Pobierz wersję PDF

Transkrypt

Pobierz wersję PDF
ISSN 1895-4421
EPISTEME
KRAKÓW
NR 4/2007
EPISTEME
Półrocznik naukowo-kulturalny
Redakcja:
Zdzisław Szczepanik (red. naczelny)
Katarzyna Daraż-Duda (sekretarz redakcji)
Grzegorz Chajko
Krzysztof Duda
Rada Naukowa:
Prof. zw. Edward Dobrzański
Dr hab. prof. AGH Mirosław Głowacki
Dr hab. Hanna Kowalska-Stus
Prof. dr hab. Bogumiła Lutak-Modrinič
Prof. dr hab. med. Jan Trąbka
Prof. dr hab. Bogdan Zemanek
Wydawca:
Stowarzyszenie Twórców Nauki i Kultury „Episteme”
ul. Batorego 20/la
31-135 Kraków
Szanowni Państwo,
Niniejszy numer czasopisma „Episteme” poświęcony jest
w dużej mierze Prof. dr. hab. med. Janowi Jakubowi Trąbce
z okazji nadania mu złotego medalu zasługi przez Polskie
Towarzystwo Neurofizjologii Klinicznej.
Do napisania artykułów do tego numeru „Episteme”
zostali zaproszeni przyjaciele i współpracownicy Profesora
Jana Trąbki.
Redakcja
EPISTEME
Honorata Korpikiewicz
4/2007
s.5-24
ISSN 1895-4421
O UCZUCIACH I EMOCJACH
ABOUT FEELINGS AND EMOTIONS
(IMPRESSIONS)
Abstract. In article one talked over definitions and the partition of
higher feelings and emotions, their part in the social life of people and
animals. One considered differences among feelings "correct" and
pathological, one showed their meaning in the process of the therapy.
Key words: feelings, emotions, brain, language, psychology,
psychiatry, therapy
1. Uczucia a emocje
Uczucia i emocje są środkiem komunikacji międzyludzkiej o niezwykłej
sile wyrazu, która jednakże zależy od sposobu ich uzewnętrzniania. Przekaz
komunikacyjny, odbierany przed drugiego człowieka, może jednak być
niezrozumiały, lub zrozumiany opatrznie, jeśli uczucia bądź forma ich
ekspresji, przyjmują postać patologiczną.
Nie łatwo jest zdefiniować, co nazwać można "uczuciem
patologicznym", jak i nie łatwo jest podać ramy psychicznej normy,
zawierającej w sobie sposób rejestracji bodźców przychodzących ze świata,
zachowania, rozumowanie i reakcje budzące się pod wpływem owych
bodźców lub własnych wewnętrznych impulsów, czyli właśnie uczucia.
W naukach o "duszy", a więc psychologii, psychiatrii, psychoterapii,
brak jest ścisłej definicji uczuć. Często określenia tego używa się zamiennie
5
O uczuciach i emocjach
z "odczuciem", "wrażeniem", "emocją". Bywa jednak, że rozróżnia się tzw.
uczucia wyższe od krótkotrwałych odczuć, pojawiających się pod wpływem
przeżyć danej sytuacji. Te ostatnie nazywa się najczęściej "emocjami"
w odróżnieniu od uczuć wyższych - moralnych, społecznych, jak miłość,
współczucie, empatia, altruizm, patriotyzm itd. Nie ma jednak w tym
względzie jednoznaczności.
Według niektórych autorów: „Uczucia [...] są produktem rozwoju
społecznego jednostki i odzwierciedlają jej stosunek do przedmiotów
i innych ludzi jako nosicieli wartości społecznych” (Szewczuk, 1979,
s.313). Natomiast emocja jest to „stan organizmu wywołany zakłóceniem
jego równowagi w stosunkach z otoczeniem, o wartości dodatniej lub
ujemnej, korzystnej lub niekorzystnej dla organizmu, odzwierciedlający
stosunek danego osobnika do działających bodźców [...]” (ibidem). Uczucia
więc mają być modyfikowane społecznie, natomiast emocje –
bezwarunkowe i indywidualne. Należałoby z tego wnosić, że bez
społecznego rozwoju jednostka nie jest zdolna do przeżywania uczuć,
z czym trudno się zgodzić, gdyż wiele uczuć jest wrodzonych (np. miłość
macierzyńska, która wyzwala się pod wpływem przemian hormonalnych
w organizmie matki) i ujawnia się nawet w warunkach całkowitej izolacji
społecznej. Warunkiem koniecznym przeżywania emocji z kolei, ma być
zakłócenie równowagi organizmu w stosunku do otoczenia, co jest jeszcze
bardziej kontrowersyjne.
Zakłócenie równowagi, inaczej zaburzenie homeostazy, jest dla
organizmu stresem, w wyniku którego organizm jak najszybciej usiłuje
przywrócić zachwianą równowagę, i choć takim zakłóceniem mogą być
emocje zarówno pozytywne jak i negatywne (Selye nazywał je stressem
i dystressem, (Selye, 1960); dziś tych terminów się nie stosuje), to jednak
trudno przyjmować, że każda emocja wiąże się z przeżyciem stresu. Nie jest
nim np. poczucie radości i spokoju przeżywane podczas kontemplacji
pięknego widoku czy wygrzewania się na gorącym piasku plaży, choć może
nim być np. wiadomość o wysokiej wygranej. W szczególności, takie
odczucia nie muszą być związane z reakcją układu wegetatywnego, jak to
rozwija w swej definicji autor: „w skład stanu emocji wchodzą specyficzne
doznania podmiotowe, związane nierozerwalnie ze zmianami
czynnościowymi (układu krążenia, wydzielania, oddechowy, mięśniowy”
(Szewczuk, ibidem, s. 72). Oglądając piękny obraz czy przytulając
ulubionego kota nie doznajemy kołatania serca, potów, drżenia rąk, kurczu
mięśni itd. Inaczej wszystkie doznania należałoby uznać za stres.
6
Honorata Korpikiewicz
Wymienione wyżej cechy mogą wystąpić pod wpływem emocji, choć nie
muszą. Aby jeszcze bardziej skomplikować problem zauważę, że reakcje
takie mogą pojawiać się także po wpływem uczuć (np. uczucia gniewu,
nienawiści).
Według wielu autorów: „Emocje i uczucia są terminami
jednoznacznymi, co uzasadnia ich zamienne stosowanie. Jednak według
niektórych podziałów słowem <uczucie> określa się <emocje wyższe>,
właściwe człowiekowi i związane z potrzebami społecznymi” (Jarosz,
Cwynar, 1983, s. 59). Emocje i uczucia: „oznaczają stosunek podmiotu do
ludzi lub zjawisk, rzeczy, bądź siebie, swego organizmu czy własnego
działania [...] Termin emocje odnoszony jest do stanów emocjonalnych
występujących w związku z zaspokajaniem lub brakiem zaspokojenia
potrzeb biologicznych. [...] Emocje związane z popędami występują
zarówno u ludzi jak i u wyższych zwierząt. [...] Uczucia wyższe
(intelektualizowane) charakterystyczne dla człowieka, związane (są – H.
K.) z rozwojem potrzeb psychicznych i społecznych. Do uczuć wyższych
należą m.in. uczucia moralne, estetyczne, patriotyczne, współczucie,
miłość, uczucie związku z grupą społeczną i in.” (Korzeniowski, Pużyński,
1972, s.89).
W ten sposób odmawia się "uczuć wyższych" zwierzętom,
niemowlętom, charakteropatom, którzy mieliby dysponować tylko
emocjami, związanymi z zaspokajaniem potrzeb biologicznych. Jednak
w świetle badań ostatnich dziesiątków lat nie ulega już wątpliwości, że
i zwierzęta przejawiają uczucia, zwane wyższymi, np. miłość czy poczucie
łączności ze społecznością (Lorenz, 1996; Droscher 1997). „Pies ma duszę
podobną do mojej [...], a prawdopodobnie nawet górującą nad nią pod
względem zdolności do bezgranicznego kochania” (Lorenz, 1986, s.103).
Ponadto zwierzęta także żyją w społeczeństwach, a więc skoro
wykształcenie się uczuć wyższych ma być związane z potrzebami
społecznymi, to można domniemywać, że powinny dysponować nimi
przynajmniej niektóre ich gatunki.
Często jednak łączy się posiadanie uczuć (uczuć wyższych) ze
świadomością, a tej niektórzy badacze odmawiają istotom, nie
posługującym się językiem zwerbalizowanym, w ludzkim rozumieniu tego
pojęcia (Popper, Eccles, 1977), a więc zwierzętom, oraz niektórym ludziom
psychicznie chorym czy upośledzonym, nieprzytomnym. Jednak, jak
słusznie zauważa Trąbka także „dziecko kalekie, głuchonieme czy jeszcze
głębiej upośledzone [...] dochodzi jednak do poczucia własnej
7
O uczuciach i emocjach
indywidualności i tożsamości, chociaż nigdy nie wypowie słowa ja”
(Trąbka, 1983, s. 16).
Przekonanie, że świadomość i wyższe uczucia nie są uwarunkowane
posługiwaniem się językiem zwerbalizowanym, wspierają badania nad
mózgiem, ludzkim i zwierzęcym. Można usunąć operacyjnie całą lewą
półkulę mózgową, owo siedlisko mowy, a świadomość pacjenta powraca.
Są jednak obszary w pniu mózgu, których uszkodzenie likwiduje
świadomość na stałe (Trąbka, 1983, 1991). Przypomnę, że są to
filogenetycznie najstarsze obszary mózgu, które posiadają oczywiście
wszystkie ssaki, a nawet... ryby. Penrose, fizyk i matematyk, podkreślając
trudności w zwerbalizowaniu procesów matematycznych, tak komentuje
przekonania Poppera i Ecclesa: „Wydaje się, że inne rozważania, np.
filozoficzne, można znacznie łatwiej zwerbalizować. Być może dlatego tak
wielu filozofów uważa, że język jest konieczny dla inteligentnego,
świadomego myślenia!” (Penrose, 1996, s. 465-466).
Dokonuje się też podziału uczuć, a więc dzieli je ewolucyjnie: na
uczucia wyższe i emocje; ze względu na ich siłę, głębokość i trwałość:
nastrój, wzruszenie, afekt fizjologiczny; ze względu na wpływ na
sprawność organizmu: steniczne, wzmagające działanie i asteniczne –
osłabiające sprawność działania (Korzeniowski, Pużyński, ibidem). Emocje,
zwane też uczuciami pierwotnymi, „pojawiają się pod wpływem podniet
ustrojowych, określonych mianem potrzeb fizjologicznych. Są to: głód,
pragnienie, popęd płciowy, potrzeba oddania moczu i stolca, wyładowania
ruchowego, dążność ku ciepłu i światłu, pragnienie snu i odpoczynku,
popęd samozachowawczy itd. Na dnie tych popędów można odnaleźć
podstawowe uczucia przyjemności i przykrości” (Bilikiewicz, 1966. s.128).
Siła uczuć zmienia się w sposób płynny a nie skokowy i nie zawsze
istnieje zgodność, co do kwalifikacji ich siły: jak odróżnić nastrój od
wzruszenia, a silne wzruszenie – od afektu? Poza tym pewne uczucia mogą
działać zarówno stenicznie jak i astenicznie, co zależeć może od ich
rodzaju, nasilenia, ale także osobowości przeżywającego je człowieka. Np.
silny strach może pobudzać do gwałtownych działań (ataku, ucieczki), ale
może także działać hamująco (stupor lękowy).
Osłupienie i znieruchomienie pod wpływem strachu obserwuje się
u wielu zwierząt: płazów, gadów, owadów, ptaków i ssaków.
Najsłynniejszy jest przykład oposa, który nieruchomiejąc ze strachu
zaczyna wydzielać zapach padliny. U wielu zwierząt można sprowokować
taką reakcję kładąc je na plecach i przez chwilę unieruchamiając. Stan taki,
8
Honorata Korpikiewicz
zwany hipnozą zwierzęcą, odkrył A. Kircher w 1648 roku wykonując
słynne experimentum mirabile ("doświadczenie cudowne"), zwane też
"oczarowaniem kury" (Korpikiewicz, 1992).
Zwrócę uwagę, że uczucie strachu jest silnym stresem, który
mobilizuje organizm do walki - w sensie fizjologicznym, podwyższając
ciśnienie krwi oraz przyspieszając oddech i akcję serca, a także wydzielając
hormony stresu: kortykoidy, hormon adrenokortykotropowy (ACTH) i in.
Mobilizują one organizm do wzmożonej ochrony zdrowia i życia (do
ucieczki, walki, zmniejszenia krwawienia, bólu, itd.), co sprzyja
zachowaniu homeostazy w warunkach zagrożenia. Takie reakcje
fizjologiczne ewolucyjnie sprzyjać mają przeżyciu, jednak ich
niewykorzystanie prowadzi do uszkodzeń macierzystego organizmu. Zbyt
częsta, niepotrzebna, niewspółmierna do zagrożeń i za długo trwająca
mobilizacja sił może być przyczyną licznych schorzeń, a nawet zejścia
śmiertelnego. Hormony stresu zatruwają organizm, skoki ciśnienia
uszkadzają ścianki naczyń krwionośnych itd., co tłumaczy znany od dawna
fakt, że przewlekłe stresy działają na organizm niszcząco (Może dlatego
najdłuższą średnią życia charakteryzują się bynajmniej nie ludzie żyjący
pełnią życia, a mieszkańcy zakonów płci obojga).
Zwrócę uwagę, że fizjologicznie, mikroskopowo, uczucie takie jak
strach działa zawsze stenicznie, choć makroskopowo może demonstrować
się w postaci astenicznej. Wiele kierunków podkreśla negatywną rolę
tłumienia emocji i uczuć; stąd tak wielki rozkwit metod psychoanalizy
i katharsis, pozwalających wydobyć z nieświadomości i odreagować
zalegające afekty i traumatyczne przeżycia.
W swym ciekawym i wciąż aktualnym studium sprzed blisko pół
wieku Tadeusz Bilikiewicz podaje najlepszą, moim zdaniem, definicję
uczuć: „Uczucia są to więc stany podmiotowe przeżywane w strumieniu
świadomości w stosunku do czegoś, do rzeczy i zjawisk zewnętrznych, do
innych ludzi i ich działań, do siebie, do swoich własnych przeżyć i ich
czynów” (Bilikiewicz, 1966, s.122). Istotne jest podkreślenie, że warunkiem
przeżywania uczuć jest świadomość, a więc zwierzę czy niemowlę na tyle
dysponują uczuciami, na ile przypisujemy mu świadomość (por.
Korpikiewicz, 2000). Autor wyraża też pogląd, że nieistotne są pewne
podziały uczuć, jak na: steniczne i asteniczne, afekty i nastroje, zwraca
natomiast uwagę na trudność w odróżnieniu uczucia i czucia (odczucia).
Najlepszym przykładem tutaj jest uczucie i odczucie bólu. Bilikiewicz
odwołuje się do wyników zabiegów neurochirurgicznych mózgu:
9
O uczuciach i emocjach
leukotomii (uszkodzenie istoty białej) i topektomii (usunięcie kory
mózgowej części przedczołowej), po których dokuczający pacjentom silny
ból nadal jest odczuwany, ale nie sprawia uczucia bólu.
Wydaje się to trudne do zrozumienia, gdyż na ogół przeżywamy ból
jako konglomerat odczucia zmysłowego, którego źródłem są nerwy
obwodowe przewodzące ból, oraz uczucia cierpienia (przykrości). Pewną
wskazówką może być znany fakt, że ten sam bodziec bólowy może
wywołać u różnych osób (albo nawet u tej samej osoby, w różnych
warunkach) inny poziom cierpienia bólowego. Np. podobne zranienie
wywoła największe cierpienie, gdy przeżywamy stan depresji, będzie
znacznie mniej nasilone - w warunkach normalnego stanu psychiki, a może
być w ogóle nie zarejestrowane w warunkach podniecenia zabawą czy
walką.
Zadziwiające eksperymenty w tym względzie wykonano w transie
hipnotycznym. Od dziesiątków lat znany był wpływ hipnotyzera na
odczuwanie bodźców dotykowych i bólowych hipnotyka. W transie można
stosunkowo łatwo wywołać brak wrażliwości na dotyk –
anestezję, odczuwanie wrażeń dotykowych pod nieobecność bodźca –
parestezję, czy częściowe albo nawet całkowite zniesienie odczuwania bólu
– analgezję. Szczególnie analgezja hipnotyczna znalazła szerokie
zastosowanie w chirurgii przed odkryciem narkozy; do dziś stosuje się ją
w wielu krajach do drobnych zabiegów, np. stomatologicznych,
ginekologicznych. Nie jest stosowana powszechnie, gdyż zjawisko pełnej
analgezji hipnotycznej jest stosunkowo trudne do osiągnięcia i nie
w przypadku każdej osoby można je uzyskać.
Wrażenia hipnotyków z transu, w którym zostali poddani analgezji,
wskazują jednoznacznie, że należy rozróżnić dwie składowe bólu:
zmysłową (informacyjną) - "gdzie i jak bardzo boli" oraz subiektywną "jak bardzo cierpię z tego powodu". Czasem osobnik poddawany hipnozie
po przebudzeniu z transu przypomina sobie przeżycie bólowe, chociaż
twierdzi, że nie cierpiał. Bywa, że po wybudzeniu sądzi, że nie odczuwał
bólu (może to wynikać z niepamięci posthipnotycznej), jeśli go jednak
zahipnotyzować ponownie, w transie przypomni sobie przeżycie bólowe
bardzo wyraźnie (Chertok, 1989).
Ciekawe są interpretacje tego stanu: czy więc pacjenta nie bolało, czy
bolało tak samo, jakby nie użyto hipnozy, a on tylko nie cierpiał z tego
powodu? Innymi słowy: czy analgezja hipnotyczna znosi uczucie bólu
(cierpienie) nie znosząc jego odczucia (wrażenia zmysłowego)? Ten
10
Honorata Korpikiewicz
przykład pokazuje wyraźnie, jak ważne jest odróżnianie uczucia i czucia,
czego bynajmniej nie czynią autorzy współczesnych, coraz bardziej
rozbudowanych definicji.
Apatia – całkowita wolność od namiętności (pathos = namiętność,
/gr./), które miały być źródłem zła (w szczególności: radość, smutek,
pragnienie, bojaźń); ów ideał "sztywnego mędrca" Seneki, termin ukuty
w psychiatrii na oznaczenie pewnych stanów patologicznych, w których
uzewnętrznianie uczuć jest osłabione - najprawdopodobniej w ogóle nie
istnieje. Bezuczuciowe wrażenia zmysłowe nie są nam znane, a uczucia
zdają się zabarwiać, słabiej lub silniej, wszystkie przeżycia psychiczne.
Podstawowe uczucie przyjemności i przykrości leży u podstaw wszystkich
psychicznych faktów.
Mając na uwadze zjawisko bólu i jego dwie składowe, można
domniemywać, że także w przypadku innych uczuć i odczuć bywa
podobnie. Np. dotyk ciała związany może być z niechęcią lub silną irytacją,
gdy dotyka nas ktoś obcy, albo z przeżywaniem przyjemności i szczęścia –
gdy jest to bliska osoba.
Mogłoby się wydawać, że istnieje pewien wąski zakres
bezuczuciowych stanów psychiki, łączących się z odczuciami zmysłowymi.
Czy gdy kładę rękę na stole, wrażenie to w istocie nie budzi żadnych uczuć?
Tak się zdaje, jednak przecież, w zależności od faktury stołu, naszych
oczekiwań, itd., pewne uczucia w nas się rodzą (np. gdy stół wydaje się
zimny, miękki w dotyku, chropowaty itd.). Tym bardziej dotyczy to innych
zmysłów: gdy patrzę na chmury burzowe lub pogodne niebo, gdy słucham
grzmotów, szumu deszczu czy plusku strumienia, gdy wącham kwiat lub
padlinę - istnienie stanu braku uczuć staje się coraz bardziej wątpliwe.
Uczucia są stanami podmiotowymi, nie można więc ich bezpośrednio
przekazać innej osobie. Nie można ustalić, kogo bardziej boli ząb, kto
bardziej kocha swoją matkę, czy bardziej się lęka wysokości. Nie
znaleziono obiektywnego miernika intensywności uczuć, choć psychologia
eksperymentalna czyniła takie próby. W pewien, dość ułomny sposób,
można je komunikować innej osobie werbalnie - słowami lub niewerbalnie
– swoim zachowaniem, czy mową ciała, przy czym ten ostatni sposób
komunikacji może być bądź świadomy (język migowy, pantomima) bądź
nieświadomy. Zwróćmy uwagę, że domniemanie o przeżywaniu uczuć
przez innych ludzi rodzi się w nas na podstawie ich słów i doświadczeń
z werbalizowaniem naszych własnych stanów emocjonalnych. Nigdy
naprawdę nie wiem, czy kogoś boli ząb, czy ktoś odczuwa strach przed
11
O uczuciach i emocjach
burzą albo przeżywa miłość, jednak zakładając, że mówi prawdę, potrafię
sobie wyobrazić, co odczuwa. Zwierzęta nie mogą nam werbalizować
swoich przeżyć psychicznych, co dla wielu badaczy zdaje się być
warunkiem ich przeżywania. Stąd niechęć behawiorystów do mówienia
o uczuciach u zwierząt i negowanie ich istnienia.
Uczucia jednak można zakomunikować innemu osobnikowi nie tylko
językiem, ale także mową ciała i metoda ta zdaje się dominować u zwierząt,
choć porozumiewają się one również kanałem dźwiękowym, dla nas
najczęściej niezrozumiałym. Także u ludzi mowa ciała jest istotnym
sposobem komunikowania się, choć zarówno sposoby jej pojmowania, jak
i przekazywania informacji, zostały zaniedbane ze względów kulturowych
(np. nie wypada gestykulować podczas rozmowy, choć taka ekspresja
wspomaga siłę przekazu).
Przeżywanie silnych uczuć wiąże się z licznymi reakcjami układu
nerwowego wegetatywnego, co w przypadku bardzo silnych wzruszeń jest
niemożliwe do świadomego ukrycia i stanowi także istotny element mowy
ciała. Wymienić tu można przyspieszenie oddechu, zmiany w ukrwieniu
skóry (wynikające z przyspieszenia akcji serca), rozszerzenie źrenic,
wydzielanie potu itd.
Wspomnieć tu wypada o jeszcze jednym sposobie przekazywania
uczuć, dość nieuchwytnym, i być może, opierającym się w dużej mierze
(choć nie tylko) na mowie ciała. To empatia - bezpośrednie wczuwanie się
w stany psychiczne innej istoty. Piszę "istoty", bo tak jak pies empatycznie
odczuwa nastrój swojego ludzkiego przyjaciela, tak i człowiek wrażliwy
odczuwać może stan psychiczny innego człowieka czy bliskiego
zwierzęcia.
2. Patologia uczuć
Zaburzenia życia uczuciowego występują u każdego, także tzw.
zdrowego, normalnego człowieka (Jarosz, 1976). Najczęściej trudno jest
zdecydować, czy przeżywane uczucie wykracza, i w jakiej mierze, poza
jakąś normę, czy może jeszcze się w niej mieści. Uznanie tego faktu jest
zależnie od szeregu czynników, takich jak osobowość pacjenta,
wykonywane przez niego zajęcie i tryb życia, krąg kulturowy, i wiele
innych (Sowa, 1984). Człowieka na "Orlej Perci", przeżywającego
umiarkowany strach na widok przepaści, jesteśmy skłonni uznać za
12
Honorata Korpikiewicz
reagującego "normalnie", natomiast tego samego człowieka, lękającego się
wędrować łagodną granią lesistych wzniesień - uznalibyśmy za cierpiącego
na agorafobię (lęk przestrzeni). Odwrotnie – stan psychiczny osoby, która
podczas wspinaczki pionową ścianą nie odczuwa żadnego lęku - zostanie
prawdopodobnie zakwalifikowany do stanów maniakalnych, a więc
patologicznych, a w najlepszym razie odmówi się jej posiadania wyobraźni.
Chodzenie nago wydaje się być normalne w gorącym klimacie u ludów tzw.
prymitywnych, natomiast europejscy naturyści jeszcze często pomawiani są
o ekshibicjonizm, a nawet nimfomanię i satyryzm.
Problemy powstają nie tylko z ilościowym przekroczeniem normy,
ale też z jakościowym. Zwrócić należy uwagę, że to, co dla moralisty
będzie oznaką braku uczuciowości wyższej (np. zamordowanie
z premedytacją najbliższej osoby), dla psychiatry czy psychologa
klinicznego może być demonstracją nadmiaru takich właśnie uczuć:
szowinizmu, idei nadwartościowych, przerostu ambicji, albo nawet
nadmiaru uczuć macierzyńskich i opiekuńczych itd. Np. gdy matka zabija
dziecko, kierując się pragnieniem, aby nie zaznało w życiu zła, jej uczucie
jest patologiczne, choć nie można jej odmówić wyższej uczuciowości.
Z drugiej strony, w przypadku psychoz, szczególnie schizofrenii, od
czasów E. Bleuera i E. Kraepelina, a więc już wiek, jako objaw osiowy
wymienia się "stępienie uczuciowe" i "zanik uczuć wyższych", choć
w istocie, jak to uzasadnię dalej, jest to jedynie "stępienie
w uzewnętrznianiu uczuć", a nie w ich przeżywaniu. W zasadzie należy
przyjąć, że w stanie normalnym, pomiędzy wyrazem uczuć, ich
uzewnętrznianiem się, a siłą ich przeżywania, zachodzi prosta
proporcjonalność: im silniejszy afekt, tym wyraźniej wyrażone jest jego
przeżywanie. Ale ta proporcjonalność nie zawsze istnieje, a czasem może
być nawet odwrócona. W stanach patologicznych może pojawić się
niezdolność bądź niechęć do wyrażania uczuć. Co więcej,
powstrzymywanie się od wyrażania uczuć może zachodzić w stanie
normalnym, gdy z jakichś względów nie chcemy się odsłonić przed
otoczeniem. Czasem i w takich wypadkach można mówić o przekraczaniu
normy psychiki i jej zaburzeniu – np.. w przypadku oszustwa –
o charakteropatii, w przypadku lęku przed otoczeniem – o nastawieniach
(urojeniach) ksobnych, w przypadku chęci pozowania na zupełnie inną
osobę – np.. realizacja ideału "sztywnego mędrca" – o ideach
nadwartościowych itd. Opanowywanie wyrażania uczuć może mieć także
13
O uczuciach i emocjach
na celu wpływ na własną psychikę: uspokojenie się, wypracowanie innej
postawy i reakcji wobec zdarzeń świata zewnętrznego.
Odwrotna proporcjonalność – reakcja paradoksalna – pomiędzy
przeżywanym uczuciem, a jego demonstracją na zewnątrz, zdarza się np.
w strachu graniczącym z desperacją, kiedy człowiek silnie zdenerwowany
nagle zaczyna się śmiać.
W zaburzeniach życia uczuciowego zachodzi nasilenie (mania,
euforia) bądź osłabienie życia afektywnego (hipopatia, apatia) i wydłużenie
czasu trwania reakcji emocjonalnej (lepkość emocjonalna, zaleganie
afektu), a także labilność (zmienność) afektywna, charakteryzująca się
gwałtownym przejściem pomiędzy stanami o różnym zabarwieniu
emocjonalnym, np. od smutku do śmiechu, od spokoju do nerwowości itd.
Nasilać się może drażliwość, w skrajnym obrazie wiodąca do nie trzymania
afektu (zupełniego braku panowania nad emocjami), co może wieść do
agresji przeciwko otoczeniu lub autoagresji. Uczuciem towarzyszącym
większości zaburzeń afektywnych, jest lęk, osiągający w skrajnym
przypadku poziom paniki, zaburzającej logiczne myślenie i działanie.
„Przeżycie lękowe [...] jest niejednokrotnie silniejsze niż przeżycie lęku
w sytuacji realnego zagrożenia, np. niebezpieczeństwa śmierci. Chory ma
wrażenie, że lada chwila coś strasznego się z nim stanie, że umrze, że
zwariuje; wszelkie próby wytłumaczenia sobie, że przecież nic się nie
dzieje, zawodzą. [...] Atak lękowy jest przeżyciem niezwykle przykrym,
które nieraz pamięta się przez całe życie. Nierzadko chorzy żyją w obawie
przed powtórzeniem się ataku” (Kępiński, 1992, s. 20-21).
Takie stany pojawiać się mogą zarówno w nerwicach, chorobach
psychicznych, jak i dolegliwościach somatycznych, a nawet w stanach
fizjologicznych organizmu. (Np. labilność emocjonalna przy pokwitaniu
i przekwitaniu, drażliwość w stanach przemęczenia).
Najciekawszymi, z punktu widzenie objawów emocjonalnych, jest
nerwica histeryczna oraz psychozy: maniakalno- depresyjna i schizofrenia.
Histeria – głównie ze względu na widowiskowość swych objawów
i gwałtowność w uzewnętrznianiu uczuć, osiągających w krótkim czasie
swe skrajne bieguny. Cyklofrenia – głównie ze względu na przekrój
ogromnej ilości pojawiających się zaburzeń emocjonalnych o różnym
nasileniu, mogąca być ich ilustracją. Schizofrenia natomiast – szczególnie
ze względu na nieporozumienia, narosłe pomiędzy obrazem schizofrenika
dla nas, a jego prawdziwym stanem ducha.
14
Honorata Korpikiewicz
Histeria była dolegliwością znaną od czasów starożytnych. Jej nazwa,
związana z grecką nazwą macicy (hystera), miała sugerować, że objawy
choroby rozwijają się pod wpływem "wędrówek macicy" w ciele kobiety.
Przez wiele lat, do początków XX wieku panował pogląd, że histeria jest
domeną wyłącznie kobiet, choć już Platon w Timajosie wyrażał pogląd, że
chorują na nią również mężczyźni. Poza tym wiązano tę dolegliwość ze
stanem hipnozy, któremu właśnie osoby histeryczne zdawały się poddawać
najlepiej. Przekonanie takie utrwalił francuski neurolog Jean Martin
Charcot (1825-1893), który poddawał hipnozie histeryczne kobiety. Jednak
na tę nerwicę cierpią w równej mierze mężczyźni, a hipnozie poddają się
również osoby zdrowe, nie tylko histeryczne.
W nerwicy histerycznej na czoło wysuwa się szereg widowiskowych
objawów psychosomatycznych – jest to choroba konwersyjna (łać.
conversio = odwrócenie), przeobrażająca dolegliwości natury psychicznej
w reakcje somatyczne (Freud, 1984). (W pewnym sensie wszystkie objawy
wegetatywnego układu nerwowego są konwersyjne). Objawów jest
ogromna różnorodność, a co ciekawsze, zmieniają się one w zależności od
epoki i kręgu kulturowego. Dominują porażenia kończyn, niemożliwość
stania, chodzenia, mówienia, zaburzenia odbierania bodźców (głuchota,
ślepota, znieczulenia, drętwienia), bóle o różnym nasileniu i umiejscowieniu
itd. przy braku odpowiednich dla takiego stanu zmian organicznych. Obraz
histerii bywa tak różnorodny, że Józef Babiński (1857-1932) nazwał ją
"wielką symulantką" mając na uwadze, że może naśladować różne inne
choroby. Bynajmniej jednak pacjenci jej nie symulują.
W histerii pojawiają się także zaburzenia emocjonalne, szczególnie
zaburzenia w przeżywaniu emocji. Obserwuje się gwałtowne napady
śmiechu, płaczu, drażliwości, pobudzenia emocjonalnego i zahamowania,
stany nieuzasadnionego lęku i wzmożonego samopoczucia. Objawy te
osiągają swe apogeum w ataku histerycznym: „Osoba nim dotknięta
sprawia wrażenie podnieconej, zamąconej i silnie emocjonalnie
wzburzonej. Krzyczy, płacze, drze włosy, ubranie, rzuca się na ziemię,
pręży ciało (jest to tzw. łuk histeryczny, powszechnie obserwowany w XIX
w. – przyp. H. K.) [...] występują takie formy zachowania [...] ekstazy
miłosnej, ekstazy religijnej, nienawiści, lęku itp. Stanem przeciwstawnym
do gwałtownych wyładowań ruchowych jest osłupienie (stupor)
histeryczne. Tu napięcie emocjonalne prowadzi do całkowitego
zahamowania ruchowego. Chory, zwykle wpatrzony w jeden punkt, nie
reaguje na żadne bodźce, jest znieruchomiały, niejednokrotnie trzeba go
15
O uczuciach i emocjach
karmić” (Kępiński, 1979, s. 38-39). Ogrom przeżywanych uczuć o wielkim
nasileniu wiedzie więc do reakcji paradoksalnej, kiedy to komunikowanie
ich otoczeniu zostaje nagle całkowicie zahamowane.
Psychoza maniakalno-depresyjna, zwana też jest cyklofrenią, albo
psychozą dwubiegunową. Składają się na nią dwie fazy, różniące się
skrajnie pod względem przeżywanych uczuć: depresja (melancholia),
dawniej nazywana posępnicą, oraz mania, (dawniej: egzaltacja).
Określenie "depresja" jest niejednoznaczne. Często nazywa się tak
stan związany z obniżeniem nastroju (hypothymia, dysforia), niezależnie od
amplitudy oraz czynnika, który był jego przyczyną. W ten sposób
rozpoznaje się "depresję" w licznych dolegliwościach nerwicowych,
organicznych, a nawet w stanie niezaburzonej psychiki. Cios życiowy,
śmierć bliskiej osoby, utrata pracy, frustracja w wyniku niezrealizowania
ważnego celu życiowego, wiadomość o śmiertelnej chorobie – mogą być
przyczyną głębszego przygnębienia niż przyczyny endogenne, mające swe
źródło wewnątrz organizmu pacjenta. Stan taki jest zupełnie normalny,
powiedzielibyśmy – zdrowy, i mija samorzutnie po pewnym czasie. Gdy
długotrwałość przeżywania nie jest adekwatna do straty – mamy już do
czynienia z patologią. W takim jednak przypadku właściwe jest orzekanie
reakcji depresyjnej (albo depresji reaktywnej, gdy stan taki trwa długo) niż
depresji (domyślnie: endogennej), której przyczyny pozostają nieznane.
W zasadzie, pod pojęciem fazy depresyjnej cyklofrenii rozumie się
endogenne, nieuzasadnione przyczynami zewnętrznymi, obniżenie nastroju,
natomiast pod pojęciem depresji reaktywnej – trwające zbyt długo
(nienaturalnie długo) obniżenie nastroju pod wpływem urazu psychicznego.
Nie podejmuję się zdefiniować, co to znaczy "nienaturalnie długo"
i dotychczas nikomu się to nie udało. Granica pomiędzy reakcją naturalną
i patologiczną jest nieostra i właściwie tylko w skrajnych przypadkach
można ją uchwycić. Gdy ktoś przez 20 lat przeżywa poczucie bezsensu
życia i przygnębienie po rozstaniu z ukochaną osobą, można to uznać za
reakcję chorobliwą, te same przeżycia trwające tygodnie albo miesiące – są
reakcją "normalną". Przeciwnie – "nienormalny" mógłby się wydawać
całkowity brak reakcji na stresujące wydarzenie.
W depresji cyklofrenicznej człowiek bez istotnych przyczyn czuje się
przygnębiony, poniżony, winny, pozbawiony energii, życie i jakiekolwiek
działanie tracą sens. Dominującym uczuciem jest poczucie wewnętrznej
pustki, smutek i poczucie beznadziei, często dołącza się do tego silny lęk.
Uczucia te wiodą do myśli samobójczych i targnięcia się na życie. Myślenie
16
Honorata Korpikiewicz
jest zaburzone, obiektywne wydarzenia często interpretowane są ksobnie
("tylko mnie mogło się coś tak złego wydarzyć", "nie lubią mnie", "jestem
wszystkiemu winien", "nic dobrego mnie nie spotyka", itd), co rodzi reakcję
autonomicznego (wegetatywnego) układu nerwowego, pociągającą zmiany
biochemiczne w organizmie. Te z kolei wywołują zarówno reakcję
emocjonalną jak i objawy fizyczne (zmęczenie, brak łaknienia, bezsenność,
bóle psychogenne, nerwice narządowe), które oddziałują znów na siebie
w sposób zwrotny. Reakcja stresowa organizmu wiedzie do zachwiania
równowagi pewnych hormonów i neuroprzekaźników w organizmie, a to
wywołuje zmiany biochemiczne w mózgu i staje się źródłem depresji,
w swym obrazie podobnej do depresji endogennej, której pierwotną
przyczyną jest zaburzenie równowagi biochemicznej (Rosellini, Worden,
1995). Błędne koło depresji się zamyka, nasilając jej objawy.
W chorobie dwubiegunowej depresja może nieoczekiwanie
przechodzić w poczucie wzmożonego nastroju – manię. Poszczególne fazy
depresji i manii mogą trwać wiele miesięcy, a nawet lat, ale zdarza się i tak,
że zmieniają się szybciej, nawet codziennie. Bywają także psychozy
depresyjne, pozbawione przez znaczną część życia fazy manii, która być
może, nigdy się nie pojawi.
O manii napisano znacznie mniej, niż o depresji. Najprawdopodobniej
dlatego, że nieuzasadnione przeżywanie podniesionego nastroju, euforii,
radości życia, nadmiaru energii i gadatliwości - jest z reguły bardziej
uciążliwe dla otoczenia niż dla pacjenta, który w stanie przeżywanej
nadmiernej szczęśliwości dobrowolnie nie zgłasza się na leczenie. Zresztą
w stanach słabiej zaznaczonych (hipomanii) istnieć mogą wątpliwości, czy
jest to jeszcze stan "normalny" ("gejzer radości życia" i "wulkan energii"),
czy już chorobliwy. W stanie manii występuje podobny mechanizm
napędzania się wzajemnie objawów: reakcji chemicznych w organizmie
i nastroju. Tak samo występują zaburzenia myślenia i krytycyzmu, tylko
o całkowicie odmiennym obrazie zjawisk: myślenie jest przyspieszone aż
do gonitwy myśli, świat już nie jest bezsensowny, ponury, groźny,
a przeciwnie – przyjazny, wspaniały, beztroski. Chory przeżywa
wszechogarniające uczucie radości i beztroski (euforię), niczym się nie
martwi (nawet terminalną chorobą swoją lub najbliższych), jest pobudzony
psychicznie i motorycznie, często także seksualnie, co wiedzie do
bezsenności, gadatliwości (logorrhoea, czyli słowotok), czynów
gwałtownych i zatargów z otoczeniem. Stan maniakalny może być także,
17
O uczuciach i emocjach
podobnie jak depresja, wynikiem pierwotnych zmian organicznych: chorób
somatycznych, zatruć, zmian mózgowych, psychozy alkoholowej.
Najwięcej nieporozumień odnośnie przeżywanych stanów uczuciowych
narosło wokół schizofrenii. Psychoza ta została opisana i wyodrębniona
przez E. Kraepelina, który wszak nazywał ją otępieniem wczesnym
(Dementia praecox). Nazwę "schizofrenia" wprowadził E. Bleuer w 1911
roku; miała ona podkreślać podstawową cechę osiową choroby, jaką jest
rozszczepienie (dysocjacja) osobowości (dissocio = rozłączać, /łać./; schizo
= rozszczepiam, phren = rozum, serce /gr./).
Kolejnymi osiowymi objawami jest autyzm – chorobliwe
zainteresowanie się własnymi przeżyciami wewnętrznymi: pragnieniami,
lękami, wyobrażeniami, ideami nadwartościowymi, wiodące do zaburzenia
a nawet utraty kontaktu ze światem zewnętrznym. Konsekwencją autyzmu
jest zaburzenie związków uczuciowych z innymi, nawet najbliższymi
osobami, prowadzące do stępienia uczuciowego. Przejawiać się ono może
w tak paradoksalnym z pozoru zachowaniu, jak troska o głodujące
w odległym zakątku świata dzieci, przy zupełnym braku zainteresowania
umierającym członkiem własnej rodziny.
Czy jednak rozpowszechnione przekonanie o schizofrenicznym
"stępieniu uczuciowym", owym kraepelinowskim dementia praecox,
utożsamianym z zanikiem uczuciowości wyższej, jest słuszne?
O schizofreniku na ogół myśli się jako o osobie niezdolnej do głębszych
uczuć, otępiałej emocjonalnie i obojętnej na nieszczęścia najbliższych.
„Najwcześniej i najdotkliwiej cierpi cała lub niemal cała uczuciowość
wyższa. Matkę przestaje wzruszać los dzieci, w dziecku zanikają uczucia do
rodziców i rodzeństwa, miłość małżeńska zamienia się w obojętność
i oziębłość, słabnie też popęd płciowy [...]. Chory nie ma też poczucia
winy, gdy doprowadza swym lenistwem lub lekkomyślnością swoją rodzinę
do nędzy” (Bilikiewicz,1966, s.530).
I inny cytat: „Chory staje się obojętny w stosunku do nawet
poprzednio bliskich mu uczuciowo osób. Nie zjawiają się w odpowiednich
sytuacjach reakcje współczucia, miłosierdzia, litości czy miłości” (Jarosz,
Cwynar, 1983, s.102).
Jednak bliższe wczuwanie się w przeżycia i tok rozumowania chorego
wskazuje na to, że owo stępienie uczuciowe jest raczej fasadą, postawą "dla
nas", wyłącznie stępieniem w ich wyrażaniu, a nie przeżywaniu.
Zaburzenia uzewnętrzniania uczuć, owo rozszczepienie pomiędzy
przeżyciem i jego demonstracją (mimiką, ruchem, działaniem), wiedzie do
18
Honorata Korpikiewicz
kumulacji uczuć, rodzących postawy ekstremalne. Pod warstwą chłodu,
nieczułości i obojętności kotłuje się burzliwy ocean emocji, który jednak
rzadko się przebija, niczym gejzer, przez oskorupiałą barierę ochronną.
Znamienna w tym względzie jest dedykacja książki Antoniego
Kępińskiego: „Tym, którzy więcej czują i inaczej rozumieją i dlatego
bardziej cierpią, a których często nazywamy schizofrenikami” (Kępiński,
1992). Podczas, gdy u większości psychiatrów na czoło wysuwał się objaw
stępienia i zaniku życia uczuciowego, Kępiński w swej monografii
podkreśla zjawisko zupełnie przeciwne do większości opisów: niezwykłe
rozbujanie i eskalację uczuć schizofrenika. „Niezwykła nieraz siła uczuć
w schizofrenii - ekstatyczna miłość, nienawiść do siebie lub otoczenia, lęk,
groza itd. zniekształcająca rzeczywistość w urojeniowo-omamową
strukturę, jest w pewnej przynajmniej mierze następstwem oderwania się od
interakcji uczuciowej z otoczeniem i przejściem na rytm emocjonalny
bardziej endogenny, bliższy marzeniu sennemu niż jasnej świadomości.”
(Kępiński, ibidem, s. 242). „[...] Podobnie jak i smutek, tak i radość
schizofreniczna różni się zasadniczo od cyklofrenicznej. Nie jest to
maniakalna aktywność, pogrążenie się w wirze życia, który samemu się
wytwarza, [...] ale zachwycenie się światem, który w nowej postaci się
objawia. [...] Miłość schizofreniczna jest miłością absolutu – idealnej
kobiety, Boga, ludzkości, idei. [...] Miłość w schizofrenii idzie w parze
z autyzmem. Kontakt z rzeczywistością jest tylko źródłem cierpienia,
a spełnienie miłości dać może tylko świat nierzeczywisty, który pod samym
tylko wpływem uczucia przemienia się w rzeczywisty (rzeczywistość
psychotyczna)” (ibidem, s. 250-251).
Rozkwit uczuć schizofrenicznych jest powiązany i uwarunkowany
istnieniem świata urojonego, który zarówno bywa ich źródłem, swoistym
wzmacniaczem, jak i obiektem ukierunkowania. Jego istnienie jest
konieczne dla ich realizacji, choć zarówno może być wtórne jak
i pierwotne. Nie ma więc mowy o zaniku uczuć, są one nad wyraz
spotęgowane, choć ukierunkowane w stronę innych obiektów: nie
rzeczywistych, istniejących w otoczeniu chorego, ale wyimaginowanych,
wyidealizowanych, urojonych. Tylko takie szczególne obiekty i idee są
godne zaszczycenia ich uczuciami.
19
O uczuciach i emocjach
3. Uczucia w terapii
Cechą istoty żywej jest komunikowanie swych uczuć światu
zewnętrznemu, choć zdaje się to być celowe jedynie w pewnych granicach.
Zarówno przesadne demonstrowanie uczuć jak również ich tłumienie jest
społecznie nieakceptowane i często traktowane jako zaburzenie
emocjonalne.
Opanowanie uczuć ma wpływ na psychikę, gdyż zawiera domyślną
autosugestię: "jestem spokojny", co w konsekwencji wiedzie do osłabienia
uczuć, stonowania, nie dopuszczając do ich spotęgowania, co jest
szczególnie niewskazane w przypadku uczuć negatywnych, gdy dajemy
upust swojej złości. Trening w pohamowywaniu zewnętrznych przejawów
uczuć pozwala wpływać na nie i na osobowość człowieka, mając tym
samym znaczenie w wychowaniu (Bilikiewicz, 1966). Już blisko 100 lat
temu odkrywca stanu somnambulizmu, markiz de Puysegur, uczeń
Antoniego Mesmera, zauważył, że zmianę przeżywanych przez
hipnotyzowanego uczuć można osiągnąć zarówno sugestią werbalną –
"podsuwając mu weselsze myśli" w transie (Ochorowicz, 1917), jak
również wykorzystując sugestię domyślną. Np. zaciskając hipnotykowi rękę
w pięść powodujemy, że zaczyna odczuwać złość, składając ręce jak do
modlitwy - wywołujemy stan nabożnego skupienia i religijnej ekstazy itd.
(Rościszewski, 1907).
Badania ostatnich lat dowodzą, że zaburzenia życia uczuciowego
pojawiają się w wyniku zaburzeń biochemicznych mózgu. Brak lub nadmiar
pewnych hormonów i neuroprzekaźników mogą być przyczyną silnych
zaburzeń nastroju - od głębokiej depresji po manię. Powszechny zwrot ku
farmakoterapii w leczeniu zaburzeń emocjonalnych stwarza nową nadzieję
dla pacjentów – szczególnie tych, którzy oddają się w ręce
psychoterapeutów z oczekiwaniem, że oni wszystko uczynią bez świadomej
ich pomocy i wysiłku. Jest on jednak poważnym zagrożeniem z innego
względu – niedoceniania, wręcz lekceważenia czynnika psychicznego
w powstawaniu zaburzeń życia uczuciowego, a co za tym idzie – także
lekceważenia znaczenia psychoterapii dla powrotu do zdrowia. Często
rozróżnia się nawet "psychozy biochemiczne" (np. depresję), których
etiologię upatruje się w zaburzeniach chemicznych w mózgu, oraz psychozy
"czysto" psychiczne (!) rozwijające się na tle urazów psychicznych czy
zaburzeń charakterologicznych (Rosellini, Worden, 1995).
20
Honorata Korpikiewicz
Rozgraniczenie takie, a więc i różne metody terapii, nie wydają się
być uzasadnione. Reakcja stresowa, która jest odpowiedzią organizmu na
uraz psychiczny (a także fizyczny), powoduje w organizmie liczne
i konkretne zmiany: układu wegetatywnego, układu wydzielniczego itd,
a więc w tym także zmianę ilości wytwarzanych hormonów
i neuroprzekaźników. Szczegółowo (w zakresie hormonów) śledził to
zjawisko Hans Selye, twórca pojęcia i teorii stresu (Selye, 1960).
Należałoby uznać, że zaburzenia w przeżywaniu uczuć i emocji (jak
i prawdopodobnie inne zaburzenia psychiczne) rodzą się pod wpływem
zmian biochemicznych, te zaś mogą być zarówno konsekwencją urazów
psychicznych jak i bliżej nieokreślonych pierwotnych zmian organicznych.
Skoro stan psychiki, poprzez reakcję stresową, wiedzie do zmian
biochemicznych i zaburzeń emocjonalnych, to możliwe jest również
odwrócenie sytuacji: przy pomocy działań psychicznych można wpłynąć na
chemię organizmu i stan psychiki. To stanowi uprawomocnienie dla działań
psychoterapeutycznych, stosowanych już od czasów starożytnych (np.
domy snu, "nakładanie rąk", magia lecznicza, szamanizm, sugestia
i hipnoza itd), choć mechanizm związków pomiędzy psychiką a ciałem
pozostawał nieznany.
W szczególności wpłynąć można na swoje uczucia myśląc
w określony sposób ("myślenie pozytywne"), stosując autosugestię bądź, na
ogół znacznie skuteczniejszą, heterosugestię. Ten z pozoru paradoksalny
fakt (ktoś ma na mnie większy wpływ niż ja sam na siebie) wynika z tego,
że zaburzenia życia uczuciowego wiążą się najczęściej z zaniżoną
samooceną. Inni są więc dla nas na ogół bardziej wartościowi, skuteczniejsi,
pewniejsi siebie, lepiej zorientowani, ustawieni, wykształceni itd.
Skuteczniejsza bywa też sugestia hipnotyczna, niż heterosugestia na
jawie. W transie sugestywność znacznie wzrasta, co może być związane
z przekonaniami na temat hipnozy, biernością ("poddaniem się"
hipnoterapeucie), zmniejszeniem się oporu itd. (Korpikiewicz, 1992).
Pośród ogromnej różnorodności technik psychoterapeutycznych,
których nie będę tutaj omawiać, wspomnę tylko o zdającej się być
kontrowersyjną, dużej grupie psychoterapii odreagowujących (katharsis)
(oczyszczenia, odreagowania) (Kratochvil, 1978).
Odreagowanie stanowi przywołanie zepchniętego do nieświadomości
wydarzenia traumatyzującego, przeżycia na nowo uczuć z nim związanych
(gniewu, rozpaczy, upokorzenia, lęku itd.), co jest w dużej mierze zgodne
z ideą psychologii głębi (psychoanalizy). Podczas gdy w tej ostatniej
21
O uczuciach i emocjach
przywołuje się wspomnienia z nieświadomości bynajmniej nie po to, aby je
wyzwolić i zaspokoić w sposób bezkrytyczny, ale żeby poddać je kontroli
świadomego "ja", w katharsis nacisk położony zostaje na niekontrolowane
przeżywanie uczuć oraz ich uzewnętrznienie. Jednak produkowanie uczuć
negatywnych, jak wykazują badania, nie poprawia w sposób istotny stanu
emocjonalnego pacjenta, a dla otoczenia może być induktorem uczuć
negatywnych. Metoda katharsis, choć atrakcyjna i widowiskowa, ma więc
raczej wątpliwe znaczenie terapeutyczne.
Nie można zapominać, że nieustannie wpływamy przy pomocy uczuć
i emocji zarówno na siebie samych jak i na świat zewnętrzny. Silne uczucia,
szczególnie negatywne, łatwo udzielają się innym osobom i mogą powracać
do nas w formie wzmocnionej. Nie ulega wątpliwości, że dzieje się tak
w bezpośrednich kontaktach, a można także domniemywać, zakładając
łączność indywidualnych nieświadomości ludzkich z nieświadomością
zbiorową (Jung, 1989), że istnieje także znacznie szerszy wpływ
jednostkowych reakcji uczuciowych na uczucia innych członków ludzkości.
O ile tak jest, to trafiające do nieświadomości zbiorowej indywidualne
przeżycia, doświadczenia, umiejętności, emocje mogą ulegać
upostaciowianiu (archetypy) oraz eskalacji i powracać do nas w formie
wzmocnionej. W takiej sytuacji negatywne uczucia, które przeżywamy,
mogą mieć swe źródła po części również w nieświadomości zbiorowej, ale
mogą też składać się na przyczynę przyszłych emocji, zarówno naszych jak
i innych istot, mających łączność z noosferą. Takie przypuszczenie rodzi
w nas nową, ogromną odpowiedzialność i nakaz moralny, aby roztaczać
wokół siebie aurę pozytywnych uczuć: radości, miłości, spokoju,
odczuwania piękna, i to nie tylko komunikowanych werbalnie
i niewerbalnie, ale także pomyślanych. Nakaz moralny, skądinąd znany, bo
spotykany w kierunkach ezoterycznych, dla scjentystycznego "mędrca
szkiełka i oka" wciąż jednak nieuchwytny i nieracjonalny.
22
Honorata Korpikiewicz
4. Literatura
1.
Bilikiewicz T. 1966. Psychiatria kliniczna, Państwowy Zakład Wydawnictw
Lekarskich, Warszawa
2.
Chertok L. 1969. Między wiedzą a niewiedzą. Studium, hipnozy, tłum. A.Suchańska,
Książka i Wiedza, Warszawa
3.
Droscher V. 1993. Nestwarme. Wie Tiere Familienprobleme losen, Hamburg
4.
Freud Z. 1984. Wstęp do psychoanalizy, wyd. IV, Państwowe Wydawnictwo
Naukowe, Warszawa
5.
Jarosz M. 1976. Psychologia i psychopatologia życia codziennego, wyd. II,
Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa
6.
Jarosz M., Cwynar S. 1983. Podstawy psychiatrii, Państwowy Zakład Wydawnictw
Lekarskich, Warszawa
7.
Jung C.G. 1989. Rebis, czyli kamień filozofów, tłum. J.Prokopiuk, Państwowe
Wydawnictwo Naukowe, Warszawa
8.
Kępiński A. 1979. Psychopatologia nerwic, wyd. III, Państwowy Zakład
Wydawnictw Lekarskich, Warszawa
9.
Kępiński A. 1992. Schizofrenia, wyd.I (V), Sagittarius, Warszawa
10. Kępiński A. 1992. Lęk, wyd. I (III), Sagittarius, Warszawa
11. Korzeniowski L. 1965. Zarys Psychiatrii, Państwowy Zakład Wydawnictw
Lekarskich, Warszawa
12. Korzeniowski L., Pużyński S. (red.) 1972. Encyklopedyczny słownik psychiatrii,
Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa
13. Korpikiewicz H. 1992. Hipnoza i sugestia, Andromeda, Poznań
14. Korpikiewicz H. 2000. Świadomość i język, [w:] Matematyka-Język-Przyroda, red.
H. Korpikiewicz, E. Piotrowska, Pisma Filozoficzne IF UAM t. 66, Poznań
15. Kratochvil S. 1978. Psychoterapia. Kierunki, metody, badania, tłum. A.
Ciechanowicz, M. Erhardt-Gronowska, Państwowe Wydawnictwo Naukowe,
Warszawa
16. Lorenz K. 1986. Regres człowieczeństwa, Państwowy Instytut Wydawniczy,
Warszawa
17. Lorenz K. 1996. Tak zwane zło, wyd. III, tłum. A.D. Tauszyńska, Państwowy
Instytut Wydawniczy, Warszawa
18. Ochorowicz J. 1917. Psychologia i medycyna, Skład Główny w Księgarni
Gebethnera i Wolffa, Warszawa
19. Penrose R. 1996. Nowy umysł cesarza, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa
23
O uczuciach i emocjach
20. Popper K., Eccles J. 1977. The self and its brain. An argument for interactionism,
Springer International, London, N.Y., Heidelberg
21. Rosellini G., Worden M. 1995. Jutro wzejdzie słońce. W obliczu depresji, tłum.
H.Grzegołowska-Klarkowska, Jacek Santorski & CO Agencja Wydawnicza,
Warszawa
22. Rościszewski M. 1907. Hypnotyzm i suggestya
23. Selye H. 1960. Stress życia, tłum. J.W.Guzek, R.Rembiesa, Państwowy Zakład
Wydawnictw Lekarskich, Warszawa
24. Sowa J. 1984. Kulturowe założenia pojęcia normalności w psychiatrii, Państwowe
Wydawnictwo Naukowe, Warszawa
25. Szewczuk W. (red.). 1979. Słownik Psychologiczny, Wiedza Powszechna,
Warszawa
26. Trąbka J. 1983. Mózg a świadomość, Wydawnictwo Literackie, Kraków
27. Trąbka J. 1991. Mózg a jego jaźń, UJ, Kraków
24
EPISTEME
Małgorzata Kaczmarek
4/2007
s.25-36
ISSN 1895-4421
ASPEKTY BIORÓŻNORODNOŚCI W RELACJI
CZŁOWIEK-ŚRODOWISKO
Abstract. This paper deals with the concept of biodiversity and the
benefits following from it. The context of these considerations is the
global ecological crisis, which is getting deeper because of human
actions. One of the aspects taken into consideration in the theory of
economy and environmental protection is the evaluation of
environmental functions and benefits following from these functions.
In this papers we divide the mentioned benefits into two categories:
biospherical benefits and profit for humans. We also consider the nonutility values of the environment, which cannot be directly evaluated,
but they can be interesting in the discussion concerning the relation
human–environment.
Key words: biodiversity, the global ecological crisis, the relation
human–environment
1. Wstęp
Pojecie bioróżnorodność bierze swoje początki z konferencji
Waszyngtońskiej z 1986 roku pod nazwą „Forum on BioDiversity”
(Korpikiewicz 2006, s. 85). Nie zostało ono dotąd precyzyjnie określone,
natomiast odnosi się ono do organizmów żywych zamieszkujących biosferę
Ziemi. Szacuje się, że obecna różnorodność tworzyła się przez setki
milionów lat (Szarski 2002, [w:] Krzanowska i in. 2002, s. 361). Sam
termin bioróżnorodność jest złożony ze słów: biotyczna oraz różnorodność.
Stosuje się go zarówno do określania relacji ilościowych wszystkich
żywych organizmów, jak i relacji zachodzących pomiędzy nimi.
Bioróżnorodność może być traktowana jako miara złożoności (Gaston
i Spicer, 1998 [w:] Pullin, 2005). Z reguły rozpatruje się ją na trzech
poziomach (ibidem, 2005, s. 4): różnorodność w obrębie gatunku,
różnorodność międzygatunkowa, różnorodność zespołów lub ekosystemów.
25
Aspekty bioróżnorodności w relacji człowiek-środowisko
Pojęcie bioróżnorodności odnosi się bezpośrednio do pojęcia biosfery
– jako wyraz rozwoju życia. Życie można bowiem rozpatrywać nie tylko
w odniesieniu do istoty czy też gatunku, ale też do procesu
charakterystycznego dla biosfery ziemskiej. Jest to rozumowanie od ogółu
do szczegółu, czyli od scharakteryzowania Ziemi jako środowiska do
powstania życia. Na bazie tych przesłanek można wnioskować dalej na
temat właściwości procesów biologicznych zachodzących na niższych
szczeblach organizacji, na poziomie osobniczym kończąc. Obecnie
różnorodność życia na Ziemi jest zagrożona. W środowiskach naukowych
mówi się o kolejnej fali wielkiego wymierania gatunków, u progu której
obecnie się znajdujemy. Przyczyną i czynnikiem przyśpieszającym jest bez
wątpienia człowiek. W tym miejscu warto przeanalizować czynniki
modyfikujące stan środowiska oraz kondycję bioróżnorodności.
Wielkościami kluczowymi w tej analizie są: natężenie działania
określonego czynnika oraz skala jego oddziaływania. W efekcie
porównania szczególnej intensywności i skali wpływu człowieka na
bioróżnorodność z czynnikami pozaludzkimi, które mają charakter
relatywnie ciągłych i stałych oddziaływań (poza katastrofami), można
wyróżnić. Ze względu na natężenie oraz skalę tych czynników można je
obecnie podzielić na dwie grupy:
1. Czynniki pochodzenia naturalnego (rozumiane jako czynniki
pochodzenia pozaludzkiego) – na które składają się warunki
siedliskowe, obecność pasożytów, drapieżników, mechanizmy
ewolucji, stabilność ekosystemu oraz występowanie katastrof
o znaczeniu lokalnym (siedliskowym) lub większym (np.
globalnym). Inaczej mówiąc są to wszystko czynniki powodowane
„siłami natury” niezależnie od obecności i działalności człowieka.
2. Czynniki pochodzenia ludzkiego – ze względu na swój rozmiar,
skalę oraz zasięg oddziaływania warto wyodrębnić osobno, gdyż
stanowią wyjątkową w swojej klasie kategorię. Ta „wyjątkowość”
polega na tym, że nigdy wcześniej z poznanej dotąd nam historii
Ziemi, nie istniał żaden gatunek, który swoją działalnością
ingerowałby w każdy poziom życia na Ziemi, zaburzając jego
naturalny przebieg.
Czynniki spowodowane działalnością człowieka stanowią bezpośrednie
i pośrednie zagrożenie przyszłych losów biosfery i różnorodności życia.
Ponadto działalność ludzka, skierowana do otaczającego ją środowiska, jest
wpisana w relację człowiek – środowisko. Na ową relację mają znaczący
wpływ uwarunkowania światopoglądowe oraz społeczno – ekonomiczne,
a także trendy powszechnej wiedzy. Edward Wilson – znany i ceniony
26
Małgorzata Kaczmarek
przyrodoznawca – uważa, iż są dwie główne kategorie problemów
związanych z niszczeniem i ubożeniem środowiska (a tym samym
dotykające aspekty bioróżnorodności), oddające rzeczywistość (Wilson,
1999) :
1. Doprowadzenie środowiska fizycznego do stanu niesprzyjającego
życiu,
2. Utrata różnorodności biologicznej. Poniekąd kategoria pierwsza
warunkuje tę drugą – mianowicie pogarszające się warunki
środowiska nie sprzyjają podtrzymywaniu dużej bioróżnorodności.
Bezsprzecznie największe zagrożenia dla bioróżnorodności to te
spowodowane w sposób pośredni lub bezpośredni przez
działalność człowieka. Eugeniusz Kośmicki rozwój oddziaływania
człowieka na przyrodę określił sześcioma przełomami w tym
zakresie (Kośmicki, 2001, [w:] Korpikiewicz, 2001, s. 216-217):
− wytępienie wielkich zwierząt w czasie zasiedlania nowych
obszarów Ziemi lub nadmiernych polowań,
− wyręby lasów na wielkich powierzchniach oraz uprawa roli,
hodowla zwierząt – determinujące nowe ukształtowanie lasów
i innych ekosystemów,
− przezwyciężanie naturalnych granic występowania zwierząt,
roślin i mikroorganizmów,
− rewolucję przemysłową, nadmiernie eksploatującą zasoby
środowiskowe, prowadząca w konsekwencji do zanieczyszczeń
i degradacji wielu ekosystemów, zmiany krajobrazów,
zakłócenia naturalnych procesów fizykochemicznych,
− negatywne oddziaływanie na klimat oraz warstwę ozonową
w stratosferze,
− rozwój inżynierii genetycznej, wprowadzanie do przyrody
organizmów modyfikowanych genetycznie.
W kontekście niniejszych rozważań wyłania się obraz relacji człowiek
– środowisko uzależniony od kategorii użyteczności. Ta kategoria jest
charakterystyczna dla paradygmatu pozytywistycznego. W literaturze
przedmiotu uznaje się, że konsekwencje owego paradygmatu w dużej
mierze przyczyniły się do obecnego kryzysu ekologicznego. Zbigniew Hull
wymienia wśród światopoglądowych przesłanek kryzysu ekologicznego,
wynikające z paradygmatu pozytywistycznego (w szczególności z pozytywistycznej
koncepcji nauki jako jedyny, prawdziwy obraz świata) następujące
założenia (Hull, 1998, [w:] Papuziński, 1998, s. 96):
27
Aspekty bioróżnorodności w relacji człowiek-środowisko
−
technomorfizm – czyli przekonanie o jedynie pozytywnych
wartościach dla człowieka niesionych przez rozwój wiedzy
i techniki,
− metodologiczny redukcjonizm,
− racjonalizm jako przeświadczenie, że wszystko da się zrozumieć,
wyjaśnić, ująć w kategoriach logicznych,
− intelektualizm zakładający, że ludzie przy dokonywaniu wyborów
kierują się głównie racjonalnymi kryteriami ekonomicznymi,
− mechanistyczne pojmowanie przyrody w ujęciu technicznym
i prakseologicznym, uznanie wzorca panującego w naukach
matematyczno – przyrodniczych i technicznych za jedyną metodę
pozyskiwania pełnowartościowej wiedzy i świecie.
Tymczasem wraz ze wzrostem świadomości ekologicznej oraz
z rozwojem wiedzy z takich dziedzin, jak np. biologia, ekologia, ochrona
środowiska, czy ekonomia ekologiczna, nastąpiła – i następuje nadal –
przemiana w relacji człowiek – środowisko. Zarówno obserwacja potoczna,
jak i trendy naukowe potwierdzają przewartościowanie pewnych kategorii,
w ramach których rozpatrywana była owa relacja. Tym samym ma to ważne
konsekwencje dla kondycji bioróżnorodności. Przewartościowanie to
polega na zwróceniu się ku wartościom pozaużytkowym. Idąc dalej za
podziałem czynników modyfikujących stan bioróżnorodności (jak i całej
biosfery), można przyjąć, że jej funkcje realizują się w dwóch obszarach
pojęciowych: biosfera oraz korzyści dla człowieka.
2. Znaczenie różnorodności życia w biosferze
W odniesieniu do biosfery bioróżnorodność jest jednym z najważniejszych
czynników stanowiących o warunkach panujących na Ziemi w aspekcie jej
powstania i rozwoju (Weiner, 2006, s. 66). Jej istotę można ująć
w następujących kategoriach: potencjał ewolucji, podtrzymywanie życia
oraz zdolność do podtrzymywania i odtwarzania ekosystemów:
− Potencjał ewolucji. Im wyższa bioróżnorodność, tym więcej
różnorodnego materiału genetycznego. Dzięki temu dobór
naturalny
ma
szansę
preferować
cechy
najlepsze
i najkorzystniejsze z ogromnej gamy dostępnych możliwości.
Ponadto stwarza to szansę do jeszcze większego różnicowania się
materiału genetycznego a w konsekwencji jeszcze większej
28
Małgorzata Kaczmarek
bioróżnorodności. Korzyści z wysokiej bioróżnorodności są
opisane poniżej.
− Podtrzymywanie życia. System wspierający życie jest siecią
ekologicznych procesów, które podtrzymują produktywność,
zdolność adaptacji i zdolność do odnowy ziemi, wody i biosfery
jako całości (IUCN, UNEP, WWF, 1991, [w:] Chiesura i in.,
2003). Wiele funkcji spełnianych przez konkretne gatunki roślin
czy zwierząt, są podstawowe dla utrzymywania krytycznych
procesów ekologicznych i wspierających życie systemów
(głównie regulacyjne i siedliskowe funkcje). Na przykład funkcje
utrzymujące warstwę ozonową, regulujące klimat, genetyczną
różnorodność itp. Te siedliskowe i regulacyjne funkcje są
„krytyczne” same w sobie. Bez nich żadne inne dobra środowiska
lub usługi nie mogą istnieć. Ważność wsparcia życia ekosystemu
w dużej mierze zależy od biomasy i, jako jednostki miary,
pierwotnej produkcji. Ekosystemy z wysoką biomasą i produkcją
pierwotną
mają
wysoką
zdolność
„funkcjonowania
regulacyjnego”, tak więc odgrywają duże znaczenie we
wspieraniu biosfery (ibidem, s. 200). Zmniejszenie
bioróżnorodności wpływa niekorzystnie na dynamiczne procesy
podtrzymujące życie na Ziemi.
− Zdolność do odnawialności, odtwarzalność (ekosystemu).
Możliwość spontanicznej odnowy lub wspierana przez człowieka
odnowa ekosystemów zależy od złożoności i różnorodności
ekosystemu, zarówno, jeśli chodzi o składniki jak i funkcje, które
z kolei są często funkcją czasu: wyżej złożone struktury (np. lasy
tropikalne i rafa koralowa), które często potrzebują wielu dekad,
a nawet stuleci, żeby się rozwinąć, wykazują o wiele wyższą
złożoność i różnorodność niż tzw. pionierskie ekosystemy (np.
obszarów mokrych, czy też trudnych w wykorzystaniu
zbiorowości). Tak więc bardziej złożone ekosystemy, o wysokiej
bioróżnorodności są o wiele trudniejsze do odtworzenia niż
pionierskie. Jednocześnie łatwiej się odnawiają i są zdolne
przetworzyć więcej niekorzystnych czynników bez szkody dla
struktury ekosystemu (Odum, 1989, [w:] Chiesura i in., 2003).
Anna Kalinowska ujmuje sens korzyści z bioróżnorodności dla
biosfery tymi słowy: „różnorodność biologiczna jest kluczem do utrzymania
całości świata jaki znamy. Życie może powrócić do normy po różnych
zaburzeniach dopóki jest wystarczająco duża różnorodność części
zamiennych mogących reperować starty” (Kalinowska, 2002, s. 219).
29
Aspekty bioróżnorodności w relacji człowiek-środowisko
3. Bioróżnorodność na tle korzyści dla człowieka
Korzyści z wysokiej bioróżnorodności dla ludzkości mają częściowo
inną konotację, aniżeli przedstawione powyżej korzyści biosferyczne.
W światopoglądzie ludzkim, jak również w teoriach nauk ekonomicznych
(np. ekonomii neoklasycznej) proces wartościowania odpowiada konwencji,
w myśl której pieniądze są naturalną i powszechną jednostką miary. Stąd
też wszelkie wartościowanie, naznaczone ludzką subiektywnością, sięga do
ekonomicznej analizy kosztów i korzyści, która z założenia zaniedbuje
kluczowe relacje pomiędzy ludzkością a wartościami, w które świat natury
jest obdarzony. Warto przy tym odnotować, iż istnieją pewne ograniczenia
metodologiczne, wiążące się z wartościowaniem, przyjmowaniem kategorii.
Jest to arbitralność założeń, wynikająca z ludzkiej wiedzy, doświadczenia,
a nawet zaangażowania (Chiesura, de Groot, 2003, s. 222).
Stosunek człowieka do środowiska w praktyce życiowej odnosi się
głównie do kategorii użyteczności składników środowiska. Jakkolwiek
podejście do zasobów środowiska, rozpatrujące jego wartość pod kątem
przydatności dla człowieka, działa niczym koło napędowe dla działań
gospodarczych i konsumpcjonizmu, często stanowi ono najwygodniejszy
dla człowieka punkt odniesienia. Niemniej jednak nie sposób pominąć tak
często niedocenianej w przeszłości, jakim jest inny wymiar tej kategorii:
wartość pozaużytkowa. Wartości użytkowe są oczywiste, dotyczą one
podstawowych kwestii życiowych. Tymczasem poza szeregiem naocznych
wartości rynkowych bioróżnorodność daje człowiekowi wiele wartości
niemierzalnych, nierzadko pomijanych ze względu na swoją ulotność
i intersubiektywny charakter. Tym istotniejsze jest zatem uświadomienie
sobie przez człowieka wszystkich korzyści, nie tylko wynikających
z wartości użytkowych, a następnie zastanowienie się nad nimi w obliczu
korzyści dla całej biosfery, w której żyjemy i od której skądinąd jesteśmy
uzależnieni.
3.1. Wartości użytkowe
Rozwój ludzkiej cywilizacji stał się możliwy dzięki wykorzystywaniu
zasobów środowiskowych, które pozwalały na przeżycie dając pożywienie,
schronienie, odzienie, a dalej inspirowały do tworzenia coraz to nowszych
technik i technologii. Wykorzystując wysokie zróżnicowanie organizmów
roślinnych, zwierzęcych, a także mikroorganizmów na Ziemi człowiek
30
Małgorzata Kaczmarek
zaopatrywał się w produkty żywnościowe, rozwijające przemysł
spożywczy, gastronomiczny, pozyskiwał lekarstwa, związki chemiczne
a także wiedzę służącą rozwojowi nauki i techniki. Wartości wpisane
w dobrobyt i jakość życia – dzięki wysokiej bioróżnorodności, badając
poszczególne gatunki, poznajemy ich specyficzne właściwości – np.
lecznicze, relaksujące, etc.
3.2. Wartości pozaużytkowe
Zróżnicowanie biologiczne wszelkich organizmów zamieszkujących
Ziemię wprawia w zachwyt zarówno zwykłych obserwatorów, jak
i naukowców, zajmujących się naukami przyrodniczymi. Na pierwszy rzut
oka bogactwo form, barw, struktury organizmów jest powodem do
czerpania zeń przez człowieka wartości duchowych, takich jak zachwyt
estetyczny, inspiracje artystyczne, jak i dla tradycji ludowej.
Przedstawiona poniżej analiza wartości pozaużytkowych opiera się
o kryteria służące ocenie stopnia unikalności i niesubstytuowalności
naturalnego kapitału – czyli danego zasobu środowiskowego, jakim w tym
ujęciu może być bioróżnorodność. Kryteria te należą głównie do obszaru
aspektów społecznych i ekologicznych, które wraz z aspektami
ekonomicznymi stanowią ramy koncepcyjne rozwoju trwałego (Chiesura
i in., 2003, s. 197):
− wartość dziedzictwa. Znaczenie natury w odniesieniu do
identyfikacji kulturowej oraz osobistej i zbiorowej historii.
Chociaż współczesny człowiek jest mocno oderwany od natury,
to większość ludzi odczuwa potrzebę doświadczenia
i zrozumienia ciągłości środowiska. Istnieją pewne naturalne
obszary lub specyficzne cechy krajobrazu (takie jak np.
szczególne drzewo) do których ludzie przywiązują się
emocjonalnie. Zagłada tych obszarów lub cech, są odbierane jako
osobista (lub zbiorowa) strata. Waga tej wartości jest także
wyróżniona przez UNESCO, które wyznacza obszary
estetycznie, historycznie, religijne i kulturalnie ważne.
Odpowiedzialność, jaką ludzie czują wobec przyszłych pokoleń,
jest także nazywana „wartością dziedzictwa”: nawet jeśli sami
bezpośrednio nie czerpiemy korzyści, to jednak ponosimy
odpowiedzialność wobec naszych dzieci i wnuków, aby utrzymać
i wzmocnić ewolucję naturalnych ekosystemów i biologiczną
różnorodność na tyle, na ile jest to możliwe.
31
Aspekty bioróżnorodności w relacji człowiek-środowisko
−
wartości duchowe to znaczenie przyrody jako symboli
i elementów o sakralnym i religijnym znaczeniu. Naturalne
ekosystemy bogate w gatunki flory i fauny są ważnym źródłem
duchowego wzbogacania dla wielu ludzi. Rodowici mieszkańcy
terenów nieprzekształconych, zwłaszcza ludzie plemienni,
posiadają silne więzi duchowe z naturalnym środowiskiem, które
uwidoczniają się w wielu religijnych ceremoniach, zwyczajach
i rytuałach (święte miejsca i czczone obiekty). Ważne jest tutaj
symboliczne lub funkcyjne znaczenie ekosystemów i bioróżnorodności
w określaniu tożsamości grup zdefiniowanych przez rejon
etniczny albo daną kulturę i obyczaje.
− wartości egzystencjalne. Wszelkie gatunki są wartościowe
dlatego, że po prostu istnieją. Ta wartość odnosi się do
nienamacalnych, nieodłącznych i etycznych wartości przypisywanych naturze, wywodzącej się z uczuć oraz poczucia
odpowiedzialności wobec przyszłych pokoleń i pozostałych
gatunków. Konwersja i wzmocnienie ekosystemów jako siedlisk
dla pozaludzkiego życia i utrzymania biologicznej różnorodności
może być motywowana etycznymi przekonaniami szacunku
i koegzystencji.
Dla wielu ludzi ratowanie naturalnych obszarów i zagrożonych
gatunków dla dziedzictwa lub etycznych powodów jest (bardzo)
ważne dla ich samopoczucia (Dobson, 1998, [w:] Chiesura i in.
2003).
− tzw. amenity value – pojęcie to odnosi się do korzyści, które są
zwykle czerpane z estetycznej jakości danego naturalnego
obszaru i rekreacyjnych możliwości jakie on oferuje, takich jak
docenienie przyjemnej naturalnej scenerii, radości uczenia
i zrozumienia podczas chodzenia po górach, wypraw
przyrodniczych, a także doświadczanie samotności i kontemplacji
w naturalnym otoczeniu.
Ponadto istnieje pewna grupa wartości odnosząca się do przyszłości
w kontekście nieprzewidywalności ewentualnych możliwości. Ich
znaczenie polega na tym, iż przyjmujemy, iż kiedyś w przyszłości
bioróżnorodność może wykazać się znaczącymi funkcjami lub zupełnie
nowymi kombinacjami tych, które dotychczas poznaliśmy. Sam potencjał
tych możliwości zasługuje na to, by do wartości pozaużytkowych zaliczyć
także wartości potencjalne (opcyjne), których znaczenia nie jesteśmy w
chwili obecnej stwierdzić. Przykładowo, wg farmakologów ponad 1 500
gatunków z lasu tropikalnego i ponad 500 gatunków organizmów morskich
32
Małgorzata Kaczmarek
jest źródłem związków chemicznych o właściwościach antyrakowych. Tym
samym „z każdym utraconym gatunkiem maleje szansa na odkrycie
wprowadzenie nowej substancji, która mogłaby stanowić postęp
w ratowaniu zdrowia” (Kalinowska, 2002, s. 229).
4. Możliwości implikowania wartości pozaużytkowych
Wartość pozaużytkowa (nierynkowa) zasobów przyrody stała się
przedmiotem ważnych debat w gronie ekonomistów. Ekonomia ekologiczna
próbuje rozwijać koncepcje dotyczące wartości oraz miar jednostek, które
rozpoznają i uwzględniają pluralizm niewymiernych wartości i interesów
istniejących na świecie (zob. Martinez-Alier i in., 1998, O’Neil, 1993, [w:]
Chiesura, de Groot, 2003, s. 223). Współczesna analiza ekonomiczna
zakłada, że wartość wyraża się w cenach rynkowych i jest uzasadniona
użytecznością dóbr związaną z konsumpcją, nie produkcją. Nie oznacza to
jednak, że wartość dobra (zasobu środowiskowego) zależy bezpośrednio od
zaspokajania potrzeb ludzkich. O ile punkt wyjścia dla teorii ekonomii
stanowi rozszerzenie antropocentrycznego paradygmatu pozytywistycznego,
sama teoria nie do końca jest czysto materialistyczna. Uwzględnia się
bowiem to, że ceny zawierają elementy związane nie tylko z użytkowaniem
dóbr, ale także z satysfakcją z faktu ich istnienia. Idąc dalej – wartość
pozaużytkowa może być tak samo realna, obiektywna i ekonomiczna, jak
wartość użytkowa kilograma jabłek czy pary sandałów. Może się ona
bowiem materializować w transakcjach zawieranych na rynku (…)
Dokonują zatem [ludzie] realnych wyborów, uzasadniając poddanie tego
typu zachowań badaniom ekonomicznym. (Żylicz, 2004, s. 23).
Nie sposób nie dostrzegać tych wartości i nierzadko wręcz należy
dokonywać prób włączania ich wartości materialnej (tutaj: monetarnej) do
rachunku ekonomicznego. Służą temu takie narzędzia, jak rozwijane
metody wyceny dóbr nierynkowych. Zastosowanie tych metod może okazać
się szczególnie istotne np. przy próbach oszacowania wartości szkody
ekologicznej czy też kosztów ochrony środowiska. Przy zastosowaniu
odpowiedniej metodologii można przeliczyć na pieniądze korzyści płynące
z usług, jakie pełni środowisko, np. funkcji rekreacyjnych. Wyniki takich
badań wskazują, poza oszacowaniami monetarnymi, na inne ciekawe
wnioski. Prowadzone były studia w temacie wyceny funkcji
środowiskowych, na które składała się między innymi bioróżnorodność
(por. Melichar, 2006. – badania na temat wyceny wartości rekreacyjnych
oraz estetycznych ekosystemów leśnych w Górach Izerskich w Czechach).
33
Aspekty bioróżnorodności w relacji człowiek-środowisko
Istotą tego typu badań jest między innymi odniesienie do preferencji osób
korzystających z badanej funkcji środowiska, do gotowości do zapłaty lub
przyjęcia rekompensaty za polepszenie lub odpowiednio pogorszenie
aspektu dotyczącego analizowanej funkcji, jaką te osoby są skłonne ponieść
lub przyjąć. Aspektem takim może być zwiększenie lub zmniejszenie
bioróżnorodności. Okazuje się, że ludzie o dużej wrażliwości wysoko cenią
to kryterium: im wyższe zróżnicowanie form życia na badanym obszarze,
tym więcej są skłonni zapłacić za jej zwiększenie lub utrzymanie, i mniejsza
jest rekompensata w zamian za utratę czerpania korzyści z funkcji
środowiskowej.
5. Podsumowanie
Akcentem podsumowującym znaczenie bioróżnorodności jest
przytoczona poniżej wypowiedź Henryka Skolimowskiego. Omawiając
koncepcję eko – sprawiedliwości w swoich słynnych esejach „Nadzieja
matką mądrych”, odwołuje się on do aspektów różnorodności ekologicznej
(w tym do bioróżnorodności) jako czynnika potęgującego niezależność
wynikającą z heterogeniczności: „Niezależność jednostek i narodów to
jedna strona medalu; drogą jest ekologiczna różnorodność. Aby oddać
sprawiedliwość rozmaitości ziem, klimatów, uwarunkowań i tradycji,
musimy kultywować różnorodność w sensie ekologicznym, rolniczym
a także kulturowym. Różnorodność ta jest bowiem podstawą niezależności
i na odwrót, niezależność w tak ogromnie różnych miejscach naszego globu
i w obrębie różnych tradycji, oznacza po prostu potęgowanie różnorodności
i jej utrzymanie. Różnorodność jest tożsama z heterogenicznością; oznacza
przeciwieństwo homogeniczności, jednorodności. Homogeniczność przynosi
korzyść gospodarkom centralnym, opartym na wysoko rozwiniętej technice.
Heterogeniczność przynosi korzyść tubylcom; pozwala im na niezależność;
pozwala im być odpowiedzialnymi i dobrymi opiekunami. […]
w uproszczeniu: homogeniczność rozwoju jest grzechem przeciw ewolucji
i przeciw przyszłości ludzkiej.” (Skolimowski, 1993).
Proporcja między korzyściami z bioróżnorodności dla człowieka
a biosfery zdecydowanie wskazuje, iż bioróżnorodność jest konieczna
przede wszystkim dla podtrzymania niestabilnej równowagi biosfery.
Implikacje wynikające z uznania niekonwencjonalnych aspektów
składających się na stosunek człowieka do środowiska mogą znacząco
oddziaływać na kształt i formę instrumentów ochrony środowiska. Ponadto
potrzebę ochrony bioróżnorodności można wywodzić nie tylko z przesłanej
34
Małgorzata Kaczmarek
aksjologicznych. Dlatego też warto poszukiwać argumentów nie budzących
wątpliwości, stanowiących podstawę do konstruowania modeli
postępowania w relacji człowiek – środowisko. Tomasz Żylicz tak tłumaczy
tę potrzebę: „Ekonomia nie uzurpuje sobie prawa wyjaśniania wszelkich
aspektów ludzkiej działalności, gustów, mody i przekonań religijnych. Są
nauki, jak historia, antropologia czy teologia, bardziej predestynowane do
tego, aby takich wyjaśnień poszukiwać, niemniej jednak wartości
ekonomiczne pozwalają spojrzeć na ludzkie poszukiwania kompromisu
między stopniem niezaspokojenia różnych potrzeb zarówno materialnych
jak i niematerialnych. Celowość badania ekonomicznego wartości
środowiska przyrodniczego wynika z uzasadnionego przekonania, że
niszczenie przyrody można często powstrzymać mocą samych argumentów
ekonomicznych, nie odwołując się do przyzwoitości, etyki, czy mody na
ekologię. Przy tym argumenty ekonomiczne są z reguły traktowane jako
najmniej kontrowersyjne czy subiektywne, a więc bywają skuteczniejsze od
innych” (Żylicz, 2004, s. 24). Ponadto świadomość wielowymiarowości
omawianych zagadnień może znacząco wpływać na kształtowanie się
światopoglądu, jak i filozofii działania człowieka. Tym samym, w myśl
zasady kauzalizmu, może oddziaływać na stosunek człowieka do
środowiska. Daje to nową przestrzeń dla kształtowania się relacji człowiek –
środowisko poprzez działanie, a tym samym przestrzeń dla poprawienia
kondycji biosfery wraz z całą jej różnorodnością.
6. Literatura
1.
2.
3.
4.
5.
6.
Bilikiewicz T. 1966. Psychiatria kliniczna, Państwowy Zakład
Wydawnictw Lekarskich, Warszawa
Chertok L. 1969. Między wiedzą a niewiedzą. Studium, hipnozy, tłum.
A.Suchańska, Książka i Wiedza, Warszawa
Droscher V. 1993. Nestwarme. Wie Tiere Familienprobleme losen,
Hamburg
Freud Z. 1984. Wstęp do psychoanalizy, wyd. IV, Państwowe
Wydawnictwo Naukowe, Warszawa
Jarosz M. 1976. Psychologia i psychopatologia życia codziennego, wyd.
II, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa
Jarosz M., Cwynar S. 1983. Podstawy psychiatrii, Państwowy Zakład
Wydawnictw Lekarskich, Warszawa
35
Aspekty bioróżnorodności w relacji człowiek-środowisko
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
25.
26.
27.
36
Jung C.G. 1989. Rebis, czyli kamień filozofów, tłum. J.Prokopiuk,
Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa
Kępiński A. 1979. Psychopatologia nerwic, wyd. III, Państwowy Zakład
Wydawnictw Lekarskich, Warszawa
Kępiński A. 1992. Schizofrenia, wyd.I (V), Sagittarius, Warszawa
Kępiński A. 1992. Lęk, wyd. I (III), Sagittarius, Warszawa
Korzeniowski L. 1965. Zarys Psychiatrii, Państwowy Zakład
Wydawnictw Lekarskich, Warszawa
Korzeniowski L., Pużyński S. (red.) 1972. Encyklopedyczny słownik
psychiatrii, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa
Korpikiewicz H. 1992. Hipnoza i sugestia, Andromeda, Poznań
Korpikiewicz H. 2000. Świadomość i język, [w:] Matematyka-JęzykPrzyroda, red. H.Korpikiewicz, E.Piotrowska, Pisma Filozoficzne IF
UAM t. 66, Poznań
Kratochvil S. 1978. Psychoterapia. Kierunki, metody, badania, tłum. A.
Ciechanowicz, M. Erhardt-Gronowska, Państwowe Wydawnictwo
Naukowe, Warszawa
Lorenz K. 1986. Regres człowieczeństwa, Państwowy Instytut
Wydawniczy, Warszawa
Lorenz K. 1996. Tak zwane zło, wyd. III, tłum. A.D. Tauszyńska,
Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa
Ochorowicz J. 1917. Psychologia i medycyna, Skład Główny w Księgarni
Gebethnera i Wolffa, Warszawa
Penrose R. 1996. Nowy umysł cesarza, Wydawnictwo Naukowe PWN,
Warszawa
Popper K., Eccles J. 1977. The self and its brain. An argument for
interactionism, Springer International, London, N.Y., Heidelberg
Rosellini G., Worden M. 1995. Jutro wzejdzie słońce. W obliczu depresji,
tłum. H.Grzegołowska-Klarkowska, Jacek Santorski & CO Agencja
Wydawnicza, Warszawa
Rościszewski M. 1907. Hypnotyzm i suggestya
Selye H. 1960. Stress życia, tłum. J.W.Guzek, R.Rembiesa, Państwowy
Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa
Sowa J. 1984. Kulturowe założenia pojęcia normalności w psychiatrii,
Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa
Szewczuk W. (red.). 1979. Słownik Psychologiczny, Wiedza Powszechna,
Warszawa
Trąbka J. 1983. Mózg a świadomość, Wydawnictwo Literackie, Kraków
Trąbka J. 1991. Mózg a jego jaźń, UJ, Kraków
EPISTEME
Agnieszka Ogonowska
4/2007
s.37-56
ISSN 1895-4421
OBLICZA INNEGO WE WSPÓŁCZESNEJ HUMANISTYCE
Abstract. The main issue of the article is to present cathegory of
Other. It is treated both as the theoretical construct, which demarcate
an area of social thinking (Michel Foucault), and its existing
equivalents in social reality (personification of Other). Author
concentrates especially on descripion of some strategies used towards
Otherness, namely: strategy of xenophobia, strategy of tolerance and
strategy of glorification. Other is also presented as the key factor in
human development (the process of differentiation human being from
environment) and it plays important role in creating the group identity
base on oposition: we – they. Much attention ist also paid to
mechanisms of repression and exclusion which are being described in
the context of non classic theory of power proclaimed independently
by Pierre Bourdieu and Michel Foucault.
Key words: Other, the category of Otherness, repression, exclusion,
strategies towards Other, dialectic of power, (de)construction of
subjectivity, socialization for Otherness, proces of knowing Other
1. Wstęp
Pojęcie Innego nabiera znaczenia we współczesnej refleksji
humanistycznej, choć nie jest wcale jednoznaczne, zarówno jeśli chodzi
o swoją semantykę, jak i pełnione funkcje. Jeśli przyjąć, iż kluczowym
mechanizmem jego powstania jest represja i wykluczenie, to okaże się, iż
Inny staje się niezbywalnym elementem rozwoju ontogenetycznego
jednostki, jak również sprawnego funkcjonowania każdego systemu
społecznego. Dowodem na pierwszą konstatacje może być proces
różnicowania się dziecka od otoczenia; nabywanie przezeń świadomości, iż
jest czymś odrębnym, osobnym, różnym, a zarazem istotą zachowującą
37
Agnieszka Ogonowska
ciągłość i tożsamość w czasie i przestrzeni. Inny staje się zatem punktem
odniesienia w procesie budowania barier między jednostką a wszystkim
tym, co nie mieści się w granicach jej ciała.
Jednocześnie jest on obszarem, wobec którego się ona dystansuje
tworząc fundament własnej tożsamości, zarówno indywidualnej, jak
i grupowej. W tym ostatnim przypadku na znaczeniu nabiera podstawowa
strategia klasyfikowania obiektów i zjawisk oparta na dychotomii: „my
i oni”; „nasze i ich”; „swoi i obcy”. Dychotomia ta pokazuje jednocześnie
względność tak prowadzonej analizy, ponieważ każdy człowiek może być
jednocześnie oceniony jako outsider i insider. „Kiedy odkrywamy, że
istnieje wiele kultur zamiast jednej – pisze Craig Owens – czyli kiedy
uświadamiamy sobie koniec swoistego kulturowego monopolu, nieważne,
rzeczywistego czy iluzorycznego, zaczynamy żyć w groźnym cieniu
własnego odkrycia. Nagle prawdopodobieństwa nabiera fakt, że istnieją
wyłącznie inni; że my sami to tylko ‘inni’ pomiędzy innymi.”1 Na pytanie:
„Kim jestem?”, które wydaje się kluczowe dla samokreślenia jednostkowej
tożsamości, człowiek dokonuje wyboru właściwości, cech, atrybutów,
spośród dostępnych mu zasobów leksykalnych, a tym samym aktu
wykluczenia innych, które nie pasują do budowanej charakterystyki.2 Ta
ostatnia jest również tworzona w oparciu o wiedzę jednostki na temat
społecznie akceptowanych wartości (atrybucje w służbie Ego).
Inny jako produkt represji i wykluczenia pośredniczy w procesie
kształtowania obrazu siebie, preferowanych identyfikacji społecznych, czy
w końcu jednostkowej osobowości. Może być ponadto, traktowany
neutralnie, np. jako zbiór preferencji seksualnych, z którymi ktoś się nie
identyfikuje, ale też ich nie potępia, uznając zasadność ich istnienia
w rzeczywistości społecznej lub pejoratywnie. W takim przypadku Inny
staje się źródłem negatywnych emocji, a jego istnienie jest postrzegane jako
zagrażające dla dobrostanu psychofizycznego jednostki, grupy, a nawet
stabilności całego społeczeństwa. Częstokroć funkcjonuje jako wyzwanie
dla tłumionych przez jednostkę aspektów jej osobowości. Krytyka Innego
funkcjonuje w tym przypadku jako uzasadnienie (nieświadomego)
skrywania indywidualnych tendencji.
Ta droga prowadzenia analizy pozwala dostrzec relacje między
opisywaną kategorią a funkcjonowaniem całego systemu społecznego. Jak
zauważa Michel Foucault, Inny jest ową teoretyczną przestrzenią, która
wyznacza granice społecznie akceptowanego myślenia, a zarazem
1
C. Owens, Dyskurs Innych: Feministki i postmodernizm [w:] R. Nycz, red., Postmodernizm. Antologia
przekładów, Kraków 1996, s. 422
2
W tym kontekście por. również: G. Canguilhem, Normalne i patologiczne, Gdańsk 2000, s. 200-201
38
Oblicza Innego we współczesnej humanistyce
funkcjonuje jako dowód sprawności działania systemu społecznego. „Jeśli
przyjąć – konstatuje autor Historii seksualności – iż każde społeczeństwo,
stosując reguły pracy, rodziny, dyskursu i gry, wyklucza pewną liczbę
jednostek, dając im miejsce poboczne i marginalne w stosunku do produkcji
ekonomicznej, reprodukcji społecznej, obiegu symboli, produkcji ludycznej,
jeśli istnieją społeczeństwa, gdzie funkcjonują wszystkie te gry wykluczeń,
to mamy w nich do czynienia zawsze z kategorią jednostek, które są
jednocześnie wykluczane z produkcji, rodziny, dyskursu i gry. Osobami
tymi są, ogólnie rzecz biorąc, ci, których można nazwać szaleńcami”.3 Ci
ostatni wyznaczają niezwykle ważny obszar kontridentyfikacji, dla ludzi
pozostających w obrębie systemu normalności, działając względem nich w
roli odroczonej kary za jakąkolwiek formę sprzeniewierzenia. Otrzymanie
statusu dewianta to negatywna forma sankcji, którą przyznaje się jednostce
w związku z faktem, iż nie uczestniczy ona w żadnej z wymienionych
wyżej form produkcji. Nie biorąc w nich udziału, zarazem może liczyć na
materialną, prawną, socjalną, czy psychologiczną pomoc społeczeństwa pod
warunkiem uznania własnej niepełnowartościowości.
Dewiant odstępując od obowiązującej powszechnie definicji
rzeczywistości jednocześnie proponuje własny model życia, przez wielu
uznawany za patologiczny, nienormalny, zagrażający dobrostanowi całej
reszty członków społeczeństwa, wyrywając jej członków z kolein
produktywności. Podważa on swoim istnieniem również zasadność reguł
działania i ideologii dominującej, ponieważ staje się żywym dowodem
alternatywnych form myślenia.
Inny może być outsiderem w wyniku wykluczenia go przez
społeczeństwo i jego instytucje lub też – w sposób naturalny, przybyszem,
obcym, który przychodzi i odchodzi, stając się ewentualnie źródłem
chwilowego zamętu.
Każde społeczeństwo w celu zachowania obowiązującej definicji
rzeczywistości stosuje szereg mechanizmów nakierowanych na
kontrolowanie, izolowanie lub tłumienie (ekspresji, znaczenia) Innego. Są
one wkomponowane w ideologie między innymi takich instytucji, jak:
szkoła, więzienie, szpital, czy zakłady psychiatryczne. Każda z nich
nastawiona jest na neutralizowanie lub całkowite niwelowanie skutków
i przejawów Innego. Ten ostatni może przyjmować postać, kolejno:
niepokornego ucznia, recydywisty, pacjenta, czy obłąkanego i w każdym z
tych jednostkowych przypadków antidotum na inność jest różna; od
surowej dyscyliny, przez metody resocjalizacyjne i lekarstwo rozwiązujące
3
M. Foucault, Filozofia. Historia. Polityka. Wybór pism, Warszawa-Wrocław 2000, s. 84
39
Agnieszka Ogonowska
całkowicie problem choroby lub przynajmniej jej objawy, po izolację
i stosowanie terapii. Istnienie Innego usprawiedliwia produkowanie
instytucji społecznych i fachowców zdolnych go kontrolować oraz
zabiezpieczać przed jego inwazją w przestrzeń normalności, wyznaczonej
pewną umową społeczną.
Inność jako synonim odstępstwa od normy, czyli patologii staje się
czymś arbitralnym, uznanym mocą powszechnej zgody i intuicji, co do
ustalonych i podzielanych norm zbiorowych oraz ideologii. Do
podstawowych elementów nienormalności zalicza się przykładowo
cierpienie jednostki, trudności w przystosowaniu, nieracjonalność
w myśleniu i zachowaniu, jak również nieprzewidywalność i utrata kontroli
nad sobą w określonych sytuacjach, wyrazistość i konwencjonalność
zachowań, dyskomfort obserwatora oraz naruszanie ideałów i norm
moralnych.4 Warto jednocześnie zauważyć, iż wymienione wskaźniki
Inności rozumianej jako nie-normalność stanowią wyłącznie przedmiot
oceny społecznej, uwarunkowanej kontekstowo i kulturowo.
2. Strategie wobec Innego
Inny może być traktowany jako konieczny warunek kształtowania
indywidualnej i grupowej tożsamości na fundamencie podstawowych
dystynkcji: „my – oni” i „ja – nie-ja”; jak również zewnętrzne źródło
zagrożenia, które zdolne jest scentralizować i skumulować istniejące zasoby
społeczne do walki przeciwko Inności. Tą drogą owo ‘my’ staje się pewną
uniwersalną kategorią wyrażającą wspólne potrzeby, pragnienia i aspiracje
jednostek, gdzie podobieństwo tworzących ją podmiotów niweluje wszelkie
istniejące między nimi różnice. Wspólnotowość wyraża się w (pozornej) ich
koherencji, która daje im prawo do mówienia o sobie: my kobiety, my
heteroseksualiści, czy my ludzie zdrowi. Złudzenie jedności
i homogeniczności wyrażone w tym zaimku osobowym daje równocześnie
mówiącemu poczucie siły i większej mocy sprawczej wynikającej
z przynależności do grupy.
Te wyraźne dystynkcje ułatwiają również funkcjonowanie instytucji
społecznych. Jak zauważa Foucault opisując zjawisko panoptyzmu: „Zakład
psychiatryczny, kolonia karna, dom poprawczy, instytucja dozoru
wychowawczego i po części szpital, a mówiąc ogólniej wszystkie instancje
4
D. L. Rosenhan, M.E.P. Seligman, Psychopatologia, Warszawa 1994, s. 10-16
40
Oblicza Innego we współczesnej humanistyce
kontroli indywidualnej funkcjonują w dwojaki sposób: na zasadzie podziału
binarnego i piętnowania (szaleniec – nie szaleniec, niebezpiecznynieszkodliwy, normalny-anormalny), oraz według przymusowego
określania i różnicującej repartycji (kto to jest; gdzie ma się znajdować; jak
go scharakteryzować; jak rozpoznać; jak sprawować nad nim w sposób
zindywidualizowany stały nadzór itd.).”5 Logika binarnego znakowania
pozwala wprowadzić do ludzkiego myślenia ułudę porządku
i przewidywalności w miejsce chaosu i przypadkowości, a wymazanie
różnic między jednostkami tworzącymi owo „my” podnosi wagę
solidarności zbiorowej, spoistości, poczucia wspólnoty interesu.
Wobec Innego przyjmuje się zwykle trzy modelowe podejścia,
natomiast praktyka rzeczywistego myślenia i działania sytuuje się między
nimi. Pierwsza z nich, to strategia ksenofoba. Lęk płynący raczej
z nieznajomości, aniżeli wiedzy na temat Innego prowadzi do prób jego
wyeliminowania poza nawias normalności, a nawet do całkowitej
eksterminacji. Gettoizacja ludzi, zagadnienień, idei należy do najczęszczych
działań społecznych i politycznych, nierzadko przyjmując pozór służenia
społecznemu dobru. Inny może stanowić również produkt wykluczenia
i eksternalizacji nieakceptowanych przez jednostkę (i społeczeństwo)
elementów jego własnej osobowości. Jeżeli zostaną one wyizolowane
funkcjonują jako źródło zagrożenia zewnętrznego, z którym paradoksalnie
łatwiej jest walczyć, wykorzystując w tym celu również zbiorowe zasoby.
Dla przykładu w filmach science fiction, nieakceptowane i wykluczone
elementy osobowości ulegają personifikacji przyjmując postać potwora
zamieszkującego obcą planetę.
Druga strategia to tolerancja wobec Innego, która może przyjmować
różne postaci. Od całkowitej obojętności wobec faktu wspólnego
bytowania, po kompleksową wiedzę na jego temat prowadzącą do
świadomego uznania równouprawnienia, a zatem korzystania z tych samych
praw, które przysługują pozostałym członkom społeczeństwa. Tolerancja
wobec Innego nie koniecznie musi być związana z pełnym przekonaniem
o jego równowartościowości społecznej; może również wynikać z faktu
respektowania pewnych zasad ogólnych nadrzędnych wobec opisywanej
strategii, np. poszanowania godności człowieka. W ten sposób człowiek
inn y to ktoś różny od oceniającego, któremu ten ostatni nie odbiera prawa
do utrzymywania tej różnicy, konstytuującej czyjąś tożsamość. Strategia
tolerancji może być także wynikiem formalnych ustaleń prawnych
dotyczących np. kwestii bytowania wszelkich mniejszości (narodowych,
5
M. Foucault, Nadzorować i karać. Narodziny więzienia, Warszawa 1998, s. 239-240
41
Agnieszka Ogonowska
religinych) w danym kraju. Racji dla stosowania tej strategii dostracza
przyjęta formalnie normalizacja, która obowiązuje niezależnie od
osobistych przekonań osób zobowiązanych do jej stosowania.
Ostatnią strategią jest gloryfikacja Innego prowadząca nawet do jego
nadreprezentancji w przestrzeni społeczno-kulturowej.6 Przejawy inności
mogą prowadzić do ciągłej kontestacji wcześniej istniejących wzorów
zachowania i podważania ich monopolu na racjonalność oraz nieustannej
eskalacji alternatywnych stylów życia, bez podania uniwersalnych
i ostatecznych rozwiązań. Inność staje się swoistą racją bycia, wzorem
nowoczesnego modus vivendi, który wymyka sie wszelkim restrykcjom
tradycji, obyczajów i normalizacji. Inny pozwala równocześnie zerwać
z logiką dychotomicznych podziałów wskazując na jej iluzyjny charakter.
Hybrydyczny charakter wytworów kultury i jej użytkowników, które/którzy
nie są ani tacy, ani tacy, ale stanowią konglometart wielu na pozór
sprzecznych atrybutów potwierdzają wcześniejszą konstatację. Owo „my”
okazuje się w ten sposób pewnym hipotetycznym i iluzyjnym tworem, który
w istocie łączy jednostki całkowicie nieporównywalne pod względem
przysługujących im charakterystyk socjodemograficznych.
3. Represja Innego i dialektyka władzy
Inny to nie tylko teoretyczna przestrzeń oznaczająca granicę ludzkiego
myślenia, jak chciał Foucault; to również, a może równolegle dialektyka
władzy będąca podstawą wszystkich relacji społecznych, a nawet procesów
intrapsychicznych. Jeśli rozpocząć analizę od poziomu jednostki i procesów
składających się na dynamikę jej życia psychicznego, warto przywołać
obrazowo przedstawioną przez Freuda walkę sił między trzema elementami
psychicznego aparatu. Ego jako struktura mediująca między wymogami
superego a impulsami id nieustannie korzysta z mechanizmów obronnych
osobowości ufundowanych na represji i wykluczenia nieakceptowanych
myśli, emocji, uczuć i postaw, takich przykładowo, jak: izolowanie ładunku
emocjonalnego od sytuacji urazowych, projekcja czyli obwinianie innych za
własne problemy, rzutowanie związane z przypisywaniem innym własnych
nieetycznych pragnień, czy w końcu: sublimacja, wyparcie i zaprzeczanie
rzeczywistości. Ostatnie trzy mechanizmy polegają kolejno na:
6
P. Żuk, Społeczeństwo w działaniu. Ekolodzy, feministki, skłotersi. Socjaologiczna analiza nowych
ruchów społecznych w Polsce, Warszawa 2001.
42
Oblicza Innego we współczesnej humanistyce
zaspokajanie lub wyeliminowanie sfrustrowanych pragnień poprzez
czynności nieseksualne akceptowane w danej kulturze; niedopuszczanie do
świadomości przyczyn lub niebezpiecznych myśli, czy – jak w zaprzeczaniu
rzeczywistości – obrona przed nieprzyjemnymi elementami świata poprzez
niedostrzeganie ich. Konserwatywny charakter popędów nieustannie stawia
jednostkę w sytuacji konfliktowej: między zasadą przyjemności wpisaną
w cykliczny mechanizm powtórzeń a zasadą rzeczywistości związaną
z względnie stabilnym systemem norm i wzorców zachowania, które
w sumie składają się na przestrzeń Innego. Kultura funkcjonując jako
źródło cierpień opiera się na mechanizmie represyjności, który z poziomu
siły zewnętrznej uobecnianej przez innych z najbliższego otoczenia dziecka
w procesie internalizacji zostaje uwewnętrzniona w postaci superego.
Przemieszczenie żródła kontroli, jego uwewnętrznienie przynosi ważkie
konsekwencje psychologicznie: człowiek łamiąc normy społecznokulturowe nie sprzeniewierza się bowiem wymogom otoczenia
zewnętrznego, lecz samemu sobie. Nie doświadcza już buntu, ale napięcia;
w sytuacjach spornych nie polemizuje z innymi, lecz prowadzi wewnętrzną
batalię między własnymi pragnieniami a ich społecznymi ograniczeniami.
Na poziomie relacji społecznych relacje władzy i podporządkowania
wpisane są we wszystkie formy relacji formalnych, rodzinnych,
koleżeńskich, czy miłosno-erotycznych. Każdy układ cechuje przy tym
specyficzna dla niego dynamika, polegająca dla przykładu na czasowym
przyjmowaniu przez jednego z uczestników pozycji submisyjnej, by
niedługo potem przejść na pozycję dominującą. Zmiana ta wyraża się nie
tylko w prerogatywach władzy związanych z możliwością decydowania
o czymś, ale również w stroju i zachowaniu jednostki. Analogicznie rzecz
wygląda w konktekście osób jej (czasowo) pozbawionych. „Kobiecość
byłaby więc sztuką pomniejszania siebie (w języku berberyjskim żeńskość
wyrażona jest wyłącznie przez zdrobnienia), co oznacza, że kobiety są
zamknięte za czymś, co przypomina niewidzialne ogrodzenie
wyznaczające dozwolone terytorium ruchów i przemieszczeń ciała (ciało
męskie zabiera zazwyczaj więcej przestrzeni publicznej). Ten rodzaj
symbolicznego ograniczenia podlega praktycznemu umocnieniu przez strój
(...) Tę samą funkcję wymuszania pewnych sposobów poruszania się
spełniają dzisiaj wysokie obcasy czy zajmująca ręce torebka, nie mówiąc
już o minispódniczce, która pewne czynności (na przykład bieganie czy
siadanie w określony sposób) blokuje całkowicie, a w przypadku innych
zmusza do zachowania przynajmniej środków ostrożności (...)”.7 Zasady
7
P. Bourdiu, Męska dominacja, Warszawa 2004, s. 40
43
Agnieszka Ogonowska
społecznokulturowe zostają niepostrzeżenie inkorportowane nie tylko
w ciało jednostki, ale także ciało społeczne, które osaczone wszechobecną
ideologią porządku rzeczywistości zarówno się doń stosuje, jak i kontroluje
zachowania innych.
W przeciwieństwie do klasycznych teorii władzy w stylu Marksa,
gdzie walka jest zawsze grą o sumie zerowej (przegrana jednych stanowi
wygraną innych), nieklasyczne teorie władzy, reprezentowane między
innymi przez Michela Foucaulta i Pierre’a Bourdieu akcentują inne jej
atrybuty. Wśród nich na szczególną uwagę zasługują struktury dominacji,
które stanowią wytwór niekończącego się procesu reprodukcji, w jakim
uczestniczą zarówno podmioty posiadające władze narzucania definicji
rzeczywistości, jak i system wspomagających ich instytucji społecznych.
Jednocześnie wytwarzane są mechanizmy sprzyjające naturalizacji tego
procesu, w efekcie: „Kategorie skonstruowane przez grupy dominujące są
stosowane przez zdominowanych nawet do postrzegania i opisywania samej
relacji dominacji, co sprawia, ze ową relację postrzegają jako naturalną”.8
Mało tego. Wspólnota środków symbolicznych, jakim dysponują
podporządkowani uniemożliwia im wypowiedzenie tej relacji. Posługując
się językiem grup dominujących zarazem uruchamiają całą związaną z nim
ideologię, którą służy interesowi podmiotów władzy, umacnia i poszerza
zakres ich wpływów. Ponadto, dyskursy władzy osaczają jednostkę
jednocześnie na wielu różnych poziomach jej funkcjonowania społecznego
oraz z uwagi na jej charakterystykę socjodemograficzną. Człowiek staje się
konstruktem sił społeczno-kulturowo-ekonomicznych, które pozwalając mu
na samoidentyfikację, zarazem ustalają jego pozycje w stosunku do
ideologii dominującej. Kiedy jednostka deklaruje się jako rasista ma
jednocześnie świadomość, iż ustawia się w określonym stosunku opozycji
wobec ideologii głoszącej równość wszystkich ras i narodowości. Jeśli głosi
sprzeciw wobec homofobii staje się rzecznikiem stanowiska przeciwnego
wobec środowisk potępiających miłość gejowską i lesbijską.
4. Personifikacje Innego
Ta sama jednostka może podlegać symultanicznie różnego rodzaju
opresjom: płciowym, seksualnym, rasowym, religijnym, itd. Podstawę
dominacji nad Innym mogą stanowić różne czynniki, wśród nich
8
P. Bourdiue, 2004, op. cit.
44
Oblicza Innego we współczesnej humanistyce
charakterystyki socjodemograficzne represjonowanego i represjonującego,
które decydują o relacji władzy. Jednym z nich może być liczebność,
a zatem sytuacja, w której większość dominuje nad mniejszością. Taką
sytuację można zobrazować na przykładzie mniejszości narodowych
mieszkających w Polsce i podlegających prawu ustanowionego przez kraj,
który jest miejscem ich osiedlenia. Innym przykładem jest obecność białego
człowieka na Czarnym Lądzie; kolor skóry działa jak czynnik
ustanawiający różnicę, budujący poczucie inności i obcości, a przez to
wystawienia na dyskryminujące spojrzenia większości. Pojęcie
‘dyskryminacji’ konotuje dwa znaczenia: łacińskie słowo discriminatio
oznacza rozróżnienie; zwykle jednak niesie sens pejoratywny związany
z prześladowaniem ludzi ze względu na jakiś ich atrybut, w tym przypadku
rasę.
Relacje dominacji i submisji są również ustanowione w oparciu
o posiadanie zasobu, który staje się podstawą narzucania władzy tym
wszystkim, którzy go nie posiadają. Zasobem tym mogą być: dobra
materialne i finansowe, wiedza, zdolności i umiejętności w konkretnym
zakresie, koligacje rodzinne i towarzyskie, szlachetne urodzenie, itd. Osoba,
która je posiada staje się w ten sposób depozytariuszem zasobu, którym
wedle uznania może się dzielić z innymi; przy czym stopień dystrybucji
zasobu nie może przekraczać granicy, po przekroczeniu której depozytaiusz
traci swoją władzę i zdolność dominowania nad innymi. Depozytaiuszem
zasobu może być zatem majętny inwestor, nauczyciel, ekspert, mistrz w
danej dziedzinie, hrabia, król, dyktator, a posiadanie uprzywilejowanej
pozycji z tego tytułu jest sprawą nieustannej walki sił między jednostkami
posiadającymi własne zasoby. Sytuacja ta przypomina rywalizację między
habitusami, którą opisywał Pierre Bourdieu, próbując oddać mechanizmy
działania przemocy symbolicznej. Co ciekawe, według autora Męskiej
dominacji – jednostka może podlegać dominacji, nie odczuwając wcale jej
obecności. „Podmioty społeczne przyjmują świat jako zrozumiały sam
przez się, to znaczy biorą go za taki, jaki jest. Uznają go za naturalny,
ponieważ przykładają do niego miary poznawcze, same pochodzące ze
struktur tego świata. Rodzimy się w świecie społecznym, a więc
bezboleśnie przyjmujemy za własną pewną liczbę niewypowiedzianych na
głos postulatów i aksjomatów. I dlatego każda realistyczna analiza
panowania i polityki musi wyjść od analizy owej doksycznej akceptacji
świata, tej automatycznej zgodności struktur obiektywnych i struktur
poznawczych”.9 Pojawia się zatem sytuacja, w której jednostka postrzega
9
P.Bourdieu, J.-C. Passeron, Zaproszenie do socjologii refleksyjnej, Warszawa 2001,, s. 162
45
Agnieszka Ogonowska
swoją sytuację podporządkowania jako oczywistą, naturalną i umocowaną
w porządku świata, zgodną z ogólnie podzielanym porządkiem
rzeczywistości. Ideologia grupy dominującej zarazem wytwarza
specyficzne mechanizmy maskującej je własne działanie, co w rezultacie
podnosi poziom skuteczności jej samej.
Obok liczebności i posiadania zasobów istotny fundament dominacji
nad Innym ustanawia kultura patriarchalna silnie umocowana w systemach
religijnych. Obiektem represji są nie tylko kobiety, ale kategoria osób, które
umownie można nazwać nie-mężczyzni. Są to wszystkie osoby pełnoletnie,
które z racji swojej płci biologicznej (kobiety) lub odmiennych,
alternatywnych preferencji seksualnych (np. geje, transwestyci, queer), były
socjalizowane do przyjęcia pozycji podporządkowanych albo – jak
w drugim przypadku - sami wykluczali się z funkcji reprodukcyjnych,
skazując się na społeczną marginalizację.
Ostatnim powodem represji Innego jest chroniczne lub okresowe
odstępstwo od normy, które wyraża się w takich stanach, jak: choroba,
kalectwo, wada genetyczna, ale również posiadanie wybitnej zdolności (np.
intelektualnej, czy jasnowidztwa), która może być postrzegana przez
otoczenie społeczne jako źródło zagrożenia. Inność może być zatem stanem
przejściowym lub trwałym. Praktycznych przykładów obchodzenia się z tak
rozumianą innością dostarcza Foucault opisując środki zapobiegawcze
przedstawione w XVII wiecznym regulaminie na wypadek epidemii dżumy.
„Zamknięta, poszatkowana, nadzorowana w każdym punkcie przestrzeń,
gdzie wszystkie osoby zostały osadzone na ustalonych miejscach, gdzie
najdrobniejsze ruchy są kontrolowane, wydarzenia rejestrowane, gdzie
nieprzerwana praca pisania łączy centrum i peryferie, gdzie władza jest
sprawowana niepodzielnie w zgodzie ze swym hierarchicznym obrazem,
gdzie każda jednostka jest stale cechowana, badana i zaliczania do żywych,
chorych albo umarłych – przestrzeń ta stanowi zwarty model urządzenia
dyscyplinarnego. (...) Ład wyznacza każdemu jego miejsce, każdemu jego
ciało, każdemu jego chorobę i śmierć, każdemu co mu się należy – dzięki
wszechobecnej i wszechwiedzącej władzy, która regularnie i nieprzerwanie
wprowadza w swój obręb podziały aż po ostateczną specyfikację jednostki:
tego, co ją charakteryzuje, co do niej należy i co się z nią dzieje.”10
Racjonalizacja, standaryzacja i homogenizacja instytucji społecznych,
w rodzaju szkoły czy szpitala funkcjonuje jako broń skierowana przeciwko
przypadkowości, nieoznaczoności, chaosowi, niekontrolowanej swobodzie.
Karty chorób i świadectwa zgonów, podobnie jak dzienniki szkolne
10
M. Foucault, 1998, op. cit, s. 238
46
Oblicza Innego we współczesnej humanistyce
zmuszają do nieustannej inwigilacji, testowania, zapisywania stanów
momentalnych składających się na całościową historię jednostki, a także
Innego, osaczonych przez instytucjonalne dyskursy władzy.
5. Mistyfikacje podmiotowości a problem Innego
Do postawowych iluzji związanych z budowaniem opozycji „my –
oni” należy właściwie bezrefleksyjne przyjmowanie założenia, iż obie
grupy są homogeniczne, a istniejące między ich członkami różnice można z
powodzeniem pominąć, bez jakichkolwiek negatywnych konsekwencji dla
rzetelności i obiektywności prowadzonej analizy. O złudności tego
założenia przekonuje autorka (De)konstrukcji kobiecości analizując
współczesne koncepcje feministyczne. „Marginalizowane kręgi kobiet
zwróciły przede wszystkim uwagę na to, że feministyczna kategoria „my”
w rzeczywistości obejmuje jedno specyficzne środowisko, mówi jego
głosem i rości sobie prawo do określania jego problemów jako
charakterystycznych dla ogółu. Innymi słowy, warunki życia i status
jednych kobiet uznano w feminizmie za uniwersalne i postawiono
w centrum wszelkich zainteresowań. Stworzono wzór, do którego zaczęto
przyrównywać wszelką odmienność, opisując ją jako stojącą na niższym
etapie rozwoju i potrzebującą rozbudzenia świadomości. Dlatego w całej
historii feminizmu jako ruchu społecznego i ideologii jak bumerang wydaje
się powracać ten sam problem traktowania kategorii „kobieta” jako
uniwersalnej i niezmiennej – bez krytycznego przyjrzenia się własnej
pozycji, która miałaby upoważniać do mówienia w imieniu wszystkich”.11
Dochodzi zatem do sytuacji, gdzie w obrębie obu grup: „my” i ‘oni” mamy
do czynienia z pewnym dominującym dyskursem, który określa ich
‘prototypowych’ przedstawicieli. Jednostki, które mówią w imieniu ogółu
dzięki temu dostraczają racji dla artykułowanych przez siebie problemów;
stwarzając wrażenie spoistości i wspólnotowości w sposobie doświadczania
świata i doświadczania ich przez świat, kreują się na pewną siłę społeczną,
która posiada większą moc sprawczą, aniżeli głosy zatomizowanych
jednostek.
Mistyfikacje podmiotowości polegają również na tym, iż każdy
podmiot jest pewnym realnym konstruktem społeczno-kulturowym, posiada
własne doświadczenia egzystencjalne oraz jedynie charakterystyczne dla
11
J. Mizielińska, (De)konstrukcje kobiecości, Gdańsk 2004, s, 11
47
Agnieszka Ogonowska
siebie współrzędne pozycji i habitus, jak ujmuje to Pierre Bourdieu.
W konkretnej sytuacji społecznej określone aspekty czyjejś podmiotowości
zostają bardziej uaktywnione, podczas gdy inne schodzą na drugi plan.
Innymi słowy, każda taka sytuacja interpeluje jednostkę do zajęcia
konkretnej pozycji ze względu na specyficzną dla siebie konstrukcję
podmiotową. Wyobraźmy sobie białą kobietę, na dodatek emigrantkę, która
jest świadkiem ataku na mężczyznę, też emigranta innej narodowości. Jeśli
ta kobieta zdecyduje się na akt solidarności z poszkodowanym, np.
publicznie zabierając głos w jego obronie, jest zachowanie będzie dowodem
na uaktywnienie kategorii „emigrant”, które stanowiło podstawę budowania
wspólnotowego „my emigranci”. W innej sytuacji społecznej zostałby być
może uaktywniony inny aspekt tak rozumianej podmiotowości, która nigdy
nie wyczerpuje się w pojedynczych charakterystykach: ‘my Polacy’, ‘my
heteroseksualni’, ‘my urodzeni w Krakowie’. Opisując własną tożsamość,
każda jednostka wybiera spośród kategorii i charakterystyk ogólnych, np.
kobieta, rasy białej, prawosławna, heteroseksualna, sympatyczką poglądów
lewicowych, o średnim wykształceniu, itd. Jej podmiotowość wykracza
poza sumę tych kategorii; one raczej powodują, iż jest jednostką
określonego typu, która ze względu na ogólne zmienne socjodemograficzne
zajmuje określone pozycje w obrębie systemu/grupy społecznej oraz wobec
określonych kwestii aktywizujących poszczególne elementy jej
charakterystyki.
Jednostka identyfikując się jako członek określonej grupy w ramach
danej kategorii ogólnej zarazem staje się Innym dla przedstawicieli innych
grup w ramach innych kategorii. Symultaniczność doświadczanych przez
nią opresji zależy od jej stałych charakterystyk socjodemograficznych, jak
i cech sytuacji, które dyskryminują ją ze względu na te cechy. Można
wyobrazić sobie zatem i taką okoliczność, w której atrybut powszechnie
nieakceptowany i „spychający” jednostkę do kategorii Innego w pewnych
szczególnych okolicznością okazuje się pożądany. Bardzo niski wzrost
stanowi przykład cechy, która spełnia wzmiankowaną okoliczność. Po
pierwsze posiada istotne znaczenie w procesie doboru partnera. „I tak,
przeprowadzone wśród Francuzek badania sondażowe wskazują na
zdecydowane preferencje dotyczące wieku i wzrostu partnera życiowego
(powinien być starszy i wyższy niż one). Dwie trzecie spośród nich nie
zaakceptowałoby związku z mężczyzną niższym od siebie”.12 Wzrost
partnera staje się pozytywną wartością społeczną, która konotuje męskość.
Ważną nawet do tego stopnia, iż mężczyźni, którzy ze względu na rasę są
12
P. Bourdieu, 2004, op. cit., s.48
48
Oblicza Innego we współczesnej humanistyce
niżsi od przeciętnego Europejczyka decydują się na zabieg sztucznego
wydłużenia kości. W przypadku kobiet wzrost nie jest sprawą tak istotną,
ponieważ „tradycyjnie” są one podporządkowane mężczyznom oraz
przypisane do prac wymagających mniejszej sprawności fizycznej. Fakt, iż
praktyka życia codziennego często rozmija się z tym wyobrażeniem wcale
nie osłabia siły jego wpływu na myślenie społeczne. Reasumując: niski
wzrost mężczyzn może być oceniony jako czynnik dyskryminujący ich
w relacjach męsko-damskich; jednocześnie jest cechą pożądaną w
niektórych zawodach, takich, jak: jokey, kanalarz, czy członek załogi łodzi
podwodnej.
Mistyfikacje podmiotowości polegają zarówno na wpajaniu
społeczeństwu (fałszywych) wyobrażeń na temat pewnych ogólnych
kategorii oraz preferowanych wzorów zachowania, jak i przekazywaniu
określonych poglądów określonej grupie społecznej na temat jej samej.
6. Socjalizacja do Inności
Socjalizacja to inaczej uspołecznienie, a więc szczególny proces
mianowania związany z nadaniem wybranemu obiektowi społecznego
charakteru. To, co społeczne zyskuje wartość ponadindywidualną, związana
z dobrem ogółu. To również wpajanie jednostce norm, wartości, wzorców
zachowań, których znajomość wydaje się niezbędna do stania się
pełnoprawnym członkiem społeczeństwa. Proces ten połączony jest
z nabywaniem przez nią świadomości możliwych sankcji za
sprzeniewierzenie się tym zasadom. Wśród nich istotne miejsce zajmują
opisane szczegółowo przez Foucaulta techniki wykluczeń.
Socjalizacja do Inności będzie obejmować dwa uzupełniające się
zjawiska: przystosowanie do sytuacji bycia Innym w systemie społecznym
oraz uznanie obecności Innego w przestrzeni społecznej. Inność może być
mniej lub bardziej spektakularna, widoczna, rozpoznawalna dla otoczenia,
co warunkują zarówno atrybuty jednostki, jak i cechy sytuacji społecznej,
w jakiej się ona znajduje. Dla przykładu, albinos zawsze będzie posiadał
status Innego, natomiast człowiek niskiego wzrostu po przemieszczeniu się
do innego kręgu kulturowego, może w nowym środowisku wcale nie
wyróżniać się wzrostem. Podobnie dwóch ludzi w tej samej sytuacji
społecznej ze względu na swój status mają przyznane prawo do innego typu
zachowań. Artysta plastyk, kiedy pojawi się na przyjęciu z rozmierzwioną
49
Agnieszka Ogonowska
fryzurą i w kolorowym ubraniu nie wywoła swym strojem specjalnego
zdziwienia wśród pozostałych gości, pod warunkiem, że mają oni
świadomość jego profesji. On jest wprawdzie inny od pozostałych gości, ale
nie otrzymuje statusu Innego w tym znaczeniu, w jakim otrzymałby go
przeciętny Kowalski w tym samym stroju.
W procesie socjalizacji jednostki nabywają również stereotypowych
wyobrażeń na temat różnych obiektów społecznych, które niczym matrix
wpływają na ich ocenę i sposób postrzegania zjawisk. Podstawowym
walorem stereotypów jest zasada oszczędności poznawczej, której służy ich
schematyczność, skrótowość oraz określone zabarwienie wartościujące.
W większości przypadków Inność jest mniej spektakularna, wtedy wiąże się
z nieustannym przechodzeniem jednostki pomiędzy i w obrębie różnych
grup społecznych. Pełnione w ich obrębie role społeczne uaktywniają
każdorazowo inną konfiguracje charakterystyk będących na wyposażeniu
jednostki. W ten sposób każda kategoria ogólna, np. „kobieta”,
„psycholog”, „niepełnosprawny” to określone konstrukty społeczne, tak
naprawdę pozbawione desygnatu, ponieważ żadna realnie istniejąca
jednostka nigdy nie pokrywa się z tym modelowym ujęciem.
W tym sensie jej inność może być określana poprzez stopień oddalenie od/
przystawalności do prototypu wyczerpującego całkowicie istotę kobiecości,
niepełnosprawności, czy bycia psychologiem.
Jednocześnie w procesie socjalizacji nabywa się określonych wzorów
reagowania wobec Inności: od jej pozornego nie zauważania, jak przy
mijaniu przypadkowo napotkanego kaleki po jej gloryfikacje, jak przy
spotkaniu z ekscentrycznym artystą, którego geniusz twórczy jest sprawą
powszechnie uznaną. Inny, który posiada wyraźną etykietę oznaczającą typ
i charakter swojej inności budzi mniejsze emocje, staje się bardziej
bezpieczny i oswojony poprzez nazwę. Nazywanie staje się zatem procesem
zaklinania rzeczywistości poprzez język, który również parcjalizuje
i hierarchizuje obiekty przyznając im określony status społeczny. Prawo do
bycia Innym może być również sformalizowane w postaci aktów prawnych
regulujących stosunek pozostałych członków społeczeństwa, a przede
wszystkim ograniczanie zakresu ich zachowań niepożądanych,
nieprzyjaznych wobec Inności i zabronionych prawem. Jak pisze R.
Kapuściński w książce pod znamiennym tytułem „Ten Inny”: „Podbić,
skolonizować, opanować, uzależnić – to odruch wobec Innych nieustannie
powtarzający się w całej historii świata. Na samą ideę równości z Innym
50
Oblicza Innego we współczesnej humanistyce
umysł ludzki wpada bardzo późno, wiele tysięcy lat o tym, kiedy człowiek
zaczął zostawiać ślady swojej obecności na ziemi.”13
W procesie socjalizacji do Inności uczestniczą również środki
masowego przekazu, które kształtują zbiorowe reprezentacje różnych
kategorii Innego. Wizerunki kobiet i mężczyzn w reklamach telewizyjnych,
wzory ich urody lansowane przez czasopisma związane z modą
i pielęgnacją ciała, filmy etnograficzne obrazujące życie często niezwykle
egzotycznych ludów, biografie poświęcone wybitnym osobowościom oraz
ich twórczości, programy edukacyjne na temat niepełnosprawności i jej
przyczyn, czy gry komputerowe, w których pojawiają się obrazy Innego
wpływają na sposób, w jaki jej personifikacje są postrzegana przez
otoczenie. Tą drogą Inny nieuchronnie towarzyszy wszelkim próbom
tworzenia spójnego obrazu własnej tożsamości. Funkcjonuje nie tylko w
kontekście negatywnych identyfikacji (kontr-identyfikacji), które przyjmują
postać definicji na zasadzie negacji: nie-Biały; nie-heteroseksulany; niekatolik, ale również bardziej konkretnych porównań w formie: nie taki jak
on/ona/oni; całkowicie różny od niego/niej/ nich.
Bliskość Innego może wpływać motywująco na jednostkę, która
pragnąc wyraźnie zaznaczyć swoją odrębność oraz istniejące między nią
a innymi różnice doprowadza nawet do hiperbolizacji wzorów własnego
zachowania. Dla przykładu, osoby, które mają problem z akceptacją
własnego wieku celem podkreślenia niezgody na wiek dojrzały, czy
podeszły ubierają się w sposób (całkowicie) negujący przyjęte konwencje
ubioru.
Inny może jednocześnie stanowić wzór do naśladowania, nawet gdy
możliwe jest tylko częściowe zbliżenie do ideału, jednostka podejmuje
próby zacierania owych różnic. Tak jest przynajmniej teoretycznie
w przypadku wyznawców określonej religii, podążających za bogiem czy
prorokiem.
7. Poznanie Innego
Punktem odniesienia dla rozpoznania Inności są ramy własnej
kultury, grupy, tradycji, uwarunkowań społecznych, do których pewne
elementy rzeczywistości społecznej nie przystają, przez co automatycznie
13
R. Kapuściński, Ten Inny, Kraków 2006
51
Agnieszka Ogonowska
sytuują się na pozycji zewnętrznej wobec jednostki, grupy czy
społeczeństwa. Paradoksalnie również analityczne poznanie zawartości
przynależnej jednostce przestrzeni społeczno-kulturowej możliwe jest
poprzez znajomość innych kultur, które dostarczają poznającemu
koniecznej perspektywy dystansu. Służy ona między ujawnieniu sfery
ukrytych założeń i ideologii, które warunkują społeczne działania
i zachowania i czerpią swoją siłę oddziaływania z faktu, iż są one nie
widoczne, ujmując rzecz po foucaultowsku działają ze środka ciała
społecznego, niepostrzeżenie i niezwykle skutecznie.
Poznanie Innego odbywać się może z perspektywy zewnętrznego
obserwatora, outsidera, który obserwując od zewnątrz zarazem explicite lub
implicite przyrównuje Go do tych kategorii, które najpełniej lub pod
określonym kątem opisują elementy jego własnego modus vivenidi.
Przyjęcie tej pozycji obarczone jest dosyć dużym ryzykiem związanym
z koncentracją uwagi badacza na elementach drugorzędnych, lub wręcz
całkowicie nieistotnych dla ukazania specyfiki Innego, ale ważkich
z punktu widzenia przyzwyczajeń i interesów podmiotu poznającego.
Przedwstępne nastawiania badawcze determinują kierunek i zakres
prowadzonych studiów wpływając ostatecznie na ich wynik. Ten ostatni
stanowi częstokroć projekcję (nieświadomych) nastawień obserwatora,
zatem więcej dostarcza informacji o nim samym, aniżeli o pierwotnie
ustalonym przedmiocie analizy. Istotę tego zagadnienia z pewnością
przybliży fragment listy dialogowej z filmu Zawód: Reporter (1975)
Michelangelo Antonioniego. Konwersacja ta rozgrywa się między białym
reporterem, który próbuje przeprowadzić wywiad z przywódcą rebelii
w państwie Afryki Północnej.
Reporter: Wczoraj, kiedy kręciliśmy w wiosce, widziałem, że jest
pan traktowany jak szaman. Czy to nie jest niezwykłe dla kogoś
takiego jak pan? Po tych latach spędzonych we Francji i w
Jugosławii? Czy te lata nie zmieniły pańskiego nastawienia do
niektórych plemiennych obyczajów? Czy nie postrzega ich pan
teraz jako fałszywych i może niedobrych dla plemienia?
Krajowiec: Panie Locke, na każde z Pana pytań mogę znaleźć
satysfakcjonującą odpowiedź. Ale sam pan nie zdaje sobie sprawy,
jak niewiele się z nich pan dowie. Pana pytania więcej mówią
o Panu, niż moje odpowiedzi mogłyby powiedzieć o mnie.14
Analiza siebie pod pretekstem badania Innego staje się częstym artefaktem
analiz prowadzonych z perspektywy outsidera. Dawanie świadectwa
14
Na podstawie: J. Ray, Mówić do, mówić o, mówić z albo mówić przy, „Kwartalnik Filmowy”2004, nr 4748, s. 20-21
52
Oblicza Innego we współczesnej humanistyce
rzeczywistości stanowi jednocześnie akt jej waloryzacji, związany choćby
z przyjęciem określonego punktu widzenia czy samych kryteriów analizy.
Ostateczny wynik badania, jak i sam jego obiekt każdorazowo ulega
przemianie pod wpływem tego doświadczenia. Niemal tak jak egotyczne
plemię, które po kontakcie z tzw. cywilizacją ulega przeobrażeniu, zyskuje
bowiem świadomość alternatywnych stylów życia. W tym przypadku
procedura badania unicestwia swój obiekt.
Akt poznania związany jest każdorazowo z uprzedmiotowieniem
Innego, uczynieniem zeń obiektu obserwacji, badania, klasyfikacji, a zatem
z ustaleniem pewnego stosunku dominacji. Zbieranie wiedzy jest
osaczaniem rzeczywistości poprzez tworzone przez podmiot poznający
dyskursy władzy; w efekcie pojawia się diagnoza Innego oraz związanych
z nim typów Inności. Przyjmuje ona postać etykiety, np. wariat, geniusz,
innowierca lub bardziej złożonego opisu. Zarówno etykieta, jak i opis
wyrażają system racjonalności reprezentowany przez badacza, oddają przy
tym leksykon dostępnych mu środków symbolicznych, które ostatecznie
wyznaczają głębię i granice wystawionej diagnozy oraz jej konsekwencje
społeczne. Ta ostatnia nie tylko sytuuje Innego w określonym miejscu
przestrzeni społecznej, ale zarazem wytycza zakres jego wkładu w jej
funkcjonowanie.
Język ujawnia w tym momencie swoją performatywność. Sam akt
nazwania czegoś rozpoczyna egzystencję rzeczy w społecznym uniwersum
znaczeń, które określają również ramy behawioralne. Pierre Bourdieu tak
odnosi się do tego zagadnienia: „’Czysta’ lingwistyka przyznaje
pierwszeństwo perspektywie synchronicznej i strukturalnej, czy
wewnętrznej, przed uwarunkowaniami historycznymi, społecznymi,
ekonomicznymi, czyli zewnętrznymi w stosunku do języka. (...) Punkt
widzenia de Saussure’a jest punktem widzenia ‘bezstronnego obserwatora’,
który szuka zrozumienia dla zrozumienia. Prowadzi go to do projekcji tej
‘intencji hermeneutycznej’ na wszystkie podmioty społeczne i do
uczynienia z niej podstawy ich praktyk. Jest to postawa gramatyka, którego
zamiarem jest badanie i kodyfikacja języka, a nie postawa mówcy, który
stara się działać w świecie i oddziaływać na świat dzięki sprawczej
skuteczności słowa”.15Poznanie Innego zmierza często nie tyle do
określenia specyfiki jego inności, lecz przyznanie mu określonego statusu,
który warunkuje wzory zachowań i reagowania emocjonalnego pozostałych
jednostek. Przez to ma bardziej wymiar praktyczny, aniżeli
15
P.Bourdieu, J.-C. Passeron, Zaproszenie do socjologii refleksyjnej, Warszawa 2001, s.131
53
Agnieszka Ogonowska
podporządkowany naukowej potrzebie epistemofilii, docierania do istoty
zjawisk, odkrywania momentalnej nawet prawdy na jego temat.
Badacz może również wchodzić w przestrzeń Innego. „Coraz częściej
uznaje się, ze antropolog jest nie tyle ‘zanurzony’ w rzeczywistość, którą
próbuje poznać, zrozumieć, opisać, czasem też sfilmować (słynne
wyrażenie Bronisława Malinowskiego: zobaczyć oczyma tubylców, poczuć,
jak oni...), ile raczej próbuje tworzyć przestrzeń pośrednią, przestrzeń
spotkania, z będącej niegdyś sednem „rzeczywistości” owej wiedzy.
W centrum uwagi często pojawia się doświadczenie antropologa,
doświadczenie antropologiczne.”16 Mówienie o przedmiocie swojej analizy
jest zgoła czymś innych niż mówienia przy Innym, czy wyrażenie
przyzwolenia, by mówił on sam o sobie. Każda z tych sytuacji całkowicie
zmienia charakter otrzymanych świadectw Inności, ponieważ w ostatnim
przypadku zarówno autor i przedmiot tej artykulacji jest ze sobą najbliżej
zespolony. Przedstawiony tu problem wiąże się z opisanym przez Zygmunta
Baumana zagadnieniem kryzysu prawodawców i rozkwitem kariery
tłumaczy17, którzy proponują alternatywne kryteria oceny zjawisk, które
zakotwiczone są w ich doświadczeniach egzystencjalnych. Konstatacja ta
nie może jednak przyjąć wariantu ostatecznego, wyrażającego się
w stwierdzeniu, iż swój może badać swojego, a konkretny Inny konkretnego
Innego, ponieważ tylko oni mogą dostarczyć obiektywnej ekspertyzy.
O wątłości tak postawionego postulatu może choćby przesądzić fakt, iż
biały który badałby białego jest nie tylko określany przez kolor swojej
skóry, która stanowi o podobieństwie podmiotu i przedmiotu badania, ale
posiada również inne charakterystyki socjodemograficzne, które mogą być
całkowicie obce badanemu, jak religia, orientacja seksualna, poziom
wykształcenia, miejsce urodzenia, itd.
Opowiadanie Innego o sobie może zawierać element fikcyjności,
który albo wynika ze świadomej intencji jej autora, albo jest wpisany w sam
proces fabularyzacji rzeczywistości. Podobnie uważa, zresztą Anna
Łebkowska wskazując na fakt swoistego zniewolenia ludzkiej umysłowości
przez fikcję konstruktów poznawczych, od których nie ma ucieczki; a zatem
każda (auto)narracja stanowi formę fikcjonalizacji, czy fabularyzacji
prawdy, której dany dyskurs dotyczy.18 Kiedy Inny opowiada o sobie
w sposób automatyczny uwzględnia w swojej opowieści oczekiwania
i charakterystykę socjo-demograficzną swojego słuchacza. Nawet mówiąc
16
17
18
S. Sikora, Film antropologiczny –antropologia filmu, „Kwartalnik Filmowy”2004,, nr 47-48, s. 8
Z. Bauman, 1996, Prawodawcy i tłumacze [w:] R. Nycz, (red)., op. cit., s. 269-298
A. Łebkowska, Między teoriami a fikcją literacką, Kraków 2001
54
Oblicza Innego we współczesnej humanistyce
do siebie Inny utrwala określoną interpretację rzeczywistości, która
koresponduje z jego poczuciem sensu otaczającego świata.
Poznanie Innego może przybierać również formę autoanalizy
prowadzącej do odkrycia nieuświadomionych aspektów własnej
osobowości (np. sfera cienia u Carla Gustava Junga, czy kompleksy
zalegające w nieświadomości u Zygmunda Freuda), jak również zachowań,
w tym wzorów reagowania emocjonalnego, które pojawiają się
w sytuacjach ekstremalnych, czy krańcowych. Zbrodnia w afekcie czy
nadzwyczajna mobilizacja sił w warunkach silnego stresu są przykładem
takiej sytuacji. Inny jako część jednostkowej osobowości może być
traktowany jako źródło zagrożenia lub niezrealizowanych szans
rozwojowych. Świadomość istnienia tej sfery, która jest wynikiem zdolność
do autorefleksji i autoobserwacji prowadzi częstokroć jednostkę do
stosowania mechanizmów obronnych lub ucieczki w chorobę.
Paradoksalnie ucieczka od Innego w sobie jest ucieczką od samego siebie,
a dokładnie próbą odcięcia się od tych aspektów naszej osobowości,
których w sobie nie akceptujemy. Funkcjonowanie Innego w nas samych
stanowi efekt socjalizacji nakierowanej na wykluczenie wszystkich
elementów niezgodnych z obowiązującym systemem wartości, z ideologią
dominującą, na której funduje się sens powszechnie podzielanej definicji
rzeczywistości.
8. Bibliografia
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
Bauman Z., 2000, Ponowoczesność jako żródło cierpień, Warszawa
Bauman Z., 1996, Prawodawcy i tłumacze [w:] R. Nycz, (red).,
Postmodernizm. Antologia przekładów, Kraków, s. 269-298
Bauman Z., 1995, Wolność, Kraków
Bourdiu P., 2004, Męska dominacja, Warszawa
Bourdieu P., J.-C. Passeron, 2001, Zaproszenie do socjologii refleksyjnej,
Warszawa
Buchowski M., 2004, Zrozumieć Innego. Antropologia racjonalności,
Kraków
Canguilhem G., 2000, Normalne i patologiczne, Gdańsk
Czapliński P., 2004, Zaklinanie normalności: literatura wobec Innego
[w:]Tenże, Efekt bierności. Literatura w czasie normalnym, Kraków, s.
11-46
55
Agnieszka Ogonowska
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
56
Derrida J., 1996, Psyché. Odkrywanie innego [w:] R. Nycz, (red.), op. cit.,
s. 81-107
Foucault M., 2000, Filozofia. Historia. Polityka. Wybór pism, WarszawaWrocław
Foucault M., 1998, Nadzorować i karać. Narodziny więzienia, Warszawa
Freud Z., 2000, Poza zasadą przyjemności, Warszawa
Jacyno M., 1997, Iluzje codzienności. O teorii socjologicznej Pierre’a
Bourdieu, Warszawa
Kapuściński R., 2006, Ten Inny, Kraków
Łebkowska A., 2001, Między teoriami a fikcją literacką, Kraków
Merton R., 1997, Członkowie grupy i jej outsiderzy, Warszawa
Mizielińska J., 2004, (De)konstrukcje kobiecości, Gdańsk
Mucha J., (red.), 1999, Kultura dominująca jako kultura obca. Mniejszości
kulturowe a grupa dominująca w Polsce, Warszawa
Ogonowska A., 2005, We władzy dyskursu. Michel Foucault jako teoretyk
telewizji, „Przegląd Humanistyczny” nr 1, s. 109-123
Ogonowska, 2004, Globalizacja. Sylwetki bohaterów ponowoczesności
[w:] Tejże, Galaktyka po Gutenbergu...? Reportaż z podróży kulturowych,
Kraków, s. 20-32
Owens C., 1996, Dyskurs Innych: Feministki i postmodernizm [w:] R.
Nycz, red., Postmodernizm. Antologia przekładów, Kraków, s. 421-451
Ray J., 2004, Mówić do, mówić o, mówić z albo mówić przy, „Kwartalnik
Filmowy”, nr 47-48, s. 20-44
Rosenhan D. L., Seligman M.E.P., 1994, Psychopatologia, Warszawa t.1,
s. 10-16
Sikora S., 2004, Film antropologiczny – antropologia filmu, „Kwartalnik
Filmowy”, nr 47-48, s.5-19
EPISTEME
4/2007
s.57-76
ISSN 1895-4421
Krzysztof Sarapata
NATYWNY GENOM
NATIVE GENOME
Abstract. This paper presents a link to the evolution theory and
genetics. It discusses some problems with regards to inheritance law,
genetic linkage, junk DNA, recessive and dominate traits. It also
addresses recombination and mutation, DNA repair and DNA
organization. It supports basis theory of genetic disorders and their
therapies like epignetic drugs and alternative splicing.
Key words: inheritance law, genetic linkage, junk DNA, recessive and
dominate traits
1. Wstęp
Natura ludzka wykreowała dwa rodzaje bóstw. Pierwsze, coraz
bardziej spychane na margines, to bóg stwórca (kreacjonizm). Drugie,
o równie nieznanych podstawach to przypadek, któremu przypisuje się
bezkompromisowość i zupełny brak jakichkolwiek zależności.
Podstawę współczesnej genetyki bez wątpienia stanowi darwinowska
teoria ewolucji1, która z kolei oparła się na odkryciach geologów:
J. Huttona (cykliczna natura procesów geologicznych, zasada aktualizmu)2,
później Ch. Lyella3. Okres późniejszy w jej rozwoju to odkrycia
potwierdzające ewolucjonizm, jak prawa dziedziczności Mendla, zasady
sprzężeń i wymiany genów Morgana oraz podstawowe pojęcia
wprowadzone przez de Vries’a (mutacja, rekombinacja). Następnie, aż do
obecnych czasów to zmagania forujące grunt molekularny, jako podstawę
potwierdzającą bądź obalającą wcześniejsze elementy teorii ewolucji.
Niepotwierdzone, czy niepasujące do obowiązującej teorii, pozostały
1
Darwin Ch., On the Origin of Species
http://darwin-online.org.uk/EditorialIntroductions/Freeman_OntheOriginofSpecies.html
2
Hutton J., Theory of the Earth. http://www.gutenberg.org/etext/12861
3
Lyell Ch., The Principles of Geology. http://www.esp.org/books/lyell/principles/facsimile/title3.html
57
Krzysztof Sarapata
bazujące na esencjalizmie: teoria ortogenezy, lamarkizm i wiele innych
koncepcji, które charakteryzuje próba całościowego ujęcia natury (np.
noosfera Wiernadzkiego). Paradoksalnie, genetyka molekularna nie zdołała
ostatecznie obalić ani potwierdzić jednoznacznie darwinowskiej teorii
ewolucji (obecnie tzw. neodarwinowskiej), pozostawiając zawsze małą
furtkę do dalszych poszukiwań (np. praca The origin of mutants.4). Teoria
ewolucji powstała w opozycji do kreacjonizmu, czyli ówczesnego,
oficjalnego poglądu na przeszłość świata, tworzonego na podłożu
politycznym, kiedy biblijna wersja stworzenia świata była równocześnie
także wersją państwową.
Podstawowe elementy teorii ewolucji to: dobór naturalny (selekcja)
oraz zmienność poprzez losowość czynników mutacyjnych wywołujących
ową zmienność genetyczną. Dobór naturalny wymaga: następstwa pokoleń,
ciągłości populacyjnej (aby procesy nie musiały ciągle zaczynać się od
nowa), mechanizmu dziedziczenia, zmienności oraz ograniczonej ilości
dóbr, czego efektem jest konkurencja.
Genetyka molekularna zredukowała pojęcie genu do fragmentu DNA
o specyficznej kolejności – spiralnej, liniowej sekwencji nukleotydów,
stanowiącej matrycę dla syntezy odpowiednich cząstek w komórce5. Termin
„naturalna selekcja” oznacza brak podmiotu (osoby) lub planu, według
którego dokonuje się selekcja. Aktualna wiedza i technika umożliwiają
dokonywanie manipulacji genetycznych na poziomie molekularnym, ale
wydaje się, że nawet sama działalność celowa człowieka dokonującego
selekcji jest wystarczająca do tego, aby uznać teorię ewolucji Darwina za
już nieobowiązującą w całej sferze zmienności, czy obowiązującą do
jakiegoś trudnego do określenia momentu w dziejach życia na Ziemi, kiedy
człowiek świadomie bądź nie modyfikuje działanie selekcji naturalnej (tzw.
ewolucji neutralnej).
Genetyka ewolucyjna dotyczy: genu, chromosomu, komórki,
osobnika, gatunku i populacji. Ewolucja darwinowska opiera się na
losowym charakterze mutacji w odróżnieniu od prezentowanych przez inne
podejścia „preferencji” własnych cech dokonywanych przez organizm
w celu zajścia korzystnych zmian dla przetrwania osobniczego
i gatunkowego. Losowość, przypadkowość, determinizm ukryty (deficyt
wiary) czy na drugim biegunie determinizm to elementy dociekań filozofii,
które genetyka wybiórczo i celowo przyjmuje dla poparcia teorii. Mamy
tutaj więc do czynienia z elementem arbitralnie przyjętym na etapie założeń
sprawczych ewolucji.
4
5
Cairns J., Overbaugh J, Miller S., The origin of mutants. Nature, 1988, 335, 142-145
Genetyka molekularna. [red.] Węgleński Piotr, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa, 2006.
58
Natywny genom
Luki w teorii ewolucji mogą być wyrazem „ekonomicznego” poglądu
na świat, gdzie dla rzekomego dobra gatunku podważa się działalność na
polu medycznych specjalności przede wszystkim: neonatologicznej czy
geriatrycznej. Niedojrzałość ewolucji wyraża się w aspektach społecznych,
humanistycznych i ekologicznych przez ignorowanie wszelkiego rodzaju
związków i zależności obwiązujących w świecie przyrody: hierarchia,
łańcuch pokarmowy, zachowanie społeczne i kulturowe, etc.
Teoria ewolucji i współczesne gałęzie nauki wyrosłe na niej rozwijają
się nadal pod szyldem teorii Darwina. Podejmuje się próby wartościowania,
wskazywanie półprawd, czy wreszcie uogólniania. Naukowość najczęściej
dotyczy tylko tych obszarów wiedzy, gdy postulowane teorie spełniają
zasadę Ockhama (minimalizm wprowadzanych bytów, zdolność
wytłumaczenia ich w oparciu o już istniejące pojęcia), oraz spełniają test
powtarzalności, czyli zgodności wniosków wynikających z teorii z empirią.
Jednakże najsurowsze kryterium metodologii nauki polega na uznaniu roli
testów jedynie w celu wykazania błędności teorii przez wskazanie jej
dedukcyjnych konsekwencji a nie udowodnieniu prawdziwości.
To samo zjawisko może być relacjonowane z różnych punktów
widzenia. W najistotniejszych zagadnieniach dotyczących życia np.
w medycynie: problem rozróżnienia objawów choroby od przyczyn posiada
wiele różnych interpretacji. W ujęciu klasycznym najczęściej dąży się
w leczeniu do lokalnych oddziaływań farmakologicznych – tam gdzie
występuje kumulacja patologii i objawów, starając się je zminimalizować.
Zbyt trudną sztuką pozostaje próba wartościowania objawów. Objawy
niekoniecznie muszą należeć do tzw. niekorzystnych. Ich występowanie
może powodować reakcję zwrotną na innym poziomie i generować proces
naprawczy. Zapominając o tym może dochodzić do sytuacji np. „strzelania
do bocianów w Chinach w celu regulacji przyrostu naturalnego”. Sławna
stała się wypowiedź pewnego generała w wojnie secesyjnej, który na zarzut,
iż uciekał z pola bitwy, odpowiedział, iż „to nie była ucieczka, lecz
zajmowanie z góry upatrzonych pozycji”. Wreszcie różne punkty widzenia
to nieodzowny element kreatywności, której w pewnych kierunkach nauki
tak bardzo oczekujemy.
Postulowana przez Huttona zasada aktualizmu o cykliczności i
zarazem stałości warunków zewnętrznych oddziaływania na Ziemię6
niewiele pomaga w rozwiązaniu problemu powstania życia. Wydaje się, że
natura preferuje jeden „moment” w dziejach kosmosu czy Ziemi, kiedy
6
Hutton J., Theory of the Earth. http://www.gutenberg.org/etext/12861
59
Krzysztof Sarapata
miała miejsce abiogeneza, a potem już raczej następuje jego przekazywanie
aniżeli powstawania życia na nowo.
Znaczenie genomu (cząsteczek DNA lub RNA niezbędnych dla
samopowielania układów biologicznych, stanowiących matrycę-wzorzec
struktur białek), jako podstawowej składowej gwarantującej życie
rozpatruje się w szerokim kontekście. W skali historycznej stosowana jest
tzw. genomika porównawcza, która opierając się na znanych ewolucyjnych
teoriach próbuje dociekać właściwej interpretacji. Genomika funkcjonalna
zajmuje się znaczeniem genu jako matrycy białkowej w zależności od
warunków.
Z innych znanych teorii ewolucji można wymienić: ortogenezę –
akcentującą symbiozę i ewolucję całego ekosystemu (Eimer T.),
evolutionary transition – sformuowaną przez Smith J.M i E. Szathmáry na
podstawie metasystem transition, które nawiązują do samoorganizacji7
(V. Turchin 1977).
Hugo de Vries (twórca pojęcia „mutacja”) zauważa niemożność
eksperymentalnego uchwycenia procesu powstawania nowych gatunków8.
Wydaje się, że problemem zasadniczym jest próba zrozumienia, czy
wychwycona zmienność, która następnie jest wyodrębniona i utrzymana
w hodowli jest elementem patologii (wówczas inwolucja) czy korzystną
zmianą (wówczas ewolucja). Ewolucjoniści generalnie uznają czas za
najlepszego arbitra jakości zachodzących zmian. Pytanie jest: jaki czas jest
wystarczająco długi, bo najczęściej przy badaniach naukowych tego czasu
wiele nie mamy. Przyjmuje się zależność funkcyjną: jednoczesność, a nie
przyczyna-skutek.
Jeżeli nie zmieniałyby się warunki zewnętrzne, to nie byłoby zmian
przystosowawczych. Argument ewolucjonistów: rasy domowych gołębi
pochodzą od dzikiego skalnego gołębia, odmiany ziemniaków pochodzą od
ich przodków z Ameryki Południowej9. Niestety pojęcie udomowienia
może mieć też negatywne znaczenie wobec możliwości przechodzenia
patogenów w obu kierunkach od hodowcy do inwentarzu. Gdyby się udało
znaleźć fizyczne (a nie statystyczne) prawa rządzące ewolucją, to już
w laboratorium powstałyby nadrzędne prawa wobec naczelnego gatunku
Homo Sapiens.
Ewolucja na poziomie molekularnym została zdefiniowana jako
rearanżacja sekwencji materiału genetycznego. Mogą to być błędy
7
Turchin V., The Phenomenon of Science. A cybernetic approach to human evolution, Columbia University
Press, New York 1977.
8
Malinowski E., Genetyka. PWN Warszawa 1978
9
ibidem
60
Natywny genom
replikacji pod wpływem czynników chemicznych lub fizycznych
mutagennych (które nie zostały naprawione) lub przegrupowania
w procesach rekombinacji. Kierunek korzystnej ewolucji może mieć
również znamiona energetycznych optymalizacji. Niewiadomo czy
niekorzystne pozyskiwanie źródeł energii (substratów) w reakcjach
katabolicznych (degradacja złożonych związków) jest formą braku
„zaufania”, czy cechą pewnej niezależności od ekosystemu. Ten brak
zaufania może zostać zmieniony, chociaż farmakologiczne środki dożylne,
czy domięśniowe nie pozostają bez efektów ubocznych. Organizm ludzki
degraduje obce białka pochodzące z pożywienia przed ich wchłonięciem.
Znamy tylko przykłady interakcji międzygatunkowej10. Wykorzystanie
syntetyzowanych związków zawartych w pożywieniu występuje na
przykład u fitofagów i dotyczy przyswajania bez konieczności cofania się
w metabolizmie do poziomu substratów nieorganicznych.
Informatyka, która odgrywa znaczącą rolę techniczną w rozwoju
genetyki wnosi swoją metodologię badań. Systematyka, w tym systematyka
filogenetyczna, to baza o strukturze hierarchicznej, która stanowi szkielet
ewolucji (zobrazowanie rozwoju od form najprostszych po złożone). Jednak
zachodzące w tej bazie zależności są złożone, znane z innych typów baz
informatycznych: relacyjnych, sieciowych. Wyróżnia się relacje
hierarchiczne (poszerzające i zawężające), asocjacyjne – równorzędne
(występujące w bazach relacyjnych). Ta złożoność zostaje uwidoczniona
przy uwarunkowaniach genetycznych patologii organizmu i poszukiwaniach
korelacji genów. Materiał genetyczny to dane oraz program. Dostęp do
niego posiadamy dzięki biotechnologii, ale tylko w ograniczonym stopniu.
Umożliwia nam modyfikację genomu komórek totipotencjalnych, dających
początek rozwojowy. Ale dostępność korekcyjna genomu już
funkcjonującego organizmu złożonego jest wciąż bardzo ograniczona.
Trudno zostać „informatykiem” genomu opracowanego przez naturę. Jeżeli
jeszcze cały czas odnosi się wrażenie obfuskacji kodu (celowego
zaciemnienia kodu programu utrudniającego jego zrozumienie) tam
zawartego. Dla jego zrozumienia oprócz wiedzy informatyka natury
potrzebne byłyby także źródła tego kodu oraz jeszcze komentarze tam
zawarte. Podobną formę apokryfu11 zaobserwowano w samej interpretacji
funkcji białek, odkrywając podatność kłębowiska aminokwasów
(konformacji białka) na bodźce elektryczne, magnetyczne i świetlne
10
Bentley, R, Meganathan, R., Biosynthesis of Vitamin K (menaquinone) in Bacteria, Bacteriological
Reviews, 1982, 46(3):241-280.
11
Trąbka J., Między Niebem a Ziemią. Studium Apokryficzne. Stowarzyszenie Twórcze ArtystycznoLiterackie Kraków 2007 s.145.
61
Krzysztof Sarapata
w dalszych procesach metabolicznych i indukcji nowych cech. Dokonano
przesunięcia uwagi z grupy prostetycznej na okalającą ją strukturę12.
Ciekawym zagadnieniem jest wprowadzony przez G.G. Simpson
(1944) termin ewolucji kwantowej, w której zmiany przystosowawcze
dokonują się w sposób płyny, ale bez utrwalenia się form przejściowych
(bez węzłów emocjonalnych lub naturalistyczności strumienia)13.
2. Odstępstwa od praw Mendla
Prawa dziedziczności Mendla są wyprowadzone z obserwacji
sztucznie dokonywanych selekcji a nie z obserwacji natury14. Heterogeneza
(poprzednia nazwa mutacji) była rzadko spotykana, polega na wyraźnych
odstępstwach od zasadniczej linii dziedziczności. Należą do niej też cechy
teratologiczne (potworniatowości). Nie uznaje się przyczyn zewnętrznych,
bo wówczas wpływałyby na więcej osobników. Prawa Mendla – w ścisłym
znaczeniu, nie są prawami dziedziczności, a jedynie ich statystycznym
ujęciem. Czy można wyprowadzić ze znajomości genetyki molekularnej te
same prawa?
Istnienie genu zostało wydedukowane z praw statystycznych Mendla,
tak jak istnienie atomu z praw statystycznych Daltona. Prawa Mendla
związane są z działaniem enzymów pojawiających się stopniowo w różnym
okresie ontogenezy organizmu (prawa dziedziczności i prawa zmienności).
Prawa statystyczne dotyczą populacji a ciekawa może być próba ustalenia
tych praw dla jednostki, które mogą być całkiem sprzeczne ze
statystycznymi. Ich funkcja może być zmienna w dziedzinie czasu,
przestrzeni, warunków środowiska. Należy pamiętać, że do wspólnego
„worka” wstawiono statystyczne prawidła sztucznej selekcji roślin i ich
cech o charakterze raczej dla nich obojętnym (np. kolor kwiatów, kształt)
oraz genomu obciążonego np. zmianą patogenną.
Wykryte odstępstwa od zasad Mendla pochodzą z makroskopowych
obserwacji zmienności genetycznej pokoleń lub są też konsekwencją
logicznego wniosku z wiedzy na temat analitycznej struktury
i funkcjonowania genów. Można wyróżnić następujące odstępstwa15:
12
Electronic Conduction and Mechanoelectrical Transduction in Biological Materials, B. Lipiński (ed.),
New York Marcel Dekker. 1982.
Gould, S. J., Tempo and mode in the macroevolutionary reconstruction on Darwinism. PNAS USA 1994,
91(15):6764-71 (http://www.pnas.org/cgi/reprint/91/15/6764.pdf)
14
McKusick V., Mendelian Inheritance in Man
15
Genetyka molekularna. [red.] Węgleński Piotr, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa, 2006.
13
62
Natywny genom
- antycypacja genetyczna – (powszechna jest w neurodegeneracyjnych
i neuromięśniowych chorobach genetycznych określanych skrótem
TREDs16)
- dziedziczenie sprzężonych loci
- efekt wielogenowy – (np. choroby kompleksowe17), niebinarne
polimorfizmy genów (różne postacie tej samej cechy populacyjnej
– cechy jakościowe)
- dziedziczenie
cytoplazmatyczne
–
(np.
dziedziczenie
mitochondrialne) i imprinting genetyczny18
- dziedziczenie genów sprzężonych z płcią
- efekty letalne i semiletalne
Inne prawa dziedziczności obowiązują w materiale genetycznym
pozajądrowym (co pokazuje epigentyka, dziedziczenie cytoplazmatyczne).
W przeciwieństwie do genów chromosomowych, przekazywanie genów
poza chromosomowych nie odbywa się w sposób uporządkowany i nie
podlega prawom Mendla. Zatem lokalizacja genu determinuje sposób
dziedziczenia. Czy stanowi to jedną z przyczyn umieszczenia genów
mitochondrialnych w jądrze komórki? Problem powielania, klonowania,
elementarny w teorii abiogenezy został obecnie poszerzony o mechanizm
dziedziczenia białek prionowych, które podzielone, później odbudowują
swoją drugą część19. Kolejnym odstępstwem jest tzw. predeterminacja
(efekt mateczny) polegająca na uwarunkowaniu cech osobnika przez
genotyp mateczny. Tłumaczony jest występowaniem w cytoplazmie
komórki jajowej struktur lub substancji wytworzonych pod kontrolą genów
organizmu matecznego. Cechy predeterminacji mogą zanikać
w późniejszym rozwoju osobnika lub być obecne do końca jego życia,
zwykle nie wywołując trwalszych efektów przenoszących się na następne
pokolenie. Przykład: kierunek skrętu muszli ślimakowej (muszla prawo lub
lewoskrętna) uwarunkowany przez gen matki, a nie przez gen osobnika.
Przykładów dziedziczenia cytoplazmatycznego dostarczają episomy
(plazmidy) – fragmenty genetyczne bakterii (DNA) w postaci
autonomicznej (zlokalizowane w cytoplazmie i namnażające się niezależnie
od chromosomu komórki) lub zintegrowanej, wtedy zlokalizowane
z chromosomach i namnażają się jednocześnie z nimi. Przykłady: czynnik
F, czynnik R, profag. Czynnik R – DNA przenoszące odporność na leki
16
http://www.anticipation.info/texte/def_genetic/GENETIC_ANTICIPATION.html
http://www.stanford.edu/group/hopes/rltdsci/trinuc/f0.html
17
Biologia molekularna w medycynie. Elementy genetyki klinicznej. red. Bal J. PWN 2006, s.189-215
18
Reik W., Walter J., Genomic imprinting: parental influence on the genome. Nat Rev Genet 2: 21-32, 2001
19
Prusiner S. B., Prions, PNAS Vol. 95, Issue 23, 13363-13383, November 10, 1998
63
Krzysztof Sarapata
między bakteriami (poprzez transdukcję) i czynnik F DNA określający płeć
kolonii bakteryjnych
3. Rola tzw. śmieciowego DNA
Nazwa śmieciowe DNA (junk DNA) staje się coraz mniej aktualna,
gdy regiony niekodujące uznaje się stopniowo za coraz bardziej istotne.
Sukcesywnie poznaje się ich rolę podczas etapu transkrypcji, efektu
amplifikacji genów, regulacji ekspresji itd20. Genom posiada formę
optymalną, traktowanie go jedynie jako sekwencji liniowej danych wraz
z kodem programu (na podobieństwo programów informatycznych) okazuje
się niewystarczająca. Świadczy o tym wrażliwość komórki na wszelkie
odstępstwa od normy np. choroby związane z aberracjami
chromosomalnymi. Stosowana w informatyce metoda kontrolna spójności
zbioru informacji tzw. odcisk palca nie jest wystarczający dla oszacowania
jakości genomu; znaczenie posiada ilość chromosomów, ich kształt,
długość, lokalizacja genów na konkretnym chromosomie, w odpowiednim
miejscu i w otoczeniu konkretnego niekodującego DNA. „Bóg
przypadkowości” zaprojektował życie na wielu poziomach organizacji.
Przez analogię do poezji arabskiej, gdzie forma nie ogranicza się tylko do
znaczenia użytych słów, ale także wymowa zawarta zostaje w kształcie
postawionych znaków pisanych (patrz. rys.1).
Rys. 1. Islamska kaligrafia
(http://www.islamicarchitecture.org/art/islamic-calligraphy2.html)
20
http://en.wikipedia.org/wiki/Junk_DNA
64
Natywny genom
Założenie o identyczności DNA w całym organizmie (na podstawie
klonalności komórek) wykorzystuje się np. w celu identyfikacji osobnika
np. w metodzie Restriction Fragments Length Polymorphism –
(polimorfizm długości fragmentów restrykcyjnych). Należy jednak
pamiętać, że tzw. odcisk genetyczny palca jest ewidentnie zasadą
obowiązującą
na
pewnym
poziomie
szczegółowości
czy
charakterystyczności DNA osobnika. Informacje o rearanżacji genomu np.
w celu znaczenia regulacji ekspresji, odcinki telomeryczne wskazują na
możliwość wręcz identyfikacji na poziomie narządowym (jeśli nawet nie
dokładniejszym) pochodzenia komórek.
4. Dominacja vs. recesywność
Dominacja i recesywność to dwa bieguny możliwych realizacji
ekspresji genów, które występują w zdublowanej ilości w jądrze komórki.
To pozornie proste zagadnienie wymaga sprecyzowania, jakich genów
dotyczy i w jakich warunkach one funkcjonują.
Najprostszy model dominacji i recesywności alleli reprezentuje pełną
funkcjonalność genu, jego ekspresji, lub funkcję niedającą żadnego efektu
fenotypowego. Bardziej złożone rozwiązania uwzględniają addytywność
(co-dominant). Kodominacja (zwana też incomplete domination) nadaje
równe znaczenie alleli i żaden nie jest maskowany przez drugi. Oba
podlegają ekspresji w fenotypie. Powstaje hybryda mieszanki obu. Niektóre
geny mają obydwie cechy dominacji i recesywności alleli, ponieważ ich
produkty podlegają interakcji fizycznej z innymi produktami i właściwa
natura interakcji determinuje czy lub nie funkcja produktu genu zostanie
wykonana. Efekt ilościowy (haploinsufficiency) oznacza nietolerancje
zmniejszenia aktywności białka jak to ma miejsce np. w zespole Marfana
(mutacja genu fibrylliny)21. Przyjmuje się, że większą produkcję uzyskuje
się odczytując obydwa allele.
Dominant (jeden z alleli) posiada biochemiczną funkcję, która nie
występuje w recesywnej ekspresji genu a także produktów innych alleli,
jakkolwiek białka są produkowane z obydwóch alleli. W anemii sierpowatej
jako chorobie recesywnej produkowane są obydwa rodzaje białek różniące
się aminokwasem. Dopiero duża przewaga jednego rodzaju
betahemoglobiny determinuje sieropowaty kształt komórki. Prawidłowy
21
http://www.wrongdiagnosis.com/m/marfan_syndrome/inherit.htm
65
Krzysztof Sarapata
rodzaj betahemoglobiny (B+) stabilizuje Bs w heterodimerze z wyjątkiem
niskiego stężenia tlenu (Hemoglobina to heterotetramer: 2alfa i 2beta)22.
Każdy przypadek choroby, jeśli nawet nie konkretnej osoby –
pacjenta, wymaga precyzyjnego określenia znaczenia pojęć dominacji
i recesywności. Te mendlowskie terminy oznaczają dla konkretnego
przypadku inną zupełnie jakość, którą powinno się analizować. Dominacja
vs. recesywność są wyjaśniane poprzez stosunek poziomów ekspresji.
Rozwojowe geny23, puste allele (null allele), gen nie posiada funkcji,
charakteryzuje dominujący fenotyp, ponieważ komórki muszą mieć dwie
funkcjonalne kopie, aby uzyskać właściwą dawkę produkowanej struktury
(takie geny są niezmiennie recesywnie letalne i podkreślają jak allele mogą
być recesywne dla jednej cechy i dominujące dla innej.
Inny przykład stosunku dominacji do recesywności występuje
w tumor suppressor gene24, w którym null allela ukazuje dominację
fenotypu – tumors. Tak się dzieje, gdy komórka z niefunkcjonalnym allelem
genu replikuje bez kontroli. W sytuacji poprawy warunków wzrostu,
ewentualnie polepszy się mutacja bezfunkcji w jednej kopii tego locusu.
W wt/wt (wild type allele25) homozygoty strata jednej kopii jest niestraszna
i szansa stracenia obu kopii w kilku komórkach jest minimalna. Ale dla
wt/null heterozygoty szansa utraty tej wt kopii jest wysoka, i selekcja
(tumor generation) jest bardziej możliwa do zajścia niż rzadsza.
Rodzicielski
A1A1
fenotyp
A2A2
I pokolenie
fenotyp
A1
dominacja
brak
dominacji
A1
niekompletna
dominacja
A2
dominacja
A2
niekompletna
dominacja
Rys. 2. Zależności alleliczne
22
http://sickle.bwh.harvard.edu/scd_inheritance.html
Muller H.J. Further studies on the nature and causes of gene mutations. Proceedings of the 6th
International Congress of Genetics, 1932 pp 213-255.
24
Onkologia. Podręcznik dla lekarzy i studentów. [red.] Kordek R., Wydawnictwo Via Medica, 2004
25
http://en.wikipedia.org/wiki/Wild_type
23
66
Natywny genom
Rodzą się naturalne pytania. Czy choroba genetyczna recesywna jest
oznaką wypracowania lepszego mechanizmu obronnego organizmu
w porównaniu do cechy dziedziczonej dominująco? Czy pomimo formy
niekorzystnej mutacji, brak patogennego fenotypu w organizmie (brak
penetracji) nie wskazuje na efekt korzystnych zmian wypracowanych czy to
filo- czy ontogenetycznym okresie?
Pojęcia dominacja i recesywność nie są cechą bezpośrednio kojarzoną
z genem, gdyż wskazują na efekt fenotypowy, czyli o cesze decydują
korelacje z innymi genami, oddziaływanie otoczenia. Są to pojęcia
z makroskopowej genetyki. Identyczny gen (sekwencja nukleotydów) może
mieć różnorodną właściwość zależną od środowiska.
5. Rekombinacja vs. mutacja
Mutacja to termin wprowadzony przez de Vriesa w 1901 r., wcześniej
posługiwano się hasłem „heterogeneza” dla określenia zmienności
skokowej. Mutacja oznacza skokową zmianę dziedziczną niebędącą
wynikiem ani rozszczepienia ani połączenia się cech na skutek
krzyżowania. Jest to wyraźnie definicja stworzona na poziomie
populacyjnym.
Współcześnie
została
wsparta
mechanizmem
molekularnymi. Sprecyzowano czynniki mutagenne, poznano procesy
rearanżacyjne DNA, które one wywołują.
Rekombinacja oznacza łączenie się cech rodzicielskich w nowych
kombinacjach: cechy znajdujące się przed krzyżowaniem w chromosomach
homologicznych (crossing over) i nie homologicznych (czyli zgodnie
z prawami Mendla). Odkryto też tzw. rekombinację wewnątrzgenową
(konwersja)26, która poszerza rekombinację na procesy niewzajemne, czyli
„dawcy” i „biorcy” (recyprokalne) w przeciwieństwie do crossing over.
Inne wyjaśnienia znaczenia mutacja to nieskuteczność naprawy DNA
realizowana przez własne mechanizmy naprawcze. Czyli oprócz czynników
mutagennych mogą także wystąpić błędy replikacji modyfikujące
sekwencje DNA. W tym miejscu istotnym jest spostrzeżenie, że komórka
może modyfikować swoje mechanizmy naprawcze np. w celu wywołania
hipermutacji. W organizmach jednokomórkowych wszystkie zmiany
sekwencji są dziedziczone. Pojawia się pytanie czy aranżacja sekwencji
26
Holliday. R., A mechanism for gene conversion in fungi. Genet. Res. 5, 282-304 Grainge, I. and Jayaram,
M. (1999). The integrase family of recombinase: organisation and function of the active site. Mol. Microbiol.
33, 449-456
67
Krzysztof Sarapata
genomowej komórek płciowych jest w jakimś związku ze stanem genomu
w komórkach somatycznych, choćby wykorzystując nieznane jeszcze
mechanizmy modulacji mechanizmów naprawczych?
Rekombinacje od mutacji odróżnia skala zachodzących rearanżacji
oraz czynniki je wywołujące, inicjujące. Nie byłoby chyba specjalnego
sprzeciwu uznanie większej celowości modyfikacji genomu w procesach
rekombinacji niż mutacji. Mutacja powstaje na skutek wspomnianych już
błędów replikacji. Replikacja genomu nie jest tylko reakcją chemiczną
łączenia się w pary komplementarnych zasad azotowych w polinukleotyd,
ale także enzymatyczną reakcją z udziałem polimerazy DNA (dokonującą
także selekcji nukleotydów oraz korekcji błędów), która znacząco podnosi
szybkość i dokładność syntezy. Drugi czynnik to mutageny, które odróżnia
się od czynników jedynie uszkadzających DNA (np. pęknięcia nici) bez
mutacji. Klasyczny przykład celowości to rearanżacja genomu u drożdży
w celu zmiany płci27.
Czy można powiedzieć, że mutacje uznane aktualnie jako patogenne
są niejako formą dostosowania się organizmu do skrajnych czy
wyjątkowych warunków środowiska? Generalnie ciąży przekonanie
o przyrodzie, która dokonuje „ruch” przez doświadczenie, przypadkowa
zmienność testowana zostaje przez środowisko, analogicznie jak
w metodologii nauk biologicznych z zapleczem eksperymentalnym.
Modelowanie układów biologicznych (in computo) podpowiada zdolność
predykcji zachowania in vivo. Rozróżnienia także wymaga, które zmiany są
dziedziczne a które nie (mutacje w opozycji do zmienność fluktuacyjnej).
Niezwykle ciekawym jest efekt braku penetracji (penetrance), kiedy
fenotyp nie ujawnia u niektórych osobników mutacji i to dominującej lub
homozygotycznej mutacji recesywnej28.
Zmienność może mieć charakter ciągły, ale niedziedziczny
i nieskokowy. W tzw. krypto mutacjach, które mogą kumulować efekt
fenotypowy po przekroczeniu jakiegoś progu. Inna nazwa tego efektu, to
mutacje ciche, które dotyczą zmian w obszarach pozagenowych,
niekodujących a także synonimicznych mutacji.
Dlaczego nie ma barw pośrednich oczu? W przyrodzie występuje
wiele przykładów zmienności nieciągłej. Mozaikowatość to błędy podczas
mitozy (podział komórek somatycznych) prowadzące do powstania
organizmów o różnych kariotypach. Mutacje jako mechanizm ewolucji,
wydają się być właściwe dla najprymitywniejszych organizmów, dlaczego?
Może ewolucja wykształciła bardziej sprawne i oczekiwane mechanizmy
27
28
Haber JE. Mating-type gene switching in Saccharomyces cerevisiae. Annu Rev Genet. 1998;32:561-99.
http://en.wikipedia.org/wiki/Penetrance
68
Natywny genom
zmienności u wyżej zorganizowanych organizmów. Organizmy złożone
posiadają mechanizmy ochronne przed przypadkowymi mutacjami,
właściwie zauważalne pozostają mechanizmy rekombinacyjne realizujące
zmienność genetyczną. Kierunek ewolucji dobrze charakteryzują słowa:
„...od tego co proste i konieczne do tego co złożone i dowolne...”29.
Aktualnie wprowadza się nowe elementy sprawcze ewolucji, gdy
oprócz losowego charakteru mutacji niezbędnego dla darwinowskiego
postrzegania ewolucji, zaczyna się „doceniać” znaczenie wirusów, których
hipotetyczną rolą jest utworzenie jądra z materiałem DNA w organizmie
prokariotycznym z nukleoidem RNA30,31.
Mutacje, nawet te niekorzystne występują w populacji przez dowolnie
długi okres czasu. Dla defektów genetycznych można oszacować czas
powstania (datowanie), który np. dla mutacji typu delecja delta 508
w mukowiscydozie wskazuje na jej powstanie 50 tys. lat temu w erze
kenozoicznej, okresie Neogenu, epoce Plejstocenu, czyli zmian
klimatycznych związanych z ustępowaniem lodowca z terenów Europy oraz
także z wyginięciem neandertalczyków.
W świetle odradzania się epigenetyki32 należy rozważać możliwość
obecności patogenu odpowiedzialnego za osłabienie systemu naprawy
DNA. Białko patogenu może być bardzo zżyte z organizmem gospodarza
i nierozpoznawalne jako wrogie. W skali molekularnej proces leczniczy
sprowadza się właściwie tylko eliminacje patogenów, nie uznaje się
przejścia od pato- do formy neutralnej czy korzystnej dla organizmu
gospodarza.
6. Naprawa genomu
Mechanizm naprawy genomu wydaje się kompleksem w świetle
przypadkowości i braku celowości teorii ewolucji.
Podstawowe założenie systemu naprawczego (na poziomie
molekularnym; niewiadomo czy inna skala rozpatrywania zjawiska nie
pozwala na znalezienie pozagenowych wzorców poprawności) to wzorcowa
sekwencja DNA wewnątrz komórki. Jeśli takiego komórka nie posiada, to
29
Sedlak W., Wprowadzenie w bioelektronikę. Warszawa 1988
Forterre P., The origin of viruses and their possible roles in major evolutionary transitions. ELSEVIER,
Virus Research 117 (2006) 5-16
31
Pennisi E., EVOLUTIONARY BIOLOGY: The Birth of the Nucleus. Science 6 August 2004:
Vol. 305. no. 5685, pp. 766 - 768
32
Hertwig O., Biological problem of today: preformation or epigenesis? The basis of a theory of organic
development. W. Heinemann: London, 1896.
30
69
Krzysztof Sarapata
złożoność i niespecyficzność czynników mutagennych nie pozwala na
odwrócenie niekorzystnej zmiany w genomie.
Życie posiada cel, może nawet nie jeden. Są nimi: zapewnienie bytu,
zapewnienie przekazywania życia, minimalizacja stresu, cierpienia. Jednym
z elementów realizacji tych celów jest ochrona struktur matrycy genomowej
– tzw. mechanizmy naprawcze.
Samonaprawa DNA jest cechą immanentną organizmów żywych.
Można nawet powiedzieć ich samodoskonalenie. Wzorzec naprawy DNA
nie musi być w formie łańcucha DNA. Powinno się szukać w kierunku
wzorców RNA, białkowych czy nawet fizycznych. Nowe hipotezy mogą
wykorzystać mechanizmy znane z reprodukcji wirusów (odwrotna
transkrypcja), mechanizm retrotranspozonów, swobodnych cząsteczek
DNA, których ruch i wbudowanie w genom podlega fizycznym
oddziaływaniom. Przykład to migracja fragmentów DNA z mitochondriów
do jądra komórkowego33.
Utrwalenie mutacji patogennej w genomie następuje wobec
niekorzystnych czynników środowiska zewnętrznego. Te czynniki są
pierwotną etiologią niekorzystnych zmian zachodzących w genomie.
Oddziaływanie czynników fizycznych i chemicznych jest zależne od
odległości fizycznej. Powinno się uwzględnić anomalie cytoplazmy
(w ramach tzw. epigenetyki), płynów zewnątrzkomórkowych czy znanych
zewnątrzwydzielniczych mechanizmów tkankowych.
Założenie o rzeczywistej odmienności każdego organizmu wyznacza
nowy kierunek eksploracji. Przykładowo heterogenność mutacji
w mukowiscydozie wynosi obecnie ponad 1000 mutacji. Projektowanie
leków już uwzględnia profil genetyczny pacjenta34. Terapia indywidualna,
chociaż rozumiana jako terapia kompleksowa powinna także uwzględnić
mechanizmy patofizjologii konkretnego pacjenta. Nie potrafimy
równoważnie przełożyć genomu na fizjologię.
Termin cryptic genetic variation35 oznacza zmiany w obrębie
genomu, które nie są normalnie fenotypowo dostrzegalne, natomiast są
odpowiedzialne za ujawnienia patologii w pewnych warunkach środowiska,
czyli jest to swoisty brak tolerancji odmienności genetycznej.
Genom rozpatrywany na poziomie chromosomalnym może podlegać
tzw. aberracjom, czyli mutacjom chromosomów, które mogą być
pochodzenia wrodzonego lub powstać w wyniku czynników mutagennych,
33
Brown T., Genomy PWN 2001
Collins F., Personalized medicine. A new approach to staying well. The Boston Blobe 2005,
http://www.boston.com/news/globe/editorial_opinion/oped/articles/2005/07/17/personalized_medicine
35
Gibson G., Dworkin I.,Uncovering Cryptic Genetic Variation. Nature Reviews Genetics vol. 5, september
2004 str. 681-691
34
70
Natywny genom
albo na wskutek lokalnego, przewlekłego stanu chorobowego (np.
translokacja w przewlekłej białaczce szpikowej, obecność chromosomu Ph
u chorych ze zwłóknieniem szpiku może wskazywać na rozpoznanie
atypowej postaci przewlekłej białaczki szpikowej – rysunek 3).
Rys. 3. Uszkodzenia chromosomalne
Defekty genetyczne wywołują chorobę na różne sposoby. Najprostszy
polega na utracie funkcji przez mutację (loss-of-function). Efektem mutacji
jest brak produkcji białka, lub zaburzenia jego funkcjonalności. Drugi
mechanizm: mutacja typu: toxic-gain-of-function polega na nabyciu nowej,
szkodliwej funkcji dla organizmu – białko zakłóca funkcjonowanie komórki
lub może np. wymknąć się spod jego normalnej regulacji.
Naprawa genomu niekoniecznie polega na dążeniu do uzyskaniu
prawidłowego genu. Są dokonywane próby terapii genowej poprzez
71
Krzysztof Sarapata
wyciszanie genu36, modulację etapu alternatywnego splajsingu. Inne
polegają na oddziaływaniu na czynniki epigenetyczne. „(...)Termin
„epigenetyka” odnosi się do gałęzi nauki zajmującej się badaniem takich
zmian w aktywności (ekspresji) genów, które nie wynikają ze zmian ich
sekwencji, lecz są skutkiem subtelnych chemicznych modyfikacji cząstek,
informujących o tym, które geny należy aktywować (czyli uruchomić
proces ich transkrypcji), a które wyciszyć. (...)”37. Niewiele potrzeba
wyobraźni, aby w podtekście dostrzec związki z odrzuconą teorią ewolucji
Lamarcka.
W sferze hipotez można postawić akcent na każdy element ścieżki od
genu do behawioru zgodnie z centralnym dogmatem. Naprawa genomu
uwzględniająca różnice sekwencji DNA w obrębie tego samego organizmu
powstałe w ontogenezie podczas mitotycznych podziałów lub efektów
oddziaływań obszarów patologii, których skrajnym wyrazem jest tzw.
mozaikowatość.
7. Organizacja genomu
Przez pojęcie „natywny genom” rozumie statyczny zapis informacji
i struktury fizycznej helisy DNA zawartej w jądrze komórki, składowej
anatomicznej komórki organizmów żywych, która pozostaje w stanie
homeostazy w normalnych warunkach otoczenia i która zapewnia pełną
cykliczność procesów38. W przypadku tzw. mutacji wywołujących
patogenny efekt jest to wtedy stan genomu pochodzący z okresu sprzed jego
zmiany, czyli może to oznaczać bardzo odległy okres czasu w ujęciu
filogenetycznym. Informacyjny aspekt związany jest ze znanymi tzw.
kodującym znaczeniem DNA. Fizyczny to właściwości struktury szkieletu.
Nie jest znany stan homeostazy układów biologicznych, tylko opis
czy wyobrażenie nt. prawidłowości struktury, oddziaływań w mikroskali.
Procedury poznawcze wykorzystują patologię, stres, śmierć w celu
poznania elementów składowych. Oczywiście zaprzeczyć można takiemu
stwierdzeniu podając tzw. nieinwazyjne metody eksploracji. Niemniej
nawet jeśli nauka nawet nie podaje ich znaczenia w sensie skutków
ubocznych to i tak wyniki uzyskiwane z tych metod próbuje się powiązać
36
Gabryelska M., Nowak S., Żukiel R., Barciszewski J., Interferencja RNA – nowa technologia w leczeniu
nowotworów. Neuroskop 2005 nr.7 http://neurochirurg.pl/neuroskop/2005nr7/3.pdf
37
Interlandi J., Cofanie nowotworzenia.Leki wpływają na zmiany epigenetyczne w komórkach raka. Świat
Nauki Maj 2007, str. 8
38
Whyte L.L., Note of the structural philosophy of organism, Brit. J. Philos. Sci., 5 (1955) 20, 332-334
72
Natywny genom
z wynikami inwazyjnych badań, nie uwzględniając ich odmienności
warunków pomiarowych.
Zdaniem autora badania organizacji topologii genów w jądrowym
genomie, poszukiwanie klucza (algorytmu), schematu przestrzennej
lokalizacji, powinno zmierzać w takim kierunku, aby zwiększyć znaczenie
tolerancji „indywidualizmu” genomu danego człowieka, czy wręcz wskazał
eksplorację przyczyn chorób genetycznych w kierunku na zewnątrz – poza
jądro (np. epigenetyka) lub wywołałby mechanizm samo-naprawczy DNA,
który znamy, ale tylko na gruncie biologii molekularnej. Pytanie należałoby
postawić: czy wychodząc od wiedzy doświadczalnej i biochemicznej
i molekularnej jesteśmy w stanie uznać i docenić nadrzędność biofizyki
w celu organizacji i topologii czy sterowania zachodzącego w komórce?
Cybernetyczne rozważania wskazują na wielopoziomowe pętle
regulacyjne, poznane mechanizmy naprawcze dotyczą „zaledwie” jądra
komórkowego (nie uwzględniając dysfunkcji spowodowanych mutacjami
letalnymi w obszarze zbioru genów podstawowych). Nie można więc
zapominać o pętlach na kolejnych piętrach organizacyjnych. Ten brak
rzekomej manifestacji działań naprawczych na tym poziomie może
wskazywać na swoistą bezradność wobec oddziaływań cytoplazmatycznej
materii. Punkt pracy i stabilności układu został ustalony w niekorzystnym
obszarze.
Właściwości chemiczne DNA są związana z fizycznymi, a może
nawet ściślej polowymi (próba interpretacji helisy DNA jako
transformatora, który reagowałby na zaburzenia w syntonii, czyli porządku
genów). Struktura dwuniciowego DNA występuje w formach39: A-DNA, BDNA, C-DNA, E-DNA, H-DNA, P-DNA i Z-DNA.
Każda zasada azotowa nukleotydu może występować w postaci
jednego z dwóch tautomerów, czyli izomerów strukturalnych pozostających
w stanie równowagi dynamicznej. Tymina: forma ketonowa i enolowa.
Enol-tymina jest komplementarna z guaniną a nie z adeniną. Adenina:
tautomer iminowy wiąże się z cytozyną. Enol-guanina jest komplementarna
do tyminy. Po replikacji rzadki tautomer ulega nieuchronnej przemianie
w częściej występującą formę, co prowadzi do niekomplementarności
w podwójnej helisie40.
Rozlokowanie genów nie jest równomierne, są regiony o dużej liczbie
genów. Organizację genomu ze względu na lokalizację genów podał
Gardiner (1996), jest to tzw. model izochorowy dla genomów kręgowców
39
Dickerson R. E., Drew H. R., Conner B. N., Wing R. M., Fratini A. V. , Kopka M. L., The anatomy of A-,
B-, and Z-DNA. Science 1982, 216: 475-485.
40
Brown T., Genomy PWN 2001 str. 340-344
73
Krzysztof Sarapata
i roślin (a możliwie, że i niższych eukariotów)41. Genomy są mozaiką
fragmentów DNA o długości co najmniej 300kb, każdy o jednorodnym
składzie zasad, różniącym się od składu fragmentów sąsiadujących. Geny
zawierają zwykle 45-50% AT (adenina i tymina). Inne sposoby lokalizacji
genów to wyspy CpG – regiony DNA bogate w guaninę i cytozynę, są to
obszary o dużej gęstości genów (56% genów), co wskazuje na wspólne
mechanizmy transkrypcyjne42. Oryginalność natury to geny zachodzące na
siebie, oraz geny w genach (wewnątrz intronu genu „zewnętrznego”)43.
Korelację złożoności organizmu i wielkością genomu, czyli częściowy jej
brak to tzw. paradoks C44. Z kolei korelację złożoności organizmu a ilością
niekodującego DNA sformułował Mattick J.S45.
Poprzez poszukiwanie analogii genomu do programu komputerowego
zapisanego na nośniku fizycznym, dochodzimy to stwierdzenia, że
centralny dogmat genetyki jest tożsamy z realizacją, wykonaniem pewnego
programu genetycznego. Centralny dogmat, czyli ścieżka aktywności genu
od ekspresji aż po formę zachowania jest złożona, tzn. z wieloma
możliwościami jej modulacji przez środowisko i zarazem doświadczeń dla
organizmu. Na tej ścieżce dochodzi do interakcji z aktywnością innych
genów. Oczywiście „program genetyczny” poprzez jego złożoność
równocześnie nadaje mu stabilność. Otwartość, czy dostępność tego kodu
czyni go bardziej podatnym na wpływ środowiska, z kolei jego izolacja
blokuje generowaną zmienność przez środowisko.
8. Podsumowanie
Rozwój genetyki wyznacza kierunek od statycznego rozumienia
genomu ku dynamicznej strukturze podlegającej rearanżacji, modyfikacjom,
czyli bardzo trudnym do odniesienia gruntem. Genetyka potrafi znaleźć
podłoże dla wszystkich znanych jednostek chorobowych. Powstaje dylemat
albo wszystko jest zapisane w naszych genach (niekoniecznie rozumianych
tylko jako informatyczne znaczenie sekwencji DNA), albo każdą patologię
należy traktować jako brak tolerancji dla odmienności i różnorodności
41
Gardiner K. Base composition and gene distribution: critical patterns in mammalian genome
organization. Elsevier, Trends in Genetics, Volume 12, Number 12, December 1996 , pp. 519-524(6)
42
Bird A.P. CpG-rich islands and the function of DNA methylation. Nature 321, 209 - 213 (15 May 1986)
43
Brown T., Genomy PWN 2001 str. 124
44
Swift, H. 1950. The constancy of deoxyribose nucleic acid in plant nuclei. Proceedings of the National
Academy of Sciences of the USA 36: 643-654.
45
Mattick J.S., Challenging the dogma: the hidden layer of non-protein-coding RNAs in complex organisms.
BioEssays 2003
74
Natywny genom
w równym stopniu zależną od otoczenia. Zasadniczym problemem
cywilizacji to zmagania się z paradygmatem genetyki w odniesieniu do
etiologii genetycznej choroby człowieka. A więc nie ewolucyjny trend, jego
mechanizmy tylko próba poprawienia jakości obecnego życia. Mało nas na
razie interesuje komfort życia innych organizmów.
Natura jest sztucznie naśladowana: klonowanie – bliźnięta
jednojajowe, eutanazja, aborcja – eliminacja osobników nieprzystosowanych
(selekcja naturalna), środki antykoncepcyjne – niepłodne cykl hormonalny
u kobiet, środki farmakologiczne – wszystkie preparaty pochodzenia
naturalnego: zioła, grzyby, minerały, preparaty pochodzenia zwierzęcego,
systemy ekonomiczne, gospodarcze, polityczne, kulturowe, religijne –
stada, symbioza (komensalizm, mutualizm), sztuczne zapłodnienie –
syngamia, kreacja żywego organizmu – abiogneza. Wciąż czekamy na
sztuczny mechanizm naprawczy, który mógłby być pożądanym dowodem
prawdziwości podstaw genetyki. Zbyt pochopnie dajemy symbol równości
między tym co naturalne a wynikiem naszej działalności, tak jak między
rytuałem a wyabstrahowaną redukcją pragmatyczną. Przykładem mogą być
wszelka farmakologia o nieznanym działaniu. Symptomy bardzo odległe od
przyczyn46.
Rozważana obecnie hipoteza o roli wirusów w ewolucji
organizmów47,48, może sugerować, że różnice między genomowe
organizmów w obrębie populacji świadczą o obecności w somie komórki
patogenów, których dziedziczenie następuje w procesie epigenetycznym
bądź typowym czyli jądrowym. Traktujemy genom jako magazyn efektów
asymilacji organizmu z egzogenną strukturą w filogenetycznym wymiarze.
Idąc dalej tym tropem można się zastanowić, czy podatność na mutacje
pewnych obszarów genomowych nie jest pochodną oddziaływań owego
czynnika egzogennego (np. oddziaływanie cytoplazmy na mechanizmy
naprawcze DNA)?
Ewolucja organelli wewnętrznych mitochondriów wskazuje na
przejście genów endosymbionta do genomu jądrowego49, czyli jak należy to
rozumieć, do miejsca charakteryzującym się inną specyfiką:
bezpieczniejszego, odmiennym w sensie dziedziczenia, itd. Brzmi to jak
jakiś ogólnie znany kierunek zmian organizacyjnych życia w filogenezie,
46
Brown, Marybeth. "Post-Polio Syndrome." The New England Journal of Medicine 333, no. 8 (24 Aug.
1995): 532+.
47
Forterre P., The origin of viruses and their possible roles in major evolutionary transitions. ELSEVIER,
Virus Research 117 (2006) 5-16
48
Pennisi E., Evolutionary Biology: The Birth of the Nucleus. Science 6 August 2004:
Vol. 305. no. 5685, pp. 766 - 768
49
Golik P., Oddziaływania jądrowo-mitochondrialne u drożdży z rodzaju Saccharomyces. Praca doktorska
1999, s.7
75
Krzysztof Sarapata
który można określić jako odwrotny do centralnego dogmatu, czyli tym
razem od białka do DNA. Część białek mitochondrialnego łańcucha
oddechowego kodowanych jest w jądrze komórki.
Badania szczegółowych różnic genomów osobników są na dzień
dzisiejszy ograniczone. Dostępne bazy bioinformatyczne genomowe danych
pierwotnych takich informacji nie zawierają. Czy można np. poszukiwać
czegoś, co autor nazwał „sprzężeń mutacji”, czyli dziedziczenie pewnego
zestawu niekorzystnych mutacji? Czy w jakiś sposób sprzężenia
morganowskie zależne są od defektów patogennych genów, których
dotyczą? Czy niektórych rodzajów rekombinacji nie można traktować jako
składowych korzystnych dla organizmu oddziaływań?
9. Bibliografia
76
1.
Bal J. red., Biologia molekularna w medycynie. Elementy genetyki
klinicznej. PWN 2006.
2.
Brown T., Genomy PWN 2001
3.
Jorde L.B., Carey J.C., M.J. Bamshad, White R.L. Genetyka medyczna
red. wyd. polskiego Wojcierowski J., [wyd.] Czelej, 2000
4.
Knud Christensen, Population genetics
http://www.kursus.kvl.dk/shares/vetgen/_Popgen/genetics/genetik.pdf
5.
Malinowski E., Genetyka. PWN Warszawa 1978
6.
Orenstein D., Rosenstein B., Stern R., Cystic Fibrosis. Medical care.
Lippincott Williams&Wilkins 2000
7.
Jury Cz., Krzanowska H., Leksykon biologiczny [red.],Wiedza
Powszechna Warszawa1992
8.
Alberts B., Bray D., Johnson A., Lewis J., Raff M., Roberts K., Walter P.,
Podstawy biologii komórki. Wprowadzenie do biologii molekularnej.
[tłum.] Michejda J., Augustyniak J., PWN Warszawa 1999
9.
Węgleński P., Genetyka molekularna. [red.], Wydawnictwo Naukowe
PWN, Warszawa, 2006.
EPISTEME
Mariusz Wójcik
4/2007
s.77-86
ISSN 1895-4421
POZNAWCZE ASPEKTY ODDZIAŁYWANIA DUŻYMI
ZBIORAMI NANOCZĄSTEK NA WŁAŚCIWOŚCI
MAGNETYCZNE I PRZEWODZĄCE WŁÓKIEN
WĘGLOWYCH
Streszczenie
W artykule przedstawiono poznawcze aspekty oddziaływania dużymi zbiorami
ferromagnetycznych nanocząstek wpływających na właściwości magnetyczne
i przewodzące włókien węglowych otrzymanych z prekursorów polimerowych na
bazie poliakrylonitrylu (PAN). Rozważano badania nad opracowaniem metody
otrzymywania nowej generacji włókien węglowych modyfikowanych
nanocząstkami o właściwościach magnetycznych nadając tym włóknom nowe
właściwości magnetyczne i przewodzące. Badania obejmują chemiczną preparatykę
sferycznych nanoproszków magnetytu (Fe3O4), charakteryzujących się wysoką
indukcją nasycenia polem magnetycznym Bs, formowanie prekursora
polimerowego z tymi dodatkami oraz odpowiednią obróbkę termiczną dającą
w rezultacie nowy rodzaj włókien węglowych.
Badania właściwości fizycznych i chemicznych obejmą charakterystyki
mechaniczne, magnetyczne i elektryczne zarówno prekursorów jak i włókien
węglowych. Ocenione zostaną potencjalne możliwości wykorzystania obu form
włókien w postaci rowingu i tkaniny w wyselekcjonowanych zastosowaniach.
Uzyskane wyniki znajdą zastosowanie w zakresie wytwarzania różnych struktur
kompozytowych, połączeń różnorodnych materiałów typu polimer-ceramika oraz
opracowania nowych materiałów dla medycyny o wysokiej trwałości
eksploatacyjnej i użytkowej.
1. Wstęp
Niestechiometryczne
związki
chemiczne
oraz
struktury
policząsteczkowe okazały się obiektami niosącymi szereg nowych
własności fizykochemicznych takich jak zmniejszenie przewodnictwa
ciepła, zwiększenie wytrzymałości, selektywność transportu specyficznych
77
Mariusz Wójcik
substancji, uzyskanie oczekiwanej przewodności elektrycznej, czy
podatności magnetycznej.
Wszystkie te własności okazują się istotne w zastosowaniach.
Ekranowanie pól elektrycznych przez materiały z włókien węglowych
umożliwia ich wykorzystanie dla tworzenia specyficznych powierzchni
chroniących ludzi przed kontaktem z polami elektromagnetycznymi.
Losowa struktura przestrzenna włókien węglowych umożliwia tworzenie
materiału znacznie bardziej odpornego na naprężenia mechaniczne niż
używane dotychczas, co staje się elementem bilansu ekonomicznego
i zachętą dla produkcji.
Warto przyjrzeć się zjawiskom prowadzącym do uzyskiwania takich
materiałów, ponieważ procesy wytwórcze stają się źródłem wielu pytań
dotyczących ogólnych systemów nauki, zarówno dla procesów
chemicznych jak i dla zagadnień transportu czy dynamiki ośrodka ciągłego.
Przedstawimy poniżej szereg ogólnych rozważań towarzyszących
procesowi formowania włókien węglowych, zaznaczając te momenty, które
rozpatrywane w ogólnym ujęciu mogą przyczynić się do rozpoznania
istotnych związków pomiędzy oddziaływaniami dużych zbiorów cząstek, co
byłoby równoznaczne z rozpoznaniem pewnych potencjałów ich
oddziaływań, co oznacza uzyskanie wpływu na budowę ich struktury
i sterowanie ich budową.
2. Problematyka sterowania i modyfikowania właściwościami
nanokompozytów polimerowych
Nanokompozyty zdobywają coraz większe znaczenie w różnych
dziedzinach techniki ponieważ gwarantują poprawę wielu właściwości
materiałów polimerowych w porównaniu z mikro i makrokompozytami.
Dotyczy to głównie wzrostu wytrzymałości i modułu sprężystości,
odporności termicznej, zmniejszenia przepuszczalności gazów i palności.
Są również uznawane za unikatowy system modelowy struktury i dynamiki
oddziaływań pomiędzy poszczególnymi składnikami kompozytów.
Nanokompozyty polimerowe wytwarzane są na podstawie zarówno
polimerów termoplastycznych jak i termoutwardzalnych (1), (2). Drugim
1
2
M. Kacperski Polimery 47 (11) 801 (2002)
M. Kacperski Polimery 48 (2) 85 (2003)
78
Poznawcze aspekty oddziaływania dużymi zbiorami nanocząstek…
obok polimeru składnikiem są najczęściej substancje nieorganiczne
w których co najmniej jeden z wymiarów jest rzędu 1 do 100 nm. Są to
przede
wszystkim
krzemiany
warstwowe
(montmorylonit),
nanokrzemionka, fulereny oraz rurki fulerenowe, tzw. nanorurki węglowe
oraz także metale, tlenki metali i różne podwójne lub potrójne związki
metali i niemetali. Z wprowadzeniem do matrycy polimerowej nanocząstek
metali oraz tlenków metali głównie tlenku żelaza wiąże się uzyskanie
nanokompozytów o polepszonym przewodnictwie elektrycznym
(półprzewodników, antystatyków a nawet przewodników), a wprowadzenie
ditlenku tytanu, związków itru czy siarczku cynku powoduje zmianę
właściwości optycznych. Połączenia te jak również nanocząstki srebra
wprowadzono także do kompozytów wytwarzanych na bazie
poliakrylonitrylu (3).
Nanokompozyty organofilowe otrzymuje się stosując poliakrylonitryl
jako matrycę polimerową z udziałem montmorylonitu (4). Montmorylonit
otrzymuje cechy materiału o właściwościach filowych przez dyspergowanie
w obecności metakryl-oksy-propylo-trimetoksysilanu w roztworze
akrylonitrylu rozpuszczonego w np. toluenie, a następnie prowadzona jest
polimeryzacja rodnikowa poprzez dobór AIBN jako inicjatora (5).
Nanokompozyt otrzymany podczas polimeryzacji emulsyjnej akrylonitrylu
wobec montmorylonitu sodowego i kwasu 2-akryloamido-2-metylo-1propanosulfonowego (AMPS) wykazywał eksfoliowaną strukturę MMT
i odznaczał się podwyższoną wartością modułu zachowawczego E
w porównaniu z niemodyfikowanym polimerem (6). Często stosowana jest
także interkalacja montmorylonitu modyfikowanego czwartorzędowymi
solami amoniowymi w poliakrylonitrylu rozpuszczonym w odpowiednim
rozpuszczalniku np. mieszaninie węglanu etylenu i węglanie propylenu.
Taki produkt zastosowano jako matrycę żelu jonoprzewodzącego, a analiza
XRD i TEM wykazała możliwości eksfoliacji MMT w nanokompozycie
(7).
Interesująca nas problematyka modyfikowania różnego rodzaju
związków polimerowych za pomocą cząstek magnetycznych jest znana
i tym kompozytom poświęcono wiele prac badawczych. Cząsteczki
magnetyczne w zastosowaniach medycznych były przedmiotem bardzo
wielu badań, ponieważ ich unikalne właściwości magnetyczne,
niespotykane w innych materiałach, zostały użyte do specjalnych technik
3
Zhang Z, Zhang L, Wang S, Polymer 42, 8315 (2001)
Sugahara Y, Satakawa S, Kuroda K, Kato C, Clays Clay Miner., 36, 343, 1988
Seckn T, Gultek A., Galip M., Onal Y..J.Appl Polym Sci., 84, 164, 2002
6
Yeong Suk Choi, Ki Hyun Wang, Mingzhe Xu, and In Jae Chung, Chem. Mat., 14,2936, 2002,
7
Hwang JJ, Liu HJ, Macromolecules, 35,7314, 2002
4
5
79
Mariusz Wójcik
medycznych. Bez ich wykorzystania nie byłoby techniki rozdzielania,
techniki analiz immunologicznych, techniki podawania leków, hipertermii.
Kationowe liposomy o właściwościach magnetycznych, należące do jednej
z grup kationowych cząstek magnetycznych stanowią znakomite nośniki dla
wprowadzania cząstek DNA do komórek. W terapii nowotworowej są
stosowane jako mediatory ciepła. Cząsteczki magnetyczne w połączeniu ze
specjalnymi antyciałami nowotworowymi umożliwiają rozwinięcie
kontrastu przy identyfikacji komórek nowotworowych. Do wspomnianych
powyżej zastosowań często używa się różnych polimerowych mikrosfer, np.
z polistyrenu (8), które wypełnia się cząstkami magnetytu. Obszerny
przegląd biomedycznych zastosowań materiałowych kompozytów
polimerowych z różnymi wypełnieniami (9) utrwala pogląd o zasadności
badań i ich dalszego kontynuowania.
Dane literaturowe pokazują jednak z innej strony, że stosowane
w tych badaniach polimery nie posiadały właściwości przewodzących.
Czynnikiem ograniczającym te badania i praktyczne zastosowanie
nanocząsteczek było zazwyczaj zjawisko agregacji nanocząstek. Drobną ich
dyspersję można było osiągnąć wprowadzając do tworzącego się polimeru
płyny magnetyczne (10). Z kolei stosunkowo mało jest danych
literaturowych, w których można znaleźć opisy kompozytów polimerowych
o właściwościach przewodzących zawierających nanocząstki magnetyczne.
Najczęściej prace tego typu były poświęcone zagadnieniom wytwarzania
różnych mieszanek przewodzących polimerów zawierających organiczne
dodatki o niskiej masie cząsteczkowej z tlenkami metali i cząsteczkami
materiałów półprzewodzących. Wyniki tych badań stanowią dość dobrą
bazę dla metod przygotowania i zrozumienia tworzenia się i zachowania
cząstek magnetycznych w przewodzących polimerach. Dla przykładu
można przytoczyć kilka prac opisujących modyfikowanie polypyrrolitu
(PPy) za pomocą cząstek tlenków metali podczas procesu
elektropolimeryzacji czy wytwarzanie przewodzącego kompozytu, w skład
którego wchodziły cząstki tlenków metali pokryte tym polimerem
i dodatkowo zawierały one dodatki utleniające w postaci np. chlorku żelaza
(III) (11). W innych pracach prowadzono badania nad otrzymywaniem
i właściwościami kompozytów opartych na bazie polyaniliny (PAni), które
8
R.A.Ali-Zade, Physical Characterisyics polymr microspheres, filled with magnetite nanoparticles,
European Cells and Materials Vol.3,Suppl.2, 2002
9
S.Ramakrrishna, J.Mauer, E.Wintermantel, Kam W. Leong, Biomedical application of polymer-composite
materials: a review, Composites Science and Technology 61 (2001)
10
R.F.Ziolo, E.P.Giannelis, B.A.Weinstein, M.P.O'Horo, Science 257 (1992) 219.
11
M.Kryszewski, in R.W.Munn, A.Miniewicz, B.Kuchta (eds.), Electrical and Related Properties of Organic
Solids, Kluver, with NATO Sci. Aff. Division, Dordrecht, 1997, p.1.
80
Poznawcze aspekty oddziaływania dużymi zbiorami nanocząstek…
modyfikowano za pomocą nanoproszków magnetycznych w postaci cieczy
zawierającej magnetyt. Kompozyt PAni/Fe3O4 otrzymywano na drodze
polimeryzacji PAni w obecności magnetytu o średniej wielkości cząstek
około 12-14µm (12), (13). Odrębnym problemem jest obszar badań
związany z formowaniem włókien polimerowych zawierających dodatki
nanometrycznej wielkości. Z jednej strony istotnym zagadnieniem jest tutaj
wybór samego polimeru, z drugiej zaś sposób wprowadzenie dodatku
modyfikującego, jego charakter i udział. W odniesieniu do wspomnianego
tematu, użyty polimer powinien charakteryzować się małymi stratami masy
w procesie jego obróbki termicznej, co pozwoliłoby na odbudowanie
szkieletu węglowego, zbliżonego do struktury grafitu. W literaturze brak
jest informacji, czy stosowane dotychczas prekursory włókien węglowych
(PAN, celuloza, pak mezofazowy) będą zachowywały się w trakcie obróbki
termicznej w obecności nano-domieszek ceramicznych, podobnie jak
w swej czystej postaci.
W dostępnej literaturze przedmiotu nie spotkano jednak przykładów
zastosowania tego typu nanokompozytów do wytwarzania włókien
poliakrylonitrylowych. Uzyskanie prekursorowych włókien poliakrylonitrylowych
z nanokompozytu PAN z rozproszonymi w tworzywie nanocząstkami
ferromagnetycznymi jest więc niewątpliwą nowością w skali krajowej
i prawdopodobnie także światowej. Istotnym elementem nowości opisanego
postępowania powinno być uzyskanie dla takiego tworzywa (w etapie
formowania włókien) założonych właściwości wytrzymałościowych
wymaganych od włókien prekursorowych i kształtujących się na poziomie
odpowiednim do prowadzenia procesu karbonizacji.
3. Problematyka badawcza wytwarzania włókien węglowych
z nanododatkami magnetycznymi
Powinno się przeprowadzić kompleksowe badania pozwalające na
skorelowanie właściwości fizycznych i chemicznych nanoproszków
magnetycznych wprowadzonych do matrycy polimerowej, określeniu
relacji pomiędzy udziałem objętościowym tych proszków w roztworze
12
13
H.Yoneyama, Y.Shoji, K.Kawai, Chem.Lett. (1997) 1069
R.Patch, S.G.Gangoli, E.Matijevic, W.Cai, S.Arjas, J.Coll.Int.Sci. 144 (1991) 27.
81
Mariusz Wójcik
polimerowym, a jego właściwościami przędzalniczymi i wyselekcjonowanymi
właściwościami uformowanych włókien. Przeprowadzona może zostać
analiza różnych metod otrzymywania magnetytu (Fe3O4) w celu
uzyskiwania proszków o wielkościach nanometrycznych. Z jednej strony
szczególna uwaga może być zwrócona na określenie optymalnych
parametrów procesu wytwarzania nanometrycznych proszków magnetytu w
aspekcie możliwości sterowania mikrostrukturą powierzchni, a więc
własnościami fizycznymi, natomiast z drugiej na wytworzeniu włókna
polimerowego, odpowiednio zmodyfikowanego tymi cząstkami,
wykazującego dodatkowo przewodnictwo elektryczne. Istotą będzie
zbadanie właściwości tych heterogenicznych układów pod kątem
kompleksowych oddziaływań pomiędzy matryca polimerową a nanoproszkowym
wypełnieniem międzyfazowym. Uważa się bowiem za słuszne stwierdzenie,
że w nanokompozytach z uwagi na bardzo mały wymiar ziaren,
przeważająca część objętości fazy wypełniającej skupia się właśnie
w obszarach przy granicach ziaren. To właśnie ta właściwość kompozytu
ma bardzo silny wpływ na jego mechaniczne i elektryczne właściwości.
Ustalenie tego rodzaju wpływu będzie może być przedmiotem badań dla
sterowania właściwościami takiego kompozytu, służącymi do zapewnienia
stawianych wymagań w odniesieniu do konkretnych zastosowań.
Jednym z podstawowych zagadnień na tym etapie badań powinno być
poznanie czynników decydujących o jednorodnym rozprowadzeniu fazy
magnetytu w osnowie polimerowej i wpływie tej fazy na końcowe
właściwości użytkowe włókna polimerowego. Włókno takie powinno
stanowić prekursor włókien węglowych. Prekursor może być poddany
procesowi stabilizacji w warunkach utleniających i następnie obróbce
termicznej w atmosferze beztlenowej celem otrzymania włókna
charakteryzującego się określonym przewodnictwem elektrycznych
i zawierającego cząstki magnetyczne. Badania nad wyjaśnieniem zjawiska
zmiany charakterystyk magnetycznych obserwowanych w kompozytach
polimerowych modyfikowanych nanocząstkami magnetytu, odniesionych
do charakterystyk magnetycznych czystych faz magnetycznych stanowi
jedno z zagadnień o charakterze podstawowym.
W zadaniu dotyczącym otrzymywania włókien prekursorowych PAN
można prowadzić badania nad znalezieniem właściwej ilości nanododatku
wprowadzonego do roztworu przędzalniczego. Ze względu na spodziewane
właściwości włókien pożądany jest możliwie znaczący ich udział, z drugiej
strony ze zwiększeniem ilości niewłóknotwórczych nanododatków pogarsza
się przerobowość roztworów i podatność tworzywa na deformacje.
Decydujący wpływ na właściwości roztworów ma także skłonność do
82
Poznawcze aspekty oddziaływania dużymi zbiorami nanocząstek…
aglomeracji nanododatków. Można zaproponować tu następujące
specyficzne działania mające na celu:
- Charakterystykę stosowanego terpolimeru PAN,
- Dobór optymalnego udziału nanododatku i stężenia w roztworze
przędzalniczym przy lepkości dynamicznej zapewniającej jego
przerobowość,
- Charakterystykę reologiczną roztworów przędzalniczych o różnej
zawartości magnetycznych nanododatków,
Badania nad formowaniem włókien prowadzić się powinno pod
kątem uzyskania podwyższonych właściwości wytrzymałościowych
włókien oraz zminimalizowania efektu wzrostu porowatości związanego
z wprowadzeniem nanododatków. W szczególności mogą one obejmować:
- Ustalenie warunków zestalania (temperatury i zawartości
rozpuszczalnika w kąpieli koagulacyjnej )
- Dobranie wielkości i rozkładu deformacji w etapie rozciągu
- Znalezienie zależności pomiędzy charakterystyką roztworu
przędzalniczego, warunkami procesu formowania, strukturą
a właściwościami otrzymanych włókien
- Optymalizację procesu formowania i ocenę właściwości włókien
- Określenie podstawowych parametrów fizycznych, chemicznych,
mechanicznych, magnetycznych i ocena struktury i mikrostruktury
włókien polimerowych z nanododatkiem.
Na etapie przetwarzania prekursora polimerowego we włókno
węglowe powinno się określić warunki stabilizacji włókien polimerowych
(atmosfera, czas, temperatura), warunki pirolizy i karbonizacji polimeru po
procesie stabilizacji w atmosferze beztlenowej, a następnie przeprowadzić
badania podstawowych właściwości użytkowych włókien węglowych
(elektryczne, mechaniczne i magnetyczne) i określić podstawowe parametry
strukturalne i mikrostrukturalne otrzymanych włókien. Istotne będzie też
zbadanie mechanizmów towarzyszących przejściu z kompozycji
polimerowej w węglową.
83
Mariusz Wójcik
4.
Metodologia badań
polimerowych
właściwości
nowych
kompozytów
Roztwór przędzalniczy jest charakteryzowany przez oznaczenie jego
stężenia, lepkości dynamicznej pozornej i parametrów reologicznych „n”
i „k”. Badania reologiczne powinno być wykonane na reowiskozymetrze.
Oznaczenie struktury włókien powinno obejmować:
- Określenie struktury morfologicznej za pomocą mikroskopu
elektronowego oraz mikroskopu optycznego sprzężonego
z komputerowym systemem rejestrowania obrazów.
- Określenie porowatości włókien oraz charakteru rozkładu por
przy zastosowaniu porozymetrii rtęciowej
- Określenie struktury nadmolekularnej w oparciu o badania
rentgenograficzne WAXS
Charakterystyka otrzymanych włókien powinna obejmować
oznaczenia: masy liniowej, wytrzymałości właściwej, właściwości
termicznych (metodą DTA , DTG , TG i DSC). Właściwości elektryczne
określone mogą być w oparciu o pomiar rezystywności powierzchniowej.
- Struktura i mikrostruktura włókien polimerowych i węglowych
modyfikowanych cząstkami magnetycznymi mogą być badane
za pomocą metod spektroskopowych (FTIR), mikroskopii
skaningowej, połączonej z punktową analiza rentgenowską
(EDAX),
dyfrakcji rentgenowskiej, oraz oceną rozkładu
pierwiastków pochodzących z fazy magnetytu w objętości
włókien.
- Właściwości mechaniczne można analizować za pomocą
urządzenia Zwick – model 1315. Wykonane zastaną
charakterystyki mechaniczne, zarówno włókien prekursorowych
jak i węglowych. Podobnie, przeprowadzone zostaną badania
właściwości elektrycznych tych materiałów w zakresach
temperatur od ciekłego helu do temperatury pokojowej.
- Badania właściwości magnetycznych wykonane zostaną za
pomocą klasycznej magnetometrii oraz spektroskopii
Mössbauer’a w niskich temperaturach.
84
Poznawcze aspekty oddziaływania dużymi zbiorami nanocząstek…
5.
Spodziewane efekty podjętej problematyki
Wymierne efekty badań w dziedzinie wytwarzania zawierających
nanododatki magnetyczne włókien PAN należy rozpatrzyć w aspektach
poznawczych i techniczno-aplikacyjnych.
W zakresie poznawczym uzyskane wyniki powinny niewątpliwie
poszerzyć wiedzę o tworzywach nanokompozytowych. Są to badania
oryginalne, ponieważ dotychczas nie były otrzymywane włókna węglowe
z prekursorów PAN modyfikowanych nanododatkami ferromagnetycznymi.
Oryginalny charakter posiadać będzie także technologia wytwarzania
nowych materiałów w postaci poliakrylonitrylowych włókien
modyfikowanych nanocząstkami magnetycznymi oraz przewodzących
elektrycznie włókien węglowych o właściwościach magnetycznych.
Podstawowym aspektem technologiczno-aplikacyjnym przyszłych
badań będzie sprecyzowanie warunków wytwarzania nowego typu włókien
prekursorowych o właściwościach magnetycznych i przewodzących
związanych
z
wprowadzonymi
różnymi
ferromagnetycznymi
nanododatkami zarówno do celów biomedycznych jak i technicznych.
85
Mariusz Wójcik
6. Literatura
1.
M. Kacperski, Polimery, 47 (11) 801 (2002)
2.
M. Kacperski, Polimery, 48 (2) 85 (2003)
3.
Zhang Z, Zhang L, Wang S, Polymer 42, 8315 (2001)
4.
Sugahara Y, Satakawa S, Kuroda K, Kato C, Clays Clay Miner., 36, 343,
1988
5.
Seckn T, Gultek A., Galip M., Onal Y..J.Appl Polym Sci., 84, 164, 2002
6.
Yeong Suk Choi, Ki Hyun Wang, Mingzhe Xu, and In Jae Chung, Chem.
Mat., 14,2936, 2002,
7.
Hwang JJ, Liu HJ, Macromolecules, 35,7314, 2002
8.
R.A.Ali-Zade, Physical Characterisyics polymr microspheres, filled with
magnetite nanoparticles, European Cells and Materials Vol.3,Suppl.2,
2002
9.
S.Ramakrrishna, J.Mauer, E.Wintermantel, Kam W. Leong, Biomedical
application of polymer-composite materials: a review, Composites Science
and Technology 61 (2001)
10. R.F.Ziolo, E.P.Giannelis, B.A.Weinstein, M.P.O'Horo, Science 257 (1992)
219.
11. M.Kryszewski, in R.W.Munn, A.Miniewicz, B.Kuchta (eds.), Electrical
and Related Properties of Organic Solids, Kluver, with NATO Sci. Aff.
Division, Dordrecht, 1997, p.1.
12. H.Yoneyama, Y.Shoji, K.Kawai, Chem.Lett. (1997) 1069
13. R.Patch, S.G.Gangoli, E.Matijevic, W.Cai, S.Arjas, J.Coll.Int.Sci. 144
(1991) 27.
86
EPISTEME
4/2007
s.87-94
ISSN 1895-4421
Eugeniusz Bobula
BLOKADA WYBUCHU JĄDROWEGO
NUCLEAR EXPLOSION BLOCK
Abstract. This paper presents theoretical identifying of structure of the
atom and the nucleus lead to possibilities of nuclear explosion block. It
was demonstrated on an example of uranium explosion, but it is
possible to conduct with any nuclear reaction. Practical know of
sending of appropriate Lorentz impulse may take every nuclear arsenal
using possibilities away.
Key words: Atomic Nucleus Theory, Theory of the Universe
Tekst dotyczy sterowania prowadzącego do zablokowania wybuchu
nuklearnego. Rozważany jest podukład V(t) w uniwersum, tutaj jądro
uranu emitującego powolne neutrony. Stan układu opisują cztery równania:
ciągłości:
∂p
+ div( pv) = 0, ( x, t ) ∈ Ω \ Φ ,
∂t
bilansu pędu:
∂v
∇Π
+ ∂vv = −
,
∂t
p
( x, t ) ∈ Ω \ Φ ,
Bobuli-Fouriera (osobliwe równanie dyfuzji w przestrzeni dystrybucji):
∂p
− ∆p = 0, ( x, t ) ∈ Ω \ Φ ,
∂t
=0
dysjunkcji Gaussa divG}
, mesΦ = 0 w
≠0
p , v, Π : R 3 × R 1 → R 1 , R 3 , R 1 ,
Ω,
spełniające zasadę zachowania w obszarze ograniczonym z zerującą się
gęstością na brzegu obszaru.
87
Eugeniusz Bobula
Równanie bilansu pędu jest graficznie identyczne z równaniem Eulera
pozbawionym zewnętrznej siły (siła jako przyspieszenie jest błędną
epistemologicznie deklaracją Galileusza z czego wynika błędność
pozostałych deklaracji siły).
Osobliwości uniemożliwiają uzyskanie rozwiązań gładkich. Autor
stwierdził to w latach 60-tych XX-go wieku. Obecnie napisał to L. C. Evans
w Partial differential equation. Ponieważ jest on Amerykaninem Polacy
pokornie natychmiast przetłumaczyli jego niespójne rozważania
epistemologiczne na język polski, zacytujmy: „zrzutowane charakterystyki
przecinają się na zewnątrz zbioru U, a zatem rozwiązania lokalnego nie
możemy przedłużyć na cały zbiór U,... a wobec tego nie ma na ogół
rozwiązania gładkiego które byłoby określone dla wszystkich t > 0
(przecinają się charakterystyki,... rozwiązanie dąży do uogólnionego).”
Ten brak rozwiązań gładkich w zagadnieniach równań uniwersum
autora (tutaj podukładu w uniwersum) prowadzi do pojawienia się
procesów nieróżniczkowalnych. Zmian uzyskiwanych globalnych stanów
kinetycznych równowag podukładów (tutaj quasi-powtarzalności stanów,
nie dynamicznych, gdyż jak powiedzieliśmy wcześniej na podstawie prac
autora, siła jest błędnym epistemologicznie obiektem). W stanie
nierównowagi kinetycznej zostaje wyemitowana (lub zaabsorbowana)
różnica „energii” obiektu przed i po momencie osobliwym (piszemy
„energii” a powinniśmy pisać energeji, gdyż nie będziemy nigdy wiedzieć
co to jest energia, jako nieskończony ciąg poznawczy reprezentantów
fraktala masy [1]).
A wobec tego jeden stan kinetyczny układu materialnego, wobec
niegładkości rozwiązań, przechodzi (w krótkim stosunkowo czasie) w nowy
stan kinetyczny układu „skokowo” emitując czy absorbując „kwant”
energeji. Owe „skwantowania” udokumentowane są rozwiązaniami układu
równań autora [1-10].
Wyklucza to całkowicie podejście Schrodingera, które autor omówił
w publikacjach, np. (11-14).
Należy więc w tym momencie wyraźnie odnieść się do stanu nauki.
Nie ma otóż żadnych sprzeczności czy inności w opisach mikro
i makrostanów. Owe „inności” są wynikiem braku zastanowienia
współczesnego człowieka i cofnięcia jego możliwości intelektualnych.
Wynikają z niedopracowania problemów „dynamicznego” równania Eulera.
oraz analitycznego rozwiązania problemu Cauchy’ego równania
parabolicznego Fouriera, oraz wynikłego stąd niedorzecznego oczekiwania
na rozwiązania nieskończenie gładkie, podczas gdy już dysjunkcja Gaussa
88
Blokada wybuchu jądrowego
wyraźnie zapowiadała punkty osobliwe. Po prostu nikt się nie zastanowił
i stąd dobudowywanie nowych nonsensów do starych, tak, aby wobec
eksperymentu dostać jaką taką zgodność.
Chcąc przybliżyć zagadnienia potrzebne dla omówienia problemu
rozbicia neutronu, omówimy najlepszy chyba w powojennej Polsce
podręcznik fizyki Z. Leś, Wstęp do spektroskopii atomowej, PWN
Warszawa. Pozbawiając go błędów, które nie są winą autorki, ale
wszystkich jej „wielkich” poprzedników.
Co jednak należy szybko zauważyć, to to, że rozwijająca się na
początku XX-go wieku teoria równań różniczkowych eliptycznych II-go
rzędu ujawniła zbiór dyskretny wartości własnych operatora Laplace’a,
który to zbiór Schrodinger uznał za Jemu Objawiony jako rozwiązanie
problemu świecenia na słońcu. I stąd właśnie pojawiły się „fale” jako
sinusoidy (cosinusoidy) oddające „rzeczywistość” drgań oscylatorów
harmonicznych w atomie.
Musimy wyraźnie powiedzieć. Żadne sinusoidy (cosinusoidy).
Problem emisji “kwantów” i ich kształtu czasowego wynika z rozwiązania
osobliwego stanu układu (podukładu) w uniwersum. Rozwiązaniem równań
autora w otoczeniu czasowego punktu osobliwego.
Mistycyzm i mistyfikacja, ale nade wszystko wygoda i niechęć do
pracy „twórców” XX-go wieku doprowadziła do magicznego wyrazu
„poznawanego” świata. Wszystko to stało się wskutek nie tylko niezbyt
sensownych iluminacji Schrodingera ale i jego wspólników. Omówimy
kilka następnych, istotnych Objawień.
Planck około roku 1900, [cytat za Z. Leś] „zmuszony był założyć, że
energia emitowana czy też absorbowana jest zawsze równa wielokrotności
kwantu energii w = hν ”.
Natomiast autor przypomni, że założenie Plancka jest prostym
efektem wniosku z układu równań autora o osobliwym, dystrybucyjnym
charakterze rozwiązań równań uniwersum, co powagą militarnej siły USA
potwierdził L.C. Evans.
Te chwile osobliwe „kwantują” rzeczywistość „energetyczną”, co
jawi się pomiarami w rzeczywistości eksperymentalnej.
Dalej zacytujmy [Z. Leś], „Planck doszedł do hipotezy kwantu
rozpatrując energię, jako układ prostych oscylatorów harmonicznych,....
określonych równaniami:
οο
(1)
m q = − kq
q – wychylenie cząstki o masie m ”.
89
Eugeniusz Bobula
Jak autor wspomniał Planck dopisał rzeczywistości objawioną
wspólnie z Schrodingerem formułę „falową” gdzie rozwiązanie równania
(1) zadane jest formułą: q = A cos(ωt + ϕ ) , zgodne jest z czasową
częścią rozwiązania równania Schrodingera. Podczas gdy formuła tej „fali”
w materii, nigdy zapowiedzianym sinusem (cosinusem) nie będzie, ale
będzie drganiem wynikłym z rozwiązania równań uniwersum.
Zatem i nowela Plancka nie ma żadnych wartości skłaniających do
dalszych cytowań.
Kolejny model Rutheforda obiegu elektronów wokół jądra
doprowadził do uroczego opowiadania o katastrofie nadfiołkowej, wynikłej
z ciągłej emisji promieniowania elektronu tracącego w obiegu energię, aż
do upadku na jądro.
Nonsens wypowiedziany przez Rutheforda wynika z jego nadziei na
analityczne rozwiązanie problemów transportu.
Autor pokazał [1-14], że osobliwe rozwiązania jego równań godzą
epistemologię mikro, makro i giga struktur. Nie ma żadnych sprzeczności
ani logicznych ani epistemologicznych w analizach wszelkich skal fraktala
mas. Jest tylko brak greckiej głębi analizy problemu u pytających, co może
zapowiadać globalny kryzys poznania.
A wobec tego i postulaty Bohra o „inności” świata atomu
i makrostanu, typu, cytuję [Z. Leś], „dla atomu są tylko pewne orbity
dozwolone, dla których kręt elektromagnetyczny jest całkowitą
wielokrotnością stałej Plancka” jest już konsekwencją nonsensów
wcześniejszych.
„Dozwolenie” bowiem orbit, wynika z rachunku na równaniach
uniwersum.
Nie zanegowanie tych nonsensów u początku ich powstania wskazuje
na niebezpieczne cofnięcie mentalności rodzajowej XX-go wieku
w stosunku do czasów greckich.
Dalsze pragmatyczne poprawki do nieprawdziwych stwierdzeń
podstawowych prowadziły do pewnych zgodności z pomiarem, ale
zamknęły drogę do poznania struktury masy, w tym przypadku atomu
i budowy dalszych cząstek.
Wszystkie własności atomu jako podobiektu w uniwersum można
wydedukować z rozwiązań równań uniwersum autora (niestety przy
postawieniu niededuktywnych już warunków brzegowych na granicy
podukład – uniwersum).
Trzeba jednak układ rozwiązać a to jest zagadnienia nowe (układ
3
1
równań cząstkowych nieliniowych I-go i II-go rzędu w R × R ze
swobodnym brzegiem w przestrzeni dystrybucji z nieznanym warunkiem
90
Blokada wybuchu jądrowego
początkowym i brzegowym dla równania bilansu pędu, spełniające zasadę
zachowania we wspomnianym nieznanym obszarze ograniczonym).
Przejdźmy teraz do zagadnienia blokady emisji powolnych neutronów
z jądra uranu przez rozbicie ich impulsem elektromagnetycznym na proton
i elektron.
Weźmy jako podobszar V(t) domenę neutronu. Zapiszmy równanie
bilansu pędu dla uniwersum:
(2)
∇Π
∂v
+ ∂vv = −
, ( x, t ) ∈ V \ Φ , v pole prędkości continuum,
∂t
p
gdzie:
q = −div
ρ, q
∂v
,
∂t
ρ = −div
∇Π
,
p
– gęstości masy i ładunku elektrycznego np. [1,2].
Scałkujmy (2) w V(t) . Dostajemy po wzięciu operacji div :
(3) -
v2
q ( x, t )dx + ∫ ∇ ο dσ − ∫ (v × rotv) ο dσ = ∫ ρ ( x, t )dx .
∫
2
V (t )
∂Vt )
∂V ( t )
V (t )
Przypomnijmy, gdyby ktoś nie wiedział, nieliniowa część lewej
strony równania Eulera ma postać:
∂vv = ∇
v2
− v × rotv,
2
∂ v v jest pochodną z wektora v w kierunku
wektora v.
∂v
=E
∂t
bilansu pędu „Eulera” do „równań” Maxwella.
Ponadto wg. Noether rotv = H ,
−
prowadzą z równania
91
Eugeniusz Bobula
(Dokładniej tożsamości, jednak gdy zdeklarujemy gęstość prądu „j” byle jak,
dostaniemy równania Maxwella [3]. Co warto wiedzieć, liniowe, podczas gdy
eksperymenty optyczne wskazują na nieliniowość procesów optycznych. To ujawnia
właśnie nieliniowość „tożsamości Maxwella”, podczas gdy bylejakość określenia
gęstości prądu prowadzi do równań Maxwella:
∂E
∂H
∂ 2v
+ rotH = 0,
− rotE = j ; j = 2 − rotrotv ).
∂t
∂t
∂t
Po ostatnich uwagach możemy wiec dla neutronu napisać:
∫
(4)
∫q
n
∇
∂V ( t )
V (t )
gdzie
∫
ρ n dx =
v2
ο dσ − ∫ (v × rotv) ο dσ ,
2
∂V ( t )
dx = 0 , albo inaczej:
V (t )
(5)
∫
ρ n dx =
∫
∇
∂V ( t )
V (t )
v2
ο dσ − ∫ FLn ο dσ , FL tzw. „siła” Lorentza.
2
∂V ( t )
W momencie rozbicia neutronu dostaniemy związki:
(6)
∫ (ρ
p
∫
+ ρ e ) οdx =
p
e
∇( Ekin
+ Ekin
) ο dσ −
∂V ( t )
V (t )
∫ (q
∫ (F
p
L
+ FLe ) οdσ ,
∂V ( t )
+ q e )dx = 0 .
p
V (t )
Odejmując ostatnie równania stronami dostaniemy:
(7)
∫
p
e
∇( E kin
+ E kin
) ο dσ −
∂V ( t )
∫
n
∇E kin
ο dσ −
∂V ( t )
−
∫F
n
L
∂V ( t )
ο dσ =
∫ (F
p
L
+ FLe ) ο dσ
∂V ( t )
∫ (ρ
p
+ ρ e − ρ n )dx .
V (t )
Wiadomo, że prawa strona (7) nie jest zerem. Ten impuls został
wyemitowany podczas rozpadu neutronu.
92
Blokada wybuchu jądrowego
FL + FL − FL . Odpowiemy dlaczego
Jest wynikiem różnicy
uważamy, że sił Lorentza.
Otóż w akceleratorach maniacy stwierdzają „einsteinowską zmianę
masy” łącząc ją ze zmianą promienia toru cząstki naładowanej. Tymczasem
istota tkwi tam w pojawieniu się siły Lorentza FL = v × H . To ta,
pojawiająca się „siła” z nieliniowego operatora w równaniu Eulera
zakrzywia tor cząstki. Powodując fikcyjną zmianę masy div[v × rotv] .
Mistyfikując wyznawców Einsteina.
Przypomnijmy, że to niedorzeczna „teoria Einsteina” próbuje
„uzasadnić” zmianę masy niedorzeczną deklaracją „zakrzywienia
przestrzeni”, która jest wmontowana w niedorzeczną definicję
„pseudoodległości” budującej trójkąty, dla których suma długości dwu
boków trójkąta jest mniejsza od długości boku trzeciego. No więc i mamy
„zakrzywienie”, że hej. Co wymusza kolejne bzdury dla mistyków
i magików.
W tej sytuacji powstaje pytanie, jaką „siłą” Lorentza (natężeniem pola
magnetycznego) należy zadziałać dla rozbicia neutronów?
Odpowiedź nie jest prosta, ponieważ podukład V(t) został wyjęty
z uniwersum. A wobec tego nie mamy warunków brzegowych na ∂V (t ) .
Ponadto układ równań uniwersum nie jest jeszcze przygotowany do
obliczeń numerycznych.
Wobec tego musimy odwołać się do eksperymentu, który stwierdził,
jaki impuls zostaje wyzwolony przy rozpadzie neutronu na proton
i elektron.
Jest to kwestia pomiarowa, ale autorowi nie wiadomo by ktoś
w optyce atomowej wykonał taki eksperyment.
Następnie należy przeanalizować jak z zewnątrz taką emisję
zapoczątkować.
W tym momencie musimy jeszcze przypomnieć poglądy na temat
struktury jądra atomu. Dlatego, że poglądy XX-go wieku zmierzały do
równań uniwersum.
W słabym podręczniku „Wstęp do fizyki jądrowej” (dlatego słabym,
że jego autor D. Halliday zamiast mówić o istocie zjawiska mówi
o opisujących, jak wspomnieliśmy nonsensownych, go wzorach), Halliday,
mówiąc o sprzecznościach (niespójnościach?) podejść teoretycznych
wymienia istoty struktur atomowych jako modele: kroplowy i powłokowy.
Cóż, kiedy modele te pozostały wyłącznie w propozycji werbalnej.
Spostrzeżenie „kroplistości” jądra było dobrą zapowiedzią możliwych
mądrych sentencji. „Powłokowość” zresztą także.
p
e
n
93
Eugeniusz Bobula
Należało tylko spostrzec, że modele te nie tworzą konfliktów
logicznych. Ale to już prowadziłoby do układu równań uniwersum autora.
W tamtej (XX-to wiecznej) formule rozważań pytano o wytłumaczenie
efektu rozbicia jądra w: „trwałości drgającej kropli” (cytat za D. Halliday).
A więc nie „fal” „sinusoidalnych”.
Następnie model powłokowy opowiadał: „nukleony poruszają się po
orbitach i słabo oddziaływują na siebie” (cytat za D. Halliday). Sugerował,
więc rachunek prawdopodobieństwa na pomoc w pytaniu, jak oddziaływuje
cząstka z zewnątrz z jądrem. Sformułowany na takiej opowieści obiekt, tzw.
„przekrój czynny” jako miara prawdopodobieństwa aktu reakcji, zamknął
drogę do rozważań poznawczych.
Czas na przywrócenie myślenia poznawczego w analizach jądrowych
i atomowych. Wstępnie trzeba by wydedukować fakt, jakim jest
wartościowość pierwiastków. Dość majaczenia na podstawach, krowa, jaka
jest, każdy widzi.
Autora:
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
94
„On the deductive world”, Disp. Acad. in Univ. Iagiell., 2000.
„Istnienia i poznanie”, Bibl. Końca Wieku, 2001.
„On certain relations between Newton equation and Maxwell equations”, Univ.
Iagell. Acta Math, 1995.
„Przeformułowanie świata”, Bibl. Końca Wieku, 2003.
„On the reversibility of processes, On the structure of mass”, Disp. Acad. in
Univ. Iagiell, 1997.
„Absolut i poznanie”, Bibl. Końca Wieku, 2004.
„On the distributional diffusion equation”, Univ. Iagell. Acta Math., 1995.
„On the reversible diffusion process”, Fasc. Math., 1996.
„Układ dyfuzyjno dynamiczny jako dedukowane uniwersum materialne”. Bibl.
Końca Wieku, 2002.
„Eliminacja koncepcji Arystotelesa poznania w podukładach”, Bibl. Końca
Wieku, 2005.
„Determinism of the maximal system”, Bibl. Końca Wieku, 2006.
„Mechanika kwantowa i jej miejsce w historii poznania”, Wydz. Filoz. Ignatianum,
1999.
„Antynomie filozofii materii”, Krak. Studia Małop., 1998.
„O podstawach logicznych teorii względności”, R. Wydz. Filoz. „Ignatianum,
1999.
„Dedukowane uniwersum materialne”, R. Wydz. Filoz. „Ignatianum, 2000.
Ewa Nowakowska-Zajdel
Małgorzata Muc-Wierzgoń
Teresa Kokot
Janusz Wierzgoń
EPISTEME
4/2007
s.95-102
ISSN 1895-4421
POSZUKIWANIE ZALEŻNOŚCI POMIĘDZY WYBRANYMI
PARAMETRAMI METABOLICZNYMI
A WYSTĘPOWANIEM RAKA JELITA GRUBEGO
– DONIESIENIE WSTĘPNE
1. Wstęp
W Polsce rak jelita grubego należy do nowotworów zajmujących
drugie miejsce pod względem zachorowalności u kobiet i u mężczyzn, i jest
trzecią przyczyną zgonów wśród pacjentów onkologicznych. Liczba
nowych zachorowań w roku przekracza 11 000 przy ponad 110 000 nowych
zachorowaniach na wszystkie nowotwory [1, 3]. Rak jelita grubego rozwija
się przez wiele lat, objawy kliniczne występują po kilku lub kilkudziesięciu
latach rozwoju choroby. Pojawienie się objawów klinicznych najczęściej
świadczy o zaawansowanym już procesie nowotworowym. Pomimo, że jest
to jeden z tych nowotworów, dla którego opracowano już skuteczne metody
leczenia, to jednak 5-letni okres przeżycia nie można uważać za
zadowalający. W Polsce mniej niż 20% chorych na raka j. grubego jest
trwale wyleczonych. W USA odsetek wyleczeń sięga 60% [2]. Tak
niekorzystne efekty leczenia w Polsce wynikają z faktu, że choroba
rozpoznawana jest zbyt późno.
Przyczyny raka jelita grubego nadal nie są poznane. Wymienia się
predyspozycje genetyczne, i aż 10-15% zachorowań ma charakter rodzinny.
Niewątpliwie ryzyko wystąpienia raka jelita grubego wyraźnie wzrasta
z powodu chorób niezapalnych jelit, stosowania diety bogatotłuszczowej
i ubogobłonnikowej. Czynnikiem ryzyka są także zaburzenia metaboliczne.
95
Ewa Nowakowska-Zajdel i wsp.
U podstaw tych zaburzeń upatruje się głównie przyczynę wpływu
czynników dietetycznych, niedostatecznej aktywności ruchowej [4, 5],
także predyspozycji rodzinnego występowania tych zaburzeń. Czynniki
ryzyka raka jelita grubego związane z dietą bogatotłuszczową są
równocześnie czynnikami ryzyka innych chorób. Są to takie choroby jak:
tzw. choroby cywilizacyjne - otyłość, która równocześnie jest czynnikiem
ryzyka cukrzycy, miażdżycy, nadciśnienia tętniczego, chorób przewodu
pokarmowego, chorób stawów, naczyń żylnych i także choroby
obturacyjnej płuc i zespołu bezdechu sennego. Obserwowane jest coraz
częściej współistnienie tych chorób z rakiem jelita grubego [6-8]. Również
liczne badania epidemiologiczne potwierdzają na szczególny związek
pomiędzy hyperglikemią a zachorowalnością na raka jelita grubego [9-11].
2. Cel pracy
Celem pracy jest wyznaczenie macierzy korelacyjnych wykresów
rozrzutu z uwzględnieniem wieku pacjenta w chwili wykonania zabiegu,
jego indeksu masy ciała (BMI) oraz stężenia glukozy na czczo w grupie
osób chorujących na raka jelita grubego.
3. Grupa badanych
Grupę badanych – to 317 pacjentów chorujących na raka jelita
grubego niezależnie od stopnia zaawansowania klinicznego. Wszyscy
chorzy leczeni byli radykalnie z intencją wyleczenia lub paliatywnie
z zastosowaniem leczenie chirurgicznego, systemowego czy radioterapii.
Zastosowane leczenie onkologiczne było planowane w zależności od
stopnia zaawansowania klinicznego z uwzględnieniem wieku, stanu
ogólnego, chorób współistniejących i wyrażonej zgody pacjenta na
proponowane leczenie. Chorzy w latach 2000-2007 przebywali w leczeniu
lub w stałej kontroli w Poradni/Oddziale Onkologicznym Szpitala
Specjalistycznego 4 w Bytomiu, Katedrze i Oddziale Klinicznym Chorób
Wewnętrznych w Bytomiu i 2 Katedrach i Oddziałach Klinicznych
Chirurgii Ogólnej w Bytomiu i Zabrzu, Śląskiego Uniwersytetu
Medycznego w Katowicach.
Charakterystykę kliniczną badanej grupy chorych z uwzględnieniem
płci, wieku chorych, BMI i stężenia glukozy przedstawiają Rys. 1 i Tab. 1.
96
Poszukiwanie zależności pomiędzy wybranymi parametrami…
134; 42%
k
m
183; 58%
Rys. 1. Podział grupy badanych ze względu na płeć
Tab. 1. Parametry rozkładów badanych zmiennych
N ważnych
Średnia
Mediana
Moda
Liczność Mody
Minimum
Maksimum
Percentyl 10
Percentyl 90
Odch.Std.
Skośność
Kurtoza
wiek zabiegu
316
64,97
66,00
69,00
24
31,00
94,00
52,00
76,00
9,33
-0,35
0,38
BMI
308
25,84
25,43
Wielokr.
15,63
39,11
20,96
31,14
4,12
0,39
0,11
glukoza
304
5,75
5,40
5,00
18
3,50
13,80
4,57
7,50
1,37
2,11
6,94
97
Ewa Nowakowska-Zajdel i wsp.
4. Metoda
Analizie zależności z wykorzystaniem korelacyjnych wykresów
rozrzutu poddano wybrane dane pochodzące od 317 pacjentów chorujących
na raka jelita grubego niezależnie od stopnia zaawansowania klinicznego.
Do analizy wykorzystano zmienne ilościowe: wiek zabiegu (w latach),
BMI, stężenie glukozy na czczo w surowicy krwi (mmol/l). Wśród 317
chorych, u 316 określono wiek zabiegu (1 pacjent nie był operowany),
u 308 wyznaczono BMI (brak BMI u 9 chorych) i u 304 wykonano badanie
stężenia glukozy w surowicy na czczo (brak danych od 13 chorych).
Wybrane dane do analizy zależności wpisano do arkusza kalkulacyjnego
w programie Excel. Analizę statystyczną przeprowadzono w celu opisania
zależności między omawianymi cechami. Wyznaczono macierze
korelacyjne wykresów rozrzutu.
5. Wyniki
Na podstawie korelacyjnych wykresów rozrzutu badanych zmiennych
można stwierdzić, że między zmiennymi istnieją bardzo słabe zależności
liniowe dodatnie (Rys. 2). Natomiast po wyznaczeniu korelacji liniowej
Pearsona (Tab. 2) i korelacji rang Spearmana (Tab. 3) między zmiennymi
ilościowymi w zbiorze tych zmiennych praktycznie nie ma korelacji
liniowej, ale istnieją słabe zależności dodatnie. Osoby starsze
charakteryzują się przeciętnie wyższym BMI (współczynnik korelacji
Pearsona 0,12 jest istotny na poziomie 0,05) oraz przeciętnie wyższym
poziomem glukozy (współczynnik korelacji rang Spermana 0,12 jest istotny
na poziomie 0,05).
Dla zobrazowania wzajemnych korelacji przedstawiono wykres
powierzchniowy (Rys. 3).Wykres ten wskazuje, że u osób, które
przechodziły zabieg operacyjny poniżej 40 roku życia, jak i powyżej 80
roku życia stężenie glukozy na czczo było wyższe – powyżej 8 mmol/l dla
osób z BMI powyżej 38. Równocześnie zaobserwowano, że u osób
starszych stężenie glukozy na czczo przekraczało 10 mmol/l.
98
Poszukiwanie zależności pomiędzy wybranymi parametrami…
wiek zabiegu
bmi
glukoza
Rys. 2. Macierz korelacyjnych wykresów rozrzutu
Tab. 2. Tablica korelacji liniowej Pearsona
zmienne
wiek zabiegu
bmi
glukoza
wiek zabiegu
1,00
0,03
0,09
BMI
0,03
1,00
0,12
glukoza
0,09
0,12
1,00
BMI
0,05
1,00
0,09
glukoza
0,12
0,09
1,00
Tab. 3. Tablica korelacji rang Spearmana
zmienne
wiek zabiegu
bmi
glukoza
wiek zabiegu
1,00
0,05
0,12
99
Ewa Nowakowska-Zajdel i wsp.
Powierzchia 3W: wiek zabiegu wzg bm i
wzg glukoza
(Braki danych us uwano przypadkam i)
Z = Wygładzanie najm niejs zych kwadratów ważone odległoś ciam i
10,7907
10
9
8
7
6
5
4
Rys. 3. Wykres powierzchniowy badanych zmiennych
6. Dyskusja
Na podstawie przeprowadzonej analizy grupy badanych chorych pod
względem wieku, BMI i stężenia glukozy na czczo stwierdzono
występowanie zależności między tymi zmiennymi. Są to zależności słabe,
jednakże potwierdzają wcześniejsze spostrzeżenia wielu badaczy [11, 12].
W grupie badanych chorych u większości pacjentów obserwuje się
występowanie nadwagi i otyłości, średnio BMI wynosi 25,84. W ostatnich
latach szczególną uwagę skupia się na otyłości, która jest czynnikiem
100
Poszukiwanie zależności pomiędzy wybranymi parametrami…
ryzyka różnych chorób, w tym nowotworowych. Do nowotworów
najczęściej skojarzonych z otyłością zalicza się rak trzonu macicy, piersi,
jelita grubego i gruczołu krokowego [13-15], ale także rak przełyku
(gruczolakorak) i rak nerki (nerkowokomórkowy) [16]. Liczne badania
epidemiologiczne i kliniczne potwierdziły, że wymienione nowotwory
występują znacznie częściej u osób z nadwagą i otyłością niż w ogólnej
populacji. Z wyznaczonych korelacji wynika, że współczynnik korelacji
Pearsona i rang Spearmana są istotne w odniesieniu BMI i glukozy oraz
wieku zabiegu i stężenia glukozy. Zaobserwowane zjawisko potwierdza
zależności patofizjologiczne. Otyłość jest czynnikiem prowadzącym do
hyperglikemii i cykrzycy t.2. Z kolei hyperglikemia i tkanka tłuszczowa
mogą być dodatkowym czynnikiem nowotworzenia. Tkanka tłuszczowa
jest, bowiem organem endokrynnym produkującym wiele związków
o zróżnicowanej aktywności biologicznej. Jest miejscem syntezy
i wydzielania między innymi: TNF alfa i interleukiny 6, TGF beta (czynnik
transformujący wzrost – tumor growth factor), insulinopodobnych
czynników wzrostu IGFI (insulin-like growth factor I), adiponektyny,
leptyny
i
innych.
Obserwowany
wzrost
IGFI
związany
z hyperinsulinizmem, otyłością, hyperglikemią czy innymi zaburzeniami
metabolicznymi uważany jest za dodatkowy niekorzystny czynnik ryzyka
raka jelita grubego [14]. Rak jelita grubego występuje głównie u osób
starszych, jednakże w ostatnich latach coraz częściej dotyczy osób
młodszych. Wśród 317 badanych chorych najmłodszym pacjentem był 31
letni mężczyzna. Wiadomo, że wzajemne zależności wielu czynników,
czynników genetycznych, osobniczych i środowiskowych przyczynia się do
pojawienia się zmian na poziomie komórki prowadząc do zaburzeń
proliferacji i apoptozy. Prawie wszystkie zjawiska spotykane w przyrodzie
mają charakter nieliniowy. Wykazują zachowania chaotyczne, czasami nie
dające się jeszcze przewidzieć mimo niewątpliwych sukcesów medycyny.
Poszukiwanie tych zależności ma szansę uczynić te relacje bardziej
zrozumiałymi.
7. Wnioski
Ponad połowa badanych pacjentów chorujących na raka jelita grubego
charakteryzuje się nadwagą lub otyłością, BMI > 25.
Między zmiennymi: wiek zabiegu, BMI i stężenie glukozy na czczo
istnieją słabe zależności liniowe.
W zbiorze badanych zmiennych istnieją słabe zależności dodatnie.
101
Ewa Nowakowska-Zajdel i wsp.
8. Piśmiennictwo
102
1.
Chang C.K., Ulrich C.M. Hyperinsulinaemia and hyperglycaemia: possible risk
factors of colorectal cancer among diabetic patients. Diabetologia, 46, 595-607,
2003
2.
Colangelo L.A., Gapstur S.M., Gann P.H., Dyer A.R., Liu K. Colorectal cancer
mortality and factors related to the insulin resistance syndrome. Cancer
epidemiology, Biomarkers and Prevention, 11, 385-391, 2002
3.
Kinalska I. Patofizjologia i następstwa kliniczne insulinooporności. 2005
4.
Komninou D., Ayonete A., Richie J.P., Rigas B. Insulin resistance and its
contribution to colon carcinogenesis. Experimental Biology and Medicine, 228:
396-405, 2003
5.
Krzakowski Maciej (Red). Onkologia kliniczna. 2006
6.
Le Roith D., Zick Y. Recent advances in our understanding of insulin action and
insulin resistance. Diabetes Care, 24, 3, 588-597, 2001
7.
Malin A., Dai Qi., Yu H., Shu X., Jin F., Gao Yu-T., Zheng W.: Evaluation of the
synergistic effect of insulin resistance and insulin-like growth factors on the risk of
breast carcinoma. Cancer 100: 694-700, 2004
8.
Pollak M. Insulin-like growth factor physiology and cancer risk. European Journal
of Cancer, 36, 1224-1228, 2000
9.
Rose D.P., Komninou D., Stephenson G.D.: Obesity, adipocytokines, and insulin
resistance in breast cancer. Obesity reviews 5, 153-165, 2004
10.
Sieradzki Jacek (Red). Cukrzyca. 2006
11.
Chlebowski R.T. Obesity and early-stage breast cancer. J.of Clin.Oncol.
23,7,1,2005.
12.
Barsh G.S., Farooqi I.S., O’Rahilly S. Genetic of body weight regulation. Nature,
404, 644-651, 2000
13.
Sekharam M., Zhao H., Sun M., Fang Q., Zhang Q., Yuan Z., Dan H.C., Boulware
D., Cheng J.Q., Coppola D. Insulin-like growth factor 1 receptor enhances invasion
and induces resistance to apoptosis of colon cancer cells through the Akt/Bcl-xl
pathway. Cancer Research, 63, 7708-7716, 2003
14.
Papuga M., Błasiak J., Drzewoski J. Stres oksydacyjny i uszkodzenia DNA w
cukrzycy typu 2: potencjalny związek z nowotoworami. Medycyna metaboliczna,
IX,3,52-61,2005
15.
Kroenke C.H., Chen W.Y., Rosner B., Holmes M. Weigth, weigth gain, and
survival after breast cancer diagnosis. J.of Clin. Oncol. 23,7,1, 2005
16.
Brakenhielm E., Veitonmaki N., Cao R. Adiponectin-induced antiangiogenesis and
antitumor activity involve caspase-mediated endothelial cell apoptosis. Proc Natl
Acad Sci USA 24, 101, 2476-81, 2004
EPISTEME
Anna Jonarska
4/2007
s.103-112
ISSN 1895-4421
ARCHITURYZM – NOWY WYMIAR ARCHITEKTURY?
ARCHITOURISM – IS IT A NEW DIMENSION OF ARCHITECTURE?
Abstract. Architecture and tourism are connected in the world’s cultural map,
but the connection is nothing new. Since the 17th through 19th centuries North
Americans and Europeans toured Paris, Florence, Rome, Athens and other
grand capitals of European civilization seeking inspiration and education.
Travellers in the Grand Tours have acquainted themselves with the great art and
architecture. However, today a new kind of tourism is taking place. Travellers
are celebrating contemporary culture, seeking out the most interesting new
buildings by living architects. Frank O. Gehry’s Guggenheim museum in Bilbao,
built in 1997, transformed a provincial mining town in the northern Spain into a
major player on the world art and culture circuit. Bilbao’s success called
“Bilbao effect” creates needs for spectacular contemporary architecture.
Key words: architecture, tourism, architourism
Wprowadzenie
Od zawsze jednym z głównych celów turysty było oglądanie
zabytkowych budowli, po to odwiedza on takie miasta jak Rzym czy
Florencja. Dlatego wydawać by się mogło, że archituryzm (architourism) jest
w istocie synonimem turystyki, skoncentrowanej na zwiedzaniu zabytków
kultury. Jednakże obecnie turystyka architektoniczna (architectural tourism)
nabiera nowego znaczenia stając się osobną ideą, przynależną bardziej do
architektury niż do turystyki [8], [9]. To ciekawe zjawisko zostanie opisane w
tej pracy, przy czym nie będzie to polemika ze zjawiskiem akceleracji ruchu
turystycznego, który przez jednych nazywany jest „zielonym przemysłem”,
a przez innych określany jako „wyzysk biednych krajów”, w których
problemem staje się ogrom zanieczyszczeń generowanych przez wzmożony
ruch turystyczny, przy niskiej rekompensacie finansowej, ponieważ
większość hoteli należy do zagranicznych właścicieli. Konsekwencje
społeczne i gospodarcze dotyczące turystyki nie będą tu analizowane,
podobnie jak pozytywne aspekty zjawiska poznawania kultury innych
narodów. Kultura często jest wpisana na trwałe w tkankę miasta, w jego
historię i nie da się jej zobrazować nawet najdoskonalszymi zdjęciami czy
filmami, dlatego wartością poznawczą staje się podróż.
103
Anna Jonarska
Architektura władzy
W poprzednich wiekach podróż często przyjmowała charakter
pielgrzymki, ponieważ najczęściej włączona była w religijny kontekst,
gdzie odwiedzanie miejsc świętych czy posiadających szczególne znaczenie
duchowe nadawało jej wyraz niecodzienności. Dlatego budowle
w miejscach otoczonych czcią charakteryzowały się monumentalnym,
hieratycznym stylem mającym oddać wyjątkowy wymiar danej przestrzeni.
Również władza polityczna w momencie, gdy jej aspiracje zaczynały
wkraczać na pole religii starała się oddać splendor miejsc świętych
w budowlach świeckich. Dobrym przykładem jest starożytny Rzym, który
gdy przekształcił się z republiki w cesarstwo to na początku pomimo
ubóstwienia, władcy mieszkali w nieco bardziej obszernych willach
i dopiero za Nerona, po wielkim pożarze miasta został wybudowany
ogromy zespół pałacowy – Domus Aurea.
Równolegle wraz z podróżami i misjami opisywano obce kultury,
które przez specyfikę architektury budziły ciekawość. Wraz z rozwojem
nowoczesnych środków transportu turystyka coraz bardziej się
upowszechniała. Obecnie turystyka architektoniczna nabrała nowego
wymiaru – pokazuje nie tyle prawdę o danej kulturze, jej specyfikę
i odmienny charakter, ponieważ globalizm spłaszcza i homogenizuje, lecz
kusi eskapistycznymi budynkami na granicy możliwości technologicznych.
Czasem wydawać by się mogło, że niektóre kraje lub korporacje rywalizują
ze sobą w zawodach, kto wybuduje najbardziej niezwykły lub największy
obiekt architektoniczny. Pogoń za nieszablonowością i oryginalnością,
wspierana przez nowoczesną technologię, której celem ma być
przyciągnięcie głodnych nowości, znudzonych turystów coraz bardziej
nabiera tempa.
Niezwykłe kształty nowoczesnych budynków mogą wynikać z dwóch
źródeł. Po pierwsze są one efektem artystycznej wizji architekta, który
pozbawiony ograniczeń projektuje budynek opierając się bezpośrednio na
swoim natchnieniu, na marzeniach czy snach. Po drugie niebywały rozwój
technologii projektowania komputerowego i zaawansowanych metod
budowlanych pozwala urzeczywistnić wizję nawet najśmielszych
projektów. A zatem idące w parze wolność twórczości artystycznej
i możliwość jej realizacji są przyczynami zaskakujących kształtów
nowoczesnej architektury. Czy jest tak naprawdę? Czy dążenie do
artystycznej realizacji jest wynikiem powstania budynków-ikon, do których
podążają pielgrzymki turystów?
104
Archituryzm – nowy wymiar architektury?
Powyżej zarysowane przyczyny tego zjawiska są jednak bardziej
złożone, ponieważ koszty budowy takich konstrukcji przekraczają setki
milionów, a czasami nawet ponad miliard dolarów. Dlatego można od razu
porzucić myśl, że jedynie poszukiwanie piękna i nieszablonowości
artystycznego wyrazu stanowią źródło tych niecodziennych budowli. Kto
inwestuje takie środki i w jakim celu? Obecnie najwięcej nowoczesnych
budynków-ikon powstaje w Dubaju i w Chinach, przy czym projektują je
architekci europejscy i amerykańscy. Czy te kraje są bezinteresownymi
mecenasami nowoczesnej architektury Zachodu, której rodzimi artyści nie
mogą u siebie zrealizować w takiej skali? Raczej nie chodzi tu o wspieranie
współczesnej sztuki, lecz o pokazanie władzy i prestiżu. Nagłe
zapotrzebowanie na supernowoczesne budynki szczególnie widać przed
Igrzyskami Olimpijskimi organizowanymi w Chinach w 2008 roku.
Turyści, którzy tłumnie odwiedzą ten kraj są jedynie instrumentem
architektury władzy. Jednak czy aż tak odmienne są cele współczesnej
architektury, ponieważ także wcześniej sanktuaria i pałace musiały
charakteryzować się wyjątkowym splendorem, a były to ośrodki władzy
duchowej i politycznej. Ciekawe jest inne zjawisko, które związane jest
z przesunięciem ośrodka władzy, czego przykładem może być
monumentalne centrum telewizji państwowej w Pekinie (patrz rys. 1).
Rys. 1. Siedziba telewizji CCTV, Pekin, Chiny, projekt: R. Koolhaas i O. Scheeren.
Źródło: [1].
105
Anna Jonarska
Efekt Bilbao
Współczesna turystyka architektoniczna to także olbrzymie dochody
wynikające z masowości ruchu turystycznego. Gdy w prowincjonalnym
mieście w Hiszpanii, w Bilbao otwarto jeden z oddziałów muzeum Fundacji
Guggenheima zaprojektowany przez architekta F. O. Gehry’ego, nikt nie
spodziewał się, że ten niefunkcjonalny budynek o chaotycznych kształtach
z mało interesującą ekspozycją dzieł sztuki we wnętrzu, co roku będzie
przyciągał miliony turystów (parz rys. 2). Zjawisko to nazwano „efektem
Bilbao”. F. O. Gehry na fali sukcesu zaprojektował podobne budynki np.
Weisman Art Museum czy muzeum Guggenheima w Abu Dhabi (rys. 3).
Jednakże już siedziba muzeum Fundacji Guggenheima w Nowym Jorku
zaprojektowana przez wybitnego architekta F. L. Wrighta w latach
pięćdziesiątych stała się ikoną nowoczesnej architektury (rys. 4). Chociaż
wydawało się wtedy, że to przede wszystkim bogata kolekcja dzieł sztuki
nowoczesnej jest magnesem dla turystów, a nie sam budynek.
Rys. 2. Muzeum Fundacji Guggenheima, Bilbao, Hiszpania, projekt: F. O. Gehry.
Źródło: [2].
106
Archituryzm – nowy wymiar architektury?
Rys. 3. Weisman Art Museum, fotografia budynku (po lewej) i projekt muzeum
Fundacji Guggenheima w Abu Dhabi, fotografia modelu (po prawej), projekt: F. O.
Gehry. Źródło: [2], [3].
Rys. 4. Muzeum Fundacji Guggenheima w Nowym Jorku, fotografia budynku (po
lewej) i pocztówka reklamowa (po prawej), projekt: F. L. Wright. Źródło: [4].
Podobną drogą poszli P. Cook i C. Fourier projektanci muzeum sztuki
nowoczesnej Kunsthaus w Grazu (rys. 5) [6]. Wciśnięty w staromiejską
zabudowę austriackiego miasteczka futurystyczny blob, wydaje się jakby
został ulokowany w tym miejscu w wyniku jakiegoś niezwykłego
wydarzenia, niczym statek kosmiczny, który za chwilę ma odlecieć.
Budynek jest przykładem zarówno architektury biomorficznej (przez swój
kształt wywodzący się – jak twierdzą projektanci – z poszukiwań formy
„zwierzęcej”), jak i architektury multimedialnej (dzięki świecącej fasadzie,
skonstruowanej w oparciu o instalację BIX tworzącą matrycę projekcyjną,
na której mogą być wyświetlane obrazy, filmy i animacje o niskiej
rozdzielczości). Czy ten „przyjazny intruz”, jak określają go autorzy,
zaskarbi przychylność mieszkańców i czy spełni turystyczne oczekiwania?
107
Anna Jonarska
Rys. 5. Kunsthaus w Grazu, projekt: P. Cook, C. Fournier. Źródło: [5].
108
Archituryzm – nowy wymiar architektury?
Szokujący projekt i nazwisko sławnego architekta często może być
wystarczające dla reklamy mało znanej, zapomnianej miejscowości lub dla
próby zbudowania prestiżu nowych tygrysów gospodarki. Jednak w natłoku
organicznych i postmodernistycznych kształtów rzadko można dostrzec coś
nowatorskiego i wartościowego artystycznie, a już szczególnie próżno szukać
architektury związanej z danym miejscem oddającej jego specyfikę, historię
i tradycję. Architektura staje się ponadnarodowa, dlatego nie dziwi już, że
Chińczycy i Arabowie do swych wielkich projektów zatrudniają wyłącznie
amerykańskich i europejskich architektów, a w Europie sukces odnosi Zaha
Hadid i Toyo Ito. Turyści nie znają granic, są specyficzną grupą ludzi, którzy
chcą oglądać wszystko, co niezwykłe i zadziwiające. Chociaż dla Azjaty
gotycka katedra jest równie niezwykła jak dla Europejczyka stupa czy pagoda,
to współczesna architektura tworzy melanż wielokulturowej mieszanki, w której
najczęściej liczy się przede wszystkim niebotyczny rozmiar i zaskakujący
kształt oraz supernowoczesne materiały budowlane, gdzie szkło i stal stają się
pomału passe. Wydaje się, że wyrwanie architektury współczesnej z jej
kontekstu kulturowego stanowi swoisty przykład negatywnej roli społeczeństwa
globalnego. Jednakże dominacja określonej wizji w architekturze ujednolicającej
regionalne charakterystyki jest tak stara jak sama architektura, ponieważ
każda rozbudowana cywilizacja niesie z sobą wzorce i mody sugerujące lub
narzucające określony styl architektoniczny i było tak począwszy od koloni
hellenizmu do europejskiego kolonializmu, na globalizmie skończywszy.
Jeżeli megastruktury Normana Fostera wydają się być mało wyrafinowane to
wystarczy spojrzeć na prace architektów Daniela Libeskinda (rys. 6)
i Santiago Calatrava (rys. 7).
Rys. 4. Jewish Museum w Berlinie, projekt: D. Libeskind. Źródło: [7].
109
Anna Jonarska
Rys. 4. Projekt stacji metra w Nowym Jorku (u góry) i Milwaukee Art Museum,
Wisconsin, USA (u dołu), projekt: S. Calatrava. Źródło: [10].
110
Archituryzm – nowy wymiar architektury?
Podsumowanie
Archituryzm jest to podróżowanie w celu zobaczenia określonej
architektury, często jakiegoś szczególnego budynku lub obiektu oraz
współistniejącego z nimi otoczenia kulturowego. W turystyce architektonicznej
można wyróżnić pewne schematy. Z jednej strony są to sentymentalne
powroty do określonego miejsca, gdzie znajduje się obiekt o specyficznej
dla nas wartości, który być może jest kluczem do naszej pamięci
przestrzennej, istniejącą w wyobraźni mapą danego obszaru. Takie miejsca
zwykle nieposiadające znaczenia dla kultury światowej, stanowią swoisty
indywidualny lub lokalny wymiar, który organizuje świat i doświadczenie
określonej społeczności lub nacji, gdzie turystyczna podróż jest rodzajem
„odświeżenia rzeczywistości”. Takie miejsca mogą być również zbiorem
budynków, o znaczeniu historycznym, kulturowym lub sakralnym. Ten
rodzaj połączenia turystyki i architektury wydaje się mieć ze wszech miar
pozytywne funkcje, które wiążą się z kultywowaniem przynależności
etnicznej i społecznej oraz korzystaniem z tradycji i dorobku cywilizacyjnego.
Z drugiej strony znajdują się rozsławione przez mass media budynkiikony. Za nimi kryją się wielkie ambicje architektów i inwestorów,
chcących zadziwić kunsztem projektu, wielkością przedsięwzięcia lub
zastosowaniem supernowoczesnej technologii [7]. Te budynki stają się
znakiem czasu oraz symbolem danego miasta, państwa, a nawet całej nacji.
Zachęcani przez telewizje i przewodniki turyści z innych krajów
przyjeżdżają by je zobaczyć, zwiedzić, a na pewno, aby uwiecznić się
w fotografii na ich tle. Obiekty te są tak często kopiowane, niczym
osławiona wieża Eiffla, przez co powstają w mniejszych skalach we
wszystkich zakątkach globu. Można bezlitośnie krytykować ten owczy pęd
i wtedy archituryzm będzie przykładem bezsensownej, skomercjalizowanej
pogoni za adrenaliną (dla turystów) i pieniędzmi (dla inwestorów). Nic
bardziej nie wyjaławia budowli z sensu niż zaliczenie jej do cudów świata,
wpisanie do rankingu „szczególnie ważnych odwiedzenia miejsc”.
Turystyka w swych pobudkach często jest prymitywna i prostacka, dlatego
to negatywne odium przechodzi na budynki-ikony, rażąc je kiczowatością
umasowienia niczym trucizną. Jednakże to właśnie budynki-ikony
porządkują architektoniczną mapę współczesnego, chaotycznego krajobrazu
przerośniętych aglomeracji na tyle, że mało kto obecnie bez takich
„drogowskazów” potrafiłby się odnaleźć. W gąszczu samopowtarzalnych
betonowych osiedli coraz trudniej znaleźć punkty organizujące przestrzeń
w jakiś charakterystyczny sposób, nadający miastu znaczenie i strukturę.
111
Anna Jonarska
Stare centra miast giną w rozrastających się przedmieściach, gdzie znikają
dawne formy organizacji przestrzeni urbanistycznej, dlatego wyobraźnię
turysty tak chętnie zapełniają budynki-ikony. To właśnie one stanowią
dopełnienie turystycznych wycieczek, gdzie jeszcze prym wiodą obiekty
z listy dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Architektura współczesna szuka swego miejsca w społeczeństwie
i szuka sposobu wyrazu artystycznego. Jej burzliwy rozwój od czasu
rewolucji przemysłowej otworzył przed nią horyzonty i możliwości na
niespotykaną wcześniej skalę. Zorganizowana w 2002 roku na
Uniwersytecie Columbia w USA konferencja „Architourism: Architecture
as a Destination for Tourism”, w której wzięło udział wielu wybitnych
architektów i naukowców z całego świata, pokazała, że związek
nowoczesnej architektury i turystyki oraz wspólne poszukiwanie sensu
wyrazu architektonicznego i artystycznego są obecnie jednym z najbardziej
gorących tematów [8], [9]. Jak będzie wyglądać architektura przyszłości,
czy odnajdzie swoje miejsce w naszej świadomości? Przyszłość już nie raz
pokazywała, że potrafi być zaskakująca, chociaż ludzkie tęsknoty i potrzeby
pozostają niezmienne [11], [12], [13]. Być może ma rację E. Hall [15]
twierdząc, że: „wziąwszy pod uwagę to, jak skomplikowane jest ocenianie
dzieł sztuki, jedynym istotnym kryterium jest upływ czasu i zdolność
artysty do antycypowania przyszłości.”
Bibliografia
1.
2.
3.
4.
5.
http://www.worldproutassembly.org
http://www.guggenheim-bilbao.es/
http://www.wayfaring.info/2007/03/02/frederick-r-weisman-art-museum
www.simonfieldhouse.com
http://urbalis.wordpress.com/2007/11/04/el-extraterrestre-amistoso-de-peter-cookkunsthaus-graz/
6. Fournier C., Edler J., Edler T., Schmal P.C., Kunsthaus w Grazu, Architektura Murator, 4 (139),
2006, s.88-97.
7. www.usefulandagreeable.com/architourism.shtml
8. Ockman J. ed., Architourism Authentic Escapist Exotic Spectacular, Munich: Prestel
Verlag, 2005.
9. Gruen J. P., Architectural Tourism: More Complexity Than Meets the Gaze, H-Urban
(October, 2006).
10. http://en.wikipedia.org/wiki/Santiago_Calatrava
11. Jonarska A., Idea komfortu - początek, rozwój i czasy współczesne. Krakowskie Studia
Małopolskie, nr 10, 2006, s.90-104.
12. Jonarska A., Dom przyszłości – mieszkanie w XXI wieku, EPISTEME, nr 3, 2006, s.61-90.
13. Jonarska A., Analiza rozplanowania przestrzeni przedpokoju w budownictwie dworkowym
od XVIII w. do czasów współczesnych, EPISTEME, nr 2, 2006, s.103-134.
14. Hall M. R., Hall E. T., Czwarty wymiar w architekturze. Warszawa 2001
112
Jan Trąbka
EPISTEME
4/2007
s.113-124
ISSN 1895-4421
NOWY ŚWIAT RODZĄCY SIĘ ZE STAREJ NATURY
A NEW WORLD BECOMING FROM THE OLD NATURE
Dziś o postęp walczą dwa systemy stojące na przeciwko siebie, ale
nie po to, aby ze sobą toczyć wzajemne boje, ale razem dążyć do zdobycia
jednego wspólnego celu. Armia techników, inżynierów konfrontuje się
z armią antropologów składająca się z filozofów, medyków i różnych
specjalności humanistów. Najbardziej spektakularnym i pożytecznym
efektem konfrontacji obu armii była ogromna redukcja publikacji, które
zalewały świat tonący w nicości a przez to wymuszały selekcję publikacji
przyczynkarskiej
literatury
naukowej.
Najbardziej
znamiennym
współczesnym objawem stało się powołanie przez R. H. Thomsona
instytucji „The Institute for Scientific Information (ISI)”, która z potopu
zalewających świat kiepskich publikacji była w stanie wybrać niewiele
pozycji wartościowych i istotnych dla dalszego postępu1. Według prawa
Bradforda można dokonać radykalnej selekcji – redukcji dziesiątki tysięcy
periodyków naukowych do jedynie pięciu najważniejszych czasopism2.
Świadomość tego faktu stała się cenna i nieodzowna dla zrozumienia
rewolucji materialno-duchowej, bez której nie mogłaby powstać
protobiologia3, nanotechnologia4, współczesny emergentyzm5 rodzący się
jako warkocz wzajemnie splecionych wątków ewolucjonizmu i inwolucjonizmu.
Obecnie myślimy, że „Big Bang” odbywał się jednocześnie z „Big Crunch”
(w czasie „Wielkiego Skurczu” miało skonsolidować się zjawisko selfu –
samoświadomości jako gwaranta wszelkiego przetrwania6). Rewelacyjnym
1
http://scientific.thomson.com/
Bradford S.C. Sources of information on specific subjects. J. Information Science, 10:4, 1985 (October), pp
173-180.
3
Matsuno K., Molecular Evolution and Protobiology, Springer 1984
4
Drexler K. E., Nanosystems: Molecular Machinery, Manufacturing, and Computation, Wiley 1992
5
Anderson P.W., More is Different: Broken Symmetry and the Nature of the Hierarchical Structure of
Science, Science, 177, 1972: 393-396
Morowitz H. J., The Emergence of Everything: How the World Became Complex, Oxford University Press
2002
6
Davies P., Cosmic Blueprint, Simon & Schuster 1988
2
113
Jan Trąbka
odkryciem w czasach współczesnych stało się stwierdzenie, że Natura ze
wszystkimi cudownościami dopiero teraz rodzi się na ludzkich oczach7.
Najbardziej dramatycznym momentem w rodzącym się od nowa
świecie okazało się odrzucenie sztywnego paradygmatu głoszonego przez
A. Einsteina, że światło rozchodzące się tylko po linii prostej ma jedną,
stałą odczuwaną odwiecznie prędkość 300000 km/sek8. Gdy więc udało się
wyzwolić z tego fantazyjnie wymyślonego dogmatu świat zaroił się od
spinów9 i pól torsyjnych10. Oczywistymi stały się teorie, że naturalny
chaos11 musiał posługiwać się efektem motyla i emergencją, jak również, że
we wszystkich wymiarach i skalach począwszy od nano [10 Å] aż do giga
rządzą jednakowe prawa. Stąd nikt nie powinien dziwić się, że strumień
cząsteczek – neutrin, posiadających tylko spiny przenika przez sialolity
i tam pozostawia – ku chwale W. Sedlaka12 – ślady w postaci odcisków liści
paproci. Neutrina o niewyobrażalnej mocy przenikania mają prawie zerową
masę, ale potężną energię gigaelektronowoltów (GeV) zachowując pełną
zawartość informacyjno-energetyczną. Błony komórkowe nasycone
procesami spinowymi atomów, są przede wszystkim matrycami
bioelektryczno-informatycznej aktywności, przenikającej bezczasowo
przestrzeń. W świetle „spektralnej tożsamości” i „wypełniającej się pustki”
staje się, „usprawiedliwiony”, bo bardziej do pojęcia wydaje się tytuł dzieła
najznakomitszego współczesnego neuropsychofizjologa R. Riascos Llinása:
„Ja z wiru. Od neuronu do selfu” zarówno w swej rzeczywistości konkretnej
jak i wirtualnej13.
Trudno wyobrazić sobie, aby to zderzenie dwóch potęg: myśli
technokratycznej i antropologicznej nie wywarło ogromnego wpływu na
dzieje świata i historię ludzkości. Zrodziła się nowa świadomość, która
wycisnęła własne, swoiste piętno, szczególnie na rozwoju intelektualnym.
Wyraźny przełom nastąpił w naukach ścisłych. Nie ominęło to także
psychoneurologii zmieniając zasadniczo jej charakter. Na miejsce lawiny
detalicznych przyczynków, które niewiele wniosły postępu w poszerzenie
horyzontów, powstała nauka o mózgu i świadomości torująca drogę
7
Thuan T. X., Ukryta melodia... I człowiek stworzył wszechświat, Wydawnictwo Zysk i S-ka 1998
Anderson M., Light seems to defy its own speed limit, New Scientist 195 (2617), 1997: 10
Hu H., Wu M. Spin Mediated Consciousciosness Theory: Possible Roles of Neural Membrane Nuclear
Spin Ansambles and Paramagnetic Oxygen, Medical Hypotheses, 2004; 63: 633-646.
10
Shipov G.I., Loginov A.V., Lomonosov M.N., Pugach A.F., Torsion fields of Earth and Universe. Earth
and Universe 6, 1996: 9-17.
Arcos H. I., Pereira J. G., Torsion Gravity: A Reappraisal. Int. J. Mod. Phys., D 13 (10), 2004: 2193-2240.
11
Kennel M. B., Pethel S. D., Complete and flexible replacement of chaotic uncertainty with transmitted
information. Phys Rev E Stat Nonlin Soft Matter Phys., 2005 Oct;72(4 Pt 2):046212.
12
Sedlak W., Bioelektronika, Warszawa, IW PAX, 1967-1977.
13
Llinás R.R., I of the Vortex: From Neurons to Self, The MIT Press, 2002
8
9
114
Nowy świat rodzący się ze starej natury
rozwoju w najdalszej przyszłości. Miejsce klasycznej synaptologii opartej
na koherentnych, gęsto upakowanych i zlokalizowanych elementach
pojemnościowo-oporowych, sytuację opanowały synapsy rozłożone, nie
ograniczone tylko do jednego skondensowanego miejsca, ale rozrzucone
w sposób naturalnie chaotyczny. Został opisany system łączności
uniwersalnej, w obrębie którego w sposób spontaniczny tworzą się atraktory
i repilery (ośrodki odpychania i wzajemnego przyciągania), pola wirowe
i procesy spinowe. Współczesna neurologia – wyzwolona z fantastyki
fizykalizmu i mechanicyzmu wspiera się tylko na paru, ale pewnych
wspornikach.
Rozwój
współczesnej
techniki
wymaga
coraz
bardziej
zaawansowanych materiałów, które przekraczają dotychczasową barierę
materiałową dostarczając projektantom, konstruktorom i inżynierom
„mistrzom geniuszu” nowych pomysłów. Zamiast trzech głównych
rodzajów typowych materiałów: metali, tworzyw ceramicznych i polimerów
rozpoznano ich niezliczoną ilość w muzeach, miejscach kultu świeckiego
i religijnego, lotnictwie i astronautyce. Nowe materiały dysponują
jednocześnie wieloma właściwościami o wyższych parametrach
opornościowych, wytrzymałościowych na udary (szoki termiczne), reakcje
chemiczne, lepszą przewodnością lub bezwzględną areaktywnością
elektromagnetyczną. Nowoodkrywane materiały dzielą się ze względu na
ich genezę na kompakty i kompozyty. Kompakty są zwykle zagęszczonymi
zbiorami matematycznymi, które wykazując ich perspektywiczne,
futurystyczne własności, które są rezerwą technicznych możliwości
wszystkich pożądanych i wymaganych cech, w przeciwieństwie do
kompozytów. Kompozyty z reguły nie są wytworami spontanicznie
naturalnymi, ale kompozycjami człowieka, który może mieszać składniki
dowolnie, a także w sposób precyzyjny. I właśnie przy okazji dążenia do
precyzyjności i perfekcji komponowania różnych składników wyszła na jaw
niespodziewana cecha kompozytów nie tylko preparowanych przez fantazję
człowieka, ale również przez samą Naturę. Otóż w kompozytach pojawiły
się ingredienty, które nigdy celowo nie były tam wprowadzane. To
świadczyło, że mogły to być zanieczyszczenia, które do kompozytów
dostawały się przypadkowo. Ale obserwacja wykazała, że owe niby
zbyteczne zanieczyszczenia stawały się istotnym elementem, bez którego
niezwykłe i pożądane cechy kompozytów nie mogły się ujawnić. Stąd
wypłynął wniosek, że natura wykazuje obcość a nawet wrogość wobec
wszelkiej przesadnej czystości chemicznej. Że pierwiastek chemicznie
czysty może powstać tylko w laboratoryjnej probówce i w szczególnych
warunkach.
115
Jan Trąbka
Dzieła kultury materialnej, a przede wszystkim ich „klinika” gdzie są
„leczone” i odtwarzane, dowodzą, że materiały powstające podczas
tradycyjnych technologii wytwarzania łączą się spontanicznie w niezliczoną
ilość kompozycji, co wręcz warunkuje ich mozaikowość, bogactwo
i piękno. Kompozyty wyprodukowane w warsztatach inżynieryjnych
z reguły powinny być lepsze, bo wyposażone w dodatkowe właściwości
korzystniejsze w porównaniu do składników materialnych branych osobno
lub tylko zmieszanych ze sobą bez planu. Kompozyt o produkcyjnym,
formalistycznym, kreacyjnym pochodzeniu składa się z osnowy i umocnień,
według których może być klasyfikowany. Wyróżnia się kompozyty
o osnowie metalicznej, ceramicznej i polimerowej. Ceramika nie gromadzi
ciepła, ponieważ szybko je oddaje do otoczenia, dlatego staje się odporna
na szoki termiczne. Największą wytrzymałość wykazuje nić pajęcza; jej 50
kg wystarczyłoby, aby Księżyc wziąć na postronek i wodzić go jak psa na
smyczy. Nastały więc czasy, aby nowe, fantastyczne i bezcenne rzeczy
znajdować na śmietniku starej Natury! I to właśnie stanowi prawdziwy cud,
nad który nic innego, lepszego, nie potrafimy sobie wyobrazić.
W charakterze umocnienia stosuje się dyspersję cząsteczek (Al 03, Zr 02,
SiG, itp.), krótkie lub długie włókna (nitki) węglowe lub grafitowe, szklane,
borowe, korundowe, zbudowane np. z węglika krzemu. Mogą to być także
włókna metaliczne (molibdenowe, wolframowe, stalowe czy berylowe).
Pospolicie używane włókna węglowe charakteryzują się wybitnie
korzystnymi własnościami mechanicznymi, sprawdzonymi i wykorzystywanymi
w aeronautyce i statkach kosmicznych. Ich moduł sprężystości mieści się
w szerokich granicach od 20 do 45 KG/mm2, a wytrzymałość od 150 do 400
KG. Tego rodzaju własności wynikają z natury powiązań między atomami
węgla; dla przykładu podam, że energia potrójnego wiązania atomów węgla
C12≡C12 dochodzi do 138 Kcal/mol. Przy konstrukcji włókien węglowych,
grafitowych wykorzystano mocne wiązania kowalencyjne między atomami
węgla o strukturze heksagonalnej, ułożone w warstwach wzdłuż jednej osi,
co daje tworzywo zdolne do przenoszenia największych obciążeń dzięki
owym wiązaniom chemicznym. Najpowszechniej w produkcji na świecie
używane są włókna węglowe zbudowane z celulozy wiskozydowej
i poliakafonitrylowej. Szczególna właściwość włókien polega na
uporządkowanym ułożeniu polimerowych łańcuchów wzdłuż osi włókna.
Niezależnie od rodzaju włókien wyjściowych ich obróbka cieplna składa się
z trzech następujących etapów: stabilizacji, czyli utleniania w 250oC,
karbonizacji, czyli zwęglania w 1000oC i grafityzacji w 2500oC. Reakcje
chemiczne zachodzące w trzech etapach są tak złożone, że jeszcze do
niedawna nie zostały w pełni poznane, i są okrywane techniczną tajemnicą,
116
Nowy świat rodzący się ze starej natury
a także zastrzegane wieloma patentami, jako elementy grzewcze, oporowe
i przewodniki wysokotemperaturowe lub elektromagnetyczne. Racją
osiągnięć technicznych staje się znikomo niskie w porównaniu
z bogactwem sposobów łączenia tworzyw naturalnych, o czym świadczą
muzea, budowle i pomniki sakralne czy świeckie. Proponuję wycieczkę do
muzeum watykańskiego oraz municypalnego rzymskiego, które ostatnio
zwiedzałem i których nie zapomnę do końca życia.
Różne mogłyby być pomysły na początki życia jak świadczy lektura
„prebiological evolution” (1989) Kruegera i Kissela. Początki życia można
także oprzeć na zasadzie „jednopostaciowości natury” A. G. Cairns-Smith’a
opisanej w „Chemical evolution: modern flogiston”14, bioelektronice
W. Sedlaka15, teorii o ziemskiej wieczności życia Wiernadskiego16, czy
zespołowej obiektywnej redukcji stanów funkcji falowej (orchestrated
object reduction – Orch-OR) Penrose’a17. Trudno również odmówić racji
zasadzie antropologicznej zasadzie L. J. Hendersona18, o śladach
geocentryzmu i paleologii wśród teorii antropologicznej głoszącej, że bez
świadomości ludzkiej żaden postęp poznawczy byłby niemożliwy.
Hendersonowi, który w swej słynnej książce podaje wiele argumentów za
tzw. antropiczną zasadą w ewolucji chemicznej.
Transformatyzm odbijający się w ludzkim lustrze
Wydaje się, że wszelkie rozważania o wszystkim należy rozpoczynać
od człowieka, a ściślej od ludzkiej świadomości, czyli jak to określiłem
w mojej książce „Między niebem a Ziemią” (2007)19 od triady poznawczej,
w której obserwacja, czyli ocena intelektualna odgrywa trzeci, zasadniczy
element. Bo co ma oznaczać określenie, że „Wszechświat powstał przed 14
miliardami lat” wobec faktu, że egzystencja pojedynczego członka
współczesnej społeczności zawiera się w obrębie około stu lat, czyli
czterech pokoleń. Żadnego sensu nie mają zestawienia globalizmu
14
Cairns-Smith A.G., Seven Clues to the Origin of Life. Cambridge University Press, 1985
Cairns-Smith A. G. Evolving the Mind. On the Nature of Matter and the Origin of Consciousness,
Cambridge University Press, 1996
Cairns-Smith A. G., Chemical Evolution. A modern Flogiston, 1989.
15
Sedlak W., Inną drogą, Inst. Wyd. PAX, Warszawa 1988.
16
Wiernadski W. I., Geologiczna wieczność życia, Wyd. IFiS. PAN, Warszawa 1995 s. 251
Vernadsky V., Essays on Geochemistry & the Biosphere, Synergetic Press, 2006 (pierwsze wydanie w j.
rosyjskim 1924)
17
Penrose R., The Emperor's New Mind: Concerning Computers, Minds, and The Laws of Physics, Oxford
University Press, 1989.
18
Henderson L. J., The Order of Nature. Harvard University Press, 1917
19
Trąbka J. J. Między Niebem a Ziemią, Wydawnictwo Stow. Twórców i Artystów, Kraków 2007.
117
Jan Trąbka
z lokalizmem, i niewspółmiernie brzmi deklaracja, że galaktyka znikła
przed miliardem lat, a meteoryt tunguski uderzył w Syberię przed wiekiem.
Trudno nie podzielać racji z R.R. Llinásem20, że całą współczesną filozofię
przenika delikatny i zawoalowany kantyzm głoszący, że wszystko, co
istnieje rozgrywa się pod auspicjami dwóch antagonistycznych haseł:
z jednej strony „rozgwieżdżonego nieba” z drugiej „imperatywów
kategorycznych”. To wskazuje bezsprzecznie na niezaprzeczalną rolę
człowieka i świadomości zrodzonej z obserwacji. Oprócz otaczającego
świata, oprócz oglądu intelektualnego tego świata (Anschaung) musi
funkcjonować obserwator. Nie sposób wyróżnić, co pochodzi, od którego
uczestnika procesu poznawczego. A więc od pojawienia się człowieka, a nie
od pantareizmu zaczynać należy wszelkie rozważania. Rację trzeba
przyznać hasłu „antropos metron pantei”21.
Antropiczna kosmologia musi uwzględniać uniwersalny nie tyle
konformizm, ile transformatyzm, czyli środowisko samoorganizujące się,
formalizm spinowo-wirowy (worteksowy), złamanie symetrii, a nawet
supersymetrii (SUSY), biogeneza, czyli protobiologię kosmiczno-ziemską
(Krüger, Kissell 1989)22 i wreszcie dramatyczną klęskę klasycznego
intelektualizmu: upadek prawa przyczynowo-skutkowego. W świetle owych
stwierdzeń nie łatwo dyskutować o dogmacie jednorodności natury23.
W antropicznej kosmologii nie miejsca na czas ani na przestrzeń
a także na obiektywizm, które nie pochodzą z naturalnych własności świata,
ale z ludzkiej obserwacji, czyli manipulacji dokonywanych przez aparat
percepcyjno-intelektualny człowieka. Dlatego spotkanie przechodnia
z czasomierzem na ręku lub zegarów na dworcowym peronie nie należy
interpretować jako próby powołania do istnienia faktora czasu i parametryki
przestrzennej. Globalizmowi antropocentrycznemu jedynie pozornie
sprzeciwia się, a w istocie rzeczy substancjonalnie oraz istotowo popiera go,
teoria świadomości, powstającej za pośrednictwem spinów (skrętów,
wirów), czyli dzięki roli błon neuralnych zbudowanych ze zbiorowisk
spinowych i przesyconych paramagnetycznym tlenem24. Zdecydowanie za
antropologiczny globalizm uważający zmienność za podstawową własność
natury, przemawia odkrycie neutrina jako elementarnej cząsteczki,
substancji zdolnej do przenikania wszystkiego a z powodu dysponowania
20
Llinás R.R., I of the Vortex: From Neurons to Self, The MIT Press, 2002 (pol. tłum. J. Trąbka, P. Walecki,
Ja z wiru.Od neuronów do selfu. Kraków 2007).
Henderson L. J., The Order of Nature. Harvard University Press, 1917
22
Krueger F.R., Kissel J., Origins of Life, 1989
23
Cairns-Smith A. G., Chemical Evolution. A modern Flogiston, 1989.
24
Hu H., Wu M., Spin Mediated Cosciousness Theory: Possible Roles of Neural Membrane Nuclear Spin
Ansambles an Paramagnetis Oxygen, Medical Hypotheses 2004; 63: 633-646.
21
118
Nowy świat rodzący się ze starej natury
nikłymi rozmiarami a niewspółmiernie ogromnymi zasobami energii
liczonymi w GeV, którym nic nie może się przeciwstawić, począwszy od
obiektów o kosmicznych rozmiarach, a skończywszy na sialolitach
znajdowanych na łysogórskim gołoborzu świętokrzyskim. Krzemowe głazy
leżące u podstaw klasztoru „Święty Krzyż” zawierają odcisku liści paproci
świadczące, że strumienie neutrinowe także tu docierały. Natura „od
początku świata”, czyli od zawsze stwarza wrażenie jednorodnego bloku
inkrustowanego jednakże różnego rodzaju przypadkowymi zanieczyszczeniami.
Tu żadna periodyzacja dziejów nie pasuje25.
Dyskusja o zmienności i globalnym transwertyźmie oraz
transformatywiźmie natury zainicjowała „robótki” naukowe o czasie
i przestrzeni jako o nieodłącznych cechach naturalnych, rozpatrywanych nie
z punktu widzenia dialektycznego, ale dualistycznego, czyli w sposób
naukowy, funkcjonalnie przypisujący jednej własności z dziedziny funkcji
jedną wartość. Otwarła się puszka Pandory. W monografii Atmangahera
i Rahmana26 znalazło się wiele interesujących przyczynków (Whitehead
“Theory of Perception”, s.23-42; Harris F. M. “The theory of experience of
time. Philosophical aspects”, s.7-24; Pöppel E. “Brain’s way to create
nowness”, s.107-120).
Przelano morze atramentu i zużyto tony papieru na temat czasu
i przestrzeni27. Ze względu na autorytety autorów wymienię jedynie
najznakomitsze pozycje: Gribbin M. J. „Czas i przestrzeń”28 oraz Hawking
S. W., Młodinow L. „Krótsza historia czasu”29. Natomiast ogromny sens ma
uwzględnianie różnicy między zjawiskami o dłuższym lub krótszym czasie
trwania. Moje osobiste priorytety przymuszają mnie do tego, aby zająć się
zmianami pracy mózgu w ciągu dziejów Wszechświata i w historii
ludzkości. Pomijam niezbyt sensowne – moim zdaniem – pytanie: co było
przed początkiem czasu? Z wcześniej wyrażanych moich poglądów wynika,
że czas był wieczny, a także przeszłość zawieszona była jako niezmienne
tło, dopóki „machina” nie puściła się w ruch. Wtedy równocześnie
uruchomiły się kamienie mózgowych młynów, które sypnęły
samoświadomością, czyli selfem30. Zwraca uwagę fakt, że niesłusznie
a dość powszechnie czyni się zarzut E. Kantowi, że absolutyzował czas
i przestrzeń, ale pomija się okoliczność, że genialny królewiecki (nie
25
Bohm D., Hilley B. J., Undivided Universe, London 1993.
Atmangaher E., Rahman E. (red), Time, Temporality, Now Experiencing Time and Concepts of Time in
Interdisciplinary Perspective, Berlin-Heidelberg, Springer Verlag 1997.
27
Nichols I. A., Implicit and Explicit Representation of Time [w:] R. A. Block (red) Cognitive Models of
Psychological Time, (37-38) Hilldale, N.J. Erbaum 1990.
28
Gribbin M. J., Czas i przestrzeń, tłum. M. Jaroszyński (red) A. Michalski, Warszawa PWN 1995.
29
Hawkins S. W., Młodinow L., Krótsza historia czasu, New York, Bantam Books, 44, 2005.
30
Lubański M., Ślaga S., Z zagadnień przyrodoznawstawa i filozofii przyrody, wyd. ATK Warszawa 1984.
26
119
Jan Trąbka
niemiecki) filozof o owych problemach pisał niechętnie i mało, o ile
w ogóle cokolwiek, a ponadto też mimochodem31. Poszukiwanie zegara
centralnego jako regulatora zachowania człowieka ma charakter objawowy,
fenomenologiczny, bez wnikania w wewnętrzne przyczynowe mechanizmy
regulacji32.
Puszka Pandory
Pomimo iż od wieków, raczej od początku czasu nie wyobrażamy
sobie, jak przedstawiał się Wszechświat–Natura, to właśnie pozbawione
sensu pozostaje pytanie, co działo się przed wszelkim początkiem czasu,
pomimo iż podejmowane są heroiczne wysiłki poznawcze33. Właściwie
chodzi tu o intelektualne próby poznawcze, których liczba, pomimo upływu
pięciu miliardów lat nie tylko nie zmalała, ale systematycznie powiększa
się: ile istot zdolnych do poznawania, tyle reżimów poznawczych powstaje
nadal, obecnie34. Z całą pewnością powstawały systemy kognitywne, po
których zaginął ślad, bo mogły nigdy nie dotrzeć do świadomości ludzkiej.
Gdy do tego kryzysu poznawczego dołoży się wymogi aksjologicznomoralne, a zwłaszcza obowiązującą obecnie trójcę poznawczą sugerującą
naturalny chaos, emergencję, wiry, pozwalający na apokryficzność, a nawet
celowe, propagandowe oszustwa.
Wszystko, co dotąd poznaliśmy to są przekłamania, ponieważ nawet
osiągnięcia naukowe niosą nadmiarowość, fałsz, który uzupełnia ekscesy,
mające dopełnić mankamenty i luki poznawcze. Do chwili obecnej nie
potrafimy rozróżnić tego, co jest ogólne od tego, co szczegółowe, zwłaszcza
przy przechodzeniu od przyrody nieożywionej do ożywionej. Nie potrafimy
odróżnić złożoności od nieograniczoności, ani podać, na czym polega
osobliwość bytu człowieka35. Tajemnicą pozostają nadal prawa
w przyrodzie ożywionej i nieożywionej, uniwersalizm, regulatywność,
wielokorelatywność a bliskość i pokrewieństwo; życie, rozwój, ewolucja
spleciona z inwolucyjnością; systemowość wielka (globalna) i mała
(lokalność); abiogeneza, kosmochemia, biogenetyczność, filogeneza
i dziedziczenie; mechaniczność w przyrodzie; cybernetyka i informatyczność
w organizmie, zwłaszcza w mózgu. Z tego zestawienia wynika, że lista
31
Kant I., Krytyka czystego rozumu, t. I, tł. Ingarden R., PWN, Warszawa1957, 107-111.
Husserl E., Idea czystej fenomenologii i fenomenologicznej filozofii, PWN Warszawa 1975.
Ellis G., Before the Beginning, Bouden (Marion Boyars) 1993.
34
Ellis G., Hawkins S. W., The Large Scale Structure of Space Time, Cambridge University Press 1973.
35
Bell J., Speakable and Unspeakable in Quantum Mechanics, Cambridge University Press 1987.
32
33
120
Nowy świat rodzący się ze starej natury
problemów nieznanych przeważa znacznie to, co poznane, i to, co
częściowo jedynie zostało zrozumiane36.
Odkrycie istnienia synaps rozproszonych, czyli dyssypatywnych,
umieszczonych w całym organizmie, a nie tylko jednym organie (np.
mózgu) musiało być eksploatowane grubo wcześniej, skoro już W. Freeman
postawił tezę o natychmiastowości rozpoznawania, która polegała na
powszechnym, egzystencjalnym, pragmatycznym, występującym także
u zwierząt zjawisku równoczesnym, jednoczasowym rozchodzeniu się fali
pobudzenia receptora, a nawet po całym narządzie odbiorczym37. Przy
okazji zapytano, jak mózg wychodzi „poza” ekstrakcję cech abstrakcyjnych,
jak uczucia (np. miłość) łączą „mechanizm” krótkiego spięcia bodźca
z pamięcią przeżyć i oczekiwaniem. Tu nie wystarczy zbadać własności
neuronów nawet w aspekcie mikroskopowym. Trzeba natomiast zdać sobie
sprawę z faktu, że po raz pierwszy spotkaliśmy się z globalizmem zjawiska
chaosu naturalnego, czyli zachowania pozornie kompleksowego,
przypadkowego, a w gruncie rzeczy wykazującego na ukryty porządek. Bez
chaosu mózgowego nie moglibyśmy adekwatnie wygenerować i przeżyć
oryginalnej idei jakim jest:
a) powstawanie w korze entorinalnej (śródwęchowej) „postaci”,
która jest obdarowana znaczeniem,
b) zdolność oddzielenia przedmiotu od tła,
c) generalizacja dokonywana na podstawie pojedynczych bodźców
przekazywanych przez receptory,
d) samoorganizacja kontrolowana przez wewnętrzne fale gamma
(20-30 Hz).
Według W. Blake’a gdyby „drzwi” percepcji były otwarte na oścież,
to każda rzecz wydawałaby się człowiekowi nieskończoną; musi więc
istnieć jakieś przekłamanie pierwotnego odbioru, które działa jako
protekcja, oczyszczenie, gdyż w przeciwnym razie ludzie i zwierzęta
byłyby pokonane przez nieskończoność.
Dużo zagadek kryje w sobie „trzyfuntowy” Wszechświat zwierający
100 bilionów komórek, którego płaszcz mózgowy, czyli warstwa korowa
zajmuje powierzchnię 15 m2, a którego mechanizmy obsługują pamięć
operacyjną, która posługuje się redukcją i uśrednianiem, jako podstawą dla
funkcji obrazowania dokonywanej przez mózgu.
Obszerny rozdział propozycji, gdzie ze świadomości procesy
poznawcze „wyprowadzone” zostały na rozstajne drogi, obejmuje
36
Stapp H. P., Mind, Matter and Quantum Mechanics, Springer Verlag Berlin 1993.
Freeman W. J., Mass action in the nervous system. Examination of the neurophysiological basis of
adaptive behavior through the EEG, Academic Press, 2004
37
121
Jan Trąbka
niezliczoną ilość modeli, które powstały w epoce G. Borelliego, ucznia
Galileusza. W świadomości zrodziła się neurologia komputacyjna, która
działalność mózgu zamierzała przedstawić za pośrednictwem modeli
obliczeniowych. Aktualności nabrały procesy symulacji (emulacji) lub
implementacji. Człowiek-maszyna Julien de la Mettrie’ego (1748)
zapoczątkował długi pochód Golemów, Frankensteinów oraz szeregu
robotów (wg terminologii K. Čapka).
Modele nie są pierwszym krokiem procesu poznawczego, ale raczej
efektem końcowym akceptacji początkowej koncepcji patrzenia na
wycinek, pewien fragment rzeczywistości. Najpierw trzeba zdecydować się,
czy otaczające obrazy rzeczywiste mają charakter przeliczeniowy, cyfrowy,
impulsowy, czy raczej ciągły, analogowy i polowy. Nie dotyczą więc
istotnie, bezpośrednio substancji Natury, ale sposobu podejścia człowieka–
obserwatora–badacza do tego zagadnienia. Nie byłoby celowym ani
sensownym tworzenie neurobiologii komputacyjnej, gdybyśmy nie przyjęli
wcześniej, że zrozumienie otoczenia przyjdzie za pośrednictwem modeli
przeliczeniowych. Emulacja rzeczywistości przy pomocy ciągu liczb, czyli
przeliczalność mózgowa (neural computing38) pociąga za sobą szereg
konsekwencji między innymi wymaga kodowania w częstotliwości zjawisk
nieciągłych. A kodowanie to proceder nie identyczny z przedstawianiem
rzeczywistości w postaci ciągu impulsów, czyli nie tylko cyfrowa
reprezentacja liczby, ale także nosiciel informacji. A więc wymaga
wcześniej umowy, konwencji, co ma oznaczać, symbolizować wybrany
ciąg liczbowy. Dopiero wtedy kodowanie pozwala na komputacyjne
przetwarzanie. Przeciwieństwem digitalizacji byłby konekcjonizm, czyli
łączność, sieciowość, wielokrotnie skuteczniejsza w operacjach
nerwowych, zwłaszcza w mózgu, ale konekcjonistyczne podejście pociąga
za sobą nowe problemy: wymaga decyzji, ile warstw, ile wejść i wyjść
trzeba będzie wprowadzić w sztucznej sieci, czyli jak głęboko ma sięgnąć
konekcjonizm, który objąłby kołowe relacje lub rewerberacje, dzięki
którym udałoby się sięganie po wydarzenia przeszłe o nieskończonym
stopniu odległości39.
Modele, które są częściowo przełomowym, a co najważniejsze już
ukierunkowanym procesem poznawczym, opanowały świat. Automat von
Neumann’a, czyli komórka komputerowa samoreprodukcji należy do
repertuaru możliwych zachowań – emulując naturalny system nerwowy, nie
może jednakże być zredukowana do adekwatnego, kompletnego
38
Bishop C.M., Neural Networks for Pattern Recognition, Oxford: Oxford University Press 1995
Marcus G. F., The Algebraic Mind: Integrating Connectionism and Cognitive Science (Learning,
Development, and Conceptual Change), Cambridge, MA: MIT Press 2001.
39
122
Nowy świat rodzący się ze starej natury
i jednoznacznego opisu. Pęczek falowy okazuje się bardziej efektywny, niż
ciągi czasowe i faktyczna architektura histologiczna. Skoro jakości
umysłowe, uniwersalia (qualia) rezydują w warunkach fizycznych to,
dlaczego nie mogą instalować się w komputerach. W. Penfield drażniąc
korę skroniową wywoływał pamięć utworu, który pacjent mógł odtworzyć;
nigdy nie miał złudzeń, że nie chce wykonać tego ruchu, bo nie potrafił
oddysocjować aktu woli od demonstrowanej motoryki40.
Rozpatrywanie własności hardware’owo-software’owych pozwoliło
zbliżyć się do neuralnych konkretów świadomości. Być świadomym to
oznacza nie tylko mieć informacje globalne dostępne dla organizmu, ale
również zdolność do jej rozpatrywania, dlatego D. Chalmers proponuje
szukać mechanizmu „globalnej dostępności”, która jednocześnie byłaby
neuralnym korelatem świadomości oraz zasadą przerzucania pomostów
(bridging) między fenomenotyczną świadomością a neurofizjologią41.
Kandydatem na neuralny mechanizm globalnej dostępności wskazała
magnetoencefalografia odkrywająca oscylacje 40 Hz, główny obiekt badań
R. R. Llinasa. Subiektywność, self według tego wybitnego autorytetu
naukowego nie powstaje wewnątrz ośrodkowego układu nerwowego, ale
jest pochodną aktywności motorycznej42. Szukając wcielenia
subiektywności nie należy tracić z myśli faktu, że subiektywności nie
można zobaczyć tak jak wiatru, ale jedynie rozpoznać ją po skutkach.
Subiektywność to centrum, czyli źródło szerokiego wglądu i zewnętrznej
łączności. Przykładem tego są jądra śródczaszkowe we wzgórzu, co
potwierdzają rozprawy kliniczne.
Na zakończenie przytaczam wspaniały model łuskowaty
M. Pitkänena43. Wszechświat zbudowany został z łusek, które jak w cebuli,
nakładają się wzajemnie. Na organizm człowieka przypadają łuski –
warstwy M od 132 do 121, które najwyższą radioaktywność wykazują
w ciągu dnia między 13 a 14 godz.
Modele są cennym wkładem w postęp nie tyle przez to, co
z przeszłości wniosły dzięki argumentacji naukowej, ale z powodu nadziei,
co mogą przynieść w przyszłości.
40
Penfield W., The Torch, Boston - Toronto, 1960
Chalmers D. J., The Conscious Mind: In Search of a Fundamental Theory. New York: Oxford University
Press 1996.
42
Llinas R.R., I of the Vortex: From Neurons to Self, The MIT Press, 2002.
43
Pitkänen M., Biosystems as conscious hologram. http://www.emergentmind.org/pitkanen_III.htm
41
123
Jan Trąbka
Literatura
1. Anderson M., Light seems to defy its own speed limit, New Scientist 195 (2617), 1997: 10
2. Anderson P.W., More is Different: Broken Symmetry and the Nature of the Hierarchical Structure of Science,
Science, 177, 1972: 393-396
3. Arcos H. I., Pereira J. G., Torsion Gravity: A Reappraisal. Int. J. Mod. Phys., D 13 (10), 2004: 2193-2240.
4. Atmangaher E., Rahman E. (red), Time, Temporality, Now Experiencing Time and Concepts of Yime in
Interdisciplinary Perspective, Berlin-Heidelberg, Springer Verlag 1997.
5. Bell J., Speakable and Unspeakable in Quantum Mechanics, Cambridge University Press 1987.
6. Bishop C.M., Neural Networks for Pattern Recognition, Oxford: Oxford University Press 1995
7. Bohm D., Hilley B. J., Undivided Universe, London 1993.
8. Bradford S.C. Sources of information on specific subjects. J. Information Science, 10:4, 1985 (October), pp 173-180.
9. Cairns-Smith A. G. Evolving the Mind. On the Nature of Matter and the Origin of Consciousness, Cambridge
University Press, 1996
10. Cairns-Smith A. G., Chemical Evolution. A modern Flogiston, 1989.
11. Cairns-Smith A.G., Seven Clues to the Origin of Life. Cambridge University Press, 1985
12. Chalmers D. J., The Conscious Mind: In Search of a Fundamental Theory. New York: Oxford University Press
1996.
13. Davies P., Cosmic Blueprint, Simon & Schuster 1988
14. Drexler K. E., Nanosystems: Molecular Machinery, Manufacturing, and Computation, Wiley 1992
15. Ellis G., Before the Beginning, Bouden (Marion Boyars) 1993.
16. Ellis G., Hawkins S. W., The Large Scale Structure of Space Time, Cambridge University Press 1973.
17. Freeman W. J., Mass action in the nervous system. Examination of the neurophysiological basis of adaptive
behavior through the EEG, Academic Press, 2004
18. Gribbin M. J., Czas i przestrzeń, tłum. M. Jaroszyński (red) A. Michalski, Warszawa PWN 1995.
19. Hawkins S. W., Młodinow L., Krótsza historia czasu, New York, Bantam Books, 44, 2005.
20. Henderson L. J., The Order of Nature. Harvard University Press, 1917
21. http://scientific.thomson.com/
22. Hu H., Wu M. Spin Mediated Consciousciosness Theory: Possible Roles of Neural Membrane Nuclear Spin
Ansambles and Paramagnetic Oxygen, Medical Hypotheses, 2004; 63: 633-646.
23. Husserl E., Idea czystej fenomenologii i fenomenologicznej filozofii, PWN Warszawa 1975.
24. Kant I., Krytyka czystego rozumu, t.I, tł. Ingarden R., Biblioteka Klasyków Filozofii PWN, Warszawa1957, 107-111.
25. Kennel M. B., Pethel S. D., Complete and flexible replacement of chaotic uncertainty with transmitted information.
Phys Rev E Stat Nonlin Soft Matter Phys., 2005 Oct;72(4 Pt 2):046212.
26. Krueger F.R., Kissel J., Origins of Life, 1989
27. Llinas R.R., I of the Vortex: From Neurons to Self, The MIT Press, 2002.
28. Lubański M., Ślaga S., Z zagadnień przyrodoznawstawa i filozofii przyrody, wyd. ATK Warszawa 1984.
29. Marcus G. F., The Algebraic Mind: Integrating Connectionism and Cognitive Science (Learning, Development, and
Conceptual Change), Cambridge, MA: MIT Press 2001.
30. Matsuno K., Molecular Evolution and Protobiology, Springer 1984
31. Morowitz H. J., The Emergence of Everything: How the World Became Complex, Oxford University Press 2002
32. Nichols I. A., Implicit and Explicit Representation of Time [w:] R. A. Block (red) Cognitive Models of Psychological
Time, (37-38) Hilldale, N.J. Erbaum 1990.
33. Penfield W., The Torch, Boston - Toronto, 1960
34. Penrose R., The Emperor's New Mind: Concerning Computers, Minds, and The Laws of Physics, Oxford University
Press, 1989.
35. Pitkänen M., Biosystems as conscious hologram. http://www.emergentmind.org/pitkanen_III.htm
36. Sedlak W., Bioelektronika, Warszawa, IW PAX, 1967-1977.
37. Sedlak W., Inną drogą, Inst. Wyd. PAX, Warszawa 1988.
38. Shipov G.I., Loginov A.V., Lomonosov M.N., Pugach A.F., Torsion fields of Earth and Universe. Earth and
Universe 6, 1996: 9-17.
39. Stapp H. P., Mind, Matter and Quantum Mechanics, Springer Verlag Berlin 1993.
40. Thuan T. X., Ukryta melodia... I człowiek stworzył wszechświat, Wydawnictwo Zysk i S-ka 1998.
41. Trąbka J. J. Między Niebem a Ziemią, Wydawnictwo Stow. Twórców i Artystów, Kraków 2007.
42. Vernadsky V., Essays on Geochemistry & the Biosphere, Synergetic Press, 2006 (pierwsze wydanie w j. rosyjskim
1924).
43. Wiernadski W. I., Geologiczna wieczność życia, Wyd. IFiS. PAN, Warszawa 1995 s. 251.
124
Zenon Marciniak
Mirosław Zabierowski
EPISTEME
4/2007
s.125-134
ISSN 1895-4421
OBIEKTYWIZM I SUBIEKTYWIZM W OCENACH
ESTETYCZNYCH I NAUKOWYCH
OBJECTIVITY AND SUBJECTIVITY OF ESTHETIC
ESTIMATIONS
Abstract. There is presented the problem of objectivity versus
subjectivity of esthetic estimaton in the case of architectural object
which is the subject of empirical science as well as of esthetics.
Consequently, there is discussed the problem of global and local
graspings of object and the part-whole relation. There are considered
the pairs of concepts global-local and universal-special with respect to
esthetic estimation and scientific description.
Key words: participation, unity, boundary conditions, object and
subject, two-polar esthetic estimation
1. Poznanie obiektu empirycznego a ocena obiektu estetycznego
Odkrycia w naukach empirycznych nabierają znaczenia wtedy, gdy
przedstawione zostają jako uniwersalne prawa. Warunki uszczegółowiające
i prawa o lokalnym zakresie wraz z prawami ogólnymi pozwalają wyjaśnić1
(wymodelować) poszczególne, lokalne zjawisko2. Orzeka się zawsze
o częściach większej całości, które reprezentować mogą zjawiska,
przedmioty i o ich specyfice, w sposób zrelatywizowany do innych części.
Związki, relacje między częściami, które budują pewne całości (reguły,
1
T. Grabińska, „Teoria, model, rzeczywistość”, Wrocław 1993; eadem, „Poznanie i modelowanie”,
Wrocław 1994; eadem, „Philosophy in Science”, Wrocław 2003.
Najbardziej skutecznymi sposobami fundowania lokalności w nauce jest różnicowanie (zwłaszcza
ilościowe), dokonywane za pomocą liczb, uniwersalnych i regularnych pojęć, reprezentowanych przez
terminy języka naturalnego lub sztucznego, jak w dyscyplinach zmatematyzowanych. Por. T. Grabińska, M.
Zabierowski, „O relacji liczby do rzeczy”, Bio-Algorithms and Med-Systems 1 (1/2), (2005), 381-383.
2
125
Zenon Marciniak i Mirosław Zabierowski
prawa, teorie), traktowane są jako niepewne, zatem wymagają uzasadnienia,
dowodu. Precyzowanie polega na uszczegółowieniu, czyli podziale
i wyodrębnianiu coraz to mniejszych części (ulokalnieniu), oraz ustaleniu
związków między nimi.
Oceny estetyczne3, ze względu na stosowane kryteria, są globalne,
a więc z punktu widzenia nauki skrajnie „uniwersalne” i nielokalne4. Mimo,
iż dotyczą konkretnych obiektów, to odnoszą się ostatecznie do całego
uniwersum, a nie pewnego wycinkowego (konkretnego) miejsca i czasu.
Brak w nich analizy wewnętrznych związków, które dotyczą relacji między
autonomicznymi częściami, a zatem na poziomie wiedzy brak jest
dyskursywnego wywodu. Orzekają jedynie o globalnej całości, na
podstawie stanu jej składowych. Jeżeli mówią o częściach, to jedynie
o stopniu ich dostosowania do całości, czyli o kompozycji. Nie relacja,
a stan jest tu podstawową postacią informacji. Oceny estetyczne są tak
skrajnie „uniwersalne”, że ich globalność pozbawia je wszelkich
symptomów naukowej (cząstkowej w istocie) uniwersalności (choćby
najbardziej ogólne prawa naukowe nigdy nie dotyczą wszystkiego5): nie
można wyróżnić ani stworzyć powszechnych, uniwersalnych w swych
lokalnych zastosowaniach zasad, praw, według których lokalny obiekt
mógłby mieć, lub nie mieć takiej globalnej charakterystyki. Można
natomiast stworzyć ocenę w odniesieniu do całego uniwersum, i w tym
naukowym sensie - antyuniwersalną, skrajnie lokalną, bo odnoszoną do
jednego i jedynego „obiektu”, rzeczywistości. Taka ocena, rozumiana jako
właściwa tylko umysłowi pojedynczego podmiotowi, staje się
subiektywna6.
Jeżeli zakres przedmiotu estetycznego ograniczony zostanie do
obiektu architektonicznego, przedmiotu lokalnego, czyli o zasięgu takim jak
przedmiot empiryczny, to obiekt architektoniczny, inaczej niż przedmiot
empiryczny, nie może być wyłącznie charakteryzowany za pomocą
warunków lokalizujących go w przestrzeni parametrów empirycznych, a to
3
Z. Marciniak, „Obiekt i dzieło w architekturze”, praca doktorska, Wydz. Architektury Pol. Wroc., Wrocław
2003; Z. Marciniak, M. Zabierowski, „Obiekt estetyczny i zjawiskowy”, Akant 8 (99), (2005), 14-15; Z.
Marciniak, „O konieczności występowania czynników estetycznych w modelowaniu przedmiotów
zjawiskowych, w klasycznym ujęciu nauk fizykalnych”, ukaże się w Cosmos-Logos VII (2008); Z.
Marciniak, M. Zabierowski, „Przedmiot nauk empirycznych a przedmiot estetyki”, ukaże się w Archeus 9
(2008).
4
Globalność i lokalność nie to samo znaczy w ontologii przedmiotów nauk empirycznych, co w estetyce ze
względu na odmienną relację część-całość. Występuje swoisty paradoks „globalny-lokalny”, ujawniający się
w porównywaniu opisów obiektu nauk empirycznych i estetyki, o którym dalej w tekście głównym.
5
Karl R. Popper wszelkie teorie mające wyjaśniać „wszystko” traktuje jako nienaukowe.
6
Może to mieć znaczenie dla hermeneutyki demonolityzacji przejawów obiektu, jak w: M. Zabierowski,
„Czy prawdopodobieństwo jest monolityczne?”, „Modelowanie Cybernetyczne Systemów Biologicznych,
MSB’2000, Kraków 2000, 97-110.
126
Obiektywizm i subiektywizm w ocenach estetycznych i naukowych
ze względu na odmienne relacje części do całości przedmiotu empirycznego
i estetycznego. Podanie skończonej liczby takich charakterystyk7 nie
odzwierciedla jego struktury. Podmiot zatem dokonuje oceny subiektywnej,
w której obiekt globalny - wartość estetyczna jest traktowany jako swoiste
kryterium. Jednak nie jest to kryterium w sensie empirycznym, nie pozwala
ono na obiektywizację sądów w potocznym znaczeniu. Ocena estetyczna
subiektywność poprzez partycypację8 przedmiotu lokalnego (części - owego
obiektu architektonicznego) w przedmiocie globalnym (całości).
Wytworzenie sądu globalnego przez strukturę poznawczą podmiotu
polega na syntetycznym, a zatem niepodzielnym, całościowym ujęciu
rzeczywistości. Ma więc, mimo swej ogólności, charakter lokalny (ten
rodzaj lokalności jest aż tak skrajnie lokalny, że nazywany jest
subiektywizmem), ponieważ uwzględnia się w nim to, że każdy podmiot
jest jedyny i niepowtarzalny (zatem lokalny); m.in. dlatego oceny
estetyczne są zróżnicowane. To, że stan obiektu może być w odmienny
sposób oceniany przez różne podmioty, dzieje się przede wszystkim
dlatego, że lokalny obiekt jest oceniany za pomocą globalnego kryterium,
które jedynie w ujęciu właściwości brzegowych (ulokalniających) może być
obiektywne; oceniany jest lokalny „obiekt”. W tej pracy rzecz idzie
zwłaszcza o obiekt architektoniczny, zbudowany z jednej strony – według
praw nauk przyrodniczych, z drugiej zaś – wedle zasad estetycznych.
Ogólny syntetyczny obraz rzeczywistości, właściwy tylko
podmiotowi dokonującemu wartościowania, włączony zostaje w ocenę
„obiektu”, który w rozpoznaniu estetycznym rozpatrywany jest jedynie jako
przejaw całości (rzeczywistości) i jest testowany jako model
indywidualnego obrazu rzeczywistości podmiotu. W obrazie tym nie można
wyszczególnić stałych, pewnych, regularnych, konturowych elementów,
które można byłoby uniezależnić od specyficzności poszczególnego
podmiotu i nie można bez deformacji sformułować jednoznacznego
komunikatu o charakterystyce obiektu. Jednoznaczność bowiem oznacza, że
komunikat złożony jest z regularnych uogólnień, zestawionych w ciąg,
który połączony jest wspólnym kodem (językiem) i strukturą znaczeniową.
Na takim gruncie działa metoda dedukcyjna, w której rzeczywistość jest
poszatkowana na umiarowe części, ustala się znaczenie i pewne reguły
łączenia tych części, i więcej jeszcze - bo dla części ujętych w sposób
7
Jest to zagadnienie parametryzacji oraz dotyczy tego, co w kręgu prac Jana Trąbki, publikowanych w
tomach „Modelowanie Systemów Biologicznych” budzi tyle kontrowersji, gdy rozważania dotyczą
termodynamiki.
8
O obiektywności w przypadku antropistycznej partycypacji podmiotu w poznaniu jest w książkach M.
Zabierowskiego: „Wszechświat i człowiek”, Wrocław 1993; „Wszechświat i wiedza”, Wrocław 1994;
„Wszechświat i metafizyka”, Warszawa-Wrocław 1998.
127
Zenon Marciniak i Mirosław Zabierowski
parametryczny ustala się ścieżkę algorytmu sprawdzania czy kontrolowania.
Ścieżka ta może być powtórzona przez inne podmioty (warunek
intersubiektywności i powtarzalności poznania) pod warunkiem, że będą
one podporządkowane określonym regułom i do algorytmów wstawiane
będą tylko pewne wycinkowe, cząstkowe i sparametryzowane dane
o obiekcie. Podmiot, który poznaje obiekt empiryczny, podlega przymusowi
stosowania się do reguł, ustalonych procedur - nie może działać jedynie
w zgodzie z własnymi pomysłami. W tym znaczeniu, warunek
obiektywności9 redukuje podmiotowość w sposobie transferu wiedzy, choć
jej nie eliminuje. Jest ona niezbędna w sferze twórczej, która ujawnia się
choćby w asymilacji transferowanej wiedzy do tej wiedzy, którą podmiot
już posiada.
2. Obiektywizm naukowy a subiektywizm ocen estetycznych
Wymaga odpowiedzi pytanie o różnicę między empirycznym
obiektywizmem, a estetycznym subiektywizmem ocen obiektów
architektonicznych, skoro empiryczne przejawy rzeczywistości są twórczo
interpretowane10 podobnie jak estetyczna istota rzeczywistości?
Niewątpliwie jest tak, że gdy mamy do czynienia z błędną
interpretacją obiektu empirycznego, to, ze względu na lokalne ujmowanie
zjawisk, błąd pociąga za sobą znacznie mniejsze konsekwencje niż
w błędnym pojmowaniu globalnie ujętej rzeczywistości, Ma w tej
odmienności konsekwencji błędu udział tak różnica „skal” (ilościowa), jak
i to, że cząstkowe zjawiska mogą być postrzegane, a rzeczywistość
w całości jest niepostrzegalna. Stąd też, prawa i teorie naukowe, choć
wysuwają hipotetyczne ogólne wnioski ze szczególnych faktów (wnioski te
w sensie logicznym nie wynikają z tych faktów), to mogą być
weryfikowane doświadczalnie dla konkretnych przypadków, a zdania
o nieogarnialnej doświadczalnie (niepostrzegalnej) rzeczywistości nie mogą
podlegać choćby cząstkowemu potwierdzeniu.
Możliwe jest, co prawda, uzasadnianie słuszności ocen estetycznych
na drodze racjonalnej (w odwołaniu się np. do stopnia symetrii), ale
uzasadnienie takie ma charakter wyłącznie ogólny. Nie dotyczy
9
O meandrach rozumienia obiektywności naukowej w: N. Smyrak, „Przyczynek do rozważań nad
obiektywnością poznania”, Fundamenty 3, (2005), 40-41.
10
Teresa Grabińska pisze o twórczości i zagadnieniach estetycznych w modelowaniu obiektów
empirycznych w: eadem, „Kanony estetyczne modelowania przedmiotu zjawiskowego”, „Homo
experimentator”, red. D. Sobczyńska i P. Zeidler, Poznań 2003, 237-254; eadem, „Piękno modelowania i
modelu”, Akant 9 (100), (2005), 42-43.
128
Obiektywizm i subiektywizm w ocenach estetycznych i naukowych
szczególnych, empirycznych przejawów rzeczywistości, nie dotyczy
obiektów architektonicznych. Dlatego oceny estetyczne muszą być uznane
za subiektywne. Z punktu widzenia standardów ocen nauk empirycznych
ocena estetyczna jest arbitralna, nie odpowiada jednoznacznie przedmiotowi
oceny. Przez to, że próbuje ująć zbyt wiele (odniesienie globalne, obce
naukom empirycznym) traci precyzję11 w komunikacji między oceniającymi
podmiotami. Staje się w tym sensie subiektywna. W obiektywnych (w tym
sensie) sądach empirycznych ujmuje się selektywnie jedynie niektóre
aspekty rzeczywistości. Nie odnoszą się kompleksowo do niej całej, a zatem
narażone są na utratę tego, co istotne.
W cytowanym artykule12 została podjęta ważna kwestia, zwykle
niezauważana przez filozofów13 i przyrodników, że sens naukowego
obiektywizmu jest ostatecznie osadzony w założeniach ontologicznych: nie
można orzekać o właściwościach przedmiotu na podstawie obcych założeń
ontologicznych, które nie służyły do wyodrębnienia jego podstawy bytowej.
Jeżeli obiekt ukonstytuowany został w ramach jednej ontologii, a oceniany
jest według innej, to sytuacja taka powoduje, że podmiot łączy obie
ontologie w sposób doraźny i pozbawiony obiektywnych reguł. Na ocenę
wpływ mają zatem zmienne, w sposób indywidualny, cechy podmiotu,
który usiłuje, mniej lub bardziej świadomie, łączyć ontologie (mieszać na
zasadzie koktajlu). Rozpoznanie (ocena) obiektu staje się w ten sposób
subiektywne. Podobne wymieszanie dwu ontologii może występować
podczas oceny estetycznej obiektu, np. architektonicznego, który
równocześnie podlega interpretacji empirycznej.
Pewien wzajemny udział ujęcia w ogóle aksjologicznego
i empirycznego (redukcjonistyczno-deterministycznego) zauważyć można
w ontologii zarówno estetyki, jak i nauk empirycznych. Gdyby ontologia
przedmiotu nauk empirycznych nie zawierała wkładu aksjologicznego
(w tym – estetycznego), to empiria nie dysponowałaby uniwersalnym
językiem, w którym możliwe jest formułowanie praw i teorii. Empiria
byłaby jedynie magazynem szczególności. Jej język byłby
niekomunikatywny i pozbawiony regularności. Analogicznie, gdyby
ontologia
przedmiotu
estetyki
była
pozbawiona
wzajemnego
relacjonowania części do całości, to estetyka pozbawiona zostałaby z kolei
możliwości dokonywania ocen poszczególnych obiektów.
11
Ostrości koordynacyjną i ostrość semantyczną pojęć teoretycznych wyróżniła T. Grabińska, w: eadem,
„Od nauki do metafizyki”, Warszawa-Wrocław 1998, rozdz. V.7.
Por. przyp. 9.
13
Potoczne, na wzór marksistowski, rozumienie obiektywności występuje np. w: M. Łagosz, „Człowiek
miarą Wszechświata? Problem zasad antropicznych w kosmologii”, Filozofia Nauki 1 (37), (2002), 33-46.
12
129
Zenon Marciniak i Mirosław Zabierowski
Sądy empiryczne o obiekcie architektonicznym lub innym
przedmiocie ukonstytuowane są przez założenia ontologiczne, zgodnie
z którymi rzeczywistość jest podzielna lub składa się z autonomicznych
części, we wzajemnych odniesieniach lub w odniesieniu do substratu-tła
i w tym sensie jest niesymetryczna. Wartość estetyczną funduje natomiast
ontologia, według której rzeczywistość jest z zasady niepodzielna
i symetryczna (kowariantna). Pierwsza kreuje niedoskonały obraz
rzeczywistości realnej, w którym nie można objąć wszystkiego naraz, nie
można oddać tego, jaka rzecz jest, a jedynie oddać pewien aspekt rzeczy.
Nazywamy to parametryzacją. Druga tworzy obraz doskonałego świata,
w którym jednak doskonałość nie może być przedmiotem postrzeżeń
i doświadczeń, ponieważ konkretny ludzki podmiot jest fragmentem
rzeczywistości tak w aspekcie ontycznym jak i epistemicznym14. Również
w tym przypadku nie można oddać w sposób pełny, jaka rzecz jest,
a jedynie - szkicowy obraz rzeczy w jej wszystkich aspektach naraz.
Wkład estetyczny w empirię pozwala jednak na próby
wymodelowania w umyśle takiego świata, w którym postrzegane
niedoskonałości zracjonalizowane byłyby i uzgodnione w teoriach
kreujących spójną wizję świata. Wkład empiryczny w estetykę pozwala
natomiast na dokonywanie ocen, których przedmiotem jest określenie
stopnia zgodności między wymodelowaną w umyśle wizją doskonałego
świata i jego niedoskonałą reprezentacją, postrzeganą w obiekcie lub
zjawisku.
3. Dwubiegunowość ocen estetycznych
Wartości estetyczne określające dzieło architektoniczne są, z punktu
widzenia klasycznej empirii, nieempiryczne, nierealne – w tym znaczeniu,
że są możliwe do wyrażenie jedynie w sposób ogólny, nieredukowalny do
jakichś miar. Być nie może zatem jednostek piękna, doskonałości, czy
brzydoty, bo nie są to cechy możliwe do prostego zlokalizowania –
empiryczne. W związku z tym można twierdzić, iż występuje brak
przełożenia ilościowego między właściwościami lokalnych obiektów na
14
Dlatego tak ważne są badania powinowactwa człowieka z przedmiotem globalnym (wszechświatem) w
duchu antropizmu, postulowane i rozwijane w cytowanych w przyp. 8 książkach M. Zabierowskiego i idem:
„Status obserwatora w fizyce współczesnej”, Wrocław 1990; idem, „Wszechświat i kopernikanizm”,
Wrocław 1998. Pobieżni filozofowie i przyrodnicy zwykli antropizm mylnie utożsamiać z zasadami
antropicznymi. Rozważania w tej pracy mają aspekt antropistyczny, ale nie antropiczny – w sensie zasad
antropicznych.
130
Obiektywizm i subiektywizm w ocenach estetycznych i naukowych
cechy ich globalnych (idealnych15) odpowiedników, które nosi obiekt
architektoniczny. „Stopniowanie”, a co za tym idzie, lokalizowanie wartości
estetycznych jest niemożliwe, ponieważ są one jednobiegunowe.
Jednobiegunowość wartości estetycznych oznacza, że są wyłącznie
ogólne (nielokalne). Aby nadać im związek z przedmiotami należy je
wyposażyć co najmniej w dwubiegunowość. Jest to warunek wystarczający
zaistnienia odrębności znaczeń terminów ogólny i szczególny, czyli
przynależności do lokalnie ujmowanej rzeczywistości, choć jest ona wtedy
najbardziej ogólna w swojej klasie, w tych nowych warunkach.
Gdy występuje ocena estetyczna obiektu, to jej charakter jest zatem
co najmniej dwubiegunowy. Istnieją nie mniej niż dwie możliwości
kwalifikacji obiektu, np.: podoba się lub nie podoba się, ma wartość lub jej
nie ma, jest piękny lub jest brzydki. Ocena o charakterze dwubiegunowym
jest względna, ponieważ odbywa się względem czegoś, co nie jest
ocenianym przedmiotem. Występować w niej muszą co najmniej dwa
obiekty. Pojawia się zatem ontologiczna składowa charakterystyczna dla
ujęcia nauk empirycznych, w których ocena (pomiar, weryfikacja) polega
na porównaniu jednego obiektu z drugim. W przypadku oceny estetycznej
konkretnego obiektu ocena dokonywana jest względem pewnej nie
postrzeganej i nie egzemplifikowanej przedmiotowo koncepcji,
uogólnionego, ale nie skonkretyzowanego (możliwe, że nie wyobrażonego
lub nie w pełni uświadomionego odnośnie do istnienia) abstrakcyjnego
modelu (uporządkowania) rzeczywistości. Jest to podstawowy, estetyczny
składnik ontologii rzeczywistości przedmiotów estetycznych. Ocena
estetyczna dokonywana jest w oparciu o spostrzeżenie i wiedzę16 podmiotu
(w tym również jej składniki ukryte, nie wyeksponowane). Uporządkowanie
reprezentujące wiedzę podmiotu, ma charakter aprioryczny. Względem tej
wiedzy dokonywana jest ocena obserwowanego przedmiotu. W ujęciu
estetycznym, przeciwnie niż w ujęciu empirycznym, wiedza podmiotu
weryfikuje obserwacje (spostrzeżenia). W empirii obserwacje17 weryfikują
wiedzę. W naukach empirycznych chodzi o weryfikację prawdziwości
wiedzy, a w estetyce o weryfikację piękna obiektów. Zauważyć należy, że
odmienność ontologiczna rzeczywistości obiektów estetycznych
i rzeczywistości obiektów przyrodniczych zostaje w naszym podejściu
zachowana i podkreślona. Nie rozważa się, lub czyni się to rzadko
15
Owa globalna idealność nie ma nic wspólnego z idealizacjami jako koniecznym stadium modelowania
teoretycznego zjawiska przyrodniczego, o których jest w cytowanych w przyp. 1, 10 i 11 pracach i książkach
T. Grabińskiej.
16
Tu wiedza nie ma czysto intelektualnego charakteru.
17
Oczywiście, obserwacje mamy zawsze za jakoś uteoretyzowane, a więc dopasowane do wiedzy
obserwatora, tym razem czysto intelektualnej.
131
Zenon Marciniak i Mirosław Zabierowski
i w specyficzny sposób18, piękna wiedzy o obiekcie czy prawdziwości
obiektu19.
Wiedza podmiotu stosowana w estetyce to wiedza nie tylko ogólna,
ale przede wszystkim nielokalna20. Jej przedmiotem jest pojedynczy,
abstrakcyjny obiekt globalny pozbawiony otoczenia. Ma on zatem charakter
jednoskładnikowy, jednobiegunowy. Abstrakcyjność i nielokalność tego
obiektu przejawia się tym, że nie jest on wyobrażony - nie ma konkretnego
ukształtowania, ani szczegółów i jest nie wyrażony w jakiejś formie, nie
posiada szczegółowej treści, odmiennej od treści ogólnej. Jest jakby
przezroczysty, a zatem nie do postrzegania, ukryty jak porządek, który
ujawnia się na tle niejednorodności (przedmiotów). Może być stosowany
we wszelkiego rodzaju ocenach estetycznych, począwszy od
architektonicznych obiektów, a skończywszy na matematycznych regułach.
Wtedy to dopiero ujawnia się w obliczu konkretnych obiektów i zdarzeń.
W takim ujęciu nie ma znaczenia to, czy twierdzi się, że ocena
pewnego przedmiotu odnosi się do innego przedmiotu, np. obiektu
architektonicznego, okna, krajobrazu miasta czy też całej rzeczywistości.
Istotnym jest to, że punktem odniesienia jest pewna całość, która
traktowana jest jak cała rzeczywistość. To znaczy, że traktowana jest tak,
jakby poza nią nie było niczego innego. W ujęciu takim dowolny oceniany
obiekt ujmowany jest jako część w sensie składowej partycypującej
w nieredukowalnej całości. Część ta w pewnym sensie dziedziczy
nielokalne (transcendentalne) cechy rzeczywistości, lecz ich w pełni nie
odzwierciedla.
4. Obiektywizm a subiektywizm w perspektywie empirycznej
lokalności przedmiotu i estetycznej lokalności podmiotu
W ocenie estetycznej obiektu, której, mimo iż odnosi się do
postrzeganego obiektu, nie można przypisać konkretnych lokalizacji,
wyczerpujących obserwowalne charakterystyki obiektu, warunkujące się na
wzajem, co jest podstawą prosto (zbyt prosto) rozumianego obiektywizmu.
18
Jak w przypadku nowatorskich prac T. Grabińskiej, cytowanych w przyp. 10.
Ujednościowienie transcendentali - dobra, prawdy i piękna nie dokonuje się na fragmentarycznym bytowo
poziomie, tzn. w odniesieniu do oceny obiektu, który jest lokalnym wytworem ludzkim, także do obiektu
architektonicznego.
20
Pary pojęć: ogólny-szczegółowy, globalny-lokalny są precyzyjnie analizowane w pracy o charakterze
monograficznym, poświęconej schematom kosmogonicznym: M. Zabierowski, „O pewnym programie
badawczym w kosmologii i kosmogonii”, Z Zagadnień Filozofii Przyrodoznawstwa i Filozofii Przyrody VII
(1985), 69-155.
19
132
Obiektywizm i subiektywizm w ocenach estetycznych i naukowych
Ocena estetyczna zaś jest ogólna, nie jest lokalna w sensie empirycznym;
jest w szczególny sposób uniwersalna - globalna. Specyficznie rozumianą
lokalność uzyskać można zatem nie w oparciu o lokalność empirycznych
właściwości przedmiotów, lecz w oparciu o lokalność właściwości
neurocybernetycznych umysłu każdego podmiotu, który dokonuje oceny
estetycznej i w ten sposób przekłada się ona na subiektywizm oceny.
Występujące w naukach empirycznych oceny prawdziwości praw lub
teorii dokonywane są nie tylko względem obserwowanych jednostkowych
faktów lub w sensie logicznym w relacji do odpowiedniej aparatury
pojęciowej, ale również w sensie transcendentalnym z pobudek
estetycznych. Ze zbioru reguł prawdziwych w sensie obserwacyjnym
i logicznym wybierane są te, które są prostsze (ze względu na estetyczną
jedność rzeczywistości), precyzyjniejsze (ze względu na estetyczną
spójność z rzeczywistością) i bardziej uniwersalne (ze względu na
estetyczną harmonię czy symetrię z całą rzeczywistością)21. Ta ocena
prawdziwości nie jest w naukach empirycznych traktowana jako
subiektywna lecz pragmatyczna22.
Podstawowe narzędzie formułowania praw tzw. empirycznych
w naukach empirycznych – indukcja - ma charakter twórczy, prowadzi do
sądów syntetycznych. Najprostsze stwierdzenia, w których przypisuje się
przedmiotom pewne charakterystyki (np. drewniany, brązowy, twardy)
i lokalizuje ich zasięg, poddane są także estetycznej kwalifikacji na
podobnych zasadach jak prawa (prostota-jedność, precyzja-spójność,
uniwersalność-symetria, harmonia). Nie ma bowiem ostatecznie logicznego
uzasadnienia przypisywanie zjawiskom i przedmiotom symbolicznych
terminów i wyznaczanie dla nich zakresów znaczeniowych.
Realność i związana z nią lokalność w naukach empirycznych polega
na tym, że przedmiot posiada nieskończoną liczbę możliwych
charakterystyk. Podmiot korzysta selektywnie23 tylko z pewnej skończonej
ich liczby. W nauce obiektywizm osiągany jest za cenę selektywności, to
znaczy - wyboru i izolacji tylko tych charakterystyk, których zasięg może
zostać zlokalizowany intersubiektywnie i powtarzalnie na podstawie
obserwacji. W estetyce kompletność charakterystyk przedmiotu oceny i ich
łączne, nie oddzielne ujęcie uzyskiwane jest za cenę subiektywności oceny.
Subiektywność tę określić można jako jedyność, szczególność, brak
uniwersalności.
21
T. Grabińska, prace cytowane w przyp. 10.
Por. kryteria jakości teorii naukowej w: K. Ajdukiewicz, „Obraz świata i aparatura pojęciowa”, w: idem,
„Język i poznanie”, t. 1, przeł. F. Zeidler, Warszawa 1985, 175-195.
23
M. Zabierowski, „Dualny charakter różnicowania w świetle uogólnionej zasady Heisenberga”, Episteme 2,
(2006), 85-90.
22
133
Zenon Marciniak i Mirosław Zabierowski
Inaczej rzecz ujmując, partycypacyjny charakter przedmiotu
estetycznego przenosi jedyność i szczególność fragmentarycznego
charakteru ujęć rzeczywistości na podmiot, podczas gdy w naukach
empirycznych cechy te należą do przedmiotu. Obiekt estetyczny nie zostaje
wyodrębniony z obiektu fizycznego. Oba powstają na tym samym poziomie
i są skutkiem zastosowania odmiennych perspektyw poznawczych – tak
można tłumaczyć sens stosowanego w fenomenologii pojęcia obiekt
estetyczny. Obiekt estetyczny i empiryczny (fizyczny) wyodrębnione są
w odmienny sposób na poziomie ontologii.
Z punktu widzenia przyrodniczego obiektywizmu próba
„stopniowania”, to jest nadawania co najmniej dwubiegunowego charakteru
wartościom estetycznym i przypisywania ich konkretnym obiektom,
prowadzić może do sprzecznego logicznie24 występowania w jednym
obiekcie wzajemnie wykluczających się cech, np. równocześnie jednolity
i rozbity, uporządkowany i chaotyczny, piękny i brzydki. Można określić
cechy obiektu architektonicznego (nie w sensie empirycznym) jako tworu
pojęciowego (teoretycznego), ale nie da się ich w sposób tzw. ścisły,
obiektywny przyporządkować do obiektu przyrodniczego, będącego
podstawą zjawiskowego istnienia przedmiotu architektonicznego.
Streszczenie:
Przedstawiony jest problem obiektywności versus subiektywności oceny estetycznej
obiektu architektonicznego, który jest zarazem przedmiotem nauk empirycznych,
jak i przedmiotem estetyki. W związku z tym dyskutowany jest problem globalnego
i lokalnego ujęcia obiektu, a co za tym idzie relacji część-całość. Rozważane są pary
pojęć globalny-lokalny oraz powszechny-szczegółowy w odniesieniu do oceny
estetycznej i opisu naukowego.
Słowa kluczowe: partycypacja, jedność, warunki brzegowe, podmiot a przedmiot,
dwubiegunowość ocen estetycznych
24
W tym przypadku logika dwuwartościowa jest niewystarczająca.
134
Stanisław Kazimir
EPISTEME
4/2007
s.135-146
ISSN 1895-4421
W KIERUNKU METODOLOGICZNEJ KWALIFIKACJI TEZ
KRAKOWSKIEJ NEUROCYBERNETYKI
ON THE METHODOLOGICAL QUALIFICATION
OF CRACOWIAN NEUROCYBERNETICS THESES
Abstract: The state of advancement of the Polish humanities and its
thought cannot be evaluated through foreign scientific criteria. The
value of Polish humanities should first be recognized in their own
system. We indicate that the original and exceptional neurocybernetic
theory of Jan Trąbka can be anlysed and recognized through
e.g. anthropic approach.
Key words: cybernetic regulativity, Trąbka’s Dog, humanist psychology
W nauce polskiej, w wielu kierunkach, badania są bardziej
zaawansowane i z powodu tego poziomu nie pasują one do norm,
paradygmatów, sztywnych standardów przyjętych w świecie, nie poddają
się klasyfikacji przyjmowanej z zewnątrz. Z drugiej strony niektóre z tych
badań polskich pozwalają lepiej zrozumieć inne polskie badania i odnieść
je, bez pomocy importowanych szablonów, a często wbrew im, do szerszej
bazy pojęciowej.
Na pewno jest tak, że w nauce polskiej rozwijają się głównie badania
teoretyczne, weźmy choćby nowe książki filozofów kultury, często
polonistów, historyków. Nie twierdzę, że we wszystkich książkach
przedstawiają oni zagadnienia naukowe na takim poziomie jak w innych
swych pracach, ale przecież żaden profesor humanista nie ma takiego
obowiązku, aby ciągle tworzyć (światu) poziom wyższy, aniżeli
dopuszczalny w (apotezowanych) standardach – do których dopasowało się
niejedno pismo, a przyjmowanych przez nas z zewnątrz – choćby z tego
powodu, że nasz entuzjazm do przyjmowania standardów z zewnątrz
135
Stanisław Kazimir
krępuje każdą myśl poza ten standard wykraczającą, krępuje na zasadach
znanych już z mechaniki wolnego rynku: przeinwestowanie jest tak samo
groźne jak niedoinwestowanie. Dlatego na poziomie instynktownym, albo
tylko prelogicznym, profesorowie pragną unikać konfliktu z paradygmatami
i są tym samym zmuszeni działać na zbiorze w istocie miary zero, czyli są
zmuszeni pozostać w gorsecie standardu już ukształtowanego i obowiązującego
paradygmatu, a tym samym myśleć samym standardem i dla przetrwania
dostosować się do standardów, a tylko czasami do przez siebie
przezwyciężanych standardów.
Śląska szkoła naukowa Stefana, a wcześniej Stanisława, Zabierowskich
reprezentuje np. ten typ nauki, na który można liczyć bez łaski zewnętrznych
darczyńców, a jego efektywność jest nieporównanie większa (zwłaszcza w
stosunku do nakładów) aniżeli średnia efektywność nauki zachodniej i się
za nią wlokącej tej części nauki polskiej, która pochłania większość
środków kapitałowych (aparaturowo-laboratoryjnych) i ogranicza, a nawet
uniemożliwia lepszy rozwój tych programów naukowych, które znacznie
przewyższają dokonania standardowe. Nauka w Polsce nie może powielać
wzorców krajów finansujących badania właściwie głównie wskutek
przyjęcia zadania militarnej kontroli nad światem. Obserwowane od
szesnastu lat zalecane nauce polskiej swoiste mieszanie ‘bokserów wagi
piórkowej z wagą ciężką’ jest nieetyczne i zdradza nikłe zdolności do
zarządzania nauką.
Trzeba sobie zdać sprawę, że dla rozwoju nauki decydujący jest
poziom – w następującym sensie. Dzięki temu względnemu (wobec
najlepszych standardów) zaawansowaniu jednych naszych dyscyplin
naukowych, na przykład nielaboratoryjnej fizyki logistycznej, można
łatwiej zrozumieć na pozór zupełnie inne bardziej (wobec najlepszych
standardów) zaawansowane, które podobnie jak pierwsze z powodu swego
poziomu nie pasują do norm przyjętych z importu myśli, a których z tego
powodu nie można nawet zaklasyfikować. Jeżeli jakaś polska dyscyplina X,
jest już na takim poziomie, że wykracza poza szablon z zewnątrz, choćby
i dumnie obnoszony przez ostatnie szesnaście lat, to ratunek dla niej
przychodzi z wysokiego poziomu drugiej dyscypliny Y polskiej, a nie z tej
samej dyscypliny poddanej rygorom zewnętrznym.
O ile z jednej strony widoczne jest osamotnienie wielu polskich szkół
naukowych, spowodowane ich nadmiernym poziomem, to z drugiej strony
niektóre z tych badań polskich pozwalają lepiej zrozumieć inne polskie
badania i odnieść je, bez pomocy importowanych szablonów, a często
wbrew im, do szerszej bazy pojęciowej. Powstaje w ten sposób sprzężenie
136
W kierunku metodologicznej kwalifikacji tez krakowskiej neurocybernetyki
zwrotne dla wysokiego poziomu nauki polskiej, które należałoby rozbić,
aby sprzęgane elementy osiągnęły standardy dostosowawcze.
Twierdzę, że:
1) Nowe perspektywy w klasyfikacji nauk o mózgu otwiera wycinkowy
autorski przegląd wybranych osiągnięć Zakładu Biocybernetyki Akademii
Medycznej w Krakowie, obecnie Collegium Medicum Uniwersytetu
Jagiellońskiego.
2) Prace Jana Trąbki można rozpatrywać w kontekście teorii pomiaru,
antropizmu, realizmu, instrumentalizmu.
3) Być może warto jest pójść w kierunku metodologicznej identyfikacji
i klasyfikacji różnych wybranych programów i tez krakowskiej
neurocybernetyki gwoli umożliwienia dalszego jej rozwoju (przez
eliminację wyobcowania) i przez stworzenie środowiska (niszy
naukowej) i mechanizmów samorozpoznawania się podobnie
oryginalnych i twórczych koncepcji.
Aby zarysować taki merytoryczny program wskażę na wybrane
cytowania niektórych programów krakowskiej neurocybernetyki. Nie
oznacza to, że nauka polska nie jest efektywna w stosunku do nauki kultury
dosłownego konkretyzmu1 w dziedzinie kruszarek, pojazdów opancerzonych,
wirników, pomp, spychaczy, lokomotyw, korbowodów, rozrządów,
przekładni itd., lecz jedynie, że nauka polska nie aspiruje do sfinansowania
siebie na rachunek koła zębatego utrzymania podległości nawet całych
narodów, choćby metodą filantropii i niesienia łuczywa postępu
technologicznego drogą nacisków militarnych.
1
Por. np. M. Zabierowski, „Od nauki do metafizyki”, PWN, Warszawa-Wrocław, 1998; idem,
„Uniwersalizm i kopernikanizm a realizm konkretystyczny w fizyce”, Questiones I (2002) 181-188.
137
Stanisław Kazimir
I. Odnośniki i konteksty odniesień do tekstów Jana Trąbki w pracy
Mirosława Zabierowskiego – „Regulatywność cybernetyczna w sensie Jana
Trąbki a negocjacje. Mity a cybernetyka w teorii negocjacji (Dwa rodzaje
teorii negocjacji a problem faktów w cybernetyce)”2
1)
Odniesienia biologiczne, także do teorii J. Trąbki. W pracy czytamy3:
„Studium moje z jest z pogranicza biologii, będzie dotyczyć braków w teorii
negocjacji, uchybów, na które pośrednio – moim zdaniem – J. Trąbka zwraca uwagę
w swej cybernetyce”.4
2) Odniesienie do zagadnienia teorii pomiaru:
„Teorię Trąbki zaliczam do teorii błędów”.
3) Odniesienia do problemu stochastyczności:
„Jego [ojca Józefa Marii Bocheńskiego] rozumienie stochastyczności nie wyposaża
Natury w istotnie nowe elementy, dlatego bliższe nam będzie odwołanie się do
cybernetyki – stochastyczności bardziej w sensie Trąbki niż Bocheńskiego, do
stochastyczności cybernetycznej, takiej, która jest bardziej związana z neurocybernetyką”5.
4) W rozważaniach o potrzebie teorii faktów, w kierunku wykorzystania aparatury
pojęciowej J. Trąbki:
„Po to wszystko to piszę, aby podkreślić definiowalność (interpretowalność)
przeczucia Jana Trąbki, ukazać złożoność faktu („punktu”), jego strukturę subtelną
(skłonność ze środowiska, które jest z kowariantności)” .6
„Nie trzeba nikogo przekonywać, że cybernetyczna koncepcja świata jest
nowatorska, o tym się możemy przekonać z książek J. Trąbki, i choć jest dla umysłu
pospolitego trudna, jednak
1. daje zrozumienie faktów, inne niż potoczne, szersze ich ujęcie;
2. pozwala na:
a) ocenę zjawisk i procesów społecznych,
b) prognozowanie stanów rzeczy społecznych”.7
5) Rozważania nad reinterpretacją pojęcia prawdy:
„Regulatywne pojęcie prawdy jest znane właśnie w cybernetyce (rzecz jasna chodzi
o cybernetykę Jana Trąbki, którą ośmielamy się tu zinterpretować w kategoriach
kopernikańskiej ewaluacji)” (...) „Miałby więc rację J. Trąbka, gdy fakty
odjednorodnia i prawdę chce inaczej postawić”.
2
Idem, „Regulatywność cybernetyczna w sensie Jana Trąbki a negocjacje. Mity a cybernetyka w teorii
negocjacji (Dwa rodzaje teorii negocjacji a problem faktów w cybernetyce)”, w: „Modelowanie
Cybernetyczne Systemów Biologicznych”, CM UJ i AGH, Kraków 2000, s. 397-402.
3
Ibidem., s. 397 – ten i następne cytaty.
4
Por. J. Trąbka, „Neurocybernetyka”, Kraków 1994, s. 34 -36.
5
Zabierowski, „Regulatywność...”, op. cit., s. 398.
6
Ibidem, s. 401.
7
Ibidem, s. 400 – ten cytat i następne.
138
W kierunku metodologicznej kwalifikacji tez krakowskiej neurocybernetyki
6) Problem wykorzystania teorii Trąbki:
„Gdy Trąbka mówi, że idzie tu o praktykę, a nie o prawdę, to jest jednak daleki od
autorów podręczników z teorii negocjacji, którzy tworzą coś w rodzaju natrętnego
katalogu schematów kindersztuby, z całkowitym zaniedbaniem cybernetyki”.
II. Odniesienia do tekstów J. Trąbki w: M. Zabierowski, „Kosmografia
i antropizm”8
7) W ocenie ortodoksji podejścia cybernetycznego u J. Trąbki:
„Jan Trąbka naruszył zasady cybernetyczne, lecz pozostał w zgodzie z heurezą
cybernetyczną, nadal kieruje się doświadczeniem cybernetycznym”.9
8) W krytyce prądów postmodernistycznych:
„Jan Trąbka, który zwalcza destrukcjonizm J. Derridy, łamie zwykłą atomowość
indywidualnego i sięga po rozmas fraktalny, nie zaś bezkształtny, amorficzny
ylemowski proch”.10
III. Cytaty z dysertacji doktorskiej Jana Ratajczaka (promotor: Mirosław
Zabierowski)11
9) W rozważaniach o gnozie:
„Świadomość gnostyczną współcześnie najlepiej bada krakowski neurolog Jan
Trąbka” (...) „Odmienne ujęcie problematyki gnozy prezentuje J. Trąbka: patrz
J. Trąbka, Natura objawia swą moc, Kraków 1993” (...) „Poznaniu gnostycznemu
wiele uwagi poświęcił polski lekarz Jan Trąbka: patrz J. Trąbka, Natura objawia
swą moc, Kraków 1993.”12
10) W rozważaniach koncepcji świadomości:
„W książce: J. Trąbka, Natura objawia swą moc, Kraków 1993, krakowski neurolog
stanowczo odcina się od hipotezy, że świadomość może objąć wszystkie akty
psychiczne. Uważa on, że świadomość jest gradacyjna i wykazuje różne stopnie
uświadomienia. Stanowisko to uzasadnia badaniami z zakresu neurofizjologii. Np.
słyszeniu dźwięku nie musi towarzyszyć świadomość słyszenia go, przeciwnie:
świadomość słyszenia dźwięku nie jest potrzebna neurologicznej aparaturze
słyszenia, która słyszenie to przetwarza bez udziału świadomości”13.
8
Por. M. Zabierowski, „Kosmologia i antropizm”, Miscellanea Philosophica, 3 (5) (1998) 209-248.
Ibidem, s. 211.
Ibidem, s. 212.
11
Por. rozprawa doktorska: J. Ratajczak, „Podstawy koncepcji człowieka w psychologii humanistycznej”,
Wrocław 2000.
12
Ibidem, s. 195, 124, 110.
13
Ibidem, s. 172.
9
10
139
Stanisław Kazimir
IV. Odniesienia w audycjach naukowych do osiągnięć Jana Trąbki14
11) W rozważaniach o problemach kopernikanizmu nawiązanie do cybernetyki
w rozumieniu J. Trąbki15.
12) W przedstawianiu problematyki: „Kosmos i mikrokosmosy w Polsce i na
świecie” podkreślenie roli teorii J. Trąbki dla filozofii człowieka16.
13) W przedstawieniu problematyki „Wielkie systemy społeczne a mikrokosmosy”
podkreślenie roli teorii Jana Trąbki w filozofii systemów społecznych i ukazanie
kulturowych korzeni teorii J. Trąbki17.
14) W przedstawieniu problematyki języków sztucznych wskazanie na
kulturotwórczą rolę teorii Trąbki, także w kontekście rozwoju języków
komputerowych i Internetu18.
15) W omawianiu zagadnienia dochodzenia do prawdy odwołanie się o kulturowej
podstawie prawdy w Neurocybernetyce J. Trąbki.19
V. Odniesienia do koncepcji J. Trąbki w książce M. Zabierowskiego,
„Wszechświat i wiedza”20
16) Cytowana jest praca J. Trąbki „Mózg a świadomość”21 przy przedstawianiu
problemów sceptycyzmu poznawczego, który tkwi u podstaw podziału bytu na świat
obiektów fizycznych i myśl, w sprawie świadomości, a także własnej teorii
Zabierowskiego antropizmu, przeciwnej zachodnim zasadom antropicznym.
VI. Odniesienia do koncepcji J. Trąbki w książce M. Zabierowskiego
„Wszechświat i metafizyka”
17) Motto do rozdziału II.1.1.1. „Dwoistość bytu i poznania w fizyce” pokazujące
stanowisko J. Trąbki w sprawach obiektywności:
„Większość przedstawicieli nauki, nie wyłączając neurofizjologów, opowiada się za
dualizmem, wprawdzie nie w czystym wydaniu R. Descartesa, ale za tzw.
kartezjańskim teatrem”22.
Rozdział ten nawiązuje do rozumienia prawdy w nauce, podziału nauk,
strukturalizmu i uniwersalizmu w ujęciu autora, istoty kanonu badań
przyrodniczych, krytyki kartezjanizmu, Trąbkowej krytyki rozpowszechnionej
w nauce współczesnej koncepcji dualizmu. Przedstawione jest tu także przeniesienie
14
Audycje M. Zabierowskiego w Radiu „Rodzina”, Wrocław.
Ibidem, listopad 2000.
Ibidem, styczeń 2001.
17
Ibidem, marzec 2001.
18
Ibidem, kwiecień 2001.
19
Ibidem.
20
Por. M. Zabierowski, „Wszechświat i wiedza”, Ofic. Wyd. Polit. Wrocł., Wrocław 1994, s. 36 i 133.
21
Por. J. Trąbka, „Mózg i świadomość”, Kraków 1983.
22
Idem, „Neurocybernetyka”, op. cit.
15
16
140
W kierunku metodologicznej kwalifikacji tez krakowskiej neurocybernetyki
antykartezjanizmu J. Trąbki na zagadnienie matematycznej sprawności fizyki,
matematyczności fizyki, pokrewieństwa fizyki z matematyką.
18) Przywołanie badań J. Trąbki w odniesieniu do interakcji poznawczych między
„ja” i „światem”:
„Krakowski uczony, pracujący na skrzyżowaniu techniki i psychologii, Jan Trąbka
w swej neurocybernetyce podkreśla, że dualizmu nie wyrzeknięto się nawet
w neurologii”23. Wypowiedź ta zanurzona jest w rozważaniach o aspiracjach
poznawczych różnych dyscyplin, o zagadnieniu wzoru i celu opisu – w kontekście
filozofii Poppera, o fenomenologii w wydaniu o. Józefa Marii Bocheńskiego,
o powtarzalności i obiektywizmie. Osiągnięcia J. Trąbki są odnoszone do
M. Zabierowskiego paradoksu ludzkiego zaburzenia harmonii przyrody, teorii
prawdopodobieństwa i pomiaru.
19) W rozwinięciu koncepcji J. Trąbki w kontekście koncepcji autora, że:
„pomiarowość zakłada pewną nebularyzację i odniesienie do umysłu”24.
20) Odniesienie do stanowiska J. Trąbki w sprawie kwalifikacji teorii Prigogine’a:
„Nasza ocena teorii laureata Nagrody Nobla jest zgodna z oceną tego wyczynu daną
przez Jana Trąbkę w Neurocybernetyce. Dlatego propozycję Noblisty traktujemy
jako szkic, i słowo ‘teoriopoznawczy’ nie zostało użyte przypadkowo. Podobnie jak
w mechanice kwantowej, tak i u Prigogine’a pojawiła się konieczność interpretacji
antropicznej, tym razem – drugiego prawa termodynamiki”.25
21) W omawianiu założeń kosmologii empirycznej Bocheńskiego, obserwacji,
dualizmu, wiedzy, kosmologii antropicznej M. Zabierowskiego.:
„Samo to zestawienie warunków czasowych, czyli brak równoległości
i jednoczasowości przekreślałoby możliwości realnego współdziałania zespołu
mózg-umysł. To dualistyczne stwierdzenie oceniam także jako relikt po dawnym
filozoficzno-magicznym myśleniu”.26
22) Przy omawianiu stosunku teorii J. Trąbki do fenomenologii Bocheńskiego,
uściślania nauk ścisłych, np. w zdaniu:
„Niech więc czytelnik nie sądzi, że J. Trąbka źle się odnosi do filozofii,
humanizacji fizyki i techniki, ergo uściślania nauk ścisłych” (...) „nie jest on
przeciwnikiem filozofii, zwłaszcza – ku mojemu zaskoczeniu – polskiej szkoły
filozofii pomiaru, eksperymentu, fizyki i techniki, obserwacji w astronomii
i astronomii, obserwatora w kosmologii i kosmologii, lecz jest on niechętny
wszelkiej magii, uprawianej nachalnie popularyzacji astronomii i kosmologii, które
wraz z narzuconym marksizmem wschodnim, kontrolowanym przez ciągi niechętne
23
Zabierowski, „Wszechświat i metafizyka”, op. cit., s. 49.
Ibidem, s. 62.
Ibidem, s. 76 i przypis 24.: „J. Trąbka, Świadomość na wokandzie naukowej, w rozdziale pt. Świadomość,
s. 213.”
26
Trąbka, „Neurocybernetyka”, op. cit., s. 213 , cytowanie w: Zabierowski, „ Wszechświat i metafizyka”,
op. cit., s. 80.
24
25
141
Stanisław Kazimir
prawdzie i prawdziwej wiedzy, i zachodnim, kontrolowanym przez inne korporacje
materialistyczne, zniszczyły prawdziwą filozofię”.27
23) W rozdziale pt. „Rzeczy kosmiczne i antropizm” przy omawianiu metakoncepcji
M. Zabierowskiego cybernetyki J. Trąbki przedstawionej w „Natura objawia swą
moc”28, m. in. : „Nie ulega wątpliwości, że tylko cybernetyk mógł w ten sposób
cybernetykę przedstawić – nikt inny do tego nie byłby zdolny.” 29
24) W interpretacji osiągnięć J. Trąbki w cybernetyce, w związku z rozwinięciem
postawionego przez Trąbkę problemu części i całości, biogenezy, archetypów
fragmentaryzowania i nie uznawanej przez Trąbkę metody fragmentaryzowania,
dzielenia, a także zagadnienia pamięci według Trąbki30.
25) W rozważaniach nad antyalternatywnością poznawczą J. Trąbki:
„Powiedziałbym, że w książce Trąbki więcej jest z zespalania niż z ziemi
edomskiej, która musiała przeminąć na podobieństwo iskier przy kowaniu żelaza”31.
A także w związku z zagadnieniami idei regulatywności i cybernetycznej
systemiczności32.
26) W rozdz. „Pies Jana Trąbki”, w którym M. Zabierowski wprowadza pojęcie
„Pies Trąbki”, aby podkreślić ważność problemu Trąbki: Jak inteligencja nie
potrzebuje rozumu ludzkiego. Taką funkcje Psa Trąbki pełni krytyka w nauce,
pojmowana immanentnie i antropicznie. Atoli trzeba zauważyć, że:
„Naukowcy są wystawieni na pokusę lekceważenia poglądów Poppera, są
rozżaleni, że ci, którzy mówią o krytyczności, nie podają zestawu kroków, jak być w
nauce krytycznym?” (...) „A jednak, choć nie można się wylegitymować metodą
krytyczną, w nauce jest obecny krytycyzm... Cóż to znaczy? Na każdym niemal
kroku pies dostarczał Jankowi dowodów na to, że aby zachować się inteligentnie,
wcale nie trzeba mieć ludzkiego rozumu, twierdzi Jan Trąbka.”33
Pies Trąbki ma więc metaforyczne odniesienie do immanentnego rozumienia
krytyki, modeli krytycyzmu, operacjonizmu.
27) W rozdz. „Podwójne oblicze metody”, w rozważaniach na temat czy pomimo
rozwoju nauki może występować regres myśli? Rzecz dotyczy kwestii
zniekształcania prawdy a metody naukowej, teorii metod naukowych..34
28) W rozdziale pt. „Głębsze przyczyny i kosmologiczne meritum w kosmologii
Bondiego”, w którym rozwija się problemy kulturowych reliktów w nauce,
27
Ibidem, s. 81.
Por. J. Trąbka, „Natura objawia swą moc”, Kraków 1993.
Zabierowski, „Wszechświat i metafizyka”, op. cit., s. 86.
30
Ibidem, s. 87.
31
Ibidem, s. 88.
32
Ibidem, s. 116 i 165.
33
Ibidem, s. 149 - 155.
34
Ibidem, s. 155 – 163.
28
29
142
W kierunku metodologicznej kwalifikacji tez krakowskiej neurocybernetyki
znaczenia kultury procedur i alternatywności dla problemów opisu, wyjaśniania
i metody w nauce.35
29) Motto do rozdz. pt. „Trzy poziomy, które wyróżnia się w Kosmologii”,
w którym znajduje się rozwinięcie M. Zabierowskiego teorii Bondiego oraz
poruszane jest zagadnienie ukrytych warstw teorii naukowych, w tym przypadku
Bondiego.36
30) W rozważaniach o automatyzmie w nauce w prezentowaniu kształtowania się
(architektury) rzeczy, o ontologii organizmów, fizykalizmie, o rodzajach (rzędach)
twierdzeń naukowych, redukcjonizmie i podejściu Trąbki do tych problemów37:
„...skąd inżynierom – technikom przyszło do głowy, aby zacną instytucję
psychobiologiczną – inteligencję - przezwać sztuczną”.38
31) W zagadnieniach gnozyjnej jedności natury, ontologii liczby, rzeczy, konkretu
i koincydencji wielkich liczb, kulturoznawczych i antropologicznych39.
32) W dalszych rozważaniach o Psie Trąbki, który jest anty-psem miriadów
fizykalistów, w tym możliwego, tzn. prymitywnie rozumianego, psa według kanonu
np. H. Bondiego, który ma świat za domenę fizyki atomów (małych rzeczy).
W powiązaniu z problemem wiedzy ukrytej, poziomów ukrytych i pytaniem: Czy
rzeczy też mogą się ‘buntować’, czy tylko psy?40
VII. Odniesienia do koncepcji J. Trąbki w książce M. Zabierowskiego,
„Status obserwatora w fizyce współczesnej”41
33) W krytyce mechanicystycznego i materialistycznego nurtu w fizyce. Pojawienie
się w fizyce antropomorficznych prób rozwiązania nabrzmiałych problemów
interpretacyjnych dostarczyło argumentów krytycznych wobec tych poglądów, które
zakładają, że: „świadomość nie istnieje, że to tylko konstrukcja słowna, za którą nie
stoi żadna rzeczywistość”42.
VIII. Odniesienia do koncepcji J. Trąbki w artykule: J. Ratajczak
i M. Zabierowski, „Psychologia w drugiej połowie XX w. Geneza i liderzy
psychologii humanistycznej”43
35
Ibidem, s. 240.
Ibidem, s. 241, motto pochodzi z: J. Trąbka, „Gnoza a nauki neurologiczne”, Kraków 1997.
Ibidem, s. 271.
38
Trąbka, „Gnoza a nauki...”, op. cit.
39
Zabierowski, „Wszechświat i metafizyka”, op. cit., s. 277-278.
40
Ibidem, s. 289.
41
Por. M. Zabierowski, „Status obserwatora w fizyce współczesnej”, Wyd. Polit. Wroc., Wrocław 1990.
42
Por. J. Trąbka, „Mózg a świadomość”, Kraków 1993, s.12.
43
Por. J. Ratajczak, M. Zabierowski, „Psychologia w drugiej połowie XX w. Geneza i liderzy psychologii
humanistycznej”, Archeus 2 (2001), 89-98, s. 93.
36
37
143
Stanisław Kazimir
34) Argumentacja za oryginalnością polskiego nurtu psychologii humanistycznej, do
którego ma również wkład J. Trąbka, także w wyniku jego doświadczenia
terapeutycznego:
„Związek ten [psychologii humanistycznej z psychoterapeutycznym doświadczeniem]
daje się zupełnie wyraźnie zrekonstruować. W naszych badaniach wielokrotnie
okazuje się, że psychologia humanistyczna ma swą własną, oryginalną praxis,
w konfrontacji z którą buduje i falsyfikuje swe teoretyczne tezy. Uważamy, że
psychologia humanistyczna jest w pełni zaangażowana w problematykę egzystencji
współczesnego człowieka, że daje się ją zrekonstruować w ten sposób. Daleka jest
od martwej, czysto gabinetowej spekulacji. Przykładem może być Jan Trąbka,
którego zaawansowane teorie są tak bogate, że na pierwszy rzut oka wydają się być
spekulacją gabinetową – a tymczasem są to teorie wywodzące się z samego życia,
z jego obserwacji. Ważne jest to dlatego, ponieważ chodzi nam o terapię oraz
pragmatyczną stronę naprawy człowieka.”
IX. Odniesienia do koncepcji J. Trąbki w artykule: M. Zabierowski
i J. Ratajczak, „Problemy teorii wartości. Obiektywność wartości
w psychologii humanistycznej”44
35) W rozdziale o psychologicznej interpretacji kategorii potrzeby:
„Maslow, w przeciwieństwie do szkoły wrocławskiej, kategorię potrzeb wiąże ze
światem przedrefleksyjnych popędów. Potrzeby, wedle słynnego amerykańskiego
psychologa, to immanentne motywy i impulsy bezgranicznie i ściśle powiązane
z organizmem. W psychologii humanistycznej utarł się zwyczaj wiązania potrzeb
z biologicznym podłożem, co jest związane z kulturą konkretyzmu, ideologią
wyboru, wolności człowieka, który się sam stwarza i naśladuje Kreatora – sam
z siebie. Maslow przypisuje potrzebom charakter intencjonalny. Dodajmy jednak, że
na temat intencjonalności można mieć inne zdanie, aniżeli to sobie amerykańscy
psychologowie humanistyczni w ogóle wyobrażają, i w Polsce te inne rozumienia
intencjonalności są dobrze znane, istnieje np. interpretacja antropiczna,
kosmologiczna, wolitywna, teorio-cybernetyczna w ramach neuro-cybernetyki Jana
Trąbki.”45
A także w sprawie obrony amerykańskiej psychologii metodą rekonstrukcji46 oraz
w sprawie społecznego kontekstu psychologii:
„Twierdzimy, że całe spektrum pożądań ludzkich nie ma pokrycia w obiektywnie
istniejących potrzebach, a wiele jest nawet z nimi sprzecznych. Badacze cywilizacji
zysku wiedzą, że w społecznej opinii, która jest kulturowo uwarunkowana przez
określony system wartości, świadomość potrzeb ulega licznym mistyfikacjom
i odkształceniom /.../ Prowadzi to do powstania lęków, neuroz i najbardziej
44
Por. M. Zabierowski, J. Ratajczak, „Problemy teorii wartości. Obiektywność wartości w psychologii
humanistycznej”, Archeus (2001) 99-118.
Ibidem, s. 103.
46
Ibidem, s. 105.
45
144
W kierunku metodologicznej kwalifikacji tez krakowskiej neurocybernetyki
szkodliwych osobowościowych aberracji. Prowadzimy antropologiczne badania nad
hazardyzacją. Analizujemy pojęcie prawdopodobieństwa subiektywnego. Nasze
wyniki pozwalają nam krytykować i poprawiać (uhumanistycznić) psychologię
humanistyczną. Naszym zdaniem, kapitalistyczna hazardyzacja nie odpowiada
ludzkiej osobowości; prowadzi do powstania lęków, neuroz, narcyzmu, depresji,
samobójstw, ksenofobii, tolero-ignorancji, kleptomanii, narkomanii, przestępczości,
zaburzeń, które nazwaliśmy etosem gwałtowności i konkretności nie na miejscu.
Wielu badaczy (Dąbrowski, Widseth, Trąbka) twierdzi, że neurozy nie są tak
szkodliwe, jak inne choroby.”47
A) Cytowania koncepcji Jana Trąbki w kontekście teorii Antoniego
Kępińskiego
36) W artykule M. Zabierowskiego - „Model człowieka dwóch warstw. Jednostka
monstrualna a społeczeństwo uzwarcone. W kierunku naturalizowania esencjalizmu
Jana Trąbki”48. W odniesieniu Kępińskiego światopoglądu do zasad Trąbki,
zwłaszcza łamiących to, co lokalistyczne i przyczynowe, w odniesieniu do
Neurocybernetyki J. Trąbki aktywności esencyjnej, jednostki jako punktu
osobliwego, uzwarcenia bytu esencjalnego, z natury nielokalnego; w zagadnieniu
schizofrenii a deregulacji jądra aktywności, pamięci karmicznej a esencyjnej:
„Rachmistrz z Krakowa, Karol Kozieł, mistrz mechaniki nieba, opowiadał, że są
tylko jednostki, nie ma żadnego innego bytu społecznego. Stanowisko takie byłoby
całkowicie przeciwne cybernetycznej wykładni Jana Trąbki”.
37) W artykule S. Kazimira, „Problem kształtowania osobowości. Tajemnica
osobowości schizofrenicznych w kontekście cybernetyki Jana Trąbki. Wyprawa do
Kępińskiego przez zwrotnik regulatywnej teorii prawdy”49, w interpretacji
Kępińskiego „Psychopatologia nerwic” w ramach koncepcji Trąbki, np.:
„Wtedy ludzki obłok kolapsuje – do punktu (piku), przekształca się w atom,
monolityczny konkret, który dla krakowskiego mistrza cybernetyki jest nieznośnym
rudymentem myślenia każonego, powiedzmy, błędem konkretności nie na miejscu.
Krakowski cybernetyk pośrednio ostrzega nas przed ściąganiem ludzkiego obłoku
do punktu (monolitu), owa stałą tendencję protestanckiego maksymalizowania
zysku, czyli swoistego widzenia bytu przez pryzmat kwantyfikowania
egzystencjalnego”50
47
Ibidem, s. 108.
Por. M. Zabierowski, „Model człowieka dwóch warstw. Jednostka monstrualna a społeczeństwo
uzwarcone. W kierunku naturalizowania esencjalizmu Jana Trąbki”, w: „Modelowanie Cybernetyczne
Systemów Biologicznych”, Wyd. CM UJ i AGH, Kraków 2000, s. 93-96.
49
Por. S. Kazimir, „Problem kształtowania osobowości. Tajemnica osobowości schizofrenicznych w kontekście
cybernetyki Jana Trąbki. Wyprawa do Kępińskiego przez zwrotnik regulatywnej teorii prawdy”,. w: „Modelowanie
Cybernetyczne Systemów Biologicznych”, Wyd. CM UJ i AGH, Kraków 2000, s.309-313.
50
Ibidem, s. 310.
48
145
Stanisław Kazimir
W odniesieniu genezy schizofrenii do kontekstu regulatywności Trąbki, do ruchów
społeczno-politycznych w Polsce kontra cywilizacji zysku, problemu faktu
(„punktu”), skłonności, amorficzności, aktów psychicznych, świadomości
gradacyjnej, stopni uświadamienia, kopernikanizmu, sceptycyzmu poznawczego,
antropizmu, np.: „Adaptacja do piku oznacza kolaps modalności, czyli likwidację
potencjalności połączeń. Klaudologia Trąbki degeneruje się wtedy w trajektoryczność
liczydłoupodobnioną”.
B) Odniesienia do koncepcji Jana Trąbki w kontekście problemu redundancji:
38) W artykule: A. Zieliński – „Neurocybernetyka: metoda i cybernetyka.
Neurocybernetyka a instrumentalizm. Metody i sposoby”51, w części poświęconej
teorii procedur, redundancji, mikrokosmosom, teorii prawdy, skłonności,
antropizmu i może-zon Zabierowskiego, programowi ontologii regulacyjnej:
„Jan Trąbka w swej Neurocybernetyce wyróżnia dwie kondycje nauki: kondycję
cybernetyczna i przedcybernetyczną”.
C) Rozwinięcie teorii Jana Trąbki regulatywności w kontekście teorii
prawdopodobieństwa:
39) W artykule: M. Zabierowski, „Czy prawdopodobieństwo jest monolityczne?
Uogólniona teoria ciepła. Wszechświat i rzeczy we Wszechświecie”52 :
„Jak powiada Jan Trąbka w swej Neurocybernetyce zbytnie umonolitycznienie
(ujednorodnienie) pojęć jest przeciwne Naturze”.
W innych pracach wymienionych autorów i ich wystąpieniach także obecna
jest myśl neurocybernetyczna Jana Trąbki53.
51
Por. A. Zieliński „Neurocybernetyka: metoda i cybernetyka. Neurocybernetyka a instrumentalizm.
Metody i sposoby”,
w: „Modelowanie Cybernetyczne Systemów Biologicznych”, CM UJ i AGH, Kraków 2000, s. 329-338.
52
Por. M. Zabierowski, „Czy prawdopodobieństwo jest monolityczne? Uogólniona teoria ciepła.
Wszechświat i rzeczy we Wszechświecie”, w: „Modelowanie Cybernetyczne Systemów Biologicznych”,
CM UJ i AGH, Kraków 2000, 97-110, s. 109.
53
Por. np. wielokrotne odniesienia do koncepcji J. Trąbki na seminariach prowadzonych przez T. Grabińską
i M. Zabierowskiego na Politechnice Wrocławskiej: z Teorii Pomiaru, z Nauk Ekonomiczno-Społecznych, z
Psychologii, Cybernetyki i Teorii Języka, z Metodologii Nauk Technicznych, Fizyki i Kosmologii, oraz na
seminariach w Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu.
146
EPISTEME
Jan Trąbka
4/2007
s.147-158
ISSN 1895-4421
HISTORIA OBRAZOWANIA MÓZGU
Z KRAKOWSKIEJ PERSPEKTYWY 1
HISTORY OF NEUROIMAGING
FROM KRAKOW’S POINT OF VIEW
W połowie ubiegłego wieku na amerykańskim firmamencie niebieskim
błyszczały dwie matematyczne gwiazdy pierwszej wielkości Johna von
Neumanna i Norberta Wienera, jakkolwiek albedo pierwszego geniusza
przyćmiewało jasnością drugiego. Niemniej G. H. Hardy w swej „Apologii
matematyki” z 1967 r. stawiał ich obu na równi w jednym szeregu. Mój
dobry los pozwolił mi zetknąć się osobiście tylko z N. Wienerem w 1959 r.
Kiedy – jako stypendysta Fundacji Rockefellera – zjawiłem się
w Massachusetts Institute of Technology (MIT). Wtedy właściwie
przeżyłem rozterkę, bo przypisany byłem do stanowego szpitala
Massachusetts General Hospital (MGH) należącego do Uniwersytetu
Harvarda jako research fellow. Wybór między leżącym „w górę” rzeki
Karola Uniwersytetem a osławionym MIT był trudny, zwłaszcza, że między
dwoma uczelniami wyższymi panowały ogromne, aczkolwiek irracjonalne,
animozje. Wybrałem obydwie i – całe moje szczęście – w obydwu zostałem
serdecznie przyjęty. Już na drugi dzień Moja Szefowa Mary Brazier,
Profesor Harvardu i znakomity neurofizjolog poszła ze mną do MIT,
i osobiście przedstawiła mnie N. Wienerowi, który już od czasów moich
studiów był obiektem powszechnych zainteresowań, bo już wtedy cieszył
się światową sławą. I tak zaczęła się moja medyczno-matematyczna
sielanka życiowa. Wiener z chęcią przyjął mnie na swój nowy kurs
z matematyki, a na pożegnanie wyciągnął rękę – mówiąc mi „Mów mi
Norbert”. Wywołało to u mnie szok totalny. Ale jeszcze większego
1
Artykuł jest to poszerzoną wersją rozdziału z książki: J. Trąbka, „Pół wieku cybernetyki w Polsce”,
Kraków 2004
147
Jan Trąbka
wstrząsu doznałem nazajutrz, gdy znalazłem się na sali wykładowej.
Spodziewałem się, że będzie tłok, kto bowiem nie chciałby słuchać wykładu
genialnego uczonego. A tu konsternacja na sali było dwóch słuchaczy
z Turcji i ja. Gdy profesor wszedł, uważałem za stosowne przypomnieć się
i żartem powiedziałem, że „będzie miał dziś audytorium tureckie, ja
z matematyki też jestem Turek” (ale N. Wiener, nie „kupił” tego żartu). Nie
opuściłem ani jednego wykładu i zdarzyło się ku mojej radości, że byłem
jedynym słuchaczem; wtedy odchodziła nie tylko matematyka, ale także
neurofizjologia i wiele innych tematów. N. Wiener był kopalnią koncepcji
i intuicji stąd pomysłów nowych nie szczędził nikomu, pomimo tak
mizernego ich statusu naukowego. Spostrzegłem się w lot, że pomimo
blichtru i propagandy medialnej Wiener był intelektualnie osamotniony na
uczelni. Dlatego rozmowy i dialogi naukowe przeciągały się. W MGH
eksperymentowałem z zakresem fal mózgowych 100-500 Hz, wśród
których N. Wiener zaproponował badać auto- i cross- korelacje oraz szukać
niezliczonych efektów przyciągania i odpychania. Wtedy jeszcze nie
narodziła się koncepcja, aby wśród różnych zakresów częstotliwości
elektroprodukcji mózgu szukać średniej prędkości Mes (massless
extremals). Według oryginalnej terminologii wienerowskiej, dziś
niesłusznie zapomnianej, pulling together and away effects były pierwszymi
naukowo stwierdzonymi objawami naturalnej symetrii koherencyjnodekoherencyjnej oraz generalnej zasady zwrotności. Każde sprzężenie
zwrotne istota regulacji, wyeksponowane po raz pierwszy przez
cybernetykę, traktować należało jako szczególny przypadek generalnej
zasady rewerberacji i iteracji, bez których nie byłby do pomyślenia żaden
postęp. A ponadto znakiem jawnego sprzeciwu wobec jednokierunkowej
zmienności uznawanej przez teorię względności A. Einsteina. I to nie
jedynym. N. Wiener był duchem Niezależnym i Niepodległym geniuszem
wobec uznanych autorytetów, czego dowodem stało się wręcz prorocze
przylgniecie do teorii prawdopodobieństwa Gibbsa i do procesów
stochastycznych. A. Einstein nie wierzył w probabilistykę i uważał ją za
chwilową niewydolność umysłu człowieka. N. Wiener, który oznaczał się
przepastną głębią spojrzenia, pomimo grubych szkieł – krótkowzrocznych,
okularów, prawdopodobieństwo traktował jako realną „konsekwencję
egzystencyjnego reżymu poznawczego”; żeby coś poznać trzeba wyjść poza
obręb natury, przyjąć rolę obserwatora, czyli wyalienować się. Znaczy to:
uznać perspektywę, wybrać stanowisko obserwacyjne według subiektywnych
upodobań i predylekcji, a przede wszystkim odwołać się do pomocy
technicznej aparatury poznawczej. To wszystko musiało skutkować
oddaleniem od natury, utratą bezpośredniości oraz możliwością popełniania
148
Historia obrazowania mózgu z krakowskiej perspektywy
błędów, które jedynie probabilistyczne prawo było w stanie złagodzić. Tak
myślało się w towarzystwie N. Wienera. Ja wcale nie czułem się urażony
a wręcz usatysfakcjonowany, gdy stałem się przypadkowym „podsłuchaczem” rozmowy Prof. J. S. Barlowa z Moją Szefową: „Ej, Molly,
Jana trzeba odseparować od Norberta, bo gdy się spotkało dwóch
fanatyków to sprowadzą nieszczęście i kompromitację”. Prof. J. S. Barlow
ostrzegał ludzi wcale nie przez zawiść, ale ze szczerych obaw, że wpakuję
Wienera „w kabałę”; bo to był dobry kolega. Oprócz tego J. S. Barlow
wzbudzał także u mnie nie ukrywany podziw, jako pomysłowy wynalazca
(i wykonawca!) pierwszego dedykowanego neurofizjologicznego komputera
„Prometeusza”. (Sam go zaprojektował i skonstruował z dwóch modułów
Tektronixa (generatorów pulsu i formy).
Informatyka wypączkowała z cybernetyki, której twórcą był
N. Wiener – Autor dzieła o „kontroli i komunikacji u zwierząt
i w maszynie” („Cybernetics or control and communication in the animal
and the machine”, 1948 r.) (1). W istocie rzeczy cybernetyka stanowi
najbardziej współczesną formę mechanicyzmu. Wprawdzie o genialnym
twórcy zapanowała głucha niemal grobowa – przypuszczam, że sterowana –
cisza, ale na przekór losowi świat nie może się obejść bez cyborgów, bez
cyberspołeczeństw, czy cyberprzestrzeni. Cybernetyka to wspaniały gmach
wiedzy, zbudowany na trzech wspornikach: teorii informacji –
pretendującej do zastąpienia epistemologii (filozofii poznania), teorii
komunikacji – funkcjonującej jako świadomość oraz teorii maszyn
matematycznych: analogowych i cyfrowych. Informatyka powstawała jako
synteza teorii informacji i teorii maszyn matematycznych analogowych
i cyfrowych – czy komputerów.
Playfair L. i Hill S. (2) piszą: „Polski uczony Jan Trąbka
przeprowadził badania na mózgach zwierząt, oddzielając za pomocą
komputera fale o wysokiej częstotliwości sięgającej do 500 Hz”. Jako jeden
z pierwszych pracowałem na komputerach o ogólnym przeznaczeniu do
zadań neurofizjologicznych (np. Prometheus konstrukcji J. S. Barlowa)
studiując czynność bioelektryczną również u człowieka (3). Pionierską
pracę neurofizjologiczną na temat autokorelacji i korelacji krzyżowej, na
komputerze wykonała neurofizjolog M. A. B. Brazier z Uniwersytetu
Harvarda i Massachusetts Institute of Technology w 1953 r., a potem
w publikacji „Zastosowania komputerów w elektroencefalografii”
wymieniła również mój zrealizowany pomysł przeszukania elektroprodukcji
mózgu w zakresie wyższych frekwencji (4). Wyższe częstotliwości, dla
przekazu informatycznego mają większe znaczenie, niż frekwencje niskie,
ponieważ zbliżają się do jednostkowych potencjałów iglicowych, czyli
149
Jan Trąbka
wyładowań bioelektrycznych pojedynczego neuronu, mieszczących się
właśnie w paśmie częstotliwości od 500 do 1000 Hz.
W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku rozpoczął się okres
automatycznego opracowywania zapisu fal bioelektrycznych mózgu, czyli
tzw. elektroencefalogramu (EEG) pomocnego w diagnostyce mózgu oraz
w wyjaśnianiu biologicznego znaczenia tego zjawiska. Rozumienie
elektroprodukcji mózgu zmieniło się diametralnie po akceptacji hipotezy
chaotycznej (która w miejsce rygorystycznego, filozoficznego
determinizmu wprowadziła naturalizm uznający także występowanie
zjawisk przypadkowych – probabilistycznych). Neurofizjolodzy kliniczni
przestali się dziwić, że EEG ma charakter procesu stochastycznego
(losowego, dowolnie zmiennego, zależnego od czasu) i „ma” prawo
upodabniać się do artefaktowego szumu białego (będącego mieszaniną fal
mózgowych o nieprzewidywalnej sekwencji). Aplikacja komputerowych
metod statystyki potwierdziła, że probabilistyczne fale mózgowe, niczym
falowanie obserwowane na powierzchni morza, faktycznie wyglądające jak
niepożądane zakłócenia, są emergencją naturalnego chaosu. Ponadto
okazało się, że tu nie myli się ani natura, ani teoria szeregów czasowych
(time series) zbudowanych z konkretnych przebiegów bioelektrycznych, ani
aparatura do ich komputerowego pomiaru, ale badacze-klinicyści
posługujący się fałszywymi hipotezami. Chaos w ujęciu gnozyjnym oddaje
największe usługi w psychoneurologii (5), choć obecnie spotyka się już we
wszystkich działach medycyny. „Mojej” gnozy nie należy mylić
z gnozeologią T. Kotarbińskiego. Światopogląd współczesny powstaje
w wyniku poznania naukowego i gnozyjnego. Pierwsze naukowe na
poznaniu matematycznym oraz filozoficznym o większej epistemologicznej
sile „przebicia” poznanie gnozyjne jako system ciągle otwarty, polega nie
na paradygmatach, ale na deliberacji, czyli nieustannym hermeneutycznym
namyśle, który integruje każdy rodzaj wiedzy i przez to rodzi prawdziwy
postęp.
W Würzburgu w 1985 powstało pierwsze w świecie Towarzystwo
Naukowe Obrazowania Mózgu w Psychiatrii, w powołaniu, którego brałem
udział i którego członkiem jestem do dzisiejszego dnia. W latach 1962-63
uczestniczyłem w pionierskim wykreślaniu pierwszych w świecie map
czasowo-przestrzennych mózgu w paryskim szpitalu Sâlpetriere pod
kierunkiem A. Rémonda. To mapowanie mózgu, uwzględnia jednocześnie
parametry przestrzenne i metrykę czasową. Metryka to znaczy miara
stosowana do prostych przebiegów chronologicznych, za pomocą której jak
wiemy od czasu R. Poincare’go, nie można niczego przyporządkować
w trójwymiarowej przestrzeni, dlatego tu „bezpieczniej” mówić o „para150
Historia obrazowania mózgu z krakowskiej perspektywy
metrach”. Wykreślanie izopotencjalnych poziomic na mapie mózgu
wymagało rozbudowanego wyposażenia komputerowego, przez co
zapoczątkowana została era „wysokiej techniki” (high tech) w medycynie.
Z tego właśnie mapowania wyewoluowały obecne metody obrazowania
mózgu, będące dalszym krokiem na drodze postępu rozwijanego w duchu
gnozyjnym. O gnozyjnym charakterze świadczy możność jednoczesnego
rozpatrywania pracy mózgu w kategoriach syntopii i synchronii, przy
pomocy których oznacza się punkty związane przestrzennie i czasowo. Owe
kategorie wystawiają na ciężką próbę trójwymiarową geometrię Euklidesa,
do której gdy dorzuci się jeszcze czwarty wymiar – czas, to powstaje
„czaso-przestrzeń”, idea tak abstrakcyjna, że aż pusta.
Współczesne obrazowanie odtwarza w sposób jednolity tzn.
metodologicznie nierozczepialny naturalne i spójne warunki działalności
mózgu. „Naturalne” to wcale nie znaczy – jak się wkrótce okazało –
„łatwe” do interpretacji. Zdawało się, bowiem, że dzięki metodom
obrazowania spełniły się marzenia filozofów, którzy przyczyn odwiecznych
sporów o teorie poznania dopatrywali się w braku bezpośredniego wglądu
w procesy mózgowe. E. Kant przypuszczał, że gdyby mógł bezpośrednio
obserwować strumień impulsów we włóknach nerwowych jak ryby
w potoku lub śledzić przewalania się chmur pojęciowych po nieboskłonie
myśli, to nie powstałoby tyle sprzecznych poglądów na temat tego, co
dzieje się w mózgu. Okazuje się jednak, iż wielki filozof nie zna się na
neurologicznych rybach, jakie płyną potokiem, ani na ptakach lecących pod
intelektualnych niebem (6). Cerebroendoskop (fikcyjny wziernik do badania
wnętrza mózgu) współczesnego filozofa P. Feyerabenda (7) wykazał
dobitnie, że trzeba dodatkowo mieć nie tylko sensualną wiedzę zjawiskową,
ale także wnikać w refleksyjne i intelektualne noumeny. Wprowadzone
przez E. Kanta terminy fenomen i noumen, oznaczają zjawisko, obiekt
zmysłowy oraz odkrywają dychotomię (przedmiot-przedmiot) pojmowania
refleksyjnego funkcjonującą tylko w intelekcie, czyli symbolicznie głębsze
dno owych zjawisk. W przeciwnym razie niczego nie można by
wnioskować o oryginalnym komputerowym obrazie smutnej myśli według
M. D. Lemonicka (8) lub o słyszeniu, widzeniu, wypowiadaniu i tworzeniu
wyrazów G. D. Fischbacha (9). Po szczegóły metodologiczne odsyłam
czytelnika do Rocznika „Okna do mózgu” – (Windows on the Brain).
Rocznik ów wydany pod zbiorową redakcją R. A. Zappulli (10) po
metaforycznej nieco „dreszczowej” części wyjaśnia, że chodzi tu
o „Technologiczne granice neuropsychologii”.
151
Jan Trąbka
Rys. 1. Procedowanie mowy (za G. D. Fischbach [9])
Dla kliniki, w aspekcie teoretycznym, jak też diagnostycznoterapeutycznym przełomowe znaczenie miało wprowadzenie w 1972 roku
tomografii komputerowej, umożliwiającej nieinwazyjną prezentację
struktury mózgu w warunkach zdrowia i choroby. Dalszy ogromny postęp
dokonał się dzięki wykorzystaniu jądrowego rezonansu magnetycznego,
wywołanego
potężnym
ogniskowym
uderzeniem
(szokiem)
elektromagnetycznym, badanej struktury mózgowej. To uderzenie
wywoływało odwrócenie biegunowości jąder atomów wodoru, rejestrowane
przez aparaturę „prześwietlającą” (MR). Równolegle z postępem
technicznym postępowało ulepszanie w zakresie komputerowego
przetwarzania danych uzyskanych z „prześwietlenia” przy pomocy baterii
metod statystycznych. Na tak udoskonalonej bazie technicznej obecnie
opracowano szereg sposobów obrazowania mózgu, wśród których na
szczególną uwagę zasługuje spektroskopia rezonansu magnetycznego
(MRS) umożliwiającego dostęp do poziomu metabolicznego oraz
152
Historia obrazowania mózgu z krakowskiej perspektywy
funkcjonalne obrazowanie (fMRI) dające szybki (fast) wgląd w neuronalny
– komórkowy aspekt architektury i funkcji mózgu.
Uzyskane obrazy mózgu nie pasują do żadnej z dotychczasowych,
klasycznych teorii neurofizjologicznych; ani do teorii sieci neuronalnej
obejmującej całe utkanie tkankowe ośrodkowego układu nerwowego, ani
wreszcie do koncepcji analizatorów zmysłowych, powiązanych z sobą
pączkami włókien nerwowych, różnego gabarytu, które tworzą drogi
szybkiego ruchu. Najbardziej przydatnym dla tłumaczenia obrazowania
wydaje się pogląd o izomorfizmie i izopotencjalności mózgowej,
o jednakowej strukturze i jednakowych kompetencjach funkcjonalnych.
Pogląd o jednorodności tkanki mózgowej, pozwala przyjąć, że efekt
zachowania zależy od całkowitej masy mózgu biorącej udział w produkcji
„smutnej myśli” lub w „tworzeniu wyrazów”. Obecnie w interpretacji
obrazów mózgu klinicysta – oprócz zgrubnej orientacji w budowie narządu
– potrzebnej do diagnostyki rozległych procesów chorobowych – powinien
mieć pojęcie o uniwersalnym związku wszystkich części organizmu za
pośrednictwem sieci kanalików tubulinowych (tubulina, białko
śródkomórkowe tworzące system łączności całego narządu). Z kolei pola
morfogenetyczne świadczą o wpływach pozamózgowych, kosmicznych
kierujących w sposób nie przewodowy, nie strumieniowy, ale polowy
i globalny, wszystkimi własnościami rozwojowymi życia na ziemi, bez
uwzględniania kategorii, czy rozmiarów obiektu. Obecnie przyjmuje się, że
makrostruktury mogą na polu kondensacji Bosego, w którym sygnały
tkwiące w kwanto-falach świetlnych współtworzą makroobiekty np.
powodują wykraplanie wody w plazmie gluonowej. To zjawisko
kondensacji powstaje pod wpływem światła słonecznego, niosącego nie
tylko energię, ale przekazy znaczeniowe (11). Ich uwzględnianie może mieć
doraźnie złe konsekwencje. Ale historia nauki uczy, że postęp
w zrozumieniu Natury tkwi w rozwoju wiedzy o drobiazgach np.
współczynnikach, które na początku przyjmowano dla wybalansowania
równania, a z czasem stawały się źródłem inspiracji i mądrości.
Obecnie szybki rozwój technologii komputerowej, a zwłaszcza
sieciowej, dzięki której można poszczególne jednostki łączyć w klastry,
a następnie w gridy, spowodował znaczny wzrost mocy obliczeniowej.
Wykorzystując dostępną moc obliczeniową można przetwarzać
i analizować wielokanałowe pomiary elektroencefalograficzne wysokiej
rozdzielczości – hrEEG (nawet do 512 odprowadzeń). Uzyskane w ten
sposób dane można wizualizować w postaci dwu- i trójwymiarowych map
przedstawiających rozkład wybranego parametru i pokazujących złożoność
widmową sygnału.
153
Jan Trąbka
Jako przewodniczący polskiej grupy roboczej WG2 Diagnostics and
treatment w europejskim projekcie COST Action B27, Electrical Neuronal
Oscillations and Cognition, podczas konferencji w Stambule w 2005 r.2
zaprezentowałem hipotezę dipolową w odniesieniu do autyzmu i zespołu
minimalnego uszkodzenia mózgu (MBD). Hipoteza dipolowa po raz
pierwszy została zasugerowana przeze mnie na początku lat
sześćdziesiątych, gdy analizowałem obraz elektroencefalograficzny
w przypadku glejaka wzgórka wzrokowego (13). Rozwinąłem tą hipotezę
na przykładzie otiatrycznego zespołu minimalnego uszkodzenia mózgu
w latach siedemdziesiątych (14, 15) (patrz rys. 2), a obecnie znajduje ona
zastosowanie w przypadku takich zaburzeń jak ADD (Attention Deficit
Disorder), HKD (Hyperkinetic Disorder) i ADHD (Attention Deficit
Hyperactivity Disorder) (15). Zaprezentowana przeze mnie na konferencji
w Stambule hipoteza dipolowa została podjęta przez naukowców
z Uniwersytetów w Salzburgu i Tybindze, a ich wyniki badań
zaprezentowane na konferencji w Swansea3 (16) (patrz rys. 3, 4).
Rys. 2. Rozkład linii pola elektrycznego
w dipolu i ruchome osie dipola
(za Trąbka i wsp. [13]).
2
Meeting of Society of Applied Neuroscience (SAN) in association with COST B27, Istanbul, 3-4
September 2005
3
Meeting of SAN in association with COST B27, 14th-19th September 2006, Swansea University, Wales.
154
Historia obrazowania mózgu z krakowskiej perspektywy
Time-frequency
analysis
Beamformer source
analysis of 35-45 Hz
activity
Local sources (dipole
clusters) into maxima of
gamma sources
Rys. 3. Zastosowanie hipotezy dipolowej w analizie spektralnej sygnału EEG (za
Sauseng i wsp. [16]).
Zaawansowane metody obrazowania mózgu przy wykorzystaniu
metod matematycznych tj. szybka transformata Fouriera (STFT), dyskretna
transformata falkowa (DWT) typu Daubechies i Haar, realizuję obecnie
w ramach dwóch projektów europejskich: COST Action BM0601, Advanced
155
Jan Trąbka
Methods for the Estimate of Human Brain Activity and Conectivity
(NeuroMath) i COST Action BM0605: Consciousness: A Transdisciplinary,
Integrated Approach. Badania te obejmują analizę endogennych
potencjałów związanych z wydarzeniami poznawczymi (CERP).
Szczególny nacisk jest położony na określenie roli składowych
poznawczych takich jak załamek P-300 (P3b), które są związane
z koncentracją uwagi, a także komponent związanych z analizą
semantyczną jak N400, i wskaźnika uwagi selektywnej, jakim jest fala
oczekiwania Contingent Negative Variation – CNV. Poddana analizie
zostanie również fala niezgodności Mismatch Negativity – MMN (N2a),
która jest wyrazem automatycznej aktywności mózgu związanej
z wykryciem różnicy pomiędzy wyróżnionym bodźcem a serią
identycznych, standardowych bodźców, które go poprzedzają.
Rys. 4. Zastosowanie hipotezy dipolowej do wyznaczania źródeł dipoli fal gamma
Local Gamma sources (BESA) (za Sauseng i wsp. [16]).
156
Historia obrazowania mózgu z krakowskiej perspektywy
Rys. 5. Lokalizacja dipoli w płacie ciemieniowym i skroniowym umieszczona na
realistycznym modelu głowy. Na rysunku pokazano tylko 5 z 23 skroniowych i 7
z 23 ciemieniowych lokalizacji dipoli. (za Whittingstall i wsp. [19]).
Literatura cytowana
1.
Wiener N.: Cybernetics or control and communication in the animal and the
machine. J. W Wiley & Sons Inc. New York 1948.
2. Playfair G. Z., Hill S.: Cykle nieba. PIW 1984, s. 366-367.
3. Trąbka J.: High Frequency components in Brain Wave Activity EEG.
Electroencephalography and Clinical Neurophysiology. Elsevier Publishing
Company, Amsterdam 1962, 14; 453-464.
4. Trąbka J.: Czynność bioelektryczna mózgu zawarta w paśmie od 200 do 500
HZ. Folia Med. Cracov. 1962, 4, 277-295.
5. Brazier M. A. B.: The application of computers in electroencephalography. In
R. W. Stacy and B. Waxman (Eds.), Computers in biomedical research, vol. 1.
Academics Press, New York, 1965.
6. Trąbka J.: Gnoza a nauki neurologiczne. Antykwa, Kraków 1998, 28-54.
7. Kant E.: Critique of Pure Reason. N York 1968.
8. Feyerabend P.: Mental Events and the Brain. Prentice Hall 1971.
9. Lemonick M. D.: Glimpses of what is Consciousness? Memory? Emotion?
Science? – Time 1995, 17 July; 44-52.
10. Fischbach G. D.: Psychika a mózg. Świat Nauki, listopad 1992, 20-31.
157
Jan Trąbka
11. Zappulla R. A.: Windows on the brain. Neurophysiology’s Technological
Frontiers Annals of the New York Academy of Sciences 1991, Vol. 620, 1-252.
12. Trąbka J.: Autismus and related syndroms, Meeting of Society of Applied
Neuroscience (SAN) in association with COST B27, Istanbul, 3-4 September
2005
13. Trąbka J.: Consciousness disturbances and EEG changes in the case of the
benigne left thalmic glioma. Polish Neurology, Neurosurgery and Psychiatry.
XII, nr 6, 1962.
14. Trąbka J., et al.: Otiatryczny zespół minimalnego uszkodzenia mózgu. The
Otiatric Syndrome of Minimal Cerebral Damage (OSMCD). Part I. Folia
Medica Cracoviensis, 16, 45, 1974.
15. Trąbka J.: Organizacja dipolowa w zapisie EEG. (Dipolar organization in EEG
record). Mat. Nauk. Sem. Zastosowań Elektroniki w Klinice Chorób
Nerwowych, Białystok, Poland 1974.
16. Walecki P., Trąbka J., ADD, HKD i ADHD w świetle hipotezy dipolowej, BioAlgorithms and Med-Systems, Vol. 1, No. 1/2, 2005, 267-272.
17. Sauseng P., Klimesch W., W. R., Birbaumer N.: Oscillatory phase
synchronisation: A brain mechanism of memory matching and attention,
Conjunct COST B27 and SAN Scientific Meeting, Swansea, UK, 16-18
September 2006
18. Krings T., Chiappa K.H., Cuffin B.N., Cochius J.I., Connolly S., Cosgrove
G.R.: Accuracy of EEG dipole source localization using implanted sources in
the human brain. Clin Neurophysiol, 110(1):106-14. 1999
19. Schimpf P.H., et al.: Dipole Models for the EEG and MEG. IEEE Trans
Biomed Eng, 49(5):409-18. 2002
20. Whittingstall K., Stroink G., Gates L., Connolly J.F., Finley A.: Effects of
dipole position, orientation and noise on the accuracy of EEG source
localization, BioMedical Engineering OnLine 2003, 2: 14.
158
EPISTEME
Piotr Walecki
4/2007
s.159-176
ISSN 1895-4421
NEUROFIZJOLOGIA RUCHU GAŁEK OCZNYCH
NEUROPHYSIOLOGY OF EYE MOVEMENT
Abstract. This paper presents neurophysiological overview of eye
movements. Many different brain structures are engaged in eye
movements. Eye tracking tasks are the objective and noninvasive
assessment of specific aspects of cognition and brain function.
Disorders of some eye movements are biological markers of many
types’ diseases. Studies of eye movements provide insight into the
underlying neurophysiology of brain function.
Key words: eye movements, neurophysiology
1. Wprowadzenie
Pomiar ruchu gałek ocznych może dostarczyć istotnych informacji na
temat funkcji i budowy centralnego systemu nerwowego. Na jego
przykładzie możemy analizować mechanizm integracji czuciowo-ruchowej,
ponieważ układ okoruchowy posiada niewielką i dobrze określoną ilość
stopni swobody ruchu w porównaniu do innych układów motorycznych.
Również procesy wzrokowego przetwarzania informacji czuciowej
stanowią dla organizmu człowieka jeden z podstawowych kanałów
informacji o otoczeniu. Funkcjonowanie człowieka wydaje się być
w dużym stopniu zdeterminowane przez układ wzrokowy, z którym wiążą
się takie wszystkie podstawowe mechanizmy poznawcze jak uwaga czy
pamięć, także te najbardziej złożone, jakim są świadomość
i samoświadomość.
Pomimo iż zachowanie człowieka charakteryzuje się olbrzymią
złożonością, nieporównywalną niemal do innych organizmów, to
realizowana jest ona w przeważającej mierze za pomocą sensorycznomotorycznych układów o stosunkowo prostej budowie, w porównaniu do
pozostałych struktur neuronalnych mózgu. Analiza budowy układów
czuciowych i ruchowych odkrywa mechanizm funkcjonowania złożonych
i trudnych w badaniu struktur centralnego systemu nerwowego. Wiedza
159
Piotr Walecki
jaką daje nam zrozumienie współpracy układów sensoryczno-motorycznych
w przetwarzaniu bodźców czuciowych i ekspresji behawioralnej znajduje
zastosowanie w neuropsychologii i diagnostyce medycznej (Karatekin
2007). Zaobserwowano nieprawidłowości ruchu gałek ocznych w takich
chorobach jak schizofrenia (Jacobsen i wsp. 1996, Huston i Kennard 1998,
Holzman 2000, Broerse i wsp. 2001, Avila i wsp. 2006), autyzm (Dalton
i wsp. 2005, Dalton i wsp. 2007) czy choroba Parkinsona (Hodgson i wsp.
2002) oraz zaburzeniach jak dysleksja (Fischer i wsp. 2000) lub zespół
nadpobudliwości psychoruchowej z zaburzeniami koncentracji uwagi
(ADHD – Attention Deficit Hyperactivity Disorder) (Cairney i wsp. 2001,
Karatekin 2006).
2. Budowa układu okoruchowego
Układ wzrokowy u człowieka, składa się z narządu wzroku, który
stanowi para oczu oraz drogi wzrokowej i kory wzrokowej, czyli struktur
nerwowych odpowiedzialnych za odbieranie, przesyłanie i przetwarzanie
wizualnych bodźców czuciowych. Oko złożone jest z gałki ocznej leżącej
w przedniej części oczodołu i nerwu wzrokowego. Gałka oczna jest ważącą
ok. 7 gramów strukturą zbliżoną kształtem do kuli, otoczona jest ciałem
tłuszczowym oczodołu oraz podwięziami i mięśniami, które
odpowiedzialne są za jej ruch (układ okoruchowy). Ściana gałki ocznej
złożona jest z trzech warstw: błony włóknistej (zbudowanej
z nieprzeźroczystej i nadającej kształt gałce twardówki i przeźroczystej
okrywającej przednią część gałki ocznej rogówki), błony naczyniowej
(zbudowanej z tęczówki, ciała rzęskowego i naczyniówki) i błony
wewnętrznej (zbudowanej z siatkówki, będącej właściwym receptorem
wzrokowym). Gałka oczna złożona jest z soczewki komory przedniej
i tylnej (wypełnionych cieczą wodnistą) oraz ciała szklistego, które wraz
z rogówką tworzą środowisko załamujące promień świetlny, które
nazywane jest układem optycznym oka. Ciało szkliste jest bezbarwną,
przeźroczystą i galaretowatą masą, która znajduje się miedzy soczewką
i siatkówką wypełniając większość wnętrza gałki ocznej. Pełni ono oprócz
funkcji optycznych jeszcze inne zadania jak utrzymanie ciśnienia
śródgałkowego i łagodzenie drgań związanych z ruchem gałki ocznej.
Receptor wzrokowy, jakim jest siatkówka jest ulokowana na tylnej,
wewnętrznej ścianie gałki ocznej przeciwlegle do źrenicy, przez którą
wpada światło. Zbudowana jest ona światłoczułych elementów: czopków
(związanych z widzeniem przedmiotowym i widzeniem barwnym)
160
Neurofizjologia ruchu gałek ocznych
i pręcików (związanych widzeniem przy niskim natężeniu światła oraz
percepcja ruchu). Największa gęstość fotoreceptorów odpowiedzialnych za
ostrość wiedzenia tj. czopków występuje w zagłębieniu środkowym
siatkówki (fovea) i jego okolicy, czyli w plamce żółtej (macula lutea). Ich
zagęszczenie gwałtownie spada poza tym miejscem, aby osiągnąć
w odległości ok. 15° zaledwie 15% wartości maksymalnej. Odwrotnie
dzieje się z pręcikami, których zagęszczenie wzrasta w kierunku obwodu
siatkówki. Takie rozmieszczenie fotoreceptorów wpływa na specyficzne
funkcjonowanie układu wzrokowego, który aby osiągnąć maksymalną
ostrość spostrzeganego obiektu musi ustawiać rzutowany na siatkówkę
obraz tak, aby jego centrum znajdowało się w leżącej wzdłuż osi optycznej
plamce żółtej. Przy większej wielkości obiektu konieczne jest przerzucanie
wzroku, aby wszystkie jego fragmenty znalazły się, choć przez chwilę w
obszarze plamki żółtej. Następnie taki obraz jest składany w całość w
asocjacyjnych rejonach wzrokowej kory mózgowej. Podstawową rolę
mechanizmu naprowadzania znaczących elementów sceny wzrokowej na
centralną część siatkówki odgrywają umięśnienie gałki ocznej, dzięki
którym przy niskiej masie własnej może ona wykonywać serię szybkich
ruchów charakteryzujących się dużymi prędkościami i przyspieszeniami
kątowymi.
Mięśnie gałki ocznej są specyficznym rodzajem mięśni poprzecznie
prążkowanych, które należą do najszybciej kurczliwych mięśni
w organizmie człowieka, przez co zdolne są do wykonywania trwających
milisekundy ruchów skokowych tzw. sakad (saccades). Każda gałka oczna
umięśniona jest przez 6 mięśni zewnątrzgałkowych (extraocular muscles –
EOM), które pogrupowane są w trzy pary antagonistycznie działających
mięśni. Wszystkie mięśnie, z wyjątkiem mięśnia skośnego dolnego,
przyczepione są z jednej strony do twardówki na wysokości równika gałki
ocznej, a z drugiej strony do wspólnego ścięgna na tylnej ścianie oczodołu.
Do górnej części gałki ocznej przyczepiony jest mięsień prosty górny
(superior rectus), a przeciwlegle do dolnej części przyczepiony jest mięsień
prosty dolny (inferior rectus). Mięśnie odpowiadają za ruch gałki ocznej
w płaszczyźnie pionowej przez naprzemienny skurcz jednego mięśnia
i rozkurcz przeciwstawnego, dzięki czemu odpowiednio skurcz mięśnia
prostego górnego powoduje obrócenie gałki w górę, i na odwrót skurcz
mięśnia prostego dolnego przyczynia się do obrotu w dół. Podobnie
funkcjonują obracając gałkę oczną w płaszczyźnie poziomej: mięsień prosty
przyśrodkowy (medial rectus), który ma swój przyczep z boku gałki ocznej
od strony nosa i mięsień prosty boczny (lateral rectus) przyczepiony z boku
gałki ocznej od strony skroni. Przeciwstawne mięśnie skośne górny
161
Piotr Walecki
(superior oblique) i dolny (inferior oblique) odpowiadają za rotacyjny ruch
gałki ocznej. Mięśnie zewnątrzgałkowe oplatają gałkę oczną formując
wachlarzowe wstawki, które nie są precyzyjnie zlokalizowane na
poziomych i pionowych biegunach gałki ocznej, dlatego każdy z mięśni jest
związany ze składowymi ruchu gałki ocznej zarówno w płaszczyźnie
poziomej jak i pionowej. Gałka oczna osadzona jest w oczodole, a jej stałe
położenie zapewniają więzadła i otaczające je warstwy powięziowe, które
okalają przednią część gałki ocznej i przymocowane są do brzegów
oczodołu, a w pewnych miejscach tworzą zagęszczone, spoiste pasma tzw.
więzadła hamujące. Torebka Tenona jest to odcinek powięzi otaczający
tylną część gałki ocznej, pokrywający ją od miejsca wyjścia nerwu
wzrokowego do rąbka rogówki, położona jest ona na zewnętrznej
i wewnętrznej powierzchni lejka mięśniowego. Umiejscowienie więzadeł
hamujących w określonych miejscach ma na celu ograniczanie czynności
poszczególnych mięśni zewnątrzgałkowych, aby podczas skurczu gałka
oczna nie była pociągnięta w danym kierunku zbyt daleko. Zapobiegają one
również cofnięciu się gałki ocznej w głąb oczodołu, gdy kurczą się mięśnie
proste lub wypchnięciu jej do przodu, gdy kurczą się mięśnie skośne.
Mięśnie zewnątrzgałkowe podobnie jak inne mięśnie poprzecznie
prążkowane unerwiane są przez motoneurony cholinergiczne, które
wydzielają acetylocholinę w synapsach nerwowo-mięśniowych. Motoneurony
mięśni zewnątrzgałkowych zlokalizowane są w jądrach okoruchowych pnia
mózgu. Ponieważ są umiejscowione powyżej rdzenia kręgowego, dlatego
opuszczają czaszkę za pośrednictwem segmentarnych nerwów czaszkowych.
Nerw okoruchowy (III nerw czaszkowy) (oculomotor nerve), który unerwia
większość mięśni zewnątrzgałkowych, jest również nerwem ruchowym
mięśni zwężających źrenicę oraz biorących w akomodacji i konwergencji.
Zawiera on włókna odśrodkowe somatyczne niespecyficzne (GSE) oraz
odśrodkowe trzewne niespecyficzne (GVE), złożone z przedzwojowych
włókien przywspółczulnych. Nerw okoruchowy opuszcza pień mózgu
w dole międzykonarowym śródmózgowia (jego jądra ruchowe
i przywspółczulne znajdują się w nakrywce konarów na wysokości wzgórka
górnego), a następnie biegnie w bocznej części zatoki jamistej i wchodzi do
oczodołu przez szczelinę oczodołową górną. Górna gałąź nerwu
okoruchowego (superior branch of oculomotor nerve) unerwia mięsień
prosty górny, a gałąź dolna nerwu okoruchowego (inferior branch of
oculomotor nerve) unerwia mięsień prosty przyśrodkowy, mięsień prosty
dolny i mięsień skośny dolny. Porażenie nerwu okoruchowego objawia się
opadnięciem powieki górnej, ponieważ unerwia on również mięsień
dźwigacz powieki górnej oraz skierowaniem gałki ocznej w bok i ku
162
Neurofizjologia ruchu gałek ocznych
dołowi. Natomiast porażenie włókiem przywspółczulnych objawia się
brakiem akomodacji i rozszerzeniem źrenicy, ze względu na unerwianie
mięśnia rzęskowego i mięśnia zwieracza źrenicy. Nerw odwodzący (VI
nerw czaszkowy) (abducens nerve) unerwia mięsień prosty boczny, który
odwodzi gałkę oczną. Jądro ruchowe nerwu odwodzącego znajduje się
w moście we wzgórku twarzowym. Nerw opuszcza pień mózgu pomiędzy
mostem a rdzeniem przedłużonym, następnie biegnie przez długi odcinek
w jamie podpajęczynówkowej, a potem w świetle zatoki jamistej, do
oczodołu dostaje się przez szczelinę oczodołową górną. Nerw bloczkowy
(IV nerw czaszkowy) unerwia mięsień skośny górny, który jest
odpowiedzialny za skręcanie do wewnątrz gałki ocznej a także
w niewielkim stopniu jej obniżenie i odwodzenie. Jego jądro ruchowe
znajduje się poniżej jadra nerwu okoruchowego na wysokości wzgórka
dolnego. Jako jedyny nerw czaszkowy wychodzi z pnia mózgu od jego
strony grzbietowej poniżej wzgórków dolnych pokrywy.
3. Ruch gałek ocznych w oczodole
Gałka oczna jest mocno osadzona w oczodole dzięki podwięziom
oczodołowym i przytrzymywana przez ciało tłuszczowe oczodołu, przez co
jest zakres ruchów jest niewielki. Granice ruchów oczu wyznaczone sa
przez więzadła hamujące, które zatrzymują obracającą się gałkę oczną
przed tym jak zostanie osiągnięta granica naciągnięcia mięśni. Gałka oczna
może poruszać się po łuku o rozpiętości ok. 50° we wszystkich kierunkach,
przy czym pole fiksacji każdego oka z osobna jest dodatkowo ograniczane
przez przesłonę, jaką od strony przyśrodkowej stanowi nos. Najczęściej
jednak oczy nigdy nie poruszają się w całym zakresie pola fiksacji, lecz
w małym polu ok. 30° wokół tzw. pozycji pierwotnej (ostawienie gałek
ocznych podczas patrzenia na wprost). Jeżeli obserwowany obiekt wymaga
odchylenia oka więcej niż 30° to wspomagany jest on ruchem głowy
w odpowiednim kierunku. Wyjątek stanowi ruch oczu z pozycji pierwotnej
w dół w linii środkowej wtedy oczy mogą obrócić się nawet o 60° bez
opuszczania głowy.
Gałka oczna wykonuje ruchy obrotowe dookoła osi Ficka,
oznaczonych X, Y, Z. Oś X jest poziomą osią umożliwiającą ruch gałki
ocznej w górę i w dół, natomiast oś Z jest ustawioną pionowo osią, wokół
której oczy wykonują poziomy ruch w lewo lub prawo. Obie osie X i Z leżą
w płaszczyźnie Listinga, która przechodzi przez równik gałki ocznej. Oś Y
163
Piotr Walecki
jest osią przednio-tylną, wokół której gałka oczna może obracać się zgodnie
lub przeciwnie do ruchów wskazówek zegara, ten rodzaj ruchów nazywany
jest skręcaniem. Oś Y jest prostopadła do płaszczyzny Listinga. Patrząc na
umiejscowienie mięśni poruszających gałkę oczną wydawać by się mogło,
że może ona tylko wykonywać ruchy obrotowe. Jednakże występują także
ruchy przesuwające, z których najprostszym rodzajem jest cofniecie gałki
w głąb oczodołu ok. 1-2mm wywołane skurczem wszystkich mięśni
zewnętrznych lub wysunięcie gałki (tzw. wytrzeszcz) ok. 2-3mm, które
może być spowodowane utratą napięcia mięśni zewnątrzgałkowych
w wyniku porażenia. Istnieje także pewien rodzaj ruchów przesuwających
wykonywanych podczas ruchów obrotowych, w których nie stanieje stały,
nieruchomy punkt obrotu. Podczas ruchów poziomych punkt, wokół
którego obraca się gałka oczna przesuwa się ruchem półkolistym
w płaszczyźnie obrotu wzdłuż tzw. centroidy przestrzeni. Punktem obrotu
gałki ocznej jest punkt zetknięcia się centroidy przestrzeni z centroidą ciała.
Ponieważ podczas ruchów obrotowych mogą występować ruchy
przesuwające przyjmuje się, że u osoby dorosłej punkt obrotu leży 13,5mm
za rogówką i 1,6mm od geometrycznego środka gałki ocznej od strony
nosowej.
Ruch oczu można klasyfikować na podstawie analizy charakterystyki
ruchu pojedynczej gałki ocznej oraz skorelowanego ruchu obu gałek
ocznych. Można wyróżnić trzy rodzaje ruchów badając charakterystykę
ruchu pojedynczej gałki ocznej: ruchy przesuwające, ruchy wodzenia
i ruchy skręcające (rotacyjne). Ruchy wodzenia są obrotami gałki ocznej
wokół osi X (obrót w górę – sursumductio, obrót w dół – deosursumductio)
i Z (obrót ku skroni – abbductio, obrót ku nosowi – adductio). Ruchy
zasadnicze są to ruchy wodzenia wykonywane z pozycji pierwotnej do
wtórnej, np. ruch w górę lub ruch w prawo. Gdy oko porusza się w górę,
a na następnie w prawo lub lewo wtedy mówimy o ruchu skośnym z pozycji
pierwotnej do trzeciorzędowej (ruch ten może być wykonywany zarówno
jako sekwencja ruchów przez pozycję wtórną, jak i jako ruch skośny wokół
innej osi obrotu położonej na płaszczyźnie Listinga niż osie X i Z). Ruchy
każdego oka oddzielnie z pozycji pierwotnej do wtórnej i trzeciorzędowej
nazywamy ruchami wodzenia (ductions), natomiast ruchy obuoczne
nazywane są zwrotami (skojarzonymi ruchami oczu) (versions) lub ruchami
zbieżnymi i rozbieżnymi (rozkojarzonymi ruchami oczu) (vergences).
Zwroty są ruchami zgodnostronnymi, gdzie obie gałki oczne poruszają się
w tym samym kierunku; ze względu na dynamikę tego ruchu możemy
wyróżnić ruchy wolne (śledzenie nadążne) oraz ruchy szybkie i przerywane
(skokowe ruchy oczu, które są przedzielone przerwami fiksacyjnymi).
164
Neurofizjologia ruchu gałek ocznych
Ruchy różnostronne są ruchami zbieżnymi i rozbieżnymi, które występują
podczas zbliżania lub oddalania zafiksowanego na siatkówce obiektu i są to
ruchy bardzo wolne. Ze względu na funkcję danych ruchów w procesie
widzenia i zaangażowanie różnych ośrodków neuronalnych w ich
generowanie istnieje bardziej szczegółowa klasyfikacja ruchów gałek
ocznych.
4. Klasyfikacja ruchów gałek ocznych
Istnieje wiele kategorii, na podstawie których możemy dokonać
podziału ruchów gałek ocznych. Podział ze względu na mechanizm ruchu
gałki w oczodole został przedstawiony w poprzednim rozdziale. Jednakże
ważniejszym podziałem wydaje się być klasyfikacja ruchów gałek ocznych
ze względu na rodzaj neuronalnej kontroli tych mechanizmów i ich funkcji
dla organizmu.
Podstawowym podziałem jest wyróżnienie ruchów dowolnych oraz
reakcji odruchowych. Najważniejszy dla orientacji w otoczeniu jest zależny
od woli ruch oczu, którego celem jest ustawienie fiksacji wzroku, w taki
sposób, aby pole widzenia rzutowane było na centralną część siatkówki
(plamkę żółtą), gdzie jest najwyższa ostrość widzenia (rozdzielczość)
i percepcja barw. Podstawową jednostkę zmysłową siatkówki w obszarze
centralnym stanowi pojedynczy fotoreceptor, który posiada połączenie
synaptyczne z jedną komórką dwubiegunową i jedną komórkową zwojową,
od której odchodzi włókno nerwowe. Im dalej od obszaru centralnego tym
więcej fotoreceptorów znajduje się w jednostce zmysłowej. Redukcja
informacji przesyłanej z obwodu siatkówki jest konieczna, ponieważ gdyby
na całym obszarze siatkówki byłoby połączenie jeden do jednego jak
w zagłębieniu centralnym to nerw przesyłający informację wzrokową do
mózgu musiałby mieć grubość kilku centymetrów.
Konsekwencją faktu, że tylko mały obszar siatkówki charakteryzuje
się wysoką ostrością widzenia jest fakt, że fiksacja wzroku musie odbywać
się w taki sposób, aby cała scena była rzutowana, choć prze moment, na
centralny obszar siatkówki. Służą temu szybkie, skokowe ruchy oczu
nazywane sakadami. Wykorzystywane są one przez człowieka do
obserwacji otoczenia. Ruchy sakadowe dostarczają informacji o środowisku
kierując wybrany obraz w centrum pola widzenia (plamkę siatkówki).
U człowieka wykonywane są niemal przez cały czas, co kilkaset milisekund
tak, że wykonuje on przeciętnie wykonuje ok. 170000 sakad dziennie.
Pomimo, iż sakady są ruchami skokowymi wpływającymi na to, że proces
165
Piotr Walecki
widzenia ma charakter dyskretny, to obserwacja pola wzrokowego wydaje
się być odbierana jest w sposób ciągły. Ciągłość widzenia zapewniona jest
przez neuronalne mechanizmy korowe, które służą analizie obrazu
z siatkówki i wraz z danymi innych systemów sensorycznych tworzą
spójny, nieruchomy obraz otoczenia. Również krótki czas trwania od 20200ms i bardzo duża prędkość kątowa sięgająca do 1000°/s, a także
zablokowanie danych dotyczących widzianego obrazu podczas ruchu
sakadowego (przesyłana jest jedynie informacja o barwie) przyczyniają się
do tego, że nie widzimy rozmytego obrazu podczas gwałtownej zmiany
pola widzenia. Zjawisko zablokowania obrazu podczas ruchu sakadowego
nazywane jest maskowaniem sakadowym (saccadic masking) lub
tłumieniem sakadowym (saccadic suppression). Prędkość sakady jest poza
kontrolą woli, dlatego nie można wykonać wolnej sakady. Ta własność
ruchu sakadowego, która jest uwarunkowana określoną budową układu
neuronalnego odpowiedzialnego za generowanie sakad wykorzystywana
jest w diagnostyce medycznej. Ponieważ dynamika prędkości zmienia się
w podczas różnych zaburzeń chorobotwórczych lub w momencie
uszkodzenia pewnych struktur układu nerwowego.
Można wyróżnić kilka rodzajów sakad, przy czym należy zauważyć,
że niektóre z nich są poza kontrolą woli np. mikrosakady lub sakady
wchodzące w skład reakcji odruchowych jak w przypadku oczopląsu
optokinetycznego. Ogólny podział sakad oparty jest na źródle pochodzenia
bodźca wyzwalającego ruch sakadowy. Gdy sakady generowane są przez
pojawianie się bodźca zewnętrznego, wtedy mamy do czynienia
z zewnętrznie kierowanymi sakadami (externally guided saccades). Sakady
te nazywane także wizualnie kierowanymi sakadami (visually guided
saccades) lub prosakadami (prosaccades) i służą do obserwacji
pojawiających się obiektów w obszarze sceny wzrokowej. Natomiast, gdy
sakada jest wykonywana w odpowiedzi na wewnętrzny stan lub intencję,
często pod nieobecność zewnętrznego bodźca wtedy generowany jest ruch
sakadowy nazywany wewnętrznie kierowanymi sakadami (internally
guided saccades). Przykładem takich sakad mogą być sakady wykonywane
w kierunku pamiętanej lokalizacji bodźca określane jako sakady kierowane
pamięcią (memory-guided saccades) lub sakady wykonywane w przeciwną
stronę niż bodziec, które są nazywane antysakadami (antisaccades). Sakady
można podzielić ze względu na charakterystykę ich ruchu i jego funkcję.
Klasyczna sakada wywołana pojawianiem się bodźca w obwodowej części
pola wzrokowego lub jako efekt określonego aktu woli (popatrzenie
w przeciwną stronę) nazywana jest sakadą refiksacyjną (refixation); jej czas
trwania to ok. 250-300ms. Jeżeli refiksacja była niedokładna wtedy po
166
Neurofizjologia ruchu gałek ocznych
około 160ms wykonywana jest sakada korekcyjna (corrective saccade),
która ma znacznie mniejszą amplitudę. Sakada występująca wraz z ruchem
śledzenia nadążnego, która koryguje tor poruszającego się za obiektem oka
nazywana jest nazywana sakadą goniącą (catch-up saccade). W czasie
trwającej dłużej fiksacji ze względu na adaptację układu nerwowego, przez
którą obserwowany obiekt mógłby zniknąć lub stać się nieostry
wykonywane są ruchy fiksacyjne jak dryfowanie (drift) (łagodne ruchy
oczu o bardzo małej amplitudzie) i mikrosakady (microsaccades) (szybkie
ruchy oczu o bardzo małej amplitudzie), które ustawiają obraz powrotem
w obszarze centralnym siatkówki (czasami nazywane sakadami
kompensacyjnymi, ponieważ wykonywane są w celu skompensowania
przemieszczenia gałki ocznej w wyniku dryfowania). Ze względu na
dynamikę ruchu można wyróżnić także sakady ekspresowe (sakady
o krótkim czasie trwania ruchu) oraz sakady wielostopniowe (refiksacja
podzielona jest na kilka występujących po sobie sakad), które obserwuje się
częściej u osób z chorobą Parkinsona. Istnieją również sakady wtrącone
(intrusive saccades) i sakady wyprzedzające (anticipatory saccades), które
oddalają fiksację wzroku od obserwowanego punktu zaburzając ruch oka
(np. zaburzają jego liniowość podczas śledzenia nadążnego). Ten rodzaj
sakad występuje częściej osób chorych na schizofrenię (Levy i wsp. 1993).
W różnych chorobach obserwuje się również zaburzenia prędkości ruchu
sakadowego (disorders of saccadic velocity), gdzie występuje spowolnienie
ruchu (slow saccades) lub jego nienaturalne przyspieszenie (abnormally fast
saccades), asymetria prędkości ruchu sakadowego (saccadic velocity
asymmetry), zaburzenia latencji (disorders of saccadic latency)
i dokładności dopasowania (disorders of saccadic accuracy) (Becker 1989).
Zaliczenie danego rodzaju ruchu do kategorii ruchów zależnych od
woli lub reakcji odruchowych jest związane z tym, czy za ruchy dowolne
uznamy jedynie te, które są powodowane wewnętrznym pobudzeniem
w opozycji do reakcji odruchowych wywołanych zewnętrznym bodźcem.
Możemy też jako ruchy dowolne określić ruchy związane z świadomym
przeniesieniem spojrzenia w różne miejsca sceny wzrokowej (gaze shifting
movement) będące w opozycji do reakcji odruchowych służących
stabilizacji spojrzenia (gaze stabilizing movement), które są niezależne od
naszej świadomości. W pierwszym przypadku ruchami dowolnymi będą
jedynie niektóre rodzaje sakad, a pozostałe ruchy gałki ocznej będą
reakcjami na zewnętrzne pobudzenie.
-
Odruch przedsionkowo-oczny (VOR – Vestibular Ocular Reflex), służący
stabilizacji spojrzenia przez wykonywanie kompensacyjnego ruchu oczu wobec
ruchu głowy lub całego ciała. Generowany jako reakcja odruchowa niezależna
167
Piotr Walecki
-
-
od woli dzięki informacjom o położeniu głowy dostarczanym z układu
przedsionkowego.
Oczopląs optokinetyczny (OKR – Optokinetic Reflex), służący stabilizacji
spojrzenia w momencie, gdy przemieszczeniu ulega cała scena rzutowana na
siatkówkę.
Śledzenie nadążne (SPEM – Smooth Pursuit Eye Movement), służący
stabilizacji spojrzenia fiksowanego na wolno poruszającym się obiekcie.
Niemożliwe jest wykonanie wolnego, ciągłego ruchu gałek ocznych bez
zewnętrznego poruszającego się bodźca, np. wzdłuż obserwowanej linii,
zawsze wtedy zostaje wykonana seria sakad. Przy czym informacja
sensoryczna o poruszającym się obiekcie może być przekazywane przez za
pośrednictwem bodźców dźwiękowych (np. śledzenie oddalającego się obiektu,
który wydaje dźwięk) lub prioceptywnych (np. śledzenie poruszającego się
palca własnej ręki przy zamkniętych oczach). Poruszający się obiekt może być
również wyimaginowany np. w ciemnym pomieszczeniu.
Konwergencja (Vergence), czyli ustawianie zbieżności służące stabilizacji
i ustawianiu ostrości (akomodacji) spojrzenia fiksowanego na oddalającym lub
przybliżającym się obiekcie. Konwergencja jest obuoczną fiksacją na
określonym obiekcie za pomocą rozkojarzonych ruchów oczu. Jej celem jest
zmiana kąta osi optycznych oczu w zależności od odległości obserwowanego
obiektu (za pośrednictwem ruchów zbieżnych i rozbieżnych).
Drugi podział wyróżniający nieświadome reakcje odruchowe służące
stabilizacji spojrzenia zalicza do nich jedynie odruch przedsionkowo-oczny
i oczopląs optokinetyczny, a pozostałe rodzaje ruchów gałek ocznych
traktuje jako świadome przeniesienie spojrzenia w różne miejsca sceny
wzrokowej. Podział ten w pewnej mierze jest oparty na badaniach
dotyczących umiejscowienia określonych ośrodków neuronalnych, które
odpowiedzialne są za generowanie poszczególnych ruchów gałek ocznych.
Ponieważ reakcje odruchowe generowane są bezpośrednio w pniu mózgu
a ruchy dowolne inicjowane w ośrodkach korowych.
5. Neurofizjologiczne podłoże ruchów gałek ocznych
Neuroanatomiczne struktury zaangażowane odruch przedsionkowooczny (VOR) to, zaczynając od źródła pobudzenia, układ przedsionkowy,
który zbierając sygnały czuciowe z kanałów półkolistych, zwanych
labiryntem wysyła informacje o zmianie położenia głowy. Komórki rzęsate
tworzą synapsy pobudzające na neuronach czuciowych przedsionków,
których ciała komórkowe zlokalizowane są w niewielkiej odległosci po
zewnętrznej stronie labiryntu w zwoju przedsionka. Aksony wychodzące
z narządu przedsionkowego wchodzą do mózgu jako nerw przedsionkowo168
Neurofizjologia ruchu gałek ocznych
ślimakowy (VIII nerw czaszkowy) i zakończenie swoje mają w jądrach
przedsionka (VN – vestibular nucleus) w pniu mózgu. Jądra przedsionka
położone pod móżdżkiem uwypuklając się ku tyłowi w górnej powierzchni
pnia mózgu stanowią ważne źródło informacji czuciowej i zawierają różne
typy neuronów związanych z ruchami gałek ocznych. Organizacja
neuronów w jądrach przedsionka odpowiada przestrzennej organizacji
w kanałach półkolistych, w taki sposób, że każdy kanał półkolisty wywołuje
ruchy gałek ocznych w swojej płaszczyźnie. Neuronalne połączenia
czuciowo-ruchowe zaczynają się projekcja czuciową ze zwojów
przedsionka do jąder przedsionka, a te z kolei aktywują odpowiednie
motoneurony nerwów czaszkowych (II, IV, VI) kontrolujących mięśnie
okoruchowe. Droga odruchu jest bardzo krótka, ponieważ zawiera jedynie
dwie synapsy pomiędzy neuronami zwoju przedsionka w uchu
wewnętrznym a motoneuronami unerwiającymi mięśnie zewnętrzne gałki
ocznej. Dlatego latencja pomiędzy bodźcem a reakcją wynosi tylko 15ms,
dzięki czemu możliwe jest utrzymanie stabilności wzroku nawet podczas
dynamicznych zmian położenia głowy. Odruch przedsionkowo-oczny
charakteryzuje się dużą prędkością kątową gałki ocznej dochodzącą do
150°/s. Przy wolnych ruchach głowy jego rolę przejmuje odruch
optokinetyczny.
W przeciwieństwie do odruchu przedsionkowo-ocznego, którego
celem jest utrzymanie stałej pozycji siatkówki dla obrazu to odruch
optokinetyczny (OKR) służy utrzymaniu stałej pozycji obrazu na siatkówce.
Dlatego mechanizm stabilizacji gałki ocznej kontrolowany jest za
pośrednictwem danych przekazywanych bezpośrednio z siatkówki. Aby
umożliwić małą latencję odruchu informacja wzrokowa dociera do jąder
przedsionkowych przez dodatkową drogę wzrokową, która omija wzgórze
i wyższe ośrodki korowe służące analizie obrazu. Wzrokowa projekcja
bezpośrednio do jąder zlokalizowanych w pniu mózgu stanowi ewolucyjnie
starszy układ wykrywania ruchu zapewniający odruchową kontrolę pozycji
gałek ocznych.
Najnowsze badanie pokazują, że tradycyjne rozdzielane anatomicznie
ośrodki neuronalne związane z generowaniem ruchów gałek ocznych
zależnych od woli tj. ruchów sakadowych i śledzenia nadążnego w pewnej
mierze się pokrywają, co sugeruje wzajemne ewolucyjne pochodzenie
i powiązanie tych struktur (Krauzlis 2005). Ruch śledzenia nadążnego
generowany jest jako wstępnie zaprogramowana funkcja (trajektorii
i prędkości), który po ustawieniu fiksacji na poruszającym się obiekcie nie
może zmieniać swych parametrów. Dlatego kontrola ruchu śledzenia
nadążnego (zmiana położenia gałek ocznych) odbywa się za pomocą sakad
169
Piotr Walecki
goniących. Osoby chore na schizofrenię charakteryzują się wydłużonym
czasem reprogramowania tego układu, co objawia się większa ilością sakad
wtrąconych i goniących. Zarówno w przypadku ruchu sakadowego, jak
i śledzenia nadążnego w ich inicjację i kontrolę zaangażowane są ośrodki
korowe. Jednakże, pomimo iż ważną rolę w obu ruchach gałek ocznych
odgrywa filogenetycznie nowa struktura, jaką jest kora mózgu to posiadają
one również stare ewolucyjnie elementy, jakimi są jądra obwodu
neuronalnego zlokalizowane w tworze siatkowatym pnia mózgu, którego
wyjście stanowi wspólna dla wszystkich ruchów gałek ocznych droga
ruchowa przez jądra motoneuronów mięśni zewnętrznych gałki ocznej.
Skokowy ruch gałki ocznej wymaga nagłego skurczu mięśni
okoruchowych. Amplituda skurczu związana jest z częstotliwością salwy
wyładowań potencjałów czynnościowych w motoneuronie mięśnia
zewnątrzgałkowego. Ruch sakadowy dzieli się na dwie fazy. Na początku
występuje faza pulsacyjna (pulse) trwająca około 100ms, gdy motoneurony
wyładowywują się z dużą częstotliwością (ok. 400 potencjałów
czynnościowych na sekundę), co wywołuje silny i gwałtowny skurcz
odpowiednich mięśni, który zanika, gdy gałka oczna znajdzie się w nowej
pozycji. Po fazie pulsacyjnej częstotliwość potencjałów nie obniża się do
zera. Następuje faza plateau (step) charakteryzująca się średnią
częstotliwością wyładowań, dzięki czemu gałki oczne są utrzymywane
w nowej pozycji, przeciwdziałając relaksacji spowodowanej właściwościami
sprężystymi tkanki otaczającej gałkę oczną. Neurony odpowiedzialne za
salwę wyładowań określane są neuronami salwowymi (burst neurons). Wśród
nich wyróżniamy pobudzające neurony salwowe (EBNs – excitatory burst
neurons), które wyładowywują salwę potencjałów czynnościowych
bezpośrednio na motoneuronach odpowiedniego mięśnia okoruchowego
powodując jego skurcz i hamujące neurony salwowe (IBNs – inhibitory burst
neurons), które równocześnie wyładowywują w kontrlateralnym jądrze
ruchowym wyciszając antagonistyczny miesień (Ohtsuka i Noda 1991).
Neurony salwowe zlokalizowane są w jądrze osadzonym w obszarze
tworu siatkowatego mostu. Ponieważ mięśnie zewnątrzgałkowe unerwiane
są przez różne nerwy okoruchowe (OMNs – ocular motor neurons), które
mają jądra ruchowe zlokalizowane w różnych miejscach w pniu mózgu,
dlatego również każde z nich będzie posiadało odpowiednie jądra
interneuronów salwowanych odpowiedzialnych za fazę pulsacyjna i plateau.
Za fazę pulsacyjną podczas wykonywania sakady poziomej (horizontal)
odpowiada leżąca w linii środkowej pnia mózgu część tworu siatkowatego
mostu (PPRF – paramedian pontine reticular formation), a za sakadę
pionową i skrętną (vertical & torsional) głowowe jądro śródmiąższowe
170
Neurofizjologia ruchu gałek ocznych
pęczka podłużnego przyśrodkowego w tworze siatkowatym śródmózgowia
(riMLF – rostral interstitial in the mesencephalic reticular formation). Za
fazę plateau podczas wykonywania sakady poziomej odpowiada jądro
przednie podjęzykowe (NPH/PPH – nucleus prepositus hypoglossi), za
sakadę pionową i skrętną jądro śródmiąższowe Cajala (NIC/INC –
interstitial nucleus of Cajal).
Na najniższym poziomie w piętrowej organizacji kontroli ruchów
sakadowych znajduje się układ służący hamowaniu ruchów sakadowych.
Złożony jest on z grupy interneuronów nazywanych wielokierunkowymi
neuronami pauzy (OPNs – omnipause neurons), które znajdują się
w obszarze jądra wstawionego szwu (nRIP – nucleus raphe interpositius)
ulokowanym w linii środkowej pnia mózgu na poziomie nerwów
odwodzących. Wielokierunkowe neurony pauzy wyładowywują się
w sposób ciągły ze stałą częstością, z wyjątkiem momentu tuż przed
i podczas wykonywania ruchu sakadowego (Bergeron i Guitton 2002).
Generator ruchów sakadowych kontrolowany jest przez polecenia
zstępujące z zorganizowanego w postaci map przestrzennych wzgórka
górnego (SC – superior colliculus), który przekształca czuciową mapę
świata zewnętrznego w polecenia ruchowe gałek ocznych. Do warstwy
grzbietowej wzgórka górnego dochodzą informacje z korowych ośrodków
ruchu gałek ocznych i podkorowych hamujących zwojów podstawy.
Z warstwy brzusznej wzgórka górnego odchodzą informacje ruchowe do
generatora ruchów sakadowych. Podstawowym ośrodkiem korowym
odpowiedzialnym za inicjowanie ruchów sakadowych jest czołowe pole
oczne (FEF – frontal eye field) zlokalizowane obustronnie w części pola 8
Brodmanna. Obszar ten określany jest jako korowy ośrodek skojarzonego
spojrzenia w bok, ponieważ jego elektrostymulacja powoduje skojarzone
spojrzenie gałek ocznych w stronę przeciwną do drażnionego miejsca.
Latencja odpowiedzi na elektrostymulację jest bardzo krótka ok. 100ms, co
oznacza, że neurony z tego obszaru sa połączone z generatorem ruchów
sakadowych. Związane z kontrolą ruchów sakadowych są również takie
obszary jak dodatkowe pole oczne (SEF – supplementary eye field) w korze
czołowej, grzbietowoboczna kora przedczołowa (DLPFC – dorsolateral
prefrontal cortex) oraz boczna okolica okołociemieniowa (LIP – lateral
intraparietal area). W kontroli generatora ruchów sakadowych biorą
również ośrodki podkorowe jak wzgórze i zwoje podstawy, które działają
hamująco na wzgórek górny drogą bezpośrednią przez jądro ogoniaste (CN
– caudate nucleus) i istotę czarną część siatkowatą (SNr – substantia nigra
pars reticulate) oraz drogą pośrednią przez gałkę bladą część boczną (GPe
– globus pallidus external part) i jądro niskowzgórzowe (STN –
171
Piotr Walecki
subthalamic nucleus). Również w kontroli ruchów sakadowych biorą
struktury móżdżku takie jak neurony okoruchowe robaka móżdżku (Verm –
oculomotor vermis) i obszar brzuszny okołokłaczkowy (VPF – ventral
paraflocculus) (patrz rys. 1).
kora ciemieniowa
LIP
kora czołowa
FEF
SEF
DLPFC
kora potyliczna
kora wzrokowa V
zwoje podstawy
droga
bezpośrednia
CN
SNpr
droga
pośrednia
GPe
STN
wzgórze
móżdżek
Verm
VPF
ciało kolankowate
boczne
gałka
oczna
wzgórek górny
twór siatkowaty
pnia mózgu
PPRF NPH/PPH
riMLF NIC/INC
nRIP
OPNs
OPNs
OMN
EBNs
IBNs
Rys. 1. Schemat połączeń neuronalnych odpowiedzialnych za ruch gałek
ocznych. Rozwinięcie nazw w tekście. Opracowanie własne na postawie
prac zawartych w bibliografii.
172
Neurofizjologia ruchu gałek ocznych
Za wolne skojarzone ruchy gałek ocznych (śledzenie nadążne)
odpowiada zlokalizowany w płacie potylicznym układ wodzenia. Ruchy te
generowane są w tożstronnym płacie potylicznym (pola wzrokowe 18 i 19
wg mapy Brodmanna) i mają na celu utrzymanie fiksacji dołka centralnego
na wolno poruszającym się obiekcie.
6. Podsumowanie
Wiedza na temat neurofizjologicznych podstaw ruchu gałek ocznych
jest niezbędna dla lekarza. Dostarcza ona również istotnych informacji dla
neuropsychologa pokazując podstawę dla mechanizmu uwagi wzrokowej
(Hoffman i Subramaniam 1995) oraz dla neurobiologa odkrywając
ewolucyjną strukturę organizacyjną poszczególnych układów sensorycznomotorycznych. Układ wzrokowy i okoruchowy są doskonałym przykładem
integracji czuciowo-ruchowej za pomocą, której transformowane są sygnały
czuciowe na wyjście ruchowe. Trudność badania ruchów gałek ocznych
leży w dynamice ich ruchów, ponieważ są to zjawiska trwające bardzo
krótki okres czasu – rzędu milisekund. Jednak wykorzystanie
nowoczesnego sprzętu diagnostycznego np. aparatów do mierzenia ruchów
gałek ocznych (eye tracker) czy sakadometrów (saccadometr) oraz
zastosowanie komputerów do przetwarzania i analizy wyników, przyczynia
się do rozpowszechnienia tego rodzaju badań. Diagnostyka ruchów gałek
ocznych stosowana jest nie tylko w medycynie, ale coraz częściej
w przemyśle i wojsku, gdzie pewne charakterystyki ruchu niosą kluczowe
informacje dla skuteczności określonych działań.
7. Bibliografia
1. Accardo A. P., Pensiero S., Da Pozzo S., & Perissutti P. 1995. Characteristics of horizontal smooth pursuit
eye movements to sinusoidal stimulation in children of primary school age. Vision Research, 35, 539–548.
2. Allik J., Toom M., Luuk A. 2003. Planning of saccadic eye movements. Psychological Research, 67, 10-21.
3. Aman C. J., Roberts R. J., & Pennington, B. F. 1998. A neuropsychological examination of the underlying
deficit in attention deficit hyperactivity disorder: Frontal lobe versus right parietal lobe theories.
Developmental Psychology, 34, 956–969.
4. Andersen RA, Snyder LH, Bradley DC, Xing J. 1997. Multimodal representation of space in the posterior
parietal cortex and its use in planning movements. Annu Rev Neurosci 20:303–30.
5. Avila, M. T., Hong, E., Moates, A., Turano, K. A., & Thaker, G. K. 2006. Role of anticipation in
schizophrenia-related pursuit initiation deficits. Journal of Neurophysiology, 95, 593–601.
6. Barash S, Melikyan A, Sivakov A, Zhang M, Glickstein M, Thier P. 1999. Saccadic dysmetria and
adaptation after lesions of the cerebellar cortex. J Neurosci 19:10931–9.
7. Basso M, Wurtz R. 1997. Modulation of neuronal activity by target uncertainty. Nature 389:66–9.
173
Piotr Walecki
8. Basso MA, Krauzlis RJ, Wurtz RH. 2000. Activation and inactivation of rostral superior colliculus neurons
during smooth-pursuit eye movements in monkeys. J Neurophysiol 84:892–908.
9. Becker W. 1989. The neurobiology of saccadic eye movements (eds Wurtz and Goldberg), Elsevier,
Amsterdam
10. Bergeron A, Guitton D. 2002. In multiple-step gaze shifts: omnipause (OPNs) and collicular fixation
neurons encode gaze position error; OPNs gate saccades. J Neurophysiol 88:1726–42.
11. Bergeron A, Matsuo S, Guitton D. 2003. Superior colliculus encodes distance to target, not saccade
amplitude, in multi-step gaze shifts. Nat Neurosci 6:404–13.
12. Bisley JW, Goldberg ME. 2003. Neuronal activity in the lateral intraparietal area and spatial attention.
Science 299:81–6.
13. Bremmer F, Distler C, Hoffmann KP. 1997. Eye position effects in monkey cortex: II. Pursuit- and fixationrelated activity in posterior parietal areas LIP and 7A. J Neurophysiol 77:962–77.
14. Broerse A., Crawford T. J., & den Boer J. A. 2001. Parsing cognition in schizophrenia using saccadic eye
movements: A selective overview. Neuropsychologia, 39, 742–756.
15. Cairney S., Maruff P., Vance A., Barnett R., Luk E., Currie J. 2001. Contextual abnormalities in saccadic
inhibition in children with attention deficit hyperactivity disorder. Exp Brain Research, 141, 507-518.
16. Calton JL, Dickinson AR, Snyder LH. 2002. Non-spatial, motorspecific activation in posterior parietal
cortex. Nat Neurosci 5:580–8.
17. Carello CD, Krauzlis RJ. 2004. Manipulating intent: evidence for a causal role of the superior colliculus in
target selection. Neuron 43:575–83.
18. Carpenter RH, Williams ML. 1995. Neural computation of log likelihood in control of saccadic eye
movements. Nature 377:59–62.
19. Carpenter, R. H. S. 1988. Movements of the eyes. London: Pion.
20. Churchland MM, Lisberger SG. 2001. Shifts in the population response in the middle temporal visual area
parallel perceptual and motor illusions produced by apparent motion. J Neurosci 21:9387–402.
21. Coe B, Tomihara K, Matsuzawa M, Hikosaka O. 2002. Visual and anticipatory bias in three cortical eye
fields of the monkey during an adaptive decision-making task. J Neurosci 22:5081–90.
22. Cui DM, Yan YJ, Lynch JC. 2003. Pursuit subregion of the frontal eye field projects to the caudate nucleus
in monkeys. J Neurophysiol 89:2678–84.
23. Dalton K. M., Nacewicz B. M., Johnstone T., Schaefer H. S., Gernsbacher M. A., Goldsmith H. H., et al.
2005. Gaze fixation and the neural circuitry of face processing in autism. Nature Neuroscience, 8, 519–526.
24. Dalton K.M., Nacewicz B. M., Alexander A. L., Davidson R. J. 2007. Gaze-fixation, brain activation, and
amygdala volume in unaffected siblings of individuals with autism. Biological Psychiatry, 61, 512–520.
25. Dias EC, Kiesau M, Segraves MA. 1995. Acute activation and inactivation of macaque frontal eye field
with GABA-related drugs. J Neurophysiol 74:2744–8.
26. Dias EC, Segraves MA. 1999. Muscimol-induced inactivation of monkey frontal eye field: effects on
visually and memory-guided saccades. J Neurophysiol 81:2191–214.
27. Fischer B., Hartnegg K. 2000. Effects of visual training on saccade control in dyslexia. Perception, 29, 531–
542.
28. Fischer B., Hartnegg K., Mokler A. 2000. Dynamic visual perception of dyslexic children. Perception, 29,
523–530.
29. Hikosaka O., Takikawa Y., & Kawagoe, R. 2000. Role of the basal ganglia in the control of purposive
saccadic eye movements. Physiological Reviews, 80, 953–978.
30. Hodgson T. L., Tiesman B., Owen A. M., & Kennard C. 2002. Abnormal gaze strategies during problem
solving in Parkinson’s disease. Neuropsychologia, 40, 411–422.
31. Hoffman J. E., & Subramaniam B. 1995. The role of visual attention in saccadic eye movements. Perception
and Psychophysics, 57, 787–795.
32. Holzman,P. S. 2000. Eye movements and the search for the essence of schizophrenia. Brain Research
Reviews, 31, 350–356.
33. Hutton S., Kennard C. 1998. Oculomotor abnormalities in schizophrenia: A critical review. Neurology, 50,
604–609.
34. Jacobsen, L. K., Hong, W. L., Hommer, D. W., Hamburger, S. D., Castellanos, F. X., Frazier, J. A., et al.
1996. Smooth pursuit eye movements in childhood-onset schizophrenia: Comparison with attention-deficit
hyperactivity disorder and normal controls. Biological Psychiatry, 40, 1144–1154.
35. Jaśkowski P., Sobieralska K. 2004. Effect of stimulus intensity on manual and saccadic reaction time.
Perception and Psychophysics, 66, 535–544.
36. Karatekin C. 2007. Eye tracking studies of normative and atypical development, Developmental Review 27,
283–348
174
Neurofizjologia ruchu gałek ocznych
37. Karatekin, C. 2006. Improving antisaccade performance in adolescents with Attention-Deficit/Hyperactivity
Disorder (ADHD). Experimental Brain Research, 174, 324–341.
38. Krauzlis R., J. 2005. The Control of Voluntary Eye Movements: New Perspectives, Neuroscientist
11(2):124–137.
39. Levy D., Holzman R., Matthyse S., Mendeil N. 1993. Eye tracking dysfunction and schizophrenia: a critical
perspective. Schizophr. Buli., 19, 3, 461- 536.
40. MacAvoy MG, Gottlieb JP, Bruce CJ. 1991. Smooth-pursuit eye movement representation in the primate
frontal eye field. Cereb Cortex 1:95–102.
41. Masson GS, Stone LS. 2002. From following edges to pursuing objects. J Neurophysiol 88:2869–73.
42. McPeek RM, Keller EL. 2002. Saccade target selection in the superior colliculus during a visual search task.
J Neurophysiol 88:2019–34.
43. McPeek RM, Keller EL. 2004. Deficits in saccade target selection after inactivation of superior colliculus.
Nat Neurosci 7:757–63.
44. Missal M, Heinen SJ. 2001. Facilitation of smooth pursuit initiation by electrical stimulation in the
supplementary eye fields. J Neurophysiol 86:2413–25.
45. Missal M, Heinen SJ. 2004. Supplementary eye fields stimulation facilitates anticipatory pursuit.
J Neurophysiol 92:1257–62.
46. Missal M, Keller EL. 2001. Neurons active during both saccades and smooth pursuit suggest a convergence
of oculomotor systems in the pontine reticular formation. Soc Neurosci Abstr 27:208.
47. Missal M, Keller EL. 2002. Common inhibitory mechanism for saccades and smooth-pursuit eye
movements. J Neurophysiol 88:1880–92.
48. Moore T, Armstrong KM. 2003. Selective gating of visual signals by microstimulation of frontal cortex.
Nature 421:370–3.
49. Muggleton NG, Juan CH, Cowey A, Walsh V. 2003. Human frontal eye fields and visual search.
J Neurophysiol 89:3340–3.
50. Munoz DP, Pélisson D, Guitton D. 1991. Movement of neural activity on the superior colliculus motor map
during gaze shifts. Science 251:1358–60.
51. Munoz DP, Wurtz RH. 1993. Fixation cells in monkey superior colliculus I. Characteristics of cell
discharge. J Neurophysiol 70:559–75.
52. Murthy A, Thompson KG, Schall JD. 2001. Dynamic dissociation of visual selection from saccade
programming in frontal eye field. J Neurophysiol 86:2634–7.
53. Newsome WT, Wurtz RH, Dürsteler MR, Mikami A. 1985. Deficits in visual motion processing following
ibotenic acid lesions of the middle temporal visual area of the macaque monkey. J Neurosci 5:825–40.
54. Ohtsuka K, Noda H. 1991. Saccadic burst neurons in the oculomotor region of the fastigial nucleus of
macaque monkeys. J Neurophysiol 65:1422–34.
55. Olson CR, Gettner SN. 1995. Object-centered direction selectivity In the macaque supplementary eye field.
Science 269:985–8.
56. Osborne LC, Bialek W, Lisberger SG. 2004. Time course of information about motion direction in visual
area MT of macaque monkeys. J Neurosci 24:3210–22.
57. Pack CC, Born RT. 2001. Temporal dynamics of a neural solution to the aperture problem in visual area MT
of macaque brain. Nature 409:1040–2.
58. Payne BR, Rushmore RJ. 2003. Animal models of cerebral neglect and its cancellation. Neuroscientist
9:446–54.
59. Petit L, Haxby JV. 1999. Functional anatomy of pursuit eye movements in humans as revealed by fMRI.
J Neurophysiol 82:463–71.
60. Platt ML, Glimcher PW. 1997. Responses of intraparietal neurons to saccadic targets and visual distractors.
J Neurophysiol 78:1574–89.
61. Priebe NJ, Lisberger SG. 2004. Estimating target speed from the population response in visual area MT.
J Neurosci 24:1907–16.
62. Rambold H, Churchland A, Selig Y, Jasmin L, Lisberger SG. 2002. Partial ablations of the flocculus and
ventral paraflocculus in monkeys cause linked deficits in smooth pursuit eye movements and adaptive
modification of the VOR. J Neurophysiol 87:912–24.
63. Recanzone GH, Wurtz RH. 2000. Effects of attention on MT and MST neuronal activity during pursuit
initiation. J Neurophysiol 83:777–90.
64. Rizzolatti G, Riggio L, Dascola I, Umilta C. 1987. Reorienting attention across the horizontal and vertical
meridians: evidence in favor of a premotor theory of attention. Neuropsychologia 25:31–40.
65. Robinson DA. 1972. Eye movements evoked by collicular stimulation in the alert monkey. Vis Res
12:1795–808.
175
Piotr Walecki
66. Robinson FR, Straube A, Fuchs AF. 1993. Role of the caudal fastigial nucleus in saccade generation: II.
Effects of muscimol inactivation. J Neurophysiol 70:1741–58.
67. Rosano C, Krisky CM, Welling JS, Eddy WF, Luna B, Thulborn KR, and others. 2002. Pursuit and saccadic
eye movement subregions in human frontal eye field: a high-resolution fMRI investigation. Cereb Cortex
12:107–15.
68. Sato TR, Schall JD. 2003. Effects of stimulus-response compatibility on neural selection in frontal eye field.
Neuron 38:637–48.
69. Schiller PH, Chou I. 2000. The effects of anterior arcuate and dorsomedial frontal cortex lesions on visually
guided eye movements: 2. Paired and multiple targets. Vis Res 40:1627–38.
70. Schiller PH, Chou IH. 1998. The effects of frontal eye field and dorsomedial frontal cortex lesions on
visually guided eye movements. Nat Neurosci 1:248–53.
71. Schiller PH, Stryker M. 1972. Single-unit recording and stimulation in superior colliculus of the alert rhesus
monkey. J Neurophysiol 35:915–24.
72. Schlack A, Hoffmann KP, Bremmer F. 2003. Selectivity of macaque area VIP for smooth pursuit eye
movements. J Physiol 551(pt 2):551–61.
73. Schlag-Rey M, Amador N, Sanchez H, Schlag J. 1997. Antisaccade performance predicted by neuronal
activity in the supplementary eye field. Nature 390:398–401.
74. Scudder CA, Kaneko CS, Fuchs AF. 2002. The brainstem burst generator for saccadic eye movements:
a modern synthesis. Exp Brain Res 142:439–62.
75. Scudder CA, McGee DM. 2003. Adaptive modification of saccade size produces correlated changes in the
discharges of fastigial nucleus neurons. J Neurophysiol 90:1011–26.
76. Shadlen MN, Newsome WT. 2001. Neural basis of a perceptual decision in the parietal cortex (area LIP) of
the rhesus monkey. J Neurophysiol 86:1916–36.
77. Sheliga BM, Riggio L, Rizzolatti G. 1995. Spatial attention and eye movements. Exp Brain Res 105:261-75.
78. Shi D, Friedman HR, Bruce CJ. 1998. Deficits in smooth-pursuit eye movements after muscimol
inactivation within the primate’s frontal eye field. J Neurophysiol 80:458–64.
79. Sommer MA, Tehovnik EJ. 1997. Reversible inactivation of macaque frontal eye field. Exp Brain Res
116:229–49.
80. Sparks D, Rohrer WH, Zhang Y. 2000. The role of the superior colliculus in saccade initiation: a study of
express saccades and the gap effect. Vis Res 40:2763–77.
81. Sparks DL, Sides JP. 1974. Brain stem unit activity related to horizontal eye movements occurring during
visual tracking. Brain Res 77:320–5.
82. Stanford TR, Sparks DL. 1994. Systematic errors for saccades to remembered targets: evidence for
a dissociation between saccade metrics and activity in the superior colliculus. Vis Res 34:93–106.
83. Stone LS, Beutter BR, Lorenceau J. 2000. Visual motion integration for perception and pursuit. Perception
29:771–87.
84. Takagi M, Zee DS, Tamargo RJ. 1998. Effects of lesions of the oculomotor vermis on eye movements in
primate: saccades. J Neurophysiol 80:1911–31.
85. Tanaka M, Lisberger SG. 2001. Regulation of the gain of visually guided smooth-pursuit eye movements by
frontal cortex. Nature 409:191–4.
86. Tanaka M, Lisberger SG. 2002. Enhancement of multiple components of pursuit eye movement by
microstimulation in the arcuate frontal pursuit area in monkeys. J Neurophysiol 87:802–18.
87. Tanaka M, Lisberger SG. 2002. Role of arcuate frontal cortex of monkeys in smooth pursuit eye
movements: I. Basic response properties to retinal image motion and position. J Neurophysiol 87:2684–99.
88. Thier P, Dicke PW, Haas R, Barash S. 2000. Encoding of movement time by populations of cerebellar
Purkinje cells. Nature 405:72–6.
89. Thompson KG, Bichot NP, Schall JD. 1997. Dissociation of visual discrimination from saccade
programming in macaque frontal eye field. J Neurophysiol 77:1046–50.
90. Tremblay L, Gettner SN, Olson CR. 2002. Neurons with objectcentered spatial selectivity in macaque SEF:
do they represent locations or rules? J Neurophysiol 87:333–50.
91. Van Gisbergen JAM, Robinson DA, Gielen S. 1981. A quantitative analysis of generation of saccadic eye
movements for burst neurons. J Neurophysiol 45:417–42.
92. Wardak C, Olivier E, Duhamel JR. 2002. Saccadic target selection deficits after lateral intraparietal area
inactivation in monkeys. J Neurosci 22:9877–84.
93. Yan YJ, Cui DM, Lynch JC. 2001. Overlap of saccadic and pursuit eye movement systems in the brain stem
reticular formation. J Neurophysiol 86:3056–60.
176
Andrzej Brodziak
EPISTEME
4/2007
s.177-184
ISSN 1895-4421
PROF. DR HAB. MED. JAN JAKUB TRĄBKA
LEKARZ, ODKRYWCA, INTELEKTUALISTA,
NAUCZYCIEL
PROFESSOR JAN JAKUB TRĄBKA M.D., Ph.D.,
MEDICAL DOCTOR, DISCOVERER,
INTELLECTUAL, TEACHER
Prof. Jan Trąbka jest postacią bardzo dobrze znaną w środowisku
medycznym w Polsce, szczególnie zaś w Krakowie, gdzie się urodził,
wychował i spędził całe swoje życie. Z grona tych, którzy Go znają, jedni
mieli możliwość być Jego uczniami, inni natomiast współpracowali lub
nadal współpracują z Profesorem w wielu dziedzinach medycyny i nauk jej
pokrewnych. Jest niekwestionowanym autorytetem z zakresu neurologii,
neurofizjologii, neurofarmakologii, biocybernetyki, informatyki medycznej;
członkiem wielu międzynarodowych towarzystw naukowych, w tym
między innymi: Międzynarodowego Towarzystwa dla Obrazowania Mózgu
w Psychiatrii (od 1985r), Europejskiego Towarzystwa Badań nad Snem (od
1989r), członkiem-korespondentem Collegium Europaeum Jenense (od
1990r). Jednocześnie był Przewodniczącym Zarządu Głównego Polskiego
Towarzystwa Neurofizjologii Klinicznej oraz Komisji Neurofizjologii
Klinicznej PAN, a także członkiem Komitetu Nauk Neurologicznych PAN
i Rady Naukowej Akademickiego Centrum Komputerowego „Cyfronet”
Kraków. Był pionierem w zastosowaniu w Polsce metod informatycznych
w medycynie i naukach pokrewnych. Dlatego też wśród wielu dokonań
Profesora, na szczególnym miejscu należy wymienić organizację od
podstaw w 1974 roku pierwszego w Polsce Zakładu Informatyki
Medycznej. Od 1991-2001 r pełnił Pan Profesor funkcję Kierownika
Zakładu
Biocybernetyki
Collegium
Medicum
Uniwersytetu
Jagiellońskiego. Jego skrypt z zakresu Informatyki Medycznej doczekał się
wielu wznowień, stanowiąc równocześnie przystępną skarbnicę wiedzy dla
studentów medycyny. Wymienienie obok siebie dwóch powołań: lekarza
i nauczyciela nie jest przypadkowe. Prawdziwy lekarz jest bowiem też
nauczycielem, potrafiącym w jasny sposób przekazać uczniom tok nawet
177
Andrzej Brodziak
najbardziej skomplikowanego rozumowania, chociaż (tak jak to ma miejsce
w przypadku Pana Profesora) Jego ogromny zakres wiedzy nierzadko wręcz
onieśmiela studentów i współpracowników.
Intelektualne i naukowe dokonania Profesora Jana Trąbki
Przeczytałem większość prac naukowych i wszystkie książki
profesora Jana Trąbki, zanim poznałem go osobiście, wcześniej wysyłałem
do niego niektórych moich chorych na konsultacje jako do specjalisty
z zakresu neurologii. Jego praktyczna wiedza z zakresu neurologii
a zwłaszcza elektroencefalografii zawsze imponowała mi. Profesor Trąbka
potrafi sprzęgać rolę naukowca i lekarza. Jak przystało na klinicystę
zawsze starał się wykorzystać swoją ogromną wiedzę z zakresu
neurofizjologii, cybernetyki i informatyki aby lepiej zrozumieć człowieka.
Gdy poznajemy dzieła profesora Trąbki tu zaczyna się przygoda
intelektualna. Jan Trąbka zajmował się bowiem właśnie tym czym jest
poznanie, istota nauki, wiedzy a także tym czym jest umysł, mózg i jego
jaźń, a więc kim jest człowiek. Wydaje się, że podziela on moje
przekonania co do wydolności tzw. „czystej nauki” i roli klinicysty. O roli
klinicysty napisałem kiedyś:
Zawsze sądziłem jednak, że lekarz stoi na przecinających się szlakach
wiedzy dotyczącej nie tylko fizjologii organizmu człowieka i chorób, ale
i podstawowych zagadnień filozoficznych takich jak: „Skąd się wziął taki
właśnie człowiek”, „Czym jest świadomość”, „Co mówić pacjentowi, który
umiera?”, „Dlaczego tyle jest niezawinionych nieszczęść?” „Dlaczego
starość człowieka najczęściej to jedno pasmo udręki? „
Nie dziwi mnie więc, że profesor Jan Trąbka będąc neurologiem
praktykiem w swoich rozważaniach naukowych próbuje zgłębić relację
między umysłem, jaźnią i mózgiem człowieka. Jego dwie pierwsze bardzo
znane książki dotyczące tego tematu, a mianowicie: „Mózg a świadomość”,
wydana w roku 1983 i „Mózg i jego jaźń”, wydana w 1992 roku są
powszechnie znane każdemu polskiemu intelektualiście. Pomogły one
wielu lekarzom, fizjologom, informatykom, zwłaszcza tym, którzy parają
się badaniami nad tzw. sztuczną inteligencją.
Każdy myślący człowiek, także lekarz, fizjolog a często także fizyk
lub nawet teolog, jeśli zacznie się zastanawiać nad istotą świadomości,
popadnie zapewne w ten sam stan ducha w jakim znajduje się nasz jubilat.
Zacznie się mianowicie zastanawiać nad istotą wiedzy, nauki,
możliwościami poznania świata przez pojedynczego człowieka, a nawet
178
Prof. dr hab. Jan Trąbka – Lekarz, Odkrywca, Intelektualista, Nauczyciel
całą rasę ludzką. Wcale nie dziwi mnie przy tym, że lekarz i naukowiec Jan
Trąbka doszedł po wielu latach rozważań do wniosku, że prócz nauki
ważne jest „przeczuwanie przednaukowe”. Stąd tyle wysiłku poświęcił on
w ostatnich 10 latach swojej pracy tzw. gnozeologii, czyli pewnemu
stadium i metodzie poznawania rzeczywistości.
Profesor Trąbka dokonał konkretnych odkryć naukowych
w zakresie cybernetycznej odmiany gnozy. Jako koncepty „przeciwkontroli” i „naturalnej destabilizacji” jak i nowe techniki morfometryczne
są konkretnym, ważnym wkładem do nauki. Tym bardziej warto
uprzytamniać jego stwierdzenia dotyczące „przeczuwania przednaukowego”,
gdyż jest to cenne w czasach nadmiernej wiary w technologię i świat
urządzany na modłę scientystyczną. Świat taki może być – jak mówi to
Trąbka „w dziwnym punkcie”, pomiędzy licznymi „atraktorami prawie
zerowymi”, na moment przed bifurkacją. Profesor Trąbka ów „dziwny
punkt”, przed 10 laty nazywał za J. Maxwelem słowem „singularity”.
Zupełnie niedawno Yernon Yinge – pisarz s-f i nieco później informatyk
Ray Kurzweil (vide Ray Kurzweil.: „Zespolenie ducha z maszyną”: Świat
Nauki 1999, nr 12) przewidzieli zaistnienie właśnie osobliwości
w konkretnym sensie (łącznie z biufurkacją całej naszej ludzkiej
cywilizacji) i w bardzo konkretnym czasie (w latach 2030-2050) warto
może więc przytoczyć tu niektóre ze stwierdzeń profesora dotyczących
owej gnozy, a zwłaszcza jej „odmiany cybernetycznej”. Napisał on
mianowicie:
„Gnoza”... nie ma nastawienia teozoficznego, ani nawet ezoterycznego, ale
konkretne ziemskie, a nawet przyziemne. Nie stanowi także „wiedzy wyższego
stopnia” dostępnej tylko dla wybranych...”.
„Są znawcy, którzy gnozę uznają za coś pośredniego między wiedzą
rozumową a wiarą...”.
„Obiektem gnozy... byłby więc na wpół realny, na wpół mityczny świat
zbudowany z faktów (rzeczy aktualnych), z szans i ryzyka (rzeczy
prawdopodobnych i przypadkowych) oraz ze światopoglądu, ideologii, które
zawsze zawierają domieszkę mitologicznej fantazji, antynaturalnej fikcji (rzeczy
niemożliwych). Tak przedstawia się krajobraz psychiki każdego człowieka, czyli
cały labirynt współczesnych prawd i herezji, jak powiedzieliby badacze gnozy...”
„...im większa wyobraźnia i im większa inteligencja, tym gnoza staje się
efektywniejsza, tym śmielej i sensowniej rozgląda się człowiek po zakamarkach
świata...”.
„Chodzi o zbudowanie platformy wspólnej dla ludzi nauki i sztuki. Dla
przedstawicieli nauki i kultury (sztuki, literatury, poezji i muzyki) istnieje
gnozyjne pokrewieństwo...”.
179
Andrzej Brodziak
„Z pokładów wiary pochodzi napęd i motywacja ludzkiego postępowania.
Najcięższe zaburzenia psychiczne powstają nie w rozumowaniu, ale sferze
emocjonalnej i motywacyjnej...”.
„... Pod patronem gnozy uprawia się przedpole nauki, o którego byt walczę
w swej książce „Mózg a jego jaźń”. Na owym przedpolu dopuszcza się jedynie
środki hermeneutyczne, na które składają się domysły, domniemania, sądy,
interpretacje, przeświadczenia, przypuszczenia i przeczucia. Zwróćmy uwagę, jak
ważny i ogromny udział w normalnym, potocznym, a nawet naukowym toku
myślenia przypada na wstawki gnozyjne. Nie wszyscy ludzie nauki mają
świadomość tego faktu. Okazuje się ponadto, że o wiele częściej w życiu
występujemy jako gnostycy, a nie scjentyści, używając gnozyjnych środków
wyrazu, którymi są analogie parabole, metafory i aluzje. W efekcie rozprawa
gnozyjna, posługująca się literackim językiem prozy lub poezji, może bardziej
przypominać dzieło sztuki niż traktat naukowy”.
Profesor Trąbka nie utonął jednak w rozważaniach o charakterze
metaforycznym i aluzyjnym, gdyż już przed laty połączył i uzbroił koncept
gnozy najpierw z aparatem pojęciowym cybernetyki a potem teorii chaosu.
Spostrzeżenie Jana Trąbki, iż można posłużyć się cybernetycznymi
konceptami: [układu, układu złożonego, stanu układu, trajektorii stanu
układu, obszaru homeostazy i heterostazy i wspomnianym tu pojęciem
bifurkacji trajektorii stanu układu] – aby od cybernetyki przejść do teorii
chaosu - jest oryginalne i rodzi ważne konsekwencje co do naszych
ludzkich możliwości pojmowania tego, co się dzieje i co się stanie.
Z rozważań Jana Trąbki wynika, że w układach nieliniowych i złożonych
pozostających w stanie równowagi dynamicznej, a takim jest zarówno
mózg i psychika, jak i cywilizacja naszej planety- może powstać bardzo
szczególna sytuacja. Pozornie nic nie zwiastuje „burzy” czy przemiany.
Niewidzialne, software’owe czynniki, które zazwyczaj wpływają,
„przyciągają” trajektorię stanu układu zwane „atraktorami” (lub
„repulsatorami”) mogą być akurat liczne i słabe. Zachowanie całości
układu staje się wtedy nieprzewidywalne. Niejako „wszystko może się
wydarzyć”. Autor pisze:
„...atraktor mocny, wyróżniający się swymi wysokimi parametrami
energetycznymi, tworzącymi głęboki basen atrakcyjności, działa sam jeden tak jak
głosi klasyczna, filozoficznie rozumiana przyczyna sprawcza czy bodziec
wymuszający. Ale wzmiankowany już przeze mnie atraktor prawie zerowy prawie
nie wyróżniający się niczym szczególnym pośród grupy pozostałych czynników
atrakcyjnych, nie dysponuje już tak mocną egzekutywą. I swe wpływy musi dzielić
z pozostałymi atraktorami otoczonymi płytkimi basenami i oznaczającymi się
słabym przyciąganiem, czyli znikomą atrakcyjnością”.
Tak jak pisze autor: „Na gnostyku sytuacje tego typu sprawiają wrażenie,
że człowiek ze swoim umysłem został... zepchnięty na pozycję naiwnego
180
Prof. dr hab. Jan Trąbka – Lekarz, Odkrywca, Intelektualista, Nauczyciel
obserwatora, który stracił inicjatywę nad losem i dalszą trajektorią złożonego
układu”.
Jak powiedziałem, autor wynalazł piękne intelektualne „przejście”
od cybernetyki do teorii chaosu. Można przybliżyć sposób uzyskania tej
łączności przez przytoczenie następującego zdania:
„Gdy podkręca się współczynnik strojenia do jeszcze wyższej wartości,
podwaja się liczba atraktorów. Dalsza eskalacja strojenia powoduje wynurzenie się
nieskończonej ilości atraktorów o różnych funkcjach okresowych, a układ osiąga
niesłychanie ważną, graniczną własność tzw. punkt akumulacyjny. Gdy następnie
punkt akumulacyjny zostanie przekroczony, wtedy pojawia się nieskończona liczba
aperiodycznych (nieregularnych) trajektorii i układ przechodzi w stan chaosu”.
Nie jest to jednak koniec wieloletnich badań i rozważań profesora
Trąbki. Na tym etapie wnioskowania można by stać się nihilistą. Jak
wiadomo porządek wyłania się z chaosu samoistnie. Jest to immanentna
cecha wszechrzeczy. Wiedząc o tym autor pisze:
„Koncepcja chaosu jako zjawiska uniwersalnego, nie wymyślonego przez
człowieka, ale objawionego przez naturę, sprowadziła głęboką rewolucję
w poglądach na świat. W pierwszym rzędzie zmiotła starą ideę chaosu, który miał
być doświadczalną miarą entropijnego nieładu. Następnie zdementowała
scjentystyczny dogmat, że świat dąży do chaosu. Wręcz przeciwnie. Zgodnie z
biblijną księgą „Genesis” oraz aktualnym dziełem J. Prigogine’a i J. Stengers
Porządek z chaosu – Nowy dialog człowieka z naturą, uporządkowany świat
wychyla się z chaosu stanowiącego pierwotny substrat i tło wszelkiego początku”.
Właśnie ową emergencją (wynurzaniem) się trendu do stabilizacji
„na nowych warunkach” zajmuje się w ostatnich latach Jan Trąbka.
Przenosi on te koncepty „niejako z powrotem” na pole neurofizjologii.
Pisze on mianowicie:
„Myślenie w swoich początkach byłoby więc samo-tworzącym się
niezależnym od ludzkiej świadomości produktem chaosu i dopiero później w miarę
przetwarzania i przepychania się go ku egzystencji odzyskując teren psychiczny,
człowiek zdobywałby pełne panowanie nad swymi myślami”.
Warto przytoczyć tu jeszcze fragment tekstu autora, który tak pisze
o perspektywach badań nad emergencją sensu z chaosu:
„Naturalne układy prawie chaotyczne dzięki owym deterministycznym
„zanieczyszczeniom” rodzą zjawiska emergencji (wynurzenia)... badania
emergencji pochłoną potencjał intelektualny całego przyszłego wieku. Przez długi
czas będziemy jeszcze borykać się z wyzwaniem znalezienia nowych zbiorów
abstrakcji i generalizacji, które pozwoliłyby stworzyć najpierw przedpole nauki,
a potem nową naukę o zachowaniu się układów prawie chaotycznych, których
droga (trajektoria) przebiega przez płytkie baseny atraktorów prawie zerowych.
Dokładna charakterystyka procesów zależnych od atraktorów zajmie wiele czasu
badaczom z wielu dziedzin. Liczyć należy się także z faktem, że z tego
emergentnego podejścia do rzeczywistości wywodzić się będą nowe techniki
181
Andrzej Brodziak
robiące wrażenie ezoterycznych, wręcz nieziemskich, ze względu na swą
zaskakującą dziwność i odmienność od prostych sposobów skatalogowanych
i eksponowanych w muzeach klasycznej nauki...”
Znając choćby zarys ścieżki myślowej autora rozumiemy lepiej, jaka
jest kondycja naszej cywilizacji, jakie są nasze możliwości poznawcze
i jaka jest nasza kontrola nad tym, co się wydarza.
Osobiście nie zajmowałem się gnozą i teorią chaosu, ale wywód Jana
Trąbki przekonuje mnie. Doszedłem do podobnych wniosków trochę
odmienną drogą. W mojej „home page” piszę bowiem, że: „Mankamentem
tzw. nauki czystej jest bowiem to iż „zajmując się tylko tym to co
mierzalne i sprawdzalne” dotyka ona tylko pozorów, tego co da się
spostrzec na powierzchni „czterowymiarowej rzeczywistości”. Musi to być
działalność bez chęci odgadnięcia tego, co stoi za owymi pozorami, w tzw.
strukturze głębokiej Wszechświata. Nauka czysta to, jak ktoś powiedział
„nauka bez duszy”. Jest wtedy tylko rzemiosłem, wykonywaniem zadań,
stawianych przez tych, którzy przydzielają granty.
Nauka czysta nie może dać nawet tymczasowych odpowiedzi na
pytania jakie muszą nasuwać się każdemu myślącemu lekarzowi, stojącemu
u nóg umierającego, lecz pytającego jeszcze, jakkolwiek już na ogół tylko
wyrazem twarzy i gestami chorego”. Jeśli byłoby jednak tak, że wcześniej
raczej coś przeczuwamy i jeśli jest możliwe pozostawanie „dużego układu
w punkcie dziwnym, tuż przed osobliwością” to po powtórnym zapoznaniu
się z wywodem prof. J. Trąbki doszedłem do wniosku, że aparat pojęciowy
autora skłania do poważnego potraktowania wizji Yernona Vinge’a i Raya
Kurzweila. Używają oni słowa „osobliwość” z innych powodów; tym
niemniej sądzę, że mają oni rację, iż około roku 2040 w naszej kulturze
dojdzie do bifurkacji. Może nawet nie pojedyncze roboty człekokształtne,
lecz całość „mrowiska”, to znaczy „konglomerat ludzki spięty globalną
siecią Internetową zacznie wtedy podejmować niejako „za nas”, niejako
„bez nas” swoje decyzje. Odpowiedź na pytanie czy będą to decyzje
świadome, tzn. uświadamiane, na wyższym niejako ponadludzkim
globalnym poziomie” zależy od zdolności naszego rozumienia słowa
„świadomość” oraz od procesów, które już się toczą i tak jakby były
ciągnięte przez, jak to mówi prof. Trąbka „dziwny atraktor”.
Tak się składa, że o pojęciu świadomości profesor Jan Trąbka pisał
całe swoje życie. Zdaniem Profesora obecnie nauki neurologiczne stają
przed wspaniałą perspektywą... bowiem na oczach współczesnych dokonuje
się synteza gnozyjnej pokory wobec natury, która zapładnia umysł
teoretycznymi hipotezami z egzystencyjną odwagą i przebojowością
człowieka, który realizuje swoje zaszufladkowane teorie. W konkretnej
182
Prof. dr hab. Jan Trąbka – Lekarz, Odkrywca, Intelektualista, Nauczyciel
życiowej praktyce neurologicznej będzie to oznaczać weryfikację koncepcji
elementalistyczno-holistycznych, czyli fraktalowości i hologramów za
pomocą potężnej baterii środków współczesnej nauki i techniki. Wszystko,
co Prof. Trąbka mówi i pisze o mózgu, jego funkcji i strukturze zawiera
podstawową prawdę, która brzmi: pod żadnym pozorem nie wolno
rozdzielać harmonijnie zespolonego układu: mózg-umysl. Tak jak Go
rozumiem, chce on powiedzieć, że umysł tak ma się do mózgu jak
software’e do hardware’u. Jest przecież niewątpliwe, że np. tzw. system
operacyjny Windows ma swoją strukturę i jest sprzedawalny, a nie posiada
charakteru materialnego. Zapewne z software’u ludzkiego wynurza się
jeszcze coś, gdyż książka profesora, wydana w roku 2000 nosi tytuł „Dusza
Mózgu”
Profesor lansuje ideę zarzucenia patrzenia na funkcje mózgu przez
pryzmat obwodów neuronalnych. W zupełnie nowy sposób analizuje
czynność bioelektryczną mózgu, w stanach fizjologii i patologii, zwracając
uwagę na możliwości tkwiące w matematycznym modelowaniu tych
procesów. Modelowanie sieci nerwowej, zdaniem Profesora, jest procesem
dwuetapowym. Pierwszy etap – to modelowanie na poziomie komórki
nerwowej (jednostkowy element sieci), natomiast drugi – to modelowanie
struktury sieci mającej odzwierciedlać wzajemne powiązania i oddziaływania
pomiędzy komórkami nerwowymi. Obecnie już po raz piąty organizowana
jest konferencja dotycząca Modelowania Systemów Biologicznych, co tym
bardziej podkreśla znaczenie tego rodzaju metody w przedstawianiu
zjawisk dotykających choćby w minimalnym stopniu istoty świata
i medycyny.
Dokonania Pana Profesora szczegółowo ilustruje bibliografia Jego
publikacji. Jest to ogromny dorobek (obejmujący około 500 publikacji),
który z pewnością mógłby wystarczyć na wypełnienie niejednego
pracowitego życia zawodowego. Jednocześnie był recenzentem bardzo
dużej liczby prac doktoranckich i habilitacyjnych. Same jednak liczby,
nawet tak bardzo imponujące nie oddają w pełni tego, co stanowi treść
życia i wynik wieloletniej pracy Profesora, a tym bardziej nie
odzwierciedlają Jego osobowości. Trudno wymienić ile razy Profesor był
zapraszany do wygłaszania referatów programowych, do przewodniczenia
sesjom naukowym, do uczestnictwa w pracach komitetów naukowych
kongresów organizowanych w Europie i świecie. Wszędzie doceniano
rozległą wiedzę Profesora i Jego oryginalne osiągnięcia badawcze. Na
szczególne uznanie zasługuje Jego zdolność do syntetycznego ujmowania
złożonych kwestii naukowych, a także oceny ważności problemów
stojących przed współczesną medycyną. W niektórych kwestiach, wręcz
183
Andrzej Brodziak
o dziesięciolecia wyprzedzał i wyprzedza wiedzę swoich słuchaczy.
Rzadko bowiem mamy możliwość zetknąć się z Osobą o tak olbrzymiej
wyobraźni, niewielu mamy ludzi o tak szerokim spojrzeniu, którzy potrafią
ocenić rozwój i postęp w medycynie na okres chociażby najbliższych 2030 lat. Sam Profesor przyznaje, iż czasami Jego głos pozostał głosem
wołającego na puszczy. Ale czy nie taka jest rola prawdziwego naukowca,
lekarza i humanisty. Człowieka, który nie boi się głosić swoich, jakże
często nowatorskich poglądów na temat życia, istnienia ludzkiego
i związanych z tym zagadnień filozoficznych i socjologicznych.
Szczególnie cenne są błyskotliwe komentarze Profesora do
różnorodnych medycznych doniesień naukowych, poparte uzupełniającą,
niezwykle szeroką wiedzą z zakresu filozofii, socjologii, historii
starożytnej, a równocześnie chemii, fizyki, matematyki oraz mechaniki.
Podziw mogą budzić kolejne prace naukowe a zwłaszcza książki, które
stanowiły źródło inspiracji dla wielu ludzi nauki.
Wędrówki Profesora ze świata harmonii do świata chaosu uczą
studentów medycyny oraz lekarzy zupełnie nowego spojrzenia na problem
uporządkowania i poznawalności świata, w tym także medycyny i nauk jej
pokrewnych. Sam Profesor podkreśla, że można zastanawiać się, jak to się
stało, że przez długi okres żyliśmy z klapkami na oczach, nie zauważając
zjawisk emergentnych, i nie próbując przeczuwać tego, co się może wydarzyć... że byliśmy tak niewiarygodnie cierpliwi, a jednocześnie
bezradni wobec katastrof i klęsk żywiołowych, a z drugiej strony tak łatwo
i bezrozumnie przyzwyczailiśmy się do ...istniejącej obok... artystycznej
twórczości, do ...tych pozornie... efemerycznych przejawów ludzkiego
geniuszu.
W szczególnie bliskiej Panu profesorowi neurologii, znalazł On
(i poparł wywodami naukowymi) bardzo wiele przykładów wskazujących
na konieczność analizy czynności mózgu jako układu prawiechaotycznego, który jest jednak narzędziem dla realizowania emergencji
wywodzących się z „porządku ukrytego” – (w sensie Dawida Bohm’a lub
w sensie Jana Trąbki) ...Chaos (jak mówi J. Trąbka) czyni z mózgu,
złączonego nierozerwalnymi więzami z umysłem, (w końcu aktywny) układ
dynamiczny, rozpraszający energię i twórczo reorganizujący rzeczywistość.
W obliczu naukowych, dydaktycznych i organizacyjnych dokonań
Profesora, wszelkie, słowne określenia zakresu i doniosłości Jego pracy,
w zestawieniu z tym, co dokonał On realnie wydają się banalne
i nieadekwatne. Jego dzieła będą jednak przez dziesięciolecia, jako
„atraktory lub repulsatory” powodowały emergencje twórczych konceptów,
czyli będą generowały sens.
184
Eugeniusz Bobula
EPISTEME
4/2007
s.185-190
ISSN 1895-4421
JAN TRĄBKA – MYŚLICIEL NIKOMU NIEPOTRZEBNY?
ISN’T THINKER JAN TRABKA WHO NEEDED ANYONE?
Streszczenie. Napierająca ilość wszelkich “izmów” nie tylko nie budzi
świadomości społecznej, ale co gorsza potęguje zagrożenie, wywołuje
niepokój braku podstaw. Jan Trąbka od lat wskazuje potrzebę
dopuszczenia dyskusji bazowych i kładzie swe rozważania w poprzek
deklarowanym regułom.
Key words: filozofia społeczna, organizacja sądów relatywnych
a filozofia Kanta
Jest sporym zaskoczeniem, że popularna i interdyscyplinarna prasa
naukowa nie przedstawia szeroko, znanych wąskim gronom specjalistów,
wyników uczonego, profesora Krakowskiej Akademii Medycznej, dzisiaj
tylko Collegium Medicum Uniwersytetu, specjalisty neurologa
i przewodniczącego Towarzystwa Biocybernetycznego, Jana Trąbki. Być
może, miast dziwić się, autor przedstawi tezę swojego wywodu
i uargumentuje ją, sądzi że konsekwentnie, zamiast zawiesić wniosek
oczekując, że czytelnik odkryje go sam w trakcie postępujących wyjaśnień.
Postąpi więc autor przeciwnie do wielu i przedstawi w zwarty sposób
konkluzję, pozostawiając czytelnikowi jedynie formułę osądu jej słuszności.
Teza zaś posiada poniżej skonstruowaną postać.
W czasach gdy zunifikowane środowiska naukowe, a zatem całkiem
jeszcze niedawno, zauważmy, były jedynym szafarzem informacji o stanie
nauki, skłamały jej stan jakoby spójności poznawczej przed
społeczeństwami. Jeden Jan Trąbka, działając w osamotnieniu twórczym
w swej pełnej aktywności podejrzliwości wobec natury, nie tylko
185
Eugeniusz Bobula
materialnej, ale również i tej uduchowionej, ogłosił owej nauki upadłość.
W pewnym oczywiście sensie, jednak w jakim, pokażemy to wyraźnie,
korzystając z cytatów wybranych z jego prac. Tutaj autor również musi
dokonać zastrzeżeń wobec przeprowadzanej narracji, i to dwojakich.
Po pierwsze nie może nie dodać, że wie o wcześniejszych
przeprowadzanych atakach na podstawy nauk, prowadzonych równolegle
z działalnością Jana Trąbki. Po drugie, jest rzeczą oczywistą, i autor chętnie
się do tego przyzna, że nie zna całokształtu krytycznych opracowań stanu
nauki po połowie wieku dwudziestego. Ba, nie zna nawet połowy tych
opracowań, a może jak należałoby powiedzieć, nie zna on w ogóle
krytycznych, jednak metodycznie krytycznych opracowań stanu nauki.
I dopowie natychmiast uzupełniając kwestię wcześniejszych krytyk stanu
nauki, zagadnienia, które sam postawił. Takich otóż krytycznych,
konsekwentnie metodycznych opracowań bilansów stanu nauki nie było.
Pierwsze stworzył dopiero autor niniejszej wypowiedzi. O tym jednak
powiemy nieco później.
Powróciwszy do pierwszego z ograniczeń autor jedynie wspomni
o detalicznych zarzutach wobec pojedynczych teorii czy wręcz faktów. Że
owszem opracowania „Szkoły Edynburskiej” głośno nazywały fizykę
zbiorem ballad. Cóż jednak z tego, skoro wyniki „Szkoły” nie prezentowały
nie tylko konkurencyjnych koncepcji w zamian fizyki, ale i nie wskazywały
merytorycznie na przyczyny zapaści, bo tak musimy to sumarycznie
nazwać, ale jedynie ukazywały zbiory sprzeczności scjentyzmów i pewne
skutki stąd płynące, o których i tak mogliśmy przeczytać nieco wcześniej.
Był to (i jest) silnie krytyczny zbiór dywagacji o stanie nauki, jednak
w zamian nie proponujący niczego, i nie uświadamiający istoty przyczyn
zła. I dlatego autor, który pokazał, w jaki sposób uleczyć chorą naukę czuje
się w prawie pominąć wszystkie, również niespójne ataki na dotychczasową
naukę, podkreślając jednak nierzetelność naukowych środowisk, które ten
fakt świadomie (zrozumiałe, że merkantylnie) ukrywały.
Jest drugi powód, dla którego autor pominie niemal wszystkie
nieistotne krytyki dotychczasowego stanu nauki (tylko krytyki autora są
epistemologicznie istotne), ale i również te, które opiewają jej cudownie
spójny obraz a przy czy na tą jest po prostu strata czasu dla czytania
nieustabilizowanych formuł werbalnych. Autor ustosunkuje się tylko do
niektórych a w naszym przypadku omawianych w wypowiedziach Jana
Trąbki, chociaż niestety smutkiem podejrzewa, że będzie to jedyne możliwe
odniesienie. Oczywiście chętnie zaprzeczy wypowiedzianemu pesymizmowi,
jeśli w wywołanej dyskusji dowie się też o innych wartościowych
koncepcjach, ale na to zaczeka.
186
Jan Trąbka – myśliciel nikomu niepotrzebny?
Generalnie rzecz biorąc stwierdzi wobec tego, iż gdyby przedstawiane
ou mass krytyki stanu nauki rzeczywiście jej zaszkodziły (nauce) to autor
wiedziałby o tym, gdyż polskie gazety napisałyby konsekwentnie, że jakiś
Niemiec, Francuz a głównie Anglik, właśnie pokazali, dlaczego i gdzie
nauka przestała funkcjonować. Jednakże nic takiego się nie zdarzyło.
A więc wiemy, że jesteśmy w swych rozważaniach samotni a wszystko, do
czego dotrzemy będzie podstawą dla publikacji Francuzów, Niemców czy
Anglików, po to by polskie przedszkola mogły spełnić swoją poznawczą
powinność. Ma więc autor nadzieję, że wybroni się wobec czytelnika od
zarzutu stronniczości jego tekstu, mówienia czegoś, co jest albo
przedwczesne albo niesłuszne.
Natomiast wie on dlaczego nauka upadła. A wie to nie tylko wobec
oglądu komplikacji świata w zderzeniu z myśleniem o nim, ale wie to
z analiz przeprowadzonych w oparciu o własności jego dystrybucyjnych
równań cząstkowych. Tych dystrybucyjnych równań, które nie były dotąd
(a na pewno w formule aplikacyjnej, gdyby autor się mylił) analizowane
przez matematyków. Tych specyficznych dystrybucji, które dotąd nie były
analizowane w teoriach je opisujących.
Jeśli czytelnik nie byłby przekonany do tego co mówi autor, niech
przeczyta jego traktat filozoficzny pod tytułem „Układ dyfuzyjnodynamiczny jako dedukowane uniwersum materialne” czy też nieco
wcześniejszy „Istnienie i poznanie” a w przypadku zainteresowań bardziej
sformalizowanych zbiór jego publikacji „On the reversibility of processes”.
Tam znajdzie odpowiedź. To jednak daje autorowi prawo mówienia
w pierwszej osobie, mało w jedynej osobie, o sprawach poznania na
drogach analiz deduktywnych, formalnych ale i induktywnych. Pozwala
więc postawić pytanie, dlaczego nauka upadła?
Powyższy wstęp uprawnia więc do zwrócenia uwagi na jednokrotność
fenomenu o nazwie Jan Trąbka. To zmusza do odniesienia się do
niewiarygodnej przenikliwości twórcy, który ze wszechogarniającego
śmietnika nauki potrafił wybrać zdarzenia w ich logicznym ciągu, by
pokazać, że wszystkie one są nośnikami sprzecznych enuncjacji. Autor
powtórzy ostatnią myśl dla jej podkreślenia. W Augiaszowej stajni
scjentyzmów niemal nie było możliwości pokazania, że jakiekolwiek
sekwencje współzależności tam powstałych deklaracji, do niczego nie
prowadzą. A tymczasem Jan Trąbka angażując metajęzyk, dotykający sfery
świadomości esencyjnej potrafił, ku zaskoczeniu piszącego, wniosek taki
udokumentować. Niezwykle ciekawe, nie tylko z naukowego, ale
i psychologicznego punktu widzenia, w jaki sposób do takiej konkluzji
dojść mogło?
187
Eugeniusz Bobula
Przedstawmy pewne, sadzimy istotne koincydencje. Autor
przedstawił (otrzymał) deterministyczną teorię materii. Jest w niej
(z konieczności) moment teologiczny, jakim byłaby świadoma decyzja
w formule determinizmu materialnego. Z jego rozważań wynikają trzy
koncepcje powiedzmy trzy kierunki myślenia, trzy jakby warstwy
możliwych przedstawień, pewnie niezupełnie rozdzielnych kwestii,
jednakowoż dostatecznie reprezentatywnych by o nich powiedzieć.
Pierwsza z nich, to epistemologiczny problem transcendentnego
determinizmu, który z racji wysłowienia już widać, zawiera w sobie
również problemy teologiczne. Druga z nich oznacza immanentną indukcję
realiów, co oznacza wszelaką naukę, ale i szerzej rozumiane poznanie
rzeczywistości. Trzecia oznacza transcendentną transformację logiki nad
uzasadnieniem doznanych zjawisk we wszelakim materialnym czy
myślowym ich rozumieniu.
Rozważmy problemy pojawiające się przed wymienionymi,
generalnie przedstawianymi kwestiami. Cokolwiek powiedzielibyśmy w
każdej z wymienionych kwestii, musimy odnieść się do poszukiwań
zaproponowanych nam przez Jana Trąbkę, myśliciela niestety, zbyt
wczesnego. W jakikolwiek sposób rozważane kwestie najczęściej będą
wiązały wszystkie trzy kierunki spojrzenia na poznanie. Jednak zwrócimy
uwagę, że z racji jego profesjonalnego ukierunkowania będzie on
najwyższym autorytetem problematyk związanych z kierunkiem trzecim.
Dlatego właśnie te kwestie pominiemy w rozważaniach, i nie tylko
z powodu braku profesjonalnego przygotowania do odpowiednio głębokiej
dyskusji w zapowiedzianych aspektach spraw, ale głównie dlatego, by
pokazać że Jan Trąbka staje się również niezwykłej mocy arbitrem właśnie
w aspektach pierwszego i drugiego pasma analiz poznawczych. W tym celu
musimy udowodnić czytelnikowi prawdę ostatniej wypowiedzi a więc
sięgnąć do cytatów jego tam sformułowań.
Zanim dokonamy tego, uprzedzimy nieco nasze myślenie
przypomnieniem, że to właśnie piszący powyższy tekst zdecydował się
w początku nowego tysiąclecia, i to wyłącznie z pobudek moralnych, racji
uczciwego stosunku do nauki, zlikwidować wszelkie mistyfikacje naukowej
magii XX-go wieku. Te jako magiczne w niczym piszącemu ani nie
przeszkadzały ani w niczym z jego wynikami się nie splatały. Jednak
poznanie wymaga uczciwego doń stosunku, wyrażającego się pewnymi
formalizmami.
Jednak skąd Trąbka pisząc swe krytyczne wobec obowiązujących
teorii teksty brał moc przeprowadzenia indywidualnych ich ocen, nie tylko
funkcjonującej, ale funkcjonującej totalitarnie metodologii pozytywistycznych
188
Jan Trąbka – myśliciel nikomu niepotrzebny?
scjentyzmów? Na pytanie to postaramy się odpowiedzieć, jednakowoż po
istotnie wybiórczym przedstawieniu pewnych jego myśli, z rozważań
zawartych w książce pt. „Natura objawia swą moc”1. Niech stanie się to
dokumentem zapewne jedynej trzeźwej oceny światowej nauki tamtego
czasu. Przypomnimy, o kryzysie nauki w owe czasy mówiono, nie
mówiono jednak dorzecznie, poza Janem Trąbką. Posłuchajmy cytatu:
„...świadomość esencyjna powstać musiała jeszcze przed nastaniem
człowieka. Znaczenia-symbole-treści nie są wynalazkiem ludzkiej
psychiki ale życia. Każda istota żywa tworzy własną symbolikę, czyli
obdarzona zdolnością abstrahowania i generalizowania buduje sobie
właściwą, prawie niedostępną dla postronnego, znaczeniową
reprezentację świata w swoim wnętrzu. U zwierząt ogromne ilości
znaczeń sygnalizowane są tylko za pośrednictwem kilku jak
podejrzewamy – znaków... Człowiek generuje mnóstwo znaków bez
pokrycia semantycznego. Człowiek wykształcił... potężny aparat
mowy głośnej i cichej. Parapsycholog, któremu zaleca się współżycie
jedynie ze świadomością esencyjną nie powinien używać mowy, ani
głośnej ani cichej...Można przypuszczać, że wszyscy mamy symfonię
Mozarta w neuronach swego mózgu, ale tylko Mozart potrafił owe
symfonie ze swoich wzorców neuralnych odczytać. Parapsycholog
musi sobie zdać sprawę, że egzystencjaliście naukowcowi łatwiej się
mówi niż oddycha”.
I nieco dalej:
„Nikt dzisiaj nie jest w stanie przewidzieć czy eksploatacja
świadomości esencyjnej nie przysporzy ludzkości więcej dobra niż
przypadki wykorzystania świadomości egzystencyjnej” 2.
To mocne stwierdzenie. Gdy Trąbka pisał powyższe słowa, nie
wiedziano jeszcze, że scjentyzmy ostatnich trzech tysięcy lat a głownie
ostatnich lat pięciuset, nie wniosły niczego wartościowego w nasze
poznanie prócz werbalnego balastu, który manifestuje się pustosłowiem
głównie wśród „najwybitniejszych” czasopism tzw. Listy Filadelfijskiej,
zmuszając do najczęściej pamięciowych prestydygitacji pusto spełnionymi
terminami scjentycznymi. Jeśli doszłoby kiedyś do istotnej wymiany zdań
na powyższy temat, autor byłby gotów do detalicznego ujawnienia owego
stanu poznania na wybranych przez kogokolwiek tematach literatur,
profesjonalnie znanych piszącemu.
1
2
J. Trąbka, Natura objawia swą moc, Wyd. DReAM, Kraków, 1993.
Ibidem.
189
Eugeniusz Bobula
Dlatego właśnie bez wyników piszącego droga Jana Trąbki do
wniosków przedstawionych w cytowanych fragmentach jego książki jest
zdarzeniem intelektualnie nieprawdopodobnym, niezwykłym. Dla
udokumentowania wypowiedzi, ale też jej uspójnienia, przedstawimy
jeszcze jeden cytat:
„...Uciekanie się D. Bohma do tzw. zmiennych utajonych ocenić
należy jako ukłon w kierunku implikatywnej świadomości
esencyjnej... Świadomość esencyjną fizycy zaangażowali do różnych
celów, by wybalansować równanie matematyczne, aby anulować
aspekt falowy w efekcie Comptona. Dla fizyków może to brzmieć
szokująco, ale dla parapsychologii marna to pociecha, że znalazła się
na równi z mechaniką kwantową w gronie dyscyplin nienaukowych”3.
Ostatnia konkluzja w sposób logiczny łączy fragmentaryczne przecie
cytaty z dzieła Jana Trąbki. Logiczny chociaż mocno emocjonalny. Trudno
wręcz uwierzyć, że w okresie zadekretowanych rozstrzygnięć o stanie
nauki, okresie zachłannej korupcji intelektualnych elit, okresie żerowania na
społecznych wartościach, znalazł się człowiek, który przedstawił, w latach
osiemdziesiątych, ów krytyczny stosunek do wielbionej nakazowo nauki.
Jednak co ciekawe, nie to nawet jest najdziwniejsze.
Najdziwniejsze jest to, że Trąbka, który raczej pracuje
najintensywniej nad problemami styku świadomości esencyjnej
i egzystencyjnej potrafił wniosek, przedstawiony w powyższych cytatach
dotyczących dwu pierwszych pasm wnioskowań tak zdecydowanie
uzasadnić i przedstawić. I to właśnie wywołało największe zadziwienie
piszącego, który swój, spójny z wnioskiem Trąbki rezultat uzyskał na
drodze całkowicie formalnej. Więcej, na drodze deduktywnej. Nie sądził
nawet, że można w analizach kontaktu intelektualno-odruchowego, a więc
w analizach całego świata nieprzywiedlnych dla formalizmów sygnałów
obszaru intuicyjnego znaleźć tak głębokie uzasadnienie kryzysu stanu nauk,
uznających siebie, głosami swych delegatów, za dedukcję. Jest to
niewątpliwie zjawisko jednokrotne. Piszący jest całkowicie przekonany, że
tak jak Trąbka, nie mógł napisać nikt. Piszący chętnie wziąłby udział
w dyskusjach na ten temat. Dlatego wziąłby, gdyż dyskusja poszerza krąg
poinformowanych. Tymczasem wyniki Jana Trąbki są jak najbardziej godne
upowszechnienia.
3
J. Trąbka, Natura objawia swą moc, Wyd. DReAM, Kraków, 1993.
190
Irena Roterman-Konieczna
EPISTEME
4/2007
s.191-193
ISSN 1895-4421
DZIAŁALNOŚĆ NAUKOWA
PROFESORA JANA JAKUBA TRĄBKI
PROFESSOR JAN JAKUB TRĄBKA
SCIENTIFIC RESEARCH
Praca naukowa prof. dr. hab. n. med. Jana Trąbki, zarówno jako
klinicysty pracującego w Klinice Neurochirurgii Akademii Medycznej
w Krakowie, jak też neurofizjologa prowadzącego badania eksperymentalne
w Zakładzie Neurofarmakologii PAN, wiązała się z badaniem jednej ze
struktur znajdujących się w Obszarze Centralnym Mózgu (tak nazwanym
przez Profesora Kunickiego), a obejmującej zwoje podstawy i górny
odcinek pnia mózgu. Prof. Trąbka już w 1957 r. jako pierwszy zwrócił
uwagę na rolę dopaminy w podwzgórzu, korelując jej stężenie z czynnością
bioelektryczną tego obszaru a zachowaniem całościowym. Równocześnie
zajął się transmisją płynową serotoniny i jej pochodnych carbolinowych
z szyszynki do przysadki. (Krakowska Neurochirurgia dysponowała
najbogatszym na świecie materiałem operowanych szyszynczaków).
W obszarze zainteresowań prof. Trąbki znalazły się przyśrodkowe części
układu limbicznego, głównie zespół jąder migdałowatych, w których
znajdowało się wejście do mózgowych mechanizmów zawiadujących
życiem emocjonalnym, intencjonalnym i twórczym. Eksploracji
dokonywano przy pomocy środków farmakologicznych, dla których,
niezależnie od neurochirurga madryckiego dr. Sixto Obradora, prof. Trąbka
zaproponował nazwę amygdalicos. Nazwa nie mogła rywalizować
z terminologią kliniczną, gdzie funkcjonował efekt trankwilizujący.
Takiego pojęcia użył prof. Trąbka w Magdeburgu w 1970 r., a które zostało
powiązane z samoutrzymującymi się wyładowaniami napadowymi
w zespole jąder migdałowatych.
Operacja szyszynczaka, której powikłaniem i niepożądanym skutkiem
były różnego rodzaju zaburzenia świadomości począwszy od mutyzmu
191
Irena Roterman-Konieczna
akinetycznego a skończywszy na śpiączce jasnej, półśpiączce aż do śpiączki
głębokiej (coma), wymagała dojścia do guza poprzez przecięcie tylnej
części spoidła wielkiego. Wyniki kliniczne i eksperymentalne na
zwierzętach doprowadziły neurofizjologów do hipotezy mózgu
dwuapartamentowego, lub mózgu podwójnego, złożonego z dwóch
jednopółkulowych mózgów. Tu właśnie narodził się problem dominacji
lewej półkuli mózgu w zakresie mowy i czynności symbolicznej oraz
półkuli prawej jako dominującej w życiu emocjonalnym, symulacyjnym, ale
niemym. Zagadnienia lateralizacji półkul mózgowych były głównym
tematem rozprawy habilitacyjnej (1964) prof. Jana Trąbki.
Patogenezy asymetrii półkul mózgowych spowodowanych agenezją
lub uszkodzeniami spoidła wielkiego nie można było wytłumaczyć bez
odwoływania się do liebeltowskiej inteligencji cybernetycznej, czyli bez
wprowadzenia regulacyjnych reguł, pętli regulacyjnych sprzężeń zwrotnych
i podających w przód (feedback, feedforward), czyli elementów
stabilizującego oraz destabilizującego generującego ruchy balistyczne. Przy
okazji opracowano koncepcję świadomości będącej przerzutowaniem
pojęciowym motoryki zewnętrznej do wewnątrz psychiki, czyli do selfu.
Prof. Trąbka jako wierny uczeń prof. Norberta Wienera od czasu pobytu
w Massachusetts Institute of Technology (1959-1960), był predysponowany
do tego, aby cybernetykę przeszczepić na grunt Polski w drugiej połowie
ubiegłego wieku. Wyrazem tego przeszczepu były liczne konferencje na
temat cybernetycznych układów medycznych i biologicznych
(Modelowanie Cybernetyczne Systemów Biologicznych – MCSB)
organizowanych naprzemiennie, co 5 lat przez dwie krakowskie uczelnie
wyższe: Akademię Górniczo-Hutniczą i Akademie Medyczną. Materiały
konferencji były szeroko kolportowane. Na konferencji MCSB 2000
zorganizowane było sympozjum poświęcone wyłącznie na omówienie
osiągnięć i roli prof. J. Trąbki.
Prof. dr hab. J. Trąbka uważał się za zwolennika gnozy, czyli swoistej
wiedzy o najszerszych horyzontach poznawczych. Powstanie koncepcji
gnozy, jako naturalnego sposobu poznania świata, uwarunkowane było
odkryciami z zakresu dynamiki nieliniowej i matematyki chaosu. W toku
dalszych rozważań założono, że świadomość gnozyjna dotyczy
funkcjonowania pierwotnej fragmentaryczności natury (fraktali lub jej
pierwotnej globalizacji – holonów). Ponadto przewidywano ich
fenomenologiczny wyraz w postaci emergencji ośrodków spontanicznego
przyciągania (atraktorów) oraz spontanicznego odpychania (repilerów).
W terminologii cybernetycznej N. Wienera dyskutowano o efektach
192
Działalność naukowa Profesora Jana Jakuba Trąbki
łączenia lub rozpadu (pulling together or away). Tym zagadnieniom
poświęconych zostało wiele prac Profesora m.in. „Gnoza to znaczy wiedza”
z 1998 roku.
Równolegle z działalnością naukowo-teoretyczną prof. Jan Trąbka
prowadził prace dydaktyczne, był redaktorem podręczników akademickich
z zakresu informatyki medycznej i biocybernetyki. Ułożył ministerialny
plan powołania wydziału medycyny cybernetycznej, a także utworzenia
uczelnianych grup ds. biocybernetyki i informatyki. W 1992 roku prof.
J. Trąbka został powołany na kierownika Zakładu Biocybernetyki
Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, który prowadził aż do
przejścia na emeryturę.
Obecnie, opierając się na trójczłonowej, dialektycznej epistemologii
prof. Trąbka wprowadził koncepcję apokryfu, sugerując w książce „Między
Niebem a Ziemią” (2007), że postęp ewolucyjno-inwolucyjny polega
również nie tylko na odkrywaniu, ale ukrywaniu. To z kolei rodzi potrzebę
aksjologii i etyki. Apokryficzne ujęcie obejmuje także zjawisko prozodii
i mimikry, czyli postacie behawioralne wywoływane sygnałami
semantycznymi, znaczeniowymi w świadomości. Z apokryfem łączą się,
aczkolwiek przeważnie w sposób negatywny, elementy prozodii, jak można
to pokazać na przykładzie, gdzie wystarczy mrugnięcie powieką
(popularnie określane „z przymrużeniem oka”) lub zmiana intonacji głosu,
aby obniżyć znaczenie oświadczenia a nawet anulować sens wypowiedzi.
A więc rozmówca reaguje na semantyczny, lecz niewerbalny sygnał.
W świadomości zwanej selfem przejawiają się mądrości: uniwersalna
i multiwersalna. Ich funkcje weryfikuje nauka i tak powstaje antropobiofizyka. W dziedzinie klinicznej bez tak rozbudowanej teorii nie byłoby
możliwym zrozumienie i leczenie zaburzeń osobowości objętych hasłem
autyzm, któremu obecnie prof. Jan Trąbka poświęca najwięcej uwagi jako
klinicysta.
193
194
195
196
197
198
Profesor Rodolfo Riascos Llinás
M.D., Ph.D.
urodził się w 1934 roku w Bogocie, w Kolumbii,
gdzie osiedlili się jego rodzice po wyemigrowaniu
z Katalonii. Z Profesorem Janem Trąbka, jako
stypendyści Fundacji Rockefellera, wspólnie pracowali
i zaprzyjaźnili się w Massachusetts Hospital. Bliskie
kontakty utrzymywane są nieustannie, czego
dowodem jest jedna z ostatnich książek Profesora
Llinasa: „Ja z wiru, od neuronów do selfu” (I of the
Vortex. From Neurons to Self. The MIT Press 2001).
Autor zwrócił się do Profesora Trąbki z sugestią
przetłumaczenia dzieła na język polski. Polskie
tłumaczenie zostanie wydane w 2008 roku. R. R.
Llinás jest doktorem medycyny (M.D. w 1959 r. na
Universidad Javeriana, Bogotá) i doktorem filozofii
(Ph.D. w 1965 r. na Australian National University),
który napisał pod kierunkiem Sir Johna Ecclesa.
Obecnie jest profesorem (Thomas and Suzanne
Murphy Professor of Neuroscience) i kierownikiem
Zakładu Fizjologii i Nauk Neurobiologicznych na
Uniwersytecie w Nowym Yorku (Department of
Physiology and Neuroscience, NYU School of Medicine). Prof. R. Llinás jest członkiem prestiżowych
towarzystw naukowych m.in.: United States National Academy of Sciences (1986), American Academy
of Arts and Sciences (1996), American Philosophical Society (1996), Real Academia Nacional de
Medicina (Madrid) (1996), i French Academy of Science (2002). Profesor Llinás jest autorem ponad
400 artykułów i prac naukowych. Za wybitne osiągnięcia w dziedzinie nauki otrzymał siedem
doktoratów honoris causa. Uważany jest za jednego z twórców współczesnej nauki o układzie
nerwowym (neuroscience). W swym licznych pracach zaprezentował szereg pionierskich odkryć
naukowych, m.in. badania dotyczące fizjologii móżdżku i jądra oliwki dolnej.
LIST GRATULACYJNY DLA PROFESORA JANA TRĄBKI,
KIEROWANY NA RĘCE PANI DR MARTY BANACH
Przy tej wspaniałej okazji, gdy świętujecie Państwo naukowy wkład
naszego drogiego kolegi Profesora Jana Trąbki, nagrodzonego prestiżowym
medalem za zasługi dla Polskiego Towarzystwa Neurofizjologii Klinicznej
– ja jako przyjaciel z oddali i dawny kolega Jana chciałbym dorzucić parę
słów:
„Chylę czoło przed Janem Trąbką, który odziedziczył iskrę geniuszu
intelektualnego, przynoszącą na świat pogląd kopernikowski i nowy pogląd
o nas, jako myślących jednostkach wyposażonych w inteligencję
Libeltowską.
W Nim łączy się doskonale żarliwość społecznego entuzjazmu papieża Jana
Pawła II z jednej strony, a niepowściągliwe, prawie mefistofelesowe
poczucie humoru z drugiej”.
199
200
Prof. dr hab. inż. Ryszard Tadeusiewicz
Doktor Honoris Causa dziewięciu uczelni krajowych i zagranicznych,
Członek PAN, PAU; Wiceprezes Krakowskiego Oddziału PAN,
Kierownik Katedry Automatyki AGH; Przewodniczący Rady IKO WSH,
Członek Akademii Inżynierskiej, член Российской Академии Естественных Наук,
Participe Pleno Jure Academiae Europensis Scientarum Artium Litterarumque,
Fellow of World Academy of Art and Science; Euroengineer FEANI,
Senior Member of IEEE; professional member of ACM; member of SPIE.
LAUDACJA
Szanowna Pani Docent,
Dostojny Jubilacie uhonorowany tak wspaniałym medalem
i tak pięknie opisany w preambule do dzisiejszego spotkania!
Niezwykłość sylwetki Pana Profesora Jana Trąbki przejawia się także
w tym, że w laudacji po tym wspaniałym wydarzeniu, jakim jest przyznanie
przez Towarzystwo Neurofizjologiczne medalu, wygłasza inżynier,
człowiek, który ogromnie wiele zawdzięcza Profesorowi Janowi Trąbce,
ponieważ był on (między innymi) recenzentem jego doktoratu.
W dawnych czasach, nie przyznam się jak już dawno temu, gdy
zacząłem pisać prace z zakresu biocybernetyki, moim mistrzem
i przewodnikiem był Profesor Jan Trąbka. Potem przez bardzo wiele lat
współpracowaliśmy na gruncie informatyki medycznej, a także na gruncie
rozwijania w Krakowie inżynierii biomedycznej. To, iż obecnie w AGH
istnieje Międzywydziałowa Szkoła Inżynierii Biomedycznej to też jest po
części zasługa myśli, które zasiał przed laty Pan Profesor Jan Trąbka. I to,
że ja sam funkcjonuję w biocybernetyce a nie w elektronice, w której się
pierwotnie wykształciłem, to też wynik fascynacji, które Pan Profesor mi
przekazał.
Proszę Państwa, o zasługach Profesora Trąbki dla medycyny,
zasługach dla nauki, zasługach dla filozofii – była już tutaj mowa i pewnie
będzie jeszcze mowa, wobec tego ja pozwolę sobie skorzystać z okazji, że
201
Prof. dr hab. inż. Ryszard Tadeusiewicz
będąc w tym gronie troszkę outsiderem, to znaczy człowiekiem z innej
specjalności, powiem o tym, co kolegom lekarzom czy kolegom badaczom,
naukowcom nie zawsze wpada od razu w oko w momencie kiedy obcują
z osobą tak nietuzinkową jak Pan Profesor Jan Trąbka. Otóż chcę podkreślić
to, co miało bardzo silny wpływ na moje życie, mianowicie że ma on
wspaniałą pasję naukową oraz ogromną zdolność zarażania innych tą swoją
fascynacją. Profesor Jan Trąbka był uczniem twórcy cybernetyki, Profesora
Norberta Wienera, był jednym z nielicznych studentów, którzy w oryginale
słuchali jego wykładów w Stanach Zjednoczonych. I tą wienerowską pasję,
fascynację możliwościami jakie tworzy konglomerat współczesnej
matematyki, współczesnej informatyki, współczesnej elektroniki
i oczywiście wiedzy biologicznej i medycznej przyniósł do Krakowa
i rozsiewał dookoła, nie zawsze zresztą spotykając się ze zrozumieniem.
Szczęśliwym dla mnie zbiegiem okoliczności Profesor Trąbka
eksponował swoją unikatową wiedzę i szlachetną fascynację intelektualną
akurat w czasach kiedy ja skończyłem studia i poszukiwałem swojej drogi
życiowej. Nasze losy spotkały się, Pan Profesor zapraszał mnie kilkakrotnie
na swoje wygłady, słuchałem jego odczytów, czytałem jego książki,
obcowałem z Jego wspaniałymi dziełami, rozmawiałem z samym
Profesorem. I muszę powiedzieć, że był to był to niesłychanie dla mnie
istotny czynnik, kształtujący moją sylwetkę naukową i mój profil naukowy.
I nie byłem w tym odosobniony! Gdy tak jak patrzę tutaj po sali, to
rozpoznaję wiele osób, które właśnie dzięki tej prawdziwej a jednocześnie
ogromnie zaraźliwej pasji badawczej i naukowej Profesora Trąbki wybrały
swoją drogę życiową właśnie na pograniczu nauk medycznych,
matematycznych i technicznych. Z radością stwierdzam też, że wielu z tu
obecnych odniosło znaczące sukcesy w tej niełatwej funkcji, jaka wynika
z próby łączenia na pozór przeciwstawnych trendów: nowoczesnej techniki,
informatyki, matematyki i biologii. Dzięki temu Osoby te mają
świadomość, tak jak i ja mam tę świadomość, że nie zmarnowały swoich
lat, ponieważ robiły coś niebanalnego i osiągnęły coś naprawdę
wspaniałego i pięknego.
Podczas okazji takiej jak dzisiejsza warto chyba, abym ja w imieniu
własnym i w imieniu tych wszystkich, którzy Profesorowi Janowi Trąbce
tak wiele zawdzięczają, zwłaszcza w zakresie ich formacji intelektualnej,
abym ja w imieniu nas wszystkich podziękował.
Panie Profesorze, wspaniały Janie, drogi Przyjacielu! To, że
spotykamy się tutaj dzisiaj, to, że świętujemy twój wspaniały sukces to jest
rzecz bardzo miła. Natomiast to, że za tym stoi ponad trzydzieści lat
202
Laudacja
naszych bliskich kontaktów, o tym wiemy tylko my dwaj. Chcę więc
publicznie powiedzieć, że moja dzisiejsza wypowiedź nie jest pustym
gestem grzecznościowym. Za tym stoją liczne publikacje, to, że za tym stoją
liczne odczyty na kongresach międzynarodowych, za tym stoi zatem nasz
wspólny wkład w naukę światową. Nie było by tego wkładu, gdyby przed
laty wielki i sławny już wtedy Profesor Trąbka nie zainteresował się
naukowymi ambicjami młodego inżyniera Tadeusiewicza. We wszystkim
co zrobiłem, we wszystkim, czego dokonałem, jest więc cząstka Twojej
ogromnej mądrości, i to także jest coś, za co również powinienem Ci
podziękować.
I jeszcze jedno, proszę Państwa. Wspomniałem już o tym, że
uczelnia, w której przez wiele lat byłem rektorem, Akademia GórniczoHutnicza, już po ukończeniu mojej ostatniej kadencji, ale bezspornie jako
pokłosie moich wieloletnich działań, otworzyła w 2006 roku kształcenie
w zakresie Inżynierii Biomedycznej. Jako pierwsza i dotychczas jedyna taka
Uczelnie w całej Polsce!
Otóż chcę Państwu powiedzieć, że to także jest zasługa prof. Trąbki,
bowiem pierwsze plany kształcenia w zakresie inżynierii biomedycznej
kreśliliśmy w latach 70. razem, a właściwe dokładniej mówiąc – to ja jako
posłuszny uczeń postępowałem za wskazówkami i radami Pana Profesora
Trąbki, dzięki czemu wspólnie tworzyliśmy tą wizję, którą obecnie udało
się zmaterializować. Gdy kilka tygodni skonfrontowaliśmy temu plany,
które wtedy robiliśmy wspólnie z prof. Trąbką w zakresie kształcenia
w inżynierii biomedycznej i to, co dzisiaj po trzydziestu paru latach się
zmaterializowało w formie tych studiów, które na AGH uruchomiono i na
które mieliśmy szokująco wielu chętnych kandydatów, to muszę
powiedzieć, że jest zaskakująco wiele zbieżności. Okazuje się, że
wizjonerska koncepcja Pana Profesora Trąbki, jego wyprzedzająca swój
czas umiejętność kształtowania przyszłych bytów, takich jak chociażby
proces kształcenia w inżynierii biomedycznej, doprowadziła do tego, że
dzisiaj możemy robić to co robimy.
Dlatego zapowiadam, że zamierzam nadal w swoich pracach
badawczych i w pracach moich uczniów postępować za koncepcjami
naukowymi Profesora Trąbki. I mam nadzieję, że będzie to z pożytkiem dla
techniki, która w wiedzy biologicznej, w szczególności wiedzy
neurobiologicznej znajduje bardzo wiele źródeł inspiracji. Ale będzie to
również z pożytkiem dla medycyny, bowiem spłacając ten dług zaciągnięty
wobec biologii właśnie w inżynierii biomedycznej, wykonujemy dzisiaj na
rzecz klinicystów dziesiątki nowoczesnych aparatów medycznych, bez
203
Prof. dr hab. inż. Ryszard Tadeusiewicz
których niemożliwa byłaby współczesna diagnostyka i terapia. W tych
budowanych i doskonalonych dla pożytku lekarzy technicznych
urządzeniach i systemach, które tworzymy w AGH po to, żeby ułatwić
diagnozę, po to żeby ulepszyć terapię, po to żeby skuteczniej protezować
uszkodzone narządy – jest także owoc myśli Profesora Trąbki. I za to także,
Panie Profesorze, a także za to wszystko inne, jeszcze raz serdecznie
dziękuję!
204
Prof. dr hab. n. med. Jan Jakub Trąbka
urodzony 21 czerwca 1931 r. w Krakowie. Wydział Lekarski Krakowskiej
Akademii Medycznej ukończył w 1955 roku. Pracę doktorską pt.:
Czynność bioelektryczna mózgu zawarta w paśmie 200-500 Hz obronił
w 1961 roku, habilitował się na podstawie rozprawy Elektrofizjologiczny
obraz asymetrii półkul mózgowych. W 1977 r. został mianowany
profesorem nadzwyczajnym a w 1988 r. mianowany został profesorem
zwyczajnym nauk neurologicznych i komputerowych. W latach 19741991 r. kierował pierwszym w kraju przez siebie założonym Zakładem
Informatyki
Medycznej.
Pełnił
również
funkcję
zastępcy
przewodniczącego Krakowskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa
Cybernetycznego. Przez ponad dziesięć lat 1991-2002, aż do emerytury
sprawował kierownictwo nad Zakładem Biocybernetyki Collegium
Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Był również przewodniczącym
Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Neurofizjologii Klinicznej,
członkiem Komitetu Nauk Neurologicznych PAN oraz przewodniczącym
Komisji Neurofizjologii Klinicznej PAN, członkiem Rady Naukowej
Akademickiego Centrum Komputerowego „Cyfronet” Kraków. W 1980 r.
wybrany został na członka Międzynarodowego Instytutu Badań Mózgu,
w 1985 – na członka Międzynarodowego Towarzystwa Dla Obrazowania
Mózgu w Psychiatrii w 1989 r. – na członka Europejskiego Towarzystwa
Badań nad Snem, w 1990 r. – został członkiem-korespondentem
Collegium Europaeum Jenense. W latach 1959-1960 jako stypendysta
Fundacji Rockefellera był asystentem naukowym Uniwersytetu Harvarda
i Mass Generał Hospital w Bostonie, a równocześnie nawiązał współpracę
z Norbertem Wienerem w Massachusetts Institute of Technology,
Cambridge.
AUTYZM
Zaproponowany temat dotyczy autyzmu, o którym słyszałem dużo
wcześniej. Zająłem się tym tematem w 1959 roku, gdy byłem na
stypendium Fundacji Rockefellera w Massachusetts General Hospital. Tam
także spotkałem się z profesorem (wtedy doktorem) Rodolfo Riascos
Llinasem.
Mój pierwszy kontakt z autyzmem nastąpił w szpitalu, gdzie moja
szefowa profesor Mary R. B. Brazier (a muszę przyznać, że wdzięczny
jestem losowi, że mam nauczycielki od początku swej kariery naukowej) po
raz pierwszy pokazała mi zapis padaczkowy zespołów „iglica-fala”, które
były zgodne we fazie, synchroniczne i izopotencjalne. Coś niesłychanego!
Moja była szefowa zapytała: „Jan, co o tym sądzisz?”. Rzeczywiście było to
dziwne zjawisko, ale jakoś wybrnąłem, dlatego że miałem poważne
205
Prof. dr hab. n. med. Jan Jakub Trąbka
zaplecze studiów technicznych na Akademii Górniczo Hutniczej
w Krakowie, w której zaraz po studiach medycznych zacząłem uczyć się na
Wydziale Elektroniki. Teoria dipolowa pozwalała wytłumaczyć to
zjawisko.
Dipole, tworzą się zawsze, każdorazowo, kiedy powstaje
jakiekolwiek, choćby drobne uszkodzenie mózgu. Wokół tego uszkodzenia
ośrodkowego układu nerwowego tworzy się od razu „płaszcz elektryczny”,
tylko, że płaszcz elektryczny, który zobaczyłem po raz pierwszy był
dziwny, ponieważ był zorientowany prostopadle do podstawy czaszki, przez
zupełnie czysty przypadek. Uszkodzenia sytuują się różnie, dlatego
posiadają różny układ przestrzenny i różną lokalizację a wobec tego
towarzysza im różne obrazy symptomatologiczne. Tutaj był tak bardzo
ważny waśnie moment dipolowy. To ustawienie w linii środkowej
obserwowane w MEG powodowało uszkodzenie cyfrowego mechanizmu
mózgowego.
Od szczytu płata skroniowego, czyli od zawoju hakowego idzie
pęczek wzdłuż zawoju hipokampa i na terenie pnia mózgu przeskakuje do
ciałek czworacznych. Uszkodzenie tego pęczka sprawia, że nie potrafimy
reagować w sposób cyfrowy, czyli nie jesteśmy w stanie oddzielać
poszczególnych zjawisk, nie potrafimy ich przeliczyć. Zupełnie inny
mechanizm zachowania wywołuje analogowy proces powtarzania. Dziecko
może wielokrotnie wypowiadać słowo „mama”, ale gdy mu się wyda
polecenie: „powtórz mama”, nie może wykonać tego polecenia, czyli
wszelki propozycyjny mechanizm zostaje zaburzony. Z tego właśnie faktu
zrobiłem ogromny użytek wykazując na podstawie doświadczeń na
zwierzętach, że to uszkodzenie musi być zlokalizowane przy przejściu
pęczka hakowo-czworaczego, gdy on wchodzi w obręb pnia mózgu.
To zagadnienie poruszyłem w ubiegłym roku w jesieni, gdy zostałem
powołany jako jeden z przewodniczących polskiej delegacji do Stambułu,
gdzie odbywała się konferencja projektu europejskiego COST „Neuronal
oscillation and cognition”. Tam przedstawiłem, na czym polega
wyjątkowość tego zespołu, który nie podlega żadnej klasyfikacji. Tego
zespołu nie można umieścić w szufladce, nie wolno go uważać jako
odrębnej jednostki nozologicznej, ponieważ wywołuje go wiele różnych
przyczyn, a ich objawy rozsądzają zupełnie koncepcję jednostki
chorobowej. Tak powstał problem autyzmu, który wyniknął jeszcze
w czasie moich studiów. Starsi medycy pamiętają klęskę talidomidu. Całe
szczęście, że była woja, rok 1944 i jaskółki farmakologicznych „nowości”
nie docierały jeszcze do Polski, choć były już w użyciu w Szwecji i USA,
206
Autyzm
a przede wszystkim w Wielkiej Brytanii. I tam rodziły się „potworki”
(przepraszam, że tak mówię), dzieci bez rąk i bez kończyn dolnych.
Natomiast po wojnie komunikacja z resztą świata wyrównała się
i wyjaśniono, że niektórych środków nie należy stosować. Później
stwierdzono, że szereg infekcyjnych schorzeń powoduje uszkodzenie
podobne do tego, jakie wywoływał talidomid. Należy również pamiętać
o uszkodzeniach genetycznych powstających w miesiącu, kiedy kobieta,
nosząca już swoje dziecko w łonie, w ogóle nawet o tym nie wie, że zaszła
w ciążę. Chodzi tu o 10-11 dzień, czyli tak zwane pierwsze tygodnie
gestacyjne. Najważniejsze żebyśmy pamiętali, że dzieje się to w momencie,
na który żadna matka nie ma wpływu. Wtedy dochodzi do uszkodzenia
genów, które wypadają (nokaut genetyczny) i nie dochodzą do głosu.
Między 9 a 11 dniem, gdy zagnieździ się zarodek w macicy, dochodzi do
katastrofy genetycznej, która polega na skróceniu pnia mózgowia i na
uszkodzeniu struktur, w tym całkowita przebudowa ciałek czworacznych,
które związane są z m.in. drogami słuchowymi i prowadzącymi do haka.
Poza tym mogło brakować nawet nerwu twarzowego, który po prostu nie
został wykształcony. Stąd też dzieci autystyczne mają przewód słuchowy
i ucho zostaje bardzo obniżone i cofnięte ku tyłowi. W efekcie powstał
człowiek „zrobiony z innej gliny”, z dotychczas nieznanej gliny. Z nazwy
auto teles wynika, że będzie to osobnik samorządny, samostanowiący, i to
stanowi główną cechę autyzmu. Człowiek autystyczny zupełnie nie jest
w stanie się podporządkować, ani nawet włączyć się do normalnego
funkcjonowania w społeczeństwie.
Powstało szereg teorii, wyodrębniono tak zwane geny prospołeczne,
których brak warunkuje patologię behawioralną. Dziecko autystyczne nie
potrafi się włączyć w kontekst społeczeństwa, ponieważ inaczej myśli,
inaczej rozumuje. Badania elektrofizjologiczne mózgu pokazują, że istnieje
tak zwany rytm mju odbierany z okolicy nadoczodołowej, który jest
wrotami do mechanizmów emocjonalnych u człowieka. U osoby cierpiącej
na autyzm ów mechanizm nie działa, dlatego można się spodziewać, że taka
osoba będzie odbierana jako „zimny człowiek”, bezwzględny, nikogo-nieuznający. Brama wejściowa znajdująca się w zespole nucleus amygdale
otwiera łącze do mechanizmów emocjonalnych, które są umiejscowione
w przeważającej części w zwojach podstawy. A nie w korze mózgowej,
którą wszyscy dziennikarze są zafascynowani, i składają deklaracje, że
„mają komórki korowe w porządku”. Natomiast istota tkwi nie w korze
mózgowej, ale w jadrach podkorowych, które są najwrażliwsze na brak
tlenu. Jeżeli dziecko się dusi czy ma jakieś inne kłopoty przy porodzie to
właśnie tam powstaje największe spustoszenie. Teraz rozumiemy, dlaczego
207
Prof. dr hab. n. med. Jan Jakub Trąbka
rytm mju otwiera bramę w zespole nucleus amygdale, aby mogły zostać
uruchomione mechanizmy emocjonalne. I tak doszliśmy do sedna sprawy,
na czym polega autystyczne spektrum zaburzeń. Oczywiście powstaje dużo
teorii i propozycji wyjaśnienia tych zjawisk, ale trzeba się na czymś
skoncentrować. Istnieje dużo bardzo ciekawych i akuratnych koncepcji
próbujących wyjaśnić te zjawiska, ale są i liczne niezrozumienia sprawy.
Dla przykładu przytoczę tu jedno – została przedstawiona „teoria
zaburzonej tożsamości krajobrazu”. Chodzi po prostu o to, że każdy
człowiek potrafi, lecz nie autystyk, na pierwszy rzut oka od razu dostrzec
rzeczy istotne (po angielsku salient – rzucający się w oczy). Tego nie ma
u autystyka, który patrzy wielokrotnie, lecz nie przejawia zainteresowania
istotą sprawy. I tutaj widać, że dużo mamy jeszcze do zrobienia jako
neurolodzy i psychoterapeuci.
Będziecie Państwo zmrożeni i przerażeni, kiedy opowiem, że
w zeszłym roku musiałem wiele homeryckich bojów stoczyć, ponieważ
padała propozycja, żeby przy pomocy narkotyków i to mocnych
narkotyków tych chorych leczyć. No to jest po prostu nieporozumienie
ogromne. Zaproponowano bowiem abyśmy osobników cierpiących na
autyzm leczyli Extasy, a jest to groźna substancja, pochodna amfetaminy.
Drodzy Państwo dużo jeszcze stoi problemów związanych z zespołem
autyzmu, lecz oczekuję na pomyślność.
Dziękuje pięknie.
208
EPISTEME
SPIS TREŚCI
4/2007
ISSN 1895-4421
Honorata Korpikiewicz, O uczuciach i emocjach …………………………………………………5
Małgorzata Kaczmarek, Aspekty bioróżnorodności w relacji człowiek-środowisko …………25
Agnieszka Ogonowska, Oblicza Innego we współczesnej humanistyce…………………………37
Krzysztof Sarapata, Natywny genom ………………………………………… ……………………57
Mariusz Wójcik, Poznawcze aspekty oddziaływania dużymi zbiorami nanocząstek na
właściwości magnetyczne i przewodzące włókien węglowych……………………………………77
Eugeniusz Bobula, Blokada wybuch jądrowego ……………………………………………………87
Ewa Nowakowska-Zajdel, Małgorzata Muc-Wierzgoń, Teresa Kokot, Janusz Wierzgoń,
Poszukiwanie zależności pomiędzy wybranymi parametrami metabolicznymi
a występowaniem raka jelita grubego – doniesienie wstępne ……………………………………95
Anna Jonarska, Archituryzm – nowy wymiar architektury?………………………………………103
Jan Trąbka, Nowy świat rodzący się ze starej natury ……………………………………………113
Zenon Marciniak, Mirosław Zabierowski, Obiektywizm i subiektywizm w ocenach estetycznych
i naukowych ……………………………………………………………………………………………125
Stanisław Kazimir, W kierunku metodologicznej kwalifikacji tez krakowskiej neurocybernetyki 135
Jan Trąbka, Historia obrazowania mózgu z krakowskiej perspektywy …………………………147
Piotr Walecki, Neurofizjologia ruchu gałek ocznych ……………………………………………159
Andrzej Brodziak, Prof. dr hab. med. Jan Jakub Trąbka – Lekarz, Odkrywca,
Intelektualista, Nauczyciel ……………………………………………………………………………177
Eugeniusz Bobula, Jan Trąbka – myśliciel nikomu niepotrzebny? ……………………………185
Irena Roterman-Konieczna, Działalność naukowa Profesora Jana Jakuba Trąbki …………191
Rodolfo Riascos Llinás, List gratulacyjny dla Profesora Jana Trąbki,
kierowany na ręce pani Dr Marty Banach …………………………………………………………199
Ryszard Tadeusiewicz, Laudacja ……………………………………………………………………201
Jan Trąbka, Autyzm ……………………………………………………………………………………205

Podobne dokumenty