Kto chce pomóc, a kto zarobić?

Transkrypt

Kto chce pomóc, a kto zarobić?
www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=102780
2010-01-23
Kto chce pomóc, a kto zarobić?
Coraz mniejsze szanse na odnalezienie żywych pod gruzami zawalonych domów na Haiti mają pracujące tam
ekipy ratunkowe. Mimo intensyfikacji dostaw żywności i wody, sytuacja nie poprawia się. Ludzie walczą
między sobą o jedzenie, a ci, którym udało się zdobyć większą jego ilość, stają się często ofiarami lokalnych
gangów i grup przestępczych. Wiele organizacji zbiera pieniądze dla poszkodowanych w wyniku trzęsienia,
ale nie brakuje też takich, które próbują na tym zarobić.
Całkowita liczba ofiar to do tej pory - według informacji rządu - 75 tys. osób. Bez dachu nad głową pozostaje
nadal ponad 200 tys. ludzi. Jak informują międzynarodowe organizacje humanitarne, na razie udało się
zorganizować namioty dla zaledwie 2 tys. rodzin. Szpitale polowe są przepełnione. Coraz mniej szans widzą
także ekipy ratunkowe na odnalezienie ocalałych. W ciągu ostatniego tygodnia spod gruzów wydobyto ponad
120 osób. Jak podkreślają strażacy, cały czas przeszukują oni ruiny, jednak liczba raportów na temat
uwięzionych pod gruzami stale maleje.
Jeszcze wczoraj wydobyto spod gruzów niedaleko stadionu w Port-au-Prince 69-letnią kobietę. Żyła. Lekarze
szpitala generalnego mieli jednak "niewiele nadziei" na to, że uda się ją uratować.
Sporo ludzi próbuje powoli wracać do swoich codziennych zajęć. Kobiety handlują marchwią, bakłażanami
czy grejpfrutami, niektórzy sprzedają ubrania lub mydło. W większości regionów sytuacja wciąż jest jednak
fatalna. Ludzie stojący w kolejkach po żywność i artykuły pierwszej potrzeby kłócą się i przepychają. Często
dochodzi do bójek. Niejednokrotnie porządku stara się pilnować maleńka grupka mężczyzn wyposażonych
jedynie w pałki. Rzadko kiedy jest to wystarczający środek na poradzenie sobie z napierającym i
rozgoryczonym tłumem. Handel wznowiło kilka aptek w stolicy. Jednak bardzo rzadko posiadają one to, co
ludziom jest obecnie najbardziej potrzebne. Z drugiej strony Haitańczycy nie mogą zaopatrywać się w środki
medyczne z powodu braku pieniędzy. Część liczy na finansowe wsparcie od krewnych z USA.
Z wielu stron napływają apele o zbiórki pieniędzy dla poszkodowanych. Zebrane fundusze zostaną
przeznaczone na odbudowę kraju. W pierwszym rzędzie chodzi o jedyne lotnisko w kraju w Port-au-Prince, a
także o infrastrukturę. Dużą część dochodu kraju stanowiła turystyka, dlatego rządowi zależy także na
szybkim ponownym uruchomieniu infrastruktury. - Nie wiem, jak mogłabym siedzieć sobie na prywatnej
plaży, mówiąc: "Kelner, drinka proszę" i mieć jednocześnie świadomość, że 100 mil dalej umierają ludzie mówi Catherine Jones, która jeszcze przed katastrofą zarezerwowała sobie luksusowy rejs po Karaibach z
www.radiomaryja.pl
Strona 1/2
przystankiem na Haiti. Strony internetowe biur podróży organizujących rejsy na Haiti są obecnie pełne
podobnych głosów oburzenia. "Te linie dopuszczają się naprawdę obrzydliwego aktu, zabierając turystów na
Haiti" - czytamy na jednej z nich. Jak podkreślają komentatorzy, taka reakcja ludzi jest naturalna i jak
najbardziej pożądana. Jednocześnie postulują szersze spojrzenie na problem i rozważenie, jakie korzyści może
przynieść krajowi turystyka. Światowa Organizacja Turystyki przy ONZ podkreśla, że napływające pieniądze
pozwolą na przyspieszenie procesu odbudowy kraju, dlatego też turystyka powinna istnieć i przynosić zyski
nawet w tak ciężkim okresie. Jako przykład ONZ-owska agenda przywołuje przypadki Nowego Jorku po
zamachach w 2001 r. czy Nowego Orleanu zniszczonego przez huragan Katrina, gdzie pieniądze z kieszeni
przyjezdnych okazały się wyjątkowo pomocnym instrumentem w przywracaniu równowagi w
zdewastowanych obszarach. Ówcześnie władze tych regionów także apelowały o "turystyczne dolary".
O większe kwoty dla zniszczonej wyspy zamierza postarać sie także osobiście prezydent USA Barack Obama.
Szef Białego Domu ma bowiem podpisać ustawę, która przyznaje specjalne ulgi podatkowe wszystkim tym,
którzy zdecydują się wpłacać pieniądze na pomoc dla Haitańczyków. Ustawa wejdzie w życie natychmiast po
jej podpisaniu przez prezydenta.
O składanie datków na ten cel zaapelował także... największy dostarczyciel aborcji na świecie - organizacja
Planned Parenthood. Międzynarodowy oddział tej grupy (IPPF) wystosował list, w który prosi o pilne (sic!)
wsparcie finansowe dla swojego haitańskiego przedstawiciela - stowarzyszenia PROFAMIL. Jak twierdzi
IPPF, zebrane pieniądze mają być przeznaczone na "zrekonstruowanie podstawowych usług medycznych" na
Haiti. W liście czytamy, że PROFAMIL już od 1984 r. zajmuje się dostarczaniem "tanich, wysokiej jakości
usług zdrowia reprodukcyjnego". - Planned Parenthood dosłownie wykorzystuje tragedię i cierpienie na Haiti,
by zbierać pieniądze napędzające własny biznes, który jest nieustannym atakiem na przyzwoitość, moralność i
na prawo do życia - komentuje tę "charytatywną" zbiórkę Rita Diller, przewodnicząca akcji "Powstrzymać
Planned Parenthood". - Podczas gdy miliony ludzi cierpią niewyobrażalnie z braku podstawowych rzeczy, PP
chce pieniądze przeznaczone na opiekę medyczną, jedzenie, ubrania czy namioty przekazać swoim lokalnym
członkom, by ci rozdawali prezerwatywy 10-letnim dzieciom - dodaje Diller.
Łukasz Sianożęcki
www.radiomaryja.pl
Strona 2/2

Podobne dokumenty