Dariusz Brzostek „Lilia jest lilią, jest lilią, jest lilią…? Głos(y
Transkrypt
Dariusz Brzostek „Lilia jest lilią, jest lilią, jest lilią…? Głos(y
Dariusz Brzostek „Lilia jest lilią, jest lilią, jest lilią…? Głos(y) ciała” Rezydencja nr 7 Benny Nemerofsky Ramsay 16 lutego — 8 marca 2015 Dariusz Brzostek „Lilia jest lilią, jest lilią, jest lilią…? Głos(y) ciała” I Ciało pragnie przemówić. Powiedzieć coś (o sobie). Zaznaczyć swą obecność gestem, ruchem, głosem. Lecz głos się nie zjawia. Nie jest niczyją własnością. Nie słucha. Nie poddaje się, nie służy. Przybywa z ziemi cudzej, odległej, bezimiennej. Jest obcym w obcym kraju. W kraju ciała, które nawiedza i opuszcza. Ciała, które nosi w sobie znamiona rasy, wieku i płci. Lecz głos ich nie rozpoznaje. Nie chce. Nie musi. Nie jest posłuszny, nie poddaje się, nie służy… Prace Benny’ego Nemerofsky’ego Ramsaya dotykają niezmiennie kilku problemów: głosu, płci i przemiany — poddając je niekończącym się transformacjom w procesie artystycznej sublimacji. Budują napięcie między oczekiwaniami odbiorcy a sekretem, który odsłania się (nieśmiało i niezupełnie) w akcie muzycznego performansu, w dźwiękowej instalacji, w obrazie wideo. Powoli i dyskretnie roztaczają aurę niesamowitości (das Unheimliche), w której publiczność musi skonfrontować się z kulturowymi fantazmatami oraz własnymi, zrodzonymi z nich, wyobrażeniami o ciele, płci, głosie, męskości i chłopięcości, tym, co naturalne i tym, co sztuczne (a więc zrodzone ze sztuki, imitacji, naśladowania…). W nad wyraz prostej, i tym bardziej interesującej, instalacji dźwiękowej The Return (2010) odbiorca spotyka na swej drodze uliczny megafon, z którego rozlega się dźwięk syreny. Zajmuje dobrą chwilę, nim słuchacz dostrzega, w istocie zaś rozpoznaje, że płynący z głośnika dźwięk nie jest dźwiękiem mechanicznym, lecz ludzkim głosem — śpiewem chłopca, któremu kazano naśladować nie-ludzki głos syreny. Podany w ten sposób słuchaczowi głos chłopięcy odrywa się od swego źródła, odcieleśnia i dryfuje, przeistaczając się w głos akuzmatyczny, nawiedzający przestrzeń dyskretnym echem pozornej obecności — śpiewaka, ciała, osoby… Zarazem zaś wciąż jest głosem syreny (lub może Syreny), który rozlega się w przestrzeni, przyzywa, zwodzi, kierując › 2 / 8 Muzeum Otwarte — edukacja w działaniu Program rezydencji artystycznych zarazem odbiorcę ku przedziwnej krainie, w której natura (głos ciała) imituje to, co sztuczne (dźwięk syreny). Podobny sekret skrywa w sobie praca The Lovers (2014), w której raz jeszcze konfrontuje się ze sobą to, co naturalne, z tym, co mechaniczne, a także chłopięcość z męskością. Tu jednak utrwalone w nagraniu bicie dzwonów spotyka się — a zatem splata i w końcu miesza — z naśladującym je śpiewem chłopców i mężczyzn, który z czasem staje się po prostu głosem wybrzmiewających w oddali dzwonów. Utwór trwa, płynie i rozwija się w formę, w której ciała i mechanizmy stapiają się w dźwięczącą, organiczną całość pochwyconą przez echo i uniesioną w przestrzeń. The Last Song (2014) przynosi z kolei niemal doskonałą ilustrację freudowskiego przeżycia „niesamowitego”, które rodzi się, gdy „wyparty kompleks infantylny został ponownie ożywiony przez jakieś wrażenie lub gdyby przezwyciężone przekonania pierwotne wydawały się ponownie potwierdzone”. Oto śpiewak męczący się z arią nie może podołać wokalnemu wyzwaniu — jego głos łamie się i zapada w groteskowy jęk, tylko po to jednak, by po chwili odrodzić się w rozkwitającym nieoczekiwanie (i niesamowicie) chłopięcym śpiewie, który dobywa się z pękających w zdziwieniu ust mężczyzny, sięgając po artystyczne piękno niedostępne głosowi dojrzałego wokalisty. To jednak, co w ujęciu psychoanalitycznym stałoby się li tylko symbolicznym ekwiwalentem grozy, tutaj okazuje się szczytem estetycznego wyrafinowania — doświadczeniem „niesamowicie pięknym” lub przeżyciem „niesamowitego piękna”, które zrodziło się wprost z pęknięcia w głosie, z upadku artysty, z triumfu chłopca nad mężczyzną, w tym miejscu, gdzie „kończy się dziecko, a dorosły jeszcze na dobre się nie zaczął, tam od czternastu do dwudziestu czterech lat wieku, dane jest kwitnienie człowiekowi” — jak zanotował przed laty w Royaumont Witold Gombrowicz… Wspomniane powyżej prace Benny’ego Nemerofsky’ego Ramsaya dotykają bowiem także, chciałoby się rzec — ukradkiem › › 3 / 8 Dariusz Brzostek „Lilia jest lilią, jest lilią, jest lilią…? Głos(y) ciała” lub mimochodem, problemu znacznie bardziej złożonego — problemu alchemicznej przemiany „niesamowitego” (głosu, doświadczenia) w „piękne”, czy też, jak powiedział mi Benny, we „wzniosłe” (sublime). Pożyczając w tym miejscu słowa od dwojga znakomitych twórców dwudziestowiecznej estetyki — Julii Kristevej, która ukuła koncepcję abiektu (abject) i Pierre’a Schaeffera, który postulował istnienie akuzmatycznych obiektów dźwiękowych (sound objects), pozwalam sobie w tym miejscu wprowadzić pojęcie „abiektu dźwiękowego” (sound abject) — a zatem niepożądanego i niesamowitego dźwięku cielesnego (głosu samego ciała), dobywającego się poza kontrolą „ja” i nie będącego, w rzeczy samej, ani podmiotem, ani przedmiotem, lecz dźwiękowym fantazmatem, który odrywa się od ciała, wybrzmiewa w przestrzeni i niepokoi. Nie są to — oczywiście — po prostu (nie)znaczące chrząknięcia i westchnienia, „pociągnięcia nosem” i krępujące „burczenia” w naszym brzuchu, ale też te głosy ciała, których tu i teraz się nie spodziewamy: zniewieściałe głosy dojrzałych mężczyzn, chłopięcy śpiew w ustach dorosłego śpiewaka czy też ludzki głos dobiegający z wnętrza maszyny. Pod tym względem prace Nemerofsky’ego Ramsaya dokonują cudu przemiany, wykonując pracę sublimacji, z której rodzi się niespodziewane piękno, choć jego źródłem był dźwiękowy abiekt — głos niesamowity i niepożądany. II W późnym, w istocie zaś ostatnim, kinowym filmie Ingmara Bergmana Fanny i Aleksander (1982) pojawia się, w punkcie kulminacyjnym tej dramatycznej opowieści, postać zagadkowa i fascynująca. Oto bowiem cudownie ocalone z domu niewoli i wyrwane spod władzy okrutnego biskupa dzieci Emilii Ekdahl trafiają do pełnej tajemnic kamienicy Izaaka Jacobiego, żydowskiego kupca i przyjaciela rodziny, który oferuje im schronienie. Błąkając się nocą po pustym domu, Aleksander trafia do 4 / 8 Muzeum Otwarte — edukacja w działaniu Program rezydencji artystycznych zamkniętego pokoju, w którym dla bezpieczeństwa własnego oraz współmieszkańców przetrzymywany jest siostrzeniec Izaaka, Ismael — chłopiec być może obłąkany, być może zaś święty — przepowiadający przyszłość i czytający w myślach. Ta androgyniczna istota w nieokreślonym wieku przemawia do Aleksandra głosem kobiety (gra go wszak, wspaniale, Stina Ekbald), zwiastując straszliwe wydarzenia i rychłą, okrutną śmierć surowego ojczyma. Cała ta oniryczna filmowa sekwencja (zawierająca w sobie i rozmowę, i obraz śmierci biskupa) nasycona jest niesamowitością rodzącą się z niemożności rozpoznania „prawdziwej” natury Ismaela — będącego nastoletnim chłopcem i kobietą, cierpliwym przyjacielem i aniołem zemsty, obłąkanym odludkiem i znawcą Tory, człowiekiem i istotą nie z tego świata (lub tylko dziecięcą fantazją Aleksandra). Zwiastunem tej niepokojącej dwoistości natury jest zaś kobiecy głos dobywający się z ciała, które (zapewne) nie jest ani męskie, ani żeńskie, zaś (być może) hermafrodytyczne… więc święte. Nieświęte było zapewne ciało i życie Zisła, żydowskiego chłopca, który zapragnął być dziewczynką i pokochał innego chłopca. Dzieje tej nieświętej miłości relacjonuje niestrudzony narrator niezliczonych opowieści Izaaka Baszewisa Singera, zaś jej rozmaite ludowe wersje podpowiadają nam, że to nieświęte życie mogło zakończyć się cudem. Cudem, czyli przemianą. Lub, być może, cudem przemiany. Metamorfozą ludzkiego ciała w kwiat. Przeistoczeniem tak dobrze znanym tradycji, kulturze, mitologii. Przeistoczeniem Hiacynta. I Narcyza. I Zisła… Przemiana ta jest tematem pracy Benny’ego Nemerofsky’ego Ramsaya Lilia z Muranowa przygotowanej specjalnie dla Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w roku 2015. Istotą tej pracy jest zaś poszukiwanie: tożsamości (przez żydowskiego chłopca z tradycyjnej rodziny), artystycznej formy wyrazu dla tej opowieści (którą › Nemerofsky odnajduje wreszcie w formie pośredniej, oscylującej między dźwiękowym przewodnikiem po wystawie, słuchowiskiem i muzyką 5 / 8 Dariusz Brzostek „Lilia jest lilią, jest lilią, jest lilią…? Głos(y) ciała” schwytaną w sieć dźwiękowych instalacji) i wreszcie tajemniczego obrazu oraz hermafrodytycznego kwiatu — „lilii z Muranowa”, która być może (nie) istnieje. W pracy tej, ludowa opowieść, w której rabin i wiedźma — pytani o radę, odpowiadają to samo, przelewa się nieoczekiwanie we współczesność, dobiegając do uszu zwiedzających wprost ze słuchawek, zaś fikcja przenika niespodziewanie do rzeczywistości, każąc słuchaczom poszukiwać w fizycznej przestrzeni autentycznego miasta śladów obecności zrodzonej li tylko w wyobraźni artysty. A jednak także i tutaj całej narracji towarzyszą głosy — tak charakterystyczne dla wszystkich artystycznych wypowiedzi Benny’ego — nie tylko głosy mówców opowiadających historię Zisła, ale też niezliczone głosy tła, głosy śpiewaków — szepczących, mruczących, gwiżdżących cicho. Głosy, z których pozornego nieporządku rodzi się w finale opowieści wzruszająca i piękna pieśń o „lilii z Muranowa”, kwiecie straconym dla świata, lecz odnalezionym w śpiewie. III Opowiem teraz historię inną. Dziwniejszą może, być może starszą. Podobną jak bliźnięta, jak dwie krople wody spływające po płatkach tego samego kwiatu, który przecież może być lilią… Jedną z centralnych postaci słynnej powieści Jana Potockiego Rękopis znaleziony w Saragossie jest „młoda Izraelitka” Rebeka — córka słynnego kabalisty, „straszliwego Mamuna” i siostra nie mniej słynnego badacza księgi Sefirot, którzy wychowują ją na oblubienicę „dwóch geniuszów przewodniczących konstelacji Bliźniąt”. Ci eteryczni półbożkowie zwodzą bohaterkę, ukazując się jej połowicznie w zwierciadlanych odbiciach, zmieniając kształty i sycąc jej uszy śpiewnymi głosami, które były „tak melodyjne i pełne harmonii, że żadna muzyka ziemska nie może iść w porównanie z tym, co słyszałam”. Jakież to nieziemskie ciała zdolne są dobyć ze swego wnętrza głos tak harmonijny 6 / 8 Muzeum Otwarte — edukacja w działaniu Program rezydencji artystycznych i piękny? Kiedy wreszcie geniusze „przewodniczący konstelacji Bliźniąt” postanawiają odsłonić przed Rebeką swą cielesną naturę, jej zdumionym oczom ukazuje się taki oto obraz: „Widziałam dwóch młodzieńców, których postać nieco przewyższała zwykły wzrost ludzki. Barki ich były szerokie i nieco zaokrąglone, jak u kobiet; piersi także miały kobiece kształty; poza tym jednak niczym nie różnili się od mężczyzn”. Gdzież tu jednak, obok głosów i hermafrodytycznych ciał chłopięcych, kwiat tajemnicy płci? Jest i on. W bukiecie polnych kwiatów, ofiarowanym w (podglądanym z ukosa) akcie miłosnego wtajemniczenia oblubienicy przez młodego Mulata, w którym Rebeka rozpoznaje ciała obu geniuszów. Obdarowana bukietem dziewczyna: „wzięła pełne dłonie kwiatów i przycisnęła je do łona”… × 1. 2. 3. 4. 5. Źródła cytowane Z. Freud, Niesamowite, [w:] tenże, Pisma psychologiczne, tłum. R. Reszke, Wydawnictwo KR, Warszawa 1997, s. 259. W. Gombrowicz, Dziennik 1961–1966, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1989, s. 191. J. Kristeva, Potęga obrzydzenia. Esej o wstręcie, tłum. M. Falski, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2007. J. Potocki, Rękopis znaleziony w Saragossie, tłum. E. Chojecki, Czytelnik, Warszawa 1976, t. 1, s. 189. P. Schaeffer, Traité des objets musicaux, Le Seuil, Paryż 1966. 7 / 8 Program „Muzeum Otwarte — edukacja w działaniu” realizowany jest w ramach projektu „Żydowskie dziedzictwo kulturowe”, komponent „Oblicza różnorodności”. Wsparcie udzielone z funduszy norweskich i EOG przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię. www.eeagrants.org www.norwaygrants.org 8 / 8