Andrzej Kansy, On the margin of freedom.
Transkrypt
Andrzej Kansy, On the margin of freedom.
TOWARZYSTWO NAUKOWE PŁOCKIE SOCIETAS SCIENTIARUM PLOCENSIS SCIENTIFIC SOCIETY OF PLOCK ROCZNIK TOWARZYSTWA NAUKOWEGO PŁOCKIEGO YEARBOOK OF SCIENTIFIC SOCIETY OF PLOCK VI PŁOCK 2014 ISSN 0860-56-37 1 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Rada naukowa / Research Council Przewodniczący / Chairman: Tomasz Kruszewski (Polska) Członkowie / Members: Michaił Rożkow (Rosja), Romuald Brazis (Litwa), Alena Novotna (Słowacja), Grzegorz Gołębiewski (Polska) Redaktorzy / Staff Redaktor naczelny / Chief Editor: Andrzej Kansy Zastępca redaktora naczelnego, sekretarz / Secretary: Maciej Wróbel Redaktorzy tematyczni / Thematic Editors Zbigniew Siemiątkowski: nauki o polityce Leszek Zygner: historia Anna Frąckowiak: pedagogika Rafał Kania: prawo Radosław Knap: ekonomia Daniel Korzan: oświata, edukacja, kultura Joanna Banasiak: redaktor językowy (j. polski) Grażyna Szumlicka-Rychlik: redaktor językowy (j. angielski) Julia Mianecka: redaktor statystyczny Adres redakcji: „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” Towarzystwo Naukowe Płockie 09-402 Płock, pl. Narutowicza 8 tel., fax 24 262 26 04, e-mail: [email protected] strona internetowa: www.tnp.org.pl/rocznik_tnp.html Copyright by Towarzystwo Naukowe Płockie ISSN 0860-56-37 Druk: P.P.-H. „DRUKARNIA” Sp. z o.o. Sierpc, tel./fax 24 275-19-35 Nakład: 300 egz. Wersję pierwotną „Rocznika Towarzystwa Naukowego Płockiego” stanowi wersja drukowana 2 Pomocy przy wydaniu „Rocznika Towarzystwa Naukowego Płockiego” udzielili: Mariusz Bieniek Starosta Płocki Andrzej Nowakowski Prezydent Miasta Płocka 3 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 4 Spis treści Od wydawcy ......................................................................................... 13 ETNOLOGIA ..................................................................................... Tadeusz Baraniuk, Radziwiacy i płocczanie, czyli o społecznym tworzeniu wizerunku sąsiada .......................................................... Agnieszka J. Kowarska, Romowie w Płocku: życie w mieście a sposób konstruowania tożsamości społecznej ............................. Katarzyna Waszczyńska, Wokół problematyki tożsamości ............ 15 17 33 48 HISTORIA .......................................................................................... 75 Marta Milewska, Apteki w Guberni Płockiej w latach 1865-1915 77 Katarzyna Rogalska, Mariensztat – między rekonstrukcją a twórczym nawiązaniem do nowoczesności. Historia i odbudowa jednego z najmniejszych osiedli warszawskich ........ 109 Janusz Szczepański, Stan sanitarny miast i wsi powiatu płockiego w okresie Drugiej Rzeczypospolitej .............................. 168 FILOLOGIA ..................................................................................... 187 Marcin Lutomierski, Pan Tadeusz w kulturze literackiej polskiego uchodźstwa i emigracji XX wieku. Świadectwa odbioru .............. 189 Agnieszka Wasilewska, Zaduma nad językiem ojczystym, czyli nowe zadania dla dydaktyków i miłośników literatury ........ 207 Wioletta Żórawska, Początki szkolnego czytania Norwida do roku 1918 .................................................................................. 223 5 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 PEDAGOGIKA ................................................................................ 237 Лариса Николаевна Данилова, Становление теории реформирования образования в российской педагогике: историография вопроса .............................................................. 239 Anna Frąckowiak, How to assess the effectiveness of the informal learning? Controversies about the procedures PLA (Prior Learning Assessment) in Polish higher education ............ 248 Daniel Korzan, FUNcube – cosmic teaching aid ......................... 264 Дмитрий Сергеевич Молоков, Педагог и одаренный ребенок: проблема взаимодействия .......................................................... 273 PRAWO I ADMINISTRACJA ...................................................... 285 Rafał Bernat, Charakter prawny kontroli skarbowej i podatkowej prowadzonej u przedsiębiorcy ................................. 287 SPOŁECZEŃSTWO Andrzej Kansy, Marcin Berliński, Julia Mianecka, Michał Balski, Dorota Chudowska-Rączka, Agnieszka Malinowska, Iwona Stanowska, Rewitalizacja w Płocku. Raport z badania sondażowego .................................................... 307 Marzena Kapuścińska, Zasoby ludzkie w organizacjach pozarządowych Mazowsza Płockiego a polityka równości szans kobiet i mężczyzn .................................................................. 391 Z WARSZTATÓW NAUKOWYCH ............................................. 437 Jerzy Damrosz, Dlaczego warto zajmować się treningiem sportowym, turystyką kwalifikowaną i krajoznawstwem – oraz od czasu do czasu wypoczywać w krainie mazowieckiej? 439 RECENZJE ....................................................................................... 453 Andrzej Kansy, Na marginesie swobody. „Notatki Płockie” (1956-2011) – historia i polityka, Warszawa 2012, wyd. Rada Towarzystw Naukowych przy Prezydium PAN, ss. 312 (Rec. Janusz Szczepański) ................................................ 455 6 Janusz Szczepański, Dzieje Gąbina i okolic, Miasto i Gmina Gąbin, Akademia Humanistyczna im. Aleksandra Gieysztora, Gąbin-Pułtusk 2013 (Rec. Marian Chudzyński) .......................... 462 KRONIKA ......................................................................................... 477 Konrad Jaskóła, Konferencja naukowa pt. Zarządzanie w erze turbulencji, Wydział Zarządzania Politechniki Warszawskiej, 14 marca 2014 r. Odpowiedź na zadane pytania ......................... 479 Świat należy nie tylko objaśniać, ale i przekształcać…. Rozmowa z profesorem dr. hab. Jerzym Damroszem .................. 494 Recenzenci .......................................................................................... 509 Autorzy ............................................................................................... 511 Informacje dla autorów ....................................................................... 515 Procedura recenzowania ..................................................................... 517 Formularz recenzji .............................................................................. 518 Zabezpieczenie oryginalności artykułów w „Roczniku Towarzystwa Naukowego Płockiego” ...................................................................... 521 7 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 8 Contents ETHNOLOGY .................................................................................... Tadeusz Baraniuk, The citizens of Radziwie and Plock: about social constructing picture of neighbours ............................ Agnieszka J. Kowarska, Romani people in Plock: a life in the city and the method of construction of social identity ........................... Katarzyna Waszczyńska, Identity. Some theoretical remarks ....... 15 17 33 48 HISTORY ............................................................................................ 75 Marta Milewska, Pharmacies in Plocks governorate between 1865-1915 ........................................................................................ 77 Katarzyna Rogalska, Mariensztat – between reconstruction and creative reference to modernity. History and rebuilding one of the smallest Warsaw’s housing settlement ............................... 109 Janusz Szczepański, Sanitary condition of the towns and villages in the county of Plock during the Second Republic of Poland ..... 168 PHILOLOGY ................................................................................... 187 Marcin Lutomierski, Pan Tadeusz in a literary culture of the 20th century Polish refugees and emigrants. Examples of reception .. 189 Agnieszka Wasilewska, Reflection on mother tongue new tasks for teachers and literature lovers ................................. 207 Wioletta Żórawska, School reception of Cyprian Norwid's works since the beginning until 1918 ............................................ 223 9 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 PEDAGOGICS ................................................................................. 237 Larisa Danilova, Formation of education reforming theory in Russian pedagogics: historiography ......................................... 239 Anna Frąckowiak, How to assess the effectiveness of the informal learning? Controversies about the procedures PLA (Prior Learning Assessment) in Polish higher education ............ 248 Daniel Korzan, FUNcube – cosmic teaching aid ......................... 264 Dimitry Molokov, An educator and a gifted child: the problem of interaction ............................................................. 273 LAW AND ADMINISTRATION ................................................... 285 Rafał Bernat, Legal nature of fiscal and tax control conducted at the entrepreneur ........................................................................ 287 SOCIETY .......................................................................................... 305 Andrzej Kansy, Marcin Berliński, Julia Mianecka, Michał Balski, Dorota Chudowska-Rączka, Agnieszka Malinowska, Iwona Stanowska, Revitalization in Plock. Report study ........................ 307 Marzena Kapuścińska, Human resources in non-governmental organizations of Plock Mazovia compared with the policy of equal opportunities for men and women ................................... 391 FROM SCIENTIFIC WORKSHOPS ........................................... 437 Jerzy Damrosz, Why it is worth to deal with sports training, qualified tourism and sightseeing - and to rest from time to time in the land of Mazovia? ..................................................... 439 REVIEWS ......................................................................................... 453 Andrzej Kansy, On the margin of freedom. „Plock Notes” (19562011) – history and politics, Warsaw 2012, issued by the Council of Scientific Societies of the Presidium of the Polish Academy of Sciences, pp. 312 (Rev. Janusz Szczepański) ........................... 455 10 Janusz Szczepański, The history of Gąbin and the surrounding area, the Town and the Community of Gąbin, The Aleksander Gieysztor Academy of Humanities, Gąbin-Pułtusk 2013 (Rev. Marian Chudzyński) ............................................................ 462 CHRONICLE ................................................................................... 477 Konrad Jaskóła, Scientific conference entitled Managing in an area of turbulence, Faculty of Management, Warsaw University of Technology, 14th March 2014. Answers the questions ............ 479 It should not only to explain the world, but also to transform…. Conversation with prof. Jerzy Damrosz ........................................ 494 Reviewers ............................................................................................ 509 Authors ................................................................................................ 511 Information for authors ....................................................................... 515 Reviewing procedure .......................................................................... 517 Review form ....................................................................................... 518 Protection of the originality of the articles in „Yearbook of Scientific Society of Plock” ........................................................... 521 11 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 12 Od wydawcy Miło mi zaprezentować szósty numer „Rocznika Towarzystwa Naukowego Płockiego”, którego tradycje sięgają 1929 r. Reprezentowane są w nim nauki humanistyczne, społeczne i prawne. Tematyka artykułów jest zróżnicowana, dotyczy m.in. Płocka, powiatu płockiego i Mazowsza. W tomie znalazły się artykuły naukowe, raport z badania oraz recenzje. W dziale Z warsztatów naukowych zamieszczono informację o zamierzeniach naukowych wybitnego badacza regionalizmu związanego z Płockiem, prof. Jerzego Damrosza. Całości dopełnia Kronika. Zapraszamy do publikowania na łamach „Rocznika Towarzystwa Naukowego Płockiego” członków TNP, pracowników instytucji naukowych, nauczycieli akademickich płockich uczelni oraz innych szkół wyższych z kraju i zagranicy. Oczekujemy na artykuły w języku polskim oraz w językach kongresowych. prof. Zbigniew Kruszewski Prezes Towarzystwa Naukowego Płockiego 13 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 14 ETNOLOGIA 15 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 16 Tadeusz Baraniuk Radziwiacy i płocczanie, czyli o społecznym tworzeniu wizerunku sąsiada The citizens of Radziwie and Plock: about social constructing picture of neighbours Streszczenie: Artykuł zawiera rozważania na temat społecznego wizerunku sąsiadów. Słowa kluczowe: Płock, Radziwie, Tatarzy, stereotyp, mit Summary: Among the citizens of Płock we could meet the belief that the inhabitants of the left riverbank of the Vistula, Radziwie area, are descendants of the Tartars. In this article the author analyzed a variety e.g. (mythology, dialect, proverbs, onomastics, folklore and ethnography), associated with this conviction. The author makes a conclusion, that the name “Tatars” and stories connected with it are socially constructed stereotype of a variety elements, which have the form of a contemporary myth. Keywords: Płock, Radziwie, Tartars, stereotype, myth W miastach dzielonych na dwie części przez przepływającą przezeń rzekę zazwyczaj jedna z tych części uważana jest za dominującą. To przeważnie część najstarsza miasta, gdzie tworzyła się najdawniejsza historia grodu, gdzie znajdują się centrum i najważniejsze zabytki, świątynie, instytucje. Z perspektywy centrum część rozpościerająca się „za rzeką” bywa postrzegana jako mniej zurbanizowana, peryferyjna, czasami izolująca się i żyjąca własnym rytmem, a więc odgrywająca 17 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 w życiu organizmu miejskiego pośledniejszą rolę. Tak naszkicowany szablon można by odnieść do wielu polskich i zagranicznych miast. Wynika on nie tylko z realnych, empirycznie uchwytnych różnic między poszczególnymi dzielnicami, które można rozpatrywać jako konsekwencje rozwoju historycznego, ale ma on także istotne konsekwencje socjologiczne i kulturowe. Wpływa bowiem na sposoby, w jaki ludzie postrzegają i wartościują przestrzeń miejską. W ostatnich latach problematyka ta staje się przedmiotem coraz żywszego zainteresowania humanistyki, szczególnie tzw. geografii humanistycznej (zob. np. Humanistyczne... 2004; Jędrzejczyk 2004; Percepcja... 2007), socjologii miasta (zob. Znaniecki 1931; Frysztacki 1997; Pisanie... 1997; Sagan 2000) oraz antropologii miasta (zob. Warszawa... 1998; Karpińska 2000; Hannerz 2006). Dodajmy, że problematyka badawcza owych trzech specjalności naukowych coraz częściej bywa wspólna, przenikają się też ich metody badawcze i stosowane teorie. W niniejszym artykule zajmę się społecznym postrzeganiem różnic kulturowych w obrębie Płocka na przykładzie jednej z jego dzielnic – położonego na lewym brzegu Wisły Radziwia. Najlepszym podejściem byłoby oczywiście ukazanie, jak widzą i oceniają siebie nawzajem mieszkańcy obu brzegów rzeki. Już na etapie zbierania materiału zrezygnowałem jednak z tego zamiaru, przekonawszy się, że wizerunek sąsiada „zza rzeki” bywa dość jednostronny, i to w ścisłym tego słowa sensie. Mamy tu bowiem do czynienia z relacją opartą na opozycji centrum/peryferie, gdzie podmiotem uwagi i stereotypizacji są tylko mieszkańcy peryferii, a więc radziwiacy. Natomiast w społeczności radziwskiej w zasadzie, poza drobnymi, epizodycznymi przypadkami, nie odnotowałem jakiegoś uogólnionego, dającego się sprowadzić do czytelnej figury znaczeniowej wizerunku płocczanina. Do wspomnianych drobiazgów można by zaliczyć, np. zwroty językowe. Do lat 70. XX w. mieszkańców prawobrzeżnej części miasta radziwiacy nieco złośliwie zwali „plockierami”, a jeszcze dawniej, przed II wojną, „kapelusznikami”, „letkochlebnikami” (Chrzanowski 1968). Charakter owych relacji określają też inne wyrażenia językowe. Płocczanin powie, że „jedzie na Radziwie”, natomiast radziwiacy nigdy nie mówią, że jadą do Płocka, ale „jadą do miasta”. Spotykamy się też na Radziwiu z poglądem, że „Radziwie to gorsza strona Płocka”, ale jednak z komentarzem, że to nie ich własne zdanie, ale mieszkańców „starego” Płocka. 18 W 1923 roku osadę Radziwie, która wcześniej znajdowała się w granicach powiatu gostynińskiego, przyłączono do miasta, a jej mieszkańcy formalnie stali się mieszczanami. Społeczności po obu stronach rzeki po raz pierwszy w roku 1837 połączył most drewniany, a znacznie później linia kolejowa, animozje jednak nadal utrzymywały się. Tak oto przed półwieczem scharakteryzowal je płocki dziennikarz i historyk Stanisław Chrzanowski: „Płock z racji swego położenia, wielkości i znaczenia patrzył zawsze na Radziwie jako na miejscowość pośledniejszego gatunku. Tytułów do podkreślania wyższości było wiele, o ile jednak historycznie opinia ta mogła mieć uzasadnienie - gród książęcy, biskupstwo, potem siedziba starosty, o tyle wyższość ta podkreślana jeszcze w okresie międzywojennym była już reliktem minionych wieków i opierała się na uświęconych tradycją nawykach i uprzedzeniach” (Chrzanowski 1968). Nawiązując do powyższych konstatacji, nie wystąpię jednak jako historyk, rekonstruujący w oparciu o źródła proces dziejowy i orzekający „jak było”, lecz jako etnolog próbujący zrozumieć zjawiska w kategoriach kulturowych, odwołujący się przede wszystkim do wiedzy potocznej i opartych na lokalnej tradycji przekonań ludzi. W tekście niniejszym wykorzystuję skromną jak dotąd literaturę przedmiotu, opieram się na kilku pogłębionych wywiadach oraz na licznych rozmowach nieformalnych, wynikających z wieloletnich kontaktów z mieszkańcami Radziwia. * * * Miasto może być rozpatrywane jako wielowymiarowa przestrzeń fizyczna, w której realizuje i dokonuje się życie człowieka. W przestrzeni tej to, co niegdyś było naturalne, ekologiczne, splata się z dokonaniami urbanistycznymi, estetycznymi i historycznymi. Wskutek działalności ludzkiej miasto staje się swoistym „tekstem kultury”, który ma charakter w zasadniczej mierze niewerbalny, ale może być doświadczany i interpretowany podobnie, jak czynimy to z tekstami literackimi, może być „czytany” – stąd popularna w literaturze 19 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 metafora pisania i czytania miasta (zob. Zeidler-Janiszewska 1997). Znakomite przykłady takich odczytań-interpretacji znajdujemy, m.in. w pracach badaczy tzw. semiotycznej szkoły moskiewsko-tartuskiej, zwłaszcza zaś Władimira Toporowa (2000). Szczególnie interesujące wyniki poznawcze przynoszą powyższego typu studia nad miastami starymi, obrosłymi legendą i symbolicznymi znaczeniami, a będącymi ośrodkiem władzy i centrum kultu religijnego, jak Jerozolima, Rzym, Konstantynopol, Moskwa czy Petersburg. Według innego badacza z tego kręgu, Jurija Łotmana, w kompozycjach miasta można wyróżnić dwa archaiczne, przeciwstawne typy ideowoprzestrzenne – miasta usytuowanego centralnie oraz miasta położonego na skraju (nad brzegiem morza lub u ujścia rzeki). Gdyby te typologiczne ustalenia zechcieć odnieść do Płocka, to raczej zgodne byłyby one z modelem pierwszym, scharakteryzowanym następująco: „[...] miasto zajmuje centralne położenie w stosunku do otaczającej je ziemi. Urbs i orbis terrarum mogą się ze sobą utożsamiać (Rzym-miasto i Rzym-świat) bądź tworzyć antytezę. Centralne położenie predestynuje miasto do roli idealizowanego modelu wszechświata, idealnego ucieleśnienia swojej ziemi. Ponadto „centralne usytuowanie miasta w przestrzeni semiotycznej z reguły wiąże się z obrazem miasta na górze (lub na górach). Takie miasto występuje jako pośrednik między ziemią i niebem, wokół niego koncentrują się mity o charakterze genetycznym (w jego założeniu zazwyczaj uczestniczą bogowie), ma ono początek, ale nie ma końca - jest «wieczne miasto», Roma aeterna" (Żyłko 2000, s. 18-19). Choć wspomniane typy, czyli koncentryczne bądź ekscentryczne położenie, w największej mierze dotyczą ośrodków, które niegdyś pretendowały do miana centrum świata, to „w pewnym sensie mogą być odnoszone do wszystkich znaczących ośrodków miejskich” (tamże). Powyższego typu przekonania mieszkańców na temat swojego miasta, jak dowodzi Zbigniew Benedyktowicz, mogą zarazem stać się źródłem megalomanii, czyli przekonania o niemal wrodzonej wyższości względem innych. 20 „Skojarzenie grupy własnej ze środkiem świata, z punktem jego początku i stworzenia odpowiada nie tylko przekonanie o starożytnej wyższości, szlachetności i specjalnej randze własnej grupy, ugruntowanej przez odpowiednie genealogie, lecz także przeświadczenie o pierwotności, szlachetności i specjalnej randze własnego języka” (Benedyktowicz 2000, s. 64). Fenomenem Płocka jako „miasta na górze” jako pierwszy zajął się niedawno wywodzący się z Płocka łódzki etnolog Damian Kasprzyk. W niezmiernie interesującym artykule Fenomen świętości Tumskiej Góry (2005, s. 3-5) przypomina on, że na przestrzeni wieków ikoną miasta było wzgórze zwane Tumskim lub Zamkowym, a niekiedy też Tumską Górą. Nawiązuje też do wyników prac archeologicznych, prowadzonych w tym miejscu przez prof. Włodzimierza Szafrańskiego i jego interpretacji - współcześnie poczytywanych zresztą za dyskusyjne - o istnieniu na Tumach przedchrześcijańskiego centrum kultowego ze śladami odprawianych tu ofiar kultowych, szamańskimi praktykami kapłana-kowala. Współtworzą one genius loci tej najstarszej części miasta - „nadały Tumskiej Górze status świętości w ujęciu uniwersalnym” (Kasprzyk 2005, s. 5). Przypomina autor także mityczne i religijne koncepcje góry występujące w wielu kulturach, obecne m.in. w księgach Starego i Nowego Testamentu – jak Synaj, Góra Oliwna, Golgota. Dodać trzeba, że wzmiankowanych, „mitologicznych” cech wyróżniających Tumską Górę poszukiwać wszakże można nie tylko w czasach przedchrześcijańskich. Sakralno-ideowe naznaczenie tego miejsca bowiem nie wygasło, ale rozwijało i wzbogacało się przez kolejne wieki. Wynikało z usytuowanie właśnie tutaj centrum władzy książęcej i biskupiej, ze wznoszenia kolejnych świątyń, a także z szeregu innych sposobów kreowania symbolicznej przestrzeni miasta (zob. Kasprzyk 2006, s. 151-156). Można się zastanawiać, czy tak wyraźne wyeksponowanie miejsca miało wpływ na relacje przestrzenne pomiędzy Płockiem a Radziwiem? Zacznijmy od toponimii. Uważne spojrzenie na mapę najbliższych okolic Płocka przynosi ciekawe spostrzeżenie – pewne nazwy topograficzne występujące po obu stronach Wisły tworzą tu parzysty, oparty na zasadzie symetrii układ, osią którego jest Wisła. 21 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Odnotowujemy więc dwa identyczne hydronimy „Skrwa”, oznaczające Skrwę lewo- i Skrwę prawobrzeżną, obie uchodzące do Wisły. Na lewym i prawym brzegu rzeki usytuowane są, niemal naprzeciw siebie, dwie wsie objęte identyczną nazwą – Brwilno. Wreszcie kulturowa nazwa „Tumska Góra” ma poniekąd swój onomastyczny odpowiednik w nazwie wsi Góry, usytuowanej na południe od Radziwia. W pobliżu Płocka dostrzegamy więc przypadki dublowania się nazw własnych; być może trzeba je wiązać z przeobrażeniami w ukształtowania terenu (np. zmiany koryta Wisły) czy z przesunięciami osadniczymi. Tak czy inaczej tworzą one jednak pewną strukturę symboliczną, opartą na zasadzie symetrii, co w zasadzie uznać wypada za przejaw kulturowej tendencji do „porównywania”, a więc szukania oznak różnicujących i podobieństw po obu stronach Wisły. Przestrzeń miejska bywa jednak w niewielkim stopniu percypowana poprzez nazwy, daleko bardziej postrzegana i porządkowana jest w oparciu o wizualnie dominujące, zawarte w niej punkty lub elementy. Zasady ich wyodrębniania oraz badawczej analizy opracował Kevin Lynch w pracy The Image of the City (1960). Wyróżnił on pięć podstawowych klas elementów, które odgrywają najistotniejszą rolę w postrzeganiu miasta przez jego mieszkańców. Są to: 1/ ścieżki (paths), czyli wszelkiego typu drogi, którymi ludzie poruszają się; 2/ krawędzie (edges), liniowe elementy przestrzeni, niebędące jednak ścieżkami; 3/ dzielnice (districts) ze swymi charakterystycznymi cechami; 4/ węzły (nodes), rozumiane jako strategiczne punkty miasta, istotne podczas przemieszczania się; 5/ punkty orientacyjne (landmarks), którymi są zazwyczaj wertykalne dominanty krajobrazowe (za: Sagan, Czepczyński 2004, s. 213). Jeżeli patrzymy na Płock od strony Radziwia i poszukamy owych wspomnianych landmarków, to zauważymy przede wszystkim wysoko wyniesioną skarpę wiślaną, a na jej skraju – czyli krawędzi - wieże katedry i opactwa benedyktyńskiego, które mogą być postrzegane jako jeden zwarty kompleks architektoniczny. Z dalszej perspektywy dostrzeżemy inne, pomniejsze landmarki, a wśród nich kominy 22 kombinatu petrochemicznego. Z wysokości skarpy płockiej widzimy natomiast rozległą pradolinę Wisły, w dużej części wypełnioną niską zabudową Radziwia oraz dwoma wyróżniającymi się punktami wertykalnymi – bliższa budowla to spichlerz-elewator, a na lewo w głębi wieża kościoła parafialnego pw. świętego Benedykta. Owe materialne komponenty krajobrazu, co postaram się wykazać, podobnie jak przytaczane wyżej toponimy można rozpatrywać jako elementy przestrzennych kompozycji opartych na symetrii, a nawet więcej – jako budowle skupiające wokół siebie określone treści kulturowe oraz „miejsca pamięci”. Mają one bowiem nie tylko swą konkretną historię, ale też postrzegane są zmiennie i zmiennie interpretowane, zazwyczaj zgodnie z duchem czasów, w których aktualnie żyjemy. Wymownym potwierdzeniem tej tezy może być architektoniczny kontrapunkt płockiej katedry – stojący na Radziwiu elewator. Jego projekt powstał w 1913 r. z inicjatywy Towarzystwa Rolniczego. Rozpoczęcie budowy jednak przeciągało się, potem plany budowy pokrzyżował wybuch wojny. Jak piszą płoccy dziennikarze, dopiero ”(...) na X-lecie Polski Ludowej, w 1950 r. rozpoczęła się budowa elewatora według projektu z początku wieku. W środku to wielka betonowa konstrukcja, z zewnątrz trzyczęściowa neogotycka bazylika - nawa to magazyn, transept - wieża, a prezbiterium to młyn. I to nie jest żadne przejęzyczenie. Podobieństw pomiędzy elewatorem w Radziwiu a gdańskim kościołem dominikanów pod wezwaniem św. Mikołaja nie trzeba długo szukać! Blendy zdobiące elewację silosa to też charakterystyczne detale dla toruńskiego ratusza czy gdańskiej Bramy Chlebnickiej. Także i wnętrze elewatora z łukowymi sklepieniami nie przypomina w niczym architektury lat 50. Dokładnie odwrotnie. Wieść gminna niesie, że sakralny projekt elewatora był głośno krytykowany przez miejscową władzę. Przekonujący okazał się dopiero argument o konkurencji dla płockiej katedry. Wyższy i potężniejszy silos miał przyćmić płocką bazylikę, dominować nad nią. Mówiło się wtedy, że to kościół pracy socjalistycznej”. (Ciesiulska, Woźniak 2002). 23 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Opisując fenomen miejsca, na którym posadowiono płocką katedrę, Damian Kasprzyk zauważa, że „Wzgórze Tumskie (w tym wypadku archeologowie są zgodni) było bardziej wysunięte ku Wiśle i wyraźnie wyodrębnione z masywu wysoczyzny”, mogło więc pełnić rolę góry o właściwościach sakralnych, dlatego (co dodaje w przyp. 13) termin „góra” uznaje za właściwy, dopuszczalny. Nie podważając tych stwierdzeń autora, słusznie dopełnionych nutką niepewności, można jednak zauważyć, iż oglądany przede wszystkim od południowej, „radziwskiej” strony omawiany kompleks ma pewne cechy góry (i analogicznie – na Radziwie patrzymy „z góry), natomiast od strony centrum miasta nawet pojęcie wzgórza wydaje się trochę przesadne. Innymi słowy, czy można podejrzewać, że to w dużej mierze poprzez nazwę kreowano niezwykły, hierofaniczny charakter tego miejsca jako góry idealnej, wzorcowej, archetypicznej? Czyli – góry symbolicznej. Sądzę, że w świadomości dawnych płocczan Tumy mogły się jawić jako taka na poły realna, na poły wyimaginowana góra1. Znajdujemy jednak także i dosłowne nawiązanie do toposu biblijnej góry. W nawie głównej katedry wśród sześciu dużych malowideł ściennych autorstwa Władysława Drapiewskiego, wykonanych po 1904 r. (Askanas 1991, s. 660) i przedstawiających sceny z życia Chrystusa znajduje się obraz „Kazanie na Górze”. Nauczający Chrystus stoi na niskim postumencie i otoczony jest słuchaczami. Po jego lewej ręce zgromadzili się apostołowie, po prawej grupa dorosłych i dzieci w starodawnych ubiorach oraz postaci w ubiorach z początku XX w. Za zgromadzonymi widać fragmenty koryta rzeki, a w głębi charakterystyczne bryły budowli Wzgórza Tumskiego. Znaczenie opisanego obrazu ks. Lech Grabowski objaśnia jako próbę przystosowania sceny ewangelicznej do warunków współczesnego życia. Wśród słuchaczy rozpoznać można mieszkańców Płocka – czterech prałatów, dwie przełożone szkół średnich oraz ówczesnych żebraków podkatedralnych (Grabowski 1970, s. 93-94). Umiejscowienie ewangelicznej sceny na tle Tumskiej Góry poczytać można nie tylko za nawiązanie do bogatej tradycji sakralnej 1 Zupełnie podobnie, jak do niedawna we wsiach pod Płockiem. Kiedy opowiadano o miejscowych czarownicach, które w noc świętojańską udawały się na sabat na Łysą Górę, to często wskazywano jakąś lokalną „łysą górę”. Mogły za nią uchodzić skromne wzniesienie lub nawet niewielka wydma piasku. 24 miejsca i jego niewątpliwą nobilitację, ale też – poprzez malarskie unieważnienie granic czasu i przestrzeni – wpisanie owego toposu w topografię biblijną. Gdyby jednak to malarskie przedstawienie odebrać inaczej, w sposób dosłowny i realistyczny, to wypada przyznać, że tumskie wzniesienie jest jedynie tłem dla sceny, która rozgrywa się za rzeką – na Radziwiu. Szczegół ten podobno czasami bywał przytaczany w sporach radziwsko-płockich. Jak wspomina mieszkaniec Radziwia: Ja jednym z Płocka mówiłem, żeby poszli do katedry, wprawdzie to jest fresk, ale oni się nie domyślili. Zobaczcie, gdzie Pan Jezus stoi – stoi na brzegu radziwskim! Potem jest Wisła, a dopiero potem jest katedra. Tak że po czyjej ziemi chodził? (mężczyzna, ur. ok. 1955) Być może wspomniane malowidło stało się inspiracją do powstania anegdot, tym razem o wyższości płocczan nad radziwiakami. Żartowano dawniej w Płocku, że stworzenie człowieka dokonało się na Wzgórzy Tumskim. Pan Bóg lepił tu kolejnych ludzi z gliny, jednak pewni osobnicy nie udawali mu się, wychodzili brzydcy i felerni. Niezadowolony ludzi takich wyrzucał za Wisłę. Ich potomkami mają być radziwiacy, na co wskazywać mają „typowo” radziwskie nazwiska – krótkie, chłopskie, o negatywnych konotacjach. Wedle innej, uhistorycznionej wersji anegdoty, także niegdyś znanej w Płocku, książę Radziwiłł przywiózł na Radziwie wór małych Tatarów, wyciągał ich po kolei z worka i, biorąc pod uwagę ich fatalny wygląd lub zachowanie, nadawał im stosowne nazwiska. Opowiastki owe, będące w istocie lokalną wersją dowcipów o obcych jako „urodzonych inaczej” (zob. Bystroń 1935), uważano na Radziwiu za nader obraźliwe. Jak podkreśla Tim Edensor, kluczowym momentem procesu budowania tożsamości, samoidentyfikacji człowieka jest określenie granic pomiędzy sobą a Innymi. Działalność ta jest oparta na ciągłym rozpoznawaniu różnic i jest procesem trwałym (zob. Edensor 2004). Jest więc ona konstruktem społecznym. Etnologiczne badania nad obrazem Innego lub Obcego wskazują, że społeczność tworząca taki wizerunek zazwyczaj korzysta z tradycyjnych szablonów, opartych na pewnych powtarzalnych schematach. Według Ludwika Stommy podstawowe, stereotypowe cechy, w oparciu o które ludzie tworzą 25 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 inność to: odmienność fizyczna, inny lub dziwaczny język, pochodzenie z obcego terytorium, inny typ religijności, odmienne obyczaje i sposób życia. W wizerunku mogą pojawiać się tylko niektóre cechy, mogą też one występować w komplecie (Stomma 1986, s. 6-25). W wyżej przytaczanych anegdotach można dostrzec niektóre z wymienianych cech. W latach międzywojennych mieszkańców Radziwia dość często zwano Benedyktami, mówiło się „Benedykt z Radziwia”. Antroponim ten niewątpliwie można związać z postacią św. Benedykta, patrona radziwskiego kościoła parafialnego, imię świętego nosi też dzwon oraz klub sportowy (zob. Piekarski 2002). Łatwo także zauważyć figurę we frontonie szczytu kościoła – święty ukazany jest w habicie zakonnym, z dzieckiem u nóg, w lewej ręce trzyma otwartą księgę, a w prawej pastorał. Można powiedzieć, że patron ten w sposób bardzo wyraźny współtworzy tożsamość mieszkańców Radziwia. Elementem tej tożsamości jest także kolejna anegdota, niegdyś popularna i do dziś pamiętana przez wielu płocczan oraz radziwian. Miała ona podobno wiele wersji. Wedle najpopularniejszej z nich radziwiacy i płocczanie rościli sobie prawa do posiadania figury św. Benedykta i wykradali ją sobie wzajemnie. Kiedy radziwiacy kolejny raz płynęli nocą z wykradzioną figurą i wpadła ona do wody, to święty podniósł do góry rękę. Poczytano to za cud oraz dowód, że nie chce być więcej wykradany. Wedle innej wersji2 figura patrona płynęła obok łódki, prowadzona pod wodą wiosłem. Kiedy brak figury zauważyli płocczanie, wybiegli na brzeg i wołali do oddalających się: „oddaj Benedykta!”. Powiedzenie to czasami dziś jeszcze przypominane jest radziwiakom. Interesujące, że opowieść o wykradaniu figury tegoż świętego, jak i sam okrzyk znane są nadto w okolicach Wielunia – dotyczą sporu między wieluniakami a mieszkańcami pobliskiej parafii Dzietrzniki3. Może to wskazywać, że przytaczana anegdota to powielany motyw folklorystyczny, nie odnotowany jednak w źródłach. * 2 3 * * Ten wariant anegdoty zawdzięczam Księdzu Profesorowi Michałowi M. Grzybowskiemu z Płocka. Informację przekazał mi Pan Doktor Roman Paszta z Płocka, który w końcu lat 60. pracował jako lekarz w Wieluniu. 26 Od dawna popularny jest w Płocku przekaz ustny, iż na Radziwiu któryś z Radziwiłłów osadzić miał oddział żołnierzy tatarskich. Pochodną tego poglądu jest przekonanie, iż fakt ten uzasadniają pewne swoistości kulturowe i mentalne radziwian, utrzymywanie się drobnych odmienności w ich wyglądzie fizycznym. W związku z tym jeszcze współcześnie, choć coraz rzadziej, spotykamy się z mówieniem o radziwiakach jako o Tatarach lub – w formach o wiele delikatniejszych – nawiązywanie do ich tatarskiego rodowodu. Dodajmy, że przekonani o powyższym bywają także niektórzy mieszkańcy Radziwia. Zrozumiałe przeto, że do tej kwestii ustosunkowują się także autorzy, piszący o Radziwiu. Tak na ten temat pisał Stanisław Chrzanowski: „W pojęciu starszych płocczan, którzy są kontynuatorami tradycyjnych przekazów dawnych pokoleń, wieś została rzekomo założona przez jednego z Radziwiłłów. Stąd ma pochodzić nazwa, R a d z i w i e. Radziwiłł miał tu osiedlić jakiś oddział tatarski, z czego wynikałoby, że rdzenni mieszkańcy Radziwia pochodzą w prostej linii od Tatarów. Za dowód służyć tu ma charakterystyczny wygląd rodowitych radziwiaków - naogół dość niski wzrost, wystające kości policzkowe, niekiedy skośne oczy i cała budowa nieco odmienna, odróżniająca mieszkańców Radziwia od sąsiadującej z nimi ludności”. (Chrzanowski 1963, s. 16). Przekazy te z jednej strony autor uważa za fantastyczne, gdyż brak na ów temat jakichkolwiek dokumentów, a wzmianki o wsi Radziwie (dawniej zwanej Radzice i lokowanej bardziej na południe) sięgają XII wieku. Z drugiej jednak strony, jak pisze, problem ten wyjaśnią być może przeprowadzane ówcześnie na Radziwiu pomiary antropologiczne4. Dalej 4 Badania te prowadzono w latach 1956-1960 z inicjatywy Towarzystwa Naukowego Płockiego. W Płocku, w tym na Radziwiu, dokonywano pomiarów antropologicznych. Kiedy niedługo potem badacze z Instytutu Sztuki PAN w Warszawie prowadzili na Radziwiu nagrania folkloru pieśniowego, to, jak wspominała niedawno uczestniczka tamtych badań, wówczas studentka, Pani Celina Hellerowa, rozsierdzeni radziwiacy nie chcieli ich wpuszczać do domów – podejrzewali, że badania mają potwierdzać ich tatarskie pochodzenie. Informacje te zawdzięczam memu koledze Bogusławowi Osieckiemu, prezesowi Towarzystwa Przyjaciół Radziwia. Można podejrzewać, że badania antropologiczne mogły przebiegać w jeszcze gorętszej atmosferze. 27 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 jednak i on częściowo poddaje się urokowi mitu, puentując problem następująco - „ludzie tu zamieszkali doznawali niepowodzeń i klęsk tak zniechęcajacych ich do tej ziemi, że sprowadzenie obcych osadników i przymusowe ich osiedlenie w Radziwu było zupełnie możliwe” (tamże, s. 17). Bardzo sceptycznie na temat możliwości osadnictwa tatarskiego wypowiedział się także Marian Sołtysiak w swej krótkiej monografii Radziwia (1966, s. 4). Wobec braku odnośnych źródeł spójrzmy na tę zagadkową sprawę, korzystając z danych językowo-folklorowych i etnograficznych. Jeżeli przyjmiemy wyżej uzasadnianą hipotezę o tym, że konstruowanie wizerunku Innego (może być nim sąsiad, odmieniec, obcy) jest procesem społecznym i dokonuje się w oparciu o powtarzalne schematy i matryce kulturowe, to stereotypowy wizerunek „radziwiaka” w sposób widoczny mieści się w takim schemacie. Zaś przypisywanie tzw. innym znamion etnicznej obcości to podstawowy, zgoła banalny, choć zazwyczaj nieuświadamiany proceder. Sięgnijmy do najbliższych analogii, notowanych choćby na terenie północnego Mazowsza (zob. Baraniuk 2000, s. 150-152). Mieszkańców Lutocina i niektórych wsi koło Koziebród także niegdyś nazywano Tatarami. Przezwisko pochodzi stąd, że mieli tam być przestępcy, osiedleni karnie za czasów carskich, a potomkom owych zesłańców tatarskich przypisywano skłonności jak najgorsze – to nożownicy i podpalacze, kradną, pędzą bimber etc. Interesujące, że tradycyjny wizerunek lutocińskiego „Tatara” bardzo silnie przypomina ten, który odnoszony jest do Radziwia – tamtejsi gospodarze byli rozmiłowani w koniach tak mocno, że wracając z targu w Sierpcu sami siedzieli na wozie, zaś obok wozu podążała żona dźwigająca na plecach towary w płachcie, lutocinianie zajmowali się furmaństwem, a ich żony handlem, noszą oni odmienne niż dominujące w okolicy nazwiska („nieszlacheckie”, czyli bez końcowki –ski) itp. Bardzo wyraźnie ów wizerunek odpowiada obyczajom, panującym kiedyś na Radziwiu. Jak wspomina radziwianka: Jak moja babcia chodziła na rynek, jeszcze w młodości, to mieli wóz. Tego woza było szkoda, wóz i konie stały w podwórzu, a ona ten tłumok niosła na plecach do Płocka, sama. Żałowali wozu i koni, a kobiety nie żałowali (kobieta, ur. 1947). 28 Przezwiska odwołujące się do odmienności narodowej czy etnicznej ich nosicieli – jak Tatarzy, Turcy, Szwedzi – często występują w sąsiedztwie takich, które odnoszą się do sfery kulinarnej, a konkretnie do byle jakiego, głodowego pożywienia sąsiadów. Mogą być one uważane za formę deprecjonowania czy też drażnienia ich. W okolicach wspominanego przed chwilą Lutocina spotykamy, np. wsie, mieszkańców których zwano „Kasiarze” (Rzeszotary Zawady), gdyż z biedy odżywiają się kaszą, nadto to drobna szlachta, która „przez przetak przeleciała” czy „Powalaże” (Lipniki) – to ostatnie przezwisko pochodzi od placków zwanych powałka, pieczonych wprost na kuchni. Gdyby przyjąć powyższy kierunek analizy, to znajdziemy szereg danych, zdających się potwierdzać możliwość łączenia przezwiska „Tatar” z poślednim gatunkiem tzw. dzikiej odmiany gryki zwanej tatarka. Starsi mieszkańcy pamiętają o takiej gryce uprawianej niegdyś na Radziwiu, zwłaszcza na polach pod Tokarami. Kasza z tej gryki była popularna podczas ostatniej okupacji. Jak wspomina rozmówczyni (lat 86), kaszę tatarczaną gotowano tak często, że „kłuła ją w zęby”, a tłuczono ją w kaszarni Krysickiego (nieopodal liceum Jagiellonka). Odpadkami z kaszarni, tzw. ościorami karmiono kury, natomiast kaszę radziwianki sprzedawały na płockim rynku. W folklorze spotykamy bardzo wyraźne językowe kojarzenie Tatara i tatarki, odnotowane choćby w XIX w. na pobliskich Kujawach (Kolberg 1962, s. 211), we fragmencie oracji przebierańców zapustnych. Dodajmy, że rymowanka owa występuje w kontekście obrazów biedy i nieurodzaju, a wspominana kalota oznacza w tym przypadku pustą sakiewkę. Tatar tatarkę sieje, kalota mu się chwieje, Przyszła do niego ślepa, za kalotę go siepa, Nie siepaj mnie za nią, bo mi nie dasz na nią. Tatarka zazwyczaj kojarzona też bywała z doskwierającą, beznadziejną biedą. Wyraża to choćby ludowe przysłowie (Nowa księga 1972, s. 61). Kto sieje tatarkę, ma żonę Barbarkę i krowami orze Nie pytaj się czy zdrów, ale czy żyjesz nieboże! 29 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Tak więc w świetle przytaczanych materiałów to owa przysłowiowa tatarka wydaje się być źródłem pozornie historycznych, a więc niby-naukowych konceptów o radziwskich Tatarach. Mamy tu zapewne do czynienia z mimowolnym, choć może i celowym, żartobliwym nawet wykorzystaniem podstawowej zasady tzw. etymologii ludowej, którą jest na poły magiczne utożsamianie podobnie brzmiących słów z utożsamieniem niesionych przez nie pojęć. Jedno z takich słów jest „silniejsze” i ogarnia swym znaczeniem drugie, przy czym ich bliskość znaczeniowa i związek logiczny nie są konieczne (Cienkowski 1972, s. 18). W ten oto sposób swojska tatarka może łączyć się z dzikimi Tatarami, a swojskie Radziwie z Radziwiłłami... * * * Dopuszczając możliwość powyższej gry językowej, nie można jednak zatracić z pola widzenia rudymentarnej opozycji Swój/Obcy. Jeżeli symbolicznymi atrybutami Tumskiej Góry i Płocka jest bycie „na górze”, bycie „w centrum” i w pobliżu „sacrum”, to na prawach semiotycznej opozycji właściwością Radziwia jest lokalizacja „na dole”, na obrzeżach centrum, w sferze przeciwstawnej sacrum, bo czyż Tatarzy nie byli poganami? Kończąc te rozważania, wypada stwierdzić, że Płock jako miasto o bogatej oraz złożonej tradycji kulturowej, jak szereg podobnych mu miast, niewątpliwie wytworzył swą symboliczną topografię. Oczekuje ona na wnikliwsze badanie. Jeżeli zaś przestrzeń miasta ujawnia swą mozaikową różnorodność, to często poprzez peryferia, jak przez charakteryzowane tu Radziwie. Zresztą peryferyjność oraz bycie w centrum, według opinii jednego z mieszkańców Radziwia, bynajmniej nie wykluczają się: To jest jedyna dzielnica – ja tu sobie trochę pofantazjuję – która ma związki z całym krajem. No bo co nas łączy z Zakopanem, co nas łączy z Krakowem, co nas łączy z Toruniem, co nas łączy z Gdańskiem – to na pewno każdy by się zastanawiał. Proszę zwrócić uwagę, że w Warszawie jest ulica Płocka, ale jest i ulica Radziwie. Jest kamienica na Starym Rynku Klemensa z Radziwia. Radziwie i Zakopane leży w dolinie, i od południa i w Zakopanem i w Radziwiu są góry, troche inne może, ale są góry...Trzecia rzecz, gdzie 30 występują przydomki, już teraz się zacierają. Właśnie u górali Bachleda-Curuś, a w Radziwiu Iks taki owaki (mężczyzna, ur. ok. 1955). Bez postrzegania oraz doświadczania różnic i analogii nie byłoby możliwe konstruowanie współczesnego mitu. Bibliografia: Askanas K. 1991 Sztuka Płocka, Płock. Baraniuk T. 2000 Chłopi i drobna szlachta w świetle wzajemnych opinii. Z etnograficznych penetracji w okolicy Rościszewa, [w:] Rola szlachty mazowieckiej w kształtowaniu polskiego krajobrazu kulturowego, red. A. Koseski i in., Ciechanów. Bystroń J. S. 1935 Megalomania narodowa, Warszawa. Chrzanowski S. 1964 Radziwie bliskie i nieznane. Wyspa na niebezpiecznej rzece, „Notatki Płockie”, nr 1. 1968 Ludzie i sprawy Radziwia, „Notatki Płockie”, nr 1. Cienkowski W. 1972 Teoria etymologii ludowej, Warszawa. Ciesiulska A., Woźniak H., 2002 Radziwie, „Gazeta na Mazowszu” („Gazeta Wyborcza”), 31.07. 2002. Edensor T. 2004 Tożsamość narodowa, kultura popularna i życie codzienne, Kraków. Frysztacki K. 1997 Miasta metropolitalne i ich przedmieścia: z problematyki socjologii miasta oraz badań nad rzeczywistością krakowską, Kraków. Grabowski L. 1970 Katedra płocka, jej dzieje i zabytki, Płock. Hannerz U. 2006 Odkrywanie miasta. Antropologia obszarów miejskich, Kraków. Humanistyczne... 2004 Humanistyczne oblicze miasta, red. D. Jędrzejczyk, Warszawa. Jędrzejczyk D. 2007 Geografia humanistyczna miasta, Warszawa. Karpińska G. E. 2000 Miejsca wyodrębnione ze świata. Przykład łódzkich kamienic czynszowych, Łódź. 31 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Kasprzyk D. 2004 Fenomen świętości Tumskiej Góry, „Notatki Płockie”, nr 1. 2006 Autowizerunek jako narzędzie kształtowania i element tożsamości regionalnej płoccczan w okresie II Rzeczypospolitej, „Zeszyty Wiejskie”, z. 11. Kolberg O. 1962 Kujawy, cz. 1, Kraków-Warszawa. Nowa księga... 1972 Nowa księga przysłów i wyrażeń przysłowiowych polskich, red. J. Krzyżanowski, t. I, Warszawa. Percepcja... 2007 Percepcja współczesnej przestrzeni miejskiej, red. D. Madurowicz, Warszawa. Piekarski T. 2002 Kościół św. Benedykta w Radziwiu: historia świątyni wydana w 100-lecie jej konsekracji, Płock. Pisanie... 1997 Pisanie miasta, czytanie miasta, red. A. Zeidler-Janiszewska, Poznań. Sagan I. 2000 Miasto: scena konfliktów i współpracy. Rozwój miasta w świetle koncepcji reżimu miejskiego, Gdańsk. Sagan I., Czepczyński M. 2004 Przestrzeń społeczna Gdańska dwudziestego wieku, [w:] Humanistyczne oblicze miasta, red. J. Jędrzejczyk, Warszawa. Sołtysiak M. 1966 Historie i rozwój przestrzenny Radziwia, [w:] Radziwie, red. F. Dorobek, M. M. Sołtysiak, Płock. Stomma L. 1986 Antropologia kultury wsi polskiej XIX w., Warszawa. Toporow W. 2000 Miasto i mit, Gdańsk. Warszawa... 1998 Warszawa. Etniczne i społeczno-kulturowe zróżnicowanie miasta, red. A. Stawarz, Warszawa. Znaniecki F. 1931 Miasto w świadomości jego obywateli, Poznań. Żyłko B. 2000 Miasto jako przedmiot badań semiotyki kultury, [w:] Toporow W., Miasto i mit, Gdańsk. 32 Agnieszka J. Kowarska Romowie w Płocku: życie w mieście a sposób konstruowania tożsamości społecznej Romani people in Plock: a life in the city and the method of construction of social identity Streszczenie: Artykuł zawiera przegląd refleksji badawczych na temat tożsamości Romów w Płocku. Słowa kluczowe: Romowie, Płock, tożsamość Summary: The article contains an overview of research reflection on the identity of Romani people in Plock. Keywords: Romani people, Plock, identity Romowie w Polsce Romowie (Cyganie)1 przebywający w Polsce są podzieleni na cztery podstawowe grupy: Polska Roma, Kełderasze, Lowarzy i Romowie karpaccy2 oraz na dwie mniejsze grupy silnie związane 1 2 W tekście artykułu korzystam z określenia Romowie, zgodnie z tym, w jaki sposób moi rozmówcy określali siebie podczas udzielania wywiadu. Nazwy „Cyganie” używam wyłącznie w odniesieniu do tych publikacji i wypowiedzi w przypadku, których zastosowali ją autorzy cytowanych artykułów bądź osoby udzielające wywiadu. Korzystam z określenia „Romowie karpaccy”, nie zaś Bergitka Roma, ponieważ nie tworzą oni jednolitej grupy tak jak Kełderari, Lovari czy Polska Roma. Romowie z jednego osiedla (skupiska) nie czują się tożsami z Romami z osiedla z innej wsi czy miasta. Na przykład Romowie z Nowego Targu czy z Szaflar nie utrzymują kontaktów z Romami z Limanowej. Poszczególne skupiska romskie łączy jedynie 33 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 z Polska Roma: Chaładytka Roma i Sasytka Roma (Romowie „rosyjscy” i „niemieccy”). Ponadto od początku lat dziewięćdziesiątych na terenie Polski przebywają w celach zarobkowych Romowie rumuńscy nazywani przez Romów z Polski po prostu Cyganami. Nie posiadają stałego zameldowania ani własności typu dom czy mieszkanie3. Polska Roma, Romowie „niemieccy” i „rosyjscy” uznają zwierzchnictwo Szero Roma4 (tzw. „króla”) oraz zawierają pomiędzy sobą związki małżeńskie. Posługują się zbliżonym dialektem. Chaładytka Roma to Romowie od wielu pokoleń mieszkający w Polsce i określający się również jako polscy Romowie, (ale nie – Polska Roma), w odróżnieniu od tzw. „prawdziwych” rosyjskich Cyganów, którzy zamieszkują Rosję i dawne republiki ZSRR. Chaładytka Roma utrzymuje stałe kontakty z Polska Roma, które nie ograniczają się wyłącznie do kontaktów pomiędzy poszczególnymi rodzinami. Zażyłość 3 4 kraina geograficzna, w jakiej są osiedleni. Skupiska te charakteryzują się brakiem wspólnego zwierzchnictwa i autorytetu, takiego, jakim jest dla Polska Roma Szero Rom. Zatem określenie „karpaccy” dotyczy jedynie obszaru zasiedlenia i nie jest nazwą własną. Natomiast określenie „Bergitka” jako nazwa własna grupy, została nadana przez nie-Romów bezzasadnie z powodu, o którym piszę wyżej. W Europie żyje dużo grup określanych wspólnym mianem „Cyganie”, które charakteryzują się dużą liczbą dialektów, nieznajomością własnego języka (w niektórych grupach) oraz znacznymi różnicami w kulturze, sposobie życia i wierzeniach. Cyganie dzielą się na wiele lokalnych wspólnot, związanych z różnymi krajami i regionami. Wspólnoty te zazwyczaj nie asymilują się, lecz adaptują do lokalnej kultury i języka. Niektóre z tych wspólnot są ze sobą spokrewnione, niektóre powiązane ponadlokalną organizacją zwierzchnictwa. Współcześnie przyjęto, że Cyganie dzielą się na cztery podstawowe grupy: Romowie, Manusze, Sinti oraz Kale. [http://www.vurdon.it/english.htm#family%20and%20social%20organisation] Terminem Szero Rom (Głowa Rom) określa się przywódcę Polska Roma. Innym terminem stosowanym jest Baro Szero (Wielka Głowa). Trzeba jednak nadmienić, że w ten sposób można nazwać każdego Roma obdarzanego wyjątkowym autorytetem. Głowa jest symbolem przywództwa. Głowa jest również najczystszą częścią każdego zwierzęcia i zjedzenie jej (np. głowy jagnięcia) ma przynieść szczęście, zdrowie i władzę. Kiedy ktoś chce pokazać, że dana osoba zostanie za coś ukarana, mówi: „na jej głowę” lub „na jej powodzenie” [A. Sutherland, Gypsies. The Hidden Americans, London 1975, s. 117, 283]. W podobny sposób można wzmocnić swoją wiarygodność lub przysięgę. W symboliczny sposób można powiększyć głowę poprzez nałożenie kapelusza i zapuszczenie zarostu. Prawie każdy z autorytatywnych mężczyzn nosi kapelusz. Jedyną uroczystością, w czasie której nie ma go na głowie, jest pomana. Zrzucenie kapelusza z głowy mężczyzny jest równoznaczne z poniżeniem tego mężczyzny. 34 pomiędzy tymi dwiema grupami polega również na wspólnym podejmowaniu istotnych dla całej społeczności decyzji oraz uznaniu zwierzchnictwa tego samego Szero Roma. Jednak problemy lokalne, związane z funkcjonowaniem rodzin są rozwiązywane przez Chaładytka Roma wewnątrz grupy własnej, bez udziału mianowanych przez Szero Roma wójtów5. Kełderasze i Lowarzy to grupy odmienne w stosunku do Polska Roma. Określani są jako Ostryjaki, Austryjaki czy Romowie węgierscy. Różnica pomiędzy nimi a grupą Polska Roma polega na innej organizacji społecznej, odmiennych zwyczajach i obrzędowości rodzinnej. Pomimo zameldowania czy posiadania domów i mieszkań, ani Kełderasze, ani Lowarzy nie są traktowani jako rodzimi Romowie. W rozumieniu Polska Roma są oni cudzoziemcami, pomimo tego, że wielu z nich urodziło się już w Polsce. Jednak, zdaniem L. Mroza, te trzy społeczności – Kełderasze, Lowarzy i Polska Roma – są obecnie ze sobą powiązane pokrewieństwem, aczkolwiek utrzymuje się świadomość dawniejszych podziałów6. Moje spotkania z Romami i prowadzone rozmowy potwierdzają zasadność tej opinii. Romowie karpaccy, nie są jak dotąd w pełni zaakceptowani przez wszystkie wcześniej wymienione grupy Romów. Związki z nimi są niemile widziane z powodu domniemanego przez pozostałe grupy braku czystości rytualnej. Małżeństwa pomiędzy, np. Polska Roma a Romami karpackimi w dalszym ciągu należą do rzadkości. Do niedawna wszelkie kontakty z tą społecznością były niemożliwe, jednak obecnie można zaobserwować pewne ożywienie, prowadzące czasem do wspólnych działań (w ramach stowarzyszeń) na rzecz społeczności romskich w Polsce. Polska Roma dzieli się na szereg ugrupowań określanych przez respondentów jako rody. Przynależność rodowa jest trwała, uzyskuje się ją przez urodzenie i dziedziczy po ojcu. Możemy rozróżnić następujące grupy rodowe: Pachowiaki, Berniki, Lesiaki, Bosaki, Ploniaki, Jaglany, Warmijaki, Łomżyniaki, Rapacie, Węgierki, Toniaki, Servy, Kaliszaki 5 6 Por. L. Mróz, Les Chaladytka Roma tsiganes de Pologne, „Estudes Tsiganes”, 1979, nr 1, s. 21-26. L. Mróz, Polska: konflikt tradycji i nowoczesności, „Dialog-Pheniben”, 2002, nr 1-2, s. 50. 35 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 oraz Galicjaki.7 Niezależnie od podziału na rody, istnieje jeszcze jeden podział posiadający daleko większe znaczenie dla funkcjonowania poszczególnych rodzin miejskich, chodzi mianowicie o rozróżnienie na tzw. skupiska złożone z kilku lub kilkunastu rodzin. Na tworzenie się skupisk ma wpływ miejsce zamieszkania poszczególnych rodzin oraz łączące je więzi pokrewieństwa i powinowactwa8. Sądzę, że w tej chwili funkcjonowanie jednostki w skupisku jest ważniejsze, patrząc na to z perspektywy całej społeczności (grupy), w konstruowaniu tożsamości społecznej niż ulokowanie tejże jednostki w strukturach rodowych. Chociażby z racji mieszania się rodów, co jest oczywistą konsekwencją zawierania małżeństw poza rodem własnym. Dlaczego Romowie mieszkają w miastach? Aby odpowiedzieć na wyżej postawione pytanie, należy dokonać w tym miejscu rozróżnienia społeczności romskiej na grupy osiadłe i o tradycjach wędrowania, ponieważ sposób życia narzucał tutaj odmienne rozwiązania, dotyczące sposobów osiadania stałego i czasowego oraz wyglądu mieszkań Cyganów (Romów). 7 8 W tekście artykułu pojęcia „ród” i „grupa rodowa” używam wymiennie. Jako grupę społeczną rozumiem zbiorowość składającą się z co najmniej dwóch osób, względnie trwałą i posiadającą organizację wewnętrzną [K. Olechnicki, P. Załęcki, Słownik socjologiczny, Toruń 1997, s. 74]. Osoby należące do danej grupy są połączone więzią społeczną, uznają wspólne wartości i mają poczucie odrębności od innych grup. Osoby te współdziałają ze sobą dla osiągnięcia określonych celów. Rodzina jest grupą społeczną utworzoną przez osoby połączone przez małżeństwo, pokrewieństwo lub adopcję. Członkowie tej grupy mieszkają ze sobą, wspólnie gospodarują, ale posiadają różny zakres obowiązków oraz realizują cele związane z wychowaniem dzieci. Większość rodzin romskich to rodziny wielopokoleniowe, ale zdarzają się również rodziny nuklearne składające się z rodziców oraz ich biologicznych lub adoptowanych dzieci. Rodzina jest grupą krewniaczą. Typem grupy krewniaczej jest również ród, ale przynależność do rodu określa się pochodzeniem. Członkowie wywodzą swoją tożsamość z identyfikacji z fikcyjnym lub rzeczywistym przodkiem [tamże, s. 180]. Genealogia rodu jest długa, bywa rozgałęziona i często składa się z linii sobie obcych, ale uznawanych za spokrewnione [Por. Słownik etnologiczny, red. Staszczak Z., Warszawa-Poznań 1987, s. 320]. Najmniejszą formą organizacji społeczności romskich jest rodzina, składająca się z małżonków, dzieci (w tym również dzieci z innych związków), dziadków, często również ze współmałżonków dzieci i ich potomków. Związki rodzinne polegające na pokrewieństwie, w odróżnieniu od powinowactwa, są stałe. 36 Romowie prowadzący życie wędrowne przemieszczali się wozami o zróżnicowanej konstrukcji zaprzężonymi głównie w konie, ale także w woły lub osły, na postojach zaś przebywali w namiotach, szałasach, ziemiankach. Standard samych wozów zmieniał się z upływem lat w zależności od poziomu zamożności konkretnych rodzin, dostępu do zdobyczy technicznych, a nawet mód panujących wśród samych Cyganów. Stopniowo zwykłe chłopskie wozy zastąpiono solidniejszymi, krytymi płótnem, te z kolei ustąpiły miejsca drewnianym barakowozom, a współcześnie samochodom i wygodnym przyczepom campingowym. Przestano korzystać z prowizorycznych szałasów, budowanych na miejscu postoju, po prostu zamieniono je na płócienne namioty o różnej konstrukcji. Tabory przemieszczały się z miejsca na miejsce na ogół od wiosny do jesieni (nieliczni wędrowali także zimą), po drodze zakładano obozowiska, głównie w lesie i nad wodą w pobliżu osad ludzkich. W mieście lub na wsi większość Cyganów zatrzymywała się na dłużej dopiero zimą. W tym czasie po prostu wynajmowano tzw. kwatery, czasem były to jedynie pokoje, czasem całe mieszkania czy chałupy. Z kolei Cyganie osiadli mieszkali w miastach i na wsi, gdzie budowali swoje domy, często sytuowane na obrzeżach osady, na terenach zalewowych, czyli zajmowali przestrzeń z gospodarczego i społecznego punktu widzenia – niepełnowartościową. Współcześnie w coraz większym stopniu Romowie przejmują w tej dziedzinie zwyczaje i styl życia otoczenia. Warto zwrócić uwagę na samo zjawisko nomadyzmu, który, powszechnie kojarzony z Cyganami i typowymi dla nich zachowaniami, w dużej mierze uwarunkowany został przez wpływy otoczenia, z czasem dopiero stając się istotnym elementem kulturowego etosu wielu grup. Choć sama wędrówka z Indii ku Europie niosła w sobie zalążek przyszłego nomadyzmu, to jednak równie dawne jak świadectwa o ich przemieszczaniu się z miejsca na miejsce są przekazy o Cyganach osiadłych9. Wydaje się, że ów wielowiekowy nomadyzm wynikał przede wszystkim z konieczności motywowanej ekonomicznie: Cyganie parali się zajęciami, które albo wiązały się z przemieszczaniem, albo zmuszały ich do takiego sposobu życia ze względu na postawę osiadłych, 9 A. Mirga, L. Mróz, Cyganie. Odmienność i nietolerancja, Warszawa 1994, s. 184-196. 37 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 miejscowych rzemieślników, niechętnych konkurencji. Dodać do tego należy administracyjne zakazy osiedlania się na danym terytorium, uniemożliwiające przez wiele lat zaprzestanie wędrówek10. Gdy w końcu sposób postępowania z Cyganami zmienił się i położono nacisk na osiedlanie ich, wędrowanie obrosłe mitologią i folklorem stanowiło istotny element kultury, zaś jego porzucenie równało się utracie ważnego składnika własnej tożsamości. Presja w tym kierunku traktowana była jako zamach na samą istotę cygańskości, bowiem w dalszym ciągu ważne były także kwestie ekonomiczne: osiadły tryb życia oznaczał mniejsze dochody i mniejszy rynek zbytu na ich usługi, które - co istotne - również stały się ważnym elementem kulturowego etosu. Dlatego te nowe wymagania spotkały się z niechęcią i dezaprobatą ze strony Cyganów. Po zakończeniu działań wojennych Cyganie polscy powrócili do tradycyjnego sposobu życia, tzn. podjęli przerwane wędrówki. Jednak nowy system polityczny i panująca ideologia nie akceptowały nomadycznego stylu bytowania, jako zbytnio odbiegającego od przyjętego wzorca postępowania obywateli państwa socjalistycznego. Już w 1947 r. powstają pierwsze przymusowe obozy pracy, w których osadzono, m.in. wędrownych Romów. W roku 1950 podjęto, na szczeblu ministerialnym, decyzję o przeprowadzeniu ewidencji ludności cygańskiej oraz wydano dyspozycje odnośnie udzielenia pomocy materialnej i organizacyjnej zbiorowościom osiadłym. Jednocześnie prowadzono akcję propagandową mającą skłonić grupy wędrowne do osiedlania się na stałe. W prasie pojawiły się apele współpracujących z władzami Cyganów dotyczące porzucania wędrówek, nagłośniono w mediach pracę Cyganów w Nowej Hucie (byli to jednak Cyganie Karpaccy - już wcześniej osiadli, więc siła oddziaływania takiego przykładu była znikoma) i innych miejscach, obiecywano pomoc materialną ze strony państwa (której jednak często - ze względu na niedobór środków - nie udzielono potrzebującym i chętnym do zaprzestania wędrówek). Efekty były niezadowalające, dlatego też wkrótce przystąpiono do bardziej energicznych działań. Warto dodać, że na początku 1952 r. w Wałbrzychu powołano pierwszą w Polsce powojennej organizację cygańską - Stowarzyszenie Cyganów Osiadłych, które zajmowało się głównie organizowaniem pomocy materialnej dla miejscowych Romów11. 10 11 Tamże, s. 45-64 i dalsze. http://www.olszowka.most.org.pl/cygan.htm [10.01.2006] 38 Adaptacja do życia w mieście Konieczność osiedlenia się zainicjowała proces adaptacji grup wędrujących do życia w mieście. Znaczna odrębność Romów, w zakresie antropologii fizycznej i społeczno-kulturowym zawsze utrudniała przystosowanie się do prowadzenia osiadłego trybu życia i życia w mieście. Przez wiele lat Romowie raczej podkreślali swoją odrębność i woleli pozostać w pewnej izolacji od otoczenia12. Zarówno przymusowe działania adaptacyjne, jak i te inicjowane przez samych Romów były procesami długofalowymi i nie zawsze przynosiły zamierzony efekt. Bardzo często skutki takich działań były mierne, żeby nie powiedzieć żadne. Często na skutek niezrozumienia władz, braku stosownej wiedzy o Cyganach, a często i stylu życia samych Cyganów, niepowodzenia adaptacyjne przynosiły potwierdzenie negatywnych stereotypów, co dodatkowo spowalniało procesy przystosowawcze. Oczywiście życie w mieście, a tym bardziej współcześnie, wymaga większego zaangażowania ze strony Romów w konstruowanie pozytywnych relacji pomiędzy nimi samymi a współobywatelami nieromskimi. Nowoczesne państwo wymaga zresztą od obywateli wypełniania określonych obowiązków (np. edukacji, służby wojskowej, płacenia podatków), ale również nadaje określone prawa i przywileje – Romowie jako obywatele państwa polskiego również posiadają prawa i obowiązki. Mieszkając w mieście, łatwiej jest im poddać się obowiązkom, odebrać należne sobie przywileje, ale i łatwiej zachować dystans i anonimowość, a także znaleźć zatrudnienie, założyć firmę itd. Pojawia się zatem pytanie, jak ten proces wyglądał w odniesieniu do Płocka? Romowie w Płocku W 2004 roku, podczas pikniku zorganizowanego na nadwiślańskiej plaży, płoccy Romowie świętowali 40-lecie osiedlenia się w Płocku. Przyjechali tu w 1964 roku, kiedy to władze Polski Ludowej zaostrzyły działania mające na celu zmuszenie Cyganów do podejmowania pracy i stałego osadnictwa. Romowie, którzy jako pierwsi osiedlili 12 J. Depczyńska, Adaptacja Cyganów do życia w mieście, „Etnografia Polska”, t. XXII, z. 2, s. 55-56. 39 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 się w tym mieście na stałe, stali taborem na Lubelszczyźnie13. Dostali dwa tygodnie od ówczesnych władz na podjęcie decyzji, czy osiedlają się pod Lublinem w starych budynkach PGR-u, czy gdziekolwiek indziej. Zdecydowali, że jadą do Płocka, gdzie właśnie budowano duży kombinat, co mogło dawać szanse na jakąś pracę w przyszłości. Romowie koleją przetransportowali swoje wozy do Płocka (konie sprzedali) i początkowo koczowali w nich przy ulicy Norbertańskiej. Później dostali mieszkania przy ulicy Misjonarskiej, Kościuszki, Kolegialnej, Kwiatka, Słodowej i na Cholerce14. Jeszcze w 1964 roku część przybyłych do Płocka Romów zajmowała się pobielaniem kotłów, byli to Romowie sprowadzeni z Nowej Huty. Pobielali oni kotły nie w miejscowym kombinacie, ale na łąkach poza miastem. W tych rejonach miasta, które wcześniej zostały wymienione, Romowie mieszkają do dziś. Miejsca te nie cieszą się w mieście dobrą sławą: „...Znajdziecie w Płocku po prostu swojskość” – zwłaszcza po północy, w parku pod pomnikiem Broniewskiego. Radzę wracać taksówką, a nigdy, przenigdy na piechotę, zwłaszcza ulicą Kościuszki. Tam lubią bawić się Cyganie...”15. Porzucili pobielanie kotłów oraz handel końmi i zaczęli zarabiać muzykowaniem na dancingach, kobiety zaś wróżbą. 13 14 15 „W roku 1964 przystąpiono do realizacji nowej, bardziej restrykcyjnej polityki wobec wędrownych Cyganów. Wiosną tego roku przeprowadzono kolejną akcję ewidencyjnokontrolną taborów dokonaną przez MO, w kilka dni później przeprowadzono z ich członkami rozmowy zachęcające do osiedlania się, grożąc sankcjami w przypadku dalszego wędrowania. Poruszających się wozami Romów miano karać na mocy ustaw o: zgromadzeniach (nielegalne przebywanie dużej ilości osób w jednym miejscu), zwalczaniu chorób zakaźnych (zaniedbanie obowiązku szczepień ochronnych), ochronie przeciwpożarowej (palenie ognisk w lesie, brak sprzętu gaśniczego), obowiązku szkolnym (nieposyłanie dzieci do szkół). Początkowo Cyganie zlekceważyli groźby i wędrowali nadal, jednak postawa milicji i terenowych agend państwowych (karanie grzywnami i aresztem, przyspieszony tryb orzekania kar etc.) sprawiła, że ruch taborów stopniowo malał i do końca lat 70. faktycznie zanikł jako sposób życia, ożywając jedynie jako okazyjno-sentymentalne jednorazowe wyprawy.” [R. Okraska, Cyganie – Romowie, http://www.olszowka.most.org.pl/cygan.htm]. A. Adamkowski, Noc z Cyganami (2005-07-08), http://miasta.gazeta.pl/plock/1,35681,3246407html ; aa, Jadą wozy kolorowe – jubileusz płockich Romów (2004-07-03), http://miasta.gazeta.pl/plock/1,35681,3246403html autor: Klincz, KONTR-Felieton Gościa NK: PŁOCK, CZYLI PROWINCJA..., Internetowy Magazyn Nowa Kultura, 23.08.2006, http://www.nowakultura.info/modules.php?op=modload&name=PagEd&file=index &topic_id=20&page_id=258 40 W Płocku żyje 60 romskich rodzin – ponad 200 osób. Ich poziom wykształcenia, zgodnie z informacjami zawartymi na stronie internetowej Urzędu Miasta Płocka, jest niski i nie odbiega od ogólnokrajowego. Wśród starszego pokolenia są przypadki analfabetyzmu, ale warto by tu nadmienić, że są rejony, w których zjawisko analfabetyzmu dotyczy również osób młodych, w wieku około dwudziestu kilku lat. Dorośli nie przywiązują specjalnej uwagi do edukacji swych dzieci, a wiele kobiet romskich nadal wychodzi za mąż bardzo wcześnie i na edukację w ich życiu nie ma już miejsca, z racji obowiązków, jakie są nakładane na zaślubione kobiety. Jedna z mieszkanek Płocka wspominała, w rozmowie ze mną, czasy, kiedy jeszcze uczęszczała do szkoły. Będąc uczennicą, chodziła do jednej klasy z dziewczętami romskimi. Funkcjonowały one w szkole „normalnie”, chodziły na lekcje, zakładały spodnie. Z chwilą ukończenia szkoły podstawowej wychodziły za mąż, rezygnowały z życia poza społecznością romską i nosiły spódnice (spodni już nie zakładały). Nie utrzymywały także kontaktów z polskimi koleżankami ze szkoły. Podobne doświadczenia i obserwacje miały córki mojej rozmówczyni – dziś już dorosłe kobiety. Zdaniem płockich urzędników dzieci nie bardzo chcą chodzić do szkoły (chociaż uogólnianie tego twierdzenia moim zdaniem jest ryzykowne), bo mają kłopoty w kontaktach z rówieśnikami, co z kolei spowodowane jest słabą znajomością języka polskiego. I w ten sposób izolacja pogłębia się16. W Płocku mieszkają: Polska Roma, częściowo są spokrewnieni z częścią Romów z Włocławka (Romowie wołają na nich „cukierniki”), ale też mieszkają osoby z rodu Galicjaki, Chaładytka. Od 40 lat mieszka w Płocku znany romski artysta, prowadzący zespół muzyczny - Zbigniew Kowalski. Jest aktywistą i społecznikiem, współpracuje w zakresie kultury z miastem oraz z Płockim Ośrodkiem Kultury i Sztuki. MSWiA realizuje od 2001 roku specjalny program pomocowy dla mniejszości narodowych i etnicznych. Przeznacza na te działania ok. 5 mln zł rocznie. W jego ramach działają romscy asystenci. Troszczą się oni m.in. o to, by Romowie przestali traktować szkołę jako miejsce gdzie ich dzieciom może stać się krzywda, pilnują, żeby dzieci docierały do szkół, miały odrobione lekcje. Dotyczy to także przedszkoli, bo tam 16 aa, Płock pomaga Romom, 24-07-2005, „Gazeta Wyborcza.”, http://miasta.gazeta.pl/plock/1,35710,2836991html 41 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 dzieci nabierają umiejętności trzymania ołówka, nawiązywania kontaktów z rówieśnikami. Bycie asystentem romskim nie jest wdzięczną pracą, pozbawioną problemów, jest ona związana często z przymusowym dostarczaniem dzieci na lekcje. W Płocku od roku 2005 do 3 przedszkoli uczęszcza 7 romskich dzieci w wieku od 4 do 6 lat. Mają opłacony pobyt, wyżywienie i dodatkowe zajęcia: gimnastykę, taniec, język angielski. Również od roku 10 dzieci (7-10 lat) uczęszcza do ogniska muzycznego. Najbiedniejsi uczniowie romscy otrzymują zapomogi na zakup podręczników szkolnych. Środki na ten cel przekazało Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej Ministerstwo Edukacji Narodowej17. Od roku 2005 oficjalnie działa w Płocku organizacja o nazwie Stowarzyszenie Romów w Płocku (w tym roku zostało zarejestrowane). Prezesem Stowarzyszenia jest wspomniany wcześniej Zbigniew Kowalski, który jest jednocześnie szefem zespołu artystycznego Romen, powstałego w 1980 roku. Zespół podczas pikniku „Cygańska noc” w 2005 roku obchodził swoje 25-lecie. W tym samym roku został uhonorowany nagrodą „Jesteś przyjacielem”, do której zostali nominowani przez niepełnosprawnych, za działalność charytatywną. Sposób konstruowania tożsamości społecznej w odniesieniu do miasta Tutaj pojawia się pytanie o mechanizm konstruowania tożsamości społecznej, w której odniesieniem jest nie grupa własna, ale miejsce zamieszkania, czyli w tym przypadku – miasto. Mając na uwadze żywotność i moc stereotypu Cygana wiecznego tułacza i wędrowcy, można poczuć się zaskoczonym tym, że współcześnie Romowie bardzo często podkreślają swój związek z konkretnym miejscem, miastem, osadą, osiedlem itp. Przyczyny takiego stanu rzeczy są oczywiście bardzo różne, począwszy od prawnych (zameldowanie, realizowanie obowiązku szkolnego) poprzez ekonomiczne (zakład pracy, prowadzenie legalnej działalności gospodarczej, wybudowanie domu) aż po kulturowo-społeczne (działalność zespołu estradowego, działalność społeczna na rzecz własnej grupy, związanie się z danym miejscem innych członków rodziny), co w konsekwencji może prowadzić w przypadku przynajmniej niektórych osób, do definiowania miejsca 17 http://www.ump.pl/main.php?cid=sygnaly&&news=1371 42 jako małej ojczyzny. Najbardziej jaskrawe wydają się być deklaracje mieszkańców Podkarpacia, którzy wskazują miejsce zamieszkania, jako to miejsce, do którego zawsze chcieliby wrócić. Można powiedzieć, że identyfikowanie się Romów z miastem ma dwa obserwowalne wymiary: o znaczeniu wewnętrznym oraz zewnętrznym, mającym swoje odzwierciedlenie w kontaktach ze środowiskiem zewnętrznym, władzami, mediami itp. Identyfikacja w swoim wymiarze wewnętrznym ma z kolei wyraz, m.in. w zabawie tanecznej polegającej na rodowych zawodach tanecznych, w zwyczaju witania gości przybywających na ucztę, w sposobie przedstawiania się. Są to działania realizowane podczas każdego dużego spotkania rodów romskich. Jeżeli przybywają goście z jakiegoś miasta, to jest to najczęściej duża grupa krewnych, którzy przyjeżdżają jednocześnie, najczęściej pod przywództwem swojego autorytetu (np. dziadka). Wspólnie wchodzą do sali i dlatego od razu daje się zauważyć, że jest to nowa grupa gości. Organizator spotkania wita ich przy wejściu do sali, często każe grać wynajętym muzykantom tzw. „marsz powitalny”. Takie szczególne powitanie jest wyrazem szacunku, jaki należy okazać gościowi. Jednocześnie jest to forma podziękowania za przybycie i za umożliwienie spożycia posiłku w jego towarzystwie. Dla organizatora spotkania przybycie zaproszonego gościa jest powodem do dumy. Tym samym – odmowa przyjęcia zaproszenia może zostać potraktowana jako rzecz obraźliwa. Zdaniem Galicjaków dla każdego z przybyłych gości wesele rozpoczyna się powitalną przemową starszego, niekoniecznie organizatora spotkania, ale autorytetu, który składa życzenia wszystkim zgromadzonym. Niekiedy goście tuż po przybyciu do domu weselnego po prostu siadają przy stołach. W przypadku wspomnianej zabawy tanecznej, pokaz taneczny18 przeradza się czasem w rodowe zawody taneczne. Oficjalnie nie ma rywalizacji pomiędzy poszczególnymi grupami rodowymi (rodzinnymi), niemniej jednak, oglądając zapisy wideo z tańców, można takie wrażenie odnieść. Respondenci potwierdzają ponadto, że obecnie coraz częściej do tańca czy śpiewów wywołuje się całe grupy Romów zamieszkujących konkretne miasta. Na przykład starszyzna mówi, że „teraz Włocławek nam zatańczy”, 18 Por. A. J. Kowarska, Taniec w kulturze Romów dawniej i dziś, „Dialog-Pheniben”, 1999, nr 1, s. 33-42. Pisałam o tym również w książce Polska Roma. Tradycja i nowoczesność [Warszawa 2005]. 43 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 to wszyscy ci, którzy przyjechali z Włocławka, wychodzą na parkiet i wykonują pokaz (tańczą, śpiewają). W ten sposób wywołuje się wszystkie „miasta”. Na przykład przyjechali Romowie z miejscowości X, zaczynają tańczyć, chwaląc się jednocześnie swoimi umiejętnościami i delegując do tańca najlepszych spośród nich. Romowie z miejscowości Y, może nawet gospodarze przyjęcia, również proszą lub nakazują tańczyć najlepszym tancerzom z ich rodziny. Efektem takich zawodów ma być - nie zdobycie nagrody, lecz przede wszystkim dobra zabawa. Oczywiście takie zawody taneczne składają się z tańców o charakterze pokazu, toteż każdy taki taniec sam w sobie niesie realizację innych funkcji (nie tylko ludycznych). Często jest to sposób na zaprezentowanie niezamężnych kobiet i nieżonatych mężczyzn płci przeciwnej (spotkałam się z określeniem, że jest to „eksponowanie córek” i ma duże znaczenie w zawiązywaniu związków małżeńskich). Nazwisko nie jest stałym identyfikatorem Romów, ponieważ w razie konieczności można je zmienić. Ponadto używa się go tylko w kontaktach z nie-Romami. Przedstawiając się innemu Romowi, podaje się swoje imię i nazwę rodu, z którego się pochodzi, a więc kobieta oprócz swojego imienia podaje nazwę rodu swojego ojca. Panna i mężatka przedstawiają się w ten sam sposób, ponieważ pomimo zamążpójścia kobieta nadal pozostaje w rodzie swojego ojca. W celu dokładniejszego poinformowania rozmówcy może - na jego prośbę podać również imię i nazwę rodu swojego męża. Z samego nazwiska nie można wywnioskować, z jakiego rodu pochodzi dana osoba, ponieważ tych samych nazwisk używają rodziny z różnych grup rodowych. Ponadto ze względu na to, że niezwykle rzadko Romowie zawierają śluby cywilne, nie ma zwyczaju przejmowania nazwiska ojca przez jego dzieci. Reguluje się to dość szybko, jeżeli liczy się na pomoc z opieki społecznej lub na ulgi podatkowe19. Coraz częściej Romowie pytają się również o miasto, z którego przyjechała właśnie osoba spotkana. Wydaje mi się, że obecnie jest to sposób identyfikacji najbardziej uniwersalny, bo zawierający najwięcej informacji (np. przynależność do konkretnej grupy i rodziny, umiejętności, a nawet status majątkowy). Co więcej, zdaniem niektórych Romów nazwa miasta zaczyna wypierać nazwę grupy rodowej. Na pytanie o to, jakie grupy 19 Np. wspólne rozliczanie się współmałżonków przy składaniu rocznych zeznań podatkowych. 44 Romów mieszkają w Polsce, jeden z mężczyzn w odpowiedzi wymienia tylko grupę Polska Roma, a następnie tłumaczy, że: „Teraz inaczej jest. Teraz się mówi tak: ze Stalowej Romowie, z Mielca, z Płocka, coś takiego. (…) Z miasta się teraz raczej wszystko mówi”20. Z czego może wynikać coraz mniejsza oczywistość kontaktów pomiędzy samymi Romami? Właśnie ze specyfiki życia w mieście, dużym, nowoczesnym, życia coraz bardziej samodzielnego, osobnego, ale już bez tej „osobności taborowej”, kiedy samotność czy też samodzielność związana była z respektowania prywatności, „osobności” poszczególnych osób, pomimo życia w gromadzie, co pięknie opisał w swojej książce Yoors. Życie w rozproszeniu, kolejne narodziny, śmierci, małżeństwa, starzenie się, coraz rzadsze i mniej liczne spotkania, powielanie się nazwisk i niestałość imion cygańskich sprawiają, że uściślenie sposobu przedstawienia się nazwą miasta, pozwala zidentyfikować ród i pochodzenie danej osoby. Tym bardziej, że związki konkretnych rodzin z konkretnym miejscem są coraz częściej bardzo stabilne z powodów, o których wcześniej wspomniałem. Sama spotykałam się często z pytaniem skierowanym do mnie przez moich romskich współrozmówców, czy jestem Cyganką i z jakiego miasta pochodzę. Wymiar zewnętrzny identyfikacji z miejscem (miastem) przejawia się głównie w działalności coraz liczniejszych stowarzyszeń romskich, mających najczęściej charakter lokalny. Celem prac poszczególnych stowarzyszeń jest nie tylko opieka nad lokalną społecznością romską, ale i współpraca z władzami samorządowymi i centralnymi dla polepszenia sytuacji Romów w konkretnym mieście - współorganizują z nimi imprezy kulturalne, festiwale, biorą udział w obchodach lokalnych świąt i rocznic. Dzięki tak szeroko zakrojonej działalności stowarzyszenia mają znaczny wpływ na wizerunek Cygana (Roma) w danym mieście, na postrzeganie społeczności romskiej przez współobywateli. Częste kontakty, a nawet specyfika poszczególnych skupisk romskich (miejskich, małomiasteczkowych i wiejskich) są zauważalne przez same władze i reprezentujących 20 Materiały z badań terenowych „Tożsamość Cyganów w Polsce" realizowanych od marca 2007 roku przez mgr Justynę Kopańską. 45 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 owe władze urzędników miejskich i mają swoje ujście w określeniu „nasi Cyganie”, „tutejsi Romowie” „Cyganie z naszego miasta” „oświęcimscy”, „gorzowscy” „Romowie ze Szczecinka”, „Romowie sejneńscy”, „Cyganie andrychowscy” itd. W skrajnych przypadkach może dojść do swoistej rywalizacji i rankingu gmin czy też miast sąsiadujących ze sobą. Rozmawiając z urzędnikami na różnych szczeblach (w tym w ministerstwach), z dziennikarzami różnych mediów, mam niekiedy okazję słuchać przechwałek czy narzekań, że „u nas jest tak dobrze, a tam gorzej” lub na odwrót. Moim zdaniem, sami Romowie miejsce i konkretne miasto utożsamiają najczęściej z rodziną, natomiast pojęcie ojczyzny – z tradycją. Zatem identyfikacja nawiązująca do przestrzeni oswojonej nakłada się na strukturę społeczną, rodową. Z tego jednak można wnioskować, że w dalszym ciągu identyfikacja rodziną jest silniejsza niż identyfikacja z krajem i jego mieszkańcami jako współobywatelami. Z drugiej jednak strony Romowie mieszkający w Polsce w wielu przypadkach chcą mieszkać w Polsce, a ci, którzy planują dłuższe pobyty za granicą, deklarują powroty. Czy faktycznie, w przypadku płockich Romów, jest to jednak tylko (lub aż) kwestia przyzwyczajenia? Nie można zapominać, że w kulturze romskiej jedną z podstawowych wartości jest rodzina, a poczucie przynależności do rodziny wiąże się nie tylko z życiem wśród żywych, ale i z pamięcią o umarłych członkach rodzin. A zatem „miejsce” i „miasto” to przede wszystkim ta przestrzeń miejska, w której żyje rodzina uważana za najbliższą (rodzice, dzieci, dziadkowie, ale i kuzyni, ciotki itp.), ale i taka, w której zostali pochowani zmarli. Płoccy Romowie deklarują, że mogliby mieszkać i żyć także w innym mieście, bo jak mówią, wszędzie mogą dostosować się do panujących w danym miejscu warunków. Chcą jednak mieszkać tam, gdzie jest ich rodzina. Formalne przywiązanie Romów do Płocka, o czym pisałam wcześniej, przywiązanie do szkoły, urzędu, przez zameldowanie, umowy o pracę itp., jest przyczyną skupiania się całych rodzin w jednej miejscowości i coraz silniejszego przywiązania się do Płocka jako miejsca narodzin, życia i śmierci. 13-letni Dżordan opowiadał, że mieszka w Płocku od urodzenia i że już w Płocku chciałby zostać, ale nadmienił przy tym, że bardzo często odwiedza babcię w Chojnicach i tam też się dobrze czuje, jest zadowolony z pobytów, jest bezpieczny. Mówiąc to, potwierdził tezę, że poczucie przywiązania do miejsca, 46 uwarunkowane jest obecnością rodziny. Z jego słowami zgodziła się 15-letnia Ania, mówiąc o tym, jak wyobraża sobie „państwo romskie”: „Państwo romskie to tak by było... że na przykład cała rodzina taka najbliższa.... bo my teraz mieszkamy tak, po mojej mamie... to moja ciocia jedna, druga i babcia mieszkają w Chojnicach, a my mieszkamy w Płocku., To tak bym chciała, żebyśmy wszyscy razem mieszkali, byli wszyscy w jednym... mieście. (…) Na przykład... Galicjacy... ja bym chciała, żeby wszyscy Galicjacy, wszystkie Galicjaki były razem”21. Zamiast zakończenia Na koniec kilka słów osobistej refleksji. Utożsamianie się z miastem (miejscem) nie jest procesem ustabilizowanym. Ten rodzaj tożsamości dopiero się konstruuje. Można nawet uznać, że dotyczy osób ze środowisk małomiasteczkowych, które nie wędrowały, młodych, działających społecznie lub pokoleń osiadłych od wieków. Poza tym ten rodzaj identyfikacji nie był dotąd badany, a przecież jest to sprawa niezwykle interesująca, kiedy osoby pochodzące z rodzin o tradycjach wędrowania, zaczynają podkreślać, to, że są w miejscu, w mieście. W dalszym ciągu nad przywiązaniem do miejsca (miasta) przeważa przywiązanie do człowieka (rodziny, rodu). I kolejna rzecz. Kiedy Romowie osiadają w miastach, również mentalnie, podkreślając związki z tym miastem, nie-Romowie i Romowie osiadli (karpaccy) stają się bardziej mobilni (wyjazdy za pracą, podróże). Trzeba także pamiętać, że w przypadku Romów płockich różne zdarzenia stały się impulsem do uznania Płocka za „swoje” miasto. Na ile silnie Romowie uznają to „miejsce” za swoje zależy w dużej mierze od nas. I jeszcze jedna ważna rzecz - otóż proces kształtowania się poczucia więzi z miastem jest procesem długofalowym, wielotorowym i wciąż niepewne są jego efekty. 21 Informacje pochodzą z materiału zebranego przez mgr Justynę Kopańską podczas badań terenowych na temat „Tożsamość Cyganów w Polsce”. 47 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Katarzyna Waszczyńska Wokół problematyki tożsamości1 Identity. Some theoretical remarks Streszczenie: Artykuł poświęcony jest zagadnieniu tożsamości. W pierwszej części przedstawione zostały rozważania teoretyczno-metodologiczne dotyczące terminu i pojęcia tożsamość. Na podstawie literatury [tekst powstał w 2006 roku] zostały także scharakteryzowane „różne tożsamości” [różne zakresy tożsamości], m.in. jednostkowa, grupowa, społeczna, kulturowa itd. Druga część artykułu skoncentrowana jest zaś na poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie o rolę miejsca, w którym się żyje w kształtowaniu poczucia tożsamości człowieka. Słowa kluczowe: tożsamość, poczucie tożsamości, teoria i metodologia nauk społecznych, regionalizm Summary: The article is devoted to the issue of identity in social sciences. The first part presents the theoretical ad methodological considerations concerning the notion and term identity. Based on the state of arts literature [texts published in Polish by 2006]. I scrutinize “different identities” [different ranges of identity]: individual, collective, social, cultural, etc. The second part of the article focuses on the question what role our place of living plays in the shaping of human identity. Keywords: Identity, theory and methodology od social sciences, localism 1 Artykuł powstał w 2006 roku i jego podstawę stanowi wybrana i dostępna wówczas literatura tematu − patrz bibliografia. 48 I. Rozważania teoretyczno-metodologiczne dotyczące problematyki tożsamości Refleksje teoretyczne na temat tożsamości można odnaleźć w wielu dziedzinach nauki: antropologii, psychologii, socjologii i filozofii. Interesuje się nią również publicystyka. Ta powszechność i zainteresowanie wynika przede wszystkim z aktualności zagadnień związanych z człowiekiem i jego egzystencją. Co kryje się pod tym pojęciem? Zygmunt Bauman, szukając odpowiedzi na to pytanie, stwierdza, że refleksja dotycząca tożsamości pojawia się wtedy, gdy dochodzi do konfrontacji, do sytuacji zagrożenia, którą badacz obrazuje, posługując się metaforą fortecy obleganej przez wroga (Bauman 1993, s. 7, 8; 2001, s. 8). Pogląd o aktualizowaniu się problemu tożsamości w „momencie utraty lub zmiany punktów odniesienia, pozwalających własną tożsamość określić” podziela również Aldona Jawłowska (2001, s. 51). Wymienieni naukowcy zwracają uwagę także na fakt kreowania, konstruowania tożsamości oraz możliwość wpływania na jej kształt. „Tożsamości nie dostaje się ani w prezencie, ani z wyroku bezapelacyjnego; jest ona czymś, co się konstruuje i co można (przynajmniej w zasadzie) konstruować na różne sposoby” (Bauman 1993, s. 8). Tym bardziej, że pytania o tożsamość „powracają im bardziej tożsamość staje się czymś zadanym, a nie danym z racji zajmowanego określonego miejsca w uporządkowanym i stabilnym świecie” (Jawłowska 2001, s. 51). Te spostrzeżenia odnoszą się do współczesności i wyzwań, które stawia ona przed człowiekiem. Akcentowane są więc zmienność tożsamości oraz możliwości wyboru jej treści – elementów ważnych dla każdego z nas w danym kontekście czasoprzestrzennym i społecznym. Wskazywane są również dwie przeciwstawne tendencje: do rozproszenia tożsamości i wtedy mówi się o jej kryzysie – oraz do budowania tożsamości, także tych „<<silnych>>, dających poczucie bezpieczeństwa i zakorzenienia w szybko zmieniającym się społeczeństwie” (Jawłowska 2001, s. 56, 57). Tak więc obserwacja współczesnego świata skłania badaczy, zajmujących się problematyką tożsamości2, do poszukiwania odpowiedzi na pytania o charakter 2 Choć, jak stwierdza A. Jawłowska, współczesna refleksja na temat tożsamości odwołuje się przede wszystkim do badań konsumenckich modeli tożsamości. One bowiem zostały uznane za jedne z istotniejszych przemian kulturowych końca wieku [XX – przyp.autora] (Jawłowska 2001, s. 56). 49 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 tożsamości, jej cel − czemu ma ona służyć, czy warunki niezbędne do jej istnienia. Natomiast pytanie „czym jest?” pozostaje w tle tych dociekań. Warto więc zwrócić uwagę na to, czym jest tożsamość. W literaturze podejmującej tę kwestię można zauważyć, że najczęściej stosuje się takie określenia, jak: zjawisko (np. Babiński 1997, 1998, Mach 1994), fenomen (np. Nikitorowicz 1995) czy konstrukt (np. Warmińska 1999, Bausinger 1983). Już same te określenia wskazują, że pojęcie to cechują wieloznaczność i złożoność. Potwierdza je także wielość tworzonych koncepcji teoretycznych, mających służyć opisowi tej problematyki. I właśnie dlatego chciałabym przybliżyć niektóre z rozważań dotyczących istoty tożsamości. Tożsamość - od terminu do pojęcia Termin identity tłumaczony jako tożsamość3 wprowadził do nauk społecznych4 w latach 50. XX wieku Erik Erikson5 – psycholog, odwołujący się do tradycji postfreudowskiej. Podkreśla się jednak, że zagadnieniem tym zajmowano się już wcześniej, a czynili to między innymi tacy naukowcy, jak: W. James, Ch. H. Cooley, J. M. Baldwin, G. H. Mead, J. Dewey, R. E. Park, F. Znaniecki (Melchior 1990, s. 22). Wspomniane angielskie słowo identity w języku polskim posiada jednakże dwa odpowiedniki. Pierwszy oznacza tożsamość - tzn. „bycie tym samym; identycznym” (Słownik języka polskiego 1981, t. 3, s. 519). Drugi - identyfikację - definiowaną jako „stwierdzenie czyjejś tożsamości, ustalenie jednakowości czegoś w porównaniu z czymś”; „upodabnianie własnej osobowości do jakiegoś wybranego wzorca 3 4 5 Dokładnie chodziło o tożsamość jednostki. Warto zaznaczyć, że zagadnienie tożsamości przypisywane jest przede wszystkim refleksji filozoficznej i rozpatrywane w dwóch znaczeniach: jako wyrażenie relacyjne, oznaczające „bycie takim samym” - nazwane „tożsamością jakościową” oraz jako oznaczenie pewnej „treści” przedmiotu, tego czym dany przedmiot jest. Za inicjatora pojęcia tożsamości osobowej typu jakościowego uważa się Johna Locke’a. Najpełniej zaś rozróżnienie tożsamości na tożsamość typu „idem” („same”) - czyli klasyfikację oraz „ipse” („self”) - treść przedstawił i omówił P. Ricoeur. (Grzegorek 2000, s. 54, Pawlak 2000, s. 129, 130). Paul Ricoeur stworzył także koncepcję „tożsamości narracyjnej”, którą traktuje jako pomost między tożsamością „idem” i „ipse”. Koncepcja ta została wykorzystana w psychologii przez McAdamsa (Pawlak 2000, s. 130, 131). Był to artykuł pt. Identity and the Life Cycle, „Psychological Issues”, 1, I, 1959. 50 osobowości (…); proces utożsamienia się (…) z jakimś wzorcem osobowym” (Słownik… 1978, t. 1, s. 766). Już na podstawie tych definicji widać, że ich zakresy znaczeniowe nie pokrywają się, a mimo to często używane są jako synonimy (np. przez E. Nowicką, G. Babińskiego). Jako synonimy tożsamości traktuje się także takie określenia, jak: świadomość, samoświadomość, samookreślenie, autodefinicja, obraz siebie, koncepcja siebie, osobowość, charakter itd., choć również ich zakresy są odmienne. Zdarza się jednak i tak, że tożsamość i identyfikacja pojawiają się w jednej definicji, a jedno wyjaśnia drugie, np. „tożsamość to suma identyfikacji jednostki” (Kłoskowska 1992, s. 138). Kolejną kwestią są dwa znaczenia terminu identity. Znaczenie etymologiczne tego słowa wskazuje na podobieństwo, jakąś identyczność (idem = ten sam), może jednak wskazywać także na inny sens, odnoszący się do różnicy, odrębności (jest ten sam, tzn. nie jest inny). Należy zatem uwzględniać dwa aspekty tożsamości: podobieństwo i różnicę. Powyższe rozważania terminologiczne sygnalizują, że także tożsamość - pojęcie charakteryzować będzie złożoność. Tym bardziej, że – jak zauważa Grzegorz Babiński – pojęcie to ma „w znacznym stopniu metaforyczny i stopniowalny charakter” (1997, s. 85). W jaki sposób zatem tożsamość jest definiowana i co oznacza? Po pierwsze: tożsamość rozpatrywana jest w znaczeniu węższym jako „jedność z czymś”, co „jest także pewną jednością” (Babiński 1997, s. 84), przez co nawiązuje się do definicji słownikowej. Częściej jednak definiowana jest w znaczeniu szerszym jako „zasada porządkowania / klasyfikacji świata społecznego” (Mach 1994, s. 10, Babiński 1997, s. 84) lub „rzeczywistość istniejącą w świadomości ludzi, którzy uczestniczą i tworzą ją, poznają siebie i swoje możliwości w środowisku, w którym wzrastają” (Znaniecki 1971, s. 228) albo też jako zespół czynników istotnych z punktu widzenia całościowej samoidentyfikacji jednostki i grupy oraz określenie jej / ich przez innych” (Smułkowa 1997, s. 601). Jest też rozpatrywana jako „konstrukt wielowymiarowy” (Bausinger 1983, s. 337 za: Bokszański 1988, s. 4, Nikitorowicz 1995, s. 67), który z jednej strony – składa się ze „składników intelektualnych (wiedzy) oraz składników afektywnych (postaw)” jednostki (Babiński 1997, s. 87), z drugiej zaś – „łączy elementy osobowe systemu jednostki 51 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 z centralnymi wartościami kultury grupy, do której jednostka należy” (Nikitorowicz 1995, s. 67). Po drugie: zarówno znaczenie węższe, jak i szersze odnosi tożsamość do jej posiadacza. Podkreśla się zatem, że „tożsamość jest zjawiskiem z natury swej jednostkowym, subiektywnym” (Babiński 1997, s. 82, 1998, s. 80, Bausinger 1983, s. 337 za: Bokszański 1988, s. 4, Mach 1994, s. 10, Kłoskowska 1992, s. 138). Pojawiające się odwołania do tożsamości zbiorowej / grupowej są używane w znaczeniu: sumy tożsamości / identyfikacji jednostkowych (Kłoskowska 1992, s. 138, Turner 1985 za: Nikitorowicz 1995, s. 67) lub wtedy, kiedy ma się na uwadze warunek utożsamienia, czyli relację jednostka - grupa (Babiński 1997, s. 96). Po trzecie zatem: „tożsamość jest <<czymś>>, co jednostka lub grupa może posiadać lub w co może, a nawet powinna być <<wyposażona>>. Jest wartością jednostki i grupy, a jej brak powoduje zachwianie w skali społecznej lub jednostkowej” (Jawłowska 2001, s. 53). Tożsamość bowiem, będąc wspomnianą zasadą klasyfikacji, „odróżniania i definiowania przedmiotów, zjawisk, ludzi i idei oraz ustalania relacji między nimi”, wpływa bezpośrednio na powstający w każdym społeczeństwie „unikalny system znaczeń, wartości i symboli, czyli kulturę” (Mach 1994, s. 10). Jest zatem zjawiskiem „zakorzenionym w kulturze” bardziej niż „w polityce, czy strukturze społecznej” (Babiński 1997, s. 91). Po czwarte: warunkiem tożsamości jest relacyjność Ja – Inny / Inni, ponieważ „podczas interakcji jednostki oraz grupy otrzymują i nadają swoim partnerom pewne jakości, wpisują ich w istniejące już kategorie, tworząc w ten sposób symboliczny (pojęciowy) model świata, który służy jako podstawa do myślenia i działania” (Warmińska 1999, s. 18, 19). Rolę interakcji w procesie tożsamościowym podkreśla bardzo wielu badaczy, między innymi Z. Bokszański (1989, 2006), A. Kłoskowska (1992, 1996), Z. Mach (1994), F. Barth (1994), G. Babiński (1997), K. Warmińska (1999), A. Jawłowska (2001) itd. Z tego też powodu zwraca się uwagę na to, że tożsamość może być i jest zmienna, dynamiczna, że jest zależna od kontekstu. Gdy doda się jeszcze fakt subiektywności, okaże się, że tożsamość jest bardziej „procesem niż stanem, będącym rezultatem tego procesu (…), jest (…) raczej postulatem, celem niż właściwością, sytuacją niż trwałym stanem posiadania” (Jawłowska 2001, s. 54, też: Mamzer 2002, s.49). 52 Do przybliżonych powyższej sposobów definiowania tożsamości należy dodać jeszcze to, że jest ona postrzegana jako stan – szczególnie wówczas, gdy określa się ją jako „coś”, co może być posiadane przez jednostkę czy grupę i dzięki „czemu” możliwa jest ich spójność, ale i odróżnienie od innych. Częściej jednak rozpatruje się tożsamość jako proces – akcentując sposób, w jaki się ją konstruuje oraz dopuszczając jej zmienny charakter. Warto zaznaczyć, że także w opisach tożsamości jako stanu zwraca się uwagę na zmienność elementów ją definiujących. Dla jednych jest to właśnie powodem chwiejności, rozmycia tożsamości, dla innych – wskazaniem możliwości poszukiwań treści, negocjacji znaczeń ważnych dla budowania definicji siebie w danej sytuacji czy kontakcie z innym człowiekiem, kulturą etc. Tożsamość jest tu zatem rozpatrywana jako efekt wyborów i wpływów, co szczególnie jest podkreślane przez naukowców zajmujących się nowoczesnością i ponowoczesnością (np. Z. Bauman). Rozróżnienia terminologiczno - pojęciowe Wielu badaczom stwierdzenie wieloznaczności, złożoności, zmienności czy kontekstualności tożsamości nie wystarcza. Dlatego obserwuje się w literaturze antropologicznej, psychologicznej czy socjologicznej próby jej sprecyzowania. Jednym ze sposobów jest wyodrębnienie ze zjawiska wieloaspektowej tożsamości jakiegoś jej elementu – aspektu, który następnie poddawany jest wnikliwemu badaniu i analizie (zależnej oczywiście od przyjętej opcji teoretycznej). W refleksji na ten temat najczęściej spotyka się zatem takie określenia, jak: tożsamość jednostki, tożsamość grupowa, tożsamość społeczna, tożsamość kulturowa, tożsamość narodowa, tożsamość etniczna, tożsamość regionalna itd. Poniżej prezentuję ich definicje i krótkie charakterystyki, odwołując się i cytując wybranych autorów. Tożsamość jednostki nazywana też tożsamością osobniczą6 (np. Kłoskowska 1992, s. 138, Sadowski, Czerniawska 1999, s. 13), definiowana jest jako „poczucie wielojedni, która sprowadza do jedności różnorodność czynników składających się na jednostkę ludzką” 6 Czasami tożsamość osobnicza traktowana jest jako określenie szersze niż tożsamość jednostki. 53 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 (Kłoskowska 1992, s. 138); czasem jako „układ autodefinicji aktora społecznego” (Bokszański 1988, s. 4) lub też jako „swoista synteza, subiektywne odzwierciedlenie instytucjonalnego porządku społeczeństwa” (Luckmann 1983, za: Szlachcicowa 2003, s. 13). Oznacza to, że w konstruowaniu obrazu siebie człowiek może korzystać z różnych odniesień, a „w zależności od kontekstu społecznego wybiera te aspekty tożsamości, które wydają mu się najbardziej adekwatne” (Mach 1994, s. 10). Zwraca się uwagę, że tożsamość jednostki to z jednej strony „wynik samorefleksji i poczucia jaźni” (Kłoskowska 1996, s. 88), a z drugiej „efekt percypowania informacji dotyczących własnej osoby ze strony otoczenia społecznego, analizy konsekwencji popełnianych zachowań i nieustannie dokonywanych przez podmiot porównań z innymi ludźmi” (Sadowski, Czerniawska 1999, s. 57). Ten ostatni element odnosi się do warunku koniecznego dla kształtowania tożsamości, czyli interakcji społecznej. Tożsamość jednostki zatem to zdolność człowieka do stwierdzenia, kim się jest i do refleksji nad miejscem, jakie zajmuje w otaczającej rzeczywistości. To również umiejętność odróżnienia się od innych. Tożsamość grupowa (tożsamość grupy) na ogół definiowana jest jako suma tożsamości jednostek, wchodzących w skład danej grupy. Może być zatem „zbiorowością subiektywnych postaw wielu ludzi7 odnoszonych do własnej grupy kulturowej”8 (Kłoskowska 1992, s. 134) lub „wypadkową zachowań członków danego społeczeństwa i świadczyć o ciągłości danej kultury” (Nikitorowicz 1995, s. 71). Czasem też używa się pojęcia tożsamość grupowa9 jako metafory „dla określenia funkcji 7 8 9 Trudno tylko stwierdzić, jak wielu ludzi. Antonina Kłoskowska sama nie rozwiązuje tego problemu. Natomiast w książce pt. Kultury narodowe u korzeni uogólnienia buduje na podstawie analizy ok. 74 autobiografii, z których cztery należą do znanych ludzi – odwołuje się tutaj do idei badań autobiograficznych Diltheya, który także opierał swoją koncepcję jednostek reprezentatywnych na analizie autobiografii znanych ludzi, takich jak: Makiavelli, Luter, Fryderyk Wielki, Goethe, Novalis. Warto dodać, że „grupa nie może być <<uchwycona>>, ani nie może <<uchwycić>> samej siebie poza jej elementami znaczącymi. [...] Obiekt społeczny o określonej tożsamości jest zawsze i każdorazowo obiektem danej kultury” (Banaszak-Karpińska 2003, s.157). Według badaczy (np. Kłoskowskiej, Babińskiego) pojęcie tożsamości grupowej nie powinno być używane bez odpowiedniego komentarza. Zdaniem Babińskiego 54 elit intelektualnych, grup wzorotwórczych, wreszcie narodowego centrum i kultury głównego nurtu, kultury prawomocnej i dominującej” (Kłoskowska 1992, s. 132). Podkreśla się, że jednostki, kształtując tożsamość grupową, odwołują się do następujących pojęć: poczucia związku z daną grupą, które wspomagane jest przez podzielaną wiedzę na temat ich pochodzenia, historycznej ciągłości grupy oraz świadomości pewnej odrębności od innych. Jak bowiem stwierdza Babiński, „każda grupa budując swą tożsamość, zakreśla obszar swego świata i tworzy dystans wobec innej grupy, każda jakoś się <<oddziela>>. Czy oddzielenie jest dobrowolne, czy wymuszone, zależy od miejsca grupy w samym kontekście społecznym, jej sytuacji politycznej, prestiżu itd.” (1997, s. 92, 93). Warto dodać, że grupa utrzyma swoją tożsamość tak długo, jak długo jej członkowie będą się do niej odwoływali w procesie samookreślenia. Można zatem stwierdzić, że grupa i jej członkowie wzajemnie na siebie oddziałują w kontekście społecznym i tożsamościowym. Tożsamość społeczna10 uznawana jest za jeden z ważniejszych elementów tożsamości, odwołuje się bowiem do określenia przynależności do jakiejś grupy społecznej11. Jest więc odpowiedzią „na pytanie <<kim jestem w stosunku do innych ludzi?>> lub <<kim jest moja grupa w stosunku do innych grup?>>” (Mach 1994, s. 10). Wpływa w ten sposób na „postrzeganie siebie samego jako członka tej, a nie innej grupy, kategorii czy społeczności” (Melchior 1990, s. 23). W wymiarze 10 11 bowiem „zbiorowa tożsamość jest hipostazą” (Babiński 1997, s. 82), z kolei Kłoskowska podkreśla, że „żadna zbiorowość społeczna, do której można by odnieść pojęcie tożsamości nie ma psychicznego organu samowiedzy, produkującego coś, co można byłoby uznać za ścisły odpowiednik samoświadomości osobniczej”, zatem „niepodobna dzisiaj przyjąć dziewiętnastowiecznych organicystycznych koncepcji wspólnego sensorium społecznego organizmu” (Kłoskowska 1992, s. 132). Autorem najbardziej znanej koncepcji tożsamości społecznej jest H. Tajfel. Należy zaznaczyć, że tożsamość społeczna jest rozpatrywana w odniesieniu do jednostki i grupy. W tym ostatnim przypadku często jest określana jako tożsamość grupowa. Związane jest to z definicją grupy, która w socjologii jest postrzegana przede wszystkim w kontekście celu działań i wewnętrznej organizacji usankcjonowanej interakcjami zachodzącymi pomiędzy członkami tejże grupy. Grupa jest zatem postrzegana jako społeczność inaczej niż zbiorowość. Ta ostatnia choć może być społecznością, ale także może być sumą jednostek, niemającą wspólnego celu i nietworząca w związku z tym więzi społecznych. 55 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 indywidualnym jest więc definiowaniem siebie w kategoriach wyznaczanych przez grupę, do której się należy i z przedstawicielami której się je negocjuje, przez co jest efektem wzajemnych relacji międzyludzkich. W wymiarze grupowym zaś stanowi wynik kontaktów międzygrupowych. Tożsamość społeczna rozpatrywana jest też jako „rezultat pojęciowej klasyfikacji świata społecznego” (Warmińska 1999, s. 18, 19, 20), ale też wypadkowa tego, co obiektywne i subiektywne (Michna 1995, s. 26, Sadowski 1991). Definiuje się zatem tożsamość społeczną jako „element (…) symbolicznego modelu świata, wyznaczający każdemu człowiekowi i każdej grupie miejsce w relacji do innych ludzi i grupy, w ramach uporządkowanego i posiadającego kulturowy wyraz uniwersum” (Mach 1994, s. 10). W definicji tożsamości kulturowej12 zwraca się uwagę na następujące aspekty: po pierwsze, że jest to zjawisko doświadczane przez jednostkę, ale może także stanowić charakterystykę grupy (Smolicz 1987, s. 70, Mamzer 2002, s. 108-109), po drugie, że stanowi wyraz postawy jednostki względem jej dziedzictwa przeszłości, wartości podzielanych także przez innych członków grupy, czyli tzw. podstawowych wartości (Nikitorowicz 1995, s. 67, s. 80), systemów wartości, „wartości rdzennych” (Smolicz 1987, s. 70), po trzecie wreszcie, że jest ona wynikiem zarówno kontaktów grupy w obrębie jej samej, jak i relacji z inną grupą. Tożsamość kulturowa jest zatem postrzegana jako „proces samookreślenia się wobec jakichś <<składników>> rzeczywistości symbolicznej, kulturowego świata, pozwalających odróżnić siebie 12 Tożsamość kulturowa jest jedyną z tożsamości, której definicję można znaleźć w Słowniku etnologicznym. Jest tam określona jako „najważniejszy rodzaj tożsamości zbiorowej, który polega na historycznie uwarunkowanym, kulturowym sposobie zachowania przez daną zbiorowość ludzką istnienia i ciągłości gatunku oraz równowagi biopsychicznej” (Słownik etnologiczny, red. Z. Staszczak 1987, s. 351353). Z kolei w Słowniku socjologicznym (K. Olechnicki, P. Załęcki, Toruń 1997) odnaleźć można zarówno definicję tożsamości, jak i tożsamości kulturowej, tożsamości płci, tożsamości społecznej (s. 228), poza tym znajdują się tu wyjaśnienia takich terminów jak: identyfikacja (s. 81-82), świadomość (s. 214-215), czego brak w Słowniku etnologicznym. 56 od innych (…), zająć miejsce w przestrzeni społecznej” (Jawłowska 2001, s. 53). Należy jednak pamiętać, co podkreśla m.in. F. Barth, a za nim W. J. Burszta, że „tożsamości kulturowe są płynne, trudno więc je zaprezentować w kategoriach statystycznych i administracyjnych” (Burszta 1998, s. 135). Podkreśla on także, że współczesne dyskusje o „problemie tożsamości” odnoszą się właśnie (i przede wszystkim) do tożsamości kulturowej (tamże). Przykładem może być chociażby rozstrzyganie tej kwestii podczas Światowej Konferencji Polityki Kulturalnej, która odbyła się w Meksyku w 1982 r. Przyjęto wówczas, że tożsamość kulturowa to: „obrona tradycji, historii i moralności, duchowych i etnicznych wartości, które są przekazywane z pokolenia na pokolenie, nie mogą jednak nigdy oznaczać nieograniczonej wierności wobec tradycji i przeszłości, nie mówiąc o stagnacji” (Bartz 1995, s. 139140 za: Mamzer 2002, s. 108). Podkreślono więc dwa aspekty tej tożsamości – dziedzictwo kulturowe i historyczne oraz zmienność jego treści, będącą wynikiem redefinicji dokonywanej przez każde pokolenie. Tożsamość etniczna, tożsamość narodowa13. Tożsamość etniczna ujmowana jest jako jedna z form społecznej tożsamości jednostki. Wyznaczają ją przynależność do grup społecznych oraz system wartości przyjęty lub dominujący w danej grupie (Babiński 1997, s. 84). W definicjach zaś podkreśla się rolę autodefinicji tworzonych na podstawie charakterystyk kulturowych danej grupy powstających w opozycji do innych grup (Warmińska 1999, s. 23, Mach 1994, s. 10). Tożsamość narodowa, podobnie jak tożsamość etniczna, stanowi element społecznej tożsamości osobniczej, jednostkowej (Kłoskowska 1992, s. 139, 1996, s. 88, Nowicka 1999, s. 117). Jest ona „stwierdzeniem istnienia podobieństwa (…) między jednostką i zbiorowością narodową. Przybierać może (…) postać (…): <<jestem tożsamy (jestem członkiem) danej grupy (narodu), ponieważ posiadam cechy charakterystyczne czy istotne tej grupy>>” (Babiński 1997, s. 86, 87). Babiński stwierdza, że na 13 W literaturze przedmiotu kwestia tożsamości etnicznej traktowana jest raczej skrótowo i charakteryzuje się ogólnością stwierdzeń. Rozbudowane są zaś rozważania dotyczące tożsamości narodowej. Być może wynikało to z faktu, że przez wielu autorów tożsamości te traktowane są podobnie, a czasem nawet wymiennie. Równie istotną kwestią jest nieostrość definicyjna pojęć: naród, grupa etniczna. Dlatego też ich charakterystyki przedstawiam łącznie, w jednym punkcie. 57 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 tożsamość narodową składa się postawa oparta na wiedzy o posiadaniu pewnych cech oraz ocena tej postawy. Temu drugiemu składnikowi przypisuje on istotną rolę w kształtowaniu tożsamości narodowej: „o tym, czy jakaś wiedza włączona jest do tożsamości decyduje nie posiadanie tej wiedzy, lecz jej ocena, uznanie pewnych faktów za szczególnie ważne, własne” (Babiński 1997, s. 84). Argumentuje w ten sposób: jeśli wiedza zabarwiona jest oceną pozytywną, wówczas można mówić o identyfikacji, utożsamieniu się z grupą, jeśli zaś jest wartościowana negatywnie, to „tożsamość może być postrzegana jako balast” (tamże, s. 87). Za podstawę tożsamości narodowej (także etnicznej) uważa się natomiast „kulturę formującą swoisty sposób życia zbiorowości, kulturę, która posiada pewien ogólny <<styl>>” (Bokszański 1995, s. 11, też Kłoskowska 1996, s.100, Edensor 2002, s. 10). Tożsamość narodowa będzie się zatem odnosić do poziomu indywidualnego (opisywanego za pomocą właściwości psychologicznych jednostki), jak i poziomu społecznego tożsamości (opisywanego poprzez elementy kultury wspólne dla danej grupy, narodu)14 (Boski 1991, s. 140, Jarymowicz 1989, s. 90). Z kolei Z. Bokszański podkreśla, opierając się na badaniach O. Ranuma, A. Zajączkowskiego, A. Kępińskiego, A. Petersona-Royce’a, że konstytutywnym elementem tożsamości narodowej (i etnicznej) jest wyobrażenie o innych (Bokszański 1995, s. 13, 14). Niektórzy badacze zwracają uwagę na fakt, że tożsamość narodowa cechuje się „indywidualnym zróżnicowaniem i zmiennym sytuacyjnie nasileniem” (Weinreich 1990 za: Kłoskowska 1992, s. 139), przez co różny może być jej „stopień krystalizacji, od prostej normy aż po dojrzałą, zaawansowaną świadomość narodową” (Michna 1995, s. 28). 14 Paweł Boski proponuje wyodrębnienie atrybutów kryterialnych (czyli symboli kulturowych zarówno tych zapisanych w żywej pamięci historycznej, jak i tych odnoszących się do wydarzeń współczesnych) i korelatywnych (przejawiających się w zachowaniach ludzkich, będących przejawem kulturowej hierarchii wartości) oraz poddanie ich analizie (Boski 1991, s. 140-142). Z kolei L. Holy, rozważając naturę tożsamości etnicznej (narodowej), wyróżnił jej dwa aspekty, które nazwał specyficznymi cechami kultury. Stanowią one wzory zachowań oraz podstawowe wartości i zasady, według których zachowania są oceniane jako kulturowo właściwe (można uznać, że jest to odpowiednik poziomu społecznego) i kulturowe niemanipulowane dane ludzkiej egzystencji - czyli cechy i właściwości dane i niezmienne (odpowiednik poziomu indywidualnego) (Holy 1992, s. 110 za: Warmińska 1999, s. 23). 58 Wpływu na kształtowanie tożsamości poszukuje się w nacjonalizmie, ale tylko w określonych sytuacjach: zagrożenia lub wywieranej presji (Babiński 1997, s. 91) oraz ideologii. One określają bowiem miejsce tożsamości w systemie wartości człowieka, w jego orientacji i nastawieniu zarówno do własnego narodu, jak i innych narodów oraz wpływają na przyjęcie postawy pasywnej, neutralnej lub aktywnej. Zaznacza się także, że tożsamość może być i bywa przedmiotem manipulacji. W refleksji nad tożsamością narodową (etniczną) można odnaleźć także stwierdzenia dotyczące jej funkcji. A jest nią „zaspakajanie psychologicznej potrzeby osobistego bezpieczeństwa, przynależności, pamięci o własnych korzeniach i związaną z tym wspólnotowością, językiem, zwyczajami, rytuałami, religią, symbolami itd.” (Warmińska 1999, s. 25, 26). Tożsamość regionalna – jej pojawienie się w literaturze jest związane z rozwojem regionalizmu, a współcześnie także z refleksją nad lokalnością (w kontrapunkcie do globalizacji). Tworzenie definicji i charakterystyki jest analogiczne do sposobu przedstawionego powyżej, z tym, że zaakcentowane są treści odnoszące się do obszaru, zamieszkiwanego przez jednostkę czy grupę. Warunkiem jej zaistnienia jest bowiem „zakorzenienie w przestrzeni”, do której odnoszą się powiązane z nią symbole (szeroko rozumiane, czyli język, religia, etniczność, kultura, miejsca pamięci, miejsca ważne dla przestrzeni codziennej15, krajobraz etc.) i ich znaczenia. Należy jednak zaznaczyć, że pod wpływem zmian społecznych związanych z procesem modernizacyjnym tożsamość regionalna została przedefiniowana. Można ją zatem rozpatrywać w ujęciu dawnym jako „konfigurację wartości i norm, wykrystalizowaną historycznie na danym obszarze w postaci specyficznej kultury, obyczajów czy sposobów życia i gospodarowania” (Bukowski 2006, s. 75), która jest podzielana przez jej mieszkańców i z którą się identyfikują. Można także odnieść się do nowszego ujęcia, w którym podkreśla się, że przesłanką dla tożsamości regionalnej jest świadome wykorzystanie specyficznych wartości wykształconych na danym obszarze. Podkreślenia wymaga ów 15 Na rolę przestrzeni codziennej w kształtowaniu tożsamości zwraca uwagę T. Edensor w książce pt. Tożsamość narodowa, kultura popularna i życie społeczne, Kraków 2004, szczególnie w rozdziale 2. 59 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 świadomy wybór, który jest zależny od celów, jakie stawiane są przez społeczność regionalną (a w zasadzie przez władze samorządowe i lokalne. Jednym słowem, nowa tożsamość regionalna traktowana jest „jako mechanizm świadomego i twórczego sięgania do tradycji w celu mobilizowania działań zbiorowych w obliczu zmieniających się uwarunkowań rynkowych i politycznych (Bukowski 2006, s. 76). Wyróżnione powyżej tożsamości (tożsamość jednostki, grupy, społeczna, kulturowa, narodowa, etniczna, regionalna) prezentują przykładowe, najczęściej poddawane refleksji zakresy, wymiary tożsamości. Należy podkreślić, że w rzeczywistości zwykle nie mamy do czynienia z poszczególnymi rodzajami czy typami tożsamości, wyabstrahowanymi i wydzielonymi, raczej obserwujemy ich współwystępowanie, ponieważ wzajemnie się uzupełniają czy też są zależne od siebie. Tożsamość a poczucie tożsamości Wartą podkreślenia kwestią jest to, że badacze, mówiąc o tożsamości, zwykle odwołują się do jej wymiaru jednostkowego. Jest to związane między innymi z faktem, że materiał, którym operują i który stanowi dla nich podstawę weryfikacji stawianych tez czy tworzonych teorii, pochodzi z badań jakościowych (np. Michna 1995, Kłoskowska 1996, Babiński 1997, Warmińska 1999, Mamzer 2002 itd.). Dlatego też innym jeszcze rozróżnieniem dokonywanym przez autorów jest wskazanie dwóch aspektów zagadnienia tożsamości. Pierwszym jest tożsamość jednostki w sensie obiektywnym, zewnętrznym. Chodzi tu o odpowiedź na pytanie „kim jednostka jest?”, czyli jak jest postrzegana przez innych. „Każdej jednostce przysługuje <<tożsamość>> w sensie <<obiektywnym>> czy <<zewnętrznym>>, o ile jednostka ta zostanie wyodrębniona spośród innych jednostek przez jakiegoś <<innego>> (może być nim badacz czy partner interakcji)” (Melchior 1993, s. 231). Drugim jest poczucie tożsamości jednostki, czyli subiektywny sposób postrzegania siebie przez jednostkę. By móc o nim mówić, jednostka „musi posiadać - przynajmniej w pewnym stopniu – świadomość własnych atrybutów i doświadczeń, jakie składają się zarówno na jej odrębność, jak i na jej podobieństwo z innymi, na jej poczucie ciągłości w czasie i przestrzeni oraz poczucie uczestnictwa w zmieniającej się sieci stosunków społecznych” (Melchior 1993, s. 231). Istotnymi 60 warunkami poczucia tożsamości jednostki jest zatem poczucie tożsamości osobistej – czyli świadomość własnej spójności w czasie i przestrzeni, poczucie tożsamości społecznej – czyli poczucie przynależności jednostki do różnych grup i kategorii społecznych oraz poczucie zakorzenienia – czyli wiedza o własnych „korzeniach”: o społecznym, historycznym i kulturowym pochodzeniu jednostki (Melchior 1990, s. 26, 27). To dzięki poczuciu tożsamości jednostka może „funkcjonować w zbiorowości z zachowaniem subiektywnego przeświadczenia o własnej odrębności i niepowtarzalności” (Nikitorowicz 1995, s. 8, 9). Dlatego jest ono „ważnym, a często bardzo ważnym uświadamianym kompleksem czynników kulturowych tożsamości, ale nigdy nie jest jedynym” (Kłoskowska 1992, s. 138). Warto zaznaczyć, że badania jakościowe odwołują się raczej do poczucia tożsamości badanych – ich subiektywnego widzenia siebie czy grupy – niż do tożsamości obiektywnej. Modele teoretyczne tożsamości Innym jeszcze podejściem do problematyki tożsamościowej, definicji pojęcia, teorii z nią związanych i koncepcji było pogrupowanie ich w tzw. modele teoretyczne tożsamości. Miały one za zadanie – z jednej strony – uporządkować refleksje na temat tożsamości, z drugiej zaś – podkreślić różne aspekty tego pojęcia oraz wskazać zakres zainteresowań badaczy, opowiadających się lub przypisanych do poszczególnych modeli. I tak, najczęściej przywoływaną w literaturze, chociaż nie jedyną16, jest typologia zaproponowana przez R. Robbinsa17 w tekście „Identity Culture and Behaviour” z 1973 roku. Robbins wyodrębnił trzy modele tożsamości: model zdrowia, model interakcyjny oraz światopoglądowy. Wielu badaczy jednak, np. Z. Bokszański (1988), G. K. Breakwell (1986) czy M. Melchior (1990), traktując ten podział jako podstawę porządkującą analizy zjawiska tożsamości, uzupełnia go 16 17 Kwestiami porządkującymi refleksje dotyczące tożsamości, grupującymi definicje i teorie na jej temat zajmowali się także R. Harré (w 1976 r.), P. Pataki (w 1980), J. Blacking (w 1983), A. Weigert (w 1986). Bokszański twierdzi, że popularność typologii Robbinsa polega na tym, że dąży on do skonstruowania dostatecznie ogólnych modeli ujmowania tożsamości, wykorzystując przy tym dorobek socjologii, psychologii społecznej i antropologii kultury (Bokszański 1988, s. 7). 61 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 własnymi propozycjami i tworzy tzw. czwarty model: egologiczny (Bokszański) czy psychosocjologiczny (Breakwell, Melchior). Pierwszym z modeli teoretycznych tożsamości, wyodrębnionych przez R. Robbinsa, jest model zdrowia. Najpełniej został on zaprezentowany przez jego twórcę E. Eriksona18. Podstawową przyjętą tezą jest stwierdzenie, że „jednostka ludzka musi być rozpatrywana równocześnie na trzech płaszczyznach: jako organizm, ego i członek grupy społecznej” (Erikson 1963, s. 36 za: Bokszański 1988, s. 8), paradygmatem zaś jest schemat rozwoju psychospołecznego jednostki tzw. „cykl życiowy” lub „osiem stadiów wieku” (Erikson 1963, s. 273 za: Bokszański 1988, s. 8). Rozważania na temat tożsamości jednostki lokowane są zatem w kontekście jej zdrowia psychicznego (w tym problemów) i umiejętności dostosowania się do otoczenia społecznego. Drugim modelem jest interakcyjny model tożsamości. Jego istotą jest stwierdzenie, że kształtowanie tożsamości „opiera się na mechanizmach rozpoznawania, definiowania, interpretowania siebie i innych w sytuacjach wzajemnych oddziaływań” (Melchior 1990, s. 36), przez co ma charakter dynamiczny. Zadawano także pytania o charakter interakcji (jaka ona jest?) oraz warunki, w jakich zachodzi (jak jest możliwa?). W modelu tym jednostka zyskuje miano „aktora społecznego”, ponieważ „ustawicznie się przeobraża (…), odgrywa społeczne role wyposażona w powoływane interakcyjne autodefinicje” (Bokszański 1988, s. 10, 11, Warmińska 1999, s. 18, 19). W modelu interakcyjnym można wyróżnić trzy charakterystyczne podejścia do tożsamości jednostki (Piotrowski 1985 za: Melchior 1990, s. 38, 39): pierwsze – „koncepcja siebie”19 rozumiana jako struktura postaw jednostki, nabywanych w kontaktach z innymi, szczególnie „znaczącymi innymi”, tzn. istotnymi z punktu widzenia jednostki (np. prace M. H. Kuhna); drugie – podejście dynamiczne, podkreślające 18 19 Bokszański zauważa, że wprowadzenie przez Eriksona terminu tożsamość do analiz psychologicznych, wyznaczało „ważny z poznawczego i praktycznego punktu widzenia obszar badań psychologów społecznych i psychiatrów” (1988, s. 3). Rozróżnienie na koncepcję siebie i obraz siebie wprowadza R. Turner w pracy pt. The Sefl-Conception in Social Interaction, red. Ch. Gordon, K. J. Gergen, 1968, s. 93-106. Koncepcja siebie oznacza tyle co charakterystyka, której nie jest łatwo się pozbyć, która chociaż jest zmienna, dąży jednak do spójności; obraz siebie zaś to rodzaj fotografii siebie, którą postrzegamy, to wizerunek własnej osoby w danym momencie. 62 relacje zachodzące między koncepcją siebie, układem pełnionych przez jednostkę ról społecznych oraz zmiennymi obrazami siebie jednostki (np. prace R. H. Turnera); trzecie – podejście negocjacyjne, które zawiera dwa powyższe podejścia oraz kładzie nacisk na możliwości jednostki w kształtowaniu własnej tożsamości (np. prace E. Goffmana20). Zaprezentowany powyżej interakcyjny model tożsamości wykorzystywany jest przede wszystkim w refleksji socjologicznej, ale nawiązują do niego także antropolodzy. Z kolei trzeci model został nazwany modelem światopoglądowym. W podstawowych tezach stwierdza się, że wpływ na przekonania i zachowanie jednostki ma sposób, w jaki ona postrzega siebie i swoją tożsamość oraz jak ją odbierają inni. Główną rolę przypisuje się tym samym „twórczej świadomości oddziaływujących na siebie wzajemnie jednostek” (Melchior 1990, s. 41). Akcentuje się zatem fakt subiektywności tożsamości jednostki oraz jej uzależnienie od kontekstu społecznego, traktując ją jako „społeczny produkt i projekt zarazem” (Melchior 1990, s. 42). Stąd jednym z celów prowadzonych analiz sytuacji jednostki w społeczeństwie jest „poznanie ogólnych <<osi>>, wokół których konstruowane są konkretne, jednostkowe sposoby postrzegania siebie” (Bokszański 1988, s. 11). Pojawiają się więc tu takie pojęcia, jak: wartość, wzór kultury, ethos. W tym modelu tożsamość rozumiana jest jako zbiór właściwości, odnoszących się zarówno do struktury społecznej, jak i antropologicznie pojmowanej kultury, ukształtowanych i podzielanych przez członków jakiejś zbiorowości, istotnych z punktu widzenia autodefinicji jednostki. Taki sposób podejścia do zjawiska tożsamości jest wykorzystywany przez badaczy, zajmujących się analizą zmian zachodzących w społeczeństwach współczesnych. Podział Robbinsa, zawierający prezentację trzech modeli teoretycznych tożsamości jednostki, uzupełniony został o model czwarty – 20 Erwin Goffman - przedstawiciel postmeadowskiego interakcjonizmu symbolicznego, posługuje się trzema pojęciami tożsamości: tożsamością społeczną, którą odnosi do procesów społecznego kategoryzowania jednostek, do przypisywania im stereotypów, określeń-etykietek; tożsamością osobistą służącą do wskazywania cech jednostek, pozwalających identyfikować ją jako niepowtarzalną, odrębną od innych oraz tożsamością ego będącą autodefinicją jednostki, jej własnymi wyobrażeniami na swój temat (Melchior 1990, s. 38). Istotną dla rozważań na temat tożsamości jest książka E. Goffmana, Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości, Gdańsk 2005. 63 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 egologiczny, autorstwa Z. Bokszańskiego. Ma on stanowić obszar oddzielnej nauki, wyspecjalizowanej w badaniach i opisie zjawiska tożsamości, jej genezy, transformacji, właściwości (Bokszański 1988, s. 13, 15). W modelu tym mają znaleźć się wszystkie koncepcje tożsamości jednostki, które powstały na pograniczu refleksji psychologicznej i socjologicznej. Z kolei G. K. Breakwell oraz M. Melchior postulują, by ten model nazwać psycho-socjologicznym lub socjo-psychologicznym, podkreślając tym samym jego interdyscyplinarność, polegającą na wykorzystywaniu różnych podejść do opisu tożsamości. Tożsamość jednostki bowiem opiera się na procesach psychologicznych, ale manifestuje się poprzez myślenie, emocje i działanie, jest więc to „dynamiczny produkt społeczny, tkwiący w procesach psychologicznych, które mogą być zrozumiane tylko poprzez związek z ich społecznym kontekstem i perspektywą historyczną” (Breakwell: 1986 za: Melchior 1990, s. 41, McAdams 1985, s. 18 za: Pawlak 2000, s. 131). Definicje tożsamości zawierają zatem, z jednej strony, opis strukturalnych elementów tj. treść i jej zawartość, wartości oraz ich wymiary i relacje, a także opis dominujących procesów, w których bierze udział jednostka, czyli: asymilacja, akomodacja, ewaluacja, a z drugiej − rejestr relacji między strukturą a tymi procesami (Breakwell 1986 za: Melchior: 1990, s. 53). Zdaniem Jerzego J. Smolicza z modelu socjopsychologicznego czy też psychosocjologicznego, korzystają badacze podejmujący tematykę „tożsamości etnicznej” tacy jak R. Taft, G. de Vos czy M. M. Gordon (Smolicz 1987, s. 69). Model psychosocjologiczny charakteryzuje „interdyscyplinarność” wykorzystywanych koncepcji teoretycznych, co powoduje, że spojrzenie na zjawisko tożsamości nabiera cech dynamicznych, może też sugerować jego procesualność21. Model ten uwzględnia bowiem zarówno kwestie utożsamiania się jednostki w sensie psychologicznym, jak i umożliwia spojrzenie na nią w następujących kontekstach: - w kontekście struktury tożsamości – w wymiarze jej treści i wartości oraz zachodzących między nimi relacji i procesów ją kształtujących; - w kontekście społeczno-kulturowym poprzez wskazanie struktur przynależności oraz relacji międzygrupowej oraz poprzez procesy 21 Takie podejście w badaniach nad tożsamością reprezentuje według M. Melchior G. K. Breakwell w pracy pt. Coping with Threatened Identities, Londyn 1986. 64 wpływu społecznego i kulturowego na utworzenie wielopostaciowego ideologicznego środowiska tożsamości, w którego skład wchodzą systemy wartości i przekonań obecne w wyobrażeniach (o sobie i innych) oraz normy, dotyczące zarówno treści, jak i wartości tożsamości jednostek; - w kontekście historycznym, pozwalającym dostrzec, że tożsamość podlega zmianom pod wpływem wydarzeń historycznych (czy historyczno-politycznych). Tak rozważana tożsamość daje odpowiedź na pytania o sposób kształtowania tożsamości, jej źródła i odwołania; o zagrożenia tożsamości i ich powody, a także o sposoby radzenia sobie z nimi, wreszcie określa, co powoduje aktywność jednostki. Podsumowując rozważania, które znalazły się w części pierwszej artykułu należy podkreślić, że: 1. tożsamość jest zjawiskiem złożonym, zmiennym i kontekstowym, które powinno się rozpatrywać w aspekcie subiektywnym, psychologiczno-społecznym i kulturowym; 2. rozróżnienia na tożsamość jednostki, tożsamość grupy, tożsamość społeczną, tożsamość kulturową, tożsamość narodową, tożsamość etniczną, tożsamość regionalną itd. stanowią aspekty lub też wymiary większej całości, którą można nazwać tożsamością całkowitą, w której się przenikają wzajemnie i uzupełniają; 3. daną tożsamość można rozważać w odniesieniu do grupy lub jednostki. Ważne jest więc, by dokonać rozróżnienia22 przyjętej perspektywy. Tak czyni także większość cytowanych badaczy, podkreślając jednostkowy, subiektywny wymiar omawianych tożsamości (oprócz tożsamości grupowej). W zaprezentowanych charakterystykach można odnaleźć elementy, które są dla nich 22 Melchior zauważa, że na przykład „termin <<tożsamość społeczna>> w odniesieniu do grupy obejmuje zupełnie inny zakres zjawisk, niż stosowany w odniesieniu do jednostki. A zatem ten sam termin odsyłać będzie do zgoła odmiennych obszarów badań” (1990, s. 21). Podobnie będzie z tożsamością narodową, tożsamością etniczną, tożsamością kulturową itp. Zdarza się jednak, że autorzy stosują je wymiennie i wówczas dopiero zawartość treściowa może wskazać właściwe ujęcie (np. E. Nowicka 1999). 65 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 wspólne, a zatem należy uznać, że są istotne z punktu widzenia analizowanego zjawiska tożsamości. Są nimi: - wspomniane już stwierdzenie odniesienia do „posiadacza” tożsamości: grupy lub jednostki; określenie jej jako postawy, zachowania, sposobu definiowania, odnoszących się zarówno bezpośrednio do siebie (autodefinicja) i/lub do grupy i charakterystycznej dla niej kultury („pojęciowej klasyfikacji świata”); - przynależność – rozumiana jako odwołanie się do związku z daną grupą, popartą świadomością jej ciągłości historycznej oraz świadomością odrębności od innych; - kontakty oraz relacje międzyludzkie i międzygrupowe oraz sytuacyjność rozumiana jako zależność od kontekstu społecznego i/lub kulturowego. II. Poszukiwania odpowiedzi na pytania: „kim jestem”, „gdzie należę” Zagadnienie tożsamości jest jednak nie tylko problemem teoretyczno-metodologicznym, ale także problem każdego z nas. Pytania o tożsamość towarzyszą człowiekowi od dawna, zmienne są tylko odpowiedzi na nie. I tak, dawniej określenie siebie, swojego miejsca było odzwierciedleniem ówczesnej rzeczywistości społecznej, przez co nie było problematyczne i nie pojawiało się często. „Każdy wie, kim jest każdy inny i kim jest on sam. Rycerz jest rycerzem, a chłop chłopem – zarówno dla innych, jak i dla siebie” (Berger, Luckmann 1983, s. 250 za: Bokszański 2006, s. 18). Przełomem w takim postrzeganiu były zmiany społeczne zachodzące w XVIII i XIX w., dzięki którym jednostka została „uwolniona – dzięki egalitaryzmowi – od swojego społecznego przeznaczenia, narzuconego przez jej pozycję w hierarchii społecznej. Od tej pory każdy człowiek mógł w zasadzie stać się tym, kim chciał być lub kim potrafił zostać” (Taylor 1995, s. 12). Przemiany stosunków społecznych, gospodarczych, politycznych i kulturalnych nadal przebiegają (procesy modernizacyjne XX w.) i można stwierdzić, że są także wpisane w charakterystykę czasów nam współczesnych. Podobnie 66 jak mobilność ludzi23 i potencjału ich myśli oraz dystrybucja dóbr i środków. W ich efekcie dochodzi do transformacji więzi społecznej, do coraz bardziej powszechnej anonimowości w sferze relacji międzyludzkich, przez co konieczne jest poszukiwanie nowego sposobu samookreślania się człowieka24. Proponowana różnorodność stylów życia, owo wspomniane na początku artykułu balansowanie między możliwościami wpływają na indywidualizację tożsamości – przez co staje się ona czymś osobistym i wybranym. Dzisiejsze definiowanie siebie może więc być mniej lub więcej refleksyjnie tworzone przez jednostkę, ale jest przede wszystkim jej subiektywnym projektem (por. Giddens 2001, s. 267), choć zdeterminowanym przez czynniki zewnętrzne takie, jak kontekst kulturowy, pochodzenie, płeć etc. Jeden z elementów tego refleksyjnego projektu siebie może stanowić także region – miejsce, w którym mieszkam, skąd pochodzą moi przodkowie, moja mała ojczyzna. Perspektywa ta jest tym bardziej ważna, że – jak zauważa M. Kempny – współcześnie mamy do czynienia z renesansem lokalności25, co jest reakcją na globalizację – jeden z wyróżników przemian społecznych (Kempny 2004, s.150). Od II połowy XX wieku można mówić również o powrocie do idei regionalizmu. Jednak dzisiejsze rozumienie regionalizmu rysuje się nieco odmiennie od tradycyjnych koncepcji regionalistycznych z XIX i pocz. XX w. Wówczas kładziono akcent przede wszystkim na walorach krajobrazu przyrodniczego i kulturowego oraz na ich ochronie lub walce 23 24 25 Ten aspekt w kontekście tożsamości i jej charakterystyki rozpatrywany jest przez Zygmunta Baumana. Bauman wyróżnia cztery wzory osobowe, używając metafory: spacerowicza, włóczęgi, turysty i gracza, będące odpowiedzią na realia, w których przychodzi żyć człowiekowi. I tak: spacerowicz oznacza współczesną anonimowość i odizolowanie (wirtualne, mentalne) i „przechodzenie” obok, dokonywanie interpretacji, ale tylko na własny użytek, bez wpływu na innych; włóczęga to wymykanie się spod kontroli instytucji społecznych – traktuje zatem dany stan jako chwilowy; turysta zaś sam decyduje czy chce, np. podróżować, poza tym demonstruje swą odmienność. Te trzy wzorce wskazują na mobilność i kontekst, jaki stanowi kontakt z inną kulturą. Ostatni z wzorów – gracz koncentruje się wokół tego, czym jest ryzyko w życiu (Bauman 1993, s. 25-30). Bauman zaznacza, że wszystkie te typy były obecne i wcześniej, ale funkcjonowały rozdzielnie, współcześnie zaś mogą współwystępować w człowieku (niejednokrotnie nakładając się na siebie). Bardzo interesującą jest w tym kontekście praca zbiorowa pod redakcją J. Kurczewskiej, Oblicza lokalności. Tradycja i współczesność, Warszawa 2004. 67 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 o nadanie/przywrócenie im znaczenia. Stawało się to podstawą podejmowanych działań społecznych26, ale też było wpisane w kontekst odrodzenia narodowego. Współcześnie zaś regionalizm to: z jednej strony aktywność lokalnych działaczy regionalnych (regionalistów − pasjonatów), ale też organizacji − towarzystw, np. miłośników ziemi x, na rzecz danej społeczności lokalnej i jej miejsca (miejscowości, okolicy, regionu), a z drugiej − powiązanie z procesami rozwojowymi samorządności i demokracji. W tym drugim ujęciu jest traktowany jako świadomie prowadzona polityka na szczeblu samorządowym, która służy mobilizacji i wykorzystaniu lokalnego potencjału społecznego, ekonomicznego, ale także kulturowego. Celem jest bowiem kształtowanie postawy zaangażowanej, prospołecznej, przedsiębiorczej, odpowiedzialnej za losy i rozwój miejscowości czy regionu, z którą/którym jest się związanym. Łatwo zauważyć, że treści związane z kulturą czy historią stanowią w tych działaniach jeden z elementów, a nie cel sam w sobie. Dlatego też często używa się określenia: „nowy regionalizm” (Bukowski 2006, s. 74). W tak zarysowanym kontekście warto powrócić do kwestii tożsamości, a szczególnie tego jej wymiaru, który będzie odwoływał się do „poczucia zakorzenienia”. To zakorzenienie może odnosić się zarówno do historii, kultury, ale także przestrzeni. Ten ostatni element wydaje się nadal jednym ze stabilniejszych i istotniejszych elementów w konstruowaniu tożsamości społeczno-kulturowej człowieka. Przestrzeń dostarcza bowiem miejsc i symboli wraz z właściwą im semantyką, nadawaną poprzez doświadczenie – niejednokrotnie bezpośrednie, przez co pozwala zidentyfikować oraz zsolidaryzować się z takim obszarem i innymi ludźmi, którzy tu zamieszkują. Taką przestrzenią może być także region27, zarówno ten w ujęciu kulturowym, 26 27 I to zarówno działań prowadzonych w ramach regionalistycznych ruchów społecznych, jak i działań politycznych. Definicje regionu odwołują się przede wszystkim do trzech podstawowych elementów: przestrzeni, zbiorowości i ustalonych stosunków władzy – więcej: patrz J. Damrosz, Region i regionalizm (studium interdyscyplinarne), Warszawa 1987, H. Kubiak, Region i regionalizm. Próba analizy typologicznej, „Przegląd Polonijny”, 1994, R. 20, z.1, s. 5-40. Ja przyjmuję definicję regionu jako wytworzonej żywiołowo w długim procesie historycznym całości przestrzenno-społecznej, o sobie właściwej kulturze, świadomości „my” i działaniem społecznym zdeterminowanych przez ten typ świadomości. Należy więc wyróżnić trzy aspekty rzeczywistości (które można poddać analizie): substrat materialny, sferę wspólnoty kulturowej i aktywności społecznej. 68 jak i administracyjnym. Treści, jakie niesie ze sobą, mogą być zatem różne i nie muszą oznaczać odniesień do tradycyjnych elementów (np. język, kultura, religia etc.), choć często to właśnie one poddawane są reinterpretacji. „Każde miejsce posiada jakiś zbiór atrybutów, decydujących o niepowtarzalnym charakterze jego krajobrazu i mieszkańców” (Dubos 1986, s. 12 za: Petrykowski 2003, s. 98). Podkreślić jednak należy, że to od tych ostatnich zależy, co będzie znajdowało się w tym zbiorze, co będzie stanowić o tej wyjątkowości. Możliwość wyboru, indywidualizm są również wpisane we współczesny projekt siebie. Podkreśla on także świadome wykorzystywanie elementów, m.in. tradycji (dziedzictwa kulturowego28 grupy, jej historii itd.), przez co można stwierdzić, że jest to bardziej racjonalne działanie niż emocjonalne przeżywanie i doświadczanie. Jednakże pragmatyzm czy racjonalność nie wykluczają emocji, przeżywania, a jedynie je osłabiają. Poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: kim jestem i gdzie należę to odniesienie się do otaczającej nas rzeczywistości, przy jednoczesnym dialogu z przeszłością. Tożsamość regionalna może stanowić jedną z takich odpowiedzi. Daje bowiem możliwość czerpania z zasobu wiedzy o społeczności i jej historii, kulturze etc., określonego terytorialnie oraz jego twórczą interpretację. Pozwala więc uchwycić specyfikę miejsca, grupy tu zamieszkującej „od wewnątrz” i wykorzystać ją jako stabilizator dla balansującej między możliwościami tożsamości, ale może także być narzędziem mobilizacji społecznej, tak niezbędnej w dzisiejszych realiach. Zamiast zakończenia... Rozważania o i wokół tożsamości człowieka przywołują szereg kwestii i zagadnień, które są w nie włączane, a dotyczą m.in. dziedzictwa, tradycji, zróżnicowania etnicznego, kulturowego itd. Wszystkie one stanowią ważne punkty refleksji i wymagają uwagi nie tylko na poziomie naukowym czy badawczym, ale także życia 28 Warto dodać, że pojęcie dziedzictwo kulturowe staje się coraz bardziej popularne (co jest łączone z przyjęciem i ratyfikowaniem Konwencji UNESCO w sprawie ochrony światowego dziedzictwa kulturalnego i naturalnego w 1972 r., a od 2003 r. niematerialnego) i coraz częściej zastępuje się nim zbliżone zakresowo pojęcie tradycja. Za dziedzictwo kulturowe uznaje się te treści kultury (materialnej i niematerialnej), które są wybrane poprzez pozytywne ich waloryzowanie, z uwagi na ich rolę w kształtowaniu tożsamości jednostki i grupy oraz legitymizowanie władzy. 69 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 codziennego. Dlatego warto przyjrzeć się im szczególnie z perspektywy społeczności lokalnej – tej najbliższej nam. Tam bowiem można znaleźć powody i przyczyny przyjmowanych rozwiązań i strategii życiowych. Wśród zagadnień do zastanowienia należy wymienić: - odwoływanie do tradycji, które może przybierać różne formy – począwszy od formy sprzeciwu wobec dezintegracji świata współczesnego, po wykorzystywanie wybranych treści kulturowych, charakterystycznych, np. dla jakiegoś regionu jako wizytówki grupy, miejsca, regionu – czyli wykształcenie produktu regionalnego; - przekaz dziedzictwa kulturowego, historycznego regionu – tego przekazywanego w transmisji międzypokoleniowej czy też poprzez media; - zróżnicowanie etniczne, religijne – nie tylko stwierdzenie jego istnienia, ale poznanie odmienności i wykorzystanie w odniesieniu do projektu siebie i grupy, a także jako charakterystykę regionu; - zróżnicowanie społeczne – widoczne we wciąż funkcjonujących w świadomości etosach: szlacheckim, chłopskim, mieszczańskim etc. Bibliografia Babiński G. 1997 Pogranicze polsko-ukraińskie. Etniczność, zróżnicowanie religijne, tożsamość, Kraków: Zakład Wydawniczy Nomos. 1998 Metodologiczne problemy badań etnicznych, Kraków: Zakład Wydawniczy Nomos. Banaszak-Karpińska E. 2003 Kategoria tożsamości zborowej w socjologii, w: Biografia a tożsamość, red. I. Szlachcicowa, Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, s. 153-194. Bauman Z. 1993 Ponowoczesne wzory osobowe, „Studia Socjologiczne”, nr 2, s. 7-31. 2001 Tożsamość jaka była, jest i po co?, w: Wokół problemów tożsamości, red. A. Jawłowska, Warszawa: Wydawnictwo LTW, s. 8-25. Bokszański Z. 1988 Tożsamość jednostki, „Kultura i Społeczeństwo”, t 32, nr 2, s. 3-17. 70 1989 Tożsamość - Interakcja - Grupa, Łódź: Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego. 1995 Obrazy innych etnicznie a tożsamość narodowa, „Kultura i Społeczeństwo”, z. 4, s. 11-24. 2006 Tożsamości zbiorowe, Warszawa: PWN. Boski P. 1991 Studia nad tożsamością narodową Polaków w kraju i na emigracji: zmiany w składnikach kryterialnych i korelatywnych, „Kultura i Społeczeństwo”, z. 4, s. 139-151. Bukowski A. 2006 Władza, terytorium, tożsamość. Społeczne konstruowanie regionu, w: Zarządzenie przestrzenią. Globalizacja, etniczność, władza, A. Bukowski, M. Lubaś, J. Nowak, Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, s. 73-114. Burszta W.J. 1998 Wspólna Europa, globalizacja i medialność: aspekty tożsamości współczesnej, „Sprawy Narodowościowe. Seria Nowa”, z. 12, 13, s. 135-140. Damrosz J. 1987 Region i regionalizm (studium interdyscyplinarne), Warszawa: Instytut Kultury. Edensor T. 2002 Tożsamość narodowa, kultura popularna i życie codzienne, Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagielońskiego. Giddens A. 2001 Nowoczesność i tożsamość „Ja” i społeczeństwo w epoce późnej nowoczesności, Warszawa: PWN. Goffman E. 2005 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości, Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne. Grzegorek T. 2000 Tożsamość a poczucie tożsamości. Próba uporządkowania problematyki, w: Tożsamość człowieka, red. M. Gałdowa, Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, s. 53-70. Identyfikacja (hasło) 1981 Słownik języka polskiego, red. M. Szymczak, t. 1, Warszawa: PWN, s. 766. Jawłowska A. 2001 Tożsamość na sprzedaż, w: Wokół problemów tożsamości, red. A. Jawłowska, Warszawa: Wydawnictwo LTW, s. 51-78. Kempny M. 2004 Tradycje lokalne jako podstawa kapitału społecznego. Co tradycja może znaczyć dla społeczności lokalnej w dobie globalizacji, w: Oblicza lokalności. Tradycja i współczesność, red. J. Kurczewska, Warszawa: Wydawnictwo IFiS PAN, s. 148-163. 71 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Kłoskowska A. 1992 Tożsamość i identyfikacja narodowa w perspektywie historycznej i psychologicznej, „Kultura i Społeczeństwo”, nr 1, s. 131-141. 1996 Kultury narodowe u korzeni, Warszawa: PWN. Kubiak H. 1994 Region i regionalizm. Próba analizy typologicznej, „Przegląd Polonijny”, R. 20, z. 1, s. 5-40. Mach Z. 1994 Procesy rekonstrukcji tożsamości społecznej w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, „Nomos”, nr 7/8. Mamzer H 2002 Tożsamość w podróży. Wielokulturowość a kształtowanie tożsamości jednostki, Poznań: Wydawnictwo Naukowe UAM. Melchior M. 1990 Społeczna tożsamość jednostki (w świetle wywiadów z Polakami pochodzenia, żydowskiego urodzonym w latach 19441955), Warszawa. 1993 Kategoria tożsamości jako wyzwanie badawcze, w: Kulturowy wymiar przemian społecznych, red. A. Jawłowska, M. Kempny, E. Tarkowska, Warszawa: s. 229-244. Michna E. 1995 Łemkowie. Grupa etniczna czy naród?, Kraków: Zakład Wydawniczy Nomos. Nikitorowicz J. 1995 Pogranicze. Tożsamość. Edukacja międzykulturowa, Białystok: Wydawnictwo Uniwersyteckie Trans Humana. Nowicka E. 1999 Długie trwanie narodu. Sens polskości w dziesięć lat później, „Przegląd Socjologiczny”, t. 48, nr 2, s. 111-125. O’Brien M. 2001 Esej o płynnej tożsamości, w: Wokół problemów tożsamości, red. A. Jawłowska, Warszawa: Wydawnictwo LTW, s. 26-35. Pawlak J. 2000 Paula Ricoeura koncepcja tożsamości narracyjnej, w: Tożsamość człowieka, red. M. Gałdowa, Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, s. 127-138. Petrykowski P. 2003 Edukacja regionalna. Problemy podstawowe i otwarte, Toruń: Wydawnictwo Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Pojęcie (hasło) 1984 Słownik języka polskiego, red. M. Szymczak, t. 2, Warszawa: PWN, s. 768. Sadowski A. 1995 Pogranicze polsko-białoruskie. Tożsamość mieszkańców. Białystok: Wydawnictwo Uniwersyteckie Trans Humana. 72 Sadowski A., Czerniawska M. 1999 Tożsamość Polaków na pograniczach, Białystok: Wydawnictwo Uniwersytetu w Białymstoku. Smolicz J.J. 1987 Wartości rdzenne a tożsamość kulturowa, „Kultura i Społeczeństwo”, z.1, s. 59-75. Smułkowa E. 1997 Wokół problemu poczucia tożsamości mieszkańców Białorusi, „Przegląd Wschodni”, t. IV, z 3(15), s. 597-609. Szlachcicowa I. 2003 Trwanie i zmiana: międzygeneracyjne różnice w strategiach opracowania zmiany społecznej, w: Biografia a tożsamość, red. I. Szlachcicowa, Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, s. 11-41. Taylor C. 1995 Źródła współczesnej tożsamości, w: Tożsamość w czasach zmiany. Rozmowy z Castel Gandolfo, red. K. Michalski, Kraków: Wydawnictwo Znak, Warszawa: Fundacja im. Stefana Batorego, s. 9-21. Tożsamość (hasło) 1981 Słownik języka polskiego, red. M. Szymczak, t. 3, Warszawa: PWN, s. 519. Tożsamość kulturowa (hasło) 1987 Słownik etnologiczny. Terminy ogólne, red. Z. Staszczak, Warszawa: PWN, s. 351-353. Warmińska K. 1999 Tatarzy polscy. Tożsamość religijna i etniczna, Kraków: Universitas. Znaniecki F. 1971 Nauki o kulturze, Warszawa: PWN. 73 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 74 HISTORIA 75 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 76 Marta Milewska Apteki w Guberni Płockiej w latach 1865-1915 Pharmacies in Plocks governorate between 1865-1915 Streszczenie: Apteki w XIX wieku były miejscami, w którym można było zaopatrzyć się w różnego rodzaju medykamenty, dlatego należy je traktować jako placówki mające na celu ochronę zdrowia. W guberni płockiej istniały one już w pierwszej połowie XIX wieku, niemniej jednak lata 1965-1915 należy traktować jako czas systematycznego rozbudowywania sieci aptekarskiej. Systematyczny wzrost liczby aptek, jak i realizowanych w nich recept dowodzi postępującego upowszechnienia lecznictwa. Należy jednak zaznaczyć, że rozwój sieci aptekarskiej dokonał się, mimo niesprzyjających przepisów dotyczących otwierania aptek, ustalania taksy aptekarskiej i wykształcenia pracowników aptecznych. Podzielone, gubernialne środowisko farmaceutyczne i krzewiąca się w nim konkurencyjność również paraliżowały pracę na rzecz wspólnych interesów. Brak odpowiedniej infrastruktury medycznej i wadliwy system opieki medycznej zmuszał mieszkańców guberni płockiej do szukania ratunku u farmaceutów lub znachorów. Z uwagi więc na dystrybucję medykamentów leczniczych, apteki w latach 18651915 w guberni płockiej stanowiły ważne ogniwo w upowszechnianiu środków leczniczych i opieki medycznej. Słowa kluczowe: apteka, środki farmaceutyczne, farmaceuta, recepta, taksa aptekarska Summary: Pharmacies in the 19th century were places where various medicaments could be found. Thus should be treated as health centres. There were such pharmacies in Plock governorate in the 19th century, 77 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 nevertheless between 1965-1915 systematic expanding of the pharmacy network could be noticed. The growth of the pharmacy network and increasing number of prescripts implemented, prove the progression in the need for treatment. It is important to mention that the increase of pharmacy number happened despite unfavourable legislation concerning staring up a pharmacy, setting pharmacy tax or the education of pharmacists. The provincially divided pharmaceutical environment and growing competitiveness also paralysed the work on the common interest. Lack of the sufficient medical infrastructure and faulty health care system forced citizens of Plock governorate to look for help in quacks and pharmacists. Due to the distribution of medicines in years 1865-1915 in Plock governorate, pharmacies were important link in the dissemination of medicines and medical care. Keywords: pharmacy, pharmaceuticals, pharmacist, prescript, pharmacy tax, pharmaceuticals Apteki, podobnie jak szpitale, należą do grona najstarszych instytucji na ziemiach polskich krzewiących ideę zdrowia. Nie były one miejscami, w których udzielano porad lekarskich, ale można było w nich zaopatrzyć się w różnego rodzaju medykamenty, dlatego należy je traktować jako placówki mające na celu ochronę zdrowia. Funkcja, jaką spełniały apteki różniła się wprawdzie od szpitali, ale ze względu na prowadzoną dystrybucję leków i środków medycznych zasługują na uwagę. Tabela 1. Liczba aptek w guberni płockiej w latach 1870-1910. ROK 1870 1880 1890 1900 1910 LICZBA APTEK 15 19 27 23 30 Źródło: Obzory Płockoj Guberni za gody: 1870, Płock 1871, s. 20; 1880, Płock 1881, s. 61; 1890, Płock 1891, s.61; 1900, Płock 1901, s. 51; 1910, Płock 1911, s. 20. 78 Powyższa tabela pozwala twierdzić, że liczba aptek w guberni płockiej w okresie popowstaniowym ulegała ciągłym zmianom. W 1870 roku na terenie guberni płockiej funkcjonowało zaledwie 15 aptek. Ich lokalizacja była następująca: w gubernialnym mieście Płocku – 3, w miastach powiatowych – 7, w miastach - 3 i dwie w osadach – w Bieżuniu i w Raciążu1. Otwarcie nowej apteki według przepisów zatwierdzonych przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w 1873 roku nie było łatwym przedsięwzięciem. Zgodę na uruchomienie nowej apteki wydawano dopiero po przeanalizowaniu liczby mieszkańców i liczby zrealizowanych recept. Aptekę w mieście gubernialnym można było otworzyć dopiero, gdy liczba mieszkańców przekraczała 10.000, a liczba recept 15.000. Dla miast powiatowych ustalono zaś granicę: 7.000 mieszkańców i 6.000 recept. Przepisy te nie tylko osłabiły istniejącą wśród środowiska aptekarskiego konkurencyjność, ale też w istotny sposób spowolniły tempo tworzenia sieci aptek2. W ciągu lat 1871-1880 liczba aptek w guberni płockiej zwiększyła się o 4 nowe apteki w osadach: Szreńsk, Chorzele, Bielsk i Dobrzyń nad Drwęcą3. O uzyskanie zgody na otwarcie apteki w Bielsku rywalizowali: Neuman – magister farmacji, właściciel apteki w Lipnie i jeden z płockich aptekarzy – Kina, posiadający stopień prowizora farmacji. Różnica między tymi konkurentów polegała na tym, że Kina dążył do utworzenia w Bielsku nie oddzielnej jak Neuman, lecz filialnej apteki. Biorąc pod uwagę liczbę ludności Bielska, jego lokalizację - zaledwie 4 wiorsty od Płocka oraz widmo bankructwa płockiej apteki Kina, Urząd Medyczny w 1876 roku zezwolił Kinie na otwarcie filialnej apteki w Bielsku4. Według obowiązujących przepisów w przypadku, gdy o otwarcie apteki ubiegało się dwóch farmaceutów, z których każdy posiadał już jedną obowiązywała zasada starszeństwa. Na decyzję Urzędu Lekarskiego w tym przypadku 1 2 3 4 Obzor Płockoj Guberni za 1870 god, dz. cyt, s. 20. Przepisy o otwieraniu aptek, zatwierdzone przez zarządzającego Ministerstwem Spraw Wewnętrznych dnia 25 maja 1873 roku, „Wiadomości Farmaceutyczne”, 1874, nr 1, s. 3. Obzory Płockoj Guberni za gody: 1872, Płock 1873, s . 29; 1873, Płock 1874, s. 5;1874, Płock 1875, s. 80; 1875, Płock 1876, s. 79; 1876, Płock 1877, s. 68; 1877, Płock 1878, s. 78; 1887, Płock 1888, s. 80; 1879, Płock 1880, s. 76; 1880, Płock 1881, s. 61. APP, Rząd Gubernialny Płocki, sygn. 2932, k. 64-66. 79 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 wpłynęła jednak zasada odległości – minimum 15 wiorst między jedną a drugą samodzielnie działającą apteką - niż starszeństwa5. Lata dziewięćdziesiąte XIX wieku charakteryzowały się w guberni płockiej dużą dynamiką wzrostu liczby aptek. W ciągu lat 1881-1890 liczba aptek zwiększyła się z 19 do 27. Nowe rozporządzenie rządowe w sprawie aptek, o którym pisano na łamach „Korespondenta Płockiego” w 1882 roku pozwalało zakładać apteki w różnych miejscowościach pod nazwą aptek sielskich, w odległościach jednak nie mniejszych niż 7 wiorst jedna od drugiej6. Wzrost liczby aptek w guberni płockiej był więc efektem otwierania niedużych, często filialnych aptek w osadach. Potwierdziły to także „Obzory Płockoj Guberni za 1891-1900 gody”, podając lokalizację nowych apteki w następujących miejscowościach: Drobin, Żuromin, Bodzanów, Nowe Miasto, Kikół, Radzanów, Lubicz i Pomiechowo7. Otwieranie aptek w osadach potwierdziła też płocka prasa. Na łamach „Korespondenta Płockiego” z 1883 roku zamieszczono relację z otwarcia apteki w Drobinie następującej treści: „Nowo założona apteka przez Aleksandra Baumgartena w dniu 2 maja otwartą została przez zarząd lekarski guberni płockiej a następnie w obecności licznie zgromadzonych mieszkańców tamtejszych odbył się akt uroczysty poświęcenia takowej przez księdza proboszcza Radzymińskiego”8. W prasie zasygnalizowano także otwarcie apteki w Bodzanowie, której pojawienie się zdaniem prasy znacznie ułatwiło nabywanie środków leczniczych9. Wspomniano także o aptece w Nowym Mieście w powiecie płońskim, otwartej na mocy przepisów o aptekach wiejskich przez prowizora farmacji Władysław Suleja10. Ostatnie dziesięciolecie XIX wieku w guberni płockiej dla aptekarstwa nie było pomyślne. W tym czasie zaobserwowano 5 6 7 8 9 10 Przepisy o otwieraniu aptek, zatwierdzone przez zarządzającego Ministerstwem Spraw Wewnętrznych dnia 25 maja 1873 roku, dz. cyt., s. 3-4. Nowe rozporządzenie rządowe w sprawie aptek, „Korespondent Płocki”, 1882, nr 6, s. 1. Obzory Płockoj Guberni za gody: 1881, Płock 1882, 64; 1882, Płock 1883, s. 58; 1883, Płock 1884, s. 60; 1884, Płock 1885, s. 65; 1885, Płock 1886, s. 69; 1886, Płock 1887, s. 60; 1887, Płock 1888, s. 65; 1888, Płock 1889, s. 71, 1889, Płock 1890, s. 64; 1890, Płock 1891, s. 61. Z Drobina, „Korespondent Płocki”, 1883, nr 28, s. 1 i nr 39, s. 2. W Bodzanowie, „Korespondent Płocki”, 1883, nr 101, s. 2. Z płońskiego, „Korespondent Płocki”, 1885, nr 8, s. 2. 80 ograniczanie liczby aptek. Pogarszająca się sytuacja ekonomiczna, a wraz z nią finanse mieszkańców guberni wpłynęły na redukcję liczby aptek do 23. Mimo tych ograniczeń w „Obzorze Płockoj Guberni za 1897 god” stwierdzono, że liczba aptek w guberni płockiej jest wystarczająca i w pełni zaspokaja potrzeby jej mieszkańców11. Początek XX wieku przyniósł jednak poprawę sytuacji farmaceutów. Upowszechnienie opieki medycznej, któremu miało służyć wprowadzenie projektu bezpłatnej pomocy lekarskiej, ogólny postęp w lecznictwie oraz odkrycie nowych leków spowodowały wzrost zapotrzebowania na produkty farmaceutyczne. W latach 1900-1910 liczba aptek zwiększyła się więc o kolejnych 7, otwartych w różnych częściach guberni. W latach poprzedzających wybuch wojny w guberni płockiej funkcjonowało łącznie 31 aptek. Liczba aptek w guberni płockiej w latach 1870-1893 ulegała zmianom głównie dzięki nowo powstającym aptekom w osadach. „Obzory Płockoj Guberni” odnoszące się do powyższych lat wymieniały w każdym roku niezmienną liczbę aptek dla Płocka, miast powiatowych i mniejszych miast 12. W Płocku do 1893 roku funkcjonowały 3 apteki, podobnie więc jak w przypadku szpitalnictwa można mówić dominacji Płocka w tej kwestii nad pozostałymi miastami leżącymi w granicach guberni. Łącznie w miastach powiatowych odnotowano 7 aptek, czyli apteka działała w każdym z miast powiatowych. W pierwszej połowie XIX wieku w Sierpcu założył aptekę Wojciech Adamski, w Mławie - Gotlib Christochowitz, w Raciążu magister farmacji Fryderyk Schwartz, zaś w Ciechanowie – Walenty Wolski będący również magistrem farmacji13. Apteki w poszczególnych powiatach guberni płockiej nie były więc osiągnięciem drugiej połowy XIX wieku. Odtworzenie jednak ich historii jest trudne, ponieważ często zmieniały one swoich właścicieli. Źródłowy materiał badawczy zaś w wielu miejscach był niekompletny, a wręcz fragmentaryczny, co znacznie utrudniało kwerendę. Można się o tym łatwo przekonać, biorąc pod uwagę chociażby Bieżuń. 11 12 13 Obzor Płockoj Guberni za 1897 god, Płock 1898, s. 53. Obzory Płockoj Guberni za 1870-1890 gody, dz. cyt.; 1891, Płock 1892., s. 60; 1892, Płock 1893, s. 57; 1893, Płock 1894, s. 64. Lista lekarzy i aptekarzy w Królestwie Polskim oraz chirurgów, felczerów i akuszerek na: rok 1839, s. 35; rok 1843, s. 37; rok 1847, s. 43 i rok 1854, s. 45, 81 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Magister farmacji Felicjan Leśkiewicz sprzedał w 1862 roku bieżuńską aptekę prowizorowi Aleksandrowi Neumanowi14. W źródłach nie zachowały się jednak żadne informacje dotyczące jego działalności aptekarskiej w Bieżuniu. W 1878 roku apteka stała się własnością Michała Synoradzkiego, który nie posiadał farmaceutycznego wykształcenia. We wspomnianym roku ożenił się on z Walentyną Chądzyńską, córką naczelnika Izby Skarbowej w Płocku. Rodzice zakupili nowożeńcom aptekę w Bieżuniu prawdopodobnie od Aleksandra Neumana15. W spisie farmaceutów guberni płockiej za 1878 rok lekarz powiatu sierpeckiego jako zarządzającego apteką wymienił nie Synoradzkiego, lecz prowizora Berngarda16. Słusznie więc zauważył Adam Ginsbert, że Michał Synoradzki był jedynie właścicielem apteki, ale nigdy w niej nie pracował17. Nie zachowały się żadne dokumenty, które określałyby datę kolejnej sprzedaży apteki i jej nowego właściciela. Zdaniem badającego dzieje medycyny w Bieżuniu S. Ilskiego był to Leon Parys. Udokumentowanym zaś właścicielem bieżuńskiej apteki był magister farmacji Eugeniusz Wawrykiewicz18. Gdy był jej właścicielem apteka dwukrotnie zmieniała lokalizację. W 1898 roku, kiedy zgodnie z założeniem projektu bezpłatnej pomocy lekarskiej zaczęto tworzyć lecznicę, apteka została przeniesiona z budynku przy Rynku do budynku Gildów przy ulicy Zamkowej. W 1907 roku apteka ponownie wróciła do Rynku, zajmując komfortowy jak na owe czasy lokal na parterze w nowo wybudowanym budynku należącym do kupca Ludwika Węglewskiego. W opracowaniu zatytułowanym Medycy i medycyna w Bieżuniu czytamy: „Wawrykiewicz był człowiekiem niskiego wzrostu, ruchliwym i nadzwyczaj pracowitym. W aptece pracował sam. Nie wyznaczał godzin pracy; zawsze w razie potrzeby był do dyspozycji. Większość leków przyrządzał osobiście. (…) Był człowiekiem o wielkim autorytecie moralnym (…)”19. Apteka przynosiła jednak małe 14 15 16 17 18 19 S. Ilski, J. Siedlecka, Medycy i medycyna w Bieżuniu 1793-1945, Ciechanów 1990, s. 103. Tamże, s. 104. APP, Płocki Rząd Gubernialny, sygn. 2935, b. p. A. Ginsbert, O problemach komunalnych Płocka, Warszawa 1963, s. 167. S. Ilski, J. Siedledka, dz. cyt., s. 105. Tamże. 82 dochody, ponieważ jej właściciel nie potrafił od biednych ludzi brać pieniędzy. W 1929 roku Wawrykiewicz był zmuszony sprzedać aptekę i przenieść się do Mławy, gdzie wraz ze szwagrem Eugeniuszem Michałem Przybojewskim uruchomił nową aptekę. W Mławie od 1855 roku przez szereg lat aptekę prowadził prowizor farmacji Karol Borowski, w domu należącym do jego ojca20. W swoim zaś opracowaniu Lucjan Czerwiński podał, że przed pierwszą wojną światową w Mławie w pobliżu rogu ulicy Niborskiej znajdował się duży trzypiętrowy dom, w którym mieściła się apteka Hildebrandta. Ponadto Czerwiński wymienił też skład materiałów aptecznych i aptekę Antoniego Moszczyńskiego, który w latach 1919-1923 był burmistrzem Mławy21. Cechą, która charakteryzowała płockie gubernialne środowisko aptekarskie był niewątpliwie brak solidaryzmu. Konkurencyjność w drobiazgach przesłaniała racjonalną eksploatację całego pola działalności aptekarskiej, a w konsekwencji powodowała pomijanie realnych potrzeb mieszkańców guberni. Każdy z właścicieli płockich aptek dążył bowiem do tego, aby posiadać własny aparat do wyrobu wód mineralnych, w sumie oferowano produkt o jednakowej jakości, co sprzyjało jedynie rozpraszaniu klientów, ale nie eliminowaniu konkurencji. Brak współpracy między aptekarzami zauważyła także płocka prasa. W jednym z numerów „Korespondenta Płockiego” z 1876 roku, powołując się na współdziałanie aptekarzy z Piotrkowa, zaapelowano do miejscowych farmaceutów słowami: „(…) panowie (…) stowarzyszcie się!”22. Apel pozostał jednak bez echa, płoccy aptekarze współpracy nie podjęli, wręcz przeciwnie wdrażali zasady konkurencyjności. Jednym z poważnych zarzutów kierowanych pod adresem aptekarzy była nieumiejętność przygotowywania lekarstw. Lokalna prasa podała, że jeden z pacjentów zamówił lekarstwo według tej samej recepty w trzech aptekach. Zdziwienie, a zarazem oburzenie wywołał fakt, kiedy okazało się, że to samo lekarstwo z różnych aptek miało zupełnie inny smak, tym samym wywierało inny skutek23. Niewątpliwie, 20 21 22 23 APP, Płocki Rząd Gubernialny, sygn. 2936, k. 10. L. Czerwiński, Życie codzienne w Mławie przed I wojną światową, „Rocznik Mazowiecki”, 1974, t. 5, s. 372-373. Stowarzyszenie aptekarzy, „Korespondent Płocki”, 1876, nr 23, s. 2. Dla leczących się osób, „Korespondent Płocki”, 1878, nr 79, s. 2. 83 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 pomyłki aptekarskie były niebezpieczne, a ich konsekwencje miały nawet tragiczny charakter. W powiecie ciechanowskim w 1888 roku, niedopatrzenie aptekarza i sprzedaż niewłaściwego lekarstwa stało się przyczyną zgonu trzyletniego dziecka24. Lekarze rewidujący apteki zwracali więc szczególną uwagę, aby przyrządzający lekarstwa trzymali się ściśle składu i proporcji leku określonego przez lekarza. Według relacji prasowej w guberni płockiej trudno jednoznacznie stwierdzić istnienie problemu nadużyć związanych z przyrządzaniem lekarstw. Niedociągnięcia owszem, mimo staranności, zdarzały się, ale były one najczęściej efektem pomyłki, a nie przejawem świadomej chęci zysku25. Stanowisko w kwestii nadużyć aptekarskich zajęła też prasa medyczna stwierdzając, że problem ten dotyczył głównie składów materiałów aptecznych, będących własnością handlarzy, którym zależało na zysku, a nie na ludzkim zdrowiu26. W jednym z artykułów w czasopiśmie poświęconym problematyce farmaceutycznej słusznie, choć z sarkazmem zauważono, że skład materiałów aptecznych uzurpujący sobie prawa apteki był anomalią27. W „Nowinach Lekarskich” w 1896 roku podano, że austriackie ministerstwo spraw wewnętrznych szukając rozwiązania tego problemu, zarządziło, aby w aptekach i składach sygnatury na naczyniach przeznaczonych do przechowywania leków silnie działających napisy były trwałe, a najlepiej żeby były wypalane na ściankach naczynia28. Departament Medyczny w projekcie nowej ustawy aptekarskiej opracowanej w 1887 roku postanowił powierzyć składy osobom posiadającym kwalifikacje farmaceutyczne. Sprzedaż silnie działających leków w składach materiałów aptecznych miała odbywać się jedynie po okazaniu recepty lekarskiej dodatkowo poświadczonej przez Urząd Lekarski29. 24 25 26 27 28 29 Z ciechanowskiego, „Korespondent Płocki”, 1888, nr 42, s. 2. Z miasta, „Korespondent Płocki”, 1878, nr 81, s. 3. O wydawaniu leków przez składy materyjałów aptecznych, „Gazeta Lekarska”, 1878, nr 6, s. 128. Kilka słów w obronie zawodu, „Wiadomości Farmaceutyczne”, 1877, nr 4, s. 89. Sygnatura na naczyniach aptecznych, „Nowiny Lekarskie”, 1896, nr 11, s. 716. Projekt ustawy aptekarskiej, opracowany przez specyjalną komisyję, wybraną przez Radę Lekarską Cesarstwa w Petersburgu, art. 164-165 i 167-180, „Wiadomości Farmaceutyczne”, 1888, nr 15, s. 355-356; Departament Medyczny, „Korespondent Płocki”, 1887, nr 97, s. 2. 84 Problem składów materiałów aptecznych w guberni płockiej do końca XIX wieku nie został rozwiązany. W końcu XIX wieku nie zaprzestano nawet ich otwierania. W 1899 roku na łamach „Ech Płockich i Łomżyńskich” poinformowano, że nowy skład materiałów aptecznych został otwarty w Sierpcu przez tamtejszego aptekarza. W 1904 roku zaś w korespondencji z Rypina zamieszczonej we wspomnianej gazety można było przeczytać o swobodnej działalności tamtejszego składu materiałów aptecznych, którego właściciel w dogodny dla siebie sposób sprzedawał różne medykamenty30. Podobnie rzecz się miała w Płocku. W 1908 roku przez lekkomyślność sprzedającego w składzie aptecznym niemalże nie zmarła kobieta. Cierpiąca na bezsenność kobieta kupiła w jednym ze składów lekarstwo w dawce, która z powodzeniem wystarczyłaby do otrucia kilku osób31. Szeroki asortyment, jakim dysponowały składy apteczne potwierdzał również, że były one raczej punktami handlowymi niż aptecznymi. W składzie aptecznym prowadzonym w Lipnie przez pana Henryka Czesławskiego poza lekami i środkami opatrunkowymi można było też kupić środki piorące, nasiona roślin oraz różne produkty chemiczne32. Słusznie więc płocka prasa radziła, aby „ apteki odstąpić aptekarzom (…)33. Za jeden z przejawów nadużyć aptekarskich postrzegano też swobodę w ustalaniu godzin pracy apteki. W aptekach należących do prywatnego właściciela ze względów ekonomicznych czas pracy personelu z reguły wydłużano, ale zdarzało się też, że właściciel apteki w dogodnym dla siebie czasie zamykał ją, utrudniając tym okolicznej ludności w razie nagłej potrzeby dostęp do środków medycznych34. Godziny pracy aptek i aptekarzy nie były tylko problemem guberni płockiej. Ostatecznie w 1899 roku Departament Medyczny unormował godziny pracy w odniesieniu do wszystkich aptek działających na terenie Królestwa Polskiego35. Począwszy od 1899 roku, podobnie jak w Europie Zachodniej, dzień roboczy w aptekach dla farmaceutów trwał 30 31 32 33 34 35 Z rypińskiego, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1904, nr 70, s. 3. Zatrucie lekarstwem, „Głos Płocki”, 1908, nr 85, s. 3. Z Lipna, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1904, nr 101, s. 2. Z ciechanowskiego, dz. cyt., s. 2. Rada Lekarska, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1899, nr 97, s. 4. Praca farmaceutów, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1899, nr 39, s. 3. 85 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 od 7 do 8 godzin. W aptekach czynnych dłużej niż 8 godzin obowiązywał zaś system dyżurów36. W świetle ustawy lekarskiej z 1857 roku układaniem taksy aptekarskiej zajmowała się Rada Medyczna, w skład której wchodziło zaledwie dwóch aptekarzy. Wszystkie zaś środki medyczne podzielono na trzy kategorie: proste, złożone i przerabiane. W odniesieniu do wszystkich wymienionych kategorii lekarstw obowiązywały jednakowe zasady przy opracowywaniu taksy. Do cen hurtowych danego artykułu doliczano w zależności od gramatury leku 50, 100 lub 150% marży. W 1868 roku na wniosek Rady Medycznej dokonano zmiany podziału leków na 6-8 grup z doliczeniem 25-200% marży do cen hurtowych. W przypadku lekarstw, których cena hurtowa wahała się między 1-5 kopiejek za funt marża aptekarska wynosiła 200%. Jedynie drogie lekarstwa opatrzone były 25% marżą37. Powyższe cyfry mogą więc sugerować, że apteki pobierały za lekarstwa kolosalne sumy. W Królestwie Polskim drożyznę lekarstw traktowano więc jako problem powszechny. Obowiązkiem każdego aptekarza było dokładne przestrzeganie taksy, posiadanie więc cennika leków było wręcz niezbędne38. Wykaz cen poszczególnych lekarstw systematycznie opracowywano i publikowano w formie książkowej. W 1868 roku w guberni płockiej działało 15 aptek, a liczba rozprowadzonych egzemplarzy taksy aptekarskiej wyniosła 17, nasuwa się wniosek, że dwie apteki zakupiły więcej niż jeden egzemplarz39. W raportach zaś zawartych w materiałach archiwalnych dotyczących problemów aptekarstwa w guberni płockiej w 1869 roku zapisano nazwiska poszczególnych właścicieli aptek, ilość zakupionych przez nich egzemplarzy taksy aptekarskiej oraz wydatkowaną na ten cel kwotę40. Istotne znaczenie dla płockiej opieki medycznej miał natomiast fakt, że po niższej taksie mogły być jedynie leki dostarczane do szpitali. „Wiadomości Farmaceutyczne” w 1878 roku poinformowały zaś czytelników, że apteki starają się obniżać cenę lekarstw tak, aby były one 36 37 38 39 40 Departament Lekarski, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1899, nr 28, s. 3; Lekarstwa zagraniczne, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1899, nr 84, s. 3. M. Stępowski, Drożyzna lekarstw, „Wiadomości Farmaceutyczne”, 1899, nr 8, s. 196. APP, Rząd Gubernialny Płocki, sygn. 2929, k. 1. Tamże, k. 4. Tamże, k. 2. 86 dostępne nawet dla najbiedniejszych41. Niestety zatwierdzona w 1881 roku taksa aptekarska nie potwierdziła tej informacji, wręcz przeciwnie spowodowała, że wygórowana cena lekarstw w Królestwie Polskim utrzymywała się przez szereg lat42. Obserwując wzrastające zapotrzebowanie na leki o prostym składzie wśród klas niezamożnych, w 1885 roku liczono na obniżenie ich cen, z wyjątkiem cen leków bardziej skomplikowanych43. O wprowadzeniu miar dziesiętnych, uporządkowaniu handlu materiałami aptecznymi i o obniżeniu taksy aptekarskiej do 20% mówił wprawdzie projekt nowej ustawy aptekarskiej opracowany przez komisję powołaną przez Radę Lekarską Cesarstwa w Petersburgu w 1888 roku44. Dopiero jednak w 1892 roku Departament Lekarski w Petersburgu wydał okólnik zmieniający dotychczasową taksę aptekarską. Zasadnicza zmiana dotyczyła bowiem opłaty za przygotowywanie lekarstw, a dokładnie jej obniżenia do 26%. Zasada ta miała odnosiła się do całego terenu Królestwa Polskiego. W Warszawie zaczęła ona obowiązywać od 13 lipca 1892 roku, zaś w pozostałych guberniach od 13 stycznia następnego roku45. Istotne zmiany w ustalaniu cen lekarstw wprowadziła jednak taksa aptekarska z 1899 roku. Uwzględniała ona ceny zarówno pojedynczych, jak i złożonych środków leczniczych stosowanych w mniejszym lub większym stopniu w farmakologii. W przypadku środków leczniczych, których ceny nie zostały określone aptekarz był zmuszony uczynić to sam, dodając do ich ceny handlowej następujący procent marży: od 0,1 do 1 grama leku - 200%, 5-10 gram – 125%, 100 gram – 100%, 200 gram – 75% i 400 gram - 50%46. Reguła była więc następująca: im większa była gramatura leku, tym mniejszą marżę doliczano do jego ceny hurtowej. Zasadnicza różnica taksy wprowadzonej w 1899 roku polegała na oparciu jej na systemie dziesiętnym francuskim, 41 42 43 44 45 46 W kwestii nadużyć materialistów, „Wiadomości Farmaceutyczne”, 1878, nr 3, s. 93. Taksa aptekarska, „Kronika Lekarska”, 1892, nr 2, s. 127. Ceny lekarstw, „Korespondent Płocki”, 1885, nr 10, s. 2. Projekt ustawy aptekarskiej opracowany przez specyjalną komisyję wybraną przez Radę Lekarską Cesarstwa w Petersburgu, art. 24, dz. cyt., nr 6, s. 155; Departament Medyczny, „Korespondent Płocki”, 1887, nr 97,dz. cyt., .s. 2; Nowa ustawa apteczna, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1899, nr 10, s. 3. Taksa aptekarska, dz. cyt., s. 127. Taksa aptekarska 1899 rok, „Wiadomości Farmaceutyczne”, 1899, nr 17, s. 410-411. 87 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 w przeciwieństwie do wcześniejszych skupiających się na wadze aptekarskiej norymberskiej47. Taksa ograniczyła także swobodę sprzedaży lekarstw. Środki zgromadzone w aptekach można było dowolnie sprzedawać osobom prywatnym, z wyjątkiem lekarstw oznaczonych znakiem „+”, które wydawano jedynie po okazaniu recepty lekarskiej48. Za uchylanie się od tej zasady aptekarz mógł być pociągnięty do odpowiedzialności sądowej49. Dodatkową ulgę taksa wprowadzała dla osób niezamożnych. Recepty z lekarską adnotacją - „pro paupero” miały być zwolnione z dodatkowych opłat tzn. związanych z opakowaniem i sygnaturą leku50. Wprowadzenie w 1899 roku taksy opartej na innych niż dotąd zasadach niewiele jednak zmieniło. Według przewidywań płockiej prasy nowa taksa miała spowodować obniżenie ceny lekarstw o 5-15%51. Przewidywania te były jednak mylne, a rzeczywistość wykazała jedynie nieznaczną obniżkę cen lekarstw. Jako wyraz niezadowolenia z tego stanu rzeczy już w 1899 roku w medycznej prasie zaczęły pojawiać się artykuły, w których pisano o drogich aptekach i o drożyźnie lekarstw52. Zdaniem dr. K. Łazarowicza pytanie, które pacjenci wciąż zadawali lekarzom: „Ile będzie kosztowało przepisane lekarstwo?” kryło w sobie obawę, czy wystarczy pieniędzy na kupno lekarstw, czy też zamiast walki pozostanie bierne oczekiwanie na samoczynne ustąpienie choroby53. Problemem wygórowanych cen lekarstw zajęła się także jedna z sekcji działających przy Warszawskim Towarzystwie Higienicznym, jednogłośnie uznając, że „wydatek na lekarstwo jest główną przeszkodą pożądanego leczenia się najbiedniejszej ludności”54. 47 48 49 50 51 52 53 54 Nowa taksa aptekarska, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1899, nr 69, s. 4. Taksa aptekarska 1899 rok, dz. cyt., s. 412. Departament lekarski, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1900, nr 54, s. 3. Ulga, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1899, nr 70, s. 3. Nowa taksa aptekarska, dz. cyt., s. 4. A. Zalewski, Projekt pomocy lekarskiej na tle obecnej organizacyi płockiej, „Czasopismo Lekarskie”, 1902, nr 4, s. 152; M. Stępowski, Drożyzna lekarstw, dz. cyt., s. 192-199. K. Łazarowicz, Drożyzna lekarstw, „Głos”, 1899, nr 9, s. 207. Streszczenie narady czasowej Komisyi Sanitarnej przy Sekcji Rolnej z dnia 16 lutego 1903 roku nad programem narad w sprawie zdrowotności mniejszych miast i wsi Królestwa Polskiego odbytej w Towarzystwie Higenicznym Warszawskiem, w kwietniu 1903 roku, „Zdrowie”, 1903, z 6-7, s. 522. 88 Doskonałej taksy, która z jednej strony zadowoliłaby aptekarzy, sprawiedliwie wynagradzając ich pracę i obowiązki, a z drugiej strony takiej, która nie byłaby zbyt wygórowana dla ludności niezamożnej, nie udało się opracować. Generalnie jednak taksy aptekarskie z początku XX wieku dążyły do obniżania ceny lekarstw. Taksa obowiązująca od 14 października 1904 roku poza usunięciem z listy leków kilku środków silnie działających obniżyła cenę lekarstw nowo wprowadzonych, co zadaniem płockiej prasy miało służyć ich upowszechnieniu55. Lekarstwa w Królestwie Polskim były drogie, ale nie ma też wątpliwości, że monopol i kontrolowana przez państwo taksa aptekarska przyczyniały się do stopniowego obniżenia cen leków. W krajach takich jak Włochy, Francja czy Anglia, w których nie wprowadzono systemu koncesyjnego i odpowiedzialności aptekarza przed państwem lekarstwa były dwu, a nawet trzykrotnie droższe niż w Królestwie Polskim56. W liście otwartym zamieszczonym w jednym z numerów „Wiadomości Farmaceutycznych” z 1875 roku poruszono problem wykształcenia farmaceutów57. Powszechnie było bowiem wiadomo, że adeptów rekrutowano spośród młodzieży, która nie posiadała nawet średniego wykształcenia58. Uwaga ta była słuszna, ponieważ ukończenie czteroletniego gimnazjum, dawało jedynie podstawową wiedzę z zakresu nauk przyrodniczych, które były filarem w pracy przyszłego farmaceuty. Uczeń aptekarski po ukończeniu trzyletniej praktyki, odpowiednio udokumentowanej, przystępował do egzaminu na stopień pomocnika aptekarskiego. Każdy z pomocników aptekarskich był zobowiązany należycie wywiązywać się z powierzonych mu zdań. Pomocnik w przasnyskiej aptece, Józef Tomczyński podpisał zobowiązanie następującej treści: „Ja niżej podpisany Józef syn Wincentego Tomczyński przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu, w Trójcy Świętej Jedynemu że jako pomocnik aptekarski, wszelkie dotąd wydane dla apteki i dla osób w nich użytych przepisy, jako też i na przyszłość 55 56 57 58 Nowa taksa aptekarska, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1904, nr 74, s. 2; Usunięcie pewnych lekarstw, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1904, nr 77, s. 3. M. Stępowski, Drożyzna lekarstw, dz. cyt., s. 197. List otwarty w sprawie obecnego wykształcenia farmaceutów, „Wiadomości Farmaceutyczne”, 1875, nr 8, s. 249-252. W prasie pisano: „(…) dzisiejsza młodzież nie tylko pod względem specjalnego, farmaceutycznego, ale i ogólnego wykształcenia jest zaniedbaną”. Tamże, s. 250. 89 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 wydać się mające z należną ścisłością, gorliwością i sumiennością wykonywać będę (…)”59. Z powyższego wynika, że od młodego pokolenia farmaceutów oczekiwano w pracy uczciwości i zaangażowania. Pomocnik zaś po odbyciu kolejnej trzyletniej praktyki i złożeniu egzaminu mógł zostać prowizorem. Problem polegał jednak na tym, że edukacja młodych farmaceutów była jedynie teoretyczna. Kończyli oni studia uniwersyteckie, otrzymywali stopień prowizora, ale nie zajmowali się aptekarstwem w sposób czynny. W 1870 roku na terenie guberni płockiej pracowało 6 magistrów farmacji, 9 prowizorów, 1 pomocnik prowizora, 4 pomocników aptekarskich i 8 uczniów aptekarskich. Według materiałów archiwalnych jeden z pomocników aptekarskich w 1871 roku – Bronisław Zaborowski pracował w osadzie Szreńsk w powiecie mławskim. Jego kwalifikacje potwierdzało świadectwo następującej treści: „Szkoła Główna Warszawska uzasadniając się na art. 293 Najwyższej w dniu 8/20 maja 1862 roku zatwierdzonej Ustawy o wychowaniu publicznem w Królestwie Polskim przyznała na mocy zdanego egzaminu p. Bronisławowi Zaborowskiemu, synowi Walerego, lat 21 mającemu uczniowi Farmacyi stopień pomocnika aptekarskiego z prawami i przywilejami jakich stan farmaceutyczny w Królestwie Polskim i Cesarstwie Rossyjskim używa (…). Dziekan Wydziału Lekarskiego Tyrchowski. Warszawa dania 8/20 grudnia 1867 roku”60. Łącznie więc w 1870 roku apteki zlokalizowane w obrębie guberni zatrudniały 28 pracowników. Biorąc pod uwagę liczbę funkcjonujących w tym czasie aptek, średnio na jedną aptekę przypadało 1,86 pracownika. Analiza poniższej tabeli pokazuje zmiany liczby i wykształcenia pracowników aptekarskich. W ciągu lat 1871-1880 wyraźnie zmniejszyła się liczba magistrów farmacji. Fakt ten należy tłumaczyć tym, że od prowadzącego aptekę nie wymagano tytułu magistra farmacji. Systematycznie więc zwiększała się liczba prowizorów i pomocników aptekarskich z wyjątkiem 1880 roku. Liczba prowizorów w ciągu wymienionego okresu w guberni płockiej wzrosła o 94,4%, zaś pomocników aptekarskich do 1879 roku o 100%. Niestety zmniejszająca się liczba uczniów aptekarskich wskazywała na spadek zainteresowania zawodem aptekarskim. Zmianom ulegała 59 60 APP, Płocki Rząd Gubernialny, sygn. 2938, k. 9. Tamże, sygn. 2937, k. 11. 90 także ogólna liczba pracowników aptekarskich. Najwięcej zatrudnionych w aptekach, według tabeli, było w 1875 i 1876 roku. Począwszy zaś od 1877 liczba pracowników z niewielkimi zmianami utrzymywała się na stałym poziomie. Tabela 2. Liczba pracowników aptecznych w guberni płockiej w latach 1872-1880. ROK 1872 1873 1874 1875 1876 1877 1878 1879 1880 Liczba magistrów farmacji 6 2 2 2 2 2 2 2 2 Liczba prowizorów 9 15 15 13 16 17 17 17 17 Liczba pomocników aptekarskich 6 6 6 12 10 10 10 12 10 Liczba uczniów aptekarskich 14 20 20 20 19 9 10 7 8 Źródło: Obzory Płockoj Guberni za 1871-1880 gody. Wzrost liczby składów aptecznych oraz nadużycia i nieprawidłowości wynikające z prowadzenia aptek spowodowały, że w projekcie nowej ustawy aptekarskiej z 1888 roku zaostrzono przepisy dotyczące wykształcenia farmaceutów61. Osoby, które nie posiadały wykształcenia farmaceutycznego straciły możliwość zakładania oraz prowadzenia aptek62. Właścicielami lub dzierżawcami aptek mogły być jednie osoby co najmniej ze stopniem prowizora63. Tytuł magistra farmacji mogły uzyskać jedynie osoby, które odbyły czteroletnie kształcenie uniwersyteckie. Prawa magistra farmacji były jednak takie same jak doktora medycyny64. Powyższe założenia były istotne, zważywszy, że począwszy od 1886 roku przez szereg następnych lat tylko jeden z aptekarzy 61 62 63 64 Projekt ustawy aptekarskiej opracowany przez specyjalną komisyję, wybraną przez Radę Lekarską Cesarstwa w Petersburgu, art. 20-30, dz. cyt., nr 11 s. 155-156. Projekt nowej ustawy aptecznej, „Korespondent Płocki”, 1888, nr 33, s. 4. Nowa ustawa apteczna, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1899, nr 10, dz. cyt., s. 4. Z pism warszawskich, „Korespondent Płocki”, 1888, nr 92, s. 2. 91 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 guberni płockiej posiadał tytuł magistra farmacji65. Porównując ilość magistrów farmacji pracujących w guberni płockiej z ogólną liczbą zatrudnionych w aptekach na przykład w 1887 roku – 52 pracowników, czy w 1898 – 55 pracowników rzeczywiście był to niewielki odsetek66. Do 1915 roku zwiększała się wprawdzie liczba zatrudnionych w aptekach, ale wzrost ten nie był niestety zasługą magistrów farmacji. Tabela 3. Liczba zatrudnionych w aptekach w guberni płockiej w latach 1901-1907. ROK Liczba magistrów farmacji Liczba prowizorów Liczba pomocników aptekarskich Liczba uczniów aptekarskich 1901 1902 1903 1904 1905 1906 1907 1 1 1 0 0 0 0 32 30 26 29 24 23 24 8 11 8 8 11 12 12 12 14 14 7 14 6 15 Źródło: Obzory Płockoj Guberni za 1901-1907 gody. Według „Obzorów Płockoj Guberni”, począwszy od 1904 roku, żaden z zatrudnionych aptekarzy w guberni nie mógł poszczycić się tytułem magistra farmacji. Podobnego zdania był także Płocki Rząd Gubernialny, którego dokumenty w odniesieniu do 1904 roku potwierdzały obecność tylko jednego magistra farmaceuty67. Największe grono stanowili prowizorowie, którzy z reguły odpowiadali za należyte funkcjonowanie aptek. W ciągu lat 1901-1907 w sumie liczba pomocników równała się liczbie uczniów aptekarskich. Tendencja ta utrzymała się niemalże do wybuchu wojny68. W 1911 roku w aptekach w guberni płockiej pracowało łącznie 68 pracowników, w tym: 22 prowizorów, 20 pomocników aptekarskich i 26 uczniów69. Na tej 65 66 67 68 69 Obzor Płockoj Guberni za 1886 god, dz. cyt., s. 66. Obzory Płockoj Guberni za gody: 1887, dz. cyt., s. 65 i 1898, dz. cyt., s. 54. APP, Płocki Rząd Gubernialny, sygn. 2962, dz. cyt., b. p. Obzor Płockoj Guberni za 1912 god, Płock 1913, s. 20. Obzor Płockoj Guberni za 1911 god, Płock 1912, s. 20. 92 podstawie można więc mówić o proporcjonalności liczby pracowników poszczególnych stopni awansu zawodowego. Schyłek XIX wieku nie przyniósł jednak złagodzenia przepisów dotyczących edukacji aptekarzy. Na łamach „Ech Płockich i Łomżyńskich” w 1899 roku poinformowano czytelników o zmianach opracowanych przez Departament lekarski, na mocy których uczniowie aptekarscy posiadający świadectwo dojrzałości mogli odbywać jedynie roczną a nie jak dotąd trzyletnią praktykę. Kobiety, zaś które ukończyły gimnazjum mogły być dopuszczone do egzaminu na stopień pomocnika aptekarskiego dopiero po zdaniu egzaminu z języka łacińskiego i po odbyciu dwuletniej praktyki70. W 1900 roku w płockiej prasie pisano więc: „zamiast świadectwa z 4 klas wymaganem będzie świadectwo z 6 klas filologicznych lub realnych z dodatkowym egzaminem z łaciny (kurs 3 klas)”71. Czas trwania praktyki uczniów aptekarskich skrócono z trzech do dwóch lat. Kurs uniwersytecki wydłużono zaś o jeden rok72. Powyższe zmiany miały służyć lepszemu merytorycznemu przygotowaniu przyszłych pracowników aptek. W początkach XX wieku zarządzenia dotyczące edukacji młodych farmaceutów pojawiały się co kilka lat. W 1910 roku w „Głosie Płockim” podano, że osoby, które zdały egzamin na ucznia aptekarskiego mogły jednocześnie być przyjęte do szkół felczerskich i akuszeryjnych73. Powyższą decyzją Ministerstwo Spraw Wewnętrznych chciało zachęcić młode pokolenie nie tylko do zgłębiania farmacji, lecz także wiedzy medycznej. Aptekarstwo jeszcze w latach siedemdziesiątych XIX wieku było zdominowane przez mężczyzn. Nowym zawodem według informacji zamieszczonej w „Korespondencie Płockim” zainteresowane były również młode kobiety z terenu guberni płockiej74. Czynnikiem, który zachęcał kobiety do zgłębiania farmacji był fakt, że kobiety pracujące w aptekach miały prawo uzyskiwać takie same tytuły zawodowe 70 71 72 73 74 Ulgi w praktyce aptekarskiej, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1899, nr 12, s. 3 i nr 40, s. 3. Organizacja wykształcenia farmaceutycznego, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1900, nr 62, s. 3. Ministerium oświaty, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1900, nr 17, s. 2. Cenzus uczni aptekarskich, „Głos Płocki”, 1910, nr 90, s. 2. Nowy zawód dla kobiet, „Korespondent Płocki”, 1888, nr 50, s. 2. 93 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 jak mężczyźni75. Otwarcie zawodu aptekarskiego dla kobiet dotyczyło jednak wyłącznie tzw. aptek państwowych. Dopiero w 1892 roku Departament lekarski działający przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych poinformował zarządy lekarskie, że kobiety w charakterze uczennic mogą być zatrudniane również w aptekach prywatnych76. Nie było to bez znaczenia, zważywszy na fakt, że większość aptek działających w Królestwie Polskim, a tym samym i w guberni płockiej posiadała swojego właściciela. Poczynając od 1894 roku, „Obzory Płockoj Guberni” ze względu na lokalizację dzieliły apteki na centralne (normalne) i wiejskie. Tabela 4. Liczba aptek centralnych i wiejskich w guberni płockiej w latach 1894-1907. ROK Liczba aptek centralnych Liczba aptek wiejskich W sumie 1894 1895 1896 1897 1898 1899 1900 1901 1902 1903 1904 1905 1906 1907 15 12 12 15 12 12 12 14 15 15 18 18 18 18 10 13 13 9 11 11 11 9 9 9 7 7 8 8 25 25 25 24 23 23 23 23 24 24 25 25 26 26 Źródło: Obzory Płockoj Guberni za 1894-1907 gody. 75 76 Projekt nowej ustawy aptecznej opracowany przez specyjalną komisyję wybraną przez Radę Lekarską Cesarstwa w Petersburgu, art. 11, dz. cyt., nr 6, s. 155; Z pism warszawskich, dz. cyt., s. 2. Kobiety aptekarzami, „Kronika Lekarska”, 1892, nr 4, s. 272. 94 Na podstawie danych podanych w tabeli można generalnie przyjąć, że liczba aptek centralnych dominowała nad liczbą aptek wiejskich. Wyjątek stanowiły jedynie lata 1895 i 1896, w których odnotowano więcej aptek działających na terenach wiejskich. Począwszy od 1897 roku więcej było jednak aptek centralnych, choć w latach 1898-1900 dominacja ta była jeszcze nieznaczna. W 1902 roku Rada Lekarska określiła zasady, na jakich można było otwierać apteki na wsiach, w osadach i w miastach niebędących powiatami. Właściwie po raz kolejny powtórzono, że na danym terenie drugą, nie filialną aptekę można było otworzyć tylko wtedy, gdy ludność danej miejscowości przekraczała 7 tysięcy, a roczna liczba recept – 6 tysięcy77. Decyzja ta miała niekorzystny wpływ na zwiększanie liczby aptek wiejskich. Po części tłumaczy to też wzrastającą dominację aptek centralnych nad wiejskimi, począwszy od 1904 roku. W „Obzorze Płockoj Guberni” dla tego roku wymieniono 18 aptek centralnych i 7 wiejskich78. Nieco inne dane liczbowe dla wspomnianego roku podano w dokumentach sporządzonych przez Płocki Rząd Gubernialny, a mianowicie: 15 aptek centralnych i 9 wiejskich79. Między źródłami pojawiła się niezgodność dotycząca nie tylko liczby poszczególnych aptek centralnych i wiejskich, ale i ich ogólnej liczby. We wspomnianym „Obzorze” bowiem podano jako łączną liczbę aptek działających w guberni płockiej – 24, w dokumentach Rządu Gubernialnego zaś 2580. Przyczyny tej rozbieżności nie udało się ustalić. Pierwsze lata XX wieku wykazały więc tendencję do zwiększania liczby aptek centralnych kosztem tych działających na wsiach. Biorąc pod uwagę sytuację ekonomiczną i zakorzenione wśród ludności wiejskiej znachorstwo, zjawisko to stało się bardziej zrozumiałe. Podział na apteki centralne i wiejskie w guberni płockiej wprowadzono stosunkowo późno. W artykule zatytułowanym „Statystyka aptek w Królestwie Polskim” zamieszczonym w prasie medycznej w 1885 roku podział taki przedstawiono już w odniesieniu 77 78 79 80 Apteki wiejskie, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1902, nr 100, s. 3. Obzor Płockoj Guberni za 1904 god, dz. cyt., s. 31. APP, Płocki Rząd Gubernialny, sygn. 2932, b. p. Tamże; Obzor Płockoj Guberni za 1904 god, dz. cyt., s. 31. 95 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 do guberni piotrkowskiej81. W granicach guberni piotrkowskiej w 1882 roku funkcjonowały łącznie 53 apteki, podczas gdy w guberni płockiej było ich zaledwie 19. Porównanie to wypadło więc na niekorzyść guberni płockiej. W początkach XX wieku Departament Lekarski podjął działania zmierzające do ograniczania liczby aptek prywatnych. W tym też celu postanowiono opracować nowe zasady otwierania aptek, tak, by ułatwić to instytucjom miejskim i ziemskim oraz towarzystwom dobroczynności82. W 1902 roku w płockiej prasie pojawiło się stwierdzenie, że jednym z warunków pomyślnej realizacji projektu bezpłatnej pomocy lekarskiej było upaństwowienie aptek, ponieważ wraz z nim nastąpiłoby znaczne obniżenie cen lekarstw83. Opracowany przez zarząd głównego inspektora lekarskiego projekt zmiany prawa o otwieraniu aptek został zatwierdzony przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w 1909 roku. W myśl tego projektu pierwszeństwo w otwieraniu aptek oddano miejskim i ziemskim instytucjom społecznym, na drugim miejscu prawo to przysługiwało farmaceutom, po nich prywatnym instytucjom społecznym, a dopiero z braku wyżej wymienionych kandydatów zgodę na otwarcie apteki mogły otrzymać osoby prywatne84. Według przekazu Wincentego Hipolita Gawareckiego w początkach XIX wieku w Płocku działały 2 apteki, które zaopatrywały miejscową ludność w najpotrzebniejsze lekarstwa85. Materiały źródłowe zaś odnoszące się do aptekarstwa charakteryzowanej guberni podały, że w 1875 roku Płock posiadał 3 apteki86. Najstarsza z aptek znajdowała się w części nazywanej przez mieszkańców Starym Miastem, była ona kontynuacją apteki, którą przez blisko dwa stulecia (XVI i XVII wieku) prowadzili aptekarze wywodzący się z weneckiego rodu Alantsee87. Wspomniany wyżej późniejszy właściciel tej apteki Kina zainwestował 81 82 83 84 85 86 87 Statystyka aptek w Królestwie Polskim, „Wiadomości Farmaceutyczne”, 1885, nr 1, s. 11-13. Projekt nowej ustawy aptecznej, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1900, nr 58, s. 3; Wiadomości bieżące, „Zdrowie”, 1900, nr 179, s. 386. Upaństwowienie aptek, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1902, nr 82, s. 3. Zmiany prawa o porządku otwierania aptek, „Gazeta Lekarska”, 1909, nr 36, s. 802-803. W.H. Gawarecki, Wiadomość o mieście Płocku, Warszawa 1821, s. 84. APP, Rząd Gubernialny Płocki, sygn. 2932, dz. cyt., k. 40. T. Kowalewski, Płock, Warszawa 1985, s. 80. 96 w nią dużą gotówkę: na jej zakup 19.000 rubli i na remont 2.000 rubli, nic więc dziwnego, że traktował ją jako długoterminową inwestycję88. W miarę upływu czasu miasto rozwijało się, powstawały nowe jego dzielnice i nowe apteki. Część miasta, na terenie której działała apteka Kina zamieszkała była głównie przez niezamożną ludność żydowską, zajmującą się jedynie rzemiosłem i handlem. Apteka ta nie miała takiego obrotu pieniężnego jak pozostałe płockie apteki. Świadczy o tym zmniejszająca się liczba realizowanych recept. Do wniosku takiego prowadzi chociażby porównanie liczby recept zrealizowanych w 1872 roku – 6.710, z ich liczbą w 1873 roku – 4.99589. Istotne znaczenie dla funkcjonowania apteki miał również niedaleko zlokalizowany plac targowy i odbywający się na nim handel. Przyjeżdżający bowiem w dni targowe do miasta ludzie przy okazji zaopatrywali się w medykamenty właśnie w tej aptece. Ze względów sanitarnych w 1875 roku postanowiono jednak przenieść bazar do innej, położonej bardziej na obrzeżach, części miasta. Po zrealizowaniu tego zamierzenia apteka straciła wielu klientów, w konsekwencji czego stała się nierentowna90. Właściciel apteki, obawiając się bankructwa, w piśmie z dnia 25 maja 1876 roku do Płockiego Rządu Gubernialnego, po przedstawieniu swojego położenia materialnego, zwrócił się z prośbą o zezwolenie mu na otwarcie w mieście apteki filialnej przy ulicy Tumskiej lub Więziennej91. Po zapoznaniu się z raportem dotyczącym funkcjonowania płockich aptek w 1876 roku Rząd Gubernialny uznał, że liczba aptek w stosunku do liczby ludności jest wystarczająca. Odrzucenie prośby Kina Rząd Gubernialny argumentował też tym, że jej pojawienie wpłynęłoby niekorzystnie na sytuację materialną pozostałych płockich aptek92. W ostateczności Kina uzyskał zgodę Urzędu Medycznego na otwarcie wspomnianej już apteki filialnej w Bielsku93. Późniejszy właściciel apteki Puchalski nie wywiązywał się jednak należycie z obowiązków wynikających z jej posiadania. Wskazuje na to 88 89 90 91 92 93 APP, Płocki Rząd Gubernialny, sygn. 2932, dz. cyt., k. 42. Tamże, k. 13. Tamże, k. 48-49. Tamże, k. 40- 42. Tamże, k. 50-52. Tamże, k. 64-66. 97 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 protokół z kontroli przeprowadzonej w aptece w 1893 roku. Obowiązek prowadzenia kontroli aptek w mieście gubernialnym spoczywał na inspektorze medycznym, jego pomocniku oraz na asesorze medycznym, w powiatach zaś na lekarzach powiatowych94. Na podstawie relacji „Obzorów Płockoj Guberni za 1894-1900 gody” można wnioskować, z 1875 roku w guberni płockiej prowadzono je w sposób systematyczny95. Kontrola przeprowadzona w aptece Puchalskiego w 1893 roku wykazała następujące zaniedbania: nieprzestrzeganie czystości, używanie przeterminowanych medykamentów i preparatów do przygotowywania leków robionych oraz brak odrębnego pomieszczenia do przechowywania leków i wody sodowej96. Według „Obzoru Płockoj Guberni za 1894 god”, jeśli w czasie kontroli wyniknęły jakieś nieprawidłowości, to właściciel apteki miał je usunąć w ciągu określonego czasu97. Puchalskiemu nakazano jednak nie tylko usunięcie wszelkich niedociągnięć, ale też przedstawienie Radzie Medycznej pisemnego wyjaśnienia w tej sprawie98. W jednym zaś z numerów „Ech Płockich i Łomżyńskich” z 1900 roku poinformowano, że na podstawie aktu notarialnego sporządzonego w obecności rejenta Brudnickiego apteka Puchalskiego stała się własnością dotychczasowego jej dzierżawcy pana Antoniego Gościckiego99. Dwa lata później Gościcki zdecydował się przenieść ją na ulicę Grodzką. Relację z tego wydarzenia zamieszczono w płockiej prasie. W „Echach Płockich i Łomżyńskich” czytamy więc: „W zeszłą środę odbyło się poświęcenie apteki pana A. Gościckiego przeniesionej ze Starego Rynku na ulicę 94 95 96 97 98 99 Obzor Płockoj Guberni za 1894 god, s. 61; W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych utworzono w 1887 roku odrębny departament, któremu powierzono nadzór nad aptekami. W skład departamentu wchodzili lekarze i rewizorzy, których zadaniem była kontrola aptek, taksy aptekarskiej oraz nadzór nad jakością materiałów aptecznych. Obowiązkiem departamentu było przedstawiać sprawozdania z przeprowadzonych kontroli Ministerstwu Spraw Wewnętrznych. Departament dla nadzoru nad aptekami, „Korespondent Płocki”, 1887, nr 100, s. 2. Obzory Płockoj Guberni za gody: 1894, dz. cyt., s. 60; 1895, dz. cyt., s. 61; 1896, dz. cyt., s. 54; 1897, dz. cyt., s. 53; 1898, dz. cyt., s. 54; 1890, dz. cyt., s. 53. APP, Płocki Rząd Gubernialny, sygn. 2947, b. p.; Obzor Płockoj Guberni za 1893 god, dz. cyt., s. 65. Obzor Płockoj Guberni za 1894 god, dz. cyt., s. 60. Obzor Płockoj Guberni za 1893 god, dz. cyt., s. 64. Apteka przy Starym Rynku, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1900, nr 36, s. 2. 98 Grodzką. Poświęcenia dopełnił brat właściciela ksiądz Leon Gościcki z Ciechanowa w obecności licznie zgromadzonych gości. Ta odnowiona i przeniesiona oficyna przedstawia się w swem urządzeniu bardzo ładnie pod każdym względem”100. Druga z aptek należąca do Józefa Jędrzejewskiego, znajdowała się na ulicy Grodzkiej, a więc przy jednej z głównych ulic miasta. Jej lokalizacja w gęsto zaludnionej, centralnej części miasta nie była dla jej funkcjonowania bez znaczenia. Właściciel tej apteki Jędrzejewski posiadał gruntowne wykształcenie farmaceutyczne i był jednym z szanowanych płockich aptekarzy. Po ukończeniu czteroklasowej szkoły w Lipnie, począwszy od 1839 roku pracował jako uczeń, a później jako pomocnik w jednej z płockich aptek. Kontynuując naukę w Warszawskiej Szkole Farmacji, uzyskał stopień prowizora, a w 1857 roku tytuł magistra farmacji101. Za wzorowe prowadzenie apteki otrzymał on na prośbę Inspektora Medycznego podziękowanie następującej treści: „Inspektor Główny Służby Ogólnolekarskiej w Królestwie Polskiem w czasie bytności swojej w Płocku przekonał się, że apteka własnością Pana będąca jest utrzymana we wzorowym porządku (…) poleciłem Urzędowi Lekarskiemu ażeby udzielił Wielmożnemu Panu za gorliwość i staranie się w prowadzeniu swej apteki w Imieniu Jego podziękowanie”102. Podziękowanie Urzędu Lekarskiego Guberni Płockiej zostało wręczone Jędrzejewskiemu w dniu 18 czerwca 1865 roku. Liczba recept realizowanych w tej aptece w ciągu roku wynosiła średnio około 4 tysięcy, co pozwala sądzić, że obsługiwała ona największą liczbę klientów. Czynnikiem, który przyciągał kupujących był fakt, że w aptece tej poza lekami i środkami opatrunkowymi prowadzono też sprzedaż wód mineralnych, sodowych i ziołowych. W 1874 roku zaobserwowano jednak spadek zysków. W 1873 roku roczny utarg wynosił 11.483 rubli, zaś w roku następnym – 9.886 rubli. Mniejszy roczny utarg oznaczał niewątpliwie mniejsze zyski dla jej właściciela. Przeniesienie targowiska w inną część miasta postawiło przyszłość tej apteki pod znakiem zapytania103. 100 101 102 103 Poświęcenie apteki, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1902, nr 86, s. 2. APP, Płocki Rząd Gubernialny, sygn. 2940, k. 9-10. Tamże, k. 6. APP, Płocki Rząd Gubernialny, sygn. 2932 dz. cyt., k. 44-46. 99 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Trzecia apteka, której właścicielem był Janusz Szymański znajdowała się przy ulicy Kolegialnej. W dokumentach Płockiego Rządu Gubernialnego zaznaczono, że lokalizacja apteki była bardzo dogodna jak też sprzyjała jej rozwojowi104. Podobnie jak w aptece Jędrzejewskiego prowadzono w niej sprzedaż wód mineralnych, sodowych i ziołowych. Apteka Szymańskiego była jedyną spośród płockich aptek, która na zmianie lokalizacji miejsc targowych nie ucierpiała. Wręcz przeciwnie, w wymienionych wyżej materiałach źródłowych czytamy: „Od momentu przeniesienia rynku obroty apteki (…) jeszcze się powiększyły (…)”105. Wzrost rocznego dochodu był konsekwencją zwiększonej sprzedaży lekarstw. Szymański podobnie jak pozostali właściciele płockich aptek starał się w 1876 roku o uzyskanie pozwolenia na otwarcie apteki filialnej. Zgody tej jednak nie otrzymał, ponieważ, jak słusznie zauważono w źródłach, byłoby to nie w porządku wobec pozostałych płockich aptekarzy, których apteki pod względem materialnym prosperowały znacznie gorzej106. W 1903 roku na łamach płockiej prasy poinformowano, że Szymański sprzedał aptekę za 35.000 rubli panu Łobodowskiemu pochodzącemu z Nieszawy107. Łobodowski zaś był w jej posiadaniu zaledwie 7 lat, ponieważ w 1910 roku dokonał jej sprzedaży swojemu długoletniemu współpracownikowi, a w końcu i jej dzierżawcy Stefanowi Betley108. Wobec powyższego nie trudno zauważyć, że płockie apteki też często zmieniały swoich właścicieli. Początek XX wieku nie przyniósł ze sobą zmiany liczby aptek w mieście gubernialnym. Według dokumentów Rady Opieki Społecznej w 1903 roku w Płocku nadal działały 3 apteki, ale zmienili się ich właściciele: Karol Łobodowski, Aleksander Donajski i Antoni Gościcki109. Dochód uzyskany przez płockie apteki w latach 1902-1904 przedstawiono w poniższej tabeli. 104 105 106 107 108 109 Tamże, k. 46. Tamże, k. 47. Tamże, k. 46. Apteka przy ulicy Kolegialnej, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1903, nr 85, s. 1. Sprzedaż apteki, „Głos Płocki”, 1910, nr 79, s. 2. APP, Rada Opieki Społecznej, sygn. 244, k. 13. 100 Tabela 5. Dochód płockich aptek w latach 1902-1904. Dochód uzyskany ze sprzedaży leków z recept w rublach Dochód uzyskany z wolnej sprzedaży w rublach Dochód apteki w danym roku w rublach ROK 1902 1903 1904 Apteka Łobodowskiego Apteka Donajskiego Apteka Gościckiego Apteka Łobodowskiego Apteka Donajskiego Apteka Gościckiego Apteka Łobodowskiego Apteka Donajskiego Apteka Gościckiego 4.032 4.408 5.603 3.607 4.205 4.385 3.189 3.197 3.006 4.200 5.500 6.200 4.062 3.925 2.950 4.671 4.491 4.670 9.830 11.022 11.340 8.589 9.380 8.363 8.230 8.643 7.708 Źródło: APP, Rada Opieki Społecznej, sygn. 244, k. 13. Po analizie danych przedstawionych w tabeli można stwierdzić, że najlepiej prosperującą apteką w Płocku w latach 1902-1904 była apteka Łobodowskiego. W 1902 roku uzyskała ona największy roczny dochód, który w następnych latach systematycznie powiększał się. Inaczej przedstawiała się sytuacja materialna dwóch pozostałych płockich aptek. Najniższy dochód w latach 1902-1904 odnotowano w aptece należącej do Gościckiego. Wprawdzie w 1902 roku roczny dochód apteki Donajskiego i Gościckiego był porównywalny, ale w następnym roku, mimo że obie apteki uzyskały większe zyski, to i tak apteka Gościckiego uklasyfikowała się na ostatnim miejscu. Rok 1904 przyniósł obu wymienionym aptekom mniejszy dochód. W aptece Donajskiego utargowano o 1.017 rubli mniej w porównaniu z rokiem poprzednim, zaś w aptece Gościckiego mniej o 935 rubli. Analogicznie przedstawiała się kwestia sprzedaży leków wydanych na podstawie recepty lekarskiej. W 1902 roku apteka Łobodowskiego dominowała nad dwiema pozostałymi, ale różnica w uzyskanym dochodzie między apteką Donajskiego i Gościckiego była niewielka. W następnym roku ze względu na dochód uzyskany z realizacji recept na pierwszym miejscu znajdowała się apteka Łobodowskiego, a w dalszej kolejności Donajskiego, choć jej dochód wyraźnie zwiększył się i na końcu apteka Gościckiego. Tendencja ta utrzymała się także w 1904 roku, mimo że apteka Łobodowskiego zwiększyła wyraźnie dystans nad konkurentami. Po zapoznaniu się zaś z dochodem uzyskanym przez apteki w drodze wolnej sprzedaży leków nasuwają się nieco inne wnioski. W 1902 roku 101 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 wszystkie płockie apteki uzyskały z tego tytułu podobny dochód. Największy odnotowano jednak w aptece Gościckiego, a najniższy w aptece Donajskiego. Następne lata zdominowane były przez aptekę należącą do Łobodowskiego, a dochody apteki Donajskiego ze sprzedaży leków niewymagających przepisu lekarza systematycznie kurczyły się. Ilość recept realizowanych w poszczególnych aptekach w na terenie guberni płockiej też była zróżnicowana. Generalne nie można jednak przyjąć, że w ciągu lat 1881-1890 liczba sprzedaży leków z przepisu lekarza zwiększała się. Tabela 6. Średnia ilość recept realizowanych w aptekach w guberni płockiej w latach 1881-1890. ROK Ilość recept zrealizowanych w ciągu roku Średnia ilość recept przypadająca w ciągu danego roku na 1 aptekę 1881 1882 1883 1884 1885 1886 1887 1888 1889 1890 66.469 70.566 66.697 65.256 69.405 62.445 61.249 61.387 60.783 73.337 3.498 3.714 3.031 2.837 3.005 2.715 2.552 2.557 2.532 2.716 Źródło: Obzory Płockoj Guberni za 1881-1890. Liczba realizowanych recept w ciągu lat 1881-1890 utrzymywała się w przedziale 60.000 – 70.000 tysięcy. Wyjątek stanowiły jedynie lata 1882 i 1890, kiedy sprzedaż przekroczyła podaną wyżej wartość. Nie było więc jakiejś stałej reguły, wedle której następowałby wzrost sprzedaży leków wydawanych jedynie na podstawie zapisu lekarskiego. Analogicznie sytuacja przedstawiała się w odniesieniu do poszczególnych aptek. Średnia ilość recept przypadających na 1 aptekę w ciągu wspomnianego dziesięciolecia wahała się od 2.500 do 3.700. Niewątpliwie im większa była ilość zrealizowanych recept, tym większy był roczny dochód apteki. Wzrost liczby aptek, a w konsekwencji i sama 102 konkurencyjność były elementami, które wpłynęły na obniżenie ilości recept realizowanych przez poszczególne apteki. Inaczej natomiast przedstawiała się sprzedaż leków u schyłku XIX wieku. W odniesieniu do lat 1891-1900 można śmiało mówić o systematycznym wzroście liczby realizowanych recept110. Wyjątek stanowiły jedynie lata 1894-1896, o czym można przekonać się, analizując poniższą tabelę. Tabelę zamieszczono, by pokazać ilość recept oraz dochód uzyskany z ich realizacji, a także w drodze tzw. wolnej sprzedaży leków. Tabela 7. Ilość recept i roczny dochód aptek w guberni płockiej w latach 1894-1900. ROK 1894 1895 1896 1897 1898 1899 1900 Ilość recept Kwota uzyskana ze sprzedaży leków na receptę Kwota uzyskana ze sprzedaży leków bez recepty Ogólna kwota uzyskana ze sprzedaży laków w ciągu roku 73.093 70.429 65.865 78.791 81.971 75.738 80.538 rubli 32.186 29.735 31.633 34.974 38.053 33.452 35.165 rubli 32.512 32.265 31.281 40.088 47.345 43.435 42.465 rubli 64.699 62.000 62.914 75.062 85.399 76.888 77.631 kopiejek 71 4 53 11 92 82 68 kopiejek 77 62 44 16 68 ½ 51 ½ 75 kopiejek 48 66 97 27 60 ½ 33 ½ 43 Źródło: Obzory Płockoj Guberni za 1894-1900. Kwota finansowa, jaką apteki uzyskiwały ze sprzedaży leków na receptę w latach 1894-1900 była niższa niż suma uzyskana ze sprzedaży leków niewymagających zgody lekarza. Im bliżej 1900 roku ta dysproporcja stawała się coraz bardziej dostrzegalna. O ile w 1894 roku różnica ta wynosiła zaledwie 325 rubli, o tyle sześć lat później prawie już 7.300 rubli. Ogólny zaś dochód aptek funkcjonujących w guberni płockiej zmieniał się wraz z każdym rokiem. Najniższy – 62.000 rubli 66 kopiejek odnotowano w 1895 roku, najwyższy zaś 110 Obzory Płockoj Guberni za gody: 1891, dz. cyt., s. 60; 1892, dz. cyt., s. 57; 1893, dz. cyt., s. 64; 1894,dz. cyt., s. 60; 1895, dz. cyt., s. 61; 1896, dz. cyt., s. 54; 1897, dz. cyt., s. 53; 1898, dz. cyt., s. 54; 1899, dz. cyt., s. 53, 1900, dz. cyt., s. 51. 103 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 w 1898 roku - 85.399 rubli 60 ½ kopiejki. Spadek zarejestrowanej liczby lekarstw nie świadczył jednak o mniejszym dochodzie. Jako przykład może posłużyć rok 1896, w którym zrealizowano mniejszą liczbę recept w porównaniu z rokiem poprzednim, ale zarówno kwota finansowa uzyskana ze sprzedaży leków wydawanych włącznie na receptę jak i ogólny dochód aptek był większy. Rozmieszczenie aptek w guberni płockiej można przeanalizować w oparciu o poniższą tabelę. Tabela 8. Spis aptek, liczba zrealizowanych w nich recept i roczny dochód w guberni płockiej w 1902 roku. powiat płocki lipnowski mławski 104 Właściciel apteki Iwan Szymański Aleksander Daniszewski Antoni Gościcki Stanisław Cybulski Maliński Aleksander Baumgarten Karol Neuman Fabian Piętka Wiktor Raniecki Mieczysław Kowalewski Iwan Bugański Józef Marszewski Antoni Moszczyński Jan Kaczorowski Michał Jasiński Kwota uzyskana ze sprzedaży leków na receptę rubli kop. Kwota uzyskana ze sprzedaży leków bez recepty rubli kop. Miejscowość Liczba recept Płock 9.830 4.032 - 4.200 - Płock 8.589 5.607 38 4.062 91 Płock 8.230 3.189 70 4.671 5 Bodzanów 927 468 56 956 36 Bielsk 168 88 99 890 1 Drobin 2.515 1.002 - 1.526 50 Wyszogród Lipno Dobrzyń nad Wisłą 1.901 5.255 1.114 1.684 31 76 1.094 1.423 46 84 1.697 822 80 1.876 90 wieś Lubicz 93 39 83 450 25 Skępe 93 196 79 1.278 64 Mława 5.886 3.098 73 2.213 59 Mława - - - 79 5 Radzanów 74 33 35 482 - Szreńsk 1.350 546 20 1.162 50 przasnyski rypiński sierpecki ciechanow -ski Aleksander Mieczyński Stanisław Gorczyński Roman Rokicki Antoni Cisowski Iwan Radoszewski Iwan Biegański Władysław Kaczyński Antoni Grabowski Antoni Raniecki Przasnysz 5.740 2.540 82 2.690 74 Chorzele 3.841 1.725 81 545 19 Rypin 6.404 3.721 2 2.150 45 Dobrzyń nad Drwęcą 3.042 1.448 62 2.584 73 Sierpc 5.466 2.426 41 5.557 6 Bieżuń 926 443 33 651 56 Żuromin 1.755 824 2 1.870 46 Raciąż 2.730 1.280 - 2.697 20 Ciechanów 5.585 2.981 23 407 77 Źródło: APP, Rada Opieki Społecznej, sygn. 244, k. 4-5. Na podstawie spisu aptek z 1902 roku opracowanego przez inspektora lekarskiego widać, że apteki działające na terenie guberni płockiej nie były równomiernie rozmieszczone. Najwięcej aptek funkcjonowało w obrębie powiatu płockiego – 7. Na drugim miejscu należy wymienić powiaty: lipnowski, mławski i sierpecki – po 4 apteki, dalej powiaty: rypiński i przasnyski – po 2 apteki i na końcu powiat ciechanowski - tylko 1 apteka. Nie ma też wątpliwości, że największą liczbę recept zrealizowano również w powiecie płockim. Liczba aptek występujących na terenie powiatu nie przesądzała jednak o liczbie realizowanych recept. W odniesieniu do powiatów lipnowskiego, mławskiego i sierpeckiego należy zaznaczyć, że posiadały wprawdzie taką samą liczbę aptek, ale w 1902 roku w powiecie sierpeckim sprzedano ponad 2 tysiące więcej lekarstw z przepisu lekarza niż w dwóch wyżej wymienionych. W powiatach przasnyskim i rypińskim, które dysponowały mniejszą liczbą aptek również odnotowano większą sprzedaż leków na receptę niż w powiatach lipnowskim i mławskim. Nie było też reguły co do dochodu uzyskiwanego ze sprzedaży leków. Właściwie w odniesieniu do każdego z powiatów, z wyjątkiem powiatu sierpeckiego, można przyjąć, że dochód uzyskany ze sprzedaży lekarstw 105 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 wydawanych na podstawie recepty lekarskiej równoważył się z dochodem uzyskanym z tzw. wolnej sprzedaży leków. Powszechnie było wiadomo, że zawód aptekarza na przełomie XIX i XX wieku nie należał do najłatwiejszych. Wymagania dotyczące ich wykształcenia, przepisy związane z prowadzeniem aptek, a także odpowiedzialność wynikająca z prowadzonej sprzedaży leków powodowały, że aptekarze wiele godzin poświęcali swej sumiennej służbie. Niemniej jednak przedstawicieli środowiska farmaceutycznego guberni płockiej należy postrzegać jako społeczników. Dali się oni poznać jako członkowie różnych organizacji społecznych i towarzystw. Z inicjatywy niektórych z nich powstawały instytucje służące dobru ogólnemu. Wytrwałość w działaniu właściciela apteki w Drobinie Aleksandra Baumgartena doprowadziła do powstania miejscowej czytelni. Wiadomość o jego śmierci w dniu 3 listopada 1904 roku społeczność drobińska przyjęła z ogromnym smutkiem. W prasie pisano: „Wzorowy ojciec i mąż obowiązki swego zawodu wypełniał z prawdziwym namaszczeniem, młodzieńczym zapałem i rzadką sumiennością (…), a każdą wolną chwilę poświęcał na usługi społeczeństwa”111. Do refleksji zmusiła też wieść o śmierci Wojciecha Adamskiego prowadzącego aptekę w Sierpcu. Nie był on rodowitym sierpczaninem, a mimo to cieszył się powszechną sympatią mieszkańców. Na łamach płockiej prasy w 1885 roku pisano o nim w następujący sposób: „Znana to była postać (…), ciesząca się prawdziwym zaufaniem i czcią ogółu. Słowem i czynem dopomagał każdemu, a bieda i nieszczęście zawsze znalazły u niego serce otwarte i dłoń do pomocy gotową. (…) Z niekłamanym uczuciem boleści żegnamy tego zasłużonego bojownika na polu ogólnego dobra (…)”112. Dla wielu mieszkańców Płocka autorytetem był zaś jeden z miejscowych aptekarzy – Aleksander Donajski. We wspomnieniu pośmiertnym zamieszczonym w „Głosie Płockim” w 1913 roku 111 112 Z Drobina, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1904, nr 90, s. 3. Wojciech Adamski urodził się we wsi Ruszcza w powiecie krakowskim. Po ukończeniu szkół w Sandomierzu rozpoczął zgłębianie farmacji. Praktykę tego zawodu rozpoczął w Starczewie, kursy specjalistyczne odbył na Uniwersytecie Krakowskim. Po uzyskaniu stopnia aptekarza drugiej kasy w 1837 roku przybył do Sierpca, gdzie mieszkał do chwili zgonu. Z Sierpca, „Korespondent Płocki”, 1885, nr 86, s. 3. 106 wymieniono jego następujące cechy: szczytne umiłowanie pracy, dążenie w niej do doskonałości i idealizowanie swych obowiązków113. Powyższe przykłady wskazują, że aptekarze w guberni płockiej, mimo zdarzających się na nich skarg i narzekań, byli postrzegani pozytywnie oraz spotykali się z powszechnym szacunkiem. Rozwój medycyny, a zwłaszcza higieny spowodował, że w końcu XIX wieku zaczęto w instytucjach publicznych wprowadzać tzw. apteczki służące do przechowywania środków medycznych. Apteczki z niezbędnymi środkami leczniczymi, jak podała płocka prasa w 1900 roku, w świetle zarządzenia ministerstwa oświaty miały znajdować się w każdej ze szkół wiejskich114. Domowe zaś apteczki na wsiach w XIX wieku nie były właściwie żadną nowością, bowiem od dawna spotykano je we dworach. Zdaniem Melchiora Wańkowicza, „dwór był kasą chorych i największą apteką na okolicę”115. Obecność apteczki domowej w każdym dworze i dworku polskim potwierdził także Zygmunt Gloger116. E. Kowecka, zajmująca się problematyką życia codziennego szlachty, zaznaczyła, że w początkach XIX wieku we dworach istniały właściwie dwie apteczki. W pierwszej przechowywano zioła, nalewki i preparaty lecznicze przeciw różnym chorobom, a w drugiej zwanej popularnie przyjemną: cytryny, pomarańcze, migdały, oliwę z oliwek, miód, wino, suszone owoce i konfitury117. Status apteczek domowych uregulowała dopiero Ustawa dla farmaceutów i aptek z 1844 roku. Ustawa dopuszczała trzymanie w apteczkach domowych 26 artykułów, wśród których nie mogło oczywiście zabraknąć środków opatrunko113 114 115 116 117 Aleksander Donajski urodził się w Smardzewicach w guberni kieleckiej, edukację pobierał w szkołach zlokalizowanych na terenie Kielc. Jako 17-letni młodzieniec w 1863 roku wstąpił w szeregi walczących, pełniąc funkcję kuriera przy dyktatorze Langiewiczu. Wykształcenie farmaceutyczne zdobył w Warszawie, przez jakiś czas mieszkał jednak w Częstochowie, a od roku 1872 osiadł w Płocku jako właściciel apteki. Był członkiem Towarzystwa Dobroczynności i straży ogniowej oraz jednym z redaktorów „Głosu Płockiego”. Ś. p. Aleksander Donajski, „Głos Płocki”, 1913, nr 72, s. 2. Apteczki przy szkołach, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1900, nr 91, s. 3. M. Wańkowicz, Szczenięce lata, Warszawa 1972, s. 47-48. Z. Gloger, Encyklopedia Staropolska Ilustrowana, Warszawa 1985, t. I, s. 60. E. Kowecka, W salonie i w kuchni, opowieść o kulturze materialnej pałaców i dworów polskich w XIX wieku, Warszawa 1984, s. 136; Wł. Łoziński, Życie polskie w dawnych wiekach, Kraków 1974, s. 104. 107 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 wych118. Wyposażenie apteczki domowej stanowiły właściwie gotowe preparaty zakupione wcześniej w aptece lub w drogerii119. „Encyklopedia Podręczna Ilustrowana” z 1905 roku podzieliła zaś zasoby apteczki domowej na cztery kategorie: leki, opatrunki, narzędzia i przyrządy. Na łamach czasopisma „Świat Kobiecy” w 1905 roku podkreślono po raz kolejny, że środki opatrunkowe były nieodzownym elementem każdej apteczki wiejskiej. Jako podstawowe środki opatrunkowe wymieniono: watę higroskopijną, gazę, opaski – bandaże i plaster120. Apteki w guberni płockiej istniały wprawdzie już w pierwszej połowie XIX wieku, niemniej jednak lata 1965-1915 należy traktować jako czas systematycznego rozbudowywania sieci aptekarskiej. W ciągu wspomnianego okresu ich liczba zwiększyła się o ponad 100%, co niewątpliwie należy uznań za zjawisko pozytywne. Stan sanitarny guberni i występowanie wielu chorób epidemicznych wskazują, że apteki były instytucjami bardzo pożądanymi. Systematyczny wzrost realizowanych recept dowodzi zaś postępującego upowszechnienia lecznictwa i skutecznej walki ze znachorstwem. Niestety podzielone, gubernialne środowisko farmaceutyczne i krzewiąca się w nim konkurencyjność paraliżowały pracę na rzecz wspólnych interesów. Utrudniony dostęp do szpitalnictwa zmusił ludność do samowolnego zaopatrywania się w medykamenty lecznicze w aptekach. Niestety wygórowana cena lekarstw powodowała, że klienci nie zawsze mogli dokonać ich zakupu. Aptekom i aptekarzom w guberni płockiej można by wiele zarzucić, ale ich wkład w walkę z chorobami spowodował, że należy je postrzegać za jedne z placówek ochrony zdrowia. 118 119 120 Spis tych środków podała B. Stępniewska w artykule zatytułowanym Dawne apteczki domowe w Polsce, „Farmacja Polska”, 1961, nr 15/16, s. 323-326. E. Szot-Radziszewska, Apteczki lecznicze i „przyjemne” w dworach polskich, [w:] Dwór polski zjawisko historyczne i kulturowe, Materiały VIII Seminarium zorganizowanego przez Oddział Kielecki Stowarzyszenia Historyków Sztuki, pod. red. L. Kajzer, Kielce 2006, s. 107. J. Zawadzki, Środki opatrunkowe, „Świat Kobiecy” 1905, nr 20, s. 228. 108 Katarzyna Rogalska Mariensztat – między rekonstrukcją a twórczym nawiązaniem do nowoczesności. Historia i odbudowa jednego z najmniejszych osiedli warszawskich Mariensztat – between reconstruction and creative reference to modernity. History and rebuilding one of the smallest Warsaw’s housing settlement Streszczenie: Mariensztat był pierwszym powojennym osiedlem mieszkaniowym w Warszawie. Został zbudowany w tym samym czasie, co budowa Trasy W-Z (w latach 1948-1949, drugi okres budowy osiedla do 1953 roku). Osiedle Mieszkaniowe Mariensztat zostało zaprojektowane przez Zygmunta Stępińskiego i Pracownię W-Z. Centrum założenia stanowi prostokątny rynek otoczony z trzech stron dwupiętrowymi blokami krytymi dachówką, wzorowanymi na skromne domy pochodzące z XVII i XVIII wieku. Podobny wygląd ma także pozostała część osiedla. Nieco odrębny charakter architektoniczny mają domy przy ul. Bednarskiej 9 i przedszkole przy ul. Sowiej 4. Chociaż powstały tu aż 53 kamieniczki (łącznie z zabudową ul. Bednarskiej), to skala osiedla jest nieduża. Na tyłach bloków zaprojektowano duże, ogólnodostępne tereny zielone. Domom mieszkalnym towarzyszyła kompletna infrastruktura społeczna i usługowa. Wybudowano żłobek, przedszkole, szkołę, ośrodek 109 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 zdrowia, bibliotekę, dom kultury oraz różne sklepy. Malowniczości całemu osiedlu dodawała specjalnie zaprojektowana mała architektura, rzeźba architektoniczna oraz malarskie dekoracje ścienne. Słowa kluczowe: Mariensztat, Zygmunt Stępiński, Trasa W-Z, Pracownia W-Z, Biuro Odbudowy Stolicy, ulica Bednarska Summary: Mariensztat was the first post-war housing in Warsaw. It was built at the same time as the Trasa W-Z development (during the period 1948-1949, and the second period to 1953). The Mariensztat Housing Settlement was designed by Zygmunt Stępiński and the “W-Z” Architects Studio. At the center of his small project lies a rectangular market square, surrounded on three sides by two-storey blocks with tiled roofs, patterned on modest 17th and 18th century houses. The rest of the project has a similar character. An apartment block at Bednarska Street 9 and nursery school at Sowia Street 4 have somewhat different architectural character. Although as many as 53 blocks (including those on Bednarska Street) were built, the scale of the settlement is small. Large, publicly-accessible green spaces were provided behind the buildings. The houses were complemented by a social infrastructure and services, including creche, nursery school, school, health center, library and various shops. Small-scale architecture, sculptured details and painted wall decorations made the area more picturesque. Keywords: Mariensztat, Zygmunt Stępiński, Trasa W-Z (the East-West Route), the “W-Z” Architects Studio, the Warsaw Reconstruction Office, Bednarska Street Jeżeli coś mam chcieć, To chcę po prostu mieć: Małe mieszkanko na Mariensztacie, To moje szczęście, to moje sny. Małe mieszkanko na Mariensztacie, A w tym mieszkanku przypuśćmy my1. 1 Małe mieszkanko na Mariensztacie, słowa Wacław Stępień, muzyka Zdzisław Gozdawa, wykonawca piosenki Irena Santor. Małe mieszkanko na Mariensztacie… był to jeden z pierwszych przebojów poświęconych już nie martyrologii, lecz nowej powojennej rzeczywistości, czyli odbudowie Warszawy. Wszyscy chcieli tu mieszkać. Mieszkanie na Mariensztacie było szczytem marzeń i snów nie tylko autora piosenki, lecz również literatów, artystów, aktorów i przodowników pracy 110 Mariensztat to niewielkie warszawskie osiedle odbudowane w latach 1948-1949 (drugi etap do 1953 roku), zlokalizowane w pobliżu Trasy W-Z. Zostało ono oddane do użytku wraz z nową arterią komunikacyjną, trasą Wschód-Zachód, 22 lipca 1949 roku. Było to pierwsze powojenne osiedle odbudowane w Warszawie. Mariensztat podobnie jak Trasa W-Z był wizytówką, dumą i sławą stolicy. Nad placem budowy Mariensztatu widniało hasło, pod które podporządkowywali swoje działania warszawscy budowniczowie, architekci, urbaniści, a brzmiało ono: „Nic droższego nad ciebie stolico”2. Osiedle Mariensztat często wspominano w wierszach (np. Andrzej Nowicki, 1940; Konstanty Ildefons Gałczyński, 1949), piosenkach, reportażach prasowych oraz w filmach propagandowych i fabularnych. Najsłynniejszy film, a w dodatku pierwszy kolorowy film polski, produkcji Wytwórni Filmów Fabularnych - to „Przygoda na Mariensztacie”, wyreżyserowana przez Leonarda Buczkowskiego w 1954 roku3. Film powstał wkrótce po zakończeniu prac budowlanych, w 1953 roku, a piosenka4 z muzyką Tadeusza Sygietyńskiego i słowami Ludwika Starskiego, mimo swego „socjalistycznego akcentu” śpiewana jest do dzisiaj. Osiedle Mariensztat zajmuje część warszawskiej dzielnicy Śródmieście, a dokładnie zlokalizowane jest w północnej części Powiśla. Topograficznie Mariensztat przylega od południa do Starego Miasta, leżąc u stóp Zamku Królewskiego, od którego oddzielony jest nasypem prowadzącym na most Śląsko-Dąbrowski (od północy przebieg Trasy W-Z). Od wschodu oddzielony jest od Wisły jedynie Wisłostradą. Od zachodu granicę stanowi skarpa warszawska oraz ulica Krakowskie Przedmieście. Natomiast od południa opisywane osiedle zamyka ulica Bednarska. 2 3 4 (Z. Marcińczak, Małe mieszkanko na Mariensztacie…, „Trybuna Ludu” 1969, nr 227, s. 7). „Dostać tam mieszkanie było nie lada wyróżnieniem. Pamiętam, że jedną z pierwszych lokatorek tej dzielnicy została pani Eufemia Majewska, matka pięciu synów, którzy polegli na wojnie. Przydzielono tam również mieszkanie Antoniemu Słonimskiemu, gdy wrócił z zagranicy” (J. Wołowski, Moja Warszawa. Po dwudziestu latach [Mariensztat], „Życie Warszawy” 1966, nr 180, s. 3). Warszawa – metropolia 33-milionowego kraju. Od Mariensztatu do Ściany Wschodniej. Rozmowa z naczelnym architektem stolicy inż. Czesławem Kotelą. Rozmawiała Jadwiga Więcek, „Życie Warszawy” 1970, nr 11, s. 1. J. Kuryluk, Przygoda na Mariensztacie, „Stolica” 1954, nr 6, s.11. Tytuł piosenki brzmi: Jak przygoda, to tylko w Warszawie. 111 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Historia Mariensztatu5 Najstarsze dokumenty tej dzielnicy pochodzą z 1413 roku, w którym to czasie był to teren pobrzeża wiślanego, przeznaczony na wysypisko śmieci pochodzących spoza murów staromiejskich6. Następnie były to tereny zamieszkiwane przez ubogich rybaków i piaskarzy, wówczas to Mariensztat przeistoczył się w małą wioskę. Tereny te są niewątpliwie bardzo ciekawe pod względem pejzażowym i architektonicznym na tle ukształtowania całej Warszawy. Ulegały one na przestrzeni historii miasta parcelacji, za którą postępowała intensyfikacja zabudowy. Widoki panoramiczne Warszawy z różnych okresów świadczą o tym, iż zabudowa omawianego osiedla była przypadkowa i urbanistycznie niezorganizowana. Na planie Warszawy z 1732 roku wg C. F. von Wernecka tereny te były jeszcze niezabudowane, natomiast na planie Warszawy Tirregaille’a z roku 1762 możemy już zaobserwować, że tereny dolnego Powiśla, zwłaszcza na południe od zamku królewskiego były już częściowo zabudowane7. Obszar dzisiejszego Mariensztatu, to miejsce odpowiadające dawnej jurydyce „Mariensztadt” założonej przez Marię z Kątskich Potocką w roku 1762. Ta mała wioska rybacka stała się wspólnym dobrem, poprzez małżeństwo, wspomnianej powyżej Marii z Kątskich oraz Eustachego Potockiego. Nazwę nadał jej August III, po śmierci żony Potockiego. Nazwa zatem pochodzi od imienia Marii, fundatorki, natomiast uzasadnienie swe odnajduje w panującym wówczas zwyczaju dawania obcych nazw dzielnicom stolicy (niem. Marien – Marii, Stadt – miasto). „Opisanie Warszawy” przez Łukasza Gołębiowskiego (Warszawa 1827) tak mówi: 5 6 7 Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012433, s. nlb., Stępiński Zygmunt, Artykuły i wspomnienia o odbudowie Warszawy, Nasz stosunek do spuścizny kulturalnej i historycznej przy projektowaniu i budowie Trasy W-Z, s. 7-8; Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012433, s. nlb., dz. cyt., Zygmunt Stępiński, Problem ukształtowania urbanistyczno-architektonicznego fragmentu Śródmieścia na tle realizacji Mariensztatu, s. 1-25; Z. Stępiński, Problematyka ukształtowania fragmentu Śródmieścia na tle realizacji Mariensztatu, „Architektura” 1953, nr 9, s. 234-243; E. Szwankowski, Ulice Warszawy. Miasteczko i ulica Marii, „Stolica” 1947, nr 28, s. 8-9; Tenże, Ulice i place Warszawy, Warszawa 1963, s. 111-112. S. Rassalski, Mariensztat, „Stolica” 1949, nr 37, s. 6. Z. Stępiński, Problematyka ukształtowania..., dz. cyt., s. 234. 112 „Maryenstat za Bernardynkami nad Wisłą, przez Eustachego i Maryą z Kątskich Potockich, Jeneralstwa Artylleryi, wolnościami udarowany w 1762 roku, które przez Augusta III, potwierdzone zostały. Miał swego burmistrza, czterech ławników, używał Chełmińskiego prawa. Dom 2629 był ratuszem, zamiana Maryenstatu za Solczyk z miastem zrobiona 1784, a zwaliska dworku ratuszek, przedane Magistratowi Starey Warszawy 1791”8. O wyglądzie ówczesnego Mariensztatu możemy również przeczytać w „Starożytnościach warszawskich”, gdzie Wejnert podaje następujące informacje: „August III na prośbę Panów Rad przy boku jego zostających, nadał 16 lipca 1762 r. prawa i swobody jurydyce przy Wiśle będącej, a prawem własności gruntu należącej do Eustachego i Maryi z Kątskich Potockich Generalstwa artyleri W. Ks. Lit. Posiadacze tej własności, nadali 5 listopada t. r. ordynacyą tej jurydyce i nazwiska od imienia małżonki Eustachego Potockiego Maryenstadt. Podług tych nadań posiadała jurydyka osobny magistrat z burmistrza i 4 ławników składająca się”9. W 1768 roku, według pomiaru dokonanego przez ławników, do miasteczka należały 72 dworki, domy, kamieniczki, place (w tym zaledwie 3 „kamienne” kamienice, reszta musiała być drewniana)10. Ratusz jurydyki znajdował się przy ul. Źródłowej. Uliczkom nadano urzędowo nazwy: Grodzka, Źródłowa, Krzywopoboczna, Garbarska, Białoskórnicka, Ciasna i Piechotna. Ulica Ciasna została następnie przemianowana na Pustą, a Piechotna na Bernardyńską oraz ostatecznie na Mariensztat. Już za czasów jurydyki Mariensztat miasteczko otrzymało prawo organizowania walnych jarmarków, które odbywać się miały trzy razy do roku, na św. Józefa, Wojciecha i Michała11. Było to również miejsce organizowania targów w każdy wtorek12. Warszawa przedwojenna miała wiele targowisk, które zajmowały niektóre place, a nawet szersze ulice dzielnic. Sytuacja zmieniła się dopiero w latach 1935-1939, kiedy to stolica otrzymała siedem nowych targowisk. Nie przekreśliło to jednak istnienia targowiska na Mariensztacie. 8 9 10 11 12 Opisanie historyczno-statystyczne miasta Warszawy przez Łukasza Gołębiowskiego, wydanie drugie poprawione, znacznie pomnożone i rozszerzone, Warszawa 1827, s. 66. A. Wejnert, Starożytności Warszawskie, Tom I, Zeszyt czwarty, Warszawa 1848, s. 203. Tamże, s. 203-206. [D. J.], Rynek na Mariensztacie, „Stolica” 1963, nr 4, s. 24. E. Szwankowski, Ulice Warszawy…, dz. cyt., s. 8. 113 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 W roku 1780 roku Mariensztat był już własnością króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, który ustanowił jeden wspólny zarząd i sądownictwo dla jurydyki Mariensztat i dla Ujazdowa: „Jurydyka Maryensztatu na mocy aktu kupna, przeszła 1780 r. na własność Stanisława Augusta, a stosownie do przywileju przez tegoż monarchę 23 lutego 1781 r. nadanego, została co do rządów i sądów z jurydyką Stanisławowa połączona, i odtąd obie miały jedne tylko akta, w których zapisywano: Działo się na juryzdykcyach Maryensztadt i Stanisławowskiej zwanych, J. K. Mci dziedzicznych przy Warszawie”13. Cztery lata później Stanisław August odsprzedał jurydykę Mariensztat magistratowi Starej Warszawy, zamieniając ją na grunty Soleckie, które posłużyć miały na rozszerzenie Ogrodu Łazienkowskiego. Z odtworzonego planu jurydyki wynika, że miała ona zabudowę bardzo nieregularną i chaotyczną. Cztery główne ulice nadawały bieg całemu osiedlu, były to: Mariensztat, Źródłowa, Grodzka oraz Bednarska. Układ reszty uliczek był raczej przypadkowy i bardzo różnorodny, świadczą o tym nawet ich nazwy: Krzywopoboczna czy Pusta. Powiśle zamieszkiwane było w zasadzie przez ludzi biednych, ludzi, którzy musieli ciężko pracować – murarze, furmani. Odnaleźć tu też można było przedstawicieli różnych cechów rzemieślniczych, od czego wzięły swoje nazwy ulice: Bednarska, Garbarska, Białoskórnicza, Furmańska. W latach 20. XIX wieku, po dobudowaniu przez Kubickiego arkad do zamku, Mariensztat zyskał wygodną komunikację ze Starym i Nowym Miastem. Połączenie to było możliwe poprzez biegnącą pod arkadami ul. Boczną. W pierwszych dziesiątkach lat swego istnienia jurydyka zabudowana została szeregiem domków i małych dworów, czyli architektury ściśle dopasowanej do skali Powiśla. Przewrót nastąpił w 1843 roku, kiedy to wykonano prace ziemne dla Nowego Zjazdu i wiaduktu Pancera w związku z budową mostu Kierbedzia14. Miejsce wcześniejszej architektury zaczęły częściowo zastępować domy czynszowe i kamienice. 13 14 A. Wejnert, Starożytności Warszawskie, Tom I, Zeszyt szósty, Warszawa 1848, s. 316. K. Biernacki, Trzy wcielenia Mariensztatu, „Rzeczpospolita” 1950, nr 152, s. 6. 114 W okresie kapitalizmu zaczęto gęsto zabudowywać wąskie uliczki osiedla nowymi domami, które nie liczyły się z istniejącą zabudową XVIII-wieczną. Intensywność zabudowy wzrosła poprzez proces parcelacji gruntów, za którym szły wyższe ceny parceli. Mariensztat stał się dzielnicą o wiele ważniejszą, niż w okresie jurydyki. Działo się to za sprawą budowy nowej arterii komunikacyjnej łączącej Warszawę z Pragą. Po wybudowaniu Wiaduktu Pancera, czyli po 1846 roku, na miejscu rozebranych kamieniczek jurydyki między ulicami Krzywopoboczną i Garbarską powstał duży plac, zamieniony później na targowisko publiczne warzywno-owocowe, zwane popularnie „Maryniakiem”15. Wzdłuż wiaduktu Pancera budowano dużych rozmiarów 8-piętrowe kamienice. I tym sposobem widok z Pragi na Warszawę został całkowicie zmieniony, czyli w dużym stopniu zasłonięty. Na terenie Mariensztatu znajdowały sie również knajpki znane na terenie całego Powiśla. „Jedną, „wesołą” w „Żelaznym Domku” na rogu Zjazdu i Mariensztatu kantonisty Weltzmana założyciele późniejszego szantanu pod nazwą „Aleksandria” i druga leżąca już nad Wisłą znana jako restauracja „Pod Retmanem”, która dawnym zwyczajem była chętnie odwiedzana nie tylko przez ludzi rzecznych, piaskarzy i flisaków, ale i przez przybyszów ze śródmieścia, którzy z okien knajpki śledzili łodzie i statki sunące po falach Wisły”16. Przed drugą wojną światową był to teren jaskrawego zestawienia różnorodnej zabudowy, która miejscami przypominała prowincjonalne miasteczka. Była to raczej plątanina wąskich ulic, które obfitowały w architektoniczne kontrasty. Obok wielopiętrowych, mieszkalnych niebotyków stały eklektyczne kamienice mieszczańskie oraz chylące się ku upadkowi domki, pamiętające jeszcze czasy sprzed rozbiorów17. Wznosząc budynki fabryczne na terenie skarpy, nie oszczędzono także widoków na kościół św. Anny. Również i ta część Warszawy została zabudowana charakterystycznymi dziedzińcami oficyn, czyli podwórkami obudowanymi wysokimi budynkami, często jednotraktowymi. 15 16 17 Z. Stępiński, Mariensztat, „Skarpa Warszawska” 1946, nr 3, s. 2; [FGJ], Z warszawskiego albumu. Mariensztat, „Stolica” 1977, nr 30, s.16; Z. Stępiński, Gawędy warszawskiego architekta, Warszawa 1984, s. 56. Z. Stępiński, Mariensztat, dz. cyt., s. 2. J. S. Majewski, Spacerownik: Warszawa śladami PRL-U. Book of Walks: Landmarks of people’s Poland in Warsaw, Warszawa 2010, s. 28. 115 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Zdarzały się wypadki nadbudowy już istniejącej architektury. W miejscach, gdzie istniały pozostałości dawnych ogrodów i gdzie nie zbudowano nowych domów, budowano przemysł lekki, warsztaty, garaże samochodowe. Dzielnica Mariensztat stała się w owym czasie jedną z najbardziej opuszczonych i zaśmieconych dzielnic Warszawy18. Warszawa – Wiadukt Pancera z ulicą Nowy Zjazd, po lewej przedwojenny widok osiedla Mariensztat, widok w stronę placu Zamkowego, lata 20.-30. XX wieku. Pocztówka ze zbiorów autorki Pierwsze plany odbudowy i koncepcje zagospodarowania terenów dawnej jurydyki Mariensztat Oddzielnym zagadnieniem przy projektowaniu Trasy W-Z był projekt i budowa kolonii mieszkaniowej na Mariensztacie. Bodajże jedną z pierwszych wzmianek o przyszłym Mariensztacie możemy przeczytać w „Skarpie Warszawskiej” z 1946 roku: „Obecnie trafia się jedyna okazja do oczyszczenia tej części Powiśla z wszystkich brzydot. [...] Wiadukt Nowego Zjazdu nie będzie już zasłaniał Zamku i Pałacu pod Blachą. [...] Dawny, historyczny układ uliczek pozostanie bez zmian. Za obrzeżną zabudową ulicy Mariensztat zielenić się będą na Skarpie ogrody klasztoru 18 Z. Stępiński, Problematyka ukształtowania..., dz. cyt., s. 240. 116 oo. Bernardynów. Na pięknie wybrukowanym placyku wabić nas będą stragany przekupek Powiśla. [...] Całość otoczona będzie kamieniczkami mieszczańskimi – tak dla Starej Warszawy charakterystycznymi – o dwóch lub trzech kondygnacjach, piętrzących się lekko nad sobą na krzywiźnie Mariensztatu”19. Widok Mariensztatu w 1945 roku oraz odbudowany Mariensztat i absyda kościoła św. Anny w 1949 roku, fot. Edward Falkowski [w:] Sześcioletni Plan odbudowy Warszawy, ze wstępem B. Bieruta, Warszawa 1951, s. 117 Już w 1946 roku pracownia Urbanistyki Zabytkowej Wydziału AZ Biura Odbudowy Stolicy przeprowadziła studia nad uporządkowaniem większości dzielnic zabytkowych Warszawy, m.in. studium Placu Zamkowego i Mariensztatu, Krakowskiego Przedmieścia czy też ulicy Długiej. Studium Placu Zamkowego i Mariensztatu wykonał zespół w składzie: inż. arch. Zygmunt Stępiński (1908-1982), Stanisław Cybulski, Kazimierz Thor (vel Tor) i Włodzimierz Wapiński20. Studium interesujących nas 19 20 Z. Stępiński, Mariensztat, dz. cyt., s. 3. Studia nad uporządkowaniem dzielnic zabytkowych Warszawy, „Biuletyn Historii Sztuki i Kultury” 1947, nr 1/2, s. 54. 117 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 terenów opublikowano w 1947 roku na łamach „Biuletynu Historii Sztuki i Kultury”: studium Placu Zamkowego i przylegającej części Powiśla, uporządkowanie Mariensztatu, studium Krakowskiego Przedmieścia, uporządkowanie gruntów pokarmelickich i ul. Bednarskiej21. Także w roku 1946 przystąpiono do częściowego odgruzowania dawnego Mariensztatu. Do Wydziału Inspekcji Budowlanej Zarządu Miejskiego w Warszawie wpływały pisma z informacjami o „zagrożeniu bezpieczeństwa publicznego skutkiem złego stanu murów budynku frontowego [...] przy zbiegu ul. Dobrej i Mariensztat nr 6 (Warszawa, 14.06.1946)”22. Dalej proszono o zlecenie wykonania, przez Pogotowie Budowlane, rozbiórki. Prace rozbiórkowe zlecone przez BOS wykonano dość szybko, tj. od 1 lipca 1946 do 6 lipca 1946 roku23. Podobny los spotkał budynek umieszczony pod adresem Mariensztat nr 7, gdzie również stwierdzono zagrożenie bezpieczeństwa publicznego, z powodu złego stanu murów budynku zlecono wykonanie rozbiórki. Prace rozbiórkowe wykonano od 1 lipca 1946 do 8 lipca 1946 roku24. Zygmunt Stępiński, czyli jeden z głównych architektów, który pracował przy odbudowie Warszawy, wstępne problemy przy odbudowie Mariensztatu opisywał w następujący sposób: „Decyzja o budowie Trasy W-Z pociągnęła za sobą przebudowę i uporządkowanie Mariensztatu. Zapadła decyzja o budowie robotniczego osiedla na terenach ulic Mariensztat i Bednarskiej. To dla architektów wiele obaw: zbudować osiedle na „terenach zabytkowych”, odpowiadające wymaganiom nowoczesnej urbanistyki, które stanowiłoby integralną część wielkiej, nowoczesnej arterii komunikacyjnej, a które jednocześnie harmonizowałoby z „zabytkową atmosferą niedalekiego Krakowskiego Przedmieścia”, Placu Zamkowego i zespołu Zamku Królewskiego. Dotychczasowa praktyka w podobnym zagadnieniu ograniczała się do rekonstrukcji zabytkowych kamieniczek na Nowym Świecie lub też „plombowaniu” ich uzupełniającymi budynkami, których architektura często imitowała zabytki. Rekonstruowane zabytki i budynki uzupełniające były 21 22 23 24 Tamże, s. 46, 47, 49, 52. APW, BOS, sygn. 4300, s. 1, Wydział Nadzoru i Zleceń – Centrala, ul. Mariensztat nr 6 [1946]. APW, BOS, sygn. 4300, s. 3, dz. cyt., Rachunek nr 137/501-43/46. APW, BOS, sygn. 4301, s. 1, 3, Wydział Nadzoru i Zleceń – Centrala, ul. Mariensztat nr 7 [1946-1947]. 118 pierwszymi próbami wprowadzenia budownictwa mieszkaniowego do Śródmieścia Warszawy. Mariensztat miał być pierwszą próbą zorganizowanej budowy zespołu mieszkaniowego w centrum miasta”25. Oczywiście jest to faktem, iż przy budowie tak potężnej inwestycji, jaką była budowa Trasy W-Z, błędem byłoby, gdyby nie zostały równocześnie uporządkowane i zaadaptowane tereny znajdujące się w bezpośrednim sąsiedztwie Placu Zamkowego i Krakowskiego Przedmieścia. Rynek Mariensztacki. Studium Placu Zamkowego i przylegającej części Powiśla. Uporządkowanie Mariensztatu. Rysunek Zygmunt Stępiński, 1945. Fot. ze zbiorów rodzinnych Państwa Stępińskich 25 Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012433, s. nlb., dz. cyt., Zygmunt Stępiński, Od Mariensztatu do M.D.M., s. 2-3; Rękopis ten był później publikowany w nieco zmienionej i poprawionej formie w 1953 roku (por. Z. Stępiński, Od Mariensztatu do MDM, „Przegląd Kulturalny” 1953, nr 14, s. 6). 119 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Warszawa-Bednarska. Studium Krakowskiego Przedmieścia. Uporządkowanie gruntów pokarmelickich i ul. Bednarskiej. Rysunek Zygmunt Stępiński, 1945. Fot. ze zbiorów rodzinnych Państwa Stępińskich Architekci i urbaniści prowadzili gorące dyskusje i spory, co i jak należy odbudować, a może zbudować na nowo? Jedni mówili „nie rozpoczynajcie pracy od rekonstrukcji zabytków i cóż to zresztą za zabytki. Radzono nam, aby wszystkie ocalałe domy zburzyć, aby Trasa W-Z nie miała w swym sąsiedztwie przy Zamku, Pałacu pod Blachą i kościele św. Anny żadnej zabudowy, aby otaczała ją tylko zieleń i nic więcej. Były pomysły odbudowy kilku ciekawszych budynków zabytkowych bez uzupełniania dalszą zabudową”26. Biuro Odbudowy Stolicy przewidywało, że omawiane tereny osiedla mariensztackiego miały być jedynie częścią składową terenów zielonych, 26 Tamże, s. 3-4. 120 ciągnących się u podnóża Skarpy. Nowa zieleń miała być dostępna dla publiczności oraz łączyć się z zielenią pod Zamkiem oraz Starym i Nowym Miastem. „Na zmianę tej tezy, w zasadzie swej całkowicie słusznej, wpłynęły następujące względy: 1. Ukształtowanie plastycznej kompozycji terenów, z której powstała konieczność wprowadzenia zabudowy na Powiślu na południe od przebiegu Trasy W-Z, a więc na terenach między ulicą Dobrą a Skarpą u podnóża kościoła św. Anny i częściowo istniejącą obudową ulicy Bednarskiej dla łagodniejszego wprowadzenia trasy do tunelu pod Krakowskim Przedmieściem i podbudowanie drobną zabudową osiedlową masywów wielkich monumentów architektonicznych stojących na skarpie. 2. Stosunkowo duża ilość budynków zabytkowych leżących wzdłuż ciągów ulic: Mariensztat i Bednarskiej, z których część z uwagi na nieprzeciętne wartości architektoniczne winna być bezwzględnie odbudowana, w konsekwencji czego powstała kwestia stworzenia takiej zabudowy wzdłuż ulic, w której odbudowane zabytki byłyby jej uzupełnieniem i tworzyły pewien skomponowany zespół. 3. Względy ekonomiczne w postaci zachowanego, niezniszczonego podziemnego uzbrojenia ulic”27. Wszystkie powyższe trzy powody zadecydowały o odbudowie osiedla Mariensztat. Odbudowa i nowa kreacja osiedla w latach 1948 - 22 lipca 194928 „Budowa Trasy W-Z pociągnęła za sobą konieczność znalezienia mieszkań zastępczych dla 700 osób mieszkających w budynkach, leżących na osi nowej arterii. Są to lokatorzy domów przy ul. Nowy Zjazd 3, 5, 7, Bielańska 14, Hipoteczna 5, Wolska. Najwięcej kłopotów jest z gmachem przy ulicy Nowy Zjazd 3, 5. Budynek ten mógłby ostatecznie zostać, lecz wtedy należałoby zbudować potężną ścianę oporową dla 27 28 Z. Stępiński, Problematyka ukształtowania..., dz. cyt., s. 240-241. Kolonię Mariensztacką wybudowano i urządzono w ciągu 15 miesięcy, tj. od kwietnia 1948 roku do lipca 1949 ( H. Janczewski, Zachodni odcinek trasy W-Z. Mariensztat – Młynarska, „Inżynieria i Budownictwo” 1949, nr 6, s. 353). 121 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 nowego nasypu, po którym pobiegnie arteria. Okazało się jednak, że taniej kalkuluje się likwidacja domu i wybudowanie mieszkań zastępczych”29. Decyzja o odbudowie Mariensztatu zapadła bardzo szybko. Z inicjatywy Pracowni W-Z30 6 marca 1948 roku Komitet Wykonawczy Naczelnej Rady Odbudowy Warszawy „zatwierdził przedłożony przez Pracownię W-Z szkic szczegółowego planu zabudowania rejonu Mariensztatu”31. Już dnia 1 kwietnia 1948 roku z pracowni architektów Zygmunta Stępińskiego i Józefa Sigalina wyszły pierwsze rysunki robocze dotyczące odbudowy domu „Pod Łabędziem”, natomiast pod koniec czerwca stanęła na tym domu wielobarwna wiecha32. Mariensztat został odbudowany według generalnego projektu inż. arch. Zygmunta Stępińskiego i Pracowni W-Z w składzie: Stanisław Jankowski, Jan Knothe, Józef Sigalin, Zygmunt Stępiński, Józef Bubicz, Kazimierz Thor, Włodzimierz Wapiński, Lech Załęski33. W skład zespołu projektującego weszły również następujące osoby: Ryszard Piekarski oraz Feliks Sieńko. Prace inżynierskie i budowlane na zachodnim fragmencie Trasy W-Z oraz na kolonii mariensztackiej wykonało PPB Beton – Stal34. 29 30 31 32 33 34 [Rs.], W rekordowym tempie wyrośnie osiedle wokół rynku Marienstadtu, „Robotnik” 1948, nr 80, s. 7; Jedna z pierwszych przeprowadzek lokatorów z domów na Trasie W-Z, przeznaczonych do rozbiórki, do nowych domów na Mariensztacie miała miejsce w październiku 1948 roku (Na nowym Mariensztacie..., „Stolica” 1948, nr 41, s. 4). Pracownia W-Z: “Nasza pracownia wyglądała bardzo niepozornie. Początkowo było nas 30 i to pracujących tylko po południu. W ciągu ostatnich 10 miesięcy pracownia rozrosła się do 60-cio osobowego zespołu projektantów + 4 (słownie cztery!) osoby personelu administracyjnego. [...] Komputer i radio-telefony zastępował dziennik pracowni – gruby brulion, w którym prowadziliśmy codzienną korespondencję” (Archiwum rodzinne Państwa Stępińskich, Stanisław Jankowski, Moja Trasa W-Z. Sympozjum: BOS – Biuro Odbudowy Stolicy – 1945-1949, 15 luty 1985, maszynopis, s. 4-5). J. Sigalin, Warszawa 1944-1980. Z archiwum architekta, t. 1, Warszawa 1986, s. 475. Z. Stępiński, Gawędy..., dz. cyt., s. 61. „Zespół - Pracownia W-Z: Lucyna Matuszewska (z d. Burdyńska): domy ul. Bednarska-Sowia i ul. Mariensztat 1; Kazimierz Thor i Włodzimierz Wapiński: Kamienica „Pod Łabędziem” ul. Mariensztat 9” (S. Jankowski, Cztery różne prawdy o Mariensztacie, „Stolica” 1968, nr 22, s. 4; M. Leśniakowska, Architektura w Warszawie lata 1945-1965, Warszawa 2003, s. 154). M. Rojowski, Organizacja budowy Trasy W-Z na zachodnim odcinku, „Stolica” 1949, nr 30-31, s. 5; S. Jankowski, dz. cyt., s. 4. 122 Zygmunt Stępiński, plan osiedla Mariensztat, 1949, wg Z. Stępiński, Gawędy warszawskiego architekta, Warszawa 1984, s. 60 Budowę osiedla mariensztackiego rozpoczęto w czerwcu 1948 roku i prowadzono ją poszczególnymi seriami według projektu pracowni Trasy W-Z35. Generalny plan nowej arterii urbanistycznej, czyli Trasy 35 Seria I: ul. Mariensztat na odcinku od Dobrej do Sowiej, 6 domów o łącznej kubaturze 17.380 m³, mieszkania dla 76 rodzin; Seria II: ul. Mariensztat – od skrzyżowania z ul. Sowią do skarpy przy kościele św. Anny, 5 domów o łącznej kubaturze 10.300 m³, 45 mieszkań; Seria III: 4 domy na Rynku Mariensztackim nr 3, 5, 7, 16 oraz jeden przy ul. Dobrej nr 84, o łącznej kubaturze 16.800 m³, 45 mieszkań; Seria IV: 5 domów ul. Bednarska 6, 6a, ul. Dobra 89, ul. Białoskórnicza 1, o łącznej kubaturze 15.540 m³, 52 mieszkania; Seria V: domy w narożniku ul. Sowiej i Bednarskiej i na odcinku Bednarskiej do ul. Dobrej, łącznie 7 domów (zob. Fragment nowej, pięknej Warszawy. Kolonia Mariensztadt na ukończeniu, „Stolica” 1949, nr 5, s. 4; Z. Stępiński, Gawędy..., dz. cyt., s. 61-62). Seria VI: domy przy ul. Bednarskiej nr 16-22, tj. na odcinku od ul. Sowiej w stronę Krakowskiego Przedmieścia, łącznie 7 kamieniczek o ogólnej kubaturze ok. 18.000 m³, prace trwały tu od kwietnia do końca grudnia 1949 roku oraz dostarczyły około 50 nowych mieszkań oraz 5 lokali sklepowych, jedną z kamieniczek przeznaczono dla Powszechnej Organizacji „Służba Polsce”; Seria VII: nieparzysta strona ul. Bednarskiej, od skrzyżowania z ul. Dobrą 123 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 W-Z, przewidywał przeprowadzenie różnych prac, w tym także wyburzenie czynszówek kolonii Mariensztat i wybudowanie nowej dzielnicy mieszkaniowej – łącznie 35 domów36. Zespół architektów w trakcie projektowania przyjął skalę architektury opierającą się na skali budynków zabytkowych, czyli trzy kondygnacje oraz dachy ceramiczne. Z. Stępiński jako wzorzec gabarytowy i stylistyczny podawał pięć przedwojennych kamienic powstałych pod koniec XVIII wieku oraz w latach 30. i 40. XIX wieku37. Jednak nie była to konkretna inspiracja i ślepe naśladownictwo, a jedynie pośrednie odwołanie do wzorców i epok minionych. Warszawa, ul. Sowia 4. Przedszkole na Mariensztacie. Po lewej widoczna płaskorzeźba autorstwa Jerzego Jarnuszkiewicza. Fot. Leonard Jabrzemski, około 1949-1950. Pocztówka ze zbiorów autorki 36 37 do nr 21. (zob. Kronika odbudowy. 6 – seria domków osiedla marjensztackiego została oddana do użytku, „Stolica” 1950, nr 4, s. 3). S. Rassalski, Trasa W-Z – wielka oś urbanistyczna nowej Warszawy, „Stolica” 1949, nr 35, s. 4. Były to następujące domy: Mariensztat 9, Mariensztat 13, Bednarska 14/Sowia 2, Bednarska 2/4, Bednarska 28 (por. Z. Stępiński, Gawędy..., dz. cyt., s. 61). 124 Osiedle zaprojektowano wzdłuż dwóch ulic, Mariensztat i Bednarskiej, których przebieg o charakterze zabytkowym został utrzymany. Obie ulice były przeznaczone do ruchu kołowego, jednak po odbudowie to się zmieniło. Ulica Mariensztat z powodu przeprowadzenia tunelu pod skarpą, w niedalekim sąsiedztwie kościoła św. Anny straciła możliwość wykorzystania jej do ruchu kołowego z Krakowskim Przedmieściem. Dolny odcinek ulicy zachował sposobność połączenia kołowego jedynie do ulic Sowiej i Dobrej. Natomiast ulica Bednarska pozostała ulicą przejezdną, łączącą Krakowskie Przedmieście z Wybrzeżem. W porównaniu do układu sieci ulicznej z roku 1939 całkowitej likwidacji uległy następujące ulice: Grodzka i Pusta. Ulice Źródłowa i Białoskórnicza zachowane zostały w brzmieniu swych nazw, natomiast ich przebieg nie pokrywa się dokładnie z dawnym położeniem. Przesunięte lekko na północ tworzą jednokierunkową ulicę wyjazdową z tunelu i łączą się z węzłem komunikacyjnym na wybrzeżu. Ulice Krzywopoboczna i Garbarska, zachowane w nazwach, stanowią obecnie ściany rynku mariensztackiego. Minimalne zmiany zostały również wprowadzone w przebieg dawnych ulic – Sowiej i Furmańskiej. Najmniejsza ulica Warszawy, Murarska, nie spełnia już dziś roli ulicy zabudowanej, jak kiedyś, w nowym układzie stała się jedynie alejką spacerową prowadzącą do zrekonstruowanej barokowej bramy w murze poklasztornym. Wiele domów Mariensztatu po okresie działań wojennych, pod względem technicznym, znajdowało się w stanie nadającym się do odbudowy. Jednak większość z nich została wyburzona38. Zygmunt Stępiński, tak opisywał ten precedens w swoich wspomnieniach: „Wśród czynszówek przeznaczonych do rozbiórki oko architekta wypatrzyło kilka ruin, których elewacje frontowe były dowodem kultury budowlanej tej jurydyki Powiśla. Domy te pracownia projektodawcza Trasy W-Z postanowiła zrekonstruować i włączyć do nowego osiedla. Dziś domy doprowadzone do swej formy architektonicznej z XVIII i początku XIX wieku są znów ozdobą Mariensztatu. Są potwierdzeniem teorii przyjętej przez autorów projektu Trasy, że odbudowująca się Warszawa szanuje bezwzględnie swe najlepsze tradycje budowlane, że szanuje najlepsze 38 W latach powojennej odbudowy definicja zabytku była zupełnie inna od tej rozumianej współcześnie: „To, co zwiemy zabytkami, tzn. architektura o zdecydowanym, nie spaczonym przez przeróbki stylu i pochodząca przynajmniej z ubiegłego stulecia” (por. S. Rassalski, Trasa W-Z..., dz. cyt., s. 5). 125 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 tradycje rzemiosła budowlanego i otacza pieczołowitą opieką te elementy, które stanowią najbardziej wartościową spuściznę kulturalną przeszłych pokoleń”39. Pomimo zniszczeń, jakie dotknęły Mariensztat w okresie powstania warszawskiego, wiele z budynków zabytkowych nadawało się do odbudowy i rekonstrukcji. Ostatecznie w pracowni projektowej ustalono pogląd, że na śladach dawnej jurydyki Mariensztat należy zbudować nowoczesną dzielnicę, włączając w nią zrekonstruowane budynki zabytkowe40. Projektanci do nowej kompozycji architektonicznej osiedla włączyli, ich zdaniem, najbardziej wartościowe budynki zabytkowe, pozostałe z dawnego budownictwa jurydyki. Tym też sposobem odbudowano jedynie najwartościowsze kamienice. Była to rekonstrukcja połączona z nową kreacją oraz adaptacja do nowych potrzeb zabytkowych domów:41 39 40 41 Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012433, s. nlb., dz. cyt., Nasz stosunek do spuścizny kulturalnej… dz. cyt., s. 8; Z. Stępiński, Sprawa puścizny kulturalnej i historycznej przy projektowaniu i budowie Trasy W-Z, „Odrodzenie” 1949, nr 30, s. 8 (por. artykuł ten w przedruku można również znaleźć w: Z. Stępiński, Sprawa puścizny kulturalnej i historycznej przy projektowaniu i budowie Trasy W-Z, [w:] Zbliżenia Warszawskie, wybór M. Iżykowska, Warszawa 1988 s. 223-235). O pracy przy zabytkach możemy przeczytać w „Stolicy” z 1948 roku: „Praca polega na przywróceniu zabytkom i częściowo ocalałym fasadom pierwotnego wyglądu oraz na zupełnie nowym rozwiązaniu wnętrz. [...] Również ciekawe jest usuwanie wszystkich późniejszych przeróbek fasad i powrót do ich kształtów historycznych” ([M. K.], Kolonia mieszkaniowa na Mariensztacie, „ Stolica” 1948, nr 27, s. 4). Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 011965, nlb., Biogram Zygmunta Stępińskiego, s. 9; M. Leśniakowska, Architektura w Warszawie lata 1945-1965, dz. cyt., s. 154155; M. Leśniakowska, Architektura w Warszawie, Warszawa 2005, wyd. 3, s. 34; J. Zieliński, Atlas dawnej architektury ulic i placów Warszawy, Śródmieście historyczne, tom 10, Mackiewicza – Mazowiecka, Warszawa 2004, s. 109-113; por. szczegółowe informacje dotyczące architektury Mariensztatu z okresu jurydyki i lat późniejszych: Z. Stępiński, Mariensztat, dz. cyt., s. 2-3; Z. Stępiński, Problematyka ukształtowania..., dz. cyt., s. 234-243; Zb. Specjalne BN, Rękopisyakcesja 012433, s. nlb., dz. cyt., Zygmunt Stępiński, Problem ukształtowania urbanistyczno-architektonicznego... dz. cyt., s. 1-25; APW, MBP01, sygn. 362, Mariensztat 9; sygn. 363, Mariensztat 11, 11a; sygn. 365, Mariensztat 19; sygn. 366, Mariensztat 21a; sygn. 367, Mariensztat 23; sygn. 368, Mariensztat 25. 126 1) Kamienica Józefa Kwiecińskiego42 „Pod Łabędziem”, ul. Mariensztat 9 Pierwotnie całość elewacji była zaprojektowana w duchu klasycyzmu, bardzo typowego dla wielu podobnych sobie w Warszawie. Wyróżniała się prawidłową kompozycją, co dodatkowo było podkreślone przez starannie narysowany detal architektoniczny świadczący o dużym talencie nieznanego projektanta. Budynek pierwotnie trzykondygnacjowy, kryty dachem ceramicznym, o elewacji osiowej z bramą przejazdową pośrodku. Elewacja o jedenastu pionach okiennych, dzielonych między sobą pilastrami, boczne skrzydła zaakcentowane dwoma płaskimi ryzalitami o dwóch pionach okiennych, z charakterystycznym pilastrem na osi. W supraporcie osiowej pierwszego piętra znajdowała się, i znajduje do dnia dzisiejszego, płaskorzeźba przedstawiająca płynącego łabędzia. W układzie poziomym elewacja posiadała: niski cokół, parter, oddzielony od górnych pięter gzymsem kordonowym. W tym zapewne domu, w latach 1818 aż po lata 30. XIX wieku, mieścił się pierwszy w Warszawie antykwariat założony przez Gecla Zalcsteina43. W 1944 roku dom został spalony, zachowały się mury obwodowe wraz z tynkami i dekoracją. Obiekt zrekonstruowali – Kazimierz Thor i Włodzimierz Wapiński pod kierownictwem Zygmunta Stępińskiego w latach 1948-1949. Odbudowana elewacja zewnętrzna nawiązuje do pierwotnej kamienicy J. Kwiecińskiego z 2. poł. XVIII wieku. 2) Kamienica Ludwika Bouillona, Mariensztat 11 W 1944 roku dom spłonął, zachowały się mury z tynkami i dekoracją. W 1948 roku relikty te rozebrano, a w roku następnym dom odbudowano pod kierownictwem Zygmunta Stępińskiego, wystawiając obiekt dwupiętrowy o dekoracji powtórzonej z kamienicy Mariensztat 11A, z którą budynek zespolono. 42 43 J. Kwieciński był współfundatorem kościoła św. Anny (Z. Stępiński, Mariensztat, dz. cyt., s. 2). Najpiękniejszym zabytkiem architektury opisywanej części Warszawy był i jest kościół św. Anny i łączący się z nim budynek poklasztorny oo. Bernardynów. Zespół ten nie wchodził nigdy w skład byłej jurydyki, nie leży również w granicach dzisiejszego osiedla Mariensztat. Lecz dzięki swej sylwetce, czyli wizerunkowi od strony skarpy, sytuacji i historii, związany jest nierozerwalnie z Mariensztatem. Z. Stępiński, Gawędy..., dz. cyt., s. 56. 127 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 3) Kamienica Wincentego Mierzejewskiego, Mariensztat 11A Spalona w 1944 roku, zachowały się mury wraz z tynkami i dekoracją. Rozebrana w 1948 roku i w następnym roku zrekonstruowana pod kierownictwem Zygmunta Stępińskiego, została przywrócona do stanu zbliżonego do pierwotnego w zakresie wystroju fasady. Została ona dwukrotnie przedłużona, co było rezultatem powtórzenia układu w zintegrowanej z nią elewacji domu przy Mariensztat 11. 4) Kamienica Abrama Winawera, Mariensztat 13 Autor budynku nieznany, pierwotnie dwukondygnacyjny, kryty dachem ceramicznym z dużymi oknami facjaty, o elewacji osiowej z bramą wejściową na klatkę schodową na parterze. Elewacja o krótkim froncie posiadała tylko trzy piony okienne. W układzie poziomym: cokół, parter oddzielony od piętra gzymsem kordonowym, jedno piętro i klasycystyczny gzyms koronujący. Na pierwszym piętrze w środkowym otworze znajdował się balkon z żelazną balustradą. W stanie niezmienionym przetrwała do 1944 roku, kiedy to została spalona, zachowały się mury obwodowe wraz z tynkami i dekoracją. Odbudowana w latach 1948-1949 pod kierunkiem Zygmunta Stępińskiego. 5) Kamienica Leiba, Mariensztat 15 W 1944 roku kamienica spłonęła, zachowały się mury obwodowe wraz z tynkami i dekoracją. Po przeprowadzonej rozbiórce została zrekonstruowana w 1949 roku pod kierownictwem Zygmunta Stępińskiego. Podczas przeprowadzonych prac została podwyższona o piętro i w wielu szczegółach zmodyfikowana. Obok opisanych i zrekonstruowanych zabytków, były jeszcze inne, które zostały całkowicie zburzone podczas działań wojennych lub rozebrane przy budowie Trasy W-Z. Do najciekawszych spośród nich należały: kamienica przy rozwidleniu ulicy Źródłowej i Mariensztatu „niejakiego Czernaka własnością będąca”, kamienica „pod Retmanem” przy ulicy Mariensztat i budynek stajni zamkowych przy ulicy Grodzkiej. Z nieodbudowanych, spalonych kamienic wymienić należy: kamienicę „Na Kasztelańskim”, czyli „Kasztelankę” przy ulicy Bednarskiej 1/3/5/7. Domy te nie ustępowały, pod względem architektonicznym, budynkom zlokalizowanym przy innych warszawskich ulicach, a pochodzącym z końca XVIII i początku XIX wieku. Nakładało to 128 oczywiście obowiązek na projektantów, aby ci jak najlepiej zrekonstruowali budowle oraz wprowadzili taką architekturę dla całego osiedla, która by z nimi najlepiej harmonizowała. Centrum całego założenia mieszkaniowego stanowi rynek mariensztacki, od północy otwarty na wiadukt Trasy W-Z, z trzech pozostałych stron zabudowany dwupiętrowymi budynkami o dachach krytych dachówką i stylizowanych na skromne XVII- czy XVIII-wieczne kamienice. Powstałe nowe kamienice wytyczające ściany rynku zaprojektowano w stylu ściśle współgrającym z otoczeniem. Pozostała zabudowa osiedla wygląda bardzo podobnie. Inny charakter architektoniczny otrzymał dom przy ulicy Bednarskiej 9 stylistycznie przywołujący w skojarzeniach Wawel, ale o tym później. Powróćmy do rynku mariensztackiego, który był nowym rozwiązaniem i nową kompozycją. Dokładna analiza planów opisywanej części Warszawy potwierdzi tezę, iż wcześniej nie było tam rynku, a jedynie pewna przestrzeń niezabudowana przy zbiegu kilku schodzących się w tym miejscu uliczek. Prawdziwą rewolucję wywołała dopiero budowa wiaduktu Pancera (1844-1846), który prowadził do mostu Kierbedzia. Wyburzono wówczas szereg zabudowań. W tym też okresie targowisko mariensztackie zaczęło się przekształcać w plac targowy, który miał jednak nadal przypadkowy kształt przestrzenny. Na plac ten przeniesiono, jeszcze przed 1914 rokiem, targ z Rynku Starego Miasta44. Rynek mariensztacki obudowany jest architektonicznie z trzech 45 stron . Zachodnia ściana rynku została skomponowana z zaadaptowaniem kamienicy pochodzącej z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Obniżono ją o trzy piętra i przebudowano, rozbijając pierwotnie jedną, na dwie elewacje. Od strony południowej ściana rynku oparta jest 44 45 E. Szwankowski, Ulice Warszawy…, dz. cyt., s. 9. „Wygląd rynku Mariensztadzkiego zmienił się nie do poznania. Zamiast szpetnych, przypadkowo zbudowanych, całkowicie niezharmonizowanych z sobą i otoczeniem budynków rynek okalają nowe domy – nowej kolonii mariensztadzkiej. Jako spadek po dawnej zabudowie pozostało kilka najcenniejszych i najładniejszych domów zabytkowych w swej charakterystycznej dla epoki – w której je budowano – dwupiętrowej architekturze – to domy na odcinku od ul. Dobrej do ul. Sowiej. Resztę stanowią nowe kamienice wytyczające ściany Rynku o architekturze ściśle zestrojonej z otoczeniem. Rynek Mariensztadzki niegdyś samodzielna jurydyka warszawska zyskał nowe oblicze (Z. Stępiński, Piękno starej Warszawy na Trasie W-Z, „Stolica” 1948, nr 30, s. 9). 129 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 o harmonijny łuk piętrzących się kamieniczek ulicy Mariensztat. Ściana wschodnia została zamknięta jednym domem o jednolicie zaprojektowanej elewacji, w formie bloku z podcieniami. Od północy rynek otwarty jest na zbocza i zieleń Trasy W-Z. Kształt rynku zbliżony jest do kwadratu, o wymiarach około 80 x 50 m, przy wysokości zabudowy 12 m i zwieńczeniem jej dachami ceramicznymi, co daje wrażenie kompozycji o kameralnym charakterze. Rynek mariensztacki wyposażono w elementy małej architektury, takie jak: fontanna, balustrady kamienne, specjalnie zaprojektowane latarnie, posadzka o rysunku szachowym46. Był również pomysł, niezrealizowany, umieszczenia na rynku mariensztackim skromnego pomnika ku czci dawnych budowniczych inżynierów Pancera i Kierbedzia, upamiętniającego ich wkład w rozwój przedwojennej Warszawy. W cokole postumentu planowano umieścić okrągłą tablicę dwujęzyczną, która zachowała się po wyburzonym wiadukcie47. Prace na osiedlu postępowały bardzo szybko, gdyż już 25 lipca 1948 roku „Stolica” donosiła, że sześć pierwszych domów było na ukończeniu, następne sześć domów było poważnie zaawansowanych w pracach budowlanych, a III seria budowy także miała rozpocząć się w lipcu 1948 roku48. 46 47 48 Rynek oddziela od ulicy, położonej na niższym poziomie, murek oporowy zwieńczony balustradą z tralek kamiennych o uproszczonej formie barokowej. Zabieg ten został przeprowadzony w celu wzbogacenia plastyki wnętrza rynku. Z płyt gzymsowych balustrady wychodzą kandelabry, czyli proste betonowe słupy rozchodzące się na cztery ramiona, na nich znajdują się kule lampionów wykonane z porcelany. W dzienniku „Polska Zbrojna” możemy przeczytać następujący opis rynku: „Rynek Mariensztacki otrzymał balustradę z ciosanego piaskowca oraz posadzkę z płyt. […] Na domu nr 19, tym samym który w ramach Czynu Przedkongresowego wykończony był w rekordowym czasie 19 dni, będzie wielki zegar słoneczny. Osiedle Mariensztackie mimo swej nowości ma jednak styl, podkreślony przez takie właśnie szczegóły, jak rozplanowanie, malowidła ścienne, kute w kamieniu rzeźby, zdobiące narożniki domów”. (J. K. Maciejewski, Mariensztat – osiedle budowniczych Warszawa, „Polska zbrojna” 1949, nr 190, s. 6). Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012424, s. nlb., Stępiński Zygmunt. Śródmieście Warszawy. Artykuły i opracowania, 1962-1963; (ms), Nie jest muzyką przyszłości zabytkowe osiedle na Mariensztacie, „Stolica” 1948, nr 29. H. Janczewski, Budowa zachodniego odcinka Trasy W-Z. Mariensztadt – Tunel – Młynarska, „Stolica” 1948, nr 30, s. 6. 130 Na nową zabudowę osiedla Mariensztat składały się 53 budynki (łącznie z zabudową ul. Bednarskiej), w tym tylko 5 odbudowanych zabytków, w pierwszym etapie, zrealizowanym do 22 lipca 1949 roku, co oczywiście nie może przesądzać o zabytkowym charakterze całego osiedla49. Po odtworzeniu osiedla mówiono, że Mariensztat został zbudowany w zabytkowym stylu Trasy W-Z. Twierdzenie powyższe było oczywiście błędne, gdyż nie istnieje „styl zabytkowy”, a samo zaprojektowanie i wybudowanie budynków trzykondygnacjowych z podcieniami, mansardami i krytych dachami ceramicznymi nie czyniło automatycznie z nich zabytków50. Nie można mówić o pełnej rekonstrukcji domów, gdyż koncepcja odbudowy odbiegała od przedwojennego wyglądu tych kilku kamienic, które odbudowano. Osiedle Mariensztackie zaprojektowane zostało jako zespół kilku urbanistycznych wnętrz, które stanowić miało jedną kompozycję opartą w zasadzie o trzon obrzeżnej zabudowy ulic Mariensztat i Bednarskiej. Architektonicznie osiedle jest wyraźnym nawiązaniem do rodzimej tradycji budowlanej w zasadach kompozycji bryły i elewacji, jak i w detalu architektonicznym. Wprowadzono wyrównany gabaryt domów, czyli trzy kondygnacje każdego. Jako zasadę jednolitej kompozycji architektonicznej osiedla zastosowano dachy ceramiczne oraz podział elewacji oddzielający parter od dwóch następnych kondygnacji. Mówiąc w bardzo uproszczony sposób, można to uznać za zasadnicze cechy „warszawskości” architektury. Zastosowany detal architektoniczny na elewacjach, czyli gzymsy kordonowe i wieńczące, opaski, balkony, portale nie są oczywiście powtórzeniem form zabytkowych, lecz twórczym nawiązaniem do właściwych form architektury warszawskiej z okresu klasycyzmu i empiru. Znaczna część kamienic na Mariensztacie została wzniesiona z cegły rozbiórkowej pochodzącej ze zniszczonej Warszawy. Przy budowie użyto, po raz pierwszy w Polsce, stropów DMS montowanych z gruzobetonowych pustaków układanych pomiędzy żelbetowymi belkami. 49 50 W pierwszym etapie, czyli do 22 lipca 1949 roku, wybudowano na Kolonii Mariensztat 35 domów o ogólnej kubaturze wnętrz około 96.000 m³ obliczonych na ok. 2.500 mieszkańców, powierzchnia kwartału zabudowy wynosiła 4 ha (por. H. Janczewski, Zachodni odcinek..., dz. cyt., s. 354; S. Jankowski, dz. cyt., s. 4; S. Rassalski, Mariensztat, dz. cyt., s. 7). Z. Stępiński, Od Mariensztatu do MDM, dz. cyt., s. 6. 131 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Do osuszania wnętrz domów używano specjalnych pieców, dzięki czemu można było częściowo skrócić czas wysychania pomieszczeń. Mieszkania składały się z 1, 2, lub 3 izb, rozdzielonych w zależności od liczebności rodziny51. Zaopatrzone były w elektryczność, gaz, wodę, kanalizację i łazienkę. Standard wykończenia domów na Mariensztacie był dość wysoki. W użyciu przeważały naturalne materiały, tj. drewniane drzwi, skrzynkowe ramy okienne, drewniane pochwyty balustrad na klatkach schodowych, drewniane deski sedesowe w łazienkach i oczywiście drewniane podłogi52. We wnętrzach nowych domów na Mariensztacie dominowały małe mieszkania, lecz w zniszczonej Warszawie były one przedmiotem marzeń. Henryk Majorkiewicz otrzymał mieszkanie na Mariensztacie w jednym z pierwszych wybudowanych budynków. Tak wspominał to pomieszczenie: „Podłogi były z desek, tak się wtedy budowało. Zresztą, nie były wcale złe. Gorzej, że nie było wanny, tylko miejsce na wannę. Jeszcze gorzej było z ogrzewaniem. W każdym pokoju „żelaźniak”. Więc gdy zbudowano nowe, lepsze domy – wielu uciekło, przeniosło się do tych nowych domów. Ale jednak wiele ludzi zostało. Pokochali Mariensztat i nie chcieli go opuszczać”53. Domom mieszkalnym towarzyszyła zorganizowana i wybudowana od podstaw infrastruktura społeczna i usługowa, tj. żłobek54, szkoła, 51 52 53 54 Wstępne informacje o sytuacji wyjściowej, wytycznych, metodzie opracowania planu oraz o standardach dla budownictwa mieszkaniowego możemy przeczytać w: J. Goryński, Wytyczne i standardy budownictwa mieszkaniowego w Polskim planie 3-letnim. Referat, wygłoszony w dniu 22.IV.1947 w BAPS w Pradze Czeskiej, „Dom Osiedle Mieszkanie” 1947, nr 4-5-6, s. 4-7. U. Zielińska-Meissner, Powojenne dekoracje i detal na Mariensztacie, „Spotkania z Zabytkami” 2010, nr 11-12, s. 55; „Stolica” z 1968 roku donosiła, że „mieszkania na Mariensztacie były o zaniżonym standardzie, natomiast urządzenia usługowe, zwłaszcza handlowe, zaprojektowane na wyrost, nie utrzymały się” (por. S. Jankowski, dz. cyt., s. 4). Z. Marcińczak, dz. cyt., s. 7. Urząd Konserwatorski na m.st. Warszawę, którego stanowisko poparł Generalny Urząd Konserwatorski, sprzeciwił się zatwierdzeniu projektu żłobka dla Osiedla Mariensztat. Dopiero wniosek biura NROW, który podzielał pogląd Pracowni MDM odnośnie lokalizacji żłobka, uważając, że budowa żłobka jest niezbędna dla właściwej obsługi Osiedla Mariensztat, wniósł o zatwierdzenie przedłożonego projektu do realizacji. (AAN, MBMiO, sygn. 186, s. 158, Odbudowa Warszawy, Notatka służbowa w sprawie budowy żłobka na Osiedlu Mariensztat, 30.04.1951). 132 przedszkole, plac zabaw, sklepy osiedlowe55. Ogólnodostępne tereny zielone zaprojektowano na tyłach nowych bloków. Najciekawszym z budynków wyżej przytoczonych jest przedszkole zlokalizowane przy ul. Sowiej 4. Jest tu budynek projektu Zygmunta Stępińskiego (?) wybudowany w latach 1947-1949 w stylu funkcjonalizmu w typie Franka Lloyda Wrighta56. Pawilon budynku przedszkola jest kompletnie inną kompozycją architektoniczną, całkowicie odmienną od pozostałej części Mariensztatu. Wprowadzono tu również podcienia, lecz zupełnie inne od pozostałej zabudowy osiedla. A mianowicie, podcienia wsparte na prefabrykowanych podporach, na których umieszczone zostały kamienne figurki zwierząt, nawiązujące swą formą do dziecięcych zabawek. Budynek ten był krytykowany, za zbyt duży kontrast z otoczeniem, szczególnie z istniejącym w bliskim sąsiedztwie domem wg projektu A. Corazziego. Odbudowa południowej części Mariensztatu i Bednarskiej w latach1950-1953 Naturalnym przedłużeniem terenów dawnej jurydyki Mariensztat ku południowi były zabudowania leżące po dwóch stronach ulicy Bednarskiej57. Ulica ta łączyła się i łączy do dnia dzisiejszego, swoim stromym spadkiem z Krakowskim Przedmieściem. Tereny ulicy Bednarskiej nie wchodziły w skład jurydyki mariensztackiej, jednak 55 56 57 Osiedle w latach swojego powojennego rozkwitu miało rozwiniętą sieć punktów niezbędnych do życia mieszkańców, ponieważ Mariensztat miał być osiedlem samowystarczalnym, powstały punkty usługowo-handlowe: szkoła podstawowa, przedszkole, przychodnia lekarska, urząd pocztowy, dom kultury, szewc, krawiec, fryzjer, sklep spożywczy, mięsno-wędliniarski, odzieżowo-tekstylny, papierniczy, sklep z warzywami i nabiałem, sklep z farbami i artykułami gospodarstwa domowego. Natomiast przy Rynku Mariensztackim zlokalizowane były inne sklepy, kawiarnia, bar mleczny, biblioteka miejska. Także „Czytelnik” otworzył na rogu Krzywopobocznej kawiarnię z czytelnią i wystawą nowości książkowych, gdzie gromadzili się pisarze, architekci i plastycy. M. Leśniakowska, Architektura w Warszawie lata 1945-1965, dz. cyt., s. 155; M. Leśniakowska, Architektura w Warszawie, dz. cyt., s. 34. Szczegółowe informacje dotyczące ulicy Bednarskiej można znaleźć w monografii poświęconej tej ulicy, która opisuje historię od czasów najdawniejszych, czyli od XVII wieku, aż do 1949 roku. Znalazła się tu również skromna wzmianka o latach 1950-1995 (J. Zieliński, Ulica Bednarska, Warszawa 1997, s. 5-65). 133 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 stanowiły z nią jedną całość pod wzglądem urbanistycznym i architektonicznym, dlatego też należy ją omawiać jednocześnie, tym bardziej, że obecnie wchodzi ona w skład odbudowanego osiedla Mariensztat. Południowa część Mariensztatu, Przyrynek Mariensztacki, (od lewej) elewacja budynku galeriowego „Wawelu” przy ul. Bednarskiej 9, obok dom przy ul. Bednarskiej 11. Rysunek Zygmunt Stępiński, 1950. Fot. ze zbiorów rodzinnych Państwa Stępińskich Ulica Bednarska58 była w początkach swojego istnienia wąwozem, którym płynął strumień i biegła droga wiodąca do rzeki nazywana: Do Wisły, Od Wisły, Poprzeczna do Wisły. Drogę tę w XVI wieku nazwano Gnojową, gdyż powyższą ulicą wywożono śmieci i gnoje z miasta. Ulica bardzo wąska i stroma została zabudowana w XVII i XVIII wieku drewnianymi domami i dworkami, zamieszkiwanymi głównie przez rzemieślników. Znajdowały się tu także liczne wozownie i stajnie. W połowie XVIII wieku ulica została wybrukowana, w latach 1775-1864 wzrosła jej rola, m.in. w związku z tym, iż prowadziła 58 K. Krzyżakowa, Ulica Bednarska, „Stolica” 1981, nr 27, s. 4. 134 do mostu drewnianego, łyżwowego. Nosiła już wówczas nową nazwę, nadaną jej urzędowo w 1770 roku, nazwę która zachowała się do dnia dzisiejszego: ul. Bednarska. W latach 1815-1830 zaczęła wkraczać na te tereny nowa zabudowa, zupełnie inna od starej pierwotnej drewnianej zabudowy. Z powyższego okresu pochodziły niektóre klasycystyczne kamienice (np. Bednarska 8, 10, 24,26). W XIX wieku ulica Bednarska była głównie zabudowana klasycystycznymi kamienicami i małymi hotelami. Ulica ta utraciła swe znaczenie w latach 1859-1864, kiedy to wybudowano pierwszy stały most na Wiśle, czyli Most Kierbedzia i prowadzący do niego Nowy Zjazd59. Wówczas to ulica Bednarska odsunęła się na ubocze od wielkomiejskiego ruchu i gwaru. Poniżej wybór kilku obiektów ulicy Bednarskiej, które są pozostałością po XIX-wiecznej zabudowie:60 1) Dom przy ulicy Bednarskiej nr 2/4 i Dobrej nr 88, zwany „Domem Łaziebnym” Zaprojektowany pierwotnie jako budynek wolnostojący i wybudowany na cele użyteczności publicznej. Wzniesiony w latach 1832-1835 według projektu Alfonsa Kropiwnickiego na pomieszczeniu komory wodnej61. Budowla klasycystyczna, jednokondygnacjowa o trzech ryzalitach dwukondygnacjowych, kryta dachem blaszanym dwuspadowym o ryzalitach bocznych czterospadkowych. Ryzalit środkowy rozwiązany został w formie sześciokolumnowego portyku dźwigającego bogato rzeźbiony fronton. Od około 1840 roku dom ten pełnił rolę łaźni należącej do Teodozji Majewskiej. Podczas II wojny światowej budynek podzielił los innych budynków z ulicy Bednarskiej i uległ częściowemu zniszczeniu. Zabytek został odbudowany w latach 1949(?)-1953 z dobudową parterowego pawilonu szkoły, którą otwarto już w 1951 roku. Charakterystyczny sześciokolumnowy koryncki portyk został 59 60 61 Tamże, s. 5. Z. Stępiński, Problematyka ukształtowania..., dz. cyt., s. 236-237. K. Krzyżakowa, Ulica Bednarska, dz. cyt., s. 5; M. Leśniakowska, Architektura w Warszawie, dz. cyt., s. 32. 135 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 zachowany, nad nim usytuowano okazały tympanon przedstawiający „Porwanie Prozerpiny przez Posejdona” – dzieło Pawła Malińskiego62. 2) Kamienica narożna przy ulicy Bednarskiej nr 14 Dom usytuowany przy skrzyżowaniu ulic: Bednarskiej i Sowiej. Narożnik budynku jest ścięty, dzięki czemu otrzymano trzecią elewację. Manewr ten jest charakterystyczny dla architektury XIX wieku, gdzie celem umożliwienia większej widoczności na skrzyżowaniach obrzeżnie zabudowujących się ulic – ścinano ich narożniki. Omawiana kamienica była pierwotnie budynkiem dwukondygnacjowym, krytym dachem ceramicznym. Kamienica klasycystyczna została zaprojektowana przez architekta Antoniego Corazziego w latach 1830-1831 dla Tadeusza i Teodory Lipińskich. Budynek odbudowano w latach 1949-195163. Przy rekonstrukcji kamienicę nakryto dachem mansardowym, co odbiegało od jej poprzedniego wyglądu. Zabieg ten przeprowadzono celem otrzymania trzeciej kondygnacji, co związało lepiej budynek z trzykondygnacjowymi budynkami sąsiadującymi64. 3) Dom byłego Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności przy ulicy Bednarskiej nr 28 Architektura budynku swą koncepcją i skalą jest inna, niż pozostałe domy na osiedlu, nawiązuje bowiem do architektury florenckiej XV wieku. Autorem omawianego budynku był architekt Jan Jakub Gay, wzniesiono go w latach 1840-1841. Budynek posadowiony wzdłuż zabudowy obrzeżnej przy ulicy spadającej gwałtownie ku Wiśle, trzykondygnacjowy. Elewacja zaprojektowana została w trójpodziale poziomym, cokół w kondygnacji parteru znacznie boniowany, zakończony nakrywą o profilu półokrągłym, całość parteru lekko skośna, dwie górne kondygnacje podzielone są delikatnym paskiem. Ostatnia kondygnacja zwieńczona jest gzymsem. Elewacja posiada pięć pionów okiennych, jest elewacją osiową. Odbudowana z przeznaczeniem dla Zrzeszenia Katolików Caritas. 62 63 64 Tamże. K. Krzyżakowa, Ulica Bednarska, dz. cyt., s. 4. W latach 2000-2009 kamienica została przebudowana i pozbawiona dachu mansardowego, na którego miejsce pojawiła się ściana z attyką. 136 Zakład Osiedli Robotniczych (ZOR)65 dopiero w 1950 roku przystąpił do odbudowy południowej części Mariensztatu. Przebieg ulicy Bednarskiej o charakterystycznym przekroju poprzecznym o profilu podłużnym został w nowej urbanistyce w zasadzie uszanowany, zwłaszcza w odcinku biegnącym na Skarpie. Pierwszym etapem odbudowy Bednarskiej było oddanie do użytku VI serii, czyli VI kolonii domków wzniesionych po parzystej stronie ulicy od nr 16 do 22, na odcinku od ulicy Sowiej w kierunku Krakowskiego Przedmieścia. Było to 7 kamieniczek z ponad 50 mieszkaniami i 5 lokalami sklepowymi. W styczniu 1950 roku brygady przystąpiły do budowy VII serii osiedla, które obejmowało kamieniczki usytuowane po nieparzystej stronie ulicy Bednarskiej od skrzyżowania z ulicą Dobrą do nr 21 oraz dwa budynki po przeciwległej stronie pod numerem 2-466. Łącznie VII seria to około 60 mieszkań. Architektura tych części ulicy Bednarskiej nawiązuje do architektury domów z osiedla mariensztackiego zbudowanego w latach 1948-1949, czyli spadziste dachy, facjatki, mansardy, skromny detal. Zespół stylowych kamienic z numerami 13, 15, 17, 17a, 19, 19a i 21 oddano do użytku w połowie 1951 roku. Swoim wyglądem i charakterem odbiegają nieco domy z numerami 7, 9, 11. Domy tej części osiedla mariensztackiego należały do VII serii budowy, projekty natomiast wykonał Miastoprojekt-Stolica, pracownia MDM-I67. Twórcami projektu byli inżynierowie arch. Jankowski, Knothe, Sigalin, Stępiński i Załęski. Prace robotnicze w tej części osiedla wykonały załogi ZBM III KAM. Kierownikiem budowy VII serii osiedla był inż. Stanisław Cedroński68. Kamienica narożna nr 7 usytuowana przy Bednarskiej i Dobrej kształtem przypomina literę „L”, gdzie wydzielono w bocznym skrzydle 11 lokali mieszkalnych, do których lokatorzy wprowadzili się późną 65 66 67 68 ZOR powołany został do życia w dniu 26 kwietnia 1948 roku. Była to instytucja stworzona do budowy osiedli robotniczych oraz dostarczania tanich mieszkań dla świata pracy w całej Polsce. [IP], Zakończenie odbudowy Mariensztatu, „Życie Warszawy” 1953, nr 253, s. 4. T. Komorowski, Budowa VII serii Mariensztatu, „Stolica” 1953, nr 18, s. 6. K. Krzyżakowa, Na Mariensztackim Przyrynku, „Stolica” 1953, nr 32, s. 8-9. 137 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 jesienią 1951 roku69. Większa część budynku od frontu została wybudowana z przeznaczeniem na osiedlowy dom kultury, wyposażony w dużą salę świetlicową (zwaną również salą teatralną)70 ze sceną na 250 osób, pomieszczenia na czytelnię, bibliotekę71, gry sportowe, lokale administracyjne, poczekalnię z bufetem, garderoby i umywalnie. Na trzecim piętrze ulokowano pracownie dekoracyjne i mieszkania służbowe. Bardzo ciekawie przedstawia się budynek wolnostojący zlokalizowany przy Bednarskiej 9, który reprezentuje zupełnie inny charakter architektoniczny, niż pozostała część Mariensztatu72. Elewacją frontową zwrócony w stronę ulicy Bednarskiej, trochę cofnięty od ulicy i oddzielony od niej niewielkim placykiem, nazywanym Przyrynkiem Mariensztackim73. Wybudowany, jako dość długi trzykondygnacyjny dom typu galeriowego74. Na zewnętrznej przedniej elewacji otrzymał 69 70 71 72 73 74 Kubatura całego domu wynosiła 10.375 m³, część mieszkalna około 4.000 m³ ([Kryst.], Nowe budowle na osiedlu mariensztackim, „Stolica” 1952, nr 19, s.2). Sala teatralna do wysokości 2,5 m została okryta boazerią, natomiast słupy wspierające sklepienie otrzymały okładzinę wykonaną z lastryka (por. K. Krzyżakowa, Na Mariensztackim Przyrynku, dz. cyt., s. 8-9). Na posiedzeniu w sprawie budownictwa miejskiego Warszawy w dniu 7 lutego 1952 roku prezydent B. Bierut sam interweniował, aby w domu społecznym powstała biblioteka: „Ten dom społeczny jakie ma przeznaczenie? [B. Bierut], [J. Sigalin] wyjaśnia - klub, czytelnia, sala do gier, świetlica, trzy niewielkie salki, [Bierut] Zróbcie bibliotekę, czytelnię!, [Sigalin] Są tu one, [Bierut] Niech się organizacja Podstawowa Warszawy tym zajmie”. (AAN, Archiwum Bolesława Bieruta, sygn. 254/IV-15, s. 25, Notatnik Bieruta z posiedzeń w sprawie budownictwa miejskiego Warszawy). W Sześcioletnim Planie odbudowy Warszawy, na wewnętrznej wklejce umieszczona jest perspektywa przedstawiająca „Południowy Mariensztat”. Gdy plansza jest złożona, wówczas możemy obserwować fotografię z przedstawieniem „Południowego Mariensztatu” w 1949 roku. Na pierwszym planie zdjęcia możemy dostrzec częściowo uprzątnięte place, ale zarazem niedaleko składowany gruz, cegła pochodząca z rozbiórki innych budynków oraz małe drewniane domki (?). Po rozłożeniu wklejki reprodukcja rysunku Zygmunta Stępińskiego opatrzona podpisem architekta inżyniera oraz datą 50 r. Na ilustracji reprodukowany jest wyżej wspomniany budynek z galeriami, ukazany w szerszej perspektywie ulicy i skarpy. Była to zatem wizja przyszłości, gdyż podpis drukarski nosi tytuł „Południowy Mariensztat 1955”. Por.: Plansza rozkładana z perspektywą nr 3: Mariensztat Południowy 1949, Mariensztat Południowy 1955 (por. Sześcioletni Plan odbudowy Warszawy, ze wstępem B. Bieruta, Warszawa 1951, plansze nlb., po 232 stronie). Przyrynek mariensztacki był centralnym punktem VII serii osiedla. Łączna kubatura budynku galeriowego przy Bednarskiej 9 wynosiła 15.000 m³. 138 ciąg galerii komunikacyjnych, przez co często kojarzony jest i porównywany z krużgankami i przez to nazywany „Wawelem” lub „Waweliowcem”. Budynek posiada bryłę dość rozczłonkowaną, składa się z długiego bloku środkowego, zakończonego po obu bokach wysuniętymi ryzalitami. Główna część środkowa została podkreślona długą dwukondygnacjową galerią. Na galerię pierwszego piętra prowadziły zewnętrzne schody. Dach nad galerią wsparto na rzędzie wysmukłych bliźniaczych kolumienek, znajdujących się na dwóch kondygnacjach. Całość budynku, zarówno w układzie bryły, jak i w formach detalu architektonicznego nawiązuje do polskiego renesansu. Pierwsze i drugie piętro oraz boczne aneksy parteru przeznaczono na mieszkania, łącznie 71 izb zasiedlonych w lutym 1952 roku75. Część środkową parteru zajęła gospoda o nazwie „Pod Retmanem”, działająca do dnia dzisiejszego, a miano swe nosząca na pamiątkę znajdującego się w pobliżu flisackiego zajazdu76. Kompozycją o charakterze kameralnym w tej części Mariensztatu jest plac przy ulicy Bednarskiej. Ulica ta w odcinku skarpowym jest dwustronnie obrzeżnie zabudowana. Na zabudowę tej części osiedla składa się różnorodna architektura: budynki adaptowane, pochodzące z okresu przed 1939 rokiem, kilka budynków zabytkowych, budynki nowo projektowane. Nowe budownictwo rysuje się na zasadzie rytmicznego spiętrzenia architektury przez wprowadzenie powtarzalności pewnych elementów elewacyjnych i bryłowych. Charakter ulicy Bednarskiej oparty jest na gwałtownym spadku, który nawiązuje do wąwozu, przypomina po części klimat włoskich miasteczek. Dolny fragment ulicy Bednarskiej uległ dużym przemianom. Strona północna, zaczynająca się narożnikiem ulicy Sowiej nadal prezentuje obrzeżną zabudowę. Na powyższym odcinku nowo zbudowane domy mieszkalne jedynie długościami elewacji nawiązują do układu sprzed 1939 roku. Południowy odcinek ulicy Bednarskiej 75 76 [Kryst.], Nowe budowle na osiedlu mariensztackim, „Stolica” 1952, nr 19, s. 2. „Stolica” z 1 października 1952 roku donosiła, że w tym okresie były prowadzone końcowe prace wykończeniowe przy restauracji: „W obszernym lokalu przeznaczonym na Gospodę Ludową prowadzone są ostatnie prace wykończeniowe. W dziale barowym zwraca uwagę oryginalny kasetonowy sufit, ściany całej sali wyłożone będą jasną, drewnianą boazerią” ([Kryst.], Nowe budowle na osiedlu mariensztackim, „Stolica” 1952, nr 19, s.2). Otwarcie zaplanowane było na 22 lipca 1953 roku. 139 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 nie został zrekonstruowany w dawnej linii regulacyjnej. Po tej stronie jedynie dom na skrzyżowaniu z ulicą Dobrą – został odbudowany, lecz w zmienionym układzie urbanistycznym. Pierwotnie był to zajazd działający pod nazwą „Hotelu Bawarskiego”. W obecnej sytuacji budynek ma status budynku wolnostojącego (pierwotnie w zabudowie obrzeżnej), stanowi także jedną ze ścian nowego placu przy ulicy Bednarskiej. Drugą ścianę placu stanowi dom posadowiony na przeciwległym końcu ulicy, czyli przy skrzyżowaniu Bednarskiej z Furmańską (ul. Bednarska 11)77. Trzecią ścianę placu stanowi budynek największy, który swoją skalą i kompozycją oddziałuje na pozostałe sąsiadujące budownictwo. Jest on cofnięty od dawnej linii regulacyjnej ulicy Bednarskiej o 50 m. Tym też sposobem powstał plac o wymiarach 50 x 70 m, oparty swoim założeniem o ulicę Bednarską. Dla utrzymania jednolitego charakteru osiedla, plac został obudowany budynkami o wyrównanym gabarycie trzech kondygnacji, tj. około 12 m, krytych dachami ceramicznymi. Wnętrze placu posiadało również specjalnie zaprojektowane drobne formy architektoniczne, które podkreślały kameralność miejsca. Miejsce powyższe otrzymało nawierzchnię układaną we wzory, całość została otoczona murkiem z piaskowca, na którym stanęły stylowe kandelabry78. 77 78 Budynek przy ulicy Bednarskiej 11: jego elewację w części górnej od strony ulicy Bednarskiej ozdobiono sgraffitem: dwie panoramy z przedstawieniem starej i nowej Warszawy projektu prof. J.S. Sokołowskiego, przy współpracy Z. Czarnockiej-Kowalskiej. Zaprojektowany na cele domu towarowego, budynek ten od początku swego istnienia miał problem z adaptacją wnętrz, dlatego też wprowadzono tu biura, następnie prowadzono tu sprzedaż artykułów spożywczych i sklep meblowy, później przestój, aż ostatecznie oddano budynek szkole muzycznej, która istnieje tu do dnia dzisiejszego (K. Krzyżakowa, Ulica Bednarska, dz. cyt., s. 5); Od samego początku budynek miał problemy z adaptacją, która była mu pierwotnie przeznaczona: „Do wykończenia pozostał tu jedynie kamienny cokół i witryny od strony Przyrynku. Wnętrza są już wykończone i użytkowane, ale... nie na ten cel na jaki je przeznaczono. Użytkownik gmachu – MHD, nie mogąc długo się zdecydować jakiego rodzaju ma być nowo utworzona placówka, zainstalował w nim ostatecznie biura, twierdząc, że w takim punkcie PDT nie ma perspektyw powodzenia i rozwoju” ([Kryst.], Nowe budowle na osiedlu mariensztackim, „Stolica” 1952, nr 19, s.2); „Parter i pierwsze piętro budynku przeznaczone są na część sklepową, drugie piętro na biura. Dom Towarowy, mimo całkowitego wykończenia i wyposażenia w urządzenia sklepowe, nie został dotychczas uruchomiony, gdyż użytkownik – MHD – urządził tam zamiast sklepu swoje biura” (por. T. Komorowski, dz. cyt., s. 7). T. Komorowski, dz. cyt., s. 7. 140 Gazeta „Życie Warszawy” donosiła w dniu 23 października 1953 roku, iż dzielnica Mariensztat miała być za kilka dni już całkowicie odbudowana79. Trwały jeszcze prace, lecz na 1 listopada 1953 roku osiedle miało być całkowicie pozbawione śladów zniszczeń wojennych. W ostatniej części Mariensztatu oddano do użytku 237 izb mieszkalnych80. Architektura osiedla: łączność pomiędzy stylami historycznymi a nowoczesnością Autorzy projektu osiedla mariensztackiego postawili sobie za zadanie zbudowanie kolonii, która miała respektować spuściznę przeszłości, jednocześnie szanując nowoczesne wymagania osiedla dla pracującej ludności. Koncepcja odbudowy osiedla Mariensztat miała za cel wybudowanie domów pod kątem potrzeb zwykłego człowieka. Ważne tu było piękno miasta, a jednocześnie miała powstać dzielnica, zapewniająca swym mieszkańcom maksimum nowoczesność, wygody, obcowania z zielenią oraz spokój. „Prawo jednostki nie ma nic wspólnego z korzyścią osobistą. To prawo, które zaspakaja mniejszość, skazując pozostałe masy społeczeństwa na nędzne życie zasługuje na surowe ograniczenia. Powinno być wszędzie podporządkowane interesom wspólnoty, tak aby każda jednostka miała dostęp do podstawowych radości: dobrobytu ogniska domowego i pięknego miasta” („Karta Ateńska” CIAM, s. XCV)81. Tak więc przyszli współtwórcy Planu Sześcioletniego82 pozostawali w kręgu wpływów kształtującej ich tradycji awangardowej. Świadomość tego faktu pozwala nam na zestawienie treści referatu Bieruta z tezami Karty Urbanistyki CIAM, tzw. „Karty Ateńskiej”83. Był to podstawowy dokument dotyczący miasta, 79 80 81 82 83 [IP], dz. cyt., s. 4. Przy odbudowie wyróżniły się brygady murarskie Fojałkowskiego i Nowatkowskiego, które uzyskiwały przeciętnie 220% normy. Pracowali tu robotnicy budowlani ZBM KAM-3. Por. [IP], dz. cyt., s. 4. „Karta Ateńska” została uchwalona na IV Kongresie CIAM w 1933 w Atenach. Był to dokument zawierający postulowane zasady nowoczesnego projektowania urbanistycznego. Mowa tu o „Sześcioletnim Planie Odbudowy Warszawy”, który wygłosił B. Bierut na Konferencji Warszawskiej PZPR w dniu 3 lipca 1949 roku. Tekst referatu został następnie wydany w postaci monumentalnego albumu pt. Sześcioletni Plan odbudowy Warszawy, dz. cyt. Porównanie przez prof. W. Baraniewskiego „Sześcioletniego Planu Odbudowy Warszawy” z „Kartą Ateńska” nie miało służyć zamazywaniu różnic między CIAM 141 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 opracowany przez architektów awangardy europejskiej, który stanowił jednocześnie rodzaj manifestu społecznego tego środowiska. Warszawa – Rynek Mariensztacki oraz panorama osiedla. Fot. Teodor Hermańczyk, około 1960. Pocztówka ze zbiorów autorki Zbieżność w opisie i krytyce miasta z okresu kapitalizmu między autorami „Karty Ateńskiej” a referatem Bieruta jest uderzająca. Łączy je głównie postawa wobec roli i zadań architektury, wiara w racjonalny, uporządkowany obraz miasta. Jedną z przesłanek sporządzonych w tym kręgu programów użytkowych domów było założenie, że człowiekowi wystarcza do mieszkania „przestrzeń minimum”, ale za to potrzebuje dużo powietrza i światła. i socrealizmem. Autorowi chodziło raczej o wydobycie pewnej ponadstylistycznej wspólnoty obu ruchów. Podobieństwo dwóch dokumentów zostało szeroko i szczegółowo wytłumaczone, zestawione i opisane (por. W. Baraniewski, Wizja lepszego miasta [w] De gustibus. Studia ofiarowane przez przyjaciół Tadeuszowi Stefanowi Jaroszewskiemu z okazji 65 rocznicy urodzin, red. R. Pasieczny, A. Ziemba, Warszawa 1996, s. 121-127). 142 Również stosunek do zabytków, wyrażony w referacie Bieruta i stanowiący poparcie dla tendencji modernizacyjnej – zachowania historycznej szaty zewnętrznej przy nowym rozplanowaniu wnętrz – zbieżny jest z postawą CIAM „Karta Ateńska”, która uzależnia zachowanie zabytku od „interesu ogółu”: „Należy umieć mądrze wybrać to, co winno być uszanowane […] Reszta będzie zmieniona w sposób użyteczny”84. Prasa warszawska z początkowych lat odbudowy Warszawy pisała o Mariensztacie, że mieszkania budowane ze środków publicznych muszą być godne człowieka pracy, muszą być dla niego siedzibą wygodnego życia i spokojnego wypoczynku, mieszkania te miały być dowodem troski o każdego człowieka85. Było to również odniesienie sie do „Karty Ateńskiej”, która przebrzmiewała w powyższych hasłach. Na Osiedlu Mariensztat „po raz pierwszy w dziejach Warszawy ludność robotnicza otrzymała należne jej, wygodne, jasne, suche, należycie ogrzane mieszkania, korzystając w pełni z tych wszystkich udogodnień, jakie nowoczesna cywilizacja oddaje do dyspozycji człowieka”86. Na osiedlu mariensztackim zachowana została, w znacznej części, sieć ulic dawnej jurydyki. W założeniu urbanistycznym osiedla uszanowano również charakterystyczny przebieg ulicy Bednarskiej. Przyjęto obrzeżny charakter zabudowy większej części osiedla. Powstały dwa zasadnicze typy domów oraz pomniejsze kategorie budynków:87 1) Domy zaprojektowane na dawnym układzie hipotecznym parceli, które stanowić miały rolę architektonicznego łącznika między odbudowanymi budynkami zabytkowymi. Do tego typu zaliczymy kamienice zlokalizowane w kwartale wytyczonym przez ulice: Bednarską, Dobrą, Mariensztat i Sowią. W obrębie tych ulic znajduje się najwięcej zrekonstruowanych zabytkowych budynków. Kamienice te posiadają różne długości elewacji. 2) Domy projektowane na terenach nieliczących się z dawnym układem hipotecznym parceli. Wszystkie pozostałe domy nie wymienione w punkcie pierwszym, z wyjątkiem domu 84 85 86 87 Tamże, s. 126. S. Mizera, Mieszkania robotnicze w stolicy, “Stolica” 1949, nr 22, s.5. Cytowane motto B. Bieruta przytacza w swoim artykule K. Koźmiński (por. K. Koźmiński, Osiedla robotnicze przy Trasie W-Z, „Stolica” 1949, nr 37, s. 4). Z. Stępiński, Problematyka ukształtowania..., dz. cyt., s. 242. 143 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 podcieniowego przy Rynku oraz budynku galeriowego przy nowym placu przy ulicy Bednarskiej. Domy mają długość elewacji o wymiarach powtarzalnych. 3) Domy zbudowane na „osnowie” budynków zabytkowych: kamienica w narożniku ulicy Sowiej i Mariensztat (Dom pod Sową) oraz kamienica przy zbiegu ulic Dobrej i Bednarskiej (dawny Hotel Bawarski). 4) Budynki zabytkowe osiedla, łącznie jest ich 5. Układ urbanistyczny i architektoniczny nawiązuje w luźny sposób do małomiasteczkowej zabudowy XVII-wiecznej i XVIII-wiecznej. Wszystkie budynki scalone są gabarytowo, co oznacza, iż są trzykondygnacjowe. „Ujednolicono plastykę osiedla poprzez wprowadzenie: dachów ceramicznych krytych dwoma rodzajami dachówki – holenderką i esówką. Elewacje osiedla zakomponowano na zasadach dwudziału poziomego: parter oddzielony od piętra pierwszego i drugiego gzymsem i pasem kordonowym. Piętro pierwsze wyodrębniono przez wprowadzenie nieco większej skali, uzyskując charakterystyczne „piano nobile”. Elewacje wieńczono gzymsem koronującym, którego maksymalne wyładowanie waha się w granicach od 40-50 cm. [...] Zarówno okna piętra pierwszego, jak i drugiego posiadają obramowania w formie opasek, których profile oparte są na przestudiowanych formach architektury klasycyzmu i empiru warszawskiego. Wszystkie elewacje wykonane zostały w tynkach wapiennych z 6-milimetrową szlichtą barwną. Kolory otrzymano przez dodanie do szlichty mielonej cegły bądź proszku z mielonego piaskowca lub węgla drzewnego bądź też barwników (ugier, ochra)”88. Architektura odbudowanego osiedla Mariensztat jest nawiązaniem do naszej tradycji budowlanej – w zasadach kompozycji bryły elewacji oraz w detalu architektonicznym. Urbanistyka osiedla wiąże urbanistykę miasta historycznego, łącznie z przebiegiem jej niektórych ulic, z nowym układem komunikacyjnym Śródmieścia, czyli Trasą W-Z. Architektura Mariensztatu jest próbą powiązania architektury historycznej z architekturą nową, która podczas budowy czerpała wzorce z budownictwa dawnego, tradycji i sztuki budowlanej. 88 Z. Stępiński, Problematyka ukształtowania..., dz. cyt., s. 242. 144 Przy projektowaniu i budowie Trasy W-Z bardzo problematyczna oraz dyskutowana była przyszłość warszawskich zabytków, tych, które znajdowały się w niedalekim sąsiedztwie planowanej nowej arterii komunikacyjnej Wschód-Zachód, jak i na drodze powyższej trasy. Jednym z takich zabytków, którego mimo wysiłków nie udało się uratować był Pałac Teppera przy ul. Miodowej. Odbudowa tego pałacu, którego ruiny znajdowały się w miejscu dzisiejszego wlotu tunelu pociągnęłaby za sobą wydłużenie tunelu w kierunku zachodnim o kilkadziesiąt metrów, a w związku z tym wzrosłyby koszty budowy i przedłużenie czasu jej trwania o kilka miesięcy. Pałac został rozebrany, natomiast fragmenty kamieniarskie pałacu Teppera zostały ozdobą „lapidarium” urządzonego na Trasie W-Z przy rynku Mariensztackim, gdzie obok nich spoczywały kamienne zabytki wielu budynków i pomników dawnej Warszawy89. W latach 40. i 50. XX wieku Mariensztat był jednym z najmniejszych osiedli mieszkaniowych w odbudowującej się stolicy. Kubatura budynków mieszkalnych osiedla mariensztackiego wynosiła 152.000 m³, budynków użyteczności publicznej 31.000 m³, czyli łącznie dawało to sumę 183.000 m³, przy ilości izb – 87590. Podejście głównego architekta do projektowania Charakter, klimat i zamysł głównego architekta, Zygmunta Stępińskiego, przy projektowaniu i odbudowie Mariensztatu można krótko opisać wypowiedzią samego autora osiedla: „Wydaje mi się, że nie można bez groźby popełnienia nieodwracalnych błędów (gdyż takie już są nieubłagalne prawa architektury i urbanistyki, że zrealizowane błędy trwają przez wieki) projektować nowoczesnych miast i osiedli, nie czując ich więzi z przeszłością, nie znając ich historii. Nowoczesność, która odcina się od historii daje w rezultacie dzieła obce duchowi ludzi, którzy będą żyć w tych miastach i mieszkać w tych domach”91. 89 90 91 Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012433, s. nlb., dz. cyt., Nasz stosunek do spuścizny kulturalnej… dz. cyt., s. 5; Z. Stępiński, Sprawa puścizny kulturalnej..., dz. cyt., „Odrodzenie”, dz. cyt., s. 5; S. Rassalski, Trasa W-Z..., dz. cyt., s. 5. Z. Stępiński, Problematyka ukształtowania..., dz. cyt., s. 243; Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012433, s. nlb., dz. cyt., Zygmunt Stępiński, Problem ukształtowania urbanistyczno-architektonicznego..., s. 25. cytat Z. Stępińskiego z 30.11.1965 [w] Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012433, s. nlb., dz. cyt. 145 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Architekt Zygmunt Stępiński (1908-1982), główny projektant osiedla, na tle Mariensztatu. Fot. ze zbiorów rodzinnych Państwa Stępińskich Stępiński uważał, iż żadna budowa nie powinna być rozpoczynana, o ile przedtem nie zostały wykonane wszystkie rysunki, a trudniejsze zagadnienia nie zostały zobrazowane na modelu. „Rysunki wędrują z pracowni na budowę [...] nie można być pewnym jak projekt „wyjdzie” w naturze. Do tego dołącza się – szczególnie w ostatnich latach troska o poziom wykonawstwa, z którym architekt toczy ciężką i przeważnie bezowocną walkę, nie znajdując zrozumienia dla stawianych przez niego wymagań estetyki i jakości. Praca architekta w warunkach warszawskich jest dość specyficzna gdyż wymaga ona nie tylko wykonania projektu i dopilnowania starannego wykończenia zarówno wnętrz jak i detali elewacji lecz również i troski o uporządkowanie terenów otaczających budynek. Rola architekta nie powinna moim zdaniem ograniczać się do dania projektu, lecz powinna być i rolą gospodarza danego terenu, który powinien dołożyć wszelkich starań o właściwe wykończenie 146 jezdni, chodników, parkingów, postawienie ławek, rzeźb, latarń, posadzenie drzew”92. Tak też projektował i pracował architekt Z. Stępiński, który, jeżeli było to możliwe, nie ograniczał się wyłącznie do formy zewnętrznej budynku, projektował z równie drobiazgową uwagą także i wnętrza, kończąc na najdrobniejszych szczegółach. Zajmował się również otoczeniem budynku, porządkując i projektując teren wokoło. Projekty Stępińskiego były na skalę ludzkich potrzeb i wygody. U Stępińskiego możemy dostrzec silne przywiązanie do stylów historycznych, tj. architektury XVIII wieku, baroku czy też klasycyzmu. Reprezentował w swoim warsztacie architektonicznym podejście do architektury akcentujące bardzo silnie ciągłość tradycji, ciągłość miejsca, ciągłość pewnego przekazu (skala, detal, sposób ukształtowania bryły architektonicznej). Projektant posiadał dużą umiejętność budowania architektury nastroju, miał zwyczaj lirycznego kształtowania architektury, zarazem tej, którą budował, jak i tej którą odbudowywał. Była to architektura i urbanistyka, którą cechowało projektowanie i budowanie w skali miasta, tzw. „ludzka skala”. Projekty Stępińskiego cechowała logika, umiar, a jednocześnie stosowny rozmach przypisywany wielkomiejskości. Już w okresie II wojny światowej Stępiński projektował podobne założenia. Jednym z wcześniejszych konspiracyjnych projektów Stępińskiego, a pochodzącym z lat 1943-1944, był projekt „Domu kultury dla małego miasteczka”, gdzie na elewacji budynku wykonanej w kamieniu, zaprojektował wykucie napisu: „Budujemy gmach dla przyszłości na fundamentach przeszłości”. Motto powyższe możemy uznać za credo postawy twórczej tego architekta i urbanisty93. 92 93 Jest to wersja robocza artykułu Z. Stępińskiego na temat jego pracy zawodowej, osiągnięć i trudności napisanego na zaproszenie „Życia Warszawy”, s. 3 [w:] Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012433, nlb., dz. cyt. Cykl rysunków architektonicznych zatytułowany „Typowy dom kultury dla małego miasteczka” został wykonany przez Z. Stępińskiego i Tadeusza Miazka. Za powyższy projekt konkursowy obaj architekci otrzymali III nagrodę. Cykl obejmuje 7 rysunków, które są własnością Muzeum Historycznego m.st. Warszawy (Archiwum rodzinne Państwa Stępińskich, Działalność zawodowa Zygmunta Stępińskiego, maszynopis, s. 5; Dary i darczyńcy. 70 lat Muzeum Historycznego m.st. Warszawy. Katalog wystawy jubileuszowej, grudzień 2006 – maj 2007, Muzeum Historyczne m.st. Warszawy 2006, s. 460-461). 147 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Opinie, głosy pozytywne oraz negatywne o osiedlu Zygmunt Stępiński, główny projektant osiedla, pisał, że niezapomnianym wrażeniem z budowy Trasy W-Z i Mariensztatu pozostały dla niego tłumy odwiedzających stale tę budowę, tak zwana „kontrola społeczna”, świadcząca o zainteresowaniu pracą architektów i przywiązaniu do rodzinnego miasta. Budowa osiedla zrodziła również, po raz pierwszy, dyskusje publiczne nad projektem. „Żadna gałąź sztuki nie zajmuje tak wiele miejsca w życiu wszystkich ludzi, jak architektura. Uważam dyskusje i krytykę publiczną za niezwykle cenną i pomocną w pracy i samemu zdarzało mi się już kilkakrotnie wprowadzać poprawki i zmiany do projektów właśnie w wyniku głosów krytyki publicznej w projekt”94. Edmund Goldzamt w swojej sztandarowej publikacji95 pisał o Mariensztacie, iż osiedle to stanowiło swoisty wyjątek w kosmopolitycznej twórczości i zaważyło znacznie nad dalszym rozwojem architektury polskiej. „Osiedle Mariensztat jest nowym masywem mieszkaniowym powstałym na historycznym układzie terenowym i ulicznym dzielnicy podskarpowej i włączającym w swą kompozycję kilka zachowanych lub odbudowanych kamieniczek zabytkowych. [...] Architektura osiedla pomyślana jest jako neutralna w zasadzie podbudowa piętrzących się nad nim zabytków Skarpy, a zwłaszcza kościoła św. Anny. Stąd wyrównany gabaryt zabudowy, spływający łagodnymi uskokami domów po pochyłości terenu; stąd zrezygnowanie z odrębnych dominant architektonicznych na rzecz niepodzielnego panowania budowli zabytkowych, stąd drobna skala architektoniczna zabudowy mariensztackiej, podkreślająca znaczenie Skarpy i wielkości ustawionych na jej krawędzi wielkoskalowych pałaców i kościołów. Zasada ta przeprowadzona konsekwentnie i pozwalająca stopić w jedną całość kompozycyjną nowe osiedle mieszkaniowe z piętrzącymi się nad nim bryłami zabytkowymi okazała się jednak niewystarczająca dla ukształtowania panoramy tego odcinka Warszawy lewobrzeżnej od strony Wisły. Domki mariensztackie ze swym małym gabarytem 94 95 Jest to wersja robocza artykułu Stępińskiego na temat jego pracy zawodowej, osiągnięć i trudności napisanego na zaproszenie „Życia Warszawy”, s. 2 [w:] Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012433, nlb., dz. cyt. E. Goldzamt, Architektura zespołów śródmiejskich i problemy dziedzictwa, Warszawa 1956, s. 448-452. 148 i drobną skalą architektoniczną nie odpowiadają zadaniu wytworzenia pierwszej kulisy elewacyjnej miasta od strony wielkiego obszaru rzeki. W architekturze osiedla Mariensztackiego autorzy po raz pierwszy w twórczości powojennej sięgnęli do środków ekspresji architektonicznej przekazanych nam przez tradycję. [...] wyrazili je przez użycie tradycyjnych form podcieni arkadowych, skarp, wysokich ceramicznych dachów, poprzez podjęcie tradycyjnego wątku tektonicznego ściany zwieńczonej gzymsem i rozczłonkowanej profilowanymi podziałami poziomymi”96. Pozytywną opinię o osiedlu napisał Stefan Rassalski: „Dzielnica Mariensztat nie jest więc dzielnicą domów zabytkowych, jest ona raczej dzielnicą tradycyjnego budownictwa, w której uszanowano piękne, stylowe, historyczne formy elewacji, wyposażając wnętrza domów w nowoczesny plan i nowoczesne urządzenia. [...] Mariensztat cechuje piękno i wygoda. Elewacja każdego domu jest dziełem sztuki architektonicznej, plan urbanistyczny osiedla przewidział przede wszystkim przestrzeń otwartą, słońce, powietrze i zieleń. [...] Jest to dzielnica barwna, radosna i piękna, gdzie ludzka praca święciła wiele swych bezprzykładnych triumfów”97. I następna pochlebna ocena Mariensztatu: „Budowniczowie tego pięknego osiedla warszawskiego włożyli wiele serca i artyzmu w estetykę form zewnętrznych poszczególnych domów, placów i ulic, dając im uroczą oprawę artystyczną w postaci rzeźb, mozaik i innych architektonicznych ozdób”98. Trochę mniej przychylne opinie na temat osiedla możemy odnaleźć w „Architekturze” z 1951 roku: „Autorzy Mariensztatu stając wobec możliwości twórczego pogwałcenia powstałego w kapitalistycznej formacji organizmu miejskiego Warszawy, wobec kuszącej perspektywy odtwarzania czy też obnażania historycznej formy urbanistycznej i architektonicznej, nie zawsze chcą dać z siebie maximum staranności w opracowaniu tych fragmentów, które są od początku ich tworem. [...] Wszyscy pragnęli wiedzieć, czym tłumaczą się takie zjawiska, jak wyizolowanie węzła komunikacyjnego z zabudowy, asymetryczne obsadzenie rynku tak silnym akcentem kompozycyjnym, jakim jest fontanna, niczym 96 97 98 Tamże, s. 448-449. S. Rassalski, Mariensztat, dz. cyt., s. 7. Zwiedzamy Warszawę. Mariensztat, red. K. Saysse-Tobiczyk, „Stolica” 1953, nr 19, s. 16. 149 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 nie podkreślony prześwit z rynku w przyległe tereny obok przedszkola. – Reprezentant twórców nie potrafił dać w tej dziedzinie zadowalającej odpowiedzi. Nie udało nam się odczuć dyscypliny kompozycyjnej, zastosowanej przez autorów. [...] Niemniej nie wytłumaczył młodzieży (za wyjątkiem stwierdzenia, że teraz zrobiliby wiele rzeczy inaczej) tych problemów, które przy obserwacji mariensztackiego osiedla narzucają się widzowi z mocą nieodpartą. [...] Każdy twórca – realizator winien nie tylko pamiętać, że ciąży na nim odpowiedzialność za wieloletnie oddziaływanie stworzonej przezeń formy, ale również musi on rozumieć obowiązek wytłumaczenia się ze swych osiągnięć”99. Autorzy projektu byli świadomi popełnionych błędów i niedoskonałości oraz przyznawali się do nich otwarcie: „Dziś z perspektywy kilku lat, kiedy różowe tynki Mariensztatu nabrały już nieco patyny, kiedy młode drzewa i krzewy, posadzone w czasie budowy na zboczach Skarpy, rozrosły się i mocno zapuściły korzenie w ziemię już nie jurydyki, lecz nowego, socjalistycznego osiedla – autorzy projektu widzą całą masę błędów popełnionych zarówno w urbanistyce, jak i w architekturze”100. Socrealistyczne znamię W referacie inż. E. Golzamta, wygłoszonym na Krajowej Partyjnej Naradzie Architektów w dniach 20-21 czerwca 1949 (bezpośrednio przed ukończeniem budowy Mariensztatu), czytamy: „Architektura polska podjęła rozwiązanie takich kapitalnych zadań wynikających z nowej rzeczywistości społecznej jak stworzenie nowego typu domów i osiedli mieszkalnych, nowych typów gmachów jak świetlice robotnicze i wiejskie, domy kultury itp. Założone zostały fundamenty nowej, polskiej architektury – socjalistycznej w treści, narodowej w formie, której pierwsze lecz silne pędy wyrastają dziś w naszych oczach na budowie Trasy W-Z”101, Pojawiały się i takie głosy: Mariensztat pierwszy przemówił architekturą zrozumiałą i bliską ludziom stolicy i ludziom naszego kraju. I w tym tkwi tajemnica tego, że Mariensztat już w kilka dni po zakończeniu robót został wchłonięty przez Warszawę. 99 S. Staszewski, Dyskusja o Mariensztacie, „Architektura” 1951, nr 11/12, s. 367. Z. Stępiński, Od Mariensztatu do MDM, dz. cyt., s. 6. 101 podaję za: Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012433, nlb., dz. cyt., Zygmunt Stępiński, Od Mariensztatu do M.D.M..., s. 7. 100 150 Przyszły Mariensztat, jako zespół urbanistyczny miał stanowić tło dla powstającej Trasy W – Z. Oddanie Trasy W – Z i Mariensztatu nastąpiło 22 lipca 1949 roku. Kolonia mieszkaniowa Mariensztat została zbudowana metodą tzw. socjalistycznego współzawodnictwa pracy i racjonalizacji (np. dom Mariensztat 19 zbudowany w 19 dni)102. Zarówno o Trasie W-Z, jak i o Mariensztacie mówiono, że w kompozycji tych założeń zastosowano zasadę ciągłości historycznej. Naczelną przesłanką powyższych struktur była idea troski o człowieka, czyli idea socjalistycznego humanizmu. Ta humanistyczna zasada znalazła swój dobitny wyraz w intymnym, pełnym lirycznego czaru potraktowaniu osiedla Mariensztat. Miało to swoje odbicie w zakładaniu parków, skwerów, w wytyczeniu ośrodków społecznych i sieci obsługi społeczno-kulturalnej, w wyposażeniu osiedla elementami małej architektury, takimi jak fontanny, rzeźby, mozaiki. Można zaryzykować stwierdzenie, że pierwsze lata odbudowy Warszawy nie dopuszczały budownictwa mieszkaniowego do centrum miasta, a budujące się nowe dzielnice były jedynie osiedlami, które powstając na peryferiach stanowiły wyspy zamieszkiwane przez ludność robotniczą miasta. Pierwszym wtargnięciem budownictwa mieszkaniowego do śródmieścia Stolicy był Mariensztat. Duży procent mieszkań na tym osiedlu zamieszkiwanych było przez robotników, którzy sami wznieśli domy na ul. Sowiej, Bednarskiej, Dobrej i Mariensztat. Często pisano i mówiono o Mariensztacie jako o osiedlu robotniczym, które pierwsze odpowiedziało na hasło „architektura narodowa w formie i socjalistyczna w treści”. „W budowie Trasy W-Z (budującej się jednocześnie z osiedlem mariensztackim), wielkim, bez precedensu pozostającym dziele, ukazano światu, czym jest socjalistyczna architektura i jej treść. Nie jest to dom żelbetowo-szklany, maszyna do mieszkania. Lecz jest to dom, piękny, jest to wyraz najwyższego szacunku dla sztuki architektonicznej ubiegłych wieków, z których ona powstała i, barbarzyńsko zniszczona przez najeźdźców, została z pietyzmem odbudowana”103. 102 „Rekordowy czyn załogi murarskiej – wystawienie w ciągu 19 dni domu przy ul. Mariensztadt 19, dla uczczenia zjednoczenia partii – jest najlepszym dowodem tego, co może dokonać fachowość, połączona z entuzjazmem pracy” (Fragment nowej, pięknej Warszawy, dz. cyt., s. 4; Z. Stępiński, Gawędy..., dz. cyt., s. 62-63). 103 S. Rassalski, Trasa W-Z..., dz. cyt., s. 5. 151 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Niektóre domy budowano, bijąc murarskie rekordy szybkości, co odbiło się na niskiej jakości ich murów. „Michał Krajewski na budowie Mariensztatu dał pokaz pracy zespołowej podpatrzonej w czasie wojny na budowach uralskich. W ciągu dniówki nieomal sześciokrotnie przekroczył obowiązującą normę. W jego ślady rychło poszli inni, powstawały trójki murarskie, zmieniały się rytm i organizacja pracy” – pisał Lech Chmielewski w „Przewodniku warszawskim104. Także na budowie Mariensztatu Michał Krajewski wprowadził po raz pierwszy system „trójek murarskich”. Prasa warszawska często donosiła w relacjach z budowy, jak rozwija się i realizuje praca przodowników pracy: „Lewandowski przechodził koło budynku kierownictwa. Na ścianie wisiała duża, biała tablica z fotografiami przodowników pracy, wykresem i cyframi wyników. Było tam też i jego zdjęcie, umieścili je właśnie wtedy, gdy okazało się, że jego brygada przoduje. Stosując nowy, zespołowy system pracy osiągnięto wówczas 326,4% normy. Dochodziło teraz jednak i do 400%, a może i coś ponadto. […] W kwietniu 1948 roku Lewandowski zaczął pracować tu właśnie, na Mariensztacie i tu widział też, jak i murarze rozpoczynali stosowanie nowych metod pracy”105. Dla upamiętnienia Mariensztatu, jako miejsca narodzin zespołowego systemu pracy, istniały plany stworzenia rzeźby trójki murarskiej, która miała być zlokalizowana na przyrynku mariensztackim106. Powojenne dekoracje i detal na Mariensztacie107 Przy projekcie Mariensztatu architekci po raz pierwszy po wojnie nawiązali szeroką współpracę z artystami plastykami. W budynkach 104 Podaję za: S. Majewski, Spacerownik..., dz. cyt., s. 28. B. Ostromęcki, Brygada z Mariensztadtu, „Warszawa” 1950, nr 4, s. 3. 106 Z. Nowaczkiewicz, Mariensztat – piękne osiedle na ukończeniu, „Trybuna Ludu” 1952, nr 131, s. 5; jak donosiła prasa, miała być to rzeźba autorstwa Lisowskiego (por. T. Komorowski, dz. cyt., s. 7); W sprawie rzeźby wypowiadał się również prezydent B. Bierut na posiedzeniu w sprawie budownictwa miejskiego Warszawy w dniu 7 lutego 1952 roku: […] „Co do trzech murarzy (pomnik) to słusznie, byle ładnie zrobić” (AAN, Archiwum Bolesława Bieruta, sygn. 254/IV-15, s. 25, dz. cyt.). 107 Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012432, s. nlb., Pracownia Śródmieście, Niektóre dane o Trasie W-Z, s. 1-6; J. Sigalin, Warszawa 1944-1980. Z archiwum architekta, t. 2, Warszawa 1986, s. 85; U. Zielińska-Meissner, dz. cyt., s. 53-55. 105 152 wprowadzono następujące formy dekoracyjne: podcienia, obramienia otworów okiennych i gzymsy. Zastosowanie w cokołach narożnych domów ulicy Sowiej i Mariensztatu łuków eliptycznych, a w podcieniu domu ściany wschodniej rynku łuków odcinkowych, miało swoje uzasadnienie w pokrewieństwie tych wykroi, a równocześnie wprowadziło urozmaicenie. Kompozycja brył i elewacji domów na Mariensztacie jest przykładem dyscypliny plastycznej projektującego architekta. Sgraffito na byłym Domu Towarowym, obecnie gmach szkoły muzycznej przy zbiegu ulicy Furmańskiej i Bednarskiej (ul. Bednarskiej 11) zostało zaprojektowane przez prof. Jana Seweryna Sokołowskiego i art. mal. Zofię Czarnocką-Kowalską. Są to dwie duże sceny z życia Warszawy, tej dawnej – z żaglowcami na Wiśle, i tej nowej – gdzie we wspólnym trudzie murarze i murarki odbudowują swoje miasto. Tematyka prac doskonale wrasta w charakter miasta dwóch epok108. Para wspomnianych powyżej artystów, czyli Jan Seweryn Sokołowski i Zofia Czarnocka-Kowalska są również autorami sgraffita na elewacji bocznej kamienicy przy ul. Garbarskiej 7 (narożna Rynku, od strony Trasy W-Z), tu, gdzie obecnie zlokalizowany jest pub „Baryłka”. Jest to przedstawienie dwóch rybaków na łódce, którzy, łowiąc ryby, znajdują jeszcze czas, aby zapalić fajkę. Można skusić się na stwierdzenie, iż rybacy pozdrawiają ludzi przejeżdżających Trasą W-Z. Powyższa kompozycja figuralna określa historyczny charakter tej dzielnicy, jako osady rybackiej109. Na Rynku Mariensztackim swoje miejsce w projekcie znalazł mozaikowy zegar z kurantami (róg ul. Sowiej i Mariensztatu), projektu również Jana Seweryna Sokołowskiego i Zofii Czarnockiej-Kowalskiej. Przedstawione są na nim następujące postaci: dzień – złocisty, 108 109 Sgraffito z przedstawieniami scen z życia Warszawy było lepiej odbierane i oceniane przez krytyków, dziennikarzy, niż sgraffito z przedstawieniem rybaków: „Pod każdym względem wartościowym i dojrzałym dziełem sztuki monumentalnej są wielkie kompozycje na mariensztackim PDT. Widać, że stanowią one integralną część budynku i wynikają z logiki zaprojektowania ściany” (por. S. Rassalski, Forma i detal warszawskich realizacji (szkic opisowo-krytyczny). Sgraffito i mozaika, „Stolica” 1953, nr 22, s. 3). S. Rassalski krytykował to przedstawienie, określał je jako zbyt prymitywne w formie o cechach groteskowych i naiwnych (por. S. Rassalski, Forma i detal..., dz. cyt., s. 3). 153 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 uśmiechnięty z kwiatami i białym gołębiem, noc – ciemnobłękitna, owiana tajemnicą, z gwiazdami na sukni. Zegar na rynku mariensztackim wykonał, ofiarował i zmontował Cech Złotników, Jubilerów i Zegarmistrzów Warszawskich. Stefan Rassalski zarówno sgraffito z przedstawieniem rybaków, jak i zegar, czyli dwie kompozycje, plastyczną i malarską, w architekturze określał jako niewłaściwe i nazywał nieporozumieniem pomiędzy plastyką i architekturą. „W obu przykładach widać, że zdążają one do tego, aby podporządkować sobie budowlę, a nie uzupełniać ją. Wyraża się to w skali płaszczyzn w stosunku do elewacji i w agresywności traktowania. Można powiedzieć, że patrząc na rynek mariensztacki, najpierw widzimy sgraffito i mozaikę, z później dopiero domy, na których się one znajdują”110. Jednak większość autorów piszących do różnorodnych czasopism była zupełnie odmiennego zdania. Bystre oko zwiedzającego odnajdzie na Mariensztacie sporo elementów kutych z żelaza. Poczynając od mało zauważalnych, jak wskazówki w zegarze, poprzez kraty okienne, szyldy, uchwyty na drzewce flag, a kończąc na latarniach. Ciekawym i oryginalnym elementem są, np. osłony na dzikie wino (półkoliste balustrady, np. Mariensztat 19, 23, 25). Troska o detal została również uwidoczniona na kamiennych tabliczkach z nazwami ulic, które widnieją na ścianach domów: Mariensztadt, Garbarska, Krzywopoboczna, Źródłowa, Grodzka, Białoskórnicza. Na terenie osiedla mariensztackiego umieszczono również pamiątkową tablicę, która miała przezwyciężyć tradycje anonimowości w projektach urbanistycznych: „Kolonia mieszkaniowa MARIENSZTAT między ulicami Dobrą – Bednarską – Krakowskim Przedmieściem – Trasą W-Z zbudowana wg projektu PRACOWNI WZ przez zespół P.P.B. Betonstal w latach 1948-1949 jednocześnie z Trasą W-Z”111. Największą popularność zdobyła jednak rzeźba pełnoplastyczna, usytuowana tuż po zejściu ze skarpy, idąc od kościoła św. Anny, na rogu ulicy Bocznej i Mariensztat. Jest to dzieło zaprojektowane i wykonane przez Barbarę Zbrożynę, a przedstawiające postać kobiecą z kurą pod 110 111 S. Rassalski, Detal architektoniczny w realizacjach warszawskich, „Architektura” 1952, nr 11, s. 286. S. Jankowski, dz. cyt., s. 5. 154 pachą112. Rzeźba ma upamiętniać handlowe tradycje Mariensztatu, gdzie w XIX i na początku XX wieku istniał duży targ spożywczy. Ludność Warszawy szybko zwróciła uwagę na fakt, iż powyższa rzeźba „Przekupki” niewłaściwie trzyma kurę pod pachą! Kura zwrócona jest głową do przodu, gdy tymczasem zawsze przekupki pokazywały klientom odwrotną stronę kury. Rzeźba ta harmonizuje z nastrojem terenów otaczających. Ta sama artystka rzeźbiarka, Barbara Zbrożyna, wykonała kamienną sowę, umieszczoną w narożniku domu u zbiegu ulicy Sowiej i Mariensztat. Tabliczki z nazwami ulic i płaskorzeźbę na resztkach zachowanych murów pałacu Kazanowskich z napisem: „Tu u stóp pałacu Kazanowskich walczył z małpami Pan Zagłoba” zaprojektowała i wykonała artystka rzeźbiarka Magdalena Więcek-Wnuk113. Ostatnie z rzeźb pełnoplastycznych znalazły swoje miejsce przy balustradzie fontanny na Rynku Mariensztackim.114 Są to postaci trzech chłopców, którzy wsparci na łokciach, patrzą na tryskającą spod ich rąk wodę. Autorem tej realizacji był Jerzy Jarnuszkiewicz115. Ten sam artysta wykonał rzeźby koziołków podtrzymujących dach przedszkola przy ul. Sowiej 4 oraz płaskorzeźbę z wyobrażeniem czytających i bawiących się dzieci oraz kotka, umieszczoną na elewacji frontowej tegoż przedszkola116. 112 113 114 115 116 Jeszcze w dniu 14 maja 1949 roku nie było decyzji, gdzie ma być posadowiona rzeźba: „Konieczna jest ostateczna decyzja, gdzie ma być ustawiona „Przekupka” na Mariensztacie. Muszę już dla rzeźby budować cokół (J. Sigalin, dz. cyt., t. 2, s. 48). S. Jankowski, dz. cyt., s. 5; Z. Stępiński, Gawędy..., dz. cyt., s. 65. Fontanna z mozaiką zaprojektowana i wykonana przez Jana Sokołowskiego i Zofię Czarnocką-Kowalską. S. Jankowski, dz. cyt., s. 5; J. Sigalin, dz. cyt., t. 2, s. 85. Na zachodniej prefabrykowanej ścianie przedszkola umieszczono narzutową płaskorzeźbę o tematyce dziecięcej, całkowicie odpowiadającą charakterowi budynku. Dekoracja ta również była krytykowana, por. S. Rassalski, Detal architektoniczny..., dz. cyt., s. 287: „Płaskorzeźba nie odpowiada skali budynku. Grupa jest zdecydowanie za duża i ciężka, co jeszcze bardziej podkreśla ostre cieniowanie jej przez światło południowe. Nie w tym jednak tkwi główny błąd. Tkwi on w zbyt daleko posuniętym formalizmie traktowania rzeźby o tendencjach wyraźnie deformacyjnych, przez co też przedstawione postacie uderzają swoją brzydotą. Tymczasem grupa ta, określająca charakter budynku, powinna wyrazić się radośnie i realistycznie. Przykład formy, jaka tu mogła i powinna być zastosowana, określa płaskorzeźba w zrekonstruowanym 155 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Ochrona oraz wpisy do rejestru zabytków Osiedle Mariensztat zostało włączone na Listę Obiektów Architektury XX wieku z lat 1945-1989 określających, zdaniem środowiska architektów Oddziału Warszawskiego SARP, tożsamość miasta i stolicy117. Lista ta została skierowana jako wniosek OW SARP w marcu 2003 roku i wpłynęła do Prezydenta Miasta z prośbą o objęcie ich ochroną prawną, jako dziedzictwa kultury współczesnej, w ramach ustaleń miejscowych planów zagospodarowania, uchwalonych przez Radę Miasta Stołecznego Warszawy. Natomiast 12 sierpnia 2009 roku, decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków, został wpisany do rejestru zabytków układ urbanistyczny (1948-1955) - Kolonia Mieszkaniowa Mariensztat, ze względu na swoją wyjątkowość w skali miasta i jego „małomiasteczkowy charakter” (nr wpisu 872). Wpisami do Rejestru Zabytków Nieruchomych są również chronione poszczególne kamienice i domy: Bednarska 2/4, Bednarska 14, Bednarska 21, Bednarska 23, Bednarska 24, Bednarska 25, Bednarska 26, Bednarska 28/30, Mariensztat 9, Mariensztat 11/11A, Mariensztat 13, Mariensztat 15 oraz układ urbanistyczny ulicy Bednarskiej. Wnioski z realizacji Tradycjonalizm odbudowanego osiedla mariensztackiego był niewątpliwym nowatorstwem na tle pewnego rodzaju przyjętej zasady schematyzmu w formach architektury mieszkaniowej. Szereg zastosowanych w tym założeniu zasad architektoniczno-urbanistycznych było ściśle związanych i uzależnionych od bliskiego sąsiedztwa kościoła św. Anny oraz zespołu zabytków wysokiej klasy, które znajdują się w niedalekiej odległości od osiedla. Mariensztat został zbudowany częściowo jak prowincjonalna zabudowa małego miasta. Tworzy on jedynie tło, plan pierwszy dla monumentalnych zabytkowych dominant. Zabudowa przedstawia się głównie jako szereg zwartych kamieniczek imitujących 117 XVIII-wiecznym Domu pod Łabędziem, która powinna była stać się punktem wyjścia dla wszystkich opracowań plastycznych Mariensztatu”. Oddział Warszawski SARP, marzec 2003. Źródło: Internet: http://warszawa.sarp.org.pl/pokaz.php?id=1632 156 jak gdyby pojedyncze domy wyrastające z prywatnych parcel i w swym charakterze przedstawiające tzw. kamieniczki pseudozabytkowe. Główny projektant osiedla, Zygmunt Stępiński za prace nad Mariensztatem został odznaczony licznymi orderami i nagrodami: Nagroda Plastyczna Stolicy w uznaniu zasług położonych przy odbudowie Warszawy zabytkowej, szczególnie na terenie Trasy W-Z, Mariensztatu, Krakowskiego Przedmieścia i Nowego Światu (1948, przyznana przez Radę Narodową i Zarząd m.st. Warszawy); Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski za projekt i realizację Trasy W-Z i Osiedla Mariensztat (1949); Państwowa Nagroda Artystyczna I stopnia dla zespołów na rok 1950 za pracę nad Trasą W-Z i Mariensztatem (1950, przyznana przez Prezydium Rządu RP)118. Mariensztat dawniej i współcześnie, czyli cichy i zapomniany fragment stolicy Kariera Mariensztatu był równocześnie błyskotliwa, jak i krótkotrwała. Od początku otwarcia Mariensztatu, czyli od 22 lipca 1949 roku, był to centralny punkt życia towarzyskiego i kulturalnego nowej stolicy. Odbywały się tu zabawy z okazji świąt 1 maja czy choćby 22 lipca. „Z inicjatywy Jerzego Borejszy otwarto na Rynku Mariensztackim pierwszy Klub Książki i Prasy z czarną kawą, nowościami wydawniczymi. Tu także organizował swe spotkania „Express Wieczorny”. […] Wszystko to trwało nie dłużej niż dwa, trzy lata. Następnym miejscem był MDM, Stare Miasto i Krakowskie Przedmieście. Później zaczęli uciekać z Mariensztatu sławni mieszkańcy tej dzielnicy: artyści, działacze, przodownicy pracy. W Klubie Prasy, za zaciągniętymi na stałe kratami w oknach… ulokowano Laboratorium Przemysłu Gastronomicznego”119. Mariensztat dość szybko zaczął niszczeć, a obiekty, które miały służyć mieszkańcom do kulturalnego spędzania czasu, albo nie zostały 118 119 Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 011965, dz. cyt., Ważniejsze nagrody, s. 23, Ordery i ważniejsze odznaczenia, s. 24. J. Kasprzycki, Warszawskie powitania. Małe mieszkanko na Mariensztacie, „Życie Warszawy” 1967, nr 156, s. 3; S. Jankowski, dz. cyt., s. 4. 157 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 uruchomione po 1949 roku lub nie spotkały się z zainteresowaniem mieszkańców osiedla120. Współczesny wygląd fragmentu osiedla, róg ul. Bocznej i Mariensztatu, po lewej rzeźba „Przekupka” autorstwa Barbary Zbrożyny. Fot. K. Rogalska, 2014 120 Dziennik „Express Wieczorny” z dnia 19 września 1951 roku donosił, iż „Mariensztat, ten uroczy zakątek i duma Warszawy, reprezentacyjne miejsce stolicy, stał się obecnie jednym z najbardziej zaniedbanych punktów miasta”. Opisywał dalej, że w nawierzchni rynku widniały wielkie otwory, natomiast podcienia w narożniku ulicy Sowiej były porysowane i obtłuczone. Niektóre elewacje zniszczono przybijając do nich transparenty, niektóre dachówki połamane i potłuczone. Okolicę szpeciła również zniszczona drewniana estrada oraz zwisające z drzew i latarń przewody radiomagnetofonowe. ([Zet], Osiedle piękne, lecz niestety zapomniane. Mariensztat bez gospodarza i opłakane tego skutki, „Express Wieczorny” 1951, nr 249, s. 5). „Życie Warszawy” z 1953 informowało, że mieszkańcy osiedla nie interesowali się zbytnio kioskami: „Długo się wlecze sprawa kiosków w kamienicach na Bednarskiej. Już od dwóch lat są one ukończone i przekazane użytkownikom – którzy jeszcze nie uruchomili żadnego z tych kiosków” ([IP], dz. cyt., s. 4). Dalej „Życie Warszawy” z 28 lipca 1966 roku donosiło, że basen fontanny suchy, nieczynny, wypełniony śmieciami, kamienne ławy pod drzewami obtłuczone, elewacje domów pokryte napisami, na ulicach pusto. Już wówczas osiedle było zaniedbane i jakby opuszczone (J. Wołowski, dz. cyt., s. 3). 158 Przygnębiający opis osiedla przekazał nam również Stanisław Jankowski: „Rok 1968. Pusty mariensztacki rynek, na którym nic się nie dzieje od lat. [...] Senne sklepy, które z trudem wyrabiają miesięczne plany i jedyny dobrze prosperujący lokal, restauracja „Pod Retmanem”, gdzie się mleka ani wody nie pija. [...] Przy fontannie, kamienni chłopcy z obtłuczonymi nosami, zegar, który zapomniał wydzwaniać kuranty...”121. Już w 1969 roku pisano o Mariensztacie w czasie przeszłym, iż był on wizytówką stolicy, a dziś jest już zapomniany: „Zapomniano o Mariensztacie. Nie odwiedzają go ani krajowi, ani zagraniczni turyści, nie odwiedzają i warszawiacy. Nikt tu już się nie bawi w niedzielne popołudnia”122. W drugiej połowie lat 70. XX wieku pisano o Mariensztacie, jako o miejscu, którego sława i najlepsze dni dawno już przeminęły: „Przed dwudziestu laty było tu jednak inaczej, Mariensztat był modny. Z całej Warszawy zjeżdżali się ludzie, aby kilka razy obejść rynek wkoło, posiedzieć na brzegu fontanny – wspomina jeden z mieszkańców. – Tańczyło się tutaj, puszczało balony, organizowało nawet walki bokserskie pod gołym niebem… Ale potem odbudowano inne fragmenty miasta, moda przeniosła się z trasy W-Z do innych dzielnic. […] Aż wreszcie najczęściej odwiedzanym miejscem Warszawy stał się plac Zamkowy. Raptem kilka kroków, a jednak za daleko. [...] Krótko trwała jego chwała, szybko przestano śpiewać o nim piosenki, życie potoczyło się spokojnym trybem, jak w najzwyklejszym osiedlu mieszkaniowym. Bo i taka też jest jego nazwa – Osiedle Mieszkaniowe Mariensztat”123. Przytaczane opisy kolonii mariensztackiej z roku 1979 również nie dają złudzeń i szerokich perspektyw na przyszłość: „Dni świetności tego fragmentu miasta dawno już przeminęły. Zapomniano o zabawach na Rynku. Wyleciały z pamięci piosenki i wiersze... Domy niegdyś wesołe i czyste dziś robią wrażenie mocno zaniedbanych. [...] Mariensztacka fontanna to obiekt śmiechu wart. Ma aż trzech opiekunów, więc wygląda pożal się Boże. [...] Mariensztat przez długie okresy w historii nie cieszył się najlepszą sławą i leżał na uboczu zainteresowań miasta”124. „Mariensztat uchodził zawsze za siedlisko złodziejów, bandytów i wszelkich mętów 121 122 123 124 S. Jankowski, dz. cyt., s. 4. Z. Marcińczak, dz. cyt., s. 7. A. Białecki, Na Mariensztacie, „Architektura” 1976, nr 1, s. 20. P. Knothe, W trzydzieści lat później, „Stolica” 1979, nr 10, s. 2. 159 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 społecznych. Do reszty zepsuli mu opinię dorożkarze, którzy podobno w te stronę nawet za podwójną i potrójną zapłatą jechać nie chcą”125. W latach 80. XX wieku Krystyna Krzyżakowa, która sama mieszkała na Bednarskiej 20 lat, tak opisywała ciszę i spokój, który zapanował, po wcześniejszych latach gwaru i żywotności, w którą opiewało osiedle mariensztackie: „Dziś tej ciszy na Mariensztacie i ulicy Bednarskiej aż nadto, młode niegdyś i prężne osiedle postarzało się wraz z ogółem swych mieszkańców. Jak gołębie odfrunęli stąd młodzi, przenosząc się na inne miejsca. Sklepy zaczęto przebranżawiać, wiele straciło swoją rację bytu w tak odmienionym skupisku ludzkim. Bednarska posmutniała i jakoś poszarzała, przestała bawić i przyciągać przechodniów, po trosze jak cały Mariensztat. W okresie ostatnich lat zastanawiano się nawet jak przywrócić tu dawną świetność”126. Padały różne propozycje, niestety żadnej nie wprowadzono. Na pewno warto poważnie zastanowić się i przekształcić ten pełen specyficznego uroku fragment Warszawy. Próbowano częściowo zmienić taki stan rzeczy. I np. w 1965 roku zaplanowano przeprowadzić remont terenów Osiedla Mariensztat127. Opracowano projekt remontu terenów zielonych, remont i projekt dodatkowych dróg, remont obiektów małej architektury oraz dosadzenie zieleni. Jednak jak widać z wyżej przytoczonych wspomnień, na skutek tych działań, nic się nie zmieniło. Ani bezpośrednio po wybudowaniu osiedla Mariensztat, czyli pod koniec lat 40. XX wieku, ani trzydzieści lat później, ani obecnie Mariensztat nie przypominał i nie przypomina tego przedwojennego. Obecnie jest to dzielnica bardzo cicha, spokojna, na rynku bardzo rzadko mają miejsce imprezy kulturalne czy też rozrywkowe. Czasami niestety Mariensztat nazywany jest „sennym zapleczem turystycznym Starego Miasta” i peryferyjnym fragmentem Śródmieścia. Znalezienie koncepcji autentycznego ożywienia rynku jest trudne. Nie wydaje mi się, żeby Mariensztat na stałe włączył się w organizm miejski. Pozostanie prawdopodobnie zamkniętą wyspą, odwiedzaną przez spacerowiczów, a może zagoszczą tu jednorazowe imprezy estradowe, koncerty? 125 126 127 „Tygodnik Ilustrowany” 1913 (podaję za: P. Knothe, dz. cyt., s. 2). K. Krzyżakowa, Ulica Bednarska, dz. cyt., s. 5. APW, BPBKS, sygn. 42, s. 1-2, Projekt techniczno-roboczy na Osiedle Mariensztat – remont terenu, autor inż. B. Jankowska [1965]. 160 Mimo to do dnia dzisiejszego osiedle Mariensztat tworzy tak jakby oddzielną tkankę architektoniczo-urbanistyczną, enklawę spokoju i troski o pojedynczego mieszkańca. Całość pokryta patyną prezentuje się tajemniczo i nabiera indywidualnego wdzięku. Efektownie prezentują się spatynowane naturalnie barwione tynki, mozaiki wykonane ze szlachetnych szkliw, dzikie wino porastające elewacje domów. Zauważamy również małą architekturę, rzeźbę architektoniczną, malarskie dekoracje ścienne oraz pozostały detal, jego oryginalność, to właśnie dzięki temu całe założenie zyskało na malowniczości. Jedno z piękniejszych wspomnień Mariensztatu przytacza „Życie Warszawy”: „Gdy siedziało się wieczorem w wychodzącym na Rynek ogródku „Czytelnika”, nasuwał się na myśl okupacyjny wiersz Andrzeja Nowickiego128 Gdy o Ojczyźnie mojej myślę Myślę: Aleje, Zjazd, Powiśle. Nie las, nie łąka, nie łan zboża, Lecz Krzywe Koło, Wspólna, Hoża. Tobie Ojczyzną – wioska, ruczaj, Mnie Mokotowska, Bracka, Krucza. A kiedy bierze mnie tęsknota, To myślę: Chmielna... marzę: Złota... Jeśli mam zginąć - dobry Boże, To za spalone domy Hożej. Jeśli mam zginąć – niech mnie zniszczą Za Nowy Świat podobny zgliszczom, Za Świętokrzyską zrujnowaną, Za Dobrą, Twardą i Drewnianą. Lecz przedtem daj mi ujrzeć latem Księżyc idący Mariensztatem... I czekało się na ten księżyc, który wreszcie wschodził, oświetlając, z pietyzmem odbudowany Rynek”129. 128 129 Wiersz pt. „Moja Ojczyzna” został napisany przez Andrzeja Nowickiego w obozie jenieckim w 1940 roku. J. Wołowski, dz. cyt., s. 3. 161 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Źródła archiwalne 1. AAN, Archiwum Bolesława Bieruta, sygn. 254/IV-15, s. 21-28, Notatnik Bieruta z posiedzeń w sprawie budownictwa miejskiego Warszawy. 2. AAN, MBMiO, sygn. 186, Odbudowa Warszawy, 1951. 3. APW, BOS, sygn. 4300, s. 1-9, Wydział Nadzoru i Zleceń – Centrala, ul. Mariensztat nr 6 [1946]. 4. APW, BOS, sygn. 4301, s. 1-9, Wydział Nadzoru i Zleceń – Centrala, ul. Mariensztat nr 7 [1946-1947]. 5. APW, BPBKS, sygn. 42, s. 1-6, Projekt techniczno-roboczy na Osiedle Mariensztat – remont terenu, autor inż. B. Jankowska [1965]. 6. APW, MBP01, sygn. 362, Mariensztat 9; sygn. 363, Mariensztat 11, 11a; sygn. 365, Mariensztat 19; sygn. 366, Mariensztat 21a; sygn. 367, Mariensztat 23; sygn. 368, Mariensztat 25. 7. Archiwum rodzinne Państwa Stępińskich, Działalność zawodowa Zygmunta Stępińskiego, maszynopis, s. 1-21. 8. Archiwum rodzinne Państwa Stępińskich, Stanisław Jankowski, Moja Trasa W-Z. Sympozjum: BOS – Biuro Odbudowy Stolicy – 1945-1949, 15 luty 1985, maszynopis, s. 1-7. 9. Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 011965, nlb., Biogram Zygmunta Stępińskiego. 10. Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012424, s. nlb., Stępiński Zygmunt. Śródmieście Warszawy. Artykuły i opracowania, 1962-1963. 11. Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012432, s. nlb., Pracownia Śródmieście. 12. Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012433, s. nlb., Stępiński Zygmunt, Artykuły i wspomnienia o odbudowie Warszawy. 162 Bibliografia 1. Baraniewski Waldemar, Wizja lepszego miasta [w] De gustibus. Studia ofiarowane przez przyjaciół Tadeuszowi Stefanowi Jaroszewskiemu z okazji 65 rocznicy urodzin, red. R. Pasieczny, A. Ziemba, Warszawa 1996, s. 121-127. 2. Białecki Antoni, Na Mariensztacie, „Architektura” 1976, nr 1, s. 20. 3. Biernacki Kazimierz, Trzy wcielenia Mariensztatu, „Rzeczpospolita” 1950, nr 152, s. 6. 4. Dary i darczyńcy. 70 lat Muzeum Historycznego m.st. Warszawy. Katalog wystawy jubileuszowej, grudzień 2006 – maj 2007, Muzeum Historyczne m.st. Warszawy 2006, 460-461. 5. [D. J.], Rynek na Mariensztacie, „Stolica” 1963, nr 4, s. 24. 6. [FGJ], Z warszawskiego albumu. Mariensztat, „Stolica” 1977, nr 30, s.16. 7. Fragment nowej, pięknej Warszawy. Kolonia Mariensztadt na ukończeniu, „Stolica” 1949, nr 5, s. 4. 8. Goldzamt Edmund, Architektura zespołów śródmiejskich i problemy dziedzictwa, Warszawa 1956, s. 448-452. 9. Goldzamt Edmund, Pokaz i dyskusja nad projektami śródmieścia socjalistycznej Warszawy, „Przegląd Kulturalny” 1954, nr 10, s. 4-5. 10. Goryński J., Wytyczne i standardy budownictwa mieszkaniowego w Polskim Planie 3-letnim. Referat, wygłoszony w dniu 22.IV.1947 w BAPS w Pradze Czeskiej, „Dom Osiedle Mieszkanie” 1947, nr 45-6, s. 4-7. 11. [IP], Zakończenie odbudowy Mariensztatu, „Życie Warszawy” 1953, nr 253, s. 4. 12. Janczewski Henryk, Budowa zachodniego odcinka Trasy W-Z. Mariensztadt – Tunel – Młynarska, „Stolica” 1948, nr 30, s. 6-7. 13. Janczewski Henryk, Zachodni odcinek trasy W-Z. Mariensztat – Młynarska, „Inżynieria i Budownictwo” 1949, nr 6, s. 353-355. 14. Jankowski Stanisław, Cztery różne prawdy o Mariensztacie, „Stolica” 1968, nr 22, s. 4-5. 15. Kasprzycki Jerzy, Warszawskie powitania. Małe mieszkanko na Mariensztacie, „Życie Warszawy” 1967, nr 156, s. 3. 16. Knothe Paweł, W trzydzieści lat później, „Stolica” 1979, nr 10, s. 2. 163 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 17. Komorowski Tadeusz, Budowa VII serii Mariensztatu, „Stolica” 1953, nr 18, s. 6-7. 18. Koźmiński Karol, Osiedla robotnicze przy Trasie W-Z, „Stolica” 1949, nr 37, s. 4-5. 19. Kronika odbudowy. 6 – seria domków osiedla marjensztackiego została oddana do użytku, „Stolica” 1950, nr 4, s. 3. 20. [Kryst.], Nowe budowle na osiedlu mariensztackim, „Stolica” 1952, nr 19, s.2. 21. Krzyżakowa Krystyna, Na Mariensztackim Przyrynku, „Stolica” 1953, nr 32, s. 8-9. 22. Krzyżakowa Krystyna, Ulica Bednarska, „Stolica” 1981, nr 27, s. 4-5. 23. Kuryluk Jerzy, Przygoda na Mariensztacie, „Stolica” 1954, nr 6, s. 11. 24. Leśniakowska Marta, Architektura w Warszawie lata 1945-1965, Warszawa 2003. 25. Leśniakowska Marta, Architektura w Warszawie, Warszawa 2005, wyd. 3. 26. Maciejewski J. K., Mariensztat – osiedle budowniczych Warszawa, „Polska zbrojna” 1949, nr 190, s. 6. 27. Majewski Jerzy S., Spacerownik: Warszawa śladami PRL-U. Book of Walks: Landmarks of people’s Poland in Warsaw, Warszawa 2010, s. 28-35. 28. Marcińczak Zygmunt, Małe mieszkanko na Mariensztacie…, „Trybuna Ludu” 1969, nr 227, s. 7. 29. Mizera Stefan, Mieszkania robotnicze w stolicy, “Stolica” 1949, nr 22, s. 5. 30. [M. K.], Kolonia mieszkaniowa na Mariensztacie, „Stolica” 1948, nr 27, s. 4. 31. (ms), Nie jest muzyką przyszłości zabytkowe osiedle na Mariensztacie, „Stolica” 1948, nr 29. 32. Na nowym Mariensztacie..., „Stolica” 1948, nr 41, s. 4. 33. Nowaczkiewicz Z., Mariensztat – piękne osiedle na ukończeniu, „Trybuna Ludu” 1952, nr 131, s. 5. 34. Opisanie historyczno-statystyczne miasta Warszawy przez Łukasza Gołębiowskiego, wydanie drugie poprawione, znacznie pomnożone i rozszerzone, Warszawa 1827. 164 35. Ostromęcki Bogdan, Brygada z Mariensztadtu, „Warszawa” 1950, nr 4, s. 3. 36. [Rs.], W rekordowym tempie wyrośnie osiedle wokół rynku Marienstadtu, „Robotnik” 1948, nr 80, s. 7. 37. Rassalski Stefan, Detal architektoniczny w realizacjach warszawskich, „Architektura” 1952, nr 11, s. 286-290. 38. Rassalski Stefan, Forma i detal warszawskich realizacji (szkic opisowo-krytyczny). Sgraffito i mozaika, „Stolica” 1953, nr 22, s. 3. 39. Rassalski Stefan, Mariensztat, „Stolica” 1949, nr 37, s. 6-7. 40. Rassalski Stefan, Trasa W-Z – wielka oś urbanistyczna nowej Warszawy, „Stolica” 1949, nr 35, s. 4-5. 41. Rojowski Michał, Organizacja budowy Trasy W-Z na zachodnim odcinku, „Stolica” 1949, nr 30-31, s. 5. 42. Sigalin Józef, Warszawa 1944-1980. Z archiwum architekta, t. 1, Warszawa 1986. 43. Sigalin Józef, Warszawa 1944-1980. Z archiwum architekta, t. 2, Warszawa 1986. 44. Staszewski Stanisław, Dyskusja o Mariensztacie, „Architektura” 1951, nr 11/12, s. 366-367. 45. Stępień Aleksandra, Budując nową tożsamość miasta. Problematyka pamięci i nowoczesności w kształtowaniu Trasy W-Z i Mariensztatu, [w] Pod dyktando ideologii. Studia z dziejów architektury i urbanistyki w Polsce Ludowej, pod red. Pawła Knapa, Szczecin 2013, s. 51-66. 46. Stępiński Zygmunt, Gawędy warszawskiego architekta, Warszawa 1984. 47. Stępiński Zygmunt, Mariensztat, „Skarpa Warszawska” 1946, nr 3, s. 2-3. 48. Stępiński Zygmunt, Od Mariensztatu do MDM, „Przegląd Kulturalny” 1953, nr 14, s. 6. 49. Stępiński Zygmunt, Piękno starej Warszawy na Trasie W-Z, „Stolica” 1948, nr 30, s. 9. 50. Stępiński Zygmunt, Problematyka ukształtowania fragmentu Śródmieścia na tle realizacji Mariensztatu, „Architektura” 1953, nr 9, s. 234-243. 165 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 51. Stępiński Zygmunt, Sprawa puścizny kulturalnej i historycznej przy projektowaniu i budowie Trasy W-Z, „Odrodzenie” 1949, nr 30, s. 5, 8. 52. Stępiński Zygmunt, Sprawa puścizny kulturalnej i historycznej przy projektowaniu i budowie Trasy W-Z, [w:] Zbliżenia Warszawskie, wybór Magdalena Iżykowska, Warszawa 1988 s. 223-235. 53. Studia nad uporządkowaniem dzielnic zabytkowych Warszawy, „Biuletyn Historii Sztuki i Kultury” 1947, nr 1/2, s. 44-54. 54. Sześcioletni Plan odbudowy Warszawy, ze wstępem Bolesława Bieruta, Warszawa 1951. 55. Szwankowski Eugeniusz, Ulice i place Warszawy, Warszawa 1963, s. 111-112. 56. Szwankowski Eugeniusz, Ulice Warszawy. Miasteczko i ulica Marii, „Stolica” 1947, nr 28, s. 8-9. 57. Warszawa – metropolia 33-milionowego kraju. Od Mariensztatu do Ściany Wschodniej. Rozmowa z naczelnym architektem stolicy inż. Czesławem Kotelą. Rozmawiała Jadwiga Więcek, „Życie Warszawy” 1970, nr 11, s. 1. 58. Wejnert Aleksander, Starożytności Warszawskie, Tom I, Zeszyt czwarty Warszawa 1848, s. 203-209. 59. Wołowski Jacek, Moja Warszawa. Po dwudziestu latach [Mariensztat], „Życie Warszawy” 1966, nr 180, s. 3. 60. [Zet], Osiedle piękne, lecz niestety zapomniane. Mariensztat bez gospodarza i opłakane tego skutki, „Express Wieczorny” 1951, nr 249, s. 5. 61. Zielińska-Meissner Urszula, Powojenne dekoracje i detal na Mariensztacie, „Spotkania z Zabytkami” 2010, nr 11-12, s. 53-55. 62. Zieliński Jarosław, Atlas dawnej architektury ulic i placów Warszawy, Śródmieście historyczne, tom 10, Mackiewicza – Mazowiecka, Warszawa 2004, s. 109-113. 63. Zieliński Jarosław, Ulica Bednarska, Warszawa 1997. 64. Zwiedzamy Warszawę. Mariensztat, red. Saysse-Tobiczyk Kazimierz, „Stolica” 1953, nr 19, s.16. 166 Wykaz skrótów AAN APW BN BOS BPBKS – – – – – CIAM – KAM MBMiO – – MBP01 MDM MHD NROW PDT PPB Beton – Stal SARP ZBM Zb. Specjalne BN ZOR – – – – – – – – – – Archiwum Akt Nowych w Warszawie Archiwum Państwowe m.st. Warszawy Biblioteka Narodowa Biuro Odbudowy Stolicy Biuro Projektów Budownictwa Komunalnego „Stolica” Międzynarodowy Kongres Architektury Nowoczesnej (fr. Congrès Internationaux d'Architecture Modernes) Konserwacja Architektury Monumentalnej Ministerstwo Budownictwa Miast i Osiedli w Warszawie Miejskie Biuro Projektów Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa Miejski Handel Detaliczny Naczelna Rada Odbudowy Warszawy Powszechny Dom Towarowy (Państwowe Przedsiębiorstwo Budowlane Beton – Stal) Stowarzyszenie Architektów Polskich Zjednoczenie Budownictwa Miejskiego Zbiory Specjalne Biblioteki Narodowej Zakład Osiedli Robotniczych 167 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Janusz Szczepański Stan sanitarny miast i wsi powiatu płockiego w okresie Drugiej Rzeczypospolitej Sanitary condition of the towns and villages in the county of Plock during the Second Republic of Poland Streszczenie: Artykuł przedstawia stan sanitarny miast i wsi powiatu płockiego w okresie Drugiej Rzeczypospolitej. Słowa kluczowe: stan sanitarny, powiat płocki, Druga Rzeczpospolita Summary: The article presents sanitary condition of the towns and villages in the county of Plock during the Second Republic of Poland. Keywords: sanitary condition, county of Plock, the Second Republic of Poland Po odzyskaniu niepodległości przez państwo polskie jednym z ważniejszych zadań władz II Rzeczpospolitej była troska o zdrowie jej mieszkańców. Już w połowie grudnia 1918 roku powołano do życia Ministerstwo Zdrowia Publicznego. Główne kierunki działań w zakresie zabezpieczenia potrzeb zdrowotnych ludności określiła Zasadnicza Ustawa Sanitarna z 19 lipca 1919 r. Zdawano sobie sprawę, że stan zdrowia mieszkańców w dużej mierze uzależniony jest od należytego stanu sanitarnego polskich miast i wsi. Tuż po odzyskaniu niepodległości był on zatrważający. 168 Jak przedstawiał się stan sanitarny największego miasta Mazowsza - Płocka oraz innych miejscowości powiatu płockiego? Zacznijmy najpierw od Płocka. Było to miasto liczące w 1921 r. – 25 770 mieszkańców, w 1919 r. – 32 913 osób, zaś w 1938 r. – 33 293 mieszkańców. Dane spisowe nie uwzględniały stacjonującego w mieście wojska. W 1921 r. ludność żydowska stanowiła 28,20% mieszkańców Płocka, w 1929 r. – 29,40%1. O złym stanie sanitarnym Płocka – tuż po odzyskaniu niepodległości, zaświadczają protokoły powołanej przez władze miasta Płocka - Komisji Sanitarnej, sporządzane w 1919 r. Jedną z głównych przyczyn szerzenia się epidemii chorób zakaźnych w Płocku upatrywano, m.in. w gospodarstwach prowadzonych przez płockich mieszczan – rolników: „W Alejach Kilińskiego w środku miasta, znajdowały się gospodarstwa, w których hodowano krowy mleczne i konie. Bydło było nadzwyczaj brudno utrzymane. Obora dostępna była dla bydła tylko podczas mrozu, ponieważ latem z powodu błota i nawozu, nawet po kładce trudno się było do niej przedostać. Krowy były brudne i chore, stały bez ściółki na mokrym podłożu, we własnym gnoju. Mleko od tych krów było sprzedawane na rynku” 2. W innym z protokołów Komisji Sanitarnej z 1919 r. czytamy: „Wzdłuż bulwaru po stronie płockiej, tam gdzie znajdowały się ujęcia wody na Wiśle, panował największy nieporządek. Bulwar i uliczki prowadzące do Wisły nie były dostatecznie zamiatane, zawsze zanieczyszczone i brudne. Mieszkańcy nadbrzeżnych domów, szczególnie na Rybakach wyrzucali na stoki gór cuchnące śmieci oraz odpadki, które zalegały grubymi warstwami. Ścieki kanalizacyjne znajdujące się na drodze do przystani pozbawione były wymaganych przykryw i wylewały się na zewnątrz. Mieszkańcy domów wylewali nieczystości tuż przed przystaniami, które spływały przez górny i dolny bulwar zanieczyszczając całą okolicę”3. 1 2 3 Archiwum Państwowe w Płocku (APP), Akta m. Płocka (AmP), sygn.21498, k.34; „Mazowsze Płockie i Kujawy” 1930, nr 1, s.11; Kalendarz Informator Mazowsza Płockiego i ziem sąsiednich na rok 1939, Płock 1939, s. 39 Cyt. za B. Ostrowska, Problemy ochrony zdrowia w województwie warszawskim w okresie dwudziestolecia międzywojennego (1918-1939), Pułtusk 2011, s. 69 (pr.dr). Tamże. 169 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Winą za zły stan rzeczy obarczano też władze miejskie Płocka: „W 1920 r. opieszałość Magistratu w zakresie wywożenia nieczystości była przyczyną przepełniania klozetów na Placu Miejskim, skąd fekalia płynęły rynsztokiem, aż do ulicy Jerozolimskiej. W gorące dni niemiły zapach przeszkadzał nie tylko pobliskim mieszkańcom, ale również mieszkańcom odległych ulic”4. Należy przypuszczać, iż nie lepsza pod względem sanitarnym była sytuacja w drugim z miast powiatu płockiego – Wyszogrodzie oraz w pozostałych miejscowościach powiatu. Trudna sytuacja sanitarno-higieniczna miast zmuszała władze II RP do podejmowania działań, zmierzających do jej poprawy. W każdym z powiatów powołano stanowisko lekarza powiatowego, reprezentującego władze państwowa. Zgodnie z rozporządzeniem władz, powiaty zostały podzielone na kilka rejonów sanitarnych, w skład których wchodziło kilka gmin5. Powiat płocki, należący do województwa warszawskiego, podzielony został na pięć rejonów: płocki, wyszogrodzki, bielski, bodzanowski i drobiński. Nadzór sanitarny zwracał uwagę na jakość wody używanej do bezpośredniego spożycia przez mieszkańców. W powiecie płockim na ogół gospodarstwa domowe korzystały ze studni z cembrowiną drewnianą bez pompy. Studnie te bardzo często znajdowały się blisko ustępów i gnojowisk, co przyczyniało się do zanieczyszczania wody przez przesączania gruntowe. Woda czerpana była wiadrami przynoszonymi z obejścia, które stawiano na zanieczyszczonym podłożu. Studnie nie były zabezpieczane pokrywą. Sprzyjało to rozpowszechnianiu chorób zakaźnych. Najmniej narażona na zakażenie czynnikami chorobotwórczymi woda pochodziła ze studni wierconych, a te w 1931 r. w powiecie płockim były zaledwie dwie. W kolejnych latach liczba studni wierconych wzrastała. W 1937 r. na terenie powiatu płockiego odnotowano 7 studni 4 5 Tamże. Tamże, s.98; „Biuletyn Dyrekcji Służby Zdrowia Publicznego” 1919, nr 9, s. 26-28. B.Ostrowska, Rozwiązywanie problemów ochrony zdrowia mieszkańców miast Mazowsza okresu II Rzeczypospolitej, [w:] Miasta Mazowsza w XIX i XX wieku. Wybrane zagadnienia społeczno-gospodarcze i kulturowe (do 1939 r.), pod red. J. Szczepańskiego i R.Turkowskiego, Pułtusk-Warszawa 2013, s. 276. 170 wierconych: dwie w Płocku i po jednej: w Wyszogrodzie, w cukrowni Mała Wieś oraz w gminach Biała, Brudzeń i Zągoty6. Ogromnym problemem dla wielu polskich miast było usuwanie odpadów stałych. W Płocku najczęstszym sposobem usuwania odpadów stałych było wywożenie nieczystości poza miasto na pola lub miejsca specjalnie na ten cel wyznaczone. Władze samorządowe, za pośrednictwem komisji sanitarnych, dążyły do tego, aby przy każdym domu, zarówno w miastach, jak i na wsi, było przynajmniej jedno wydzielone miejsce do składowania nieczystości stałych i płynnych. Ogromny wpływ na stan zdrowia ludności miast i wsi miało spożywanie właściwie przygotowanych produktów spożywczych. Ponieważ podstawą odżywiania była mąka i wypiekane z niej pieczywo, władze samorządowe zwracały szczególną uwagę na wyrób i wypiekanie chleba. W Płocku piekarnie były usytuowane często w suterenach, w których mieszkał właściciel. Nie przestrzegano w nich podstawowych zasad higieny, często przygotowywano pieczywo brudnymi rękami i w przepoconych, codziennych ubraniach. Robotnicy niewłaściwie korzystali z łopat piekarskich. Stawianie chleba na półki było rzadkością. Wrzucano go do brudnych koszy stawianych na brudnej podłodze. Problem braku higieny występował również w sklepach, gdzie sprzedawano chleb i wyroby cukiernicze. Chleb był często układany na brudnych deskach, a na odkrytych wyrobach cukierniczych osiadał kurz i kleiły się do nich owady. W Płocku i w Wyszogrodzie sprzedaż owoców i warzyw odbywała się na ulicach i to w bardzo niehigienicznych warunkach. Kosze z owocami i warzywami przekupki stawiały wprost na bruku, przy rynsztokach i ściekach. Owoce i warzywa były zanieczyszczane przez kurz uliczny, wyziewy z rynsztoków. W pobliżu miejsc sprzedaży często można było spotkać bezpańskie psy. Sprzedaż owoców i warzyw odbywała się na ogół w wielu i w nieustalonych miejscach, co znacznie utrudniało prowadzenie kontroli.7 Produktem spożywczym, któremu pod względem sanitarnym poświęcano dużo uwagi było mleko i jego przetwory. W Płocku i Wyszogrodzie produkty te najczęściej były dostarczane bezpośrednio 6 7 M. Kacprzak, Wieś płocka. Warunki bytowania, Warszawa 1937, s. 121. B. Ostrowska, s. 82. 171 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 ze wsi, wprost do domów mieszczan. Mleko nie było badane, a jego pozyskiwanie odbywało się w różnych warunkach. Największym zagrożeniem było to pochodzące od krów, które chorowały na gruźlicę oraz niehigieniczne obchodzenie się z krowami podczas dojenia mleka. Złe warunki sanitarne (będące odbiciem stanu posiadania urządzeń sanitarnych i rozwiązań technicznych), w jakich mieszkała ludność miast i wsi, były pogłębiane złymi nawykami higienicznymi i niską kulturą zdrowotną. Większość mieszkańców powiatu płockiego nie miała nawyku porannego i wieczornego mycia8. Zmiana bielizny przed snem była rzadkością. Znacznie lepiej sprawa zapewnienia higieny osobistej przedstawiała się w porze letniej, kiedy to ludność mogła korzystać z rzek, jezior i stawów. Samorządy wyznaczały miejsca, gdzie można było zażywać kąpieli. Wyznaczano nawet osobne miejsca dla kobiet i mężczyzn. Tylko niewielka liczba miast polskich posiadała łaźnie miejskie lub prywatne. Zakład kąpielowy w Płocku, mieszczący się przy ul. Tumskiej, należał do mieszkańca Płocka – Dobrowolskiego. Obsługiwał on mieszkańców Płocka i powiatu. Zakład ten zajmował dwie kondygnacje. Właściciel zakładu, skupiając jedynie uwagę na wykonywaniu zleceń kąpieli i dezynfekcji, zaniedbywał całkowicie stan sanitarno-higieniczny łaźni. Ze względu na trudności w utrzymaniu zakładu kąpielowego Dobrowolskiego, płocki Magistrat rozważał możliwość jego przejęcia9. Warto natomiast podkreślić, że stan sanitarny zakładów fryzjerskich, funkcjonujących w powiatach województwa warszawskiego, a więc i w powiecie płockim, był na dobrym poziomie. Fryzjerzy posiadali świadectwa zdrowia. Nie odnotowano wśród nich osób chorych na choroby zakaźne, skórne i gruźlicę. W zakładach fryzjerskich panował ład i porządek. Narzędzia fryzjerskie, ręczniki po każdym użyciu były myte i dezynfekowane, zaś ręczniki i serwetki - prane. Fryzjerzy w czasie wykonywania czynności byli przepisowo ubrani „w białe fartuchy zapinane pod szyją, z długimi rękawami. W przypadku skaleczenia, miejsce zranione było przemywane 70% spirytusem i jodynowane przy użyciu gazy lub waty”10. 8 9 10 M. Kacprzak, Szlachetne i nieszlachetne, Warszawa 1931, s. 11-13. B. Ostrowska, Problemy ochrony zdrowia, dz.cyt., s. 84-85. Tamże, s. 83 172 Stan sanitarny wsi powiatu płockiego był znacznie gorszy od stanu sanitarnego miast. Zabudowa była w większości zwarta, zarówno w obrębie jednego gospodarstwa, jak i całej wsi. Sprzyjało to pożarom oraz szybkiemu rozwojowi epidemii chorób zakaźnych11. Wiele wsi było położonych na terenach błotnistych, w gęstych zaroślach lub dolinach, dlatego ludność wiejska była ciągle narażona na choroby i złe samopoczucie. Powietrze w takiej okolicy nie miało cyrkulacji, było wilgotne i nasycone okolicznymi wyziewami12. Większość domów we wsiach powiatu płockiego było zbudowanych z drewna, znaczna część z gliny, najmniej było domów murowanych. Drewno było najtańszym budulcem i łatwo dostępnym, ale domy drewniane przepuszczały wilgoć do środka i były narażone na pożary. W wioskach powiatu płockiego było najwięcej domów dwuizbowych, następnie jednoizbowych, trzyizbowych i czteroizbowych. W jednoizbowych domach zamieszkiwało średnio 5,5 osób, w dwuizbowych – 3,0, w trzyizbowych – 2,4, w czteroizbowych – 1,9 i pięcioizbowych – 1,4. Jedna wiejska izba niejednokrotnie spełniała funkcje kuchni, spiżarni, sypialni, łazienki13. Podłogi w mieszkaniach nowszych i zamożniejszych były drewniane, w mniejszych i starszych spotykano również klepiska z ubitej gliny. Utrzymanie klepiska w czystości było bardzo trudne. Można było 11 12 13 Dr Marcin Kacprzak pisał: „Ubogo wyglądają nasze wioski! Zabudowania gospodarskie, nierównym szeregiem ciągnące się wzdłuż krętej, błotnistej, rozdeptanej przez ludzi i zwierzęta drogi […]. Budynki przeważnie małe, nędzne, sklecone naprędce, ze wszystkich stron pozabijane deskami, popodpierane drągami, postawione, wydaje się, jedynie po to, by chronić chwilowo dobytek od gwałtownego wiatru i większej niepogody, później dziesiątki lat podtrzymywane są w tym stanie. Podwórze nie ogrodzone, na nim pod gołym niebem leżą jakieś sprzęty gospodarskie, a pośrodku stos nawozu, rozgrzebywany przez zwierzęta domowe i ptactwo. Obok zabudowań parę zdziczałych, krzywych i rakowatych drzewek owocowych, nieco dalej studnia z kałużą wokoło, a że i ustępu brak zupełnie, więc ślady ludzkiego pobytu widać wszędzie. Wzbudza to odrazę, a szerzy przykrą woń. Chałupka dopełnia całości: niska, krzywa, obdrapana, obłożona od dołu perzem lub nawozem, pokryta zapadniętym dachem słomianym, łatanym co rok w innym miejscu, okienka małe z szybami z kawałków, a przed samym progiem izby kupa śmieci”, M. Kacprzak, Zdrowie w chacie wiejskiej, Włocławek 1929, s. 5-6. S. Kosiński, Społeczno - kulturowe i strukturalne przemiany warunków zdrowotnych polskiej wsi (1864 -1980), Lublin 1983, s. 61. M. Kacprzak, Wieś płocka, s. 72-76 173 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 je tylko zamiatać (usuwając suche śmieci), natomiast nieczystości płynne wsiąkały w klepisko i szczelnie do niego przylegały. Z czasem na klepisku wytwarzała się „gruba warstwa odpadków kuchennych, nieczystości ludzkich i zwierzęcych, błota, nawozu i wszelkiego brudu. Na takim klepisku brudnym, często wilgotnym i zawsze zimnym” dzieci spędzały cały dzień, niejednokrotnie raczkując bez ubrania.14. W 43,4% wsi powiatu płockiego stwierdzono w domach dużą wilgoć. Niekiedy wilgoć była tak duża, że „woda lała się po ścianach”. Doprowadzała do przedwczesnego niszczenia mieszkania, butwienia mebli i odzieży oraz rozwijania się grzybów15. Była ona następstwem niedostatecznego wietrzenia mieszkań i braku światła słonecznego. Zazwyczaj małe, w obawie przed muchami rzadko otwierane, okna nie miały lufcików. Brak na wsi nawet najprostszych urządzeń do mycia utrudniał utrzymanie ciała w czystości i wyrabianie naturalnego odruchu mycia się. Marcin Kacprzak pisał: „Tak prosty zabieg, jak mycie rąk, nastręcza trudności, których człowiek spracowany w przyzwyczajeniach higienicznych nie wyrobionych, nie ma siły przezwyciężyć. Jeżeli człowiek, chcący się umyć, musi sam sobie przynieść wody, poszukać miski, mydła i kubka, gdyż wszystko to nie ma stałego miejsca, zniechęca się tym i zaniedbuje się z tego powodu. Dlatego też mycie rąk i twarzy odbywa się w bardzo uproszczony sposób w niewielkiej ilości wody, często szczególnie rąk w wodzie brudnej.”16. W okresie II RP mycie zębów na wsi było rzadkością17. Aczkolwiek mydło odnotowano w 96% domów płockiej wsi, używane było jednak rzadko, bo tylko w 44%. gospodarstw domowych. Na wsiach w większości domów nie spotykano specjalnego mydła, używanego podczas mycia, lecz tylko kawałki odciętego szarego mydła, używanego do prania18. Ręczniki były niewielkich rozmiarów i bardzo zużyte. Przeciętna rodzina na płockiej wsi była 6-osobowa, nietrudno więc sobie 14 15 16 17 18 Tamże, s. 85-86. „Zdrowie Publiczne” 1936, s. 440. M. Kacprzak, Wieś płocka, s. 105. A. Chętnik, Pilnuj sam siebie. Złe obyczaje i przyzwyczajenia, których lud wiejski w życiu codziennym strzec się powinien, Warszawa 1921, s. 8-9. M. Kacprzak, Wieś płocka, s. 106. 174 wyobrazić, jak wyglądał ręcznik po porannej lub wieczornej toalecie. Rzadko prany, był siedliskiem zarazków chorobotwórczych. Bielizna osobista weszła na wsi do użytku stosunkowo późno. Prana była rzadko, co 2-3 tygodnie. W lecie pranie odbywało się nad rzekami i stawami, zimą - w domu. Podczas prania wykorzystywano głównie siłę rąk, rzadko tarę. Brudną bieliznę można było znaleźć w każdym kącie izby19. Wśród biedniejszych chłopów spotykano tylko jedno ubranie na co dzień i na święto. Ubranie codzienne było brudne, często podarte, przepocone i bardzo rzadko prane. Koszula noszona podczas pracy, posiłków i snu, stawała się wylęgarnią robactwa i zarazków, a ciało człowieka było narażone na liczne schorzenia, tj. wrzody, świerzb, krosty i uczulenia. Nieprzyjemnym zjawiskiem był również unoszący się zapach potu. Bose nogi były zawsze dowodem biedy, której chłopi się wstydzili. Zakażenia i uszkodzenia stóp z powodu chodzenia boso były bardzo częste20. Ważną, z punktu widzenia zdrowia mieszkańców wsi, była sprawa snu i wypoczynku. W jednoizbowych mieszkaniach trudno było pomieścić dostateczną liczbę łóżek. Z tego powodu w łóżku spało po kilka osób21. Odżywianie ludności wiejskiej ze względów zdrowotnych nie było właściwe. Higiena odżywiania pozostawiała również wiele do życzenia. Jedzenie ze wspólnej miski drewnianymi łyżkami, gotowanie potraw na cały dzień tylko w jednym garnku, często niedomytym, było przyczyną występowania chorób przewodu pokarmowego. W 1927 r. Ministerstwo Zdrowia Publicznego przeprowadziło ankietę o stanie mieszkań służby folwarcznej, która dała obraz egzystowania najemnej zamożnej ludności wiejskiej. Jej wyniki były zatrważające, zarówno w kontekście mieszkań służby folwarcznej, jak i zaopatrzenia w wodę dla służby folwarcznej22. 19 20 21 22 M. Kacprzak, Zdrowie, dz. cyt., s. 35-36. A. Chętnik, Pilnuj sam, s. 5-6. M. Kacprzak, Zdrowie, dz.cyt., s. 18-20. W. Chodźko, Uzdrowotnienie wsi a organizacja publicznej służby zdrowia, Warszawa 1928, s. 18-20 175 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Antysanitarne warunki panujące w folwarkach sprzyjały występowaniu chorób zakaźnych, a szczególnie duru plamistego, brzusznego i czerwonki. Mieszkańcy folwarków ukrywali chorych na choroby zakaźne z obawy, że będą umieszczeni w szpitalu zakaźnym, na opłacenie którego nie było ich stać. Sprawa załatwiania potrzeb naturalnych i usuwania nieczystości ludzkich (pod względem higienicznym) była największym problemem polskiej wsi. Stały pobyt ludności wiejskiej na otwartym powietrzu oraz wiekowe przyzwyczajenia zmuszały, i sprzyjały, do załatwiania potrzeb naturalnych tam, gdzie zrządził przypadek”23. Zachowania ludności wsi płockiej, przedstawione przez dra Marcina Kacprzaka nie były odosobnione. Taki obraz można było spotkać w każdej wsi Mazowsza. Na zanieczyszczenia wydalinami ludzkimi bardziej były narażone wsie parafialne, z urzędami gminnymi oraz osady, w których odbywały się targi. Na terenie powiatu płockiego nie było ani jednego kościoła, przy którym byłby ustęp. Marcin Kacprzak przedstawił opis ustępu wsi płockiej, który można było spotkać po wsiach i w pozostałej części kraju). Pisał on: „Są to zwykle marne budki, wznoszone naprędce przez samego gospodarza z kawałków desek, jakie miał pod ręką, stąd całość sprawia wrażenie gołębnika z otworami ze wszystkich stron. Przerażająca jest chwiejność takiej budowy, nie wzmocnionej nawet od dołu grubszym balem. Zaledwie kilka desek z trudem trzymających się razem, tworzy cały budynek ustępowy. Przykrycie od góry tworzą połamane deski, kawałki blachy, papy, gałgany, nawet murawa. (…) Zdarzają się też, wprawdzie rzadko, ustępy z wikliny i chrustu”24. Zbiornikom na nieczystości, będącym z punku widzenia sanitarnego najważniejszą częścią ustępu, nie poświęcano wiele uwagi. Zbiorniki betonowe stosowano rzadko, jedynie przy szkołach i urzędach gminnych. Wylęgarnią much, siedliskiem robactwa i zarazków chorobotwórczych były również gnojownie znajdujące się blisko budynków inwentarskich. 23 24 Zachowania chłopów pod tym względem opisał dr M. Kacprzak, Wieś płocka, s. 126128. Tamże, s. 129. 176 Zaniedbania higieny osobistej oraz niewłaściwe postępowanie przy wykonywaniu czynności higienicznych były zjawiskiem powszechnym wśród mieszkańców miast i wsi powiatu płockiego i groziły rozwojem chorób zakaźnych. W 1918 r. w powiecie płockim odnotowano 135 zachorowań na ospę, 40 – na tyfus plamisty, 26 – na czerwonkę, 18 – na płonicę, 16 – na błonicę, 16 – na cholerę azjatycką oraz 8 – na dur brzuszny25. Warto nadmienić, że w 1918 r. w całej Polsce odnotowano 22 przypadki zachorowań na cholerę, w tym aż 16 przypadków w Wyszogrodzie, pow. płocki 26. Władze państwowe, jak i samorządowe zdawały sobie sprawę z katastrofalnego stanu miast i wsi powiatu płockiego. Były świadome tego, że brak kanalizacji, ustępów, śmietników, prawidłowo zbudowanych studni, zdatnej do spożycia wody, brak łaźni i nieprzestrzeganie elementarnych zasad higieny, a także niewłaściwe obchodzenie się z produkcją i sprzedażą środków spożywczych było przyczyną szerzenia się wielu chorób. Na poprawę stanu sanitarnego polskich miast miało wpłynąć wydanie rozporządzenia z 1921 r. Naczelnego Nadzwyczajnego Komisarza do Walki z Epidemiami o utrzymaniu porządku w domach, na dziedzińcach, chodnikach i jezdniach w gminach miejskich27. Zapisy tego rozporządzenia wskazywały na konieczność utrzymania wymienionych obiektów w czystości i porządku. W okresie II RP za sprawy sanitarne miast były odpowiedzialne magistraty. Uchwały dotyczące spraw sanitarno-porządkowych były podejmowane przez Rady Miejskie i przekazywane do realizacji Wydziałom Zdrowia Publicznego poszczególnych magistratów. Jednym z ważniejszych zadań powołanej przez Magistrat w Płocku – Komisji Mieszkaniowej była poprawa warunków mieszkaniowych 25 26 27 B. Ostrowska, Problemy ochrony zdrowia, s.164. Tamże, s. 165. Tamże, s. 95. Rozporządzenie to wprowadziło obowiązek utrzymywania porządku i czystości w obiektach użyteczności publicznej oraz posesjach prywatnych i lokatorskich. Obowiązek utrzymywania czystości ciążył na dozorcy domowym, natomiast obowiązkiem właściciela nieruchomości było dostarczenie wszystkich niezbędnych środków i narzędzi do utrzymania porządku. Na władzy samorządowej spoczywał obowiązek budowania zgodnie z przepisami publicznych ustępów i śmietników oraz usuwania nieczystości stałych i płynnych. 177 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 najuboższych płocczan mieszkających w zawilgoconych i brudnych suterenach. W 1922 r. w Płocku odnotowano 300 takich suteren, w których „gnieździły” się ubogie rodziny. W suterenach i w małych lokalach poddaszowych na terenie Płocka w jednej izbie mieszkało przeciętnie po 5 osób. Wspomniana Komisja ściśle współpracowała z Komisją Sanitarną, która została powołana 25 lutego 1919 r. W skład jej zarządu weszli: Józef Malewski - jako przewodniczący, Cichowski – wiceprzewodniczący, Jan Ossowski – sekretarz oraz członkowie; Józef Brzozowski i Robert Gundlach – pastor. Wszyscy członkowie Komisji Sanitarnej otrzymali legitymacje członkowskie, które upoważniały do prowadzenia kontroli na terenie miasta Płocka i okolic. Na jej wniosek w sprawie masowego oczyszczania miasta już 23 października 1919 r. Rada Miejska Płocka przeznaczyła kwotę 15 650 mk na: administrację sanitarną, środki dezynfekcyjne, dezynfekcje, słomę do sienników osób chorych na choroby zakaźne oraz na zakup odzieży28. Płocka Komisja Sanitarna zwracała szczególną uwagę na stan higieniczno-sanitarny bulwaru od strony Płocka oraz przystani włocławskiej i warszawskiej. Bulwar był wizytówką miasta, tutaj również znajdował się port, gdzie ludność Płocka stykała się z przybyszami z różnych stron Polski. Złe warunki sanitarne w tym miejscu szczególnie sprzyjały rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych. Komisja przekazywała zalecenia higieniczno-porządkowe w formie odezwy bezpośrednio kapitanowi portu płockiego29. Kierowała też do Magistratu wnioski o ukaranie. Prezydent m. Płocka, na wniosek Komisji Sanitarnej, wydawał liczne rozporządzenia, które miały charakter urzędowy i zawierały wykaz uchybień, opisy i terminy wykonania poszczególnych zaleceń oraz pouczenia o karach. Treść jednego z takich rozporządzeń, kierowanych do mieszkańców Płocka, zamieszkałych przy ul. Warszawskiej, brzmiała następująco30: „Wszystkie pomieszczenia mieszkalne, schody, piwnice, 28 29 30 B. Ostrowska, Problemy ochrony zdrowia, s. 102-103. Tamże. Na mocy odezwy Nr Lp. 374/19 Wydziału Zdrowia Publicznego w Płocku z dnia 16 maja 1919 r. kapitan portu płockiego informował ludność o „urządzeniu dla publiczności dwóch klozetów niezamykanych z zewnątrz - na przystani włocławskiej i warszawskiej”. Cyt. za B. Ostrowska, Problemy ochrony zdrowia, s.104. 178 przygórki, strychy, sienie, sklepy, restauracje, lokale, podwórka i ustępy przy ul. Warszawskiej mają być gruntownie oczyszczone gorącą wodą z domieszką mydła, sody i krezolu. Wszystkie rzeczy, sprzęty domowe, zapasy itd. należy czysto uporządkować. Wszystkie śmieci i nieczystości, aż do odwózki umieścić po podwórkach w skrzynkach lub beczkach. Po upływie wyznaczonego terminu zostaną obejrzane przez Komisję wszystkie pomieszczenia każdego domu. Każde niedostateczne i nieskutecznie oczyszczenie zostanie przedstawione do kary. Za przeprowadzenie oczyszczania odpowiedzialni są właściciele mieszkań i sklepów, właściciele domów i rządcy. Wykroczenia przeciwko niniejszym zarządzeniom będą karane grzywną do 1 000 mk. W razie niezamożności wyznaczona zostanie kara do 6-ciu tygodni aresztu”. W Płocku 16 marca 1920 r. Wydział Zdrowia Publicznego powołał Sąd do Spraw Wykroczeń Sanitarnych 31. Komisja Sanitarna w Wyszogrodzie została powołana na posiedzeniu Rady Miejskiej już 17 listopada 1918 r. Powodem tak szybkiego powołania tej Komisji była konieczność zwalczania szalejącej w tym mieście cholery. Do Komisji zostali wybrani radni: Adam Kozakiewicz, Ignacy Kamiński i Szmul Lichtensztein. Rada Miejska Wyszogrodu na działalność Komisji przyznała 250 mk, które Komisja miała przeznaczyć na utworzenie szpitala cholerycznego. 15 stycznia 1919 r. Rada Miejska na wniosek Komisji Sanitarnej upoważniła radnych: Władysława Krzemińskiego i Szymona Tarnowskiego do nadzorowania budowy ustępu miejskiego i ustępów przy szkole powszechnej32. Kiedy czerpanie wody z miejskiej studni groziło epidemią, wyszogrodzka Komisja Sanitarna wnioskowała o jej niezwłoczne wyremontowanie. Działania Komisji były dobrze oceniane przez miejscową ludność. Dzięki jej działaniom ulice i place miasta Wyszogrodu zostały uporządkowane. Dozorcy dbali o porządek wokół posesji. Mieszkańcy miasta korzystali z wody zdatnej do spożycia i mogli korzystać z kąpieli miejskich. Od 1927 r. Komisja Sanitarna w Wyszogrodzie pracowała w składzie: dr Mieczysław Zawadzki, Lejb Gmach i Hersz Puterman33. 31 32 33 Tamże, s.104-105. B. Ostrowska, Problemy ochrony zdrowia, dz. cyt, s. 102, s. 107-108, APP, Akta miasta Wyszogrodu, sygn. 6, k. 152. APP, Akta miasta Wyszogrodu, sygn. 7, k. 38. 179 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Doprowadzanie mieszkań służby folwarcznej do odpowiedniego stanu sanitarnego nie należało do łatwych. Ze względu na brak funduszy, właściciele folwarków niechętnie podejmowali inicjatywę wprowadzania zmian w mieszkaniach służby. Warto jednak podkreślić, że w powiecie płockim stan sanitarny mieszkań dla służby folwarcznej ulegał stopniowej poprawie. Dzięki dużej aktywności Komisji Sanitarnej, w mieszkaniach folwarcznych zakładano drewniane podłogi i lufciki. W 1931 r. już 82% mieszkań posiadało należyte warunki sanitarne34. W 1923 r. wśród miast województwa warszawskiego tylko Płock posiadał sieć wodociągów. W 1928 r. posiadanie wodociągu wykazywały Pułtusk i Skierniewice. W latach trzydziestych do powiatów województwa warszawskiego, które posiadały wodociągi dołączyły powiaty: błoński, nieszawski, rawski i sierpecki. Do 1936 r. oczyszczanie wody w województwie warszawskim odbywało się tylko w trzech miastach, tj. w Płocku, Nieszawie i Rawie Mazowieckiej35. Płock wypadał także najlepiej pod względem kubatury sieci wodociągowej i zastosowania urządzeń oczyszczających wodę w województwie warszawskim. W 1935 r. odbudowa wodociągu w Płocku nastąpiła dzięki pożyczce w wysokości 80 000 zł zaciągniętej przez władze miejskie36. Płock, oprócz przedmieścia Radziwia, miał bogato rozbudowaną sieć wodociągową. Rury wodociągowe były doprowadzone do prawie wszystkich domów. Pobór filtrowanej wody z Wisły następował 4-5 razy w tygodniu37. Średnia dzienna wydajność filtrowania wody wynosiła 625 000 litrów. Dziennie zużywano na jednego mieszkańca Płocka 25 litrów wody wodociągowej. Woda do wieży wodociągowej była czerpana z Wisły, filtrowana w wieży ciśnień, skąd po oczyszczeniu rozprowadzano ją przy pomocy urządzeń wodociągowych dla całego miasta. Nie stwierdzano bakterii chorobotwórczych w badanych próbkach wody38. 34 35 36 37 38 Archiwum Akt Nowych (AAN), Ministerstwo Opieki Społecznej (MOS) , sygn. 500, k. 45; sygn. 501, k. 66; sygn. 502, k. 102. AAN, MOS, sygn. 862, k. 27. Usuwanie śmieci. Księga sanitarna województwa warszawskiego, 1930/1931 r. „Życie Mazowsza” 1935, nr 7, s. 206; 1936, nr 6, s. 127. M. Maciesza, A. Maciesza, Przewodnik po Płocku, Płock 1922, s. 7. Szerzej na ten temat, B.Ostrowska, Problemy ochrony zdrowia, s.117-118. Woda wiślana zawierała około 20 tys. bakterii w 1 cm3, natomiast woda oczyszczona w wieży ciśnień tylko 21-29 bakterii. 180 Płock pomimo tego, że posiadał dobrze rozbudowaną sieć wodociągową, to jego mieszkańcy mogli korzystać z wody czerpanej ze studni kopanych, które znajdowały się na terenie miasta i w okolicy. W 1922 r. w Płocku odnotowano 50 studzien kopanych. Większość z nich znajdowała się w podwórkach. Były one zakryte szczelnymi pokrywami. Wodę czerpano za pomocą pomp lub wiader przytwierdzonych na stałe. Wyniki badań chemicznych i bakteriologicznych wody studziennej wykazywały jednak liczne zanieczyszczenia i obecność bakterii. Z tego powodu właściciele studni kopanych mogli jedynie wykorzystywać czerpaną wodę do polewania ulic, placów i ogrodów39. W Płocku z wody powierzchniowej korzystano na równi z deszczówką, wykorzystując ją do prania i mycia głowy, ponieważ była miękka, a w studniach – woda na ogół twarda40. Na przełomie roku 1935/36 w powiecie płockim (bez Płocka i Wyszogrodu) ludność korzystała z 8 634 studzien kopanych – betonowych, w tym z pompą było 75, bez pompy 7 681. Studzien drewnianych z pompą odnotowano 8, a bez pompy - 87041. Biorąc pod uwagę liczbę ludności wiejskiej powiatu płockiego – 94 897 i liczbę domów mieszkalnych – 11 671, to jedna studnia przypadała na 1,3 domów i 11 mieszkańców42. W latach trzydziestych XX w. w Płocku większość budynków mieszkalnych była już skanalizowana. Ścieki za pomocą rur połączonych z ogólnym kanałem ulicznym spływały bezpośrednio do zlewisk, gdzie były oczyszczane i odprowadzane do Wisły. Drugie z miast powiatu płockiego - Wyszogród miał 12 domów z lokalną kanalizacją i 363 ubikacje, które z powodu zanieczyszczenia wyglądały znacznie gorzej niż ustępy wiejskie43. W połowie lat trzydziestych w powiecie płockim w ciągu trzech lat (1933-1935) zlikwidowano wiele wadliwie zbudowanych ustępów, a budowano nowe, np. w 1935 r. – 189, w 1936 r. – 839 i w 1936 r. 39 40 41 42 43 Tamże. W Płocku często używano wodę ze stawów do sprzątania mieszkań i mycia naczyń, co nie było obojętne dla zdrowia. M. Kacprzak, Wieś płocka, s. 121. Tamże, s. 122. Należy zauważyć, że w powiecie płockim, podobnie jak w innych powiatach województwa warszawskiego, częściej czerpano wodę przy pomocy wiadra. M. Kacprzak, Wieś płocka, s. 132. 181 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 – 290. W powiecie płockim (bez m. Płocka i Wyszogrodu) w roku 1936 odnotowano 9 000 ustępów. W tym samym okresie było 94 897 mieszkańców wsi, a domów mieszkalnych 11 671. Z podanych liczb wynika, że na jeden dom przypadało 0,8 ustępów, a na ustęp - 10,5 osób44. Należy podkreślić, iż te pozytywne zmiany należy w znacznej mierze wiązać z troską o higienę i sprawy sanitarne kraju, urodzonego w Gąbinie, w przyszłości sprawującego urząd Ministra Spraw Wewnętrznych, a następnie Premiera II RP – Sławoja Felicjana Składkowskiego45. W 1935 r. w powiecie płockim nadal notowano bardzo mało śmietników podwórzowych. W 15 gminach wiejskich powiatu odnotowano tylko 551 śmietników. W tej liczbie ujęto trzy osady: Bielsk, Bodzanów i Drobin. We wsiach śmietniki były rzadkością46. Usuwanie nieczystości płynnych i stałych na wsiach w tym okresie nastręczało więcej trudności niż w miastach, szczególnie wtedy, gdy trzeba było korzystać z pomocy innych osób. W powiecie płockim, poza Płockiem, który nabył tabor asenizacyjny w 1932 r., jedynie osada Drobin posiadała jedną beczkę do wywożenia nieczystości. W pozostałych gminach wiejskich nie było taboru asenizacyjnego. Chłopi byli zmuszeni wywozić nieczystości we własnym zakresie. W powiecie płockim magistraty miast zaczęły wyznaczać stałe punkty sprzedaży mleka i wyrobów mlecznych, tj. serów, masła i śmietany. Produkty musiały być ustawiane na stołach lub ławeczkach. Zabronione było próbowanie produktów przez kupujących przy pomocy ręki, do tego celu miały służyć patyczki. Produkty mleczne (masło, ser, twaróg), sprzedawane wprost z wozów, musiały być zawijane w biały woskowany papier. W Płocku sprzedaż nabiału i innych towarów rolnych odbywała się na Nowym Rynku (za rogiem Tumskiej i Królewieckiej): „Wiejskie gosposie siedziały w kucki rzędem i oferowały produkty swej pracy. W jednym rzędzie sprzedawały masło, śmietanę i jajka, w drugim można było kupić drób – kury, kaczki, gęsi 44 45 46 Tamże. M. Sioma, Sławoj Felicjan Składkowski, Żołnierz i polityk, Lublin 2005, s. 211-212, s. 367-368. M. Kacprzak, Wieś płocka, s. 108. W gminach Biała i Majki było 5 śmietników, w gminach Rębowo i Zągoty – 4, zaś w gminie Lelice – tylko 3 śmietniki. 182 i indyki. W trzecim warzywa i owoce. Cały rynek zastawiały furmanki, którymi wieśniacy przywozili swoje towary. Dalej, w formie podkowy, mieściły się jatki z mięsem”47. Chemik miejski w Płocku co drugi dzień sprawdzał jakość mleka, śmietany i sera, a próbki podejrzanych produktów brał do analizy. Towar nieświeży, zepsuty określany jako niezdatny do spożycia był przez chemika i Komisję Sanitarną natychmiast był konfiskowany. Władze miejskie, obawiając się chorób zakaźnych, a szczególnie tyfusu plamistego, chętnie wyrażały zgodę na budowę zakładów kąpielowych (łaźni). Ze względu na to, że kąpiele były wykorzystywane jako narzędzie do walki z epidemiami chorób zakaźnych, była możliwość otrzymania dopłaty rządowej na prowadzenie łaźni miejskich. Warunkiem było urządzanie w zakładzie kąpielowym dezynfekcji rzeczy osobistych i ubrań. Mimo że z zakładu kąpielowego w Płocku w 1922 r. skorzystało łącznie blisko 105 tys. osób, z powodu braku funduszy na opał i środki dezynfekcyjne, zakład ten nie wywiązywał się właściwie z powierzonych mu obowiązków. Funkcjonowały tylko natryski. Wydział Zdrowia Publicznego płockiego magistratu miał zbyt skromne środki finansowe na zaopatrywanie łaźni w środki dezynfekcyjne. Ta niepokojąca sytuacja zmusiła prezydenta Płocka – Antoniego Michalskiego i lekarza miejskiego Władysława Frankowskiego do zwrócenia się o pomoc do sanitarnych władz zwierzchnich o zaopatrzenie łaźni w opał i środki dezynfekcyjne na okres co najmniej 6 miesięcy48. Z płockiego zakładu kąpielowego, na wniosek lekarza szkolnego dra Mieczysława Themersona, korzystała także młodzież szkolna. W ten sposób dzieci przyzwyczajano do regularnego kąpania. Jednak często dochodziło do wielu wykroczeń, które narażały zdrowie użytkowników płockiej łaźni, np. jednocześnie wyznaczano kąpiel dla kobiet i ozdrowieńców (obu płci) po przebytym tyfusie49. Budowanie natrysków przy wznoszeniu każdego gmachu szkolnego było wymagane na podstawie ustawy o budowie publicznych szkół powszechnych z dnia 17 lutego 1922 r. Szkoły już istniejące 47 48 49 Płock we wspomnieniach, pod red. W. Końskiego, Płock 2006, s. 32. B. Ostrowska, Problemy ochrony zdrowia, s. 84 Tamże. 183 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 mieściły się w budynkach nie przystosowanych do organizowania łaźni szkolnych. Z inicjatywą budowy odrębnego kąpieliska dla młodzieży szkolnej Płocka wystąpił dr Aleksander Maciesza. Przy poparciu dyrekcji Gimnazjum im. Władysława Jagiełły w Płocku, podjął się budowy łaźni szkolnej50. Zdając sobie sprawę z trudności pozyskania funduszy ze Skarbu Państwa, dr A. Maciesza poddał pod dyskusję projekt urządzenia kąpieliska szkolnego z obowiązkowych składek wszystkich sześciu państwowych szkół płockich, m.in. Gimnazjum im. Reginy Żółkiewskiej, Szkoły Przemysłowo-Handlowej im. Królowej Kingi, Seminarium Nauczycielskiego im. Zofii Bukowieckiej. W tych szkołach uczyło się łącznie ponad 2 000 dzieci i młodzieży. W skład Komitetu Organizacyjnego Budowy Kąpieliska Szkolnego weszli: dyrektorzy szkół, lekarze szkolni i lekarz powiatowy. Przewodniczącym Komitetu został Mieczysław Olszowski – dyrektor Gimnazjum im. Marszałka Małachowskiego. Na urządzenie kąpieliska wybrano domek znajdujący się przy gmachu tego gimnazjum. Dzięki poparciu Kuratorium Okręgu Szkolnego Warszawskiego udało się w szybkim czasie zdobyć urządzenia kąpielowe, pozostawione przez Niemców w barakach, przy moście w Wyszogrodzie. W miarę upływu czasu zebrane składki na założenia szkolnego kąpieliska, na skutek dewaluacji straciły swoją wartość. Z tego powodu roboty postępowały wolno. Dopiero otrzymana w 1923 r. zapomoga z Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w wysokości 5 000 000 mk oraz 1 000 000 mk przekazane przez Wojewodę Warszawskiego – Władysława Sołtana przyczyniły się do przyspieszenia robót i oddania kąpieliska w roku szkolnym 1924/192551. W okresie międzywojennym w powiecie płockim funkcjonowała również niewielka łaźnia w Wyszogrodzie, utrzymywana przez miejscowy magistrat. Mieściła się ona w budynku wynajętym od wyszogrodzkiego Zarządu Gminy Starozakonnych 52. Po odzyskaniu niepodległości, opieka sanitarna miast i wsi w powiecie płockim podlegała ciągłej ewolucji. Sprzyjało temu wiele 50 51 52 Al. Maciesza, Organizacja kąpielisk szkolnych, „Wychowanie Fizyczne” 1926, z. 1, s. 16. Tamże, s. 16-18. B. Ostrowska, Problemy ochrony zdrowia, s. 145-146. 184 działań, a mianowicie wydawanie aktów prawnych normujących sprawy zdrowia publicznego i wymogów sanitarnych. Pomimo wiekowych zaniedbań, wielu trudności związanych z poprawą stanu sanitarnego, samorząd miasta Płocka i władze powiatu płockiego starały się wypełniać nałożone na nich zadania. Dzięki działalności samorządów, pomocy państwa i zaangażowania ludzi dobrej woli, w latach II Rzeczypospolitej następowały istotne zmiany w stanie sanitarnym miast i wsi powiatu płockiego, jak również w zachowaniach zdrowotnych ich mieszkańców53. 53 Pozytywnie o istotnych zmianach w zakresie stanu sanitarnego powiatu płockiego i ochrony zdrowia w okresie II RP - B. Ostrowska, Rozwiązywanie problemów ochrony zdrowia, dz.cyt., s. 283. 185 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 186 FILOLOGIA 187 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 188 Marcin Lutomierski Pan Tadeusz w kulturze literackiej polskiego uchodźstwa i emigracji XX wieku. Świadectwa odbioru Pan Tadeusz in a literary culture of the 20th century Polish refugees and emigrants. Examples of reception Streszczenie: Artykuł przybliża słabo rozpoznane w badaniach naukowych zagadnienie odbioru Pana Tadeusza w kulturze literackiej polskiego uchodźstwa i tzw. Drugiej Emigracji. Autor dowodzi, że Mickiewiczowski poemat stanowił wzór do naśladowania w mówieniu o „krajach lat dziecinnych” Polaków na obczyźnie, a także niósł pewne ukojenie i łagodził dotkliwości wygnania. Style odbioru poematu w kręgu emigracyjnych poetów, pisarzy, publicystów, badaczy, krytyków i czytelników można określić jako mityczny (tzn. podnoszący Mickiewiczowską wizję ojczyzny do rangi sacrum; posiadający walory terapeutyczne) i estetyzujący (tzn. doceniający przede wszystkim literackie walory utworu). Oba te style odbioru występowały nierozłącznie i wzajemnie się stymulowały, potwierdzając silną obecność Pana Tadeusza w kulturze literackiej Polaków przebywających na obczyźnie po 1939 r. Słowa kluczowe: Pan Tadeusz, uchodźstwo, Druga Emigracja, świadectwa odbioru 189 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Summary: The paper introduces a still not thoroughly researched issue of the reception of Pan Tadeusz in the literary culture of Polish refugees and the so-called Second Emigration. The author argues that Mickiewicz’s epic was for the Poles in foreign lands a model of referring to „a land of one’s childhood” and also brought relief and soothed the pains of exile. The styles of poem’s reception in the emigrant circles of poets, writers, journalists, scholars, critics and readers might be described as mythical (elevating Mickiewicz’s vision of homeland to the sacred status, containing therapeutic values) and aesthetic (acknowledging especially literary values). The both styles of reception existed inseparably and mutually stimulated each other, proving a strong presence of Pan Tadeusz in a literary culture of the Poles in exile after 1939. Keywords: Pan Tadeusz, exile, Second Emigration, styles of reception Wstęp Mijająca w 2014 r. 180. rocznica pierwodruku Pana Tadeusza Adama Mickiewicza skłania do refleksji nad funkcjonowaniem i znaczeniem poematu w kulturze (zwłaszcza: literackiej) kolejnych epok. Jednym z najsłabiej rozpoznanych w badaniach naukowych1 rozdziałów recepcji2 tego utworu jest kultura literacka polskiego uchodźstwa i emigracji niepodległościowej 1945 r. Jej twórcy określali siebie mianem wychodźstwa (tylko rząd do końca swojego istnienia, a więc 1990 r., nazywał się Rządem Polskim na Uchodźstwie) lub drugiej emigracji (Drugiej Emigracji), odwołując się bezpośrednio do dziedzictwa Wielkiej Emigracji. Dorobek ideowy i literacki emigracji polistopadowej często był punktem odniesienia i źródłem inspiracji dla wielu polskich pisarzy przebywających na obczyźnie. W niniejszym artykule zajmę się 1 2 Zob. rozproszone wzmianki o recepcji Pana Tadeusza w pracach: Adam Mickiewicz. Dwa wieki kultury polskiej, red. K. Maciąg, M. Stanisz, Rzeszów 2007; M. Lutomierski, Mickiewicz i okolice. Tematy romantyczne na łamach londyńskich „Wiadomości” z lat 40. i 50. XX wieku, Toruń 2012; R. Moczkodan, „Omawiacze, laurkodawcy”, publicyści i krytycy. Krytyka literacka na łamach „Wiadomości” w latach 1946-1956, Toruń 2013. Mówiąc o odbiorze, inspiruję się artykułem: M. Głowiński, Świadectwa i style odbioru, [w:] tenże, Prace wybrane, t. III: Dzieło wobec odbiorcy. Szkice z komunikacji literackiej, Kraków 1998, s. 136-149. 190 wybranymi aspektami kultury literackiej (twórczością, komunikacją literacką i czytelniczym odbiorem) tzw. emigracji niezłomnej, której symbolem i wyrazicielem był „polski Londyn”. Z rozważań wyłączam więc twórczość Witolda Gombrowicza i Czesława Miłosza, którzy mimo że przebywali wówczas poza granicami kraju, nie utożsamiali się z emigracją niepodległościową (polityczną), a często nawet ją zwalczali. Ponadto decyzja ta wynika z faktu, że literacki dorobek każdego z tych pisarzy stanowi osobne zjawisko z licznymi nawiązaniami do Pana Tadeusza i nie sposób byłoby omówić go w jednym artykule. Mickiewicz żywy Niedługo po zakończeniu II wojny światowej Tymon Terlecki – słynny publicysta, animator życia kulturalnego, badacz i krytyk – wyznawał: Myśleliśmy już w naszym pokoleniu –– mieliśmy prawo myśleć, że ten kto arcyżycie przeżył – stał się symbolem. Mogło nam się wydawać, że jest tylko mitem kamiennym, wzniesionym pod obce, dymne niebo i tam zawieszonym, jak owa ręka nad wypatrującymi źrenicami. A tymczasem w naszych oczach stał się żywym wśród żywych. Jest znowu wśród nas3. O żywotności Mickiewicza i jego literackiej spuścizny świadczy jeszcze bardzo wiele głosów uchodźców i późniejszych emigrantów, jak chociażby wypowiedzi dla londyńskiego tygodnika „Wiadomości”. W 1948 r. pismo Mieczysława Grydzewskiego zwróciło się do przebywających na obczyźnie pisarzy, publicystów i badaczy z następującym pytaniem: „Które z książek (dawnych i nowych, polskich i obcych), przeczytanych od chwili wybuchu wojny, zrobiły na Panu(i) największe wrażenie – i dlaczego?”4. Na ankietę odpowiedziało ponad 50 osób, które wskazały, m.in. Pana Tadeusza. Szczególnie interesujący jest sposób mówienia o poemacie Mickiewicza. Otóż, poza odpowiedziami utrzymanymi w spokojnym i wyważonym tonie (np. Melchior Wańkowicz5, 3 4 5 T. Terlecki, Mickiewicz i my, „Wiadomości” 1946, nr 3, s. 2. „Wiadomości” 1948, nr 11, s. 1. Zob. odpowiedzi w tym i następujących numerach: nr 12, s. 3; nr 13/14, s. 4; nr 15, s. 3; nr 16, s. 4; nr 17, s. 3; nr 18, s. 4; nr 19, s. 4; nr 20, s. 3. „Wiadomości” 1948, nr 11, s. 1. 191 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Tadeusz Nowakowski6), znajduje się tu sporo ekspresyjnych i nierzadko z emfazą wypowiedzianych świadectw. Pan Tadeusz nazywany jest „nieśmiertelnym utworem tęsknoty” (Stanisław Stroński)7, „książką nad książkami” (Stanisława Kuszelewska)8, „obiektem miłości stałej”, wymykającym się już niemal spod wszelkiej oceny (Stefania Zahorska)9, a także „najpierwszą między wszystkimi na świecie książkami” i kwintesencją polskości (Antoni Bogusławski)10. Mówiąc o wrażeniach z lektury eposu Mickiewicza, często używano takich słów, jak „wstrząs”, „poruszenie”, ale i „ukojenie”. Podkreślano także niezwykłą aktualność Pana Tadeusza, choć w miejscu przymiotnika „aktualny” występowały tu inne: „bliski” i „własny”. W 1955 r. „Wiadomości” rozpisały wśród swoich współpracowników ankietę na temat Mickiewicza – zadano w niej, m.in. następujące pytania11: - jaki utwór czy fragment z Mickiewicza ceni Pan(i) najwyżej? - jakie było najsilniejsze przeżycie Pana(i) w związku z Mickiewiczem? - czy Mickiewicz był według Pana(i), bardziej tradycjonalistą czy rewolucjonistą? Z odpowiedzi udzielonych na łamach „Wiadomości” wynika, że wśród utworów poety najwyżej ceniono Pana Tadeusza, potem Dziady i Liryki lozańskie. Jako najsilniejsze „przeżycie w związku z Mickiewiczem” ankietowani zwykle podawali przykłady lektury w dzieciństwie lub młodości, niekiedy zaś – podczas wojny. Odpowiedzi na pytanie są utrzymane zarówno w tonie żartobliwym (Janusz Kowalewski12, Jan Bielatowicz13), pełnym wzruszenia (Zofia Kozarynowa)14, jak i patetycznym (Michał K. Pawlikowski)15. Bywa, 6 7 8 9 10 11 12 13 14 „Wiadomości” 1948, nr 19, s. 4. „Wiadomości” 1948, nr 11, s. 1. „Wiadomości” 1948, nr 15, s. 3. „Wiadomości” 1948, nr 16, s. 4. „Wiadomości”1948, nr 19, s. 4. „Wiadomości” 1955, nr 33, s. 1. Tamże. „Wiadomości” 1956, nr 12, s. 5. „Wiadomości” 1955, nr 33, s. 1. 192 że przeradzają się w gawędowe opowieści (Sławoj Składkowski)16 czy eseistyczne rozważania (Kajetan Morawski)17. Dla współpracowników „Wiadomości” autor Pana Tadeusza był najczęściej i tradycjonalistą, i rewolucjonistą – w różnym rozumieniu tych słów. Niemal wszyscy ankietowani podkreślali bowiem, że poeta w sposób harmonijny łączy sprzeczne poglądy i stanowiska. Innym ważnym świadectwem żywotności niektórych utworów Mickiewicza wśród Polaków przebywających poza granicami kraju jest praca zbiorowa Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie pt. Mickiewicz żywy18, która zapoczątkowała „serię żywych”19. Redagująca pierwszy tom Herminia Naglerowa pozostawiła autorom całkowitą swobodę wyboru tematów i form, stąd też publikacja zawiera bardzo zróżnicowane teksty: szkice historyczne i literackie (m.in. Tymona Terleckiego, Marii Czapskiej), opracowania (m.in. Kamila Kantaka, Wita Tarnawskiego), wspomnienia (m.in. Herminii Naglerowej), opowiadania (m.in. Stanisławy Kuszelewskiej), a także wiersze (m.in. Jana Lechonia, Stanisława Balińskiego). Wszystkie wypowiedzi łączy jednak zaakcentowana już w Przedmowie niegasnąca cześć dla Mickiewicza, a szczególnie – Pana Tadeusza. Jeden głos w tej książce wprowadza nieco inną tonację, gdyż bez pomniejszania arcydzielności poematu mówi o trudnościach z jego odbiorem przez młode pokolenie: Moje pokolenie – mówi Juliusz Mieroszewski, publicysta paryskiej „Kultury” – jest ostatnim, które wzrosło w okresie, kiedy na scenie polskiej panorama Pana Tadeusza była jeszcze wyraźnie rozpoznawalna. Dla młodego pokolenia, które rośnie w Polsce „ludowej” względnie na emigracji – Pan Tadeusz, podobnie jak Iliada, jest niezrozumiały bez komentarzy20. 15 16 17 18 19 20 „Wiadomości” 1955, nr 36/37, s. 4. „Wiadomości” 1955, nr 34, s. 2. „Wiadomości” 1955, nr 39, s. 4. Mickiewicz żywy, red. H. Naglerowa, Londyn 1955. Por.: M. Brzóstowicz, „Wbrew trzeźwości” – o „Mickiewiczu żywym” dla polskich emigrantów w 1955 roku, [w:] Mickiewicz – Słowacki – Krasiński. Romantyczne uwarunkowania i współczesne konteksty, red. E. Owczarz, J. Smulski, Łowicz 2001, s. 225-235. Kolejno ukazywały się tomy na temat Josepha Conrada, Zygmunta Krasińskiego, Cypriana Norwida, Stanisława Wyspiańskiego i Henryka Sienkiewicza. J. Mieroszewski, Mickiewicz i geopolityka, [w:] Mickiewicz żywy…, s. 123. 193 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Warto jeszcze nadmienić, że o żywotności poezji Mickiewicza świadczą również liczne i rozproszone w emigracyjnej publicystyce i listach do redakcji aluzje, ciekawostki, cytaty, kryptocytaty, parafrazy i wzmianki dotyczące Pana Tadeusza – które wywoływały spory odzew czytelniczy. Najwięcej tego typu przykładów dostarczają wydawane w Londynie: tygodnik „Wiadomości”21 oraz „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”. „Magia” Pan Tadeusz był przez uchodźców i emigrantów bezsprzecznie uznawany za arcydzieło. Niejednokrotnie próbowano na obczyźnie znaleźć przyczyny swoistej magii i uroku poematu22. Jednym z najbardziej reprezentacyjnych świadectw takich poszukiwań jest esej Józefa Wittlina, w którym pisarz konstatuje: Pan Tadeusz naciera na wszystkie nasze zmysły równocześnie tak, iż nie tylko go widzimy, ale i słyszymy, czujemy, dotykamy, smakujemy. Jest w nim ciepło i zimno, owiewają nas tam wonie sadów i puszcz, pochłaniają święte cisze. Zatracamy się do cna w świecie jego dźwięków i obrazów. Lektura tej sporej książki nie jest wysiłkiem ani dla intelektu, ani dla wyobraźni. Jest przygodą. Nie odbiera też spokoju naszej duszy. Wychodzimy z tej przygody z czystym sumieniem. I wychodzimy zdrowi23. Taką właśnie „zmysłową” lekturę Mickiewiczowskiego eposu uzasadnia Zygmunt Nowakowski przy okazji recenzowania londyńskiej premiery spektaklu w reżyserii Leopolda Kielanowskiego: Na uchodźstwie czytam Pana Tadeusza inaczej niż dawniej, w Polsce, a różnica wyraża się w tym, że moje zainteresowanie odwraca się od ludzi. Bo też z tych ludzi wszystkimi porami bucha „wieprzowatość życia”. Są płascy, przyziemni, ograniczeni, nie budzą sympatii, nie ma w nich ani trudu, ani męki, ani grozy ani namiętności. Jedzą, piją, lulki palą, kłócą się, orzą, sieją, polują, kochają się jak mazgaje, plotą duby smalone, czczą każdego durnia, który ma siwe włosy, i słuchają jego koszałek-opałek, konto wielu z nich jest mocno zababrane. Podkomorzy, to szanowny cymbał, Tadeusz – byczek, Zosia 21 22 23 Zob. więcej: M. Lutomierski, Mickiewicz i okolice…, s. 37-110, 164-179. Zob. m.in. S. Zahorska, Magia „Pana Tadeusza”, [w:] Mickiewicz żywy…, s. 84-96. J. Witllin, Uwagi o „Panu Tadeuszu”, [w:] Mickiewicz żywy…, s. 41-42. 194 – gęś, Hrabia – pajac, Maciek – głupi, nieznośny megaloman itd., itd. na tym tle najlepiej wychodzi Jankiel, bardzo przyzwoity, mądry człowiek, który jednak sprowadził… batalion Moskali. Właściwie tylko Ryków, to jakby „słoneczko”. Czytam inaczej, bo jestem zgryziony, kwaśny, zły, oni zaś wszyscy, bohaterzy i komparsi i statyści są tak szczęśliwi, tak zadowoleni z życia i z samych siebie, tak skąpani w sosie błogiego optymizmu24. Dlatego znany pisarz i publicysta – który uważał, że Mickiewicza kochamy najbardziej za Pana Tadeusza – czytając poemat na obczyźnie, podziwiał przede wszystkim przyrodę, zapachy i smaki opisane w arcydziele. Wielorakie piękno Pana Tadeusza ukazywała także Zofia Kozarynowa, m.in. w swojej książeczce Król poezji. Opowieść o panu Adamie adresowanej do dzieci i młodzieży. Z tej oryginalnej na rynku wydawniczym broszury młody czytelnik polski na obczyźnie mógł dowiedzieć się, m.in., że choć utwór powstał na emigracji, to sprawia on wrażenie, jakby został napisany pod świeżym wrażeniem tego, co widzi i słyszy. Autorka próbowała aktualizować niektóre treści, np. objaśniając, że między nieszkodliwe utarczki Asesora i Rejenta – wplatają się poważne i groźne zawikłania z powodu zadawnionej waśni rodów. Przypomina to trochę rodzaj zatargu zwanego po angielsku „feuds” między klanami. […] Choć opowiedziane wypadki toczą się około półtora stulecia temu, charakter Polaków pozostał ten sam. Mogą się między sobą kłócić i sprzeczać, lecz wobec niebezpieczeństwa zagrażającego od nieprzyjaciela zapominają natychmiast o nieporozumieniach i jednomyślnie stają do walki25. Ciekawie i przystępnie opisała Kozarynowa dwór soplicowski i panujące w nim zwyczaje. Szczególną uwagę zwróciła na Wojskiego, który zarządzał domem Sędziego, znał się na kuchni, rozporządzał bardzo liczną służbą i organizował polowania, a przy tym był powszechnie lubianym gawędziarzem. Zdaniem pisarki urok Pana Tadeusza tkwi nie tylko w opisach osób i zwyczajów, ale również w tym, że przeżycia ludzi są odtworzone na tle natury, która sprawia wrażenie, jakby brała udział w wydarzeniach i przeżywała razem z bohaterami. 24 25 Z. Nowakowski, „Pan Tadeusz” w Londynie, „Wiadomości” 1956, nr 5, s. 2. Z. Kozarynowa, Król poezji. Opowieść o panu Adamie, Londyn [1956], s. 22. 195 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Inspiracje Emigracyjni pisarze niejednokrotnie czerpali inspiracje z Pana Tadeusza, zwłaszcza wtedy, kiedy wspominali swoje rodzinne miejsca z czasów dzieciństwa i młodości. Zagadnienie to jest już wystarczająco rozpoznane i w dużej mierze opisane w literaturze przedmiotu, dlatego można poprzestać tu na wskazaniu najważniejszych tendencji26. Należy podkreślić, że „kraj lat dziecinnych” jest jednym z najpopularniejszych tematów literatury emigracyjnej XX wieku. Wielu autorów naśladowało Mickiewiczowski sposób obrazowania, dokonując repetycji ujęć, motywów i formuł. Za sprawą swoistego patronatu Mickiewicza następowała wtórna mitologizacja oraz sakralizacja ojczyzny – zarówno tzw. małej, jak i narodowej. Szczególnie zapamiętanym fragmentem obrazu tych miejsc jest pejzaż (sielski i medytacyjny), którego nieodłącznymi elementami były zazwyczaj: dworek i jego otoczenie, łąka, pole, las, przydrożny krzyż. Bardzo licznej grupie utworów patronuje Mickiewiczowska wizja cudownego powrotu „na Ojczyzny łono”. Autorzy Drugiej Emigracji prowadzą literacki dialog z Panem Tadeuszem, przejmując lub kontynuując motyw wędrówki oraz nastrój nostalgii. Wiele przykładów tego typu utworów dostarcza twórczość z kręgu londyńskich „Wiadomości”, m.in. wiersze Zofii Bohdanowiczowej i Xawerego Glinki czy powieść Dom Marii Danilewiczowej. Niekiedy w twórczości emigrantów można zaobserwować bardziej dynamiczny stosunek do tradycji literackiej. Tak jest chociażby w wypadku wierszy Stanisława Balińskiego, Jana Lechonia i Kazimierza Wierzyńskiego oraz powieści-gawędy Michała Kryspina Pawlikowskiego 26 Zob., m.in.: M. Giergielewicz, Twórczość poetycka, [w:] Literatura polska na Obczyźnie 1940-1960. Praca zbiorowa wydana staraniem Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie, red. T. Terlecki, t. I, Londyn 1964, s. 23-131; „Ktokolwiek jesteś bez ojczyzny…”. Topika polskiej współczesnej poezji emigracyjnej, red. W. Ligęza, W. Wyskiel, Łódź 1995; Literatura utracona, poszukiwana czy odzyskana. Wokół problemów emigracji, red. Z. Andres, J. Wolski, Rzeszów 2003; Romantyzm Drugiej Wielkiej Emigracji, red. Ż. Nalewajk, M. Nabiałek, M. Mips, J. Jastrzębska, Warszawa 2012; M. Lutomierski, Podróże w głąb pamięci. Realizacje tematu kraju lat dzieciństwa i młodości w wybranych wierszach poetów z kręgu emigracyjnych „Wiadomości”, [w:] Aksjologia podróży, red. Z. Krawczyk, E. Lewandowska-Tarasiuk, J. W. Sienkiewicz, Warszawa 2012, s. 258-274. 196 pt. Dzieciństwo i młodość Tadeusza Irteńskiego. Poeci prowadzą bowiem swego rodzaju intertekstualną grę z językiem, motywami i wybranymi elementami świata przestawionego w Panu Tadeuszu. Nie tyle naśladują określone realizacje, co raczej prowadzą do nowego zastosowania tradycji literackiej, dokonując przy tym interesujących i artystycznie bardzo udanych rekontekstualizacji. Dzięki temu literatura romantyczna była przez nich na nowo odczytywana, przeżywana i włączana w nowe konteksty. Praktycznie nierozpoznane pozostają utwory o charakterze ludycznym, które także nawiązują do Pana Tadeusza. Autorem jednego z takich tekstów jest słynny już przed wojną satyryk, komediopisarz i poeta Marian Hemar, chętnie posługujący się różnymi formami stylizacji. W obszernym utworze Parafraza autor dokonał przeróbki fragmentu IV księgi Pana Tadeusza, żeby w zabawny sposób ukazać mistrzowską grę aktorską Ludwika Solskiego: Wszystkim się zdawało, Że to Solski gra jeszcze. A to echo grało. Jakby on znowu chwycił, zapałem przejęty, Arkusz swej roli, długi, pokreślony, zmięty, W rozmodleniu oburącz do ust go przycisnął, Zachłysnął się słowami, w oczach ogniem błysnął, Zasunął wpół powieki, wciągnął w głąb pół brzucha I do płuc wysłał z niego cały zapas ducha I zagrał27. Podobnego typu nawiązania i humorystyczne dialogi z Panem Tadeuszem występują również w utworach Jana Winczakiewicza i zapewne innych emigracyjnych autorów (m.in. satyryków) choć – jak wspomniałem, zjawisko to nie jest jeszcze rozpoznane. „Ratunek” W marcu 1942 r. nakładem wydawnictwa M. I. Kolin w Londynie ukazał się tom o jednoznacznie wymownym tytule Kraj lat dziecinnych. 27 M. Hemar, Parafraza, „Wiadomości” 1955, nr 20, s. 1. 197 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Podobnie do Pana Tadeusza londyńska antologia miała przynieść ukojenie. Jak czytamy na pierwszych stronach publikacji: Latem, 1940 roku, kiedy wojsko polskie po francuskiej klęsce wylądowało w Wielkiej Brytanii, głód polskich książek i tęsknota za polskim krajem, po raz pierwszy na tej nowej emigracji dały się odczuć tak silnie i tak boleśnie. Aby obu tym potrzebom uczynić zadość, zrodziła się myśl wezwania polskich pisarzy, przebywających na wygnaniu, do napisania książki zbiorowej, która by zawierała wspomnienia o kraju ich lat dziecinnych. Sądzono, że w ten sposób przed oczami czytelnika-żołnierza – bo o czytelniku-żołnierzu przede wszystkiem myślano – przesunie się nie jakaś abstrakcyjna i geograficzna Polska, ale wykrawki kraju żywego ludźmi i sprawami, a pogodnego tak jak wyda się zawsze po latach każde ludzkie dzieciństwo28. Swoje młodzieńcze lata i rodzinne strony (z nadzieją na powrót do nich) wspominało tu dziewiętnastu autorów, m.in. tacy pisarze, jak: Zdzisław Czermański, Kazimiera Iłłakowiczówna, Zygmunt Nowakowski, Jerzy Stempowski, Irena Tuwim, Karol Zbyszewski. Mickiewiczowski poemat, który już we wstępie został nazwany „najwspanialszym dziełem polskiego słowa”, niejako patronuje tym wspomnieniom. Warto dodać, że tom Kraj lat dziecinnych został ponownie przedrukowany w Londynie w 1987 r. przez wydawnictwo Puls. Mickiewiczowska Inwokacja otwiera inną znaną emigracyjną antologię, mającą kompensować czytelnikom ich nieobecność w Polsce: Kraj, co nigdy w myślach nie odmienia… Mimo że tytuł książki nawiązuje do Beniowskiego Juliusza Słowackiego, to jednak swoistym patronem antologii jest Pan Tadeusz, o czym przekonuje zarówno wstęp, jak i cała zawartość publikacji. Książka ta, albo raczej książeczka – mówi Zygmunt Nowakowski – ma jakąś dziwną moc. Gdy otworzymy jej karty, otworzą się przed nami równocześnie wrota Kraju. Gdy zaczniemy czytać, gdy wchłoniemy w siebie kilka pierwszych wierszy, ogarnie nas jakby zawrót, stracimy poczucie przestrzeni, która dzieli nas od Polski. Zaczniemy czytać dalej i powie sobie każdy z nas: „Jestem w Polsce! 28 Kraj lat dziecinnych, [red. M. Grydzewski przy współpracy K. Pruszyńskiego], Londyn 1942, s. 5. 198 Mogę się w Niej poruszać swobodnie, mogę iść, dokąd mnie tęsknota niesie. Jestem w Polsce całej! Otwarła ją przede mną ta drobna książeczka! […] Nasza „gościna” jest gościną przymusową, ta zaś książeczka otwiera nam wrota raju utraconego. Ona przenosi naszą… „duszę utęsknioną / Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych […]”29. Przywoływany tu kilkakrotnie Zygmunt Nowakowski, jeden z czołowych reprezentantów tzw. emigracji niezłomnej – choć z czasem okazywał rozgoryczenie z powodu rozdźwięku między sielskością i nienaturalnością życia mieszkańców Soplicowa a własną, emigracyjną egzystencją – powtarzał, że Mickiewicz daje emigrantom Polskę i zalecał lekturę poematu: Gdy nam jest strasznie źle, gdy tęsknota dobiera się do mózgu, do serca, gdy napór jej wzrasta, wystarczy otworzyć Mickiewicza, wystarczy otworzyć którąkolwiek stronę Pana Tadeusza, a znajdziemy się w Polsce najprawdziwszej pod słońcem. […] Dobrze posłuchać kogoś, kto ładnie umie mówić wiersze, ale jeszcze lepiej zasiąść samemu nad Panem Tadeuszem i czytać długo, bardzo długo w noc, aż się skleją powieki, aż spadnie na nas sen spokojny, a w tym śnie poeta na skrzydłach swych potężnych przeniesie nas do Polski30. Wierząc w terapeutyczno-wychowawczą moc poezji Mickiewicza, Nowakowski postulował, by twórczość ta trafiła do rąk byłych żołnierzy (obecnie członków Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia) – „pod blaszane strzechy beczek śmiechu, pod dziurawe dachy hosteli, do ponurych obozów odosobnienia, których lokatorzy zapominają powoli, że są Polakami”31. Najbardziej osobiste i wymowne świadectwo odbioru Pana Tadeusza w kategoriach terapeutycznych zawiera opowiadanie Ratunek Herminii Naglerowej – pisarki aresztowanej we Lwowie, a następnie torturowanej i skazanej na osiem lat obozu karnego w Związku 29 30 31 „Kraj, co się nigdy w myślach nie odmienia”. Wybór poezyj, wstęp Z. Nowakowski, Londyn 1945, s. 5-6. Z. Nowakowski, Za co kochamy Mickiewicza, [w:] O Adamie Mickiewiczu, red. Z. Nowakowski, T. Terlecki, Materiały Oświatowe Stowarzyszenia Polskich Kombatantów, Londyn 1949, s. 26-27. Z. Nowakowski, Obozy odosobnienia, „Wiadomości” 1948, nr 50, s. 1. 199 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Sowieckim, skąd jednak wydostała się wcześniej razem z armią dowodzoną przez gen. Władysława Andersa32. Utwór przedstawia sytuację krańcowego wyczerpania pisarki w momencie, kiedy trafiła do jednego z kremieńczugskich więzień: Zapędzono nas – mnie i cztery sowieckie kobiety – do celi piwnicznej. Cementowa podłoga była zapluta, zapaskudzona. Parasza nie domykała się i wypełniona po brzegi, ziała sfermentowanym kałem. Był to mój pierwszy dwudniowy postój po wyroku. Nie przywykła do długich pieszych marszów, czułam dojmujący ból w prawym biodrze. Mimo to nie od razu odważyłam się usiąść na zagnojonym cemencie. Poświęciłam wreszcie jedyny ręcznik i rozścieliwszy go, przekonałam się, że jest za wąski i że szybko nasiąka tym, czego się tak brzydziłam. Moje towarzyszki rozmawiały niewesoło z ruska po ukraińsku. Patrzyłam na ich obce twarze, słuchałam ich mowy niby zrozumiałej, ale już w żadnym słowie nie własnej, obcej33. Te nieludzkie warunki i osamotnienie wywołały w bohaterce świadomość końca życia, którego nie potrafiła wyobrazić sobie bez własnej mowy i słów: „Odebrano mi jednak głos, mowę, książkę. Umierałam rozpaczliwe trzeźwo, z poczuciem klęski już ostatecznej”34. Naglerowa wspominała o odczuwanej wówczas „przeraźliwej pewności”, że nie zamieni już nigdy z nikim słowa w ojczystym języku, nie przeczyta żadnej polskiej książki i że czeka ją powolna śmierć na obczyźnie „martwej od milczenia”. Nieoczekiwanie przyszedł jednak ratunek: Pojęłam wtedy, niezależnie od rozpaczy, że książka miała platoński, wzorcowy kształt: była Panem Tadeuszem w czerwonej płóciennej okładce ze złotym napisem „Nagroda pilności”. I od razu rozruszała się pamięć w wyścigu, w przeganianiu się. Ile zapamiętałam? Ile dogrzebię się w podświadomej pamięci? Łkając, czkając – dopadłam: „Poloneza czas zacząć. Podkomorzy rusza i z lekka zarzuciwszy wyloty kontusza”… Mnożyło się, rosło, piękniało. Niekiedy rwał się wątek i otwierała się próżnia. Stawałam wtedy, jak nad skrajem przepaści. 32 33 34 Zob. W. Mikulec, Paradoks nieobecności Herminii Naglerowej. W setną rocznicę urodzin, „Koniec Wieku. Kwartalnik Literacko-Artystyczny” 1990, nr 1, s. 84. H. Naglerowa, Ratunek, [w:] Mickiewicz żywy, red. H. Naglerowa, Londyn 1955, s. 230-231. Tamże, s. 231. 200 Już jednak wyścielał się pomost: „Takie były zabawy, spory w one lata”… Już inny ratunek: „Był gaj z rzadka zarosły, wysłany murawą”…35. Ocalenie stało się więc możliwe dzięki zachowanym w pamięci fragmentom Pana Tadeusza, a także utrwalonemu widokowi samej książki i zapamiętaniu wrażenia z dziecięcej lektury. To bardzo osobiste wyznanie autorki prowadzi do konstatacji, że poezja Mickiewicza ma w sobie życiodajną, magiczną niemal siłę. Jest to więc sytuacja, w której intertekstualny dialog skutkuje mitologizacją czy nawet – sakralizacją romantycznego poematu. Edycje Niemałą rolę w podtrzymywaniu i rozwijaniu zainteresowania Panem Tadeuszem odegrały wydane na obczyźnie edycje Mickiewiczowskiego poematu. Zanim wymienimy najważniejsze z nich, należy wspomnieć o szczególnym wpływie książki na przekazywanie tradycji. Zjawisko to opisał Krzysztof Głombiowski, stwierdzając, m.in., że: Książka ułatwia integrację zbiorowości społecznej i utrzymanie równowagi systemu, w którym społeczeństwo żyje. Ale zbiorowość utrwala swą egzystencję również przez troskliwe pielęgnowanie ciągłości tradycji, z której sama wyrosła. Otóż w tym przypadku również produkcja wydawnicza, zabezpieczająca wartości duchowe grupy, umożliwia przekazanie ich następnym generacjom w procesie nieustającej komunikacji diachronicznej, dzięki czemu dokonuje się w zbiorowości proces integracji sięgającej w głąb jej istnienia historycznego. Obok więc udziału w procesie integracji synchronicznej książka uczestniczy w procesie integracji diachronicznej36. Niewątpliwie taką rolę możemy przypisać następującym edycjom Pana Tadeusza, które zostały opublikowane przez polskie wychodźstwo niepodległościowe, zwłaszcza w okresie wojny i tuż po jej zakończeniu (później inicjowano głównie przekłady na język angielski): - Pan Tadeusz. Wyjątki z księgi 11 i 12, Budapeszt, „Wieści Polskie”, [1940], dodatkowo publikacja zawiera utwory: Henryk Sienkiewicz, Wspomnienie z Maripozy, Władysław Stanisław Reymont, Matka, seria Biblioteczka Uchodźcy na Węgrzech. 35 36 Tamże., s. 231-232. K. Głombiowski, Książka w procesie komunikacji społecznej, Wrocław 1980, s. 31. 201 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 - Pan Tadeusz, London, M. I. Kolin, [1940]. - Pan Tadeusz, oprac. Manfred Kridl, Jerozolima, Sekcja Wydawnicza Armii Polskiej na Wschodzie, 1943, seria Szkolna Biblioteczka na Wschodzie. - Pan Tadeusz, Rzym, Oddział Kultury i Prasy 2 Korpusu, 1945, seria Biblioteka „Orła Białego”. - Pan Tadeusz, Hanower, Polski Związek Wychodźctwa [!] Przymusowego, 1945. - Pan Tadeusz. Księga 1, Wydawnictwo Literackie Wydziału Opieki nad Żołnierzem Jednostek Wojska Polskiego w Wielkiej Brytanii, b.m. [Szkocja] 1945. - Pan Tadeusz, Orbis, Londyn 1945. - Fragmenty z Pana Tadeusza, Wydawnictwo Literackie Oddziału Opieki nad Żołnierzem I Korpusu, b.m. [Szkocja] 1946. Roztrząsania Pan Tadeusz był przedmiotem dociekań emigracyjnych badaczy i krytyków literackich. Pierwszy impuls do refleksji naukowo-krytycznej stanowiła wspominana już arcydzielność poematu. Nie mniej istotna okazała się również motywacja antyideologiczna, trafnie zarysowana przez Marię Czapską: Nierzetelność argumentów i świadomie błędne twierdzenia polskich krytyków marksistowskich zobowiązują podwójnie wolnych pisarzy, którzy zabiorą głos w ciągu Mickiewiczowskiego roku. Zadaniem ich będzie wykazać, dlaczego Mickiewicz pośród wielkich polskich poetów zajmuje tak wyjątkowe stanowisko. Dlaczego każde pokolenie przystępuje do niego inaczej i każde znajduje w nim wartości na miarę swoich dążeń, trafiając na coraz nowe „ziarno usiewne”37. Najwięcej historyczno- i krytycznoliterackich studiów przyniósł rok mickiewiczowski (1955), a najpopularniejszym tematem tych wypowiedzi okazały się realistyczne aspekty poematu. Tak oto Mieczysław Giergielewicz zajmował się prawdą epicką poematu i dowodził, że: 37 M. Czapska, „Coś ty uczynił ludziom, Mickiewiczu…”, [w:] Mickiewicz żywy, red. H. Naglerowa, Londyn 1955, s. 214-215. 202 Jak nie dopuścił poeta, aby którakolwiek z idei poematu zarysowała się w sposób jednostronny, tak nie pozwolił sobie na stronniczość w ujmowaniu poszczególnych postaci. Uwielbienie miesza się ze wzgardą, pochwała – z wyrokiem potępiającym, poszanowanie – ze śmiechem. Mickiewicz nie starał się akcentować czy demonstrować bezstronności: po prostu był bezstronny38. Zdaniem badacza dzięki ujęciu Pana Tadeusza jako realistycznego eposu można stwierdzić, że wszystkie ogniwa poematu (mimo pozornych sprzeczności) splata głęboki, istotny związek, oraz że tworzą one swoisty system zorganizowanej wizji świata, w której rządzi niepodzielnie prawo spokojnej i upartej równowagi. Łukasz Winiarski także analizował Pana Tadeusza jako poemat na wskroś realistyczny, dochodząc przy tym do interesujących wniosków, choćby na temat obrazu kultury szlacheckiej: Przecież w tej „szlacheckiej historii” nie ma, prócz Robaka, ani jednego przedstawiciela stanu szlacheckiego z charakterem i głową, nie ma bohatera o wyższych walorach moralnych lub umysłowych. Poczciwy i cnotliwy Sędzia korzysta bez skrupułów z majątku, który darowała Soplicom carowa Katarzyna za usługi oddane Rosji w czasie Targowicy. Niezłomny Gerwazy potrafi zamordować bezbronnego i rannego jeńca – rzekomo „pro publico bono”. Troski, problemy, pragnienia tych ludzi? Mizerne, małostkowe, śmieszne. Rozum polityczny? To sędziowskie „jakoś to będzie”. Nawet szaraczkowa szlachta z zaścianka zachowuje się jak stado baranów gotowe zmieniać opinie z godziny na godzinę i biec za głosem pierwszego lepszego demagoga. Nie, poeta nie krył pod korcem ani głupoty, ani zacofania, ani egoizmu szlachty – prześwietlił jedynie to wszystko pobłażaniem i miłością. Nazbyt kochał, by móc sądzić39. Władysław Günther próbował zaś swoim esejem40 dowieść, że choć Pan Tadeusz Mickiewicza, Zemsta Fredry i Złota czaszka Słowackiego należą do innych rodzajów literackich, mają jednak to samo 38 39 40 M. Giergielewicz, Prawda epicka „Pana Tadeusza”, „Wiadomości” 1955, nr 38, s. 3. Ł. Winiarski, O realizmie Mickiewicza, [w:] Księga pamiątkowa na stulecie zgonu Adama Mickiewicza, Stockholm 1955, s. 28-29. W. Günther, „Pan Tadeusz” w scenicznym odbiciu Słowackiego i Fredry, „Wiadomości” 1955, nr 38, s. 3. 203 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 źródło, cel i wpływ na następne pokolenia. Są bowiem „ojcowizną i światem ich autorów, wskrzeszonym ze znanych im spraw i ludzi”41. Każde z tych dzieł ma też, zdaniem Günthera, wspólny, trójwymiarowy pokład. Po pierwsze, w każdym z nich jest coś z pamiętnika jego autora (z dzieciństwa, młodości, romansów). Po wtóre, tłem tych przeżyć są mnożące się w epizodach szczegóły obyczajowe, charakterystyczne dla epoki oraz nabrzmiałe tradycją. A ponadto w każdym z utworów jest ukazany wycinek bohaterskiej historii Polski. Artykuł Tadeusza Skowrońskiego Echa wielkopolskie w „Panu Tadeuszu”42 opiera się przede wszystkim na wspomnieniach autora z pobytu w przedwojennej Wielkopolsce, gdzie wciąż żywa jest pamięć Mickiewicza goszczącego na tamtejszych dworach. Jeszcze w 1927 r. Skowroński zaobserwował, że rodzina Turnów podczas Wigilii Świąt Bożego Narodzenia umieszcza nad stołem specjalną gwiazdkę, o którą – według dawnego przekazu – prosił sam poeta, „aby przez pamięć dla niego wisiała zawsze nad stołem wigilijnym jako symbol pokoju i dobrej nowiny”43. Autor przypomniał dalej, na jakich dworach gościł Mickiewicz i z kim się spotykał. Stwierdził również, odwołując się, m.in. do ustaleń prof. Adama Skałkowskiego, że poeta niejedno z opowiadań, anegdot, komentarzy i faktów zaczerpnął z opowieści usłyszanych na wielkopolskich dworach i w czasie polowań. Poza tym Skowroński odnalazł pewne rysy Andrzeja Turny w sylwetce Asesora. Wreszcie sam dwór w Soplicowie łudząco, według autora, zbliżony jest do dworu Turnów w Lulinie, a opisy przyrody w Panu Tadeuszu, przypominają często krajobraz wielkopolski44. Kamil Kantak zwrócił natomiast uwagę na swoistą ideologię Pana Tadeusza oraz jego miejsce i rolę w literaturze polskiej45. Według badacza utwór Mickiewicza wysunięto na czoło rodzimej poezji ze względu na przenikającą poemat uczuciowość. Zdaje się jednak, 41 42 43 44 45 Tamże. T. Skowroński, Echa wielkopolskie w „Panu Tadeuszu”, „Wiadomości” 1956, nr 32, s. 2. Tamże. Z tym stwierdzeniem nie zgodziła się Janina z Puttkamerów Żółtowska, według której pejzaż wielkopolski w ogóle nie jest podobny do litewskiego. Zob. taż, Pejzaż ziemi nowogródzkiej. Do redaktora „Wiadomości”, „Wiadomości” 1956, nr 36/37, s. 4. Zob. K. Kantak, „Dla pokrzepienia serc”, „Wiadomości” 1956, nr 7, s. 4. 204 że ta „Ewanielia Narodowa” (określenie z czasów dzieciństwa autora) budzi powszechny zachwyt nie tylko ze względu na stronę artystyczną, lecz właśnie sposób odtworzenia przeszłości, a przez to – ideologię. W poemacie bowiem Polacy odnoszą zwycięstwo nad wojskiem rosyjskim, choć w rzeczywistości nie było przecież ani takiego zajazdu, ani zwycięskiej potyczki. Kantak zauważył, iż od przegranej polskiej 1830-1831 (nie inaczej było w 1812 roku) autor Pana Tadeusza ucieka w fikcję zwycięstwa, nie zaś – jak to będzie potem robił Sienkiewicz – do przebrzmiałych, ale jednak rzeczywistych sukcesów. Swoje rozważania, dotykające nie tylko treści poematu, ale i zagadnień nastrojów wychodźstwa polistopadowego oraz psychiki Mickiewicza, badacz zakończył pytaniem o źródło tej ideologii: czy narzuciła ją moc geniuszu, czy podpowiedziała ją intuicja poety, który umiał słusznie ocenić i swoją, i narodową psychikę? Z innych tekstów roztrząsających rozmaite aspekty Pana Tadeusza warto wymienić studia: Mieczysława Giergielewicza o gastronomii w poezji Mickiewicza, ze szczególnym uwzględnieniem Pana Tadeusza46, Ignacego Wieniewskiego o „arcyserwisie” w kontekście tradycji antycznej47 i Witolda Kozłowskiego o tajemniczym dniu Najświętszej Panny Kwietnej48. Podsumowanie Na podstawie przedstawionych tu różnego typu świadectw odbioru można stwierdzić, że Pan Tadeusz jest obecny w kulturze literackiego wychodźstwa już od jego genezy (o czym przypominają liczne wznowienia z lat 40. XX wieku) i pozostaje trwale związany z jego losem (co potwierdzają różnego typu kontynuacje i nawiązania w literaturze). 46 47 48 M. Giergielewicz, Gastronomia Mickiewicza i jej rodowód literacki, Adam Mickiewicz. Księga w stulecie zgonu, kom. red. S. Stroński, M. Danilewiczowa, W. Folkierski, M. Giergielewicz, M. Kukiel, T. Terlecki, Londyn [1958], s. 396-416. I. Wieniewski, „Arcyserwis” i jego klasyczne koligacje, [w:] Adam Mickiewicz. Księga w stulecie zgonu…, s. 417-429. W. Kozłowski, Nabożeństwo w Soplicowie, [w:] Adam Mickiewicz. Księga w stulecie zgonu…, s. 430-435. 205 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Pan Tadeusz stanowił nie tylko wzór do naśladowania w mówieniu o „krajach lat dziecinnych” Polaków na obczyźnie, ale też niósł pewne ukojenie i łagodził dotkliwości wygnania. Odwołując się do ustaleń Michała Głowińskiego49, możemy określić te style odbioru poematu jako mityczny (podnoszący Mickiewiczowską wizję ojczyzny do rangi sacrum; posiadający walory terapeutyczne) i estetyzujący (doceniający przede wszystkim literackie walory utworu). Przy czym wydaje się, że oba te style występowały nierozłącznie i wzajemnie się stymulowały. Oczywiście, przedstawione w artykule fascynacje uchodźców i emigrantów Panem Tadeuszem nie oznaczały bezkrytycznego odbioru całej twórczości i biografii Adama Mickiewicza, ale to jest już temat na osobny artykuł50. 49 50 Zob. przypis nr 2. Por. M. Lutomierski, Mickiewicz w kulturze literackiej „polskiego Londynu” wczesnych lat powojennych. Zarys problemu, „Rocznik Polskiego Towarzystwa Naukowego na Obczyźnie” (Londyn) 2011, t. LIII, s. 367-384. 206 Agnieszka Wasilewska Zaduma nad językiem ojczystym, czyli nowe zadania dla dydaktyków i miłośników literatury Reflection on mother tongue - new tasks for teachers and literature lovers Streszczenie: Materiał refleksyjny związany ze współczesną polszczyzną. Troska o prawidłowy rozwój języka polskiego i sposoby jego wzbogacania. Słowa kluczowe: kultura języka, poprawna polszczyzna, przekaz dydaktyczny Summary: Reflections as regards contemporary Polish language. Concern for proper development and ways of enrichment of the Polish language. Keywords: language culture, correct Polish, teacher's message Niejeden nauczyciel skarżący się, że uczniowie nic nie umieją, i że źle zdają egzaminy, nie zdaje sobie sprawy, iż takim narzekaniem wystawia sobie samemu najgorsze świadectwo. - Jacek Woroniecki OP Już w przyszłym roku polska młodzież zostanie poddana kolejnemu eksperymentowi. Rocznik 2015 będzie zdawał maturę z języka polskiego opracowaną według nowej formuły. Wprawdzie istota egzaminu ma pozostać taka jak dotychczas, natomiast zostanie 207 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 zmieniony arkusz i klucz odpowiedzi. Zmieni się również system oceniania. W czerwcu bieżącego roku w losowo wybranych liceach przeprowadzono badanie „Diagnoza przedmaturalna z języka polskiego”. Instytut Badań Edukacyjnych we współpracy z Centralną Komisją Egzaminacyjną i okręgowymi komisjami egzaminacyjnymi przygotował dla nich specjalne zeszyty testowe i ankiety badawcze1. Wiceminister Joanna Berdzik, przedstawiając projekt nowej matury, powiedziała „Chodzi nam o absolwentów szkół ponadgimnazjalnych otwartych na nowe wyzwania, do czego niezbędne jest opanowanie takich umiejętności jak analizowanie, wnioskowanie, budowanie spójnej wypowiedzi na zadany temat, świadome wykorzystywanie dostępnych źródeł informacji do formułowania własnych poglądów”2. Egzamin maturalny, nazywany był jeszcze do niedawna egzaminem dojrzałości, ale określenie to zdaje się już nie pasować do poziomu, jaki prezentuje obecnie abiturient szkoły średniej. Matura stała się jedynie przepustką do powszechnego dzisiaj studiowania. Młodzież uczy się, żeby zdać egzamin. Jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego matura była wyznacznikiem pewnego statusu intelektualnego. Młody człowiek, który zdał egzamin maturalny reprezentował przede wszystkim wysoki poziom kultury osobistej, miał przyswojone zasady dobrego wychowania i obycie towarzyskie. Określenie „po maturze” było synonimem solidnego poziomu wykształcenia. Na egzaminie maturalnym trzeba było wykazać się, m.in. znajomością historii powszechnej, rozumieniem zjawisk społecznych, wiedzą o świecie, znać kanon literatury pięknej. Matura była sprawdzianem dojrzałości młodego człowieka, jego przygotowania do funkcjonowania w dorosłym życiu społecznym i zawodowym. Dziś okazuje się, że po maturze młody człowiek nie spełnia oczekiwań przeciętnego pracodawcy. To bardzo dobrze, że ministerstwo oświaty jest zainteresowane, aby nauczyć przyszłych maturzystów budowania spójnej wypowiedzi na zadany temat, jednak od człowieka ze średnim wykształceniem 1 2 http://bdp.ibe.edu.pl/ https://archiwum.men.gov.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=5760%3 Amatura-2015q-konferencje-dla-nauczycieli-jzyka-polskiego&catid=125%3Aksztaceniei-kadra-aktualnoci&Itemid=76 208 należałoby oczekiwać czegoś więcej. Tymczasem dotychczasowe działania i reformy wprowadzają jedynie zmiany dla samych zmian. Nie poprawia się jakość wykształcenia absolwentów szkół średnich, mimo że wprowadzane zmiany tłumaczy się właśnie troską o jakość. Już w 2009 roku Włodzimierz Paszyński, długoletni nauczyciel języka polskiego, a w latach 1990-1998 kurator oświaty w Warszawie, pytany w wywiadzie dla Newsweek.pl, czy powodem coraz gorszej jakości wyników egzaminu maturalnego z języka polskiego jest okrojony program, czy źle dobrany kanon lektur powiedział: „Jest cały szereg problemów i przyczyn. Także tych, o których pan wspomina. Ale zrobiliśmy 11 lat temu reformę oświaty strukturalną, a szkoła wymagała zmian programowych. Niestety zmiany programowe przygotowuje się nawet kilka lat. Struktura szkoły powinna służyć programowi. A tego nie da się zrobić w czasie jednej kadencji. Postanowiono zrobić jedynie reformę strukturalną, bo to prostsze. Co ciekawe, najbardziej poranione z tej reformy wyszło to, co w polskiej szkole było najlepsze, czyli liceum ogólnokształcące. (…) Maturzyści świetnie się dopasowali do tej reformy. Uczą się pisania pod klucz, a to jest mało rozwijające. Bardziej przerażeni są nauczyciele akademiccy”3. W kontekście nowego egzaminu maturalnego zastanówmy się nad współczesną polszczyzną i jej miejscem w życiu Polaków. Podstawą do rozważania będą następujące zagadnienia, które postaram się omówić: 1. Język polski w obliczu globalizacji i cyfryzacji – szansa na rozwój czy zagrożenie? 2. Jakie czynniki decydują o poziomie sprawności językowej? 3. Program nauczania języka polskiego w szkole podstawowej i średniej – kształtowanie postaw czy przygotowanie do egzaminu? 4. Kto i przez jakie działania może i powinien wpływać na kształtowanie pięknej polszczyzny? Mówiąc o rozwoju człowieka w okresie niemowlęcym, mamy na uwadze również nabywanie przez niego sprawności językowej, która realizuje się przez odbiór komunikatów z otoczenia, a następnie zdolność wytwarzania własnych komunikatów werbalnych. 3 http://polska.newsweek.pl/dzisiejsza-matura-to-nie-egzamin-dojrzalosci,39124,1,1.html 209 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 W kształtowaniu się mowy dziecka bardzo ważną rolę odgrywa kontakt z poprawnym, pięknym językiem. Na tym polu szczególna rola przypada rodzicom i opiekunom, którzy rozmawiając ze swoim dzieckiem lub czytając mu, przekazują tym samym wzorce zachowań językowych. Książka jest ważnym elementem wczesnego wspomagania rozwoju dziecka. Wspólne czytanie jest okazją do bycia razem, do budowania relacji bliskości i zaufania. Przez odpowiednio dobraną do wieku dziecka lekturę rodzic pomaga mu poznawać świat, zrozumieć, na czym polega dobro i jak je odróżnić od zła. Dziecko ma szansę przeżyć ciekawą przygodę i stawić czoła własnym lękom. Literatura dostarcza wzorców do naśladowania, rozbudza wyobraźnię i wzbogaca słownik. Pięknie i z zaangażowaniem czytana książka pomoże dziecku skupić się i wyciszyć. Jest to bardzo ważna umiejętność w późniejszym procesie uczenia się na etapie szkoły. Oswajanie dziecka z czytaniem już od najmłodszych lat pomoże zaszczepić w nim miłość do książek i zaciekawienie samodzielną lekturą w przyszłości. Po przeczytaniu książki można zachęcić dziecko do opowiedzenia usłyszanej historii. Jest to okazja do zaobserwowania, czy dziecko zrozumiało tekst, czy jest w stanie poprawnie budować zdania. Z powyższych rozważań wynika, że umiejętności, których oczekuje się od maturzystów kształtowane są we wczesnym okresie dzieciństwa. Nieoceniona jest tu rola rodzica w wypracowaniu prawidłowych postaw wobec języka mówionego i pisanego. Warto dzieciom czytać, nie tylko „20 minut dziennie codziennie”, ale ze świadomością, że w ten sposób kształtujemy ich postawę wobec słowa pisanego. Język jest tworem żywym, rozwija się i ma prawo się zmieniać. Na przestrzeni wieków kształtowania się polszczyzny, różnorodne tendencje i mody wpływały na zasób słownictwa języka i jego kształt, budząc tym samym niepokój ówczesnych orędowników poprawności językowej. Język literacki jest odmianą języka, który jako język ogólnopolski jest przystępny i zrozumiały dla większości użytkowników. Polski język warstw wykształconych zaczął wyodrębniać się w XV wieku na gruncie dwóch dialektów - wielkopolskiego i małopolskiego, co było wynikiem formowania się polskiej państwowości. Początkowo Wielkopolska, a później Małopolska i na końcu Mazowsze, jako siedziby kolejnych stolic Polski, stały się centrum myślenia o języku ogólnonarodowym. 210 Właśnie dialekty tych dzielnic stały się kamieniem węgielnym współczesnego języka literackiego i podstawą do wypracowania tzw. normy językowej. Język na bazie dialektów i ponad dialektami, tak można określić polszczyznę, która kształtowała się na przestrzeni kilkuset lat. W początkowej fazie formowania się polskiej państwowości najsilniej na język polski oddziaływała łacina. Jej rolę w świecie i siłę wielowiekowego oddziaływania argumentowała silna pozycja militarna i kulturalna Rzymian. Mieszko I, przyjmując chrzest w obrządku zachodnim, wprowadził swoje państwo w obszar oddziaływania kultury łacińskiej. Tym samym łacina stała się podstawowym językiem nie tylko obrządku liturgicznego, ale również językiem administracji w kontaktach zewnętrznych państwa i większości utworów literackich doby średniowiecza. Zarówno posługiwanie się pismem, jak i znajomość łaciny były elitarnymi umiejętnościami i ograniczały się do związanych z dworem przedstawicieli Kościoła. Dopiero z czasem wykształciły się odrębne struktury administracyjne kancelarii książęcych. Łacina zaczęła się rozpowszechniać również w już istniejących i powoływanych miastach, stając się siłą napędową ich rozwoju. Uczono jej w szkołach, akademiach, był to język elity intelektualnej, Kościoła i dyplomacji. Silna pozycja łaciny utrzymywała się aż do XVIII wieku, gdy na salonach elit intelektualnych pojawiła się moda na francuszczyznę. Znajomość języka francuskiego stała się obowiązkowym elementem wykształcenia i koniecznością, jeśli chciało się bywać w towarzystwie. Moda na francuski utrzymała się aż do lat międzywojennych. Jednocześnie w okresie zaborów na język polski silnie oddziaływały języki państw, które dokonały rozbioru Polski – rosyjski i niemiecki. Polityka zaborców nakierowana była na ograniczanie swobody wypowiedzi w języku polskim i silne działania rusyfikacyjne i germanizacyjne w szkołach. Ponadto systematycznie poddawano niszczeniu i grabieży dobra polskiej kultury i sztuki, a ci, którzy stawiali zbrojny opór zaborcy rosyjskiemu byli zsyłani na Sybir. Dziś taką pozycję ma język angielski. Świat XIX i XX wieku zdominowany był przez silne wpływy imperiów anglojęzycznych, m.in. Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone. Mocna pozycja w sektorze zbrojeniowym, gospodarczym, ale również kulturalnym, zwłaszcza przez wpływ kina, muzyki i oddziaływanie mediów cyfrowych sprawiły, 211 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 że angielski stał się językiem biznesu w skali globalnej. Tym samym zaznaczył się w oddziaływaniu społecznym jako narzędzie umożliwiające wyjście na świat, ułatwiające kontakty z szerokim kręgiem odbiorców. Język ponad granicami, język, w którym osiąga się sukces - taką pozycję ma dziś angielski. Czy silna pozycja języka obcego może stanowić zagrożenie dla polszczyzny? Na przestrzeni wieków, wraz z poszerzaniem się sfery kontaktów politycznych, gospodarczych i kulturowych, wobec konieczności wprowadzania nazewnictwa w nowych obszarach życia i braku rodzimego odpowiednika, do języka polskiego przenikały zapożyczenia w słownictwie z innych języków. Do powszechnego użytku weszły słowa przejęte, m.in. z języka: - czeskiego (hańba, Wacław, zwolennik), - łacińskiego (cesarz, wino, kościół, atrament, statut, dialog, aparat), - niemieckiego (cech, koszt, hołd, rycerz, wójt, sołtys, gmina), - grup turecko-tatarskich (kajdany, ułan, basza), - węgierskiego (giermek, kontusz, orszak), - włoskiego (bank, fraszka, szpada, kalafior), - francuskiego (dama, fryzjer, awangarda, batalion). Zapożyczone słownictwo wzbogaciło język polski, rozszerzyło obszar jego funkcjonowania w różnych dziedzinach. Również z języka angielskiego przeniknęły do polszczyzny liczne ogólnie już przyjęte zwroty (komputer, Internet, kompakt, laptop, e-mail). Próby stworzenia polskiego odpowiednika dla powyższych określeń nie przyjęły się. To wywodzące się z dziedziny techniki, ekonomii czy polityki określenia na stałe weszły do języka polskiego w postaci niespolszczonej, co jest zrozumiałe tym bardziej, że właśnie w języku angielskim pierwotnie zaczęły one funkcjonować. To, co może niepokoić i odczuwalne jest w niespotykanej dotychczas skali, to masowe zastępowanie rodzimych określeń terminami angielskimi, np. show (zamiast widowisko, przedstawienie), t-shirt (zamiast koszulka), shop (zamiast sklep), market (zamiast sklep), team (zamiast zespół). 212 Inny rodzaj zapożyczeń stanowią nadmiernie stosowane przedrostki mega - (megamocny film, megaważna sprawa), super- (superpromocja, superdoładowanie), ekstra- (ekstraprezent, ekstraokazja). Przeniesiona ze świata marketingu i reklamy maniera spowodowała, że w otaczającej nas rzeczywistości wszystko stało się super- i ekstra-, nie ma rzeczy zwyczajnych, bo jeśli nie będą super- i ekstra-, to znaczy, że nie są ważne. W języku potocznym, który obecnie nadmiernie funkcjonuje w środowisku polityki i mediów nader często występują zwroty typu: sorry („Sorry, ale taki mamy klimat”), yes (słynny okrzyk premiera Marcinkiewicza „Yes, yes, yes”). Niegdyś tego rodzaju określenia były typowe dla środowiska młodzieży, podyktowane chęcią naśladowania idoli i ich swobodnego sposobu bycia. Nadużywanie luźnych zwrotów z mowy potocznej wynika prawdopodobnie z chęci odmłodzenia się mówiącego i pozowania na „ziomala”, aby zjednać sobie zaufanie i sympatię odbiorcy, taki „swój człowiek”. Zapewne wielu ludzi, którzy wypowiadają się przed kamerami, nie ma świadomości popełnianych błędów i śmieszności swojego wystąpienia. Brak przygotowania w tym względzie, jak również bierne przyzwolenie środowisk, które powinny szczególnie piętnować tego rodzaju zachowania językowe powoduje, że język potoczny zdominował piękną polszczyznę. Trochę jak w piosence: „Śpiewać każdy może, trochę lepiej, lub trochę gorzej. Ale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi…”. Niekorzystny wpływ języka angielskiego odciska swoje piętno również w obszarze struktur gramatycznych. Zwłaszcza młodzież przenosi do języka polskiego rozwiązania funkcjonujące w angielszczyźnie. Stąd dążenie do upraszczania i skracania wypowiedzi. Niekiedy jedynie z kontekstu sytuacyjnego można domyślać się jej sensu („oki”, „nara”, „spoko”). O ile ekonomiczność języka w komunikacji SMS-owej jest zasadna, o tyle poza tą formą przekazu nie ma ona racjonalnego uzasadnienia. A jednak chęć przekazania informacji „teraz, natychmiast” powoduje, że mówiący / piszący nie widzi sensu w zastanawianiu się nad formą wypowiadanych czy pisanych słów, skoro gdy tylko wybrzmią, stracą swą aktualność i przestaną cokolwiek znaczyć. „Kreatorzy współczesnego świata” za pośrednictwem czytelnego obrazu, który łatwo zapada w pamięć i prostego, zrozumiałego dla większości ludzi języka, pragną dotrzeć ze swoim przekazem do jak największej grupy odbiorców, aby narzucić im własny system wartości 213 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 i potrzeb. Założony przez nich cel zostanie osiągnięty, gdy odbiorca uwierzy, że zmuszony jest brać udział w powszechnym pośpiechu za coraz to nowymi doznaniami i szalonej pogoni za coraz nowszymi modelami posiadanych już przedmiotów, zwłaszcza, że słyszy w reklamie „Jesteś tego warta”. Konsumpcyjny styl życia i nieustanny pośpiech wykluczają możliwość jakiejkolwiek refleksji nad bieżącą chwilą. Pojedyncza myśl ulatuje niezauważona wraz z wieloma innymi. Znamienną cechą takiego funkcjonowania w życiu jest powszechne zubożenie słownictwa i ograniczenie zdolności wyrażania swoich uczuć i myśli. Uczniowie, których zainteresowania ograniczają się jedynie do aktywności na portalach społecznościowych, a prace pisemne pobierają z Internetu, mają problemy z przygotowaniem dłuższego tekstu. Trudności w zakresie kompozycji, prawidłowego stosowania form fleksyjnych, ortografii czy w końcu stosowania synonimów, to jedne z wielu problemów, które dostrzegają nauczyciele w pracach swoich wychowanków. Zubożenie zasobu słownictwa, jak i niewiedza w zakresie semantyki stosowanych terminów powodują, że młodzież nie tylko ma problemy z pisaniem autorskich prac, ale i z interpretacją przywłaszczonych tekstów. Bezkrytyczne powielanie powszechnie dostępnych materiałów z Internetu naraża na przenoszenie do własnej pracy tekstów obarczonych błędami językowymi, a niekiedy i merytorycznymi. Ponadto ogranicza szansę na wypracowanie własnego stylu. Przypisywanie sobie autorstwa cudzych tekstów to jedno, z czym boryka się współczesna edukacja, zarówno na niższym, jak i na wyższym szczeblu. Natomiast nieumiejętność posługiwania się prawidłową polszczyzną, to problem związany głównie z systemem szkolnictwa, poczynając od szkoły podstawowej, a kończąc na etapie przed maturą. Program nauczania języka polskiego na każdym etapie szkoły podstawowej, gimnazjalnej i średniej zakłada kształcenie literackie, językowe i kulturowe, korelację z innymi przedmiotami w zakresie umiejętności i postaw, a także włącza w proces edukacji kształtowanie u uczniów postaw sprzyjających ich dalszemu rozwojowi indywidualnemu i społecznemu. 214 Niestety, zarówno nauczyciel, jak i uczeń ukierunkowani są na potrzebę zdania egzaminu. Jego formuła ogranicza możliwości twórczego myślenia ucznia, a nauczycielowi zawęża pole działania – zarówno pod względem metodyki nauczania, jak i w sposobie realizowania wytyczonych tematów. Ograniczona i niespełniająca potrzeb ilość godzin kształcenia w zakresie takich przedmiotów, jak język polski czy historia, które stanowią podstawę w przekazywaniu wiedzy o tożsamości narodu, jego historii i kulturze. Ostro zakrojone ramy czasowe przedmiotu siłą rzeczy ograniczają inwencję nauczyciela w twórczym realizowaniu zajęć. „Edukować (łac. educo) to znaczy kształtować czyjeś określone postawy i reakcje; wychowywać, kształcić, uczyć”4. Zatem, jeśli szkoła zajmuje się edukacją, to na jej barkach spoczywa odpowiedzialność za absolwenta, który opuści jej mury. W zadaniu kształtowania wartościowych postaw przyszłych obywateli powinny brać udział nie tylko szkoła i system oświaty. Edukacji szkolnej powinny towarzyszyć szeroko zakrojone działania wspierające innych resortów, m.in. Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego przez organizowanie wartościowych wystaw, popularyzowanie wartościowej kultury i sztuki na poziomie regionu i w skali kraju. To również w ramach tego ministerstwa powinny być prowadzone skuteczne inicjatywy popularyzujące narodowy dorobek kultury, ze szczególną troską o poprawną polszczyznę. Do roku 1989 szkoła była głównym przekaźnikiem normy językowej i mentorem kształtującym poziom i jakość polszczyzny wśród użytkowników języka. Wyraźnie rysowały się granice między odmianami języka, którym posługiwali się Polacy: język literacki (ogólnopolski) funkcjonował w szkole, w mediach, natomiast język potoczny w wymiarze życia codziennego, w kontaktach nieoficjalnych. Po roku 1989 zaznaczyły się tendencje nadmiernej ekspansji popularnej polszczyzny5. Próby wprowadzenia języka potocznego do obszaru polszczyzny literackiej pojawiły się najpierw w kręgu artystów, gdzie śmiałe środki 4 5 S. Dubisz, Uniwersalny Słownik Języka Polskiego, Wyd. Naukowe PWN, Warszawa 2003. B. Dunaj, Elementy obce w najnowszej leksyce polskiej, [w:] Studia historycznojęzykowe, t. 3, red. K. Rymut, W. R. Rzepka, Kraków 2000, s. 313-318. K. Ożóg, Polszczyzna przełomu XX i XXI wieku. Wybrane zagadnienia, Rzeszów 2001. 215 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 wyrazu miały za zadanie wywołać określone emocje. Im swobodniejszy język, tym silniejsza reakcja odbiorcy. Tym samym otwarto furtkę dla wulgaryzmów jako formy szczególnej ekspresji języka. Dziś już nie tylko obszar sztuki przesiąkł językiem potocznym. To, co kiedyś uznano by za arogancję i prostactwo w języku mediów i w polityce, dziś rozmywa się w powodzi bylejakości polszczyzny. Działania budujące wartościowe postawy uczniów w okresie szkoły i podtrzymujące je po zakończeniu procesu kształcenia powinna podejmować biblioteka. Biblioteka szkolna jest integralną częścią procesu dydaktycznego. Jej zadania wpisane są w status szkoły, a podstawę pracy biblioteki szkolnej stanowią zadania mające na celu wspomaganie i podnoszenie rangi celów edukacyjnych wyznaczonych przez program nauczania i program pracy szkoły. Aby wypełniać postawione przed nią zadania biblioteka, powinna się rozwijać, zatrudniać wykwalifikowanych pracowników. A jak wygląda rzeczywistość? „Zainteresowanie książkami miał zwiększyć Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa. W latach 2014-2020 pilotujące go Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego wyda na ten cel miliard złotych. Tylko do końca tego roku 30 mln zł ma trafić do bibliotek publicznych. 3,5 mln zł mają natomiast otrzymać czasopisma literackie. W programie nie uwzględniono jednak żadnych pieniędzy dla księgozbiorów szkolnych” 6. Brak wsparcia finansowego dla bibliotek jest potwierdzeniem faktycznego braku troski o rozwój czytelnictwa wśród uczniów przez powołane do tego organy. Bibliotekarze niejednokrotnie podejmują szereg działań, które mają zachęcić do obcowania z książką, organizują konkursy, wystawy prac. Jednak trudno promować czytelnictwo, jeśli w katalogach biblioteki nie będzie nowości czy tytułów rozwijających indywidualne zainteresowania. Biblioteka uzupełniona jedynie w kanon obowiązkowych lektur nie przyciągnie czytelników. Przede wszystkim przez obcowanie z dobrą literaturą, z pięknym językiem można pracować nad językiem własnych wypowiedzi. Kontakt ze słowem pisanym pozwala utrwalać prawidłową pisownię ortograficzną, a korzystanie z dobrych wzorców literackich jest szansą 6 A. Wittenberg, Czy biblioteki szkolne faktycznie są skazane?, [w:] Dziennik Gazeta Prawna z dn. 6.11.2014 http://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/833800,biblioteki-w-szkolachskazane-na-smierc.html 216 na wzbogacanie zasobu słownictwa i poznawanie różnorodności stylów pisarskich. Niech za przykład posłużą coraz chętniej spychane na margines fragmenty polskiej poezji i prozy orędowników polskości i krzewicieli pięknej polszczyzny. Szczególnym orędownikiem języka polskiego był Mikołaj Rej, uznany za „ojca literatury polskiej”, bo jako pierwszy zaczął pisać w tym języku. „A niechaj narodowie wżdy postronni znają, Iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają” - pisał Mikołaj Rej i sam popularyzował język polski wśród współczesnych, tym samym odstępując od łaciny, jako głównego w tym czasie narzędzia komunikowania się warstw wykształconych. Po dominującej literaturze religijnej średniowiecza renesans przynosi nowe tematy, nowe formy artystycznego wyrazu. Twórczość w języku polskim stała się potrzebą szlachty, która w procesie swojej emancypacji potrzebowała w języku pisanym, w literaturze oparcia dla potwierdzenia swojego statusu. Znaczącą wartość do dorobku polskiej literatury doby odrodzenia wniósł Jan Kochanowski. Poeta, podobnie jak Mikołaj Rej, propagował obraz życia na wsi, harmonię z prawami natury i sielską szczęśliwość, która jest tego owocem. Przyjęty ład według prawideł bożych i oddanie Rzeczypospolitej to wartości, które stały się podstawą jego twórczości. Odniesienie do takiej tematyki uczyniło z Kochanowskiego orędownika moralności i mędrca, który zgłębił zagadkę ziemskiego bytowania człowieka: „Wszyscy w niepewnej gospodzie mieszkamy, Wszyscyśmy pod tym prawem się zrodzili, Że wszem przygodom jako cel być mamy”7. Twórczość Kochanowskiego przypadła na złoty wiek Rzeczypospolitej, okres silnej pozycji króla i kraju na arenie europejskiej. W zupełnie innych okolicznościach rozwijała się literatura Polska w kolejnych epokach. Od okresu oświecenia mamy do czynienia z sytuacją nieustannego zagrożenia, co w konsekwencji doprowadziło kraj do rozbiorów i wymazania Polski z mapy Europy. Szeroko zakrojone reformy w dobie stanisławowskiej, które miały uzdrowić gospodarkę i system zarządzania państwem oraz pchnąć kraj na nowe tory 7 J. Kochanowski, Pieśni kilka, 4, w. 10-22. 217 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 rozwoju, nie doczekały się jednak realizacji. Zapoczątkowana działalność, zwłaszcza w wymiarze reformy oświaty i popularyzacji literatury, a także szeroko pojętej kultury stały się dla narodu w okresie bezpaństwowości sercem polskości i inspiracją do zrywów powstańczych. Bujny rozkwit życia kulturalnego był możliwy dzięki mecenatowi króla i zaangażowaniu elit z jego otoczenia. Współcześnie rola mecenatu, gdzie głowa państwa firmuje pojedyncze akcje społeczne czy wydarzenia z pogranicza nauki i kultury, nie ma tej rangi. Gdy „pod patronatem prezydenta” otwierana jest okolicznościowa wystawa, w tym samym czasie w mediach język polski jest okaleczany, zniekształcany. W imię powszechnej wolności i demokracji wulgaryzmy wdzierają się na antenę stacji radiowych i telewizyjnych, ale jak pisał Józef Wybicki, autor słów naszego hymnu państwowego: „Jeszcze Polska nie umarła, Kiedy my żyjemy, Co nam obca moc wydarła, Szablą odbijemy”. Szczególne bogactwo zabiegów stylistycznych przyniosła doba romantyzmu. Na poezji romantyków można uczyć się pięknej polszczyzny, która jest w stanie wyrazić każdy stan duszy człowieka. Konieczność dostosowania się do warunków życia bez własnej państwowości, gdzie naród został rozczłonkowany między trzech zaborców sprawiła, że lirykę obrali romantycy za najlepszy ich zdaniem styl do wyrażenia słowami tego, co najbardziej boli, tego, co trudne i za czym się tęskni najmocniej. „Zadrży ci nieraz serce, miła matko moja, Widząc powracających i ułaskawionych, Kląć będziesz, że tak twarda była na mnie zbroja I tak wielkie wytrwanie w zamiarach szalonych (…) bo gdyby nie to, że opuścić trzeba Boga Trzeba by… toby ciebie pewno nie opuścił” 8. 8 J. Słowacki, Do Matki, Wyd. Czytelnik, Warszawa 1999, s. 223. 218 W słowach tych Juliusz Słowacki pokazuje całą swoją wrażliwość syna wobec cierpienia matki i rangę sprawy, z którą się utożsamiał. Utwór, oprócz walorów językowych, pięknego stylu, melodyjności i nastroju głębokiej zadumy jest również manifestem wartości, z którymi poeta się utożsamiał: wierności dla rodzinnych więzi, wiary w Boga, a nade wszystko głębokiego oddania sprawie narodu. Inny zabieg stylistyczny wprowadził w wierszu „Burza” Adam Mickiewicz. Dzięki obficie zastosowanym wyliczeniom poeta uzyskał efekt dynamiki. Wartka akcja wymusza skupienie, przyciąga uwagę słuchacza i potęguje wzrost emocji: „Zdarto żagle, ster prysnął, ryk wód, szum zawiei, Głosy trwożnej gromady, pomp złowieszcze jęki, Ostatnie liny majtkom wyrwały się z ręki, Słońce krwawo zachodzi, z nim reszta nadziei” 9. Poezja dawała możliwość stawiania pytań bez odpowiedzi, snucia rozważań przeplatanych niedomówieniami i zręcznego tworzenia neologizmów. Taka poezja jest również trudna, wymagająca zaangażowania całego siebie, by odczytać przekaz i myśl autora. Taki styl charakteryzował liryki Cypriana Kamila Norwida, który uchodził za poetę trudnego, niekiedy nierozumianego: „Takiej-to podobna jędzy Ludzkość co płacze dziś i drwi; - Jak historia?... wie tylko: „krwi!...” Jak społeczność?... tylko: „pieniędzy!...” 10 Inny styl przekazu obrali przedstawiciele pozytywizmu. Henryk Sienkiewicz zasłynął z dobrego pióra jako autor powieści historycznych („Trylogia”, „Krzyżacy”, „Quo vadis?”), toteż stosowanie przez niego archaizacji stało się charakterystyczną cechą stylu pisarza. Archaizacja w utworach Sienkiewicza wprowadza czytelnika w klimat opisywanej epoki i pozwala widzieć świat oczami ówczesnych ludzi: 9 10 A. Mickiewicz, Burza, Czytelnik, Warszawa 1975. C.K. Norwid, Larwa (Vade-mecum, XIII). 219 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 (…) „- Niech Żydom za parobka służę! – krzyczał dalej stary – jeżeli ja tego bluźnicie la przeciw wierze, tego zdziercę kościołów, tego ciemięzce panienek, tego kata męża i niewiasty, tego podpalacza, tego szelmę, tego felczera od puszczania krwi i pieniędzy tego mieszkogryza, tego skóro łupa wolno z Warszawy wypuszczę!, Dobrze! Król go na kondycje wypuści, hetmani na kondycje wypuszczą, ale ja, jakom katolik, jakom Zagłoba, jako szczęścia za życia, a Boga przy śmierci pragnę, taki tumult przeciw niemu uczynię, o jakim nikt jeszcze w tej Rzeczypospolitej nie słyszał! Nie machaj ręką, panie Michale! Tumult uczynię! powtarzam! Tumult uczynię!” 11. Postać imć pana Zagłoby na trwałe wpisała się do literatury polskiej jako symbol rubasznego przedstawiciela polskiej szlachty. Zawadiaka wyrywny do walki, ale z serca oddany towarzysz i niezrównany gawędziarz. Stylizacja archaiczna, wyraźnie widoczna w wypowiedzi Zagłoby, dodatkowo ubarwia postać. Szlachcic wydaje się być „żywcem wyjęty ze swojej epoki”. Niektóre cytaty z utworów Sienkiewicza weszły do języka potocznego przez świat reklamy. Słynne „Ociec prać?”, które swego czasu pojawiało się w reklamie telewizyjnej proszku do prania, to pomysł na sięgnięcie do języka staropolskiego i nadanie mu nowego znaczenia semantycznego. U Sienkiewicza z pytaniem tym Kiemlicze zwracali się do swojego ojca o zgodę na udział w bijatyce, w reklamie proszku wyraźnie nadano słowu „prać” znaczenie współczesne. Inny typ pisarstwa, ale również w wymiarze patriotycznym przedstawił Henryk Sienkiewicz w noweli „Latarnik”. Bardzo bogaty znaczeniowo tekst utworu można interpretować jako tęsknotę głównego bohatera za utraconą ojczyzną, ale również jako rozmyślanie zmęczonego tułaczką starca. Taka wieloznaczeniowość interpretacji pozwala Sienkiewiczowi formułować pewne prawdy psychologiczne. „Jeżeli nieskończoność morska może tak wołać, to być może, że gdy się człowiek zestarzeje, woła także na niego i inna nieskończoność, jeszcze ciemniejsza i bardziej tajemnicza, a im jest bardziej zmęczony życiem, tym milsze są mu te nawoływania. Ale by ich 11 H. Sienkiewicz, Potop, t. 3, Wydawca: Agencja Polwar, Warszawa 1990, s. 117-118. 220 słuchać, trzeba ciszy. Prócz tego starość lubi się odosabniać jakby w przeczuciu grobu12”. Najwybitniejszym przedstawicielem prozy artystycznej przełomu XIX i XX wieku jest Stefan Żeromski. Pisarz świetnie opanował sztukę stylizacji. Szczególnie szyk wyrazów w zdaniu, wyliczenia, porównania wpływają na nastrój, stanowią o ekspresji języka. „Rafał był wtedy w sobie samy. Na nieznanym tamtym świecie. Krwawymi oczami patrzył w duszę swoją leżąc na dymiącym śniegu wśród pól, Widział śmierć, która idzie. Nowo przyjęta siostra posuwała się zwolna, jak piękny duch, jak wzniosły, rozkoszny dźwięk wydobyty z najczarowniejszych strun wiolonczeli, oddając braciom i siostrom pocałunek pokoju”13. Czarowny język ziem kresowych przybliżała w swych powieściach Eliza Orzeszkowa. W „Nad Niemnem” pisarka uchwyciła koloryt krajobrazu i języka tamtejszej ludności. Orzeszkowa uczyniła z „Nad Niemnem” skarbnicę pamiątek z przeszłości ziemi naznaczonej krwią powstańców, którzy nigdy nie wyrzekli się polskości: Takich chatek nędznych i nagich, jak Ładysiowa, znajdowało się niewiele, ale i pomiędzy zamożniejszymi znać było różnice dostatku i pomyślności. Znać było, że ziemia, ta jedyna podstawa, na której stały te zagrody, ulegała tu licznym i nierównym działom; że od dawna, może od wieków, pokolenia i rodziny kroiły pomiędzy sobą ten chleb dla nich święty i najdroższy; że w tę przepaść zieleni i kwiatów spływała obfita rosa nie tylko potu, ale i łez. Tylko drzewa odwieczne szerokimi swymi gałęźmi otulały zarówno dostatek i nędzę, a przyroda, miłosierna czy obojętna, zarzucała na wszystko welon rajskiej poezji” 14. O tym, że w języku polskim można pięknie wyrażać stan ducha, emocje, tworzyć wartościową literaturę świadczą, m.in. Literackie Nagrody Nobla przyznane Henrykowi Sienkiewiczowi, Władysławowi Reymontowi, Czesławowi Miłoszowi i Wisławie Szymborskiej. Ponadto niezwykłym autorytetem naszych czasów był papież Jan Paweł II, człowiek wielkiego formatu. Dziś coraz częściej spychany na margines przez zlaicyzowane środowiska akademickie i polityczne – że niemodny, 12 13 14 H. Sienkiewicz, Latarnik, Ludowa Spółdzielnia Wyd. MOREX, Warszawa 1993. S. Żeromski, Popioły, Biblioteka Klasyki Polskiej, Poznań 1997. E. Orzeszkowa, Nad Niemnem, Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków 2008. 221 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 że ograniczony w swoim myśleniu. A przecież Jan Paweł II mocno zaznaczył się w wymiarze duchowym i kulturalnym jako człowiek o szerokich horyzontach myślenia i znakomity mówca, liryk, znany z dobrego stylu i pięknego języka. To, z czym boryka się dzisiaj świat, Polska, współczesny człowiek to brak autorytetów i oderwanie od tradycji pokoleń. Tendencja do odcinania się od przeszłości wyraźnie zaznacza się również w wymiarze edukacji. Rezygnacja z sięgania do klasyków polskiej literatury, wycofywanie utworów Mickiewicza czy Sienkiewicza z kanonu lektur szkolnych lub ograniczanie znajomości ich twórczości tylko do niewielkich fragmentów niezwykle zubaża wiedzę młodego człowieka o wartościach polskiej literatury i kultury. Ograniczanie bądź pozbawianie młodzieży możliwości obcowania z szerokim spektrum dorobku polskiej literatury może doprowadzić do zerwania więzi międzypokoleniowej w tym obszarze. Interpretacja „Pana Tadeusza”, „Dziadów”, „Trylogii” może być z czasem niezrozumiała dla wnuków pozbawionych możliwości pośrednictwa rodziców i dziadków, którzy wychowali się na literaturze orędowników polskości. Szkoła powinna czuć się odpowiedzialna za język, którym posługuje się nie tylko młodzież, ale również za język, którym komunikują się nauczyciele. W tym obszarze także występują poważne odstępstwa od polszczyzny, którą każdy nauczyciel, nie tylko polonista, powinien się posługiwać. Powszechność nowoczesnych technologii, wpływ mediów, a także chęć upodobnienia się do uczniów, by zdobyć ich sympatię i zaufanie powodują, że niejednokrotnie sami nauczyciele zatracają poczucie odpowiedzialności za wykonywanie misji „niesienia kaganka oświaty”, jaką powinien być zawód nauczyciela. 222 Wioletta Żórawska Początki szkolnego czytania Norwida do roku 1918 School reception of Cyprian Norwid's works since the beginning until 1918 Streszczenie: Obecność Norwida w podręcznikach szkolnych nie byłaby możliwa bez uprzedniego włączenia jego tekstów w szerszy obieg życia literackiego. W obszarze swoistej prehistorii szkolnej recepcji dzieł pisarza mieszczą się edytorskie i popularyzatorskie działania Zenona Przesmyckiego, Tadeusza Piniego oraz prace pierwszych norwidologów. Do czasu odzyskania niepodległości autor Promethidiona w niewielkim stopniu był obecny w środowisku szkolnym. Podczas gdy szczególnie nauczyciele galicyjscy ugruntowali w społeczeństwie rolę „trzech wieszczów” i tam świadomość narodową młodzieży kształtowały dzieła Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego. Artykuł ukazuje początki stawania się autora Czarnych kwiatów szkolnym pisarzem na szerszym tle uwarunkowań historycznych. Pierwsze ślady obecności autora Fortepianu Szopena w podręcznikach liczą od kilku wersów do kilku stron. Ważnym źródłem informacji o początkach stawania się Norwida szkolnym autorem są Sprawozdania gimnazjów galicyjskich, które pełniły rolę programów szkolnych i były wydawane przez wszystkie szkoły średnie na terenie całej monarchii austro-węgierskiej. Opublikowano w nich zaledwie dwie rozprawy dotyczące Cypriana Norwida. Okazuje się, że tak naprawdę trudno mówić o szkolnej recepcji dzieł autora Fortepianu Szopena przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości. Słowa kluczowe: Cyprian Norwid, historia edukacji, dydaktyka literatury na poziomie szkoły średniej, podręczniki. 223 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Summary: The article presents the process of Norwid becoming a school author. The text informs about the facts foretelling the introduction the author’s works into curriculum as obligatory readings and underline the scarce presence of the forth romanticist before. Keywords: Cyprian Norwid, history of education, didactics of literature (taught in secondary schools), handbooks. 1. Zapowiedzi Poszukiwanie początków obecności utworów Norwida1 w środowisku szkolnym musimy rozpocząć od obserwacji obszaru dawnego zaboru austriackiego. Tam bowiem od roku 1867 w większości szkół język polski stał się językiem wykładowym, chociaż jego rola jako przedmiotu nauczania była drugorzędna. Na język polski przeznaczano 3 godziny tygodniowo (na łacinę ponad 6, na język niemiecki 4-5)2. Istotnym zadaniem było wówczas przekształcenie autonomicznej polskiej instytucji szkolnej w szkolnictwo polskie w pełnym znaczeniu tego słowa, „polskie z ducha”3. Znaczącą rolę odegrało Towarzystwo Nauczycieli Szkół Wyższych4, inicjujące, m.in. organizację Muzeum Szkolnego we Lwowie5, działające na rzecz nowych form pracy szkolnej, spraw bytowych nauczycieli, opieki lekarskiej nad młodzieżą szkolną itp.6. Właśnie w Galicji rodziły się także nowoczesne koncepcje nauczania literatury. Stosowana powszechnie dedukcyjna metoda historycznoliteracka została zaatakowana w 1885 r. przez Franciszka Próchnickiego, który podjął próbę pogodzenia lektury z historią oraz 1 2 3 4 5 6 Wszystkie cytaty z pism Norwida podaję za wydaniem: Cyprian Norwid, Pisma wszystkie, zebrał, tekst ustalił, wstępem i uwagami krytycznymi opatrzył J.W. Gomulicki, t.1-11, Warszawa 1971-1976. Por. K. Lausz, Wybór pism z metodyki literatury dla klas licealnych, Warszawa 1964, s. 18. Por. W. Sawrycki, Współtwórcy szkolnej polonistyki dwudziestolecia międzywojennego, Warszawa 1984, s. 42. Towarzystwo Nauczycieli Szkół Wyższych powstało w roku 1884 jako zrzeszenie nauczycieli szkół średnich i wyższych uczelni. Było jednym z najpoważniejszych stowarzyszeń nauczycielskich na ziemiach polskich w okresie zaborów oraz wydawcą czasopisma „Muzeum”. Zob. W. Sawrycki, dz. cyt., s. 42. Muzeum Szkolne otwarto we Lwowie w 1907 r. Por. A. Karbowiak, Towarzystwo Nauczycieli Szkół Wyższych, „Muzeum” 1909, Dodatek 1, s. 47. 224 teorią literatury i propagował koncepcję indukcyjną – jej podstawą miał być tzw. „rozbiór” dzieła 7. Dobór utworów literackich oraz metod kształcenia stawał się stopniowo przedmiotem coraz gorętszych dyskusji, które przybrały na sile w 1909 r., gdy reforma szkół austriackich otworzyła szersze perspektywy reorganizacji nauczania w Galicji. Zmiana objęła całokształt nauczania języka polskiego w ówczesnym gimnazjum. W związku z nasilającymi się po 1905 r. dążeniami do unarodowienia szkoły wysunięto cały szereg nowych postulatów8. Krążyły one, m.in. wokół zagadnień polskiego romantyzmu. Od lat świadomość narodową młodzieży kształtowały dzieła Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego. Na przełomie XIX i XX wieku stanowiły one najczęstszy temat wykładów, a nawet gloryfikacji, dokonywanej przez nauczycieli galicyjskich, którzy ugruntowali w społeczeństwie rolę „trzech wieszczów”. Jak przekonuje Stanisław Frycie, do szkół trafiały wówczas liczne publikacje: komentarze i opracowania monograficzne, które poszerzały wiedzę młodzieży o literaturze okresu powstań narodowych9. Wciąż jednak brakowało w nich choćby wzmianki o autorze Promethidiona. Warto przyjrzeć się także szkolnej obecności Norwida w dwu pozostałych zaborach. Zdaniem Stanisława Fryciego, trudno mówić o dokonującej się tam recepcji dzieł Norwida, ze względu na inną niż w Galicji sytuację polityczną, większy ucisk narodowy i stosowaną powszechnie politykę wynaradawiania10. Inni obserwatorzy wczesnych świadectw „szkolnego” czytania Norwida wskazują jednak na ślad pozostawiony przez jednego z uczniów warszawskiego Gimnazjum 7 8 9 10 Por. F. Próchnicki, Wskazówki do nauki języka polskiego na podstawie obrad komisji wybranej przez T[towarzystwo] N[nauczycieli] S[zkół] W[yższych], Lwów 1885. Por. K. Lausz, Wybór pism…, s. 24. Por. S. Frycie, Czytelnicza recepcja twórczości romantyków w galicyjskiej szkole średniej w latach 1863-1918, „Profile” Rzeszowski Miesięcznik Społeczno-Kulturalny: tutaj znajdują się publikacje omawiające kolejno recepcję poszczególnych autorów: I. Mickiewicz, 1970, nr 12, s. 40-44; II. Słowacki, 1971, nr 1, s. 45-48; III. Krasiński, nr 2, s. 52-55; IV. Poeci szkoły ukraińskiej, nr 3, s. 40-43; V. Poezja krajowa po roku 1830, nr 4, s. 42-46; VI. Dramatopisarze i prozaicy, nr 5, s. 40-47; VII. Romantyczna krytyka, nr 6, s. 38-42. Por. S. Frycie, Z dziejów recepcji poezji Norwida w szkole, „Rocznik Naukowo-Dydaktyczny Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Rzeszowie” s. 58. z. 6 (13) Nauki Humanistyczne. Rzeszów 1972. 225 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Pawła Chrzanowskiego11. W litografowanym pisemku szkolnym „Kaliope” wydawanym przez uczniów gimnazjum w roku szkolnym 1906/1907 przypomniany był wiersz Norwida Do** odnaleziony w „Przeglądzie Warszawskim” przez jednego z ówczesnych gimnazjalistów – Wacława Borowego, najbardziej zaangażowanego członka zespołu redakcyjnego12. Po dwudziestu latach ten zasłużony norwidolog opisał młodzieńcze emocje związane z dziewiętnastowiecznym poetą: […] ci, co przeżywali „odkrywczy” entuzjazm norwidowski w latach młodzieńczych, […] czytali Norwida jak porywającą sensację pod ławką szkolną13. Jeśli spontaniczne zainteresowania Norwidem wśród uczniów czy nauczycieli istniały, to mogły znaleźć swój wyraz jedynie w rozwijających się po 1905 roku prywatnych szkołach średnich z polskim językiem wykładowym – stwierdza Izabela Wasiak14. Trudno znaleźć też materiały związane z popularyzowaniem twórczości Norwida w szkole pruskiej. Wynika to z sytuacji oświaty polskiej na tamtym terenie. W latach 1862-1915 ze szkół wszystkich stopni usunięto język polski i wprowadzono niemiecki jako język wykładowy. Wycofywano stopniowo język ojczysty jako przedmiot nauczania, zamykano szkoły polskie. Jak podaje Stefan Truchim, dzięki pracy oświatowej i kulturalnej, wykonywanej przez większość Polaków (mimo zagrożenia karą dla biorących w nim udział!) w Wielkim Księstwie Poznańskim zachowano polskość i wytępiono analfabetyzm15. Jak pisze Lech Słowiński, w roku 1842 decyzją ministra Eichhorna regulowano stosunki w szkolnictwie prowincji poznańskiej. Potwierdzała ona polski charakter Gimnazjum Marii Magdaleny w Poznaniu i progimnazjum w Trzemesznie. Przedmiot „język polski” pozostał w szkołach średnich w wymiarze dwóch godzin tygodniowo. 11 12 13 14 15 W. Borowy, Norwidiana 1921-1924, [w:] O Norwidzie. Rozprawy i notatki, oprac. Z. Stefanowska, Warszawa 1960, s. 87. Tamże, s. 87. Na tę notatkę powołuje się także I. Wasiak, Z dziejów szkolnej recepcji twórczości Cypriana Norwida, „Dydaktyka Literatury” t. XIII, Zielona Góra 1992, s. 147. Por. W. Borowy, Norwidiana 1921- 1924…, s. 87. Por. I. Wasiak, dz. cyt., s. 148. S. Truchim, Historia szkolnictwa i oświaty polskiej w Wielkim Księstwie Poznańskim 1815-1915, t.2, Łódź 1968, s. 166. 226 W gimnazjach niemieckich Wielkiego Księstwa Poznańskiego młodzież polska i niemiecka mogła uczyć się języka polskiego nadobowiązkowo. Ten stan rzeczy utrzymywał się w szkolnictwie poznańskim do lat siedemdziesiątych XIX wieku16. Badacz dowodzi, że w programach oświatowych szkoły polskiej pod zaborem pruskim po roku 1830 zazębiają się wpływy trzech różnych kierunków ideowych: racjonalizmu i klasycyzmu wieku oświecenia, rewolucyjnego romantyzmu i prepozytywistycznej pracy organicznej17. Romantyzm zaznaczył się dość mocno w doborze lektury szkolnej – podaje Słowiński. Obecność wielkiej poezji emigracyjnej w prowincji poznańskiej była o wiele częstsza niż w innych częściach kraju. Słowiński przekonuje, że granica pruska nie była wtedy szczelnie zamknięta, a wieści z Zachodu (literatura i czasopisma) łatwo docierały do Księstwa Poznańskiego. Ponadto cenzura pruska w latach 1830–1864 była liberalniejsza niż austriacka i rosyjska. W związku z tym – zdaniem badacza – właśnie wielkopolskie czasopisma i podręczniki szkolne zaczęły na szeroką skalę popularyzować wśród społeczeństwa poezję romantyczną, zwłaszcza Mickiewiczowską, a Pan Tadeusz najpierw w tej dzielnicy „zbłądził pod strzechy”18. Okoliczności sprzyjające popularyzowaniu literatury romantyzmu nie dotyczyły jednak twórczości Norwida, o czym świadczy wydobyta przez Mieczysława Inglota wzmianka w podręczniku Kurs literatury polskiej do użytku szkół Nehringa19: Do szeregu nowych poetów lirycznych i epicznych, którzy większym lub mniejszym talentem się odznaczyli, wymienić należy jeszcze Cypriana Norwida, którego poezje zanadto są pełne zagadkowych i ciemnych myśli i niezrozumiałych uniesień20. 16 17 18 19 20 Por. L. Słowiński, Nauka literatury w szkole średniej w latach 1875-1914, Warszawa 1976, s. 91. Dz. cyt. tamże, s. 92. Dz. cyt., tamże, s. 92. Władysław Nehring w latach 1857-1869 nauczyciel języka polskiego w Trzemesznie i w poznańskim Gimnazjum Marii Magdaleny. W. Nehring, Kurs literatury polskiej do użytku szkół, Poznań 1866, s. 208. 227 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Notatka ta zdecydowanie nie torowała drogi Norwidowi do powszechnej świadomości odbiorców. Autorem opracowania był ówczesny nauczyciel Gimnazjum Marii Magdaleny w Poznaniu, a podręcznik ten używany był w zaborze pruskim do 1874 roku oraz w Królestwie w nauce prywatnej21. Nota utrwalona i powtarzana – mogła mieć pewien wpływ na kształtowanie stereotypu modelującego szkolną recepcję twórczości tego autora. Na ile zaważyła ona na szkolnych losach autora Fortepianu Szopena i jak długo uwzględniano ją w tworzeniu rankingu popularności szkolnych autorów, nie sposób dziś odpowiedzieć. Jak pisze Inglot, zawarta w podręczniku opinia dotknęła Norwida, który zareagował na nią w listach22. Wróćmy jednak do szkół w Galicji. Zanim Norwid na dobre trafił do rąk młodego odbiorcy – zanim jego wiersze znalazły się w kanonie programu nauczania – w szkolnym obiegu występował zatem okazjonalnie i w niewielkim zakresie. Okazją do popularyzacji postaci i dzieła twórcy na gruncie szkolnym były obchody 25. rocznicy śmierci autora Promethidiona23. W recepcji poety daje się zauważyć prawidłowość, która dobrze odzwierciedla tę zasadę współczesnego marketingu literackiego, która brzmi: „jubileusze i świąteczne okoliczności (rocznice urodzin i śmierci, wydań ważniejszych dzieł) 21 22 23 L. Słowiński, dz. cyt., s. 274. Chodzi o listy do Mariana Sokołowskiego i Wojciecha Cybulskiego (PW, t. 9 s. 263264 i 271-273). Ten ostatni zawiera zdanie Norwida dość często cytowane: „Miałem w ręku książkę polską o literaturze z tym uczuciem, z jakim się bierze do ręki książki Narodu (albo raczej S p o ł e c z e ń s t w a, w którym każdy druk pojawia się za późno, a każdy czyn za wcześnie” [podkreślenie Norwida], cyt. za: Norwid. Z dziejów recepcji twórczości. Wybór tekstów, opracowanie i wstęp M. Inglot, Warszawa 1983, s. 513. Por. Odezwa w sprawie obchodów Norwidowskich w 25. rocznicę śmierci Norwida ogłoszona została przez komitet zorganizowany w Towarzystwie Wzajemnej Pomocy Literatów i Artystów Polskich. Znalazły się w niej sformułowania opisujące stan ówczesnej recepcji autora, czytamy, m.in.: „Minął okres niepamięci […]. Z każdym niemal dniem liczba wielbicieli poety wzrasta. Rehabilitacja, zainicjowana przez Miriama, jak w pierwszych latach z wolna postępowała, tak dziś przybiera coraz realniejsze kształty.” Przewodniczącym komitetu obchodów był profesor Uniwersytetu Lwowskiego Wilhelm Bruchnalski. Odezwę podpisało kilkadziesiąt osób, wśród znanych nazwisk znajdujemy, m.in.: Romana Zrębowicza, Juliusza Kleinera, Adama Krechowieckiego i in. Odezwę ogłoszono w „Naszym Kraju” 1908, t. 6, s. 8, s. 145; cyt. za: Norwid. Z dziejów recepcji twórczości, dz. cyt., s. 158-159. 228 wzmagają inicjatywy wydawnicze i badawcze”. Autor Promethidiona nie należał do zwolenników „jubileuszowania”, ale to właśnie dzięki rocznicom jego twórczość zyskiwała coraz szersze grono odbiorców na przestrzeni minionego stulecia24. Tak było, m.in. w 1908 roku. Jak ustalił Stanisław Frycie, na fali rocznicowych obchodów powstały wówczas dwie rozprawy galicyjskich profesorów gimnazjalnych poświęcone autorowi Czarnych kwiatów25. Zdaniem badacza, modernistyczny renesans Norwida nie spopularyzował jednak jego twórczości w szerokich kręgach społecznych. W powszechnym odczuciu Norwid uchodził nadal za poetę trudnego i elitarnego26. 2. Próby Z rozproszonych artykułów – m.in. autorstwa Jerzego Starnawskiego – stopniowo wyłaniają się także pierwsze ślady obecności Norwida w podręcznikach. Jak podaje badacz, pierwszeństwo przysługuje tu Podręcznikowi do dziejów literatury polskiej Antoniego i Mikołaja Mazanowskich27. W wydaniu pierwszym (Kraków 1902) 24 25 26 27 Pisze na ten temat M. Buś, Norwid w czasopismach. 1971-1983, ”Studia Norwidiana”, t. 3-4, 1985-1986, s. 55. S. Frycie, Rozprawy galicyjskich profesorów gimnazjalnych o romantykach i literaturze romantycznej w sprawozdaniach szkolnych. (Bibliografia) [w:] „Prace Humanistyczne. Komisja Historycznoliteracka”. Seria I. z. 1. Rzeszów 1970, s. 193217 oraz [w:] tenże, Literatura i szkoła. Studia i szkice literackie, Piotrków Trybunalski 2000, s. 184-212 (rozdział 1.3. Rozprawy profesorów gimnazjalnych o romantykach i literaturze romantycznej w sprawozdaniach szkolnych. (Bibliografia); tamże, Z dziejów recepcji poezji Norwida w szkole, s. 215-231; tenże Z dziejów recepcji poezji Norwida w szkole „Rocznik Naukowo-Dydaktyczny Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Rzeszowie” z. 6 (13) Nauki Humanistyczne. Rzeszów 1972, s. 49-61; Artykuł pod tym samym tytułem opublikowano w skróconej wersji w „Polonistyce” 1972, nr 3, s. 10-20; tenże, Z tradycji kulturalnych Rzeszowa i Rzeszowszczyzny. Księga pamiątkowa dla uczczenia X-lecia Rzeszowskiego Oddziału Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza, Rzeszów 1966, s. 271-285; tenże, Czytelnicza recepcja twórczości romantyków w szkole średniej w latach 1863-1918. „Profile” 1970, nr 12, 1971, nr 1-6. Por., S. Frycie, Z dziejów recepcji poezji Norwida w szkole, „Rocznik Naukowo-Dydaktyczny Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Rzeszowie”, z. 6 (13) Nauki Humanistyczne, Rzeszów 1972, s. 57. J. Starnawski, Glosy do „Norwida w szkole”, „Studia Norwidiana” 1996, t. 14, s. 117-120. 229 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 w bibliografii opracowań o Juliuszu Słowackim wymieniono studium Norwida o nim (s. 283), a w sąsiedztwie drobnych poetów romantycznych autor Czarnych kwiatów otrzymał dziewięciowersową wzmiankę, wymienione też zostały dwa jego utwory: Quidam, Krakus (s. 378). W wydaniu drugim (Kraków 1910) – poświęcono Norwidowi pięć stron, podobnie w wydaniu trzecim (Kraków 1916) i czwartym (1917) (s. 331, 424–429) – zauważa Starnawski28. Większe zastosowanie w szkole miały jednak Wypisy polskie na VII klasę gimnazjum (Kraków 1914) Antoniego Mazanowskiego29 oraz Wypisy polskie na VIII klasę tegoż autora z tego samego roku30. W Wypisach na VII klasę znalazły się teksty – Aerumnarum plenus; Po zgonie Adama Mickiewicza (Coś ty Atenom zrobił…); Modlitwa – a także znamienne, wartościujące określenie: „artysta i duch pokrewny Słowackiemu”. Wypisy miały wydanie drugie (Warszawa – Kraków 1923). Starnawski podaje, że zamieszczono tam te same liryki oraz fragmenty Promethidiona (łącznie przeznaczono na Norwida osiem stron31). Badacz podkreśla także zasługi Mariana Rejtera, który wydając Czytania polskie dla trzech najniższych klas ośmioklasowego gimnazjum, włączył do nich Moją piosnkę[II] Norwida. Czytania dla klasy drugiej tego wydawnictwa ukazywały się trzynaście razy (od 1911 do 1929 roku). Rejter włączył wspomniany wiersz do wypisów adresowanych do szóstego roku nauczania (uczniowie byli w wieku 10 i 11 lat) 28 29 30 31 Tamże, s. 117. L. Słowiński informuje, że podręcznik A. Mazanowskiego, Wypisy polskie na siódmą klasę gimnazjalną, Kraków 1914, s. 210-212 obowiązywały w gimnazjach galicyjskich w latach 1914-1918. Używany też był w pierwszych latach odrodzonej Polski. Por. Nauka literatury w szkole średniej…, s. 277. Sawrycki podaje, iż nazwa „wypisy” stosowana wobec podręczników była dość wieloznaczna i mogła funkcjonować w znaczeniu etymologicznym oraz w znaczeniu: wypisy – podręcznik. Na przykład wydawane w latach 1856-1862 w Galicji Wypisy polskie dla użytku klas wyższych w c. k. szkołach gimnazjalnych poprzestawały na bardzo zwięzłym komentarzu, z kolei wypisy Tarnowskiego były dość obficie zaopatrzone w materiał faktograficzny. Te dwie różne tendencje spotykamy również w podręcznikach z pierwszych dziesiątków lat wieku XX. Wypisy Antoniego i Mikołaja Mazanowskich poprzestawały niemal, wyłączywszy krótkie charakterystyki epok, na samych tekstach. Por. na ten temat W. Sawrycki, Współtwórcy szkolnej polonistyki…, s. 67-68. J. Starnawski, Glosy do…, s. 118. 230 w wydaniu trzecim w 1919 roku i kolejnych do 192932. Niestety, tekst opatrzył niefortunnym tytułem Moja piosenka i błąd ten pojawiał się we wszystkich kolejnych wydaniach tych wypisów. W omawianym artykule czytamy też o uwzględnieniu autora Fortepianu Szopena w wypisach Kazimierza Kosińskiego i Leona Rygiera Przemiany w części II (Lwów 1938), gdzie znalazł się niesamoistny tekst Norwida Śpiew Rusałki z Marzenia, w. 46-61. W innym badacz przypomina, że Norwid pojawiał się niekiedy w gimnazjum… jako tłumacz Odysei33. Czy można zatem mówić o jakimś zasadniczym przełomie? Choć pojawienie się twórczości poety w podręcznikach Frycie nie bez entuzjazmu nazywa oficjalnym „pasowaniem” Norwida na poetę szkolnego34, droga do odbiorcy szkolnego była wciąż daleka. Poeta pomijany był w wykazach lekturowych ogłaszanych przez gimnazja galicyjskie. Wciąż pozostawał kimś obcym. Czy także dla nauczycieli? Starając się odpowiedzieć na tak postawione pytanie, badacze analizują, m.in. Sprawozdania gimnazjów galicyjskich35. Jak pisze Stanisław Frycie, pełniły one rolę programów szkolnych i były wydawane przez wszystkie szkoły średnie, a potem także tzw. „szkoły realne” na terenie całej monarchii austro-węgierskiej. Ukazywały się regularnie od 1850 r. aż do czasów pierwszej wojny światowej, a w przypadku gimnazjum rzeszowskiego nawet do 1939 r. Centralne miejsce zajmowała w nich rozprawa naukowa, obok niej pojawiały się wiadomości szkolne, które zawierały, m.in. plany nauczania uwzględniające lekturę czytaną w poszczególnych klasach, wykaz tematów prac pisemnych i wiele innych informacji z życia szkoły. Przyglądając się im, wspomniany badacz stwierdza najpierw nieobecność dzieł Norwida na listach lektur. Ubolewa, że opublikowano 32 33 34 35 J. Starnawski podaje, że w wydaniu I Czytań polskich (Lwów 1911) nie było wiersza Norwida Moja piosnka [II]. Do drugiego wydania badacz nie dotarł. Por. tenże, Glosy do …, s. 117. Badacz powołuje się na Serię Arcydzieł Literatur Obcych w Wyborze i Układzie dla Użytku Szkolnego, zeszyt pierwszy w opracowaniu Andrzeja Boleskiego tom Homer. Iliada i Odyseja. Wśród różnych przekładów edytor przytoczył Odyseję – księgę I w przekładzie Norwida. Por. J. Starnawski, Kiedy teksty Norwida po raz pierwszy trafiły do szkoły?, „Studia Norwidiana” 1989, t. 7, s. 131. S. Frycie, Z dziejów recepcji, s. 55. Por. S. Frycie, Sprawozdania szkolne polskich gimnazjów w Galicji, [w:] Z tradycji kulturalnych Rzeszowa i Rzeszowszczyzny, red. S. Frycie, S. Reczek, Rzeszów 1966. 231 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 w sprawozdaniach zaledwie dwie rozprawy dotyczące Cypriana Norwida36. Pierwsza wyszła spod pióra Antoniego Balickiego37 Cyprian Kamil Norwid38 przy okazji obchodów 25. rocznicy śmierci poety39. Jak pisze Frycie, autor rozprawy wykorzystał w swej pracy listy Norwida do Marii Trębickiej, wspomnienia i pamiętniki współczesnych oraz autobiografię pisarza z lipskiego tomiku jego poezji, przedrukowaną w roku 1897 przez krakowskie „Wiadomości Historyczno-Numizmatyczne”. Spożytkował także tom „Chimery” z 1905 r., w którym prócz utworów poety zamieszczony był krótki szkic Zenona Przesmyckiego o życiu i dokonaniach twórczych autora Promethidiona. Popularyzator wyczerpująco omówił w studium okres warszawski, pobyt w Paryżu i ostatnie lata życia oraz twórczość pisarza po powrocie z Ameryki. Jak podkreśla badacz – Balicki powielał niektóre negatywne stereotypy, ale potrafił też „zdobyć się na szereg obiektywnych 36 37 38 39 O śladach recepcji szkolnej Norwida dowiadujemy się z publikacji S. Fryciego: Rozprawy galicyjskich profesorów gimnazjalnych o romantykach i literaturze romantycznej w sprawozdaniach szkolnych. (Bibliografia), [w:] Prace Humanistyczne. Komisja Historycznoliteracka. Seria I, z.1, Rzeszów 1970, s. 193-217; por. także, Literatura i szkoła. Studia i szkice literackie, Piotrków Trybunalski 2000, s. 184-212. „Antoni Euzebiusz Balicki (1883-1956), pedagog, teatrolog, popularyzator literatury polskiej, autor prac z zakresu metodyki nauczania języka polskiego w szkołach średnich. […] Od r. 1925 wykładał literaturę w Studium Polonistyki […], a w latach 1923-1931 – historię teatru i dramatu w Miejskiej Szkole Dramatycznej w Krakowie”. (cyt. za: L. Słowiński, Balicki Antoni Euzebiusz, [w:] Słownik badaczy literatury polskiej, t.1, red. J. Starnawski, Łódź 1994, s. 19). Rozprawa Balickiego: Cyprian Kamil Norwid, [w:] Sprawozdanie dwudzieste piąte dyrekcji c. k. Gimnazjum III w Krakowie za rok szkolny1908, Kraków 1908, s. 1-41. Tamże. Fragment rozprawy przedrukowano w publikacji książkowej: tenże, Poeta niedokończonych dzieł, [w:] Norwid. Z dziejów recepcji twórczości. Wybór tekstów, opracowanie i wstęp M. Inglot, dz. cyt., s. 182-187. S. Frycie, Z dziejów recepcji poezji Norwida w szkole, „Rocznik NaukowoDydaktyczny WSP w Rzeszowie”, z. 6 (13). Nauki Humanistyczne. Rzeszów 1972, s. 49-61. Nadbitka. Artykuł przedrukowano w wersji skróconej w „Polonistyce” 1972, nr 3, s. 10-20. Kolejny raz ten szkic znalazł się w publikacji książkowej S. Frycie, Literatura i szkoła…, s. 215-231. Pojawia się też w zmienionej nieco wersji w innej publikacji książkowej. Por. także S. Frycie, Wstęp, [w:] W 180. rocznicę śmierci Cypriana Kamila Norwida, pod red. tegoż, Materiały z sesji naukowej zorganizowanej w dniu 15 listopada 2001 roku przez Instytut Filologii Polskiej, Filii Akademii Świętokrzyskiej w Piotrkowie Trybunalskim, Piotrków Trybunalski 2002, s. 8-24. 232 stwierdzeń”40. Nie przewidywał, że spuścizna literacka dziewiętnastowiecznego poety będzie przemawiać w przyszłości do czytelników, bowiem renesans Norwidowej poezji traktował jako przejaw chwilowej mody. Czy praca Balickiego mogła zainteresować grupę uzdolnionych gimnazjalistów z krakowskiego gimnazjum? Na tak postawione pytanie Izabela Wasiak udziela w swym artykule odpowiedzi twierdzącej41. Przypomina, że sprawozdania były rozpowszechniane na drodze wymiany w całym szkolnictwie galicyjskim i docierały nie tylko do rąk wszystkich nauczycieli, a także do sporej części młodzieży, zaś gimnazjum, w którym pracował Balicki, należało do elitarnych zarówno w doborze wykładowców, jak i uczniów. Do istotnego poszerzenia recepcji Norwida w galicyjskiej szkole przyczyniła się jednak inna rozprawa – Stanisława Kossowskiego Krasiński a Norwid opublikowana w Sprawozdaniu c. k. Gimnazjum II we Lwowie (1912)42. Autor poddał szczegółowej analizie dzieje przyjaźni Krasińskiego z autorem Czarnych kwiatów oraz porównał indywidualności twórcze obu artystów. Fakt, iż Kossowski zestawił w swej analizie autora Promethidiona z Krasińskim dowodzi, że pozycja tego pierwszego, jako poety filozoficznego i nowatora formy w środowisku szkolnym wyraźnie wzrastała – wnioskuje Frycie. Także Wasiak pozytywnie ocenia znaczenie publikacji Kossowskiego dla galicyjskiego środowiska nauczycielskiego. Zauważa jednak, że artykuł ze względu na walory naukowe był dla uczniów za trudny43. Okazuje się więc, że tak naprawdę trudno mówić o szkolnej recepcji dzieł Norwida przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości. Jak podkreśla Frycie, autor Czarnych kwiatów pozostał niemal nieznany. Poświęcono mu dwa szkice, gdy tymczasem jubileuszowe obchody 40 41 42 43 Por. S. Frycie, Z dziejów recepcji…, s. 53. Por. I. Wasiak, Z dziejów szkolnej recepcji twórczości Cypriana Norwida, „Dydaktyka Literatury”, t. 13, Zielona Góra 1992, s. 146. S. Kossowski (1880-1945), historyk literatury polskiej, bibliograf, wydawca listów Norwida do M. Trębickiej, autor rozprawy Krasiński i Norwid. Z dziejów poetyckiej przyjaźni. (notatka za: Norwid. Z dziejów…, s. 515); Publikacja adresowana do środowiska szkolnego: Krasiński a Norwid, w: Sprawozdanie c. k. Gimnazjum II we Lwowie, Lwów 1912. I. Wasiak, Z dziejów szkolnej recepcji…, s. 147. 233 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 100. rocznicy urodzin Słowackiego oraz Krasińskiego przyniosły 50 studiów o autorze Kordiana i niewiele mniej rozpraw o autorze Irydiona44. A uczniowie? Te same źródła tj. sprawozdania szkolne wykazują pokaźną liczbę zadań pisemnych o Mickiewiczu, Słowackim i Krasińskim, także o innych pomniejszych autorach okresu romantyzmu, ale brak wśród nich prac o Norwidzie45. Tym bardziej warto odnotować inne publikowane wówczas „nauczycielskie norwidiana”. Przeznaczony dla nauczycieli miesięcznik „Rodzina i Szkoła” zamieścił kilka popularnych artykułów o Norwidzie46. Ważną rolę w popularyzowaniu twórczości pisarza na łamach prasy adresowanej do środowisk szkolnych mógł też odegrać późniejszy norwidolog, Stanisław Cywiński47. Jego artykuł O Norwidzie słów kilka, zamieszczony na łamach dwutygodnika „Łan Młodzieży”, to jeden z pierwszych głosów w dyskusji o miejscu i znaczeniu dziwiętnastowiecznego poety, jaki skierowany został do uczącej się młodzieży. Warto przyjrzeć mu się uważniej, zarysowuje on bowiem spójny model czytania utworów autora Czarnych kwiatów. W czterech kolejnych numerach pisma48 publicysta wyraźnie kreśli „narodowy” portret poety. Pierwszą część wypełnia przede wszystkim dyskurs „ustanawiający”49, decydujący o statusie romantycznego twórcy w systemie literackim. Autor sytuuje Norwida wśród wielkich twórców 44 45 46 47 48 49 Por., S. Frycie, Z dziejów recepcji, s. 55. Dla zobrazowania zjawiska recepcji literatury romantycznej warto wymienić kilka liczb. Od 1876 do 1918 roku na ogólną liczbę 32 338 wypracowań literackich, 11 745, tj. blisko 1/3 dotyczyła literatury romantycznej; z tego 6 431 było poświęconych Mickiewiczowi, 1 869 – Słowackiemu, 1 108 – Krasińskiemu, a 2 644 – innym romantykom. Dane nie uwzględniają wypracowań maturalnych. Por. S. Frycie, Z dziejów…, s. 57. Por. np. S. Wierzbicki, Pamięci C. Norwida, „Rodzina i Szkoła”, dodatek do „Wiedza i Praca” 1908, nr 19/20. Stanisław Cywiński (1887-1941) doktor filozofii, historyk literatury, docent Uniwersytetu Stefana Batorego, dziennikarz ”Dziennika Wileńskiego” i konserwatywnego ”Słowa”. Por. http://www.wikipedia.org. /wiki/ Stanisław Cywiński dziennikarz. Pobrano dnia 21 lutego 2011. S. Cywiński, O Norwidzie słów kilka, „Łan Młodzieży” 1909, nr 9, s. 306-310; nr 10, s. 336-337; nr 11, s. 354-355, nr 12, s. 370-378. O ustanawiającej funkcji krytyki literackiej pisze, m.in. Krzysztof Dybciak w swej pracy Personalistyczna krytyka literacka: teoria i opis nurtu z lat trzydziestych, Wrocław 1981, s. 8. 234 – takich jak Stanisław Wyspiański i Jan Kasprowicz (świadomie pomijając romantycznych wieszczów)50. W kolejnych istotne miejsce zajmuje wątek polemiki ze stereotypem „ciemności” utworów Norwida. Cywiński zmierza do ukazania ich walorów, wynikających z wielotematowości oraz wieloznaczności. Podkreśla też etyczną niezłomność poety. Szczególną uwagę zwraca jednak na narodowy wymiar twórczości pisarza: Norwid z wiedzą (o harmonii ducha narodu) rzucał swoje słowo, pragnąc, aby to słowo, całe życie jego, było jedną pochodnią rozświetlającą mroki duszy narodowej51 . Norwid Cywińskiego to przede wszystkim Polak-katolik. Autor odsłania głęboką religijność artysty ujawnioną w jego korespondencji i ukrytą w utworach, koncepcję sztuki narodowej. Przypomina wizję kraju idealnego w wierszu Moja piosnka II (cytuje trzy pierwsze strofy wiersza). Wyznacza takie sposoby odbioru dzieł pisarza, które w dwudziestoleciu międzywojennym odegrają bardzo ważną rolę. Początki szkolnej recepcji twórczości Norwida ukazane na szerszym tle historii oświaty oraz podręczników szkolnych i życia literackiego, ukazują złożoność procesu stawania się autorem szkolnym wielkiego, ale niedocenionego za życia poety. Dzieje szkolnego czytania autora Promethidiona zdeterminowały z jednej strony niepochlebne opinie na temat twórczości utrwalane i powtarzane przez krytykę, a z drugiej – odkrycia Zenona Przesmyckiego i dokonania edytorskie oraz badania nad dorobkiem poety dające początek norwidologii. Prezentacja twórczości Norwida w szkole od początków jej istnienia, co podejmuje ten artykuł, jest istotna dla badań nad współczesną recepcją dzieł tego autora. 50 51 S. Cywiński, dz. cyt, s. 306. Tamże, s. 337. 235 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 236 PEDAGOGIKA 237 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 238 Лариса Николаевна Данилова (Larisa Danilova) Становление теории реформирования образования в российской педагогике: историография вопроса Formation of education reforming theory in Russian pedagogics: historiography Аннотация. В статье рассматривается историография вопроса изучения реформирования образования в контексте возникновения нового раздела педагогической науки – теории реформирования. Ключевые слова: теории реформирования, образовательные реформы, реформирование. Annotation: The article deals with historiography of studying education reforming in the context of an education reforming theory as a new section in Russian pedagogics. Keywords: reform theories, education reforms, educational change. Изменения в образовании давно исследуются в отдельных западных странах, в первую очередь, в США, где с 60-х гг. ведётся целенаправленная научно обеспеченная работа по усовершенствованию образования. Россия столкнулась с проблемой осмысления реформационных действий гораздо позже, т.к. в СССР представление об управлении реформами носило довольно примитивный характер, в результате чего многие из них заканчивались неудачно. На Западе эта тема изучается активно, 239 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 имеются серьёзные разработки, действуют международные исследовательские коллективы, занимающиеся анализом практики реформационных процессов в различных странах. Теории реформирования в образовательной сфере как раздела в российской педагогике не существует, однако исследования в этом направлении ведутся, что в дальнейшем позволит считать рубеж XX-XXI вв. временем становления такой теории. Её становление и развитие неизбежно, и это доказывается не только западным опытом, но и совершенствованием процессов управления социальными институтами. Чтобы показать, что первые шаги в этом направлении уже сделаны, следует рассмотреть, кто изучал реформирование как процесс прежде, какие его проблемы нашли освещение в литературе, какие остались нерассмотренными, какие результаты были получены. Реформа начала восприниматься как инструмент управления развитием общества, точнее различными его сферами в ХХ в. Наиболее всего в теоретическом знании об этом инструменте нуждались политика и экономика, где преобразования были наиболее востребованы. В связи с этим неудивительно, что наибольшего внимания процессы реформирования заслужили у экономистов: максимальное число диссертационных работ, монографий и научных статей посвящено реформам в экономике. Именно в экономику не так давно теория реформ уже вошла в качестве отдельного раздела, именно теория экономических реформ уже устоялась как научный термин, стала самостоятельной дисциплиной со своим научным аппаратом. В России выдающимся исследованием в череде подобных трудов стала книга В.М. Полтеровича «Элементы теории реформ», освещающая проблему усовершенствования экономических систем на основе институционального подхода. Автор подробно представляет процессы планирования, реализации и контроля реформ, уделяя особое внимание отдельным реформационным методам, издержкам реформирования, вопросу стабилизации изменений и построения стратегии реформ. Большой вклад в понимание реформационных процессов внесли также российские экономисты В.Н. Лексин и А.Н. Швецов, написавшие серию книг по социально-экономическим реформам. За 240 20 лет ими создан ряд системных исследований процессов и явлений регионального реформирования, а некоторые их работы 90-х гг. посвящены изучению явления реформ в культурологическом ключе. При этом авторы постоянно опираются на примеры из отечественной и зарубежной истории реформирования общественных институтов. Одними из первых они приходят к выводу о наличии категории общего у всего многообразия реформ, что требует научного осмысления «как урок и ориентир», поскольку трудности российских реформ есть элементарного пренебрежения теоретическими «следствие основами реформационного процесса» [4. С 74]. В попытках разработки этих основ в области экономики, В.Н. Лексин и А.Н. Швецов представляют понятие, сущность и признаки реформ, их виды и «жизненный цикл», условия проведения, механизмы их адаптации, характеристики личности реформатора. Они выводят законы организации цивилизованных реформ и даже предлагают принять закон о реформе, регламентирующий порядок, содержание и условия реформирования [5]. Большое значение для понимания реформационных процессов в России имеют работы В.В. Ильина, А.С. Панарина и А.С. Ахиезера, изучавших историю отечественных реформ. Авторы, анализируя череду незавершённых и противоречивых реформ, предпринимавшихся властями, и вскрывая причины их неэффективности, также делают выводы о необходимости фундаментального исследования реформирования: пока не будут выяснены причины негативных результатов широкомасштабных реформ, достижение целей, поставленных в очередном проекте реформирования, является маловероятным [3]. А.С. Ахиезер выдвигает 16 требований к реформам, выступающих как элементы её методологического и теоретического ее обоснования. Успешность реформирования он рассматривает с позиций аксиологического подхода, справедливо утверждая, что реформа должна быть ценностно-значимой для всех её субъектов [1]. Значительный вклад в философское осмысление реформационных процессов внесла Т.И. Грицкевич в своей докторской диссертации «Реформационный процесс как субъектобъектное взаимодействие». Исследователь выявляет его субъекты 241 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 и объекты, акцентируя особое внимание на личности реформатора, определяет стадии реформационного процесса, его движущие силы и условия успешности. Культурологический подход к пониманию феномена реформаторства в отечественной истории применил Ю.Н. Власов. В своих трудах он изучал сущность реформаторства, эффективность отдельных реформ прошлого, качества лидеров, осуществляющих реформы, структурные связи власти и общества в реформационных процессах. Таким образом, основы реформирования как процесса, как целенаправленной деятельности властей по усовершенствованию некой сферы жизни общества находят теоретическое осмысление в различных областях научного знания и в России. Одной из них с некоторых пор является педагогика. Обращение педагогов к теме реформирования привело к появлению трудов, где анализируются реформационные процессы в образовании, и число их растёт. Однако, если в отечественной философии и экономике есть ряд работ фундаментального характера, где изучаются теоретические основания реформационных процессов, то в педагогике общетеоретической литературы, глубоко и основательно освещающей вопрос реформирования, нами не обнаружено, и все исследования, посвящённые данной теме, освещают лишь частные вопросы. При анализе историографии изучения реформирования образования мы различаем исследования в соответствии с их результатами: 1) выявление теоретико-методологических основ реформирования некой образовательной системы; 2) анализ отдельных образовательных реформ; 3) анализ функционирования отдельных педагогических объектов, находящихся в условиях реформирования. Исходя из этого, для изучения теоретических основ реформирования образования самой важной является первая группа трудов, а третья – наименее значимой в силу её максимальной удалённости от предмета обсуждения. Рассмотрим первую группу. Вполне естественно, что она ограничена всего несколькими работами. Большой интерес здесь представляет собой докторская диссертация Н.А. Пашкус «Инновационность реформ образования в России: методология исследования, оценка эффективности 242 и рисков», защищённая, впрочем, по экономике. Автор преследовала цель разработки теоретических и методологических основ оценки эффективности, неопределенности и риска реформ образования в России, а также методологии ранжирования инновационных программ реформирования образования с учетом включения в программу процедур, способствующих эффективному течению реформ. В соответствии с целью, автором выявлены закономерности, влияющие на эффективность социальноэкономической политики в образовании; сформулированы теоретические подходы к оценке эффективности и инновационности образовательных реформ; предложена комплексная методология оценки социально-экономической эффективности, неопределенности, рисков и инновационности реформ образования. Исследование охватывает всю образовательную систему и рассматривает её с позиций менеджмента и экономики. Далее следует выделить две докторские диссертации по вопросам современного усовершенствования высшего образования. Так, в работе В.А. Болотова «Теория и практика реформирования педагогического образования в России в условиях социальных перемен» поставлена цель разработки научных основ реформирования системы педагогического образования, способной выполнить современный социальный заказ. Здесь автором изучен ряд общетеоретических аспектов этого процесса: определена логика реформирования педагогического образования, закономерности, принципы и содержание, предложены критерии определения эффективности функционирования инновационных процессов в педагогическом вузе. Однако при всей значимости работы, она предлагает конкретные методы усовершенствования отечественной системы, а не общие основы этой деятельности, применимые к развитию любой образовательной системы. В диссертации Л.В. Заниной «Научно-методические основы и региональные особенности реформирования педагогического образования» на материале Ростовской области проанализированы основы реформирования данной структуры в России в 90-е гг., куда вошли сущность, структура, внутренние механизмы и функции этого реформирования, функциональные связи между реформаторами и учреждениями высшего образования. Здесь 243 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 выводы исследования сужаются границами Ростовского региона и последнего десятилетия прошлого века. Отдельные теоретические вопросы реформирования образования освещены книге Э.Д. Днепрова «Образование и политика». В этом крупном и ценном труде детально изучена образовательная реформа 1992 г., ее сущностные аспекты, концептуальные основания и принципы, различные особенности подготовки и проведения. В частности, автор выделил жизненный цикл реформ, проанализировал явление контрреформ в образовании, сложности, с которыми сталкиваются реформаторы, обусловил взаимосвязи изменений в общественном сознании и образовании, выявил условия успешности реформ и т.д. Э.Д. Днепровым проведено серьёзное и глубокое исследование, заложившее основы для становления теории реформирования в России. Неслучайно в предисловии к монографии сказано, что это первая работа в отечественной науке, где даётся историко-теоретический анализ реформирования российского образования как процесса. И хотя по тематике она относится ко второй группе источников, многие её результаты позволяют отнести её в первую группу. Отдельные теоретические основы образовательного реформирования раскрываются и в нескольких кандидатских диссертациях. И.И. Дмитриева в работе «Проекты реформирования образования и их роль в развитии отечественной средней школы начала XX в.» проанализировала несколько методологических подходов к изучению реформирования, назвала принципы эффективного реформирования школы, разработала свою типологию моделей реформирования средней школы России начала XX века. Темой философского исследования И.В. Воловик стали социокультурные аспекты реформирования российского образования в контексте европейской интеграции. Автор раскрывает некоторые социокультурные факторы реформирования образования, характеризует ценностные ориентации в этом процессе. Анализ приводит к выводу о несистемности изучения образовательного реформирования отечественными педагогами: часто общетеоретические аспекты вызывали интерес авторов как ступень для перехода к смежным темам более частного характера. 244 Однако указанные труды ряда могут служить фундаментом для становления в российской педагогике теории реформирования. Вторая группа источников, где предметом выступают конкретные образовательные реформы прошлого и настоящего, напротив, является весьма объёмной. Большинство работ, посвящённых реформированию, освещают реформы в отдельных странах в отдельные периоды, их содержание и цели, подготовку и реализацию, средства и результаты. Поэтому здесь важно различать труды о реформах в России и за рубежом: установлено, что теоретические основы реформирования редко выявляются в последних. В педагогике и истории сегодня существуют исследования, раскрывающие исторический опыт развития образования, начиная с петровских реформ. Стоит кратко охарактеризовать самые значимые и глубокие из них, представляющие наибольшую ценность для понимания теоретических основ реформационных процессов в образовании. К ним, в частности, относится докторская диссертация А.Н. Позднякова, посвящённая изучению взаимоотношений властных структур и общества в процессе реформирования школы в XIX-XXI вв. В исследовании Р.В. Шакирова «Системно-концептуальный анализ реформ общего среднего образования в России в ХХ веке» на основе анализа реформ выявлены их тенденции и последствия в зависимости от соответствия коренным потребностям общественного развития России, благодаря чему автором разработана прогностическая концепция, обосновывающая обусловленность образовательных реформ социальным заказом. Анализ школьных реформ в XIX-ХХ вв. предпринят в публикациях видных историков образования М.В. Богуславского, Э.Д. Днепрова, В.Н. Липника и др. Учитывая социальную значимость института образования, постижение специфики его функционирования и управления его развитием привлекает и социологов. Попытка такого рода предпринята в диссертации А.Н. Саблиной «Социокультурные аспекты реформирования среднего образования», где целью являлось изучение с социокультурных позиций образовательной реформы 1990-х гг. и выявление основных тенденций дальнейшего развития 245 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 образования и где исследователем вскрыты и проанализированы взаимосвязи реформы и социокультурной ситуации. Историография вопроса показывает, что, с одной стороны, источников по проблеме отдельных российских и зарубежных реформ довольно много, и в них рассматриваются различные аспекты усовершенствования образования, а сами подобные работы содержат ценный материал, систематизация и анализ которого характеризуют реформирование как систему. С другой стороны, теоретико-методологические основы реформационного процесса, как правило, остаются за их рамками. Как правило, многочисленные труды о развитии образования вскрывают особенности конкретных свершившихся реформ как социального явления, их предстоящее обобщение также является ценным для построения теории реформирования. В третью группу источников входит литература, где в результате изучения появляется новое знание о неких педагогических процессах или объектах, находящихся в условиях реформирования образования. Их тоже довольно много, но они представляют наименьшую значимость, поскольку рассматривают реформы только как условие для изменения деятельности объекта, в связи с чем от характеристики подобных источников мы воздержимся. Проблемы социальных реформ более всего занимают российских исследователей конца ХХ – начала XXI века, поскольку они оказались в центре двадцатипятилетнего процесса реформ, сменяющих друг друга. «Ни западноевропейские, ни азиатские страны не столкнулись с подобными процессами. Поэтому сам феномен реформаторства становится объектом особого интереса именно в отечественных исследованиях» [2. С. 154]. Однако в России же это время было периодом поиска новых мер усовершенствования школы, но не разработки теории изменений в образовании. Поэтому, несмотря на большое количество работ в отечественной педагогике по проблемам реформирования образования, она по-прежнему мало изучена. Это можно сказать о вопросах генезиса реформационного процесса, его основных системных элементах, о структуре реформирования, взаимосвязях между его субъектами, механизмах, методах, подходах 246 к осуществлению реформ, стратегиях реформирования, процессах его стабилизации и т.д. Впрочем, эти же аспекты, хоть и изучаются не первое десятилетие в США и Европе, по-прежнему требуют осмысления в западной педагогике. В противном случае государства, стоящие в авангарде подобных исследований, используя свои наработки в теории образовательного реформирования, отличались бы исключительно высокой эффективностью в проведению реформ в образовательном секторе. Пока же этого сказать нельзя: неудачи в этом сложном процессе терпят как российские, так и западные реформаторы. Список использованной литературы: 1. Ахиезер А.С. Ценности общества и возможности реформ в России // Общественные науки и современность. - 1994. № 1. - С. 17-27. 2. Грицкевич Т.И. Реформационный процесс как субъектобъектное взаимодействие: дисс. … д.филос.н. – Новосибирск, 2010. 3. Ильин В.В., Панарин А.С., Ахиезер А.С. Реформы и контрреформы в России / Под редакцией В.В.Ильина. – М.: Изд-во МГУ, 1996. 4. Лексин В.Н., Швецов А.Н. Технология реформ (разработка и применение их общей организационной теории) // Российский экономический журнал. 1996. № 3. – С. 73-84. 5. Лексин В.Н., Швецов А.Н. Технология реформ (разработка и применение их общей организационной теории) // Российский экономический журнал. 1996. № 4. – С. 51-68. 6. Новиков А.М. Развитие отечественного образования / Полемические размышления. – М.: Издательство «Эгвес», 2005. 247 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Anna Frąckowiak How to assess the effectiveness of the informal learning? Controversies about the procedures PLA (Prior Learning Assessment) in Polish higher education Summary: The author discusses the phenomenon of the informal learning. Furthermore, she presents the assessment principles of life and work experience at universities which should be equalized with academic knowledge. Keywords: higher education, informal learning, adult education, work experience, life experience. Introduction Ever Since the lectures for non-student adults appeared (so - called university extension) there have been many efforts made to help them to graduate from universities faster and in a less complicated way than it takes place at universities where students study regularly. To simplify the whole process, extramural studies, e-learning and some changes in school legislation were introduced. However, as time went by another crucial issue has been outlined that became the reason of the further changes in universities policy. It was connected with the fact that adult learners have bigger life and work experience than young students. The recognition of this issue as equivalent to certain areas of academic knowledge in different fields of study, led to elaborating the assessment procedure of it. At universities in some countries, like Sweden, The USA or Canada this kind of assessment has been accepted. 248 A discussion about this issue was also raised in Poland; however, the law which was in force at that time, prevented the development and implementation of the these new solutions. Due to the fact that the new act on higher education came into force (11th July 2014) the presence of such procedures at Polish universities seems to be justified, especially now when this subject has appeared at MNISW website and it has been declared as one of the most significant and fundamental changes in university education. However, this issue still receives negative feedback, there are too many doubts and controversies about it, that is why this subject should be scrutinized. The essence of the assessment procedures of the informal learning effectiveness (PLA) For the first time the recognition of the informal learning results was highlighted in 2000 in the European document called “A Memorandum on Lifelong Learning”. In this report there are some key activities mentioned that should be taken to make lifelong learning more effective. The fourth paragraph that appears in this document deals with the recognition and the knowledge assessment that people acquire during the process of informal learning. The main purpose of these activities comprise increasing adults' motivation for studying, appreciation of their experience at European job market (so called credit transfer) and educational activation to study by people who often postpone the idea of studying because of some reason, for example because of the domestic duties. The aim of PLA procedures (Prior Learning Assessment) is also to strengthen the self-esteem and to improve an adult self -perception not only as a worker, but also as a person who wants to study more, using these procedures may also show the skills and knowledge that an adult possesses, but may not be aware of (A Memorandum… 2000: 15) In the above mentioned document(Memorandum) some other controversial subjects that should be discussed are emphasized. These issues are still very up- to- date. In other words, these are some questions that must be answered by the Polish academic staff that have to face the challenge to elaborate the evaluation procedures acquired outside the classroom; moreover, the procedures have to meet with the senate approval. 249 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 In Memorandum some major issues that need to be discussed are enumerated, namely • Elaboration of the meticulous assessment procedures of the informal learning effectiveness, that will give the possibility to transfer credit in many European countries. • The PLA procedures may also include the use of the tools that have been already known in Europe, for instance, ECTS, diploma supplement, ECDL, Europass, EVS (European Voluntary Service) • The aim of the experience assessment acquired during the informal learning process is not only to educate an adult but also improve his or her situation in the labor market • The Assessment Procedures of the informal learning require the partnership extension between educational institutions, job market, associations etc.(A Memorandum… 2000: 16) The assessment procedures of the knowledge that is acquired outside the classroom are called differently. In English literature an abbreviation RPL usually appears (Recognition of Prior Learning) however some other terms are also used: • In the United Kingdom APEL (Accreditation of Prior Experimental Learning) and APL (Accreditation of Prior Learning) or CCC (Crediting Current Competence) • In Australia and New Zealand, RPL is in practice • In Canada, PLAR is usually used (Prior Learning Assessment and Recognition) or RCC (Recognition of Current Competence) (http://en.wikipedia.org/wiki/Recognition_of_prior_learning 9.10.2014) The universal abbreviation PLA (Prior Learning Assessment) is also used in this article. The traditions of using these types of procedures in European countries date back to the 1980's and were conducted under vocational education system; moreover, they were the forms of improving job qualifications and expanding skills by adults who demanded recognition of their experience. However, these procedures also started to be used in tertiary education that gave adults (especially 250 non-traditional students)1. Better prospects to graduate from universities and get a diploma. In the 1940's the universities officials in the United States were obliged, for the very first time, to use different organizational solutions and implement something, that later was transformed from G. I Bill of Rights into PLA. G. I Bill of Rights gave the right to study by the veterans of World War II. According to Ursule Critoph PLA procedures can be defined this way: the process of identification, the assessment and recognition of someone's knowledge and skills. (Critoph 1998: 61). First of all, the recognition of the informal learning and work experience that is acquired outside the classroom is the major aim of implementing these procedures. Secondly, the recognition and the official approval of this kind of knowledge and experience makes the time of studying shorter, because adult students receive credit points for that.(European system called ECTS) this procedure makes studying less expensive, less time consuming and in the consequence, it expedites the process of getting a diploma. Thirdly, it is an effective mechanism that simplifies the process of studying. Moreover, if adults work and life experience is officially appreciated by the university officials, they do not have to attend some university courses and do not have to pass the subject exams that are known to them. The next aspect is connected with the support that is given by the university officials; namely, adults do not have to attend university courses, they do not have to practice and study things that they have already trained and have become familiar with. It is also worth mentioning the benefits and advantages that procedures generate to the university, namely, the bigger number of the applicants who want to be enrolled at the university, popularization of some degree courses, bigger individualization in the learning process, working on the concept of the friendly university that gives practical knowledge to its students. Finally, the use of PLA procedures at universities corresponds with the lifelong learning conception that enables the effective process of learning through the lifetime, and helps to overcome different barriers, that are not only connected with the getting access to the education but also with the process of its realization. 1 The term non-traditional students is used in Anglo-Saxon countries and usually defines adults, immigrants, disabled, the first people in the family history who go to university, people from poor social background etc. 251 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Charles Bélanger and Joan Mount analyze the survey OECD and point to three ways of using PLA procedures internationally: 1. The assessment of the discrepancy between the qualifications an adult possesses with the ones that are required from him or her, this issue has a major impact on elaborating the plan of learning that helps to get additional qualifications, this way of using the PLA procedures is popular in France. 2. The assessment of the possessed knowledge and work abilities that are acquired through an individual experience, such procedure helps to define adults work qualifications or at least some of them can be checked(qualifications that he or she has to show) this way of using PLA procedures can be met, for example, in England or Australia. 3. The assessment and the verification of the knowledge and skills level in order to get credit points at university, this way of using PLA procedures is practiced, for instance, in the USA or Canada (Bélanger, Mount 1998: 101) Bélanger and Mount (1998: 103) show that PLA procedures use is profitable, not only at universities but at all educational institutions. These benefits include; an adequate reaction for the disadvantageous demographic trends in teenagers population, an attempt to differentiate groups of students, adaptation to changing tendencies in the labor market, adjustment of the job qualifications, aspiration to more effective use of human potentiality and results of informal learning, the prevention of the material revision in education, an attempt to increase effectiveness in education and better coordination between educational institutions, universities and job market. To sum it up, the meaningfulness of PLA procedures implementation can be understood the same way as in Bruce Spencer's opinion (2005), namely, that it is one of the transformation ways of the post-secondary education that lives up to modern social reality expectations Methodology of the PLA procedures In the academic environment where PLA procedures have been practiced many times, different methods are used to check the knowledge and experience acquired outside the classroom. Various exams, tests, 252 individual interviews, evaluation of the portfolio, essays, observations, simulations and case studies are often used. However, the most important element of these procedures is connected with showing by an adult (who wants to have his or her qualifications accepted and recognized) the correlation between acquired experience and the content of the particular university course. Jens Bjørnåvold states, that well organized PLA procedures should proceed according to answers to such questions: what is checked?(content), where is the checking carried out ? (places, institutions) when the checking is carried out? (time duration) how it is done (methodology) (Bjørnåvold 2000: 137) During the use of PLA procedures, adult knowledge and skills that he or she has acquired outside the classroom are evaluated. It means that the informal learning results that are achieved in the process of self-development in work, domestic and local environment, during the journey, internships, practice, voluntary work and military service, hobby and family life etc. are the subject of verification and recognition. All kinds of different courses and qualifications certificates are important and are enclosed with the documentation. However, the results of the learning in other educational institutions (non- formal) can be verified easier and can be recognized as on official course credit at the university. The most troublesome issue is connected with the human life assessment that is certified in no way. The preparation of the required documents by an adult is advantageous, it gives the opportunity to reflect and to think of his or her experience or choices and also to emphasize such an area of academic knowledge that can be treated as equivalent to acquired experience At international universities where PLA procedures are practiced a lot of books and guidebooks have been published, they are directed to adults, who want to go through this procedure, to academic staff board and to other members of the committee (for example, to the employers who assess the adult achievements). In these guidebooks the adviser function is highlighted, this counselor tells what kind of experience and how this experience can be recognized by the committee, the adviser helps to fill in the appropriate applications, she suggests what kind of required documents should be collected, she also helps to establish the purpose for which PLA procedures are to be carried out. The counselor has a very significant function in the whole assessment process, because every situation and experience is different, as well as the adults needs. In that case, even the best prepared guidebook may not contain all the needed tips, solutions 253 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 and examples that correlate with individual adult needs. Owing to the adviser, an adult is able to show his or her experience at different universities and adjust the way of presentation to the particular university methodology. PLA procedures are usually carried out by the committee. They are organized differently, in accordance with the particular university expectations, additionally the counselor from the group of the external stakeholders is chosen. Some committees made of academic teacher representatives and external stakeholders, where every member of the committee has the right and equal vote are also created. People and institutions that can give opinions and take part in committee works usually include: entrepreneur (employer), employers, associations (for example, chamber of commerce, chambers of doctors etc.), practitioners, assessors(evaluators; for instance, educational supervisory body) careers officers, student government representatives, the organizations that give certificates for having job qualification (specialist ones, in particular) local authorities, foundations, trade unions(Gobeil 2008: 9) General model of the PLA procedure may look this way: 1. Preliminary stage– an adult is willing to go through the procedure and is interested in getting necessary information concerning the procedure process at particular university; 2. Advisory stage –an adult meets with the adviser who deals with PLA procedures, the counselor helps to establish the assessment purpose 3. Preparation stage – an adult collects all the required documents and fills in the application in which he or she explains the reason of going through the procedure, furthermore, he or she prepares for the other assessment procedures 4. Assessment stage – an adult submits documents, he or she goes through the examination process, does the tests, shows the practical abilities etc.; 5. Stage of giving credits -the committee decides about granting or refusing to give credits for the knowledge and skills that an adult presented, the committee determines, which university courses can be given credit this way, marks are implemented into the university basis of information that includes adult personal data (student) 6. Stage of further job and educational plan analysis – an adult prepares plan on its own or with an adviser, make changes if it is necessary (Simosko, Cook 1996) 254 This description shows how the procedure is perceived from an adult point of view, who is the subject of such assessment. However, according to the member of the assessment committee this process can be described in this way: 1. Criteria definition – a committee is responsible for establishing criteria and standards according to which the assessment comes into operation, the committee is obliged to define demands that have to be fulfilled by an adult 2. The choice of the assessment method –the committee adjust the assessment methods of an individual adult experience according to the kind of this experience, and the purpose of it, the committee defines what university courses correlate with an adult experience and, therefore can be given credit, there are many methods to choose (they are presented below in this article) 3. Implementing of the assessment methods – the committee evaluates, analyses the documents that have been submitted, conducts tests, exams etc. 4. Observation – the committee observes an adult behavior during the performance of his or her practical skills; 5. Giving the final assessment– the committee gives the marks for the presented knowledge and skills, it grants or does not grant credits, they formulate the opinion about the giving credit for particular subjects (Prior Learning… 2006: 9) To support the candidates, who want to go through the assessment process successfully, many universities offer free online courses where the moodle platform is used, the participants can use of different online brochures and guidebooks where the sample documents can be found (for example, essays, portfolios) that help to understand particular assessment phases. In these guidebooks the prices for the assessment proceeding are also given; for example, at universities in state of Maryland in the USA, there are 15 credits to collect, for every credit point that complies with PLA procedure adults pay $336. In Polish school legislation an average limit of points ECTS that can be received when a student go through the PLA procedures have also been defined. In the meantime, at the international universities where these procedures have been practiced for many years the limits are very high – at some 255 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 universities an adult can get this way even 75 percentage points on the particular level of studying. Determinants of the PLA procedures effectiveness In Poland PLA procedures assessment has not been carried out, they are still in the incipient phase of realization and are treated as a kind of experiment. That is why, it is advisable to refer to the international survey, especially when we want to become familiar with the factors that motivate people to go through them and on their effectiveness. The Swedes and the Canadians specialize in using PLA procedures. In 2005 a special Canadian report was published that showed the main reason for using PLA procedures (Livingstone, Raykov, Turner 2005: 3-9): - adults age – these procedures are the most popular among young people by age 44, however when they turn 45 their will to take part in them considerably decreases; - the level of education – People who have the secondary education and people who resume studying at the university have a positive attitude towards PLA procedures;however, adults who have a diploma or the specialist course certificate are usually unwilling to go through them; - the considerable differences because of the sex have not been observed; - people of other races than white more often go through PLA procedures; - the significant differences between the native Canadians and the immigrants have not been perceived; - People who are eagerly involved in self-development are more willing to take part in PLA procedures; - The PLA procedures are very popular among people who were expelled from schools; In Poland the determinants of the participating in PLA procedures may reliant on some crucial factors; age, sex, the place of living, the amount of income or the analysis of the profitability of these procedures. If it turns out that the price that is suggested by the university for conducting the procedures is too high and the number of ECTS points 256 too little to get, then the adults may not be willing to involve in the assessment process. For many people, especially in the middle age the major discouraging factor to take part in these procedures is connected with the fear of being assessed. Passing the exams during the studying process seems to be challenging for some students, although they usually manage to do it without problems. However, they are often convinced that they may not succeed and do not to get a mark that would satisfy them. Finally, people in the middle age have got their own children or even grandchildren who go to school, that is why the fear of the defeat that is shameful in their opinion in case of getting a low mark prevails. In my opinion these significant factors may discourage adults to go through PLA procedures in Poland. However, these theories should be verified after implementation of these procedures at universities. PLA procedures in Poland – legal status and solution proposals The amended act of the higher education enables to give credit for some subjects and gain ECTS points by adults on the basis of the experience they have. The amendment of the MNISW act was advertised at the internet web page with some conspicuous slogans, among them this one was emphasized: “Learning throughout life - a chance for adults to complete their education. Universities will be able to give recognition to the knowledge and abilities that are acquired at different courses, training, at work and during voluntary work. This solution will give an opportunity to study by workers, who want to change their profession or to complete their education” (https://www.nauka.gov.pl/aktualnosciministerstwo/nowelizacja-ustawy-o-szkolnictwie-wyzszymopublikowana-w-dzienniku-ustaw.html [29.10.2014]) Additionally, a piece of information was given as justification: “In the European Union about 10 percent of adults study, in Poland this number does not increase 4 percent-it is definitely too little. Therefore, the law has been changed”. The source of this information is; however, not known, there is no reference to Poland and other countries. Besides, this sentence is constructed wrong -Poland also belongs to the European Union countries -the question arises, whether these 10 percent include Polish students ? In the amended act of the higher education there is a phrase “ the results of learning” that determines the knowledge and 257 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 skills acquired outside the academic environment. The Senate is obliged to define all the procedures, however the committees are responsible for their implementation. The results of the learning in the fields of studies, for which the educational standards have been defined are not taken into consideration. It is the first but not the last restriction that appeared in this act. That is why, it is not known, how the students of the pedagogy should be treated, since the standards for the teaching specialty were defined. In that case the question arises, whether all the pedagogy students should be excluded from the process of experience assessment, or whether this issue concerns only the students who opt for being teachers ? It can be assumed that only ECTS points that are collected from the range of general university courses (connected with the fields of studying, or general university courses) not specialization ones will be acknowledged. Time periods for the people who apply for the recognition of the informal learning effectiveness have been established. If a candidate applies for being enrolled at university with the aim of getting a bachelor's degree or getting a master's degree he or she must possess both the high school graduation certificate and also have 5 years of work experience;however, if he or she applies for being enrolled at complementary master extramural studies, in addition to the bachelor's degree diploma she must have 3 years of work experience. In case when a candidate tries to do another major in another faculty, in addition to the master's degree diploma he or she must have at least 2 years of work experience (Act… art. 170g). The graduates of special social services colleges or teaching foreign language colleges are not obliged to have 5 years of work experience. This is a serious restriction that is embedded in legal regulations that concern the Polish higher education. Only the job experience may be assessed, however, the thorough definition of what this term describes has not been clearly explained. It is not known if experience acquired during regular work is only to be evaluated, as well as knowledge and skills acquired during the process of self-development connected with improving job qualifications. Furthermore, people who could not find a job after getting a bachelor's degree diploma or after passing matriculation exam are excluded from these procedures. It does not mean, however, that these people did not gain any experience at that time. Moreover, most part of the experience that is acquired in everyday life by means of travelling, 258 taking voluntary work and taking care of children at home is not taken into consideration as well. It is worth mentioning that only one area in the Polish assessment procedures can be taken into account, which makes the whole process deficient. It is believed that the next amendment of the act will include other dimensions of adults’ informal learning. A limit of maximum 50 percent of ECTS points to gain in the process of assessment of the acquired experience and skills has been established. It is an average level, however, it is not as low as it could be expected. Everything depends on ECTS points distribution at various university courses at particular university. The differences can be considerable - for the same course university can grant three points, however it can also give 6 or 8 points. Everything depends on number of hours and forms that are taken during the course realization. In this way people who apply for getting credit for their experience may be given the same number of ECTS points and may have bigger or smaller amount of courses to go through with. The next limit is connected with the number of people, whose ECTS points can be equal to their experience. This number is not in excess of 20 percent of students of the particular department and level of education. Of course, a bigger number of people may go through the assessment procedure, however, only the above mentioned; 20 percent of people can be treated this way. This kind of restriction does not appear at international universities. The assessment procedures of knowledge and skills that are acquired outside the academic environment constitutes some kind of novelty in the higher education. At this moment; however, it is not known how adults will refer to it and how much of interest it will arise, especially that the big number of people, who could make use of them were excluded from the act in the very beginning The criticism of the PLA procedures In spite of the fact that the assessment procedures of the adults informal learning effectiveness give many possibilities and constitute an incentive for adults to start studying, it has also got some disadvantages. According to the Bélanger and Mount's survey (1998:107) that was conducted at seventy - four Canadian universities it appears that PLA procedures are usually not taken voluntarily by academic society, but are treated as a necessity (people are forced 259 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 by their employers, by associates who want to improve their job qualifications, because of shortage of money at the university, and because the university executive board wants to recruit new students). The same situation relates to universities in Poland. Abroad, however the decision on implementation of the assessment procedures of the informal learning effectiveness are taken (generally they are practiced). Moreover, an issue of the realization process of these procedures is also discussed. In Poland, in the meantime these procedures have been implemented by the special executives, without consulting anybody, people were given no choice. Just like in case of all different solutions that ministry imposes. Regardless of the fact that Bologna process resolutions were considered as recommendations or proposals in Poland they are treated as commands and offers that cannot be refused, the meaning and significance of them in studying process in not taken into consideration. It can be stated (like in above mentioned survey) that in Poland these procedures were implemented by force, the main reason of it was connected with the will to overcome unfavorable demographic trends and because of the considerable decrease in number of students. Moreover, it provides the universities additional source of income. Nowadays, the universities around the world are pressurized. The employers, the mass media, the university executive board and people who decide on financial aspects have huge demands. Ursule Critoph itemize in her report (1998: 62) fourteen rules of procedures realization. One of them deals with the implementation of the procedures without strict rules, but on the basis of free choice or as an option to choose (a chance to develop) for the university, not as an obligation. Meanwhile, at universities in Poland PLA, KRK and other changes that have been introduced recently are treated obligatory. Therefore, the free way of using the assessment procedures of the informal learning results seems to be inadequate to the present situation. The next significant issue that appeared in the mass media after the amendment of the higher education act was concerned with the fear of the depreciation of the diploma value. If you do not have to attend the university courses, if going through the procedure is a sufficient factor for being evaluated and in this way you can receive credit for even a half of demanded university courses, some doubts about the quality of the studying and the value of the diploma that is obtained this way 260 appears. Of course, there are people who claim that the university diploma in Poland is treated now with less respect than it used to be and that getting the bachelor's degree or the master's degree does not equal with the same privileges and prestige than in the past. However, the comments and the doubts about the depreciation of the diploma value because of the PLA procedures implementation may be expressed by some formal, organized, structured education supporters, who do not have a big experience in self-development and who are not familiar with the rules of these procedures that are practiced internationally. The next aspect that raises doubts is concerned with the fact that not every kind of knowledge may be assessed accurately and expressed in the form of particular effects, and not every kind of it can be transformed into ECTS points. Of course, international universities have made up many ways to verify the knowledge and skills that are acquired outside the classroom. Polish universities face the task of doing similar verification, as well as preparing criterion referenced assessment. It seems unquestionable that some areas of the knowledge and abilities, will go through the assessment procedures with difficulty, especially that some dimensions of informal learning can be described as only slightly tangible. The same issue concerns the quality of learning, we try to measure it in different ways, we try to express it by the means of many various criteria;however, the concept of quality is something that lasts longer. One of the aspects that characterizes the quality of education is connected with the graduate student's life after completing studies. Therefore, some areas of adult knowledge and skills can be recognized in the future, not during the assessment process, which is carried out by the committee. In Canada, where PLA procedures are quite popular and are used much more often, the national survey showed that only more than half of adults took interest in them. When people were asked, if they would like to take part in education process if the part of the studying was given credit on the basis of their experience, 52,8 percent of people said YES, the rest said No. However, people who study because they want to improve their job qualifications take more interest in these procedures(Livingstone, Raykov, Turner 2005: 2). It can be assumed that the situation will look similar after implementation of the PLA procedures into higher education system in Poland. Everything will depend on the successful organization of these procedures by particular universities. According to the rules, the chances 261 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 to get ECTS points in accordance with PLA procedures have got people with job experience, and this issue is to be the only factor that is going to be taken into account during the assessment process. It can be inferred that only people who start studying for career objectives will be able to make use of these informal learning results. Nevertheless, when somebody will gain experience during voluntary work or during the time of raising a child it will not be taken into consideration. Another controversial issue that is concerned with the Polish assessment procedures of the learning effectiveness outside the classroom is the lack of the possibility to make studies last shorter. The implementation of PLA procedures at the international universities aimed at encouraging the adults to study, reducing the costs of this process, prevention of learning material revision and precipitation of the studying duration time.It is possible at international universities, because the plans are usually prepared by students, who with the advisers' support choose courses that comprise the studied specialist and complementary areas(these courses are usually of different academic disciplines, for example, the humanities for the students of physics). In that case receiving credit for some subjects on the basis of PLA procedures makes studies last faster, because students can start to study at the higher term. This resolution would be unacceptable according to the Polish higher education law, where strict rule about the amount and time duration of terms at every level of studying are enforced. Furthermore, most of the universities work on the basis of some strict studying plans, where some principles of adjusting the particular subject to the term and the level of studying are presented, moreover, a choice of subjects to study is limited. Another issue that should be considered is connected with students' honesty. As long as the presentation of abilities in front of the committee does not raise doubts, the submitting of the statement or writing an essay by the candidate do not have to reflect the truth on his or her real knowledge and abilities. It is a serious problem, particularly now when high standards of education are in operation, therefore, the universities executive board should opt for implementing triangulation-a technique that facilitates validation of data through cross verification. At international universities' candidate's dishonesty is excoriated, there are even financial penalties expected if information about informal learning effectiveness in not real. Regardless of its faults, PLA 262 procedures system gives the candidates who want to start studying many possibilities, these procedures simplify the whole process. However, it seems that in Poland another foreign pattern is assumed to be practically implemented, even without understanding its essence, basic functional rules, purposes to fulfill and the benefits that it may bring. BIBLIOGRAPHY : A Memorandum on Lifelong Learning (2000). Commission of the European Communities, Brussels. Bélanger Charles, Mount Jean (1998). Prior Learning Assessment and Recognition (PLAR) in Canadian Universities, „The Canadian Journal of Higher Education”, vol. XXVIII, no. 2,3. Bjørnåvold Jens (2000). Making Learning Visible. Identification, assessment, and recognition of non-formal learning in Europe, CEDEFOP, Tesaloniki. Critoph Ursule (1998). a Double-Edged Sword: Value Tensions And Constituency Stakes In Prior Learning Assessment And Recognition (PLAR), [in:] Taylor Maurice (ed.), Proceedings of the Annual Conference of the Canadian Association for the Study of Adult Education, Ontario. Livingstone D.W., Raykov M., Turner C. (2005). Canadian Adults’ Interest in Pior Learning Assessment and Recognition (PLAR): A 2004 National Survey, Centre for the Study of Education and Work: Toronto. Gobeil Cristal (2008). Prior Learning Assessment and Regogniziot. A Users’s Guide for Evaluating Learning Against Whole Learning Programme, Canadian Association for Prior Learning Assessment (CAPLA) and Colleges Integrating Immigrants to Employment (CIITE). Simosco Susan, Cook Cathy (1996). Applying APL Principles in Flexible Assessment: A Practical Guide, Kogan Page: London. Spencer Bruce (2005). Defining Prior Learning Assessment and Recognition, Encyclopaedia of Adult Education, Palgrave MacMillan. Amendment of the Act (11 July 2014) The Law of Higher Education, amendment of some other acts (Dz.U. poz. 1198.) 263 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Daniel Korzan FUNcube – cosmic teaching aid Summary: The author describes the use of amateur radio satellite FUNcube-1 (AO-73) for educational purposes. He discusses the issue of the hardware and the free software that is needed to implement activities in the project FUNcube. The author indicates the possibilities of their educational applications. Keywords: satellites education, orbits education, space education; radio communication, amateur radio (HAM radio); support of STEM - science, technology, engineering and mathematics. Today, even a child knows that satellites are placed in orbits that surround the earth, he or she is aware of the fact that low, high and geostationary earth orbits exist. Nowadays many people make use of these scientific achievements. However, they hardly ever think of the functioning essence of these devices. Telephony, television, satellite navigation appear to be well - known issues to everyone, these devices are easily accessible, they are “within arm's reach”, nevertheless human knowledge about their functioning is often insufficient. To comprehend the principles of the cosmic communication devices usage, ham radio operators' support might be needed. These people are pioneers in making use of the objects that are situated in outer space with the aim of communication. Four years after the artificial satellite Sputnik was successfully launched by the Soviet Union into the low earth orbit and a few months after the first human journey into outer space, took place (12 December 1961) the first Orbiting Satellite Carrying Amateur Radio was launched into space. 264 It was OSCAR-1. It was a 10 pound construction. Unfortunately, OSCAR-1 lasted only 21 days in an orbit before its batteries gave out1 Today, radio amateurs, ham radio operators, short wave listeners all over the world and they have a possibility to make use of many various-much more up-to-date cosmic radio stations ideas. The International Space Station is also equipped with the ham radio and it carries out a very popular project ARRISS – Amateur Radio on the International Space Station2 A specialist group of ham radio enthusiasts do not only construct their devices, but they also talk about their experience with ham radio operators and even with people from all over the world, who do not get involved in the technical issues. FUNcube – in English language it can be understood as a funny box, this is how the British and the Dutch constructors have defined their own project and their own satellite. These constructors constitute a team of the British and the Dutch volunteers with a small budget earmarked for their undertaking. These people are amateur radio operators (most of them have granted the license) and belong to AMSAT3 an organization that deals with amateur radio communication with the use of the satellites. AMSAT organizations do not only focus on designing and building these satellites, but they also coordinate their functioning in the orbits and supervise the British Public Benefit Organization Radio Communications Foundation. FUNcube is a type of miniaturized satellite for space research, called CubeSats. It usually has got a volume of exactly one liter (10 cm cube) and has a mass of no more than 1 kilogram. It is the smallest size, so -called one unit with (1U-one unit) - for this type of satellites. CubeSats are usually made of units and components that are manufactured by specialist companies, that contributes to the low cost of their production, to the necessary tests that are carried out before 1 2 3 Z. Bieńkowski: Poradnik ultrakrótkofalowca. Warsaw,1988, s 153-155 The Book is available at Academic Digital Library AGH; http://winntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty2/0067/; (4Septmebr 2014) The Global web page : Amateur Radio on the International Space Station (ARISS); www.ariss.org/; (6 September,2014). Polish website : Official Polish website on ARISS in polish ariss.pzk.org.pl/; (6 September, 2014) AMSAT North America | The Radio Amateur Satellite Corporation; www.amsat.org; (8 September 2014). 265 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 launching them into outer space and to location on the proper orbitin this case a small size and weigh of the object plays a prominent role. This group of satellites also includes Polish artificial satellites4: PWSat made by students (it was launched into the orbit in 2012) and its sequel PWSat 2, that has been constructed and has been prepared to its mission in space by students of Space Club, that has been established at the Warsaw University of Technology5. The concept of CubeSats is often used in educational projects and dissertations at many schools, including universities and universities of technology all over the world. Some projects are left under construction and test procedures, that only prepare them to be put into action, however some of them are launched and go straight to the earth orbit in one part, except for the ones that fall into pieces on its way that in the consequence, move in the vicinity of cosmic space, this undertaking is possible to be performed on the basis of some projects (California Near Space Project6 – or Polish project – Copernicus7) that make use of high-altitude or weather balloon. The history of Funcube project dates back to October 2009, when the British team of volunteer workers from AMSAT-UK in collaboration with Radio Communications Foundation (RCF) worked a new amateur satellite concept FUNcube, consisting of FUncube-1 and FUNcube-2 projects, the latter will be launched to the orbit in the future as a follow-on, moreover FUNcube-2 is going to be a part of the bigger, triple satellite called U Kube-1 (3U). An independent work of the British Consortium turned out to be too expensive in the end. One of the major obstacles concerned the cost of the British Cosmic Agencies license receiving, therefore the Dutch support of AMSAT-NL seemed to be inevitable, in this way the satellite has been registered as the Dutch spacecraft. The Dutch partners have contributed largely to the FUNcube technical construction, because they 4 5 6 7 PWSat2 – th Polish satellite made by students www.pw-sat.pl; (8 September 2014). Students' Space Club; www.ska.pw.edu.pl; (8 September 2014). California Near Space Project | Silicon Valley, California; http://www.cnsp-inc.com/; (8 September 2014). Copernicus Project .:. FIRST pOLISH Near Space Program; http://copernicus-project.org/; (8 September 2012) 266 financed the process of some creation of crucial components. It is very significant that they also signed a contract that guaranteed launching the satellite to the orbit. The satellite was successfully launched from Russia on a DNEPR rocket on November 21st 2013. Nowadays, it goes around the earth nearly 15 times during day and night, it takes place 670 kilometers above the earth, and its orbital period equals to 97 minutes and 26 seconds. FUNcube-1 appears on the list of amateur radio satellites as A0-73. From the very beginning - as the first assumptions indicated - FUNCube project has been referred to schools. The major aim of this satellite has been connected with making children and teenagers more interested in radio communication, exploration and knowledge expansion about outer space, physics and electronics. According to its authors this project has a positive impact on learning Science and Mathematics in the context of STEM (Science, Technology, Engineering, Mathematics.) FUNcube creators' assumptions can be classified as the philosophy of the popularizing activities that are realized by the cosmic agencies all over the world, including European Cosmic Agency (ESA). Teachers who are interested in implementation of the cosmic space issues to their work have many possibilities to do it. Therefore, they are recommended to visit social web portals like ESA8 or American NASA9. The main task of the FUNcube-1 (AO-73) is to transmit the telemetry data, that can be easily received and decoded by schools, universities and other educational institutions all over the world. The FUNcube project is addressed, to its free of charge use all over the world and for every level of education. In Special handbook10 there are various aspects of the satellite use mentioned an issue of the software that is used during different school activities is also discussed. Different aspects connected with telecommunication, tele-information services and the theories of electromagnetism, radio waves, are also emphasized there, as well as some geographical issues (countries, places, the weather etc). In this book some other information can be also found, for example, 8 9 10 European Space Agency Teachers Corner; www.esa.int/Education/Teachers_Corner; (9 September 2014). NASA Education; www.nasa.gov/audience/foreducators; (9 September,2014). R.W.L. Limebear, C. Mercier: The AMSAT-UK FUNcube Handbook. First Edition, AMSAT-UK, November 2013, s. 9. 267 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 connected with a size comparison of the micro satellite (10 centimeters long on its side) with International Cosmic Station (its size is compared to five double-decker buses). There are also suggestions on battery functioning and the solar system, including radiation. The possibilities of the small satellite are great, one of them is connected with the system of sending short text messages. This information can be useful to schools, teachers and students, moreover, it is worth mentioning that these text messages can also comprise greetings, congratulations etc. They may look like popular text messages; however, they reach all the recipients, who decode FUNcube signals. These messages are named Fitter Messages, and they have their own section in computer software. Pict. 1. A model of the satellite FUNcube-1 (AO-73) that is ready to work Source: www.funcube.org.uk – a paper model to single-handedly making(also during the didactic activities) you can download it at: http://funcubetest2.files.wordpress.com/2011/03/fc_model_graphics.pdf 268 The satellite works in two major modes. Their efficiency primarily depends on - (in automatic model of working) - lightening it with the solar light. When it is located in the range of solar radiation, it manages to fulfill its educational mission. When it is covered by the earth shadow, the device changes the mode of the transponder (receivertransmitter) that can be used by ham radio users with the license in order to have phonic (audio) and telegraphic (with the use of the Morse code) communication. Not only was an issue of the cosmic segment taken into consideration in this project, but also a very important part of this undertaking was connected with the fit-out of the ground stations which include various equipment and computer software that could be used in educational institutions that are financially restricted. A cheap and easy to use device has been developed for this purpose. This device plugs into the USB port of a computer and functions as the communications' receiver (SDR – Software Defined Receiver), moreover, special software that enables telemetry signals decoding has been developed. The same function may be executed by some television sets that plug into the USB port of a computer (for example, the ones with the chipset RTL2832U+R820T) particularly, when the cost of the purchase does not exceed a much in computer shops and the hardware is available for free in online marketing. Information and other instructions can be found online at various web pages and different internet forums, and when it comes to selecting the equipment installation a customer can count on the support of specialists, either. Another advantage of obtaining digital signals with the use of the computer receiver is connected with the lack of advanced antenna systems. Many elaborations and guidebooks that deal with this subject are published by amateur radio operators online, these e-books can be very useful to students and teachers at design and technology lessons, for example. The FUNcube project software11 decodes telemetry data and displays them by the means of the user special graphic interface.The data comprise information of the external and internal surfaces of the satellite heat that is provided by its sensors. 11 FUNcube Telemtry Dashboard; http://funcube.org.uk/working-documents/funcubetelemetry-dashboard/; (9 September 2014.) 269 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Furthermore, the voltage and the electric power of the solar cells and FUNcube batteries data are also collected, other exploitation information are included either. The data that seems particularly interesting from the educational point of view are concerned with Material Science Experiment (MSE), in other words „Leslie’s Cube” - it is a metal box with four differently painted sides. It demonstrates the absorption and emission of the solar radiation in space, this is achieved by sending information about current temperature of all sides of the box. Additionally, the software enables to display information that relates to the orbital period of the satellite around the earth, including its exposure to the sun light and the time of eclipse. It also helps to correlate the solar activity with the effectiveness and directionality of antenna systems data etc. The data are shown by means of the software-user graphic interface called the Dashboard; the name was given by its creators. Pict. 2. The image of the major graphic screen of the user interface – The FUNcube Telemetry Dashboard Source: www.funcube.org.uk 270 In relation to the fact, that the satellite is in a permanent move and goes around the earth on its own orbit, it is essential to become familiar with the current location of it. The web page about the FUNcube project and its bookmark delivers necessary information about the location of AO-73 on the map12 Sometimes, it is possible to use more advanced computer system that can work both offline and online13 to perform this activity. In the second case, computer system by – Sebastian Stoff Orbitron14 can be used The author claims: Orbitron is a satellite tracking system for radio amateur and observing purposes. It's also used by weather professionals, satellite communication users, astronomers, UFO hobbyist and even astrologers. Application shows the positions of satellites at any given moment (in real or simulated time). It's free (Cardware) and it's probably one of the easiest and most powerful satellite trackers, according to opinions of thousands of users from all over the world. Try it, if you like it tell your friends about it and send me a postcard 15. Orbitron not only tracks the fake orbital objects but also determines the location of the natural satellite- the moon in relation to the earth direction. Sun location can be also simulated, as well as defining the areas of our planet that are lit by it. The way this issue can be used in didactic process depends only on teachers' creativity and ingenuity. The possibility of showing data in real-time system or simulating them whenever it is required makes this system unique. FUNcube project program has not been finalized, its concept is still under development. Satellites originators launch other objects that orbit the earth, another spacecraft called FUNcube-3 was safely launched on June 19th 2014 and located into the orbit on January 19 2014. 12 13 14 15 Satellite Position; http://warehouse.funcube.org.uk/satmap.html?satelliteId=2; (10 September 2014) f.ex..: AMSAT - AMSAT Online Satellite Pass Predictions; http://www.amsat.org/amsat-new/tools/predict/index.php; (10 September 2014) Satellite Tracking System: Orbitron by Sebastian Stoff; http://www.stoff.pl/ Orbitron – the home web page http://www.stoff.pl/orbitron/summary.php?plk; (10 September 2014) 271 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Pict. 3. The image of the Orbitron system that shows the location of the FUNcube-1 satellite project (AO-73) I Source : www.stoff.pl In amateur radio nomenclature it is European OSCAR 79 or EO-79. OSCAR is a shortened from of English phrase Orbiting Satellite Carrying Amateur Radio. Although, this satellite concentrates only on its scientific purposes now, an amateur radio transponder is also expected to become operational soon. The next FUNcube-4 satellite project is underway. FUNcube-4 project is supported by the European Space Agency and its Education Resource Office. This object is larger and it weighs approximately 20 kilograms. It is going to incorporate experimental payloads from number of universities around Europe. FUNcube-4 will provide similar telemetry to its predecessors but should have a more powerful transmitter and thus be even easier to hear at schools and universities. 272 Дмитрий Сергеевич Молоков (Dimitry Molokov) Педагог и одаренный ребенок: проблема взаимодействия An educator and a gifted child: the problem of interaction Аннотация: В статье представлен анализ проблемы взаимодействия педагогов с одаренными учащимися, разработаны рекомендации по усовершенствованию психолого-педагогического сопровождения одаренных детей. Ключевые слова: взаимодействие педагога и учащихся, выявление одаренных и талантливых детей, психолого-педагогическое сопровождение одаренных детей Annotation: The article presents an analysis of the problem of interaction between educators and gifted children. Recommendations have been developed to improve psycho-pedagogical support for gifted children. Keywords: an educator and a gifted student interaction, identity of gifted students, psycho-pedagogical support for gifted children Содержание статьи Сопровождение одаренного ребенка является актуальной психолого-педагогической проблемой, которая особенно ярко выражается во взаимодействии субъектов воспитательного процесса. Влияет ли одаренность ребенка на выбор подходов к общению с ним; каковы руководящие принципы, которые играют решающую роль в общении одаренного ученика с наставником; 273 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 какой тип взаимодействия способствует оптимальному развитию детей с выдающимися способностями? – вот основные вопросы, на которые попытаемся ответить в данной статье. Взаимодействие представляет собой философскую категорию, отражающую процессы воздействия объектов друг на друга, их взаимную обусловленность и порождение одним объектом другого. Взаимодействие – объективная и универсальная форма движения, развития, которая определяет существование и структурную организацию любой материальной системы1. Очевидно, что среди известных стилей взаимодействия педагогов с учащимися (авторитарный, демократический, сотворческий, попустительский2) в организации работы с одаренными детьми наиболее целесообразным является сотворческий стиль взаимодействия. Именно он ориентирован на совместное творчество таких субъектов педагогического общения, как учитель и одаренный ученик, дает возможность максимально раскрыться одаренности. История педагогики и образования представляет сложный путь проб и ошибок, ярких находок, связанных со становлением и развитием системы сопровождения одаренных детей. Сократовский метод научного спора педагога и ученика, гуманистические принципы, провозглашенные педагогами эпохи Возрождения, реформаторская педагогика, дидактическая система развивающего обучения – все это крупицами влилось в современный педагогический опыт, обогатив практику взаимодействия педагогов с одаренными детьми. Пожалуй, одним из первых, кто представил систему сопровождения одаренных, можно назвать древнегреческого философа Платона. Его педагогическая система была четко ориентирована на способности человека. По достижению 20 лет в системе Платона образование продолжают лишь те, у кого разумная часть души обеспечила успехи в овладении науками, прежде всего философией. К 30 годам из их среды выделяются самые 1 2 Баксанский О.Е. Взаимодействие / Энциклопедия эпистемологии и философии науки. - М., 2009. - С. 1128. Рыбакова М.М. Конфликт и взаимодействие в педагогическом процессе. - М., 1991. – С. 32. 274 способные в интеллектуальном плане, которые продолжают обучение еще 5 лет (изучают диалектику и риторику), а затем в течение 15 лет как философы участвуют в управлении государством. Все же остальные причисляются к другим сословиям, исходя из своих способностей3. Любопытно, что немецкий философ Ницше резко критиковал идею всеобщего образования, предостерегая, что оно направит на освобождение массы от влияния гениальных личностей, что повлечет неизбежное нарушение «священного порядка в сфере интеллекта». Новейшее время ярко демонстрирует нам пророческий характер высказывания мыслителя. Что ж, ориентируясь на индивидуализацию педагогического сопровождения одаренных детей, современная педагогика пытается вернуть пошатнувшийся «порядок». Существует представление о том, что одаренные дети не нуждаются в помощи взрослых, в особом внимании и руководстве. Однако в силу личностных особенностей такие дети наиболее чувствительны к оценке их деятельности, поведения и мышления, они более восприимчивы к сенсорным стимулам и лучше понимают отношения и связи. У одаренных детей и подростков отмечается целый ряд проблем: трудности общения со сверстниками и взрослыми – учителями и родителями, недостаточная саморегуляция (неумение управлять собой в трудных ситуациях, преодолевать неудачи, работать в условиях монотонной и скучной деятельности), трудности развития креативности и трудности профессиональной профориентации из-за излишней широты интересов. Одаренные дети находятся в состоянии большого риска социальной изоляции и отвержения со стороны ровесников. В целом возникает ситуация некой дезадаптации особо одаренного ребенка, которая может принимать довольно серьезный характер, временами вполне оправдывая отнесение группы одаренных детей в группу повышенного риска. Реальный уровень способностей одаренных детей не понимается окружающими и нормальный для 3 История образования и педагогической мысли: краткое учебное пособие: 3-е изд. с исправ. и доп. - Ярославль: Изд-во ЯГПУ, 2002. – С. 14. 275 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 такого ребенка процесс развития рассматривается как аномальная неприспособленность к жизни в обществе. У таких детей возникают трудности в нахождении близких по духу друзей, появляются проблемы участия в играх сверстников, которые им не интересны. Дети подстраиваются под других, хотят казаться такими, как все. Социальная изоляции – это не следствие эмоциональных нарушений, а результат условий, в которых оказывается ребенок при отсутствии группы, с которой он мог бы общаться. У многих особо одаренных детей особенно заметны проблемы, связанные с их физическим развитием. Так, некоторые дети явно избегают всего, что требует физических усилий, тяготятся уроками физкультуры. Еще одной часто встречающейся проблемой многих одаренных детей является трудность профессиональной ориентации. Нередко бывает, что даже к окончанию подросткового периода одаренные юноши или девушки затрудняются с выбором своего призвания. Одаренные дети, демонстрирующие выдающиеся способности в какой-то одной области, иногда ничем не отличаются от своих сверстников во всех прочих отношениях. Однако, как правило, одаренность охватывает широкий спектр индивидуальнопсихологических особенностей. Большинству одаренных детей присущи особые черты, отличающие их от большинства сверстников4. Учителя очень часто не распознают одаренных учащихся и отрицательно оценивают их способности и достижения. Сложность положения усугубляется тем, что сами дети осознают свою непохожесть5. Основное следствие антиинтеллектуалистских установок – стремление многих родителей видеть своего ребенка таким, как все. В результате страдают не только родители, но и сами одаренные дети, для которых главным становится не выделяться, не выглядеть «белой вороной». Все это крайне отрицательно сказывается на их самооценке, а в конечном счете на формировании личности. Сверстники и учителя ощущают постоянное интеллектуальное давление со стороны талантливых детей, те же в свою очередь 4 5 Терасье Ж.К. Сверходаренные дети. - М., 1999. – С. 24. Матюшкин А.М., Яковлева Е.Л. Учитель для одаренных. - М.,1991. – С. 153. 276 чувствуют недоброжелательность и недоверие со стороны окружающих. В этой связи уместно привести слова известного российского психолога С.Л. Рубинштейна: «Общая одаренность является не только предпосылкой, но и результатом всестороннего развития личности»6. Задача педагогов и психологов при работе с одаренными детьми – не пассивное наблюдение за их ростом, а создание условий для формирования внутренней мотивации деятельности и системы ценностей, которые создают основу для развития личности. Российская и зарубежная педагогика представляет различные подходы и принципы взаимодействия педагогов и одаренных, талантливых детей. На наш взгляд, эти различия обусловлены социокультурными и ментальными особенностями. Так, сложившаяся в российском опыте доминанта эгалитарного подхода в образовании, коллективных форм обучения, энциклопедизма как ведущей идеи определения содержания образования, безусловно, повлияли на практику взаимодействия педагога с отдельно взятым учеником. Ориентация на «среднего ученика», слабый учет индивидуальных особенностей вызывают по сей день проблемы в сопровождении исключительных детей, не приемлющих единообразие. В то же время в педагогической практике западных стран широко применяется система сопровождения одаренных детей с учетом их индивидуальных особенностей. В 1968 году американские исследователи Р. Розенталь и Л. Якобсон осуществили в нескольких школах США оригинальный эксперимент. Они провели тестирование умственных способностей учеников и обозначили работающим с ними педагогам несколько детей, которые отличались повышенными интеллектуальными способностями. При этом исследователи намеренно ввели в заблуждение учителей: ими были названы случайно выбранные, ничем не выдающиеся дети. Проведенное через год повторное тестирование позволило зафиксировать реальное улучшение показателей умственного развития указанных учащихся7. 6 7 Рубинштейн С. Л. Основы общей психологии.- Спб., 2000.- 712 с. Степанов С.С. Эффект Пигмалиона / Большая психологическая энциклопедия. – М., 2002. – С. 345. 277 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Подобный эксперимент подтвердил дидактическую закономерность, заключающуюся в том, что усилия педагога, его подготовленность определяют возможности для реализации и развития способностей учащихся. Правильный выбор учителя зачастую предопределяет успех всего процесса обучения и воспитания одаренного ребенка. Учитель, приступающий к работе по реализации образовательной программы, должен обладать высоким профессиональным уровнем, уметь налаживать дружеские взаимоотношения с учащимися, осуществлять творческий подход к обучению. Среди современных социальных механизмов и форм взаимодействия одаренного учащегося с педагогом следует выделить наставничество (менторство). Наставники призваны помочь одаренным, сотрудничая с учителями-предметниками. Вместе они могут модифицировать расписание, изменить стратегии обучения, выбор возможностей, цели учебной программы, а также усовершенствовать процедуру оценки знаний. Использование наставнических программ является сегодня одним из наиболее эффективных условий совершенствования воспитания и обучения одаренных учащихся в высокоразвитых странах мира. Взаимоотношения с наставником дают возможность одаренному человеку не только получить советы, связанные с обучением, но и разрешить такие проблемы как планирование будущей карьеры, развитие способности к выявлению приоритетов и к постановке долговременных целей. Наставник выступает как советник, консультант, является примером поведения для ученика, при необходимости играет роль критика, если это может облегчить достижение учеником поставленных целей. Американским педагогом С.Л. Бергером предложены руководящие принципы, которые играют решающую роль в общении одаренного ученика с наставником8: 1. Определить, в чем конкретно нуждается ученик. 2. Решить с учеником, действительно ли он нуждается в наставнике. 8 Ридецкая О.Г. Психология одаренности. - М., 2010. – С. 256. 278 3. Объяснить ребенку, что взаимоотношения с наставником предполагает тесные, долговременные контакты и личностный рост. 4. Выявить несколько кандидатур наставников, чтобы иметь возможность выбора. 5. Выяснить, обладает ли наставник необходимым количеством времени и заинтересован ли в проведении такого рода работы, а также согласуется ли стиль работы специалиста с тем, к чему привык ученик, готов ли он поделиться своими навыками работы. 6. Подготовить молодого человека к работе с наставником, убедиться, что он понимает цель таких взаимоотношений, их пользу и может быть недостатки, а также права и ответственность, которые они налагают. 7. Контролировать процесс наставничества. Одарённые дети с большим интересом ждут поступления в школу, но вскоре после начала занятий обнаруживается, что необычайность умственных возможностей ребёнка становится проблемой не только для семьи, но и для учителей. Трудности действительно возникают. Таких детей поджидают не только радости учения, но и разочарования и конфликты. Именно им, наиболее любознательным, часто становится скучно в классе. Большинству учителей просто некогда заботиться об одарённом ребёнке, а иногда им даже мешают ученики с выдающимся уровнем знаний, с не всегда понятной умственной активностью. При выявлении одаренных детей следует учесть, что раньше других можно обнаружить художественную одарённость детей (в области музыки, затем – в рисовании). В области науки раньше всего проявляется одарённость к математике. Нередки случаи расхождения между умственным уровнем ребёнка и выраженностью более специальных способностей. Детей с необычайно ранним умственным развитием или с особенно яркими, чрезвычайными достижениями в какой-либо деятельности называют вундеркиндами (немецкий термин, распространившийся в странах западного мира). Но даже самые выдающиеся проявления ребёнка не являются достаточным залогом будущего таланта. Врождённые задатки – только 279 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 одно из условий сложного процесса становления индивидуальнопсихологических особенностей, в огромной степени зависящих от окружающей среды, от характера деятельности. Признаки необычных способностей у ребёнка неотделимы от возраста: они во многом обусловлены темпом созревания и возрастными изменениями. Следует помнить, что как бы ни был одарен ребенок, его нужно учить. Важно приучить к усидчивости, приучить трудиться, самостоятельно принимать решения. Одаренный ребенок не терпит давления, притеснений, окриков, что может вылиться в проблему. У такого ребенка трудно воспитывать терпение, усидчивость и ненавязчивость. Необходима огромная загрузка ребенка, с дошкольного возраста его следует приобщать к творчеству, создавать обстановку для творчества. Меняется и сам преподаватель, который работает с этими детьми. При работе с одарёнными детьми преподаватель чаще спрашивает мнение самих детей, меньше объясняет, больше слушает. Существуют разные стратегии обучения одаренных детей, которые могут быть воплощены в разные формы. Для этого разрабатываются специальные учебные программы. К основным стратегиям обучения детей с высоким умственным потенциалом относят ускорение и обогащение. Вопросы темпа обучения являются предметом давних не утихающих споров. Многие поддерживают ускорение, указывая на его эффективность для одаренных учащихся. Другие считают, что установка на ускорение – это односторонний подход к детям с высоким уровнем интеллекта, так как не учитываются их потребность общения со сверстниками, эмоциональное развитие. Еще во второй половине 70-х годов ХХ века ученые пришли к выводу, что ускорение связано с изменением скорости обучения, а не с содержательной его частью9. Но ускорение не является универсальной стратегией, необходимой всем одаренным. Ускорение лишь сокращает число лет, проводимых в школе. Когда уровень и скорость обучения не соответствуют потребностям ребенка, то наносится вред как его познавательному, так и личностному развитию. Занятия одаренного ребенка 9 Экземплярский В.М. Проблема школ для одаренных. - М., 1977. – С. 193. 280 в обычном классе по стандартной учебной программе похожи на тот случай, когда нормального ребенка помещают в класс для детей с задержкой умственного развития. Ребенок в таких условиях начинает приспосабливаться, он старается быть похожим на своих одноклассников, и спустя какое-то время его поведение будет похоже на поведение всех остальных детей в классе. Он начнет подстраивать выполнение заданий по качеству и количеству под соответствующие ожидания учителя. У невнимательного, неподготовленного педагога такой ребенок может надолго задержаться в развитии10. Увы, неподготовленные к работе с одаренными детьми учителя часто не могут выявить одаренных детей, не знают их особенностей, равнодушны к их проблемам, часто используют тактику количественного увеличения заданий. Таким образом, необходимо прежде всего решать задачу подготовки учителей специально для одаренных. Как показали исследования( именно дети с высоким интеллектом больше всего нуждаются в «своем» учителе. Исследователь Бенджамин Блум выделил три типа учителей, работа с которыми одинаково важна для развития одаренных учащихся11: - учитель, вводящий ребенка в сферу учебного предмета и создающий атмосферу эмоциональной вовлеченности, возбуждающей интерес к предмету; - учитель, закладывающий основы мастерства, отрабатывающий с ребенком технику исполнения; - учитель, выводящий на высокопрофессиональный уровень. Сочетание в одном человеке особенностей, обеспечивающих развитие в одаренном ребенке всех этих сторон, чрезвычайно редко. Наиболее значимым фактором успешности работы учителя с одаренными учащимися можно назвать такую глобальную личностную характеристику как система взглядов и убеждений, в которой большой вес имеют представления о самом себе, других 10 11 Матюшкин А.М., Яковлева Е.Л. Учитель для одаренных. - М.,1991. – С. 215. Кашапов М.М. Специфика творческого мышления педагога в работе с одаренными обучаемыми // Материалы VI Международной конференции / Под ред. Л.И. Ларионовой. - Иркутск, 2009. - С. 92-101. – С. 96. 281 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 людях, а также о целях и задачах своей работы. Именно эти составляющие постоянно проявляются в межличностном общении. Межличностное общение, способствующее оптимальному развитию детей с выдающимся интеллектом, должно носить характер помощи, поддержки, недирективности. Поведение педагога для одаренных детей в процессе обучения и построения своей деятельности должно отвечать следующим характеристикам: он разрабатывает гибкие индивидуализированные программы, создает теплую эмоционально безопасную атмосферу в классе, предоставляет учащимся обратную связь, использует различные стратегии обучения, уважает личность ученика и его ценности, способствует формированию положительной самооценки ученика, поощряет творчество и работу воображения, стимулирует развитие умственных процессов высшего уровня12. Хороший учитель для одаренных – прежде всего прекрасный учитель-предметник, глубоко знающий и любящий свой предмет. В дополнение к этому он должен обладать такими качествами, которые существенны в общении с любым одаренным школьником. Наконец, учителю необходимы особые качества, связанные с определенным типом одаренности (интеллектуальной, творческой, социальной, психомоторной, художественной). Ярославские ученыепсихологи М.М. Кашапов и А.А. Зверева ввели новое понятие - «абнотивность» - для обозначения комплексной профессиональной способности, направленной на восприятие, осмысление и понимание педагогом креативных учащихся, способности оказать им необходимую психолого-педагогическую поддержку в актуализации и реализации творческого потенциала. Авторы разработали методику, позволяющую проводить диагностику уровня развития этой способности у учителей13. Исследования показывают, что техника преподавания у прошедших специальную подготовку педагогов для одаренных и у обычных учителей примерно одинакова, заметная разница 12 13 Психология одаренности детей и подростков / Под ред. Н.С. Лейтеса. - М., 1996. - С. 208. Креативность как ключевая компетентность педагога: Монография / Под ред. М.М. Кашапова, Т.Г. Киселевой, Т.В. Огородовой. - Ярославль, 2013. – С. 46. 282 заключается в распределении времени на виды активности. Педагоги, работающие с одаренными детьми, меньше говорят, меньше дают информацию, устраивают демонстраций и реже решают задачи за учащихся. Вместо того, чтобы самим отвечать на вопросы, они предоставляют это учащимся. Они больше спрашивают и меньше объясняют, внимательно и с интересом выслушивают ответы, не оценивают сразу же, а находят способы показать, что ученика понимают и его позицию принимают. Такое поведение приводит к тому, что учащиеся больше взаимодействуют друг с другом и чаще сами комментируют идеи и мнения одноклассников. Таким образом, педагоги в работе с одаренными детьми ведут себя более как психотерапевты. В межличностной сфере отмечаются более ровные отношения учителей для одаренных с учащимися. Учителя получают удовольствие от общения со своими учениками. Они чаще обсуждают с ними темы, прямо не связанные с учебными занятиями, демонстрируют большое уважение к своим собеседникам, свободно обмениваются точками зрения и даже позволяют школьникам учить себя. Резюмируя, следует отметить, что в процессе взаимодействия педагога и одаренного ученика важное значение играют не только личностные и индивидуальные особенности ребенка, его экстраординарные способности, но и позиция педагога, его способность выявлять одаренность, а также подготовка к психолого-педагогическому сопровождению талантливых детей. Наиболее продуктивный для всех участников педагогического процесса является стиль общения на основе увлеченности совместным творческим поиском. 283 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 284 PRAWO I ADMINISTRACJA 285 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 286 Rafał Bernat Charakter prawny kontroli skarbowej i podatkowej prowadzonej u przedsiębiorcy Legal nature of fiscal and tax control conducted at the entrepreneur Streszczenie: Postępowanie kontrolne jest procedurą mającą na celu sprawdzenie prawidłowości rozliczania się podatnika z należności publicznoprawnych. Przedsiębiorca ma prawo, aby kontrola skarbowa, kontrola podatkowa były prowadzone w sposób sprawny i jak najmniej uciążliwy dla prowadzonej działalności gospodarczej. Jednakże niektóre przedsiębiorstwa – zatrudniające setki osób, stanowią skomplikowane podmioty gospodarcze, których skontrolowanie nie jest procesem trywialnym. Organy kontroli skarbowej, korzystając z nieprecyzyjnych przepisów podatkowych oraz przepisów o kontroli skarbowej, stosują praktyki naruszające pryncypialne zasady systemu podatkowego (wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść podatnika, zasada praworządności, przekonywania). Artykuł obejmuje swoim zakresem rozważania na temat charakteru prawnego postępowania kontrolnego przeprowadzanego u podatnika. Autor dokonuje analizy naukowej kwestii czasu trwania kontroli, środków zaskarżania przysługujących kontrolowanemu oraz kwalifikacji prawnej gromadzenia materiału dowodowego i wydania decyzji pokontrolnej. Słowa kluczowe: podatnik, organy kontroli skarbowej, kontrola podatkowa, kontrola skarbowa, postępowanie kontrolne. 287 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Summary The control procedure is the procedure to check the correctness of the accounting of the taxpayer from public duties. The supervision inspector has the right to fiscal control, tax control have been conducted in a smooth and as least disruptive to business. However, some companies which employ hundreds of people, are complex entities whose review is not a simple activities. Tax inspection authorities with inaccurate tax laws and tax inspection rules apply practices that threaten and principled rules of the tax system (doubt it should be resolved in favour of the taxpayer, the principle of the rule of law, persuading). The article covers a range of reflections on the nature of the legal proceedings carried out control on the taxable person. The author analyses the scientific issue of the duration of the inspection, the challenge of controlled and legal qualifications, the collection of evidence and final decision to the end with inspection. Keywords: the taxpayer, the tax inspection authorities, fiscal audit, financial supervision, control procedure Wstęp Organy podatkowe i organy kontroli skarbowej mają za zadanie sprawdzać prawidłowość rozliczania się podatników z należności publicznoprawnych. Są to instytucje niezbędne do weryfikacji zarówno potencjalnych przestępców podatkowych, jak i podatników skrupulatnie rozliczających się z własnych należności podatkowych. W polskim systemie podatkowym obowiązuje głównie zasada samoobliczenia podatku przez podatnika, który jednocześnie definiuje skutki podatkowe zaistniałego stanu faktycznego1. Zakres kontroli powinien dotyczyć 1 T. Dębowska-Romanowska, Uwagi o sposobie definiowania przedmiotu i podstawy opodatkowania z punktu widzenia obliczenia prawidłowej (jednej i jedynej) kwoty podatku [w:] B.Brzeziński (red.), Księga pamiątkowa ku czci Profesora Apoloniusza Kosteckiego, Toruń 1998, s. 38; W. Olszowy, Podejmowanie decyzji podatkowej i jej sądowa kontrola w Polsce, Łódź 1994, s. 14; T. Dębowska-Romanowska, Obliczanie podatku a gwarancje praw obywatelskich, Państwo i Prawo 1998, z. 7, s. 25. Organ ma prawo wątpić w prawdziwość złożonych przez podatnika oświadczeń, gdyż podatnik może dążyć do ominięcia skutków podatkowych dokonanych przez siebie czynności cywilnych, por. D. Strzelec, Wątpliwości związane z oświadczeniami o stanie majątkowym w postępowaniach dotyczących dochodów nieujawnionych, „Monitor Podatkowy”, 2010, Nr 4, s. 23-26. 288 okresu, co do którego organ ma wątpliwość czy wykładnia prawa podatkowego dokonywana przez podatnika (np. w zakresie kwalifikacji wydatków w koszty uzyskania przychodów) jest poprawna. Ustawa o kontroli skarbowej2 reguluje charakter prawny kontroli skarbowej, którą przeprowadzają urzędnicy Urzędów Kontroli Skarbowej (dalej UKS) na podstawie imiennego upoważnienia wystawionego przez kierownika organu. Zgodnie z art. 13 ust. 3 uoks w ramach kontroli skarbowej może być także wszczęta kontrola podatkowa. W upoważnieniu organ określa zakres (jakiego podatku czynności dotyczą) i czas trwania kontroli skarbowej. Jednakże w praktyce często można spotkać sytuację, w której organ wydaje kilka następujących po sobie postanowień o przedłużeniu terminu zakończenia kontroli. Takie postępowanie narusza podstawowe zasady systemu podatkowego – zasadę pewności prawa i praworządności. Wskutek wykładni gramatycznej przepisów ustawy Ordynacja podatkowa3 można wyciągnąć wniosek, że kontrola skarbowa nie jest ograniczona terminami zakończenia postępowania, przewidzianymi w procedurze podatkowej (miesiąc lub dwa miesiące w sprawie szczególnie skomplikowanej). Prowadzenie jednak postępowania kontrolnego bez żadnych ram czasowych wzbudza w opinii judykatury uzasadnione wątpliwości, co do zgodności takiej praktyki organów z obowiązującym porządkiem prawnym4. Warto zatem dokonać analizy naukowej przepisów podatkowych oraz przepisów szczególnych dotyczących przedsiębiorców, aby odpowiedzieć na pytanie – ile może trwać kontrola skarbowa lub kontrola podatkowa u podatnika i w jaki sposób stosować należy przepisy szczególne lub normy prawne Ordynacji podatkowej. Temat ten jest aktualny wobec używania przez podatników zamiennie określenia kontrola skarbowa i kontrola podatkowa5. 2 3 4 5 Ustawa z dnia 28 września 1991 r. o kontroli skarbowej (Dz. U. 2011, Nr 41, poz. 214) – zwana dalej uoks. Ustawa z dnia 29 sierpnia 1997 r. Ordynacja podatkowa (Dz. U. 2012, poz. 749, j.t.) – także zwana OP. Wyrok NSA z dnia 9 sierpnia 2012 r., II FSK 75/11; wyrok WSA w Gliwicach z dnia 6 lutego 2012 r., I SA/Gl 905/11. E. Ruśkowski, Kontrola skarbowa [w:] W. Goronowski (red), Biblioteka podatkowa, Warszawa 1997, s. 87; R. Zakrzewski, Nowe uprawnienia kontroli skarbowej, „Monitor Podatkowy”, 1998, Nr 1, s. 11; D. Zalewski, A. Malezini, Specyfika kontroli podatkowej przedsiębiorców pod rządami znowelizowanej ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, „Przegląd Podatkowy” 2010, Nr 4, s. 15-20. 289 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Postępowanie kontrolne Zdaniem niektórych6, postępowanie kontrolne może dotyczyć zarówno przepisów podatkowych prawa materialnego, proceduralnego jak i podatkowego prawa ustrojowego. Jest to teza prawidłowa w świetle art. 1 ust 1 i 2 uoks, wedle którego, celem kontroli skarbowej jest ochrona interesów i praw majątkowych Skarbu Państwa oraz zapewnienie skuteczności wykonywania zobowiązań podatkowych i innych należności stanowiących dochód budżetu państwa lub państwowych funduszy celowych. Tym samym określenia „ochrona interesu Skarbu Państwa” oraz „zapewnienie wykonywania zobowiązań podatkowych” należy rozumieć jako działania prewencyjne oraz kontrolne dokonywane w zamiarze ochrony wpływów podatkowych do budżetu. Nie jest tu istotna podstawa prawna powstania obowiązku podatkowego u podatnika, kontrola może dotyczyć także wadliwie przeprowadzonych czynności sprawdzających przez organ podatkowy lub weryfikować prawidłowość zakończonych postępowań w zakresie podatków lokalnych. Kontrola podatkowa została uregulowana w art. 281-292 Ordynacji podatkowej, zaś kontrola skarbowa w art. 12 i następne ustawy o kontroli skarbowej. Są to dwa odrębne postępowania, w stosunku do których stosujemy inną podstawę prawną - inspektorzy kontroli skarbowej nie mogą wprost stosować przepisów Ordynacji podatkowej (nie są także funkcjonariuszami organu podatkowego7). 6 7 J. Zubrzycki, Kontrola podatkowa [w:] B. Adamiak, J. Borkowski, R. Mastalski, Ordynacja podatkowa. Komentarz, Wrocław 2005, s. 1000-1001. Przeciwnie S. Brzeszczańska, która twierdzi, że kontrola dotyczy jedynie przepisów podatkowego prawa materialnego, tenże – Kontrola podatkowa [w:] Podatki 2007. Meritum, Warszawa 2007, s. 1130. W. Sawa, Odwołanie od decyzji inspektora kontroli skarbowej – wątpliwości interpretacyjne na styku ordynacji podatkowej i ustawy o kontroli skarbowej, Glosa, 2001, Nr 8, s. 13 i A. Tałasiewicz, Glosa do uchwały siedmiu sędziów NSA z dnia 19 grudnia 2000, FSP 6/00, „Przegląd Orzecznictwa Podatkowego” 2002, Nr 2, s. 247-250. Przeciwnie H. Dzwonkowski, Korekta zeznania podatkowego w toku kontroli skarbowej, „Monitor Podatkowy” 2000, Nr 8, s. 12-16. Organy kontroli skarbowej stanowią odrębną kategorię instytucji – oddzielną od organów podatkowych i quasi-podatkowych (posiadających pewne uprawnienia podatkowe, np. Agencja Wywiadu, Centralne Biuro Antykorupcyjne) – K. Teszner, Organy podatkowe i quasi podatkowe – problemy wynikające z wadliwej legislacji ordynacji podatkowej [w:] L. Etel, C. Kosikowski, Ordynacja podatkowa w praktyce. Materiały pokonferencyjne, Białystok 2007, s. 188-121 oraz W. Taras [w:] P. Smoleń (red), System organów podatkowych w Polsce, Warszawa 2009, s. 430. 290 Najczęściej kontrola podatkowa wszczynana jest w trakcie kontroli skarbowej lub niedługo po jej zakończeniu. Celem kontroli skarbowej jest wydanie decyzji określającej prawidłowo zobowiązanie publicznoprawne podatnika lub przedstawienie wyniku kontroli, zaś celem kontroli podatkowej – ustalenie stanu faktycznego dotyczącego sposobu i wymiaru rozliczania się podatnika z ciążących na nim podatków8. Wspólną cechą obu rodzajów kontroli jest to, że nie stanowią postępowania podatkowego i wszczynane są w celu weryfikacji – nie mają funkcji (w założeniu) represyjnej. W trakcie postępowania kontrolnego powinny być respektowane dwie zasady: prawidłowo przeprowadzonej kontroli na podstawie upoważnienia do jej przeprowadzenia oraz dokonywania czynności w sposób niezakłócający normalną działalność gospodarczą podatnika. W przypadku, gdy przedsiębiorca wskaże na piśmie, że przeprowadzane czynności zakłócają w sposób istotny działalność gospodarczą przedsiębiorcy, konieczność podjęcia takich czynności powinna być uzasadniona w protokole kontroli. Na tym etapie kontrolowany nie ma środków prawnych do wstrzymania lub opóźniania czynności kontrolnych lecz może wyrazić swój sprzeciw w stosunku do podjętych działań. Jeśli zdaniem organu zastrzeżenia zgłaszane przez podatnika nie mają pokrycia w stanie rzeczywistym, to może odmówić opisania w protokole pisemnych uwag kontrolowanego, jednak w materiale dowodowym powinno się znaleźć pismo od podatnika. Kontrolowany ustanawia osobę odpowiedzialną za kontakt z pracownikami Urzędu Kontroli Skarbowej (dalej zwany UKS), najczęściej jest to osoba prowadząca dla przedsiębiorcy księgi rachunkowe. Może także udzielić pełnomocnictwa profesjonalnemu pełnomocnikowi – doradcy podatkowemu, radcy prawnemu, adwokatowi. Pełnomocnictwo powinno 8 M. Masternak, Rodzaje postępowań w sprawach podatkowych [w:] Z. Chmiel (red), Księga pamiątkowa ku czci Docenta Eligiusza Drgasa, Toruń 1998, s. 103; A. Mariański, Rodzaje postępowań w ordynacji podatkowej : czynności sprawdzające, kontrola oraz postępowanie podatkowe, „Przegląd Podatkowy”, 2010, nr 4, s. 37. Po zakończeniu kontroli podatkowej i wydaniu decyzji w oparciu o podstawę prawną przepisów Ordynacji podatkowej, następuje konkretyzacja norm materialnego prawa podatkowego, por. B. Brzeziński, W. Nykiel, Uwagi o treści i zakresie pojęcia ,,procedura podatkowa” [w:] H. Wróblewska (red.), Procedura administracyjna wobec wyzwań współczesności. Profesorowi zwyczajnemu dr.hab. Januszowi Borkowskiemu przyjaciele i uczniowie, Łódź 2004, s. 57. 291 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 być udzielone albo ustnie do protokołu albo pisemnie (pełnomocnik zawiadamia o tym organ, przesyłając w załączeniu potwierdzenie uiszczenia opłaty skarbowej od pełnomocnictwa). Nie jest uprawnionym zachowanie organów kontroli skarbowej, które wymagają od pełnomocników pełnomocnictwa szczególnego do udziału w konkretnym postępowaniu. W sprawach dotyczących pełnomocników zastosowanie mieć będą bowiem przepisy Ordynacji podatkowej, które w art. 138 odwołują się do art. 98 Kodeksu cywilnego9. Tym samym, jeśli pełnomocnik nie występuje do organu z wnioskami, które dotyczą zmiany statusu majątkowego podatnika (np. zwrot podatku od towarów i usług), to organy kontroli skarbowej powinny respektować pełnomocnictwo ogólne dla doradcy podatkowego udzielone w formie zwykłej pisemnej. Podatnik otrzymuje zawiadomienie o zbliżającej się kontroli skarbowej, zasadniczo nie później niż na siedem dni przed dniem planowanego rozpoczęcia kontroli (o ile kontrolujący nie rozpoczęli kontroli okazując legitymację służbową w trybie art. 13 ust. 9 uoks). Należy rozumieć takie działanie kontrolującego jako umożliwienie kontrolowanemu przygotowania się do zbliżającej się kontroli (zgromadzenie dokumentów przedsiębiorstwa, dowodów księgowych, umów handlowych)10. Organ dokonuje wpisu do książki kontroli, którą powinien prowadzić przedsiębiorca. Jeśli jednak podatnik odmówi okazania takiej książki, to funkcjonariusze organu nie mają prawa do nałożenia kary grzywny na kontrolowanego, powołując się na utrudnianie przez niego przeprowadzania czynności kontrolnych11. Uniemożliwianie dokonywania czynności kontrolnych należy definiować jako celowe działanie kontrolowanego (także osób pozostających z nim w stosunku pracy, współpracy) zmierzające do znacznego opóźnienia w realizacji zamierzonych czynności kontrolnych. 9 10 11 Ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny (Dz. U. 2014, poz. 121, j.t.). Por. A. Kierzkowska, Zawiadomienie o zamiarze wszczęcia kontroli podatkowej, „Biuletyn Skarbowy”, 2009, Nr 5, s. 4 i A. Mariański, Stała reprezentacja w trakcie kontroli podatkowej, „Monitor Podatkowy”, 2006, Nr 9, s. 30-33. Błędy formalne popełnione przez organ podczas wszczęcia kontroli skarbowej mogą stanowić podstawę do podważania ustaleń kontrolującego, por. D. Strzelec, Gwarancje procesowe w postępowaniu podatkowym, „Przegląd Prawa Publicznego” 2011, Nr 2, s. 14. C. Banasiński, Kontrola przedsiębiorcy w świetle ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, „Przegląd Prawa Handlowego”, 2010, Nr 1, s. 49. 292 Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt. 1 i 2 uoks organ kończy kontrolę skarbową decyzją podatkową (w razie przedawnienia, ustalenia dotyczą podatków, których określenie należy do właściwych organów podatkowych) lub wynikiem kontroli (gdy wykryto nieprawidłowości). Ponadto organ kończy postępowanie decyzją, gdy w trakcie czynności kontrolnych spółka handlowa uległa rozwiązaniu. Przed wydaniem decyzji lub wyniku kontroli organ umożliwi w terminie 7 dni wypowiedzenie się kontrolowanemu co do zgromadzonego materiału w sprawie. Jest to termin zawity, dlatego też kierowanie przez kontrolowanego wniosków o przedłużenie (odroczenie) terminów nie powinno być uwzględniane przez organ. Jeżeli kontrolowany złoży korektę w zakresie stwierdzonych nieprawidłowości, organ podejmie postępowanie w drodze postanowienia, na które nie przysługuje zażalenie (wnosi się wtedy odwołanie w terminie 14 dni). Warto wspomnieć, że jeśli powyższa decyzji nie została doręczona w terminie 6 miesięcy od wszczęcia postępowania kontrolnego, to nie nalicza się odsetek za okres od dnia wszczęcia postępowania do dnia doręczenia decyzji. Celem kontroli podatkowej najczęściej wszczynanej po wydaniu protokołu kontroli skarbowej jest sprawdzenie, czy kontrolowani wywiązują się z obowiązków wynikających z przepisów prawa podatkowego (art. 281 par. 1 OP). Należy zauważyć, że ustawodawca celowo określił w sposób generalny możliwy zakres kontroli, aby objąć nim de facto wszystkie zdarzenia cywilne wywołujące skutki podatkowe. Kontrola podatkowa nie może być prowadzona wobec postępowań zakończonych decyzją ostateczną, za wyjątkiem decyzji, których nieważność stwierdził sąd administracyjny. Ponadto jeśli kontrola jest niezbędna do przeprowadzenia postępowania w sprawie stwierdzenia nieważności, stwierdzenia wygaśnięcia, uchylenia lub zmiany decyzji ostatecznej lub wznowienia postępowania w sprawie zakończonej decyzją ostateczną. Procedura wszczęcia kontroli podatkowej jest podobna jak w przypadku kontroli skarbowej, oprócz przesłanek pozytywnych: przeciwdziałania finansowaniu terroryzmowi, sprawdzenia prawidłowości ewidencjonowania obrotu za pomocą kasy rejestrującej, użytkowania kasy rejestrującej lub sporządzania spisu z natury, czynności sprawdzających dotyczących podatku od wydobycia niektórych kopalin. Ponadto jeśli podatnik nie posiada stałego miejsca zamieszkania, jest prowadzone wobec niego postępowanie egzekucyjne w administracji 293 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 lub gdy został skazany prawomocnym wyrokiem za przestępstwa karnoskarbowe (art. 282 § 1 pkt. 2 OP). Kontrolującym mogą być funkcjonariusze wszystkich organów podatkowych (także samorządowych) i celnych, którzy w razie potrzeby mają prawo korzystać z pomocy Policji i innych służb porządkowych. Warto nadmienić, że w trakcie prowadzonej kontroli podatkowej organ może wydać postanowienie o zawieszeniu postępowania (w kontroli skarbowej jedynie organ może przerwać kontrolę do czasu zbadania próbek materiału w trybie art. 83a uosdg12) tylko, jeśli nie może ustalić adresu kontrolowanego. Zawieszona kontrola podlega umorzeniu, jeżeli w ciągu 5 lat od dnia wydania postanowienia o zawieszeniu nie zostaną ustalone dane identyfikujące podatnika. Przebieg kontroli kontrolujący dokumentuje w protokole wydanym po zakończeniu kontroli podatkowej (vide 291 § 1 OP). Kontrolujący, który nie zgadza się ustalonym w protokole stanem faktycznym, może wnieść w terminie 14 dni zastrzeżenia lub wyjaśnienia – wskazując również nowe środki dowodowe (jeśli takie się pojawiły). Organ jest zobowiązany rozpatrzyć zastrzeżenia podatnika i odnieść się do nich na piśmie w terminie 14 dni od dnia otrzymania zastrzeżeń. Komparując kontrolę skarbową i kontrolę podatkową, należy uznać, kontrolę podatkową za uregulowaną przez ustawodawcę w sposób bardziej precyzyjny i kompleksowy13. Kontrolowany może w sposób zrozumiały odczytać (po lekturze art. 281 – 291 OP) przysługujące mu prawa i nałożone na niego obowiązki. Przepisy o kontroli skarbowej w obecnej formie pozwalają prowadzić organom kontroli skarbowej działania kontrolne (weryfikujące prawidłowość rozliczeń podatnika z należności publicznoprawnych) w sposób permanentny i uciążliwy dla podatnika, który nie posiada dostatecznych środków prawnych, by wzruszać bezprawne działania funkcjonariuszy UKS. 12 13 Ustawa z dnia 2 lipca 2004 r. o swobodzie działalności gospodarczej (Dz. U. 2013, poz. 672, j.t.). M. Szczypiór, Kontrola podatkowa przedsiębiorców w 2009 r., Wrocław 2009, s. 113; wyrok WSA w Warszawie z dnia 18 marca 2004 r., III SA 2321/02; R. Kubacki, A. Bartosiewicz, Charakter terminu do złożenia zastrzeżeń do protokołu kontroli podatkowej (skarbowej). Glosa do wyroku WSA z dnia 9 lutego 2007 r., I SA/Kr 923/05, „Monitor Podatkowy” 2007, Nr 10, s. 48. 294 Środki zaskarżania przysługujące kontrolowanemu Przedsiębiorca ma prawo wnieść sprzeciw wobec podejmowanych przez organ czynności kontrolnych (w ramach kontroli skarbowej) względem jego osoby w terminie 3 dni roboczych od dnia zaistnienia tych zdarzeń. Ustawodawca w art. 84c ust. 4 uosdg wprowadził możliwość wnoszenia sprzeciwu kwalifikowanego, związanego z faktem przekroczenia przez organ terminów na przeprowadzenie postępowania kontrolnego według art. 83 ust. 1 uosdg. Organ ma prawo w takim wypadku do wydania postanowienia o zabezpieczeniu na majątku (w zakresie dowodów) kontrolowanego do czasu rozpatrzenia sprzeciwu. Rozstrzygając wniesiony sprzeciw, organ wydaje postanowienie o odstąpieniu od czynności kontrolnych bądź kontynuowania czynności kontrolnych. Na przedmiotowe postanowienie kontrolowanemu przysługuje środek prawny w postaci zażalenia (które organ rozpatruje w terminie 7 dni). Co istotne, jeśli organ nie rozpatrzy wniesionego zażalenia (w czasie określonym w art. 84c ust. 10 uosdg), to jest to równoznaczne w skutkach z wydaniem przez organ właściwy postanowienia uznającego słuszność wniesionego zażalenia. W sprawach nieuregulowanych w stosunku do wydawanych przez organ postanowień i wnoszonych zażaleń nie należny stosować wprost przepisów Kodeksu postępowania administracyjnego14. Od decyzji wydanej przez Dyrektora Urzędu Kontroli Skarbowej przysługuje odwołanie do Dyrektora Izby Celnej lub Dyrektora Izby Skarbowej w terminie 14 dni od dnia doręczenia stronie decyzji organu kontrolnego. W sprawach decyzji stwierdzających nieważność decyzji pierwotnej, wznawiających postępowanie lub decyzji wydanych przez Generalnego Inspektora Kontroli Skarbowej (GIKS) nie przysługuje odwołanie, lecz wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy. Jeśli strona nie wniosła odwołania od decyzji pokontrolnej, to ma prawo skierować do GIKS wniosek o stwierdzenie nieważności tejże decyzji. Należy przypomnieć, że taki wniosek wszczyna procedurę ekstraordynaryjną, do której odniesienie mieć będzie art. 247 Ordynacji podatkowej dotyczący przesłanek stwierdzenia nieważności decyzji. Na gruncie kontroli skarbowej można sformułować kryteria pozytywne tj.: prowadzenie kontroli przez organ nieuprawniony, na podstawie przepisów uchylonych 14 Ustawa z dnia 14 czerwca 1960 r. Kodeks postępowania administracyjnego (Dz. U. 2013, poz. 267, j.t.) – zwana także Kpa. Do kontroli podatkowej, zgodnie z art. 3 par 1 pkt. 2 Kpa przepisów procedury administracyjnej nie stosuje się. 295 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 (nieobowiązujących) lub upoważnienia niezawierającego wszystkich elementów formalnych. Ponadto stwierdzenie nieważności decyzji powinno dotyczyć decyzji opartych o ustalenia kontrolne w sytuacji, gdy w tym samym zakresie była już prowadzona kontrola skarbowa lub podatkowa u podatnika. Jeśli kontrola skarbowa była wszczęta przeciw niewłaściwemu podatnikowi lub osobom nie uprawnionym do reprezentacji spółki, zastosowanie mieć będzie art. 247 § 1 pkt. 8 OP. Negatywnie należy odnieść się do konstrukcji prawnej zawartej w art. 25 uoks, która umożliwia nadanie rygoru natychmiastowej wykonalności decyzji organu podatkowemu I instancji. Skoro podatnik został obarczony ciężarem nowego zobowiązania publicznoprawnego (nie istniało przed zakończeniem kontroli), to realizacja zasady dwuinstancyjności wydaje się mieć znaczenie kluczowe. W świetle art. 239b OP, aby organ podatkowy wydał postanowienie o nadaniu natychmiastowej wykonalności decyzji nieostatecznej, muszą zaistnieć przesłanki (m.in. bliski okres przedawnienia zobowiązania, strona nie posiada majątku o wartości odpowiadającej wysokości zaległości podatkowej, strona zbywa swój majątek). Ponieważ kryteria te uznać należy za generalne (obowiązek rozpatrywania ich w jednostkowym stanie faktycznym), to uprawniony wydaje się pogląd o braku dostatecznej ochrony kontrolowanego, wobec, której przeprowadzono kontrolę skarbową. Pełniejszą ochronę prawną posiada kontrolowany w ramach kontroli podatkowej, gdzie ma prawo do złożenia ponaglenia do organu wyższej instancji lub nawet pociągnięcia do odpowiedzialność porządkowej lub dyscyplinarnej albo innej odpowiedzialności przewidzianej przepisami prawa pracownika, który prowadzi kontrolę i nie załatwił sprawy w terminie z nieuzasadnionych przyczyn (art. 142 w zw. z art. 292 OP). Zgodnie z art. 291c i 292 OP do kontroli podatkowej stosujemy terminy określone w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej (nie zaś art. 139 OP – termin dwumiesięczny w sprawach szczególnie skomplikowanych). Zgodnie z art. 52 Prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi15, podatnik ma prawo wnieść skargę do Wojewódzkiego Sądu 15 Ustawa z dnia 30 sierpnia 2002 r. Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnego (Dz. U. 2012, poz. 270, j.t.) – także jako PPSA. Naruszenie przepisów prawa (określone w art. 52 PPSA) nie dotyczy tylko prawa administracyjnego, ale wszystkich dziedzin prawa, por. M. Czekaj, Wezwanie 296 Administracyjnego po wyczerpaniu środków zaskarżenia, jeżeli służyły one skarżącemu w postępowaniu przed organem właściwym w sprawie. Przez wyczerpanie środków zaskarżenia należy rozumieć sytuację, w której stronie nie przysługuje żaden środek zaskarżenia, taki jak zażalenie, odwołanie lub wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy. Jeśli kontrola skarbowa prowadzona jest w sposób przewlekły (z przekroczeniem ustawowych terminów), a organ informuje kontrolowanego o czynnościach podjętych w postępowaniu w piśmie (którego nie można zakwalifikować jako postanowienia lub decyzji), to kontrolowany nie dysponuje dostępnymi środkami zaskarżenia. Dlatego też, może wnieść do organu kontroli skarbowej wniosek o zaprzestanie naruszeń prawa, tj. prowadzenia kontroli ponad limity określone w art. 83 ust. 1 uosgd. Jeśli organ dalej prowadził czynności kontrolne, to kontrolowany może za pośrednictwem organu wnieść skargę do sądu administracyjnego w terminie trzydziestu dni od dnia doręczenia do organu wezwania. W wypadku braku przekazania przez organ kontrolny skargi do sądu, Wojewódzki Sąd Administracyjny może nałożyć na UKS karę grzywny do wysokości dziesięciokrotnego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce narodowej w roku poprzednim, ogłaszanego przez Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego na podstawie odrębnych przepisów. Czas trwania kontroli skarbowej i kontroli podatkowej Ponieważ przeprowadzana kontrola skarbowa i podatkowa (mimo dzielących je różnic legislacyjnych) stanowi dla podatnika jednolity proces kontrolny, należy uznać, że oba rodzaje kontroli mogą być uznane za czynności (postępowanie) kontrolne w rozumieniu art. 77-79 ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Czas trwania postępowania kontrolnego wobec przedsiębiorców, podczas którego organ może przeprowadzać czynności i zbierać materiał dowodowy określono w art. do usunięcia naruszenia prawa a wezwanie do usunięcia naruszenia interesu prawnego lub uprawnienia z art. 101 ust. 1 ustawy o samorządzie gminnym na tle uchwały NSA z dnia 2 kwietnia 2007 r., „Casus” 2009, Nr 2, s. 44. Zdaniem Z. Kmieciak należy wcześniej wykorzystać wezwanie do naruszenia przepisów prawa przewidziane w art. 37 KPA – por. tenże, Wezwanie do naruszenia przepisów prawa w postępowaniu administracyjnym i sądowoadministracyjnym, „Zeszyty Naukowe Sądu Apelacyjnego”, 2013, Nr 4, s. 35. 297 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 83 uosdg. Ponieważ przepisy te dotyczą wyłączenie przedsiębiorców (tj. spółki prawa handlowego, spółki cywilnej i osób fizycznych prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą wpisaną do Centralnej Ewidencji Działalności Gospodarczej)16, to zarówno organy kontrolne, jak i sam kontrolujący, który jest podatnikiem (a nie spełnia kryterium rejestracji w ewidencji przedsiębiorców) nie może powoływać się na przepisy ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Dotyczy to także podatników, którzy wedle ustaleń organu dokonywali czynności mających charakter działalności gospodarczej (lecz nie zarejestrowali się jako przedsiębiorcy). Terminy ustawowe na przeprowadzenie kontroli u przedsiębiorcy należy uznać za umieszczone w normach ius cogens przepisów szczególnych względem ustawy o kontroli skarbowej. Zgodzić należy się z poglądem17, że ich obowiązywanie nie jest bezcelowe lecz stanowi wyraz realizacji zasady szybkości postępowania (choć postępowania kontrolnego nie należy kwalifikować jako postępowania podatkowe). Czas trwania wszystkich rodzajów kontroli u jednego przedsiębiorcy, w zależności od ilości zatrudnianych przez niego osób oraz wymiaru prowadzonej działalności, wynosi odpowiednio 12, 18, 24, 48 dni roboczych. Możliwe jest przedłużenie czasu prowadzonej kontroli skarbowej, jeżeli w toku kontroli zostanie ujawnione zaniżenie zobowiązania podatkowego lub zawyżenie straty w wysokości przekraczającej równowartość 10% kwoty zadeklarowanego zobowiązania podatkowego lub straty albo w przypadku ujawnienia faktu niezłożenia deklaracji 16 17 A. Mariański, D. Strzelecki, Aspekty prawne kontroli podatkowej przedsiębiorców, Warszawa 2012, s. 26. Jednocześnie można nadmienić, że gdy organ podatkowy ma wątpliwość co do wymiaru zobowiązania podatkowego danego przedsiębiorcy – może wszcząć postępowanie podatkowe (po uprzednim złożeniu wyjaśnień przez podatnika), por. A. Mariański, Kontrola podatkowa a inne procedury w Ordynacji podatkowej, „Serwis Monitora Podatkowego” 2012, Nr 2, s. 3-6. J. Wowra, Czas trwania kontroli podatkowej, „Przegląd Podatkowy”, 2006, Nr 4, s. 37; tenże, kontrola podatkowa i skarbowa 2003 r., Warszawa 2003, s. 53; P. Pietrasz, Kontrola podatkowa prowadzona przez samorządowe organy podatkowe [w:] M. Popławski (red), Stanowienie i stosowanie prawa podatkowego w gminach, Białystok 2007, s. 123; M. Münnich, Zintegrowany system kontroli podatkowej. Polski model jednolitej kontroli podatkowej czy mit legislacyjny? [w:] B. Kucia Guściora (red), Ordynacja podatkowa w teorii i praktyce, Lublin 2008, s. 254-300. Szerzej o charakterze postępowania podatkowego – H. Dzwonkowski, Zakres i struktura postępowania podatkowego, „Państwo i Prawo”, 2000, Nr 7, s. 18-20. 298 pomimo takiego obowiązku (vide art. 83 ust 3a uosdg). Okres prowadzenia kontroli wyznaczany jest przez zakres określony w upoważnieniu do przeprowadzenia kontroli, nie jest istotne, czy w danym czasie organ rzeczywiście wykonywał czynności sprawdzające. Możliwość przekroczenia czasu kontroli Zgodnie z art. 83 ust.2 uosdg limitów czasowych przeprowadzenia kontroli u przedsiębiorcy nie stosuje się, jeśli umowa międzynarodowa (której stroną jest Polska) tak stanowi, przeprowadzenie czynności przez organ jest niezbędne przeciwdziałaniu przestępstwa (lub zagrożeniu życia i zdrowia), podatnik złożył wniosek o zwrot podatku od towarów i usług. Ponadto jeśli właściwy organ wydał decyzję o uznaniu prawidłowości wyboru i stosowania metody ustalania ceny transakcyjnej między podmiotami powiązanymi - w zakresie związanym z wykonaniem tej decyzji lub przeprowadzenie kontroli jest realizacją obowiązków wynikających z przepisów prawa wspólnotowego o ochronie konkurencji lub przepisów prawa wspólnotowego w zakresie ochrony interesów finansowych Wspólnoty Europejskiej, to art. 83 ust. 1 uosdg nie stosuje się. Organ kontrolny zawiadamia kontrolowanego o fakcie zaniżenia zobowiązana (lub zawyżenia straty), zapoznając go ze zgromadzonym materiałem dowodowym w sprawie. Warto podkreślić, że przedłużony czas trwania kontroli podatkowej nie może wynieść ponad 96 dni roboczych w ciągu roku podatkowego (art. 83 ust. 3c uosdg). Dodatkowo organ może przeprowadzić kontrolę uzupełniającą (której czas nie będzie wliczany w okres określony w art. 83 ust. 1 uosdg, jeśli będzie dotyczyła tego samego zakresu przedmiotowego i nie wyniesie więcej niż 7 dni roboczych. W rezultacie kontrola uzupełniająca nie stanowi odrębnego postępowania kontrolnego, lecz ma służyć podjęciu kilku dodatkowych czynności przez organ. Nie jest dopuszczalne, aby organ kontroli skarbowej wydał postanowienie o przedłużeniu tego terminu – powołując się na zawiłość sprawy, gdyż wspomniany termin siedmiodniowy jest terminem zawitym. Dokonując wykładni funkcjonalnej art. 284 b OP należy odnieść się negatywnie do prób przedłużania przez kontrolującego okresu na przeprowadzenie kontroli określonego w upoważnieniu kontrolnym. Pomimo że ustawodawca w art. 284b § OP przewidział taką sytuację, to należy mieć na względzie sankcję nieważności zgromadzonego 299 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 materiału po upływie terminu kontroli. Najbezpieczniejszym dla organu podatkowego terminem, w ramach którego postępowanie może być przedłużone jest okres dwóch miesięcy (wynikający z zasad ogólnych postępowania podatkowego). Wadliwość decyzji pokontrolnej Należy stwierdzić, że przekroczenie przez organ kontrolny ustawowych limitów na przeprowadzenie postępowania kontrolnego ex lege nie jest związane z sankcją prawną. Zarówno przepisy ustawy o kontroli skarbowej, jak i ustawy o swobodzie działalności gospodarczej nie zawierają postanowień dotyczących wpływu naruszenia art. 83 ust. 1 uosdg na legalność zebranego materiału dowodowego. Zdaniem sądów administracyjnych18 nie można także stosować do takiej sytuacji odpowiednio art. 284 b par. 3 Ordynacji podatkowej. Jeśli podatnik mógłby powołać się na ten przepis, to wszystkie czynności podjęte przez organ po upływie terminów z art. 83 uosdg byłyby nieważne. Urzędnicy UKS mają za zadanie zgromadzić materiał dowodowy w postępowaniu kontrolnym, który będzie podstawą do wydania decyzji określającej podatek dla kontrolowanego19. Jednakże prowadząc postępowanie kontrolne w sposób przewlekły, naruszają zasadę szybkości postępowania i zaufania podatnika. Dlatego też negatywnie należy się odnieść do przytoczonego poglądu judykatury o niemożliwości zastosowania do decyzji pokontrolnych środka ekstraordynaryjnego w postaci wniosku o stwierdzenie nieważności decyzji wydanej z rażącym naruszeniem przepisów prawa. 18 19 Wyrok NSA z 15 kwietnia 2011 r., I FSK 684/10; wyrok WSA w Lublinie z dnia 26 września 2008 r., I SA/Lu 260/08; wyrok WSA w Warszawie z dnia 23 luty 2006 r., III SA/Wa 780/05 oraz wyrok WSA w Warszawie z dnia 20 kwietnia 2006 r., III SA/Wa 1837/05. Por. D. Szubielska, Kontrola skarbowa, czyli łamanie procedur kołem, „Przegląd Podatkowy”, 2003, Nr 10, s. 5; A. Wolny, Protokół z kontroli podatkowej, „Monitor Podatkowy”, 2003, Nr 11, s. 25; M. Mucha, Samowymiar podatku od towarów i usług po zakończeniu kontroli podatkowej a ustalenie zobowiązania dodatkowego, „Monitor Podatkowy”, 2002, Nr 7, s. 8. 300 Podsumowanie Należy uznać za pożądane w obecnym systemie prawnym oddzielenie organów kontroli skarbowej od organów podatkowych20. Dzięki odrębności organizacyjnej urzędnicy UKS mają możliwość specjalizacji w zakresie sprawdzania prawidłowości rozliczeń należności publicznoprawnych podatników (nie zajmują się poborem podatku i innymi czynnościami charakterystycznymi dla organów podatkowych). Jednakże przepisy ustawy o kontroli skarbowej nie stanowią aktu normatywnego wyższej rangi niż Ordynacja podatkowa czy przepisy szczególne ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Dlatego też organy kontroli skarbowej powinny przestrzegać zasad prowadzenia kontroli – w szczególności - w zakresie dozwolonych terminów na ich przeprowadzenie. Podatnik znajduje się w lepszej sytuacji prawnej podczas kontroli podatkowej – z uwagi na stosowane do niej przepisy Ordynacji podatkowej (terminy postępowania, środki zaskarżenia). W kontroli skarbowej bowiem organy mogą dokonywać wszystkich czynności względem kontrolowanego, jeśli nie są sprzeczne z prawem, które mają być pomocne w ustaleniu stanu faktycznego21. Za postulat de lege ferenda należy uznać konieczność rozszerzenia skutków wynikających z art. 284 b § 3 Ordynacji podatkowej (niemożliwość skorzystania z materiału zgromadzonego po upływie terminu na zakończenie kontroli) także na kontrolę skarbową. Warto, aby zmiany legislacyjne dotyczyły także wprowadzenia zakazu prowadzenia kontroli skarbowej lub podatkowej w sposób przewlekły. Przedłużanie postępowań kontrolnych poprzez wydawanie postanowienia o wyznaczeniu nowego terminu zakończenia kontroli narusza podstawowe prawa osoby kontrolowanej (do informacji o czasie i zakresie kontroli oraz możliwych środkach zaskarżenia przewlekłości). Takie postępowanie organów administracji publicznej narusza także zasadę zaufania do organów podatkowych (art. 121 OP), szybkości postępowania (art. 125 OP) i praworządności (art. 120 OP). Należy pamiętać, że postępowanie kontrolne służy nie tylko kontroli prawidłowości rozliczania się podatnika 20 21 Przeciwnie R. Gwiazdkowski, Policja skarbowa czy służba bezpieczeństwa, „Przegląd Podatkowy” 2003, Nr 5, s. 11; E. Giska, Przebudowa aparatu skarbowego, „Monitor Prawa Celnego” 2003, Nr 8, s. 345. Por. M. Kowalczyk, Kontrola skarbowa i postępowanie kontrolne, „Prokuratura i Prawo”, 2013, Nr 2, s. 76. 301 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 z należności publicznoprawnych ale ma także funkcję informacyjną (pokazuje podatnikowi ja ma rzetelnie płacić podatki). Legal character of taxpayer’s fiscal audit and tax inspection Bibliografia Adamiak B., Borkowski J., Mastalski R., Ordynacja podatkowa. Komentarz, Wrocław 2005. Brzeziński B. (red.), Księga pamiątkowa ku czci Profesora Apoloniusza Kosteckiego, Toruń 1998. Brzeszczańska S., Podatki 2007. Meritum, Warszawa 2007. Banasiński C., Kontrola przedsiębiorcy w świetle ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, „Przegląd Prawa Handlowego” 2010, nr 1. Chmiel Z. (red.), Księga pamiątkowa ku czci Docenta Eligiusza Drgasa, Toruń 1998. Czekaj M., Wezwanie do usunięcia naruszenia prawa a wezwanie do usunięcia naruszenia interesu prawnego lub uprawnienia z art. 101 ust. 1 ustawy o samorządzie gminnym na tle uchwały NSA z dnia 2 kwietnia 2007 r., „Casus” 2009, nr 2. Dzwonkowski H., Zakres i struktura postępowania podatkowego, „Państwo i Prawo” 2000, nr 7. Dębowska-Romanowska T., Obliczanie podatku a gwarancje praw obywatelskich, „Państwo i Prawo” 1998, z. 7. Dzwonkowski H., Korekta zeznania podatkowego w toku kontroli skarbowej, „Monitor Podatkowy” 2000, Nr 8. Etel L., Kosikowski C., Ordynacja podatkowa w praktyce. Materiały pokonferencyjne, Białystok 2007. Gronowski W. (red.), Biblioteka podatkowa, Warszawa 1997. Gwiazdkowski R., Policja skarbowa czy służba bezpieczeństwa, „Przegląd Podatkowy” 2003, nr 5. Giska E., Przebudowa aparatu skarbowego, „Monitor Prawa Celnego” 2003, nr 8. Kierzkowska A., Zawiadomienie o zamiarze wszczęcia kontroli podatkowej, „Biuletyn Skarbowy” 2009, nr 5. 302 Kubacki R., Bartosiewicz A., Charakter terminu do złożenia zastrzeżeń do protokołu kontroli podatkowej (skarbowej). Glosa do wyroku WSA z dnia 9 lutego 2007 r., I SA/Kr 923/05, „Monitor Podatkowy” 2007, nr 10. Kucia-Guściora B. (red.), Ordynacja podatkowa w teorii i praktyce, Lublin 2008. Kowalczyk M., Kontrola skarbowa i postępowanie kontrolne, „Prokuratura i Prawo” 2013, nr 2. Kmieciak Z., Wezwanie do naruszenia przepisów prawa w postępowaniu administracyjnym i sądowoadministracyjnym, „Zeszyty Naukowe Sądu Apelacyjnego” 2013, nr 4. Mariański A., Rodzaje postępowań w ordynacji podatkowej: czynności sprawdzające, kontrola oraz postępowanie podatkowe, „Przegląd Podatkowy” 2010, nr 4. Mariański A., Strzelecki D., Aspekty prawne kontroli podatkowej przedsiębiorców, Warszawa 2012. Mariański A., Kontrola podatkowa a inne procedury w Ordynacji podatkowej, „Serwis Monitora Podatkowego” 2012, nr 2. Mariański A., Stała reprezentacja w trakcie kontroli podatkowej, „Monitor Podatkowy” 2006, nr 9. Mucha M., Samowymiar podatku od towarów i usług po zakończeniu kontroli podatkowej a ustalenie zobowiązania dodatkowego, „Monitor Podatkowy” 2002, nr 7. Olszowy W., Podejmowanie decyzji podatkowej i jej sądowa kontrola w Polsce, Łódź 1994. Popławski M. (red.), Stanowienie i stosowanie prawa podatkowego w gminach, Białystok 2007. Strzelec D., Wątpliwości związane z oświadczeniami o stanie majątkowym w postępowaniach dotyczących dochodów nieujawnionych, „Monitor Podatkowy” 2010, nr 4. Szubielska D., Kontrola skarbowa, czyli łamanie procedur kołem, „Przegląd Podatkowy” 2003, nr 10. Strzelec D., Gwarancje procesowe w postępowaniu podatkowym, „Przegląd Prawa Publicznego” 2011, nr 2. Szczypiór M., Kontrola podatkowa przedsiębiorców w 2009 r., Wrocław 2009. 303 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Sawa W., Odwołanie od decyzji inspektora kontroli skarbowej – wątpliwości interpretacyjne na styku ordynacji podatkowej i ustawy o kontroli skarbowej, „Glosa” 2001, nr 8. Smoleń P. (red.), System organów podatkowych w Polsce, Warszawa 2009. Tałasiewicz A., Glosa do uchwały siedmiu sędziów NSA z dnia 19 grudnia 2000, FSP 6/00, „Przegląd Orzecznictwa Podatkowego” 2002, nr 2. Wróblewska H. (red.), Procedura administracyjna wobec wyzwań współczesności. Profesorowi zwyczajnemu dr. hab. Januszowi Borkowskiemu przyjaciele i uczniowie, Łódź 2004. Wowra J., Czas trwania kontroli podatkowej, „Przegląd podatkowy” 2006, nr 4. Wowra J., Kontrola podatkowa i skarbowa 2003 r., Warszawa 2003. Wolny A., Protokół z kontroli podatkowej, „Monitor Podatkowy” 2003, nr 11. Zalewski D., Malezini A., Specyfika kontroli podatkowej przedsiębiorców pod rządami znowelizowanej ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, „Przegląd Podatkowy” 2010, nr 4. Zakrzewski R., Nowe uprawnienia kontroli skarbowej, „Monitor Podatkowy” 1998, nr 1. 304 SPOŁECZEŃSTWO 305 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 306 Andrzej Kansy, Michał Balski, Marcin Berliński, Julia Mianecka, Dorota Chudowska-Rączka, Agnieszka Malinowska, Iwona Stanowska Rewitalizacja w Płocku. Raport z badania sondażowego Revitalization in Plock. Report study Streszczenie: Raport zawiera wyniki badań przeprowadzonych w 2014 r. w związku z aktualizacją „Lokalnego Programu Rewitalizacji Miasta Płocka”. Słowa kluczowe: Płock, rewitalizacja Summary: Report contains the results of research carried out in 2014 in connection with updating of „Local revitalization programme of Plock city”. Keywords: Plock, revitalization I. WSTĘP 1. Wprowadzenie Dynamiczny rozwój społeczny i ekonomiczny, charakterystyczny dla obecnych czasów sprawia, że często całe dzielnice miast, a nawet większe obszary, tracą swoje pierwotne funkcje, co doprowadza do spowolnienia ich rozwoju, a nawet ich degradacji. W bardzo dużym stopniu procesy te dotyczą centrów miast i historycznych śródmieść oraz terenów poprzemysłowych i powojskowych. W okresie przed zmianami ustrojowymi obszary historycznej zabudowy często stawały się enklawami mieszkalnictwa socjalnego, zatracając tym samym pierwotnie przypisane im funkcje. W czasie transformacji systemowej, której skutkiem było, m.in. pojawienie się 307 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 zjawiska strukturalnego bezrobocia to te obszary przede wszystkim zamieszkałe były przez osoby wymagające wsparcia. W rodzinach dotkniętych wykluczeniem społecznym zauważyć można zjawisko dziedziczenia biedy oraz powielania modelu życia rodziców. Wobec powyższych zjawisk ważnym i pilnym problemem staje się ożywienie tych obszarów polegające nie tylko na rewaloryzacji architektonicznej i urbanistycznej, ale przede wszystkim na znalezieniu nowych funkcji, które obszary te mogłyby pełnić. Wiązać się to musi z rozwiązaniem problemów społecznych właściwych dla tych obszarów, odkryciu lub wskazaniu elementów istotnych z punktu widzenia identyfikacji i tożsamości lokalnych społeczności oraz ponownego odkrycia potencjału gospodarczego, co służyć może w konsekwencji wyzwoleniu energii społecznej mieszkańców. Tak więc obszary te wymagają podjęcia wieloletniego i konsekwentnego programu rewitalizacji. Zgodnie z definicją, rewitalizacja to zespół działań w sferze gospodarczej, społecznej i przestrzennej prowadzących do ożywienia i aktywizacji zdegradowanego terenu. Celem rewitalizacji jest poprawa wszystkich aspektów życia mieszkańców miasta, poprzez rewaloryzację stanu środowiska zamieszkania oraz wsparcie rozwoju gospodarczego i społecznego. Pierwsze działania rewitalizacyjne w Płocku były podejmowane jeszcze przed przyjęciem Lokalnego Programu Rewitalizacji1. Obecnie wobec nieustającego procesu zmian oraz stojąc na początku nowego okresu programowania Unii Europejskiej na lata 2014-2020, należy ponownie przeanalizować uwarunkowania dla prowadzonego procesu rewitalizacyjnego. W związku z tym, zgodnie z Uchwałą Nr 702/XLII/2013 przystąpiono do opracowania dokumentu pn. „Lokalny Program Rewitalizacji Miasta Płocka - Aktualizacja na lata 2014–2020 i lata następne”. Mając na uwadze potencjał płockiego środowiska naukowego, w dniu 29 stycznia 2014 roku Prezydent Miasta Płocka podpisał porozumienie z Prezesem Towarzystwa Naukowego Płockiego w sprawie współpracy przy opracowaniu aktualizacji Lokalnego Programu Rewitali1 Uchwała Nr 729/XLIII/05 Rady Miasta Płocka z dnia 28.06.2005 roku w sprawie uchwalenia Lokalnego Programu Rewitalizacji Miasta Płocka na lata 2005-2013, kierunkowo do 2020 r. 308 zacji Miasta Płocka2. Pierwszym wspólnym działaniem było przeprowadzenie badania sondażowego na temat rewitalizacji. Badanie to, wspólnie z danymi statystycznymi, będzie stanowić podstawę do ponownego przeanalizowania obszarów rewitalizacji i określenia celów na najbliższe lata. W dniu 19 lutego 2014 roku Prezydent Miasta Płocka wydał Zarządzenie Nr 4197/2014 w sprawie: przeprowadzenia badania sondażowego na potrzeby aktualizacji Lokalnego Programu Rewitalizacji Miasta Płocka. Niniejszy raport składa się z następujących części: w rozdziale I zaprezentowane są wstępne zagadnienia dotyczące rewitalizacji, w rozdziale II przedstawiona jest metodologia badań, w rozdziale III omówione są odpowiedzi respondentów z punktu widzenia poczucia tożsamości mieszkańców poszczególnych osiedli, w rozdziale IV przedstawiono wnioski z przeprowadzonego badania, a w rozdziale V zawarto rekomendacje do uwzględnienia przy opracowywaniu programu rewitalizacji. II. METODOLOGIA BADAŃ 2.1. Metoda i przebieg badań Konsultacje społeczne z mieszkańcami Płocka w formie badania sondażowego, dotyczącego procesu rewitalizacji w Płocku przeprowadzone zostały w dniach 3-21 marca 2014 roku. Celem przeprowadzonych konsultacji społecznych było poznanie oczekiwań mieszkańców w kwestii rewitalizacji w mieście, identyfikacja miejsc, które według mieszkańców wymagają rewitalizacji oraz włączenie mieszkańców w proces rewitalizacji. Konsultacje przeprowadzone zostały w formie badania sondażowego i polegały na udzieleniu odpowiedzi na pytania postawione w ankiecie przygotowanej przez Referat Rewitalizacji Miasta wspólnie z Towarzystwem Naukowym Płockim. Ankieta została skierowana do pełnoletnich mieszkańców Płocka, którzy mieli możliwość wypełnienia ankiety w wersji papierowej oraz online. Ankieta w formie papierowej została wyłożona w Urzędzie Miasta Płocka oraz rozdystrybuowana za pośrednictwem miejskich jednostek 2 Porozumienie nr 1/WRM-I-RR/P/11/2014 z dnia 29.01.2014 r. 309 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 organizacyjnych, Towarzystwa Naukowego Płockiego, placówek oświatowych i rad mieszkańców osiedli. W całym mieście rozwiezione zostały ankiety łącznie do 62 punktów. Dodatkowo istniała możliwość pobrania wersji do druku ze strony internetowej: http://www.plock.eu/pl/rewitalizacja.html. Na wyżej wymienionej stronie udostępniona została także wersja ankiety do wypełnienia online. Informacja o prowadzonym badaniu sondażowym przekazana została mieszkańcom Płocka za pośrednictwem strony internetowej Urzędu Miasta Płocka, mediów lokalnych oraz portalu społecznościowego. Jednostką organizacyjną odpowiedzialną za przeprowadzenie konsultacji oraz udzielanie wyjaśnień w sprawie badania sondażowego był Referat Rewitalizacji Miasta w Wydziale Strategii Rozwoju Miasta, Urbanistyki i Architektury Urzędu Miasta Płocka. Ogółem wpłynęły 1904 ankiety, z czego: • 1800 ankiet w formie drukowanej (94,5% wszystkich ankiet), • 104 ankiety w formie elektronicznej (5,5% wszystkich ankiet). Do Urzędu Miasta wpłynęły bezpośrednio 74 ankiety, natomiast za pośrednictwem wyznaczonych punktów dystrybucji wpłynęło 1726 ankiet. Tabela 1. Zestawienie wypełnionych ankiet wg miejsca składania 310 Wyszczególnienie Liczba ankiet Przedszkola miejskie Szkoły podstawowe Gimnazja Zespoły szkół i szkoły ponadgimnazjalne Pozostałe placówki nauczania i wychowania specjalnego Centrum ds. Organizacji Pozarządowych Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej Miejski Urząd Pracy Urząd Miasta Płocka Poczta Poczta e-mail Wypełnione online Suma ankiet 547 461 125 463 88 6 25 11 73 1 3 101 1904 24 ankiety nie zostały wypełnione prawidłowo, w związku z powyższym analizie poddanych zostało 1880 ankiet. Charakterystyka badanej zbiorowości W badaniu ankietowym wzięło udział niespełna 2% pełnoletnich mieszkańców Płocka (uprawnionych do wypełnienia ankiety), co pozwala na statystyczne wnioskowanie. 2.2. Płeć Zdecydowanie najwięcej ankiet wypełniły kobiety tj. 1407, co stanowi 74,8% ogółu ankietowanych. Tabela 2. Zestawienie wypełnionych ankiet wg płci Płeć kobieta mężczyzna Ogółem Liczba 1407 473 1880 Udział % 74,8% 25,2% 100% Wiek respondentów Pod względem wieku najwięcej ankiet wypełniły osoby w przedziale wiekowym 30-39 lat, tj. 662, co stanowi 35,2% ankietowanych. Na szczególną uwagę zasługuje relatywnie duży udział osób w wieku 18-19 lat. Tabela 3. Zestawienie wypełnionych ankiet wg wieku Wiek w latach 18 - 19 20 - 29 30 - 39 40 - 49 50 - 59 60 - 69 70 i więcej Ogółem Liczba 273 215 662 415 250 54 11 1880 Udział % 14,5% 11,4% 35,2% 22,1% 13,3% 2,9% 0,6% 100% 311 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Wykres 1. Zestawienie wypełnionych ankiet wg wieku 40,0% 35,0% 30,0% 25,0% 20,0% 15,0% 10,0% 5,0% 0,0% 18 - 19 20 - 29 30 - 39 40 - 49 50 - 59 60 – 69 70 i więcej Status zawodowy W badaniu ankietowym wzięło udział 1308 osób pracujących zawodowo, co stanowi 69,6% ogółu ankietowanych. Dużą aktywnością w badaniu wykazali się także uczniowie, którzy wypełnili 346 ankiet, co stanowi ponad 18% wypełnionych ankiet. Tabela 4. Zestawienie wypełnionych ankiet wg statusu zawodowego Jestem Liczba Udział % 346 18,4% 27 1,4% 1308 69,6% 133 7,1% rencistą 17 0,9% emerytem 49 2,6% 1880 100% uczniem studentem osobą pracującą zawodowo osobą bezrobotną Ogółem Wykształcenie Ponad połowa ankiet została wypełniona przez osoby z wykształceniem wyższym, w tym licencjackim, inżynierskim lub magisterskim. 312 Tabela 5. Zestawienie wypełnionych ankiet wg wykształcenia Wykształcenie Liczba Udział % podstawowe 158 8,4% zasadnicze zawodowe 138 7,3% średnie (ogólnokształcące, zawodowe, policealne) 637 33,9% wyższe (licencjackie, inżynierskie, magisterskie) 947 50,4% 1880 100% Ogółem Charakter zamieszkiwanej zabudowy Najwięcej ankietowanych wskazało, że zamieszkuje w mieszkaniu w budynku wielorodzinnym. Tylko niespełna 30% ankietowanych mieszka w zabudowie jednorodzinnej. Tabela 6. Zestawienie wypełnionych ankiet wg typu budynku zamieszkania Miejsce zamieszkania Liczba Udział % mieszkanie w budynku wielorodzinnym 1319 70,2% 561 29,8% 1880 100% budynek jednorodzinny Ogółem Miejsce zamieszkania wg osiedli Największą aktywnością w badaniu sondażowym wykazali się mieszkańcy osiedla Ciechomice – ankietę wypełniło ponad 5% mieszkańców tego osiedla. Dużą aktywnością wykazali się także mieszkańcy osiedli: Pradolina Wisły, Góry, Stare Miasto. 313 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Tabela 7. Zestawienie wypełnionych ankiet wg osiedla zamieszkania Osiedle Liczba wypełnionych ankiet Liczba uprawnionych do wzięcia udziału w badaniu Udział % Borowiczki 70 3 113 2,2% Ciechomice 51 959 5,3% Dobrzyńska 68 8 316 0,8% Dworcowa 96 4 811 2,0% Góry 55 1 327 4,1% Imielnica 55 2 190 2,5% Kochanowskiego 127 8 202 1,5% Kolegialna 131 8 376 1,6% Łukasiewicza 138 9 829 1,4% Międzytorze 117 4 564 2,6% Podolszyce Południe 143 7 697 1,9% Podolszyce Północ 162 9 339 1,7% Pradolina Wisły 18 389 4,6% Radziwie 76 2 990 2,5% Skarpa 94 7 642 1,2% 132 3 284 4,0% 9 559 1,6% 138 4 912 2,8% 36 1 282 2,8% 106 8 168 1,3% 58 3 072 1,9% 1880 101 021 1,9% Stare Miasto Trzepowo Tysiąclecia Winiary Wyszogrodzka Zielony Jar Ogółem 314 Wykres 2. Procentowy udział wypełnionych ankiet wg osiedla zamieszkania Ciechomice Pradolina Wisły Góry Stare Miasto Tysiąclecia Winiary Międzytorze Radziwie Imielnica Borowiczki Dworcowa Zielony Jar Podolszyce Południe Podolszyce Północ Trzepowo Kolegialna Kochanowskiego Łukasiewicza Wyszogrodzka Skarpa Dobrzyńska 0,0% 2,0% 4,0% 6,0% III. PROBLEMATYKA ANKIETY 3.1. Problemy techniczne występujące w pobliżu miejsca zamieszkania Ważnym aspektem życia mieszkańców obszarów przeznaczonych do rewitalizacji jest infrastruktura techniczna i rekreacyjna. Poniżej przedstawiono najważniejsze, zdaniem mieszkańców, problemy do rozwiązania w tym zakresie. W pytaniu nr 1 - Jakie problemy techniczne, związane z jakością życia Pani/Pana zdaniem występują w pobliżu Pani/Pana miejsca zamieszkania? poproszono o wybór maksymalnie 5 najbardziej dotkliwych problemów, z którymi mieszkańcy borykają się w bezpośrednim sąsiedztwie miejsca zamieszkania. 315 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Wśród 15 wymienionych problemów znalazło się pytanie otwarte, które pozwoliło respondentom na wskazanie problemu nie ujętego w ankiecie. Zdaniem mieszkańców głównymi problemami technicznymi związanymi z jakością życia są: • zły stan dróg i chodników; • niedostateczna liczba miejsc parkingowych; • brak ścieżek rowerowych; • niska estetyka otoczenia – niska jakość urządzeń małej architektury lub ich brak; • zanieczyszczone skwery, ulice, trawniki. Zły stan dróg i chodników jako największy problem techniczny występujący w pobliżu miejsca zamieszkania wskazali mieszkańcy 10 osiedli, tj. Borowiczki, Ciechomice, Dobrzyńska, Góry, Kolegialna, Pradolina Wisły, Radziwie, Skarpa, Trzepowo, Winiary. Dla mieszkańców 9 osiedli (Dworcowa, Kochanowskiego, Łukasiewicza, Międzytorze, Podolszyce Południe, Podolszyce Północ, Stare Miasto, Tysiąclecia, Zielony Jar) największym problemem technicznym występującym w pobliżu ich miejsca zamieszkania jest niedostateczna liczba miejsc parkingowych. Wśród innych problemów technicznych wskazywanych w ankiecie przez mieszkańców pojawiły się m.in. • brak zadaszeń przystanków autobusowych; • parkowanie samochodów na chodnikach, co uniemożliwia swobodne przemieszczanie się pieszym; • zła organizacja sygnalizacji drogowej; • złe rozmieszczenie i za mało oznakowanych przejść dla pieszych; • brak oświetlenia lub niedostateczne oświetlenie przestrzeni publicznych; • hałas; • dym z kominów; • brak ławek, koszy na śmieci, pojemników na psie odchody; • zły stan placów zabaw, zanieczyszczone piaskownice. Poniżej przedstawiono zestawienie głównych problemów technicznych związanych z jakością życia, według miejsca zamieszkania. 316 Liczba % Liczba % Liczba % Liczba % Liczba % Liczba % Liczba % Liczba % Liczba % Liczba % Liczba % Liczba % Borowiczki 53 19,6% 14 5,2% 22 8,1% 33 12,2% 11 4,1% 27 10,0% 15 5,6% 24 8,9% 24 8,9% 7 2,6% 10 3,7% 7 Ciechomice 47 24,6% 7 3,7% 14 7,3% 29 15,2% 2 1,0% 18 9,4% 11 5,8% 18 9,4% 12 6,3% 5 2,6% 0 0,0% 17 8,9% Dobrzyńska 48 17,8% 4 1,5% 39 14,4% 21 7,8% 13 4,8% 33 12,2% 26 9,6% 22 8,1% 20 7,4% 3 1,1% 13 4,8% 4 Dworcowa 44 12,5% 20 5,7% 59 16,8% 29 8,2% 12 3,4% 52 14,8% 30 8,5% 37 10,5% 21 6,0% 11 3,1% 7 2,0% 1 Góry 40 19,0% 8 3,8% 11 5,2% 30 14,2% 2 0,9% 20 9,5% 10 4,7% Imielnica 16 9,2% 3,4% 23 13,2% 26 14,9% 6 3,4% 18 10,3% 3 6 8 1,7% 20 11,5% 24 13,8% 4 2,3% 3 1,7% 4 Kolegialna 96 18,3% 6 Łukasiewicza 87 15,9% 14 2,6% 114 20,8% 30 5,5% 10 1,8% 59 10,8% 65 11,9% 28 5,1% 25 4,6% Podolszyce Południe Podolszyce Północ Pradolina Wisły Liczba % 3 0,7% 12 2,6% 2 % Liczba % 9 3,3% 11 4,1% 3 1,1% 5 2,6% 3 1,6% 3 1,6% 1,5% 10 3,7% 9 3,3% 5 1,9% 0,3% 14 4,0% 10 2,8% 5 1,4% 1,9% 5 2,4% 5,2% 6 3,4% 0,4% 14 3,1% 24 5,3% 9 2,0% 2,3% 6 3,4% 9 1,1% 92 17,5% 66 12,6% 20 3,8% 56 10,7% 52 9,9% 35 6,7% 23 4,4% 12 2,3% 23 4,4% 12 2,3% 15 2,9% 8 6 1,1% 22 4,0% 0 Inne Nieprzyjemne zapachy Liczba 3,8% 25 11,8% 15 7,1% 4 1,9% 24 11,4% 5 2,4% 4 Kochanowskiego 64 14,1% 24 5,3% 78 17,2% 55 12,1% 17 3,7% 39 8,6% 39 8,6% 43 9,5% 31 6,8% Międzytorze 2,6% Niedostosowanie infrastruktury miejskiej dla osób z ograniczoną zdolnością poruszania się Brak infrastruktury technicznej (np. instalacja c.o., wod.-kan., gaz) Zły stan techniczny obiektów Zdewastowane i opuszczone tereny poprzemysłowe/ powojskowe Brak boisk, placów zabaw Brak terenów zielonych i spacerowych Zanieczyszczone skwery, ulice, trawniki Niska estetyka otoczenia – niska jakość urządzeń małej architektury (np. ławki, kioski, śmietniki) lub ich brak Chaos reklamowy Brak ścieżek rowerowych Osiedle Niedostateczna liczba miejsc parkingowych Zły stan dróg i chodników Niedogodne połączenia komunikacji publicznej, złe rozmieszczenie przystanków autobusowych Tabela 8. Problemy techniczne, związane z jakością życia występujące w pobliżu miejsca zamieszkania respondentów wg osiedli 1,5% 9 1,7% 0,0% 19 3,5% 65 11,9% 4 0,7% 57 12,4% 13 2,8% 72 15,7% 66 14,4% 20 4,4% 53 11,6% 39 8,5% 45 9,8% 19 4,1% 10 2,2% 12 2,6% 6 1,3% 17 3,7% 22 4,8% 7 1,5% 71 16,7% 10 2,3% 101 23,7% 26 6,1% 33 7,7% 37 8,7% 41 9,6% 26 6,1% 20 4,7% 3 0,7% 9 2,1% 4 0,9% 20 4,7% 16 3,8% 9 2,1% 82 15,0% 17 3,1% 121 22,1% 53 9,7% 32 5,8% 44 8,0% 58 10,6% 25 4,6% 20 3,6% 9 1,6% 12 2,2% 4 0,7% 31 5,7% 27 4,9% 13 2,4% 15 21,4% 9 12,9% 3 4,3% 8 11,4% 1 1,4% 8 11,4% 4 5,7% 2 2,9% 8 11,4% 2 2,9% 1 1,4% 4 5,7% 2 2,9% 1 1,4% 2 2,9% 317 3.2. Problemy społeczne występujące w pobliżu miejsca zamieszkania W wyniku procesów transformacji gospodarczej w Polsce nastąpił wzrost znaczenia problemów społecznych. Przy czym nie rozwój gospodarczy, lecz asymetryczne przekształcenia w działalności gospodarczej są przyczyną powstawania problemów społecznych. Zatem problemy te są związane ściśle ze skutkami gospodarczego działania. Problemy społeczne charakteryzują się następującymi cechami: • budzą niepokój, napięcie i prowadzą do zachowań ludzi, będących wyrazem tych niepokojów i napięć; • są długotrwałe, mają szeroki i rosnący zasięg; • kumulują się w pewnych grupach społecznych; • prowadzą do zakłóceń szerszego rozwoju społecznego; • wiążą się z niedostosowaniem instytucji społecznych do potrzeb ludzi; • nie mogą zostać samodzielnie przezwyciężone przez osoby ich doświadczające. Wyżej wymienione wyznaczniki, działając jednocześnie ze skrajnym nasileniem, mogą doprowadzić do zagrożeń funkcjonowania społeczności lokalnej. W związku z powyższym przeanalizowane zostało postrzeganie problemów społecznych przez mieszkańców poszczególnych osiedli. Istotne znaczenie w przeprowadzonej analizie znalazła kwestia społecznego postrzegania przyczyn zagrożenia bezpieczeństwa. Na subiektywny poziom odczuwanego bezpieczeństwa wpływ mają zagrożenia, do których zaliczamy zjawiska patologii społecznej. Im większy jest zasięg i natężenie zjawisk patologicznych, tym mniejsze poczucie bezpieczeństwa. Zatem poznanie źródeł zagrożenia bezpieczeństwa pozwoli instytucjom publicznym i władzom samorządowym podjąć działania mające na celu ograniczenie albo wyeliminowanie tych zagrożeń. Przeprowadzona w ramach badań analiza występowania problemów społecznych wśród mieszkańców Płocka pozwoliła zbudować zestawienie najczęściej występujących zjawisk obniżających jakość życia w mieście. W pytaniu nr 2 - Jakie problemy społeczne, związane z jakością życia Pani/Pana zdaniem występują w pobliżu Pani/Pana miejsca zamieszkania? poproszono respondentów o wskazanie maksymalnie 3 problemów. Wśród 7 wymienionych problemów znalazło się pytanie otwarte, które pozwoliło respondentom na wskazanie, problemu nieujętego w ankiecie. 325 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Tabela 11. Problemy społeczne, związane z jakością życia występujące w pobliżu miejsca zamieszkania respondentów wg osiedli Osiedle Chuligaństwo, wandalizm, agresywne zachowania młodzieży, zagrożenie przestępczością Liczba % Borowiczki 29 25,0% Ciechomice 17 Dobrzyńska Uciążliwe sąsiedztwo Patologie społeczne (np. alkoholizm, narkomania, przemoc w rodzinie) Bezdomność Inne % Liczba % Liczba % Liczba % Liczba % Liczba % 6 5,2% 25 21,6% 27 23,3% 17 14,7% 10 8,6% 2 1,7% 21,0% 9 11,1% 24 29,6% 16 19,8% 10 12,3% 5 6,2% 47 30,7% 14 9,2% 24 15,7% 21 13,7% 31 20,3% 14 9,2% 2 1,3% Dworcowa 46 25,4% 14 7,7% 38 21,0% 30 16,6% 20 11,0% 31 17,1% 2 1,1% Góry 19 21,1% 9 10,0% 19 21,1% 26 28,9% 13 14,4% 2 2,2% 2 2,2% 6 7,9% 3 3,9% 29 38,2% 27 35,5% 6 7,9% 4 5,3% 1 1,3% Kochanowskiego 43 20,8% 29 14,0% 40 19,3% 43 20,8% 21 10,1% 28 13,5% 3 1,4% Kolegialna 78 29,3% 35 13,2% 45 16,9% 39 14,7% 41 15,4% 26 9,8% 2 0,8% Łukasiewicza 83 31,1% 21 7,9% 45 16,9% 43 16,1% 36 13,5% 38 14,2% 1 0,4% Międzytorze 46 22,3% 27 13,1% 41 19,9% 40 19,4% 20 9,7% 30 14,6% 2 1,0% Imielnica 326 Liczba Słaba współpraca Słaba integracja między lokalnej instytucjami społeczności publicznymi a mieszkańcami 0,0% „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Zdaniem mieszkańców, głównymi problemami społecznymi związanymi z jakością życia są: • chuligaństwo, wandalizm, agresywne zachowania młodzieży, zagrożenie przestępczością; • słaba integracja lokalnej społeczności; • słaba współpraca między instytucjami publicznymi a mieszkańcami. Chuligaństwo, wandalizm, agresywne zachowania młodzieży, zagrożenie przestępczością jako największy problem społeczny występujący w pobliżu miejsca zamieszkania wskazali mieszkańcy 11 osiedli, tj. Borowiczki, Dobrzyńska, Dworcowa, Kochanowskiego, Kolegialna, Łukasiewicza, Międzytorze, Skarpa, Stare Miasto, Tysiąclecia, Wyszogrodzka. Dla mieszkańców 6 osiedli (Ciechomice, Imielnica, Podolszyce Południe, Podolszyce Północ, Radziwie, Zielony Jar) największym problemem społecznym występującym w pobliżu ich miejsca zamieszkania jest słaba integracja lokalnej społeczności. Według mieszkańców pozostałych osiedli największym problemem jest słaba współpraca między instytucjami publicznymi a mieszkańcami. Wśród innych problemów społecznych wskazywanych w ankiecie przez mieszkańców pojawiły się m.in.: • brak pracy, bieda; • brak wrażliwości mieszkańców na czystość i estetykę otoczenia, niesprzątanie po psach; • koncentracja społeczności romskiej w jednym miejscu; • mało patroli policji; • grupy mężczyzn spożywających alkohol w miejscach publicznych; • psy bez nadzoru biegające po ulicach; • brak programu aktywizacji młodzieży; • wysiadywanie młodzieży pod blokiem, krzyki po godz. 22.00. 328 Tabela 12. Trzy główne problemy społeczne związane z jakością życia Liczba wskazań ogółem Udział wskazań wśród wszystkich ankiet Chuligaństwo, wandalizm, agresywne zachowania młodzieży, zagrożenie przestępczością 884 47,0% Słaba integracja lokalnej społeczności 679 36,1% Słaba współpraca między instytucjami publicznymi a mieszkańcami 622 33,1% Rodzaj problemu Tabela 13. Zestawienie głównych problemów społecznych związanych z jakością życia wg miejsca zamieszkania Osiedle Liczba złożonych ankiet Borowiczki 70 Ciechomice 51 Udzielone odpowiedzi Chuligaństwo, wandalizm, agresywne zachowania młodzieży, zagrożenie przestępczością Słaba współpraca między instytucjami publicznymi a mieszkańcami Słaba integracja lokalnej społeczności Słaba integracja lokalnej społeczności Chuligaństwo, wandalizm, agresywne zachowania młodzieży, zagrożenie przestępczością Słaba współpraca między instytucjami publicznymi a mieszkańcami Liczba odpowiedzi Udział % w liczbie złożonych ankiet 29 41,4% 27 25 24 38,6% 35,7% 47,1% 17 33,3% 16 31,4% 329 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 3.3. Problemy dotyczące braku niektórych miejsc i form aktywności w pobliżu miejsca zamieszkania W wyniku przemian społeczno-gospodarczych zanikło wiele form spędzania wolnego czasu. Rozluźniły się również więzi sąsiedzkie. W związku z tym obecnie funkcjonowanie wielu społeczności lokalnych odbywa się bez poszanowania dobra wspólnego i negatywnie odbija się na jakości życia w osiedlach. W bezosobowym środowisku trudno liczyć na pomoc sąsiedzką a niezagospodarowane lub nieprawidłowo zaprojektowane przestrzenie nie sprzyjają nawiązywaniu dobrych stosunków sąsiedzkich. W pytaniu nr 3 - Jakich miejsc i form aktywności brakuje w pobliżu Pani/Pana miejsca zamieszkania? poproszono o wskazanie maksymalnie 3 odpowiedzi. Wśród 12 wymienionych problemów znalazło się pytanie otwarte, które pozwoliło respondentom na wskazanie problemu nieujętego w ankiecie. 334 liczba % liczba % liczba % liczba % liczba % liczba % liczba % % liczba Innych szaletów miejskich placówek pocztowych % liczba % liczba % 4 2,8% 12 8,5% Ciechomice 29 25,0% 12 10,3% 3 2,6% 18 15,5% 3 2,6% 5 4,3% 11 9,5% Dobrzyńska 38 26,4% 25 17,4% 6 4,2% 19 13,2% 5 3,5% 4 2,8% 17 11,8% 2 1,4% Dworcowa 45 23,9% 26 13,8% 18 9,6% 22 11,7% 12 6,4% Góry 41 31,8% 12 9,3% 6 4,7% 19 14,7% 3 2,3% 12 9,3% 4 3,1% 7 5,4% 6 4,7% 10 7,8% 5 3,9% 4 3,1% Imielnica 40 36,4% 25 22,7% 4 3,6% 2 1,8% 7 6,4% 5 4,5% 2 1,8% 4 3,6% 2 1,8% 4 1,9% 18 8,5% 6 2,8% 15 7,1% 5 2,4% Kochanowskiego 52 24,5% 47 22,2% 10 4,7% 16 7,5% 7 6,4% 8 3,8% 11 5,2% 20 9,4% 6 4,2% liczba 41 28,9% 28 19,7% 15 10,6% 15 10,6% 4 2,1% 10 5,3% 2 1,4% % Borowiczki 3 2,7% 3 2,1% liczba placówek opieki medycznej placówek obsługi finansowej lokali gastronomicznych placówek usługowych (np. fryzjer, krawiec, ksero, szewc) miejsca sprzedaży produktów rolnych, regionalnych sklepów z artykułami specjalistycznymi (np. odzieżowy, meblowy, RTV-AGD, kwiaciarnia, księgarnia) małych sklepów osiedlowych z artykułami spożywczymi imprez integrujących lokalną społeczność Osiedle miejsca do spędzania czasu wolnego (np. klub osiedlowy, kafejka internetowa, biblioteka, fitness club, świetlica) Tabela 14. Zestawienie miejsc i form aktywności brakujących w pobliżu miejsca zamieszkania respondentów wg osiedli 9 7,8% 11 9,5% 9 6,3% 2 1,1% 14 7,4% 2 1,4% 11 7,7% 3 2,1% 8 6,9% 6 5,2% 1 0,9% 2 1,4% 13 9,0% 4 2,8% 4 2,1% 28 14,9% 3 1,6% 9 8,2% Kolegialna 62 24,5% 44 17,4% 18 7,1% 25 9,9% 16 6,3% 7 2,8% 10 4,0% 3 1,2% 21 8,3% 2 0,8% 41 16,2% 4 1,6% Łukasiewicza 49 19,6% 51 20,4% 28 11,2% 16 6,4% 7 2,8% 23 9,2% 4 1,6% 17 6,8% 6 2,4% 36 14,4% 5 2,0% Międzytorze 59 24,5% 43 17,8% 8 3,2% 9 3,7% 19 7,9% 14 5,8% 9 3,7% 36 14,9% 7 2,9% 19 7,9% 1 0,4% 18 7,5% 7 2,9% 335 Ankietowani uznali, że najbardziej brakuje im w pobliżu miejsca zamieszkania: • miejsc do spędzania czasu wolnego (np. klubu osiedlowego, biblioteki, fitness clubu, świetlicy); • imprez integrujących lokalną społeczność; • szaletów miejskich. Brak miejsca do spędzania czasu wolnego to główny problem, który wskazali mieszkańcy 16 osiedli: Borowiczki, Ciechomice, Dobrzyńska, Dworcowa, Góry, Imielnica, Kochanowskiego, Kolegialna, Międzytorze, Pradolina Wisły, Radziwie, Skarpa, Stare Miasto, Tysiąclecia, Winiary, Wyszogrodzka. Mieszkańcy osiedla Trzepowo wskazali, iż brakuje im placówki opieki medycznej. Mieszkańcom pozostałych osiedli brakuje imprez integrujących lokalną społeczność. Wśród innych potrzeb mieszkańcy większości osiedli wskazywali na brak placów zabaw, siłowni na powietrzu, parków, boisk, ścieżek rowerowych. Dodatkowo mieszkańcy wskazywali także, m.in. na brak: • dużego sklepu z artykułami spożywczymi (Borowiczki, Góry); • weterynarza (Borowiczki); • bankomatu (Borowiczki, Ciechomice); • parku dla zwierząt (Łukasiewicza, Podolszyce Południe, Podolszyce Północ); • krytego basenu (Kochanowskiego, Skarpa); • apteki (Wyszogrodzka); • placówki dziennego pobytu dla osób starszych i samotnych (Podolszyce Północ); • inicjatyw zajmujących się opieką nad bezdomnymi zwierzętami, np. domów dla kotów (Podolszyce Południe). 337 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Tabela 15. Zestawienie miejsc i form aktywności związanych z jakością życia, których brakuje respondentom Rodzaj problemu miejsca do spędzania czasu wolnego (np. klub osiedlowy, kafejka internetowa, biblioteka, fitness club, świetlica) imprez integrujących lokalną społeczność szaletów miejskich Liczba Udział wskazań wskazań wśród wszystkich ogółem ankiet 890 47,3% 638 33,9% 386 20,5% Tabela 16. Zestawienie miejsc i form aktywności, których brakuje respondentom wg miejsca zamieszkania Osiedle Borowiczki Ciechomice 338 Liczba złożonych ankiet 70 51 Udzielone odpowiedzi miejsca do spędzania czasu wolnego (np. klub osiedlowy, kafejka internetowa, biblioteka, fitness club, świetlica) imprez integrujących lokalną społeczność małych sklepów osiedlowych z artykułami spożywczymi sklepów z artykułami specjalistycznymi (np. odzieżowy, meblowy, RTV-AGD, kwiaciarnia, księgarnia) miejsca do spędzania czasu wolnego (np. klub osiedlowy, kafejka internetowa, biblioteka, fitness club, świetlica) sklepów z artykułami specjalistycznymi (np. odzieżowy, meblowy, RTV-AGD, kwiaciarnia, księgarnia) imprez integrujących lokalną społeczność Liczba odpowiedzi Udział % w liczbie złożonych ankiet 41 58,6% 28 15 40,0% 21,4% 15 21,4% 29 56,9% 18 35,3% 12 23,5% 3.4. Obszary wymagające ożywienia w pobliżu miejsca zamieszkania według mieszkańców poszczególnych osiedli W pytaniu nr 4 - Proszę wskazać w pobliżu Pani/Pana miejsca zamieszkania obiekty/tereny, które uważa Pani/Pan, że wymagają ożywienia? respondentów poproszono, aby wskazali maksymalnie 3 takie obszary. Na pytanie 4 odpowiedzi udzieliły 1222 osoby, z czego 533 osoby wskazały więcej niż jeden obszar, który wymaga ożywienia. Łącznie na pytanie 4 odpowiedzi udzieliło 65% ankietowanych. Najczęściej obiekty/tereny wymagające ożywienia wskazywali mieszkańcy osiedla Stare Miasto (83,3% ankietowanych zamieszkałych na tym osiedlu wskazało obszary w pobliżu zamieszkania, które wymagają ożywienia). W pytaniu 5 poproszono respondentów, aby uszczegółowili problemy, jakie wiążą się ze wskazanymi w pytaniu 4 obszarami. Tabela 17. Zestawienie liczby osób, które wskazały obszary wymagające ożywienia w pobliżu miejsca zamieszkania wg osiedli Osiedle zamieszkania Liczba wypełnionych ankiet Liczba osób, które wskazały obszar w pytaniu 4 Udział % Borowiczki Ciechomice Dobrzyńska Dworcowa Góry Imielnica Kochanowskiego Kolegialna Łukasiewicza Międzytorze Podolszyce Południe Podolszyce Północ Pradolina Wisły Radziwie Skarpa Stare Miasto Trzepowo Tysiąclecia Winiary Wyszogrodzka Zielony Jar Ogółem 70 51 68 96 55 55 127 131 138 117 143 162 18 76 94 132 9 138 36 106 58 1880 53 27 53 68 44 28 84 102 81 79 69 77 11 57 67 110 3 85 20 72 32 1222 75,7% 52,9% 77,9% 70,8% 80,0% 50,9% 66,1% 77,9% 58,7% 67,5% 48,3% 47,5% 61,1% 75,0% 71,3% 83,3% 33,3% 61,6% 55,6% 67,9% 55,2% 65,0% 343 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Osiedle Borowiczki tereny powojskowe zaniedbana zieleń negatywne zjawiska społeczne słaba komunikacja zaniedbane zabytki 5 6 15 0 19 10 1 12 13 12 1 0 2 0 8 5 3 0 10 4 5 5 6 0 9 6 4 4 Łączna liczba wskazań z osiedla brak ławek do odpoczynku zły stan dróg i chodników udział % tereny poprzemysłowe 13 liczba wskazań puste lokale użytkowe 23 inne niska estetyka otoczenia Osiedle Borowiczki zły stan techniczny obiektów Cukrownia Borowiczki, park, ul. Harcerska Stadion w Borowiczkach przy ul. Borowickiej zaniedbana przestrzeń publiczna wskazany obszar Tabela 18. Osiedle Borowiczki - zestawienie miejsc wymagających ożywienia wraz z liczbą wskazań oraz występującymi problemami 28 31,8% 16 18,2% 14 15,9% 88 100,0 % Mieszkańcy osiedla Borowiczki najczęściej wskazywali teren cukrowni wraz z ul. Harcerską oraz pobliskim parkiem głównie ze względu na zaniedbaną przestrzeń publiczną. Na ten właśnie obszar dokonano 31,8% wskazań. Mniej osób wskazało stadion (18,2% wskazań). Blisko 16% mieszkańców osiedla Borowiczki wskazało, że całe osiedle wymaga ożywienia. 344 3.5. Obszary wymagające ożywienia na terenie całego miasta według mieszkańców poszczególnych osiedli W pytaniu nr 6 - Proszę wskazać poza osiedlem, na którym Pani/Pan mieszka obiekty/tereny, które uważa Pani/Pan, że wymagają ożywienia? respondenci zostali poproszeni o wskazanie maksymalnie 5 obszarów. Na pytanie 6 odpowiedzi udzieliło 1125 osób, co stanowi blisko 60% ankietowanych. Najczęściej wskazywano obszary/tereny położone w centrum miasta: ul. Tumska, ul. Sienkiewicza, Stare Miasto. Głównym problemem ulicy Tumskiej jest przede wszystkim duża liczba wolnych lokali użytkowych. Mieszkańcom przeszkadza także m.in. duża liczba banków, które mają siedziby na tej ulicy oraz brak przyjaznych miejsc do siedzenia. W przypadku ul. Sienkiewicza ankietowani zwrócili uwagę głównie na zły stan techniczny obiektów położonych przy tej ulicy, zaniedbaną przestrzeń oraz problemy społeczne. Zły stan techniczny obiektów to według mieszkańców główny powód, dla którego działania rewitalizacyjne powinny być kontynuowane na osiedlu Stare Miasto. W pytaniu 7 poproszono respondentów, aby uszczegółowili problemy jakie wiążą się ze wskazanymi w pytaniu 6 obszarami. 365 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 366 74 0 0 36 82 udział % w ogólnej liczbie wskazań liczba wskazań 11 same banki; stoliki na powietrzu; niewygodne siedzenia; za mało zieleni, kwiatów; szarzyzna; ogólny brud; zdewastowane budki telefoniczne; brak placówek gastronomicznych; zaniedbane podwórka; banki, kantory itp powinny być wyprowadzone w boczne 73 uliczki; brak małych, tanich sklepików i przytulnych lokali; ulica zrobiła się pusta, są tylko banki a jej piękno nie jest wykorzystywane; brak wykorzystania Tumskiej jako głównego deptaka miasta; brak miejsc do siedzenia przyjaznych mieszkańcom inne problemy społeczne zaniedbana zieleń tereny powojskowe tereny poprzemysłowe puste lokale użytkowe 74 156 zaniedbane zabytki 70 słaba komunikacja ul. Tumska zaniedbana przestrzeń publiczna zły stan techniczny obiektów niska estetyka otoczenia wskazany obszar Tabela 39. Zestawienie miejsc wymagających ożywienia na terenie całego miasta wraz z liczbą wskazań oraz występującymi problemami 205 6,4% „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Niektóre obiekty/tereny wymagające ożywienia wskazywane były zarówno przez osoby mieszkające w pobliżu takiego obszaru, jak i przez pozostałych mieszkańców Płocka. Poniżej zestawienie obszarów, które zostały wskazane w pytaniu 4 i 6. Tabela 40. Zestawienie miejsc wymagających ożywienia wskazany obszar ul. Sienkiewicza ul. Tumska teren - ul. Okrzei, Kwiatka, Tumska, Narutowicza, Piekarska teren pomiędzy ul. Pszczelą, Miodową, Bartniczą, Skłodowskiej, Kredytową, Słodową, Jaśminową Dworzec PKP/PKS wraz z terenem przyległym osiedle Stare Miasto osiedle Skarpa osiedle Kolegialna osiedle Radziwie osiedle Międzytorze teren - al. Jachowicza, Nowy Rynek, Królewiecka, Bielska ul. Kazimierza Wielkiego, zespół kościoła Mariawitów teren pomiędzy ul. Przemysłową, Wiadukt, Bielską, Tysiąclecia kwartał pomiędzy ul. Bielską, Ostatnią, Spacerową i Kobylińskiego – rynek, al. Spacerowa, dawny młyn teren byłej jednostki wojskowej, ul. Strzelecka, ul. Powstańców Styczniowych osiedle Borowiczki ul. Otolińska, blok socjalny ul. Kolegialna osiedle Łukasiewicza osiedle Dworcowa ul. Harcerska, teren po cukrowni wraz z parkiem i pałacem osiedle Winiary 376 suma wskazań z pyt. 4 i 6 244 236 udział % w ogólnej liczbie wskazań 5,3% 5,1% 215 4,7% 207 4,5% 164 156 126 103 102 95 3,6% 3,4% 2,7% 2,2% 2,2% 2,1% 89 1,9% 81 1,8% 76 1,7% 76 1,7% 66 1,4% 61 58 57 55 54 1,3% 1,3% 1,2% 1,2% 1,2% 53 1,2% 52 1,1% wskazany obszar osiedle Dobrzyńska al. Jachowicza, dawny dworzec PKS osiedle Wyszogrodzka Jar rzeki Brzeźnicy, ul. Parowa osiedle Podolszyce Północ osiedle Tysiąclecia al. Roguckiego osiedle Imielnica tereny przy ul. Dworcowej i ul. Chopina ul. Kolejowa, budynek po byłej elektrowni, po przedszkolu stadion w Borowiczkach ul. 3 Maja osiedle Zielony Jar, Jar Rosicy osiedle Góry stadion miejski wraz z terenem przyległym osiedle Kochanowskiego ul. Gałczyńskiego, plac przy Politechnice, osiedle Miodowa Jar szpital na Winiarach wraz z terenem przyległym Cholerka, ul. Górna osiedle Ciechomice ul. Wyszogrodzka suma wskazań z pyt. 4 i 6 51 50 45 44 44 38 34 33 32 udział % w ogólnej liczbie wskazań 1,1% 1,1% 1,0% 1,0% 1,0% 0,8% 0,7% 0,7% 0,7% 29 0,6% 28 27 27 27 26 25 0,6% 0,6% 0,6% 0,6% 0,6% 0,5% 23 0,5% 22 19 18 17 0,5% 0,4% 0,4% 0,4% 3.6. Ocena zadowolenia z własnego osiedla Pytanie 8. Czy jest Pani/Pan zadowolona/y z tego, że mieszka na swoim osiedlu? Tabela 41. Skala zadowolenia z własnego miejsca zamieszkania Odpowiedzi jestem zadowolony jestem średnio zadowolony nie jestem zadowolony Ogółem Liczba 989 762 129 1880 Udział % 52,6% 40,5% 6,9% 100,0% 377 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Ponad 52% ankietowanych jest zadowolonych z tego, że mieszka na swoim osiedlu. Najbardziej zadowoleni z miejsca zamieszkania są mieszkańcy Zielonego Jaru (aż 81% mieszkańców). Wysokie zadowolenie z miejsca zamieszkania wskazali także mieszkańcy Podolszyc Południowych, Podolszyc Północnych, Gór oraz Imielnicy. Tabela 42. Skala zadowolenia z własnego miejsca zamieszkania wg osiedli Osiedle Liczba ankiet Borowiczki 70 Ciechomice 51 Dobrzyńska 68 Dworcowa 96 Góry 55 Imielnica 55 Kochanowskiego 127 Kolegialna 131 Łukasiewicza 138 Międzytorze 117 Podolszyce 143 Południe Podolszyce 162 Północ Pradolina Wisły 18 Radziwie 76 Skarpa 94 Stare Miasto 132 Trzepowo 9 Tysiąclecia 138 Winiary 36 Wyszogrodzka 106 Zielony Jar 58 Ogółem 1880 378 jestem jestem średnio nie jestem zadowolony zadowolony zadowolony Udział Udział Udział Liczba Liczba Liczba % % % 37 52,9% 30 42,9% 3 4,3% 30 58,8% 19 37,3% 2 3,9% 24 35,3% 34 50,0% 10 14,7% 45 46,9% 48 50,0% 3 3,1% 34 61,8% 19 34,5% 2 3,6% 34 61,8% 19 34,5% 2 3,6% 64 50,4% 55 43,3% 8 6,3% 50 38,2% 65 49,6% 16 12,2% 75 54,3% 56 40,6% 7 5,1% 59 50,4% 53 45,3% 5 4,3% 112 78,3% 30 21,0% 1 0,7% 104 64,2% 51 31,5% 7 4,3% 9 41 30 40 2 72 21 59 47 989 50,0% 53,9% 31,9% 30,3% 22,2% 52,2% 58,3% 55,7% 81,0% 52,6% 9 26 49 70 7 59 14 39 10 762 50,0% 34,2% 52,1% 53,0% 77,8% 42,8% 38,9% 36,8% 17,2% 40,5% 0 9 15 22 0 7 1 8 1 129 0,0% 11,8% 16,0% 16,7% 0,0% 5,1% 2,8% 7,5% 1,7% 6,9% Wykres 3. Porównanie zadowolenia z własnego miejsca zamieszkania wg osiedli Zielony Jar Podolszyce Południe Podolszyce Północ Imielnica Góry Ciechomice Winiary Wyszogrodzka Łukasiewicza Radziwie Borowiczki Tysiąclecia Międzytorze Kochanowskiego Pradolina Wisły Dworcowa Kolegialna Dobrzyńska Skarpa Stare Miasto Trzepowo 0,0% jestem zadowolony 20,0% 40,0% 60,0% jestem średnio zadowolony 80,0% 100,0% nie jestem zadowolony Najwięcej osób niezadowolonych z miejsca zamieszkania mieszka na Starym Mieście. Swoje niezadowolenie z miejsca zamieszkania wskazało 16,7% mieszkańców tego osiedla. Wysokie niezadowolenie z miejsca zamieszkania można zaobserwować także na osiedlach Skarpa, Dobrzyńska, Kolegialna i Radziwie. 379 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 3.7. Ocena atrakcyjności osiedli Pytanie 9. Proszę wskazać osiedle w Płocku, które według Pani/Pana jest najbardziej atrakcyjne pod względem jakości życia? Tabela 43. Wybór najbardziej atrakcyjnego osiedla wg respondentów Odpowiedzi Liczba Udział % Borowiczki 20 1,3% Ciechomice 10 0,6% Dobrzyńska 5 0,3% Dworcowa 12 0,8% Góry 23 1,5% Imielnica 23 1,5% Kochanowskiego 20 1,3% Kolegialna 18 1,2% Łukasiewicza 52 3,4% Międzytorze 27 1,8% Podolszyce Południe 743 48,3% Podolszyce Północ 268 17,4% Pradolina Wisły 6 0,4% Radziwie 13 0,8% Skarpa 14 0,9% Stare Miasto 118 7,7% Trzepowo 0 0,0% Tysiąclecia 34 2,2% Winiary 8 0,5% Wyszogrodzka 27 1,8% Zielony Jar 98 6,4% 1539 100,0% Ogółem 380 Wykres 4. Najbardziej atrakcyjne osiedla wg respondentów Podolszyce Południe 48,3% Podolszyce Północ 17,4% Stare Miasto 7,7% Zielony Jar 6,4% Łukasiewicza 3,4% Tysiąclecia 2,2% Wyszogrodzka 1,8% Międzytorze 1,8% Imielnica 1,5% Góry 1,5% Kochanowskiego 1,3% Borowiczki 1,3% Kolegialna 1,2% Skarpa 0,9% Radziwie 0,8% Dworcowa 0,8% Ciechomice 0,6% Winiary 0,5% 0,4% Pradolina Wisły Dobrzyńska Trzepowo 0,3% 0,0% 0,0% 10,0% 20,0% 30,0% 40,0% 50,0% Osiedle najbardziej atrakcyjne pod względem jakości życia wskazało 1539 osób, co stanowi 81,9% ankietowanych. Najwięcej osób uznało, że najbardziej atrakcyjnym osiedlem są Podolszyce Południe (ponad 48%). Na drugim miejscu pod względem atrakcyjności uplasowało się osiedle Podolszyce Północ. 381 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Pytanie 10. Proszę wskazać osiedle w Płocku, które według Pani/ Pana jest najmniej atrakcyjne pod względem jakości życia? Tabela 44. Wybór najmniej atrakcyjnego osiedla wg respondentów Odpowiedzi Borowiczki Ciechomice Dobrzyńska Dworcowa Góry Imielnica Kochanowskiego Kolegialna Łukasiewicza Międzytorze Podolszyce Południe Podolszyce Północ Pradolina Wisły Radziwie Skarpa Stare Miasto Trzepowo Tysiąclecia Winiary Wyszogrodzka Zielony Jar Ogółem 382 Liczba 39 20 186 46 17 11 19 114 50 90 19 25 21 145 333 236 60 27 35 36 3 1532 Udział % 2,5% 1,3% 12,1% 3,0% 1,1% 0,7% 1,2% 7,4% 3,3% 5,9% 1,2% 1,6% 1,4% 9,5% 21,7% 15,4% 3,9% 1,8% 2,3% 2,3% 0,2% 100,0% Wykres 5. Najmniej atrakcyjne osiedla wg respondentów Zielony Jar Imielnica Góry Podolszyce Południe Kochanowskiego Ciechomice Pradolina Wisły Podolszyce Północ Tysiąclecia Winiary Wyszogrodzka Borowiczki Dworcowa Łukasiewicza Trzepowo Międzytorze Kolegialna Radziwie Dobrzyńska Stare Miasto Skarpa 0,2% 0,7% 1,1% 1,2% 1,2% 1,3% 1,4% 1,6% 1,8% 2,3% 2,3% 2,5% 3,0% 3,3% 3,9% 5,9% 7,4% 9,5% 0,0% 12,1% 15,4% 21,7% 5,0% 10,0% 15,0% 20,0% 25,0% Najmniej atrakcyjne osiedle pod względem jakości życia wskazały 1532 osoby, czyli 81,5% ankietowanych. Najwięcej osób uznało, że najmniej atrakcyjnym osiedlem jest Skarpa (21,7%). Mało atrakcyjnymi osiedlami według ankietowanych są też Stare Miasto i Dobrzyńska. IV. WNIOSKI Celem ankiety było poznanie opinii mieszkańców Płocka na temat obszarów problemowych wymagających działań rewitalizacyjnych. Ankieta została przygotowana przez pracowników Referatu Rewitalizacji Miasta i członków Towarzystwa Naukowego Płockiego. 383 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Informacja o prowadzonym badaniu sondażowym przekazana została mieszkańcom Płocka za pośrednictwem strony internetowej Urzędu Miasta Płocka, mediów lokalnych oraz portalu społecznościowego. W badaniu sondażowym wzięło udział ok. 1900 osób, co stanowi blisko 2% uprawnionych do wypełnienia ankiety mieszkańców Płocka. Dystrybucja ankiet była w dużym stopniu uzależniona od zaangażowania dyrekcji i pracowników placówek oświatowych, którzy rozpowszechniali ankiety wśród uczniów i ich rodziców. Ten sposób dystrybucji sprawił, że zapewniono możliwość udziału w badaniu mieszkańcom wszystkich osiedli. Stosunkowo mało ankiet wypełnionych zostało online (5,5 %). Jest to zaskakujące z uwagi na fakt, że obecnie z internetu korzysta ponad 60% dorosłych Polaków (Centrum Badania Opinii Społecznej – Internauci 2013, Warszawa - czerwiec 2013). W przypadku ankiet wypełnionych w wersji papierowej zdecydowanie najmniej zostało złożonych w Centrum ds. Organizacji Pozarządowych (6 ankiet). Ponad 100 osób wyraziło (podając swój adres e-mail) chęć otrzymywania informacji o dalszych działaniach w zakresie rewitalizacji. W ankiecie proszono o wskazanie obszarów problemowych znajdujących się w pobliżu miejsca zamieszkania respondentów oraz obszarów problemowych, które wymagają działań rewitalizacyjnych z uwagi na ich rolę w całej strukturze miasta. Wśród problemów technicznych występujących w pobliżu miejsca zamieszkania najwięcej osób wskazało: • zły stan dróg i chodników; • niedostateczną liczbę miejsc parkingowych; • brak ścieżek rowerowych; • niską estetykę otoczenia, niską jakość urządzeń małej architektury (np. ławki, kioski, śmietniki) lub ich brak; • zanieczyszczone skwery, ulice, trawniki. Problemy dotyczące złego stanu podstawowej infrastruktury miejskiej należą zwykle do najbardziej uciążliwych w codziennym funkcjonowaniu. Inwestycje dotyczące remontów dróg i chodników są realizowane na bieżąco. Niemniej jednak z uwagi na duże potrzeby w tym zakresie powinna zostać opracowana hierarchizacja potrzeb, która będzie uwzględniała miejskie dokumenty strategiczne oraz zdanie mieszkańców. 384 Niedostateczna liczba miejsc parkingowych jest częstym problemem starych osiedli i dzielnic śródmiejskich, które w okresie powstawania były dostosowywane do ówczesnych potrzeb mieszkańców. Obecnie konieczne jest rozwiązanie tego problemu nie tylko z powodu większej liczby użytkowników samochodów, ale również z powodu zawłaszczania przestrzeni publicznych przez samochody. Zwłaszcza, że w ankiecie mieszkańcy wskazywali również jako poważny problem parkowanie samochodów na chodnikach, uniemożliwiające ruch pieszych. Od kilkunastu lat w Płocku zauważa się większe zainteresowanie komunikacją rowerową. Jest to stosunkowo niedrogi środek lokomocji, który doskonale sprawdza się przy pokonywaniu niewielkich odległości wewnątrz miasta. Z tego względu, z wypowiedzi respondentów wynika potrzeba przygotowania odpowiedniej infrastruktury, zapewniającej bezpieczeństwo podróżowania. Zauważona niska estetyka otoczenia wskazuje na uwrażliwienie respondentów na jakość przestrzeni miejskiej. Ten ważny głos powinien znaleźć odzwierciedlenie w położeniu większego nacisku na jakość realizowanych projektów, szczególnie miejskich oraz większą dbałość o tzw. „meble miejskie”, które powinny stanowić element świadomego działania w zakresie estetyzacji przestrzeni. Respondenci poprzez wskazanie problemu zanieczyszczonych skwerów, ulic i trawników zwrócili uwagę również na kwestie czystości i porządku. Jest to jasny sygnał dla służb porządkowych, aby z większą starannością wykonywały swoje zadania. W ramach tego wskazania pojawił się również problem zanieczyszczania trawników przez czworonogi i braku nawyku sprzątania właścicieli po swoich psach. Jako 3 największe problemy społeczne występujące w pobliżu miejsca zamieszkania zostały wskazane: • chuligaństwo, wandalizm, agresywne zachowania młodzieży, zagrożenie przestępczością; • słaba integracja lokalnej społeczności; • słaba współpraca między instytucjami publicznymi a mieszkańcami. Problem braku poczucia bezpieczeństwa w miejscu zamieszkania jest jednym z najbardziej uciążliwych, ponieważ nie tylko nie pozwala w pełni korzystać ze wspólnej przestrzeni publicznej, ale również 385 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 poczucie zagrożenia nie pozwala na realizację wielu aktywności w tej przestrzeni. Pośrednio wpływa to, m.in. na czas, jaki spędzamy w przestrzeni publicznej, godziny funkcjonowania zakładów usługowych, trwałość urządzeń małej architektury itp. Z tej przyczyny służby porządkowe powinny współpracować z organizacjami pozarządowymi, instytucjami społecznymi w celu opracowania programów zwiększających poczucie bezpieczeństwa mieszkańców. Zaniepokojenie ankietowanych wzbudza także pozostawianie psów bez nadzoru. Należało by rozważyć bardziej zdecydowane działania w stosunku do właścicieli psów, którzy pozostawiają psy bez opieki oraz odpowiedniego zabezpieczenia. Warto w tym zakresie prowadzić akcję informacyjną. Ponadto ankietowani zwrócili uwagę na niewystarczającą liczbę patroli policji i straży miejskiej. Problemy wskazywane przez ankietowanych nie zawsze mają odniesienie do realnego zagrożenia. Przykładem takiego problemu jest bezdomność wskazywana bardzo często jako największy problem społeczny na danym osiedlu. Nie znajduje to jednak potwierdzenia w przeprowadzonych analizach statystycznych. Należy zatem zastanowić się, dlaczego akurat ten problem jest najczęściej artykułowany przez ankietowanych, a odpowiednie służby miejskie powinny go przeanalizować i podjąć stosowne rozwiązania, aby zmniejszyć jego oddziaływanie. Wśród problemów dotyczących braku niektórych miejsc i form aktywności w pobliżu miejsca zamieszkania dominują kwestie aktywności w czasie wolnym. Najwięcej wskazań dotyczyło: • braku miejsc do spędzania czasu wolnego (np. klub osiedlowy, kafejka internetowa, biblioteka, fitness club, świetlica); • braku imprez integrujących lokalną społeczność. Wskazania te mówią o dużej potrzebie rozwoju życia społecznego mieszkańców oraz spędzania czasu na rozwijaniu swoich zainteresowań. Wyniki ankiety mogą sugerować, że istniejące obiekty nie zaspakajają w pełni potrzeb mieszkańców lub nie mają oni wystarczającej informacji na ich temat. W celu poprawy sytuacji powinny zostać wykorzystane przede wszystkim placówki oświatowe, które w godzinach popołudniowych są 386 mniej obciążone. Zwykle dysponują one infrastrukturą, która umożliwiałaby w dość prosty sposób spełnienie części oczekiwań. Integracja lokalnej społeczności winna również być przedmiotem działalności rad mieszkańców osiedli, które powinny w tym celu dysponować stosownymi narzędziami. Kolejnym problemem, według ankietowanych, jest brak szaletów miejskich. Biorąc jednak pod uwagę kontekst tych wypowiedzi, nie jest to (tak jak wskazywali ankietowani) problem każdego osiedla. Dostępnych toalet publicznych brakuje przede wszystkim w centrum miasta oraz w miejscach spędzania czasu wolnego na świeżym powietrzu (parki, place zabaw, skwerki itp.). Należy przede wszystkim przeanalizować formę i czas funkcjonowania istniejących szaletów oraz rozpatrzyć możliwość udostępnienia toalet w obiektach użyteczności publicznej znajdujących się w pobliżu miejsc rekreacji. Rozwiązanie takie pozwoliłoby w wielu przypadkach uniknąć kosztownych inwestycji, jednocześnie zapewniając odpowiednią dostępność do tego typu usług. W ramach pytań otwartych najczęściej poruszane były kwestie związane z utrzymaniem czystości w mieście i zanieczyszczeniem powietrza. Część wskazywanych potrzeb inwestycyjnych była powieleniem już zrealizowanych lub realizowanych przedsięwzięć. Ponad 65% ankietowanych uznało, że w pobliżu ich miejsca zamieszkania występują obszary, które wymagają ożywienia. Bardzo często jako obszar wskazywane było całe osiedle. Była to odpowiedź, która nie pozwala na sprecyzowanie problemu, co było podstawowym celem ankiety. Sytuacja na osiedlach zwykle jest zróżnicowana - są miejsca bardziej i mniej zdegradowane. Ankietowani nie potrafili jednak wskazać, w którym miejscu sytuacja jest najgorsza. Interesujące w ankiecie były odpowiedzi na pytanie o najbardziej i najmniej atrakcyjne osiedle oraz o stopień zadowolenia z własnego miejsca zamieszkania. Ankietowani byli zdecydowani, co do wyboru najbardziej atrakcyjnego osiedla. Z dużą przewagą nad innymi osiedlami wskazano Podolszyce Południe. Trudniej było natomiast ankietowanym wskazać najmniej atrakcyjne osiedle. Na wybór osiedli Skarpa i Dobrzyńska 387 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 zapewne wpływ miało pokutujące od lat przekonanie o negatywnych zjawiskach społecznych występujących w tym rejonie. Skrajne emocje wśród ankietowanych wzbudza Stare Miasto. Wielu mieszkańców, zapewne z uwagi na położenie i historyczne uwarunkowania, dostrzega jego rangę, prestiż, co z kolei przekłada się na jego atrakcyjność. Z drugiej jednak strony w rankingu najmniej atrakcyjnych osiedli Stare Miasto zajęło drugie miejsce. Z racji wieku i wieloletnich zaniedbań obszar ten uległ największej degradacji technicznej. Ankietowani dostrzegają występowanie na tym terenie negatywnych zjawisk społecznych oraz brak zainteresowania podmiotów prywatnych do prowadzenia działalności gospodarczej. Wyznaczając miejsca wymagające ożywienia, ankietowani kierowali się przede wszystkim względami estetycznymi. Wskazywali na zaniedbaną przestrzeń publiczną, zły stan techniczny budynków. Rzadziej dostrzegali kwestie społeczno-gospodarcze. Jeśli już przyjmowali takie kryteria, to wskazywali na nasilenie się patologii społecznych oraz na puste lokale usługowe. Niezwykle ważną rolę w kształtowaniu przestrzeni miejskiej według mieszkańców odgrywają tereny zielone. To właśnie zaniedbana zieleń w wielu przypadkach przyczynia się do uznania danego miejsca za zdegradowane. Świadczy to o nadal niskiej wiedzy na temat rewitalizacji i braku refleksji nad prawdziwymi przyczynami degradacji przestrzeni miasta. W skali całego miasta ankietowani uznali, że rewitalizacji przede wszystkim wymagają tereny położone w centrum miasta. Wynika to przede wszystkim z realnych potrzeb rewitalizacyjnych w tej części miasta, a po części z faktu, że rewitalizacja bardzo często utożsamiana jest ze Starówką. Wpływ na identyfikację obszarów wymagających rewitalizacji z pewnością miały też media, które szeroko komentowały potrzebę ożywienia ulicy Tumskiej, zagospodarowanie nabrzeża wiślanego oraz konieczność przebudowy dworca. Ankietowani dostrzegli potrzebę rewitalizacji także innych terenów. Wskazywali tereny poprzemysłowe oraz powojskowe, dla których należy znaleźć nowe przeznaczenie i wtórnie je zagospodarować, aby były zdolne do generowania nowych aktywności. Rzadziej wskazywane były tereny położone na osiedlach budowanych w technologii tzw. wielkiej płyty, gdzie specyficzny układ zabudowy utrudnia identyfikację przestrzeni publicznej oraz negatywnie wpływa na więzi sąsiedzkie. 388 V. REKOMENDACJE Mimo że rewitalizacja w ostatnich latach staje się coraz bardziej popularna, słowo to jest niezbyt zrozumiałe. Bardzo wiele osób traktuje je jako „obce”. Jeżeli już jest kojarzone to przede wszystkim z remontami zabytków. Częściowo wpływ na takie postrzeganie rewitalizacji miał sposób dystrybucji środków unijnych na ten cel, który koncentrował się na działaniach inwestycyjnych. Należy spopularyzować pojęcie rewitalizacji w pełnym jego znaczeniu. W większym stopniu promować rewitalizację, kładąc nacisk na aspekty społeczno-gospodarcze realizowanych projektów - inaczej rewitalizacja nadal będzie rozumiana jedynie jako działanie czysto techniczne, inżynierskie. Wskazane również jest zwiększenie wiedzy na temat rewitalizacji i jej zintegrowanego charakteru wśród pracowników urzędu, miejskich jednostek budżetowych, spółek miejskich, radnych miasta i radnych osiedli, tak, aby bardziej efektywnie korzystać z istniejących form finansowania różnych projektów. Należy położyć większy nacisk na informowanie mieszkańców o realizowanych w mieście przedsięwzięciach i inwestycjach na każdym ich etapie. Nie wszystkie obszary wskazane przez ankietowanych kwalifikują się do rewitalizacji. Należy jednak je wziąć pod uwagę przy planowaniu budżetu. Wykaz potrzeb może być też cenną wskazówką w kształtowaniu budżetu obywatelskiego. Część wskazań z ankiet, spełniających dodatkowo kryteria statystyczne1 powinno zostać uwzględnionych przy dalszych pracach nad aktualizacją Lokalnego Programu Rewitalizacji. Rewitalizacja nie rozwiąże wszystkich problemów, z jakimi borykają się mieszkańcy Płocka. Aby jednak była działaniem skutecznym, należy dążyć do wypracowania kompleksowych i zintegrowanych działań w porozumieniu z wieloma podmiotami. 1 Kryteria zostaną określone w uszczegółowieniu do Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego na lata 2014-2020. 389 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Przy programowaniu działań rewitalizacyjnych należy uwzględnić kwestie własnościowe, ponieważ z budżetu miasta mogą być finansowane tylko działania będące w kompetencji samorządu gminnego w ramach posiadanych środków. Skuteczność prowadzenia działań rewitalizacyjnych będzie zależała jednak od pozyskania jak największej liczby partnerów zewnętrznych. Należy wypracować właściwy model współpracy z interesariuszami działań planowanych na obszarach wytypowanych do rewitalizacji. Konieczne jest również wypracowanie mechanizmów i zachęt dla podmiotów prywatnych, które wypełniałyby lukę pomiędzy koniecznością zainwestowania w obszarach rewitalizacji, a naturalnymi mechanizmami rynkowymi. W realizację działań rewitalizacyjnych w większym stopniu powinny być zaangażowane organizacje pozarządowe. Jednym z mechanizmów, który mógłby zachęcić je do aktywnej współpracy przy realizacji działań rewitalizacyjnych mogłyby być dotacje z budżetu miasta przeznaczone na działalność społeczną w obszarach rewitalizacji. Wskazane jest powołanie wielobranżowego zespołu ds. rewitalizacji, który byłby ciałem doradczym przy realizacji Lokalnego Programu Rewitalizacji. Zakres koniecznych działań i zadań służących rewitalizacji obszarów kryzysowych powinien zostać wypracowany w ścisłej współpracy ze społecznością lokalną. 390 Marzena Kapuścińska Zasoby ludzkie w organizacjach pozarządowych Mazowsza Płockiego a polityka równości szans kobiet i mężczyzn Human resources in non-governmental organizations of Płock Mazovia compared with the policy of equal opportunities for men and women Streszczenie: Zasoby ludzkie w organizacjach pozarządowych Mazowsza Płockiego a polityka równości szans kobiet i mężczyzn to próba diagnozy stopnia realizacji zasady równości szans kobiet i mężczyzn wśród NGO, w kontekście unijnej strategii gender mainstreaming. Opracowanie dotyczy zbadania, czy w III sektorze występują sytuacje związane z segregacją pionową i poziomą oraz tzw. „szklane zjawiska”. Zweryfikowano przekonania o panującej w III sektorze Mazowsza Płockiego sytuacji, która zasadniczo uzależniona jest od siły stereotypowych przekonań, zakorzenionych w gender. Słowa kluczowe: sektor pozarządowy, równość szans, gender mainstreaming, szklane zjawiska, segregacja pionowa i pozioma na rynku pracy, Summary: Human resources in non-governmental organizations of Płock Mazovia compared with the policy of equal opportunities for men and women is an attempt to diagnose the extent of its implementation among NGO in the context of the EU gender mainstreaming strategy. This study involves examining whether in sector III there occur situations related to vertical and horizontal segregations as well as the so-called “glass celing” phenomenon. Beliefs held 391 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 in sector III of Płock Mazovia, concerning a situation which basically depends on the power of stereotypical gender-based presumptions, have been verified. Keywords: non-governmental sector, equal opportunities, gender mainstreaming, glass ceiling, vertical and horizontal segregation on the work market. Szeroko stosowane podejście do ciągłych zmian, permanentnego dostosowywania oraz ustawicznego uczenia się – to rzeczywistość wszystkich podmiotów bez względu na sektor, w którym funkcjonują – publiczny, prywatny czy pozarządowy. Jednocześnie podążając w rozwoju organizacji za trendami zarządzania zmianą, przyjmowany jest pewien określony model „wyjaśniania procesu zmian i analizy różnych aspektów tego procesu”1. Bardzo często na tym etapie każda organizacja staje przed koniecznością zarządzania różnorodnością. Z badań wielu organizacji i doświadczeń pracodawców wynika, że właściwe zarządzanie firmą czy instytucją, z uwzględnieniem jej walorów dodatkowych, wynikających z różnorodności podnosi jakość pracy, jej wydajność i efektywność. Szczególny element zarządzania bazujący na różnorodności odnosi się do zarządzania uwrażliwionego na płeć. Mając na uwadze fakt – iż nie tyle zasoby ludzkie – co zgromadzony w firmie czy instytucji kapitał ludzki buduje przewagę konkurencyjną na rynku towarów i usług, ignorowanie zagadnienia równości szans kobiet i mężczyzn, oznacza mniej więcej tyle samo, co ignorowanie wahań kursów na giełdzie papierów wartościowych. Drugim kluczowym elementem zmiany jest „postulat adaptacji metod i technik zarządzania stosowanych w sektorze prywatnym do warunków zarządzania organizacjami publicznymi”2, jak również organizacjami społecznymi i non-profit. Dlatego w rozwoju sektora organizacji pozarządowych nie można bagatelizować kwestii zarządzania różnorodnością, w tym wyrównywania szans kobiet i mężczyzn. 1 2 J. Kisielnicki, Zarządzanie, Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne S.A., Warszawa 2008, s. 188. M. Tyrańska (red.), Współczesne tendencje w zarządzaniu zasobami ludzkimi, Difin, Warszawa 2012, s. 188. 392 W odniesieniu do promowanego w nauce o zarządzaniu uwzględniania różnorodności oraz do coraz silniej artykułowanej strategii gender mainstreaming, analizie poddano III sektor w Polsce oraz zbadano organizacje pozarządowe z terenu Mazowsza Płockiego. Pojęcie „Mazowsze Płockie” zostało wyodrębnione na potrzeby niniejszego opracowania, niemniej jednak używane jest w wielu opracowaniach3. Mazowsze Płockie aktualnie rozumiane jest jako obszar terytorialny południowo-zachodniej części (Podregionu) Subregionu Płocko-Ciechanowskiego wyodrębnianego przez Główny Urząd Statystyczny na poziomie NTS 3. We współczesnym ujęciu Mazowsze Płockie obejmuje swym zasięgiem Miasto Płock, powiat płocki, powiat sierpecki i powiat gostyniński. Wraz z miastem Płock, które sprawuje również funkcję powiatu grodzkiego w skład Mazowsza Płockiego wchodzi łącznie 28 gmin, tj.: − z terenu powiatu płockiego, gminy wiejskie: Brudzeń Duży, Bielsk, Bulkowo, Stara Biała, Radzanowo, Bodzanów Słupno, Łąck, Mała Wieś, Słubice, Nowy Duninów, Staroźreby oraz gminy miejsko-wiejskie Drobin, Wyszogród, Gąbin; − z terenu powiatu sierpeckiego, gminy wiejskie: Sierpc, Szczutowo, Rościszewo, Zawidz, Mochowo i Gozdowo oraz gmina miasto Sierpc; 3 Zob.: D. Kasprzyk, Mazowsze Płockie – próby zdefiniowania regionu w okresie II Rzeczypospolitej, „Notatki Płockie” 2007, nr 2, s. 28-33. Tu m.in. definicja Aleksandra Macieszy. W referacie pt. Mazowsze Płockie jako odrębny regjon geograficzny wygłoszonym w 1925 r. stwierdził on, że nazwa Mazowsze Płockie jest używana w życiu codziennym i zawiera w sobie elementy geograficzne, antropologiczne – rozumiane jako położenie i zaludnienie oraz zawiera też do pewnego stopnia określenie granic. Należy jednak zaznaczyć, iż wg Macieszy Mazowsze Płockie to obszar wyznaczony przez rzeki: Skrwa Północna i Południowa (dziś Skrwa Prawa i Lewa), jako granica Ziemi Dobrzyńskiej i Kujaw, Orzyc i Narew, jako granica Mazowsza (Pojezierza) Pruskiego i puszcz Kurpiowskich oraz Wisła, Bzura i Ochnia jako granice Mazowsza Warszawskiego i Mazowsza Łódzkiego. Dziś jednak rozumiany inaczej, jako powiaty płocki, gostyniński, sierpecki i Miasto Płock. O Mazowszu Płockim pisali też, m.in. Tadeusz Świecki i Franciszek Wybult w książce Mazowsze Płockie w czasach wojny światowej i powstania Państwa Polskiego, Czcionkami Drukarni Toruńskiej, Toruń 1933; Zofia Cieśla-Reinfussowa w opracowaniu Materiały do sztuki ludowej Mazowsza Płockiego/Polska sztuka ludowa - Konteksty, Państwowy Instytut Sztuki 1953 r., t. 7, z. 1; Stanisław Herbst w opracowaniu Mazowsze Płockie w Powstaniu Kościuszkowskim, „Notatki Płockie” 1958, nr 3, s. 3-7. 393 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 − z terenu powiatu gostynińskiego, gminy wiejskie: Gostynin, Szczawin Kościelny, Pacyna, Sanniki oraz gmina miasto Gostynin. Przegląd podstawowych definicji, terminów i zjawisk z obszaru równości szans kobiet i mężczyzn oraz gender Kwestie kobiet, ich udziału w rynku pracy, pozycji w poszczególnych sektorach gospodarki są w większości opracowań, publikacji i analiz uwzględniane. Poziom analizy, jej szczegółowość i kontekst uzależnione są w dużej mierze od akceptacji kategorii płci społeczno-kulturowej oraz zapotrzebowania na tego typu wiedzę. Z uwagi na przenikanie się w ramach trzech sektorów modeli zarządzania i tendencji rynkowych, na potrzeby niniejszego opracowania uznano, iż warunki pracy w sektorze prywatnym, publicznym i pozarządowym są jednakowe. Stąd też, pojawiające się definicje i opisy, które dotyczą zjawisk znanych z rynku pracy są równie charakterystyczne dla funkcjonowania III sektora. Podstawowym terminem, definiowanym na wiele sposobów jest równość szans kobiet i mężczyzn. Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości definiuje równość szans kobiet i mężczyzn, powołując się jednocześnie na regulacje unijne, jako „stan, w którym kobietom i mężczyznom przypisuje się taką samą wartość społeczną, równe prawa i równe obowiązki, a przedstawiciele obu płci mają równy dostęp do wszelkich zasobów, z których korzystają w życiu (środków finansowych, zatrudnienia, szans rozwoju zawodowego i osobistego)”4. W bardziej zdecydowany sposób zasadę tę przedstawiają autorki Poradnika pt. Zasada równości szans kobiet i mężczyzn w projektach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, twierdząc, że jest to zasada, „ograniczająca dyskryminację kobiet i mężczyzn istniejącą w obszarach rynku pracy; zasadą przypisującą taką samą wartość społeczną, równe prawa oraz równy dostęp do zasobów (środki finansowe, szanse rozwoju) kobietom i mężczyznom; zasadą stwarzającą możliwość wyboru drogi życiowej bez ograniczeń stereotypów płci; zasadą świadomą różnic między życiem kobiet i mężczyzn uznającą zróżnicowane potrzeby, doświadczenia i priorytety 4 Portal Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, http://pokl.parp.gov.pl/index/index/1518, 22.06.2012 r. 394 płci”5. W kontekście różnic i niezbędności różnorodnych zasobów równość płci definiują Katarzyna Ornacka i Justyna Mańka: „równość płci […] to przede wszystkim równość de facto, rozumiana jako prawo pozytywne czyli zasada, w myśl której kobiety i mężczyźni są wolnymi jednostkami, a różnice i odmienności wymagają szacunku i powinny stanowić argument na rzecz równego podziału władzy w gospodarce, życiu społecznym i politycznym […]”6. Pojęciem ściśle związanym z równością szans kobiet i mężczyzn jest pojęcie gender definiowane jako płeć społeczno-kulturowa, w odróżnieniu od pojęcia sex (z j. ang.) definiowanego jako płeć biologiczna. Popularność tematu z omawianego obszaru wyzwala znaczącą kreatywność w definiowaniu pojęcia gender. Według Krystyny Slany, Justyny Struzik i Katarzyny Wojnickiej „płeć kulturowa jest podstawową kategorią poznawczą pozwalającą zrozumieć świat społeczny na jego różnych poziomach, relacje między mężczyznami i kobietami, a także odkrywać refleksyjnie i podmiotowo własne ‘ja’. Ukazuje, jak płeć jest powiązana z kulturą, ekonomią, polityką, jak konstruowana jest przez określone relacje społeczne i stosunki władzy, jak odzwierciedla się w podziale prac na produkcyjne i reprodukcyjne, na wyznaczanie tego, co męskie i kobiece”7. Autorki dalej wyjaśniają, jakie są podstawowe komponenty gender, zaliczając do nich nie tylko statusy społeczne płci dookreślone normami i oczekiwaniami, ale również podział pracy, prawa i obowiązki każdej płci wynikające z więzów krwi, a także wzory zachowań, mechanizmy społecznej kontroli i wiele innych8. Z uwagi na fakt, że gender zakorzenione jest nie tylko w procesie socjalizacji, konieczne jest uwzględnienie w definicji tego pojęcia takich elementów, jak: ideologie, stosunki polityczne, historyczne i ekonomiczne. „W takim ujęciu płeć stanowi wyzwanie dla budowania demokratycz5 6 7 8 Zasada równości szans kobiet i mężczyzn w projektach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Poradnik – aktualizacja, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, Warszawa 2010, s. 10. K. Ornacka, J. Mańka, Gender mainstreaming w wybranych obszarach dyskryminacji w Polsce,w: Gender w społeczeństwie polskim, red. K. Slany, J. Sruzik, K. Wojnicka, NOMOS, Kraków 2011, s. 136-137. K. Slany, J. Sruzik, K. Wojnicka, red., Gender w społeczeństwie polskim, NOMOS, Kraków 2011, s. 7. Tamże, s. 7. 395 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 nego i sprawiedliwego porządku społecznego, dla zrównoważenia symetrycznych relacji między sferą publiczną”9. W sposób najbardziej obrazowy gender opisana jest w Poradniku dla POKL, gdzie stwierdzono, że „płeć społeczno-kulturowa jest zespołem cech, atrybutów, postaw, ról społecznych, a także oczekiwań społecznych, związanych z faktem bycia kobietą lub mężczyzną (w sensie biologicznym, fizjologicznym). Płeć biologiczna (ang. sex) dotyczy anatomicznych różnic między ciałem kobiety i mężczyzny, z którymi się rodzimy. Płeć kulturowa kształtowana jest społecznie, ‘uczymy się’ jej w procesie socjalizacji, edukacji, wychowania. Płeć kulturowa zmienia się w czasie i przestrzeni”10. Zasadniczo nowym pojęciem w polskiej rzeczywistości jest gender mainstreaming. Jest to strategia Unii Europejskiej, której celem jest wprowadzanie równości szans kobiet i mężczyzn we wszystkich instytucjach, organizacjach i politykach. Strategia gender mainstreaming powstała na gruncie rozporządzenia Komisji Europejskiej i ujęta została w Traktacie Amsterdamskim z 1997 r., będąc obowiązującą nadal dla wszystkich państw członkowskich. Koncepcją bazową dla strategii gender mainstreaming była koncepcja, dotycząca uwzględniania kwestii płci w rozwiązywaniu społecznych, gospodarczych, politycznych i organizacyjnych problemów. „Jest pojęciem wielowymiarowym, definiowanym jako strategia włączania perspektywy płci do głównego nurtu działań politycznych, a co za tym idzie reorganizacja, ulepszanie, rozwój i ewaluacja procesów politycznych na wszystkich poziomach i etapach decyzji politycznych przez wszystkich uczestników życia politycznego zaangażowanych w kształtowanie polityki […], co ma służyć zrównaniu statusu kobiet i mężczyzn”11. Z uwagi na ponad 10-letnie członkostwo Polski w Unii Europejskiej, która jest kolebką działań genderowych, niedopuszczalne jest pomijanie tej tematyki w działaniach instytucji publicznych, gospodarczych i pozarządowych. W tym kontekście pojęcie gender mainstreaming odnosi się do „uwzględniania społecznego i kulturowego 9 10 11 Tamże, s. 8. Zasada równości szans kobiet i mężczyzn w projektach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Poradnik – aktualizacja, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, Warszawa 2010, s. 83. K. Slany, J. Sruzik, K. Wojnicka, red., Gender w społeczeństwie polskim, NOMOS, Kraków 2011, s. 136. 396 wymiaru płci we wszystkich dziedzinach życia oraz we wszystkich działaniach Unii Europejskiej, włączanie perspektywy gender do wszystkich aktywności realizowanych przez kraje członkowskie, we wszystkich wymiarach życia społecznego, ekonomicznego, politycznego, we wszystkich realizowanych projektach, bez względu na ich tematykę. Wszystkie realizowane polityki muszą być weryfikowane pod kątem zapewniania równego dostępu i równego udziału obu płci”12. Odwrotnie niż dotychczas, gdzie koncentrowano się wyłącznie na kobietach, w nowym podejściu do polityki płci zastosowano następujący punkt widzenia: − Kwestie płciowe to nie wyłączna kwestia kobiet i kobiecości, a relacja między płciami, postrzegana jako zależność między kobietami a mężczyznami. − Odpowiedzialność za włączanie kwestii płciowych i ich przestrzeganie w życiu społeczno-gospodarczo-politycznym nie odnosi się do pojedynczych osób sprawujących funkcje pełnomocników ds. wspierania kobiet czy równouprawnienia. Odpowiedzialność w tym zakresie rozłożona jest na wszystkie resorty fachowe. Obserwacje, badania i analizy prowadzone na wszystkich szczeblach podziału terytorialnego Europy wskazują na występowanie segregacji pionowej (wertykalnej) i poziomej (horyzontalnej) na rynku pracy. Na gruncie Polski potwierdzają to dane zarówno Głównego Urzędu Statystycznego, Wojewódzkich Urzędów Pracy, jak i powiatowych urzędów pracy. „Segregacja zawodowa wg płci sprowadza się do oddzielenia od siebie pracujących kobiet i mężczyzn. Prowadzi do relatywnego upośledzenia kobiet w nagrodach za pracę i przyczynia się do nierówności płci w sferze zawodowej. Z różnych powodów nie we wszystkich zawodach kobiety są akceptowane. Łatwo wchodzić kobietom do zawodów niskopłatnych i dających małe możliwości awansu, podczas gdy do wielu zawodów wysoko nagradzanych mają 12 Zasada równości szans kobiet i mężczyzn w projektach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Poradnik – aktualizacja, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, Warszawa 2010, s. 83. 397 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 dostęp zamknięty lub bardzo ograniczony”13. Wertykalna segregacja zawodowa „[…] wyraża się tym, iż znacznie niższa jest proporcja kobiet w stosunku do mężczyzn na stanowiskach kierowniczych. Zjawisko to określa się często jako szklany sufit, przez który kobiety mogą tylko obserwować wyższe piętra władzy dla nich praktycznie niedostępne. Poza tym, wyższe stanowiska zostały zaprojektowane w taki sposób, że dają większe szanse awansu mężczyznom”14. Często podczas analizy sytuacji kobiet i mężczyzn na rynku pracy, choć nie tylko, omawiane są kwestie związane z występowaniem tzw. szklanych zjawisk. Są to pewnego rodzaju działania dyskryminacyjne (zamierzone, bądź nie), trudno zauważalne i definiowalne, niemniej jednak przy głębszej analizie występujące dość szeroko w każdym z trzech sektorów gospodarki. Najczęściej pojawiającym się pojęciem jest szklany sufit. Pojęcie zdefiniowane przez Norę Frenkiel, która w 1984 roku napisała: „Kobiety osiągnęły pewien pułap. Nazywam go szklanym sufitem. Znajdują się na szczycie średniego szczebla zarządzania i tam się zatrzymują i tkwią. Nie ma wystarczająco miejsca dla tych wszystkich kobiet na górze. Niektóre z nich przechodzą w kierunku zakładania własnego biznesu. Inne odchodzą z rynku pracy i zakładają rodziny"15. Inaczej mówiąc, szklany sufit to sytuacja, charakterystyczna dla kobiet, które zbliżają się do najwyższych stanowisk w firmie, instytucji, organizacji, a jednocześnie coraz trudniej im awansować, ‘dostać się na szczyt’. Zasadniczo przyczyny opisanej sytuacji tkwią w barierach niewidocznych, np. w stereotypach, kulturze organizacyjnej firmy, a nie w wymogach formalnych, braku odpowiedniego wykształcenia czy nieodpowiednich kompetencjach kobiet. Innym przejawem wertykalnej segregacji zawodowej jest mniejsza możliwość awansów i poruszania się w hierarchii stanowisk pracy. „Zjawisko to można zaobserwować również w sfeminizowanych zawodach – na szybsze awansowanie mogą 13 14 15 M. Gawrycka, J. Wasilczuk, P. Zwiech, Szklany sufit i szklane ruchome schody – kobiety na rynku pracy, Wydawnictwa Fachowe CEDEWU.PL, Warszawa 2008, s. 29. Tamże, s. 29-30. Portal Aktywizacja społeczno-ekonomiczna kobiet na poziomie lokalnym i regionalnym, http://www.rowniwpracy.gov.pl/rowni-w-pracy/przeciwdzialaniedyskryminacji/zjawiska-ograniczajace-awans-i-rozwoj-zawodowy-kobiet-teoria-irzeczywistosc.html, 22.06.2012. 398 liczyć nieliczni mężczyźni. Zjawisko takie określa się mianem „szklanych ruchomych schodów”16 i obserwowane jest też w sektorach i zawodach sfeminizowanych, w których pojawiają się nieliczni mężczyźni, a mimo to „awansują szybciej i zarabiają więcej od kobiet pracujących na tych samych stanowiskach, bądź wykonujących tę samą pracę”17. Innym szklanym zjawiskiem, równie często obserwowanym jest zjawisko szklanych ścian. „Pojęcie opisujące sytuację, w której kobiety często pracują na stanowiskach tzw. peryferyjnych, pomocniczych, administracyjnych, wspierających. Z takich stanowisk o wiele trudniej jest awansować na stanowiska kierownicze, centralne, które wiążą się z większym zakresem władzy i decyzyjności, jak i wyższymi zarobkami, a także większym prestiżem społecznym”18. Kolejnym, coraz częściej spotykanym zjawiskiem, jest tzw. „szklane zbocze”. Opisuje ono sytuację, w której „nawet jeśli kobieta przebiła szklany sufit i dostała się na wyższe szczeble zarządzania, jest dużo bardziej podatna na zostanie kozłem ofiarnym w przypadku problemów przedsiębiorstwa”19. 16 17 18 19 M. Gawrycka, J. Wasilczuk, P. Zwiech, Szklany sufit i szklane ruchome schody – kobiety na rynku pracy, Wydawnictwa Fachowe CEDEWU.PL, Warszawa 2008, s. 30. Zasada równości szans kobiet i mężczyzn w projektach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Poradnik – aktualizacja, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, Warszawa 2010, s. 84. Tamże, s. 84-85. Portal Aktywizacja społeczno-ekonomiczna kobiet na poziomie lokalnym i regionalnym, http://www.rowniwpracy.gov.pl/rowni-w-pracy/przeciwdzialaniedyskryminacji/zjawiska-ograniczajace-awans-i-rozwoj-zawodowy-kobiet-teoria-irzeczywistosc.html, 22.06.2012. Zob.: Wynika tak z licznych badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu w Exeter w Wielkiej Brytanii, dr Michelle Ryan i prof. Alex'a Haslama. (…) Badacze twierdzą, że kobiety częściej promowane są na stanowiska niepewne, na których wyższe jest ryzyko niepowodzenia. W Wielkiej Brytanii duże firmy, którym zaczęły przewodzić kobiety, uprzednio radziły sobie gorzej finansowo niż te prowadzone przez mężczyzn. Miały więc od razu trudniejsze zadanie i były bardziej narażone na niepowodzenie przedsięwzięcia. Stąd tylko krok do obwinienia za taką porażkę kobiet i przypisywanych im kulturowo cech, a nie np. niesprzyjających okoliczności, takich jak kryzys gospodarczy. Często bowiem nie pamiętamy o przyczynach zaistnienia danej sytuacji, tylko widzimy ich najbardziej nietypową, domniemaną przesłankę, jaka nam się „narzuca" – w wielkim biznesie obecność kobiet na samym szczycie wciąż jest nietypowa, a przez to jednostki są bardziej widoczne. 399 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Horyzontalna segregacja zawodowa to występowanie zawodów, sektorów czy prac ‘kobiecych’ i ‘męskich’. Inaczej mówiąc, „aktywność zawodowa kobiet koncentruje się w kilku dziedzinach zatrudnienia (np. edukacja, usługi, służba zdrowia), co sprowadza się do stłoczenia kobiet w wybranych, z reguły mniej płatnych sekcjach i zawodach. Natomiast aktywność zawodowa mężczyzn rozkłada się równomiernie na znacznie więcej dziedzin”20. Segregacja horyzontalna to wynik funkcjonujących i głęboko zakorzenionych stereotypów płci. Szklanym zjawiskiem występującym jako konsekwencja horyzontalnej segregacji zawodowej jest tzw. lepka podłoga. Jest to „pojęcie opisujące sytuację, w której kobiety dominują w zawodach o niskim dochodzie i niskim prestiżu, w ramach których nie ma możliwości awansu – kobiety są ‘przylepione’ do swojego zawodu i pozycji (np. sekretarki, sprzątaczki, krawcowe, kosmetyczki)”21. Jak już wspomniano, przyczyną segregacji są zamierzone lub nie zamierzone działania dyskryminacyjne. Dyskryminacja ze względu na płeć definiowana jest jako „[…] wszelkie zróżnicowanie, wyłączenie lub ograniczenie stosowane ze względu na płeć, które powoduje lub ma na celu uszczuplenie albo uniemożliwienie jednej z płci przyznania lub korzystania na równi z drugą płcią praw człowieka oraz podstawowych wolności w dziedzinach życia politycznego, gospodarczego, społecznego, kulturalnego, obywatelskiego i innych”22. Zgodnie z Kodeksem Pracy jedną z form dyskryminacji ze względu na płeć jest również molestowanie seksualne, coraz częściej ścigane w Polsce przez wymiar sprawiedliwości23. 20 21 22 23 M. Gawrycka, J. Wasilczuk, P. Zwiech, Szklany sufit i szklane ruchome schody – kobiety na rynku pracy, Wydawnictwa Fachowe CEDEWU.PL, Warszawa 2008, s. 29. Zasada równości szans kobiet i mężczyzn w projektach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Poradnik – aktualizacja, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, Warszawa 2010, s. 83. Tamże, s. 82. Portal Newsweek Polska, http://praca.newsweek.pl/w-pracy/kobieta-wpracy/molestowanie-seksualne-w-pracy, 22.06.2012 r. Zob.: Molestowanie seksualne w miejscu pracy dotyka przede wszystkim kobiety – statystyki mówią, że stanowią one aż 90 proc. ofiar molestowania. Spotyka to najczęściej najmłodsze kobiety, które nie ukończyły 34 roku życia. 400 Feminizacja zawodowa to pojęcie związane z liczebną dominacją kobiet w danym sektorze gospodarki, zawodzie lub specjalności. Ponadto, charakterystyczne jest „dominowanie kobiet w niżej cenionych i gorzej opłacanych segmentach rynku pracy, często w zawodach stereotypowo uważanych za „kobiece”, zwykle związanych z funkcjami opiekuńczymi i peryferyjnymi”24. Terminem będącym przyczyną wielu wyżej zdefiniowanych zjawisk są występujące i głęboko zakorzenione w społeczeństwie stereotypy płci. Zjawisko stereotypizacji ról społecznych jest zjawiskiem dość powszechnym będącym efektem w wielu wypadkach procesu socjalizacji w danym środowisku rodzinnym, szkolnym, zawodowym, itp. Stereotypy płci to nic innego, jak „uogólnione przekonania na temat kobiet i mężczyzn, przyjmują postać uproszczonych opisów „męskiego mężczyzny” i „kobiecej kobiety”. Odnoszą się na przykład do tego, jakie cechy psychiczne są uważane za charakterystyczne dla kobiet, a jakie dla mężczyzn, […]. Znamienne dla stereotypów płci jest to, że cechy przypisywane kobietom są zazwyczaj przeciwstawne tym, którymi opisuje się mężczyzn i odwrotnie, a same stereotypy bardzo trudno ulegają zmianie”25. Elastyczne formy pracy uznane zostały za jedno z najlepszych (w panujących warunkach społeczno-gospodarczych Polski) rozwiązań pozwalających na godzenie życia rodzinnego z zawodowym. Oczywiście w doktrynie funkcjonuje wiele modeli pozwalających na dostosowywanie pracy do obciążeń wynikających z pozostałych sfer życia. Do takich należy chociażby model duński funkcjonujący pod nazwą Flexicurity26. „Elastyczne formy zatrudnienia rozumiane są dwojako: jako uelastycznienie tradycyjnego stosunku pracy np. poprzez uelastycznienie czasu pracy lub miejsca pracy oraz jako zatrudnienie na innej podstawie niż 24 25 26 Zasada równości szans kobiet i mężczyzn w projektach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Poradnik – aktualizacja, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, Warszawa 2010, s. 82-83. Zasada równości szans kobiet i mężczyzn w projektach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Poradnik – aktualizacja, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, Warszawa 2010, s. 84. Dotyczy on łączenia działań na rzecz uelastyczniania rynku pracy i poprawy bezpieczeństwa zatrudnienia, zwłaszcza grup znajdujących się w trudnym położeniu. Model ten jest rekomendowany przez Unię Europejską jako wzór do naśladowania przez inne kraje UE. 401 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 stosunek pracy (tzw. zatrudnienie niepracownicze)”27. W tym drugim ujęciu, istnieje zagrożenie wynikające z nadużywania przez pracodawców tzw. „umów śmieciowych”. Sytuacja kobiet na rynku pracy w ujęciu ogólnopolskim i Mazowsza Płockiego W sytuacji kobiet na ryku pracy w ostatnim dwudziestopięcioleciu dokonała się ogromna zmiana. Analiza danych statystycznych i różnorodnych badań wskazuje jednak na to, że pomimo ogromnej determinacji kobiet w dążeniu do rozwoju na polu zawodowym, ich udział w rynku pracy jest zdecydowanie mniejszy niż udział mężczyzn. „Wyniki analiz prowadzonych na podstawie […] reprezentatywnych badań ankietowych oraz danych BAEL pozwalają na identyfikację następujących głównych kulturowych i strukturalnych determinant podaży pracy kobiet w Polsce: − Stosunkowo silna pozycja modelu rodziny z mężczyzną jako głównym żywicielem (male breadwinner model). − Asymetryczna dystrybucja obowiązków domowych wg płci. − Konieczność sprawowania opieki nad członkami gospodarstwa domowego. − Niski stopień korzystania z usług opiekuńczych. − Niska substytucja pracy domowej przez zakup dóbr i usług. − Zróżnicowanie płac wg płci. − Struktura wykształcenia kobiet i związana z nią struktura zatrudnienia wg sekcji PKD. − Niedostatek rozwiązań sprzyjających łączeniu pracy z rodziną. − Niedostateczna oferta pracy w niepełnym wymiarze. − Nieelastyczna organizacja czasu pracy”28. Często, pomimo wprowadzania i funkcjonowania różnorodnych regulacji prawnych w zakresie równości praw i równości szans płci, mamy do czynienia z przejawami dyskryminacji i nierównego traktowania. 27 28 Projekt Elastyczne rozwiązania na rynku pracy, http://elastyczni.wup.lodz.pl/index.php/home, 22.06.2012 r. I. E. Kotowska, red., Strukturalne i kulturowe uwarunkowania aktywności zawodowej kobiet w Polsce, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2009, s. 235. 402 Istnieją złożone mechanizmy wpływające na niską reprezentatywność kobiet wśród osób sprawujących władzę, tak w sektorze prywatnym, jak i publicznym. Z badania opinii publicznej wynika, że zasadniczo bariery tkwią głównie w „podwójnym obciążeniu” kobiet oraz w uwarunkowaniach kulturowych, czasami nawet wskazując na przejawy dyskryminacji. Z punktu widzenia kobiet wybór własnej ścieżki (pracownica czy matka) podlega kalkulacjom ekonomicznym, w kontekście korzyści i kosztów. Analizie podlegają specyficzne zasady uczestnictwa w rynku pracy oraz te, dotyczące kariery rodzinnej. Modyfikacji podlegają kryteria dotyczące korzyści i kosztów w zakresie inwestycji w określony typ kariery. „[…] Jeśli polityka państwa zorientowana jest na ułatwianie matkom powrotu do pracy oraz łączenie kariery zawodowej z wychowaniem dzieci, koszty alternatywne decyzji prokreacyjnych są niższe. Ten czynnik obniża koszty inwestycji w karierę rodzinną kobiet niezależnie od ich wykształcenia. Ponadto, istotne znaczenie mogą mieć zasady wynagradzania pracy”29. W toku badań nad aktywnością kobiet na rynku pracy bardzo często podnoszony jest argument tzw. „podwójnego ciężaru”, jako znacznego obciążenia obowiązkami rodzinnymi. „Oznacza (to), że kobiety wykonują nieodpłatną pracę w domu i pracują zawodowo poza domem. Związane jest to częstokroć z łączeniem równolegle dwóch bardzo wymagających ról społecznych: roli matki i kobiety pracującej”30. Istnieje szereg argumentów, które przemawiają za potencjalnym wysokim udziałem kobiet w rynku pracy. Jest to, m.in. poziom ich wykształcenia i ciągłe doskonalenie umiejętności i uzupełnianie wiedzy. Wg autorów opracowania Strukturalne i kulturowe uwarunkowania aktywności zawodowej kobiet w Polsce „[…] kobiety, zwłaszcza pracujące charakteryzują się wyższym poziomem wykształcenia niż mężczyźni. W 2007 roku prawie 32% kobiet pracujących poza rolnictwem posiadało wyższe wykształcenie. […] Odsetek osób z wyższym wykształceniem wzrósł wśród mężczyzn o 64%, a wśród kobiet aż o 116,4%. Biorąc pod uwagę fakt, iż wykształcenie wyższe to jedyny taki poziom edukacji, dla którego obserwowaliśmy wzrost popytu 29 30 Tamże, s. 179. Artykuł ABC równości – podręcznik samorządowca, http://finanse-publiczne.pl/artykul.php?view=627, 22.06.2012 r. 403 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 na pracę, można uznać, iż to aktywność edukacyjna kobiet sprawiła, że obroniły swoją względną sytuację na rynku pracy (w stosunku do mężczyzn)”31. Pomimo wyższego wykształcenia kobiet i coraz powszechniej promowanego miękkiego stylu zarządzania, który jest charakterystyczny dla kobiet, wyodrębnić można czynniki, które wpływają na to, że kobiety zdecydowanie bardziej są narażone na wykluczenie z rynku pracy niż mężczyźni. I. Kotowska uważa, że „po pierwsze, ich (kobiet) praca cieszy się mniejszym ‘wzięciem’ niż praca mężczyzn. Po drugie, kobiety mają niższy kapitał ludzki, czyli umiejętności zawodowe, co jednak nie wynika z ich poziomu wykształcenia (ten mają w Polsce wyższy od mężczyzn), ale z mniejszego doświadczenia zawodowego”32. Potwierdzają to dane zawarte w Krajowym programie działań na rzecz kobiet – II etap wdrożeniowy na lata 2003-2005, które wskazują, iż w 2001 roku długotrwałe bezrobocie dotknęło aż 56,5% wszystkich bezrobotnych kobiet. Oznacza to, że kobiety pozostawały bez pracy ponad rok. W tej sytuacji było tylko 39,3% mężczyzn. Takie świadectwo dają też poniższe, bardziej aktualne dane zgromadzone przez Główny Urząd Statystyczny w Warszawie. Tabela 1. Bezrobotni długotrwale wg płci w 2010 r. Jednostka terytorialna Region centralny MAZOWIECKIE ogółem mężczyźni 2010 2010 tys. os. tys. os. 68 37 35 19 Kobiety 2010 tys. os. 31 16 Źródło: Bank Danych Lokalnych [w:] http://www.stat.gov.pl/bdl/app/dane_podgrup.display?p_id=308085&p_token=0.50160 03167702325 Dysproporcje w liczbie długotrwale bezrobotnych kobiet i mężczyzn widoczne są zarówno na poziomie Regionu Centralnego, w skład którego wchodzi województwo mazowieckie i łódzkie, jak i na poziomie samego województwa mazowieckiego. Różnica zarówno w przypadku Regionu, jak i województwa to ok. 5%. 31 32 I. E. Kotowska, red., Strukturalne i kulturowe uwarunkowania aktywności zawodowej kobiet w Polsce, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2009, s. 65. Tamże, s. 82. 404 Tabela 2. Ludność wg typu aktywności i płci w 2010 r.33 Jednostka terytorialna Region centralny MAZOWIECKIE aktywni zawodowo ogółem aktywni zawodowo pracujący aktywni zawodowo bezrobotni bierni zawodowo O 2010 tys. os. M 2010 tys. os. K 2010 tys. os. O 2010 tys. os. M 2010 tys. os. K 2010 tys. os. O 2010 tys. os. M 2010 tys. os. K 2010 tys. os. O 2010 tys. os. M 2010 tys. os. K 2010 tys. os. 3984 2152 1832 3663 1978 1686 321 175 146 2895 1102 1793 2598 1397 1201 2405 1290 1115 193 107 86 1840 704 1137 Źródło: Bank Danych Lokalnych [w:] http://www.stat.gov.pl/bdl/app/dane_podgrup.display?p_id=306875&p_token=0.21705 043981546168# Nierówności w udziale w rynku pracy przedstawiają też powyższe dane. Zarówno w przypadku osób aktywnych zawodowo, jak i biernych dysproporcja kształtuje się każdorazowo na niekorzyść kobiet. Stanowią one mniejszy procentowo udział osób aktywnych zawodowo i większy biernych zawodowo. Tabela 3. Pracujący wg sektorów ekonomicznych i płci w 2010 r.34 Jednostka terytorialna Region centralny MAZOWIECKIE sektor rolniczy Ogółem sektor przemysłowy O 2010 tys. os. M 2010 tys. os. K 2010 tys. os. O 2010 tys. os. M 2010 tys. os. K 2010 tys. os. O 2010 tys. os. M 2010 tys. os. 3663 1978 1686 435 247 189 937 675 2405 1290 1115 272 155 117 536 395 K 2010 tys. os. sektor usługowy O 2010 tys. os. M 2010 tys. os. K 2010 tys. os. 262 2285 1054 1231 141 1593 739 854 Źródło: Bank Danych Lokalnych [w:] http://www.stat.gov.pl/bdl/app/dane_podgrup.display?p_id=306970&p_token=0.43803 091418248785 W rozbiciu na poszczególne sektory ekonomiczne gospodarki zdecydowanie największy udział osób pracujących widoczny jest w sektorze usługowym. Niemniej jednak, w każdym z tych sektorów udział kobiet w stosunku do udziału mężczyzn jest mniejszy. Największą dysproporcję obserwuje się w sektorze przemysłowym. 33 34 Oznaczenie skrótów: O – ogółem, M – mężczyźni, K – kobiety. Oznaczenie skrótów: O – ogółem, M – mężczyźni, K – kobiety. 405 „Rocznik Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” Płockiego 2014, nr 6 Ponadto, z danych GUS jednoznacznie wynika, że sytuacja kobiet jest znacząco gorsza niż mężczyzn. Ażż 67,5% pracujących pracuj kobiet otrzymywało wynagrodzenie miesięczne ęczne ogółem brutto co najwyżej najwy równe przeciętnemu tnemu wynagrodzeniu w gospodarce narodowej. W tej samej sytuacji było o 5,6 pkt% mniej męż ężczyzn. Kobiety, pomimo feminizacji takich obszarów rynku pracy, jak edukacja czy administracja, zdecydowanie częściej częś pracują w sektorze prywatnym, dla którego powyżej ej charakteryzowane wskaźniki wska są również niskie. Praca mężczyzn częściej świadczona wiadczona jest na rzecz sektora prywatnego niż publicznego, co potwierdzająą poniższe poniż wykresy. Rysunek 1. Pracujące kobiety wg sektora własności ści miejsca pracy w 2009 r. 34,00% Publiczny 66,00% Prywatny Źródło: Kobiety i mężczyźni na rynku pracy, Główny Urząd ąd Statystyczny, Warszawa 201035 Rysunek 2. Pracujący mężczyźni ni wg sektora własności własnoś miejsca pracy w 2009 r. 19,70% Publiczny 80,30% Prywatny Źródło: Kobiety i mężczyźni na rynku pracy, Główny Urząd ąd Statystyczny, Warszawa 201036 35 Główny Urząd Statystyczny w Warszawie, http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/PUBL_f_kob_mez_na_ryn_prac_2010.pdf, http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/PUBL_f_kob_mez_na_ryn_prac_2010.pdf 22.06.2012r. 406 Podsumowując, poziom aktywności zawodowej kobiet jest niższy niż mężczyzn. Wśród wszystkich osób pracujących kobiety stanowią 45% i najsilniej reprezentowane są w grupie pracowników usług osobistych i sprzedawców, czyli tam, gdzie zarobki są najmniej atrakcyjne. Najniższy udział kobiety mają w grupie robotników przemysłowych i rzemieślników – tam, gdzie występuje największe zróżnicowanie w wynagrodzeniach. Można zatem stwierdzić, iż sytuacja kobiet na polskim rynku pracy jest zdecydowanie mniej korzystna niż mężczyzn. Obserwacja danych rynku pracy nasuwa wątpliwości i budzi obawy, co do występowania w Polsce szklanych zjawisk, feminizacji pewnych sektorów gospodarki i grup zawodowych. Analiza dostępnych powszechnie źródeł jednoznacznie wskazuje, iż zatrudnienie w sektorze pozarządowym nie jest w zasadzie monitorowane. III sektor w kontekście równości szans kobiet i mężczyzn oraz gender mainstreaming III sektor w Polsce W Polsce działa kilkadziesiąt tysięcy organizacji pozarządowych, w których zrzeszonych jest ok. 3,5 miliona Polaków. Działalność polskich organizacji pozarządowych opiera się głównie na pracy społecznej ich członków i przedstawicieli władz, natomiast skala i skuteczność działania w dużej mierze zależą od entuzjazmu tych osób. Mimo to, zróżnicowanie sektora zauważalne jest przede wszystkim w zakresie modeli działania organizacji. Większość NGO zapewnia o wierności swoim kierunkom działań z zapisami statutu, natomiast tylko co siódma organizacja przyznaje, że aby funkcjonować musi dostosować się do oczekiwań sponsorów. Wewnętrzne różnice III sektora ujawniają się też, jeśli chodzi o nastawienie do nowych osób, chcących przystąpić do organizacji czy włączyć się w działania. „56% wszystkich organizacji (a aż 71% wśród tych działających tylko na terenie najbliższego sąsiedztwa) deklaruje w tej kwestii otwartość, jednak nieco ponad jedna czwarta 36 Główny Urząd Statystyczny w Warszawie, http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/PUBL_f_kob_mez_na_ryn_prac_2010.pdf, 22.06.2012r. 407 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 podkreśla raczej staranny dobór ludzi”37. Elementem różnicującym organizacje pozarządowe jest również sposób działania i styl zarządzania organizacją. 50% NGO twierdzi, że najważniejsze jest działanie zespołowe, podczas gdy prawie jedna trzecia bazuje na silnym przywództwie i osobowości lidera38. Kolejną cechą różnicującą III sektor jest struktura jego członkostwa. Większość polskich organizacji pozarządowych skupia od 15 do 30 członków (według niżej wymienionego raportu średnio 35 członków). Niemniej jednak znacząca jest również liczba organizacji zrzeszających powyżej 100 osób. Jak podają źródła, takie organizacje są charakterystyczne dla dużych miast i aglomeracji miejskich. Charakterystyczne jest to, że organizacje zlokalizowane na wsi są zdecydowanie mniejsze; połowa z nich zrzesza około 30 członków, a tylko jedna na szesnaście liczy 100 i więcej członków. Czynnikiem różnicującym sektor organizacji pozarządowych jest też liczba członków organizacji uzależniona od skali ich działań. Z analizy danych wyciągnąć można wniosek, że częsta jest sytuacja, w której członkostwo w organizacji, traktowane jako wyznacznik aktywności obywatelskiej, wcale jej nie musi oznaczać. Znamienne jest, że im mniejsza skala działania (w odniesieniu do terytorium), tym mniejszy udział organizacji o dużej liczebności członków. Najliczniej w całym sektorze pozarządowym reprezentowane są organizacje zrzeszające od 20 do 30 osób. Dla całego sektora znamienne jest, że spośród licznej bazy członków aktywnych jest ok. 1/3. Pomimo niestabilności trzeciego sektora w odniesieniu do gwarantowania pracy – większość trzeciosektorowych etatów finansowanych jest ze środków zewnętrznych, uzyskanych z grantów bądź od sponsorów – zauważyć można rosnącą tendencję, jeśli chodzi o miejsca pracy. W przeciągu czterech lat zaobserwować można prawie dwukrotny wzrost liczby pracowników w przeliczeniu na pełne etaty. Pokazuje to stan III sektora, który wydaje się być coraz lepszy i dobrze rokujący. Biorąc natomiast pod uwagę znaczną liczbę środków finansowych pozyskanych przez NGO w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki w związku z jego wygasaniem, należy studzić optymizm. 37 38 J. Przewłocka, Autoportret III sektora, Stowarzyszenie Klon/Jawor, http://wiadomosci.ngo.pl/wiadomosci/674372.html, 22.06.2012r. Tamże. 408 Tabela 4. Szacunki dotyczące zatrudnienia w stowarzyszeniach i fundacjach Rok Liczba pracowników 2006 2008 2010 115 tys. 140 tys. 191 tys. Liczba pracowników w przeliczeniu na etaty 64 tys. 72 tys. 104 tys. Źródło: Herbst J., Przewłocka J., Podstawowe fakty o organizacjach pozarządowych. Raport z badania 2010, Stowarzyszenie Klon/Jawor, Warszawa 2011. Jakub Wygnański w swoim opracowaniu pod tytułem Kariera zawodowa kobiet a sektor pozarządowy. Co ma jedno do drugiego? Podaje, że „Kobiety stanowią statystycznie 43% członków zarządów organizacji pozarządowych w Polsce: − Udział ten wzrósł w ciągu ostatnich 3 lat znacznie (od poziomu 35%). − Udział kobiet w zarządach jest zdecydowanie większy wśród młodych / nowo powstających organizacji (ok. 47%) i znacznie mniejszy wśród organizacji starszych (pow. 15 lat), gdzie wynosi 30%”39. Tabela 5. Odsetek kobiet wśród osób zaangażowanych w działania organizacji Członkowie organizacji Zarząd organizacji Pracownicy Pracownicy etatowi Wolontariusze ściślej związani z organizacją Średni odsetek kobiet w poszczególnych kategoriach osób zaangażowanych w prace organizacji 40% 42% 60% 62% 59% Źródło: Herbst J., Przewłocka J., Podstawowe fakty o organizacjach pozarządowych. Raport z badania 2010, Stowarzyszenie Klon/Jawor, Warszawa 2011. Dane zawarte w tabeli pochodzą z Raportu z badania z 2010 organizacji pozarządowych opracowanego dla Stowarzyszenia Klon / 39 J. Wygnański, Kariera zawodowa kobiet a sektor pozarządowy. Co ma jedno do drugiego?, Stowarzyszenie KLON/JAWOR, fbwnn.pl/kjk/klon.pdf, 22.06.2012 r. 409 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Jawor i są w zgodzie z danymi prezentowanymi w ww. opracowaniu Jakuba Wygnańskiego, który twierdzi, że „kobiety stanowią większość zatrudnionych w sektorze pozarządowym ok. 58%, a szczególnie przewaga ta dotyczy bardzo małych organizacji (do 10 tys. rocznego przychodu) – ponad 80%. Istnieje silna zależność między proporcją zatrudnionych a charakterem / wielkością miejscowości - > na wsi przeciętnie 2 na 3 pracowników to mężczyźni, w mieście – odwrotnie”40. Rysunek nr 3 określa również sfeminizowane obszary działań NGO. Tak, jak zostało już powiedziane znacząco zdominowane przez mężczyzn są NGO działające w obszarze sportu, turystyki, rekreacji, hobby. Dużym odsetkiem udziału kobiet charakteryzują się organizacje działające na rzecz prawa i jego ochrony oraz ochrony zdrowia, pomocy społecznej i edukacji. Analizując strukturę pracowników, widać że choć bez względu na typ organizacji udział kobiet jest wyższy w porównaniu do liczby członków organizacji, to stosunkowo dużą liczbę kobiet znajdziemy też w organizacjach zajmujących się kulturą i sztuką41. Rysunek 3. Zależność struktury zatrudnienia od pola działania organizacji Prawo i jego ochrona, prawa… Ochrona zdrowia Rozwój lokalny w wymiarze… Edukacja i wychowanie Usługi socjalne, pomoc społeczna Kultura i sztuka Rynek pracy, zatrudnienie,… Ochrona środowiska Sport, turystyka, rekreacja, hobby 0% Kobiety 20% 40% 60% 80% 100% Mężczyźni Źródło: opracowanie własne na podstawie Wygnański K., Kariera zawodowa kobiet a sektor pozarządowy Co ma jedno do drugiego?, Stowarzyszenie KLON/JAWOR [w:] fbwnn.pl/kjk/klon.pdf 40 41 Tamże. Por.: J. Herbst, J. Przewłocka, Podstawowe fakty o organizacjach pozarządowych. Raport z badania 2010, Stowarzyszenie Klon/Jawor, Warszawa 2011, s. 62. 410 W analizach ilościowych dotyczących III sektora konieczne jest wzięcie pod uwagę nie tylko składu członkowskiego, władz i pracowników, ale również wolontariuszy. Z danych zaprezentowanych w opracowaniu Kariera zawodowa kobiet a sektor pozarządowy. Co ma jedno do drugiego? wynika, że „wśród członków organizacji pozarządowych kobiety stanowią 44%, wśród wolontariuszy udział kobiet jest większy i wynosi 57%. Udział kobiet w organizacjach maleje wraz z wiekiem organizacji i wzrasta wraz z wielkością miejscowości, w której działa”42. Rysunek 4. Zatrudnienie w organizacjach pozarządowych 2010 100 2006 64 0 20 40 60 80 100 120 liczba etatów (w tys.) Źródło: Herbst J., Przewłocka J., Podstawowe fakty o organizacjach pozarządowych. Raport z badania 2010, Stowarzyszenie Klon/Jawor, Warszawa 2011. Pomimo iż polskie organizacje pozarządowe w głównej mierze opierają się na społecznej pracy członków organizacji i wolontariuszy, prawie połowa z nich angażuje personel na zasadzie zatrudnienia: 24% współpracuje z odpłatnymi pracownikami w trybie ciągłym, a 20% twierdzi, że korzysta jednorazowo z płatnej pracy na zasadzie umów lub zleceń43. Struktura zatrudnienia w przeciętnych polskich organizacjach pozarządowych nie jest znacząca: w połowie z nich liczba stałych współpracowników nie przekracza 4 osób. Po przeliczeniu na pełne etaty, okazuje się, że połowa wszystkich organizacji zatrudnia (w dużym uogólnieniu) nie więcej niż 2 os. na pełne etaty. Jak pokazują badania, 42 43 J. Wygnański, Kariera zawodowa kobiet a sektor pozarządowy. Co ma jedno do drugiego?, Stowarzyszenie KLON/JAWOR, fbwnn.pl/kjk/klon.pdf, 22.06.2012 r. Por.: J. Herbst, J. Przewłocka, Podstawowe fakty o organizacjach pozarządowych. Raport z badania 2010, Stowarzyszenie Klon/Jawor, Warszawa 2011, s. 55. 411 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 znacząca część organizacji zatrudnia pracowników z wykorzystaniem umów cywilno-prawnych. Tylko 44% stowarzyszeń i fundacji, które na stałe współpracują z płatnym personelem wykorzystuje do tego celu umowy o pracę. Jedna na trzy organizacje zatrudnia na podstawie umowy o pracę tylko część swojego personelu, a co piąta w ogóle nie stosuje żadnych umów. Uśredniając, ok. 60% stałych współpracowników funkcjonuje na zasadzie podpisanych z organizacjami umów o pracę44. Odmienną sytuację można zaobserwować wśród organizacji działających w skali najbliższego sąsiedztwa. ¾ z nich bazuje prawie w całości na bezpłatnej pracy swoich członków lub zaangażowaniu wolontariuszy. Tylko co szósta ma stałych pracowników. Częstość wykorzystania płatnych pracowników wzrasta wraz ze wzrostem skali działania. III sektor na Mazowszu Płockim W trakcie prowadzonej analizy III sektora poszukiwano odpowiedzi na kluczowe pytanie, czy pomimo szerokiego włączania zasady równości kobiet i mężczyzn we wszystkie sfery życia społeczno-gospodarczego organizacje pozarządowe Mazowsza Płockiego charakteryzuje segregacja pionowa, pozioma i szklane zjawiska znane z rynku pracy. Założenie takie poczyniono na podstawie danych, opinii i publikacji dotyczących sytuacji kobiet i mężczyzn na rynku pracy, tak w sektorze publicznym, jak i prywatnym. Do weryfikacji posłużyły dane empiryczne zgromadzone przy zastosowaniu techniki ankiety. Formularz zbudowany z 24 pytań o charakterze otwartym i zamkniętym dostarczono 120 organizacjom pozarządowym Mazowsza Płockiego45. Zwrot ankiet odnotowano na poziomie 27%. Prowadzony proces badań ukierunkowany był na zdobycie wieloaspektowej wiedzy na temat sytuacji kobiet i mężczyzn w organizacjach 44 45 Por.: J. Herbst, J. Przewłocka, Podstawowe fakty o organizacjach pozarządowych. Raport z badania 2010, Stowarzyszenie Klon/Jawor, Warszawa 2011, s. 57. Kwestionariusz ankiety pozwalał na zbadanie dość zróżnicowanej i licznej grupy respondentów, pomagając jednocześnie zachować wszystkim anonimowość. Ankieta zawierała zarówno pytania otwarte, zamknięte, jak też prośbę określenia stopnia jakiegoś zjawiska. W celu ułatwienia jej wypełniania ankieta zawierała instrukcję wypełniania. 412 pozarządowych, w szczególności zweryfikowanie stwierdzenia, że pomimo szerokiego włączania zasady równości kobiet i mężczyzn we wszystkie sfery życia społeczno-gospodarczego organizacje pozarządowe Mazowsza Płockiego charakteryzuje segregacja pionowa, pozioma i szklane zjawiska znane z rynku pracy. Weryfikacji posłużyły odpowiedzi na następujące pytania badawcze: 1. Czy istnieje zależność między zakresem działalności organizacji pozarządowych (cele statutowe) a dominującą płcią w organach kierowniczych tych organizacji? Jeśli tak, to jaka? 2. Czy w organizacjach pozarządowych istnieją bariery w postaci „szklanego sufitu”, „szklanych ścian”, „szklanych ruchomych schodów” oraz „lepkiej podłogi”? 3. Czy w organach kierowniczych organizacji pozarządowych dominują mężczyźni, a w zespołach roboczych kobiety? 4. Czy realizowana jest zasada równości szans kobiet i mężczyzn w organizacjach pozarządowych? Czy nadal wśród członków i trzonu kierowniczego organizacji pozarządowych funkcjonują stereotypy? Na podstawie wstępnej analizy dostępnych materiałów źródłowych i znajomości III sektora postawione zostały następujące hipotezy badawcze: 1. Istnieje silna korelacja pomiędzy zakresem działalności organizacji pozarządowych (cele statutowe) a płcią, która dominuje w organach kierowniczych tej organizacji. Obserwuje się zjawisko stereotypizacji funkcji NGO: im bardziej społeczne, opiekuńcze, pomocowe funkcje pełni PES, tym więcej kobiet w organach kierowniczych tego podmiotu. 2. Pomimo iż III sektor w Polsce w największym stopniu realizuje zasadę równości szans kobiet i mężczyzn, to istnieją przypadki funkcjonowania barier w postaci „szklanego sufitu”, „szklanych ścian”, „szklanych ruchomych schodów” oraz „lepkiej podłogi”. 3. Analiza danych wskazuje, iż w organach kierowniczych NGO dominują mężczyźni, a w zespołach roboczych kobiety. 4. Badane NGO mają wiedzę nt. zasady równości szans kobiet i mężczyzn i w umiarkowanym zakresie ją realizują, gdyż wśród 413 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 wielu organizacji pozarządowych funkcjonują jeszcze stereotypowe przekonania zakorzenione w gender. W przeprowadzonym badaniu III sektora udział wzięły 32 organizacje: stowarzyszenia i fundacje z terenu Mazowsza Płockiego. Podstawowe dane liczbowe zawiera poniższa tabela. Tabela 6. Liczebność respondentów w podziale na powiaty Obszar Miasto Płock Powiat Płocki Powiat Sierpecki Powiat Gostyniński Mazowsze Płockie Liczba stowarzyszeń 13 5 3 7 28 Liczba fundacji 0 2 0 2 4 Liczba członków 980 133 47 175 1335 Źródło: opracowanie własne. Grupę badanych organizacji zdominowały te, które reprezentują sfery: − działalność na rzecz integracji i reintegracji zawodowej i społecznej, − rozwój gospodarczy, w tym rozwój przedsiębiorczości, − działalności charytatywnej, − podtrzymywania i upowszechniania tradycji narodowej, świadomości obywatelskiej i kulturowej, − rozwój wspólnot i społeczności lokalnych, − kultura, sztuka, ochrona dóbr kultury i dziedzictwa narodowego, − promocja zatrudnienia i aktywizacja zawodowa. Dość często badane organizacje jako sferę swej działalności wskazały: − ochronę i promocję zdrowia, − naukę, szkolnictwo wyższe, edukację, oświatę i wychowanie, − wypoczynek dzieci i młodzieży, − działalność na rzecz równych praw kobiet i mężczyzn, − pomoc społeczną, w tym pomoc rodzinom i osobom w trudnej sytuacji życiowej oraz wyrównywanie szans tych rodzin i osób, − działalność na rzecz osób niepełnosprawnych. 414 Analiza zależności między zakresem działalności organizacji pozarządowych (cele statutowe) a dominującą płcią w organach kierowniczych tych organizacji W celu przeprowadzenia analizy konieczne było wyłonienie grupy organizacji stereotypowo postrzeganych jako „kobiece”. Subiektywnie46 uznano, że status organizacji kobiecych przyznany zostanie tym, które w ankiecie wskazały co najmniej jedną z poniższych sfer działalności: − pomoc społeczna, w tym pomoc rodzinom i osobom w trudnej sytuacji życiowej oraz wyrównywanie szans tych rodzin i osób, − wspieranie rodziny i systemu pieczy zastępczej, − ochrona i promocja zdrowia, − działalność na rzecz osób niepełnosprawnych, − działalność na rzecz równych praw kobiet i mężczyzn, − nauka, szkolnictwo wyższe, edukacja, oświata i wychowanie, − wypoczynek dzieci i młodzieży. Spośród organizacji pozarządowych, które wzięły udział w badaniu, do organizacji typowo „kobiecych”, zajmujących się edukacją, działalnością pomocową i charytatywną zaliczono 23 podmioty. Rysunek 5. Liczba kobiet i mężczyzn członków organizacji 800 677 499 600 400 97 200 62 0 Organizacje "kobiece" Kobiety Organizacje pozostałe Mężczyźni Źródło: opracowanie własne 46 Na podstawie analiz prowadzonych na poziomie ogólnopolskim, w szczególności patrz Rysunek 3. 415 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Jak wynika z badania, wystąpiła niewielka zależność między liczbą kobiet i mężczyzn członków w organizacjach uznanych za typowo „kobiece” i pozostałych organizacjach. W ujęciu globalnym zaobserwowano znaczącą przewagę kobiet w działalności wszystkich NGO. Rysunek 6. Liczba kobiet i mężczyzn we władzach organizacji kobiecych 120 100 80 60 40 20 0 51 33 59 23 Zarząd Komisja Rewizyjna Kobiety Mężczyźni Źródło: opracowanie własne Z zestawienia udziału kobiet i mężczyzn we władzach organizacji rozumianych jako zarządy i komisje rewizyjne wynika, że kobiety stanowią większość (nieznaczną) w zarządach organizacji. Natomiast ich udział w komisjach rewizyjnych jest mniejszy (41%). Można wysunąć zatem wniosek, że nadzór nad działalnością „kobiecych” zarządów sprawują „męskie” komisje rewizyjne. Rysunek 7. Organizacje, w których kobiety sprawują funkcje kierownicze we władzach (Zarząd, Komisja Rewizyjna) Organizacje pozostałe 3 Organizacje kobiece 12 0 Zarząd Źródło: opracowanie własne 416 5 5 6 10 Komisja Rewizyjna 15 20 Odmienną sytuację obserwuje się przy zestawieniu udziału kobiet w organach kierowniczych: kobiety częściej sprawują funkcje kierownicze we władzach organizacji „kobiecych”, niż w pozostałych organizacjach. Prawie dwukrotnie częściej spotkać można kobiety jako prezesów i wiceprezesów zarządów organizacji „kobiecych”, natomiast prawie dwukrotnie rzadziej w komisjach rewizyjnych. Stosunek udziału kobiet w zarządach (prezeski/wiceprezeski) organizacji „kobiecych” do udziału kobiet w komisjach rewizyjnych (przewodniczące/wiceprzewodniczące) ma się jak 2 : 1. Natomiast w pozostałych organizacjach pozarządowych odwrotnie, ma się on jak 1 : 2. Rysunek 8. Udział kobiet w sprawowaniu władzy w zarządach organizacji kobiecych i pozostałych 33% 52% Organizacje kobiece Organizacje pozostałe Źródło: opracowanie własne W zbadanych organizacjach pozarządowych w zarządach działa 158 osób, z tego 80 to kobiety, 78 mężczyźni. Biorąc pod uwagę liczbę zaangażowanych kobiet w działalność zarządów organizacji „kobiecych”, widać, że istnieje silna ich dominacja: 59 kobiet w zarządach organizacji kobiecych (tj. 73%) i 21 kobiet (tj. 27%) w organizacjach pozostałych. W deklaratywnym stwierdzeniu o sprawowanie przez kobiety władzy w zarządach organizacji, 12 organizacji (tj. 52%) stwierdziło, iż funkcję prezesów i wiceprezesów sprawują kobiety w organizacjach „kobiecych”, w pozostałych organizacjach sytuacja ta wystąpiła tylko 3 razy (tj. w 33% przypadków). 417 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Rysunek 9. Udział kobiet w sprawowaniu w komisjach rewizyjnych organizacji kobiecych i pozostałych 26 56 Organizacje kobiece Organizacje pozostałe Źródło: opracowanie własne W badanych organizacjach pozarządowych Mazowsza Płockiego działa 101 osób w komisjach rewizyjnych, z tego 37 to kobiety, 64 to mężczyźni. Analizując liczbę kobiet w komisjach rewizyjnych organizacji „kobiecych”, należy stwierdzić, że nie istnieje zależność związana z dominującą sferą działalności: 23 kobiety (tj. 41%) w organizacjach „kobiecych” i 5 kobiet (tj. 59%) w organizacjach pozostałych. W deklaratywnym stwierdzeniu (pytanie 9 ankiety) o sprawowanie władzy w komisjach rewizyjnych organizacji (kobiety jako przewodniczące / wiceprzewodniczące), w 26% organizacji „kobiecych” kobiety sprawują władzę i w 56% w organizacjach pozostałych. Z przeprowadzonych analiz wynika, że istnieje zależność między zakresem działalności NGO a dominującą płcią w organach kierowniczych. W organizacjach uznanych stereotypowo za typowo „kobiece” wśród członków nieznacznie dominują kobiety (58%). Dość istotna przewaga występuje też w zarządach tych organizacji (66%), częściej kobiety można spotkać w zarządach organizacji „kobiecych” niż w zarządach pozostałych NGO. Należy jednocześnie zaznaczyć, że zaobserwowane zjawiska charakteryzują się niezbyt silną dominacją (na poziomie kilku, kilkunastu procent). Ponadto, istnieje polaryzacja zależności: „kobiece” zarządy są nadzorowane przez „męskie” komisje rewizyjne - jeśli chodzi o ogół NGO Mazowsza Płockiego oraz że w „kobiecych” organizacjach nadzór 418 sprawują „męskie” komisje rewizyjne, a także, że w organizacjach pozostałych to kobiety sprawują nadzór nad działalnością NGO. Na tej podstawie uznać można, że prawdziwa jest hipoteza, mówiąca o tym, że istnieje zależność (choć niezbyt silna) pomiędzy zakresem działalności organizacji pozarządowych (wskazana sfera działalności) a płcią, która dominuje w organach kierowniczych tych podmiotów. Zależność ta nie została potwierdzona w stosunku do udziału kobiet w komisjach rewizyjnych. Mimo to można stwierdzić, że im bardziej społeczne, opiekuńcze, pomocowe funkcje pełni NGO, tym więcej kobiet – członków zrzesza organizacja oraz tym większy udział kobiet (w stosunku do udziału mężczyzn) w zarządach tych organizacji. Identyfikacja barier w postaci „szklanego sufitu”, „szklanych ścian”, „szklanych ruchomych schodów” oraz „lepkiej podłogi” Zgodnie z definicją „szklanego sufitu”, opisaną w Rozdziale III pracy badano zjawisko utrudnień w awansowaniu kobiet do organów kierowniczych NGO. Z uwagi na nieokreśloną ścieżkę awansu, której w organizacjach nie ma, co wynika z ich odmienności od pozostałych podmiotów funkcjonujących w I i II sektorze, zbadano udział kobiet i mężczyzn we władzach organizacji. Rysunek 10. Liczba członków w organizacjach pozarządowych Mazowsza Płockiego w podziale na płeć Mężczyźni 561 Kobiety 774 0 200 400 600 800 1000 członkowie Źródło: opracowanie własne 419 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 W organizacjach pozarządowych Mazowsza Płockiego zdecydowanie częściej działają czy też członkami są kobiety. Na każdego mężczyznę przypada statystycznie 1,38 kobiety. Rysunek 11. Udział kobiet i mężczyzn w organach kierowniczych organizacji pozarządowych Mazowsza Płockiego Razem 117 Komisja Rewizyjna 37 141 64 77 80 Zarząd 0 50 Mężczyźni 100 150 Kobiety Źródło: opracowanie własne Jeśli chodzi o udział płci w organach kierowniczych, rozumianych jako zarządy i komisje rewizyjne tych organizacji, to zdecydowanie częściej spotkać można mężczyzn, z zaznaczeniem, że dominacja mężczyzn odnosi się przede wszystkim do działalności w komisjach rewizyjnych. Rysunek 12. Zestawienie liczby członków organizacji w stosunku do ich reprezentacji w organach kierowniczych, z uwzględnieniem podziału na płeć Organy kierownicze 45 Członkowie 58 0 20 Kobiety Źródło: opracowanie własne 420 55 42 40 60 Mężczyźni 80 100 120 Pomimo większego udziału kobiet w sektorze organizacji pozarządowych Mazowsza Płockiego (podlegającym badaniu), częściej w organach kierowniczych funkcję sprawują mężczyźni. Na jednego mężczyznę w organach kierowniczych przypada średnio 0,8 kobiety. Zatem można stwierdzić, iż w przypadku badanych organizacji pozarządowych obserwujemy zjawisko „szklanego sufitu”. „Szklane ściany” to sytuacja, kiedy obserwuje się znaczący udział danej płci, w tym wypadku kobiet wykonujących prace, zadania w obszarach tzw. peryferyjnych, pomocniczych czy administracyjnowspierających. Rysunek 13. Liczba członków, pracowników i wolontariuszy 31% 35% 42% Mężczyźni 69% 65% 58% Kobiety 0% 20% Wolontariusze 40% Pracownicy 60% 80% Członkowie Źródło: opracowanie własne Porównując procentowy udział kobiet i mężczyzn, w każdej z trzech kategorii: członków, pracowników i wolontariuszy można powiedzieć, że dominują w tym zestawieniu kobiety. W każdej z tych kategorii udział kobiet jest większy niż 50%. 421 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Rysunek 14. Odsetek organizacji, które angażowały pracowników w podziale na płeć 32% merytoryczny 24% 5% 3% pomocniczy 0 administracyjno-biurowy 35% 0% Mężczyźni 10% 20% 30% 40% Kobiety Źródło: opracowanie własne Wnioskując na podstawie danych zawartych w powyższym wykresie, należy zauważyć znaczący udział mężczyzn w personelu merytorycznym pracowników NGO. Dowodzi to, że kobiety zdecydowanie częściej pracują w obszarach peryferyjnych i administracyjno-biurowych. W związku z tym, już na tym etapie ujawniają się pewne przesłanki do stwierdzenia, że wśród pracowników zaznaczają się tendencje funkcjonowania „szklanych ścian”. Rysunek 15. Wolontariusze w podziale na płeć 31% 69% Kobiety Źródło: opracowanie własne 422 Mężczyźni Również wśród wolontariuszy, angażowanych przez NGO Mazowsza Płockiego zdecydowanie częściej występują kobiety. Na jednego mężczyznę wolontariusza przypadają aż 2,2 kobiety. Rysunek 16. Odsetek organizacji, które angażowały wolontariuszy w podziale na płeć 10% merytoryczny 20% 23% pomocniczy administracyjno-biurowy 30% 0 17% 0% Mężczyźni 10% 20% 30% 40% Kobiety Źródło: opracowanie własne W działaniach wolontariackich badanych organizacji pozarządowych również dominują kobiety. Zauważyć należy, iż w tym układzie nastąpił znaczący wzrost udziału kobiet jako wolontariuszy pełniących funkcje merytoryczne. Zatem, analiza w odniesieniu do zjawiska „szklanych ścian” daje podstawy do tego, aby twierdzić, iż istnieją pewnego rodzaju (na etapie tych badań niezdiagnozowane) działania spychające kobiety w sferę działań peryferyjnych. Dowodzi to, iż omawiane szklane zjawisko ma miejsce wśród NGO Mazowsza Płockiego. Badano również zjawisko „szklanych ruchomych schodów”, odnoszące się do sytuacji, kiedy w sfeminizowanych środowiskach awans mężczyzn jest szybszy i dominują oni na szczeblach władzy. Z przeprowadzonego badania wynika, że w organizacjach uznanych na potrzeby badania za typowo „kobiece” więcej mężczyzn (52,5%) zasiada w organach kierowniczych. Należy uznać, że nie jest to zjawisko jednoznaczne, gdyż odmiennie sytuacja ma się w zarządach organizacji (46% mężczyźni) niż w organach nadzoru (59% mężczyźni). 423 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Rysunek 17. Udział kobiet i mężczyzn w organach kierowniczych NGO Mazowsza Płockiego 80 60 40 20 0 59 53 47 52,5 średni udział 46 41 % udział w liczbie członków Zarządu Kobiety % udział w liczbie członków Komisji Rewizyjnej Mężczyźni Źródło: opracowanie własne Opisywane zjawisko „lepkiej podłogi” w III sektorze jest trudno identyfikowalne. W szczególności z uwagi na fakt, że w zasadzie jedyną obserwowalną ścieżką awansu jest przechodzenie z funkcji członka organizacji do władz tej organizacji – i to w drodze wyborów. Z uwagi na specyfikę badania nie było możliwe tak szczegółowe monitorowanie zjawiska, dlatego do jego określenia posłużę się zestawieniem liczby organizacji o charakterze pomocowym i charytatywnym – jako mało prestiżowe, w stosunku do angażowanych przez nie wolontariuszy i pracowników administracyjno-biurowych i asystenckich. Na podstawie danych zidentyfikowano 6 organizacji, którym nadano status pomocowych. Rysunek 18. Procentowy udział osób angażowanych przez organizacje pomocowe w zależności od statusu osoby (pracownik, wolontariusz) 37% Wolontariusze 27% Pracownicy 0% Mężczyźni Źródło: opracowanie własne 424 63% 50% Kobiety 100% 73% 100% 100% Ogółem 150% Z analizy danych dot. angażowania pracowników i wolontariuszy z uwzględnieniem płci wynika, że organizacje pomocowe chętniej korzystają zarówno z płatnej, jak i bezpłatnej pracy kobiet. Rysunek 19. Odsetek organizacji, które angażowały pracowników, z podziałem na płeć 25% 25% merytoryczny pomocniczy 0% 0% administracyjno-biurowy 0% 50% 0% 10%20%30%40%50%60% Mężczyźni Kobiety Źródło: opracowanie własne O ile badane organizacje zachowały parytet w zatrudnieniu pracowników merytorycznych, o tyle w sferze działalności administracyjno-biurowej zatrudniane były wyłącznie kobiety, dodatkowo jako personel pomocniczy i administracyjno-biurowy. Rysunek 20. Odsetek organizacji, które angażowały wolontariuszy, z podziałem na płeć merytoryczny 0% 17% 33% 33% pomocniczy administracyjno-biurowy 0% 0% Mężczyźni 17% 10% 20% 30% 40% Kobiety Źródło: opracowanie własne 425 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Jeśli chodzi o zaangażowanie kobiet i mężczyzn na zasadzie wolontariatu, parytetowy udział można zauważyć w personelu pomocniczym oraz na takim samym poziomie (17%) w ramach działań merytorycznych i administracyjno-biurowych. Zakładając, iż w organizacjach pomocowych, uznanych za mniej prestiżowe, w ramach działań administracyjno-biurowych i pomocniczych występuje zjawisko „lepkiej podłogi” nie można jednoznacznie uznać, że sytuacje takie występują wśród organizacji pomocowych Mazowsza Płockiego. Pomimo iż sektor pomocowy organizacji częściej korzysta z płatnej i bezpłatnej pracy kobiet, to są one angażowane zarówno w działania merytoryczne, jak i pomocnicze. Podobna sytuacja występuje przy angażowaniu mężczyzn, choć skala zjawiska jest zdecydowanie mniejsza. Przeprowadzona analiza dowodzi, że nie wszystkie szklane zjawiska mają miejsce wśród organizacji III sektora na Mazowszu Płockim. Tabela 7. Szklane zjawiska w III sektorze Mazowsza Płockiego Zjawisko Występowanie Skala zjawiska Szklany sufit potwierdzone znaczna Szklane ściany potwierdzone znaczna Szklane ruchome schody Lepka podłoga niejednoznaczne niepotwierdzone niewielka - Prowadzone badania wśród organizacji III sektora Mazowsza Płockiego nie dowodzą jednoznacznie występowania szklanych zjawisk. Stopa zwrotu ankiet nie była zadowalająca, w związku z tym reprezentatywność badań też jest ograniczona. Z pewnością natomiast, uznać można, iż występuje na Mazowszu Płockim segregacja pozioma (horyzontalna) związana z występowaniem typowo „męskich” i typowo „kobiecych” organizacji. Typowo „męskie” to te, które działają w obszarze sportu, rekreacji, hobby oraz kombatanckie, polonijne, a na obszarach wiejskich przede wszystkim Ochotnicze Straże Pożarne i np. związki hodowców, związki pszczelarskie, wędkarskie itp. Organizacje typowo „kobiece”, tak jak zaprezentowano wcześniej, to te działające w zakresie: pomocy społecznej, wspierania rodziny i systemu pieczy zastępczej, ochrony i promocji zdrowia, działalności na rzecz osób niepełnosprawnych, 426 działalności na rzecz równych praw kobiet i mężczyzn, nauki, szkolnictwa wyższego, edukacji, oświaty i wychowania oraz wypoczynku dzieci i młodzieży. Zatem można uznać, iż przeprowadzone badanie pozwala potwierdzić hipotezę, mówiącą o tym, że pomimo iż III sektor w Polsce pretenduje do miana lidera realizacji zasady równości szans kobiet i mężczyzn, to istnieją przypadki funkcjonowania barier w postaci „szklanego sufitu”, „szklanych ścian”, „szklanych ruchomych schodów” oraz „lepkiej podłogi”. Analiza reprezentatywności płci w organach kierowniczych i zespołach roboczych Rysunek 21. Kobiety i mężczyźni we władzach organizacji 150% 100% 50% 0% 49% 63% 56% 51% 37% 44% Zarząd Komisja Rewizyjna średnio Kobiety Mężczyźni Źródło: opracowanie własne Jednocześnie przeprowadzona analiza wskazuje dość jednoznacznie, że w globalnym ujęciu udział mężczyzn sprawujących władzę w organach kierowniczych (zarząd i komisja rewizyjna) jest o 8 punktów procentowych większy niż udział kobiet. Oznacza to, że można mówić o niewielkiej dominacji mężczyzn w sprawowaniu władzy w III sektorze Mazowsza Płockiego. 427 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Rysunek 22. Kobiety i mężczyźni w organach kierowniczych i zespołach roboczych Zespoły Robocze 66 Organy Kierownicze 34 44 0 20 Kobiety 56 40 60 80 100 120 Mężczyźni Źródło: opracowanie własne Zaangażowanie kobiet w zespołach roboczych poszczególnych organizacji pozarządowych obliczono na podstawie pytania 22 i 23 ankiety, w których zapytano o wskazania, kto: kobiety czy mężczyźni, inicjują i realizują więcej działań w organizacji. Na tej podstawie sporządzono powyższy wykres. Analiza danych wskazuje, iż w organach kierowniczych NGO dominują mężczyźni, a w zespołach roboczych kobiety. Na jedną kobietę, zarządzającą NGO przypada statystycznie 1,5 kobiety pracującej w zespołach roboczych NGO. Natomiast na jednego mężczyznę zajmującego się kierowaniem organizacją przypada statystycznie 0,6 mężczyzny pracującego w zespołach roboczych organizacji. Oczywiście stwierdzenie to nie jest jednoznaczne, gdyż w wielu przypadkach osoby pracujące w organach kierowniczych są jednocześnie członkami zespołów roboczych i w głównej mierze na takim modelu pracy (osobach będących jednocześnie zarządzającymi i wykonawcami) oparta jest obecnie działalność III sektora. 428 Analiza poziomu realizacji zasady równości kobiet i mężczyzn w organizacjach pozarządowych Mazowsza Płockiego Badanie prawdziwości hipotezy o tym, że NGO Mazowsza Płockiego mają wiedzę nt. zasady równości szans kobiet i mężczyzn, stosując ją w umiarkowanym zakresie, co spowodowane jest funkcjonowaniem jeszcze w wielu organizacji pozarządowych stereotypowego przekonania zakorzenionego w procesie socjalizacji, oparto o deklaratywne stwierdzenie znajomości zasady równości szans płci oraz zasady gender mainstreaming. Ponadto, zestawiono wyniki poziomu utożsamiania się ze stereotypowymi stwierdzeniami, co do roli kobiet i mężczyzn w społeczeństwie. Zobrazowano to na poniższych wykresach. Rysunek 23. Znajomość zasady równości szans kobiet i mężczyzn i gender mainstreaming wśród organizacji pozarządowych Mazowsza Płockiego zasada gender mainstreaming 16 16 zasada równości szans kobiet i mężczyzn 29 0 10 Tak 3 20 30 40 Nie Źródło: opracowanie własne Ponad 90% badanych organizacji zna zasadę równości szans kobiet i mężczyzn i wie, jakie reguły nią kierują. Natomiast połowa z badanych organizacji nie słyszała i nie zna zasady gender mainstreaming. Przyczyn należy doszukiwać się w braku realizacji strategii top-down w doniesieniu do gender mainstreaming, czyli od szczebla centralnego po środowiska lokalne. Wobec niewielkiej liczby działań ukierunkowanych na wdrażanie strategii gender mainstreaming skierowanych do społeczności lokalnej, wiedza środowiska pozarządowego jest w tym zakresie niewielka. Liczba 429 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 wskazań, subiektywnie oceniając, może być również zawyżona z uwagi na chęć kreowania wizerunku organizacji profesjonalnych, opartych na wiedzy. Rysunek 24. Czynniki wpływające na wybór do władz organizacji 30% 24% 25% 21% 22% 20% 15% 6% 5% 10% 9% 10% 6% 3% 0% Źródło: opracowanie własne Analizując czynniki, które mają wpływ na podjęcie decyzji o wyborze kandydata do władz organizacji należy uznać, iż w najmniejszym stopniu wpływ ma płeć. Najważniejsze trzy czynniki to: doświadczenie, przyzwyczajenie, tradycja i umiejętności organizacyjne. Świadczy to o dość znacznym stopniu nieulegania stereotypom, choć niepokojące jest stwierdzenie o przyzwyczajeniu i tradycji w wyborze kandydatów. 430 Rysunek 25. Funkcjonowanie stereotypów 9% 23% 30% 20% 19% średnio 19% Kobiety są lepszymi organizatorami niż mężczyźni. 13% 22% 6% Kobiety chętniej angażują się w działania NGO, bo mają więcej niż mężczyźni wolnego czasu. Kobiety nie angażują się w działania NGO, bo muszą zajmować się dziećmi. 31% 31% 4 28% 31% 3 9% 9% Kobiety są lepszymi strategami niż mężczyźni. 3% 16% 25% 22% 0% 16% 5 (w zupełności się z tym zgadzam) 25% 22% 34% 2 1 (w ogóle się z tym nie zgadzam) 38% 0% 5% 10%15%20%25%30%35%40% Źródło: opracowanie własne Respondenci proszeni byli też o wskazanie na skali47 poziomu zgodności z zaproponowanym stwierdzeniem. Najczęściej występującą odpowiedzią było zaznaczanie na skali poziomu trzeciego, który można zinterpretować jako „częściowo się zgadzam”. Oznacza to, że stereotypy mają częściowy wpływ na funkcjonowanie trzeciego sektora na Mazowszu Płockim. Przedstawiciele badanych organizacji pozarządowych często (30%) zgadzali się ze stwierdzeniem, że kobiety są zarówno lepszymi strategami, jak i organizatorami. Prawie 40% organizacji stwierdziło, że zupełnie nieprawdziwe jest stwierdzenie, że kobiety rezygnują z działalności społecznej na rzecz wychowywania dzieci, a 22% badanych zakwestionowało również stwierdzenie, że kobiety mają więcej wolnego czasu, dlatego działają w sektorze non-profit. Potwierdza to przypuszczenie, że macierzyństwo i życie rodzinne nie wpływa istotnie na decyzję dotyczącą zaangażowania społecznego. 47 Skala od 1 do 5, gdzie 1 oznaczało zupełny brak zgodności co do słuszności stwierdzenia, 5 – całkowitą zgodność ze stwierdzeniem. 431 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Rysunek 26. Czy Pana/i zdaniem słuszne jest stwierdzenie, że kobiety chętnie angażują się społecznie, ale nie sprawują funkcji przywódczych w organizacjach pozarządowych? 38% 62% Tak Nie Źródło: opracowanie własne W ostatnim pytaniu poproszono organizacje o podsumowanie badania w postaci odpowiedzi na pytanie o dysproporcje w udziale kobiet i mężczyzn w III sektorze (traktowanym globalnie) i jego władzach. Zebrane odpowiedzi wskazały na istniejące stereotypy szklanych zjawisk. Analiza porównawcza dowodzi, że badane NGO mają wiedzę (nie badano stopnia tej wiedzy) nt. zasady równości szans kobiet i mężczyzn i jednocześnie w umiarkowanym zakresie ją realizują. Poziom stosowania zasady, na który wskazują analizy czynione w niniejszym rozdziale pracy, uzależniony jest od stopnia zakorzenienia stereotypowych przekonań, niepopartych żadnymi badaniami i doświadczeniami, zakorzenionymi w gender – jako płci społeczno-kulturowej ukształtowanej w procesie wychowania. Biorąc pod uwagę całościowy proces analizy przeprowadzonego badania, uzasadnione jest stwierdzenie, że pomimo szerokiego włączania zasady równości kobiet i mężczyzn we wszystkie sfery życia społeczno-gospodarczego organizacje pozarządowe Mazowsza Płockiego charakteryzuje (w różnym stopniu) segregacja pionowa, pozioma i szklane zjawiska znane z rynku pracy. 432 Podsumowanie Mazowsze Płockie to obszar dawnego województwa płockiego, z szeregiem problemów społeczno-gospodarczych, charakterystycznych dla obszarów pozametropolitarnych. Na uwagę zasługuje struktura III sektora północno-zachodniego Mazowsza. W zasadzie jest ona analogiczna do sytuacji tego sektora w odniesieniu do całego województwa, o którym mowa w Raporcie J. Herbsta i J. Przewłockiej. Poza obszarem miasta Płocka, organizacje pozarządowe są reprezentowane przez Ochotnicze Straże Pożarne, kluby sportowe bądź niewielkie organizacje działające na rzecz aktywizacji gminy lub najbliższej społeczności. Mogło się wydawać, że najistotniejszą kwestią, która ogranicza udział kobiet w życiu zawodowym i w działalności społecznej jest obciążenie obowiązkami domowymi i rodzinnymi. Jak wynika z wielu opracowań i publikacji - przytaczanych w niniejszej pracy - kwestie godzenia życia rodzinnego z zawodowym są kluczowe z punktu widzenia aktywizacji kobiet, niemniej nie są decydujące. Jako najważniejsze, mające decydujący wpływ na poziom aktywności kobiet w sferze zawodowej, społecznej, politycznej i w obszarze przedsiębiorczości, należy uznać gender, czyli płeć społeczno-kulturową, ukształtowaną w procesie socjalizacji. Znaczące są też kwestie, tak zwanych dobrych praktyk (naśladownictwa), skłonności do podejmowania ryzyka i ukierunkowanie na samorozwój i samorealizację. Analiza sytuacji we wszystkich sektorach gospodarki, tj. publicznym, prywatnym i społecznym wskazuje, że we wszystkich tych obszarach zachodzą w zasadzie jednorodne zjawiska, jeśli chodzi o kwestie dyskryminacji płci, nierównych szans płci niedoreprezentowanej, czy trudności w awansowaniu na najwyższe szczeble władzy. O ile jednak, tematyka gender mainstreaming jest dość powszechna w I i II sektorze, o tyle równość płci w sektorze pozarządowym nie jest priorytetowa. Dysproporcja ta wynika z obowiązkowego wdrażania gender mainstreaming w sferze administracji publicznej oraz chęci kreowania pozytywnego, przychylnego wizerunku w sferze biznesu. Organizacje pozarządowe, pomimo właściwie największych uprawnień w zakresie kreowania nowych trendów i lobbowania pożądanych rozwiązań na rzecz kobiet i mężczyzn, nie stanowią przykładu dobrej praktyki w tym zakresie. 433 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Zarówno analiza wskaźników makroekonomicznych na poziomie kraju i Regionu Płockiego, jak i badania własne wskazują, że równość szans kobiet i mężczyzn jest wśród NGO tematem peryferyjnym. Kwestie zarządzania różnorodnością i wynikające z tego korzyści, z uwagi na niski wskaźnik ekonomizacji III sektora, w zasadzie nie istnieją. Badania własne doprowadziły do przyjęcia następujących stwierdzeń: 1. istnieje zależność - choć niezbyt silna, pomiędzy zakresem działalności organizacji pozarządowych a płcią, która dominuje w organach kierowniczych tych podmiotów; zależność ta nie została potwierdzona w stosunku do udziału kobiet w komisjach rewizyjnych; 2. pomimo iż III sektor w Polsce pretenduje do miana lidera realizacji zasady równości szans kobiet i mężczyzn, to istnieją przypadki funkcjonowania barier w postaci „szklanego sufitu”, „szklanych ścian”, „szklanych ruchomych schodów” oraz „lepkiej podłogi”; 3. w organach kierowniczych NGO dominują mężczyźni, a w zespołach roboczych kobiety; 4. badane NGO mają wiedzę nt. zasady równości szans kobiet i mężczyzn i jednocześnie w umiarkowanym zakresie ją realizują, co uzależnione jest od siły stereotypowych przekonań, zakorzenionymi w gender, jako płci społeczno-kulturowej. W przedstawionym kontekście, zidentyfikowano kluczowe przesłanki wprowadzania gender mainstreaming do praktyki organizacyjnej III sektora. Po pierwsze, konieczny jest wzrost poziomu profesjonalizacji III sektora. Natomiast w związku z tym, iż wymaga to działań wewnątrz organizacji, a uregulowania systemowe dają w tym zakresie mało wymierne efekty, będzie to zadanie bardzo trudnie. Po drugie, w celu efektywnego włączania równościowego zarządzania NGO i wykorzystania potencjału wynikającego z różnorodności, nieunikniony jest proces dążenia do ekonomizacji III sektora. Uniezależnienie organizacji pozarządowych od administracji publicznej – w szczególności samorządów terytorialnych i konieczność „urynkowienia” swych działań w kontekście potrzeb III sektora może doprowadzić do „rynkowego” podejścia do kwestii kobiet w strukturach i funkcjonowaniu NGO. I na koniec – dążenie do instytucjonalizowania podmiotów czy powoływanie stanowisk stojących na straży równościowego traktowania płci, 434 w tym również zmiana prawa i funkcjonowania instytucji publicznych, nie gwarantuje zmiany społeczno-mentalnej, która jest podstawą do wdrożenia gender mainstreaming we wszystkich obszarach życia społeczno-gospodarczego. Bibliografia Pozycje książkowe 1. Gawrycka M., Wasilczuk J., Zwiech P., Szklany sufit i szklane ruchome schody – kobiety na rynku pracy, Wydawnictwa Fachowe CEDEWU.PL, Warszawa 2008. 2. Herbst J., Przewłocka J., Podstawowe fakty o organizacjach pozarządowych. Raport z badania 2010, Stowarzyszenie Klon / Jawor, Warszawa 2011. 3. Kasprzyk D., Mazowsze Płockie – próby zdefiniowania regionu w okresie II Rzeczypospolitej, „Notatki Płockie” 2007, nr 2. 4. Kisielnicki J., Zarządzanie, Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne S.A., Warszawa 2008. 5. Kotowska I.E. (red.), Strukturalne i kulturowe uwarunkowania aktywności zawodowej kobiet w Polsce, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2009. 6. Slany K., Sruzik J., Wojnicka K., red., Gender w społeczeństwie polskim, NOMOS, Kraków 2011. 7. Tyrańska M. red., Współczesne tendencje w zarządzaniu zasobami ludzkimi, Difin, Warszawa 2012. 8. Zasada równości szans kobiet i mężczyzn w projektach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Poradnik – aktualizacja, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, Warszawa 2010. Artykuły 1. Przewłocka J., Autoportret III sektora, Stowarzyszenie Klon/Jawor, http://wiadomosci.ngo.pl/wiadomosci/674372.html. 2. Wygnański J., Kariera zawodowa kobiet a sektor pozarządowy. Co ma jedno do drugiego?, Stowarzyszenie KLON/JAWOR,fbwnn.pl/kjk/klon.pdf. 435 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Inne 1. ABC równości – podręcznik samorządowca, http://finansepubliczne.pl/artykul.php?view=627. 2. Główny Urząd Statystyczny w Warszawie, www.stat.gov.pl. 3. Portal Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, http://pokl.parp.gov.pl/index/index/1518. 4. Portal Aktywizacja społeczno-ekonomiczna kobiet na poziomie lokalnym i regionalnym, http://www.rowniwpracy.gov.pl. 5. Projekt Elastyczne rozwiązania na rynku pracy, http://elastyczni.wup.lodz.pl/index.php/home. 6. Portal Newsweek Polska, http://praca.newsweek.pl/wpracy/kobieta-w-pracy/molestowanie-seksualne-w-pracy. 436 Z WARSZTATÓW NAUKOWYCH 437 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 438 Jerzy Damrosz Dlaczego warto zajmować się treningiem sportowym, turystyką kwalifikowaną i krajoznawstwem – oraz od czasu do czasu wypoczywać w krainie mazowieckiej? Why it is worth to deal with sports training, qualified tourism and sightseeing - and to rest from time to time in the land of Mazovia? I. Wstęp Odsłonimy nieco tajniki autorskiego warsztatu naukowego, by objaśnić szerzej motywy rozpoczęcia żmudnych i pracochłonnych prac nad nową książką przez niżej podpisanego. Przedkładany artykuł jest pierwszym anonsem publicznym o przygotowywanej publikacji. Nie dziwmy się, że specjalista, który przez wiele lat prowadzi studia i badania w zakresie etnologiczno-regiologicznym, a nadto interesuje się zróżnicowaniem kulturowym na terytorium Polski, w powiązaniu z relacjami europejskimi, powinien stopniowo włączyć do swojego interdyscyplinarnego warsztatu naukowego szeroko pojęte zagadnienia turystyczno-krajoznawcze. A to z licznych powodów. Oto najbardziej istotne źródła poszerzania motywów w podejmowanych badaniach. Po pierwsze. Naszym zadaniem jest pielęgnowanie tożsamości narodowej i jej składników lokalno-regionalnych, a także umacnianie nieskażonej pamięci historycznej, wolnej od koniunkturalnych korektur i zniekształceń. 439 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Po drugie. Należy odsuwać zagrożenia skierowane przeciwko ideałom tradycyjnego patriotyzmu polskiego, rozcieńczanego w najnowszej historii przez tzw. internacjonalizm marksistowski i tzw. kosmopolityzm liberalny. Najlepszą zaporą jest znajomość edukacyjnego krajoznawstwa polskiego, czyli głównie wiedza geograficzno-krajoznawcza i rozpoznanie krajobrazu kulturowo-przyrodniczego; następnie praktyka, czyli wędrowanie po kraju ojczystym i śladach polskości poza granicami; kontakt z obcością może prowadzić do postawy szacunku i życzliwości dla obserwowanej odmienności, jeśli przyjmiemy zasadę otwartości dla innych; wcześniej czy później prowadzi to do złagodzenia negatywnych stereotypów o innych. Po trzecie. Prawidłowo uprawiane różne formy turystyki, a zwłaszcza turystyka kulturowa, mogą być jednym ze źródeł ożywienia gospodarczego, zwłaszcza jeśli wśród odwiedzających jest wysoki procent turystów zagranicznych. Po czwarte. Propagując idee ochrony człowieka, zarówno w skali duchowo-moralnej i intelektualnej, jak i psychofizycznej, powinniśmy zaproponować program działania, zmierzającego do zmiany stylu życia, przede wszystkim poprzez turystykę, krajoznawstwo, sport i kulturę (oraz „szczyptę” ekologii). Takie są autorskie propozycje dotyczące idei przewodniej nowych badań i sugestie w sprawie układu treści opracowywanej książki. II. Podstawy turystyki kulturowej i krajoznawstwa edukacyjnego Właściwie najbardziej odpowiedni nagłówek dla przedstawionych niżej materiałów, brzmiałby: „Z plecakiem i … refleksją”. Turystyka z krajoznawstwem, sportem i kulturą – to konglomerat różnorodnych zjawisk wspartych wspólnym łącznikiem. Jest to niezmierzone źródło rozlicznych refleksji, które zainspirowały mój tok rozważań w tej materii. Nie są to jednak ściśle wykrystalizowane obszary zadań naukowo-badawczych i naukowo-dydaktycznych oraz programu wędrówek terenowych. Są to zakresy dość elastycznie wydzielone, wewnętrznie różnorodne i w sposób wieloaspektowy interpretowane. Na ogół jednak zgadzamy się, że turystyka kulturowa jest ważną częścią turystyki ogólnej, a krajoznawstwo edukacyjne jest 440 podstawowym nurtem zainteresowań lokalną populacją mieszkańców, krajobrazem kulturowym i przyrodniczym. Nie wnikajmy tu w niuanse pojęciowe, liczne kwestie dyskusyjne i drobiazgowe analizy. Ograniczę się do stwierdzenia, że poczynając od stycznia 2009 roku, kiedy oficjalnie zgłoszony został wstępny konspekt tematu, do maja 2014 roku, w którym autor pisze te słowa, koncepcja książki uległa dość silnym modyfikacjom, przeróbkom podlegały różne fragmenty tekstu, kilkakrotnie następowała selekcja materiału ilustracyjnego etc. W czerwcu 2013 roku tematyka tej książki została włączona do nowego Projektu Badawczego, powołanego przez Rektora SWPW. Celem tego Projektu Badawczego jest skupienie się i rozwinięcie problematyki innowacyjności w turystyce. Kilkakrotnie modyfikowany był też tytuł książki. W ostatecznej wersji tytuł jest dwuczłonowy: O wędrowaniu i uroku ziemskiego świata, z podtytułem: Podstawy wiedzy o turystyce kulturowej i krajoznawstwie edukacyjnym (przewidywana objętość do pięćsetkilkudziesięciu stron). Ukształtowana została, po licznych poprawkach, właściwa, jak sądzę, struktura książki. Nie uległem sugestiom, by napisać pierwsze zdanie czy pierwsze akapity książki w taki sposób, by od razu zaintrygować czytelnika. Wybrałem wersję inną – otóż pierwsze strony książki, oznaczone cyframi rzymskimi, mają stanowić głównie tzw. Przedwstęp, czyli „Refleksje przed lekturą” (od autora), wprowadzające w atmosferę zapowiedzianej lektury, poprzez styl swobodny i odpowiednio dobrany materiał ilustracyjny. Cztery główne części: A. Ciekawość świata i różnorodność kodów kulturowych – zagadnienia ogólne (w tym m. in. – odkrywanie i penetrowanie nowych lądów i krajów, z udziałem polskich podróżników); B. Podstawowe problemy turystyki i krajoznawstwa (w tym m.in. – historia turystyki i pielgrzymowania); C. Szlaki i atrakcje turystyczno-krajoznawcze na kuli ziemskiej (w tym m.in. – obszerne opisy dotyczące Polski); D. Kształcenie i wychowanie proturystyczne i prokrajoznawcze (w tym m.in. – przewodnia rola turystyki i sportu amatorskiego w rozwijaniu tzw. zdrowego i ciekawego stylu życia); Aneks – zawierający m.in. propozycje autora dotyczące szans na rozwój turystyki w obrębie woj. mazowieckiego. 441 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Obraz opracowywanej książki podany jest tu oczywiście w wielkim skrócie. III. Kraina mazowiecka jako współczesny obszar atrakcji turystyczno-krajoznawczych Jedną z intencji autora jest rozkruszanie różnych mitów i stereotypów myślowych w podstawowych dziedzinach życia społecznego. Do takich należy często spotykany schemat rozumowania w sprawach dotyczących walorów turystyczno-krajoznawczych na terytorium Polski. Za najbardziej atrakcyjne uznaje się dwa pasma krajobrazowe: nadmorskie powiązane z rozległym pojezierzem pomorskim, warmińsko-mazurskim z północno-podlaskim oraz górskie z obszarem podgórskim (Karkonosze i Karpaty), niekiedy uwzględniający także Góry Świętokrzyskie. A reszta terytorium od Wielkopolski, poprzez Łódzkie i Mazowsze, Lubelskie do Podlasia jest najczęściej niedoceniana. Wyznaję pogląd, że całe terytorium Polski współczesnej jest atrakcyjne pod względem turystyczno-krajoznawczym, choć dość zróżnicowane i o nierównym poziomie infrastruktury, zwłaszcza dostępności komunikacyjnej. Dokonując przeglądu 16 województw, w tym województwa mazowieckiego, próbowałem przedstawić ich najważniejsze atrakcje w przekroju współczesnym, z jednoczesnym wskazaniem kilku miejscowości w danym województwie, które powinny być rozpatrywane jako „punkty rozwojowe” dla turystyki w najbliższej przyszłości. Ponieważ woj. mazowieckie nie jest zaliczane w opinii publicznej do rzędu pierwszoplanowych pod względem turystycznym obszarów, należy tego rodzaju stereotypy weryfikować i docierać do „rzeczywistej rzeczywistości”. Przedstawiam najpierw opinie dwóch ekspertów, charakteryzujących ogólnie województwo mazowieckie – z punktu widzenia walorów turystyczno-krajoznawczych. Jacek Bochiński, 1999: „Walory przyrodnicze i wypoczynkowe województwa mają znaczenie wyłącznie regionalne [podkreślenie moje – J. D.]. Jednym z głównych ośrodków turystyczno-wypoczynkowych jest Jezioro Zegrzyńskie z kąpieliskami i możliwością uprawiania sportów wodnych (miejscowości: Nieporęt, Rynia i Zegrze). Podobne funkcje pełni Pojezierze Gostynińskie – najatrakcyjniejszy obszar Mazowsza pod względem ukształtowania powierzchni i walorów 442 przyrodniczych (Łąck nad Jeziorem Łąckim; Koszelówka i Zdwórz nad Jeziorem Zdworskim). Dla rejonu Płocka miejscem rekreacyjnym (sporty wodne) jest Jezioro Włocławskie. Dużą popularnością cieszą się doliny rzek Świder, Wkra, Liwiec i Pilica z miejscowościami wypoczynkowymi położonymi wśród sosnowych lasów (Pomiechówek, Szczypiorno, Goławice, Świder). Częstym celem wycieczek mieszkańców Warszawy jest Puszcza Kampinoska (park narodowy, w Palmirach cmentarz 2 tys. Polaków rozstrzelanych w czasie okupacji). W niewielkim stopniu wykorzystywane są malownicze szlaki wodne Narwi i jej dopływów. Na środkowej Wiśle, między Wyszogrodem i Płockiem, znajdują się dzikie tereny (wyspy na rzece) z licznymi rezerwatami rzadkich gatunków ptaków. Liczne wycieczki odwiedzają dworek w Żelazowej Woli – miejsce urodzenia Fryderyka Chopina; celem pielgrzymek jest sanktuarium maryjne w Niepokalanowie – założone przez św. Maksymiliana Kolbe. Wartość krajoznawczą mają miejsca, w których można jeszcze spotkać tradycyjną kulturę ludową – kurpiowską (Myszyniec, Kadzidło) oraz mazowiecką (Sierpc – Muzeum Wsi Mazowieckiej). W Wyszogrodzie znajduje się najdłuższy most drewniany w Polsce [już nieistniejący – J. D.]. Województwo ma uzdrowisko w Konstancinie-Jeziornie pod Warszawą (leczenie schorzeń reumatycznych, rehabilitacja, wody mineralne, tężnia)”1. Zygmunt Kruczek, 2009: podkreśla, że „świadectwem bogatego dziedzictwa kulturowego są liczne zamki, pałace, dwory szlacheckie, kościoły rozsiane po całym regionie, a burzliwa historia upamiętniła się polami bitew, miejscami martyrologii czy innymi pamiątkami. Region mazowiecki znany jest z licznych zabytków architektury, które tworzyli tej miary mistrzowie, co Tylman z Gameren, Jakub Fontana, Henryk Marconi, Antonio Corazzi, Dominik Merlini”2. Obaj autorzy, podkreślając, że w tym regionie największym centrum turystycznym jest Warszawa, zwracają uwagę na liczne zabytki w terenie i walory krajobrazowe różnych części Mazowsza. Zygmunt Kruczek wymienia następujące miejscowości, które interesują szczególnie turystów: Płock, Pułtusk, Żelazowa Wola, Opinogóra, Warka, Czarnolas. 1 2 Jacek Bochiński, Jarosław Zawadzki: Polska, nowy podział terytorialny. Przewodnik encyklopedyczny, dz. cyt., s. 157-158 [autorem zacytowanego tekstu jest J. Bochiński]. Zygmunt Kruczek: Polska, geografia atrakcji turystycznych. Wydanie VII uzupełnione. Wyd. Proksenia, Kraków 2009, s. 194. 443 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Region mazowiecki. Źródło: Zygmunt Kruczek: Polska, geografia atrakcji turystycznych, dz. cyt., s. 194. Od kilku lat głoszę pogląd, że woj. mazowieckie, o największym obszarze i największej populacji na tle innych województw, powinno obecnie składać się z sześciu podregionów: Okręg Stołeczny oraz pięć pozostałych subregionów z głównymi miastami: Płock, Ciechanów, Ostrołęka, Siedlce i Radom. Kwestię tę, jak też zakres i stopień rozgraniczenia kompetencji, nienaruszającej w zasadzie integralności województwa, przedstawiam do rozstrzygnięcia odpowiednim władzom państwowym i samorządowym. Jestem zwolennikiem państwa unitarnego i tylko z tego punktu widzenia rozpatruję czynniki zdolne zaktywizować społeczność lokalną i wprowadzić nowe elementy ożywienia gospodarczego. 444 Województwo mazowieckie w nowych granicach od 1999 r. i wstępna propozycja subregionalizacji (autorska); na podstawie mapy (jako podkładki) – zob.: Jacek Bochiński, Jarosław Zawadzki: Polska, nowy podział terytorialny. Przewodnik encyklopedyczny, Wyd. Świat Książki, Warszawa 1999 [mapa poprzedzająca tekst książki]. Jako najważniejszy rejon masowej turystyki (makroturystyki), zresztą o charakterze głównie weekendowym, uznaję Zalew Zegrzyński i tereny bezpośrednio przylegające. Oceniając potencjalne możliwości rozwoju turystyki, trzeba wziąć pod uwagę m.in. dogodny dojazd, wyróżniające się walory turystyczno-krajoznawcze, a także zaplecze wytwórcze (rozwinięte rolnictwo i przetwórstwo płodów rolnych, 445 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 rzemiosło – w tym rzemiosło artystyczne i pamiątkarstwo – drobny przemysł, miejsca pamięci historycznej i odpowiadające im zabytkowe obiekty materialne). Istotne jest pobudzenia woli ludności miejscowej, by podwyższać osobiste dochody. Stąd też w wymienionych miejscowościach uznanych za „punkty rozwojowe” animatorzy lokalni, przy wsparciu samorządu, powinni stopniowo rozwijać u siebie programy proturystyczno-prokrajoznawcze, w granicach przede wszystkim tendencji mikroturystycznych (kameralnej turystyki), przynajmniej w pierwszym etapie, dysponując już pewnymi walorami (m.in. znaczenie agroturystyki). Traktuję woj. mazowieckie jako obszar eksperymentalny, w którym należy zaszczepić „lokomotywy turystyczne”, stanowiące źródło przyszłego ożywienia gospodarczego i kulturowego. Wymaga to poszerzenia atrakcji turystycznych, nowych pomysłów promocyjnych, ulepszonych aktów prawnych, rozbudowy infrastruktury itd3. Pamiętajmy, że Mazowsze w historycznych granicach nie jest tożsame ze współczesną regionalizacją administracyjną. Dzisiejsze woj. mazowieckie obejmuje również ziemie niemazowieckie (por. Radom i sąsiednie powiaty, Siedlce z rozległą okolicą i in.), zaś część ziem mazowieckich znalazła się w sąsiednich województwach (Łowickie w woj. łódzkim, Łomżyńskie w woj. podlaskim i in.). W obrębie woj. mazowieckiego zauważamy ponadto obszary mikroregionalne i miejscowości o wyraźnych tradycjach etnograficznych i etnohistorycznych – Kurpie w Puszczy Zielonej i Puszczy Białej, Kołbiel na południowy-wschód od Warszawy i in. Tradycje kulturowe są jednym z ważnych źródeł atrakcyjności turystycznej. Dlatego też warto nawiązać i podtrzymywać więzi przede wszystkim turystyczno-krajoznawcze z ziemiami mazowieckimi „poza granicami”, m.in. poprzez współpracę tzw. miast bliźniaczych (przykładowo: Płock i Łowicz, Ostrołęka i Łomża, Ostrów Mazowiecki i Wysokie Mazowieckie, Żyrardów i Rawa Mazowiecka). Najbardziej dyskusyjną kwestią będzie zaproponowanie listy tzw. punktów rozwojowych. Są to zwykle cztery miejscowości (z okolicą) w poszczególnych województwach. Powinniśmy je potraktować jako 3 Zob. m.in. Jerzy Damrosz: Rola mateczników kultury i współczesnego piśmiennictwa w kształtowaniu nowego obrazu Mazowsza. w: O tożsamości kulturowej Mazowsza – mateczniki dziedzictwa i tradycji. Pr. zbior. pod red. naukową Andrzeja Stawarza, Wyd. Muzeum Niepodległości w Warszawie i in. Warszawa-Ciechanów 2008, s. 13-33. 446 zalążki przyszłych ośrodków mikroturystycznych i makroturystycznych, względnie jako miejsca już obecnie atrakcyjne i wymagające dalszej rozbudowy. W przypadku woj. mazowieckiego bierzemy pod uwagę proponowaną subregionalizację (toteż podaję kilka miejscowości w każdym subregionie). Dysponuję na razie wstępnym zestawieniem tych miejscowości. Dodam, że wszystkie stolice subregionów są zdolne uzyskać pozycję centrów turystycznych, po pewnych nakładach inwestycyjnych (np. odrestaurowanie lub rekonstrukcja zabytków) i wzbogaceniu programów kulturalno-sportowych (przebudowa lub powierzchowna adaptacja budynków, urządzanie boisk itp.). Subregiony: a. Subregion płocki: m.in. Sierpc, Gostynin – Gąbin, Wyszogród – Czerwińsk (zespoły miejscowości realizujących wspólny program). b. Subregion ciechanowski: m.in. Glinojeck. c. Subregion ostrołęcki: m.in. Kadzidło, Myszyniec, Łyse. d. Subregion siedlecki: m.in. Mordy, Serpelice, Węgrów. e. Subregion radomski: m.in. Warka. f. Okręg Stołeczny: wymaga dodatkowych studiów. Zachęcam do częstszego wędrowania po ziemi mazowieckiej (np. na rowerze i z namiotem) lub dłuższego pobytu w gronie rodzinno-przyjacielskim (agroturystyka, pensjonaty o wyższym standardzie itp.). Cała kraina mazowiecka jest pełna uroku, szczególnie ze względu na walory mikroturystyczne i krajoznawcze (zob. teka materiału ilustracyjnego Marzeny Kiełpińskiej, autorki pracy licencjackiej pt. Krajobraz przyrodniczy i kulturowy jako atrakcje turystyczne w strefie zachodniego Mazowsza z podtytułem: Brudzeński Park Krajobrazowy, Płock – Sierpc, obrona pracy licencjackiej – 2006, promotor: Jerzy Damrosz). 447 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Wzgórze Tumskie w Płocku Ratusz i fontanna Afrodyta w Płocku 448 Widok rzeki Skrwy Prawej Stara chata w Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu 449 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Ośrodek wypoczynkowy w Cierszewie Dworek z XIX w. w Srebrnej 450 IV. Dla kogo i po co? Nie tylko warto rozważać kwestię, dla jakiej populacji odbiorców piszemy książkę, ale niekiedy powstaje wątpliwość, czy w ogóle warto pisać teksty do opublikowania, gdy istnieje Internet, a w nim korzystamy np. z Wikipedii, ponadto mamy do dyspozycji telewizję i radio, facebooki itp. Łatwość wyjazdów za granicę i szersza znajomość języków obcych, przede wszystkim angielskiego, pozwala rozszerzyć kanały poznawania bliższej i dalszej rzeczywistości. Jakże odległa jest przeszłość, gdy pisarz przy twórczej wenie stawiał na stole inkaust, gęsie pióro i świecę, a druk (przed wynalazkiem Gutenberga w XV w.) polegał na wycinaniu w desce odpowiednich liter (bez ruchomych czcionek) i stosowaniu smarów i odciskaniu na nim arkuszy papieru. Niektórzy sądzą, że następuje stopniowy zmierzch książki i wydawnictw periodycznych, stąd też lektura młodzieżowa powinna składać się z dwóch kategorii lektur – obowiązkowych podręczników wraz z selektywnie potraktowaną klasyką (również obowiązkową) oraz literatury w wolnym obiegu, czyli wąskiej kategorii książek sensacyjnych. Obecnie przygotowywana książka nie zadowoli ani zwolenników science fiction, ani też amatorów emocji kryminalnych czy erotycznych itp. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem wszelkich form wyuzdania. Nie uznamy bowiem zamieszczonych w książce pod tytułem „O wędrowaniu i uroku ziemskiego świata…” różnych postaci w stroju turystycznym lub kąpielowym (niekiedy, o zgrozo, w bikini!) i innych form „przytłumionej nagości” za coś niegodnego autora, wykładowcy wyższej uczelni. Chyba, że przyjmiemy kryteria oceny stopnia odkrywania ciała wedle norm ustanowionych niegdyś w byłej już Rosji Sowieckiej. Tam tępiono nie tylko wszelki nudyzm (naturyzm), ale i zbytnio skrócone mini czy głębokie dekolty. Wszak pokazywana w ówczesnej telewizji przodująca dojarka kołchozu miała zawsze suknię znacznie poniżej kolan, zaś niepokorni Polacy ukuli następującą dykteryjkę: „Jaki jest szczyt pornografii w Związku Radzieckim”? I natychmiastowa odpowiedź: „Lenin bez czapki…” Na tle zasadniczej idei odnowy człowieka w ujęciu duchowo-moralnym, intelektualnym i psychofizycznym autor próbuje wskazać sposoby renowacji „ducha i ciała”, zgodnie z przekonaniem trwającym od starożytności („mens sana in corpore sano”). Trzeba tę opinię 451 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 unowocześnić, rozwinąć i ukazać w odmienionej szacie słownej. Proponowany nowy model życia, „bardziej zdrowy i ciekawszy”, jest zarazem powiązany z potrzebą bliższego związania się z własną ojczyzną i jej regionami, poprzez wyraźniejsze dostrzeganie uroków swojego kraju i walorów kultury polskiej, narodowej i lokalnoregionalnej (dążenie do „pełni polskości” i „pozytywnych związków z innymi narodami”). Dla kogo książka będzie przeznaczona? Nie chcę wymieniać stereotypowo – nauczyciele, studenci, dziennikarze … etc. Wolałbym raczej napisać: dla każdego, kto lubi i ceni wędrowanie turystyczno-krajoznawcze, kontakt z wytworami kultury (przeżycia estetyczne), uprawia ćwiczenia psychosomatyczne (lub sport amatorski), ma pozytywny stosunek do ekologii, uwzględnia postawę dialogu itp. Czyli jest otwarty na przyjmowanie właściwych przejawów życia – bardziej zdrowego i bardziej ciekawego. * * * I nieśmiało podsuwam sugestię: może warto czytać takie książki… 452 RECENZJE 453 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 454 Andrzej Kansy, Na marginesie swobody. „Notatki Płockie” (1956-2011) – historia i polityka, Warszawa 2012, wyd. Rada Towarzystw Naukowych przy Prezydium PAN, ss. 312. (Rec. Janusz Szczepański) Andrzej Kansy, On the margin of freedom. „Plock Notes” (1956-2011) – history and politics, Warsaw 2012, issued by the Council of Scientific Societies of the Presidium of the Polish Academy of Sciences, pp. 312 (Rev. Janusz Szczepański) Bibliografia opracowań naukowych poświęconych najnowszym dziejom czasopiśmiennictwa polskiego, a zarazem najnowszej historii Płocka wzbogaciła się o cenną publikację książkową. Jest nią wydana drukiem rozprawa doktorska Andrzeja Kansego obroniona w 2012 r. w Instytucie Dziennikarstwa Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Omawiana publikacja książkowa dr. Andrzeja Kansego znakomicie wpisuje się w nurt badań nad dziejami polskiego i mazowieckiego regionalizmu. Wspaniałym wzorem do naśladowania, wręcz Mistrzem dla autora prezentowanej książki, jest tu niewątpliwie doc. dr Wiesław Koński – prekursor badań nad dziejami prasy płockiej, aktualny redaktor naukowy „Notatek Płockich”. Godzi się tylko przypomnieć dysertację doktorską Wiesława Końskiego „Prasa płocka w latach 1945-1981”, obronioną w 1990 r. na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego oraz wydany drukiem w 2012 r. tom I jego książki „Dwa wieki prasy płockiej (1810-1945)”. 455 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Ocena roli naukowych czasopism regionalnych, a do tych należy zaliczyć czasopismo Towarzystwa Naukowego Płockiego – „Notatki Płockie”, jest ważnym zadaniem nauk humanistycznych. Jest ona możliwa dzięki szerokiemu uwzględnieniu znaczenia regionu (a w tym przypadku – Mazowsza Płockiego – J. S.), przemian kulturowo-cywilizacyjnych, zachodzących na jego obszarze na tle wydarzeń społeczno-politycznych. Ukazujące się od blisko 60 lat „Notatki Płockie” są znakomitym odzwierciedleniem owych przemian w mazowieckim regionie. Stanowią one istotne źródło informacji zarówno o życiu społeczno-politycznym, gospodarczym i kulturalnym na Mazowszu Północnym, a zwłaszcza w Płocku okresu PRL (1956-1989), jak też lat III Rzeczypospolitej. Informują także o kierunkach i stanie badań nad historią i teraźniejszością mazowieckiego regionu z udziałem lokalnego środowiska inteligencji. Konstrukcja książki Andrzeja Kansego oparta jest na zasadzie chronologiczno-problemowej. Układ poszczególnych rozdziałów jest prawidłowy i czytelny, umożliwiający pełne zaprezentowanie różnorodnych aspektów funkcjonowania „Notatek Płockich”. W rozdziale I autor na kanwie dziejów najdłużej istniejącego na ziemiach polskich towarzystwa naukowego – Towarzystwa Naukowego Płockiego przybliża genezę jego organu, jakim są „Notatki Płockie”. Nawiązuje do politycznych uwikłań kolejnych prezesów TNP. Przypomina sylwetki Aleksandra Macieszy – członka Narodowej Demokracji oraz aresztowanego pod koniec 1949 r. przez władze komunistyczne – Bolesława Jędrzejewskiego. Należący do ZWZ, a następnie do AK prezes Jędrzejewski, za rzekomą współpracę z hitlerowskim okupantem otrzymał wyrok 15 lat więzienia. Został uwolniony na mocy amnestii w 1956 r. Wybrany w lutym 1950 r. nowy prezes TNP – adw. Roman Lutyński przed wojną związany był z PSL „Wyzwolenie”. W niesłychanie ciężkich czasach polskiego stalinizmu, w ramach pogłębiania stosunków polsko-radzieckich, stał się rzecznikiem utworzenia w Bibliotece TNP działu wiedzy o Polsce Ludowej, w którym skompletowano literaturę radziecką, na czele z dziełami klasyków marksizmu i leninizmu. Pełniący w latach 1957-1968 funkcję prezesa TNP – adw. Tadeusz Gierzyński należał do Stronnictwa Demokratycznego. Po jego śmierci, I wiceprezes i niekwestionowany lider intelektualny TNP – mec. Kazimierz Askanas nie mógł objąć stanowiska prezesa ze względu na 456 jego żydowskie pochodzenie. Został nim dotychczasowy II wiceprezes TNP – inż. Jakub Chojnacki, pełniący tę zaszczytną funkcję przez 34 lata, aż do kwietnia 2002 r. Kiedy ustępował ze względu na sędziwy wiek, zgodnie z jego wolą, nowy zarząd TNP wybrał na stanowisko prezesa TNP – dr. inż. Zbigniewa Kruszewskiego. Andrzej Kansy daje liczne przykłady świadczące o tym, iż działalnością TNP w latach 1945-2011 kierowali prezesi o charyzmatycznych predyspozycjach, podejmujący często wyzwania wbrew obowiązującym zasadom ustroju socjalistycznego. Należał nawet do nich, w pełni akceptowany przez władze partyjne Płocka i województwa płockiego prezes Chojnacki. Realizował on, np. ideę zawieszenia kopii romańskich „Drzwi Płockich” w Katedrze Płockiej, co na ogół nie podobało się władzom komunistycznym. Nawiązując do genezy „Notatek Płockich”, autor podkreśla, że były one początkowo wydawane jako Biuletyn Komisji Badań nad Powstaniem i Rozwojem Płocka. Ich pierwszy numer ukazał się drukiem 22 lipca 1956 r., w 12. rocznicę Manifestu Lipcowego PKWN. Andrzej Kansy nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, kiedy „Notatki Płockie” stały się periodykiem Towarzystwa Naukowego Płockiego. Niewątpliwie powstanie czasopisma należy wiązać z atmosferą polityczną wydarzeń Polskiego Października 1956 r. Omawiając kolejne rozdziały, poświęcone m.in. formule wydawniczej (rozdział II), relacjom z władzami (rozdział III), redaktorom „Notatek Płockich” i ich wkładowi w rozwój czasopisma (rozdział IV), autor wprowadza klarowne cezury czasowe. Pierwszą z nich są lata 1956-1968, kiedy to na fali październikowej odnowy poszukiwano właściwego profilu czasopisma, a redaktorami „Notatek Płockich” byli: Tadeusz Gierzyński i Kazimierz Askanas. Kolejną cezurę stanowią lata 1968-1980, kiedy to funkcję redaktora „Notatek Płockich” pełnił Franciszek Dorobek, ale ogromny wpływ na profil czasopisma wywierał ówczesny prezes TNP – inż. Jakub Chojnacki. W świetle badań Andrzeja Kansego ostatnią cezurę w najnowszej historii kwartalnika TNP – stanowią lata 1981-2011 zatytułowane „Po stanie wojennym”, kiedy to redaktorem naczelnym „Notatek Płockich” na przestrzeni ostatnich 30 lat był dr Wiesław Koński. Pewien niedosyt Czytelnika może budzić brak wyodrębnienia w naukowej narracji lat 1981-2011, nazywanych na przemian „Na drodze zmian”, „Po stanie wojennym” lub „Czasem Wiesława 457 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Końskiego” – okresu III Rzeczypospolitej. W latach 1989-2011 trudno było przecież dostrzec ingerencję władz państwowych w tematykę artykułów ukazujących się na łamach „Notatek Płockich”, zaś występujące w tytule książki sformułowanie „margines swobody”, można odnieść wyłącznie do lat Polski Ludowej. Andrzej Kansy w interesujący sposób kreśli obraz zmagań z urzędem wszechwładnej wówczas cenzury kolejnych redaktorów „Notatek Płockich”. Miały one służyć właściwemu profilowi, naukowemu poziomowi, roli kwartalnika w życiu płockiej społeczności, a niekiedy nawet walce o utrzymanie tytułu. Autor daje liczne przykłady ingerencji władz komunistycznych w treść poszczególnych numerów „Notatek Płockich”. Analiza kulisów powyższych zmagań umożliwia bardziej wszechstronne spojrzenie na relacje redaktorów „Notatek Płockich”, a zwłaszcza prezesa TNP – Jakuba Chojnackiego z władzami. On to i jego poprzednik, Tadeusz Gierzyński zdawali sobie sprawę, że istnienie „Notatek Płockich” w określonej sytuacji politycznej, wyłącznie uzależnione jest od szerokich koncesji na rzecz władzy. Stąd, np. brak na łamach kwartalnika TNP informacji o obchodach milenijnych w Płocku w listopadzie 1968 r. Pojawiło się natomiast wiele artykułów o kolejnych Zjazdach PZPR i społeczno-gospodarczych osiągnięciach socjalistycznej Ojczyzny, o wiekopomnej roli w dziejach Polski i miasta Płocka – ruchu robotniczego. Pod presją Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Płocku, w numerze 4 „Notatek Płockich” z 1982 r. umieszczono, np. tekst tow. Mariana Dobrosielskiego pt. „Uwagi o kulturze politycznej w Polsce dzisiejszej”, który usprawiedliwiał wprowadzenie stanu wojennego w Polsce niską kulturą polityczną polskiego społeczeństwa. Świadectwem permanentnych „ukłonów” prezesa Chojnackiego wobec aparatu partyjnego były liczne wizyty dostojników państwowych w siedzibie Towarzystwa Naukowego Płockiego, szeroko opisywane na łamach „Notatek Płockich”. Andrzej Kansy daje jednak też inne przykłady świadczące o próbach zrywania z praktykami ingerencji w treść „Notatek Płockich” ze strony przedstawicieli systemu autorytarnego. Redaktor naczelny „Notatek Płockich” – dr Wiesław Koński, w numerze 1 kwartalnika z 1981 r. odważył się zamieścić artykuły dwóch księży; Michała M. Grzybowskiego i Janusza Mariańskiego. W powyższym numerze znalazł się też tekst czołowego działacza NSZZ „Solidarność” w Mazowieckich 458 Zakładach Rafineryjnych i Petrochemicznych w Płocku – mgr. inż. Andrzeja Pacałowskiego „o odorach rafineryjnych” w środowisku płockim, a który to temat był na indeksie władz nie tylko wojewódzkich (s. 188). Należy podkreślić, iż artykuły o ogromnym wpływie MZRiP na rozwój Płocka często gościły na łamach „Notatek Płockich”, zwłaszcza, iż powyższe zagadnienie było tematem rozprawy doktorskiej prezesa Jakuba Chojnackiego. Na łamy kwartalnika był w stanie „przebić się” tylko jeden artykuł (nr 4 z 1972 r.) – „Czy „Petrochemia” nas zatruwa?” pióra doktora Tadeusza Garleja – prezesa Płockiego Towarzystwa Lekarskiego. Był on szykanowany przez władze partyjne za szerzenie opinii o negatywnym wpływie płockiej Petrochemii na zdrowie mieszkańców Płocka. Spośród redaktorów naczelnych „Notatek Płockich” autor omawianej publikacji najbardziej ceni dr. Wiesława Końskiego. Andrzej Kansy pisze, iż dzięki niemu kwartalnik TNP „wyraźnie zmienił charakter; z czasopisma nieposiadającego wyraźnej linii, zawierającego dużo aktualności i tekstów okazjonalnych zaczęło się zmieniać w pismo naukowe i popularyzujące naukę. Nowy przewodniczący kolegium redakcyjnego pozyskiwał wartościowe teksty i wprowadzał nowych autorów”. Jeszcze przed zlikwidowaniem w 1990 r. Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk na łamach kwartalnika TNP pojawiły się tematy dotychczas nieobecne lub dotychczas inaczej interpretowane. Dotyczyły one, np. roli Józefa Piłsudskiego, polskich górników przymusowo zatrudnianych w kopalniach po II wojnie światowej, społeczności żydowskiej, duchownych katolickich i mariawitów. Nie rezygnowano jednakże z tematyki ekonomicznej, zagadnień nowoczesnego zarządzania w przemyśle i budownictwie. W obliczu nowych wyzwań cywilizacyjnych redakcja „Notatek Płockich” starała się pozyskiwać artykuły na temat ekologii, alternatywnych źródeł energii, informatyzacji. Zasługą red. Wiesława Końskiego było też uporządkowanie struktury kwartalnika TNP. Wyodrębniono „Dział naukowy”, w którym artykuły zamieszczano według kolejności okresów historycznych, jakich dotyczyły. Wprowadzono też „Kronikę”, zawierającą teksty informacyjne, dział „Recenzji” oraz „Bibliografię Mazowsza Płockiego”. 459 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Ostatni rozdział prezentowanej publikacji książkowej, zatytułowany zbyt enigmatycznie „Dominanty wypowiedzi” umożliwił jej autorowi wnikliwą analizę zawartości „Notatek Płockich” w układzie chronologicznym, w kontekście m.in. występowania poszczególnych tematów. Wśród nich dominowała kategoria „Nauka. Oświata. Kultura”. Dla historyka istotna jest informacja, iż mimo tysiącletniej metryki miasta Płocka w latach 1956-1989 na łamach kwartalnika TNP dominowały zagadnienia dotyczące okresu II wojny światowej i kształtowania się władzy ludowej. Znamienne, iż w „czasach Wiesława Końskiego” najliczniejszymi podkategoriami stały się już dzieje porozbiorowe (1795-1918) oraz historia II RP (1918-1939). Wśród artykułów, nawiązujących do okresu międzywojnia, publikowanych już po 1989 r. na szczególną uwagę zasługiwały opracowania poświęcone obronie Płocka w dniach bolszewickiego najazdu 1920 r. Omawiana publikacja książkowa Andrzeja Kansego mogła powstać dzięki pracowicie przeprowadzonej kwerendzie źródłowej, przede wszystkim w zasobie Archiwum Państwowego w Płocku, Archiwum Akt Nowych, Archiwum Państwowego w Warszawie. Kopalnią informacji dla autora stały się też akta przechowywane w archiwum zakładowym Towarzystwa Naukowego Płockiego. Sięgnął on także do wielu materiałów źródłowych, statystycznych, prasy lokalnej i regionalnej, fachowych periodyków z zakresu historii czasopiśmiennictwa, wspomnień i relacji osób – publikowanych i niepublikowanych. Tak szeroka baza źródłowa umożliwiła autorowi przedstawienie szerokiej panoramy zagadnień związanych z genezą i funkcjonowaniem „Notatek Płockich”. Dr Andrzej Kansy udowodnił, że czasopismo to stanowiło w latach PRL jedyne forum wymiany poglądów oraz realizacji ambicji naukowych dla mieszkańców Mazowsza Płockiego. Bardzo często umożliwiało początkującym historykom debiuty na niwie naukowej. Pragnę nadmienić, że mój pierwszy artykuł poświęcony władzom miasta Gąbina w XV – XVIII w. został opublikowany na łamach „Notatek Płockich” (nr 4/87 z 1976 r.). Warto podkreślić, iż czasopismo udostępniło swoje łamy dla licznych doktorantów, zwłaszcza dla uczestników seminarium doktoranckiego, od lat funkcjonującego przy Towarzystwie Naukowym Płockim. Do momentu wydania w 1973 r. pierwszej syntezy „Dzieje Płocka” pod red. Aleksandra Gieysztora „Notatki Płockie” spełniały rolę, 460 stale uzupełnianej, monografii Płocka i Mazowsza Płockiego. Późniejsze prace monograficzne dotyczące zarówno historii Płocka, jak i dziejów Mazowsza, zawierają liczne odwołania do artykułów występujących w czasopiśmie TNP. Mogą tu służyć za przykład trzy tomy syntezy dziejów Mazowsza, pod red. Henryka Samsonowicza, opublikowane przez Akademię Humanistyczną im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku, tom III „Dziejów Płocka” oraz monografie Gostynina, Gąbina, Sierpca i ziemi sierpeckiej. Z perspektywy lat, co potwierdzają wyniki badań Andrzeja Kansego, „Notatki Płockie” przetrwały zawirowania i meandry, jakie przechodziły kraj i nauka w okresie PRL. Wyszły z nich obronną ręką. U progu III RP zespół redakcyjny kwartalnika TNP stanął przed nowymi wyzwaniami. Reasumując, publikacja książkowa Andrzeja Kansego, poświęcona historii „Notatek Płockich” stanowi cenne studium, wskazujące na usytuowanie i rolę mazowieckiego regionalizmu w warunkach przemian ideologicznych i politycznych zachodzących w Polsce Ludowej i w okresie transformacji ustrojowej schyłku XX w. Z całą pewnością będzie pomocną w dalszych badaniach nad najnowszymi dziejami Płocka i historią Mazowsza XX wieku. Janusz Szczepański 461 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Janusz Szczepański, Dzieje Gąbina i okolic, Miasto i Gmina Gąbin, Akademia Humanistyczna im. Aleksandra Gieysztora, Gąbin-Pułtusk 2013 (Rec. Marian Chudzyński) Janusz Szczepański, The history of Gąbin and the surrounding area, the Town and the Community of Gąbin, The Aleksander Gieysztor Academy of Humanities, Gąbin-Pułtusk 2013 (Rev. Marian Chudzyński) Pod koniec 2013 roku została wydana monografia Janusza Szczepańskiego - „Dzieje Gąbina i okolic”. W porównaniu do wydanej w 1984 r. książki - „Dzieje Gąbina do roku 1945” jest to dzieło niezwykle obszerne, liczące 922 strony. Książka została wydana staraniem władz Miasta i Gminy Gąbin oraz Akademii Humanistycznej imienia Aleksandra Gieysztora w Pułtusku, w której Autor jako wykładowca pracuje od wielu lat. Autor swoją monografię oparł na solidnej bazie źródłowej. Wykorzystał zbiory archiwalne znajdujące się w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie, szczególnie Księgi Gąbińskie i Gostynińskie Ziemskie. Dissoluta, Księgi Gąbińskie i Gostynińskie Ziemskie. Protokoły i konfederacje, Akta Komisji Województwa Mazowieckiego i Wydziału Wyznań Religijnych, akta Władz Centralnych Powstania Listopadowego, akta Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych, a także akta Kancelarii Gubernatora Warszawskiego i Kancelarii Generał 462 Gubernatora Warszawskiego i wiele innych. Autor zamieszcza też zdjęcia dokumentów pergaminowych z AGAD, a wśród nich ciekawy dokument wydany 26 września 1461 r. przez księcia Siemowita VI, zatwierdzający sprzedaż młyna w Gąbinie na rzecz mieszczanina Macieja (s. 21 monografii). Autor przejrzał też zbiory archiwalne dotyczące Gąbina znajdujące się w Archiwum Akt Nowych w Warszawie i wydobył z nich wiadomości dotyczące Polskiej Partii Socjalistycznej w Gąbinie oraz Rady Delegatów Robotniczych. Sporo archiwaliów wykorzystał też autor z Archiwum Państwowego m. st. Warszawy, w tym Amtsgericht Gąbin (Sąd Obwodowy w Gąbinie). Z płockiego Archiwum Państwowego wykorzystał dziesiątki dobrze zachowanych archiwaliów dotyczących Gąbina (lata 1808-1950), a także Akta gminy Czermno, Dobrzykowa i Juliszewa, obecnie wchodzących w skład Miasta i Gminy Gąbin. Autor dokonał też kwerendy archiwaliów dotyczących Żydów gąbińskich znajdujących się w Archiwum Żydowskiego Instytutu Historii w Warszawie. Autor wykorzystał też Akta zgromadzone w Muzeum Społecznym im. Generała S. F. Składkowskiego w Gąbinie, w tym maszynopisy prac: Z. Fuz, Liceum Ogólnokształcące w Gąbinie w okresie PRL, K. Wojciechowskiego, Gimnazjum samorządowe w Gąbinie. Jego rola w życiu miasta, a także S. Ziemby, Zasadnicza Szkoła Zawodowa w Gąbinie w latach 1948-1998. J. Szczepański uwzględnił też w swoim opracowaniu liczne źródła drukowane odnoszące się do różnych okresów dziejów Gąbina. Wymieniam tylko niektóre: Lustracje województwa rawskiego 1564 i 1570 r., wyd. Z. Kądzierska, tejże, Lustracje województwa rawskiego XVII wieku, Wrocław 1965; Lustracje województwa rawskiego 1789, Wrocław 1965; Nowy Kodeks Dyplomatyczny Mazowsza, cz. II; Dokumenty z lat 1248-1355, wydali: I. Sałkowska-Kuraś i S. Kuraś przy współudziale K. Pacuskiego i H. Wajsa, Wrocław 1989; Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, t. I-XIII, Warszawa 1879-1893. Autor przejrzał dziesiątki opracowań historycznych dotyczących Mazowsza i wydobył z tych opracowań wiodące zagadnienia dotyczące dziejów Gąbina i jego okolic. Wykorzystał też wiadomości odnoszące się do Gąbina zawarte w prasie warszawskiej, płockiej i gąbińskiej (m.in. Gąbińskie Wiadomości Parafialne 1932-1934). 463 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Autor uwzględnił też w swojej pracy opracowania w języku niemieckim, głównie odnoszące się do powstania osady sukienniczej w Gąbinie w latach dwudziestych XIX wieku. Najczęściej wymieniane są opracowania A. Breyera, Deutsche Tuchmachereinwanderung in den ostmitteleuropäischen Raum von 1550 bis 1830, Leipzig 1941; Die drei Jahre der grossen deutschen Tuchmachereinwanderung nach Mittelpolen (1823-1825), „Deutsche Monatshefte in Polen”, 1939/1940. Z akt Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych, sygnatura 772, s. 133-134 dowiadujemy się, że KRSW i Policji zezwoliła na urządzenie osady w Gąbinie „oficjalnym raportem nr 103/397 z 9 marca 1822 r.”. Konstrukcja książki oparta jest na koncepcji chronologiczno-problemowej. Opracowanie prof. Janusza Szczepańskiego składa się z obszernego wstępu (zawarta jest tu m.in. charakterystyka wykorzystanych źródeł archiwalnych, drukowanych i opracowań historycznych dotyczących miasta Gąbina i jego okolic), 13 rozdziałów oraz bibliografii. Wielką zaletą książki są przypisy zamieszczone na końcu każdej strony. W rozdziale pierwszym autor omawia dzieje Gąbina i okolic w okresie panowania książąt mazowieckich, tj. w XIII wieku i w pierwszej połowie XV w., tj. do czasu włączenia Gąbina do Korony w 1462 r. Profesor Janusz Szczepański podkreśla na samym początku tego rozdziału, że Gąbin jest jednym z najstarszych miast Mazowsza. W źródłach archiwalnych nazwa Gambin, Gambino pojawia się po raz pierwszy już w 1215 r., a więc wcześniej niż nazwa Gostynina (1279 r.). Co ciekawe, w przywileju księcia Konrada I dla prepozytury jeżowskiej klasztoru benedyktynów w Lubiniu z 1215 Gąbin określony został jako starodawna włość monarsza (s. 17). Jak przypuszcza autor opracowania, w Gąbinie wzniesiono bardzo wcześnie kościół, prawdopodobnie na przełomie XI i XII stulecia. Jego fundatorem mógł być sam Bolesław Krzywousty. Na dokumencie z roku 1222 wystawionym z okazji fundacji i konsekracji kościoła w Trojanowie koło Sochaczewa występuje „capellanus de Kambin”, to jest pleban gąbiński Gismar, w latach 1218-1224 jeden z kapelanów dworu książęcego. W Gąbinie została wystawiona duża liczba ważnych dokumentów, co wg J. Szczepańskiego, świadczy, że „miasto to było siedzibą dworu książąt mazowieckich” (s. 19). Na ogół większość historyków uważała, że Gąbin otrzymał prawa miejskie dopiero w 1437 r. Natomiast znawca lokacji miast Stanisław Pazyra uważa, że dokument z 1437 r. jest tylko potwierdzeniem 464 i ewentualnie poszerzeniem praw miejskich przez miasto już posiadanych. Gąbin prawa miejskie otrzymał znacznie wcześniej, o czym świadczy dokument Wańka płockiego wystawiony 11 maja 1322 w Gąbinie na zjeździe z arcybiskupem Janisławem, gdzie Gąbin występuje jako miasto (opiddum). Historia średniowiecznego Gąbina znana jest z interesujących, często pikantnych zdarzeń. Do nich należy m. in. spór między parafiami w Gąbinie i Gostyninie. Został on wywołany przywilejem Siemowita III z 1380 roku dla kościoła gostynińskiego. Przywilej odbierał prawo dziesięciny z ryb na Jeziorze Zdworskim parafii gąbińskiej, a nadawał to prawo parafii gostynińskiej. Spór toczył się latami, a jego apogeum miało miejsce za proboszcza gąbińskiego Mieczysława i gostynińskiego Mikołaja. Ten ostatni wyklął nawet proboszcza gąbińskiego Mieczysława (Miecława), kiedy ten nie zaprzestał pobierania dziesięciny z ryb złowionych w Jeziorze Zdworskim. Po włączeniu Mazowsza Rawskiego (Rawa Mazowiecka) do Korony w 1462 r. miasto Gąbin stało się miastem królewskim. Dzieje Gąbina jako królewskiego miasta omawia autor książki w rozdziale drugim. Na początku tego rozdziału autor prezentuje pierwsze pieczęcie miasta z 1481, 1526, 1554 r. Pieczęć zawsze podkreślała autentyczność wystawianych przez władze miasta dokumentów. Wiek XVI charakteryzował się dużym rozwojem miasta Gąbina. Głównym źródłem utrzymania mieszkańców miasta było rzemiosło, handel oraz rolnictwo. W połowie XVI wieku w Gąbinie było około 150 rzemieślników. Ta liczna grupa zaspokajała potrzeby mieszkańców miasta oraz okolicznych wsi. W mieście przeważali szewcy, krawcy, a także piekarze i rzeźnicy. Było też sporo sukienników. Tylko w latach 1553-1554 z Gąbina wywieziono 86 postawów sukna. Autor książki J. Szczepański powołując się na lustrację z 1564 r. podaje, że w Gąbinie w tym czasie były 354 domy, mieszkać w nich mogły 1770-2124 osoby (s. 35). Autor, omawiając strukturę społeczeństwa gąbińskiego w okresie XVI i XVII wieku, podaje m.in. szczegóły dotyczące antagonizmów zachodzących między mieszczanami Gąbina a szlachtą z okolicznych folwarków, która z pogardą patrzyła na miejskich „łyków” (s. 73). Przy okazji dowiadujemy się o istnieniu w tym mieście „jurydyk” szlacheckich. 465 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Autor monografii gąbińskiej w sposób interesujący przedstawia wydarzenia potopu szwedzkiego na terenie miasta Gąbina, jak i w jego okolicach. Podkreśla entuzjastyczne powitanie przez ludność miasta w końcu marca 1657 r. wojsk Stefana Czarnieckiego zmierzających w kierunku Warszawy. Niestety, podczas pobytu oddziałów Czarnieckiego w Gąbinie oskarżono tamtejszych Żydów o współpracę ze Szwedami. Dało to powód do pogromu ludności wyznania mojżeszowego. Podczas „potopu” miasto zostało potwornie zniszczone, pozostało w nim tylko 15 domów i 90 mieszkańców. Również podczas „potopu” prawie wszystkie wsie w okolicach Gąbina były spalone, wiele rodzin chłopskich zostało wymordowanych. We wsi królewskiej Czermno został spalony zarówno dwór, jak i tamtejszy kościół. W sposób niezwykle obiektywny i ciekawy autor monografii Gąbina Janusz Szczepański przedstawia sprawy wyznaniowe, a także szkolnictwa. Wybudowany w pierwszej połowie XV wieku gąbiński kościół w stylu gotyckim został rozbudowany na przełomie XV/XVI w. Nosił wezwanie św. Mikołaja, miał aż „ośm ołtarzy”, z których kilka pozostawało pod opieką bractw rzemieślniczych. W Gąbinie w 1710 r. zakończono budowę bożnicy. W pobliżu znajdował się cheder, w którym uczyły się dzieci żydowskie. Autor monografii Gąbina podkreśla też, że z tego miasta pochodził rabin i sędzia kahalu, znany filozof, a także autor wielu dzieł Abraham Abele Ben Hayyim Halevi, żyjący w latach 1637-1683. Wcześnie opuścił Gąbin i przeniósł się do Kalisza. Tu przeważnie występował pod nazwiskiem Gombiner Abraham Abele. Niestety, w XVII wieku notujemy symptomy znacznego upadku gospodarczego Gąbina. Do upadku miasta przyczyniły się zarówno działania wojenne na Mazowszu, szczególnie podczas potopu szwedzkiego, jak również kryzys gospodarczy mazowieckiej wsi. Kryzys ten był wyraźny już w początkach XVII w., a jego główna przyczyna kryła się w niewydolności pańszczyzny odrabianej przez chłopów. Janusz Szczepański, autor recenzowanej książki, obiektywnie i starannie przedstawia udział i zachowanie społeczeństwa gąbińskiego w trzech powstaniach narodowych: w powstaniu kościuszkowskim, listopadowym i styczniowym. W tym ostatnim doszło w Gąbinie do potyczki między oddziałem polskim Mielęckiego a pułkiem ppor. Iwanowa pod koniec stycznia 1863 roku. W okolicach Gąbina doszło jeszcze do kilku innych bitew i potyczek. 466 Autor monografii w sposób bardzo interesujący przedstawił życie społeczno-polityczne Gąbina w okresie popowstaniowym, tj. w latach 1865-1914. Zwrócił też uwagę na strajk szkolny w gąbińskiej szkole początkowej (dnia 10 maja 1905 r. - przyp. M. Ch.). Szkoda, że autor nie podał w nowej monografii daty wybuchu strajku szkolnego we wspomnianej szkole, jak to uczynił na str. 216 w swojej pierwszej monografii Gąbina z 1984 r., jak również nie podał więcej szczegółów o tym strajku. Dnia 5 listopada odbyła się w Gąbinie wielka manifestacja z okazji wydania przez cara Manifestu. Na terenie Starego Rynku chodził pochód z krzyżem i kościelnymi chorągwiami: „Katolicy i Żydzi byli w podniosłym nastroju, płakali patrząc na polskiego orła na chorągwiach kościelnych” (s. 307). 26 grudnia 1905 r. uformował się pod lasem na drodze do Zdworza pochód złożony co najmniej z 400 Polaków śpiewających pieśni patriotyczne. Na rozkaz sztabskapitana Gierasimowa żołnierze otworzyły ogień. W wyniku oddanych strzałów został zabity robotnik Stanisław Myk, mający 34 lata, a trzy osoby zostały ranne. Jak zaznacza autor książki w podrozdziale - „Wydarzenia rewolucji 1905 r.”, walka społeczeństwa polskiego, w tym i gąbińskiego o język polski w szkole nie poszła na marne. Władze carskie pozwalały na otwieranie prywatnych szkół z językiem polskim jako wykładowym, a także miejskich, jak np. w Gostyninie. Również w Gąbinie w 1910 r. Naczelnik Powiatu Gostynińskiego, książę Oboleński wyraził zgodę na utworzenie 4-klasowej szkoły miejskiej. W marcu 1911 r. władze zezwoliły „na otwarcie w mieście jeszcze jednej szkoły tego typu” (s. 314). Autor dużo miejsca poświęca w swojej książce roli handlu w rozwoju miasta. Gąbin, leżący na drodze wymiany, umiejętnie akumuluje środki finansowe i już w drugiej połowie XIX w. staje się jednym z najzamożniejszych miast w Królestwie Polskim. Jak podaje autor, w 1908 r. Gąbin, mając 8744 rsb (Gostynin 200 rsb, Kutno 2036 rsb) kapitału stałego, zajmował siódme miejsce wśród 21 miast guberni warszawskiej. Warto też nadmienić, że pod względem kapitału zaporowego (w 1908 r. - 79 692 rsb) Gąbin zajmował trzecie miejsce w guberni warszawskiej i piąte miejsce w Królestwie Polskim po Warszawie, Łodzi, Radomiu i Gostyninie (s. 267). Natomiast pod względem dochodów przypadających na jednego mieszkańca - miasto to zajmowało drugą lokatę w Królestwie Polskim tuż po Gostyninie (s. 267). 467 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 W książce interesująco przedstawiono dzieje Gąbina w czasie I wojny światowej. Autor nie kryje faktu sympatii społeczeństwa miasta wobec carskiej Rosji. Było to spowodowane prawdopodobnie zapowiedzią wielkiego księcia Mikołaja - Wodza Naczelnego wojsk rosyjskich zawartą w deklaracji z 14 sierpnia 1914 r., gdzie obiecywano Polskę „swobodną, w swej wierze, języku, samorządzie” (s. 330). Autor szczegółowo opisuje działania wojenne w okolicach Gąbina. Dużą uwagę zwraca na działalność Komitetu Obywatelskiego, a także powstałej latem 1916 r. Polskiej Organizacji Wojskowej (POW). Członkowie gąbińskiej POW utrudniali m.in. prowadzenie przez Niemców rabunkowej gospodarki leśnej, a przede wszystkim wywóz drzewa do Niemiec z gąbińskich lasów. Dnia 10 listopada 1918 r. członkowie POW otrzymali rozkaz rozbrojenia niemieckich żołnierzy. Co najmniej 12 żołnierzy udało się rozbroić bez walki. Niestety, wieczorem 11 listopada doszło do tragicznego zdarzenia. Dwaj członkowie POW, Aleksander Rojewski i Edward Wierzbicki sprowokowali zbrojny opór oddziału niemieckiego na Starym Rynku. Obaj peowiacy zginęli. Mimo tej tragedii „Wśród mieszkańców Gąbina i okolic panował entuzjazm i radość z odzyskania tak długo oczekiwanej niepodległości” (s. 351). W rozdziale IX - „W II Rzeczypospolitej” przedstawione są pierwsze dni niepodległości Polski w Gąbinie. Wg autora „Wszędzie panowały entuzjazm i nadzieja na lepsze życie” (s. 353). Niemal natychmiast przystąpiono do tworzenia polskich władz miasta. Już 12 listopada 1918 r. powołano Tymczasową Radę Miejską z przewodniczącym Jerzym Tarasowiczem, komendantem POW w Gąbinie. Władzę wykonawczą miał sprawować Magistrat z burmistrzem Bronisławem Gajewskim. Autor opisuje barwnie zachowanie społeczeństwa gąbińskiego w okresie najazdu bolszewickiego na Mazowsze w sierpniu 1920 roku. W Gąbinie 12 sierpnia zorganizowano herbaciarnię dla „Żołnierza Polskiego”. Autor w IX rozdziale „W II Rzeczypospolitej” szczegółowo opisuje życie gospodarcze miasta. Zaznacza, że mimo wielkiego kryzysu gospodarczego lat 1929-1933 Gąbin był nadal największym ośrodkiem gospodarczym powiatu gostynińskiego. Nadmienia, że w końcu 1932 roku w Gąbinie funkcjonowało ponad 500 warsztatów, w tym aż 180 warsztatów szewskich, co stanowiło 68% wszystkich warsztatów szew468 skich powiatu gostynińskiego. Niezwykle ważną rolę w życiu miasta spełniały dalej targi na Starym Rynku w Gąbinie. Warto nadmienić, że latem 1938 r. mimo protestu radnych żydowskich przeniesiono wszelki handel ze Starego Rynku na Nowy Rynek (s. 382). W sposób niezwykle interesujący autor omawia położenie miasta Gąbina i jego mieszkańców podczas kampanii wrześniowej. Już 3 września nad Gąbinem pojawiły się niemieckie samoloty, wywołując panikę wśród mieszkańców miasta. Rozpoczęły się też represje wobec ludności niemieckiej mieszkającej w Gąbinie. Przeciwko represjom wystąpił proboszcz parafii Czermno ks. dr Wincenty Helenowski, czym zyskał sobie uznanie miejscowych Niemców. W nocy z 7 na 8 września 1939 r. w lesie pod Gąbinem został rozstrzelany przez gąbińskich policjantów tutejszy pastor Bruno Gutknecht, za jego wrogi stosunek do ludności polskiej miasta Gąbina. Tragicznie wyglądała okupacja hitlerowska w Gąbinie. 15 czerwca 1941 r. w niedzielę pod murem gąbińskiego kościoła rozstrzelano 10 osób. Rodzinom nie pozwolono pochować rozstrzelanych, ale wywieziono ofiary na Trakt Grabski i „tam zakopali w dwóch dołach na środku drogi, aby po nich jeździły wozy i deptali ludzie” (s. 456). Wielu mieszkańców Gąbina pozbawiono warsztatów rzemieślniczych, wysiedlono też gąbińskich rolników, a także, 13 lipca 1940 r. prawie całą wieś Czermno. W 1941 r. rozpoczęto rozbiórkę częściowo zniszczonego przez lotnictwo niemieckie we wrześniu 1939 r. kościoła rzymskokatolickiego w Gąbinie. Byłem świadkiem tej rozbiórki. Jako mały chłopiec przyjechałem z rodzicami na targ do Gąbina. 13 kwietnia 1942 r. w obozie koncentracyjnym w Mauthausen zmarł wspaniały proboszcz gąbiński ks. Władysław Turowski. Autor pisze szczegółowo o zagładzie ludności żydowskiej miasta Gąbina. Wielką zasługą autora jest też szerokie zaprezentowanie ruchu oporu w Gąbinie i w jego okolicach. Autor podkreśla też, że już w ostatnich dniach października 1939 r. w Gąbinie została utworzona konspiracyjna grupa wojskowa, działająca w strukturach Służby Zwycięstwu Polski (SZP). Założycielem tej grupy był były nauczyciel, obrońca Modlina we wrześniu 1939 r., Antoni Stańczak. Następnie kierował działalnością Związku Walki Zbrojnej (ZWZ). Po przemianowaniu w 1942 ZWZ na Armię Krajową (AK) został jej komendantem. 469 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Autor monografii szczegółowo opisuje działalność ruchu oporu w Gąbinie i w jego okolicach. Podkreśla m.in., że członkowie gąbińskiego oddziału ZWZ-AK uratowali wielu rodaków, nielegalnie przerzucając ich do Generalnej Guberni. Liczne zdjęcia zamieszczone w rozdziale - „Ruch oporu” pokazują wspaniałe postacie zaangażowane w walkę z hitlerowskim okupantem. W swojej nowej książce autor zaprezentował też trzy obszerne rozdziały dotyczące dziejów miasta Gąbina, tj. po 1945 r. do dziś. W rozdziale XI - „W I dekadzie Polski Ludowej 1945-1956” autor przedstawia kształtowanie się władzy ludowej. Jeszcze pod koniec stycznia 1945 r., korzystając z obecności oddziałów Armii Czerwonej, a także Ludowego Wojska Polskiego, do tworzenia pierwszych organów władzy przystąpili miejscowi komuniści. Powołano też pierwszą komórkę Polskiej Partii Robotniczej. Zaczęto również remontować ocalałe budynki, przeważnie zniszczone podczas wojny i okupacji. UB zaczęło się rozprawiać z przeciwnikami władzy ludowej. Funkcjonariusze UB postrzelili śmiertelnie 10 września 1945 r. leśniczego Gąbina - Ludwika Nalewajskiego. Miał on rzekomo ukrywać w leśniczówce na Golonce oddział zbrojnego podziemia. Gąbin opuścił zagrożony aresztowaniem Antoni Stańczak, jak wiadomo, komendant Obwodu Gąbin AK podczas okupacji. Autor książki niezwykle plastycznie przedstawia działalność ROAK (Ruch Oporu Armii Krajowej) w Gąbinie i jego okolicy (Dobrzyków). Prezentuje przy okazji niezwykle kontrowersyjną postać tej Organizacji, Władysława Dubielaka z Dobrzykowa. Autor szczegółowo omawia wyniki referendum ludowego z czerwca 1946 r. w Gąbinie i okolicy (s. 508-509) oraz wyborów do Sejmu Ustawodawczego w styczniu 1947 r. (s. 510). Prezentuje też działalność Zarządu Miejskiego Związku Młodzieży Polskiej, założonego w Gąbinie w 1949 r. Omawia obszernie i z dużym znawstwem życie społeczno-gospodarcze miasta Gąbina w pierwszych latach Polski Ludowej. Szczegółowo prezentuje też funkcjonowanie szkolnictwa podstawowego i średniego. Zamieszcza fotografie zasłużonych dla oświaty gąbińskiej nauczycieli, m.in. Eugeniusza Michałowskiego, Józefa Dietla, Natalii Wołowskiej, Józefa Cukrowskiego, Edwarda Chlewińskiego. Na stronie 546 znajdujemy ciekawe zdjęcie maturzystów z 25 czerwca 470 1954 r. i nauczycieli: wspomnianego Józefa Dietla, dr Zofii Karłowskiej, Zbigniewa Łukaszewskiego, dyrektor Marii Łazarskiej, byłego dyrektora Liceum i wychowawcy klasy maturalnej, Józefa Lipińskiego, Natalii Wołowskiej, Eugeniusza Michałowskiego oraz Jana Obidowskiego. Wkrótce po wojnie mieszkańcy Gąbina przystąpili do organizowania różnych form życia kulturalnego. Już w 1946 r. z inicjatywy Natalii Wołowskiej i Kazimierza Wojciechowskiego powstało Koło Dramatyczne, do którego przeważnie należeli gąbińscy gimnazjaliści. W 1948 r. wystawiono m.in. Balladynę Juliusza Słowackiego. Natomiast z inicjatywy redaktor Heleny Czernicowej powstał w Gąbinie zespół artystyczny „Przełom”. Autor szczegółowo omawia też życie religijne w czasie PRL-u w Gąbinie, Czermnie i Dobrzykowie. W Czermnie przystąpiono w 1947 r. do budowy kościoła, rozpoczętej jeszcze przed II wojną światową. Mimo utrudnień ze strony władz komunistycznych w 1952 r. ukończono budowę kościoła. J. Szczepański szeroko omawia życie polityczne w Gąbinie w latach 1957-1989. Z dniem 1 czerwca 1975 r. zaczął obowiązywać nowy podział administracyjny kraju. Miasto i Gmina Gąbin weszły w skład nowo utworzonego województwa płockiego. Poprawiły się też nastroje polityczne za rządów ekipy Gierka. Stało się to za sprawą znacznej poprawy zaopatrzenia w artykuły spożywcze ludności miasta Gąbina. Miasto rozsławiło wybudowanie w 1974 r. w Konstantynowie pod Gąbinem 646-metrowego masztu z nadajnikiem Warszawskiej Radiostacji Centralnej. Autor książki nie pominął też ważnego wydarzenia, jakim było tworzenie w Gąbinie już w końcu 1980 r. struktur Niezależnego Samorządowego Związku Zawodowego „Solidarność”. Jak zaznacza autor do tego związku jako pierwsi zapisali się w większości członkowie Rady Pedagogicznej Zespołu Szkół im. Stanisława Staszica w Gąbinie. W marcu 1981 do „Solidarności” należało aż 90 członków PZPR. W niezwykle skrupulatny sposób przedstawił autor ostatnie lata Polski Ludowej 1957-1989 w życiu gospodarczym miasta. W dniu 31 grudnia 1975 r. Miasto i Gminę Gąbin zamieszkiwało łącznie 11 120 osób, w samym Gąbinie mieszkało 3 878 osób. W 1982 r. liczba mieszkańców gminy zmalała o 300 osób, wg autora książki miała na to 471 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 wpływ powódź, w styczniu 1982 r. Jak wiadomo, dotknęła ona straszliwie nadwiślańskie sołectwa tej gminy. Ostatnie lata Polski Ludowej w życiu Gąbina zapisały się realizacją kilku inwestycji ważnych dla miasta. Wybudowano nowy ośrodek zdrowia, internat dla uczniów uczących się w Zasadniczej Szkole Zawodowej (1969-1965). Wcześniej, bo w roku 1957 oddano do użytku piękny budynek szkolny przy ul. 1 Maja 12. Mieściła się tu Szkoła Podstawowa nr 2 i przez pewien czas Liceum Ogólnokształcące. Spośród wielu wydarzeń, jakie miały miejsce w Gąbinie, należy wymienić uroczystości konsekracji kościoła parafialnego 16 października 1966 roku. Kościół otrzymał nazwę „Kościół Tysiąclecia Chrztu Polski 966-1966”. Konsekracji kościoła dokonał biskup płocki Bogdan Sikorski. Trzeba też podkreślić, że ważnym wydarzeniem dla miasta Gąbina było powołanie w 1975 r. Towarzystwa Miłośników Ziemi Gąbińskiej (TMZG). Do Walnego Zebrania TMZG jego prezesem był, inicjator powołania tego stowarzyszenia, Antoni Jasiński. Walne Zebranie TMZG odbyło się 16 października 1976 r. Wybrano na nim Zarząd Stowarzyszenia, jego prezesem został nauczyciel gąbińskiego Liceum Ogólnokształcącego, Zbigniew Łukaszewski, zaś zastępcą Antoni Jasiński. Towarzystwo gromadzi dokumenty, zdjęcia, książki, zabytki kultury materialnej, wszystko to, co świadczy o bogatej przeszłości Gąbina i jego okolic. Zarząd TMZG przyczynił się do wydania w 1984 r. monografii dr. Janusza Szczepańskiego Dzieje Gąbina do roku 1945. Jednym z najbardziej aktywnych działaczy TMZG był Jan Borysiak. Opublikował wiele opracowań historycznych, wspomnień dotyczących lat okupacji hitlerowskiej w Gąbinie, różnych wydarzeń z życia miasta. Monografię Gąbina i okolic Janusza Szczepańskiego zamyka rozdział - „W okresie III Rzeczypospolitej”. Autor w powyższym rozdziale omawia zmiany społeczno-polityczne, jakie zaszły w Gąbinie po wyborach czerwcowych 1989 r. Dużą aktywnością na terenie miasta wykazał się Międzyzakładowy Komitet Obywatelski „Solidarność”. Zamieszczone w monografii zdjęcia władz miasta pokazują nowe twarze osób zarządzających miastem i gminą Gąbin. Ostatnie lata XX wieku były pomyślne dla rozwoju miasta Gąbina. Zaczęły powstawać nowe przedsiębiorstwa produkcyjno-handlowe i trans472 portowe. Sporo mieszkańców znalazło w nich zatrudnienie, zmniejszyło się bezrobocie (zob. str. 715-716). Po zlikwidowaniu województwa płockiego Gąbin został włączony w skład powiatu płockiego. Janusz Szczepański, były nauczyciel Zespołu Szkół im. Stanisława Staszica, z ogromną starannością prezentuje osiągnięcia gąbińskiej oświaty w ostatnich latach III Rzeczypospolitej. Autor zamieścił wiele zdjęć pokazujących estetyczny wygląd budynków szkolnych w Gąbinie, a także na terenie gminy. Warto też nadmienić, że 1 września 2011 r. została w Gąbinie otwarta pierwsza w historii miasta Szkoła Muzyczna 1 stopnia. Jej dyrektorem został wspaniały muzyk dr Jarosław Domagała. Autor monografii pokazuje w swojej książce bogate życie kulturalne miasta Gąbina i jego okolic. Ozdobą gminy Gąbin jest Zespół Regionalny „Czermno”, a także Orkiestra Dęta Ochotniczej Straży Pożarnej w tym mieście. Duże osiągnięcia w propagowaniu patriotyzmu wśród mieszkańców, a zwłaszcza młodzieży, ma Związek Piłsudczyków. W dalszym ciągu aktywną działalność naukową i kulturalną prowadzi Towarzystwo Miłośników Ziemi Gąbińskiej. Organizuje wystawy poświęcone historii ziemi gąbińskiej, wydaje też opracowania dotyczące Gąbina. Staraniem władz Gąbina w latach 2010-2012 wydano kilka cennych opracowań, w tym Krzysztofa Zadrożnego, Powstanie styczniowe na ziemi gąbińskiej i gostynińskiej, Płock 2010, Anny Marii Wrzesińskiej, Ruch oporu ZWZ-AK w Obwodzie Gąbin, Sierpc 2010, Barbary Wrzesińskiej, Potrzebny był kościół, więc go zbudowaliśmy, Sierpc 2012. Władze miasta wydają też ciekawy kwartalnik „Echo Gąbina”. Wielką zasługą autora jest zamieszczenie w monografii dziesiątek zdjęć ilustrujących dzieje miasta w różnych okresach historycznych, szczególnie z okresu dwudziestolecia międzywojennego (1918-1939), okresu okupacji hitlerowskiej i czasów najnowszych. Na najciekawszych z nich uwidocznione są: fragment Księgi Miejskiej Gąbina z 1640 r. (AGAD, Księgi miejskie Gąbina, sygn. 1-2, k. 27), kościół parafialny pw. św. Mikołaja z połowy XV w., bożnica żydowska w Gąbinie z 1710 r. (s. 69), mogiła powstańców styczniowych w Dobrzykowie (s. 130), Dom na Suchym Pniu z pierwszej połowy XVIII w., lazaret powstańczy 1863 r. (s. 136), najstarszy budynek w Gąbinie - kamienica przy Starym Rynku z 1809 r. (s. 162), kościół ewangelicki w Gąbinie z 1830 r. 473 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 (s. 225), dawna pastorówka (s. 227), Targ na Starym Rynku w 1910 r. (s. 259), zdjęcie ks. Jana Matulanisa, zasłużonego proboszcza gąbińskiego z lat 1906-1925 (s. 295), kościół z 1934 (s. 296), widok Starego Rynku w Gąbinie podczas I wojny światowej (s. 339), gostynińscy i gąbińscy peowiacy (s. 371), targ na Starym Rynku w Gąbinie w okresie międzywojennym (s. 382), Stary Rynek z widokiem na ratusz i kościół parafialny (s. 392), gąbińscy strażacy z 1913 r. (s. 292), z okresu międzywojennego (s. 405, 406, 407), fragment Starego Rynku w Gąbinie po bombardowaniu niemieckim w początkach września 1939 r. (s. 444). Wiele zdjęć jest ważnym udokumentowaniem czasów niemieckiej okupacji w Gąbinie. Na stronie 453 - hitlerowskie władze okupacyjne w Gąbinie (w środku burmistrz Hacke) i gąbińscy strażacy w niemieckich mundurach - zdjęcie z lipca 1944 r., gąbińscy strażacy w niemieckich mundurach, za nimi członkowie Hitlerjugend (s. 454). Zdjęcia z 15 czerwca 1941 r., kiedy to rozstrzelano pod murem gąbińskiego kościoła 10 Polaków. Tragizm tego zdarzenia ukazują zdjęcia na stronie 455, wysiedlanie rodziny gąbińskiego rolnika (s. 457), ćwiczenia niemieckiej obrony przeciwlotniczej (s. 466). Wiele zdjęć prezentuje osoby związane z ruchem oporu w Gąbinie i jego okolicach (Antoni Stańczak - komendant Obwodu Gąbin ZWZ-AK, Natalia Wołowska, Władysław Dubielak i inni (s. 475, 481). Sporo zdjęć przedstawia barwnie wydarzenia z okresu Polski Ludowej w Gąbinie (np. trybunę honorową pochodu 1-majowego z 1947 r., zebranie władz politycznych Gąbina z okazji Kongresu Zjednoczeniowego PZPR - 15 grudnia 1948 r., wyjazd członków gąbińskiej organizacji Związku Młodzieży Polskiej na czyn społeczny (s. 525). Z okresu Polski Ludowej autor zamieścił też ciekawe zdjęcia dotyczące gąbińskiej oświaty i kultury (zobacz strony 540, 543, 547, 551-554, 587, 652-655, 658-659). Wspaniałą ilustracją życia religijnego są zdjęcia zamieszczone na str. 682 - początek budowy gąbińskiego kościoła w 1957 r., jego poświęcenie 2 września 1962 r., konsekracja przez biskupa płockiego Bogdana Sikorskiego 16 października 1966 i wiele innych. Wielkie słowa uznania należą się profesorowi J. Szczepańskiemu za dobór zdjęć do ostatniego rozdziału monografii - „W okresie 474 III Rzeczypospolitej”. Są to zdjęcia kolejnych Rad Miasta i Gminy Gąbin od roku 1990 do chwili obecnej, zdjęcia szkół gąbińskich i ich nauczycieli, a także zadbanych budynków szkolnych w Dobrzykowie, Czermnie, Nowym Grabiu, w Nowym Kamieniu, w miejscowości Borki koło Gąbina. Szczególnie cenne są zdjęcia przedstawiające życie kulturalne Gąbina i regionu, działalność towarzystw regionalnych, organizacji sportowych, a także zdjęcie dworca PKS w Gąbinie. Autor zamieścił też piękne zdjęcia nadwiślańskich krajobrazów w okolicach Gąbina, a także dramatyczne z powodzi w okolicach Dobrzykowa, Troszyna Polskiego w maju 2010 roku. Monografia Gąbina została wydana bardzo starannie, estetycznie na pięknym papierze, druk książki jest przejrzysty, ciekawa okładka z widokiem na Stary Rynek i na najstarszy budynek miasta z 1809 r. (dziś między innymi siedziba Towarzystwa Miłośników Ziemi Gąbińskiej). Korekta książki staranna, zdarzają się tylko nieliczne błędy drukarskie. Autor monografii prof. Janusz Szczepański jest przekonany i myślę, że nie bez racji, że jego książka Dzieje Gąbina i okolic przyczyni się do dalszej popularyzacji wiedzy o historii miasta, a także zachęci szczególnie młodych historyków do dalszych badań nad jego przeszłością. W ostatnich słowach wstępu J. Szczepański podkreśla, że książkę dedykuje mieszkańcom Gąbina i okolic, którzy „na przestrzeni dziejów okazywali swój patriotyzm podczas licznych zrywów niepodległościowych, a w czasie pokoju – zaznaczyli go wytężoną pracą, czyniąc swoje miasto coraz piękniejszym i bliższym ich sercu”. Marian Chudzyński 475 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 476 KRONIKA 477 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 478 Konrad Jaskóła Konferencja naukowa pt. Zarządzanie w erze turbulencji, Wydział Zarządzania Politechniki Warszawskiej, 14 marca 2014 r. Odpowiedź na zadane pytania. Scientific conference entitled Managing in an area of turbulence, Faculty of Management, Warsaw University of Technology, 14th March 2014. Answer the questions. Odpowiedź Konrada Jaskóły na pytania zadane podczas konferencji. 1. Jak zmieniający się świat i wyzwania globalizacyjne wpływają na zmiany w podejściu do zarządzania? Czy mają wpływ na zmiany koncepcji kierunków rozwoju, metod, stosowanych narzędzi? 2. Czy instytucje edukacyjne są przygotowane na zmiany? 3. Jak w praktyce wygląda adaptacja do zmian? Czy sięga się po innowacyjne metody zarządzania? Na wstępie muszę powiedzieć, że na wszystkie tak postawione pytania, należy odpowiedzieć twierdząco. Bowiem bez względu na rodzaj uprawianej działalności gospodarczej, czy to jest wytwórczość, czy usługi, czy dotyczy firm małych, średnich czy dużych, największych, koncernów produkty ich pracy muszą być zbywalne. W przeciwnym razie nie mają te firmy racji bytu. By tak było, by wyroby czy usługi sprzedawać na konkurencyjnym rynku, firmy muszą 479 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 być lepsze (na wolnym otwartym rynku) od konkurencji. A żeby być lepszym od konkurencji, to trzeba tę konkurencję wyprzedzać – jak to się często mówi - co najmniej o pół kroku. Żeby tak się stało, należy bardzo pieczołowicie analizować rynek. Firmy, spółki powinny mieć – w przypadku małych i średnich firm - pojedyncze osoby lub małe zespoły, a w przypadku dużych firm duże grupy specjalistów, którzy pieczołowicie analizują rynek. Zespoły, które analizują wszystkie zdarzenia w branży, otoczeniu, powinny transponować wyniki tych analiz do firm, do kierownictwa, którego reprezentują. Zarówno ci specjaliści, jak i decydenci powinni być nastawieni na dynamiczne zarządzanie tymi zmianami. Niezmiernie to ważne. Następny wielki problem i szanse na powodzenie spółek dają oryginalne własne produkty. Wyznacznikiem oryginalności tych produktów jest fakt, że mieszczą się, są zbywalne w niszach rynkowych. To bardzo ważne, aby te nisze znaleźć albo też je wykreować poprzez oryginalność swoich wyrobów. Nisze na nasze wyroby, na nasze oferowane rynkowi usługi należy budować wszelkimi możliwymi metodami. Oczywiście niezmiernie ważne, by być lepszym od konkurencji, jest stawiać na jakość naszych produktów. Kolejna istotna sprawa dla korzystnego zbywania naszych wyrobów, usług to oczywiście stała analiza kosztów wytwarzania. Procesy cost controlling, cost cutting muszą być stosowane na porządku dziennym, po to, żeby podać rynkowi atrakcyjną cenę naszego wyrobu czy też ceny naszej usługi. Innymi słowy stale obniżać koszty, jakie powinien ponosić nabywca. W sukurs temu przychodzi oczywiście przedsiębiorczość. Przedsiębiorczość całej struktury organizacyjnej i wszystkich pracowników zatrudnionych w firmie. Przedsiębiorczość wyrażana przede wszystkim: w dynamizmie zarządzania, stałej aktywności, ale też zdolności do podejmowania ryzyka, zarządzania ryzykiem, w umiejętności przystosowywania się do zmieniających się warunków funkcjonowania, wykorzystywania szans, jakie przynosi rynek. To również innowacyjność, motoryka, ekspansywność itd. Kolejnym ważnym czynnikiem sukcesu przedsiębiorstwa jest dywersyfikacja, a więc dywersyfikacja rynkowa, czyli zaspokajanie swoimi wyrobami potrzec rynku lokalnego, regionalnego, krajowego. Drugi rodzaj dywersyfikacji, to dywersyfikacja branżowa, a wreszcie dywersyfikacja geograficzna. Firma powinna unikać monokultury. 480 Przykładem jest Polimex-Mostostal największa spółka budowlana. Poza czystą budowlanką, do której można zaliczyć również deweloperkę, zajmowała się budownictwem przemysłowym, w tym aparaturowym, (energetyka, nafta i chemia), ale również wytwórstwem konstrukcji stalowych, krat podestowych, usług cynkowniczych czy wreszcie produkcją kotłów energetycznych. Dywersyfikacja geograficzna to oczywiście dbałość o to, żeby towary zbywane były w kraju, ale również eksportowane za granicę. Eksport wyrobów i usług ma jeszcze inny ważny aspekt rozwojowy, tzn. umożliwia zetknięcie się z inną kulturą odbiorcy i inną kulturą konkurencji. Kolejną sprawą, która przyczynia się do sukcesu firmy (co należy brać stale pod uwagę), bez względu na rodzaj i wielkość przedsiębiorstwa, jest to że rynek stwarza szanse, ale i zagrożenia. Jest zatem stałym weryfikatorem naszych poczynań. Reasumując, należy stwierdzić, że oczywiście inaczej reaguje na procesy rynkowe firma mała, rodzima, lokalna, a inaczej koncerny, ale również o tym należy pamiętać. Wracając do głównego tematu panelu, odnośnie turbulentnie zmieniającego się otoczenia, to w sposób namacalny, trzeba podać chyba największe turbulencje i ich skutki, jakie przeżywaliśmy. Były one następstwem zmian ustrojowych w Polsce 25 lat temu. Poza zmianą polityczną, spotkaliśmy się z ogromnymi zmianami gospodarczymi i społecznymi. Przecież na początku lat 90. musieliśmy w bardzo krótkim czasie, przejść z tzw. systemu nakazowo-rozdzielczego, który obowiązywał przez dziesiątki lat, do działalności wolnorynkowej. Do działalności na wolnym, konkurencyjnym praktycznie globalnym rynku. Byliśmy uwarunkowani przeszłością, byliśmy ukształtowani mentalnie, w tamtym okresie, tzw. okresie gospodarki socjalistycznej, był głęboki brak wiedzy i doświadczeń, jeśli chodzi o umiejętności zarządzania, prowadzenia, kierowania, wreszcie samodzielnie, organizacjami gospodarczymi. Wszystko jedno, czy były to małe firmy, średnie czy duże, należało uczyć się zarządzania od nowa. W moim przypadku byłem zatrudniony w płockiej Petrochemii, największym w tej części Europy koncernie przetwarzającym ropę naftową i wytwarzającym paliwo płynne na potrzeby rynku krajowego. 70% konsumowanych w Polsce paliw pochodziło właśnie z płockiej Petrochemii. Poza tym, znakomita większość produkowanych w Polsce tworzyw sztucznych 481 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 była w Petrochemii Płock. W latach 80. pełniłem tam funkcję dyrektora produkcji, a w latach 1992-1999 byłem Generalnym Dyrektorem i Prezesem Zarządu. Podzielę się moimi doświadczeniami z tego okresu. Przejście z systemu nakazowo-rozdzielczego do gospodarki rynkowej. Jak wspomniałem, do 1989 roku, w scentralizowanym systemie zarządzania, przedsiębiorstwa państwowe sterowane były decyzjami władzy zwierzchniej. Głównym wskaźnikiem oceny ich działalności była wielkość produkcji. Obowiązujące wówczas prawo gospodarcze uniemożliwiało podejmowanie na poziomie dyrekcji firmy decyzji, co do sposobu zagospodarowania wypracowanego zysku i alokacji środków finansowych na bieżące potrzeby, jak: wynagrodzenia, remonty, modernizacje majątku czy też potrzeby rozwojowe. W charakterystyczny sposób, np. blokowano wzrosty wynagrodzeń, ustalając progresywny podatek od tzw. wzrostu ponadnormatywnych wypłat wynagrodzeń. Plany modernizacyjne zaś czy rozwojowe wymagały akceptacji władz zjednoczenie, czy ministerstwa. Dopiero likwidacja w 1989 roku systemu nakazowo-rozdzielczego, a następnie umożliwienie przekształcenia przedsiębiorstwa państwowego w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa dały możliwość decydowania o przeznaczeniu wypracowanego zysku na rozwój i modernizację firmy. W wyniku transformacji rozwijana w Polsce gospodarka rynkowa stała się siłą napędową zmian funkcjonowania organizacji przemysłowych. Jednak skuteczne ich wprowadzanie wymagało wysokich kompetencji i umiejętności, uprawnień oraz odpowiedzialności, kontroli i motywacji dla prowadzenia działań efektywnościowych. Niegdyś lekceważone sfery aktywnego oddziaływania na poziomie przedsiębiorstwa, stały się jednakowo istotne w nowoczesnym systemie gospodarowania, jak np. technologie, rynki kapitałowe, podatki i koncesje, prawo energetyczne dla firm branży, statuty firmy, prawo o gospodarowaniu zapasami, obowiązujące normy jakości produktów i usług, o ochronie własności intelektualnej, o korzystaniu ze środowiska, o dozorze technicznym, przepisy antymonopolowe, jak również stosowanie prawa Unii Europejskiej. Liberalizacja handlu zagranicznego i coraz większy import produktów naftowych i chemicznych do kraju zmusił do realizacji kolejnego zadania strategicznego, tj. pilnego dostosowania kosztów 482 wytwarzania i jakości produktów do standardów europejskich. Konkurować bowiem trzeba było, np. w gigantami w rodzaju koncernu Shell, z jego 1000 joint ventures i 52 rafineriami nafty czy też z kolosem włoskim ENI składającym się z aż 210 organizacji, jak również z szybko aktywizującym się w Polsce konglomeratem ABB z 1300 jednostkami – a wszystkie te firmy przeszły już efektywną drogę restrukturyzacji. Stara amerykańska zasada mówi: jeśli nie możesz pokonać konkurencji – to się do niej przyłącz. Stąd pożądane stały się alianse i wspólne przedsięwzięcia. Inwestowanie, obniżka kosztów, wewnętrzne wzmocnienie się przez osiąganie sprawności zarządzania, racjonalizacja użytkowania majątku – wszystkie te działania stały się niezbędne, by osiągnąć zakładane cele ukierunkowane na utrzymanie i rozwijanie własnej pozycji na coraz bardziej konkurencyjnym rynku. Ustawa o prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych mówiła pośrednio o potrzebnie restrukturyzacji dla zwiększenia wartości firmy działającej w oparciu o wprowadzony kodeks handlowy. Takie działania należało poprzedzić fazą diagnostyczną i koncepcją, aby potem mogła nastąpić implementacja nowych technologii, technik i systemów zarządzania. Ważne było uświadomienie sobie odpowiedniej kolejności działań i znalezienie skutecznego podejścia do rozwiązywania problemów technologicznych, organizacyjnych, efektywnościowych i handlowych. Doraźną misją firmy było dostarczanie możliwie dużej ilości własnych najwyższej jakości paliw w celu zaspokojenia zapotrzebowania na nie na bardzo chłonnym i rosnącym rynku. Należało także podjąć przeciwdziałania zagrożeniom pochodzącym ze strony konkurencji. Te ostatnie działania łatwo można było zidentyfikować: potrzebna była przejściowa ochrona rynku przed niekontrolowanym importem paliw na okres unowocześniania krajowego majątku produkcyjnego. I to się udało dzięki intensywnym staraniom kierownictwa firmy w organach rządowych i parlamentarnych. Poprzez wydanie odpowiednich zarządzeń w istotny sposób, na określony czas, stworzono warunki chroniące polskich producentów paliw, nakładając podatek akcyzowy na importowane produkty. Z początkiem lat 90. poza wyżej opisanymi działaniami, przed kierownictwem Petrochemii Płock ujawniły jeszcze inne, zupełnie nowe wyzwania. Obok celów ekonomicznych przedmiotem najwyższej troski 483 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 i inspiracją do szybkich działań stała się konieczność modernizacji majątku produkcyjnego poprzez pozyskanie i wdrożenie najnowszych światowych technologii i rozwiązań technicznych, jak i proekologicznych. Majątek produkcyjny był już technicznie i moralnie zużyty, zaś wypracowane w tym okresie zyski były zbyt niskie, aby wystarczyły nawet na proste odtworzenie dotychczasowych zdolności produkcyjnych. Złą sytuację finansową przedsiębiorstwa potęgowały opóźnienia płatnicze, wysoki kurs dolara, wysoka inflacja i wysokie oprocentowanie kredytów. Na rynku detalicznym paliw płynnych, mimo ochrony celnej, pojawiły się konkurencyjne liczne prywatne podmioty krajowe i zagraniczne handlujące paliwami importowanymi. Działania na rzecz osiągnięcia rozwoju wskaźników wyniku finansowego. W nowym otoczeniu ekonomicznym firma podjęła działania dla osiągnięcia przewagi konkurencyjnej. Na rynku pojawiły się wielkie i małe koncerny zagraniczne oraz krajowi przedsiębiorcy. Dotychczas istniejący pośrednicy w handlu, tacy jak duże centrale, np. firma Ciech realizujące zakupy ropy i CPN sprzedająca paliwa, powoli traciły swoje monopolistyczne pozycje. Przejęcie ich marż stało się atrakcyjne dla MZRiP. Wprowadzić trzeba było agresywny marketing. Zaczęto organizować, z różnym efektem, działy: eksportu, importu, zakupu ropy. Organizowano hurtownie zakładowe tworzyw sztucznych i paliw. Podstawowe obiekty produkcyjne pracowały w oparciu o technologie i rozwiązania techniczne z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Instalacje te wymagały więc pilnego unowocześnienia. Uznano, że dla wypracowania znaczącego wyniku finansowego dla realizacji tego kosztownego procesu inwestycyjnego należy sięgnąć po marże z tytułu zaopatrzenia w importowaną ropę naftową przez wyspecjalizowane przedsiębiorstwa czy dystrybucję paliw. Rozpoczęto zatem tak szybko, jak to tylko było możliwe samodzielny zakup ropy (z pominięciem dotychczasowych pośredników, którzy zabierali lwią część dochodów z tego tytułu). Na ten cel uzyskano krótkoterminową pożyczkę od zagranicznego banku, który jako jeden z pierwszych wszedł do naszego kraju po transformacji. Szerokie wprowadzenie firmy na rynek paliw płynnych było prawdziwą strategiczną ofensywą: oznaczało ono oferowanie nowej 484 wysokiej jakości paliw, pozyskiwanie – jak już wspomniano – dużej liczby partnerów do tworzenia sieci stacji patronackich, rozlewni gazu płynnego, hurtowni paliw, hurtowni tworzyw sztucznych. Wykorzystywano w tym celu pojawiające się nowe okazje rynkowe. W tym czasie opuszczała nasz kraj Armia Radziecka, zwalniając do dyspozycji wiele swoich baz paliwowych. Część z nich zagospodarowano. W Petrochemii Płock podjęto decyzję o budowie własnego systemu hurtowej i detalicznej sprzedaży paliw dla uzyskania marży dystrybucyjnej. Rozpoczęto podpisywanie umów z prywatnymi właścicielami stacji paliw, powstały stacje patronackie, rozpoczęto budowę stacji własnych. W krótkim czasie powstała sieć ok. 550 szt. stacji paliw oraz czterech Regionalnych Operatorów Rynku hurtowej sprzedaży paliw. Ale nie wszystko się udawało. Pierwsza stacja benzynowa MZRiP w Płocku, z ekologicznymi rozwiązaniami odzysku oparów przy rozładunku i nalewaniu paliw, nie zdała egzaminu, podobnie jak niektóre transakcje z niewypłacalnymi klientami. Wymiar sprawiedliwości latami potem miał z tymi sprawami zajęcie. Gospodarka wolnorynkowa dawała także takie konsekwencje i rezultaty. Uruchomienie własnego terminalu nalewczego paliw z nowoczesnymi ekologicznymi rozwiązaniami, zakup własnych autocystern i świadczenie usług nimi – to część przedsięwzięć strategicznych w programie restrukturyzacji Petrochemii, by spełniała wymagania gospodarki rynkowej. Regulacja prawna z 1990 roku o restrukturyzacji przedsiębiorstw, dla podniesienia ich wartości przed prywatyzacją, wymogła opracowanie i przyjęcie w firmie programu efektywnościowego. W tym programie wytypowano jednostki biznesowe jako centra zysku i centra kosztów, wprowadzono skrupulatny rachunek ekonomiczny i analizę kosztów, monitoring i kontroling. Obok intensywnego wchodzenia na rynek było to dla przedsiębiorstwa kolejne ważne pole działania dla dokonania gruntownych przemian organizacyjnych i technologicznych oraz istotnych zmian w systemach zarządzania korporacją. Przykład drugi, w odmiennych warunkach, choć też bardzo zmiennych (turbulentnych), budowano praktycznie od podstaw, od początku lat dwutysięcznych, największą w kraju przemysłową korporacją budowlaną Polimex-Mostostal. W przeciwieństwie do płockiej Petrochemii tworzono ją w warunkach w relatywnie 485 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 dojrzałych regulacjach rynkowych kodeksu handlowego (obecnie kodeksu spółek) i stabilizującego się rynku kapitałowego. Przypomnieć należy, że na początku lat dwutysięcznych kryzys branży budowlanej wyzwolił dwa zjawiska: przyspieszył procesy komercjalizacji i prywatyzacji dotąd państwowych firm z jednej strony, z drugiej zaś, licząc na zapowiadany w niedalekiej przyszłości boom inwestycyjny, zamożniejsi gracze rynkowi, jak i też mnożące się fundusze inwestycyjne zaczęły wykupywać kontrolne pakiety akcji firm budowlanych o słabszej kondycji finansowej. Kierownictwo PolimexCekop w wyniku analizy sytuacji rynkowej i oceny profilu działalności i zamożności firmy przyjęto strategię przebudowania profilu działania, przekształcając ją w spółkę inżynieryjno-budowlaną z ambicjami sukcesywnego przejmowania roli generalnego wykonawcy (GW) projektów budowlanych. W tym celu między innymi postanowiono przejmować kontrolne pakiety akcji/udziałów w firmach budowlanych. Z przeprowadzonych analiz wynikało, że potencjał produkcyjny i kadrowy Mostostalu Siedlce, jego silne osadzenie na rynku, zespolony z pozycją, kontaktami i tradycjami Polimeksu-Cekopu znakomicie dopełniły jego zdolności ofertowe. Polimex-Cekop w konkurencji z Mostostalem Warszawa zaczął skupować akcje Mostostalu Siedlce. W porozumieniu pomiędzy zarządami, w konsekwencji w 1999 r. to Polimex-Cekop przejął kontrolny, 55-procentowy pakiet akcji Mostostalu Siedlce. Kontynuując realizację przyjętej strategii, Polimex-Cekop, zdecydował się na zakup większościowych pakietów akcji/udziałów szeregu kolejnych spółek budowlanych jak: Lubelska Przemysłówka, Budostal 1, Sędziszowska Fabryka Kotłów Sefako, Naftobudowa S.A. i Naftobudowa Holding. Zaś Mostostal Siedlce nabył, m.in. Mostostal Stalowa Wola i Przembud Szczecin. Przewidywana przez analityków dekoniunktura nadeszła, a wraz z nią pojawiły się niestety kłopoty także w niektórych przejętych przedsiębiorstwach. W większości z nich niezbędne stało się podjęcie postępowania układowego, w przypadku Lubelskiej Przemysłówki i Przembudu – postępowania likwidacyjnego, zaś w Budostalu 1 ogłoszenie upadłości. Wszystkie te procesy zakupowe poprzedziła analiza ekonomiczna i prawna (tzw. due dilligence), a także wycena planowanych do przejęcia spółek, wykonywane przez specjalistów firm konsultingowych i kancelarii prawnych. Kluczowym elementem wyceny 486 były prognozy wielkości sprzedaży i zakładanych do osiągnięcia wyników finansowych w perspektywie najbliższych lat. Z perspektywy czasu należy ocenić ten proces jako dalece niedoskonały, gdyż spółka nie dysponowała wystarczająco doświadczoną kadrą do realizacji/koordynacji tak odmiennych od dotychczasowych zadań. Ponadto akwizycje realizowane były z krótkoterminowymi liniami kredytowymi z myślą, że nastąpi szybkie dokapitalizowanie spółki poprzez wyemitowanie stosownego pakietu akcji spółki matki kierowanego do dotychczasowych akcjonariuszy, a zakupione firmy w krótkim czasie notować będą wzrost zysków. Niestety, oczekiwane ożywienia gospodarcze nie następowało, okres bessy w budownictwie przedłużał się. Koszty obsługi finansowej spółki gwałtownie rosły, akcjonariusze zwlekali z podjęciem decyzji odnośnie dokapitalizowania spółki. Sprzedaż wyrobów i usług zarówno w spółce matce, jak i w spółkach zależnych gwałtownie malała, w wynikach skonsolidowanych pojawiły się straty. Nastąpiły dalsze straty w zasobach ludzkich – co wartościowsi specjaliści poodchodzili do konkurencji. I tak z zatrudnionych jeszcze w 1999 r. ok. 180 specjalistów, w 2001 r. pozostało niespełna 70 osób. W tej sytuacji w 2001 r. powołano nowy, jednoosobowy zarząd. Pierwszym założeniem nowego zarządu i skupionej wokół niego kluczowej kadry kierowniczej było podjęcie próby uratowania spółki. Przyjęto bowiem, że rynek budowlany w niedalekiej przyszłości winien się ożywić. Opracowano zatem szczegółowy plan działania, którego nadrzędnym celem było utrzymanie płynności finansowej przy zapewnieniu płatności najistotniejszych wierzytelności. Równoległe rozpoczęto proces restrukturyzacji zarówno spółki matki – Polimex-Cekop, jak i poszczególnych spółek wchodzących w skład korporacji. Powstająca i rozwijająca się grupa przedsiębiorstw skupiona wokół coraz silniej ze sobą powiązanych kapitałowo spółek: Polimex-Cekop oraz Mostostal Siedlce, czerpiąc z doświadczeń trudnych i „chudych lat”, podjęła zdecydowane działania restukturyzacyjne. W wyniku zapaści finansowej spółki w 2001 roku, dla jej ratowania podjęto klasyczne posunięcie oszczędnościowe, tj. maksymalnie ograniczono koszty zarządu i dokonano dalszej redukcji zatrudnionych pracowników 487 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 relatywnie do rozmiaru posiadanych kontraktów. Pozbyto się nieprodukcyjnych aktywów łącznie z zastawionym w banku budynkiem siedziby spółki, dokonano restrukturyzacji linii kredytowych i uzyskano nieznaczne dokapitalizowanie spółki przez większościowych akcjonariuszy, sukcesywnie zwiększano liczebność zespołów opracowujących oferty dla rosnącej liczby zapytań ofertowych na nowe projekty od potencjalnych klientów. Równolegle obserwowano poprawiającą się z roku na rok koniunkturę na rynku budownictwa. Efekt osiągnięto już po krótkim czasie, bo w latach 2002-2004 nastąpiła stabilizacja i sukcesywnie uzyskano wzrost kondycji finansowej grupy. Kluczowym posunięciem było upublicznienie spółki poprzez tzw. fuzję odwrotną, czyli wniesienie aktywów spółki matki Polimex-Cekop do publicznej spółki zależnej Mostostal Siedlce, tworząc spółkę Polimex-Mostostal dopuszczoną do notowań na Giełdzie Papierów Wartościowych. W miarę bogacenia się spółki przejmowano z rynku kolejne aktywa, pozyskując jednocześnie coraz to większe atrakcyjne kontrakty do realizacji. W efekcie w końcowej fazie pierwszej dekady lat dwutysięcznych roczna sprzedaż sięgnęła sześciu mln złotych, kapitalizacja firmy wyniosła cztery mld zł, a zatrudnienie osiągnęło wielkość ponad czternaście tysięcy osób. Reasumując te wywody na temat zachowań w turbulentnym otoczeniu, odniosę się do mojej pracy doktorskiej obronionej 2 lata temu, w której przedstawiłem analizę 2 pól badawczych, tj. płockiej Petrochemii właśnie lat 90., kiedy zaczynaliśmy poznawać metody, tajniki rynkowego zarządzania organizmami - gospodarczymi, kiedy Petrochemia Płock, kolos, ogromna, ważna firma decydowała o powodzeniu całego segmentu transportu kołowego w Polsce. Drugim polem badawczym był Polimex (Polimex-Cekop na początku, a potem Polimex-Mostostal), który z bankrutującej firmy na przełomie 90. i 2000 w ciągu 7 lat stał się największą w Polsce korporacją budowlaną, zatrudniającą ok. 14 tys. osób, sprzedającą za ok. 6 mld złotych wyrobów i usług, wysoko notowaną firmą na GPW w Warszawie, funkcjonująca już na wolnym, konkurencyjnym uregulowanym rynku. W obu tych przypadkach poszukiwano uniwersalnych czynników sukcesu korporacji przemysłowych. Wyniki tych analiz, a także empiryczne zidentyfikowanie i zweryfikowanie czynników decydujących o sukcesie rynkowym organizacji pozwoliły na wyodrębnienie czterech uniwersalnych czynników sukcesu 488 korporacji, które są aż tak uniwersalne, że były przewodnikami funkcjonowania firmy w latach 90. i 2000 zarówno firmy czysto produkcyjnej o 30-40-letniej tradycji, jak i firmy praktycznie zbudowanej w latach 2000 od nowa, od zera, od „bankruta”. W jednym i w drugim przypadku otoczenie było bardzo turbulentne, bardzo zmienne, inne w latach 90., kiedy jeszcze raz kiedy uczyliśmy się wolnego rynku, inne w 2000, natomiast pewne czynniki sukcesu praktycznie są niezmienne. Tymi czynnikami sukcesu są: działalność rynkowa, sprawność zarządzania, w tym sprawność zarządzania lidera, innowacyjność technologiczna, wiedza i umiejętności pracowników. Wyodrębnione czynniki okazały się istotne i ważne dla ocenianych korporacji oraz zaważyły w sposób decydujący na ich sukcesie rynkowym. W szczególności dużą rolę odegrała działalność rynkowa przedsiębiorstw, przejawiająca się w kreowaniu innowacyjnych produktów rynkowych, stosowaniu aktywnej polityki marketingowej oraz tempie wprowadzania agresywnej działalności handlowej na rynku. Miała ona kluczowe znaczenie dla osiągania sukcesu przedsiębiorstwa na konkurencyjnym rynku. Badani respondenci wskazywali w wywiadach najczęściej na poszerzanie kontaktów handlowych oraz na systematyczne monitorowanie rynku w celu zdobywania wiedzy ważnej dla rozwoju przedsiębiorstwa, identyfikowanie zmian rynkowych i wychwytywanie szans i możliwości warunkujących sukces. Równie podobną, wysoką wartością dla sukcesu przedsiębiorstwa okazała się dynamiczna sprawność zarządzania lidera – przedsiębiorcy, uwzględniająca jego styl i sposób zarządzania, jego kreatywność, innowacyjność, przedsiębiorczość, a także szybkość i otwartość na zmiany rynkowe, problemy oraz sugestie pracowników, jak również działania prowadzące do ograniczenia zagrożeń. Nieco niższy udział w kształtowaniu sukcesu rynkowego przedsiębiorstwa posiadały czynniki: „Innowacyjność technologiczna” oraz „Wiedza i umiejętności pracowników”. Czynniki te wyrażone zostały w badaniu poprzez wdrażanie nowoczesnych technologii pojawiających się na rynku oraz poprzez zwracanie większej uwagi na motywowanie pracowników do rozwijania ich wiedzy i umiejętności oraz akceptacji wyznawanych przez nich wartości. Otrzymane wyniki analizy czynnikowej potwierdziły stanowisko wielu teoretyków i praktyków oraz wyrażane przypuszczenie autora 489 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 pracy (Jaskóła K.K., Zachowania konkurencyjne przedsiębiorstw w warunkach kryzysu. „Ekonomika i Organizacja Przedsiębiorstw” 1/2010), że „[…] odpowiednio mentalnie przygotowany menedżment, wyznający filozofię stałej „ucieczki do przodu” w celu budowania przewagi konkurencyjnej […]” jest w stanie zapewnić stabilny wzrost przedsiębiorstwa – korporacji i osiąganie sukcesu rynkowego w warunkach niepewności otoczenia. Ponadto chciałbym odnieść się do dyskutowanych przez panelistów kwestii. Jedną była sprawa okazji rynkowych. Bezwzględnie, bardzo istotnym elementem zarządzania jest wykorzystanie wszelkich okazji rynkowych do budowania stabilności firmy i jej rozwoju. Aplikacja organicznego rozwoju jest niezbędna, a więc inwestowanie w te obszary/dziedziny, które już posiadamy w firmie, ale również poprzez akwizycję nowych firm, nowych zespołów, nowych organizacji, nowych spółek bądź zorganizowanych części majątku spółek po to, żeby budować znowu przewagę konkurencyjną swoją wielkością. Pamiętajmy, że duży może więcej. To się sprawdza w praktycznym działaniu. Łatwiej jest przekonywać klienta, a co równie ważne, zdecydowanie łatwiej budować relacje z bankami, mając uznaną przez rynek wielkość. Ponadto większej korporacji łatwiej pozyskać wysokiej klasy specjalistów, łatwiej stosować elastyczne metody motywacji, w tym wynagradzania itd. Należy zatem absolutnie szukać okazji rynkowych dla dalszego rozwoju, oczywiście stosując odpowiednie kryteria oceny nabywanych kolejnych aktywów. Inną kwestią, która została postawiona przez jednego z panelistów była sprawa strategicznego planowania. Czy stać nas na strategiczne planowanie, na plany strategiczne wieloletnie? I tak, i nie. W moim przekonaniu i z mojego doświadczenia wynika, że jeśli chodzi znowu o firmy małe i średnie, rzeczywiście trudno przewidzieć uwarunkowania ich funkcjonowania, w dystansie dłuższym niż np. jeden rok. Oczywiście, najlepiej jak to napisałem w swojej pracy doktorskiej, pisać ją post factum. Ale dla koncernów, dla firm dużych, które mają rozległą działalność, nie można nie budować strategii. Weźmy za przykład duże firmy energetyczne. Wszyscy wiemy, że bilans energetyczny kraju jest praktycznie na sztywno, tzn. że nie mamy wielu rezerw w wytwórstwie energii elektrycznej, a ponadto cały warsztat, cała infrastruktura produkcyjna jest bardzo przestarzała. Trzeba pilnie budować nowe bloki 490 energetyczne, nowoczesne, o bardziej efektywnych technologiach, o zdecydowanie wyższej sprawności. Tutaj nie mogą być firmy pozostawione samym sobie. Firmy muszą kreować strategie, ale też spójną strategię w tym zakresie powinno mieć państwo. Nie może być tak, że już pięć lat mówi się, że potrzeba wybudować blok energetyczny w Kozienicach, w Jaworznie czy Opolu. Nie może być tak, że przedsiębiorstwa mają sobie z tym poradzić same. Nie poradzą sobie same. Strategia państwa winna polegać na pełnieniu funkcji bufora. Wspierać procesy rozwojowo inwestycyjne i działać ze świadomością, że nie zawsze rachunek ekonomiczny przy obecnych uwarunkowaniach jest pozytywny dla przedsiębiorstw. A inwestować potrzeba. I tu jest rola państwa i strategia państwa polegająca na uruchamianiu mechanizmów wspomagania. Kolejną sprawą, dla branży energetycznej, jest gaz łupkowy. Wpadliśmy w euforię gazu łupkowego, mówiono, że należy wspierać procesy poszukiwań i potem wydobycia, deklarowano wielką opłacalność (nazwijmy to tak) koncernom, które podejmą się tego procesu. Pojawiły się największe na świecie amerykańskie, kanadyjskie firmy poszukiwawcze. Jednak zaraz, za chwilę zaczęto mówić, że jeżeli ten gaz się pojawi, to obłożymy go stosownymi podatkami, akcyzą i innymi - i w konsekwencji firmy te największe się wycofały. Wraca się znowu, po nieudanych 2 latach, do kokietowania firm poszukiwawczych. Kolejna sprawa to przykład biodiesla. Deklarowano, że regulacje uefektywnią proces produkcji biodiesla, poczynając od uprawy roli, posiania rzepaku, zebrania tego rzepaku, wytłoczenia oleju i potem dalej chemicznej przeróbki tego oleju do komponentów biodiesla. Okazuje się, że bardzo szybko zaczęliśmy „majsterkować” przy tych regulacjach i w wielu miejscach procesu się to już nie opłaca, w związku z czym te pięknie, żółto kwitnące pola znikają. Bo rachunek ekonomiczny jest bezwzględny i przy zmieniających się często regulacjach proces staje się mało opłacalny lub wprost nieopłacalny. A zatem, w tego typu strategicznych przedsięwzięciach należy budować wieloletnie plany w firmach, spójne ze stabilną polityką i strategią państwa. Jeszcze jeden przykład przemysłu chemicznego. Przez z górą 10 lat nie realizowano procesu prywatyzacji dużych firm chemicznych, tzw. wielkiej syntezy chemicznej, powodując ich stagnację rozwojową. Obecnie powstał koncern azotowy, ale bez ofensywnej 491 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 strategii rozwojowej. Z drugiej strony bilans eksportu i importu masowych chemikaliów w Polsce jest ujemny o ponad 9 mld euro. Jest zatem tak fantastyczny rynek zbytu na wysoko przetworzone wyroby chemiczne. Potrzeba ofensywnej strategii działania dla dynamicznego rozwoju tej branży. Podsumowując, należy stwierdzić, że z chwilą wejścia w reguły gospodarki rynkowej musi istnieć świadomość siły rynku, jego wszechobecności i jego ogromnego wpływu na kondycję firm w realnym biznesie. Będąc na globalnym rynku podlegamy wszelkim prawidłom jego oddziaływania. Zatem należy mieć świadomość, że najbardziej trwałym zjawiskiem, jakie nas będzie obowiązywać to zmiany, a więc konieczność dynamicznego zarządzania zmianami. Jak wynika z powyższego tekstu w zasadzie brak jednolitych prawideł do zastosowania w procesach zarządzania spółkami, przedsiębiorstwami, natomiast wykazano, że istnieją uniwersalne czynniki sukcesu w korporacjach przemysłowych. PROGRAM KONFERENCJI 9:30 10:00 Rejestracja uczestników, sala 3 Powitanie uczestników i wprowadzenie do problematyki obrad Prof. dr hab. inż. Tadeusz Krupa, Dziekan Wydziału Zarządzania Politechniki Warszawskiej 10:00 10:15 Dr hab. inż. Jarosław Domański, Prodziekan Wydziału Zarządzania Politechniki Warszawskiej, Przewodniczący Konferencji ERA 2014 PANEL I Wyzwania dla zarządzania przedsiębiorstwami w burzliwym otoczeniu Tematyka Zarządzanie w chaosie, turbulentne otoczenie przedsiębiorstwa, koncentracja – fuzje, alianse, partnerstwo – kooperacja, 10:15 - kooperencja, współpraca, nowe szkoły i koncepcje zarządzania 12:15 wobec wyzwań burzliwego otoczenia. Przewodniczący panelu Prof. dr hab. Irena Hejduk, Szkoła Główna Handlowa, Politechnika Warszawska Uczestnicy panelu 492 Prof. dr hab. Maria Romanowska, Szkoła Główna Handlowa Prof. dr hab. Rafał Krupski, Politechnika Częstochowska Dr hab. Jan Fazlagić, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, Akademia Finansów i Biznesu Vistula w Warszawie Dr hab. Krzysztof Klincewicz, prof. Uniwersytetu Warszawskiego Dr hab. Marcin Wojtyszek-Kotlarski, Szkoła Główna Handlowa Dr Sylwia Wojciechowska-Filipek, Społeczna Akademia Nauk w Łodzi Dr hab. Katarzyna Szczepańska, prof. Politechniki Warszawskiej Dr inż. Konrad Jaskóła, twórca i b. prezes Polimex S.A. Jerzy Cichowicz, prezes Kalokagathia Sp. z o.o. 12:15 Obiad 13:15 PANEL II Klasyczne problemy zarządzania w nowej perspektywie Tematyka Małe i średnie przedsiębiorstwa kontra wielkie korporacje; zarządzanie strategiczne kontra zarządzanie operacyjne, twarde zarządzanie kontra miękkie zarządzanie, zmiany struktur organizacji i funkcji zarządzania, zachowania przedsiębiorstw w „trudnych czasach”. Przewodniczący panelu 13:15 - Dr hab. inż. Janusz Zawiła-Niedźwiecki, Politechnika Warszawska 15:00 Uczestnicy panelu Prof. dr hab. Grażyna Gierszewska, Politechnika Warszawska Prof. dr hab. Jolanta Szaban, Akademia Leona Koźmińskiego Prof. dr hab. Jerzy Kisielnicki, Uniwersytet Warszawski, Politechnika Warszawska Dr hab. Agnieszka Sopińska, prof. Szkoły Głównej Handlowej Dr Wioletta Mierzejewska, Szkoła Główna Handlowa Dr Piotr Kotelnicki, CRM Devoteam Consulting S.A. Dr inż. Edyta Malicka, Politechnika Warszawska 15:00 Podsumowanie i zakończenie konferencji 15:30 493 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Świat należy nie tylko objaśniać, ale i przekształcać…. Rozmowa z profesorem dr. hab. Jerzym Damroszem It should not only to explain the world, but also to transform…. Conversation with prof. Jerzy Damrosz Jerzy Damrosz Andrzej Kansy Jerzy Damrosz, ur. 22.09.1927 r. w Warszawie. Profesor nauk humanistycznych. Specjalności: etnosocjologia i etnologia, historia nauki o kulturze, kultura ludowo-regionalna, teoria regionu i regionalizmu, edukacja regionalna, zagadnienia etniczne, zróżnicowanie etniczno-regionalne w Europie; od 2009 roku realizuje nowy temat: zagadnienia turystyki kulturowej i krajoznawstwa edukacyjnego (z uwzględnieniem kontekstu przemian stylu życia, przewidziana edycja w formie książki autorskiej). Książki: 19 (5 autorskich + 14 redagowanych lub 494 współredagowanych prac zbiorowych). Zajmuje się także etnopedagogiką opartą na fundamencie wiedzy o plemiennych i ludowo-regionalnych korzeniach kultury, powszechnikach kulturowych i niezmiennikach etycznych (osnowa tzw. wychowania integralnego). Studia, mgr – UW, 1952; dr – UAM, 1970; dr hab. – UAM, 1988 oraz prof. (tytuł – 1998, na wniosek Instytutu Filozofii i Socjologii PAN) (szerzej w: Złota Księga Nauk Humanistycznych 2013, red. nacz. Krzysztof Pikoń, Wyd. Helion, Gliwice 2013, zob. s. 58). Andrzej Kansy (AK): Pierwszego stycznia 2014 r. minęło 60-lecie pracy zawodowej Pana Profesora na pełnym etacie, bez jednego dnia przerwy. Jakie refleksje wzbudził ten szczególny jubileusz u Jubilata? Jerzy Damrosz (JD): Najpierw na myśl przychodzi mi fragment wiersza Tadeusza Boya-Żeleńskiego o tym, jak czcić należy każdego jubilata, oczywiście w wersji krakowskiej. Kojarzy mi się to z takim zdaniem: „Bierze się do tego celu Tęgiego, starego pryka, Sadza się go na fotelu I siarczyście się go „tyka”. Bywa i tak (wtrącę tu zdanie od siebie), że szanowny jubilat w ogóle nic … nie myśli, co najwyżej: „jakiej marki będzie szampan”, który będzie się piło „na jego cześć”. Przypuszczam, że u jubilatów pojawiają się różnorodne refleksje, na przykład w rodzaju: „czy zdołałem zrealizować choćby część własnych zamierzeń”, „co jeszcze mogę w życiu zrobić pożytecznego” itp. Niekiedy, być może przychodzi pokusa, by napisać z tej okazji jakiś „nadzwyczajny tekst”, odważnie zatytułowany, powiedzmy: „Testament Odchodzącego Pokolenia”. Temat, którym zresztą młodsze pokolenia niezbyt łatwo potrafią się zafascynować. A o czym ja myślałem, gdy równo wybiła rocznicowa „sześćdziesiątka”? Pierwsza refleksja. Otóż starałem się niemal zawsze „być sobą”. Dlatego „niemal”, że w okresie PRL uciążliwa cenzura państwowa i szpiegowanie zwykłych obywateli (np. podsłuch telefoniczny etc.) utrudniały lub wprost uniemożliwiały swobodne pisanie czy wypowiadanie się. „Być sobą” oznaczało i oznacza, że zasada bezpartyjności sprzyja niezależnej działalności naukowej i dydaktycznej oraz całej praktyce społecznej, eo ipso odideologizowanej. Krytyczne uwagi o mnie pochodziły i pochodzą najczęściej od tych, którzy - jak to 495 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 od dawna określam - mieli i mają „stałe poglądy”, to znaczy są „zawsze prorządowi” (niezależnie od zmiennej sytuacji historycznej). I ci również mnie wytykają, którzy sądzą, że „piszę tradycyjnie”, co jest źródłem moich kolejnych rozmyślań. Druga refleksja. Wyniki obserwacji mówiących i piszących pracowników naukowych z zakresu humanistyki, urodzonych nie wcześniej niż w trzecim ćwierćwieczu XX wieku, wskazują na dość częstą dążność do stosowania języka hermetycznego i powierzchownego naśladowania poglądów zachodnioeuropejskich i angloamerykańskich, czyli unikania jasności w formułowaniu własnych myśli. Młodzież wykształcona tym bardziej niechętnie sięga do takich publikacji. Niechęć do czytania wśród młodzieży, dla której głównym źródłem wiedzy jest Internet, można próbować przezwyciężyć, przygotowując teksty czy wykłady oparte o zasadę: ścisłość naukowa w komunikatywnej formie, od czasu do czasu przetykane przykładami i różnymi ciekawostkami, a nawet zdaniami „z przymrużeniem oka”. Nade wszystko trzeba skupić się na głoszeniu prawdziwych faktów w kształcie „chłonnej prawdy”. Uzyskane skutki dydaktyczne uznaję osobiście za dość pożyteczne i najczęściej przyjmowane pozytywnie przez studentów. W publikacjach naukowych – obok oczywiście koniecznych badań i ekspertyz specjalistycznych – powinno się uwzględniać zrozumiałe dla szerszego kręgu odbiorców zasoby wiedzy wraz z odpowiednią interpretacją. Trzecia refleksja. Moje tzw. osiągnięcia i epizodyczne satysfakcje (ale i niekiedy gorycz zbyt długiego pokonywania trudności), przeplatały się z przekonaniem, że każdy człowiek powinien dawać innemu człowiekowi znacznie więcej dobra, niż to zwykle czyni. Pojawia się najczęstsze wytłumaczenie: „działać na miarę swoich możliwości”, jakby zapominano o mickiewiczowskim zawołaniu: „mierz siły na zamiary”. I wreszcie czwarta refleksja. Przecież życie doczesne ma ściśle określony zasięg czasu. W tym momencie warto zacytować paradoksalną sentencję św. Augustyna: „Jeżeli człowiek tyle zabiegów czyni, aby żyć dłużej, ileż ich czynić powinien, by żyć wiecznie”. By to osiągnąć, trzeba przyjąć prostą zasadę: „Świat należy nie tylko objaśniać, ale i przekształcać” bowiem „Dobro jest rozlewne”. Ale prawdziwą przemianę należy zacząć od siebie, by nie tłumaczyć się, jak Jean Cocteau, francuski pisarz, malarz, grafik i reżyser filmowy (I poł. XX w.), gdy mu zarzucono niegdyś, że jego zachowania osobiste 496 stanowią dysonans wobec słów, które publicznie głosił. Wówczas J. Cocteau wyjaśnił: „To nic nie szkodzi, że ręce siewcy są brudne – ważne, by ziarno rzucane było zdrowe”. Na tym kończę swoją wypowiedź z pozycji jubilata. Ponieważ jednak wywiad z jednym rozmówcą nie może ograniczyć się do jednego pytania, czekam na dalsze. AK: Jakie problemy naukowe zafascynowały Pana na tyle, że nie potrafi Pan usunąć się w zacisze wolne od wszelkiej pracy zawodowej? JD: Najpierw ogólna uwaga. W powszechnym przekonaniu osiągnięcie wieku emerytalnego i przejście na emeryturę oznacza radykalną zmianę trybu życia. W przypadku samodzielnego pracownika naukowego sytuacja jest całkowicie odmienna, bowiem nie można z dnia na dzień przerwać dociekań intelektualnych, przekreślić postawy zaciekawienia otaczającą nas rzeczywistością, zmniejszyć skalę własnych zainteresowań w uprawianej dyscyplinie nauki. Tym bardziej wtedy, gdy praca badawcza ma charakter interdyscyplinarny. Stąd też, jak wiadomo, profesorowie często uprawiają nadal działalność zawodową, piszą książki, nauczają studentów, biorą udział w konferencjach naukowych i polemikach, nie odcinają się od udziału w życiu publicznym. Mogą co najwyżej ograniczyć dotychczasową maksymalną intensywność pracy intelektualnej i nieco wydłużyć okresy wypoczynku. „Wszystko, co ludzkie, nie jest mi obce” – głosili humaniści w okresie renesansu. Dziś nie jest realne ogarnięcie całości podstawowej wiedzy ogólnoludzkiej, ale uznaję za słuszne podtrzymywanie nowej zasady: „Należy interesować się wszystkim, a znać się na jednym”. Gdybym spróbował posegregować interesujące mnie zakresy tematyczne, to proponowałbym wyodrębnić dwa katalogi: „Co mnie jeszcze interesuje” (nr 1) i „Co nowego mnie znów zainteresowało” (nr 2). Otóż, jak się wydaje, ważniejszy jest katalog nr 2, bo stanowi sprawdzian żywości umysłu i poszukiwań nowych dróg myślenia. Z pierwszego katalogu wymieniłbym w pierwszej kolejności powiązania zjawisk określanych jako „nowoczesność” versus „tradycja”. Narastająca uporczywie tzw. nowoczesność nie powinna bezceremonialnie eliminować całej tradycji. A najtrudniejszym zadaniem dla kogoś, kto łączy postawę badacza i dydaktyka z działalnością społeczną, 497 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 jest w istocie rzeczy rozdzielenie w toku myślenia i działania dwóch sfer rzeczywistości: tego „co jest” od tego „co być powinno” ze względu na pożądane wartości, wskazania socjotechniczne etc. I zgadzam się z profesorem Jerzym Szackim, wybitnym socjologiem, że nie tyle przeciwstawiamy tradycję nowoczesności, lecz staramy się przebierać i wybierać pozytywy z tych dwóch zjawisk społecznych. Dyskusyjność zasygnalizowanej tu problematyki wynika z trudności wyboru i jest następstwem zbyt odmiennej interpretacji badanych zjawisk. Nade wszystko w praktyce nie doceniamy stopnia złożoności procesów społecznych. Każda nowoczesność stopniowo zostaje przekształcona i staje się wcześniej czy później tradycją. W takiej sytuacji można byłoby tradycję określić – wedle stanowiska etnologa, profesor Kazimiery Zawistowicz-Adamskiej – jako „dawność w teraźniejszości”. Osobiście staram się dostrzec i rozróżnić w trendach współczesności i nowoczesności powiązane ze sobą kierunki przemian: globalizacja technologiczna i zarazem antyglobalistyczny dyferencjonizm (wyraz ten wprowadził doc. Rudolf Jaworek, ekonomista polski), czyli różnorodność społeczno-kulturowa. Często poplątane są te odmienności i mówi się, że „świat stał się globalną wioską”, nie rozróżniając wielości niuansów świata rzekomo spragnionego wszechstronnego globalizmu i unifikacji mentalno-duchowej. Stąd moje wieloletnie studia nad zróżnicowaniem etniczno-regionalnym i po części wyznaniowym, a więc próba odpowiedzi na pytanie: „Co ludzi różnicuje i dzieli?” W katalogu nr 2 wysuwa się na czoło jeszcze ważniejsze obecnie pytanie: „A co ludzi łączy”? Uczeni uznają, że homo sapiens jest wyodrębnionym i najwyższego szczebla gatunkiem w obrębie całej fauny ziemskiej. Nie jest to jednak wystarczające, by na tej podstawie mówić o jakimś jednolitym łączniku wspólnoty ogólnoludzkiej. Trzeba wziąć pod uwagę całość differentia specifica istoty ludzkiej, która już w starożytności została nazwana: zoon politikon (arystotelesowska „istota państwowa”). I tak w doktrynie chrystianizmu jest zaznaczona cecha wskazująca na wieczną trwałość duchowości (duszy) poszczególnych ludzi po śmierci biologicznej, czyli ustaniu życia doczesnego, następnie zauważamy wysoki indeks inteligencji w porównaniu ze zwierzętami, występuje powszechna skłonność do łączenia się w grupy społeczne itd. Problem przeobrażeń i ustalania cech zbieżnych wspólnoty ogólnoludzkiej nakreślony jest 498 w nauce dość szeroko. Z jednej strony dotyczy to wyboru ogólnej teorii i metodologii poznania świata w wymiarze mikrokosmosu i makrokosmosu, istoty bytowania człowieka, zrozumienia struktury świata i sensu życia. Z drugiej strony pojawia się konieczność wykreowania wszechstronnej odnowy człowieka w sensie praktycznym wedle reguł przyjętego światopoglądu, wielowiekowych i uniwersalnych podstaw aksjologicznych oraz wniosków wynikających z empatii. Na ogół wielu ludzi nauki, zwłaszcza poczynając od XIX wieku, uważało, że jest stały postęp w rozwoju wiedzy ogólnoludzkiej, bowiem rozwój jest na ogół – jak sądzono – równoznaczny z postępem. Zapominają oni, jak wiele koncepcji teoretycznych było w historii ludzkości stopniowo przeobrażanych, uzupełnianych czy ostro modyfikowanych lub po prostu odrzucanych. Postęp techniczny w XX i początkach XXI w. jest tak olśniewający, że wyrzucono ze słownika uczonych wyrażenie „wszechogarniająca tajemnica bytu”, które uczy pokory intelektualnej i ostrzega, iż każdy tzw. postęp niesie liczne szanse i jeszcze liczniejsze zagrożenia. Pamiętajmy też, że fides et ratio nie są ze sobą sprzeczne, gdy przystępuje się bez uprzedzeń do poznawania człowieka i świata. Jeśli zdziwienie było początkiem filozofii, to z kolei zaskoczenie wywołuje potrzebę głębszej weryfikacji znacznej części danej dziedziny nauki. Toteż, dociekając sensu różnych kwestii i zagadek intelektualno-duchowych odrzuciłem zdecydowanie wąski empiryzm, scjentyzm, postmodernizm (konsekwentnie niwelujący obiektywizm w nauce na rzecz relatywizmu poznawczego i moralnego) itp. Dlatego prawie każdy, kto wszedł na drogę profesorskiej pracy naukowej, zawsze znajdzie coś, co go zastanowi i stanie się inspiracją do dalszych dociekań. Najważniejsza jest samodzielność myślenia i zastosowanie metod krytyki naukowej. Rzecz jasna, egzystowali przed laty i tacy profesorowie, którzy stając się z namaszczenia prezydenta tzw. profesorami belwederskimi, byli pewni, że osiągnęli szczyt swoich możliwości i wobec tego można poprzestać na laurach. Otóż kiedyś krążyło takie ironiczne powiedzonko, że uczeni ci dawali zwykle do poczytnej gazety codziennej ogłoszenie mniej więcej takiej treści: „Sprzedam własny księgozbiór naukowy. Zostałem profesorem”. Nigdy nie miałem takiej pokusy. 499 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 AK: Wiem, że mój obecny Rozmówca opracowuje kolejną, szóstą już książkę naukową, tym razem o turystyce i krajoznawstwie. Jak zauważyłem, jest to przez wiele lat nieustanne poszukiwanie nowego pola badawczego i stopniowe rozszerzanie horyzontu intelektualnego. Dlaczego Pan dostrzegł ostatnio właśnie w tematyce turystyczno-krajoznawczej jeden z najważniejszych problemów teoretycznych współczesności, o głębokich implikacjach praktycznych? JD: Starałem się przedstawić w naszej dotychczasowej rozmowie dojrzewanie mojego interdyscyplinarnego warsztatu naukowego. Teraz potwierdzam, że istotnie opracowuję nowe materiały do przyszłej książki, która będzie udokumentowaniem mojej ogólnej postawy badawczej, dydaktycznej i społeczno-praktycznej, ale już na pokrewnym polu zainteresowań. Punktem wyjścia do wszelkich moich badań jest szeroko pojęta kultura, pogłębiona o ujęcia historyczne i etnologiczne (etnosocjologiczne) oraz etnopedagogiczne. Przejście od etnografii regionalnej do krajoznawstwa edukacyjnego nie jest zbyt odległe tematycznie, a wciąż narastająca wiedza o innych krajach i regionach, powstała głównie z relacji wędrujących badaczy, literatów, dziennikarzy i globtroterów, jest cennym dopełnieniem naszego obrazu świata. Wybór tematyki turystyczno-krajoznawczej jest próbą konkretyzacji jednej z cząstek mojego interdyscyplinarnego warsztatu naukowego. Podkreślam, że te dwa pojęcia mają w moim opracowaniu swoje rozwinięcie: „turystyka kulturowa” i „krajoznawstwo edukacyjne”. Te dwie dziedziny działalności społecznej pozwalają lepiej dostrzec bliskość wzajemną ludzi, podobieństwo najskrytszych marzeń tkwiących w tożsamości etnicznej i pamięci historycznej najrozmaitszych nacji i religii. Ruchy regionalistyczne i turystyczno-krajoznawcze mają ogromne walory wynikające z „ponadpartyjności”, prezentowania „interesów nadrzędnych” i możliwości „pozytywnego wpływu na pozycję życiową, kondycję psychologiczną i oddziaływanie społeczne na poszczególnych ludzi i wspólnoty”. Nieustannie głoszę pogląd, że najważniejszą potrzebą ludzkości XXI wieku jest odnowa duchowo-moralna i psychofizyczna wszystkich przedstawicieli rodu ludzkiego. Potrzebne jest odnowienie triady starogreckiej (Prawda kontra Fałsz, Dobro kontra Zło i Piękno kontra Brzydota), podstawowych deklaracji Organizacji Narodów Zjednoczonych i in. – a nade wszystko realizacja Cywilizacji Miłości głoszonej 500 wytrwale przez św. Jana Pawła II. A zatem, to, co jest najważniejsze jest jednocześnie najtrudniejsze. Zaobserwowana trudność wynika z kierunków przeobrażeń nowoczesnych społeczeństw, bowiem tempo przemian społecznych jest coraz szybsze, tempo zmian techniczno-ekonomicznych jeszcze szybsze, natomiast o wiele wolniej przekształca się układ psychosomatyczny człowieka. Wybór tematyki mojej następnej książki jest wynikiem przemyślenia hierarchii spraw, które mogą zainteresować szerszy krąg odbiorców. W podtekście propagowanej idei lepszego wykorzystania czasu wolnego tkwi moja dążność do inspirowania ludzi, aby przekształcali swój dotychczasowy tryb życia, najczęściej monotonny i szkodliwy, na bardziej zdrowy i ciekawszy. Celem moim jest więc napisanie książki w takiej wersji, która by stanowiła równorzędnie przekaz wiedzy i zachętę do podjęcia zmagań o nowy styl życia. AK: Przygotowuje Pan, jak się dowiaduję, „swoistą trylogię”, w czym przejawia się dążność Pana do uszeregowania trzech syntez w formie cyklu o wspólnym mianowniku. Czy są to zagadnienia, które potrafią zainteresować szersze kręgi młodszych pokoleń i czy mogą inspirować działania o charakterze społecznym? JD: Pomysł skonstruowania owej trylogii przyszedł stosunkowo późno, bo dopiero po wydaniu pierwszej pozycji o tematyce regionalno-etnicznej w 2007 roku. I to w momencie, gdy już sporo kartek rękopisu następnej książki turystyczno-krajoznawczej pojawiło się na moim biurku. Wkrótce więc doszedłem do wniosku, że należałoby tę trzecią pozycję poświęcić na rozważania pod ogólną nazwą „Kultura i wychowanie”. Wspólny mianownik wynika z autorskiego przekonania, że konieczne jest pełne wyzwolenie energii społecznej wszystkich obywateli Rzeczypospolitej Polskiej; dotyczy to zakresu aktywności samorządowej i lokalno-regionalnej (łącznie z towarzystwami społeczno-kulturalnymi i społeczno-naukowymi), ruchliwości turystyczno-krajoznawczej (przy współudziale ruchu harcerskiego i licznych organizacji pozarządowych) oraz skutecznej edukacji kulturalnej w skali szkolnej, jak i pozaszkolnej. 501 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Zastanówmy się wobec tego, czy ta tematyka może zainteresować młodsze pokolenia, często stroniące od wysiłku fizycznego, zainfekowane tęsknotą do nadmiernego wysiadywania przed komputerem, stawiające na pierwszym miejscu fast foody i słodycze etc. Wydaje się, że wędrowanie, kontakt z urokami tego świata, poszukiwanie odmienności, zmiana stylu życia nie tylko na zdrowszy, ale i ciekawszy, może stać się nowym źródłem radości i życzliwości wobec innych ludzi. „Obcość” zamieńmy na „Odmienność”. Sądzę, że tematyka „trylogii” nie jest marginesowa w życiu młodych wykształconych ludzi. Ważne jest natomiast, by podać to zgodnie z zasadą ścisłości naukowej, lecz w formie komunikatywnej, z ilustracjami, bo żyjemy w cywilizacji obrazkowej. Istnieje przy tym dodatkowa, niebagatelna kwestia pisarska. Otóż w ostatnim czasie częściej słyszę opinię, że pierwsze zdania w wydrukowanej książce decydują o tym, czy ją w ogóle warto przeczytać. W jaki więc sposób można zelektryzować młodego wykształconego czytelnika, jakie wpisać pierwsze zdania, na przykładzie publikacji turystyczno-krajoznawczej, by zachęcić do dalszej lektury? Stefan Żeromski w jednej ze swoich znanych powieści zaczął narrację zdaniem: „Ogary poszły w las”. Znakomite wejście – i tak właśnie w tej formie mógłby zacząć m.in. także pisarz reprezentujący dziecięcą literaturę: „Bachory poszły w las”. Natomiast nie mamy przekonania, czy wpis początkowy, zgodny z tytułem opracowywanej książki, może się tak zacząć: „Turyści i krajoznawcy obojga płci poszli w las…”, by zaintrygować czytelnika. Jako autor muszę kategorycznie przestrzegać zasady rozdzielenia narracji literackiej i naukowej. Jest to truizm, który powinien niezmiennie być stosowany, bowiem fabuła literacka i oprawa językowa z tym związana – w przeciwieństwie do myślenia naukowego – nie muszą prezentować autentycznych faktów. Na wszelki przypadek – bo może są także czytelnicy „pierwszego zdania” i równocześnie „ostatniego zdania”, zanim rozpoczną dłuższą lekturę – większą uwagę zwrócę na Wstęp i Zakończenie w dwóch pozostałych pozycjach trylogii. 502 AK: Zdaję sobie sprawę z tego, że ukoronowaniem Pana studiów, dociekań i usiłowań powiązania teorii z praktyką byłaby jakaś „nadsynteza”, stanowiąca próbę bliższego rozumienia współczesnej europejskiej formacji cywilizacyjno-kulturowej i zarysowania kierunków jej pożądanego rozwoju. Jakie są Pana uwagi w tej materii? JD: Zadaje mi Pan pytanie o podstawowym znaczeniu, bowiem po wielu latach dociekań i doświadczeń mam do wyboru: albo poprzestać na trzech pracochłonnych syntezach cząstkowych (trylogia), albo też ponadto zacząć marzyć o jakiejś „nadsyntezie”, która w ramach spójnej narracji przedstawiałaby pełny, interdyscyplinarny obraz poglądów autora. Niewątpliwie nadają się do tego celu rozmyślania analityczno-syntetyczne wokół europejskiej formacji cywilizacyjno-kulturowej, przegląd różnych wizji tej formacji, ogląd „szans” i „zagrożeń”, jakie przynosi Unia Europejska, a przede wszystkim wniknięcie w sferę oczekiwań i pragnień młodych pokoleń Europejczyków, w tym i Polaków. Można się zastanawiać, czy taką tematykę udźwignie jedna osoba czy dopiero liczny zespół niezależnych ekspertów. Jedno jest pewne. Na tę problematykę trzeba spojrzeć z pozycji polskiej, pamiętając o słowach św. Jana Pawła II: „Trudno nam wchodzić do Europy, bo ją tworzyliśmy. Tworzyliśmy ją większym trudem aniżeli ci, którym się przypisuje, albo którzy sobie przypisują patent na europejskość” (Włocławek, czerwiec 1991 r.). Trudno przewidzieć, co się będzie działo w Europie Wschodniej, gdyż wydarzenia dziejące się na Ukrainie od końca listopada 2013 wskazują, że Rosja zrzuciła swoją maskę układnego partnera w kontaktach międzynarodowych, zwłaszcza w stosunkach z najbliższymi sąsiadami. Różnice zdań, jakie występują teraz w Unii Europejskiej będą testem, weryfikującym sens istnienia eurobiurokratycznej machiny superpaństwa. NATO jest bardziej skonsolidowane, choć zapewne zaskoczone i zakłopotane, alarmujące o potrzebie nowych intensywnych zbrojeń (w ostatnich latach obniżono znacznie w państwach natowskich wydatki na zbrojenia, podczas gdy ta sama pozycja w budżecie Rosji wzrosła o jedną trzecią). Próba renesansu i rekonstrukcji imperium neosowieckiego będzie miała istotny wpływ na dalszy rozwój Europy (Eurazji) w pierwszej ćwierci XXI w. 503 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Nie będę sięgał do aktualnych prognoz socjologicznopolitologicznych ani nie przedstawię komentarza na miarę starożytnej Pytii, wieszczki Apollina w Delfach, która odpowiadała w sposób wieloznaczny za pośrednictwem kapłana, uprzednio poszcząc i po odbyciu kąpieli rytualnej w Źródle Kastalskim. Przypuszczam, że idea imperium neosowieckiego, która przetrwała w ukrytym kokonie postsowietyzmu (a została przez wydarzenia na Ukrainie ujawniona przedwcześnie), wskutek wzrastających nacisków zewnętrznych i możliwej, choć niezbyt pewnej, presji bardziej światłej części narodu rosyjskiego, nie rozwinie w pełni swoich skrzydeł. Wcześniej czy później stanie się kolejnym wstrząsającym etapem historii europejskiej, który będziemy starali się wprawdzie umieścić w naszej narodowej pamięci historycznej (jak hitleryzm i stalinizm), ale dla dobra wspólnego wrzucimy do lamusa przeszłości cały putynizm. Od pewnego czasu obserwowaliśmy narodziny putynizmu – zdławienie buntu w Czeczenii, oderwanie Abchazji i Osetii Płd. od Gruzji, okupację Krymu, powstanie rosyjskiej enklawy nad Dniestrem w Mołdawii i in. W pierwszych miesiącach 2014 r. powstrzymajmy się zatem od dyskutowania i roztrząsania problematyki rozwoju europejskiej formacji cywilizacyjno-kulturowej i polskiej w niej pozycji. Mamy do dyspozycji zbyt wiele niewiadomych. Tak czy inaczej, gdybyśmy teraz chcieli opublikować historię tysiącletniej Polski i nasze kontakty z Europą, najbardziej właściwy tytuł brzmiałby następująco: „Od Mieszka Pierwszego do mieszka pustego”. I od nas w dużym stopniu zależy, czy za kilka lub kilkanaście lat tytuł ten stanie się nieaktualny. AK: Dziękuję za spotkanie z Panem Profesorem i rozmowę, która dostarcza różnych spostrzeżeń przydatnych także dla praktyki społecznej, ale i zawierającą zbiór spornych kwestii dyskusyjnych, które nie zanikną w najbliższej przyszłości. JD: Dziękuję za sympatyczne spotkanie i cierpliwe wysłuchanie mojej narracji. Rozmowę przeprowadził Andrzej Kansy Płock, 9 V 2014 r. 504 Aneks Jerzy Damrosz: Dlaczego zajmowałem się regionalizacją i regionalizmem? „Cóż, po pierwsze – uparcie twierdzę, że przed Wielkim Wybuchem, czyli przed zaistnieniem świata dostrzegalnej materii, nie było Czasu i nie było Przestrzeni. Dopiero w owym przełomowym momencie pojawiły się wzmiankowane parametry. Dlatego dziś można mówić właśnie o cząsteczkach czasu i cząsteczkach przestrzeni, o ich wzajemnych powiązaniach, o tym, że przestrzenie są bliższe i dalsze, większe i mniejsze w stosunku do nas, że czas jest ułożony chronologicznie, a poszczególne odcinki czasu układają się w sposób indywidualny i specyficzny w pamięci historycznej i poszczególnych osobników. Po wtóre – autentyczny regionalista o szerszych horyzontach myślowych rozmyśla nie tylko o regionach, regionalizacji i regionalizmie. Po trzecie – dojrzały „ja – regionalista” nie wyrasta nagle, nie jest w izolowanym nurcie wiedzy, przeżyć i oddziaływań społecznych, lecz pojawia się w istocie rzeczy po latach doświadczeń i działań zawsze – podkreślmy to wyraźnie – jako następstwo wielorakich zainteresowań, wyznaczających zarazem możliwość rozróżnienia tego, co istotne i co marginalne. […] Po maturze odbyłem studia na Uniwersytecie Warszawskim (socjologia, pobocznie etnografia). Otóż sądzę, że poprzez geografię i etnografię otworzyłem drogę do poznania właściwości lokalno-regionalnych. Oznaczało to, że zdobyłem możliwość ujrzenia ogromnej różnorodności zjawisk w świecie przyrody i kultury, odmienności ludzi i wielości kodów kulturowych. Od najmłodszych lat do dzisiaj mam głębokie przekonanie o tym, że świat jest niezwykle ciekawy. Jednocześnie w latach studenckich (1947-1952) miałem styczność na wykładach, seminariach i konwersatoriach z wybitnymi wykładowcami tej klasy, co profesorowie: Stanisław Ossowski (socjolog, promotor pracy magisterskiej), Maria Ossowska (nauka o moralności), Witold Kula (historia gospodarcza), Tadeusz Kotarbiński (metodologia nauk, logika, prakseologia), Władysław Tatarkiewicz (historia filozofii), Witold Dynowski (etnolog), Jan Stanisław Bystroń (etnolog, historyk kultury, socjolog – tylko jeden rok akademicki ze względu na jego stan zdrowia) i inni. To oni kształtowali i rozszerzali moje horyzonty 505 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 myślowe, chociaż niejednokrotnie podtrzymywałem swoje racje światopoglądowe, stojące w opozycji do ich niektórych przekonań i zachowań. To przede wszystkim dzięki nim, ja, etnosocjolog, po tego rodzaju studiach i w czasie pracy zawodowej, zaczętej w 1954 roku w Zakładzie Etnografii IHKM Polskiej Akademii Nauk, uformowałem w okresie znacznie późniejszym interdyscyplinarny warsztat naukowy. […] Odnotować warto kilka punktów zwrotnych wzmacniających moje zainteresowania problematyką lokalno-regionalną i etniczną. 1) W latach 1953-54 Międzyuczelniane Obozy Etnograficzne na Kurpiach (brałem udział w badaniach terenowych już jako magister) – Ostrołęka, Wach. W 1958 r. MOE w Bielsku Podlaskim na pograniczu polsko-białoruskim. Wieloletni aktywny udział w różnych konferencjach naukowych poświęconych regionom północno-wschodniej Polski (Mazowsze wsch., Podlasie). 2) Jako główny redaktor – wraz z kilkuosobowym zespołem – rozpocząłem w roku 1954 opracowywanie zbiorów rękopiśmiennych Michała Federowskiego (1853-1923) obejmujących tematycznie pieśni białoruskie. Nastąpiło wtedy dalsze rozszerzenie moich zainteresowań na obszar polsko-białoruskich zagadnień etnicznych i folklorystycznych (znacznie wcześniej rozpocząłem studia polsko-ukraińskie). 3) Dysertacja doktorska pt. „Problem regionu w etnografii polskiej” (promotor prof. Józef Burszta, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, obrona – 1970). 4) Praca habilitacyjna („Rozwój pojęć podstawowych w polskiej nauce o kulturze ludowej do roku 1939”, 1988), której treść była uszeregowana wedle czterech klas pojęciowych: a) zakres przedmiotowy kultury ludowej i pojęć pokrewnych, jak „kultura chłopska”, „kultura wiejska” itp.; b) zakres dyscypliny naukowej oraz ujęć interdyscyplinarnych (nazwa i cechy dyscypliny) – „etnografia”, „etnologia”, „antropologia kulturowa v. społeczna” itp.; c) zakres kategorii zróżnicowania przestrzennego, jak „region” itp.; d) zakres zróżnicowania w czasie, jak „zmienność i ciągłość kulturowa”, „tradycja” itp. Kolokwium habilitacyjne – UAM, 1988. 506 […] Muszę przyznać się otwarcie, że bardziej niż uczone księgi i komputery, fascynują mnie ludzie. Człowiek jest najbardziej otwartą i mądrą Księgą, z której próbujemy odczytywać sens otaczającej nas rzeczywistości. […] Tak więc zastanawianie się nad implikacjami praktycznymi zaczynamy od stwierdzenia, że Człowiek jest najciekawszym fragmentem otaczającego nas świata. To on jest podstawowym źródłem naszej wiedzy, przeżyć i oddziaływań społecznych. Dlatego nie stroniłem – jako zawsze bezpartyjny – od udziału w różnorodnej działalności społecznej: Rada Krajowa Regionalnych Towarzystw Kultury (1994-2002), Mazowieckie Towarzystwo Kultury i in. […] W tym momencie muszę podkreślić, że osnową mojej pracy o charakterze społeczno-praktycznym było i jest ukazanie wymiaru regionalnego jako cząstki terytorium ojczystego – czyli „ojczyzna i jej regiony”, a nie cząstki rozsadzającej unitarność i suwerenność państwa. Tym się różni regionalizm unijny od tradycyjnego regionalizmu polskiego”1. 1 J. Damrosz, Świat składa się z cząstek czasu i cząstek przestrzeni – i co z tego wynika (refleksje badacza i praktyka), w: Ja – regionalista, refleksje, stanowiska, komentarze, praca zbiorowa pod red. Damiana Kasprzyka, Wyd. Interdyscyplinarny Zespół Badania Wsi UŁ, Łódź 2010., s. 22, 24-26. Tekst powstał na przełomie pierwszej i drugiej dekady XXI w., gdy byłem już zatrudniony w Szkole Wyższej im. Pawła Włodkowica w Płocku jako kierownik Katedry Etnokulturologii i Edukacji Regionalnej, powstałej we wrześniu 1999 r. Redaktor naukowy cytowanej pracy, pracownik naukowy Uniwersytetu Łódzkiego, dr Damian Kasprzyk, jest rodem z Płocka. 507 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 508 Recenzenci prof. zw. dr hab. Jerzy Damrosz ks. prof. zw. dr hab. Andrzej Gretkowski ks. prof. zw. dr hab. Michał Marian Grzybowski prof. zw. dr hab. Andrzej Straszak prof. zw. dr hab. Jerzy Sławomir Wasilewski prof. zw. dr hab. inż. Daniela Żuk prof. dr hab. inż. Zbigniew Kruszewski prof. dr hab. Dorota Kulczycka prof. dr hab. Grzegorz Radomski prof. dr hab. Anna Maria Stogowska dr hab. Małgorzata Cwenk dr hab. Paweł Tański doc. dr Andrzej Gałkowski doc. dr Wiesław Koński doc. dr inż. Robert Żak dr Dariusz Ćwikowski dr Grzegorz Gołębiewski dr Damian Kasprzyk dr Tomasz Kruszewski dr Marcin Lutomierski dr Adrian Mianecki dr inż. Grzegorz Michalak dr Małgorzata Michalska dr Wiesław Pomorski dr Liliana Tomaszewska 509 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 510 Autorzy Balski Michał – mgr, kierownik Oddziału Strategii Rozwoju Miasta w Urzędzie Miasta Płocka. Baraniuk Tadeusz – dr, prowadzi zajęcia w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego, uczestniczy w polsko-ukraińskich badaniach etnograficznych na Huculszczyźnie. Berliński Marcin – dr nauk społecznych, obszarem jego zainteresowań badawczych jest polityka społeczna związana w szczególności z pomocą społeczną, polityką rodzinną oraz polityką senioralną. Bernat Rafał – mgr, doktorant, Katedra Prawa Finansów Publicznych, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, doradca podatkowy. Chudowska-Rączka Dorota – mgr inż. arch., kierownik Referatu Rewitalizacji Miasta w Urzędzie Miasta Płocka. Chudzyński Marian – dr nauk humanistycznych, członek honorowy Towarzystwa Naukowego Płockiego. Damrosz Jerzy – prof. dr hab., Katedra Etnokulturologii i Edukacji Regionalnej Szkoły Wyższej im. Pawła Włodkowica w Płocku. Ur. w 1927 w Warszawie. Profesor nauk humanistycznych. Specjalności: etnosocjologia i etnologia, historia nauki o kulturze, kultura ludowo-regionalna, teoria regionu i regionalizmu, edukacja regionalna, zagadnienia etniczne, zróżnicowanie etniczno-regionalne w Europie. Autor 19 książek. Zajmuje się także etnopedagogiką opartą na fundamencie wiedzy o plemiennych i ludowo-regionalnych korzeniach kultury, powszechnikach kulturowych i niezmiennikach etycznych. 511 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Danilova Larisa – dr nauk pedagogicznych, docent w katedrze teorii i historii pedagogiki Jarosławskiego Państwowego Uniwersytetu Pedagogicznego im. K.D. Uszyńskiego w Jarosławiu (Rosja). Frąckowiak Anna – prof. nzw. dr hab., dziekan Wydziału Pedagogicznego Szkoły Wyższej im. Pawła Włodkowica w Płocku. Jaskóła Konrad – dr nauk ekonomicznych, zawodowo związany z branżą chemiczną, był m.in. prezesem Petrochemii Płock SA oraz Polimex-Mostostal SA. Kansy Andrzej – dr nauk humanistycznych, członek Towarzystwa Naukowego Płockiego. Kapuścińska Marzena – mgr, kierownik Biura ds. Jakości Kształcenia Szkoły Wyższej im. Pawła Włodkowica w Płocku, animator Regionalnego Ośrodka EFS w Płocku. Korzan Daniel – doc. dr, dziekan Wydziału Pedagogicznego Szkoły Wyższej im. Pawła Włodkowica w Płocku Filii w Iławie. [email protected], www.korzan.edu.pl Kowarska Agnieszka J. – dr nauk humanistycznych, współpracuje z Instytutem Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego, współredaktor „Kwartalnika Romskiego”. Lutomierski Marcin – dr nauk humanistycznych, badacz historii literatury i kultury polskiej, pracownik Wydawnictwa Naukowego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, współpracownik Instytutu Literatury Polskiej UMK. Malinowska Agnieszka – mgr, pracownik Referatu Rewitalizacji Miasta w Urzędzie Miasta Płocka. Mianecka Julia – dr nauk humanistycznych, dyrektor Instytutu Kształcenia Podyplomowego Szkoły Wyższej im. Pawła Włodkowica w Płocku. Milewska Marta – doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Prowadzi zajęcia w Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku. Przedmiotem jej naukowych zainteresowań są dzieje społeczno-gospodarcze w okresie porozbiorowym. Autorka artykułów dotyczących ochrony zdrowia i opieki medycznej. Molokov Dimitry – doktor nauk pedagogicznych, docent w katedrze teorii i historii pedagogiki, dziekan Wydziału Zarządzania 512 Socjalnego Jarosławskiego Państwowego Uniwersytetu Pedagogicznego im. K.D. Uszyńskiego w Jarosławiu (Rosja), e-mail: [email protected] Rogalska Katarzyna – mgr, absolwentka Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu (Ochrona Dóbr Kultury, specjalność konserwatorstwo). Członek Polskiego Instytutu Studiów nad Sztuką Świata oraz Stowarzyszenia Historyków Sztuki Oddział Warszawski. W 2012 r. otworzyła przewód doktorski w zakresie nauk o sztuce na UMK w Toruniu. Pracownik Działu Zbiorów Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Stanowska Iwona – mgr, pracownik Referatu Rewitalizacji Miasta w Urzędzie Miasta Płocka. Szczepański Janusz – prof. zw. dr hab., pracownik Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie (Instytut Historii, Zakład Historii Najnowszej) oraz Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku (Wydział Historyczny, Katedra Historii Miasta i Regionu). Redaktor naukowy Dziejów Mazowsza (tom 3 – lata 1795-1918; tom 4 – lata 1918-1939). Wasilewska Agnieszka – mgr, kierownik Działu Programowania, Metodyki i Ewaluacji Kształcenia we Wszechnicy Polskiej Szkole Wyższej w Warszawie. Waszczyńska Katarzyna – dr nauk humanistycznych, adiunkt w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego, specjalizuje się w etnografii regionalnej oraz problematyce etnicznej i tożsamościowej w Europie ŚrodkowoWschodniej. Żórawska Wioletta – dr nauk humanistycznych w dyscyplinie literaturoznawstwo (UKSW). Ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Absolwentka Podyplomowego Studium Dziennikarstwa UW. Nauczycielka języka polskiego w gimnazjum w Bielsku. Przewodnicząca Sekcji Nauk Humanistycznych TNP. 513 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 514 Informacje dla autorów „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” jest czasopismem wydawanym przez Towarzystwo Naukowe Płockie. Zawiera artykuły naukowe, komunikaty, sprawozdania oraz recenzje. Autorzy zamierzający opublikować swój tekst powinni na adres redakcji dostarczyć jeden egzemplarz wydruku komputerowego oraz płytę CD z elektroniczną wersją tekstu w formacie doc lub docx. Tekst powinien spełniać następujące wymagania: • Objętość artykułu do 40 stron, czcionka (Times New Roman) tekstu głównego 12 punktów, interlinia 1,5 wiersza. • Przypisy zamieszczone na dole strony, ze skrótami w języku polskim (np. dz. cyt., tamże), czcionka (Times New Roman) tekstu przypisu 10 punktów, interlinia 1 wiersz. • Przypisy odwołujące się do niepublikowanych źródeł archiwalnych powinny zawierać nazwę archiwum, nazwę zespołu archiwalnego, sygnaturę, stronę, kartę, tytuł dokumentu (bez kursywy), np. Archiwum Państwowe w Płocku, Towarzystwo Naukowe Płockie, sygn. 234, k. 21, Protokół zebrania organizacyjnego sekcji technicznej. • Przypisy odwołujące się do książek pojedynczych autorów, jak też o nierozdzielnym autorstwie, winny zawierać: inicjał imienia i nazwisko autora (autorów), tytuł książki (kursywą), miejsce i rok wydania, stronę, np. Z. Kruszewski, Towarzystwo Naukowe Płockie - podmiot życia publicznego, Warszawa 2011, s. 35-39. 515 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 • Przypisy odwołujące się do prac zbiorowych powinny zawierać: inicjał imienia i nazwisko autora wewnętrznego opracowania, tytuł wewnętrznego opracowania (kursywą), tytuł książki, w której zostało ono umieszczone (kursywą), inicjał imienia i nazwisko redaktora lub opracowującego, miejsce i rok wydania, stronę, np. A. Chodubski, O metodach i technikach współczesnych badań regionalnych, w: Polityka regionalna a historyczna i obronna świadomość Polaków. W 80. rocznicę przyłączenia Chojnic do Drugiej Rzeczypospolitej, red. J. Knopek i A. Marcinkowski, Bydgoszcz 2001, s. 220-223. • Przypisy odwołujące się do czasopism naukowych winny zawierać: inicjał imienia i nazwisko autora, tytuł artykułu (kursywą), tytuł czasopisma (w cudzysłowie), ewentualnie rocznik, rok publikacji, kolejny tom (ewentualnie numer, zeszyt), stronę, np. M.M. Kosman, Republika Federalna Niemiec wobec Traktatu o Unii Europejskiej, „Przegląd Politologiczny” 2004, nr 2, s. 71-84. • Przypisy źródłowe z odwołaniem się do tekstów prasowych winny zawierać: inicjał imienia i nazwisko autora, tytuł artykułu (kursywą), tytuł gazety (w cudzysłowie), rok, numer, dzień i miesiąc (cyframi rzymskimi), np. dzienniki: Z. Jaworski, Fauna ziemi płockiej, „Rzeczpospolita” 2009, nr 252 z 10-11 XI. miesięczniki, kwartalniki: K. Pacuski, Parafie diecezji płockiej od XI do XVI wieku, „Notatki Płockie” 1996, nr 1, s. 3-6. • W przypadku artykułu recenzyjnego należy podać nazwisko i imię autora recenzowanej książki, tytuł publikacji, miejsce i rok wydania oraz liczbę stron. • Cytaty należy zapisywać z użyciem cudzysłowu (bez kursywy). • Do artykułu należy dołączyć streszczenie w języku polskim oraz angielskim o objętości nieprzekraczającej 600 znaków ze spacjami każde. • Do artykułu należy dołączyć do 5 słów kluczowych w języku polskim oraz angielskim. • Do artykułu należy dołączyć krótką informację o autorze. 516 Procedura recenzowania zgodna z wytycznymi Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego (Dobre praktyki w procedurach recenzyjnych w nauce, Warszawa 2011) 1. Do recenzowania kierowane są artykuły, które uzyskały aprobatę kolegium redakcyjnego. Kolegium ocenia zgodność nadesłanych materiałów z profilem pisma, z wymaganiami redakcyjnymi oraz poprawność warsztatu naukowego. 2. Artykuł recenzowany jest przez dwóch zewnętrznych recenzentów. Nie mogą oni wchodzić w skład redakcji i rady naukowej czasopisma oraz nie mogą być zatrudnieni w podmiocie, w którym afiliowany jest redaktor naczelny czasopisma. 3. Artykuły przekazywane są do recenzji w sposób uniemożliwiający ich identyfikację. Autorzy nie znają recenzentów swoich artykułów (double-blind review proces). 4. Nazwiska recenzentów publikowane są raz w roku na stronie internetowej czasopisma. 5. Recenzje wykonywane są na formularzu recenzyjnym zamieszczonym na stronie internetowej czasopisma. 6. Recenzja ma charakter opiniodawczy. Redaktor naczelny podejmuje ostateczną decyzję o wydrukowaniu artykułu. 517 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” Towarzystwo Naukowe Płockie 09-402 Płock pl. Narutowicza 8 tel. fax 24 262 26 04, e-mail [email protected] Recenzja artykułu zgłoszonego do publikacji w „Roczniku Towarzystwa Naukowego Płockiego” Tytuł artykułu: Należy zaznaczyć znakiem „x” Lp. 1. 2. 3. 4. 5. 518 Kryteria Czy tytuł artykułu odpowiada jego treści? Czy słowa kluczowe i streszczenie artykułu są prawidłowe? Czy opracowanie jest oryginalne względem istniejących publikacji? Czy artykuł ma charakter naukowy? Czy artykuł zawiera nowy problem badawczy? Tak Wymaga poprawienia lub uzupełnienia Nie i nie nadaje się do poprawienia lub uzupełnienia Czy metodyka 6. badawcza jest właściwa? Czy dobór literatury 7. jest właściwy? Czy treści prezentowane są 8. w sposób przejrzysty i logiczny? Czy język pracy 9. jest poprawny? Czy wnioski z badań są 10. dobrze udokumentowane? Czy części techniczne 11. (ilustracje, tabele, wykresy) są czytelne? Proponuję: przyjęcie artykułu do druku w przedstawionej formie przyjęcie artykułu do druku po uwzględnieniu uwag recenzenta przyjęcie artykułu do druku po przeredagowaniu oraz po ponownym zrecenzowaniu nie przyjmować artykułu do druku Uwagi i sugestie: 519 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 Imię i nazwisko Recenzenta: …………………………………………………………………………… Tytuł (stopień naukowy) Recenzenta: …………………………………………………………………………… Afiliacja Recenzenta: …………………………………………………………………………… Podpis recenzenta: …………………………………………………………………………… Data sporządzenia recenzji: …………………………………………………………………………… Nazwiska recenzentów będą umieszczane na liście zbiorowej recenzentów współpracujących z redakcją zamieszczanej na stronie internetowej „Rocznika Towarzystwa Naukowego Płockiego”. 520 Zabezpieczanie oryginalności artykułów w „Roczniku Towarzystwa Naukowego Płockiego” Redakcja „Rocznika Towarzystwa Naukowego Płockiego” stosuje zalecenia Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego dotyczące ochrony przed ghostwriting i guest authorship (https://pbn.nauka.gov.pl/static/doc/wyjasnienie_dotyczace_ghostwriting.pdf [dostęp 2.08. 2013 r.]): „Rzetelność w nauce stanowi jeden z jej jakościowych fundamentów. Czytelnicy powinni mieć pewność, iż autorzy publikacji w sposób przejrzysty, rzetelny i uczciwy prezentują rezultaty swojej pracy, niezależnie od tego, czy są jej bezpośrednimi autorami, czy też korzystali z pomocy wyspecjalizowanego podmiotu (osoby fizycznej lub prawnej). Dowodem etycznej postawy pracownika naukowego oraz najwyższych standardów redakcyjnych powinna być jawność informacji o podmiotach przyczyniających się do powstania publikacji (wkład merytoryczny, rzeczowy, finansowy etc.), co jest przejawem nie tylko dobrych obyczajów, ale także społecznej odpowiedzialności. Przykładami przeciwstawnymi są ghostwriting i guest authorship. Z ghostwriting mamy do czynienia wówczas, gdy ktoś wniósł istotny wkład w powstanie publikacji, bez ujawnienia swojego udziału jako jeden z autorów lub bez wymienienia jego roli w podziękowaniach zamieszczonych w publikacji. Z guest authorship (honorary authorship) mamy do czynienia wówczas, gdy udział autora jest znikomy lub w ogóle nie miał miejsca, a pomimo to jest autorem/współautorem publikacji”. 521 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6 W związku z tym Redakcja „Rocznika Towarzystwa Naukowego Płockiego”: 1. Wymaga od autorów publikacji ujawnienia wkładu poszczególnych autorów w powstanie publikacji (z podaniem ich afiliacji oraz kontrybucji, tj. informacji kto jest autorem koncepcji, założeń, metod, protokołu itp. wykorzystywanych przy przygotowaniu publikacji), przy czym główną odpowiedzialność ponosi autor zgłaszający manuskrypt. 2. Wyjaśnia w tekście Zabezpieczanie oryginalności artykułów w „Roczniku Towarzystwa Naukowego Płockiego”, że ghostwriting, guest authorship są przejawem nierzetelności naukowej, a wszelkie wykryte przypadki będą demaskowane, włącznie z powiadomieniem odpowiednich podmiotów (instytucje zatrudniające autorów, towarzystwa naukowe, stowarzyszenia edytorów naukowych itp.). 3. Zobowiązuje Autorów do ujawnienia informacji o źródłach finansowania publikacji, wkładzie instytucji naukowo-badawczych, stowarzyszeń i innych podmiotów (financial disclosure). 4. Będzie dokumentować wszelkie przejawy nierzetelności naukowej, zwłaszcza łamania i naruszania zasad etyki obowiązujących w nauce. 5. Każdy z Autorów odpowiedzialny za zgłoszenie pracy do druku będzie zobowiązany do złożenia oświadczenia w sprawie ghostwriting i guest authorship oraz o przeniesieniu praw autorskich i finansowych. 522