plik - GSK Solidarność
Transkrypt
plik - GSK Solidarność
287 ROK XXIII OPOCZNO 4 CH EMICY SZ KL AR ZE CERA MICY PA PIE RNI CY KWIECIEŃ FAR MACE UCI 2014 GÓRNICY NAFTY I GAZOWNICY PRACOWNICY PRZEMYS£U LEKKIEGO PRODUCENCI I DYSTRYBUTORZY PALIW SEKRETARIAT PRZEMYSŁU CHEMICZNEGO SEKRETARIAT PRZEMYSŁU CHEMICZNEGO SEKRETARIAT PRZEMYSŁU CHEMICZNEGO niego sygnał, że Stalin z Polski rezygnuje definitywnie i lojalnie wypełnia zobowiązanie niszczenia polskich elit nie oszczęW obronie umów o pracę dzając nawet polskich Żydów. W ten spoInspektorzy pracy powinni być wyposażeni w W początkach kwietnia 1940 roku rozpoczęły sób Stalin nawet wyprzedził Hitlera, który narzędzia umożliwiające nakazanie pracodawsię mordowania jeńców z Kozielska, Ostasz- w 1940 roku jeszcze Żydów nie mordował. cy zastąpienie umowy cywilnoprawnej umową Istnieje jeszcze jedno pytanie, na które o pracę. ...na str. 2 kowa i Starobielska, ażeby w końcu kwietnia dotąd nie ma odpowiedzi: – a mianowicie, zakończyć się równie nagle jak się zaczęły. Europa dla pracowników! dlaczego akcję masowych mordów zakońJola Mazurek na gorąco dzieli się własnymi niewyjaśnionych dotąd spraw związanych z czono nagle w końcu kwietnia 1940 roku?Wygląda spostrzeżeniami, z manifestacji w Brukseli z 4 tą zbrodnią Stalina i jego podwładnych na czo- wyraźnie na to, że zaniechano dokończenia jej z kwietnia 2014 r. "Nowa droga do Europy". ło wysuwa się pytanie: – jaki był powód jej doko- powodów do dziś nieujawnionych, ale jeżeli przyj...na str. 4 i 5 nania? Odpowiedź najprostsza brzmi: – bo byli rzymy się wypadkom na froncie zachodnim to rozChemia na aut? Polakami. Tylko, że Polaków, którzy, wpadli w wój walk w Norwegii i koncentracja sił niemiecPrzyszłość europejskiego sektora chemiczbolszewickie łapy było znacznie więcej i nierzad- kich nad granicami Holandii, Belgii, Luksemburga nego jest poważnie zagrożona w efekcie roko ich obciążenia w stosunku do sowieckiej wła- i Francji mógł utwierdzić w przekonaniu, że niesnących kosztów wytwarzania i większej dzy były nie mniejsze aniżeli straconych, a mimo miecka ofensywa nastąpi na pewno i dalsze przekonkurencji ze strony rynków azjatyckich i to nie zostali tak bestialsko zamordowani. Ponad- konywanie Hitlera o usłużności Stalina nie ma już północnoamerykańskich ...na str. 7 to wśród zamordowanych znajdowali się nie tyl- sensu. To, co zostało dokonane do tej pory spełniło BHP w chemii ko więźniowie narodowości polskiej, z innych na- swoje zadanie i na tym na razie można zakończyć. Spółki Grupy Azoty wraz z innymi polskimi firrodowości najwięcej było Żydów, przeważnie le- Pozostałych przy życiu należy trzymać w rezermami chemicznymi podpisały deklarację poprakarzy, niektórzy spośród nich wyrazili gotowość wie na wypadek potrzeby powtórzenia akcji. wy bezpieczeństwa pracy, ochrony przeciwpopracy dla Sowietów a mimo to zostali straceni. Olbrzymia literatura i wielkie wysiłki śledcze żarowej i ochrony środowiska w przemyśle cheNasuwa się zastrzeżenie, że wyselekcjonowa- w sprawie katyńskiej zatrzymują się w momenmicznym. ...na str. 8 nie blisko 400 osób ocalonych z kaźni nie wyni- cie, kiedy trzeba wyjaśnić, dlaczego ta zbrodnia kało z ich postawy, ale z uznania przez różne została dokonana w ten sposób i w tym czasie, a PO: pracujcie w niedziele! organa sowieckie, że są im potrzebni. Znaleźli ma to dla oceny historycznej znaczenie bardzo Rząd jest przeciwnikiem zakazu pracy w niesię między nimi tacy, którzy poszli na współpracę istotne. Odnosi się też do współczesności, szczedziele. Sprzeciw tłumaczony jest tym, że tdoproz Sowietami, jak lokatorzy „willi szczęścia” z gólnie w obecnej sytuacji próby odbudowy impewadziłoby to do utraty miejsc pracy przez co najmniej 11 tysięcy Polaków ...na str. 10 Berlingiem na czele, ale też i uznani za zdeklaro- rium stalinowskiego, postać Stalina jest w tym wanych wrogów jak Świaniewicz czy Czapski. procesie eksponowana, jako wzór wodza zwyTo „zapotrzebowanie” musiało mieć szczegól- cięskiego do naśladowania przez współczesnych Według starorzymskiej zasady „quis fecit cui ne znaczenie związane z konkretną osobą, a nie następców. Ukazanie prawdziwego oblicza tego prodest”, ktoś czerpał korzyści ze wszystkich i z jakąś specjalnością zawodową chociażby naj- „wzoru” może mieć kapitalne znaczenie dla ca- wielu innych zbrodni, lub może nawet w niektóbardziej cenną. łej konstrukcji obecnej ideologii, na której opiera rych przypadkach zdarzeń losowych, jednakże Co zaś tyczy się Żydów to rzeczywiście byli się współczesna polityka władców Rosji. wobec określonej konsekwentnie logiki wypadmiędzy nimi wybitni specjaliści, nie tylko lekaPodobnie ma się sprawa ze sprawami, które ków trudno w to ostatnie uwierzyć. rze, a ponadto w Sowietach Żydzi cieszyli się dotychczas nie zostały uznane definitywnie, jako Andrzej Owsiński szczególną pozycją, nie wolno było używać na- zbrodnie, ale zwy „Żyd”, uznawano, bowiem że brzmi niezbyt wszystkie okosympatycznie, zastąpiono ją nazwą „Jewrej”, co liczności, a także po polsku brzmiało rzeczywiście, jako prze- analogie w stosunśmiewka. ku do innych tego Mieli też nieproporcjonalnie duży udział w sta- typu zdarzeń, nowiskach kierowniczych, a szczególnie w wskazują na ich NKWD. W stosunku do Polskistanowili zasadni- zbrodniczy chacze jądro kadry przygotowanej do objęcia wła- rakter, chodzi dzy na wypadek zagarnięcia Polski przez bolsze- oczywiście o kawików, jeżeli zatem całe przedsięwzięcie z mor- tastrofę smo- Niech Zmartwychwstały Pan Jezus dem katyńskim sprzeciwiało się interesom so- leńską, a w dal- napełni serca miłością i pokojem. wieckim, to dotyczy to szczególnie osób pocho- szej przeszłości i Niech przemieni każdy smutek w radość, dzenia żydowskiego. gibraltarską, a każdy płacz i zmartwienie w szczęście i nadzieję. Wesołych Świąt życzy Mirosław Miara Dlaczego więc zostali rozstrzelani? niewykluczone, Żądaj w Komisji Zakładowej i wJedyne salonach prasowych-przewodniczący Czytaj „TygodnikSekretariatu Solidarność”! Przemysłu Chemicznego logiczne wytłumaczenie można dostrzec w adre- że również w Minr 4 (287) kwiecień 2014 NSZZ Solidarność sacie tej zbrodni, czyli Hitlerze. Miał to być dla rosławcu. Kwiecień – Katyń, Smoleńsk i co dalej? Z W numerze: W obronie umów o pracę Inspektorzy pracy powinni być wyposażeni w narzędzia umożliwiające nakazanie pracodawcy zastąpienie umowy cywilnoprawnej umową o pracę, gdy odpowiada ona wymaganym warunkom – tak uznała w stanowisku z 2 kwietnia 2014 r. Pomorska Wojewódzka Rada Zatrudnienia. fot. Paweł Glanert W nioskodawcą podjęcia działań w kierunku wzmocnienia uprawnień kontrolnych Państwowej Inspekcji Pracy w zakresie ustalania istnienia stosunku pracy był Zbigniew Kowalczyk, członek Prezydium ZRG NSZZ „Solidarność”. – Cieszę się, że takie stanowisko zostało podjęte. Wniosek został złożony w grudniu ubiegłego roku. Zależało nam, aby rada zatrudnienia zajęła się tym problemem oraz zatrudnianiem obcokrajowców – relacjonuje Kowalczyk. – Prowadziliśmy konstruktywną dyskusję na temat umów śmieciowych w grudniu i lutym. Uznano to za ważny temat. Swoje opinie przedstawili Państwowa Inspekcja Pracy oraz pracodawcy. Stwierdzono, że umowy cywilnoprawne są często nadużywane i należałoby się przeciwstawiać temu procesowi. I choć niektórzy pracodawcy byli innego zdania, stanowisko przyjęto większością głosów. Zbigniew Kowalczyk podkreśla, że „to nie koniec pracy”. Nadal podczas obrad rady zatrudnienia będą poruszane tematy dotyczące sytuacji na rynku pracy. Dodajmy, że „Solidarność” przedstawiła w Sejmie kilka projektów ustaw ograniczających zjawisko umów śmieciowych. Projekt, zawierający ten sam postulat, złożył w Sejmie także poseł PiS Janusz Śniadek. Niestety, zapis traktujący o nadaniu 2 nowych uprawnień inspektorom PIP posłowie PO wyrzucili do kosza. Do drugiego czytania projekt przeszedł bez tego zapisu. (oz) Jacek Rybicki – To bardzo ważne stanowisko. Pokazuje ono, że coraz więcej środowisk zgadza się z od lat głoszonym przez „Solidarność” poglądem, że obecna sytuacja na rynku pracy jest patologiczna. Potwierdziły to ostatnio: Europejski Trybunał Sprawiedliwości, kwestionując zasadność 14-dniowego okresu wypowiedzenia dla umów o pracę na czas określony dłuższy niż sześć miesięcy, także raport OECD, sugerując, że powszechne zatrudnienie na umowy śmieciowe szkodzi rozwojowi społeczno-gospodarczemu Polski oraz Komisja Europejska, przyjmując skargę „Solidarności” na działania polskiego rządu w tym obszarze. Nawet „Gazeta Wyborcza” zauważyła ten problem, mimo iż jeszcze niedawno jej dziennikarze sugerowali, że zatrudnienia atypowe są wyjściem z zacofanego kręgu związków zawodowych i kodeksu pracy. Stanowisko Pomorskiej Wojewódzkiej Rady Zatrudnienia w Gdańsku w sprawie konieczności podjęcia działań mających na celu wzmocnienie uprawnień kontrolnych Państwowej Inspekcji Pracy w zakresie ustalania istnienia stosunku pracy Pomorska Wojewódzka Rada Zatrudnienia w Gdańsku, będąca organem opiniodawczo-doradczym marszałka województwa w sprawach dotyczących polityki rynku pracy, dostrzega, iż w obliczu coraz szerzej obserwowanego na rynku pracy zjawiska zastępowania umów o pracę umowami cywilnoprawnymi zachodzi konieczność rozszerzenia uprawnień Państwowej Inspekcji Pracy w zakresie egzekwowania przepisów prawa pracy dotyczących zawierania umów o pracę. W świetle obowiązujących przepisów nie jest dopuszczalne zastępowanie umów o pracę umową cywilnoprawną, jeśli zachowane są przesłanki warunkujące istnienie stosunku pracy. Państwowa Inspekcja Pracy, będąca organem powołanym do nadzoru i kontroli przestrzegania prawa pracy, w szczególności przepisów i zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, nie dysponuje w tym zakresie efektywnymi środkami prawnymi. Jedynym sposobem wyegzekwowania tych przepisów jest wytoczenie powództwa o ustalenie istnienia stosunku pracy – zgodnie z art. 631 Ustawy z dnia 17 listopada 1964 r. Kodeks postępowania cywilnego (tj. Dz. U. 2014 r. poz.101). Pomorska Wojewódzka Rada Zatrudnienia w Gdańsku wyraża opinię, iż należy wyposażyć inspektorów pracy w narzędzia polegające na możliwości nakazania zastąpienia umowy cywilnoprawnej umową o pracę w przypadku, gdy wykonywana praca odpowiada warunkom określonym w art.22 § 1 Ustawy z dnia 26 czerwca 1974 r. Kodeks pracy (tj. Dz. U. 1998 r. nr 21 poz. 94 z późn. zm.). http://www.solidarnosc.gda.pl www.solidarnosc.org.pl Strona internetowa Zwiazku w nowej odsłonie! Zachęcamy do odwiedzin! SPCH zatrudnia prawnika, z którego pomocy mogą korzystać Organizacje Związkowe zrzeszone w Sekcjach Krajowych. Dariusz Sobolewski e-mail: [email protected] tel. 609-808-747; 697 00 18 18 Blog SPCH NSZZ „Solidarność” http://spchsolidarnosc.blog.pl/ Znajdziecie tam bieżące informacje oraz aktualne i poprzednie numery miesięcznika „SPCH Solidarność” Czytaj „Tygodnik Solidarność” - niezależny tygodnik każdego polskiego pracownika! nr 4 (287) kwiecień 2014 Nie będzie już Stawka za godzinę pracy Polaka gorszych etatów jedną z najniższych w Europie Pracodawca będzie musiał uzasadnić ewentualne zwolnienie pracownika zatrudnionego na czas określony. A także skonsultować je ze związkami zawodowymi - informuje "Dziennik Gazeta Prawna". Jest to reakcja na skargę NSZZ „Solidarność” skierowaną do Komisji Europejskiej. Z wiązek domagał się ograniczenia nad-uży wania umów terminowych, których Polska jest niechlubnym liderem. Trybunału Sprawiedliwości UE wydał 13 marca 2014 r. orzeczenie, z którego wynika, że dwutygodniowy okres wypowiedzenia, jaki przysługuje zatrudnionym na czas określony w Polsce, dyskryminuje ich względem pracujących na stałe. Tak więc osoby pracujące na czas określony otrzymają uprawnienia, które dotychczas przysługiwały tylko osobom zatrudnionym na stałe. To zlikwiduje podział na pracowników, których etat jest bardziej stabilny i tych, których można zwolnić niemal w każdej chwili. Firma musi więc teraz uzasadnić wypowiedzenie ich umowy przed terminem oraz skonsultować je ze związkami zawodowymi. Prawie 3,4 mln osób pracujące na podstawie takich umów zyska większą stabilność zatrudnienia. Konkretne propozycje zmian w Kodeksie pracy mają być podane w najbliższym czasie. – Tak głęboka zmiana przepisów poprawiająca pozycje osób zatrudnionych na podstawie umów terminowych nie jest przejawem dobrej woli rządu. Zaproponowane rozwiązania są reakcją na skargę NSZZ „Solidarność” do Komisji Europejskiej na sposób implementacji dyrektywy Rady 99/70/ WE dotyczącej zatrudnienia terminowego – uważa dr Magdalena Barbara Rycak, prodziekan WPIA Uczelni Łazarskiego. hd http://www.solidarnosc.org.pl Oblany test europosłów Tylko 7 spośród 51 polskich europarlamentarzystów odpowiedziało na apel Solidarności o odrzucenie tzw. drugiego pakietu klimatycznoenergetycznego. en apel był testem dla europosłów. Niestety prawie wszyscy ten test oblali. Drugi pakiet klimatyczno-energetyczny to kluczowa, jedna z najważniejszych spraw rozgrywających się w Brukseli. Wejście w życie tych zapisów to utrata konkurencyjności polskiej gospodarki, likwidacja setek tysięcy miejsc pracy, znacznie wyższe rachunki za energię dla polskich rodzin oraz ucieczka przemysłu do krajów, gdzie religia klimatyczna nie obowiązuje. Ludzie, którzy tego nie rozumieją, nie nadają się do zasiadania w Parlamencie Europejskim - mówi Dominik Kolorz, przewodniczący ZR Śląsko-Dąbrowskiego. Spośród siedmiorga eurodeputowanych, którzy odpowiedzieli na apel, czworo wyraziło poparcie dla inicjatywy związku. Byli to Konrad Szymański z PiS, Arkadiusz Bratkowski z PSL, Danuta T Wraz ze wzrostem wynagrodzeń rosną koszty pracy. W Polsce, jak wynika z danych Eurostatu, ten problem pracodawców raczej nie dotyka. O d 2008 r. praktycznie nie odnotowa-no zwięk szenia kosztów pracy rozumianych jako wydatki, które ponosi pracodawca na zatrudnienie pracownika - łącznie z pensją i innymi świadczeniami. W ciągu pięciu lat łączny wzrost kosztów wyniósł raptem 0,1 proc. Tymczasem w Bułgarii odnotowano zmianę na poziomie 44 proc., a w Belgii czy Luksemburgu - o ponad 15 proc. Godzinowe koszty pracy w Unii Europejskiej wahają się od 3,71 euro w Bułgarii do 40,1 euro w Szwecji. W Polsce kształtują się one na poziomie 7,6 euro za godzinę.Oznacza to, że w ciągu czterech lat, wzrosły tylko o 40 eurocentów. Najistotniejszym składnikiem kosztów pracy jest wynagrodzenie, jednak do tego należy doliczyć również pozapłacowe czynniki np. przygotowanie stanowiska pracy, zapewnienie bezpieczeństwa, itp. Pozapłacowe koszty w UE wynoszą przeciętnie 23,7 proc. wszystkich kosztów pracy (w Pol- sce 16,7 proc.). Najniższe są na Malcie, gdzie stanowią tylko 8 proc., a najwyższe we Francji 32 proc. Szczegóły znajdziecie w tabelach *) - wszystkie dane dotyczą godzinowych kosztów pracy w gospodarce narodowej, nie licząc rolnictwa i administracji publicznej. W pierwszej z nich - koszt godziny pracy w krajach, które nie przyjęły jeszcze euro (wartości wyrażone są w lokalnych walutach). Druga tabela przedstawia godzinowy koszt pracy we wszystkich krajach unijnych wyrażony w europejskiej walucie - jej ostatnia rubryka przedstawia procentowy wzrost lub spadek kosztów wynagrodzenia pomiędzy 2008 a 2013 rokiem. Trzecia tabela przedstawia godzinowy koszt pracy w krajach, które nie przyjęły jeszcze europejskiej waluty z rozróżnieniem na branże. W ostatniej tabeli znajduje się porównanie wszystkich europejskich krajów wyrażone w euro i z rozróżnieniem na branże. *)http://www.pulshr.pl/wynagrodzenia/stawka-za-godzine-pracy-polaka-jedna-z-najnizszych-w-europie,18670.html Odchodzimy od pracy w nadgodzinach W 2013 roku w Polsce przeciętna liczba przepracowanych godzin tygodniowo wyniosła ok. 40 godzin. W Unii Europejskiej ten czas był krótszy o ok. 3 godziny. opracowania Sedlak& Sedlak, przy-gotowa newgo na podstawie danych z Eurostatu, wynika, że w ostatnich latach można zauważyć spadek popularności pracy w nadgodzinach. Coraz mniej pracowników jest skłonnych do pracy w nadgodzinach, a co za tym idzie ta forma pracy staje się coraz mniej popularną praktyką w miejscach pracy. Redukcję nadgodzin widać we wszystkich grupach pracowników, niezależnie od płci, wykonywanego zawodu, charakteru pracy czy statusu zatrudnienia. Praca w ramach ustawowych godzin wymaga od pracownika lepszej umiejętności zarządzania czasem, co wpływa na jego motywację i efektywność. Zaobserwowane zjawisko niesie za sobą wiele korzyści zarówno dla zatrudnionych jak i pracodawców. Do najważniejszych z nich należą: lepsza organizacja czasu pracy, zwiększona efektywność, motywacja oraz zachowanie równowagi między życiem prywatnym i zawodowym. Warto zaznaczyć, że niekiedy nadgodziny są konieczne, jako środek nadzwyczajny w nagłych przypadkach, ale powinny być stosowane incydentalnie i na krótką metę - podkreśla Maria Jodłowska z Sedlak&Sedlak. hd http://www.solidarnosc.org.pl Jazłowiecka z PO oraz prof. Adam Gierek z SLD. Ostatni z wymienionych jest jedynym eurodeputowanym z województwa śląskiego, który pozytywnie zareagował na apel. Jak podkreśla Dominik Kolorz to właśnie ten region jest szczególnie narażony na negatywne skutki unijnej polityki klimatycznej. – Postawa eurodeputowanych ze Śląska i Zagłębia, jest szczególnie przykra. Tym bardziej, że większość z nich przed kamerami wielokrotnie zapewniała, jak bardzo leży im na sercu przyszłość przemysłu w naszym regionie. Widocznie w Brukseli zmieniła im się perspektywa. Być może niektórzy z nich są już tam za długo i wyborcy powinni pomóc im na nowo złapać kontakt z rzeczywistością – zaznacza Dominik Kolorz. W piśmie do europarlamentarzystów Dominik Kolorz i Kazimierz Grajcarek zaznaczyli, że NSZZ Solidarność będzie uważnie śledzić ich działania w sprawie drugiego pakietu klimatyczno-energetycznego oraz przedstawi obywatelom wyniki tych działań. – Solidarność przygotowuje ogólnopolską kampanię informacyjną przed wyborami do PE. Jej bohaterami będą politycy, którzy jako posłowie lub ministrowie przyczynili się do pogorszenia sytuacji polskich pracowników, a teraz chcą zamienić Warszawę na Brukselę. Na Śląsku i w Zagłębiu akcja będzie miała też regionalny wymiar. Ta regionalna część będzie poświęcona właśnie politykom, którzy zawiedli nas w sprawie unijnej polityki klimatycznej - podkreśla szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności. http://www.solidarnosc.org.pl Z Żądaj w Komisji Zakładowej i w salonach prasowych- Czytaj „Tygodnik Solidarność”! nr 4 (287) kwiecień 2014 3 żeby się wszystkim żyło lepiej - powiedział Zbigniew Tomasik, jeden z członków NSZZ ”Solidarność”. W trakcie protestów doszło do starć Europejska Konfederacja Związków Zawodowych rozpoczęła z policją, która użyła armatek wodkampanię zatytułowaną „Nowa droga dla Europy”. Częścią kampanii jest demonstracja w Brukseli. Hasło demonstracji to: in- nych i gazu łzawiącego, by ochronić siedzibę Komisji Europejskiej. Demonwestycje, miejsca pracy wysokiej jakości i równość. stranci rzucali w kierunku policjantów Celem kampanii jest zwrócenie działań Unii Europejskiej w innym kierunku, skie- fragmentami płyt chodnikowych i burowanie jej na nową drogę, w oparciu o plan inwestowania w zrównoważony wzrost i telkami. Nie ma informacji o liczbie wysokiej jakości miejsca pracy. Dodatkowo EKZZ przygotowała również swój ma- rannych. W stolicy Belgii manifestowali mięnifest na wybory do Parlamentu Europejskiego, w którym wzywa kandydatów do wspierania społecznego wymiaru Unii Europejskiej oraz odrzucenia wszelkich prób dzy innymi działacze związkowi z Niemiec, Francji, Holandii, Polski i Litwy. kontynuacji polityki zmniejszającej płace i pogarszającej warunki pracy. Żądali "więcej socjalnej Europy". Nieśli transparenty z napisami: "Polityka zaciskania pasa równa się bieda", "Europa dla pracowników, nie dla trojki". Tak zwana trojka to przedstawiciele KoOrganizatorzy twierdzą, że w manifemisji Europejskiej, Międzynarodowego stacji wzięło udział około 50 tysięcy Funduszu Walutowego oraz Europejskieesteśmy tu po to, żeby powiedzieć: nie związkowców z całej Europy, w tym go Banku Centralnego, którzy nadzorują chcemy Europy liberalnej, chcemy Eu- grupa około 400 Polaków. Koniec zaropy socjalnej – rozpoczął swoje wystą- ciskania pasa! To główne hasło mani- realizację reform w krajach objętych propienie Tadeusz Majchrowicz, wiceprze- festacji związkowców. SPCH reprezen- gramami pomocowymi, m.in. w Grecji. Protestujący domagali się, by politycy zawodniczący „Solidarności” podczas ma- towali Jola Mazurek z Polfy Lublin proponowali nową drogę dla Europy i ponifestacji Europejskiej Konfederacji (Baxter) i Marek Byczkowski z Frerzucili politykę oszczędności, która zakłaZwiązków Zawodowych, która odbyła się senius-Kabi z Kutna. da cięcia wydat4 kwietnia w Brukseli. Do stolicy Unii ków publicznych, Europejskiej zjechało kilkadziesiąt tysięcy co - ich zdaniem związkowców z całej Europy. - przyczynia się Dzisiaj cały ruch związkowy jest tutaj do wzrostu bezw Brukseli, w stolicy związków zawodorobocia, zwłaszwych – mówił dalej Majchrowicz. Nie cza wśród ludzi chcemy więcej cięć socjalnych. Nie chcemłodych. my aby kryzysem tłumaczono nieudol- Działania na ność rządzących. Jesteśmy tu też po to, rzecz tworzenia aby wykrzyczeć, że chcemy dialogu sponowych miejsc łecznegoc W Polsce on nie istnieje - dodał. pracy powinny Majchrowicz przypomniał, że za kilka tybyć dla UE absogodni będziemy głosowali na posłów do lutnym prioryteParlamentu Europejskiego i trzeba popietem, bo bezroborać tych, którzy chcą Europy socjalnej. cie to obecnie jeWcześniej do manifestujących przemaden z podstawowiała szefowa EKZZ Bernadette Ségol i wych problemów liderzy poszczególnych central związkowe wszystkich wych. Polskę reprezentowały OPZZ, krajach członkowskich twierdzi wiceszef omagamy się zaprzestania cięć w Forum ZZ oraz blisko 100-osobowa gruKomisji Krajowej NSZZ "Solidarność" środkach przeznaczanych na inwestypa z NSZZ „Solidarności”. Jerzy Wielgus. cje, bo one przecież tworzą nowe miejsca Manifestacja zgromadziła blisko 50 tys. W manifeście Europejskiej Konfederademonstrantów i miała na celu zwrócenie pracy. Potrzebne są nakłady na innowauwagi przed wyborami do Europarlamen- cyjność, by pracodawcy nie konkurowali cji Związków Zawodowych podkreślono, tu, że należy wybierać tych kandydatów, ze sobą wyłącznie kosztami pracy - pod- że obecne działania KE i Rady UE osłaktórzy przeciwstawią się obecnej polityce kreślił wiceszef Komisji Krajowej NSZZ biają tradycyjny europejski "model socjalUnii Europejskiej, polegającej na cięciach "Solidarność" Jerzy Wielgus, który uczest- ny" zrównoważonego rozwoju gospodarczego i zagrażają mu. i oszczędnościach, szczególnie w zakre- niczył w manifestacji. Związkowcy żądają też gwarancji, że Demonstracja w Brukseli była częścią sie inwestycji w rozwój gospodarki. To wolność gospodarcza nie będzie mieć kampanii "Nowa droga do Europy”. Niezdaniem związkowców niszczy rynek prapierwszeństwa przed prawami społecznyprzypadkowo odbyła się niecałe dwa miecy i zwiększa bezrobocie, głównie wśród ludzi młodych. Coraz większym proble- siące przed wyborami do Parlamentu Eu- mi, bardziej sprawiedliwej polityki podatkowej, w tym bardziej stanowczych dziamem są też umowy śmieciowe i rozwar- ropejskiego. Związkowcy wzywają kandydatów do łań przeciwko nadużyciom podatkowym. stwienie społeczne. Podczas demonstracji doszło również do odrzucenia wszelkich prób dalszej polityki Domagają się także większej przejrzystostarć z policją, w której przede wszystkim cięć. - Każdy rozumie, że jest kryzys, ale ści w ramach instytucji europejskich. IAR/PAP/asop; wzięło udział kilkudziesięciu młodych bez- nie można kryzysu odbijać kosztem najźródło: www.polskieradio.pl uboższej części społeczeństwa. Chcemy, robotnych dokerów. Nowa droga dla Europy Za socjalną Europą J Starcia w Brukseli. Związkowcy kontra policja D 4 Czytaj „Tygodnik Solidarność” - niezależny tygodnik każdego polskiego pracownika! nr 4 (287) kwiecień 2014 D o Regionu Mazowsze na ul.Wolską dotarliśmy ok, godz.16. Panował już tam ruch i widać było przygotowania do podróży. Z różnych okolic naszego kraju dołączali uczestnicy wyjazdu. Czekaliśmy na autokar, który rozpoczoł trasę w Kielcach. Popijaliśmy kawę, prowadząc rozmowy, zawierajac nowe znajomości. I wreszcie telefoniczna informacja: nasz autokar wjechał do Warszawy. Oczekiwanie i wielka radość: mamy środek transportu i w drogę. Podróż rozpoczęlismy po 17. Początki, tak jak zwykle bywa, są trudne. Integracja grupy, wyznaczenie i akceptacja przewodnika grupy oraz całkowite podporządkowanie to sztuka i wyzwanie. Ale czego nie robi i nie potrafi takie srodowisko jak nasze. Wielkie brawa dla grupy! Osobą odpowiedzialną za całość naszej podróży był znakomity kol. Andrzej Matla, wraz ze swymi kolegami Zbyszkiem i Piotrem (może nie pomyliłam imion?), którzy czuwali nad porządkiem i odliczaniem uczestników po każdym postoju. A nie jest to łatwe zadanie. Noc była chłodna i długa, jechaliśmy na zachód, jedni podsypiali inni prowadzili długie rozmowy. Ja z moim kolega z branży Markiem Byczkowskim z Kutna mieliśmy również sporo tematów do omówienia. Do granic Belgii dotarliśmy rano, bez szaleństw włączeni w uliczny korek docieraliśmy do Brukseli, dochodziła godz. 9.00 rano. Każdy z uczestników przystroił się jak należy w nasze wspólne barwy związkowe, Jola Mazurek Brukselskie wrażenia Witajcie, pragnę na gorąco podzielić się własnymi spostrzeżeniami, które pozostaną we mnie na długii czas po manifestacji w Brukseli z 4 kwietnia 2014 r.Podróż rozpoczełam z Lublina około południa 3 kwietnia i już na samym początku spotkała mnie miła niespodzianka, a mianowicie w pociągu jadącym do Warszawy spotkałam swoich związkowych kolegów: Krzysztofa Choina i Andrzej Opoka. Cel ten sam - Bruksela. jak również regionalne i branżowe. Dominowało logo „SOLIDARNOŚĆ” na pięknie powiewających flagach. Byliśmu jednością, każdy z nas trzymał w dłoniach swoją tożsamość. To było piękne i nie istotne z jakiego miasta przybyliśmy, MY stanowiliśmy tę naszą część społeczną, którą reprezentujemy NSZZ „Solidarność”! Ruszyliśmy w pochodzie, idąc spokojnie po ulicach opustoszałego miasta, tam nie bylo przechodniów, nic, cisza zewnętrzna. Dzielnica biurowców, szklanych domów, śladów czlowieka i życia brak. Usłyszałam sygnały karetek, policji, straż... chwila trwogi; co się dzieje? Na ulicy wśród uczestników nastąpił chaos. Już nie był to równy przemarsz uczestników lecz totalny bałagan, część osób przemieściło się na drugą stronę ulicy, robiąc zdjęcia i wspomagali okrzykami „pomarańczową” grupę, która była w konflikcie z policją. Nie znam początku i finału tych zajść, mam tylko odczucia i ocenę tzw. punktową z danego miejsca i danej chwili. Wąskim gardłem utworzonym do przejścia ulicą szliśmy do przodu. Tylko niewielkie krople wody z armatek policyjnych spadały na nas. A w bocznych ulicach słychać było rozruchy i syreny. Nie wiedziałam co zdarzy się za chwilę, przejdziemy czy też pozostaniemy w miejscu zamieszek? Powoli przeciskaliśmy się do przodu. Zaczęło dusić w gardle i piekło w oczy, brakowało mi przestrzeni i czułam utratę bezpieczeństwa, zwyczajnie się bałam. Lękałam się o siebie i innych, nie wiedząc co nastąpi poźniej. Ale odwrotu nie było, byliśmy w tłumie ludzi z różnych części Europy i wiedzieliśmy, że musimy wspierać się razem. Udało nam się bezpiecznie pokonać ten odcinek drogi, ale podobnych atrakcji na trasie było kilka. To najmniej przyjemne wspomnienia tego dnia. Największą radość sprawiło mi osobiście spotkanie dwojga osób: ona Joanna urodzona w Gdańsku od siedmiu lat pracująca w Belgi, członek związku Chrześcijanskiego, on urodzony w Belgi członek związku Socjalistów, na manifestacje przyjechali razem. Może wydać się to niczym szczególnym, ale łzy tej dziewczyny i radość z ujrzenia „Solidarności” dla niej jak i wielu innych osób, którzy rozpoznają nas w tłumie, to wielkie wzruszenie i duma. Związkowcy z „Solidarności” ZA Puławy Drodzy Związkowcy NSZZ „Solidarność”, Koleżanki i Koledzy, nie jesteśmy maluccy! Świat o nas wie i niech to dodaje Wam sił w waszej codziennej pracy związkowej. A trudy i zmęczenie wyjazdu rekompensuje z nadwyżką sympatia innych uczestnikow manifestacji. Niezwykle gorąca była chęć pozyskania najmniejszej pamiątki od nas. Rozdaliśmy czapki, znaczki, chusty i flagi ku radości własnej i innych. To nasza wielka duma i zaszczyt, że mogliśmy być reprez enta ntami naszych organiz acji związkowych. Jolanta Mazurek Żądaj w Komisji Zakładowej i w salonach prasowych- Czytaj „Tygodnik Solidarność”! nr 4 (287) kwiecień 2014 5 Porozumienie w sprawie Tevy UOKiK bada Jest porozumienie związkowców i zarządu Tevy w sprawie Rafinerię Jedlicze zwolnień. Pracownicy, którzy w ciągu dwóch lat zostaną zwolnieni z Tevy, porozumieli się z władzami firmy w sprawie warunków. Ostatnie zwolnienia mają mieć miejsce wdrugiej połowie 2015 roku. Potem większość produkcji zostanie przeniesiona do krakowskiego oddziału Tevy. rzypomnijmy, że Teva, jeden z poten- wychowujących dzieci oraz pracowników tatów produkujących leki, który ma wychowujących dzieci niepełnosprawne. swoje firmy na całym świecie, od jakie- Osobom tym będzie przysługiwała tzw. goś czasu likwiduje część podległych jej odprawa rodzicielska. Jej wysokość bęfilii. Zlikwidowany zostanie też zakład w dzie uzależniona od okresu zatrudnienia. Kutnie, a część jego produkcji zostanie Do tego przewidziany jest szeroki proprzeniesiona do zakładu działającego w gram wsparcia w poszukiwaniu i zdobyKrakowie. Pracę straci około dwustu pra- ciu nowej pracy, uwzględniający m.in. cowników, a nieliczni będą mogli liczyć na stworzenie centrum aktywizacji zawodozatrudnienie w stolicy Małopolski. wej i szkolenia w zakresie poszukiwania Gdy kilka tygodni temu poinformowano nowego zatrudnienia. Pracownicy mogą o zamiarze likwidacji firmy w Kutnie, od również starać się o sfinansowanie przez razu rozpoczęły się rozmowy pomiędzy pracodawcę kursów zawodowych do związkowcami oraz władzami firmy, w kwoty 3 tys. zł. które zaangażowali się także włodarze - Obecnie koncentrujemy się na wdrożemiasta. niu wspólnie przygotowanych postanowień Są już efekty tych rozmów. Jak infor- - dodaje Dorota Szopińska-Wójcik, prezes muje Joanna Kalicka-Molin, kierownik do zarządu Teva Operations Poland. Cały spraw komunikacji Teva w Warszawie, czas trwają także starania władz miasta o zarząd Teva Operations Poland i związki zmianę decyzji w sprawie przeniesienia zawodowe, działające w firmie, zawarły produkcji firmy do Krakowa. W weekend porozumienie dotyczące świadczeń dla Zbigniew Burzyński, prezydent Kutna, miał pracowników objętych zmianami związa- rozmawiać w tej sprawie z Januszem Pienymi z działalnością fabryki w Kutnie. - chocińskim, ministrem gospodarki. Jak Ostateczne warunki zakończenia współ- mówi Joanna Brylska z biura prasowego pracy zostały już wypracowane - informuje w miejskim magistracie, są m.in. pomysły, Kalicka-Molin. by firma przeniosła produkcję do kutnowWysokość pakietów finansowych dla skiej podstrefy Łódzkiej Specjalnej Strefy osób odchodzących z firmy, w zależności Ekonomicznej. Mogłaby w ten sposób m.in. od liczby przepracowanych lat, bę- zmniejszyć koszty produkcji. dzie stanowiła równowartość od siedmioPrzypomnijmy, że pracownicy Tevy miesięcznego do ponadpółtorarocznego mają być zwalniani w kilku turach i będą uśrednionego wynagrodzenia. to zwolnienia grupowe. Ostatnie zwolPorozumienie przewiduje także dodatko- nienia planowane są na drugą połowę we odprawy dla pracowników samotnie 2015 roku. Polska Dziennik Łódzki P Wiceprezes Grupy Azoty: co stałoby się, gdyby zabrakło gazu z Rosji? Grupa Azoty to największy odbiorca gazu w kraju. Łącznie cztery główne zakłady Grupy zużywają rocznie ponad 2,3 mld m3 gazu. Oznacza to, że co siódmy metr 3 surowca wykorzystywany w Polsce trafia do instalacji potentata. O tym, co stałoby się w Grupie w przypadku zmniejszenia dostaw lub ich całkowitego wstrzymania, mówi portalowi wnp.pl Witold Szczypiński, wiceprezes Grupy Azoty. Rozpoczęcie przez Rosję okupacji Krymu spowodowało wzrost napięcia. Pojawiły się obawy, czy sytuacja ta nie będzie skutkować problemami w dostępności gazu. Rosja dostarcza bowiem do Unii Europejskiej aż trzecią zużywaną w kra- 6 jach Wspólnoty część surowca. Aż 60 proc. idzie do UE gazociągami poprzez terytorium Ukrainy. Nic więc dziwnego, że w przypadku wstrzymania dostaw byłoby to odczuwalne w całej Europie. Jedynym rozwiązaniem, które może zapobiec takiej sytuacji jest posiadanie alternatywnych dostawców. W przypadku naszego kraju obecnie połowę gazu możemy kupić pomijając Rosję. Dlaczego tylko tyle? Problem bowiem w przesłaniu surowca na terytorium Polski. O ile kupić gaz nie jest problemem, to dostarczenie go już może być poważnym wyzwaniem. Na razie dopóki nie zostanie uruchomiony terminal gazowy w Świnoujściu (ma to nastąpić do końca tego roku) Polska jest bezpieczna „w połowie”. Tyle naszego zapotrzebowania na surowiec mogą zagwarantować dostawy interkonektorami z Niemcami i Czechami oraz krajowe wydobycie surowca. Dariusz Malinowski - wnp.pl Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) poinformował, że prowadzi postępowanie sprawdzające, mające na celu wyjaśnienie czy mogło dojść do zawarcia niedozwolonego porozumienia pomiędzy Rafinerią Nafty Jedlicze oraz jej trzynastoma kontrahentami. ostępowanie przeciwko Rafinerii Nafty Jedlicze, wchodzącej w skład grupy kapitałowej PKN Orlen i jej trzynastu partnerom handlowym, dotyczy skupu olejów odpadowych. Spółka zajmuje się m.in. odzyskiem i regeneracją tych olejów. Z informacji posiadanych przez UOKiK wynika, że mogła ona zobowiązywać przedsiębiorców skupujących dla niej oleje do niekonkurowania między sobą. W szczególności dotyczyć to mogło m.in. ustalania cen skupu oraz podziału terytorialnego rynku. Zdaniem urzędu rafineria mogła również monitorować i koordynować przestrzeganie tego zakazu. Ponadto przedsiębiorcy mogli zwracać się do rafinerii o dyscyplinowanie podmiotów nie stosujących się do tych ustaleń, a także przekazywać informacje o cenach stosowanych przez swoich konkurentów. - Samo przekazywanie informacji o cenach nie jest zabronione – zastrzega UOKiK. Jak się dowiedzieliśmy, w tym przypadku chodzi o możliwość zastosowania mechanizmu polegającego na tym, że przedsiębiorcy informowali rafinerię o cenach konkurentów, w następstwie czego rafineria stosowała środki dyscyplinujące. Biuro prasowe PKN Orlen potwierdziło nam, że Rafineria Nafty Jedlicze jest stroną prowadzonego przez UOKiK postępowania. – Rafineria w pełni współpracuje z UOKiK i będzie dokładać wszelkich starań w celu wyjaśnienia okoliczności sprawy – zapewniono nas w PKN Orlen. Za udział w porozumieniu ograniczającym konkurencję grozi kara finansowa w maksymalnej wysokości do 10 proc. przychodu osiągniętego w roku poprzedzającym wydanie decyzji. Zgodnie z przepisami postępowanie nie powinno trwać dłużej niż pięć miesięcy, choć w sprawach szczególnie skomplikowanych wydanie decyzji może zostać przesunięte w czasie. Zakład w Jedliczu jest producentem m.in. rozpuszczalników, olejów bazowych, ciężkich olejów opałowych oraz benzyn i naft specjalnego przeznaczenia, wykorzystywanych w przemyśle chemicznym, motoryzacyjnym, gumowym oraz w górnictwie i drogownictwie. wnp.pl P Czytaj „Tygodnik Solidarność” - niezależny tygodnik każdego polskiego pracownika! nr 4 (287) kwiecień 2014 Z daniem autorów raportu „2014 Global Chemical Industry Mergers and Acquisitions Outlook”, przygotowanego przez firmę doradczą Deloitte, w tym roku aktywnośćw fuzjach, w branży chemicznej powinna wzrosnąć. W orbicie zainteresowania inwestorów będzie branża agrochemiczna i wysoko wyspecjalizowane firmy. Raport Deloitte wskazuje, że aż 60 proc. wszystkich fuzji i przejęć w ubiegłym roku dotyczyło przedsiębiorstw zajmujących się przetwórstwem surowców chemicznych. Wzrost aktywności M&A na świecie w 2014 roku będzie kontynuowany dzięki temu, że spółki będą się koncentrować na kluczowych rynkach docelowych w branży chemicznej w obrębie sektorów, takich jak: rolnicze środki chemiczne, ekologiczne środki chemiczne - tzw. „zielona chemia”, zdrowie i zdrowe żywienie. - Wzrost zaludnienia, starzejące się społeczeństwo oraz powiększająca się na całym świecie klasa średnia sprawiają, że zagadnienie bezpieczeństwa żywności dotyka także branży chemicznej, która musi zmodyfikować chociażby rynek środków ochrony roślin. Wiele firm przestawi się na bioprodukcję i to one będą cieszyć się zainteresowaniem inwestorów” – mówi Wojciech Hann, partner w dziale doradztwa finansowego, szef Środkowoeuropejskiego Zespołu Energii i Zasobów Naturalnych, Deloitte. Ten trend był już widoczny w ostatnich kilkunastu miesiącach. Jeden z największych europejskich koncernów chemicznych BASF przejął firmę Becker Underwood, lidera na rynku biologicznej ochrony roślin. Z kolei koncern DuPont przeznaczył 10 mld dolarów na badania, które pomogą do 2020 roku stworzyć 4 tys. nowych produktów wytworzonych zgodnie z zasadami zrównoważonego rolnictwa. Wiele firm wydaje ogromne środki pieniężne na projekty badawcze, umożliwiające produkcję, która pozwoli chronić środowisko naturalne. - Odnośnie polskich graczy, jeszcze w 2013 r. Zakłady Chemiczne Police należące do Grupy Azoty dokonały przejęcia producenta fosforytów w Senegalu. Nie można wykluczyć dalszych etapów ekspansji międzynarodowej, być może we współpracy z partnerami. Kluczowy dla producentów nawozów jest i pozostanie stabilny dostęp do tanich dostaw gazu ziemnego i innych surowców, oraz do taniej energii, który może decydować o przewadze kosztowej nad konkurencją, lub jej braku - wyjaśnia Hann. Wpływ na mniejszą liczbę transakcji M&A w sektorze chemicznym w 2013 roku miały Europa i Ameryka Północna, gdzie ich liczba wyraźnie spadła w porównaniu do 2012 roku (odpowiednio o 34 i 54 transakcje). Większy ruch zanotowała natomiast Azja, głównie za sprawą dynamicznie rozwijającego się rynku chińskiego. - Chińscy inwestorzy szukają interesujących transakcji dających szansę wzrostu zarówno na rynku krajowym, jak i zagranicą. W orbicie ich zainteresowań są szczególnie firmy z wyspecjalizowanym portfolio produktów. Z drugiej strony globalni gracze liczą, że będą w stanie sko- Europejska chemia skazana na marginalizację W 2013 roku na rynku fuzji i przejęć w globalnym przemyśle chemicznym doszło do 537 transakcji, których wartość wyniosła 31,8 mld dolarów, o 10 mld dolarów mniej niż rok wcześniej. Procesy konsolidacji spodziewane są na rynku europejskim, któremu coraz trudniej walczyć z presją konkurencyjną ze strony Azji i niskimi kosztami produkcji w USA. rzystać z nowych możliwości rynkowych w Chinach, rozwijając tam nowe linie produkcyjne – dodaje Hann. W nieco gorszej sytuacji znajduje się za to europejski przemysł chemiczny. Aktywność na rynku M&A europejskich przedsiębiorców z tego sektora wynika głównie z chęci poprawy swojej pozycji w konkurencji z azjatyckimi i północnoamerykańskimi firmami. Te ostatnie, opierając swoją produkcję na tańszym gazie łupkowym, osiągają lepszą pozycję wzrostową. - Dużą rolę na europejskim rynku M&A będą nadal odgrywały fundusze private equity, które inwestują w branżę chemiczną. Wśród nich są SK Capital, Black Diamond Capital Management LLC, Cinven Group czy Charterhouse. W tym roku perspektywy aktywności M&A na rynku chemicznym w UE są mniej więcej takie same jak w roku poprzednim. Według dostępnych danych sytuacja gospodarcza się poprawia, ale jest jeszcze zbyt krucha, by mówić o jakimś trwałym trendzie” – wyjaśnia Mark Jung, partner w dziale doradztwa finansowego, Deloitte. Dla UE walka o przemysł chemiczny ma niewątpliwie duże znaczenie. Według danych Komisji Europejskiej w 2012 roku branża ta zapewniała pracę ponad 3,1 mln osób, które były zatrudnione w 83 tys. przedsiębiorstw. Wartość sprzedaży w unijnym sektorze chemicznym wyniosła 539 mld euro, co stanowiło ok. jedną piątą globalnej wartości sprzedaży chemikaliów. Także w Polsce przemysł chemiczny jest jednym z bardziej istotnych, dając pracę 250 tys. ludzi. Już dziś jego udział w ogólnej produkcji przemysłowej w Polsce wynosi ponad 10 proc., a prognozy mówią, że w najbliższych latach wskaźnik ten będzie się powiększał. Podobnie jak na całym świecie procesy konsolidacji są widoczne również w Polsce. Największy gracz na tym rynku Grupa Azoty w ub. roku przejęła Kopalnie i Zakłady Chemiczne Siarki „Siarkopol”. Spółka wraz Grupą Lotos zainwestuje też w budowę kompleksu petrochemicznego, którego wartość szacowana jest na 12 mld zł. - W tym roku globalny przemysł chemiczny jest przygotowany na większą aktywność na rynku fuzji i przejęć. Należy spodziewać się dalszej konsolidacji, szczególnie na rynkach rozdrobnionych oraz inwestycji w firmy, które dają szansę dużego i stabilnego wzrostu. Poza tym ożywienia na rynku M&A można spodziewać się w Ameryce Północnej, gdzie spółki chemiczne będą w dalszym ciągu przeprowadzać transakcje mające na celu strukturalną reorganizację portfeli – podsumowuje Mark Jung. wnp.pl Europejski sektor chemiczny może zniknąć w ciągu dekady P rzyszłość europejskiego sektora chemicznego jest poważnie zagrożona w efekcie rosnących kosztów wytwarzania i większej konkurencji ze strony rynków azjatyckich i północnoamerykańskich – uważa Jim Ratcliffe, właściciel koncernu chemicznego Ineos. W liście do przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso, Ratcliffe stwierdza, że istnieje poważne ryzyko upadku europejskiego sektora chemicznego w ciągu najbliższej dekady. Zdaniem szefa koncernu Ineos, unijny sektor chemiczny mocno traci na konkurencyjności względem Bliskiego Wschodu czy USA, z powodu rosnących w efekcie zaostrzania polityki klimatycznej cen energii, idących z tym w parze wzrostów cen surowców oraz z powodu niekonkurencyjnego rynku pracy. UE brnie w ślepą uliczkę - napisał Ratcliffe. Według niego sytuacja w Europie pogorszy się jeszcze wraz z rosnącą produkcją na rynku amerykańskim, gdzie w efekcie rewolucji łupkowej znacząco spadły koszty energii i sektor chemiczny przeżywa drugą młodość. Według szefa Ineos do 2020 roku tamtejsze spółki zainwestują ponad 40 mld funtów. Stwierdził on jednocześnie, że problemy sektora chemicznego mogą dotknąć nawet 6 mln osób związanych z tą branżą – milion bezpośrednio w niej zatrudnionych, a dalsze 5 mln w spółkach powiązanych z sektorem. Jim Ratcliffe zwrócił uwagę, że połowa spośród 60 zakładów należących do koncernu znajduje się w Europie, a ich zyski spadły o połowę w ciągu ostatnich trzech lat; jednocześnie zyski Ineos w USA potroiły się. W samej Wielkiej Brytanii od 2009 roku zamknięto ponad 20 zakładów chemicznych, a w ich miejsce nie powstał ani jeden nowy. Ratcliffe zastrzegł przy tym, że spółka nie planuje w tej chwili zamykania europejskich zakładów. Nie liczy też na bezpośrednią reakcję Komisji Europejskiej na swój list. Wyraził jednak nadzieję, że unijni politycy wezmą pod uwagę konsekwencje swoich decyzji. „Po ich podjęciu może bowiem być za późno na odwrót i produkcja przeniesie się w inne rejony świata. W tej chwili nie wygląda to najlepiej dla europejskiego sektora wytwórczego i branży chemicznej w szczególności” – dodał. PAP Żądaj w Komisji Zakładowej i w salonach prasowych- Czytaj „Tygodnik Solidarność”! nr 4 (287) kwiecień 2014 7 Polska chemia chce dbać o bezpieczeństwo pracy Spółki Grupy Azoty wraz z innymi polskimi firmami chemicznymi podpisały deklarację dotyczącą poprawy bezpieczeństwa pracy, ochrony przeciwpożarowej i ochrony środowiska w przemyśle chemicznym. P odpisanie porozumienia odbyło się w obecności Iwony Hickiewicz – Głównego Inspektora Pracy, gen. brygadiera Wiesława Leśniakiewicza – komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej oraz Andrzeja Jagusiewicza – Głównego Inspektora Ochrony Środowiska. Pilotażowy projekt ten jest prowadzony jest przy ścisłej współpracy z tymi instytucjami. Zgodnie z zapisami deklaracji: „celem zawieranego porozumienia jest wypracowanie modelu współpracy w obszarze bezpieczeństwa procesowego dla zmniejszenia zagrożeń mogących skutkować poważnymi awariami przemysłowymi. Sygnatariusze zobowiązują się do wymiany doświadczeń z obszaru bezpieczeństwa procesowego i pracy oraz prowadzenia działań prewencyjnych „Zero wypadków i awarii”. Na bazie tego porozumienia ocenione zostaną możliwości wprowadzenia w życie nowego modelu kompleksowych kontroli w zakresie szeroko rozumianego bezpieczeństwa eksploatacji majątku produkcyjnego. Obecnie testowany jest nowy sposób przeprowadzenia kontroli na bazie tzw. list kontrolnych (zawierających pytania ze wszystkich kontrolowanych obszarów) przygotowanych wspólnie przez firmy chemiczne uczestniczące w projekcie we współpracy z GIP, GIOŚ i KG PSP. Dla sprawdzenia możliwości odbywania takich kompleksowych kontroli jednocześnie przez WIOŚ, PIP i PSP, ustalono listę kontrolną dla stokażu amoniaku przygotowaną przez ww. instytucje państwowe i zakłady chemiczne oraz przeprowadzono na ich podstawie kontrole m.in. we włocławskim Anwilu, Grupie Azoty S.A. i Grupie Azoty Zakładach Azotowych Puławy. Wnioski z tych kontroli omawiane są na spotkaniach grup roboczych i będą podstawą opracowania modelu docelowego tych kontroli. Podpisana deklaracja ma charakter otwarty stwarzając tym samym możliwość ciągłej wymiany doświadczeń z zakresu bezpieczeństwa pracy, procesowego i ochrony środowiska z firmami spoza Grupy Kapitałowej. Systemowe, kompleksowe prowadzenie kontroli powinno ulepszyć istniejące systemy bezpieczeństwa. wnp.pl O bezpieczeństwie w Anwilu W e włocławskim Anwilu odbyło się III Spotkanie Grupy Roboczej ds. Bezpieczeństwa w Przemyśle Chemicznym. Spotkanie stanowiło podsumowanie wspólnych działań kontrolnych Państwowej Inspekcji Pracy, Państwowej Straży Pożarnej i Państwowej Inspekcji Ochrony Środowiska. W trakcie spotkania omówiono prze-bieg i wyniki kontroli przeprowadzonych w części instalacji nawozowych Anwilu. Wypracowane rozwiązania będą pod- stawą do sprawdzenia poziomu bezpieczeństwa dla pozostałych instalacji chemicznych. - Jestem przekonany, że włożona przez branżę praca przyczyni się do podniesienia na jeszcze wyższy poziom bezpieczeństwa naszych instalacji i wprowadzi nowe, jednolite dla branży standardy kontroli. Jest dla nas powodem szczególnej satysfakcji, że Anwil odgrywał wiodącą rolę w całym procesie. Chcę podkreślić również dobrą współpracę z innymi firmami chemicznymi tworzącymi Grupę Roboczą ds. Bezpieczeństwa w Przemyśle Chemicznym”– skomentował spotkanie Arkadiusz Banaszek członek zarządu Anwilu. Uczestnikami spotkania byli przedstawiciele Departamentu Nadzoru i Kontroli Głównego Inspektoratu Pracy, Biura Rozpoznawania Zagrożeń Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej, Wydziału Przeciwdziałania Poważnym Awariom Departamentu Inspekcji i Orzecznictwa Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska . Branżę reprezentowali przedstawiciele firm z Grupy Azoty – zakładów w Puławach, Tarnowie, Kędzierzynie i Policach oraz Anwilu z Grupy Orlen. Ze względu na swoją charakterystykę, zakłady chemiczne są szczególnie narażone na niebezpieczne zdarzenia związane z procesami technologicznymi. Dodatkowo skala zagrożeń jest ogromna, bo w przypadku np. awarii niebezpieczeństwo może dotykać także tereny poza zakładem. wnp.pl Mediacje w Anwilu We włocławskim Anwilu odbyły się pierwsze negocjacje z udziałem mediatora między działającymi tam związkami zawodowymi a zarządem spółki w sprawie wzrostu wynagrodzeń dla pracowników w 2014 r. Strony uzgodniły termin kolejnego spotkania na 11 kwietnia. ak poinformowali PAP rzecznik prasowy Anwilu Krzysztof Wojdyło i szef Wspólnej Reprezentacji Związkowej (WRZ) Dariusz Maciejewski, w trakcie negocjacji strony ustaliły, że do czasu zakończenia mediacji nie będą przekazywały do publicznej wiadomości szczegółów rozmów. W skład Wspólnej Reprezentacji Związkowej, powołanej w ramach sporu zbiorowego, dotyczącego podwyżek płac wchodzą m.in.: NSZZ Solidarność, Międzyzakładowy Związek Zawodowy Inżynierów i Techników, oraz Międzyzakładowy Związek Zawodowy Pracowników Systemu Zmianowego Anwilu. W protokole rozbieżności, który spisano 10 marca, gdy prowadzone wcześniej ne- J gocjacje nie przyniosły porozumienia, związki wniosły o 200 zł podwyżki płacy zasadniczej dla każdego pracownika oraz o dodatkowe 100 zł uznaniowo w oparciu o ocenę pracowniczą za 2013 r., a także o 3,6 tys. zł w formie doładowania do kart podarunkowych dla pracowników i wypłatę nagrody z okazji Dnia Chemika w wysokości 9,1 proc. Osobowego Funduszu Płac za 2013 r. Z kolei zarząd zapisał w protokole rozbieżności zamrożenie wynagrodzenia zasadniczego, wypłatę nagrody z okazji Dnia Chemika w wysokości 6 proc. Osobowego Funduszu Płac za 2013 i 1900 zł na doładowanie kart podarunkowych. Przed podpisaniem protokołu zarząd proponował zwiększenia płacy zasadniczej każdego pracownika zatrudnionego średnio o 100 zł od 1 sierpnia oraz wypłatę nagrody z okazji Dnia Chemika w wysokości 8,5 proc. Osobowego Funduszu Płac za 2013 r. Jak informował wcześniej PAP rzecznik Anwilu, oczekiwana przez związki kwota na jednego zatrudnionego wyniosłaby w sumie ok. 13,8 tys. zł brutto w skali roku, „gdy założenia budżetowe spółki planowane adekwatnie do możliwości, kondycji finansowej i prognoz rynkowych, wyraźnie wskazują na nierealność żądań na takim poziomie”. Związkowcy argumentowali wówczas, że postulat dotyczący płacy zasadniczej - wobec braku wzrostu wynagrodzeń w 2013 r. - to w istocie podwyżka obejmująca dwa lata. Zwracał uwagę, że nagroda z okazji Dnia Chemika jest wypłacana w Anwilu jako swego rodzaju premia, gdy roczny plan prac jest wykonany. - My wykonaliśmy plan, a nawet go przekroczyliśmy. Ta nagroda co roku jest wypłacana w wysokości 8,5 proc. A w tym roku zarząd rozpoczął negocjacje od 3 proc. - mówił. W 2013 r. negocjacje między związkami a zarządemAnwilu zakończyły się porozumieniem, w którym - przy braku wzrostu płacy zasadniczej - ustalono: wypłatę nagrody z okazji Dnia Chemika w wysokości 8,5 proc. Osobowego Funduszu Płac oraz premii w wysokości 2,4 tys. zł brutto w czerwcu i w wysokości 600 zł brutto w grudniu. Według rzecznika Anwilu, spółka ta zatrudnia obecnie 1264 osoby, a średnie wynagrodzenie miesięczne za 2013 r. wraz z doładowaniem kart podarunkowych wyniosło tam 5781 zł brutto. Anwil, który należy do grupy kapitałowej PKN Orlen, jako jedyny podmiot w Polsce produkuje suspensyjny polichlorek winylu, wykorzystywany m.in. do produkcji granulatów, profili budowlanych, rur wodociągowych i kanalizacyjnych, a nawet drobnego sprzętu medycznego. Spółka jest też producentem nawozów azotowych - saletry amonowej i saletrzaku.PAP Czytaj „Tygodnik Solidarność” - niezależny tygodnik każdego polskiego pracownika! 8 nr 4 (287) kwiecień 2014 C zy sięgną po tę książkę ludzie młodzi, urodzeni po 1981 roku? Wątpię. Chyba że bardzo interesują się historią regionu albo zechcą z przyczyn sentymentalnych dowiedzieć się czegoś o dziejach firmy, która dawała pracę ich rodzicom i dziadkom. Za to chętnie powinni zajrzeć do „Pajęczyny” ci, którzy w Białostockich Zakładach Przemysłu Bawełnianego „Fasty” związani byli przez długie lata jako z największym pracodawcą na Białostocczyźnie. W okresie największej swej świetności „Fasty” zatrudniały siedem tysięcy ludzi – w większości były to kobiety zwane z sympatią „szpulkami”. Ta głównie żeńska załoga wywodziła się w ogromnej mierze z podbiałostockich wsi. Wydawałoby się, że gdzie jak gdzie, ale w takiej firmie będzie spokój; przecież „szpulki” pędzące po fajrancie do domu, żeby zająć się rodziną i gospodarstwem nie będą wdawać się w jakieś ryzykowne przedsięwzięcia opozycyjne. A jednak było inaczej, co załoga „Fast” udowadniała począwszy od lat 70. XX wieku. W lutym 1971 roku Wydział Wykończalni strajkował z powodów ekonomicznych. W czerwcu 1976 odbył się kilkugodzinny strajk w Tkalni Białej związany z podwyżkami, które wzburzyły całą Polskę. Wtedy to był prawdziwy akt odwagi: za udział w tej nieplanowanej „przerwie w pracy” zwolniono dyscyplinarnie 21 osób. Kiedy więc w sierpniu 1980 roku wybuchła „Solidarność” jej idee trafiły w „Fastach” na wyjątkowo podatny grunt. We wrześniu załoga strajkowała w intencji rejestracji związku – chociaż formalnie w zakładach jeszcze on nie istniał. Ale kiedy już „Solidarność” w „Fastach” powstała, to w jej szeregi wstąpiła większość załogi. A Służba Bezpieczeństwa otoczyła fabrykę szczególną – chociaż dyskretną – opieką. Pajęczyna pełna niespodzianek – Tytuł książki pochodzi od kryptonimu, jaki Służba Bezpieczeństwa nadała Sprawie Operacyjnego Rozpracowania dotyczącej „Fast” – opowiada autor opracowania Jerzy Jamiołowski, były pracownik „Fast”, aktywny działacz „Solidarności”, a później podziemia w okresie stanu wojennego. – SOR „Pajęczyna” założono we wrześniu 1982 roku. Ale fastowscy działacze, również ja, mieliśmy pozakładane teczki i nadane kryptonimy dużo wcześniej. Wszyscy zostaliśmy powiązani tą pajęczą siecią. Książka Jamiołkowskiego, która dosłownie kilka dni temu opuściła drukarnię, to rzetelny opis niemal dekady z historii zakładów „Fasty”. Jak pisze autor we wstępie: „Nie są to tylko osobiste wspomnienia, nie wierzę bowiem własnej pamięci po tylu latach. Za podstawę przyjąłem esbeckie teczki, głównie meldunki operacyjne, ale także inne dokumenty z tamtych czasów. Pod jednym względem mają nieocenioną wartość: zawierają chronologię zdarzeń. Aby jednak nie była to wyłącznie esbecka wizja dziejów, uzupełnieniem są komentarze i moje osobiste refleksje”. Chociaż wydaje się, że o „Solidarności” wiemy już jeżeli nie wszystko, to bardzo dużo, okazuje się, że nawet czytając o Szpulki w pajęczej sieci Wydawałoby się, że w takiej firmie będzie spokój; przecież „szpulki” pędzące po fajrancie do domu, żeby zająć się rodziną i gospodarstwem nie będą wdawać się w jakieś ryzykowne przedsięwzięcia opozycyjne. tak bliskich wszystkim białostoczanom „Fastach” możemy natrafić na zaskakujące informacje. Oto dowiadujemy się, że specyficzną cechą fastowskiej Komisji Zakładowej – podobnie jak komisji oddziałowych – był duży udział w niej członków Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Cezary Nowakowski był jedynym niezrzeszonym w PZPR w gronie przewodniczących Komisji Zakładowej w „Fastach”. A czy studenci z Niezależnego Zrzeszenia Studentów, strajkujący w grudniu 1981 na białostockich uczelniach pamiętają o pomocy, jaka płynęła do nich od robotników z „Fast”? „W strajku okupacyjnym pomogła fastowska „Solidarność”: udało się wyrwać z zakładowego ośrodka wypoczynkowego w Doktorcach koce i materace. Była tego cała ciężarówka: 88 materacy pneumatycznych i 90 z gąbki, a także sześć termosów trzydziestolitrowych, co skrupulatnie wyliczyła Helena Pilipiuk w potępieńczym artykule pt. „Kulisy strajkowego wigwamu”, opublikowanym na łamach Gazety Współczesnej w lutym 1982 roku” – pisze Jerzy Jamiołkowski. Co by było, gdyby Mało kto unika typowo ahistorycznej postawy, kiedy opowiada lub ocenia wydarzenia sprzed wielu lat. Chodzi mi o to, że zapominamy o stanie naszej wiedzy z tamtego okresu a zaczynamy się posługiwać całym aparatem poznawczym, który uzyskaliśmy dzięki nabytym doświadczeniom, ujawnionym dokumentom, poznanym relacjom. Stąd częste dywagacje o tym, czy można było uniknąć stanu wojennego, wytykanie ówczesnym działaczom „Solidarności” błędów, braku talentów dyplomatycznych itp. Pouczającym może być ten krótki fragment opracowania „Pajęczyna”: „mieliśmy świadomość (przynajmniej ja miałem), że władze szykują się do konfrontacji. Zakładaliśmy, że będą aresztowania. Były co prawda rozmowy na temat utworzenia „drugiego garnituru” działaczy, którzy mieliby zastąpić aresztowanych, jednak były to rozważania bardziej teo- fot. Piotr Nowak - Fotorzepa Książka dostępna jest w siedzibie Zarządu Regionu NSZZ Solidarność przy ulicy Suraskiej. retyczne niż praktyczne. Przynajmniej w „Fastach” nie spodziewaliśmy się, że konfrontacja będzie miała tak szeroki i represyjny charakter, a jej skutkiem będzie likwidacja „Solidarności”. Taki zamysł był prawdopodobnie zaskoczeniem nawet dla funkcjonariuszy SB szczebla wojewódzkiego. Zdaje się o tym świadczyć dokument zatytułowany „Plan przejęcia przez tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa kierownictwa w strukturach Zarządu Regionu Białystok NSZZ „Solidarność” po wprowadzeniu stanu wojennego”. Powstał 1 grudnia 1981 roku (...)”. Rzeczywistość zweryfikowała przypuszczenia obu stron konfliktu, który wisiał w powietrzu wiele tygodni, jednak nikt nie przypuszczał, jak bardzo poważne będą jego konsekwencje. Dokumenty wchodzące w skład SOR „Pajęczyna” dowodzą, że Służba Bezpieczeństwa z dużym wyprzedzeniem przygotowywała akcję zaprowadzania porządku w ramach stanu wojennego. Z września 1982 roku pochodzi na przykład taki: „Wnioski o izolowanie w warunkach poważnego zagrożenia bezpieczeństwa Państwa i porządku publicznego”. – Wszystkie osoby, łącznie ze mną, które znalazły się na tej liście, po wprowadzeniu stanu wojennego zostały internowane – mówi Jerzy Jamiołkowski. – Jest tylko jeden wyjątek, ale tu chodzi o tajnego współpracownika SB, który przeniknął do najbardziej ścisłego kierownictwa fastowskiej „Solidarności”. Później zresztą bardzo długo nie wiedział, jak się wytłumaczyć z faktu, że nie był internowany. TW„Adam”, bo o nim tu mowa, to jedyny tajny współpracownik, którego kryptonim Jamiołkowski w swojej książce rozszyfrował. We wstępie pisze: „(...) mimo że mam rozpoznanych z nazwiska tajnych współpracowników, to ich nie ujawniam. Lecz w jednym przypadku jestem zmuszony ujawnić nazwisko tajnego współpracownika. Bez tego to opracowanie byłoby kompletnie niezrozumiałe, bo jednym z głównych bohaterów fastowskiego podziemia stałby się agent SB o kryptonimie Adam”. Można dyskutować, czy autor nie jest zbyt łaskawy dla tych, którzy aktywnie, chociaż z ukrycia, oplatali fastowską „Solidarność” esbecką pajęczyną. Ale taki już jest Jerzy Jamiołkowski – zawsze gotowy znaleźć jakąś okoliczność łagodzącą dla grzesznika. Wiem, co piszę, bo znamy się od lat i nieraz prowadziliśmy burzliwe dyskusje również i na ten temat. Poczucie sprawiedliwości właściwe Jamiołkowskiemu kazało mu zamieścić swoisty dodatek, uzupełniający wiedzę zawartą w dokumentach Służby Bezpieczeństwa. – Na końcu opracowania wymieniam listę fastowiaków, których opozycyjność została przez SB „dostrzeżona” oraz tych przez SB pominiętych, a którym taki „certyfikat przyzwoitości według mnie się należy – wyjaśnia. Kurier Poranny Żądaj w Komisji Zakładowej i w salonach prasowych- Czytaj „Tygodnik Solidarność”! nr 4 (287) kwiecień 2014 9 Antyniedzielna polityka rządu Nic nie wskazuje na to, aby handel w niedzielę został w Polsce prawnie ograniczony. Rząd Donalda Tuska jest zdecydowanym przeciwnikiem takiej polityki. Sprzeciw wobec zmian tłumaczony jest tym, że takie rozwiązanie doprowadziłoby do utraty miejsc pracy przez co najmniej 11 tysięcy Polaków. Problem w tym, że argumentacja jaką posługuje się premier, nie znalazła potwierdzenia w przeszłości. 20 marca w Sejmie odbyła się debata nad dwoma projektami ustawy o zakazie handlu w niedzielę. Pierwszy jest inicjatywą obywatelską zgłoszoną w dniu 31 grudnia 2013 r. przez prawie 114 tysięcy Polaków. Przewiduje on nowelizację kodeksu pracy, która wprowadziłaby zakaz pracy w niedzielę. Formalnie projekt został zgłoszony przez Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Wolna Niedziela”. Bezpodstawne argumenty Krzysztof Stankiewicz, który z ramienia komitetu prezentował projekt w Sejmie, przekonywał m.in. że nowela pociągnie za sobą same korzyści. Jego zdaniem stworzona zostanie nowa jakość życia dla polskich rodzin, zwłaszcza dla rodzin pracowników zatrudnionych w handlu. Stankiewicz uzasadniał, że wymuszanie pracy w niedzielę w placówkach handlowych, zwłaszcza wobec kobiet, które stanowią gros zatrudnionych w tym sektorze, a jednocześnie pełnią kluczowe funkcje w życiu rodzinnym i wychowywaniu dzieci, przez znaczną część społeczeństwa jest oceniane negatywnie. Drugi projekt jest inicjatywą grupy posłów PiS, PO, PSL i SP. W jego uzasadnieniu inicjatorzy zapisali m.in. że: „nie znajduje uzasadnienia argument o istotnej roli społecznej pracy placówek handlowych w niedzielę” i „argument ten pozostaje w sprzeczności z analizą skutków wprowadzonego w 2007 r. zakazu pracy placówek handlowych w dni świąteczne”. Platforma mówi NIE Poseł Robert Telus (PiS) – jeden z inicjatorów projektu – podczas debaty sejmowej argumentował, że w polskiej i europejskiej kulturze niedziela przeznaczona jest na odpoczynek i życie rodzinne. W jego ocenie wolna niedziela jest głęboko związana z chrześcijańskimi tradycjami Europy. Według niego, zakaz handlu w niedzielę nie pociągnie za sobą jakichkolwiek utrudnień dla obywateli, jak również nie przyniesie żadnych negatywnych skutków ekonomicznych. Usiłując przekonać posłów, Telus wskazywał również na inny pozytywny aspekt takiego rozwiązania. Mianowicie to, że wprowadzenie zakazu handlu w niedzielę będzie miało zasadniczy wpływ na sposób spędzania tego dnia przez szerokie rzesze Polaków. Miejsce niedziel 10 nych zakupów zostanie bowiem zastąpione bardziej aktywnymi formami spędzania wolnego czasu. Argumenty te nie przekonały jednak posłów. Odrzucenia obu projektów chciała większość klubu PO. Nie poparli ich również posłowie Twojego Ruchu i PSL. Za dalszymi pracami opowiedzieli się jedynie posłowie PiS i Solidarnej Polski, także SLD. Ci ostatni jednak mieli bardzo wiele zastrzeżeń odnośnie do samych uregulowań prawnych dotyczących zakazu handlu w niedzielę. Decydujący głos premiera Wbrew pozorom, najważniejsze zdanie w całej dyskusji wokół handlu w niedzielę należało do premiera Donalda Tuska. Jego od początku sceptyczne stanowisko miało zasadniczy wpływ na postawę posłów PO w toczącej się od wielu miesięcy dyskusji na ten temat. Już w ubiegłym roku Donald Tusk starał się zmusić posłów PO do ostatecznego porzucenia wszelkich tego typu inicjatyw. W styczniu tego roku rząd negatywnie odniósł się do poselskiego projektu zmian w kodeksie pracy, które wprowadziłyby zakaz handlu w niedzielę. Można było zatem przypuszczać, że debata w Sejmie nad zgłoszonymi projektami niczego już nie zmieni. I tak rzeczywiście się stało. Jeszcze przed jej rozpoczęciem premier zakomunikował, że istniejące obecnie w Polsce unormowania prawne w tym zakresie są kompromisowe. Podkreślił, że w jego ocenie ingerowanie w istniejący w Polsce system handlu mogłoby oznaczać ograniczenie liczby miejsc pracy dla pracowników zatrudnionych w placówkach handlowych i przedsiębiorstwach z nimi współpracującymi (hurtowniach, firmach transportowych i dostawczych) oraz punktach usługowych funkcjonujących w centrach handlowych (pralniach, kawiarniach). Tusk wskazywał, że w wyniku zamknięcia sklepów w niedzielę zlikwidowanych musiałoby zostać około 11 tysięcy etatów. Jego zdaniem argument, że każdemu należy się w niedzielę wypoczynek „jest w tym sensie nacechowany hipokryzją, bo przecież setki tysięcy ludzi, tak czy inaczej, w niedzielę muszą pracować”. A, jak podkreślił, problem ten nie dotyczy tylko obsługi hipermarketów czy galerii handlowych, lecz również tysięcy ludzi pracujących w różnych służbach porząd kowych, pracowników stacji benzynowych czy elektrowni. W jego ocenie cały problem został źle postawiony, bo tak naprawdę kluczowym pytaniem w tej sprawie jest to, czy praca w niedzielę nie odbywa się kosztem prawa do wypoczynku w innych dniach, jakie powinno przysługiwać wszystkim pracującym w niedzielę. Reasumując swoje rozważania, lider PO jeszcze raz skonstatował, że obecnie w Polsce „nie potrzeba zakazu handlu w niedzielę, by chronić prawa pracowników”. Jak jest w Europie Dyskusja o zakazie handlu w niedzielę w naszym kraju nieuchronnie prowadzi do pytania: jak kwestia ta jest rozwiązana w innych krajach, a zwłaszcza w państwach członkowskich UE. Zacznijmy więc od naszych najbliższych sąsiadów – Niemiec. Otóż u naszego zachodniego sąsiada handel w niedzielę jest dozwolony w cztery niedziele i dni świąteczne w roku. Zależy to jeszcze od poszczególnych landów, albowiem od czasu reformy federalnej w 2006 r. kompetencje prawne dotyczące ustalania czasu otwarcia sklepów zostały przekazane poszczególnym krajom związkowym. Zakaz handlu, oprócz Niemiec, obowiązuje również we Francji, Włoszech, w Hiszpanii, Holandii, Austrii, Grecji, Belgii, Luksemburgu, a także na Cyprze, Malcie oraz w Słowenii. Zdarza się czasami, że w krajach zachodnich robione są dodatkowe wyjątki od tej reguły, umożliwiające handel w określone niedziele. Jednak zachodnie państwa starają się trzymać obowiązujących od lat regulacji. Zakaz handlu w niedzielę istnieje również w państwach Zachodniej Europy, które nie należą do UE. Tak jest m.in. w Szwajcarii i Norwegii. W Szwajcarii od końca 2007 r. władze kantonalne mogą zezwolić na handel tylko w cztery niedziele w roku. Generalnie handel w niedziele może się odbywać na większych dworcach, lotniskach i stacjach benzynowych. Z kolei w Norwegii w niedziele i święta mogą być otwarte tylko małe sklepiki sprzedające przedmioty codziennego użytku. W trzy ostatnie niedziele przed Bożym Narodzeniem wszystkie sklepy w Norwegii mogą pracować także w godzinach popołudniowych. Hiszpański zamach na wolne niedziele Ustawodawstwo regulujące niedzielny handel ma długą tradycję i jest głęboko zakorzenione w chrześcijańskiej kulturze Zachodu. Wystarczy jedynie wspomnieć, że norweska ustawa o zakazie niedzielnego handlu sięga roku 1735. Pomimo zakusów wielu zachodnich partii lewicowych i liberalnych, przepisy te nie uległy do tej pory zmianie. Swoistego wyłomu dokonali kilka lat temu Hiszpanie. Stało się to za czasów José Luisa Rodrígueza Zapatero, który w latach 2004–2011 sprawował funkcję premiera. Wywodzący się z rodziny o silnych tradycjach komunistycznych Czytaj „Tygodnik Solidarność” - niezależny tygodnik każdego polskiego pracownika! nr 4 (287) kwiecień 2014 nych lider hiszpańskich socjaldemokratów usiłował rugować wszelkie istniejące przejawy chrześcijaństwa z życia publicznego Hiszpanii. Zlikwidował m.in. nauczanie religii w szkołach publicznych. W końcu Zapatero postanowił zrównać niedzielę z innymi dniami tygodnia. Postanowił wykorzystać do tego kryzys gospodarczy, który w 2008 r. mocno dotknął Hiszpanię i zaowocował m.in. potężnym bezrobociem, zwłaszcza wśród ludzi młodych. Tylko w 2010 r. liczba bezrobotnych wzrosła o prawie milion osób i wynosiła ok. 4,3 mln. Właśnie wtedy Zapatero postanowił zmienić istniejące w Hiszpanii ustawodawstwo w zakresie pracy w niedzielę. Argumentował to tym, że zniesienie istniejących ograniczeń w zakresie niedzielnego handlu zapewni pracę co najmniej 30 tysiącom rodaków. Gdy w 2011 r. upadł rząd Zapatero okazało się, że dokonana zmiana w prawie nie przyniosła takiego skutku, o jakim mówił hiszpański premier. Można było zatem sądzić, że celem zmian w prawie w tym zakresie nie była walka z rosnącym hiszpańskim bezrobociem, a jedynie postawienie kolejnego kroku w laicyzacji Hiszpanii. Polityczne zagrożenia dnia wolnego Jest jasne, że Donald Tusk boi się przede wszystkim wzrostu bezrobocia przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi. Szkoda tylko, że posługuje się przy tym argumentami, które są nieprawdziwe. Ale czy on o tym nie wie? Mało prawdopodobne. Już kilka miesięcy temu Sekcja Krajowa Pracowników Handlu NSZZ „Solidarność” zwracała rządowi uwagę na fakt, że wprowadzenie zakazu handlu w niedzielę nie przekłada się na wzrost bezrobocia i odwrotnie – zniesienie zakazu nie skutkuje wzrostem miejsc pracy. Związkowcy powoływali się przy tym na przykład Hiszpanii. Donald Tusk doskonale wie, że niedzielny handel w Polsce z upływem lat oddala Polaków od praktyki religijnych i kościoła. Ten nie jest lubiany przez Tuska, który już nie raz podkreślał, że z jego strony spotkało go wiele przykrości. Na pewno niedzielny handel jest czynnikiem sprzyjającym coraz szybciej postępującej laicyzacji Polaków. Może być też wyborczym sprzymierzeńcem Tuska, który po siedmiu latach rządów, bardzo zresztą ubogich w sukcesy, będzie musiał toczyć coraz bardziej zaciętą walkę o polskiego wyborcę. Przywracanie niedzieli bez handlu nie będzie mu w tym sprzyjało. dr Leszek Pietrzak Artykuł polecony przez Autora Autor jest historykiem, przez wiele lat pracował w Urzędzie Ochrony Państwa, następnie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Był również członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI. Młodzi gotowi do buntu W ciągu dekady emerytury wzrosły o blisko połowę. Ponad 50 proc. rodzin straciło w tym czasie pomoc. Prawdziwymi pariasami naszej polityki społecznej są młodzi. N iedawno zakończyła się tegoroczna waloryzacja emerytur i rent. Podwyżki, o 1,6 proc., otrzymało blisko 9,5 mln osób. Tabloidowy przekaz wskazywał, że to niewiele. Faktycznie wskaźnik waloryzacji w porównaniu z ubiegłymi latami był dość niski, ale było to skutkiem rekordowo niskiej inflacji. Jeśli weźmiemy jednak pod uwagę inne grupy społeczne, okazuje się, że emeryci są w Polsce traktowani wyjątkowo dobrze. Prawdziwymi pariasami naszej polityki społecznej są młodzi. Jak bardzo są dyskryminowani, najlepiej widać, gdy się prześledzi, co się wydarzyło w ciągu ostatnich dziesięciu lat właśnie w sprawie emerytur i świadczeń dla rodzin z dziećmi. Dlaczego wzięliśmy pod uwagę tę datę? Bo od maja 2004 r. mamy nowy system wsparcia rodziców wychowujących potomstwo. Jak wyliczył na naszą prośbę ZUS, od 2004 r. emerytury, bez kwotowej waloryzacji z 2012 r., wzrosły o 39,23 proc. Jeśli natomiast uwzględni się tę nietypową podwyżkę, urosły one o ok. 43 proc. W tym czasie, jak podał nam GUS, inflacja wyniosła 27,3 proc., a pensje wzrosły o 60,3 proc. Emerytów jest też, mimo że nie mieliśmy do czynienia z dramatycznym okresem starzenia się ludności, coraz więcej. ZUS w I kwartale 2004 r. wypłacał świadczenia 3,92 mln osób. Obecnie ich liczba sięga 5 mln. Ciekawe jest też spojrzenie na to, co wydarzyło się w tym czasie, jeśli chodzi o siłę nabywczą ich świadczeń. Okazuje się, że nie tracą one w ogóle na wartości. W I kwartale 2004 r. średnia emerytura wynosiła 1275 zł i było to 58,5 proc. przeciętnego wynagrodzenia. W styczniu tego roku średnie świadczenie to 1993 zł, co stanowi 58,4 proc. średniej pensji. Co w tym czasie stało się w systemie wsparcia rodzin z dziećmi? Otóż kryterium dochodowe uprawniające do skorzystania z pomocy wzrosło zaledwie o 7 proc. Podwyżka została przeprowadzona jeden raz – w 2012 r. W efekcie z 5,4 mln dzieci korzystających ze świadczeń na starcie systemu w 2004 r., w 2012 roku (ostatnie dostępne dane) zostało ich zaledwie 2,5 mln. Ciekawe jest także spojrzenie, ile państwo przeznacza na tę pomoc. W 2004 roku była to kwota 8,1 mld zł. W 2012 r. – 8,3 mld zł. Wydatki na ten cel są więc praktycznie zamrożone. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że nasza zamożność wzrosła w tym czasie o połowę, okaże się, jak bardzo re- latywnie tracą rodziny. W 2004 r. transfery na ich rzecz stanowiły blisko 0,9 proc. PKB, w 2012 roku spadły do 0,5 proc. PKB. – Polskie państwo jest odwrócone do młodych plecami. To niejedyny tego przykład – komentuje te wyniki prof. Krystyna Iglicka, demograf, rektor Uczelni Łazarskiego. Tłumaczy, że taka polityka wypycha wiele osób na emigrację. Paweł Dobrowolski, ekonomista, ekspert Instytutu Sobieskiego, były szef Fundacji FOR, mówi wprost: starsi Polacy żyją na koszt młodszych. Tłumaczy, że ci ostatni są dyskryminowani na rynku pracy, a model transferów międzygeneracyjnych, wypracowany w epoce wysokiej dzietności, stał się w czasie niskiej dzietności niesprawiedliwy. – Powoduje, że pokolenia starsze obciążają młodzież i pokolenia nienarodzone nieproporcjonalnie dużą częścią kosztów starzenia się społeczeństwa – tłumaczy „Rz”Dobrowolski. Taka narracja coraz częściej trafia też do samych młodych. Sebastian Kaleta, prezes stowarzyszenia Młodzi dla Polski, mówi: – Dzisiejsze młode pokolenie z roku na rok odczuwa coraz mniejsze zainteresowanie jego losem ze strony państwa. Tłumaczy, że obecna, zabetonowana klasa polityczna nie zajmuje się problemami młodych. – Nie da się ukryć, że nasze pokolenie nie załapało się na pierwszą konsumpcję owoców transformacji. Boom edukacyjny spowodował, że wzrosły aspiracje młodych, które zostały brutalnie stłamszone przez szalejący kryzys – mówi Kaleta. – Frustracja młodych wzrasta, kiedy twórcy „Solidarności”, zajęci sobą, swoim pokoleniem i sami zbliżający się do emerytury, zapominają, że to młodzi muszą je im zapewnić, nie dopuszczają nas do głosu – dodaje. Czy z tego zrodzi się bunt młodych? Na razie wybierają raczej emigrację, ale jak przekonuje Kaleta, sprzeciw dojrzewa. – Chcemy lepszego państwa, chcemy lepszej przyszłości. Znaleźliśmy swoich bohaterów, utrwaliliśmy swoje wartości, organizujemy się. Jesteśmy gotowi – podsumowuje. Bartosz Marczuk - Rzeczpospolita Redakcja „SPCH Solidarność” wysyła miesięcznik w formie elektronicznej. Prosimy podawać adresy e-mail na skrzynki Sekretariatu lub Redakcji Żądaj w Komisji Zakładowej i w salonach prasowych- Czytaj „Tygodnik Solidarność”! nr 4 (287) kwiecień 2014 11 Media zniewalają człowieka Wracamy nieraz pamięcią do czasów, gdy jedynym zarzutem kierowanym pod adresem mediów była pretensja, że telewizja jest „złodziejem czasu”. Później dopiero, w kręgach opozycji niepodległościowej, wołano, że „telewizja kłamie”. Dziś lista zarzutów o negatywnym wpływie mediów na człowieka wciąż się wydłuża i coraz bardziej niepokoi. M edia wykazują wielkie możliwości w zakresie działań pozytywnych. Uczą, przybliżają dzieła kultury, budzą twórcze pasje, a w rękach ludzi wierzących stają się miejscem skutecznej ewangelizacji. Od pewnego czasu jednak obserwuje się, że coraz więcej mediów, również w Polsce, wykazuje szkodliwy wpływ na swoich odbiorców. Przy czym działania te coraz wyraźniej przybierają postać wyrafinowanej agresji, tym bardziej skutecznej, że jest starannie kamuflowana, a zwykły użytkownik mediów nawet się tego nie domyśla. Obszary zniewalania Wydawało się, że zwykłe manipulowanie jednostką i społeczeństwem jest już najdalej idącą krzywdą wyrządzaną człowiekowi. Wskazywała na to definicja, która stwierdza, że manipulacja jest celowym i skrytym działaniem, przez które narzuca się jednostce lub grupie ludzi fałszywy obraz pewnej rzeczywistości. Z czasem zaczęto bić na alarm, że manipulacja wtedy jest najgroźniejsza, gdy stała się zorganizowanym zakłamywaniem faktów i wydarzeń, systematycznie narzucanym naiwnemu obywatelowi. Stosuje się ją również wobec Kościoła oraz instytucji katolickich, takich jak Radio Maryja czy Telewizja Trwam. Nadal bezpośrednio nie dostrzega się tych działań w życiu publicznym, gdyż są konsekwentnie skrywanym obszarem zniewalania człowieka. Należy podkreślić, że zorganizowana manipulacja dlatego jest bardzo groźna, gdyż dysponuje potężnymi środkami: mitem, stereotypem, plotką i kamuflażem, które zdolne są zbudować funkcjonujący perfekcyjnie czarny PR. W literaturze amerykańskiej podkreśla się, że jest on niezwykle skutecznym narzędziem panowania nad ludźmi, w szczególności nad przeciwnikiem – ideologicznym i politycznym. Tymczasem, jak podkreślają specjaliści, jeszcze więcej spustoszenia w człowieku niż najlepiej zorganizowana mani- 12 pulacja wywołuje pranie mózgu, które prowadzi w jednostce do degradacji obrazu siebie, zahamowania rozwoju i zagubienia nadziei na przyszłość. Wywoływane celowo lęki pogłębiają poczucie winy oraz deficyt wiary w siebie. Jednostka wstydzi się swoich korzeni i swojego pochodzenia. Ucieka przed własną rodziną i przed wyniesioną z domu hierarchią wartości. Staje się niewolnikiem bezwzględnych dysponentów. Dowolnie sterować ujarzmionym człowiekiem Kolejny krok w zniewalaniu przez media stanowi proces uzależnienia się od nich. Dziś coraz głośniej mówi się o funkcjonowaniu „epoki uwodzenia”, która za pośrednictwem mediów podstępnie wciąga człowieka w sieci zniewolenia, w szczególności zaś w orbitę niewolniczej uległości wobec propagandy. Prowadzi to do jeszcze groźniejszej sytuacji, gdy ma miejsce „wychowanie do manipulacji”, będące pewnego rodzaju formą rewanżu za krzywdę. Polega ono na takim urabianiu psychiki człowieka, aby mógł bez oporów przyjąć nawet najmniej prawdopodobną pogłoskę propagandową. Szczególnie groźne jest zjawisko automanipulacji. Prowadzi za pośrednictwem odpowiednio dobranych technik do wywołania w jednostce „mentalności zmanipulowanej”, aby wszczepić w niej bakcyla konformizmu. Ten przeradza się w postać serwilizmu ułatwiającego bez skrupułów przyjmowanie każdej oferty kolaboracji. Ta postać zniewolenia przez media jest tak groźna, że Jan Paweł II wspomniał o niej w przemówieniu wygłoszonym w 1980 r. w siedzibie UNESCO w Paryżu. Papież stwierdził wtedy, że wieloraka manipulacja chce „przyzwyczaić człowieka, że jest on przedmiotem manipulacji (…), odebrać mu w końcu podmiotowość i ’nauczyć’ życia również jako swoistej manipulacji sobą”. O celowym wywieraniu wpływów pod- progowych na psychikę człowieka mówi się najmniej. Tymczasem działalność ta prowadzi wręcz do pogwałcenia świadomości przez przekazy do podświadomości. Osoba poddana presji takich działań staje się „zdalnie kierowanym” przedmiotem, którego można zniewolić do przyjęcia za swoje nawet bardzo groźne antywartości jak apostazja, satanizm czy zboczenia seksualne. Specjaliści postulują, żeby wielkie ośrodki emitujące wpływy podprogowe nazywać „mediami epoki schizofrenicznej”, gdyż skutki tych oddziaływań podobne są do stanu halucynacji, który w otoczce fascynującej iluzji narzuca jednostce za pośrednictwem muzyki i obrazu wzory zachowań radykalnych i agresywnych. Jednocześnie dysponenci mediów dowolnie sterują wolnością ujarzmionego w ten sposób człowieka. Kilka ważnych wniosków W zaistniałej sytuacji należy więcej mówić i pisać na temat zniewolenia człowieka przez media ze szczególnym podkreśleniem skutków tego zjawiska. Temat ten powinien się znaleźć w każdej formacji medialnej. Należy go uczynić przedmiotem badań ze strony psychologów społecznych i psychologów wychowania, a także pedagogów i socjologów. Głos na ten temat powinni zabierać również moraliści i etycy, a także wrażliwi i odważni publicyści. Problematyka zniewolenia człowieka w mediach powinna być znana szerokim kręgom dziennikarzy, a w szczególności dysponentom polskich mediów. Podczas konferencji „Oblicza wolności” w styczniu 2014 r. w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu zachęcano do organizowania specjalnych konferencji naukowych na temat zjawiska zniewalania człowieka przez media. Mogłyby się one stać głośnym wołaniem o pomoc dla ludzi ulegających takim wpływom. Należy oczekiwać, że nad tym palącym problemem społecznym pochylą się również publicyści i dziennikarze mediów katolickich oraz ludzie wrażliwi na sprawy społeczne i gotowi chronić innych przed grożącą krzywdą. Biorąc pod uwagę coraz skuteczniej działające obszary zniewolenia człowieka przez media, należy stwierdzić, że w Polsce mamy już do czynienia z wyjątkowo groźną patologią społeczną. Są w niej dysponenci, dla których takie pojęcia jak „dobro wspólne” czy „polska racja stanu” nic nie znaczą i są coraz liczniejsze ofiary ich poczynań: ludzie bezkrytyczni, służalczy, wypłukani z wysokich aspiracji, wyzbyci z własnego zdania, odarci z poczucia tożsamości. I właśnie takimi ludźmi najłatwiej się rządzi. Ks. bp Adam Lepa - Nasz Dziennik Czytaj „Tygodnik Solidarność” - niezależny tygodnik każdego polskiego pracownika! nr 4 (287) kwiecień 2014 J akże podobne były drogi do świętości tych dwóch wielkich papieży i jak wielkim zaufaniem darzyli Boga, którego nazywali swoim Ojcem. ,,Moje walizki są już dawno spakowane mówił Jan XX III, kiedy pytano go w czasie choroby, czy boi się śmierci. Papież Jan Paweł II mówił podobnie w czasie swoich ostatnich chwil ,,pozwólcie mi odejść do domu Ojca”. Obydwaj umierali w ciszy i spokoju, z wielką tęsknotą miłości do Boga, którego kochali całym swoim życiem, służyli mu, a kiedy się wypełniły dni, spieszyli do Niego, jak utrudzeni synowie i pielgrzymi którym brakuje sił, bo wracają z dalekiej podróży i oczekują dla wzmocnienia miłosnego uścisku Ojca. Szli do niego z tą powszednią miłością, której nie zaznali zbyt wiele, zwłaszcza za swojego dzieciństwa i swojej młodości. Bo życie tych dwóch wielkich ludzi naznaczone było jakimś przedziwnym wspólnym mianownikiem, którego fundamentem była wiara, miłość do Boga i bliźniego. Życia, które dla nich było także wielkim doświadczeniem cierpienia, biedy i głodu, które niosły dwie najstraszliwsze wojny w dziejach ludzkości, a także bólu i osamotnienia z powodu śmierci najbliższych osób, tęsknoty za miłością, której tak brakowało w czasach zniewolenia i pogardy, jaką przyniosły ludzkości dwie wojny światowe, które obydwaj przeżyli i zapamiętali na całe życie. Wojny, która zawsze niosła i niesie, grabież, gwałt, pożogę, biedę, śmierć i rozpacz. Widzieli obydwaj cierpienia i ból jakie wywołała I i II wojna światowa. Ich młodość była znaczona ideologią psychicznych dyktatorów, którym się marzyło zawładnąć światem. W Sarajewie zaczął się prolog I wojny światowej. W II wojnie prym wiódł Hitler i Stalin. Nikt tak więcej nie przyczynił się do zniszczenia życia jak te dwie bestie w ludzkiej postaci. W takim to „eleganckim” świecie przeżywali swoje ziemskie sprawy najwięksi w dziejach prostych spraw, tak nie prości papieże. Dla Jana XXIII była to I wojna światowa, gdzie jako sanitariusz usłyszał krzyki poszarpanych granatami i błagającymi o śmierć rannych żołnierzy; poniewierkę sierot i wojenną pożogę. Dla Jana Pawła II była to konspiracja, wywózki na przymusowe roboty do Niemiec, terror okupanta, uliczne łapanki i egzekucje. Ich młode życie niosło im zamiast kwiatów i bławatów trud , cierpienie i bardzo bolesne doświadczenia życiowe. Doświadczenia, które miały wpływ na ich stosunek do cierpienia, biedę i ludzką niedolę. Szczególnie byli uczuleni na sprawy dzieci. Wiedzieli bowiem przez swoje doświadczenie życiowe, że „Oby byli jedno” 27 kwietnia 2014 r. cały świat chrześcijański będzie obchodził wielką uroczystość kanonizacji jednych z dwóch największych papieży w historii Kościoła: Jana XX III i Jana Pawła II. Dwóch tytanów świętości zwykłych i niezwykłych ludzi, którzy wywarli niesamowity wpływ na losy Kościoła i świata. to one są latoroślą, która kiedyś wyda słodkie owoce. Dlatego też tak często widzieliśmy naszego papieża w objęciach dzieci z różnych krajów. Ich dłonie dotykały serca papieża i prosiły „nie opuszczaj nas, Ojcze”. Zapewne i Jan XXIII nie raz tulił do swojego serca te niewinne serduszka. Bo choć miał trudne dzieciństwo to żartował z niego. „Chodziłem boso do szkoły 7 kilosów, pod górkę szło się wolniutko, a z górki różnie bywało”. Tak śmiał się z swojego dzieciństwa Jan XXIII. Pewnie gdyby im dane było spotkać się w Zakopanem nasz papież powiedział by: Kochany Roncalii ,,świetna twa figura, ale byś nie nadążył za mną w polskich górach”. Umiłowanie Boga poprzez przyrodę było wyrazem powiedzenia ich obydwu „jak świat pięknie pachnie”. Oni widzieli świat oczyma Boga, bez przemocy, gwałtu i cierpienia. Kochali piękno przyrody, którą zawsze trakto- wali jako dzieło Boże, które należy kochać i chronić. Obydwaj urodzili się w górskich miejscowościach. Jan XXIII w północnych Włoszech w pobliżu Bergamo, a Jan Paweł II w Wadowicach. Obydwaj cierpieli błogosławiony niedostatek. Ojciec Jana XXIII miał do wykarmienia dziesięcioro dzieci, a był biednym dzierżawcą ziemi. Kiedyś po latach tak powie późniejszy papież: „Wyrosłem w atmosferze samowystarczalnej błogosławionej biedy, która ma bardzo małe wymagania”. Zapewne nie większe wymagania niosła bieda pookupacyjna Jana Pawła II. Ale o dziwo ta bieda i ten koślawy los doprowadził obydwu do kapłaństwa, biskupstwa i papiestwa a w ostateczności do wiecznego szczęścia. Bo do końca byli wierni Chrystusowemu przesłaniu z modlitwy arcykapłańskiej ,,Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim Imieniu, które mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno.”Alojzy Gwizdała Dwaj papieże Gdy kiedyś Bóg otworzył niebiosów ościeże Bo dni się wypełniły w wiekuistym planie Spotkali się onegdaj dwaj wielcy papieże By rozprawiać o ziemi na świętej polanie W rozmowie tej mieszała się z nadzieją trwoga A wargi ich spieczone i od słów gorące Drżały gdy ziemskie sprawy nieśli znów do Boga Tym razem na niebiańskiej ułożone łące Wiele tam było żalu i ludzkiej mitręgi Co nie szczędziła ludziom rzeczywistość szara Krwi którą przelały dwóch wojen obcęgi I pycha samowładna już nowego cara I widzieli jak ciągną wojska w jego imię Gdzie jedni się radują i jak drudzy płaczą Jak szykuje się wojna na tatarskim Krymie Jak gotuje dla wielu car drogę tułaczą Dosyć już krwi przelanej i na ciele blizny Bo tam jest wojna gdzie upada wiara I nie pragną krwi dzisiaj już żadne Ojczyzny Tylko pycha i buta moskiewskiego cara Ty wiesz, drogi Karolu, jak straszne są wojny Jak bieda, ból i rozpacz ludzkie serca gniecie Bo ja także poznałem ten czas niespokojny Widziałem krew żołnierzy w włoskim lazarecie Wiesz Angelo jak była mi Ojczyzna miłą Choć nieraz trzeba było iść przez ścieżki strome I ja także płakałem nad polską mogiłą A dzisiaj nie poznaję tego co znajome I ja Janie bywałem głodny oraz bosy Można powiedzieć przeżyłem to samo Me stopy dotykały także zimnej rosy Tylko już nieco dalej w rodzinnym Bergamo I rozprawiali długo i smutna ich mowa Choć Niebo połączyło ich drogi tułacze Wtem przerwali rozmowę - cisza dookoła Tylko w kącie niebiosów Bóg cichutko płacze... Żądaj w Komisji Zakładowej i w salonach prasowych- Czytaj „Tygodnik Solidarność”! nr 4 (287) kwiecień 2014 Alojzy Gwizdała. Tarnów, marzec 2014 r. 13 KRZYZÓWKA 1 2 3 4 5 2 6 7 8 9 3 12 A 14 15 10 9 16 13 14 8 18 17 11 A 12 19 20 4 21 22 23 24 25 26 15 27 10 28 29 30 5 31 32 11 18 33 34 7 35 36 6 13 1 31 37 21 38 39 40 41 42 43 48 44 40 45 46 47 49 20 24 17 50 51 28 25 56 52 53 54 55 22 57 19 58 59 30 23 60 61 27 62 63 29 35 64 65 66 67 68 33 69 16 70 34 72 32 1 36 71 38 73 37 2 3 4 5 6 26 7 8 39 9 10 11 12 13 26 27 28 29 30 14 15 32 33 Poziomo: 1. kopacze z Madrytu; 3. w płocie samotny; 7. szyby narciarza; 12. z wikliny; 13. spisał dzieje świata; 14. pierwszy polski fotoaparat; 16. bolesny skurcz; 18. B 19. ukochana żona niezbędne do prądy; Mahometa; 20. krąży wokół Neptuna; 21. szef Tour de Pologne; 23.Janek z Rudego; 25. czeska ciężarówka; 28. stary atrament; 29. noga łosia; 32. Józek w Hiszpanii; 33. prowadził walkę siedząc; 34. na tapczanie; 35. do opiekania; 36. „nasza” strefa w Palestynie; 37. do baku lub pieca; 38. męska samosia; 49. przed betonowaniem; 50. natarczywe pukanie; 51. malutka nutka przy normalnej; 54. nie lekarz; 57. strefa zakazana; 58. cienka kawa; 59. z ciuszkami; 60. Golgota Wschodu; 61. w Ameryce Południowej; 62. zarost pod nosem; 63. wolność inaczej; 67. importowana z Rosji kurtka ocieplana; 71. Bogini od wszystkiego; 72. zbuntowany agent CIA na Kubie; 73. twarz przesadzona w rysunku; 74. w bombonierce. Pionowo: 1. Lucjan z „Wesela”; 2. Miasto w Egipcie z tamą; 3. sportowiec od wsadów; 4. „czarna” zaraza; 5. kropla do uronienia; 6. Ir lub Il w Korei; 7. postać do wyczekiwania; 8. Ziemia lub zaprawa obrazu; 9. Imię św. Teresy od Krzyża; 10. Narzędzie do walki ze slońcem; 11. między kontymentem a Madagaskarem; 15. dbanie o czystość; 17. dryfowanie; 22. Imperium Michnika; 23. Miś Puchatek; 24. pozarna lub nocna; 26. przywódca Palestyny; 27. grupa organiczna przed zmianą; 29. kulinarny synonim zamieszania; 30. żólty u zielonego; 31. kozodój; 39. rzuca kijem; 40. angielska miara objętości; 41. wynagrodzenie żołnierzy; 42. znak Quasimodo; 43. wzywały na wojnę; 44. uszczypliwiec; 45. w parze z rozwagą; 46. lepszy niż as; 47. sidło; 48. miasto w iranie; 52. ostatnie dni karnawału; 53. to co zostawi fiskus; 55. pokojowy ocean; 56. góry w Azji; 59. dawniej film fotograficzny; 60. nie jeden w piecu; 64. słoik ze sprężyną; 65. narzędzie kary; 66. prezent; 68. górna część nogi; 69. Alicja; 70. kucharz na okręcie. 16 17 18 19 20 21 22 23 24 35 36 37 38 39 40 Ć Anka mówi, że u nas Hasło krzyżówki to myśl Jana Pawła II nie przenocujesz 25 31 34 Czytaj „Tygodnik Solidarność” - niezależny tygodnik każdego polskiego pracownika! 14 nr 4 (287) kwiecień 2014 Siemanko! Drożdzóweczkę poproszę! Z serem, czy kruszonką? Z Krymem !!! Żądaj w Komisji Zakładowej i w salonach prasowych- Czytaj „Tygodnik Solidarność”! nr 4 (287) kwiecień 2014 15 Co zrobić w przypadku odmowy uznania reklamacji? Reklamacja produktów w polskich realiach nie zawsze jest zadaniem łatwym. W praktyce duża część konsumentów spotyka się z problemem usuwania wad produktu przez sprzedawcę w obowiązującym okresie gwarancyjnym. Część z nich nie reklamuje wadliwego towaru, inni jednak chcą aby zakupiona rzecz została naprawiona. S przedawcy dosyć często odmawiają przyjęcia reklamacji powołując się na upływ czasu od momentu wykrycia wady czy fakt, iż uszkodzenie nastąpiło przez konsumenta. W takich sytuacjach warto wiedzieć jak dokładnie przedstawia się regulacja prawna w zakresie skutecznego reklamowania wadliwego produktu czy usługi. Zgodnie z regulacją art. 8 ustawy z dnia 27 lipca 2002 r. o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie Kodeksu cywilnego, jeżeli towar konsumpcyjny jest niezgodny z umową, kupujący może żądać doprowadzenia go do stanu zgodnego z umową przez nieodpłatną naprawę albo wymianę na nowy, chyba że naprawa albo wymiana są niemożliwe lub wymagają nadmiernych kosztów. Przy ocenie nadmierności kosztów uwzględnia się wartość towaru zgodnego z umową oraz rodzaj i stopień stwierdzonej niezgodności, a także bierze się pod uwagę niedogodności, na jakie naraziłby kupującego inny sposób zaspokojenia. Nieodpłatność naprawy i wymiany oznacza, że sprzedawca ma również obowiązek zwrotu kosztów poniesionych przez kupującego, w szczególności kosztów demontażu, dostarczenia, robocizny, materiałów oraz ponownego zamontowania i uruchomienia. Jeżeli sprzedawca, który otrzymał od kupującego żądanie reklamacyjne nie ustosunkował się do tego żądania w terminie 14 dni, uważa się, że uznał je za uzasadnione. Pamiętajmy także, że jeżeli kupujący nie może żądać naprawy ani wymiany albo jeżeli sprzedawca nie zdoła uczynić zadość takiemu żądaniu w odpowiednim czasie lub gdy naprawa albo wymiana narażałaby kupującego na znaczne niedogodności, ma on prawo domagać się stosownego obniżenia ceny albo odstąpić od umowy. Od umowy nie może odstąpić, gdy niezgodność towaru konsumpcyjnego z umową jest nieistotna. Przy określaniu odpowiedniego czasu naprawy lub wymiany uwzględnia się rodzaj towaru i cel jego nabycia. Z kolei w treści art. 9 omawianej ustawy możemy przeczytać, że kupujący traci uprawnienia przewidziane w art. 8, jeżeli przed upływem dwóch miesięcy od stwierdzenia niezgodności towaru konsumpcyj- nego z umową nie zawiadomi o tym sprzedawcy. Do zachowania terminu wystarczy wysłanie zawiadomienia przed jego upływem. Z cytowanego przepisu wynika, że obowiązek tzw. notyfikacji ciąży na kupującym. Obowiązek ten nie musi być zrealizowany w żadnej sformalizowanej postaci. Wzmianka o wysłaniu zawiadomienia przed upływem wyznaczonego terminu oznacza jedynie, że wyłączone zostaje w tym wypadku odpowiednie stosowanie art. 61 Kodeksu cywilnego. Wynikający z przepisu obowiązek zawiadomienia sprzedawcy przez kupującego nie wymaga osobistej realizacji, niemniej oświadczenie wiedzy musi pochodzić od kupującego. Powyższy przepis może sprawiać w praktyce niemałe problemy – sprzedawcy bowiem nie chcą uznawać reklamacji i odsyłają konsumentów bezpośrednio do producenta danej rzeczy. W ten sposób chcą uniknąć odpowiedzialności gwarancyjnej. W takiej sytuacji nie powinniśmy jednak zgadzać się ze stanowiskiem sprzedawcy – przynajmniej nie w sposób bezwzględny. Konsument ma bowiem prawo żądać, aby sprzedawca napisał oświadczenie, iż nie chce przyjąć reklamacji danego towaru – można to zrobić nawet na odwrocie zgłoszenia reklamacyjnego. Takie oświadczenie będzie pomocne w sytuacji, gdy kupujący zdecyduje się na skierowanie sprawy na drogę sądową – będzie to bowiem jedyne rozwiązanie, gdy producent towaru zechce uchylać się od odpowiedzialności w zakresie wymiany lub naprawy wadliwego produktu. Na zakończenie warto przytoczyć jeden z ważniejszych wyroków Sądu Najwyższego w omawianej materii - w razie niezrealizowania przez sprzedawcę żądania naprawienia towaru, kupujący może na podstawie art. 8 ust. 1 omawianej ustawy, wystąpić z żądaniem jego wymiany na nowy. Sprzedający, który nie udzielił w ustawowym terminie określonym w art. 8 ust. 3 odpowiedzi na żądanie naprawy albo wymiany towaru, nie może uchylać się od odpowiedzialności za niezgodność towaru z umową (por. wyrok SN z 5.07.2012 r. sygn. akt IV CSK 75/12). Rafał Rodzeń, aplikant radcowski Katyń 2010 Nie chciałem o was śpiewać, nie chciałem wam pisać wierszy. Lecz śmierć przerwała ten lot: w dzienniku lot numer sto pierwszy. I przyszła ta czarna wiadomość: "Lot orłów przerwany we mgle!" A dalej już tak nierealnie. To skrzydło...Jakby we śnie. Zamknięci w powietrznej łodzi, jak ptaki, w niebieskiej toni Lecieli do nieba dwoma rzędami, nasi biało-czerwoni. Frunęli nad tą ziemią, która krwawi jak rana w głowie, Bo w jej głębi, na wiecznej warcie, stoją polscy synowie. "Teraz , pół wieku później! Rano z okazji święta Polska przysyła wam chłopcy, Wspaniałe Polskie Orlęta!" I na pewno, tam w górze, gdzie wszystko co polskie - święte Spotkacie się na apelu z Nimi i naszym Prezydentem. Choć nie zginęła dziś Polska, bo Polska nigdy nie zginie... To skrawki serc i ducha poległy w rosyjskiej gęstwinie. I jak ten zepsuty zegar, czas nam przystanął skrycie, I jak husaria, skrzydłami świecą, na Krakowskim Przedmieściu znicze! Ojczyzna dziś po was płacze! Gra dla was Chopin walce! Mokre są moje oczy i myśli, zimne są wasze palce. I zapamiętają na wieki przyszłe - to wiem - pokolenia, Że w czarnych skrzynkach Katynia zamknęły sie polskie marzenia. I zapamięta na wieki - przyszłość dla sensu polskiego istnienia, Że w czarnych skrzynkach Katynia zniknęły dwa pokolenia. Andrzej Janeczko 12 kwietnia 2010 "SPCH Solidarność" - ogólnopolski informator związkowy Sekretariatu Przemysłu Chemicznego NSZZ "Solidarność" Redaguje zespół w składzie: Mirosław Miara - Przewodniczący, Roman Wawrzyniak (GNiG), Jerzy Wróbel (Chemia). Wydawca: Sekretariat Przemysłu Chemicznego NSZZ "Solidarność" 26-300 Opoczno, Plac Kościuszki 9/14, tel/fax: (044)7553912, e-mail: [email protected] Czytaj „Tygodnik Solidarność” - niezależny tygodnik każdego polskiego pracownika! Redakcja i kolportaż: Michał Orlicz 58-505 Jelenia Góra 7, skr. poczt. 426, tel. 508394879, e-mail: [email protected] nr 4 (287) kwiecień 2014