depresja mistrzyni

Transkrypt

depresja mistrzyni
DEPRESJA MISTRZYNI
Rolą terapeuty pracującego z pacjentem z objawami depresji jest przede
wszystkim zrozumieć, czyli być przy jego bólu i cierpieniu
- mówi Piotr Fijewski, psycholog i psychoterapeuta.
STANISŁAW BIAŁEK: - Justyna Kowalczyk, jedna z najpopularniejszych polskich
sportsmenek, zdobywczyni wielu trofeów i medali olimpijskich, wyznała niedawno
publicznie, że od lat cierpi na ciężką depresję. Szczere zwierzenia walecznej mistrzyni mogły
być dla niektórych zaskakujące.
PIOTR FIJEWSKI: - Mnie zwierzenia Justyny Kowalczyk może nie zdziwiły, natomiast z
pewnością poruszyły jako człowieka i terapeutę, ponieważ biegaczka opowiada bardzo
szczerze o swoim nieszczęściu.
Używany przez nią termin depresja z pewnością oddaje stan rzeczy, choć często szczególnie w mediach - to słowo sugeruje, że to rodzaj choroby przychodzącej z zewnątrz,
rodzaj wirusa, tak jak grypa, a co za tym idzie, że ktoś chory na depresję, zepsuł się, być
może chwilowo i trzeba go naprawić. A - niestety - tak nie jest. Wychodzenie z depresji to
długi okres nabywania podmiotowości, postawienie swoich potrzeb i życia uczuciowego na
pierwszym miejscu, to często daleko posunięte zmiany życiowe.
W depresji człowiek traci wiarę w sens własnego życia, najczęściej pod wpływem
głębokiego wewnętrznego konfliktu. Doświadczenia z dzieciństwa kształtują ten konflikt,
np. z jednej strony powinność spełniania oczekiwań i ambicji rodziców, z drugiej - potrzeba
bycia w wewnętrznej własnej prawdzie, potrzeba autentyczności, podmiotowości.
Bardzo wiele osób od dzieciństwa realizuje narzucone przez rodziców wzory, wartości,
standardy.
I do pewnego momentu to wszystko może funkcjonować wręcz perfekcyjnie dzięki tak
zwanym mechanizmom obronnym, czyli ludzkiej zdolności do oszukiwania samego siebie wypierania, zaprzeczania, zniekształcania itp. I nagle okazuje się, że coś w tym modelu
zaczyna pękać. Najczęściej dzieje się tak pod wpływem wydarzenia o dużej sile
emocjonalnej, tak jak w przypadku Pani Justyny.
I pomału zaczynamy zdawać sobie sprawę, że żyjemy nie tak, jak chcielibyśmy naprawdę.
Jednak zmiana nie jest prosta, bardzo trudno jest odrzucić stary wzór naszego życia, bo
zawiedziemy, bo staniemy się nielojalni, bo skrzywdzimy już nie tylko rodziców, ale tych
wszystkich, co w nas tak bardzo, bardzo wierzą. To jest właśnie ten konflikt. To baza
depresji - stanu bezsilności.
Jak to możliwe, że Justyna Kowalczyk cierpiąc na depresję, była równocześnie zdolna do
podejmowania ogromnego wysiłku i osiągania wielkich sukcesów? To pozornie do siebie
nie pasuje.
Mówiłem już, że świadomość ludzka jest niesłychanie elastyczna w wytwarzaniu
mechanizmów obronnych. Człowiek jest w stanie rozdzielić się jakby na dwie części, które
są głosami wewnętrznego konfliktu. To bardzo boli. W takim stanie usiłujemy - często za
wszelką cenę - powrócić do starego wzoru i forsujemy się jeszcze bardziej. W procesie
psychoterapii na szczęście obie części integrują się.
Na ile farmakologia może być pomocna w leczeniu depresji?
Leki mogą być bardzo skuteczne, zwłaszcza w najcięższych depresjach, gdy pacjenci
np. wykazują zamiary samobójcze. Chociaż najczęściej w procesie psychoterapii stosuje się
je pomocniczo. Leki bowiem mogą jedynie znosić objawy, ale nie usuwają mechanizmu ani
przyczyn depresji.
Życie pełne sukcesów wcale nie chroni przed depresją?
Wręcz odwrotnie. Najpierw katorżnicza praca kosztem własnych potrzeb, a potem
momenty sukcesów i życie w świetle jupiterów, które najczęściej jest nieautentyczne funkcjonuje się jakby w roli, jakby się grało w teatrze. Taki styl życia to narastające poczucie
samotności i zagubienia. Zadaniem terapeuty jest przede wszystkim zrozumieć, zejść z
cierpiącym człowiekiem tak głęboko w czarną przestrzeń, jak się da, i być obecnym przy
jego bólu i cierpieniu, tak aby pacjent zaufał i poczuł, że ktoś go wreszcie widzi, naprawdę
widzi i rozumie. To jest tak, jakby zapalić świecę w zupełnie ciemnym korytarzu. Kiedy to się
dzieje, wewnętrzny konflikt przestaje być nierozwiązywalny. Życzę Pani Justynie i jej
terapeutce takiej właśnie podróży.
Tekst ukazał się w miesięczniku „Charaktery” nr 7, 2014

Podobne dokumenty