Polis i kosmos - zbiorowość i ład przestrzenny

Transkrypt

Polis i kosmos - zbiorowość i ład przestrzenny
Mieczysław Miazga
Polis i kosmos - zbiorowość i ład przestrzenny*
1. Wahadło przemian – czyli o przyszłości układów lokalnych
Zwiastowanie kryzysu, rozpadania się albo wręcz końca różnych ważnych instytucji
lub struktur społecznych, ma w literaturze naukowej swoją długą i bogatą tradycję. Przy czym
nie chodzi tu tylko o utopijne koncepcje, czy - często zwietrzałe już - postulatywne wizje
przyszłości i lewackie mrzonki, ale o traktowane z całą naukową powagą uogólnienia,
formułowane na podstawie wyników badań empirycznych, prowadzonych zgodnie z
wszelkimi obowiązującymi rygorami. Tego rodzaju rozważania dotyczyły swego czasu na
przykład sfery pracy ludzkiej, kiedy to całkiem poważnie obwieszczano (powołując się na
wyniki badań), że praca w nowym ustroju „przestaje być pracą i staje się czynnością twórczą,
przechodzącą coraz bardziej w czas wolności aż do całkowitego utożsamienia się z nim”
1
–
jak to ujmował, zafascynowany budową komunizmu w Związku Radzieckim, włoski
intelektualista Gianni Toti, w swojej rozprawie o czasie wolnym, przetłumaczonej nawet na
język polski prawie pół wieku temu. Wśród najnowszych profetycznych analiz zwraca uwagę
rozprawa Francisa Fukuyamy, 2 obwieszczającego „koniec historii” w związku z
upowszechnianiem się liberalnej demokracji i kończeniem się misji państwa narodowego.
Jeszcze inny wyrazisty przykład dotyczy religijności, której - na pozornie solidnych
podstawach empirycznych - zwiastowano szybkie i nieuchronne zanikanie. A tymczasem co
się obecnie okazuje?
Faktycznie następują istotne przeobrażenia, ale – m. in. dzięki
kreatywnemu wykorzystaniu nowych instrumentów, które do niedawna zdawały się być
skutecznymi środkami unicestwienia danej struktury czy zjawiska, mamy raczej do czynienia
ze swoistym ich rozkwitem. Niespodziewanie – nie tylko zresztą dla błądzących proroków –
nastąpiło bowiem niezwykłe adaptowanie się do nowych okoliczności, a dokonujące się
przekształcenia i mutacje doprowadziły do uodpornienia się na dany środek, a nawet do
wykorzystania go do własnego rozwoju. Padają więc proroctwa, które dotyczyły
nieuchronności ujednolicania się świata i jego sekularyzacji (rozumianej w jej aspekcie
socjologicznym, jako zanikania zjawiska wiary i praktyk religijnych). Z tego rodzaju
zeświecczeniem, postępującym w niektórych krajach (zwłaszcza zachodnioeuropejskich),
* Artykuł opublikowany w książce: Polska. Europa. Świat. 10 lat Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i
Administracji w Lublinie. Wyd. WSPA, Lublin 2008 (Red. S. B. Krajewski), s. 178-203
1
G. Toti: Czas wolny. (Tłum. B. Feldin, Z. Zawadzki), KiW, Warszawa 1963, s. 329.
2
F. Fukuyama: Koniec historii. (Tłum. T. Bieroń, M. Wichrowski), Warszawa 1996.
współwystępuje nie notowana wcześniej intensyfikacja religijności w wielu innych miejscach
świata. Obserwuje się więc rozkwit katolicyzmu (np. w Ameryce Łacińskiej i Afryce, a w
pewnym sensie także w Polsce), rozrastanie się ewangelikalnego protestantyzmu, a przede
wszystkim eksplozję globalizującego się islamu. Nie można też nie wspomnieć o odradzaniu
się prawosławia w Rosji, czy o intensywnych ruchach w obrębie buddyzmu, hinduizmu, a
nawet judaizmu. Oprócz powstawania odłamów reformatorskich ożywiających od wewnątrz
poszczególne wielkie kościoły, pojawiają się także poza nimi różne jeszcze bardziej
radykalne sekty. Zatem zamiast stopniowego zanikania religijności zaobserwować można
coraz większe różnicowanie się w tej sferze. Zamiast globalnej unifikacji, w gruncie rzeczy
nieprzerwanie mamy do czynienia ze zwiększającym się pluralizmem.
Od kilku dziesięcioleci w literaturze socjologicznej zwiastuje się jeszcze jeden kres, a
co najmniej zmierzch lub – jak to się czasem określa – „zaćmienie”, dotyczące ważnego
elementu struktury społecznej, mianowicie – społeczności lokalnych. Zachodzące w
minionym stuleciu procesy industrializacji i urbanizacji powodowały, zdaniem wielu
badaczy, zanikanie tradycyjnych społeczności. Konstatowano w badaniach odrywanie się
życia społecznego od terytorium oraz zanikanie poczucia związków z miejscem zamieszkania
i współmieszkańcami. Mówiło się o zatem o delokalizacji procesów gospodarczych i
społecznych oraz tworzeniu się społeczności bezlokalnych.
Analogicznie do pracy, religii czy rodziny, również i w tym przypadku ogłaszanie
końca okazało się przedwczesne. Choć - oczywiście - wraz z wielkimi procesami
industrializacji, urbanizacji, globalizacji nastąpiło przekształcenie się układów lokalnych,
zmiana charakteru i poziomu więzi oraz kontroli społecznej, poczucia identyfikacji i
odrębności (co doprowadziło m.in. do rozróżniania tradycyjnej społeczności lokalnej i
zbiorowości terytorialnej), to jednak – w nowych warunkach, przede wszystkim
technicznych, układy lokalne wcale nie zanikają, ale zdają się podlegać wielokierunkowej
ewolucji w całej swojej różnorodności.
Nasilanie się pytania o przyszłość układów lokalnych pojawiło się w kontekście
różnych rozważań nad rozwijaniem się „społeczeństwa sieciowego”, z którym początkowo
niejako
nieuchronnie
wiązano
procesy
transgranicznego,
społeczno-kulturowego
ujednolicania oraz tendencje do odrywania się od terytorium, a - tym samym - zanikania
tradycyjnych wspólnot. Konstatowano rozbijanie struktur społecznych i układów lokalnych
przez nowe formy sieciowej, bezosobowej komunikacji, występującej raczej w rzeczywistości
wirtualnej niż w konkretnej przestrzeni, zwracając uwagę na współwystępowanie z tym
zwiększonej mobilności ludzi oraz upowszechniającej się dematerializacji produkcji i
2
międzynarodowego obrotu takimi wytworami intelektu jak oprogramowanie i gry
komputerowe, filmy i wytwory multimedialne. Stwierdzano w związku z tym powstawanie
nowego odłamu klasy średniej, tzw. pokolenia N (od słowa Network), charakteryzującego się
wysokim profesjonalizmem i świadomością własnej wartości, dla którego układem
odniesienia jest taki właśnie wirtualny świat, a nie ojczyzna prywatna, zamieszkiwana
miejscowość czy region. 3
Liczne badania empiryczne wykazują, że uczestnictwo w sieci wzmaga poczucie
wyobcowania, osamotnienia i depresji, a – co ważniejsze – według niektórych badaczy sieć
zastępuje istniejące wspólnoty ugruntowane terytorialnie. Są one wypierane przez
„społeczność osobistą” 4 , a sieć staje się substytutem wspólnoty, w związku z czym następuje
przesuwanie się życia społecznego w kierunku domu, a wszelkie powiązania terytorialne
słabną lub zanikają.
Sieć Internetu i komunikacja za jego pośrednictwem to wprawdzie zjawisko ciągle
jeszcze dość nowe, a zatem jeszcze niedostatecznie zbadane, aby można było wyprowadzać
wiążące konkluzje dotyczące wpływu na życie społeczne, 5 jednakże coraz częściej pojawiają
się wyniki badań, które wcale nie wskazują jednoznacznie na odrywanie internautów od
społecznej rzeczywistości i ich ucieczkę od realnego życia, lecz wręcz przeciwnie –
odnotowuje się często wzmacnianie istniejących więzi lub rozwijanie nowych wspólnot
skupiających użytkowników sieci wokół jakichś wspólnych zainteresowań. Nie jest również
tak, że korzystanie z Internetu zastępuje tradycyjne środki, prowadząc stopniowo do ich
unicestwienia, bowiem na przykład z niedawno przeprowadzonych w Polsce badań CBOS
wynika, że Internet nie tylko nie wypiera tradycyjnych mass mediów, ale często stanowi dla
nich nowy, niekiedy bardziej dogodny kanał dostępu. Upowszechnia się sytuacja, że to
właśnie prasa, radio i telewizja coraz częściej korzystają z Internetu w celu udostępniania
swoich treści, a badania wykazują, że wśród internautów prawie co drugi czyta internetowe
wersje gazet codziennych, co trzeci słucha radia, a co ósmy ogląda przez Internet telewizję 6 .
3
Zob. np. Marek S. Szczepański: Społeczności lokalne i regionalne: tożsamości i metamorfozy. (w:) Rozwój,
region, przestrzeń. Praca zbiorowa pod redakcją G. Gorzelaka i A. Tucholskiej. Warszawa 2007, T. GobanKlas, P. Sienkiewicz: Społeczeństwo informacyjne. Szanse, zagrożenia, wyzwania. Kraków 1999 i inni
4
Zob. np. B. Wellman, P. J. Carrington, A. Hall: Networks as Personal Communities (w:) Social Structures: A
Network Analysis, ed. by B. Wellman, S.D. Berkowitz. Cambridge University Press, 1988, zob też B. Wellman:
Men in Networks: Private Communities, Domestic Friendships (w:) Men's Friendships. Ed. P. Nardy, Newbury
Park, Sage, 1992.
(Artykuły te są dostępne w Internecie: http://www.chass.utoronto.ca/~wellman/publications/index.html)
5
Por. M. Castells: Społeczeństwo sieci. (Tłum. M.Marody, K. Pawluś, J. Stawiński, S. Szymański), PWN,
Warszawa 2008, s. 362 i następne.
6
Komunikat z badań CBOS pt. Korzystanie z Internetu i komputerów. Warszawa, BS/59/2007.
3
Internet zwielokrotnia możliwości uzyskiwania tanim kosztem wielorakich informacji,
w tym pochodzących z tradycyjnych mediów, stwarza też możliwość intensywnego
rozwijania tzw. stosunków rzeczowych i korzystania z różnorodnych usług, ale także
konfrontowania poglądów i swobodnej dyskusji. Niewątpliwie więc sprzyja bezpośrednio
rozwijaniu się więzi słabych, które przede wszystkim są nietrwałe, bowiem ich unicestwienie
następuje za pomocą jednego kliknięcia. Ale korzystanie z Internetu może sprzyjać
zwiększaniu liczby i intensywności tradycyjnych, mocnych powiązań społecznych.
Komunikacja komputerowa jest bowiem nadzwyczaj silnym i skutecznym instrumentem nie
tylko rozprzestrzeniania i wymiany informacji oraz stymulowania debat publicznych, lecz
także oddolnego mobilizowania i samoorganizowania się ludzi w różnych formach i skalach –
od lokalnej po transgraniczną.
W tym kontekście warto przytoczyć wyniki innych badań ostatnio zrealizowanych
przez CBOS, które wykazują 7 , że w warunkach polskich systematycznie odradza się swoista
ideologia lokalizmu. Trzy czwarte badanych Polaków wykazuje silną wiarę w skuteczność
wspólnych działań na rzecz społeczności lokalnej, i przekonanie to umacnia się w ostatnich
latach (2002–2008) – zwłaszcza w kategoriach ludzi młodych, wykształconych i lepiej
sytuowanych, a z drugiej strony - wśród osób wykazujących zaangażowanie w praktyki
religijne.
Odradzanie się lokalizmu na całym świecie, a w sposób szczególny w krajach
postkomunistycznych, stwierdzano już wcześniej 8 , uznając to za m. in. swoistą reakcję na
nieporadność państwa i centralnej biurokracji w rozwiązywaniu problemów społecznych.
Kontrola przez państwo wszystkich stref życia społecznego i gospodarczego prowadziła do
bankructwa państwa, a w okresie przeobrażeń postkomunistycznej Polski przekształcenia
zbiorowości terytorialnych i ich upodmiotowienie stanowiło jeden z ważniejszych środków
budowy społeczeństwa obywatelskiego. Transformacja ta nie jest oczywiście prostym
powrotem do tradycyjnych społeczności lokalnych; współczesnym modelem staje się bowiem
samorządowa
zbiorowość,
w
której
zamieszkiwane
terytorium
stanowi
podstawę
uczestnictwa w rożnych sferach życia zbiorowego, zrzeszenia się i współpracy.
Nieprzerwanie to właśnie w tych układach lokalnych jednostka styka się z szerszym
7
Komunikat z badań CBOS pt. Czy Polacy mają predyspozycje do pracy społecznej na rzecz swojej
społeczności? Warszawa, BS/14/2008. s. 3.
8
O odrodzeniu lokalizmu i swoistej rewitalizacji układów lokalnych z nieformalną gospodarką opartą na
kontaktach osobowych pisał np. K. Z. Sowa: Socjologia. Społeczeństwo. Polityka. Wyd. WSP, Rzeszów 1992,
s. 70-88.
4
społeczeństwem, jego kulturą i instytucjami, to w nich następuje socjalizacja ludzi młodych i
kształtowanie się stylów życia, tu również ujawniają się podziały oraz nierówności społeczne.
Konstatowana zmiana sytuacji zdaje się przypominać ruch wahadła, które po
maksymalnym odchyleniu - wraz z procesami industrializacji, urbanizacji i globalizacji - w
kierunku nasilenia anonimowości, rozpadu więzi, oderwania od terytorium, odwróciło nagle
swój bieg, zmierzając do (nieco przekształconych wraz z procesami globalizacji,
informatyzacji, rewolucji komunikacyjnej itd.) nasilania się wielopłaszczyznowej intensywnej
wymiany informacji (w tym o środowisku zamieszkania), zwiększania możliwości
wzajemnych świadczeń, i samoorganizowania się.
Zachodzące we współczesnym świecie przeobrażenia doprowadzają przede wszystkim
do wzrostu możliwości wyboru we wszystkich sferach życia: rodzaju pracy, wyznania i
związanych z tym praktyk, a także sposobu zachowania w przestrzeni. Oczywiste jest, że
miejsce zamieszkiwania nie determinuje ludzkich postaw i zachowań tak samo, jak dawniej,
ale nie oznacza to wcale, że to, co tradycyjne, nie może całkiem świadomie być wybierane
spośród szerokiego spektrum innych możliwości.
Warto jeszcze zatrzymać się przy zjawiskach powrotu do innych elementów
charakterystycznych dla dawnych tradycyjnych lokalnych społeczności – przede wszystkim
do silnej kontroli zachowań oraz do związanego z tym izolowania się, odgradzania się „od
obcych”. Takie dobrowolne zamykanie się w luksusowych zespołach rezydencjalnych, z
którym coraz częściej stykamy się w polskich wielkich miastach, daje subiektywne poczucie
bezpieczeństwa dzięki fizycznemu izolowaniu się od obcych, z którymi wiązana jest
możliwość występowania jakichś niepożądanych zachowań. Wejściu „obcego” na taki
zamknięty teren towarzyszy z kolei dobrowolne poddanie się przez niego samego bardziej lub
mniej dokuczliwej kontroli i śledzeniu każdego jego ruchu. Strzeżone i monitorowane osiedla
czy apartamentowce stanowią więc niewątpliwie obszary o nasilonej specyficznej społecznej
kontroli - przy zastosowaniu często supernowoczesnych środków, wszechobecnych kamer i
znacznie
większych
niż
dawniej
możliwościach
zidentyfikowania
danej
osoby,
zlokalizowania jej obecności w różnych konkretnych miejscach, gdzie np. korzystała z kart
kredytowych, identyfikatorów umożliwiających wejście itp.
Oczywiście wiąże się z tym ściśle niebezpieczeństwo nadużywania posiadanych
środków, nadmiernej kontroli, ingerowania w życie prywatne, którym jest przecież samo
gromadzenie danych, centralizacja i zmonopolizowanie wielkich zasobów informacji
osobowych, baz danych: administracyjnych, zdrowotnych, handlowych, finansowokredytowych itp. Dotyczy to nie tylko miejsca zamieszkania, ale – w jeszcze większym
5
stopniu – środowiska pracy, bo personel zatrudniony we współczesnych firmach może się
znajdować pod stałą obserwacją, a nowoczesna technika pozwala – np. za pomocą
służbowych telefonów komórkowych - rejestrować również czas i lokalizować pracownika
poza miejscem zatrudnienia.
Wzrastające – w sensie technicznym – możliwości kontroli są jednak wielostronne; z
jednej - dzięki wszechobecności kamer i możliwości identyfikacji poszczególnych jednostek,
korzystających
z
wszelkich
sieci
elektronicznych,
różnorodne
władze
uzyskały
nieprawdopodobne możliwości śledzenia, ewidencjonowania i nadzorowania zachowań
władanej zbiorowości. Z drugiej jednak strony, równie skuteczne są możliwości
kontrolowania władzy przez niemal każdego, kto zechce się tym zająć. Nowe środki
umożliwiają podjęcie tego rodzaju aktywności często bez przekraczania progu własnego
domu. Jawność i udostępnianie różnorodnych danych o osobach publicznych oraz
publikowanie (nie zawsze legalnie uzyskiwanych) informacji, w połączeniu z niespotykanymi
dotąd możliwościami ich wymiany i upowszechniania - przez sieć komórkową i internetową stwarzają niezwykle sprawny instrument społecznej kontroli wobec wszelkiej władzy i tzw.
osób publicznych.
Przede wszystkim jednak dzięki tym możliwościom porozumiewania się i wymiany
informacji (np. o potrzebach i zdolnościach do ich zaspokojenia) ogromnie poszerza się
płaszczyzna współpracy i wymiany świadczeń, która w tradycyjnych zamkniętych
społecznościach opisywana była jako zjawisko samopomocy. Ta odradzająca się zdolność do
oddolnych inicjatyw jest godna szczególnego podkreślenia, stanowi bowiem jeden z
ważniejszych elementów występujących w definicjach tradycyjnej społeczności lokalnej –
zwłaszcza wiejskiej (obok terytorium, interakcji oraz poczucia identyfikacji z ludźmi i
zamieszkiwanym miejscem).
Podobnie jest również z elementami typowo miejskimi, np. przysłowiowy magiel
został zastąpiony współczesnymi urządzeniami, jak podziemny parking, kort osiedlowy lub
kryty basen na dachu apartamentowca. Wcale nie zanikają także inne tradycyjne miejsca
styczności - współmieszkańcy nadal spotykają się stale zarówno w sklepie osiedlowym, jak i
kościele parafialnym, rodzice zawierają znajomości przy okazji załatwiania spraw
związanych z dziećmi, równolatkami, w przedszkolu, szkole i kościele, a właściciele psów
robią to przy okazji spacerów, czy wizyt u weterynarza, bo sami - do pewnego wieku - nie
mają czasu chorować, zaś dla chorujących - wspólne oczekiwanie na różnorodne wizyty i
zabiegi ciągle jest płaszczyzną integracji komunikacyjnej i intensyfikacji kontaktów.
6
2. Znaczenie miejsca na ziemi
Obcowanie z fizycznym otoczeniem z czasem wywołuje u ludzi powstawanie i
utrwalanie osobistych więzi, sentymentu do poszczególnych elementów środowiska
zamieszkania, przy czym nie chodzi tu tylko o własne mieszkanie czy dom z ogródkiem i ich
bezpośrednie otoczenie. Jednostka przyporządkowuje sobie również te przedmioty, z którymi
stale się na danym terytorium styka, zawłaszcza je w tym sensie, że uznając za ulubione,
traktuje je jako swoje. Z dłuższym zamieszkiwaniem na jakimś terytorium wiąże się więc
„posiadanie swojego” – sklepu, punktu usługowego, boiska, miejsca spotkań, relaksu,
spacerów itd. Wybitny polski socjolog S. Ossowski 9 dokonał w tym kontekście ważnego
rozróżnienia pojęć ojczyzny: z jednej strony ideologicznej (oznaczającej ziemie
podporządkowane wspólnocie narodowej), a z drugiej – prywatnej, stanowiącej taki właśnie
obszar, z którym człowiek jest związany emocjonalnie, spędzając na nim swoje życie lub
znaczną jego część.
Przywiązanie do miejsca rodzinnego jest zjawiskiem występującym na całym świecie
we wszystkich cywilizacjach. Jest ono czymś trwałym i stałym, dającym człowiekowi
poczucie pewności i stabilności. Dlatego też w starożytności wygnanie z danego miejsca było
wyrokiem najbardziej surowym, ponieważ nie tylko pozbawiało człowieka fizycznych
środków utrzymania, lecz także odrywało go od duchowych korzeni, miejscowej religii i
ochrony, jaką zagwarantować mu mogli lokalni bogowie. Dlatego Tezeusz w tragedii
Eurypidesa Hipolit nie wydał wyroku śmierci na Hipolita, bo szybka śmierć byłaby zbyt lekką
karą za popełnioną przez niego zbrodnię. Długo musiał więc cierpieć jako wygnaniec na
obcej ziemi. Podobnie miała się rzecz z biblijnym Kainem, na którego - jak czytamy w
Księdze Rodzaju Bóg wydał wyrok: „Tułaczem i zbiegiem będziesz na ziemi!” (Rdz. 3.1016).
Pozbawienie miejsca i wspólnoty jest odebraniem człowieczeństwa, jak trafnie to ujął
Thomas Friedman w swoich refleksjach nad skutkami procesu globalizacji, pisząc, że: „nie
można być człowiekiem w pełnym tego słowa znaczeniu, jeśli jest się samym. Można być
człowiekiem bogatym, inteligentnym, ale nie ma mowy o pełni człowieczeństwa, jeśli jest się
samym. Pełnym człowiekiem jest się wtedy, gdy ma się korzenie, gdy jest się częścią oliwnego
gaju”. 10
9
S. Ossowski: Z zagadnień psychologii społecznej. PWN, Warszawa 1967, s. 210 i nast.
10
Th. L. Friedman: Lexus i drzewo oliwne. Zrozumieć globalizację. (Tłum. T. Hornowski), Dom Wydawniczy
Rebis, Poznań 2001, s. 54.
7
Dla opisania zależności pomiędzy procesami lokalnymi i globalizacją szczególnie
przydatna jest koncepcja „glokalizacji” 11 , czyli wzajemnego oddziaływania na siebie
paralelnie zachodzących procesów globalnych i lokalnych. Można więc powiedzieć, że
glokalizacja to zdolność układów lokalnych do odrzucania wpływów, które mu nie
odpowiadają, a wchłaniania tych, które go wzbogacają. Jest to więc swoisty filtr, który
pozwala bronić się przed ujednolicającym wpływem globalizacji, a tak rozumiana – za
Thomasem Friedmanem – glokalizacja nie jest niczym nowym, bowiem już w starożytności
„lokalne kultury spotykały się z rozprzestrzeniającą się po świecie cywilizacją helleńską i
starały się przyjąć od niej to, co najlepsze, nie dając się jej jednak zdominować”. 12
W dalszych rozważaniach wykazane będzie, że w odniesieniu do niemal wszystkich
poruszanych kwestii można posłużyć się taką właśnie formułą, że współczesne problemy
życia społecznego w swojej istocie wcale nie są niczym nowym i już w starożytności były
przedmiotem dociekań, niekiedy tak zdumiewająco trafnych, że warte są przypomnienia jako
nie tracące na aktualności.
Przede wszystkim chodzi tutaj o starożytne koncepcje doskonałej wspólnoty i ściśle z
nimi związane aspekty przestrzenne. Symbolem rozwoju i doskonałości w wymiarze
społeczno-przestrzennym zawsze było w nich miasto - być może dlatego, że to ono właśnie
oferowało warunki życia daleko lepsze niż na terenach pozamiejskich, rolniczych, gdzie
miejskie udogodnienia były po prostu niedostępne. Ponadto miasto nie tylko uwalniało od
żmudnej pracy na roli, lecz także oferowało znacznie większe możliwości realizowania się,
zyskiwania uznania i popularności, a także bogacenia się i pomnażania posiadanego majątku.
Nic zatem dziwnego, że z ideami doskonałego społeczeństwa dość ściśle wiązało się miasto
jako miejsce niezbędne dla jego istnienia. W rozważaniu idealnych społeczeństw i tworzeniu
dla nich przestrzennych ram nawiązywano bądź bezpośrednio do Boga (czego liczne
przykłady mamy w Biblii), bądź też – jak to miało miejsce w kulturze helleńskiej –
wzorowano się na wyobrażeniach niebiańskiej harmonii i wspólnoty bogów. 13
Czytelnika Biblii może zaskakiwać, że w tej starej świętej księdze miasto uznane
zostało za element społecznej identyfikacji z konkretnym miejscem, wyposażonym w
znaczenie symboliczne - ośrodka skupienia, który skutecznie integruje mieszkańców, wraz z
11
Zob. np. Z. Bauman: Glokalizacja, czyli komu globalizacja, a komu lokalizacja; w: Studia Socjologiczne,
nr 3 (146)/1997.
12
Th. L. Friedman, op. cit., s. 360.
13
Dobiesław Jędrzejczak w swojej książce: Geografia humanistyczna miasta. Warszawa 2004, zwraca uwagę na
fakt, że z każdorazowym użyciem pojęcia ideału (w tym również idealnego miasta) wiązało się przyjmowanie
układu odniesienia, którym jest Absolut.
8
jakąś bardziej rozległą strefą jego wpływów. W 11 rozdziale Księgi Rodzaju mówi się o
mieszkańcach ziemi, którzy po długiej wędrówce ze wschodu zatrzymali się na równinie w
kraju Szinear i tam zamieszkali.„I mówili jeden do drugiego: «Chodźcie, wyrabiajmy cegłę i
wypalmy ją w ogniu». A gdy już mieli cegłę zamiast kamieni i smołę zamiast zaprawy
murarskiej, rzekli: «Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie
sięgał nieba, i w ten sposób uczynimy sobie znak, abyśmy się nie rozproszyli po całej ziemi»
(Rodz. 11. 3-4). W ostatnim zdaniu tego cytatu zawarta jest istota symbolicznego ośrodka
skupienia pozwalającego na identyfikację z miejscem, wokół którego może się integrować
społeczna zbiorowość. Dodatkowo mamy jeszcze element współpracy, współtworzenia, czyli
– jak byśmy to dzisiaj nazwali – integracji funkcjonalnej. Oczywiście w tym konkretnym
biblijnym przypadku chodziło o wieżę Babel, czyli przedsięwzięcie, które jednoczyło ludzi w
pewnym sensie przeciwko Bogu, zatem zostały im pomieszane języki, wskutek czego - nie
rozumiejąc się - nie tylko nie dokończyli budowy, ale (co bardzo tutaj ważne) rozproszyli się
po całej ziemi; zabrakło im bowiem ośrodka więzi i przestrzennej identyfikacji.
We wszystkich epokach, nie wyłączając obecnej doby globalizacji, codzienne życie
człowieka ma kontekst lokalny, toczy się w konkretnym miejscu. Ponadto charakterystyczne
jest – na co zwraca uwagę Martin Albrow 14 - występowanie pewnej globalno-lokalnej
zależności, która polega na traktowaniu pewnych miejsc jak punktów odniesienia dla całego
globu. Stanowi je na przykład Mekka dla wyznawców Islamu, Dolina Krzemowa dla
informatyków, Hollywood dla świata kinematografii itd.
3. Kosmos miasta – czyli o aktualności starożytnych pojęć i zasad
Od czasów Platona powszechnie przyjmuje się, że lokalna zbiorowość nie może liczyć
zbyt wielu mieszkańców, bowiem wraz ze wzrostem ich liczby, kontakty stałyby się
ograniczone, osłabłaby kontrola, trudniejsze byłoby funkcjonowanie i obsługa. Platon w
Księdze VI Państwa przedstawił precyzyjnie wielkość takiego miasta idealnego – wskazując
na świętą liczbę – 5040. 15 W związku z kryzysem miasta-państwa greckiego (πόλις) Platon
napisał dzieło zatytułowane Politea, zawierające dwa dialogi: Państwo i Prawa, poświęcone
zagadnieniom idealnego ustroju społecznego, w którym realizowane byłyby takie wartości,
jak: dobro, sprawiedliwość, prawda i piękno, a punktem wyjścia rozważań była kwestia
zakładania przez związek miast greckich nowych kolonii. Dawało to sposobność do
14
Zob. M. Albrow: Globalizacja: Teoretyczne aspekty zmian. (Fragm. The Global Age – tłum. K. Gilarek), (w:)
Socjologia. Lektury, Wyd. Znak, Kraków 2005
15
Idealna πόλις składa się z dwunastu części, a w każdej z nich liczba gospodarstw powstaje przez pomnożenie
liczb 21 i 20. Doskonała liczba powstaje więc w wyniku mnożenia: 21x20x12=5040.
9
stworzenia całkiem nowej, nie obarczonej błędami przeszłości, organizacji życia społecznego.
Swojemu idealnemu miastu Platon zapewnia fizyczną izolację poprzez ulokowanie go z dala
od portów i innych skupisk ludzkich. (Wprowadza także niestety izolację wewnętrzną m. in.
poprzez zakazanie tworzenia nowych prądów w sztuce, a nawet poprzez ustanowienie
cenzury i kontroli zachowań). Według Platona, nie można było bowiem dopuścić do błędów
wynikających z jakiejś spontaniczności, przy czym w szczególny sposób dotyczyło to
kształtowania miasta, skoro miało ono odzwierciedlać harmonię wszechświata.
Uczeń Platona - Arystoteles (384-322 przed Chr.) w jednym ze swoich ważniejszych
dzieł Polityce w Księdze VII, w rozdziałach 10-11, zajął się kwestią zakładania i budowy
miast. Nie stworzył jednak kolejnej utopii, ale za to podał liczne i daleko bardziej konkretne
niż Platon wskazania nadzwyczaj użyteczne przy zagospodarowaniu przestrzennym.
Używając współczesnych pojęć, można powiedzieć, że naczelnym kryterium społecznourbanistycznej koncepcji Arystotelesa był ład przestrzenny i funkcjonalność rozwiązań.
W pierwszej kolejności Arystoteles omawia względy zdrowotne, bo to one powinny
decydować o położeniu miasta, dlatego też najlepiej jest lokalizować je na pochyłości
wzgórza skierowanej ku wschodowi, aby wystawione było na zdrowsze wiatry (wiejące od
wschodu), a jednocześnie winno być ono osłonięte od chłodnej północy. Dużą wagę
Arystoteles przywiązuje też do kwestii zdrowej wody – pożądane jest posiadanie własnych
źródeł i strumieni, natomiast w sytuacji ich niedoboru niezbędne jest gromadzenie zapasów
wody pitnej. Znaczenie poruszanych kwestii ekologicznych i higieniczno-zdrowotnych
można z powodzeniem umiejscowić na czele kryteriów współczesnej urbanistyki. W nie
mniejszym
stopniu
aktualność
zachował
postulat
dotyczący
ważności
rozwiązań
komunikacyjnych i posiadanie – jak to Arystoteles określa – dogodnych połączeń zarówno
lądowych, jak i morskich.
Następna podnoszona przez filozofa ze Stagiry kwestia dotyczy sfery bezpieczeństwa i
walorów obronnych. A więc położenie miasta powinno być korzystne nie tylko w okresie
pokoju, ale i w czasie wojny, tj. powinno umożliwiać łatwe wypady poza miasto, a utrudniać
do niego dostęp zewnętrznym wrogom. Interesujące są rozważania, w których rozwiązania
przestrzenne Arystoteles uzależnia od rodzaju ustroju, stwierdzając np., że
zamek na
wyniosłości jest dobry, ale tylko przy ustroju monarchicznym, natomiast przy ustroju
demokratycznym lepsze jest jednolite umocnienie całego miasta. Jeszcze inaczej widzi to w
odniesieniu do ustroju arystokratycznego, kiedy najkorzystniejsze byłoby urządzenie większej
liczby miejsc obwarowanych.
10
Arystoteles analizuje zagadnienia struktury zabudowy i rozmieszczenia domów,
poszukując takich rozwiązań, które godziłyby wymogi bezpieczeństwa i estetyki.
Przedmiotem szczegółowych rozważań jest rozmieszczenie domów (bądź w linii prostej, bądź
nieregularnie – w całym mieście i w poszczególnych obwodach), a także budowa murów
obronnych wokół miasta. W przeciwieństwie do Platona uznaje on argumenty za otaczaniem
miast murami, wyciągając wnioski z przykrych doświadczeń Sparty (która doznawała porażek
wskutek pozbawienia obwarowania). W obu tych kwestiach Arystoteles proponuje
rozwiązania spełniające ważny dodatkowy wymóg – estetykę. Nie należy więc – jego
zdaniem – rezygnować z murów, ale trzeba je budować tak, by stanowiły one ozdobę miasta.
Greckie słowo κόσμος
kilkakrotnie pojawia się w formułowanym przez Arystotelesa
instruktażu i oznacza tam nie wszechświat (jak się współcześnie rozumie słowo kosmos), ale:
ład, piękny porządek, układność, a także właśnie ozdoba. Jest to jedno z kluczowych pojęć
używanych przez Arystotelesa w odniesieniu do zagospodarowania greckiej polis. Jego
aktualność wzmaga wprowadzenie - przy omawianiu konieczności łączenia wymogów
bezpieczeństwa i piękna (κόσμος) - dodatkowego przysłówka καλϖς znaczącego tyle, co
pięknie i dobrze w sensie nie tylko estetycznym, lecz także w znaczeniu funkcjonalnym i
moralnym, czyli: pomyślnie, zacnie, słusznie.
W
następnych
zaleceniach
Stagiryta
podkreśla
potrzebę
odpowiedniego
ukształtowania miejskiego centrum, stwierdzając, że świątynie i najprzedniejsze budynki
najlepiej jest zlokalizować razem, w miejscach najbardziej uwidoczniających dostojne ich
przeznaczenie. Poniżej tych budowli – jak stwierdza dalej – dobrze jest urządzić plac, gdzie
odbywałyby się „ćwiczenia cielesne”, a więc dostrzega potrzebę wyodrębnienia obszaru
pełniącego funkcje sportowo-rekreacyjne, a z drugiej strony - urządzeń umożliwiających
organizację imprez widowiskowo-rozrywkowych, co – jak podkreśla w tym miejscu
Arystoteles – podniesie ich walory estetyczne.
Odmienny co do charakteru i wyglądu plac targowy powinien być zlokalizowany
oddzielnie i znajdować się w miejscu, do którego najłatwiej można by dostarczać towary z
morza i lądu. W jego pobliżu powinny być również umiejscowione lokale urzędowe (gdzie
sporządza się kontrakty handlowe, przyjmuje skargi sądowe i wszelkie pozwy), a także
siedziby władz skarbowych i policji miejskiej. Niewątpliwie zatem już u Arystotelesa
występowało strefowanie przestrzeni miejskiej i wyodrębnienie w niej dzielnicy o funkcjach
gospodarczych. Ich rozmieszczenie powinno także uwzględniać powiązania funkcjonalne i –
w zależności od tego - minimalizować odległości pomiędzy poszczególnymi urządzeniami.
11
Arystoteles w tych rozważaniach świadomie zmierza do sformułowania ogólnych
zasad gospodarowania przestrzenią, stwierdza bowiem, że zarysowany przez niego porządek
powinien być stosowany nie tylko w odniesieniu do πόλις, lecz także przy
zagospodarowywaniu innych obszarów. Zdumiewająca jest użyteczność sformułowanych
przez niego wskazań i zaleceń szczegółowych oraz aktualność wielu przemyśleń dotyczących
rozwiązań planistycznych. Używając współczesnych pojęć podstawowe znaczenie mają dla
Arystotelesa takie wymogi jak: funkcjonalność rozwiązań i strefowanie przestrzeni (w tym
zwłaszcza oddzielanie funkcji uciążliwych), ekorozwój i bezpieczeństwo oraz estetyka i
symboliczne znaczenie miejskiego centrum. Czy można sformułować bardziej aktualne
problemy z punktu widzenia obecnej polskiej rzeczywistości społeczno-przestrzennej? A cóż
można powiedzieć o końcowej refleksji Arystotelesa, który stwierdził: „Zbędną jest jednak
rzeczą długo się teraz przy tych sprawach zatrzymywać przez wnikanie dokładne w szczegóły i
ich omawianie, bo trudność polega nie na ich obmyślaniu, ale raczej na ich wykonaniu”. 16
Ta szczególnie dziś aktualna konstatacja świadczy o tym, że już od czasów starożytnych
największą bolączkę stanowiły trudności realizacyjne, które mogły zniweczyć nawet
najlepsze plany.
4. Polska przestrzeń i problemy z jej planowaniem
W odniesieniu do społeczno-przestrzennych problemów współczesnej Polski bodaj w
najmniejszym stopniu realizuje się ten z postulatów Arystotelesa, który dotyczy zachowania
ładu, piękna i porządku (κόσμος) - zwłaszcza w powiązaniu z przysłówkiem καλω~ς , czyli
pięknie i dobrze zagospodarowanej przestrzeni, bowiem polską przestrzeń często
charakteryzuje brzydota i bezładność. Za ten stan rzeczy ciągle jeszcze obarcza się niekiedy
wyłącznie minioną epokę, podczas gdy – co trzeba przypomnieć – urbanistyka PRL była
wprawdzie godna krytyki z punktu widzenia estetycznego, ale przecież warsztatowo ceniona
w świecie i generalnie dość poprawna – przede wszystkim w zakresie zgodności z
obowiązującymi normatywami np. dotyczącymi budownictwa osiedlowego i koniecznością
ulokowania tam niezbędnych obiektów z zakresu służby zdrowia, oświaty, kultury czy handlu
i usług. Przeważnie udawało się też spełniać wymóg harmonijności zabudowy, jej rodzaju i
wysokości, przy zachowaniu wolnych przestrzeni i przy odpowiednich rozwiązaniach
komunikacyjnych. W każdym razie dotyczyło to fazy projektowania, bo różne kłopoty i
opóźnienia realizacyjne często ten obraz zakłócały. Jednakże przekazanie w latach 90.
16
Arystoteles: Polityka z dodaniem pseudo-Arystotelesowskiej Ekonomiki. (Tłum. L. Piotrowicz), PWN,
Warszawa 1964, s. 316 (1331b).
12
planowania przestrzennego samorządom wcale nie poprawiło sytuacji pod tym względem,
przeciwnie - często zaczęły dominować interesy spekulacyjne i nieliczenie się z
elementarnymi regułami planowania przestrzennego. Pogłębianie się chaosu najbardziej
uwidoczniło się w miejskich centrach, gdzie nowa agresywna architektura zupełnie przestała
się liczyć z istniejącym otoczeniem; w najbardziej nieoczekiwanych miejscach albo
wystrzeliwały nagle w górę drapacze chmur, albo jakieś karłowate pawilony małej
gastronomii i drobnego handlu rozsypywały się bezładnie, trwając potem w tym bałaganie
przez wiele długich lat. Nie mniejszy chaos zapanował w strefach podmiejskich, gdzie wręcz
normą stało się bezładne przemieszanie zabudowy wiejskiej i miejskiej z gigantycznymi
hurtowniami rozrzuconymi niekiedy pośród pól.
Różnicowanie się polskiej przestrzeni w tzw. okresie transformacji, skorelowane jest
ze społeczno-ekonomicznym rozwarstwianiem się społeczeństwa polskiego. Pogłębia się,
widoczna gołym okiem, polaryzacja przestrzeni na zamknięte enklawy bogactwa z jednej
strony, a z drugiej obszary coraz bardziej degradowane ekonomicznie, technicznie i
społecznie. Dotyczy to zarówno przestrzeni miejskiej, jak i terenów pozamiejskich, bo coraz
częściej tam właśnie lokalizowane są luksusowe rezydencjalne obszary zamieszkiwane przez
przedstawicieli warstw najbardziej zamożnych. Usytuowanie przestrzenne, połączone ze
stopniem nasycenia miejsca zamieszkania w pożądane walory - ekologiczne, fizjograficzne,
infrastrukturalne, stanowi we współczesnej Polsce jeden z ważniejszych wyznaczników
prestiżu i przynależności do najwyższych warstw społecznych. Z przemieszczaniem się
zamożniejszych mieszkańców na tereny podmiejskie współwystępuje stopniowe zamieranie
miejskich centrów, których przestrzeń wypełnia się głównie biurowcami. Tradycyjne ich
funkcje, miejsca kontaktów i styczności przestrzennych, zdają się przejmować hipermarkety i
galerie handlowe, często lokalizowane na peryferiach miasta. Coraz częściej zaczyna już
brakować miejsca na nowe centra handlowe, hurtownie, campusy uniwersyteckie, obiekty
konferencyjne, nie mówiąc o terenach pod budownictwo jednorodzinne, bo dotychczasowy
proces suburbanizacji i przestrzennego rozrostu zabudowy miejskiej (występujący zresztą
powszechnie wokół wielkich miast na całym świecie) cechowało marnotrawstwo terenów i
zwiększanie się przestrzennego bezładu.
Głównym podmiotem kształtowania przestrzeni w Polsce jest samorząd - to on
uchwala zarówno studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego
gminy, jak i miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, w których ustalane jest
przeznaczenie terenu, sposoby jego zagospodarowania, rozmieszczenie inwestycji celu
publicznego. A w przypadku braku miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego
13
określenie sposobów zagospodarowania i warunków zabudowy terenu następuje w drodze
decyzji administracyjnej urzędników samorządowych. W wywiązywaniu się z nałożonego
ustawą obowiązku uchwalenia tych planów szczególną opieszałość wykazują władze
największych metropolii, w przypadku których mało przekonujące jest wyjaśnianie braku
planów wysokim kosztem ich opracowania. Bardziej więc prawdopodobne jest występowanie
motywu realizowania w ten sposób jakiegoś interesu – bo sporządzenie i uchwalenie planu
stworzyłoby sytuację, że planistyczne ustalenia, będąc wiążące dla samorządowych
urzędników, pozbawiłyby ich możliwości dość dowolnego rozstrzygania (w wydawaniu tzw.
decyzji o warunkach zabudowy) i „dogadywania” się z inwestorem.
Warto przypomnieć, że ustawa o zagospodarowaniu przestrzennym z 1994 r.
faktycznie zobowiązywała gminy do sporządzenia nowych planów, bo te, które wówczas
istniały, miały utracić ważność po 5 latach od wejścia ustawy w życie, czyli do końca 2000 r.
Okazało się to całkowicie nierealne, toteż dokonywano kolejnych nowelizacji ustawy,
przedłużając te okresy - do lat siedmiu (ustawą z 22.12.1999 r.), a następnie – do dziewięciu
(w nowelizacji z 27.12.2001), tj. do 2004 r.; w końcu uchwalono zupełnie nową ustawę o
planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (z dnia 27 marca 2003 r.).
W takich warunkach to inwestor systematycznie umacnia się w roli niemal dyktatora
w gospodarowaniu przestrzenią i nic nie wskazuje na możliwość zmiany istniejącego stanu
rzeczy. Z jednej bowiem strony władze w Polsce – w przeciwieństwie do większości krajów
europejskich – zdejmują z siebie odpowiedzialność za ład przestrzenny jako wspólną
wartość, 17 a z drugiej strony – następuje osłabianie możliwości społecznego uczestnictwa w
procesie planowania, umożliwiającego kontrolowanie oddolne. Należy tutaj podkreślić, że
ustawa o planowaniu przestrzennym z 1984 r. (czyli opracowywana i uchwalona jeszcze w
PRL-owskim mrocznym okresie tuż po stanie wojennym) zobowiązywała (w art. 15)
terenowe organy administracji państwowej do udostępniania założeń i samych planów do
publicznego wglądu, a następnie do przedstawiania radzie narodowej uwag zgłaszanych nie
tylko przez organizacje, ale i przez zwykłych obywateli. Zapisy te raczej abstrahowały od
ówczesnej sytuacji politycznej i psychospołecznej w kraju i stanowiły nie tyle efekt ruchu
społecznego z lat 1980-81, ile odbicie idei ujawniających się w postmodernistycznej myśli
planistów zachodnioeuropejskich. Ustawowy zapis o włączeniu mieszkańców w proces
planowania miał prawdopodobnie swoje główne źródło w międzynarodowej wymianie myśli
17
Inicjatywy ustawodawcze kilku ostatnich (lewicowych i prawicowych) rządów w Polsce skupiały się głównie
na kolejnych „uproszczeniach procedur w celu przyśpieszenia procesów inwestycyjnych” (jakby pośpieszne
planowanie oznaczać miało szybką realizację).
14
urbanistycznej, w której dyskutowano nad niedogodnościami zgłaszania protestów po
sporządzeniu projektu, polegającymi na trudnościach zmian gotowego już planu i pewnym
oporze planistów wobec nanoszenia poprawek po zakończeniu prac projektowych. 18 W
tamtych czasach – co trudno sobie dzisiaj wyobrazić – prace planistyczne wykonywane były
bez komputerów, a rysunek planu wykonywany był mozolnie przez kreślarzy; wprowadzanie
zmian było więc po prostu trudne technicznie. Na prospołeczny zapis w ustawie
prawdopodobnie większy wpływ miały powyższe praktyczne względy (unikanie zmian w
gotowym rysunku planu), niż rzeczywiste odnoszenie się do społecznego kontekstu.
Niezależnie wszakże od wyjaśnienia motywów ustawowej regulacji - wymóg społecznego
uczestnictwa w procesie planowania był wówczas usankcjonowany prawnie.
Zasadniczo zmieniło się to w III RP, kiedy to sformułowano słuszny zarzut
fasadowości partycypacji, jednakże nie tylko nie starano się tego poprawić, czyli
wyeliminować te wadę, doprowadzając do autentycznego uspołecznienia procesu planowania,
ale stało się coś dokładnie odwrotnego - w ustawie o zagospodarowaniu przestrzennym z
1994 r. zupełnie znikł wymóg społecznego uczestnictwa. W konsekwencji, przy
opracowywaniu planów całkowicie zrezygnowano z prób naukowego (bo kosztownego)
rozpoznania sytuacji społecznej i jakichkolwiek badań czy studiów w tym zakresie. Przestało
być ważne dysponowanie przez planistów wiedzą na temat struktury interesów, potrzeb,
preferencji itp., będącej poznawczym orężem w negocjowaniu ustaleń planu oraz
dyskutowaniu projektowanych rozwiązań. Główny ciężar sporządzania planów przeniósł się
na rozgrywanie interesów wewnątrz samorządów gmin.
W tekście obowiązującej dzisiaj ustawy O planowaniu i zagospodarowaniu
przestrzennym (z dnia 27 marca 2003 r.) ani razu nie użyto słów: partycypacja, uczestnictwo
czy konsultacje społeczne. Można jedynie – jak to określono w art. 17 – wnosić uwagi (pkt
11) i organizować dyskusję (pkt 10). W tym stanie rzeczy wielość uwag wywołuje
konieczność odnoszenia się do nich, dyskutowania, żmudnego nanoszenia poprawek do
studium i projektu planu, w związku z czym dla bezkolizyjnego przebiegu całego procesu
szczególnie korzystny staje się brak rozgłosu, bo minimalizowanie publicznego
zainteresowania procesem planistycznym obniża prawdopodobieństwo wystąpienia uwag, a
tym bardziej zarzutów, protestów - włącznie z odwoływaniem się do NSA. Aby więc nie
opóźniać procedury, związanej z uciążliwym dyskutowaniem, negocjowaniem, czyli
społecznym współdziałaniem w tworzeniu planu, najwygodniej jest unikać rozgłosu. A w
takiej sytuacji wiedza o społecznej rzeczywistości nie jest potrzebna – w każdym razie do
18
Przykład mogą stanowić materiały z konferencji polsko-szkockej (R. G. H. Turnbull: Towards the
preparations of structure plans in Scotland. Paper for Second Warsaw-Edinburgh Conference 1971).
15
pracy nad planem, a jeśli już jest przydatna, to raczej do instrumentalnego traktowania
członków lokalnej zbiorowości, której przecież ten plan dotyczy.
5. Nowe możliwości techniczne a szanse poprawy
W dobie komputeryzacji i informatyzacji możliwa jest - i w ostatecznym rozrachunku
nieuchronna - nie tylko poprawa jakości planowania przestrzennego i uspołecznienie całego
związanego z nim procesu, ale także radykalna zmiana stosunku człowieka do fizycznego
otoczenia. Powszechny dostęp do Internetu umożliwia bowiem niemal każdemu
użytkownikowi ujrzenie swojego miejsca na ziemi z różnych niedostępnych wcześniej
perspektyw – np. z lotu ptaka. Dostępna współcześnie informacja o danym terytorium, jego
aktualnych i potencjalnych (tj. planowanych) funkcjach oraz możliwych do wystąpienia
zagrożeniach sprzyja głębszemu rozpoznaniu walorów zamieszkiwanego środowiska,
odczytaniu jego przestrzennej symboliki, odkrywaniu ważnych miejsc społecznych styczności
i obiektów identyfikacji z całym układem przestrzennym. To z kolei może stworzyć podstawę
do budzenia się dodatkowych potrzeb - bycia nie tylko biernym użytkownikiem
zamieszkiwanej przestrzeni, ale aktywnym obrońcą miejscowych walorów (a także
związanych z tym często osobistych interesów). Szczególnie ważne są tu ułatwienia
dotyczące stawania się takim aktywnym podmiotem, bowiem faktycznie można - nie wstając
od komputera - wypowiadać się publicznie i wpływać na podejmowane rozstrzygnięcia.
Powstaje w ten sposób zupełnie nowa płaszczyzna partycypacji społecznej w kształtowaniu
środowiska zamieszkania. A jeśli już istnieje, to będzie wykorzystywana i – wcześniej lub
później – wymuszone zostanie jej usankcjonowanie.
Nie bez znaczenia jest również niezwykła łatwość natychmiastowej interwencji i
przekazania odpowiednich informacji - np. do lokalnych mediów (dzięki E-mail lub sms) - w
odniesieniu do zaobserwowanych nieprawidłowości, czy potencjalnych zagrożeń. Dotyczy to
także łatwości nawiązywania kontaktów i samoorganizowania się. Jeszcze w trakcie budowy
zespołów rezydencjalnych tworzone są na przykład internetowe fora dyskusyjne, w których
nawiązywane są intensywne kontakty członków społeczności osiedlowej in statu nascendi.
Zorganizowanie spotkania w konkretnym miejscu jest później daleko łatwiejsze, dotyczy
bowiem ludzi ze sobą zapoznanych w wirtualnym środowisku, wśród których można
wyodrębnić podzielających jakieś poglądy, ujawniających wspólne interesy, uznających
podobne wartości. Podobne mechanizmy zaobserwować można w kontaktach i wymianie
myśli na internetowych forach dyskusyjnych związanych z jakimiś lokalnymi instytucjami -
16
np. parafią, bez których prawdopodobnie nie doszłoby do powstania rozmaitych licznych
wspólnot katechumenalnych.
Tworzące się społeczeństwo informacyjne cechuje więc niespotykana dotąd łatwość
nawiązywania oraz intensyfikowania kontaktów, a następnie możliwość uzgadniania i
koordynowania zachowań dużych zbiorów ludzkich, co stwarza nieznane dotąd możliwości
szybkiego organizowania zachowań przestrzennych, np. ustalanie trasy przebiegu
demonstracji, miejsc grupowania się osób wyrażających jakiś protest, czy poparcie itd.
Ułatwienia te dotyczą szybkiego masowego organizowania się, manifestowania, udziału w
petycjach, a także w różnych formach zbiorowej solidarności. Oczywiście zwiększone są
także możliwości koordynowania zachowań wyborczych (czego przykładem w Polsce było
rozsyłanie wśród młodych ludzi sms-owego apelu o schowanie dowodu osobistego babci
przed wyborami w 2007 roku). Pojawiły się też możliwości zastosowania drogi elektronicznej
w samym procesie wyborczym, a tym samym w różnorodnych głosowaniach, referendach i
konsultacjach.
Upowszechnienie Internetu i poczty elektronicznej stwarza nowe możliwości
wykorzystania wielokierunkowego - nie tylko do rozpowszechniania politycznej propagandy i
ewentualnego wywoływania interakcji, ale także - jak to ma miejsce w USA czy Holandii 19 –
możliwa jest elektroniczna partycypacja obywatelska organizowana przez lokalne władze. Z
drugiej zaś strony występują ułatwienia kontrolowania sprawujących władzę przez zwykłych
mieszkańców posiadających możliwość bezpośredniego dotarcia do informacji, o których
ujawnieniu do niedawna nie można było nawet marzyć. Dzieje się to wprawdzie często dzięki
szybkiemu obiegowi sensacyjnych doniesień, ale przede wszystkim w związku z
informatyzacją administracji publicznej i zwiększającą się dostępnością do oficjalnej
dokumentacji.
Dalsze
możliwości
zastosowania
informatyzacji
tkwią
w
komputerowym
modelowaniu procesów społecznych i gospodarczych. Powstają nowe narzędzia, nadzwyczaj
użyteczne w procesie planowania przestrzennego, traktowanego jako płaszczyzna ścierania
się różnych punktów widzenia i odmiennych interesów, debatowania i negocjacji w celu
osiągania konsensusu wokół jakichś spraw – uzgodnionych wartości, kierunków działania,
stosowania określonych środków i metod. Przykładem takiego komputerowego narzędzia jest
CommunityViz 20 , pakiet (w ramach ArcGIS) wspomagający planowanie rozwoju lokalnego
19
Zob. M. Castells, op. cit. s. 367.
20
Upowszechnianiem CommunityViz w Polsce zajmuje się kierowane przez P. Decewicza Centrum Gospodarki
Przestrzennej (www.geoportal.pl).
17
oraz
podejmowanie
rozstrzygnięć
przestrzennych.
Umożliwia
on
prowadzenie
wyrafinowanych analiz, tworzenie modeli, a następnie projektowanie - z równoczesnym
ocenianiem skutków różnych wariantów zagospodarowania terenu w ramach wybranych
scenariuszy rozwoju. Program ten pozwala np. równolegle z wybieraniem różnych rozwiązań
planistycznych ilustrować graficznie (mapami i wykresami) kompleks terytorialnie
zróżnicowanych skutków w sferze społecznej, ekonomicznej i środowiska przyrodniczego.
Interaktywny charakter pakietu dostarcza zupełnie nowych możliwości uczestnictwa różnych
podmiotów w procesie podejmowania strategicznych decyzji, który to proces może
przebiegać publicznie (np. w trakcie sesji rady miasta czy gminy), dostarczając
merytorycznych podstaw zrozumiałych nie tylko dla wąskiego grona ekspertów, lecz także
dla wszystkich radnych i zwykłych obywateli. CommunityViz jest bowiem aplikacją, która
służy nie tylko optymalizacji rozwiązań przestrzennych, ale nadzwyczaj wyraziście i
efektownie ukazuje współwystępujące z nimi skutki – tworząc np. realistyczną,
trójwymiarową wizualizację różnych wariantów zagospodarowania danego terenu.
Nowe możliwości techniczne stają się niewątpliwie ważnym czynnikiem sprzyjającym
podnoszeniu poziomu merytorycznego przygotowania wszystkich uczestników procesu
planistycznego, w szczególności dotyczy to pionu techniczno-obsługowego, który musi być
zdolny do posługiwania się nowymi instrumentami; jednak pośrednio zwiększa to możliwości
demokratycznej kontroli na poszczególnych szczeblach podejmowania rozstrzygnięć, stając
się czynnikiem aktywizacji lokalnej zbiorowości i wzrostu zaangażowania jej przedstawicieli
w sprawy jej przyszłości. Trzeba tu bowiem podkreślić współwystępowanie więzi z obszarem
zamieszkiwania oraz subiektywnego poczucia możliwości nie tylko użytkowania, lecz także
kształtowania zamieszkiwanego środowiska i fizycznego otoczenia poprzez wpływanie na
konkretne decyzje dotyczące sposobów przestrzennego zagospodarowania.
Takie uspołecznione planowanie przestrzenne byłoby procesem bardziej mozolnym,
złożonym i trudnym, ale ono musi być takie, jeśli ma dawać pozytywne efekty i chronić przed
nadużyciami i błędami, które w zakresie rozwiązań przestrzennych rzutują przecież na życie
całych przyszłych generacji.
6. Konieczność uspołecznienia procesu planowania
Współczesne przeobrażenia nie wpłynęły na zmianę istoty społecznych oczekiwań w
stosunku do władz lokalnych, od których nieprzerwanie - od czasów starożytnych - wymaga
się troski nie tylko o bieżące zarządzanie, ale także o wytyczanie kierunków rozwoju
18
zgodnych z pewną wizją przyszłości mającą zawsze swój wymiar przestrzenny, a ten jest
względnie trwały, trudniejszy w realizacji i relatywnie mniej podatny na zmiany.
Charakterystyczne jest powiązanie sfer społecznej i przestrzennej wyrażone we
wzajemnym przenikaniu się terminologii, na co zwrócił uwagę Stanisław Ossowski w
odniesieniu do greckiej polis, będącej terminem topograficznym, ale z czasem używanym dla
oznaczenia zbiorowości zamieszkującej dany teren. 21 Podobna wieloznaczność dotyczy
terminu „gmina”, oznaczającego pierwotnie grupę wyznaniową, a następnie obszar jednostki
podstawowego podziału terytorialnego, a zarazem zamieszkującą w jego obrębie zbiorowość
mieszkańców. W potocznym użyciu wieloznaczność idzie jeszcze dalej, bowiem przez
„gminę” rozumie się także urząd i władze lokalne.
To właśnie gmina jest współcześnie główną jednostką struktury społecznoprzestrzennej i instytucjonalno-politycznej opartej na samorządzie posiadającym znaczny
zakres autonomii wobec instytucji centralnych. Szczególnie ważną domeną samorządów
terytorialnych w Polsce – podobnie do krajów wysoko rozwiniętych – jest koordynowanie
rozwoju lokalnego. 22 W latach 90. dawne planowanie społeczno-gospodarcze zostało totalnie
zanegowane ze względów metodologicznych, a przede wszystkim ideologicznych, jednakże
konieczność sterowania rozwojem lokalnym wywołała dość pilną potrzebę przywrócenia
jakiegoś planowania. Stosunkowo łatwo dało się to uczynić pod modnym hasłem
opracowywania strategii rozwoju gminy lub województwa – odwołując się do wzorów
wypracowanych przez samorządy terytorialne w krajach rozwiniętych. Tadeusz Markowski
sarkastycznie zauważa, że „szczególne przyspieszenie nastąpiło z chwilą pojawienia się
zagranicznych
konsultantów
oferujących
swoje
usługi
za
pieniądze
zachodnich
darczyńców”. 23
Być może w efekcie tych konsultacji wśród przedstawicieli władz lokalnych dominuje
pogląd, że szczególnie skutecznym sposobem pobudzania lokalnego rozwoju jest wspieranie
tzw. procesów klastrowych, czyli budowanie skupisk aktywności gospodarczej. Ale związane
z tym przyciąganie inwestorów zewnętrznych - bez włączania do intensywnej współpracy
zasobów lokalnych – nie przynosi automatycznie korzyści. Może bowiem wystąpić sytuacja,
że skupiska te (np. specjalne strefy ekonomiczne) stają się przede wszystkim miejscem
21
S. Ossowski – Z zagadnień psychologii społecznej. PWN, Warszawa 1967, s.208.
22
Por. J. J. Parysek: Rola samorządu terytorialnego w rozwoju lokalnym (w:) Podmiotowość społeczności
lokalnych. Praktyczne programy wspomagania rozwoju, Poznań 1996. Artykuł zawiera omówienie doświadczeń
w zakresie działań samorządów na rzecz rozwoju lokalnego w Wielkiej Brytanii, Włoszech, Szwecji i Australii.
23
T. Markowski: Zarządzanie rozwojem miast. PWN Warszawa 1999, s. 197.
19
generowania wysokich dochodów zlokalizowanych tam firm międzynarodowych, a nie
dochodzi do znaczącego zatrudnienia miejscowej ludności ani do wzmocnienia lokalnej bazy.
Podczas gdy w rozwoju lokalnym ma być przede wszystkim wykorzystywany właśnie
wewnętrzny potencjał zbiorowości oraz aktywne uczestnictwo składających się nań jednostek
i grup.
Partycypacja społeczna może być oczywiście realizowana na różnych poziomach: od
przekazywania zbiorowości informacji przez władze, poprzez pozyskiwanie od obywateli
różnych danych o ich sytuacji, preferencjach, oczekiwaniach i obawach, po nawiązywanie
dialogu, czyli wymianę informacji, dyskutowanie i w końcu negocjowanie; najwyższym
poziomem partycypacji jest bezpośredni udział w procesie decyzyjnym. 24
Samorządy terytorialne oraz ich agendy odpowiedzialne za prace planistyczne i
programowe często pozostają bezradne wobec współczesnych wyzwań, bowiem poważne
traktowanie planów i programów wymaga posiadania dość rozległej wiedzy o zbiorowości
zamieszkującej (aktualnie i potencjalnie) władany teren. Chodzi tu o rozpoznanie złożonych
struktur, sił społecznych, aspiracji i dążeń ludzkich, jawnych i ukrytych interesów, a także –
specyficznych dla danego obszaru – zjawisk i procesów społeczno-gospodarczych oraz
zachowań przestrzennych, zwłaszcza napływu i odpływu różnych kategorii ludności. Bez
rozpoznania najważniejszych uwarunkowań społecznych nie jest możliwe sformułowanie
sensownej strategii rozwoju, a tym bardziej określenie potencjalnych podmiotów jej
realizacji.
Niekiedy zdarza się więc, że władze lokalne zdają sobie sprawę z potrzeby
przeprowadzenia pogłębionych studiów (w tym również badań socjologicznych) w celu
uzyskania empirycznych podstaw do zasadnego formułowania wniosków o aktualnych i
potencjalnych możliwościach oraz koniecznych do uwzględnienia ograniczeniach rozwoju
lokalnego. Z dotychczasowych doświadczeń wynika, że szczególnie przydatne dla władz są
badania mające na celu zidentyfikowanie sił społecznych sprzyjających i hamujących
przebieg realizacji planów i programów, zwłaszcza że trudności finansowe i organizacyjne
sprawiają, iż do rzadkości należą duże przedsięwzięcia badawcze, mające na celu pełną
diagnozę lokalnego układu społecznego. Zazwyczaj poprzestaje się na badaniach
wycinkowych, dotyczących potrzeb, oczekiwań i preferencji mieszkańców, gotowości do
24
Szerzej pisze na ten temat J. A. Rybczyńska: Partycypacja obywatelska na poziomie lokalnym w III
Rzeczypospolitej Polskiej - próba oceny. (w:) Samorząd terytorialny III Rzeczypospolitej. Dziesięć lat
doświadczeń. Pod red. S. Michałowskiego. Wyd. UMCS. Lublin 2002.
20
kooperacji i wspólnych przedsięwzięć, rozpoznania struktury elit i ich usytuowania w
społeczności lokalnej, rozbieżności interesów i pól konfliktów. 25
Sytuacje konfliktowe dotyczące użytkowania przestrzeni rodzą się dopiero po
ujawnieniu danej niezgodności między użytkownikami tej przestrzeni i powstaniu związanej z
tym interakcji (np. sytuacja naruszenia stanu środowiska przyrodniczego przez jakiś podmiot
zamienia się w sytuację konfliktową, gdy w jego obronie występuje jakiś inny podmiot).
Proces planowania powinien być w związku z tym płaszczyzną rozwiązywania konfliktów, bo
istniejące różnice interesów i systemów wartości mogą być ujawniane w toku formułowania
ustaleń planistycznych, ich uzgadniania i negocjowania.
Spektakularnym przykładem pola konfliktu jest ujawnienie informacji o lokalizacji
inwestycji uciążliwych budzących społeczne kontrowersje i protesty mieszkańców. Związane
z tym zjawiska opisywane są w literaturze socjologicznej jako przejaw tzw. syndromu
NIMBY (Not In My Back Yard - „nie na moim podwórku”). Nie mniej interesujące jest
zjawisko przeciwstawne, zwane PIMBY („Please In My Back Yard” - „proszę na moje
podwórko”), dotyczące niebezpiecznych inwestycji, ale mogących oznaczać jakieś korzyści
dla mieszkańców (w postaci nowych miejsc pracy, impulsu rozwojowego dla lokalnego
biznesu itd.). Badania nad tymi zjawiskami 26 ewidentnie wykazują znaczenie uczciwej
informacji, a następnie społecznego udziału w procesie decyzyjnym od najwcześniejszych
jego etapów, bowiem ograniczenia i zakłócenia w tym zakresie jedynie wydłużają trwanie
konfliktu. Trzeba tu jednak dodać, że dla jego rozładowania niezbędny jest autorytet
połączony z niezbędną wiedzą, wysoką kulturą, a jednocześnie z odwagą przywódców
lokalnej społeczności, którzy są zdolni do porozumiewania się, negocjowania i
przekonywania poszczególnych kategorii mieszkańców do różnych kontrowersyjnych
rozwiązań.
Proces tworzenia, a następnie realizacji programów rozwoju lokalnego, może w
bardzo różnym stopniu angażować ludzi do współdziałania. Szczególną rolę w realizacji
programów i planów odgrywają przedstawiciele lokalnej elity politycznej, którą tworzą osoby
sprawujące władzę oraz wywierające wpływ na bieg spraw publicznych – zarówno
bezpośrednio, jak i pośrednio. Należą też do nich osoby, których wpływ jest istotny, choć
25
Zob. np. R. Cichocki: Badania socjologiczne dla potrzeb strategicznych programów rozwoju. (w:)
Podmiotowość społeczności lokalnych. Praktyczne programy wspomagania rozwoju, Poznań 1996; zob. też M.
Miazga: Społeczne problemy kształtowania przestrzeni. Przykłady studiów i badań na rzecz planowania i
zarządzania przestrzenią w różnych skalach. Wyd. IGPiK Warszawa 2001.
26
Zob. P. Matczak: Społeczne uwarunkowania eliminacji syndromu NIMBY (w:) Podmiotowość
społeczności lokalnych. Praktyczne programy wspomagania rozwoju, Poznań 1996.
21
niekoniecznie w pełni uświadamiany. 27 We wszystkich tych kręgach elit mogą być
dokonywane działania bądź sprzyjające zmianom, bądź zmierzające do utrzymania status quo
lub wręcz prowadzące w kierunku przeciwnym.
Aktywizacja
przygotowawczych
rozprowadzania
członków
do
lokalnej
tworzenia
wstępnych
zbiorowości
planów
materiałów,
i
następuje
programów,
organizowania
tj.
już
w
akcji
posiedzeń
itp.
toku
prac
informacyjnej,
Czynnikiem
szczególnie sprzyjającym aktywizowaniu się mieszkańców jest konkretność problemów i
planowanych rozwiązań (stąd szczególnie dobrze przyjmowane działania dotyczące np.
rozwijania elementów infrastruktury technicznej). 28 Badania empiryczne pozwoliły również
na uchwycenie wzajemnego powiązania całego kompleksu wskaźników określających z
jednej strony stosunek do przestrzeni miejskiej i jej planowania, a z drugiej – mierzących
poziom integracji z miastem i współmieszkańcami. Z wysokością tego poziomu współistnieją
nie tylko emocjonalne więzi z miastem i jego przestrzenią oraz stopień zainteresowania jego
problemami, ale także gotowość do uczestnictwa w procesie planowania oraz innych formach
aktywności na rzecz miejsca zamieszkania. Można też stwierdzić, że bierność i zaniechanie
udziału w procesie tworzenia planu czy programu ma głębokie podłoże psychospołeczne,
które związane jest przede wszystkim z brakiem poczucia stabilizacji (w tym również
posiadania własności) oraz niskim stopniem identyfikacji z miastem, jego przestrzenią oraz ze
współmieszkańcami 29 .
Tego rodzaju sprzężenia zwrotne pozwalają na stwierdzenie, że poprawiając obraz
przestrzeni i tworząc możliwości posiadania przez ludzi własnego i współkształtowanego
miejsca na ziemi, sprzyja się wielopłaszczyznowej integracji społecznej i identyfikacji z
zamieszkiwanym obszarem. Jednym z czynników sprzyjających tym procesom będzie
realizacja Arystotelesowskiej zasady ładu (kosmosu), w tym zwłaszcza eliminowanie szpetoty
tandetnej architektury w miastach i bałaganu przestrzennego na peryferiach. Dokonywać tego
można poprzez zwiększenie oddolnego, społecznego kontrolowania tego procesu. Z drugiej
strony być może należałoby zwiększyć uprawnienia państwa do ingerencji w błędne decyzje
samorządów, natomiast z pewnością niezbędne jest skuteczne zmobilizowanie władz
27
Zob. W. Łukowski: O elitach lokalnych kilka uwag praktycznych (w:) Rozwój, region, przestrzeń. Praca
zbiorowa pod redakcją G. Gorzelaka i A. Tucholskiej. Warszawa 2007.
28
Por. A. Potok, A. Futymski: Aktorzy i statyści w procesie opracowywania strategii rozwoju gminy. (w:)
Podmiotowość społeczności lokalnych. Praktyczne programy wspomagania rozwoju, Poznań 1996.
29
Por. M. Miazga: Stosunek mieszkańców do planu przestrzennego zagospodarowania. „Człowiek i
Środowisko” 1994, nr 1 oraz tegoż: Zbiorowość miejska - integracja kulturowa oraz stosunek do miasta i
współmieszkańców (Casus Nowego Sącza), „Człowiek i Środowisko” 1993, nr 2-3.
22
lokalnych do tworzenia planów zagospodarowania przestrzennego - przy aktywnym udziale
mieszkańców, których przyszłe środowisko i miejsce na ziemi plany te mają kształtować.
Szczególnie ważne jest zwiększanie świadomości skutków przestrzennych wszelkich
rozstrzygnięć podejmowanych w zakresie różnych sektorów polityki oraz faktu, że zasoby
przestrzenne są ograniczone, a błędy w kształtowaniu środowiska są trudne lub niemożliwe
do naprawienia. Dzięki współczesnym możliwościom technicznym możliwe jest prowadzenie
systematycznego monitoringu stanu zagospodarowania przestrzennego, jego analizowanie i
upublicznianie informacji na ten temat, co jest skutecznym instrumentem podnoszenia
świadomości wartości fizycznego otoczenia. Ponadto upublicznianie stale aktualizowanej
informacji o terenie i jawność procedur pozwoli na eliminowanie uznaniowości i dowolności
rozstrzygnięć lokalizacyjnych.
Członkostwo Polski w Unii Europejskiej uzyskane w 2004 roku i związane z tym
otwarcie możliwości napływu środków na inwestycje (zwłaszcza infrastrukturalne)
spowodowało jak dotąd głównie wzrost nacisków na zmiany przepisów w zakresie
planowania przestrzennego, traktując je jako prosty instrument jedynie ułatwiający
inwestowanie. Podczas gdy plan zagospodarowania przestrzennego ma być płaszczyzną
godzenia licznych – niekiedy sprzecznych ze sobą – sfer i elementów: przeszłości z
przyszłością, walorów lokalnych i wartości ponadlokalnych, wizji i zamierzeń wielu
podmiotów, odmiennych interesów itd. Nie ma wprawdzie obecnie „Unijnych” regulacji
dotyczących bezpośrednio tej sfery, ale konieczność współpracy państw członkowskich i
koordynacji wspólnych przedsięwzięć np. infrastrukturalnych (zwłaszcza transportowych i
energetycznych) prawdopodobnie wymusi dostosowywanie systemu i warsztatu planowania
przestrzennego w Polsce do wymogów zachodnioeuropejskich.
Niezbędne zatem będą posunięcia, które uspołecznią i usprawnią proces planowania w
Polsce; konieczne będzie również opracowanie regulacji prawnych prowadzących do
zintegrowania systemu planowania przestrzennego, który musi być spójny wewnętrznie,
zapewniać koordynację pionową pomiędzy planowaniem krajowym, regionalnym i lokalnym
oraz umożliwiać aktywne włączenie w szerszy system Unii Europejskiej.
23

Podobne dokumenty