłach i stosach drewna chowane są specjalne nadajniki GPS. Gdy drewno zaczyna być przemieszczane, wysyłają one sygnał alarmowy. Pracownicy ForstBW natychmiast weryfikują legalność wywozu drewna. Jeżeli wywóz jest nielegalny, powiadamiana jest policja. W lasach państwowych Badenii-Wirtembergii pozyskuje się rocznie blisko 2 mln m3 drewna, w tym 400 tys. m3 drewna opałowego. Jeden skradziony samochodowy ładunek drewna oznacza stratę przeciętnie w wysokości 1200 euro. Źródło: www.forestry.gov.uk Źródło: www.forstpraxis.de Satelitarny monitoring składowanego drewna Las Polski 8/2014 Rynek drzewny Wielka Brytania Przemys§ meblowy Sprzedaż pierwszych Nowy zakład w Iławie promes jednostek pochłaniania W Iławie otwarto nowy zakład produkcyjW marcu 2014 r. zgłoszone zostały do sprzedaży pierwsze promesy jednostek pochłaniania CO2, generowanych przez zalesienia certyfikowane wg brytyjskiego narodowego standardu zalesieniowych przedsięwzięć sekwestracyjnych (Woodland Carbon Code, WCC). Standard ten, ny należący do Grupy Meblowej Szynaka. Obiekt wyposażony został w innowacyjną linię produkcyjną, której wydajność przekracza 36 tys. mb elementów meblowych na dobę. Inwestycja powstała w pół roku i kosztowała 12 mln zł, z czego wartość parku maszynowego to 6,4 mln zł. Wraz z otwarciem hali pro- Wiatro§omy w Szwecji ustanowiony ok. trzech lat temu, gwarantuje rzetelność i efektywność projektów zalesieniowych, realizowanych w ramach kompensacji emisji CO2. Administratorem systemu certyfikacji WCC jest brytyjska Komisja Leśna. Zalesienia certyfikowane wg standardu WCC generują z czasem weryfikowalne zalesieniowe jednostki pochłaniania (Woodland Carbon Units, WCUs). Przedsiębiorstwa kompensujące swoją emisję gazów cieplarnianych kupują od realizatorów projektów zalesieniowych nie bezpośrednio jednostki WCUs, lecz promesy jednostek pochłaniania (Pending Issuance Units, PIUs), będące dokumentem zawierającym obietnicę wydania w przyszłości zweryfikowanych jednostek WCUs, które mogą już być wykorzystywane w bilansach emisyjnych. Pierwsze zweryfikowane jednostki WCUs dostępne będą w Wielkiej Brytanii w 2016 r., kiedy weryfikacji sekwestracyjnej poddane zostaną najstarsze zalesienia objęte certyfikacją wg standardu WCC. – Promesy PIUs odnoszą się do przyszłego sekwestrowania CO2 przez zalesienia i jako jednostki pochłaniania mogą zostać ujęte w raportach emisyjnych dopiero po uprzedniej weryfikacji. Niemniej jednak nabycie już teraz promes jednostek pochłaniania pozwoli przedsiębiorstwom na zaplanowanie kompensacji ich przyszłej emisji gazów cieplarnianych – mówi dr Vicky West, analityk klimatyczny Komisji Leśnej. W styczniu 2014 r. przeciętna stawka sekwestracji zalesieniowej wynosiła 6 funtów szterlingów za tonę CO2. Brytyjską certyfikacją WCC objęte są dotychczas 63 projekty zalesieniowe o łącznym potencjale sekwestracyjnym równym 1,15 mln ton CO2. Audyt certyfikacyjny przeprowadzają niezależne firmy certyfikujące uznane przez Służbę Akredytacyjną Zjednoczonego Królestwa (UKAS). Źródło: www.forestry.gov.uk Opr. A.S. Las Polski 8/2014 Bilans roku – 15 mln m3 Cztery huragany, jakie przeszły przez Szwecję w ub. roku, powaliły prawie 15 mln m3 drewna. To ok. 20% szwedzkiego pozyskania z roku 2012, które wyniosło 84,8 mln m3 (lub ok. 40% rocznego pozyskania polskich Lasów Państwowych). Ostatni huragan Ivar przeszedł nad Szwecją 12 grudnia 2013 roku. Pozostało po nim ok. 8 mln m3 wiatrołomów, czyli więcej niż po wszystkich wcześniejszych nawałnicach z ub. roku i znacznie więcej niż wcześniej zakładano (Narodowa Rada Leśna (Skogsstyrelsen) wstępnie szacowała ogólnokrajowe szkody na 4,5–6 mln m3). Trudności z oszacowaniem Import tarcicy Szwedzi promują swoje drewno W ub. roku do Polski przyjechało 150 tys. m3 tarcicy ze Szwecji, co oznacza 20% wzrost w porównaniu do roku poprzedniego. Taki poziom nie stawia jeszcze Polski wśród czołowych odbiorców surowca od naszego północnego sąsiada, ale wskazuje na duży potencjał rynku, zwłaszcza w kontekście rozwoju budownictwa drewnianego. Dlatego szwedzka branża drzewna oferuje naszym tartakom nie tylko surowiec do wykorzystania, ale również gotowa jest podzielić się z nami wiedzą, standardami i technologią w zakresie konstrukcji drewnianych. 5 marca w Poznaniu odbyła się konferencja „Zastosowanie drewna konstrukcyjnego i wykończeniowego w polskim budownictwie”. Swedish Wood, organizacja zajmująca się promocją drewna, włączyła Polskę na listę krajów, w których promocja szwedzkich produktów drzewnych powinna zaowocować zwiększeniem sprzedaży. Jeszcze kilka lat temu popularny był tani szwedzki surowiec z wia- dukcyjnej inwestor otworzył centrum wystawiennicze o powierzchni 1,5 tys. m2. Grupa Szynaka to obecnie sześć zakładów produkujących meble mieszkaniowe. Sieć dystrybucji obejmuje 40 krajów, w Polsce produkty sprzedawane są w ponad 350 salonach meblowych. Grupa jest także jednym z największych pracodawców na terenie województwa warmińsko-mazurskiego, zatrudniającym 2,7 tys. osób. Źródło: www.drewno.pl wynikały z faktu, że raptem w listopadzie drzewostany niszczył huragan Hilde (3,5–4 mln m3 szkód). Tym samym zniszczenia w całym kraju, jakie powstały po przejściu czterech dużych nawałnic w okresie od października do grudnia 2013 r., można szacować na 13,3–14,8 mln m3. Ilość ta odpowiada 20% całkowitego pozyskania w Szwecji w 2012 r., które wyniosło 84,8 mln m3. Skogsstyrelsen zaleciła właścicielom lasów usunięcie zniszczonego drewna w środkowej części kraju przed 15 lipca, a w innych regionach przed 1 lipca tak, aby utrzymać jak najniższy poziom zainfekowanych drzew. Po ubiegłorocznych wiatrołomach Szwedzi będą zapewne mieli niemałe nadwyżki drewna. trołomów. Teraz polscy przedsiębiorcy coraz częściej rezygnują z zakupu surowca okrągłego i własnego przetarcia, a decydują się na zakup gotowej tarcicy lub krawędziaków. Mówiono o specyfice produkcji szwedzkich tartaków i nowych produktach tej branży, takich jak laminowane płyty drewnopochodne (CTL). Szwecję prezentowano jako niezawodnego dostawcę, gdzie przemysł drzewny odgrywa niezmiernie istotną rolę. Sama tylko wartość eksportu tej branży sięga 120 mld koron (55 mld zł). Dodatkowo bardzo mocno rozwijana jest maszynowa klasyfikacja jakościowa tarcicy, co z kolei pozwala na wytwarzanie szerokiej palety produktów o różnych klasach wytrzymałości, gdzie znaczącą rolę odgrywają produkty klejone dla budownictwa i wystroju wnętrz. Co warto podkreślić, w Szwecji podobnie jak w Polsce co roku przybywa powierzchni leśnej, mimo że roczne pozyskanie systematycznie wzrasta, a poziom użytkowania przyrostu przekracza 90%. Źródło: www.gpd24.pl Opr. Waldemar Sieniawski Katedra Leśnictwa i Ekologii Lasu, UWM w Olsztynie 33 English with Forestry Commission Forests in the UK (3) Approximately two-thirds of the woodland area in the UK is owned by a diverse range of individuals and groups, including farmers, family trusts, charitable trusts, local groups and companies. Typically, woodlands owned by family interests are a part of mixed estates or farms where there are many thousands of small and scattered woodlands. Based on agricultural censuses, it is estimated that there are around 60,000 farm woodland holdings of which about 50,000 are less than 10 hectares. Unlike parts of mainland Europe, the UK has relatively few holdings where both forestry and agriculture are run as an integrated business. The remaining one-third of woodland area is publicly owned, the majority of it managed by the Forestry Commission (in England and Scotland) and Natural Resources Wales (in Wales) and the Forest Service (in Northern Ireland). These forests are managed in the public interest to meet a wide range of objectives that encompass environmental, economic and social benefits. The Forestry Commission initially acquired some wooded estates, but in the main it created ‘new’ forests on areas of low agricultural value using mostly conifer species. Unlike many parts of Europe, the UK does not have a tradition of forests owned or managed on a community basis – although greater community involvement has emerged as a theme in recent years and has been developed through a wide range of local woodland initiatives. Timber production is usually the primary aim in the management of larger forests, but an increasingly wide range of objectives – including biodiversity, amenity and investment – now feature. Providing public benefit can be shown, forest management may be supported with government grants. The provision of sport has been a particularly important influence in the forest history of the UK, from the time of the Norman Conquest. Cover for game remains an important objective on many wooded estates and farms and has contributed to retention of many small woods that might otherwise have been neglected and eventually lost from the landscape. Small, scattered woodlands deliver a range of landscape, biodiversity and other benefits but remain vulnerable to neglect, as the potential revenues from managing them have dwindled and rarely exceed the costs. More recently, a resurgence of interest in wood for fuel may offer new markets. Some woodlands are owned and managed by local authorities and an increasing number are managed specifically for amenity, recreational and conservation purposes by charitable trusts, partnerships and some individual owners. UK forestry glossary » community (of interest) » All the people living in one district or a group of people with shared origins or interests (cf. interested parties: people directly affected by, or who have a financial or other interest in, the woodland being managed; also sometimes called stakeholders). » wspólnota, spo§ecznoĿø lokalna » » Forest Service » An agency within the Department of Agriculture and Rural Development in Northern Ireland responsible for the regulation of forestry and the management of state forests in Northern Ireland. » S§uŝba LeĿna (tu: administracja leĿna Irlandii Pó§nocnej) » » game » Animals that are either wild or reared that are managed for hunting, shooting or fishing, usually for food. » zwierzyna » » Natural Resources Wales » In 2013 a new body, Natural Resources Wales, has taken over the functions of the Countryside Council for Wales, Environment Agency Wales and Forestry Commission Wales, as well as some functions of Welsh Government. Natural Resources Wales is responsible for more than 40 different types of regulatory regime across a wide range of activities. Some examples are: major industry (refineries, chemicals, cement, power stations, iron and steel, food and drink etc); waste industry (storage, treatment, disposal); Sites of Special Scientific Interest (consents and assents); radioactive substances (nuclear and non-nuclear); European protected species licensing; marine licensing; tree felling licensing; water discharges (surface & groundwater); water resources (abstraction, impoundment, drought); packaging regulations and EU/UK trading schemes; commercial fisheries (eels, salmon, shellfish); Countryside Rights of Way Act (access restrictions, open access land). » Agencja Zasobów Naturalnych Walii » Author organization: Forestry Commission; editor: A.S. (credit: www.forestry.gov.uk/) The reproduction is a copy of an official work that is published by the Forestry Commission. The reproduction has not been produced in affiliation with the Forestry Commission 34 DWUTYGODNIK LEľNIKÓW I PRZYJACIÓ¦ LASU www.laspolski.net.pl Ukazuje siħ od 1921 r. 16–30 kwietnia/2014 r. nr 8 (1661) wydawca: OĮcyna Wydawnicza Oikos zarzČd: Jacek Kųudka, Witold Basica Redakcja: Rafaų Zubkowicz (redaktor naczelny) [email protected] Agnieszka Bobik-Przejsz (sekretarz redakcji) – [email protected] Urszula Zubert – [email protected] Bartosz Szpojda – [email protected] Adres redakcji: 02-316 Warszawa, ul. Kaliska 1/7 tel. (22) 659 76 10 fax: (22) 822 66 49, e-mail: [email protected] Reklama: tel. 695 666 955, [email protected] Robert Paziewski (Klub SprzedaǏy Wysyųkowej) [email protected] Projekt graĮczny: Anna Stħpieŷ Skųad i ųamanie: Magdalena Stryszowska-Sħdziak Niezamówionych materiaųów redakcja nie zwraca, a w razie opublikowania zastrzega sobie prawo do ich skracania i zmiany tytuųów. Warunkiem przyjħcia materiaųu do druku jest zųoǏenie wraz z wydrukiem artykuųu oƑwiadczenia o tym, Ǐe nie zostaų on zųoǏony do opublikowania w innej redakcji. Opinie wyraǏane przez autorów na ųamach pisma nie zawsze sČ zgodne z poglČdami redakcji. Wskazówki dla autorów zamieszczamy na stronie internetowej. Copyright by Oikos. Nakųad: 7000 egz. Druk: PHU REPIT Piotr Mizgalski, Warszawa, ul. PrzyjaǍni 16 Materiaųy publikowane w „Lesie Polskim” mogČ byđ wykorzystywane publicznie pod warunkiem podania Ǎródųa. „Las Polski” jest czųonkiem: Stowarzyszenia InǏynierów i Techników LeƑnictwa i Drzewnictwa oraz czųonkiem wspierajČcym Polskiego Towarzystwa LeƑnego RADA PROGRAMOWA PrzewodniczČcy: prof. Tomasz Zawiųa-NiedǍwiecki (DGLP) Czųonkowie: Andrzej Antczak (NadleƑnictwo Hajnówka), Maria Brzozowska (NadleƑnictwo MyƑlibórz), Jerzy Flisykowski (RDLP w Poznaniu), Iwo Gaųecki (LZD Siemianice), Wojciech Gil (PTL), Edward Marszaųek (RDLP w KroƑnie), Romuald Roman (Stowarzyszenie Przedsiħbiorców LeƑnych), Bogdan Skibiŷski (Starostwo Powiatowe w Lubaczowie), Jan Suder, Kazimierz Szabla (RDLP w Katowicach), Jacek Szulc (NadleƑnictwo Strzebielino). SprzedaǏ numerów bieǏČcych i archiwalnych „Lasu Polskiego” po cenie niǏszej niǏ cena detaliczna ustalona przez wydawcħ, bez zawarcia odpowiedniej umowy, jest zabroniona. SprzedaǏ po cenie innej niǏ podana na okųadce jest nielegalna i grozi odpowiedzialnoƑciČ karnČ. „Las Polski” jest drukowany na papierze posiadajČcym certyĮkat Nordic Environmental Label – przy jego produkcji emisja szkodliwych dla Ƒrodowiska substancji zostaųa ograniczona do minimum. Prenumerata Prenumerata: tel. (22) 659 36 50, 693 074 669 Prenumerata czasopisma „Las Polski” jest realizowana wyųČcznie przez OĮcynħ WydawniczČ Oikos. Koszt prenumeraty wynosi: – rocznej (24 numery) – 180 zų, – póųrocznej (12 numerów) – 90 zų. Zamówienia na prenumeratħ moǏna skųadađ: – wpųacajČc odpowiedniČ kwotħ na konto OĮcyny Wydawniczej Oikos: nr 12 1020 1042 0000 8102 0240 5918 – e-mailem: [email protected] lub faxem: (22) 822 66 49 Na wyraǍne Ǐyczenie wystawiamy faktury VAT. Zamówienia realizujemy w ciČgu 20 dni od daty zapųaty. Krzyżówka „Las Polski”, nr 8/2014 =ZYX]Y\OWXKQ\éNaU\dcŝéaMOTO]^9<A6:a,ONYXS_ 1 2 3 21 4 5 6 23 WŽnjŝŽŵŽ͗ 7 16 8 9 6 10 7 11 25 8 12 13 14 20 15 16 18 17 19 22 17 20 21 18 22 23 1 24 26 ϵ 25 26 27 2 3 28 29 30 12 31 24 32 33 ϭϵ 34 35 14 36 37 38 39 11 WŝŽŶŽǁŽ͗ 40 10 5 4 41 42 43 15 13 >ŝƚĞƌLJnjƉſůƉŽŶƵŵĞƌŽǁĂŶLJĐŚŽĚϭĚŽϮϲƵƚǁŽƌnjČƌŽnjǁŝČnjĂŶŝĞ 1 14 1)WŽŵŽƌƐŬŝĞ͕/ųĂǁƐŬŝĞůƵďtŝĞůŬŽƉŽůƐŬŝĞ͖ 6) DĂnjƵƌƐŬŝ͙<ƌĂũŽďƌĂnjŽǁLJ͖ 8)ďLJǁĂƉƌnjĞĚďƵƌnjČ͖ 9) ůŝƐƚǁĂďŝĞŐŶČĐĂǁnjĚųƵǏŬƌĂǁħĚnjŝƉŽŬųĂĚƵũĂĐŚƚƵ͖ 10)ǁŝŽƐŶČƐƉųLJǁĂĚŽŵŽƌnjĂ͖ 11) ƌnjĂĚŬŝĞŐnjĞŵƉůĂƌnj͖ 12)ůŝƚĞƌĂĂůĨĂďĞƚƵŐƌĞĐŬŝĞŐŽ͖ 13) ǁLJƉųLJǁĂnjũĞnjŝŽƌĂBĂĚŽŐĂŝƵĐŚŽĚnjŝĚŽĂƚŽŬŝ&ŝŷƐŬŝĞũ͖ 15) ŶŝĐŶŝĞƌŽďŝĐĂųLJĚnjŝĞŷ͖ 16) ŵLJĚůĂŶĂŬƵůĂ͖ 18) ĚƵǏLJƉƚĂŬďƌŽĚnjČĐLJ͖ 21)ƑƌĞĚŶŝŽǁŝĞĐnjŶĂďƵĚŽǁůĂŶĂƉƌĂǁLJŵďƌnjĞŐƵ ďŝŽƌŶŝŬĂnjŽƌƐnjƚLJŷƐŬŝĞŐŽ͖ 22)ƌLJďŝĞũĂũĞĐnjŬĂ͖ 23) ǁŵŝƚŽůŽŐŝŝŐƌĞĐŬŝĞũďŽŐŝŶŝŝƵŽƐŽďŝĞŶŝĞŝĞŵŝ͖ 25)ǁLJĚƌĂŵŽƌƐŬĂ͖ 28)ƐĂŵŝĐĂųŽƐŝĂ͖ 29)ƌLJďĂƐųŽĚŬŽǁŽĚŶĂ͖ 31) ƐŬĂůŶLJŽĚųĂŵ͖ 34)ŬŽŶŬƌĞƚLJ͕ƌnjĞĐnjLJŝƐƚŶŝĞũČĐĞ͖ 35)ƉƚĂƐŝĞnjĂůŽƚLJ͖ 36) ŬĂŵŝnjĞůŬĂƌĂƚƵŶŬŽǁĂ͖ 40) ƉƌnjĞƉųLJǁĂƉƌnjĞnjWŽũĞnjŝĞƌnjĞ^ƵǁĂůƐŬŝĞ ŝƉſųŶŽĐŶŽͲnjĂĐŚŽĚŶŝČĐnjħƑđWƵƐnjĐnjLJƵŐƵƐƚŽǁƐŬŝĞũ͖ 41)ďƵĚƵũĞǏĞƌĞŵŝĂ͖ 42) ŐĚĂĐnjČĐĂƉƌŽĚƵĐĞŶƚŬĂũĂũ͖ 43) ĂƌĐŚŝƉĞůĂŐǁƵůŬĂŶŝĐnjŶLJĐŚǁLJƐƉŶĂKĐĞĂŶŝĞƚůĂŶƚLJĐŬŝŵ͘ 2 15 3 16 4 17 5 18 6 ϭϵ 7 20 8 ϵ 21 10 22 ZŽnjǁŝČnjĂŶŝĞ;ƐĂŵŽŚĂƐųŽͿǁƌĂnjnjŶĂŬůĞũŽŶLJŵŬƵƉŽŶĞŵƉƌŽƐŝŵLJ ŶĂĚƐLJųĂđ;ǁLJųČĐnjŶŝĞŶĂŬĂƌƚŬĂĐŚƉŽĐnjƚŽǁLJĐŚͿŶĂĂĚƌĞƐƌĞĚĂŬĐũŝ do 20 maja 2014 roku. tƑƌſĚnjLJƚĞůŶŝŬſǁ͕ŬƚſƌnjLJŶĂĚĞƑůČƉŽƉƌĂǁŶĞƌŽnjǁŝČnjĂŶŝĂ͕ ƌŽnjůŽƐƵũĞŵLJtrzy audiobooki „Wyspa kormoranów” z cyklu ŝĞůŽŶĂƐĞƌŝĂtųŽĚnjŝŵŝĞƌnjĂWƵĐŚĂůƐŬŝĞŐŽ͕ǁLJĚĂŶĞŝƵĨƵŶĚŽǁĂŶĞƉƌnjĞnjKZt>WǁĞĚŽŶŝƵ. KƉƵďůŝŬĂĐũŝƉŝƐnjĞŵLJŶĂƐƚƌ͘ϭϵ͘ RŽnjǁŝČnjĂŶŝĞŬƌnjLJǏſǁŬŝnjŶƵŵĞƌƵϰͬϮϬϭϰ ,ĂƐųŽďƌnjŵŝĂųŽ͗Z<Z^dtKʹ^dh<KKtE/ ZtED͕ĂŶĂŐƌŽĚĂŵŝďLJųLJŬƐŝČǏŬŝZŽďĞƌƚĂ<ŝŵďĂƌĂ ͣtĂĚLJĚƌĞǁŶĂ͟ƵĨƵŶĚŽǁĂŶĞƉƌnjĞnjĂƵƚŽƌĂ͘ 23 11 24 12 25 13 26 1)tųŽĚnjŝŵŝĞƌnj͕ũĞĚĞŶnjƉŝŽŶŝĞƌſǁƉŽůƐŬŝĞũĨŽƚŽŐƌĂĨŝŝ ƉƌnjLJƌŽĚŶŝĐnjĞũ͖ 2)ƌĂnjnjųŽƚĂ͕ƌĂnjƉĞųŶĂďųŽƚĂ͖ 3)ŽƐŽďĂnjĂũŵƵũČĐĂƐŝħǁLJƚLJĐnjĂŶŝĞŵƐnjůĂŬſǁƚƵƌLJƐƚLJĐnjŶLJĐŚ͖ 4) ƉĂŶŽƌĂŵŝĐnjŶLJǁŬŝŶŝĞ͖ 5) ƐnjƚƵĐnjŶLJnjďŝŽƌŶŝŬǁŽĚLJ͖ 6) ŶŝĞŬŝĞĚLJƉŽĚƉƐĞŵ͖ 7) ĐLJƌĂŶĞĐnjŬĂůƵďŬƌnjLJǏſǁŬĂ͖ 14)ƵƚǁſƌƉŽĞƚLJĐŬŝƉƌnjĞĚƐƚĂǁŝĂũČĐLJǁƐƉŽƐſď ǁLJŝĚĞĂůŝnjŽǁĂŶLJƵƌŽŬŝǏLJĐŝĂǁŝĞũƐŬŝĞŐŽ͕ƐŝĞůĂŶŬĂ͖ 16) ďůĂĚLJƑǁŝƚ͖ 17)ƐƉŽŬƌĞǁŶŝŽŶLJnjŬĂƌƉŝĞŵ͖ 19) ƉƚĂŬŵŽƌƐŬŝ͖ 20)ďĂŐŶŽ͕ŵŽŬƌĂĚųŽ͖ 24)<ĂƌĞŶŝŶĂƵdŽųƐƚŽũĂ͖ 25) ŐƌnjLJďůƵďƉƚĂŬ͖ 26)ůŝƑĐŝĂƐƚLJůĂƐŶĂĚƌnjĞĐnjŶLJ͖ 27) ĨŝŽůĞƚŽǁĂŬƌnjĞǁŝŶŬĂ͖ 28)ƌLJďŽǏĞƌŶLJƉƚĂŬ͖ 30)ŶĂũǁŝħŬƐnjĞũĞnjŝŽƌŽǁWŽůƐĐĞ͖ 32) ƐųŽŶĂŬƌŽƉůĂ͖ 33)ǁĂůĐnjLJnjĚŽďƌĞŵ͖ 37)ƌLJďĂĐŬŝĞƉŽůŽǁĂŶŝĞ͖ 38)ŽŬƵůĂƌŶŝŬŝŶĚLJũƐŬŝ͘ DŝĐŚĂųtĂĐųĂǁĞŬnj:ĂǁŽƌƵ͕EĂĚůĞƑŶŝĐƚǁŽWŶŝĞǁLJ͕ WƌnjĞŵLJƐųĂǁdŽŬĂƌƐŬŝnjƌƵĐŚŶŝĞǁĂ͘ ^ĞƌĚĞĐnjŶŝĞŐƌĂƚƵůƵũĞŵLJnjǁLJĐŝħnjĐŽŵ͘EĂŐƌŽĚLJƉƌnjĞƑůĞŵLJƉŽĐnjƚČ͘ ZĞĚĂŬĐũĂ K „L rzy nr as żó 8/ Po wk 20 lsk a 14 i” EĂŐƌŽĚLJŽƚƌnjLJŵƵũČ͗ KLUB SPRZEDAŻY WYSYŁKOWEJ www.sklep-oikos.net.pl Zamówienia telefoniczne: 22 659 77 80 UWAGA! Na życzenie klienta zamówiony towar wysyłamy firmą kurierską. Zryczałtowany koszt przesyłki kurierskiej wynosi 25 zł (niezależnie od ilości i wagi zamówionego towaru), a w przypadku wpłaty na konto – 19 zł. Termin dostawy do 48 godzin od daty wysyłki. Zamówienia można składać tUFMFGPOJD[OJFQPEOVNFSFN22 659 77 80 PEHPE[EPHPE[XEOJQPXT[FEOJF tGBLTFN tMJTUPXOJFQPEBESFTFN,MVC4QS[FEBȈZ8ZTZLPXFKTLSQPD[U8BST[BXB tESPHnjFMFLUSPOJD[OnjLTX!PJLPTOFUQM 1PEBOFDFOZTnjDFOBNJCSVUUP %P LBȈEFK QS[FTZLJ EPMJD[POZ CǗE[JF KFEOPSB[PXZ [SZD[BUPXBOZ LPT[U XZTZLJX[BMFȈOPǴDJPEGPSNZEPTUBXZ5PXBSEPTUBSD[BOZKFTUQS[F[1PD[UǗ 1PMTLnjXDJnjHVEOJSPCPD[ZDIPEEBUZXZTZLJ Numer konta: 12 1020 1042 0000 8102 0240 5918 „„Wady drewna” 33PCFSU,JNCBS „Atlas roślinności lasów” Leokadia Witkowska-Żuk .VLÈĝND SRSXODUQRQDXNRZD QDSLVDQD SU]H] Z\ELWQÈ ERWDQLF]NÚ 3U]HMU]\VW\ SURMHNW JUDğF]Q\ XïDWZLD NR U]\VWDQLH ] NVLÈĝNL 3XEOLNDFMD SU]H]QDF]RQD GOD V]H URNLHJRJURQDF]\WHOQLNöZ]ZLÈ]DQ\FK]SROVNÈSU]\ URGÈ L ODVDPL =DZLHUD ğWRVRFMRORJLF]Q\ SRG]LDï ]ELRURZLVNOHĂQ\FK3ROVNLFKDUDNWHU\VW\NÚZV]\VWNLFK ]HVSRïöZ OHĂQ\FK ZUD] ] PDSNDPL LFK Z\VWÚSRZD QLDV]F]HJöïRZHRSLV\ERWDQLF]QH]GMÚFLDRUD]PDS NL Z\VWÚSRZDQLD SRQDG URG]LP\FK JDWXQNöZ OHĂQ\FK LQIRUPDFMH R URĂOLQDFK ]QDMGXMÈF\FK VLÚ SRG RFKURQÈ SUDZQÈ Z 3ROVFH RUD] R JDWXQNDFK L ]HVSR ïDFK OHĂQ\FK REMÚW\FK HXURSHMVNÈ VLHFLÈ HNRORJLF]QÈ 1DWXUD VWURQ\IRUPDW[RSUDZDWZDUGD 79 zł nr kat. 3/35 ķ ķ:DG\ GUHZQDĵ WR QRZRĂÊ Z\GDZQLF]D ] VNLHURZDQD NL U Q GGR OOHĂQLNöZ WHFKQRORJöZ GUHZQD SUDFRZQLNöZ SU]HP\V ïïX GU]HZQHJR Z\NïDGRZFöZ Lb QDXF]\FLHOL RUD] VWXGGHQWöZ Lb XF]QLöZ V]Nöï Rb SURğOX OHĂQ\P Lb GU]HZQ\P --HM DWXWHP RSUöF] WUHĂFL MHVW RN GREUDQ\FK PHU\ WWRU\F]QLH ]GMÚÊ NWöUH QLH W\ONR SU]HGVWDZLDMÈ SRV]F]HJJöOQHZDG\GUHZQDDOHSU]HGHZV]\VWNLP]DZLHUDMÈWUDIQ QLH RSLVDQH RGQLHVLHQLD GR SUREOHPöZ Z\VWÚSXMÈF\FK Z ZbSUDNW\FH VWURQ\IRUPDW[RSUDZDWZDUGD 3U]\]DNXSLHSRZ\ĝHMV]WFHQD]ï) Przewodnik Collinsa Ptaki Promocja 1DMERJDWV]\ L QDMEDUG]LHM Xĝ\WHF]Q\ =DZLHUD ZV]HONLH LQIRUPDFMH SRWU]HEQH GR R]QDF]HQLD NDĝGHJR JDWXQNX R GRZROQHM SRU]H URNX 6]F]HJöïRZH RSLV\ SRGDMÈ ZLHONRĂÊ ĂURGRZLVNR ĝ\FLD ]DVLÚJ FHFK\ GLDJQRVW\F]QH L JïRV $NWXDOQH PDS\ Z\VWÚSRZDQLD GDMÈ LQIRUPDFMH ROÚJRZLVNDFK]LPRZLVNDFKLWUDVDFKSU]HORWöZ 1LQLHMV]HZ\GDQLH]DZLHUDLOXVWUDFMLDXWRUzł VWZDĂZLDWRZHMVïDZ\DUW\VWöZU\VXMÈF\FKSWDNL zł VWURQ[RSUDZDWZDUGD 155 zł nr kat. 11/69 99 89 „O szacowaniu szkód łowieckich” .JDIB8ØKDJL*XPOB)PPǴ,SBKFXTLB 1LHRG]RZQD SRPRF GOD ZV]\VWNLFK V]DFXMÈF\FK V]NRG\ ïRZLHFNLH P\ĂOLZ\FK SUDFRZQLNöZ XU]ÚGöZ JPLQ L WHU\WRULDOQ\FK L]E UROQLF]\FK RUD] ZïDĂFLFLHOL XSUDZ =DZLHUD DEVROXWQÈ QRZRĂÊ ļ VWDQGDUG V]DFRZDQLD V]NöG ïRZLHFNLFK SR]ZDODMÈF\ VSUDZQLH ïDWZR L Z MHGQROLW\ VSRVöE RV]DFRZDÊ V]NRG\ Z\U]ÈG]RQH SU]H] ]ZLHU]\QÚ ZNDĝG\PXSUDZLDQ\PJDWXQNXURĂOLQ VWURQRSUDZDPLÚNND nr kat. 11/87 „Opowieści z Wilczej Jamy” Bestseller "OES[FK1BXMBL $XWRU NVLÈĝNL MHVW ELHV]F]DG]NLP P\ĂOLZ\P NWöU\ V]F]HJöOQ\P ]DLQWHUHVRZDQLHP REGDU]\ï ZLONL : ĝDUWREOLZ\ L EDUZQ\ VSRVöE RSRZLDGD VZRMH SDVMRQXMÈFH ïRZLHFNLH SU]\JRG\ SU]Hĝ\ZDQH QLH W\ONR Z SROVNLHM VFHQHULL OHF] WDNĝH Z $IU\FH F]\ QD GDOHNLHM 6\EHULL &DïRĂÊ LOXVWUXMÈ OLF]QHNRORURZHIRWRJUDğH 38 zł nr kat. 63/1 NOWOŚĆ „Księga rodów leśnych” ch” 45 zł VWURQIRUPDW[ RSUDZDWZDUGD nr kat. 11/20 &NJMJBO4[D[FSCJDLJ „ „Pułkownik z dna jeziora” (DVD+CD) D) .VLÈĝNDRSLVXMÈFDKLVWRULÚSROVNLHJROHĂQLFWZDSU]H] SU\]PDWG]LHMöZURG]LQOHĂQ\FK 2SLV ORNDOQ\FK SUDNW\N OHĂQ\FK RUD] GRĂZLDGF]Hñ SU]HND]\ZDQ\FK]SRNROHQLDQDSRNROHQLH 2EV]HUQ\]ELöUDUFKLZDOLöZļLOXVWUDFMLIRWRJUDğL]URG]LQQ\FKDOEXPöZSRUD]SLHUZV]\Z\GRE\W\FKQDĂZLDWïRG]LHQQH VWURQIRUPDW[RSUDZDWZDUGD 3U]\]DNXSLHSRZ\ĝHMV]WFHQD]ï) 89 zł Bestseller 65 zł nr kat. 11/21 NOWOŚĆ 2 2SRZLHĂÊ R SïN -ö]HğH 3DZïXVLHZLF]X OHJHQGDUQ\P ĝĝRïQLHU]X ELHV]F]DG]NLP SDUW\]DQFLH P\ĂOLZ\P L KRGGRZF\ SVöZ 'R NVLÈĝNL GRïÈF]RQ\ MHVW ğOP GRNXPHQ WWDOQ\ '9' Z NWöU\P VSRWNDP\ VLÚ ] QDMEOLĝV]È URG]LQÈ SSïN3DZïXVLHZLF]D]MHJRSU]\MDFLöïPLSRND]DQHVÈVFHQ\ ]] SRORZDñ ] XG]LDïHP JRñF]\FK D WDNĝH PLHMVFD QLHUR]HUUZDOQLH ]ZLÈ]DQH ] SRVWDFLÈ QDV]HJR ERKDWHUD 'RïÈF]RQD SSï\WD &' ]DZLHUD RSRZLHĂFL SXïNRZQLND R SRORZDQLDFK SSVDFKLELHV]F]DG]NLHMSU]\URG]LH8Vï\V]\P\JïRVF]ïRZLHNDNWöU\MHVWSUDZG]LZÈOHJHQGÈ%LHV]F]DG 256 stron; IRUPDW[RSUDZDWZDUGD Odwiedź nas na www.sklep-oikos.net.pl!