vii dni ziemi w ostrowcu świętokrzyskim

Transkrypt

vii dni ziemi w ostrowcu świętokrzyskim
„BROWART” POD GRUNWALDEM
OSTROWIECKIE CZASOPISMO KULTURALNE „BROWART”
WYDAWCA:
Miejskie Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim
ul. Siennieńska 54
Tel/fax 041 262-48-52, 041 247-65-80
e-mail: [email protected]
REDAGUJE ZESPÓŁ
REDAKTOR ODPOWIEDZIALNY:
Norbert Zięba
PROJEKT OKŁADKI I OPRACOWANIE GRAFICZNE:
Waldemar Bylak; Fine Grain, Kielce
ZDJĘCIA:
Stanisław Dunin – Borkowski, Andrzej Łada
RYSUNKI:
Grzegorz Religa
TEKSTY:
Artur Bartkiewicz, Stanisław Dunin- Borkowski,
Andrzej Chochół, Agnieszka Derlatka,
Bartłomiej Dybiec, Piotr Bogusław Jędrzejczak,
Andrzej Łada, Michał Maj , Wojciech Mazan,
Aneta Pierścińska-Maruszewska, Kamil Stelmasik,
Jolanta Wiśniewska, Norbert Zięba
KONTAKT Z REDAKCJĄ:
e-mail : [email protected]
tel. 883 995 950
ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY !
W tym roku obchodzimy 600.rocznicę największego w dziejach triumfu oręża
polskiego za jaki uchodzi bitwa pod Grunwaldem. Jej dokładną datę dzienną
i roczną wbito do głów wszystkim rodakom korzystającym z dobrodziejstw
edukacji. Można zaryzykować tezę, że tzw. statystyczny Polak na pewno nigdy
nie zapomni tylko dwóch dat : swoich urodzin oraz bitwy pod Grunwaldem.
Właśnie dlatego w drugim numerze „Browartu” sporo miejsca przeznaczamy na
historyczne teksty nawiązujące do rocznicy wielkiego zwycięstwa odniesionego
przy dużym udziale przedstawicieli Ziemi Ostrowieckiej. Stąd przypomnienie
sylwetek „rycerzy trzech”: Krystyna z Ostrowa, Gniewosza z Dalewic i Tomasza
Kalskiego. Piszemy także o Zbigniewie Oleśnickim z pobliskiego Sienna, który
uratował życie królowi Władysławowi II Jagielle oraz o domniemanym pogromcy
wielkiego mistrza Zakonu Krzyżackiego- Mszczuju ze Skrzynna (z zasłużonego
również dla Ostrowca Świętokrzyskiego rodu Duninów). W naszym regionie
i mieście obchody 600. rocznicy zwycięstwa pod Grunwaldem będą szczególnie uroczyste. 16 maja rozpoczęła je inscenizacja pielgrzymki króla Władysława
II Jagiełły na Święty Krzyż. Na 21 maja zaplanowano sesję popularno- naukową
na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach. Podczas Dni Ostrowca 23
maja w Parku Miejskim w ramach widowiska historycznego „ X wieków oręża
polskiego” rozegrany zostanie konny turniej rycerski o miecz Krystyna z Ostrowa.
10 czerwca w ostrowieckim kinie „Etiuda” rozpocznie się dwudniowa konferencja
naukowa na temat “Bitwa grunwaldzka w historii, tradycji i kulturze 1410-2010”
organizowana przez Ostrowieckie Stowarzyszenie Historyczne „Solidarność
i Pamięć”, Muzeum Historyczno- Archeologiczne i Miejskie Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim oraz Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach. Kolejne rocznicowe uroczystości odbędą się w Chęcinach (12-13 czerwca), Bliżynie (
19 czerwca) oraz w Kijach koło Pińczowa i Sandomierzu (3-4 oraz 15 lipca). W
Garbowie koło Sandomierza odsłonięty zostanie pomnik Zawiszy Czarnego,
a w Opatowie odbędzie się inscenizacja powitania wracającego spod Grunwaldu
Władysława II Jagiełły. Przed 15 lipca telewizja zapewne niejednokrotnie przypomni „Krzyżaków” w reżyserii Aleksandra Forda, co z kolei sprawi, że wielu z nas
sięgnie po ”krzepiące serca” literackie dzieło Henryka Sienkiewicza, ewentualnie
wyjmie z dna szafy lub pudła na strychu zakurzoną reprodukcję obrazu Jana
Matejki. „Browart” dołącza do grona fetujących okrągłą rocznicę grunwaldzkiego
zwycięstwa, wychodząc z założenia , że taka okazja zdarza się nie częściej niż
raz na sto lat . Ze znacznie większą częstotliwością odbywają się organizowane
co roku w naszym mieście Dni Ostrowca, Piknik Gombrowiczowski i Festiwal
Bluesowo- Rockowy im. Miry Kubasińskiej „Wielki Ogień”. O tych, oraz o jeszcze
innych przyszłych albo już dokonanych wydarzeniach kulturalnych również piszemy w drugim numerze naszego czasopisma. Zapraszam do lektury.
Norbert Zięba
Nieustraszeni pogromcy
Krzyżaków
Krystyn z Ostrowa
W czasie bitwy grunwaldzkiej Krystyn z Ostrowa herbu Rawa był jednym z głównodowodzących wojskami polsko-litewskimi. Należący do niego Ostrów, początkowo zwany Hostrowem, był osadą położoną nad Kamienną
w parafii Szewna. Zajmowała ona obszar około 120 łanów i prawdopodobnie rozciągała się po obu stronach
rzeki. Od północy graniczyła z zalesioną częścią stanowiących wtedy własność królewską dóbr Sienno, od zachodu z posiadłościami biskupów krakowskich, a od południa i wschodu z majątkami innych rodów rycerskich.
Przez dobra ostrowskie przebiegał ważny szlak handlowy wiodący do Sandomierza i Rusi Czerwonej. Kronikarz
Jan Długosz wymienia chorążego sandomierskiego Krystyna z Ostrowa wśród dwunastu najsławniejszych polskich rycerzy poległych w pierwszej wielkiej bitwie z Krzyżakami stoczonej 27 września 1331 r. pod Płowcami.
Uczestniczący w bitwie grunwaldzkiej, urodzony w 1352 r. Krystyn z Ostrowa mógł być jego wnukiem. W 1385
r. został tenutariuszem kazimierskim, to jest dzierżawcą stanowiącego królewski majątek starostwa niegrodowego. W 1386 r. uczestniczył w polsko- litewskim poselstwie wysłanym na Węgry w celu wynegocjowania warunków małżeństwa Jagiełły z Jadwigą Andegaweńską. Rok później Krystyn z Ostrowa zawiózł na Litwę wieść
o zgodzie na ich ślub, a w 1387 r. został ochmistrzem dworu królowej Jadwigi. Cztery lata później w 1391 r.
w trakcie wojny z księciem Władysławem Opolczykiem dowodził polskimi oddziałami, które zaatakowały ziemię
dobrzyńską i oblegały Bobrowniki. W 1392 r. Krystyn z Ostrowa otrzymał królewską nominację na kasztelana
sandomierskiego, a w 1410 r. objął uważany za najbardziej prestiżowy w kraju urząd kasztelana krakowskiego.
W czasie wielkiej wojny z Krzyżakami wieczorem 14 lipca 1410 r. w obozie pod Kurzętnikiem król Władysław
II Jagiełło z grona swoich najbliższych współpracowników i doradców wybrał ośmiu członków rady wojennej.
Oprócz Krystyna z Ostrowa w jej składzie znaleźli się także wielki książę litewski Witold (przez Długosza zwany
Aleksandrem), marszałek Królestwa Polskiego Zbigniew z Brzezia, wojewoda krakowski Jan z Tarnowa, wojewoda sandomierski Mikołaj z Michałowa, wojewoda poznański Sędziwój z Ostroroga, podkanclerzy królewski
Mikołaj Trąba i podkomorzy krakowski Piotr Szafraniec z Pieskowej Skały:
– „Tych zaś ośmiu w największej tajemnicy naradzało się nad wszystkim i podejmowało postanowienia dotyczące
tego, co należy robić, a szczególnie ,którą drogą ma pójść wojsko i w którym miejscu winno jutro rozbić obóz. Zastrzeżono też i jak najsurowiej zabroniono, by nikt nie odważył się wyjść z szeregów, zanim marszałek Królestwa
Polskiego Zbigniew nie wystąpi z mniejszą chorągwią królewską, czyli proporcem, nadto by wszyscy szli za nim i by
nikt nie ważył się go wyprzedzić”– napisał Jan Długosz w swoich „Rocznikach”. Według niego pod Grunwaldem
kasztelan krakowski Krystyn z Ostrowa dowodził dwudziestą szóstą spośród 51 polskich chorągwi. – „Miała
jako godło niedźwiedzia niosącego ukoronowaną dziewicę na czerwonym polu” – zanotował historyk. Współczesny badacz dziejów polskiego rycerstwa Paweł Pizuński uważa, że ze względu na podeszły wiek (58 lat) Krystyn
z Ostrowa raczej nie poprowadził osobiście swojej chorągwi do zwycięskiego boju z Krzyżakami.
11 stycznia 1411 r. w Opatowie doszło do pierwszego od chwili wyruszenia na wojnę z Zakonem Krzyżackim
spotkania Władysława II Jagiełły z żoną Anną Cylejską. Zmierzający z Pomorza królewski orszak przejechał
wtedy między innymi przez Iłżę ,Kunów, Szewnę oraz należący do kasztelana Krystyna Ostrów nad Kamienną.
W późniejszych latach król powierzał mu najpoważniejsze misje dyplomatyczne. W 1412 r. Krystyn z Ostrowa
pojechał z poselstwem do króla Węgier i Niemiec Zygmunta Luksemburskiego. Udało mu się wtedy zawrzeć
korzystny dla Polski traktat w Lubowli. W 1413 r. podpisał akt unii polsko- litewskiej w Horodle, a w 1420 r.
znalazł w składzie sądu, który uwolnił Wojciecha Jastrzębca od zarzutu złego wypełnienia misji do cesarza Zygmunta. Słynął z dowcipnego i ciętego języka. Gdy w 1421 r. toczyły się pertraktacje w sprawie małżeństwa córki
Władysława II Jagiełły z margrabią brandenburskim Fryderykiem Hohenzollernem, niektórzy polscy możnowładcy wystąpili z konkurencyjnym pomysłem wydania królewny za księcia słupskiego Bogusława. Dopiero błyskotliwa
riposta Krystyna z Ostrowa odwiodła ich od tego zamiaru. W 1422 r. był świadkiem strony polskiej w toczącym
się procesie z Krzyżakami. Pięć lat później, w 1427 r. sędziwy, bo 75 letni kasztelan krakowski znalazł się w grupie
pięciu dostojników królewskich i siedmiu czcigodnych niewiast, która wysłuchała wyjaśnień i oczyściła z zarzutów
królową Zofię Holszańską, oskarżoną o cudzołóstwo i romansowanie z Hińczą z Rogowa.
Krystyn z Ostrowa zwany również Ostrowskim zmarł w 1430 r. Oprócz dóbr nad Kamienną posiadał także włości
w okolicach Tarnowa i na Wołyniu. Był właścicielem podsandomierskiego Samborca i dwóch kamienic w
Krakowie. Jedną z nich sprzedał a dochód przeznaczył na ufundowanie ołtarzy św. Macieja i św. Jadwigi w
krakowskiej katedrze na Wawelu, gdzie został pochowany. Jego dobra odziedziczył starszy z dwóch synów
, starosta radomski, zawichojski i lubelski Warsz z Ostrowa, który poległ w 1444 r. w bitwie z Turkami pod
Warną. Po nim tereny, na których półtora wieku później powstało miasto Ostrowiec, przejął Grot z Ostrowa,
wnuk dowodzącego pod Grunwaldem kasztelana Krystyna.
Gniewosz z Dalewic
Dowódcą pięćdziesiątej spośród wymienionych przez Jana Długosza 51 polskich chorągwi walczących pod
Grunwaldem był właściciel Ćmielowa i Wronowa Gniewosz z Dalewic Młodszy herbu Strzegomia. To syn
kasztelana sandomierskiego i podkomorzego krakowskiego Gniewosza z Dalewic Starszego. Jego żoną była
Elżbieta Warszówna, siłą uprowadzona z domu jej stryja kasztelana żarnowskiego Rafała z Mychowa. W
1408 r. Gniewosz z Dalewic został podkomorzym, a w 1410 r. podstolim krakowskim. Pod Grunwald poprowadził chorągiew, o której Jan Długosz napisał:
– „Miała jako znak białą strzałę w środku rozwidloną na lewo i prawo, z krzyżem nad poprzecznym rozwidleniem na czerwonym polu. Służyli w niej tylko najemni rycerze , nie z Polski, ale zaciągnięci przez wspomnianego podstolego Gniewosza spośród Czechów, Morawian i Ślązaków”. Właściciel Ćmielowa wyróżnił się
także w bitwie stoczonej 10 października 1410 r. pod Koronowem. Jego kariera załamała się w latach dwudziestych XV wieku. Zapewne miało to związek z jego zdrowiem psychicznym. W 1428 r. starająca się z
powodzeniem o unieważnienie małżeństwa jego żona Elżbieta skarżyła się, że Gniewosz z Dalewic „boskim
zrządzeniem wpadł w szaleństwo i podczas ataków choroby godził sobie w gardło
tym, co trzymał w ręce, brzytwą lub nożyczkami, a wymieniony przedmiot trzeba
było siłą od niego odrywać”. Próbował także udusić swoją żonę, która zamykała
się przed nim w sypialni. W takich sytuacjach wpadającego w szał rycerza wiązano i czekano aż się uspokoi. Uzyskawszy od władz kościelnych rozwód Elżbieta
z Mychowa powtórnie wyszła za mąż za Jana Gniewosza z Kleksowa. Jej pierwszy
mąż, bohater spod Grunwaldu i Koronowa zmarł w osamotnieniu około 1445 r.
Tomasz Kalski
Miano pogromcy Krzyżaków należy się także Tomaszowi Kalskiemu herbu Poraj, właścicielowi Prawęcina (gmina Kunów). Najprawdopodobniej pochodził ze
wsi Kały w powiecie brzezińskim. Był sławnym rycerzem znanym w całej średniowiecznej Europie. Nadano mu przydomek
„Brozecz”, co oznaczało pełnego fantazji zawadiakę. Uczestniczył w wielu misjach dyplomatycznych,
turniejach rycerskich oraz wyprawach wojennych. Był nadwornym rycerzem króla Węgier Zygmunta
Luksemburskiego. Tomasz Kalski najchętniej walczył z tzw. „niewiernymi” i stąd jego udział w wyprawie króla Zygmunta przeciwko Turkom. 28 września 1396 r. właściciel Prawęcina uczestniczył w
zakończonej klęską Węgrów bitwie pod Nikopolis. Przez dłuższy czas uważano go za poległego lub
zaginionego. Odnalazł się przed 1400 r., kiedy to odnotowano jego obecność przy zawartej w Opatowie transakcji przekazania wsi Podleszany cysterskiemu opactwu w Koprzywnicy. Później powrócił na
dwór Zygmunta Luksemburskiego. Jak zanotował Jan Długosz :
– „Przebywało zaś w tym czasie (1410 rok) wielu rycerzy polskich, przede wszystkim rodzeni bracia:
Zawisza Czarny i Jan Farurej, dziedzic Garbowa herbu Sulima, Tomasz Kalski herbu Róża, Wojciech
Malski herbu Nałęcz, Dobiesław Puchała z Wągrowa herbu Wieniawa, Janusz Brzozogłowy herbu
Grzymała, Skarbek z Góry herbu Habdank i niektórzy inni, na dworze i służbie króla rzymskiego i
węgierskiego Zygmunta. Ci dowiedziawszy się , że ich władca i pan przyrodzony, król polski Władysław
przygotowuje wyprawę przeciwko Krzyżakom i że między jego Najjaśniejszym Majestatem a królem
Zygmuntem, któremu służyli, wynikła zawzięta nienawiść mająca zrodzić burzę wojenną, za zezwoleniem króla Zygmunta, który darami i obietnicami usiłował ich odwieść od tego zamiaru i zatrzymać
u siebie, pozostawiwszy wszystkie posiadłości, które im dał król Zygmunt na Węgrzech, za nic sobie
mając jego względy i najwspanialsze obietnice, opuszczają go i przybywają do króla polskiego Władysława, by walczyć z Krzyżakami i wszelkimi jego wrogami. Przyjąwszy ich z największą łaskawością
odpowiednio wynagrodził ich niezwykłą wierność”.
Z grona wymienionych przez kronikarza rycerzy w bitwie pod Grunwaldem z cała pewnością wzięli
udział Zawisza Czarny i Skarbek z Góry, którzy walczyli w pierwszym szeregu chorągwi wielkiej
ziemi krakowskiej. Nie wiadomo czy i jaki udział w tym zwycięstwie nad Krzyżakami miał Tomasz
Kalski. Jego nazwisko wymienia się najczęściej w kontekście bitwy stoczonej 10 października 1410
r. pod Koronowem. Właściciel Prawęcina był jednym z bohaterów tego zwycięskiego dla Polaków
starcia. – „Wśród biegłych w sztuce wojennej ta bitwa i zwycięstwo odniesione z powodu wytrwałej i
zawziętej walki z jednej i drugiej strony uchodziło za znaczniejsze, sławniejsze i wspanialsze od wielkiej
bitwy stoczonej w tym roku w dzień Rozesłania Apostołów pod Grunwaldem” – uważał Jan Długosz.
W 1412 r. pogromca Krzyżaków spod Koronowa wdał się w spór sąsiedzki z Rafałem z Mychowa zakończony uprowadzeniem i uwięzieniem Elżbiety, córki Warsza. Zleceniodawcą tej akcji był
uczestnik bitwy pod Grunwaldem, ówczesny właściciel Ćmielowa, podstoli krakowski Gniewosz z Dalewic. Sprawa znalazła epilog w sądzie.
W 1417 r. Tomasz Kalski występuje w jednym z dokumentów jako właściciel miasta Brzeziny. Około 1430 r. został kasztelanem wiślickim.
Pod koniec życia przystąpił do antyhusyckiej konfederacji zawiązanej
z inspiracji biskupa Zbigniewa Oleśnickiego. Zmarł latem 1438 r.
Wdowa po Tomaszu Kalskim, Katarzyna herbu Morawa przekazała
Prawęcin benedyktyńskiemu opactwu na Świętym Krzyżu.
Norbert Zięba
O
dwóch takich,
co zmienili
losy Europy
Trudno wyobrazić sobie, jak dalej potoczyłaby się historia Europy, gdyby król Władysław II Jagiełło zginął pod
Grunwaldem. Śmierć monarchy zapewne przesądziłaby o klęsce Polaków i Litwinów, tak jak to się stało w przypadku Krzyżaków po tym, jak w walce zginął ich wielki mistrz Ulryk von Jungingen. Chwalebna śmierć władcy
Polski i Litwy na polu bitwy zapewne przeszłaby do legendy i w podręcznikach historii czytalibyśmy nie o bohaterskim Władysławie III Warneńczyku a Władysławie II Grunwaldczyku. Konsekwencją zwycięstwa Krzyżaków
byłby zapewne rozpad dopiero co zawiązanej personalnej unii polsko- litewskiej, a co za tym idzie marginalizacja
Królestwa Polskiego, które w tej sytuacji zapewne wróciłoby do statusu państewka wciśniętego między mocarstwa,
w których główną rolę odgrywały wrogie żywioły niemieckie i ruskie. Niewykluczone, że do rozbioru Polski doszłoby nie w XVIII a już w XV wieku. Przed tym czarnym scenariuszem nasze państwo 15 lipca 1410 r. uratował
21.letni wtedy Zbigniew Oleśnicki herbu Dębno. Późniejszy biskup krakowski i pierwszy polski kardynał urodził się
w 1389 r. w pobliskim Siennie jako syn sędziego ziemskiego krakowskiego Jana z Oleśnicy i Dobrochny z Rożnowa.
Uczył się w szkole kolegiackiej w Sandomierzu a studiował na Akademii Krakowskiej. Nie zdobył jednak żadnego
stopnia naukowego, a na dwór i do kancelarii królewskiej Władysława II Jagiełły dostał się dzięki układom rodzinnym. W przełomowym momencie bitwy pod Grunwaldem, gdy Krzyżacy rzucili do boju szesnaście nowych chorągwi, jak relacjonował Jan Długosz:
– „Z pruskiego wojska wyskoczył na ryżym koniu rycerz, z pochodzenia Niemiec, Dypold Kokeritz z Ecber z Łużyc,
ze złotym pasem, w białym płaszczu, który po polsku nazywamy jakką, i w pełnym uzbrojeniu. Od szeregów większej
chorągwi pruskiej znajdującej się między innymi szesnastoma biegł aż do miejsca, gdzie stał król i wymachując kopią
na oczach całego stojącego pod szesnastu chorągwiami wojska pruskiego zamierzał, zdaje się zaatakować króla. Kiedy
król polski Władysław usiłował podjąć z nim walkę, wywijając własną kopią, starł się z nim, osłaniając króla od ciosu
pisarz królewski, Zbigniew z Oleśnicy bez zbroi i broni, mający na pół złamaną kopię. Ugodził Niemca w bok i zwalił
z konia na ziemię. Leżącego na wznak wśród drgawek król Władysław ugodziwszy włócznią w czoło, które miał odsłonięte wskutek odsłonięcia się przyłbicy do góry, zostawił nietkniętego. Ale natychmiast zabili go rycerze trzymający straż
nad królem, a piesi ściągnęli z niego zbroję i odzież”. Ocalony w ten sposób Władysław II Jagiełło chciał odwdzięczyć
się Oleśnickiemu oferując mu pas rycerski jako wyróżnienie, ale ten według Długosza skromnie odmówił, informując władcę, że – „winien być wcielony nie do świeckiego wojska, ale do duchownego i że woli walczyć zawsze dla
Chrystusa niż dla ziemskiego i śmiertelnego króla”. Wtedy z ust Jagiełły padła ponoć obietnica wyniesienia Zbigniewa Oleśnickiego do godności biskupiej. Stało się to faktem w 1423 r. Wtedy już pochodzący z Sienna duchowny w
randze kanonika gnieźnieńskiego i wiślickiego odgrywał w państwie znaczącą rolę. Dwadzieścia lat później będzie
sprawował jego ster.
O ile Zbigniew Oleśnicki ocalił króla przyczyniając się w ten sposób do zwycięstwa Polaków i Litwinów, to o ostatecznej klęsce Krzyżaków przesądził Mszczuj ze Skrzynna herbu Łabędź, z wielce zasłużonego dla naszego regionu
rodu Duninów. Urodzony najprawdopodobniej w 1384 r. jako syn Mszczuja lub Tomka ze Skrzynna, w 1401 r. był pasowany na rycerza i został na dworze Władysława II Jagiełły. W czasie bitwy pod Grunwaldem walczył jako tzw. przedchorągiewny chorągwi przybocznej króla. Na podstawie zapisów Jana Długosza
można wnioskować, że to właśnie on w bezpośrednim pojedynku pokonał wielkiego mistrza Zakonu Krzyżackiego Ulryka von Jungingena. – „Kiedy
Mszczuj ze Skrzynna doniósł królowi, że wielki mistrz pruski poległ, i na dowód jego śmierci pokazał królowi pełen świętych relikwi złoty pektorał, który
sługa wspomnianego Mszczuja, imieniem Jurga, zdarł z zabitego, król Władysław westchnął głęboko i zapłakawszy dziwił się tak całkowitej odmianie
losu lub raczej zmianie pychy ludzkiej”.
Odnalezione na grunwaldzkim pobojowisku następnego dnia (16 lipca 1410 r.) zwłoki wielkiego mistrza posiadały dwie głębokie
rany na piersiach i głowie. Każda z nich mogła być śmiertelna. Dariusz Piwowarczyk, autor „Pocztu rycerzy polskich XIV i XV
wieku” zastanawiając się jak mógł wyglądać pojedynek Mszczuja ze Skrzynna z Ulrykiem von Jungingenem napisał: – „Zachowane
relacje o bitwie przekonują, że już w pierwszym starciu polskie chorągwie uzyskały przewagę nad krzyżackim odwodem. Rezerwy
wielkiego mistrza, tak jak zastępujące im drogę polskie chorągwie, nie były zupełnie świeże i wypoczęte, gdyż wzięły udział we wcześniejszych fazach bitwy. Najlepsi i najbardziej doświadczeni polscy rycerze, ustawieni na czele szyku jako przedchorągiewni, pokonali większość swoich odpowiedników we wrogiej armii. Dostojnicy i znaczniejsi bracia zakonni, ugodzeni kopiami, runęli
z koni, byli tratowani i dobijani. Wśród nich był zapewne i Ulryk. Celny cios kopią w pierś wyrzucił go z siodła, a ostry grot
dodatkowo przebił zbroję i poważnie go zranił. Nie wiadomo, czy wódz krzyżacki miał jeszcze dość sił, by się bronić, czy
czekał już tylko na szybko nadchodzącą śmierć. Wzorem Jagiełły, który ugodził kopią w czoło swego niedoszłego napastnika Dypolda von Kockeritz, po tym jak krzyżacki najemnik został powalony przez Zbigniewa Oleśnickiego, po zwycięstwie
w bezpośrednim starciu – Mszczuj mógł ostatecznie rozprawić się z przeciwnikiem lub, co często się zdarzało, pozostawić go
niezdolnego do walki na polu bitwy i ruszyć do następnego ataku. Wówczas tzw. cios łaski zadałby wielkiemu mistrzowi inny rycerz
lub pocztowy, choćby po to, by szybko przywłaszczyć sobie choć część bogatego rynsztunku ofiary. Tak czy inaczej faktem jest, że
zidentyfikowane po bitwie ciało wielkiego mistrza było całkowicie obdarte ze zbroi, kosztowności i drogich szat. Nie ma całkowitej
pewności, że wielki mistrz poległ właśnie z ręki Mszczuja. Za taką opcją przemawia to, że zwłoki Ulryka odnalazł jego sługa, szukający rycerzy pokonanych przez swojego pana oraz losy rynsztunku Ulryka, zwyczajowo przypadającego zwycięzcy. Gdyby kto inny
zagarnął łup Mszczuja i chwalił się jego posiadaniem, na pewno zostałby wezwany przez niego na rycerski sąd honorowy”.
Zdobyta przez Mszczuja ze Skrzynna zakładana na zbroję tunika wielkiego mistrza (tzw. wappenrock) trafiła do kościoła w Kijach
koło Pińczowa, którego ufundowanie przypisywano protoplaście rodu Duninów Piotrowi Włostowicowi. Ryngraf Ulryka von Jungingena pozostał w rękach króla Władysława II Jagiełły, który przekazał go do skarbca kapituły gnieźnieńskiej, gdzie znajdował się
do połowy XIX wieku. Później przejął go król pruski Fryderyk Wilhelm IV i złożył w kaplicy wielkich
mistrzów na zamku w Malborku. Ryngraf wielkiego mistrza zaginął podczas II wojny światowej.
Domniemany pogromca Ulryka von Jungingena dowodził chorągwią podczas kolejnej wielkiej bitwy
z Krzyżakami stoczonej 10 października 1410 r. pod Koronowem. Uznano go za jednego z bohaterów
zwycięskiego starcia. W 1412 r. Mszczuj ze Skrzynna wsławił się udziałem w wielkim turnieju rycerskim zorganizowanym podczas Zjazdu Królów w Budzie. W 1417 r. odbył konną pielgrzymkę do grobu
świętego Jakuba w Santiago de Compostella w Hiszpanii. W 1428
r. wziął udział w wyprawie wielkiego księcia Witolda na Nowogród,
a w 1432 r. był dowódcą polskich oddziałów wysłanych przez Władysława Jagiełłę na Litwę przeciwko księciu Świdrygielle. Po ożenku z
sympatyzującą z husytami Anną zwaną Morawianką przez dziesięć lat
mieszkał na zamku Namiesti nad Oslawą (na Morawach).
W 1440 r. został właścicielem Opoczna, a cztery lata później objął urząd starosty opoczyńskiego. Mszczuj ze Skrzynna zmarł w 1446 r.
Norbert Zięba
R
rYCERZE SĄ WŚRÓD NAS
Bractwo Rycerskie Ziemi Ostrowieckiej powstało w 2003 roku. Jego skład kilkakrotnie zmieniał się, a
obecnie po siedmiu latach istnienia kształtuje się następująco: Michał Dyk, Kinga, Stanisław i Maciej
Dunin-Borkowscy, Katarzyna Arczewska, Daniel Kos, Paweł Kulikiewicz i Wojciech Jasiak.
Zajmujemy się odtwarzaniem historii wieków średnich, dokładnie XIII-wiecznej Europy Zachodniej .
Nasze stroje szyjemy sami. Ich wykonanie jest poprzedzone analizą tekstów źródłowych oraz średniowiecznych rycin celem najwierniejszego odtworzenia. Dobór materiałów odgrywa tutaj również niezwykle istotną rolę, bowiem staramy się, aby wszystko było tak jak w XIII stuleciu. Wykonujemy i
gromadzimy również sprzęt obozowy oraz staramy sie odtworzyć część ówczesnego rzemiosła. Robienie
krajek (do ozdoby i przepasania stroju) czy wełnianych sznureczków to raczej domena kobiet. Mężczyźni
zajmują się tworzeniem średniowiecznych gier planszowych czy kucharzeniem przy ognisku. To wszystko pozwala odtworzyć klimat i aurę średniowiecznego życia w czasie trwania turniejów rycerskich.
wStanisław Dunin-Borkowski
fot. S. Dunin-Borkowski
„Etiuda ” Chopina
Godnym zwieńczeniem ostrowieckich obchodów Święta Konstytucji 3 Maja był zorganizowany przez Miejskie Centrum Kultury w
kinie „Etiuda” koncert „Chopin. Muzyka – młodość” z udziałem
Waldemara Malickiego i zaproszonych przez niego gości. Byli to
znana śpiewaczka operowa, mezzosopranistka Magdalena Idzik i
wiolonczelistka Małgorzata Krzyżanowska. Wystąpili również utalentowani uczniowie Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w
Ostrowcu Świętokrzyskim. Skorzystaliśmy z zaproszenia wystosowanego przez dyrektor MCK Elżbietę Baran i dzięki temu na jednej
scenie ze znanymi artystami mogło wystąpić czworo naszych uczniów
z klasy fortepianu. Tego zaszczytu dostąpili Aleksandra Wiącek, Jagoda Niemczycka, Tomasz Kwapisz i Aleksandra Żuk – poinformowała
Anna Chajska, dyrektorka Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia
w Ostrowcu Świętokrzyskim. Szkołę reprezentował także dwudziestoosobowy zespół wokalny „Świętokrzyskie Bemolki” pod batutą
Ewy Jurkowskiej-Siwiec. Zespół wykonał kantatę o Fryderyku Chopinie, do której słowa napisał Ludwik Adam Dmuszewski, a zaginioną muzykę skomponował Józef Elsner. Po raz pierwszy zaśpiewali ją
przyjaciele Chopina żegnający go na rogatkach Warszawy w chwili
wyjazdu za granicę. Współczesną muzykę do dziewiętnastowiecznego tekstu skomponował dyrektor towarzyszącej Waldemarowi Malickiemu Filharmonii Dowcipu Benedykt Chmielarz. Kantata nie jest
łatwa w wykonaniu, ponieważ była komponowana z myślą o chórach
złożonych z dorosłych osób. Musiałam wykazać się inwencją i trochę
zmienić linię trzeciego głosu do skali dziecięcej – wyjaśniła opiekunka „Świętokrzyskich Bemolków”. Dowcipna narracja i brawurowe
interpretacje Waldemara Malickiego (m.in. rewelacyjny polonez
As-dur w „chińskiej” tonacji), uroda i wdzięk towarzyszących mu
artystek, a także talent ostrowieckiej młodzieży zostały nagrodzone
owacją na stojąco.
noz
Rozmowa z Waldemarem Malickim
– Program „Chopin. Muzyka-młodość” to przedsięwzięcie adresowane raczej do młodzieży. Dlaczego ?
– Powstało głównie w celu wypromowania utalentowanej młodzieży ze szkół muzycznych w poszczególnych miastach, do
których przyjeżdżamy z tym programem. Gdy jako młody człowiek szedłem na zajęcia do swojej szkoły muzycznej, moi rówieśnicy, którzy grali w piłkę na boisku, śmiali się ze mnie i wołali „O, Szopen, Szopen !”. Teraz po latach postanowiłem dać im
odpór i pokazać, że dzieci ze szkół muzycznych są zdolne, utalentowane i przebojowe. Dlatego dałem im możliwość występu
na profesjonalnej scenie i odbycia wspólnej podróży przez muzykę Chopina. Bywa, że niektóre dzieci są spięte i zestresowane,
bo myślą, że będę miał wobec nich jakieś straszne wymagania. Ale to raczej nie dotyczy tych z Ostrowca Świętokrzyskiego, bo
tu była wyjątkowo fajna i luźna atmosfera. Właśnie tak powinno być, bo przecież to wszystko łączy się z postacią Fryderyka
Chopina, który naprawdę był niezłym „numerantem”. Słynął nie tylko z talentów muzycznych, ale i parodystycznych, literackich oraz plastycznych.
– Czego jako współczesny pianista- wirtuoz najbardziej zazdrości pan żyjącemu w XIX wieku Chopinowi?
– W obecnych czasach bilet na koncert pianisty może kupić każdy, kto tylko ma na to ochotę. W czasach Chopina wyglądało
to zupełnie inaczej. Wtedy muzykę kameralną grywano przede wszystkim w salonach, gdzie spotykali się wyselekcjonowani
ludzie na równym sobie poziomie. W salach koncertowych Chopin występował bardzo rzadko. Teraz niestety salony muzyczne jako zjawisko kulturowe całkowicie zanikły, a szkoda, bo chętnie grałbym w nich dla swojej najwierniejszej, przefiltrowanej
publiczności.
– Rok Chopinowski jest dopiero na półmetku, czy planuje pan kolejne zaskakujące przedsięwzięcia związane z obchodami
dwusetnej rocznicy urodzin kompozytora?
– Jest taki pomysł, aby pomieszać muzykę Chopina z tangami Astora Piazzoli. Będziemy to grać z kolegami w Krakowie. Poza
tym dalej będę jeździł po kraju z programem „Chopin. Muzyka-młodość”.
– Tomasz Kwapisz, uczeń Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Ostrowcu Świętokrzyskim, który podczas koncertu
wykonał trzy utwory Chopina, wyznał, że oprócz jego kompozycji bardzo ceni sobie również muzykę reggae. Czy pana
zdaniem da się to jakoś połączyć ze sobą na podobnej zasadzie jak z argentyńskimi tangami?
– Jeżeli górale z kapeli Trebunie Tutki grają reggae, to chyba i pianiści mogą. Ja jestem pierwszy do tego typu połączeń i
muzycznych eksperymentów, ale ostatni jeśli chodzi o szybkość takich działań. Zrobiłem już w życiu tyle różnych dziwnych
rzeczy, że obecnie pod tym względem jestem dość wstrzemięźliwy.
– Dziękuję za rozmowę.
Norbert Zięba
fot. S. Dunin-Borkowski
KWIETNIOWY SEANS NOCY LETNIEJ
W piątek 30 kwietnia, w wyjątkowo piękny bo bardzo ciepły wiosenny wieczór, swą działalność zainaugurowało Kino Plenerowe Miejskiego Centrum
Kultury. Na dziedzińcu Browaru Saskich ustawiono duży, nadmuchiwany
ekran , niewielką scenę oraz ławki, na których zasiadła około setka widzów
uczestniczących w pierwszym z serii tzw. „Seansów nocy letniej”. Wyjątkowość wydarzenia polegała na tym, że projekcji filmu towarzyszył występ
SuperTria Maleńczuk/ Tuta/ Rutkowski, które na żywo wykonywało skomponowaną przez siebie muzykę do filmu „Mocny człowiek” z 1929 r. Zapytany o ten obraz Maciej Maleńczuk, który na dziedzińcu Browaru Saskich
grał na elektronicznym saksofonie i wykonywał wokalizy wyjaśnił:
– To ostatni polski niemy film wyreżyserowany przez Henryka Szaro, obsada
jest międzynarodowa. Sądzono że zaginął, ale szczęśliwie odnalazł się trzynaście lat temu w zbiorach belgijskiej filmoteki. Dorwaliśmy go i zrobiliśmy do
niego muzykę. Niezbyt często ją prezentujemy, takie koncerty jak ten gramy co
najwyżej pięć razy w roku. „Mocny człowiek” jest ciągle aktualny. Opowiada
o tym jak czwartorzędny literaturzyna nie mogący powyżej artykułu w prasie
nic z siebie wykrzesać, kradnie dzieło swojemu przyjacielowi i publikuje je pod
własnym nazwiskiem.
Wspomniana przez Macieja Maleńczuka międzynarodowa obsada„Mocnego człowieka” to wybitny rosyjski aktor Grigorij Chmara z Teatru Stanisławskiego w głównej roli „literaturzyny” Henryka Bieleckiego. Jego partnerką
była niesłusznie uważana za Niemkę estońska aktorka Agnes Kuck w roli
Łucji, kochanki Bieleckiego. Zdjęcia do filmu wykonał włoski operator Giovanni Vitrotti. Spośród największych gwiazd polskiej sceny i filmu, w „Mocnym człowieku” wystąpili m.in. Aleksander Zelwerowicz, Jan Kurnakowicz,
Ludwik Fritschke, Tekla Trapszo oraz osiemnastoletni Tadeusz Fijewski. Wyreżyserowany przez Henryka Szaro film to adaptacja wydanej w 1913 r. trylogii Stanisława Przybyszewskiego „Mocny człowiek”. Oryginalną muzykę i
piosenki do filmu z 1929 r. skomponował Feliks Maliniak. Ta współczesna
, wykonana na dziedzińcu Browaru Saskich jest dziełem nie tylko Macieja Maleńczuka, ale także znanego ze składów zespołów 1984, AGRESSIVA
69 i NOT Roberta Tuty oraz byłego perkusisty PUDELSÓW i HOMO TWIST
Kuby Rutkowskiego. Zapytany przed plenerowym seansem (i koncertem)
o swoje aktualne filmowe preferencje Maciej Maleńczuk trochę zaskoczył
wyznaniem:
– Ponieważ mam dzieci, to najchętniej oglądam filmy dziecięce. Mogę stwierdzić, że jestem ekspertem do spraw dziecięcej kinematografii. Filmy, które mi się
naprawdę ostatnio bardzo podobały to „Wally E” i „Awatar”. Rozczarowała mnie natomiast „Alicja w krainie czarów”.
Na pytanie o swoje tegoroczne koncerty artysta odpowiedział:
– Obecnie najczęściej występuję z projektem „Psychodancing”. Rzadziej w duecie z Wojciechem Waglewskim. Nie gram koncertów solo
ani z „Homo Twistem”. Nie zamierzam także włączać się w promocję płyty „Starsi Panowie”. Jest na niej tyle gwiazd , że pewnie one same
to zrobią.
7 maja ukazała się płyta „Starsi Panowie” firmowana właśnie przez Macieja Maleńczuka i Pawła Kukiza. Razem wykonują „Tanie
dranie”, Kukiz solo śpiewa „Moja dziewuszka nie ma serduszka”, a Maleńczuk „Smutny deszczyk sobie mży” i „Bez Ciebie”. Pozostałe
piosenki (a jest ich na płycie 11) nagrały Ewelina Flinta, Renata Przemyk i Kayah. Pytanie o przygodę z nieśmiertelnymi kompozycjami legendarnych Starszych Panów spotyka się z odpowiedzią M. Maleńczuka:
– Wzięcie na warsztat piosenek Wassowskiego i Przybory to nic nowego ani oryginalnego. Prawie każdy już to robił. Tak naprawdę jest
to temat zgrany jak talia starych kart. Ale skoro można to jeszcze w jakiś sposób odbrązowić, to czemu nie. Chętnie zaśpiewałbym nawet
więcej piosenek Starszych Panów.
Nawiązując do wydanego w 2003 r. poematu „Chamstwo w państwie” autorstwa Pana Maleńczuka( bo taki podpis widnieje na
okładce książki), zapytaliśmy go o jego ostatnie dokonania literackie:
– Pracuję teraz nad swoim wielkim dziełem, ale nie chcę o tym za dużo gadać, bo może się tak stać, że w ogóle go nie skończę. Niezależnie od tego piszę powieść w odcinkach do magazynu „Bluszcz”. Powstało już sześć odcinków. Jestem także stałym felietonistą
„Playboya”.
Po dobrze przyjętym premierowym seansie kina plenerowego główny pomysłodawca i organizator tego przedsięwzięcia Kamil
Stelmasik z Miejskiego Centrum Kultury stwierdził:
– Wieczorne spotkanie na dziedzińcu Browaru Saskich dało początek nowemu zjawisku kulturowemu w naszym mieście, jakim mam
nadzieję będą seanse kina plenerowego. Chcemy pokazywać filmy ambitne, niekiedy nawet niszowe, pojawią się też ciekawe etiudy
studenckie. W ramach „Seansów nocy letniej” nie będziemy oczywiście także stronić od największych dokonań kina światowego. Ale to
naszych widzów będziemy pytać, co by chcieli zobaczyć pod gołym niebem na dziedzińcu Browaru Saskich.
A
K
R
E
RTN
A
P
A
ICZ
N
M
E
TAJ
MOCNEGO CZŁOWIEKA
30 kwietnia na dziedzińcu ostrowieckiego Browaru Saskich mieliśmy okazję obejrzeć film p.t. „Mocny Człowiek”. To jeden z ostatnich
reprezentantów polskiego kina
niemego z 1929 roku, adaptacja
powieści Stanisława Przybyszewskiego pod tym samym tytułem. O
samym filmie można napisać długi
elaborat, ja jednak chcę skupić się
na czymś, a raczej kimś, kto zaintrygował mnie najbardziej. Mowa
o Agnes Kuck - aktorce grającej
Łucję, jedną z głównych postaci
„Mocnego człowieka” ( partnerka
Henryka Bieleckiego) . Od dawna
fascynuje mnie zmieniająca się
uroda kobiet na przestrzeni wieków, czy dekad. Czasy przedwojenne były wyjątkowe - kobiety
wyrzuciły już gorsety, Louise Brooks pokazała się w stroju kąpielowym, kwitła działalność Coco Chanel. Były to również czasy, kiedy to
każda, zarówno męska jak i damska szafa, po brzegi wypełniona
była elegancją. Można było to doskonale zaobserwować w „Mocnym Człowieku”, gdzie wszyscy bohaterowie byli ludźmi
mającymi na co dzień styczność z kulturą ( kulminacyjne sceny odbywają się w teatrze).
Oczywiście wszystkie aktorki miały nienaganne loki, piękne futra i perły, jednak to filmowa Łucja swoim wdziękiem przykuła moją uwagę. Po powrocie do domu postanowiłam
dotrzeć do informacji o niej. Okazało się, że wiąże się z nią ciekawa historia. Agnes Kuck
urodziła się w 1911 r. w Estonii, choć jej rodzice byli Polakami. Po paru latach na emigracji,
wraz z rodziną wrócili do ojczyzny i osiedlili się w Wielkopolsce. Jako siedemnastoletnia
dziewczyna Agnes Kuck wygrała konkurs na najmilszego podlotka i szkoliła swój aktorski
talent w Instytucie Filmowym Biegańskiego. Z początku grywała w reklamach i krótkich
filmach, aż w końcu udało jej się odnieść większy sukces – została wybrana do zagrania
głównej roli w „Mocnym Człowieku”. Miała tam okazję grać u boku Grigorija Chmary, znanego rosyjskiego aktora. Niestety, po 80 latach trudno stwierdzić, w jakich filmach występowała Agnes. Przyczyną tego było
zagubienie wielu taśm filmowych
z tamtego okresu. Podobnie było
z taśmą „Mocnego Człowieka”, która została odnaleziona dopiero w
roku 1997! Kilka lat później, dzięki
wydaniu filmu na DVD, mieliśmy
okazję dowiedzieć się więcej o
aktorce, ponieważ jej syn Wacław
Kerpert chciał sprostować fałszywą informację, jakoby jego matka
była Niemką: „To była krótka kariera. Mama wyszła za mąż, mąż był
prawnikiem. Zrezygnowała z grania. Prowadziła zwyczajne życie.
W czasie wojny mieszkali w Łodzi,
później w Warszawie. Mama była
członkiem AK, walczyła w Powstaniu Warszawskim, jednak już na
początku została wywieziona do
położonego na granicy niemiecko
-szwajcarskiej obozu. Po wyzwoleniu trafiła do Anglii, wstąpiła tam
do RAF-u. Do kraju wróciła w 1947
r. We wspomnieniach zanotowała,
że grała też w innych filmach. Niestety, nie zanotowała ich tytułów.”
- tak Wacław Kerpert wspomina
matkę w rozmowie z Beatą Kęczkowską. Każdemu pewnie nasuwa się pytanie: dlaczego
Kuck była uważana za Niemkę? Ponieważ w książce o kinie niemym wydanej pod koniec
lat 70. ubiegłego wieku Agnes Kuck została opisana jako „niezła niemiecka tragiczka”.
Przez taką właśnie pomyłkę, aktorce na ponad dwie dekady „odebrano” polskie obywatelstwo.
Ola
Czesław wrócił do
JAK POLUBIĆ PONIEDZIAŁKI ?
Poniedziałek nie jest najlepszym dniem tygodnia na organizowanie
imprez estradowych. Wręcz przeciwnie, jest to chyba najgorszy spośród wszystkich możliwych terminów. Tym bardziej należy docenić
fenomen Czesława Mozila i jego skandynawskich przyjaciół, którym
właśnie w poniedziałek 17 maja udało się nie tylko zapełnić salę kina
„Etiuda”, ale i oczarować ostrowiecką publiczność niezwykłym spektaklem muzycznym utrzymanym w lekko kabaretowym klimacie.
Założona przez duńskiego wokalistę polsko-ukraińskiego pochodzenia międzynarodowa formacja „Czesław Śpiewa” wydała właśnie swoją drugą płytę pod jakże mylącym tytułem „Pop”, która – co się dość
rzadko zdarza – nie jest gorsza od debiutanckiego albumu i zapewne
powtórzy jego sukces. Podczas koncertu w kinie „Etiuda” Czesław zaśpiewał piosenki z obydwóch płyt, sięgnął także po starsze utwory z
czasów, gdy stał na czele grupy TESCO VALUE, z którą bodajże pięciokrotnie występował w Klubie Muzycznym „Perspektywy”. Po raz
pierwszy pojawił się tam osiem lat temu, co przypomniał właściciel
klubu Henryk Kraska zapowiadając występ swojego przyjaciela ,a zarazem byłego pracownika i ojca chrzestnego swego pierworodnego
syna. Znalazłem się w Ostrowcu Świętokrzyskim dzięki nieżyjącemu już
menadżerowi Andrzejowi Kubie Florkowi, który zorganizował pierwsze koncerty TESCO VALUE w Polsce. Wystąpiliśmy w Krakowie, Krośnie, Sanoku oraz właśnie w „Perspektywach”. To były wspaniałe czasy.
Później pomagałem Heniowi Krasce prowadzić jego firmę budowlaną
w Danii – wspominał Czesław Mozil pionierski okres swojej kariery rozpoczętej m.in. niezapomnianymi koncertami w ostrowieckim
klubie. Jedyną piosenką wykonywaną wtedy przez Czesława po polsku byli „Okularnicy” z tekstem Agnieszki Osieckiej. Dopiero później
pojawiły się „Żabka”, „Proszę się nie bać” i „Maszynka do świerkania”,
które znalazły się na płycie „Debiut”. Wykonane w „Etiudzie” ich koncertowe wersje były dłuższe i jeszcze ciekawsze, m.in. w „Maszynce”
pojawiły się elementy dubu. Wspaniale brzmiały chórki wykonywane
przez instrumentalistki z zespołu. Grająca na saksofonach, klarnecie i
flecie Karen popisała się iście operową wokalizą, za co otrzymała ekstra oklaski. Popisowy był też utwór, w którym Czesław grał na akordeonie a reszta zespołu na dzwonkach (przy czym wszyscy siedzieli
na brzegu sceny). Podczas koncertu nie brakowało sympatycznych
scen oraz dialogów z publicznością, która żywo reagowała na zabawne teksty Czesława i poprzez owację na stojąco wymusiła trzy bisy.
Bezpośrednio po koncercie w „Perspektywach” odbyło się spotkanie z
fanami, podczas którego muzycy podpisywali płyty i plakaty. Później,
fot. A. Łada
o Ostrowca
jak za najlepszych czasów TESCO VALUE odbyło się huczne after
party. Czesław Mozil był wyraźnie wzruszony przyjęciem, jakie spotkało go w Ostrowcu Świętokrzyskim, choć bardzo miło wspominał
także niedawny koncert w Norymberdze, gdzie niemiecka publiczność była bardzo zaskoczona muzyką wykonywaną przez – jak im się
wydawało – stuprocentowo polski zespół.
noz
fot. A. Łada
A(rt)trapa czyli obraz za 20 złotych
Kultura masowa, rozwijająca się w błyskawicznym tempie uczyniła z homo sapiens biernego
konsumenta, który mimo wszechobecnego rynkowego raju, zdaje się odczuwać pustkę. Ta
pustka to właściwie przestrzeń, pozostawiająca szansę na bunt przeciw technokratycznej cywilizacji, nadzieję na odkrycie w sobie pokładów twórczych, na eksplorację od nowa rzeczywistości. Daje szansę na zapoznanie się ze sztuką (brakującym, choć niezwykle ważnym elementem
świadomie przeżywanego życia) chociażby w elementarny sposób. Bardzo często jednak pozostaje wypełniona substytutem, marnej jakości atrapą sztuki, protezą obrazu, który kupiony w
markecie wieszany jest na ścianie, w sąsiedztwie fornirowanego na wysoki połysk regału, rozłożystej paproci i wieszaka na klucze w kształcie podkowy. Nie dziwi fakt, iż w marketach można
znaleźć zafoliowane obrazki z wyobrażeniami idyllicznych landszaftów, bądź nieśmiertelnych
jeleni na rykowisku za 19.99 zł. Sklepy traktują je jak każdy inny towar, który trafia na półki i
potencjalnie przyniesie zysk, liczony w biletach Narodowego Banku Polskiego. Co prawda dla
sztuki obecnego czasu tworzywem staje się wszystko, co istnieje wokół człowieka, wszystkie
wypełniające przestrzeń obiekty, a wyznacznikiem malarstwa przestała być już wyłącznie farba,
to jednak traktowanie wszystkiego co namalowane, lub wydrukowane za „sztukę”, to dość
kontrowersyjny pomysł.
Prosperowanie wytworów tego rodzaju jest wynikiem niedoceniania plastyki profesjonalnej,
odpowiedzialnej za artystyczną i humanistyczną wartość sztuki. Dzieło sztuki bowiem to
wynik obiektywizacji zamysłu artysty. Dzieło sztuki w sensie jednostkowym i konkretnym jest
jedyne i niepowtarzalne, zaś w sensie ogólnym stanowi pojęcie posiadające tzw. strukturę pojęciową. Pamiętajmy, że dzieło sztuki otrzymuje od twórcy funkcję przenoszenia szeroko pojętej
informacji zawartej we wszystkich strukturalnych (pojęciowych) warstwach. Odrywając się
niejako od twórcy funkcjonuje samodzielnie. Treści zakodowane przez artystę w dziele sztuki
zyskują byt znacznie trwalszy niż w psychice ludzkiej i są wyraźnie ujawnione przez wyselekcjonowaną i zobiektywizowaną formę. Co, jeśli pamięć o takich protezach obrazów przetrwa
? Czy będziemy mówili o nich „tak naiwne - aż mądre, tak brzydkie - aż piękne, tak nieudolne
- aż finezyjne”?
Artur Bartkiewicz
u
k
y
z
ę
j
w
walka
tem
erpretan
t
in
t
s
je
kultura,
nią się
dbija się
sobą róż czne
o
y
z
m
d
y
r
ię
ó
t
M
o
rem, w k
rowości. istości jest wid
zaju lust ia pewnej zbio
w
d
z nią
y
o
z
r
c
ia
c
e
o
z
g
ję
r
zen
i po
anie
t swe
a
id
s
w
lk
w
je
o
a
u
k
wnym.
t
W
jm
y
k
.
z
u
a
n
Ję
zyk
nne
z pu
orze sło ług
ję
i
ie
p
c
o
s
ś
m
g
o
d
t
w
e
o
n
is
–
,
a
a
d
rzeczyw zyki narodowe
dmian d
ecz jasn
nek. We
ję
ólnych o najbardziej – rz
Wawrzo przeciwo
g
lk
e
k
y
z
t
c
ia
z
n
s
ie
w
n
ą
po
ie,
ota Poło
którzy s
obrębie e w polszczyźn
ą.
ięca Dor j uczestników,
także w
n
w
ychiczn
ś
c
s
e
o
p
b
p
z
i
o
g
ą
je
a
r
s
i
ó
w
c
e
p
ś
u
n
s
no
ą,
słowa
iele
związa
ją aktyw z presją fizyczn
i się, że „
temu w
a
w
g
iu
a
ó
n
m
m
ie
y
u
n
Zagad
, i spór w presją; walka - nie bez powod władniać, jeżeli
z
i i walka
i”,
bez
”,
badaczk za tym łączą się rzędziem walk
„może o : „walka słowna m
ie
a
o
w
n
p
o
ć
b
i,
ia
ję
y
n
o
b
iu
e
c
w
ż
e
ż
y
a
ło
r
ż
o
nikam
s
om
rz y u
ię wy
ziej,
w
s
p
d
r
ło
e
ły
a
s
n
li
„
b
a
a
o
e
t
w
w
z
utr
uło
szc
a”, „ktoś
Ponad
ż” albo je W polszczyźnie rgumenty form z kimś na słow j:
ó
n
k
ja
nkt”.
ranią
walczy
wna”. A
ne wyże
czuły pu
czka sło
or. „ktoś
spomnia narzędzi, np.
w
y
z
c
uderzy w k słowny”, „poty zędzie walki, p
”
menty
iwości
ne
nar
wa/argu isuje się właśc ”, „ostra wyło
„pojedy strzegane jako
s
a
n
a
p
y
alk
po
prz
kusja
czenie
zyka są imś na języki”, „w wna”. Słowom
stra dys
o
„
”,
r
óż”. Połą tóre
ó
n
p
s
k
k
ło
s
y
z
ja
r
i
a
t
s
ię
k
n
s
tnie
wa”, „o
potycz
łowo ra
rzeczy, k
łowna”, „
„ostre sło h porównuje „s
e są jako
n
a
w
o
„walka s b. „ostry język”,
ic
się do n
iedzi ujm
zo
ła”, „ktoś
ostrość, ń” lub po prostu wnia, że wypow
aty/dzia mena
m
ja
r
d
u
a
z
o
a
a
z
w
n
mia
wytac
datko
o argu
ki: „ktoś
anią” do
nie.
ważneg
”, „ktoś
„słowa r wić ból, cierpie jestrują jednost używa bardzo
ń pytań
,
ie
a
e
ś
r
r
g
ze
o
p
o
o
s
g
y
g
o
ą
k
w
ie
g
mo
uje jeszc
ując
zyżo
g
r
polsk
n
k
łu
o
a
„
.
s
k
k
a
p
y
e
z
z
z
n
r
,
ę
ję
i
,p
a uwag
ojskowe
y się z
Słownik naczeniu ‘ ktoś
wroty w z grubej rury”. N ka niekojarząc
z
z
y
ją
w
a
”
g
la
e
le
o
od
ela
ut
dziewan
strz
ryzacji p able”, „ktoś strz
rwszy rz naczyło ‘niespo zeciwko
ie
fo
a
p
t
a
e
n
M
z
tu.
e/s
. pr
choć
ka” z
ał miecz
nego itp
logizm,
wyciecz
skrzyżow opularny frazeo W przeszłości „ y, obozu warow
p
ta”.
uierdz
– bardzo ycieczka osobis
ów, brak
jska z tw
is
o
m
w
o
r
łu
p
i.
w
ia
„
walką – wielkiego oddz wiązuje do walk ie szukamy kom i sprawy zbyt
ie
na
, że n
eciwu
wypad n ielowi”, a zatem
pokazują ie znosimy sprz
y
d
ła
c
k
y
ja
n
rz
nieprzy
nione p
o prostu
, wymie
rancji, p
y
t
le
e
o
t
t
s
j
ie
e
N
an
eklarow
u noża”.
je nam d wiamy na ostrz
ta
zewska
często „s ścińska -Marus
ier
Aneta P
VII DNI ZIEMI W OSTROWCU ŚWIĘTOKRZYSKIM
Tegoroczne VII Dni Ziemi w Ostrowcu Świętokrzyskim odbyły się w drugi weekend maja
(7 i 8 05) i poświęcone były wszechstronnej prezentacji walorów Kampinoskiego Parku Narodowego, a także promocji kurpiowskiego i łowickiego folkloru. W piątek 7 maja o 9.00 w
kinie „Etiuda” odbył się pokaz filmu krajoznawczego p.t. „ Z łosiem w herbie”. Później z wykładem na temat „Walory przyrodnicze i historia Kampinoskiego Parku Narodowego wystąpiła Katarzyna Fidler z Centrum Edukacji Kampinoskiego Parku Narodowego w Izabelinie .Założony w 1959 r. z inicjatywy Jadwigi i Romana Kobendzów Kampinoski Park Narodowy
jest jedynym w Europie i jednym z dwóch na świecie graniczących bezpośrednio ze stolicą
kraju. Na jego terenie występuje ponad 50 zbiorowisk roślinnych, 66 gatunków drzew i 70
gatunków krzewów. Faunę reprezentuje około 16,5 tysiąca gatunków zwierząt, w tym 215
gatunków ptaków. Największym spośród 50 gatunków ssaków jest łoś uważany za symbol
Kampinoskiego Parku Narodowego. Populacja łosi składa się obecnie z dwustu osobników.
Licznie występują też sarny i dziki, jelenie, wydry, bobry, kuny, lisy, jenoty oraz rysie – poinformowała K. Fidler. Po niej etnograf Jadwiga Migdał mówiła o sztuce ludowej regionów
kurpiowskiego i łowickiego, której wytwory można było obejrzeć w Galerii Fotografii Miejskiego Centrum Kultury, gdzie
odbył się zbiorowy wernisaż kilku wystaw. Prezentowane są na
nich eksponaty z Kampinoskiego Parku Narodowego w postaci spreparowanych zwierząt (
m.in. łoś, dzik, wydra, kuna ) oraz
zdjęcia z Puszczy Kampinoskiej
wykonane przez Annę i Jana
Boberów, Tomasza Hryniewieckiego, Andrzeja Mickiewicza i
kierownika Centrum Edukacji
Kampinoskiego Parku Narodowego Grzegorza Okołowa, który
podczas wernisażu pasjonująco
opowiadał o urokach i tajemnicach mazowieckich kniei. W
Galerii Fotografii MCK wyeksponowano też wystawę malarstwa Agnieszki Oleszkiewicz p.t.
„Spacer po lesie” oraz wycinanki łowickie autorstwa Grażyny
Gładkiej z Zabostowa Dużego i
Wiesławy Wójcik z Łowicza, a także wycinanki kurpiowskie wykonane przez Jadwigę Ciak z
Kadzidła. Po wernisażu na scenie kina „Etiuda” z recitalem wystąpił Zespół Folklorystyczny
„Kurpianka-Cepelia” działający przy Kurpiowskim Centrum Kultury w Kadzidle w powiecie
ostrołęckim. Przy akompaniamencie kapeli zespół wykonywał pieśni i tańce z Puszczy Zielonej, a jego kierownik Paweł Łaszczych nie tylko grał na klarnecie, ale również zabawiał
publiczność dowcipnymi historyjkami opowiadanymi w gwarze kurpiowskiej. Po koncercie w „Etiudzie” publiczność zaproszono do Klubu Muzycznego „Perspektywy”, gdzie odbyła się degustacja kurpiowskich oraz łowickich potraw regionalnych. Przygotowały je i
serwowały Marianna Gadowska z Kadzidła oraz Zofia Mycka ze Strzelcewa koło Łowicza, a
więc miejscowości, w której pochodzący z Ostrowca Świętokrzyskiego wybitny reżyser Jan
Rybkowski nakręcił film i serial „Chłopi”. Pani Zofia Mycka wystąpiła w nim jako statystka w
kilku charakterystycznych epizodach, o których nadzwyczaj barwnie opowiadała:
– Zagrałam w scenie awantury o prosiaka oraz w tej, gdy w Święto Zmarłych przy kościele
mały Wituś dawał ofiarę za dusze swoich bliskich. Miałam także dublować jedną z zawodowych aktorek w śmiałej scenie z Antkiem Boryną, ale ostatecznie się nie zdecydowałam.
W filmie występował także mój
tata. Dopiero dziś dowiedziałam
się, że pan reżyser Rybkowski
pochodził z Ostrowca Świętokrzyskiego. To był niezwykle
miły człowiek. Częstował nas
czekoladą i słodyczami. Gdy kierowana przez niego ekipa filmowa wyjeżdżała ze Strzelcewa,
wszyscy płakali z żalu – wspominała Z. Mycka podczas degustacji regionalnych smakołyków.
Największym
powodzeniem,
zapewne z racji oryginalnych
nazw cieszyły się fafernuchy,
rejbak i placek łagodniak.
Ostrowieckie obchody Dni Ziemi kontynuowano 8 maja podczas ekologicznego pikniku w
Parku Miejskim im. Józefa Piłsudskiego. Na scenie zaprezentowały się Ludowy Zespół Artystyczny „Kasztelanka” z Sierpca,
Zespół Ludowy „Koderki” z Łowicza( nazwa pochodzi od kodry czyli
wycinanki łowickiej) oraz Zespół Folklorystyczny „Kurpianka – Cepelia” z Kadzidła. Ponieważ Warszawa leży na skraju Kampinoskiego
Parku Narodowego, do udziału w VII Dniach Ziemi ich organizatorka
Jolanta Zawisza z MCK zaprosiła również dwie najbardziej znane stołeczne kapele podwórkowe. Przedwojenny i powojenny warszawski
folklor miejski w najlepszym z możliwych wykonaniu zaprezentowała najpierw Kapela z Targówka, przedstawiająca się jako Chłopaki ze
Starej Paki. W tym roku do pięciu „chłopaków” z Targówka dołączyła
„dziewczyna” w osobie grającej na skrzypcach i śpiewającej Agnieszki
Wojakowskiej. W Kapeli Stasia Wielanka taką rolę pełni solistka Maria
Brzozowska, która podczas świetnie przyjętego występu kilkakrotnie
zmieniała kostiumy. Założyciel kapeli, 61. letni Stanisław Wielanek z
rozmowie z ekipą „Browartu” przypomniał, że do tej pory nagrał 34
płyty( z Kapelą Czerniakowską, Kapelą Warszawską, w duecie „Stela”
z Elą Szaniawską oraz solo).- Moja najnowsza płyta p.t. „Recydywa”
będzie zaśpiewana w gwarze więziennej, a piosenki opowiadają o
kryminalnych historiach znanych z pierwszych stron gazet. Pracuję
także nad swoją drugą książką. Pierwsza t. j. „Szlagiery Starej Warszawy- śpiewnik andrusowski” ukazała się w 1994 r., a ta nowa będzie
nosić tytuł „Warszawa w piosence, literaturze i anegdocie”- poinformował S. Wielanek.
Na zakończenie pikniku w Parku Miejskim wystąpił znany niemal w
całej Europie wrocławski zespół folkowy „Chudoba”, który swój prawie
dwugodzinny koncert rozpoczął od wiązanki pieśni kurpiowskich.
Później rozległy się brawurowo wykonane melodie łemkowskie, huculskie, słowackie, węgierskie, bałkańskie, żydowskie, a na bis również cygańskie i ukraińskie. Najbardziej wytrwali uczestnicy pikniku
bawili się do 22.00.
VII Dniom Ziemi towarzyszył cieszący się sporym zainteresowaniem
mieszkańców miasta kiermasz kurpiowskiego i łowickiego rękodzieła.
Uczestniczył w nim m.in. Andrzej Staśkiewicz, artysta ludowy z Kadzidła, który własnoręcznie wykonuje unikatowe drewniane instrumenty, m.in. skrzypce, flety i liry korbowe.- Teraz mam zamiar wykonać
lirę dziadowską, czyli taką z jakimi po kraju chodzili tzw. wędrowni
dziadowie. Przymierzam się również do zrobienia „maryny” czyli kurpiowskiej basetli – zapowiedział A. Staśkiewicz.
Norbert Zięba
ni Ostrowca 201
T R Z Y D N I O W E Ś W I Ę T O M I A S TA
Dzień pierwszy - Ewa i Patrycja
Tegoroczne Dni Ostrowca odbędą się w Parku Miejskim im. Józefa Piłsudskiego.
Święto Miasta rozpocznie się w piątek 21 maja. Wystąpią wtedy dwie bardzo popularne i lubiane wokalistki. Jako pierwsza o 20.00 zaśpiewa Ewa Farna, siedemnastolatka z czeskiej części Śląska Cieszyńskiego, która w wieku 12 lat wykonując
piosenkę „Za młodzi, za starzy” z repertuaru Ryszarda Rynkowskiego została najmłodszą zwyciężczynią telewizyjnej ”Szansy na Sukces” Od czterech lat po obydwóch stronach Olzy ma status wielkiej gwiazdy. W 2009 r. w Czechach po raz
kolejny przyznano jej prestiżowy tytuł „Zpěvačka
roku”, a w Polsce jej album „Cicho” został wyróżniony „Super Jedynką” podczas Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu zyskując tym samym miano
Płyty Roku. Na festiwalu Sopot Hit Festiwal 2009
tytułowa piosenka z albumu „Cicho” została uznana za Polski Hit Lata 2009. W kwietniu Ewa Farna
zdobyła statuetkę „Eska Music Awards” w kategorii Hit Roku. Podczas koncertu w ostrowieckim
Parku Miejskim na pewno usłyszymy największy
polski hit 2009 r., jak również inne utworu z bestsellerowej płyty „Cicho” oraz nowego albumu
„EWAkuacja”.
Około 21.30 na scenie w Parku Miejskim pojawi
się Patrycja Markowska, która występowała już w
Ostrowcu Świętokrzyskim w 2006 r. Wtedy podczas koncertu zorganizowanego przez MCK na
zakończenie ferii zimowych w sali kina „Etiuda”
zaprezentowała akustyczne wersje swoich przebojów. Nie było wśród nich jeszcze tego największego, a mianowicie piosenki „Świat się pomylił”,
która 15 czerwca 2007 r. na 44 Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu zdobyła pierwszą
nagrodę w konkursie „Premiery” i niezależnie od
tego otrzymała nagrodę dziennikarzy. Dwa lata
temu Patrycja Markowska została uznana „Artystką roku” i otrzymała statuetkę „Eska Music
Awards”, a w czerwcu 2009 r. jej czwarty album
„Świat się pomylił” uzyskał status platynowej płyty.
Dzień drugi - przyjaciele znad Kamiennej
W sobotę 22 maja w ostrowieckim Parku Miejskim odbędzie historyczny, bo pierwszy „Zjazd
Miast”. To wspólne przedsięwzięcie samorządowych ośrodków kultury z tzw. „Trójmiasta nad
Kamienną”. Miejskie Centrum Kultury w Skarżysku- Kamiennej, MCK w Ostrowcu Świętokrzyskim i Starachowicki Ośrodek Kultury ściśle współpracują ze sobą od początku tego
roku m.in. przy realizacji projektu „Jazz nad Kamienną” oraz opracowaniu założeń kolejnego
wspólnego przedsięwzięcia jakim ma być „Kulturalna Dolina Kamiennej”. Ostrowiecki „Zjazd
Miast” rozpocznie się o 15.00. Na scenie zaprezentują się goście z dwóch zaprzyjaźnionych
miast powiatowych nad Kamienną . Skarżysko-Kamienną
będą reprezentować m.in. Zespół Pieśni i Tańca „Skarżysko”, zespół taneczny „Craft ” i tancerze breakdance, a ze
Starachowic przyjadą Teatr nad Kamienną, Szkoła Tańca
„Mim”, Zespół Tańca „Plejada”, Grupa Taneczna „Estete”
oraz Big Band pod batutą Mirosława Gęborka. W czasie
„Zjazdu Miast” w ostrowieckim Parku Miejskim odbędzie
się turniej szachowy, udostępniona będzie ściana wspinaczkowa i strzelnica paintball, swoje stoiska zaprezentują archeolodzy z Rezerwatu „Rydno” oraz twórcy z Sekcji
Tkaniny Artystycznej MCK w Ostrowcu Świętokrzyskim.
W akcji ujrzymy skarżyskie triale rowerowe BMX oraz
rzeźbiącego w glinie Grzegorza Borysa. Finałem ostrowieckiego „Zjazdu Miast” będą występy gwiazd krajowej i
ukraińskiej sceny muzycznej. O 19.00 wystąpi zespół Strachy na Lachy, który powstał w Pile osiem lat temu z inicjatywy Krzysztofa „Grabaża” Grabowskiego, lidera kultowej
grupy Pidżama Porno. Międzymiastówka Muzykująca
Grabaż i Strachy Na Lachy nagrała do tej pory sześć płyt,
ostatnia z nich „Dodekafonia” to najlepiej sprzedający się
w tym roku polski album. Pochodząca z niego piosenka
„ Żyję w kraju” posiada już status hymnu pokoleniowego
współczesnej młodzieży. Około 20.30 rozpocznie się koncert Voo Voo i UkraInni. Działającej od 23 lat i mającej
na koncie ponad 30 płyt legendarnej grupie Wojciecha
Waglewskiego towarzyszyć będą dwie śpiewaczki z ukraińskiej grupy „Drewo” oraz trębacz Jeka Didic. Później
Wojciech Waglewski wystąpi ze swoimi dwoma synami,
bowiem o 22.00 rozpocznie się koncert rodzinnej formacji
Waglewski Fish Emade, która na początku 2008 r. wydała świetnie przyjętą płytę „Męska muzyka” z piętnastoma
piosenkami( Fisz to Bartek a Emade to Piotrek Waglew-
ski). Po koncercie odbędzie się pokaz sztucznych ogni. W tym
czasie w kinie „Etiuda” będzie trwał rozpoczynający się o 22.00
maraton filmowy, na który złożą się seanse dwóch rosyjskich
filmów: „Okrucieństwo” i „Słowo jak głaz” .
Dzień trzeci – rycerze, samorządowcy i górale
23 maja w Parku Miejskim odbędzie się Piknik Samorządowy
zorganizowany w ramach obchodów dwudziestolecia ostrowieckiej samorządności. Poprzedzi go rozpoczynające się o
10.00 widowisko historyczne „ X wieków oręża polskiego”. Wezmą w nim udział grupy rekonstrukcyjne związane z Chorągwią Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej. W akcji czyli w walce
ujrzymy m.in. piastowskich wojów, rycerzy spod Grunwaldu
oraz siedemnastowiecznych husarzy. Rozegrany będzie m.in.
konny turniej rycerski o miecz Krystyna z Ostrowa, który pod
Grunwaldem dowodził jedną z polskich chorągwi. Emocji nie
zabraknie także podczas gonitw husarskich. O 16.00 zacznie się
Piknik Samorządowy „ XX lat samorządu gminnego”. W jego trakcie wystąpią m.in. Młodzieżowa Orkiestra Dęta, dziecięcy zespół wokalny „Sukces”, zespół muzyczny „Tremolo”, Szkoła
Tańca” Progres”, duet „ O’ key”, Agnieszka Nowak , Jagoda Paradowska i Hubert Ryfka oraz
młodzi wokaliści współpracujący z Ryszardem Górą. Finałem tegorocznych Dni Ostrowca
będzie koncert grupy Golec Orkiestra, który rozpocznie się o 20.30. Formacja z Milówki założona dwanaście lat temu przez braci Pawła i Łukasza Golców nagrała już dziewięć płyt CD
oraz dwie DVD. Jej koncerty niezmiennie cieszą się wielkim powodzeniem, jako że piosenki
Golców świetnie nadają się do wspólnej zabawy i chóralnego śpiewania. Kilkanaście z nich
zyskało status wielkich przebojów, a refren jednego z nich w swoim przemówieniu wykorzystał 42 prezydent Stanów Zjednoczonych Bill Clinton.
noz
ZNÓW
OGIEŃ”!
ZAPŁONIE
Od 2007 r. „obowiązkiem” wszystkich fanów polskiego bluesa i rocka jest obecność w drugi
end lipca w ostrowieckim Parku Miejskim. Od czterech lat odbywa się tam Festiwal BluesowoRockowy im. Miry Kubasińskiej „Wielki Ogień”.
„WIELKI
week-
Patronka festiwalu Mira Kubasińska ( Marianna Nalepa) urodziła się 8 września 1944 r.
w Bodzechowie. Uczyła się i rozwijała muzycznie w Ostrowcu Świętokrzyskim. Należała do
Zespołu Pieśni i Tańca działającego w ostrowieckim Zakładowym Domu Kultury Huty Ostrowiec. Występowała w rzeszowskim kabarecie „Porfirion”. Sławę muzyczną zdobyła dzięki występom z zespołem Blackout, przekształconym następnie w Breakout. W 1969 roku ukazała
się pierwsza płyta zespołu „Na drugim brzegu tęczy”. Oficjalnie zespół istniał do roku 1982,
kiedy to lider zespołu Tadeusz Nalepa rozpoczął karierę solową. Mira jako wokalistka wzięła
także udział w nagraniu płyt „70a”, „Mira”, „Ogień”, „NOL”, „Żagiel ziemi” i „ZOL”.
„Wielki Ogień” - to tytuł jednego z utworów z drugiego krążka Breakoutów zatytułowanego
„Ogień” i sygnowanego również nazwiskiem Miry Kubasińskiej. Tym tytułem opatrzony został festiwal poświęcony pamięci i upowszechnianiu dorobku artystycznego artystki. Od
2007 r. jego organizatorem jest Miejskie Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Festiwal stawia na wspieranie ruchu muzycznego, promowanie młodych stażem zespołów, edukację (poprzez dwudniowe warsztaty muzyczne) oraz wymianę doświadczeń
artystycznych między debiutującymi a uznanymi zespołami. Ponieważ Festiwal ”Wielki
Ogień” adresowany jest do zespołów grających szeroko pojmowaną muzykę bluesową
i rockową, jego głównym punktem jest Konkurs Młodych Wykonawców. Kwalifikacja
uczestników odbywa się na podstawie wypełnionych kart zgłoszenia i nadesłanych płyt (lub wysłanych na
adres festiwalwielkiogien@gmail) z dwoma własnymi kompozycjami oraz utworem z repertuaru Miry Kubasińskiej. Organizator zapewnia profesjonalne nagłośnienie, wzmacniacze instrumentalne i zestaw perkusyjny. Dla najlepszych zespołów wskazanych przez jury ufundowane są nagrody pieniężne. I nagroda – 7 tysięcy złotych , II nagroda – 5 tysięcy złotych, nagroda za najlepsze wykonanie utworu z repertuaru M. Kubasińskiej – 5 tys. zł. oraz nagroda dla najlepszego
muzyka – 3 tysiące złotych. Dla wszystkich uczestników przesłuchań konkursowych podczas festiwalu organizowane są warsztaty muzyczne z zakresu gitary, gitary basowej, perkusji i
wokalu. W poprzednich edycjach prowadzili je: Roman Puchowski, Artur Lesicki, Dariusz Ziółek, Natalia Brzozowska, Leszek Dziarek, Marcin Jahr, Patrycja Gola i Ewa Uryga. Niezależnie
od tego Miejskie Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim zapewnia wszystkim uczestnikom festiwalu bezpłatne noclegi w Bursie Szkolnej.
Laureatami pierwszych trzech edycji Konkursu Młodych Wykonawców na Festiwalu „Wielki Ogień” zostały zespoły: Vitamins, Kruki, Bracia i Siostry, Aaron, Soundforge, S.N.O.W., Graf Hotel, Londyn, GregCipolla i Red Bridge.
Jak na festiwal przystało, konkursowym zmaganiom towarzyszą koncerty gwiazd bluesa i rocka. W poprzednich latach w ostrowieckim Parku Miejskim wystąpili: Kasa Chorych, Dżem,
Martyna Jakubowicz, Sławek Wierzcholski i Nocna Zmiana Bluesa, Hey, Blues Mobile, Piotr Nalepa „Breakout Tour” i Kult.
Tegoroczna czwarta odsłona festiwalu będzie trwać trzy dni (od 9 do 11 lipca ) i na pewno dorówna swym poziomem,
klimatem i atmosferą imprezom z poprzednich lat. Jak zwykle w jego trakcie odbędą się Konkurs Młodych Wykonawców i warsztaty muzyczne. Jako gwiazdy wystąpią CREE, Magda Piskorczyk i COMA.
CREE
Zespół został założony w 1993 roku w Tychach przez Sebastiana Riedla i Sylwestra Kramka. Nazwę Cree pomógł im wymyślić ojciec
Sebastiana, Rysiek Riedel, który zawsze fascynował się życiem i historią Indian. Sam także wspominał, że chciałby mieć zespół o
takiej nazwie. Syn spełnił marzenie ojca i tak powstał zespół Cree. Jego ogólnopolski debiut odbył się w 1997 r. podczas I Festiwalu
Młodej Kultury, a pierwszym sukcesem było zdobycie Grand Prix VI Olsztyńskich Nocy Bluesowych. Kolejnym ważnym wydarzeniem
dla zespołu był zarejestrowany przez TVP koncert na ,, Famie” w Świnoujściu. Popularność zespołu znacznie wzrosła po sukcesach
odniesionych na Olsztyńskich Nocach Bluesowych, Przystanku Woodstock w Żarach i Rawie Blues w Katowicach. Promując swoją
pierwszą płytę Cree wystąpił w programie telewizyjnym 100% live, a także uczestniczył w trasie koncertowej razem z zespołem
Perfect zorganizowanej z okazji 20-lecia zespołu. W październiku 2003 roku zespół nakręcił teledysk promujący film dokumentalny
o Ryśku Riedlu. Najważniejszym wydarzeniem. dla zespołu w 2004 r. było podsumowanie swej 10-letniej działalności artystycznej.
Z tej okazji zespół wydał płytę pt. ,, Parę lat”, umieszczając na niej 10 utworów z poprzednich płyt oraz jeden nowy pt. ,, Po co więcej
mi”. W tym samym roku wokalista zespołu, Sebastian Riedel wziął udział w programie „Bar VIP”, co przyczyniło się do zwiększenia
popularności grupy Cree. W 2007 r. ukazała się jej kolejna płyta p.t. „Tacy Sami”. 6 czerwca 2009 r. w pięknej scenerii Teatru Śląskiego
im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach, przy udziale orkiestry
kameralnej „Aukso” z Tychów pod batutą Marka Mosia, zespół Cree obchodził jubileusz 15-lecia swej działalności artystycznej. Koncert został udokumentowany na płycie CD p.t. „15”, a wkrótce ukaże się również płyta DVD. Obecnie zespół pracuje nad nowym materiałem na kolejną płytę. Mottem zespołu są słowa często używane przez Sebastiana Riedla : „Żeby żyć trzeba grać, żeby grać trzeba żyć”.
MAGDA PISKORCZYK
Wokalistka śpiewająca dojrzałym, niskim, „czarnym” głosem. Gra na gitarach akustycznej, elektrycznej i basowej, a także na instrumentach perkusyjnych. Wykonuje głównie muzykę zakorzenioną w tradycji afro-amerykańskiej i afrykańskiej. Jest autorką akustycznego albumu koncertowego
„Magda Live”, nominowanego do nagrody Fryderyk 2009 oraz płyty studyjnej „Blues Travelling” nagranej z udziałem Michała Urbaniaka. Przez czytelników kwartalnika „Twój Blues” czterokrotnie była wybierana wokalistką roku. Magda Piskorczyk to także dwukrotna półfinalistka międzynarodowego konkursu IBC w Memphis. Francuscy fani określają ją jako -”la voix noire et au costume blanc” tzn. „czarny głos w białym kostiumie”.
Muzyka artystki to przygotowywane przez nią wysmakowane aranżacje własnych kompozycji i standardów bluesowych, jazzowych, rockowych,
muzyki gospel, funk i soul. To muzyka głęboko osadzona w bluesowej tradycji, zarazem bardzo osobista w charakterze i nieszablonowa. Miłość do
rytmu, żywiołowość, emocje, radość i ogromne poczucie humoru przeplatają się z głęboką refleksją. Wszystko to spaja muzyczna wrażliwość i osobowość artystki. Niekonwencjonalne wykorzystanie głosu oraz gitar, instrumentów perkusyjnych, skrzypiec, saksofonu czy organów Hammonda
nadaje jej muzyce osobliwy koloryt.
Wokalistka zadebiutowała na konkursie festiwalu Jesień z Bluesem w Białymstoku w 2001 r., gdzie została laureatką Pierwszej Nagrody (z zespołem
Sexy Mama). Magda Piskorczyk współtworzyła trio Terraplane, występowała w duetach z Michałem Kielakiem (harmonijka), Arkadiuszem Osenkowskim (saksofon), Markiem Kapłonem (gitara), Olą Siemieniuk (gitara) i Karoliną Koriat (wokal). Od 2005 roku regularnie występuje ze swoim zespołem. Jej gwiazdę, jako jedną z trzech pierwszych, odsłonięto w
2008 roku w Alei Gwiazd Polskiego Bluesa w Sławie koło Zielonej Góry.
COMA
Zespół Coma powstał w czerwcu 1998 roku. Nazwa to zupełnie przypadkowe słowo. Zadecydował o tym rzut monetą. Muzycy musieli wybrać nazwę zespołu, ponieważ byli umówieni na wywiad w Radio Łódź.
Początkowo określali swoją grupę jako Voo Doo Art, jednak ta nazwa nie przyjęła się. Zespół został założony przez Dominika Witczaka (gitara) i Tomasza Stasiaka (perkusja). Pod koniec 2003 roku zespół podpisał
kontrakt z BMG Poland. Zaraz po tym Coma rozpoczęła nagrania do debiutanckiej płyty zatytułowanej „Pierwsze wyjście z mroku”. Płytę tę docenili zarówno fani jak i ludzie z tzw. „branży”, którzy przyznali wydawnictwu „Fryderyka” w kategorii rockowy album roku. Premiera drugiej płyty p.t. „Zaprzepaszczone Siły Wielkiej Armii Świętych Znaków” miała miejsce 29 maja 2006 r. i przez kilka tygodni utrzymywała się na
pierwszym miejscu Oficjalnej Listy Sprzedaży (OLIS), aby wkrótce uzyskać status złotej płyty. Ona również została wybrana płytą roku (w plebiscycie Antyradia). Podczas XIII Przystanku Woodstock zespół z rąk
Jak rozpalono „Wielki Ogień”
A
R
MI
Jakoś tak to zazwyczaj bywa, że gdy zakiełkuje nam w głowie i nie chce jej opuścić idea naprawdę warta urzeczywistnienia, wtedy zaczynamy spotykać ludzi, pojawiają się sytuacje,
dzięki którym wszystko staje się realne. Z Wielkim Ogniem było tak:
Najpierw, w 2005 r. ta dziwna wiadomość: Mira Kubasińska nie żyje. Dziwna, bo nie umiera
się dziś w wieku 61 lat. Dziwna zwłaszcza w wypadku Miry, która zachowując młodzieńczy
stosunek do świata, młodzieńczą figurę i ekspresję nigdy nie przestała być dziewczyną- i to
dziewczyną obdarzoną niepospolitą witalnością. Wiadomość o jej śmierci była dziwna także
dlatego, że Mira rozpoczynała właśnie nowy etap swojej kariery. Nagrywała płytę z premierowym materiałem, i nie były to utwory spółki Nalepa – Loebl, które śpiewając, osiągnęła
status legendy. Ryzykowała więc , jak każdy prawdziwy artysta , i wiele wskazuje, że było to
ryzyko opłacalne (nagrania pojawiły się na Liście Przebojów radiowej Trójki) – i właśnie
wtedy… Komunikat o odejściu Miry był trudny do zrozumienia szczególnie dla ludzi takich
jak ja, którym jej postać i twórczość towarzyszyły od wczesnego dzieciństwa
i w istotny sposób wpłynęły na kształtowanie się artystycznych gustów, a nawet postaw i życiowych wyborów. Potem, gdy już nie tyle zrozumiałem, ile przyjąłem do wiadomości fakt,
któremu poświęciłem poprzedni akapit, objawił mi się pomysł festiwalu im. Miry Kubasińskiej – właściwie od razu w całości: formuła, miejsce, nazwa...
W 2006 prowadziłem warsztaty i byłem jurorem na konkursie recytatorskim
w Kaliszu. To bardzo odświeżające doświadczenie dla pracującego na co dzień
w często zrutynizowanym, zawodowym środowisku teatralnym reżysera, więc jeśli tylko
czas na to mi pozwala, chętnie przyjmuję takie zaproszenia. Była też wtedy
w Kaliszu Ula Bilska , kultowa (słowo w tym wypadku jak najbardziej zasadne) instruktorka
teatralna. Zgadaliśmy się, że jesteśmy właściwie krajanami , bo ona mieszka w Skarżysku, pod
którym, nad Kamienną, mój pradziadek Pijanowski osiedlił się po I wojnie światowej, kupując tam 25-hektarowy mająteczek,. Do osiemnastego roku życia spędzałem tam wiele czasu,
bywam do dziś. A ponieważ Ula współpracuje z Miejskim Centrum Kultury w Ostrowcu
Świętokrzyskim , ot tak, bez myśli, że miałoby z tego cokolwiek wyniknąć , powiedziałem
jej o idei „Wielkiego Ognia”. Nie minęło wiele czasu, a siedziałem w kawiarni kieleckiego
Domu Środowisk Twórczych, rozmawiając o tym z Elą Baran, dyrektorem ostrowieckiego
MCK. Okazało się, że poszukiwała właśnie formuły letniej, plenerowej imprezy muzycznej. Umieszczenie w jej centrum postaci Miry Kubasińskiej, ostrowczanki, uznała za pomysł
oczywisty i znakomity. W konsekwencji zostałem szefem artystycznym „Wielkiego Ognia”:
Bluesowo – Rockowego Festiwalu im. Miry Kubasińskiej w Ostrowcu Świętokrzyskim. A
ponieważ tu i ówdzie prowadzę zajęcia ze sztuki publicznych wystąpień, postanowiłem nie
E
R
O
F
alowe
ać festiw rty.
d
ia
w
o
p
za
zwa
sobiście
po raz c opoo
”
i
ń
u
ie
k
g
z
O
ią
r
„Wielki
alu, zap
cji obow
ej sytua oku rozpalimy cyjnymi Festiw zęści kont
w
ię
s
c
r
o
a
W tym
organiz ępować w jego y rozpoucająceg
od narz liśmy w 2007 r. CK sprawami
yst
ię
s
w
którz
ć
o
t
la
r
wM
uchy
o tych,
- wa
towa
d
r
m
ię
a
ę
s
t
azywali
ie
s
w
a
n
y
z
c
a
e
d
W
ją
y.
, by pok wiąc,
jmu
im z
ju od
a
a
o
a
k
z
z
c
,
m
d
o
a
o
r
koncert
o
k
r
t
i
g
e
bluesa
ka Derla
ał swego
ania, mó
n. dlacz
Agniesz m napisał, m.i żebym skierow m pod znakiem ę się z tego zad elę, nagrać
ż
y
ie
,
b
ią
n
kap
a.
nowała, Jednym słowem ym muzykowa
yba wyw eby skrzyknąć
h
c
j
ie
Ostrowc
ln
n
o
ż
e
j.
z
d
,
t
e
c
y
e
ć
li
z
w
b
y
b
o
o
jr
z
s
u
a
ił
s
n
ru
zp
.N
ająkur
m – skło zątku wakacji
zygodę
chać gr stradzie
r
ie
e
łu
p
j
k
s
y
ie
o
ją
z
k
a
p
u
c
n
ę
c
ar
czy
owie
nie m
mog
a po
iekawe
szej ostr
im właś
enty i n
tym, że
wrzeć c
a
z
atsię na na gdybym był tak kować instrum ypadkowej- o
ę
e
ż
g
o
,
z
a
że m
szcza
r
–
p
;
p
ła
s
ie
ię
i
w
b
n
c
z
m
ś
o
e
,
m
r
o
t
o
jn
ie
y te
co
m
emo, a p ieniam w kole azać im, co sa dzkie przyjaźn zam ja, pisząc ę
d
ć
ła
s
y
c
k
iw
iad
w ym
ówk
łe, lu
i po
łbym –
na końc
ym zaśw
tu zwyk
olegów
Pomyśla bną muzykę k że też po pros stockowa (o cz o pasa, załapać stępując w
o
do
od
id
że wy
cych po najomości, a m jest bardzo wo wiek z włosam
orii:
, o tym
e
z
z
ir
r z kateg n
”
ło
e
e
z
M
ia
n
v
c
n
z
o
o
y
g
c
c
y
d
O
ć
t
m
s
a
ło
y
ty
go
łb
m
(sy
ow
Nalepa
„Wielkie ię, jako bardzo
Pomyśla czyli zinterpret
r
.
a
t
)
r
io
ia
fe
P
n
s
a
o
s
ię
s
m
zina
m
ru,
isow
ojawiają strowiecka rod zdążyłe
epertua
ego hip
p
r
a
n
j
,
y
a
r
io
je
n
w
z
ju
ź
r
o
ło
ó
ó
s
p
ie
rała
ew
Polsce s
onać utw
ł fakt, ż
ipa wyg
i zasiądz
sporo w będę mógł wyk ż zmobilizowa ł, a na widown gdyby moja ek go koncerte
hó
ie,
ku
pełne
konkurs bardzo by mnie i Andrzej Choc a - w przypad
go Ognia ureata, koperty
ie
w
lk
z
;
y
e
ie
t
ic
k
w
epoko
akubow y mnie perspe
edycji W dyplomem la
gę się
artyna J
z
b
, że mo
kolejnej
Miry), M estiwalu; kusiła ierwszym dniu rzymania, wraz ła świadomość rock, a nie
i
y
p
ot
iF
by mi b uzyki jak blues
patronk wania za rok, w niemiła szansa
koszna
z
m
o
o
i
t
r
ż
e
n
m
t
e
ie
a
z
c
a
zapre
i chyb
; wresz
i gatunk
dością
byłaby m ną zawartością ak szlachetnym dzić.
dziwą ra graw
a
r
p
tu. Nie
z
t
o
m
a
ę
h
ujący się zykę usiłuje uc Ognia” donosz ybiorę któreś n lko
m przyje
z całkie ko artysta zajm
u
w
o
ty
g
m
y
le
ie
a
k
d
z
y
g
lk
,
w
ie
z
ta
ja
nie
pokazać iś tak powszech a Założyciela „W czny hymn (jak z te wszystkie la hodzącej z
jc
ro
dz
rze
iej, poc
tym, co tego słowa od O zą, że jego tego ubasińskiej. P
tej wielk inała o sprawie
K
la
d
c
d
y
ie
ie
ę
ir
n
w
c
o
M
li
pom
ou
e nie
licy
Na k
y jeszcz a scenie przy u olnie prosiłem an – żeby przy
z
r
ó
t
k
,
tym
, nam
zmi n
Elę Bar
y), zabr z władz miasta
ustannie
ie
iry.
n
nie Mir
ż
ś
e
t
o
rzejczak
kog
ejścia M
łem
a
d
m
k
o
ę
łe
ę
a
N
sław Jęd
ic
k
u
t
i.
n
g
z
k
o
t
c
s
spo
B
o
li
r
r
a
t
ą
Pio
a, wok
W piąt
Ostrowc ba. I udało się.
e
z
komu tr
Po wielu latach nieobecności w rodzinnym Ostrowcu Świętokrzyskim w styczniu 2003 r. Mira Kubasińska zagrała kameralny
koncert w Klubie „Muzycznym „Perspektywy”. Przyjechała na zaproszenie Henryka Kraski, a towarzyszył jej m.in. świetny saksofonista Adam Wendt. Wtedy właśnie dogadaliśmy się, że wspólnie
zrobimy coś w większym składzie. Obiecałem jej że stworzę dla
niej zespół złożony z ostrowieckich muzyków. Kompletowałem
jego skład do września, kiedy to Mira ponownie przyjechała do
Ostrowca Świętokrzyskiego na dwie próby, które odbywały się
w Miejskim Centrum Kultury. Czuliśmy się wspaniale w jej towarzystwie, bo była niezwykle otwartą, pogodną i wesołą osobą. Z
tego co opowiadała wynikało, że zarabiała wtedy na życie lepieniem pierogów. Tylko okazjonalnie występowała z bluesowymi
i rockowymi zespołami, które zapraszały ją do współpracy (m.in.
Kasa Chorych, Nocna Zmiana Bluesa, After Blues , Bluesquad, K.G.
Band i Quo Vadis). Nasza formacja pod nazwą Mira Kubasińska
Band swój pierwszy koncert zagrała w sobotę 11października 2003 r. w sali kina „Etiuda”. Wystąpiliśmy w dziesięcioosobowym
składzie. Oczywiście Mira śpiewała, ja grałem na różnych gitarach, Krystian Broniarz na saksofonie, Szymon Pocheć na instrumentach klawiszowych, Grzegorz Gołębiowski na gitarze basowej, na perkusji grali Marek Motylski i Kamil Ruszkowski a na congach oraz innych instrumentach perkusyjnych zagrał Wojciech Kidoń. Chórek tworzyły Katarzyna i Monika Wanat oraz Monika
Marzec. Niestety, nie zachowały się żadne nagrania z tego bardzo ważnego dla nas koncertu, bo jakoś nikomu nie przyszło do
głowy aby sfilmować to wydarzenie. Szkoda, bo naprawdę był to powrót Miry Kubasińskiej do rodzinnego miasta w wielkim
stylu. Były trzy bisy i owacja na stojąco. Potem oczywiście bardzo sympatyczne after-party w „Perspektywach”, gdzie zaprosił nas
Henryk Kraska. Mira bardzo przeżywała swój „come back” i była dumna z tego, że występuje z muzykami z rodzinnego miasta. „
Scyzoryki ode mnie” – tak o nas mówiła.
W podobnym składzie wystąpiliśmy jeszcze 9 lipca 2004 r. podczas festynu „Powrót do korzeni” na
osiedlu XXV- lecia oraz miesiąc później nad zalewem w Brodach Iłżeckich. Pamiętam, że wtedy Mira
gdy zobaczyła sprzedawcę balonów, dała mi 100 złotych i poprosiła: - Andzinku,(bo tak właśnie się
do mnie zwracała), masz stówkę, idź i kup od niego wszystkie balony .Trzeba pomóc temu panu,
może ma trójkę dzieci. Co tak tu będzie stał i marzł. Mira postępowała tak bardzo często. Reagowała
emocjonalnie i zawsze, kiedy tylko mogła starała się pomagać nieznajomym ludziom a zwłaszcza
dzieciom. Kiedy szła ulicą, karmiła wszystkie psy i koty. Te balony kupione za stówę przywiązaliśmy
do klamki samochodu, którym Mira przyjechała do Brodów Iłżeckich. Później rozdaliśmy je dzieciom.
W 2004 r. zagrałem z Mirą także kilka koncertów w duecie. Wystąpiliśmy między innymi w Łodzi,
Zgierzu, Aleksandrowie Łódzkim, Warszawie, Gdańsku i Tczewie. Podczas podróży opowiadała niesamowite historie o czasach, kiedy z zespołem Breakout występowała m.in. w Związku Radzieckim
i Holandii. Największe wrażenie na mnie zrobiła jej opowieść, o tym jak na ulicy w Amsterdamie poznała Roberta Planta i Jimmiego Page’a, którzy zanim utworzyli Led Zeppelin jako The New Yardbirds
grali bluesa wprost na ulicy. Mieliśmy zamiar nagrać z Mirą płytę w duecie. Miały się na niej znaleźć
nowe wersje przebojów Breakoutów. Utwory były już ograne, pozostawała tylko kwestia wyboru
studia nagrań i tytułu płyty. Niestety, pięć lat temu 25 października 2005 r. Mira zmarła w szpitalu po
ciężkim wylewie krwi do mózgu. 29 października pojechałem do Otwocka na pogrzeb. Pochowano
ją na cmentarzu komunalnym przy ulicy Andriolliego. Później zagrałem kilka koncertów poświęconych pamięci Miry. Jej piosenki śpiewała Ilona Wyrzykowska.
25 listopada 2005 r. zorganizowałem XVII Zaduszki Jazzowe również dedykowane „pierwszej damie
polskiego bluesa”.
wspominał ANDRZEJ CHOCHÓŁ
Wspomnienie
Andrzeja Chochoła
DWA
LATA
Z MIRĄ
Ostatnia płyta
Miry
Kubasiń-
W tym roku minie pięć lat od śmierci Miry Kubasińskiej. Związana rodzinnie i emocjonalnie z
Ostrowcem Świętokrzyskim artystka zmarła 25 października 2005 r. w Otwocku, gdzie mieszkała w ostatnich latach życia. Do szpitala trafiła trzy dni wcześniej. Bezpośrednią przyczyną
zgonu był udar mózgu. Po raz ostatni na scenie 61. letnia wokalistka wystąpiła dziesięć dni
przed śmiercią, 15 października 2005 r. podczas festiwalu „Bluesada” w Szczecinie. Miesiąc
wcześniej Mira Kubasińska zaśpiewała w Warszawie w Ogrodach Frascati podczas imprezy
zorganizowanej w ramach obchodów „Dnia Dobrej Wiadomości”. „Pierwsza dama polskiego bluesa” wystąpiła z łódzką formacją KG Band (Krawczyk Grand Band). Dokonane wtedy
nagrania znalazły się na wydanej przez Studio „Reda Music” płycie „ Ostatni koncert” Mira
Kubasińska & KG Band”. Płyta trwa tylko 33 minuty i zawiera sześć utworów znanych z repertuaru grup Blackout i Breakout. Są to „Do kogo idziesz ?”, „Na drugim brzegu tęczy”, „Czarno- czarny film”, „Gdybyś kochał”, „Wyspa” i „Złoty księżyc”. Płytę kończy„ Sto lat” odśpiewane
chóralnie dla Miry Kubasińskiej, która dziękując publiczności wyraziła życzenie, aby wszyscy
byli solidarni, nie tylko w „Dniu Dobrej Wiadomości”. Na ostatniej płycie Miry Kubasińskiej
zagrali: lider KG Band , gitarzysta i wokalista Krzysztof Jerzy Krawczyk, Zbigniew Nikodemski
– instrumenty klawiszowe, Tomasz Przewoźny – gitara, Mateusz Gołębiowski – gitara basowa
oraz pochodzący tak jak wokalistka z Ostrowca Świętokrzyskiego perkusista Marek Motylski
(obecnie członek zespołu Pudelsi).
Studio „Reda Music” wydało także podwójną płytę DVD „KG Band- Zaduszkowo Urodzinowe Granie”. Jedna płyta zawiera zapis koncertu, który odbył się 3 listopada 2007 r. w Akademickim Ośrodku Inicjatyw Artystycznych w Łodzi. KG Band zagrał 16 utworów w tym
siedem z repertuaru grupy Breakout. Żeńskie partie wokalne w oryginale wykonywane przez
Mirę Kubasińską zaśpiewały Katarzyna Kołodziejczyk i Ewa Perka. Na drugiej płycie znalazły
się m.in. dwa nagrane w 2005 r. teledyski z udziałem „pierwszej damy polskiego bluesa”. Są to
„Mijam miasto” i „ Czy warto było”. Zarejestrowano je z myślą o promocji nagrywanej przez
Mirę Kubasińską i grupę KG Band płycie „Mirakle” (tytuł zaproponowali słuchacze audycji
Piotra Kaczkowskiego w radiowej „Trójce”; to także hasło zorganizowanego w październiku
ubiegłego roku w Rzeszowie i Łodzi Festiwalu Kobiet im. Miry Kubasińskiej). Gotowe były już
cztery kompozycje, o czym w nagranym na płycie wywiadzie opowiada lider zespołu Krzysztof Jerzy Krawczyk. Mówiąc o początkach współpracy z Mirą Kubasińską wspomina, że poznał
ją dzięki poecie Bogdanowi Loeblowi, autorowi tekstów do niemal wszystkich utworów grupy
Breakout. On również wypowiada się i mówiąc o wokalistce stwierdza m.in. że – „śmierć ścięła ją w momencie, gdy rozpoczynało się jej drugie życie artystyczne”. Potwierdza to młodszy
z dwóch synów Miry Kubasińskiej Konrad Koczyk, opowiadając, jak bardzo cieszyła się na
to, że po 25 letniej przerwie nagrywa płytę. – Mama dostała „powera”, miała wiele ciekawych
pomysłów, zapisywała sobie jakieś teksty, cały czas coś sobie nuciła – wspomina syn artystki na
płycie poświęconej jej pamięci.
Norbert Zięba
„Jazz nad Kamienną” – to wspólne przedsięwzięcie Miejskiego Centrum
Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim, skarżyskiego MCK i Starachowickiego
Centrum Kultury dofinansowane przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa
Narodowego. We wszystkich trzech miastach nad Kamienną odbyły się już
stanowiące część projektu warsztaty fotograficzne i muzyczne.
W Ostrowcu Świętokrzyskim warsztaty muzyczne zorganizowano 9 kwietnia. Warsztaty fotograficzne odbyły się w dniach 29- 31 marca. Prowadzili
je Andrzej Łada i dr Sergiusz Sachno, a w roli modela wystąpił pozujący
uczestniczącym w zajęciach dwudziestu fotografikom ostrowiecki gitarzysta jazzowy Andrzej Chochół.
fot. A. Łada
fot. A. Łada
y
b
z
z
a
z
j
z
a
ł
j
y
fot. S. Dunin-Borkowski
Andrzej Chochół poleca!
Richard Bona – „Ten Shades Of Blues”
Muzycy na płycie: Richard Bona- śpiew, gitara basowa, instr. klawiszowe, gitary, instrumenty perkusyjne, kontrabas, mandolina, perkusja, sample; Obed Calvaire -perkusja; Bob Reynolds-saksofon; Michael Rodriguez-trąbka; Marshall Gilkes- puzon; Bailo Baa- flet Fula; Jojo Kuoh- perkusja; Gregoire Maret- harmonijka; Bert Van Den Brink- organy Hammonda; Ryan
Cavanaugh- bandżo; Christian Howes- skrzypce; Sylvain Luc-gitary; Jean Michel Pilc- fortepian; Frank McComb- śpiew;
Niladiri Kumar- sitar; Satyajit Talwalka- tabla, konnakol; Vivek Rajgopalan -mridangam, ganjira, konnakol; Nandini Srikarśpiew; Shankar Mahadevan- śpiew.
Richard Bona to multiinstrumentalista, gitarzysta basowy i wokalista pochodzący z Kamerunu. Duży wpływ na rozwój
artystyczny Bony wpłynęły nagrania Jaco Pastoriousa. Po przybyciu do Nowego Jorku nagrywał jako sideman z takimi wykonawcami jak: Larry Coryell, Mike Stern, Pat Metheny, Herbie Hencock, Chick Corea, Brandford Marsalis, David Sanborn,
Bobby McFerrin. Od kilku lat wydaje własne, znakomite autorskie płyty, takie jak: „Munia”, „Tiki”, „Bona Makes You Sweat –
Live”.
Nie łatwo określić jego styl grania. Wirtuozerskie popisy na gitarze basowej często przesłaniają jego talent jako wokalisty.
Stał się rozpoznawalny jako czołowy gitarzysta basowy na świecie.
Płyta „Ten Shades Of Blues” wprowadza nas w niezwykły klimat, gdzie przez wielokrotne nakładki Bona uzyskuje brzmienie śpiewającego a capella zespołu wokalnego Take 6. Znajdziecie na tej płycie nie tylko wirtuozerię proponowaną przez samego Richarda Bonę, ale również oryginalną koncepcję połączenia jazzu z
muzyką etniczną. Gorąco polecam!
Mike Stern – „Big Neighborhood”
Muzycy na płycie: gitarzyści- Mike Stern, Steve Vai i Eric Johnson; bass-vocals- Esperanza Spalding i Richard Bona; Medeski
Martin and Wood; perkusiści- Dave Weckl, Terri Lyne Carrington, Cindy Blackman i Lionel Cordew; basiści- Chris Minh Doky
i Lincoln Goines; Randy Brecker -trąbka; Bob Malach - saksofon.
Mike Stern to genialny nowojorski gitarzysta, który jest absolwentem prestiżowej akademi Berkley College of Music. Rekomendowany przez Pata Metheny w 1976 dostał angaż do Blood, Sweat and Tears, co otworzyło mu drogę do świata jazzu.
W 1981 roku rozpoczął współpracę z gigantem jazzu, Milesem Davisem. Dwa lata później Stern koncertuje i nagrywa z
Jaco Pastoriousem, w stworzonej przez niego formacji Word of Mouth, która szybko uzyskuje uznanie krytyków jazzowych. Od lat 80-tych prowadzi karierę solową, jest uznany za najbardziej twórczego nowojorskiego gitarzystę. Współpracuje z takimi muzykami, jak : Dennis Chambers, Dave Weckl, Victor Wooten, Bob Berg, Michael Brecker, Billie Cobham i
wielu innych. Jego najsłynniejsze albumy to: “Jigsaw”, “Time in Place”,” Upside Downside”, “Give and Take”, “Is What It Is”.
Album „Big Neighborhood” zawiera 11 utworów, płyta niezwykle energetyczna, Stern jak zwykle prezentuje nam genialne
tematy i gra bezlitośnie z rockowym pazurem. Płytę polecam nie tylko miłośnikom jazzu, ale również tym, którzy lubią
ostre, rockowe granie, co potwierdza udział na płycie takich gigantów gitary rockowej jak Steve Vai i Eric Johnson.
Z jazzowym pozdrowieniem-Andrzej Chochół( www.gitaraandrzeja.com)
George Benson –„ Songs &
Stories”
George Benson - dziesięciokrotny
laureat nagrody Grammy, a także
m.in. wyróżnienia NEA Jazz Master
2009 za całokształt twórczości, przyznane przez National Endowment
for the Arts, które jest uważane za
najwyższe odznaczenie jazzowe na
naszym globie. Jego płyta „Breezin”
z 1976 roku była pierwszą w historii
jazzu, która uzyskała miano platynowej.
Na przestrzeni lat nagrał kilka genialnych albumów, na których nie tylko
gra, ale również doskonale śpiewa.
Najbardziej znane z nich to m. in.:
“Breezin”, “Give me the night”, “In Flight”, “In Your Eyes”, “Weeked in L.A”
oraz wiele innych, doskonałych produkcji. Na płycie „Songs And Stories”
George Benson ponownie zaprosił
do współpracy gitarzystę basowego
i producenta - Marcusa Millera. Tym
samym powstał jeden z najlepszych
albumów Bensona w ostatnich latach, na którym znajdują się wspaniałe tematy nie tylko okraszone rytmami brazylijskich perkusistów, ale
przede wszystkim zawierający genialne solówki gitarzysty i wokalnogitarowe unisona, z których Benson
słynie od lat...
HA
Z
E
R
W
O
E
C
R
D
C
R
S
A
E
H
C
I
O
V
G
N
U
YO
RD
CO
Projekt Young Voices Crew powstał w maju 2009 roku, czyli istniejemy
już równy rok. Głównym jego trzonem są Bartłomiej Dybiec i Ernest
Nikodem, ale są również osoby pomagające nam przy sprzęcie, obsługujące kasę jak również fotograf. Stworzyliśmy nasz Crew z myślą o organizacji koncertów dla wszystkich ludzi słuchających ciężkiej muzyki.
Skupiliśmy się głównie na gatunku hardcore punk i jego pochodnych
(metalcore, deathcore itd.). Staramy się przede wszystkim promować młode zespoły nie tylko krajowe, ale również zagraniczne, które
organizują sobie trasy koncertowe po Polsce. W roli tzw. headlinera
występują zespoły bardziej znane. Do tej pory udało nam się zorganizować trzy edycje Young Voices Crew, a kolejna planowana jest na 19
czerwca 2010. Współpracę z Miejskim Centrum Kultury podjęliśmy w
grudniu 2009 roku. Miejskie Centrum Kultury zaoferowało nam swoją
salę kameralną mieszczącą się przy ulicy Polnej w budynku browaru,
jak również pomoc przy organizacji naszych koncertów . Na zasadzie
wzajemności my pomagamy przy innych imprezach organizowanych
przez MCK. Jak na razie wspólnie zorganizowaliśmy koncert, który odbył się 27 grudnia 2009 roku (umowa o współpracy została podpisana
dwa tygodnie wcześniej).
Pierwszy koncert zorganizowany przez Young Voices Crew odbył się 15
sierpnia 2009 roku, w klubie „;Perspektywy”. Zaprosiliśmy trzy zespoły:
Born Anew (hardcore/metalcore) z Warszawy, Dispel The Crowd (hardcore) z Warszawy, Rise (metalcore z Nowego Targu). Na koncert przybyło około 130 osób. Następna edycja odbyła się 26 września, również w
klubie „;Perspektywy”. Tym razem oprócz hardcore- death metalowego
zespołu Nonsakrum z Kielc wystąpiły także dwie hardcorowe ekipy z
Irlandii: Famine i Frustration z Dublina . Na koncercie pojawiło się około
150 osób.
Ostatnia edycja Young Voices Crew przyciągnęła jeszcze więcej, bo
około 180 osób (w tym licznie przybyłych fanów z innych miast). Gościliśmy wtedy dwa niemieckie zespoły :Turn Away( hardcore) i Cowboy
Poetry (akustyczny punk) oraz katowicką formację Świniopas (hardcore/thrash metal). Zapraszamy wszystkich na czwartą edycję Young
Voices Crew 19 czerwca 2010 r. Tym razem obecnością zaszczycą nas
cztery zespoły z Warszawy. Ekipy, które wystąpią zaliczają się do 022
CREW, warszawskiej ekipy o solidnych korzeniach w scenie hardcore
punk .Będą to: DEATH ROW ,HARD TO BREATHE ,NOTHING BETWEEN
US , PREPARE FOR WAR. Koncert zacznie się o 19.00, natomiast bilety
będą sprzedawane już godzinę wcześniej. Cena biletu niezmiennie wynosi 10 złotych. Zapraszamy wszystkich miłośników ciężkiego grania
do sali kameralnej Miejskiego Centrum Kultury.
RE
Bartłomiej „Cebit” Dybiec
Czarnobyl dziś
Strefa wyobcowania- miejsce wydzielone z mapy świata, gdzie żyją ogromne, zmutowane potwory, gdzie wchodzenie to igranie ze śmiercią, gdzie
wszystko się świeci. Ja o wizycie w Czarnobylu marzyłem od kilku lat. Teraz przyszedł czas na realizację marzeń i obalenie mitów.
Godzina 6.00 czasu polskiego. Pobudka w hotelu w Kijowie, szybkie śniadanie, pakowanie sprzętu. Podstawiony autobus już czeka na uczestników
naszego touru. Wszyscy spotykamy się przed drzwiami hotelu. Aparaty na
szyjach, kamery, oprócz tego woda mineralna i dziwna odzież ochronna.
Przekomiczny widok, mimo że odczuwamy jakąś niepewność . Za kilka
godzin wjedziemy do zony. Podróż zajmuje jednak sporo czasu. Miejsce,
w którym doszło do katastrofy w 1986 r. znajduje się na północ od stolicy
Ukrainy. Po drodze robimy przystanek przy ostatnim znaku wskazującym
drogę do Czarnobyla, pstrykamy pamiątkowe zdjęcia. Kilka minut później
zatrzymujemy się przy pierwszym punkcie kontrolnym. Tu zasada jest
prosta- nie masz przepustki, nie wchodzisz. Strażnik dokładnie sprawdza podawane przez nas dane z paszportem. Na szczęście wszystko
przebiega sprawnie.
O Czarnobylu krążą niewyobrażalne plotki. Jakież jest moje zdziwienie, gdy wychodzę na ulice tej spokojnej miejscowości. Są tu domy
dla osób pracujących przy renowacji sarkofagu, jest sklep spożywczy
i stołówka. Liczniki Geigera wskazują bezpieczną wartość promieniowania. Zapoznajemy się po raz kolejny z regulaminem.
Długie spodnie to podstawa, każdy musi
mieć swoją wodę. Zanim napijemy się jej, musimy
przepłu-
kać usta. Należy także pamiętać o tym, żeby unikać chodzenia po trawie i mchu. Podpisujemy deklarację, że w razie wypadku bądź śmierci
nie będziemy rościć żadnych pretensji. Zabieramy naszego przewodnika
i jedziemy do pierwszego celu naszej podróży. Chcemy zobaczyć elektrownię i słynny reaktor, którego wybuch doprowadził do tragedii. Wciąż
wzbudza respekt. Wyjmuję licznik i dokonuję pomiaru. Musiałbym tu stać
kilkanaście dni, aby móc sobie zaszkodzić. Objeżdżamy cały teren autobusem. Oprócz elektrowni mijamy wciąż działającą kotłownię, remizę straży
pożarnej, komisariat policji. Po drodze zatrzymujemy się na karmienie ryb.
Imponują swoimi rozmiarami, bo zona jest oazą spokoju dla zwierząt. Jest
tu kategoryczny zakaz połowu ryb i polowań. Podczas kilkugodzinnego pobytu udało mi się zrobić
zdjęcie jeleniowi, widziałem
także stado dzikich koni oraz
ogromną ilość ptaków. W
opuszczonym mieście Prypeć żyje ponoć stado dzików. No właśnie? Czy my
już nie powinnyśmy jechać do Prypeci?
Miasto zostało założone 4 lutego 1970 r. jako osiedle dla pracowników
elektrowni jądrowej. Jest to przykład typowego sowieckiego miasta z epoki socjalizmu. Nie ma tu kościołów, jest za to teatr, basen i kino. Państwo
dbało, aby pracownicy elektrowni mieli to, czego zapragną. Średnia wieku
mieszkańców wynosiła zaledwie 28 lat. Większość stanowili ludzie młodzi
oraz dzieci. To właśnie dla nich zbudowano wesołe miasteczko z imponującym wielkością „diabelskim młynem”. Odczuwam tu jakąś pustkę. Jedynie
licznik Geigera daje mi do zrozumienia, że powinienem stąd odejść. Cyferki na wyświetlaczu zbyt szybko wzrastają.
W mieście znajduje się kilka szkół i przedszkole. Postanawiam je odwiedzić
i przekonać się jak, spędzali czas najmłodsi mieszkańcy. Mała sala gimnastyczna, klocki, samochody lalki
i …maski gazowe. Brrr, uciekam stąd . A może by tak rozejrzeć się po
okolicy? Tak, to dobry pomysł. Znajduję wejście do wieżowca i przez kilka
minut wspinam się po betonowych schodach na górę. Co chwila przechodzę obok starej, nieużywanej windy. Po kilku minutach wchodzę na górę.
Po cichutku, małymi kroczkami idę po klatce schodowej. Z niepewnością
zaglądam do jednego z pomieszczeń. Szafa, małe łóżko, pościel i plakaty
na ścianach. Mam wrażenie, że mieszkaniec tego pokoju wyszedł tylko na
chwilę do łazienki umyć zęby i za chwilę wróci. Oficjalnie w strefie wyobcowania nikt nie mieszka. Nieoficjalnie wiadomo, że w tym miejscu osiedliło
się ponownie 275 osób. Najmłodsza mieszkanka Maria ma dwanaście lat.
Rząd ukraiński przymyka na to oko. Dostarcza im żywność i wodę, raz
w tygodniu przyjeżdża listonosz. Mimo, że zbieranie grzybów czy wypas
bydła są zabronione, samowolni osadnicy nie traktują tych zakazów poważnie.
Minęły dwie godziny, nasz czas w zonie. Co prawda spacer miał trwać
godzinę dłużej, jednak nasz przewodnik nie godzi się na to. Mieliśmy nie
wchodzić na wieżowce, mieliśmy się nie spóźnić. Trudno jednak pamiętać
o czasie w miejscu, gdzie zatrzymał się on 26 kwietnia
1986 r. Nasz przewodnik chyba to rozumie. Złość częściowo mu przechodzi, postanawia pokazać nam jeszcze przystań z zatopionymi barkami. Niegdyś kursowały one na trasie Czarnobyl- Kijów, teraz straszą i prowokują
swoim wyglądem do robienia zdjęć. Zastanawiam się, czy nie lepiej było
jechać nad morze i leżeć cały dzień na plaży, niż chodzić po opuszczonych
budynkach? Może i lepiej, ale z drugiej strony ,czy nie warto było poczuć
na własnej skórze grozy tego miejsca oraz wydarzenia, które zbudowało
żywy pomnik ludzkości?
Michał Maj
N A
O S T R O W I E C K A W Y S T A W A
W A R S Z A W S K I M F E S T I W A L U
Warszawski Festiwal Fotografii Artystycznej już po raz szósty przybliża i zaprasza do dyskusji na temat fotografii i jej miejsca w sztuce. Walory artystyczne tego medium
w ramach festiwalowych imprez prezentowane są w niezwykle różnorodny sposób, bo w cyklu aż pięćdziesięciu wydarzeń, które na przestrzeni miesiąca odbywają się w
prestiżowych galeriach i instytucjach Warszawy.
Celem przedsięwzięć jest ukazanie wielospektrowej problematyki formalnej, warsztatowej i treściowej współczesnej fotografii. W tegorocznej edycji festiwalu szeroko
prezentowana jest też polska fotografia artystyczna różnych pokoleń. Nie ma tematu przewodniego. Z jednej strony to wątki historyczne, z drugiej podsumowanie najnowszych działań artystycznych, zarówno znanych i obecnych na festiwalu twórców, jak i debiutujących.
Fotografia VI Warszawskiego Festiwalu Fotografii Artystycznej 2010 jawi się po raz kolejny jako medium o nieograniczonych możliwościach dla twórczej wypowiedzi. Mocnym akcentem
festiwalowych imprez była prezentacja oraz wernisaż wystawy „Decentryzm”, który odbył się 7 maja w Salonie Sztuki Polskiej przy ulicy Lubelskiej 30 na Pradze.
W odrestaurowanym budynku szwalni usytuowane są trzy teatry, pięćdziesiąt pracowni artystycznych oraz olbrzymia galeria licząca ponad 600 metrów wystawienniczych.
Prezentowana wystawa to efekt pleneru „Decentryzm – człowiek jako ukryta dominanta” zorganizowanego w Józefowie nad Wisłą w lipcu 2009 r. przez Miejskie Centrum Kultury w Ostrowcu
Świętokrzyskim. Sama idea decentryzmu zainspirowała do dyskusji grupę twórców skupionych wokół Galerii Fotografii MCK, w trakcie której okazało się, że pojęcie to można z powodzeniem
potraktować jako punkt wyjścia do opisywania rzeczywistości definiującej się nie przez dosadność, ostentacyjność czy też jednoznaczność przedstawienia, a poprzez kontekst i niedopowiedzenie, trudniejsze zapewne i bardziej wieloznaczne w interpretacji, ale przez to bardziej intrygujące w swoim egzystencjalnym wydźwięku.
Taka formuła wydała się obiecująca i na tyle atrakcyjna, że zorientowani wokół niej artyści zdecydowali się na szersze działanie owocujące wystawą i towarzyszącym jej wydawnictwem albumowym.
Przyjęty do realizacji obszar działania okazał się w praktyce niezwykle nośny. Zaoferował możliwości różnorodnych wypowiedzi – od całościowych realistycznych, dokumentalnych lub paradokumentalnych ujęć, aż po inscenizację, Warto podkreślić, iż zasada którą kierowali się autorzy prezentowanych na wystawie prac, nie była interpretacja pojęcia decentryzmu w kategoriach
formalnej instrukcji związanej z jakąś jedynie słuszną zasadą budowy kadru, lecz dynamiczna formułą, akcentującą kontekst, niedopowiedzenie i tajemnicę.
Ekspozycja oraz aranżacja wystawy w tak dużej galerii była pewnym wyzwaniem. Dlatego też skorzystaliśmy z pomocy artysty plastyka Anny Trochim, znanej ostrowieckiej publiczności z
Jesiennego Salonu Sztuki w BWA. W wystawie wzięli udział autorzy prezentowanych zdjęć: Mirosław Araszewski, Jacek Jędrzejczak, Jakub Kaczanowski, Piotr Komorowski, Stanisław DuninBorkowski, Robert Andre, Ryszard Karczmarski, Artur Dziwirek, Grzegorz Gałęzia, Justyna Gentile Łada, Andrzej Łada, Cezary Łutowicz, Jerzy Piątek, Sergiusz Sachno, Mira Rewers, Marek
Rachwał, Mirosław Radomski, Agnieszka Radlak. Oprócz autorów, w gronie wernisażowych gości znaleźli się także znani artyści plastycy i krytycy sztuki, a wśród nich m.in. profesor Wojciech
Tuszko, dyrektor Miejskiego Centrum Kultury Elżbieta Baran oraz księżna Delfina Potocka.
VI Warszawski Festiwal Fotografii Artystycznej odbywa się pod patronatem honorowym Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdana Zdrojewskiego, Ambasadora Republiki Federalnej Niemiec Michaela H. Gerdts, Konsula Generalnego Rzeczypospolitej w Kolonii Jolanty Róży Kozłowskiej, Marszałka Województwa Mazowieckiego Adama Struzika, Prezydenta Warszawy
Hanny Gronkiewicz-Waltz, Rektora Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie profesora Ksawerego Piwockiego.
Organizatorem festiwalu jest Towarzystwo Przyjaciół Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, a jego kuratorem Magdalena Durda-Dmitruk.
Pozostając w duchu decentrystycznego myślenia można z powodzeniem realizować istotne projekty fotograficzne. Być może stanie się to zarzewiem znaczącego grupowego działania, a sama
wystawa z powodzeniem może być wizytówką ostrowieckiej fotografii.
Andrzej Łada
Spacerkiem po mieście
fot. A. Łada
fot. A. Łada
Ze Śródmieścia do Ludwikowa
Idąc Aleją 3 Maja w stronę Starego Zakładu huty przechodzimy przez most na Kamiennej, najstarszą przeprawę na rzece. Istniejący obecnie most został zbudowany w 1960 r.,
od trzech lat nosi imię księdza prałata Marcina Popiela. Następnie mijamy wiadukt nad
torami kolejowymi. Kolej do Ostrowca doprowadzono w 1884 r. jako jedno z odgałęzień
głównej linii Dęblin – Dąbrowa Górnicza. Po prawej stronie widać dworzec kolejowy,
który został wybudowany rok później. Dochodzimy do Ronda im. Republiki Ostrowieckiej, skręcamy w lewo w stronę Ćmielowa i dochodzimy do ulicy Sandomierskiej. Taką
nazwę nosi ona od czasu przyłączenia osiedla Klimkiewiczów do Ostrowca. Po śmierci
Ignacego Boernera działacza PPS, nieformalnego prezydenta Republiki Ostrowieckiej
oraz ministra poczty i telegrafów, w 1929 r. ulica otrzymała jego imię. Nazwa ta funkcjonowała do 1950 r., kiedy to władze miejskie podjęły decyzję o kolejnej zmianie, tym
razem z Boernera na Obrońców Stalingradu. W 1991 r. wrócono do pierwotnej wersji
tj. ulicy Sandomierskiej. Po lewej stronie ulicy znajduje się Kościół Fabryczny pod wezwaniem Najświętszego Serca Jezusowego. Budowę według projektu Tadeusza Rekwirowicza rozpoczęto w 1931 r. Modrzewiowy kościół w stylu zakopiańskim został konsekrowany w 1932 r. Dzwonnica została dobudowana w 1939 r., także według projektu
T. Rekwirowicza. Sponsorem budowy był dyrektor Zakładów Ostrowieckich inż. Mieczysław Iwaszkiewicz. Rzeźba Chrystusa w głównym ołtarzu jest autorstwa rzeźbiarza
Konarzewskiego z Istebnej. Naprzeciwko kościoła przy Sandomierskiej pod numerem 4
znajduje się Hotel Fabryczny. Przeznaczony był dla akcjonariuszy i klientów Zakładów
Ostrowieckich. Kiedy 2 grudnia 1905 r. Komitet Fabryczny PPS proklamował tzw. Republikę Ostrowiecką, jego siedziba mieściła się właśnie w tym gmachu. Idąc dalej mijamy rzekę Szewniankę .To prawy dopływ Kamiennej. Zwana jest także Pokrzywianką,
zaś dawniej używano nazwy Kamionka. W 1935 r. rozpoczęto jej regulację. Wykonano
wówczas m.in. nowe mosty drogowe (przy ul. Staszica i Wiejskiej) oraz most kolejowy.
Po prawej mijamy kompleks budynków Centrum Przedsiębiorczości i Aktywizacji Zawodowej ( wcześniej Zespół Szkół Hutniczych). Po lewej stronie znajdują się Elewatory
Zbożowe. Powstały w 1930 r. jako magazyny i suszarnia zboża. Spółka posiadała wówczas cztery magazyny w Polsce (największy elewator był właśnie w Ostrowcu). W 1933
r. przechowywano tu 12.356 ton zboża. W jednym pięciopiętrowym budynku oczyszczano i suszono zboże, w drugim zaś magazynowano je do siewu. W okresie II wojny
światowej gromadzono tu zboże kontyngentowe z całego powiatu opatowskiego. Obok
Elewatorów znajdują się zabudowania należące dawniej do Opatowsko-Sandomierskiej
Spółki Rolnej. Powstała ona w 1921 r. i zajmowała się handlem artykułami na potrzeby rolnictwa (m.in. maszyny rolnicze). Naprzeciwko przed domem nr 100 znajduje się
zaprojektowany przez inż. Tadeusza Rekwirowicza pomnik upamiętniający egzekucję
dokonaną przez Niemców na dziesięciu Polakach 31 października 1943 r. (odsłonięty
31 X 1960 r.). Idąc dalej wzdłuż ulicy Sandomierskiej dochodzimy do ulicy Opatowskiej (taką nazwę otrzymała 3 czerwca 1931 r.). Przy tej ulicy, na początku XX wieku
powstała osada Ludwików. Osiedle założono po wybudowaniu tam cegielni przez inżyniera Władysława. Klepackiego. Cegielnia powstała w 1893 r. (pełny rozruch nastąpił w
1895 r.). Nazwa osiedla pochodzi od imienia Ludwika Rybińskiego, pierwszego stałego
mieszkańca Ludwikowa. Maria Klepacka, żona właściciela cegielni utworzyła tam koło
Polskiej Macierzy Szkolnej, które prowadziło w 1906 r. jednoklasową szkołę dla dzieci
z sąsiedztwa.
oprac. Punkt Informacji Turystycznej (www.ostrowiec.travel)
Wystawa w Galerii BWA
BRUNO MNIE WIELBIŁ, A JA JEGO NIE WIELBIŁEM…
PIKNIK GOMBROWICZOWSKI
11-13 czerwca 2010
(OSTROWIECKI BROWAR KULTURY,
BWA i Galeria Fotografii MCK)
PIĄTEK
• od godz. 12.00 możliwość zwiedzania instalacji Leszka Mądzika
w specjalnie zaaranżowanej przestrzeni wnętrz dawnego Browaru
Saskich
• 18.00 otwarcie wystawy „W Stronę Schulza” oraz „Biesiada u Hrabiny Kotłubaj”
reż. Asja Łamtiugina (Galeria BWA)
• 20.00 przedstawienie „I koniec i bomba” reż. Asja Łamtiugina
(dziedziniec OBK)
• 21.30 projekcja animacji „GOMBRO”– Loża Ferdydurkistów
(dziedziniec OBK)
• 21.45 projekcja filmu „List z Argentyny” w reż. Grzegorza Packa
(dziedziniec OBK)
SOBOTA
• 10.00 warsztaty teatralne prowadzone przez Leszka Mądzika
w specjalnie zaaranżowanej przestrzeni wnętrz dawnego Browaru
Saskich
• 18.00 wernisaż wystawy „Gombrowicz korzenie” (Galeria Fotografii MCK)
• godz. 20.00 koncert zespołu PUSTKI (dziedziniec OBK)
• godz. 21.45-22.30 happening „Spacer Opętanych” (dziedziniec
OBK)
NIEDZIELA
• 10.00 warsztaty teatralne z Leszkiem Mądzikiem w specjalnie
zaaranżowanej przestrzeni wnętrz dawnego Browaru Saskich
• 10.00 Turniej szachowy im. Witolda Gombrowicza (MCK)
• 18.00 spotkanie z Moniką Bolach, autorką książki „Płeć jako agrafka. O twórczości Witolda Gombrowicza”, rozstrzygnięcie konkursu
literackiego, wręczenie nagród (dziedziniec OBK)
• 20.00 spektakl powarsztatowy w reżyserii Leszka Mądzika (dziedziniec OBK)
• 21.00 koncert KARBIDO „Stolik” (dziedziniec OBK)
- …pisał z rozbrajającą jak zwykle szczerością Witold Gombrowicz w swoich „Dziennikach” o Brunonie Schulzu. Dziwna i trudna znajomość Gombrowicza i Schulza zaczęła się w połowie lat 30. ubiegłego wieku, w momencie gdy obaj byli jeszcze na początku swych dróg twórczych. Dużo ich dzieliło: Gombrowicz był synem ziemianina z Małoszyc z bogatą genealogią wywodzącą się
z szlachty litewskiej, Schulz skromnym żydowskim nauczycielem rysunku z galicyjskiego Drohobycza. Te dwie tak różne osoby
łączyło z pewnością poszukiwanie nowych form wyrazu w literaturze oraz co za tym idzie, marginalna pozycja w ówczesnym
świecie literackim („Obaj pętaliśmy się po literaturze polskiej niby zakrętas, ozdoba, chimera, gryf ”). I mimo, że sam Gombrowicz protestował, gdy próbowano jego twórczość wciągać razem z poetycką prozą Schulza pod wspólny mianownik „polskiej
prozy eksperymentalnej („jeśli istniał w polskiej sztuce ktoś mnie przeciwny na sto procent, to był on”), to dziesiątki opracowań
naukowych, które powstały i powstają po dzień dzisiejszy, utrwaliły pogląd, iż istnieje znaczące powinowactwo twórczości tych
dwóch „jajcarzy w literaturze polskiej” (J. Pilch). Tym tropem skojarzenia dwóch bez wątpienia gigantów polskiej literatury poszły Miejskie Centrum Kultury i Biuro Wystaw Artystycznych, które w ramach VIII Pikniku Gombrowiczowskiego sprowadziły
do Ostrowca wystawę plastyczną pt. „W stronę Schulza”, tym samym rozszerzając pole inspiracji gombrowiczowskiej imprezy
o osobę i twórczość jednego z największych twórców polskiej prozy XX wieku, znakomitego grafika i rysownika - Brunona
Schulza. Wystawa, która jest pomysłem kuratorskim Jana Bończy-Szabłowskiego i Macieja Starczewskiego, koncentruje się na
plastycznych inspiracjach twórczością Schulza w sztuce polskiej lub przez Polaków tworzonej. Kuratorzy dokonali autorskiego
wyboru prac z dorobku niekwestionowanych już dziś klasyków polskiego malarstwa, m.in. Edwarda Dwurnika, Franciszka Starowieyskiego, Jana Lebensteina, Zdzisława Beksińskiego czy Stasysa Eidrigeviciusa. Dużą część ekspozycji stanowi rysunek, a więc
dziedzina, w której Bruno Schulz wykazał wybitny talent. Na wystawie zobaczymy kilka oryginalnych grafik Schulza z jego „Xięgi
bałwochwalczej”. Dialog z nim nawiązują świetni polscy ilustratorzy, którzy zdobyli znaczący rozgłos na całym niemal świecie:
Andrzej Dudziński, Rafał Olbiński, Janusz Kapusta, a także artysta lepiej znany z dokonań innego rodzaju - rzeźbiarz Igor Mitoraj. Ciekawie też zapowiada się część wystawy, którą nazwać można filmowo-teatralną (choć nie będzie wyświetlany żaden film, a
szkoda), którą tworzyć będą kadry z filmów opartych na prozie Brunona Schulza, fotoreportaż z Drohobycza, kadry ze scenografią
Allana Starskiego, unikalne gipsowe płyty z klatkami filmu
animowanego „Franz Kafka”
Piotra Dumały oraz instalacje
i rzeźby twórcy Sceny Plastycznej KUL Leszka Mądzika. Zestaw nazwisk wprost imponujący, których Ostrowiec w takim
natężeniu nigdy nie widział!
Co wyjdzie z tego miszmaszu
na szczycie Parnasu? I co wyjdzie ze swatania – jak mawia
Pilch - „skądinąd sławnej i dość
często co daremnie w parę łączonej pary”? Przekonajmy się
w BWA.
„W stronę Schulza”, otwarcie
wystawy 11 czerwca 2010, godz.
18, Biuro Wystaw Artystycznych, ul. Polna 54. Wystawa
czynna do końca czerwca.
Wojtek Mazan
B R OWA R T O B R OWA R Z E S A S K I C H ( 2 )
W pierwszym numerze Ostrowieckiego Czasopisma Kulturalnego „Browart” opublikowaliśmy
pierwszy odcinek ponad stuletniej historii Browaru Saskich. Przejęty w ubiegłym roku przez
gminę Ostrowiec Świętokrzyski kompleks budynków stanie się siedzibą Ostrowieckiego Browaru
Kultury, nowoczesnego centrum kulturalnego, w którego skład wejdą Miejskie Centrum Kultury,
Biuro Wystaw Artystycznych i Miejska Biblioteka Publiczna. W drugim numerze „Browartu” wracamy do historii Browaru Saskich:
30 września 1942 r. na ostrowieckim Rynku Niemcy powiesili 56- letniego Stanisława Leona Saskiego, głównego akcjonariusza przedsiębiorstwa Browar Parowy, Słodownia, Młyn i Fabryka Wód
Gazowych w Ostrowcu nad Kamienną. Był on jednym z trzydziestu zakładników zatrzymanych
po wysadzeniu mostu na Romanowie przez konspiratorów ze Związku Walki Zbrojnej. Przed drugą wojną światową założone w 1908 r. przedsiębiorstwo należące do Marii Cybulskiej oraz braci
Stanisława i Juliusza Saskich zatrudniało 25 robotników, dwie osoby personelu technicznego oraz
czterech urzędników. Browar wytwarzał rocznie około 50 tysięcy hektolitrów napojów (w tym od
3 do 8 tysięcy hektolitrów jasnego i ciemnego piwa), zaś młyn dawał 550 ton mąki. W czasie okupacji produkcję kontynuowano na potrzeby hitlerowskich okupantów. Po 1945 r. jeszcze przez rok
browar i młyn były samodzielnie zarządzane przez prawowitych właścicieli. 11 kwietnia 1946 r.
na mocy rozporządzenia Rady Ministrów zostały wpisane do wykazu przedsiębiorstw przechodzących na własność Skarbu Państwa za odszkodowaniem, bowiem część załogi liczącej wtedy 120
osób zaczęła domagać się upaństwowienia rodzinnego przedsiębiorstwa. Zatrudniało ono mniej
niż 50 osób na jedną zmianę, a więc nie powinno być objęte nacjonalizacją W związku z tym 1
lutego 1947 r. spadkobiercy Stanisława Saskiego wystąpili do sądu o reprywatyzację przedsiębiorstwu. Pod wpływem stanowiska załogi popartej przez ówczesne władze Ostrowca Świętokrzyskiego z przewodniczącym Miejskiej Rady Narodowej Wacławem Bielem na czele. W lipcu 1948 r.
browar i młyn zostały przekazane państwu. Protokół zdawczo-odbiorczy ostatecznie zatwierdzono
w 1952 r. Do 1951 znacjonalizowanym przedsiębiorstwem zarządzał Centralny Zarząd Państwowego Przemysłu Fermentacyjnego Oddział w Łodzi, a jego nazwę zmieniono na „Browar Ostrowiec”. Od 1951 do 1957 roku zakład funkcjonował pod nazwą „Ostrowieckie Zakłady Spożywcze
Przemysłu Terenowego”, a od 1957 do 1970 roku na etykietach piwa figurował napis „Kieleckie
Zakłady Piwowarskie - Browar Ostrowiec Świętokrzyski”. W latach siedemdziesiątych XX wieku
nastąpiła ostateczna likwidacja ostrowieckiego browaru. Później zlokalizowano w nim magazyny
„Herbapolu”. Prawowici właściciele nie zapominali jednak o swojej własności. Od 1948 do 1998
r. spadkobiercy Stanisława Saskiego toczyli sądową batalię o cofnięcie krzywdzącej ich decyzji
ewentualnie wypłacenie należnego im odszkodowania. Ostatecznie odzyskali swoją własność 15
grudnia 1998 r. Piętnaście lat wcześniej, w 1983 r. rozpoczęto nie dokończoną do dziś adaptację
budynków ostrowieckiego browaru z przeznaczeniem na urządzenie w nim centrum kulturalnego.
W sumie wydano na to około 26 milionów złotych, dzięki czemu w części kompleksu funkcjonują
przeprowadzone tam w 1986 r. Miejskie Centrum Kultury im. Stanisława Leona Saskiego (od 21
marca 1992 r.) i utworzone w 1995 r. Biuro Wystaw Artystycznych. W przyszłości ma dołączyć do
nich Miejska Biblioteka Publiczna, co będzie oznaczać powstanie Ostrowieckiego Browaru Kultury z nowoczesnymi salami wystawienniczymi i widowiskowymi. W 2009 r. zakończył się trwający
dwa lata proces przejmowania przez Gminę Ostrowiec Świętokrzyski udziałów od spadkobierców
rodziny Saskich. Przeznaczono na to 6 milionów 700 tysięcy złotych. W tym roku dokończono
inwentaryzację obiektu. Gotowy jest także program funkcjonalno- użytkowy sporządzony przez
Elżbietę Baran, Jolantę Chwałek i Elżbietę Pomiankiewicz (dyrektorki MCK, BWA i MBP). Jego
opracowanie poprzedziło ogłoszenie konkursu na koncepcję architektoniczno- budowlaną Ostrowieckiego Browaru Kultury. Konkurs powinien być rozstrzygnięty przed końcem października
2010 r.
Norbert Zięba
Cyfrowa „Etiuda”
Czytanie niewzbronione
KINO 3-D JESZCZE
W MAJU
„Gottland” – to opowieść o trudnej XX wiecznej historii Czech, którą
Mariusz Szczygieł rozpisał na kilkanaście ludzkich losów z dramatyczną historią tej części Europy w tle. To swoisty przewodnik po Czechach,
przy którym wszystkie współczesne Pascale i Baedekery mogą się
schować do najgłębszych szuflad. W podróży dobrze mieć wygodne
buty, dlatego na początek autor zabiera czytelnika do Zlina, do fabryki legendarnego producenta obuwia Tomáša Baty, który dbał o swoich
pracowników i postanowił udoskonalić im życie, co zaowocowało stworzeniem samowystarczalnego miasta. W książce tej nie brakuje jednak
wydarzeń mrocznych i pełnych smutku, nie zawsze jest budująco. Losy
wojenne, totalitaryzm i cały bałagan skomplikowanej historii XX wieku
odcisnęły się w losach wielu postaci, które autor przedstawił w kolejnych reportażach. W „Gottland” przeczytamy między innymi o niewiarygodnej historii piosenkarki Marty Kubišovej, której życie przez wiele lat
bezskutecznie starała się złamać czeska bezpieka. Poznamy losy aktorki
Lídy Baarovej, która pozostawała na usługach Goebbelsa i III Rzeszy. Po
lekturze reportaży Szczygła zrozumiemy, że Czesi to nie tylko naród wesołych, pokojowo nastawionych ludzi beztrosko sączących przy każdej
okazji złocisty mok. Teksty Mariusza Szczygła zaglądają głęboko do czeskiego losu, serca i duszy. To czeski niezbędnik, niezbędnik dla każdego
kogo interesują losy południowego sąsiada Polski. Sąsiada, o którym
my Polacy wciąż wiemy zbyt mało. Dociekliwy czytelnik na końcu książki znajdzie niewielką bibliografię i kilkadziesiąt cennych przypisów. Ich
lektura z pewnością pozwoli obudzić w sobie ciekawość i dążenie by
spróbować uchwycić fenomen czeskości, fenomen środkowoeuropejskiego losu.
Dla pierwszych trzech czytelników „Browartu,” którzy napiszą na adres
redakcji maila czekają nagrody książkowe ufundowane przez Księgarnię ODEON. Wśród nich „Gottland” Mariusza Szczygła. Zapraszamy.
Jeszcze w tym miesiącu w Ostrowcu Świętokrzyskim będą wyświetlane filmy cyfrowe nakręcone w technice 3-D. Na początku kwietnia
rozstrzygnięto przetarg na dostawę, montaż
i uruchomienie kina cyfrowego w kinie „Etiuda”. Wybrano opiewającą na kwotę 438 tysięcy złotych ofertę łódzkiej firmy „Kinekspert”.
– Obecnie trwa adaptacja pomieszczeń kina
do potrzeb cyfrowej aparatury projekcyjnej,
która zostanie zainstalowana w „Etiudzie” w
ostatnim tygodniu maja. Wykorzystamy ją
już 29 maja, kiedy to odbędzie się pierwszy
oficjalny seans filmu 3-D. O 11.00 zostanie wyświetlony film „Ocean przygód 3-D”. Będzie to
pierwszy z serii specjalnych seansów z okazji
Międzynarodowego Dnia Dziecka zaplanowanych na 29, 30 i 31 maja oraz 1 i 2 czerwca.
W tym terminie mają obowiązywać bilety w
promocyjnej cenie 18 złotych, zaś w przypadku wycieczek szkolnych ich koszt wyniesie 16
złotych- poinformował Waldemar Włodarczyk,
kierownik kina „Etiuda”. Po Dniu Dziecka bilety na seanse 3-D będą kosztować 24 złote (
indywidualne), 20 złotych (ulgowe, familijne
i zbiorowe dla zakładów pracy) oraz 16 złotych (na tzw. seanse szkolne). Po „Oceanie
przygód” w „Etiudzie” mają być wyświetlone
będą „Toy Story 3 ” i „Shrek Forever” (obydwa
w wersji 3-D). Nie oznacza to, że ostrowieckie
kino całkiem zrezygnuje z projekcji filmów 2D
lub z taśmy 35 mm. – Nie skoncentrujemy się
wyłącznie na filmach 3-D. Dobór repertuaru
będzie zależał od aktualnych propozycji na
rynku dystrybucyjnym. Przykładowo, w tym
samym terminie co cyfrowy „Ocean przygód”
będziemy wyświetlać „Księcia Persji: Piaski
Czasu” w wersji tradycyjnej. Ten film jest na
naszym ekranie już od 21 maja – zaznaczył W.
Włodarczyk.
Kamil Stelmasik
Noz
II Ogólnopolski Konkurs Literacki „WITOLDO
2010”
Miejskie Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim zaprasza do udziału w drugiej edycji Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego „WITOLDO
2010”, którego celem jest wyłonienie najlepszego i najbardziej oryginalnego utworu literackiego inspirowanego twórczością Witolda Gombrowicza.
Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi podczas VIII Pikniku Gombrowiczowskiego 2010” – spotkania plenerowego miłośników dzieł pisarza.
Tegoroczne tematy konkursowe:
1. „Jak, na przykład, przedstawia się sprawa naszej męskości?”
2. „Nikogo ja na kluski stare moje, na rzepę może i surową, nie zapraszam,
bo w cynowej misie, chude, kiepskie i podobnież wstydliwe...”
3. „Bywa, iż sobą zdumiewam siebie.”
Do konkursu zakwalifikowane będą utwory, które nie przekroczą trzech
stron znormalizowanego maszynopisu, napisane zostaną w języku polskim i stanowić będą od początku do końca oryginalną twórczość osoby
biorącej udział w konkursie.
„WITOLDO 2010” nie ma ograniczeń wiekowych i adresowany jest w
równym stopniu do nieprofesjonalistów, jak i twórców z dorobkiem literackim. Nadsyłane prace należy opatrzyć godłem (szczegóły zawiera regulamin konkursu).
Prace zakwalifikowane do udziału w konkursie oceni jury w składzie: prof.
Przemysław Czapliński, Monika Bolach, dr Aneta Pierścińska- Maruszewska i Maciej Milach. Fundatorem nagrody głównej w wysokości 1 tysiąca
złotych jest Miejskie Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim. Nagrodą dodatkową będą książki oraz publikacja utworu na stronie
www.wywrota.pl (patrona medialnego konkursu).
Zgłoszenia należy przesyłać do 6 czerwca 2010 roku na adres: [email protected].
O zakwalifikowaniu do konkursu zainteresowane osoby poinformowane
zostaną 8 czerwca 2010 r. drogą elektroniczną.
W 2009 roku jury I Konkursu Literackiego rozdzieliło główne nagrody
między Aleksandrę Żywczyk (tekst „… sobą zdumiewam siebie”) i Mateusza Pochecia (tekst „Pamflet na babsztyla”). W ubiegłym roku jury
doceniło również prace Gabrieli Kaliskiej „Iwona, księżniczka Burgunda
z punktu widzenia Iwony”, Patrycji Sławskiej „25.05.2009” oraz Ewy Smok
„Potrzeba nowego spojrzenia”.
Wszelkie zapytania związane z konkursem należy kierować na adres [email protected]. Ogłoszenie laureatów i wręczenie na-
Mariusz Szczygieł
„Gottland”
Czarne, Wołowiec 2006
KW
IEC
IEŃ
201
0
9 kwietnia – 4 czerwca
• Malarstwo. Rysunek. Kiejstut Bereźnicki/
BWA/ www.bwa.ostrowiec.pl/
010
MAJ 2
21 maja
– 3 czer
wc
• Kino E
tiuda/PRE a
MIERA
Godz. 16
:00, 18:0
0, 20:00
czasu”
„Książę P
ersji. Pias
ki
• „Młodz
i 2010”
/MCK Sk
wstęp wo
arżysko-K
lny
amienna/
Koncert „M
łodzi 201
0”
Wystawa
prac młod
ych artys
tów
stęp
jski/w
/
wolny
e
aja
rk Mi
21 m trowca/Pa c.pl
e
i
s
Dni O ck.ostrow
.m
www
arna
ska
Ewa F a Markow
0
j
c
0
arty
. 20.
Godz 21.00 P
.
z
God
22 maja
• Dni Ostrowca/Zjazd Miast/Park Miejski/
wstęp wolny
Godz. 15:00 Prezentacje artystyczne gości ze Starachowic i Skarżyska-Kamiennej
Godz. 19.00 Strachy na Lachy
Godz. 20.30 Voo Voo & UkraInni
Godz. 22:00 Waglewski Fisz Emade „Męska muzyka”
pokaz sztucznych ogni
• Maraton Filmowy z Kinem Rosyjskim/Kino
Etiuda
Godz. 22:00 „Okrucieństwo”
Godz. 23:30 „Słowo jak głaz”
23 m
• D aja
n
God i Ostro
z. 1
wca
0
/
ORĘ
ŻA P :00 Wi Park Mi
dow
ejsk
• P
OLS
is
i/
i
K
Gmi knik S IEGO ko hist wstęp w
oryc
nne
a
m
o
go”
zne olny
God
rząd
z
X W
owy
styc . 16:00
IEKÓ
„XX
zne
W
lat
ostr
- sa
owie
Sam
mor
God
ządo
orzą
ckie
z
du
prez
• R . 20:30 we Exp
e
n
o
t
az D
G
a
2
c
o
0
j
e a
10
God
wa T lec uO
rtyz
• K . 19:00 rzy/MC rkiestra
K
aba
K
S
o
ncer
karż
ret A
Kult
ys
t
u
n
- bil ry/www i Mr-M zespołu ko-Kam
et in
ru/
.sck
Raz
ienn
S
- bil
d
.
et z ywidua org.pl/ taracho Dwa Tr a/
zy
b
- bil
wick
l
et n iorowy ny 45 z
ie C
a ba
40 z
ł
entr
ł
lkon
um
ie 3
5 zł
p wolny
ltury/wstę
entrum Ku
C
ie
k
ic
w
o
rach
27 maja
/Sta
Samorządu
• XX-lecie
28 – 30 maja
• „Road Runners VII”/Ośrodek Wypoczynkowy Rejów/www.mck.
skarzysko.pl/
Międzynarodowy Zlot Motocyklowy Road Runers 2010
29 ma
ja
• „Jar
mark
u Star
Starac
zech
ho
- konce wice/wstęp w a”/plac rek
reacyjn
o
rt zesp
y Na
ołu TSA lny
Szlako
w
isku,
010
EC 2
WI
CZER
ZAPOWIEDZI
I połowa czerwca
• „Robin Hood”/ Kino Etiuda/www.kino.etiuda.o-c.pl/
• Otwarcie galerii w ramach projektu „mikrokart 1:10”/Stowarzyszenie Kulturotwórcze Nie z tej Bajki/www.nieztejbajki.art.
pl/
II połowa czerwca
• wystawa prac uczestników zajęć fotograficznych prowadzonych w Ognisku Pracy Pozaszkolnej/ul. Kilińskiego 12A/
6 czerwca
sko-Kamienna/
sy/MCK Skarży
• Rytmiczne Plą
wstęp wolny
w Tanecznych
Przegląd Zespołó
ki
ols
op
óln
Og
X
2010”
„Rytmiczne pląsy
-dance, funky/
ny/hip-hop, disco
es
cz
wo
no
- taniec
taniec jazzowy,
e,
ny/show-danc
es
łcz
pó
ws
c
nie
- ta
modern-dance/
taneczna, wiczne/inscenizacja
, taniec i
- inne formy tane
cz
iniatura tane na
m
,
ne
cz
ne
ta
o
dowisk
piosenka
11 czerwca
• Piknik Gombrowiczowski/ dziedziniec Browaru /
BWA/ wstęp wolny/ www.piknikgombrowiczowski.pl/
- warsztaty teatralne z Leszkiem Mądzikiem/ wnętrza
Browaru/
Godz. 18:00 otwarci wystawy „W stronę Schulza”
Godz. 20:00 przedstawienie „I koniec i bomba”/M. Zakościelny, B. Jaźnicki, M. Dorociński, K. Groniec/ dziedziniec Browaru/
Godz. 21.45 projekcja filmu „List z Argentyny”/reż. G.
Pack/kino plenerowe/
12 czerw
ca
• Piknik
Gombrow
iczowski/
grafii MC
dziedzinie
K/wstęp
wolny
c Browa
- warszta
ru/Galeri
ty teatraln
a Fotoe z Leszk
Godz. 18
iem Mądz
:00 we
ikiem/ wn
rnisaż wy
ria Fotog
ętrza Bro
stawy „G
rafii MCK
wa
ombrowic
/
Sp
z korzenie ru/
otkanie z
”/GaleL
. Mądzikie
Godz. 20
m, dysku
:00 konc
ert zespo
sja
Godz. 21
łu PUSTK
:30 happ
I/dziedzin
ening Sp
iec Browa
acer Opę
ru/
tanych/d
ziedziniec
Browaru/
13 cze
rwca
• Pikn
ik Gom
browic
- Turnie
zowski/
j
dziedzin
- zakoń szachowy im
ie
.
czenie
warszt W. Gombrow c Browaru/ w
- Czyta
atów te
icza
stęp w
nie Go
olny
at
mbrow
O twór
icza/sp ralnych z Les
czości
otkanie
zkiem
Witolda
- rozst
Mąd
zM
Go
rzy
- spekt gnięcie konk mbrowicza”/ . Bolach auto zikiem
ursu lit
akl pow
rką ksią
erackie
ar
żki „Płe
- konce
go
ć jako
rt zesp sztatowy z u
agrafka
działem
ołu KA
RBIDO
.
L. Mąd
„Stolik
z
ika
”
18 – 20 czerwca
• „Pierwszy Zlot czartolotów i dziwadeł wokół Łysej Góry”/Lotnisko Masłów/wstęp wolny
- impreza promocyjna Regionu Świętokrzyskiego/ tworzenie „Teatru Powietrznego”
lipca
ca – 1 EMIERA
w
r
e
z
18 c
da/PR
o Etiu
• Kin y 3 3-D
or
Toy St
LI
PIE
C
201
9 lipca
0
• IV Festiwal Blues
owo-Rockowy im. Mi
ry Kubasińskiej „W
www.wielkogien.os
ielki Ogień”/Park Mi
trowiec.info/
ejski/wstęp wolny/
- koncert ubiegłoroc
znych laureatów: S.N
.O
.W., Londyn, Graf Ho
- koncert zespołu CR
tel, Red Bridge
EE
skiej
ubasiń erK
y
ir
M
„P
y im.
zzowy
ockow jski/Klub Ja
R
o
w
ie
ca
eso
10 lip estiwal Blu tiuda/Park M
F
E
o
V
I
in
K
•
ń”/
i Ogie
a/
olny/
i/
„Wielk y”/wstęp w /Kino Etiud
wy”/
Miejsk
e
w
n
/Park y „Perspekty
y
z
t
w
c
k
ó
y
c
z
u
w
spe
a
m
w
ykon
Jazzo
ztaty
- wars rs Młodych W rczyk/Klub
o
u
k
k
is
- Kon
gdy P
ert Ma
- konc
11 lipca
• IV Fes
tiwal Blue
so
Kino Etiu
da/Park M wo-Rockowy im.
Miry Kub
iejski/wstę
- warszta
asińskiej
p wolny/
ty muzyc
„Wielki O
zne/Kino
- Koncert
gień”/
Etiuda/
Galowy/P
ark Miejs
- koncert
k
i/
zespołu C
OMA/Park
Miejski/
lipiec – 2 sierpnia
• Marcin Rząsa, Stanisław Cukier, Piotr Klamerus- rzeźba/BWA

Podobne dokumenty