recenzje, omówienia i sprawozdania

Transkrypt

recenzje, omówienia i sprawozdania
Recenzje, omówienia i sprawozdania
229
RECENZJE, OMÓWIENIA
I SPRAWOZDANIA
Człowiek w obliczu zniewolenia.
Od zagrożeń do nadziei
Red. Zbigniew B. Gaś
Lublin 2012, ss. 274
Praca pod redakcją prof. Z.B. Gasia to nowoczesne studium psychologiczno-antropologiczne poświęcone problematyce współczesnych zagrożeń. Książka
składa się z dwóch zasadniczych części. Jedna z nich nosi tytuł Zagrożenia, druga
Nadzieja. W części pierwszej znalazły miejsce takie artykuły, jak: M. Radochoński,
A. Radochońska (URz) Rozwój uzależnienia od substancji psychoaktywnych z perspektywy cyklu życia, M. Ryś (UKSW) Rodzina alkoholowa jako środowisko wysokiego ryzyka, A. Rawa-Kochanowska (UMCS) Perfekcjonizm w matkowaniu –
realizacja siebie czy uzależnienie od informacji? Model macierzyństwa obsesyjno-kompulsywnego na internetowych forach dla rodziców”, M. Wojdyło (Poradnia
Psychologiczno-Pedagogiczna w Stalowej Woli) Nieobecność ojca w wychowaniu
a jakość relacji między matką i synem, M.Z. Stepulak (WSEI w Lublinie) Pracoholizm
a zaburzenia systemu rodzinnego”, K. Żmudzka (UMCS), Dzieci pracoholików,
W. Tuszyńska-Bogucka (UMCS) Internet: pociąga, zniewala, uzależnia, R. Porzak
(WSEI w Lublinie) Poczucie własnej wartości a ryzyko uzależnienia od Internetu
wśród gimnazjalistów, W. Poleszak (WSEI w Lublinie) Obraz „typowego nauczyciela” u młodzieży o różnym zaangażowaniu w używanie środków psychoaktywnych.
Wszystkie powyższe prezentacje posiadają bardzo wysoki walor poznawczy,
a poza tym stanowią konkretne propozycje w odniesieniu do praktyki związanej
z pomocą osobom uzależnionym i ich rodzinom. W tej części publikacji poruszone
są tak istotne kwestie, jak korelacja uzależnienia od substancji psychoaktywnych
a wymiar cyklu życia, gdzie dokonany jest naukowy zapis zmian rozwojowych o charakterze ilościowym i jakościowym. Bardzo istotne jest dostrzeżenie negatywnego
związku pomiędzy rodziną alkoholową a wysokim ryzykiem alkoholizmu. Bardzo
230
Recenzje, omówienia i sprawozdania
ciekawe wydaje się podkreślenie związku uzależnienia od informacji a zaburzonym modelem macierzyństwa typu obsesyjno-kompulsywnego.
Dwa kolejne artykuły podejmują temat pracoholizmu w kontekście systemu
rodzinnego. Pierwszy aspekt dotyczy zaburzeń systemu rodzinnego, a drugi perspektywy egzystencjalnej dzieci pracoholików.
Bardzo „gorącym” współcześnie tematem jest uzależnienie od Internetu, jako
szczególnie atrakcyjnego medium. Ciekawe jest także badanie poczucia własnej
wartości gimnazjalistów w kontekście uzależnienia od Internetu.
Część pierwszą książki zamyka empiryczny artykuł poświęcony badaniu korelacji: obraz typowego nauczyciela – młodzież o różnym zaangażowaniu w używanie środków psychoaktywnych.
Część druga (Nadzieja) tej bardzo interesującej publikacji składa się z pięciu
artykułów. Pierwszy z nich autorstwa P. Kwiatkowskiego (Uniwersytet Wrocławski) zawiera oryginalną koncepcję resilience skutecznie stosowaną w profilaktyce
zachowań narkotykowych u młodzieży. Pojęcie resilience należy rozumieć jako elastyczność czy prężność. Resilience bywa czasami rozumiane też jako cecha osobowości. Kolejny artykuł M. Dziewieckiego (UKSW) podejmuje problem zagrożenia
wolności i jej odpowiedzialnego formowania. A. Celińska-Miszczuk (KUL Jana
Pawła II) kontynuuje analizę zagrożenia wolności w kontekście ujęcia amerykańskiego psychologa W. Sterna (Stern wprowadził pojęcie ilorazu inteligencji). Bardzo ciekawe ujęcie rodziny w aspekcie realizowanego w niej systemu wartości proponuje M. Sitarczyk (UMCS). Problem rodzinnego systemu wartości został ujęty
w postaci dylematu: Rodzinny system wartości. Rozwija czy zniewala ? Całość tej
bardzo interesującej pozycji zamyka artykuł G. Kata (UMCS) pod tytułem: Aktywność młodzieży w wolontariacie a czynniki chroniące przed uzależnieniami. Autor
analizuje korzyści wynikające z pracy w wolontariacie oraz bada czynniki chroniące przed uzależnieniami.
Każdy rozdział książki opatrzony jest bardzo bogatą i aktualną bibliografią,
co świadczy o wysokim poziomie poszczególnych prezentacji. Większość artykułów posiada charakter bardzo twórczy, są to bowiem prace o wybitnych walorach
poznawczych, ubogaconych własnymi autorskimi teoriami. Druga grupa prac posiada natomiast walor koncepcyjnych prezentacji w postaci krytycznego, naukowego studium. Wreszcie spotykamy w książce artykuły o charakterze empirycznym,
które pokazują realny wymiar działań w dziedzinie profilaktyki uzależnień.
Niniejsza monografia jest rzetelnym studium nie tylko od strony merytorycznej, ale również bardzo poprawnym dziełem od strony formalnej. Poszczególne
rozdziały książki są dopracowane i starannie przygotowane, widać tutaj solidną
pracę redaktorów technicznych.
Wprawdzie książka nie jest dziełem teologicznym, nie posiada też wymiaru
duszpasterskiego, to jednak w sposób pośredni może być bardzo pomocna w refleksji teologicznej i konkretnej pracy duszpasterskiej. Problematyka książki bo-
Recenzje, omówienia i sprawozdania
231
wiem odnosi się do najbardziej żywotnych i aktualnych zagrożeń dotykających
także ludzi wierzących. Proponowane środki zaradcze czy strategie profilaktyczne
powinny być wykorzystane zwłaszcza przez teologów pastoralnych oraz duszpasterzy i osoby świeckie działające w organizacjach charytatywnych w ramach Kościoła lokalnego. Można również mówić o szansie wykorzystania książki w obszarze
modnej dzisiaj w Polsce psychologii pastoralnej.
Redaktor naukowy książki prof. Zbigniew B. Gaś jest kierownikiem Zakładu
Psychoprofilaktyki i Pomocy Psychologicznej w Wyższej Szkole Ekonomii i Innowacji w Lublinie, od wielu lata zaangażowany jest w tworzenie nowych programów
profilaktyki uzależnień i pomocy społecznej.
Wyższa Szkoła Ekonomii i Innowacji w Lublinie jako wydawca tej cennej publikacji prowadzi od trzech lat studia na kierunku psychologia w ramach ­którego
istnieje specjalizacja psychoprofilaktyki. W tym też kontekście organizowane są
ogólnopolskie i międzynarodowe konferencje poświęcone m.in. problematyce uzależnień. Recenzowana praca jest pokłosiem takiej konferencji, w przygotowaniu
zaś jest następna prezentacji o podobnej problematyce.
Ks. Marian Zdzisław Stepulak
Stanisław Krajewski
Heschel, Lévinas i dialog międzyreligijny
W: Żydzi i judaizm we współczesnych badaniach polskich. T. V
Red. Krzysztof Pilarczyk
Kraków 2010, ss. 291-301
Profesor Stanisław Krajewski (Uniwersytet Warszawski) wymienia i omawia
cztery możliwe efekty jakiegokolwiek dialogu, także międzyreligijnego: 1. poznanie – cenne, ale może zagrażać słabszej tożsamości; 2. consensus – możliwy tylko
w niektórych sprawach; 3. zwycięstwo – nie może być celem dialogu; 4. brak efektu
– czyli efekt zerowy. Rzecz zaskakująca: Krajewski, postać pierwszoplanowa w dialogu chrześcijańsko-żydowskim w Polsce, opowiada się za tym ostatnim: efektem
dialogu ma być brak efektu: „najgłębszy może być dialog bez efektów, bez konkretnych celów. […] chodzi o […] zamierzony brak efektów, czyli o sytuację,
w której druga strona jest w pełni afirmowana i nie oczekujemy od niej przemiany”
(s. 292-293). Ależ to nie jest autentyczny dialog, jeśli nie afirmuję drugiej strony
i oczekuję od niej przemiany! A może to ja się dobrowolnie zmieniam – i dialog nie
jest już więc bezowocny? (Recenzent przyznaje, że podobnie jak jego katolicyzm
wzbogacił się dzięki dialogowi z chrześcijanami innych konfesji, tak jego wiara
232
Recenzje, omówienia i sprawozdania
chrześcijańska zyskała ogromnie dzięki dialogowi z Żydami, zwłaszcza z Krajewskim; dzięki judaizmowi recenzent lepiej rozumie Nowy Testament, chrześcijaństwo i Kościół – i cieszy się każdym odkryciem…).
Niewiele łagodzi Krajewski swoje stanowisko w książce Nasza żydowskość:
„Celem obecnego, głęboko pojętego dialogu międzyreligijnego nie jest uzyskanie
czegokolwiek od drugiej strony. Celem ogólnym jest bliskość i przyjaźń – amitié,
współpraca i wspomaganie wzajemne – Arbeitsgemeinschaft. Właściwie można
powiedzieć, że na pewnym poziomie nie ma żadnego konkretnego celu takiego
dialogu, żadnego konkretnego teologicznego lub praktycznego celu do osiągnięcia.
Choć w praktyce różne cele się pojawiają, występowanie – choćby ulotne i chwilowe – tego wymiaru, który zdefiniowany jest przez brak celu, czyli obecność bezwarunkowej akceptacji religijności partnera, stanowi w moim przekonaniu najbardziej niezwykłą, ale najbardziej charakterystyczną, cechę współczesnego dialogu”.
(s. 91-92). Bardzo ważna i piękna jest „bliskość i przyjaźń”, i my, chrześcijanie
stykający się z nim, tę bliskość odczuwamy, a on wielu z nas (nawet, co trudniejsze, „byłych” Żydów) obdarza szczerą przyjaźnią (co widać np. w rozdz. 9 książki
Tajemnica Izraela a tajemnica Kościoła i zwłaszcza w książce Nasza żydowskość).
Ale – zdaniem recenzenta – ten „dialog głęboki”, piękny i ważny, trudno nazwać
dialogiem w klasycznym sensie. Nie boi się natomiast recenzent nazywać dialogiem spotkań, które mają jakiś cel. Uczestniczył przez lata np. w dialogu z kilku
Kościołami w Polsce w celu wspólnego uznania ważności chrztu – i efekt był. Ten
efekt – wzajemne uznanie pierwszego sakramentu – nie naruszał chyba czystości
i szczerości dialogu ani też tożsamości jego stron.
Zresztą w dialogu z judaizmem też mamy cele, i to wysuwane częściej przez
stronę żydowską: np. recepcja nauczania Kościoła na temat judaizmu, rewizja podręczników szkolnych, walka z antysemityzmem, a także pewne problemy społeczne, tak krajowe jak i międzynarodowe; a prócz takiego praktycznego dialogu,
mamy już (trudniejszy!) dialog teologiczny. Mamy więc i cele, i efekty… Ja rozumiem ostrożność i pewnego rodzaju minimalizm dialogiczny St. Krajewskiego,
typowe także dla otwartych, ekumenicznych, nieuprzedzonych ortodoksów: żeby
w niczym nie naruszyć integralności doktryny, nie dotknąć tożsamości religijnej.
(I dlatego na spotkaniu modlitewnym żydowsko-chrześcijańskim w synagodze nie
można odmówić Ojcze nasz, chociaż w całości składa się z elementów modlitw
żydowskich). A przecież Krajewski uprawia od lat skutecznie nie tylko dialog przyjaźni… Mogę zgodzić się z nim, że w głębokim dialogu międzyreligijnym jego
najwłaściwszym wymiarem jest nieobecność jakichkolwiek oczekiwań, dotyczących przekonań partnera dialogu, pełna akceptacja jego religijności. Ale w dialogu są też inne oczekiwania, inne wymiary, także cele i efekty. Sam Krajewski wspomina jeden z tematów dialogu: przekonanie chrześcijan i innych, że Żydów łączy
„szczególna więź z ziemią Izraela” (s. 292). I recenzent nie sądzi, żeby w tej materii
– szerszy wymiar i efektywność dialogu – stał w opozycji do Emanuela Lévinasa
Recenzje, omówienia i sprawozdania
233
i Abrahama Joszui Heschla. Krajewski wykazuje (s. 296-298), że Lévinas był pośród pierwszych autorów, u których można znaleźć intuicje takiego „dialogu bezcelowego” („spotkanie «bez dialogu»”, „bliskość «bez definicji» […] pozbawiona
«wszelkiej myśli»”). Przekonuje także (s. 298-301), że Heschlowska koncepcja
„teologii głębi” („szacunek i cześć dla innej religii, a przede wszystkim dla osób
innej religii […] pokora i skrucha”) jest głęboko powiązana z jego, Krajewskiego,
opisem „głębokiego dialogu” (a to Krajewski jest specjalistą od Heschla, nie recenzent). Zacytujmy: „Ujawniająca się w świetle Heschlowskiej teologii głębi wizja
dialogu międzyreligijnego jest uderzająco zbieżna z opisanym powyżej dialogiem
«głębokim». W jej ramach nie oczekuje się przemian w stosunku do artykułów
wiary. Oczekuje się natomiast szacunku dla partnera, akceptacji jego ­religijności
[nie: religii! – MCz], zaangażowania egzystencjalnego” (s. 300). A przecież „oczekiwanie przemian w stosunku do artykułów wiary” to nie jest dialog, to jest inkwizycja.
Artykuł pokazuje głęboką znajomość i zawiera dobrą prezentację poglądów
Martina Bubera i ks. Raimundo Panikkara, a zwłaszcza Lévinasa i Heschla. To chyba nie przypadek, że filozofia interpersonalnego dialogu została rozwinięta przez
myślicieli żydowskich i że jest ona tak bliska St. Krajewskiemu.
Przede wszystkim jednak zaskakuje – przynajmniej recenzenta – minimalizowanie przez Krajewskiego możliwości dialogu teologicznego i nawet praktycznego. Ale przez to – daje on do myślenia, rozświetla sytuacje dialogowania, zwraca
słusznie uwagę na ważność i piękno dialogu bliskości i przyjaźni (chociaż recenzent z trudem godzi się na nazywanie tego dialogiem). Tak, dialog głęboki, powiedziałbym też: bezinteresowny, ale czy zerowy i bezcelowy? A jednak recenzent jest
wdzięczny Stanisławowi Krajewskiemu, że go trochę wyleczył ze zbytniego pragmatyzmu (i optymizmu?).
Ks. Michał Czajkowski
Hans Küng
Ist die Kirche noch zu retten?
München 2011, ss. 272
Sylwetki Hansa Künga bliżej przedstawiać nikomu nie trzeba. Były ksiądz
katolicki, uznany profesor teologii, niezwykle płodny pisarz i naukowiec. W latach
60-tych, wraz z młodym ks. Józefem Ratzingerem, teologiczny doradca Soboru
Watykańskiego II. Ale od długiego już czasu, zażarty krytyk papiestwa i linii Koś-
234
Recenzje, omówienia i sprawozdania
cioła katolickiego. W 1979 r. pozbawiono go misio canonica, czyli zgody na nauczanie na katolickich uniwersytetach i w innych katolickich instytucjach.
Ostatnio wydana książka 83-letniego Hansa Künga nosi tytuł: Czy Kościół
jest jeszcze do uratowania? Küng pisze we wstępie, że właściwie książka ta nigdy
powstać nie powinna. Istnieje przecież jeszcze tyle ciekawych, teologicznych tematów, którym mógłby poświęcić swój cenny czas. Ale niestety – ubolewa autor – nie
może sobie na milczenie pozwolić. Dzieje się bowiem bardzo źle. Już sam tytuł
książki Künga sugeruje, iż Kościół katolicki znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. A raczej w „śmiertelnej chorobie”. Küng pisze: „Kurs odnowy Kościoła
ostatnich 30-lat, pod papieskimi rządami Karola Wojtyły i Józefa Ratzingera, z ich
fatalnymi skutkami dla ruchu ekumenicznego, wpycha mnie w niemiłą dla mnie
rolę krytyka papiestwa i obecnej reformy Kościoła”. H. Küng uważa, że książka
ta nigdy by nie powstała, gdyby spełniła się nadzieja pokładana w papieżu Benedykcie XVI, a Kościół wraz z całym chrześcijaństwem poszedł drogą wyznaczoną przez Sobór Watykański II. Papież Benedykt XVI wybrał jednak drogę swoich
poprzedników, dystansując się w wielu ważnych punktach od nauki soborowej,
dystansując się równocześnie od oczekiwań wielu wiernych Kościoła. Pisze: „Papież Benedykt XVI zmarnował wielką szansę uczynienia Soboru Watykańskiego
II, także w Watykanie, kompasem Kościoła katolickiego”. Krytyka Künga ­dotyczy
również postawy wielu biskupów, którzy nie wzięli na poważnie postulowanej
przez Sobór kolegialnej odpowiedzialności za Kościół. W czasie pontyfikatu Jana
Pawła II, jak i Benedykta XVI, da się zauważyć – zdaniem autora – tendencję do
nominacji na biskupów ludzi, którzy nie mają własnej osobowości i wyrobionego
zdania ani tym bardziej żadnej wizji Kościoła, za którego zresztą nie chcą wziąć
odpowiedzialności. Tę ułomność narodowych episkopatów można było zauważyć
– zdaniem Künga – zwłaszcza w obliczu ostatnich wstrząsów i problemów w Kościele, takich jak odejście wiernych ze wspólnoty Kościoła czy skandal molestowania seksualnego w instytucjach kościelnych. Autor książki ostro krytykuje również
współczesnych teologów, którzy nie mają ochoty ani nawet siły, aby przeciwstawić się „represjom i rzymskiemu wpływowi na obsadę stanowisk naukowych na
katolickich uniwersytetach i w seminariach”. Większość teologów katolickich boi
się wyrażać swoje własne poglądy, a tzw. tematy „tabu” są (auto)cenzurowane lub
marginalizowane. Tylko nieliczni mają odwagę otwarcie wspierać odnowicielskie
ruchy kościelne, takie jak np. „Kirchen VolksBewegung”. Także ze strony hierarchii czy teologów ewangelickich nie można spodziewać się większego wsparcia,
gdyż problemy podnoszone przez Künga traktowane są przez ewangelików jako
wewnątrz-katolickie. Często również milczenie środowisk ewangelickich składane
jest na ołtarzu poprawnych stosunków z Rzymem. Ponadto w dyskusji publicznej
teologia nie odgrywała i nie odgrywa większej roli, przez co zmarnowano szansę
otwartego i publicznego żądania koniecznych reform w Kościele.
Recenzje, omówienia i sprawozdania
235
Na co zatem – zdaniem autora – „choruje” współczesny Kościół? Każdy, kto
choć trochę śledzi działalność piśmienniczą prof. Künga, odpowiedzi może się łatwo domyślić. Kościół, ta wielka wspólnota wiary, „cierpi” z powodu opresyjnego,
rzymskiego systemu hierarchicznej władzy, ugruntowanego jeszcze w drugim tysiącleciu ery chrześcijańskiej wbrew licznym sprzeciwom ówczesnych chrześcijan.
Dziś system ten ujawnia się przede wszystkim w roszczeniach do posiadania monopolu na prawdę, w jurydyzmie i klerykalizmie, w stosowaniu fizycznej ­(dawniej)
i duchowej przemocy, wreszcie w niezrozumieniu, a nawet wrogości wobec ludzkiej seksualności czy wobec kobiet. System ten ponosi, oczywiście nie jako jedyny, również odpowiedzialność za trzy pierwsze wielkie podziały chrześcijaństwa:
pierwszy pomiędzy Kościołem wschodnim i zachodnim w XI w., drugi w Kościele
zachodnim w XVI w. z podziałem na katolicyzm i protestantyzm, i wreszcie ­trzeci
na przełomie XVIII i XIX w., na rzymski katolicyzm oraz oświecony, nowoczesny
świat.
Küng zdaje sobie sprawę z tego, że jego krytyka papiestwa, jak i linii Kościoła
katolickiego jest od dawna już znana, dlatego zastrzega się, że nie jest „zafiksowany” na punkcie papieży. Odwołuje się przy tym do swej książki Chrześcijaństwo,
istota i historia, wydanej w 1994 r. Jak zauważa, w książce tej „[...] na ponad tysiącu stron zanalizowałem i przedstawiłem różne okresy, paradygmaty i konfesje
w łonie samego chrześcijaństwa, i nie da się zaprzeczyć, że papiestwo jest centralnym elementem rzymsko-katolickiego paradygmatu. Urząd Piotrowy […] był
i pozostaje dla wielu chrześcijan istotną instytucją. Ale począwszy od XI wieku,
stopniowo staje się papiestwem monarchistyczno-absolutystycznym, wpływającym coraz bardziej na historię Kościoła, doprowadzając do wyżej wymienionych
podziałów”. Zdaniem Künga, stale wzrastająca potęga kolejnych papieży stanowi
istotną cechę historii Kościoła katolickiego. Nie newralgiczne problemy liturgii,
teologii, pobożności ludowej, życia zakonnego czy wreszcie sztuki kościelnej, ale
właśnie struktura władzy Kościoła zajmowała uwagę wiernych i wywierała coraz
bardziej destrukcyjny wpływ na życie Kościoła.
Warto zauważyć (na co zwraca uwagę sam Küng), że w książce Ist die Kirche noch zu retten? używana jest przede wszystkim metaforyka medyczna. Autor
wyjaśnia, że jest to zabieg zamierzony i ma podstawy w tym, że pojęcia medyczne dotyczące zdrowia lub choroby są niezwykle adekwatne i aktualne do sytuacji, w jakiej znalazł się współczesny Kościół. W języku medycznym można łatwiej
i precyzyjniej aniżeli w języku prawniczym opisać obecny stan Kościoła. Dlatego
też tytuły rozdziałów w książce zawierają medyczne konotacje i sformułowania:
Chory, śmiertelnie chory Kościół (rozdz. I), Diagnoza rzymskiego systemu (rozdz II),
Zarodki chronicznej choroby (rozdz. III), Rehabilitacja z nawrotami choroby (rozdz.
IV), Wielka akcja ratunkowa (rodz. V) czy Terapia ekumeniczna (rozdz. VI).
Küng zdaje sobie sprawę z tego, że jego zarzuty wobec papieży i ocena obecnego stanu Kościoła są druzgocące, ale – jego zdaniem – lekarstwo, jakiego potrzebuje
236
Recenzje, omówienia i sprawozdania
Kościół, nie zawsze jest przyjemne. Lekarstwem zaś jest powrót do zaleceń Soboru
Watykańskiego II i otwarcie się na świat. Środkiem zaradczym na opłakany – jego
zdaniem – stan Kościoła jest podjęcie dialogu wewnątrzkościelnego i demokratyzacja samego Kościoła. W tym miejscu Küng uderza w znane od dawna u niego
już tony. Oprócz krytyki władzy papieskiej czy „pułapki nieomylności papieskiej”,
dochodzą w książce do głosu takie zarzuty, jak odczuwalna homofobia w Kościele,
brak transparencji w Kurii Rzymskiej, kwestia finansów Kościoła czy celibatu. Na
temat celibatu pisze: „Kwestia celibatu nie jest sprawą wiary. Usankcjonowany jako
prawo w Kościele w XI wieku, powinien być na wniosek Reformatorów zniesiony
już w XVI wieku. Nie powinien być także traktowany jako temat tabu w czasie
Vaticanum II, ale raczej stać się tematem do otwartej dyskusji”. Dalej postuluje
teolog z Tübingen zamianę „kultury panowania i władzy” w Kościele na „kulturę
służby”, przy wyborach biskupów musi być uwzględniony głos kleru i świeckich,
dalej – zarówno kapłanom jak i biskupom dozwolone powinno być wstępowanie
w związki małżeńskie, a kobietom otwarta droga do urzędów kościelnych. Küng
widzi ratunek dla Kościoła w dwóch sferach: w ponownym przemyśleniu uchwał
Soboru Watykańskiego II i we wprowadzeniu w życie wynikających z nich reform.
Zdystansowanie się – zdaniem Kinga – od postanowień soborowych było nie tylko
tragicznym błędem, ale także odejściem od właściwego rozumienia orędzia ­Dobrej
Nowiny. Ceni on sobie, co prawda, tradycję w Kościele, ale „lokowanie wiarygodności w przeszłość prowadzi do słabości, duchowej impotencji i pustej scholastyki.
Nie, tradycjonalizm w Kościele nigdy nie powinien być najważniejszą regułą”.
Nie wiadomo, czy jest tu już ostatnia książka w życiu leciwego, 83-letniego już teologa H. Künga. Pytaniem jest jednak, czy lekarstwo, jakie aplikuje na
uzdrowienie Kościoła nie jest czasem przyczną samej choroby. Zwłaszcza Kościoła
na Zachodzie. Relatywizacja prawd wiary i moralności, podkopywanie autorytetu
papieża, żądania niezgodne z duchem i literą Ewangelii, wreszcie wypaczona interpretacja niektórych postulatów soborowych. To nie są specyfiki, które uleczyć
mogą cokolwiek i kogokolwiek. Na pewno jest wiele postulatów Künga, które warte są przemyślenia, ale kiedy diagnoza jest błędna, leczenie staje się nieskuteczne
a nawet niebezpieczne.
Ks. Janusz Misiewicz
Recenzje, omówienia i sprawozdania
237
Interkulturelle Katechese.
Herausforderung und Anregungen für die Praxis
Red. Monika Schneider, Claudia Hofrichter,
Thomas Kiefer
München 2010, ss. 258
Książka Katecheza interkulturowa. Wyzwanie i impulsy – w praktyce Moniki
Schneider, Claudii Hofrichter i Thomasa Kiefer (red.) porusza niezwykle ciekawy
problem społeczny, polityczny, ale także i religijny: multikulturowość w społeczeństwie niemieckim. Niedawno bankier i polityk niemiecki Thilo Sarrazin opublikował książkę pt. Deutschalnd schafft sich ab (Samolikwidujące się Niemcy), w której
twierdzi, że jeśli Niemcy nie zmienią swej polityki demograficznej i migracyjnej,
za kilkadziesiąt lat będą mniejszością we własnym kraju. Tezy Sarrazina wywołały
burzę w mediach, a on sam musiał ustąpić z zajmowanych, publicznych stanowisk.
Warto jednak przy tym fakcie zwrócić uwagę, że ponad 8% żyjących w N
­ iemczech
katolików pochodzi z innych krajów niż Niemcy. Pomijając stały w Europie Zachodniej trend odchodzenia od wiary i Kościoła oraz spadek wobec tego liczby
praktykujących w parafiach, multikulturowość oznacza wielkie wyzwanie skierowane przede wszystkim pod adresem katolickich wspólnot parafialnych. Co charakterystyczne, migranci, wcześniej czy później, w znakomitej większości odnajdują drogę do miejscowych wspólnot. Wydana przez Niemiecki Związek Katechetów w 2010 r. prezentowana książka pragnie zaproponować konkretną pomoc dla
parafii oraz odpowiedzialnych w niej za katechizację. Pomoc ta ma polegać na
ukazaniu pewnego modelu katechezy interkulturowej, która będzie chciała wyjść
naprzeciw spotykanym trudnościom. Rzeczywistości nie da się zaprzeczyć i skoro
faktem są już parafie o dużym udziale procentowym migrantów, nie należy katechezy czy szerzej duszpasterstwa interkulturowego się bać. Wielką zdobyczą dla
duszpasterstwa migrantów są też parafie, w których duszpasterze, pochodzący często z krajów imigrantów, duszpasterzują w języku i „duchu” kraju pochodzenie. Są
to tzw. misje katolickie: polskie, chorwackie, rumuńskie czy nawet tak egzotyczne,
jak wietnamskie czy koreańskie. Wielkim plusem książki jest to, że autorzy nie
boją się zajrzeć „za kurtynę” działalności katechetyczno-pastoralnej owych misji,
odważnie pokazując, na czym polega ich duszpasterski sukces, sygnalizując jednocześnie, gdzie tkwią pewne zagrożenia (wykluczenia, alienacja, brak integracji
społecznej). Warto zaznaczyć, że powstanie książki Katecheza interkulturowa ma
swoją genezę w aktywności tzw. grupy projektowej dla katechezy interkulturowej
Niemieckiego Związku Katechetów. Członkowie tej grupy, pochodzący przeważnie z referatów katechetycznych poszczególnych diecezji, postanowili wspólnie
zbadać sytuację istniejącą w diecezjach i zaproponować określony model działania.
238
Recenzje, omówienia i sprawozdania
W pierwszym rozdziale książki pt. Podstawy katechezy interkulturowej (s. 1428) autorzy analizują podstawowe pojęcia katechetyczne, takie jak: katecheza interkulturowa, jej zadania i cele, elementy istotne nauczania katechetycznego oraz
ich zakresy, konieczność katechezy interkulturowej oraz podstawowe formy katechety interkulturowej, zarówno w parafiach niemieckojęzycznych jak i migranckich. Ciekawy jest rozdział drugi (s. 28-33), ukazujący problem migracji z punktu
widzenia Biblii. Autorzy tej części książki, Thomas Kiefer i Wolfgang Miehle, wychodzą od podkreślenia niezwykłej godności człowieka, opierającej się na fakcie
pochodzenia od Boga. Dalej ukazują Kościół jako pielgrzymujący Lud Boży, składający się z różnych ludów i narodów. Zwracają uwagę także na fakt, że sam Chrystus również był imigrantem w Egipcie. Kolejny rozdział (s. 34-44) dotyka zjawiska
multikulturowości w miejscowych wspólnotach parafialnych. Autorzy rozpoczynają od stwierdzenia, że migracje ludnościowe stały się już zjawiskiem niemal
powszechnym dla Europy Zachodniej. Niemcy, podobnie jak Włochy czy Wielka
Brytania, należą do krajów o największej kwocie migracyjnej. Zarówno duszpastersko, jak i katechetycznie fakt ten należy potraktować jako poważne wyzwanie
i zadanie. Autorzy proponują więc różne formy katechezy międzykulturowej, zarówno w parafiach niemieckich, jak i tzw. misyjnych. Ciekawe jest też spojrzenie
na metody pracy katechetycznej, stosowane przez duszpasterstwa obcojęzyczne.
Kolejny rozdział książki chce przyjrzeć się sytuacji życiowej wiernych w kontekście ich migracji. W tekście analizuje się więc problem bycia i życia „z” lub „obok”
oficjalnej społeczności niemieckiej, dalej zadaje się pytanie o tęsknotę za „pierwszą
ojczyzną” i jej konsekwencje dla procesu integracji z nowym środowiskiem, ponadto pojawia się idea solidarności i współuczestnictwa jako zadania wspólnoty
parafialnej, dalej analizuje się rozumienie pojęcia „ojczyzna”, wreszcie wyprowadza
wnioski i zadania na przyszłość. Ciekawa jest kolejna część książki zatytułowana:
Katecheza w wielokulturowym bogactwie. Pragnie ona przyjrzeć się realizacji zadań
katechetycznych w tzw. misjach obcojęzycznych w Niemczech. I tak prezentuje się
misje i model katechetyczny stosowany w duszpasterstwie hiszpańskojęzycznym,
portugalskojęzycznym, polskim, francuskojęzycznym, chorwackim, koreańskim
czy nawet ukraińskim, rytu bizantyńskiego. Istnienie i owocne działanie duszpasterskie misji obcojęzycznych w ramach duszpasterstwa niemieckiego stanowi
nową jakość i ubogacenie życia religijnego Kościoła w Niemczech. Katecheza interkulturowa jest więc nie tylko wskazana, ale jest wręcz potrzebą chwili. Tylko
ona, a więc scalająca w sobie elementy rodzime, ale i kulturowo nowe, może sprostać zadaniu skutecznego głoszenia Ewangelii w XXI w. w społeczeństwach pluralistycznych.
Ks. Janusz Misiewicz
Recenzje, omówienia i sprawozdania
239
Piotr Stefaniak
Na chwałę Trójcy Świętej. Dzieje klasztoru Sióstr
Świętej Marii Magdaleny od Pokuty w Lubaniu 1320-2010
Kraków 2011, ss. 407
Praca Piotra Stefaniaka stawia sobie stosunkowo trudne zadanie prezentacji dziejów klasztoru Sióstr Magdalenek, który cieszy się zachowaniem ciągłości
istnienia w Lubaniu od czasu fundacji w drugiej dekadzie XIV w. aż do czasów
współczesnych. Nie jest to pierwsza pozycja, która podejmuje temat tradycji klasztornej sióstr pokutniczek lubańskich. Posiadamy bowiem dwie fundamentalne
prace historyków niemieckich, dysponujących zaginionymi dziś dokumentami archiwum klasztornego: Otto Scholza (Das Klosterstift zur hl. Maria Magdalena von
der Buße zu Lauban, 1320-1920, Festschrift zur Feier seines 600 jähriges Bestehens.
Greiffenberg 1920) i Paula Skobla (Da Jungfräuliche Klosterstift zur Hl. Maria
Magdalena von der Busse zu Lauban in Schlesien von 1320-1821. Stuttgart 1970)
oraz współczesne opracowanie dziejów klasztoru w pracy księdza Władysława
Bochnaka (Dzieje zakonu Magdalenek od Pokuty na Dolnym Śląsku i Łużycach.
Wrocław 1996). Cel, który postawił sobie Piotr Stefaniak, polegał na zebraniu dotychczasowych ustaleń badaczy historii konwentu oraz ich prezentacji, by łatwiej
„doświadczyć fenomenu ich [tj. magdalenek] powołania”.
Autor interesującej nas pracy podjął się ułożenia wszystkich znanych nam
wydarzeń, kształtujących dzieje klasztoru Magdalenek od Pokuty w Lubaniu od
momentu jego fundacji w 1320 r. po współczesność. Pod względem kronikarskim
pozycja ta pozostaje interesująca i zaspokaja część głodu odbiorców zaciekawionych losami wspólnoty, która przeżyła trudny okres reformacji, uniknęła sekularyzacji w początkach XIX w., a następnie przetrwała i przeżyła prawdziwy renesans
w okresie powojennym. Wyjątkowość tego konwentu polega nie tylko na tym, że
zdołał on przetrwać wszystkie burze dziejowe, z kryzysem głównego pnia swojego
zakonu w Niemczech włącznie, ale również dał początek odrodzenia tego zgromadzenia na Dolnym Śląsku i w Polsce. Ukazanie tego fenomenu to podstawowa
zaleta książki Piotra Stefaniaka. Pozycja została wzbogacona materiałem ikonograficznym, który doskonale ukazuje piękno dawnego kościoła klasztornego oraz
jego wyposażenia liturgicznego, dziś w dużej mierze bezpowrotnie utraconego.
Szczególnie bogaty materiał zdjęciowy obejmuje okres powojenny, kiedy mniszki
lubańskie podjęły reformę konstytucji zakonnych i postanowiły włączyć się w życie apostolskie Kościoła posoborowego.
Powyższa konwencja pracy wskazuje, iż jej autor nie zamierzał najprawdopodobniej poddawać dogłębnej analizie badawczej zjawisk dotyczących funkcjonowania w środowisku i organizacji wewnętrznej wspomnianego konwentu. Przyjął
240
Recenzje, omówienia i sprawozdania
on podstawową metodę prezentacji materiału, która wydawała mu się wystarczająca dla ukazania ciągłości dziejów placówki. Uciekł się więc do chronologicznego
układu swojej pracy, dzieląc ją według okresów: okres fundacji i pierwsze dekady
istnienia, rozwój w okresie średniowiecza, czasy reformacji, panowania saskiego,
rządów pruskich oraz okres powojenny ukazany z perspektywy wspólnoty niemieckiej i polskiej. Metoda ta wydaje się trafna przy założeniu jednak, że autor
konsekwentnie trzymał się ram czasowych oraz uwzględnił mechanizmy regulujące funkcjonowanie wspólnoty żeńskiej na tle zjawisk charakterystycznych dla
każdego okresu. Takie ujęcie dałoby satysfakcjonującą odpowiedź na szereg pytań
związanych ze zmiennością układu społecznego w klasztorze, wpływu przemian
w środowisku lokalnym, a jeszcze bardziej w Kościele powszechnym. ­Miejscami
autor pracy starał się dotykać tych problemów, jednak pozostał często na powierzchni zagadnień. Problem ujawnia się szczególnie przy ukazaniu o
­ rganizacji
wewnętrznej wspólnoty w okresie XIV-XVIII w. Poza dosłownym przytoczeniem
konstytucji nadanych przez papieża Grzegorza IX w w 1232 r., autor nie próbował
wyjaśnić poszczególnych funkcji sprawowanych przez urzędniczki klasztorne, nie
wskazał zakresu działań tzw. prepozyta klasztornego oraz sposobu jego rekrutacji.
Nie przytoczył też innych dokumentów papieskich organizujących życie we wspólnocie magdalenek w prowincji niemieckiej, które również podlegały zmianom
w czasie. A te właśnie zagadnienia, obok woli fundatorów i wielkości uposażenia,
mogłyby odsłonić właściwy kierunek rozwoju klasztoru w pierwszym okresie jego
istnienia. Autor unika podjęcia kwestii rekrutacji kandydatek do wspólnoty, powtarzając jedynie ustalenia wcześniejszych badaczy, podkreśla szlacheckie ambicje
mniszek. Bez odpowiedzi pozostają również niektóre ważne pytania, dotyczące
sposobów radzenia sobie z kryzysem reformacyjnym. Piotr Stefaniak wskazuje na
reformy wewnętrzne po soborze trydenckim podejmowane w klasztorze ­dopiero
w końcu XVII w., jednak bez zwrócenia uwagi na przyczyny tak późnej recepcji
ustaw Kościoła powszechnego. Mniszki lubańskie pozostawały pod tym względem
wyjątkowo oporne. To tylko jedno z zagadnień, którego istota umknęła autorowi
pracy, a przecież zawierająca klucz do wielu innych ważnych pytań o mechanizmy
w układzie wewnętrznym wspólnoty klasztornej. Unikanie analizy kwestii społecznych i szerszego ujęcia duchowości magdalenek lubańskich w każdym okresie ich
dziejów jest znaczącym mankamentem pracy Piotra Stefaniaka. Szkoda pozostaje
tym większa, że szczątkowe i, jak twierdzi autor, grożące unicestwieniem archiwum klasztorne tej wspólnoty pozostaje własnością prywatną. Badacze dysponujący niewielkim zasobem akt pochodzących z wczesnego okresu istnienia konwentu, w tym także drukowanymi w cennej pracy Paula Skobla, uzyskują jedynie
fragmentaryczny obraz dziejów średniowiecznych i wczesnonowożytnych magdalenek lubańskich. Jest to jednak obraz ciekawy, wręcz wyjątkowy na tle historii
klasztorów śląskich i łużyckich, bo ujawniający funkcjonowanie klasztoru silnie
związanego z dziejami miasta Lubania, odpowiadający na jego potrzeby społeczne
Recenzje, omówienia i sprawozdania
241
i religijne, co starał się już wykazać Władysław Bochnak w swojej pracy o zakonie
magdalenek na Śląsku. Należy w tym kontekście zwrócić uwagę na interesujący
dokument umowy wspólnoty z rajcami lubańskimi z 1488 r., który Piotr Stefaniak przytacza za historykiem niemieckim, jednak unika ukazania zjawiska na tle
zmian społecznych i ustrojowych na Górnych Łużycach w tym okresie.
Pod tym względem należy uznać, że w części dotyczącej okresu przedwojennego książka nie wnosi niczego nowego do dotychczasowych ustaleń nauki niemieckiej i polskiej. Część materiału źródłowego pozostaje wręcz niewykorzystana,
część natomiast, tam gdzie autor korzysta samodzielnie z bazy archiwalnej, budzi
u odbiorcy niedosyt wniosków płynących z głębszej analizy historycznej. Tak bywa
w kilku przypadkach bezkrytycznego powoływania się na tradycję klasztorną na
podstawie tutejszej kroniki. Traktowanie niektórych zapisów w taki sam sposób
jak materiału dokumentacyjnego budzi zdziwienie, zwłaszcza w przypadku kwestii już w nauce rozstrzygniętych na niekorzyść dawniejszych przekonań. Chodzi
o kluczową m.in. kwestię fundacji pierwszego na Śląsku klasztoru Magdalenek
od Pokuty. Datowanie powstania konwentu w Nowogrodźcu na rok 1217 wraz
z przyjęciem faktu sprowadzenia tam sióstr przez parę książęcą Henryka Brodatego
i św. Jadwigę należy uznać raczej za fakt legendarny, wypływający z częstej u średniowiecznych wspólnot zakonnych chęci odwołania się do zasług tych wielkich
postaci. Warto w tym miejscu zwrócić również uwagę na wnioski podsumowujące
okres średniowieczny w dziejach konwentu, które pozbawione są uzasadnienia we
wcześniejszych rozważaniach. Szkoda przy tym, że autor pracy nie skonfrontował
przynajmniej części swoich analiz z materiałem drukowanym w wydawnictwach
źródłowych historii Śląska oraz że nie skorzystał z przytoczonego w bibliografii
zbioru źródeł dokumentacyjnych przekazanych przez magdalenki niemieckie archiwum diecezjalnemu we Fryburgu Bryzgowijskim. Potrzeba wykorzystania tej
bazy wydaje się postulatem wciąż czekającym na swoją realizację, tym pilniejszym,
że dającym nadzieję na uzupełnienie wniosków z dotychczasowych badań dziejów
klasztoru.
Na koniec należy podkreślić wartość pracy Piotra Stefaniaka polegającą na
opisaniu zjawiska odnowy zakonu Magdalenek od Pokuty po II wojnie światowej
na terenie Dolnego Śląska, a za nim w Polsce. Jest to fenomen wypływający z ducha
Soboru Watykańskiego II i wysiłków wielu ludzi Kościoła śląskiego oraz z charyzmy polskich sióstr, które potrafiły samodzielnie kroczyć własną drogą rozwoju,
pomimo pewnej separacji od głównego pnia zakonnego w Niemczech. Pomoc
w tym dziele w dużej mierze należy przypisać wieloletniemu komisarzowi wspólnoty, ks. Władysławowi Bochnakowi. Piotr Stefaniak skrupulatnie przytacza istniejącą bazę źródłową ujawniającą mechanizmy tego zjawiska, które wpisują się
w historię powojennego Kościoła polskiego i historię naszej kultury. Wartościowy
pozostaje również w pracy druk kilku aneksów. Poza przytoczeniem treści aktu
fundacyjnego, reguły św. Augustyna i konstytucji św. Sykstusa w pracy Piotra Ste-
242
Recenzje, omówienia i sprawozdania
faniaka znajdziemy ważne zestawienia: częściowy, a od końca XV w. pełny spis
przeorysz lubańskich, w tym także wspólnot niemieckich, nekrolog klasztoru lubańskiego i seyboldsdorfskiego, spis członkiń wspólnoty w roku 2011 oraz spis
fundacji placówek klasztoru w Lubaniu. Wszystkie te dane wymownie ukazują
aktywność konwentu w czasach odległych, a przede wszystkim współcześnie, gdy
można mówić już o spektakularnym sukcesie odrodzenia zakonu i owocach jego
zaistnienia w rzeczywistości Kościoła posoborowego w takim wymiarze, w jakim
przychodzi siostrom zmierzyć się z wymogami współczesnego społeczeństwa.
W tym sensie praca Piotra Stefaniaka wpisuje się w nurt historiografii, która pozostaje w służbie prawdy o roli społecznej Kościoła katolickiego i jego instytucji.
Anna Sutowicz
Monika Jakobs
Neue Wege der Katechese.
Ein Überblick der Katechese in Theorie und Praxis
München 2010, ss. 232
Multikulturowość to zjawisko, które występuje w Niemczech – czy szerzej –
w Europie Zachodniej nie tylko w wielkich miastach, ale właściwie we wszystkich
społecznościach lokalnych, również katolickich. To wzajemne przenikanie się kultur, przy jednoczesnym, częstym alienowaniu się nowych przybyszów pochodzących z różnych stron świata, odciska swj piętno również na pracy duszpasterskiej
i katechetycznej, zarówno na wsi, jak i w mieście. Książka Moniki Jakobs pt. Neue
Wege der Katechese (Nowe drogi katechezy), wydana przez Niemiecki Związek
Katechetów, próbuje zmierzyć się z tym problemem i pokusić się o nakreślenie
nowych perspektyw i zadań, przed jakimi stoi współczesna katecheza katolicka.
Monika Jakobs – od 1999 r. profesor katechetyki i pedagogiki religijnej na Uniwersytecie w Lucernie, katechezę parafialną interpretuje w duchu i tradycji II Soboru Watykańskiego i tzw. Synodu w Würzburgu. Podstawową intencją autorki
jest zwrócenie uwagi i właściwie przypomnienie starej zasady chrześcijańskiej, że
wiarę przekazuje się na mocy świadectwa ludzi już wierzących. Wiara przez wiarę
ma być przekazywana. Oczywiście nie wolno nie dostrzegać, że sytuacja religijna w kraju, w związku z przybywaniem wielu migrantów ulega dość zasadniczej
i dynamicznej zmianie. Napływ przybyszów z innych kręgów kulturowych, także
wyznawców innych religii, wymaga zmiany postrzegania i dotychczasowego myślenia. Odrzucić należy tak niedobrą dla wiary – bierną nostalgię i tęsknotę za
latami już przeszłymi, charakteryzującymi się monoreligijnością społeczną – tu
Recenzje, omówienia i sprawozdania
243
chrześcijaństwem, ewangelickim czy katolickim. Zagrożenia, jakie ze sobą niesie
społeczeństwo „multikulti” dla wiary katolickiej należy – zdaniem autorki – postrzegać raczej jako szansę i wyzwanie. Myśl przewodnią książki można streścić
w zdaniu: „pamiętając o przeszłości, myśleć po nowemu”.
Książka ma cztery rozdziały. W pierwszym, zatytułowanym Podstawy, autorka zwraca uwagę na problem religii i współczesnej religijności (s. 10) różnych środowisk istniejących w społeczeństwach „multikulti” (s. 15), wreszcie na rolę katechezy parafialnej w społeczeństwie pluralistycznym czy tej katechezy ograniczenia
(s. 28).
Rozdział drugi traktuje o katechezie sakramentalnej dzieci i młodzieży. Tu
możemy spotkać się m.in. z następującymi zagadnieniami: wyzwania i problemy
katechezy sakramentalnej, teologia katechezy sakramentalnej po Soborze Watykańskim II, problem inicjacji sakramentalnej. Wiele podrozdziałów poświęcono
problematyce I Komunii św. I tak mówi się o istniejących modelach przygotowań
do przyjęcia I Komunii św., liturgii uroczystości, wskazaniach dotyczących udanego i owocnego przygotowania do przyjęcia tego sakramentu. W książce nie brakuje także odniesień do sakramentu pokuty i pojednania. Analizuje się więc teologię
sakramentu pokuty, dzisiejsze pozycje pojmowania tego sakramentu, przygotowanie dzieci i młodzieży do właściwego rozumienia sakramentu pojednania itd.
Rozdział trzeci omawianej pozycji nosi tytuł: Wspierać dojrzałe chrześcijaństwo. Perspektywy nowej katechezy dorosłych. Autorka zwraca uwagę m.in. na konieczność pielęgnowania wzrostu wiary u ludzi dorosłych, istnienie konieczności
dynamicznej katechezy dorosłych i stałego dokształcania religijnego w parafiach,
wreszcie na katechezę chrzcielną nie tylko dzieci, ale i dorosłych. Szczególnie dużo
miejsca poświęca Jakobs zagadnieniom poświęconym katechumenatowi, traktując
go jako wyzwanie współczesności, dalej analizując strukturę katechumenatu dorosłych, jego treści, wreszcie wiążąc z nim wielkie nadzieje (s. 163). Ciekawą rzeczą
są proponowane przez autorkę tzw. kursy wiary dla dorosłych, do których należą:
„Drogi obudzonej wiary”, „Kurs alfalive”, „7 chrześcijańskich Update”, „Kurs ­wiary
dla dorosłych” w Spirze. Plusem książki Jakobs jest próba porównania tychże sposobów pogłębienia swojej wiary i chęć wyciągnięcia wniosków na przyszłość.
Ostatni, czwarty rozdział książki dotyczy planowania katechezy w parafiach
i jej przeprowadzania. Chodzi tu więc o włączenie katechezy w wewnętrzne życie
wspólnoty parafialnej oraz określenie na nowo, czym jest parafia? Autorka zajmuje
się także osobami odpowiedzialnymi za katechezę w parafii, a więc katechetami
i asystentami pastoralnymi, pytając o ich kompetencje i przygotowania do nowych
zadań, jakie stają przed współczesną parafią. Ewaluacji muszą być poddawane
również programy katechetyczne i systemy nauczania. Ciekawym zagadnieniem
jest profesjonalizacja katechezy; osoby odpowiedzialne za nauczanie zarówno
dzieci, jak i dorosłych, muszą być do tych zadań niezwykle dobrze przygotowane.
Tu również pojawia się problem tzw. katechetów społecznych („Ehrenamtlichen”
244
Recenzje, omówienia i sprawozdania
– pracujących społecznie osób zaangażowanych w katechezę, głównie dziecięcą
katechezę komunijną, ale często bez odpowiedniego przygotowania, w przeciwieństwie do „Hauptamtlichen” – osób w większości po studiach teologicznych), ich
kompetencji i odpowiedzialności. Nie wolno zaniedbać również tzw. stałej formacji odpowiedzialnych za katechezę parafialną. Nie należy traktować jej jako ciężaru,
ale jako sposób na podnoszenie swoich kwalifikacji i wyróżnienie (s. 208).
Książka prof. Jakobs jest ciekawą propozycją, zawierającą w sobie szeroki
wachlarz zagadnień z dziedziny katechezy parafialnej. Do najważniejszych należy na pewno problem katechezy sakramentalnej, zarówno dzieci, jak i dorosłych.
Środowiskiem katechezy jest parafia postrzegana na tle społeczeństwa multikulturowego. A „multikulturowość” od dawna dla wspólnot chrześcijańskich stanowi
wielkie wyzwanie.
Ks. Janusz Misiewicz
Realizm wobec wyzwań antyrealizmu.
Multidyscyplinarny przegląd stanowisk
Red. Marek Sikora
Wrocław 2011, ss. 249
Książka składa się z trzech części, w których znajduje się łącznie dwanaście
tekstów. Jest to wyjątkowa pozycja wydawnicza, ze względu na całokształt ujęcia
problematyki sporu między realizmem i antyrealizmem. Warte podkreślenia jest
również to, że książka ukazała się dzięki inicjatywie pracowników Studium Nauk
Humanistycznych Politechniki Wrocławskiej oraz jest współfinansowana przez
rektora tej uczelni. Wydawać by się mogło, że politechnika nie jest dobrym miejscem do uprawiania filozofii, a jednak…
Wstęp pod tytułem Różne oblicza realizmu i antyrealizmu (s. 9-27) napisał
Marek Sikora, redaktor książki. Autor przedstawia historię sporu realizm – antyrealizm na przestrzeni wieków, który zaczął się od Platona i Arystotelesa. Kolejnymi przedstawicielami sporu są stoicy, którzy opowiedzieli się za antyrealizmem,
odmawiając przedmiotom ogólnym rzeczywistego istnienia. Autor omawia także
stanowisko Epikura, według którego istnieją tylko przedmioty cielesne. W średniowieczu spór realizmu z antyrealizmem zogniskował się wokół problemu istnienia
uniwersaliów. Spór o uniwersalia wyrażał się w czterech stanowiskach: 1) realizm
skrajny, wedle którego uniwersalia istnieją ante rem, czyli niezależnie od przedmiotów; 2) realizm umiarkowany – powszechniki istnieją in rem i są zależne od
rzeczy; 3) konceptualizm – uniwersalia istnieją post rem i są zależne od umysłu;
4) nominalizm – powszechnik jest tylko factus vocis (dźwiękiem). Autor omawia
Recenzje, omówienia i sprawozdania
245
także rozwój sporu realizm – antyrealizm w filozofii nowożytnej i współczesnej.
W tej części pracy zostały zaprezentowane stanowiska Hobbesa, Locka, Berkeleya,
Hume’a, Kanta, J.S. Milla. Współczesną sytuację przedstawia autor bardziej ogólnie, pokazując płaszczyzny sporu oraz dziedziny filozofii, w których obecnie ów
spór występuje.
Część pierwsza książki jest zatytułowana: Wybrane z historii filozofii przykłady sporu o realizm (s. 33-59). Otwiera ją artykuł Tomasza Stępnia zatytułowany Kultura, cywilizacja i historia. Geneza pojęć i teorii na kanwie sporu realizm/
antyrealizm. Autor omawia rozumienie kultury w starożytności, a następnie w średniowieczu, nowożytności i współczesności. Idąc od starożytności greckiej, zostało przedstawione pojęcie παιδεία i cultura, a także tzw. trójmian A
­ rystotelesa:
ϑεωρια-πραξις-ποιησις. Starożytność rzymska rozwinęła pojęcie kultury w trzech
kierunkach: civilitas, humanistas i romnitas, a średniowiecze mówiło o religio i było to ujęcie chrześcijańskie. Nowożytność omawia autor na przykładzie analizy
znaczeniowej pojęć „kultura” i „cywilizacja” w języku francuskim i niemieckim.
Bardzo ciekawym filozofem kultury okazuje się Oswald Spengler, który przyporządkował pojęcie historii pojęciu cywilizacji. Każda cywilizacja rozwija się
przez tysiąc lat i po tym czasie musi się skończyć, a więc kończy się także jej
historia. Dotyczy to również chrześcijaństwa, które według Spenglera, już dawno
się skończyło.
W tej części można znaleźć dwa teksty dotyczące konkretnych filozofów: Pochodzenie abstrakcji w ujęciu księgi pierwszej „Traktatu o naturze ludzkiej” Davida
Hume’a (s. 61-81) autorstwa Piotra Madejskiego oraz Pojęcie bytu w „Nauce logiki”
Hegla. Egzemplifikacja zniesienia opozycji realizm – antyrealizm (s. 83-102) napisany przez Andrzeja Radzio. Pierwszy artykuł przedstawia Hume’a jako nominalistę
tłumaczącego pochodzenie abstrakcji przez odpowiednie usposobienie umysłu
ludzkiego, a nie przez realne istnienie przedmiotów ogólnych. Także kategorie takie jak substancja, czas i przestrzeń wywodzi Hume z działania wyobraźni. Drugi
tekst przedstawia implikacje idealizmu Hegla. Prawda według niemieckiego filozofa jest tożsama z pojęciem bytu, a nie jak w filozofii klasycznej z adaequatio rei et
intellectus. Autor omawia także koncepcję przenikania się bytu i Nicości u Hegla,
co skutkuje stwierdzeniem, że byt i Nic wzajemnie na siebie oddziałują w procesie dialektycznym. Istnienie nie polega na trwaniu, na byciu, ale na stawianiu się,
a więc jest to antyrealizm.
Druga część książki zatytułowana jest Realizm i jego krytyka we współczesnej refleksji filozoficznej, etycznej, socjologicznej i teologicznej. Pierwsza praca, autorstwa Marka Sikory, pt. Realizm wobec wyzwań antyrealizmu w świetle badań
z zakresu filozofii nauki i socjologii wiedzy naukowej (s. 105-123) omawia ­problem
realizmu, zestawiając go z instrumentalizmem, antyrealizmem metafizycznym, antyrealizmem epistemologicznym i antyrealizmem semantycznym. Tłem rozważań są nauki przyrodnicze. Autor zdecydowanie opowiada się za realizmem me-
246
Recenzje, omówienia i sprawozdania
tafizycznym (czyli za istnieniem świata niezależnym od świadomości podmiotu
poznającego), jednak „ze względu na praktykę badawcza współczesnej nauki najbardziej właściwe wydaje się [...] stanowisko, które łączy w sobie tezy realizmu
metafizycznego, antyrealizmu epistemologicznego i antyrealizmu semantycznego”
(s. 122).
Krzysztof Serafin podejmuje Problem ontycznego statusu wartości w filozofii
Romana Ingardena – pomiędzy aksjologicznym realizmem a idealizmem (s. 125-137).
Autor pokazuje, że pomimo usiłowań, Roman Ingarden nie jest w stanie dać odpowiedzi na pytanie: w jaki sposób wartości mogą realnie istnieć. Sam Ingarden
wskazywał „na konieczność dalszych badań” (s. 136). Niemożność określenia sposobu istnienia wartości jest rezultatem skonstruowania przez Ingardena ontologii
fundamentalnej, która zakłada, że „racjonalność umysłu odpowiada racjonalności
świata” oraz „uznanie istnienia wartości-idei” (s. 137), co skutkuje idealizmem.
Z drugiej strony filozof wiedział, że problem realnego istnienia wartości jest rozstrzygalny na gruncie metafizyki, co skłania go ku realizmowi.
Tadeusz Buksiński proponuje kolejny tekst zatytułowany Realizm ­polityczny
i jego krytycy (s. 139-150). Autor charakteryzuje pojęcie realizmu politycznego,
wskazując mocne i słabe strony podejścia realistycznego w polityce. Realiści polityczni twierdzą, że uprawiają politykę realną, tzn. bez upiększeń czy retuszów.
Autor twierdzi, że takie podejście jest tylko ideałem, natomiast w prawdziwej rzeczywistości dużą rolę odgrywają czynniki antyrealistyczne, jak np. religia, która
czasami spełnia negatywną rolę, będąc źródłem terroryzmu międzynarodowego, a
czasami pomaga rozwiązać konflikty (np. konflikt w 1978 r. między Chile i Argentyną o Beagle Islands).
Monika Małek prezentuje Realizm i antyrealizm w etyce. Przegląd stanowisk
(s. 151-166). Autorka w jednym miejscu przedstawia różne tendencje u
­ jmowania
faktów moralnych, co pozwala dobrze zorientować się w całym gąszczu pojęć
obecnych w problematyce statusu ontycznego faktów moralnych. W tekście ­zostały
zaprezentowane następujące stanowiska: realizm etyczny, realizm naturalistyczny,
realizm nonnaturalistyczny, antyrealizm etyczny, antyrealizm nonkognitywistyczny, antyrealizm kognitywistyczny.
Marcelinie Zuber zawdzięczamy Socjologiczne rekonstrukcje procesów badawczych nauki współczesnej w ujęciu debaty między realizmem a antyrealizmem
(s. 167-185). Autorka, niebędąca filozofem, lecz socjologiem, przedstawia dwa podejścia w traktowaniu nauki: Roberta Mertona i Brono Latoura. Pierwszy z nich
reprezentuje klasyczną koncepcję nauki, według której twierdzenia naukowe muszą być zgodne z obserwacją i wcześniejszą wiedzą na ich temat. Według Latoura
„status faktów naukowych, a także stopień zewnętrzności (out-thereness) przedmiotu badawczego jest przedstawiony jako zależny od etapu procesu badawczego”
(s. 181).
Recenzje, omówienia i sprawozdania
247
Jan Wadowski przedstawia nam Między rzeczywistością a iluzją. Dramat człowieka w obliczu sytuacji granicznych (s. 187-206). Autor stwierdza, że każdy człowiek spotyka się w życiu z sytuacjami granicznymi, które zazwyczaj są bardzo bolesne. Jeśli człowiek potrafi je przyjąć i się z nimi zmierzyć, to pozostaje realistą.
Często jednak wolimy od nich uciekać w świat iluzji – antyrealizm. Jak się okazuje,
także miłość jest sytuacją graniczną, gdyż pochłania całego człowieka, który stawia
w niej na szali całe swoje cielesno-duchowe istnienie.
Artykuł wieńczący drugą część, autorstwa Jerzego Machnacza pod tytułem
Fenomenologia i realność (s. 207-226), przedstawia tzw. spór wewnątrzfenomenologiczny pomiędzy Edmundem Husserlem a jego uczniami. Dotyczył on ontycznego statusu fenomenu. Twórca fenomenologii w swojej filozoficznej twórczości
doszedł ostatecznie do idealizmu transcendentalnego, z czym nie zgadzali się jego uczniowie, wśród których była Hedwig Conrad-Martius. Nie zgadzała się z Husserlem, ponieważ u niego został skreślony moment realności, który do treści dodaje istnienie, zaczynające istnieć egzystencjalnie. U Husserla zostało tylko istnienie
esencjalne.
Trzecia część publikacji nosi tytuł Realizm transcendentalny i składa się
z fragmentu książki Roya Bhaskara pt. Realistyczna teoria nauki (A Realist Theory
of Science) w tłumaczeniu Katarzyny Zahorodnej (s. 229-249). Autor tak mówi
o sobie: „Dowodzę na rzecz koncepcji nauki, zgodnie z którą jest ona procesem-w-ruchu, a wraz z opisaną wcześniej dialektyką w zasadzie nie ma przewidywalnego końca” (s. 233). I dalej: „Realizm empiryczny jest podparty metafizycznym
dogmatem, który mogę określić jako fałszywe epistemiczne przekonanie, że twierdzenia dotyczące bycia mogą zawsze być transponowane w twierdzenia dotyczące
naszej wiedzy o byciu. […] owa pomyłka wskazuje na proces wytwarzania ukrytej
ontologii (implicite) opartej na kategorii doświadczenia; oraz ukrytym realizmie
według zakładanych charakterystyk przedmiotów doświadczenia, to znaczy stałych związkach […]. Tak więc – w skrócie – filozofia sama ma tendencję do tego,
by pozostawać bez związku z nauką” (s. 233). Bhaskar nie opowiada się jednak za
antyrealizmem, ale za realizmem transcendentalnym, wedle którego istnieją przechodnie i nieprzechodnie przedmioty wiedzy. Te pierwsze to aktualny stan wiedzy,
który się ciągle zmienia, te drugie zaś „są nieprzechodnimi, niezależnymi od nauki przedmiotami naukowego odkrywania i badania”. Istnienie nieprzechodnich
przedmiotów wiedzy gwarantuje realizm.
Można dostrzec plusy i minusy książki. Ogromną zaletą jest to, że w jednym
miejscu mamy przegląd wielu dziedzin nauki, w których realizm i antyrealizm
mogą występować. Takie przedstawienie sporu realizmu z antyrealizmem, czyli
jako multidyscyplinarny przegląd stanowisk, pozwala czytelnikowi zorientować
się, jak współcześnie ów spór wygląda i to w wielu dziedzinach, choć źródłowo jest
on filozoficzny. W książce znajduje się też wiele terminów, które są wyjaśnione, co
znacząco ułatwia odbiór treści, a jednocześnie daje czytelnikowi aparat termino-
248
Recenzje, omówienia i sprawozdania
logiczny, którym posługują się filozofowie. Plusem jest także deskryptywny charakter książki.
Niestety, prawie nie ma w książce odniesienia do tomizmu, nie została wspomniana Lubelska Szkoła Filozofii Klasycznej, która jako jedyna była niezależnym
ośrodkiem myśli filozoficznej w czasach komunizmu. Wydaje się, że w publikacji
są wyraźne nawiązania do filozofii Kanta, ponieważ w pracach Marka Sikory, Moniki Małek oraz Roya Bhaskara można zauważyć podział rzeczywistości na „rzeczy
same w sobie” oraz ich fenomeny, które jedynie możemy poznać, ale wymienieni
autorzy nie mówią wprost, że są zwolennikami filozofa z Królewca. Sformułowanie
typu: „ze względu na praktykę badawczą współczesnej nauki najbardziej właściwe
wydaje się jednak stanowisko, które łączy w sobie tezy realizmu metafizycznego,
antyrealizmu epistemologicznego i antyrealizmu semantycznego” (M. Sikora), wyraźnie świadczy o kantystycznym nachyleniu autora. Z tego punktu widzenia również etykę oraz metafizykę opartą o realistyczne poznanie rzeczywistości traktuje
się jako quasi-naukę: „Uprawianie etyki nie jest tym samym, co uprawianie jakiejkolwiek nauki. Istnieje pewien rodzaj rzeczy (moralne właściwości), których nie
możemy zaliczyć do dziedziny poznawczej w sposób naukowy. Dlatego ontologia,
będąca podstawą realizmu nonnaturalistycznego, nigdy nie będzie tak zwięzła jak
ontologia którejkolwiek z form klasycznego naturalizmu” (M. Małek, s. 159). Wydaje się także, że artykuły nt. Hume’a, Hegla i Ingardena mogłyby być połączone
w jedną pracę przedstawiającą poglądy wymienionych filozofów w sporze realizm
– antyrealizm, co w książce o tak szerokiej problematyce byłoby bardziej wskazane
niż osobne omawianie każdego z nich, bez pozostawienia miejsca innym myślicielom.
Omawiana książka jest na pewno wyjątkową publikacją. Problematyka sporu
realizmu z antyrealizmem jest w niej przedstawiona bardzo szeroko, co siłą rzeczy
skutkuje tym, że nie wszystko, co jest związane z tematyką książki, mogło zostać
w niej wspomniane. Dlatego można do pewnego stopnia zrozumieć brak odniesienia do tomizmu. Szkoła tomistyczna, której czołowym przedstawicielem jest
Lubelska Szkoła Filozofii Klasycznej, ma tak bogatą tradycję, że nie sposób przedstawić ją w książce mającej charakter poglądowy. W sporze z antyrealizmem tomizm należałoby potraktować osobno. To jest zapewne powód, dla którego ­autorzy
książki woleli się skupić na lepiej znanej współczesnemu czytelnikowi filozofii
Kanta, która poniekąd zdaje się łączyć realizm i antyrealizm, co wyraźnie ­można
zauważyć z lektury omawianej publikacji. Takie połączenie wydaje się lepiej pasować do dzisiejszego podejścia w traktowaniu nauk szczegółowych, zwłaszcza
eksperymentalnych, w których nieustanny postęp łączy się z odrzucaniem błędów
poprzedników. W ten sposób realizm i antyrealizm są niejako ze sobą połączone,
bowiem badacz znajduje się w tej samej sytuacji, co Kant: chce odkryć „rzeczy
same w sobie”, a jest skazany tylko na ich fenomeny, których odkrywanie nigdy nie
doprowadzi do odkrycia całej prawdy o rzeczywistości od razu, ale zmuszony jest
Recenzje, omówienia i sprawozdania
249
na mozolne posuwanie się do przodu, aby w końcu ujrzeć „rzeczy same w sobie”,
czyli świat takim, jaki jest. To tłumaczy istnienie pewnego paradoksu, który polega na tym, że znając tylko część prawdy o świecie, a więc trwając także w błędzie,
jesteśmy mimo wszystko w stanie nadal poznawać rzeczywistość. Słuszne zatem
wydaje się stwierdzenie, że „świat jest zbyt skomplikowany, aby do jego interpretacji wystarczyły tylko proste wypowiedzi” (M. Sikora, s. 123).
Aby dobrze zrozumieć problemy, trzeba mieć już wcześniejsze przygotowanie filozoficzne, co może być utrudnieniem dla niektórych czytelników. Publikacja
ma na celu uporządkowanie już zdobytej wiedzy i jej uszczegółowienie, stąd jest
przeznaczona raczej dla specjalistów niż dla laików. Na końcu książki znajduje się
streszczenie napisane przez M. Małek w języku angielskim.
Rafał Szopa
Janusz Mariański
Religia w społeczeństwie ponowoczesnym
Warszawa 2010, ss. 223
Człowiek ze swej natury jest istotą religijną. Jego życiu nieodłącznie towarzyszą pytania o sens egzystencji, stworzenie świata, życie po śmierci czy obecność
Absolutu. We wszystkich aspektach życia, niezależnie od czasów i okoliczności, religia jest blisko człowieka i jego spraw. Zawsze, w mniejszym bądź większym stopniu, determinowała ona życie jednostki, a w konsekwencji i całego społeczeństwa.
Historia roli religii i jej siły oddziaływania na ludzi jest burzliwa. Pierwsze wieki
istnienia człowieka na świecie przyczyniały się do powolnego wzrostu znaczenia
religijności, w konsekwencji czego religia stała się dominującym zjawiskiem społecznym, określającym zasady egzystencji człowieka oraz całego społeczeństwa. Po
czasach dominacji nastały czasy rozpadu i podziału. Amplituda znaczenia religii,
jest bardzo skrajna, ale faktem pozostaje, że towarzyszy ona życiu człowieka na
każdym etapie. Nieustępliwie jej obecność jest zwycięstwem samej religii, ponieważ nieustannie poszukujemy Tego, którego nie możemy do końca zgłębić swoim
rozumem, ale możemy poczuć w sposób transcendentny.
XX w. przynosi ze sobą wiele zła. Dwie wojny i późniejszy komunizm skutecznie ograniczają wolność obywatelską. Schyłek XX w. i początek XXI przynosi zmianę nastawienia człowieka do religii. Powracają tezy sekularyzacji. Państwo staje się
demokratyczne, przez co standard życia człowieka wzrasta. Dominująca wolność
jest obecna w każdej sferze życia. Społeczeństwo zostaje podzielone i staje się społeczeństwem pluralistycznym. Wielość możliwości wyboru przyczynia się do za-
250
Recenzje, omówienia i sprawozdania
niku tradycyjnych wartości, którymi kierowano się kiedyś. Demokracja i wolność
przynoszą erę konsumpcjonizmu. Człowiek staje się konsumentem, który wybiera
z półki taki towar, jakiego tylko zapragnie. Wartości przestają być wartościami,
a stają się produktami. Nie inaczej jest z religią, która staje się dobrem konsumpcyjnym. Czy w takiej rzeczywistości człowiek – konsument ma czas na poszukiwanie czegoś więcej? Czy człowiek nowoczesny potrzebuje religii? Czy religia jutra
też staje się produktem?
Książka Janusza Mariańskiego, znanego socjologa religii, obrazuje właśnie
ten świat i rolę, jaką wiara odgrywa w życiu człowieka. Religia w świecie ponowoczesnym to rozważania ukazujące miejsce religii w społeczeństwie ponowoczesnym. Nowoczesna i modna osoba posiada inne pragnienia niż człowiek żyjący
w czasach wczesnego chrześcijaństwa. Człowiek oczekuje innych wrażeń i innej
duchowości. W omawianym źródle odnaleźć można rozważania skłaniające do
refleksji, czy dzisiejszy człowiek poza swoją pracą, obowiązkami czy zmartwieniami dnia codziennego ma jeszcze czas na religię i wiarę? Czy człowiek dzisiejszy
interesuje się intymną relacją z „Kimś” ponad nami? Czy dzisiejszy człowiek wraz
z propagatorami teorii sekularyzacji chce oddalić od siebie myśl o Bogu i wierze?
W pierwszym rozdziale autor charakteryzuje wielokulturowe społeczeństwo
osadzone w realiach nowoczesności, pluralizmu i dominującego, konsumpcyjnego
stylu życia. Dzisiejszy świat charakteryzuje się kilkoma schematami o charakterze
paralelnym, które kształtują rzeczywistość. Ważne okazuje się wskazanie na istniejący zanik społeczności na rzecz szeroko rozumianego indywidualizmu. Panujący
pluralizm wpływa na aksjologiczny porządek świata, co mocno akcentuje ks. Mariański. Zauważa także zjawisko próby traktowania wartości jako opcji albo stylu
życia. Wartości w życiu stają się indywidualnym wyborem jednostki, natomiast
marginalizowany jest przy tym ich uniwersalny czy ogólnoludzki charakter. W omaomawianym rozdziale zaprezentowane zostały spotykane dyskursy nad miejscem
i „kondycją” owych wartości we współczesnym świetle. Deficyt podstawowych
norm lub ich destabilizacja przyczynia się do budowania społeczeństwa ryzyka.
Charakteryzuje się ono niepewnością oraz osłabieniem sensu istnienia, co wpływa
na funkcjonowanie nie tylko człowieka, ale i instytucji, władzy, relacji czy działań
gospodarczych. Jednostka staje się zagubiona, pozostawiona z trudnościami rozróżnienia wartości trwałych od zmiennych, bez stabilnej orientacji w życiu. Sposobem poradzenia sobie z balastem doświadczanego braku sensu staje się kształtowanie życia w luksusie. Jednak – jak trafnie zauważa autor – produkcja luksusu
czy bogactwa w rzeczywistości obraca się w produkcję ryzyka. Społeczeństwo ryzyka zakłada również, iż każdy musi znaleźć samodzielnie kierunek i cel życia.
Propagowana jest wolność, jednak wynikający z niej „wolny wybór” paradoksalnie
może stać się ciężarem. Autor zwraca szczególną uwagę na ludzi młodych, którzy
żyją w czasach coraz bardziej niepewnej rzeczywistości. Ciężko jest współczesne-
Recenzje, omówienia i sprawozdania
251
mu młodemu pokoleniu odgadnąć, gdzie leży cienka granica pomiędzy sacrum
a profanum czy pomiędzy dobrem i złem.
Kolejną kwestią, która została omówiona przez ks. Janusza Mariańskiego, jest
teoria sekularyzacji i jej przejaw, czyli „odkościelnienie” religijności. Zwolennicy
teorii sekularyzacji uważają, że postęp negatywnie oddziałuje na znaczenie religii
czy Kościoła w społeczeństwie. Autor polemizuje ze zwolennikami sekularyzacji
i ich spekulacjami wobec zaniku Kościołów. Głosi, że mimo eliminacji Kościołów
z życia publicznego, niemożliwy jest upadek religii. Ponadto ukazuje, że „religia
w czasach nowoczesności nie musi tracić siły, co więcej, może z nią współbrzmieć,
a nawet – do pewnego stopnia – może wspierać nowoczesność” (s. 79), przeciwstawiając się tym samym radykalnym tezom sekularyzacyjnym, które suponują
rozdźwięk między modernizacją a religią. Ku zaskoczeniu socjologów przypuszczających, że religia mogłaby zniknąć z życia jednostki, jak i społeczeństwa, autor
wskazuje na punkty krytyczne tak radykalnej teorii sekularyzacji. Jednocześnie
stwierdza, że proces ten niemożliwy jest do powstrzymania, ale nie wyklucza, że
proces zanikania religijności kościelnej można kształtować.
Trzeci rozdział prezentowanej książki w dużej mierze poświęcony jest pluralizmowi społeczeństwa, a przede wszystkim pluralizmowi religii. Zjawisko to
jest opisane na tle dominującego indywidualizmu. Zarówno pluralizm, jak i indywidualizm kierunkują transformację religijności. Pojawiają się nowe formy duchowości i religijności, które w pewien sposób człowiek sam wybiera i modeluje.
Obecna jest wolność zarówno w odrzuceniu, jak i w wyborze samej religii lub jej
elementów i dobrowolne ich łączenie. Doświadczanie religii w tak indywidualny
sposób powoduje powiększający się dystans wobec Kościoła, a w konsekwencji
„osłabienie więzi między religijnością a kościelnością” (s. 192). Religijność i duchowość w nowym wymiarze zdaje się rozkwitać, gdyż dostosowała swoje zasady
do oczekiwań dzisiejszego człowieka i jego natury konsumpcyjnej. Przyczynia się
to jednak – według autora – nie tylko i wyłącznie do sekularyzacji, ale i do pozytywnych wpływów pluralizmu, czyli desekularyzacji. Choć nie można mówić
o zakończonym procesie sekularyzacji, nie oznacza to, że religia zmierza ku wymarciu. Jesteśmy świadkami tworzenia się nowych form religijności i duchowości.
Ze względu na wygaszanie tradycyjnych form Kościoła chrześcijańskiego pojawiają się nowe ruchy religijne, ale i sekty. To dlatego właśnie nie każda duchowość
w nowym wymiarze jest bezpieczna nie tyle dla tradycyjnego Kościoła katolickiego, ile dla samych jego członków.
W ostatnim rozdziale autor stara się odpowiedzieć na pytanie, czy nowe formy duchowości stanowią już nową religię, czy są dopełnieniem starej, tradycyjnej
religijności człowieka? Autor przedstawia też tezę, że obecna, wynikająca z globalizacji, natura człowieka nie zastępuje jego religijnego charakteru, a tym samym
sugeruje, że człowiek wciąż dąży do zaspokajania swoich pragnień odczuwania
duchowości. Z drugiej strony, coraz rzadziej odpowiedzią na te potrzeby jest Koś-
252
Recenzje, omówienia i sprawozdania
ciół. Coraz większe znaczenie w tej kwestii zdobywają formy pozakościelnie i indywidualne, które jednak nie mogą charakteryzować się stałością, gdyż brakuje
w nich owych form instytucjonalnych. Nie oznacza to jednak, że zawsze stoją
one w opozycji do tradycyjnych form Kościoła – choć i tak może się zdarzyć, że
mogą je również dopełniać i wzbogacić, stąd też są one zarówno szansą, jak i zagrożeniem. W tej części książki przedstawione zostało również zjawisko zmiany
rozumienia terminu „duchowość”. Wcześniej było ono rozważane w kategoriach
Kościoła czy religii w ogóle. Obecnie duchowość coraz częściej utożsamiana jest
ze zjawiskami wynikającymi z New Age. Spotykana jest nie tylko w formach pozainstytucjonalnych, ale również wśród osób, które nie deklarują swojego związku
z religijnością: „Nie jestem religijny, ale poszukuję duchowości” (s. 286). To zapewne dlatego badania nad samą współczesną duchowością stają się coraz trudniejsze.
Autor rozważa potrzebę powstania nowej subdyscypliny socjologii, jaką stanowiłaby socjologia duchowości. Niewątpliwie jest to wyzwaniem dla socjologów.
Religia w społeczeństwie ponowoczesnym to imponujące opracowanie w zakresie socjologii religii, odsłaniające kierunki jej rozwoju oraz oferujące spojrzenie
w przyszłość. Autor w interesujący sposób ukazuje miejsce religii we współczesnym
społeczeństwie, poszukującym nowej religijności i duchowości. Język omawianej
publikacji jest klarowny i przystępny. Podjęte kwestie omówione są wyczerpująco
i zrozumiale, nawet dla laika, który z literaturą socjologiczną ma niewiele wspólnego. Jest to książka godna polecenia dla wszystkich, których interesują sprawy
związane z egzystencją człowieka w dzisiejszym świecie.
Ks. Tomasz Krauze
Bp Ignacy Dec
Siejba słowa
T. XXIII: Bądźmy świadkami Miłości
Cz. I: Homilie i rozważania z pierwszej połowy roku 2010
Świdnica 2012, ss. 526
Nakładem Świdnickiej Kurii Biskupiej w 2012 r. ukazał się drukiem XXIII
tom znanej już czytelnikom serii, noszącej tytuł Siejba słowa, autorstwa bpa Ignacego Deca. Pozycja ta o tytule jednostkowym Bądźmy świadkami Miłości, część I:
Homilie i rozważania z pierwszej połowy roku 2010, została zadedykowana arcybiskupowi prof. dr. hab. Marianowi Gołębiewskiemu, metropolicie ­wrocławskiemu,
z racji 50. rocznicy święceń kapłańskich oraz 75. rocznicy urodzin. Książkę ­otwiera
kilkustronicowe Słowo wstępne (s. 7-13), całość refleksji w porządku chronologicz-
Recenzje, omówienia i sprawozdania
253
nym została podzielona na sześć części, z których każdej przydzielony został tytuł
zawierający nazwę miesiąca (Homilie styczniowe, Homilie lutowe itd.).
W swoim słowie wstępnym bp I. Dec zaznacza, że w pierwszej połowie 2010
r. wygłosił w sumie 153 homilii oraz 317 okolicznościowych przemówień. „Z tej
liczby 114 homilii i rozważań zamieszczono w niniejszym zbiorze” (s. 9). Wprowadzenie do książki, obok tego, że tłumaczy użycie wielkiej litery „M” w tytule, przywołuje przede wszystkim ważniejsze wydarzenia z życia Kościoła powszechnego,
Kościoła w Polsce oraz z działalności duszpastersko-apostolskiej diecezji świdnickiej, jakie rozegrały się w pierwszym półroczu 2010 r. Pośród przypominanych
wydarzeń znajduje się także katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem z wiosny 2010
r. Istotną część słowa wprowadzającego zajmuje postać abpa Mariana Gołębiewskiego. Autor książki rysuje kilka zasadniczych dokonań czcigodnego Jubilata, zaś
w końcowym akcie składa gratulacje.
Dzieło bpa I. Deca zawiera 13 homilii styczniowych, 13 lutowych, 15 marcowych, 19 kwietniowych, 27 majowych oraz 27 czerwcowych. Są to rozważania
wygłoszone podczas uroczystości oraz świąt kościelnych, jak i homilie okolicznościowe, np. z racji peregrynacji obrazu Jezusa Miłosiernego albo Mszy św. pogrzebowej zmarłego księdza czy pielgrzymki do Ziemi Świętej. Niektóre z nich zostały wygłoszone do alumnów i przełożonych Wyższego Seminarium Duchownego
Diecezji Świdnickiej. Są pośród nich i takie, które zostały skierowane do poszczególnych zrzeszeń czy to kościelnych, czy też społeczno-politycznych.
Merytorycznie homilie bpa I. Deca są bardzo bogate w treść. Widać w nich
jedną myśl, która przewija się od początku do końca homilii. Owa myśl czerpie
swą treść zarówno z wiary autora, doświadczeń życiowych, jak i warsztatu profesorskiego. Teologiczne rozważania nabudowane na fundamencie filozoficznym
i rozprowadzone po przestrzeniach humanistycznych zagadnień, w homiliach nabierają praktycznego znaczenia, dotykając sfery indywidualno-osobowej i społeczno-organizacyjnej.
Zaprezentowane homilie warto czytać z kilku powodów. Po pierwsze, wytrawnie wyjaśniają słowo Boże. Po drugie, tłumaczą egzystencję człowieka kategoriami wysoce zintegrowanymi ze sobą, co sprawia, że udzielane rady, jak dobrze
żyć, rzeczywiście mogą wywoływać oczekiwane zmiany religijno-moralne. Po
trzecie, homilie owe, zaprawione „solą życiowej mądrości”, uczą, a przez to osobowo rozwijają, co sprawia, że perspektywa ludzkiej egzystencji nie daje się zamknąć
w prymitywnych i nieposiadających nadziei szablonach skończoności.
Ks. Bogusław Drożdż
254
Recenzje, omówienia i sprawozdania
Czesław Stanisław Bartnik
Siódma Pieczęć
Seria: Dzieła zebrane. Tom XLIII
Lublin 2012, ss. 299
Autora książki pt. Siódma Pieczęć, ks. prof. Czesława Stefana Bartnika, nie
trzeba przedstawiać. Wystarczy powiedzieć, że o jego dorobku naukowym napisano ponad 40 prac naukowych. Książka niniejsza została zadedykowana ks. prof.
dr. hab. Janowi Flisowi, bibliście Uniwersytetu Szczecińskiego. Poza Przedsłowiem:
Z Księgi Objawienia o historii, książka składa się zasadniczo z dwóch części, z których druga to apendyks (od łac. dodatek), rozpościerający się od strony 231 do
280. Zawiera on utwory pisane przez wielu autorów. To piękne słowa skierowane
do Boga, Kościoła, Polski i samego autora. Z jednej strony te „opusy” jakby nie
pasują do części pierwszej. Z drugiej natomiast, ją uzupełniają i wraz z dedykacją
czynią z książki wspaniały dar dla ks. prof. Flisa i dla czytelnika. Całość zamykają:
ważniejsze publikacje autora, prace o autorze oraz indeks osób.
W swoim przedsłowiu ks. Cz.S. Bartnik pisze: „Jest i dzisiaj zmasowany, podstępny, brutalny, haniebny i krwawy atak na Jezusa Chrystusa jako Pana Dziejów,
na Kościół, na katolików, na katolicką moralność, tradycję i kulturę. Dzieje się to
coraz ostrzej i w Polsce wśród ludzi złej woli lub ogłupiałych przez wrogie ideologie i media. Atak na Chrystusa i katolicyzm jest organizowany przez ośrodki światowe, głównie materialistyczne, masońskie i żydowskie. Dysponują oni wszelkimi
środkami i wykorzystują milczenie lub infantylizm wielu wierzących, w tym także
duchownych” (s. 13). Tłumacząc tytuł książki, autor podaje: „I wreszcie Chrystus
łamie pieczęć siódmą (Ap 8,1), która symbolizuje już nową historię, jakby siódmy dzień stwarzania świata, historię już chrześcijańską, historię nowej pedagogii
Bożej wobec ludzkości, ale bynajmniej niepozbawioną tej samej dramatyczności
i tragiczności, jakie wypełniały «starą historię». Jest tu założenie, że dramatyzm
dziejów, nawet największy, jest jakimś koniecznym tworzywem wielkości, chrześcijańskości i świętości zwycięskiej osoby ludzkiej i kościelnej” (s. 12). „Dlatego do
każdego i do każdej z nas zdaje się zwracać Chrystus, żebyśmy starali się wszystko
do głębi rozważać, żeby poznawać cud bytu i rozpoznawać sensy dobra: «Trzeba
ci znów prorokować o ludach, narodach, językach i o wielu królach (świata)» (Ap
10, 11). Albowiem i historia naszej epoki, także w Polsce, jest następstwem zerwania Siódmej Pieczęci przez Jezusa Chrystusa. Jest pełna zła i grozy, ale też dobra
i nadziei, jest zakłamana, ale też pełna świateł prawdy, pełna brzydoty grzechu,
ale też pełna piękna i świętości. Ostateczny jej kształt zależy od naszej współpracy
z Opatrznością Bożą” (s. 14).
Recenzje, omówienia i sprawozdania
255
Po przedsłowiu ks. Bartnik wchodzi w wielorakie tematy, które wspaniale
wykłada, zwracając uwagę na istotę sprawy. Swoje rozważania poświęca zagadnieniem, które następująco tematyzuje: Państwowy ateizm wojujący, Współczesny
antymoralizm, Groźba rozpadu Polski na regiony?, Z polskiej religijności katolickiej,
Wielkość pontyfikatu bł. Jana Pawła II, Podziękowanie Telewizji „Trwam”, Katastrofa smoleńska – zapętlenie polityczne, Warmiński Apostoł słowa, Przyjaźń Boża,
Koncepcje osoby we współczesnej teologii polskiej, Eklezjologia ­sakramentalna,
Liberalizm „reformy” Kościoła?, Z dyskusji: PiS przed wyborami 2011, Z ekumenii
między Prawosławiem a Kościołem Grekokatolickim, „Władzę swą dali bestii” (Ap
17,13). „Czy należy się modlić do Maryi?”, Katolicy i polityka, Nie anty-Polska, lecz
Polska, Personalizm jako system, Czy duchowny katolicki może być postmodernistą?,
Posłannictwo „Solidarności”, Wykluczanie katolików, Dary łaski czasu, Czy niesuwerenność to w UE suwerenność?, Do fizyka jako filozofa i teologa, Gratulacje,
W geście miłości Ojczyzny, Misterium ludzkiego „Ja”, Antykatolicka polityka władz
w Polsce, Chrystus jako Miłość bosko-ludzka, Byt osobowy, Czar klerykatu.
Ów zakresowo szeroki i tematycznie zróżnicowany katalog przedstawionych
zagadnień jest fascynujący. Widać, że autor dookreślił swoje stanowisko do bardzo
wielu spraw: wiecznych i doczesnych, osobowych i społecznych, duchowych i historycznych. Wszystkie są niejako nanizane na nitce wiary katolickiej, wytężonego
szacunku do osoby, ale i polskości. Co więcej, można nawet uznać, że poruszone
kwestie mogą stanowić niepośledni „program” niejednych spotkań, kursów, warsztatów formacyjnych itd., zorganizowanych zarówno dla duchownych, zakonników, jak i osób świeckich – zatem tych wszystkich, którzy chcą i winni poddawać
się chrześcijańskiej pedagogii rozumianej w węższym czy też szerszym znaczeniu.
Ks. Bogusław Drożdż
Alf Christopherson
Sternstunden der Theologie.
Schlüsselerlebnisse christlicher Denker
von Paulus bis heute
München 2011, ss. 240
Autor A. Christopherson wykłada teologię systematyczną na wydziale teologii ewangelickiej na Uniwersytecie w Monachium. Za swoją poprzednią księżkę,
noszącą tytuł Kairos, odznaczony został Nagrodą Maxa Webera Bawarskiej Akademii Nauk.
256
Recenzje, omówienia i sprawozdania
Tytułowe „Sternstunden” – „godziny gwiazd”, to metaforyczne określenie
wewnętrznego przeżycia czy wydarzenia u jednostki, które stanie się przyczyną
życiowego zwrotu i zaważy na przyszłości zarówno tej osoby, jak i, czasami, nawet
całej ludzkości. Pojęcie to pochodzi z astrologii i odnosi się do przeświadczenia,
iż pozycja gwiazd w chwili narodzin człowieka determinuje jego późniejsze ­życie.
W potocznym języku oznacza doniosłe, niezwykłe wydarzenie, zmieniające los
człowieka. To czy Martin Luther rzeczywiście 31 października 1517 r. przybił do
drzwi kościoła uniweryteckiego w Wittenberdzie 95 tez, prawdopodobnie niejasne
będzie już na zawsze. Faktem jest za to, że działalność tego teologa doprowadziła
do bolesnego podziału chrześcijaństwa Zachodu i tzw. „reformacyjnego odkrycia”,
iż Boże usprawiedliwienie można uzyskać tylko przez pełne łaski przylgnięcie do
Boga, które może się dokonać tylko przez wiarę”. Sam Luther twierdził później, że
myśl ta ogarnęła go nagle przy studium Biblii – stała się więc „godziną gwiazdy”
Luthra, ruchu protestanckiego i ewangelickiej teologii.
Szawłowi śpieszącemu do Damaszku ukazał się Zmartwychwstały Chrystus,
który najpierw go oślepił, a potem powołał i uczynił swoim uczniem, do ­Augustyna
głos dziecka wołał: „bierz i czytaj”, Luther miał swoje „przeżycie w wieży” (Turmerlebnis), Martin Luter King śnił o wolności i równości wszystkich ludzi. Wszystkie
te i podobne wydarzenia stanowiły swoisty punkt zwrotny w życiu tych ludzi. To
właśnie owe kluczowe przeżycia (Sternstunde) stały się nieuświadomionym początkiem ich wchodzenia do ludziej historii. A weszli tam jako wielcy myśliciele,
reformatorzy, czasam heretycy. Ale nie można odmówić im jednego: znaleźli miejsce w ludzkiej historii nieprzypadkowo.
A. Christopherson w swej nowej książce kreśli życiorysy 28 postaci, poczynając od św. Pawła Apostoła, na papieżu bł. Janie Pawle II skończywszy. Próbuje
najpierw odkryć i zoperacjonalizować owe kluczowe myśli, poglądy czy wydarzenia, które można będzie nazwać ich „godziną gwiazdy”. „Godzina” ta stanie się
przyczyną niezwykłego zwrotu w ich życiu, wywierając wpływ na całe społeczeństwa: teraźniejsze, jak i przyszłe. Autor Sternstunden zajmuje się myślicielami i teologami chrześcijańskimi, poczynając od tych żyjących w I w. po Chrystusie.
Ciekawa jest kwestia wyboru i klasyfikacji owych kluczowych myśli czy zwrotnych wydarzeń, które autor przypisuje tak znanym postaciom z historii chrześcijaństwa, a zarazem tak różnym od siebie, jak św. Franciszek z Asyżu czy św. Tomasz
z Akwinu. Czy żyjącym w tak różnych epokach historycznych i warunkach społecznych, jak średniowieczna mistyczka Hildegarda von Bingen czy XX-wieczny
amerykański Martin Lther King? Ponieważ atutem i wartością książki jest zarówno
sam wybór postaci, jak i próba wskazania na ich niezwykłe przeżycia czy idee, warto oba te czynniki przedstawić szerzej. I tak książka Christophersona rozpoczyna
się od tytułowego już św. Pawła i jego przeżycia pod Damaszkiem. Potem poznajemy herezjarchę Marcjona i jego „nowoczesność” herezji. Dla Orygenesa zdaniem autora – „godziną gwiazdy” stało się zrozumienie teologii jako wiedzy, dla
Recenzje, omówienia i sprawozdania
257
św. Augustyna – „niespokojne serce”, dla Anzelma z Cantenbury – pojęcie „mściwego Boga”, dla Hildegardy z Bingen będzie to medycyna i mistyka. Św. Franciszek
znany jest z pochwały stworzenia, a św. Tomasz z Akwinu z jego pytań o istnienie
Boga. Św. Mikołaj z Klüe to „pouczająca innych niewiedza”, dla założyciela ruchu
protestanckiego Martina Luthra „godziną gwiazdy” staje się „przeżycie w wieży”
i „Prawo i Ewangelia”, dla Johanna Kalwina idea „zbawienia lub potępienia”, Paula
Gerhardta stwierdzenie: „wyjdź me serce i szukaj przyjaciela”. Punkt zwrotny
w teologii Błażeja Pascala widzi Christopherson w idei „jedności bytu”, u Mikołaja
Ludwiga von Zinzendorfa jest to „cierpiący Chrystus i wspólnota Braci Herrnhuckich”, a u Johanna Gottfrieda Herdera – „stawanie się człowieczeństwa”. Czołową
ideą dla Ferdinanda Christiana Baura staje się „historia Absolutu”, dla duńskiego
filozofa Sörena Kierkegaarda „lęk i zwątpienie”, dla Adolfa von Harnacka „nieskończona wartość ludzkiej duszy”. U jezuity Teilharda de Chardin widzi autor
kluczową myśl w „dramacie kosmicznym”, zaś u Rudolfa Bultmanna ideę „mitu
i egzystencji”. Katolicki teolog Romano Guardini rozprawia o „chrześcijaństwie
i humanizmie”, a wielki Karl Barth o egzystencji teologicznej. Naczelną ideą u Paula
Tillicha staje się „odwaga do bycia”, twórczość zaś jezuity Karla Rahnera można sprowadzić do wielkiej idei „anonimowego chrześcijaństwa”. Zamordowany w kwietniu 1968 r. działacz wolnościowy i pastor ewangelicki Martin Luther King „śni
o wolności i równości”, zaś egzystencjalistka Dorothee Solle rozprawia o „oknie
zranienia”. Ciekawa jest ocena pontyfikatu wielkiego papieża bł. Jana Pawła II. Autor pisze między innymi, że miał w tym przypadku wielki problem w odkryciu
i określeniu tej jednej idei, myśli, dzieła odpowiadającej pojęciu „godziny gwiazdy”, ze względu na złożoność zarówno samej osoby, i jak i wielkość pontyfikatu papieża z Polski. W końcu zdecydował się na określenie „moc gestów”, widząc w nich
dowód na wielką charyzmę papieża i doskonałe zarazem wyczucie potrzeb ludzi,
zarówno wierzących, jak i niewierzących.
We wstępie autor zauważa, że celem jego książki jest wgląd ­zarówno w życie,
jak i dzieło 28 chrześcijańskich myślicieli, aby z jednej strony ukazać ich wielkość:
moc intelektu, charakteru czy wiary. Z drugiej zaś chce przestrzec przed tym, że
„przeżyć kluczowych” człowiek może w swoim życiu mieć wiele, ale niewielu potrafi uformować z nich „godzinę gwiazdy”. Autor pisze: „Schlüsselerlebnisse haben
viele, aber nicht jeder versteht es, daraus auch eine Sternstunde zu formen”.
Książkę Sternstunden der Theologie. Schlüsselerlebnisse christlicher Denker
von Paulus bis heute można czytać na dwa sposoby: jako pozycję biograficzną,
która w skondensowanej, eseistycznej formie zapoznaje nas z wielkimi postaciami
chrześcijaństwa; należy ją jednak czytać również jako skondensowaną historię
teologii, z jej głównymi ideami, myślami, problemami. Dopiero kiedy oba te sposoby połączymy w jedno, intencje autora książki zostaną osiągnięte i spełnione.
Ks. Janusz Misiewicz

Podobne dokumenty