Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl
Transkrypt
Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl HIERONIM KSIĄŻĘ DRUOKI-LUBEOKI D ły a d w R A M A T F A N T A S T Y C Z N Y Z L E G E N D P O G A Ń S K IC H z r ie lg W V AKTACH SZATAN DRAM AT FANTASTYCZNY TOM W Y AKTACH II W ARSZAW A SKŁAD G Ł Ó W N Y W K SIĘGAR NI GEBETHN ERA i W O LF F A KRAKÓW KSIĘGAR NIA G. GEBETHNERA I SPÓŁKI 19 OI,, Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl ■ . . ■- ■ , ■. h ' -«V ' - X :. v \: . .■ - V- ' •; " v. . • S V -V V . ' C ‘ ■ - •V : . •■ ... . - . "• ■ . ; ■' - -Ï > ■ " '. ;' •-V • '• • " - • ; ' " ' :• r. V;-- : 7. % . -- > - ‘•r ’ M • ... '»c 5ji - ,. -ą .< "o i ' *?-■ . " l ’•■ £ i . :? ■■ ' -, 7 '■ - ' ' t‘ í -.■>* ■ ' ... • 1 5 ‘ sk i ■ ‘ ; ä -- -6 “ ■ *..»S "... •- > - ■• . • vV ■ . Ą"r ■;« . , \' sg • . ■ , . . . 'ą . ; ¿:.V > ? Wk S .-’i ,. ' ■ r n & :«4’ v .. , ' ';'V .*■ '; ' ' ' . i. • . ■.' . »,**;v î . ; v; , ' S , ■h v ■- ' '■ V : •: -, V ■' -, W Ä ■ ’ 'V ' *ii ' ... o , . iS \\ V ■' C ■‘ w . '»• y- ;. • V.■•• -i , Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl WALGIERZ W DAŁY SZATAN Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl HIERONIM KSIĄŻĘ DRUCKI-LUBEOKI WALGIERZ WDAŁY D R A M A T F A N T A S T Y C Z N Y Z L E G E N D P O G A Ń S K IC H W Y AKTACH SZATAN DRAM AT FANTASTYCZNY TOM W V AKTACH II W ARSZAW A SKŁAD G Ł Ó W N Y W KSIĘG ARNI GEBETHNERA i W O LF F A KRAKÓW KSIĘGARNIA G. GEBETHNERA I SPÓŁKI I 9OI Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl 78794 K R A K Ó W . — D R U K W . L . A N C Z Y C A I S P Ó Ł K I. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl WALGIERZ W D AŁY d ra m a t fa n ta s ty cz n y z le g e n d W V AKTACH. p o g a ń s k ic h Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl OSOBY: książę T y n ieck i. książę W iślick i. fra n k oń sk i. w a lg ie r z w d a ły , w is ła w , król a r c y k a p ła n . OFIARNIK TORA. stary sługa W a lgierza . stróż w ięzien n y na zam ku T y n ieck im . h e l g u n d a , córk a k róla fra n k o ń s k ie g o . s e n k a , je j służąca. u l a n a , siostra W isław a, b rzy d k a , osp ow a ta i garbata. w e s n a , k rólow a d u ch ów w iosen n ych . b o jg ie r , k o lb , WIETRZYK \ p ro m yk WIEDŹMA J to w a rzy szą ce je j d u ch y . J 4-CH b ie s ó w . E lfy , ru sałki i d u ch y w iosen n e. — B a rdow ie, kapłani fra n k o ń s cy i orsza k k róla. — T o w a r z y s z k i H e lg u n d y . — T o w a rzy s ze i g o ś c ie W a lgierza . — T a n eczn icy i tan cerk i. — G oniec. — Starszyzn a i d w orzan ie W iś lic cy . R zecz d zieje się w akcie I w e F ra n k on ii w g a ju p o św ięcon y m b o g o m w p ob liżu zam ku k ró le w s k ie g o . W akcie I I i w I I I na zam ku T y n ieck im . W akcie IV i w Y na zam ku W iślick im . Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl A K T I. (Polanka wśród gaju dębowego, w głębi rzeka Ren, którego brzegi górzyste stanowią tło krajobrazu. Od rzeki oddziela się wązkie ra mię, podpływa bliżej ku scenie i ginie dalej pośród drzew. Pom ię dzy Renem a ramieniem rzeki rysuje się z pośród drzew baszta zamku królów frankońskich. Po obydwu stronach polanki dęby wiekowe, okryte świeżą zielenią wiosny. Z prawej strony pod naj większym dębem kamień runiczny. — Na dębie wisi tarcza i złoty m iot na łańcuchu. Bliżej od przodu sceny lawa kamienna obro śnięta mchem, na której przy podniesieniu zasłony spoczywa W A L GIERZ W D A Ł Y . W ESN A z dwoma E L F A M I: W IE T R Z Y K IE M i PROM YKIEM podpływa na konsze do brzegu polanki. Pod drze wami spoczywają uśpione E lfy i Rusałki. Przy podniesieniu kur tyny W esna wstępuje na brzeg i wyciąga różdżkę czarodziejską ku uśpionym E lfom , które się budzą i klękają w postawie pokornej. Z za wzgórza wschodzi słońce). w esn a ( wstępując na brzeg). O b u d źcie się senne W o d y w iosen n e, O bu d źcie się g a je ! A w y, ruczaje, P rzez w on n e o g r o d y T oczcie sw e w od y . Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl _ _ 8 — Ja sn em i ju ż g ro ty Słońca k rą g złoty R ozp ęd za obłok i... I m k n ą potok i, W ś r ó d g a jó w zielon y ch K w ieciem w ień czon ych . (do elfom) W y , d u ch y skrzydlate, N ow y ch barw szatę D ajcie listk om r ó ż y ; G d y się w y n u r z y Słońce z m g ły opa ru , W s z e ch m o c ą czaru T ej w iosen n ej w on i: L ećcie w p o g o n i Z a słońca p ro m y k ie m , R azem z w ietrzy kiem Ig ra jc ie z listkam i, K tóry ch cień m am i, I w ty sią c pierścien i K w iatów i zieleni S trójcie pola, łąki, D rzew a — w liść, w pąki. Z b ie rzcie p e rły r o s y I lejcie w k łosy M łod eg o za gon u O b fitość plonu. U czcie ptasząt lotu, Ś piew u, szczebiotu , Na dzieci uciech ę P o d k ażd ą strzechę P r z y ś lijcie g o ś c in n ą , J a sk ółk ę zw inną. W k o lo r ó w ty siące S k rzy d ełk a d rżące Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 9 — U b arw cie m otyla, W p u rp u rę gila, K ra so w ro n ę w zieleń. W y s m u k ły jeleń N iech je traw kę m łodą, N iech r y b k a w od ą C ieszy się i baw i; Stado żóra w i N iech mi, lecą c wita Św iat, c o rozkw ita. A teraz to słońce, Z iem ię złocące W ita jcie u śm iech em , (elfy oddają pokłon słońcu) A g a je echem N iech b rzm ią w esołem ! Z lećcie się kołem , I sk r z y d e ł p ow iew em , W io s e n n y m śp iew em B u dzą cej się ziem i, T o n y sm ętn em i F u ja rk i pasterza, H a rfą pacierza W ita jcie to słońce Ż y c ie m g orą ce , M iłością bezdenn e, Z łote, p rom ien n e! (Gaj rozbrzmiewa dźwiękami fujarek i harf. Elfy tańczą naokoło Wesny i na skinienie jej różdżki klękają przed nią pokornie, fujarki i harfy milkną), WESNA (do elfów). A teraz lećcie na św iata w szech stron y , Z iem ię u b ierzcie w h a rm on ijn e ton y Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 10 — W s z y s tk ic h b a rw w iosn y . N iech b rzm i ra d o s n y O k rzy k w esela W ś r ó d traw i ziela N iech ch r z ą s z c z y k złoty, niech p szczółk a sk rzydlata, W e s o ło b rzęczą c sw o b o d n ie ulata. R ozn ieście w szęd zie pieśń pełn ą m iłości, S iejcie ją w serca, niechaj się r o z g o ś c i Ta p ieśń w ś r ó d lu dzi I niech ob u d zi W sercach, co spały, P rom ień w spaniały W io s e n n y ch u czu ć, k tóre tak ja k rosa P erłam i z ziem ią bratają niebiosa. (Za skinieniem Wesny elfy rozbiegają się na wszystkie strony. Pozostają tylko Promyk i Wietrzyk. Wesna pod chodzi bliżej ku scenie). w esn a (spostrzegając śpiącego Walgierza). C o to? C o w id zę? Tu, g d zie d ą b św ięcon y P r o s t w n ieb o strzela b u jn em i k on a ry, R y ce r z niezn an y sp oczy w a u śp ion y P rzez ja k ieś b osk ie lu b piekielne cz a r y ! — O, ja k żeś p ię k n y ! C h y ba w tw ej o s o b ie W s z y s tk ie cu d ow n e w dzięk i się zbratały, C o lu d zi zd ob ią. R y c e r z u ! ja tob ie Ś lu b u ję m iłość — nie tę, z k tórej m ały, N ędzn y rob a czek za zd rości się rod zi, A potem serce g ry z ie żądłem ja d u — L ecz m iło ść m atki, taką co z p o w o d z i N ieszczęść cię w yrw ie, o ch ro n i od g ra d u P o c is k ó w w ra żych . T y ś dziecię p ieszczon e M atki p r z y r o d y . W cich e serca łoże R zu cę ci kw iaty, z g w ia zd sp lotę k o ro n ę Dla m arzeń tw oich i w sny tw oje w łożę Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 11 — T y le r o z k o s z y i tyle sło d y c z y , A w życia d r o g ę tyle m ęztw a, siły, Z e w łasnej m atki u ścisk ta jem n iczy Nie m iał tej m o cy , W e s n y syn u m iły ! Ś p ij teraz sło d k o ! N óż d ru id a sr o g i C iebie om in ie i krw i nie w y s ą c z y ; T y ś w id zę zb łą d ził ze zw y cza jn ej d r o g i, L ecz w io sn y sk rzy d e ł dam ci p o lo t rą czy . C h odźcie, w y d u ch y , zleć m i tu, W ie trzy k u ! (Wietrzyk i Promyk nadbiegają). T ch n ij całą w on ią w iosen n ej p r z y r o d y I z m y c h w ian u szk ów k w iecisteg o liku P rzy n ie ś ten, w k tó ry ślubne w plotłam g o d y ; P rzy n ieś, b y m m ogła , zr y w a ją c zeń kw iatki, K w iat n a jp ięk n iejsz y w p leść w serce rycerza , P rzy n ie ś konw alie, stok rocie, bław atki, P ierścień z nich dłu tem w y rze źb ij sn ycerza. WIETRZYK. Słucham , k ró lo w o ! (Wietrzyk wychodzi). w esn a (do Promyka). A ty, m ój P ro m y k u , Z e w szy stk ich elfów dziecię u lu bion e, Patrz, b y ś m i znalazł w fo r tu n y tajniku N ić n ajk w iecistszą , utkaj z niej k o ro n ę C z y s tą , ja k kry ształ, szczęściem ja śn ieją cą , I p rzęd zę złotą z p rom ien i utkaną W p le ć tęczow em i blaskam i d r g a ją cą W lo s y rycerza , co m em i się staną. (Promyk staje nad Walgierzem i wyciąga nań ręce, z któ rych spada snop promieni). Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 12 — PROMYK. Słucham , słucham cię k ró lo w o , N ad r y ce rza ja sn ą g łow ą P o ro zw ie sza m b la sk ów tęczę, W sieć z p rom ien i g o uw ieńczę, A g d y trzeba, za jrzę w serce, A g d y trzeba, to r o z to c z ę Nad tern sercem m g ły p rzezrocze, Z sa m y ch b la sk ów i z p rom ien i, G dzie się ba rw n ie słoń ce m ieni. Dla ry c e rz a sp lotę w ieniec, B o to r y c e rz u lu b ien iec Sam ej w iosn y , w ieszczk i kw iatów ... W ię c z p u rp u r y , ze szkarłatów , Z b la sk ów w szy stk ich , w k tóre płonę, Ja u toczę m u koron ę. (opuszcza ręce i odstępuje w tył). (Wietrzyk powraca z koszem kwiatów po nad głową i klęka przed WesnąJ. WIETRZYK. M asz k ró lo w o , Nad m ą g ło w ą K w iatów kosz, B ędą c p osłem , Z nich p rzy n iosłem Danin g ro s z . N iezabudki T u sk rom n iu tk i B ły s zczy kwiat, W ziąłem z r ó ż y P ęczek d u ży B a rw n ych szat; Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 13 — T u fiołk i, Z k tó r y c h p s zczó łk i M iodek ssą, Dla za szczytu Z aksam itu B ratk ów tło. B luszcz, p o w o je Jasn e stro je D adzą ci, N iech o kw iatkach, O bław atkach R y ce r z śni. (W esna bierze kwiaty i rzuca do stóp rycerza. Wietrzyk odstępuje w tył). WESNA. O tak, W ie trzy k u , sen słod k i ry cerza . N iech m u trosk ch m u rk ę co d zie n n y ch uśm ierza, A g d y się zb u dzi, u stóp je g o kw iaty N iech się rozw in ą , niech aj lecą w sw aty I, b ęd ą c sam e w io se n n y m rozk w item , O czy ry c e rz a z cz a r o w n y m błękitem O czu k ró le w n y b ezw ied n ie p ołą czą , — Z w iosn y p ow iew em ześlą m iłość rączą. A g d y k rólew n a p o w y jś c iu z kąpieli Stanie tu p rze d nim ja śn ieją ca , w bieli, 0 n iech że w ted y dw a serca u ro s n ą C zarem m iłości, życia sw e g o w iosn ą ; N iech się r a d u ją , baw ią się i pieszczą 1 w różk ę w io sn y b łog osła w ią w ieszczą. (odchodząc ku brzegowi rzeki) A teraz, o d u ch y , P rzez w iosn y p o d m u ch y Ś p ieszcie zw a b ić tu k ró le w n ę , I w je j u ch o w łóżcie, śpiew ne, Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl _ 14 — W m a jow e od d źw ięk i, M iłości p iosen ki. N iech fu ja rk i b rzm ią d o w tóru, Z w io se n n e g o życia ch óru Sam a sp lotę pieśni, — Ż y c ie snem się prześn i, A za szczęściem kto p o g o n i, N iech je w w iosn y szuka w oni. (Siada do konchy i odpływa z elfami wązkiem ramieniem rzeki, słychać dźwięk fujarek). w esn a (śpiewa). T ę czo m o ja złota, P rzez n iebiesk ie w rota L eć niżej ku ziem i Ł u sk am i barw n em i. La, la, la. F alo m o ja szklista W ieczn ie jasna, czysta, Nieś z m arzeń krain y W estch n ien ie d ziew czy n y . La, la, la. L eć piosnlco u rocza P rzez ch m u rek przeźrocza , Ku p ro m ie n io m słoń ca L eć p io s n k o gorą ca . La, la, la. (Wesna niknie za drzewami, pieśń coraz słabnie i ginie w dali). WALGIERZ (budząc się i oglądając się ze zdziwieniem). P ierzch ła, ach pierzch ła, w iosen n a b o g in i! G dzież elfy , d u ch y , c h ó r ru sałek b ia ły ? C zy sen m n ie zjaw isk n ieśw ia d om y m czyn i, C zy w szy stk ie w ró ż k i w n ieb o u lecia ły ? A m oże d o niej, d o niej m nie p r z y w io d ą ? H elg u n d o, zjaw się, c h o ć b y ze sn ów m rok u , Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl Z ja w się i lśn iąca m ło d o ś c i u ro d ą S p ły ń ja k o w różk a cza row n a z ob łok u . (Z daleka słychać piosnkę towarzyszek Helgundy. Powoli z poza wzgórza zamkowego ukazuje się łódź, niosąca Helgundę z jej towarzyszkami). PIEŚŃ DZIEWIC. O F r y g o , F r y g o , n ie b io só w bog in i, W od a n a w ielk ieg o żon o, T y , k tórą serce n a jm ilszą nam czyn i, D ziew ic b og in i, G elfion o! M y w as u śm iech em p ozd ra w ia m y w iosn y , T ra w p o ln y ch w on n y m rozk w item , W w iązance z p ieśn i czar ziem i m iłosn y Ł ą c z y m y z n ieb iosów szczy tem . D o A zelh ejm u , d o b o g ó w krain y N iech leci słodki d źw ięk pieśni, W p ieśn i w iosen n ej d r ż y serce d zie w czy n y W niej w iosn a życia się p rześn i. w a lg ie r z (poznając). T o ona, ona!... ja się u k r y ć m u szę: — — H elg u n d a płyn ie, cała w blaskach słońca... B o g o w ie ! za brać m ożecie m i du szę, Z o sta w cie m iłość, co serce potrą ca . ( Walgierz kryje się w gęstwinie drzew, łódź podpływa ku samemu brzegowi). p ie ś ń . P osła n k o F r y g i, G n o sz y b k o p ędzą ca Na H o fh w a rfn irze o g n is ty m , Z le ć d o nas jasna, w b a rw y tęczy lśniąca, B ądź g o ś c ie m n a szym w ieczysty m . M y żądne szczęścia b u rszty n o w e j fali I w iecznej żądne m iłości, Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl 16 — — W z r o k w asz, b o g o w ie , niech w sercach zapali O gień w ieczystej ra d o ś ci! (Łódź podpływa do brzegu, h e l g u n d a wysiada, trzyma jąc w ręku dzban z wodą). h e lg u n d a (do towarzyszek). Ja kam ień w o d ą u m y ję św ięcon ą, G dzie ręką m ę d rc ó w w y r y te są runa — W y dalej p ły ń cie i w ró ć cie z k o ro n ą L ilii w o d n y c h ; a g d y h a rfy struna, P rzez zręczn y ch sk a ld ów zlekka u derzon a , Z a d r ż y , w ty sią ce r o z b r z m ie w a ją c p ieśn i: N iech z rą k m y ch p r z y jm ie k o ro n ę G elfiona, N iech się b o g o w ie ro z ra d u ją leśni, I lasy za d rżą w o k r z y k i radosn e, B ędą c św iadkam i ja k w lat b u jn y ch kw iecie, Ż y c ia s w o je g o siedem n astą w iosn ę W słu żbie G elfion ie da k rólew sk ie dziecię. h e lg u n d a (polewając kamień). P ły ń cie, płyń cie, k ro p le w o d y Na kam ienne, zim ne lica, R ozu m starców w iek nasz m ło d y P lon em złoty m niech p od sy ca . N iechaj p ły n ą m ę d rcó w słowa, P rzech ow a n e tu na w ieki, N iech nas D on a r w szczęściu chow a D eszczem skrapia św iat daleki. P ośw ięcon a dziś G olfion ie, Jak kapłanka z sal W alhali, C hcę m ieć serce, w k tó re m p łon ie B oh atersk iej m ęstw o stali. C hcę kapłan ką b y ć p r o r o c z ą — A ch ! c z y ż łatw o to d ziew czy n ie, G d y d o oczu łzy się tło czą , G dy w niej k rew g o rą ca p ły n ie? Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl 17 — — (Walgierz wychodzi niepostrzeżenie z za drzew i Męka przed Helgnndą). HELGUNDA. G d y m iłości serce pragnie, N am iętnego chce w yznania, Ach, któż serce biedn e nagnie D o m ilczenia, d o kon an ia? (Stoi w zamyśleniu i zakrywa twarz rękami. Nagle jakby budzi się z zamyślenia i spostrzega Walgierza). (do Walgierza) K im je s te ś ? pow ied z, ry c e rz u n iezn an y! W z b ro n io n e tob ie g a ju teg o w rota, — U derzę w tarczę, n ad ejd ą kapłany, I ży cia tw eg o n ić się p rzerw ie złota. WALGIERZ (klęcząc). K im je s te m ? pytasz o b osk a k ró lo w o ! C óż dla m nie znaczą dźw ięk g r o ź n y pu k lerzy I n óż w iszą cy p o nad m o ją g ło w ą , K tó r y m m ię w serce tw ój kapłan u d e rz y ? Cóż znaczą w szy stk ie b o g ó w tw oich g rzm o ty I w szy stk ie z dali g ro ż ą ce p io r u n y ? M nie tu w p row a d ził b ó g m iłości złoty, M nie g ło s p r z y w o ła ł b og in i Id u n y . HELGUNDA. Id ź ! b o tu ty lk o m a ją w ejścia p ra w o K ról i kapłani. — Ś m ierć w isi nad tob ą ! O, nie patrz na m nie b ła g a ją co, łzaw o, Jam je s t kapłanka... WALGIERZ. T y ś życia ozd ob ą , O p ow ied z, p o w ied z, czy n ig d y p o n ocy Nie zb u d ził ciebie g ło s rzew n ej p iosen k i? TOM II. 2 Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 18 — C zyś nie uległa tej pieśni p r z e m o c y ? C zy cię od okn a n ig d y blask ju trzen k i Nie sp łoszy ł, piękna! g d y ś dum na, m arząca Z w ierza ła g w ia zd om sw eg o serca bole, G d y ś na w p ó ł senna, od tęsk n oty drżąca, O d d a ją c w iatrom w ło s y na sw a w olę, N a p rzód zw ieszona, ja k m łod e p a ch olę, Chciała p ić dźw ięk i tej p ieśn i m iło śn e j? N adem n ą by ła ś, a ja stałem w dole, I cora z rzew n iej, z tej piersi żałośn ej Jam ci p o s y ła ł m ej m iłości słow a; A ty ś m yślała, że to skald tak śpiew a, Ż e, za bzu krzakiem , to się skald tak chow a, A je g o p ieśn i w tórzą szum em drzew a... HELGUNDA. O nie m ó w d łu żej! Jeśli są b o g o w ie , Jeśli w nich w ierzysz, u ch od ź stąd n akon iec!.. K apłance b o g ó w lu b o w a ć się w m ow ie Tw ej nie p r z y s to i. WALGIERZ. Jam m iłości g o n ie c! (chce ją uściskać, Helgunda odpycha go ręką) HELGUNDA. U ciekaj, s ły s z y s z ten szm er — to są on i! (Z gaju wychodzi ofiarnik). OFIARNIE. Tak, to są oni, lecz k tóż ty, d ziew ico, Ż e gaj się tw oim k rz y k iem nie rozd zw on i, Ż e tw o je ręce o b u rą cz nie ch w y cą M łota, a żeby u d e rz y ć nim w ta rc z ę , L u b w sk roń p r z y b łę d y , k tó ry się ośm iela B ezcześcić cieb ie?! Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 19 — WAKG1ERZ. Z m ilk n ij, zm ilk n ij, starcze! OEMARNIK. T y m ilcz! Z a p ew n o ch cesz T ora m ściciela U sły szeć g r o m y , lu b k ru k i W od a n a C h cesz, b y zleciały i z tw o je g o ciała S ob ie żer r w a ły ! Ś m ierć n ieodw ołan a W isi nad tob ą i n óż zem sty pała. K apłani, d o m n ie! (uderza miotem m tarczę) ( Wchodzi paru kapłanom). o fia r n ik (do kapłanom). U w ięzić b lu źn ie rcę , Co śm iał się p rz e k ra ść w te św ięcon e g a je ! (do Helgundy) A ty, d ziew ico, k tóra ś m iała serce P łoch e, b y ła m ać stare o b y c z a je , D r ż y j! Z a m ia st w ień ca b ia łeg o G elfion y, U brana w w ien iec z chw astu i p o k r z y w y , J a k o zakała o jc o w s k ie j k o ro n y Z e szczy tu w ieży łzą zalejesz n iw y. (Kapłani ćhmytają za ręce Walgierza, który stoi nieporuszony). h e lg u n d a (załamując ręce). G elfion o, ra tu j! WALGIERZ. Słuch ajcie, kapłani, O na nie w inna! OEIARNIK. On cię b r o n i je s z c z e ? L ecz sąd się zb ierze, ju ż w sz y sc y zw oła n i: K ról, arcyk ap łan , w sz y stk o im obw ieszczę. 2* Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl (Wchodzą król, arcykapłan, kapłani, orszak króla, bar dowie). KRÓL. S łyszałem ta rczy n aglące w ezw anie, A teraz w rza w ę w a szych k rz y k ó w sły szę; W id zę łzy c ó r k i i gn iew tw ój, kapłanie. C óż to za je n ie c ? i czem u tę ciszę G a jów św ię co n y ch k rz y k iem n aru szacie? OFIARNIK. Z a p y ta j córk i, czem u w nasze g a je W p u szcza p r z y b łę d ó w , i kapłanki szacie T y lk o uw łacza, n ierządn ą się staje! KRÓL. H e lg u n d o ! ARCYKAPŁAN. Jakto, ta czy sta dziew ica, Co b y ła ch lu b ą niew ieściej m ło d z ie ż y ? HELGUNDA. O jcze, w szak srom u nie u k r y ją lica, G otow am p rzy s ią d z, je ś li kto nie w ierzy. OFIARNIK. B luźnisz, k ró le w n o , w zb u d za sz g n iew G elfion y ! ARCYKAPŁAN. Z a sią d źm y w k oło, sąd n ig d y nie kala, I niech p rzed n am i sto ją sp o rn e stron y . (Siada na kamieniu runicznym, król na ławie kamiennej, reszta grupuje się w około nich). Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl dl - — W s ze ch w ie d zą ce g o w ezw ijm y H ejdala, On w sądach ra d y n a jlep szej udziela. (podnosi ręce w górę). T eraz słu ch a jm y słów osk a rży ciela . KRÓL. N iech m ów i p ierw szy , lecz słuchaj, jeżeli O fiarnik b o g ó w z p ra w d ą się rozm in ie I zg w a łcić u sta k łam stw em się ośm ieli, Sam z n ieg o b o g o m ofia rę u czyn ię. OFIARNIK. K rólu , nie w y jd z ie kła m stw o z u st kapłana, B o g o p ioru n em w net D on a r zabije, — W ię c m ow a m oja święta, niekłam ana, Nie m o g ą g n iew y stra szy ć m nie n iczyje. P atrz, tw oja córk a, b o g ó w ofiarn ica, K tórej cn ót strzegą g a je tajem nicze, C zy sto ścią sw o ją g a jó w nie za szczyca I kala dane przez b o g ó w oblicze, W k tóre p r z y b łę d o m sp o g lą d a ć pozw ala; P r z y jm u je h o łd y w g a jó w św iętych g łu szy , I gn iew em serca sw eg o nie zapala, I ciszy leśnej k rz y k iem nie n aru szy. W ię c m łot ch w yciłem . HELGUNDA. O jcze, ja m nie winna, O jcze, ja m m łoda, ja m je s t tak dziecinna. KRÓL. K tóż je s t ten śm iałek ? WALGIERZ. Jam je s t ró w n y tobie. (Szmer zdziwienia) Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — °n — KRÓL. P r z y n ie ś ć żelaza, o k u ć g o w k a jd a n y ! (Dmoch z orszaku odchodzi). Ja z lat d ziecin n ych k o ro n ą się zd ob ię A ten p rzech od zeń , p rzy b łę d a op lw a n y Chce rai d o ró w n a ć! ARCYKAPŁAN. W s trz y m a j is k ry gniew u. R azi cię, królu , jeń ca m ow a dzika, L ecz nim p lon zb ierzem z m ą d r y c h są d ów siewu, I n óż się sk rw aw i w d łon i ofiarn ika, M u sim y w id zieć ja k i lo s g o w iąże, I jaka jeń ca u rod ziła strzech a? WALGIERZ. Jam W a lg ie rz W d a ły , ja m ty n ieck i książę! P ew n o m n ie znacie, r o d e m z ziem i Lecha. A jeślim nie szedł na orsza k u czele I je ś li złotem d r ó g sw oich nie ścielę — O, b o m n ie inne w io d ły tu postacie, S terem m i b y ły serca tajem nice. - P r ó ż n o w am m ó w ić : m iłości nie znacie, A ja w H e lg u n d y chciałem za jrzeć lice. Z elfów w iosen n y ch p rzy s ze d łe m orsza kiem , P o d b o sk ie j F rei p otężn ą opieką. ARCYKAPŁAN. W ię c leć napo w rót, jeśli je s te ś ptakiem , B o w raz stru m ien ie k rw i tw ojej pociek ą. P e w n o b y F r e ja w nasze g a je św ięte Ż a d n ej p r z y b łę d o m nie w skazała d rog i, W ię c słow a tw o je h arde i przeklęte, A k ro k za śm iały, o b y c z a jo m w rog i. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl 23 — — C zy tak sęd ziow ie? C zy jesteście z g o d n i? I taki w y r o k w run a za p iszem y: » Ż e kłam stw em sw o je j nikt nie zm aże zb rod n i«. (po chwili) M ilczeniem z g o d y znak da jecie n iem y. (Pomiędzy kapłanami krótkie i ciche naradzanie się). JEDEN Z KAPŁANÓW. Jesteśm y z g od n i! a r c y k a p ła n (do Helgundy). K rólew n o, sch y l czoło, Bo b o g ó w w ola ja sn ą nam się stała, I patrz na p r z y s z ło ś ć odw ażn ie, w e so ło : C iebie G elfion a w y z n a cz y ć się zdała B o g o m p otężn y m na ofia row n icę! G dy n óż za bły śn ie w g a rd le tw ej ofia ry , W e ź k u b ek złoty, św ięcon ą tablicę, Z b ie r z krew , co tryśn ie, i b o g o m z niej dary Chciej ofia row a ć. — H elg u n d a blednieje?... C o w id zę! k rólu , czy to tw oje dziecię? KRÓL. N iech krew zapisze naszej zem sty dzieje, H elg u n d o, każę! HELGUNDA. O! je s t że na św iecie L ito ś ć w ś r ó d lu d zi? O jcze m ó j, sęd ziow ie! K tóż z w as zapew ni, że ten ry c e rz kła m ie?! P ro ście , niech ja śn iej b ó s tw o się w y p ow ie I niech nam F r e ja ześle ja k ie znam ię. o fia r n ik (do Helgundy). M oże p rzez ciebie, k tórą sw oim ja d em T en w ąż zaraził, b o g ó w p r o s ić m am y Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl 24 — - 0 d o b r ą w ró ż b ę ? M oże p ola g ra d e m On nam za sy p ie i na słoń cu plam y M oże za szczep i? (Przynoszą zelaza i zakładają Walgierzowi na ręce. Łódź z towarzyszkami Helgundy, pełna kwiatów wodnych, pod pływa znowu do brzegu). h e lg u n d a (klękając przed królem). K rólu , ja m tw e dziecię. K rólu , czy żądasz, ab y szata biała, K tórą p rzyw d zia ła m , zm ieniła się w śm iecie 1 na m n ie w iecznie k rw i plam ą patrzała? Z am iast m n ie w id zieć niew inn ą i c z y s tą , C hcesz m nie u czy n ić w ró żb itk ą k rw io ż e rczą ? C hcesz b y m i w ży ciu b y ło ciem n o, m g lis to ? P atrzcie, kapłani, ja k d rzew liście sterczą I patrzą w g ó rę . — C zy liście o d nieba T eż k rw i żą d a ją ? R aczej k ro p li r o s y , K rop li m iłośn ej, k tórej lu d ziom trzeba, A b y się ziarnem n apełniły k łosy . Ja m iałam p ieśn ią rozrzew n ia ć te g a je I w iecznie czysta, niczerr. nie skalana B o g ó w o lep sze p r o s ić u ro d z a je : D ziś będ ę straszn a i k rw ią o b r y z g a n a ! ARCYKAPŁAN (stając), F orsetti w ielki, co s p o r y ła god zi, N atchnął m nie n ow ą ja sn ow id ztw a siłą: Jeśli się k ied y p o k o c h a ją m łod zi, A ta ich m iło ść je s t sta rszy m nie m iłą, K to ch ce ich u strzed z od stan ow czej z g u b y , N iech za p r zy k ła d e m w y tra w n y ch p r o b ie r z y D ok on a ja k ie j, c h o ć b y ciężk iej, p r ó b y , I da lszy sku tek w edle p r ó b y m ierzy. (do Walgierza) Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl T y , co się m ienisz r y c e rz e m i księciem , Z an im tu w ró c is z na orsza k u czele, Jeżeli F re ja m iłośn em zaklęciem I p ow od zen iem d r o g ę tw o ją ściele, R ów n ie o b d a rz o n ptak ów g ó r n y c h lotem : T y się nie zlęk n iesz, je ś li ci każem y D ok on a ć p r ó b y , nie w szerm ierce g rotem , L ecz innej, cięższej. S p ó jr z tam, w dal, na w ieżę, G dzie zam ek stoi p o ś r ó d R en u w o d y , Z je j szczy tu sk o c z y sz je ś li k och a sz szczerze, W n urt fal — i p ra w d y słów tw y ch dasz d o w o d y . HELGUNDA. U stóp tej w ieży p o d w o d n e kam ienie! WALGIERZ. P row a d źcie, śm ierci nie straszą m nie cienie. (Kapłani uprowadzają Walgierza). a r c y k a p ła n (do bardów). B ardow ie, h a rfy n a strójcie d o pieśni, N iech na cześć b o g ó w d łoń w stru n y u d e rz y ; M oże w stru n d źw ięk u b ó l śm ierci się p rześn i, N im przezn aczen ie c io sy sw e w y m ierz y . h e lg u n d a (podbiegając ku brzegowi do towarzyszek). W y tow a rzy szk i w szy stk ich ch w il ra d ości, D ajcie się u n ieść k o ły sz ą ce j fali, U śm ierzcie b oja źń , co w m em sercu g o ści!.. Jeśli w n iem szczęście ma kw itn ąć, to z dali, P ow iew em w ień ców d a jcie znak r a d o ś n y ; L ecz jeśli śm ierć!.. N ie! nie, ja nie chcę śm ierci! (Towarzyszki odpływają na środek Renu). KRÓL. O dn iu z g ry z o ty , zarazem m iłośn y, C zem u p ierś o jc a ro zd zie ra s z na ćw ierci? Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 26 — PIEŚŃ BARDÓW. P ły n ą , p ły n ą czasu fale, A w nich ton ą serca żale, T on ie ból. U ciek ają dn i i lata, K ażdy się z m o g iłą zbrata: K m ieć i król. O dyn , O d y n w p o le w oła, K om u ż za brzm i pień w esoła, W o jn y g ło s ? K om u ż d a n o w ró c ić w chw ale? G d y p o in n y ch sp łon ą żale, Sp łon ie stos! Śp iesz, r y c e rz u , w pole bitw y, Tam , g d zie w alka, g d zie g on itw y , T am ci b y ć ! C h ociaż m ęż n y ś i p rz e z o r n y , Ż y c ia tw e g o p rzetn ą N orn y Z łotą n ić! G d y ci b ó j da śm ierci łoże, H ilda b o s k a w n ocn ej p orze Z b u d z i cię — Na ru m ak u z ch m u r uleci, T y w tej pa rze b ęd ziesz trzeci, W n ocn ej m gle. D rzw i W alhalli p r z y jm ą ciebie, F re ja m iod em u czci w niebie, A il da — G d y p ić b ęd ziesz nektar boski, N iechaj nikną w szelkie trosk i, N iknie łza. (Słychać okrzyk towarzyszek Helgundy. Helgunda pod biega do brzegu, towarzyszki z dali powiewają wieńcami z kwiatów). Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 27 — HELGUNDA. On płyn ie, płyn ie, Id u n o ! d zięk i ci! (podbiegając do ojca) O jcze, ty p ła czesz? KRÓL. Tak, to są o jc a łzy. HELGUNDA. O jcze, m ój o jc z e ! k ról (groźnie, powstając). T y k och a sz r y c e rz a ? H e lg u n d o ! HELG u n d a (rzucając się do nóg królowij. O jcze, jeżeli p r z y p ły n ie , G d y z w oli b o g ó w ta kam ienna w ieża Nie dała śm ierci, czy też w je g o czyn ie W id zisz p rze stę p stw o ? A ch , czy on nie m oże, Jąk m u p rzy sta ło, w liczb ie tw oich g o ści, W liczn y m orszaku ... O jcze!., ja się trw pżę! k ról (do bardów). B a rd ow ie! g ra jcie, g ra jc ie p ieśń m iłości! (Bardowie uderzają w struny, król podejmuje z ziemi Helgundę i tuli ją do lona) ZASŁONA SPADA. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl A K T II. (Sala na zamku Tynieckim, z prawej strony na podwyższeniu pod baldachimem siedzą: WALGIERZ i HELGUNDA, obok nich i naprzeciw ucztujący dworzanie i goście, wśród nich BOJGIER. Jedno wyjście po środku, drugie na prawo. — Służba nalewa i roznosi gościom puhary). w a lg ie r z (powstając i podejmując w górę puhar). N a p oju b o g ó w , m iod zie b u rszty n o w y , Lej się w p u h a ry ! P ijcie, tow a rzy sze U czty k siążęcej i niech g r ó d za m k ow y Jen o m i szczęściem a w eselem d y sz e ! D zień n a jszczęśliw szy za b ły sn ą ł m i w życiu. P r z y m nie na zam ku g o ś c i księżna m łoda, D oty ch cza s szczęście leżało w sp ow iciu , D ziś p o p ły n ę ło ja k p o to k u w oda. W e s zło tu słońce, — z p o d je g o prom ien i, (wskazując na Helgundę) Z p o d sp o jr z e ń b łog ich , z p o d u śm iech u kwiata, Ż y c ie ba rw a m i w szy stk ich tęcz się m ieni I ch y b a z b o g ó w szczęśliw ością brata. P iękn ej H e lg u n d y w y p ijc ie w ięc zdrow ie, Z w iastu n k i szczęścia, d a w czy n i r a d o ś ci: Z a serce sercem odpłacę, panow ie, P iją c n aw zajem zd row ie m oich g o ś c i! Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl 29 — - GLOSY. W iw at! N iech ż y je książę! Z d ro w ie k siężn ej! b o jg ie k (przystępując do Walgierza z puharem w ręku). Słów mi nie staje! ja ch ciałby m , W algierzu , W y d o s ta ć serce z p iersi m ej p otężn ej, W y ją ć u czu cie i tak, ja k w pancerzu , Z ło ż y ć je w m ow ie n iezrów n an ej siły; C h ciałb ym , a żeby te p rom ien ie św ięte W ieezystem słońcem tob ie w ciąż św ieciły I, w sercu tw ojem na zaw sze ujęte, Tak ą m o c dały i p otęgę w życiu, Co k ru s zy w szelkie chw ile, n ieśw iadom e G ro żą cy ch n ieszczęść; taką, co w u k ry ciu W s z e ch m o c y w łasnej p o d n o si ry ce rza Ku tym w y ży n o m , g d zie k ró lu ją b ogi. O, niech ci n ig d y k rz y w d y nie w ym ierza Z ręki p rzy ja zn e j żaden p ocisk sro g i! Ta, k tórą ś w y b ra ł i k tórą ś w te p r o g i P r a o jc ó w d zieln y ch w p row a d ził na ch lu bę N iech n ici złote, o W a lgierzu d ro g i, W tw e ży cie wplata. A ty, d zieck o lu be K ró ló w fra n k oń sk ich , o H e lg u n d o bosk a, B ądź te g o k sięstw a sk a rb em i o z d o b ą ! Na c z o ło białe niech ci n ig d y trosk a C h m u rk i nie ściele, niech w iecznie nad tob ą Szczęścia u rocze słoń ce p rom ien ieje I w on ią k w iatów ży cie tw e przen ik a; R o zk o s zy n o w y ch k o ły sz ą c n adzieję, Zdi^owie H e lg u n d y i — niech b rzm i m u zy k a ! GŁOSY. Z d ro w ie ! W iw at! N iech ż y ją k sięstw o! (Muzyka i tańce). Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 30 — (Bo W algierza podchodzi goniec z oznajmieniem tajemniczem, Walgierz wstaje, tańce ustają, muzyka cichnie). WALGIERZ. W chw ilach n a jlep szy ch szczęścia i ra d ości C zęsto b o g o w ie chcą d o ś w ia d c z y ć ludzi. C zy n ieb o lu d ziom szczęścia ich za zd rości, I w sercu b o g ó w p rzeto gn iew się b u d zi? Nie w iem , lecz o to p r z y b y ł g o n ie c w o jn y Z w ieścią, iż k raj n asz n a ch od zą Ślęzanie, W ię c zn ów d o w alki m u szę stanąć z b r o jn y , Aż za d o ść zem ście n ad nim i się stanie. K tóż p ó jd z ie ze m n ą ? K tóż z w as, tow a rzy sze? B o je ś li księżna ch ce za baw ić g ości, M ożecie zostać. HELGUNDA. W a lgierzu co sły szę? Już m ię op u szcza sz? Już ci d o ś ć m iłości? A ch ! czy n ikt cieb ie w y r ę c z y ć nie m o ż e ? WALGIERZ. Jeśli sam p ó jd ę , p ew n iejsza w yg ra n a . Ślęzanie m y ślą , iż m a łżeń sk ie ło ż e Jest to m og iła m ęstw u w y g rz eb a n a — O n iech tak m y ślą, lecz inaczej b ęd zie! GŁOSY BIESIADNIKÓW. A w ięc d o w alki! i m y z tobą, k siążę! W s p ó ln y lo s bitew niech nas w iedzie w szędzie, F ortu n a jed n a niech nas zaw sze w iąże. (W szyscy biesiadnicy odchodzą przez drzwi środkowe). Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl 31 — — WALGIERZ. Czekaj, B o jg ie rz e ! (Bojgier zatrzymuje się). M ój piastunie stary, D ziś g d y się rozsta ć m u szę z żon ą m ło d ą , T y , coś m i g o tó w d o w szelk iej ofia ry , P ozosta ń za m n ie! H e lg u n d zie o sło d ą N iech będ zie tw oja o jc o w s k a op iek a , P atrz, b y się w szy stk o ku je j w oli działo, Na je j ro zk a zy niech m i k a żd y czeka; A jeśli słuch ać je s z c z e je s t za m ało, Z g a d u jcie m y śli, a H e lg u n d y w ola N iech w jed en w ęzeł w aszą w olę w iąże, N iech je j nie cięży, ta niew ieścia dola O sam otn ien ia! BOJGIER. Słucham ciebie, k siążę! (Bojgier odchodzi). ' HELGUNDA. W a lg ierzu d r o g i, W a lg ierzu m ój m iły, C zem u m ię rzu ca sz? WALGIERZ. Nie p łacz! m uszę, lu ba ! HELGUNDA. S n y takie straszn e m nie się dzisia j śniły, A ch, m nie się śniła szczęścia m e g o zguba. W a lgierzu , zostań ! WALGIERZ. P rze m ó ż łzy i p r o ś b y W sza k w rócę, serce u s p o k ó j stroskan e. HELGUNDA. S erce d r ż y biedne, d r ż y p o d strach em g r o ź b y , Z e m oże zaw sze bez cieb ie zostanę. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 32 — C zy ś trzy m a ł k ied y w sw y ch ręku ptaszyn ę I słyszał, ja k w niej serce k oła tało? C zy ś m y śla ł kied y , że bez ciebie zginę, Ż e ja to jestem tą p taszyn ą małą, Małą i biedną, b o z g n ia zd k a w yrw a n ą! Nikt je j nie pieści, lu dzie są nieczuli! P o d nią g ałą zkę zieloną złam ano, P o d p o r ę w iotką, g d zie się ptaszę tu li... W a lg ierzu , zostań i u ścisk iem dłon i I p ocału n k iem u s p o k ó j! WALGIERZ. O d roga! W r ó c ę , bą d ź pew n a; w ró c ę , bą dź, sp ok ojn a , O czu k och a n y ch nie zalewaj łzam i! W r ó c ę , a potem , g d y się sk oń czy w ojn a, B ędę p r z y tobie, szczęście b ęd zie z nami. HELGUNDA. Nie, nie, W a lg ierzu ! nie w ie rz ę , nie w ierzę! WAEGIERZ. W u ścisk u m oim n abierz troch ę w iary, 0 luba! HELGUNDA. C h yba nie k och a sz ju ż szczerze, 1 m iło ść tw oja ju ż p oszła na m a ry ? WALGIERZ. Nie płacz i w ierz mi, w szak o d je ch a ć m u szę! A na pam iątk ę cod zien n ie w e w łosy W plataj kw iat św ieży, niech on m o ją du szę Ł ą czy z tw ą du szą, w d źw ięk jed en dw a g ło sy , D w a bicia serca n iech w tw ej m y śli łą czy — N iech ci on m ów i, ja k k och a m szalenie, N iech ci op ow ie, że w zw ycięstw ie rą czy, Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 33 — W r ó c ę i sercem n ig d y się nie zm ienię. H elg en d o, k och a m ! HELGUNDA. W a lg ierzu ! WALGIERZ. B ądź zd row a ! U ścisk g o r ą c y daj na p ożegn a n ie, U ścisk ten w sercu w iecznie się p rze ch o w a I w bitw ie w ieszczem zw ycięstw a się stanie. HELGUNDA. N ikt ciebie z serca m e g o nie w yk reśli, N ikt! lecz się lękam , ja k g o łą b strw ożon a. WALGIERZ. H elg u n d o, nie płacz i bą d ź d o b re j m y śli: T w ó j W a lg ierz w ró c i i w r o g ó w pok on a. HELGUNDA. W ię c w ró cis z p r ę d k o ? C zy z n o w y m k sięży cem ? WALGIERZ. D ziś on u b y w a — g d y p r z y b y w a ć zacznie, W r ó c ę d o ciebie ze zw y cięsk iem licem . HELGUNDA. C zy tak, nie p ó ź n ie j? WALGIERZ. A lb oż co nie bacznie K ied y p r z y r z e k a m ? HELGUNDA. L ic z y ć dni, g o d z in y B ędę, W a lg ierzu ! Nie w iesz ja k i w e m nie TOM II. 3 Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl 34 - — Ż ar, og ień pała! G d y b y ś m nie n ik czem n ie Z d r a d z ił... WALGIERZ. Co m ó w is z? HELGUNDA. A ch, m y ś l ta bez w in y, P raw ie bezw ied n ie w sercu się spow iła. WALGIERZ. W ię c stłum m y śl taką, o H e lg u n d o m iła! Ż eg n a j m i! HELGUNDA. W r a c a j! (Walgierz odchodzi na prawo, przeprowadzony przez Helgundę, u drzwi Helgunda zatrzymuje się i pozostaje przez chwilę w zadumie). h e lg u n d a (sama). A je ś li nie w ró c i? Jeśli szał w o jn y b a rd ziej g o og a r n ie ? W te d y tw ój sp o k ó j całkiem się zakłóci, B iedna H elg u n d o, p o r z u c o n a m arn ie! (Helgunda wychodzi na prawo. W sali światła gasną, przy czerwonym blasku podziemnym ukazuje się wiedźma o włosach kołtunowatych). WIEDŹMA. D o ść m i r a d ości, d o ś ć tej szczęścia w oni, Co serce p ie ś ci i p o i sło d y c z ą — N iech ro b a k z g r y z o t c h o ć raz się w y ło n i I k łóci m y śli trw o g ą tajem niczą. N iech ch m u ry słońca za cią gn ą oblicze, I m g ła w y stą p i w ilgotn a i szara, A z m g ły op a ró w w y p ły n ą p sotn icze Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 35 — D u ch y zn iszczen ia i r o z p u s ty m ara. D o ść m i ju ż W e s n y i B elboh a k n ow a ń ! B ije g o d z in a na czasu zegarze, W k tórej C ze rn y b o h d o d a w n y ch panow ań Z n o w u p ow ró ci, b y o k r y ć cm en tarze S zron em z im o w y m ; b iesy , top ielice S zereg iem tru p ów lu d zk ich je napełnią I w ła sn y ch oczu czerw on e źrenice, W k tó r y c h p o ły s k u r o d z ą się i w ełnią W s z y s tk ie c h o r o b y , chu cie rozu zd an e, W a lk i n am iętn e, bratnie nienaw iście — Ź ren ice straszn e i p ow y stra sza n e Z a top ią w serce. A ja k z drzew a liście K rw ią za barw ion e sp a d a ją jesien ią, O ! n iech tak rów n ie w sk a rb n icy człow ieka W s z y s tk ie się czucia ra d osn e w yplen ią, I niechaj szczęście z w ich ra m i uciek a — Ja ję d z a stara sw e w ło sy rozczeszę. (wyciąga zgrzebło i czesze włosy). Z ja w cie się k arły, w y d o m o w e b ie s y ! (Z ciemnych kątów sali zjawia się 4-ch biesów). w ie d ź m a (czesząc włosy). G dzie isk ra spadn ie ku naszej uciesze, O gn iem rozn ie ćcie k ażd ą lu d zk ą głow ę, I ro zp a lo n e g łów n ie n a m iętn ości W tłoczcie w k rew lu dzką, niech k ip i ja k w rzą tek ; Ż a rem rozp a lcie ch rzą stk i w szy stk ich k o ś c i: T o b ęd zie naszej r o b o ty p oczątek . P atrzcie karzełk i, b iesy , isk ra leci! (Czesze włosy, jedna iskra przelatuje przez drzwi na prawo, druga pada u samych drzwi, trzecia na podłogę w głębi sceny). Ta — za W a lg ierzem ! ta — za je g o żon ą! J eszcze skra jed n a ! P atrzcie, któż tam trzeci, 3* Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 36 — K tó r e g o czucia p oża rem za płon ą? Is k r a w p od ziem ia za m k ow e się toczy , G dzie ję c z y W isław n iew olą sterany, K siążę W iś lick i, m łod zien iec u ro c z y , M oże m u inne trzeb a sp leść k a jd a n y ? Ha, ha, ha, b iesy , czy się rozu m ie cie ? M ów cie, biesiątka, i hej — d o r o b o ty , A b y m i b y ło w e so ło na św iecie. C óż z ro b is z p ie rw szy , biesiku m ój złoty ? BIES I. Ja za ostrzę sw e p a zu ry, P otem zb io rę g ro ź n e ch m u ry I p olecę za W a lg ierzem — B ędę w ich rem , ty m szalbierzem , C o g o zbłądzi, zb ije z d r o g i; W k on ia w p o ję m e ostro g i, B ędę szarp ał pazuram i, B ły sk a w icy stra szy ł skram i. K oń da dęba, k oń poniesie, Ja p u szczy k ie m siądę w lesie. Jeszcze d zik sze stw orzę cz a r y : Z b io r ę stra ch y i p oczw a ry , L u d zi je g o stra sz y ć będę, I za n im i na k oń w siędę, I p o p ę d z ę w g łu ch e ja ry , W trzęsaw isk a i m ocza ry . N iech tam w alka się od b y w a , Ja w tej w alce zb io rę żniw a Z lu d zk ich czaszek, z k rw i strum ieni, A ż się w od a k rw ią zrum ieni. Z eślę w b itw ę stado węży... Jeśli W a lg ierz je zw ycięży , M gław ic r o je ześlę jeszcze, A w m g ła w icy strach u dreszcze. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 37 - B ędę m ę czy ł tak W a lgierza , A ż ty m zam kiem b u rza św ieża W s trzą ś n ie pełna lu d zk ich chuci, A ż H elg u n d a g o p orzu ci, W te d y zniknę, n iech sam w raca: O to będ zie m oja p ra ca ! WIEDŹMA. D ob rze, biesik u , ja k w idzę, d o czarta, N auka m oja je s t coś także w arta; D o b rze ś sk orzy sta ł. A teraz ty d r u g i — T y lk o m ó w p ręd k o, b o m asz ję z y k d łu gi. BIES II. Ja w H e lg u n d y za jrzę serce, Jam ę w ielką tam w yw iercę, Sam się p otem stanę g a d em I n apełnię ja m ę ja d em , O gn iem piekieł z p a szczy sm oka. A ja k k ok osz, k tóra kw ok a G dy k u rczęta sw e w y w od zi, Ja w H e lg u n d y życia łod zi Z am k n ę c ią g ły ch k w ok ań echa: B ędzie b iesom stąd u ciecha! M iłość w zb u d zę zakazaną, S erce będ zie je d n ą raną, D o tej ran y w sy p ię soli; G d y zapiszczę, g d y zaboli, T o H elg u n da , c h o ć nie rada, L ecz w sty d liw o ś ć sw ą postrada, A ja k rzek a w m orza łonie, T ak w p o w o d z i żądz utonie, W leci w sidła zastaw ione. Straci W a lg ierz w iern ą żonę, B o w p od ziem ia ch ję c z y książę, Z k tó r y m serce żon ę zw iąże, Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — ;j8 — B o z za m k ow ej ją z a g ro d y U p row a d zi W isław m łod y . JĘDZA. R o zu m n y ś, biesiu , o tak, u p ro w a d zi W isławr H elg u n d ę, a m y b ęd ziem radzi; N ielada sztuka, k tórą piek ło w znieci M oim rozu m em . No, m ów biesie trzeci! BIES III. J ę d z o ! je ś li w ierz y sz w e m nie, Ja w p o d zie m i zejd ę ciem nie, G d y się ty lk o W isła w zdrzem ie, Ja H e lg u n d y słod k ie im ię W ło ż ę szeptem w b ęb en ucha, N iech się m iło ść w nim rozd m u ch a. P otem p r z y jm ę p osta ć szczu ra — — T am — w p od ziem ia ch n oc pon ura, L ecz h a rm id er taki zrobię, Ż e u m a rły ch y b a w g ro b ie , C h y ba jed en z p o ś r ó d lu dzi S u ch y szkielet się nie zbudzi. W sp ry t tw ój, pani, m o cn o w ierzę, W ię c ci s łu ży ć ch cę też szczerze; G d y d o serca m am się d ostać, W ię c k om a ra daj m i p ostać A w dod a tk u żą dło duże, B o to żą dło tak zanurzę, B y u b o d ło w serca głębie. S z p o n y w d zieję w net ja strzęb ie, B ędę szarpał b iedn e serce, N iech m i śpiew a w tej szerm ierce, N iech m i takie p ieśn i nuci, Ż e ty ch p ieśn i w d zięk zakłóci M yśl H e lg u n d y , sp o k ó j d u szy I je j serce tak ro z k ru sz y , Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl 39 — — Ż e H elg u n d a u rod ziw a P y ta ć będzie, k to to śpiew a, B oleć będ zie, p r o s ić łzawa, By r ozk u to je j W isław a. WIEDŹMA. T a k ! kąsaj serce, k ąsaj, m ą d ry biesie, N iech u W isław a o n o z bólu rw ie się, A z g łęb i serca niechaj k rz y k w y d a rty H e lg u n d ę b od zie. T eraz! biesie czw a rty ! BIES IV. C za row n ico i k ró lo w o , W y m ó w iła ś św ięte słow o — W y k oled zy m oi, djabli, T n ijcie serce ostrzem szabli, L ejcie w serca tru cizn zd ro je , C huci lu d zk ich n iep ok oje. Jed n a k trzeb a nam p o m o c y — Nie d o ś ć serce g r y ź ć p o n ocy , T rzeb a je s zcze b u d zić c z y n y : T o są piekła p o d w a lin y ! W ię c się stanę n iew id om y , A b y c z y n ó w zb u d zić g ro m y . G d y tak p ra cy m acie wiele, D ro g ę ze szkła w am uścielę, A b y n a szych sp ręży n k oło P o niej m o g ło biedź w esoło. Z a jr z ę w zam ku w szy stk ie kąty, P ozapalam r o zp u s t lon ty, P o ro zu z d a m słu żb ę całą, A b y łatw em w am się zdało T ak H elg u n d zie zm ą cić głow ę, B y k a jd a n y W isła w ow e Z d ją ć zechciała, d a ją c serce W r o zp a lo n y ch żądz iskierce. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl 40 — — Ś w isn ę, k rz y k n ę , ja k derkacze, Is k r ę — k on ia ok u lba czę, I u niesie b y s tr o n o g i W W iś lic k ie g o państw a p r o g i W r a z H elg u n d ę i W isła w a : O to b ęd zie m i zabaw a! WIEDŹMA. Z a b a w a p iek ieł! ch o d źcie b iesy m oje, N iech p ierś łak n ącą r a d o ś cią n ap oję, P ołą czcie d łon ie i stańcie m i w k oło, Z ata ń czę z w am i, tak je s t m i w esoło, A potem , w d o w ó d m ej szczerej m iłości, D am w am p otra w k ę z lu d zk iej k rw i i z k ości. (Staje pośrodku, biesy łączą się wkoło i tańczą). w ie d ź m a (przyśpiewując) . A n o w tany R ozk iełza n y B iesów roju , W ykąpany W e k rw i z d ro ju , P ręd zej m k n ij! K on iec k rw a w y , K ażdej sp ra w y Z a w sze ro k u j Dla zabaw y, G dzie je s t sp o k ó j T y g o d r z y j! G dzie je s t ra d ość, U czyń za d ość C h ęciom m oim , S zczęście w b la d o ś ć M y p rzy s tro im , Zm ienim w łzy. ^ Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 41 — Jak g łę b o k o N asze o k o S ięgać m oże, K rw i p o w ło k ą Ś cielm y łoże, Raz, dw a, trzy ! (Klaszcze w dłonie, robi się chwilowa ciemność, wszyscy nikną, światła w sali znowu płoną jak podczas uczty. ZASŁONA SPADA. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl A K T III. (Ogród przy zamku tynieckim. Z prawej strony skrzydło zamkowe. Na ogród wychodzi balkon z wejściem do pokojów Helgundy. Z lewej strony krzewy i drzewa. W głębi mur, okalający ogród. Liście z drzew opadają, pokryte szronem jesiennym. Noc księży cowa. U drzwi do pokojów wisi tarcza i młot). h e lg u n d a (stoi na balkonie w białej powiewnej szacie z rozpuszczonym włosem). Nie w raca d otą d m ąż sercem daleki, A k się ż y c n o w y d o b ie g a ju ż pełn i; Snu nie zn a jd u ją zm ęczon e p ow iek i B iedne się serce n ie p o k o je m w ełni. — O ! g w ia zd y ja sn e, w ś r ó d n ieba g oszczą ce, K sięży c, to w a rzy sz stały, w ciąż w am św ieci, A je ś li znika, serce k och a ją ce W p o r ę g o w zyw a, on zn ów ku w am leci. T ak w ży ciu w sp óln em tro sk i w szelk ie giną. A m ój to w a r z y s z ? m ój m iły, je d y n y ! N iem a g o n iem a! Jestże trw o g a w in ą? G w ia zd y ! ja k w ielkie są w ięc m o je w in y ? (Stoi w zamyśleniu z pod ziemi dolatuje śpiew Wisława). Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl ŚP IE W . P io s n k o tęskna, p io s n k o cicha, T y d o św iatła leć, — P r ó ż n o w ięzień tęskni, w zd y ch a, T a rg a lo s ó w sieć! N oc n iew oli p rzed nim długa, P ierś nie zliczy ran — D zisiaj w ięzień, m a rn y sługa, D aw niej m oż n y pan! P r ó ż n o w zd y ch a m , p r ó ż n o ron ię P o w o ln o śc i łzy, Ł ań cu ch ciężk i k rw a w i dłon ie, Ś m ierć rozta cza m gły. K rw aw em ok iem ju trzn ia błysk a, W sercu czu ję stal, — C h oć n iew oli d łoń uciska, Ż al m i ży cia żal! (Pieśń ucicha). HELGUNDA. Co za p ieśń g o rz k a ! ach, czy ona w tórem G ra m i d o sm u tk u ? Czy tam za ty m m u rem W p od ziem ia ch zam ku ja k iś biedak ję c z y T ak ja k w y, liście, co spadacie z drzew a ? Ja płacz w asz s ły s z ę , szron biały w as w ień czy , W szem ran iu w aszem żal ja k iś pow iew a. L ecz k tóż ten biedak, ten p ieśn iarz n iezn an y? I czem u cierp i, za co je s t w ięzion y ? (Uderza miotem w tarczę). N iech m i p o w ie d z ą , czem u m a k ajd an y, A sk roń m u bielą tro sk p od ziem n e s z ro n y ? PIEŚŃ. P rzez o b ło k i ła b ęd ź leci, P rzez o b ło k ó w ró j — Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl _ 44 — W b ó lu w sp ó ln y m bądź ty trzeci, O, ła b ęd ziu m ó j! Ja się błąk am tak, ja k m ara, W ś r ó d w ięzien n ych krat, P o m n ie płacze m atka stara P o d ciężarem lat. M oże, m oże, ju ż nie płacze I u m arła ju ż ! O, ła b ęd ziu ! m e rozp a cze Na g r ó b m atki złóż. P ow ied z, p ow ied z, b ia łop ióry Jak tu tęsk n o mi, P rzez ob łok i, p o p rzez ch m u ry Na g r ó b zanieś łzy. (Pieśń cichnie). HELGUNDA. N ikt nie p r z y c h o d z i! C zy z w y ja zd e m Pana T en zam ek św ieci je d y n ie pu stk a m i? O, p o w r ó ć , p o w r ó ć F ra n k o n io kochana, Ż egn a n a śm iechem , w spom in a n a łzam i! (Schodzi z balkonu i staje w zamyśleniu). (Z pokojów wchodzi służąca Helgundy). SENKA. K siężna w ołała? HELGUNDA. Śm iesz-że je s zcze p y ta ć? A lb o ż w o g r o d z ie niem a n o cn y ch stróży , B y m e ro z k a z y z p o k o r ą p ow ita ć? Ż ali u sn ęli? C zy m oże ich n uży, Ż e ja tu je s te m ? M ów , czy stróża n iem a? SENKA. Jest, księżn o, p ó jd ę p oszu k a m g o — m oże... Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl - 45 — HELGUNDA. M oże! W ię c książę takie słu gi trzym a, C o m n ie nie słyszą , g d y ja się tu trw ożę, G d y sen ucieka, k ied y n ocn e m a ry M nie p rześla d u ją ? SENKA. N iech księżna p rzeb a czy , I gn iew u k oi, b o to w id zi księżna, D ziś w y ją tk o w o dla tw y ch p o s łu g a czy Jest bal, w esele — w sza k pani je s t m ężna, — M yśleli, że ich pani nie p rzy w oła , — D zisiaj w y d a je córk ę, p a łacow y O g ro d n ik , za m ąż, m łod a to, w esoła, K siążę p ozw olił. Jej p r z y s z ły ch łop zd row y... HELGUNDA. Nie p ytam o to. — R aczej p o w ied z szczerze, J a k i to w ięzień w tych p od ziem ia ch ję c z y I pieśni nuci, tęskne, ja k pacierze D o b o g ó w śm ierci? SENKA. K to się w ba szcie m ę czy ? K to tam u w ięzion ? T o W iślick i K sią żę , M łod y i pięk n y, ja k cu d o p raw dziw e, On śpiew a pieśni takie tęskne, tkliwe, Ż e serce każde d o siebie p rzyw ią że... HELGUNDA. K tóż je s t ten k sią żę? m ów , jestem ciekaw a. SENKA. T o k siążę W isław . Sam za słu ży ł karę, B o g d y nasz k siążę szukał k siężn ej ręki, Biblioteka Cyfrowa UJK I http://dlibra.ujk.edu.pl 46 — — W isław g r ó d naszedł. T y lk o B o jg ie r stary, O w piastun księcia (n iech m u b ęd ą dzięki), Nas uratow ał. HELGUNDA. W ię c w ołaj B o jg ie r a, I niechaj zaraz jeń ca m i p r z y w io d ą — O, sp iesz się, p rę d ze j, m oże on u m iera! M ów isz, że d ziw n ą ja śn ie je u r o d ą , Ten w ięzień bied n y , ten k sią żęcy je n ie c? C h yba się rod zi, śpiew taki w ś r ó d ludzi, G d y śm ierć na czo ło k ła d ąc sm u tk ów w ieniec, Serce d o ży cia raz ostatni b u d zi! SENKA. B ędzie ży ł d łu g o, g d y tak czule śpiew a, HELGUNDA. W s z y s tk o m ożliw e! Id ź — n iech p ręd zej d o m nie Jeń ca p r z y w io d ą . T ak jestem drażliw a Na cu dze żale. W sza k m ów ię p rzy tom n ie, C zeg o tak p a tr z y s z ? SENKA. C zy tu d o o g r o d u ? HELGUNDA. W sza k p ow iedziałam . C zeg o stoisz je s z c z e ? SENKA. I d ę , d r ż y s z k siężn o! m oże p r z y n ie ś ć m io d u ? HELGUNDA. Id ź, ty lk o p ręd zej. (Służąca odchodzi na prawo za skrzydło zamkowe). Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 47 HELGUNDA — (sama). D ziw ne czu ję dreszcze, Sk ron ie m i tętnią, nie p o z n a ję siebie! B o g o w ie m ocn i, cóż się ze m n ą stało? D uszn o m i! — L ecą o b ło k i p o n iebie!... N iech d eszcz p rzy n io s ą , p ow ietrza m i m ało... O! g d y b y m m og ła k rew p u śc ić ze sk r o n i, M ożeby k rw i tej fon tan n a try sn ęła ? C zem u p r z y sob ie nie m am ostrej b r o n i? M oże k rw a w e g o ję ła b y m się dzieła... Nikt m nie nie w idzi, a g d y b y w idzieli, T o b y m y ślan o, że straciłam zm y sły . Jak ja k ieś w id m o, s to ję cała w bieli!.. G d y b y ż na szacie tej o g n ie m za b ły sły W s z y s tk ie w ew n ętrzn e p ra g n ień m y ch p o ż o g i, Co r o z sa d z a ją to z b y t ciasne ciało, M ożeb y m w ted y m n iej dozn ała trw ogi... A tak w sz y stk ie g o , w s z y s tk ie g o m i m a ło! — Ja b y m św iat cały u ją ć chciała w dłon ie I rw ać, r o z e rw a ć w szy stk o . — Serce p łon ie O gn iem tak d ziw n y m . — C h odźcie, zw iędłe liście, (zbiera kilka liści) I ch łod em sw oim ośw ieżcie sk roń m o ją , A tro sk i w e m n ie m oże się za g oją , M oże op a d n ą tak, ja k szron u kiście... K ied y ż g o u jr z ę ? — Jak on i p o w o li P ełn ią ro zk a zy . A serce tak boli!.. B o g o w ie m ocn i, ja p ra g n ę m iłości!.. (Z za skrzydła zamkowego nadchodzą: Bojgier i stróż wię zienny, prowadząc w i s ł a w a w kajdanach, za nimi w od dali Benka niepostrzeżenie prześlizguje się kolo muru i chowa się w gęstwinie). b o jg ie r (do Helgundy). O to je s t w ięzień tw ej k siążęcej m ości. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 48 — HELGUNDA. T o d o b rze , o d e jd ź ! BOJGIER. Jak to?... nie m am zosta ć? Jen iec sam na sam p ozosta n ie z k siężn ą ? HELGUNDA. Stróż jest, to d o s y ć ! A lb o ż jeń ca p osta ć Strach w sob ie b u d z i? C zy ze czcią należną Nie będ zie m ów ił z w ła d czy n ią za m k ow ą ? G dzież p o s łu s ze ń stw o ? BOJGIER. Jam ci je w ofierze D ać p rzy o b ie ca ł, lecz księżno... HELGUNDA. O dm ow ą, U bliżasz ty lk o d o b r y m ój B o jg ie rz e ! S łu ch aj! rozu m iesz ?... ja k m łotem u derza W serce cios k ażd y, tak jestem znękana, — Ł atw o to p o jm ie s z, w szak niem a W a lgierza , M im o ob ietn ic niem a m e g o pana! BOJGIER. B urze, r o z to p y u tru d n ia ją d rog ę. W re szcie posłałem g o ń c ó w na w sze stron y Z a się g n ą ć w ieści. HELGUNDA. A w ięc słu szn ą trw o g ę O d czu w am w sercu. M oże o d d a lo n y W a lg ie rz zapom n iał, że H elg u n d a czeka. BOJGIER. P r z e n ig d y , k siężn o! g Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 49 — HELGUNDA. A ch , w sercu człow ieka T y le zm ian b y w a ! — Nie p rze cz m i, B o jg ie rz e ! Ja chętnie, chętnie za pew n ien iom w ie rz ę , Jed n a k zn ów trw og a p ow ra ca d o łon a. — Pieśń ta, ten je n ie c !. M yślałam , że kona, Ż e tam p o d ziem ią pieśń p rzed śm iertn ą nuci, K tóra m i sp o k ó j na w ieki zakłóci, U stąp B ojg ie rze , b o in aczej m a ry Ś n ić m i się będą. BOJG1ER. W ię c od ch o d z ę , księżn o! I będ ę czekał i czuw ał, c h o ć stary, A ż m nie zaw ezw iesz sw ą tarczą m osiężn ą. (Bojgier odchodzi za skrzydło zanikowe). (po chwili do stróża). h e lg u n d a O d ejd ź także! KOLB. Ja? HELGUNDA. A lb o ż trzeba stróży , B y m nie p iln ow a ć? k o lb (odchodząc). T w ej książęcej m ości Z a w szem p osłu szn y . (odchodzi za węgieł zamku). HELGUNDA. Jak p o ja k iej b u rzy Jestem sp ok ojn a . O ni — lu dzie p rości, Nie zn ają bu rz tych, k tóre w ich rzą serce. — P ow ied z mi, jeń cze, z ja k iej ty k ra in y ? TOM II 4 Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 50 — W ISŁAW . Z k ra in y sm utku, g d zie śm ie rć sw e k o b ie rc e W ięź n iom uściela. HELGUNDA. Jakież są tw e w in y ? P ow ied z, kim je s te ś ? W ISŁAW . Jestem niew olnikiem I syn em śm ierci, a w ięc jestem niczem — P am ięci lu d zk iej jestem ju ż zanikiem . Istotą m arn ą p rzed lu dzi obliczem . HELGUNDA. W ię c m ów , kim by łeś, b o w m o je j je s t m o c y R ozd a w a ć życia lu b śm ierci w y ro k i. W ISŁAW . B y łem k siążęciem , dziś m ię cie m n o ść n ocy D zieli o d św iata i loch w asz g łęb ok i. HELGUNDA. C zy ty nie w id zisz p r z y św ietle k siężyca, Ż e m am łzy w oczach i lito ść dla cieb ie? W ięc p o d e jd ź b liż e j.i patrz p r o s to w lica — P ow ied z, czy kłam ię? W ISŁAW . Jak b o g o w ie w n ieb ie! O ! ja m cię w idział, ja m cię w idział w e śnie, B yłaś rusałką, — nie, ja ch y b a nie śnię I sen m ój teraz ziszcza się na jaw ie. Nie o d c h o d ź ty lk o, b o je s te m w obaw ie, Ż e zn ow u p r y ś n ie s z , ja k cu d n e zjaw isk o, G d y teraz je s te ś tu, p r z y m nie, tak blizk o... Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 51 — HELGUNDA. T w ó j g ło s ja k struna lek k ą d łon ią tknięta D rży i rozczu la . Jam też op u szczo n a ! O czem u , czem u m asz na d łon ia ch pęta? P od n ieś ła ń cu ch y, a m oże p ok on a T w o ją niew olę p osta ć, k tórej czoła O d u rod zen ia k o ro n a p ieściła? — W ISŁAW . K siężn o, ty d o b ra je s te ś , litościw a, L ecz ręka inna, p otężn iejsza siła M nie naw iązała n iew oli ogn iw a . HELGUNDA. C óż z te g o ? W ISŁAW . D łoń ta je d y n ie w ięc zdoła M nie ztąd u w oln ić. HELGUNDA. C zy m y ślisz, żem słaba, Ż e nie m am siły, a b y d o p ią ć celu ? Ż em je s t skazana, b y g ią ć się ja k raba, L u b k r y ć się ja k kw iat w p o k r z y w ie i zielu? W ISŁAW. P rzeb a cz m i k siężn o! HELGUNDA. W ied z, p o m o je b a rw y Nie jed en g o n ił d o F ra n k oń sk ich b łon i — M iałażbym teraz p r z y b r a ć p osta ć la rw y W ie czy ście śp ią c e j? żadnej nie m ieć bron i D o rozw iąza n ia natrętnej p r z e sz k o d y , Jaka w b re w m y ślo m m oim się u ściele? 4* Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 52 — 0 w ięźniu, w idać, żeś je s t b a rd zo m ło d y 1 k ob iet d u m n y ch znał b a rd z o n iew iele! W ISŁAW . Na cóż ta d u m a ,’ je ś li ona w iedzie T y lk o d o n ie szczę ś ć? O! w ierzaj m i, księżno, In a czej czu je, kto p o g rą ż o n w biedzie, T y ś nie je s t ty lk o o d siebie zależną. M nie ju ż żelazna od d zieliła krata, O d m arzeń szczęścia i od re szty świata. Jam ciebie u jrzał, a w ięc ży cia k on iec W itam m n iej sm utny. HELGUNDA. S łoń ca! słoń ca! słońca! O, c h o ć b y dzisia j o d W a lg ierza g o n ie c M iał tu zawitać... ty, m ściciel, o b r o ń ca — Z a łzy m e staniesz, za w szy stk ie ro zp a cze : M iecz dam ci w ręce! — Serce nakształt m łota U derza w p ie rsi m o je j, d rży i skacze. A w iesz dla c z e g o ? Ha, zg ad n ij dla c z e g o ? C zy ś słysza ł b icie serca n a m iętn ego? Nie w iesz, że o n o tak się czasem m iota Jak ptak w ię z io n y ? W ISŁAW. Dla m n ie ch w ila złota Szczęścia ju ż zg asła; serce ju ż o d w y k ło O d dn i św ietlan ych , od p o r y w ó w du ch a; P ra g n ien ie szału za g a sło i z n i k ł o -------Nie dla m nie r o z k o s z ! A je d n a k d o u cha — N iech p r o ś b a k orn a , n iew oln ica biedna, Z r o d z o n a z n ęd zy, z p rze tra w io n y ch m y śli — N iech ci d o ucha zleci i w y jed n a L ito ść i k o ło p rom ien n e zakreśli Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 53 — H o jn a d łoń losu na ży cio w e j d rod ze. Jeżeli p ra g n iesz, p a trz! zgin am kolana! (klęka) I je s z c z e p ro sz ę , clio ć zg n ę b io n y srod ze, I je s z c z e błagam , c h o ć n iew oli rana P iecze i d r ę c z y : k siężn o z n iew oln ika Nie zd ejm u j kajdan , o, b o b a rd ziej b oli S zczęście, co b ły sk a , g d y raptem zn ów znika, A stra cić ciebie g o r z e j o d n iew oli! — HELGUNDA. T y ś p ięk n y, jeń cze, ch cę tw e g o kochania, T w e g o u ścisk u , c h o ć b y d łon ią skutą W żelazo. T u l m n ie! (dźwiga go z siemi) M oże tak d r ż y łania, W id z ą c jelenia, — łania, k tórą stru to Z io ła m i śm ierci. (tuląc się do niego) T u l m n ie! T w e żelaza B ędą m i p u ch em r o z k o sz n e j sło d y c z y . J eśli w m y m d re szczu je s t b o g ó w obraza, N iech znak b o g o w ie da ją ta jem n iczy , Ż e o p u szczo n a stracić serce m u szę, I naw et b o g ó w nie k och a ć, co w niebie. A ja ch cę k och a ć, ch cę złam ać k a tu szę, C o serce w iężą. Ja chcę k o ch a ć cieb ie! (uprowadza go na balkon) C h odź, c h o d ź ! A r o z k u ć każę twe ła ń cu ch y, T am ci nie m ie jsce w tern czarn em w ięzieniu, G dzie ty lk o n ocn e p r z e b y w a ją du ch y — O d tr o s k o d p o c z n ie sz w m y ch u ścisk ów cien iu ! (Wchodzą do zamku. Z za węgla wysuwa się ostrożnie stróż). Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — k o lb 54 (do siebie). O h o! com słysza ł! to p o w tó r z y ć tru dn o, Jed n a k zro zu m ie ć łatw o. H a, ja k k om u ! T am w w ieży zim no, b r z y d k o , g ło d n o , b ru d n o, A tu na zam ku, w ty m k sią ż ę c y m d om u W k om n atach pańskich ... Ot, lo s dał m u szczęście; K siężna p ok och a , każe z d ją ć łańcuch y... A dalej c o ? H m !., m a ją c m ocn e pięście, Na taką łaskę ja b y m nie b y ł g łu ch y , I c z m y g na zam ek W iślick i, d o siebie, Z an im n asz k siążę w ró c i ze sw ej w o jn y . T am dalej w m iło ść baw cie się ja k w niebie, B o tu o g ło w ę nie będ zie s p o k o jn y , K to się narazi k siążęciu n aszem u. — C o on i r o b ią ? G d y b y m za jrzał w o k n o ? — T r o ch ę w y s o k o . .. No, zaradzę tem u P rzy sta w ię drew n o. (Z za krzakom przysuwa grube bierwiono i przystawia do ściany) A ch ! ja k się cm ok a ją , Jest w ięc i św iadek! Tak, tak, nieinaczej. Ś w ia dek m iłostek. — (wspina się do okna i zatrzymuje się raptem) C oś za s z e le ś cia ło .. C zy tam k to w krzakach ?.. (podchodzi do krzaków, z za których ukazuje się Senka). SENKA. W łaśnie... C óż to zn a czy ? W ok n o aść lazłeś? KOLB. P annie się zdaw ało. Et, to tak sobie... niech m nie b o g i strzegą ! L ecz co to w krzakach rob iła asanna? Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl SENKA. O d k ą d to jestem asanna dla n ie g o ? ! KOŁB. Asan... p rzep raszam , to w ielm ożn a panna Słuchała?... SENKA. C ich o! K siężna w y jś ć g otow a, P ow iem , że asan.... k o lb (wskazując na okno). Pst... św iatełko m iga... SENKA. Na k arku w aszym nie z b y t pew na głow a. (Słychać głos rogu krótki i urwany). A to co zn ow u ? KOŁB. G łos ro g u . — Ot fig a ! C óż dalej b ęd zie? SENKA. C zy to książę w ra ca ? KOŁB. A lb o w ie m ? — K siężn a! (rozgląda się) O d e jd ź m y ! (Odchodzą nieco w głąb. Helgunda wychodzi na balkon). HELGUNDA. G łos r o g u ! Z a chw ilę słod k ą n iesp od zian a płaca. — A ch, w ięc ju ż W a lg ierz w raz stanie u p r o g u Z a m k u ! — On — u snął, u sn ął na m em łonie. I p ew n o w e snach n iebiań sk ich g d zie ś tonie — — R o z k o s z y słod k a ! — (po chwili) Nie sły ch a ć d r u g ie g o W r ó g u derzenia. Co to z n a c z y ć m o ż e ? Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 56 — W a lg ierz dw a razy... b y le nie co złeg o! C óż m nie o b c h o d z i W a lg ie rz ? je g o łoże — Sam w in ien! (Słychać chrząknięcia Kolba). K to tu? (schodzi z balkonu) kolb (podchodząc). T o ja, stróż za m k ow y. HELGUNDA. W sza k nie sam je s te ś ? sen ka (podchodząc). Na k siężn ej u słu g i! HELGUNDA. C o tu r o b ic ie ? Ś ledzicie m e k ro k i? SE N K A . R ó g u sły sza ła m , ja k b y k toś na łow y... HELGUNDA. Ja też słyszałam . P ew n o sen g łę b o k i O blek ł ten zam ek. D źw ięk jed en , n iedłu gi, A p otem cisza, żadnej o d p ow ied zi. K O LB. P ew n o B o jg ie ra g o n ie c w y p ra w io n y Na zw iady, w rócił, w ięc stróż, co tam siedzi Co n o c na czatach, dał mu w stęp d o b ra m y Z a m k o w e j. — P ójd ę... HELGUNDA. Nie, p ozosta ń ra czej! W ięźnia n a p o w ró t w p ro w a d zisz d o w ieży. — Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 57 — Z im n o m i b y ło , b o p rzecie inaczej T u b y m została, w o g ro d z ie . — Czas bieży, Już je s t tak p óźn o, w sza k św itać zaczyna. — Senko, p o b ie g n ij, sp y ta j, co się dzieje Jakie są w ie ści? T y ś sp ry tn a d ziew czyn a ! I w racaj p ręd k o. — sen k a (odchodząc pospiesznie). S p ieszę ptaka lotem . (Senka odchodzi za skrzydło zamkowe). H E L G inm A (clo siebie). O g d zież są m oje, g d zie szczęścia n a d zieje? R az się za p om n ieć! a potem , a p otem ? KOŁB. W aszej ja s n o ś c i czy n ic nie p otrzeb a ? HELGUNDA (w upojeniu). S p o k o ju , szczęścia, ha, r o z k o s z y z nieba! k o l b (na stronie). Nie zważa, (głośno) B o to, (chrząka) Ja b o sercem G otów je j słu żyć. [całem (na wpół do siebie). h e lg u h d a On słu ży ć m i będzie. KOŁB. B y r o z k u ć w ięźnia m am w szelkie n arzędzie HELGUNDA. By r o z k u ć więźnia... KOŁB. Z n a m d r o g ę d o d w o ru K siążąt W iślick ich . Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 58 — HELGUMDA. Z n a sz? KOŁB. I m o g ę konie... HELGUNDA. T y znasz, ty m ożesz... lecz w p rz ó d — KOŁB. Bez o p o r u — W s z y s tk o uczyn ię. h e lg u n d a (do siebie). K rew u derza w skron ie. KOŁB N asz k siążę w róci... HELGUNDA. T ak, w p rz ó d w ied zieć m uszę, Co z księciem w aszym ... KOŁB. Ja b o serce, d u sz ę , S iebie ca łeg o księżn ej o d d a ć p ra g n ę Na je j u słu gi. HELGUNDA. T ak prag n iesz?... KOŁB. O pew n o, Bo, g d y nasz książę... HELGUNDA. B ędziesz słu ży ć w iern ie? KOŁB. N a jw iern iej k się żn o ! Ż y ję tak m izernie. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 59 — HELGUNDA. Ja cię ozłocę. KOŁB. Pani m iłościw a, P r z y s ię g a m ! HELGUNDA. Jeśli p o d r z u cis z m i d rew n o, Z am iast ratow ać, słu ch aj, jestem m ściw a. KOŁB. P r z e n ig d y wasza... HELGUNDA. C zekaj! Senka w raca. (Senka podbiega zasapana). SENKA. C o tchu sp ieszyła m . HELGUNDA. Co sły ch a ć? SENKA. B ojg iera G oniec, pow iada, że rzek i w ezbrały, P rzep ra w a prosta, to nie lada p raca — D otarł d o k sięcia; — książę pełen ch w ały T u ż za nim dąży. HELGUNDA. C zy to praw da szczera ? SENKA. O tak, nasz k siążę z d o b y ł Ślęzan g r o d y , C h oć m iał w p o ch o d z ie p rzez lasy i b r o d y Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 60 — P r ze p ra w y stra szn e; lecz w ra ca n ak on iec D ro g ą o k ó ln ą , b o ze sw ą z d o b y c z ą Nie p rz e jd z ie p r o sto , tak p ow iad a g on iec. HELGUNDA. K siążę sy t ch w ały, a g o d z in nie liczą L u d zie szczęśliw i. — Nie tęsk n o m u d o m nie, K siążę nie sp ieszy , w szak zw y c ię ż y ł w rog a , M óg ł d r o g ą k rótszą , — lecz z d o b y c z o g ro m n ie Mu cięży. SE N K A . Bo też bu rze, p o w ó d ź sroga... HELGUNDA. Id ź, S en k o m oja, czekaj w sw ej kom n acie, Aż cię zaw ezw ę. SENKA. Słucham , k siężn o! (Senka odchodzi do zaniku). HELGUNDA (do siebie). Nieba, B o g o w ie m ocn i, d a jcie m i n a tch n ien ie! KOLB. C zy księżna d o m n ie? HELGUNDA. D o ciebie?... o nie, nie! — A jed n a k , je d n a k , w y b ó r z r o b ić trzeb a: T am ten g d y w róci^ zem ście p u ści w odze, — Ten cich y , słodki... — S tróżu ! c z y li w d ro d ze P ew n o nie zb łą d z isz? KOLB. N iechaj m i tak zd row ie!.. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 61 — HELGUNDA. S łuch aj, m ów iłeś, że m ieć m ożesz k on ie? KOŁB. K siężn o! HELGUNDA. W ię c czek am ! (Wchodzi na balkon). k o lb (do siebie). W ied ziałem co pow ie. (głośno, wskazując mur) Stanę tu z k oń m i, nim ju trzn ia zapłonie. (Helgunda wchodzi do zamku. Kolb idzie za skrzydło zamku, z poza drzew wyłazi wiedźma z łopatą w ręku, zaczyna dnieć, niebo zaciąga się chmurami) W IE D Ź M A (zaciera ręce). W y g r a n a m oja, je s z c z e ty lk o konia B y s tr o n o g ie g o o k u lb a cz y ć m uszę. H ej, karły , b iesy , p ęd źcie tu p rzez błonia. (Nadbiegają biesy). WIEDŹMA. W ciężk ie o k o w y sp ętajcie dw ie dusze. W sza lon ym pędzie w ten m g listy pora n ek N iech m k n ą o b o je na zam ek W isław a, P iękn a H elg u n d a i p ięk n y k och a n ek ! D arem n a p o g o ń , darem na obław a! S ły szę rżenie -------(Za sceną słychać rżenie i parskanie koni). BIESY. Cha, cha, cha, cha! Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 62 — WIEDŹMA. P arsk a rą cz y k oń Dla H e lg u n d y i je j gacha D ajcie, d a jcie dłoń ! (chwyta pierwszego biesa za rękę) Oni u jd ą , a w y b iesy J eszcze, je s z c z e raz, S k acząc w esy i flo r e sy , C ieszcie, cieszcie nas! B o m y , w ied źm y, topielice, W s z y s c y z piek ieł dna. L ećcie g ro m y , b ły sk a w ice N iech nas każd y zna! (błyska i grzmi) — (do biesów) S p lećcie ręce, w ich ru lotem D alej le ćm y znów , D ro g ę w szędzie zn aczm y błotem I k rw ią lu d zk ich g łów . W ię c na łow y , k to g o to w y , Z a m n ą d o ty ch kn iej, G dzie sk o w y cz ą dzikie sow y Z a m ną, hej, a hej, (Biesy biorą się za ręce. wiedźma siada konno na łopa cie i biegiem nikną za drzewami, świst wiatru, burza). ZASŁONA SPADA. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl A K T IV. (Pokój na zamku W iślickim . W głęhi okno, na prawo i lewo drzwi. Pośrodku lawa pokryta skórami, na której spoczywa HELGUNDA, u stóp jej W IS Ł A W . U ścian inne ławy pozawieszane skórami. Na ścianach rogi jelenie, u prawej ściany wisi tarcza i m iot. Na lewo między drzwiami i sceną alkowa, zawieszona kotarą, niedaleko od alkowy u ściany wisi miecz W isława). W IS Ł A W . P ow ied z, H e lg u n d o, p o w ie d z c z y ś szczęśliw a? C zy m oże m y ślą lecisz w inną stronę, Tam g d zie F ra n k oń sk a zieleni się niw a I b rze g i R en u w in em n a jeż on e? O pow ied z, d o k ą d lecisz w tęsknej du m ie, Na ja k im kw iatku m y ś l tw oja s p o cz y w a ? C zy b o g ó w m o w y śledzisz w b o r ó w szum ie, G dy się o d w iatrów w ich rz y la sów g r z y w a ? P rzem ów H e lg u n d o ! HELGUNDA. W isław ie je d y n y , A ch, cóż m am m ó w ić ? Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl 6ł — — W IS Ł A W . M kną chw ile, g o d z in y A ty sp ojrzen iem , ja k og ień g orą ce m , Z d a je s z się g o n ić c h y b a g d zie ś za słoń cem ? W estch n ien ie sły s zę ! — M oże ci W a lgierza , M oże ci zam ku żal ju ż T y n ie ck ie g o , Ż e o k o tw o je m n ie się sp rzen iew ierza. h e lg u n d a (podnosząc się). Nie m ów m i o nim . N ic nie m am dla n iego, Ł ez ani żalu, ani m g ły w sp om n ien ia ; T y ś w sz y stk o rozw iał. M yśl m o ja szczęśliw a Leci ku światu, szuk a u p ojen ia I na p rom ien iu słon eczn y m sp oczy w a , I sam a nie wie, c zy za zd ro ś cić trzeba S łoń cu p rom ien i, czy H elg u n d zie słońce N iech p o z a z d r o śc i sk ry n atch nion ej z nieba I te g o serca, co je s t tak g o r ą c e ? W IS Ł A W . N a jd roższa ! HELGUNDA. L u b y , o, c h y b a je d y n ie Z a b o g ó w m ocą ja p osia d a m ciebie. W IS Ł A W . 0 u b óstw ion a ! k rew , c o w e m nie p łyn ie Jest k rw ią tw y ch zm y słów . A b o g o w ie w niebie, K tó r y c h w esela żaden sen nie p ło s z y 1 k tó r y c h p ereł śm iech u n ikt nie zliczy, Nie zn ają w iększej od em n ie r o z k o s z y , W ięk szej od em n ie nie czu ją s ł o d y c z y -------K och an i cię! HELGUNDA. D r o g i! patrz, w ocza ch m i rosa Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl B łysk a o d szczęścia i p erła m i pała, W sercu g w ia źd ziste ja ś n ie ją n iebiosa, A słoń cem dla m n ie — to, żem tw o ja cała. W ISŁAW . K och aj m n ie za w sze! HELGUNDA. W isław ie, n icz y ja D łoń takim b lu szcz em cię nie op ierścien i, Jak m oich ra m ion k och a ją ce sp loty . N iech św iat b ie g w strzy m a , blask słoń ca się zm ieni, B y le m iłości św iecił p ro m ie ń zło ty ! (Przez drzwi z prawej strony wchodzi d la n a u la n a ). (gniewnie). P rzeszk a d za m m o ż e ! je d n a k w sp o m n ij, bracie, K się ży c d o b ie g a p o raz sz ó sty pełni, O d k ą d p ła czem y p o tw ej m atki stra cie: N iech sy n je j p o g r z e b tr y z n ą u zu p ełn i. O na p o tob ie w yp ła k a ła o czy , P r z y c z y n ą śm ierci b y ła tw a niew ola. W ISŁAW . T ak ą n iestety b y ła b o g ó w w ola! ULANA. N iech T eraz T y lk o M atki A on a n ic tw ej m atki s p o k o ju nie m r o c z y ; sp ra w try zn ę, ty ś nie sp raw iał jeszcze, ja , córk a , ja m sty p ę spraw iała, p rzed śm iertn e ja m liczy ła d re szcze : ty lk o p o tob ie płakała! W IS Ł A W . B iedna m a teczk a! ulana . K aż je j u b ić w ołu , TOM II. 5 Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 66 — N a gotu j w iele n a p oju , m ięsiw a. Sm utek tw ojem u p r z y s to i d ziś czołu, Nie ta rozp u sta , w k tórej czas u pływ a. W ISŁAW . S io stro ! ja w idzę, że szukasz ob r a z y M ojej. Ś m ierć m atki n oszę też w pam ięci, N ie m y śl, a żeby za brak ło m i ch ęci D o je j uczczen ia, lecz p o co w y ra zy W trą ca sz złośliw e? ULANA. C óż ztąd? W ISŁAW . Ż o n ę m łod ą G d y m z sob ą p r zy w ió zł, p r z y jm ij ją za siostrę — W ży ciu d o m o w e m p o r z u ć słow a o stre P r z y c in k ó w szpetn ych . PELGUNDA. W isła w ie m ó j d r o g i, S łów cierp k ich sio stry nie b ierz tak d o serca, C h ociażem w eszła w tw e d o m o w e p r o g i, Ż a d n e g o d otą d nie. tkam ci k ob ierca , Nie r o b ię r o b ó t i siostrę to gniew a, B o nie zasiadam p r z y k rośn a ch z w ieczora, B o m iło ść m o ja g d z ie in dziej zasiew a Sw e p lo n y d r o g ie . ULANA. Dla k ob iet p o k o r a D otąd n a jd r o ż s z y m by w a ła k lejn otem , I praca w dom u , i słuch an ie męża. (Do brata). D ziś je s t in a czej! T o n ą c w szczęściu złotem , T y ś ani razu nie d otk n ą ł oręża. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 67 — W ISŁAW. S io stro ! HELGUNDA. O, p rz e b a cz ! b o nie w ie c o gada Ta, k tórej d a n o je s t b y ć siostrą tw oją . Z p r z y ja z d u m e g o ona je s t nie rada, L ecz m e u ścisk i niech g n iew tw ój u k oją . (Zarzuca, Wisławowi ręce naokoło szyi). u la h a (na stronie). P u ściż g o on a? HELGUNDA. Jam cię uw olniła Z w ięzów i jestem ja k b y w cząstce to b ą A ty m n ą jesteś, b o m iło ści siła Jest n aszem m ieniem i naszą o z d o b ą . L ecz je ś li zarzu t u b ó d ł cię i b o li — C zekają zabaw d a w n y ch tow a rzy sze, O g a ró w s w o r y i orsza k so k o li: J ed ź z nim i, d r o g i, je d ź na sz y b k ie ło w y , I n aru sz la sów n iezm ą con ą ciszę, I w racaj p ręd k o. ULANA. O b y ś b y ł g o to w y Na ju tr o sty p ę u rz ą d z ić p o m atce. W ISŁAW . B ą dźcie sp o k o jn e , n a g otu jcie m io d u ! (Zdejmuje miecz ze ściany i przypasowuje do boku). HELGUNDA. A je ś li u jm iesz n iedźw iedzia w zasadce, T o p r o w a d ź z sob ą n iedźw iedzia d o g ro d u , A styp a b ęd zie z d z ik ie g o m ięsiw a. 5* Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl - 68 - W ISŁAW . Ż eg n a m cię luba, d o b ra i nie m ściw a ! (Ściska Helgundę). Serce m e rów n ież p ozosta n ie g łu ch em Na je j u ra zy. — A jed n a k , o siostro, D o m n ie i d o niej m ów iłaś z b y t o stro. (Wisław odchodzi na lewo). h e lg u n d a (do Ulany). A teraz p o w ied z, ja k ie m asz tu praw a, B y m i za ch od zić w d r o g ę tak ja k żm ija ? C zy k och a sz w ięcej od em n ie W isław a ? ULANA. T ak, w ięcej od tej, co k rew zeń w y p ija , T ej, co g o czy n i babą, n iew oln ik iem ! HELGUNDA. C zy n iew oln ik iem , żem inu dała w olę? ULANA. Nad je g o m ęstw a b o le ję zanikiem I op ła k u ję zniew ieściałą dolę. HELGUNDA. Jeśli szczęśliw y , cóż ta dola sz k o d zi? C h yba za zd rościsz, żem zręczn a, w esoła, Ż e się k och a m y , b o o b o je m łodzi, G d y ślad c h o r o b y d otk n ą ł tw e g o czoła? ULANA. Nie szy d ź, b o na cię spadn ie b o g ó w kara! HELGUNDA. Z a n im to będzie, b y w a j sio stro zd ro w a ! Nie w y jd z ie ze m n ie garbata poczw ara, Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 69 — I w y ć nie będ ę ja k p u sz c z y k lu b sow a ! (Wychodzi nucąc:) B y ł sob ie ch łop ak , b y ł sob ie pan, K siężna koch a ła g o m łoda, W ię c g o w k sią żęcy w y n iosła stan, Na to je s t p ięk n ość, u roda , Tra, la, l a ... tra, la, la ... (Helgunda wychodzi na lewo, przyczem piosnkę kończy za sceną). ULANA (grożąc za odchodzącą). N u ć sob ie, śp iew a j, śpiew aj ja k o ży w o, N iech z b r o ja m ęża leży w rd za w y m stanie. W r ó g k raj sp u sztoszy , a żon ę leniw ą, G d y zb rzy d n ie, k och a ć m ąż p ew n o przestan ie. C zy s ły s z y s z ? śp iew a j! Ja lich a p oczw a ra Dla cieb ie sow ą lu b n o cn y m p u szczy k iem , C h od zą c tw y m śladem , tak, ja k senna m ara, S tra szy ć cię będ ę m y m zło w ie s zcz y m k rz y k ie m . Dała m u w o ln o ść, b o się zakochała. J a b y m też dała, m iło ścią olśn ion a , L ecz n ie ch b y żon ą p rzy k ła d n ą się stała. O, lepiej żadna, n iźli taka żon a! (Słychać gwizdanie wiatru i trąbkę myśliwską, Ulana podchodzi do okna). W ia tr d zw on i w s z y b y , a jed n a k na ło w y W isła w od jech a ł, aż tu g w a r w esoły S łych a ć m y ś liw y c h ; p rzez ja r y , w ą d oły B iedź b ęd zie n ied źw ied ź p rze d nim i su row y . C h oć raz z sen n ości zb u d ziłam W isła w a ; M oże w nim z r o d z i ta p ierw sza obław a D alszą ch ęć czy n u ? (Po chwili z westchnieniem). Ach, k tóż m n ie p ok och a ? M niej o d H e lg u n d y jestem jed n a k płoch a . Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 70 — (Wychodzi na prawo w zamyśleniu. Wiatr gwiżdże coraz silniej. Po chwili słychać otwieranie okna w głębi. Walgierz i Bojgier w płaszczach osypani śniegiem wchodzą przez okno do pokoju). WALGIERZ. D o b r y B ojg ie rze , je s te ś m y nakoniec. BOJGIER. D zięki, B o g o w ie ! WALGIERZ. Ś n ieg p r u s z y ć zaczyna, U cieczki m o je j p ożą d a n y gon iec, P rzezeń ślad k o p y t zaciera się, ścina. J estem ja k łód k a , co przez w iatr m iotana D o w y tk n ię te g o ju ż się zbliża celu. BOJGIER. A w sercu in ojem n ie p o k o ju rana T k w i cora z głębsza. WALGIERZ. Ś m ia łk ów tak niew ielu, K tó r z y b y ze m n ą sk rzy żow a li m iecze. H e lg u n d ę w ezm ę, niech kto chce od b ija . BOJGIER. Cóż, że ją p orw iesz, że z tob ą u ciecze? Z ła żona, książę, g o r s z a je s t niż żm ija. WALGIERZ. P r ó ż n o rozw a ża ć, da rem n e są słow a! L ed w om d oczek a ł chw ili, g d y na ło w y W isła w od jech ał. D łoń m a -silna, zdrow a, W ię c d o u cieczk i bą d ź p ręd zej g o to w y : N iech k on ie staną p r z y fu rcie o g ro d u . O ni na p ra w o p o c ią g n ę li w lasy, Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl M y w ięc na lew o d o słoń ca zach odu . A lb o ż ja m nie w art tej m łod zień czej k ra sy , K tóra H elg u n d ę w k o ro n ę u b iera ? BOJGIFR. L ecz ona, książę, nie w arta je s t ciebie. WALGIERZ. C złow iek raz ży je, raz ty lk o u m iera! W ra z n o c zapadn ie; w r ó g zadm ę w potrzeb ie. I d ź ju ż, B ojg ie rze , a od p o w ie s z rogiem . Na zam ku p u sto, lecz została ona. (Rozgląda się po pokoju). P a trz! tam ich łoża, tam ż y je z m y m w ro g ie m W ię c tu zostanę, śpiesz, b o dzień ju ż kona. BOJGIER. W ię c idę, książę. — Strzeżcie g o, b o g o w ie ! (Bojgier wyskakuje przez okno). WALGIERZ. T oż dla niej będ ą g o d o w e u śm iech y Z n ó w u jr z e ć m ęża. Ja w sw ą g w ia zd ę w ierzę. (Nachylając się przez okno do Bojgiera). U sk ra ju boru , zaczekasz B ojg ierze, A p otem p ęd em d o d o m o w e j strzech y. (Walgierz zamyka okno. Wchodzi Helgunda). HELGUNDA. T o ty, W isła w ie? WALGIERZ. Jest ten, k om u trzeba, T y lk o m i nie k rz y cz, b o zem sta gotow a. HELGUNDA. Cóż ch cesz o d em n ie? O litości — nieba! Biblioteka Cyfrowa UJK — 72 — http://dlibra.ujk.edu.pl WALGIERZ. C zy ju ż i tw oja p o k o r n ie je g ło w a ? Siądź, p og a d a m y . HELGUNDA. T y ś w in ien! WALGIERZ. K o b ie to ! HELGUNDA. T y ś m nie op u ścił, ty ś w inien, że płaczę! WALGIERZ Tak, w iem , k to w inien i p r z y c h o d z ę przeto, P r z y c h o d z ę tw o je u tu lić rozp acze. HELGUNDA. R ozp a cze m o je ? W A L G IE R Z . Tak, b o p ó jd z ie sz ze m ną. S łu ch a j: w iatr w yje, a W isła w daleko, Ś n ieg pada, od ch m u r na niebie je s t ciem n o. D alej! W s za k je s te ś p o d m ęża opieką. HELGUNDA. B o ję się n o cy ! WALGIERZ. G dzież b y ła obaw a, G d y ś d r o g ę w e s p ó ł z W isła w em p r z e b y ła ? C zyś stała p rze d nim błagają ca , łzaw a? M oże z u śc isk ó w ty ś m u w ień ce w iła? HELGUNDA. W a lg ierzu , p rzeb a cz, chciej p osłu ch a ć d r o g i! Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl W A L G IE R Z . T eraz ja m d r o g i, ja m ju ż tob ie m iły ! HELGUNDA. C h cesz, d o n ó g padnę, ścisk a ć będ ę n ogi, W y s łu c h a j, zanim op u sz cz ą m n ie siły! W A L G IE R Z . W ię c spiesz, czas leci, a nim k u r zapieje, P rzez w ie cz ó r i n oc, ch cę p rze sa d zić błon ie I tyle d r o g i, że znikną n adzieje, Iż nas d o p ę d z ą W isła w ow e konie. HELGUNDA. Z a p ew n e m y ślisz, że k och a m W isław a, Z a p ew n e m y ślisz, że jestem szczęśliw a? P rzek lęta dla m n ie twa n ocn a w ypraw a, G d y m cię błagała k och a ją ca , tkliwa, A b y ś p ozosta ł. P am ięta sz? W sza k w tedy... P o d trz y m a j, lu b y W a lg ierzu , b o m d leję. D oznałam o d tą d tyle sm utku, b ied y. w a lg ie r z (podtrzymuje ją i siada na lawie). T y ś m ię zdradziła, zaw iod łaś n adzieje Szczęścia. HELGUNDA. K och ałam ciebie, daj m i wiarę. W A L G IE R Z . W isław a k och a sz. H ELGUNDA. R o zp a cz m ię u ciska, O patrz, czy w id zisz tę b łą d zą cą m arę W kom n atach p u sty ch tw o je g o za m czy sk a ? Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 74 — S tra szn o!... G d y m ów ię, n ikt nie od pow ia da, E ch em g r o b o w e m b rz m i sklepien ie sali: M ąż m łod ą rzu cił, biada żonie, biada! N ikt je j nie k och a, nikt się nie użali, W ię c dalej idzie n iew oln ica biedna, S zu k a ją c szczęścia, k tóre dla niej kona, A ż strach ją z losem n iew oln ika jed n a , I b łą d zą c pada w n ielu be ram iona, Je d y n ie czułe, je d y n ie rozw arte... A ch ! ty się zżym a sz. W A L G IE K Z . H a! IIELG UKT) A . Ja cierp ię w ięcej, B o ty ś p rzek reślił m e g o życia kartę, Jam cię, W a lg ierzu , k och a ła g oręcej... W A L G IE K Z . Jeżeli s z cz e r o ś ć przem a w ia w tw em słow ie, W sta ń i ch od ź ze m n ą : b ęd ziem y szczęśliw i. HELGTJNDA (wstając). Ja p ra g n ę zem sty, b o g o w ie , b o g o w ie ! ' W A L G IE K Z . Z e m sty i nad k im ? HELGUNDA. N iech cię to nie dziw i, M ów ię bez m y śli, m ój ję z y k się plącze, W a lg ierzu , cierp ię! W A L G IE K Z (szyderczo). T ak ? Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 75 — HELGUNDA. Z e m sty m i trzeba, T y je j d ok on a sz, r o z p u ś ć lo ty rącze W s z y s tk ic h tw y ch g n iew ów , u d erz w przeciw n ik a , C zy g o o s z cz ę d z is z ? O n iech że ta g leb a Sam a m ię p o m ści!.. Jeśli cię d o g o n i W isław , — zabije, a tw arz je g o dzika Z śm iech em s z y d e r cz y m d otk n ie m o je j sk ron i, M iast p ocału n k u d otk n ie żądłem o s y T o m o je czoło, co je s t tw ojem czołem ! P ić b ęd zie z oczu k rw a w e k ro p le r o s y , C o się na g r ó b tw ój stoczą w ielkiem kołem . WALGIEEZ. W ię c ty ża łu jesz? HELGUNDA. Tak, żem z nim um knęła, Ż a łu ję m o c n o ! WALGIEEZ. W ię c on zły dla cieb ie? HELGUNDA. Na tw ojem m ie jscu ja b y m m iecz u jęła W o b y d w ie dłon ie. Jak T o r m ocen w niebie Tak w ś r ó d r y c e r z y , W a lgierzu , tyś m o c n y ! C zy m ię ro z u m ie sz ? WALGIEEZ. H e lg u n d o , c z y ś szczera? HELGUNDA. K to raz dał ży cie, ten g o nie odb iera . WALGIEEZ. Jeśli zaw iedziesz, niech cię w iatr p ó łn o c n y Z m r o z i, niech pioru n ... Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl 70 - h e lg u n d a — (przerywając). W isła w zaraz w ró c i — (wskazując alkowęj Stań tam w alk ow ie, zasłon ię kotarą. WALGIERZ. W sk ron ia ch k rew bije, og ień m ś ciw y ch chuci. HELGUNDA. K toś idzie, s k r y j się! W s za k m asz silne dłonie. (Walgierz staje w alkowie, Helgunda zasiania kotarą, wchodzi Ulana). ULANA. S łyszałam w rz a w ę , H e lg u n d o , c o zn aczy T w e p om ięsza n ie? HELGUNDA. P r z y c h o d z is z nie w p orę. C ieka w ość tw oją , tw ój ję z y k p ro sta czy M ó g łb y o d w o ła ć n a p o w ró t w tę n orę, S k ąd ona w yszła. ULANA. P iln u ję czci brata, O d ciebiem starsza. HELGUNDA. L ecz brat tw ój m nie w oli. ULANA. Jam tu p rze ży ła sw e d ziecin n e lata. U czy n ić słu g ą ch cesz m ię tw ej sw a w oli? Nie k r y j n a p r ó ż n o ? C óż tam za k o ta rą , Ż e tak ją strzeżesz i w ciąż śled zisz w z ro k ie m ? (chce podejść i zajrzeć). Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl 77 - h e lg u n d a — (zastępując drogę). O d e jd ź stąd p r o s z ę , ani się w aż k rok iem ! Ja tw y ch p o d e jrz e ń nie ch cę b y ć ofiarą. ULANA. P o d e jrz e ń m o ich ? Czem są p od ejrzen ia , G d y je ro zp u s ta w r z e cz y w is to ś ć zm ienia? (Za sceną słychać dźwięk rogu). HELGUNDA. S ły s z y s z d źw ięk r o g u ? T o W isła w pow raca. N iech m ięd zy nam i sw ój w y b ó r u czy n i, M iast o d p o c z y n k u niech g o czeka praca I ja d tw y ch g n iew ów . ULANA. T y ś g n iew u b o g in i! M yślisz, że n ieba piękn e ci ob licz e P o to n adały, b y ś m ną p om iatała? C zekaj, a w szy stk ie fig le twe w yliczę. K ry je s z tam k o g o ś ! (wskazuje na kotarę). HELGUNDA. T y ś m i je s t za śm iała! ULANA. K och a n k ów in n y ch m asz o p r ó c z W isław a. HELGUNDA. G d y ich m ieć zechcę, ciebie nie zapytam , B o tw a b rzy d o ta , to z a b ó jcza strawa, Co ich otru je. U LANA. A w ięc ja zaw itam , Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 78 — C h oć n iep roszon a i będ ę tru cizn ą T w ej zalotn ości. HELGUNDA. Jeśli ch cesz b y ć panią, O d e jd ź stąd lepiej i w r ó ć ze starszy zn ą. C h ociaż m nie ciężk o słow a tw o je ra n ią , L ecz b ła g a m : idź, idź! ULANA. C hcesz m i d a ć o d p ra w ę ? HELGUNDA. Z w oła j sta r sz y z n ę , g d y ja tu zosta n ę, L u b p o ż a łu je sz ! ULANA. Na rozk a z m asz żw aw e S łow o, lecz zadam sercu tw em u ranę Słuszn ie n ależn ą: W is ła w o w i pow iem . HELGUNDA. M ów, otóż idzie, sły szę je g o k rok i. ULANA. B ledniesz, H e lg u n d o ! S trach cię p r z e ją ł m row iem , W ię c ju ż ci znane są b o ja ź n i stoki... HELGUNDA. W ezw ij starszy zn ę, b o g o d z in y lecą. ULANA. W iem też, że lecą. (Wchodzi Wisław). ULANA. B racie m ó j, W isław ie! Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl _ 79 — HELGUNDA. T y je j nie słu ch a j! ULANA. O bja śn ię cię n ieco. HELGUNDA. D o ść ty ch p o d e jrz e ń . WISŁAW. W tej piekielnej w rzaw ie N ic nie rozu m iem . h e lg u n d a (do Ulany). P rzy w o ła j sta rszy zn ę! ULANA. O na cię zd ra d za ! HELGUNDA. S tarszy zn a sąd w yda, Id ź i na ju tr o p r z y g o to w u j tryzn ę. ULANA. T ak ą b y ć ż m iją , cóż to za o h y d a ! Id ę p o starszy ch . R o zk a zy b y stre m i Z w oła m tu w szy stk ich i sp ra w ę w y ło ż ę , A on i zg ła d zą z p o w ie rzch n i tej ziem i Ż o n ę , co kala sw e m a łżeń sk ie łoże. S trzeż s ię , H e lg u n d o ! B ied n y m ój W isła w ie! (Ulana odchodzi na lewo). w is ła w (do Helgundy). W y tłu m a cz, luba, co to w sz y stk o zn a czy ? HELGUNDA. Ulana m y śli, że ja cię zniesław ię. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 80 - W IS Ł A W . B yła ś m i u lgą w ś r ó d ciężk ich rozp a czy , T ą d o b r ą w r ó ż k ą , co ży cie u w ieńcza I je w różan e p r z y o z d a b ia szaty, M iałabyś zd ra d z a ć? C h yba raczej tęcza P r z y b ie r z e k ształty ciężk ich m o g ił kraty I lu d ziom będ zie g rz e b a ć zim ne g r o b y ? C zy tak H e lg u n d o ? HELGUNDA. T ak jest, m ój je d y n y ! W IS Ł A W . P o cóż nad czołem tw oim cień ża łob y Z aw isł, ja k ch m u rk a, co zaćm iew a słoń ce? O p ow ied z, luba, z ja k iej to p r z y c z y n y T en cień tak zaw isł? HELGUNDA. W ą tp is z? W IS Ł A W . C zem u d rżące M asz u sta ? p o w ie d z! P a trz y sz na za słon ę, Z a słon a drgn ęła . O, szczęście szalon e! Jakże je s t straszn ą z tw ej ręk i ta blizn a! (chce iść do alkowy). h e lg t jn d a (wstrzymując go). W isław ie, czek a j! w is ła w (chwyta za rękojeść przypasanego miecza). N ie! ja g o u karzę! HELGUNDA. P o cze k a j, zanim n ad ejd zie starszy zn a — P oczek a j, zanim p o n a d c h o d z ą straże. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 81 — (Walgierz wychodzi z alkowy z mieczem w ręku). w a lg ie r z (do Wisława). B ierz m iecz i b ro ń się! W IS Ł A W . Co to? W a lg ierz W d a ły ! WALGIERZ. W o s o b ie w łasnej, cu d z o łó ż co p o d ły ! T o b ie m e w ięzy ciasn em i się stały, W ię c zem sty g o ń c e tutaj m nie p r z y w io d ły , B roń się lu b zgin iesz. (Wisław wyciąga miecz, biją się, przyczem Walgierz tyłem odwrócony ku drzwiom na lewo, naciska na W i sława, który się cofa). HELGUNDA (pO chwili). D rży j teraz W a lgierzu , S tarszyzn a idzie! (biegać ku drzwiom na lewo) P r z y s p ie s z a jcie k rok ów ... W a sz książę gin ie! (Przez drzwi z lewej strony wchodzą: Ulaha, starszyzna, Kołb w bogatej odziezy). ULANA P ięk n ej H e lg u n d y ! (wchodząc). Ha, jesteś r y ce rzu Szukasz pęt i ok ów !.. KOLB. K siążę T y n ieck i! ULANA. T o sam W a lg ierz W d a ły ? ! (Kołb chowa się za innych. Starszyzna dobywa mieczy, rzucają się na Walgierza i obezwładniają go), Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl S2 — w a lg ie r z (raniony w rękę, upuszczając miecz). N ierów n e siły! w rękę m ię ubodli. P o toż, H elg u n d o, tw oje łzy się la ły ? JEDEN ZE S T A R SZ Y ZN Y . Co cz y n ić z je ń ce m ? H ELGUNDA. D zięki w am , b o g o w ie ! W A L G IE R Z . P row a d źcie na śm ierć, n ikczem n i i p o d li! ulana (clo Wisława). Czy każesz za bić? HELGUNDA. Ulano, cóż p ow ie P rzeciw m nie teraz żółć tw oja rozla n a ? WISŁA W. H elg u n d o, je n ie c d o ciebie należy. L ecz litość z serca n iech będ zie w ygnana. M óg łb y m g o w trą cić d o za m k ow ej w ieży, W o lę g o jed n a k m ieć w ciąż przed o c z y m a : N iechaj na m iejscu , g d zie został p o jm a n y W ieczn a g o kara u w ięzion y m trzym a. P r z y n ie ś ć żelaza, ok u ć g o w kajdan y. Slup m i n astępnie p o ś ro d k u w zniesiecie, Słup z k rz y ż o w n icą i do teg o słupa Na k rz y ż p rzy k u ty , ja k sp ow ite d ziecię, A lb o co ś nakształt ż y ją c e g o trupa, N iech W a lg ie rz W da ły w iecznie tu sp o czy w a . A g d y H elg u n d ę utulę w ram iona, R eszta k rw i bladej, co w nim je s zcze żyw a N iech od za zd ro ści zam iera i kona. & Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 83 S ły szy cie, p ręd zej k rz y ż u jc ie W a lgierza , B ądźcie p osp ieszn i w tej m ściw ej zabaw ie. W A L G IK H Z. B ogi, śm ierć da jcie, śm ierć co ból u śm ierza ! (obejmując Helgundę). W ISŁAW H e lg u n d o d r o g a ! HELGUNDA. K och am cię, W isław ie! ZA SŁON A SP AD A. 1/ \\f 6* Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl A K T Y . (Pokój aktu czwartego, pośrodku wzniesiony słup z krzyżownicą, do którego przykuty stoi W ALGIER Z W D A Ł Y z rękami rozkrzyżowanemi. U słupa ława okryta skórami. Mały kaganek pali się w kącie na stoliku. ULANA podaje do ust W algierzow i kubek z wodą do picia. U ściany niedaleko od alkowy wisi miecz Wisława). WALGIERZ. D o sy ć, dzięki ci! u la n a (stawiając kubek na stoiku). A ch ! W a ig ierzu W dały, N ic nad to zrzą d zić dla ciebie nie m og ę. W A L G IE R Z . Serce m asz d ob re. ULANA. Jest to czy n zb y t m ały, B y ś m i d ziękow a ł. J a b y m chciała d r o g ę Ż y w o ta tw eg o p rzepla tać perłam i, O b fito ść szczęścia dać w tych pereł rzędzie, I Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl _ 85 — W o ln o ś ć w itaną ra d osn em i łzam i. Chcę d o b rą w ró żk ą zostać zaw sze, w szędzie N ieść ci p ociech ę. WALGIERZ. K tóż p o c ie s z y ć zdoła W ięźn ia b iedn eg o. ULANA. C h oć ch m u rę tro sk z czoła O trzeć b y m chciała. WALGIERZ. P rzy n ie ś k ru szec o stry , W ep ch n ij d o piersi n óż lu b ostrz e m iecza, A b ęd ziesz nakształt n a jlep szej m i siostry , Co cięciem jed n em cierp ien ie ulecza. ULANA. O, nie W a lg ierzu , ja teg o nie m o g ę : P r z y k r ó c ić ż y cie , k tóre m i je s t d ro g ie I w sercu w łasnem rozn ie cić p o ż o g ę W y rz u tó w w ieczn y ch . W A LGTERZ. N iech w ięc trosk i m n og ie Z n ó w m nie opadną. S p o cz n ij! zam knę o czy , A m oże p ręd zej du ch m ój tak p r z e k ro c z y T o ży cie cierpień. u lan a . ' W a lg ierzu , ch o ć zdrada G ry zie i og n iem tak stra szliw ym pała, L ecz nie rozp a cza j — ja tak będ ę rada... O w iem , żem b rzy d k a , g arbata i mała, L ecz p r z y tw y m b ok u sp o czą ć tak je s t b ło g o . O ni u cztu ją, ja siądę p r z y tob ie: Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 86 — (siada na Jawie) O d snu m e o c z y zakleić się m o g ą , Z b u d ź, g d y co zechcesz, ch cę u lży ć w żałobie, C h oć łzy ci otrzeć, g d y w ięcej nie w olno... S p u szczasz p ow iek i, snu pra g n ą tw e o c z y ? D ać ci snu naw et ja nie jestem zd o ln ą , C h oć łza w sp ółczu cia do oczu się tłoczy. (Ulana ociera Izy i następnie usypia. Walgierz zamyka oczy i usypia również. Tylna ściana się podnosi, odsła niając krajobraz budzącej się z wiosną natury. W głębi zaledwo zieleniejące pagórki, pokryte gajami o rozpuszcza jącym się liściu, między nimi przepływa strumyk. Gdzie niegdzie w głębi pomiędzy drzewami resztki śniegu. Bliżej po obydwóch bokach sceny drzewa całe w pączkach wio sennych, u stóp ich spoczywają rusałki i duchy leśne, okryte białemi zasłonami. Pośrodku fontanna jeszcze nie bijąca. Słońce ledwo wschodzi. Z jednego z pagórków, jak gdyby z pod promieni słońca zbiega Promyk, z głębi gaju jakby na jego spotkanie Wietrzyk). prom yk (do Wietrzyka). K rólow a śpi, A słoń ce m g ły , Co ziem ię osiad ły w koło, Z araz r o z p ro s z y . W IE T R Z Y K . Śn ieg, co kładł na ziem i czoło, U ścisk m a coszy , Już znika, Z g ó r lecą w o d y stru m yk a. Biblioteka Cyfrowa UJK — 87 — http://dlibra.ujk.edu.pl P R O M YK . O, W ie trzy k u r o z b u d ź drzew a, N iech ptaszyn a w g a ju śpiewa, T ch n ien iem ciepłem p o trą ć szczy ty , N iech rusałek w śnie sp ow ity, C h ór się zb u d zi; Ja, w ś r ó d lu dzi Id ę słoń ca n ieść prom ien ie I zim ow e rozw ia ć cienie. WIETRZYK. Ś p ieszę, lecę, Nim z za g ó r Słońca św iecę W y że j w zniesiesz ku n ieb iosom , Każę op a ść ra n n y m ro so m , P tasząt zb u d zę ch ór. N ocną ciszę R o z k o ły s z ę , Z a d rżą śpiew ne ranku stru n y. T y , w zórz ja s n y c h stro jn y łuny, Każ fon tan n om b ić; I k rólow a nasza w stanie, S ły szą c ptasząt szczebiotanie — U jm ij p ra cy nić. (Wietrzyk biegnie na lewo w głąb gaju, Promyk na jeden z pagórków w głąb sceny, słońce podnosi się nieco wyżej, w gaju słychać szczebiotanie ptasząt. Fontanna zaczyna bić. Wesna ukazuje się z poza fontanny w białej zasłonie, z różdżką czarodziejską w ręku). w esna (zrzucając z siebie zasłonę). W y zim ow e p recz kajdan y, Ciężki, d łu g i b y ł m ój sen, Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 88 — N apój z m rozu b y ł m i dany, Jam w yp iła n ap ój ten. W n et zdrętw ia ły w szy stk ie człon ki, N astąpiły ciężkie sny, O b u m a rły pola, łąki, Z im n o, m a rtw o b y ło mi. T eraz n ow e ży cie świta, P ro m ie n n e g o ciepła z d ró j, Z iem ia ze snu rozp ow ita , W d zięk w iosen n y wita m ój. O r o z k o s z y , życia kw iecie, Co się perlisz w m o je j krw i, D alej, dalej leć p o św iecie I ociera j św iatu łzy. B lask u serca, is k ro słońca (wyciągając rękę ku słońcu) T o w a rzy s zu ja sn y c h dni, N iech tw ój p rom ień b ó l roztrąca I niech św iatu tęczą lśni. (wyciąga różdżkę ku rusałkom, które powoli się budzą i odrzucają zasłony). W y rusałki, śpiące sk rom n ie, G d y w w as ży cie n ow e d rży , D o m nie lećcie, w szy stk ie d o m nie P o u rok i, czary, sny. Skam ien iało w asze serce, Ś p icie jeszcze, w staw ać czas! C h odźcie w iosn y tkać k obierce, R ó żd żk ą św ieżą b u d zę was. W sw y ch sk rzy d ełek c h y ż y m locie H o łd należny złóżcie mi, T am na w sch od zie, całe w złocie, Już słon eczk o dla w as lśni. C zarem w iosn y całe drżące, W jed en w ianek zlećcie tu, Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 89 — R esztę ch łod li ja r o z tr ą c ę , D o ść m a rtw ości, d o ś ć w am snu! (Rusałki i skrzydlate duchy wiosenne zbiegają się na około Wesny, w lekkich tanach oddają pokłon jej i słońcu, następnie klękają wszystkie naokoło Wesny. Promyk i Wietrzyk nadbiegają również i stają w głębi, oparci główkami jeden o drugiego. W gaju rozlega się znowu śpiew ptasząt). w esn a (do duchoto wiosennych). Ptasząt szczeb iot czy sły s z y c ie ? W a s to ptasząt w oła g ło s — N ieście w szęd zie p r a c ę , życie, P r z y s z ły c h z b io ró w pełn y kłos. (Cześć duchów odbiega w głąb i niknie za pagórkami). D alej, dalej w św iat szerok i, N iech z w as n o w y leci ch ór, Z w esołem i m k n ą c p otok i W zieleń s tró jcie ciem n y b ó r. (Duchy leśne odbiegają w głąb gaju). A w y, reszta, hen p o św iecie M ych p ow a b ów n ieście r ó j. M iast łez nieście szczęścia kw iecie I o ż y w c z y ch u czu ć zd rój. (Reszta duchów rozlatuje się na wszystkie strony, pozo stają tylko Wesna, Promyk i Wietrzyk). WESNA. P olecia ły d u ch ów ro je , Teraz, teraz na m nie czas, B óle zim y w net za g o ję — P o s ły d ro g ie , w ołam was. (Promyk i Wietrzyk nadbiegają i klękają po obu stronach Wesny). Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — yo — WIETRZYK. Co rozk ażesz nam, k r ó lo w o ? w ESN A. W sercach r o z p r o s z ból. P R O M YK . Ja z p o k o rn ą czekam g łow ą . w ESN A. Serca d o m nie tul. Ja chcę k och ać, b y ć koch a n ą , Dla serc kw iatem b y ć, I nad każdą serca raną Nić p ociech y wić. Tam g d zie o c z y m n ie p on iosą W ta jem n iczą dal, Ja o ży w czą chcę b y ć rosą, K oić rozp acz, żal. Patrzcie, patrzcie, czy w idzicie, T am d rży śm ierci n óż! (Zbliża się nieco do wnętrza pokoju i wskazuje różdżką na Walgierza /. R y ce r z m łod y , a w nim życie D o g o r y w a ju ż. Jękiem serce w nim uderza W iem , kto ry c e rz ten!.. G d y m usnęła, ach, W algierza, M ój też zg u b ił sen. — Śpieszcie, śp ieszcie du ch y m o je ! P rz y nim d ziew czc śpi, W łóż cie szeptem w je j sn ów r o je P ełne w estch nień sny. (Wietrzyk i Promyk wbiegają do pokoju). Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 91 — w ie tr z y k (półszeptem do Ulany, zasyłając głos przez przy łożone do ust ręce). D ziew czę, ratuj nam W a lgierza . p rom yk (wskazując na miecz wiszący u ściany). W id zisz o stry m iecz? WIETRZYK. N iech d łoń tw oja po b roń zm ierza, W ięzy zerw ij p recz! prom yk (podbiega do Ulany i wyciąga rękę ku jej sercu, na Ulanę spada promień światła). Is k rę w oli w niej rozpalę. (kładąc palec na ustach) Pst!.. ja k serce d r ż y ! WIETRZYK. N iech ja w n iosą sn ów tych fale. D ziew czę pom n ij sny! (Obydwaj cichutko odbiegają ku królowej. Tylna ściana pokoju znowu zapada, zakrywając cały krajobraz). u la n a (budząc się, do Walgierza). C zy to sen tylko, m oże u rojen ie M ych zm y s łó w c h o r y c h ? J eszcze cięży głow a. C zy śpisz, W a lg ie rzu ? W A L G IE R Z . Ja czu ję cierpienie. ULANA. Ach, g d y b y m m o g ła ! M yśl w yśn ion a nowa... Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 92 — M iecz m eg o brata, ten m iecz z ostrej stali, H a rtow n y , p r z y nim każd y m etal kruchy... (wstając) S p ró b u ję . — P ow ied z, W a lgierzu , azali P otra fię m ieczem p rzecią ć tw e ła ń cu ch y ? W ALGLERZ. N iew olę m o ją przeciąć, c z y b y ś chciała? ULANA. O, g d y b y m m og ła ! O to brata m ieczem (zdejmuje miecz ze ściany i wyciąga z pochwy) P od w ażę tw oich ła ń cu ch ów ogniw a, A g d y żelazne k ajd an y rozsieczen i, O m ój W a lgierzu , ja będę szczęśliw a. M yślisz, że m i są nie znane z g r y z o ty ? (stara się mieczem podważyć łańcuch u jednej ręki) C iężk o! (odpoczywa chwilkę) W m ilczen iu sm utne w iodła m życie. K oclia ćb y m chciała! A ch ! w sercu istoty, Jak ja u łom n ej, tkw ią też u czu ć nicie. L ecz któż m nie k och a ć zechce rów n ież szczerze? W szak czas u m yka. (próbuje znowu mieczem rozczepić łańcuchy. Kawał drzewa rozczepia się z krzyzownicy). Sw ym oczom nie w ierzę! Patrz, z k rz y ż o w n icy o d p a d ł drzew a kawał. Ł ań cu ch lu źn iejszy. S p ró b u j, rękę m oże M ó g łb y ś w y su n ą ś? WALGlERZ (mocując się). I m n ie się w ydaw ał L u źn ie js zy , jednak... ULANA. O ciebie się tr w o ż ę , Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl - 93 — Jeśli n a d e jd ą , zanim o s w o b o d z ę , J esteś zg u b ion y . WALGIERZ. Silniej, silniej jeszcze N apieraj ostrzem . ULANA. A ch, zm ęczon am srodze, B rak sił, nie m o g ę ! przeklęte te kleszcze! WALGIERZ. O d p o czn ij! ULANA. Nie, n ie! na to nie m am praw a. (robiąc nowy wysiłek). Pękaj złe d rze w o ! O, k oń cz się r o z p a c z y ! (Kawał drzewa odlatuje). O sw o b o d ź rękę. w a lg ie r z (oswobodzając rękę). S w ob od n a ! ULANA. Z k rw i stratą! Skaleczyłam cię. WALGIERZ. T o nie kalectw o. u la n a O, cóż m i to zn aczy — D alej, dalej, siostro! (roszczepiając drugi koniec krzyzownicy) . Jam tob ie siostrą ! Nie m ów teg o słow a, Co tak b rzm i dziw n ie, n iew dzięczn ie i ostro, Jak g d y b y krata zg rzy tn ęła g ro b o w a . Z n ó w kaw ał drzew a. (Kawał drzewa odlatuje) C zy m ię w sp om n isz k ie d y ? Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 94 — W A L G IE R Z . B ól z tob ą zbratał. U LANA. L ecz ja chcę... nie, nie chcę! Są inne rzeczy , inne o p r ó c z bied y. A ch ! w yra z jed en serce m o je łechce. — W a lg ierzu , s p ró b u j w y ją ć rękę d ru g ą WALGIERZ. J eszcze nie m ogę. ULANA. O, g d y b y ch oć troch ę — T y lk o nadziei!... M ęczę cię zadłu go. W A L G IE R Z . Jeszcze w ysiłek. ULANA. Czy uczu cia płoch e K ie ru ją , m y ślisz, m em sercem strosk a n em ? W A L G IE R Z (wyciągając drugą rękę). Już w olna! ULANA. W oln a, w ięc jesteś zb aw ion y, Panem sw ej w oli, sw e g o serca panem , P ow ied ziesz k ro k i w sw e rod zin n e stron y... WALGIERZ. A n o g i m o je ? Daj m iecz! ULANA. T w o je n o g i! W A L G IE R Z Sam je uw olnię. P o c ó ż m ę czy ć cieb ie? Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl u la n a (oddając miecz). C zy m ożesz k o ch a ć? P ow ied z m i m ój d ro g i W A L G IE R Z . B ędę ci w d zięczn y , p o m o g ła ś w potrzebie^ ULANA. T y lk o w p otrzeb ie! W A L G IE R Z . T y ś m i w o ln o ść dała — ULANA. T o m ała ty lk o ofia ra — tak m ała! (Walgierz osmobadza się zupełnie). Z u p ełn ieś w oln y, o niech s p o jr z ę na c ię , T y nie rozu m iesz, u jd zie sz stąd w tej chw ili, Z osta n ę sama, za p om n isz o stracie .. W A L G IE R Z . Z y s k a łe m w oln ość. ULANA. N a p różn o się sili Serce d o ciebie p r z e m ó w ić strosk an e: W a lg ie rzu — k och a m ! W A L G IE R Z . K och asz m ię? B o g o w ie ! ULANA. A lb oż inaczej... S łyszę k ro k i znane. Ach, czy tw e serce m o je m u o d p o w ie ? W A L G IE R Z . W isła w n adchodzi. ULANA. A m ój w z ro k cię goni... Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 96 - W A LGIERZ. Id ź ! u la n a fse smutkiem). Jam u łom n a! (zabiera pozostawiony w kącie kaganek). WALGIERZ. A ja zem sty p r a g n ę , Z e m s ty ! K tóż o d niej sw e serce u ch ron i? Stanę u słupa i sam siebie n agnę D o teg o ja rzm a, d o starej niew oli. (patrząc za odchodzącą Ulaną) Biedna U lano, serce cieb ie b oli! ( Ulana odchodzi na prawo. Walgierz staje napowrót u słupa, jak gdyby był jeszcze przykuty i chowa miecz za sobą. Przez drzwi z prawej strony wchodzą, obejmując się czule Wisław i Helgunda. Przez okno wpadają promienie wschodzącego słońca). w is ł a w (zatrzymując się nieopodal wejścia). H e lg u n d o d rog a , czy je s te ś szczęśliw a? W s z y s tk o p rzed tob ą ugin a sw e czoło, W s z y s tk o dla ciebie! HELGUNDA. Ach, n oc d o g o ry w a , A k tóż w ie, dalej, ja k ic h zda rzeń k o ło Nas cz e k a ? W IS Ł A W . Ja k ich ? W sza k tu w szy stk o d ysze, T o b ą n a jd roższa , tw ą w o lą , skinieniem , T y ś teg o zam ku św ietlan ym prom ien iem , Sw ą k ra są z d o b isz p r z y b y te k d o m o w y . Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl 97 — — HELGUNDA. M ów jeszcze, lu b y ! S ło d y c z ą tw ej m o w y Ja się n apaw am ja k o r ó ż y w o n ią , Jak p ieśn ią , k tórej dźw ięk i siebie g o n ią , A b y za żegn ać w szy stk ie lotu g r o m y . W ISŁAW . P o c o o g ro m a ch m a rzą tw o je m y śli? HELGUNDA. A lb o ż o d lo s u m y ju ż nie zaw iśli? W ISŁAW . L o s dla nas h o jn y . WALGIERZ. L o s w asz n iew iad om y. HELGUNDA. W isław ie, s ły s z y s z ? patrz, s p ó jr z na W a lgierza ; Jak na nas w zrok iem p o c isk i w ym ierza. W ISŁAW . J e g o ła ń cu ch y są z tak m ocn ej stali, Ż e żadną m iarą ich o g n iw nie p rze rw ie ; A w ięc o n ie g o m ożem b y ć n iedbali, N iech z ło ś ć m u k ipi w k a żd ym ciała n erw ie: M iłość je s t dla n as! WALGIERZ. A lb o b o g ó w kara, Z em sta, śm ie rć dla ty ch , k tó r z y in n y ch d ręczą . HELGUNDA. W sza k on nam g ro zi. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 98 — W ISŁAW . Tak, ja k ję d z a stara, W w ięzy zakuta. WALGIERZ. W a sze starania. N iew oli w aszej. I k tórej nie zd ep cą Z e rw ę n ić p a jęczą HELGUNDA. J e g o usta szepcą S tra szn e p o g ró ż k i. W ISŁAW . Z araz g o u karzę. (chce wsiać miecs) G dzie m ój m iecz? Niem a, niem a g o na ścianie! w a lg ie r z (zrywając kajdany s mieczem w ręku). P atrzcie, ja m w o ln y ! P a d a jcie na tw arze, K órzcie się teraz! C óż się z w am i stanie? HELGUNDA. W isław ie! (przytula się do niego). WALGIERZ. Ja się p ien ię ja k szalon y, C óż zn ajdzie m iło ść dla w aszej o b r o n y ? (Wisław chce uderzyć w tarczę wiszącą u prawej ściany). C h cesz lu d zi w oła ć? C h cesz u d e rz y ć w ta rczę? (zastępując drogę). Ja inną tarczą zaraz w as o b a r c z ę , T a k ą , c o z ziem ią na w ieki w as zbrata I z p ro ch e m zrów n a i zetrze ze świata. O tak, w e w łasne ciśń cie się ram iona, T y u w od ziciel, a ty m o ja żon a! Z em sta ! cha, cha, cha. W y nie m acie b ro n i! Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 99 — HELGUNDA. W ię c m ścij się, p o d ły ! (do Wisława na stronie) W sza k w a lk ow ie w isi S ztylet m y śliw sk i. WALGIERZ. T eraz ja m je s t p o d ły . A k tóż za syłał w z ro k zalotn y, lisi, K to u st s ło d y c z ą , kto u ścisk iem dłon i P ch n ą ł m nie w tę p r z e p a ś ć? w is ła w (do Helgundy na stronie). T y zm y k a j, o lu ba! HELGUNDA. Jak? kędy? S ztylet je s t to b r o ń jed y n a . WALGIERZ. T eraz, g d y w asza ju ż nastała zguba, T eraz ja m p o d ły . A ty c o ? gadzina, W ą ż czy p a d alec? D ok ąd to W isła w ie? (Wisław idzie do alkowy). (do Helgundy) Id ź też z k och a n kiem , tam m ałżeń skie łoże, D ziel je z tw y m lu b y m , zanim w as zadław ię W y b u ch e m zem sty , lu b ży ły otw orzę O strzem tej stali. D o kolan, z d r a jcz y n i! (ciska Helgundę na siemię). HELGUNDA. B roń m ię , W isław ie! (Wisław wychodzi ze sztyletem w ręku). WALGIERZ. Z n ożem , ja k na zw ierzę, Cha, cha, cha, z n ożem ! T w ó j m iecz m ię u czy n i 7* Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 100 — D ni tw oich sędzią. T eraz ja w y m ierzę P o c isk ostatni. (naciska na Wisława, który cofa się do alkowy). h e lg u n d a (klęcząc). On g o tam zabije, A ja co p o c z n ę ? W ISŁAW. A ch , ach! (Słychać upadniecie ciała). HELGUNDA. Ciało pada!.. W isław , m ó j W isła w ! (chce biedź do alkowy. Walgierz wychodzi z mieczem za krwawionym). WALGIERZ. T w ó j W isław nie ży je. HELGUNDA. 0 ty, bez serca! O ty, z d u szą gada! N ien aw idzę c ię , p lw am w tw o je oblicze. U w ieź m ię , p o r w ij, a ja cię zębam i R ozszarpię... S ły s z y s z ? W o c z y ja ci sy czę M oją n ien aw iść. WALGIERZ. T a k rew m n ie nie plam i. 1 ty dasz sw oją . W a lk ow ę, a śm iało, Id ź tam u ścisk a ć tw o je g o koch anka. HELGUNDA. M ego k och a n k a ? WALGIERZ. Id ź, s ły s z y s z ! ja każę!.. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 101 — Ś p iesz tam d o tru pa! (zrywa kotarę) P atrz, ja k o ze dzban ka W in o czerw on e, p ły n ie k rew obficie. h e lg u n d a (cofając się z przerażeniem). W a lg ie rz u ! n ie! nie! WALGIERZ. N iechże w asze tw arze W je d n y m u ścisk u żeg n a ją to ży cie. I d ź ! p re cz d o n ieg o! (chwyta ją za rękę). HELGUNDA. B łagam c ię , litości! P rzecie ja m n iegd yś... WALGIERZ. Id ź, śp iesz, n iegod ziw a ! ( Wtrąca ją do alkowy dokąd i sam wchodzi. Słychać głos Helgundy z alkowy). HELGUNDA. F ra n k o n io ! o jc z e ! o sta rców m ą d rości!.. W a lg ierzu , d a ru j! Na św ięte og n iw a Daw niej... WALGIERZ. U m ie ra j! HELGUNDA. T y , ty, ach!.. W A lg ie r z (wychodzi z alkowy i odrzuca miecz). Z abita! W s z y s tk o sk oń czon e. P r e cz z rą k m ieczu k rw a w y ! Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 102 — (podchodzi do okna i otwiera je) W io s n o ! k r ó lo w o ! W a lg ie rz ciebie wita, T o b ie zaw ierza bez z d ra d y ob a w y — D o ciebie id ę , o tw ó r z sw e ram iona, W tob ie je s t szczęście, a bez ciebie k on a! (Walgierz wyskakuje przez okno, zaraz potem wchodzi Ulana). ULANA. G dzie W a lg ie rz? N iem a!.. T ru p a m i te ciała!.. W ię c on ich zabił, zabił m e g o brata. Jam m iecz d o ręki, ja m m u w o ln o ś ć dała, I je s te m sam a, sam a p o ś r ó d ś w ia t a ,-------S tra szn o m i, d z ik o ! (chwyta miot, ażeby uderzyć w tarczę, ale natychmiast odrzuca). N iechże m łot u derza ! Nie, d w ó r się zb u dzi, p om k n ie straż orężna... Ja teraz księżna W iślicka... (z bólem) ja k siężna! O ddam m e k sięstw o za m iło ść W a lgierza . — (osuwa się z płaczem na ziemię). ZASŁONA SPADA. K O N I E C Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl SZA TA N DRAMAT KANTA STYCZNY W V AKTACH. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl O S O B Y : SZ A T A N . M AHU M AGOG M EFISTOFEL d yab li. BELZEBUB O BID IK U T ASTA R O TH l il it t a p. , d y a b lic a . c i e l a k , w łaściciel au stery i w W a rszaw ie. je g o syn. je g o córka. szew c, n a rzeczon y H anki. ig n a c y j a s ie k ę a n k a a n tek , , , P. M ACIEJ P . JA K Ó B P . BAR TŁO M IEJ p . m a r c in o w a , | szlachcice, u cztu ją cy w au stery i p. i ^ - 1 1 I Cielaka. ) sąsiadk a p. Cielaka. T rze ch to w a r z y sz y Jaśka. — Szlachta u cztu jąca w au stery i p. Cielaka. — C h ór d y a b łó w — D w oje m a ły ch dyab ląt. — P osta ć am ora. — K sią dz i ch łop a k k ościeln y . R zecz d zieje się w akcie I, p r o lo g o w y m , w dzikiej m ie j scow ości, w czterech n a stęp n ych aktach w W a rszaw ie w r. 1764 Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl A K T I. ( P R O L O G O W Y ) . (Dzika miejscowość, na prawo i na lewo skały półkolem. W głębi pomiędzy skałami przepaść, z której przy podniesieniu zasłony bu cha ogień i lecą iskry. Na prawo z przodu sceny, odłamek skały, przedstawia jakby wykuty w skale tron, do którego prowadzi kilka stopni. Ze strony przeciwnej do jednej ze skał, bardziej podającej się na środek sceny, przyparty gruby kij. — Przy podniesieniu za słony słychać z głębi przepaści chór dyabłów, któremu wtórują uderzenia młotów. — Grzmoty i błyskawice). CHÓR D Y A B Ł Ó W . N iech b ije m łot, N iech b ije w czyn , N iech leci g r o t W sze ch lu d zk ich w in, I m ąci k rew I w k o śc i szpik W czło w ie cza g n iew I p rzek leń stw k rz y k . N iech pada g r o m I szczep i ja d Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 110 — W ten p róch n a d om , W ten ziem ski gad, W ten g lin y szmat, Co z m ięsa, z krw i, C o z lu d zk ich szat P o w ło k ą lśni. W sk o k d u ch y — w sk o k ! P o d n o ś m y m łot — — N oc — cie m n o ść — m r o k R z u ca jm y w lot! N iech g rze ch u m gła O ga rn ie świat I świat niech łka, B o św iata kat T o je s t sam człek ; W ię c k u jm y g rze ch Na w iek ów w iek. H a! dla nas śm iech W esela śpiew — A dla n ich łzy, A dla n ich krew . C h a - c h a — cha — cha! (Z poza skał z lewej strony wchodzi m a h u w obdartej su kmanie i w czapce czerwonej, z kością w ręku, na której lśnią plamy krwi). m ah u (stając nad przepaścią). C ich o d y a b ły , tak w rzeszczy cie, Jak g d y b y ś c ie m ieli w dłon i P ow iązan e w szy stk ie nicie W w ieczn ej za g rzech em p o g o n i; Jak g d y b y ś c ie w zięli w ręce W s z y s tk ie człow iek a pragn ien ia A człow iek w piek ielnej m ęce K onał, zrze k łsz y się sum ienia. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — ltl — (Z poza skal z prawej strony wychodzi m a g o g w ciemnym zupanie, w kapeluszu z piórem, z workiem na plecach). magog (podchodzi do Mahu i klepie go po ramieniu). N iem a, niem a g o zaiste, Ja ci m ów ię człek g o niem a, W y trze szcz ślepie, g o ń oczym a , C złow iek d o b re m a zam iary, L ecz tak zm ienne, g d y są czyste, Jak sk oru p k a u p o czw a ry , G d y ze śp iącej g ą sien icy M otyl na św iat tuż w yleci. Nasza, nasza to ro b o ta ! C złek zja d ł ja b łk o ta jem n icy , W ię c m u g rz e c h ja k ja b łk o św ieci, J a b łko, lśn iące ja k ze złota... M AHU. Jakiż w ich er ciebie n iesie? Skąd, M ag ogu w ra ca sz? biesie, F ilo zo fie naszej g m in y ! Z w o rk ie m ? czy w nim ja b łk a złote M asz sk ra d zion e o d d z ie w c z y n y ? M AGOG. N iosę sam e p a ję czy n y , W p a jęczyn a ch — lu d zk ą cnotę. Jam bies zd ra d y i osz u stw a : W o r e k ciężki o d kłam stw m n óstw a. M ahu, w id z ę , k o ś ć m asz w d łon i; T y ś d o w ielkich stw orzon rzeczy A tu łacn iej d u ch człow iecz y Z a m a ły m g rzeszk iem p og o n i. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 112 — M AHU. T y się d ziw is z? w sza k na k o ści Z n a k w y r y t y lu d zk iej z ło ś ci; K rw ią sp ad ły chu cie człow iek a I św iecą pla m y rd za w em i; Zaw iścią lśniąca pow iek a B ra to b ó jstw e m sk r z y się z ziem i. Jam w zniecał w sercach p oża ry , Z a z d r o ś c ią tłu m y karm iłem , N ędzę w p o c h o d n ie zb roiłem , B y p r z e p y ch w iod ła na m a ry ; A w ięc z lu d zk iej, patrz, w ielk ości O to rd za w e św iecą k ości. M AGOG. R zu ć je piekłu na poża rcie, N iech idą w p a szczę G eh en n y; A je ś liś zm ęczon y , senny, D alej — p r o ś p iek ło o w spa rcie, B o g d y się ziem ia w ysili Na c z y n y k rw ią n am aszczon e, Jej łon o, w k ró tce zm ęczon e, S p o cz y n k u za p ra gn ie chw ili. m ahu (rzucając kość w przepaść , z której tryskają w górę iskry). R zu cam , p iek łu czy n ią c za dość. S ły s zy s z, sły s zy s z, co za r a d o ś ć ! c h ó r d y a b łó w (z przepaści). Cha, cha, ch a! cha, cha, k o ś ć ! Na niej k rew — lu d zk a zło ś ć! P rę d ze j, p rę d ze j, rz u ć m y w ty g le D m ijm y w m iech , Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 113 — G órą, g ó rą , cza rtów figle, G órą śm iech. Cha, cha, cha, cha, cha... (Słychać głośny i przeciągły śmiech). m ah u (do Magoga). A tw ój w o r e k ? magog (zdejmując moreh z plecom i stamiając go na ziemi). Staw iam w ór. P r z y łó ż u ch o : acan sły szy , C o tam siedzi? m ah u (przysłuchując się). N ib y m y sz y C h ru pią g rze ch y . M AGOG. T w ó j g rze ch ja k szczu r H a rm id er sp raw ia w ś r ó d piekła. M oja p raca m n iej je s t w ściek ła I ziem i p r ę d k o nie zm ęczy . G d y d od a m d o k ła m stw g rz e ch słodki, L ek ki, n ib y pu ch p a jęczy , T o je s t: o b m o w ę i p lotk i, Z w ork a n ajm n iej na g o d zin ę Dla piekła r a d o ś ć rozw in ę. (rozpuszcza morek i mysypuje zamartość m przepaść — lecą iskry). K RZYK I DYABŁÓW . Uha — chi — chi — ch i — chi — chit! (Z pramej strony z za skał mćhodzi m e f i s t o f e l m stroju hetmańskim z buławą m ręku, poprzedzany przez dmóch dyablików w czerwonych kubraczkach, z których jeden dmie m miech, a drugi puszcza bańki mydlane). TOM II. O Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 114 — MAHT7. M efistofel! W itaj nam ! M AG O G. C zy się ba w isz w k rotoch w ile I p rzestałeś na świat, sam , 0 sw ej w łasnej ch o d z ić sile? M EFISTOFEL. K to chce na ziem i n ajw ięk sze p o k ło n y Z b ie r a ć i zostać n a jb a rd ziej u czczon y , N iechaj d ą ć in n y m w m iech każe p rze d s o b ą , N iech w oń k ad zid eł będ zie m u o z d o b ą , A ż takie bańk i m y d la n e w yd m u ch a 1 tyle p och leb stw p u ści m im o ucha, Ż e w k rótce z g ło w y w ła sn eg o je j pana Z osta n ie ty lk o bańka w ydm u ch an a. C óż chcecie, w ziąłem ty ch biesią tek d w oje, B o śliskie pańskie b y w a ją p o k o je , D y m k iem h etm ańskie n apełniłem g ło w y I piek łu d a ję lep p y ch y g o to w y . A że w h etm ańskiej sam p r z y c h o d z ę szacie... N o ! b o m zam ieszk ał w pałacu, nie — w chacie. W ięc, d a rzą c p iek ło m y ch c z y n ó w plon am i, D arzę p rzez in n y c h ; w y d a rzy cie sami, N iesiecie śm iech y , baśn ie i sw a w olę, Ja zaś ba ń ka m i p iek ło u czcić w olę. (Bierze słomkę od dyablika i puszcza bańkę w przepaść). P atrzcie, p atrzcie, czy nie ładnie, Bańka leży ju ż g d zie ś na dnie P iekielnej otchłani. I w net p iek ło się roztęczy W p u rp u r o w e j blask o b r ę c z y O d tej m o je j dani. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 115 — (Słychać uderzenia młota, ponad przepaścią roztacza się blask fosforyczny i zaraz ginie. Noc. Grzmi i błyska). MAHU. T eraz g rz m o t i błysk aw ica , N ocn y spada m rok , C zy jeż zn ow u u jr z y m lica? N atężajcie w zro k ! (Wchodzi z lewej strony b e l z e b u b , ubrany w staroświecki strój żydowski z turbanem na głowie). M AGOG. H a, B elzebu b! W itaj bracie, Co to ? w ży d o w sk im chałacie. M EFISTOFEL. P iek łu daj zabaw y trochę. BELZEBUB. R zu cam ż y d o w sk ą poń czoch ę. (Rzuca pończochę w głąb przepaści. Słychać przeciągły chichot i sykanie). S ły s zy cie śm iech i sy k an ie? Dla w ięk szej piekła u ciech y C hciałem z sob ą w ziąć b eb ech y . Takie jed n a k szw a rg ota n ie Na p o sied zen iu kahału, Ż e w ś r ó d o g ó ln e g o szału Na p o d ję te j w ielkiej w ojn ie P r ze ciw k o w y zn a w com k rz y ża — (N iechaj w am to nie u bliża) — Z a p om n ia łem p r z y jś ć tu strojnie. Jed n a k n ici d o p o ń cz o c h y — (N iech to każd y zapam ięta —) Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 116 N ib y g r y m a s y i fo c h y , A w g ru n cie ty lk o p rocen ta O d p rocen tów , d o b r e sku tki Z a jed en k ieliszek w ód k i. M AGOG. B raw o, w iw at, nieźle w cale, A ś ć p o czy n a s z okazale. (Z lewej strony, wytaczając beczkę, z puharem w ręku wchodzi o b i d i k u t , w wytartym kontuszu, podpasany pa sem wypłowiałym). O B ID IK U T. Cha, cha, cha, cha! cha, cha, cha! P ijcie kielich aż d o dna!.. K to nalew ał, czy ja w iem ? Jam się bratał z je g o dnem . BELZEBUB. O b id ik u t z u czty — w id z ę , P o w e so ły m traktam encie. O B ID IK U T. P ra cu jecie, ja z w as s z y d z ę , B o w p ija n y ch g łó w zam ęcie W ię k sze p iek łu zb iera m p lo n y , Niż w y z lich w iarsk iej m a m on y. W y bierzecie, lecz k tóż daje, A w d od a tk u je s z c z e ła je? W s z y s tk o , w sz y stk o z m o je j ręki, K ielich, karty, k o ś ć i g ry , Ja z pijan ej ju ś c i ręki S a m y ch p rzek leń stw sy p ię sk ry. O to beczk a — m n ie w to g ra j — T am zam k nięty u czty raj. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 117 — P o pu h a rze w am naleję I op o w ie m śm ieszne dzieje, Jak św iat dzisiaj n ik czem n ieje. M EFISTOFEL. C ich o bracie, ju ż k u r pieje. (Słychać pianie koguta). (Z prawej strony, poprzedzona smugą blasku fosforycznego, zjawa się l i l l i t a w lubieżnym, bogatym stroju, w naszyj niku brylantowym, niosąc w ręku misternie spleciony wieniec a przez plecy przewieszony kołczan ze strzałami). M AG O G. H a, Lillita ukochana, C óra sa m eg o szatana. M AHU. W b r y la n to w y m n a szyjn ik u , P e w n o zw ycięstw je s t bez liku. (Bije dwunasta godzina). BELZEBUB. B ije z w ieży w iecz n eg o m iasta »C anon ica h ora « dw unasta. (do Lillity) C zy szatan zejd zie z ch m u r? L illito, m oż e z g ó r T w ó j o jc ie c w y ło n i się w n ętrza ? C hm ura, nad ch m u rą się spiętrza, W n et stra szn y zleci g ro m . MAHU. P o ś r ó d skał sły ch a ć łom . Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 118 — L IL L IT A . Z p oza m e g o o jc a tron u D rży p ło m y k ja k iś cze rw o n y — Z d łon i dzisiaj pełn ej plon u D am piekłu w ien iec sp lecion y ; N iech o n o p rzetraw i g rzech y , I rzu ci o jc u p o d n og i Z w y cię stw nad cn otą m iecz sr o g i I w ien iec pełen u ciech y. (Pośród skał słychać łoskot, s poza skały, wyobrażającej tron, unosi się w górę płomyk czerwony. Lillita rzuca w otchłań wieniec. Grzmoty, błyskawice. Wkrótce cała scena oświeca się blaskiem fosforycznym) ( s z a t a n ukazuje się na skałach i wstępuje na tron, z ma czugą w ręku. o dużych skrzydłach, w czerwono połysku jącej szacie). szatan . C zy ście tu w s z y s c y ? M ilcz p iek ieł otch łan i! (uderza maczugą w skałę, łoskot i grzmoty ustają). J a k o p o b u r z y n ocn ą p r z y b ie r z c isz ę , S p oczn ij p o h ojn ie otrzy m a n ej dani, N iech w tw ej k o le b ce g rz e c h się u k o ły s ze I śpi, ja k d zieck o, na sw ej m atki łonie. — C zy ście tu w s z y s c y ? ciem n ości syn ow ie, A raczej światła, c o p oża rem płon ie, Z k tó r e g o m o c y sk ry, ciern ie i m row ie Św iat p r z e la tu ją , u ciecha szalona, G ra n am iętn ości k ip i w sercach ludzi, A potem , p otem w sz y stk o d r ż y i kona, I człow iek w piekła o b ję cia ch się b u d zi? (uderza maczugą w skałę) D o m n ie p rzez w szy stk ie skał d zik ich szczelin y D o m nie p rze d tron m ó j!., ch órem , ja k an ioły, Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 119 — Z c z a r ą , g d z ie k rew d rga , d r g a ją lu d zk ie w in y I p rzep a lon e d rżą cn oty p o p io ły . (Przez szczeliny z pomiędzy skal wysuwają się dydbli i stają pod skalami, a s t a r o t h w postaci młodego czło wieka w modnym, ciemnym stroju, osłonięty czarnym pła szczem, wychodzi z lewej strony z poza skał i staje na uboczu). CHÓR D Y A B Ł Ó W . N iech na ziem ię spada szron , G rzech ów m gła, L ic h o ! M y p rze d k róla lecim tron , Cha, cha, cha! C ich o! (Dydbli uciszają się). SZATAN. W sza b a sow y dzisiaj dzień W w ilię dnia zm artych w stania. Ja chcę w iedzieć, ja k i cień B lask cn oty m g łą p rzy sła n ia ? o b id ik u t (wychodzi naprzód przed tron z pełnym puharem, który napełnił z beczki). H a! w ięc p ie r w sz y w zn oszę czarę Z pełn ej c z y n ó w m oich beczki. K o ści m ło d e zm ieniam w stare, L u d zi w w ilk i i ow ieczki, N iech się g r y z ą , skaczą w o czy P otem w ielk i bek. Ja n alew am p ły n u ro c z y T o n a jlep szy lek! T eraz dalej, k u ście dalej, L ecz p oczą tek m ó j! Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 120 — K ażd y k r z y c z y : »nalej, nalej« N ikt nie m ó w i: » s tó j!« — T eraz k ości, teraz karty, R ó ż n y ch p rzek leń stw z d r ó j, K on tu sz, żupan, ach! o b d a rty , I żeb ra ka s tró j! Łatw e, biesy , w am kuszenie, G d y g ra w in o w k rw i — G d y p rzep ite ju ż su m ienie Ć m i s ię , ćm i s ię , ćm i!.. W a sze zd row ie (do Szatana) M ości w a szej! (pije). D N A B L I. W iw at, w iw at, nasz p o d c z a s z y ! SZ A T A N . C icho!., in n y ch p rzestęp stw wiele Jeszcze się p o św iecie ściele, Id ź, g d zie g rz e c h y k u ją b iesy, W cześć pijań stw a k rę ć flo r e sy !.. T y M a g og u dalej m ów , P ra w d ę sły s ze ć ch cę z tw y ch słów . (Szatan wyciąga maczugę ku Magogowi. Magog zbliza się do tronu. Obidikut odchodzi w głąb). M AG O G. W o r e k m ó j sp o czą ł w otch łan i g d zie ś na dnie, T am b y ły kłam stw a sp lecion e szkaradnie, I różn e g rz e c h ó w p sotn icze w y r o d k i: O b m ow a słodk a i ła k om e plotki. P rzeb a cz mi, p rzeb a cz p iekieł ja s n y panie! Dla ciebie lich y to k ęs na śniadanie — Dla w ielu ż y w o t u p ły w a w tern cały, G rzech to p r z y je m n y , ch ociaż nie w spaniały. Biblioteka Cyfrowa UJK — 121 — http://dlibra.ujk.edu.pl SZ A T A N . P rzen ieść g o każę na piekieł p o d d a sze : L żejsze, niż inne, są ku szen ia nasze, L ecz za to w ięcej trzeba m u p rzestw oru . M ahu, ty teraz zapiej co ś d o w tóru. (Magog odchodzi w głąb, zbliza się Mahu). M AHU. Z a w iść, zaw iść, za zd ro ś ć w ieczna! M oja g ra je s t m n iej bezpieczna, M oją p racą dla sum ienia K ain ow e są n atchnienia; B ra to b ó jca i n iszczy ciel, W szelk ich d a w n y ch p raw gw ałciciel, C o k rew n iesie na sztandarze, I d o n ie g o p o ża r w p a rze: O to m oich starań dzieła, M oja praca tu spoczęła. K o ść n ie z g o d y z k ra ń ców świata, T aki piekłu n iosę d a r; Z pla m ą k rw a w ą z ręki brata... H a! nielada g rze ch ó w czar! SZ A T A N . Dla tw y ch g rzech ów , co tak czarne, P rzestrzen ie m a m y cm en tarn e, Tam , g d zie s p o cz y w a ją w o jn y , Tam u m ieszczę dar tw ój h ojn y . Z a z d r o ś ć — m ęka k ain ow a! N iech ją cm en tarz nasz p rzech ow a. Na g r o b o w c u n apis stanie: W ieczn e, ciągłe zm artw ych w stan ie. D alej, M efistofelesie, C óż d łoń tw oja dla m nie n iesie? (Zbliża się Mefistofel, Mahu oddala się). Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 122 — M EFIŚTOFEL. P y ch ę w iecznie, p y ch ę je s zcze Jam n ió sł ziem i na je j z g u b ę , W ie lk o ści blaski złow ieszcze R zu całem na tw o ją chlu bę. P atrz, ja k czy n za czy n em g o n i: Na ta rg h etm an ów sum ienie, K ażdy rad, n ikt się nie b ron i, S ły szą c p o ch le b stw szu m n e pienie. Patrz, o patrz, ja k w sercach lu d zi H a sło m o je w czy n się b u d zi; Patrz, zb ru k an a stara cześć O bfite zn osi nam dania, P rzed nią b ieży b o g a ctw w ieść, I człow iek n isk o się kłania. P o tr z e b n y b y ł m i najm ita, A w ięc patrz, to m o ja świta. (wskazuje n a dyablików) K to m a p o w ó z za p rzężon y , T em u sy p ią się u k ło n y ; K to sw e b a rw y m a na tarczy, P rzeciw tem u pies nie w arczy . T aki, taki, je s t m ó j g rz e c h ! D Y A B L I. Dla nas, dla nas, śm iech, śm iech, śm iech! Cha, cha, cha... SZ A T A N . P o ś r o d k u piekła, g d z ie w szy stk ie og n isk a W ty sią ce isk ier w zajem się k rz y ż u ją ; P o ś r o d k u piekła, sk ą d żar taki trysk a, Iż m g liste p a ry tam się ty lk o sn u ją I k ru s ze c żaden tam się nie o sto i G orą cu og n ia , lecz zaraz stopn ieje, Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 123 — T am niech na p r ó b ę to w a rzy sze tw oi Staw ią tw e c z y n y , b y m m ó g ł w lu d zk ie d zieje W p isa ć p r o to k ó ł, iż rozd ęta p y ch a Nie ty lk o d u ch y w n urt otch łan i sp ycha, L ecz w ysta w ion a na n a jcięższe p r ó b y , J eszcze g w ia zd szuka na błęk itn em niebie, A ż sam a d o jd z ie d o szczy tu sw ej z g u b y I w sw y ch p o p io ła ch sam a się za grzebie. C h od ź B elzebu bie, ty b iesie c h y tro ści, Jakiż dar n iesiesz z lu d zk ich n am iętn ości? b e lz e b u b (podchodząc). Jak św iat stary, ja m tak stary. P y tasz, ja k ie n io sę d a r y ? T u m am p e jsy , sam w chałacie, P la m y żadnej na m ej szacie. D zisiaj sabat, w ielkie św ięto, W s y n a g o d ze m n ie zam knięto, B o c h o ć w nic, a w n ic nie w ierz ę, L ecz m od liłem się tak szczerze, Tak siedziałem nad talm u dem , Ż e d o p ie ro z w ielk im tru dem M nie z nad n ieg o o b u d z o n o , Z araz m ęd rcem o r z e c z o n o ; B o kto talm u d w e śnie czyta, T em u łaska boża świta. W ię c ro zu m u u dzieliłem W s z y s tk im ży d o m . B a! u czy łem W s z y s tk ic h , k tó r z y słuch ać chcieli, C h oć bez teg o ju ż um ieli — Jak b ra ć p rocen t o d p rocen tu I nie lic z y ć te g o w cale, Jak g o im a zg n ieść d o szczętu, Jak za ch ow a ć się w kahale — Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 124 — U śm iech usta nasze krasi, Nu, cóż w in ni ży d k i nasi, Ż e k o ch a ją h o n o r cu d zy , Ż e p o k o r n i są z n ich słu dzy, Z a to z ch lu b ą ta jem n iczą K ażd y g r o s z p o d w ó jn ie liczą. D Y A B L I. Cha, cha, cha... SZ A T A N . Id ź, w k a żd ym piekła n a jcie m n ie jszy m kącie Z łó ż tw ą n a u k ę, a ciem n e otchłanie W ra z się rozśw ietlą. I s k r y tob ie w lon cie Szuk ać nie trzeba, p oża r sam p ow sta n ie; Na chw ilę je d n ą w y ło n ią się bu rze, W s k r z e s z ą p o ż o g i, k rw i dadzą kałuże. N auka tw oja je s t g o d n a p och w a ły, Id ź w świat, idź, ucz je j! ciskaj lich w y strza ły ! (Belzebub odchodzi na stronę). T eraz, Lillito, g o d n a m o ja c ó r o Co rozn a m iętn iasz ru m ień ców p u rp u r ą , Ch odź, złote d ziecię, i s p ó jr z m i w esoło, W szelk ich tru d n ości c z y ś rozw iała k o ło ? l il l it a (podchodząc). O jcze, o jc z e w id zisz m nie, K o b ie cy strój I w ło só w zw ój P o ciele m knie, U ro cz y czar O w iew a w sk roś, T o tw ój, tw ój dar, Jam je s t to co ś Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 125 — Co lu d zi pcha W szaleństw a w ir; Jam śm iech i łza I czar i kir. Jam je s t ten g r o t K tó r e g o ząb P op a d a w lot W serc m ęsk ich g łą b ; Jam w ietrzn y puch, R o z k o s z y znak, Jam szału duch, M iłości ptak. Jam zanik cnót, R o z p u s ty k iść, W d źw ięk m oich nut Człek m u si iść. W k ołczan ach m y ch Jest p ełn o strzał, A w każdej z nich T k w i życia szał, Ic h cały ró j I piekła kram P u ściłam tam ; Nikt nie rzek ł: stó j! Z w ie d z io n y c h sn ów W id ziałam łzy , I zam ęt głów , Z a z d r o ś c i kły, I rozp a cz, gniew , N ie z g o d y k ość, I śm ierć i krew ... SZ A T A N . O d o ś ć, o d o ś ć! T y ś m ó j, m ój siew ! Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 126 — D Y A B L I. O tak, o tak! T y ś g rze ch u ptak ! SZ A T A N . T y ś dla m nie piekła d r o g i czar, I lu d ziom m ój n a jd ro ż s z y dar. I w ien iec z tw oich u ro k ó w sp lecion y W ś r ó d piek ła nakształt rozw ieszę k o ro n y , W ien iec siarcza n ym zapłon ie tam żarem , N iech is k r y w o k ó ł sy p ią się i lecą I w sercach lu d zi d otk n ięty ch tw y m czarem R ów n ież piek ieln y d r u g i og ie ń w zniecą. L ecz g d zie A sta roth , praw ie r ó w n y tob ie W p o d s tę p a ch serca ? astaroth (podchodząc). Jam tu! (Lillita usuwa się na stronę). SZ A T A N . C o? w ża łobie? C zem uś w pła szcz cza rn y ow in ął tw ą p o s ta ć? Nie lep iejż b y ło z ty m kirem się rozsta ć I tu p rzed tron m ó j z e jś ć z w esołą tw arzą ? A STA R O TH . Jeśli te szaty o c z y tw oje rażą , P rzeb a cz m i, k rólu ! Jam tob ie p o d n o g i D o ty ch cza s rzu cał cały zastęp m n og i D ziew ic tak pięk n ych , ja k p erły harem u. K tóraż cza row i ostała się m em u ? A dziś... - SZ A T A N . H a! ty ś z w y c ię ż o n y ! M ów p rzez k o g o ? A b y m w sz p on y Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 127 — M óg ł u ch w y c ić rd zeń o p o ru . P r ó ż n o n ie b o cn otę w spiera, Szatan cisk a strzały m oru , G ro m y n ieszczęść, p oża r chuci, Szatan ofia r nie p orzu ci, Szatan n iebu je w y d z iera ! P ow ied z, p ow ied z, z ja k ich sfer Jest dziew ica czy sta ta, K tóra ciężki cn oty ster Z a d r o g o w s k a z sob ie m a? A STA R O TH . Z lech ick ich stron , A m atki zg on Dał sm u tku dni I k rw aw e łzy. L ecz o jc a m a, A u stery i pan — C o dzień d o dna On w ina dzb an W y c h y la w ły k . O B ID IK U T. T o szy k , to sz y k ! A STA R O TH . Jest tam i brat D o g ałgań stw chwat, I g o ś c i tłum I szaleństw raj, I h uk i szum P ija n y ch zg ra j. SZ A T A N . M nie p ok aż ją , Ja ch cę tam iść, Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 128 — I zerw a ć liść B ro n io n y czcią, I tarczę cn ót — I rzu cić g r o t W ten ro zk w it czci, I rozw ia ć sny, N ieść m a rę złud I cały r ó d N iew ieściej płci O w inąć w w iew G o rą cy ch tchnień, Z ła rzu cić siew I g rzech u cień. H e j! m asz tam kij. (wskazuje na kij przyparty do skały) W eź, w skałę b ij; I p ok a ż ją Z r o s z o n ą łzą O d szp etn ych słów G o rą cy ch głów . (Astaroth uderza w skałę, skała się roztwiera, w głębi widać h a n k ę , czysto ubraną, w białym muślinowym korneciku na głowie, w fartuszku, którego końcem ociera łzy). SZ A T A N . P ięk n ości cud, W szech w d zięk ów cza r! A STA R O TH . L ecz p r ó ż n y tru d P iek ieln y ch m a r! D Y A B L I. Cha, cha, cha, cha... (Kur pieje, skała się zawiera). Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 129 — SZ A T A N . Z n ó w zapiał k u r — H e j, biesy , z g ó r Na ziem sk i ląd R ozn ieście tam W ie c z y s ty trą d Z p iek ieln y ch bram . CHÓR D Y A B Ł Ó W . L e ć m y w w ir, L e ć m y w świat, N ieśm y kir C za rn y ch zdrad. W dziu p lach d rzew R ośn ie m ech — W lu d zk ą k rew S z czep m y g rzech . W d u szy m ęt, W serca p u ch C n oty w stręt Śle zły duch. P rę d ze j w tan D o serc dna, Szatan pan, Cha, cha, ch a! (Szatan schodzi ze skaty i uderza maczugą o ziemię. Dyabli nikną. Pozostaje tylko Szatan i Astaroth. Swiatto fosforyczne ginie, w głębi zaczyna jakby dnieć). SZ A T A N . A sta roth ! ty C op ręd zej m k n ij, I z m oich ju k W y tr z ą ś n ij łuk, I k ołczan strzał. 9 Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 130 — Na ziem ię w raz Z ty ch tw a rd y ch skał W e źm ie m y lot. T am sk ru sz y m głaz O p o rn y ch du sz, W g łą b serca w ro t Z a p u ścim k ły I k rw a w y n óż O plam ach r d zy . A je ś li nam T en ja s n y kw iat D ziew iczy ch cnót, Co b ły s z cz y tam, Nie ru n ie sam W roztw a rty św iat L u b ie ży w ró t: N iech w ted y w zro k R o z p e rli łza, G d y cnota m r o k R o z ja ś n ić ma. AS T A R O T H . O ! id ę , m k n ę , P r z y g o tu j łzę. (Astaroth odchodzi w rozłomy skał). szatan (■stojąc na środku sceny, wznosi rękę ku niebu). A T y , o jed en , ty u k rzy żow a n y , G d y p rzez tw ą m ęk ę i p rzez tw o je ran y, Św iat z d o b y ł n ow e du ch a tajem nice, — T y , co ś m iłością ch m u rn e św iata lice R o z ja ś n ić ra czy ł, r o z p r o s z y ł o b ło k i W y z ie w ó w m g lis ty ch i b ru d n e p o to k i P ełn e żądz d zik ich i bratniej za w iści — T y , co ś u śm iech em cich y m , ja k szm er liści, Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 131 — W ja sn y dzień letni sz ep cą cy ch o zg od zie Dał n o w y n a strój człow iek a p r z y r o d z ie — T y , co ś m ą p y ch ę w p u sty n i J ord a n u Starł je d n e m słow em i n ie b io só w Panu Z a w sze p o s łu s zn y , w ś r ó d cieni O g r o jc a Sw ą w olę p o d d a ł w oli sw e g o o jc a : O ! p ow ied z, p ow ied z, g d y zn ik ły sz e re g i T y ch , k tó r y c h w iara w n ada lp ejsk ie śn iegi I w p u sty ń piaski, ja k cienista jo d ła , W ieczn ie zielona, n iosła k rz y ża g o d ła — P ow ied z, na św iata przek lętej dolinie, W ziem i, co falą c ią g ły ch g rz e c h ó w płyn ie, A ch , czy b y ć m oże, że tam du sza jed n a S poniew ieran a, w zg a rd zon a i biedna W c z y s to ś ci s w o je j m a m o c n iezach w ian ą — Ż e m n ie, co ziem ię czy n ię je d n ą raną N iskiej p o d ło ś c i i zw ierzęcej chuci, Ta jed n a du sza ze sw ej d r o g i zw róci I w strzy m a sk rzy d ła r o z p u s z c z o n y c h żagli T ej straszn ej p y ch y , c o d o g rzech u nagli, I g ło s u szeptem id ą c w sn y w ieczyste R az je s zcze rzek n ie: » T y ś z w y c ię ż y ł, C h ryste!« (Szatan podnosi groźnie rękę ku niebu i wśród płomieni zapada powoli w ziemię). ZA SŁ O N A SP A D A . Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl A K T II. (Duża sala w austeryi p. Cielaka. Z prawej strony lada bufetowa, zastawiona antałkami z winem, butelkami i różnemi zakąskam i; na końcu lady wazony z kwiatami, za któremi można stać niepo strzeżenie dla bawiących się w sali. W sali postawione stoliki i krzesła dla gości. W ejście główne w głębi, na lewo od wejścia okno, na którem postawione trzy świece, jak do iluminacyi. Na lewo i na prawo za ladą bufetową dwa inne wejścia. Przy podnie sieniu zasłony szlachta siedzi przy stolikach i pije. Przy jednym ze stolików z przodu sceny PAN MACIEJ i PAN JAKÓB stoją na przeciw siebie gotowi do pojedynku, przy drugim stole, obok, PAN BARTŁOM IEJ i kilku innych, para krzeseł próżnych, na stolikach kielichy i gąsiory z winem. Nieco dalej przy stoliku OBIDIKUT i inni goście. PAN CIELAK i H A N K A obsługują). p. m a c ie j (z ręką na szabli). Na m o ją k a ra b elę, na te w szy stk ie ra zy , k tórem i ja k z pełn ej sakiew ki d a rzy łem takich... p. j a k ó b (przerywając). D o k ro ćs e t p ioru n ów , c zy to u m n ie w od a w ż y łach!.. W otw arte pole, panie M acieju, w otw arte... P. c i e l a k (podchodząc przestraszony). C o? k re w ? p a n ow ie! dla g łu p ie g o żartu? Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 133 — P. M ACIEJ. G łu p ieg o ża rtu ? p. Sam eś acan g łu p i! c ie la k (wołając). H a n k o! H an ko, u s p o k ó j je g o m o ś ció w . hanka (nadbiega). C zy nie w sty d p a n o m ? no, p r o s z ę , p r o s z ę , na m i ło ś ć b o s k ą , na w szy stk ich św iętych ! p. B a r t ł o m i e j (powstając od drugiego stołu). P anie M acieju, panie Ja k óbie, patrzcie, ja k w as czule p ro szą . P o co w takim ek scesie? Panie M acieju, za rzu ćcie k rw i eksp ery m en ta. O cóż to tam p o s z ło ? P. M ACIEJ. Jak to o co p o s z ło ? Ja, co n ajlep sze m am o czy z ca łeg o w ojew ód ztw a , c o z pistoletu d o lecącej ja sk ółk i w lot kulę na kulę... p . JA K Ó B . O tóż m i i kule, k u lejesz w słow ach , panie M acieju. Ja sk ółk a od p ierw szej kuli na strzępy... P . M ACIEJ. L ecz zanim na strzęp y , panie B a rtłom ieju , v e rb u m nobile, na m ó j h o n o r szlachecki, zn a jd ziesz dw ie kule stop ion e w je d e n kaw ał ołow iu . p . JA K Ó B . L u b w cale nie zn ajd ziesz, b o pia sek p o r y ją . P. M ACIEJ. D o k ro ć s e t fu rd a m en tów , strzeż asan u szu ! HANKA. Pan ow ie, ja śn ie p a n ow ie! Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 134 — P. CIELAK. Jaśnie w ielm ożn i pa n ow ie! HANKA. R a czcie się u sp o k o ić , to ć k ró l je g o m o ś ć n ic w s p ó l n e g o z ja sk ó łk ą niem a. T a k b y m chciała co ś p o s ły s z e ć o k o ro n a cy i, ja, c o n ic nie w idzę i n igd zie, o p r ó c z na ran ną m szę d o 0 0 . D om in ik a n ów nie ch odzę. P. MACIEJ. S trój h iszp a ń sk i p ow ia d a m ! p. JAKÓB. A ja tw ierd zę: n iem ieck i! H ANK A. Jakże to w y g lą d a ło ? l P. MACIEJ. P o ń cz o c h y na n o g a ch i trzew ik i białe. p. CIELAK. Nie b u ty sa fian ow e? p. JAKÓB. K am izelka opięta i p lu d erk i takież, u b ió r n iem iecki. P. MACIEJ. A palud am en t ak sam itn y, g ro n o sta ja m i p o d b ity , a k ry za z k oron ek . H iszp a ń sk i, h iszp ań ski, pow iadam . ( Wyciągają szable). HANKA. M atko B oska, J óz efie św ięty! P. BARTŁOMIEJ. P an ow ie, szable d o ja s z c z u r! N iech k ró l w as p o Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 135 — g o d z i. Z d ro w ie n a jja ś n ie jsz e g o Stanisław a A u g u sta! Co, odm aw iacie p ić zd row ia ? P. MACIEJ. A w ięc zd row ie! (wychyla kielich do dna i stawia se stukiem na stół, kielich pęka). P. CIELAK. H an k o, je s z c z e w ęg rzy n a ! SZLACHTA. Z d ro w ie , zd ro w ie ! V iv a t! (Hanka idzie za bufet po wino, które zaraz przynosi. — Obidikut podchodzi z kielichem w ręku). OBIDIKUT. K o ch a jm y się, b racia ! N iech ż y je szlachta! GŁOSY. K o ch a jm y V iva t! s ię , k o ch a jm y p. c ie la k się , p a n ow ie szlachta. (wzdychając). Ja k to d o b rz e b y ć szlach cicem !.. OBIDIKUT. P an ow ie bracia, a teraz d o r z e c z y : D ziad z ba bą g r a ją w m a ry asza lu b kiksa, H azard k rew g rz e je , ciało słabe leczy , D usza m łod n ieje p rzy k ła d e m feniksa. K to za gra ze m n ą ? P ie rw szy rzu ca m k ości, Cetno c zy lic h o ? (wyjmuje kości z kieszeni i rzuca na stolik, obok naokoło niego zbiera się gromadka szlachty). GŁOSY. Ja cetn o! Ja — lich o ! Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 136 — OBIDIKTJT. Staw ka dukata. W ę g rz y n a dla g o ści, H ej g o s p o d a r z u ! — R zu cam — teraz cich o! (P. Cielak przynosi węgrzyna. — Grają). (Przez drzwi środkowe wchodzą Szatan i Astaroth w pię knych modnych strojach i zblizają się do panów Macieja i Jakóba). ASTAROTH. Jak w idzę w esoła k om p a n ijk a . p. m a c ie j (witając się). A ! pan A d a m ! h erb u L is z odm ianą... K op a lat! ASTAROTH. T y lk o w c z o r a , panie M acieju ! — M ój n a jlep szy p rzy ja cie l, kasztelanie chełm ski, (przedstawia Szatana obecnym, poczem siadają przy tymże stoliku). GŁOSY NA SALI. W ęgrzyn a! G o sp o d a rz u daw aj g ą s io r y ! p. CIELAK. Z araz, zaraz. (On i Hanka obsługują gości). OBIDIKUT. H a! Cetno, w y g ra łe m ! T u, tu, panie C ielak! H ANKA. O jcze, ty lk o ty nie g ra j. p. m a c i e j N o, w y p ijż e z nam i. na im ię? (do Szatana). K asztelanie ch ełm sk i, a ja k Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl - 137 — SZATAN. B u rzyśw iat. P. JAKÓB. Im ię prastare, ja k i r ó d w asz rów n ież. P. MACIEJ. S yn pana W o jcie c h a ? Na h on or, toż ja d o tw ojej m a tk i, g d y b y ła p a n n ą , k o p e rcza k i sm aliłem . W aszm o ś ć, g o sp o d a rz u , w ęg rzy n a i ja k n a js ta rs ze g o ! p . CIELAK. W tej chw ili, (wołając) H a n k o! hanka (podchodząc). O jcze, zlituj się, p o z w ó l m i nie słu ży ć. Jest brat, śpi za a lk o w ą , o b u d ź g o ! A ch , g d y b y ś sły sza ł w s z y stkie o b r z y d liw o ś c i, k tóre m i w czo ra pan Adam ... p. CIELAK. M usisz, H an k o — trzeba. R ó b , ja k b y ś nie słyszała. OBIDIKUT. D alej pa n ow ie, zw ię k sz y ć staw ki. p row a d zić. p. m a c te j W s ty d tak g rę (stuka z niecierpliwością). W ę g rz y n a , d o stok roć... p. CIELAK. Z araz, zaraz, (idzie po wino, które natacza z antałka za ladą bufetową do gąsiorów i następnie przynosi). p. m a c ie j (do Szatana). M atka dziadka tw ojej m atki, to je s t p ra p ra b a b k a tw o ja p o kądzieli, a m atki tw ojej p ra b a b k a p o m ieczu , A nna R ok itn ick a , Z m y r k o w s k a z d om u , b y ła stry je c z n o Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 138 — r o d z o n ą siostrą m o je g o pradziada. Czyli, że m ój o jc ie c z dziad k iem tw oim p o kądzieli, b y li w 4-tym stopn iu pok rew ień stw a, e r g o ja z tw o ją m atką w 5-tym , a z tob ą w 5-tym z 6-tym . Z a ś m o je g o d ziadk a p o m atce cioteczn o r o d z o n a sio s tr a , L u dm iła W olsk a b y ła za s try je c z n y m stry je m tw o je g o ojca. T ak w aszm ośó panie... ja k na im ię? SZATAN. B u rzyśw iat. P. MACIEJ. Na sentym enta, ja k ie m iałem dla je jm o ś c i m atki tw o je j, g d y b y ła p a n n ą , parantela! A znasz ją p r z y n ajm n iej d o stopn ia sió d m e g o ? p. c ie la k (przynosząc gąsiory). T o k a j, p ra w d ziw y tok a j. H a n k o! sz k ów ! (nalewa wino do kielichów). je s zcze kieli SZATAN. L ej, lej w a szm ość, a ż eb y m m ó g ł u cz c ić p raw n u k i stry je c z n o r o d z o n e j siostry dziadk a m o je g o r o d z o n e g o dziadka. p. m a c i e j (klepiąc go po ramieniu). S nać k rew d o b r a , lecz traktam ent dziś m ó j. ja o jc e m w aszm ości... ja k na im ię? Bo SZATAN. B u rzyśw iat. P. MACIEJ. A h a ! — o jce m w a szm ości m ó g łb y m b y ć . Tak, tak!.. A ju tr o traktam ent tw ój, c o ? z g o d a ? ju t r o ? SZATAN. Zgoda, zgoda! Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl p. m a c i e j (podnosząc kielich i całując Szatana). M ój ty n a jd r o ż s z y ! A n o — daj g ę b y ! (Przez okno widać światło illuminacyi). HANKA. Pan ow ie, illu m in acya ! (W szyscy spoglądają w okno). P. CIELAK. H a n k o, p ręd zej zapal w ok n ach św ieczk i. GŁOSY NA SALI. C h od źm y p o p a trzy ć. G o sp o d a rz u ! Co się n a leży ? G o sp o d a rz u ! (P. Cielak obiega gości. Hanka zapala świeczki w oknie goście zaczynają wychodzić). OBIDIKUT. Jeszcze p rze d w y jś c ie m staw cie raz ostatni. s z l a c h c ic i. Z g r a łe m się d o dna. OBIDIKUT. Dam rew anż na słow o. ' SZLACHCIC II S p ra w iłeś łaźnię. SZLACHCIC III. D o licha! z tej m atni Nie łatw o w y b rn ą ć . OBIDIKUT. K to trzy m a ? D alej! z lek k ą g ło w ą ! (Grają). Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 140 — P. MACIEJ. Z d r o w ie pani k a sztela n ow ej! kielich) G o sp o d a rz u — rach u n ek ! (wychyla duszkiem (nadchodząc). p. c ie l a k Jestem , jestem . P . M ACIEJ. N o — zapisz, panie Cielak, a ju tr o p ła cę , słow o szlacheckie. P. JAKÓB. I od em n ie co ś się należy. p . Ba r t ł o m i e j x (do p. Cielaka). Z ap isz, zapisz, b o czas na illum in acyę. (całując Szatana). p. m a c ie j N o — d o ju tra, panie bra cie! — T ak — p o w otyw ie. (Pan Maciej, pan Jakób i pan Bartłomiej zegnają się z to warzyszami i odchodzą, również wielu innych gości). o b id ik u t (do grających). I cóż, p a n ow ie? i. s z l a c h c ic D o ść ! s z l a c h c ic n. W s z y s tk o stra con e! o b id ik u t . W ię c ju tr o ch y b a ? s z l a c h c ic n. Jeśli gdzie pożyczę. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 141 — OBIDIKUT. Ja zaw sze służę. — P ew n o aść m asz żon ę? L ecz się o d eg ra sz. s z l a c h c ic n. I ja na to liczę. (zabiera się do wyjścia). OBIDIKUT. Z a w in o!.. D o b r e ! w łb ie szu m ieć za czyn a . astaroth (do przechodzącego p. Cielaka). A g d zie je s t H an k a? czem u od m ię stron i? p. c i e l a k H a n k o! służ panom , o b id ik u t (woła). (bierze zapłatę od Obidikuta). (do pozostałych). Nie m o ja to wina. F ortu n a zg rzy tn ie, to zn ow u za dzw on i W szczęścia r ó g — k ołem ! M ój resp ek t w asz[m o ś cio m ! (kłania się Szatanowi i Astarothowi). Ja idę dalej, b o ja... w ierzę k o śc io m ! (Obidikut odchodzi z resztą szlachty. P. Cielak sprząta, zbiera gąsiory i wynosi je na prawo). astaroth (bierze za rękę Hankę, która skromnie spu szcza oczy). Z b la d ła ś m i, H an ko, nie je s te ś w esoła, I w zd y ch a sz, lice od w ra ca sz sp łon ion e. C zyś cią g le g n iew n a ? Jak ptaszę sp łoszon e C h cesz stąd o d le c ie ć ? Ju ż p u sto d ok oła . W e ź sw ą gitarę. K asztelanie m ło d y Nie sły sza ł je s z c z e tw oich p ięk n y ch pieśni. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 142 — C zem u się tw o je ru m ien ią ja g o d y K rw ią p u rp u r o w ą d o jr z a ły c h czereśn i? HANKA. 0 p u ść m n ię, panie! A STA R O TH . W sza k og n iem u ścisk u Ja cię nie spalę w m iłości p rzeb ły sk u . W ię c daj m i u ścisk , w eź gita rę w dłon ie. (chce ją objąć w pół). hanka (odsuwając się). R acz p u ścić w a szm ość, żarem p ło n ą skron ie. ASTA R O TH . Bez p ieśn i? HANKA. Panie, dziś śp iew ać nie m o g ę , D zisiaj roczn ica je s t śm ierci m ej matki. Serce ża łobę od czu w a i trw ogę... P an ie! ja śp iew a ć nie m og ę. AS T A R O T H . O statki Ł ez g o r z k ic h w y le j p r z y brzm ien iu g ita ry , A dźw ięk i lu b e w y w o ła ją cza ry 1 zg in ą z lica łez i sm u tk ów cienie. HANKA. Sm utek u leci — zostan ie sum ienie. T a p ieśń z łez będzie. A w ięc p u szczaj, panie, Nie ścisk a j ręki. SZ A T A N . H an k o, ty ś u rocza, Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 143 — Sm utek tw ój p ięk n y, a tw o je k och a n ie M ieć m u si ja s n y c h k ry sz ta łó w p rzeźrocza . HANKA. Ż a rtu je sz w a s z m o ść ! Ot, o jc ie c n adch od zi. (Astaroth puszcza rękę Hanki), ( Wchodzi p. Cielak). HANKA (do ojca). O jcze, ty lepiej u słu ży sz o d e m nie, Ja jestem sm utna, a pa n ow ie m łodzi, M ój sm u tek na n ich p od zia ła u jem n ie. (Hanka odchodzi na prawo). p. c ie l a k (do gości). C zem m o g ę s łu ży ć? astar o th (na stronie do Szatana, wskazując ruchem głowy na odchodzącą Hankę). Co p ow iad asz na to? szatan (do Astarotha). T o g r y p oczątek, (do p. Cielaka) C zy w a s z m o ść odda w n a T rz y m a s z a u stery ę? p . C IE LA K . Już dw u n aste lato. SZ A T A N . W ieleś w niej zeb ra ł? (P. Cielak wzdycha i robi ruch przeczący rękami). H a, to rze cz zabaw na! W ię c tak z dnia na dzień acan ż y je sobie, N ib y p rzep iórk a , łu b rob a k , c o w g r o b ie P r o ch lu d zk i to czy , a je d n a k nie tyje. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl _ 144 — P. CIELAK. Ja — z p rze p ro sze n ie m , — ja — u czciw ie ży ję. SZATAN. D otąd n ic jed n a k nie zeb ra łeś zgoła. N ad ejd zie sta rość — zapew n e w esoła, G d y n ic na sta rość nie będ zie p r z y d u szy . C zy m oże d zieci? Z ię ć bu ty u szy je. p . CIELAK. Nie daj to, B oże! SZATAN. P ow ied z, ręce c z y je N a k a rm ią , g d y w ło s siw izna o p r ó s z y , A sta rość złam ie? p. CIELAK. Jed n a k m o je dzieci... SZATAN. G d y się o p ie r z y ptak, z g n ia zda uleci. A tw o je naw et nie są op ierzon e. C órce w p o s a g u c h y b a k u p isz d ra tw ę, G d y bu tołata cz w eźm ie ją za żonę. A syn , sy n alek — zadanie nie łatw e — H a, je d y n a k ó w z w y k ły m o b y cza je m , C h yba, c o n ajm n iej, zostan ie — hultajem . p. CIELAK. J a k to ? na sta rość nie zn ajd ę p rzy tu łk u U m oich... SZATAN. S łu ch aj! D a rm o w je d n e m k ółk u C iągle się k rę c ić : g d y d zie cio m n ic a n ic Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 145 — Nie dasz lep sze g o , ja k em kasztelanie, P om iata ć tob ą b ęd ą w łasne dzieci. p. CIELAK. C óż dać im m o g ę ? ASTAKOTH. T o ju ż rzecz w aszeci. SZATAN. S zlach cic h e rb o w n y blask alian sów daje, K u p iec w p o s a g u tow a ry bogate, A ś ć g z ło dasz g ru b e lu b p a rcian ą szatę. p. CIELAK. Nie w iele m og ę!.. SZATAN. P ro ste tw e zw ycza je, I słow a p roste. — C zy ś w b ie g u tw y ch m y śli Nie sięga ł w y ż e j, nie m a rz y ł? p. CIELAK. M arzyłem , L ecz — ach!., da rem n ie! SZATAN. M ów , m ów ty lk o śm iało. P. CIELAK. B y ł m i m a rzen iem in d y gen a t m iłem , — L ep iej nie m y śleć, n a p ró żn o ch ce dusza... SZATAN. D o n ieba dalej n iźli d o k on tu sza. D o p o m ó d z m ó g łb y m d o n ob ilita cy i; K o ro n a c y jn y g d y się sejm o d b ę d z ie W n io sę d o sp isów . TOM II. 10 Biblioteka Cyfrowa UJK — 146 http://dlibra.ujk.edu.pl P. CIELAK. N iech ci B ó g zapłaci, W a s z m o ś ć cu d ow n e p r z y n o s is z oręd zie. ASTAROTH. C h oć się tam w ciśn iesz, lecz je s z c z e opła ta Jest od pieczęci, potem , w e dw a lata — W ie ś k u pisz. p. CIELAK. Ja, w ieś? ASTAROTH. G rozi ci inaczej Strata szlachectw a. p. CIELAK. W ieś k u p ić! i za c o ? ASTAROTH. K to taką córkę... P. CIELAK. A w ięc w ieś za córk ę! Jeślim zrozu m ia ł, aść tak są d zić r a c z y : Z a c ó rk ę — w io s k ą , w iosk ą m i zapłacą. SZATAN. Z ech ciej p osłu ch ać. p. CIELAK. Z H an ki z r o b ić k w o k ę , Co w ab i panów . SZATAN. M onetą b rzęczą cą D am ci p o ż y c z k ę , sp łacisz ją ratam i. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 147 — N iech się n a p różn o tw e m y śli nie m ą cą , G d y u kład taki stanie m ięd zy nam i; L ecz zerw a ć m u sisz H anki zaślu bin y — S zew cow ą zostać nie m oże szlachcianka. Dla m nie to pańska niew ielka zachcianka. P ła cić p o ż y cz k ą za u śm iech d ziew czy n y . p . C IE LA K . Jeśli p o ż y cz k ą za u śm iech jed yn ie... SZ A T A N . H an ka z b y t piękna, je j lo s m nie ob ch od zi. Daj r ę k ę , w a s zm o ść! J eszcześ za gn iew a n y? W sza k szczęście n ieraz w w iotk iej sp ływ a ło d z i; A szczęście, w id z ę , ju ż cię nie om inie. Cóż asan na to? p. (podając rękę). c ie la k Jestem ja k p ija n y , Jeszcze się w sz y stk o w m ej g łow ie nie m ieści. SZATAN. Id ź w ięc i rozw a ż, a H an ka z p iw n icy N iech nam p rzy n ie s ie w ę g rzy n a antały. P ow ied z, niech p ow a b r o z to c z y niew ieści I u śm iech r ó ż y , a b ó l ciem n olicy Z serca w y p ęd zi. p. C IE LA K . C zy to zam iar stały O w a p o ż y cz k a I m ć kasztelan ica? SZ A T A N . Jak stale piękn e są tw ej có rk i lica. 10* Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 148 — p. c ie l a k (odchodząc na prawo). P ow iem je j, p ow iem , n o zo b a c z y m potem ... H an ka ja sk ó łk i w net p r z y b ę d z ie lotem . (P. Cielak odchodzi). (do Szatana, wskazując na odchodzącego pana Cielaka). T en człek tw ój. a sta ro th SZATAN. Co m i, co z takiej o fia ry ? Ja chcę w ku szen iu d ozn a w a ć r o z k o s z y , M iłości p łoch ej chcę rozta cza ć cza ry, Ś cisk a ć o fia r ę , k tórą u ścisk p ło s zy . J eślim za karę je s t z n ieba strą co n y , T o z n am iętn ości takie ch cę m ieć p lon y , B y on e n iebu b y ły tru cizn c za rą ; N iech m iłość m oja b ęd zie n iebu karą Z a m e za w od y , za w szy stk ie g o r y c z e ! T y le je j og n ia i blasku u ż y c z ę , T y le w u ścisk a ch m y c h będ zie p on ęty , Ż e ja, co m został p rzez n ieb o w y k lęty, Na n o w o będ ę przez m iło ść zb aw ion y. M iłości w oln ej śm iałe w zn iosę tr o n y : Tam , tam na szczy cie, w śr ó d żaru płom ien i, Na u sy p a n ej m iłością przestrzen i, N a dpis m i stanie znaki ogn istem i, Ż e dla m iłości nam iętnej na ziem i B ło g ą je s t naw et p otępien ia d ro g a , Dla n iej się w y r z e c w oln o naw et B og a! I za d rży n ieb o — n ieb o się za ch w ieje, Ż em piekłu stw o r z y ł zbaw ienia n adzieję, B o m iło ść m oja, ja k w ich er sk rzy d la ty O ga rn ie czarem pałace i chaty, I m n ie za B og a u zn a ją n a rod y , A B ó g — O n p ie rw szy da ręk ę d o z g o d y . Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 149 — A STA R O TH . Z w y c ię ż w p ierw H ankę. SZATAN. Jeśli nie zw yciężę... U śpion e p ieśn ią czy w idzia łeś w ęże, Tak pełn e ja d u a tak n ieszk od liw e? Natęż tw e czucia, ja k fon ta n n y ży w e N iech b iją pulsa, a p ra g n ień m arzenia N iech jed n a p osta ć sw o ją łzą zacienia: Ta łza, c o w zam ian u ścisk u je s t dana, A ch ! on a czasem rozczu li szatana. A ch ! czasem nakształt ty ch u śp io n y ch w ęży, Z ły du ch , c o siły w cel jed en w ytęży, W ied z, du ch ten, czerp ią c d o dna z p ra g n ień czary, P o k o c h a ć m oże p ię k n o ść sw ej o fia r y ; W nim n a js p rze czn ie jsze zapan ują żą dze: Z ło ś ć , że się n ieba nie ch w ieją w rzecią dze, I żal i m iło ść i bu n t p rzeciw B og u , K tó ry z w ie cz n o ś ci w y trą cił m ię p r o g u , Z k tó r e g o w oli c h o ć b y m k och a ł k o g o , W cią ż w ieść g o m u szę w iecz n y ch p o k u s d rog ą . (Wchodzi Hanka z gąsiorem węgrzyna). hanka (stawiając gąsior na stole). O to je s t w ę g r z y n — sługa uniżona. (chce odejść). sza ta n (do Hanki). C zem u ru m ien iec na tw em licu k on a ? P ozosta ń z nam i. H ANK A. D la pa n ów ja m p rzecie Z b y t n isk a rod em . Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 150 — SZ A T A N . W ied z, H an ko, w k obiecie M ieszka czar życia, i to u koch an ie Co ją p o d n o s i d o n a jw y ż sz y c h szczy tów . v H ANKA. L ecz ja nie jestem cza ro d zie jk ą , panie! SZATAN. Usta tw e z ró ży , twa p łeć z aksam itów , M iłość... HAN K A. Jam , panie, ju ż m ęża w yb ra ła, J e g o w ła sn ością m o ja m iło ść cała. SZATAN. A o jc ie c ? HANK A. K och am , o jc a k och a ć m uszę. (Podczas tej rozmowy Astaroth odchodzi w głąb sali). O jca szanuję. — SZATAN. W iem , inne koch anie. H ANKA. W ię c p o z w ó l o d e jść , o m ój d o b r y panie! SZATAN. Jed nak tw ój o jc ie c cierp i tro sk katusze, Z n a sz je g o m y śli i o jc a sła b ości: O n zg ra ł się w czora. H ANKA . A ch ! g ra czasem w k o śc i; W ię c w czora, pa n ie? Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl 151 — SZATAN. Chciał, b y n a rzeczon y T w ó j zań p oręczy ł. HANKA. L ecz ten niem a z czego. SZATAN. W y s ta r c z y p o d p is ch ło p ca u czciw ego. W sza k on u cz c iw y ? HAN K A. O ! tak. SZATAN. B o ze stron y Słyszałem ... HANKA. P an ie! SZATAN. Ale, jed n em słow em , O d m ów ił o jc u — s ły s z y s z ! — czem u dzięki, G n iew n y tw ój o jc ie c dziś p o za jściu ow em Chce m u o d m ó w ić w zam ian tw ojej ręki. H ANKA. C zy to m oż eb n e? SZATAN. Nie ro ń łez darem nie, B o p oręczen ie o jc ie c m a odem nie. HANK A. O d pana? SZATAN. Słuch aj, b ą d ź z o jc e m cierpliw a, R ó b , ja k b y ś chciała słuch ać je g o w oli, Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 152 — A c h o ć się o jc ie c teraz b a rd z o gniew a, W ierza j mi, d ziew czę, to p r z e jd z ie pow oli. H AN K A. D zięki ci, panie! A w ięc o jc a w olę... SZATAN. Udawaj... H ANK A. K łam ać? SZATAN. A cóż kła m stw o szkod zi, Jeśli ratu je od n ieszczęść p o w o d z i? (Przez drzwi środkowe wchodzi a n t e k i zatrzymuje się przez chwilę we drzwiach). sza ta n (spostrzegając Antka, do Hanki ciszej). D zieck o, daj czoło, n iech że na tw em czole, Z ło ż ę se rd e czn y u ścisk opiekuna. (obejmuje ją wpół i całuje w czoło). ANTEK. H an k o, o H a n k o ! a sta ro th (podchodząc do Antka). C ałuje panicza. ANTEK. H a n k o n iew iern a! ch cesz ch y b a , b y tru na W ra z się rozw a rła dla naszej m iło śc i? a sta ro th (do Antka). T y nie o d u cz y s z d ziew częcia p ło ch o ści. H ANKA. A ntku, na B og a ! Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 153 — ANTEK. C óż ta tajem nicza Z n a czy ro zm o w a i p o d łe u śc isk i? O m ów , m ó w H an k o, b o m je s t szału b lisk i! H ANKA. Ależ, m ój A n tku , w czem że je s te m w in n a? ANTEK. Dla p a n ów , w id z ę , z b y t je s te ś u czy n n a ! hanka (do Szatana). O, p rzem ów , w a szm ość, p rz e m ó w za m n ie słow o, P ow ied z, żem dzięki za o jc a składała. a sta ro th (do Antka na stronie). Nie w ierz!.. Cha, cha, cha! a n te k (do Hanki). C h cesz p ró żn ą w y m o w ą Usta m u tw arde u cz y n ić ja k skała? J e g o m o ś ć zaraz, B ó g w ie c o n aplecie. SZATAN. A n tk u ! w p ierw słuch aj, a osą d zis z potem . ANTEK. W ietrzn ik ów takich je s t w iele na św iecie, C o za d ziew czy n ą g o n ią złoty m g rotem . SZATAN. T y lk o m iej resp ek t ANTEK. R e s p e k t! g d y m i bu rza G niew u i szału w n ętrzn ości r o z ry w a ? G d y zą b za zd rości w sercu się zan u rza? Respekt!... Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 154 — (Wchodzi p. Cielak). p. c ie l a k (podbiega zaperzony do Antka). Co zn aczy m ow a ob elżyw a , I k rz y k ten u m nie, w a u stery i Cielaka? Id ź b ru k i z b ija ć i w b łocie się tarzać, J eśliś p ija n y — lecz g o ś c i zniew ażać?.. P recz stąd, n atych m iast! Skąd to h a r d o ść taka? HANKA. A ch , o jc z e ! P . C IE L A K . C ich o! (do Antka) C zy sły s zy s z, m osa n ie? ANTEK. Id ę i m o g ę tu nie w ra ca ć w cale. HANKA. A n tk u m ó j, A n tku ! (Antek odchodzi). p. c ie l a k (do Hanki). U s p o k ó j sw e żale. (do panom) N iech w a szm ościow ie!.. to b o ż e skaranie. SZ A T A N . Co się należy, m o ś ci g o s p o d a rz u ? p . C IE LA K . C zy tak ra p tow n ie? SZ A T A N . D o ść m y ś m y ju ż d łu g o T u zabaw ili. N iech aść na zołtarzu P acierze klepie. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 155 — P. CIELAK. Jam ic h m o śc ió w sługa N a jn iższy , naj... naj... s za ta n (wyjmując z kieszeni sakiewkę). B ierz w ięc, co należy, P łacę za w szy stk o. p . CIELAK. Z a ta m tych ? SZATAN. T eż p ła cę, Stać m i na w szy stk o. p. CIELAK. W id zę p o od zie ży — Lecz... SZATAN. P rę d ze j, czekam ! P. CIELAK. H an ko, p od a j tacę, Jaśn ie w ielm ożn y m rach u n ek na tacy. (Hanka podaje tacę z bufetu). Z a w ę g r z y n stary — to cztery du katy, A je s z c z e tok a j, stłu czen ie szkła, straty — (liczy na palcach) T o razem d ziesięć. — A ch , św ięty Ig n a cy , Ś w ięty patronie, afron t, a fron t taki, T u — w m oim dom u... sza ta n (kładąc sakiewkę na tacy). W y jm ij aść z sakiew ki I od d a j resztę. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — p. 156 — (biorąc sakiewkę). c ie l a k O, dam się w e znaki, Ja m u p o k a ż ę , ze m n ą nie przelew ki, J eszcze nauczę... (wyjmuje należność z sakiewki i podaje na tacy) W s z y s tk o , p r o s z ę o to... szatan (biorąc sakiewkę). T o d o b rz e , bą d ź zd r ó w ! p. CIELAK. A k ie d y ż łaskaw i... SZATAN. G d y p o m ą d r z e je s z i w ym ieciesz b łoto Z e sw e g o d om u . p. C IE LA K . W a szm ościow ie, o czem ... SZ A T A N . K to sam co p op su ł, niech to sam n apraw i. (odchodzi z Astąrothem ku drzwiom). p. c i e l a k (przeprowadzając do drzwi). N apraw ię w sz y stk o staraniem och oczem , W s z y s tk o n a p ra w ię, w y b a czcie m i tylko. (Szatan i Astaroth wychodzą). p. c ie l a k . P osz li, tak, p oszli i słu ch ać nie chcieli. (do Hanki). T y c z e g o sto isz ? T y k olą ca szp ilk o! Z tw o je j to w in y teraz ja k z kąpieli W y c h o d z ę m o k r y , aż w piętach p ot czułem . Z n a jd ź takich g o ś c i! szu kać ich ze św iecą. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl - A ntka p rzy w a b ia !.. N auczę — ja cię... 157 - Ja cię głu p ia s r o k o — HANKA. L ecz o jcze ! P. C IE LA K . P rzelecą C iarki p o to b ie ! Jak psa cię p o w lo k ę , W ło s y pota rga m , sły s z y s z ! z sam ostrzału Ja cię z a b iję , c ó r k o n ieg od ziw a ! O d stra sza ć g ości... C óżeś n a rob iła ? HANKA. Ja? — nic. P. C IE LA K . Ot, trusia!.. naw ażyła piw a A teraz: nic, n ic! O, piekielna siła T w e g o jęz y k a . T y , ty rozuzdana... HANKA. O jcze! P. C IE LA K . O tak, tak, od p ow ia d a j jeszcze, D am ci n au k ę, ja cię tu p op ie szczę K ijem p o g rzb iecie, że aż w oczach ciem n o Z r o b i się... sły s z y s z , c ó re c z k o k och ana! HANKA. On n arzeczon y... p . C IE AK . P ro szę , b a cz n o ś ć ze m n ą! Pan B óg cię skarze. O, p ó jd z ie s z d o piekła. (odchodzi do pokoju na lewo). hanka (idąc za nim). M atko najśw iętsza, w czem ja zaw iniła? Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — p. c ie la k 158 — (z drugiego pokoju). N iech -no acanna z A n tkam i się szasta. W czem zaw iniła? — p y ta — córk a!., m iła! O d takich córek... Z n arzeczeń stw a basta! T o m i d op iero... Z a sz e d łb y m daleko. (powraca w kapeluszu i płaszczu. Hanka plącze). Ja ch cę szlachectw a, ty b ęd ziesz szlachcianką. No, nie r o z u m ie s z ? C ich o z łez ty ch rzeką. (Hanka ociera Izy). P ó jd ę , n apraw ię — tak, n apraw ię H an k o, C oś ty p op su ła . C h oć na k on iec świata P ó jd ę ich szukać, p a dn ę na kolana, U p r o s z ę , w rócą . T w ó j o jc ie c załata D ziu ry w kalecie... M asz pana — łap pana. Miej rozu m ! H ANKA. O jcze, w szak m y lu dzie p ro ści, C zy nam szlachectw a trzeb a? p. c i e l a k (wzruszając ramionami). N aiw n ości! (wychodzi). ZASŁONA SPADA. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl A K T III. (Sala w austeryi pana Cielaka, jak w akcie drugim, późna godzina wieczorna — w sali pusto. H AN K A i JASIEK stoją naprzeciw sie bie w rozmowie podnieconej. JA SIEK . O, głu p ia sio stro ! H ANKA. D la czeg o? JA SIEK . T y je s zcze pytasz, d la cz e g o ! D la czeg o? W ie trzn ico ! HANKA. C zem u m n ie łajesz, alboż com ci złeg o K iedy zrob iła ? JA SIEK . G d y inne się sz czy cą W zg lę d a m i m o ż n y ch , g d y inne g arściam i W ś r ó d śn ów r o z k o s z y czerp ią sob ie złoto, O d rzu casz w s z y s tk o ! Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 160 — HANK A . H an k a się nie splam i. Nie, bracie, nie, nie! Jaśku , s p o jr z y j — oto M edalik m ały, c o m i m atka dała, (pokasuje medalik, co ma na szyi). G d y b ło g o s ła w ią c p rze d śm iercią żegnała. P ew n o pam iętasz, g d y tob ie starszem u M nie p o le ca ją c: »H a n eczk o« — m ów iła — »U czciw ą będ ziesz«. P am ięta sz? O czem u Ona u m a rła !? A tob ie zleciła C zu w ać nade m ną. JASIEK. Jed n a k u m rzeć z g ło d u P ew n o nie chciała. HANKA. A k tóż z nas u m iera ? JA SIEK . Ż y ć ja k m y m arn ie!.. H ANKA. W ię c p ra cu j za m łod u M ożesz co ś zebrać. JASIEK. H an k o, m ów — bą d ź szczera ! D ziś kasztelanie p r z y jd z ie tu z p e w n o ś cią , Co z r o b is z ? HANKA. J a k to? JASIEK. I trzo s ik p rzy n iesie, K tóry n ie z g o d y niech nie b ęd zie k o ścią Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 161 — P o m ię d z y nam i, w szak nie ż y je m w lesie. Oóż, p r z y jm ie s z trzosik , w iesz, na k u p n o w io sk i? H ANKA. L ecz, Jaśku!.. JASIEK. J a k to? nie baczna na trosk i N a szeg o o jc a ch cesz o d trą cić złoto, G d y w sz y sc y m ożem , su to obd arzen i, Ż y ć tak w y g o d n ie . HANKA. C zyś tu p r z y s z e d ł p o to, A b y m nie d r ę c z y ć ? G d y o jc ie c tak ceni Ten in d ygen an t, n iech w ch od zi w u k ład y Z kasztelanicem . JASIEK. A w ięc in nej ra d y Ja będ ę szukał. Jak pies na o b r o ż y , Ż y c ia nie sp ę d z ę , lep sze m am zachcenia. H ANKA. O Jaśku, Ja śk u ! C zy ci b rak sum ienia? JASIEK. T y lu b isz b ie d ę , a m nie bieda nuży. W ie czn y brak g ro s z a i pu stka w k ieszen i; A w ięc w y b ie ra j: ty lu b ja, pien ią d ze Nasze. HAINKA. C hcesz o k ra ść ? JASIEK. M am że kiełzać żądze K tóre m nie traw ią ? — C ich o! k toś je s t w sieni — T w ó j kasztelanie! tom ii . 11 Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 162 — (Przez drzwi środkowe wchodzi Szatan, jako kasztelanie. Jasiek wychodzi). szatan (do zasmuconej Hanki). C o? łzy , piękn a H a n k o ? HANKA. Id ź, w a szm ość, id ź stąd, ja m ó w ić nie m og ę. SZ A T A N . 0 m o je serce, m o ja ty w y b ra n k o, C zy ja w tw em sercu w zb u d za m ty lk o tr w o g ę , 1 nic, n ic w ię ce j? HANKA. Ja nie ch cę kochania, Id ź i nie w r a c a j! SZ A T A N . D laczeg o tak n ag le? T y d rży sz, o H an k o, d r ż y s z ja k w iotka łania, G dy je j w oń p r o ch u n iosą w iatru żagle. O p ow ied z, p ow ied z, czem u serce ję c z y ? P ow ied z, a serce sło d y c z ą n a p oję W in m a łm a zy jsk ich ; w m ięk ki pu ch p a jęczy O w inę r a n ę , zim ne usta tw oje O w ion ę żarem , tch nien iem je r o z g r z e ję U czuć tak ja s n y c h ja k są g w ia zd p rom ien ie, K tóre zb łą k a n y m p r z y n o s z ą n a d zieję, W s k a z u ją c d r o g ę , n iszczą trw o g i cienie. O, nie płacz, H an k o, ja chcę b y ć tw em słoń cem . C zy znasz ty ż y cie ? Ja ch cę w ży cia ło d z i Z tob ą w dal p ły n ą ć, b y ć u śm iech ów g o ń c e m , W ie szcze m w esela. HANKA. Nie, m nie się nie g o d z i Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 163 — B y ć p ie s zczo t tw oich n ag a n n y m p rzed m iotem . U ch od ź co p r ę d z e j, raz ostatni p roszę. SZ A T A N . D ob rze, o d e jd ę , lecz w r ó c ę , a p otem — C óż p otem b ę d zie ? C zy n ow e r o z k o s z e M nie za ja śn ieją ? (P. Cielak otwiera drzwi na lewo, które bardzo skrzypią, i głośno ziewa). HANKA. O jciec! idź, idź panie. (P. Cielak wchodzi z lewej strony, Hanka odchodzi na prawo). p. c ie l a k (podchodząc prędko do Szatana). Pan kasztelanie có rk ę m o ją p ło s z y I Izy w yciska. SZ A T A N . Z a m o je staranie, M ój d o b r y ojcze , n ie m am i trzech g r o s z y W d zię czn o ści. H an ka, ja k dziecię sp łoszon e, J ą trzy s ię , płacze i stąd m nie p rzep ęd za ; W ię c w p rzy p u s zcze n ia ch n a jd ziw n ie jszy ch to n ę , G o to w y m od ejść. P. C IE LA K . O, bieda — o n ędza! W a sz m o ść szan ow n y... szatan (przerywając). W k o n sty tu cy i szranki Jam cię zapisał. P. C IE LA K . I... 1 1* Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl - 164 - SZ A T A N . B ędziesz szlachcicem . p . C IE LA K . O, ja k żem w d zięczn y ! SZ A T A N . I w iosk i dziedzicem . T r z o s ik d u k atów złożę w ręce H anki, B o k u p ić p rzecie m u sisz i w ioszczy n ę. p. c ie l a k O, tak, tak, lecz... hm... Jakże się to stanie? Jestem je j ojcem , k och a m m ą dziew czyn ę, N o i... nie m o g ę , panie kasztelanie! SZ A T A N . Jam kasztelanie. p. c i e l a k . A ch, kasztelanicu, C h cesz zb ała m u cić i zw ied zion ą potem P o r z u c ić ? c zy tak? Z w y p iek iem na licu I o b r z u co n ą p ośm iew isk a błotem . SZ A T A N . B ędziesz szlachcicem , a w iesz, na za grodzie... P. C IE LA K . S ły sza łem : szlach cic r ó w n y w ojew od zie. L ecz czy to p ra w d a ? ja — sitk o na kole, No tak — b o n ow e, a p od ław ą stare. Dla w as igra szk a , i m y to k ąk ole W szlachectw ie w aszem , B og u na ofia rę, A d y a b łu na śm iech. — C zem u m a rs zczy s z c z o ło ? ' W id z isz , ja m stary, m oże g łu p stw a p lo tę , Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl L ecz ja je j pow iem ... tak m i je s t w esoło, G o to w y m śm iać się. T y serce m asz złote — A m o ja H an k a? Ona m a u rod ę — N iech cię u ścisn ę. (rzuca mu się na szyję). M oże ob ra z iłem ? Ł zy m i się cisną. J eszcze się rozb eczę. S ZAT AN . Na r a d o ś ć tw oją patrzę ok iem m iłem . P. C IE LA K . K asztelanicu ! serce nie człow iecze M asz, lecz anielskie. sza ta n (wyjmując zwitek papierów). No, no, d o ś ć rad ości. W s z y s tk o się zrobi. B ra k u je m i je s zcze T w e g o p o d p is u . — D o k rólew sk iej m oś ci P ro śb a , m op a n k u ! (rozwija papiery). p . C IE LA K . A g d zież g o um ieszcz-ę? Ten... czy k on ieczn ie? m oże trzy k rz y ż y k i? Bo to, je g o m o ś ć , w id zisz, nie uczon o. H an ka — ta um ie. Z łote ołtarzyk i, K o ro n k i czyta, tak — czyta. SZATAN . L ecz p o n o S yn asin dzieja?... p . C IE L A K . On ed u k ow a n y , N iem a co m ów ić, zaw szeni d b ał o dzieci. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 166 — W n et g o zaw ołam . Na C h rystu sa ran y P o d p is z e za m nie. Ja śk o w raz p r z y le ci — C za jk a z za m orza — na pańskie u słu gi. P r o sz ę tu, p ro sz ę — w o s o b n e j izd ebce B ędzie w y g o d n ie j. (prowadzi na lewo). SZ A T A N . C zyj ten p o k ó j d r u g i? p . C IE LA K . M ój, tam ja sypia m . SZ A T A N . A H an k a? p . C IE LA K . H a, szepce P acierze w ku ch ni, g o tu ją c w ieczerzę. (zapraszając do wejścia) P r o s z ę , s p o k o jn ie j b ęd zie je g o m o ś ci. M oże za k ą sk ę? n aty ch m iast talerze P r z y n ie ś ć rozk ażę. N iech się w aść r o z g o ś c i J a k o u siebie w d o m u - - i w ę g rzy n a ? SZ A T A N . Nie, nie, d zięk u ję. p . C IE LA K . W ię c zaw ołam syna, Nie — lepiej córkę... H an ka lepiej służy. (wołając) H a n k o! ho, H a n k o ! P r o s z ę pana, p r o s z ę ! (Szatan wchodzi do pokoiku na lewo, p. Cielak wprowa dza go i natychmiast wychodzi, zamykając za sobą drzwi, idzie do bufetu i przygotonuje na tacy zakąski. Hanka wchodzi z prawej strony). Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 167 — HANKA (do ojca). Jestem . P. C IE LA K . W szak w id z ę , z tej n ędzn ej kałuży, G d zie sam a d źw ig a sz ciężkie z d rw a m i nosze, W k r ó tc e w yleziem . No, p oca łu j tatę. (nachyla ku niej twarz do pocałowania). B ędziesz szlachcianką. Tam , tam — kasztelanie. (wskazuje na lewo). HANKA. L e c z o jc z e ! P. C IE L A K . S łu ch aj! ża d n y ch lecz! — O płatę Na p ieczęć i w ieś on ci złoży. HANKA. Z a nic, Z a n ic nie p r z y jm ę . p . C IE LA K . Cich o, m ilcz, H an u siu ! B ą dź d o b rą c ó r k ą , on n ic nie w y m a g a P o p s u je s z w szy stk o , m o ja drżąca trusiu, N a g ły m op orem . HANKA. L ecz o jc z e ! P. CIELAK. Ot, plaga E g ip s k a na m n ie! W sza k ja k o p o ż y cz k ę P r z y jm ie s z , dam rew ers, tak, tak, nie inaczej. T y m ig oczkam i, to n ajw ięcej zn aczy. Na p rze p ro sze n ie M atce B osk iej św ieczk ę Zapal... A jem u . — Ja ci d o b rz e ż y cz ę , Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 168 — N iech cię B ó g natchnie. — O jciec sam p os łu ż y . I d ź w łos p r z y tre fić, rozw esel oblicze. HANKA. O jczu lk u ! P. C IE LA K . P r z y c h o d ź za k w ad ran s, nie dłu żej. (odchodzi na lewo, niosąc na tacy zakąski i talerze). h an k a (sama). Co się im sta ło? Brat — no, ten je s t znany Z w ietrzn ictw a sw eg o — p iln ow a ć g o m u szę. L ecz ojcie c!.. H an k o!.. B oże m ój k och a n y Ratuj m ą b ie d n ą , obłąk an ą du szę!.. (Odchodzi na prawo. Po chwili przez drzwi środkowe wchodzi Jasiek z trzema towarzyszami). j a sie k (podchodząc do bufetu). C h odźcie tu, ch od źcie, p o k ieliszk u starki Na k rw i rozgrza n ie. T O W A R Z Y S Z I. A czy nas nie zbłaźn isz, Nie sk o n fu d u je sz ? j a sie k (podchodzi do drzwi na lewo). Ot zaraz, zob a czę, C h y ba nie w yszed ł. (patrzy przez dziurkę od klucza i podsłuchuje). S łu ch ajcie je s t tam, je s t! R ozm aw ia z ojcem . (powraca do bufetu i nalewa gorzałkę do kieliszków) M acie, w ręce w asze! T O W A R Z Y S Z II. L ej w g a rd ziel! Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 169 JA SIEK — (pijąc). M ocna! (nalewa po kolei towarzyszom, którzy piją) D oda anim uszu. T O W A R ZY SZ I. Ćw ik z ciebie, Jaśku, r o z g r z e je s z nas w szy stk ich . JASIEK. T y lk o , że d ziu ry m acie w sw y ch k ieszeniach. TO W A R Z Y S Z II. A tob ie n ib y na d łu g o w y s ta r c z y ? JA SIEK . Nie m o ja wina, tandetna r o b o ta — K ra w cy tak s z y ją , że w szy stk ie szw y słabe R y ch ło pęk ają. T O W A R ZY SZ III Jakiż będ zie ciężar? JA SIEK . Nie w iem z p ew n ością. (bierze kieliszki i- gorzałkę. Wszyscy siadają przy stoliku nieco głębiej w sali i piją. Hanka wchodzi przez drzwi z lewej strony i staje niepostrzeżenie za ladą bufetową). T O W A R Z Y S Z I. P atrzcie g o , nie liczył, D o b r y fran t z ciebie. P o co ś nas sp ro w a d z ił? Ż e b y g ra ć na nas ja k o na fu ja ra ch Z w ie rz b in y św ieżej. D am y ci w ie rz b in y ! JA SIEK . C h ciejcie p osłu ch a ć. K asztelanie z sob ą M iał p r z y n ie ś ć trzosik na k u p n o w ioszczy n y . Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 170 — O za w a rtości nie w iem — p ew n o g ru ba ... C h ciał b ow iem w d zięk i za sk a rb ić m ej siostry . N o, r o zu m ie cie : trzos p u sty nie będzie. T O W A R Z Y S Z III. W ię c b ęd ą ty n fy ? T O W A R Z Y S Z I. Ot, ty n fy ! D u k a ty! C o za łeb cia sn y ! JA SIE K . P rzez o jc a się dow iem , Jaka tam gratka. Na u lic ro zsta ju W k oń cu zaułka staniecie na czatach... G d y w y jd z ie o d nas, ja w ślad za nim idę — J eśli się ty lk o ro b o ta opłaci, T o w p u sty orze ch dech p u s z c z ę , ja k wiecie. T O W A R Z Y S Z II. D o b r y św istaczu , czy nam te g o ptaszka W p ie rw nie p o k a ż e sz? (Słychać skrzypnięcie drzwi). JA SIE K . C ich o! o jc ie c idzie. (Hanka wychodzi na prawo. Wchodzi p. Cielak, a zaraz potem Szatan). P. C IE LA K (wchodząc). Jaśku , nie lu bię teg o tałałajstw a, Co tutaj zbierasz. ja sie k (wstając). M ożem y w raz od e jść. P . C IE LA K . Z aczek aj chw ilę. M ożeś p r z y s z e d ł w porę. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 171 — (do wchodzącego Szatana) T o syn m ó j, Jasiek. j a sie k (podchodząc). D o u słu g w aszm ości. SZ A T A N . B a rd zo ra d jestem . A can p isa ć u m iesz? P o d p isz za ojca . (podaje papier) P r o ś b a o szla[chectw o. p . C IE LA K . P isz, g d zie k rz y ż y k i! (Jasiek idzie do bufetu i podpisuje). D ziękuj je g o m o ś ci, B ędziesz szlachcicem . W sza k g d y o jc ie c szlachcic, T o i syn rów n ież. SZ A T A N . Tak, panie C iołk ow sk i. JA SIEK . ■Ciołkowski? P. C IE LA K . Tak, tak, a w id zisz: C iołk ow sk i. Pan kasztelanie zm ienia m i n azw isko, B o có ż chcesz, Cielak, to n ib y cielątko, A w ięc C iołk ow sk i. SZATAN. Jak szlach cic p ra w d ziw y . P. C IE LA K . I h erb u C iołek, ja k sam n a jja ś n ie jsz y . JA SIE K . H o jn ie nas o jc z e kasztelanie d a rzy , L ecz w io sk i z te g o je s z c z e nie zakupisz. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 172 — P. C IE LA K . Na to dw a lata, dw a lata term inu , L ecz kasztelanie g o tó w aw ansow ać. SZ A T A N . Tak, panie Janie, tu d u k aty w trzosie... C zem uś sp osęp n ia ł? C zy nie ch cesz da ć w ia r y ? JA SIE K . W ierzę. p . C IE LA K . W id zisz Jaś, ja k o tw oim losie O jciec p rzy m y ślą : ty szlachcic! JA SIE K . L ecz sz a ry ! p . C IE L A K . P atrzcie g o ! SZATAN . C h ciałby zostać k arm a zyn em , S łuszn ie, c zy ż nie je s t o jca sw e g o sy n em ? P. C IE L A K . No jest, cóż z te g o ? SZ A T A N . R zu ć w g ó r ę g a r ś ć g ro c h u : Im ziarn o lżejsze, tern w yżej poleci. T y ch cesz się w y b ić z p r o s te g o m otłoch u , S yn w y żej sięga, lż e js z y o d w aszeci. p . C IE LA K . D ob ra p r z y p o w ie ś ć. JA SIEK . Jak dukat dukatem . Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 173 — SZ A T A N . D u k a tów — w id zę — w a szm o ść je s te ś ła sy — M ożna p o b u ja ć w p ow ietrzu , a zatem... JASIEK . Jak to ro z u m ie ć ? szatan (uderzając się opas. przyczem słychać brzęk złota). Jak ch cesz! w idzisz, p a sy N ieraz się n oszą n abijane złotem , Co pięk n ie d źw ięczy. A w iesz, co je s t złoto? Jest to blask ziem i, zaskarb g o sw y m potem , H a, ha, ha, sy n k u , ty w olisz leźć w błoto. (do p. Cielaka) N o, g o sp o d a rz u , g d zie je s t tw oja H an k a? P. C IE LA K . M yślałem ... SZ A T A N . Nie m yśl, czyń , panie C iołk ow sk i! B o ci bez czy n u i szlach ectw o zginie. p . C IE LA K . C o ? ja k p o w ia d a sz ? SZ A T A N . Nie napełniaj dzbanka, A b ęd zie p ró żn y . M ów ię, że na trosk i K ażdy lek arstw a m u si szukać... w w in ie! P. C IE LA K . O tak, tak, w w inie, tak, kasztelanicu! T a k , w w inie, zg o d a ! SZATAN . A czy zaw sze w m iarę? Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 174 — P. C IE LA K . N o, różn ie b y w a ! L ecz w a szm ość ofia rę C h od ź H an ce złoż y ć. Izd eb k a p o d dachem L ecz czysta, biała. SZA T A K . W ię c p row a d ź, s z la ch cicu ! (Wychodzą przez drzwi środkowej. j a sie k (do towarzyszy). Chciał m i p ow ied zieć, że będ ę w isielcem . (grożąc w ślad za Szatanem) Ja ci p o k a ż ę , b ą d ź -n o H an k i g ach em ! tow arzysz i. Et, fu rd a ! Jaśku , b ęd ziesz złoty m cielcem , A on na ciebie m etalu d osta rczy . JA SIEK . Id źcie ju ż, ja zaś n atych m iast w ślad za n im . tow ar zysz i. B ądź nam zd rów , Jaśku ! JA SIEK . A je ś li zaw arczy, K neblem w p y sk . T O W A R Z Y S Z II. K osztem nie w y k p i się tanim . (Towarzysze Jaśka odchodzą przez drzwi środkowe, z pra wej strony wchodzi Hanka). h ak k a (podchodząc do brata). S łyszałam ! JA SIEK . I CÓŻ? Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — ' 175 — HANKA. M ój Jaśku , m ój bra cie! JA SIEK . W sza k ostrzega łem . HANKA. J e d y n y m ó j, zło ty ! JA SIE K . H a, ha, ha, m oże i ty w ow ej chacie Nie zech cesz m ieszk a ć? czy w y żs ze p o lo tjr, Z łote m arzenia w sercu za m ieszk ały ? O, w takim razie... HANKA. Jasiu! JA SIEK . P rzecie łaski K asztelanica u zy sk a ć nie tru dn o, A pew n o w tedy p a lu szek ci m ały Szepnie, że trzeb a pa m iętać i o m nie. HANKA. Nie chcę b y ć g rz e s z n ą , nie chcę b y ć o b łu d n ą , Na pam ięć m atki błagam ... JA SIEK . Ż a rt z b y t płaski W chw ili tak w ażnej. Sp u szczaj o c z y sk rom n ie, A niechaj złoto z w iatrem sob ie leci. HANKA. Ja g o nie dotknę. JA SIEK . B ądź w ięc zd row a, s io s tr o ! Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl - 17G — HANKA. Jasiu, na B og a! 5 JA SIE K . Z a m ilcz z tw oim B og iem ! HANKA. 0 Jasiu, Jasiu! (Wchodzi p. Cielak). p . C IE LA K . Czem u m i tak o stro W za je m do siebie przem a w iacie dzieci, G d y szczęście b ły s ło p on a d d om u p ro g ie m Z p r z y c z y n y tw o je j! Ciesz się, ciesz s ię , H a n k o! B ędę szlach cicem , ty b ęd ziesz szlach cia n k ą , 1 szczęścia teg o n ic a nic nie złamie. HANKA. B iedn y m ój o jcze ! JA SIE K . P ó jd ę czekać w bram ie. (Jasiek wychodzi przez drzwi środkowe). P. C IE LA K . C o m u je s t? p o co te łz y nieustanne, C o ty lk o kra sę p rzy tłu m ia ją tw o ją ? HANKA. Oj cze ! P. C IE LA K . D rży sz, serce? HANKA. S erce m o je ranne, S łow a twe, o jc z e ob a w ą m nie p oją . Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 177 — P. C IE LA K. L ecz H a n k o m oja, ja m ów ię na sery o. HANKA. C hcesz w sty d m ój p o k r y ć szlacheck ą lib e ry ą ? Tak, o jc z e ? p . C IE LA K . A leż? H ANKA. P rzez h a ń b ę, n iestety, C h cesz m ię d o złotej p ro w a d zić karety. p . C IE LA K . Nie b ó j się, H an ko, nie chcę tw ojej zg u b y . M yślisz, żem ścisłej nie czy n ił r a ch u b y ? C h cę m ieć na sta rość c h o ć je d n ą p o cie ch ę , M ieć h erb sw ój w łasn y i szlachecką strzechę. — C h odź, w tw y m p o k o ju p o d stry ch em on czeka. HANKA. L ecz ja nie p ójd ę. p . C IE LA K. Ten o p ó r , człow ieka W p ę d z i d o g r o b u ! — W sza k n ic m u nie trzeba, On ciebie kocha, chce w id zieć w esołą I uśm iech n iętą. N iech m nie skarżą nieba, Jeśli ch ce w ięcej. — No, daj m i sw e czoło I bą d ź p osłu szn a. Ja stanę p o d drzw iam i, M ów piękn e słow a, rozp alaj, a śm iało, R ozd m u ch a j ogień . Nie będ ziecie sami, T oż m ów ię p rzecie: stanę p o d e drzw iam i. A g d y g o m iłość zupełn ie om am i, P o u szlach ceniu z tob ą się ożeni. TOM II. 12 Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl HANKA. W ie r z y s z w to o jc z e ? P. C IE LA K . W sza k obieca ł p raw ie, T o jest, tak — na w pół. HANKA. 0 , s r o g o zw iedzen i B ęd ziem y , w ierząc. p . C IE LA K . N ic ku twej niesław ie, N ic się nie stanie. H ANKA. W ię c niech tu p r z y c h o d z i, Ja się tam boję. P. CIELAK. Tu k toś n a d ejść m oże. H ANKA. 0 p o z w ó l, o jcze, w szak m i się nie g o d z i I ś ć tam ; tam białe d ziew icze m e łoże, O jcze, nie zm u sza j! ojcze, ja się trw ożę. P. CIELAK. D ob rze ju ż, d ob rze, n iech że się tak stanie P ow iem , żeś ch ora i n iech sw e koch anie 1 sw e zaloty na późn iej od łoż y . Jak chcesz, tak z r o b ię , m oże i nie z g o rz e j. Czekanie — m ów ią — k och a n k ów rozpala, W ię c się u śm iech n ij u p rzejm ie, c h o ć zdała. Na w sz y stk o będzie od p ow ied n ia p o ra : Z e jś ć g o p o p r o s z ę i pow iem , żeś chora. (P. Cielak wychodzi). Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 179 — P a n k a (przez chwilę sama). O dszedł... o, B oże, natchnienia, natchnienia!.. G łow a m i pęka, co ja biedn a p o cz n ę ? S trach w e m nie ro zu m i m y śli w yplenia, I d rżę ja k listek, d rżę ja k d zieck o roczn e. Co p o c z ą ć ? (usuwa się w zamyśleniu na krzesło — po chwili zrywa się, słysząc kroki). O ni! ( Wchodzą Szatan i p. Cielak). p. c i e l a k (do Ilanki). W cią ż zalana łzam i. SZ A T A N . Ł zy , łzy , łzy — ciągle. P. CIELAK. Z osta w a jcie sami. HANKA. O jcze m ó j! P. C IE LA K . R zek łem : czuli koch a n k ow ie, Sam i zostańcie. C órk a panu p ow ie L ep iej niż ojciec. W ięc, m ój d o b r y panie, O jciec o d ch od z i, (do Ilanki) P o r z u ć to płakanie. (P. Cielak wychodzi przez drzwi ś* odkowe). szatan (do Hanki, która stoi zmieszana, z głową spu szczoną). H anka łzy ron i, m o ja H an ka płacze, Z w ierz się p rzed e m n ą : ja k ie tw e ro zp a cze ? M oże g o łą b k a tw oja u lu bion a B yła p rzez kanię zd ra d z ie ck o sch w y con a , 12* Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl _ ISO — C zy m oże kw iatki ja k ie g o w azon u P rzesta ły k w itn ąć i są b lisk ie -zgonu? W kw iatki p ięk n iejsze tw ój p o k ó j p r z y s tr o ję , G ołą b k i p r z y ś lę , i niech będ ą tw oje G ołą b k i m oje. C zy serce d ziew icy D rży w sku tek innej łzaw ej ta jem n icy ? O H an ko, p o w ie d z! D łu go b y łem n iem y, Ł z y tw e m ię b o lą , razem zapłaczem y N ad tw em n ieszczęściem . O H an k o, n iebog a, C zy tak ciern istą je s t tw y ch sm u tk ów d r o g a ? P ow ied z, a z je d n e j, z je d n e j w sp óln ej cza ry B ędziem y pili w szy stk ie lo s ó w da ry. P ow ied z mi, d zie w czę , ja k ie są twe ch ęci? C zy inne życie d u szę tw oją n ęci? In ne, a lepsze, inne a sp o k o jn e , W w iązan ki szczęścia życie ba rd ziej h o jn e ? HANKA. Nie m ów tak, panie, ja słuchać się b oję. SZ A T A N . 0 H an k o, H an k o, p o co n ie p o k o je 1 tro sk tych ch m u rk i? p o co p ró żn e żale? W zam ian u st zb la k ły ch ja ci dam korale, A łzy p rzem ien ię w d r o g ich p ereł szn u ry, Blask św iec tysiąca dam ci w m r o k p o n u r y ; G d y g w ia zd zapragn iesz, g w ia zd u ch ylę z nieba, Jeżeli słońca... HANKA. M nie n ic nie p otrzeb a , P ozw ól, b y m miała sp o k o jn e sum ienie. SZAT AN . Ja trosk i tw oje w m iód słod k i przem ien ię. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl 181 — G d y b r u k ci n og i k aleczy ciosa n y , Ja m iast kam ien i u ścielę d y w a n y I ró że z b u d z ę , b y ciebie w itały. HANKA. D ar to z b y t w ielki, a jed n a k zb y t m ały, Ja ch cę b y ć w iern ą raz danem u słow u : Daj p o k ó j sercu. SZ A T A N . W ię c w szy stk ie ci zn ow u K w iaty r o z k r z e w ię , u n ó g niechaj rosn ą I m e g o serca szepcą pieśń m iłosn ą. I tw y ch p r z y ja c ió ł też h ojn ie o b d a r z ę , M n ogie b og actw a, h o n o r y da ć każę. T o b ie pałaców m oich aksam ity, S z m a ra g d ów zieleń, n ie b io só w błęk ity I w szy stk ie tęczy rozw ieszę k o lo r y , B y ś d o sw y ch m arzeń brała je za w z o r y ; A jeśli w ięcej za p ra gn ą m arzenia, D am je s zcze w ięcej... HANKA. L ep iej w eź cierpienia, Z a b ie rz je, panie, ale słów pieszczotą, M arzeń d zie w czy n y nie u b iera j w złoto. SZ A T A N . Nie w ar też k ru szczu i pereł twe ła sk i? HANKA. Jeżeli m ożesz, u ła g od ź n iesnaski, K tóreś tu p r z y n ió s ł w ło n o m ej ro d zin y . B łagam cię, panie, bo to z tw ojej w in y. SZ A T A N . Daj u ścisk jed en , znak jed en m iłości, A w net się sp o k ó j w tym d om u r o z g o ś ci. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 182 — HANKA. O nie, ja błagam u n ó g tw y ch , ja sługa, (klęka) O d ejd ź, nie w ra ca j! J eszcze p r o ś b a dru ga. Na skręcie... SZATAN. W sta ń ! w stań ! (podnosi ją). HANKA. 0 ! w ysłu ch a j tylko. SZ A T A N . H an k o, w u ścisk u je d n ą szczęścia ch w ilką N apój m e serce, a w zamian... H ANKA. A ch ! panie, T am brat, zasad zka! szatan (ściska ją namiętnie). N a jd roższa ! h an k a (wyrywa się i odpycha go). Szatanie, P recz! szatan (przeciągłym głosem). T ak?... (Wchodzi p. Cielak, czerwony od gniewu). P. C IE LA K . T y , H a n k o! ty g o rs za od g a d a ! SZ A T A N . Ż eg n a m ! (zabiera się do wyjścia) P. C IE L A K . D o ju tr a ? Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 183 — SZ A T A N . G d y H an ka p o p r o si. (stoi chwilę w oczekiwaniu). HANKA. I d ź razem , o jc z e ! o biada nam , biada! (Szatan wychodzi). p. c i e l a k (do Hanki). C zem u tak p is zczy s z, ja k k oło na osi N iesm a row a n ej? No, p ręd zej, czas jeszcze, L eć, d o p ę d ź pana! HANKA. Na skręcie ulicy... Ś p ie sz za nim , o jc z e ! p . C IE LA K . C zu ję g n iew u dreszcze. HANKA. T am je s t zasadzka, Jaśko, n apa stn icy(usuwa się na krzesło z płaczem). V. C IE LA K . O bw in iaj Jaśka, n ęd zn ico! Ja ciebie!.. (grozi pięścią) P recz m i d o kuchni, b o k toś n a d ejść m oże. K a p ry s y tw oje ja pięścią p o g r z e b ię , S ły s z y s z ? H ANKA. Tak, o jc z e ! 0 B oże m ó j, B oże!.. (Hanka wstaje i odchodzi na prawo. gwizdnięcie). ZA SŁ O N A SP AD A. Za sceną słychać Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl A K T IV. Pokoik Hanki na poddaszu, czysto wybielony. W głębi drzwi. Na prawo przy ścianie łóżko, przy łóżku komoda, na której ustawiony ołtarzyk do Matki Boskiej. Na lewo prosty stół drewniany i parę krzeseł. — Ranek. — HANKA wchodzi cło pokoiku z książką do na bożeństwa w ręku. AN T E K zatrzymuje się we drzwiach. HANKA. A ntku, w ejd ź za m n ą! a n te k (s ironią). W e jś ć m o g ę , lecz p o c o ? HANKA. C zem u tw e usta zjad liw ie ch ich o cą , C zem u tw e o c z y tak pa trzą z p o g a r d ą ? ANTEK. B oś b a rd zo m iękka. HANKA. A w ięc będ ę tw ard ą : Z b liż się! Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl - 185 A K TE K . O, ho, h o! HANKA. C h odź tu, A ntku, p ro sz ę — W y m a g a m teg o! AKTEK. Jeśli ja k k o k osze C h cesz g d a k a ć na m nie, to p różn a fatyga. H ANK A. A ntku, c o m ó w is z? m y śl w e m n ie się w z d r y g a Na to, c o ś w yrzek ł. M ożem p rzesłyszała , C zy ciebie m ożem zanadto kochała, I taką dzisiaj m am n a g ro d ę za to, I taką dzisiaj d a rzy sz m nie zapłatą. Antku, na B oga, czy nie jestem tw o ją ? a k te k (wchodząc do pokoiku). Sam a w iesz lepiej. HANKA. O! czem u m ię p o ją T w e usta w zg a rd ą je n o i g o r y c z ą ? ANTEK. A czem u w szy stk ie k u m o szk i dziś k rz y czą , Ż e H an ka gacha sob ie p rzyw a b iła , • K asztelanica? M ilczysz, H a n k o m iła, M ilczysz, k och ana! W ięc ch cesz ig ra ć ze m n ą? M oże nie p raw d a? HANKA. Nie jestem n ikczem n ą. ANTEK. A więc... Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — . 186 — H ANKA. T o p otw a rz! A n tku , koch a m ciebie, C iebie je d y n ie ! Na B oga, co w niebie, G otow an i p r z y siądź! ANTEK. Na co ta p r z y s ię g a ? HANKA. Nie w ierzy sz, A ntku, o ja n ieszczęśliw a! G dzież dla m nie w y jśc ie z teg o n ędz ogn iw a , C zy k ażd y ty lk o p o m ą zg u b ę sięga? W ręce z b ro d n ic z e pcha o jc ie c r o d z o n y , Ja m o g ę u paść, a on, n iew id om y W szlachectw ie szczęścia u p a tru je p lo n y ; A tu nade m n ą w alą sam e g r o m y U padku, srom u ! — Antku, s p ó jr z m i w o c z y : A lb o ż ja k ła m ię? Tak m ów ią ci m y śli — N iep ra w da ż? ANTEK. H a n k o! hanka (mówi wśród lez). O, ja k iż b ó l tłoczy S erce! ANTEK. T y p ła czesz? H a n k o! n iech w y k reśli B ó g z tw ej pam ięci, to com m y śla ł złego. HANKA. Nie, ja tak dłu żej w y trz y m a ć nie m o g ę , D aj ja k ą ś ra d ę, daj ja k ą ś p r z e s tro g ę , B o chcę stąd uciec. ANTEK. U ciec? i cóż z tego?., Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 187 — HANKA. Ha, co p rzy b ę d zie , pytasz, co p r z y b ę d z ie ? C zy , g d y u ciek n ę, o d trą cis z ? ANTEK. O — H a n k o! HANKA. M ów , czy o d trą cis z? ANTEK. H a n k o! HANKA. Jam w obłęd zie, Tak, ja k w ob łęd zie! ANTEK. O, m oja k och a n k o — O d trą cić cieb ie? Nie, ja k och a m szczerze, G orą co... ze m n ą idź! HANKA. W ięc w ie rz y s z? ANTEK. W ierzę. W ie r z ę , żeś d o b r a , w ie rz ę , żeś cnotliw a, Ż e ś ja k łza czysta. HANKA. A le nieszczęśliw a. O ! b a rd z o biedna, A ntku, w iedz o w szy stk iem . ANTEK. C h cesz się za kry w a ć, w id zę , cn oty listkiem . H ANKA. Nie, nie to, A n tku ! Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 188 — ANTEK. Jakąż p raw d ę ostrą T a isz? HANKA. C zy ch cia łb y ś ze złod zieja siostrą W zią ć ślub ? ANTEK. Z ło d z ie ja ? HANKA. M ów , m ów , b o je ś li n ie!.. T y n ic nie m ó w is z; szczęście m o je g in ie — Słuch aj, brat w n o cy na kasztelanica... ANTEK. Takie to r z e cz y ? HANKA. G niew ci płon ie z lica, A ntku, zlituj się. A ch ! p o m ię d zy nam i C zy w szy stk o?... O jciec! (P. Cielak wchodzi bardzo blady i wzruszony). p. c i e l a k (wskazując na Antka). Ten, tu ta j! ANTEK. O d ch od zę t P. C IE LA K . L ecz ja ci stanę, ja stanę na d ro d ze I sp ytam , ja k iem to d ow oln em praw em Ś m iesz tu p r z y c h o d z ić ? HANKA. O jcze! Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 189 — p. c ie l a k (do Hanki). M ilcz! N iebaw em P a n kasztelanie p r z y jd z ie tu d o ciebie. (do Antka) A ty p rze d w cze s n y gacliu m o je j córk i!.. ANTEK. W y b a cz m i w a s zm o ść! P. C IE LA K . W z r o k m i p r z e sło n is z ? M oże w kaw ał ch m u rk i U noś p ręd zej n o g i! ANTEK. Sam o d e jś ć chciałem . P. C IE LA K . T y lu d zk i w y m io cie ! HANKA. O jcze! P. C IE LA K . N ędzarzu, co p o u szy w b łocie Siedzisz, niech n og a tw oja przez te progi... ANTEK. Id ę ! * HANKA. O B oże! ANTEK. J eszcze się sp otk am y S ta ry p iern ik u ! (Antek odchodzi, grożąc). p . C IE LA K . Co, c o ? takiej plam y Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 190 — Na m em n azw isku nie zniosę... P ie rn ik u ! P o cze k a j, g w o ź d z iu ! Ig n a cy C iołk ow sk i P iern ik ? ha! czekaj, nauczę c ię , łyku , G rzeczn ości. P iern ik ! k om u się to śniło, S zlach cic pier... HANKA. O jcze, u s p o k ó j się, p r o s z ę . P. C IE LA K . Nie, nie, nie m og ę. Co za k rw a w e trosk i, T en Jaśko, syn m ó j!.. Co rzek n ą k u m o s z e ? Ot, na ję z y k i w ezm ą , że aż m iło, Tak h od ow a łem !.. H an k o p rzy n ieś w ódki. (siada). HANKA. L ecz o jcze !.. P. C IE LA K . S ły s z y s z ! — T o m y c h p ieszczot sk u tk i, P su łem w as, p su łem . — Co stoisz m i je s z c z e ? W as trzeba b y ło w ziąć w żelazne k leszcze I k ró tk o trzym ać. — W y na m o ją biedę... H a! kasztelanie w sp om in a ł o w inie, A ja zd ró w b ę d ę , g d y w ód k a p o p ły n ie W gardziel... G orza łk i! S ły s z y s z ! HANKA. Idę. (Hanka wychodzi). p. c i e l a k (sam). Na serce kam ień tak sp ad ł n iespod zian ie, Tak straszn ie p rzy g n ió tł. — Tu, na k ażd ej ścianie W s ty d m ój w y r y ty , w id zę, kałem czarn em M nie op a su je. Syn, Jaś m ó j, złod ziejem . — Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 191 — O, czem u szczęście tak je s t słabem ziarnem , P lon u nie d a je? L e d w o je zasiejem , A ro b a k toczy , ro b a k czarn y toczy , G ry zie, tu, tu, tu! (wskasuje na serce) D zień się dla m nie m ro czy . T ak ch cia łb y m n o cy , n ocy , w iecznej n o c y ! K tóż w n o cy w id zi? N ikt w n o cy nie p ow ie: »O jcie c zło d zie ja !« — (Hanka wchodzi, niosąc kieliszek wódki), P. C IE LA K . H an ka! c zy w tw ej g łow ie Też się tak kręci, ja k g d y b y k toś z p r o c y C isnął k am ien iem ? HANKA. O jcze d r o g i! p. c i e l a k (biorąc kieliszek). W ódka! P rzy n iosła ś, d o b rz e ! (pije i stawia kieliszek na stole) O ja k że je s t k rótk a Ta jed n a chw ila, g d y człow iek w y p ije I czu je zapał, g d y m u k rew przez sz y ję B ieży d o g ło w y i zn ow u d o serca, — P otem , sen, sen, m g ły ... J a śk o p on iew ierca H o n o ru ojca. — C zy ciebie tu b o li? (wskazuje na serce). HANKA. A ch , o jc z e ! P . C IE LA K. Słuchaj, w tw ojej to je s t w oli Nas u ra tow ać, za żegn ać tę bu rzę. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 192 — HANKA. W m o je j w oli? P. C IE LA K . Tak. — U kasztelanica B y łem d o p ie ro . On się tak zach w yca T w o ją pięk n ością . W e w szy stk iem u słu żę, M ów ił, w e w szy stk iem , Jaśka u niew in n ią — Bo nie w iesz jeszcze, nasz Ja śk o u jęty, G d y napadali, ro n t jech ał, p rzek lęty ! Jaśka sch w y con o. — B ądź m i d o r a d c z y n ią , Ratuj nas, H a n k o! HANKA. Jak, ja k im sp o s o b e m ? P. C IE LA K . Jeśli od m ów isz, ziem ia będ zie g ro b e m O jcu starem u. HANKA. A w ięc p ó jd ę z to b ą , P ó jd ę , m ój o jcze, d o kasztelanica, D o n ó g się rzucę. p. c ie la k (wstaje i ściska ją). N a jd ro ższa o z d o b o Lat starych , H a n k o p oczciw a , nie trzeb a Iś ć tam, nie trzeba, on sam nas za szczyca S w o je m tu p r z y jś c ie m . S łon k o zejd zie z nieba, M oja H an eczk o, b ęd ziem y szczęśliw i, O n zaraz p r z y jd z ie S łon k o nam zaśw ieci. N iech ty lk o p r z y jd z ie . T w ó j u śm iech o ży w i J e g o w z ro k sm ętn y, tw ój u ścisk w nim w znieci N ow e pragn ien ia , on w s z y s tk o u czy n i Dla cieb ie! Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 193 — HANKA. Oj c z e ! P . C IE LA K . B ądź ja k o m istrzy n i Z a lo tó w ; rozpal, r o z o g n ij a sam a B ądź zim na. HANKA. J a k to? T ak g o rs z ą c ą radę D aje m i o jc ie c ? chce, b y b ru d n a plam a B yła m i klątw ą? P. C IE LA K . W ię c w olisz zagładę Na m o je im ię sp ro w a d z ić u czciw e? C hcesz m o je j śm ierci? HANKA. Nie ch cę ż y ć w śr ó d n ędzy G rzech u r o zp u s ty . P ó k i serce ży w e W e m nie b ić będzie... P . C IE LA K . T y serce m asz ję d z y , 0 p iek ieln ico! Od g n iew u szalon y Nie zm uszę, m y ślisz, ciebie d o p o k o r y , 1 tak ja k ku ndla nie w ezm ę na sw o ry , L ecz w m em im ieniu będę zn iesła w ion y ? P oczek aj j e n o . . A ntka tu zaprasza! HANKA. Ja z nim p o słow ie. P. C IE LA K . P o słow ie, p o słow ie, Z an ad to A n tk ów m asz w tw ej g łu p iej głow ie, TOM II. 13 Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 194 — P o d k lu cz mi, aśćk a ! ha, stąd ani k rok u , Czekaj, aż A ntek stanie p rzy tw ym boku , Mąż, n arzeczon y... Ja ci dam k ob ierce!.. (wychodzi, zamyka Hankę na klucz). h an k a (sama,). B oże m ó j, B oże! C zy o jc ie c ma serce Dla biedn ej c ó rk i? (podchodzi do komody i klęka przed ołtarzykiem Matki Boskiej, modląc się). N a jd roższa Panienko, 0 której m ó w ią , że biedne sieroty B ierzesz w op iek ę i cich ą p iosen k ą D o snu k oły szesz, zsyła sz p r o m y k złoty, Ż e b y się w serca u k oiły żale — P o d płaszcz g w ia źd zisty utulasz sieroty, 1 łzy ja k m o d re u sp ok a ja sz fale; K ró lo w o n iebios, p o d tw em i się stop y Zielen ią n iw y, r o z w ija ją kw iaty. G dy b łog osła w isz, roln ik żyta sn op y Z b ie ra zło co n e : o p u ść r ą b ek szaty T w o je j k rólew sk iej d o tych, co łzy ro n ią , T y , co św iat cały stroisz w tęcze, w kw iaty, Owiana blaskiem i k adzideł w onią. O ! T y się zlituj n adem ną sierotą , B ądź m i p o d p o r ą , g w ia zd złotych K ró lo w o ! Ja m atki nie m am , w ięc, M atko! s p ó jr z , oto K lęczę p rzed T o b ą z p o c h y lo n ą głow ą . Ja m atki nie m am i łzy g o r z k ie ronię. — Jed en z p r o m y k ó w , zórz ja s n y c h K ró lo w o , Z eślij m i z gw ia zdek , co lśnią w tw ej k oron ie. (W e drzwiach słychać zgrzytnięcie klucza, Hanka zrywa się na nogi). Z g rz y tn ię cie k lu cza! — sił, sił, daj m i B oże! Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 195 •— (P. Cielak otwiera drzwi i wprowadza Szatana, jako kasztelanica). P. C IE LA K . N iech w a szm o ść w nijdzie. szatan (stając u progu). M oże H an k ę trw ożę? p. c i e l a k (wchodząc za nim). T r w o ż y ć , ach n ig d y ! w szak za h o n o r taki S k rom n ość, p o k o r a — to w d zięczn ości znaki. W a ćpa n je g o m o ś ć w ejd źże śm iałą n o g ą , Bez w ied zy o jca m a córk a n ik o g o T u nie p r z y jm u je . H an ko, w itaj pana! (Wchodzą). SZ A T A N . P rzep ra sza m H a n k ę, że p r z y c h o d z ę zrana. p . C IE LA K . Tak w ielkim g o ś c io m o każdej g od zin ie J esteśm y radzi. (do Hanki na stronie) M ów co je g o m o ś ci. HANKA. Z b y t jestem w dzięczn a, g d y k tok olw iek z g o ś c i R azem , z m y m o jc e m aż tu p o d stry ch raczy... P. C IE LA K . B iedne to d zieck o tak sk on fu n dow an e, Z osta ń z nią w aszm ość. H ANKA. A leż! 13* Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 196 — P. C IE LA K . Ż e taki casus... Jest w ro zp a czy , I ś ć chciała d o pana! SZ A T A N . O, biedna H a n k o! HANKA. W ię ce j, niż pan m y śli. p. c i e l a k (na stronie do Hanki). D ob rze tak, d o b rz e ! HANKA. Ten czy n d om nasz plami. SZ A T A N . P r z y c h o d z ę p om ód z. p. c ie l a k (na stronie do Hanki). W sza k m y śm y zaw iśli T y lk o od n iego. (głośno) Z osta w a jcie sami, T y , H an k o, lepiej p otra fisz od em n ie S praw ę w y ło ż y ć. W iem , ja k źle, n ikczem n ie M ój syn p ostąpił. K om pania, nam ow a, D o tego, w ierzaj w a szm ość, słaba głow a. H an k o, w ytłóm a cz, a ja tam na dole P oczek a m , aż, aż... — m oże zaw ołacie? A nie, n o to n ie! — D o ść zm arszczek na czole, Ot — p r z y k ieliszk u w eselej je s t w chacie. HANKA. O jcze, ty nie p ij! p. c ie l a k . Nie p ić ! d o b ra rada — Pianko, rzecz tw oja , b o d om cześć postrada. (P. Cielak wychodzi). Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 197 — SZ A T A N . H an ko, ja k w idzisz, raz je s zcze p r z y c h o d z ę , Chcę cię p o c ie s z y ć w serca ciężkiej trw od ze I rozw ia ć ch m u rk i z b y t stra szn eg o sm utku. H an ko, ja k och a m ! HANKA. Jam biedn a dziew czyn a , Z litu j się panie! SZ A T A N . Jak na k oło w ro tk u Nić giętk a skacze, w rzecion em kręcon a, T ak rów n ież, H an k o, m y śl m o ja strw ożon a P rzez tw ą ozię b ło ść, to się rw ie d o ciebie, T o zn ów p ow ra ca w n u rty, z k tó r y c h w yszła. Serce je s t w piekle, a zarazem w niebie, Czeka i nie wie, co g o d zin a p rzy szła Z ech ce m u p r z y n ie ś ć? C zy u śm iech róża n y, K tóry rozk w itn ie na u st tw y ch koralu, U śm iech łask tw oich, d oty ch cza s nieznany, Czy m oż e kielich g o r y c z y i żalu? C zy og ień serca zg asi chw ila nikła O d m ow y g o r z k ie j? HANKA. Panie, ja m je s t p rosta D ziew czyn a, m ów ić piękn ie nie p rzy w y k ła . SZ A T A N . Jednak »nie« tw oje, je s t to ciężka ch łosta Zadana sercu. O, H a n k o trw ożliw a, M yślisz, że słow a m o je są u dan e? G d y b y się ciasne r o z p ę k ły ogniw a, Co serce w iężą, u jrza ła b y ś ranę W tej serca g łęb i. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 19S — H ANKA. Panie, ja o brata... SZ A T A N . W iem , piękna H an ko, znam tw e ciężkie bole, A jed n a k, jed n a k w śr ó d zaw ich rzeń świata C zęsto b ól jed en serce sercu swata. — G d y m y śl się z m y ślą w je d n ą ca łość łączy, Czem jest, zrozu m iej, u czu ć p o lo t rączy, Czem je s t tęsknota, czem je s t serca łkanie, Czem je s t prag n ien ie i czułe kochanie. HANKA. Panie, ja m ty lk o tw oja służebnica. SZ A T A N . H an k o, łzą sm utku nie za ch m u rza j lica, K och aj m ię, k och a j, dam ci sk a rb y świata, K och aj, u w oln ię z w ięzów tw eg o brata, I w g a rść m u w łożę g a r ś ć m ą pełn ą złota; K och aj m ię ty lk o, czo ło tw e uw ieńczę W k oron n a jd ro ż s z y c h tęczow e o b ręcze. — Jeżeli w tob ie zaśw ita och ota M ieć słu g ty siące i k rólew sk ie cugi, Dam ci pałace, dam ja sn o śc i sm ugi, L ecz n a jja śn iejsz ą ze sm u g tych tysiąca Będzie, o H an k o, m a m iło ść g orą ca , M iłość bez ślu b ów , w olna, niespętana Niczem , d reszcza m i serc n aszych zw iązana, Tchn ien iem og n istem , k tóre sw oim żarem Szczęścia p o c h o d n ie g w ia źd ziste zapali, I będ zie życia o z d o b ą i czarem , W ieczn y m u śm iech em z ust tw oich korali, R u m ień cem łon a tw eg o alabastrów , W ień cem sp lecion y m z ró ż p o ln y ch i z a strów , Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl 199 — N a jd ro ższą perłą k rólew sk iej k o ro n y , P ieśn ią , o d k tórej za brzm ią w szy stk ie d zw on y, H a r fą , co w dźw ięk i n ajtk liw sze u d erzy , O zd ob ą świata, szczy tem każd ej w ieży, Z lep ion ej z c e g ły lu d zk ie g o pragnienia, P oczątkiem szczęścia, a k oń cem cierpienia. H an ko, o H an ko, ch od ź w ob ję cia m oje, Daj u ścisk jed en , co będ zie zadatkiem M iłości n aszej, n a szych w ięzów św iadkiem . W u ścisk u , H an k o, tw e b óle u k o ję , W u ścisk u ześlę r o z k o s z y p o ły sk i, O, H an ko, H an ko, św iat szczęścia tak bliski. (otwiera r a m i o n a w które Hanka usuwa się jak nieprzy tomna, i tuli ją do piersi. Na stronie, z największem roz rzewnieniem). M oja, ha, m oja, na piekieł p łom ien ie! — P rzez sła b ość nieba, n ieb iosom w ydarta, M oja p rzez m iłość, przez łzy i cierpienie, P rzez siłę piekła, przez u ścisk i czarta! (całuje ją w twarz i w usta). hastka (oprzytomniając, raptownie). B oże! G dzie je s te m ? Co się ze m n ą stało? (odpycha Szatana) Nie, nie! od em n ie p recz! SZ A T A N . Jeśli ci m ało Serca czu łeg o m iłośn ej p rzy s ię g i, Jeśli ci m ało sło d k ie g o zaklęcia I p ieszczot, ja k ie dla sw eg o dziecięcia Ma ty lk o m atka, je ś li ja sn e w stęgi S łoń c ro zw ie sz o n y c h na n ieb iosów szczycie, Dla ciebie m a łym są je s zcze prom ien iem , I szukasz w ięcej w m iło śn y m za ch w ycie Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 200 P ereł, niż n u rek o d n a jd u je w m o rzu Ja dam ci w sz y stk o ! HANKA. Z e strach em i drżeniem Słucham . SZ A T A N . D am w s z y s tk o , co p recz je s t w prze[stw orzu . HANKA. U w oln ij brata. SZAT AN . Z a ra z b ęd zie w oln y. H ANKA. O m nie za p om n ij. SZAT AN . Nie m o g ę , nie m o g ę ! HANKA. Nim tu p rzy s ze d łe ś , tak ja k k on ik p oln y B yłam w esoła, teraz czu ję trw o g ę — Teraz... SZ A T A N . P o k o c h a j! HANKA. P an ie! P an ie! P ew n o M ów ić Jam je s t n ieszczęśliw a, k tóż sk ru szy tej n ęd zy og n iw a ? ty w ie rz y s z p rzecie rów n ież w B oga, się m o d lisz d o M atki b oleści, — się boję... SZ A T A N . M ów , H a n k o n ie b o g a ! Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 201 — HANKA. P o m ó d l się za m n ie! SZ A T A N . N ic w ię ce j? N iew ieści D uchu ty d r ż ą c y , g o łą b k o trw ożliw a. HANKA. Id ź i nie w ra ca j. Nie gniew aj się panie, R ze c ci p r z y k r e g o nie ch ciałab ym słowa. SZATAN . P o m y śl, c o p oczn iesz, tw ój o jc ie c się gniew a, A brat w ięzien iem sk arany zostanie. HANKA. Ja będ ę czysta. szatan (z goryczą). B ądź zd ro w a ! B ądź zd row a ! (Szatan odchodzi, w drzwiach zatrzymuje się raz jeszcze i spogląda na Hankę, która chwiejącym się krokiem pod chodzi do ustawionego na komodzie ołtarzyka i usuwa się na kolana. Szatayi wychodzi szybko). HANKA. P o sz e d ł ju ż, p oszedł. D zięki M atko n a jd roższa , p rzecz y sta (klęczy przez chwilę w rozmyślaniu. pijany, zataczając ci Panienko, ju trze n k o ! — Wchodzi p. Cielak się). P. C IE LA K . H an k o, ha, H a n k o! h an k a (wstając raptownie). O jcze! Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 202 — p. c ie la k (chwyta ją za rękę, którą dusi). P iek ieln ico! HANKA. O jcze! p. c ie l a k . Ha, boli, i m n ie także boli. HANKA. Jakiś ty stra szn y ! P. C IE LA K . Tak, stra szn y, a ty co ? T y m oże z c u k ru ? D ob rze, a ja z soli. — — Cha, cha! ja g orzk i. HANKA. Na u stach m asz pianę. P C IE LA K . Tak, ja p ija n y. HANKA. Tak w y trzeszcza sz o czy . P . C IE LA K . W y łu p ia m o czy , dzikie, k rw ią zalane. — Ja m iotłę zro b ię z tw y ch ja sn y c h w a rk oczy , A lb o tak ręk ą sch w y cę cię za w ło sy — (chwyta za warkocze) M iotłę za trzon ek. Z rów n a m cię z p o d ło g ą , Na p r o ch cię zetrę. — H a, chcesz, żeb y m b o s y D łoń p o ja łm u żn ę w y cią g a ł u b o g ą ? P recz, p recz odem nie, ty ! — P atrzcie m i na n ią: N ie c ó rk o , g a d zie! — S ły s z y s z o so , ż m ijo ! M oże u k ą sisz? T w e żądła tu ranią. (wskazuje na serce) Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 203 — N iech Jaśka sądzą! — (Hanka plącze). W y j, tak, ja k p s y w y ją , O, szka ra d n ico, stoisz m i tu je s z c z e ? P ręd zej stąd, p ręd zej, za trzyj sw o je ślady, B ym ich nie w idział. W zią ć trzeba cię w kleszcze. S y c z y s z g a d zin o! — Bz... bz... ja k ow a d y — — * M asz rę k ę , kąsaj. HANKA. O jcze! P. C IE LA K . M asz, na — na, na! HANKA. Czem u m ię d r ę cz y s z ? P. C IE LA K . Patrzcie, ja ją dręczę. — G dzie p osłu szeń stw o? (Hanka chce wychodzić) S tó j! nie p u szczę , zrana S k rzek z n a rzeczon y m , w patrzon a ja k w tęczę. D o n ó g asanna! (chwyta ją za rękę i ciska o ziemię). I-IANKA. C zeg o ch cesz od em n ie? r. C IE LA K . Z a p ó ź n o teraz, darem nie, darem nie... Ś m ierd zisz mi, śm ierdzisz. — W stań, w stań, idź [do kata! (Hanka wstaje, p. Cielak chwyta krzesło i ciska za nią) Z a b iję , sły s z y s z ! (Hanka pada) O to ci zapłata. (potrącając nogą) Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 204 — M asz jeszcze, jeszcze! (przypatrując się) M artw a czy u d a je? K rew ! — H anko... w staw aj, n o w staw aj, ja m przecie L ek k o potrą cił. — Ż e cię stary złaje, T o padać trzeb a ? W stań , w stań!.. H an k o!., dziecię! (nachyla się nad nią) K rew , k rew na u stach ! (klęka) O tw órz, otw órz o c z y ! M głą zaszły... W o d y , w o d y ! ludzie... p r ę d ze j! Z u st k rew się są czy — ja k a czarna b roczy . Z a b iłem c ó rk ę ! Z b u d ź się, d o ś ć tej n ęd zy K to m i p o m o że ! (podnosi ją wpół) D ech w p ie rsi zatknięty. H an k o, H a n u siu ! — P rzek lęty , p rze k lę ty ! — T r z y k r o ć p rzek lęty ! ZA SŁ O N A SP A D A . Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl A K T (P o k o ik H a n k i ja k w ak cie czw artym , V. Ł ó ż k o stoi bardziej w ysu nięte na środek p o k o ju , przy łó żk u krzesło. H A N K A w szlafroczk u b ia ły m z w łosem sp lecion ym w dw ie k o sy , łó żk u . bardzo b lad a, le źj na Sąsiad ka p. M A R C IN O W A stoi przy niej i k o ń czy zaplatać w arkocze). HANKA. D zięki, sąsiadko. SĄ SIA D K A . O blada ró ż y c z k o , B odaj b y m n ig d y nie p otrzeb ow a ła N ikom u takiej od d a w a ć u słu g i: K rw i, p ew n o kw arta, że też tyle płu ca W y p lu n ą ć m og ą , i ty je s zcze żyw a, C h oć ja k śn ieg biała. HANKA. T y lk o nie m ów ojcu . SĄ SIA D K A . C zy p o to m ciebie u m yła, czesała I w cz y s ty , biały szla froczek ubrała, A ż e b y zaraz ja k srok a w y p a p la ć? Ot je s t i ojciec. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl 206 — — ( Wchodzi p. Cielak). s ą s ia d k a (do Iianki). C zy chcesz, b y m od eszła ? HANKA. P oczek aj chw ilę. p. c i e l a k (podchodząc do łóżka). Jakże się dziś czu jesz, D zieck o n a jd roższe, o k r u s z y n o m oja, B iedactw o m o je ! HANKA. Nie trosk a j się o jc z e ! Lepiej siądź p rzy m nie. P. C IE LA K . Biedne m o je d zieck o! Ach, ja w szy stk iem u , w szy stk iem u p rz y c z y n ą ! C zy m i p r z e b a cz y sz ? O, g d y b y m p rzy n a jm n iej M ógł cię p rzy ży ciu i zd row iu u trzym ać. HANKA. Nie m artw się o jcze , w szy stk o w B osk iej woli. p . C IE LA K . A czy o d p u ści, czy Pan Ja n ie g o d z iw y ! Ciebie, P o d p o r o słodk a sta rego Jam na złą d r o g ę om al I... i... B ó g p r z e b a cz y ? m o je słonko, żyw ota, co nie pop ch n ą ł. HANKA. Nie, o jc z e ! Nie, nie, tyś nie w inien, T y ś b y ł oślep ion blaskiem czczej w ielkości. N ach yl się d o m nie, niech g łow ę p ołoż ę Na tw em ram ieniu. Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 207 — (tuli się do ojca, który siada u łóżka). SĄSIADK A. M ój złoty aniołku. — Już ch y b a słod szej nie sp otk am istoty . HANKA. Nie chw al, są siadk o! (do ojca) T ak d o b rz e p r z y [tobie, Tak m i p rzytu ln ie, b o ty tu — m ój ojciec. (zanosi się od kaszlu). p . C IE LA K. T y cierp isz, H a n k o? hanka (w rozmarzeniu). G d y b y ś , o jcze, w iedział, C o za sny straszne... Ach, m nie się zdaw ało, Ż e kasztelanie — nie!., m ów ić się b o ję , Ż e on n adziem sk ie p r z y b ra ł ja k ieś stroje, I nie w iem , o jcze, nie w iem , ja k się stało, L ecz ja m upadła zn ów w je g o ram iona, I tw oja córk a, ach, była — zg u b ion a ! p. c ie l a k . L ecz, że tak nie jest, w ięc d zięk u jm y B ogu . HANKA. Jam się w r o z k o s z n y m u jrzała r o z ło g u ; W różn e się b a rw y m ieniły o g r o d y , B iegł sad za sadem , ow oce, ja g o d y , K w iatki, ró ż y c z k i i ptasząt tak w iele; A g d y m uklękła i ja k o w k ościele Chciała się m od lić d o C h rystu sa Pana, U jrzałam p osta ć je g o , ach — szatana! Miał sk rzy d ła duże i og n istą szatę, G dzie stąpił, w szędzie og ień try sk a ł z ziem i; Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 208 — On chciał św iat cały o d d a ć m i w zapłatę Z a u ścisk jed en , sło w y tak p ięk n em i D o m n ie przem aw iał, że b y ła m g otow a R zec m u, ja m tw oja , ja m tw oja na wieki. L ecz raptem w g a rd le u w ięzły m i słowa, A g d y m olśn ion a rozw a rła p ow iek i, P rzed e m n ą starzec stał b ie d n y , zg a rb ion y , I »nie w ierz«, m ów ił, »nie daj się p ok u sie, Szatan n adziem sk ie chce ci da ć k o ro n y , 0 lepiej, d zie w czę , ty u m r z y j w C h rystu sie. T am b ęd ziesz m iała og n iste płom ien ie, R o z k o s z y ch w ilę i m ęk i r o z k o sz y , W ię c łzy i g o r y c z i szału cierpienie, Co z serca sp o k ó j na w ieki w y p ło s z y ; T u — r a d o ś ć cich ą , an iołów śpiew anie 1 ży w o t szczęścia p rom ien iem się stanie«. A g d y tak m ów ił, to tw arz je g o blada Stała się pełna w dzięk u a n ie ls k ie g o ,-------B yłam szczęśliw a i b y ła m m u rada I ręce w zn iosła m d o teg o św iętego. — A ch, o jcze, o jcze , m oże nie dasz w iary, K im b y ł, ty nie w iesz, ten m ój dziadek sta ry: O pądły z n ieg o p od a rte łach m any, I stał p rzed e m ną ja sn o śc ią ow ian y O braz m ej m atki o sk rzy d ła ch anioła — Matka m nie, o jcze, ju ż d o siebie w oła. SĄ SIA D K A , Ona an iołem i za ży cia była. P. C IE L A K . O m o ja H an k o, ukoch an a, m iła T y m i ż y ć będ ziesz! HANKA. O jcze, B ó g oszczęd za N ajw ięcej cierp ień tym , co z teg o świata Biblioteka Cyfrowa UJK — 209 http://dlibra.ujk.edu.pl V Z a m łod u sch od zą. — J a b y m chciała księdza. SĄ SIA D K A . T o d o b rze , słu szn ie; w szak w ieczna zatrata G rozi każdem u , k to zm arł bez sp ow ied zi. P. C IE LA K . P ó jd ę p o n iego. HANKA. O jcze, ja się b o ję Z o sta ć bez ciebie. — M ożeb y sąsiadka... SĄ SIA D K A . Z araz pośp ieszę. (narzuca chustkę). h an k a (do siebie w rozgorączkowaniu). W oła ła m ię matka. C zu ję to, czu ję! p. CIELAK. U s p o k ó j się, m o je D zieck o n a jd roższe. HANKA (do ojca). C zy k och a sz m nie b ied n ą ? A ch o jcze , p r o s ić ch cę je s z c z e o jed n o, L ecz nie śm iem . p . C IE LA K . H an k o, m ów p ro szę , m ów śm iało, W s z y s tk o , c o ty lk o ra d ow a ć cię m oże... HANKA. Me serce A ntka za ży cia koch a ło, C h ciałabym je s z c z e — (chwytając się za pierś) tu b oli — o B oże! TOM I I. i 4 Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl — 210 — P rze d śm iercią w idzieć... Posądza... On m nie p ew n o srod ze P. CIELAK. M oże sąsiadka p o d ro d ze Z a jd zie d o n iego. HANKA. P rze d śm iercią b y m chciała Tak w as p o g o d z ić . S Ą SIAD K A. W sza k on m nie bez mała Z e s to k ro ć ra zy o tw e p y ta ł zdrow ie. p . C IE LA K . N iech m u sąsiadka, b y p o s p ie sz y ł, pow ie. S Ą SIA D K A . Id ę ju ż, biegnę. (Sąsiadka wychodzi). HANKA. On pytał, on k och a ! A ch, w idzisz, o jc z e ! — C zem u m iło ść płoch a K asztelanica tu w d om nasz p r z y w io d ła ? G d y b y on kochał, ja k A n tek p raw dziw ie. — P. C IE LA K. Nie m y śl ju ż o nim. H ANKA. Ja się ty lk o d ziw ię , Z e się on o mnie... Ale je g o g o d ła : T o — uw iedzenie, zapom nienie... p . C IE LA K . D ziecię, P rzestań się m artw ić. Biblioteka Cyfrowa UJK — 211 — http://dlibra.ujk.edu.pl HANKA. A ch ! tak w życia kw iecie... N ie! nie! (robi ruch rękami, jak gdyby coś odtrącić chciała). ( W głębi otwiera się część ściany i za gęstą zasłoną uka zuje się postać Szatana, w długim ciemnym płaszczu, wi dzialna tylko dla Hanki). P. C IE LA K . H an u siu ! co tak p a tr z y s z ? HANKA. Stoi Tam , tam, patrz o jcze ! P. C IE LA K . T o się tob ie roi W e śnie g o rą czk i. HANKA. Stoi — taki sm utny, C zy g o nie w id zisz? P. C IE LA K . G orą czk i ok ru tn y Ż a r ciebie pali! HANKA. Co za blade lice!.. M oże ja m winna, żem g o odtrąciła, W sza k że m i daw ał szczęścia obietn ice, I w słow a ch brzm iała taka m o c i siła. P o co m n ie ku sił m iłością w zb ro n io n ą ? p. C IE LA K. Ja ci n a p oju c h ło d n e g o p r z y n io s ę , Co żar u śm ierzy. Biblioteka Cyfrowa UJK — 212 — http://dlibra.ujk.edu.pl HANKA. S p ó jr z ! Patrz, ja k m u łon o Silnie faluje, ma w oczach łez r o s ę , O jcze, on płacze. P. C IE LA K . H an k o, chw ilę je d n ą P oleź sp ok ojn ie, d o lekarstw a w ina P ó jd ę ci p rzyn ieść. HANKA. On w z ro k zatapia. R ęce w yciąg a. W serca m e g o sed n o Patrz, ku m nie się zgin a; p . C IE LA K . L ecz niem a n ik og o. (Postać Szatana znika). HANKA. Z n ik ł, zn ów mi, o jcze, s p o k o jn ie i b ło g o . Idź... P. C IE LA K . S p oczn ij, H a n k o! (układa ją jak do snu). HANKA. Ciężą m i p ow iek i — Zasnę. p . C IE LA K. Tak, zaśnij. (całuje ją w czoło) (do siebie) O b y nie na w ieki. (P- Cielak cichutko wychodzi. Ranka zasypia. Po chwili Szatan wychodzi ze ściany, która się wraz zawiera, we własnej postaci i staje tuz nad łóżkiem Hanki). Biblioteka Cyfrowa UJK — 213 — http://dlibra.ujk.edu.pl SZ A T A N . Jestem , p r z y c h o d ę , b o ty ś m ię wołała, Jestem , b o k och am , k och a m p osta ć tw o ją , Jestem , b o serce żarem og n ia pała, B o tw ą m iłością m e żądze się p oją . Jako ten jestem , o k tó r y m ś m arzyła, A n ioł u p ad ły, co je s t światła cieniem . P rzed tob ą m oja rozp ęk ła się siła, L ecz ty ś je s t serca m o je g o pragn ien iem . O, nie patrz, nie patrz, żem ja d u ch strą con y Jako m eteor, k tó ry znikł z g w ia zd rzeszy . Ja, com p o b osk ie n ie g d y ś sięgał tron y , A dziś p rzeze m nie człow iek , brat tw ój g rze s zy , A dziś p rzeze m n ie ro d z i się n ik czem n ość... A biały b y łem i, ja k ty, tak czysty , A dziś, g d zie stąpię, zm rok w szędzie i ciem n ość, I w m y śla ch w a szych ja m g rz e ch w iek uisty, W ic h rz y cie l nieba i zaprzaniec B oży, O k tó ry m na m y śl św iat d rży , duch się trw oży . Jam bu n tów w ieczn y ch rozw ia n y m sztandarem , Jam w ężem złego, k tó ry cnotę p łoszy , A czar m ó j, słod k ich p o d s ze p tó w je s t czarem , W ich rem zdeptan ej p rzez ciebie r o z k o sz y . Jam zgw ałceń w ieczn y ch je s t u p rzy tom n ien iem , Jam je s t sum ienia w a szego kam ieniem , K ainem ży cia ! za to tak skarany, Ż em tw ó r cz o ś ć S tw órcy n ie g d y ś p o k r y ł śm iechem , Z osta łem z rzęd u niebian w ym aza n y , A g rze ch w asz m oim dziś je s t rów n ież grzech em , B o Pan rzek ł d u m n ie: »k u sić b ęd ziesz, du ch u ! Z a to, żeś n ieb o n apełn ił sw ą bu tą , Z an im św iat stanie, ja k zeg a r bez ruchu , K uszenie w ieczne b ęd zie tw ą p ok u tą !« A w iesz, c o p r ó ż n o ś ć, co stłu m ion a p y ch a ? Jak straszn e g ro ź n e j u rw an ie się skały, Biblioteka Cyfrowa UJK _ 214 — http://dlibra.ujk.edu.pl R ów n ież je s t straszn e, k ied y szatan w zd y ch a, A serce je g o rw ą żądze w k aw ały. — 0 d u szo, d u szo, w której życie kona, T y ś k rw ią łez m oich , m e g o serca żm iją ; A jed n a k echem w g łę b i m e g o łon a D rżą p e rły , k tóre w tw y ch ocza ch się w iją. O, czy ty m y ślisz, że w straszn ej zam ieci, G dzie z cn otą w alczą g rz e ch i m iło ść płocha, G dzie d u ch strą con y , w w ir zam ętu leci 1 stra szn y m g ło se m d o w alk z n iebem w oła, G rzech , c h o ć je s t g rzech em , piękn a nie pok och a , N ig d y p rzed cn otą nie u ch yli czoła ? A w ięc ja k och a m sił m oich p o tę g ą , B łysk a w ic serca r o z o g n io n ą w stęg ą , S iarką p ioru n ów , co w e m nie szaleją I rozk iełzn an ą m y ch p rag n ień n a d zieją ; K och am cię b u r z y rozu zd a n ej szałem , S ercem i d u szą , m em istn ien iem całem , P on ad potęgi, co p a n u ją w niebie, K och am cię, k och a m i u b óstw ia m cieb ie; K och am , ja k n ig d y m nie k och a ł człow iek a! O, daj m i u ścisk , c h o ć b y w chw ili zgonu , D uch m ó j, na u ścisk tw eg o du ch a czeka Ja g o zaniosę na szczy t m e g o tron u, Tam m i ja sn o ścią za św iecisz na w ieki, B ić b ęd ą złote o d ciebie p rom ien ie I słoń cem w m o je zazierać p ow iek i. h an k a (wyciąga rękę ku Szatanowi nawpół we śnie). P rzeba cza m tob ie za łzy i cierp ien ie P r z e b a cz a m ! ( We drzwiach ukazuje się postać anioła, Hanka zrywa się, jak w gorączce i wyciąga ręce ku aniołowi, jakby pro sząc o ratunek. Szatan odchodzi w tył i zapada w ziemię). Biblioteka Cyfrowa UJK — 215 — http://dlibra.ujk.edu.pl h an ka (do postaci anioła). M atko ty rozan ielon a, P r z y c h o d z is z zbaw ić, g d y twa cók a kona. (Hanka zanosi się od kaszlu i upada na postanie. Postać anioła znika. Po chwili wchodzi p. Cielak z winem, które stawia na stole). h an k a (siląc się na głos mocniejszy). O jcze m ó j, żegnam , żegnam , o jc z e m iły, W sza k n ikt nie b ęd zie k u szon y nad siły! P. c ie l a k (podchodząc do łóżka i spostrzegając plamy krwi na poduszce). K rew ! k rew ! co w idzę! H a n k o! w im ię B oże! (Za sceną słychać dzwonienie). HANKA. K siądz z Panem B ogiem !.. T am śpiew . (wskazuje na niebo) [Jasne zorze... (umiera). (P. Cielak z jękiem usuwa się na ziemię. Otwierają się drzwi. Sąsiadka i Antek w pokornej postawie stają u drzwi i dają przejść księdzu, za którym idzie, dzwo niąc, chłopak kościelny). ZA SŁ O N A SP A D A . Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl WYZSZA SZKOŁA PEDAGOGICZNA W KIELCACH Biblioteka Cyfrowa UJK BI BLI OTEKA http://dlibra.ujk.edu.pl 78794 4* Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl B ib lio te k a W S P K ie lc e 0173119 0173119 IM